Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 534

DAVID

ROBERTSON

Słownik
Polityki
d a v id
Robertson

Słownik
polityki
Tytuł oryginału i podstawa przekładu
David Robertson, The Routledge Dictionary ofPolitics. Third edition. Routledge,
London / New York 2004

Copyright © by David Robertson, London / New York 2004. Ali rights reserved
Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2009
Copyright © for the Polish translation by Małgorzata Dera, Miłosz Młynarz,
Grzegorz Polak, Rafał Wonicki & Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2009

Authorised translation from the English language edition published by Routledge,


a member of the Taylor & Francis Group.

Przełożyli
Małgorzata Dera, Miłosz Młynarz, Grzegorz Polak, Rafał Wonicki

Projekt okładki i stron tytułowych


Jacek Staszewski

Ilustracja na okładce: Brandxpictures/International Perspectives CD

Redakcja i korekta
Katarzyna Nadana

Wydanie pierwsze
Warszawa 2009
Printed in the EU

Wydawnictwo Sic!
00-724 Warszawa
ul. Chełmska 27 lok. 23
tel./faks: 022 840 07 53
em ail: biuro@wydawnictwo-sic.com.pl
http://www.wydawnictwo-sic.com.pl

Skład i łamanie: Studio Artix, Jacek Malik

Druk i oprawa: Drukarnia Naukowo-Techniczna SA


03-828 Warszawa, ul. Mińska 65, tel. 022 331 38 40

Wydrukowano na papierze ekologicznym.

Uprzejmie informujemy, że tekstów niezamówionych nie odsyłamy i nie przechowujemy.


Jessice, Oliverowi i Gilesowi
Wstęp
Słownik ten jest w sprzedaży od ponad dwudziestu lat, a to jest jego trzecie
wydanie. Po upływie tego czasu jestem jednak pewien jednej rzeczy, miano­
wicie że pisanie wstępu przychodzi mi z coraz większą trudnością. Nie jest
dla mnie jasne, czy jest to wyrazem niepewności i intelektualnej skromno­
ści wieku średniego czy odbiciem rozwoju politologii w minionym czasie.
Z pewnością nic nie wydaje się tak klarowne w „nowoczesnej” polityce, jak
było w 1984 czy nawet w 1992 roku. Mimo to polityka, prawdopodobnie nie
bardziej niż jakikolwiek inny aspekt życia społecznego, stanowi interesującą
mieszaninę ciągłości, zmiany i powtarzalności. W 1992 roku w przedmowie
skomentowałem fakt, iż pierwszy wstęp został napisany, gdy „Ronald Reagan
(...) był znany raczej jako najważniejszy światowy „jastrząb”, gorący zwolen­
nik Wojen Gwiezdnych, a nie jako człowiek, który złożył podpis pod układem
o całkowitej likwidacji pocisków rakietowych średniego zasięgu”. Obecny
prezydent USA jest synem następcy Reagana, na nowo zainicjował Gwiezdne
Wojny oraz dokonał zamiany reaganowskiego „Imperium Zła” na „Oś Zła”.
A więc im bardziej rzeczy się zmieniają, tym bardziej pozostają takie same?
Brytyjska polityka zmieniła się, nieprawdaż? W 1992 roku u władzy nadal
pozostawała Partia Konserwatywna, chociaż już bez Margaret Thatcher. Od
tego czasu Partia Pracy zwyciężyła w dwóch1kolejnych wyborach, co jest fak­
tem bezprecedensowym. Ale, zgodnie z tym, co sugerują hasła „New Labour”
czy „Trzecia Droga”, o realnym stopniu zmian zachodzących w polityce bry­
tyjskiej bardziej niż fakt tych zwycięstw informowałoby raczej zbadanie, co
pokonana w 1992 roku Partia Pracy miała wspólnego ze swoimi zwycięskimi
następcami z roku 1997 i 2002.
Ale oczywiście rzeczy naprawdę podlegają zmianom, często nieodwracal­
nym. Ta trzecia edycja odzwierciedla zmianę, nawet jeśli należy silniej podkreślić
nieprzewidywalność mającą miejsce w polityce, nieprzewidywalność - dodaj­
my - większą, niż miało to miejsce we wcześniejszych wydaniach. Wydanie to
przynosi dużą liczbę nowych haseł, podczas gdy część starych została usunięta.
Większość haseł została nieznacznie zmieniona, a wiele z nich - znacznie. Zmia­
ny te wydają się lepiej prezentować ciągłość wizerunku z 1992 roku niż wyraźny

1 W roku 2005 Partia Pracy zwyciężyła po raz trzeci w wyborach do parlamentu (przyp.
tłum.).

7
brak ciągłości pomiędzy 1984 a 1992 rokiem. Przykładem tego jest cała geopo­
lityka Europy Środkowej, tak jak i ogromna transformacja dawnej Europejskiej
Wspólnoty Gospodarczej czy też dalszy rozwój porozumienia wokół polityki
gospodarczej w najbardziej zaawansowanych ekonomicznie państwach.
Zmiany od 1992 roku są raczej efektem przyrostu niż odzwierciedlają
ogromne przeobrażenia. Jednak w ich rezultacie otrzymaliśmy świat charak­
teryzujący się niepewnością, stąd potrzeba wydania tej książki wydaje się na­
wet większa. Starałem się jak najlepiej uchwycić najważniejsze idee i sprawy
dotyczące świata polityki oraz sprawy tymczasowe i niepewne, występujące
na szczeblu międzynarodowym oraz w polityce krajowej wszystkich państw.
Nie uległa zmianie technika objaśniania haseł, ponieważ to ona określa
ten słownik, poza tym wytrzymała próbę czasu. W przeciwieństwie do in­
nych słowników czy encyklopedii, ta pozycja została napisana przez jednego
autora i nie składa się z wielu niewielkich haseł, lecz z około 500 krótkich
esejów. Ta podwójna technika nakłada swoje własne ograniczenia. Czytelnik
odnajdzie tutaj podjętą przez jednego autora próbę opisania i oceny wielu
z najważniejszych idei, które kształtują dzisiejszą politykę, ponieważ książka
ta zasadniczo dotyczy właśnie idei. Oczywiście nie jest ona ograniczona do
haseł z końcówką „izm”. Za każdym hasłem kryje się pojęcie, idea, myśl, po­
gląd, ambicja. Sylwetki polityków występują tu stosunkowo rzadko, a jeśli są,
to z powodu czegoś, czym wyróżnili się oprócz swoich własnych karier poli­
tycznych; wydarzenia zaś znalazły się tutaj nie dlatego, że są naprawdę ważne,
ale ponieważ kształtują nasz sposób myślenia. Dla przykładu - wydarzenia
z 11 września 2001 roku znalazły swoje miejsce w słowniku nie z powodu
niewątpliwej tragedii, jaka się wówczas rozegrała, ale z uwagi na to, że jest
to symbol zarówno rzeczywistego problemu, jak i - co ważniejsze - sposobu
myślenia o tym problemie. Margaret Thatcher występuje w tym słowniku, bo
chociaż jest z wielu względów jeszcze jednym odnoszącym sukcesy konser­
watywnym liderem, to w opinii jednego z wysoko postawionych członków
„New” Labour Party nie tylko uprawnione, ale i korzystne jest zwracanie się
do socjalistów z przesłaniem, iż „my wszyscy jesteśmy teraz thatcherystami”.
Jeśli o to chodzi, to można by powiedzieć o haśle „klasa”, że występuje tu
bardziej z tego powodu, iż premier (laburzysta) Tony Blair, kontaktując się
niegdyś ze swoim elektoratem, wyraził zdanie, iż „oni wszyscy należą teraz
do klasy średniej”, niż dlatego że kategoria klasy rzeczywiście kształtuje po­
litykę - tak naprawdę nie czyni tego w tym samym stopniu, co w momencie
pierwszego wydania tego słownika.
Struktura i podejście analityczne nie zmieniły się od pierwszej edycji. Mój
początkowy entuzjazm dla tego projektu wynikał z tego, że niezliczoną ilość
razy dawałem swoim studentom temat eseju do przygotowania, mówiąc im,
by sprawdzili niektóre słowa kluczowe zawarte w tytule przed rozpoczęciem
swojej pracy, by upewnić się, że są na właściwej drodze. Później dostrzegłem

8
z tego większy pożytek. Badacze polityki muszą mieć na względzie fakt, iż
każda wykształcona osoba jest przekonana, że wie o polityce tyle co owi ba­
dacze, ponieważ każdy z nas jest (jak ujął to Arystoteles) zwierzęciem po­
litycznym. Mimo to istnieje fachowe słownictwo (tak jak i okropny żargon
polityczny), które nie jest w powszechnym użyciu. Coraz częściej słowa te
(przykładem jest określenie „charyzmatyczny” - niegdyś mówiono nam, że
Bill Clinton jest charyzmatyczny, a ostatnio, że Berlusconi) są zawłaszczane
i zbyt często niewłaściwie używane przez media, stając się częścią ogólnej
dyskusji i prawdopodobnie raczej wprowadzając coraz większe zamieszanie
niż informując o faktach. Oczywiście istnieją „fakty”, „idee”, „pojęcia”, o któ­
rych każdy poważny czytelnik prasy powinien być informowany, ale mówiąc
szczerze - zwykle nie jest.
Zainteresowanie społeczeństwa polityką niejednokrotnie czyni takie
fachowe określenia niezwykle istotnymi, a ich nieznajomość zarówno ze
strony dziennikarzy, jak i czytelników nie ułatwia komunikowania się i for­
mowania opinii. Tak naprawdę nikt nie powinien wyrabiać sobie przekona­
nia o federacyjnych szansach Europy, jeśli nie jest pewien znaczenia słowa
„federalizm”. Mówiąc dokładniej, jeśli ktoś nie rozumie różnicy pomiędzy
„dyrektywami” a „bezpośrednią stosowalnością”, „regulacjami” a „bezpo­
średnim skutkiem”, to ciężko mu pojąć, czym właściwie zajmuje się Unia
Europejska. Podobnie język „praw” jest nawet ważniejszy niż dwadzieścia
lat temu, lecz wtedy Wielka Brytania nie posiadała Ustawy o Prawach Czło­
wieka, a brytyjska struktura sądownicza była o wiele mniej otwarta na „po­
nowne rozpatrzenie sprawy”. To są wysoce fachowe, ale i budzące emocje
obszary, stąd klarowność pomaga uniknąć emocji w poważnej polityce. Po­
lityka jako sztuka, a politologia jako dyscyplina naukowa dotyczą w przewa­
żające mierze słów, odcieni znaczeń, ideologicznych powiązań, które nie są
gramatycznie ani logicznie określone. Poetka Elizabeth Jennings w jednym
ze swoich wierszy napisała:

Ponieważ jasność sugeruje prostotę,


A prosta rzecz jest tutaj niewłaściwa
Wybieramy niejasność języka i dotyku,
Ciemniejszą stronę języka,
Wspominaną w rozmowach bliskich sporom
Zasianych potem w umysłach

Słownik ten m iał za zadanie przeniknąć trochę owe ciemności, zreduko­


wać niejasność po to, by ułatwić prowadzenie rozmów.
Pewna rada może pomóc przy korzystaniu z tej książki. Odsyłacze, zazna­
czone tłustą czcionką, można odnaleźć w większości haseł. Są one dwojakiego
rodzaju. Bardziej oczywiste są te, które odnoszą się do hasła, słowa lub pojęcia,

9
które jest objaśnione w innym miejscu i bez którego nie można zrozumieć
głównego hasła. Na przykład, hasło dotyczące Benthama odnosi się do jego
poglądów na temat demokracji pośredniej, a tłusta czcionka wskazuje, że ist­
nieje osobne hasło zajmujące się tym pojęciem. Inne odsyłacze oparte są na
pomyśle, iż czytelnik zainteresowany problematyką X będzie prawdopodobnie
niezależnie od tego zainteresowany kwestią Y. Pomimo tego, każde hasło jest
tak opracowane, by było jak najbardziej zrozumiałe. Słowa w tytule hasła mogą
nie korespondować ściśle ze słowami, które czytelnik wybrał i wobec których
przejawiał zainteresowanie, jednak w tym przypadku pomóc powinno proste
przeszukanie. Można by powiedzieć, że książka została opracowana przez ko­
goś, kto miał na względzie to, że wiele osób naprawdę bardzo lubi czytać publi­
kacje encyklopedyczne i dlatego stanowią one ważną kategorię czytelniczą.
Książka będąca na rynku od tak długiego czasu po trzech wydaniach wy­
maga rozwiązania pewnej taktycznej kwestii, mianowicie, komu autor powi­
nien podziękować. Takt czyni koniecznym podjęcie decyzji, by podziękować
szczerze setkom osób lub, co łatwiejsze, zupełnie je zignorować. Poza dwoma
wyjątkami opowiadam się za zignorowaniem wszystkich, przynajmniej pub­
licznie. Po pierwsze, Paul Kelly - mój redaktor - chociaż ma teraz w świecie
wydawniczym inną pozycję niż w początkach pracy nad tą książką - pozo­
staje niemal jej współautorem, zatem nieustannie wyrażam wobec niego moją
wdzięczność i szacunek. Po drugie, ostatnia przedmowa wspominała o pewnej
dwulatce, która zjadła część brudnopisu. Teraz ma ona 12 lat i przynosi mi new­
sy polityczne. Być może powinienem był naśladować jej podejście. Jaki był jej
komentarz do wyników pierwszej rundy wyborów prezydenckich we Francji?
„Tato, jakiś dziwak uzyskał drugie miejsce i wszyscy w Paryżu płaczą”. Wcale
nie jest wykluczone, że naśladowałem jej podejście, z pewnością podzielam jej
osąd na temat ulotności rzeczy i kierowałem się tym przy wyborze materiału.
A może powinienem naśladować jej czteroletnią siostrę, której nie wolno prze­
szkadzać, gdy zjada moje dzieło? Wyrazy miłości dla nich, a także mojej żony
i dla trójki moich starszych dzieci, którym ta książka jest dedykowana.

David Robertson,
Oxford,
czerwiec 2002
Aborcja
Aborcja jest kwestią politycznie kontrowersyjną w wielu państwach za­
chodnich, co głównie wynika z jej sprzeczności z chrześcijańskimi zasadami
dotyczącymi świętości życia. Jednakże w przeszłości niektóre społeczeń­
stwa komunistyczne stosowały przerywanie ciąży tak powszechnie - jak np.
w Związku Radzieckim - iż była to tam niemal główna metoda kontroli uro­
dzeń. W tej skali, a często i obowiązkowo, przeprowadzana jest ona do tej
pory w Chińskiej Republice Ludowej. Kontrowersje z nią związane obracają
się wokół dwóch kwestii: pierwsza dotyczy prawa naturalnego: tego, czy ko­
bieta może decydować, czy chce urodzić, a także prawa nienarodzonego dzie­
cka do życia. Druga kwestia związana zaś jest z natężeniem wpływu kościoła
na politykę państwa. Chociaż katolicyzm często postrzegany jest jako religia
wyrażająca najbardziej stanowczy sprzeciw wobec aborcji, to w obliczu prze­
ważających w Europie nastrojów antyklerykalnych nawet Włochy prowadzą
dosyć liberalną politykę w tym zakresie. Dla przeciwieństwa Irlandia, gdzie
wpływ Kościoła na państwo w kwestiach moralności jest tradycyjnie silny,
nadal zabrania aborcji niemal bez względu na okoliczności. Legalizacja abor­
cji „na żądanie” w Wielkiej Brytanii, w 1968 roku, była stosunkowo mało
kontrowersyjną kwestią, zresztą członkowie wszystkich partii dostali wolną
rękę w głosowaniu. Późniejsze próby zmiany lub głębokiej modyfikacji tej
ustawy okazały się nieskuteczne.
To w USA aborcja jest zapalnym politycznie problemem. Aż do 1974
roku nie istniało federalne prawo dotyczące przerywania ciąży, traktowano
ją, podobnie jak w przypadku większości spraw dotyczących prywatności,
jako kwestię podlegającą prawu stanowemu, z wynikającymi stąd różnicami
w całym kraju. W 1973 roku Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych, rozpa­
trując sprawę Roe przeciw Wadę, postanowił, że jurysdykcja stanowa może
regulować kwestię aborcji jedynie w ograniczonym zakresie, co zależeć miało
głównie od okresu, w jakim ciężarna kobieta pragnęła dokonać usunięcia cią­
ży. Od tego orzeczenia spory dotyczące zdolności utrzymania się płodu przy
życiu stały się bardziej skomplikowane, ponieważ medycyna stale obniża
wiek, w jakim niemowlę ma szanse na przeżycie, a w konsekwencji również
ten, w jakim stany mogą dążyć do interwencji. Wobec tej decyzji Sądu Naj­
wyższego zarówno Kościół katolicki, jak i rosnące w siłę polityczną funda-
mentalistyczne ruchy protestanckie wyrażają swój sprzeciw, czasami nawet

11
w gwałtowny sposób. Przeciwnicy aborcji wydają się szczególnie wpływowi
w polityce Nowej Prawicy, ale ujawniają się w całym politycznym spektrum.
Na kandydatów na urzędy obie grupy nacisku wywierają presję, by wyrazili
swoje stanowisko wobec przerywania ciąży, a niektóre administracje stanowe
próbują wykraczać poza ograniczenia ustalone we wspominanym procesie
Roe przeciw Wadę, a dotyczące interwencji stanu. Ponieważ Sąd Najwyższy
dzięki nominacjom prawicowych prezydentów stawał się wraz z upływem
czasu bardziej konserwatywny, liberalne intencje decyzji Sądu Najwyższe­
go z 1973 roku są coraz bardziej ograniczane w kolejnych orzeczeniach,
ale główna zasada nigdy nie została podważona. Kwestia przerywania cią­
ży stała się ważna w nowych demokracjach Europy Środkowo-Wschodniej,
a sądy konstytucyjne w takich krajach jak Węgry zadały sobie wiele trudu,
by znaleźć równowagę między ochroną praw kobiet a pozwoleniem nowym
rządom na interwencje bez ograniczeń. Oprócz Irlandii, Niemcy są jedynym
krajem, w którym sąd konstytucyjny przyjął silne antyaborcyjne stanowi­
sko jako niekwestionowaną zasadę, ale nawet tam przerwanie ciąży można
łatwo przeprowadzić. Społeczeństwa islamskie podzielają ten sam pogląd co
zachodnie grupy nacisku i aborcja jest w nich w dużym stopniu zabroniona.

Absolutyzm
Absolutyzm stanowi teorię polityczną, która została spopularyzowana
w XVII wieku. Jej głównymi teoretykami byli Bodin (ok. 1530-1596) i Hob-
bes. System absolutystyczny charakteryzuje brak ograniczeń w zakresie tego,
co funkcjonujący legalnie rząd może zrobić, zaś sama władza jest absolutna
i nie podlega kontroli. Nie oznacza to, że legalnie funkcjonujący rząd może
robić cokolwiek i nie ponosić z tego tytułu konsekwencji, ale raczej wyraża
twierdzenie, iż należycie utworzony gabinet ma prawo do władzy absolutnej.
Jeśli przyjąć pogląd - co niektórzy konstytucjonaliści czynią - że „Koro­
na w Parlamencie” tworzy jedną całość, wówczas okaże się, że Zjednoczone
Królestwo posiada rząd „absolutny”. Stany Zjednoczone zaś nie są absoluty-
styczne, ponieważ Kongres i prezydent mogą kontrolować się nawzajem oraz
dlatego, że konstytucja zabrania pewnych działań wykonawczych, jak i legis­
lacyjnych. Wielka Brytania nie ma skutecznej deklaracji praw ani podziału
władz, a zatem jej rząd mógłby być określony jako niczym nieograniczony,
a przez to absolutny. Jednak ostatnie dziesięciolecia, a szczególnie wstąpie­
nie Wielkiej Brytanii do Unii Europejskiej być może zapoczątkowało proces
prawnego ograniczenia autonomii władzy centralnej.
Inne podejście do absolutyzmu wyraża się w pytaniu, czy ogólna ideolo­
gia lub uzasadnienie, któremu rząd zawdzięcza swoją władzę, nakłada jakieś
ograniczenia na wykorzystanie tej władzy. Jedni mogą dowodzić za Johnem
Lockiem, że ponieważ cała zasada władzy opiera się na zgodzie podlegających
władzy, nie może istnieć rząd nieograniczony, a zatem absolutny. Inne teorie,

12
szczególnie niektóre interpretacje filozofii Thomasa Hobbesa, zaprzeczały, że
obywatele mogą regulować rząd, z czego wynikało, że musi on być prawowity
i absolutystyczny.
W praktyce uzasadnieniem absolutyzmu jest strach przed destabilizacją,
która może być spowodowana przez istnienie więcej niż jednego źródła władzy,
lub teorie (na przykład - teokracji lub marksizmu), zgodnie z którymi poglądy
przeciwnika nie mogą być tolerowane, a jakieś określone ciało lub grupy mają
całkowite prawo do ustalania prawdy. Absolutyzm nie odnosi się do zawartości
praw, które mogłyby w zasadzie być nieliczne i skrajnie liberalne.

Administracja
Termin ten może być użyty w kilku znaczeniach, których granice często są
zatarte. Administracja może odnosić się po prostu do politycznej części wła­
dzy wykonawczej i to zastosowanie często spotyka się w Stanach Zjednoczo­
nych, na przykład kiedy mówi się o „administracji Busha”. Znaczenie to staje
się coraz popularniejsze w Wielkiej Brytanii. W niektórych krajach, gdzie
zarysowana jest wyraźniejsza granica pomiędzy politykami a urzędnikami
służby cywilnej, termin ten może opisywać służbę cywilną lub biurokrację:
to znaczenie również jest powszechne w Wielkiej Brytanii. Określenie „ad­
ministracja” odnosi się również do procesu wdrażania decyzji i organizowa­
nia rządu danego kraju, jak w przypadku administracji w ąuasi-rządowych
agencjach, znacjonalizowanych gałęziach przemysłu i władzach lokalnych.
W ostatnich latach zarówno politycy, jak i politolodzy zajmują się prob­
lemem przeładowania zadaniami na szczeblu rządowym i niewydolnością,
która wynika z posiadania przez władzę wykonawczą zbyt wielu obowiąz­
ków. Rozwiązaniem, które wydawało się możliwe przez jakiś czas w Wielkiej
Brytanii, była decentralizacja władzy. Rozwiązanie to, wypróbowane obok
szerokiej prywatyzacji za czasów rządów M argaret Thatcher, miało polegać
na przeniesieniu wielu funkcji rządowych do niezależnych agencji adm ini­
stracyjnych bezpośrednio podległych parlamentowi.
W Stanach Zjednoczonych problem ten został do pewnego stopnia rozwią­
zany poprzez deregulację, która wiązała się z dokładnym przeglądem prze­
pisów lub nawet ograniczeniem i usunięciem interwencjonizmu rządowego
i kontroli. Inne kwestie, które pojawiają się w kontekście administracji, dotyczą
tego, czy korpus administracyjny jest zarówno kompetentny (zob. zła adm ini­
stracja), jak i wystarczająco reprezentowany społecznie, oraz czy administracja
może być skutecznie kontrolowana przez polityków (zob. rozliczalność).

AIDS
Zespół nabytego upośledzenia odporności (ang. Acquired Immune Defi-
ciency Syndrome - AIDS), spowodowany przez zarażenie się wirusem HIV
(ang. Human Immunodeficiency Virus), został po raz pierwszy uznany za

13
poważny problem w późnych latach siedemdziesiątych i wczesnych latach
osiemdziesiątych. Z kilku powodów ów problem stał się ważną kwestią po­
lityczną w Stanach Zjednoczonych i, w mniejszym stopniu, w Europie. Po
pierwsze, jeśli niektóre z przewidywań co do ilości zachorowań są prawdziwe,
AIDS w przeciągu kilku lat stanie się poważnym obciążeniem finansowym
dla służby zdrowia. Nie tylko liczba chorych znacznie wzrośnie, ale czas opie­
ki szpitalnej przed ostateczną śmiercią oraz potrzeba zachowania niezwykłej
ostrożności wobec możliwości infekcji sprawi, że leczenie chorych na AIDS
będzie niezwykle kosztowne. Po drugie, strach przed AIDS prowadził do żą­
dań bardzo wścibskich badań i środków kwarantanny, które w dużym stop­
niu są obraźliwe dla wielu pojęć z zakresu swobód obywatelskich. Wszystkie
te środki miałyby być zastosowane bez względu na przyczynę występowania
choroby. Jednak z powodu faktu, że AIDS jest przede wszystkim chorobą
przenoszoną drogą płciową oraz że w znacznej mierze dotyczy ona środo­
wiska homoseksualistów, AIDS uwydatnił dwuznaczny stan tolerancji dla
alternatywnych stylów życia. Niektórzy przedstawiciele prawicy wykorzystu­
ją strach przed AIDS do atakowania prawnej tolerancji homoseksualizmu,
a sami homoseksualiści twierdzą, że gdyby choroba częściej występowała
wśród osób heteroseksualnych, wówczas rząd w znacznie bardziej pozytywny
sposób zajmowałby się kryzysem. Wiele działań prowadzonych w celu ogra­
niczenia rozprzestrzeniania się AIDS, na przykład rozdawanie igieł osobom
uzależnionym od narkotyków oraz nawoływanie do stosowania prezerwatyw
lub nawet rozdawanie ich osobom nastoletnim, natychmiast ujawnia głębo­
ko skrywane instynkty konserwatywne wśród różnych grup społecznych.
Szczególnie w Stanach Zjednoczonych odczuwa się pilną potrzebę prawnego
przestrzegania praw obywatelskich w stosunku do nosicieli HIV i chorych
na AIDS, którzy doświadczają szerokiej dyskryminacji społecznej, a w naj­
bardziej praktycznym znaczeniu - ze strony instytucji takich jak firmy ubez­
pieczeniowe.
W niektórych krajach Afryki - południowa część tego kontynentu jest tu
szczególnym przypadkiem - ilość zainfekowanych wirusem HIV jest więk­
sza niż w Stanach Zjednoczonych czy innych krajach zachodnich, podobnie
jak odsetek osób heteroseksualnych dotkniętych tym wirusem. Jednak tutaj
poziom leczenia i sposobów zapobiegania szerzeniu się choroby jest niższy,
a konsekwencje społeczne i gospodarcze z pewnością o wiele poważniejsze.

Ajatollahowie
Ajatollahowie są duchowymi przywódcami muzułmańskich szyitów. Is­
lam jest o wiele mniej zinstytucjonalizowany i nie tak hierarchicznie rządzo­
ny jak większość wyznań chrześcijańskich, więc nie jest możliwe wskazanie
bezpośredniego odpowiednika pozycji na przykład biskupa czy kardyna­
ła. Bliższej analogii, chociaż ciągle nie dość precyzyjnej, można upatrywać

14
w pozycji rabina w judaizmie. Oczywiście ważny jest nacisk na religijne przy­
wództwo będące po części kwestią doskonałości w nauce, uczeniu się i na­
uczaniu. Ponieważ islam nie udziela żadnej osobie ani instytucji decydującej
władzy w kwestiach wiary, jak w przypadku papieża w katolicyzmie lub sy­
nodu w niektórych kościołach protestanckich, nie istnieje wyraźny sposób,
w jaki poszczególny ajatollah może być postrzegany jako instytucjonalny
zwierzchnik dla innych lub osoba posiadająca specjalne prawo do określania
właściwych przekonań we wszystkich kwestiach. Ponadto podziały pomiędzy
sunnitami a szyitami muzułmańskimi są tak istotne jak te pomiędzy katoli­
kami i protestantami w chrześcijaństwie. Ajatollahowie posiadają politycz­
ne znaczenie, ponieważ państwo - według islamu - jest instytucją religijną
(zob. szarłat), więc powinno być odpowiednio rządzone, oraz z powodu ich
szczególnej roli w kierowaniu islamskimi ruchami fundamentalistycznymi,
które tak silne wpływają na świat polityki od lat siedemdziesiątych. Po zdoby­
ciu przewagi nad świeckim radykalnym skrzydłem rewolucji, a tym samym
przejęciu kontroli nad Iranem przez muzułmańskie frakcje w czasie irańskiej
rewolucji w 1979 roku, ajatollahowie zaczęli tworzyć skuteczny rząd, z ajatol­
lahem Ruhollahem Chomeinim na czele, który został zgodnie zaakceptowa­
ny jako czołowy duchowy przewodnik, stając się najpierw de facto a potem
de iure szefem rządu w Iranie. Jednak jego władza nigdy nie została całko­
wicie zinstytucjonalizowana. Większość rewolucyjnych przemian w Iranie,
a szczególnie wprowadzenie w życie prawa i etyki islamskiej, zostało prze­
prowadzonych dzięki wspólnej władzy wielu ajatollahów, szczególnie ich roli
jako członków sądów religijnych lub jako członków parlamentu irańskie­
go. Podziały występowały wewnątrz tego grona, a po śmierci Chomeiniego
w 1989 roku nie znalazł się nikt, kto dysponowałby taką samą władzą religij­
ną, dlatego nie było możliwości dokonania rutynowego przekazania władzy.
Ajatollahowie będą nadal sprawować olbrzymią władzę zarówno w Iranie,
jak i wśród fundamentalistycznych grup muzułmańskich na świecie, a ofi­
cjalni liderzy polityczni będą często mogli rościć sobie prawo do tego tytułu,
chociaż ich rzeczywista władza będzie pochodzić od osób świeckich. W tym
kontekście można zauważyć, że początkowa władza Chomeiniego nad ajatol­
lahami wynikała bardziej z jego długotrwałego sprzeciwu politycznego wo­
bec szacha, czego symbolem było długie wygnanie Chomeiniego, niż z jakiejś
specjalnej pozycji, którą posiadałby z uwagi na swoją duchową doskonałość.

Akcja afirmatywna
Akcja afirmatywna, określana również jako dyskryminacja pozytywna
lub odwrotna, opisuje umyślną politykę traktowania pewnych grup społecz­
nych w sposób uprzywilejowany, z uwagi na ich dotychczasowe dyskrymino­
wanie poprzez politykę rządową lub w rezultacie powszechnych uprzedzeń.
Przyzwyczajono się pomagać mniejszościom etnicznym lub kobietom (zob.

15
feminizm) i czasami sugeruje się, że powinno się upowszechnić świadcze­
nie pomocy innym mniejszościom, jak homoseksualiści czy osoby upośle­
dzone. Idea ta została zastosowana najrozleglej w Stanach Zjednoczonych,
gdzie pracownicy szczebla kierowniczego zachęcają do zatrudniania i awan­
sowania osób wywodzących się z mniejszości poprzez wymóg - między
innymi - że wszystkie organizacje, które mają kontrakty z rządem federal­
nym, będą zatrudniać pewien odsetek osób wywodzących się z mniejszości.
Polityka akcji afirmatywnej okazała się ogromnie kontrowersyjna w związku
z przyjęciami na uniwersytet i na uzupełniające studia magisterskie, a jedna
z najgłośniejszych konstytucyjnych spraw sądowych (Bakke przeciw Regents
z University of California, z 1978 roku) ustanowiła limit, do którego polityka
ta może być stosowana. Niektóre decyzje amerykańskiego Sądu Najwyższego
podjęte w późnych latach osiemdziesiątych i we wczesnych latach dziewięć­
dziesiątych wyraźnie zmierzały do ograniczenia możliwości stosowania ak­
cji afirmatywnej. W tym samym czasie prawo europejskie, szczególnie pod
wpływem Europejskiego T rybunału Sprawiedliwości, zaczynało ograni­
czać dyskryminację, co może prowadzić do bardziej pozytywnego podejścia
do akcji afirmatywnej.

Alienacja
Alienacja jest bardzo szeroko i luźno używanym pojęciem, które w swojej
nowoczesnej formie pochodzi od M arksa, chociaż ten zaczerpnął ów termin
od Hegla, a podobne jego użycie można znaleźć u Rousseau. W nowoczesnej
analizie socjologicznej ma ono wiele wspólnego w pojęciem anom ii sformu­
łowanym przez Durkheima. W próbie definicji tego ważnego, lecz czasami
niejasnego pojęcia pomocnym jest podejście etymologiczne. W języku praw­
niczym alienacja oznacza rezygnację z praw do własności; analogicznie filo­
zofowie polityczni używają „niezbywalnych praw”, mając na myśli te prawa,
z których nie można zrezygnować i które legalnie nie mogą być odebrane. Ale
pochodzenie od słowa „alien”, sugerującego coś innego, obcego, odległego,
jest również pomocne.
Dla Marksa alienacja jest stanem występującym w przedsocjalistycznych
społeczeństwach, gdzie ludzka natura człowieka okazuje się inną, obcą w sto­
sunku do tego, kim człowiek w rzeczywistość mógłby być. To jest również
znaczenie używane przez Rousseau, chociaż jego pogląd wyrażał myśl, że
współczesne społeczeństwo uczyniło człowieka innym i bardziej zepsutym,
niż był nim wcześniej. Marks posiadał finezyjną teorię alienacji, szczególnie
w kontekście kapitalizm u. Po pierwsze, ludzie mogą być wyalienowani naj­
pierw od samych siebie (na przykład od swojej prawdziwej natury), po drugie,
od innych osób (brak naturalnego braterstwa), po trzecie, od swojego życia
zawodowego (ponieważ było ono bez znaczenia i pociągało za sobą „alie-
nowanie”, w znaczeniu prawnym ich pracy na korzyść innych), po czwarte,

16
od owoców ich pracy (ponieważ większość robotników przemysłowych nie
czerpie satysfakcji z projektowania i kreowania całego produktu poprzez
ćwiczenie swoich umiejętności). Wszystko to łączy się ze sobą, a dla Marksa
wszystkie te formy alienacji wywodzą się z kapitalistycznego systemu pro­
dukcji, szczególnie od panującej w nim zasady podziału pracy.
Ten nacisk na naturę ludzką oraz na sposób, w jaki człowiek zmienia
się w pozbawionego szacunku wobec siebie, kolegów lub codziennej pracy
niewolnika swojej wypłaty, jest dużo mniejszy w późniejszym i bardziej zo­
rientowanym na gospodarkę dziele Marksa, ale nadal stanowi przedmiot
podstawowego zainteresowania i znaczenia w myśli społecznej. Często poję­
cie to stosuje się w zbyt luźnym kontekście, tak że alienacja nierzadko ozna­
cza tyle co niedolę; ale niektóre nowe zastosowania w oczywisty sposób są
uzasadnionym rozszerzeniem użycia Marksa, ponieważ feministki twierdzą,
że społeczeństwo kapitalistyczne, zgodnie ze swym ogólnie pozbawiającym
ludzkich cech charakterem, alienuje mężczyzn od kobiet. Jednak istnieją po­
ważne zastrzeżenia do koncepcji alienacji. Po pierwsze, chociaż pisarstwo
Marksa jest często wysoce przekonywujące w odniesieniu do istnienia zjawi­
ska, wielu krytyków utrzymuje, że alienacja jest spowodowana przez podział
pracy powszechny w każdej nowoczesnej gospodarce (może nawet poprzez
naturę tych gospodarek) raczej niż przez poszczególny system praw włas­
ności; a jeśli tak jest, to alienacja pozostanie problemem nawet we w pełni
rozwiniętym kom unizm ie. Po drugie, pojęcie alienacji opiera się na nieudo-
wodnionym założeniu, iż coś takiego jak prawdziwa natura ludzka istnieje.
Z filozoficznego punktu widzenia pojęcie to byłoby użyteczne, gdyby tylko
mogło być pokazane (a), że człowiek rzeczywiście posiadałby pewne cechy
charakterystyczne pomimo odmiennych systemów, w których żyje i (b), że
cechy te są w jakimś sensie naturalne. Sami marksiści oraz większość innych
ludzi, którzy używają tego pojęcia, są bardzo przeciwni idei, że podstawowa
natura ludzka istnieje niezależnie od społecznej rzeczywistości. Pomimo tych
problemów, pojęcie to zachowuje swoją siłę i jest szeroko używane w analizie
społecznej.

Alternatywne głosowanie
Alternatywne głosowanie jest prawdopodobnie najprostszą ze wszystkich
form głosowania proporcjonalnego, chociaż wziąwszy pod uwagę rezultat, nie
jest ono w istocie zbyt proporcjonalne. Działa ono na zasadzie poproszenia
każdego wyborcy, by wskazał pierwszego wśród swoich kandydatów. Kandy­
dat, który otrzymał większość bezwzględną na drodze pierwszych wskazań,
zostaje wybrany, co daje taki sam rezultat jak w przypadku systemu więk­
szości (zob. systemy głosowania). Jeśli jednak żaden kandydat nie otrzymuje
bezwzględnej większości głosów, wówczas kandydat z najmniejszym popar­
ciem odpada, a drugie wskazania jego zwolenników zostają przydzielone

17
wytypowanym przez nie kandydatom i dodane do ich pierwotnych wyni­
ków. Jeśli suma pierwszych i drugich wskazań nadal nie jest w stanie wyłonić
kandydata dysponującego większością bezwzględną, wówczas procedurę tę
się powtarza, aż do wyłonienia zwycięzcy. System ten zwiększa reprezentację
partii, które zwykle w wyborach zajmują drugą pod względem ilości liczbę
miejsc, gdy nie występuje większość parlamentarna, ale obraz ten może być
w dużym stopniu zafałszowany. Metoda ta jest w gruncie rzeczy uproszczoną
i automatyczną wersją drugiej tury wyborów, chociaż można ją modyfikować
na różne sposoby. Jedną z takich sensownych modyfikacji jest wykluczenie
nie kandydata z najmniejszą ilością pierwszych wskazań, ale kandydata z naj­
większą ilością ostatnich wskazań. To pozwala uniknąć anomalii polegają­
cej na tym, że kandydat, który był wybierany jako drugi w kolejności, a nie
pierwszy, nie może być wybrany w zwykłym systemie alternatywnego głosu,
ponieważ będzie wyeliminowany po pierwszej rundzie.

Amnesty International
Amnesty International należy do wyróżniających się organizacji poza­
rządowych działających w obronie praw człowieka. Założył ją w 1961 roku
brytyjski prawnik - Peter Benenson (1921—), dla działania przede wszystkim
na rzecz „więźniów sumienia” oraz więźniów politycznych - tych drugich
Amnesty określa jako uwięzionych za wygłaszanie niepopularnych poli­
tycznie przekonań, pod warunkiem, że osoby te nie stosowały lub nie po­
pierały przemocy. Pierwotną metodą działania Amnesty International było
zachęcanie do masowego pisania listów do takich właśnie osób, częściowo
aby je wesprzeć, ale głównie dla ukazania opinii międzynarodowej reżimów
stosujących taki rodzaj represji. Ostatnio rozszerzyła ona zarówno zasięg
spraw, którym i się zajmuje, jak i strategie działania, a i sama organizacja
rozrosła się.
Sprawy, którymi zajmuje się Amnesty International, dotyczą sprzeciwu
wobec kary śmierci, wszelkich form tortur, użycia m in lądowych w czasie
wojny oraz ogólnych problemów uchodźctwa w odniesieniu do kobiet i dzie­
ci. Ponadto prowadzi ona nawet kampanię przeciw okaleczaniu żeńskich na­
rządów płciowych jako praktyce stosowanej raczej przez ludzi niż państwa.
Podobnie uległy rozszerzeniu niektóre z jej definicji, na przykład osoby uwię­
zione za homoseksualizm są obecnie uważane za więźniów politycznych.
Początkowe techniki polegające na pisaniu listów i petycji są nadal sto­
sowane, ale międzynarodowe uznanie Amnesty zyskało głównie poprzez
prowadzone przez siebie badania. Tam, gdzie to możliwe, zespoły ekspertów
odwiedzają kraje i sporządzają raporty na temat funkcjonowania państw. Ra­
porty te zawsze są poddawane weryfikacji według dokładnych standardów
wiarygodności i precyzji oraz są powszechnie uznawane jako pewny mate­
riał dowodowy. Na nich na przykład opierają się sądy przy rozpatrywaniu

18
wniosków o azyl polityczny i w tych przypadkach raporty te są często uważa­
ne za rzetelniejsze aniżeli analizy rządowe. Aby ściśle oddzielić się od spraw
politycznych Amnesty International tradycyjnie nie prowadzi kampanii na
rzecz rządów, niemniej ilość prowadzonych przez nią kampanii wzrasta.
Ponadto jest ona poważnie traktowana przez takie organizacje międzyna­
rodowe jak O rganizacja Narodów Zjednoczonych, Rada Europy czy Unia
Europejska. Niezależność ta oznacza, że Amnesty International musi pole­
gać pod względem finansowania na swoich członkach rozsianych po całym
święcie i ogólnych dobroczynnych zbiórkach pieniędzy. Zaufanie to pomogło
zbudować jej dużą światową sieć. Symbolem międzynarodowego uznania,
jakim cieszy się Amnesty, było przyznanie jej Pokojowej Nagrody Nobla już
w 1977 roku. Przykładem aprobaty dla jej funkcjonowania było udzielenie jej
przez Lordów Prawa Brytyjskiego pozwolenia na działanie jako amicis cu­
rie (dosłownie - „przyjaciel sądu”) w czasie przesłuchań dotyczących niedo­
szłej ekstradycji do Hiszpanii byłego prezydenta Chile - Augusto Pinocheta,
w 1999 roku.

Anarchizm
Anarchizm jest teorią polityczną opartą na dwóch twierdzeniach: że spo­
łeczeństwo nie potrzebuje rządu i że żaden rząd nie jest legalny, chyba że
rzeczywiście i w szczegółach został zaakceptowany przez podległe mu potem
jednostki. Historia tego pojęcia jest długa i zagmatwana, a poglądy polityczne
wyznawane przez anarchistów rozciągają się od skrajnej prawicy do skrajnej
lewicy. Wspólnym mianownikiem dla anarchistów jest ich alienacja wobec
istniejących struktur rządowych i społeczeństwa.
Pierwszymi myślicielami anarchizmu byli pisarze tacy jak Proudhon
(1809-1865) oraz francuscy teoretycy syndykalizmu, którzy zaczęli rozwi­
jać idee założenia społeczeństwa bez rządu. Jednak elementy anarchistyczne
można odnaleźć w wielu teoriach społecznych. Dobrym przykładem jest tu
Marks, którego doktryna, iż państwo „wygaśnie” pod panowaniem komuni­
zmu, wykazuje wyraźne podobieństwa z celami anarchistów.
Teoretycznie, anarchizm opiera się na moralnym założeniu, że wolność
jest wartością absolutną i że nikt nie powinien być zobligowany do podpo­
rządkowywania się władzy bez wcześniejszego wyrażenia na to zgody. Em­
pirycznie rzecz ujmując, anarchizm opiera się na założeniach o możliwości
zorganizowania prawdziwych, dobrowolnych związków opartych na współ­
pracy i wzajemnej pomocy. Założenia te wydają się bardziej możliwe do przy­
jęcia tam, gdzie brak uprzemysłowienia na dużą skalę.
Pomimo tego istnieją ważne związki pomiędzy teorią anarchizmu a bar­
dziej ogólnymi teoriami rekomendującymi demokrację bezpośrednią
i demokrację przemysłową. Ten rodzaj przywiązania do skrajnego ega­
litaryzmu i całkowitej wolności, który charakteryzuje anarchizm, został

19
przejęty przez radykalne grupy socjalistyczne i marksistowskie, lub, w bar­
dziej umiarkowanej wersji, przez propagatorów demokracji przemysłowej.
Formuła anarchizmu odrodziła się na początku XXI wieku, gdy polityczni
aktywiści w wielu państwach zachodnich zaczęli demonstrować swój prze­
ciw wobec globalizacji i kapitalizm u, często stosując przy tym gwałtowne
środki. Większość sprzeciwu ma charakter anarchistyczny w tym sensie, że
nie nawołuje do utworzenia konkurencyjnego, na przykład socjalistyczne­
go, systemu gospodarczego, a całkowicie koncentruje się na atakowaniu ist­
niejących form. Anarchistyczne grupy wiodą prym wśród zaangażowanych
środowisk często gwałtownie protestujących w czasie międzynarodowych
spotkań szefów rządów.

Anarcho-syndykalizm (zob. syndykalizm)


Anomia
Anomia jest pojęciem socjologicznym utworzonym przez Durkheim a,
podobnym w zakresie do koncepcji alienacji, której autorem jest Marks.
Anomia jest obecna w społeczeństwie, gdzie normatywna regulacja oraz po­
wszechna akceptacja wartości i zasad jest słaba; składa się na nią odczucie
przez jednostkę samotności i braku znaczenia oraz izolacji, które objawiają
się w okresie niepokojów społecznych. Chociaż istnieje wiele fachowych defi­
nicji, zarówno tych sformułowanych przez Durkheima, jak i w późniejszych
pracach, podstawowe znaczenie anomii zawarte jest w jednym z bardziej poe­
tycznych opisów autorstwa Durkheima, gdzie określa się ją jako „bolączkę
bezgranicznej aspiracji”. Durkheim miał na myśli to, że nowoczesne społe­
czeństwo przemysłowe, które czasami wydaje się pozbawione jakichkolwiek
moralnych i etycznych podstaw poza utylitaryzm em lub argumentami op­
artymi o racjonalne oczekiwanie, nie może dawać komukolwiek powodu do
tego, by nie robił lub nie próbował dostać tego, czego dana jednostka chce,
chociaż nieustannie rosnące apetyty osobiste nie mogą być w nim całkowi­
cie zaspokojone. Dla Durkheima, ten stan rzeczy był rezultatem Rewolucji
Przemysłowej, która złamała tradycyjny wzorzec egzystencji, jaki wiązał
ludzi ze sobą poprzez głęboką akceptację norm kulturowych (zob. korpo-
racjonizm). Pojęcie to może być użyte dla wyjaśnienia niepokoju i niezado­
wolenia w każdym systemie społecznym, chociaż często jest ono używane
albo niejednoznacznie, albo nawet tautologicznie (na przykład, dla określe­
nia czegoś, co jeszcze nie oznacza stanu bezprawia, pomimo faktu, że pojęcie
to w rzeczywiści oznacza bezprawie). Można kwestionować słuszność rozróż­
nienia Durkheima pomiędzy anomalnymi społeczeństwami przemysłowymi
a społeczeństwami tradycyjnymi, gdzie ta bolączka nie występuje, ponieważ
wszyscy znają tam i akceptują swoją rolę, ale samo pojęcie anomii używane
z ostrożnością może być pouczające.

20
Antyklerykalizm
Antyklerykalny światopogląd w polityce wyraża ostry sprzeciw wobec
kościoła mającego jakikolwiek bezpośredni wpływ polityczny lub sprawu­
jącego władzę. Partie antyklerykalne lub antykłerykalni politycy odegrali
ważną rolę w większości społeczeństw zachodnich. Dzisiaj klerykalny/anty-
klerykalny podział ciągle istnieje we Włoszech i w mniejszym stopniu we
Francji. Właśnie we Francji w latach 1870-1958 część elektoratu popierała
automatycznie niektóre partie polityczne sprzeciwiające się jakimkolwiek
wpływom kościoła na politykę. Gdy Movement Republicaine Populaire,
będący zasadniczym głosem politycznym Kościoła Rzymsko-Katolickiego,
utracił swój wpływ we wczesnych latach Piątej Republiki, różnica stała się
mniej decydująca. Inni wyborcy (dzisiaj szczególnie Chrześcijańscy Demo­
kraci we Włoszech) głosują tak a nie inaczej właśnie dlatego, że odczuwają, że
kościół powinien odgrywać znaczącą rolę w państwie.
Generalnie to katolicyzm stał się centrum polityki antyklerykalnej, głów­
nie dlatego, że historycznie był powiązany z wartościami konserwatywnymi,
więc postrzegano go jako instytucję popierąjącą klasy wyższe. W holender­
skim systemie partyjnym pojęcie antyklerykalizmu stosuje się jednak do
ogólnej opozycji wobec wpływu kościoła na politykę, szczególnie od czasu
rozwoju międzywyznaniowych ugrupowań politycznych (co ogólnie było
samo w sobie symbolem upadku wpływu kościoła w polityce i społeczeń­
stwie). Gdy Kościół katolicki zmienił się i, szczególnie w krajach Trzeciego
Świata, zaczął być postrzegany jako „rewolucyjny” oraz jako zwolennik te­
ologii wyzwolenia, tradycyjna podstawa antyklerykalizmu upadła. Ogólna
sekularyzacja nowoczesnego społeczeństwa dalej obniżyła zainteresowa­
nie religijnym wpływem w państwie. Dlatego niektóre partie polityczne (na
przykład niemiecka Chrześcijańska Demokracja) stały się czysto konserwa­
tywnymi ugrupowaniami (zob. konserwatyzm), a przywiązanie do religii nie
odgrywa żadnej roli w ich poparciu lub odrzuceniu. Jednak od lat siedem­
dziesiątych religijny fundam entalizm staje się silniejszy i politycznie bardziej
istotny, więc nie ma gwarancji, że forma opozycji wobec zaangażowania re­
ligijnego w politykę, jakie już rozwija się w USA, znowu nie stanie się ważna.
Opozycja ta prawdopodobnie nie będzie zasługiwała na określenie antyklery­
kalnej tak jak poprzednio to rozumiano, ponieważ poparcie dla fundamenta­
listów wiąże się raczej ż populizm em niż interesem klas wyższych.

Antysemityzm
Antysemityzm, w polityce określany jako dyskryminacja lub prześlado­
wanie Żydów, jest dzisiaj utożsamiany przez większość osób z Niemcami
czasów Hitlera. W rzeczywistości ma on o wiele dłuższą historię, posiada
również pewne polityczne znaczenie w większości zachodnich społeczeństw,
i nie jest bynajmniej wygasłą siłą. Historyczne początki antysemityzmu są

21
złożone i sięgają średniowiecza, a nawet wcześniejszych okresów. Większość
narodów europejskich używała niektórych form dyskryminacji Żydów,
mniej lub bardziej systematycznie i ze zmienną aprobatą duchowieństwa,
w okresie przed XIX wiekiem, a Partia Narodowo-Socjalistyczna zmieniła
tylko religijny akcent antysemityzmu w nienawiść rasową. Według Hitle­
ra Żydzi zawiązali spisek międzynarodowy i korzystali z realnej władzy we
wszystkich krajach przeciwnych Niemcom, czy to kapitalistycznych, czy ko­
munistycznych.
Nowoczesny antysemityzm stanowi powszechny element w credo poli­
tycznym partii prawicowych, głównie z praktycznego powodu: takie credo
bazuje w znacznej mierze na nacjonalizm ie i ideale jedności narodowej, która
sprzeciwia się występowaniu konfliktów w państwie. Posiadanie grupy „out­
siderów”, przeciw którym można by się zjednoczyć, jest powszechną cechą
społeczeństw, od poziomu placu zabaw do stosunków międzynarodowych;
rasizm często charakteryzuje wybór takiej grupy. W systemie politycznym
można ją obwinić za występowanie bolączek społecznych, które w innym
razie mogłyby być przypisane rządzącym lub systemowi społecznemu. Te
odruchy mogą istnieć zarówno w prawicowych, jak i lewicowych systemach,
co udowodnił antysemityzm nazistowski i sowiecki. Tam, gdzie tradycja
chrześcijańska stanowi ważną część historycznej tożsamości narodowej, ten­
dencja do antysemityzmu zaznacza się szczególnie wyraźnie. W ten sposób
na przykład amerykańskie ruchy prawicowe takie jak John Birch Society czy
Ku Klux Klan są najbardziej popularne na tych obszarach południa USA,
gdzie chrześcijański fundam entalizm jest bardzo silny. Tego rodzaju ruchy
zawsze dodają antysemityzm do programu skierowanego przeciw czarnym
mieszkańcom, pomimo integracji Żydów ze społeczeństwem amerykańskim.
Od lat osiemdziesiątych depresja gospodarcza i wzrost emigracji, szczególnie
z krajów Trzeciego Świata oraz Europy Środkowo-Wschodniej i Południo­
wo-Wschodniej, doprowadziły w Europie do odrodzenia się poparcia dla
neonazizmu; i znowu, antysemityzm był często silnym elementem takich
politycznych formacji, nawet jeśli imigracja Żydów była minimalna. W no­
wych systemach politycznych krajów Europy Wschodniej antysemityzm stał
się cechą charakterystyczną kilku prawicowych partii nacjonalistycznych.
Konflikt arabsko-izraelski oraz antysyjonizm w państwach arabskich i in­
nych nie jest zasadniczo zjawiskiem antysemickim, ale trudno jest ustalić, jak
dużo ukrytego antysemityzmu skrywa się za bardziej obiektywnymi proble­
mami istnienia państwa Izrael.

Aparatczyk
Słowo aparatczyk właściwie oznacza pracownika aparatu lub - aby za­
czerpnąć pojęcie z języka M arksa - aparatu państwowego, to znaczy każdej
instytucji związanej z kierowaniem państwem. W krajach komunistycznych,

22
gdzie wyraz ten był używany, w praktyce oznaczał członka partii komuni­
stycznej, który zajmował średnie stanowisko w biurokracji państwowej.
Aparatczycy byli tymi, którzy formowali większość nowej klasy według
określenia Djilasa. Termin ten czasami używany jest pejoratywnie wobec
administratorów i urzędników, którzy nękają będące w ich zasięgu władzy
jednostki i poniżają się wobec swoich przełożonych.

Apartheid
Apartheid był oficjalną doktryną rządu południowoafrykańskiego oraz
sprawującej rządy Partii Narodowej pomiędzy 1948 a 1991 rokiem. Termin
oznaczający „odrębność” był w praktyce niczym innym jak wytłumaczeniem
dominacji białej ludności nad czarną i kolorową społecznością (zob. rasizm).
Słowo „kolorowi” jest używane tutaj w południowoafrykańskim prawnym
znaczeniu jako odnoszące się do osób, o których nie można powiedzieć, że
są czarne, ale które nie są też zupełnie białe. Na apartheid składał się szereg
nierówności prawnych. „Kolorowym” ograniczano miejsca, w których mo­
gli mieszkać, musieli także nosić „paszporty”, by udowodnić, że wolno im
wejść, na przykład z powodu miejsca pracy, na teren zamieszkały przez bia­
łych mieszkańców; ten główny element apartheidu został oficjalnie zniesiony
w 1986 roku, kiedy to dla wszystkich ras zostały wprowadzone jednakowe
dokumenty identyfikacyjne. W większości publicznych i prywatnych obiek­
tów, od szkół i transportu po plaże i toalety publiczne, istniała segregacja
rasowa. Do 1985 roku istniał prawny zakaz zawierania małżeństw oraz po-
zamałżeńskich kontaktów seksualnych pomiędzy przedstawicielami różnych
ras. Ponadto wszyscy czarni mieszkańcy, a aż do 1983 kolorowi, nie mogli
głosować w wyborach. Zakaz ten miał na celu wykluczenie możliwości poja­
wienia się pokojowego sposobu, który umożliwiłby zakończenie apartheidu.
Naturalnie zachęciło to działaczy politycznych do tworzenia nielegalnych
partii, szczególnie Afrykańskiego Kongresu Narodowego, który został zde­
legalizowany w następstwie demonstracji przeciw „pass laws” w 1960 roku
aż do 1990 roku. W 1961 roku Afrykański Kongres Narodowy utworzył swo­
je militarne skrzydło - ruch partyzancki - Umkhonto we Sizwe (Włócznia
Narodu).
Nie do uniknięcia w tych okolicznościach było utrzymywanie całego sze­
regu innych nierówności w ramach apartheidu - czarni i do pewnego stopnia
kolorowi mieszkańcy byli dyskryminowani w zakresie wynagrodzeń, moż­
liwości zatrudnienia, poziomu ubóstwa, zdrowia oraz edukacji. Po okresie
ignorowania opinii światowej i pewnych sankcji gospodarczych trwających
przez całe lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte, rząd Partii Narodowej zaak­
ceptował nieuchronność zmian i rozpoczął usuwanie struktur apartheidu.
Prawne formy apartheidu zostały zniesione do 1991 roku, zaś do 1993 roku
zakończono wielopartyjne negocjacje dotyczące reformy konstytucyjnej,

23
w wyniku czego w 1994 roku nastąpiły pierwsze pozbawione ograniczeń
rasowych wybory. Partia Narodowa uczestniczyła w koalicji rządowej aż
do 1996 roku, kiedy to skład rządu ukazał przytłaczającą przewagę czarnej
większości wśród elektoratu. Jednak minie jeszcze wiele dekad, zanim naro­
słe skutki nierówności i dyskryminacji rasowej miną.

Arbitraż
Arbitraż jest metodą rozwiązywania konfliktów, którą stosuje się w mniej
lub bardziej sformalizowany sposób w wielu sferach politycznych i prawnych.
Istnieją dwie główne cechy charakterystyczne dla arbitrażu. Pierwszą jest
fakt, że jest to proces dobrowolny, w którym dwie strony konfliktu uzgad­
niają między sobą, że są związane orzeczeniem trzeciej strony, która nie spra­
wuje nad nimi żadnej władzy. Orzeczenie to jednak nie jest prawnie wiążące.
Druga cecha wynika z tego, że zwykle nie istnieją żadne organa praw ani
zbiór praw lub zasad, które należy w takich wypadkach stosować; rozjemca
jest wolny i nie podlega żadnym wcześniejszym porozumieniom dokonanym
z którąś ze skonfliktowanych stron w kwestii tego, jaka podstawa do osiąg­
nięcia sprawiedliwości uznana może zostać za odpowiednią. Arbitraż stoso­
wany był z powodzeniem na przykład do rozstrzygnięcia sporu granicznego
pomiędzy Izraelem a Egiptem, a historia tego obszaru w poważny sposób
wpłynęła na decyzję podjętą przez rozjemcę.
Chociaż arbitrażowi brakuje precyzyjnego usytuowania prawnego,
będzie on często cieszył się uznaniem jako wstępna procedura prawna.
W kilku krajach dla przykładu prawo pracy nakazuje związkom zawo­
dowym i pracodawcom odwołać się do arbitrażu, zanim strajk zostanie
uznany za legalny, a kontrakty handlowe często zawierają klauzulę o sto­
sowaniu arbitrażu, zanim jedna ze stron poda drugą do sądu. Polityczne
zastosowanie arbitrażu jest takie, że może on zredukować napięcie, będąc
szybszy i mniej sformalizowany niż tradycyjny sąd. Ponadto postrzega
się go jako bardziej godny niż podawanie kogoś do sądu, co w obszarze
takim jak prawo pracy może być przewagą. Zwykle struktura trybunału
arbitrażowego składa się z rozjemców wybieranych przez każdą ze stron,
a nad nim i funkcjonuje neutralny przewodniczący, którego zdanie będzie
dominować. Ta sama zasada obowiązuje w Międzynarodowym Trybunale
Sprawiedliwości, w którym nie powinno brakować osoby reprezentującej
każdą z rywalizujących stron, w przeciwnym razie powołuje się dodatko­
wych sędziów z odpowiedniego kraju. To właśnie dzięki wykorzystaniu
rozjemców rozwija się wiele kwestii pochodzących z międzynarodowego
prawa prywatnego, gdy brak jest możliwego prawnie do wprowadzenia
w życie prawa międzynarodowego w zakresie spraw handlowych. Dzięki
rozjemcom wzrasta także poszanowanie podstawowych zasad międzyna­
rodowego prawa publicznego.

24
Arendt
Hannah Arendt (1906-1975) była jedną z tych niemieckich intelektua­
listów, którzy opuścili nazistowskie Niemcy i osiedlili się w Stanach Zjed­
noczonych. Kiedy naziści przejęli władzę w 1933 roku, Arendt początkowo
wyjechała do Paryża, gdzie przebywała do niemieckiej inwazji w 1940 roku.
Jak wiele osób z jej pokolenia prowadziła wykłady na elitarnych uniwersyte­
tach w Stanach Zjednoczonych łącznie z nowojorską New School for Social
Research, wraz z innymi emigracyjnymi intelektualistami. Z braku lepsze­
go określenia jej twórczości trzeba ją scharakteryzować jako teoretyka poli­
tycznego, chociaż jej najważniejsze dzieła niełatwo wpisują się w dominującą
tradycję tej dziedziny, a niektóre, przede wszystkim jej najbardziej kontrower­
syjna książka - Eichmann w Jerozolimie (1963) - są czymś więcej niż teorią
polityczną. Częściowo wynika to z faktu, iż dominującym pytaniem pojawia­
jącym się w jej pisarstwie jest kwestia tego, czym jest polityka. Jednym z jej
ważniejszych zainteresowań był sposób, w jaki tradycyjna myśl społeczna
i polityczna ogranicza zasięg tego, co rozumie się jako polityczne, poprzez
zbyt prostą akceptację różnicy pomiędzy sferą publiczną a prywatną.
Jej wykształcenie, a była niemieckim teologiem, doprowadziło ją do skon­
centrowania swoich zainteresowań nad rozległością zła w nowoczesnym
społeczeństwie. Według Arendt nowoczesne społeczeństwa i myśl społecz­
na, poprzez dezintegrację jednostek w różnych aspektach ich życia i poprzez
bagatelizację głównej idei obywatelstwa z jego obowiązkami wobec innych,
osłabiły społeczną kontrolę nad możliwościami człowieka do czynienia zła.
Wpływ innych myślicieli na jej twórczość jest ogromny, można tu przytoczyć
choćby tak różnych filozofów jak M arks i Kant. Jednak najbardziej uderzają­
cą cechą charakterystyczną jej pisarstwa jest nacisk na ponowne i krytyczne
przyjrzenie się tradycyjnym poglądom. Dlatego jedna z jej najbardziej zna­
nych książek, Korzenie totalitaryzmu (1951), atakuje Rousseau postrzeganego
dotąd jako propagatora demokracji oraz ikonę lewicy od czasów rewolucji
francuskiej, tu zaś obwinianego o bycie jednym ze źródeł okrucieństw XX
wieku. O ile wielu jej współczesnych myślicieli, również znanych w czasach,
w których żyli, nie wydaje się istotnych dla współczesnej myśli społecznej, to
twórczość Hannah Arendt, czy to akceptowana, czy potępiana, odnotowuje
raczej wzrost niż spadek zainteresowania.

Armia
Armia (tutaj w znaczeniu wszystkich typów oddziałów zbrojnych) należy
do najstarszych ze wszystkich zorganizowanych instytucji społecznych i po­
siada długą historię swojego znaczenia w polityce. Jednak ta trywialna oczy­
wiście uwaga wymaga wyjaśnienia. Każde społeczeństwo posiada pewien
system dla organizowania jednostek wojskowych przeznaczonych do prowa­
dzenia krótko- lub długotrwałych operacji defensywnych lub ofensywnych.

25
Armia w znaczeniu istotnym dla polityki jest, z wyjątkiem legionów rzym­
skich, produktem okresu pośredniowiecznego. Jeśli kraj opiera się na tym­
czasowych, amatorskich oddziałach, jego arm ia nie może stanowić groźby
dla innych instytucji społecznych i politycznych (zob. obywatel żołnierz).
Gdy tylko pojawia się stała, zorganizowana arm ia z własnym uprawomoc­
nieniem i bazą siłową, staje się ona potencjalnym kandydatem do przejęcia
kontroli w państwie. W ten sposób legiony rzymskie dość wcześnie, w okresie
post-republikańskim, zaczęły mieć wpływ na wybór imperatora.
Najwcześniejszą doniosłą z politycznego punktu widzenia armią w nowo­
żytnym świecie była armia Cromwella w siedemnastowiecznej Anglii oraz
oddziały napoleońskie we Francji. Strach polityków przed władzą politycz­
ną armii zawodowej ilustruje brytyjska i amerykańska polityka XVIII i XIX
wieku. Do roku 1940 Stany Zjednoczone utrzymywały możliwie niewielki
establishment wojskowy. Później, po olbrzymim wzroście machiny mili­
tarnej w czasie drugiej wojny światowej i po jej zakończeniu, Dwight D. Ei­
senhower ostrzegał amerykańską opinię publiczną w swoim pożegnalnym
przemówieniu jako prezydent w 1961 roku o potencjalnych groźbach ze stro­
ny „kompleksu militarno-przemysłowego” wobec demokracji. W Wielkiej
Brytanii armię kontrolowała klasa rządzących poprzez ograniczenie człon­
kostwa w korpusie oficerskim do tych, którzy mogli pozwolić sobie na kupno
od Korony nominacji oficerskiej. System ten przetrwał aż do serii błędów mi­
litarnych popełnionych w czasie wojny krymskiej (1853-56), które wymusiły
zmianę tej polityki.
Obecnie wojsko odgrywa istotne znaczenie w politycznie słabo rozwi­
niętych krajach Trzeciego Świata, w których rządy sprawowane przez woj­
sko są powszechną cechą tych państw. W takich krajach armia jako niemal
jedyna instytucja posiada zwykle sprawne i zdyscyplinowane kadry, często
szkolone w krajach rozwiniętych. Kiedy następuje rozwój służb cywilnych
a rząd pozbawiony wojskowych otacza aura legalności, strach przed woj­
skowym zamachem stanu maleje, a arm ia staje się sługą, a nie panem w da­
nym państwie.
Od zakończenia zimnej wojny zarówno kraje Europy Zachodniej, jak
i Wschodniej zaczęły na nowo zastanawiać się nad potrzebami dotyczącymi
sił militarnych, stąd wywiązała się szeroka debata nad naturą i funkcją owych
sił. Coraz częściej słychać głosy, iż powinny one zwrócić się ku nowym celom,
takim jak międzynarodowy terroryzm czy handel narkotykami. Rozwój co­
raz bardziej skomplikowanych i kosztownych systemów zbrojeniowych prze­
jawia tendencję do popadania w konflikt z potrzebą utrzymania dużej liczby
gruntownie przeszkolonych żołnierzy piechoty, gotowych do interwencji
humanitarnych oraz uczestnictwa w akcjach zmierzających do utrzymania
pokoju. Wzrasta rola narodowych sił zbrojnych stanowiących część polityki
międzynarodowej prowadzonej poprzez ONZ i podobne do niej organizacje.

26
Problem dla zachodnich systemów militarnych stanowi zdefiniowanie na
nowo strategii, by odejść od klasycznej idei wroga państwa narodowego,
którego można zaatakować i pokonać.

Arystokracja
Arystoteles zdefiniował arystokrację, jeden z jego trzech typów dobrego
rządu (zob. również m onarchia i demokracja), jako rząd najlepszych osób
w interesie publicznym, a przeciwstawił ją oligarchii jako rządowi garstki
osób sprawujących władzę w swoim własnym interesie. W rzeczywistości
jednak arystokracja zawsze była rządem bogatych, chociaż często usprawied­
liwiana była poprzez ideologie, które m iały przekonać do moralnej i intelek­
tualnej wyższości rządzących i wydawały się pokazywać, że rządy niewielkiej
elity dziedzicznej leżą w interesie publicznym. Początki arystokracji różnią
się, ale dwa elementy zwykle są wspólne. Pierwszy to ten, że arystokracja na
ogół wywodziła się od dowódców wojennych, którzy w zamian za posłuszeń­
stwo i materialne wsparcie ludności chronili ją przed niebezpieczeństwem ze
strony innych grup. Po drugie, bycie arystokracją zwykle pociągało za sobą
posiadanie ziemi, tak by potomkowie owych dowódców mogli utrzymywać
swoje majątki oraz lojalność żyjących w nich niższych klas.
Żyjąca w Europie arystokracja wywodzi się z czasów feudalizmu, systemu,
w którym monarcha nadawał ziemię szlachcicom w zamian za ich militarne
wsparcie i lojalność. Z kolei taki pan feudalny mógł ze swojego majątku nadać
ziemię podległym sobie szlachcicom w zamian za ich lojalność. Gdy średnio­
wiecze ustąpiło nowożytności, natura arystokracji uległa znacząco zmianie,
wraz z pojawieniem się na przykład tytułów hrabiów, które przyznawano
za pomoc udzielaną monarchom europejskim w ich aktywnej centralizacji
państw i sprawowaniu rządów w o wiele bardziej bezpośredni i zorganizo­
wany sposób. Wielu dziedzicznych parów w Wielkiej Brytanii wywodzi się
zaledwie z XVII i XVIII wieku lub nawet okresu późniejszego. Nieprzerwana,
chociaż mało istotna konstytucyjna rola Izby Lordów oznacza, że to raczej
arystokracja dziedziczna niż bogata elita zachowała pewną władzę politycz­
ną, chociaż prawo uchwalone w 1999 roku, pozbawiające prawa do zasiada­
nia w Izbie wszystkich z wyjątkiem 92 parów dziedzicznych, przyspieszające
definitywną reformę, dodatkowo to ograniczyło. We Francji rozwinęły się
dwie klasy szlachty, znane jako „miecz”, czyli tradycyjna arystokracja wo­
jenna, oraz „szata” - wręczana na przykład czołowym urzędnikom służby
cywilnej i prawnikom. Władza arystokracji uległa ograniczeniu zarówno
w wyniku rewolucji - jak we Francji czy Rosji, jak i poprzez wpływ Rewolucji
Przemysłowej, jak to się stało w Wielkiej Brytanii i Niemczech, gdzie rosnąca
siła burżuazji i względny upadek rolnictwa jako źródła bogactwa pozbawiły
arystokrację w dużym stopniu znaczenia w nowoczesnym państwie. Mimo
to istnieje wciąż elita arystokratów dziedzicznych, często bardzo zamożnych,

27
zamieszkująca w całej Europie, nawet w krajach takich jak Francja i Włochy,
gdzie państwo formalnie w ogóle nie uznaje arystokratycznych tytułów.

Arystoteles
Arystoteles (384-322 p.n.e.) był filozofem okresu Grecji klasycznej, któ­
rego teorie polityczne, podobnie jak ta Platona, ustanowiły granice politycz­
nego dyskursu na czas całego średniowiecza; jego dzieła nadal wywierają
głęboki wpływ na myśl polityczną i społeczną. Idee polityczne Arystotelesa
są bardziej możliwe do przyjęcia dla nowoczesnej mentalności Zachodu niż
Platona, ponieważ Arystoteles był bliższy niż Platon akceptacji ustroju de­
mokratycznego. Jednak nawet Arystoteles uważał dem okrację bezpośrednią
za raczej najmniej niepożądaną niż najlepszą z istniejących typów rządu. Jak
większość Greków tego okresu, preferowałby on rząd mieszany, złożony z ele­
mentów arystokratycznych połączonych z rządami ludu. (W tym kontekście
trzeba pamiętać, że pierwotne znaczenie słowa „arystokracja” oznacza „rządy
najlepszych”, a nie „rządy dobrze urodzonych”.)
Ważnym aspektem myśli Arystotelesa, który wywodzi się z jego zaintere­
sowań biologią morza, było użycie przez niego biologicznych analogii przy
omawianiu życia społecznego. Podążając za Platonem, miał on zasadniczo
bardziej funkcjonalistyczne podejście do instytucji społecznych i poli­
tycznych, wierząc, że życie polityczne, będąc naturalnym, przybiera pewne
naturalne formy i że ludzie dlatego mają naturalne i odpowiednie miejsce
w społeczeństwie, którego opuszczenie byłoby niemoralne i „dysfunkcjonal­
ne” dla nich. Bezpośredni wpływ Arystotelesa na europejską myśl społeczną
zaczął się wraz z jego reinterpretacją dokonaną przez kościół katolicki w okre­
sie późnego średniowiecza oraz rozwojem i interpretacją tomizmu w katoli­
ckiej doktrynie prawa naturalnego, z której wywodzi się nasze nowoczesne
dziedzictwo prawa naturalnego. Poglądy arystotelesowskie pojawiają się we
współczesnej filozofii moralnej, ze szczególnym uwzględnieniem jego zainte­
resowania edukacją i wyrabianiem postawy moralnej.

Autorytaryzm
Autorytaryzm raczej niż totalitaryzm jest prawdopodobnie bardziej facho­
wym pojęciem z zakresu nauk politycznych niż określeniem wykorzystywanym
w języku politycznym. System autorytarny nie musi, mówiąc wprost, być dykta­
turą i może nie być systemem totalitarnym. Podstawowym jego elementem jest
to, że jest on jednym z tych systemów, w których sprawuje się ścisłą kontrolę nad
społeczeństwem, bez szczególnego zainteresowania dla jego preferencji i dla opi­
nii publicznej. Usprawiedliwienie dla takiej formy rządu może pochodzić z sze­
regu ideologii, ale nigdy nie będzie to ideologia demokratyczna, a pojęcia prawa
naturalnego czy wolności obywatelskich będą odrzucone na korzyść prawa rządu
do sprawowania władzy poprzez rozkazy, wspieranego wszelkimi posiadanymi

28
środkami. Związane jest to mocno z ideą rozkazu i posłuszeństwa, nieugiętej
zasady i zaprzeczenia legalności opozycji lub nawet kontrargumentacji.
Ponieważ jest to bardzo szerokie pojęcie, jest ono w jakiś sposób „uni­
wersalne”. Równie sensowne jest mówienie o lewicowych, prawicowych,
komunistycznych, kapitalistycznych, a nawet o mających podłoże religijne
rządach autorytarnych. Żadne nie jest ograniczone do opisywania systemów
politycznych lub wyznania. ledno z najistotniejszych dzieł w psychologii spo­
łecznej kiedykolwiek napisanych na ten temat to książka autorstwa Theodora
Adorno i innych, zatytułowana „Osobowość autorytarna”. Jest to próba wy­
krycia cech charakteru tych, którzy najłatwiej stają się częścią systemu au­
torytarnego i sami te cechy propagują. Nacisk pada tutaj na takie cechy jak
zupełna gotowość do przestrzegania rozkazów wydawanych z góry, połączo­
na z bezlitosną nietolerancją wobec nieposłuszeństwa jednostek znajdujących
się poniżej w hierarchii, ślepe przyjmowanie usprawiedliwień ideologicznych
oraz powiązane z tym cechy psychologiczne takie jak niski poziom toleran­
cji wobec wieloznaczności. Nie zaskakuje fakt, że psychologowie zwykle od­
najdują profil psychologiczny autorytaryzmu wśród wojskowych, chociaż
każda wysoce zhierarchizowana grupa zawodowa lub stowarzyszenie będzie
prawdopodobnie go wykazywać. Prawdziwą opozycją do autorytaryzmu jest
liberalizm lub nawet pluralizm. Jak wszystkie użyteczne pojęcia analizy po­
litycznej, pojęcie autorytaryzmu może być stosowane w mikro- i makropo-
lityce, a więc może zostać użyte do opisu pewnych procesów zarządzania
w przemyśle, jako że są one mniej lub bardziej autorytatywne z natury, lub
metod organizowania zachowania szkolnego w szkole podstawowej, chociaż
z pewnością nie ma wielkiego sensu rozpatrywanie w tych kategoriach insty­
tucji społecznych, które są rezultatem dobrowolnej organizacji.
Autorytaryzm jako cecha charakterystyczna faktycznych reżimów w no­
woczesnej polityce jest często powiązany z religijnym fundamentalizmem
i był oczywisty w takich państwach jak Afganistan pod rządami talibów
oraz, w mniejszym stopniu, w Pakistanie czy Arabii Saudyjskiej, gdzie islam­
ska teologia ma duży wpływ na myśl polityczną. Niektóre z nowych demo­
kracji wschodnioeuropejskich (zob. przemiany demokratyczne), szczególnie
w mniej gospodarczo rozwiniętych krajach, jak Bułgaria czy Rumunia, po­
strzegane są czasami jako narażone na odrodzenie się autorytaryzmu, co
częściowo wynika z faktu, że starszy odłam społeczeństwa szuka pocieszenia
wobec stresów wywołanych przez rozwój kapitalizmu w autorytaryzmie, do
którego był przyzwyczajony w czasach komunistycznych.

Awangarda proletariatu
Pojęcie marksistowskie, spopularyzowane i szeroko wykorzystywane
przez leninizm. Oznacza partię komunistyczną, szczególnie w okresie re­
wolucji lub po niej. Podstawowe twierdzenie leninizmu zakłada, że masy

29
proletariatu przemysłowego nie mogą zyskać prawdziwej świadomości swej
sytuacji i prawdziwie rewolucyjnego ducha spontanicznie oraz bez przy­
wództwa. Partia zawodowych rewolucjonistów musi więc składać się z tych,
którzy są w stanie przełamać fałszywą świadomość i ideologiczną m anipula­
cję. Partia taka podniesie świadomość mas i poprowadzi je do rewolucji jako
ich awangarda. Doktrynę tę uzupełnia myśl o porewolucyjnej potrzebie kon­
trolowania i kierowania wysiłkami proletariatu, budującego prawdziwe spo­
łeczeństwo socjalistyczne. Początkowe przywództwo rewolucji zmienia się
wtedy w dyktaturę proletariatu, zinstytucjonalizowaną przez rządy jednej,
komunistycznej partii. W ten sposób rozbiegły się poglądy na kierowanie po-
rewolucyjnym społeczeństwem: inaczej wyglądały one u Marksa i Engelsa,
a inaczej w późniejszych interpretacjach - Lenina i skrajnej, Stalina. W tra­
dycji marksistowskiej „permanentna rewolucja” Trockiego unika przynaj­
mniej owej instytucjonalizacji, co udało się także Mao Tse-Tungowi (czego
dowiodła rewolucja kulturalna).
Badanie opinii
Badania opinii to pomiary postaw publicznych wobec dowolnego tematu,
przeprowadzane przez profesjonalne firmy sondażowe, zajmujące się głów­
nie badaniami rynkowymi. W mass mediach badanie opinii oznacza zwy­
kle mierzenie preferencji elektoratu przy wyborach, ocenę partii i polityków
przez głosujących oraz popularność alternatyw politycznych. W miarę zbli­
żania się wyborów rośnie częstotliwość przeprowadzania takich badań oraz
ich zakładany wpływ. Techniki ich przeprowadzania są złożone - zasadniczo
można wyróżnić dwa typy: badanie próbki oraz badanie kwestionariuszowe.
Najdokładniejsze i najbardziej wiarygodne badania próbek rzadko są wy­
korzystywane do politycznych sondaży zamieszczanych w mediach. Dzieje
się tak z dwóch powodów: kosztowności oraz tego, że nie mogą dostarczyć
wyników tak szybko, jak jest to potrzebne. Typowe badanie opinii opiera
się na próbce 800-1200 wyborców, dobranych za pomocą techniki doboru
kwotowego - ankieterzy zostają wtedy wysłani do około 50, zwykle wybra­
nych losowo, okręgów wyborczych. Ich zadaniem jest dokonanie wywiadów
w próbce, skonstruowanej pod względem płci, wieku i pozycji społecznej tak,
aby odzwierciedlała przekrój społeczeństwa. Dokładność wzrasta tu wraz
z wielkością próbki, choć nie w sposób proporcjonalny (podwojenie liczeb­
ności nie ogranicza o połowę marginesu błędu). Każda odpowiedź w próbce
złożonej z 1000 osób zwiększa lub zmniejsza możliwość błędu o 3%.
Badanie kwestionariuszowe jest zarówno bardziej złożone, jak i mniej
wymierne. Wiadomo, że samo sformułowanie pytania może znacząco wpły­
nąć na prawdopodobieństwo wyboru konkretnej odpowiedzi, taki sam efekt
może też wywrzeć tak nieprzewidywalna rzecz jak kolejność pytań. Dokłada
się wszelkich starań, by zapewnić neutralność kwestionariuszy, choć zapew­
nienie tego okazuje się bardzo trudne. W ostatnich dekadach XX wieku stało
się jasne, że brytyjskie sondaże przedwyborcze systematycznie zaniżały siłę
konserwatystów. Nie wyjaśniały tego metody próbkowania, trzeba było więc
udoskonalić pytania. Należy także pamiętać, że choć w czasie wyborów bada­
nia mówią wyłącznie o polityce, regularne, miesięczne sondaże pojawiają się
często jako dodatek do opracowanych dla branży reklamowej długich kwe­
stionariuszy postaw konsumenckich, co być może wpływa na odpowiedzi.
Oprócz dokładności inny problem stanowi możliwość publikacji ba­
dań faktycznie wpływających na postawy głosujących. Istnieją dowody, że

31
publikacja wyników badań wywiera wpływ na te postawy za pomocą wielu
czynników psychologicznych. Niektórzy ludzie mają na przykład tendencję
do głosowania tak, aby znaleźć się po stronie zwycięzców, przenoszą więc
swe poparcie dla tej partii czy kierunku polityki, która zdaje się zyskiwać.
Inni badani mogą (z rozmaitych powodów) udzielać mylących odpowiedzi.
Przeprowadzane po wyborach badania naukowe regularnie odkrywają, że do
poparcia zwycięskiej partii przyznaje się więcej ludzi niż rzeczywiście otrzy­
mała ona głosów. Z obawy przed sztucznym kreowaniem wyników we Fran­
cji zakazano podawania wyników sondaży podczas kampanii wyborczych,
podobne żądania wysunięto też w innych krajach. Mimo powyższych proble­
mów zamieszczane w mediach badania opinii są dość dokładne, szczególnie
jeśli chodzi o kwestie jednoznaczne, jak podział głosów między partiam i czy
kandydatami. Gorzej sprawdzają się one, jeśli chodzi o przewidywanie, jak
wariacje regionalne czy osobliwości systemu wyborczego mogłyby wpłynąć
na ostateczny rezultat. Partie polityczne korzystają coraz częściej z innego
sposobu pom iaru opinii, tzw. grup fokusowych (małych, dobranych grup wy­
borców, mających omówić głębiej i szerzej pewne problemy). Choć rezultatów
pracy tych grup nie można przenosić na całą populację z taką dokładnością
statystyczną, na jaką pozwala duża, reprezentatywna próbka, dają one wgląd
w to, jak podtrzymuje się poglądy i jak może dojść do ich zmiany.

Bałkany
Postrzeganie Bałkanów jako regionu politycznie niestabilnego, ogarnięte­
go korupcją, charakteryzującego się zacofaniem gospodarczym i społecznym
oraz nierozwiązywalnymi wewnętrznymi rozłamami społecznymi opartymi
o religijną i etniczną rywalizację, nie jest nowe. W XIX wieku to właśnie Bał­
kany były uważane - i słusznie, jak się okazało - za beczkę prochu, która
może wysadzić Europę, co stało się faktem w sierpniu 1914 roku. W ujęciu
geopolitycznym pojęcie Bałkany odnosi się do Albanii, Bośni, Hercegowi­
ny, Bułgarii, Chorwacji, Grecji, Macedonii, Rumunii, Słowenii i pozostałości
po dawnej Jugosławii, Serbii i Czarnogórze. Jest to rzeczywiście społecznie
podzielony region, na którym razem występują katolicyzm, prawosławie i is­
lam, a każda z tych religii stanowi o wiele potężniejszą siłę, niż ma to miejsce
w większości pozostałych krajów Europy. Na Bałkanach możemy wyróżnić
przynajmniej osiem ważnych języków, a sam obszar jest dość biedny nie tylko
dlatego, że nie udało m u się dotrzymać kroku w przekształceniach technicz­
nych, które Europa przechodziła od XIX wieku, ale ponieważ ucierpiał on
o wiele bardziej niż inne tereny, które zdominował komunizm po 1947 roku.
Pod wieloma względami Bałkany są dzisiaj zacofane. Autorytarna kontrola
różnych barw dominuje tu od I wojny światowej, a niewielki rozwój tkanki
społecznej i kulturowej często nazywanej społeczeństwem obywatelskim -
uważanym za pożądane dla demokracji liberalnej - miał miejsce dopiero po

32
upadku bloku komunistycznego w 1989 roku. Bałkany pozostały obszarem
gwałtownego nacjonalizmu, wrogości kulturowej, z wyobcowaną i nieufną
ludnością, której brak wiary w politykę każdego rodzaju. Badania opinii
regularnie wykazują całkowitą nieufność społeczeństwa wobec instytucji
politycznych lub państwa. To, co wszystkie kraje bałkańskie mają ze sobą
wspólnego, to bardzo długi okres panowania Imperium Ottomańskiego - od
około połowy XV do końca XIX wieku. W tym okresie, kiedy to inne kraje
europejskie powoli rozwijały instytucje i kulturę związaną z polityką liberal­
ną, tu nie doszło do żadnego intelektualnego czy społecznego postępu, z wy­
jątkiem ulegającej zachodnim wpływom elity. Analogicznie miała się rzecz
z przemianami w przemyśle: przynajmniej do lat sześćdziesiątych XX wieku
społeczeństwa te oparte były całkowicie na rolnictwie.
Nic dziwnego, że dzisiaj zaznacza się przeciwna tendencja do wyrażania
opinii, że tak prezentowane Bałkany nigdy nie istniały; uparcie głosi się po­
gląd, że jest to pojęcie zachodnie, które pomija wspaniałą różnorodność i sta­
nowi nazbyt uproszczoną analizę problemu. W rezultacie określenie to staje
się niemodne i jest zastępowane wyrażeniem „Europa Południowo-Wschod­
nia”. Mimo to wiele tych zachodnich koncepcji jest dobrze ugruntowanych:
obszar ten rzeczywiście przyczynił się do powstania klasycznego analityczne­
go pojęcia w stosunkach międzynarodowych - „bałkanizacji” - stosowanego
dla określenia utrudniającego rozwój i postęp rozpadu obszaru na niewielkie
zwaśnione jednostki polityczne.

Bank Centralny
Wszystkie państwa potrzebują władzy centralnej do emisji pieniądza,
ustanawiania stóp procentowych i sprawowania nadzoru nad sektorem ban­
kowym i kredytowym. Instytucje wykonujące te zadania zwykle nazywane są
bankami centralnymi, chociaż ich władza oraz stopień autonomii względem
rządu są zróżnicowane. Bank Centralny Wielkiej Brytanii - inaczej Bank
Anglii - został znacjonalizowany przez laburzystów w 1946 roku i odtąd po­
zostawał pod bardziej - w porównaniu do większości banków centralnych
- bezpośrednią kontrolą rządu. Dlatego możemy dojrzeć ironię losu w tym,
że pierwszym znaczącym ustanowionym prawem nowego rządu Partii Pracy
w 1997 roku było uwolnienie Banku Anglii spod kontroli rządowej. Ame­
rykański Federalny System Rezerw pozostaje niemal całkowicie niezależny
od rządu federalnego, zaś Europejski Bank Centralny, powołany do życia
w 1998 roku dla sprawowania pieczy nad euro, cieszy się całkowitą autono­
mią. Główne zadania banków centralnych to regulacja podaży pieniądza,
kontrola inflacji oraz stabilizacja międzynarodowej wartości ich walut. Na
podaż pieniądza można wpływać bezpośrednio lub, co jest częstsze, poprzez
banki centralne, ustanawiające stopy procentowe na pożyczane przez sie­
bie pieniądze lub funkcjonujące w roli agentów rządowych, którzy kupują

33
i sprzedają obligacje rządowe dla zwiększenia lub redukcji ilości pieniędzy
w obiegu. (Obligacje rządowe są mechanizmem stosowanym dla zaspokoje­
nia często odczuwanej przez rząd potrzeby pożyczenia dużych sum pienię­
dzy). Monetaryśd zgadzają się z teorią, iż kontrolowanie podaży pieniądza
poprzez podnoszenie stóp procentowych, a w ten sposób ograniczanie kredy­
tu, jest jedynym czynnikiem decydującym o stopniu inflacji. Banki centralne
muszą również ograniczać kontrolę nad kredytem, jeśli brak popytu grozi
wystąpieniem recesji. Dla osiągnięcia stabilnej waluty banki muszą w taki
sposób ustanawiać stopy procentowe, żeby dostosować wartość swojej waluty
względem innych do poziomu uważanego za odpowiedni.
Ponieważ w rozwiniętych gospodarkach istnieje powszechne zaintere­
sowanie posiadaniem stabilnego i dającego się przewidzieć kursu wymiany
walut, banki centralne coraz częściej podejmują wzajemną współpracę dla
ustalenia takich kursów. Europejska Unia Monetarna czyni to nawet bardziej
skutecznie od momentu wprowadzenia euro i ustanowienia Europejskiego
Banku Centralnego. Więc jeśli, na przykład, wartość amerykańskiego dolara
spada zbyt mocno, wówczas banki centralne większych krajów będą sprze­
dawać swoją walutę i kupować dolary dla zwiększenia jego ceny. Na wiele
sposobów działania banków centralnych stanowią próbę rekompensaty bra­
ku automatycznej regulacji poprzednio funkcjonującej poprzez trzymanie się
standardu złota w czasach, kiedy to waluty były związane z rynkową wartoś­
cią złota, którą banki musiały utrzymywać, by wspomagać emisję banknotów
i monet. Banki centralne pozostaną niedemokratyczne, jeśli nie będą inaczej
niż pod mocną presją zwracać uwagi na intencje i życzenia rządu, gdy te stoją
w sprzeczności z głównym celem dotyczącym stabilizacji zewnętrznej i we­
wnętrznej wartości waluty. Po części z tego powodu, pomimo niezależności
Banku Anglii, kolejne gabinety brytyjskie mają wątpliwości co do korzyści
wynikających z uczestnictwa w Europejskiej Unii Monetarnej i z zastąpienia
funta euro.

Behawioryzm
Podejście behawioralne w naukach o polityce stało się istotne w powojen­
nych Stanach Zjednoczonych i rozprzestrzeniło się na niektóre wydziały uni­
wersyteckie na Starym Kontynencie. Formalnie rzecz biorąc, podejście to jest
jednym z tych, które koncentrują się na wyjaśnianiu zachowania politycz­
nego lub społecznego poprzez odniesienie do innych zjawisk. Na przykład
jeśli chodzi o głosowanie, jedyną częścią procesu, która może być przedmio­
tem badania behawioralnego, jest oddawanie głosów, gdyż można je zaob­
serwować zewnętrznie i obiektywnie; ideologia preferowana przez wyborcę
nie może być zbadana, ponieważ chodzi tutaj o kwestie bardziej subiektyw­
ne. Inne czynniki obiektywne, takie jak klasa społeczna, religia, region za­
mieszkania lub wiek, mogą być, zdaniem tej szkoły, brane pod uwagę, kiedy

34
opisywany jest proces głosowania, ale indywidualne preferencje polityczne
lub stosunek do pewnych kwestii są o wiele trudniejsze do zbadania. Jednak,
mówiąc bardziej ogólnie, behawioryzm wskazuje raczej na naiwne rozróż­
nienie pomiędzy bardziej rzeczywistym, „niemal naukowym”, fragmentem
nauk o polityce, zajmującym się mierzeniem i analizą statystyczną, a bardziej
tradycyjnymi aspektami, jak teoria polityki, historia polityczna czy studia in-
stytucjonalne/opisowe. Bariery te przejawiają tendencję do załamywania się,
co stanowi rezultat pewnego ożywienia w teorii polityki, a częściowo ponie­
waż umiejętności oraz techniki używane przez zwolenników teorii behawio­
ralnej są coraz szerzej dostępne i stosowane przez osoby bez teoretycznych
preferencji dla nastawienia behawioralnego.

Bentham
Jeremy Bentham (1748-1832) jest słusznie znany jako ojciec-zalożyciel
utylitaryzmu, chociaż elementy tego kierunku filozoficznego można odna­
leźć w dziełach Hobbesa i Hume’a. Twórczość Benthama w większości po­
wstała we współpracy z Jamesem Millem i poruszała wiele zagadnień, jak
filozofię polityczną i moralną, prawoznawstwo a nawet praktyczne tematy,
takie jak reforma więziennictwa. W prawoznawstwie był on jednym z pierw­
szych pozytywistów prawnych; w polityce związany był z liberalizmem, ale
jego utylitarne stanowisko zostało w pełni rozwinięte w jego teorii polity­
ki i filozofii moralnej. Generalnym przekonaniem Benthama było to, że ból
i przyjemność są siłami napędowymi rodzaju ludzkiego i że wartości moral­
ne i polityczne muszą być przełożone na te dwa określenia. Traktując czło­
wieka głównie jako egoistę, Bentham dowodził, że jedyną drogą do oceny
instytucji politycznych jest odkrycie, czy mają tendencję do wytwarzania
pozytywnej lub negatywnej równowagi pomiędzy przyjemnością a bólem.
Pozostając pod silnym wpływem nauk przyrodniczych, wierzył, że takie rze­
czy powinny poddawać się precyzyjnym obliczeniom, oraz zaproponował
budowę przyrządów mierniczych i ich zastosowanie dzięki czemuś, co nazy­
wał „rachunkiem szczęśliwości”, zarówno do pracy konstytucjonalistów, jak
i przy podejmowaniu szczegółowych decyzji politycznych. James Mili roz­
winął klarowniejsze aspekty polityczne tego stanowiska w dość ograniczoną
obronę demokracji przedstawicielskiej z mniejszym lub większym prawem
wyborczym ograniczonym do mężczyzn. Bentham przypisywał ogromne
znaczenie do roli politycznej klasy średniej (jak z podobnych względów czynił
to Arystoteles), która - jak wierzył - prawdopodobnie w polityce mniej dąży
do realizacji własnych skrajnych interesów, niż czyni to arystokracja i klasa
robotnicza. Żadna osobna wartość nie została przez niego przydana obecnie
obowiązującym standardom demokratycznym, takim jak wolności obywa­
telskie; w rzeczywistości Bentham pogardliwie odrzucał wszelkie rozmowy
o prawie naturalnym, określając je jako wyjątkowy „bezsens”. Bentham wraz

35
z Jamesem Millem reprezentują najchłodniejszą i najmniej atrakcyjną wer­
sję utylitaryzmu, chociaż w praktyce ich podstawowe stanowisko było rady­
kalne, bliższe wartościom egalitarnym i demokratycznym niż którykolwiek
z tradycjonalistycznych manifestów politycznych ich czasów.

Bentley
A rthur Bentley (1870-1957) był wpływowym amerykańskim badaczem
politycznym okresu międzywojennego. Pod względem metodologicznym był
prekursorem ruchu behawioralnego okresu powojennego, chociaż należał do
grona założycieli pluralizmu. Jego głównym wkładem do analizy systemów
politycznych była teoria grup. Bentley utrzymywał, że w naukach o polity­
ce tradycyjnie wskazywane różnice pomiędzy systemem demokratycznym
a dyktaturą były głównie powierzchowne. Dowodził, że wszystkie systemy
polityczne składają się z pewnej liczby oddzielnych grup konkurujących ze
sobą nawzajem o wpływ nad polityką. Rola rządu polega przede wszystkim
na byciu politycznym mediatorem odpowiadającym na żądania i naciski
różnych grup i - niejako w odpowiedzi na nie - na dystrybuowaniu „dóbr”
(w formie prowadzonej polityki). Z wielu względów podejście to odbijało roz­
wój idei wyrażanych przez europejską szkołę ełityzmu i przypominało m o­
dyfikacje wcześniejszych idei dokonane przez osoby takie jak Schumpeter.
Jak wiele innych teorii tego okresu, teoria Bentleya była obliczona głównie na
obnażenie tego, co postrzegał jako bezwartościową powłokę powszechnego
szacunku otaczającą teorię demokratyczną, której wiele elementów uważał
po prostu za mity.

Biuro Polityczne
Biuro Polityczne Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego (KPZR)
czy innych partii komunistycznych zorganizowanych na wzór radziecki było
tylko, technicznie mówiąc, stałą komisją odbywającego się nieregularnie
zjazdu partii, jak na przykład Narodowy Komitet Wykonawczy brytyjskiej
Partii Pracy. W warunkach radzieckich Biuro najbardziej przypominało
rząd, będąc organem stale prowadzącym politykę i podejmującym wszyst­
kie pilne decyzje (oraz rozstrzygającym wiele spraw bieżących). Jego rola,
władza i skład personalny zmieniały się w latach 1917-1991 wielokrotnie. Za
Stalina Biuro spotykało się rzadko, a w czasach Chruszczowa w dużej mie­
rze zatwierdzało tylko decyzje przywódcy, składając się głównie z jego ludzi
(upadek Chruszczowa nastąpił dzięki większości uzyskanej nie w Biurze, ale
w Centralnym Komitecie partii, organie o wiele większym i trudniejszym do
kontrolowania). W późniejszym okresie odzwierciedlało ono układ sił i inte­
resów w ZSRR, a kolejni przywódcy musieli upewniać się przed każdą decyzją,
czy znajdą dla jej poparcia większość w Biurze. Zdobycie kontroli nad Biurem
zapewniło w 1982 niekwestionowane przywództwo Jurijowi Andropowowi,

36
a mocna w nim pozycja umożliwiła Gorbaczowowi rozpoczęcie politycznej
przebudowy (patrz głasnost i pieriestrojka) zakończonej upadkiem KPZR.
Choć Biuro stanowiło oficjalnie organ partii, a nie państwa, to partia i pań­
stwo były tak powiązane, że różnica ta nie miała większego znaczenia. Jego
członkami byli szefowie istotnych ministerstw (a równocześnie, oczywiście,
wyżsi funkcjonariusze partyjni), łącząc w ten sposób dwie podstawy systemu
politycznego w jednym organie decyzyjnym. Biuro liczyło zwykle około 16
pełnoprawnych członków - trochę mniej niż rząd brytyjski, a mniej więcej
tyle samo, co federalny rząd USA - co ułatwiało podejmowanie decyzji i wcie­
lanie ich w życie. W latach 80. XX wieku zasiadało w nim około 6 wysokich
urzędników centralnych organów partyjnych, 4 lub 5 ważnych regionalnych
liderów KPZR oraz przedstawiciele najważniejszych instytucji państwowych
(głównie ministerstwa obrony, spraw zagranicznych i szef KGB).

Biurokracja
Biurokracja, w swoim najbardziej ogólnym znaczeniu, opisuje sposób or­
ganizowania czynności w każdej instytucji tak, by funkcjonowała skutecznie
i bezosobowo. Ważnym teoretykiem biurokracji był Max Weber, a więk­
szość dalszych badań i teorii podążało za jego analizami. Według Webera
i większości późniejszych autorów, biurokracja charakteryzuje się szeregiem
podstawowych zasad organizacyjnych. Do najważniejszych należą: 1. zajmu­
jący miejsca w urzędach są usytuowani w hierarchii reprezentującej łańcuch
poleceń; 2. są oni opłacanymi urzędnikami, których jedyne wynagrodzenie
pochodzi z poborów a nie bezpośrednio z biura; 3. ich władza pochodzi cał­
kowicie z roli, jaką pełnią, a nie z ich statusu prywatnego; 4. powoływanie
na stanowiska w urzędach powinno być dokonywane poprzez testy spraw­
dzające wiedzę i umiejętności, a nie ze względu na status lub protekcję; 5 ist­
nieją ścisłe zasady, na podstawie których biurokraci podejmują swoje decyzje
tak, żeby ich własne zdanie ograniczyć do minimum; 6. tego rodzaju insty­
tucje zbierają i zestawiają dane oraz operują nimi na podstawie ekspertyzy
technicznej. Według Webera biurokracja, którą postrzegał jako konieczny
element nowoczesnego świata, rozwinęła się wraz ze zmianą orientacji - od
tradycyjnej do racjonalno-prawnej - we wszystkich aspektach życia społecz­
nego. Instytucje tak zróżnicowane jak kościoły, systemy prawne i orkiestry
symfoniczne stawały się zbiurokratyzowane tak jak departamenty rządowe
i duże koncerny przemysłowe. Wierząc, że zbiurokratyzowane instytucje są
wyjątkowo skuteczne, Weber oczekiwał, że wzorzec takiej organizacji będzie
dominować; a ponieważ uważał, że socjalizm, z jego gospodarką planową,
jest zasadniczo zbiurokratyzowany, liczył na to, że forma, którą nazwaliby­
śmy kapitalizmem państwowym, zdominuje świat rozwinięty.
Od czasów Webera staje się coraz bardziej jasne, że ten idealny typ biuro­
kracji istnieje rzadko i niekoniecznie jest bardziej efektywny niż inne. Jednak

37
charakterystyka działania dużych instytucji, dokonana przez Webera, jest
ciągle najlepsza. Idea, iż rozprzestrzenienie się biurokracji, prowadzące do
powstania państwa biurokratycznego, wytworzy zasadniczo podobne spo­
łeczeństwa bez względu na to, czy są one oficjalnie kapitalistyczne czy komu­
nistyczne, została rozwinięta przez późniejszych badaczy, czasami jako teza
0 konwergencji, czasami jako wersja teorii klas (zob. nowa klasa). Niektóre
z konsekwencji tej teorii, szczególnie te, które odnoszą się do mobilności spo­
łecznej, były badane empirycznie i zostały uznane za w przybliżeniu przeko­
nywujące.
Pejoratywne znaczenie „biurokracji”, określające instytucje jako peł­
ne małostkowych oportunistów, obojętnych w stosunku do społeczeństwa
1 niezdolnych do wykazywania inicjatywy, zasadniczo było nieobecne u po­
czątkowych badaczy biurokracji. I rzeczywiście odnosi się ono tylko do pa­
tologicznego wcielenia zasady ogólnie przydatnej, umożliwiającej wszelką
skuteczną współpracę społeczną zorientowaną na cel (zob. również służby
cywilne).

Bliski Wschód
Bliski Wschód (ang. Middle East, dosł. środkowy wschód) jest terminem
0 korzeniach europejskich, głównie brytyjskich, o szerokim i raczej nie­
dokładnym zakresie. Jego maksymalny zakres definicyjny obejmuje kraje
wzdłuż południowej i wschodniej linii wybrzeża Morza Śródziemnego, od
Maroka po Turcję, a także Sudan, kraje Półwyspu Arabskiego, Jordanię, Irak
1 Iran. Termin ten nie jest powszechnie uznawany: opis „Bliski Wschód” jest
często preferowany w Europie kontynentalnej i czasami na kontynencie ame­
rykańskim, gdzie niektórzy chcą utrzymać rozróżnienie między Azją i Afry­
ką. Wciąż jednak dla wielu termin ten nie jest wystarczająco doprecyzowany,
i rzeczywiście kraje włączone w tę definicję nie mają szczególnego powodu
do tworzenia geopolitycznej unii (choć wszystkie one, z wyjątkiem Izraela,
Turcji i Iranu, są członkami Ligii Państw Arabskich, a islam jest dominującą
religią w całym regionie, oczywiście z wyjątkiem Izraela). Przyjęcie takiej ter­
minologii jest podyktowane czynnikami strategicznymi, które w kontekście
europejskim cofają nas do czasów ekspansji kolonialnej. Bliski Wschód miał
olbrzymie znaczenie strategiczne dla mocarstw zachodnich, dużo wcześniej
nim odkryto pola naftowe w latach 20. i 30. XX wieku. Głównie dlatego, że
był to, szczególnie przed otwarciem Kanału Sueskiego w 1869 roku, szlak do
Azji oraz dlatego, że ekspansja przez Turcję i Iran była najlepszą szansą Rosji
na uzyskanie całorocznego dostępu do otwartych mórz. Upadek Imperium
Osmańskiego, które kontrolowało większość południowego pasa przybrzeż­
nego Morza Śródziemnego, pozwolił od końca XIX wieku Wielkiej Brytanii
i Francji powiększyć swoją kontrolę polityczną w tym rejonie. Jednym z na­
stępstw było powstanie wielu państw narodowych o niewielkiej naturalnej

38
spójności kulturowej lub prawdziwej tożsamości narodowej, czego jednym
z najbardziej znaczących przykładów jest Irak. Po 1945 roku napięcia w re­
jonie rozrosły się niezmiernie z powodu trzech czynników: zwiększającej się
zależności Europy od zapasów ropy na Bliskim Wschodzie; ruchów antyko-
lonialnych, połączonych z okresowym wzrostem panarabizmu; powstania
państwa Izrael na terytorium Palestyny (zobacz konflikt izraelsko-arabski).
Kiedy problemy te oddziaływały na siebie w latach powojennych, pojawiły się
dwa dodatkowe elementy. Po pierwsze, konflikt izraelsko-arabski okazał się
być częściowo zastępczym teatrem działań dla zimnowojennych, radziecko-
amerykańskich antagonizmów, gdzie każda ze stron rywalizowała z drugą
0 pozyskanie państw satelickich. Po drugie, w późniejszym okresie, powsta­
nie islamskiego fundam entalizm u, powiązane z problemem izraelsko-
palestyńskim, pogłębiło istniejące konflikty, ale również uświadomiło obu
stronom, w ramach zimniej wojny, jako poważnym są dla siebie zagrożeniem,
w przypadku Zachodu dla złóż ropy, w przypadku Związku Radzieckiego
dla jego własnej terytorialnej integralności. Wydawało się, że koniec zimnej
wojny przyniósł pewną nadzieję na bardziej pokojową przyszłość w regionie
1jakiś postęp w tym kierunku faktycznie się dokonał, ale wewnętrzne źród­
ła konfliktu w regionie okazały się wystarczająco trwałe, aby Bliski Wschód
pozostał głównym światowym źródłem niepewności. Byłoby tak prawdo­
podobnie nawet wtedy, gdyby znaleziono jakieś rozwiązanie endemicznych
problemów izraelsko-arabskich.

Blok radziecki
Określenie tych państw Europy Wschodniej, które od końca lat 40. XX
wieku do fali antykomunistycznych rewolucji lat 1989-91 (patrz przem iany
demokratyczne) znajdowały się pod kontrolą ZSRR i rządami partii komu­
nistycznych. Do tej grupy należały z pewnością największe państwa Europy
Środkowej i Południowo-Wschodniej: Węgry, Polska, Czechosłowacja, Bułga­
ria i Rumunia oraz NRD, czyli Wschodnie Niemcy (zwane tak do ponownego
zjednoczenia w 1990). W mniejszym stopniu do bloku zaliczano też Albanię
i Jugosławię - ta pierwsza stała się jednak satelitą Chin (szczególnie w okresie
1960-72), a druga pod rządami Tito podążała własną, niezależną drogą. Te
dwa państwa w wielu kwestiach nie podzielały całkowicie zdania ZSRR, co
stanowiłoby dowód przynależności do bloku (szczególnie Jugosławia nie od­
grywała żadnej roli w wojennych planach Układu Warszawskiego). Alterna­
tywne kryterium to przynależność do RWPG - powstałej w Moskwie w 1949
roku organizacji tworzącej odpowiednik Unii Europejskiej. Ta definicja do­
łączałaby do bloku Kubę, co, choć dziwne w sensie geograficznym, miało swą
logikę polityczną. RWPG miała w zamyśle Stalina zmusić do posłuchu zbyt
niezależną Jugosławię, czyli najbardziej nieposłuszny wśród radzieckich zdo­
byczy wojennych kraj.

39
Pierwsze znaczące pęknięcia pojawiły się w bloku radzieckim po porzu­
ceniu przez Michaiła Gorbaczowa doktryny Breżniewa, usprawiedliwiającej
radzieckie interwencje w celu zachowania komunistycznych rządów (jak na
Węgrzech w 1956 i Czechosłowacji w 1968 roku). Gdy konwencjonalne siły
radzieckie w Europie musiały zostać z ekonomicznych i dyplomatycznych
powodów znacznie zredukowane, długo tłum iona niechęć ludności znalazła
ujście w zdumiewająco szybkich i pokojowych rewolucjach, które zmiotły
wszelkie oznaki komunistycznych rządów w niecałe dwa lata.

Bojownik
Słowo bojownik jest całkowicie potocznym słowem, które oznacza kogoś,
kto jest bardzo mocno oddany oraz bardzo aktywny we wspieraniu jakiejś
sprawy lub innych osób. Słowo to może być, a czasami wciąż jest, stosowane
do prawie wszystkich aktywnych popleczników jakiejś idei. Prawdopodob­
nie pierwszym powszechnym użyciem tego terminu, w takim znaczeniu jak
powyżej, była idea „Bojowników Kościoła” (ang. Church Militant). W brytyj­
skiej polityce lat 70. XX wieku słowo to stało się prawie zupełnie własnością
skrajnej lewicy. „Skrajna Lewica” (ang. The M ilitant Tendency) była odłamem
grupy lewicowych marksistów, szczególnie wpływowym na kilku obszarach
dotkniętych kryzysem ekonomicznym, takich jak Liverpool. Grupa ta prze­
niknęła do P artii Pracy, a wzięła swoją nazwę od wydawanego przez nich
tygodnika Bojownik (ang. Militant). Ta konkretna grupa została ostatecznie
zlikwidowana po ostrej walce wewnątrzpartyjnej przez bardziej reforma­
torsko nastawionego przywódcę narodowego Neila Kinnocka. W szerszym
kontekście określenie współczesnego brytyjskiego polityka jako bojownika
politycznego oznacza zajęcie przez niego stanowiska politycznego uznawa­
nego nieuchronnie przez polityków głównego nurtu za ekstremistyczne, a co
ważniejsze, oznacza to także, że taki polityk gotów jest używać nietypowych
środków, by jego przekaz został zauważony.

Bolszewizm
Ruch bolszewicki był jedną z frakcji ruchu rewolucyjnego w Rosji przed
1917 rokiem. Wywodził się on z rozpadu, który dokonał się na Drugim Kon­
gresie rosyjskiej Socjaldemokratycznej Partii Pracy, odbywającym się w 1903
roku w Brukseli i Londynie. Doszło wówczas do podziału na mieńszewików
(czyli grupy mniejszościowej) optujących za mniej gwałtownym rozwiązy­
waniem rosyjskich problemów. Bolszewikom (czyli „większości”), z których
rozwinęła się Komunistyczna P artia Związku Radzieckiego, przewodził
Lenin opowiadający się za ścisłą kontrolą partii. Pod jego przywództwem
bolszewicy rozwinęli doktrynę konieczności kierowania masami przez partię
komunistyczną (awangarda proletariatu) oraz - przez krótszy lub dłuższy
okres po rewolucji - scentralizowanej kontroli państwa nad społeczeństwem,

40
zanim można by przyjąć demokrację (dyktatura proletariatu). Kiedy w Rosji
wybuchła pierwsza rewolucja w roku 1917, bolszewicy (stanowiący wówczas
mniejszość wśród socjaldemokratów) nie tworzyli dużej siły, stąd też obrano
bardziej umiarkowaną linię, którą mieńszewicy mogli zaakceptować. Jed­
nak to bolszewicy tworzyli bardziej zdyscyplinowaną i zorganizowaną gru­
pę, a jako bardziej bezwzględni w październiku 1917 roku przejęli władzę
w wyniku zamachu stanu; niszcząc liberałów i mieńszewików zabrali się za
zorganizowanie oraz stworzenie kontrolowanego przez partię scentralizowa­
nego państwa rosyjskiego, co trwało aż do wczesnych lat dziewięćdziesiątych.
W ten sposób utworzony został, szczególnie po dojściu Stalina do władzy,
m arksizm -leninizm , stanowiący bezkompromisową wersję marksizmu,
którą mieńszewicy uważali wtedy, a wielu współczesnych uczonych zajmują­
cych się marksizmem uważa obecnie za odrzucenie wielu tych poglądów, za
którymi sam Marks się opowiadał.

Boskie prawo
Boskie prawo monarchów do panowania stanowiło ważny element doktryny
politycznej i teologicznej w średniowiecznej Europie nawet do czasów Bodina
(1530-96) i Hookera (1554-1600). Do pewnego stopnia teoria boskiego prawa
stała się podstawą argumentacji rojalistów podczas angielskiej wojny domo­
wej, by następnie zostać obaloną po zwycięstwie parlamentarzystów. Teoria ta,
korzystna zarówno dla kościoła, jak i monarchii, powstała w wyniku dążenia
obu tych stron do zawarcia konkordatu regulującego ich wzajemne stosunki.
W zamian za wsparcie ideologiczne ze strony duchowieństwa, królowie mie­
li bronić i wspierać przy użyciu siły Kościół rzymskokatolicki i jego doktrynę
oraz pozostawić kwestie religijne i moralne w gestii papieża i biskupów.
Podstawą doktryny są różne źródła teologiczne i okoliczności politycz­
ne, co nie powinno dziwić, ponieważ związek pomiędzy prawem do władzy
politycznej a religią jest antropologicznie uzasadniony. Średniowieczne po­
dejście ma swoje korzenie w podwójnej roli rzymskich imperatorów, których
postrzegano zarazem jako władców i bogów, natomiast łączenie roli wodza
plemienia z rolą najwyższego kapłana jest przykładem na to, że władza poli­
tyczna potrzebuje duchowego uzasadnienia. Japoński cesarz zrzekł się swo­
ich boskich pretensji dopiero po zakończeniu II wojny światowej.
Trudno jest uzasadnić prawo jednej osoby do panowania nad innymi,
a w społeczeństwach, w których kościół posługuje się niezwykle silnymi sym­
bolami wiecznego życia lub potępienia, nie ma argumentów mocniejszych
niż te zbudowane w oparciu o cele, którym człowiek został przeznaczony
przez Boga. Warto zauważyć, że pierwsze ogólnie przyjęte teorie politycz­
ne przedstawiające inną argumentację dotyczącą źródeł władzy pojawiły
się w Anglii po okresie reformacji. Wcześniej niewielu poddawało w wątpli­
wość to, że w społeczeństwie istnieją dwie sfery wpływów, władza świecka

41
i duchowna, oraz że władza świecka utrzymuje swoją pozycję dzięki temu, że
jest potrzebna Kościołowi, a razem stwarza warunki godnego życia dla oby­
wateli. Ta wersja doktryny boskiego prawa została najpełniej przedstawiona
przez świętego Augustyna w dziele zatytułowanym O państwie bożym.

Braterstwo
Braterstwo, obok wolności i równości, jest jednym z członów hasła prze­
wodniego rewolucji francuskiej (Liberte, egalite, fra terni te) oraz systemów po­
litycznych wprowadzonych po jej zakończeniu. Choć pozostałe dwa elementy
stanowią niepodważalny składnik ideologii większości państw demokra­
tycznych, braterstwo pojawia się w zachodnim dyskursie politycznym nader
rzadko. Promując idee życia we wspólnocie, wzajemnego wsparcia i pomocy,
koncepcję braterstwa zaadoptowano na potrzeby propagandy i ideologii spo­
łeczeństw komunistycznych i lewicowych organizacji międzynarodowych.
Braterstwo znacznie rzadziej niż równość i wolność jest obiektem analizy oraz
badań politologicznych i socjologicznych. Powodem takiej sytuacji może być
specyficzna natura prawa do wolności i równości, które zakładają ogranicze­
nie władzy państwowej lub, jak w przypadku prawa do równości, zmuszają
rząd do podejmowania kroków zmierzających do osiągnięcia takiego stanu.
Braterstwo natomiast można osiągnąć jedynie poprzez działania zwykłych
ludzi. Struktura państw zachodnich oraz panujący w nich model społeczny
i ideologiczny skłaniają się jednak raczej ku ideom indywidualizmu i osobi­
stej satysfakcji niż braterstwa. Jako slogan rewolucyjny braterstwo okazało się
koncepcją bardzo chwytliwą, choć, jak okazało się po zakończeniu rewolucji,
niezwykle trudną do osiągnięcia w praktyce. Powracająca obecnie idea bra­
terstwa wynika z powrotu do koncepcji „społeczności” i „wspólnoty” jako
wartości politycznej, co z kolei stanowi reakcję na niepowodzenie idei osobi­
stej satysfakcji promowanej jako doktryna polityczna.

Breżniew
Leonid Breżniew (1906-1982) był przywódcą Związku Radzieckiego od
upadku Chruszczowa w 1964 roku do swojej śmierci. Jest on znany jako
ostatni rządzący państwem w sposób ustalony przez Lenina i Stalina, z wła­
dzą autokratyczną opartą na manipulowaniu Kom unistyczną P artią Związ­
ku Radzieckiego (KPZR). Jurij Andropow i Konstantin Czernienko, jako
dwaj liderzy ZSRR rządzący pomiędzy jego śmiercią a wyborem Michaiła
Gorbaczowa, byli zbyt słabi fizycznie i politycznie oraz zbyt świadomi nad­
chodzącego kryzysu w gospodarce i polityce ZSRR, by sprawować władzę
jak Breżniew. Był on klasycznym aparatczykiem, zbyt młodym, by osobi­
ście wziąć udział w rewolucji, ale pojawił się w partii i kontrolowanym przez
państwo aparacie około dziesięciu lat później. Jak wielu z jego rówieśników
piął się po szczeblach kariery politycznej mając swojego protektora - w jego

42
przypadku był to Chruszczów - dla którego Breżniew pracował najpierw
w 1938 roku, po tym, jak wykazał się biorąc udział w niszczeniu rosyjskiego
chłopstwa. Jego kariera podążała za pozycją Chruszczowa, włączając udział
w wojnie w charakterze komisarza politycznego. Niemniej był on również
całkowicie odpowiedzialny za przygotowanie upadku Chruszczowa.
Jego rządy w ZSRR charakteryzowały się zupełną inercją w sprawach prze­
mysłowych i gospodarczych (jego doświadczenie było całkowicie związane
z sektorem rolnym), powrotem do represji w kulturze i do łamania praw czło­
wieka po umiarkowanej liberalizacji z czasów Chruszczowa oraz agresywną
i awanturniczą polityką zagraniczną. Ponadto był on militarystą i zwiększył
wydatki na obronę o pięćdziesiąt procent w zaledwie pierwszych pięciu latach
rządów. Potem wydatki te stale rosły. W tym kontekście prowadził kosztow­
ny i jak się potem okazało daremny wyścig zbrojeń ze Stanami Zjednoczo­
nymi, którego nie mogła udźwignąć radziecka gospodarka. Doprowadził
on do wzrostu zagrożenia atakiem nuklearnym na kraje bloku radzieckie­
go w Europie Środkowo-Wschodniej, ponieważ zostały one użyte jako bazy
dla pocisków nuklearnych skierowanych przeciw krajom NATO w Europie.
Był odpowiedzialny za radziecką interwencję w krajach Trzeciego Świata, za
wsparcie dla Wietnamu (zob. wojna w Wietnamie), za inwazję w Afganistanie
(zob. wojna w Afganistanie) oraz ponadto za brutalne zdławienie ruchu wol­
nościowego w Czechosłowacji w 1968 roku. Po tym wydarzeniu wprowadził
on określenie znane jako „doktryna Breżniewa”, głoszące, iż ZSRR oraz inne
kraje komunistyczne mogły występować przeciw ruchom antykomunistycz­
nym w innych krajach bloku, ponieważ solidarność braterska przewyższała
„doktrynę burżuazyjną krajów suwerennych”. Breżniew zaniechał moderni­
zacji gospodarki radzieckiej i nie wyraził zgody na swobodę wypowiedzi, co
doprowadziło do gospodarczego i społecznego kryzysu, jaki odziedziczył po
nim Gorbaczow. Niewykluczone, że jego osobista obojętność wobec wzrasta­
jącej korupcji w elitach radzieckich, włączając w to kilku członków jego ro­
dziny, uczyniła równie wiele złego jak jego porażki gospodarcze i w polityce
zagranicznej. Tym samym przygotowało to ZSRR na radykalne odejście od
tradycji, co nastąpiło wkrótce po jego śmierci, i przyniosło pęknięcia, które
w ciągu dekady przyczyniły się do dezintegracji Związku Radzieckiego.

Broń konwencjonalna
Wojna konwencjonalna to taka, która jest prowadzona z wykluczeniem
broni nuklearnej, chociaż definicja ta czasami wyklucza również stosowanie
jakiejkolwiek broni chemicznej czy biologicznej. Pojęcie to pociąga za sobą wie­
loznaczność, a nawet możliwe zagrożenia, albowiem przyjmuje ono dwa sposo­
by wywoływania eksplozji za główne kryterium w eskalacji działań wojennych.
W szczególności problem dotyczy tego, co często określa się jako „bitewną” broń
nuklearną - ładunków małego zasięgu i/lub wyposażonych w skażony materiał

43
nuklearny, niepowodujący wybuchu nuklearnego, lecz skutecznie skażający
teren. Są one raczej nuklearne niż „konwencjonalne”, a to mogłoby wskazy­
wać, iż przeciwnik może odpowiedzieć na atak, używając silniejszej broni nu­
klearnej, nawet jeśli broń „bitewna” miałaby mieć niewiększy wpływ niż atak
bombowy. Pewna nowoczesna broń konwencjonalna, na przykład bomby pali­
wowo -powietrzne (ang. air-fuel exposion bombs), ma w rzeczywistości większy
efekt niszczący niż odpowiadająca jej mała broń nuklearna, ale jeśli różnica
pomiędzy bronią konwencjonalną a nuklearną byłaby uważana za kluczową, to
ciężki atak na ludność cywilną z użyciem konwencjonalnych bombowców nie
upoważniałby drugiej strony do użycia broni nuklearnej w swojej obronie. Jest
mało prawdopodobne, że różnica ta jest uważana przez teoretyków militarnych
za podstawową, chociaż ma ona wielkie znaczenie polityczne; niektórzy polity­
cy - przeciwnicy broni nuklearnej - opowiadaliby się za utrzymaniem potężnej
konwencjonalnej siły militarnej jako alternatywy. Znany jest fakt, iż plan dzia­
łań NATO oparty był o użycie broni atomowej o relatywnie małej sile wybuchu
(ang. low-yiełd nuclear weapons) w pierwszych dniach konfliktu z państwami
Paktu Warszawskiego, głównie z powodu oczywistej przewagi bloku wschod­
niego w liczbie posiadanych sił konwencjonalnych, datowanej od późnych lat
sześćdziesiątych aż do jego upadku u progu antykomunistycznych rewolucji
końca lat osiemdziesiątych. Nigdy jednak nie sugerowano, że zachodnie po­
tęgi będą przygotowane do przeprowadzenia ważnego strategicznie pierw­
szego uderzenia nuklearnego. Niemniej, ta być może przypadkowa różnica
pomiędzy bronią konwencjonalną a nuklearną jest teraz głęboko zakorzeniona
w słownictwie związanym ze strategią i polityką. Ponieważ prawdopodobień­
stwo wielkiej wojny nuklearnej upadło, z większą ostrożnością podchodzi się
teraz do broni nuklearnej. W rezultacie starano się dokonać próby odróżnienia
broni konwencjonalnej i taktyki ofensywnej od defensywnej, co uwzględnio­
ne zostało w negocjacjach i Traktacie o Siłach Konwencjonalnych w Europie,
i odróżnienie to, nawet trudniejsze z teoretycznego punktu widzenia, być może
zajmie miejsce poprzedniego konwencjonalno-nuklearnego podziału uważa­
nego dotąd za najistotniejszy.

Broń taktyczna (prestrategiczna)


Termin prśstrategique pojawił się w polityce obronnej Francji pod koniec
lat 80. XX wieku, zyskując następnie uznanie wśród wszystkich analityków
bezpieczeństwa. Broń taktyczna to arsenał nuklearny złożony przeważnie
z rakiet krótkiego zasięgu i ładunków przenoszonych samolotami. Mają one
niewielką moc, a przeznaczone są do niszczenia oddziałów, mostów, stacji
rozrządowych i wszystkiego, co może wywrzeć bezpośredni wpływ na losy
wojny. Pojęcie broni taktycznej miało zastąpić wiele określeń o podobnych
zakresach i wyróżnić te środki, które nie zabijały masowo cywili i nie nisz­
czyły gospodarki. Ponieważ zniknęły szanse na osiągnięcie bezsprzecznej

44
przewagi, jeśli chodzi o strategiczną broń nuklearną, rozróżnienie jej od
taktycznej straciło znaczenie. Mimo to środki prestrategiczne będą zapew­
ne zwiększać swój udział w arsenałach nuklearnych. Konieczność szybkiego,
taniego i niszczącego (choć ograniczonego) ataku może bowiem wzrastać
w miarę tego, jak zwiększa się zagrożenie ze strony krajów (czy nawet nie­
państwowych organizacji rewolucyjnych) spoza „klubu nuklearnego”. Broń
taktyczna znalazłaby się w hierarchii eskalacji przed uderzeniem pełnymi si­
łami strategicznymi, pełniąc rolę ostrzeżenia. Wraz z końcem zimnej wojny
idea nuklearnej eskalacji straciła jednak na aktualności.

Burkę
Edward Burkę (1729-97) był politycznie kontrowersyjnym pisarzem, dzien­
nikarzem i pamflecistą oraz członkiem parlamentu brytyjskiego, pochodzenia
irlandzkiego, który bardziej niż ktokolwiek inny z jego pokolenia i prawdo­
podobnie z jakiegokolwiek innego przyczynił się do ustanowienia podstaw
filozoficznych nowoczesnego konserwatyzmu brytyjskiego. Dwa wydarzenia
inspirowały go do pisania doskonałych i zjadliwych utworów, które do dzisiaj
są chętnie czytane. Jednym z nich była Rewolucja Francuska. Jego rozprawa na
ten temat, „Refleksje o rewolucji we Francji”, ustanawiała odtąd wartość zasa­
dy powolnej i naturalnej ewolucji politycznej oraz obowiązek chronienia, kon­
serwowania (ang. „conserve”) tego, co najlepsze (stąd konserwatyzm), wraz
z głęboką nieufnością wobec możliwości intelektualnych zwykłego człowieka
do planowania i budowania idealnego społeczeństwa. Z jego innych dzieł naj­
ważniejsza jest rozprawa potępiająca wojnę brytyjską przeciw amerykańskim
kolonistom, gdyż Burkę dostrzegał głęboką niesprawiedliwość w zarządzaniu
kolonią, której odmówiono skutecznej reprezentacji. Jego późniejsze dzieło
często cytowane w nowoczesnej teorii polityki to szeroko rozpowszechniona
mowa do wyborców w jego okręgu wyborczym, w Bristolu. Prezentuje ona
jego osobiste poglądy dotyczące obowiązków i praw przedstawicieli wybra­
nych do parlamentu. Przekonywał, że wyborcy powinni wybierać możliwie
najlepszych kandydatów, a potem zostawić ich w spokoju. To, co przedstawi­
ciel winien jest swojemu elektoratowi, to najlepsza ocena sytuacji, a nie posłu­
szeństwo. Jest to więc silny argument przeciw zasadniczej alternatywnej wersji
demokracji przedstawicielskiej - idei delegacji.

Burżuazja
W oryginalnym francuskim użyciu słowo „burżuazja” było stosowane
dla odróżnienia klas wyższych pochodzących z miast od tych niższych, rów­
nież z ośrodków miejskich, lub od osób pochodzących ze wsi, niezależnie od
statusu społecznego. W rezultacie arystokracja, która posiada duży wpływ
na kształtowanie poglądów społecznych nawet wtedy, gdy jej polityczne zna­
czenie jest niewielkie, nadała temu słowu negatywne znaczenie, ponieważ

45
bogaci mieszkańcy miast byli jej głównymi rywalami politycznymi, gospo­
darczymi i społecznymi.
Słowo burżuazja posiada kilka formalnych bądź pół-formalnych zastoso­
wań. Najważniejszym jest marksistowskie znaczenie tego słowa. Burżuazja
tutaj tworzy specyficzną klasę osób, która pojawiła się wraz z kapitalizmem
i wspierała jego rozwój, przejmując w ten sposób władzę z rąk arystokracji
feudalnej. Ogólnie była ona związana z miastem, stanowiła klasę zasobną,
choć brakowało jej początkowo legitymizacji ze strony arystokracji, a niegdyś
stanowiła siłę rewolucyjną. Według niektórych autorów, i prawdopodobnie
również według samego Marksa, utworzenie burżuazji stanowi konieczny
etap w historii: dopóki burżuazja istnieje i rozwija warunki gospodarcze oraz
społeczne dla kapitalizmu, dopóty nie jest możliwa całkowita rewolucja kla­
sowa mająca wynikać z historycznego rozwoju świata.
Tożsamość tej grupy społecznej - czy to wywodząca się z tradycji marksi­
stowskiej, czy też innej - została zaakceptowana przez historyków, pisarzy
i dziennikarzy przynajmniej od wczesnych lat XIX wieku. Jednak bardziej
ogólne użycie tego słowa straciło na precyzji. Na przykład, zgodnie z po­
wszechnym zastosowaniem tego słowa, nie istnieje niemalże bardziej bur-
żuazyjna osoba niż profesjonalista wywodzący się z klasy średniej, lekarz czy
prawnik, który prowadzi relatywnie luksusowy styl życia. Mimo to w teorii
marksizmu osoby te, niebędące posiadaczami środków produkcji bądź nie
sprawujące nad nim i kontroli, tak naprawdę stanowią margines w stosun­
kach klasowych i są jako pracownicy ostatecznie skazani na zagładę przez
prawdziwie burżuazyjną klasę posiadaczy nieruchomości właśnie dlatego,
że są pracownikami. Jak głosi zwięzła definicja umiejscowienia burżuazji
w myśli marksistowskiej, tworzy ona klasę częściowo odpowiadającą klasie
średniej lub wyższej klasie średniej w terminologii anglosaskiej, której poglą­
dy społeczne charakteryzuje konserwatyzm oraz strach przed swoją poten­
cjalną niepewnością polityczną, ale dominuje ona w kierowaniu gospodarką
i polityką oraz w wyznaczaniu standardów odpowiedniego zachowywania
się. Ponieważ drobnomieszczaństwo, a więc ci, którzy zajmują nawet bardziej
niepewną pozycję pośrednią pomiędzy nową kapitalistyczną klasą rządzącą
a tradycyjnymi robotnikami, wzoruje się na niej, nękane jest przez pretensje
i niepokoje oraz zdeterminowane, by piąć się po drabinie społecznej.
Poza teorią marksistowską termin ten posiada niewielką wartość lub
wręcz nie ma żadnej. A funkcjonuje on niemal zawsze jako określenie pero-
jatywne.

Butskellizm
Butskellizm był określeniem ukutym przez brytyjskich komentatorów
politycznych w czasie pierwszych po II wojnie światowej rządów konserwa­
tystów (1951-1955). Łączyło ono nazwisko wcześniejszego m inistra finansów

46
- Hugh Gaitskella, i jego konserwatywnego następcy - R. A. Butlera. Termin
ten miał wskazywać oczywiste podobieństwa pomiędzy ich poglądami na
zarządzanie gospodarką i operacjami skarbowymi. Aż do tego okresu tak
duży stopień konsensusu pomiędzy dwiema głównymi partiam i dotyczą­
cego kluczowych kwestii z zakresu polityki gospodarczej nie był w pełni
oczywisty. W rzeczywistości zapowiedzi tego były wcześniejsze, zawarte
we wspólnym porozumieniu z okresu koalicji z czasów II wojny światowej,
które dotyczyło powojennych celów gospodarczych i metod ich realizacji.
Był to także rezultat ostatecznego przejścia liderów partii politycznych na
teorię ekonomiczną lansowaną przez Keynesa. Jednakże „butskellizm” był
dla wielu zaangażowanych politycznie terminologicznym nadużyciem, po­
nieważ „gospodarka mieszana”, z interwencjonizmem rządowym w kwestii
podatków oraz manewrowaniem stopami procentowymi, a także zgoda (ze
strony laburzystó w) na ograniczoną nacjonalizację była akceptowana jedynie
przez umiarkowane skrzydła tych partii. Było to szczególnie prawdą w od­
niesieniu do P a rtii Pracy, gdyż wielu z jej członków wierzyło, że Gaitskell
„sprzedał się” poprzez częściowe odejście od bezpośredniej kontroli, przy­
musowego planowania gospodarczego oraz szerokiej nacjonalizacji. W tym
samym czasie prawe skrzydło Partii Konserwatywnej było zaniepokojone
małą denacjonalizacją oraz brakiem powrotu do standardu złota. O butskel-
lizmie można śmiało powiedzieć, że trw ał aż do przejścia konserwatystów
na m onetaryzm w późnych latach siedemdziesiątych. Do czasu wyborów
powszechnych w 1992 roku obie partie podjęły na nowo krok w kierunku
podobnej formy konwergencji. Ów trend nabrał tempa w późnych latach
dziewięćdziesiątych, kiedy Parta Pracy, pod przywództwem Tony'ego Blaira,
przekształciła się w Nową Partię Pracy i porzuciła swoje historyczne przy­
wiązanie do nacjonalizacji. Butskellizm w gruncie rzeczy oznaczał wczesną
świadomość społeczną dobrze zbadanej teorii o współzawodnictwie par­
tyjnym, które prowadzi do ideologicznych konwergencji. Przewidywała to
klasyczna teoria autorstwa A nthony’ego Downa, zawarta w książce Gospo­
darcza teoria demokracji. Opublikowano ją dopiero kilka lat po tym, jak but­
skellizm został po raz pierwszy dostrzeżony.
Castro
Fidel Castro Ruz (1928-) jest bezsprzecznie jedynym dyktatorem marksi­
stowskim, który zachował swoją władzę aż do XXI wieku włącznie, chociaż do­
szedł do niej na Kubie nie jako marksista, a raczej jako radykalny nacjonalista.
Castro pochodził ze stosunkowo bogatej rodziny i po II wojnie światowej był
aktywnym studentem nauk o polityce na Kubie i w innych krajach Ameryki Ła­
cińskiej. Angażował się w wyborach przed zamachem stanu, który w 1952 roku
przywrócił do władzy generała Fulgencio Batistę y Zaldivarę; chociaż Castro
rzucił wyzwanie nowemu reżimowi, uczynił to poprzez złożenie zażalenia w są­
dzie, że przejęcie władzy odbyło się z naruszeniem konstytucji. Zaraz po umoc­
nieniu się nowej władzy Castro zaatakował koszary w dniu 26 lipca 1953 roku,
stając na czele ruchu rewolucyjnego. Ruch ten, przyjmując nazwę Ruchu 26 Lip­
ca, wycofał się na tereny górzyste, gdzie oddziałom prorządowym nie udało się
rozprawić z rebeliantami. Batista raczej poddał się niż został pokonany i opuścił
Kubę pod koniec 1958 roku. Oczywiście na tym etapie Castro nie był marksistą,
tylko radykalnym kubańskim nacjonalistą dążącym do celów zgodnych z ega­
litaryzmem, które kierowały go w kierunku klasycznej polityki reform rolnych.
To z kolei izolowało go nie tylko od kubańskiej klasy wyższej, ale również od
Stanów Zjednoczonych, których korporacje miały tutaj ważne interesy.
W dużym stopniu to właśnie nieprzejednana postawa Ameryki popchnęła
Castro w stronę Związku Radzieckiego jako późniejszego sojusznika. Sojusz
ten jednak umocnił wrogość Waszyngtonu, kiedy Castro zezwolił Moskwie
na rozmieszczenie na Kubie pocisków rakietowych, co bezpośrednio mo­
głoby zagrozić Stanom Zjednoczonym. Krok ten doprowadził do kryzysu
kubańskiego. W rzeczywistości Kuba korzystała z zimnej wojny, ponieważ
radziecka pomoc udzielana tak strategicznie położonemu sojusznikowi re­
kompensowała embargo handlowe nałożone przez Amerykanów. Płynące
z ZSRR fundusze pozwoliły na rozwój państwa opiekuńczego (welfare State)
oraz usunęły potrzebę efektywności ekonomicznej. Od upadku ZSRR i za­
kończenia zimnej wojny Fidelowi Castro udało się zachować władzę przy
utrzymaniu resztek gospodarki socjalistycznej oraz welfare society. Politycz­
na siła emigrantów kubańskich w Stanach Zjednoczonych sprawia, że ame­
rykańska polityka względem Kuby nie zmieniła się od czasów zimnej wojny.
Jednak nie wydaje się prawdopodobne, by Kuba mogła uniknąć większych
zmian politycznych po śmierci swojego przywódcy.

48
Centralizacja
Centralizacja opisuje koncentrację władzy rządowej i politycznej w stoli­
cy państwa i na szczeblu krajowym, w przeciwieństwie do podziału władzy
na władze krajowe, regionalne i lokalne. Istnieje często współzależność po­
między centralizacją a rozmiarem kraju, a więc zakres władzy jest węższy
w mniejszych państwach. Ostatnio, w obliczu koncentracji establishmentu
w miastach stołecznych, następuje decentralizacja władzy na rzecz samorzą­
dów regionalnych tam, gdzie opozycja doprowadza do rozwoju partii poli­
tycznych cieszących się dużym poparciem regionalnym. Istnieje ograniczenie
co do rozmiarów decentralizacji, chyba że konstytucja posiada federalny
charakter (zob. federalizm), ponieważ ostatecznie to rząd ponosi odpowie­
dzialność za rozwiązywanie problemów i odpowiada za to przed elektoratem.
W ten sposób Wielka Brytania uległa większemu scentralizowaniu w czasach
rządów Margaret Thatcher, gdyż władza centralna ograniczyła kompetencje
władzy lokalnej w zakresie wydatków i poboru podatków, by móc wdrożyć
ogólną politykę społeczną i gospodarczą, a nowa decentralizacja z 1997 roku,
z wysoce autonomicznym parlamentem szkockim, jest możliwa wyłącznie
dlatego, że stanowi ukrytą formę federalizmu. W odróżnieniu od Szkocji,
Walia, której przyznano niewielką formę autonomii lokalnej, widzi w tym
małe rozluźnienie centralnie sprawowanej kontroli. Niektóre większe kraje,
jak na przykład Francja, były również historycznie wysoce scentralizowane;
jednak we wczesnych latach prezydentury Franęois M itterranda obowiązki
administracyjne i finansowe zostały odebrane mianowanym przez rząd pre­
fektom i przekazane lokalnym zgromadzeniom na szczeblu departamentu.
Podobne próby zwiększenia władzy politycznej regionów zostały poczynione
w innych państwach, szczególnie we Włoszech. Od czasu powstania quasi
-separatystycznej Ligi Północnej regiony włoskie stały się bardziej autono­
miczne.

Centralizm demokratyczny
Centralizm demokratyczny to przyjęta przez Lenina doktryna, zgod­
nie z którą funkcjonowała Komunistyczna P artia Związku Radzieckiego
(KPZR) oraz większość pozostałych partii komunistycznych. Zgodnie z dok­
tryną centralizmu demokratycznego, sprzeczne opinie i poglądy powinny
być wyrażane i omawiane na wszystkich poziomach hierarchii partyjnej,
a następnie brane pod uwagę przy podejmowaniu decyzji przez komitet cen­
tralny, natomiast raz podjęta decyzja powinna być przyjęta bez zastrzeżeń
przez wszystkich członków partii. W KPZR wprowadzono precyzyjnie zde­
finiowaną hierarchię, choć komitet centralny sprawował ścisłą kontrolę nad
komitetami niższego szczebla, przez co w rzeczywistości przepływ poglądów
i opinii „w górę” był znacznie ograniczony, nawet jeżeli centralistyczny aspekt
doktryny został w pełni wprowadzony w życie. Gdyby umożliwić pełną

49
swobodę wyrażania opinii, niewiele różniłoby procedurę podejmowania
decyzji w partiach komunistycznych od procedur, które stosuje na przykład
Partia Konserwatywna w Wielkiej Brytanii. Ostateczne decyzje podejmo­
wane są przez kierownictwo partii, a od wszystkich pozostałych członków
oczekuje się lojalnego poparcia. Kierownictwo KPZR uzasadniało stworzo­
ną przez siebie ideologię dążeniem do ustanowienia dyktatury proletariatu,
która umożliwiłaby budowę państwa komunistycznego.
Centralna kontrola partii była szczególnie problematyczna na początku
jej istnienia, zwłaszcza za kierownictwa Lenina, wkrótce po zakończeniu re­
wolucji 1917 roku. Z tego okresu pochodzi idea łączenia demokratycznego
udziału w podejmowaniu decyzji z władzą centralną. Nieskuteczność cen­
tralizmu demokratycznego w przekazywaniu opinii pomiędzy kolejnymi
szczeblami hierarchii przyczyniła się do ostatecznego upadku KPZR. Wpro­
wadzona przez Michaiła Gorbaczowa polityka jawności (glasnost) otworzyła
przed społeczeństwem związku Radzieckiego perspektywę innej demokracji.
Podjęta w 1991 roku przez przeciwników reform próba przywrócenia dawne­
go porządku została odrzucona. Wkrótce KPZR również przestała istnieć.

Cenzura
Cenzura oznacza dowolny sposób kontroli tego, co można powiedzieć, na­
pisać czy opublikować, zarówno przez uprawnioną do tego władzę, jak i siły
nieformalne; w ogólnym znaczeniu jest to próba wymuszenia konformizmu
w poglądach i zachowaniu. Cenzura była i jest normą w większości społe­
czeństw niemal we wszystkich okresach historycznych, a dzisiaj występuje
prawie wszędzie, przynajmniej w marginalnym zakresie. Istnieją dwie zasad­
nicze kategorie cenzury dotyczące moralności i polityki. Cenzura religijna
obejmuje obie kategorie. Bluźnierstwo można uważać za obraźliwe względem
Boga, a zatem za niemoralne, zaś herezja jest podążaniem za alternatywną
wobec panującej doktryny religijnej interpretacją takowej lub nauczaniem;
cenzura, a także prześladowanie, były szeroko stosowane zarówno w chrześ­
cijaństwie, szczególnie w średniowieczu, jaki i podczas reformacji, kiedy to
funkcje państwa i kościoła zachodziły na siebie. Ruchy religijne nadal wywie­
rają duży wpływ w wielu państwach w zakresie utrzymania prawa, które ma
chronić społeczną moralność, szczególnie tam, gdzie seksualizm jest wyraź­
nie eksponowany.
Polityczna cenzura poprzez celowe zatajanie informacji musiała istnieć
nawet w najwcześniejszych formacjach politycznych. Jednak zyskała na zna­
czeniu wraz z większą dostępnością słowa drukowanego, a więc wzrostem
czytelnictwa oraz rozszerzeniem prawa wyborczego. Rozwój mass mediów
niewątpliwie zwiększył możliwości cenzury. Istnieje jedna dziedzina, w której
wszystkie państwa stosują cenzurę - jest nią bezpieczeństwo państwa. W wy­
padku Wielkiej Brytanii - poprzez Official Secrets Act oraz system zwany

50
D Notice, oficjalnie zakazujący publikowania informacji zagrażających bez­
pieczeństwu państwa. Cenzura popada w konflikt z niektórymi wartościami
demokracji liberalnej, takim i jak swoboda wypowiedzi i wolność prasy, ale
nawet najbardziej liberalne państwa wymagają pewnej kontroli materiałów
przeznaczonych do publikacji, choćby z uwagi na prawo do prywatności,
dla uniknięcia zniesławienia, a także dla zapobieżenia rozpowszechnianiu
skrajnych poglądów takich jak nienawiść rasowa. Cenzura była szeroko
rozpowszechniona w krajach bloku radzieckiego, gdzie władze próbowały
kontrolować niemal wszystkie publikacje. Nie tylko kwestie związane z na­
rodowym bezpieczeństwem czy odmiennością poglądów były przedmiotem
działania cenzury, ale także zakazane było prezentowanie takich wiadomo­
ści jak katastrofa lotnicza. Podczas gdy rozwój druku i czytelnictwa uczynił
cenzurę w krajach niedemokratycznych konieczną z punktu widzenia poli­
tyki, nowe formy komunikowania sprawiły, ze stosowanie cenzury stało się
w końcu bezcelowe. Dostęp do kserokopiarek i komputerów doprowadził
do rozkwitu prasy podziemnej (samizdat w języku rosyjskim), którą moż­
na ograniczyć, ale nie zdławić. Szybki rozwój Internetu i korzystanie z niego
na coraz większą skalę uczyniły wszelkie prawne próby kontroli przekazu,
nawet nielegalnego, jak pornografia dziecięca, zupełnie niemożliwymi w za­
awansowanych technicznie społeczeństwach.

Charyzma
Pojęcie charyzmy pierwotnie wywodziło się z teologii i dosłownie ozna­
czało „dar łaski”, jako atrybut przypisywany w teologii katolickiej świętym.
Weber użył go do opisu jednego z trzech zasadniczych rodzajów władzy po­
litycznej. Według Webera charyzma oznacza cechę przyciągania innych oraz
taką siłę psychologiczną, która zdolna jest do wyrabiania głębokiej lojalności
politycznej u dużej liczby osób. W ten sposób przywódcy charyzmatyczni
wywierają wpływ na swoich zwolenników z całkowicie osobowościowych po­
wodów, a nie z racji popierania jakiejś określonej polityki lub z uwagi na fakt,
że są na mocy tradycyjnego dziedzictwa „prawowitymi” władcami. Pojęcie
to jednak jest nadużywane, ponieważ niemal każdemu liderowi polityczne­
mu o ujmującej osobowości przypisuje się tę naprawdę rzadką umiejętność
uzyskiwania stałego poparcia jedynie z racji posiadanego charakteru. Wśród
polityków obdarzonych charyzmą można by wymienić Gandhiego, Nassera
i Hitlera, którzy z pewnością w ten sposób mogli sterować poparciem. Przy­
kład byłego przywódcy III Rzeszy ilustruje, że w kontekście charyzmy chodzi
naprawdę o magnetyzm jednostki, a nie o jej siłę moralną. Z punktu widzenia
polityki, wielkim problemem z władzą jest to, co Weber określił jako „ru-
tynizacja charyzmy” - o ile charyzmatyczny przywódca może na przykład
zbudować państwo czy utworzyć partię, opierając się na cechach swojego
charakteru, o tyle potem powstaje pytanie: kto powinien rządzić i dlaczego

51
należy podporządkować się następcy? Wydaje się, że instytucje charyzma­
tyczne mogą długo funkcjonować, gdy istnieją pragmatyczne i wynikające
z tradycji powody ich popierania lub jeśli instytucje te mogą być rozwijane.

Chruszczów
Nikita Siergiejewicz Chruszczów był pierwszym po przywódcach-założy-
cielach, tworzących mechanizmy państwa, liderem Związku Radzieckiego,
który doszedł do władzy, pokonując wszystkie stopnie organizacyjne apara­
tu partyjnego (zobacz Partia Komunistyczna Związku Radzieckiego). lako
młody człowiek, będąc w Armii Czerwonej, brał udział w wojnie domowej,
która później przekształciła się w rewolucję. Jednocześnie awansował szyb­
ko w partii, od 1936 był Pierwszym Sekretarzem w Moskwie, a potem na
Ukrainie w trakcie II wojny światowej i po jej zakończeniu. Zdołał nie tylko
przetrwać czystki Stalina, ale i na tyle zdobyć jego zaufanie, by Stalin pod ko­
niec lat 40. powierzył mu reorganizację produkcji rolnej. Świadczy to o tym,
że musiał być bardzo wiernym i ortodoksyjnym aparatczykiem. Po śmierci
Stalina rozwój jego kariery został spowolniony przez utworzenie zbiorowego
przywództwa wynikającego ze strachu przed następnym okresem stalini­
zmu. Mimo wszystko w ciągu sześciu miesięcy od śmierci Stalina udało mu
się uzyskać jedno z dwóch najbardziej znaczących stanowisk - stanowisko
Pierwszego Sekretarza partii. W ciągu 1958 roku, w wyniku nieudanej próby
usunięcia go ze stanowiska, zdołał zgromadzić wystarczającą władzę, by mia­
nować się przewodniczącym rady ministrów (premierem i głową państwa),
w końcu eliminując takich rywali jak Mikołaj Bułganin i Gieorgij Malenkow.
Jego dominacja trwała jedynie 6 lat - do roku 1964, kiedy to został usunięty.
Chruszczów doszedł do władzy częściowo jako specjalista od rolnictwa
i starał się zreorganizować partię tak, by zapewnić większą swobodę i wpły­
wy interesom z nim związanym, dlatego porażka sektora rolniczego była bez
wątpienia jego jedyną osobistą porażką. Usiłował pogodzić sprzeczne inte­
resy, w których potrzeby inwestorów, wojska i rolnictwa byłyby wspierane
przy jednoczesnych działaniach na rzecz wzrostu produkcji przeznaczonej
na konsumpcję, tak by zyskać akceptację opinii publicznej. Te wzajemnie
sprzeczne potrzeby nie mogły być zaspokojone, co w konsekwencji dopro­
wadziło do stopniowej utraty poparcia wszystkich sektorów, które wcześniej
umożliwiły mu dojście do władzy. Niemniej jednak to jego błędy w polityce
zagranicznej z całą pewnością spowodowały ostatecznie utratę przez niego
stanowiska. Najsłynniejszym z nich było wciągniecie Związku Radzieckie­
go w kubański kryzys rakietowy, wbrew radom wojskowych, którzy później
obarczyli go odpowiedzialnością za żenującą niezdolność armii do odstra­
szenia USA. Niezdolność ta była ich zdaniem spowodowana odmową realiza­
cji ich żądań dotyczących rozwoju zbrojeń oraz tym, że Chruszczów wspierał
redukcję radzieckiej potęgi wojskowej, największą do czasów Gorbaczowa.

52
Mniej więcej w tym samym czasie jego nieustępliwość wobec Chin Mao Tse
Tunga wzbudzała obawy co do wybuchu wojny Chińsko-Radzieckiej. Po usu­
nięciu Chruszczowa Związek Radziecki powrócił na krótko do przywództwa
grupowego, a Aleksiej Kosygin oraz Leonid Breżniew zajęli odpowiednio
stanowisko premiera i Pierwszego Sekretarza. Lecz znów Pierwszy Sekretarz
zatriumfował i Breżniew szybko objął rządy na wyłączność. System rolny po­
wrócił do ortodoksyjnego modelu partyjnego, środki na konsumpcję zmalały
i zaczęły się wielkie programy zbrojeniowe. Chruszczów pozwolił jednak na
niewielką liberalizację radzieckiego społeczeństwa i nigdy nie powrócił do
metod stalinowskich. Bez względu na to, jak tolerancyjny mógł być wewnątrz
państwa rosyjskiego, miażdżył bezwzględnie każdy przejaw liberalizacji
w Europie Wschodniej, zwłaszcza w Polsce, a także podczas drakońskiego
stłumienia powstania na Węgrzech w roku 1956.

Chrześcijańska Demokracja
Chrześcijańska Demokracja zasadniczo stanowiła powojenny ruch po­
lityczny reprezentowany przez włoskie, niemieckie i francuskie (w okresie
Czwartej Republiki) ugrupowania tego typu. Partie chadeckie powstały rów­
nież w Ameryce Środkowej a także w Europie Środkowo-Wschodniej, jednak
oba te obszary charakteryzują się słabo zakorzenioną demokracją oraz silny­
mi wpływami religijnymi. Tradycyjne tego typu partie bardzo przypominają
umiarkowane ugrupowania konserwatywne, takie jak w Wielkiej Brytanii
i w krajach najstarszych członków Brytyjskiej Wspólnoty Narodów. Progra­
mowo reprezentują one umiarkowany liberalizm społeczny, gospodarkę mie­
szaną oraz akceptację państwa opiekuńczego i pewien stopień przywiązania
do pełnego zatrudnienia, wynikający z rządowej polityki gospodarczej. Przy­
miotnik „chrześcijańska” na ogół posiada obecnie niewielkie religijne zna­
czenie, ale wywodzi się od czynników historycznych, czyli powstania tych
partii we Francji i Włoszech, mającego tam związek z religijnymi ruchami
oporu powiązanymi z Kościołem w okresie drugiej wojny światowej. Włoska
chadecja stanowi tutaj częściowo wyjątek, ponieważ zawsze była silnie zwią­
zana z włoskim kościołem katolickim. Opozycja wobec p a rtii kom unistycz­
nych stanowiła podstawę tego typu ugrupowań, a katolicka opozycja wobec
komunizmu sprawiła, że był pewien pożytek z „chrześcijańskiej” etykietki.
Słowo „demokracja” służy identyfikacji partii chcących być postrzegane jako
raczej zainteresowane ogólnym interesem społecznym niż odwołujące się do
arystokracji czy elit, jak miało to miejsce w większości przedwojennych partii
konserwatywnych. Upadek religii w Europie jako politycznie motywującego
czynnika stopniowo ogranicza skuteczność chrześcijańskiej demokracji, jed­
nak wiele tego typu ugrupowań posiada ugruntowaną pozycję, stąd trudno
oczekiwać utraty przez nie dużej części elektoratu. Oczywistym wyjątkiem
jest włoska chadecja, która zupełnie upadla, jednak ma to więcej wspólnego

53
z reakcją Włochów na wieloletnią korupcję niż z ich zmniejszającą się gorli­
wość religijną. W tym samym czasie Kościół w tych krajach, w których od­
grywa ważną rolę polityczną, zwrócił się ku kwestiom moralnym, takim jak
aborcja, przez co dalej ogranicza zasięg religii oraz swój elektorat.

Chrześcijaństwo
Polityczna rola chrześcijaństwa różni się w zależności od kraju. Stopniowo
zmniejsza się jego znaczenie w zachodnich demokracjach, ponieważ wybor­
cy coraz częściej popierają te ugrupowania, które mają niewiele wspólnego
z religią. Tam, gdzie chrześcijaństwo zachowało pewne znaczenie w polityce,
wyraża się ono w dwojaki sposób. Jednym jest konflikt pomiędzy frakcja­
mi: klerykalną oraz antyklerykalną, gwałtownie objawiający się niegdyś we
Francji i posiadający nadal pewne znaczenie we Włoszech. Drugi wyrażany
jest poprzez konflikt pomiędzy partiam i reprezentującymi odmienne wyzna­
nia chrześcijańskie - zwykle katolicyzm i protestantyzm, chociaż w niektó­
rych państwach - jak Holandia - podziały wśród protestantów doprowadziły
do zawiązania się odrębnych organizacji politycznych. Jednak seria konso­
lidacji, które nastąpiły w łatach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych wśród
owych partii politycznych, poprzednio charakteryzujących się odmiennym
wyznaniem, szczególnie katolickim i kalwińskim, jest wskazówką pokazu­
jącą upadek religii jako politycznie motywującego czynnika w Europie. Na­
wet tam, gdzie nie ma wyraźnie chrześcijańskich ugrupowań, dochodzi do
aliansu pomiędzy polityką i religią, a niektóre z tych połączeń (na przykład
m oralna większość w USA) mogą stawać się coraz silniejsze. Partie politycz­
ne w krajach takich jak Australia, Kanada czy Wielka Brytania nadal przeja­
wiają tendencję do przyciągania określonych grup religijnych. Do niedawna
większość brytyjskich wyborców wyznania rzymskokatolickiego głosowała
w wyborach za Partią Pracy, zaś anglikanie - na konserwatystów. W niektó­
rych państwach lub na niektórych terytoriach - najlepszym tego przykładem
jest Irlandia Północna - konflikty pomiędzy odłamami czy sektami chrześ­
cijańskimi stanowią podstawę do zawierania sojuszy politycznych. Zwykle
jednak, tak jak w nowych wschodnioeuropejskich demokracjach, polityka
partii chrześcijańskich jest prawicowa, a socjalizm nadal stanowi prerogaty­
wę niedobitków partii komunistycznych.
Chrześcijaństwa jako takiego zwykle nie postrzega się jako prowadzące­
go do jakiejś szczególnej pozycji w polityce - pomimo dużej liczby wyznaw­
ców posiada ono relatywnie słabą siłę polityczną, chociaż instytucje takie jak
Światowa Rada Kościołów mogą czasami wywierać duży wpływ. Tam, gdzie
istnieją partie o korzeniach chrześcijańskich, jak na przykład w Niemczech,
przejawiają one tendencje do przekształcania się w partie konserwatywne
(zob. Chrześcijańska Demokracja). Polityczny wpływ zaangażowanych
chrześcijan jest od końca XX wieku nieco sprzeczny, w zależności od innych

54
aspektów kultury politycznej. W ten sposób w Europie radykalne ruchy pa­
cyfistyczne były i są kierowane przez ugrupowania chrześcijańskie lub ule­
gają oddziaływaniu chrześcijan, podczas gdy w USA wpływ „zrodzonych na
nowo” chrześcijan jest w dużej mierze konserwatywny nie tylko w kwestiach
moralnych takich jak aborcja, ale i w innych sprawach politycznych.

Commonwealth
Commonwealth jest historycznym określeniem stosowanym w teorii poli­
tyki, używanym przez pisarzy o bardzo różnych przekonaniach odnoszących
się do ich idealnego państwa. Było ono również używane w nazwie stowa­
rzyszenia państw „Wspólnota Narodów” (ang. Commonwealth of Nations),
które stopniowo powstawało w pierwszej połowie XX wieku, zastępując tym
samym Imperium Brytyjskie w momencie, gdy byłe kolonie uzyskiwały nie­
podległość. Zaś Wspólnota Niepodległych Państw (ang. Commonwealth o f
Independent States) została założona w ramach próby zachowania pewnej
jedności i współpracy wśród byłych republik ZSRR. Określenie to prawdo­
podobnie wywodzi się z greckiego pojęcia „oikumene” (życia razem). Polska
i Litwa utworzyły wspólnotę - Rzeczpospolitą Obojga Narodów - w 1569
roku dla ochrony przed zagrożeniem rosyjskim od wschodu, tureckim - od
południa i szwedzkim - od północy, ale przykładem jest też angielska Wspól­
nota z czasów Cromwellów, od egzekucji Karola I do restauracji Karola II.
Współczesny teoretyk polityczny Thomas Hobbes używał tego określenia,
sądząc, że istnieje pewne wspólne „dobro” lub wartości, dla obrony których
rozsądni ludzie będą współpracować. Cztery pierwsze stany amerykańskie
(Kentucky, Massachusetts, Pensylwania i Wirginia) używają słowa „Wspól­
nota” w swoich nazwach: podobnie jak angielska Wspólnota, była to próba
określenia systemu politycznego, który nie opierał się na żadnym pojęciu m o­
narchii legalnie „posiadającej” kraj, ale uwzględniał znaczącą władzę, jaka
miała być sprawowana przez centralną instytucję suwerenną, czy to przez
jednostkę czy też zgromadzenie.
Współczesna Wspólnota Narodów może być podzielona na dwa typy
państw: „Old Commonwealth” - stare kraje Brytyjskiej Wspólnoty Naro­
dów - czyli te terytoria, które były raczej zasiedlone niż zdobyte i uzyskały
niepodległość w okresie I wojny światowej oraz są w przeważającej mierze
europejskiego pochodzenia, takie jak Kanada, Australia, Nowa Zelandia;
„New Commonwealth” - czyli nowe kraje Brytyjskiej Wspólnoty Narodów:
Indie, Jamajka, Kenia, Malezja i Nigeria, które uzyskały niepodległość po II
wojnie światowej, często po politycznej, a nawet zbrojnej walce. Common­
wealth nigdy nie był czymś więcej niż luźnym związkiem krajów członkow­
skich pozbawionym władz centralnych, służby cywilnej, generalnej polityki
oraz traktatu założycielskiego (najbliższa temu w treści była Deklaracja Za­
sad Wspólnoty z 1971 roku). Nigdy nie stała się ona gospodarczą jednością

55
lub zorganizowanym sojuszem militarnym, chociaż brytyjscy politycy pró­
bowali od końca XIX wieku rozwinąć ją właśnie w obu tych kierunkach.
Nawet fakt, iż brytyjski monarcha jest głową tej Wspólnoty, w niewielkim
stopniu wpływa na jedność organizacji, ponieważ kilka państw członkow­
skich posiada ustrój republikański. Wraz z przystąpieniem Zjednoczone­
go Królestwa do Unii Europejskiej jego związki polityczne i gospodarcze
z dawnymi koloniami jeszcze bardziej osłabły, chociaż to Wspólnota sta­
nowi największą po ONZ organizację międzynarodową. W późnych latach
osiemdziesiątych nastąpiła seria konfliktów pomiędzy większością członków
Commonwealth a Zjednoczonym Królestwem w związku z niechętnym sto­
sunkiem tego ostatniego do poparcia sankcji politycznych i gospodarczych za
stosowanie apartheidu wobec Republiki Południowej Afryki, co dla Wielkiej
Brytanii oznacza, iż jej przywództwo w tym stowarzyszeniu nie jest tak pew­
ne jak poprzednio. Ironiczny wydźwięk ma fakt, że może to w rzeczywistości
przyczynić się do wzrostu aktywności Wspólnoty jako stowarzyszenia mię­
dzynarodowego. Commonwealth coraz częściej stosuje jako straszak groźbę
zawieszenia w prawach członka lub czyni to w praktyce - wobec tych państw
stowarzyszonych, których pewne kwestie wewnętrzne wymagają reform: od
późnych lat osiemdziesiątych zawieszone zostały: Fidżi, Nigeria, Pakistan
i Zimbabwe.

Comte August
August Comte (1798-1857) stworzył podwaliny pod socjologię oraz był
twórcą koncepcji pozytywizm u w naukach społecznych, przynajmniej w tym
sensie, że wymyślił oba słowa oraz był pierwszym mniej lub bardziej akade­
mickim pisarzem, który stworzył „wiedzę o społeczeństwie”. Wiele z jego idei
pochodziło w rzeczywistości z poglądów głoszonych przez francuskiego so­
cjalistę Saint-Simona, którego sekretarzem był właśnie Comte.
Comte podzielił socjologię na dwie dyscypliny: jedną związaną ze struktu­
rą społeczeństw i związkami pomiędzy ich stałymi elementami, którą nazwał
statystyką społeczną; druga, dynamika społeczna, zajmowała się rozwojem
form społecznych i dokonującym się tu postępem. To właśnie dynamika spo­
łeczna wywarła największy wpływ w tamtym czasie, ale dzisiaj budzi ona
zainteresowanie głównie z tego powodu, że jest całkowicie niezgodna z ka­
nonem socjologicznym, który uznajemy za pewnik. Dla Comtea jedynymi
możliwymi źródłami postępu lub zmiany społecznej były zmiany myśli ludz­
kiej, podczas gdy nie tylko marksiści, ale większość innych nowoczesnych
socjologów nadaje niezmiernie ważną rangę czynnikom ekonomicznym lub
determinantom środowiskowym. Comte wierzył, że zidentyfikował trzy eta­
py rozwoju społecznego razem z trzema odpowiadającymi im sposobami
myśli. W „Wieku Teologicznym” człowiek nie był w stanie zrozumieć swo­
jego środowiska, brakowało mu pojęcia związku przyczynowego, dostrzegał

56
każde wydarzenie jako rezultat boskiej interwencji. W drugim, „Metafizycz­
nym Wieku”, człowiek zaczął podejmować próby wyjaśnienia natury świa­
ta, ale czynił to siłą rzeczy w sposób „nienaukowy”, ponieważ brakowało
wówczas całego intelektualnego aparatu nowoczesnej wiedzy (szczególnie
idei empirycznego weryfikowania hipotez). (Analiza Comte a pomijała tutaj
fakt, że już w XIII wieku na przykład Roger Bacon rozwinął filozofię nauki,
w której metoda eksperymentalna odgrywała zasadniczą rolę). Wreszcie za
czasów Com tea nadszedł „Wiek Pozytywistyczny” lub „Naukowy” i w koń­
cu wszystko mogło być rozumiane i wyjaśnione naukowo. Socjologia, jako
najpóźniejsza i najbardziej dalekosiężna ze wszystkich nauk, scharakteryzo­
wała tenże wiek. Społeczeństwo teraz mogło być właściwie planowane, a in­
stytucje świadomie obmyślane lub zachowywane i modyfikowane, by służyć
określonym funkcjom. Poglądy Comte’a są dość bliskie poglądom zwolenni­
ków „socjalizmu naukowego”, z wyjątkiem tego, że odrzucał on materializm
z powodu charakterystycznego dla niego intelektualnego determinizmu,
a jeśli chodzi o pewne szczegóły, był raczej konserwatystą. Przywiązywał on
na przykład olbrzymią wagę do rodziny, co konserwatyści zawsze czynią, ale
w przeciwieństwie do wczesnych myślicieli konserwatywnych utrzymywał,
że mogłaby być ona postrzegana jako racjonalnie funkcjonujący element
w zaplanowanym społeczeństwie. Podobnie przywiązywał ogromną wagę
do religii jako źródła stabilności społecznej, ale - odrzucając teologię jako
irracjonalną manifestację należącą do pierwszego wieku społeczeństwa -
próbował promować naukową „religię ludzkości”, która w rzeczywistości
przypominała w swoich rytuałach pozbawiony Boga ortodoksyjny katoli­
cyzm i funkcjonowała podobnie jak on.
Chociaż łatwo jest teraz wyśmiewać Comte’a, to rozległość jego wizji, eru­
dycja oraz typowe dla niego podejście rozwojowe było dość nowe, a idea, iż
możliwe jest teoretyczne wyjaśnianie na dużą skalę społeczeństwa, została
raz na zawsze przyjęta. Elementy myśli Com tea można odnaleźć u później­
szych pisarzy, którzy mieli poważną naukową pozycję, mianowicie u Pareto
i Webera.

Czwarta Republika
Czwarta Republika Francuska narodziła się w 1946 roku, kiedy wyzwolo­
ny naród francuski odrzucił w wyborach ideę kontynuowania Trzeciej Re­
publiki, którą utożsamiano ze współpracującym z Niemcami od 1940 roku
rządem Vichy. Czwarta Republika nigdy nie cieszyła się szczególnym popar­
ciem społeczeństwa. Stworzenie nowego modelu republiki po 1944 roku nie
było łatwe: pierwszy projekt konstytucji odrzucono w referendum, a drugi,
który w końcu przyjęto, niewiele różnił się od modelu znanego z Trzeciej
Republiki. Choć projekt uzyskał poparcie większości w referendum, aż 30
procent uprawnionych zrezygnowało z głosowania (głównie pod wpływem

57
kampanii prowadzonej przez Partię Komunistyczną). Ostatecznie procent
społeczeństwa, który poparł drugi projekt, był mniejszy niż ten, który wy­
powiedział się za przyjęciem pierwszego projektu. Przyczyną takiej sytuacji
była obawa przywódców partii politycznych rządzących w państwie przed
1940 rokiem o utratę władzy, a także niechęć do stworzenia jednoizbowego
parlamentu i wzmocnienia władzy prezydenta. W rezultacie stworzono sy­
stem polityczny, który był równie niestabilny co Trzecia Republika (z dwu­
dziestoma rządami w okresie dwunastu lat, z których wiele przetrwało
zaledwie kilka tygodni).
Trzeba przyznać, że Czwarta Republika borykała się z większymi prob­
lemami niż poprzedni system. Po obu stronach sceny politycznej działały
partie, które nie kryły swojego wrogiego nastawienia do systemu. Z jednej
strony była to, zdominowana w dużej mierze przez wpływy Moskwy, F ran­
cuska P artia Kom unistyczna (PCF), która w kolejnych wyborach zdoby­
wała głosy jednej czwartej wyborców, choć nie była przygotowana na udział
w sprawowaniu władzy w państwie. Gaulliści, po przeciwnej stronie sceny
politycznej, popierali skrajnie różny projekt konstytucji i nie tylko pub­
licznie występowali przeciwko systemowi Czwartej Republiki, ale również
prowadzili intrygi, które przyczyniły się w końcu do buntu żołnierzy ar­
mii francuskiej w Algierii, co zakończyło się obaleniem rządu i konstytucji.
Źródeł specyficznych problemów politycznych Czwartej Republiki, które
w końcu doprowadziły do jej upadku, należy szukać w procesie dekoloniza-
cji, która rozpoczęła się utratą Indochin w wyniku przegranej z tamtejszymi
siłami partyzanckim i (Indochiny przekształciły się wówczas w Północny
Wietnam). Biorąc pod uwagę, że nawet silne i stabilne politycznie Stany
Zjednoczone nie poradziły sobie w tej części świata, przegrywając wojnę
w W ietnam ie, trudno dziwić się, że wycieńczona wojną Francja nie zdołała
utrzymać swojej kolonii. Drugi problem pojawił się, gdy Francja odmówiła
Algierii prawa do przekształcenia się w niezależne państwo arabskie. Kwe­
stia Algierii jest złożona i często źle interpretowana. Dla Francji Algieria
nie była kolonią, lecz integralną częścią jej terytorium , zamieszkałą przez
wielu białych obywateli francuskich. Sytuację dodatkowo komplikowało
rozgoryczenie dowództwa arm ii francuskiej, które uważało rozwiązanie
konfliktu w Indochinach za zdradę ze strony rządu i któremu zależało na
odzyskaniu silnej pozycji i szacunku utraconego po 1940 roku. Nie należy
jednak zapominać, że pod względem gospodarczym okres Czwartej Repub­
liki był dla Francji niezwykle korzystny: udało się niezwykle szybko i sku­
tecznie rozwinąć przemysł i zapewnić krajowi wzrost gospodarczy, w dużej
mierze dzięki stworzeniu Generalnego Komisariatu Planowania. Francja
odegrała również kluczową rolę w powołaniu Wspólnot Europejskich (patrz
Unia Europejska). Czwartą Republikę pogrzebali parlamentarzyści, a także
liczne centrowe, centroprawicowe i centrolewicowe rządy, których polityka

58
przypominała tę prowadzoną za czasów Trzeciej Republiki i które dopro­
wadziły do lat katastrofalnego w skutkach okresu im m obilism e w polityce
francuskiej. Z drugiej strony warto zaznaczyć, że w żadnym innym okre­
sie parlament nie cieszył się tak dużym szacunkiem zarówno obywateli, jak
analityków politycznych w kraju i za granicą. Wielu twierdzi, że stabilność
polityczna Piątej Republiki była rezultatem osłabienia władzy Zgromadze­
nia Narodowego przez generała de Gaullea oraz jego pogardy dla partii po­
litycznych.
Dahl
Robert Dahl (ur. 1915) jest jednym z najsłynniejszych politologów, którzy
pojawili się w amerykańskich kołach akademickich wkrótce po zakończeniu
II wojny światowej, przyczyniając się do wspaniałego rozwoju tej dziedziny
wiedzy, co z kolei znalazło odbicie w zmianach, jakie zaszły w sposobie upra­
wiania polityki na Zachodzie w XX wieku. Dahl zajmuje się zarówno teorią,
jak i empirycznymi badaniami z zakresu polityki, choć znany jest przede
wszystkim jako badacz koncepcji demokracji i pluralizm u. Szkoła plurali­
styczna przeformułowała definicję demokracji w taki sposób, by dostosować
ją do wymogów rzeczywistości zachodnich systemów politycznych. Dahl jest
autorem jednej z najbardziej zwięzłych, przejrzystych i oryginalnych współ­
czesnych teorii demokracji, którą przedstawił w pracy A Preface to Democra-
tic Theory (Wstęp do Teorii Demokracji) i w której rozwija swoją koncepcję
poliarchii. Esencją jego podejścia jest założenie, że jedynym zagrożeniem
dla demokracji byłoby przejęcie władzy przez pewną grupę lub sektor i nie-
respektowanie interesów mniejszości. Robert Dahl przeprowadził również
jedno z pierwszych studiów władzy lokalnej, w którym wykazał, że amery­
kańskie miasto New Haven skutecznie zaadoptowało jego model demokracji.
Zainteresowania Dahla są niezwykle szerokie i chociaż często spotykał się on
z krytyką ze strony tych, którzy nie są do końca przekonani co do wartości
zachodniego systemu politycznego, jego teorii nigdy nie podważono.

De facto
Władza de facto oznacza, że dana grupa, klasa, naród itd. są w stanie kon­
trolować podejmowanie decyzji w danym systemie politycznym i wpływać na
nie. Nie musi to oznaczać, że sprawujący władzę dokonuje tego bezprawnie,
chociaż term inu władza de facto używa się przede wszystkim jako antonimu
w stosunku do władzy de jurę. Ta ostatnia oznacza, że dana grupa uprawnio­
na jest do wydawania poleceń lub rozkazów na mocy sprawowanej przez nią
prawowitej władzy. Skrajnym przykładem obrazującym kontrast pomiędzy
tymi term inam i byłoby stwierdzenie, że Wielka Brytania miała władzę de
jurę nad jedną z dawno utraconych kolonii, lub że posiadała jedynie władzę
de facto nad Szkocją i Walią, w zależności od wyboru ideologii.
Powyższe rozróżnienie koncepcyjne pozwala ocenić realne możliwości
sprawowania władzy (co często jest kwestią ilości dostępnych karabinów

60
maszynowych) oraz sposobu, w jaki to sprawowanie władzy jest uzasadniane
lub uznawane za uprawomocnione przez określoną grupę ludzi. Przed oficjal­
nym utworzeniem państwa Zimbabwe Wielka Brytania sprawowała władzę
de jurę nad obszarem Rodezji Południowej, choć w praktyce od roku 1965
do chwili utworzenia Zimbabwe władzę nad społeczeństwem sprawowali
biali Rodezyjczycy zbuntowani przeciw rządowi brytyjskiemu. Rozróżnie­
nie pomiędzy władzą de facto a de jurę ma ogromne znaczenie dla porządku
międzynarodowego, ponieważ w opisanym powyżej przykładzie większość
krajów odmówiłaby uznania rządu de facto tego kraju i poparła rząd Wielkiej
Brytanii, jako władzę de jurę, sugerując się dążeniem tej ostatniej do przy­
wrócenia porządku prawnego.
Prawo międzynarodowe opiera się raczej na stosowaniu swojej własnej,
pochodzącej z anglosaskiego prawa zwyczajowego wersji zasady bezprawne­
go posiadania (ang. adverse possessiori), polegającej na tym, że po upływie
określonego okresu czasu władcy de facto są uznawani za władców prawowi­
tych. Rozróżnienie pomiędzy władzą de facto i de iure ma większe znaczenie
w dyskusji laików niż w analizie prawnej. W powszechnym rozumieniu cho­
dzi o odpowiedź na pytanie, kto sprawuje władzę w danej społeczności. „Cóż,
de facto jest to X, choć de iure jest to Y.” Określenie „władza de facto” może
również mieć zastosowanie w sytuacji, w której władza zwierzchnia nie była
do tej pory sprawowana w ogóle. Stąd stwierdzenie „Federalny Bank Niemiec
de facto kieruje polityką m onetarną w Europie”, wypowiedziane przed wpro­
wadzeniem euro, nie odnosi się naturalnie do bezprawnego sprawowania
władzy lub utraty władzy przez inną instytucję.

De Gaulle
Generał Charles de Gaulle (1890-1970) stał na czele emigracyjnego rzą­
du Francji, kontynuując walkę z Niemcami hitlerowskimi podczas II wojny
światowej. Po wojnie został prezydentem Piątej Republiki (1959-69). Od jego
nazwiska pochodzi nazwa partii politycznej oraz związanej z nią szerszej tra­
dycji politycznej zapoczątkowanej we Francji po II wojnie światowej i obecnej
na scenie politycznej do dzisiaj. Jako porucznik walczący w szeregach armii
francuskiej w latach 30., de Gaulle znany był jako propagator niepopular­
nej wówczas idei masowego użycia broni pancernej. Po opanowaniu Francji
przez hitlerowców w 1940 de Gaulle był jednym z przeciwników rządu Vichy,
a przez większą część wojny pozostawał na czele francuskiego rządu emigra­
cyjnego w Londynie. Po wyzwoleniu Francji przez siły alianckie w 1944 roku
de Gaulle na pewien czas stanął na czele francuskiego rządu, ale kiedy jego
wizja silnego systemu prezydenckiego nie spotkała się z przychylnym przy­
jęciem ani wśród polityków, ani wśród społeczeństwa, wycofał się ze sceny
politycznej. W 1958 roku, podczas kryzysu Czwartej Republiki, związanego
przede wszystkim z wojną w Algierii, de Gaulle został poproszony o podjęcie

61
trudu powołania nowego rządu, stając się ostatnim premierem Czwartej,
a następnie pierwszym prezydentem Piątej Republiki. De Gaulle powrócił
do władzy dzięki powszechnie panującemu przekonaniu, że jest on zarazem
politykiem i wojskowym, któremu bliska jest idea francuskiej chwały, choć
sposób, w jaki rozwiązał on kryzys w Algierii, wielu uznało za zdradę więk­
szą nawet niż porażka pod Dien Bień Phu w 1954 roku, kończąca panowanie
Francji w Indochinach. De Gaulle spełnił wszystkie żądania algierskich na­
cjonalistów i przed upływem czterech lat od objęcia urzędu przyznał Algierii
pełną niepodległość. De Gaulle stał na czele partii (patrz gaullizm), która
w latach 50. pod różnymi nazwami propagowała jego idee polityczne, i pozo­
stawał autokratycznym przywódcą Francji aż do 1969 roku, kiedy to po prze­
granym referendum podał się do dymisji. Jednak do tego czasu prowadzona
przez niego polityka przekształciła się w ideologię promowaną przez partię
de Gaullea, a kolejne wybory prezydenckie wygrał jeden z byłych ministrów
jego rządu, Georges Pompidou. Rozwinięciem poglądów i polityki „Generała”
jest gaullizm - ideologia właściwa polityce francuskiej po 1945 roku. Jej zwo­
lennicy nadal działają na francuskiej scenie politycznej, choć obecnie bliżej
im do innych europejskich konserwatystów (z tą różnicą, że gaulliści większy
nacisk kładą na niepodległość narodową). Pomimo początkowego braku po­
pularności de Gaulle’a wśród klasy politycznej, wynikającego głównie z jego
autokratycznej postawy, ocena jego osoby poddawana była stopniowej rewizji,
zwłaszcza w świetle niemal monarchistycznego modelu sprawowania władzy
prezydenckiej przejętej przez Valery ego Giscarda d ’Estaing i Franęois Mit-
teranda. Głównymi osiągnięciami de Gaulle’a było odbudowanie francuskiej
potęgi militarnej i pozycji na arenie międzynarodowej oraz wprowadzenie
za czasów Piątej Republiki zmian konstytucyjnych, które znacznie umocniły
pozycję władzy wykonawczej kosztem ustawodawczej. Pomimo utrzymywa­
nia przez partię de Gaulle’a silnej pozycji, francuska centroprawica powoli
odchodzi od gaullizmu, czego potwierdzeniem były rządy Jacąuesa Chiraca.

De Tocqueville
Alexis de Tocqueville (1805-59) był francuskim arystokratą, który żałując
upadku monarchii we Francji po rewolucji 1789 roku, stał się jednak zarazem
jednym z najbardziej wnikliwych obserwatorów i najgorętszych sympatyków
dziewiętnastowiecznych ruchów demokratycznych. Jego dwa najznakomitsze
dzieła to Dawny ustrój i rewolucja (Ancient Regime), będący studium sił spo­
łecznych i politycznych we Francji bezpośrednio przed wybuchem rewolucji,
oraz O demokracji w Ameryce. Dawny ustrój i rewolucja pozostaje cennym
źródłem wiedzy historycznej, chociaż de Tocqueville nie miał do opisywa­
nych przez siebie wydarzeń wystarczającego dystansu, zarówno czasowego,
jak i emocjonalnego, by móc przedstawić ich obiektywną analizę, co z kolei
pozwoliłoby uznać jego pracę za pozycję naukową z dziedziny politologii.

62
Podróż do Ameryki, trwająca zaledwie osiem miesięcy i ograniczona do
wizyty w kilku stanach na wschodnim wybrzeżu, zaowocowała jednak ob­
szerną i szczegółową analizą, która po dziś dzień jest źródłem informacji na
temat funkcjonowania amerykańskiej kultury politycznej. Wielu amerykań­
skich politologów i socjologów podejmowało próby stworzenia własnej wersji
studium de Tocqueville’a, niezmiennie przekonując się, że wiele jego obser­
wacji i uwag pozostaje aktualnych. Przedstawiona przez de Tocqueville’a po­
lityczno-społeczna teoria konsekwencji masowej demokracji przypomina
późniejsze teorie D urkheim a. De Tocqueville starał się udowodnić, że pod
wieloma względami tradycyjna europejska arystokracja odegrała w procesie
demokratyzacji pozytywną rolę oraz że jej brak we współczesnym ustroju de­
mokratycznym jest dla niego zagrożeniem. Formalna równość polityczna bez
równości ekonomicznej powoduje, że ogromne masy społeczne uzależnione
są od jednostek, których władza opiera się wyłącznie na bogactwie, a którym
brakuje arystokratycznego poczucia obowiązku wobec poddanych, zgodnego
z wyznawaną od wieków zasadą noblesse oblige. De Tocqueville wyrażał rów­
nież obawę przed podatnością mas na demagogiczną manipulację i uważał, że
zachowanie pewnych aspektów feudalnego porządku umożliwiłoby stworze­
nie przeciwwagi dla panującego systemu. Pod tym względem blisko mu było
do takich brytyjskich propagatorów liberalizmu jak John Stuart Mili, w któ­
rego wczesnych pracach wyraźnie widać wpływ de Tocqueville’a. Obserwacje
de Tocqueville’a były przenikliwe, czego przykładem mogą być jego uwagi na
temat skłonności i zamiłowania amerykańskiego społeczeństwa do sporów
i procesowania się. Był przekonany, że Stany Zjednoczone staną się światową
potęgą (co w 1830 roku nie było takie oczywiste), a nawet przewidział, że naj­
większym przeciwnikiem Stanów będzie Rosja. Jego ogólna opinia na temat
amerykańskiej demokracji była pozytywna. De Tocqueville’a uznać można
za pierwszego prawdziwego socjologa politycznego, ponieważ podjął próbę
analizy kultury amerykańskiej w oparciu o warunki społeczne, ekonomiczne
i kulturę polityczną.

Decentralizacja
Decentralizacja oznacza proces lub sytuację, w której władza i obowiązki
zostają przeniesione z poziomu centralnego na lokalny. Terminu tego można
używać w odniesieniu do procesu podejmowania decyzji politycznych i po­
działu władzy pomiędzy wybranymi w głosowaniu przedstawicielami władzy
a biurokracją. Duży stopień decentralizacji wykazują systemy federalistycz-
ne, takie jak panujące w Niemczech, Australii i Stanach Zjednoczonych, mimo
że w rezultacie w organizacji państwa powszechne jest zjawisko nakładania
się na siebie różnych poziomów władzy. W praktyce oznacza to, że szczegóło­
we decyzje podejmowane są przez lokalnych przedstawicieli władzy, chociaż
zgodnie z wytycznymi władzy centralnej oraz w oparciu o przyznany przez

63
nią budżet. Trudno zatem jednoznacznie określić, czy Niemcy rzeczywiście
są federacją czy tylko wysoce zdecentralizowanym państwem jednolitym,
ponieważ władza poszczególnych landów polega głównie na wdrażaniu de­
cyzji podjętych przez władzę centralną. Termin odnosi się zatem raczej do
reform wewnątrz-systemowych niż do definicji systemu jako takiego. Jako
kierunek polityki decentralizacja cieszy się szczególną popularnością wśród
centrowych partii europejskich, a jako liberalny konsensus z lat 60. i 70. stop­
niowo staje się koncepcją przestarzałą. W krajach takich jak Włochy naduży­
cia władzy centralnej i wątpliwości co do jej kompetencji doprowadziły wręcz
do wzmożenia dążeń decentralizacyjnych. Pod wpływem nacisków ze strony
mniejszości kulturowych i narodowych w wielu państwach jednolitych, na
przykład w Wielkiej Brytanii, nastąpiły istotne zmiany o charakterze decen­
tralizacyjnym (patrz również centralizacja, federalizm).
Decentralizacja to także określenie procesu przekazywania władzy orga­
nom lokalnym przez rząd centralny. Zabieg ten uzasadnia się dążeniem do
zwiększenia efektywności prac rządu i zaspokojenia potrzeb społeczności
lokalnych aspirujących do większej samodzielności w podejmowaniu decy­
zji w sprawach, które bezpośrednio ich dotyczą. Idea decentralizacji zyska­
ła niezwykłą popularność w Wielkiej Brytanii pod koniec lat 70., kiedy to
pojawił się pomysł utworzenia osobnych parlamentów dla Szkocji i Walii,
z których każdy posiadałby moc prawną podejmowania decyzji dotyczą­
cych spraw wewnętrznych. W yniki referendum przeprowadzonego w Walii
wykazały, że mieszkańcy nie są przychylni takiemu rozwiązaniu. W Szkocji
większość wyborców opowiedziała się za stworzeniem lokalnego parlamen­
tu, ale w referendum wzięło udział tylko 40 procent wyborców, wobec czego
pomysł odrzucono. Decentralizację przeprowadzono dopiero w roku 1997,
kiedy rządząca Partia Pracy pozwoliła na stworzenie w Szkocji parlamentu
o ograniczonej władzy, natomiast w Walii powstało Walijskie Zgromadze­
nie Narodowe o szerokich kompetencjach w zakresie spraw wewnętrznych.
W drugim referendum Walijczycy wykazali niewiele więcej entuzjazmu niż
w pierwszym, natomiast Szkoci bardzo przychylnie odnieśli się do idei więk­
szej niezależności od władzy w Londynie.
Kwestia decentralizacji władzy w Wielkiej Brytanii pojawiła się jednak
znacznie wcześniej, bo już na początku XX wieku, w związku z problemem
dążenia Irlandczyków do pełnej niezależności i niepodległości ich kraju.
Utworzenie w 1921 roku parlamentu w Ulsterze, któremu przekazano istot­
ne kompetencje w zakresie polityki wewnętrznej, było decyzją dość kontro­
wersyjną, ponieważ administrację oskarżano o dyskryminację mniejszości
rzymsko-katolickiej. Parlament w Ulsterze obalono w 1973 roku, a kilka­
krotne próby przywrócenia go i podziału władzy nie powiodły się. Choć od
końca lat 90. w Irlandii Północnej funkcjonuje zgromadzenie narodowe, jego
działania i decyzje w dużej mierze niweczy trwający nieprzerwanie konflikt

64
pomiędzy katolikami a protestantami. Decentralizacja jest ideą popularną
w kręgach partii centrowych, które świadome swoich ograniczonych możli­
wości zwycięstwa w wyborach i długotrwałego utrzymania władzy opowiada­
ją się za reformami konstytucyjnymi w kwestiach znajdujących się zazwyczaj
poza zakresem zainteresowań dużych partii lewicowych i prawicowych.

Deficyt
Deficyt budżetowy jest zjawiskiem występującym co pewien czas w każ­
dym państwie, jednak od początku lat 80. deficyt rozumiany jako różnica
pomiędzy wydatkami publicznymi a przychodami państwa jest poważnym
problemem Stanów Zjednoczonych. Deficyt rósł niezwykle szybko za czasów
prezydentury Ronalda Reagana, w konsekwencji jednoczesnego wzrostu wy­
datków na obronę oraz wprowadzenia ulg podatkowych w pierwszych dwóch
latach jego kadencji. Deficyt na rok 1992/93 oceniono na 350 miliardów do­
larów, co stanowiło wówczas 5 procent produktu krajowego brutto (PKB)
Stanów Zjednoczonych. Deficyt pozostaje kwestią niezwykle drażliwą, po­
nieważ większość polityków nie ma odwagi rozważyć żadnego z istniejących
sposobów na rozwiązanie problemu, tj. cięć w wydatkach federalnych i pod­
niesienia podatków (patrz polityka fiskalna). Debaty na temat podatków sta­
nowią w Stanach Zjednoczonych grząski teren, mimo że Amerykanie płacą
mniej podatków federalnych niż większość obywateli zachodnich państw
demokratycznych. Koniec zimnej wojny dawał nadzieję na możliwość ogra­
niczenia wydatków na wojsko, ale pomysł ten spotkał się z nieprzychylną re­
akcją ze strony prawicowych polityków. Poza tym okazało się, że niemożliwe
jest ograniczenie wydatków na obronę państwa w stopniu, jakiego oczekiwali
liberałowie zasiadający w Kongresie.
Problem ogromnych wydatków Stanów Zjednoczonych związany jest
również z kilkoma niezwykle kosztownymi dla państwa programami ubez­
pieczeń społecznych, tj. Medicare i programem emerytalnym oraz wydatka­
mi na zasiłki dla bezrobotnych. Zostały one wadliwie zaprojektowane, przez
co koszty ich funkcjonowania są wyższe niż środki finansowe, jakimi dyspo­
nują. Przyjęło Się jednak, że finansowanie tych programów jest obowiązkiem
państwa, ponieważ do korzystania z nich uprawniony jest każdy obywatel,
a zatem jakiekolwiek cięcia wydatków w tym zakresie mogą mieć charakter
jedynie marginalny. Deficyt budżetowy stanowi jeden z największych hamul­
ców wzrostu gospodarczego w państwie, ponieważ musi on być finansowany
poprzez pożyczki, co powoduje wzrost stóp procentowych, na którym tracą
zarówno przedsiębiorstwa, jak osoby fizyczne. W przypadku Stanów Zjedno­
czonych problem potęguje jeszcze rosnący deficyt w handlu zagranicznym.
Nie uda się znaleźć trwałego i skutecznego rozwiązania problemu, o ile pre­
zydentem USA nie zostanie zwolennik podniesienia podatków, a to z kolei
byłoby sprzeczne z całą tradycją amerykańskiej polityki. Podejmowane do tej

65
pory próby rozwiązania problemu, takie jak ustawa Gramm-Rudman, miały
znikome znaczenie w praktyce. Najbardziej zaskakujące jest to, że podniesie­
nie podatków paliwowych i podatków nakładanych na dobra luksusowe do
poziomu europejskiego wystarczyłoby do całkowitego zniwelowania deficytu
budżetowego USA. Biorąc pod uwagę wydatki na zbrojenia związane z poli­
tyką zagraniczną prowadzoną przez administrację George’a W. Busha, USA
ma niewielkie szanse na zmniejszenie swojego deficytu budżetowego.

Deklaracja Praw Człowieka


Wiele konstytucji posiada deklarację praw człowieka, choć często widnie­
je ona w nich pod inną nazwą. Dokument ten chroni podstawowe swobody
obywatelskie. Najczęściej naśladowanym wzorem jest francuska Deklaracja
Praw Człowieka i Obywatela z 1789 roku, która przetrwała do ustawy zasadni­
czej Piątej Republiki, oraz pierwszych dziesięć poprawek do Amerykańskiej
Konstytucji ratyfikowanej w 1791 roku, chociaż angielska Deklaracja Praw
uchwalona w 1689 roku, ustanawiająca prymat parlamentu nad monarchią,
jest wcześniejsza. Typowa deklaracja praw zawiera zabezpieczenia gwarantu­
jące podstawowe prawa takie jak swoboda wypowiedzi, wyznania i groma­
dzenia się oraz prawo do posiadania własności czy prawo do sprawiedliwego
procesu sądowego przeprowadzonego przez sąd i wraz z uczestnictwem praw­
nika, zakaz stosowania tortur i nadmiernych kar, a także ochrona przeciw
powtórnemu pociągnięciu do odpowiedzialności za to samo przestępstwo.
Wiele nowoczesnych deklaracji praw próbuje gwarantować normy takie jak
prawo do edukacji czy zatrudnienia; te jednak nie mogą być w pełni zastoso­
wane, ponieważ rząd z jednej strony może być powstrzymany od uczynienia
czegoś, a z drugiej - nie można go zmusić do dostarczenia pewnych dóbr
bez względu na stan gospodarki lub sytuację polityczną. Ustawy zasadnicze
szczególnie nowych krajów Europy Wschodniej zawierają takie „pozytywne
prawa” a ich sądy konstytucyjne często egzekwują je na przekór rządom. Ich
zdolność do dokonywania tego bierze się stąd, że czegokolwiek by nie brako­
wało w byłych państwach komunistycznych, to wszystkie one miały skutecz­
ny system świadczeń społecznych.
Skuteczność deklaracji praw zależy od innych aspektów systemu prawnego
danego państwa. W Stanach Zjednoczonych, gdzie istnieje spisana konstytu­
cja oraz silny i niezależny Sąd Najwyższy, jeśli udowodni się przed sądem,
że prawo obywatela narusza nowo uchwalona ustawa, wówczas owa ustawa
zostaje unieważniona. Zaś kanadyjska Karta Praw i Swobód, włączona do
Konstytucji w 1982 roku, stwierdza, że wyszczególnione w niej prawa są za­
gwarantowane, chyba że ograniczenia prawne „mogą być w sposób oczywisty
usprawiedliwione w wolnym i demokratycznym społeczeństwie”. Angielska
deklaracja praw nie posiada dosłownie żadnej skuteczności, po części dlate­
go, że ma ona niewielkie odniesienie do nowoczesnego prawodawstwa, ale

66
głównie z tego powodu, iż doktryna o parlamentarnej supremacji, jak i brak
spisanej konstytucji oznacza, że żadne wcześniejsze prawo nie może ogra­
niczać późniejszego. Jednak uchwalenie Deklaracji Praw Człowieka w 1998
roku włączyło Europejską Konwencję Praw Człowieka do prawa angielskie­
go, mając zasadniczy wpływ na podejście sądów angielskich do praw obywa­
telskich.

Deklaracja Sztokholmska
Akt Końcowy KBWE, podpisany w 1975 (patrz proces helsiński), prze­
widywał jako środek budowy zaufania między jej członkami intensywną
wymianę informacji o ćwiczeniach i ruchach wojsk. Następna konferencja,
odbywająca się w Madrycie w latach 1980-83, rekomendowała powstanie
równoległego forum negocjacji, Konferencji na temat Środków Budowy Za­
ufania i Bezpieczeństwa oraz Rozbrojenia w Europie. Zaczęło ono działalność
w Sztokholmie, w roku 1984, by po dwóch latach ustalić dalekosiężne poro­
zumienie o środkach budowy zaufania - Deklarację Sztokholmską. Ograni­
czała ona poważnie siły, jakie można było przemieścić w ramach ćwiczeń,
wyprowadzić na raz z koszarów, a co najważniejsze, nakładała obowiązek
wcześniejszego poinformowania o takich ruchach. Deklaracja dawała prawa
inspekcji, w tym niezapowiedzianych, oraz monitorujących działania wojsk
przelotów obserwatorów nad obszarem ćwiczeń. Ustalenia te były skrupulat­
nie przestrzegane przez wszystkich sygnatariuszy (USA, Kanadę i państwa
Europy, z wyjątkiem Albanii). Bodziec dla budowania zaufania stanowiła
stara teoria biorąca się z refleksji nad wybuchem I wojny: konflikty zbroj­
ne miałyby często być wynikiem automatycznej mobilizacji, spowodowanej
przez nerwowość jednej strony jako reakcję na nagłe i zagrażające ruchy sił
zbrojnych drugiej. Swego czasu Deklaracja odegrała znaczną rolę, w warun­
kach nowego europejskiego porządku nie wiadomo jednak, czy będzie w sta­
nie kontrolować ryzyko wojny zapobiegawczej (patrz także OBWE).

Delegacja władzy
W dyskursie politycznym term in „delegacja władzy” ma dwojakie zna­
czenie. Pierwsze wynika z zasady, zgodnie z którą organ władzy, najczęściej
parlament, posiadający konstytucyjnie zagwarantowaną władzę legislacyjną
może przekazywać część swoich uprawnień innym organom państwowym.
Zazwyczaj wiąże się to z przyjęciem przez parlament ustawy regulującej
główne cele i nadającej kształt programowi legislacyjnemu. Aby nie zajmo­
wać się szczegółami, które i tak w związku ze zmieniającą się sytuacją pod­
dawane są częstym zmianom, parlament może przekazywać uprawnienia, na
podstawie których organ administracji państwowej, minister lub niezależna
agencja przyjmują rozporządzenia (patrz weto). Organ, któremu w ten spo­
sób przekazana jest władza, zwykle ma formalny obowiązek upewnienia się,

67
że przyjmowane przezeń rozporządzenia są zgodne z prawem, choć w prak­
tyce są one częściej podważane w sądach niż ustawy przyjęte przez organy
władzy ustawodawczej. W Wielkiej Brytanii często zdarza się, że sąd stwier­
dza, iż decyzja podjęta na przykład przez ministra stanu na podstawie prze­
kazanych mu uprawnień została wydana ultra vires, czyli z przekroczeniem
kompetencji delegowanych przez Parlament. Podważenie aktu wydanego
przez Parlament jako ultra vires nie jest możliwe, ponieważ zgodnie z pra­
wem brytyjskim kompetencje Parlamentu są nieograniczone. Jedynie ustawa
o prawach człowieka z 1998 roku nieco zmodyfikowała tę sytuację prawną.
Możliwa jest również delegacja władzy w sensie dużo szerszym, kiedy
przekazuje się danej instytucji nieograniczone uprawnienia do podejmowa­
nia decyzji w określonej dziedzinie, pomimo tego że instytucja ta nie jest or­
ganem, którego członkowie obejmują stanowiska w drodze wyborów, a ona
sama nie podlega bezpośrednio władzy organu delegującego władzę. W Sta­
nach Zjednoczonych Rezerwa Federalna sprawuje władzę, którą przekazuje
jej Kongres, mimo że de facto ten ostatni nie ma prawa ustalać wytycznych
dotyczących polityki monetarnej Rezerwy Federalnej.
Drugie znaczenie delegacji władzy jest wręcz przeciwne do opisanego po­
wyżej. Delegat to osoba wybrana do reprezentowania grupy lub organu, ale
w przeciwieństwie do niezależnego przedstawiciela, jak w teorii reprezentacji
Burke’a, nie ma on prawa do głosowania zgodnie z własną wolą, lecz zobo­
wiązany jest do działania zgodnie z przekazanymi mu instrukcjami.

Demokracja bezpośrednia
Jak sama nazwa wskazuje, demokracja bezpośrednia jest przeciwieństwem
demokracji pośredniej (przedstawicielskiej). Zgodnie z teorią demokracji
bezpośredniej, wszyscy obywatele powinni bezpośrednio uczestniczyć w pro­
cesie podejmowania decyzji i tworzenia prawa, zamiast przekazywać tę funk­
cję osobom wybranym jako przedstawiciele interesów większości. Korzenie
tej koncepcji sięgają czasów klasycznej greckiej demokracji, szczególnie sy­
stemu politycznego Aten w V wieku p.n.e. Najnowszą i mającą największy
wpływ na obecne pojmowanie tego systemu teorię demokracji bezpośredniej
przedstawił w U m o w ie s p o łe c z n e j Jean Jacques Rousseau.
W różny sposób dowodzi się wyższości demokracji bezpośredniej nad
pośrednią. Po pierwsze, zwolennicy takiego systemu twierdzą, że tylko
prawdziwa większość społeczeństwa jest w stanie przyjąć uchwałę, która od­
zwierciedlałaby rzeczywistą wolę większości, a zatem byłaby wyrazem praw­
dziwej demokracji. Są i inne argumenty. Rousseau twierdzi, że demokracja
bezpośrednia jest warunkiem koniecznym wolności, ponieważ człowiek jest
wolny tylko wtedy, kiedy przestrzega praw, które stworzył sam i w zgodzie
z własną wolą. Ponieważ, jak pisze Rousseau, nie możemy naszej woli prze­
kazać innym, prawo powstałe bez naszego bezpośredniego udziału nie może

68
być przestrzegane inaczej niż jako pewien uszczerbek na wolności człowie­
ka. Innym argumentem jest twierdzenie, że bezpośrednie zaangażowanie
w politykę, bierne i czynne uczestnictwo w dyskusji oraz głosowanie ma
znaczenie edukacyjne, ponieważ pozwala na lepsze zrozumienie zarówno
własnych potrzeb, jak i punktów widzenia innych, a także umożliwia roz­
wój osobowości i rozwój moralny poprzez osobiste uczestnictwo w procesie
podejmowania decyzji i tworzenia praw. Z powyższymi poglądami zgadzają
się inni teoretycy demokracji pośredniej, tacy jak John Stuart Mili, podkre­
ślający rolę działań politycznych prowadzonych na szczeblu lokalnym, któ­
re pozwalają na wprowadzenie w życie zasad demokracji bezpośredniej. Na
wyższym poziomie potrzeba demokracji bezpośredniej wynika z braku za­
ufania i obawy przed przekazaniem władzy w ręce ograniczonej grupy osób
(nawet jeśli grupa ta reprezentuje większość), co wynika z powszechnie pa­
nującego przekonania, że władza deprawuje. Nie wszyscy zwolennicy demo­
kracji bezpośredniej na poziomie władzy ustawodawczej opowiadają się też
za równym uczestnictwem w procesie podejmowania decyzji na poziomie
władzy wykonawczej. Rousseau dokonuje jasnego rozgraniczenia pomiędzy
władzą wykonawczą a procesem podejmowania decyzji przez obywateli
w zakresie władzy ustawodawczej. Jednak w tych wszystkich instytucjach,
które przyjęły zasady demokracji bezpośredniej, takich jak szkoły wyższe
czy kluby, nie ma wyraźnego rozgraniczenia na organy władzy ustawodaw­
czej i wykonawczej.
Problemy związane z demokracją bezpośrednią są oczywiste. Po pierw­
sze, jeżeli wszyscy obywatele danej społeczności mają uczestniczyć w proce­
sie podejmowania decyzji, musi być ona stosunkowo nieliczna. System ten
sprawdzał się w starożytnych Atenach tylko dlatego, że liczba dorosłych męż­
czyzn nie przekroczyła tam nigdy 20 tysięcy, a większość obywateli rzadko
korzystała z prawa uczestniczenia w życiu politycznym. Drugim problemem
jest czasochłonność takiego trybu stanowienia prawa i niemożność uczest­
niczenia w nim tych osób, które pracują w pełnym wymiarze godzin. Nie
istnieje współcześnie system polityczny, który na poziomie ogólnopaństwo-
wym funkcjonował lub funkcjonuje w oparciu o demokrację bezpośrednią.
Zdarzało się, że władze lokalne podejmowały takie próby (najlepszym przy­
kładem są spotkania miejskie w stanach Nowej Anglii; na Węgrzech obecnie
wprowadza się środki pozwalające na regularne konsultacje z obywatelami
na poziomie lokalnym, choć ograniczony udział społeczeństwa sugeruje nie­
wielkie zainteresowanie tą inicjatywą). Potrzeba demokracji bezpośredniej
jest coraz wyraźniej widoczna w wielu instytucjach: uniwersytety, partie
polityczne, a do pewnego stopnia również zakłady przemysłowe (patrz de­
mokracja przemysłowa) domagają się wprowadzenia tego rodzaju zasad za­
rządzania, co jest w krajach rozwiniętych przejawem ogólnej tendencji do
większego udziału społeczeństwa w procesach decyzyjnych.

69
Demokracja kierowana
Demokracja kierowana, zwana również fasadową, to termin, którym po­
sługują się czasem kraje rozwijające się w celu uzasadnienia braku w ich sy­
stemie politycznym instytucji właściwych demokracji pośredniej. Pojęcie to
po raz pierwszy użyte zostało w latach 60. XX wieku przez pakistańskiego
przywódcę Ayub Khana rządzącego krajem z poparciem armii. Pod wielo­
ma względami demokracja kierowana przypomina marksistowską dyktaturę
proletariatu w okresie przejściowym. Teoria demokracji kierowanej opiera
się na złożeniu, że w kraju, który niedawno odzyskał niepodległość, społe­
czeństwo nie może uczestniczyć w polityce, ponieważ nie jest w stanie doko­
nywać racjonalnych politycznych wyborów. Z powodów praktycznych, takich
jak brak wykształcenia (a nawet powszechny analfabetyzm) i słabo rozwinię­
ty system telekomunikacji, a także spuścizna czasów kolonialnych, istnieje
obawa o wpływ sił reakcji lub o to, że społeczeństwo będzie stawiać władzy
wysokie wymagania w zakresie przywilejów gospodarczych, co mogłoby
okazać się problematyczne, zwłaszcza w okresie rozwoju przemysłu ciężkiego
i tworzenia fundamentów dla przemysłu dóbr konsumpcyjnych. Demokracja
kierowana w swoich założeniach dopuszcza pewien udział społeczeństwa,
można na przykład przystąpić do jedynej funkcjonującej w państwie par­
tii. Nie wyklucza się nawet istnienia innych partii politycznych, które mogą
reprezentować odmienne poglądy, pod warunkiem, że ostatecznie zgadzają
się one z decyzjami podejmowanymi w interesie ogółu przez „tych, którzy
wiedzą najlepiej”. Niektóre z komunistycznych państw Europy, na przykład
Niemiecka Republika Demokratyczna (Niemcy Wschodnie), nigdy nie były
państwami jednopartyjnymi, ale rządy w nich sprawowała stała koalicja pod
przewodnictwem Partii Komunistycznej. Teoretycznie demokracja kierowa­
na zakłada, że kiedy pokonane zostaną przeszkody niepozwalające na racjo­
nalny i świadomy udział społeczeństwa w sprawowaniu władzy, a warunki
gospodarcze ulegną poprawie, społeczeństwo zostanie poprowadzone w kie­
runku takiej formy demokracji, która ma szanse skutecznego funkcjonowa­
nia. Argumentem tym posługuje się obecnie większość reżimów wojskowych,
choć samo pojęcie demokracji kierowanej pojawia się dość rzadko.

Demokracja konsocjacyjna
Najlepiej znanym wśród politologów przykładem demokracji konsocja-
cyjnej jest Holandia, chociaż w świecie polityki istnieje kilka innych przy­
kładów tego typu systemu. Istotą tej demokracji jest uznanie, że w głęboko
podzielonych społeczeństwach nie może funkcjonować bezpośrednia de­
mokracja większościowa. Powodem tego jest fakt, że głęboko zakorzeniona
mniejszość żyjąca w państwie, gdzie występuje jednolita, zwarta większość
rzeczywiście lub potencjalnie wobec niej wroga, nie może mieć zaufania do
rezultatów decyzji podjętej przez większość. W Holandii aż do około późnych

70
lat siedemdziesiątych bardzo głęboki podział religijny pomiędzy wspólnotą
protestancką a katolicką, istniejący od momentu utworzenia państwa holen­
derskiego, a także pomiędzy stronnictwem świeckim, które sprzeciwiało się
jakimkolwiek wpływom religii w polityce, utrudnił normalne funkcjono­
wanie demokracji. Jako rezultat rozwinął się system, który sami Holendrzy
nazwali filaryzacją. A zatem całe sektory społeczne, szczególnie edukacja
i media, istniały niejako w trzech egzemplarzach: państwo gwarantowało
sprawiedliwy dostęp do szkół, a nawet uniwersytetów, oddzielnie dla każ­
dego wyznania i dla świata świeckiego. Liczne, a zarazem skomplikowane
porozumienia koalicyjne zapewniały, że wszystkie trzy filary będą posiadały
swoich reprezentantów w rządzie oraz przedstawicieli obu wspólnot religij­
nych w zakładach użyteczności publicznej.
Podziały religijne w Holandii przestały mieć znaczenie na skutek seku­
laryzacji, ale mimo to ślady poprzedniego systemu pozostały. Można tak­
że wskazać inne przykłady tego systemu, nawet jeśli nie tak wyraźne. Na
przykład idea podziału władzy w Irlandii Północnej jest kwestią demokracji
konsocjacyjnej, bowiem nie istniałaby tam nadzieja na pokój, jeśli rząd był­
by popierany i wybierany przez arytmetyczną większość i zasiadaliby w nim
przedstawiciele jednej tylko religii. A sama religia - ponieważ przejawia ten­
dencję do wywoływania największych konfliktów pomiędzy ludźmi - jest
najczęstszą przyczyną konsocjonalizmu - można tu podać przykład Indone­
zji pod rządami prezydenta Suharto.
W praktyce konsocjonalizm może być rozwiązaniem wszędzie tam, gdzie
istnieją głęboko zakorzenione wspólnoty, które są wobec siebie wrogie. Być
może najlepszym sposobem myślenia o nim jest postrzeganie go jako for­
my niegeograficznego federalizmu. Problemem jest to, że działanie oddziel­
nej reprezentacji i utrzymywanie różnych etnicznych, religijnych lub innych
kultur wywołuje ryzyko umocnienia ich w świadomości społecznej, dopro­
wadzając w ten sposób do opóźnienia rozwoju tolerancyjnego społeczeństwa
wielokulturowego lub nawet zapobiegając temu. Tolerancja może być jedy­
nym długotrwałym rozwiązaniem, ponieważ nawet najbardziej skompliko­
wane z systemów konsocjonalnych opierają się na przygotowaniu większości
do tego, by oczekiwała dla siebie mniej, niż mogłaby wymusić poprzez swoją
przewagę liczebną. Wszystko to, co niszczy tę wyrozumiałość, stwarza za­
grożenie społeczne oraz pogarsza położenie mniejszości w stosunku do tego,
jakie mogłoby być, jeśli wcześniej zostałyby podjęte kroki dla przełamania
wrogości.

Demokracja liberalna
Demokracja liberalna, choć jest czymś, co większość rozwiniętych krajów
zachodnich realizuje w praktyce, jest faktycznie złożeniem dwóch wartości,
które niekoniecznie muszą iść ze sobą logicznie w parze. Dopóki bierzemy

71
pod uwagę aspekt demokratyczny, demokracja liberalna stanowi formę de­
mokracji przedstawicielskiej. Zatem najczęstszym systemem demokratycz­
nym jest system wyborczy, w którym wszyscy obywatele uprawnieni do
głosowania wybierają niewielką liczbę przedstawicieli, prawdopodobnie
zorganizowanych w partie polityczne, którzy następnie tworzą zgromadze­
nie ustawodawcze. Większość w tym zgromadzeniu tworzy prawo i może -
w systemach parlamentarnych, takich jak systemy Wielkiej Brytanii, Kanady,
Australii, Indii i innych systemach pochodzących z modelu brytyjskiego -
wybrać niektórych spośród siebie, by utworzyć władzę wykonawczą. Jest to
zatem raczej pośrednia forma zasady większości. Aspekt liberalny dotyczy
zbioru tradycyjnych wartości wyznaczonych przez podstawowy zakres praw
obywatelskich i upraw nień naturalnych, które są rozumiane jako niezbędne
dla kultury politycznej i są w rzeczy samej zapisane w konstytucji i chronio­
ne przez sądy. Jednakże badania socjologiczne często pokazują, że większość
wyborców w demokracjach zachodnich jest, biorąc pod uwagę określone
warunki, wrogo nastawiona do wielu z tych praw, dotyczy to na przykład
aspektów właściwej procedury w prawie. Tak więc faktyczna wola większo­
ści może wchodzić w konflikt z podstawowym systemem wartości. W efekcie
demokracja liberalna nie może być pełnej krwi systemem większościowym.
Co więcej, ponieważ, jak argumentował Burkę, przedstawiciele wybrani do
zgromadzenia są zazwyczaj postrzegani raczej jako reprezentanci niezależni
od wyborców niż jako związani obietnicami wyborczymi delegaci, zgroma­
dzenia ustawodawcze często udaremniają pragnienia tych, którzy je wybra­
li. Klasycznym przykładem w Wielkiej Brytanii jest problem dotyczący kary
śmierci. Odkąd została zakazana w 1967 roku, wciąż istnieje silna większość
w społeczeństwie, która opowiada się za jej przywróceniem, mimo że wielo­
krotnie kwestia ta w głosowaniu w Izbie Gmin była odrzucana znaczną więk­
szością głosów. Podobnie pewne zasady wypracowane przez Sąd Najwyższy
USA, a dotyczące ochrony prawa oskarżonych biorących udział w procesie są­
dowym, są postrzegane przez większość obywateli jako przeszkoda dla policji
w radzeniu sobie z przestępczością, mimo że rzecz dotyczy sądu niepochodzą-
cego z wyborów powszechnych i istniejącego w państwie, o którym twierdzi się,
że jest demokratyczne, a które może uniemożliwić realizację woli powszech­
nej. Demokracja liberalna może być postrzegana jako odpowiedź na lęk przed
tyranią większości, któremu dali wyraz Tocqueville i John Stuart Mili, poka­
zując, że nieskrępowana demokracja większościowa może być o wiele bardziej
niebezpieczna dla liberalnych wartości niż wiele zwyczajnych tyrani.

Demokracja plebiscytarna
Plebiscyty, czyli referenda to system umożliwiający całemu elektoratowi bez­
pośrednie wyrażenie opinii o jakimś zagadnieniu politycznym. Z największym
powodzeniem i najdłużej (od XVI wieku) działa on w Szwajcarii, rutynowo

72
poddając ogółowi obywateli wiele problemów pod rozważenie. Współczesna
polityka wykorzystuje plebiscyty w rozmaity sposób. Dość powszechnie urzą­
dza się referendum wśród ludności jakiegoś terytorium w wypadku, gdy rosz­
czą sobie do niego prawa dwa państwa. Referenda przeprowadzane są także po
to, by ustalić stosunek ludzi do zmian w konstytucji (jak w 1975, gdy Wielka
Brytania decydowała o pozostaniu w Europejskiej Wspólnocie Gospodarczej,
poprzedniku U nii Europejskiej, lub w 1979 w Walii i 1997 w Szkocji - te re­
ferenda dotyczyły decentralizacji władzy). Przyjmuje się ogólnie, że Zjedno­
czone Królestwo nie może dokonać reformy ustrojowej bez przeprowadzenia
referendum (wspomniane przypadki Szkocji i Walii; propozycja wprowadze­
nia euro również będzie prawdopodobnie wymagać tego trybu). Niektóre kraje
(Australia, Dania, Irlandia) wymagają plebiscytu przed każdą poprawką kon­
stytucyjną - w dwóch ostatnich państwach członkostwo w UE wymaga dość
częstej jego organizacji. W USA droga ta rozstrzyga wiele zagadnień polityki
lokalnej czy stanowej. Idea kraju rządzonego w dużej mierze przez referenda
na zwykłe tematy polityczne cieszy się pewną popularnością, wygląda bowiem
na sposób uniknięcia niedogodności demokracji przedstawicielskiej bez
uciekania się do niepraktycznej demokracji bezpośredniej.
Inne opinie uważają jednak demokrację plebiscytarną za często niebez­
pieczną. Główny argument przeciw szerokiemu stosowaniu referendów
mówi o zbyt dużej roli kontekstu konkretnego pytania. Liczba popierają­
cych jakieś rozwiązanie może w bardzo istotnym stopniu zależeć od alter­
natyw przedstawionych na karcie do głosowania. W 1975 przeprowadzono
w Wielkiej Brytanii eksperymentalne badanie opinii publicznej, zadające
rozmaite pytania na temat pozostania w Europejskiej Wspólnocie Gospodar­
czej badanym z wielu próbek, które dało bardzo zróżnicowane odpowiedzi.
Referenda dają zbyt wielką władzę przywódcom politycznym, którzy ustalają
ich warunki, co prowadzi do obaw przed manipulacjami elektoratem przez
pozbawionych skrupułów, demagogicznych liderów. Najświeższy poważny
przykład używania (czy nadużywania) plebiscytów do wspierania przywód­
ców stanowi Francja, gdzie prezydent Charles de Gaulle starannie je opra­
cowywał, grożąc ustąpieniem, jeśli kraj nie poprze preferowanych przezeń
odpowiedzi. Niektóre kraje próbowały chronić plebiscyty, tworząc neutralne
ciała (jak we Włoszech, gdzie za nadawanie mocy referendom i układanie ich
treści odpowiada sąd konstytucyjny).
Udoskonaleniem demokracji plebiscytarnej i zmniejszeniem jej zagrożeń
może być inicjatywa, sytuacja, w której pewna ilość wyborców może dopro­
wadzić do referendum w jakiejś sprawie. Mechanizm ten działa przeważnie
na stopniu lokalnym i regionalnym (przewiduje to połowa stanów USA), a na
ogólnonarodowym na przykład we Włoszech i Szwajcarii. Ogólne żądania
zwiększonego udziału w rządach wpłyną prawdopodobnie na powszechniej­
sze stosowanie demokracji plebiscytarnej.

73
Demokracja przedstawicielska
Forma pośrednich rządów większości wyborców. W systemie tym (jedy­
nej rozpowszechnionej obecnie postaci demokracji) decyzje polityczne po­
dejmuje nieliczna grupa ludzi wybranych przez ogół obywateli. Do władz
ustawodawczych wybiera się zwykle kilkuset przedstawicieli (niezależnie
od tego, czy głosujących jest kilka, czy kilkaset milionów) w wyróżnionych
geograficznie okręgach, mających do dyspozycji jeden lub kilka mandatów.
W okręgach następuje walka wyborcza między kilkoma kandydatami i -
w zależności od ordynacji - wygrywa osoba lub osoby najbardziej popularne
wśród głosujących. Zdarzają się także wybory władzy wykonawczej przez
obywateli, szczególnie prezydenta we Francji czy USA.
Krytycy odmawiają temu systemowi demokratycznego charakteru z dwóch
powodów. Po pierwsze, zawiłości systemów wyborczych i sposobów głosowa­
nia mogą doprowadzić do przejęcia kontroli nad zgromadzeniem ustawodaw­
czym przez grupę reprezentującą nikły procent ludności. W Wielkiej Brytanii
na przykład powszechnie występuje sytuacja, w której rząd tworzy partia,
która mimo większości w Izbie Gmin ma za sobą sondażowe poparcie led­
wie 1/3 ogółu wyborców. Ta wysoce niereprezentatywna grupa może jednak
przez całą kadencję parlamentu forsować przyjmowanie praw ogromnie nie­
popularnych wśród większości obywateli, a co więcej, każdy członek rządzącej
partii może twierdzić, że reprezentuje wszystkich wyborców swego okręgu,
niezależnie od tego, na kogo oni faktycznie głosowali. Drugi problem wiąże
się z samą zasadą przedstawicielstwa. Wiele jednostek może być reprezento­
wanych przez nieliczne tylko na dwa sposoby. Jeden z nich to delegacja, czyli
instrukcje od wyborców dla przedstawicieli, jak mają głosować w zgromadze­
niu ustawodawczym (w ten sposób wola większości w każdym okręgu zostaje
przekazana wprost do zgromadzenia, stając się niejako prawem). Drugi, pro­
pagowany przez Edmunda Burke’a w mowach do jego własnych wyborców,
odrzuca założenia pierwszego. Przedstawiciel ma w nim zostać wybrany dzię­
ki swym zaletom i zasadom, z jakimi staje do kampanii. Kiedy jednak otrzy­
ma mandat, staje się niezależny, dysponując głosem według własnego uznania,
a nie opinii wyborców. Ten ostatni model przypomina mniej więcej nasze
współczesne demokracje przedstawicielskie - mniej więcej, gdyż nie dają one
wyborcom szansy poparcia kogoś, kto broniłby własnych przekonań. Wręcz
przeciwnie, większość systemów wyborczych prowadzi do elekcji nominatów
wielkich partii, a ci kontrolowani są w parlamentach poprzez mechanizm
dyscypliny partyjnej. Obywatele wybierają więc w istocie między rywalizują­
cymi zespołami partyjnymi, a cechy kandydata są w dużej mierze nieważne,
chyba że chodzi o sprawy zupełnie błahe. Z powyższych względów zasadnicze
wątpliwości budzi więc to, kto właściwie jest tutaj reprezentowany oraz na ile
demokracja przedstawicielska jest demokracją. Pod koniec XX wieku zrodziło
się także pytanie, czy organy władzy - parlamenty, sądy itd. - nie powinny być

74
reprezentantami rządzonych w sensie odwzorowywania ich płci, narodowości
czy cech socjoekonomicznych. Najjaskrawszym przykładem stało się tutaj wy­
maganie, by zapewnić w parlamentach równą reprezentację kobiet. Podobne
postulaty trudno jednak zrealizować bez konfliktu z innymi wartościami, jak
prawo każdego obywatela do głosowania (z przywilejem absolutnej wolności
wyboru) i bycia wybieranym. Z tego powodu francuska Rada Stanu odrzuciła
w 1984 tę część ustawy przegłosowanej przez Zgromadzenie Narodowe, która
zobowiązywała partie do zapewnienia kobietom pewnej części mandatów. Po­
dobny system w brytyjskiej Partii Pracy uznano za nielegalny.

Demokracja przemysłowa
Demokracja przemysłowa to term in obejmujący niezwykle szeroki wa­
chlarz koncepcji i idei będących częścią wielu ideologii. W najogólniejszym
ujęciu, demokracja przemysłowa zakłada odejście od obowiązującej hierar­
chii w zarządzaniu przedsiębiorstwem, a w szczególności odrzucenie obo­
wiązującego rozdziału na siłę roboczą i kierownictwo, przyjętego w oparciu
o podział władzy i różnice klasowe. Idea demokracji przemysłowej związana
jest z dążeniem do wyeliminowania alienacji pracy, stworzeniem swego ro­
dzaju pomostu pomiędzy interesami pracowników i pracodawców, większą
wolnością pracowników oraz bardziej dalekosiężnymi zamierzeniami zre­
strukturyzowania gospodarki, a nawet całego systemu politycznego pań­
stwa, w kierunku większej demokracji i równości społecznej. Różnorodność
celów wiąże się z różnorodnością dróg ich osiągnięcia. Najmniej ambitnym
założeniem demokracji przemysłowej jest wprowadzenie zasady udziału
pracowników w zyskach firmy lub zachęcanie ich do kupna akcji. Pracow­
nicy mogą również mieć swoją reprezentację w zarządzie, jak ma to miejsce
w Niemczech. Istnieją nieliczne przedsiębiorstwa, które w całości należą do
pracowników, choć niewiele z nich sprawdziło się w realiach kapitalizmu.
Hierarchiczna struktura kierownicza okazuje się konieczna w przedsiębior­
stwie, niezależnie od jego wielkości.
Teoria demokracji przemysłowej znajduje się w opozycji zarówno w sto­
sunku do kapitalistycznej, jak i komunistycznej wizji rynku. Opracowana
przez takich myślicieli jak Brytyjczyk G. D. Cole (1889-1959), teoria ta za­
kłada zastąpienie dem okracji pośredniej (przedstawicielskiej) demokracją
bezpośrednią nie tylko na poziomie społeczności, ale również w zakładach
pracy, gdzie pracownicy mieliby prawo podejmować niezależne decyzje
w kwestii produkcji, sprzedaży, ustalania cen oraz płac. Zakres kontroli
państwa nad przedsiębiorstwami nie przekraczałby tego, w jakim sprawuje
ono nadzór nad innymi aspektami życia publicznego. Mnogość problemów
związanych z koordynacją i organizacją pojawiających się w tym kontekście
powoduje, że teorię demokracji przemysłowej należałoby rozpatrywać raczej
w kontekście teorii anarchistycznej.

75
Radykalne transformacje struktury zatrudnienia w zachodnich gospodar­
kach postindustrialnych (na przykład wzrost znaczenia zatrudnienia w nie­
pełnym wymiarze godzin) spowodowały, że kluczowe założenia uczestnictwa
pracowników i demokracji przemysłowej nie mają w obecnych czasach zasto­
sowania.

Demokracja uczestnicząca
W zasadzie alternatywna nazwa dem okracji bezpośredniej, zawiera jed­
nak pewne odniesienia do tego, co zwykle uważamy za jej przeciwieństwo
- demokracji przedstawicielskiej. Różnica polega na tym, że uczestnictwo
niekoniecznie zakłada władzę ostatecznego decydowania. Można więc
uznawać wysoki stopień uczestnictwa obywateli w systemie politycznym,
akceptując równocześnie konieczność sprawowania funkcji decyzyjnych
i prawodawczych przez nieliczne grona wybranych przedstawicieli. Szero­
kie stosowanie przesłuchań publicznych, referendów doradczych, fachowych
konsultacji itp. może zwiększyć zakres uczestnictwa zwykłych ludzi w two­
rzeniu polityki (patrz także dem okracja industrialna).

Demokracja
Demokracja to najbardziej ceniona, a zarazem najbardziej niejasna idea
polityczna współczesnego świata. Najróżniejsze systemy polityczne, począw­
szy od Stanów Zjednoczonych poprzez jednopartyjne państwa afrykańskie
aż po kraje komunistyczne, określają się mianem demokratycznych. Mało
precyzyjny charakter tego term inu uwidocznił się doskonale, kiedy w 1950
roku na konferencji UNESCO dotyczącej demokracji przedstawiciele ponad
50 krajów reprezentujących różnorodne ustroje polityczne obstawali przy
tym, że to ich państwo (niektórzy uważali nawet, że jako jedyne) jest demo­
kratyczne.
Termin „demokracja” pochodzi z połączenia dwóch greckich słów: de­
mos („lud”) i kratos („siła, władza”). W istocie demokracja to właśnie system,
w którym cała władza znajduje się w rękach wszystkich dorosłych przedsta­
wicieli danego narodu i w którym mniejszość nie ma szans na sprawowanie
władzy. Słowo „demokracja” zyskuje bardziej konkretne znaczenie dopiero
wtedy, gdy jest dookreślone, na przykład jako dem okracja liberalna, dem o­
kracja pośrednia lub dem okracja bezpośrednia.
Znaczenie słowa „demokracja” jest zupełnie inne w państwach, w któ­
rych władza znajduje się w rękach pewnej grupy społecznej, co ma miejsce na
przykład w wielu komunistycznych krajach rozwijających się. W tym przy­
padku demokracja polega nie na „władzy ludu”, ale na władzy sprawowanej
nad ludem, choć w jego interesie. Zwolennicy systemu panującego w Związ­
ku Radzieckim przed reformami państwa Michaiła Gorbaczowa twierdzili,
że wprowadzenie demokracji w ZSRR może nastąpić dopiero po stworzeniu

76
prawdziwego „człowieka socjalistycznego”, to znaczy wtedy, kiedy społe­
czeństwo pozbędzie się swojej fałszywej świadomości. Dla wsparcia tej tezy
przytaczano argument, że społeczeństwo jest w stanie wybierać swoich przy­
wódców i dokonywać autonomicznych wyborów politycznych pod warun­
kiem, że posiądzie umiejętność rozpoznawania swoich prawdziwych potrzeb.
Ta koncepcja demokracji związana jest z teorią wolności pozytywnej.
Aby odnaleźć sens w tej różnorodności znaczeń, należy założyć, że pre­
tendowanie do miana państwa demokratycznego trzeba oprzeć raczej na wy­
kluczeniu, to znaczy przyjąć, że w demokracji nie może być mowy o rządach
elity, chyba że wynika to z woli większości lub wyjątkowej sytuacji. Demo-
k racja wyklucza prawo do sprawowania władzy oparte na pochodzeniu, rasie,
religii lub wyższości intelektualnej. W tym sensie demokracja jest pojęciem
negatywnym, ponieważ jej głównego założenia, czyli wyższości woli więk­
szości nad wolą mniejszości, nie można umotywować jako słusznego samego
w sobie.

Deregulacja
Termin „deregulacja” ściśle wiąże się zarówno teoretycznie, jak praktycz­
nie z prywatyzacją: są to wspólne cechy charakteryzujące zmiany zachodzą­
ce w gospodarce w ostatnim ćwierćwieczu XX stulecia. Nawet w najbardziej
liberalnych gospodarczo krajach, takich jak na przykład Stany Zjednoczo­
ne, pewne gałęzie przemysłu kontrolowane były przez państwo. Próbowano
regulować ilość przedsiębiorstw działających w pewnych sferach gospodar­
ki, a przynajmniej warunki ich powstawania i funkcjonowania. Działania
te wynikały z obawy, że niekontrolowana konkurencja na rynku okaże się
niekorzystna z punktu widzenia interesu publicznego, więc często spotykały
się z przychylnym przyjęciem ze strony przedsiębiorców, którzy nie musie­
li dzięki nim obawiać się nacisku ze strony konkurencji. Do regulowanych
przez państwo gałęzi gospodarki należał transport powietrzny i naziemny.
Korzystanie z dróg wymagało otrzymania licencji, a ilość przedsiębiorstw
transportowych oferujących swoje usługi na poszczególnych trasach była
ograniczona. Powrót do łask teorii gospodarki wolnorynkowej spowodował,
że od lat 70. rządy stopniowo znosiły te ograniczenia w nadziei, że istnienie
konkurencji na rynku gwarantuje niższe ceny bez odczuwalnego obniżenia
jakości usług.
Ponieważ większość kontrolowanych sfer gospodarki opanowali państwo­
wi monopoliści, zwłaszcza w zakresie produkcji energii i telekomunikacji,
pierwszym krokiem w stronę przekształceń była prywatyzacja. Rządy nie mo­
gły jednak pozwolić na to, by miejsce monopolistów państwowych zajęli pry­
watni, dlatego wraz z prywatyzacją podjęto kroki zmierzające ku deregulacji.
Ta ostatnia doprowadziła do kilku prawdziwych katastrof rynkowych, szcze­
gólnie w latach 80. w zakresie usług bankowych w Stanach Zjednoczonych.

77
Dziwne, że podobnych przykładów nie ma więcej, ponieważ można by się
spodziewać, że państwowa kontrola w tym zakresie leży w interesie publicz­
nym. Jednocześnie podać można przykłady usług, które nigdy nie powinny
były zostać poddane regulacji ze strony państwa, tj. media transmisyjne we
Francji i usługi transportu miejskiego w Wielkiej Brytanii.

Detente
Od lat 60. francuskiego term inu „detente” oznaczającego odprężenie uży­
wa się w odniesieniu do ocieplenia stosunków między Związkiem Radzieckim
a Stanami Zjednoczonymi w czasach zimnej wojny. Prowadzona przez te mo­
carstwa polityka zagraniczna w różnym stopniu reprezentowała założenia
detente. Wszystkie działania w kierunku rozwoju współpracy gospodarczej
lub ograniczenia poziomu uzbrojenia można uznać za przykład detente. Zła­
godzenie stosunków pomiędzy dwoma supermocarstwami było raczej zwią­
zane z tendencją do postrzegania skrajnej wrogości, która charakteryzowała
zimną wojnę w latach 50. i 60., jako punktu krańcowego w relacjach pomię­
dzy USA i ZSRR niż z prawdziwą poprawą w stosunkach pomiędzy Wscho­
dem a Zachodem. Zdaniem wielu historyków, proces detente po roku 1945
miał charakter cykliczny: po prezydenturze Nixona i Cartera, kiedy term in
ten się narodził, konflikt z krajami bloku wschodniego ponownie zaostrzył
się w pierwszych latach panowania Ronalda Reagana. Za drugi okres detente
powszechnie uważa się czasy po dojściu do władzy w ZSRR Gorbaczowa,
chociaż niektórzy wskazują na wcześniejsze okresy ocieplenia stosunków za
czasów Chruszczowa, a nawet bezpośrednio po śmierci Stalina.
Krajem, w którym z politycznego punktu widzenia dśtente odegra­
ła najistotniejszą rolę, były Niemcy, gdzie dwadzieścia lat przed upadkiem
ZSRR i zjednoczeniem kraju Ostpolitik, czyli utożsamiana z osobą Williego
Brandta polityka pojednania RFN z państwami bloku wschodniego, dopro­
wadziła do prawdziwego zbliżenia pomiędzy Związkiem Radzieckim a RFN.

Djilas
Milovan Djilas (1911-95) urodził się w Czarnogórze i w bardzo młodym
wieku został jedną z czołowych postaci biura politycznego jugosłowiańskiej
partii komunistycznej, walcząc w jej szeregach od 1940 roku, kiedy była ona
nadal organizacją podziemną. Djilas został ministrem w komunistycznym
rządzie Tity, kiedy ten ostatni starał się zapewnić Jugosławii niezależną od
Moskwy pozycję. Został uwięziony wkrótce po tym, jak zaczął coraz donoś­
niej krytykować rządy komunistyczne, i spędził w więzieniu większość czasu
pomiędzy rokiem 1956 a 1966. Najważniejszym dokonaniem Djilasa jest praca
zatytułowana Nowa klasa z 1953 roku. Djilas przedstawia w niej pogląd, że
rewolucja bolszewicka, przeprowadzona w imieniu ludu przez autorytarną
partię leninowską (czyli ta, która miała miejsce w 1917 roku w Rosji), a także

78
późniejsze ustanowienie rządów komunistycznych podległych ZSRR w Euro­
pie Wschodniej musi w końcu przynieść zgubne skutki. Głównym celem ko­
munizmu nie jest stworzenie bezklasowego społeczeństwa poprzez zniesienie
własności prywatnej, ale zbudowanie systemu opartego na nowej klasie, który
jest tak samo niedemokratyczny i oparty na wyzysku jak poprzedni. Nowa
klasa składa się z czołowych przedstawicieli partii, dyrektorów nowopowsta­
łych państwowych zakładów przemysłowych oraz całej rzeszy biurokratów
zapewniających funkcjonowanie administracji nowego państwa. To właśnie
ci ludzie, zwłaszcza znajdujący się na szczycie hierarchii partyjnej, dzierżyli
w państwach komunistycznych prawdziwą władzę opartą na stosowaniu środ­
ków represyjnych, takich jak działanie tajnej policji, które miały zapewnić
całkowite posłuszeństwo społeczeństwa. Edukacja i media również funkcjo­
nowały w służbie przyjętej przez państwo ideologii. Standard życia członków
nowej klasy znacznie odbiegał od poziomu życia zwykłych obywateli. Choć
oficjalnie ich majątek nie mógł znacznie różnić się od stanu posiadania prze­
ciętnego obywatela kraju, dostęp do najlepszych szkół, a następnie najwyższych
stanowisk gwarantował dzieciom oficjeli utrzymanie statusu, którym cieszyli
się ich rodzice, a który dla innych był nieosiągalny. Większość wniosków wy­
nikających z przeprowadzonej przez Djilasa analizy jest bezbłędna i mogliby
podpisać się pod nią również analitycy z Zachodu. Gorączka rewolucyjna, któ­
ra zapanowała w latach 1989-91 w Europie Środkowej i Wschodniej, w dużej
mierze zainspirowana była właśnie poglądami Djilasa. Opinia publiczna, mię­
dzy innymi w Niemczech Wschodnich, była zbulwersowana, kiedy wyszło na
jaw, jakimi przywilejami od lat cieszyli się czołowi przedstawiciele partii.
Zaproponowany przez Djilasa jako sposób rozwiązania problemu więk­
szy udział społeczeństwa w procesie podejmowania decyzji oraz demokracja
bezpośrednia budziły zastrzeżenia. Radykalni sowieccy komuniści oraz nie­
którzy zachodni marksiści nie zgadzali się z poglądem, że przyznane rządzą­
cym przywileje powodują powstanie nowej klasy, twierdząc, że niezbędnym
warunkiem powstania społeczeństwa klasowego jest posiadanie przez pewną
grupę ludzi środków produkcji. Pozostaje kwestią sporną, czy traktowanie
uprzywilejowanych warstw jako klasy powoduje utratę naukowej precyzji
wywodu. Djilas pozostał marksistą i nigdy nie kwestionował tego, że stwo­
rzenie bezklasowego społeczeństwa komunistycznego jest możliwe, a nawet
nieuniknione. Posiadając wiedzę „po fakcie” i większe doświadczenie, Djilas
rozwijał krytykę zapoczątkowaną już przez współczesnych Lenina.

Dobro wspólne (powszechne)


Określenie wspólnego dobra opisuje cel lub przedmiot polityki, który
jest w interesie każdego członka społeczeństwa. Jest on związany z takimi
określeniami jak interes publiczny, wola ogółu i, w bardziej złożony sposób,
ze wspólnymi dobrami. Największa trudność w jego zastosowaniu powstaje

79
z tego powodu, iż istnieje niewiele rzeczy, które są równie korzystne i ozna­
czające jednakowy koszt, jaki musi ponieść każdy członek społeczeństwa.
Typowym przykładem byłoby uniknięcie zanieczyszczenia przemysłowego
lub postanowienie o obronie wojskowej. Wspólne dobro jest może bardziej
przydatne jako pojęcie porównawcze. Polityk twierdzący, że działa raczej dla
wspólnego dobra niż z uwagi na partykularne interesy, nawet gdy interes ten
jest uzasadniony, może zyskać większą wiarygodność. Faktycznie nie ma żad­
nych logicznych powodów, dlaczego tak powinno być. Jest zupełnie możliwe,
że postanowienie czegoś, na przykład wydanie decyzji o parkach narodo­
wych, jest rzeczywiście kwestią wspólnego dobra, ale koszta uczynienia tego
są niesprawiedliwe w porównaniu z interesem szczególnej grupy, powiedzmy
farmerów z terenów podgórskich, którzy utraciliby prawa gospodarcze.

Doktryna Monroe
Doktryna Monroe jest w pewnym stopniu najważniejszą podstawą prawną
dla polityki USA względem Ameryki Łacińskiej, a po dziesięcioleciach lekcewa­
żenia stała się w ostatnich latach z powrotem istotna, choć jest raczej jednostron­
ną deklaracją tego, co Stany Zjednoczone zamierzają zrobić, niż wielostronną
ugodą dotyczącą tego, jak narody na kontynencie amerykańskim powinny ze
sobą współpracować. Została ogłoszona przez prezydenta Monroe’a w jego
orędziu o stanie państwa wygłoszonym w Kongresie w roku 1823, w którym
stwierdził on przekonująco, że USA nie zezwolą na ingerencję przez potęgi eu­
ropejskie w żadnym kraju na kontynencie amerykańskim oraz że każdy taki
udział będzie traktowany jako zagrożenie pokoju i bezpieczeństwa USA.
Początkowo doktryna powstała po to, by ostrzec potęgi wchodzące w skład
Świętego Przymierza (ang. Holly Aliance), czyli zasadniczo Austrię, Prusy
i Rosję przed jakąkolwiek próbą pomocy Hiszpanii w przywróceniu kontroli
na terenach jej ulegającego rozpadowi imperium południowo-amerykańskie­
go. Doktryna ta była skierowana również przeciw samemu carowi Rosji, któ­
ry - jak się okazało - m iał kolonialne ambicje odnośnie do amerykańskiego
wybrzeża Pacyfiku. Doktryna ta była przywoływana również przy kilku oka­
zjach w wieku XIX i faktycznie oznaczała, że jakiekolwiek żywotne interesy
USA będą bronione w każdym miejscu na kontynencie. W związku z tym,
że na przestrzeni XX wieku stosunki USA z większością państw Ameryki
Łacińskiej stawały się coraz bardziej serdeczne, wydaje się, że doktryna stała
się mniej jednostronna i bardziej legalistyczna, a większość jej postulatów zo­
stała zapisana w wewnątrzamerykańskich traktatach takich jak Pakt Bogoty,
który w 1948 roku ustanowił Organizację Państw Amerykańskich.
Jednakże wzrost radykalnej opozycji w stosunku do prawicy oraz częsta
korupcja rządów w Ameryce Łacińskiej doprowadziły po II wojnie świato­
wej do sytuacji, w której Związek Radziecki przystąpił do bezpośredniej lub
pośredniej konfrontacji z USA, wspierając w wojnach domowych siły wrogie

80
Stanom. Opisywana doktryna została użyta w 1962 roku do usprawiedli­
wienia amerykańskiej blokady Kuby w celu zmuszenia Rosjan do wycofania
stamtąd swoich rakiet (zobacz: kryzys kubański) oraz do usprawiedliwienia
interwencji amerykańskiej piechoty morskiej na Dominikanie w 1965 roku,
która wkroczyła tam, aby zapobiec wyborom rządu komunistycznego. Od­
kąd liczba wojen partyzanckich przeciw tradycyjnie panującym warstwom
społecznym, zwłaszcza w Ameryce Środkowej, wzrosła, przy znaczącym
wsparciu ze strony znajdującej się w obozie rosyjskim Kuby, znaczenie dok­
tryny Monroe’a oraz jej klarowne przesłanie dotyczące deklaracji złożonej
przez USA o tym, czego nie będzie tolerować, stawało się coraz bardziej kwe­
stią żywotną. Choć nie ma wątpliwości, że pomoc ze strony Kuby udzielona
lewicowym ruchom w Ameryce Łacińskiej była zarówno finansowana, jak
i inspirowana przez Związek Radziecki, pozostaje prawdą, że doktryna ta
jest obecnie używana po to, by USA mogło interweniować w czysto regio­
nalne oraz narodowo-polityczne i społeczne spory. Istotę tej doktryny nale­
ży rozumieć właśnie w ten sposób, że USA nie będzie chętnie zezwalało na
ustanowienie jakiegokolwiek rządu o komunistycznej proweniencji na swojej
półkuli; taka postawa jest rezultatem wcześniejszych ingerencji potęg euro­
pejskich. W 1983 roku siły wojskowe USA interweniowały na Grenadzie po
zamachu stanu, który groził zastąpieniem obecnego rządu na wyspie nowym,
jeszcze silniej związanym z obozem kubańskim i radzieckim; została również
wysłana pomoc do opozycyjnej partyzantki, zwalczającej przez większość lat
80. lewicowy rząd sandinistów w Nikaragui.
Jak na ironię, doktryna ta była również pierwszym wystąpieniem na temat
amerykańskiego izolacjonizm u i rzeczywiście częściowe uprawomocnienie
wielostronnych deklaracji o dominacji Stanów na kontynencie amerykań­
skim wiązało się z obietnicą nieinterweniowania lub braku jakiegokolwiek
zainteresowania sprawami starego kontynentu. Ponieważ izolacjonistyczne
aspekty doktryny wraz z członkostwem USA w NATO oraz ich ostatnim
światowym przywództwem w ONZ-cie obecnie zupełnie znikły, nie ma do­
brego powodu dla innych krajów, poza realizmem politycznym (Realpolitik),
by akceptowały one swe wykluczenie z polityki na kontynencie amerykań­
skim, nawet wtedy, gdy poproszone są o pomoc przez kraje sąsiadujące z po­
łudniowej części kontynentu amerykańskiego. W rzeczywistości doktryna
ta jest próbą rozszerzenia prawa do suwerennego samostanowienia narodu
poza granice państwa, ale w czasach gdy suwerenność narodowa sama staje
pod znakiem zapytania, każde jej rozszerzenie musi budzić wątpliwości.

Downs
W latach 50. Anthony Downs (ur. 1930) zajmował się politologią, by na­
stępnie porzucić karierę naukową i zostać milionerem, a jego Ekonomiczna te­
oria demokracji dała początek nowej linii badań politologicznych. W czasach,

81
kiedy większość badań w dziedzinie polityki opierała się na socjologii i psy­
chologii, Downs zaproponował, by w analizie zachowań politycznych posłu­
żyć się modelami i założeniami właściwymi ekonomii. Różnica pomiędzy
tymi dwoma podejściami jest diametralna. Stworzona przez Downsa teoria
racjonalnego wyboru opiera się na pojęciu „człowieka politycznego” jako
osobnika, który czerpie największą satysfakcję z dokonywania wyborów wy­
nikających z racjonalnej kalkulacji, czyli tak samo jak „człowiek ekonomicz­
ny”. Podejście Downsa ostro kontrastuje z teoriami ukazującymi polityczny
model zachowania jednostki jako zbliżony do pochodzącej z psychologii wi­
zji człowieka jako osobnika podejmującego decyzje w reakcji na bodźce, a nie
drogą racjonalnych wyborów. Downs wykazał, że wiele zachowań wyborców
i partii politycznych w krajach demokratycznych Zachodu można zadowa­
lająco wyjaśnić, posługując się kilkoma prostymi założeniami opartymi na
zasadzie racjonalnego wyboru. Teoria Downsa została później rozwinięta,
głównie przez politologów amerykańskich i brytyjskich. Zbliżenie polityki
do ekonomii ma kilka źródeł. Przede wszystkim ekonomia to najlepiej roz­
winięta ze wszystkich nauk społecznych, a przynajmniej uważano tak do lat
70., kiedy keynesizm przestał być jedyną obowiązującą teorią ekonomiczną.
Poza tym wielu politologów nie zgadzało się z protekcjonalnością założenia,
że masowe zachowania polityczne nie poddają się racjonalnej analizie lub
są wręcz irracjonalne. Anglosaska tradycja myśli politycznej od Hobbesa
po utylitaryzm opierała się na założeniu racjonalności myślenia człowieka.
Zwrócenie badań empirycznych i tradycji empirycznej w tym kierunku daje
szansę na połączenie dwu głównych tradycji politologicznych, podzielonych
od czasu rewolucji behawioralnej, której zawrotny sukces przez pewien czas
zapowiadał wręcz koniec politologii. W przeciwieństwie do większości teorii
politycznych, model Downsa był wielokrotnie i z powodzeniem testowany na
gruncie polityki europejskiej i amerykańskiej. Downs jest pionierem analizy
racjonalnego wyboru, która stała się paradygmatem w politologii.

Druga izba
Ciało ustawodawcze powstałe na innej zasadzie niż pierwsza czy ważniej­
sza izba parlam entu w danym kraju (patrz zgromadzenie). Dwuizbowość
parlamentu ma w wielu przypadkach średniowieczne korzenie: odrębne kla­
sy wymagały podziału izb. Druga izba może więc pochodzić z nominacji czy
dziedziczenia (jak brytyjska Izba Lordów, gdzie reformy na początku XXI
wieku usunęły członków dziedzicznych na rzecz osób zasłużonych politycz­
nie i społecznie). W systemach federalnych, jak senaty USA czy Australii,
druga izba reprezentuje zwykle stany czy regiony, a nie bezpośrednio wy­
borców. Niemiecki Bundesrat to zgromadzenie krajów związkowych - każdy
z nich wysyła tam delegację, która oddaje jednolity głos. Władza izby wyż­
szej różni się zwykle od uprawnień bardziej reprezentatywnej izby pierwszej,

82
choć czasami (np. w USA) ta pierwsza nie uważa się za podporządkowaną.
Izby niższe przeważnie rozstrzygają sprawy finansowe, a wyższe korygują
ustawodawstwo lub politykę zagraniczną. W niektórych krajach granice
uprawnień izb pozostają niejasne. Izby wyższe często postrzega się jako kon­
serwatywne i hamujące populistyczne zapędy - czasami to prawda, choć nie
zawsze. Senat Francji w okresie Piątej Republiki krytykował władzę z pozy­
cji liberalnych, a w USA często bywał liberalniejszy od Izby Reprezentantów.
Problemy teorii ustroju, związane z tworzeniem i racją bytu drugiej izby,
dobrze ilustruje próba reformy Izby Lordów. Wybrany w 1997 roku rząd la-
bourzystów łatwo usunął większość parów dziedzicznych, natknął się jed­
nak na poważne i nierozwiązywalne kłopoty przy ustalaniu istoty, składu
i uprawnień nowego ciała.

Druga Republika Włoska


Formalnie Druga Republika Włoska nie istnieje. Obecna konstytucja
Włoch jest pierwszą republikańską konstytucją, ogłoszoną w 1948 roku po
obaleniu faszystowskich rządów Mussoliniego. W 1993 roku wprowadzo­
no do niej poprawki - było to rezultatem zakrojonego na ogromną skalę
śledztwa włoskiej prokuratury znanego jako mani pulite (czyste ręce), które
ujawniło korupcję i skompromitowało wszystkie największe partie Włoch.
Zakres zmian politycznych spowodowanych dochodzeniem, procesami są­
dowymi, a w końcu nawet wprowadzeniem poprawek do konstytucji do tego
stopnia zmienił oczekiwania Włochów w stosunku do polityki i procesów
przebiegających na scenie politycznej, że wielu dziennikarzy zaczęło okre­
ślać system polityczny Włoch po 1993 roku jako „Drugą Republikę”. Zmiany
polityczne w kraju były tak radykalne, że niemal przypominały pokojową
rewolucję. Zmiany były również konsekwencją zakończenia zimnej wojny:
strach przed komunizmem ustąpił, a wyborcy nareszcie pokusili się o zmianę
swoich orientacji politycznych. Partia Chrześcijańsko-Demokratyczna (DC),
która pozostawała u władzy od początku Republiki, straciła popularność na
rzecz Partii Komunistycznej (PCI), która zresztą od lat miała zbliżone do niej
poparcie; większe poparcie zdobyła również separatystyczna Liga Północna.
W przeprowadzonych referendach Włosi opowiedzieli się za zmianą sy­
stemu głosowania, głównie w związku z rozczarowaniem niekończącymi się
rządami nieskutecznych koalicji na czele z Partią Chrześcijańsko-Demokra-
tyczną, a także skorumpowaniem i nieudolnością sektora usług publicznych.
Radykalny model systemu wielopartyjnego W łoch był wynikiem niemal
idealnie proporcjonalnego systemu wyborczego. Przeprowadzone według
nowego wzorca wybory (po raz pierwszy w 1994) oznaczały przejście w stro­
nę systemu anglosaskiego. W iara w istnienie Drugiej Republiki była rezul­
tatem nadziei na taką reformę instytucjonalną, która pozwoli na stworzenie
dwupartyjnego systemu przypominającego system francuski lub brytyjski.

83
Dwie najbardziej widoczne różnice, większa stabilność rządów i podział sce­
ny politycznej na siły centroprawicowe i centrolewicowe, były spowodowane
innymi czynnikami. Pierwszym z nich był upadek DC i PCI, który umożliwił
zastąpienie tych partii przez partie lewicowe i prawicowe o charakterze bar­
dziej centrowym. Jeszcze większe znaczenie miało odejście przywódców par­
tyjnych i deputowanych starego typu, którzy w wyniku aresztowań i śledztw
w sprawie korupcji zostali całkowicie skompromitowani. Większość polity­
ków Drugiej Republiki to ci, którzy pojawili się w życiu publicznym po 1993
roku, lub ci, którzy byli w stanie udowodnić, że nie mieli z aferą nic wspól­
nego. Obserwatorzy zgadzają się co do tego, że reformy przeprowadzone we
Włoszech nie wystarczyły, by stworzyć prawdziwie skuteczny i uczciwy rząd,
który spełniałby oczekiwania obywateli. Niestety, coraz wyraźniej widać, że
zarówno włoskie społeczeństwo, jak i klasy polityczne są zmęczone zmiana­
mi i skupiają się raczej na utrwalaniu zmian, które nastąpiły w rezultacie re­
form, niż na próbach przeprowadzania nowych.

Druga tura
Modyfikacja metody zwykłej większości, polega na wyborze kandyda­
tów, którzy zdobyli większość bezwzględną głosów (tj. 50%+l). We Francji
po pierwszej turze wyborów do Zgromadzenia Narodowego przeprowadza
się drugą - w tych okręgach, gdzie nikt nie zdobył większości bezwzględnej,
między kandydatami, którzy zyskali co najmniej 12,5% głosów (w wyborach
do władz ustawodawczych z roku 1986 stosowano tylko system reprezenta­
cji proporcjonalnej). Wybory prezydenckie na przykład w Austrii, Francji
czy Polsce odbywają się w razie konieczności w dwóch rundach (w drugiej
uczestniczą dwaj kandydaci z największą ilością głosów po pierwszej turze,
wygrywa ten, kto zdobył więcej głosów, większość bezwzględna nie jest ko­
nieczna). Zaletą tego systemu jest możliwość drugiego wyboru dla tych, któ­
rzy w pierwszej turze poparli przegrywających. Zachęca on także do sojuszy
i nieformalnych ustaleń międzypartyjnych (np. ugrupowania o zbieżnych
ideologiach ustalają wycofanie się słabszego z kandydatów i zachęcają do gło­
sowania na silniejszego). Partie mniejsze i nieposiadające naturalnych part­
nerów zwykle w drugiej turze wypadają gorzej.

Drugi Sobór Watykański


Drugi sobór watykański odbył się w latach 1961-65 z udziałem niemal
3000 delegatów, reprezentujących wszystkie odcinki działalności Kościoła
katolickiego. Zwołano go w dużej mierze z powodów duchowych, by odna­
leźć miejsce Kościoła w coraz bardziej zsekularyzowanym i podzielonym
politycznie świecie; jego ton różnił się też bardzo od sposobu, w jaki Koś­
ciół odnosił się do podobnych problemów w wieku XIX. Do zagadnień tych
zaliczały się zwłaszcza: złagodzenie kontroli hierarchii nad katolikami oraz

84
uznanie ważności rozstrzygnięć własnego sumienia w sprawach duchowo­
ści. Liberalizacja taka sprawiała wrażenie koniecznej, zważywszy ciężkie
- wiążące się z konserwatywnymi doktrynami dotyczącymi kontroli naro­
dzin - próby lojalności dla laikatu, jakie pojawiły się po soborze i w czasie
pontyfikatu Jana Pawła II. Gdyby nie sobór, Kościół w rozwiniętych krajach
Zachodu mógłby upaść - trudno przecenić wagę jego dekretów dla wiernych,
jak i przedstawić je w sposób zrozumiały dla niekatolików. Większość obec­
nych rzymskich katolików, wyrosłych w okresie posoborowym, nie ma zresz­
tą często pojęcia, jak konserwatywny i restrykcyjny był Kościół wcześniej.
Zwykłe kwestie liturgiczne, jak to, czy kapłan odprawia mszę przodem do
wiernych czy tyłem, celebrując jakby sekretny obrządek, symbolizują zmiany,
ale nie mogą do nich faktycznie doprowadzić. Źle zrozumieć można także
konkretne rozstrzygnięcia doktrynalne. W rezultacie soboru skierowano się
ku ekumenizmowi i ogłoszono ważność wolności religijnej - wartości bez­
sporne, lecz niepojawiające się w ortodoksyjnym nauczaniu przed począt­
kiem lat 60. XX wieku.
Z politycznego punktu widzenia sobór postrzegano często jako konieczny
dla zapobieżenia rozłamowi między Kościołem rzymskokatolickim w Ame­
ryce Północnej i Europie Zachodniej, ponieważ katolicy amerykańscy przyję­
li już lub jawnie opowiadali się za bardziej liberalnymi interpretacjami wiary.
Należy jednak zauważyć, że znaczna część Kościoła nigdy nie przyjęła ducha
soboru: papież wciąż dominuje nad biskupami, a stosunki kleru z laikatem
nie zostały zreformowane na zapowiadaną skalę. Co więcej, przez ostatnie 20
lat siły „kontrrewolucyjne” i reakcyjne (część z nich zakorzeniła się w waty­
kańskiej biurokracji) usiłowały systematycznie zniweczyć większość zmian.
Zwykłą odpowiedzią Kościoła na wyzwania polityczne i intelektualne było
wznoszenie murów i powstrzymywanie wiernych od skłaniania się ku nowo­
czesności i postępowi. Wspomniani konserwatyści chcieliby powtórzyć ów
manewr, twierdząc, że chrześcijaństwu grozi moralny rozkład typowy dla
świeckiego społeczeństwa. Liberalizacja, jaką przyniósł sobór, mimo swych
niedoskonałości uczyni zapewne taką ucieczkę wycofaniem się do niemożli­
wego do zdobycia religijnego i intelektualnego getta.

Durkheim
Emile Durkheim (1858-1917), podobnie jak M arks i Weber, był jednym
z prekursorów współczesnej socjologii. Za główny cel postawił on sobie zba­
danie zmian, które nastąpiły w społeczeństwach wraz z rewolucją przemysło­
wą oraz przejściem od tradycyjnego społeczeństwa feudalnego do liberalnego
kapitalizm u właściwego obecnie większości krajów rozwiniętych. Durkheim
prowadził badania na ogromną skalę, opierając się na teorii socjologii, meto­
dologii badań i obserwacji empirycznej. Myśl i podejście intelektualne Durk-
heima jest prawdopodobnie bliskie większości współczesnych socjologów

85
(poza marksistami). Choć w swoich rozważaniach Durkheim bardzo niewie­
le miejsca poświęcił polityce, jego dzieła mają dla teorii politycznej ogromne
znaczenie. Z metodologicznego punktu widzenia Durkheim stał na stano­
wisku, że dla socjologa odczucia i motywacje poszczególnych osób nie mają
znaczenia, ponieważ społeczeństwo jest odrębnym bytem, funkcjonującym
ponad i poza tworzącymi je jednostkami, których struktura psychiczna w du­
żej mierze została uformowana przez strukturę społeczną. Wytłumaczenia
dla pewnych zjawisk społecznych należy zatem szukać w innych zjawiskach
społecznych, a nie badając indywidualne doświadczenie jednostek.
Doskonałym przykładem takiego podejścia jest klasyczne badanie, w któ­
rym Durkheim wyjaśnia różnice w ilości popełnianych samobójstw na kilku
obszarach państwa poprzez, między innymi, różnice w strukturze wyzna­
niowej. W ten sposób działanie osobiste przedstawione zostaje jako zjawisko
społeczne i wyjaśnione w sposób strukturalny. Najważniejszym z punktu
widzenia polityki dziełem Durkheima jest badanie upadku regulacji spo­
łecznych i porządku normatywnego we współczesnych społeczeństwach
kapitalistycznych, w których obowiązuje zaawansowany system podziału
pracy. Konsekwencją badań była analiza pojęcia anom ii (wykazującego po­
dobieństwa do koncepcji alienacji u Marksa) oraz stworzenie teorii korpora-
cjonizmu, którą przejęły później i zniekształciły dyktatury faszystowskie.
Durkheim jest najważniejszym prekursorem funkcjonalizmu w socjologii.
Cieszył się on ogromną popularnością po II wojnie światowej, a jego poglądy
i metodologia zainspirowały wielu współczesnych socjologów francuskich.
Dla większości współczesnych socjologów prace Maxa Webera mają praw­
dopodobnie większe znaczenie, choć dzieła Durkheima wywarły ogromny
wpływ na badania kulturoznawcze.

Dwubiegunowość
W tradycyjnym ujęciu teorii równowagi sił międzynarodowy system
płynnych sojuszy istnieje w grupie trzech do pięciu znaczących, ale mniej
więcej równych sił militarnych (zob. Kongres Wiedeński). Jakiekolwiek
osiągnięcie przewagi jednego z członków grupy bądź sojuszu spotykało się
z przegrupowaniem państw w celu przywrócenia równowagi; to logiczne
ustalenie jednak nie brało pod uwagę możliwego wpływu ideologii w sto­
sunkach międzynarodowych. Przez większość okresu powojennego stosun­
ki międzynarodowe były zdominowane przez dwa superm ocarstwa - USA
i ZSRR które posiadały większą lub mniejszą przewagę w formalnych
koalicjach z sojusznikami. By dostosować ten stan do teorii równowagi sił,
rozwinięto ideę dwubiegunowości. System ten przejawia tendencję do stabi­
lizacji, ale za cenę niekończącego się wyścigu zbrojeń, ponieważ każda grupa
z jednego z biegunów szuka czasowej dominacji - stąd cykl zimnej wojny
i odprężenia mający miejsce od 1945 roku do ostatniej dekady XX wieku.

86
Upadek potęgi radzieckiej we wczesnych latach dziewięćdziesiątych poten­
cjalnie pozbawił system międzynarodowy stabilności, ponieważ nie powrócił
on do historycznej formy wielobiegunowości, z kilkoma blokami o zbliżonej
sile. Zamiast tego dwubiegunowość została zastąpiona przez coś, co powinno
być formalnie rzecz biorąc określone jako „wielobiegunowy system z elemen­
tem dominującym”, w którym to systemie istnieje kilka umiarkowanie sil­
nych krajów, a jeden z nich - Stany Zjednoczone - jest potencjalnie zdolny do
zdominowania jakiejkolwiek koalicji. Zgodnie z konwencjonalnym rozumie­
niem równowagi sił, wszyscy inni aktorzy polityczni powinni sprzymierzyć
się, by zrównoważyć dominację amerykańską; to jednak prawdopodobnie nie
wydarzy się.

Dyktatura proletariatu
Dyktatura proletariatu to jedna z koncepcji, którą przejęli od M arksa
pierwsi bolszewicy z Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Rosji (póź­
niejszej Komunistycznej P artii Związku Radzieckiego), a w szczególności
Lenin. Dyktaturą proletariatu starano się usprawiedliwić dominację partii
komunistycznej w państwie. Zgodnie z doktryną marksistowsko-leniowską,
natychmiast po rewolucji i obaleniu kapitalizmu partia jako awangarda
proletariatu będzie sprawować władzę polityczną i gospodarczą w „dykta­
turze proletariatu”. Ta niedemokratyczna i nieegalitarna forma rządów jest
niezbędnym okresem przejściowym, który stworzy odpowiednie warunki
umożliwiające przejście od kapitalizmu do prawdziwego socjalizmu. W arun­
ki te mają przede wszystkim charakter gospodarczy, w zależności od poziomu
rozwoju kapitalizmu, choć dużo ważniejsza jest idea stworzenia „człowieka
socjalistycznego” - jest to proces związany z rozwojem świadomości socjali­
stycznej w społeczeństwie. Marksizm zakładał, że człowiek nie jest w stanie
podejmować decyzji politycznych i społecznych, zanim nie pojmie w pełni
ideologii socjalizmu, ponieważ wywołałoby to u niego poczucie alienacji
i zniekształcenie ideologiczne, które są spuścizną społeczeństwa kapitali­
stycznego (patrz fałszywa świadomość). Kiedy rozpowszechni się prawdzi­
wie socjalistyczne myślenie, panowanie partii nie tylko okaże się zbędne, ale
instytucja państwa zacznie zamierać, pozostawiając za sobą jedynie żyjące
w pokoju i harmonii społeczeństwo. Demokracja byłaby tylko przeszko­
dą na drodze do tego celu; zadaniem silnej władzy centralnej, czyli partii,
w skład której wchodzą ci członkowie społeczeństwa, którym już udało się
pojąć zasady socjalizmu naukowego, jest zapobieganie konfliktom społecz­
nym i przejawom egoizmu wśród obywateli. Choć trudno tę ideę zrozumieć
i zaakceptować, nie należy jej traktować jako przejawu cynicznej hipokryzji.
Wysiłki stworzenia człowieka socjalistycznego podejmowano na przykład
w sferze prawa karnego, a zwłaszcza w systemie edukacji. Doktryna posłuży­
ła jednak głównie bolszewikom, kiedy w 1917 roku próbowali oni przypisać

87
sobie zorganizowanie rewolucji lutowej. Ocenia się, że leninowska rewolu­
cja październikowa nie cieszyła się dużym poparciem wśród społeczeństwa
i miała raczej charakter przew rotu politycznego lub puczu, należało zatem
w jakiś sposób przekonać społeczeństwo, że było ono świadkiem prawdzi­
wej rewolucji marksistowskiej. Upadek władzy komunistycznej w Europie
Wschodniej i Związku Radzieckim oraz powszechnie przyjęta zasada plura­
lizmu politycznego spowodowały, że o koncepcji dyktatury proletariatu pra­
wie zapomniano. Partie komunistyczne krajów zachodnich dawno musiały ją
porzucić, nie chcąc stracić poparcia wyborców.

Dyktatura
Dyktatura jest formą rządów, w której cała władza polityczna znajduje
się w rękach jednej osoby. W starożytności okresowe przekazywanie władzy
w ręce dyktatora stosowane było jako środek awaryjny w państwach, w któ­
rych nigdy nie panowała dyktatura jako system polityczny. Republika Rzym­
ska ustanawiała dyktaturę w okresie konfliktów zbrojnych (właśnie z tamtego
okresu pochodzi termin „dyktator”), a w miastach-państwach starożytnej
Grecji również zdarzały się przepadki przekazywania władzy zwierzchniej
jednej osobie, na przykład podczas kryzysu wewnętrznego w latach 594-593
p.n.e. władzę w państwie objął Solon.
W czasach nowożytnych wielu dyktatorów było przywódcami ruchów
społecznych. Ich władza opierała się na sprawowaniu kontroli nad tymi ru­
chami lub partiam i politycznymi, które przejęły niepodzielną władzę w pań­
stwie. Dyktatorzy często wywodzą się z junt wojskowych przejmujących
władzę w państwie w drodze przewrotu politycznego. Warto podkreślić
różnicę pomiędzy dyktatorem, który sprawuje władzę w oparciu o własną
popularność i kontrolę organów stosujących politykę przymusu, a przywód­
cą o cechach dyktatora, który w rzeczywistości jedynie reprezentuje grupę
sprawującą władzę lub jest w jej szeregach „pierwszym spośród równych”.
Często mianem dyktatora określa się osobę, której wpływ na sytuację poli­
tyczną jest ogromny, pomimo że działa ona w ramach organizacji demokra­
tycznego państwa. Hitler, Mussolini i Stalin byli prawdziwymi dyktatorami,
natomiast późniejszym przywódcom ZSRR, których dojście do władzy było
konsekwencją ich pozycji w hierarchii partyjnej i którzy musieli podporząd­
kować się woli pozostałych członków biura politycznego, nigdy się to nie
udało. Generał Franco również sprawował silne i niepodzielne rządy do koń­
ca życia, natomiast de Gaulle’a na wzór rzymski mianowano „dyktatorem
kryzysowym”. Na scenie politycznej niektórych republik byłego ZSRR poja­
wiło się kilku populistycznych przywódców rządzących z poparciem parla­
mentów w całości kontrolowanych przez ich partie polityczne (ich dojście do
władzy nierzadko było wynikiem oszustw wyborczych). Władzę wielu z nich
można określić mianem dyktatorskiej.

88
Dyplomacja
W języku polityki słowo „dyplomacja” pojawia się w różnych kontekstach
znaczeniowych, choć wszystkie wywodzą się z definicji, zgodnie z którą na
dyplomację składają się techniki i style działania stworzone w XVIII wieku
przez przedstawicieli państw europejskich do prowadzenia spraw zagranicz­
nych. Dyplomacja jako strategia polityczna jest jednak tak stara jak sama
polityka. Korpus dyplomatyczny danego państwa składa się z osób odpowie­
dzialnych za reprezentowanie interesów tego państwa za granicą. Zakres ich
działalności obejmuje szeroki wachlarz zadań: od zbierania informacji i bada­
nia polityki państwa, do którego zostali wysłani, poprzez udzielanie wsparcia
i ochronę obywateli państwa przebywających za granicą (funkcja konsula), po
udział w międzynarodowych negocjacjach i pośredniczenie w przekazywaniu
wiadomości pomiędzy rządami państw. Słowo „dyplomacja” ma też nieco
inne znaczenie: terminem tym określa się bowiem cały proces rozwiązywania
konfliktów międzynarodowych, które często trudno zdefiniować. Upraszcza­
jąc, można powiedzieć, że na dyplomację w stosunkach międzynarodowych
składają się wszelkie działania niemające charakteru militarnego. Często
mówi się, że państwa rozpoczynają działania zbrojne, ponieważ zawiodła
dyplomacja. Jak szerokim pojęciem jest dyplomacja, ilustruje ilość kategorii,
które wymyślono, by w bardziej precyzyjny sposób określić praktyczny zakres
znaczeniowy tego terminu. O „dyplomacji osobistej” mówimy zatem w przy­
padku, gdy przywódca danego państwa próbuje rozwiązać międzynarodowy
konflikt w oparciu o swoje osobiste stosunki z innymi przywódcami państw.
Subkategorią tego pojęcia jest dyplomacja wahadłowa - termin, który odnosi
się właściwie wyłącznie do Stanów Zjednoczonych i oznacza sytuację, w której
wpływowy polityk zajmujący się sprawami zagranicznymi podróżuje pomię­
dzy wrogimi państwami, próbując zbudować pomiędzy nimi kompromis na
fundamencie osobistych kontaktów i zrozumienia obu stron.
Termin „kanały dyplomatyczne” odnosi się natomiast do przekazywa­
nia poglądów lub zbierania informacji. W praktyce oznacza on po prostu te
wszystkie działania korpusu dyplomatycznego, które od zawsze były jego mi­
sją. Działania podejmowane przez korpus dyplomatyczny kontrastują z ama­
torskim charakterem dyplomacji osobistej. Pomimo że jest to pojęcie bardzo
szerokie, koncepcja dyplomacji per se wywodzi się z założenia, że dyplomata
jest ekspertem w dziedzinie negocjacji i przekazywania informacji na scenie
międzynarodowej. Dyplomaci są przeszkoleni w zakresie technik stosowa­
nych w celu uniknięcia sytuacji, w której na treść przekazywanej informacji
miałyby wpływ osobiste emocje lub styl wypowiadania się. W przeciwień­
stwie do polityków, dyplomaci potrafią znaleźć płaszczyznę porozumienia,
mimo że pochodzą z różnych krajów, co pozwala im dyskutować obiektywnie
i bez emocji. Coraz częściej mamy do czynienia ze zjawiskiem prowadzenia
polityki zagranicznej przez głowy państw lub rządów, a międzynarodowe

89
konferencje opierają się na bezpośredniej konfrontacji pomiędzy czołowy­
mi politykami poszczególnych państw. Można zatem założyć, że dyplomacja
jako specjalistyczna technika oraz korpus dyplomatyczny jako grono eksper­
tów z dziedziny tworzenia i prowadzenia polityki zagranicznej odchodzą do
lamusa. W tym kontekście warto wspomnieć raport ośrodka zajmującego
się analizami dotyczącymi spraw publicznych sporządzony na potrzeby rzą­
du brytyjskiego, zgodnie z którym w korpusie dyplomatycznym należałoby
przeprowadzić ostre cięcia personelu, a większość stanowisk obsadzić urzęd­
nikami państwowymi jako ekspertami w poszczególnych dziedzinach. Choć
rząd nie podjął zalecanych kroków, sam raport wywołał ożywioną debatę
publiczną. W Stanach Zjednoczonych od lat polityka zagraniczna prowadzo­
na jest nie przez Departament Stanu, ale Biały Dom.
Rozwój i wzmocnienie rangi dyplomacji związane jest z rosnącym zna­
czeniem takich transnarodowych organizmów jak U nia Europejska, które są
potencjalną potęgą, choć nie mają prawa używać siły w konfliktach między­
narodowych. Obecność unijnych negocjatorów podczas wojny w Zatoce lub
kryzysu w byłej Jugosławii jest przykładem działań czysto dyplomatycznych.
Kryzys wywołany atakami z 11 września 2001 roku ponownie ukazał ogrom­
ną rolę Unii na arenie międzynarodowej, a także był dowodem na obecny
charakter dyplomacji, która coraz częściej opiera się na osobistych kontak­
tach pomiędzy głowami państw. Doskonałym przykładem na to może być
poparcie, którego premier Wielkiej Brytanii Tony Blair udzielił prezydentowi
Stanów Zjednoczonych George’owi Bushowi.

Dyrektywa
Dyrektywa to dokument wydany przez organ władzy podległemu mu dzia­
łowi danej organizacji, zawierający wytyczne dotyczące prowadzonych działań.
W tego rodzaju dyrektywach ustala się cele i ogólne procedury, ale szczegóły
dotyczące wykonania zaleceń pozostawia się w gestii odpowiedzialnego orga­
nu. Obecnie przez dyrektywy rozumie się przede wszystkim dokumenty wy­
dawane przez Komisję Unii Europejskiej (EU). Dyrektywy dotyczą różnych
dziedzin, takich jak ochrona środowiska, prawa pracownicze, kontrola trans­
portu drogowego. Zgodnie z prawem unijnym, Komisja ma prawo wydawania
dyrektyw, których adresatami są państwa członkowskie, przyjmujące następ­
nie odpowiednie przepisy prawa krajowego, aby osiągnąć określony w dyrekty­
wie cel. Dyrektywy nie mają więc bezpośredniego wpływu na przepisy prawa
państw, do których są skierowane, do chwili przyjęcia przez nie stosownej
legislacji (w przeciwieństwie do rozporządzeń, które obowiązują we wszyst­
kich państwach Unii bezpośrednio i nie trzeba ich transponować do prawa
krajowego). W związku z opieszałością państw członkowskich w procesie im­
plementacji dyrektyw Europejski Trybunał Sprawiedliwości (ETS) rozpoczął
wprowadzanie zasady „bezpośredniego skutku” dyrektyw, co oznacza, że jeżeli

90
przepisy dyrektywy są wystarczająco jasne i konkretne, państwa członkowskie
nie muszą takiej dyrektywy implementować, by stała się ona częścią prawa kra­
jowego, a co za tym idzie, by wynikające z niej prawa i obowiązki stały się wią­
żące. Zatem jeżeli zgodnie z dyrektywą państwa członkowskie miałyby podjąć
kroki zapewniające, że na terenie UE nikt nie może być narażony na wyższy niż
określony w przepisach dyrektywy poziom emisji ołowiu ze spalin samocho­
dowych, obywatel Wielkiej Brytanii regularnie przebywający w środowisku,
w którym poziom ołowiu jest wyższy, może skierować przeciw rządowi sprawę
za niezastosowanie przepisów dyrektywy. Nie można jednak przewidzieć, czy
ETS uzna, że dana dyrektywa ma skutek bezpośredni. W związku z trwającą
w Europie debatą na temat federalizmu, państwa członkowskie coraz częściej
opowiadają się przeciw stosowaniu doktryny bezpośredniego skutku, którą po­
strzega się czasami jako ograniczającą suwerenność narodową.

Dyskryminacja
W polityce dyskryminacja oznacza podział ze względu na rasę, język, płeć
lub religię, oraz selekcję pewnych grup, które są następnie traktowane mniej
przychylnie niż pozostałe. Praktyki dyskryminacyjne właściwe są wszyst­
kim społecznościom, choć w XX wieku, zwłaszcza po traumatycznym do­
świadczeniu, jakim był Holokaust, w większości państw demokratycznych
podejmowane są kroki prawne, których celem jest eliminacja dyskryminacji,
czyli środki określane jako odwrotna lub pozytywna dyskryminacja (patrz
akcja afirmatywna). Niektórzy twierdzą nawet, że w niektórych sytuacjach
(na przykład w procesie rekrutacji wykładowców w Stanach Zjednoczonych)
przynależność do grupy do tej pory dyskryminowanej stała się atutem.
W państwach niedemokratycznych oficjalna dyskryminacja jest nadal zja­
wiskiem powszechnym. W Iranie za panowania Chomeiniego wyznawcy religii
innych niż szyicki odłam islamu skazywani byli na śmierć. W RPA systema­
tyczne wprowadzanie przepisów opartych na dyskryminacji rasowej do prawa
państwa, które miało długą tradycję zachodnio-chrześcijańskich wartości, było
ogólnie potępiane i w rezultacie doprowadziło do zniesienia apartheidu uzna­
nego za międzynarodową hańbę. Trudno ostatecznie rozstrzygnąć, czy państwo
jest w stanie przeciwdziałać praktykom dyskryminacyjnym na poziomie gospo­
darczym i społecznym, ponieważ wymagałoby to niezwykle skomplikowanej
procedury prawnej i administracyjnej, a dyskryminację często trudno udowod­
nić. W krajach takich jak Stany Zjednoczone, gdzie wprowadzono procedury ni­
welujące dyskryminację, okazały się one skuteczne tylko do pewnego stopnia.

Dysproporcja płci
Wielu socjologów uważa, że istnieją różne rodzaje dysproporcji pomię­
dzy kobietami i mężczyznami (ang. gender gap). W najogólniejszym ujęciu,
w każdym przypadku chodzi o przekonanie, że kobiety wyznają inne od

91
mężczyzn poglądy i różnią się od nich pod względem rodzaju podejmowanej
przez nie działalności społeczno-politycznej. Klasycznym przykładem może
być panujące przez długi czas przekonanie, że kobiety są w swoich poglądach
bardziej konserwatywne, na co wskazywałyby ich preferencje wyborcze. Te­
orię tę utrzymywano w krajach zachodnich przez wiele lat po zakończeniu
II wojny światowej. Należy dostrzec różnicę pomiędzy ogólną lub długoter­
minową tendencją a odmiennością w strukturze oddanych głosów w jednych
wyborach. W tym ostatnim przypadku różnice mogą wynikać bezpośrednio
z różnic programowych partii w kwestiach, w których kobiety i mężczyźni
reprezentują różne interesy. Dysproporcja płci wskazuje raczej na głębiej
zakorzenione wzorce preferencji politycznych, oparte na różnicach w spo­
łecznie uwarunkowanej perspektywie. Obecnie trudno udowodnić, że tego
rodzaju dysproporcja płci nadal odgrywa ważna rolę w polityce krajów za­
chodnich. Jeżeli nawet istniała, emancypacja kobiet zlikwidowała jej wszelkie
przejawy.
Różnica pomiędzy płciami w kwestii religii, szczególnie w kościele kato­
lickim, wynikająca z większej aktywności religijnej kobiet, uważana jest za
podstawę dysproporcji płci w polityce. Argument ten opiera się na założeniu,
że pewne religie, szczególnie rzymsko-katolicka, kojarzone są z poglądami
konserwatywnymi. Kobiety częściej uczestniczą w obrzędach religijnych,
dlatego mogą być bardziej konserwatywne w swoich poglądach politycznych,
i w ten sposób z dysproporcji płci w zakresie religii wynika dysproporcja
w dziedzinie polityki. Biorąc pod uwagę postępującą laicyzację społeczeń­
stwa, argument ten zdaje się tracić na ważności.

Dżihad
Dżihad jest jednym z kilku muzułmańskich pojęć dobrze znanych nie-
muzułmańskim społeczeństwom zachodnim. Jest ono bardzo powszechnie
źle rozumiane ze szkodą dla społeczeństwa islamskiego. Znaczenie dżihadu
początkowo ograniczało się do wojny religijnej przeciw niewiernym i było
częścią ogólnej teorii mówiącej, że islam powinien być ekspansjonistyczny,
a jego celem jest podbój społeczeństw nieislamskich. Było ono całkowicie pa-
ralelne i w przybliżeniu chronologicznie równoległe do podobnych poglądów
dotyczących konieczności krzewienia na całym świecie chrześcijaństwa, czę­
sto przez niepohamowaną wojnę i agresję. W warunkach, gdy muzułmanie
żyją w społeczeństwach niemuzułmańskich, które ich prześladują i zakazują
im stosowania religijnych praktyk, Dżihad prawdopodobnie wciąż wymaga
czynnego oporu albo przynajmniej go usprawiedliwia, ale nawet wówczas
jedynie wtedy, gdy zostanie ogłoszony jako obowiązek przez prawomocne­
go muzułmańskiego przywódcę. Oczywiście dżihad był i będzie od czasu
do czasu ogłaszany, tak jak przeciw Brytyjczykom i Włochom w okresie ich
rządów kolonialnych czy podczas wojny w Afganistanie przeciwko władzom

92
sowieckim w ostatnim dwudziestopięcioleciu XX wieku. Jednak coraz częściej
jest on rozumiany w kategoriach osobistych obowiązków moralnych związa­
nych ze zwalczaniem grzechów w swoim własnym życiu albo - w związku
z tym, że jest to przede wszystkim pojęcie odnoszące się do zbiorowości -
jako sposób ma przezwyciężanie zła w społeczeństwie.
Atrakcyjność rozumienia idei dżihadu jako wezwania do politycznej re­
belii wzięła się z nauczania, że osobie, która umarła w trakcie prowadzenia
świętej wojny, zostaną odpuszczone wszystkie grzechy i natychmiast trafi ona
do nieba. Był to powód, dla którego islamscy radykałowie od czasu rewolucji
irańskiej, a jeszcze bardziej ci zaangażowani w konflikt izraelsko-palestyń­
ski, podkreślają ekspansjonistyczną i związaną z przemocą teorię dżihadu.
Jednym z restrykcyjnych aspektów tej doktryny jest to, że nie powinna ona
dopuszczać, by dżihad był ogłaszany przeciwko innem u muzułmańskiemu
społeczeństwu - choć faktycznie irańscy przywódcy twierdzili, że ich wojnie
przeciwko Irakowi przyświecała święta idea dżihadu. Podobnie chrześcijań­
stwo zawsze próbowało dokonać rozróżnienia między wojną prowadzoną
przeciw innemu narodowi chrześcijańskiemu a wojną, którą prowadzi się
przeciwko narodom niewiernych, uznając pierwszą za mniej uprawomocnio­
ną. Dżihad potraktowany dosłownie jako obowiązek prowadzenia agresyw­
nej wojny przeciw wszystkim niewiernym społeczeństwom, spoczywający na
wszystkich społeczeństwach islamskich, nigdy nie znalazłby się w centrum
polityki zagranicznej żadnego współczesnego państwa islamskiego, w naj­
lepszym razie zawsze będzie więc punktem odniesienia dla ideologicznych
ekstremistów. Należy powiedzieć, że wewnątrz społeczeństwa islamskiego
toczy się znacząca debata dotycząca prawdziwego znaczenia tego terminu,
który jest głęboko uzależniony od rozumienia go przez poszczególne sekty
islamskie i ich wyznawców. Ponad wszelką wątpliwość współcześni politycz­
ni przywódcy islamu nie rozumieją powszechnie dżihadu jako pojęcia nieod­
zownie związanego z agresją.
m i zm&m

Efekt schładzający
Efekt schładzający (ang. chilling effect) jest terminem wykreowanym przez
amerykańskich konstytucjonalistów dla opisania ukrytego wpływu, jaki
może mieć dane prawo lub doktryna konstytucyjna, poza swoim widocznym
wpływem w sądzie. Innym i słowy sama wiedza o tym, że sąd konstytucyj­
ny może rozstrzygać przyszłą sprawę w jakiś sposób, albo powstrzymuje lu­
dzi przed próbą zrobienia czegoś albo w inny sposób ogranicza swobodę ich
działania. Na przykład, jedna ze zmian w angielskim prawie konstytucyj­
nym, kiedy to sądy ogłosiły, że będą analizować protokoły z posiedzeń parla­
mentu, by pomagać interpretować niejasne ustawy, miała efekt schładzający
na stopień szczerości rzeczników rządu w debatach parlamentarnych, żeby
sąd w przyszłości nie łapał ich za słowa.
Efekt schładzający działa najsilniej podczas okresu prawnej niejasnoś­
ci. Dla przykładu - odkąd Ustawa o Prawach Człowieka weszła w życie
w październiku 2000 roku (w Szkocji - w maju 1999 roku), wiele brytyjskich
instytucji z niepokojem pisało o nowych wewnętrznych procedurach dyscy­
plinarnych. Ustawa pozostaje w przeważającym stopniu nieinterpretowana
przez sądy i może się okazać, że ma dalekie konsekwencje. Ogólniej rzecz
ujmując, teoria usądowienia polityki w niektórych państwach Europy Za­
chodniej jest przykładem efektu schładzającego, dzięki któremu parlamen­
tarzyści unikają eksperymentów ustawodawczych, które chcieliby poprzeć,
z powodu niepokoju związanego z tym, co orzeknie sąd konstytucyjny, je­
śli dana ustawa będzie zakwestionowana. Efekt schładzający jest po prostu
konkretnym przykładem generalnego problemu władzy, który polega na
tym, że aktor polityczny może dobrze sprawować władzę nawet wbrew swojej
woli, z tego powodu, iż jego działania mogą być przewidywane przez innych.
Efekt schładzający nie staje się problemem tam, gdzie dotyczy on instytucji,
które mogą podejmować przyszłe decyzje - nie ma przecież nic niewłaści­
wego w powstrzymywaniu się ustawodawcy od zrobienia czegoś, co wydaje
mu się niekonstytucyjne. Problemem jest użycie bez skrupułów argumentu
przez tych sprzeciwiających się danej ustawie, wzmocnione niewłaściwą nie­
śmiałością strony popierającej. Efekt schładzający liczy się wtedy, gdy staje
się wytłumaczeniem dla niedokonywania czegoś, ponieważ sądowi zwykle
nie wolno składać obietnicy, że nie będzie uważał zaproponowanej ustawy za
niekonstytucyjną.

94
Egalitaryzm
Egalitaryzm to pogląd uznający za podstawę sprawiedliwego ustroju spo­
łecznego zasadę całkowitej równości warunków życia oraz praw obywateli.
Istnieją jednak sprzeczne interpretacje tego terminu. W podejściu do egalita­
ryzmu rozróżnić można trzy główne nurty. Zgodnie z pierwszym egalitaryzm
oznacza równe prawa wyborcze dla wszystkich dorosłych obywateli państwa.
W kwestii dostępu do życia politycznego, prawa wyborczego i równości
w obliczu prawa egalitaryzm nie dopuszcza przyjmowania jako kryterium
pozycji społecznej, wyznania i pochodzenia. Jest to definicja minimalna,
przyjęta w większości demokracji zachodnich, a także w innych systemach
politycznych. Po drugie, egalitaryzm oznacza równość szans implikującą,
że niezależnie od warunków społeczno-ekonomicznych wszyscy obywatele
mają takie same szanse rozwijania swoich zdolności i zdobywania kwalifika­
cji oraz że w procesie ubiegania się o pracę każdy kandydat będzie oceniany
na podstawie swoich zdolności i kwalifikacji, a nie na przykład na podsta­
wie statusu społecznego swoich rodziców czy typu szkoły, którą ukończył.
Stworzenie takiej sytuacji wymaga jednak systemu socjalnego zapewniające­
go odpowiednią pomoc osobom pochodzącym z mniej uprzywilejowanych
środowisk, tak aby były one w stanie konkurować na rynku pracy na równej
stopie z innymi. Choć do tej pory żadnemu państwu nie udało się w pełni zre­
alizować idei równości szans, wiele podejmuje kroki w celu realizacji takiego
celu, a prawdopodobnie wszystkie skłonne są poprzeć tę ideę, składając słow­
ne deklaracje. Coraz częściej jednak wysiłki rządów w kierunku osiągnięcia
równości szans rozbijają się nie o niekompetencję powołanych w tym celu
instytucji, ale o niechęć samych zainteresowanych do kontynuowania eduka­
cji i zwiększania swoich kwalifikacji. Po trzecie, najbardziej zaawansowana
forma egalitaryzmu zakłada nie tylko równe szanse, ale także równość ma­
terialną i polityczną. Taki rodzaj równości nie jest jednak nawet teoretycznie
możliwy, a przede wszystkim nie jest pożądany w większości państw. W kra­
jach o ustroju komunistycznym, gdzie przyjęto go jako ostateczny cel, nigdy
nie udało się go osiągnąć (patrz nowa klasa). Poza marksistami, większość
myślicieli twierdzi, że taki rodzaj równości byłby okupiony znacznym ogra­
niczeniem wolności, a także niekorzystny z punktu widzenia gospodarki, po­
nieważ zlikwidowałby materialną motywację do podejmowania wysiłku.

Egzystencjalizm
Inspiracje egzystencjalizmem widać w filozofii politycznej co najmniej od
XVIII wieku. W XX-wiecznej filozofii największą rolę odegrał egzystencjalizm
Jean-Paula Sartrea (1905-80) i Alberta Camusa (1913-60). Nie wiadomo do
końca, czy którakolwiek z doktryn egzystencjalizmu ma bezpośredni zwią­
zek z polityką. Jest to również filozofia, która w kulturze brytyjskiej i ame­
rykańskiej pozostaje całkowicie niezrozumiała. Wpływ egzystencjalizmu na

95
politykę najprawdopodobniej związany był bardziej z kawiarnianym środo­
wiskiem lewicującej socjety oraz, jak w przypadku Camusa, z wyznawanym
przez nich radykalnym antykolonializmem niż z pewnymi logicznymi po­
wiązaniami pomiędzy tradycją filozoficzną a doktryną polityczną. Sartre był
przez pewien czas egzystencjalistą i m arksistą, a jego poglądy polityczne wy­
wodzą się z połączenia tych dwu systemów. Egzystencjalizm w polityce można
określić jako doktrynę wskazującą na współczesne społeczeństwo jako twór
zdominowany przez biurokrację oraz charakteryzujący się alienacją i dehu­
manizacją. Powszechna niechęć w stosunku do władzy państwowej, sprzeciw
wobec sceny politycznej zdominowanej przez partie lewicowe i prawicowe,
a także poczucie, że politycy niszczą autonomię i wolność twórczą jednostki,
przewija się przez całą twórczość Sartre a. W słynnej czterotomowej powieści
0 życiu we Francji w czasach od wojny domowej w Hiszpanii do poddania
się Francji w 1940 roku, zatytułowanej Drogi do wolności (1945-49), Sartre
tworzy pełną interesujących spostrzeżeń analizę rozkładu Trzeciej Repub­
liki Francuskiej. Swoją teorię polityczną przedstawia Sartre zatem w dziele
niemającym charakteru traktatu filozoficznego. To samo dotyczy innych
dwudziestowiecznych egzystencjalistów, zwłaszcza Camusa, który dorastając
w będącej częścią imperium francuskiego Algierii, znienawidził mentalność
kolonialną. Teoretyczna doktryna egzystencjalizmu nie ogranicza się do roz­
paczy i strachu przed władzą, jak przedstawił to Kafka w Procesie. Wpływ eg­
zystencjalizmu na wiele kręgów politycznych, a zwłaszcza na grupy lewicowej
1 walczącej młodzieży, jest niezaprzeczalny. Okres największej popularności
egzystencjalizmu zakończył się jednak wraz z końcem lat 60., kiedy to został
on zastąpiony różnymi nurtam i bardziej radykalnego postm odernizm u.

Ekonomia podaży
Pojęcie to zwykle uważa się za wynalazek amerykańskiego prawicowego
ekonomisty A rthura LafFera, Tak dalece zainspirował on Ronalda Reaga­
na, ubiegającego się o prezydenturę w roku 1980, że to, co później nazwano
„reaganomiką”, opierało się w dużej mierze na teoriach LafFera. Główna idea
ekonomii podaży, wciąż popularnej wśród prawicy amerykańskiej, brzmi na­
stępująco: wysokie dochody należy nisko opodatkowywać (w szczególności
te najwyższe, czyli zyski przemysłowe). Miało to stworzyć dodatkowe środ­
ki na inwestycje, co z kolei pozwoliłoby na powstanie nowych miejsc pracy
oraz podwyższenie wydajności i dochodowości. Innymi słowy, redukcja po­
datków tym, którzy zapewne zainwestują nadwyżkę dochodów, to korzyść
dla całej gospodarki (i odmiana tezy „skapywania”). Obniżenie podatków
gorzej zarabiającym napędza jedynie konsumpcję, co wywiera krótkotrwały
wpływ na gospodarkę i może powodować inflację (jeśli nie ma recesji). Cała
teoria nigdy nie została poważnie potraktowana przez większość ekonomi­
stów, a reaganowskie (oparte na poglądach LafFera) eksperymenty z polityką

96
podatkową nie dostarczyły żadnych dowodów jej skuteczności. Ekonomia
podaży była jednak, a do pewnego stopnia wciąż jest, ważnym politycznie
środkiem usprawiedliwiania redukcji opodatkowania wysokich dochodów.

Elastyczne reagowanie
Doktryna elastycznego reagowania zakłada, że w razie zaistnienia poważne­
go konfliktu zbrojnego państwo powinno dysponować całym arsenałem strate­
gii obrony i ataku, tak by zapobiec zbyt szybkiej eskalacji konfliktu. Elastyczne
reagowanie stanowi przeciwieństwo strategii zmasowanego odwetu, która zdo­
minowała politykę obrony Stanów Zjednoczonych na początku ery nuklearnej.
Głównym założeniem strategii elastycznego reagowania jest umożliwienie
państwu lub koalicji takiej reakcji na atak, którą charakteryzowałaby stopnio-
wość i precyzja. Doktryna zakłada dokładny wybór celów i środków oraz taki
sposób użycia broni, który nie doprowadzi do zastosowania strategii zmaso­
wanego odwetu. Przeciwnicy elastycznego reagowania twierdzą, że strategia ta
zwiększa prawdopodobieństwo wybuchu wojny atomowej. Choć zakończył się
okres, w którym supermocarstwa powstrzymywały się od użycia broni jądro­
wej w obawie przed odwetem przeciwnika, doktryna elastycznego reagowania
może paradoksalnie zyskać na aktualności w związku z potrzebą utrzymania
przez główne potęgi militarne jak najszerszego wachlarza środków wojskowych,
który pozwoli na odpowiednią reakcję w sytuacji kryzysu, jak miało to miejsce
na przykład podczas wojny w Zatoce Perskiej. Idea ta powróciła na początku
XXI wieku, kiedy po wydarzeniach 11 września Stany Zjednoczone odmówiły
złożenia obietnicy, że nie użyją broni atomowej przeciw państwom nieposia-
dającym programu nuklearnego. Paradoksalnie, „wojna z terroryzmem”, którą
rozpoczęły wówczas Stany Zjednoczone, wymaga właśnie maksymalnej ela­
styczności i umiejętnego przystosowania do wszelkich form ataku.

Elitaryzm
Elitaryzm, lub teoria elitarystyczna, to termin raczej nieprecyzyjny, poja­
wiający się w kontekście różnych teorii politycznych, których cechą wspólną
jest twierdzenie, że każdy system polityczny, niezależnie od swojej ideologii,
oparty jest na politycznej władzy elity bądź elit. Prekursorami teorii byli so­
cjologowie włoscy z końca XIX wieku, Pareto i Mosca. (Obaj przypisywali
sobie do niej prawo, co stało się przyczyną sporu pomiędzy nimi kontynuo­
wanego przez późniejszych interpretatorów teorii elitarystycznej.) Wykazu­
jąc, że społeczeństwo musi być rządzone przez elitę, Pareto i Mosca starali się
obalić marksistowską teorię, zgodnie z którą możliwe jest stworzenie spo­
łeczeństwa bezklasowego opartego na całkowitej równości politycznej. Co
ciekawe, zwolennicy teorii Marksa posługiwali się później tym samym mo­
delem, odmawiając zachodnim społeczeństwom liberalnym prawa do de­
mokracji. O ile Pareto uważał współczesną demokrację za hochsztaplerstwo,

97
Mosca w końcu uznał, że demokracja jest możliwa jako system, w którym
konkurujące ze sobą elity poddawane są w wyścigu po władzę woli wybor­
ców. Nigdy jednak nie odszedł w swoich poglądach od teorii, którą można
sprowadzić do stwierdzenia, że poseł zasiada w parlamencie nie dlatego, że
został wybrany do tej roli z woli społeczeństwa, ale dlatego, że jego przyjacie­
le zorganizowali wszystko tak, by został wybrany.
Teorie elitarystyczne były rozwijane na początku XX wieku przez kilku
myślicieli, z których na szczególną uwagę zasługuje Joseph Schumpeter oraz
jeden z uczniów Moski, Roberto Michels. Jako odkrywca żelaznego prawa
oligarchii, Michels starał się wykazać, że nawet Socjaldemokratyczna Par­
tia Niemiec (SDP), najstarsza socjalistyczna partia europejska, była z gruntu
niedemokratyczna i skłonna zdradzić należących do niej robotników. W la­
tach 30. Schumpeter stworzył podstawy modelu pluralistycznego, rozwi­
niętego później między innymi przez Dahla. Zgodnie z jego interpretacją,
demokracja jest systemem, w którym w drodze wyborów elity składające się
z liderów partii politycznych rywalizują pomiędzy sobą o władzę. Schum­
peter był jednak daleki od krytykowania obowiązującego modelu, uważając,
że udział społeczeństwa w procesie podejmowania decyzji politycznych po­
winien ograniczać się do oddania głosu w wyborach. (Dużo później Downs,
w swoim modelu racjonalnego wyboru, starał się udowodnić, że nie ma to
wpływu na demokratyczną naturę polityki państw zachodnich.) Komenta­
torzy z lewej strony sceny politycznej próbowali udowodnić, że zachodnie
demokracje rządzone przez silne elity lub elity powstałe w oparciu o klasę
rządzącą są głęboko niedemokratyczne. Niektórzy z nich nadal uważają, że
konsekwencją obalenia kapitalizmu jest polityczna równość.
W kwestii wyjaśnienia nieuchronności istnienia elit zdania są podzielone.
Pareto stworzył skomplikowaną psychologiczną teorię wywiedzioną z pesymi­
stycznego spojrzenia na ludzką możliwość kierowania się rozsądkiem w życiu
społecznym; Mosca i Michels oparli swoje rozważania na ten temat na teorii na­
tury organizacji i biurokracji zbliżonej do teorii Webera; Schumpeter wierzył, że
masy skłonne są do zachowań histerycznych wynikających z psychologii tłumu,
a na tym lista teorii się nie kończy. Socjologowie różnią się w swoich opiniach
co do słuszności teorii elitaryzmu i wizji, którą przedstawia. Niewielu jednak
pokusiłoby się o zaprzeczenie dowodom na istnienie elit, choćby w „ocenzuro­
wanej” wersji stworzonej przez pluralistów, a wyniki późniejszych i dużo bar­
dziej obiektywnych badań zdają się potwierdzać mniej radykalne stwierdzenia
zawarte przez Michelsa w jego pracy zatytułowanej Partie polityczne.

Elity administracji rządowej


Każde państwo musi mieć pewien rodzaj apolitycznej, zawodowej grupy
zajmującej stanowiska w administracji rządowej, powołanej do prowadze­
nia polityki opracowanej przez rząd i zatwierdzonej przez parlament (lub

98
jakiekolwiek inne organa, które spełniają te funkcje). Owe organa admini­
stracyjne określa się jako służbę cywilną lub biurokrację. Zwykle zatrud­
niają one liczną grupę osób, chociaż to, co uważa się za funkcje państwowe
pełnione przez urzędników służby cywilnej, różni się - we Francji i Niem­
czech wlicza się tu nauczycieli i policję, zaś w Wielkiej Brytanii - nie. Więk­
szość pracowników państwowych wykonuje wyłącznie zadania związane
z wdrażaniem polityki rządu, lecz na czele każdej służby cywilnej istnieje
niewielka grupa świetnie wykształconych i utalentowanych dyrektorów, któ­
rych funkcja znacznie wykracza poza samo administrowanie. Polega ona na
doradzaniu swoim zwierzchnikom politycznym, tak że często posiadają oni
większy wpływ na kształt polityki niż ministrowie. Grupa ta, elita adm ini­
stracji rządowej, jest niewielka, w Wielkiej Brytanii szacowana jest na trzy
tysiące osób wobec miliona członków służby cywilnej.
Chociaż we wszystkich krajach istnieje taka grupa, to jednak zasięg, do
którego stanowi ona rzeczywistą elitę osób utalentowanych i wykształco­
nych, porównywalną do elit w biznesie, edukacji, mediach, itd., różni się
ogromnie, głównie jako konsekwencja zarówno statusu społecznego, jak wy­
nagrodzenia wynikającego z zajmowanego stanowiska. W Wielkiej Brytanii
i we Francji owi wysocy urzędnicy państwowi stanowiący tę prawdziwą elitę
są najlepszymi absolwentami doskonałych uczelni wyższych. Na przykład we
Francji absolwenci ficole Nationale d ’Administration, nazywani enarąues, są
społecznie, intelektualnie i finansowo porównywalni z absolwentami Har-
vard Graduale School of Business Administration w Stanach Zjednoczonych,
podczas gdy w Wielkiej Brytanii pochodzą oni z uniwersytetów w Oxford
i Cambridge. Chociaż warunki finansowe związane z zajmowanym stano­
wiskiem nie mogą odpowiadać najlepszym wynagrodzeniom w biznesie,
rekompensuje to fakt zagwarantowania pewnej kariery, uprzywilejowanego
stanowiska związanego z wpływami oraz władzą. W niektórych krajach jed­
nak kariera w służbie publicznej jest o wiele mniej atrakcyjna. Dla przykładu
- w Stanach Zjednoczonych niewielu absolwentów czołowych uniwersyte­
tów staje się urzędnikam i służby cywilnej lub federalnej, częściowo dlatego
że stanowiska powiązane z realnymi wpływami są obsadzane poprzez po­
lityczne nominacje i zmieniają się wraz ze zmianą administracji. W innych
krajach społeczny szacunek dla funkcjonariuszy rządowych jest tak niski, że
osoby utalentowane wybierają prace w wyuczonym zawodzie lub w biznesie.
Na przykład we Włoszech zarówno płaca, jak i status pracowników zatrud­
nionych w administracji publicznej jest tak niski, że niekompetencja i iner­
cja w niej panująca nadal stanowi ważną przyczynę politycznych problemów
tego kraju (zob. D ruga Republika Włoska). Tam, gdzie wyżsi urzędnicy nie
są autentyczną elitą, sprawują oni władzę, lecz zwykle w ograniczony spo­
sób, z naciskiem na formalność. We wszystkich jednak krajach obecność
niewielkiej grupy potężnych i solidnych urzędników państwowych, którzy

99
niewykluczone że rozwinęli swoje własne priorytety, może utrudnić wdraża­
nie decyzji politycznych w sposób zamierzony przez rząd. Istnieją różne sy­
stemy - na przykład francuski system gabinetowy czy brytyjskie doradztwo
polityczne - które próbują ominąć taką elitę administracji rządowej.

Engels
Fryderyk Engels (1820-95) był synem niemieckiego przemysłowca. Jego
ojciec posiadał między innymi zakłady włókiennicze w Manchesterze, gdzie
Fryderyk mieszkał przez dwadzieścia lat, poznając warunki życia robotników.
Doświadczenie to zaowocowało u niego nienawiścią w stosunku do kapitali­
zmu. Przez pewien czas ogromny wpływ na młodego Engelsa miał roman­
tyczny radykalizm młodych heglistów, wkrótce jednak uświadomił on sobie
rolę ekonomii i podjął rozważania na temat historii i filozofii postrzeganych
przez pryzmat m aterializm u znacznie wcześniej niż Karol Marks, który
później został jego długoletnim przyjacielem. To właśnie Engels wprowadził
Marksa w świat koncepcji, które ten ostatni rozwinął i które uważane są za
jego własne. Engels był zatem nie tylko ważnym popularyzatorem, ale rów­
nież w ogromnej mierze inicjatorem tego, co znane jest jako marksizm. Engels
był przede wszystkim pierwszorzędnym obserwatorem, a jego analizy takie
jak Położenie klasy robotniczej w Anglii pełne są błyskotliwych obserwacji. To
Engels napisał „Manifest komunistyczny”, najbardziej znane i najwcześniejsze
dzieło marksistowskie; Marks je jedynie zredagował. Niemiecką ideologię, po­
zycję bardziej złożoną od strony teoretycznej, zawierającą krytykę heglizmu,
Marks i Engels napisali wspólnie. W późniejszym okresie życia, zwłaszcza po
śmierci Marksa, Engels zaangażował się w działalność Socjaldemokratycznej
Partii Niemiec (SPD), będąc jednym z najbardziej zagorzałych przeciwników
rewizjonizmu reprezentowanego przez jej reformistyczne skrzydło. Atak, któ­
ry Engels przypuścił w 1878 roku na intelektualnego przywódcę tej frakcji, Eu-
gena Duhringa, obrał formę pracy zatytułowanej po prostu Anti-Duhring. To
w dużej mierze dzięki niej teoria marksistowska dotarła do nowego pokolenia
socjalistów, w tym do późniejszych przywódców rewolucji w Rosji. Engels sam
był aktywnie zaangażowany w działalność rewolucyjną w 1848 roku, w czasie
wielkich rewolucji europejskich, i przez całe życie kojarzono go z ruchem ro­
botniczym. Miał niezwykle szerokie zainteresowania, a jego prace obejmują
swym zasięgiem wiele dyscyplin naukowych, choć marksiści od zawsze uwa­
żali, że najistotniejszym wkładem Engelsa w rozwój socjalizmu było zredago­
wanie Kapitału uważanego za największe dzieło Marksa.

Entryzm
Entryzm jako pojęcie należące do sfery polityki pojawił się w latach 70.,
choć zjawisko, które opisuje, bynajmniej nie jest nowe. W latach 70. term i­
nu „entryzm” używano do opisu sytuacji, w której polityczni ekstremiści

100
próbują wejść w szeregi bardziej umiarkowanych i mających ugrunto­
waną pozycję p artii politycznych, a następnie przejąć nad nim i kontro­
lę. W Wielkiej Brytanii pod koniec lat 70. i na początku 80. XX wieku
pojawiły się głosy, że działacze polityczni reprezentujący skrajną lewicę
przeniknęli szeregi lokalnych oddziałów Partii Pracy w nadziei, że uda im
się wpłynąć na politykę partii i wybór kandydata na dorocznej konferencji
partyjnej. Tezę tę zdają się potwierdzać mające miejsce pod koniec lat 80.
i na początku 90. fale wykluczeń z szeregów Partii Pracy między innym i
członków Tendencji Bojowej (ang. M ilitant Tendency). Zjawisko entry-
zmu nie ogranicza się do lewej strony sceny politycznej. Twierdzono, że
w Wielkiej Brytanii podobne próby podejmowali również przedstawiciele
skrajnej prawicy, usiłujący przystąpić do lokalnych oddziałów Partii Kon­
serwatywnej, a nawet P artii Liberalnej. Jako taktyka polityczna entryzm
jest stary jak sama polityka.

Eskalacja
Eskalacja jest terminem stosowanym we współczesnej strategii wojskowej,
a zwłaszcza w teorii nuklearnej, oznaczającym rosnącą przemoc lub użycie
siły pomiędzy przeciwnikami. Konflikt może rozpocząć się użyciem broni
konwencjonalnej, a kiedy jedna ze stron odczuwa zbliżającą się przegraną,
„eskalacja” oznacza podjęcie próby użycia taktycznej broni atomowej. Od­
powiedzią drugiej strony jest użycie tej samej lub strategicznej broni atomo­
wej, co powoduje dalszą eskalację konfliktu. Koncepcję można zilustrować za
pomocą drabiny, której kolejne szczeble oznaczają coraz wyższe poziomy siły.
Stratedzy koncentrują się obecnie na próbach odchodzenia od idei eskalacji,
starając się zastąpić starą teorię zmasowanego odwetu koncepcją elastycznej
reakcji.

Etnocentryzm
Etnocentryzm jest zjawiskiem pojawiającym się w wielu badaniach porów­
nawczych z zakresu socjologii i w każdym studium, którego przedmiotem
jest więcej niż jedna kultura. Z punktu widzenia badań naukowych, prob­
lem etnocentryzmu polega na tym, że badacz, prawdopodobnie bezwiednie,
analizując zachowania obcych społeczności błędnie interpretuje motywacje
pewnych działań. Innymi słowy, standardy, którymi posługujemy się przy
analizie zachowań, są uwarunkowane kulturowo i należą do konkretnych
kontekstów społecznych. Przykładem może być tendencja pewnych grup
rasowych do osiągania gorszych wyników w standardowych testach na in­
teligencję, kiedy przyczyną tego zjawiska nie są ich wrodzone ograniczone
możliwości intelektualne, ale fakt, że rodzaj zadawanych pytań i przedsta­
wianych hipotetycznych sytuacji ma niewiele lub nie ma nic wspólnego z ich
rzeczywistością kulturową.

101
W badaniach socjologicznych podejście etnocentryczne zawsze jest niepo­
żądane, choć istnieje różnica pomiędzy niemożnością pełnego zrozumienia
i prawidłowej interpretacji zjawisk właściwych obcej kulturze a rozmyślnym
stosowaniem własnych standardów oceny. Wiele wczesnych behawioralnych
badań rozwoju politycznego oceniało postęp systemu politycznego w kate­
goriach jego zbliżania się do idealnego typu „rozwiniętego” systemu, przy
czym „rozwinięty” rozumiany był jako „północnoamerykański”. Podob­
nie technokratyczne społeczeństwa zachodnie, w których przyjęło się, że
awans w organach administracji publicznej zależy jedynie od poddających
się obiektywnej ocenie osiągnięć zawodowych, uważają za gorzej rozwinięte
te społeczeństwa, w których ważną rolę w sukcesie zawodowym odgrywają
koneksje rodzinne i związki emocjonalne. Można dowodzić wyższości zasad
panujących w pewnych społeczeństwach nad tymi przyjętymi gdzie indziej,
nie zapominając jednak, że nie należy uważać ich za uniwersalne. Pewne
koncepcje trudno jest przenieść bezpośrednio na grunt innej rzeczywistości
politycznej, a więc podejmując wszelkie badania porównawcze, ryzykujemy
przyjęcie podejścia etnocentrycznego.
Dwie uważane za ekwiwalentne i funkcjonujące w różnych krajach insty­
tucje mogą być postrzegane jako grupy nacisku i oceniane, w sposób etno-
centryczny, jako przykłady tego samego zjawiska politycznego, przy czym
w jednym kraju emocjonalna symbolika instytucji, która w innej jest zwy­
kłą grupą nacisku, wpływa na odmienne jej postrzeganie w obcej kulturze.
Etnocentryczne podejście badacza z Anglii, zajmującego się tematem armii
francuskiej z okresu końca Trzeciej Republiki i badającego ją przez analogię
do armii brytyjskiej i amerykańskiej, z założeniem, że we wszystkich tych
krajach armie były podobnymi instytucjami, zaowocowałoby poważnym na­
ukowym błędem. Istnieje pewne pokrewieństwo pomiędzy etnocentryzmem
a rasizmem, opartym na przekonaniu o naturalnej wyższości własnej kultury
i społeczeństwa.

Eurokomunizm
Eurokomunizm był umiarkowaną wersją kom unizm u reprezentowaną
przez partie komunistyczne z demokratycznych państw Europy Zachodniej
(spośród których największe działały we Włoszech i w Hiszpanii), głównie
pod koniec lat 60. XX wieku. Zachodnie partie komunistyczne, którym za­
leżało na zdobyciu silnej pozycji na scenie politycznej, musiały konkurować
w wyborach z partiam i socjalistycznymi i konserwatywnymi, w związku
z czym nie mogły sobie pozwolić na bardzo radykalny program polityczny.
W okresie międzywojennym partie komunistyczne były nieliczne, a te, które
istniały, cieszyły się niewielkim poparciem ze względu na kojarzenie komu­
nizmu z polityką rewolucyjną i panującym w Związku Radzieckim stalini­
zmem. W czasie II wojny światowej zmieniło sie nastawienie społeczeństwa

102
Francji i Włoch do funkcjonujących w tych krajach partii komunistycznych,
ponieważ zaangażowały się one aktywnie w ruch oporu przeciw okupacji
niemieckiej i walkę z faszyzmem. Po wojnie nadal uważano je jednak za an­
tydemokratyczne, mimo że podobnie jak wszystkie inne partie i one walczy­
ły o władzę w demokratycznych wyborach. Doktryna dyktatury proletariatu
oraz pełnego i natychmiastowego odejścia od modelu społeczeństwa kapi­
talistycznego, a także bliskie kontakty ze Związkiem Radzieckim, będącym
w okresie zimnej wojny najgroźniejszym przeciwnikiem Europy Zachodniej,
spowodowały, że francuska i włoska partia komunistyczna pozostały prak­
tycznie marginesem głównej sceny politycznej.
Pod kierownictwem Enrico Berlinguera Włoskiej Partii Komunistycznej
(PCI) udało się pozbyć jarzma tych stereotypów. Partia przyjęła założenia
teorii stworzonej przez Gramsciego podczas jego pobytu w faszystowskim
więzieniu. Istotą nowego włoskiego komunizmu było założenie, że demo­
kracja jest elementem koniecznym w procesie przekształcania społeczeń­
stwa włoskiego i ostatecznego przejęcia przez nie wartości komunistycznych.
Zakładano również istnienie, przynajmniej przez pewien okres, gospodar­
ki mieszanej, w której kapitalizm nadal odgrywałby istotna rolę, a także
przyjęcie koncepcji gradualizm u, głoszonej przez angielskie Towarzystwo
Fabiańskie. W praktyce oznaczało to zrozumienie konieczności przyjęcia
przez Włochy członkostwa w NATO oraz odejście od poparcia dla polityki
Związku Radzieckiego na rzecz instytucji Unii Europejskiej. Taka zmiana
polityki zdecydowanie pomogła PCI, która wkrótce stała się największą par­
tią opozycyjną w kraju rządzonym przez koalicję na czele z partią chrześci­
jańskich demokratów. Przez trzy lata pod koniec lat 70. XX wieku, w okresie
znanym jako „historyczny kompromis”, chrześcijańscy demokraci w dużym
stopniu polegali na poparciu ze strony komunistów. Trudno określić, do
jakiego stopnia eurokomunizm był zjawiskiem właściwym włoskiej scenie
politycznej. Partia Komunistyczna Hiszpanii, która mogła prowadzić ofi­
cjalną działalność polityczną dopiero po śmierci Franco, cieszyła się sporym
poparciem społeczeństwa (utraconym jednak pod koniec lat 80.), natomiast
Komunistyczna P artia Francji, której popularność wśród wyborców spada
niezmiennie od połowy lat 70., wciąż reprezentuje radykalne poglądy, wręcz
na granicy doktryny stalinowskiej. Poparcie społeczne dla PCI było tak sze­
rokie, a sama partia tak umiarkowana w swojej polityce, że wielokrotnie za­
stanawiano się nad znaczeniem określenia „komunistyczna” w nazwie partii.
W obliczu zmian związanych z upadkiem komunizmu w Europie Wschod­
niej, w 1991 roku PCI zmieniła nazwę na Partito Democratica della Sinistra
(Demokratyczna Partia Lewicy). Udało jej się zdobyć silną pozycję po prawej
stronie sceny politycznej, zwłaszcza w wyniku powszechnego rozczarowania
społeczeństwa po upadku tak zwanej Drugiej Republiki Włoskiej. Istnieje
duże prawdopodobieństwo, że zachodnioeuropejskie partie komunistyczne

103
podejmą próby wykreowania swojego nowego wizerunku, odradzając się
jako partie socjaldemokratyczne, podobnie jak miało to miejsce w przy­
padku wielu skompromitowanych partii komunistycznych państw Europy
Wschodniej. Z drugiej strony jednak, biorąc pod uwagę, że socjaldemokracja
coraz częściej postrzegana jest jako koncepcja przestarzała, którą być może
zastąpi na scenie politycznej pewna forma Trzeciej Drogi, warunkiem prze­
trwania partii komunistycznych może okazać się powrót do ich politycznych
korzeni.

Europa Środkowa
Europa Środkowa, czasami nazywana Europą Środkowo-Wschodnią, jest
bardziej pojęciem niż terminem geograficznym. W konsekwencji, jakkolwiek
by jej nie określać, zawiera ona w sobie głównie trzy wielkie, poprzednio ko­
munistyczne kraje: Polskę, Węgry i byłą Czechosłowację, a teraz Republikę
Czeską oraz Słowację. W rzeczywistości Europa Środkowa niedawno była
bardziej znana pod pojęciem Europy Wschodniej, kiedy to kojarzono ją z eu­
ropejską częścią bloku radzieckiego. Idea, że te i inne, mniejsze narody miały
coś ze sobą wspólnego oprócz bliskości geograficznej, pochodzi od wcześniej­
szego określenia, teraz trochę politycznie niepoprawnego. Owo określenie -
Europa Środkowa (inaczej „Mitteleuropa”) - przynależy do polityki wieku
XIX i wczesnych lat wieku XX. Obejmuje niewiarygodnie skomplikowaną
mozaikę tożsamości narodowych, obszarów językowych i religijnych oraz
połączonego polityczną historią dużego obszaru Europy, który nigdy nie
posiadał długiego okresu stabilizacji w porównaniu do państw narodowych
o ustalonej pozycji.
Granice państw Europy Środkowej z grubsza odpowiadają tym ustalonym
w Traktacie Wersalskim w 1919 roku. Traktat ten związany był z ideą za­
pewnienia niepodległości obszarom niemal zawsze rządzonym przez innych,
głównie przez Cesarstwo Austro-Węgierskie i Cesarstwo Rosyjskie. Nowo
utworzone państwa istniały przez około 20 lat, potem jednak oddaliły się od
wersalskiego ideału demokracji liberalnej. W rzeczywistości wymieszanie
narodowości i tożsamości etnicznych, podobnie jak brak podstaw społecz­
nych i historycznych dla istnienia demokracji liberalnej w tym regionie unie­
możliwiło wypełnianie ideałów wersalskich. Kiedy skończyła się II wojna
światowa, która zniszczyła niepodległość krajów tego obszaru, zostały one
włączone do Imperium Radzieckiego, z którego udało im się wyswobodzić
dopiero w 1989 roku.

Europejski Trybunał Sprawiedliwości (ETS)


Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (UE), zwany Europejskim
Trybunałem Sprawiedliwości, jest organem władzy sądowniczej UE, któ­
rego zadaniem jest orzekanie w sprawie zgodności decyzji Komisji, Rady

104
i Parlamentu z przepisami traktatów. Trybunał orzeka również w kwestii
zgodności ustaw i rozporządzeń wydawanych w państwach członkowskich
Unii w zakresie, w którym mogłyby one być sprzeczne z prawem wspólno­
towym, oraz, w mniejszym zakresie, w kwestii zgodności z prawem działań
dotyczących bezpośrednio obywateli państw członkowskich UE. Jurysdykcja
Trybunału jest skomplikowana i często wiąże sie z rozpatrywaniem apelacji
sądów krajowych. Potrzebę stworzenia instytucji, która w sposób bezstronny
interpretowałaby prawo unijne, odczuwały wszystkie trzy wspólnoty euro­
pejskie: Europejska Wspólnota Gospodarcza, Europejska Wspólnota Węgla
i Stali i Europejska Wspólnota Energii Atomowej (Euratom), dlatego od sa­
mego początku swojego istnienia Trybunał miał mnóstwo pracy. Jego prace
nabrały rozmachu w 1967 roku, po przeprowadzeniu fuzji administracyj­
nej trzech Wspólnot. W skład Trybunału wchodzi 19 sędziów, po jednym
z każdego państwa członkowskiego, oraz sześciu rzeczników generalnych.
Sędziowie Trybunału obradują w sześciu izbach, skomplikowane sprawy
rozpatrywane są natomiast przez cały skład sędziowski. Dwie cechy różnią
strukturę i sposób funkcjonowania Trybunału od anglosaskiego systemu
common law. Po pierwsze, decyzje są podejmowane jednomyślnie, co ozna­
cza, że Trybunał wydaje wspólną decyzję, a sposób głosowania sędziów w po­
szczególnych izbach jest tajny. Po drugie, rola rzeczników generalnych polega
na badaniu spraw i rozpatrywaniu argumentów stron oraz wydawaniu na tej
podstawie opinii na potrzeby sędziów Trybunału. Ci ostatni nie mają obo­
wiązku uwzględniać opinii rzeczników, ale w praktyce raporty przez nich
przygotowywane mają duży wpływ na ostateczną decyzję. Od decyzji Try­
bunału Sprawiedliwości nie można się odwołać, dlatego rolę opinii rzecznika
generalnego można porównać z rolą decyzji angielskiego Sądu Apelacyjnego
wydawanych przed ostateczną decyzją Izby Lordów.
Najczęściej rozpatrywane przez ETS sprawy dotyczą sytuacji, w której
Komisja Europejska wysuwa oskarżenie przeciw rządowi jednego z państw
członkowskich o działania sprzeczne z dyrektywą lub rozporządzeniem , lub
kiedy jedno z państw członkowskich oskarża inne o łamanie prawa wspól­
notowego, czego konsekwencją jest poniesienie przez to państwo szkody.
Osoby fizyczne również mogą zwracać się do Trybunału. Jeżeli rozwiązanie
konfliktu pomiędzy obywatelem a państwem lub innym obywatelem tego
samego lub innego państwa wymaga podania wykładni przepisów prawa
wspólnotowego, można zwrócić się do sądu krajowego z wnioskiem o skie­
rowanie zapytania do ETS. Sądy zwykłe mają prawo odrzucić taki wniosek,
ale jeżeli sprawa trafi do sądu najwyższej instancji, musi on wystosować do
Trybunału Sprawiedliwości pytanie prejudycjalne. Coraz częściej stosuje się
procedurę orzeczeń wstępnych, wynikającą z zapisów artykułu 177. (Mimo
że artykuł 177 Traktatu Rzymskiego stał się artykułem 234 Traktatu o Unii
Europejskiej, procedurę orzeczeń wstępnych nadal określa się, używając

105
poprzedniego numeru.) Sądy krajowe poszczególnych państw członkowskich
z różną częstotliwością kierują do Trybunału Sprawiedliwości pytania pre-
judycjalne, ponieważ jest to jeden z przejawów wyższości prawa wspólnoto­
wego nad prawem krajowym. Sądy niemieckie i włoskie od początku chętnie
korzystały z tej możliwości, podczas gdy Francja przez długi czas odnosiła
się do procedury pytań prejudycjalnych niechętnie. Obecnie sądy wszystkich
krajów europejskich akceptują wiążący charakter decyzji Trybunału.
Trybunał Sprawiedliwości często porównuje się do amerykańskiego Sądu
Najwyższego, szczególnie w pierwszych latach funkcjonowania tego ostat­
niego i w zakresie roli, jaka odegrał w budowaniu władzy federalnej. Decyzje
Trybunału niewątpliwie świadczą o jego proeuropejskim stanowisku i skłon­
ności do promowania rozwoju integracji. Trybunał stara się również rozsze­
rzyć zakres rozpatrywanych spraw. Do spraw związanych z pojęciem swobód
obywatelskich i innymi kwestiami pozagospodarczymi Trybunał podchodzi
ze szczególną uwagą i starannością. Trybunał ma ograniczone możliwości
egzekwowania prawa w stosunku do pozostałych instytucji europejskich.
Jednak pomimo tego, że w pewnych kwestiach państwa członkowskie nie­
chętnie poddawały się decyzji Trybunału, nigdy też otwarcie ich nie zakwe­
stionowano. Orzeczenia Trybunału i jego sposób interpretacji traktatów
i innych aktów prawa wspólnotowego niewątpliwie przyczyniły się do zwięk­
szenia kontroli prawnej nad państwami członkowskimi UE. Dziwi również
minimalny opór w stosunku do orzeczeń ETS ze strony sądów krajowych,
bez współpracy których niewiele udałoby się Trybunałowi osiągnąć.

Eurosceptycyzm
Termin „eurosceptycyzm” stworzyli w ostatnim dziesięcioleciu XX wieku
brytyjscy dziennikarze w odniesieniu do poglądów Brytyjczyków, którzy nie
byli do końca przekonani o celowości dalszej integracji ich systemu politycz­
nego i gospodarczego z systemami innych państw członkowskich Unii Eu­
ropejskiej. Zakres znaczeniowy tego term inu jest niezwykle szeroki. Nawet
partie polityczne, które określały się jako eurosceptyczne, reprezentowały
różne, a czasem wręcz rozbieżne poglądy. Eurosceptycyzm stał się jednym
ze sztandarowych przykładów na to, jak szafując ogólnikowym sformułowa­
niem media promują bezwartościową analizę polityczną.
W Wielkiej Brytanii eurosceptycyzm reprezentowali przede wszystkim
politycy Partii Konserwatywnej, dla których stał się on niemal okrzykiem
bojowym i ciężkim, choć tępym narzędziem w walce z przeciwnikami poli­
tycznymi. Konserwatyści od lat wykazywali dystans w stosunku do idei in­
tegracji Wielkiej Brytanii w ramach Unii Europejskiej, choć to właśnie rząd
konserwatystów, na czele z Tedem Heathem (1970-74) wprowadził w 1972
roku Wielką Brytanię do Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej (EWG). Po­
lityka rządów konserwatystów w latach 1979-92 w kwestii integracji Wielkiej

106
Brytanii w strukturach unijnych ulegała ciągłym zmianom. Margaret Tha-
tcher pozostająca na stanowisku premiera przez większą część tego okresu
stała na stanowisku ograniczenia powiązań Zjednoczonego Królestwa ze
Wspólnotą. Uzasadniała to potrzebą rozwoju wolnego rynku na poziomie
wyższym, niż miało to miejsce w ramach rynku wspólnotowego, a także nie­
chęcią w stosunku do rezygnacji z narodowej autonomii w wielu sferach życia
politycznego. Po odejściu ze stanowiska Margaret Thatcher, jej następca John
Major musiał stawić czoła coraz głębszym podziałom w partii i cynicznemu
podejściu wielu konserwatywnych polityków do idei integracji europejskiej.
To właśnie z tego okresu pochodzi term in „eurosceptycyzm”, który jest dale­
ce nieprecyzyjny, ponieważ implikuje, że osoby określane mianem euroscep­
tyków nie są jedynie „sceptycznie” nastawione do idei integracji europejskiej,
podczas gdy w rzeczywistości jest to jak najbardziej uzasadniona i racjonalna
postawa, którą reprezentują nawet najwięksi entuzjaści integracji. „Euroscep­
tycy” to zagorzali przeciwnicy Unii Europejskiej, którzy sprzeciwiają się ja­
kimkolwiek powiązaniom państw członkowskich wychodzącym poza ogólne
i luźne porozumienie gospodarcze. Obecnie jednak wyłącznie politycy pra­
wicowi o najbardziej radykalnych poglądach obstają przy swoim sprzeciwie
wobec członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej.
Eurosceptycyzm obejmuje zatem szeroki wachlarz opinii: od ostrożności
po ukrytą opozycję. Termin ten niemal stracił swoje niezależne znaczenie
w momencie, w którym zaczęto się nim posługiwać w kontekście dążenia
partii prawicowych do wprowadzenia radykalnych reform gospodarczych
zmierzających w kierunku leseferyzmu i ograniczenia do minimum świad­
czeń socjalnych, a także odrzucenia wielu idei społeczeństwa pluralistycz­
nego i liberalnego. Wykazano na przykład wysoką statystyczną korelację
pomiędzy homofobią, negatywnym stosunkiem do imigrantów, poparciem
dla kary śmierci i wydłużonych kar więzienia, poparciem dla idei obniże­
nia podatków i ograniczenia opieki socjalnej oraz eurosceptycyzmem. Pod
koniec XX wieku postawę eurosceptyczną reprezentowała większość posłów
z Partii Konserwatywnej. Po dwukrotnie przegranych wyborach brytyjscy
konserwatyści trzymali się tego stanowiska głównie w nadziei na zdobycie
głosów wyborców. W tym okresie zasadniczym problemem stała się kwestia
uczestnictwa Wielkiej Brytanii w unii walutowej i monetarnej oraz wybór
pomiędzy wejściem do strefy euro a pozostaniem przy narodowej walucie.
Fabianie
Fabianie, czyli Towarzystwo Fabiańskie (nazwa pochodzi od imienia
rzymskiego dyktatora, Quintusa Fabiusa Maximusa Cunctatora, znanego
ze swojej strategii powolnego nękania i osłabiania przeciwnika), zostało
założone w 1884 roku w Anglii przez grupę lewicowych intelektualistów.
Fabianie uczestniczyli następnie, wraz z innym i klubami politycznymi i or­
ganizacjami społecznymi, w utworzeniu P artii Pracy. Fabianie opowiada­
li się za pokojowym dążeniem do ustanowienia ustroju socjalistycznego,
drogą stopniowych reform politycznych (patrz gradualizm ). Dzisiaj niewie­
le różni Fabian od socjaldemokratów z Partii Pracy, choć na początku XX
wieku poglądy Fabian (oparte na odejściu od idei rewolucji oraz na analizie
potrzeb i sposobów ustanowienia systemu socjalistycznego) pozostawały
w wyraźnej opozycji zarówno w stosunku do polityki związkowej, jak rady­
kalnej postawy rewolucyjnej. Wraz z odejściem Partii Pracy od idei radykal­
nej socjaldemokracji, powstaniem N ew Labour i rozwojem polityki Trzeciej
Drogi, fabianizm ma szansę powrotu do łask, prezentując wizję alternatyw­
ną i zajmując miejsce skrajnie lewicowej frakcji partii, która została na za­
wsze zdyskredytowana.
Fabianizm nigdy nie opierał się na żadnej konkretnej doktrynie ani ideo­
logii. Fabianie nie stworzyli na przykład analizy gospodarki państwa socja­
listycznego. W pierwszych latach istnienia do Towarzystwa należeli George
Bernard Shaw oraz Sidney i Beatrice Webb, i to właśnie rozczarowanie tych
ostatnich działaniami rewolucyjnych rządów w Związku Radzieckim utwier­
dziło Fabian w ich przekonaniu o słuszności koncepcji gradualizmu. Obecnie
wpływ Towarzystwa, skupiającego wielu naukowców i pisarzy, na politykę
Partii Pracy jest minimalny, choć dzięki regularnie przedstawianym przez
jego członków raportom politycznym Fabianie postrzegani są jako nieoficjal­
na grupa ekspertów przez tych laburzystów, którzy nie zgadzają się ani z kie­
rownictwem partii, ani z poglądami jej tradycyjnej lewicowej frakcji.

Falangizm
„Falangę Espańola” była faszystowskim ruchem, który pomógł gene­
rałowi Francisco Franco w dojściu do władzy podczas hiszpańskiej wojny
domowej, ale za czasów reżimu frankistowskiego rola tej organizacji stop­
niowo malała. Powstałe później ruchy o podobnym charakterze określane

108
były często mianem „falangistycznych”. Największym z nich była libańska
Falanga Chrześcijańska.
Trudno jest jednoznacznie zdefiniować falangizm, podobnie zresztą jak
populizm, do którego pod pewnymi względami jest on podobny. Najogólniej
rzecz biorąc, falangizm to ruch społeczno-polityczny łączący tradycje histo­
ryczne i narodowościowe z prawicowymi i autorytarnymi praktykami rzą­
dzenia państwem. Jedną z głównych cech charakterystycznych falangizmu
jest jego ścisły związek z Kościołem, co widać nie tylko na przykładzie Falan­
gi Chrześcijańskiej w Libanie. Ogromną rolę w dojściu do władzy generała
Franco odegrało poparcie jego polityki przez hiszpański kościół katolicki.
Populizm ruchu polega na tym, że podkreśla on dominację tożsamości reli­
gijnej i narodowościowej nad różnicami wynikającymi ze statusu material­
nego. Populizm ma jednak swoje korzenie w wartościach reprezentowanych
przez klasę robotniczą, a najczęściej również w organizacjach związkowych,
podczas gdy falangizm jest raczej ruchem klasy średniej (choć dążącym do
uzyskania poparcia robotników), uzależnionym w dużej mierze od instytucji
takich jak kościół. W przeciwieństwie do populizmu i faszyzmu, falangizm
nie zakłada równości gospodarczej. W obliczu powszechnej laicyzacji osła­
biającej pozycję organizacji religijnych, falangizm jako siła polityczna będzie
coraz mniej popularny.

Fałszowanie wyników wyborczych


Fałszowanie wyników wyborczych dotyczy oszukańczych i zakazanych in­
gerencji w procedurę głosowania, mających na celu sfałszowanie rezultatów lub
zapewnienie sobie z góry zwycięstwa wyborczego. Praktyki te były powszechne
w wielu krajach, ale systematyczne próby ich wyeliminowania generalnie za­
kończyły się sukcesem w większości państw zachodnich. W 1960 roku w czasie
wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych istniały duże podejrzenia
co do niezgodnych z prawem praktyk wyborczych w głosowaniach w Cook Co­
untry i Illinois, zaś w 1983 roku w trakcie głosowania na urząd burmistrza mia­
sta Chicago również odnotowano próby zwiększenia liczby uprawnionych do
głosowania poprzez niezgodną z prawem rejestrację. W czasie wyborów prezy­
denckich w 2000 roku pojawiły się zarzuty, iż na Florydzie niektórym wybor­
com odmówiono rejestracji, a spór dotyczący rezultatu wyborów w tym stanie
dodał tym zarzutom powagi. Podobnie po wyborach powszechnych w Hiszpa­
nii w 1989 roku odnotowano nieprawidłowości, a orzeczenie sądu w kwestii
wyniku głosowania miało istotny wymiar z powodu niewielkiej przewagi par­
tii socjalistów. W Irlandii istnieje powiedzenie „głosuj wcześnie, głosuj często”,
odnoszące się do rzekomego zwyczaju podawania się za inną osobę i oddawa­
nia głosów za osoby znajdujące się na liście uprawnionych do głosowania, któ­
re jednak już zmarły lub wyprowadziły się z danego okręgu wyborczego (zob.
manipulowanie granicami okręgów wyborczych).

109
Fałszywa świadomość
Koncepcja fałszywej świadomości związana jest z ideologią, szczególnie
ideologią marksistowską. Oznacza stan, w którym przekonania, wartości i pre­
ferencje pewnej grupy uważane są za „fałszywe”, to znaczy będące tworami
danej kultury lub społeczeństwa. Na przykład, konflikt pomiędzy związkami
zawodowymi może być uważany za fałszywą świadomość, jeżeli założymy, że
w „prawdziwym interesie” wszystkich robotników jest stworzenie solidarnej
siły, która byłaby w stanie przeciwstawić się kapitalistom. Podobnie, fałszywa
świadomość kieruje zamożnymi robotnikami, którzy uważają, że podniesienie
podatków na rzecz zwiększenia funduszy socjalnych jest dla nich mniej korzyst­
ne niż obniżenie podatków, ponieważ „powinni” wiedzieć, że w społeczeństwie
kapitalistycznym i tak wszyscy robotnicy są wykorzystywani. „Prawdziwa świa­
domość” skłaniałaby ich raczej ku wspieraniu mniej zamożnych przedstawicieli
klasy robotniczej. Koncepcja fałszywej świadomości wymaga doskonale opra­
cowanej teorii, ponieważ w przeciwnym razie wszystkie potrzeby można okre­
ślić jako „fałszywe”. Istnieje wiele przykładów fałszywej świadomości, choćby
przekonania i postawy, których źródłem jest ideologia lub manipulacja mediów.
Podobnie jak w przypadku wszystkich koncepcji tego rodzaju, konieczne jest
ustanowienie fundamentalnych reguł posługiwania się argumentami, które
w przeciwnym razie mogą przekształcić się w mit, na jakim budują swoją wła­
dzę rządy niedemokratyczne i totalitarne (patrz dyktatura proletariatu). Po­
dobnie jak koncepcja alienacji, koncepcja fałszywej świadomości opiera się na
przekonaniu, że istnieje pewien schemat ludzkiej natury, który można odkryć
niezależnie od indywidualnych cech charakteru każdego człowieka. Przypomi­
na to założenia tradycyjnej katolickiej teorii, reprezentowanej na przykład przez
Tomasza z Akwinu lub Augustyna z Hippony (znanego w kościele katolickim
jako święty Augustyn), według której źródłem władzy hierarchicznej jest utrata
łaski przez człowieka. Według tej teorii, człowiek nieskażony wpływem sił ze­
wnętrznych, czyli taki, który nie utracił łaski, postrzega społeczeństwo w spo­
sób prawidłowy i ani nie jest poddawany wyzyskowi, ani sam go nie stosuje
wobec innych, ponieważ jest w pełni świadomy swoich czynów. Źródłem fałszy­
wej świadomości są powszechne zniekształcenia w postrzeganiu rzeczywistości.
Za przykład niech posłuży sytuacja, w której robotnicy i właściciele akceptują
minimalne płace i brak stabilności zatrudnienia jako warunki konieczne dla
rozwoju gospodarczego; obie strony przyjmują więc teorię uzasadniającą stoso­
wanie wyzysku. Dopiero jeżeli stosujący wyzysk uświadomią sobie, że zamie­
rzony cel mogliby osiągnąć w inny sposób, ale nie odrzucą wcześniej przyjętej
teorii, „fałszywa” świadomość staje się „kłamliwą” świadomością.

Fanon
Frantz Fanon (1925-61) urodził się i wychował w jednym z zamorskich
terytoriów francuskich, na Martynice, a zakończył swoje życie polityczne

110
w innym - Algierii. Pracował tam jako psychiatra, ale w 1956 roku zre­
zygnował z wykonywania zawodu i wstąpił w szeregi Frontu Wyzwolenia
Narodowego (Front de Liberation Nationałe, FLN), prowadzącego wojnę
partyzancką przeciw francuskiemu kolonializmowi. Już za życia Fanona
jego prace odegrały istotną rolę w rozwoju doktryny i ruchu antykolonial-
nego i antyrasistowskiego na całym świecie, zwłaszcza w Afryce. Najbar­
dziej znana z jego książek, Wyklęty lud ziemi, spotkała się z entuzjastycznym
przyjęciem krytyków, co zdarza się nader rzadko w przypadku książek na­
pisanych jako forma protestu politycznego. Wyklęty lud ziemi łączy kilka ra­
dykalnych prądów intelektualnych powojennej Francji i zestawia je z walką
przeciw kolonializmowi, a w szerszej perspektywie również z walką przeciw
rasizmowi. Połączenie psychiatrii z m arksizm em , a nawet z elementami
egzystencjalizmu, pozwala na analizę ucisku wolną od ograniczeń teorii
marksistowskiej, która odnosi się przede wszystkim do warunków kapita­
listycznych. Położenie ciemiężonej ludności skolonizowanych obszarów
łatwo odnieść do sytuacji mniejszości rasowych w krajach rozwiniętych,
dlatego popularność Fanona pośród działaczy ruchów na rzecz obrony praw
obywatelskich czarnych Amerykanów była nie mniejsza niż w samej Afryce.
Reprezentując podejście syntetyczne, teoretyczna perspektywa Fanona ma
w równej mierze charakter analityczny, co retoryczny, stanowiąc wezwanie
do działania. Na pierwszy rzut oka trudno pojąć połączenie teorii psychiatrii
Junga z marksizmem: ani radykalni marksiści ani psychiatrzy nie są z takich
skojarzeń szczególnie zadowoleni. Siła teorii Fanona leży jednak w odrzu­
ceniu przyjętych na Zachodzie struktur analitycznych. Stojąc na stanowi­
sku, że jego teorię można rozwinąć jedynie w kontekście walki, Fanon i jego
zwolennicy są zwolnieni z konieczności konfrontowania jej z innymi struk­
turam i intelektualnymi. Innym oryginalnym aspektem teorii Fanona jest
uzasadnienie stosowania przemocy w walce politycznej. Trzeba przyznać,
że teoria Fanona pod wieloma względami okazała się prorocza, a on sam nie
stara się maskować również mniej pozytywnych aspektów sytuacji politycz­
nej w postkolonialnej Afryce. Wpływ teorii Fanona nadal jest istotny, choć
głównie na poziomie retorycznym i emocjonalnym.

Faszyzm
Termin „faszyzm” pochodzi od słowa fasces, oznaczającego w starożyt­
nym Rzymie wiązki liktorskie, symbolizujące jedność i władzę, które jako
symbol swojej nowej partii politycznej przyjął w latach 20. XX wieku Benito
Mussolini. Dwie pozostałe największe partie faszystowskie powstałe w okre­
sie pomiędzy pierwszą a drugą wojną światową pojawiły się w Niemczech, na
czele z Adolfem Hitlerem , oraz w Hiszpanii pod przewodnictwem generała
Francisco Franco. Jak wskazuje pełna nazwa partii hitlerowskiej - Narodo-
wosocjalistyczna Niemiecka Partia Robotników - populistyczne odniesienia

111
do solidarności robotniczej były cechą wspólną organizacji faszystowskich
w różnych krajach. (Założyciel Brytyjskiej Unii Faszystów, Oswald Mosley,
był jednym z ministrów w rządzie laburzystów.)
Nie istnieje spójna doktryna polityczna właściwa wszystkim ruchom fa­
szystowskim, ponieważ były to organizacje, których kierownictwo wykazy­
wało duży stopień oportunizmu, stosując demagogię i wpływając na opinię
publiczną poprzez żerowanie na społecznych fobiach i nienawiści. Można jed­
nak wyróżnić kilka cech wspólnych charakteryzujących faszyzm w różnych
krajach: nacjonalizm , często o podłożu rasistowskim i przedstawiany jako
sposób budowania jedności narodowej ponad podziałami klasowymi, anty-
kom unizm oraz pogarda dla demokracji, nawet jeżeli w dojściu do władzy
faszyści posługiwali się instytucjami demokratycznymi. Ta ostatnia cecha
wynikała z przekonania o tym, że państwem powinien kierować silny przy­
wódca (duce we Włoszech, fiihrer w Niemczech i caudillo w Hiszpanii), który
będzie w stanie rozwiązać problemy państwa, oczywiście pod warunkiem
całkowitego posłuszeństwa społeczeństwa. Po zakończeniu II wojny świato­
wej ruchy faszystowskie pojawiały się sporadycznie i na krótko, a określanie
mianem faszystowskich wszystkich grup prawicowych, szczególnie jeżeli ich
program zawiera elementy nacjonalizmu, stanowi poważne przekłamanie
(patrz neofaszyzm i nowa prawica).
Termin „faszyzm” należy do specyficznego historycznego kontekstu i nie­
wiele ma wspólnego ze współczesnymi kategoriami politycznymi. Współ­
cześnie określenie „faszysta” pojawia się czasami w odniesieniu do osoby
0 wyraźnie prawicowych poglądach, a także do każdego, kto reprezentuje
skrajne poglądy polityczne, szczególnie jeżeli za narzędzie walki politycznej
służy mu przemoc słowna lub fizyczna, stąd też pojawiające się czasem sfor­
mułowania typu „lewicowy faszysta”.

Federałiści
Federalista to osoba opowiadająca się za federalnym systemem rządów
(patrz federalizm). Węższe znaczenie tego term inu odsyła do frakcji lub
partii politycznej, która pojawiła się zaraz po powstaniu Stanów Zjedno­
czonych, promując ideę stworzenia silnego rządu centralnego. Większość
federalistów pochodziła z północnych stanów, a nacisk partii na rozwój
gospodarczy sprawił, że stała się ona popularna wśród kupców i przedsię­
biorców. Przeciwnicy federalistów opowiadali się za osłabieniem roli rządu
narodowego na rzecz władz stanowych; to stanowisko poparła większość
farmerów i właścicieli ziemskich. Partia Federalistyczna cieszyła się ogrom­
nym poparciem społecznym za czasów prezydentury Jerzego Waszyngtona
1 Johna Adamsa (1789-1801), ale od momentu przejęcia władzy przez Tho­
masa Jeffersona w 1800 roku jej rola na amerykańskiej scenie politycznej
stopniowo malała.

112
Federalizm
Słowo „federacja” oznaczało na początku luźną unię lub przymierze sta­
nów, stworzone na potrzeby osiągnięcia określonego celu, zwykle o charak­
terze wojskowym lub gospodarczym. W XVIII wieku kolonie amerykańskie
stworzyły model rządu federalnego łączącego silną władzę centralną z du­
żym stopniem niezależności poszczególnych, dotychczas całkowicie samo­
rządnych stanów. Terminu „federalizm” używa się obecnie w odniesieniu do
formy rządów, w której władza jest konstytucjonalnie podzielona pomiędzy
różne organy państwowe w taki sposób, by każdy z nich był odpowiedzialny
za sprawowanie danych funkcji poprzez powoływanie do życia odpowiednich
instytucji. W systemie federalnym każdy organ władzy jest w sferze własnych
obowiązków niezależny, ponieważ władza nie została mu nadana przez żaden
inny organ państwowy.
Wielu uważa federalizm za skomplikowaną i niewygodną formę sprawo­
wania władzy, ponieważ system ten zakłada istnienie podobnych instytucji
na każdym poziomie administracji, na przykład w Stanach Zjednoczonych
prezydent i Kongres mają swoje stanowe odpowiedniki w postaci guberna­
torów i stanowej władzy ustawodawczej. System federacyjny jest typowy dla
społeczeństw heterogennych, ponieważ umożliwia zachowanie względnej
autonomii przez poszczególne obszary. Przykładem takiego państwa jest
Szwajcaria, której podział związany z różnicami językowymi i wyznaniowy­
mi sięga XIII wieku, choć Konfederacja Szwajcarska w obecnym kształcie
powstała w 1874 roku. Pod koniec lat 80. i na początku lat 90. XX wieku, wraz
z rozwojem un ii politycznej i gospodarczej w ramach Unii Europejskiej, fe­
deralizm zyskał nowe interpretacje. Dla większości państw członkowskich
był to system pozwalający na podejmowanie większości decyzji na szczeblu
krajowym, podczas gdy dla rządu brytyjskiego federalizm oznaczał raczej
centralizację (patrz również sybsydiarność).
Rząd Wielkiej Brytanii był zwolennikiem modelu federalnego w proce­
sie dekolonizacji, ponieważ umożliwiał on współpracę mniejszych jednostek
w sferze obrony i polityki zagranicznej, oraz ze względu na jego skuteczność
w zakresie ochrony praw mniejszości. Malezja stała się federacją w 1948 roku,
Północna i Południowa Rodezja oraz Niasa w 1953, a Federacja Indii Zachod­
nich w 1958 roku. Dążenia do całkowitej niepodległości poszczególnych
części tych federacji doprowadziły do tego, że nieliczne z nich przetrwały.
Federalny charakter państwa nie zapobiegł również wybuchowi wojny do­
mowej i niestabilnej sytuacji politycznej w Nigerii.
Powodzenie systemu federalnego uzależnione jest również od wielkości
terytorium: im jest ono większe, tym trudniej zarządzać nim z centrum. Ka­
nada, Australia, Indie (choć federalny charakter tych ostatnich różni się od
pozostałych tym, że podziału na stany dokonano po uchwaleniu konstytucji)
i Stany Zjednoczone potrzebują konstytucji federalnej ze względu zarówno

113
na swoje terytorium, jak i na ich pierwotną organizację polityczną, podobnie
jak Związek Radziecki był z założenia państwem federalnym, a obecna Fede­
racja Rosyjska przechodzi proces decentralizacji władzy państwowej.
Równowaga pomiędzy władzą centralną a lokalną w systemach federal­
nych zmienia się w zależności od państwa i ewoluuje w czasie. W Stanach
Zjednoczonych kompetencje nienależące początkowo do władz federalnych
(na przykład prawo do nałożenia federalnego podatku dochodowego) zostały
im nadane poprzez wprowadzenie poprawki do konstytucji. Stosowano rów­
nież mniej formalne metody zmian równowagi pomiędzy władzami stano­
wymi a federalnymi. Na mocy decyzji sądów zmieniano interpretację zakresu
kompetencji władz stanowych i federalnych. Ponadto, zależność finansowa
władz stanowych pozwala rządowi federalnemu na wywieranie wpływu na
decyzje, które nie leżą w jego kompetencjach. Niektóre systemy formalnie
uważane za federalne funkcjonują w praktyce jak jednolite, ale z rozwinię­
tym systemem delegacji władzy. Niemcy są republiką federalną, ale w wielu
sytuacjach poszczególne landy działają jako przedstawiciele rządu central­
nego, implementując ustawy ogólnopaństwowe. Decyzje w zakresie oświaty
i sposobu użytkowania terenu podejmuje się lokalnie, natomiast wszystkie
pozostałe kwestie regulowane są decyzjami rządu centralnego.
Większość systemów federalnych charakteryzują dwie wspólne cechy. Po
pierwsze, poszczególne stany lub landy reprezentowane są w izbie wyższej
parlamentu lub senacie (patrz druga izba) na zasadzie równości (w prze­
ciwieństwie do reprezentacji proporcjonalnej w izbie niższej). Po drugie,
większą rolę w takim systemie odgrywają sądy, które niejednokrotnie mu­
szą rozstrzygać spory wynikające z podziału kompetencji pomiędzy władzę
centralną a lokalną (patrz interpretacja konstytucji). Federalizm pozostaje
alternatywą dla państw o systemie jednolitym, jeżeli okaże się, że rząd cen­
tralny nie radzi sobie w sytuacji wyraźnych podziałów regionalnych, powsta­
łych na przykład na podłożu etnicznym. Przyznając Szkocji i Walii pewien
stopień autonomii politycznej, Wielka Brytania zdaje się być na drodze ku
systemowi federalnemu. Historia nie zna jednak przypadku, w którym w wy­
niku pokojowych reform politycznych państwo federalne przekształciłoby się
w jednolite.

Feminizm
Współczesny ruch feministyczny narodził się w latach 60. XX wieku
w Stanach Zjednoczonych, a następnie przeniósł na grunt europejski, choć
zalążków feminizmu należy szukać dużo wcześniej, na przykład w powsta­
łym na początku XX wieku ruchu sufrażystek w Wielkiej Brytanii i Stanach
Zjednoczonych. Feminizm nie reprezentuje konkretnej doktryny politycznej,
a poszczególne jego nurty znacznie różnią się od siebie. W najbardziej ogól­
nym ujęciu główną ideą feminizmu jest równość politycznych i społecznych

114
praw kobiet i mężczyzn. U podstaw feminizmu leży przekonanie o panującej
od wieków dominacji mężczyzn nad kobietami, opartej na różnicach fizjolo­
gicznych, które doprowadziły do tradycyjnego podziału pracy i nałożenia na
kobiety obowiązku wychowywania dzieci.
Polityka prowadzona przez feministki obejmuje szeroki zakres celów
politycznych, od kampanii na rzecz równych szans i zaprzestania praktyk
dyskryminacyjnych na przykład w procesie rekrutacji i w systemie wynagro­
dzeń, poprzez żądania stworzenia instytucji, które umożliwiłyby poprawę sy­
tuacji kobiet na rynku pracy i ułatwiły im podjęcie zatrudnienia (na przykład
otwieranie żłobków w zakładach pracy), po żądanie podjęcia przez państwo
akcji afirmatywnej lub pozytywnej dyskryminacji. Zagadnienia te najczęś­
ciej promowane są przez odpowiednie grupy nacisku, choć partie kobiet
działają na Islandii (z 10-procentowym poparciem społecznym) i w Kolum­
bii. Choć coraz większa liczba kobiet angażuje się w politykę, w większo­
ści krajów ich udział na przykład w sprawowaniu władzy legislacyjnej jest
całkowicie nieproporcjonalny do udziału mężczyzn. Zasadniczo organizacje
feministyczne reprezentują lewą stronę sceny politycznej, choćby ze względu
na niechęć wobec tak zwanej ustanowionej relacji władzy. Jednocześnie femi­
nizm nie odnosi się w żaden sposób do podziałów społecznych, na których
zbudowany jest program polityczny lewicy. Niewątpliwym sukcesem tego
ruchu było wprowadzenie w wielu krajach ustaw o równouprawnieniu kobiet
i mężczyzn. Feminizm wywarł również ogromny wpływ na różne dyscypli­
ny naukowe, a nawet powstanie nowych dyscyplin, takich jak feministyczna
teoria polityczna, feministyczna krytyka literacka czy nawet feministyczna
myśl prawna. Siła tych nowych dyscyplin polega na tym, że po raz pierwszy
w historii zagadnienia należące do sfer zdominowanych przez mężczyzn roz­
patruje się z perspektywy kobiecej konstrukcji umysłowej.

Feudalizm
Pierwotne znaczenie term inu „feudalizm” jest równie konkretne co skom­
plikowane: określa system własności ziemi i sprawowania władzy w okresie
średniowiecza. Współcześnie terminu tego używa się jednak w odniesieniu
do systemów społeczno-politycznych, które nie mają żadnego związku ze
średniowiecznym feudalizmem. Według doktryny marksistowskiej, feuda­
lizm był początkiem kapitalizm u. Była to podstawowa forma organizacji
społecznej, która pojawiła się w Europie po upadku Imperium Rzymskie­
go około IX wieku. Okres największego rozkwitu feudalizmu przypada na
wiek XI. Ustrój ten oparty był na zasadzie, zgodnie z którą ziemia należy do
władcy, który może przekazywać prawo do niej innym osobom na podstawie
złożonej przez nie przysięgi wierności i w zamian za służbę, najczęściej woj­
skową. Ci, którym przyznano w ten sposób ziemię, mogli ją wydzierżawiać
na podobnej zasadzie innym. Ustrój feudalny opierał się zatem na złożonym

115
systemie wzajemnych zależności, wynikającym z niepodważalnych statutów,
a nie na pojęciu obywatelstwa czy narodowości. Równość praw i obowiąz­
ków była w tych czasach koncepcją całkowicie nieznaną, podobnie jak pojęcie
awansu społecznego (pozycja człowieka w hierarchii społecznej określona
była w chwili jego narodzin), a podstawą ideologiczną feudalizmu była wza­
jemna lojalność stron.
Współcześnie mianem feudalnych określa się stosunki panujące w tak
różnych organizacjach jak południowoamerykańskie latyfundia (ogromne
posiadłości ziemskie, których właściciele zatrudniają najemnych pracowni­
ków) czy japońskie przedsiębiorstwa. W przypadku latyfundiów skojarzenie
wynika z sytuacji średniowiecznych chłopów pańszczyźnianych (choć sytu­
acja chłopów z Ameryki Łacińskiej wypada w tym porównaniu dużo gorzej).
Analogia do stosunków panujących w japońskich firmach polega na tym, że
te ostatnie zapewniają swoim pracownikom mieszkanie i w pewnym sensie
również organizują ich życie społeczne; nie bez znaczenia jest też niezwykła
waga pozycji społecznej w kulturze japońskiej - podobieństwo do systemu
feudalnego jest w tym przypadku oczywiste. Ustrój feudalny w znaczeniu
średniowiecznym nie istnieje współcześnie w żadnym kraju na świecie: zmie­
nił się sposób pojmowania własności, a organizacja współczesnego państwa
nie może opierać się wyłącznie na wzajemnych zobowiązaniach i lojalności.

Filozofia moralna
Już studenci filozofii nagle odkrywają - co często budzi ich rozczarowa­
nie - że filozofia moralna nie polega na nauczaniu prawdy moralnej ani na­
wet na studiowaniu kodeksów moralnych. Filozofia moralna jest zasadniczo
przedmiotem, który polega na studiowaniu logicznej struktury i filozoficznej
natury twierdzeń moralnych. Jak to się dzieje, że nabywamy przekonań mo­
ralnych? Czy mogą one być udowodnione? Co to tak naprawdę znaczy, gdy
ktoś mówi „X jest niedobry” albo „Y nie jest pożądane”? Jak tworzymy argu­
menty moralne? Czy są jakieś moralne przekonania, które mogą okazać się
nie do obrony? Wprawdzie filozofia moralna w świecie anglo-amerykańskim
wycofała się ze stanowiska skrajnego pozytywizmu, które zajęła w latach 60.
XX wieku, a europejska filozofia kontynentalna wydaje się bardziej skupiona
na szukaniu prawdziwych wartości, ale są to tylko względne różnice, zaś isto­
tą filozofii moralnej pozostaje raczej zrozumienie natury dyskursu moralne­
go niż tworzenie substancjalnych argumentów moralnych. W tym względzie
filozofia moralna różni się o dziwo od filozofii polityki. Mimo że pytania
filozofii polityki takie jak: „jaka jest najlepsza forma państwa?” albo „czy
własność prywatna jest konieczna czy tylko akceptowalna?” są raczej kwe­
stią wartości niż faktów, to filozofowie polityki raczej starają się udzielić na
nie autentycznych odpowiedzi niż zastanawiać się nad sposobami myślenia
występującymi w filozofii jako takiej. Prawdopodobnie różnice te wystąpiły,

116
ponieważ filozofowie polityki zazwyczaj uważają ludzkie pragnienia za coś
oczywistego i rozważają jedynie, jakie filozoficzne projekty pasują do nich
najlepiej, podczas gdy substancjalni filozofowie moralności zaczynaliby naj­
pierw od zdefiniowania tego, czym są akceptowalne pragnienia. Oczywiście
studiowanie filozofii moralnej może z kogoś uczynić lepszą osobę przez wy­
ostrzenie rozumienia moralnego argumentu, może też spowodować, że ktoś
będzie świadom sprzeczności i konsekwencji czyichś pragnień itp., ale osta­
tecznie filozofia moralna ma rację bytu jedynie przy założeniu, że najważniej­
szymi wartościami są racjonalność argumentów i zgodności opinii. I choć dla
filozofów znaczenie wspomnianych wartości wydaje się oczywiste, to nie jest
już takie dla reszty społeczeństwa. Filozofia moralna jest w rzeczywistości
nieco przestarzałym terminem - obecnie o wiele częściej nazywana jest „ety­
ką”, zaś ci, którzy się nią zajmują, „etykami”. Tak czy inaczej, jest to w dużej
mierze związane ze wzrastającą tendencją do tego, by filozofia moralna była
bardziej substancjalna - choć argumentowanie raczej za szczególnymi do­
brami moralnymi niż zupełne skoncentrowanie się na formie argumentów
moralnych nie jest oczywiste.

Force Majeure
Force majeure, czyli siła wyższa, w kontekście politycznym oznacza, że
dana sytuacja nie jest wynikiem porozumienia, decyzji czy procesu prawne­
go, lecz powstała w wyniku działania siły, której nie sposób się przeciwstawić.
Strajk pracowników można zakończyć poprzez force majeure, jeżeli rząd wyśle
do przedsiębiorstwa oddziały wojskowe zamiast rozpocząć negocjacje z pra­
cownikami. Rząd, który swoją władzę opiera nie na poparciu społecznym,
lecz na stosowaniu represji, sprawuje ją poprzez force majeure. Przykładem
tej ostatniej sytuacji jest zdelegalizowanie „Solidarności” i wprowadzenie
stanu wojennego w grudniu 1981 roku w Polsce. Gdyby powiodła się próba
aneksji Kuwejtu jako dziewiętnastej prowincji Iraku, również mówilibyśmy
o force majeure. Ci, którzy ponoszą bezpośrednie konsekwencje użycia force
majeure, są niejako zwolnieni z obowiązku występowania przeciw nowemu
porządkowi, ponieważ działanie to byłoby od początku skazane na niepowo­
dzenie.

Foucault
Spośród wszystkich myślicieli postmodernizmu, wpływ Michela Foucaulta
(1926-84) na politologię i socjologię był największy. Posługiwanie się etykiet­
kami zawsze jest stąpaniem po grząskim terenie, dlatego niewykluczone, że
sam Foucault nie zgodziłby się z określeniem go mianem postmodernisty, tak
jak odrzucał wiele innych etykietek, za pomocą których szufladkowano jego
filozofię. Niemniej jednak faktem jest, że jeżeli spojrzeć na listę lektur jakie­
gokolwiek uniwersyteckiego kursu postmodernizmu, najczęściej cytowanymi

117
tam źródłami są dzieła Foucaulta. Choć zajmował się wieloma dziedzinami
naukowymi, a jego wykształcenie jest niezwykle szerokie, Foucault był przede
wszystkim psychologiem i zwolennikiem teorii „antypsychiatrii”. Jako psy­
cholog Foucault wykazywał niezwykłe zrozumienie dla ofiar prześladowa­
nia, a przede wszystkim dla tych, których uważał za ofiary marksistowskiej
alternatywy dla zachodniej myśli społecznej. Foucault koncentrował się na
problemach kobiet, mniejszości seksualnych i ofiar kolonializmu, a nie - jak
marksiści - na klasie robotniczej. Głównym obszarem jego zainteresowań
pozostawał przez lata system prawa karnego, a jego pierwsza książka, która
wywarła ogromny wpływ na socjologię, była studium kary, ze szczególnym
uwzględnieniem kary więzienia. Opublikowana w 1975 roku praca Nadzo­
rować i karać. Narodziny więzienia nie była jego pierwszą publikacją, ale jej
sukces sprawił, że sięgnięto po jego wcześniejsze dzieła. Foucault zajmował się
społecznym pojmowaniem niepoczytalności, a także rolą medycyny we współ­
czesnym społeczeństwie. Elementem wspólnym wszystkich jego badań są róż­
ne sposoby ustanawiania i sprawowania władzy i autorytetu poza oficjalnymi
strukturam i i działaniami państwa lub lepiej zorganizowanymi strukturam i
gospodarki kapitalistycznej. Foucaulta fascynowała funkcja lekarza bardziej
jako sprawującego władzę niż opiekuna, natomiast stworzenie instytucji wię­
zienia najwyraźniej wynikało jego zdaniem ze szlachetnych pobudek. Dok­
trynę Foucaulta można streścić w jednym zdaniu: wiedza jest siłą, ponieważ to
posiadanie wiedzy jest źródłem władzy dla przywódców w ramach struktury
państwowej i poza nią. Podobnie jak inni postmoderniści, również Foucault
nie zgadzał się z samą ideą wiedzy i pretendowaniem do władzy na jej pod­
stawie. Trudno ocenić, jak długo myśl Foucaulta będzie wpływać na teorię
polityczną. Choć on sam prawdopodobnie nie zmartwiłby się trudnością, jaką
przysparza usystematyzowanie stworzonych przez niego koncepcji, faktem
jest, że jedynie usystematyzowane teorie mogą mieć szerokie i długotrwałe
zastosowanie jako narzędzia analityczne socjologii.

Franco
Francisco Franco y Bahamonde (1892-1975) był oficerem arm ii hiszpań­
skiej i najmłodszym generałem w Europie, kiedy w 1936 roku przyłączył się
do buntu grupy oficerów przeciw systemowi Drugiej Republiki. Podczas woj­
ny domowej w latach 1936-39 Franco szybko wzmocnił swoją pozycję, stając
zarówno na czele armii, jak i tymczasowego rządu. Dzięki swoim zdolnoś­
ciom przywódczym po zwycięstwie nacjonalistów w wojnie domowej Franco
objął władzę w Hiszpanii jako dyktator i rządził jako głowa państwa, premier
(do 1973 roku), przywódca jedynej oficjalnej partii politycznej i dowódca sił
zbrojnych kraju aż do śmierci.
Choć zainteresowanie Franco poszczególnymi aspektami polityki
stopniowo malało, był on bezwzględny i skrupulatny w doborze swoich

118
podwładnych, a dzięki umiejętnej kontroli poparcia społecznego jego pano­
wanie i obowiązująca ideologia przez dziesięciolecia nie były kwestionowane.
Podobnie jak Mussolini, Franco wyznawał korporacjonizm, choć swoją wła­
dzę Caudillo opierał na niezachwianym poparciu ze strony wojska i kościoła
rzymsko-katolickiego.
Na przestrzeni czterdziestu lat panowania, Franco powoli zmieniał swo­
ją politykę, co pozwoliło Hiszpanii na rozwój gospodarczy oraz, w mniej­
szym stopniu, liberalizację postaw moralnych społeczeństwa. Franco nigdy
nie stworzył jasnej ideologii ani teorii, choć frankizm kojarzony jest przede
wszystkim z postawą konserwatywną, charakteryzującą się przywiązaniem
do religii i władzy autorytarnej oraz wrogością wobec komunizmu, a tak­
że gloryfikacją wspaniałej hiszpańskiej historii, uświęconej bohaterstwem
uczestników wojny domowej. Po śmierci Franco i zgodnie z tym, co on sam
przewidział, Hiszpania powróciła do modelu monarchii konstytucyjnej, po­
mimo kilku prób dokonania przewrotów politycznych.

Francuska Partia Komunistyczna


Założona w 1920 przez większość SFIO (Francuskiej Partii Socjalistycz­
nej), wzorowana na komunistycznej partii radzieckiej. Przez większość swych
dziejów (i długi okres V Republiki) jedna z najbardziej stalinowskich wśród
komunistycznych partii Zachodu (patrz eurokomunizm). Bardzo popularna
wśród wyborców do połowy lat 70. XX wieku. Za III Republiki FPK przyłą­
czyła się do Frontu Ludowego, który wygrał wybory w 1936, zapobiegając
prawdopodobnemu gwałtownemu starciu francuskich faszystów z lewicą.
Co charakterystyczne, partia ta weszła do FL, ponieważ Stalin zamierzał od­
sunąć od ZSRR zagrożenie ze strony III Rzeszy, zezwolił więc komunistom
na łączenie się z innymi grupami lewicowymi. Podczas wojny FPK zeszła do
podziemia, tworząc ważną część ruchu oporu, choć walcząc równie często
z Niemcami, co z innymi organizacjami francuskimi (gaullistami lub kato­
likami). Po inwazji aliantów w 1944 roku część partii próbowała przechwycić
władzę na południu Francji. Mimo zaproszenia do powojennego rządu de
Gaullea, FPK szybko się zeń wycofała, chcąc uniknąć oskarżeń o współpra­
cę z popieraną przez USA burżuazją francuską. W pierwszych wyborach po
wojnie FPK otrzymała ponad 25% głosów, a później między 20 a 25%. Par­
tia zaczęła w tym okresie odchodzić od niektórych idei stalinizmu i tracić
rewolucyjny zapał. Podczas paryskich wydarzeń roku 1968 ściśle kontrolo­
wała swych członków, odmawiając zamieszkom jakiegokolwiek potencjału
rewolucyjnego. Tendencja umiarkowana osiągnęła szczyt w 1976, gdy partia
oficjalnie zrezygnowała z tezy o dyktaturze proletariatu, ale nie przyniosło
to sukcesu wyborczego. Wyborcy FPK odchodzili stale do ponownie zjedno­
czonej Partii Socjalistycznej, powstałej z grupek toczących mordercze walki.
Choć partia usiłowała temu zapobiec zawierając przymierze z socjalistami,

119
jej sympatycy nie akceptowali koniecznych do tego zmian polityki. Nadzie­
ja na dojście do władzy - wspólny program obu ugrupowań - rozwiała się
wraz z jego upadkiem, tuż przed wyborami do Zgromadzenia Narodowe­
go w 1978, co umożliwiło prawicy ponowne zwycięstwo. Do czasu wyborów
prezydenckich w 1981 roku FPK zaczęła postrzegać zwycięstwo socjalistów
jako największe zagrożenie, ci jednak zdobyli prezydenturę i wygrali na­
stępne wybory parlamentarne. FPK otrzymała cztery miejsca w pierwszym
lewicowym rządzie V Republiki, utworzonym po wyborach stanowiących
następstwo trium fu Franęois Mitterranda, nowego prezydenta. Układ ten
przetrwał tylko do 1984, a i to wśród częstych kłótni. To przyspieszyło upa­
dek FPK, prześcigniętej jako siła polityczna przez skrajnie prawicowy Front
Narodowy (poparcie partii spadło poniżej 10%). W wyborach prezydenckich
2002 roku kandydat FPK otrzymał w pierwszej rundzie 3,4%, czyli mniej niż
kilku innych przedstawicieli skrajnej lewicy. Upadek komunizmu w Europie
Wschodniej i Związku Radzieckim odebrał partii ostatnie źródło legitymiza­
cji, trudno więc przewidywać, że będzie w stanie powstrzymać swój upadek
i odegrać w przyszłości jakąś znaczącą rolę polityczną.

Front Ludowy
Fronty ludowe to przymierza (wyborcze lub koalicje rządowe) wszystkich
partii lewicowych (czasem również liberalno-centrowych) systemu politycz­
nego. Zwykle zakładają współpracę z partią komunistyczną, która w prze­
ciwnym razie zostałaby zmarginalizowana. Najbardziej znany front ludowy,
do którego zwykle odnosi się tę nazwę, powstał we Francji w połowie lat 30.
XX wieku jako koalicja socjalistów i lewicowych radykałów (w rzeczywisto­
ści centrystów reprezentujących niższe warstwy klasy średniej i bogatszych
chłopów). W 1936 roku objęła ona rządy, wspierana przez Francuską Par­
tię Komunistyczną, która otrzymała od Trzeciej Międzynarodówki (patrz
socjalizm internacjonalistyczny) rozkaz współpracy z Frontem, choć
równocześnie odmówiła udziału we władzy. Ten pierwszy lewicowy rząd
dwudziestowiecznej Francji wygrał wybory częściowo ze względu na mię­
dzynarodowy kryzys gospodarczy, docierający do tego kraju później niż do
Wielkiej Brytanii czy USA. Drugą przyczyną sukcesu był ogromny lęk lewicy
i centrum przed gwałtownym wzrostem znaczenia skrajnej, czasami otwarcie
faszystowskiej prawicy, inspirowanej przez hitlerowskie Niemcy. Sojusz ten
mógłby powstać o wiele wcześniej, rozwiązując wiele problemów i niwelując
głębokie podziały społeczne, lecz pojawił się za późno.
Rząd Frontu Ludowego przetrwał do 1938 roku, podejmując odważną pró­
bę reform społecznych. Najważniejsze z nich podnosiły stawki wynagrodzeń
robotników, skróciły godziny pracy i wprowadziły długo oczekiwane instytu­
cje opieki społecznej. Gospodarka, która od dawna wymagała modernizacji,
nie mogła jednak spełnić stawianych przed nią zadań, a finansiści odwrócili

120
się od franka, zmuszając rząd do okrojenia swych zamierzeń. Do problemów
dołączyły się zagrożenia zewnętrzne i konieczność obrony, a także wrogość
związków zawodowych, które uznały tempo zmian za zbyt wolne i rozpoczę­
ły paraliżujące kraj strajki. Front Ludowy upadł w rezultacie prowadzonej
przez swego przywódcę Daladiera polityki appeasementu (obłaskawiania)
względem Hitlera, czego po Monachium nie mogli zaakceptować bardziej
lewicowi członkowie sojuszu. Gdyby Trzecia Republika nie zakończyła się
na skutek II wojny, jakaś odrodzona postać tej koalicji zapewne wróciłaby do
rządów, choć po roku 1945 nie zdarzyło się nic podobnego (chyba że spora­
dyczna współpraca P artii Socjalistycznej i tracącej na znaczeniu FPK).
Fronty ludowe pojawiły się w tym samym czasie w Hiszpanii (po zwy­
cięstwie Franco w wojnie domowej) i Chile. Pierwszy rząd Frontu Ludowe­
go w Chile, wybrany w 1938 (choć partię komunistyczną zdelegalizowano
w 1948, Front pozostał przy władzy do 1952), przeprowadził trwałe reformy
społeczne. Drugi Front Ludowy wygrał wybory w 1970 roku pod kierowni­
ctwem Salvadora Allende, okazał się jednak zbyt lewicowy, by centrum i pra­
wica udzieliły mu poparcia w obliczu brutalnego zam achu stanu generała
Augusto Pinocheta, co doprowadziło do dyktatury wojskowej. Fronty takie są
coraz mniej prawdopodobne, gdyż w większości rozwiniętych krajów lewica
niekomunistyczna zyskuje coraz większą przewagę nad komunistami, zysku­
jąc głosy wyborców dzięki skutecznej i jednolitej alternatywie dla centrystów
i prawicy.

Fundamentalizm
Często używany w mediach term in „fundamentalizm religijny” nawiązuje
do działalności politycznej organizacji i ruchów, które definiują się poprzez
ścisłe przestrzeganie norm danej religii. Obecnie słowo „fundamentalizm”
ma niemal wyłącznie wydźwięk pejoratywny, choć pierwotnie oznaczało ono
po prostu postawę, która charakteryzowała się rygorystycznym przestrzega­
niem zasad danego wyznania. Termin „fundamentalizm” najczęściej pojawia
się w kontekście islamu, zwłaszcza od czasu rewolucji irańskiej, oraz obaw
o rozwój islamskiego fundamentalizmu na Bliskim Wschodzie. Kultura poli­
tyczna państw Zachodu bliższa jest tradycji chrześcijańskiej niż radykalnym
odłamom islamu. Zachodnie społeczeństwa, na rozwój gospodarczy których
przynajmniej w części wpływ miały właśnie wartości i tradycja chrześcijań­
ska, postrzegają zapisy Koranu jako wsteczne. Ze szczególną krytyką opinii
publicznej spotkał się opór Irańczyków przeciw modernizacji panującego
w kraju systemu autokratycznego; powrót do tradycyjnego islamskiego syste­
mu został przez Zachód potępiony. Stosunek fundamentalistów do przepisów
kodeksu karnego, praw kobiet, wolności religii, działalności politycznej i sło­
wa jest skrajne różny od podejścia reprezentowanego przez świeckie społe­
czeństwa zachodnie. Apogeum niechęci wobec fundamentalizmu nastąpiło

121
na początku XXI wieku. Fundamentalistyczne ugrupowania z Afganistanu,
uważanego za kolebkę terroryzmu, stały się pierwszym celem w „wojnie z ter­
roryzmem”, rozpoczętej przez Stany Zjednoczone w konsekwencji wydarzeń
11 września (Patrz również dżihad i szariat).
Pewne odłamy protestantyzmu, które zyskały silną pozycję polityczną
w Ameryce, często określane są mianem fundamentalistycznych, ponieważ
krytykują panujący tam liberalny konsensus. Poparcie dla protestanckich
wyznań nonkonformistycznych (oraz rzymsko-katolickich) sprzeciwiających
się aborcji, promujących ideę wprowadzenia modlitwy do szkół i reprezen­
tujących konserwatyzm w stosunku do praktyk seksualnych jest szczegól­
nie silne w stanach południowych i na środkowym zachodzie. Posługiwanie
się terminem „fundamentalizm” w kontekście zderzenia wartości wydaje się
bezcelowe. Obserwuje się rosnącą popularność postaw „niefundamentali-
stycznych”, które jako pozbawione pierwotnych religijnych podstaw uznawa­
ne są za bardziej naturalne i reprezentujące większą wolność wartości. Warto
zaznaczyć, że fundamentalistycznym sektom lepiej się jednak udaje mobili­
zowanie do działania swoich wyznawców niż tym odłamom religijnym, które
poddały się zmianom społecznym poprzez liberalizację przyjętych przez nie
norm (patrz również sekularyzacja).

Funkcjonalizm strukturalny
Jeden z ogólnych modeli teoretycznych w analizie systemów politycznych,
trudny do odróżnienia od funkcjonalizmu lub teorii systemów. Używany
głównie przez badaczy polityki porównawczej do porównywania bardzo
odmiennych społeczeństw znajdujących się na innych stopniach rozwoju
politycznego lub społeczno-gospodarczego. Podejście to polega na określe­
niu zestawu funkcji czy zadań, jakie musi pełnić każdy system społeczny, by
przetrwać, a następnie na zidentyfikowaniu instytucji lub struktur zdolnych
do zaspokojenia tych potrzeb. W ten sposób można wykazać, że na przykład
zadania partii politycznych w demokracjach Zachodu są wypełniane rów­
nież w prymitywnych społecznościach plemiennych, lecz przez inne struk­
tury. Na tym etapie możliwe są też ważne pytania o względną skuteczność
i dopasowanie kultury politycznej do instytucji politycznych. Choć teoria ta
obecnie cieszy się coraz mniejszą popularnością, zdawała się kiedyś przyno­
sić nadzieje na stworzenie ścisłej, uogólnionej i może nawet ilościowej polito­
logii porównawczej.

Funkcjonalizm
Funkcjonalizm, podobnie jak związany z nim funkcjonalizm struktural­
ny i teoria systemów, to teoria, która wywarła najważniejszy wpływ nie tylko
na rozwój socjologii i politologii, ale również antropologii (z której się wywo­
dzi) i innych dyscyplin wiedzy. Funkcjonalizm według Durkheima jest próbą

122
stworzenia możliwości porównania struktur i funkcjonowania wszystkich
istniejących systemów społecznych oraz ustalenia ich elementów wspólnych.
Analogicznie do systemów biologicznych i badania pewnych aspektów fizjo­
logicznych - funkcjonowania komórek czy mechanizmu przeżycia - funk-
cjonaliści podejmowali próby ustalenia, jakie niezbędne „funkcje” systemu
politycznego pozwalają na osiągnięcie założonych celów oraz jakie instytu­
cje (partie polityczne, kościół etc.) ułatwiają funkcjonowanie państwa. Choć
funkcjonalizm odegrał ogromną rolę w badaniach nad rozwojem politycz­
nym po II wojnie światowej, od początku wzbudzał kontrowersje. Nacisk na
zrozumienie źródeł stabilności systemów politycznych spowodował, że teo­
rię oskarżano o konserwatyzm. Choć okres jej największego rozwoju i po­
pularności przypada na lata powojenne, teoria ta nadal stanowi największą
socjologiczną przeciwwagę dla marksizmu. Odejście od funkcjonalizmu
spowodowane było pojawieniem się teorii racjonalnego wyboru, która prze­
niosła centrum zainteresowania badaczy ze struktur społecznych na jednost­
kę. Rosnąca świadomość roli instytucji w życiu społecznym i politycznym
doprowadziła w ostatnich latach do powrotu teorii funkcjonalizmu, choć
w nieco zmienionej formie i pod inną nazwą.
Gabinet
Gabinet jest niewielkim ciałem kolegialnym złożonym z wyższych rangą
polityków odpowiedzialnych za kierowanie administracją danego kraju. Po­
siada on formę rządu zwanego rządem gabinetowym. Zespoły lub kom itety
często funkcjonują wewnątrz gabinetu i kierują konkretnymi sprawami. Ga­
binet składa się na ogół z urzędników odpowiedzialnych za gospodarkę, spra­
wy wewnętrzne i zagraniczne, obronność oraz sprawiedliwość, zaś gabinet
czasów wojny - ze stojących na czele urzędników bezpośrednio związanych
z wojną.
W niektórych krajach, w szczególności we Francji, oraz w Komisji Unii
Europejskiej określenie „gabinet” stosowane jest również do małej grupy po­
lityków i urzędników służby cywilnej, którzy działają jako doradcy ministe­
rialni. Grupa doradców premiera, którzy nie są członkami gabinetu, czasami
nazywana jest „gabinetem kuchennym”: term in ten prawdopodobnie został
po raz pierwszy użyty wobec doradców prezydenta Stanów Zjednoczonych
- Andrew Jacksona (1829-37), a bardziej współcześnie - w stosunku do za­
ufanych premiera Wielkiej Brytanii - Harolda Wilsona.

GATT
Układ Ogólny w sprawie Taryf Celnych i Handlu (ang. General Agreement
on Tariffs and Trade, GATT), podpisany w 1947 roku w Genewie i funkcjonu­
jący jako specjalistyczna agencja ONZ, był jedną z prób odbudowy światowej
gospodarki po zakończeniu II wojny światowej, rozpoczętych porozumie­
niem z Bretton Woods w 1944 roku. Celem GATT było wprowadzenie na
całym świecie zasad wolnego handlu poprzez stopniowe znoszenie barier
celnych pomiędzy państwami-sygnatariuszami układu. Kolejne rundy nego­
cjacyjne zaowocowały stopniową redukcją ceł na towary; w 1979 roku, pod
koniec siódmej rundy (zwanej tokijską), średnia wysokość cła na towary im ­
portowane wynosiła poniżej 5 procent. Jednocześnie cła na produkty rolne
i tkaniny nie tylko pozostały wysokie, ale stały się problemem dla krajów
Trzeciego Świata, którym zależało na eksporcie tych towarów na rynki kra­
jów rozwiniętych, ze względów finansowych, a także w celu zrównoważenia
importu. Cła na produkty rolne stanowią niezwykle drażliwy temat, ponie­
waż dwa największe rynki zbytu dla krajów rozwijających się (oraz krajów
rozwiniętych, w których produkcja rolna stanowi ważny element gospodarki)

124
to Unia Europejska i Stany Zjednoczone, w których Wspólna Polityka Rolna
oraz tradycja stosowania subsydiów dla rolnictwa sięgająca czasów wielkiego
kryzysu stanowią niezwykle skuteczne środki ochrony rolników przed kon­
kurencją w postaci im portu żywności z zewnątrz. Rozpoczęta w 1986 roku
Runda Urugwajska nie tylko nie zdołała obniżyć tych ceł, ale prawie dopro­
wadziła do wojny handlowej. Problem ten prześladował również powstałą
w 1995 roku Światową O rganizację H andlu (WTO), stanowiącą kontynu­
ację GATT. UE i Stany Zjednoczone bardzo niechętnie odnoszą się do idei
ograniczenia środków ochrony rynkowej produktów rolnych. Prowadzi to
naturalnie do uzasadnionych oskarżeń ze strony krajów rozwijających się,
które twierdzą, że państwa zachodnie wspierały ideę wolnego handlu, dopóki
było to dla nich korzystne, ale wycofały się w chwili, gdy wolny handel ozna­
czałby szkodę dla przedsiębiorców z ich krajów. Obecnie Światowa Organiza­
cja Handlu stała się sceną rywalizacji pomiędzy gospodarkami zachodnimi,
szczególnie pomiędzy europejską i amerykańską, polegającej między innymi
na tworzeniu koalicji międzypaństwowych.

Gaullizm
Gaullizm to ruch i myśl polityczna, których podstawy stworzył Charles
de Gaulle, choć nie jest on ograniczony do poglądów Generała ani założo­
nych przez niego partii politycznych. Obecnie gaullizm stanowi największą
spośród konserwatywnych sił francuskiej sceny politycznej. Istniało kilka
partii gaullistowskich; pierwszą była RPF, założona przez de Gaulle a pod
koniec II wojny światowej. W swojej obecnej formie Rassemblement pour la
Rłpubliąue funkcjonuje od 1976 roku, kiedy partia ta została założona przez
Jacques’a Chiraca. Sprawowanie przez tego ostatniego funkcji premiera rządu
w połowie lat 80., podczas gdy prezydentem Francji był socjalista Franęois
M itterand, a większość parlamentarna reprezentowała partie prawicowe
(taka sytuacja polityczna określana jest mianem kohabitacji), udowodniła
elastyczność polityki gaullistów i siłę konstytucji francuskiej. Na początku
XXI wieku sytuacja się powtórzyła, kiedy Chirac został prezydentem Fran­
cji, a premierem był Lionel Jospin z Partii Socjalistycznej. Wielu twierdzi, że
w tym okresie gaullizm prezydenta ograniczał się już jedynie do nazwy.
Gaullizmu nie charakteryzuje żadna specyficzna ideologia, poza przy­
wiązaniem do poglądów i idei propagowanych przez Charlesa de Gaullea.
Najważniejszą z nich jest przekonanie o konieczności stworzenia scentralizo­
wanego państwa z silną w ładzą wykonawczą, która stanowiłaby przeciwwa­
gę dla anarchistycznego parlamentu, który osłabił państwo i sprzeniewierzył
wysiłki rządów za czasów Trzeciej i Czwartej Republiki. Taki był cel, któ­
ry postawił sobie de Gaulle na początku Czwartej Republiki, i który zrea­
lizował za czasów Piątej. Nawet wówczas nie była to w historii politycznej
Francji idea nowa, a jedynie reinterpretacja tradycji jakobińskiej. Kolejnym

125
elementem światopoglądu de Gaullea przyjętym przez obecnych gaullistów
jest waga niezależności Francji i niechętny stosunek wobec organizacji mię­
dzynarodowych. De Gaulle częściowo wycofał Francję z NATO; gaulliści nie
są również wielkimi entuzjastami członkowstwa ich kraju w Unii Europej­
skiej. Podejściu temu towarzyszy nacisk na wzmacnianie potencjału wojsko­
wego Francji: de Gaulle stworzył siły odstraszania nuklearnego, a gaulliści
od zawsze opowiadali się za utrzymaniem przez Francję potęgi militarnej.
Powyższe wartości, być może za wyjątkiem niechęci w stosunku członkostwa
w UE, uważane są powszechnie nie za gaullistowskie, ale po prostu francu­
skie. Wyznawał je nawet Franęois Mitterand, socjalistyczny prezydent Fran­
cji w latach 1981-95. Gaulliści twierdzą zresztą, że reprezentują to wszystko,
czym Francja stoi.
Filozofia polityczna de Gaullea była znacznie bardziej złożona i opie­
rała się na rozróżnieniu pomiędzy polityką „wzniosłą” a „niską”. Polityka
wzniosła, którą - jak twierdził - sam uprawiał jako prezydent, polegała na
jednoczeniu narodu i przewodzeniu mu w najbardziej istotnych kwestiach
z zakresu życia publicznego, co wymaga postawy bezstronnej. De Gaulle
nie miał wysokiego mniemania na temat partii politycznych, uważając je
za niespójne i często skorumpowane. W stosunku do jego własnych partii
(w nazwach których zresztą nigdy nie pojawiło się słowo „partia”) de Gaulle
okazywał duży dystans. Polityka określana przez niego mianem niskiej była
polityką targów i kompromisów w zakresie interesów prywatnych i intere­
sów poszczególnych grup społecznych, które de Gaulle pozostawiał innym,
najczęściej parlamentowi. Pod względem politycznym gaulliści reprezentują
obecnie poglądy konserwatywne, ciesząc się popularnością pośród przedsta­
wicieli klasy średniej i wyższej, katolików, osób starszych oraz, często, kobiet.
Na początku było to ugrupowanie niejednorodne ideologicznie, które jednak
potrafiło zjednoczyć się w imię ratowania stabilności politycznej Piątej Re­
publiki pod wodzą generała de Gaulle’a jako wybawcy narodu. Po śmierci de
Gaullea i ustabilizowaniu sytuacji politycznej kraju poparcie dla gaullistów
znacznie spadło, choć pozostają oni na scenie politycznej główną przeciwwa­
gą dla zjednoczonej lewicy Francji, zwłaszcza jeżeli udaje im się współpraca
z innymi ugrupowaniami centroprawicowymi.

Geopolityka
Termin „geopolityka” stworzony został pod koniec XIX wieku przez pew­
nego szwedzkiego geografa, a spopularyzowany przez innego geografa, po­
chodzącego z Wielkiej Brytanii Halforda Mackindera, na początku XX wieku.
Geopolityka zyskała złą sławę, kiedy w latach 30. stała się jednym z ulubionych
terminów nazistowskich strategów. Nic dziwnego zatem, że przez pewien czas
po zakończeniu II wojny światowej termin ten przestał być używany. Powró­
cił, choć z nieco zmienionym znaczeniem, w latach 80. i obecnie używany

126
jest powszechnie. Pierwotnie geopolityka odnosiła się do deterministycz­
nej koncepcji, zgodnie z którą kierunki rozwoju polityki międzynarodowej
w ogromnym stopniu uzależnione są od czynników geograficznych, takich jak
dostęp do surowców, morza i szlaków wodnych etc. Mackinder jest autorem
najsłynniejszej koncepcji geopolitycznej związanej z ukutymi przez niego po­
jęciami: Światowa Wyspa (ang. World Island) i Obszar Centralny (ang. Hear-
tland). Zgodnie z jego teorią, działania polityczne prowadzone na obszarze
centralnym mogą zdominować politykę całego regionu, chyba że spotka się to
z silnym oporem ze strony państw peryferyjnych. Teoria obszaru centralnego
Mackindera została przejęta przez niemieckich nazistów, którzy twierdzili,
że państwo niemieckie stanowi taki obszar w Eurazji. W ten sposób teoria ta
stała się uzasadnieniem dla ataku Niemiec na państwa sąsiednie, również dla­
tego, że zgodnie z nią państwa peryferyjne tworzą koalicje, których celem jest
niedopuszczenie do uzyskania przewagi przez obszar centralny. Teoria geopo­
lityczna zatem potwierdziła odwieczne obawy Niemiec przed zagrożeniem ze
strony otaczających je wrogich koalicji.
Odrodzenie idei geopolityki związane było z rozciągnięciem znaczenia
term inu poza określenie strategii międzynarodowej. Geopolityka jest obec­
nie interdyscyplinarną nauką badającą geograficzne uwarunkowania potrzeb
strategicznych i problemów państw. Mimo porzucenia deterministycznego
podejścia, które pierwotnie charakteryzowało teorię geopolityczną, nie­
popularne decyzje polityczne nadal uzasadniane są uwarunkowaniami
geopolitycznymi. Stany Zjednoczone usprawiedliwiały na przykład użycie
strategicznych sił rakietowych (obecnie - strategicznej obrony rakietowej)
swoją pozycją geopolityczną. Odwołania do geopolityki pojawiają się rów­
nież, gdy pewne decyzje dotyczące polityki wojskowej należy usprawiedliwić
wewnętrznie - argumentem „potrzeb geopolitycznych” posłużono się w celu
umotywowania potrzeby wzmocnienia marynarki wojennej w Wielkiej Bry­
tanii oraz konieczności utrzymywania przez Stany Zjednoczone armii zdol­
nej do prowadzenia dwóch wojen jednocześnie.

G errym andering
(manipulacja granicami okręgów wyborczych)
Gerrymandering, czyli manipulacja granicami okręgów wyborczych, za­
równo w wyborach lokalnych, jak i krajowych, służy uzyskaniu korzystnego
wyniku przez partię mającą wpływ na kształtowanie ordynacji wyborczej.
Jest to termin wywodzący się z polityki Stanów Zjednoczonych i pochodzący
od nazwiska gubernatora stanu Massachusetts, Elbridge’a Gerry ego, który
w 1811 roku zmienił granice okręgów wyborczych w taki sposób, że wyzna­
czone okręgi miały kształt salamander.
Niewykluczone, że wszystkie systemy polityczne uciekają się do tego
rodzaju manipulacji, choć w większości możliwość tego rodzaju działań

127
ograniczona jest dzięki powierzeniu zadania wyznaczenia okręgów wybor­
czych politycznie neutralnym urzędnikom państwowym. Nie oznacza to
jednak, że zastosowanie nawet najsurowszych zasad zdoła całkowicie wy­
eliminować możliwość manipulacji przedwyborczych. W Wielkiej Brytanii
ustalaniem granic okręgów wyborczych zajmują się komisarze graniczni
(ang. boundary commissioners), choć to od decyzji rządu zależy, kiedy pro­
ponowane zmiany zostaną wprowadzone w życie. W 1970 roku pochodzący
z Partii Pracy minister spraw wewnętrznych James Callaghan celowo opóźnił
implementację zaleceń komisarzy z obawy przed tym, że nowy podział dałby
przewagę konserwatystom.
Od 1962 roku, dzięki decyzjom sądów amerykańskich, okręgi wyborcze
ustanowione na poziomie lokalnym, stanowym i federalnym mają taką samą
lub zbliżoną wielkość (patrz interpretacja konstytucji). Stosowanie konsty­
tucyjnej zasady „jeden człowiek, jeden głos” prowadziło również do nierów­
nej do 1962 roku reprezentacji obszarów miejskich i wiejskich, na korzyść
tych ostatnich. W konsekwencji wiele mniejszości etnicznych, których przed­
stawiciele osiedlali się głównie w miastach (na przykład czarni i Latynosi), nie
miało zapewnionej odpowiedniej reprezentacji. Pomimo bezkompromisowej
postawy Sądu Najwyższego manipulacja okręgami wyborczymi nie zniknę­
ła z życia politycznego Stanów Zjednoczonych. Nadal praktykuje się stron­
niczość w działaniach politycznych, a eliminacja rozbieżności liczbowych
pomiędzy poszczególnymi okręgami wyborczymi nie zapobiegła tworze­
niu okręgów (często przy użyciu wyrafinowanych technik komputerowych)
w sposób sprzyjający danej partii politycznej. Problem gerrymandering do­
tyczy przede wszystkim państw, w których obowiązuje zasada zwykłej więk­
szości, a dzieje się tak z dwóch powodów: po pierwsze dlatego, że granice
okręgów mają tam większe znaczenie, a po drugie ponieważ system wyborczy
pozwala na zniekształcenia stosunku głosów do mandatów. Ustalanie granic
okręgów wyborczych i, w bardziej ogólnym ujęciu, konstruowanie systemu
reprezentacji w oparciu o podziały geograficzne stanowi kluczowy mecha­
nizm konstytucyjny państwa. W procesie demokratyzacji krajów Europy
Wschodniej była to jedna z najbardziej kontrowersyjnych kwestii.

G lasnost (ros. jawność)


Dwa podstawowe elementy reform państwowych wprowadzanych od
1985 roku przez Michaiła Gorbaczowa stanowiły jawność (glasnost) i piere-
strojka. Polityka jawności oznaczała otwarcie dyskusji, zniesienie ograniczeń
wolności słowa w prasie, literaturze i sztuce, wprowadzonych w Związku Ra­
dzieckim przez Stalina i jego spadkobierców. Związana była również z wol­
nością prasy oraz ze zniesieniem zakazu praktyk religijnych. Wprowadzenie
politykiglasnosti niebyło ani natychmiastowe, ani równomierne: wraz z ros­
nącą odległością od Moskwy malał entuzjazm lokalnych władz w stosunku

128
do reform. Niemniej jednak, dzięki wprowadzeniu licznych ustaw gwarantu­
jących utrzymanie nowego porządku, polityka jawności przetrwała. Celem
Gorbaczowa było zdobycie przychylności dziennikarzy, którzy mając możli­
wość krytykowania niewydajnych zakładów państwowych, mieli przyczynić
się do promocji idei pierestrojki, czyli modernizacji i restrukturyzacji gospo­
darki. W rzeczywistości polityka jawności doprowadziła do tego, że zamiast
wzbudzać społeczny entuzjazm w stosunku do nowej idei, prasa opisywała
nieudolne początki pierestrojki. Po przewrocie w 1991 roku i upadku Związ­
ku Radzieckiego polityka jawności straciła na znaczeniu wraz z wprowadze­
niem w kraju całkowitej wolności słowa.

Globalizacja
Spośród wszystkich współczesnych koncepcji socjologicznych globali­
zacja jest tematem najczęściej podejmowanym przez media. Oznacza ona
powstawanie relacji gospodarczych, które przekraczają granice państwowe.
Największe korporacje działają na terenie kilku krajów, produkując kompo­
nenty, sprzedając towary i zdobywając fundusze na działalność w państwach
na całym świecie. Nie jest to zjawisko zupełnie nowe: fenomen m iędzynaro­
dowych korporacji zajmował już przynajmniej jedno pokolenie polityków
i politologów. Globalizacja odnosi się jednak do znacznie bardziej fundamen­
talnych powiązań między państwami. Gospodarki różnych krajów stały się
współzależne: spadek produkcji w jednym rejonie świata może wpłynąć na
sytuację na rynku geograficznie niezwykle odległym. Pod wieloma względa­
mi globalizacja przypomina zjawisko, które matematycy i fizycy zauważyli
w kontekście niestabilności systemów rzekomo deterministycznych. Mówi
się, że ruch skrzydeł motyla w Indiach może spowodować burzę na drugim
końcu globu. Globalizacja oznacza, że bankructwo japońskiego banku, spo­
wodowane udzieleniem pożyczek za zakup ziemi w Tokio, której cena następ­
nie gwałtownie spadła, może doprowadzić do zwolnień pracowników fabryki
samochodów w Walii.
Gdyby jednak znaczenie globalizacji ograniczało się tylko do tego, mie­
libyśmy do czynienia jedynie ze zwiększeniem skali zjawisk już znanych
w historii. Globalizacja to jednak znacznie więcej: charakter współczesnej
gospodarki, uzależnionej przede wszystkim od tworzenia i przekazywania
informacji, sprawił, że granice państwowe stały się nieistotne, co znajduje
swoje odzwierciedlenie w strukturze prawnej i instytucjonalnej. Przykładem
globalizacji jest niemożność stworzenia państwowego systemu kontroli nad
pornografią w Internecie. Globalizacja ograniczałaby się do współzależno­
ści gospodarczej, gdyby nie dwa czynniki. Po pierwsze, gwałtowny rozwój
instytucji ponadnarodowych: na świecie funkcjonuje obecnie ponad 25 ty­
sięcy organizacji pozarządowych o charakterze międzynarodowym, podczas
gdy na początku XX wieku było ich zaledwie kilka. Doktryna suwerenności

129
narodowej traci na ważności na korzyść rosnącej roli organizacji takich jak
ONZ, które przez całe lata były obiektem drwin, a teraz zaczynają być po­
strzegane jako autorytety. Równolegle obserwuje się zjawisko zanikania
tożsamości narodowej pośród świetnie wykształconej elity międzynarodo­
wej gospodarki i polityki. W historii świata rozpoczęła się nowa era. Należy
pamiętać, że koncepcja państwa narodowego jest stosunkowo nowa; przez
całe wieki ludzie czuli raczej większą przynależność do swoich społeczności
niż państwa. Idea międzynarodowej gospodarki, niepodlegającej państwo­
wym regulacjom prawnym, nie jest nowa. Różnica pomiędzy sytuacją teraz
a kiedyś polega jedynie na tym, że dzięki obecnemu rozwojowi komunikacji
i technologii odległości przestały być przeszkodą w rozwoju międzynarodo­
wej wymiany handlowej.

Głosowanie taktyczne
Chociaż większość ludzi oddaje głos na swojego kandydata, istnieją sy­
tuacje, w których racjonalnym wyjściem okazuje się zachowanie odmienne
- należy do nich równoczesna silna sympatia w stosunku do jednej partii
i niechęć do innej. Sprawę należy wtedy rozstrzygnąć taktycznie: czy gło­
sować na swoją partię, czy tak, by jak najbardziej zaszkodzić tej nielubianej.
Oto przykładowa sytuacja w brytyjskim okręgu wyborczym: w poprzednich
wyborach konserwatyści uzyskali 45%, liberalni demokraci 42%, a labou-
rzyści 13%. Gorący zwolennik Partii Pracy, który chciałby przede wszyst­
kim porażki konserwatystów, mógłby zagłosować na kandydata liberalnych
demokratów, wiedząc, że ma on szansę pokonania konserwatysty (labou-
rzysta zaś nie). Ten sam głosujący mógłby dojść do tej samej decyzji rów­
nie racjonalnie, nawet gdyby nie znosił liberalnych demokratów bardziej
niż konserwatystów, rozumując, iż ci pierwsi nie mają szans na większość
parlam entarną (w przeciwieństwie do Partii Pracy), a każdy pokonany kon­
serwatysta to krok ku zwycięstwu labourzystów w skali kraju. Nie wiadomo
jednak, czy przed 1997 taktyczne głosowanie miało jakiś większy wpływ
na wyniki brytyjskich wyborów powszechnych, choć można zauważyć, że
w wyborach uzupełniających wielu wyborców prawdopodobnie zmienia
w geście protestu swe tradycyjne preferencje, czego ofiarą pada zwykle kan­
dydat partii rządzącej. Na decyzję wyborczą wpływa zapewne wiele innych
ważnych czynników. Stały zwolennik jednej partii może odmówić popar­
cia kandydata innej z powodów ideologicznych lub wybrać inną taktykę,
na przykład maksymalizację szerokiego poparcia dla swego ugrupowania.
Partie ze swej strony nie zachęcają otwarcie do głosowania taktycznego,
gdyż może ono przynieść więcej szkód niż pożytków, jeśli będzie się zda­
rzać w skali całego kraju. Podobne są powody oporu partii wobec rezyg­
nacji z wystawiania kandydatów w okręgach, gdzie nie mają oni szans na
zwycięstwo: być może zwiększa to szanse pokonania obecnego posła przez

130
kandydata innego ugrupowania, lecz rezygnacja przekazałaby zwolennikom
i członkom partii symboliczny kom unikat o porażce. Partie centrowe (jak
liberalni demokraci) najczęściej korzystają z wyników taktycznego głoso­
wania, są jednak narażone przy tym na największe ryzyko: nie mogą po­
zwolić własnym wyborcom na zachowania taktyczne właśnie dlatego, że
muszą uzyskać jak najwięcej głosów, by pokazać potencjalnym głosującym,
iż udzielenie im poparcia nie oznacza straconego głosu. Brytyjskie wybory
powszechne z lat 1997 i 2001 ukazały niewątpliwy wzrost ważności głosowa­
nia taktycznego - coraz więcej wyborców chciało zablokować drogę do par­
lamentu konserwatystom, na czym skorzystali przede wszystkim liberalni
demokraci (patrz P artia Liberalna).
Głosowanie taktyczne z pewnością istnieje w niektórych systemach wy­
borczych, odgrywając tam ważną rolę. Charakterystyczny jest przykład
Francji, gdzie wybory odbywają się często w dwóch etapach - na przykład
w wyborach prezydenckich do drugiej tu ry przechodzi tylko dwóch kandy­
datów, a w parlamentarnych w pierwszej turze trzeba osiągnąć co najmniej
12,5 % głosów (w praktyce kandydaci, którzy osiągnęli to minimum, a uzna­
ją, że nie mają szans na zwycięstwo, często wycofują się sami). Startujący
bez powodzenia w pierwszej rundzie mogą zachęcać swych zwolenników do
poparcia tego z pozostałych, który najbardziej im odpowiada. Choć apele te
czasami trafiają w próżnię, umożliwiają taktyczny sojusz (na poziomie okrę­
gu lub krajowym), mogący wywrzeć ogromny wpływ na wyniki wyborów.
Głosowanie taktyczne ogranicza się zwykle do prostych systemów plurali­
stycznych, nie ma bowiem oczywistego odpowiednika w skutecznym syste­
mie reprezentacji proporcjonalnej. Istnieją rozwiązania połowiczne, jak
w Niemczech, gdzie wyborca oddaje jeden głos na partyjną listę krajową,
a drugi na pojedynczego kandydata w wielomandatowym okręgu. Oddanie
obu głosów na tę samą partię stanowi sposób maksymalizacji szans na reali­
zację swych interesów.

Głosowanie
Akt wyboru dokonywany przez wolną jednostkę spośród zestawu możli­
wości, czyli podstawa współczesnej demokracji. Głosowanie na kandydatów
do urzędu czy rozstrzygnięcie polityczne odbywało się w każdym znanym
nam systemie społecznym (jego historia sięga co najmniej polis greckich, skąd
- od psefos, skorupy, za pomocą której przeprowadzano pewne głosowania,
w szczególności ostracyzm - wywodzi się nazwa psefologii, nauki zajmującej
się zachowaniami wyborczymi). Głosowanie to jedynie wyrażanie indywi­
dualnej opinii, problemy pojawiają się przy liczeniu głosów (patrz systemy
głosowania) i decyzjach, na kogo (lub na jakie rozstrzygnięcie) głosowano.
Przy głosowaniu mającym wyłonić indywidualnego zwycięzcę najważ­
niejsza jest jego tajność i niezależność, co pozwala na uczciwe wyrażenie

131
opinii. Te cechy zapewniono wyborom stosunkowo niedawno (przynajmniej
w pełni): tajne głosowanie wprowadzono w Wielkiej Brytanii pod koniec XIX
stulecia, a pod koniec lat 60. XX wieku umożliwiono kandydatom podawanie
na kartach do głosowania przynależności partyjnej (koniecznego minimum
do zmniejszenia liczby traconych głosów).
Prawo do głosowania ograniczano w historii z rozmaitych powodów.
Najpowszechniejszym chyba z nich był wzgląd na zamożność lub posiadaną
własność. Od końca XIX wieku stopniowo rozszerzano zakres praw wybor­
czych, najpierw wśród mężczyzn, a później kobiet. Współczesny standard
przyznaje prawo do głosu wszystkim obywatelom powyżej 18 lat.
Głosy umieszcza się w specjalnej urnie wyborczej. Istnieje wiele rodzajów
procedury głosowania (zob. systemy głosowania). W nowoczesnych demo­
kracjach głosowanie musi być tajne, musi być także zastosowany skuteczny
i bezstronny mechanizm zapobiegający jakimkolwiek fałszerstwom wybor­
czym (zob. fałszowanie wyników głosowania).

Głowa państwa
Głowa państwa to osoba posiadająca pewną formalną władzę oraz obo­
wiązki tytularne i honorowe, takie jak przyjmowanie innych głów państw
i monarchów przebywających z wizytą w danym kraju czy mianowanie
i akredytacja ambasadorów. Głowa państwa posiada szczątkową władzę
polityczną, polegającą na przykład na mianowaniu głowy rządu lub pre­
m iera. W m onarchii głową państwa jest panujący król lub królowa; w in­
nych systemach jest to prezydent, którego zakres władzy w poszczególnych
państwach jest bardzo różny. W niektórych krajach, na przykład w Izraelu
czy we Włoszech, rzeczywista władza prezydenta jest niezwykle ograniczo­
na, chyba że stworzenie koalicji wymaga powołania przez niego prem ie­
ra, który będzie w stanie stworzyć rząd z poparciem parlam entu. Sytuacja
taka ma często miejsce we Włoszech, dlatego rozważa się tam zwiększenie
władzy prezydenta, zgodnie z modelem stworzonym we Francji za czasów
Piątej Republiki. W niektórych systemach rolę głowy władzy wykonawczej
(posiadającej prawdziwą władzę polityczną) i rolę głowy państwa sprawuje
jedna osoba - ma to miejsce na przykład w Stanach Zjednoczonych. W in­
nych państwach, na przykład we Francji, rola prezydenta jest dość niejas­
na, zależy bowiem w dużym stopniu od sytuacji politycznej i samej osoby
zajmującej ten urząd. Trudno doszukać się wyraźnego wzoru w struktu­
rze państw i rządów, a role ich głów to kwestia niezwykle złożona. Funkcję
głowy państwa nie zawsze pełni jedna osoba: w Jugosławii po śmierci Tito
prezydenturę sprawował kolegialny organ złożony z ośmiu członków, z któ­
rych każdy kolejno pełnił funkcję prezydenta. W Izraelu natomiast podej­
mowano (w dużej mierze nieudane) próby dzielenia urzędu premiera przez
dwóch przewodniczących partii.

132
Głowa rządu
Termin „głowa rządu” oznacza osobę oficjalnie powołaną, by stać na czele
rządu. Głową rządu może być premier, prezydent lub kanclerz. Zazwyczaj
jest nią przewodniczący partii mającej większość w parlamencie, choć czasa­
mi na czele koalicyjnego rządu staje osoba, której wybór jest wynikiem kom­
promisu międzypartyjnego.
Głowy rządów państw członkowskich Unii Europejskiej (UE) spotykają
się na szczytach, które organizowane są regularnie, oraz w przypadkach za­
istnienia wyjątkowych sytuacji. Do 1974 roku, czyli do chwili powołania do
życia Rady Europejskiej, spotkania te były organizowane ad hoc. W latach
1974-1986 członkowie Rady Europejskiej spotykali się trzy razy w ciągu roku,
a od 1986 - dwa. Należy pamiętać o rozróżnieniu pomiędzy Radą Europejską
a dwiema instytucjami reprezentującymi władzę wykonawczą w UE: Radą
Unii Europejskiej, składającą się z przedstawicieli rządów państw członkow­
skich, oraz Komisją Europejską, która ma charakter ponadnarodowy i pełni
funkcje administracyjne w ramach władzy wykonawczej Unii Europejskiej.

Gmina (komuna)
Wyraz ten posiada w polityce kilka znaczeń2. Bardziej wyraziste i formal­
ne użycie znaleźć można w Europie Zachodniej, gdzie zwykle odnosi się ono
do najniższego poziomu samorządu lokalnego, w Wielkiej Brytanii jego od­
powiednikiem jest gmina lub rada lokalna, a w Stanach Zjednoczonych - po­
wiat. Bardziej teoretycznym znaczeniem tego określenia jest opis lewicowych
lub radykalnych eksperymentów we wspólnym życiu. Odnosi się to do lat
sześćdziesiątych, kiedy to wielu młodych radykałów i osób „porzucających
szkołę” utworzyło wspólne organizacje, w których kilka osób żyło razem
i dzieliło się wszystkim w idealnej formie komunizmu, bez praw własności
i z zupełnym poświęceniem się dla dobra drugiej osoby. Wyrażenie „komuny
hippisowskie” weszło do powszechnego użycia dla opisania tej formy eks­
perymentu życia we wspólnocie. Wiele komun wzorowało się na izraelskim
kibucu, wywodząc się z tych samych filozoficznych źródeł, czyli od Rousseau
i innych propagatorów demokracji bezpośredniej i demokracji uczestniczą­
cej (ang. participatory democracy).
Wyrażenie „Komuna” odnosi się do władz rewolucyjnych powołanych
w Paryżu w 1871 roku po wojnie francusko-pruskiej i zdławionych przez
„wersalski” rząd Thiersa, przy wsparciu pruskich zwycięzców. Karol Marks
i późniejsi pisarze lewicowi uważali Komunę za zapowiedź nowoczesnych ru­
chów rewolucyjnych.

2 W yraz „commune” może w języku angielskim oznaczać również „komuna”, „Komuna


Paryska” (przyp. tłum.)

133
Gorbaczow
Michaił Siergiejewicz Gorbaczow był ostatnim przywódcą Związku Ra­
dzieckiego, a zarazem osobą, która bardziej niż ktokolwiek inny przyczyniła
się do obalenia zarówno tego stanowiska, jak i tego państwa. Gorbaczow uro­
dził się w 1931 roku na Kaukazie. Jego kariera rozwinęła się zgodnie z mode­
lem kariery politycznej wspólnym większości polityków jego pokolenia. Po
odbyciu obowiązkowego stażu jako operator maszyn rolniczych w kołchozie,
Gorbaczow studiował ekonomię rolną, a następnie prawo na Uniwersytecie
im. Łomonosowa w Moskwie. Wkrótce rozpoczął działalność partyjną, obej­
mując kolejne stanowiska na szczeblu lokalnym, regionalnym i krajowym,
pnąc się po szczeblach partyjnych aż do pozycji zajmowanej uprzednio przez
Jurija Andropowa, który był jego mentorem, a zarazem sekretarzem general­
nym KC KPZR w latach 1982-1984. Po śmierci Andropowa Gorbaczow, który
został przyjęty do biura politycznego partii już w 1980 roku, w wieku 49 lat,
wydawał się być jego naturalnym następcą. Po krótkim okresie panowania
bardziej konserwatywnego i starszego Konstantyna Czernienki, Gorbaczow
został w końcu Sekretarzem Generalnym Komitetu Centralnego Kom uni­
stycznej P artii Związku Radzieckiego (KZPR) w 1985 roku, a w 1988 prze­
wodniczącym Prezydium Rady Najwyższej ZSRR, co dawało mu władzę
oficjalnej głowy państwa.
Gorbaczow przekonany był o potrzebie przeprowadzenia rozległych re­
form w Związku Radzieckim, zwłaszcza w zakresie gospodarki, której stan
był zatrważający. Uświadamiał sobie, że stan gospodarczy kraju nie pozwala
na dalsze utrzymywanie wrogich stosunków z krajami Zachodu oraz że po­
trzebne są zmiany w polityce obronnej kraju. Należało wprowadzić reformy
gospodarcze, przede wszystkim w celu zmniejszenia ciężaru partyjnej biuro­
kracji. Reformy wprowadzano pod hasłami jawności (glasnost), pierestrojki
i świeżego podejścia, którego symbolem stało się nowe myślenie w zakresie
polityki zagranicznej. Będąc reformatorem Związku Radzieckiego, Michaił
Gorbaczow wierzył jednocześnie w kom unizm , rolę partii oraz potrzebę bez­
pośredniej i silnej kontroli państwa. Każda z przeprowadzonych przez niego
reform, na przykład wprowadzenie ograniczonego modelu demokracji w sy­
stemie jednopartyjnym , pobudzała jedynie pragnienie większej swobody,
w praktyce niewiele zmieniając w kwestii warunków społeczno-ekonomicz­
nych zwykłych obywateli. Panowanie Gorbaczowa w okresie od 1985 dó jego
rezygnacji w 1991 roku, kiedy Związek Radziecki przekształcił się we Wspól­
notę Niepodległych Państw (WNP), obejmującą 11 z 15 byłych republik so­
wieckich, potwierdza teorię, zgodnie z którą represyjnego reżimu nie można
delikatnie „rozluźnić”, nie ma bowiem trzeciej możliwości pomiędzy totali­
taryzm em a wolnością. Przywiązanie Gorbaczowa do partii komunistycz­
nej nie osłabło nawet po nieudanej próbie przew rotu skierowanego przeciw
jego władzy w sierpniu 1991 roku. Nigdy nie dowiemy się, w jakim stopniu

134
przeprowadzone przez Gorbaczowa reformy były rezultatem jego własnego
przekonania o potrzebie ich przeprowadzenia. Wielu twierdzi, że ktokolwiek
przejąłby w 1985 roku stanowisko Sekretarza KPZR, musiałby postąpić w po­
dobny sposób. Wiadomo, że w ostatnich latach Gorbaczowa odsunięto od
podejmowania decyzji w kwestiach politycznych i strategicznych. Odszedł ze
stanowiska, ponieważ sytuacja w kraju i warunki życia ludności pogorszyły
się do tego stopnia, że wielu z rozrzewnieniem wspominało czasy Breżniewa.
Gorbaczowowi nie udało się przekonać społeczeństwa domagającego się po­
prawy warunków bytowych o konieczności poświęceń, które pozwoliłyby na
przeprowadzenie reform. Brakiem popularności przypłacił on również swo­
ją lojalność wobec partii, która w większości społeczeństwa zaczęła budzić
strach. Partia nigdy do końca nie wierzyła w jego lojalność, dlatego po upad­
ku ZSRR Gorbaczow nie zdecydował się na pozostanie w szeregach Partii
Komunistycznej powstałej z przekształcenia KPZR.

Gospodarka planowa
Zarówno w ZSRR jak i w jego krajach satelickich gospodarki były zbudo­
wane według quasi-marksistowskiej zasady „socjalizmu państwowego”. Ce­
chą charakterystyczną tego stanu był brak jakichkolwiek form wolnego rynku
z wyjątkiem jego peryferii (zob. także Nowa Polityka Gospodarcza). Zamiast
konkurencji wolnorynkowej kierowanej głównie poprzez popyt konsumen­
cki, zaczęto narzucać sztywny i bardzo szczegółowy plan dla znacjonalizo-
wanej produkcji i dystrybucji. Centralne planowanie gospodarcze szacowało,
ile dokładnie wyrobów każdego rodzaju powinno być wyprodukowanych,
zarówno towarów konsumenckich, jak i innych. Wraz ze szczegółowym pla­
nowaniem siły roboczej pozwoliło to państwu na kierowanie gospodarką.
Płace i ceny były utrzymywane na sztucznie niskim poziomie, z dochodem
robotników stanowiącym jedynie hipotetyczny mechanizm wymiany. Przy
braku wymienności waluty i niemal braku im portu dóbr konsumenckich nie
było potrzeby ustalania płac na jakimkolwiek porównywalnym w skali mię­
dzynarodowej poziomie. Ponadto zachęty dla działalności gospodarczej, jeśli
w ogóle oferowane, dotyczyły lepszych warunków mieszkaniowych, przywi­
lejów wakacyjnych oraz kwestii finansowych. Ponieważ państwo zapewniało
całkowite i bardzo rozległe, choć niskiej jakości, ubezpieczenie zdrowotne
i społeczne oraz emerytury, nie było również potrzeby oszczędzania i ustala­
nia takich zarobków, które pozwoliłyby z prywatnych oszczędności finanso­
wać inwestycje kapitałowe.
Rezultatem tego była gospodarka, która mogła być używana, by osią­
gać cele polityczne bez konieczności zapewniania równowagi pomiędzy
państwowymi i prywatnymi preferencjami konsumpcyjnymi; brak potrze­
by dostosowywania celów politycznych do poziomu dostępności kapitału
pochodzącego ze środków prywatnych lub zewnętrznych; i brak potrzeby

135
wynagradzania rzadkich umiejętności poprzez zachęty. Gospodarczy pla­
niści mogli dokładnie ustalać to, co wydawało im się potrzebne, oraz aran­
żować produkcję i dystrybucję tegoż. Opodatkowanie jako źródło dochodu
rządu nie odgrywało istotnej roli, więc przy planowaniu państwowym nie
istniały ograniczenia w publicznych wydatkach/dochodach. Pozwalało to na
przykład na koncentrację 25 procent PKB na cele obronne w ostatnim okresie
istnienia systemu radzieckiego. Problemy były podwójne: jedyne zachęty były
negatywne, na przykład kara za niewystarczającą wydajność, a system gospo­
darczy funkcjonował na bardzo niskim poziomie produkcyjności. Ponieważ
jednak cele produkcyjne musiały być spełnione, nieważne jakiej jakości, ol­
brzymi wysiłek, w większości zasadniczo nielegalny, ukierunkowany był na
zagarnianie środków produkcji, by osiągnąć te nominalne cele. Po drugie,
kiedy państwo pragnęło zadowolić zwykłych ludzi poprzez przeznaczenie
dodatkowych środków na produkcję dóbr konsumenckich, nie było dosłow­
nie sposobu ocenienia, jakie produkty, jakiego asortymentu i jakiej jakości
powinny być dostarczone.
Niewykluczone, że centralne planowanie było wystarczającym środkiem
określenia, co należy produkować, żeby wybudować czołgi i samoloty, ponie­
waż wojsko stanowi dobrze poinformowanego i wymagającego klienta, zdol­
nego do wyrażania swoich potrzeb. Jednakże zwykli konsumenci pozbawieni
konkurujących między sobą producentów nie mieli możliwości informowa­
nia o swoich potrzebach; w rzeczywistości preferencje konsumenckie były nie
tylko nieznane, ale zasadniczo nie istniały, ponieważ posiadanie preferencji
wymaga wiedzy o innych możliwościach wyboru.
Mimo to centralnie sterowane gospodarki sprawdzały się dobrze przy
ważnych inwestycjach w infrastrukturze; to, co je zniszczyło, to wzrastająca
niewydolność systemu i jego niezdolność do zaspokajania potrzeb klientów,
których wiedza o standardach życia na Zachodzie wzrastała, częściowo dzię­
ki sile mass mediów.

Gradualizm
Gradualizm, w najbardziej ogólnym ujęciu, jest teorią zbliżoną do socja­
lizmu, odrzucającą jednak potrzebę rewolucji i zakładającą, że stopniowe
wprowadzanie zmian demokratycznych doprowadzi do zmian w organi­
zacji społecznej i gospodarczej państwa (patrz socjalizm parlam entarny).
Gradualizm przyjęły partie socjaldemokratyczne, a także wszystkie partie
socjalistyczne i komunistyczne, które liczą na poparcie wyborców i chcą
mieć realną szansę konkurowania z partiam i liberalnymi i konserwatywny­
mi. Partia Komunistyczna Włoch, ze swoją długą tradycją demokratyczną,
przekształciła się w 1991 roku w partię socjaldemokratyczną i zmieniła na­
zwę na Demokratyczną Partię Lewicy, co można uważać za logiczną kon­
sekwencję gradualizmu. W Wielkiej Brytanii Fabianie reprezentowali głos

136
zwolenników gradualizmu na początku istnienia Partii Pracy. Wiele partii
komunistycznych i skrajnie lewicowych, w tym Partia Komunistyczna Fran­
cji przynajmniej do końca lat 60., potępia gradualizm jako rewizjonistyczny
i „sprzedajny” w stosunku do socjalizmu.
Teoretycznie, różnica pomiędzy gradualizmem a socjalizmem polega na
tym, że ten pierwszy optuje za prowadzeniem przez wybrany w demokra­
tycznych wyborach rząd takiej polityki, która sprawi, że społeczeństwo samo
przekona się o korzyściach płynących z socjalizmu, w przeciwieństwie do
tworzenia społeczeństwa socjalistycznego na siłę, kiedy tylko pojawi się oka­
zja objęcia władzy (w sposób pokojowy lub nie), i wprowadzenia systemu,
którego społeczeństwo „powinno chcieć” (patrz dyktatura proletariatu). Po
upadku komunizmu w Związku Radzieckim i Europie Wschodniej koncep­
cja gradualizmu stała się niepotrzebna. Gradualizm zachowuje jednak swoją
wartość jako teoria, ponieważ podnosi kwestię tego, czy istotne zmiany spo­
łeczne są możliwe bez całkowitego zerwania z przeszłością. Jego przeciwnicy
twierdzili, że gradualizm sprzeciwia się przemocy koniecznej do przeprowa­
dzenia szybkiej transformacji z powodu zbyt dużego przywiązania do istnie­
jącego porządku społecznego.

Gramsci
Antonio Gramsci (1891-1937) był założycielem Komunistycznej Partii
Włoch, która wyłoniła się z szeregów Partii Socjalistycznej w 1921 roku. Za
czasów rządów faszystów partia zeszła do podziemia, a Gramsci zmarł w wię­
zieniu. Udało mu się jednak stworzyć podstawy specyficznej włoskiej wersji
myśli komunistycznej, dzięki której po wojnie partii udało się zdobyć naj­
większe poparcie społeczne pośród wszystkich zachodnioeuropejskich partii
komunistycznych. Jego Listy z więzienia stały się źródłem inspiracji dla roz­
woju eurokomunizmu.
Choć Gramsci nigdy nie porzucił idei komunizmu, pozostając wierny
doktrynie materializmu historycznego, nie zgadzał się z koncepcją brutal­
nej rewolucji proletariackiej. Wprowadził rozróżnienie pomiędzy „taktyką
oblężenia” a „taktyką ruchu” w procesie budowania społeczeństwa. Pierw­
sza jest tradycyjnym pojęciem budowania świadomości klasowej wewnątrz
ideologicznego getta klasy robotniczej, niebiorącym pod uwagę ruchów re-
formistycznych i oczekującym (w stanie oblężenia przez wroga) nadejścia
odpowiedniego momentu do rozpoczęcia rewolucji. Doktryna ta, przyjęta
przez Komunistyczną Partię Francji, a wcześniej przez bolszewików (w kon­
sekwencji specyficznej sytuacji panującej w kraju rządzonym przez carat), nie
mogłaby sprawdzić się we Włoszech. Gramsci proponował bardziej elastycz­
ne podejście, zakładające zawarcie koalicji pomiędzy komunistami a siłami
progresywnymi oraz próbę zdobycia poparcia wśród przedstawicieli bur-
żuazji skłonnych porzucić wartości właściwe systemowi kapitalistycznemu.

137
Jednocześnie Gramsci twierdził, że poprzez działalność medialną i eduka­
cyjną partia powinna starać się budować społeczne poparcie dla komunizmu,
zamiast narzucać je poprzez wprowadzenie dyktatury proletariatu. Owa
elastyczna i pokojowa tradycja komunizmu we Włoszech umożliwiła partii
forsowanie idei „kompromisu historycznego”, którego założeniem było dołą­
czenie do rządzącej partii chrześcijańsko-demokratycznej. Gramsci stworzył
teoretyczną analizę gradualizm u odpierającą oskarżenia, zgodnie z którymi
przedstawiciele ruchu byli burżuazyjnymi reformatorami. Upadek starego
systemu partyjnego, który rozpoczął się we Włoszech w 1992 roku, zdawał się
oznaczać również koniec włoskiego komunizmu. Konsekwencją rozczarowa­
nia rządam i centrolewicy w latach 90. było jednak swego rodzaju wyborcze
ułaskawienie zreformowanej Partii Komunistycznej Włoch, która obecnie
jeszcze szerzej opiera swój program polityczny o analizę Gramsciego.

Grocjusz
Hugo Grocjusz (1583-1645) był holenderskim prawnikiem, który większość
życia spędził we Francji. Uważa się go za twórcę praw a międzynarodowego,
a nawet teoretycznych podstaw stosunków międzynarodowych. Stworzony
przez Grocjusza „system światowy” ukazuje ogólnie przyjęte przekonania na
temat natury państw i relacji między nimi. W czasach, gdy za główne źródło
prawa nadal uważano religię, a idea państw narodowych była w początkowej
fazie rozwoju, Grocjusz wyrażał przekonanie o istnieniu prawa naturalnego
regulującego relacje międzypaństwowe. Prawo naturalne nie opierało się na
doktrynie religijnej, lecz na ludzkich instynktach; Grocjusz posunął się nawet
do stwierdzenia, że sam Bóg nie jest w stanie zmienić prawa naturalnego.
Mąż stanu działający w sposób racjonalny i zgodnie z najlepszymi intencja­
mi zawsze znajdzie odpowiednie rozwiązanie międzynarodowego konfliktu,
dlatego istnienie międzynarodowego rządu nie jest niezbędnym warunkiem
przestrzegania prawa międzynarodowego. W swoim najsłynniejszym dziele,
opublikowanych w 1625 roku Trzech księgach oprawie wojny i pokoju {De iure
belli acpacis), Grocjusz przedstawia stworzoną przez siebie doktrynę niezwy­
kle szczegółowo, podejmując próbę opracowania pierwszej teorii sprawied­
liwej wojny, której uzasadnienie znajdowałoby się poza teologią. W swoich
teoriach Grocjusz odwołuje się do oświeconego egoizmu i wiary w naturalny
altruizm człowieka. Stąd pierwsza i najważniejsza zasada prawa międzynaro­
dowego, pacta sunt servanda (umów należy dotrzymać), wynikająca z przeko­
nania, że w interesie wszystkich jest dotrzymywanie obietnic i przestrzeganie
przepisów traktatów, ponieważ w przeciwnym razie na świecie zapanowałby
chaos. Teoria sprawiedliwej wojny Grocjusza jest zadziwiająco nowoczes­
na w swoim twierdzeniu, że uzasadnione jest jedynie prowadzenie wojen
obronnych (lub - jak określano je dawniej - odwetowych). Choć filozoficzne
podstawy teorii Grocjusza mogą się dziś wydawać raczej osobliwe, na stałe

138
zapisała się ona w prawie międzynarodowym. W związku z rosnącym zna­
czeniem prawa międzynarodowego idee Grocjusza są bardziej istotne obec­
nie niż w XVII wieku; szkoda, że był on przeciwnikiem działań określanych
obecnie mianem „interwencji humanitarnej”.

Grupa nacisku
Dobrowolne organizacje, występujące w obronie konkretnych społecz­
nych grup interesów lub promujące stanowisko polityczne czy sprawę.
Mogą działać na rozmaite sposoby, wywierając nacisk na różne miejsca sy­
stemu politycznego, zwykle jednak nie dążą do zajmowania wybieralnych
urzędów i nie formułują całościowego programu rządowego. Do środków,
jakimi się posługują, należą strajki (w wypadku związków zawodowych),
działania bezpośrednie, często prowadzone przez ruchy, których członkowie
czują się jako całość marginalizowani przez system polityczny, i odmowa
współpracy ze strony grup obywateli. Nacisk przez nie wywierany pochodzi
bardziej z rozgłosu wokół ich działań, nie stanowi zaś bezpośredniego wy­
niku tych akcji (patrz także nieposłuszeństwo obywatelskie i nowe ruchy
społeczne).

Grupy interesu
Grupy interesu to stowarzyszenia powoływane do życia w celu reprezento­
wania interesów określonych grup społecznych w danym systemie politycz­
nym. Należą do nich związki zawodowe, stowarzyszenia pracowników danej
branży, organizacje pracownicze, itd. Grupy interesu w pewnym stopniu
przypominają grupy nacisku i organizacje ochotnicze, choć nazwa ta jest za­
rezerwowana dla grup, które zawiązano w celu promowania pewnych wspól­
nych interesów, najczęściej natury zawodowej, lub walki o nie.
Grupy interesu stosują cały wachlarz taktyk, aby osiągnąć zamierzone
cele. Podczas gdy związkowcy grożą zaprzestaniem pracy i rozpoczęciem
strajku, grupy interesu stosują bardziej pośrednie metody walki, takie jak
kontakty z urzędnikam i rządowymi, propaganda lub reklama. Zdaniem ta­
kich dwudziestowiecznych autorów jak Bentley czy David B. Truman, grupy
interesu stanowią integralną część systemu politycznego państwa, często są
motorem zmian, a ich wkład w rozwój społeczny jest nie do przecenienia.
Wiele grup interesu współpracuje blisko z partiam i politycznymi. W Wiel­
kiej Brytanii związki zawodowe i Partia Pracy są ze sobą powiązane for­
malnie, choć związki zawodowe powstały jako pierwsze, a ich członkowie
uczestniczyli w procesie tworzenia Partii Pracy. Podobnie bliskie związki
istnieją pomiędzy grupami interesu a administracją i władzą wykonawczą.
W Stanach Zjednoczonych wyraźnie widać powiązania pomiędzy przemy­
słem i wojskiem, które ściśle współpracują ze sobą na poziomie politycznym,
podobnie jak Narodowa Unia Farmerów i Ministerstwo Rolnictwa.

139
Grupy interesu, których możliwość stosowania sankcji i moc perswazji jest
mniej oczywista, często uciekają się do takich metod jak marsze, demonstra­
cje i publiczne zgromadzenia, a także reklama i lobbing. Zawodowi lobbyści
działają obecnie w większości społeczeństw zachodnich, a ich zadaniem jest
ułatwianie grupom interesu kontaktu z parlamentarzystami, członkami rzą­
du i służbą cywilną. Ocenia się, że brytyjskie lobby parlamentarne rozwinę­
ło się dziesięciokrotnie za czasów Margaret Thatcher (1979-1990). Podobne
zjawisko obserwujemy w całej Europie, w tym w Brukseli, gdzie celem lobby
są instytucje Unii Europejskiej. Od lat 80. socjologia dużo uwagi poświęca
tzw. nowym ruchom społecznym, reprezentującym bardziej otwartą formę
uczestnictwa w życiu politycznym, jako alternatywie dla tradycyjnych partii
politycznych.

Grupy językowe
Grupy językowe mają często ogromne znaczenie w polityce. Nie chodzi
tylko o to, kto jakim językiem mówi lub do jakiego języka jest przymuszany
ze względu na awans społeczny, co oczywiście ma wielkie praktyczne znacze­
nie, ale o coś znacznie ważniejszego, czyli o to, że uznanie języka odgrywa
dużą rolę w legitymizacji kultury i historii. Ostatnio coraz częściej, gdy ję­
zyk staje się politycznie istotny, grupy językowe zaczynają postrzegać się jako
mniejszości etniczne, które czują się tak, jakby były podbite przez najeźdź­
ców lub uciskane przez obce elity. W takich sytuacjach można powiedzieć,
że język rządzących nie jest tylko trudnością praktyczną, ale również silnie
negatywnie naładowanym symbolem zniewolenia. W wielu przypadkach ję­
zyki okazywały się skorelowane z innymi symbolami społecznymi, z których
religia i etniczność są tymi oddziałującymi najsilniej. W rezultacie grupy
językowe mogą stać się najważniejszymi centrami, skupiającymi potencjał
rewolucyjny we współczesnych społeczeństwach, często podtrzymując po­
działy, które w innym razie mogłyby zaniknąć. Po podziałach klasowych i re­
ligijnych (które w każdym przypadku są wewnętrznie definiowane), podziały
językowe są najważniejszym źródłem konfliktu we współczesnej polityce.
Belgia, Rumunia, Hiszpania, Wielka Brytania, byłe republiki Związku Ra­
dzieckiego i Jugosławii są konkretnymi przykładami miejsc w samej Europie,
gdzie ruchy polityczne lub konflikty opierają się głównie na grupach języko­
wych. W krajach Trzeciego Świata sytuacja jest jeszcze bardziej skompliko­
wana, ponieważ język może stać się tam istotnym elementem odgrywającym
rolę w próbie stworzenia wspólnoty narodowej poza systemem politycznym,
który tak naprawdę jest jedynie pozostałością imperialistycznej kartografii.
Wspólnota narodowa może czasem rzeczywiście być osiągnięta jedynie dzię­
ki porozumieniu co do powszechnego użycia obcego, dawniej imperialnego
języka, tak jak w przypadku konieczności posługiwania się przez Indian języ­
kiem angielskim z powodu wielości ich lokalnych języków.

140
Wydaje się, że język ma swoje głębokie polityczne znaczenie ze względu
na sposób, w jaki nasze myśli, zbiór pojęć i samo wyobrażenie własnej osoby
są w nim odzwierciedlone i do niego ograniczone. Tak więc może o wiele
bardziej racjonalne jest definiowanie kultury politycznej poprzez język niż
za pomocą innych wyrafinowanych sposobów podziału, co może pomóc
w wyjaśnieniu agresywności polityki skupionej wokół grup językowych. We
współczesnych społeczeństwach polityki językowe są jednak czasami przyj­
mowane z głęboką niechęcią przez mieszkańców odpowiednich obszarów
językowych, którzy zaakceptowali asymilację polityczną z przedstawicielami
dominującego języka i którzy postrzegają przywiązanie do lokalnego języka
jako przejaw atawizmu lub sentymentalizmu.
Hayek
Urodzony i wykształcony w Wiedniu Friedrich von Hayek (1899-1992)
spędził większość życia w Londynie (w 1936 roku otrzymał brytyjskie oby­
watelstwo) i w Chicago. Był jednym z twórców Szkoły Chicagowskiej, choć
przede wszystkim ekonomistą, na poglądy którego ogromny wpływ miał li-
bertarianizm, co szczególnie widoczne jest w jego pierwszym ważnym dziele
Droga do zniewolenia z 1944 roku, w którym krytykował powojenne central­
ne planowanie jako metodę stosowaną w totalitaryzm ie. Jego stosunek do
planowania, a także większa część jego teorii ekonomicznej ściśle związane są
z jego podejściem do socjologii, którą pogardzał, przekonany, że ludzkie za­
chowanie i interakcje są zbyt skomplikowane, by człowiek mógł je zrozumieć.
(Mówi się również, że z powodu swego lekceważącego stosunku do więk­
szości ekonomistów Hayek nie wiedział, jak zareagować, kiedy w 1974 roku
przyznano mu Nagrodę Nobla w dziedzinie ekonomii.) Hayek nie wierzył
w możliwość prognozowania i przewidywania w ekonomii i to przekonanie
stało się podstawą jego krytyki centralnego planowania. Według niego tylko
rynek, na który składają się doświadczenie i decyzje milionów uczestników,
jest w stanie skutecznie regulować wysokość cen i produkcję, a jakakolwiek
interwencja rządu zaburza naturalne procesy rynkowe. Negatywny stosunek
Hayeka do centralnego planowania wynikał raczej z jego poglądów politycz­
nych, ponieważ uważał on ten rodzaj polityki gospodarczej za nieuzasadnio­
ne ingerowanie w sferę wolności osobistej. Miał niezwykle niskie mniemanie
o politykach, co utwierdzało go w przekonaniu, że rząd nie powinien mieć
wpływu na gospodarkę, ponieważ umożliwiałoby to politykom manipulo­
wanie decyzjami wyborców. Hayek definiował jednak planowanie niezwy­
kle szeroko, dlatego na przykład rząd nie powinien jego zdaniem zapewniać
opieki socjalnej ani regulować kwestii gospodarczych. Z równą niechęcią
odnosił się Hayek do wszystkich innych instytucji, których działania znie­
kształcałyby i hamowały nieskrępowane funkcjonowanie rynku, zwłaszcza
do związków zawodowych, które określał mianem „monopolistów pracy”.
Hayek był również jednym z pierwszych propagatorów monetaryzmu.
Później, w 1979 roku, opowiadał się za maksymalnym ograniczeniem podaży
pieniądza, dzięki czemu udałoby się, jego zdaniem, zmniejszyć inflację. Połą­
czenie idei monetaryzmu i jego pesymistycznego stosunku do sceny politycz­
nej doprowadziło do stworzenia w połowie lat 70. najbardziej ekstremalnej ze

142
wszystkich teorii Hayeka, zgodnie z którą pieniądz należy „zdenacjonalizo-
wać”, co oznacza, że na rynku powinny pojawić się konkurencyjne publiczne
i prywatne waluty. Choć przez wiele lat Hayek był ignorowany przez ekono­
mistów i polityków, w latach 70. i 80. jego teorie spotkały się z żywym zain­
teresowaniem administracji Reagana, a przede wszystkim thatcherowskiej
frakcji brytyjskiej Partii Konserwatywnej. Wpływ Hayeka na poglądy eko­
nomiczne w Wielkiej Brytanii związany jest w dużej mierze z działalnością
Instytutu do Spraw Gospodarczych. Został on utworzony z jego inicjatywy
w 1957 roku i wkrótce stał się sztabem głównym ekonomistów z Partii Kon­
serwatywnej. Teorie polityczne Hayeka pozostają wpływowe, zwłaszcza od
czasu upadku doktryny socjaldemokratycznej, która przez długi czas stano­
wiła główną alternatywę dla centryzmu.

Hegel
Obok Kanta, Georg Wilhelm Friedrich Hegel (1770-1831) jest najbardziej
wpływowym niemieckim filozofem i teoretykiem polityki. Głównym źród­
łem inspiracji intelektualnej była dla niego filozofia Platona i starożytnych
myślicieli greckich, a on sam wpisał się w europejską tradycję filozoficzną za­
początkowaną przez Rousseau. Wpływ teorii Hegla, choć w wielu przypad­
kach ledwo zauważalny, odnajdujemy we współczesnej socjologii, zwłaszcza
w doktrynie marksistowskiej, nawet jeżeli poglądów samego Hegla w żaden
sposób nie można tym mianem określić. Filozofia Hegla, ze wszystkimi jej
niuansami, nie poddaje się streszczeniu i przedstawieniu w formie słowniko­
wej definicji, możemy jedynie przedstawić kilka jej głównych tez. Po pierw­
sze, zdaniem Hegla historia cywilizacji jest historią postępu intelektualnego
i moralnego, który nie jest przypadkowy, ale stanowi konsekwencję rozwo­
ju ducha absolutnego. Idea postępu człowieka pojawia się również w teorii
marksistowskiej, choć w tej ostatniej większy nacisk kładzie się na rozwój
materialny i technologiczny, podczas gdy Hegel utożsamia postęp z ogól­
noludzkim rozwojem intelektualnym. Marksizm, podobnie jak inne prądy
filozoficzne, zaczerpnął z filozofii Hegla również „argument dialektyczny”
(patrz m aterializm dialektyczny). Według Hegla, dialektyka to mechanizm
polegający na ciągłym i samoistnym procesie ścierania się sprzecznych idei.
Dotyczy to każdej sytuacji społecznej i politycznej. Sprzeczność ta doprowa­
dza do powstania konfliktu: dla Hegla był to konflikt idei, dla innych - kon­
flikt interesów. Historia ludzkości jest zatem historią konfliktów, w których
teza (czyli pierwotny stan lub idea) ściera się z antytezą, rezultatem czego jest
synteza. Również ta ostatnia zawiera w sobie pewną sprzeczność, zatem cały
proces rozpoczyna się od początku. Choć tego rodzaju idee zdają się mieć
charakter całkowicie metafizyczny, wiele dzieł Hegla w dość przystępny spo­
sób przedstawia zastosowanie podejścia dialektycznego. Uważa się, że Hegel
stworzył podstawy dla marksizmu, choć Karol M arks w radykalny sposób

143
zmienił perspektywę filozofii heglowskiej, kładąc główny nacisk na kwestie
materialne, a nie intelektualne. Hegel stał na stanowisku, że podstawą poli­
tyki jest funkcjonowanie państwa, a ogromna część jego dzieł z tej dziedziny
koncentruje się na jego rozwoju. Według niego państwo, jako sposób orga­
nizacji życia politycznego i system przymusu społecznego, jest odzwiercied­
leniem naszej racjonalności. W tym sensie państwo jest najdoskonalszym
miernikiem postępu człowieka. Hegel podejmuje w swoich dziełach tak wiele
tematów, że z jego teorii można wywieść większość późniejszych prądów po­
litycznych i społecznych, między innymi idee innego niemieckiego socjologa,
Maxa Webera.

Hegemonia
Hegemonia, czyli dominacja jednego państwa nad drugim uzyskana przy
pomocy groźby lub użycia siły, to koncepcja, do której odwołują się zarówno
teoretycy, jak i praktycy stosunków międzynarodowych. Korzenie term inu
sięgają czasów starożytnej Grecji, a koncepcja hegemonii pojawia się często
w historii myśli politycznej. Z jednej strony definicja hegemonii jest niezwy­
kle prosta: mamy z nią do czynienia, kiedy jedno państwo, na przykład Stany
Zjednoczone, dominuje nad innymi, w tym przypadku państwami należący­
m i do NATO. Sytuacja komplikuje się, kiedy zadamy sobie pytanie o naturę
tej dominacji, ponieważ hegemonia nie może opierać się wyłącznie na sile,
czy nawet domniemanej zdolności pokonania potencjalnego przeciwnika.
Dany system określa się mianem hegemonistycznego, jeżeli dominacja jed­
nego państwa jest powszechnie przyjęta i niekwestionowana przez państwa
znajdujące się w strefie jego wpływów. Te ostatnie, na równi z samym he­
gemonem, strzegą jego dominacji. Hegemonię Związku Radzieckiego w cza­
sach zimnej wojny lepiej ilustrują wydarzenia z 1968 roku w Czechosłowacji
niż z 1956 roku na Węgrzech. Próby liberalizacji gospodarki i systemu poli­
tycznego na Węgrzech zostały stłumione brutalną inwazją wojsk sowieckich,
tymczasem w Czechosłowacji nastąpiła tak zwana „braterska inwazja”, zwana
oficjalnie „braterską pomocą”, ponieważ na teren Czechosłowacji wkroczyły
wojska kilku państw bloku wschodniego, nie tylko Związku Radzieckiego.
Najskuteczniejszą drogą ku hegemonii jest stworzenie sytuacji, w której
inne państwa, lub przynajmniej ich elity, wyznają tę samą ideologię co hege­
mon, dzięki czemu władzę hegemona opartą na sile wzmacnia przekonanie,
że jego dominacja jest korzystna dla wszystkich - oczywiście jeżeli w grę nie
wchodzi żadna realna alternatywa. Wracając do przykładu USA i Europy Za­
chodniej: głównym źródłem hegemonii Stanów Zjednoczonych nie był ame­
rykański program atomowy, ale uzależnienie państw europejskich od Planu
Marshalla z 1947 roku, czyli programu pomocy gospodarczej mającego słu­
żyć odbudowie gospodarek poszczególnych krajów po II wojnie światowej,
a także silna pozycja dolara jako waluty międzynarodowej.

144
Hitler
Adolf Hitler (1889-1945) był politycznym i woskowym przywódcą Niemiec
od 1933 roku do swojej śmierci pod koniec II wojny światowej. Hitler walczył
w I wojnie światowej, był również niespełnionym artystą, ale przede wszystkim
charyzmatycznym przywódcą, któremu udało się przejąć kontrolę nad kilko­
ma prawicowymi ruchami w Niemczech w pierwszej połowie lat 20. W obliczu
chaotycznej sytuacji panującej w Republice Weimarskiej jego partia oferowała
społeczeństwu prostą odpowiedź: połączenie agresywnego nacjonalizmu, po­
pulizmu i rasizmu (patrz faszyzm) - wszystko to pod hasłem Narodowoso-
cjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników. Hitler stworzył partię w oparciu
0 wszystkie fobie społeczeństwa niemieckiego, a zwłaszcza antysemityzm.
Posługiwał się przy tym argumentem o konieczności walki z zagrażającymi
Niemcom komunistami, przeciw którym podczas demonstracji ulicznych
w niemieckich miastach występowały paramilitarne oddziały jego partii. Osta­
tecznie Hitler doszedł do władzy w drodze wyborów, choć z cichą pomocą pra­
wicowego prezydenta Paula von Hindenburga (1847-1934); został mianowany
przywódcą Niemiec - „Fiihrerem” - dożywotnio. Po dojściu do władzy Hitler
1jego partia objęli ścisłą kontrolę nad wszelkimi aspektami życia w Niemczech:
wojskiem, policją, przemysłem i całą administracją. Za panowania Hitlera
w Niemczech nie odbywały się żadne wybory, a jego celem stało się stworzenie
„Tysiącletniej Rzeszy” - nowego państwa, które opanowałoby większą część
Europy. Podczas II wojny światowej Hitler był bliski realizacji tego celu.
Agresywna i fanatyczna polityka zagraniczna Hitlera doprowadziła do
rozpętania przez Niemcy wojny, którą udało się zakończyć tylko dzięki połą­
czonym siłom Imperium Brytyjskiego, Związku Radzieckiego i Stanów Zjed­
noczonych. Osoba Adolfa Hitlera stawia politologa przed dwoma głównymi
pytaniami. Po pierwsze, jak to możliwe, że zapoczątkowany przez niego ruch
znalazł poparcie w cywilizowanym społeczeństwie europejskim? Po drugie,
w jaki sposób skategoryzować totalitaryzm faszystowskich Niemiec i jak go
opisać, posługując się językiem nauk społecznych? Nie istnieją w pełni satys­
fakcjonujące studia nad osobą Hitlera i jego władzą, ale analogie do Stalina
czy późniejszych dyktatorów takich jak Idi Amin w Ugandzie, Saddam Hu­
sajn w Iraku czy Pol Pot w Kambodży wydają się w pełni uzasadnione jako
przykłady ogromnej i niszczycielskiej władzy politycznej. Sprawowanie przez
pojedyncze jednostki przemożnej i katastrofalnej w skutkach władzy nie jest
zjawiskiem nowym - wystarczy przypomnieć osobę rzymskiego imperatora
Kaliguli. Najbardziej wiarygodnym wytłumaczeniem zdaje się być posiadana
przez tych dyktatorów charyzma, choć elementy takie jak kontrola nad zdy­
scyplinowaną i bezlitosną armią czy manipulacja konfliktami plemiennymi
i etnicznymi odegrały w ich przypadku nie mniejszą rolę. Fascynacja Hitle­
rem i jego reżimem trwa do dzisiaj - dowodem na to są liczne i wydawane
w ogromnych nakładach publikacje naukowe dotyczące tej postaci.

145
Hobbes
Thomas Hobbes (1588-1679) jest najsłynniejszym angielskim myślicielem
zajmującym się filozofią polityczną. Jego potencjalni rywale w wyścigu o ten
tytuł, tacy jak John Locke, mają swoich odpowiedników w innych trady­
cjach teoretycznych. Hobbes żył w czasach restauracji Stuartów, a inspiracją
dla stworzonej przez niego teorii politycznej była angielska wojna domowa.
W Lewiatanie, który jest jego najsłynniejszym dziełem, Hobbes przedstawia
projekt stabilnego systemu społecznego minimalizującego zagrożenia takie
jak bezprawie i anarchia, które jego zdaniem prześladowały wszystkie spo­
łeczeństwa. Hobbes był jednym z pierwszych filozofów odwołujących się do
koncepcji umowy społecznej i związanej z nią koncepcji stanu natury. Myśl
filozoficzna Hobbesa jest niezwykle złożona, a podejmując próby jej streszcze­
nia, ryzykujemy poważne przekłamania. Centralnym punktem jego filozofii
jest nieufność wobec ludzkiej natury, którą uważał za stałą i niepoddającą
się modyfikacjom. Zdaniem Hobbesa człowiek jest z natury chciwym i bezli­
tosnym drapieżnikiem żyjącym w strachu przed innymi. Tylko najtwardszy
i najbardziej drakoński system, z władzą zwierzchnią (sprawowaną przez su-
werena) zapewnia zatem skuteczną kontrolę i umożliwia rozwój cywilizacji.
Hobbes podkreśla wagę usunięcia wszelkich konkurencyjnych źródeł władzy
politycznej w państwie. Nie ma zasad regulujących prawa i obowiązki władcy
w stosunku do obywateli, ponieważ ich istnienie podważałoby ideę absolut­
nego posłuszeństwa poddanych. Tego rodzaju ograniczenia wprowadzałyby
konieczność stworzenia organu sądzącego przypadki domniemanego naru­
szenia prawa, a sąd stanowiłby konkurencyjną władzę. Zdaniem Hobbesa,
suweren ma prawo orzekania w kwestiach wiary, ponieważ władza kościoła
również podważałaby absolutną władzę monarchy. Z dzisiejszej perspekty­
wy może to wydawać się zaskakujące, ale Hobbes umiejętnie i przekonująco
przedstawia swoje argumenty, a niektóre z jego idei pojawiają się u wielu póź­
niejszych filozofów, choć niektórzy z nich z pewnością nie chcieliby być z nim
utożsamiani. Podejście Hobbesa do polityki było podejściem naukowca: po­
nieważ on sam interesował się żywo ówczesnym rozwojem nauk matematycz­
nych, starał się osiągnąć w naukach społecznych tę samą logiczną pewność.
Pomimo tysięcy studiów nad filozofią Hobbesa nadal istnieją wątpliwości co
do interpretacji pewnych jego koncepcji, jego stosunku do religii oraz po­
jęcia moralności. Jego bezkompromisowość i często trudne do przełknięcia
wnioski nie spotkały się z entuzjastycznym przyjęciem jemu współczesnych,
ale teorie Hobbesa nadal są uważane za aktualne i jako takie często stanowią
przedmiot dyskusji, zwłaszcza w kontekście stosunków międzynarodowych.

Homoseksualizm
Od lat 60. XX wieku, kiedy zasady moralne na Zachodzie zaczęły się
rozluźniać, polityczne implikacje homoseksualizmu stopniowo zyskują na

146
znaczeniu. Dyskryminacja ze względu na orientację seksualną i naruszanie
praw obywatelskich homoseksualistów przez heteroseksualną większość,
której duża część uważa swoją własną seksualność za „normalną”, to głów­
ne problemy tej grupy, stanowiącej co najmniej 10 procent społeczeństwa.
W sensie politycznym ruch gejowski prawdopodobnie osiągnął już doj­
rzałość, zwłaszcza w kontekście trwającego nieprzerwanie kryzysu AIDS.
Przepisy zakazujące praktyk homoseksualnych usunięto z kodeksów prawa
wszystkich państw zachodnich i obserwuje się wyraźny postęp w kierunku
eliminacji jakichkolwiek przepisów, które mogłyby stanowić prawną podsta­
wę dla dyskryminacji homoseksualistów.
Polityczny ruch gejowski stoi jednak przed dwoma problemami. Po pierw­
sze, niewielu prawicowych polityków otwarcie przyznaje się do swojego
homoseksualizmu, przynajmniej w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczo­
nych. Jeszcze do niedawna takie oświadczenie oznaczałoby koniec kariery
politycznej, co nie przeszkadza faktowi, że homoseksualiści są reprezento­
wani w parlamentach wielu krajów. Ta powściągliwość powoduje jednak, że
skuteczność działania przedstawicieli ruchu gejowskiego jest ograniczona.
Drugim problemem jest sam polityczny charakter homoseksualizmu. Z jed­
nej strony niezwykle ważną kwestią jest przestrzeganie praw obywatelskich
i równość wobec prawa, a nawet prowadzenie akcji afirmatywnej w celu na­
prawienia krzywd z przeszłości, ale trudno wskazać na kwestie, które były­
by bliskie wyłącznie społeczności gejowskiej. Orientacja seksualna nie jest
skorelowana z żadną ideologią, choć niezaprzeczalnie osobom związanym ze
środowiskiem radykalnej kontrkultury łatwiej przychodzi składanie publicz­
nych oświadczeń o własnym homoseksualizmie. W rezultacie ruch gejowski
utożsamiany jest często ze środowiskami radykalnymi, przez co po pierwsze
traci publiczne poparcie, a po drugie powoduje, że homoseksualistom z bar­
dziej konserwatywnych środowisk trudniej jest przyznać się do swojej orien­
tacji seksualnej i poprzeć działalność ruchu gejowskiego.

Hume
David Hume (1711-76) był szkockim filozofem, a także (o czym często
się zapomina) politologiem okresu oświecenia. Jako filozof, Hume uchodzi
przede wszystkim za empirystę, a to zdroworozsądkowe podejście znalazło
odzwierciedlenie w jego teorii politycznej. H um ea można uznać za prekur­
sora utylitaryzm u w filozofii politycznej i społecznej oraz politologii „nie-
oceniającej”, opartej na naukowym procesie budowania uogólnień w drodze
obserwacji rzeczywistych zachowań społecznych, a nie wnioskowaniu na
podstawie przyjęcia za punkt wyjścia pewnych norm czy prawd moralnych
uznanych za właściwe w danej społeczności. Większość swoich przemyśleń na
tematy polityczne zawarł Hume w Traktacie o naturze ludzkiej oraz w zbio­
rze esejów. Dobrym przykładem stosunku H um ea do kwestii politycznych

147
jest jego podejście do prawa własności. Nie twierdzi on, że pewien konkretny
zbiór przepisów dotyczących prawa własności jest jedynym właściwym, ale
uważa, że warunkiem istnienia zorganizowanego i skutecznego systemu spo­
łecznego jest przyjęcie określonych przepisów prawa. Prawo naturalne to dla
Hume’a niezwykle pragmatyczny zbiór zasad przystosowanych do określo­
nych warunków. Sposób, w jaki argumentował on na rzecz konieczności ist­
nienia arystokracji, byłby obecnie raczej trudny do przyjęcia: twierdził, że nie
wynika ona z posiadania przez władców ziemskich pewnych specjalnych czy
wręcz boskich praw, ale z przywiązania tej grupy społecznej do stabilności
społecznej oraz długoterminowej i przemyślanej polityki tych, którym zależy
na zysku z poczynionych inwestycji. Esej H um ea Równowaga sił stworzył
podstawy rzeczywistego działania rządów oraz dał początek jednej z głów­
nych teorii stosunków międzynarodowych.
ICBM - Międzykontynentalny pocisk balistyczny
ICBM (Intercontinental Ballistic Missile), czyli międzykontynentalny
pocisk balistyczny to rakietowy system pocisków dalekiego zasięgu, który
w czasach zimnej wojny stanowił najważniejszy element równowagi ato­
mowej pomiędzy Związkiem Radzieckim a Stanami Zjednoczonymi. Do tej
pory nie stworzono systemu obrony pozwalającego na skuteczną ochronę
przed działaniem ICBM. Międzykontynentalne pociski balistyczne dzielą
się na SLBM (submarine-launched ballistic missiles), czyli pociski balistyczne
przenoszące głowice jądrowe, zaprojektowane do wystrzeliwania wyłącznie
z pokładu okrętu podwodnego, takie jak Polaris i Trident, oraz pociski na­
ziemne. Działania podejmowane w ramach układów o ograniczeniu zbrojeń
strategicznych (SALT i START) zmierzały do ograniczenia ilości systemów
ICBM. Celem traktatu START podpisanego w czerwcu 1991 roku było ogra­
niczenie ilości głowic bojowych przenoszonych przez te pociski na całym
świecie o 30 procent. Obydwu superm ocarstwom zależało na poprawie
wzajemnych stosunków, głównie z powodów ekonomicznych, a po upadku
Związku Radzieckiego również stosowanie strategii odstraszania straciło ra­
cję bytu, ponieważ żaden inny kraj na świecie nie dysponuje ICBM. Kwestia
powróciła jednak w roku 2001, kiedy George W. Bush oświadczył, że Sta­
ny Zjednoczone wycofają się ze wszystkich układów o ograniczeniu zbrojeń
strategicznych, w tym ze START, jeżeli uniemożliwią one rozwój narodowego
systemu obrony antyrakietowej (jej celem jest ochrona USA przed między-
kontynentalnymi pociskami balistycznymi wystrzelonymi pomyłkowo lub
przez wrogie państwo; patrz Syn gwiezdnych wojen).

Ideologia
Ideologia to trudny do zdefiniowania, choć często używany w socjologii
termin, mający ogromną ilość znaczeń zarówno w dyskursie akademickim,
jak w codziennym użyciu. Najprostszą jego definicją byłoby tłumaczenie nie­
mieckiego słowa Weltanschauung, zgodnie z którym ideologia oznacza „wizję
świata”, szczególnie świata społecznego, elementów, z których jest zbudowa­
ny i sposobu jego funkcjonowania. Ideologia, którą, jak wielu twierdzi, każdy
z nas posiada, choć nie zawsze świadomie, to zamknięty i logiczny zbiór prze­
konań natury empirycznej, postaw moralnych, a nawet zasad dyskursu logicz­
nego. Jednak ideologie, które wyznaczają nam cele i sposób ich osiągnięcia,

149
mają charakter względny, by nie powiedzieć całkowicie subiektywny. Dlatego
też ideologia rozumiana jako wizja świata piętnastowiecznego biskupa, dzie­
więtnastowiecznego właściciela młyna czy rosyjskiego żołnierza żyjącego
w XX wieku może być skrajnie różna. Osoby te nie tylko reprezentują inne
wartości, ale również ich sposób rozumowania i hierarchia wartości są różne.
W tradycji marksistowskiej i heglowskiej owe wizje świata nierozerwal­
nie związane są z pozycją społeczną, a przede wszystkim z przynależnoś­
cią klasową jednostki. Sposób pojmowania świata przez właścicieli fabryk
i robotników jest zatem odmienny, choć twierdzono również, że ideologia
klasy rządzącej przenika wszystkie pozostałe warstwy społeczne. Kapitali­
ści uważają zatem swoje dochody za konieczny i uzasadniony zysk z zain­
westowanych pieniędzy i włożonego wysiłku, podczas gdy ich pracownicy
postrzegaliby je jako rezultat wyzysku, gdyby nie poddano ich ideologicz­
nej manipulacji, której rezultatem jest przyjęcie przez nich poglądów swoich
pracodawców, czyli powstanie tak zwanej fałszywej świadomości, w konse­
kwencji której kapitalistyczna wersja świata postrzegana jest jako prawdziwa
i niemająca alternatywy. Ten sposób postrzegania ideologii ma jednak po­
ważne wady natury teoretycznej, budzi zwłaszcza wątpliwości co do tego, czy
rzeczywiście istnieją powody, dla których jedna wizja świata miałaby być bar­
dziej wiarygodna niż inna. W sferze polityki i w dyskursie politologicznym
funkcjonują również inne wersje znaczenia term inu „ideologia”. Uważa się ją
za konkretny zbiór przekonań i wartości, z pominięciem ich oceny czy źródeł.
Niektórzy socjologowie reprezentujący szkołę behaw ioralną zaprzeczają na­
wet, jakoby wyznawanie ideologii było zjawiskiem powszechnym, twierdząc,
że osoby mające logicznie uporządkowane i spójne przekonania w stosun­
ku do różnych kwestii społecznych stanowią w społeczeństwie mniejszość.
Nawet jeżeli przyjmiemy, że stwierdzenie to jest prawdziwe, niewykluczone,
że ludzka percepcja jest do tego stopnia uwarunkowana społecznie, że ko­
munikacja pomiędzy poszczególnymi kulturam i społeczno-ekonomicznymi
zawsze będzie do pewnego stopnia zaburzona.

Imigracja
Zmiany demograficzne powodowane przemieszczaniem się ludzi, cza­
sami masowo i na ogromne odległości, to zjawisko znane od wieków, choć
przed narodzinami państw a narodowego regulowane jedynie poprzez wojny
i inwazje. Od XVII wieku imigracja nabrała nowego charakteru: mieszkań­
cy „starszych” państw, zazwyczaj europejskich, wyruszyli w kierunku no­
wopowstałych i prawie niezamieszkałych krajów Ameryki, Australii i Azji.
Choć w rzadkich przypadkach stosowano już wówczas procedury przypo­
minające dzisiejsze kontrole imigracyjne, do 1945 roku względnie swobodne
przemieszczanie się było nie tylko dozwolone, ale nawet promowane przez
kraje przyjmujące, dla których wzrost populacji był warunkiem rozwoju

150
ekonomicznego, stwarzając możliwość zagospodarowania nowych terenów.
Kolejne fale imigracyjne miały ogromne znaczenie polityczne i społeczne dla
rozwoju Stanów Zjednoczonych. Już w latach 20. XX wieku politycy atako­
wali powszechną tendencję obywateli do definiowania się przez dwie naro­
dowości, na przykład Italo-American, German-American, Irish-American.
W latach 50. mniej niż połowę obywateli USA stanowiło drugie pokolenie
Amerykanów. Podobnych przykładów jest wiele: obecnie jedynie Ateny mają
większą miejską populację Greków niż Melbourne w Australii.
Złoty wiek imigracji, kiedy przybysze z obcych krajów witani byli z otwar­
tym i ramionami, m inął w latach 50. XX wieku, kiedy liczba ludności osiągnęła
poziom optymalny. Wtedy również nabrał znaczenia nowy rodzaj imigracji.
Nie chodziło już o przepływ ludności, często posiadającej wysokie kwalifi­
kacje, ze starych krajów europejskich. Imigracja stała się przede wszystkim
ruchem niewykwalifikowanej i niewykształconej ludności z krajów Trzeciego
Świata, zwłaszcza z byłych kolonii, w kierunku byłych europejskich potęg
kolonialnych, a w mniejszym stopniu również w kierunku Stanów Zjedno­
czonych i Australii. Te ostatnie, osiągnąwszy pożądany poziom liczby lud­
ności, znacznie ograniczyły liczbę przyjmowanych imigrantów. Byłe imperia
kolonialne, Francja i Wielka Brytania, poczuły się zobowiązane w stosunku
do mieszkańców swoich dawnych terytoriów. Zastąpienie więzów kolonial­
nych współpracą w ramach Brytyjskiej Wspólnoty Narodów lub Frankofonii
również dawało byłym imperiom nadzieję na zachowanie statusu świato­
wych mocarstw. Z drugiej strony, tania siła robocza okazała się niezbędna
dla rozwoju powojennej gospodarki, na przykład w Niemczech Zachodnich,
które nigdy nie były potęgą kolonialną, a których odbudowa w latach powo­
jennych w dużej mierze dokonała się dzięki zatrudnieniu tanich pracowni­
ków z uboższych krajów, na przykład Włoch czy Turcji, którym jednak nie
zagwarantowano w Niemczech prawa stałego pobytu.
Bardzo szybko obecność obcych kultur, języków i religii zaczęła irytować
Brytyjczyków, a zwolnienie tempa rozwoju gospodarczego wskazywało na to,
że potrzeba taniej siły roboczej spadła. Kiedy na początku lat 60. rozpoczęły
się zamieszki na tle rasowym, rząd zaczął wprowadzać bardziej restrykcyj­
ne ograniczenia imigracji, która z czasem stała się kontrowersyjną kwestią
polityczną. We Francji proces ten trwał dłużej, bo dopiero pod koniec lat 70.
Francuzi uznali, że nie mogą nadal ignorować problemu imigrantów z by­
łych kolonii. Na początku lat 90. imigracja stała się we Francji i w Niemczech
kwestią znacznie bardziej kontrowersyjną, niż miało to kiedykolwiek miej­
sce w Wielkiej Brytanii, gdzie dzięki porozumieniu zawartemu pomiędzy
największymi partiam i politycznymi udało się pokonać pewne rasistowskie
i nieprzychylne imigrantom ugrupowania polityczne (patrz neofaszyzm).
Stany Zjednoczone, pomimo wszystkich swoich obaw i ograniczeń imi-
gracyjnych, są bardziej otwarte na osoby prześladowane we własnych krajach,

151
w konsekwencji czego wielu Azjatów i mieszkańców krajów Ameryki Łaciń­
skiej i Południowej osiedliło się na terytorium USA, stając się w ciągu ostat­
nich 20 lat ważną częścią społeczeństwa amerykańskiego. Tymczasem kraje
Europy Zachodniej starają się ograniczyć napływ imigrantów, stosując suro­
we restrykcje. W latach 90. problem pojawił się w nowej formie: po upadku
komunizmu wielu obywateli krajów byłego Bloku Wschodniego, zwabionych
nadzieją na karierę i bogactwo, zapragnęło wyruszyć na Zachód. Rozwiąza­
nie tego problemu stało się w pewnej chwili kwestią tak poważną, że roz­
ważano nawet kontrolowanie imigracji przy użyciu sił NATO. Pod koniec
XX wieku pojawiła się również kwestia rozróżnienia pomiędzy imigrantami
gospodarczymi a uchodźcami, którzy ze swoich krajów uciekli przed prze­
śladowaniem. Prawo międzynarodowe zobowiązuje państwa do udzielenia
schronienia uchodźcom, dlatego zdarza się, że imigranci gospodarczy próbu­
ją uniknąć surowych kontroli imigracyjnych, występując o przyznanie azylu
politycznego. W większości krajów Europy Zachodniej owo rozróżnienie po­
między „prawdziwymi” i „fałszywymi” uchodźcami stało się ważnym prob­
lemem politycznym.

Im m obilism e
Immobilisme to francuski term in pojawiający się zwłaszcza w kontekście
Trzeciej (1870-1940) i Czwartej Republiki (1946-58). Cechą charakterystycz­
ną tego okresu historii Francji był brak silnej centralnej władzy wykonawczej.
Praktycznie cała władza znajdowała się w rękach Zgromadzenia Narodowe­
go, a rządy i premierzy wybierani byli przez i spośród jego członków. Złożone
podziały społeczeństwa francuskiego i system wielopartyjny, który stanowił
konsekwencję tych podziałów (potęgowanych jeszcze w czasach Czwartej
Republiki przez przyjętą ordynację proporcjonalną), doprowadziły do cał­
kowitego braku stabilności koalicji tworzących kolejne rządy. Niektóre z nich
przetrwały zaledwie kilka dni, a nieliczne ponad rok. Nierzadko członko­
wie koalicji reprezentowali odmienne poglądy, przez co niemożliwe stało się
stworzenie spójnego i trwałego programu działania rządu. W konsekwencji
osiągnięcia władzy były znikome, a to spowodowało, że system określano jako
immobile, czyli nieruchomy - niezdolny do przystosowania Francji do stale
zmieniających się tendencji społeczno-gospodarczych. Z drugiej strony na­
leży przyznać, że pod wieloma względami Czwarta Republika była okresem
dynamicznego rozwoju gospodarczego i rosnącego dobrobytu, co Francja
zawdzięcza jednak niezwykłej skuteczności działania administracji i służby
cywilnej. To na pracy jej funkcjonariuszy opierały się poszczególne resorty,
ponieważ żaden z ministrów nie utrzymał się na stanowisku na tyle długo,
by przejąć nad swoim resortem prawdziwą kontrolę. Sami politycy wnieśli
niewiele w rozwój kraju, a wielu z nich, zarówno z lewej, jak z prawej strony
sceny politycznej, było śmiertelnymi wrogami systemu. Immobilisme odnosi

152
się zatem również do braku demokratycznego przywództwa politycznego.
Wielu obserwatorów postrzega w ten sam sposób obecną sytuację we W ło­
szech, nawet po upadku „Piątej Republiki”, a także sytuację rządu Stanów
Zjednoczonych w latach 50., która była konsekwencją osłabienia prezyden­
tury Eisenhowera i wrogiego nastawienia Kongresu. Termin pozostaje zatem
w użyciu, choć głównie w kontekście Francji i bez odpowiednika w języku
polskim.

Imperializm
Imperializm to polityka zagraniczna państwa polegająca na rozciąganiu
władzy lub kontroli poza jego granice na inne kraje i narody. Zasięg władzy
politycznej i administracyjnej imperiów nad nowymi krajami jest różny: nie­
które pozwalają na zachowanie pewnego stopnia niezależności i tożsamości
narodowej, inne stosują zasadę bezwarunkowego podporządkowania opa­
nowanych terytoriów instytucjom i systemowi politycznemu imperium. To
ostatnie nie musi mieć specyficznej formy rządu centralnego, choć konieczne
jest dysponowanie kierowaną centralnie i, w razie konieczności, przytłacza­
jącą siłą; w przeciwnym razie mówimy raczej o sojuszu, lidze lub luźnej fede­
racji. Złoty wiek Imperium Brytyjskiego to czasy monarchii konstytucyjnej,
choć zakres władzy królowej W iktorii był nieporównywalny z tym, którym
dysponowali jej poprzednicy; w Imperium panował system parlamentarny.
Choć na kartach historii pojawia się wiele imperiów, niewiele z nich prze­
trwało tak długo jak europejskie państw a narodowe. Większość upadła
w konsekwencji braku jedności władzy centralnej lub niemożności sprawo­
wania przez nią kontroli nad odległymi obszarami i wbrew woli ludności,
która zawsze opowiadała się za większą lokalną autonomią. Powody, dla któ­
rych tworzono imperia, są wielorakie, choć należy pamiętać, by nie mylić
imperializmu z kolonizacją, która stanowi specyficzną formę utrzymywania
władzy politycznej poza granicami państwa. Centralnym aspektem imperia­
lizmu jest kwestia obywatelstwa. Jeżeli obywatelstwo przyznawane jest tylko
mieszkańcom terytorium sprzed ekspansji, podczas gdy pozostali uważani
są jedynie za poddanych, którym nie przysługuje ochrona prawna ani dostęp
do władzy politycznej, mamy do czynienia z sytuacją znacznie bliższą kolo­
nizacji. Imperium Rzymskie jest przykładem na rozciągnięcie statusu oby­
watela imperium i związanych z tym praw i obowiązków na cały jego obszar.
W tym kontekście imperium staje się raczej ponadnarodowym państwem,
którego istnienie jest nie mniej prawnie umocowane niż istnienie jakiego­
kolwiek państwa narodowego, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę, że granice
wielu z nich również mają charakter arbitralny. Pomimo tego, w obecnym
dyskursie politycznym słowo „imperializm” ma wydźwięk niemal wyłącznie
pejoratywny, sugerując nieuzasadnione ambicje pewnych państw do rozciąg­
nięcia swojej władzy w celu zwiększenia strefy wpływów. Za przykład może

153
posłużyć „imperialistyczne” dążenie prezydenta Nixona do przejęcia władzy
konstytucyjnie przysługującej Kongresowi USA.

Inicjatywa
Inicjatywa polega na możliwości przedłożenia przez grupę obywateli pro­
jektu legislacyjnego, który podlega zatwierdzeniu przez wszystkich wybor­
ców w drodze referendum. Może to być projekt ustawy, wniosek o uchylenie
istniejącej ustawy lub projekt poprawki do konstytucji. Inicjatywa zyskała
szczególną popularność pod koniec XIX wieku w Stanach Zjednoczonych,
po tym jak coraz częściej zaczęły pojawiać się głosy krytyki w stosunku do
machiny partyjnej państwa; często korzystają z tej możliwości również oby­
watele Szwajcarii. Inicjatywa stała się alternatywą dla władzy partii, które
kontrolowały stanowe organy władzy ustawodawczej, i okazała się doskona­
łym sposobem na przeprowadzanie postępowych reform. Procedurę inicja­
tywy dopuszcza około jedna trzecia stanów USA, ale nie można jej stosować
w stosunku do legislacji federalnej: Artykuł I konstytucji zabrania Kongre­
sowi przekazywania jego władzy ustawodawczej innym organom. System
ten był pod wieloma względami zgubny w skutkach dla Kalifornii, która jest
krajowym liderem, jeśli chodzi o inicjatywę obywatelską. Przepisy w zakresie
podatków i ubezpieczenia samochodów, wprowadzone w konsekwencji ini­
cjatywy legislacyjnej, okazały się katastrofalne.

Instytucje regulacyjne
Agencje rządowe obdarzone quasi-prawną władzą w celu nadzorowania
jakiegoś obszaru życia. Do najbardziej znanych należą instytucje Kongresu
amerykańskiego, szczególnie te z epoki rooseveltowskiego Nowego Ładu. Naj­
większą z nich (w kategoriach długotrwałego wpływu) była zapewne Komisja
Papierów Wartościowych i Giełd (US Securities and Exchange Commission),
regulująca bardzo szczegółowo giełdę, akcje oraz fuzje i obroty korporacji. Jej
powstanie stanowiło reakcję na krach 1929 roku i wynikły stąd kryzys. Inną
instytucją z tej epoki, odgrywającą do dziś wielką rolę, jest Narodowy Zarząd
Stosunków Pracy (National Labor Relations Board). Miał on zagwarantować
prawa związków zawodowych, pośredniczyć między pracodawcami a związ­
kami, chronić prawo do strajku (zagrożone w czasach kryzysu przez po­
zbawionych skrupułów pracodawców i słabą pozycję pracowników). Można
wyliczyć jeszcze dziesiątki innych amerykańskich agencji: Agencję Ochrony
Środowiska (Emironmental Protection Agency), Federalną Komisję Łączno­
ści (Federal Communications Commission) czy Federalną Komisję Handlu
(Federal Trade Commission). Członków większości z nich mianuje na ozna­
czony term in prezydent, nie może jednak ich odwołać. Dzięki temu mogą oni
być lojalni wobec konkretnego prezydenta, instytucja jako całość reprezen­
tuje jednak różnorodność polityczną. Agencje takie dokonują regulacji bez

154
presji wyborczej, oglądania się na partykularne interesy (w przeciwieństwie
do Kongresu), a dzięki wiedzy swych członków potrafią rozstrzygnąć złożone
problemy. Ich zadaniem jest regulacja danej dziedziny życia, uwzględniają­
ca zarówno interes publiczny, jak i długoterminowe interesy regulowanego
obszaru (chodzi o zdobycie zaufania pracodawców, inwestorów, konsumen­
tów i pracowników, a nie stawanie po czyjejkolwiek stronie). Co ciekawe, in­
stytucje takie łamią w pewien sposób surowo przestrzegany w USA podział
czynności ustawodawczych, administracyjnych i sądowniczych (patrz po­
dział władz) - nie tylko dokonują regulacji, lecz ustalają kary za ich łamanie
i rozpatrują własne apelacje od swoich orzeczeń. W innych krajach działają
podobne organy - Wielka Brytania powołała na przykład kilka instytucji re­
gulacyjnych, nadzorujących sprywatyzowane monopole (patrz prywatyza­
cja) - rzadko jednak cieszą się taką władzą i niezależnością jak w USA. Rolę
amerykańskich instytucji regulacyjnych spełniają gdzie indziej raczej organy
adm inistracji publicznej.

Interes publiczny
Termin ten należy do rodziny określeń takich jak dobra społeczne czy
wola powszechna, używanych do odróżniania interesu osobistego czy dążeń
jednostek lub grup od interesu społeczeństwa jako całości. Interes publiczny
odnosi się do przedsięwzięcia politycznego, w którym bierze udział każdy
obywatel, niezależnie od zamożności, pozycji, statusu czy władzy. Wielu te­
oretyków polityki wyraża się obecnie ze sceptycyzmem o istnieniu większej
liczby celów, które mogłyby zostać uznane długoterminowo za rzeczywiście
leżące w „interesie publicznym”. Można to częściowo wytłumaczyć: gdyby
społeczeństwo zostało zmienione lub zreformowane w jakiś zasadniczy spo­
sób, stałoby się oczywiste, że większość ludzi nie skorzystałaby z odnośnych
rozstrzygnięć lub rozwiązywałyby one tylko problem, który w ogóle by nie
zaistniał, gdyby owe reformy przeprowadzono. Oto przykład: wielka kam­
pania przeciw przestępczości, na pozór świetny przykład działań w interesie
publicznym (wszyscy zapewne mamy równe szanse na zostanie napadnię­
tymi), długoterminowo nie spełnia tych oczekiwań, jeśli przyjąć pogląd, iż
przestępczość to wynik alienacji spowodowanej przez wyzyskujące społe­
czeństwo. Można atakować nawet siły militarne, odpowiedzialne za obronę
narodu (często wskazywane jako najlepszy przykład interesu publicznego),
twierdząc, że w interesie źle traktowanych przez społeczeństwo nie leży
ochrona systemu politycznego przed jego wrogami. Do celów analitycznych
przydaje się jednak, oczywiście, rozróżnianie między uregulowaniami jed­
nakowo pożytecznymi dla wszystkich obywateli a tym i korzystnymi tylko
dla nielicznych. Logika argumentu opiera się częściowo na zdolności do wy­
abstrahowania jednostek z konkretnych szczegółów ich życia i pozycji i trak­
towania ich po prostu jako członków „sfery publicznej”. Prawo chroniące

155
środowisko może być uważane za chroniące interes publiczny, choć niektórzy
(jak udziałowcy fabryk) stracą pieniądze, płacąc za kontrolę zanieczyszczeń.
Pan X traci więc jako udziałowiec, ale jako zwykły obywatel, idący po ulicy
i zmuszony do oddychania, zyskuje na równi ze wszystkimi innymi wdycha­
jącymi tlen.

Interwencja humanitarna
Koncepcja interwencji humanitarnej powstała w ostatnim dziesięciole­
ciu XX wieku, a jej pojawienie się ma ścisły związek z zakończeniem zimnej
wojny. Interwencja hum anitarna polega na użyciu siły podczas interwencji
obcych państw w sprawy kraju, którego ludność potrzebuje pomocy o cha­
rakterze niewojskowym, a która w innych warunkach nie mogłaby być udzie­
lona. Interwencja może być potrzebna w krajach ogarniętych wojną domową,
podczas powstania przeciw władzy lub w razie poważnego kryzysu państwa.
Problem polega na tym, że pracownicy organizacji humanitarnych, dostar­
czający potrzebującym żywności czy zapewniający opiekę medyczną, nie
byliby w stanie przeprowadzić swojej misji bez udziału i ochrony ze strony
wojska. Znaczenie interwencji humanitarnej można rozciągnąć na sytuację,
w której całkowity upadek systemu prawnego i organizacji państwa powodu­
je, że nie jest ono w stanie chronić swoich obywateli przed aktami ludobój­
stwa popełnianymi przez pewną grupę czy plemię. Interwencję hum anitarną
można uzasadnić jedynie odwołując się do zasad moralnych; jej cel jest rów­
nież ściśle określony. Nie zakłada ona udzielania poparcia jednej ze stron
w konflikcie wewnętrznym czy wojnie domowej. Jej celem nie jest również
rozwiązywanie konfliktów politycznych, które doprowadziły do katastrofy,
a jedynie zapewnienie ochrony mieszkańcom, umożliwienie bezpiecznego
transportu żywności, tworzenie obozów dla uchodźców itd.
Takie ograniczenie zakresu interwencji humanitarnej wynika z przywią­
zania do idei suwerenności narodowej, która wyklucza interwencję obcych
wojsk lub instytucji w sprawy suwerennego państwa. Podczas zimnej wojny
niemożliwe byłoby udowodnienie, że tego rodzaju interwencja jest politycz­
nie neutralna, a jej zasięg ograniczony, ze względu na kojarzenie podejmo­
wanych działań z jednym lub drugim supermocarstwem. Nawet dzisiaj nie
wszyscy przekonani są co do neutralnego charakteru interwencji hum anitar­
nych: Rosja zazwyczaj podchodzi bardzo nieufnie do wszelkich interwencji
z udziałem Stanów Zjednoczonych i NATO.

IRA
Skrót IRA pojawia się w kontekście różnych powiązanych ze sobą orga­
nizacji sprzeciwiających się przynależności Irlandii Północnej do Wielkiej
Brytanii. Stosowane przez nie metody to zarówno walka zbrojna, jak dzia­
łania polityczne. Konflikt brytyjsko-irlandzki stanowi jeden z najbardziej

156
wyrazistych przykładów rozłam u religijnego, mającego swoje korzenie
w trwającej od wieków niechęci katolickich Irlandczyków do dominacji bry­
tyjskich protestantów. Irlandzka Armia Republikańska (IRA) przekształciła
się w organizację podziemną o charakterze paramilitarnym lub partyzan­
ckim w 1916 roku, po nieudanym Powstaniu Wielkanocnym; jej politycz­
nym skrzydłem jest założona w 1905 roku Sinn Fein (My sami). Sinn Fein
i IRA przyczyniły się do stworzenia w 1922 roku - a następnie akceptacji
przez Wielką Brytanię - Wolnego Państwa Irlandzkiego, początkowo o sta­
tusie dominium, a od 1937 roku niepodległego państwa należącego do Bry­
tyjskiej W spólnoty Narodów, które ostatecznie w 1949 roku przekształciło
się w Republikę Irlandii. Rząd brytyjski zmuszony był do powołania specjal­
nych oddziałów param ilitarnych, tzw. Czarno-Brązowych (Black and Tans),
których celem było utrzymywanie w tym okresie kontroli nad IRA. Po pod­
pisaniu porozumienia w sprawie Wolnego Państwa Irlandzkiego w 1922 roku
konflikt pomiędzy jego zwolennikami a IRA doprowadził do wybuchu wojny
domowej. Porozumienie przewidywało podział Irlandii, której sześć północ­
nych, głównie protestanckich hrabstw miało pozostać częścią Wielkiej Bry­
tanii; IRA żądało pełnej niepodległości całej Irlandii. IRA została pokonana
w 1923 roku przez armię Wolnego Państwa pod dowództwem Michaela Col­
linsa, byłego przywódcy IRA. Od lat 30. do początku lat 60. IRA sporadycz­
nie organizowała zbrojne akcje jako wyraz sprzeciwu w stosunku do zapisów
porozumienia, głównie na terenie Wielkiej Brytanii, ale również w Irlandii,
co doprowadziło w 1939 roku do odebrania IRA statusu legalnej organizacji
przez Wolne Państwo.
Na początku lat 60. IRA skupiła się na ochronie praw obywatelskich,
występując przede wszystkim przeciw dyskrym inacji katolików w Irlandii
Północnej. Nie wszyscy członkowie IRA byli zwolennikami takiej zmiany
orientacji, co doprowadziło w 1969 roku do podziału na „Oficjalną IRA”
i „Tymczasową IRA”. W 1972 roku Oficjalna IRA ograniczyła swoje działa­
nia do pokojowych, zachowując jedynie swoje polityczne skrzydło, „Oficjalną
Sinn Fein”, która w 1978 roku zmieniła nazwę na Partię Robotników i od tego
czasu prowadzi kampanię na rzecz zjednoczonego, socjalistycznego i demo­
kratycznego państwa irlandzkiego. Jednocześnie w kręgach nacjonalistów,
zwłaszcza w Irlandii Północnej, rosła popularność Tymczasowej IRA i jej
politycznego skrzydła Sinn Fćin. Tymczasowej IRA udało się zorganizować
kilka ataków skierowanych przeciw celom wojskowym i cywilnym w Irlan­
dii Północnej i Wielkiej Brytanii. Z rąk IRA zginęło wiele osób publicznych
i czołowych polityków. Sinn Fćin odniosła umiarkowany sukces w wyborach
samorządowych oraz w wyborach do Izby Gmin, choć wybrani reprezentanci
odmówili objęcia miejsc. Zmieniało się stanowisko Sinn Fein w stosunku do
działalności zbrojnej Tymczasowej IRA, co zaowocowało dalszymi podzia­
łami organizacji. Nacjonalistyczny ruch w Irlandii, zwłaszcza Tymczasowa

157
IRA, mogły liczyć na znaczące wsparcie finansowe ze strony Irlandczyków
mieszkających w Ameryce Północnej. Istotną rolę odegrały również po­
wiązania Tymczasowej IRA z międzynarodowymi organizacjami terro­
rystycznymi. Zarówno IRA jak Sinn Fein coraz mocniej podkreślają swoją
odrębność, zwłaszcza od czasu Porozumienia w Belfaście (znanego również
jako Porozumienie Wielkopiątkowe) z 1998 roku, na mocy którego Irlandia
Północna mogła stworzyć w drodze wolnych wyborów własny, w dużej mie­
rze autonomiczny rząd. Sinn Fein często podkreśla, że nie mając wpływu na
decyzje IRA, nie może ponosić odpowiedzialności za niedopełnienie przez
nią postanowień porozumienia. Te ostatnie przewidywały zawieszenie bro­
ni przez Tymczasową IRA, do którego doszło na początku XXI wieku, choć
wkrótce pojawiły się nowe radykalne odłamy organizacji, na przykład „Praw­
dziwa IRA”.

Irredenta / irredentyzm
Terminy irredenta lub irredentyzm pochodzą od nazwy włoskiego ruchu
politycznego z końca XIX wieku. Italia irredenta (dosłownie „niewyzwolone
Włochy”) to slogan, którym posługiwali się zwolennicy przywrócenia W ło­
chom praw do ziem zagarniętych przez sąsiednie kraje. Do Włoch należała
bowiem część terenów obecnej Austrii, Nicea i południowo-wschodnie tereny
Francji, które chciano połączyć w duchu integracji wszystkich włoskojęzycz-
nych obszarów (patrz grupy językowe). Ruch ten upadł w 1881 roku, po przy­
stąpieniu Włoch do sojuszu z Niemcami i Austrią, ale terminy „irredenta” lub
„irredentyzm” używane są w odniesieniu do dążenia do odzyskania przez
kraj ziem utraconych. Za przykład może posłużyć francuska polityka revan-
che za czasów Trzeciej Republiki w stosunku do terenów Alzacji i Lotaryngii
utraconych w wyniku wojny francusko-pruskiej, podobnie jak dążenie Hit­
lera do przyłączenia do Trzeciej Rzeszy niemieckojęzycznej Czechosłowacji,
a także wszelkie długotrwałe roszczenia terytorialne oparte na suwerenności
narodowej pojmowanej w kategoriach języka ojczystego. Niebezpieczeństwo
gwałtownego rozwoju ruchów irredentystycznych we Wschodniej Europie
pojawiło się po upadku Związku Radzieckiego w 1989 roku, ponieważ przez
dziesięciolecia to właśnie panowanie sowieckie było jedynym gwarantem
stabilizacji w regionie o niewielu wyraźnie zaznaczonych granicach języko­
wych.

Islam
Islam jest religią wyznawców proroka Mahometa (około 570-632), zwa­
nych muzułmanami, choć słowo „islam” używane jest również w kontekście
geograficznym. Islam jest ogromną i wciąż rosnącą pod względem liczby
wyznawców religią: w 2001 roku liczbę muzułmanów szacowano na około 1
miliarda 200 milionów Arabów, Turków, Pakistańczyków, Indonezyjczyków,

158
Malezyjczyków, a także mieszkańców Afryki Zachodniej i Karaibów. Teore­
tycznie islam nie uznaje rozdziału życia świeckiego i religijnego, ponieważ
państwo postrzegane jest jako instytucja religijna, rządzona zgodnie z na­
ukami Proroka oraz zasadami moralnymi zawartymi w Koranie. W znacznie
większym stopniu niż chrześcijaństwo islam definiuje własną teorię politycz­
ną i społeczno-ekonomiczną, która naturalnie ewoluowała przez wieki. Za
przykład niech posłuży silna wiara w równość, która zakłada (przynajmniej
teoretycznie) zakaz lichwy (jest to doktryna, od której Kościół katolicki od­
szedł już w średniowieczu). Ponadto, teoretyczna równość muzułmanów
(mężczyzn) zapobiegła powstaniu elity zinstytucjonalizowanego kleru. Choć
poszczególni przywódcy duchowi (patrz ajatollahowie) mieli ogromną wła­
dzę, było to rezultatem ich własnych umiejętności, reputacji lub - jak to okre­
ślił Weber - charyzmy.
Wpływ islamu na politykę międzynarodową sięga VII wieku. Założone
w XIV wieku Imperium Osmańskie stało się w XVI wieku jednym z najpo­
tężniejszych państw świata, kontrolującym rozległe tereny Europy, Afryki
i Azji. W połowie XIX wieku, w wyniku europejskiej ekspansji kolonialnej,
państwo zredukowano do statusu kolonii i rozwiązano ostatecznie po I woj­
nie światowej. Od zakończenia II wojny światowej idea stworzenia państwa
islamskiego powraca w Azji i na Bliskim Wschodzie, powodując niemałe
zamieszanie na światowej scenie politycznej. Libia pod rządami przywódcy
wojskowego Muammara Al-Kadafiego (ur. 1942) stała się pierwszym pań­
stwem, które przyjęło islam jako dwudziestowieczną religię rewolucyjną,
przede wszystkim w celu zjednoczenia sił arabskich w konflikcie z Izraelem
i jego zachodnimi sojusznikami. Podobne stanowisko przyjął Pakistan, który
w 1947 roku odłączył się od brytyjskich Indii i stał się państwem muzułmań­
skim. Rośnie tendencja do zastępowania prawa wzorowanego na systemach
zachodnich przez prawo koraniczne lub szariat, mimo że pewne praktyki
przewidywane przez to ostatnie, takie jak kamienowanie i amputacje, uwa­
żane są na Zachodzie za barbarzyńskie. Podjęto również kroki w kierunku
dostosowania gospodarki do zasad zawartych w Koranie.
Doskonałym przykładem siły islamu było nagłe i druzgocące obalenie
państwa irańskiego przez prawicowe muzułmańskie grupy polityczne o cha­
rakterze wojskowym, czego konsekwencją były bezwzględne rządy teologów
islamu. Przetrwanie Iranu podczas ośmioletniej wojny z Irakiem, który jest
świeckim państwem arabskim, świadczy o ideologicznej sile i poparciu spo­
łecznym dla rewolucji islamskiej. Innym przykładem mogą być obawy o brak
zgody pomiędzy muzułmanami w azjatyckich republikach ZSRR, co do­
prowadziło do wkroczenia wojsk sowieckich do Afganistanu w 1979 roku.
Liczące 100 tysięcy żołnierzy wojska sowieckie zostały rozbite przez muzuł­
mańskie oddziały partyzanckie, mudżahedinów, w konflikcie, który czę­
sto porównuje się do wojny w W ietnam ie. Ostatecznie w obu przypadkach

159
supermocarstwa musiały się wycofać. Władza w Afganistanie pozostała w rę­
kach sił islamskich (patrz wojna w Afganistanie).
Niewykluczone, że islam stanie się kiedyś na arenie międzynarodowej
ideologią tak ważną jak do tej pory kom unizm lub kapitalizm . Niewątpli­
wie stosunek islamu do obu jest równie wrogi. W polityce międzynarodowej
islam postrzegany jest jako siła destabilizująca. Błędem byłoby jednak trak­
towanie go jako siły jednolitej: podział na odłam szyicki i sunnicki osłabia
tę religię nie mniej niż podział na katolików i protestantów osłabił pozycję
chrześcijaństwa w okresie reformacji. Pomimo, że ogromna większość mu­
zułmanów (około 80 procent) to sunnici (wyznawcy ortodoksyjnej tradycji
Sunny), w Iranie dominują szyici (uznający za prawowitych następców Ma­
hometa potomków czwartego kalifa, Alego, kuzyna Mahometa), podobnie
jak w Iraku, choć sferę polityki i gospodarki w tym kraju zmonopolizowali
sunnici.
Udział ekstremistycznych grup islamskich (patrz fundam entalizm )
w atakach na World Trade Center we wrześniu 2001 roku, rola islamskich or­
ganizacji w konflikcie arabsko-izraelskim , a także często błędnie pojmowa­
na koncepcja dżihadu spowodowały, że w krajach zachodnich bardzo często
islam utożsamia się z terroryzmem. Choć nie ma to nic wspólnego z prawdą
(muzułmańska opinia publiczna wielokrotnie potępiała zamachy takie jak
ten z 11 września), konflikt pomiędzy islamem a powszechnie przyjętymi na
Zachodzie norm am i politycznymi i kulturalnymi jest dużo bardziej wyraźny,
niż ma to miejsce w przypadku pozostałych wielkich systemów religijnych
świata.

Izolacjonizm
Izolacjonizm jest kierunkiem polityki zagranicznej polegającym na wy­
cofaniu państwa z udziału w sprawach międzynarodowych oraz w sprawach
innych państw, pod warunkiem, że nie ma to istotnego wpływu na jego włas­
ną sytuację i interesy. Izolacjonizm zakłada również zachowanie neutralnego
stanowiska we wszelkich konfliktach. Najsłynniejszym przykładem izolacjo-
nizmu jest polityka Stanów Zjednoczonych w okresie międzywojennym, za­
kładająca brak zainteresowania USA sprawami europejskimi i ograniczenie
strefy jego wpływów do półkuli zachodniej.
Stany Zjednoczone stosowały tzw. doktrynę M onroe jedynie wtedy, gdy
było to w ich interesie, dlatego też państwo wkrótce zaangażowało się poli­
tycznie na kontynencie azjatyckim, a pojęcie półkuli zachodniej rozciągnę­
ło na Haiti i Filipiny. Doktrynę izolacjonizmu udało się wprowadzić w życie
najpełniej w okresie międzywojennym, kiedy USA nie przystąpiło do Ligii
Narodów i nie zaangażowało się w II wojnę światową. Dopiero atak Japończy­
ków na Pearl Harbour w 1941 skłonił USA do zmiany polityki. Niezależnie od
korzyści, jakie izolacjonizm przyniósł Stanom Zjednoczonym, ogólny bilans

160
strat z nim związanych był katastrofalny dla Europy, w której pewność zacho­
wania przez USA neutralności znacznie ułatwiła kilku dyktatorom dojście
do władzy. Choć izolacjonizm wciąż ma swoich zwolenników w USA, jego
koniec nadszedł w 1947 roku wraz z doktryną Trumana. Stany Zjednoczo­
ne zobowiązywały się wówczas do udzielania pomocy wszystkim narodom
walczącym o wolność i przeciwstawiającym się presji zewnętrznej lub pró­
bom użycia siły w celu przejęcia władzy nad nimi przez uzbrojone mniejszo­
ści. Politykę izolacjonizmu wykluczają również zobowiązania podjęte przez
USA w ramach podpisanej przez to państwo Karty Narodów Zjednoczonych
(ONZ). Izolacjonistyczne tendencje nie przeszkodziły prezydentom USA od
czasów Busha seniora do dzisiaj angażować Stany Zjednoczone w sprawy eu­
ropejskie.
Polityka izolacjonizmu stosowana jest przez większość państw, choć jako
przemyślana strategia ogranicza się do sytuacji, w których wybór stanowiska
jest rzeczywiście możliwy. W czasach, kiedy Wielka Brytania była światową
potęgą, izolacjonizm reprezentowali ci, którzy opowiadali się za porzuceniem
przez państwo statusu imperium i skoncentrowaniem wysiłków na ochronie
interesów ojczyzny. Dzisiaj całkowity izolacjonizm jest prawie niemożliwy,
zwłaszcza w kontekście nuklearnym, ze względu na zawiłą międzynarodo­
wą sytuację polityczną, gospodarczą i mnogość sojuszy. Co więcej, rosnące
znaczenie ONZ jako organizacji, która jako pierwsza umożliwia ochronę
wspólnego bezpieczeństwa, stanowi praktyczną i moralną zachętę do pełne­
go uczestnictwa w światowej polityce. Przykładem takiego zaangażowania
była wojna w Zatoce Perskiej i aktywny udział Unii Europejskiej w sprawach
państw Europy Wschodniej oraz w światowej polityce zagranicznej.
Jakobini
Jakobini byli rewolucyjnym klubem politycznym działającym w czasach
Rewolucji Francuskiej 1789 roku. Celem jakobinów było utworzenie parla­
mentu narodowego, dzięki któremu obywatele mogliby wyrażać swoje opi­
nie w sposób demokratyczny i który symbolizowałby suwerenność państwa.
Przywódcy rewolucyjni tacy jak Lenin, których władza oparta była na za­
sadzie centralnie podejmowanych „dla dobra społeczeństwa” decyzji, rów­
nież określani byli mianem jakobińskich. Współczesne użycie tego terminu,
zwłaszcza w kontekście polityki francuskiej, związane jest z poparciem idei
władzy centralnej, feudalnej hierarchii poszczególnych szczebli władzy oraz
jej koncentracją i lojalnością obywateli wobec państwa. W obecnych czasach
jakobinizm wyraża przekonanie o konieczności podejmowania decyzji cen­
tralnie oraz o tym, że jedynie rząd centralny ma prawo do suwerenności i pra­
wowitej władzy, a także do lojalności obywateli. Francuscy politycy uważani
za jakobińskich nie zgadzają się na przyznanie większej autonomii władzom
regionalnym, a także na delegację władzy do innych instytucji państwowych.
Francja znana jest z wysokiego stopnia centralizacji procesów politycznych
zarówno w sprawach najistotniejszych, jak i tych mniejszej wagi, w związ­
ku z czym sprawy tak błahe jak zmiana nazwy wioski, czy tak ważne, choć
w innych państwach niepoddawane standaryzacji, jak wybór podręczników
do szkół, w całości kontrolowane są przez władzę w stolicy. Interesujące jest
to, że postawę jakobińską reprezentują politycy należący do różnych partii
politycznych, a najbardziej ortodoksyjne w tym względzie są Komunistyczna
Partia Francji (PCF) i prawicowe, tradycyjne, gaullistowskie Zgromadze­
nie na rzecz Republiki (RPR). Obydwie partie opowiadają się za silną władzą
centralną, podczas gdy Partia Socjalistyczna i ugrupowania centroprawicowe
popierają ideę regionalizmu i decentralizacji. Nie ma żadnych przeciwwska­
zań, aby określenia „jakobinizm” używać w stosunku do poglądów polityków
z innych krajów, ale termin ten ma szczególne znaczenie we Francji, gdzie
nadal władza organów lokalnych i regionalnych jest znikoma.

Jastrzębie i gołębie
Podczas wojny w Wietnamie mianem jastrzębi określano osoby opowia­
dające się za rozwiązywaniem problemów na drodze wojskowej i za bezkom­
promisowymi działaniam i m ilitarnym i. Gołębie to określenie stosowane

162
w stosunku do zwolenników pokojowego rozstrzygania sporów. Jastrzębie
poparły decyzję prezydenta Nixona o zbombardowaniu Kambodży w 1971
roku, a prowadzenie negocjacji rozjemczych uzależniały od tego, czy ich
wynik byłby potencjalnie korzystny dla Stanów Zjednoczonych. Od tam te­
go czasu słowo „jastrząb” rozszerzyło swoje znaczenie i używane jest obec­
nie w odniesieniu do twardej postawy w jakiejkolwiek sprawie. Poparcie dla
Izraela w konflikcie z Organizacją Wyzwolenia Palestyny jest przykładem
postawy jastrzębia, podobnie jak surowe regulacje dotyczące linii pikiet
podczas strajków. Postawa ta, często utożsam iana z konserwatywnymi lub
prawicowymi poglądami, opiera się na rozwiązywaniu sporów drogą przy­
musu i siły, a nie dyplomacji i negocjacji. Stąd też członków lewicowych
grup nacisku można sklasyfikować zarówno jako jastrzębie, jak i gołębie,
w zależności od ich nastawienia i gotowości do uczestnictwa w dem onstra­
cjach i konfrontacji z siłami policji. Termin „jastrzębie i gołębie” powró­
cił w kontekście procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie w latach 90.
(choć nie podczas wojny w Zatoce), a także po rozpoczęciu przez adm ini­
strację Georgea Busha „wojny z terroryzm em ” w konsekwencji wydarzeń
11 września.

Junta
Junta to hiszpańskie słowo oznaczające radę lub zgromadzenie, ale zasto­
sowane w polityce oznacza „rządy wojskowe” (cały zwrot w języku hiszpań­
skim brzmi: junta militar). Jest kilka rodzajów reżimów wojskowych, a juntę
jako szczególny rodzaj reżimu można często spotkać w krajach Ameryki Ła­
cińskiej. Każda junta składa się z grupy wojskowych, zasadniczo równych
sobie rangą polityczną, wybranych ze wszystkich sił zbrojnych. Utworzony
w ten sposób rząd to rząd wojskowy, w którego skład wchodzi cała wojsko­
wa machina, równoważący interesy różnych grup wojskowych zgodnie z ich
względną władzą, jaką dysponują wewnątrz aparatu wojskowego. Junta za­
zwyczaj nie jest zdominowana przez jedną osobę, choć nie zawsze musi tak
być (na przykład w Chile po zamachu stanu na Salvadora Allende junta zo­
stała zdominowana przez generała Augusto Pinocheta) i dlatego fotel przy­
wódcy, lub jakkolwiek by go nazwać, może często przechodzić z rąk do rąk
między rywalizującymi ze sobą grupam i wojskowymi lub między członkami
junty. W przeciwieństwie do junty istnieje taka forma rządów wojskowych
powszechniej spotykanych poza Ameryką Łacińską, gdzie dyktator wykorzy­
stuje armię, by zachować władzę, ale najczęściej rządzi głównie przy pomo­
cy instytucji cywilnych i nie działa raczej po prostu jako primus inter pares
wśród grupy wojskowych. W tym sensie w Pakistanie, który w latach 60. i 70.
XX wieku był rządzony przez generałów, nigdy nie było junty, tylko raczej na­
stępujący po sobie silni przywódcy, dla których siły zbrojne nie były niczym
więcej jak tyko narzędziem.

163
Jurydyzacja polityki
Od ponad 20 lat politolodzy stają się bardziej świadomi roli, jaką sąd konsty­
tucyjny odgrywa w polityce. Jest tak częściowo dlatego, że staje się on obiektyw­
nie coraz ważniejszy w niektórych krajach (na przykład we Francji), a częściowo
ponieważ występuje on coraz powszechniej (zasadniczo w krajach posiadają­
cych tradycję demokratyczną), jak również dlatego, że nauka o sądownictwie
była przez europejskich politologów przez zbyt długi okres zaniedbana. Jedną
z konsekwencji tej nowej uwagi skierowanej na rolę sądu konstytucyjnego była
obserwacja zjawiska często opisywanego jako jurydyzacja polityki. Nie odnosi
się ono do faktycznej władzy lub działań sądów konstytucyjnych w tych krajach
i jest w większym stopniu efektem ubocznym. Odkąd sąd konstytucyjny zaczął
działać, często zaskarżając akty prawne władzy ustawodawczej jako niekon­
stytucyjne, można stwierdzić, że nastąpiła zmiana w zachowaniu legislatywy.
Oznacza to coraz większą świadomość ze strony parlamentarzystów, że posia­
danie większości parlamentarnej może być niewystarczające, by przeforsować
pożądane akty ustawodawcze. Teraz muszą oni zdawać sobie sprawę z moż­
liwości anulowania ich ustaw przez sąd. Dotyczy to w szczególności krajów
takich jak Francja i Niemcy, gdzie mniejszość parlamentarna, straciwszy prawo
głosu w sejmie lub senacie, może zaskarżyć ustawę do sądu konstytucyjnego,
zanim zacznie ona obowiązywać. Zatem opozycja ma czasami drugą szansę,
by osiągnąć w sądzie to, czego nie udało się jej osiągnąć w parlamencie. W re­
zultacie politycy stali się bardziej świadomi kwestii konstytucyjnych i przyta­
czają je podczas debat dotyczących uchwalania prawa. Zamiast ryzykować, że
nowo uchwalone prawo zostanie odrzucone, rząd próbuje przewidzieć, jakie
obiekcje mógłby mieć sąd konstytucyjny, i stara się je wyeliminować poprzez
staranne przygotowywanie projektów w trakcie procesu ustawodawczego.
W ten sam sposób opozycja próbuje wprowadzić poprawki akceptowalne przez
rząd, prezentując je jako wnioski mające zmniejszyć ryzyko popełnienia błę­
du legislacyjnego. Tak więc polityka staje się „przesycona prawem”. Niektórzy
komentatorzy wydają się traktować to jako niefortunną konsekwencję wzrostu
siły władzy sądowniczej, której rola sprowadza się często do efektu studzenia
określonych preferencji ustawodawcy. Ewentualnie efekt ten może być postrze­
gany jako pożądany, ponieważ wybrani politycy przywiązują więcej uwagi do
postępowania zgodnego z wymogami konstytucyjnymi.
Problem - jeśli w ogóle można tu mówić o problemie - dotyczy głównie
tego, gdzie taka forma kontroli konstytucyjnej, rozumiana jako abstrakcyjna
kontrola a priori, występuje, zanim wejdzie ona w życie. W USA, gdzie Sąd
Najwyższy zawsze miał dużą władzę, krytycy rzadko twierdzą, że zauważają
efekt jurydyzacji polityki w zachowaniu Kongresu, chociaż, jak w przypadku
każdego prawa zwyczajowego poddanego kontroli konstytucyjnej, sąd Sta­
nów Zjednoczonych może jedynie odwołać się do konstytucji po tym, jak le­
gislacja już nastąpiła, i w kontekście rzeczywistego sporu prawnego.

164
Kant
Immanuel Kant (1724-1804) to niemiecki filozof, który wywarł ogromny
wpływ na myśl filozoficzną, polityczną i moralną. W kategoriach politycz­
nych jest on szczególnie istotny jako pisarz związany z tradycją Oświece­
nia, kontynuator myśli Rousseau, a także osoba, której filozofia oddziałała
na myśl Hegla. Żadna określona doktryna polityczna nie wywodzi się od
Kanta, ale bez dokonanego przez niego intelektualnego przełomu wiele
współczesnych koncepcji z zakresu filozofii polityki, włączając w to nie
tylko m arksizm , ale również egzystencjalizm , byłoby o wiele uboższych.
W jego czasach i na gruncie jego własnej filozofii określilibyśmy Kanta jako
liberała, ale złożoność i siła jego myśli jest związana z o wiele szerszym
zbiorem teorii.
Dwa z kantowskich argumentów są szczególnie znaczące. Pierwszy
mówi, że wszystkie m oralne i polityczne osądy powinny być „uniwersal­
ne”, czyli podejmowane w zgodzie z ogólnymi m oralnymi lub politycznymi
regułami, i nie powinny brać pod uwagę partykularności indywidualnych
przypadków. Jest to element liberalizm u wspierający ideę rządów prawa.
Kant był także przenikliwie świadom sposobu, w jaki nasze pojęcia i kate­
gorie determ inują nasze myślenie społeczne, nawet te kategorie, którymi
posługujemy się do opisu świata. Sugestia, że nasza percepcja społeczna nie
jest autonomiczną obserwacją tego, co rzeczywiście istnieje w terminach
absolutnych, ale jest uwarunkowana tym, o czym myślimy, że istnieje, wy­
warła głęboki wpływ na rozwój teorii ideologii, zwłaszcza na reinterpre-
tację Hegla przez M arksa oraz na myślicieli odwołujących się do Marksa,
takich jak M annheim . Kant napisał stosunkowo niewiele na temat praktyki
politycznej. Jednym z wyjątków jest jego esej dotyczący stosunków m ię­
dzynarodowych (SM) Do wiecznego pokoju (1795). W nim opowiada się on
za formą społeczeństwa międzynarodowego i prezentuje po raz pierwszy
ideę mówiącą, że sprawiedliwość międzynarodowa wymaga w większym
lub mniejszym stopniu demokratycznej formy rządów wewnątrz każdego
z krajów. Teoria ta jest niezwykle wpływowa na stosunkowo niewielkim
obszarze prac teoretycznych dotyczących stosunków międzynarodowych.
Istotnie naczelną zasadę współczesnej teorii stosunków m iędzynarodo­
wych, głoszącą, że demokracje nie prowadzą między sobą wojen, możemy
odnaleźć bezpośrednio w tym eseju.

165
Kapitalizm państwowy
Określenie wymyślone przez Lenina do opisu bolszewickie; polityki go­
spodarczej między Rewolucją Październikową a powstaniem Nowej Polity­
ki Ekonomicznej (NEP). W myśl jego autora miało oznaczać, że Rosja nie
przeszła całkowitej transformacji z feudalizmu do kapitalizmu, co M arks
uważał za konieczny etap postępu społecznego, dokonany przez burżuazję.
Stwierdzenie to akceptowały wszystkie odłamy rosyjskiej lewicy, jednak
umiarkowana partia mienszewików i jej centrystyczni sojusznicy uważa­
li, że rewolucja powinna się zakończyć na obaleniu carskiego feudalizmu,
a prawdziwy socjalizm musi zaczekać na ostateczny upadek burżuazyjnego
kapitalizm u. Zdanie Lenina było odmienne: państwo może bezpośrednio
zbudować rozwinięty przemysł pod kontrolą przywódców rewolucji proleta­
riackiej. Zadanie to wymagało jednak czasu (być może długiego), zanim bę­
dzie możliwy „uwiąd państwa” i prawdziwie egalitarny socjalizm. Ten okres
przejściowy cechował się tylko minimalnym wyzyskiem i jawnym dążeniem
do socjalistycznych celów. Mimo porzucenia przez Lenina całej idei (przy­
najmniej w retoryce), utrzymywała się ona w lewicowym dyskursie - zachod­
nie ugrupowania tej orientacji używały zwrotu w sposób pejoratywny, chcąc
podkreślić w krytyce m arksizm u zbędność porównań z polityką ZSRR, gdyż
państwo to nie wprowadziło kom unizm u, a „tylko” państwowy kapitalizm.

Kapitalizm
W swoim najprostszym i pozbawionym wartościowania sensie słowo
„kapitalizm” jest stosowane dla opisywania systemu gospodarczego, w któ­
rym istnieje prywatna własność, stosunkowo wolny rynek oraz przyjmuje
się w nim, że duża ilość siły roboczej będzie zatrudniona przez prywatnych
(a nie państwowych) pracodawców, zajmujących się produkcją dóbr, które
następnie mogą oni sprzedawać z zyskiem. Kapitalizm posiada swoją własną
ideologię oraz teorię ekonomiczną, jak wszystkie systemy polityczno-ekono­
miczne. Początkowo teoria kapitalizmu generalnie oznaczała wolny rynek
małych i średnich przedsiębiorców, zatrudniających pracowników wytwa­
rzających maksymalną produkcję za najniższą możliwą cenę, wliczając w to
koszt innych nakładów niezbędnych w procesie produkcji. Jest to często na­
zywane „idealnym modelem konkurencji” w ekonomii. Jednym z aspektów
tego modelu jest wymóg, by rząd nie posiadał przedsiębiorstw produkcyj­
nych i w żaden sposób nie regulował i nie kontrolował gospodarki.
Abstrahując od tego, czy ten prosty model może być uznany za uzasad­
niony czy też nie, należy zauważyć, iż obecne rozumienie kapitalizmu kon­
centruje się na dwóch ideach: produkcji dla osiągnięcia zysku oraz istnieniu
prywatnej własności, która jest jedynie częściowo kontrolowana przez pań­
stwo. Według zwolenników kapitalizmu (co z pewnymi zastrzeżeniami ozna­
cza wszystkie ważniejsze partie polityczne w Wielkiej Brytanii, USA oraz

166
większość partii w Europie Zachodniej, najstarszych członków Brytyjskiej
Wspólnoty Narodów i, od upadku krajów komunistycznych pomiędzy 1989
a 1991 rokiem, także większość ruchów politycznych w Europie Środkowo-
Wschodniej i byłym Związku Radzieckim) ta forma organizacji gospodarczej
czyni bardziej prawdopodobną maksymalizację wydajności ekonomicznej
i obronę równouprawnienia.
W rzeczywistości nie istnieją kraje czysto kapitalistyczne, a funkcjonowa­
nie nowoczesnych gospodarek jest bardziej kwestią ruchomej skali pomiędzy
minimum a maksimum własności oraz regulacji. W wielu gospodarkach -
Wielka Brytania stanowi tu doskonały przykład - rząd, włączając w to sa­
morząd lokalny oraz inne służby publiczne, zatrudnia tak dużą liczbę siły
roboczej, iż posiada przez to ogromny wpływ na gospodarkę. Ponadto do­
świadczenia z XIX wieku i wczesnych lat XX wieku gospodarek wolnych od
regulacji pokazały, że doprowadziło to do takich katastrof i nierówności, że
regulacje stały się powszechne nawet w takich państwach jak Stany Zjedno­
czone, ideologicznie związanych z kapitalizmem. Szczególnym problemem
kapitalizmu jest to, że nieuregulowane branże przemysłowe często stają się
monopolistami, stąd potrzeba uchwalenia ustawodawstwa antymonopolo­
wego dla utrzymania konkurencyjności. Jednym z zasadniczych celów tha-
tcheryzmu było uczynienie kraju jeszcze bardziej kapitalistycznym poprzez
sprzedaż znacjonalizowanych branż użyteczności publicznej, częściowo z na­
dzieją na rozwój klasy „kapitalistycznej” poprzez zachęcenie zwykłych ludzi
do posiadania akcji. W wielu krajach, włączając Wielką Brytanię, modny jest
proces, w którym działania poprzednio podejmowane całkowicie lub w du­
żym stopniu przez państwo w takich sferach jak edukacja lub służba zdrowia
są teraz finansowane i kontrolowane przez połączenie instytucji państwo­
wych i prywatnych.

Kapitał społeczny
Pojęcie znane w naukach społecznych od dziesięcioleci, ostatnio nabrało
jednak nowego znaczenia i ważności. Początkowo odnosiło się głównie do
socjologii edukacji: wielu powiązań i doświadczeń, które wspomogły odno­
szących społeczne sukcesy (nie licząc bardziej oczywistych przewag finan­
sowych, czyli „kapitału ekonomicznego”). Nowe zastosowanie tego pojęcia
w politologii i badaniach rozwoju (development studieś) straciło jednak jaki­
kolwiek związek z pierwotnym jego znaczeniem. Obecnie kapitał społeczny
to zbiór raczej niejasnych atrybutów społecznych lub zbiorowych, sprzyja­
jących stabilnym i skutecznym systemom politycznym. Pojęcie to wiąże się
z ponownym zainteresowaniem zaufaniem, nowocześniejszą ideą społe­
czeństwa obywatelskiego czy starszą kultury obywatelskiej.
W podstawowym znaczeniu kapitał społeczny to zbiór oczekiwań (prawie
nawyków społecznych), sprawiający, że rządy w razie potrzeby mogą liczyć na

167
poparcie publiczne, wzywać do wielkich wysiłków lub do stoicyzmu. Do spo­
łecznego kapitału można w ten sposób wliczyć ważne zasoby: tradycje wza­
jemnej pomocy, dobrego sąsiedztwa, zobowiązania wykształconych elit do
służby publicznej czy nawet znacznych datków na dobroczynność. Teoretycy
tego pojęcia zdają się jednak uważać, że rząd czy państwo powinny i mogą
ów kapitał tworzyć (lub podwyższać jego poziom). Nie jest jasne, jak w ogóle
miałyby to czynić, można też dowodzić, że takie sztuczne kreowanie wzorów
społecznych jest inwazją w życie prywatne, a poza tym jest nieskuteczne. Je­
śli odrzucić ozdobniki, to kapitał społeczny stanowi ledwie próbę opisania
w kategoriach politologicznych dobrze zorganizowanej społeczności. Z ana­
litycznego punktu widzenia trudno orzec, czy takie wzory lojalnościowe są
rzeczywiście społeczne, czy nie odnoszą się raczej do subkultur, a nie państw
(które miałyby problemy z ich wykorzystaniem, nawet gdyby istniały). Moż­
na powiedzieć, na przykład, że zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i Niemczech
istniały podczas II wojny wielkie zapasy kapitału społecznego, pomagające
mieszkańcom silnie bombardowanych miast żyć i pracować. W obu tych kra­
jach stanowiły jednak atrybuty ściśle powiązanych grup robotników, istnie­
jących raczej wbrew państwu, nie zaś dzięki niemu.

Kara śmierci
Chociaż kara śmierci była historycznie powszechna a przestępstw, za po­
pełnienie których wydawała się odpowiednia, było bardzo dużo, to sprzeciw
wobec kary śmierci nie jest domeną współczesności, jak to się często wydaje.
Niektóre kraje europejskie zniosły karę śmierci, przynajmniej czasowo, już
w XVIII wieku; nawet w Stanach Zjednoczonych, które są dzisiaj jedyną za­
chodnią demokracją, która w ten sposób karze pewien odsetek przestępców,
niektóre stany wcześnie doświadczyły abolicji lub przynajmniej ograniczenia
najwyższego wymiaru kary. Na przykład Michigan i Wisconsin zniosły egze­
kucje sądowe do połowy XIX wieku.
Mimo to aż do połowy XX wieku większość państw, niezależnie od sy­
stemu politycznego, uważała za uzasadnione zabijanie osób, które złamały
niektóre prawa, nawet w czasie pokoju. Najbardziej liberalne i nowoczesne
społeczeństwa często dopuszczają wymierzanie tego rodzaju kary, przynaj­
mniej teoretycznie, w czasie wojny. Po II wojnie światowej, częściowo jako
reakcja na terror, kara ta została zniesiona w wielu krajach europejskich. Jej
zniesienie jest obecnie wymogiem członkostwa w Radzie Europy. W ten spo­
sób do początku XXI wieku około 90 krajów zrezygnowało z tej formy kary
formalnie, a około 20 innych nie wykonuje jej przez tak długi okres czasu, że
w praktyce można uznać, iż i one ją zniosły. W szczególności państwa wy­
chodzące z długiego okresu rządów autorytarnych po 1989 roku szybko zde­
legalizowały wykonywanie kary śmierci, na przykład Republika Południowej
Afryki po upadku apartheidu.

168
Poza światem rozwiniętych i stabilnych demokracji kara śmierci jest nadal
szeroko stosowana, często za przestępstwa popełnione wobec człowieka. Dla
przykładu - przestępstwa związane z narkotykami są karane właśnie w taki
sposób w wielu państwach azjatyckich. W niektórych krajach islamskich ist­
nieje podstawa religijna oraz kulturowe poparcie dla egzekucji (zob. szariat);
na innych obszarach, takich jak kraje karaibskie, przekonanie o odstraszają­
cym efekcie egzekucji jest ciągle silne. Sprzeciw wobec kary śmierci w dużym
stopniu wyrażają elity. Nawet w Europie opinia publiczna często sprzyja idei
przywrócenia kary śmierci bardziej niż oczekiwaliby tego ci sprzeciwiający
się jej; w niektórych badaniach opinii publicznej około 70 procent Brytyj­
czyków chciałoby przywrócenia tej formy kary za popełnienie niektórych
rodzajów morderstw.
Jeśli chodzi o Stany Zjednoczone, to przez kilka lat w latach siedemdzie­
siątych egzekucje były tam wstrzymane, z powodu wątpliwości Sądu Najwyż­
szego co do tego, czy wykonywanie kary śmierci jest zgodne z konstytucją.
Kiedy ostatecznie orzeknięto na korzyść zwolenników tej kary, w 1976 roku
wiele stanów opracowało nowe prawo dotyczące kary śmierci, a w początkach
XXI wieku 38 stanów zezwalało na stosowanie tej kary, stąd kilkaset osób zo­
stało skazanych, często wbrew silnej presji międzynarodowej. Entuzjazm dla
kary śmierci nie jest tak duży w Stanach Zjednoczonych, jak sugerują dane.
Kilka stanów, które umieściły tę formę kary w kodeksie, po 1976 roku nigdy
jej nie wykonywało. Co ważniejsze, szerokie jej użycie jest w znacznej mierze
ograniczone do konserwatywnego południa. Ponad 2/3 wszystkich egzekucji
od 1976 roku miało miejsce w Teksasie, Wirginii, Missouri, Florydzie, Okla­
homie i Georgii. W 2001 roku urząd federalny również wrócił do tej praktyki,
chociaż istnieje stosunkowo niewiele przestępstw, które mogą być ukarane
poprzez egzekucję.

Kasta
Kasta wraz z klasą i statusem jest systemem społecznego rozwarstwie­
nia, w którym szacunek społeczny i bogactwa dystrybuowane są nierówno.
Najsilniejsze tego rodzaju rozwarstwienie występuje w hinduskim systemie
kastowym, który dominuje w życiu mieszkańców Indii. Kasty dzielą się na
cztery podstawowe stany: brahm anów (kapłani), raja lub kszatrijów (władcy
lub rycerze), wajsjów (rzemieślnicy) i śudrów (służący). Jednak na przestrze­
ni wieków system ten rozciągnął się do liczby ponad 3000 kast lub podkast,
według miejsca zamieszkania lub profesji. Ponadto poza tym systemem ist­
nieją jeszcze pariasi - nietykalni, wykonujący najbardziej poniżające prace.
W przeciwieństwie do klasy społecznej czy statusu społecznego zmiana ka­
sty nie jest możliwa, gdyż przypisana jest jednostce w momencie urodzin,
zaś małżeństwa między osobami pochodzącymi z różnych kast zdarzają
się niezmiernie rzadko. Tak jak w średniowiecznej Europie, od jednostki

169
urodzonej w określonej klasie społecznej, z jasno zdefiniowanymi prawami
i obowiązkami, oczekuje się akceptacji tego stanu rzeczy połączonej z bra­
kiem ambicji do zmian. Systemy kast wymagają niezwykle silnej ideologii,
0 charakterze zwykle religijnym, służącej usprawiedliwieniu istnienia tego
systemu i utrzymywaniu wobec niego jeśli nie zadowolenia to przynajmniej
przychylności ludzi. Chociaż taka ideologia nigdy nie jest doskonała, to jed­
nak systemy kast działają najefektywniej, kiedy jednostki znajdujące się na
niższych szczeblach tej piram idy społecznej wierzą, że zasługują na swoją
pozycję. M imo prób wyłamywania się z tradycji, inicjowanych przez tak
zwanych nietykalnych, nawet wśród tej grupy duża liczba osób akceptuje
nieuchronność swojego losu. Podobnie było z szeroko rozpowszechnionym
poglądem w społeczeństwach podzielonych rasowo, że czarna ludność jest
gorsza od białej, co było nie tylko wykorzystywane przez białych dla uspra­
wiedliwiania opresji wobec czarnej ludności, ale czasami było akceptowa­
ne przez samych czarnych, co zapobiegało buntom. Systemy kast nie mogą
całkowicie utrzymać się, jeśli rozpowszechni się średni poziom edukacji
oraz akceptacja poglądów alternatywnych, choć wydaje się, że mimo wy­
stąpienia tych czynników osoby zamieszkujące Indie mogą dość opornie
reagować na zmiany.

Katolicyzm
Jedna z najpopularniejszych religii świata i największy odłam chrześci­
jaństwa, w przeszłości bardzo istotny składnik polityki Zachodu. Jako do­
minujące wyznanie średniowiecznej Europy katolicyzm kładł fundamenty
systemów politycznych Pierwszego Świata. Choć Reformacja wydatnie
zmniejszyła jego wpływy w Anglii i Europie Północnej, to polityka pozo­
stałych państw europejskich kierowała się zasadami tego wyznania. Prawie
całkowicie katolicka pozostała również Ameryka Łacińska, kolonizowana
przez kraje, gdzie Kontrreformacja miała najwięcej zwolenników - Hiszpanię
1Portugalię - a Kościół często odgrywał kluczową rolę w tamtejszych niesta­
bilnych warunkach politycznych.
Nie można wątpić w polityczne wpływy katolicyzmu, choć jego istota
i kierunki różnią się dzięki czynnikom historycznym. Tam, gdzie nie musiał
rywalizować z protestantyzmem czy religią niechrześcijańską (jak w Amery­
ce Łacińskiej, Włoszech, Polsce czy Irlandii), często sprzymierzał się z rzą­
dzącymi lub stawał w opozycji do świeckich elit. Gdzie indziej ograniczał się
do jakiejś grupy społecznej, wzmacniając jej tendencje do określonego głoso­
wania w wyborach. Można tu przytoczyć przykłady USA i Wielkiej Brytanii,
gdzie katolicy należeli raczej do klasy niższej i głosowali na partie lewicowe,
choć religia sama w sobie nie odpowiadała za podziały społeczne. W Holandii
z kolei odgrywali dużą rolę polityczną jako jeden z podstawowych podziałów
międzyklasowych (obok protestantów i „świeckich”, głównie socjalistów).

170
W miarę upływu czasu podziały religijne tego rodzaju zaczęły jednak tracić
na znaczeniu. Obecnie na labourzystów głosuje w Wielkiej Brytanii mniej
więcej tyle samo katolików co anglikanów, Kościół stracił praktycznie zna­
czenie polityczne we Francji (patrz Ludowy Ruch Republikański), a w Ho­
landii dwie partie protestanckie zawarły sojusz z katolikami, chcąc stworzyć
dominującą chrześcijańską partię klasy średniej (na wzór niemieckiej chade­
cji). W tych krajach, gdzie (jak w Irlandii) katolicyzm jest nie tylko dominu­
jącą religią, ale ma także specjalne więzi z państwem (czy wpływ na nie), jego
doktryna stosuje się do wielu zagadnień, szczególnie związanych z kontrolą
urodzin (jak aborcja), życiem rodzinnym czy prywatną moralnością.
Ogólnoświatowy rozmiar Kościoła oraz jego wysoce autorytarna i hie­
rarchiczna natura czynią czasami z papieża ważnego uczestnika globalnej
polityki. Ma on na tym polu ograniczoną władzę, lecz nierzadko dysponuje
znaczniejszym wpływem niż głowy większych państw. Rola ta może jednak
ulegać osłabieniu wraz z reformatorskimi ruchami (jak w Kościele holender­
skim, gdzie dąży się do redukcji znaczenia Rzymu i jego hierarchów) i takim
(publicznym lub prywatnym) postępowaniem jego członków, które przeczy
nauczaniu kościelnemu. Równocześnie teologia wyzwolenia zradykalizo-
wała katolicyzm w krajach Trzeciego Świata, często ku konsternacji władz
W Rzymie.

Keynesizm
John Maynard Keynes (1883-1946) był ekonomistą brytyjskim, blisko
związanym z działalnością polityczną w latach 20. i 30. XX wieku, zwłaszcza
z Partią Liberalną i jej wysokimi rangą liderami politycznymi zarówno na
konferencji pokojowej w Wersalu, jak i później podczas międzywojennego
kryzysu. W swoich pracach ekonomicznych, szczególnie w klasycznym dziele
pt. Ogólna teoria zatrudnienia, procentu i pieniądza (1936) popiera on teorię,
według której rząd może kontrolować ekonomię i sterować nią, aby nie do­
puścić do gorszego kryzysu i wzrostu inflacji. Wymaga to idei wykorzystania
deficytu budżetowego lub nadwyżek w celu przezwyciężenia cyklicznych ten­
dencji w ekonomii albo przez wpompowywanie pieniędzy w rynek podczas
kryzysu, dzięki czemu podnosi się siłę nabywczą oraz stymuluje popyt, albo
przez podnoszenie podatków w okresie wzrostu inflacji, aby popyt obniżyć.
W latach 30. i 40. pomysły te dość wolno zyskiwały akceptację w kręgach rzą­
dowych w większości krajów w świecie zachodnim, ostatecznie kształtując
podstawy polityki rządów w powojennej debacie ekonomicznej. Na przykład
nawet wysoce konserwatywny prezydent Stanów Zjednoczonych Richard Ni-
xon ogłosił w roku 1972, że był zwolennikiem doktryny Keynesa.
Główne cechy teorii Keynesa były związane z dążeniem do pełnego za­
trudnienia i stabilnej waluty oraz ponad wszystko z ideą, że wyniki eko­
nomiczne można kontrolować bez uciekania się do socjalistycznych metod

171
nacjonalizacji i bezpośredniej kontroli decyzji politycznych przez państwa.
Zamiast tego rząd mógł przekazać wszystkie szczegółowe decyzje w ręce in­
dywidualnych firm i operować na poziomie ustalania wysokości podatku
i stóp procentowych, by „odpowiednio zestroić” gospodarkę jako całość. Do
końca lat 70. panowała większa lub mniejsza zgoda co do tej polityki między
głównymi partiam i politycznymi oraz pomiędzy większością profesjonal­
nych ekonomistów. Od tego czasu idee te zostały poddane w coraz większym
stopniu presji prawicowych rozwiązań, zwłaszcza m onetaryzm u związanego
z amerykańskim teoretykiem ekonomii Miltonem Friedmanem ze Szkoły
Chicagowskiej, który pod koniec lat 80. zdobył przewagę w społeczeństwach
zachodnich, detronizując panujący do tej pory keynesizm. Obecnie niewielu
jest profesjonalnych ekonomistów, a jeszcze mniej polityków, którzy identyfi­
kują się z Keynesem. Zakres, w którym jego doktryna jest faktycznie sprzecz­
na z dominującą szkołą monetaryzmu, jest jednakże niejasny.

Kibuc
Ruch na rzecz kibuców rozwijał się w Palestynie w latach 30-tych jako je­
den z elementów żydowskiej walki o utworzenie państwa i ojczyzny żydow­
skiej. Stał się również istotną częścią wczesnej ekspansji rolnej Izraela zaraz
po utworzeniu państwa. Początkowo było to osadnictwo rolne na dziewi­
czych i zazwyczaj przyjaznych terenach, później zaś typowy kibuc zajmował
się również produkcją przemysłową. Ruch na rzecz kibuców jest nakierowany
bardzo „wspólnotowo”, każda praca jest tam racjonalnie planowana i rozdzie­
lana, nie ma w ogóle własności prywatnej, a jeśli jest, to w niewielkim stopniu,
zaś zyski z działalności gospodarczej są własnością wszystkich. Wiele kibu­
ców przyjmowało reguły ostro kontrastujące z życiem społeczeństw kapitali­
stycznych. Szczególnym tego przykładem jest wspólne wychowywanie dzieci,
którego celem nie było tylko odciążenie kobiet, tak aby mogły wykonywać
prace produkcyjne na równi z mężczyznami, ale również celowe stworzenie
nastoju i psychologii komunalizmu i ograniczenia indywidualizmu. Prawdo­
podobnie jako jedyny pozytywny przykład kom un na Zachodzie kibuc był
i jest źródłem inspiracji dla wielu zachodnich intelektualistów, choć obecnie
w samym Izraelu kibuce niekoniecznie budzą zachwyt. Ruch na rzecz ki­
buców stworzył nieproporcjonalną liczbę oddanych i odnoszących sukcesy
żołnierzy w Izraelskich Siłach Zbrojnych (głównie dlatego, że obrona była
zasadniczym elementem w latach poprzedzających powstanie państwa Izrael
oraz dlatego że nawet dziś te osady są głównym celem ataku dla wrogów Izra­
ela), a także osób na czołowych politycznych i związkowych stanowiskach.
Ekonomiczne znaczenie kibuców nie jest już tak duże, a potomkowie ich
zwolenników mieli tendencję do przenoszenia się do miast oraz do wybiera­
nia zwykłego stylu życia i profesji, mimo wysiłków rządu zmierzających do
wzmacniania tych wspólnot.

172
Klasa
W taki czy inny sposób idea mówiąca o wywieraniu wpływu przez klasę
społeczną na politykę zawsze była utrzymywana i nigdy nie została podwa­
żona przez myślicieli politycznych o jakichkolwiek przekonaniach. Teoretycy
polityczni Grecji klasycznej na przykład byli wyjątkowo świadomi potrze­
by, by wszystkie klasy społeczne wpasowały się w swoją pozycję społeczną,
a Arystotelesa często przedstawia się jako orędownika społeczeństwa zdo­
minowanego przez klasę średnią.
Dzisiaj istnieją dwa podejścia do politycznej roli klas. Jednym z nich jest
podejście marksistowskie, drugie zaś jest najlepiej określane jako podejście
„nauk społecznych” do klas. Według marksistów klasa posiada fundamen­
talne znaczenie dla polityki, ponieważ rozwój historyczny rozumieją oni jako
nieustanną serię antagonizmów klas, zakończoną ostatecznym konfliktem
pomiędzy proletariatem a burżuazją. Inne klasy wyzyskiwane nie będą
mogły rzucić po jego przyszłym zwycięstwie wyzwania proletariatowi jako
najniższej z klas społecznych, i dlatego bezklasowy komunizm stanie się osta­
teczną formą społeczeństwa. Marksizm również tworzy najprostszą i najdo­
skonalszą ze wszystkich definicję klasy. Jest ona określana poprzez stosunek
do środków produkcji. Ci, którzy w jakimkolwiek czasie „posiadają i kontro­
lują” środki produkcji (fabryki, kopalnie, gospodarstwa rolne, etc.), stanowią
klasę rządzącą w każdym społeczeństwie, a ci, którzy ich nie posiadają, są
zmuszeni do sprzedawania swojej pracy tym, którzy właśnie dysponują wyżej
wymienionymi środkami. Ta druga grupa tworzy proletariat, którym rządzą
i który wykorzystują posiadacze oraz „kontrolerzy”. Istnieją ogromne trud­
ności w satysfakcjonującym stosowaniu tej najprostszej formy analizy klas
dokonanej przez marksizm, a nowocześni marksiści opracowali wnikliwsze
i bardziej złożone teorie biorące pod uwagę problemy empiryczne i teoretycz­
ne. Na przykład, większość z dostatnio żyjących osób, które normalnie byłyby
uważane za przedstawicieli klasy średniej lub nawet wyższej klasy średniej,
właściwie nie posiada niczego z wyjątkiem domu i samochodu, a większość
„środków produkcji”, takich jak fabryki, należy do spółek akcyjnych, w któ­
rych większość udziałów jest w posiadaniu instytucji w rodzaju funduszy
emerytalnych, które mogą należeć nawet do związków zawodowych. Z tego
powodu istnieje tendencja do koncentrowania się na elemencie „kontroli”
w tejże definicji, ale nawet ona pomija rolę rządu.
Alternatywne traktowanie klasy, które można znaleźć w pracach socjolo­
gów i politologów nie-marksistowskich, jest lepiej ugruntowane w obserwacji
empirycznej niż jako opracowanie teoretyczne. Zazwyczaj uczony badający
sprawy z zakresu społeczeństwa używał będzie pojęcia klasy, które łączy
w sobie elementy statusu społecznego (często opartego na niepotwierdzo­
nych założeniach dotyczących względnego szacunku społecznego związane­
go z różnymi zawodami), majątku, dochodu oraz strukturalnych aspektów

173
położenia ekonomicznego jednostek. Te definicje klas są tworzone dla jed­
nego niezmiernie ważnego powodu. Chodzi mianowicie o to, że dość proste
różnice w zawodach prowadzą do kategorii, które wydają się wysoce korelo­
wać z politycznymi i społecznymi przekonaniami oraz działaniami. Badania
dotyczące na przykład zachowań wyborczych posługiwały się prostym dwu-
klasowym modelem. Ci, którzy zarabiają na życie pracą nie-fizyczną (zazwy­
czaj definiowani jako klasa średnia), głosują na prawe skrzydło partii o wiele
częściej niż na lewe, podczas gdy robotnicy fizyczni (klasa robotnicza) głosu­
ją częściej na lewicę. Chociaż modele głosowania według klas w politologii są
o wiele bardziej zaawansowane, to ich bazę nadal stanowi ranking ułożony
według zawodów. Takie modele struktury społecznej mogą być mniej lub bar­
dziej skomplikowane i mogą mniej lub bardziej udanie korespondować z rze­
czywistymi zachowaniami społecznymi i politycznymi. Wiele trudności tkwi
również w samych tych modelach. Na przykład w krajach z dużym sektorem
rolnym ciężko jest wpasować rolników i pracowników rolnych w model kla­
sowy. (Czynnik ten jest jednak również akceptowany w modelach marksi­
stowskich). Inny typowy problem tkwi w ocenie klasowej pozycji zamężnych
kobiet w zależności od tego, czy zajmują się pracą zawodową czy nie.
Szczególnym, zarówno teoretycznym, jak i empirycznym problemem jest
to, czy klasa musi czy nie musi być świadomą swojego istnienia. Czy wystar­
czy dokonać kategoryzacji jednostki poprzez fakty zewnętrzne z nią zwią­
zane czy też trzeba wziąć pod uwagę to, kim jest ta jednostka według siebie
samej? Wzięcie tego pod uwagę prowadzi do dalszych komplikacji. Na przy­
kład w Zjednoczonym Królestwie zadziwiająco duży odsetek mniejszościowy
osób, których zawód umiejscowiłby je na szczycie drabiny klasowej, w rze­
czywistości myśli o sobie jako o klasie robotniczej, podczas gdy wielu wy­
kwalifikowanych robotników fizycznych ubiega się o status klasy średniej. Na
szczeblu teoretycznym zawsze istniał problem określany przez marksistów
fałszywą świadomością, dotyczący osób, których przekonania i poglądy wy­
dają się wspierać tych, którzy mieszczą się wyżej na ekonomicznej i społecz­
nej pozycji niż oni sami.
Chociaż utworzenie modeli klasowych, czy to marksistowskich czy innych,
może być trudne, brutalne fakty polityczne ich wymagają. Nie wszystkie partie
posiadają bazę klasową, jednak większość do pewnego stopnia nią dysponuje,
a każde społeczeństwo posiada partie polityczne, których popularność jest
oparta na reprezentowaniu interesów dość wyraźnych grup socjoekonomicz­
nych. Niektóre partie polityczne (głównie konserwatywne, ale także niektóre
liberalne) utrzymują, że częścią ich ideologii jest bezklasowość, lub uważają
klasy za element nieistotny, ale to niekoniecznie oznacza, że ich poparcie wy­
borcze lub prowadzona przez nie polityka są mniej klasowo ukierunkowane.
Niemniej jednak błędne jest proste interpretowanie faktu, że osoby z określo­
nymi i dokładnymi zainteresowaniami gospodarczymi raczej będą popierać

174
jedną partię niż drugą, jako dowodu istnienia polityki klasowej; może to być
jedynie dowód na łatwość zauważania racjonalnych związków pomiędzy po­
pieraną partią a własnymi zarobkami. Klasa, jeśli w ogóle istnieje, musi być
głęboko zorganizowanym czynnikiem. Zgodnie z tym, co powiedział Weber,
klasa to sposób, w jaki usytuowanie ekonomiczne wpływa w dłuższej per­
spektywie na szanse życiowe. Jakichkolwiek nieznacznych różnic teoretycz­
nych oraz sprzeczności empirycznych by nie wskazywać, istnienie czegoś, co
jest bardziej zbliżone do pojęcia klasy niż status lub kasta, wydaje się oczy­
wiste w większości zachodnich społeczeństw: nie tylko poziom, ale źródło,
przewidywalność i bezpieczeństwo dochodu są blisko związane ze sprawa­
mi takimi jak szanse edukacyjne, nawyki konsumpcyjne lub skłonności do
oszczędzania, dostęp do pracy i zachowania religijne. Nawet akcent oraz styl
ubierania się są w zachodnich społeczeństwach głęboko powiązane z pozycją
ekonomiczną (zob. także nowa klasa).

Koalicja
Koalicje są ugrupowaniami rywalizujących jednostek politycznych po­
jawiającymi się w obliczu wspólnego wroga: występują one w sytuacjach,
w których ochrona przed tym wrogiem lub dążenie do wspólnego celu są
ważniejsze od różnic i potencjalnych konfliktów pomiędzy członkami ko­
alicji. Koalicje zazwyczaj występują w nowoczesnych parlamentach, kiedy
żadna partia polityczna nie może zdobyć większości głosów. Dwie lub więcej
partie, które zebrały wśród siebie wystarczającą liczbę członków, by utworzyć
koalicję, mogą uzgodnić wspólny program, który nie będzie wymagał zbyt
drastycznych kompromisów w kontekście własnej polityki, i mogą kontynu­
ować tworzenie rządu.
Koalicje różnią się stabilnością, długością funkcjonowania i sposobem,
w jaki władza jest rozdzielana wśród ich poszczególnych członków (to może,
ale nie musi być związane z wielkością zainteresowanych partii). Niektóre
koalicje są tak długotrwałe i tak niezbędne, jeśli dążenia jednej z partii mają
być realizowane, że właściwie obejmują nową partię dla jej własnego dobra.
W ten sposób dla brytyjskich Liberalnych Demokratów, Partii Narodowej
w Australii czy Wolnych Demokratów w Niemczech jedyną nadzieją na ist­
nienie w rządzie są sojusze, które mogą formować. W przypadku sojuszu
australijskiej Partii Narodowej, jej sojusz z Liberałami jest więc właściwie
niezniszczalny. Jednak zmiany polityczne mogą doprowadzić do rozpadu
sojuszy, które wydawałyby się silne. Między 1969 a 1982 w Republice Fe­
deralnej Niemiec rządziła koalicja Socjaldemokratów z Wolnymi Demo­
kratami, którą wielu komentatorów uważało za nierozerwalną. Pomimo to
Wolni Demokraci zerwali koalicję i w Niemczech zawiązał się sojusz Chrześ­
cijańskich Demokratów z Wolnymi Demokratami. Częściowo pokazuje
to sprzeczną z intuicją władzę, którą tak małe partie jak Wolni Demokraci

175
mogły sprawować, ponieważ były jedynym możliwym partnerem dla obu
ugrupowań. Żadna z dużych partii nie chciała wchodzić w sojusz z drugą
stroną, dlatego ta mała partia była w stanie zdominować politykę. Gdy tylko
drugie niewielkie ugrupowanie - Zieloni - osiągnęło w 1998 roku wystarcza­
jąco duże poparcie wyborcze, by stać się partnerem koalicyjnym dla lewicy,
wówczas do władzy powrócili Socjaldemokraci. To właśnie ta niewspółmier­
na władza małych ugrupowań politycznych jest często wykorzystywana jako
główny argument przeciw reprezentacji proporcjonalnej.
Koalicje mogą powstawać w sytuacji politycznej, gdy zaangażowanych jest
kilka rywalizujących sił, które są w dość bliskim porozumieniu w zasadni­
czych kwestiach. Czasami partie zamierzają jedynie zawrzeć krótkotrwa­
łą, dotyczącą pojedynczej kwestii koalicję: w wielopartyjnym parlamencie
francuskiej Czwartej Republiki głosowanie zawsze wymagało utworzenia
doraźnej większości deputowanych, którzy zgodziliby się poprzeć jedynie
określony projekt ustawy. Podobnie rzecz wygląda w amerykańskim Kon­
gresie, gdzie mimo systemu dwupartyjnego sytuacja ta pojawia się bardzo
często. Chociaż koalicje często oskarża się o doprowadzanie do niestabilnych
rządów, w gruncie rzeczy są one raczej bardziej skutkiem politycznej nie­
stabilności niż jej przyczyną i występują tam, gdzie istnieje tylko kilka sił
politycznych - czy to poprzez zasady wyborcze lub w wyniku działania in­
nych mechanizmów - w stanie łatwej do naruszenia równowagi. Tradycyjnie
Wielka Brytania uciekała się do powoływania rządów koalicyjnych w czasie
wojny lub dotkliwego kryzysu gospodarczego, ale jest to głównie spowodo­
wane tym, iż machina wyborcza rzadko powoduje powstanie parlamentu bez
wyraźnej większości zdobytej przez jedną z partii.
Koalicje mają również znaczenie w stosunkach międzynarodowych,
szczególnie w polityce obronnej. Niewiele ważnych konfliktów zbrojnych
w ostatnich trzystu latach toczyło się między dwoma państwami (jako kontr-
przykład można wymienić konflikt francusko-pruski). Zamiast tego do­
chodzi do wojen pomiędzy koalicjami. W tym kontekście należy wymienić
doraźne koalicje, utworzone w wyniku kryzysu wojennego, kiedy to zwykle
niechętnie nastawione do siebie strony podejmują współpracę celem poko­
nania wspólnego wroga. Sojusz Wielkiej Brytanii, Związku Radzieckiego
oraz Stanów Zjednoczonych z okresu drugiej wojny światowej jest tu dobrym
przykładem. Niewątpliwym przykładem długotrwałych układów zawartych
w czasach pokoju przez państwa posiadające wspólne cele przeciw tej samej
grupie wrogów jest powojenna opozycja pomiędzy NATO a nieistniejącym
już Układem Warszawskim. Zarówno w kontekście krajowym, jak i zagra­
nicznym głównym ograniczeniem formowania koalicji są względy ideologicz­
ne: jeśli jeden z uczestników może utworzyć koalicję jedynie dla określonego,
dokładnego, krótkotrwałego celu, to koalicja będzie krótkotrwała, niestabil­
na oraz nieprzewidywalna. Na przykład w stosunkach międzynarodowych

176
tradycyjna teoria równowagi sił opiera się na przekonaniu, iż nie istnieją ba­
riery ideologiczne dla sformowania koalicji. W skrajnych wypadkach polity­
ki wewnętrznej można znaleźć taką samą „otwartą strukturę” dla potencjału
koalicji. Jednak w sprawach krajowych i międzynarodowych taka otwartość
jest niespotykana, a zasięg możliwych koalicji - o wiele mniejszy. Teoria ko­
alicji, czyli studium tworzenia koalicji, jest jedną z najbardziej udanych prób
teoretycznych w politologii opracowanych od lat pięćdziesiątych, a wpływo­
we teorie przewidujące, oparte częściowo na teorii gier, zostały zaczerpnięte
właśnie od teorii koalicji, a także wypróbowane.

Kohabitacja
Kohabitacja była określeniem używanym dla opisania okresu pomiędzy
1986 a 1988 rokiem, kiedy to socjalistyczny prezydent Francji - Franęois
Mitterand - i centrowo-prawicowa koalicja na czele z premierem Jacąues em
Chirakiem wspólnie tworzyli rząd. Perspektywa prezydenta przeciwstawia­
jącego się silnej i niechętnie do niego nastawionej większości parlamentarnej
uważana była za szczególnie problematyczną z powodu konstytucyjnej nie­
jasności w określeniu roli i władzy Premiera Rady Ministrów. Konstytucja
nie wymaga tego, by prezydent wybierał premiera z koalicji większościowej
w Zgromadzeniu Narodowym, ale kandydatowi z jego własnej partii byłoby
wówczas niezmiernie trudno sprawować rządy. Alternatywę stanowił premier
centroprawicowy (guałlista - w przypadku Chiraca), który niewykluczone że
byłby w stanie zagwarantować uchwalanie ustaw w parlamencie, ale i móg­
łby znajdować wyjście z impasu, jeśli władza prezydencka byłaby regularnie
używana do blokowania ustaw. Ponadto wszyscy wcześniejsi premierzy Pią­
tej Republiki byli bardzo podporządkowani prezydentom, mogli być łatwo
dymisjonowani i w praktyce mieli niewielki wpływ na wybór ministrów. We
Francji obawiano się tego pierwszego doświadczenia w zakresie podziału
kontroli władzy wykonawczej jako mogącego doprowadzić do niestabilności.
Należy podkreślić, że francuska polityka działała świetnie w tej sytuacji i od­
tąd miały miejsce podobne okresy w życiu politycznym nad Loarą.
Wcześniej francuscy eksperci konstytucyjni długo obawiali się powsta­
jącej sytuacji, a to, co się zdarzyło, było niepewnym zawieszeniem broni,
w którym centrowo-prawicowy rząd nie próbował uchylić wiele z dokonań
swojego socjalistycznego poprzednika oraz zaakceptował fakt, że Mitterand
posiada zwierzchność w niektórych obszarach, tradycyjnie uważanych za
prerogatywę prezydenta. Stało się to łatwiejsze niż mogłoby być, ponieważ
sam Mitterand zawsze był bardziej prawicowy w swojej polityce obronnej
niż większość członków jego partii, a także z uwagi na fakt, że problemy go­
spodarcze Francji w połowie lat osiemdziesiątych same dyktowały politykę
na tym obszarze. Chociaż te dwa elementy rządu działały razem w sposób
udany, unikając przy tym zbyt wielkich napięć, nie był to jednak okres dużej

177
aktywności i gdyby kohabitacja miała trwać dłużej, doprowadziłaby do po­
wstania problemów. Po reelekcji M itterand ogłosił nowe wybory parlamen­
tarne a elektorat tym razem poparł w większości lewicowych kandydatów,
dzięki czemu doszło do utworzenia rządu z socjalistycznym premierem, choć
w nowym gabinecie znalazło się kilku ministrów z centrowej Union pour la
Democratie Franęaise (Unia na rzecz Demokracji Francuskiej). Ironia losu
polegała na tym, iż w końcu lat siedemdziesiątych M itterand prowadził
kampanię na rzecz skrócenia kadencji prezydenta do pięciu lat, by uniknąć
problemu kohabitacji, ale sam w pierwszej dekadzie swojej prezydentury nie
podjął wysiłku, by tę obietnicę spełnić. Skrócenie okresu prezydentury zo­
stało ostatecznie dokonane w późniejszym okresie kohabitacji, czyli w roku
2000, gdy prezydentem był Chirac, a premierem - socjalista Lionel Jospin.
W ten sposób drugi okres sprawowania urzędu przez Chiraca, wybranego
w 2002 roku, skończył się w 2007.
Kohabitacja nie jest problemem występującym jedynie we Francji. Może
się on pojawić w każdym systemie politycznym, gdzie prezydent z rzeczy­
wistą władzą polityczną wybierany jest w innym czasie niż na przykład par­
lament. W USA nie jest więc rzadkością, że partia prezydenta nie posiada
większości w Kongresie. Po wyborach roku 2000, gdy republikanin George
W. Bush został prezydentem (aczkolwiek z mniejszością oddanych głosów),
Demokraci poprawili swoje notowania zarówno w Senacie, jak i w Izbie Re­
prezentantów, gdzie ostatecznie zdobyli większość głosów.

Kolegium elektorów
Kolegium elektorów to grupa osób, które zostały mianowane lub wybrane
w celu dokonania wyboru w kwestii obsadzenia pewnego stanowiska poli­
tycznego. Jest to zatem pośredni sposób przeprowadzania wyborów na ważne
stanowisko państwowe. Obecnie najbardziej znanym i znaczącym kolegium
elektorów jest to, którego zadaniem jest wybór prezydenta Stanów Zjedno­
czonych. Listy elektorów, którzy popierają danego kandydata, znajdują się
na karcie do głosowania, a lista, na którą oddano najwięcej głosów (zgodnie
z zasadą większości zwykłej), przejmuje wszystkie głosy elektorskie należące
do danego stanu. Kandydaci, którzy uzyskają większość głosów elektorskich,
zostają mianowani odpowiednio na prezydenta i wiceprezydenta Stanów
Zjednoczonych. Jeżeli żaden z kandydatów nie otrzyma większości głosów
w kolegium elektorów, wybór prezydenta odbywa się w Izbie Reprezentan­
tów (reprezentanci głosują w imieniu swoich stanów), natomiast wiceprezy­
dent wybierany jest przez senatorów, którzy głosują indywidualnie. Polityka
Stanów Zjednoczonych jest do tego stopnia zdominowana przez rywalizację
Partii Demokratycznej i Partii Republikańskiej, że kandydaci spoza nich,
tacy jak Ralph Nader czy Ross Perot, mogą liczyć najwyżej na to, że uda im się
pozbawić głównych kandydatów większości w Kolegium Elektorów, a co za

178
tym idzie - spowodować, że ostateczna decyzja należeć będzie do Izby Repre­
zentantów. Rzadko jednak zdarza się, by taki kandydat uzyskał jakiekolwiek
poparcie w Kolegium Elektorów.
Stany nie mają równej reprezentacji w Kolegium Elektorów. Liczba elek­
torów z każdego stanu równa jest liczbie członków w Izbie Reprezentantów
plus dwa (choć Dystrykt Kolumbia, który nie jest reprezentowany w Izbie,
ma trzech elektorów, a Delaware i Północna Dakota, mający po jednym re­
prezentancie, posiadają tylko po dwa głosy elektorskie). Zatem stan, który
reprezentowany jest w Izbie przez dwóch członków, ma cztery głosy elektor­
skie, a ten reprezentowany przez trzydziestu - trzydziestu dwóch. System ten
faworyzuje zatem mniejsze stany na niekorzyść dużych. Kolegium Elektorów
nigdy nie zbiera się jako gremium, ponieważ elektorzy z każdego stanu spo­
tykają się w jego stolicy i tam oddają głosy.
Co pewien czas w Stanach Zjednoczonych pojawiają się głosy krytyki
w stosunku do funkcjonowania Kolegium Elektorów oparte na dwóch za­
sadniczych argumentach. Po pierwsze, Kolegium stworzono w celu ochrony
prezydentury przed bezpośrednim wpływem społeczeństwa, co obecnie po­
strzegane jest jako niedemokratyczny anachronizm. Z tego właśnie powodu
wielu przedstawicieli środowisk liberalnych w USA popiera ideę powszech­
nych wyborów prezydenckich. Tymczasem republikanie chcieliby zachować
instytucję Kolegium Elektorów, posługując się argumentem, że intencją Oj­
ców Założycieli jako autorów amerykańskiej konstytucji było stworzenie re­
publiki, bez umieszczania w niej zapisu o demokracji jako takiej. Po drugie,
obowiązujący tryb przyznawania głosów oznacza, że kandydat, który zwycię­
ży nawet najmniejszą większością w dużych stanach, takich jak Teksas czy Ka­
lifornia, uzyska ogromną przewagę w Kolegium, ponieważ zgarnie wszystkie
głosy przyznane danemu stanowi, dlatego też system ten do pewnego stopnia
powoduje, że rzeczywista wola wyborców jest zniekształcona. Możliwa jest
sytuacja, w której Kolegium składa się z elektorów popierających kandydata
niebędącego faworytem większości wyborców podczas wyborów do samego
Kolegium. Nie jest niczym niezwykłym, że kandydat na prezydenta cieszą­
cy się w sondażach opinii publicznej jedynie kilkuprocentową przewagą nad
przeciwnikiem otrzymuje miażdżącą większość głosów elektorskich. Więk­
szość obywateli amerykańskich miała jedynie mgliste pojęcie o roli Kolegium
Elektorów do czasu wyborów w 2001 roku, kiedy prezydentem został George
W. Bush. Uświadomiły one Amerykanom, że wybór dokonany przez Kole­
gium Elektorskie nie zawsze odzwierciedla wolę większości. Pojawiły się gło­
sy opowiadające się za zmianą tego zapisu konstytucji.
W historii Wielkiej Brytanii kolegium elektorskie pojawiło się przy okazji
kontrowersyjnej reformy metody wyboru przewodniczącego P artii Pracy.
Do roku 1981 przewodniczący wybierany był wyłącznie na podstawie gło­
sów członków partii zasiadających w parlamencie. W konsekwencji dążenia

179
do przekazania pozostałym członkom większej kontroli nad polityką partii
ustalono, by w wyborach przewodniczącego brali udział również przedsta­
wiciele związków zawodowych i wyborców. W założeniu większość głosów
w kolegium elektorów miała należeć do parlamentarzystów, ale na zwołanej
w celu ostatecznego dopracowania nowego systemu konferencji członkowie
parlamentu i przedstawiciele wyborców otrzymali po 30 procent głosów,
a przedstawiciele związków zawodowych 40. Nową metodę głosowania za­
stosowano po raz pierwszy dopiero w 1983 roku, kiedy przewodniczącym
został Neil Kinnock, ponieważ część członków partii opowiedziała się za
dalszymi zmianami w kierunku jeszcze większej demokratyzacji sposobu
głosowania. Kolegia elektorów, choć czasami znane pod innymi nazwami, są
instytucjami dość powszechnymi. Do 1962 roku to właśnie w ten sposób wy­
bierano prezydenta Francji. Obecnie w związku z dążeniem do jak najwięk­
szego udziału społeczeństwa w procesie podejmowania decyzji rola instytucji
takich jak kolegium elektorów będzie coraz mniejsza.

Kolektywizacja
Termin kolektywizacja odnosi się do masowej i drastycznej reorganiza­
cji sektora rolnego Związku Radzieckiego przeprowadzonej przez Stalina
zaraz po śmierci Lenina, na zjeździe Partii Komunistycznej w 1923 roku,
chociaż wiele z jej założeń nie zostało osiągniętych aż do wprowadzenia
przez niego planów pięcioletnich w 1929 roku. Zorganizowanie rolnictwa
w nowym, tak zwanym komunistycznym państwie radzieckim zawsze było
trudnym problemem z dwóch powiązanych ze sobą powodów. Po pierw­
sze, według Marksa rewolucja miała wybuchnąć po całkowitym uprzemy­
słowieniu kraju, bo wówczas będzie on posiadać dość niewielkie i zależne
chłopstwo. W konsekwencji chłopstwo, jako kategoria, nie pasuje do m ar­
ksistowskiej analizy klas, która zakłada jedynie dwie wzajemnie sprzeczne
wobec siebie klasy. Po drugie, by przeprowadzić rewolucję bolszewicką, Le­
nin musiał, wobec braku proletariatu przemysłowego, oprzeć się na poparciu
ze strony chłopstwa, chociaż chłopstwo w Rosji, co jest niemal uniwersalną
prawdą socjologiczną, było niezmiernie konserwatywne, jego jedynym in­
teresem, który sprawił, że poparło rewolucję, było zdobycie prawnej kon­
troli nad ziemią, którą chłopi uprawiali jako dzierżawcy, lub zdobycie ziemi
z redystrybucji dużych półfeudalnych majątków. Ta tendencja uległa zaost­
rzeniu w momencie złagodzenia komunistycznych zasad gospodarczych,
którego Lenin dokonał w ramach Nowej Polityki Gospodarczej, znacząco
zwiększającej rozmiar klasy określanej jako kułacy, czyli bogatych chłopów
posiadających duże areały ziemi. Z powodu ogólnej niedoskonałości bazy
przemysłowej nie było zbyt dużo środków finansowych do zakupu zgroma­
dzonej przez sektor rolny żywności na potrzeby proletariatu miejskiego.
Zresztą posiadanie na dużą skalę własności prywatnej oraz bezpośrednia

180
motywacja finansowa chłopstwa wprawiały w zdziwienie nowo powstałe
społeczeństwo komunistyczne.
Odpowiedzią Stalina było utworzenie ogromnych rolniczych spółdzielni
produkcyjnych, w których pracownicy rolni byli zatrudnieni w ten sam spo­
sób co robotnicy przemysłowi pracujący w kontrolowanych przez państwo
fabrykach. Innych korzyści oczekiwano z powrotu do ekonomii skali, ponie­
waż wysoki poziom mechanizacji był postrzegany jako ekonomicznie bardziej
odpowiedni w porównaniu do małych gospodarstw prywatnych. Chłopstwu
ogólnie a kułakom w większości nie podobało się to i sprzeciwili się przy­
właszczeniu ich ziemi oraz narzuceniu zmiany ich pozycji z indywidualnych
właścicieli (i często pracodawców) do niemal pracowników zarobkowych,
ale Stalin i partia wsparci oddziałami Armii Czerwonej użyli niezbędnej
przemocy dla pokonania sprzeciwu. Masowe deportacje do odległych części
ZSRR oraz wymordowanie, jak wykazują niektóre szacunki, nawet sześciu
milionów kułaków i chłopów całkowicie przekształciły strukturę rolnictwa.
Nie ma wątpliwości, że ogólny rezultat tej polityki był katastrofalny -
poziom produkcji rolnej spadł pomimo późniejszych wysiłków podjętych
przez Chruszczowa na rzecz złagodzenia systemu. ZSRR w latach dziewięć­
dziesiątych polegał na zachodnich nadwyżkach rolnych, które stanowiły 40
procent jego zapotrzebowania. Podjęto pewne kroki na rzecz przywrócenia
motywacji prywatnej poprzez pozwolenie chłopom w skolektywizowanych
gospodarstwach na przejęcie kontroli nad niewielkimi areałami i sprzedawa­
nie wytworzonych towarów rolnych na wolnym rynku, ale nie istniało na­
tychmiastowe rozwiązanie problemów rolnych nawet po okresie pierestrojki
i fundamentalnej przemiany tego, co niegdyś było Związkiem Radzieckim.
Jednakże należy zauważyć, że część problemów z rolnictwem była raczej
związana z redystrybucją towarów niż ich produkcją: corocznie bowiem
duża część produkcji rolnej gniła na polach - nie mogła być zebrana lub zma­
gazynowana, ponieważ nie można jej było dystrybuować. Ponadto problem
dopasowania produkcji rolnej do potrzeb konsumentów oraz dochodu rolni­
ków jest endemiczny dla każdej gospodarki i widać go szczególnie na przy­
kładzie rozrzutnych dopłat do rolnictwa stosowanych w USA oraz w Unii
Europejskiej. Historycznie rzecz ujmując, kolektywizacja jest jednym z dwu
grzechów przypisywanych okresowi stalinowskiemu. Drugim są ogromne
czystki wśród ludności. Chociaż prowadzona polityka była ewidentnie bru­
talna i nieludzka, należy ją postrzegać w kontekście pilnej potrzeby szybkiego
uprzemysłowienia ogromnie zacofanego kraju. Ze ściśle utylitarnego punktu
widzenia nie jest wcale udowodnione, że okropieństwa przesądzają o wy­
mowie całości doświadczenia rosyjskiego sektora rolnego, a z pewnością nie
zostało udowodnione, że kolektywizacja jako czysto techniczna odpowiedź
na masową produkcję żywności jest mniej sensowna w porównaniu do więk­
szości innych metod.

181
Kolektywizm
Pojęciu temu nadaje się i nadawano skomplikowane znaczenie lub znacze­
nia teoretyczne, ale jego normalne dzisiaj użycie jest dość proste. Teoretycz­
nie rzecz ujmując, pochodzący z tradycji anarchizm u kolektywizm oznacza
dowolną grupę współpracujących jednostek, która razem może produkować
lub posiadać określone dobra, ale nie sprawuje przymusowej władzy nad swo­
imi członkami i w ten sposób nie tworzy państwa ani systemu politycznego.
Takie dobrowolne związki nie stanowią jednak po prostu grupy jednostek,
które zachowują swoje własne udziały i są związane wyłącznie poprzez włas­
ny interes, ponieważ kolektywizm rozumiany jest jako teoretyczny przeciw­
nik racjonalnego indywidualizmu oraz etatyzmu (ang. statism) i socjalizmu
państwowego.
W praktyce słowo kolektywizm ma o wiele słabsze znaczenie, zgodnie
z którym społeczeństwo jest kolektywne, jeśli odstępuje w jakikolwiek ważny
sposób od liberalnej doktryny lassez-faire pod względem obowiązków, zobo­
wiązań, praw własności i zarządzania gospodarczego. Z tego nieprzekonujące­
go powodu powszechne jest określanie Wielkiej Brytanii jako społeczeństwa
kolektywistycznego lub przynajmniej przejawiającego kolektywistyczne ten­
dencje. Gospodarka mieszana i państw o opiekuńcze wymagają akceptacji
zbiorowych obowiązków i wzmocnienia praw jednostki przeciw kolektyw­
ności (dotyczących systemu opieki), są one jednakże niezbyt sensownie okre­
ślane jako socjalistyczne.
W pewien sposób pojęcie „kolektywu” jest użyteczne w dyskursie politycz­
nym, ponieważ potrzebna jest możliwość odnoszenia się do sumy członków
społeczeństwa, wobec których jednostka mogłaby chcieć zaznaczyć swoje
prawa, lub wobec których, jak mógłby ktoś twierdzić, posiada ona jakieś obo­
wiązki, bez konieczności odwoływania się do pojęcia państwa. Jako, że „spo­
łeczeństwo” jest abstrakcją niezdolną do udźwignięcia praw czy obowiązków,
idea „kolektywu” odgrywa analityczną rolę.

Kolonializm wewnętrzny
Kolonializm wewnętrzny jako termin funkcjonuje od dosyć dawna, bo
już od końca XIX wieku, kiedy użyto go po raz pierwszy w kontekście Ro­
sji. Podobnie jak dzieje się z wieloma koncepcjami socjologicznymi, z czasem
znaczenie term inu ewoluowało. Na samym początku mianem koloniali­
zmu wewnętrznego określano relacje gospodarcze pomiędzy bogatymi ob­
szarami miejskimi i ubogimi wiejskimi. Później term inu zaczęto używać
w odniesieniu do trwałych dysproporcji w rozwoju gospodarczym central­
nych i peryferyjnych obszarów państwa. W latach 60. zaczęto porównywać
te dysproporcje do relacji pomiędzy bogatym imperium a jego koloniami.
Kolonializm wewnętrzny nabrał nowego znaczenia w chwili, gdy zoriento­
wano się, że różnice pomiędzy słabo rozwiniętymi rejonami peryferyjnymi

182
kraju a bogatym centrum nie ograniczają się do kwestii czysto materialnych.
Istnieją dwie zasadnicze różnice pomiędzy kolonializmem wewnętrznym
a bezpośrednią nierównością warunków gospodarczych wynikającą z różnic
geograficznych.
Pierwsza wynika z natury gospodarki uboższych regionów. Podobnie jak
kolonie, mają one tendencje do rozwijania głównie przemysłu wydobywczego
i nastawione są przede wszystkim na eksport. Nie mając możliwości stworze­
nia podstaw dla rozwoju gospodarczego opartego na inwestycjach, specjalizu­
ją się w zaspokajaniu potrzeb ekonomicznych obszarów lepiej rozwiniętych.
Po drugie, organizacja wewnętrzna państwa praktykującego kolonializm
wewnętrzny często odzwierciedla różnice kulturowe i etniczne pomiędzy
koloniami a imperium. Różnice te mogą dotyczyć poziomu edukacji, języka
i religii. Również status społeczny mieszkańców biedniejszych regionów jest
inny. Konsekwencją wszystkich wyżej wymienionych czynników jest kolejne
podobieństwo, a mianowicie dążenie (czasami zakończone powodzeniem) do
uzyskania autonomii poprzez rozwój ruchów niepodległościowych.
Zwolennicy koncepcji kolonializmu wewnętrznego twierdzą, że znajduje
on współcześnie potwierdzenie w krajach rozwiniętych. Problem polega jed­
nak na tym, że zamiast koncentrować się na znalezieniu konkretnego wzorca,
zadowalają się samym faktem spostrzeżenia tego typu analogii. Co więcej,
niejasny pozostaje związek przyczynowo-skutkowy. Czy różnice kulturowe
wynikają z wewnętrznej migracji? Czy nacisk na zróżnicowanie kulturowe
ma kompensować dysproporcje natury gospodarczej?

Kolonializm
Kolonializm to kontrolowanie i posiadanie kolonii lub traktowanie innego
kraju tak, jak gdyby był on w rzeczywistości kolonią. Ostatnio zakres znacze­
niowy tego pojęcia uległ rozszerzeniu na praktykę określaną jako kolonializm
„wewnętrzny”, czyli sytuację, kiedy stolica lub ekonomicznie dominująca
część kraju traktuje odległy region państwa niczym zagraniczną kolonię.
Do wystąpienia zjawiska kolonializmu muszą być spełnione dwa warunki.
Obszar utrzymywany jako kolonia nie może mieć rzeczywistej politycznej
niezależności od „ojczyzny”, ale również związek ten musi polegać na bez­
pośredniej eksploatacji. Głównym powodem posiadania kolonii jest wzrost
bogactwa i dobrobytu potęgi kolonialnej zarówno poprzez pozyskiwanie
surowców, materiału i siły roboczej z kolonii taniej niż na wolnym rynku,
jak i poprzez zapewnienie sobie rynku zbytu na swoje towary sprzedawane
zresztą po korzystnej cenie. W ten sposób kolonie mogą się różnić od im ­
perium. Te oddalone obszary, które tworzą imperium, mogą być jednakowo
zintegrowane pod względem gospodarczym i politycznym z pierwotną oj­
czyzną; motywem dla imperialnej ekspansji jest rozciągnięcie sposobu życia
lub wzorców politycznych, czy też jedynie oddalenie granic zewnętrznych,

183
a w konsekwencji niebezpieczeństwa militarnego od swojego państwa. Do
pewnego stopnia pokazuje to zmianę w znaczeniu słowa „kolonia”. Początko­
wo kolonie były miejscami osadnictwa dokonywanego przez greckie państwa
-miasta, w których przeludnienie doprowadziło do konieczności ekspansji.
Zasadniczo ekspansja nie była dokonywana kosztem ludności miejscowej na
nowych terytoriach, a związek pomiędzy macierzystym miastem-państwem
a kolonią nie był oparty na wyzysku ani na dominacji politycznej.
W praktyce nie ma czystych przykładów kolonializmu lub tej nieopartej
na wyzysku wersji im perializm u. Rząd kolonialny często był usprawiedli­
wiany, szczerze lub nie, jako próba rozszerzenia „cywilizacji” na słabo rozwi­
nięte społeczeństwa, a zaledwie kilka imperiów zasadniczo nie opierało się na
przewadze ekonomicznej producentów i kupców w imperialnym centrum nad
przechwyconymi rynkam i i zasobami na peryferiach. Na przykład brytyjski
Urząd Kolonialny był głównie obsadzony osobami, które wierzyły, że zajmują
się zarówno przekazywaniem wartości, jak i wspieraniem rozwoju upośledzo­
nych nacji. Jednakże istotą kolonializmu jako pojęcia, szczególnie w jego no­
woczesnym pejoratywnym sensie, jest idea celowego wyzysku drugiego kraju
i jego mieszkańców. Tak więc najwcześniejsze kolonie nowoczesnego świata,
czyli na przykład te zakładane przez Brytyjczyków w Indiach i Ameryce Pół­
nocnej, były tworzone przez kompanie handlowe działające z gwarancjami
królewskimi, z wyraźnym zamiarem osiągania zysków. Najwcześniejszymi
koloniami, na temat których zachowały się pewne świadectwa, były praw­
dopodobnie te zakładane przez greckie państwa-miasta w basenie Morza
Śródziemnego od 600 roku p.n.e. Nie widziano nic złego lub niepożądanego
w polityce kolonializmu w czasie, gdy ogółowi ludności państwa-koloniza-
tora nie zezwalano na polityczne zaangażowanie, a idea, że kolonializm jest
politycznie niedopuszczalny, powstała dopiero wraz z rozwojem miejscowej
demokracji w metropoliach. Faktycznie całkowita nielegalność kolonializmu
jest zjawiskiem dwudziestowiecznym. Jednym z celów Niemiec tak w czasie
pierwszej, jak i drugiej wojny światowej było zdobycie terytorium kolonial­
nego równego imperium Wielkiej Brytanii, co niewielu uważało za żądanie
zasadniczo złe, ale sprzeciwiali się oni konieczności oddania swoich kolonii
lub utraty niepodległości. Dopiero po utworzeniu Ligi Narodów i potem jej
następczyni - Organizacji Narodów Zjednoczonych zaczęto powszechnie
akceptować zasadę, że jedynie mandat z ramienia wspólnoty międzynarodo­
wej wydany do rządzenia w długofalowym interesie kolonii może usprawied­
liwić posiadanie mniej rozwiniętego obszaru przez kraj bardziej rozwinięty.
Oczywiście dziś utrzymuje się, że istotę kolonializmu stanowią związki po­
między poprzednimi potęgami kolonialnymi a państwami, które niedawno
uzyskały niepodległość, oraz pomiędzy przemysłowo rozwiniętymi potęga­
mi a słabo rozwiniętymi krajami Trzeciego Świata. Ten współczesny sprze­
ciw wobec kolonializmu zależy od akceptacji państw a narodowego opartego

184
na elemencie etnicznym, w przeciwnym razie nie istnieje a priori powód, dla
którego Londyn czy Paryż mają mieć mniej praw do rządzenia Indiami czy
Algierią niż do sprawowania władzy w Manchesterze czy Lyonie. Szczególnie
Francuzi próbowali to usprawiedliwiać. Twierdzili, że ich kolonie, a zwłasz­
cza Algieria, były departamentami państwa francuskiego, jedynie fizycznie
oddalonymi od Francji, a kilka daleko położonych terytoriów składało się na
części metropolii francuskiej.

Komisje
Nawet najbardziej nieformalne organizacje społeczne posiadają komisje
do prowadzenia szczegółowych zadań, tam gdzie zwykli członkowie nie dys­
ponują czasem lub chęciami do ich wykonywania. W bardziej poważnym
żargonie politycznym lub biznesowym komisje są technicznie grupami człon­
ków obradującego lub podejmującego decyzje ciała. Są one odpowiedzialne
za prace wstępne i badawcze, związane z określonymi sprawami, lub za szcze­
góły uzgodnione przez wspólny organ. Głównym uzasadnieniem pracy ko­
misji jest to, że szczegółową dyskusją najlepiej może zająć się niewielka grupa
osób, oraz to, że członkowie komisji dysponują większą niż inni członkowie
głównego organu wiedzą i ilością czasu, by móc poświęcić się określonym
zagadnieniom. Ponieważ instytucja, której podlega komisja, będzie posiadać
0 wiele szersze kompetencje niż sama komisja, umożliwia to podział pracy
1 zadań, co w innym przypadku byłoby niemożliwe.
Konsekwencją przekazania odpowiedzialności jest to, że komisje same
w sobie nie mogą podejmować wiążących decyzji, ale mogą jedynie rekomen­
dować lub prezentować głównemu organowi swoje wnioski. W praktyce ko­
misje często posiadają bardzo znaczącą władzę, z tego powodu, iż członkowie
głównego organu, na przykład parlamentu lub rady rządzącej związku zawo­
dowego lub zarządu dyrektorów, posiadają o wiele mniej informacji i mają
0 wiele mniej czasu do rozważenia danej kwestii niż specjalistyczna komisja.
Skutkiem tego istnieje ogólna tendencja, iż informacje komisji przyjmowane
są często po niewielkiej debacie. Prawdopodobnie najbardziej wpływowymi
1 najsławniejszymi komisjami politycznymi są te związane z Kongresem USA.
W wielu obszarach komisje te są skutecznym zgromadzeniem ustawodaw­
czym, ponieważ Senat lub Izba Reprezentantów nie mogą uczynić nic ponad
udzielenie poparcia uchwałom komisji. W takich przypadkach i w oparciu
o wiele innych przykładów politycznych widać, że żadna ustawa lub inicjaty­
wa, która nie ma poparcia większości komisji, nie ma szans na bycie przed­
stawioną pełnemu organowi legislacyjnemu, a komisja po prostu całkowicie
odmówi pracowania nad nią.
Czasami komisje sprawują władzę nie tak bardzo przeciw macierzystemu
organowi co przeciw innej komisji. Na przykład, propozycje konkretnej ko­
misji budowlanej zajmującej się budową uczelni wyższej będą przekazywane

185
z głównego organu zarządzającego z powrotem do komisji finansowej dla
sprawdzenia jej wykonalności. Jeśli wspomniana komisja nie wyrazi swojej
zgody, wówczas główny organ prawdopodobnie nie zaakceptuje rekomenda­
cji wydanej przez komisję budowlaną. Władza komisji ogólnie jest większa,
jeśli reprezentuje ona niewielki odsetek członków głównego organu. Wskutek
tego komisje związane z gabinetem rządowym w Wielkiej Brytanii nie mają
relatywnie żadnego znaczenia, ponieważ ich członkowie, powiedzmy pięciu
ministrów, którzy reprezentują już niemal 25 procent rządu, są zwykle oso­
bami, których głosów nie można byłoby ignorować bez względu na to, czy
byliby w komisji czy też nie. W ten sposób członkostwo w komisji jest często
raczej sposobem uznawania władzy politycznej bądź instytucjonalnej okre­
ślonej podgrupy niż zaczątkiem jej władzy.
Jeden szczególny typ komisji, często znany jako „komisja nadzorująca”,
posiada określoną władzę. Taki komitet jest odpowiedzialny za przygoto­
wanie porządku dziennego dla głównego organu i za określenie zasad pro­
wadzenia debaty, jej okresu trwania oraz zaproszonych gości. Taka komisja
z silnym przewodniczącym może często manewrować skutecznie ustalenia­
mi, powstrzymać pewne kwestie lub je lansować, nie dając opozycji wielkich
szans na dowiedzenie jej słuszności lub lobbing.
Z powodu konkretnych zasad debaty i dyskusji przyjętych przez niektóre
parlamenty, włączając w to Kongres Amerykański i brytyjską Izbę Gmin, wy­
pracowane zostały narzędzia proceduralne, poprzez które całe zgromadzenie
zmienia się w komisję zwaną „Komisją Całej Izby”, ale w takim wypadku nie
jest już ona komisją w jakimkolwiek wyżej omówionym znaczeniu.

Komunalizm
Społeczeństwo, które charakteryzuje komunalizm, to takie, w którym
etniczność, grupa językowa, religia i inne cechy identyfikacyjne przeważ­
nie określają całe życie subkultury, o której mowa. W takim społeczeństwie
ludzie będą nie tylko zawierać związki małżeńskie, mieszkać, rozmawiać
i wieść całe swoje życie w swojej subkulturze, ale ten wzorzec może być prze­
niesiony na instytucje społeczne, ekonomiczne i polityczne. Istnieją nawet
osobne skrzydła na przykład partii politycznych lub związków zawodowych
całkowicie związane z jedną subkulturą, jak ma to miejsce w językowo okre­
ślonym belgijskim systemie partyjnym. Państwo może utrzymywać oddziel­
ną edukację i struktury medialne odzwierciedlające te subkultury, tak jak ma
to miejsce w Holandii, gdzie struktury określone są poprzez religię. Nawet
tam, gdzie struktury nie są formalnie podzielone w ten sposób, społeczeństwo
z wysokim stopniem komunalizmu będzie składać się z replik poszczegól­
nych organizacji takich jak oddzielne ligi piłki nożnej czy kluby młodzieżo­
we. Jeśli prawdą jest, że na życie polityczne zawsze mają wpływ tożsamości
grupowe (zob. podział), to komunalizm odnosi się do skrajnych form takich

186
więzi politycznych. W takim społeczeństwie polityka nie może wytworzyć
linii postępowania zgodnej z powszechnym interesem publicznym, ponieważ
indywidualni wyborcy w dużym stopniu nie postrzegają się jako część spo­
łeczeństwa danego kraju, ale jako członkowie określonej grupy społecznej,
którzy mają jedynie przypadkowy kontakt sąsiedzki z innymi obywatelami.
Tam, gdzie nie występuje wyraźny element geograficzny dla komunalizmu
wewnątrz narodu, istnieje poważny problem zapewnienia dem okracji p o ­
średniej. Jeśli oddzielne wybory nie odbywają się dla wyborców zarejestro­
wanych zgodnie z cechą charakterystyczną, wyróżniającą określoną grupę,
wówczas jedynym rozwiązaniem jest reprezentacja proporcjonalna.

Komunistyczna Partia Związku Radzieckiego (KPZR)


KPZR, czyli Komunistyczna Partia Związku Radzieckiego do czasu zmian
zainicjowanych przez Gorbaczowa w późnych latach osiemdziesiątych była
partią całkowicie kontrolującą życie polityczne i społeczne w Związku Radzie­
ckim. Około 10 procent społeczeństwa należało do partii, a samo członkow­
stwo w niej było cenione, chociaż wcale nie było automatyczne. W niektórych
branżach, np. siłach zbrojnych, około 75 procent żołnierzy należało do partii.
Zasadniczym środkiem, poprzez który KPZR wywierała kontrolę, była no­
m enklatura, która w istocie stanowiła listę stanowisk pracy, jakie musiały
być obsadzone przez członków partii i w przypadku których partia miała de­
cydujący głos przy nominacjach. W rezultacie niemal wszystkie stanowiska
umysłowe, związane z zarządzaniem i administracją, obsadzone były lojal­
nymi członkami partii. (Dalszym rezultatem tego był fakt, iż przed długi czas
po 1991 roku, po upadku KPZR, stanowiska te obsadzane były eks-członka-
mi partii, bez względu na ich obecny zawód). W dodatku partia organizo­
wała większość życia kulturalnego, kontrolowała związki zawodowe i miała
wyłączne prawo do wystawiania kandydatów w wyborach. Jednak z powodu
ogromnego rozmiaru szeregów partyjnych stopień zorganizowania i stała
kontrola partii były czasami wątpliwe, chociaż ta sprawowana nad edukacją
i mediami pomogła jej zapobiec jakimkolwiek poważnym wątpliwościom co
do jej legalności. Wysoko postawieni członkowie partii cieszyli się licznymi
przywilejami, takimi jak dostęp do wielu towarów importowych i lepszego
wykształcenia dla swoich dzieci, co stanowiło tym samym zachętę do człon­
kostwa. Partia zawsze była ostrożna, upewniała się co do siły potencjalnych
rywali. Szczególnie odnosiło się to do sił zbrojnych, każda z jednostek oprócz
dowódcy posiadała także partyjnego oficera politycznego, który zresztą dzie­
lił władzę z owym dowódcą. A w końcowym okresie dominacji partyjnej
liczba oficerów politycznych w siłach zbrojnych ZSRR przewyższała liczebnie
całą brytyjską Armię Nadreńską (to jest około 55 tysięcy ludzi).
Gdy polityka głasnosti odebrała partii wiele z tych monopoli, otworzyło
to bramy dla obywateli, dając im pole do wyrażania uczuć, które były częściej

187
obojętne niż bardzo niechętne, ale które uniemożliwiły zachowanie dalszej
kontroli. Jednak korzenie, które KPZR zapuściła w społeczeństwie Związ­
ku Radzieckiego, były tak głębokie, że wyeliminowanie jej wpływów zajmie
dekady. Na przykład partia posiadała cały rynek nieruchomości, ponieważ
legalne posiadanie ziemi przez osoby indywidualne i większość instytucji
było zabronione. Dużym problemem dla jakiejkolwiek sukcesorki KPZR
będzie to, że chociaż nie ma powodu, by nie mogła ona konkurować jako
pewna siła polityczna w systemie pluralistycznym, niemożliwe jest wyobra­
żenie sobie, za czym mogłaby się ona opowiadać, biorąc pod uwagę fakt, że
jej racją bytu było dowodzenie ludźmi w okresie dyktatury proletariatu. Po­
mimo tego „zreformowane” partie komunistyczne występujące pod tymi lub
podobnymi nazwami ciągle zdają się być żywotne nie tylko w byłym ZSRR
oraz niektórych krajach Europy Środkowo-Wschodniej, ale i na przykład we
Włoszech. Różnią się one programami, ale skłaniają się ku pewnego rodzaju
socjalizmowi z interwencjonizmem państwowym propagowanym przez par­
tie socjaldemokratyczne lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych.

Komunitarianizm
Komunitarianizm jest pojęciem rozwiniętym stosunkowo niedawno, głów­
nie na gruncie amerykańskim. Zostało ono sformułowane z perspektywy
prawicy przez tych, których demokracja liberalna rozczarowała. W Europie,
a szczególnie w Wielkiej Brytanii, wydaje się ono bardziej atrakcyjne dla tych
na centrolewicy, którzy bardzo chcieliby zastąpić socjaldemokrację i jej zdys­
kredytowane teorie ekonomiczne. Istnieje wiele odmian myśli komunitariań-
skiej - niektóre z nich są złożone i wzywają do wysoce eksperymentalnego
ponownego uporządkowania społecznego; niektóre to śmiałe u swych korzeni
teorie ekonomiczne, zaprzeczające, że aktorzy ekonomiczni działają racjonal­
nie, i podkreślające, że chęć działania w zgodzie z normami społecznymi jest
tak silna i powszechna jak pragnienie zmaksymalizowania użyteczności (zob.
teoria racjonalnego wyboru). Wspólnym ich mianownikiem jest odrzucenie
głównej zasady liberalizmu, który można interpretować w ten sposób, że każda
jednostka jest uprawnionym decydentem mającym na względzie własne dobro.
Kapitalizm liberalny i demokracja liberalna głęboko opowiadają się za zwięk­
szeniem możliwości aktora w dążeniu do własnych celów i wyposażeniem go
w prawa dla realizacji tych zamierzeń. W przeciwieństwie do nich komuni-
tarianie rozumieją społeczeństwo poprzez tradycję i historię, uspołeczniające
ludzi i określające ich wartości moralne, oraz postrzegają członków społeczeń­
stwa jako najbardziej zadowolonych, gdy mogą urzeczywistniać wartości tego
społeczeństwa i wspierać jego rozwój. Komunitarianie, mówiąc w ich własnym
języku, pragną podkreślać obowiązki obywateli równie mocno co ich prawa.
Komunitarianizm nie jest oczywiście niczym nowym. Komunitary-
zmem jest konserwatyzm kojarzony z Burkem, znany w europejskiej myśli

188
społecznej od czasów Rewolucji Francuskiej. Jak dobrych intencji nie mieliby
niektórzy z jego zwolenników, nie można ukryć faktu, że teoria komunitaria-
nizmu, odmawiając uznania wyższości prawom jednostki, wymaga narzu­
cenia pewnej metaforycznej jedności, teraz nazywanej społeczeństwem, lub
przynajmniej to sugeruje.
Atrakcyjność komunitarianizmu wzrasta wraz z poglądem, że niezwykle
trudno jest rządzić w nowoczesnych demokracjach liberalnych, ponieważ
pogoń jednostki za swoimi preferencjami osłabia porządek społeczny i co­
raz bardziej utrudnia wspólne działanie. Dlatego w Europie za atrakcyjne
uważają to pojęcie ci, których celem była poprzednio socjalistyczna utopia,
ale którzy zmuszeni są funkcjonować w oparciu o kapitalistyczną gospodar­
kę rynkową. Atrakcyjność komunitarianizmu w Stanach Zjednoczonych
wynika głównie z tego, iż nigdy nie było tam ortodoksyjnej odmiany kon­
serwatyzmu europejskiego; amerykańscy konserwatyści byli i są po prostu
liberalnymi kapitalistami wyrażającymi mniejsze w porównaniu do innych
liberałów zainteresowanie wobec ofiar systemu. To nie przypadek, że katoli­
cyzm ma wpływ na komunitarianizm - w tym sensie, że wiele z jego idei za­
czerpniętych jest z katolickiej nauki społecznej, a wielu czołowych myślicieli
tego nurtu to właśnie intelektualiści katoliccy.

Komunizm
Komunizm może odnosić się do dwu kwestii: pierwsza to ideał teoretycz­
ny zaczerpnięty z dzieł M arksa, a druga to faktyczne zasady rządzące pań­
stwami określanymi przez siebie same jako komunistyczne we współczesnym
świecie. Kiedy używano tego określenia na przykład we francuskich, wło­
skich czy brytyjskich partiach politycznych, zazwyczaj miano na myśli po­
łączenie marksistowskich ideałów i poparcia dla rządów komunistycznych.
Z pewnością upadek Komunistycznej P artii Związku Radzieckiego (KPZR)
w 1991 roku, do tamtej pory partii wiodącej, wywołał ogromne reperkusje we
wszystkich partiach komunistycznych. Jeśli chodzi o teorie Marksa, to ko­
munizm jest trochę niejasnym stanem, w którym prywatna własność została
zniesiona, panuje równość, a państwo „wygasło”, ponieważ wszyscy ludzie
żyją w harmonii i we współpracy, bez klas i żadnych podziałów społecznych
wymagających sprawowania władzy. Większość post-marksistowskich pisa­
rzy, a szczególnie liderzy rosyjskiej Rewolucji Październikowej z 1917 roku,
wierzyła, że musi nastąpić faza przejściowa między odrzuceniem kapitali­
zmu a pełną realizacją komunizmu. Faza ta jest różnie opisywana, często
jako socjalizm, ale również jako okres, w którym konieczne będzie sprawo­
wanie dyktatury proletariatu lub kiedy partia komunistyczna będzie musia­
ła działać jako awangarda proletariatu. Idea ta została wzmocniona przez
bolszewików w 1917 roku głównie z powodu faktu, iż nie mogli oni ukrywać,
że ich rewolucja, podobnie jak wcześniejsza z tego samego roku, w ogóle nie

189
cieszyła się popularnością. Ponieważ wyraźnie było widać, że był to zamach
stanu lub pucz, kilku oświeconych działaczy podkreśliło te elementy marksi­
zmu, które wydawały się legitymizować władzę mas. Tą fazą przejściową jest,
mówiąc ogólnie, czas rządów wszystkich przed Gorbaczowem przywódców
Związku Radzieckiego oraz ich kremlowskich sojuszników z państw Europy
Środkowo-Wschodniej.
Termin ten, użyty dla opisania byłych społeczeństw ZSRR i państw Eu­
ropy Środkowo-Wschodniej lub istniejących nadal społeczeństw Chin i ich
azjatyckich, komunistycznych sojuszników, sugeruje szereg politycznych
działań, które mogą mieć niewiele wspólnego z marksistowską teorią komu­
nizmu. Komunizm w tym drugim znaczeniu stanowi system, w którym ist­
nieje szczątkowa lub żadna własność prywatna. Zastąpiły ją przedsiębiorstwa
należące do państwa i przez nie kierowane, z rządzącą niedemokratycznie
partią komunistyczną, zarówno stosującą własne prawo, jak i kontrolującą
administrację państwową. Podkreśla się tu wartość równości i współpracy
społecznej jako przeciwstawienie egoizmu. Gospodarka ma być całkowicie
planowa, pozbawiona w dużym stopniu elementu konkurencyjności, chociaż
w rolnictwie, na niewielką skalę, stosuje się ustępstwa od tej zasady. Cechą
charakterystyczną komunizmu są nierówności związane z posiadaną pozycją
w partii rządzącej, ale i prawdziwa równość oraz bardzo skrupulatny system
opieki społecznej, którym objęte było całe społeczeństwo.
Inne aspekty państwa komunistycznego mają marginalne znaczenie i są
mniej lub bardziej obecne w innych społeczeństwach. Dlatego stosunek
komunistów do religii, którą pogardzała teoria marksistowska, mógł być
odmienny - od wrogości w ZSRR do dużej roli, którą odgrywał Kościół
rzymsko-katolicki w Polsce, natomiast zasięg współudziału pracowników
w zarządzaniu przedsiębiorstwami (demokracja przemysłowa) różnił się -
od sławnych eksperymentów jugosłowiańskich do niewielkiego udziału ro­
botników w byłej NRD. Od połowy łat pięćdziesiątych istniał duży konflikt
pomiędzy wschodnioeuropejską a chińską odmianą komunizmu, rozwiniętą
dzięki poglądom wyrażanym przez Mao Tse Tunga. Powodem, oprócz czy­
sto terytorialnych konfliktów o podłożu nacjonalistycznym, było to, że chiń­
scy komuniści byli początkowo o wiele mniej przygotowani do stosowania
technik nowoczesnej zachodniej produkcji przemysłowej oraz powiązanych
z tym i technikami hierarchii zawodowych. Dla przykładu - Związek Radzie­
cki kontynuował wytwarzanie stali w ogromnych stalowniach, dając dużą
władzę inżynierom, planując całą produkcję stali w sposób scentralizowany
i autorytatywny (zob. gospodarka planowa), Chińczycy zaś zachęcali swoje
gminy do budowania własnych niewielkich stalowni oraz traktowali inżynie­
rów jako osoby o niedemokratycznym statusie klasowym. Związek Radziecki
pozostawał dość mocno zhierarchizowany, nawet jeśli kryteria przynależenia
do określonej hierarchii różniły się od społeczeństw kapitalistycznych, gdyż

190
opierały się na partyjnej lub zawodowej pozycji, a nie na odziedziczonym bo­
gactwie. Zaś komuniści chińscy, przynajmniej pod rządami Mao, pracowali
na rzecz osiągnięcia większej równości klasowej. W czasie rewolucji k u ltu ral­
nej przybrało to takie rozmiary, że każdemu intelektualiście lub osobie upra­
wiającej wolny zawód groziła praca na roli, a ci, którzy mieli mniej szczęścia,
mogli być poddani reedukacji. Jedyne możliwe uogólnienia związane z ko­
munizmem jako faktycznym systemem politycznym i społecznym to te, że
reżimy komunistyczne są całkowicie kontrolowane przez niedemokratyczną
partię, że znoszą większość nierówności ekonomicznych i wykazują wysoki
poziom planowania gospodarczego z rozległą opieką społeczną i zdrowotną
oraz bardzo ograniczają swobodę wyrażania myśli.
Upadek komunizmu w Związku Radzieckim i Europie Środkowo-
Wschodniej stanowi karę za nieudaną próbę instytucjonalnego urzeczywist­
nienia ideału, który zachowuje wielką emocjonalną i poważną teoretyczną
siłę. Pogląd, iż możliwe i pożądane jest życie w wolnym od konkurencji,
nieautorytarnym, pozbawionym własności stanie braterstwa i równości nie
został obalony przez te wydarzenia bardziej niż jakikolwiek inny ideał. Więk­
szość zachodnich wielbicieli komunizmu radzieckiego odcięła się od swoich
marksistowskich kolegów po oczywistym wypaczeniu ideałów przez Stalina:
najpóźniej od lat czterdziestych zachodni marksiści uważali reżim komuni­
styczny za przykład kapitalizm u państwowego, a nie komunizmu.

Koncerny międzynarodowe
Od lat 70. XX wieku granice narodowe stają się coraz mniej ważne w struk­
turze dużych korporacji przemysłowych i finansowych. Przedsiębiorstwo
nazwiemy międzynarodowym, gdy centrala główna całego holdingu, która
sama prawdopodobnie niczego nie produkuje, znajduje się w jednym kra­
ju, zaś podległe firmy produkcyjne są rozlokowane w wielu innych krajach.
Miejsce lokalizacji konkretnej gałęzi międzynarodowego przedsiębiorstwa
będzie zależeć od takich spraw jak polityka podatkowa, przepisy państwo­
we dotyczące zakładania firmy, przepisy związane z prawami akcjonariuszy
i tym podobne. Na przykład duża liczba międzynarodowych przedsiębiorstw
jest zarejestrowana w stanie Delaware w USA, ponieważ tamtejsze prawo po­
zwala na szczególnie łatwe założenie firmy, dając więcej władzy zarządowi
niż akcjonariuszom.
Międzynarodowe przedsiębiorstwa stwarzają problem dla systemów po­
litycznych, ponieważ żaden rząd nie jest w stanie ich w pełni kontrolować,
a przez przemieszczanie posiadanych zasobów finansowych między swoimi
filiami mogą one poważnie zdestabilizować słabe gospodarki. Na przykład
ciężko jest wprowadzić prawo pracy, gdy przedsiębiorstwo może przenieść
produkcję z fabryki, która chce wprowadzić standardy pensji minimalnych,
do swoich innych fabryk, zlokalizowanych w innym kraju. Jednocześnie

191
dochodowa gałąź międzynarodowego przedsiębiorstwa może przynosić nie­
wielkie korzyści dla gospodarki tam, gdzie gałąź ta jest umiejscowiona, jeśli
dochody przez nią uzyskiwane są przenoszone w celach inwestycyjnych gdzie
indziej. Problem stał się jeszcze poważniejszy, gdy nasilił się ogólny ruch
w kierunku międzynarodowego wolnego rynku, zwłaszcza rynku finanso­
wego. Kontrole przepływu zysków lub ruchów kapitałowych stały się ostat­
nio mniej popularne wśród ekonomistów i zawodowych biznesmenów, ale
ponieważ interesy przedsiębiorstwa nie są przeważnie realizowane w obrębie
jednej gospodarki, to nadal uznają oni, że jakiś rodzaj kontroli jest potrzeb­
ny. Z tego powodu Unia Europejska (UE) postrzegana jest przez wielu jako
konieczne narzędzie - wielonarodowościowy rząd - do przeciwstawiania
się działalności międzynarodowych przedsiębiorstw. Celem Statutu Spółek
Europejskich (ang. The European Company Statute) z 1990 roku, przedsta­
wiającego m.in. jednorodne standardy odpowiedzialności politycznej, była
większa rzeczywista kontrola biznesu, przynajmniej w granicach UE. Nie­
stety, niewiele można zrobić w kwestii ochrony krajów ekonomicznie bardzo
słabych, takich jak kraje Trzeciego Świata, które są bardzo często bezbronne
wobec władzy potężnych międzynarodowych przedsiębiorstw, choćby dla­
tego, że roczny budżet tych przedsiębiorstw może być prawie tak duży jak
budżet krajów, w których prowadzą one interesy. Wyjaśnia to częściowo
zaciekłą opozycję ze strony wielu grup, włączając w to anarchistów, wobec
największych wiodących potęg ekonomicznych, tak charakterystycznych dla
początku XXI wieku (zobacz: globalizacja).

Konfederacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie


(zob. Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie)
Konfederacja
Konfederacja (ang. confederacy lub confederation) jest systemem politycz­
nym powstającym na mocy porozumienia kilku niezależnych jednostek, któ­
re pragną zachować wysoki stopień autonomii. Idea konfederacji różni się od
federalizmu, który również dotyczy niezależnych jednostek. W wypadku
federalimu władza centralna posiada jednak dużą władzę, która może być
rozszerzona na przykład poprzez interpretację konstytucji federalnej. Dla od­
miany w konfederacji pewien określony zakres władzy może być przekazany
władzy centralnej, a reszta kompetencji władz pozostaje w pierwotnych pań­
stwach. Prawdopodobnie najlepszym przykładem jest tu Konfederacja Stanów
Zjednoczonych; „Konfederacja”, utworzona przez stany południowe, odłączyła
się od USA. Nazwa oraz zasada organizująca były celowo wybrane dla podkre­
ślenia różnicy pomiędzy Konfederacją a Stanami Zjednoczonymi, w których
wzrost władzy federalnej był odczuwany przez Stany Południowe jako zagra­
żający ich instytucjom, a przede wszystkim niewolnictwu. Późniejsza Wojna

192
Domowa doprowadziła do zniszczenia Konfederacji. U swych początków Sta­
ny Zjednoczone były konfederacją: Konstytucja z 1787 roku, uchwalona po
Wojnie o Niepodległość, celowo wybrała formułę pełnej federacji, częściowo
z powodu słabości rządu federalnego podczas wojny. Konfederacje nie muszą
być ograniczone do poziomu naród - państwo: w Wielkiej Brytanii znaczącą
grupą nacisku reprezentującą biznes jest CBI - the Confederation of British
Industry - nazwana tak, ponieważ stanowi amalgamat oddzielnych interesów.
Jedna z ważniejszych teorii dotyczących różnicy między konfederacją/fede-
racją głosi, że konfederacje pozwalają na nieproporcjonalny wpływ dużych
członków, zaś federacje mogą łatwo kontrolować każde działanie zmierzające
do takiej dominacji. Stało się to ważne przy okazji debaty o kształt u n ii poli­
tycznej, jaki powinna przyjąć Unia Europejska.

Konflikt arabsko-izraelski
Konflikt pomiędzy Izraelem a jego arabskimi sąsiadami zaczął się wraz
z oficjalnym uznaniem przez Stany Zjednoczone państwa Izrael w 1948 roku.
Od tego czasu wybuchły trzy duże wojny, w 1956,1967 i 1973 roku, oraz mia­
ła miejsce potężna interwencja militarna w Libanie w 1982 roku. Ujmując
rzecz dokładniej, należy powiedzieć, że od 1948 roku nigdy nie istniał okres
zupełnego pokoju pomiędzy Izraelem a jego sąsiadami, ponieważ partyzan­
ckie ataki inicjowane przez grupy palestyńskie oraz m ilitarne ataki Izraela są
tam na porządku dziennym. Początkowa wojna w 1948 zasadniczo zaanga­
żowała siły zbrojne z Transjordanii (która zmieniła nazwę na Jordan w 1949
roku), chociaż oddziały z Egiptu, Iraku, Libanu i Syrii również były obecne,
zwalczając w pośpiechu tworzoną armię izraelską, opartą głównie o ruch ki-
bucowy i nieregularne oddziały, które poprzednio walczyły z Brytyjczykami
(oni to właśnie sprawowali mandat do administrowania Palestyną od roku
1923). W rezultacie tej wojny Izrael rozciągnął granice swojego państwa poza
teren ustalony przez ONZ, podczas gdy Zachodni Brzeg przypadł pod kon­
trolę Jordanowi, zaś Jerozolimę podzielono pomiędzy Arabów i Żydów.
Następna wojna, w 1956 roku, zapoczątkowana została przez inwazję sił
izraelskich, w czasie której przychwyciły one półwysep Synaj oraz Strefę
Gazy kosztem Egiptu. Wojna ta wybuchła w rezultacie tajnego porozumienia
z Wielką Brytanią i Francją, które chciały wykorzystać tę okazję dla upoko­
rzenia Egiptu, by zmusić prezydenta Gamal Adbu an-Nassera do odstąpienia
od nacjonalizacji Kanału Sueskiego, co nastąpiło na początku tegoż 1956 roku.
Ostatecznie Izrael wycofał się ze wszystkich terytoriów zajmowanych w pierw­
szych miesiącach 1957 roku, a dyplomatycznymi przegranymi tego konfliktu
byli Izrael, Francja i Wielka Brytania. Premierem tego ostatniego państwa był
Anthony Eden, którego ten konflikt kosztował utratę funkcji szefa rządu.
W 1967 roku Izrael był świadom nieuchronnie zbliżającego się ataku
egipskiego, wspartego siłami Jordanii, Iraku i Syrii, ale odniósł znakomite

193
zwycięstwo w okresie zaledwie 6 dni (co zostało nazwane Wojną Sześciodnio­
wą), głównie ponieważ Izrael przeprowadził wyprzedzający atak na arabskie
siły powietrzne, skutecznie pozbawiając Egipt i Jordanię możliwości wsparcia
oddziałów na lądzie. Izrael przejął od Egiptu kontrolę nad Półwyspem Synaj
i w Strefie Gazy, od Syrii nad Wzgórzami Golan oraz nad częścią Jerozolimy
i Zachodnim Brzegiem - od Jordanii.
Wojna z 1973 roku nazwana Yom Kippur, podczas której Izrael został za­
atakowany przez Egipt i Syrię, miała diametralnie inny przebieg. Została roz­
poczęta przez wojska egipskie i syryjskie, które osiągnęły efekt taktycznego
zaskoczenia, a atakujące siły arabskie były o wiele lepiej wyszkolone i wypo­
sażone. Izraelczycy przeprowadzili ostatecznie ataki odpierające, ale dużym
kosztem i w sposób, który pokazał, że nie mogą oczekiwać łatwych zwycięstw
w przyszłości. Zawieszenie broni nastąpiło po długich negocjacjach prowa­
dzonych przez Stany Zjednoczone, a ostateczny traktat pokojowy pomiędzy
Izraelem a Egiptem podpisany został w 1979 roku. To jednak doprowadziło
Egipt do izolacji w świecie arabskim.
Konflikty zbrojne zasadniczo wywołane były poprzez niechęć sąsiadów Izra­
ela do zaakceptowania go jako państwa, a były możliwe do przeprowadzenia
w wyniku ogromnej pomocy militarnej udzielonej Izraelowi przez Stany Zjed­
noczone, a państwom arabskim ze strony Związku Radzieckiego. Prawo Izraela
do istnienia i to w ramach swoich granic, wraz z jego sposobem traktowania
Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu i poza nim, pozostało główną przyczyną
konfliktu. Jednak nieprawdopodobne wydaje się to, że żaden większy konflikt
między państwami arabskimi a Izraelem nie będzie miał już miejsca, szczegól­
nie że koniec okresu zimnej wojny oraz upadek Związku Radzieckiego pozo­
stawił Stanom Zjednoczonym w zasadzie niekwestionowany wpływ na Bliskim
Wschodzie. Demonstrował to fakt, że gdy Irak próbował wzbudzić na nowo an-
tyizraelskie nastroje poprzez atak rakietowy na Izrael podczas Wojny w Zatoce
Perskiej, arabscy członkowie akcji prowadzonej przez USA, a zainicjowanej z ra­
mienia ONZ, pozostali lojalni wobec sojuszu. Jednak ciągły konflikt z ruchami
palestyńskimi (zob. OWP) będzie trwać, dopóki długotrwałe porozumienie
rozwiązujące główne obszary sporu nie zostanie osiągnięte. Nawet powstanie
Autonomii Palestyńskiej w 1994 roku oraz ograniczona niepodległość przyzna­
na potem części historycznej Palestyny nie przyniosły pokoju. Ciągła przemoc
ze strony uzbrojonych islamskich ruchów palestyńskich oraz konflikt dotyczący
osadnictwa żydowskiego na Zachodnim Brzegu przekonuje, że stan napięcia
równającego się niemal wojnie będzie utrzymywał się na tym obszarze.

Kongres
Ogólnie kongres oznacza spotkanie przedstawicieli lub urzędników celem
odbycia debaty lub dyskusji. Bardziej zaś szczegółowo określenie to używane
jest w odniesieniu do zgromadzenia ustawodawczego USA, które składa się

194
z 435 członków Izby Reprezentantów (niższa Izba) i 100 Senatu. Przedstawi­
ciele Izby Reprezentantów wybierani są co dwa lata, zaś członkowie Senatu
- co sześć lat, z tym że jedna trzecia senatorów staje do reelekcji w rotacji co
dwa lata. Chociaż wszyscy oni są członkami kongresu, to jednak tych zwy­
czajowo zasiadających w Kongresie nazywa się kongresmenami, zaś człon­
ków Senatu (zob. druga izba) - senatorami.
W Indiach główną partią polityczną zaangażowaną w walkę o niepod­
ległość była Partia Kongresowa; dominowała ona na scenie politycznej od
1947 roku, a więc od roku odzyskania niepodległości do lat osiemdziesiątych,
pozostając pomimo licznych rozłamów największą partią. Liczne lokalne or­
ganizacje określają siebie jako kongresy, na przykład Amerykańska Federa­
cja Pracy i Kongres Organizacji Przemysłowych (AFL-CIO), a także Kongres
Związków Zawodowych (TUC), największe organizacje związkowe - odpo­
wiednio - w USA i w Zjednoczonym Królestwie.

Kongres Wiedeński
Kongres Wiedeński odbywał się po zakończeniu wojen napoleońskich
i ustanowił klasyczny system równowagi sił w Europie. Często jest on wy­
korzystywany jako model lub punkt odniesienia w stosunkach między­
narodowych, kiedy podejmuje się wysiłki, by przewidzieć system, który
najprawdopodobniej mógłby zastąpić zimnowojenny system dwubieguno­
wy. Obrady Kongresu rozpoczęły się w 1814 roku a zakończyły w czerwcu
1815 roku (druga próba Napoleona pokonania wojsk sojuszniczych po jego
powrocie z wygnania, zakończona bitwą pod Waterloo, stoczoną w tym sa­
mym miesiącu, nie wydawała się mieć wpływu na obrady, w które Francja
częściowo była włączona). Decyzje zostały podjęte przez cztery najważniejsze
państwa wchodzące w skład koalicji antynapoleońskiej, mianowicie Wielką
Brytanię, Austrię, Prusy i Rosję. W rezultacie podjętych decyzji utworzono
nowe zjednoczone Królestwo Holandii (wraz z Belgią i Luksemburgiem), luź­
ną strukturę tworzącą Konfederację Niemiecką, złożoną z 39 państw niemie­
ckich, w której dominowały Prusy, oraz przywrócono „prawowite” monarchie
poprzednio obalone przez Napoleona. Dokonano również poważnej korekty
granic, szczególnie na korzyść Austrii i Prus. Zasadniczo kongres ustanowił
europejski system państw, który miał trwać z kilkoma modyfikacjami aż do
I wojny światowej. Równolegle z Kongresem Wiedeńskim miał miejsce pro­
ces zwany „systemem kongresowym”, w którym czołowe potęgi próbowały
zorganizować się dla sprawowania kontroli nad europejską polityką między­
narodową poprzez serię spotkań dyplomatycznych podobnych do dzisiej­
szych spotkań na szczycie. Jednak odbyto jedynie pięć takich spotkań, zanim
system całkowicie upadł w 1825 roku. System kongresowy upadł częściowo
z powodu konfliktów o to, jak dalece państwa te interweniowałyby w polity­
kę wewnętrzną państw zagrożonych rewolucją. Co więcej, Wielka Brytania

195
zdecydowała odseparować się od Europy i weszła w okres izolacjonizmu.
Jednak to ustalenia Kongresu Wiedeńskiego przyniosły długi, w porównaniu
do wcześniejszej historii, okres pokoju na Starym Kontynencie, przerwany je­
dynie wojną Prus z Austrią w 1866 roku i Francją w latach 1870-71. Aspiracje
narodów i terytoriów, które zostały zignorowane w ustaleniach dotyczących
granic, stały się ważnymi problemami w czasie następnej wielkiej konferencji
pokojowej, która przyniosła Traktaty Wersalskie i inne, w latach 1919-1920,
a niektóre trwałe konsekwencje były nadal dostrzeganie w Europie Środkowo -
-Wschodniej jeszcze w latach dziewięćdziesiątych.

Konsensus
Słowo konsensus oznacza „porozumienie”, ale zasadniczo raczej odnosi
się do ustalenia osiągniętego dzięki znalezieniu zgodności pomiędzy różnymi
punktami widzenia niż do pragmatycznej i raczej chwilowej zgodności odręb­
nych punktów widzenia. Twierdzenie, iż w społeczeństwie lub grupie istnieje
konsensus dotyczący danego problemu, oznacza, że występowano z dwoma
sposobami jego rozwiązania. Po pierwsze, porozumienie nie stanowi jedynie
praktycznej decyzji podjętej przez grupy lub jednostki, które w ogóle się nie
zgadzają, ale które widzą taktyczną konieczność głosowania w ten sam spo­
sób. Czyli kwestie zostały omówione, źródła początkowych rozbieżności zba­
dane, a rozwiązanie, które każdy może zaakceptować, zostało osiągnięte. Po
drugie, sugeruje się, że porozumienie to jest zarówno głęboko zakorzenione,
jak i długotrwałe; sporne poprzednio kwestie nie staną się po raz kolejny kon­
trowersyjne przynajmniej w rozsądnie długim czasie. Jest to oczywiście opty­
mistyczna, a nawet idealistyczna definicja, ale to ona odpowiednio wyjaśnia
nadzieje wyrażane przez tych, którzy szukają konsensusu w sytuacjach kon­
fliktów politycznych. Przykładem w Wielkiej Brytanii jest porozumienie po­
lityczne w kwestii znaczenia Narodowej Służby Zdrowia (NHS), gdyż istnieje
przeważające poparcie dla darmowych świadczeń w zakresie podstawowych
usług oferowanych całemu społeczeństwu. Niestety, ten rodzaj definicji posia­
da braki, ponieważ konsensus nie jest jedynie kwestią liczenia głosów popar­
cia. Istnieją kwestie, w których przeważająca większość zgadza się z określoną
polityką, ale gdzie stanowiąca mniejszość opozycja jest tak wielka i głęboko
zakorzeniona, iż absurdem byłoby twierdzenie o istnieniu konsensusu. W od­
niesieniu do Wielkiej Brytanii takim i przykładami byłoby wykonywanie kary
śmierci oraz utrzymywanie broni nuklearnej. W obu przypadkach istnieje sil­
na, długo utrzymująca się większość po jednej ze stron sporu, lecz absolutnie
nie ma konsensusu społecznego. Zniesienie NHS byłoby przez niemal każdego
postrzegane jako propozycja całkowicie nieakceptowalna, podczas gdy osiąg­
nięcie kompromisu w sprawie kary śmierci i broni nuklearnej jest całkowi­
cie niemożliwe. Dlatego czysty konsensus występuje rzadko, ale istnieją jego
obiektywne przykłady, które służą jako pożyteczny wzorzec polityczny.

196
Konserwatyzm
Konserwatyzm to teoria polityki, która jest szczególnie trudna do zdefinio­
wania, ponieważ różne społeczeństwa i pokolenia nie dążyły do zachowania
tych samych rzeczy. Chociaż niektóre elementy wspólne dla wartości konser­
watywnych można prześledzić od wczesnej historii myśli politycznej, to kon­
serwatyzm jako odrębne credo polityczne wyłonił się w XVIII stuleciu, kiedy
stał się konieczny do zaprezentowania argumentów przeciw racjonalistycz­
nym myślicielom europejskiego Oświecenia, ich nadziejom wyrażającym się
poprzez utopizm , a także radykalnym siłom wywołanym przez Rewolucję
Francuską. W Wielkiej Brytanii Edmund Burkę opublikował swoje klasycz­
ne dzieło Myśli o Rewolucji Francuskiej, które kładło nacisk na znaczenie
tradycji, instytucji i zmiany ewolucyjnej w opozycji do idei abstrakcyjnych,
indywidualizmu i sztucznie utworzonych systemów politycznych. We Francji
Joseph de Maistre zaprezentował bardziej reakcyjną wersję konserwatyzmu
w swoich esejach, które broniły istniejącej władzy przeciw ideom rewolucyj­
nym; podkreślał on potrzebę porządku, a także znaczenie określonych cech
narodowych w danym systemie politycznym.
Konserwatyści niekoniecznie sprzeciwiają się samym zmianom, lecz są
sceptycznie nastawieni wobec prób utworzenia doskonałego społeczeństwa
w zgodzie z wcześniej istniejącym modelem. Oni również wierzą, że człowiek
jest obciążony słabościami, które czynią pewne idealne cele iluzorycznymi,
chociaż nie wszyscy filozofowie konserwatywni wiążą ten pogląd z chrześ­
cijańskim pojęciem grzechu pierworodnego. Uważają oni swoje poparcie dla
tradycji za wyraz pokory w obliczu doświadczenia wcześniejszych pokoleń -
doświadczenia, które - jak wierzą - skrystalizowało się w instytucje.
Na poziomie praktyki politycznej pewna liczba partii konserwatywnych
funkcjonuje w systemach politycznych Europy kontynentalnej i Wielkiej
Brytanii. W Europie kontynentalnej te partie, które podzielają wartości kon­
serwatywne, zazwyczaj nie określają siebie jako konserwatywne. Większość
wybiera określenia takie jak chrześcijańscy dem okraci lub Partia Ludowa,
jak to było w przypadku nieistniejącej już włoskiej Partii Chrześcijańsko-
Demokratycznej. We Francji gaullizm jako główna siła konserwatywna
odwoływał się do konserwatywnego wezwania do jedności narodowej i pa­
triotyzmu zarówno w swoich hasłach, jak i w swoim wizerunku wyborczym.
Konserwatyzm jest tyleż kwestią osobistego poglądu i reakcji, jak określonym
credo. Dlatego sensowne jest mówienie o skrzydle konserwatywnym w partii
socjalistycznej, na przykład podkreślającym znaczenie doświadczenia, tra­
dycji socjalistycznej, szacunku dla ciągłości organizacyjnej, itd.

Konstytucja
Konstytucja składa się z szeregu praw, władzy i procedur, które regulują
związki pomiędzy władzami publicznymi w każdym państwie oraz pomiędzy

197
władzą a obywatelami. Większość krajów posiada napisaną konstytucję lub
dokument, który definiuje wyżej wspomniane związki (Zjednoczone Króle­
stwo jest najbardziej znanym przykładem kraju bez takich norm konstytu­
cyjnych, zaś Izrael i Nowa Zelandia dopiero zupełnie niedawno wprowadziły
podstawowe prawa konstytucyjne). Każda napisana konstytucja musi być
w praktyce uzupełniona o inne źródła. Słowa w jakimkolwiek dokumencie
będą musiały być zinterpretowane, a praktyka konstytucyjna wraz z upły­
wem czasu może ulegać modyfikacjom. W ten sposób decyzje sądowe,
zwyczaje, konwencje, a nawet autorytatywne podręczniki mogą dostarczać
wskazówek i regulacji, i dlatego mogą być określone jako część konstytucji
danego państwa.
Klasyfikowanie konstytucji możliwe jest w różny sposób: według tego,
czy są one federalne (Australia, USA) czy unitarne (Zjednoczone Królestwo,
Francja), według tego, czy ukazują podział władz (jak w USA) lub połączenie
władz (jak w Zjednoczonym Królestwie): lub według tego, czy stosują narzę­
dzia sądowej kontroli zgodności ustaw z konstytucją (jak w Niemczech) lub
posiadają specjalną procedurę uchylania praw konstytucyjnych; a szczegól­
nie według trudności wprowadzenia poprawek do konstytucji.
Państwa o jednopartyjnym systemie politycznym często wydają złożone
konstytucje, rzekomo gwarantujące podstawowe wolności (zob. wolności
obywatelskie); radzieckie konstytucje z 1936 i 1977 roku rzekomo gwaran­
towały wolności obywatelskie, ale w rzeczywistości nie ograniczały władzy
rządu w jakikolwiek skuteczny sposób.

Kontrola konstytucyjna
Idea kontroli konstytucyjnej wiąże się ze zdolnością systemu polityczne­
go do działania wewnątrz ograniczeń nałożonych przez konstytucję oraz ze
zdolnością strażników konstytucji do zwracania się do tych, którzy sprawują
władzę. W Stanach Zjednoczonych afera Watergate, która doprowadziła do
postawienia w stan oskarżenia prezydenta Nixona w sierpniu 1974 roku, stała
się kwestią konstytucyjną z powodu sposobu, w jaki prezydent interpretował
swoje uprawnienia, a także dlatego, że uciekał się do manewrów politycznych,
które wydawały się sprzeczne z duchem konstytucji. Rezygnacja Nixona po­
twierdziła na nowo skuteczność amerykańskiej konstytucji oraz oznaczała
upadek tak zwanej „imperialnej prezydentury”.
Kontrola konstytucyjna może być sprawowana na wiele sposobów, ale naj­
bardziej powszechną metodą w krajach posiadających spisaną konstytucję
jest powołanie sądu konstytucyjnego czy rady konstytucyjnej (w USA jest
to Sąd Najwyższy), które mają gwarantować, że instytucje polityczne stosują
się do norm konstytucyjnych. Takie instytucje mogą bardzo się różnić, co
ma związek z ich efektywnością, zależną od kontekstu politycznego. Francu­
scy autorzy konstytucji Piątej Republiki nie przewidywali, że tamtejsza Rada

198
Konstytucyjna będzie tak potężna w swoich uprawnieniach, ale jej siła zaczę­
ła się ujawniać od wczesnych lat osiemdziesiątych. Godny uwagi jest fakt, iż
wszystkie nowe demokracje w Europie Środkowo-Wschodniej i państwach
byłego ZSRR wpisały do swoich konstytucji sądy konstytucyjne z silnymi
uprawnieniami. Można się tutaj doszukać wpływu Niemiec, które w 1949
roku w udany sposób starały się zrównoważyć swoją niedemokratyczną prze­
szłość dzięki spisanej konstytucji chronionej przez silny sąd konstytucyjny.

Kontrola zbrojeń
Jeśli stale obecna idea rozbrojenia pojawiła się przypuszczalnie wraz z na­
rodzinami państwa narodowego, to kontrola zbrojeń jest pomysłem znacznie
późniejszym. Wynika to głównie z faktu, iż jedynie społeczeństwo techno­
logiczne może wytworzyć broń wystarczająco różną od tej przeznaczonej na
użytek cywilny, by zasługiwała na objęcie międzynarodowym porozumie­
niem. Ponadto uznanie tezy, iż wojna częściowo spowodowana jest zbrojenia­
mi, jest samo w sobie relatywnie nowoczesną ideą. Chociaż Pierwsza i Druga
Międzynarodowa Konferencja Pokojowa w Hadze z 1899 i 1907 roku uczyni­
ły pewne gesty wskazujące na potrzebę rozbrojenia i ograniczenia rozmiaru
sił zbrojnych, to pierwsze traktaty dotyczące kontroli zbrojeń podpisano na
waszyngtońskiej konferencji w 1921-22 roku oraz w londyńskim traktacie
międzynarodowym w sprawie ograniczenia i redukcji uzbrojenia morskiego
w latach 1930,1935 i 1936.
Kontrola zbrojeń może oznaczać jedną lub więcej z trzech rzeczy. Ilościowa
kontrola zbrojeń ogranicza albo redukuje rozmiar zdolności militarnej dane­
go państwa poprzez ogólne ograniczenie liczby oddziałów i broni. Dlatego
amerykańsko-radziecki Układ o Ograniczeniu Zbrojeń Strategicznych, zwa­
ny SALT 1, z 1972 roku, który określał maksymalną ilość pocisków nuklear­
nych, jest przykładem właśnie ilościowej kontroli zbrojeń. Ilościowa kontrola
zbrojeń próbuje zakazać lub ograniczyć wszystkie kategorie broni, bez na­
kładania ograniczeń na to, co dane państwo może kupować lub rozwijać dla
własnej obrony. U kład o całkowitej likwidacji pocisków rakietowych śred­
niego zasięgu (INF) z 1987 roku, zakazujący odpalania z lądu nuklearnych
pocisków balistycznych o zasięgu większym niż 500 km poza terytorium Eu­
ropy, stanowi przykład takiego porozumienia. Ilościowe/jakościowe rozróż­
nienie datuje się od czasów Światowej Konferencji Rozbrojeniowej (1932-34)
zwołanej z inicjatywy Ligi Narodów, kiedy to podjęto próby likwidacji naj­
większej broni tego okresu, szczególnie bombowców i łodzi podwodnych.
Trzecie znaczenie kontroli zbrojeń można opisać jako behawioralne.
Dotyczy ono ograniczeń nie tego, co określony kraj może posiadać w zakre­
sie uzbrojenia, a także nie tego, iloma żołnierzami może dysponować, ale
tego, co ów kraj może zrobić ze swoimi siłami militarnymi. W tym wypad­
ku ograniczenia dotyczą przemieszczania oddziałów, rozmiaru manewrów,

199
wymagań w zakresie wcześniejszego powiadamiania o przemieszczaniu się
wojsk i podobnych środków. Ideą jest ograniczenie możliwości przypadko­
wego wybuchu konfliktu zbrojnego, kiedy wyraźnie agresywne działania
określonego państwa są traktowane jako zagrożenie dla innego, które wtedy
szykuje się na odpowiedź. Takie ograniczenie kontroli zbrojeń, którego naj­
lepszym przykładem jest Deklaracja Sztokholmska z 1986 roku, określane
jest zwykle jako środki budowy zaufania (CBMs).
Każda forma kontroli zbrojeń wywołuje swoje własne szczególne trud­
ności, ale łączą je dwa ogólne problemy. Pierwszy z nich dotyczy kwestii
technicznej. Żaden traktat nie będzie przedstawiał szczególnej wartości,
chyba że jedna ze stron ma pewność, że druga strona dotrzymuje w arun­
ków porozumienia i w tajemnicy nie rozwija broni zakazanej oraz nie czyni
potajemnych przygotowań do ataku. Znane jest to jako problem weryfikacji
i jest on coraz poważniejszy w związku z nowoczesną technologią zbroje­
niową. Porozumienie z 1930 roku zawarte w Londynie celem ograniczenia
liczby okrętów wojennych nie wymagało żadnego systemu kontroli, po­
nieważ niemożliwe jest ukrycie takich ciężkich okrętów, a zwykłe metody
wywiadowcze wystarczyłyby do śledzenia, czym dany kraj się zajmuje. Na­
tomiast kontrola określonego przez traktat ograniczenia rozmiaru głowic
atomowych, które mogą być zainstalowane na pociskach, jest niemożliwa
bez uzyskania pozwolenia na dokonanie inspekcji w miejscu składowania
tychże pocisków. A o taką zgodę trudno z uwagi na niechęć do ujawniania
tajemnicy państwowej oraz na kwestię suwerenności. Zakończone sukcesem
porozumienia o kontroli zbrojeń zawarte w okresie powojennym wynikały
z tego, że nie wymagały dużej „nachalnej” kontroli oraz że nastąpił przełom
w narodowym podejściu do suwerenności państwa w tym zakresie. Drugi
problem z kontrolą zbrojeń dotyczy faktu, iż wymaga ona bardzo trudnych
negocjacji. Większość krajów zaakceptuje tylko taką umowę, która w ich
przekonaniu zwiększy bezpieczeństwo narodowe oraz niejednokrotnie
przyniesie korzyści z tym związane. Kontrola zbrojeń ma niewiele wspól­
nego z postawami moralnymi lub międzynarodową opinią publiczną, zaś
w dużej mierze dotyczy oszczędności finansowych bez zwiększenia stopnia
narażenia się na atak lub rezygnacji z przewagi technologicznej. Takie um o­
wy, w których dwa państwa są równie gotowe do rezygnacji z jakiejś określo­
nej broni, zdarzają się rzadko i dochodzą do skutku dlatego, że żadne z nich
nie miało zam iaru traktować określonej broni priorytetowo. Spotyka się sy­
tuacje, w których dane państwo ogłasza plan budowy jakiejś broni wyłącznie
po to, by uzyskać coś, czego nie potrzebuje, a z czego można by zrezygnować
w przyszłych negocjacjach.
Najważniejszymi porozumieniami dotyczącymi kontroli zbrojeń w okre­
sie powojennym były traktaty: SALT z 1972 i 1979 roku, Układ o Ograni­
czeniu Budowy Systemów Pocisków Antybalistycznych (ABM), Układ

200
0 całkowitej likwidacji pocisków rakietowych średniego zasięgu (INF) z 1987
roku, Traktat o Siłach Konwencjonalnych w Europie (CFE) z 1990 roku oraz
Układ o Redukcji Broni Strategicznej (START 1). Jednak to właśnie kres zim­
nej wojny zakończył negocjacje i doprowadził do podpisania umów w sprawie
kontroli zbrojeń, ponieważ ani NATO, ani Układ Warszawski, gdy istniał,
nie mogły sobie właściwie pozwolić na rozmieszczenie tak wielu systemów
broni, jak pozwalały na to układy. Powtórne zainteresowanie obroną przed
pociskami balistycznymi ze strony Stanów Zjednoczonych spowodowało
prawdopodobieństwo poważnego zaburzenia międzynarodowej harmonii
wobec możliwego uchylenia przez USA Układu ABM.

Kontrola zgodności konstytucyjnej


Kontrola zgodności konstytucyjnej (ang. judicial review) jest metodą, na
mocy której nadrzędny organ sądowy może decydować, czy działania władzy
wykonawczej lub ustawodawczej są konstytucyjne lub w jakiś sposób nie­
zgodne z prawem. Jest ona często stosowana, gdy sąd decyduje, że akty usta­
wodawcze są niezgodne z konstytucją i w związku z tym nieważne, tak jak
w USA, gdzie Sąd Najwyższy od ponad 200 lat sprawdza zgodność niektórych
znaczących ustaw Kongresu z konstytucją, a także orzeka niekonstytucyjność
pewnych procedur w Kongresie, takich jak weto ustawodawcze. Na przykład
znaczna część prawa uchwalona za czasów prezydenta Franklina Roosevelta
1 związana z doktryną Nowego Ładu (ang. New Deal) została uznana przez
Sąd Najwyższy za niekonstytucyjną właśnie dzięki procedurze kontroli kon­
stytucyjnej, co doprowadziło do konfrontacji z prezydentem. Kontrola kon­
stytucyjna nie była jednakże zapisana w konstytucji Stanów Zjednoczonych,
ale została wywiedziona z postanowień w głośniej sprawie z 1803 roku - Mar-
bury v. Madison - w której Sąd Najwyższy uznał, że jego własna interpretacja
konstytucji powinna stanowić precedens w stosunku do innych interpretacji,
włączając w to wykładnię władzy ustawodawczej.
Kontrola konstytucyjna nie musi mieć zawsze tak dramatycznego charak­
teru jak w USA. Bardziej powszechna forma kontroli konstytucyjnej, którą
możemy odnaleźć prawie we wszystkich krajach, gdzie władza sądownicza
cieszy się pewną autonomią, wymaga jedynie dostosowania się sędziów oraz
ich własnych standardów i wartości, ich rozumienia konstytucji i interpreta­
cji prawa do aktów prawnych ogłaszanych przez władzę ustawodawczą lub
realizowanych przez władzę wykonawczą. Czasami proces ten będzie tworzył
schematy ustawowych interpretacji, które nie były przewidziane przez wła­
dzę ustawodawczą lub wykonawczą, a czasem będzie skutkiem rzeczywistego
konfliktu między władzą sądowniczą a innymi elementami w systemie. Dla­
tego też błędem jest postrzeganie istnienia kontroli zgodności konstytucyjnej
jako ograniczonego jedynie do tych krajów, które mają spisaną konstytucję,
lub tych, które stosują tę kontrolę w praktyce. Kontrola konstytucyjna jest

201
raczej cechą wszystkich systemów, w których sędziowie mogą kontrolować
działania władzy ustawodawczej i wykonawczej przez odniesienie do szeroko
rozumianych zasad konstytucyjnych, politycznych i prawnych.
Kontrola konstytucyjna ma bardzo techniczne znaczenie we współczes­
nym prawie angielskim, odnoszące się do mechanizmu pozwalającego za­
skarżać działania administracyjne; również w Wielkiej Brytanii od momentu
uchwalenia Ustawy o Prawach Człowieka w 1998 jest możliwa ograniczona
wersja amerykańskiej zasady kontroli zgodności konstytucyjnej.

Korporacjonizm
Korporacjonizm posiada przynajmniej dwa znaczenia. Z historycznego
punktu widzenia wyznaczył on formę organizacji społecznej, w której korpo­
racje, organa pozarządowe posiadające wielką władzę nad życiem i działalnoś­
cią swoich członków, odgrywają rolę pośrednika pomiędzy społeczeństwem
a państwem. Korporacjonizm wywodzi się z czasów średniowiecza, kiedy to
wielkie gildie lub korporacje handlowe kontrolowały działalność rzemieśl­
ników i kupców; u szczytu swojej potęgi gildie reprezentowały trzecią siłę
w społeczeństwie, razem z kościołem i szlachtą.
Chociaż Rewolucja Przemysłowa zniszczyła tę formę organizacji społecz­
nej, pojawiła się ona na nowo na początku XX wieku jako pojęcie teoretyczne
w pracy fimile D urkheim a. Znalazło ono również odpowiednik w polityce,
bardziej fasadowy niż rzeczywisty, w instytucji faszyzmu lat trzydziestych
i czterdziestych. Model korporacjonizmu autorstwa generała Franco zasto­
sowany w społeczeństwie hiszpańskim był najdłuższym i prawdopodobnie
najbardziej autentycznym, chociaż Włochy Mussoliniego również posiadały
istotne elementy korporacjonizmu. W swojej dwudziestowiecznej wersji te­
oria ta wyrażała myśl, iż ludzie pracujący w tej samej branży - pracodawcy
i pracownicy - mieli więcej wspólnego ze sobą niż z osobami wywodzącymi
się z tej samej klasy lub o tym samym statusie, które pracowały w innych
branżach. W Hiszpanii i we Włoszech zgromadzenia ustawodawcze i rady
państwa były dlatego zorganizowane raczej wokół takich korporacji branżo­
wych niż wokół geograficznie wyznaczonych okręgów wyborczych. Wygoda
teorii korporacjonizmu z faszystowskiego punktu widzenia była oczywista:
omijała ona zarówno konflikty klasowe, jak i wybory demokratyczne. Durk-
heim miał raczej inne aspiracje, spodziewając się, że korporacje wprowadzą
trening moralny i dyscyplinę społeczną potrzebną do pokonania nowoczes­
nej anom ii, ponieważ uważał on państwa za zbyt odległe i emocjonalnie neu­
tralne, by mogły rozwiązać ten problem.
Nowoczesną wersję korporacjonizmu (wzrastająca tendencja państw, by
działać w bliskiej współpracy z poważnymi korporacjami w biznesie i związ­
kam i zawodowymi) zwykle odróżnia się od starszego znaczenia tego pojęcia
poprzez określenie neo-korporacjonizm .

202
Korupcja administracyjna
Korupcja administracyjna (ang. maladministration) dotyczy działań ad­
ministracji państwowej, ministrów rządowych, urzędników szczebla lokal­
nego, a także wszystkich posiadających ustawowe prawa do podejmowania
decyzji wpływających na życie obywateli, kiedy działania te są skorumpo­
wane lub w jakikolwiek inny sposób niezgodne z prawem. Gdy decyzja jest
w znacznym stopniu niekompetentna a jednostki mogą wykazać, że doznały
w związku z tą decyzją osobistych krzywd, wtedy może okazać się, że jest to
kwestia korupcji administracyjnej, choć zwykłej niekompetencji nie będzie
się zasadniczo traktować jako tego typu korupcji. Typowym zagadnieniem
w sprawach korupcji administracyjnej jest coś, co w prawie zwyczajowym
nazywa się działaniami ultra vires, czyli takimi, kiedy urzędnik podejmuje
decyzję, nie mając do tego żadnych uprawnień. Jedną z możliwych sytuacji
jest taka, kiedy urzędnik, mimo że m iał prawo podjąć decyzję według włas­
nego uznania, brał pod uwagę rzeczy, które powinien był zlekceważyć, lub
zignorował istotne dowody, które powinien był uwzględnić. Problem korup­
cji administracyjnej rozwiązuje się na różne sposoby w różnych systemach
prawnych. Dwa najczęściej spotykane to specjalne sądy administracyjne
albo jakieś wersje systemu rzecznika praw obywatelskich. Oskarżenie o ko­
rupcję administracyjną może mieć bardzo poważne konsekwencje dla rządu,
szczególnie wtedy, gdy tak jak w Wielkiej Brytanii istnieje doktryna odpo­
wiedzialności ministerialnej, w teorii czyniąca ministra odpowiedzialnym
za działania administracji publicznej i zmuszająca go do rezygnacji nawet
wtedy, gdy nic o nich nie mógł wiedzieć.

Kościół państwowy
Kościoły państwowe cieszą się specjalnym statusem prawnym i ochroną
zagwarantowanymi przez państwo, które jednocześnie w pewnym stopniu
ogranicza ich niezależność. Najczęściej podawanym przykładem kościoła
państwowego jest kościół anglikański, oficjalnie zwany Kościołem Anglii.
Sama nazwa, wskazująca jedynie na aspekt geopolityczny, a nie wyznaniowy,
(katolicko-episkopalny), dowodzi charakteru kościołów państwowych. Pań­
stwo odgrywa aktywną rolę w organizacji Kościoła anglikańskiego: biskupi
mianowani są przez premiera, brytyjski monarcha jest oficjalnie głową Koś­
cioła, a uchwały Synodu Generalnego (na przykład przyznanie kobietom pra­
wa do kapłaństwa w 1992 roku) wymagają zgody parlamentu i monarchy.
Powyższe zasady znajdują pełne polityczne uzasadnienie w kontekście
powstania Kościoła Anglii za czasów panowania dynastii Tudorów oraz
angielskiej wojny domowej i rewolucji 1688 roku, które to wydarzenia roz­
powszechniły przekonanie, że stabilizacja polityczna wymaga ortodoksji
religijnej. W tej kwestii zgadzali się nawet myśliciele o tak odmiennych po­
glądach jak Hobbes i Rousseau. Upaństwowienie religii postrzegano jednak

203
również jako dalece nieliberalne i jako takie zostało ono zabronione już
w 1791 roku, w pierwszej poprawce do Konstytucji Stanów Zjednoczonych.
Istotny wpływ na podjęcie takiej decyzji miał prawdopodobnie List o toleran­
cji Lockea z 1689 roku. Liberalne poglądy tego angielskiego filozofa i jego
sprzeciw wobec silnej władzy państwowej odegrały ważną rolę w procesie
tworzenia Konstytucji USA.
Ogólnie współcześnie przyjęte standardy w zakresie praw człowieka gwa­
rantują prawo do swobody wyznania, i choć istnienie kościoła państwowego
nie wyklucza funkcjonowania innych, cieszy się on zawsze pozycją uprzy­
wilejowaną w stosunku do pozostałych wyznań. W samym Kościele Anglii
spora grupa księży i wyznawców opowiada się za jego odpaństwowieniem,
tak jak miało to miejsce w Szkocji (w 1689 roku), Irlandii (w 1869) i Walii
(1920). Wyniki badań z dziedziny socjologii religii wykazują, że kościoły
państwowe dużo gorzej radzą sobie z postępującą laicyzacją pośród wyznaw­
ców niż niepaństwowe. Anglia to nie jedyny kraj, w którym działa kościół
państwowy. W krajach skandynawskich religią państwową jest luteranizm,
a pastorzy otrzymują wynagrodzenie jako pracownicy państwowi. W Niem­
czech wszystkie wyznania, które można sklasyfikować jako ortodoksyjnie
chrześcijańskie, mają status „półpaństwowy”: pomoc państwa polega w tym
przypadku na nałożeniu na członków kongregacji dobrowolnego podatku.
W praktyce to nie kościoły państwowe odgrywają w sferze polityki najwięk­
szą rolę, ale te, które mają najwięcej politycznie zaangażowanych wyznaw­
ców, na przykład kościół rzymskokatolicki we Włoszech oraz odłamy islamu
w Pakistanie i Iranie (patrz teokracja).

Kraje bałtyckie
Trzy kraje bałtyckie - Litwa, Łotwa i Estonia - dzielą wspólną historię
państwowości tłumionej od XVIII wieku, najpierw przez carską Rosję, a po­
tem przez Związek Radziecki. W okresie międzywojennym, między 1920
a 1940 rokiem, cieszyły się one niezależnością, ale nie stawiły realnego oporu
w czasie aneksji dokonanej w 1940 roku przez ZSRR, stając przed alternatywą
oznaczającą podporządkowanie się Niemcom hitlerowskim. Jednak pomimo
zdecydowanych prób czynionych przez reżim sowiecki, zmierzających do
zniszczenia ich odrębności i lokalnej kultury, wszystkim trzem krajom udało
się zachować własny język oraz kulturę i znalazły się one wśród pierwszych
państw, które skorzystały z możliwości oferowanej przez politykę głasnosti
zainicjowaną przez Michaiła Gorbaczowa. Prawdopodobnie jest to nawet
bardziej znaczące, biorąc pod uwagę przesiedlenia ludności nakazane przez
ZSRR. Nie tylko deportacje dokonane na rozkaz Moskwy, ale i ofiary wo­
jenne zmniejszyły ogólną liczbę obywateli krajów nadbałtyckich. Dodatkowo
radziecka polityka industrializacyjna doprowadziła do osiedlenia się tutaj
wielu Rosjan.

204
Możliwość umocnienia swojej tożsamości pochodziła z dwóch źródeł:
Aktu Końcowego KBWE w Helsinkach w 1975 roku (zob. proces helsiński)
oraz entuzjastycznego poparcia dla polityki liberalnej Gorbaczowa, w szcze­
gólności idei głasnosti. Do próby zamachu stanu skierowanego przeciw
prezydentowi Gorbaczowowi w 1991 roku świadomość społeczna była tak
intensywna a poparcie Zachodu tak silne, iż chylący się ku upadkowi Zwią­
zek Radziecki nie był w stanie przeciwstawić się ich żądaniom niepodległoś­
ciowym. Chociaż kraje te doświadczyły wszystkich problemów, przez jakie
przechodziły po 1989 roku większe, o bardziej ustalonej pozycji państwa
Europy Środkowej i Wschodniej, to jednak Litwie, Łotwie i Estonii udało się
przejść do demokracji znacząco bezboleśnie, w przeciwieństwie na przykład
do państw bałkańskich. Każde z krajów bałtyckich ustanowiło parlamentar­
ną formę rządu, system wielopartyjny, konstytucję i ochronę praw człowie­
ka. Wyrażały one szczególną chęć przyłączenia się do zachodnich struktur,
a przede wszystkim do NATO. Ich gospodarki zostały zmodernizowane
stosunkowo szybko, co wynikało po części z faktu, że w czasach istnienia
Związku Radzieckiego Kreml opierał się na nich z powodów ekonomicznych
i przeznaczał dlań znaczne środki. Jednak rzeczywistym kluczem do suk­
cesu politycznego państw nadbałtyckich była jednolitość ich kultur, brak
poważnych podziałów społecznych, językowych czy religijnych. Być może
znaczący był także fakt, że po II wojnie światowej państwa te przynajmniej
z mocy prawa nadal istniały, ponieważ kraje zachodnie nigdy formalnie nie
zaakceptowały radzieckiej aneksji. W tym sensie państwa nadbałtyckie czuły
się mniej porzucone i bardziej szanowane niż niektóre obszary kontrolowane
przez Moskwę.

Kryzys kubański
Kryzys kubański miał miejsce w 1962 roku, kiedy to Związek Radziecki,
na czele z pierwszym sekretarzem Chruszczowem, próbował zdobyć prze­
wagę w okresie zimnej wojny poprzez umieszczenie rakiet średniego zasię­
gu na Kubie, której przywódca, C astro, stopniowo skłaniał się ku sojuszowi
z blokiem radzieckim. Rakiety mogłyby bezpośrednio zagrozić Stanom
Zjednoczonym, ponieważ Kuba położona jest zaledwie 145 kilometrów
od Florydy, i zwiększyłoby to napięcie w stosunkach międzynarodowych.
Jednakże w oczach ZSRR umieszczenie takich rakiet ledwie wyrównałoby
nierównowagę spowodowaną przez USA, które posiadały podobną broń
rozmieszczoną w bezpośredniej bliskości Związku Radzieckiego, prze­
de wszystkim w Turcji. John F. Kennedy - prezydent USA - podjął ryzyko
sprowadzenia na siebie potępienia ze strony międzynarodowej opinii pub­
licznej, a nawet wybuchu konfliktu nuklearnego, stanowczo nalegając na
ich usunięcie, a nawet używając marynarki wojennej USA, by zablokować
wszystkie okręty radzieckie płynące w kierunku Kuby. Niektórzy analitycy

205
twierdzą, iż świat wówczas znalazł się najbliżej wybuchu wojny światowej od
1945 roku. Kreml uległ wobec groźby użycia siły przez Waszyngton, a wyco­
fanie się armii radzieckiej ostatecznie obróciło ją przeciwko Chruszczowowi,
umożliwiając jego wrogom w Biurze Politycznym odsunięcie go od władzy
w następnym roku. Polityczne znaczenie tego kryzysu było ogromne; między
innymi pokazało sposób, w jaki prezydent USA może zlekceważyć inne wy­
brane struktury rządowe i zaangażować siły zbroje Stanów Zjednoczonych
w sytuacji dużego konfliktu. Pomimo legislacji, jak Ustawa o Uprawnieniach
Prezydenta na Czas Wojny z 1973 roku, Kongres Amerykański nie został
poproszony o zaaprobowanie akcji zbrojnej przeciw wrogowi przed jej roz­
poczęciem przez cały okres pomiędzy II wojną światową a Wojną w Zatoce
z Irakiem w 1991 roku.

Kultura obywatelska
Kultura obywatelska stanowiła określenie nadane studium przeprowa­
dzonemu w oparciu o badania w pięciu krajach we wczesnych latach sześć­
dziesiątych. Z obserwacji wynika, że kultura polityczna znacząco różni się
stopniem, w jakim pobudza poczucie zaufania do władzy publicznej i ułatwia
działalność polityczną zwykłym obywatelom. Idealna kultura obywatelska to
taka, w której idee i wartości polityczne ogółu obywateli są zharmonizowane
z równością polityczną i uczestnictwem i gdzie rząd jest postrzegany jako
wiarygodny i działający w interesie publicznym. Pod wieloma względami idea
ta zbliżona jest do klasycznego pojęcia greckiego, polis, i arystotelesowskiego
określenia człowieka jako „zwierzęcia politycznego”. Uważano, że właściwe
poczucie „uprawnień obywatelskich” różni się znacząco, w zależności od ta­
kich czynników jak klasa społeczna czy wykształcenie, nawet w państwach,
które niemal zbliżyły się do ideału demokracji liberalnej. Gabriel Almond
(1911-2002) i Sidney Serba (1932) - autorzy Kultury obywatelskiej - uważają,
że różni się ona ogromnie stosownie do sprawności i stabilności badanych
państw demokratycznych - w USA i Wielkiej Brytanii była ona wysoka, we
Włoszech - relatywnie niska, zaś w Meksyku - marginalna (choć w czasie
prowadzenia badania Meksyk nie był krajem demokratycznym, a raczej dość
liberalnym państwem jednopartyjnym). Jako że rzeczywisty stopień uczest­
nictwa politycznego jest wszędzie niezwykle niski, nie jest jasne, czy dostrze­
ganie przez samych obywateli ich politycznych uprawnień oznacza dla nich
bardzo dużo.

Kultura polityczna
Popularne techniczne określenie w politologii podczas rewolucji be­
hawioralnej, które na jakiś czas straciło później popularność w kręgach
akademickich, odzyskało jednak wagę analityczną pod koniec XX wieku.
Oznacza całość idei i postaw związanych z władzą, dyscypliną, obowiązkami

206
i uprawnieniami rządu oraz odnośnymi wzorami przekazywania kulturo­
wego (jak system edukacji czy nawet życie rodzinne). Ważność tych czynni­
ków (i zarazem powód ich łączenia w jednym zbiorczym pojęciu) polega na
możliwości tworzenia ogólnego profilu, określającego, jak ludzie zareagują
w sprawach politycznych. Klasyczne dzieło o kulturze politycznej różnych
krajów, The Civic Culture, wykazało, że niektóre społeczności wydają się
przekazywać ogólny brak zaufania do władzy, pokładają też bardzo mało za­
ufania politycznego w stosunku do swych członków; inne natomiast (słusz­
nie lub nie) wychowują obywateli wierzących, że mogą ufać politykom i że
ich własny głos liczy się przy określaniu polityki. Pojęcie kultury politycznej
obejmuje wszystko: od systemów dyscypliny szkolnej do (być może skrajnego
przypadku) wzorów wychowywania dzieci w Birmie. Nikomu nie udało się
dotąd zdefiniować tego pojęcia na tyle jasno lub zmierzyć je wystarczająco
precyzyjnie, by stało się testowalne teoretycznie, jest jednak oczywiste, iż we
wszystkich społeczeństwach można wiarygodnie wyróżnić jakiś ogólny ze­
staw poglądów na istotę i funkcje rządu i władzy, mogący wpływać na decyzje
i formę rządów o wiele bardziej niż współczesne wydarzenia. Wyjaśnienia
„kulturalne” postrzega się jako konieczny składnik szczególnie wtedy, jeśli
chodzi o wybory racjonalne. Te z kolei wyjaśniają wiele decyzji podejmowa­
nych przez instytucje polityczne.
I
Leninizm
Leninizm jest częścią doktryny kom unizm u radzieckiego, a w mniejszym
stopniu częścią oficjalnej doktryny zachodnich partii komunistycznych, któ­
re zmodyfikowały m arksizm tak, by pasował do wyobrażeń organizowanych
tam ruchów komunistycznych. Zawierał on głównie uprawomocnienie dla
silnej autorytarnej i nade wszystko niedemokratycznej partii jako niezbędnej
dla przeprowadzenia rewolucji socjalistycznej. Leninizm głosił, że zwykły
proletariat przemysłowy nie może sam stać się rewolucyjny, nie może rozpo­
znać swoich prawdziwych interesów i musi być kierowany przez rewolucjoni-
stów-intelektualistów - awangardę proletariatu. Podczas gdy Lenin mocno
w to wierzył, sytuacja leninizmu była zależna od warunków historycznych,
w jakich znajdowała się Rosja w pierwszych dziesięcioleciach XX wieku,
oraz od okresu natężonej imperialnej kontroli krajów Trzeciego Świata przez
kraje zachodnie, i prawdopodobnie dlatego leninizm nigdy nie pretendował
do tego, by stać się trwałą doktryną. Niemniej jednak współcześnie ruchy
komunistyczne i skrajnie lewicowe mogą być z powodzeniem klasyfikowane
na podstawie tego, czy przejęły leninowską wersję marksizmu (zobacz: m ar-
ksizm-leninizm) czy też jakąś inną. Dwie najbardziej rozpowszechnione al­
ternatywy dla leninizmu to trockizm i maoizm.

Lenin
Włodzimierz Ilicz Lenin (1870-1924, prawdziwe nazwisko Ulianow)
zanim został m arksistą, był, tak jak jego młodszy towarzysz Trocki, rewo­
lucjonistą, zarówno jeśli chodzi o następstwo czasowe, jak i kolejność wy­
znawanych poglądów. Prawdopodobnie jego trwająca przez całe życie pasja
do rewolucji i całkowite oddanie wyłącznie polityce ma swoje źródło w eg­
zekucji jego brata dokonanej za współudział w zamachu na cara Aleksandra
III w 1886 roku. W 1894 roku Lenin został uwięziony i zesłany na Syberię,
gdzie był przetrzymywany do 1900 r. W następnych latach opuścił Rosję
i udał się do Europy, tutaj przebywał do 1917, z wyjątkiem okresu między
1905-08, kiedy pomagał w organizowaniu raczej heterogenicznej mieszani­
ny emigracyjnych rosyjskich ruchów lewicowych, nad którymi potem przejął
przywództwo, tworząc Socjaldemoratyczą Partię Robotniczą Rosji (SDPRR).
Odrzucił podzielane przez wielu przekonanie, że Rosja była niedostatecznie
rozwinięta gospodarczo, aby przejść przez pełną rewolucję marksistowską

208
prowadzącą do socjalizmu, i ostatecznie zdołał doprowadzić do zwycięstwa
opcji większościowej, skrzydła bolszewickiego; w ten sposób, mając SDPPR
po swojej stronie, utworzył partię bolszewicką. Przeciwnicy radykalnego
podejścia Lenina stali się znani jako Mieńszewicy. Lenin, choć akceptował
większość filozofii Marksa, dodał do niej dwa niezwykle istotne składniki,
tworząc coś, co pod nazwą m arksizm u-leninizm u stało się podstawą oficjal­
nej doktryny Związku Radzieckiego.
Pierwszy składnik, który spowodował konflikt nie tylko z mieńszewika-
mi, ale również z innymi równie radykalnymi marksistami, takimi jak Trocki
czy Róża Luksemburg, dotyczył położenia bardzo silnego nacisku na potrzebę
utworzenia profesjonalnych kadr rewolucyjnych. Nie była to jedynie kwestia
taktyczna; Lenin nigdy nie zaakceptował tego, że masy rosyjskie mogłyby mieć
możliwość zabrania głosu w sprawie rewolucji i jej następstw i ustawicznie pod­
kreślał potrzebę przywództwa elit i wysoce autorytarną kontrolę centralnego
komitetu partyjnego (zobacz: awangarda proletariatu). Stało się to później ofi­
cjalną doktryną centralizm u demokratycznego i jest przez wielu uznawane
za utorowanie drogi dla totalitarnych reguł Stalina i okresu późniejszego. Co
znamienne, Lenin był otwarty na nalegania dotyczące kwestii przywództwa,
które zdaniem niektórych powinno pochodzić od lewicowych burżuazyjnych
intelektualistów, i nigdy nie pozwolił, aby ruchy robotnicze takie jak związki
zawodowe odgrywały istotną rolę w rządzeniu. Argumentował, że masy po­
zostawione same sobie, nie będąc w stanie wyjść poza mentalność „związków
zawodowych”, nie będą mogły autentycznie wyzwolić się z oków kapitalizmu.
Drugi składnik kwestionowany przez Trockiego był taki, że Lenin, wie­
dząc o tym, iż rosyjski proletariat przemysłowy był nieliczny i zbyt niedo­
świadczony, żeby sam dokonać udanej rewolucji, opowiadał się za sojuszem
z chłopstwem, mimo jego tradycjonalnego konserwatyzmu. Tym, czego ocze­
kiwał, i co faktycznie zaczęło być realizowane pod jego nadzorem po rewolu­
cji październikowej 1917 roku, było odłożenie procesu industrializacji przez
państwo sowieckie, odrzucające demokrację i współpracę ze światem prze­
mysłu, do momentu w którym, w prawdopodobnie późniejszym terminie,
całkowity kom unizm będzie możliwy. Oczekiwał innymi słowy, że rewolucja
powstrzyma się od dokonania pełnej zmiany w społeczeństwie. Kiedy w paź­
dzierniku 1917 roku dokonywał zam achu stanu przeciw umiarkowanemu
i umiarkowanie lewicowemu rządowi, który przejął władzę po abdykacji cara
Mikołaja II, nie stracił dużo czasu na usunięcie wszystkich innych partii,
pomimo tego że było możliwe utworzenie mającego solidne podstawy rządu
lewicowego ze współudziałem mieńszewików. Z powodu ciężkich warunków
ostatnich etapów I wojny światowej, wywołanych gwałtownie przez wojnę
domową między armiami „białych” i „czerwonych”, rosyjska gospodarka
omal nie upadła i Lenin musiał zaakceptować znaczącą słabość tej wczesnej
gospodarki socjalistycznej w Nowej Polityce Gospodarczej.

209
Lenin zmarł w 1924 roku i po walce, jaka się wywiązała miedzy przy­
wódcami sowieckimi, ostatecznie nastała epoka stalinizm u. Lenin bardziej
niż jakikolwiek inny pojedynczy człowiek mógł zmienić naturę rosyjskiego
komunizmu, ale jego prawdziwe talenty dotyczyły raczej taktyki niż strategii
czy ideologii. Niemniej jednak przynajmniej dwa spośród jego wielu dzieł
wciąż wywierają decydujący wpływ na intelektualistów komunistycznych.
Pierwsze to esej pt. Co należy zrobić (1903), wytyczający strategię dla cen­
tralizmu demokratycznego. Drugie, Imperializm jako najwyższe stadium
kapitalizmu, oferuje wyjaśnienie, dlaczego gospodarcze prognozy Marksa
mówiące, że kapitalizm upadnie z powodu jego wewnętrznych sprzeczności,
nie sprawdziły się, i dlaczego w związku z tym rewolucja nie może być spon­
tanicznym powstaniem proletariatu, ale musi być kierowana przez partię,
która reprezentuje awangardę komunizmu.

Leseferyzm
Leseferyzm jest doktryną głoszącą, że rząd w państwie nie powinien mieć
żadnej kontroli nad kwestiami ekonomicznymi. Jest ona związana zwłasz­
cza z XIX wiecznym liberalizm em , ale jest też bez wątpienia obecna we
współczesnym świecie. U swoich początków była liberalną opozycją wobec
tradycyjnych, częściowo feudalnych, monopolistycznych sposobów, dzięki
którym państwo ingerowało przy pomocy bezpośredniej kontroli w wybra­
ne zagadnienia gospodarki ze względu na ogólne cele polityczne. Później
zaczęła oznaczać opozycję w stosunku do każdego rządowego naruszenia
absolutnej wolności umów, ponieważ na jej gruncie wierzy się, że maksy­
malna wydajność gospodarki jest możliwa tylko wtedy, gdy rynkowym siłom
podaży i popytu pozostawia się możliwość znalezienia własnej równowagi,
w ramach której pozycja finansowa wszystkich, niezależnie od tego, czy są
przedsiębiorcami czy niewykwalifikowanymi pracownikami, będzie lepsza.
Tak więc regulacje prawne dotyczące nawet płacy minimalnej lub ogranicze­
nia czasu pracy dzieci były postrzegane jako przeszkody niemożliwe do za­
akceptowania ze względu na całkowitą wolność gospodarki. Polityczna teoria
leseferyzmu opierała się na wczesnych wersjach specjalistycznych teorii eko­
nomicznych, teoriach „pełnej konkurencji” (perfect competition) takich au­
torów jak David Ricardo (1772-1823) i Alfred Marshall (1842-1924), którzy
próbowali pokazać, że gospodarka składająca się z wielu w równym stopniu
małych jednostek produkcyjnych będzie działała w kierunku maksymalizo­
wania wartości społecznych. Przez dłuższy czas oparte na prawie zwyczajo­
wym teorie kontraktu działały tak, by wesprzeć to stanowisko, niezależnie
od faktu, że zarówno prawne, jak i rzeczywiste monopole zaburzyły model
pełnej konkurencji, a nierówności w pozycji przetargowej, zwłaszcza mię­
dzy pracownikami a pracodawcami, ograniczały teoretyczną sprawiedliwość
polityki leseferyzmu. Chociaż twierdzono, że leseferyzm wymaga absolutnej

210
niezależności gospodarki od systemu politycznego, faktycznie zależał on od
wsparcia politycznego w celu ustanowienia relacji władzy. Niemniej jednak
zwolennicy polityki gospodarczej leseferyzmu wciąż od czasu do czasu mają
wpływ na proces kształtowania zasad politycznych we współczesnych spo­
łeczeństwach; występuje również oczywiste połączenie między tą doktryną
a innymi programami konserwatywno-ekonomicznymi, zwłaszcza moneta-
ryzmem.
Za polityką ostatnich rządów konserwatywnych, szczególnie rządów
Margaret Thatcher w Wielkiej Brytanii i administracji Reagana, a także star­
szego i młodszego Busha w USA, stała raczej słaba i zmodyfikowana wersja
ekonomi filozoficznej leseferyzmu. W gruncie rzeczy identyczna polityka
była prowadzona przez „Nową P artię Pracy” (ang. New Labour) po jej wy­
borach w 1997 roku, włączając w to założenie o jej całkowitej niezależności
od Banku Anglii. Jednym z powodów, dla którego te i podobne rządy nie
mogły całkowicie powrócić do leseferyzmu, jest to, że stare teorie, porzucone
przez większość krajów na początku lat 30., a dotyczące regulowania war­
tość pieniądza, opierały się na zewnętrznej kontroli polegającej na związaniu
wartości pieniądza ze złotem. Współczesne odmiany automatycznej kontroli
waluty, procesu którego rezultatem w Unii Europejskiej jest unia monetarna
i gospodarcza, prawdopodobnie nieznacznie cofnęły europejskie gospodarki
w stosunku do teoretycznego ideału.

Lewica
Termin lewica albo lewicowość oznacza socjalistyczne lub radykalne poli­
tycznie tendencje i jako symbol wywodzi się z czasów bezpośrednio poprze­
dzających Rewolucję Francuską. Na tym etapie francuskie Stany Generalne
(mniej więcej odpowiadające parlamentowi) zadecydowały, że ci, którzy po­
pierają króla i tradycyjną strukturę społeczną, będą siedzieli po prawej stronie
zgromadzenia, a ich oponenci zajmą miejsca po lewej. Faktycznie skojarzenie
„lewej strony” i „leworęczności” z tymi, którzy nie są całkowicie ortodoksyj­
ni, stanowi o wiele głębszy element kultury europejskiej - lewa ręka zawsze
była łączona z siłami nadprzyrodzonymi lub z brakiem społecznej akceptacji
(na przykład „ponury węzeł” [ang. the bend sinister], ukośna linia na herbie
skierowana w lewą stronę sugeruje arystokratyczne urodzenie z nieślubnego
łoża). Lewa i prawa strona, jako w sposób oczywisty przeciwstawne, są czę­
sto używane we współczesnej polityce, ale niejednokrotnie jako puste slo­
gany. Ostatecznie można powiedzieć, że ci z „lewicy” chcą zmieniać rzeczy
w kierunku większej równości i minimalizacji tradycji niż ci z prawicy. Cały
pomysł dotyczący podziału na prawicę i lewicę zakłada, że życie polityczne
można uchwycić w jednym wymiarze. W terminach politycznych Zachodu
lewicowość zaczęła oznaczać wiarę w interwencje państwa w kwestie spo­
łeczne i ekonomiczne w celu zwiększenia równości i wolności politycznej

211
oraz ekonomicznej obywateli, w przeciwieństwie do prawicy, która podkre­
śla zdolność jednostek do dbania o najbardziej korzystne dla siebie warunki.
Jednakże w starych społeczeństwach komunistycznych - „lewicy” w oczach
Zachodu - etykietki te uległy konwersji, ograniczając możliwe użycie tego
term inu do radykalnej opozycji wobec establishmentu.

Liberalizm
Liberalizm oznacza albo poglądy konkretnej partii w określonym czasie
- takie pojęcie liberalizmu było szczególnie popularne pod koniec XIX-tego
wieku (złoty wiek liberalizmu), albo ogólne nastawienie społeczne i poli­
tyczne. Historycznie rzecz biorąc, liberalizm był ruchem klasy średniej lub
ruchem burżuazyjnym , walczącym o uwolnienie się od wciąż feudalnej i mo-
narchicznej kontroli państwa; był spokrewniony inter alia ze swobodami za­
równo legalistycznymi, takim i jak teoria ekonomiczna leseferyzmu, jak i ze
swobodami indywidualnymi. Wspierając podstawowe swobody obywatel­
skie i prawa człowieka, liberalizm kształtował współczesne poglądy politycz­
ne, w których niezależność zwykłych obywateli wobec każdego potężnego
ciała politycznego, czy będzie to państwo czy związek zawodowy, uznawana
jest za podstawową. Współczesne partie liberalne w większości krajów de­
mokratycznych twierdzą, że tradycyjnie zorganizowana polityka klasowa,
z nierozwiązywalnym konfliktem między kapitalizm em i różnymi formami
socjalizmu lub m arksizm u, jest nieuzasadniona oraz że pożądane i możliwe
jest skupienie większej uwagi na talentach, zdolnościach i potrzebach jedno­
stek niż na strukturze społecznej. Liberalizm daje jeden z najlepszych powo­
dów, żeby wątpić w przydatność standardowego podziału na lewicę i prawicę
w polityce, ponieważ zawiera on zarówno zobowiązanie do równości repre­
zentowanej przez lewicę, jak i aprobatę indywidualnych ludzkich wysiłków
i wolności, jaką znajdujemy na prawicy. W tym sensie liberalizm jest często
postrzegany jako plasujący się w centrum sceny politycznej, choć większość
liberałów twierdziłaby, że wcale nie są „centrowi” lub „umiarkowani”, lecz
że są w rzeczywistości radykałam i pragnącymi zmienić wiele w społeczeń­
stwie. Ich opozycję w stosunku do polityki klasowej można zilustrować na
przykładzie ostatnich wyborów w Wielkiej Brytanii, w których P artia Libe­
ralna osiągnęła niemal taki sam procentowy wynik wyborczy wśród wszyst­
kich klas społecznych. Podobny wzór można odnaleźć w większości innych
krajów zachodnich.

Libertarianizm
Libertarianizm jest przede wszystkim amerykańską teorią polityczną,
choć ma też zwolenników w Europie Zachodniej. W uproszczeniu, jest to
skrajna forma liberalizm u, pomijająca większość z jego moralnych akcen­
tów. Libertarianie wierzą, że radykalna wolność indywiduów i całkowita

212
samodzielność są najwłaściwszym stanem politycznym i powinny one służyć
jako miara do oceny istniejących systemów socjalnych i ograniczanej przez
nie wolności. Libertarianizm nie jest anarchizmem, głównie dlatego, że ak­
ceptuje konieczność istnienia państwa, podczas gdy anarchizm opowiada się
za regulacjami dokonywanymi przez grupy równych sobie ludzi lub przez
inne niepaństwowe naciski; libertarianie zaś chcą, by osoby były autentycznie
wolne i niezależne, a nie po prostu wolne od przymusu państwa. Anarchizm
często przedstawia się jako wysoki poziom dobrowolnego kolektywizmu -
libertarianie z kolei wyobrażają sobie każde działanie zbiorowe jako czysty
kontrakt, którego podstawa zasadza się na zbieżności korzyści własnych.
Libertarianie wierzą w coś, co zazwyczaj nazywają „państwem mini­
malnym”, w którym jedynie niewiele najistotniejszych spraw powinno być
kontrolowanych przez państwo, a władza państwa do narzucania przymu­
sowych świadczeń finansowych lub jakichkolwiek innych jest tam poważnie
ograniczona. Prawdopodobnie jedynym rodzajem usług akceptowanym bez
problemów jako odpowiednie zadanie państwa są wewnętrzne i zewnętrzne
świadczenia na rzecz bezpieczeństwa - policja i armia. Nawet zabezpieczenia
związane ze służbami ratunkowymi, takim i jak straż pożarna, często są po­
strzegane jako coś, co lepiej oddać w ręce prywatne. Wprowadzony powinien
być całkowity brak interwencji w indywidualną swobodę wyboru, który leży
w naszym własnym interesie - stąd też libertarianie na przykład powszech­
nie krytykują ustawodawstwo ograniczające używanie narkotyków. Nie trze­
ba dodawać, że żadne świadczenia podatkowe w państwie dobrobytu nie są
popierane przez libertarian, dla których świętość własności prywatnej jest
naczelną wartością. Punktem wyjścia dla myśli libertariańskiej jest idea, że
nie ma sposobu na uprawomocnienie rządów jednej osoby nad inną bez jej
zgody, a taka zgoda musi być w szczególności ograniczona do sytuacji, kiedy
w obiektywnym interesie wszystkich, których to dotyczy, leży zaakceptowa­
nie bardzo specyficznych uprawnień władzy.

Liga Narodów
W styczniu 1918 roku, dziewięć miesięcy po tym, jak USA przystąpiły do
I wojny światowej, prezydent Woodrow Wilson dał jasno do zrozumienia
w swoich „czternastu punktach”, że chce stworzyć nowy porządek w świa­
towej polityce, odrzucić system równowagi sił i wprowadzić jakąś formę
międzynarodowego zrzeszenia mającego zapewnić zbiorowe bezpieczeń­
stwo. Liga Narodów, ratyfikowana przez sygnatariuszy Traktatu Wersalskie­
go w 1919 i utworzona w 1920 roku, była tym nowym zrzeszeniem. Jak na
ironię, głównym powodem, dla którego zawiodła, było to, że członkostwo
USA zostało zablokowane przez Senat. Wraz z rozpoczęciem okresu amery­
kańskiego izołacjonizm u nadzieja, że Liga będzie w stanie wyegzekwować
swoje decyzje na agresywnych państwach, zależała od sił europejskich, czyli

213
praktycznie od Wielkiej Brytanii i Francji, ponieważ główne problemy były
spowodowane przez dwie inne potęgi: Niemcy i Włochy. Niemcy rzeczy­
wiście wystąpiły z Ligi w 1933 roku, kiedy tylko H itler doszedł do władzy,
z kolei Włochy odeszły w 1937 roku, dwa lata po tym, jak Liga uznała je za
agresora w związku z inwazją na Abisynię (Etiopię), zaś Związek Radziecki
został usunięty po jego napaści na Finlandię.
Ponieważ Liga nie dysponowała żadnymi siłami zbrojnymi, próbowa­
ła sprawować władzę przy pomocy sankcji ekonomicznych, choć nigdy nie
były one efektywnie stosowane. Gdyby Francja i Wielka Brytania chciały
poważnie wesprzeć rozjemcze wysiłki Ligii, mogłyby prawdopodobnie to
uczynić, jednak w latach 30-tych Wielka Brytania była zaabsorbowana włas­
ną polityką ustępstw wobec obydwu dyktatur, a Trzecia Republika Fran­
cuska była wewnętrznie zbyt podzielona i osłabiona, by wywierać znaczący
wpływ w polityce zagranicznej. Niemniej jednak Liga miała kilka osiągnięć:
jej odgałęzienie sądowe, Stały Trybunał Sprawiedliwości Międzynarodowej,
był o wiele bardziej skuteczny i szanowany niż jego spadkobierca, Między­
narodowy Trybunał Sprawiedliwości O rganizacji Narodów Zjednoczonych,
a jej Międzynarodowa Organizacja Pracy była zadziwiająco skuteczna w po­
prawianiu standardów pracy wśród członków Ligi i przetrwała przejście od
Ligii Narodów do Organizacji Narodów Zjednoczonych. Liga została formal­
nie rozwiązana w 1946 roku, by zrobić miejsce dla swojej następczyni, czyli
ONZ, która do niedawna nie miała większych osiągnięć, mimo tego że Stany
Zjednoczone nie odmówiły tym razem uczestnictwa w jej strukturach.

Lobby
Pojęcie lobby funkcjonuje w angielskim dyskursie politycznym albo jako
czasownik (lobbować) albo jako rzeczownik (lobby - grupa) i wtedy możemy
go rozumieć na dwa sposoby. We wszystkich znaczeniach słowo to pocho­
dzi od „holu” (ang. lobbies) znajdującego się w parlamencie lub kongresie,
gdzie politycy spotykali się w celu przedyskutowania głosowanych spraw.
Jako czasownik słowo „lobbować” oznacza tyle co stosować nacisk, przed­
stawiać argumenty lub inne motywy, starając się, by decyzje polityków były
przychylne naszym interesom. Może on być stosowany w ramach umoco-
wań instytucyjnych, gdzie przedstawiciele grup nacisku mogą lobbować
u parlamentarzystów, ministrów lub pracowników służby cywilnej (ang. cm l
servant), promując interes grupowy. Lobbing może być również stosowany
między równymi sobie funkcją ludźmi, na przykład gdy jeden członek ko­
misji, zainteresowany określonymi kwestiami, może lobbować wśród innych
członków, szukając u nich poparcia, a nawet może mieć miejsce wtedy, gdy
przedstawiciel prezydenta w organach wykonawczych będzie próbował lob­
bować wśród kongresmanów, by zapewnić sobie ich przychylność w nadcho­
dzącym głosowaniu.

214
Jako rzeczownik słowo to odnosi się do przyjętych instytucjonalnych roz­
wiązań co do przepływu informacji i wywierania nacisku w różnych spra­
wach politycznych. Na przykład w USA istnieje oficjalny rejestr lobbystów,
których pełnoetatowym zajęciem jest reprezentowanie na poziomie rządu fe­
deralnego argumentów ich klientów, niezależnie od tego, czy jest to przemysł
zbrojny czy spragniony funduszy uniwersytet. Lobbyści stawali się coraz
ważniejsi we wszystkich zachodnich rządach. Na przykład ilość osób zajmu­
jących się profesjonalnie lobbingiem parlamentarnym w Wielkiej Brytanii
wzrosła dziesięciokrotnie w latach 80. Struktura władzy w państwie wpływa
na to, kto staje się celem lobbingu. I tak w większości rządów europejskich
(oraz w U nii Europejskiej) celem lobbystów na ogół są urzędnicy państwowi
i ministrowie rządowi, podczas gdy w USA i innych krajach ze słabą dyscypli­
ną partyjną ustawodawcy są sukcesywnie zastępowani przez profesjonalnych
lobbystów.
W Wielkiej Brytanii wyjątkowo rzeczownik „lobby” ma dodatkowe zna­
czenie odnoszące się do uznanej i akredytowanej grupy korespondentów
medialnych, którzy mają prywatny dostęp do rządowych sekretów i są na­
rzędziem służącym m inistrom do komunikacji z obywatelami. Często dosta­
ją oni bardzo poufne dane, rozumiejąc, że będą musieli wykazać się bardzo
dużą dyskrecją w tym, co piszą, oraz w ukrywaniu źródeł informacji.

Locke
John Locke (1632-1704) prawdopodobnie jeden z najbardziej znanych te­
oretyków polityki w świecie angloamerykańskim, choć mniej ze względu na
jakość jego myśli, a bardziej od czasu gdy wiele z jego idei posłużyło za wzór
twórcom konstytucji USA, ze względu na wpływ, jaki wywarło to na światowe
wydarzenia. Tak jak jego wielki rywal Thomas Hobbes, choć trochę później,
pisał mając w tle angielską wojnę domową, a jego własne koneksje polityczne
były istotne dla rozwoju jego teorii politycznej. Hobbes i Locke korzystali
z tej samej teoretycznej metodologii: rozważań o hipotetycznym stanie na­
tu ry i idei umowy społecznej lub kontraktu, który ma służyć wydostaniu
się ze stanu natury i utworzeniu społeczeństwa obywatelskiego. Locke był
bardzo silnie związany z tradycją prawa naturalnego, lecz w przeciwień­
stwie do Hobbesa jego rozumienie prawa naturalnego było o wiele bardziej
ortodoksyjne. Głównym celem jego teorii zaprezentowanym w Dwóch trak­
tatach o rządzie było nakreślenie projektu systemu politycznego, w którym
rząd byłby poważnie ograniczony w swojej roli i podlegał kontroli społecznej,
a nawet mógłby zostać rozwiązany przez obywateli, jeśli by przekraczał ściśle
nałożone na niego ograniczenia. Tak jak później Rousseau, argumentował
on, że suwerenność należy do ludu, a nie do monarchii, oraz że rząd posiada
władzę jedynie dlatego, iż obywatele, by osiągnąć określone korzyści własne,
wyrazili na to zgodę. Jedynie potrzeba większej ochrony pewnych uprawnień

215
naturalnych może stać się dobrym powodem do tego, by zgodzić się na re­
zygnację z absolutnej wolności, jaką posiada człowiek w stanie natury, któ­
ry w zamian za przekazanie swoich uprawnień do rządzenia państwu oraz
ograniczenie niektórych swoich swobód zyskuje obywatelstwo.
W tym samym czasie, bojąc się wzrostu siły władzy wykonawczej, Locke
nalegał na podział władz między władzę ustawodawczą (legislatywę) - repre­
zentację suwerenności ludu - i władzę wykonawczą (egzekutywę). Mimo że
Locke wspominał o przyszłym rozdziale władzy sądowniczej od wykonaw­
czej, ten model podziału władz i rządu realizującego powierzone mu zadania
w ramach uprawnień przyznanych mu przez obywateli trafił do serc cieszą­
cych się od niedawna niepodległością amerykańskich polityków dopiero na
konwencji konstytucyjnej w Filadelfii (podobne argumenty wysuwał M onte­
skiusz, choć później niż Locke), a jego wpływ okazał się niekwestionowany.
Choć teoria Lockea jest ostatecznie uosobieniem wielu współczesnych war­
tości liberalnych, sam autor nie był ani demokratą, ani zwolennikiem równo­
ści. W rzeczywistości chciał, by naczelną wartością chronioną przez system
polityczny było prawo do własności prywatnej, którego bronił dziwnym, ale
pomysłowym argumentem teologicznym. W Drugim traktacie Locke wyraża
się całkiem jasno, że nie oczekuje od zwykłych ludzi, by odgrywali jakąkol­
wiek rolę w rządzeniu państwem, a jego słynne oparcie się na dobrowolnej
zgodzie będącej podstawą zawiązania się władzy w rzeczywistości kończy
się jak magiczna sztuczka i jest o wiele mniej liberalne, niż mogłoby się wy­
dawać. Politycznie Locke opowiadał się za czymś, co pasowałoby w tamtym
czasie do poglądów lewicy: jego rodzina walczyła po stronie parlamentu
podczas wojny domowej, a jego mecenas, hrabia Shaftesbury, był zamieszany
w przygotowywanie rewolty przeciw odrestaurowanej monarchii. Niektórzy
krytycy rzeczywiście traktowali Dwa traktaty jako po części próbę uzasad­
nienia stanowiska Shaftesbury ego, gdyż z pewnością Locke zachował się nie­
zwykle nietypowo, włączając do swojej teorii okazjonalną obronę potrzeby
antyrządowej rebelii. Jednakże pozycja lewicy w tamtych czasach może bez
problemu być postrzegana jako intelektualne wsparcie dla powstającej bur-
żuazji, a poparcie Locke’a dla utworzenia rządu oraz idee dotyczące własności
są faktycznie szczególnie przychylne rozwojowi leseferystycznej gospodarki.
Prawdopodobnie Locke napisał lepsze intelektualnie prace jako filozof i te
jego rozważania są studiowane dziś prawie tak samo często jak jego analizy
z zakresu teorii polityki.

Ludowy Ruch Republikański


(Mouvement Republicaine Populaire, MRP)
Mouvement Republicaine Populaire była ważną, ale relatywnie krótko ist­
niejącą francuską partią polityczną. U swoich podstaw była to w istocie ka­
tolicka partia chrześcijańsko-socjalistyczna, utworzona z katolickiej części

216
francuskiego ruchu oporu w czasie II wojny światowej. W Czwartej Repub­
lice cieszyła się ona dużą popularnością wśród wyborców. Wcześniejsza III
Republika nie w pełni akceptowała rzymskich katolików jako tych, którzy
mają prawowite miejsce w polityce, i dopiero aktywność katolickich grup
w ruchu oporu umożliwiła im legitymizację; podobnie stało się w przypadku
partii komunistycznych we Francji i Włoszech. MRP reprezentowała umiar­
kowaną socjaldemokratyczną postawę, jednocześnie chciała zaprzeczyć zna­
czeniu czynników klasowych i podkreślić obowiązek życia po chrześcijańsku
oraz tradycjonalne wartości moralne, takie jak ochrona życia rodzinnego.
W związku z tym, że Francja zmodernizowała i zurbanizowała swoją struk­
turę społeczną, w latach 50. stanowisko to stało się mniej atrakcyjne, a kiedy
de Gaulle przejął władzę i ustanowił Piątą Republikę, polityczna egzystencja
partii dobiegła końca, pomimo tego, że była ona przecież znaczącym partne­
rem koalicyjnym przez większość IV republiki. Wyborcy głosujący na MRP
przenieśli się do partii związanych z de Gaullem, obecnie - Rassemblement
pour la Republic, a religijni wyborcy we Francji popierają właśnie tę partię
albo Niezależnych Republikanów, teraz będących częścią Union pour la De-
mocratie Franęaise (zobacz: francuski system wyborczy).

Luksemburg Róża
Róża Luksemburg i jej idee wciąż odgrywają istotną, choć kontrowersyjną
rolę we współczesnym marksizmie. Była ona od samego początku zaanga­
żowana w ruch bolszewicki i w przekształcenie marksizmu w czynny ruch
rewolucyjny, a także w rozwój jego politycznego credo; pomagała w budowa­
niu powojennych struktur rewolucyjnych w Niemczech w 1918 roku i została
zamordowana przez żołnierzy, gdy powstanie upadło. Znaczący wpływ, jaki
wywarła, oprócz tego, że stała się romantycznym symbolem męczeństwa,
polegał na tym, że ciągle krytykowała Lenina i jego rosyjską wersję komu­
nizmu, zwłaszcza po jego dojściu do władzy w roku 1917. Pomimo tego, że
w wielu sprawach była absolutnie ortodoksyjną marksistką, podkreślającą
nieuchronność rewolucji, była również postrzegana jako zwolenniczka zde­
cydowanie głębszej demokracji, zarówno w samym ruchu komunistycznym,
jak i w postrewolucyjnym ustroju. Z tych powodów była wielką inspiracją dla
większości niepochodzących z Rosji komunistów i ruchów marksistowskich.
W szczególności Socjaldemokratyczna Partia Niemiec (SPD), która była do
początku łat 60. XX wieku zdecydowanie marksistowska w teorii, została
przez nią zainspirowana, ponieważ wydawało się, że znalazła sposób, by być
partią nierewolucyjną i demokratyczną, a jednocześnie wciąż prawdziwie
marksistowską. Rozważania, czym jest „prawdziwy” marksizm, są siłą rzeczy
jałowe, często jednak zapomina się, że Róża Luksemburg byłą tylko jednym
spośród wielu przywódców ruchu komunistycznego w początkach XX wie­
ku, który nie zgadzała się z Leninem. Mimo wszystko była też gospodarczą

217
deterministką, która współuczestniczyła w rewolucyjnej przemocy. Przykła­
dem na to, że jej znaczenie jest bardziej symboliczne niż teoretyczne, niech
będzie kolejny antyleninowski rewolucjonista marksistowski, Trocki, całko­
wicie ignorujący ją za jej życia. Dopiero wiele lat po jej śmieci, kiedy założono
IV Międzynarodówkę (zobacz: socjalizm międzynarodowy), „odkrył” on
nagle podobieństwa w ich stanowiskach, ponieważ jego IV Międzynarodów­
ka była próbą zespolenia w całość wszystkich dysydentów marksistowskich,
dla których była ona często świętą patronką.
Ład publiczny
Ład publiczny to termin, który odnosi się do społeczności państwowej,
gdzie istnieją regularne procedury prawa karnego i cywilnego, w ramach któ­
rych określone agencje, takie jak policja, są odpowiedzialne za utrzymanie
wewnętrznego spokoju. Ład publiczny jest ogólnie postrzegany przez więk­
szość konserwatystów i wielu liberałów jako podstawowa rola państwa, po­
nieważ bez spełnienia tego w arunku społeczeństwo obywatelskie, wolność
polityczna i swobody obywatelskie są niemożliwe. Ład publiczny w sensie
potocznym oznacza również zapewnienie skutecznych sił policyjnych oraz
troskę o zmniejszenie przestępczości i wandalizmu. Zagadnienie to jako
takie może stać się tematem wyborczym w demokracjach zaniepokojonych
wzrostem przestępczości. George Wallach, startując w kampanii prezyden­
ckiej w USA jako kandydat Niezależnej Partii Amerykańskiej w 1968 roku,
wyrażał obawy dotyczące ładu publicznego. Z kolei P artia Konserwatywna
w Wielkiej Brytanii, biorąc udział w kampaniach wyborczych, często kła­
dzie znaczący nacisk na to zagadnienie. Dla polityków poruszanie tej kwestii
w wyborach jest na tyle ważne, że nawet rząd laburzystów zabiegał o to, by
pokazać - mówiąc słowami Tony ego Blaira - „twarde stanowisko w kwestii
przestępczości i jej przyczyn”.

219
Machiavelli
Niccolo Machiavelli (1469-1527) był florenckim dyplomatą i urzędnikiem
państwowym, którego dzieła obejmują nie tylko teorię polityki, ale również
sztuki. Jest sławny bardziej z postawy nieco niesprawiedliwie z nim kojarzo­
nej niż w związku z czymkolwiek, co rzeczywiście napisał. Najczęściej cy­
towanym dziełem Machiavellego jest Książę, dedykowany jego patronowi,
księciu Lorenzo di Piero de’Medici. Jest to krótka analiza tego, jak skutecz­
nie rządzić włoskim miastem-państwem pod koniec średniowiecza. Napisał
on również bardziej solidne studium o wczesnej historii politycznej Włoch,
Rozważania nad pierwszym dziesięcioksięgiem historii Rzymu Liwiusza,
które określiło jego związek z republikanizmem (mimo jego wiary, że po­
jedynczy władca jest niezbędny do założenia lub zreformowania państwa).
W obu pracach prezentuje on twarde i praktyczne spojrzenie na politykę,
w którym pytania, jak wykorzystać władzę, aby osiągnąć pożądane cele,
przy pomocy każdych dostępnych technik i środków, są postrzegane jako bez
porównania bardziej istotne niż moralne lub filozoficzne kwestie dotyczące
zalet tych strategii. Czasami jest on również postrzegany jako pierwszy au­
tor w naukach politycznych próbujący opracować podstawowe empiryczne
reguły życia politycznego i stworzyć „nienormatywne” objaśnienie systemu
politycznego w przeciwieństwie do całkowicie normatywnej i wartościującej
filozofii polityki.
Jego nazwisko dało początek określeniu, „makiawelizm”, które oznacza
każdą w wysokim stopniu zmanipulowaną, cyniczną i egoistyczną aktyw­
ność polityczną, zwłaszcza kiedy jest ona całkowicie pozbawiona ogólnych
zasad. Jest to w dużej mierze niesprawiedliwe dla człowieka, który całkowicie
poświęcił się dla dobra swojego rodzinnego miasta-państwa i którego pozo­
stałe prace są znakomitym apelem o zjednoczenie Włoch. Cel ten stanowił
faktycznie inspirację do napisania Księcia. Mimo wszystko makiawelizm jest
bardzo wygodną etykietką dla nazwania powszechnie obserwowalnych zja­
wisk w życiu politycznym.

Machina polityczna
Wielkie dni tego zjawiska we współczesnych demokracjach liberalnych za­
pewne dawno już minęły, może ono jednak odegrać swoją rolę w państwach
przeżywających przejście do demokracji. Klasyczny przykład z wieku XIX

220
i początków wieku XX stanowi machina P artii Demokratycznej w Chicago,
bardzo wpływowa w polityce miasta do lat 60. Pojęcie to oznacza bardzo sku­
teczną grupę aktywistów partyjnych (z których przynajmniej część to etatowi
funkcjonariusze partii, w większych miastach USA zwykle nazywani „kapi­
tanam i wyborczymi”), organizującą głosowanie zwolenników i zapewniającą
poparcie kandydatom wyznaczonym przez kierownictwo partii. Z pewnoś­
cią ta lojalność wyborców wiązała się dla nich z pewnymi korzyściami.
Wielkie machiny amerykańskie zawdzięczają swój rozwój masowej imigracji
w okresie rewolucji przemysłowej. Do miast przybywały wtedy tysiące ludzi
z Europy, a pracownicy partyjni ułatwiali im zamieszkanie i zdobycie pra­
cy w zamian za poparcie polityczne. Gdy instytucja machin politycznych
utrwaliła się, kontrola nad protegowanymi obejmowała już tysiące zatrud­
nionych w służbach cywilnych, co zapewniało utrzymanie wpływów. Kariera
polityczna stała się w końcu niemożliwa bez poparcia urzędników rządzącej
partii, zdobywanego bądź przywilejami osobistymi dla nich, bądź decyzjami
administracyjnymi lub legislacyjnymi na korzyść tych, którym zawdzięczało
się wybór.
Gdy administracja miejska została opanowana przez nominatów partii,
niewiele mogło ją powstrzymać od zwiększania swej władzy. Deklaracja
lojalności była niezbędna przy staraniu się o licencję na prowadzenie baru,
sprzedaż gazet czy prawie wszystko inne. Bardzo podobny proces zaszedł
we Włoszech po 1945, gdy wewnętrzna imigracja z południa kraju na uprze­
mysłowioną północ dostarczała głosów bądź komunistom, bądź chadekom.
Machina chadecka była zresztą równie silna na południu, działając czasem
niezwykle prymitywnie (słynny przykład burm istrza Neapolu, który rozda­
wał potencjalnym wyborcom z biedoty lewe buty, obiecując prawe po swoim
zwycięstwie). Machiny partyjne wyzyskiwały niewiedzę i ekonomiczną sła­
bość ludności oraz możliwość kontrolowania służby cywilnej przez system
protekcji. Wszystkie te czynniki w dużej mierze już nie istnieją we współczes­
nych systemach politycznych.

Mandat polityczny
Partie osiągające sukces w wyborach państwowych, nawet kiedy uzyskały
one jedynie niewielką większość głosów, zazwyczaj mają prawo do mandatu
politycznego. Oznacza to, że jeśli partia albo kandydat stanął do wyborów
z konkretnym zbiorem rozwiązań politycznych i zwyciężył, „mandat” ze
strony społeczeństwa upoważnia ją lub jego do wprowadzenia w życie tych
rozwiązań. Dlatego też rządy często twierdzą, że dysponują „mandatem” do
podejmowania jakichś działań, nawet jeśli nie ma dobrego powodu, by wie­
rzyć, że program, o którym mówili przed wyborami, miał cokolwiek wspól­
nego z ich wyborczym zwycięstwem. Pierwotne znaczenie „mandatu” odnosi
się do sytuacji, kiedy jakieś ciało polityczne, na przykład lokalny oddział

221
partii politycznej albo oddział związku zawodowego, wysyła zgodnie z wy­
mogami swoich przedstawicieli na zjazd na szczeblu państwowym, dając im
wiążące instrukcje do debatowania lub głosowania w określony sposób nad
poszczególnymi sprawami. Kwestia wyposażania przedstawicieli w pełno­
mocnictwa jest kluczowa w teorii demokracji. Jedno ze stanowisk utrzymuje,
że ci, którzy wybrali swoich przedstawicieli, upoważniają ich do określonego
głosowania, czyli takiego, które będzie bezpośrednio odzwierciedlało sta­
nowisko większości w danym ciele politycznym. Drugą możliwością w sto­
sunku do pierwszej jest teoria delegowania, za którą silnie optował Edmund
Burkę, głosząca, że wybór przedstawiciela (który faktycznie może być upo­
ważnionym kandydatem do późniejszych publicznych wyborów, na przykład
jako członek parlamentu) jest kwestią wyboru najlepszej osoby, jaką można
znaleźć, i zawierzenia jej osobistemu osądowi podczas podejmowania decy­
zji. Kwestie dotyczące tego, czy m andat powinien istnieć, jak bardzo każdy
polityk jest nim zobowiązany oraz kiedy wyniki wyborcze mogłyby potwier­
dzać ten mandat, są współcześnie bardzo zawzięcie dyskutowane, zarówno
w parlamencie, jak i w partiach, w ramach debaty dotyczącej funkcjonowania
demokracji. W Wielkiej Brytanii doktryna pełnomocnictwa odgrywa jeszcze
jedną, mniej lub bardziej konstytucyjną rolę, odnoszącą się do władzy Izby
Lordów. Utrzymuje się bowiem, że Lordowie nie powinni głosować ustaw
pochodzących z Izby Gmin, jeśli są one powiązane ze specjalną obietnicą po­
czynioną we wcześniejszym rządowym program ie wyborczym.
W sensie prawnym mandat jest przekazaniem swego pełnomocnictwa do
określonej czynności komuś innemu, kto będąc przedstawicielem ciała poli­
tycznego jest upoważniony do samodzielnego działania. Po I wojnie świato­
wej Liga Narodów stworzyła mandaty, przyznając prawo do administrowania
terytoriami kolonialnymi pokonanych imperiów, niemieckiego i tureckiego,
niektórym zwycięskim krajom. Mandat dotyczył zarządzania tymi terytoria­
mi w najlepszym interesie jego mieszkańców, a jego celem ostatecznym było
osiągnięcie przez nich niezależności. Podobny mechanizm istnieje w syste­
mie powiernictwa Organizacji Narodów Zjednoczonych.

Mannheim
Karl Mannheim (1893-1947) był niemieckim socjologiem i teoretykiem,
który, zarówno przed jak i po II wojnie światowej, rozwinął niektóre z najbar­
dziej przenikliwych myśli dotyczących problemu ideologii w społeczeństwie.
Mimo że w jego pracach teoretycznych pobrzmiewają nuty marksistowskie,
nie był on marksistą w żadnym ortodoksyjnym sensie, a jego praca dostarcza
nam dogłębnej niemarksowskiej analizy społecznych warunków myślenia
oraz konsekwencji, jakie mają dla życia politycznego wytworzone w określo­
nych warunkach społeczno-ekonomicznych ideologie. W swojej klasycznej
pracy Ideologia i utopia M annheim przygląda się różnym sposobom, w jakie

222
ludzie cierpią bardziej z powodu postrzegania świata przez pryzmat wartości,
kategorii i założeń wynikających z ich konkretnej pozycji społeczno-ekono­
micznej, niż z powodu jakiegokolwiek racjonalnego oglądu rzeczywistości.
Częścią mannheimowskiej poprawki Marksa jest teza, że wszyscy posiadający
sprecyzowane socjoekonomiczne interesy są narażeni na zaburzenia sposobu,
w jaki postrzegają świat i rozumieją na przykład działanie gospodarki. Zatem
nie może być jakiejś specjalnie uprzywilejowanej klasy, za jaką marksiści
chcieli uznać proletariat, która postrzega rzeczywistość prawdziwie, podczas
gdy na przykład burżuazja jest zaślepiona przez fałszywą świadomość. Uznał
on jednak, że jedna grupa społeczna ma większą szansę na uzyskanie nieza­
fałszowanego oglądu. Jest to, mówiąc jego słowami, „swobodnie-dryfująca
inteligencja”, która ze względu na to, że nie posiada czystego interesu eko­
nomicznego, ponieważ nie jest w kategoriach Marksa ani klasą robotniczą,
ani kapitalistyczną, może mieć nadzieję na połączenie skonfliktowanych ze
sobą obrazów świata tych dwóch opozycyjnych klas. Była to ta grupa spo­
łeczna, co do której M annheim pokładał zaufanie, że stworzy ona nową i po­
kojową Europę po II wojnie światowej. Inteligencja stała się nie tylko coraz
bardziej wpływowa po wojnie zarówno w krajach Europy Wschodniej, jak
i Zachodniej, ale pasowała ona niestety również bardzo dobrze do większo­
ści ortodoksyjnych marksistowskich analiz klasowych. Spadek akceptacji
marksizmu pośród współczesnych teoretyków nauk społecznych nie usunął
potrzeby teorii ideologii, powodując, że Mannheim stał się jeszcze bardziej
wpływowym teoretykiem.

MaoTseTung
Mao Tse Tunga (1893-1976), niezwykłego erudytę pośród współczesnych
przywódców komunistycznych, można najlepiej scharakteryzować afory­
zmem, który pasuje doskonale do jego własnego stylu literackiego: jest to
człowiek, który rządził jedną czwartą populacji świata przez jedną czwar­
tą wieku. Syn chłopa, odkrył m arksizm podczas pobytu w Beijing (Pekin),
zrywając z chińską tradycją posłuszeństwa wobec ojca i porzucając życie
wiejskie. Mao był jednym z założycieli Komunistycznej Partii Chin (KPCh)
w 1921 roku, a od tamtego czasu aż do utworzenia Chińskiej Republiki Lu­
dowej w 1949 roku był całkowicie zaangażowany w działalność rewolucyjną
i wojskową. Dowiódł, że jest wielkim przywódcą partyzanckim i taktykiem
wojskowym, walcząc kolejno z władzami chińskimi, Japończykami i nacjo­
nalistami Chiang-Kai-sheka. Był przewodniczącym Komunistycznej Partii
Chin od 1935 roku do śmierci w roku 1976, zaś głową państwa został w roku
1949. Jego najważniejszym wkładem w rozwój doktryny m arksizm u-lenini-
zmu była taka jej zmiana, by pasowała ona do w ogromnej większości rolnego
i tradycjonalistycznego społeczeństwa azjatyckiego; równie charakterystycz­
ne było szukanie rewolucyjnych elit wśród chłopstwa, a nie wśród proletariatu

223
miejskiego. Tylko to oraz jego sukces w osiąganiu celów teoretycznych wy­
starczyłyby już do uznania go za geniusza marksistowskiej taktyki. Jednakże
poszedł on znacznie dalej w swoim myśleniu, nieustannie próbując unieza­
leżnić reżim komunistyczny od biurokratycznych partyjnych elit, bardziej
niż jakikolwiek przywódca przy władzy (w przeciwieństwie do takich out­
siderów jak Róża Luxemburg albo Trocki). W serii radykalnych ataków na
zinstytucjonalizowane „kadry” partii i państwa Mao, często samotny pośród
swoich elit, stoczył bitwę o to, by w Chinach została utrzymana ciągłość życia
wiejskiego. Jako człowiek klasycznie wykształcony (był wyróżniającym się
poetą) dążył do wyrażenia swoich idei raczej w języku klasycznej chińskiej
tradycji niż w żargonie marksizmu-leninizmu, a co więcej, Stalin rzeczywi­
ście dobrze wyczuł, że Mao albo nie wie, albo nie chce wiedzieć zbyt dużo
o „naukowym socjalizmie” ortodoksyjnego kanonu. Oczywiście okazało się,
że Mao używa marksizmu po prostu jako podręcznej broni do zwalczania
pokrytego dużą warstwą tradycji chińskiego feudalizmu.
Najbardziej charakterystyczne są trzy spośród jego wielkich kampanii
przeciw zinstytucjonalizowanemu i niedemokratycznemu elityzmowi par­
tyjnemu. W 1956, gdy światem komunistycznym wstrząsnęło powstanie na
Węgrzech i gdy jego reperkusje spotkały się z wyjątkowymi represjami w Eu­
ropie Wschodniej, Mao zareagował w zgoła odmienny sposób. Wszczynając
kampanię, którą nazwał „sto kwiatów”, zachęcał aktywnie Chińczyków do
krytykowania wad przywódców partyjnych, nalegając, aby każda niespra­
wiedliwość ujrzała światło dzienne, i twierdząc, że żadna partia, która była
narażona na tego typu ataki, nie zasługuje na sprawowanie rządów. Kam­
pania została gwałtownie przerwana, ujawniając coś, z czego słabo zdawa­
no sobie sprawę w tym okresie na Zachodzie, mianowicie że Mao daleki
był od całkowitej kontroli liderów w jego własnej partii i często pozostawał
bez większościowego poparcia w politbiurze. Kilka lat później, starając się
przyspieszyć rozwój gospodarczy Chin oraz zbudować prawdziwy komu­
nizm poprzez rozległe i krótkoterminowe plany gospodarcze, zignorował
on argumenty specjalistów i ekonomistów. Typowym przykładem (nazwał
to wielkim skokiem) był jego plan zwiększenia chińskiej produkcji stali do
30 milionów ton rocznie przez zachęcanie obywateli do budowania u siebie
tysięcy małych „ogrodowych” pieców do wytopu stali. Jak większość z jego
planów gospodarczych, ten również był katastrofą, ponieważ całkowicie ig­
norował potrzebę ogromnego zastrzyku kapitału, i został ponownie szybko
wstrzymany, niewiele później niż po roku, dzięki presji ze strony jego partyj­
nych towarzyszy.
Ostatnią próbą powstrzymania przez Mao rozwoju nowej partii opartej
na rządach klasy średniej była rewolucja kulturalna. Rozpoczął ją w 1965
roku, bojąc się, całkiem słusznie, że traci kontrolę nad partią. Ruch ten wzy­
wał do tworzenia radykalnej „Czerwonej Gwardii”, która miała udać się na

224
wieś i wywołać coś, co było zbliżone do masowej rewolucji przeciw państwu
komunistycznemu. Jego przywiązanie do życia wiejskiego było tak silne,
a jego niechęć do wszystkich zasad podziału pracy tak wielka, że chciał zmu­
sić wszystkich technokratów, studentów i biurokratów partyjnych do pracy
na wsi razem z chłopami oraz sprawić, by pozbyli się nie tylko swoich uprze­
dzeń, ale również swojego technokratycznego sposobu myślenia. Tysiące osób
zostało zabitych, a setki tysięcy zmuszonych do porzucenia swoich zawodów,
przyznania się do rewizjonizm u i odprawienia pokuty. Choć rewolucja kul­
turalna trwała w swoim najwyższym, szczytowym momencie jedynie rok,
spowodowała znaczne straty w chińskiej gospodarce i rozwoju technicznym.
Po śmierci Mao większość uczestników tego ruchu została zrehabilitowa­
na i tak jak tysiące tak bardzo potrzebnych techników wróciła do miast; na
uniwersytetach przywrócono dyscyplinę a postmaoistyczni przywódcy wal­
czyli o powrót Chin na bardziej ortodoksyjną ścieżkę modernizacji socjalno-
ekonomicznej. Jego myśli polityczne klarownie wyłożone w małej książeczce
zatytułowanej oficjalnie Myśli przewodniczącego Mao a bardziej znane jako
Czerwona książeczka stały się nieformalną biblią nie tylko w Chinach, ale na
całym świecie. Jego nalegania na autonomię Chin były częściowo przyczy­
ną powiększającej się przepaści między Związkiem Radzieckim a Chinami,
która spowodowała, szczególnie po zbliżeniu, jakie nastąpiło między USA
i Chińską Republiką Ludową w latach 70-tych, poważne ideologiczne roz­
darcie w komunistycznym świecie. Mao tak całkowicie odrzucił współpracę
ze Związkiem Radzieckim, że próbował nawet zatrzymać radzieckie dostawy
wojskowe do Wietnamu Północnego, który sam wspierał w wojnie w ietnam ­
skiej. Choć był błyskotliwym, aczkolwiek pełnym sprzeczności przywódcą,
nie do końca jasne jest, czy jego rządy, tak odmienne w stylu i ideologii od
europejskiego komunizmu, zaszkodziły czy pomogły Chinom. Nawet bio­
rąc pod uwagę reformy i powolne zmiany w chińskim życiu politycznym
w ostatnim dwudziestopięcioleciu XX wieku, Mao pozostał na pewien czas
potężnym symbolem legitymizującym współczesny rząd Chin. Mało praw­
dopodobne jest, by wpływ ten przetrwał wystarczająco długo wobec stopnio­
wego rozprzestrzeniania się kapitalizmu w Chinach.

Maoizm
Maoizm, będąc w głównie mierze kwestią podążania za ideami przed­
stawionymi w Czerwonej książeczce (w oryginale Myśli przewodniczącego
Mao), jest radykalną wersją kom unizm u. Zawdzięcza on mniej, niż można
by się spodziewać, marksizmowi-leninizmowi, który był od czasu do cza­
su doktryną dominującą w Chinach. Zwrócił on uwagę radykałów na całym
świecie, a znaczna część francuskiej, niemieckiej, jak również amerykańskiej
skrajnej lewicy wciąż jest pod jego wpływem. Zasadniczym elementem ma-
oizmu jest możliwość krytyki oficjalnej patii komunistycznej oraz potrzeba

225
bezpośredniej współpracy z ludem i wsłuchiwania się w jego głos. Jako dok­
tryna jest on całkowicie antyelitarny, odrzucając nie tylko hierarchię w par­
tii, ale nawet autorytet fachowych ekspertyz. Zatem maoizm reprezentuje
pewien rodzaj populistycznego m arksizm u, jest bezpośrednim przeciwień­
stwem demokratycznego centralizm u oraz postuluje całkowite odrzucenie
zwierzchności. Akcentuje również komunalizm (zobacz: komuna) oraz or­
ganizowanie, raczej na małą niż dużą skalę, jednostek społecznych i gospo­
darczych, ze względu na to, że w tych dużych jednostkach życie indywidualne
jest bardziej „sprywatyzowane”. Jest to doktryna atrakcyjna bardziej dla ludzi
zniecierpliwionych i anarchistów niż dla tych, którzy oczekują stopniowych
i uporządkowanych postępów rewolucyjnych. Może właśnie dlatego mao­
izm był tak popularny na przykład wśród rewolucyjnie nastawionych stu­
dentów w 1968 roku w Paryżu. Dla ortodoksyjnego marksizmu maoizm jest
niezwykle niebezpieczną doktryną, stąd postmaoistowscy przywódcy Chin
oraz przywódcy wschodnich i zachodnich partii komunistycznych starali się
tę doktrynę wykorzenić. Formalnie można ją opisać jako utopię, ale sposób,
w jaki została wyrażona, przez człowieka, który napisał ją w stylu klasycznych
aforyzmów chińskiej kultury, uczynił ją bardziej czytelną niż napuszony żar­
gon o wiele bardziej współczesnego marksizmu. Ponieważ Mao zorganizował
swoją rewolucję dla w większości agrarnego i nieuprzemysłowionego społe­
czeństwa i do niego kierował swoje myśli dotyczące komunizmu, maoizm sil­
nie oddziałał na ruchy komunistyczne w krajach Trzeciego Świata, zwłaszcza
w Azji. Wraz z odejściem od marksizmu w byłym bloku komunistycznym
oraz wraz z powszechnie dokonanym tam odrzuceniem bohaterów rewolucji
1917 roku i ortodoksyjnego komunizmu, wpływ maoizmu znacznie powięk­
szył się wśród tych ruchów komunistycznych, które przetrwały.

Marcuse
Herbert Marcuse (1898-1976) był jednym z niemieckich emigracyjnych
intelektualistów, którzy przybyli do USA przed I wojną światową. Osiadł na
stałe w Kalifornii, gdzie uczył oraz tworzył teorię społeczno-polityczną. Cho­
ciaż zyskał uznanie w środowisku akademickim po opublikowaniu w 1941
roku swojej wielkiej pracy o Heglu, Rozum i rewolucja, prawdziwa sława
przyszła dopiero w roku 1960, kiedy został uznany przez radykalny ruch stu­
dencki w USA za swojego intelektualnego przywódcę.
Dokonując analiz w obszarze m arksizm u, Marcuse zawsze był bardziej
zainteresowany „humanistycznym” lub „wczesnym” M arksem, z jego sku­
pieniem uwagi na alienacji współczesnego społeczeństwa niż „ekonomiczny­
m i” wywodami Marksa z Kapitału. Książki, dzięki którym Marcuse odegrał
istotną rolę w amerykańskim ruchu radykalnym (ang. americatt radical move-
ment), to Człowiek jednowymiarowy oraz Eros i cywilizacja, koncentrujące się
bardziej na emocjonalnych i ideologicznych ograniczeniach współczesnych

226
społeczeństw masowych niż na bezpośredniej analizie walki klasowej i wy­
zysku klasowego.
W rzeczywistości Marcuse szybko zdał sobie sprawę z wielkich trudności
w zastosowaniu marksowskiego modelu klasowego do społeczeństwa ame­
rykańskiego, w którym względny dostatek pracowników fizycznych, szcze­
gólnie gdy byli oni biali i pochodzili z północy, oraz ich konserwatywne
i rasistowskie poglądy społeczne czyniły z nich, jego zdaniem, słaby materiał
jako zaczyn rewolucji proletariackiej. Był on zaniepokojony statusem tej gru­
py, ponieważ czuł, iż cierpią oni z powodu fałszywej świadomości, starając
się zaspokoić potrzeby zaszczepione im przez media i agencje reklamowe
w interesie odczłowieczonej i ponad miarę zmaterializowanej gospodarki.
Nadzieje Marcusego na utworzenie nowej, rewolucyjnej klasy były związane
z takimi grupami jak czarni, studenci, ekolodzy oraz z każdym, kto został
odcięty od konsumpcyjnej struktury ekonomicznej i będzie walczył o wy­
zwolenie człowieka zarówno od systemu kapitalistycznego, jak i od państwa
socjalistycznego, jego praca dotycząca Rosji, Soviet Communism and Russian
Marxism, jasno pokazywała jego przekonanie, że rewolucja marksistowska
praktykowana we wschodniej Europie była w takim samym stopniu zdehu-
manizowana jak kapitalizm; taka częściowo anarchistyczna postawa idealnie
pasowała w tamtym okresie do poglądów radykałów zaniepokojonych sy­
tuacją w Wietnamie. Pod niektórymi względami jego prace są bliższe libe­
ralizmowi niż marksizmowi i pomimo tego, że powody, które uczyniły go
sławnym, przestały istnieć, wciąż jest wnikliwie czytany ze względu na swoją
radykalną krytykę społeczeństwa zaawansowanego technologicznie.

Marksizm-leninizm
Chociaż tradycją stało się już opisywanie systemu politycznego ustano­
wionego po przewrocie bolszewickim w październiku 1917 roku w Rosji jako
marksistowskiego, powinno się go nazywać marksistowsko-leninowskim.
Marksizm-leninizm był terminem ukutym przez Stalina, w celu opisania
połączenia między zasadniczą teorią Marksa i ideami Lenina, założyciela
państwa radzieckiego. Termin ten przewodził rewolucji i stał się formułą
uprawomocniającą państwo porewolucyjne. Potrzeba uzupełnienia kano­
nu Marksa zasadniczo wynikała z faktu, iż Marks nie m iał nic konkretnego
do powiedzenia o naturze społeczeństwa postrewolucyjnego albo tego, jak
faktycznie sama rewolucja powinna być zorganizowana i przeprowadzana.
W swojej myśli podkreślał, że będzie to bardzo długi proces, a to, co opi­
sywał, było zasadniczo społeczeństwem anarchistycznym z ograniczoną
potrzebą polityki i państwa, które nastanie wskutek konieczności dziejowej.
Lenin zaś, w jego długiej karierze emigracyjnego przywódcy rewolucji, na­
pisał mnóstwo prac na temat tego, jak przeprowadzić rewolucję, i o społe­
czeństwie bezpośrednio po rewolucji, jego wkład w teorię skupił się na roli

227
partii komunistycznej jako awangardy proletariatu, która miała nie tylko
przewodzić rewolucji, ale również kontrolować społeczeństwo w trakcie
okresu przejściowego, kiedy będzie budowany prawdziwy socjalizm. Takie
uzasadnienie dla roli partii stało się nieocenione dla bolszewików, ponieważ
legitymizowało ich rządy. Pojęcie dyktatury proletariatu ostatecznie um oż­
liwiło Stalinowi i jego kontynuatorom odrzucenie zgody na podstawowe pra­
wa demokratyczne oraz elementarne zaspokojenie potrzeb konsumenckich,
uzasadnione tym, że masy mogłyby nie być gotowe na przyjęcie wolności,
dopóki państwo radzieckie nie wyzwoli ich zupełnie od fałszywej świado­
mości nabytej w poprzednim reżimie. Ze względu na to, że sam Marks nie
postrzegał Rosji jako miejsca, w którym mogłaby się dokonać rewolucja pro­
letariacka, gdyż rewolucja przemysłowa ledwo co się tam rozpoczęła, uzu­
pełnienie teorii Marksa o idee Lenina okazało się koniecznością. Rola partii
była tak ważnym elementem polityki komunistycznej, że uczciwe wydaje się
powiedzenie, iż większość zachodnich partii komunistycznych było raczej
proweniencji marksistowsko-leninowskiej niż czysto marksistowskiej. Chyba
że wybrały one drogę rywali Lenina i stały się trockistowskie, lub drogę ry­
wali Stalina i stały się maoistowskie.

Marksizm
Marksizm jest ogólną etykietą dołączaną do wszystkich teorii społecz­
nych, które niejasno wywodzą filozoficzne pochodzenie swoich idei z dzieł
Karola Marksa. W rzeczywistości marksizm jako potoczne stanowisko stał
się tak ogólny, że często nie ma z teorią Marksa nic wspólnego. Gdy odnie­
siemy marksizm także do praktyki politycznej tak zwanych krajów marksi­
stowskich lub komunistycznych, tak jak w przypadku Związku Radzieckiego
sprzed 1990 roku, przepaść filozoficzna staje się ogromna. Nie chodzi tutaj
o sugerowanie, że różne gałęzie marksizmu są same teoretycznie niespój­
ne ani że nie mają ze sobą nic wspólnego, ale o fakt, że ich związki mogą
być opisane lepiej w kategoriach "podobieństwa rodzinnego” niż przez mi­
nimalny zbiór niezbędnych wspólnych postulatów. Na przykład marksizm
związany z II Międzynarodówką (zobacz socjalizm międzynarodowy) jest
całkowicie zdeterminowany przez ekonomię, podczas gdy ten związany
ze Szkołą Francuską, zainspirowaną przez althusserowskie wyraźne nuty
funkcjonalizm u oraz przez Poulantzasa - innego przywódcę francuskiego
marksizmu w latach powojennych - pozwala w o wiele większym stopniu na
sprawowanie autonomicznej władzy politycznej w państwie. Inne odgałęzie­
nia teorii czerpiących z marksizmu mogą nawet nie mieć w nazwie słówka
„Marks” - jak trockizm i maoizm. Podczas gdy dla wielu są to „odstępstwa”
od tego, co mogą uważać za marksizm właściwy, odmiany te mają więcej
wspólnego z oryginalnymi pracami Marksa niż wiele współczesnych teorii,
które uzupełniają braki marksizmu. Gdy rozważamy istniejące doktryny

228
w społeczeństwach komunistycznych, to w odniesieniu do byłego Związku
Radzieckiego i jego wschodnio-europejskich sojuszników prawdopodobnie
lepiej jest mówić o m arksizm ie-leninizm ie, ponieważ Lenin, i w pewnym
stopniu również Stalin, wywarli ogromny wpływ na proces zmiany tej ogól­
nej teorii w praktyczną doktrynę, użyteczną dla rewolucjonistów, a następnie
dla postrewolucyjnych rządów.
Tym, co mogłoby stanowić jakąś wspólną podstawę dla wszystkich form
współczesnego marksizmu, byłyby następujące zasady: kwestie ekonomicz­
ne ostatecznie panują nad zjawiskami politycznymi i kulturowymi; zakaz
własności prywatnej jest konieczny, by zachować równość i w konsekwencji
doprowadzić do zniesienia wyzysku; realizacja takiego społeczeństwa jest
celem proletariatu albo jego przywódców (niekoniecznie proletariuszy), któ­
rzy rozwijają świadomość rewolucyjną, przechwytują władzę i działają jako
awangarda zapoczątkowująca społeczeństwo komunistyczne (zobacz: awan­
garda proletariatu). Szczególne znaczenie w wyjaśnieniu przeróżnych rozła­
mów ma pytanie o rolę przywództwa i sposobu, w jaki ma być realizowane
coś, co Marks nazwał dyktaturą proletariatu, zanim nastanie prawdziwie
demokratyczny kom unizm . Drugie rozróżnienie można poczynić między
tymi, którzy argumentują na rzecz zniesienia kapitalizm u na drodze rewo­
lucji, i tymi, którzy tak jak Gramsci i eurokom uniści opowiadają się za gra-
dualizmem.

Marks
Karol Marks (1818-83) jest najbardziej znaną ze wszystkich socjalistycz­
nych i komunistycznych postaci. Więcej powiedziano i zrobiono w imieniu
m arksizm u niż w imieniu twórczości jakiegokolwiek innego myśliciela spo­
łecznego w historii. Był on niemieckim nauczycielem akademickim i dzien­
nikarzem, na którego znacznie wpłynęła filozofia niemieckiego idealizmu,
a w szczególności myśl Hegla. Jego przekonania polityczne uniemożliwiły
mu karierę w Niemczech, dlatego w 1843 roku wyjechał do Paryża, a potem
w 1849 roku do Londynu, by nieco później zostać pisarzem i aktywistą re­
wolucyjnym współpracującym blisko z Fryderykiem Engelsem, który wniósł
znaczny wkład w kanon dzieł Marksa. Zgodnie z jedną z jego własnych teorii,
mówiącą o potrzebie bliskiego związku między polityczną praktyką a teorią
polityki, Marks był zawsze blisko związany z ruchem komunistycznym i in­
nymi rewolucyjnymi ruchami, zaś większość z jego znanych prac była albo
dziennikarską analizą tych ruchów, albo historycznym wyjaśnieniem, dlacze­
go nastąpi rewolucja. Współcześni badacze sugerują, że są przynajmniej dwa
odrębne etapy jego twórczości: wczesny Marks, z raczej humanistycznymi
ideami zawartymi w Rękopisach ekonomiczno-filozoficznych (1844) i Mani­
feście komunistycznym (1848), oraz późny Marks, bardziej techniczny i „na­
ukowy” ekonomista z Kapitału, którego pierwszy tom został opublikowany

229
w 1867 roku. (Należy nadmienić, że niektórzy badacze Marksa zaprzecza­
ją, by jego twórczość charakteryzował powyższy przełom epistemologiczny,
i powołują się na dzieła odkryte stosunkowo niedawno - chodzi tu o Grun-
drisse z okresu pomiędzy tym i dwoma fazami - na dowód jego ciągłości.)
Najbardziej istotną częścią jego bogatej i złożonej teorii jest doktryna gło­
sząca, że człowiek jako istota fizyczna musi być opisany w terminach ma-
terialistycznych. Dla Marksa człowiek jest istotą, której tożsamość i natura
powstała z czysto praktycznych prób dotyczących zdobywania podstawo­
wych środków do życia, co prawie zawsze oznaczało walkę z wrogim środo­
wiskiem zewnętrznym. W efekcie, to, co człowiek robił, przesądzało o tym,
kim się stawał. W wymiarze praktycznym oznaczało to, że warunki, w jakich
zarabiał on na życie jako właściciel albo posiadacz, robotnik najemny, albo
chłop, kształtowały jego ideologię i świadomość. Marks, twierdząc, że czło­
wiek istniał jedynie jako członek klasy ekonomicznej oraz że klasy zawsze
rywalizowały z innymi znajdującymi się wyżej lub niżej klasami w opartej na
ekonomii hierarchii władzy, postrzegał cywilizację przez pryzmat walki kla­
sowej. Absolutnym dogmatem było to, że walka ta była zdeterminowana przez
czynniki ekonomiczne i prowadziła ostatecznie do społeczeństwa komuni­
stycznego, w którym nie będzie już więcej konfliktu klasowego oraz nierów­
ności. Z tym dogmatem wiązały się wszystkie inne komunistyczne nadzieje
dotyczące rewolucji proletariatu oraz socjalistyczna wiara w konieczność
zniesienia własności prywatnej, co wiąże się z uznaniem przez marksistów
kontroli własności za istotę definicji systemu klasowego. Marks w swoich
obszernych pismach dotykał niezliczonych aspektów życia społecznego, ale
wszystkie one odsyłały ostatecznie do prostej formuły: natura człowieka jest
warunkowana przez pracę, która umożliwia osiąganie materialnych celów;
kontrola surowców powoduje podział na klasę wyższą i niższą oraz umożliwia
klasie wyższej przejęcie kontroli nad polityką, włączając w to konstruowa­
nie ideologii i świadomości społecznej. Ponadto istnieją nieusuwalne zasady
rynkowe, które w sposób konieczny determinują rozwój ekonomiczny. Te
prawa ekonomii powodują, że nie do uniknięcia staje się ostateczny upadek
kapitalizmu z powodu jego własnych wewnętrznych sprzeczności i w efek­
cie powstanie komunizmu. Dziś czasem błędnie argumentuje się, że upadek
samozwańczych reżimów marksistowskich w Rosji i Europie Wschodniej
zdyskredytował marksizm, lecz fakt, że żaden marksista nie uznał procesów
ekonomicznych w bloku wschodnim sprzed jego upadku za marksistowskie,
powoduje, że argument ten staje się bezpodstawny.

Mass media
Media są sposobem masowej komunikacji i rozrywki. Stały się one istot­
nymi siłami politycznymi wraz z nastaniem powszechnej umiejętności czy­
tania i pisania wśród dorosłych oraz wraz ze wzrostem liczby posiadaczy

230
odbiorników radiowych i telewizyjnych w krajach wysokorozwiniętych;
w krajach Unii Europejskiej na przykład ponad 95% gospodarstw domowych
ma telewizję. Może okazać się, że umiejętność czytania i pisania oraz idący
z nią w parze wzrost nakładów gazet ma ogromny wpływ na postawy po­
lityczne, ale równie prawdopodobne jest, że największy wpływ ma ona na
przebieg kampanii wyborczych. Upowszechnienie transmisji radiowych
i telewizyjnych, zaś najbardziej ze wszystkich - informacji bieżących, umoż­
liwiło bezpośredni odbiór odległych wydarzeń, co również może wywierać
wpływ na opinię polityczną. Powstają poważne obawy, że mass media można
wykorzystywać jako środek społecznej kontroli i politycznego wywierania
wpływu. Nie ma jednak żadnych niezbitych dowodów, że na przykład me­
dialne relacje i spoty wyborcze mają jakiekolwiek bezpośrednie oddziaływa­
nie na wybory polityczne w demokracjach liberalnych. Szacuje się, że w 1979
roku w wyborach powszechnych w Wielkiej Brytanii tylko 5% uprawnionych
do głosowania zapoznało się z darmowymi broszurami partyjnymi dostar­
czonymi do każdego domu. Masowi czytelnicy oraz masowa publiczność
programów telewizyjnych nie jest specjalnie zainteresowana informacjami
lub debatami politycznymi, a ich zwiększona dostępność wcale nie spowodo­
wała większej ich poczytności czy oglądalności.
Większość krajów utworzyła instytucje, których zadaniem jest kontrolo­
wanie z pewną stanowczością i surowością politycznej stronniczości progra­
mów medialnych, chociaż każda zewnętrzną kontrola mediów jest zazwyczaj
interpretowana jako nieuczciwa ingerencja lub nawet jako ograniczenie
wolności słowa. W niektórych krajach partie lewicowe domagają się więk­
szej kontroli gazet, ponieważ postrzega się je jako narzędzia w rękach ich
właścicieli. Na przykład Brytyjska Partia Pracy twierdziła, że nakłady pra­
sy masowej, prawie całkowicie opanowane przez interesy przychylne Partii
Konserwatywnej, m iały nadmierny wpływ na wyniki wyborów powszech­
nych w roku 1992. Tego typu argumenty rzadko są słyszane w systemach,
gdzie powszechną rzeczą jest posiadanie przez partie tytułów prasowych,
na przykład w krajach takich jak Szwecja. Podobnie sytuacja wyglądała we
Włoszech, choć są one obecnie przykładem czegoś całkowicie przeciwnego,
odkąd magnat medialny Silvio Berlusconi wykorzystał swoją dominującą po­
zycję w mediach, by zbudować całkowicie osobistą partię polityczną, która
dwukrotnie doprowadziła go do fotela premiera.
Cechą współczesnych mediów jest ich olbrzymia władza, więc politycy,
kiedy tylko mogą, skwapliwie przeznaczają duże sumy z budżetów partyjnych
na reklamy w gazetach albo czas antenowy. Jednak niejasne jest, czy treść ga­
zetowych publikacji oraz wystąpień radiowych i telewizyjnych we względnie
wolnych mass mediach, które są uwolnione od cenzury, ma jakikolwiek zna­
czący wpływ na zachowania polityczne wyborców. Większość badań na ten
temat pokazuje, że ludzie wybierają określoną gazetę, ponieważ w zasadzie

231
wspiera ona linię polityczną, której są przychylni, albo wybierają dany tytuł
z powodów apolitycznych. Niemniej jednak zdolność mediów do „kształ­
towania” tematów, przez selektywne skupienie się na wybranych aspektach
oraz przez powtarzanie i kreowanie stereotypów, może mieć znaczący wpływ
na wybory dokonywane przez obywateli. Mimo wszystko roztropni politycy
będą zawsze szukali sposobu, by zadowolić media, zwłaszcza na poziomie
lokalnym, oraz tam, gdzie jest silna tradycja dziennikarstwa śledczego.

Materializm dialektyczny
Materializm dialektyczny, często skrótowo określany jako „diamat”, to
podstawa filozoficzna m arksizm u, propagowana w Związku Radzieckim
i rozwinięta szczególnie przez Engelsa. Diamat wskazuje na dwie główne
kwestie metodologiczne, na których opierają się pisma Marksa. Pierwszą
jest koncepcja argumentu dialektycznego, którą Marks przejął od Hegla.
Drugą jest założenie, że świat m a formę wyłącznie materialną, co oznacza,
że wszystkie idee, przekonania, wierzenia religijne itd. zależą od material­
nych warunków życia, nie funkcjonują zatem w społeczeństwie jako samo­
dzielne czynniki sprawcze. Dialektyka jako metoda rozumowania przyjęta
przez takich greckich filozofów jak Sokrates czy Platon zakłada, że motorem
wszelkich zmian zachodzących na świecie jest ścieranie się przeciwieństw.
Załóżmy, że gospodarka danego kraju zdominowana jest przez jeden rodzaj
produkcji, na przykład rolnictwo. Powstanie i rozwój miejskiej produkcji
przemysłowej, sprzecznej w stosunku do rolnictwa w zakresie potrzeb i wy­
mogów, spowoduje pojawienie się trzeciej formy, w tym przypadku rewolucji,
która obali własność prywatną. Zapanuje nowy porządek. Ten trójdziel­
ny proces składa się z „tezy” skontrastowanej z „antytezą”, które wspólnie
tworzą „syntezę”. Proces dialektyczny jest zatem motorem wszelkich zmian
historycznych w zakresie rozwoju myśli, gospodarki, konfliktów klasowych,
stosunków międzynarodowych itd. Według Hegla procesy dialektyczne za­
chodzą w sferze idei i ducha, natomiast zdaniem Maksa, który „postawił
Hegla na nogach”, prawdziwy postęp ma miejsce na poziomie materialnym,
a idee wyrastają na gruncie tak właśnie pojmowanego procesu dialektyczne­
go. Poziom materialny stanowi gospodarka, którą na każdym etapie rozwoju
charakteryzują określone warunki i środki produkcji.

Materializm
Zgodnie z filozoficzną lub socjologiczną doktryną materializmu jedynie
świat fizyczny lub materialny powinien lub może być wykorzystywany do
wyjaśnienia procesów i instytucji społecznych. Często powszechnie kojarzo­
ny z teoriam i marksistowskimi (ale bez wątpienia nieograniczony jedynie
do nich), materializm, inter alla, zaprzecza na przykład ważności doświad­
czenia religijnego albo istnieniu świadomości, chyba że są one projekcjami

232
ludzi z ich fizycznych przeżyć. M aterializm dialektyczny, jako jedna z od­
mian materializmu, jest quasi marksowską doktryną mówiącą, że tylko
techniczne zmiany w sposobie i środkach produkcji przyczyniają się do roz­
woju społecznego i gospodarczego. Materializm głosi zatem, że świadomość
społeczna jest wytworem materialnych warunków życia, a wszystkie inne
instytucje stworzone przez człowieka, niezależnie od tego, czy są to syste­
my prawne i polityczne, ideologie, religie, więzy pokrewieństwa, a nawet
formy artystyczne, są ostatecznie zależne od infrastruktury gospodarczej.
To raczej Engels niż sam M arks jest w dużym stopniu odpowiedzialny za
„materialistyczną koncepcję przyrody”, która, odwrotnie niż u Hegla, głosi,
że podstawą jest raczej świat fizyczny i ludzka walka o przeżycie niż ludz­
kie idee, rozum i duch. To materializm, czy to w marksizmie, w socjalizmie
czy w innych ideologiach, był tym, co chrześcijaństwo, a w szczególności
katolicyzm , zawsze zwalczały w polityce. W tym znaczeniu term in ten jest
znacznie rzadziej dziś używany, będąc częściej zastępowany przez bardziej
ogólną ideę „redukcjonizmu”, głoszącą, że świat materialny jest jedną z wie­
lu możliwych rzeczy, do których idee mogą zostać „zredukowane”, gdy szu­
kamy sposobu, by je unieważnić,

Merkantylizm
Merkantylizm w obszarze międzynarodowego kapitalizmu od wielu wie­
ków nie jest akceptowaną teorią ekonomiczną i mało prawdopodobne jest
znalezienie kogoś, kto przyzna się do popierania tej doktryny. Nierzadko jed­
nak można znaleźć osoby, które są oskarżane o jawny merkantylizm. Merkan-
tylistyczne teorie ekonomiczne technicznie zależą od całkowitej identyfikacji
bogactwa z jakimiś specjalnymi towarami, historycznie zazwyczaj było to
złoto albo srebro. Istota merkantylizmu polegała na tym, by ułatwić państwu
prowadzenie agresywnej polityki zagranicznej, robiąc wszystko, co możliwe,
w celu zwiększenia jego bogactwa. Sposobem na osiągnięcie bogactwa było
zaś gromadzenie cennych towarów. W efekcie doprowadziło to do bardzo
protekcjonistycznej polityki, a w ekstremalnych przypadkach do autarkicz­
nych systemów ekonomicznych, całkowicie zamkniętych na jakiekolwiek
wpływy zewnętrzne.
Od kiedy międzynarodowa współzależność w ramach zaakceptowanych
przez wszystkich liberalno-kapitalistycznych reguł stała się uniwersalna,
widać, że idea samoograniczającego się rynku nie leży w niczyim interesie,
przynajmniej w długiej perspektywie. Polityki protekcjonistyczne nie są
już dłużej w większości krajów jawnie akceptowane. W tym samym czasie
zniknęła idea głosząca, że towary i surowce są synonimem bogactwa. Nawet
państwa, które szukają, powiedzmy, maksymalizacji zysków w obcej walucie,
świadome są tego, że używają jedynie jednostek miary oraz że bogactwo nie
jest w rzeczywistości grą o sumie zerowej. Niemniej jednak, potrzeba ochrony

233
własnej gospodarki narodowej, preferowania własnych producentów i ochro­
ny własnej siły roboczej przed bezrobociem nie zniknęła. Tylko kilka rządów
nie obawiało się wytłumaczyć swoim wyborcom, że załamanie się przemysłu
motoryzacyjnego albo zezwolenie na tani im port z krajów o niskich kosztach
pracy powodujący bezrobocie w domu, w długiej perspektywie leży w inte­
resie wszystkich. Stąd powstaje nieustanna tendencja do omijania teoretycz­
nie kapitalistycznych rozwiązań na korzyść protekcjonizmu. Równocześnie
potrzeba kontynuowania w sferze gospodarki antykonkurencyjnej polityki
interwencyjnej, poprzez posiadanie rozległego sektora publicznego kontro­
lowanego przez państwo, tak jak wymagają tego klasyczne socjaldemokra­
tyczne teorie, pozwala na opisanie takich rządów przez ich krytyków jako
w istocie merkantylistycznych.

Mieńszewicy
Mieńszewicy byli członkami odłamu wewnątrz Socjaldemokratycznej
Partii Robotniczej Rosji (SDPRR), partii marksistowskiej, która dostarczyła
idei dla rewolucji rosyjskiej, a następnie przewodziła państwu radzieckiemu.
W 1903 roku, pięć lat po jej zjeździe założycielskim, w efekcie politycznych
manipulacji Lenina SDPRR uległa podziałowi na zjeździe partii, który odbył
się w Londynie (w tym czasie ogromna większość przywódców partii przeby­
wała na emigracji); częściowe zjednoczenie zostało dokonane w partii w roku
1906. Mieńszewicy (nazwa ta oznacza po prostu w Rosji „mniejszość”) wie­
rzyli, że rewolucja marksistowska jest w Rosji niemożliwa, ponieważ kraj ten
był bardzo zacofany gospodarczo, opowiadali się również za reformami i po­
stępem gospodarczym przed wprowadzeniem socjalizmu czy komunizmu.
Po rewolucji lutowej 1917 roku utworzyli własną partię, opozycyjną do leni­
nowskich bolszewików, i faktycznie początkowo byli w większości rejonów
Rosji bardziej popularni niż bolszewicy. Zostali obaleni, razem z partiami
burżuazyjnymi, po rewolucji październikowej (albo, tak jak opisują to nie­
którzy, po zam achu stanu) zorganizowanej przez bolszewików, a znaczenie
ich partii było stopniowo marginalizowane.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW)


Międzynarodowy Fundusz Walutowy to niezależna międzynarodowa or­
ganizacja działająca w ramach Organizacji Narodów Zjednoczonych, po­
wołana po zakończeniu II wojny światowej głównie w konsekwencji umów
dwustronnych pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Wielką Brytanią na
konferencji w Bretton Woods w 1944 roku. Celem powołania MFW było
stworzenie stabilnych stosunków gospodarczych, a przede wszystkim pod­
staw dla międzynarodowej współpracy walutowej. Zastąpiono tym samym
stary system waluty złotej, funkcjonujący do 1931 roku, zgodnie z którym
wszystkie waluty musiały mieć pokrycie w odpowiednich ilościach złota

234
przechowywanego w bankach centralnych. Pomimo stabilności walut, z sy­
stemem waluty złotej wiązały się pewne problemy. Na przykład, w państwie
mającym trudności z utrzymaniem na odpowiednim poziomie bilansu płatni­
czego w niekontrolowanym tempie wzrastało bezrobocie. Ponadto, ponieważ
podaż złota nie była bezpośrednio uzależniona od decyzji politycznych, ilość
pieniędzy w światowym obrocie podlegała arbitralnym fizycznym ogranicze­
niom, co hamowało rozwój gospodarczy. Z drugiej jednak strony, odejście od
systemu waluty złotej spowodowało chaos i anarchię na międzynarodowych
rynkach walutowych, ciągłe dewaluacje i rewaluacje oraz ogromną niesta­
bilność, a co za tym idzie niekorzystne warunki dla rozwoju gospodarczego
oraz handlu międzynarodowego.
W tej sytuacji koniecznością było stworzenie pewnej formy międzynaro­
dowej waluty, na której mogłyby oprzeć się waluty poszczególnych krajów
i która zapewniłaby stabilizację. Należało wobec tego pozwolić, by państwo
mające problemy ze swoim bilansem płatniczym podejmowało bardziej po­
wściągliwe decyzje gospodarcze, niż było to możliwe w przeszłości. MFW
działał na zasadzie ponadnarodowego banku centralnego: państwa człon­
kowskie wpłacały pewien depozyt (którego część nadal stanowiło złoto),
a następnie miały prawo zaciągać w Funduszu pożyczki w razie kryzysowych
sytuacji walutowych czy związanych z bilansem płatniczym. Dług należa­
ło spłacić zazwyczaj w ciągu pięciu lat razem z odsetkami, których wyso­
kość uzależniona była od wysokości pożyczonej kwoty. Taki układ pozwalał
państwom na spłatę ich zadłużenia wewnętrznego bez konieczności wpro­
wadzania polityki deflacyjnej w celu ograniczenia popytu i zmniejszenia za­
trudnienia. Ponadto fundusze międzynarodowego systemu ekonomicznego
można było zwiększyć, ogłaszając, że wartość każdego udziału należącego do
państw członkowskich zwiększyła się o określony procent. Takie decyzje po­
dejmowano kilkakrotnie w związku z koniecznością zwiększenia płynności
na poziomie międzynarodowym.
Celem wprowadzenia systemu MFW było zapobieżenie anarchii, która
nastąpiła zaraz po odejściu od parytetu złota, kiedy to konieczne okazało się
powołanie pewnego organu władzy międzynarodowej kontrolującej sytua­
cję walutową. MFW otrzymał więc prawo wywierania wpływu na politykę
gospodarczą państw, które chciały zaciągnąć wysokie pożyczki, na przykład
prawo żądania ograniczenia inflacji poprzez ograniczenie wydatków rządo­
wych i podniesienie podatków. Ograniczenia te często wywoływały sprzeciw
ze strony partii lewicowych, a nawet rządów występujących do MFW z wnio­
skiem o udzielenie pomocy finansowej, jako przesadna ingerencja w polity­
kę gospodarczą rządów o korzeniach socjalistycznych, a zatem przeszkoda
w budowie systemu opieki społecznej przez kraje mające problemy gospo­
darcze. Na początku zakładano również, że państwa nie mają prawa dewa­
luować swojej waluty bez konsultacji z Funduszem, ale zasady tej nigdy nie

235
przestrzegano, częściowo ponieważ decyzje o dewaluacji są zazwyczaj podej­
mowane w sposób nagły i w tajemnicy.
Większość ekonomistów zgodzi się zapewne, że powołanie MFW nie sta­
ło się takim przełomem dla rozwoju gospodarki międzynarodowej, na jaki
liczono, choć niewątpliwie udało się zapewnić stabilność potrzebną po odej­
ściu od parytetu złota. Największą wadą Funduszu była niemożność wystar­
czającego w stosunku do popytu zwiększenia międzynarodowej płynności.
Częściowo związane było to z początkową niechęcią Stanów Zjednoczonych
na konferencji w Bretton Woods wobec brytyjskiego pomysłu, by państwa
utrzymujące przez dłuższy czas korzystny bilans płatniczy miały obowiązek
zwiększenia importu, co ułatwiłoby rozwiązanie problemu zadłużenia innych
krajów. Taka pozycja Stanów Zjednoczonych nie dziwi, zważywszy niezwy­
kle korzystną sytuację gospodarczą USA od roku 1944 do połowy lat 50. Brak
tego ograniczenia pozwolił jednak państwom takim jak Niemcy i Japonia na
korzystanie ze swojej silnej pozycji gospodarczej bez konieczności liczenia się
z wpływem, jaki miała ona na międzynarodową sytuację gospodarczą.
MFW był nierozerwalnie związany z kapitalistycznym systemem gospo­
darczym i jako taki odrzucony został przez członków Rady Wzajemnej Po­
mocy Gospodarczej. Od czasu upadku sowieckiego systemu gospodarczego
większość państw byłego bloku wschodniego przystąpiła do MFW mimo nie­
zbyt silnej pozycji gospodarczej. Od połowy lat 70. znaczenie MFW w Europie
stopniowo malało, szczególnie od chwili wprowadzenia euro jako wspólnej
waluty na terytorium części państw członkowskich Unii Europejskiej.

Międzynarodowy socjalizm
Ważnym elementem doktryny socjalistycznej i komunistycznej była idea
braterstwa klas pracujących, częściowo dlatego, że państwo narodowe po­
strzegano jako ostoję kapitalizmu. Ponadto pod koniec XIX i na początku
XX wieku uważano, że zmiany możliwe są pod warunkiem przeprowadzenia
światowej rewolucji, a nie „socjalizmu jednego kraju”, jak określał go Stalin.
Podejmowano liczne próby stworzenia międzynarodowych organizacji zrze­
szających socjalistyczne, komunistyczne i rewolucyjne grupy. Największymi
były Druga i Trzecia Międzynarodówka (w skrócie Komintern). (Pierwszą
Międzynarodówkę założył w 1864 roku Marks, zainspirowany Manifestem
komunistycznym, który napisał razem z Engelsem w 1848 roku na prośbę
niemieckiej grupy robotników. Próby zdominowania Pierwszej Międzyna­
rodówki przez Marksa, a także jego spory z anarchistami i związkowcami
doprowadziły do jej rozwiązania w 1876 roku.) Drugą Międzynarodówkę za­
łożono w 1889 roku w Paryżu. Osłabiona I wojną światową (kiedy to wszyst­
kie partie komunistyczne, których członkowie przysięgali nie brać udziału
w kapitalistycznych wojnach, przyłączyły się do działań podjętych przez rzą­
dy ich państw), w 1923 roku została zreformowana i funkcjonuje do dzisiaj

236
(patrz M iędzynarodówka Komunistyczna). Ta Międzynarodówka miała
charakter reformistyczny i socjaldemokratyczny i odżegnywała się od dok­
tryn rewolucyjnych. Nie odegrała większej roli ani w polityce wewnętrznej,
ani międzynarodowej, co nie dziwi, biorąc pod uwagę jej czysto ideologiczną
naturę. Po części związane jest to z pojawieniem się w 1919 roku jej rewolu­
cyjnej rywalki, Trzeciej Międzynarodówki.
Trzecią Międzynarodówkę założył na wniosek Lenina rząd bolszewicki
w Moskwie, a jej celem była organizacja i kontrola partii komunistycznych
w Europie. Powstanie dwóch najsilniejszych zachodnioeuropejskich partii
komunistycznych, włoskiej i francuskiej, było konsekwencją podziału, który
nastąpił w łonie partii socjalistycznych będących członkami Drugiej Między­
narodówki: zwolennicy rewolucji odeszli z partii by przyłączyć się do leni­
nowskiego Kominternu. Pod hasłem demokratycznej centralizacji organ ten
sprawował taką samą autokratyczną i scentralizowaną kontrolę nad swoimi
członkami jak Komitet Centralny Komunistycznej Partii Związku Radzie­
ckiego nad podległymi mu instytucjami. Otwarcie rewolucyjny charakter
tych partii, zapatrzonych w Moskwę, zapobiegł dojściu do władzy partii lewi­
cowych w międzywojennej Europie. Zwolennicy Drugiej Międzynarodówki
nie ufali, że członkowie Trzeciej w należyty sposób zadbają o interesy naro­
dowe, a poza tym ci ostatni odrzucali ideę reform jako drogi do socjalizmu.
Komintern został oficjalnie rozwiązany w 1943 roku przez Stalina, który
chciał zyskać przychylność przywódców alianckich, udowadniając w ten
sposób, iż nie dąży już do ogólnoświatowej rewolucji. Nigdy nie zastąpiono
Kominternu inną podobną organizacją, choć co prawda w latach 30. Trocki,
przebywając na emigracji, podjął próby powołania do życia Czwartej Mię­
dzynarodówki, skupiającej lewicowe partie w antyfaszystowski front ludowy.
Przedsięwzięcie zakończyło się jednak fiaskiem, głównie w związku z wyda­
nym przez Trzecią Międzynarodówkę w połowie lat 30. rozkazem odejścia
od „czystości ideologicznej” w obliczu zagrożenia ze strony faszystowskich
Niemiec oraz szukania porozumienia z innymi partiam i lewicowymi. Przy­
kładem na to, jak przemożny wpływ na członków Kominternu miał Związek
Radziecki, było stanowisko Komunistycznej Partii Francji, która podczas
II wojny światowej nie przyłączyła się do ruchu oporu do momentu inwazji
wojsk hitlerowskich na Związek Radziecki w 1941 roku, oznaczającego zła­
manie paktu o nieagresji pomiędzy tymi dwoma państwami.

Międzynarodówka Socjalistyczna
Jeden z ruchów dziedziczących tradycję komunistycznego i socjalistycz­
nego internacjonalizmu końca XIX i początku XX wieku (patrz socjalizm
internacjonalistyczny). Przed Rewolucją Październikową nie istniał wy­
raźny podział na ugrupowania socjalistyczne i komunistyczne, różniące się
stopniem świadomości rewolucyjnej. Oba nurty cechowało przywiązanie do

237
ponadnarodowej solidarności klasy robotniczej i pogląd, że państwo naro­
dowe to narzędzie burżuazyjnej manipulacji proletariatem. Po 1917 roku na
znaczeniu zyskał jednak element rewolucyjny, przekształcając ruch między­
narodowy w Międzynarodówkę Komunistyczną (znaną także jako Komin-
tern lub Trzecia Międzynarodówka, istniejącą w latach 1919-1943). Bardzo
surowe zasady uczestnictwa miały zapewnić udział w niej partii rewolucyj­
nych, a nie zwolenników socjalizmu parlamentarnego. Doprowadziło to do
rozłamów w zjednoczonych dotąd partiach socjalistycznych i komunistycz­
nych Europy Zachodniej i powstania w 1923 roku konkurencyjnego ruchu
gradualistycznego (parlamentarnego). Nosił on początkowo miano Socjali­
stycznej Międzynarodówki Robotniczej i przypisywał sobie - przez Drugą
Międzynarodówkę - tradycje Pierwszej (1864). Podczas wojny jej działalność
zawieszono, a w 1951 roku organizacja narodziła się na nowo pod nazwą
Międzynarodówki Socjalistycznej. Należy do niej większość umiarkowanych
europejskich i światowych partii socjalistycznych i socjaldemokratycznych
(jak brytyjska Partia Pracy).

Militaryzm
Militaryzm jest pojęciem, które odnosi się raczej do całego społeczeństwa
i nie opisuje jedynie polityki rządu, mimo że te dwie perspektywy splatają się.
Społeczeństwo militarystyczne to takie, gdzie wartości, ideologie i interesy
wojska są szeroko podzielane. Nie jest to tylko kwestia abstrakcyjnego akcep­
towania klasycznych cnót wojskowych takich jak bohaterstwo, honor i samo-
poświęcenie, nie jest to również kwestia akceptowania wysokich wydatków
na ochronę w celu zabezpieczenia interesu narodowego. Dla społeczeństwa
militarystycznego wartością jest wojskowy sposób życia, a wybiera się go
nie tylko z powodów pragmatycznych. Faktycznie, w tym zakresie, w jakim
militaryzm wspiera wysokie wydatki na cele zbrojeniowe, pragnienie naro­
du, by jego państwo było militarnie silne, może stanowić cel sam w sobie,
który nie wymaga już dalszego uprawomocnienia. Wysoce zmilitaryzowane
społeczeństwo niemieckie przed I wojną światową domagało się sił morskich
dorównujących Brytyjskiej Marynarce Wojennej, nie po to, by wspomóc
budowę imperium albo z powodu obawy przed inwazją, ale dlatego, że siły
te były celem samym w sobie i stanowiły źródło dumy narodowej. Więcej
wspólnego ze strachem przed inwazją miało utworzenie dużej armii lądowej
mającej chronić Niemcy przed Francją niż utworzenie sił morskich, które nie
miało tak oczywistego uzasadnienia.
Społeczeństwa militarystyczne propagują wśród ludności cywilnej pewien
stopień działalności wojskowej; w takich społeczeństwach uważa się, że ludzie
będą skwapliwie wstępować jako ochotnicy do oddziałów wojskowych albo
cieszyć się, że mogą odbywać w weekend szkolenia wojskowe; kluby strze­
leckie będą rozkwitać; organizacje młodzieżowe trenować musztrę z takim

238
samym zapałem, z jakim oddają się innym hobby; a każdy kto może, będzie
nosił m undur przy każdej nadarzającej się okazji. Armia będzie organizowa­
ła parady, zaś capstrzyki staną się bardzo popularną rozrywką. Rzeczywi­
ście, w tym kontekście, co było prawdą jeśli chodzi o Niemcy sprzed I wojny
światowej, presja na wsparcie wojska ze strony organizacji cywilnych była
większa, niż chciało tego samo wojsko, a z pewnością większa niż ta, na któ­
rą parlament może sobie pozwolić, ponieważ musi on również przeznaczać
środki na inne, mniej popularne wydatki. Społeczeństwa militarystyczne są
nieuchronnie w dużo większym stopniu zaangażowane w wojnę niż te, które
mają bardziej pacyfistyczne lub obywatelskie usposobienie, choć jest to raczej
kwestia przypadku niż celowego działania.

Mili James
James Mili (1773-1836) razem z Jeremym Bentham em był jednym z twór­
ców społecznej teorii utylitaryzm u, która zdominowała Wielką Brytanię,
a także w mniejszym stopniu amerykańską myśl społeczną XIX wieku. Pisma
Jamesa Milla, choć mniej wpływowe niż jego przyjaciela Benthama, a także
mniej ważne niż jego syna Johna Stuarta M illa, były bardziej przystępne niż
pisma twórców innych teorii. W szczególności pisał on bardziej bezpośred­
nio niż Bentham na temat teorii politycznej. Opowiadał się za rozszerzeniem
wyborów demokratycznych wcześniej, niż stały się one powszechnie akcep­
towane nawet wśród radykalnych intelektualistów z klasy średniej. Jednakże
jego teoria demokracji była ograniczona, ponieważ jego brak zaufania do kla­
sy pracującej był prawie tak samo głęboki, jak jego pogarda dla tradycyjnej
arystokracji. W bardzo arystotelesowski sposób wspierał dodatkowe wpły­
wy klasy średniej, którą postrzegał jako klasę zapewniającą naturalną rów­
nowagę dla wszystkich interesów w państwie. Na wiele sposobów był bardziej
błyskotliwym propagatorem idei utylitaryzmu wśród powstającej zawodowej
i handlowej klasy mieszczańskiej (ang. bourgeois) niż oryginalnym i twór­
czym jej budowniczym.

Mili John Stuart


John Stuart Mili (1806-73) był synem Jamesa M illa, który wraz ze swoim
bliskim przyjacielem i współpracownikiem Jeremym Benthamem całkowi­
cie kontrolował jego edukację, z bardziej lub mniej otwarcie wyrażoną in­
tencją stworzenia błyskotliwego następcy i propagatora utylitaryzm u. W tej
sprawie osiągnęli sukces, mimo że w niektórych kwestiach młody Mili okazał
się znacznie odbiegać od ich poglądów i stworzył zdecydowanie bardziej wy­
rafinowaną wersję utylitaryzmu, o wiele lepiej pasującą do brytyjskiego libe­
ralizm u niż ta stworzona przez jego poprzedników. W ciągu swojej długiej
kariery pisarskiej, choć miał on również dużo doświadczenia praktycznego,
wliczając w to doświadczenie parlamentarne, J.S. Mili pracował nad wieloma

239
zagadnieniami. Jego najbardziej znanymi pracami są trzy eseje: O wolności
(1859), Rozważania dotyczące rządu reprezentatywnego (1861) i Utylitaryzm
(1863), choć jego prace czysto filozoficzne, zwłaszcza System logiki, stanowią
kontynuację zainteresowań akademickich.
W Utylitaryzmie stara się on ograniczyć toporność i hedonizm podejścia
Benthama, akceptując odrzucony przez niego pogląd, że nie wszystkie źródła
przyjemności są w takim samym stopniu ważne. (Odrzucał np. tezę Bentha­
ma, że lepiej jest być zadowoloną świnią niż niezadowolonym Sokratesem.)
Esej O wolności jest prawdopodobnie najczęściej czytaną ze wszystkich jego
prac, opowiada się on w nim za systemem libertariańskim , w którym je­
dynym uprawomocnionym przyzwoleniem na ingerencję rządu w czyjeś ży­
cie byłoby powstrzymanie ludzi przed robieniem sobie nawzajem krzywdy;
w eseju tym stwierdza również, że rząd nie może znać lepiej od samych za­
interesowanych ich własnych potrzeb. Istotnie, jego wielka obawa, przeciwko
której cały esej jest skierowany, wiązała się z ty ran ią większości, strachem
przed presją ze strony ogółu wobec nonkonformistycznych jednostek. Jed­
nakże jego obrona maksymalnej wolności indywidualnej stanowi błyskot­
liwą tezę dotyczącą tego, że rozwój człowieka, dzięki odkrywaniu nowych
prawd, możliwy jest tylko w społeczeństwie, w którym nie toleruje się żadnej
ingerencji w osobiste przekonania oraz sposoby ich wyrażania. Jego najważ­
niejsze eseje, piękne w stylu i obejmujące różnorodne kierunki naukowe,
stanowią ważną część programu nauczania na wszystkich wydziałach poli­
tologicznych i filozoficznych, a większość z uznawanych w społeczeństwach
zachodnich wartości wciąż zgadza się bardziej z jego wizją niż z pomysłami
większości innych myślicieli jego czasów.

Mills
C. Wright Mills (1916-1962) był amerykańskim socjologiem, jednym z kil­
ku, którzy zdominowali tę dziedzinę w latach 40. i na początku 50., co wyda­
je się nietypowe w kontekście amerykańskim, ponieważ przynależał on bez
wątpienia do lewicy, choć nigdy nie był zdeklarowanym marksistą. Pomimo
tego, że większość z jego prac, takich jak The Sociological Imagination, cieszy
się zainteresowaniem jedynie wśród akademików, stworzył jedną z pierw­
szych, zapewne wciąż najlepszą, radykalną krytykę polityki amerykańskiej
i zmian systemowych, które zagrażały demokracji w Stanach. Jego The Power
Elitę koncentruje się na rozwoju ogromnej i wpływowej machiny wojennej
w USA począwszy od II wojny światowej, instytucji, która prawie w ogóle nie
istniała przed rokiem 1942. Poprzez prezentację powiązań między wojskiem
i największymi korporacjami przemysłowymi oraz powiązanie tego „kom­
pleksu militarno-wojskowego” ze zjawiskiem rosnącej władzy wykonawczej
prezydenta i najwyższych stanowisk służby cywilnej nakreślił na początku
lat 50. obraz podejmowania decyzji w Stanach, w który nikt nie wierzył aż

240
do wojny w W ietnam ie i afery W atergate. Jego prace stanowiły dla auto­
rów o różnych politycznych przekonaniach inspirację dla badania polityki
amerykańskiej i choć przedstawił on i wybierał swoje dowody dość ostrożnie,
niewielu badaczy podważa jego ustalenia lub gotowych byłoby zaprzeczyć, że
zgromadził potężne i przekonujące argumenty. W szczególności jego atak na
mass media, które oskarżał o spowodowanie przemian dawnego, opartego
na wymianie opinii i dialogu społeczeństwa w masę pasywnych odbiorców
cudzych poglądów, aż zbyt dobrze odpowiada wynikom „naukowych” badań
opisujących kształtowanie się opinii, i wydaje się prorocze z punktu widze­
nia późniejszego rozwoju instytucji doradców politycznych oraz ogromne­
go wpływu technik medialnych służących przygotowywaniu i „sprzedaży”
kandydatów w wyborach. W arto dla poparcia jego tezy wspomnieć także, że
jego książka zaczynała się od cytatu dalekiego od radykalizmu prezydenta
Dwighta D. Eisenhowera, ostrzegającego Kongres przed niebezpieczeństwem
„kompleksu militarno-przemysłowego”.

Mitterrand
Franęois M itterrand został prezydentem Francji w 1981 roku, zaś w 1988
roku został ponownie wybrany na siedmioletnią kadencję. Był on pierwszym
socjalistą, który zdobył prezydenturę w Piątej Republice. Urodzony w 1916
roku, M itterrand został pojmany w początkowej fazie II wojny światowej, ale
uciekł i powrócił do Francji, gdzie pracował w ruchu oporu i ruchu jeńców
wojennych, za co został potem odznaczony. Piastował różne niższe rangą
stanowiska ministerialne w rządzie Czwartej Republiki, ale powstanie V
Republiki, początkowo pod całkowitą kontrolą gaullistów, odsunęło go od
stanowisk na wiele lat. M itterrand spędził ten czas pracując nad przezwycię­
żeniem głównej bariery przeszkadzającej w politycznym sukcesie lewicy we
Francji, czyli jej fragmentacji. Sytuacja wyglądała tak, że P arti Communiste
Franęais (PCF) była głęboko opozycyjna w stosunku do niekomunistycznej
lewicy i, ogólnie rzecz biorąc, była najbardziej stalinowską partią komuni­
styczną na zachodzie Europy, podczas gdy niekomunistyczna lewica była po­
dzielona na wiele rywalizujących ze sobą grup. Największym osiągnięciem
M itterranda, choć już wcześniej był on kandydatem koalicji wszystkich partii
lewicowych do fotela prezydenckiego, było właśnie zjednoczenie tych grup
w jedną partię socjaldemokratyczną, P arti Socialiste (PS) w 1971 roku. Póź­
niej zapoczątkował on sojusz z PCF, w którym to PS stała się wkrótce ugru­
powaniem dominującym, przyczyniając się do sukcesu partii w wyborach do
parlamentu mających miejsce po jego wyborze na prezydenta w roku 1981.
Przez dłuższy czas M itterrand był uznawany za przegranego i całkowicie lek­
ceważony, częściowo z powodu jego związków z IV Republiką, ale ostatecz­
nie udało mu się ukształtować francuską lewicę w przynajmniej częściowo
trwały sposób. Jako prezydent nieuchronnie rozczarował większość lewicy,

241
będąc raczej reformatorem niż radykałem czy rewolucjonistą, oraz dlatego że
w przeciwieństwie do wielu socjalistów, nie chciał ograniczać władzy prezy­
denckiej. W polityce zagranicznej szeroko kontynuował politykę gaullizmu
dotyczącą francuskiej autonomii i podejmował wysiłki, by Francja stała się do­
minującą siłą w Unii Europejskiej. W polityce gospodarczej światowa recesja
w latach 80. zmusiła Francję, tak jak inne kraje, do ortodoksji ekonomicznej -
m onetaryzm u. Konstytucyjnie M itterrand uległ pociągowi władzy swojego
urzędu i kończył swoją prezydenturę postrzegany jako taki sam autokrata jak
jego poprzednicy. Niemniej jednak złamał on dominację prawicy dzierżącej
władzę we Francji, która trwała, oprócz kilku wyjątków, przez większość III
i IV Republiki oraz przez cały okres V. Jest możliwe, że urząd prezydenta
we Francji ma wpływ, a nawet wymusza na kolejnych piastujących go polity­
kach pewien szczególny sposób zachowania, ponieważ następca M itterranda,
Jacąues Chirac, choć wywodził się z prawicy, był krytykowany w podobny
sposób jak M itterrand i jego poprzednik Giscard d ’Estaing.

Mniejszości
Technicznie rzecz biorąc, mniejszością są ci, którzy nie stanowią pod pew­
nym względem większości na danym obszarze i w danym systemie politycz­
nym. W dużej ilości przypadków mniejszości rozumie się bardziej jako takie
grupy, które posiadają wspólną pozytywną tożsamość, niż jako grupy, które
są zjednoczone jedynie przez opozycję w stosunku do większości. Pomimo
że poprawne jest mówienie o mniejszości, która istnieje tylko w jednej kwe­
stii lub ze względu na pojedynczą cechę, nie jest to zazwyczaj najważniejsze
kryterium wyróżniania mniejszości. W sensie politycznym „mniejszość”
oznacza grupę społeczną, która posiada wspólny zbiór celów i przekonań
uznawanych przez nią za ważny, a nawet zasługujący na specjalne traktowa­
nie i nieprzysługujący większości obywateli. Co więcej, mniejszości rozumie
się zazwyczaj jako grupy, które cechują się trwałym, a przynajmniej bardzo
długim istnieniem, i które wymagają ustanowienia będących dla nich pomo­
cą instytucjonalnych bądź strukturalnych metod.
Najbardziej powszechnymi i politycznie ważnymi mniejszościami w spo­
łeczeństwie są grupy rasowe, religijne, etniczne lub językowe, które postrze­
ga się jako cierpiące szereg niedogodności i które z tego względu potrzebują
specjalnej ochrony prawnej oraz pozytywnej dyskryminacji albo akcji afir­
matywnych. W wielu społeczeństwach mniejszości seksualne, szczególnie od
lat 60., zaczęły coraz śmielej zabierać głos (zobacz: homoseksualizm). We
wszystkich tych przypadkach nieważny jest rzeczywisty arytmetyczny status
mniejszości, ale fakt, iż grupa, o której mowa, jest odcięta od dominujących
interesów i zazwyczaj im podporządkowana, co powoduje, że potrzebna jej
jest jakaś ochrona przed tymi dominującymi interesami. Tylko częściowym
absurdem jest uznanie jakiejś grupy, która, jak to się czasami zdarza, stanowi

242
większość w populacji, za mniejszość. Na przykład od czasu do czasu kobiety
w potocznym opisie uznawane są za polityczną mniejszość, nawet jeśli są one
statystycznie większością, a to z powodu sposobu, w jaki były one traktowane
w historii - jako podporządkowane mężczyznom lub nieposiadające pełnych
praw.
Pokrewne użycie pojęcia mniejszość dotyczy mniejszości partyjnych lub
mniejszości związanej z opinią publiczną, gdzie różnica z dominującą kultu­
rą stanowi ogromny ideologiczny kontrast, a nie jedynie zbiór specyficznych
i przypadkowych różnic politycznych. Na przykład w debacie dotyczącej
systemów wyborczych mniejszości polityczne są często rozumiane jako te,
które potrzebują specjalnej ochrony prawnej, by ich poglądy miały zagwa­
rantowaną reprezentację we władzach ustawodawczych.

Mobilność społeczna
Stopień, w jakim dorośli członkowie społeczeństwa mogą zmieniać swe
klasy społeczne w porównaniu z rodzicami. Choć może to wyglądać na suche
dane socjologiczne, w rzeczywistości leży u podstaw wielu teorii, wpływa też
na życiowe szanse jednostki bardziej niż wiele innych makrocech nowoczes­
nych społeczności. W społeczeństwie całkowicie merytokratycznym klasa
pochodzenia nie ma żadnego związku z klasą końcową, w praktyce jednak
mobilność zostaje poważnie ograniczona (czym wyższa klasa rodziny, tym
większa szansa na spędzenie życia w tej warstwie lub w wyższej). Powody
istnienia tych ograniczeń są złożone i nie do końca wyjaśnione. W dawniej­
szych społeczeństwach, nieznających postulatów równych szans, mobilność
nie była po prostu oczekiwana: rządziły się one zwykle ideą „naturalnej”, tj.
odziedziczonej, pozycji klasowej (jak w kastach, gdzie podział jest utrwalony
de iure, nie tylko de facto). W drugiej połowie XX wieku większość dem okra­
cji liberalnych zaakceptowała jednak zasadę Napoleona „kariera jest otwarta
dla talentu”. Co prawda, syn prawnika lub urzędnika ma wciąż dużo więk­
sze szanse na taki zawód niż syn górnika - głównie za sprawą wykształcenia
(mimo pełnej, bezpłatnej i powszechnej nauki edukacyjny sukces ludzi, któ­
rych rodzice sami nie byli wykształceni ani stosunkowo zamożni, jest ogra­
niczony wieloma czynnikami).
W większości badań tego zjawiska istnieją ukryte wartościowania, nie
aprobuje się bowiem tezy, że ludzie mogliby nie chcieć „ulepszać się” i że sa­
tysfakcjonuje ich w zupełności wykonywanie tej samej pracy co ich ojcowie.
Częściowo można to wyjaśnić wpływem teorii społeczeństwa, która wyma­
ga, by zgodnie z „logiką industrializacji” zawsze przydzielać lepsze (i bardziej
wymagające) pozycje najzdolniejszym. Drugi powód to wpływ dominują­
cych poglądów lewicowych, przyjmujących za pewnik, iż mała ilość przecho­
dzących z klas niższych do wyższych koliduje z interesami i pragnieniami
przedstawicieli tych pierwszych.

243
Współczesne społeczeństwa cechuje wielka mobilność. Jej przyczyny to
zmniejszenie się sektora rolniczego i ilości niewykwalifikowanych robotni­
ków, co oznacza nieuchronny rozrost klasy średniej (szczególnie niższej rangi
specjalistów i kierowników). Badacze koncentrują się na mobilności „względ­
nej”, tj. porównaniu szans syna kierownika banku i robotnika na stanowisko,
jakie zajmują ich ojcowie. Mobilność taka pozostaje stosunkowo niska mimo
wysokich współczynników mobilności absolutnej, co wzbudza zaciekawienie
naukowców. Wykorzystanie w powyższym przykładzie mężczyzn nie było
przypadkowe - najpoważniejszym problemem badań mobilności pozostaje
koncentracja na ojcach i synach (częściowo wynikająca z technicznego prob­
lemu pozycji klasowej zamężnych kobiet).

Modernizacja
Termin modernizacja został przeniesiony do nauk politycznych i dyskur­
su politycznego z socjologii i odnosi się, ogólnie rzecz biorąc, do krajów nie-
należących do tak zwanego Pierwszego Świata, czyli państw europejskich,
północnoamerykańskich oraz wchodzących w skład Brytyjskiej Wspólnoty
Narodów (ang. Commonwealth), odnosi się także do możliwości rozwoju
gospodarczego, politycznego i społecznego, potrzebnego do wparcia de­
mokracji liberalnej w tych krajach, tak jak ma to miejsce w krajach pierw­
szego świata (zobacz: rozwój polityczny). Pomimo tego, że takie podejście
jest narażone na ryzyko błędu ze względu na zachodnie wartości, to jednak
w teoriach społecznych i politycznych obecna jest silna tradycja, pochodząca
w większości od Maxa Webera, by w ten sposób analizować zmiany zacho­
dzące w rozwoju państw. Istotnie, klasyczne, socjologiczne teorie rozwoju,
czy to Marksa czy Durkheima, pojmują coś takiego jak „nowoczesność”
jako etap, przez który muszą przejść wszystkie społeczeństwa. Główna teza
brzmi następująco: potrzebna jest taka forma politycznego podziału pracy,
w której system polityczny przechodzi od takiego, gdzie jest tylko kilku ple­
miennych wodzów obejmujących autorytarne stanowiska, do takiego, gdzie
istnieją wysoce konkretne i zadaniowo wyspecjalizowane role w nowocześ­
nie zarządzanym i zbiurokratyzowanym systemie. Jednocześnie zmiany
warunków społecznych, zwłaszcza komunikacji i edukacji, są postrzegane
jako stale wzrastająca możliwość systemu do podtrzymywania i wdrażania
całościowych, nowoczesnych polityk zorientowanych na zaspokajanie tak
wielu różnorodnych i odmiennych interesów politycznych jak to tylko jest
możliwe. Modernizację tak bardzo postrzega się jako etap rozwoju histo­
rycznego, że nie wydaje się absurdem mówienie o „ponowoczesnych” społe­
czeństwach, czyli takich, które przeszły przez zasadniczą fazę industrializacji
i przekształciły się w „coś innego” - choć zazwyczaj nie wiadomo, czym to
coś innego mogłoby być.

244
Monarchia
Monarchia jest to państwo rządzone przez jednostkę zajmującą pozycję
na szczycie arystokratycznej drabiny zaszczytów i władzy, która jest dziedzi­
czona przez powiązania rodzinne. Monarchia jest starożytnym systemem
rządów, który rozwijał się niezależnie na różnych kontynentach (była ona
faktycznie jedną z trzech podstawowych form dobrych ustrojów, obok ary­
stokracji i demokracji, wymienianych przez Arystotelesa); wiele systemów
monarchistycznych zaczynało od jakiejś formy wyborów, gdzie sukcesja sta­
wała się następnie dziedziczona (do niedawna zazwyczaj przez linię męską
rodu) przez pierworództwo. Obecnie posiadamy odmienne reguły wybor­
cze, a pojęcie monarchii elekcyjnej wydaje się zbędne. W wielu przypadkach
monarcha mógł być obdarzony jakąś formą religijnego namaszczenia, na
przykład jako osoba wybrana przez Boga, by być głową i obrońcą kościoła
swojego narodu (zobacz: prawa boskie), a nawet mógł być sam postrzegany
jako bóstwo.
Najbardziej powszechną formą monarchii jest dziś monarchia konstytu­
cyjna, w której monarcha ma ściśle ograniczone uprawnienia i musi uznawać
władzę innych ciał politycznych, takich jak parlam ent czy rada ministrów.
Monarchie konstytucyjne można znaleźć zwłaszcza w Europie Północnej; jest
ich tam siedem: Belgia, Dania, Luksemburg, Holandia, Norwegia, Szwecja
i Zjednoczone Królestwo, gdzie monarcha jest głową państwa składającego
się z 16 innych członków Brytyjskiej W spólnoty Narodów. Monarchia kon­
stytucyjna została ponownie ustanowiona w Hiszpanii po śmierci generała
Franco w 1975 roku. Zasadniczo monarchia konstytucyjna odgrywa szcząt­
kową rolę w tworzeniu nowego rządu po wyborach lub w przyznawaniu rzą­
dowi władzy uprawniającej do rozwiązania parlamentu i ogłaszania wyborów,
co leży w gestii wielu prezydentów w systemach, gdzie prezydent jest głową
państwa. W niektórych krajach - najlepszym przykładem niech będzie Szwe­
cja - nawet te szczątkowe uprawnienia zostały zlikwidowane. Byłoby jednak
błędem całkowite odrzucenie potencjalnego politycznego znaczenia monar­
chii. W Wielkiej Brytanii, Norwegii i Holandii symboliczna władza cieszy się
dużym uznaniem w wielu kręgach. Kilku wojskowych oficerów na przykład
potraktowało zbyt dosłownie ideę, że ich stopnie pochodzą prosto z nadania
monarchy, a więc mają okazywać więcej lojalności w stosunku do króla czy
królowej niż do rządu, a biorąc pod uwagę powszechną u wojskowych nie­
chęć do polityki, stało się to przyczyną wielu konfliktów. Można powiedzieć,
że monarcha jako głowa państwa jest, w większym stopniu niż prezydent,
wyraźnym i neutralnym symbolem jedności narodowej oraz ogniskiem lo­
jalności obywatelskiej. Monarchistyczne tendencje nie wymarły zupełnie
wśród ultratradycjonalistycznych i konserwatywnych elementów w krajach
europejskich, gdzie z monarchii zrezygnowano; w szczególności w niektó­
rych krajach Europy Wschodniej nastąpiło monarchistyczne odrodzenie,

245
odkąd upadł tam komunizm pod koniec lat 80. Monarchie, które przetrwały
w Europie i nadal istnieją, dokonały tego, ponieważ wybrały praktyczną dro­
gę rozdziału funkcji głowy państwa od głowy rządu oraz dlatego, że pozo­
stały popularne wśród swoich poddanych; w tych krajach rodziny królewskie
w badaniach opinii publicznej regularnie otrzymują ekstremalnie wysokie
poparcie. Jednakże zwłaszcza w Wielkiej Brytanii popularność rodziny kró­
lewskiej zależy od prywatnego życia jej członków, ponieważ zestaw wartości,
które w odczuciu opinii publicznej rodzina królewska promuje, jest w istocie
bardzo odmienny od wartości, według których żyje większość społeczeń­
stwa. Im bardziej „zwyczajne” stają się monarchie, tym mniejsze wsparcie
otrzymują w praktyce, choć równocześnie egalitarny pogląd na społeczeń­
stwo przeciwstawia się idei dystansu i nadrzędności monarchii.

Monetaryzm
Termin monetaryzm, gdy posługujemy się nim w potocznym dyskursie
politycznym, a nie w fachowych analizach ekonomicznych, odnosi się do po­
wszechnego rozumienia pewnych teorii ekonomicznych, zazwyczaj powiąza­
nych z Miltonem Friedmanem albo Chicagowską Szkołą ekonomii. Stał się
on wyjątkowo popularny wśród prawicowych polityków w USA i Wielkiej
Brytanii jako oczywista alternatywa dla wyznawanego w społeczeństwach
kapitalistycznych keynesizmu. Konserwatywny rząd Margaret Thatcher
wybrany w 1979 roku był prawdopodobnie pierwszym zdeklarowanym „mo-
netarystycznym” rządem w Wielkiej Brytanii, choć wielu mogłoby argumen­
tować, że polityka gospodarcza większości rządów od końca lat 60., włączając
w to rządy Partii Pracy, wykorzystywała politykę monetarną. Zwłaszcza
w latach 80. monetaryzm osiągnął ten sam poziom aprobaty, który wcześniej
przysługiwał keynesizmowi, a jedynie niewielu polityków mogłoby szczerze
zaprzeczyć, że nie byli w jakimś stopniu monetarystami.
Dominującą troską monetaryzmu jest redukcja inflacji za wszelką cenę,
a swoją nazwę zawdzięcza on twierdzeniu, że podaż pieniądza (ang. money
supply) na rynku jest rzeczywiście jedynym czynnikiem mającym wpływ
na stopę inflacji. Jednakże w praktyce definicje pieniądza są różne i według
niektórych z nich wartość pieniądza okazuje się niezmierne trudna do kon­
trolowania. Jedną z implikacji tej teorii jest to, że inflacja sama w sobie jest
największym złem oraz najważniejszą przyczyną wszystkich innych chorób
gospodarczych, a zwłaszcza bezrobocia. Równocześnie teoria ta, z pewnością
tak, jak rozumie ją większość prawicowych polityków, opowiada się za au­
tentycznym powrotem do gospodarki typu laissez-faire i rezygnacją z każdej
bezpośredniej formy kontroli rządowej na rzecz działań prawie wyłącznie za
pomocą rynku pieniężnego oraz stóp procentowych. Jak podnoszenie podat­
ków jest przez monetarystów odrzucone, tak preferowanym środkiem do re­
dukcji podaży pieniądza zawsze będą dla nich wysokie stopy procentowe i/

246
lub redukcja publicznych wydatków. Na wiele sposobów teoria ta nie jest zbyt
nowa, jest powrotem do czegoś, co było powszechnie uznawane za ortodok­
sję ekonomiczną, zanim „sterowanie popytem” (ang. demand management)
Keynesa stało się politycznie akceptowalne. Jedną z politycznych konsekwen­
cji popularności monetaryzmu jest to, że skupienie się polityki gospodarczej
na mechanizmach stóp procentowych zwiększa znaczenie Banku C entral­
nego kosztem resortów rządowych zajmujących się gospodarką, wraz z to­
warzyszącym temu wezwaniem, by Bank Centralny był niezależny od rządu,
tak jak w modelu niemieckim czy amerykańskim. Tak więc pierwszą ważną
decyzją wchodzącej do rządu Partii Pracy w Wielkiej Brytanii w roku 1997
był powrót do niezależności Banku Anglii. Od czasu wymyślenia programu
Trzeciej Drogi, obranego przez Partię Pracy w Wielkiej Brytanii, zwycięstwo
monetaryzmu wśród wszystkich tamtejszych polityków stało się całkowite.

Monteskiusz
Francuski arystokrata Charles-Louis de Secondat Montesquieu (1689-1755)
jest często postrzegany wraz z Machiavellim jako jeden z twórców współczes­
nej nauki o polityce. Jego główne dzieło, O duchu praw (1748), jest próbą za­
stosowania czegoś, co dziś byłoby postrzegane jako wyjaśnienie legitymizacji
różnych form rządów, w zależności od zmieniających się warunków środowi­
skowych i kulturowych. Utrzymywał na przykład, że klimat, położenie geo­
graficzne oraz historia miały ogromny wpływ na naturę relacji społecznych
oraz na więzi polityczne. Starał się jednocześnie zidentyfikować ideologiczne
podstawy różnych form rządów, jak choćby naczelne wartości złączone z ideą
„honoru”, występujące w społeczeństwach o ustroju monarchicznym.
Pomimo że jego praca przyczyniła się do rozwoju empirycznych aspek­
tów nauk politycznych, oddziałując na późniejszych pisarzy tak różnych jak
Burkę i Engels, to z perspektywy czasu najbardziej wpływowa okazała się
jego teoria konstytucyjna. Monteskiusz, wraz z Lockiem, rozwinął poję­
cie podziału władz, zgodnie z którym władza ustawodawcza, wykonawcza
i sądownicza są niezależne od siebie i działają na zasadzie mechanizmów
gwarantujących zachowanie między nimi równowagi politycznej. Głoszona
przez Monteskiusza podstawowa potrzeba konstytucyjna, mająca ochronić
wolność przed tyrańskim rządem, została najwspanialej wyrażona w amery­
kańskiej konstytucji, której autorzy całkowicie świadomie wykorzystali jego
idee w swoim projekcie.

Mussolini
Benito Mussolini (1883-1945) był prekursorem europejskiego faszyzmu;
został premierem Włoch w 1922 roku a od 1926 r. przejął władze dyktator­
ską jako II Duce („przywódca” - oficjalny tytuł Hitlera Der Fuhrer oznacza
to samo). Schwytany przez włoskich partyzantów, zginął w roku 1945. Nie

247
posiadał już wtedy realnej władzy, nie licząc marionetkowej władzy od roku
1943 w okupowanych przez Niemców północnych Włoszech. Z początku
socjalista, faktycznie wpływowy agitator i lewicowy dziennikarz, porzu­
cił socjalistów podczas I wojny światowej, ponieważ wspierał przyłączenie
się Włoch do sił sprzymierzonych przeciw Austrii. Od tego czasu stworzył
ruch faszystowski we Włoszech i przewodził mu. Ruch ten, tak jak partia
nazistowska w Niemczech (zobacz: narodowy socjalizm), był dziwnym po­
mieszaniem prawicowych i lewicowych postaw, podobnych, przynajmniej
w teorii, do ruchów radykalnych i populistycznych. Tak jak jego niemiecki
odpowiednik, był jednak w niewielkim stopniu zainteresowany redystry­
bucją bogactwa czy jakąkolwiek polityką socjalną, a system kapitalistyczny
funkcjonował doskonale pod jego rządami. Ruch faszystowski, którego był
przywódcą, był bardzo skorumpowany, ale zdecydowanie mniej brutalny
niż rządy Hitlera, a najgorsze elementy w nim występujące, takie jak anty­
semityzm, przyjmowały łagodniejszą formę niż w narodowym socjalizmie.
Mussolini doszedł do władzy głównie dlatego, że wojna domowa między ko­
munistami a konserwatystami wisiała w powietrzu i aby temu zapobiec król
W iktor Emanuel III mianował go premierem. (Pierwszy krok Hitlera do wła­
dzy został zrobiony w podobnych okolicznościach - jego podstawą był sukces
w wyborach parlamentarnych). Jego agresywnie ekspansjonistyczna polityka
zagraniczna, a także podobieństwo haseł i praktyk spowodowało, że sojusz
(Oś) z nazistowskimi Niemcami był nie do uniknięcia. Ruch faszystowski od­
budował włoską politykę wzdłuż linii korporacjonizmu i stworzył formalnie
państwo jednopartyjne, w którym jedynie członkowie partii mogli ubiegać
się o stanowiska państwowe. Mimo wszystko faszyzm na żadnym poziomie
nie zdołał skutecznie zakorzenić się w tradycji i kulturze Włoch; faszyści na
przykład nigdy nie byli zdolni do przeciwstawienia się kościołowi rzymsko­
katolickiemu, z którym Mussolini podpisał Traktat Laterański, zapewniający
papiestwu więcej bezpieczeństwa niż za czasów poprzedniego reżimu.

Nacjonalizacja
Nacjonalizacja lub, tak jak w przypadku USA, uspołecznienie, to polityka
przechodzenia firm, przedsiębiorstw i całego przemysłu na własność publicz­
ną. W punkcie IV programu stworzonego w 1918 roku brytyjska Partia Pra­
cy zadeklarowała nacjonalizację środków produkcji, dystrybucji i wymiany.
Jednakże faktyczny zakres, obiecywanej w programie Partii Pracy nacjona­
lizacji wahał się w zależności od wyborów, od symbolicznej do znacjonalizo-
wania większej części gospodarki. Niemniej jednak Tony Blair zrezygnował
z tego zobowiązania, co stało się zasadniczą częścią reform Nowej Partii Pra­
cy (ang. New Labour), które nastąpiły po jego wyborze na przywódcę partii
w 1994 roku, a jego celem stało się odcięcie partii od dotychczasowej ideologii
i dotarcie w ten sposób do większej liczby wyborców.

248
Teoretyczną podstawę dla nacjonalizacji stanowił pierwotnie marksizm.
Wynikało to z idei głoszącej, że prywatna własność środków produkcji broni
struktury klasowej. Zatem w społeczeństwie egalitarnym i bezklasowym to
państwo powinno zarządzać przemysłem w imieniu obywateli. Drugorzędnym
powodem, bardziej istotnym dla Partii Pracy, było to, że po II wojnie światowej
kontrola państwowa była niezbędna, jak również to, że należało wprowadzić
narodową gospodarkę planową, co niewątpliwie wymagało kontroli państwo­
wej przynajmniej na „szczytach dowodzenia” w gospodarce. Kolejnym powo­
dem było to, że niektóre gałęzie przemysłu, a zwłaszcza przemysł usługowy taki
jak transport, były strategicznie zbyt ważne, by działały w warunkach konku­
rencyjnej maksymalizacji zysków, i dlatego musiały być zarządzane przez pań­
stwo i stać się jego własnością. Ten ostatni argument sprawia, że nacjonalizacja
przemysłu w istocie nie różni się od tendencji, by ważne usługi użyteczności
publicznej były wyjęte spod zwykłej kontroli rynkowej, lub niektóre, takie jak
usługi pocztowe, były prawie wszędzie objęte monopolem państwowym.
W praktyce istniał czwarty powód, który jak na ironię często umożli­
wiał rządom konserwatystów nacjonalizowanie przemysłu - było nim za­
pobieganie całkowitemu załamaniu się największych firm przegrywających
rywalizację na otwartym rynku. Na przykład w latach 1970-74 rząd konser­
watystów znacjonalizował cześć zakładów Rolls-Royce’a w Wielkiej Brytanii,
a rząd federalny w USA stworzył w roku 1970 AMTRAK po to, by utrzymać
w jako takim stanie pasażerską sieć kolejową w Stanach.
Metody nacjonalizacji różnią się znacząco, ale zazwyczaj obejmują two­
rzenie monopoli działających w dużej mierze w ramach zwykłej gospodarki
rynkowej, ze strukturą oraz hierarchią przedsiębiorstw komercyjnych, ale
z ciałem kontrolnym (odpowiednikiem zarządu), które jest mianowane przez
rząd. Zakres bezpośredniej kontroli rządu zmienia się, a wraz z nim ogólne
kompetencje przyznawane zarządowi. W tej ostatniej sprawie próbuje się za­
zwyczaj wprowadzić ograniczenia, choć rządy zwykle są przygotowane do
subsydiowania przedsiębiorstw publicznych ponoszących straty.
Pierwsza znacząca fala nacjonalizacji w Europie miała miejsce po II wojnie
światowej. W Wielkiej Brytanii była ona bezpośrednią intencją rządu Partii
Pracy z roku 1945, ale podobne albo nawet większe polityki nacjonalizacyjne
były stosowane we Francji i Włoszech, głównie po to, by ułatwić odbudowę
przemysłu po wojnie. We Francji na przykład zarówno zakłady samochodo­
we, jak i banki zostały w znacznym stopniu znacjonalizowane przez rządy
powojenne, podczas gdy w Wielkiej Brytanii, choć nacjonalizacji poddano
też Bank Anglii (i, o ironio, nie odzyskał on samodzielności do czasu zwy­
cięstwa rządu laburzystów w roku 1997), główny nacisk położono na będące
naturalnym i monopolami usługi komunalne i przemysł.
Od roku 1980 występuje światowy trend do denacjonalizacji lub prywaty­
zacji. W Wielkiej Brytanii było to główne zagadnienie polityki thatcheryzm u:

249
nie tylko znacjonalizowany przemysł, taki jak przemysł stalowy, ale też sektor
usług publicznych, wodociągi, zakłady gazowe i elektrownie zostały sprzeda­
ne albo instytucjom prywatnym, albo poprzez sprzedaż akcji - obywatelom.
Choć prywatyzacja była generalnie odrzucana przez Partię Pracy, a nawet
przez niektóre ważne postaci na prawicy (Harold Macmillan, poprzedni pre­
mier konserwatystów, przyrównywał ją do wyprzedaży rodzinnych sreber),
rząd Blaire’a wierzył, że Trzecia Droga doprowadzi do wykluczenia możli­
wości jakiejkolwiek renacjonalizacji. Przy tej okazji wielokrotnie pojawiał
się projekt prywatyzacji poczty. Z drugiej strony przekonanie, że brytyjski
przemysł kolejowy (znacjonalizowany w późnych latach 40. i sprywatyzowa­
ny przez Konserwatystów w latach 90.) powinien być ponownie znacjonali­
zowany, stało się niezwykle popularne na początku roku 2000, w związku
z falą wypadków i niewypłacalności spółki utworzonej w celu zarządzania
infrastrukturą systemu kolejowego.
Europejscy socjaliści rozczarowali się nieco nacjonalizacjami przeprowa­
dzanymi w latach 90. i po roku 2000, ponieważ ich forma w żaden sposób nie
wpłynęła na warunki pracy lub nagrody finansowe zwykłych pracowników,
doprowadzając ich do przekonania, że alienujący wpływ cechujący własność
prywatną w żaden sposób nie jest możliwy do zredukowania. W związ­
ku z tym bardziej radykalni socjaliści zaczęli częściej podkreślać potrzebę
udziału pracowników w procesie nacjonalizacji lub potrzebę utworzenia
demokracji przemysłowej. Po upadku kom unizm u w Europie Wschodniej
oraz rozpadzie byłego Związku Radzieckiego wiele z tych krajów wprowadzi­
ło gwałtownie programy prywatyzacyjne, czasami polegające na rozprowa­
dzaniu wśród wszystkich obywateli obligacji, niezależnie od ich prywatnych
zasobów finansowych, by zapewnić im udział w gospodarce państwa.

Nacjonalizm
Nacjonalizm jest to pogląd polityczny mówiący, że niektóre grupy osób
stanowią naturalne wspólnoty, które powinny żyć w ramach jednego systemu
politycznego, być niezależne od innych i mieć takie same prawo jak inne kraje
do równej pozycji w porządku światowym. To prawdziwe i rozpowszechnio­
ne nastawienie, zwłaszcza pod kontrolą obcych rządów, staje się jednak czę­
sto symbolicznym narzędziem używanym przez przywódców politycznych
do kontroli swoich obywateli. Niektórzy przywódcy polityczni robią użytek
z nacjonalizmu przez podkreślanie idei jedności narodowej i skupianie się
na zagrożeniu ze strony tych, którzy wyraźnie są „obcy” i „inni”, by zatuszo­
wać lub realizować politykę, która w innym wypadku byłaby niepopularna.
W najprostszym wydaniu nacjonalizm przeciwstawia się ruchom i hasłom
międzynarodowym i oznacza położenie akcentu na lokalność, prawie tak jak
w czasach tożsamości i lojalności plemiennych. To, jak ktoś postrzega nacjo­
nalizm, czy jako naturalny i pożądany, czy też jako zagrożenie dla pokoju

250
światowego lub racjonalnej organizacji, jest prawie zawsze kwestią subiek­
tywnej oceny. W rzeczywistości doktryny nacjonalizmu, choć szeroko uzna­
wanej, nie można jasno zdefiniować (zobacz: naród i państwo narodowe).
Rasowe, kulturowe i historyczne więzi najczęściej są łączone z narodowością,
choć bardziej pasują do etniczności - struktury narodów lub przynależności
narodowej są często sztucznie albo przynajmniej rozmyślnie tworzone przez
polityków i rządy.

Należyty (właściwy) proces


Prawo do należytego (lub właściwego) procesu to gwarancja, że zarzuty
lub żądania przedstawione osobie oskarżonej o popełnienie przestępstwa
i postawionej przed sądem podlegają prawomocnym procedurom sądowym,
a proces prowadzony jest w sposób jawny i obiektywny. Pojęcie to łączy się
z koncepcją sprawiedliwości proceduralnej, a w Wielkiej Brytanii zasada na­
leżytego procesu została implementowana przez sądownictwo, które od lat
60. poczyniło ważne kroki w celu rozszerzenia zastosowania tej doktryny
w sprawach administracyjnych (patrz sądy adm inistracyjne).
W Stanach Zjednoczonych należyty proces jest prawem zagwarantowa­
nym konstytucyjnie w sprawach przeciw rządowi federalnemu i rządom
stanowym, choć zakres stosowania doktryny w przypadku rządu federal­
nego został w pełni zdefiniowany dopiero w latach 50. XX wieku. Nie wia­
domo dokładnie, jakie specyficzne prawa wynikają z prawa do należytego
procesu. Jedną z najlepszych skrótowych definicji przedstawił sędzia Sądu
Najwyższego, Benjamin Cardozo, stwierdzając, że należyty proces obejmu­
je wszystko, co niezbędne jest dla „jakiejkolwiek koncepcji zorganizowanej
wolności”. W minimalnym zakresie prawo do należytego procesu łączy się
z prawem do zastępstwa prawnego, co jednak nie zawsze oznacza, że państwo
zapewni adwokata osobie, której na niego nie stać, lub z prawem do zakwe­
stionowania składu ławy przysięgłych, choć niekoniecznie z prawem do od­
wołania ławnika na określonej podstawie. Koncepcja należytego procesu ma
swoje odpowiedniki w systemach prawnych większości państw zachodnich
(w Wielkiej Brytanii jest to pojęcie „sprawiedliwości naturalnej”), choć to
w Stanach Zjednoczonych stanowi ona największe polityczne wyzwanie dla
władz. Również w Europie, za sprawą decyzji Europejskiego Trybunału Praw
Człowieka, amerykański standard staje się coraz bardziej powszechny.

Narodowy socjalizm
Narodowy socjalizm był doktryną partii nazistowskiej w Niemczech (jej
pełna nazwa brzmiała: Narodowosocjalistyczna Niemiecka Partia Robotni­
ków - Nationalsozialistische Deutsche Arbeiterpartei): mieszaniną inten­
sywnego nacjonalizmu, a nawet ksenofobii, oraz polityki z pretensją do bycia
socjalistyczną, przynajmniej w sensie reprezentowania robotników (stąd

251
słowo „praca” w pełnej oryginalnej nazwie partii). Faktycznie nigdy nie mo­
głaby to być partia socjalistyczna, ponieważ zaprzeczała istnieniu klas i kon­
fliktu klasowego, argumentując za to, że był kiedyś jeden prawdziwy naród
niemiecki, którego naturalna jedność jest zagrożona przez „obce” elementy
wewnątrz kraju oraz zewnętrznych wrogów. Narodowy socjalizm był blisko
spokrewniony z falą faszyzmu, która ogarnęła większość Europy w latach 20.
i 30. XX wieku, pomimo tego, że m iał on swoje korzenie w ideach wcześ­
niej krążących w XIX-wiecznych Niemczech, a rasizm oraz antysemityzm
był o wiele bardziej widoczny w nim niż w innych partiach faszystowskich.
W ruchach faszystowskich szerzył się jednak oportunizm, a każdy symbol,
który mógł przyczynić się do uzyskania poparcia, był przez nie wykorzysty­
wany.

Naród
Naród stał się pojęciem politycznie istotnym w dużej mierze dzięki idei na­
cjonalizm u oraz jako część pojęcia państw a narodowego. Nie istnieje jakaś
oczywista definicja narodu, ale każda robocza definicja w naukach społecz­
nych będzie zawierać następujące kryteria: naród jest to grupa ludzi posia­
dających podobne poczucie tożsamości wspólnotowej i tradycji historycznej,
dzielących ze sobą wiele elementów tej samej kultury, a znaczna część tej gru­
py zajmuje określony obszar geograficzny (zobacz: etniczność). Trudności
definicyjne powstają wtedy, gdy nie wszystkie przykłady spełniają powyższe
kryteria. Na przykład, chociaż Belgowie są z pewnością narodem, to ostry
i historycznie długotrwały religijny i językowy podział pomiędzy Flamanda-
mi (w większości katolikami mówiącymi po holendersku) a Walończykami
(w większości mówiącymi po francusku antyklerykałam i) oraz fakt, że Belgia
istnieje w obecnym kształcie od 1830 roku, wydają się być sprzeczne z defini­
cją. Wyraźniejszym przykładem historycznego braku ciągłości, który jednak
nie spowodował zaniknięcia bardzo silnego poczucia tożsamości narodowej,
jest Polska, nieistniejąca jako niepodległe państwo przez ponad 100 lat, po­
nieważ jej terytorium podzieliły między siebie państwa Europy Środkowej.
Równocześnie naród może istnieć pomimo znacznego rozproszenia geogra­
ficznego: identyfikacja diaspory żydowskiej z jej tradycjonalną palestyńską
ojczyzną, zarówno przed jak i po utworzeniu państwa Izrael w 1948 roku, jest
tego dobrym przykładem (zobacz syjonizm). Chociaż polityczne zastosowa­
nie tego term inu nie oznacza czegoś zbliżonego do państwa narodowego, tak
jak w przypadku „narodu brytyjskiego” (który bardziej adekwatnie może być
rozumiany jako związek trzech lub czterech oddzielnych narodów), przykład
narodu żydowskiego tak samo jak sympatia odczuwana w stosunku do ziemi
przodków przez Afrykańczyków, Chińczyków i wielu innych ludzi obecnie
rozproszonych po całym świecie wskazuje, że należy tutaj uwzględnić głę­
bokie ludzkie uczucie „przynależności”. W przeciwieństwie do tego, szkoła

252
nauk społecznych argumentuje, że idea narodu jest często w dużym stopniu
skonstruowana przez elity w celu wzmocnienia ich kontroli nad systemem
społeczno-ekonomicznym.

NATO
NATO (Sojusz Północnoatlantycki) jest jak na razie najbardziej istotną
organizacją polityczno-wojskową współpracujących ze sobą państw zachod­
nich, ustanowioną po II wojnie światowej, podczas początkowego etapu
zimnej wojny, w celu ochrony państw niekomunistycznych przed dostrze­
galnym niebezpieczeństwem bloku wschodniego. Podobne organizacje, ta­
kie jak Pakt Południowo-Wschodniej Azji (SEATO) oraz Organizacja Paktu
Centralnego (CENTO) chroniły kiedyś przed militarnym zagrożeniem w in­
nych częściach świata, ale to NATO przetrwało i pozostało na pierwszym
planie w relacjach Wschód - Zachód. Członkami NATO są USA, Kanada
i większość krajów zachodniej Europy, choć niektóre z nich, takie jak Szwe­
cja, Irlandia czy Szwajcaria, pozostały państwami neutralnymi. Francja jest
tylko częściowo członkiem NATO, wycofawszy się z militarnych struktur
sojuszu w roku 1966, ale pomimo tego, że postanowiła ona zachować duży
stopień niezależności w polityce obronnej, francuskie wojsko kontynuowało
współpracę i działało w porozumieniu z Sojuszem, dlatego też można było
oczekiwać, że weźmie pełny udział w każdym konflikcie z udziałem Układu
Warszawskiego rozgrywającym się w Europie. NATO działa poprzez ko­
ordynację wojskowych możliwości państw członkowskich oraz przez przy­
dzielanie określonych zadań na czas wojny i pokoju. W warunkach wojny
jednostki ze wszystkich krajów członkowskich przechodzą pod zintegrowaną
międzynarodową strukturę dowodzenia, której zwierzchnikiem zawsze jest
amerykański generał, w uznaniu ogromnych i nieproporcjonalnych kosztów,
jakie ponosi USA, będąc członkiem NATO.
W latach 80. poczynione zostały znaczne postępy w obszarze kontro­
li zbrojeń nie tylko poprzez redukcję ilości rakiet balistycznych dalekiego
zasięgu będących w posiadaniu USA i Związku Radzieckiego, ale również
dzięki wycofaniu broni nuklearnej średniego i krótkiego zasięgu z konty­
nentu europejskiego. Co więcej, członkowie NATO i Układu Warszawskie­
go w listopadzie 1990 roku podpisali Traktat o Konwencjonalnych Siłach
Zbrojnych w Europie (CFE), który dotyczył redukcji poziomu broni konwen­
cjonalnej i skutecznie potwierdził koniec zimnej wojny. Wraz z tymi wyda­
rzeniami oraz ostatecznym rozpadem Układu Warszawskiego w roku 1991,
NATO musiało szukać nowego uprawomocnienia dla swojego istnienia; ze
strony rządów państw członkowskich liczba głosów za zniesieniem NATO
była niewielka, zasadniczo dlatego, że istnienie sojuszu jest wykorzystywane
jako środek służący do podtrzymania zaangażowania USA w obronę Europy.
Pod względem czysto wojskowym NATO zostało zrestrukturyzowane w celu

253
redukcji kosztów oraz przebudowane tak, by uwypuklić znaczenie mniej­
szych i bardziej mobilnych sił, które mogą być łatwo rozmieszczone w każ­
dym punkcie zapalnym w Europie. Od tamtej pory organizacja ta polega
bardziej na rezerwach niż utrzymywaniu w pogotowiu bojowym znacznych
sił zbrojnych, co wcześniej stanowiło jej cechę charakterystyczną. Siły NATO
wspomagały operację ONZ w Bośni i Hercegowinie w połowie lat 90., a tak­
że przejęły odpowiedzialność za proces pokojowy w tym kraju w grudniu
1995 roku. Dwa wydarzenia o wielkim znaczeniu dla sojuszu miały miejsce
w marcu 1999 roku. Pierwszym było to, że pomimo opozycji Rosjan pełne
członkostwo uzyskały Czechy, Węgry i Polska, trzy kraje, które były kiedyś
członkami Układu Warszawskiego. Drugie równie ważne wydarzenie to na­
loty bombowe na Jugosławię, przeprowadzone przez siły NATO w odpowie­
dzi na konflikt w Kosowie.
Na początku XXI wieku debata dotycząca przyszłości NATO znacznie
się skomplikowała, szczególnie, że U nia Europejska nie mogła doczekać się
utworzenia własnych sił wojskowych, które z pewnością powstałyby z tych
samych jednostek, które państwa te jako członkowie NATO powierzyły soju­
szowi. Wydaje się, że O rganizacja do Spraw Bezpieczeństwa i W spółpracy
w Europie mogłaby odegrać jakąś rolę w rozwoju wielonarodowego systemu
bezpieczeństwa w Europie.

Neo
Przedrostek „neo” poprzedza szeroką gamę koncepcji politycznych i filo­
zoficznych. Stosowany jest albo w celu zapewnienia myśli lub teorii ogólne­
go uznania poprzez odniesienie do jej historycznych korzeni, albo w celu jej
zdyskredytowania poprzez odniesienie do wcześniejszej teorii, która spotyka
się współcześnie z powszechną dezaprobatą. I tak na przykład neokorpora-
cjonizm stanowi etykietę używaną wobec współczesnych tendencji rządu,
gospodarki i związków zawodowych przejawiających się w dążeniu do po­
rozumienia w zakresie zarządzania sektorem gospodarki. Jednak etykiety tej
używają głównie ci, którzy nie pochwalają tych tendencji, a stosując ją, mają
na celu odniesienie do niemodnych polityk korporacyjnych Hiszpanii Fran­
co i Włoch Mussoliniego. Rodzinne podobieństwa koncepcji i teorii częściej
wprowadzają w błąd niż okazują się pomocne, a dodanie przedrostka „neo”
daje często złudne poczucie rozwoju tych koncepcji i teorii w czasie. Na ogół
koncepcja pierwotna, jak na przykład konserwatyzm, nigdy nie była hom o­
geniczna, a poszczególne idee zachowane w jej „neo”-kontynuacji stanowiły
i wciąż stanowią prawdopodobnie część koncepcji wyjściowej. Przedrostek
wydaje się użyteczny w tych stosunkowo rzadkich przypadkach, kiedy mamy
do czynienia z odrodzeniem myśli, która z biegiem czasu niemal całkowicie
straciła poparcie, a potem, dostosowana do nowych warunków, ale w zasad­
niczy sposób niezmieniona, odzyskuje popularność.

254
Neofaszyzm
Wzmożona popularność partii skrajnie prawicowych w kilku krajach
europejskich w późnych latach 90. i pierwszych latach wieku XXI sprawi­
ła, że wielu obserwatorów doszło do wniosku, iż faszyzm odzyskał wpływy
polityczne na kontynencie. Neofaszyzm jest trudny do zdefiniowania mię­
dzy innymi dlatego, że sam faszyzm nie stanowił nigdy nurtu intelektualnie
ani ideologicznie spójnego. Co więcej, niektóre wytyczne, które pierwotnie
stanowiły główne elementy tego nurtu, przede wszystkim rasizm i antyse­
mityzm, znacznie trudniej jest dziś wyrażać, nie naruszając jednocześnie
prawa, a co za tym idzie, wspólna tożsamość ruchów współczesnych i tych
z lat 30. z konieczności nie może być jednoznaczna. Niemniej jednak nurt
neofaszystowski jest obecny w większości państw europejskich, koncentrując
się głównie na tradycyjnych wartościach faszystowskich, jak czystość rasy,
tożsamość narodowa, dyscyplina społeczna, m ilitaryzm i autorytaryzm .
Porażka Hitlera i Mussoliniego podczas II wojny Światowej zredukowa­
ła faszyzm w przeważającej części Europy do mało istotnej siły politycznej,
a śmierć Franco w 1975 roku ostatecznie odsunęła faszyzm od władzy. Nie­
mniej jednak do tej pory powstało kilka niewielkich partii faszystowskich.
Jedyną jawnie neofaszystowską partią, która odegrała znaczącą rolę w la­
tach 70. i 80. XX wieku, była partia Movimento Sociale Italiano (MSI— która
przekształciła się w roku 1995 w Alleanza Nationale i praktycznie całkowicie
odrzuciła doktrynę faszystowską). Niektóre partie w Niemczech, szczególnie
Die Republikaner (REP), są w istocie ugrupowaniami neofaszystowskimi,
choć kultura polityczna tego kraju nie pozwala im tego powiedzieć otwar­
cie. Ruchy neofaszystowskie, jak British National Front, istnieją w wielu kra­
jach, ale w ostatnich dziesięcioleciach ich znaczenie było marginalne. Sukces
wyborczy ruchów neofaszystowskich waha się, w dużym stopniu zależąc od
warunków ekonomicznych, ponieważ faszyzm stanowi polityczną reakcję
rozczarowanej niższej klasy średniej i klasy robotniczej, spotęgowaną skłon­
nościami do populizm u. Dla przykładu, Front National (FN) we Francji
odniósł pewien sukces wyborczy w latach 90., wykorzystując rasistowskie
nastawienie bezrobotnych i ubogich przedstawicieli francuskiej klasy robot­
niczej przeciwko populacji imigrantów z Afryki Północnej oraz niezadowo­
lenie sektora biznesu po długim okresie socjalistycznej polityki gospodarczej.
Wcześniejsze skromne sukcesy Frontu Narodowego zostały przyćmione przez
ich wyniki w wyborach prezydenckich przeprowadzonych na przełomie
kwietnia i maja 2002 roku, w których lider ugrupowania, Jean-Marie Le Pen,
zdobył około 17% głosów oddanych w pierwszej turze i przeszedł do drugiej,
by ostatecznie zmierzyć się ze sprawującym urząd prezydentem Jacques’em
Chirakiem (wobec opozycji niemal wszystkich pokonanych w pierwszej tu ­
rze kandydatów w stosunku do Le Pena, Chirac został ponownie wybrany
przeważającą liczbą głosów). Le Pen w swojej kampanii skoncentrował się na

255
kwestiach przestępczości i imigracji, sugerując zależność między tymi dwo­
ma zjawiskami.
W Niemczech napięcia związane z połączeniem byłej Niemieckiej Repub­
liki Demokratycznej i Republiki Federalnej Niemiec oraz problem imigracji
z Europy Wschodniej pobudziły niemający uprzednio większego znaczenia
ruch neofaszystowski. Sukcesy Le Pena, Partii Wolności Jorga Heidera w Au­
strii i Vlaams Blok w Belgii, jak również wysokie wyniki wyborcze ugrupo­
wań skrajnie prawicowych i antyimigranckich w Danii, Holandii, Norwegii
i kilku innych krajach europejskich odzwierciedlały rosnącą sympatię do
skrajnej prawicy. Podczas gdy stosunkowo niewiele spośród tych ugrupowań
można scharakteryzować jako faktycznie neofaszystowskie - etykietę tę sto­
suje się zbyt często i zbyt łatwo, a przecież żadnej z tych partii nie można
przypisać militarystycznych celów typowych dla faszyzmu - niewątpliwy
jest jednak fakt, że idee leżące u podstaw sukcesu takich ugrupowań jak nie­
miecka partia Narodowo-Socjalistyczna (Nazi) czy włoska Narodowa Partia
Faszystowska Mussoliniego zostały ożywione na skutek analogicznych uwa­
runkowań społecznych i ekonomicznych powstałych w późnych latach 80.
i rozwijały się w kolejnej dekadzie.

Neokolonializm
Ogromne wpływy ekonomiczne i polityczne, jakie państwa półkuli pół­
nocnej posiadają często w krajach Trzeciego Świata, stanowią niejedno­
krotnie powód głębokiego rozgoryczenia wśród obywateli tych ostatnich.
Neokolonializm dowodzi, że warunki panujące w krajach biednych często
nie uległy poprawie, a ludność tych państw nie zyskała większej wolności od
czasów rządów europejskich potęg kolonialnych, które sprawowały tam wła­
dzę do połowy XX wieku. Teoria ta składa się z kilku elementów; wszystkie
dotyczą wpływu silnych gospodarek na gospodarki słabiej rozwinięte, często
przejawiającego się w jawnym dążeniu do przejęcia kontroli politycznej.
Istnieją trzy zasadnicze formy handlu między gospodarką półkuli północ­
nej a krajami Trzeciego Świata. Z pierwszym z tych sposobów mamy do czy­
nienia, kiedy kraj Trzeciego Świata jest głównym producentem produktów
rolnych lub surowców przemysłu wydobywczego. Twierdzi się, że poziom cen
takich produktów w dużym stopniu dyktują kraje bogate, a producenci pozo­
stają wobec tego faktu bezbronni, chyba że doprowadzą do zrzeszenia w ra­
mach kartelu, jak w przypadku Organizacji Krajów Eksportujących Ropę
Naftową (ang. Organization of the Petroleum Exporting Countries, OPEC).
Drugą formę handlu stanowi przypadek, w którym kraj Trzeciego Świata
dostarcza taniej siły roboczej do produkcji komponentów dóbr konsump­
cyjnych montowanych w innym miejscu. Krajom biedniejszym brakuje czę­
sto dostatecznej wiedzy specjalistycznej lub kapitału inwestycyjnego, dzięki
którym mogłyby czerpać korzyści ze sprzedaży produktów końcowych, ale

256
mogą wytwarzać siłę roboczą dla fabryk stanowiących własność firm mają­
cych siedziby w krajach bogatszych i budowanych przez nie. Po trzecie, kraje
Trzeciego Świata zapewniają masowe rynki zbytu produktom, w przypadku
których w krajach bogatszych nastąpiło nasycenie rynku lub został zahamo­
wany zbyt; często sytuacja taka ma miejsce, gdy standardy ochrony klienta,
jakie musiałyby zostać narzucone w kraju produkcji, nie mogą zostać narzu­
cone przez rząd kraju Trzeciego Świata.
Powodem, dla którego poprzedzenie wyrazu „kolonializm” przedrost­
kiem „neo” wydaje się właściwe jest to, że - w szczególności w odniesieniu
do przypadku pierwszego i drugiego - motywy XIX-wiecznych działań ko­
lonialnych były dokładnie takie same. Ogromną korzyścią jest bowiem, jeśli
te same cele ekonomiczne można osiągnąć bez wydatków poniesionych na
sprawowanie rządów i stacjonowanie wojsk w danym kraju. Podejrzenia osób
postrzegających zależności między krajami Pierwszego i Trzeciego Świata
jako zasadniczo kolonialne potęguje pojawiająca się w takim przypadku kwe­
stia bezpośredniej ingerencji w politykę słabszych państw. Niezależnie od
przyczyn i uzasadnienia, mocarstwa, a przede wszystkim USA, wielokrotnie
dokonywały interwencji, zarówno jawnych, jak i niejawnych, najczęściej po
to, by przeciwstawić się ruchom rewolucyjnym i udzielić poparcia reżimom
prawicowym. Nawet jeśli motywem takich działań nie jest potrzeba ochro­
ny interesów korporacji z bogatych państw, działających w krajach Trzeciego
Świata, efekt takiego postępowania często właśnie do tego się sprowadza.
Inne aspekty mogą być postrzegane jako elementy neokolonializmu, ale
niezależhie od tego, czy odnoszą się one do warunków udzielania pomocy
rozwojowej, do roli banków w finansowaniu rozwoju czy do wpływu poro­
zumień o handlu wielostronnym, na przykład nadzorowanych przez Świa­
tową Organizację H andlu (ang. World Trade Organization), we wszystkich
przypadkach gospodarki słabsze są całkowicie zależne od decyzji podejmo­
wanych gdzie indziej.

Neokonserwatyzm
Termin „neokonserwatyzm” został ukuty przez Michaela Harringto-
na w USA i odnosił się do obecnej w tym kraju tendencji do odrzucania
niektórych spośród podstawowych założeń liberalizmu amerykańskiego,
w sposób szczególnie widoczny uwzględniającego optymistyczne prze­
konanie, że postęp jest nieunikniony, a rząd może rozwiązać rozmaite
problemy społeczne. Określenia tego zaczęto używać w odniesieniu do nie­
jednorodnej grupy pisarzy oraz naukowców takich Irving Kristol, Norman
Podhoretz, Daniel Patrick Moynihan, Jeane Kirkpatrick, Nathan Glazer
czy Daniel Bell, choć zarówno Bell, jak i Moynihan odrzucili tę etykietę.
Większość czołowych postaci amerykańskiego neokonserwatyzmu stano­
wią byli Demokraci; a tylko niektórzy, jak na przykład Moynihan, pozostali

257
aktywnym i politykami tej partii. Kirkpatrick, mim o że jest autorką artyku­
łu wyjaśniającego powody, dla których nie pow inna była zostać Republikan-
ką, dołączyła do adm inistracji prezydenta Reagana jako Stały Reprezentant
Narodów Zjednoczonych. Neokonserwatyzm nie stanowi spójnej teorii,
jest raczej pewną światopoglądową reakcją na współczesną politykę, przede
wszystkim na politykę USA w latach 60. XX wieku. Choć trudno byłoby
streścić pisma tak różnorodnej i płodnej grupy, wydaje się, że można wy­
różnić cztery główne tematy podejmowane przez neokonserwatystów. Po
pierwsze, wyrażają oni poparcie dla wartości Zachodu oraz wrogość wobec
komunizmu. Takie stanowisko może zaskakiwać w kontekście kraju dotkli­
wie wstrząśniętego doświadczeniami wojny w W ietnam ie, ze względu na
fakt, że neokonserwatyści zaangażowali się wówczas w obronę intelektual­
ną zarówno kapitalizmu, jak i polityki USA.
Po drugie, neokonserwatyści od lat 60. wyrażają niesłabnący sceptycyzm
wobec roli rządu, a w szczególności rządu federalnego, w życiu Amerykanów.
Czasopismo współredagowane przez Kristola, początkowo we współpracy
z Bellem, a później z Glazerem, The Public Interest (Interes publiczny), szczyci
się bezstronną oceną kwestii polityki społecznej, a neokonserwatyści są wio­
dącymi adwokatami takich działań politycznych jak deregulacja czy reforma
opieki społecznej.
Po trzecie, neokonserwatyzm prezentuje bardzo tradycyjne podejście do
kwestii religii i moralności, odrzucając trendy związane z ruchem młodzie­
żowym lat 60., przede wszystkim wyzwolenie seksualne i kontrkulturę spo­
łeczeństwa alternatywnego. Obawia się również rozpadu instytucji rodziny
i w tym względzie argumenty neokonserwatystów są zbieżne z postulatami
grup nowej prawicy, jak na przykład Moralnej Większości, których czynny
udział w polityce amerykańskiej rozpoczął się w latach 70.
Wreszcie, neokonserwatyzm wyraża wrogość wobec utopii oraz propago­
wania wizji powszechnej równości. Związany jest z pojęciem równości szans
i wskutek tego przeciwstawia się działaniom takim jak akcja afirm atywna
(ang. affirmative actiori) czy parytety.
Ruch neokonserwatywny zmienił klimat intelektualny Stanów Zjed­
noczonych, uzasadniając oraz wyjaśniając trendy już wcześniej widoczne
w polityce. Choć jego motywy zazębiają się z postulatami innych sił amery­
kańskiej prawicy, włącznie z nową prawicą i P artią Republikańską, stanowi
nurt odrębny i nie należy go w żaden sposób mylić z pozostałymi. Osta­
tecznie wywarł jednak niewielki wpływ na administrację Reagana i Busha
seniora, ponieważ prawicowy zwrot amerykańskiego elektoratu okazał się
w znacznie większym stopniu kwestią racjonalnych poglądów na ekonomię
niż rozczarowania liberalizmem na płaszczyźnie teoretycznej. Ponadto schy­
łek i ostateczny upadek komunizmu w Europie Wschodniej i byłym Związ­
ku Radzieckim pozbawiły neokonserwatystów ich ulubionego przeciwnika.

258
Neokonserwatyzm zdobył pewne poparcie w okresie prezydentury Clintona,
kiedy kierunek polityki administracji rządowej diametralnie różnił się od ce­
lów neokonserwatystów. Debata przeniosła się na teren neokonserwatystów,
gdy w atmosferze skandalu seksualnego i oskarżeń o nadużycia finansowe
kwestionowano to, czy Clinton jest odpowiednią osobą do sprawowania tego
urzędu. Często uważa się, że neokonserwatyzm wywarł znaczący wpływ na
George’a W. Busha, a jego pierwszy budżet przewidywał istotne obniżenie
podatków i zmniejszenie wydatków rządu na projekty postrzegane jako „li­
beralne”.

Neokorporacjonizm
Neokorporacjonizm jest teorią polityczną zrodzoną w latach 70. XX wieku
jako element radykalnej krytyki natury państwa w społeczeństwach kapita­
listycznych, choć politolodzy o umiarkowanych poglądach mogliby zgodzić
się z niektórymi ideami tego nurtu. Przedrostek „neo” w nazwie ma na celu
odróżnienie teorii korporacjonistycznych od faszyzmu w Europie między­
wojennej i czasami zostaje pominięty. Istota neokorporacjonizmu opiera się
na tym, że główne zakłady przemysłowe, a zwłaszcza firmy wielonarodowe,
zaczęły ścisłą współpracę z państwem, w szczególności z administracją pań­
stwową. Przy czym należy zauważyć, iż państwo nie sprawuje kontroli ani
nie organizuje pracy korporacjom, traktując je jako bierne jednostki, wręcz
przeciwnie - postrzega je jako niezbędnych partnerów. W świetle tej teorii
polityka gospodarcza i przemysłowa opracowywana jest zatem wspólnie
przez instytucje gospodarcze i administrację państwową. Taką współpracę
częściowo tłumaczy fakt, że administracja państwowa może uzyskać kontro­
lę nad przebiegiem informacji oraz techniczną wiedzę specjalistyczną, nie­
zbędne do zarządzania przemysłem, tylko od samych korporacji. W pewnej
mierze teoria neokorporacjonizmu jest wprawdzie słuszna, ale w niewielkim
stopniu nowa, zaskakująca czy radykalna. Zawsze było tak, że rządy czerpały
informacje niezbędne do tworzenia polityki od grup interesu. Na przykład
w Wielkiej Brytanii pomoc ze strony National Farmers’ Union (Narodowe­
go Zjednoczenia Rolników) od dawna niezbędna jest ministerstwu odpo­
wiedzialnemu za rolnictwo w celu opracowania rocznego planu dotacji dla
rolników. Jednak wielu sądzi, że w tym przypadku władzę ma tak naprawdę
ministerstwo, a Zjednoczenie jest zmuszane do współpracy. Lepszy przykład
stanowią zapewne różne agencje rządowe (ang. regulatory agencies) w USA,
jak na przykład Federalny Urząd Łączności (Federal Communications Com-
mission) czy Amerykańska Agencja do spraw Żywności i Leków (Food and
Drug Administration), gdzie wymiana personelu między kontrolowaną ga­
łęzią przemysłu a agencjami prowadzi na ogół do zaspokajania raczej intere­
sów tych, którzy podlegają owej kontroli, niż odzwierciedla interes publiczny.
Według krytyków współczesnych systemów politycznych, konsekwencją

259
tego zjawiska jest odrodzenie ducha włoskiego faszyzmu, w ramach którego
przedstawiciele przemysłu mieli swoją reprezentację w izbie ustawodawczej,
jak również służebna wobec partykularnych interesów przemysłowców rola
państwa. Wskutek prywatyzacji przemysłu w Ameryce Północnej i Europie
Zachodniej oraz zmniejszenia wpływów zorganizowanych związków za­
wodowych w wielu krajach (w szczególności w Wielkiej Brytanii) teoria ta
w pewnym stopniu straciła zastosowanie.

Neutralizm
Neutralizm, którego nie należy mylić z neutralnością, oznacza status
wielu, jeśli nie wszystkich, państw Trzeciego Świata, które podjęły decyzję
0 nieprzystępowaniu do paktów ze światowymi potęgami gospodarczymi
1 militarnymi i które mogą w sposób dowolny przyjmować pomoc oraz wspar­
cie od wszystkich potencjalnych ofiarodawców. Pomoc od państw darczyń­
ców często ofiarowana jest w zamian za spełnienie określanych warunków
przez państwa obdarowywane, na przykład takich jak zaangażowanie się we
wspieranie demokracji czy zgoda na postanowienia dotyczące przeznaczenia
ofiarowanych pieniędzy, co skutkuje na ogół powstawaniem nieformalnych
sojuszy i zależności. W tej sytuacji można stwierdzić, że neutralizm w czystej
postaci rzadko ma miejsce w praktyce. Zasadniczo neutralizm jest tożsamy
z „niezaangażowaniem”. Ruch państw niezaangażowanych (ang. Non-aligned
Movement) zrzesza ponad 100 członków. Inaczej niż w przypadku statusu
formalnej neutralności, który dotyczy naruszenia powszechnego obowiąz­
ku, wszystkie państwa członkowskie Organizacji Narodów Zjednoczonych
muszą udzielić wsparcia mandatowi ONZ przeciwko agresorowi, zgodnie
z zasadą aktywnego udziału w sprawach międzynarodowych i pełnego człon­
kowstwa w ONZ.
Neutralizm nie musi pociągać za sobą całkowitej neutralności, ponieważ
członkowstwo w sojuszach regionalnych i paktach obronnych, które nie obej­
mują powiązań z mocarstwami zewnętrznymi, jest jak najbardziej możliwe.
Dla przykładu, Indie są właśnie jednym z ważniejszych państw, które nie na­
leżą do żadnych międzynarodowych paktów gospodarczych czy wojskowych;
nie ma też wątpliwości, że zachowają neutralność w przypadku jakiegokol­
wiek konfliktu między na przykład Bangladeszem a Pakistanem, krajami
również praktykującymi neutralizm.
Ważne jest nie tylko rozróżnienie między neutralnością a neutralizmem,
ale również między neutralizmem a izolacjonizmem. Ten ostatni, znany jako
oficjalna polityka Stanów Zjednoczonych wobec wszelkich spraw międzyna­
rodowych poza strefą obu Ameryk, zawarty w doktrynie Monroe z roku 1823
i zarzucony wraz z przystąpieniem USA do II wojny światowej w 1941 (oraz
na krótki okres w latach 1917-20), polega na całkowitym unikaniu konfliktów
międzynarodowych, a także na braku zainteresowania wynikiem wszelkich

260
konfliktów. Izolacjonizm przyjęty przez Amerykanów uniemożliwił im na
przykład członkostwo w Lidze Narodów, jednak wiele krajów neutralnych,
takich jak Szwecja, wysyła swoje wojska w charakterze sił pokojowych ONZ.

Neutralność
Neutralność nie odnosi się po prostu do nieangażowania się państwa
w konflikty międzynarodowe, a w prawie międzynarodowym znajduje się
dość precyzyjne objaśnienie tego terminu. Jeśli dane państwo pragnie zacho­
wać neutralność wobec krajów, które są w stanie wojny, zostaje zobligowane
w ramach prawa międzynarodowego do powstrzymania się od udzielania
pomocy którejkolwiek ze stron. Nie może również zezwolić żadnej ze stron
na korzystanie ze swojego terytorium w jakimkolwiek celu związanym
z działaniami wojennymi. W zamian za to otrzymuje pozwolenie na pro­
wadzenie handlu z którąkolwiek - lub wszystkimi - stronami konfliktu,
i chociaż strony te mają prawo do blokady zabronionej wymiany handlowej,
to równocześnie winny zachować ostrożność w swoich działaniach, by nie
krzywdzić obywateli państwa neutralnego. Żadne z państw toczących wojnę
nie może bowiem, w świetle prawa międzynarodowego, zaatakować państwa
neutralnego.
Chociaż koncepcja neutralności była swego czasu, w epoce wojny ogra­
niczonej, całkowicie rozsądna i pozwalała minimalizować wpływ wojny na
resztę społeczności międzynarodowej, w kontekście dwóch wojen światowych
nie miała zbyt wielkiego sensu. Podczas żadnej z wojen postulowana neu­
tralność nie ochroniła na przykład Belgii przed inwazją. Stany Zjednoczone
przystąpiły do I wojny światowej po stronie Anglii i Francji w dużym stopniu
ze względu na to, że Niemcy odmówiły unikania ataków na neutralne ame­
rykańskie statki kupieckie. Jedynie Szwajcarii, która od roku 1815 uznawana
jest za kraj wieczyście neutralny, udało się w pełni uniknąć faworyzowania
czy wykorzystywania przez jakąkolwiek stronę konfliktu (ale nawet ona
uznała ograniczenie swojej neutralności od głosowania za przyłączeniem do
Organizacji Narodów Zjednoczonych w 2002 roku.) Najbardziej zwaśnieni
wrogowie potrafią dostrzec wzajemne korzyści płynące z posiadania auten­
tycznie neutralnego mediatora, który może pomóc w pertraktacjach dotyczą­
cych na przykład jeńców wojennych.
Z punktu widzenia prawa nie wszystkie narody mogą jednak ogłosić po­
wszechną neutralność. Na przykład na wszystkich członkach Narodów Zjed­
noczonych spoczywa obowiązek wzajemnej obrony i pomocy w wymierzeniu
kary nakładanej na agresora na określonych warunkach, a w przypadku, gdy­
by na jedną ze stron konfliktu zostały nałożone sankcje Narodów Zjednoczo­
nych, ich członek nie mógłby twierdzić, że jego neutralność pozwala mu na
bezstronność w takim konflikcie. W praktyce jedyną skuteczną neutralność
stanowi tak zwana „neutralność zbrojna”, jej najlepszym przykładem jest

261
chyba współczesna Szwecja, a możemy ją opisać jako ogólną intencję niean-
gażowania się w żadną wojnę oraz manifestację możliwości skutecznej obro­
ny własnych granic. Szwedzi mają istotnie sprawny przemysł zbrojeniowy
i bardzo wysokie zdolności obronne oparte na licznej rezerwie i powszech­
nym poborze do służby wojskowej. Zdolność do obrony własnego kraju jest
praktycznie bliska prawnej definicji neutralności, ponieważ państwo będące
w stanie wojny może zawsze zgłosić potrzebę okupowania państwa neutral­
nego w celu powstrzymania przeciwnika od jakiegoś kroku, jeśli ma wątpli­
wości, czy państwo neutralne w tym konflikcie będzie w stanie dotrzymać
swoich zobowiązań i nie dopuści do tego, by którakolwiek strona sporu czer­
pała korzyści z jego słabości.
Biorąc pod uwagę gotowość agresorów do inwazji na kraje neutralne w po­
tencjalnie ograniczonych wojnach XX wieku, pojęcie neutralności podczas
trzeciej wojny światowej staje się w dużej mierze fikcją. Nie tylko dlatego,
że głównym rodzajem wojny, jakiej się obawiano, była wojna nuklearna, ale
również ze względu na to, że strategiczne usytuowanie państwa takiego jak
Szwecja niezwykle utrudniałoby uznanie jego neutralności - przynajmniej
w obszarze powietrznym - przez NATO czy potencjalnego wroga. Neutral­
ność jest oczywiście możliwa w wojnach ograniczonych i o małym zasięgu,
w których nie bierze udziału żadne mocarstwo ani sojusz, jest to jednak
raczej neutralność państw, które nie chcą angażować się w konflikty, niż
neutralność małych krajów, które takiego zaangażowania się obawiają. W re­
zultacie państwo może zostać krajem neutralnym tylko wtedy, gdy będzie
w wystarczającym stopniu niezależne od obydwu stron konfliktu. Sytuacja
Iranu podczas Wojny w Zatoce w 1991 roku stanowi szczególnie interesujący
przykład neutralności wobec konfliktu obejmującego nie tylko sąsiadów, ale
również sojusz ONZ z USA na czele. Iran był wcześniej nie tylko zaciekłym
przeciwnikiem Iraku, ale został również, po rewolucji irańskiej z 1979 roku,
zmuszony do uniezależnienia się od większości potęg zachodnich. Jordania
natomiast wyraźnie dążyła do wspierania Iraku, od którego była zależna go­
spodarczo. Co więcej, istnieje niewiele konfliktów, które nie są w żaden spo­
sób związane z interesami głównych mocarstw, a neutralność oznaczająca
zupełną odmowę pomocy czy wyrazów poparcia nigdy nie należała do prak­
tyk Związku Radzieckiego czy USA w znaczących konfliktach XX wieku po
II wojnie światowej.

Nieposłuszeństwo obywatelskie
Nieposłuszeństwo obywatelskie jest strategią protestu prawdopodobnie
wymyśloną i z pewnością spopularyzowaną przez Mahatmę Gandhiego
w czasie jego kampanii najpierw przeciw prawom zwanym „pass laws”, a po­
tem przeciw zasadom rządów brytyjskich w Indiach. Zasadą jego działania
było skłonienie dużej liczby publicznie protestujących do łamania niektórych

262
praw lub przeciwstawianie się władzy w jasno sprecyzowany sposób. Celem
tej formy protestu jest zwrócenie uwagi na zło, przeciw któremu zorganizo­
wany jest protest, oraz próba zmuszenia rządu do działania na rzecz obiektu
lub polityki, której dotyczy ów sprzeciw. Ten sposób działania wymuszony
na rządzie może być dla niego tak przykry lub tak nadweręży jego zasoby,
że ostatecznie zmusi go do zmiany stanowiska. Jeśli pozycja władzy nie jest
zachwiana, to oczekuje się, że gwałtowna demonstracja uczuć wśród tych,
którzy protestują, zwiększy znacznie społeczne poparcie dla protestujących
i w ten sposób wzmocni prowadzoną kampanię.
Zasadniczym elementem nieposłuszeństwa obywatelskiego jest pokojowy
charakter kampanii i to, że nie może ona wykraczać poza prawo w każdym jego
aspekcie, z wyjątkiem konkretnego prawa lub polityki, której dotyczy protest.
Rozumienie to jest ściśle taktyczne i nie pochodzi z jakichś ukrytych związ­
ków pomiędzy nieposłuszeństwem obywatelskim a pacyfizmem. Dlatego
było niezbędnym, żeby protestujący przeciw rządom brytyjskim mieszkańcy
Indii godzili się na konsekwencje swoich działań i biernie poddawali się karze
więzienia, wyraźnie podkreślając ogólny brak sprzeciwu wobec państwa. Po­
dobnie rzecz się miała w latach sześćdziesiątych, kiedy to biali Amerykanie,
protestujący przeciw dyskryminacji czarnych mieszkańców w południowych
stanach, łamali określone prawa, starając się przy tym postępować tak bardzo
prawomyślnie, jak tylko było to możliwe. A zatem na przykład próbowali oni
jeździć wagonami posiadającymi napis „Tylko dla Murzynów”, ale nie pró­
bowali unikać aresztowań czy kar więzienia. Szczególnie ważne było to, że
nie pozwolili oni tamtejszemu białemu konserwatywnemu establishmentowi
ukryć się za twierdzeniem, iż protestujący są anty-Amerykanami lub rady­
kałami, których poglądów nie należy brać pod uwagę. Później, gdy wojna
w W ietnam ie stała się obiektem protestów, taktyka ta była kluczowa. Byłoby
zbyt proste określanie tych, którzy szczerze sprzeciwiali się zaangażowaniu
w coś, co uważali za konflikt z gruntu niemoralny, jako zdrajców lub tchórzy,
jeśli wykazywaliby odpowiednie posłuszeństwo wobec państwa, wyłączyw­
szy ich bezpośrednie działanie przeciw poborowi do wojska. (To nie oznacza,
że wszystkie czy nawet większość antywojennych protestów tego okresu była
zgodna z prawem lub pokojowa. Ruchy te może byłyby jeszcze bardziej sku­
teczne, gdyby tak było.)
Już w połowie lat pięćdziesiątych podobna taktyka była wypróbowywana
w Wielkiej Brytanii przeciw polityce wobec broni nuklearnej, a inicjatorem
była Kampania na rzecz Nuklearnego Rozbrojenia. Ulubioną taktyką było
zwłaszcza blokowanie dróg poprzez siadanie na ulicach - w ten sposób ła­
mano ustawę zwaną „Traffic Act”. Odtąd stosowane były podobne metody
działania w licznych demonstracjach studenckich i pracowniczych oraz straj­
kach. Najbardziej znaczący ostatni do tej pory przykład nieposłuszeństwa
obywatelskiego w Wielkiej Brytanii m iał miejsce w latach 1989-91 w czasie

263
kampanii przeciw podatkowi pogłównemu („anti-poll tax"). Protest ten, po­
dobnie jak sprzeciw wobec wygórowanych czynszów („rent-strike”), dotyczył
celowego niepłacenia - w tym wypadku - podatku pogłównego. Trudno jest
oszacować skuteczność tej kampanii, ponieważ podatek ten okazał się gene­
ralnie tak niepopularny, że rząd zniósł go z obawy przed klęską wyborczą.
Oczywiście jeden z problemów mających wpływ na sposób myślenia rządu
był taki, że podatek ten postrzegano jako nieściągalny.
Jeśli chodzi o teorię polityki, nie jest zupełnie jasne, czy pojęcie niepo­
słuszeństwa pokojowego lub ograniczonego i określonego nieposłuszeństwa
obywatelskiego może być rozpatrywane w ogólnych kategoriach teorii pra­
wa i zobowiązań politycznych. Tak długo, jak nie będzie ogólnie uznane -
a uznane być nie może - że obywatel ma prawo do wybierania praw, których
będzie przestrzegał, i tego, za jaką polityką będzie optował poprzez płacenie
podatków, nie jest możliwe branie pod uwagi motywacji, kiedy ma się do czy­
nienia z aktam i nielegalnymi. Tak naprawdę niewiele jest jednoznacznych
przypadków sukcesu powiązanego z kampanią nieposłuszeństwa obywatel­
skiego, częściowo dlatego, że rządy nauczyły się nie reagować zbyt brutalnie
na taką formę protestów, co zapobiega wzbudzeniu masowej sympatii dla
nich. Ważne jest też, by nie mylić nieposłuszeństwa obywatelskiego z ogólną
zasadą w demokracji, by protestować pokojowo, z pełnym poszanowaniem
prawa. Takie protesty mogą odznaczać się skutecznością niemniejszą od tej,
której można się spodziewać po akcjach nieposłuszeństwa obywatelskiego,
szczególnie pod względem możliwości sprowokowania interwencji policji
oraz prawdopodobieństwa nadmiernej reakcji władz.

Nomenklatura
Nomenklatura (słowo to oznacza po prostu listę nazwisk) była narzędziem,
dzięki któremu Komunistyczna P artia Związku Radzieckiego (KPZR) zdo­
bywała kontrolę nad wszystkimi aspektami przemysłu, administracji i in­
nymi dziedzinami państwa. Na każdym szczeblu, od niewielkiego miasta
poprzez regiony i republiki aż do Komitetu Centralnego KPZR w Moskwie,
istniał ciąg posad, które mogły być obsadzone jedynie za zgodą odpowiedniej
jednostki Partii Komunistycznej. Tylko kandydaci, których imiona wpisane
były do nomenklatury dla danego szczebla, mieli prawo zostać przyjęci na po­
szczególne stanowiska. Mimo że nie trzeba było należeć do partii, aby dostać
się na listę, bardzo rzadko zdarzały się nawet bardzo niskiej rangi spotkania
na poziomie lokalnym bez udziału wysoko postawionego członka partii. Bez
wątpienia zostanie członkiem partii w czasie ostatnich dekad komunizmu
było łatwe, wymagano jedynie dostosowania się do mocno złagodzonych
przez Chruszczowa wymogów członkowskich. W ten sposób wysoko po­
stawieni działacze partii mogli ufać, że menadżerowie i pracownicy admi­
nistracji zatrudniani zgodnie z nomenklaturą nie będą sprawiali im kłopotu.

264
Wykazywanie się posłuszeństwem wobec partii oraz techniczna skuteczność
wymagane były od kandydatów do wyższego szczebla profesjonalnej karie­
ry znajdujących się na liście nomenklatury, a im wyższy szczebel wchodził
w grę, tym ściślejsza była partyjna kontrola. Nomenklatura była drogą na
skróty podczas wprowadzania nowych ludzi do kręgu uprzywilejowanych
elit, a jej odpowiedniki można było zapewne odnaleźć również w krajach za­
chodnich. jedyną trwałą konsekwencją istnienia nomenklatury jest ogrom
ludzi będących członkami partii, na tyle doświadczonych, że mogą zajmować
każde odpowiedzialne stanowisko w Rosji lub w byłych republikach radzie­
ckich. Chociaż KPZR została prawie wszędzie zlikwidowana, nowi przywód­
cy nie byli w stanie uwolnić się od zależności od jej byłych członków (patrz:
aparatczyk).

Nowa klasa
Nowa klasa odnosi się do teorii kojarzonej zazwyczaj z jugosłowiańskim
politykiem i dysydentem Milovanem Djilasem, wskazującej na zjawisko
systemu klasowego w komunistycznym Związku Radzieckim i Europie
Wschodniej, mimo założeń egalitarianizm u i bezklasowości. Argumen­
tacja wskazuje, że chociaż zasadniczo zlikwidowano tam przedsiębiorstwa
prywatne, a ogółowi społeczeństwa przyznano równe prawa, osoby, które
piastowały wysokie stanowiska w administracji państwowej oraz w aparacie
partii komunistycznej (aparatczycy), cieszyły się ogromnymi przywilejami
czyniącymi z nich nową klasę rządzącą. Władza i korzyści materialne przy­
należne tym ludziom były faktycznie niespójne z ideą całkowicie egalitarne­
go i demokratycznego społeczeństwa; wątpliwe jednak jest, by rzeczywiście
tworzyli oni jakąś „klasę”, głównie dlatego, że ich status zależny był od spra­
wowania poszczególnych urzędów, jak również ze względu na niemożność
dziedziczenia tych uprzywilejowanych stanowisk.

Nowa Partia Pracy


Wyrażenie „nowa partia pracy” (ang. New Labour) służyło początkowo
jako określenie nowego ruchu politycznego pod przewodnictwem Tony’ego
Blaira, starającego się w latach 90. ubiegłego wieku unowocześnić ideologię
brytyjskiej P artii Pracy, czyniąc ją bardziej konkurencyjną z punktu widze­
nia szans wyborczych i walki z Partią Konserwatywną Margaret Thatcher.
Ruch ten stał się tak popularny, że kierownictwo Partii Pracy szybko posta­
nowiło wdrożyć ich pomysły, a im samym już na początku XXI wieku udało
się przeforsować wszystko oprócz zmiany oficjalnej nazwy partii. W latach
60. i 70. XX wieku, kiedy to w sumie przez 11 lat Partia Pracy sprawowała
władzę, była ona wyraźnie umiarkowana i centro-lewicowa. Porażka wybor­
cza na rzecz Konserwatystów w 1979 roku zachęciła działaczy bardziej skraj­
nych politycznie do przesunięcia partii w stronę lewicy. Jako partia lewicowa

265
została ona ponownie dwukrotnie pokonana, zarówno w 1983 jak i w 1987
roku. Wówczas to młodsi wiekiem liderzy próbowali znaleźć sposób na po­
prawę sytuacji, ponownie zwracając się w stronę centrum, zwłaszcza za cza­
sów Neila Kinnocka, poprzedzających wybory powszechne w 1992 roku. Nie
wystarczyło to jednak do zmiany wizerunku partii, ciągle postrzeganej przez
wyborców jako zbyt skrajna, aby objąć władzę, mimo iż następca Margaret
Thatcher okazał się o wiele mniej charyzmatycznym przywódcą niż ona. Po
roku 1992 ciągłe ruchy w kierunku radykalnego przekształcenia statutu par­
tii oraz zmiany oficjalnych celów ideologicznych były bardziej udane, głów­
nie za sprawą młodego lidera, Tony’ego Blaira, który przejął przywództwo
w parti w 1994 roku. On i jego sprzymierzeńcy prowadzili intensywną kam ­
panię mającą na celu - mówiąc jego słowami - „zmodernizowanie” partii,
a także rozwinięcie nowej doktryny Trzeciej D rogi, stanowiącej podstawę
dla partii socjaldemokratycznej, posuwając się nawet do położenia kresu
historycznym związkom partii z nacjonalizacją środków produkcji, będącą
do tej pory jednym z celów programu Clausa IV. W rezultacie w 1997 roku
partia odniosła zdecydowane zwycięstwo nad przemęczoną już administra­
cją Konserwatystów, a na początku XXI wieku pierwszy raz w historii została
wybrana na drugą z kolei kadencję parlamentarną.
„Nowa” Partia Pracy tylko w niewielkim stopniu przypomina tę starą.
W pełni zaakceptowała wolny rynek i m onetaryzm , wprowadzone przez
przeciwników, zauważyła potrzebę ostrej, fiskalnej ortodoksji i niskich po­
datków oraz, na początku wieku, pozbyła się powiązań ze związkami zawodo­
wymi. Aktualnie partia skupia się głównie na zarządzaniu oraz w niewielkim
stopniu na szukaniu preferencyjnych rozwiązań dla ludzi ubogich lub, m ó­
wiąc współczesnym językiem, ludzi „społecznie zmarginalizowanych”.
Znacznych transformacji i reform wewnątrz partii, w pełni przez nią
popieranych, było niewiele, lecz przynajmniej obyło się bez wewnętrznego
rozłamu. Podobną jak Partia Pracy próbę po porażce w wyborach w roku
1979 podjęła konkurencyjna P artia Socjaldemokratyczna, szybko jednak
wchłonięta została przez Partię Liberalną. Tym, co ułatwiło, ale i wymusiło
tę późniejszą transformację, były poważne zmiany społeczne, jakie dotknęły
kraj po założeniu Partii Pracy. Rozmiar starej klasy robotniczej poważnie się
zmniejszył, a nowi, mniej zdający sobie sprawę z różnic społecznych wyborcy
okazali się odporni na starą socjalistyczną retorykę.

Nowa Prawica
Określenie „nowa prawica” odnosi się najczęściej do ultra-konserwatyw-
nego ruchu w USA, który zyskał sławę mniej więcej w czasie, gdy Ronald
Reagan został wybrany na prezydenta w 1980 roku, i który to ruch był po
części odpowiedzialny za jego wyborczy sukces. Ideologiczne źródła „no­
wej prawicy” są dość osobliwe, gdyż wielu z jej głównych myślicieli było

266
wcześniej skrajnymi liberałami lub nawet radykalnymi działaczami z lat 60.
i wczesnych 70. XX wieku. „Nowa prawica” nigdy również nie przedstawiała
spójnego zbioru poglądów. Gównym powodem takiego stanu rzeczy był jej
skrajny liberalizm przy równoczesnej chęci powrotu do „tradycjonalistycznej
moralności”. Wielu zwolenników „nowej prawicy” uzyskało również rozległe
wpływy na fali mającego wtedy swój czas w polityce fundamentalizmu reli­
gijnego.
Pomimo to „nowa prawica” okazała się bardzo wpływowa, dostarczając
politykom P artii Republikańskiej lub przynajmniej niektórym z nich, pół-
ofkjalnej ideologii odróżniającej ich od P artii Demokratycznej z innych po­
wodów niż po prostu bycie bogatym czy białym. Takie prawicowe zespoły
doradców jak Hoover Institution lub American Enterprise Institute w znacz­
nym stopniu rozwinęły swoje strategie polityczne szczególnie w obszarze
ekonomii, spraw zagranicznych i obrony. W praktyce, „nowa prawica” była
tworem, który pozwolił Reaganowi dojść do władzy, charakterystycznym
również dla zdominowanej przez yuppies polityki własnych korzyści w la­
tach 80. XX wieku. Reagan nigdy w pełni nie usatysfakcjonował „nowej pra­
wicy”, mimo że wielu propagatorów tego ruchu otrzymało rządowe posady.
Ostatecznie z powodu pragmatycznej natury amerykańskich polityków ruch
ten został odrzucony. Kilku kadydatów „nowej prawicy”, wśród nich Patrick
Buchanan, próbowało bez powodzenia otrzymać nominację do wyborów
prezydenckich z ramienia Partii Republikańskiej w latach 90. XX wieku i po
roku 2000. Chociaż prezydent George W. Bush skorzystał skwapliwie z roz­
wiązań budzących przychylność komentatorów związanych z nową prawicą,
ruch ten został skutecznie odsunęty na dalszy plan.

Nowe ruchy społeczne


Nowe ruchy społeczne, w skrócie NSM (ang. new social movement), sta­
ją się coraz poważniejszym zagadnieniem w socjologii polityki ostatnich 20
lat. Nazwa odnosi się do luźno zorganizowanych grup ludzi o skłonnościach
do częstego protestowania, jak w przypadku brytyjskiej Kampanii na rzecz
Rozbrojenia Nuklearnego (CND), innych europejskich ruchów sprzeciwiają­
cych się broni nuklearnej lub bardziej masowych organizacji ekologicznych
i organizacji na rzecz ochrony środowiska, których obecnie powstaje coraz
więcej. Pojęcie to znajduje bardzo szerokie zastosowanie, a ruchy tak różne od
siebie jak organizacja ochrony zwierząt czy praw gejów i lesbijek są często ba­
dane wraz z bardziej tradycjonalistycznymi ruchami politycznymi. Znaczenie
NSM-ów pokazuje nam dość wyraźnie ich rozkwit w czasie, podczas gdy or­
todoksyjny wpływ polityki mierzony członkostwem w partiach politycznych
i związkach zawodowych, a nawet głosowaniem, maleje w większości zachod­
nich demokracji. Ruchy społeczne istniały oczywiście zawsze - co więcej, po­
czątki wielu partii politycznych i związków sięgają właśnie wczesnych ruchów

267
społecznych. Ich nowe wcielenia wykazują jednak kilka różnic w stosunku
do pierwowzorów. Początkowo NSM-y werbowały osoby wyraźnie rozczaro­
wane zwyczajną polityką, głównie ludzi wykształconych i bogatych (określa­
nych często jako przedstawiciele „nowej klasy średniej”), mających podobne
nastawienie ideologiczne, pomimo różnych celów, do jakich dążyli. Co cha­
rakterystyczne, skłaniali się oni ku większej bezpośredności, chcąc uniknąć
powstania biurokratycznych elit w ich własnych organizacjach; byli gotowi na
podjęcie radykalnych działań, by osiągnąć własne cele, preferując demonstra­
cje uliczne, strajki okupacyjne, a do pewnego stopnia nawet przemoc, bardziej
niż standardowe działania grup nacisku. Niemal wszyscy z nich wyrzekają
się parlamentarnych ambicji, szukając jedynie sposobu na zmuszenie władz
do przyjęcia ich własnych rozwiązań politycznych. Można odważyć się na
stwierdzenie, iż NSM-y definiuje po części fakt, że koncentrują się one na po­
jedynczych zagadnieniach (mimo, że owo zagadnienie może zostać szeroko
opisane, jak w przypadku organizacji walczących o ochronę środowiska), a nie
na próbach wypracowania ogólnej ideologii lub programu, czego nie mogą
uniknąć kandydaci startujący w wyborach parlamentarnych.
NSM-y różnią się istotnie pod względem zasięgu wpływów, ryzykują rów­
nież „utratą” własnych strategii politycznych na rzecz ortodoksyjnych partii,
które wplatają je później do własnych programów. Ogólnie rzecz ujmując,
istnieje - aczkolwiek niewyraźny - związek między powstaniem NSM-ów
i rozwojem postmaterialistycznej kultury zachodnich demokracji.

Nowe myślenie
„Nowe myślenie” określało nowy sposób realizacji polityki zagranicznej
Związku Radzieckiego przez jego przywódcę Michaiła Gorbaczowa, a świat
usłyszał o tym po raz pierwszy podczas jego przemowy przed ONZ w grudniu
1988 r., kiedy to radziecki przywódca ogłosił zamiar wycofania wojsk radzie­
ckich z państw Europy Wschodniej. „Nowe myślenie” miało kilka zastoso­
wań, było starannie przygotowanym narzędziem dyplomatycznym, a także
przedłużeniem planów Gorbaczowa dotyczących zreformowania polityki
międzynarodowej ZSRR. Dla Zachodu najważniejszym aspektem była wola
współpracy, wyrażająca się poprzez szeroko zakrojone rozmowy na temat
kontroli zbrojeń, zważywszy na to, że z powodu złożoności kwestii związa­
nych z bronią nuklearną traktat INF (ang. Intermediate Nuclear Forces) doty­
czący likiwdacji pocisków rakietowych średniego zasięgu, podpisany niemal
równo rok wcześniej, nie wprowadził większych zmian w równowadze sił
w Europie. Przez 15 bezproduktywnych lat Zachód czekał na poważną goto­
wość Związku Radzieckiego do redukcji liczby posiadanej broni konwencjo­
nalnej, aby wreszcie poprzez rozmowy dotyczące wspólnej i zrównoważonej
redukcji sił zbrojnych (ang. Mutual and Balanced Force Reduction, MBFR)
przywrócić ogólnoświatową równowagę. Podkreślając potrzebę spojrzenia

268
na relacje Wschodu z Zachodem pod nowym kątem oraz w celu zerwania
ze stereotypowymi obawami i oczekiwaniami, Gorbaczow zaoferował coś
naprawdę znaczącego. Łącząc swoje wystąpienie w ONZ z nieoczekiwaną,
jednostronną redukcją wojsk, zyskał duże poparcie Zachodu. Jego inicjatywa
doprowadziła do szybkiego zakończenia negocjacji i ratyfikowania Traktatu
0 Konwencjonalnych Siłach Zbrojnych w Europie (CFE) w 1990 roku.
Kolejny aspekt „nowego myślenia” był równie atrakcyjny dla Zachodu, cho­
ciaż jego głównym celem były socjalistyczne kraje Europy Wschodniej. Wią­
zał się on z odrzuceniem doktryny Breżniewa, ustanowionej w 1968 roku dla
usprawiedliwienia radzieckiej inwazji na Czechosłowację - doktryny, która
potwierdzała, iż suwerenność narodowa była mniej istotna niż socjalistyczna
solidarność, a pozostałe państwa socjalistyczne miały prawo do interwencji
1 użycia wszystkich środków, by zapobiec obaleniu komunizmu w państwach
sprzymierzonych. Gorbaczow uznał prawo każdego z krajów Europy Wschod­
niej do ustanawiania oraz realizowania własnej polityki i pozostał w tej kwestii
konsekwentny. Nie tylko nie blokował działań liberalnych w krajach takich
jak Polska, Czechosłowacja czy Węgry, ale również nie zamierzał narzucać
własnej polityki wewnętrznej na bazie pierestrojki i głosnosti (ros. przebu­
dowa i jawność) w bardziej stalinowskich krajach, jak na przykład Niemcy
Wschodnie. „Nowe myślenie” było bez wątpienia najbardziej udanym obsza­
rem reform Gorbaczowa, co przyspieszyło - jeśli nie spowodowało - koniec
imperium radzieckiego w Europie oraz koniec zimnej wojny na świecie.

Nowoczesność (Modernizm)
Tak wiele rzeczy jest „post” nowoczesnych lub łączonych ze zwrotami
typu „kryzys nowoczesności”, że wydaje się istotne, by uchwycić sens tego,
czym faktycznie jest nowoczesność lub czasy nowoczesne. Oczywiście w naj­
bardziej trywialnym sensie nowoczesność oznacza po prostu nowość lub to,
co było niedawno. Czasami, w sformułowaniach takich jak „współczesna hi­
storia Europy”, gdzie użycie pojęcia „współczesność” jest stosunkowo arbi­
tralne, oznacza ono raczej bardzo odległy czas. Pytanie zatem brzmi, czy są
takie opisy życia społecznego, świadomości i struktury współczesnych spo­
łeczeństw, które wciąż w sposób przydatny rozróżniają początek XXI wieku
i na przykład wiek XVII od tego, co działo się wcześniej. Przy czym nie jest
ważne, czy wiek XVII jest odpowiednim punktem odniesienia - wydaje się
bowiem, że nowoczesność zaczyna się w nie do końca określonym precyzyj­
nie miejscu, w którym splatają się ze sobą Oświecenie, Renesans i Reformacja
- a różni analitycy wybierają swój ulubiony moment, od którego zaczynają jej
szczegółową eksplikację. Co więcej, niezależnie od tego, gdzie nowoczesność
się zaczyna, przyspiesza ona wyraźnie w XIX wieku wraz z rewolucją prze­
mysłową i urbanizacją społeczeństwa zachodniego. Nowoczesność jest także
bezsprzecznie pojęciem zachodnim z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego,

269
że to zachodnie społeczeństwa są postrzegane jako te, które tworzą rzeczy
nowoczesne, i po drugie ponieważ wydaje się, że nowoczesność ma dla nich
o wiele większą wartość niż dla innych społeczeństw.
Częścią testu sprawdzającego, czy jakieś społeczeństwo posiada autentycz­
nie nowoczesną świadomość, wydaje się być to, czy idea postępu sama w sobie
jest w tym społeczeństwie wysoko oceniania. Jeśli teraźniejszość jest mniej
lub bardziej bezrefleksyjnie preferowana w stosunku do przeszłości odnoś­
nie idei, mody czy przyzwyczajeń kulturowych, to społeczeństwo jest w pełni
nowoczesne. W takim przypadku możemy powiedzieć, że zbliżamy się do
końca nowoczesności. Teraźniejszość w coraz większym stopniu nie jest war­
tościowana pozytywnie, a zwiększające się wątpliwości wpływają na ocenę
zarówno możliwości, jak i zalet niekończącego się postępu. Z socjologicznego
punktu widzenia prawdopodobnie bezpieczniej jest mówić o tym, że nowo­
czesne społeczeństwo jest społeczeństwem w wysokim stopniu zindywidu­
alizowanym; bardzo dbającym o autonomię i prywatność; prawie święcie
złączonym z wysiłkiem ludzi do osiągnięcia racjonalności i z ich racjonalnym
ekonomicznym planowaniem; społeczeństwem, które wierzy w naukę i ludz­
kie zdolności do kontrolowania środowiska oraz w to, że jest panem swojego
własnego losu. Nowoczesne społeczeństwo jest zsekularyzowane, wolne od
ograniczeń związanych z tradycją i zasadniczo utylitarne. Pomysł, że szczyt
rozwoju cywilizacji ludzkiej dokonał się w jakimś momencie w przeszłości
- u Greków, we włoskim renesansie, w okresie złotej ery religii lub w jakim ­
kolwiek innym momencie - jest po prostu śmieszny dla nowoczesnej mental­
ności. Jednakże ta nowoczesna mentalność wydaje się być w coraz większym
stopniu zakłócana. Pojawiają się bowiem we współczesnej polityce konserwa­
tywne próby powrotu do czegoś, co można nazwać „tradycyjnymi wartościa­
m i”. W końcu główny argum ent wysuwany przez grupy ekologiczne dotyczy
niemożliwość kontynuacji postępu technologicznego. Co więcej, nowoczesna
nauka coraz bardziej podnosi kwestie, w których niejasna i niesprecyzowa-
na, ale trwała i powszechnie odczuwana intuicja moralna sugeruje bardzo
ostrożne postępowanie. Z pewnością bió-nauka wywołuje obecnie niepokój,
ponieważ idea eksperymentowania ze strukturą genetyczną zdobywa sobie
coraz większą aprobatę. Nowoczesność niezliczone razy była ogłaszana za
tautologiczną niemożliwość, a mimo to wiele osób skierowało się w stronę
postmodernizmu, ponieważ opisuje on ich zdaniem nowoczesność lepiej,
niż były do tego zdolne inne teorie jeszcze w niedawnej przeszłości.

Nowy Ład
Nowy Ład (New Deal) to nazwa nadana polityce prowadzonej w cza­
sie pokoju przez Franklina Delano Roosevelta, prezydenta USA, w latach
1933-45. Roosevelt miał nadzieję, że polityka ta zakończy Wielki Kryzys
lub złagodzi jego skutki. Kryzys ten nastąpił po krachu na giełdzie w 1929

270
roku, doprowadzając do utraty pracy oraz pogrążenia się w ubóstwie miliony
Amerykanów. Sformułowania tego Roosevelt użył po raz pierwszy w prze­
mówieniu z okazji przyjęcia nominacji na urząd prezydencki z ramienia
Demokratów w 1932 roku, świadomie odwołując się do postulatu swojego
krewnego, Theodore Roosevelta (prezydent USA w latach 1901-09) brzmią­
cego „uczciwy układ” („square deal”) dla Amerykanów. Od powstania termi­
nu „Nowy Ład”, amerykańscy prezydenci dokładali starań, by ukuć równie
dźwięczne hasła odzwierciedlające ich politykę - przykładem może być
„Uczciwy Układ” („Fair Deal”) Trumana, „Nowa Granica” („New Frontier”)
Kennedyego i „Wielkie Społeczeństwo” („Great Society”) Johnsona.
Poszczególne programy zawarte w polityce Nowego Ładu w znacznej
mierze stanowiły odpowiedzi ad hoc na problemy społeczne i bezrobocie do­
świadczane przez Amerykanów w latach 30. Dopiero z perspektywy czasu
wydawać się mogło, że u ich podstaw leży jakaś spójna filozofia czy doktry­
na ekonomiczna. Polityka ta w znacznym stopniu polegała na interwencjach
rządu w obszarze gospodarki i spowodowała istotny wzrost roli rządu fede­
ralnego. Doprowadziło to do ogromnych kontrowersji wokół Nowego Ładu
i powstania opozycji wśród biznesmenów przywiązanych do tradycyjnych
idei laissez-faire oraz sprzeciwu ze strony Sądu Najwyższego, który wie­
le kluczowych elementów programu ustawodawczego Roosevelta (jak na
przykład National Industrial Recovery Act) uznał za niekonstytucyjne. Nie­
mniej jednak polityka Nowego Ładu cieszyła się ogólną popularnością wśród
elektoratu; często uznaje się ją za kluczowy moment w historii politycznej
Ameryki ze względu na fakt, że doprowadziła do reorientacji partii oraz
dlatego, że dzięki niej zaszły istotne zmiany wewnątrz systemu federalnego
USA (zobacz: federalizm). Na skutek reorientacji partii kluczowe grupy ame­
rykańskiego społeczeństwa, jak czarni, związki zawodowe i ludzie ubodzy,
związały się z P artią Demokratyczną, która dzięki temu kontynuowała pre­
zydenturę w latach 1933-52 i dominowała w wyborach do kongresu w latach
późniejszych. Sukcesom wyborczym koalicji Demokratów zagroziła dopiero
nowa polityka lat 60., ale nie istnieją jednoznaczne dowody na to, że partia ta
mogła wówczas ulec rozpadowi.
Nowy Ład dzieli się czasami na dwa okresy. W pierwszym okresie, obejmu­
jącym lata 1933-35, obrana polityka była zasadniczo umiarkowana. W dru­
gim okresie prezydent Roosevelt, pewien poparcia wyborców po ponownej
elekcji w 1936 roku, uznał, że może przedsięwziąć bardziej radykalne kroki
i sprostać konfrontacji z Sądem Najwyższym, który próbował podważyć jego
program ustawodawczy.

Nowa Ekonomiczna Polityka (NEP)


Nowa Ekonomiczna Polityka została wprowadzona przez Lenina w marcu
1921 roku, na X Zjeździe Rosyjskiej Partii Komunistycznej (Bolszewików),

271
działającej później jako Komunistyczna P artia Związku Radzieckiego.
Oznaczała ona istotne złagodzenie surowej polityki gospodarczej „komuni­
zmu wojennego”, którą wprowadzono bezpośrednio po drugiej (bolszewi­
ckiej) rewolucji z 1917 roku. Przywrócono system bankowości, uprzednio
całkowicie zlikwidowany (choć nowopowstałe banki były instytucjami pań­
stwowymi, znacjonalizowanymi), zezwolono na swobodniejszy handel we­
wnętrzny, znosząc system państwowego zaopatrzenia i dystrybucji towarów,
zezwolono także na prywatny handel dła zysku na niewielką skalę. Innymi
słowy, wyrażono zgodę na niewielki krok wstecz w kierunku gospodarki
kapitalistycznej, co wydawało się rozsądne osobom, które twierdziły, że Ro­
sja musi przejść przez etap stanowiący odpowiednik burżuazyjnej rewolucji
kapitalistycznej, nim powstaną podwaliny pod właściwy komunizm. NEP
został jednak na Leninie w dużym stopniu wymuszony przez zamieszki wy­
wołane brakiem żywności oraz obawą przed upadkiem gospodarki, a w szcze­
gólności rolnictwa, jak również utratą rewolucyjnej kontroli nad państwem.
Wielu rewolucjonistów zawsze żywiło obawy, że o ile pozostałe kraje euro­
pejskie nie przyjmą komunizmu w bardzo niedługim czasie, rewolucja nie
przetrwa w Rosji o własnych siłach. Dla doktrynerskich marksistów, którzy
chcieli z dnia na dzień zaprowadzić całkowity komunizm, likwidując nawet
pieniądz, polityka ta była nie do zaakceptowania. Od NEP odszedł jednak
dopiero Stalin w roku 1929, wprowadzając pierwszy ze swoich planów pięcio­
letnich i siłą tłumiąc opozycję, którą kiedyś Lenin próbował przekupić.

Nozick
Robert Nozick (1938-2002) wspólnie z Johnem Rawlsem dokonał więcej
niż ktokolwiek inny, by wskrzesić i odbudować teorię polityczną w powo­
jennym świecie Zachodu. Podobnie jak Rawls, oparł on swoje podejście na
liberalizm ie oraz twardej obronie niezbywalnych praw, których rządy nie
mogą odebrać tylko dlatego, że uważają, iż przyczyniłoby się to do zwięk­
szenia dobra publicznego (zobacz prawa naturalne). Również tak jak Rawls,
i nieodzownie dla kogoś, kto zajmuje takie stanowisko jak powyżej, Nozick
był zaciekłym wrogiem utylitaryzm u i jego zdecydowanej akceptacji przez
niemal wszystkich politycznych aktorów na Zachodzie.
Nozick jednak o wiele bardziej zdecydowanie niż Rawls trzymał się włas­
nego stanowiska i dzięki określeniu przez siebie konkretnych praw, do których
przywiązywał największą wagę, był bardziej krytyczny jeśli chodzi o uprawo­
mocnienie współczesnej władzy oraz typowego zachodniego modelu państwa
dobrobytu, czyli mieszanej polityki gospodarczej. Jego najważniejsza praca
Anarchia, państwo, utopia (1974) jest w dalszym ciągu tematem gorących dys­
kusji i opracowań pisemnych. Teoria Nozicka opierała się na trzech głównych
filarach. Pierwszym z nich było twierdzenie, iż prawo jest tylko i wyłącznie
indywidualne, przy równoczesnym odrzuceniu jakiejkolwiek idei mówiącej

272
o tym, że społeczeństwa, państwa czy zbiorowości obojętnego kształtu mogą
być posiadaczami praw lub obowiązków; te prawa łub obowiązki mogą być
prawomocne tylko wtedy, gdy wynikają z dobrowolnego zrzeszenia jedno­
stek, a nie wtedy, gdy są opłacalne dla większości lub wszystkich członków
społeczeństwa. Drugim filarem będącym konsekwencją pierwszego jest
umiarkowanie anarchistyczne podejście do systemu politycznego, które No-
zick rozumiał jako uprawomocnienie tylko minimalnej władzy państwa, ko­
niecznej dla podtrzymania pierwszeństwa najważniejszych istniejących praw
pojedynczych obywateli. Według Nozicka, państwo nie powinno zanadto
różnić się od sił policyjnych. Również w tym wypadku Nozick wyjaśnił do
pewnego stopnia, dlaczego uważał to za konieczne i dlaczego prywatne agen­
cje ochrony nie wystarczają w społeczeństwie wolnych jednostek. Trzecim
filarem było twierdzenie Nozicka, iż głównym prawem człowieka jest prawo
do posiadania własności prywatnej. Podkreślił on nie tylko nienaruszalność
tego prawa, ale również przedstawił teorię określającą, w jaki sposób prawa te
powstają i jak człowiek je nabywa. Teoria prawa własności Nozicka jest często
uważana za nową wersję teorii Johna Locke’a, pomijającą jedynie rolę Boga,
gdyż w przypadku Lockea mamy do czynienia z częściowo teologicznym
uprawomocnieniem. Jeśli ktoś m iał prawo do własności, według Nozicka
mógł je otrzymać na dwa sposoby: własność mogła zostać nadana prawowicie
jako akt własności lub mogła zostać zgodnie z prawem przekazana przez ko­
goś innego, kto posiadał wcześniej legalne uprawnienia do niej. Tak długo jak
dystrybucja własności rządzi się tymi prawami, jest ona sprawiedliwa, nie­
zależnie od tego, jak nieegalitarna by była. Nozick podkreślał, że sprawied­
liwość w dystrybucji praw własności wywodzi się z procesów historycznych,
w których ludzie zdobywali do niej uprawnienia, a nie ze zwykłej dystrybucji
pieniądza.
Jedną z istotnych zasad teorii Nozicka było odrzucenie większości elemen­
tów współczesnego państwa dobrobytu, ponieważ zaprzeczały one wierze­
niom Nozicka w niepodważalną naturę praw własności, bez względu na to,
jak nieegalitarne miałyby one być. Nozick uznawał podatki istniejące w spo­
łeczeństwach kierujących się zasadami redystrybucji, a dokładniej każdy do­
datkowy podatek, który trzeba płacić, a który wykracza poza uprawnienia
państwa minimalnego, za formę pracy przymusowej. Być może niewielu lu­
dzi spoza nurtu radykalnego libertarianizmu zgodziłoby się z Nozickiem,
jednak jego argumenty były tak potężne, a analizy tak dokładne, iż cieszył
się on dużym szacunkiem i miał ogromny wpływ na rozwój współczesnych
teorii politycznych, będąc oczywiście głównym współczesnym propagatorem
libertarianizmu.
Obowiązek polityczny
Teoria wyjaśniająca, dlaczego i kiedy jednostka jest moralnie zobowiąza­
na do moralnego poparcia rządu. Istnieje tu wiele alternatywnych wyjaśnień.
Najczęstszym z nich jest idea przyzwolenia, choć odwoływano się także do
prawa boskiego czy siły wyższej. Pojęcie obowiązku politycznego stanowi
istotę politycznych części rozmaitych filozofii umowy społecznej - w każdej
z nich zależy od opisu hipotetycznego stanu natury. Brak, oczywiście, jedne­
go argumentu, który zadowoliłby wszystkich, szeroko rozpowszechniło się
jednak przekonanie, że podporządkowanie prawom państwa jest lepsze od
anarchii. Dopiero wtedy, gdy prawa te ograniczają bardzo osobiste wolności
(jak integrację rasową w RPA za czasów apartheidu czy aborcję w Irlandii),
obywatelski obowiązek posłuszeństwa państwu może zostać anulowany na
arenie międzynarodowej.

Obrona cywilna
Obrona cywilna odnosi się do każdej próby lub prawa przygotowanego
przez rząd dla ograniczenia ofiar cywilnych i zniszczeń mienia cywilnego,
które pociąga za sobą wojna. Pierwsze ważniejsze programy obrony cywilnej
były inicjowane w drugiej połowie lat trzydziestych, kiedy wzrosła świado­
mość możliwości ataków lotniczych na miasta europejskie. Jednym ważnym
środkiem zapobiegawczym na przykład w Wielkiej Brytanii było wydanie
wszystkim obywatelom masek przeciwgazowych na początku drugiej wojny
światowej. Chociaż nie doszło wówczas do żadnego ataku gazowego, zrodzi­
ła się w ten sposób idea, iż ludność cywilna może i powinna być chroniona
przed bronią przeznaczoną do masowego zabijania. Równolegle w miastach
budowano schrony przeciwlotnicze, co w czasie ataków lotniczych przyczy­
niło się do ograniczenia liczby ofiar w Wielkiej Brytanii i Niemczech, zaś
brak takiego programu miał poważne konsekwencje w Japonii, silnie bom­
bardowanej przez Stany Zjednoczone.
Obrona cywilna nie jest jednak tylko działalnością humanitarną. Może
być ona rozumiana jako broń i z pewnością ma spore konsekwencje dla zdol­
ności militarnej zaatakowanego państwa. Większość teoretyków lotniczej
sztuki wojennej, włączywszy tych najbardziej wpływowych w okresie drugiej
wojny światowej, wspierała „strategiczne” ataki bombowe, argumentując,
że bezpośrednie ataki na ludność cywilną skutecznie rujnują morale wroga

274
i szybko przyczyniają się do jego kapitulacji. Dlatego im dłużej można bro­
nić ludność cywilną, tym dłużej prowadzi się walkę, a zatem zyskuje się czas
na uzyskanie bezpośredniej przewagi militarnej i gospodarczej. W wyniku
przeprowadzonych po wojnie badań stało się jasne, że ofensywa bombowa
aliantów spowodowała w Niemczech o wiele mniej zniszczeń niż wcześniej
przewidywano, ale morale, którego rola była może zbyt mocno podkreślona,
było tu jednak głównym czynnikiem.
W raz z nadejściem ery nuklearnej obrona cywilna stała się kwestią ob­
szernie dyskutowaną, a wschodnie i zachodnie potęgi postępowały w tej
sprawie odmiennie. W Wielkiej Brytanii oficjalna organizacja Obrony
Cywilnej została zlikwidowana w latach sześćdziesiątych, kiedy to cięcia
budżetowe zmusiły do ograniczeń we wszelkich formach wydatków obron­
nych. Chociaż Stany Zjednoczone opracowały złożony program budowy
schronów i sporządziły plan ćwiczeń na wypadek nalotów dopiero w okre­
sie wojny w W ietnamie, to Waszyngton również w dużym stopniu zre­
zygnował z poważnych wysiłków na rzecz obrony cywilnej. Argumentem
w obu przypadkach było to, że nie istnieje skuteczna obrona przed radzie­
ckim kontratakiem atomowym. Przygotowania do obrony cywilnej zostały
głównie ograniczone do ochrony rządu i elit urzędniczych oraz sporządze­
nia planów kontrolowania i organizowania tej części ludności, która prze­
żyje atak. Wielu urzędników sprzeciwiło się broni nuklearnej, postrzegając
obronę cywilną jako nie tylko bezużyteczną, ale i niebezpieczną dla pokoju
na świecie, ponieważ stosowanie środków obrony cywilnej sugeruje odpor­
ność na działania bojowe, a ta z kolei może zachęcać do podjęcia ryzyka
nuklearnego.
Polityka ZSRR, który posiadał plany ewakuacji i schronienia ludności
miejskiej, ilustrowała generalną różnicę polityczną, która przenikała przez
wszystkie obszary myślenia o wojnie nuklearnej na Wschodzie i Zachodzie.
Podczas gdy Stany Zjednoczone i Zjednoczone Królestwo przyjęły pogląd,
że w wojnie nuklearnej, jeśli by taka nadeszła, nie będzie zwycięzców, Zwią­
zek Radziecki dowodził, że nawet taka wojna może być wygrana. Dlatego
radziecka strategia zbrojeń nuklearnych oparta była o teorię walki i zwycię­
stwa w konflikcie nuklearnym, a wspierała to odpowiednia strategia obrony
cywilnej. Od momentu rzeczywistego usunięcia groźby wojny nuklearnej
pomiędzy supermocarstwami kwestia obrony cywilnej wydaje się zanikać.
Jednak doświadczenie wojny w Zatoce pokazało dość jasno, że poniżej po­
ziomu wojny nuklearnej duże środki obrony cywilnej, szczególnie przeciw
atakom chemicznym, ciągle mogą być brane poważnie pod uwagę w praw­
dopodobnych strefach wojennych, a ponieważ państwa zachodnie zaczynają
obawiać się możliwości zastosowania broni masowego rażenia przez „pań­
stwo zła” lub terroryzm, możliwe jest, że jakaś forma obrony cywilnej pojawi
się na nowo.

275
Obywatel żołnierz
Obywatel żołnierz posiada znaczące miejsce w większości teorii demo­
kracji. Nie istnieje wyraźna różnica pomiędzy obywatelem żołnierzem
a poborowym, a zakres pojęciowy obu tych pojęć czasami pokrywa się, ale
pełna konsekwencja uzyskania niepodległości i dobrowolność odnajdywa­
na na przykład w amerykańskich State militias gubi się, kiedy znaczenie
tego term inu ulega rozszerzeniu na wszystkich żołnierzy, którzy nie wyko­
nują swojego zawodu. Paradygmat ten przez długi czas odnajdywany był
w Szwajcarii, ale żołnierzy obywateli przez wieki również doceniano w wie­
lu innych kontekstach historycznych. Istnieją dwie cechy charakterystycz­
ne żołnierza obywatela, z których pierwsza odnosi się do kontroli systemu
politycznego. Żołnierze obywatele, których główne zajęcia przypadają w ob­
szarze cywilnym i którzy sięgają po broń jedynie w nagłych wypadkach,
prawdopodobnie będą lojalnymi członkami stabilnego, demokratycznego
i dosyć egalitarnego społeczeństwa. Będą oni dążyć do zachowania istnieją­
cego systemu politycznego, chyba że brakuje m u legalności, co oznaczało­
by, że żołnierze obywatele mogliby odmówić noszenia broni w jego obronie.
Nie będą oni jednak zainteresowani obaleniem systemu i osadzeniem przy
władzy ju n ty wojskowej lub innej elity politycznej, podczas gdy arm ia za­
wodowa oderwana od społeczeństwa, którego broni, może, wykorzystując
swój monopol na siłę, zacząć kontrolować system polityczny wbrew intere­
som społecznym.
Druga cecha dotyczy tego, że żołnierze obywatele w mniejszym niż armia
zawodowa stopniu będą tolerować agresywną i obcą politykę: oni walczą wy­
łącznie wtedy, gdy naprawdę muszą, co w konsekwencji oznacza, że będą bra­
li udział w wojnie rzeczywiście obronnej. Francuską armię z okresu wczesnej
rewolucji stanowiły oddziały obywatelskie w tym sensie, że utworzył ją ruch
ochotników, którzy poprzednio byli cywilami, a teraz walczyli z zaciętością
o rozszerzenie zasięgu rewolucji. Ogólna niechęć do życia i myślenia wojsko­
wego bierze się z dążenia do posiadania społeczeństwa, w którym wartości
wojskowe są zminimalizowane. Łączy się to z ideą, którą można znaleźć
w starożytnej Grecji, iż obowiązkiem obywatela jest obrona swojego kraju i że
posiadanie stałej, zawodowej organizacji militarnej odbiera zwykłym oby­
watelom możliwość pełnienia wspólnego obowiązku oraz szansę okazania
swojego przywiązania do społeczeństwa. Do pewnego stopnia można to od­
naleźć w poglądach Szwajcarów: armia obywatelska odzwierciedla tam ega­
litaryzm społeczeństwa i scala je. Każdy ma obowiązek służyć, a bogaci nie
mogą poprzez płacenie podatków zamienić obowiązku służby wojskowej na
służbę bardziej przyjemną. Jednak nawet to nie zawsze było i jest prawdziwe.
Dziewiętnastowieczna armia francuska była powszechnie znana z systemu,
który pozwalał bogatemu płacić młodemu człowiekowi, by zajął miejsce jego
syna w czasie poboru do wojska.

276
Obywatelstwo
Zasadniczo obywatelstwo oznacza legalny status, chociaż coraz częściej
teoretycy polityczni usiłują przywrócić wcześniejsze użycie tego pojęcia. Jako
status prawny nadanie obywatelstwa wiąże się z przekazaniem ludziom praw
związanych z systemem politycznym państwa, w którym zamieszkują. Za­
sadniczo będzie to prawo do stałego zamieszkania i uczestnictwa w wyborach
danego kraju, zwykle poprzez głosowanie. Istnieje również status równości
prawnej z innymi oraz prawo do takiegoż równego traktowania w sądzie - co
amerykańska K arta Praw nazywa równą ochroną i właściwym procesem
sądowym. W nowoczesnych demokracjach liberalnych obywatelstwo zapew­
nia również ochronę innych praw człowieka oraz swobód obywatelskich,
z których nie wszystkie mogą być dostępne dla osób bez stałego miejsca za­
mieszkania. Posiadający mniejsze prawa niż obywatel (ang. Citizen) podda­
ny (ang. subject) to jednostka, która zachowuje lojalność wobec państwa, ale
nie ma prawa do uczestnictwa w procesach podejmowania decyzji. Poddany
może posiadać inne prawa, szczególnie dość nieokreślone prawo do ochrony
przed władzą, której podlega, kiedy przebywa za granicą, jednak poddany nie
ma prawa do uczestnictwa w polityce.
Pojęcie obywatelstwa pochodzi z demokracji greckiej i z republiki rzym­
skiej, choć w nieco zmienionej formie. Dla starożytnych Greków obywatel
był jednym z członków elity społecznej, podczas gdy duża liczba ludności -
kobiet, niewolników i zamieszkujących tam cudzoziemców, przez których
w znacznym stopniu wypracowany był dobrobyt społeczny - nie cieszyła
się takim i prawami jak obywatelstwo. Nie posiadała ona także identycz­
nych obowiązków: jedynie obywatel mógł oczekiwać, że chwyci za broń
w obronie społeczności. Różnica ta akceptowana jest do dzisiaj we współ­
czesnych demokracjach, w odniesieniu do prawa o powszechnej służbie
wojskowej.
Ostatnio pojawiają się próby dowodzenia, że pełne pojęcie obywatelstwa
wiąże się z szerszą powinnością: wspólną troską oraz poczuciem podzielania
wspólnych celów i wartości. W ten sposób pojęcie obywatelstwa zostaje prze­
ciwstawione bardziej indywidualistycznej orientacji, według której nikt nie
ma obowiązków innych niż wąsko określone obowiązki prawne, a dążenie do
realizacji własnych interesów chronionych prawem w państwie przez prawo
państwowe jest w pełni uprawnione i stanowi wszystko to, czego można ocze­
kiwać bądź o co można prosić. W ten sposób teoretycy kom unitarianizm u
próbują połączyć obywatelstwo raczej z szeregiem preferencji wartości niż
rozumieć je jako pojęcie czysto proceduralne.

Ocena zagrożenia
Strategia m ilitarna i przygotowywanie obrony narodowej wymaga oceny
niebezpieczeństw, na które należy się przygotować. Do tego procesu należy

277
czysto polityczna decyzja rządowych ekspertów ds. zagranicznych - to poli­
tycy wskazują siłom zbrojnym, kogo uważać za potencjalnego przeciwnika.
Po wskazaniu takich państw planiści m ilitarni muszą z kolei zadecydo­
wać, jak poważne stwarzają one zagrożenia i jak mogłyby je zrealizować.
Ten właśnie proces nosi nazwę „oceny zagrożenia”. Niektóre jego części są
obiektywne, a nawet proste, dotyczą bowiem podstawowych możliwości
gospodarczych potencjalnego przeciwnika w zakresie wyprodukowania
i kierowania wyposażeniem militarnym, które mogłoby stworzyć zagroże­
nie. Inne problemy dotyczą bardzo skomplikowanych kwestii gromadzenia
informacji wywiadowczych. Wróg może stwarzać kilka rodzajów zagroże­
nia, należy więc ocenić najbardziej prawdopodobną strategię radzenia sobie
z nimi, niemożliwe jest bowiem obronienie się przed wszystkimi formami
ataku. Do najtrudniejszych zadań należy obliczenie prawdopodobieństwa
tego, że przeciwnik zrobi którąkolwiek z rzeczy, do jakich jest zdolny. Szcze­
gólną wagę miało to w warunkach strategicznego planowania nuklearnego,
kiedy kwestia wiarygodności całej strategii miała pierwszorzędne znacze­
nie. Nie było najmniejszej wątpliwości, że ZSRR może przeprowadzić po­
tężne strategiczne uderzenie na USA (i odwrotnie), uwzględniwszy jednak
następstwa wojny nuklearnej, jaka była szansa, że kiedykolwiek się na to
zdecyduje? Planiści m ilitarni unikają za wszelką cenę takich analiz psycho­
logicznych - w kategoriach oceny zagrożeń utożsamiają to, co kraj mógłby
zrobić, z tym, co zrobi. Podejście takie jest z pewnością zbyt uproszczone
i może rodzić problemy nawet w prostszym przypadku wojny konwencjo­
nalnej (np. samolot bojowy może przenosić broń nuklearną, lecz głównie
pełni role konwencjonalne). Ponieważ teoria uważa za zagrożenie to, co
nieprzyjaciel mógłby zrobić, taka podwójna zdolność podwyższa szacowa­
ne zagrożenie nuklearne, choć szacunek ten nie opiera się na znajomości
intencji przeciwnika. Podobnie ignoruje się wartość wrogich oddziałów,
ponieważ ocena zagrożeń wypływa zawsze z najgorszego możliwego sce­
nariusza. Założenia takie zmuszają oceniających do przemyślenia potrzeb,
co z kolei wpływa na gwałtowny wzrost wydatków obronnych. Ponieważ
nieprzyjaciel robi to samo (zapewne wiedząc, że nie zamierza stwarzać groź­
by), nasze dodatkowe wydatki obronne wydają mu się dowodem zagrożenia,
napędzając kosztowny i bezcelowy wyścig zbrojeń. Na początku XXI wie­
ku ocena zagrożeń stała się dla państw Zachodu tym trudniejsza, że istota
niebezpieczeństw straciła na wyrazistości. Jeśli nawet rząd, zaniepokojony
terroryzm em , uzna jakieś państwa za popierające terrorystów, obliczenie,
jak stawić im czoła, staje się o wiele trudniejsze. Prezydent George W. Bush,
ogłaszając w 2002 wojnę z terroryzmem, bez wątpienia chciał po prostu za­
atakować państwa, które określił jako wspierające terror, nie udało mu się
jednak przekonać sojuszników, by uznali te kraje za zagrożenie, nawet jeśli
uznawali oni ogólne istnienie takiego problemu.

278
Ochrona środowiska
Problem ochrony środowiska pojawił się w polityce państw Zachodu
w latach 60. i 70., by następnie rozwinąć się aż do utworzenia spójnej siły
politycznej powszechnie uważanej obecnie za alternatywę dla tradycyjnych
partii politycznych. W ogólnym rozumieniu, ochrona środowiska zakła­
da, że rozwój gospodarczy należy podporządkować ochronie standardów
określanych ogólnie jako „jakość życia”. Ekolodzy opowiadają się zatem za
kontrolą poziomu zanieczyszczeń, nawet za cenę zmniejszenia produkcji
gospodarczej, oraz sprzeciwiają się rozwojowi przemysłu wydobywczego,
produkcji energii nuklearnej oraz ekspansji przemysłowej. W wielu krajach
europejskich działają partie „zielonych”, zdobywające w wyborach zazwy­
czaj około 5 procent głosów oraz, jeżeli pozwala na to ordynacja wyborcza,
mające nieliczną reprezentację w parlamencie. Niemiecka Die Griinen (Par­
tia Zielonych utworzona w 1980 roku) cieszyła się w latach 80. tak dużym
poparciem, że w niektórych landach dzieliła władzę z Socjaldemokratyczną
Partią Niemiec (SPD). The Green Party (założona w 1973 roku jako Eco-
logy Party, zmieniła nazwę w roku 1985) nigdy nie udało się zdobyć silnej
pozycji na scenie politycznej, przede wszystkim za sprawą obowiązującej
w Wielkiej Brytanii zasady większości względnej. Jednak w wyborach do
Parlamentu Europejskiego w 1989 roku Zieloni skorzystali na „głosie prote­
stu” Brytyjczyków, zyskując 15 procent głosów i tym samym pozostawiając
w tyle nawet tradycyjnie trzecią pod względem poparcia politycznego partię,
Liberalnych Demokratów, by następnie powrócić do poziomu 1-2 procento­
wego poparcia społecznego. W Europie Wschodniej za czasów komunizmu
partie zielonych należały do opozycji, choć po ujawnieniu rzeczywistego po­
ziomu zanieczyszczenia środowiska spowodowanego rozwojem przemysłu
potwierdziła się rola i moc sprawcza „monotematycznych” partii w sytuacji
kryzysu. Powszechny sprzeciw wobec katastrofalnego stanu środowiska bę­
dącego spuścizną nieokiełznanego rozwoju przemysłowego czasów komuni­
zmu był tak silny, że wiele państw wprowadziło do swoich konstytucji zapis
o prawie do ochrony środowiska.
Chociaż w oparciu o zaangażowanie w problem ochrony środowiska trud­
no zbudować program polityczny, który miałby stanowić podstawę dla rzą­
dów w państwie, program partii zielonych zawiera również inne elementy,
związane z ochroną środowiska raczej „psychologicznie” niż logicznie. Idee
demokracji przemysłowej, liberalizmu moralnego oraz pacyfizmu często
pojawiają się w kontekście tzw. zielonego socjalizmu lub ekosocjalizmu.
W swojej najbardziej skrajnej formie partie zielonych przeciwstawiają się
wzrostowi gospodarczemu, proponując prostszy i mniej materialistyczny
system społeczno-ekonomiczny i opierając swoje postulaty na obawie przed
wyczerpaniem zasobów naturalnych. Pod wpływem rosnącego poparcia spo­
łecznego dla organizacji ekologicznych oraz ostrzeżeń naukowców o trwałych

279
zmianach zachodzących w środowisku naturalnym, od lat 80. XX wieku
partie reprezentujące wszystkie frakcje polityczne zaczęły wprowadzać do
swojego programu „zielone” elementy. Dla partii opierających swój program
polityczny wyłącznie o kwestie ochrony środowiska oznacza to niewielkie
szanse na osiągnięcie znaczącej pozycji na scenie politycznej. Nie pomaga
również niechęć większości społeczeństwa do podjęcia jakichkolwiek dzia­
łań w celu ochrony środowiska naturalnego, które wiązałyby się ze spadkiem
jakości życia. Na przełomie XX i XXI wieku ekolodzy doczekali się nawet
swojej radykalnej frakcji politycznej, ściśle związanej z ruchem anarchistycz­
nym. Jej przedstawiciele zorganizowali liczne protesty przeciwko działaniom
przywódców państw najbardziej rozwiniętych przy okazji szczytów G -8
(patrz nowe ruchy społeczne).

Odpowiedzialność zbiorowa
Odpowiedzialność zbiorowa stanowi doktrynę konstytucyjną mniej lub
bardziej typową dla brytyjskiego modelu rządów. Oznacza ona, że decyzje
podjęte przez kolegialne kierownictwo takie jak gabinet brytyjski stanowią
odpowiedzialność zbiorową: od każdego zaangażowanego w podejmowanie
decyzji oczekuje się, że poprze ją bez publicznego zachowywania rezerwy i że
będzie działał tak, jakby sam był odpowiedzialny za tę decyzję. Powinno to
stosować się nawet tam, gdzie ktoś zawsze sprzeciwiał się decyzji i faktycznie
głosował przeciw niej: jeśli osoba ta nie jest przygotowana do odejścia z gre­
mium podejmującego decyzje, to musi zaakceptować konsekwencje wraz
z większością.
W ostatnich latach doktrynę tę ignoruje się w Wielkiej Brytanii. W kilku
kluczowych kwestiach, głównie kwestiach konstytucyjnych takich jak człon­
kostwo w Unii Europejskiej, niektórzy szefowie gabinetu pozwalali swoim
ministrom na publiczne prowadzenie kampanii skierowanych przeciw de­
cyzjom podjętym przez gabinet, którego byli lub pozostawali członkami.
W latach sześćdziesiątych zasady brytyjskich rządów gabinetowych zaczęły
ulegać zmianom. W porównaniu do okresu wcześniejszego ministrowie sta­
li się bardziej swobodni w ujawnianiu szczegółów spotkań członków rządu;
ten ruch w kierunku bardziej otwartego stylu rządów gabinetowych osiągnął
szczyt w publikacji Richarda Crossmana - byłego ministra, który wydał pa­
m iętniki szczegółowo odsłaniające protokoły rządowe - a wiele z opisanych
w nich aspektów rządu wcześniej uważanych było za tajne. W ślady Cross­
mana poszli też inny politycy publikujący pamiętniki również odsłaniające
kulisy podejmowanych decyzji, tyle że autorzy tych wspomnień niejedno­
krotnie dystansowali się lub nawet separowali od wcześniejszych decyzji ga­
binetowych. Bardziej bezpośrednio szkodliwa jest tendencja wśród członków
gabinetu do ujawniania decyzji debat rządowych, co pozwala im faktycznie
na wyparcie się odpowiedzialności za późniejsze decyzje. Pozory wspólnej

280
odpowiedzialności są jednak potrzebne, jeśli gabinet chce polegać na ścisłej
dyscyplinie partyjnej w głosowaniach parlamentarnych. Absurdalne byłoby
karanie zwykłych posłów Izby Gmin za głosowanie przeciw polityce rządu,
jeśli kilku członków gabinetu znanych jest z tego, że publicznie wyraża swój
sprzeciw wobec poddanych głosowaniu kwestii.
Podobnie do późnych lat siedemdziesiątych doktryna o wspólnej odpowie­
dzialności ulegała modyfikacji z powodu gotowości gabinetów do akceptowa­
nia niepowodzeń w głosowaniach w Izbie Gmin bez poczucia konieczności
podawania się do dymisji; zakłada się obecnie, że takie porażki nie oznaczają
wotum nieufności wobec rządu jako całości.

Odpowiedzialność
Urzędnik państwowy - wybrany czy mianowany, czy to ze służby cy­
wilnej, doradczej, czy policji - ma zakres odpowiedzialności. Może być on
wyznaczony jasno i dokładnie, obejmując jego własne działania, może też
rozmywać się i odnosić się do nadzorowania lub współodpowiedzialności.
W tym pierwszym przypadku nie ma kłopotów z definicją, w drugim jednak
można odpowiadać za to, co zrobił (czy nie zrobił) ktoś inny, za kogo jest się
odpowiedzialnym, a kogo, być może, nigdy się nie poznało i kogo nie można
w zasadzie skutecznie kontrolować.
Polityczna potrzeba odpowiedzialności wymusza istnienie wyraźnie okre­
ślonej jednostki odpowiadającej za nadużycie lub nieskuteczność władzy,
a także błędy czy niedbałości przy tworzeniu polityki. Tak więc - przynaj­
mniej w myśl ortodoksyjnego brytyjskiego prawa konstytucjonalnego - za
pomyłkę urzędnika odpowiada przed parlamentem ten jego członek, który
jest ministerialnym zwierzchnikiem winowajcy. Minister ten może dla za­
dośćuczynienia podać się nawet do dymisji, choćby w zwykłym sensie nie
ponosił za nic winy. W praktyce jest to bardzo mało prawdopodobne, choć
pomyłka taka nie zdarzyłaby się, gdyby przestrzegano reguł, za które m ini­
ster bez wątpienia odpowiada. Kiedy więc brak kompetencji brytyjskich służb
więziennych doprowadził w 1991 do ucieczki ludzi podejrzanych o terroryzm,
a opozycja zażądała rezygnacji ministra spraw wewnętrznych Kennetha Ba-
kera, nie czuł się on do tego zobowiązany. Jego następcy równie stanowczo
zaprzeczali osobistej odpowiedzialności za błędy swojego resortu. Dla kon­
trastu, minister spraw zagranicznych, lord Carrington, podał się do dymisji
w 1982, po niespodziewanej dla rządu inwazji Argentyny na Falklandy, uznał
bowiem, że za rady przedstawione gabinetowi ponosi odpowiedzialność nie
tylko formalną, ale i osobistą. Choć konsekwencje mogą dla jednostek oka­
zać się nazbyt surowe, idea jest warta zachowania - nie tylko ze względu na
zapewnienie odpowiedzialności, ale także przez wzgląd na uniemożliwienie
wybranym urzędnikom krycia się za anonimowością publicznej biurokracji.
Należy to rozumienie odpowiedzialności uważać jednak za martwą część

281
systemu politycznego: dzisiejsze warunki praktycznie uniemożliwiają naśla­
dowanie postawy Carringtona.
Pokrewna, choć dziś mało znacząca, jest idea „rządów odpowiedzialnych”.
Zwykle przedstawiana razem z koncepcją „rządów przedstawicielskich”
odnosi się do przekazywania władzy w koloniach miejscowym organom.
Na pierwszym etapie zostają one zaproszone czy wybrane do tworzenia rzą­
du kontrolowanego ogólnie przez mocarstwo kolonialne, któremu przekazu­
je się następnie coraz więcej obowiązków. Dzieje się to na pewien czas przed
powstaniem rządu przedstawicielskiego i przekazaniem ludności mocy decy­
dowania o powierzaniu odpowiedzialności.

Odwołanie
Środek zapewnienia większej odpowiedzialności urzędników dzięki
procedurom umożliwiającym wyborcom głosowanie nad wcześniejszym za­
kończeniem ich kadencji. Metoda ta zaczęła być popularna w USA w okresie
progresywizmu (1890-1920), obecnie obowiązuje w kilku stanach, zwykle
obok dwóch innych narzędzi dem okracji bezpośredniej: inicjatywy i refe­
rendum . Ze względu na możliwość nadużyć ze strony partii, frakcji czy grup
nacisku, konstytucje stanowe nakładają na procedury odwoławcze daleko
idące ograniczenia dostępu - petycja z takim postulatem musi zostać złożona
zwykle przez dużą liczbę wyborców, zanim odbędzie się głosowanie wszyst­
kich obywateli. Ostatnie doświadczenia amerykańskie pokazały jednak, że
bezpośrednio adresowane przesyłki pocztowe mogą te ograniczenia znacznie
osłabić, ułatwiając zbieranie podpisów. W USA odwołuje się zwykle urzęd­
ników wybieralnych, brak jednak powodów, by nie poddać tym procedurom
również urzędników mianowanych.

Oligarchia
Oligarchia jest u Arystotelesa jedną z podstawowych postaci rządów. W tej
pierwszej teorii porów nania rządów rozróżniamy je pod dwoma względa­
mi: jak wielu ludzi rządzi społeczeństwem oraz czy działają w interesie pub­
licznym czy własnym. Oligarchia to, według tego schematu, rządy niewielu,
sprawowane we własnym interesie. W pierwszym wymiarze różni się ona od
m onarchii (dosłownie „rządy jednego”) i demokracji, w drugim zaś od ary­
stokracji, gdzie także rządzi niewielka grupa, składająca się jednak z najlep­
szych członków społeczeństwa i działająca w interesie publicznym. Ogólnie
oznacza to każdy poziom systemu politycznego, gdzie władzę sprawuje nie­
demokratycznie mała grupa, działająca głównie we własnym interesie.

Ombudsman
Ombudsman jest urzędnikiem państwowym wyznaczonym do dodatko­
wej kontroli praw obywateli w stosunku do organów rządowych. System ten

282
pochodzi ze Skandynawii i poza nią stosuje się go rzadko. W wielu krajach
próby wprowadzenia ombudsmanów skończyły się pewnym rozczarowaniem.
Z zasady każdy obywatel, który uznał, że padł ofiarą nadużyć administracji,
może złożyć skargę w biurze ombudsmana. Organ ten, po sprawdzeniu, czy
skarga nie jest złożona w złej wierze łub błaha, prosi o akta i zeznania w spra­
wie, badając uczciwość oraz praworządność zaskarżonych działań admini­
stracyjnych. Po uznaniu dowodów nadużyć administracji za przekonujące
można wykorzystać rozmaite możliwości zadośćuczynienia. Czasami pozo­
staje tylko opublikować osąd efektów nadużyć, choć w większości przypad­
ków oferuje się co najmniej zadośćuczynienie finansowe. Podjęcie kroków
dyscyplinarnych czy prawnych wobec dokonującego nadużyć nie leży zwykle
w kompetencji ombudsmana.
W porównaniu z innymi krajami Europy (w szczególności skandynawski­
mi) Wielka Brytania ma krótkie doświadczenie z takim systemem, natomiast
USA - żadnego, przynajmniej jeśli chodzi o poziom federalny. Brytyjski Par­
lamentarny Komisarz ds. Administracji (Parliamentary Commissioner for
Administration) nie przyjmuje skarg bezpośrednio od ludności, lecz jedynie
za pośrednictwem członków parlamentu, co poważnie ogranicza jego pozy­
cję. Podobne urzędy powstały niedawno w celu rozpatrywania skarg na ad­
ministrację lokalną, a bardzo konkretne programy istnieją też między innymi
w służbie zdrowia czy bankowości. Pewne kraje wprowadziły eksperymen­
talnie ombudsmanów o węższych kompetencjach, zajmujących się głównie
skargami członków sił zbrojnych, którzy odczuwają poważne trudności na
standardowych drogach dochodzenia sprawiedliwości w swych organiza­
cjach. Tacy ombudsmani instytucjonalni, rozpowszechnieni teraz w Wielkiej
Brytanii, są bardziej skuteczni niż biuro ogólnonarodowe. W krajach Europy
Wschodniej ombudsmani okazali się szczególnie przydatni podczas począt­
kowych etapów przejścia do demokracji.
System ten posiada oczywiste zalety, choć istnieje też poważna wątpli­
wość: dlaczego nie miałyby wystarczyć tradycyjne drogi składania skarg
(przez sądy lub wybranych przedstawicieli)? Jeżeli instytucja ombudsmana
może skontrolować administrację i twórców zasad postępowania, nie jest
jasne, dlaczego miałyby zawieść starsze metody. Największą słabość urzędu
ombudsmana stanowi problem z doborem właściwej osoby. Jeśli ma to być
ktoś z zewnątrz sprawdzanej organizacji, może nie posiadać wystarczającej
wiedzy, by ocenić zasadność skargi, a jeżeli z wewnątrz - może być zbyt wy­
rozumiały dla byłych współpracowników.

Opiekuńczość
Niejasne i często pejoratywne polityczne odniesienie do zasad państwa
opiekuńczego, wskazujące jedynie na przekonanie, że państwo nie powinno
zapewniać finansowego bezpieczeństwa tym członkom społeczeństwa, którzy

283
nie mogą sobie na to pozwolić dzięki własnym zasobom. Używane głównie
przez polityków konserwatywnych (w szczególności amerykańskich), którzy
przyjęli podejście leseferystyczne, do atakowania tych, których uważają za
przesadnie zamartwiających się biedakami. Z drugiej strony, jest to również
ogólne stwierdzenie, że społeczeństwo powinno właśnie przejąć takie obo­
wiązki, zaprzeczające reakcyjnemu hasłu „niech sami staną na nogi”.

Opozycja
Opozycja naturalnie oznacza niezgodę, choć w kontekście politycznym
jest to moralnie umotywowany sprzeciw silnej mniejszości występującej
przeciw pewnemu przepisowi prawa lub koncepcji, którą popiera większość.
Opozycja może dotyczyć polityki zagranicznej i wojskowej państwa lub kwe­
stii, które od zawsze budziły skrajne reakcje, takie jak aborcja, kara śmierci
lub ograniczenia wolności wyznania. Opozycja może być skierowana przeciw
całemu fundamentowi, na którym zbudowane jest i funkcjonuje państwo -
mamy wtedy do czynienia z podważaniem przez opozycjonistów prawowi-
tości państwa. Rzeczownik „opozycjonista” ma w politologii długą historię,
a jego pierwotne znaczenie odnosiło się do osoby, która sprzeciwia się religij­
nej ortodoksji. Bardzo bliski mu znaczeniowo termin „dysydent” używany
jest między innymi w odniesieniu do przeciwników reżimu totalitarnego,
takiego jak panujący po II wojnie światowej w Związku Radzieckim.
Opozycja to także określenie konkretnego ugrupowania politycznego,
parti lub luźnego stowarzyszenia jednostek, które chcą zmienić rząd i prowa­
dzoną przezeń politykę. W niektórych państwach demokratycznych opozycja
ma formalne miejsce i oczekuje się od niej pełnienia funkcji alternatywnego
rządu - przez atakowanie posunięć rządu między wyborami oraz prezenta­
cję siebie jako potencjalnej partii rządzącej podczas nich. Powyższa sytuacja
nabiera sensu jedynie przy wyraźnym systemie dwupartyjnym . W Wielkiej
Brytanii lider i niektórzy sekretarze dyscyplinarni największej partii opozy­
cyjnej mają w obu izbach parlamentu formalne wypłaty, a opozycja posiada
prawo do odpowiedzi na większej wagi oświadczenia rządu w parlamencie
oraz mediach. Systemy nieuznające formalnie przywódców opozycji traktują
czasami niektórych polityków jako faktycznie zajmujących takie stanowisko
- na przykład (w interesie politycznej czystej gry) po corocznym raporcie
o stanie państwa przedstawianym przez prezydenta USA przyznaje się ko­
muś (zwykle senackiemu liderowi partii opozycyjnej, choćby nie miała ona
większości w Kongresie) czas telewizyjny na replikę. Postępowanie opozycji
zawsze wiązało się z problemami: czasami nawołuje się ją do „odpowiedzial­
ności”, czyli nieatakowania rządu w jakiejś konkretnej sprawie. Być może
najlepiej ujął to słynny XIX-wieczny przywódca torysów, lord Randolph
Churchill, mówiąc po prostu: „obowiązkiem opozycji Jej Królewskiej Mości
jest być w opozycji”.

284
W systemach jednopartyjnych opozycja może istnieć jako ruch podziem­
ny. Tak działo się w Związku Radzieckim, gdzie zakazano wszelkiej formalnej
opozycji przeciw Komunistycznej P artii Związku Radzieckiego (KPZR),
choć istnieli tam dysydenci. Opozycja może także prowadzić działalność
zbrojną, jak w Salwadorze podczas lat 80. XX wieku. Mimo znacznych re­
presji w wielu państwach rzadko spotyka się gdziekolwiek sytuację, w której
można mówić o braku opozycji, choćby ze strony potajemnie działających
jednostek.

Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie


(OBWE)
OBWE powstała jako Konferencja Bezpieczeństwa i Współpracy w Euro­
pie na zaproszenie rządu Finlandii (Helsinki, lipiec 1973). Jej akt końcowy
podpisali wszyscy uczestnicy konferencji (1975). Od początku do konferen­
cji należały wszystkie państwa Europy (z wyjątkiem Albanii), USA oraz Ka­
nada. Ze względu na złożoną sytuację w Europie Środkowej i Wschodniej,
w połowie roku 1992 konferencja liczyła 53 członków (liczba ta miała jesz­
cze wzrosnąć). Proces helsiński kontynuowano na kolejnych posiedzeniach:
w Belgradzie (1977-78), Madrycie (1980-83) oraz Wiedniu (1986-89); odby­
wały się także spotkania na szczycie przedstawicieli państw członkowskich.
OBWE powstała w okresie zimnej wojny, zawierając wtedy mało znaczące
porozumienia w sprawie praw obywatelskich czy współpracy ekonomicznej.
Pod koniec tej epoki konferencja stała się istotnym ogniwem procesu kontro­
li zbrojeń (patrz D eklaracja Sztokholmska) i organizacją zdolną do odegra­
nia dużej roli w świecie po zimnej wojnie.
OBWE - mimo rozwiniętej infrastruktury: komisji, stałych sekretariatów,
regularnych spotkań na rozmaitych stopniach rządowych itd. - znajdowała
się na początku lat 90. XX wieku we wczesnym stadium instytucjonalizacji.
W 1991 ustanowiono jej sekretariat w Pradze. OBWE miała ambicje, by stać
się organizacją utrzymującą pokój w postradzieckiej Europie. Jej doktryna
opierała się jednak na bezpieczeństwie zbiorowym (jak czyniła to bez powo­
dzenia Liga Narodów) przy braku siły militarnej czy ekonomicznej. Chociaż
bardzo popularna wśród słabszych państw Europy (szczególnie byłych człon­
ków U kładu Warszawskiego oraz Związku Radzieckiego), nie była w zasa­
dzie zdolna do sprawowania większej kontroli. Mocne państwa europejskie
wolały bądź rozwijać Unię Zachodnioeuropejską i utrzymywać NATO, bądź
tworzyć nowe, zdominowane przez Zachód instytucje. Co więcej, istniały
alternatywne i posiadające o wiele dłuższą tradycję fora, jak Rada Europy
czy organizacje o charakterze zasadniczo ekonomicznym (jak Unia Euro­
pejska). OBWE wynegocjowała porozumienie z NATO, na mocy którego
Pakt Północnoatlantycki zapewniał siły pokojowe, choć dopiero wtedy, gdy
jego własna Rada ustaliła już ich wysłanie. W grudniu 1994 konferencja na

285
szczycie KBWE przyjęła nową nazwę Organizacji Bezpieczeństwa i Współ­
pracy w Europie, co miało podkreślać zmianę roli politycznej i wzmocnienie
sekretariatu. OBWE stworzyła całkiem udane forum negocjacji dla wszyst­
kich krajów Europy będących równocześnie członkami starszych struktur
militarnych czy ekonomicznych (szczególnie uznawana jest w krajach nad­
bałtyckich). Znaczne poszerzenie UE oraz NATO prawdopodobnie uczyni tę
organizację zbędną.

Organizacja Jedności Afrykańskiej (OJA)


Organizacja Jedności Afrykańskiej została założona w 1963 w celu stwo­
rzenia zorganizowanej i spójnej polityki niezaangażowanych państw tego
kontynentu oraz usunięcia pozostałości kolonializmu. Ten drugi cel prowa­
dził do koncentracji na RPA oraz - w okresie od 1965 (Jednostronna De­
klaracja Niepodległości) do 1980 (osiągnięcie niepodległości) - na Rodezji
(obecne Zimbabwe). OJA nie osiągnęła specjalnych sukcesów na żadnym
z powyższych obszarów, tak samo jak w radzeniu sobie z konfliktami między
państwami Afryki czy wewnątrz nich. Pewną poprawę tego stanu rzeczy przy­
niosły lata 90. XX wieku oraz początek wieku XXI. Poważne podziały w OJA
wywołała, na przykład, wojna domowa w Angoli oraz secesja Biafry i wojna
domowa w Nigerii. Zależność wielu państw afrykańskich od sił zewnętrznych
(np. Angoli i Etiopii od Związku Radzieckiego czy niektórych byłych kolonii
francuskich od Francji) stanowiła istotny czynnik ograniczenia skuteczno­
ści OJA. Koniec wpływów radzieckich oraz przejęcie rządów w RPA przez
większość obywateli umożliwiły Organizacji ponowny start. W roku 1991
podpisano na przykład układ o stworzeniu Afrykańskiej Wspólnoty Ekono­
micznej, ponowiono także próby przekształcenia OJA w Unię Afrykańską
na wzór UE (UA powstała w lipcu 2001, a działalność miała rozpocząć rok
później). Mimo zwiększonej wagi politycznej i lepszego wywiązywania się
z obowiązków regionalnego arbitra, UA pozostała bezradna wobec niektó­
rych ważnych kwestii (np. po wyborczych oszustwach w Zimbabwe w roku
2002 inicjatywę przejęła Wspólnota Brytyjska, nie Unia).

Organizacja Narodów Zjednoczonych


ONZ zastąpiła międzywojenną Ligę Narodów w dążeniu do światowego
pokoju oraz próbach realizacji jego społecznych, gospodarczych i politycz­
nych warunków. Powstała jako porozumienie aliantów przeciw siłom Osi,
co znalazło odzwierciedlenie w wielu późniejszych problemach i całej struk­
turze tej organizacji. Kartę NZ zapoczątkowały w 1944 rozmowy w Dum-
barton Oaks (rezydencji w okolicach Waszyngtonu), toczone między USA,
ZSRR, Wielką Brytanią i przedstawicielami Chin. Karta została podpisana
w czerwcu 1945 przez 51 krajów. Do roku 1992 liczba członków ONZ sięg­
nęła 179 - szybki wzrost liczby nowych państw stanowił efekt rozpadu ZSRR

286
i Jugosławii. Dwie z dotychczasowych republik radzieckich, Ukraina i Bia­
łoruś, były od początku pełnymi i niezależnymi członkami Organizacji (to
efekt politycznego kompromisu, mającego na celu podtrzymanie uczestni­
ctwa w niej zarówno USA, jak i ZSRR - stanowiło to duży sukces, zważyw­
szy, że pierwsze, kluczowe lata istnienia ONZ przypadały na pierwszy szczyt
zimnej wojny). Dla kontrastu, zasiadające w Organizacji do 1971 Chiny nie
były komunistyczną Chińską Republiką Ludową, kierowanym przez Mao
Tse-Tunga mocarstwem, lecz wyspiarską Republiką Chińską (Tajwanem),
gdyż USA odmawiały uznania rządu na kontynencie.
To, że ONZ powstała podczas wojny, widoczne jest także w jej organizacji.
Jej najważniejszy organ to stale obradująca Rada Bezpieczeństwa, obarczo­
na zadaniem dbania o pokój i bezpieczeństwo międzynarodowe. Może ona
wezwać państwa członkowskie Organizacji do stworzenia sił pokojowych,
nadzorujących rozejmy czy spory. Siły te uprawnione są do używania broni
tylko w samoobronie, Rada może jednak w ostateczności zarządzić pełnowy­
miarową operację militarną. Ciało to ma 15 członków, w tym pięciu stałych
(głównych aliantów II wojny: USA, Rosję, zajmującą miejsce ZSRR po jego
rozpadzie w roku 1992, Wielką Brytanię, Francję i ChRL). Dopóki ta ostat­
nia nie zastąpiła w 1971 Tajwanu, owa niewiele znacząca wyspa zajmowała
w Radzie stałe miejsce. Wielka Brytania i Francja zachowały w niej człon­
kostwo mimo spadku swego znaczenia, kiedy państwa co najmniej równe
im potęgą (przynajmniej gospodarczą), jak Niemcy i Japonia, wchodziły do
Rady tylko na dwa lata i na mocy wyboru. Ponieważ jej stali członkowie mają
prawo weta, z którego często korzystano, blokując w ten sposób działania
ONZ, układ sił z 1945 został skutecznie zamrożony. Od chwili utraty statusu
supermocarstwa przez ZSRR zaczął jednak powstawać nowy ład światowy,
w którym większa świadomość globalnych interesów wydatnie zmniejszyła
częstotliwość wetowania. Pierwszym przejawem tego stanu rzeczy okazała
się wojna w Zatoce, kiedy Rada była w stanie stworzyć siły, które pod prze­
wodnictwem USA odparły iracką inwazję na Kuwejt. Ogłoszona po atakach
z września 2001 amerykańska „wojna z terroryzmem” również bez większych
problemów zyskała poparcie ONZ na większość czasu swego trwania, choć
nie ulegało wątpliwości, że USA (i ich główny partner, Wielka Brytania) po­
prowadziłyby ją również w razie braku m andatu Organizacji.
Drugi główny organ, Zgromadzenie Ogólne, składa się ze wszystkich
członków ONZ. Może ono omawiać wszystkie zagadnienia poruszone w Kar­
cie NZ i wydawać dotyczące ich rezolucje (z wyjątkiem spraw omawianych
już przez Radę Bezpieczeństwa). Zgromadzenie stanowi jednak głównie are­
nę propagandy i walki ideologicznej, więc tylko nieliczni uczestnicy konflik­
tów zwracają nań jakąkolwiek uwagę. Najważniejsze zadania w ONZ (oprócz
Rady Bezpieczeństwa, zajmującej się utrzymywaniem pokoju) spełniają wy­
specjalizowane agencje oraz sekretarz generalny, uprawiający bezpośrednią

287
dyplomację osobistą. Tę ostatnią funkcję pełnili prawie bez wyjątku byli
urzędnicy państwowi, znani na świecie i cieszący się bardzo szerokim uzna­
niem oraz szacunkiem, dzięki czemu ich interwencje okazywały się niesły­
chanie skuteczne. Agencje takie jak WHO (Światowa Organizacja Zdrowia)
czy ILO (Międzynarodowa Organizacja Pracy, która zaczęła działalność
jeszcze za Ligi Narodów) przyczyniły się znacząco do międzynarodowego
dobrobytu i rozwoju gospodarczego (wraz z innymi agencjami, jak komisje
regionalne). Praca innych instytucji ONZ, jak Wysoki Komisarz ds. Uchodź­
ców czy Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości, zależy od politycznej
zgody na ich działania, często jednak udawało im się łagodzić ludzkie cier­
pienia, wynikające z konfliktów, jakich nie udało się uniknąć ONZ. Budżet
Organizacji stanowił często przedmiot sporów - głównie dlatego, że państwa
ponoszące największe nakłady (USA - 25% w latach 1989-91 i ZSRR - 11,6%)
sprzeciwiały się wydatkom nieproporcjonalnym do wagi swego głosu na
Zgromadzeniu Ogólnym, gdzie dominowały kraje Trzeciego Świata.
ONZ ma większą skuteczność od Ligi Narodów, czego dowiodła mobilizu­
jąc kilkakrotnie siły wojskowe, które powstrzymały międzynarodową agresję
(ostatecznie wojnę koreańską, a szybciej wojnę w Zatoce) lub ją zmniejszy­
ły, jak w przypadku Cypru czy Konga Belgijskiego. Ta efektywność wynika
z faktu, że podczas gdy LN nie zdołała włączyć w swe szeregi dwóch m o­
carstw: USA i po 1933 roku Niemiec, to w ONZ-owskiej Radzie Bezpieczeń­
stwa stałe miejsca zajęły USA i ZSRR/Rosja (należy jednak zauważyć, że akcja
ONZ przeciw napaści komunistycznej Korei Północnej na Koreę Południową
była możliwa tylko dlatego, że ZSRR bojkotował wówczas Radę, inaczej spot­
kałaby się ona z radzieckim wetem). Ta najstarsza i najbardziej uniwersalna
polityczna organizacja międzynarodowa nabrała nowego znaczenia w okre­
sie pozimnowojennym i może odgrywać coraz większą rolę.

Organizacja Państw Amerykańskich (OPA)


Organizacja Państw Amerykańskich jest stowarzyszeniem regionalnym,
założonym w 1948. Wykorzystuje ona doświadczenia poprzednich organiza­
cji panamerykańskich (sięgające XIX wieku) w celu zachowania pokoju, bez­
pieczeństwa oraz wzajemnego zrozumienia i współpracy państw zachodniej
półkuli. Ekonomiczna, polityczna i militarna dominacja USA na tym obsza­
rze świata ogranicza przydatność OPA jako narzędzia autentycznej współ­
pracy regionalnej. Tego stanu rzeczy nie zmieniło wstąpienie do organizacji
Kanady (1990). USA uważały OPA za środek zabezpieczenia swoich intere­
sów w Ameryce Łacińskiej (patrz doktryna Monroe), wielu jednak innych jej
członków wolało skupiać się na rozwoju technicznym i ekonomicznym tego
regionu. Większość politycznych inicjatyw regionalnych OPA nie wpływa­
ła zapewne na zachowania jej członków, co szczególnie widać na przykła­
dzie USA. Działania tego państwa podczas kryzysu kubańskiego w 1962

288
(członkostwo Kuby zostało odtąd zawieszone) oraz w Dominikanie w 1965
cieszyły się autentycznym poparciem członków OPA, w innych jednak przy­
padkach USA nie zważały na wolę tej organizacji. Dla przykładu: w 1982 OPA
dążyła do rozstrzygnięcia konfliktu o Falklandy między Argentyną a Wielką
Brytanią na drodze negocjacji, jednak USA i Chile udzieliły Anglikom pew­
nego wsparcia logistycznego. To samo zdarzyło się, gdy OPA w połowie lat 80.
XX wieku wsparła inicjatywę Grupy z Contadory, dążącą do pokoju w Ame­
ryce Środkowej. USA udzielały tajnej pomocy partyzantce contras, walczącej
z sandinistowskim rządem Nikaragui. W 1989 OPA skrytykowała USA za
interwencję wojskową w Panamie.

Organizacje pozarządowe
Organizacje pozarządowe (ang. Non-Governmental Organization, NGO)
kojarzone są najczęściej z takim i bytami jak Oxfam czy Amnesty Internatio­
nal, ale określenie to dotyczy również Brytyjskiego Krajowego Stowarzyszenia
na rzecz Zapobiegania Okrucieństwu wobec Dzieci (największa organizacja
typu NGO na Wyspach Brytyjskich) oraz Amerykańskiej Ligi Kobiet Głosu­
jących. Organizacje NGO to jednostki prywatne, najczęściej charytatywne
o statusie prawnym, działające na zasadzie „non profit”, starające się pomagać
pojedynczym osobom lub społeczeństwom na całym świecie. Postrzegane są
czasami jako grupy nacisku, i rzeczywiście, część ich działalności polega na
wywieraniu publicznej presji na rząd i organizacje międzynarodowe w celu
przeforsowania własnej polityki. Są one jednak czymś więcej niż tylko gru­
pami nacisku, gdyż samodzielnie starają się doprowadzić sprawy do szczęś­
liwego końca, nie ograniczając się tylko do zwykłych prób wpłynięcia na
instytucje rządowe. Potężne, międzynarodowe organizacje NGO, jakOxfam,
posiadają dość znaczne środki finansowe, uzyskiwane niemal w całości z pie­
niędzy pochodzących od prywatnych darczyńców, rozwiniętą sieć placówek
oraz ogromne poparcie i zaufanie społeczeństwa. Co więcej, organizacje NGO
cieszą się często większym zaufaniem niż władze oraz organizacje o komer­
cyjnym charakterze, z powodu wiary społeczeństwa w ich szczery altruizm.
Nazwa „organizacje pozarządowe” stworzona została przez Organizację Na­
rodów Zjednocznonych, która chciała pewne kwestie będące poza zasięgiem
krajów członkowskich powierzyć nowym, niezależnym od państw narodo­
wych jednostkom. Co prawda nazwa ta jest zbyt ogólna, ale nadało to ograni-
zacjom tego typu pewien stopień legalności oraz ułatwiło działania w krajach
mogących wyrażać niezadowolenie z powodu wtargnięcia agencji formalnie
powiązanej z innym państwem. Dla przykładu: łatwiej jest jakiemukolwiek
krajowi umożliwić zespołowi z Amnesty International zbadanie warunków
panujących w jego więzieniach niż dopuścić do tego przedstawicieli innego
państwa lub nawet kogokolwiek z ONZ. Organizacje pozarządowe właśnie
z powodu funkcjonownaia poza rządem nie ustanawiają precedensów, które

289
mogłyby w przyszłości spowodować ingerencję w państwową suwerenność.
Pojawia się jednak problem związany ze społecznym zaufaniem do motywów
organizacji pozarządowych, rodzi się bowiem pytanie, czy aby nie posiadają
one zbyt nieograniczonej władzy. Gdy organizacja walcząca na rzecz ochro­
ny środowiska otwarcie potępia politykę rządu dotyczącą kontroli zanie­
czyszczeń, trudnym zadaniem dla rządzących będzie dowiedzenie własnych
kwalifikacji, gdyż każda ich wypowiedź zostanie odebrana jako podejrzana,
w przeciwieństwie do bezstronnych i „niewinnych” poglądów NGO. Ponadto
organizacje NGO koncentrują się na pojedynczych zagadnieniach, nie biorąc
odpowiedzialności za wpływ, jaki ich bezsprzecznie dobre działania w jed­
nym obszarze polityki mogą wywierać na inne jej obszary.
Wiele organizacji NGO działa na arenie krajowej, rzadziej na międzynaro­
dowej, i jest bardzo często w jakiś sposób powiązanych z rządem. Na przykład
Brytyjskie Krajowe Stowarzyszenie na rzecz Zapobiegania Okrucieństwu wo­
bec Dzieci nie tylko zapewnia własnym podopiecznym dach nad głową i po­
dejmuje działania mające na celu dobro dziecka, ale ma również w niektórych
wypadkach oficjalne prawo do interwencji. Osiąganie znaczących pozycji
przez organizacje pozarządowe spowodowane jest po części nieudolnością
rządów w wykorzystywaniu własnych zasobów, ale również powszechnym
brakiem zafania do władzy ze strony społeczeństwa obywatelskiego oraz do
podejrzanego z natury charakteru działań pojedynczych państw na arenie
międzynarodowej. Godny uwagi jest fakt, iż wiele organizacji NGO napoty­
ka mniej problemów w zatrudnianiu młodych specjalistów niż administracja
państwowa, mimo że zarobki są tam nieporównywalnie niższe.

Osobowość autorytarna
Idea osobowości autorytarnej została rozwinięta przez psychologów spo­
łecznych m arksizm u wywodzących się ze Szkoły Frankfurckiej w późnych
latach trzydziestych i czterdziestych XX wieku. Początkowi badacze na czele
z Maxem Horkheimerem (1895-1973) i Theodorem Adorno (1903-1969, au­
torem książki zatytułowanej Osobowość autorytarna) wyemigrowali w 1935
roku do Stanów Zjednoczonych z obawy przed prześladowaniem nazistow­
skim. Teoria ta próbowała wyjaśnić łatwość, z jaką totalitaryzm znajdu­
je poparcie i z jaką takim reżimom udaje się werbować chętnych do nawet
najbardziej represyjnych i okrutnych swoich instytucji. Pomaga ona również
w rozumieniu działania niemal każdej wysoce zhierarchizowanej instytucji,
na przykład armii, i w wyjaśnianiu atrakcyjności ruchów politycznych cha­
rakteryzujących się autokratyzm em i antyegalitaryzmem. Cechą osobowo­
ści autorytarnej jest skłonność do używania władzy i dążenie do posiadania
posłusznych podwładnych; jednostki takie same również uwielbiają podle­
gać twardej władzy sprawowanej przez kogoś stojącego wyżej w hierarchii,
kto może cieszyć się niekwestionowanym posłuchem. Istnieje wiele źródeł

290
tego syndromu osobowościowego i wiele sposobów, w których się on ujaw­
nia. Prawdopodobnie najważniejszym jest to, że ów typ osobowości cierpi
na ogromną niepewność w kontekście podejmowania decyzji i potrzebuje
absolutnej jasności oraz pewności co do swoich obowiązków oraz praw. Jed­
na z definicji precyzuje ową osobowość autorytarną jako „wyjątkowy brak
tolerancji wobec wieloznaczności”. Jest to aspekt osobowości powszechny
w różnym stopniu wśród większości osób, i czyni je podatnymi na określone
polityczne prawdy w momencie, gdy aspekty autorytarne silnie dominują.

Oświecenie
Oświecenie to term in obejmujący w historii myśli teorie i postawy, które
pojawiły się i rozwinęły tuż przed Rewolucją Francuską i po jej zakończe­
niu, choć niektórzy twierdzą, że oświecenie obejmuje okres od połowy XVII
do końca XVIII wieku. Oświecenie miało ogromny wpływ na rozwój myśli
politycznej, przede wszystkim dzięki temu, że w okresie tym obalono wiele
przekonań, które panowały w europejskiej polityce przez cały okres średnio­
wiecza, a nawet wcześniej. Choć oświecenie było ruchem niezwykle szerokim
i obejmującym wiele prądów myślowych, zazwyczaj okres ten kojarzony jest
z pisarzami takim i jak Rousseau, Diderot i innymi współautorami francu­
skiej Encyklopedii; pośród filozofów brytyjskich szczególne znaczenie w roz­
woju myśli oświeceniowej odegrał Hume, a także Hobbes i Locke.
Myśliciele epoki oświecenia podkreślali zdolność ludzkiego intelektu
do stworzenia społeczeństwa opartego na racjonalnych podstawach, negu­
jąc tym samym tradycyjną władzę monarchów i Kościoła. Wolność, przede
wszystkim myśli, oraz współpraca pomiędzy ludźmi zajmowały ważne miej­
sce w filozofii oświecenia, której ogólny stosunek do natury ludzkiej był nie­
zwykle pozytywny. Optymizm ten ostro kontrastował z panującą wówczas
negatywną wizją człowieka, wywodzącą się z chrześcijańskiej doktryny grze­
chu pierworodnego. Pod wieloma względami oświeceniowa myśl społeczna
rozwijała się w analogii do nauk ścisłych, choćby ze względu na to, że stara­
no się w tym okresie stworzyć model idealnego społeczeństwa. Największą
zdobyczą oświecenia było jednak zanegowanie władzy narzuconej, zwłaszcza
władzy Kościoła.
Wielu uważało, że Rousseau był odpowiedzialny za wybuch Rewolucji
Francuskiej, ponieważ twierdził on, że człowiek został stworzony jako istota
wolna, której później tę wolność odebrano. Człowiek współczesny może swoją
wolność odzyskać, żyjąc w społeczeństwie egalitarnym, warunkiem stworze­
nia którego jest wyzwolenie się z jarzma panujących oczekiwań społecznych.
W przeciwieństwie do konserwatywnych doktryn stworzonych jako reakcja
na ten prąd między innymi przez Burkę’a, filozofowie oświecenia ogromną
wagę przywiązywali do rozwoju niezależnej myśli, co pozwala uważać ich za
prekursorów liberalizm u i socjalizmu. Szczególną rolę odegrał na tym polu

291
John Stuart Mili i inni przedstawiciele utylitaryzm u. Kant, którego rów­
nież uważa się za przedstawiciela oświecenia, streści! ducha epoki w swoim
motto, które stało się tytułem jednego z napisanych przez niego artykułów:
Sapere Aude („Odważ się być mądrym ”). Kant, Hegel i Marks rozwinęli bar­
dziej kontynentalne aspekty teorii Rousseau, przyczyniając się do stworzenia
podstaw współczesnego socjalizmu europejskiego, podczas gdy James Mili,
Bentham i J. S. Mili rozwinęli brytyjską wersję tego stanowiska, zaczerpnię­
tą od Hum ea, tworząc doktrynę liberalizmu. Wyzwania i zagrożenia, które
niosło za sobą oświecenie, spotkały się z reakcją, która w Wielkiej Brytanii
przybrała formę łagodnego konserwatyzmu reprezentowanego przez Burke’a,
natomiast w Europie groźniejszą, bardziej reakcyjną odpowiedzią na oświe­
cenie były teorie De Maistre’a oraz z pozoru niewinne poglądy socjologów
takich jak Durkheim, które wielu uważa za początek rozwoju faszyzmu.
Powstały współcześnie we Francji, radykalny prąd intelektualny znany jako
postmodernizm stanowi całkowite zaprzeczenie myśli oświeceniowej, uwa­
żając ją za przykład intelektualnej arogancji.

O verkill
Pojęcie teorii strategii związane z wojną nuklearną. Oznacza sytuację,
w której jedno lub więcej państw posiada tak wiele uzbrojenia nuklearnego,
że (niezależnie od działań przeciwnika) gwarantuje to całkowite zniszczenie
wrogiego kraju tylko częścią swego arsenału. Inne znaczenie terminu to sy­
tuacja, w której połączone zasoby broni nuklearnej najważniejszych państw
mogą wystarczyć do zniszczenia Ziemi, bez wykorzystania całego potencjału.
W przenośni overkill zaczął oznaczać sytuację używania siły (lub grożenia
nią) albo dążenia do rozwiązań politycznych ponad miarę lub stosowność,
np. wygrażanie sąsiadowi lub denerwowanie go bardziej, niż było to ko­
nieczne, aby przestał robić to, co nas denerwuje. Overkill to istotne pojęcie,
obrazujące, jak potęgujący się wyścig zbrojeń może prowadzić do zupełnie
nieracjonalnej rozbudowy sił.

OWP
Organizacja Wyzwolenia Palestyny zaliczała się początkowo do wielu
grup politycznych aktywistów powstałych po ucieczce Palestyńczyków z ich
kraju po utworzeniu państwa izraelskiego. Zbiegowie ci osiedlili się w obo­
zach ONZ w sąsiednich krajach (głównie Jordanii i Libanie). Początkowo
mieli oni nadzieję albo na zamieszkanie w państwach arabskich, albo na
odzyskanie przez Ligę Arabską ich ojczyzny. Nadzieja Palestyńczyków na
zbrojne zwycięstwo Ligi w konfliktach arabsko-izraelskich rozwiała się po
porażkach Syrii i Egiptu w latach 1956 i 1967. Wiele ich ugrupowań zosta­
ło zmuszonych do szukania rozwiązania bądź w politycznych negocjacjach,
bądź przez terroryzm. Najważniejszymi z nich były Fatah (Palestyński Ruch

292
Wyzwolenia Narodowego), założona w 1957, i OWP (1964). Fatah, organi­
zacja partyzancko-terrorystyczna, opowiadała się za przemocą, wchodząc
szczególnie w sojusze z lewicowymi muzułmanami libańskimi przeciwko
bogatym, zamieszkałym w miastach chrześcijanom. Rewolucyjna i terrory­
styczna taktyka Fatah odzwierciedlała zapewne sposób walki, dzięki któremu
antykolonialne siły Algierczyków pozbyły się Francuzów na początku lat 60.
XX wieku. OWP, kierowana przez Ahmeda Szukajriego, dyplomatę, który
pracował w Syrii, wybrała drogę o wiele bardziej pokojową. Ponieważ dyplo­
macja nie potrafiła odciągnąć państw Zachodu od popierania Izraela, straciła
wiarygodność, a masy Palestyńczyków w obozach opowiedziały się za Jase­
rem Arafatem, który w 1968 roku połączył OWP z Fatah i innymi ekstremi­
stycznymi ugrupowaniami.
Po serii klęsk - w szczególności po stracie terytorium Jordanii na zachod­
nim wybrzeżu Jordanu, uważanego przez Palestyńczyków za ważną część swej
ojczyzny po wojnie 6-dniowej w 1967 roku - OWP podjęła próbę opanowania
państwa jordańskiego. Jordania przyjęła wcześniej palestyńskich uchodźców
(i odniosła z tego pewne korzyści) i wydawała się im dobrym miejscem do
stworzenia nowego kraju rodzinnego. Król Husajn m iał jednak dość żądań
OWP i dał wolną rękę swej armii, coraz bardziej zaniepokojonej „obcymi”
siłami na własnym terytorium, tym bardziej, że terrorystyczne ataki na Izra­
el powodowały regularne akcje odwetowe przeciw jordańskim miejscowoś­
ciom. Palestyńczycy zostali wydaleni przy użyciu niesłychanej przemocy
(zginęło ok. 10 000 z nich) i przenieśli się do Libanu, by tam szukać nowej
ojczyzny. Od połowy lat 70., szczególnie po przemówieniu Arafata na Zgro­
madzeniu Ogólnym ONZ w 1974 roku, OWP i jej przywódca zyskali ogólne
międzynarodowe uznanie i sympatię, a Liga Arabska uznała ich w tym roku
za jedynych przedstawicieli narodu palestyńskiego. Chcąc przeciwstawić się
stałym atakom na swe terytorium, Izrael przeprowadził w 1982 wielką inwa­
zję na południową część Libanu, co zmusiło Palestyńczyków do ucieczki. Pod
koniec 1983 roku walki wewnętrzne, szczególnie między popieranymi przez
Syryjczyków oddziałami Abu Musy i Abu Saleha, zmusiły siły wierne Ara­
fatowi do wycofania się także z północnego Libanu. Przez jakiś czas głów­
na kwatera OWP znajdowała się w Tunisie, choć Arafat utrzymywał bardzo
bliskie związki także z Irakiem. W 1987 roku na okupowanych przez Izrael
terytoriach Pasa Gazy i Zachodniego Wybrzeża rozpoczął się szereg demon­
stracji, znanych jako intifada („powstanie”). Wtedy też OWP zjednoczyła
się na nowo i zaczęła dążyć do czegoś więcej niż negocjacje i porozumienia.
W 1988 Arafat oświadczył, że OWP jest gotowa do uznania prawa Izraela do
bezpieczeństwa w zamian za uznanie niepodległego państwa palestyńskie­
go. Te inicjatywy polityczne i dyplomatyczne OWP stanowiły, paradoksal­
nie, sukces wojenny Izraela (który zniszczył potencjał militarny OWP, lecz
podniósł swoim kosztem międzynarodowy prestiż Palestyńczyków). Koniec

293
zimnej wojny umożliwił USA oraz byłemu Związkowi Radzieckiemu współ­
działanie na Bliskim Wschodzie, co zwiększyło nacisk na Izrael, by uznał
OWP za pełnoprawnego uczestnika niekończących się negocjacji pokojo­
wych. W listopadzie 1991 zwołano w Madrycie konferencję bliskowschodnią
z udziałem delegacji Izraela, Syrii, Egiptu, Libanu oraz jordańsko-palestyń-
skiej. Choć OWP straciła na wiarygodności, popierając Irak podczas Woj­
ny w Zatoce, to międzynarodowe zniecierpliwienie zachowaniem Izraela na
Zachodnim Wybrzeżu i stałe nagłaśnianie intifady prowadziło do poprawy
jej pozycji. Po szeregu zawartych w połowie lat 90. porozumień co do auto­
nomii niektórych okupowanych terytoriów Arafat został prezydentem Auto­
nomii Palestyńskiej. Wkrótce potem zaczęły się ponownie ujawniać podziały
w organizacji. Konflikt z Izraelem rozpoczął się na nowo na początku XXI
wieku, utykając na (najwyraźniej nierozwiązywalnym) problemie usunięcia
osadników żydowskich z terytoriów, które Palestyńczycy uznają za kluczowe
dla swej państwowości. Osłabła także przewaga Fatah nad OWP, postawioną
wobec świeckiej i islamistycznej opozycji palestyńskiej i tracącą międzynaro­
dowe znaczenie (ze względu na wznowienie aktów przemocy).
Pacyfizm
Pacyfizm nie jest konkretną doktryną polityczną, lecz ogólnym przeko­
naniem o moralnej nieakceptowalności wszystkich wojen i wynikającym
stąd braku usprawiedliwienia dla osiągania celów (politycznych oraz innych)
przemocą i siłą fizyczną. Poglądy te pojawiały się w ciągu całej znanej histo­
rii, choć najprawdopodobniej rozpowszechniły się, zyskały zorganizowaną
formę i powiązały z konkretnymi poglądami politycznymi dopiero przez
ostatnie dwa i pół wieku. Częściowo można to wyjaśnić przypadkiem: wojny
po okresie średniowiecza aż do wojen światowych prowadzone były w du­
żej mierze przez małe, zawodowe siły zbrojne. Obowiązkowy pobór, szero­
ko stosowany przez dziewiętnastowieczne armie kontynentu europejskiego,
a następnie przez wszystkie większe państwa podczas jednej czy obu wojen
światowych, utrudnił pacyfistom uniknięcie służby wojskowej. Wtedy właś­
nie powstała konieczność (i zarazem możliwość) zbiorowego rozwinięcia po­
glądów pacyfistycznych.
Istotną rolę odegrały też inne czynniki, na przykład porzucenie przez
kościoły chrześcijańskie teologicznych argumentów uznających wojnę
sprawiedliwą oraz straszne wydarzenia I wojny, które przekonały wielu
jej uczestników do późniejszego poparcia rozmaitych ruchów pokojowych.
Ważny powód polityczny stanowiła analiza przyczyn wojny, dokonywana
przez wielu anarchistów oraz myślicieli lewicowych (w szczególności mar­
ksistów). W tym ujęciu wojny między narodam i były nieuchronnym wy­
nikiem egoistycznych dążeń ekonomicznych rządzących elit kapitalistów,
a jedynymi cierpiącymi z ich powodu - wyzyskiwani proletariusze po obu
stronach. Internacjonalistyczny komunizm, propagujący bratanie się robot­
ników wszystkich krajów, przekazywał w ten sposób ideę jedności proleta­
riatu w walce z podżegaczami wojennymi oraz tworzył klimat sprzyjający
pacyfizmowi.
Coraz bardziej liberalna polityka demokratycznych państw Zachodu
podkreśla znaczenie wolności obywatelskich, co uniemożliwia ignorowanie
autentycznych postaw pacyfistycznych (np. w Niemczech poborowi sprzeci­
wiający się wojnie mogą zajmować się czynnościami niezwiązany mi z walką).
Dodatkowym czynnikiem atrakcyjności pacyfizmu jest to, że wojna nuklear­
na (czy zapewne jakakolwiek wojna prowadzona współczesnymi środkami)
zagraża ekologicznemu bezpieczeństwu całego świata. Mimo to pacyfizm

295
ma w polityce niezwykłe miejsce: stanowi ideę szanowaną i chronioną, lecz
praktycznie zupełnie pomijaną przez rządy. Gdyby kiedykolwiek zyskał po­
pularność wystarczającą, by ograniczyć chęci do wojny, najprawdopodobniej
przestałby także być chronionym poglądem mniejszości.

Państwo biurokratyczne
Max Weber i wielu późniejszych teoretyków społecznych przekonywało,
że systemy polityczne będą coraz bardziej upodabniać się do siebie, ponieważ
wszystkie one przechodzą proces wzrastającej „biurokratyzacji”. Według tej
teorii szczególna umiejętność biurokratycznych form administracyjnych
kierowania skomplikowanymi i dużymi organizacjami uczyni rozwój pań­
stwa biurokratycznego niezbędnym, bez względu na oficjalne ideologie.
Jedna z teorii pochodząca od Webera - teza o konwergencji - utrzymuje,
że nawet tak pozornie przeciwstawne systemy polityczne jak amerykański
i radziecki rozwijały się podobnie, gdy biurokracja przejęła władzę. Zmiany
polityczne lat osiemdziesiątych osłabiły jednak tę teorię. Nie tylko bowiem
nastąpił upadek gospodarek komunistycznych, ale też liberalne, konser­
watywne, a nawet socjaldemokratyczne rządy w krajach Zachodu zaczęły
„deregulować” swoje gospodarki poprzez znaczącą redukcję roli państwa.
Jednak w tym samym czasie chęć zagwarantowania odpowiedzialności
w sektorze publicznym, na przykład w edukacji, doprowadziła do wzrostu
kontroli biurokratycznej.

Państwo jednopartyjne (patrz systemy jednopartyjne)


Państwo narodowe
Państwo narodowe jest zarządzane przez jeden system polityczny i opisuje
kontekst, w którym całość obszaru geograficznego stanowi ojczyznę dla osób,
które rozpoznają się jako wspólnota z powodu podzielanej kultury, historii
i języka oraz charakteru etnicznego. Kontekst ten jest obecnie powszechnym
doświadczeniem, ale nie jest koniecznie czymś bardziej naturalnym niż inne
formy państwa, kiedyś powszechne w historii. Mimo wszystko nie było pań­
stwa narodowego w starożytnej Grecji, choć z pewnością był naród grecki,
to znaczy, że wszyscy Grecy mieli więcej elementów wspólnych ze sobą niż
mogli mieć z barbarzyńcami, czyli wspólny język, religię, kulturę i tożsamość
historyczną. Zamiast państwa narodowego było tam wiele często walczących
ze sobą miast-państw (zobacz: polis), które nie miały poczucia czegoś, co my
dziś nazywamy „wojną domową”.
Patrząc historycznie, rozwój państwa narodowego i jego rosnące upra­
womocnienie zaczęły się po upadku Cesarstwa Rzymskiego, a właści­
wie dopiero po tym, jak jego spadkobierca na Zachodzie, Święte Cesarstwo
Rzymskie Narodu Niemieckiego nie mogło już dłużej udawać, że rządzi

296
międzynarodowym zbiorem oddzielnych, podległych państw. W pewnym
stopniu powstanie tych wczesnych państw narodowych, zwłaszcza Francji
i Anglii, było historycznym przypadkiem, a zalążki tożsamości narodowej,
szczególnie językowa i kulturowa homogeniczność, pojawiły się faktycznie po
hegemonii politycznej rządów narodowych. Ważne państwa narodowe, takie
jak Włochy czy Niemcy, choć z pewnością posiadały wiele z cech narodowoś­
ciowych (ang. nationhood), przekształciły się w państwa narodowe dopiero
pod koniec wieku XIX. Mówiąc wprost, duża liczba państw narodowych we
współczesnym świecie jest arbitralnym skutkiem działania sił zewnętrznych.
Choćby Pakistan, który w okresie swojego istnienia od 1947 do 1971 roku był
prawie całkowicie stworzony przez Brytyjczyków opuszczających subkonty-
nent indyjski, albo Czechosłowacja, która była wytworem zwycięskich potęg
po I wojnie światowej. Jednym z podstawowych problemów w konfliktach na
Bliskim Wschodzie było sztuczne tworzenie państw narodowych, takich jak
Irak, przez siły zewnętrzne na początku XX wieku. W rzeczywistości idea
„budowania narodu” była ważnym zagadnieniem studiów nad rozwojem po­
litycznym, w ramach których wyraźnie zauważono, że kraje Trzeciego Świa­
ta w chwili swojego powstawania (często jako rezultat działań odchodzących
władz kolonialnych) musiały nadać sens swojej tożsamości narodowej, zanim
mogły stać się wystarczająco stabilne politycznie, by wejść na drogę rozwoju
społeczno-gospodarczego.
Ruch w kierunku regionalnej autonomii lub niepodległości nieprzerwanie
nabierał politycznego znaczenia, co można rozumieć jako historyczne przy­
wództwo narodu, a jednocześnie zaczął stanowić duży problem dla wielu no­
wych państw, tym samym osłabiając założenie, że naturalna jest sytuacja,
gdy duże państwa podporządkowują sobie inne określone geograficznie po­
pulacje identyfikowane z „narodem”. Państwa narodowe były widziane jako
pożądane głównie z powodu przypuszczalnych korzyści związanych z wiel­
kością systemu politycznego, a kluczowym elementem w tym miejscu było
i jest uświadomienie sobie zagrożenia dla politycznych i ekonomicznych inte­
resów ze strony innych państw narodowych. Jak na ironię, podczas gdy zna­
czenie tego pojęcia słabło w Europie Zachodniej, gdzie państwa narodowe,
wcześniej przywiązane do tej idei, dążą obecnie do integracji w ramach Unii
Europejskiej, w innych częściach świata, szczególnie w Europie Wschodniej
oraz byłym Związku Radzieckim, rodziły się nowe państwa narodowe lub
te, które istniały historycznie, powstawały ponownie. Nie może być lepsze­
go przykładu niż nieistniejąca już Jugosławia, która geograficznie nie zawsze
pokrywała się z tożsamością narodową i kulturową. W długiej perspektywie
wzrastająca internacjonalizacja światowego społeczeństwa może sprawić, że
państwo narodowe stanie się tworem historycznie sztucznym i stosunkowo
krótkotrwałym, a wtedy globalne interesy będą postrzegane jako ważniejsze
niż kultury lokalne i tożsamości etniczne.

297
Państwo opiekuńcze
Określenie to pojawiło się wraz z koalicyjnym brytyjskim rządem podczas
II wojny, w dużej mierze jako wynik ważnego Raportu Beveridge’a (1942).
Stworzył on plan kompleksowego zestawu usług, finansowanych głównie
ze składek ubezpieczeniowych, płaconych przez pracodawców i pracobior­
ców. Celem tego systemu było nie tylko zapewnienie już nabytych praw do
emerytury, ale regularne wypłacanie zasiłków dla bezrobotnych i zasiłków
chorobowych oraz stworzenie wielu innych finansowych zabezpieczeń.
Na sprawy te nie zwracano dotąd uwagi lub zbywano je doraźnym i zwy­
kle nieodpowiednim prawodawstwem. Pojęcie „państwa opiekuńczego” nie
zawiera jakiejś szczegółowej treści, lecz ogólną ideę, że państwo powinno
pomagać (za pomocą polityki podatkowej) tym, którzy nie mogą poradzić
sobie sami z nieszczęśliwymi zdarzeniami, mającymi następstwa finansowe.
Co do stopnia tej pomocy toczy się zażarta dyskusja: czy zajmować się tylko
nielicznymi, którzy rzeczywiście żyją niemal w nędzy, czy tworzyć warunki
bezpieczeństwa dla wielu, czy też przed potencjalnymi nieszczęściami powi­
nien mieć zapewnioną ochronę każdy członek społeczeństwa? W niektórych
przypadkach (jak w brytyjskiej Narodowej Służbie Zdrowia, NHS) prawo do
bezpłatnych lub wysoce subsydiowanych usług medycznych ma cała ludność,
w innych wykorzystuje się ocenę dochodów, by przyznawać bezpośrednio
specjalne środki (np. rodzinom wielodzietnym i z niskimi dochodami oraz
szczególnie potrzebującym). W latach 1945-51 rządy labourzystów wcieliły
w życie podstawowe zalecenia Raportu Beveridgea; od tego czasu sama idea
państwa opiekuńczego nie spotkała się w Wielkiej Brytanii z poważną kry­
tyką, choć dyskutowano jej szczegóły i treść. Obecnie nikt nie musi liczyć
na prywatną dobroczynność, by zapewnić sobie podstawowy (choć niski)
standard życia, niezależnie od tego, jakie nieszczęścia - bezrobocie, choroba,
wypadek przy pracy, kryzys rodzinny czy cokolwiek innego - nań spadną.
Pojęcie państwa opiekuńczego rozciągane jest czasem, choć raczej niewłaś­
ciwie, na usługi socjalne, co oznacza skojarzenie opisanego wyżej modelu
z mniej popularną rozwiniętą biurokracją różnego rodzaju pracowników
opieki społecznej.
Procent budżetu przeznaczony na wydatki socjalne zaczął budzić od kil­
ku lat troski licznych krajów Zachodu, gdzie poszukuje się sposobów ich
zmniejszenia. Choć rząd Thatcher (1979-90) uczynił wiele w tym celu, często
wspominając o zwiększeniu roli prywatnej dobroczynności, na strukturę ca­
łego systemu nie wywarło to większego wpływu. Generalne cięcia wydatków
publicznych doprowadziły jedynie do obniżenia realnej wartości świadczeń
i usług. Potrzeba takich redukcji zdominowała politykę wewnętrzną Europy
Zachodniej, a w jeszcze większym stopniu Wschodniej, gdzie na cele socjalne
przeznaczano dużą część budżetu. Jak dotąd, żaden rząd nie znalazł sposo­
bu na radykalne zmniejszenie obciążeń w tej sferze. Niektóre instytucje, jak

298
brytyjski NHS, wymagają raczej znacznego dofinansowania ze względu na
dotychczasowe zaniedbania w tej mierze. Istnieją też obszary - jak zasiłki dla
rodzin z jednym rodzicem czy dla osób długotrwale bezrobotnych - gdzie
trendy społeczne i gospodarcze wymuszają zwiększenia nakładów. Ponieważ
zbiegły się one z ogólną polityczną niechęcią do podwyższania podatków,
prawdopodobieństwo trwania kryzysu w tej dziedzinie rośnie.

Państwo policyjne
System polityczny, w którym władza używa nieskrępowanej przemocy (za
pośrednictwem policji, tajnej policji, wojska czy nawet prywatnych armii)
w celu kontroli i zdominowania ludności. Państwo policyjne określa się za­
sadniczo przez pogardę dla praworządności oraz całkowite pomijanie praw
obywatelskich. Władza wykonawcza (lub ktokolwiek inny kontrolujący siły
represji) może tutaj karać niezwłocznie, nawet śmiercią, jednostki czy gru­
py bez dowodzenia im winy złamania formalnie ustanowionego prawa. Nie­
uchronnym następstwem takich działań politycznych jest brak kontroli nad
policją, działającą w imieniu własnym lub swych politycznych zwierzchników,
co z kolei doprowadza do korupcji i dalszego rozprzestrzeniania terroru.
Najlepiej znanymi i najpełniejszymi przykładami państw policyjnych były
nazistowska III Rzesza i Związek Radziecki za czasów Stalina, gdzie gestapo
i NKWD (późniejsze KGB) miały bezpośrednią władzę nad każdym, kogo
choćby podejrzewano o opozycję czy nawet brak aprobaty dla systemu. Czę­
sto odbywano tam procesy mające pozory prawa, sądy jednak nie śmiały
sprzeciwiać się policji, a równie często nie dbano nawet o elementarne po­
szanowanie prawa. Cała idea państwa policyjnego odnosi się oczywiście do
techniki rządzenia, nie zaś do struktury państwa czy wyjaśniającej ideolo­
gii politycznej. Większościowa demokracja może (przynajmniej w stosunku
do niepopularnych mniejszości) stosować taktyki państwa policyjnego, o co
oskarżano na przykład Wielką Brytanię w Irlandii Północnej czy niektóre
południowe stany USA w kwestiach polityki rasowej. Ogólnie jednak, rozwi­
nięte państwo policyjne możliwe jest jedynie w warunkach dyktatury, choć
nie odwrotnie: dyktatury, systemy totalitarne itp. nie muszą być państwami
policyjnymi.

Państwo świeckie
Państwo, które nie ma oficjalnych związków z jakimkolwiek ruchem re­
ligijnym. Wielka Brytania nie jest więc formalnie państwem świeckim, gdyż
ma oficjalny kościół państwowy (Kościół Anglii). Państwa skandynawskie
również stworzyły kościoły luterańskie, których ministrowie są praktycznie
urzędnikam i państwowymi, a Grecja - Grecki Kościół Prawosławny. USA
z kolei, gdzie pierwsza poprawka do konstytucji zabrania stworzenia koś­
cioła państwowego, są państwem świeckim. W praktyce termin ten określa

299
stopień, w jakim partie rządzące są rzeczywiście wolne od wpływów religij­
nych. W myśl tej definicji, Wielka Brytania, USA i Skandynawia to państwa
zasadniczo świeckie, w przeciwieństwie do na przykład Włoch (choć rzym ­
ski katolicyzm przestał tam być oficjalną religią państwową w 1985 roku,
to chrześcijańscy demokraci, największa partia rządząca między końcem
II wojny a upadkiem „starej republiki” na początku lat 90. zeszłego wieku,
mieli bliskie i żywe kontakty z Kościołem). Pewne państwa, jak Holandia,
są trudne do określenia pod względem świeckości: istnieją tam partie o ści­
słych religijnych powiązaniach (często wchodzące w skład rządów), akcep­
tujące równocześnie potrzebę zapewnienia wolności religijnej. Złożoności
problemu dowodzi przykład Niemiec. Tak jak w USA, konstytucja niemiecka
rozwodzi się nad zakazem utworzenia kościoła państwowego. Równocześnie
chroni wolność religijną, umożliwiając rządom krajów związkowych znacz­
ny wpływ na przykład na edukację, i zapewnia finanse kościołom, nakłada­
jąc dobrowolny podatek, płacony przez większość obywateli. Poza światem
chrześcijaństwa ważny przykład państwa nieświeckiego stanowi Iran - jego
rząd obfituje w duchownych, a ideologią państwową jest religijna etyka isla­
mu (patrz teokracja). Inne trudne do określenia pod tym względem państwo
to Izrael: w niektórych przypadkach prawo rabiniczne zajmuje tu specjalne
miejsce, choć rząd nie angażuje się bezpośrednio w działalność religijną,
a niepraktykujący Żydzi nie są pozbawieni żadnych praw obywatelskich
(patrz także sekularyzacja).

Państwo
Jednoznajpowszechniejszych pojęć słownikapolityki, jest jednak zadziwia­
jąco niejasne. Trudno wyjaśnić nawet jego pochodzenie, a w wielu kulturach
(w tym w średniowiecznej Europie) niełatwo byłoby słowo „państwo” przetłu­
maczyć. Łatwiej posłużyć się definicją negatywną: państwo nie jest na przy­
kład tożsame z rządem - rządy pojawiają się i odchodzą bez zmiany państwa
(przynajmniej w demokracjach). Teoretycy polityki często przeciwstawiają
też państwo tzw. społeczeństwu obywatelskiemu: zbiorowi zorganizowa­
nych i trwałych instytucji oraz zachowań, jak gospodarka, kościoły, szkoły,
wzory rodzinne, tworzących nasze codzienne życie pod kontrolą wpływów
politycznych. Państwo oznacza tu całość ustalonego systemu politycznego,
wyznaczającego uprawnione i sprawujące władzę role, które nas kontrolują,
organizują i dyscyplinują. Do części państwa należą w tym rozumieniu po­
licja, wojsko, służba cywilna, parlament i zapewne władze samorządowe.
Wiele jednak instytucji mających rzeczywistą władzę, na przykład związki
zawodowe, nie jest częściami państwa, lecz dobrowolnymi stowarzyszeniami
(które, przynajmniej teoretycznie, nie muszą istnieć) reprezentującymi bez­
pośrednio jakąś część społeczeństwa przeciw innej (dla kontrastu można za­
uważyć, że związki zawodowe z pewnością stanowiły część państwa w ZSRR,

300
gdzie kontrolowała je partia, dyscyplinując w ten sposób robotników. Rów­
nież we wczesnej teorii faszyzmu włoskiego państwo miało składać się z ciał
w rodzaju związków i federacji pracodawców). W razie konfliktu między re­
prezentowanymi przez takie organizacje częściami społeczeństwa państwo
pozostaje (teoretycznie) neutralne. Z tej racji za części państwa nie uważa się
ani partii politycznych (całkowicie pomijanych przez większość konstytucji),
ani tworzonych i wspieranych przez nie rządów. Stanowiska prem iera czy
prezydenta, których obsadzenie i działania zależą całkowicie od partii, są
jednak częścią państwa (w przeciwieństwie do walczących o nie partii czy
osób, należących raczej do społeczeństwa obywatelskiego). Pojęcie państwa
nie cieszyło się specjalnym zainteresowaniem teorii i badań polityki przez
większość XX stulecia (szczególnie w kręgu kultury anglosaskiej), a i obecnie
powoduje duże zamieszanie i niepewność. Najłatwiej pomyśleć o nim jako
o zbiorze stałych, umocowanych prawnie ról i instytucji, w których odbywa
się ciągła walka. Państwo może nawet przeżyć rewolucję, jeśli nowi władcy
przejmą jego organy (jak sądy) i wcześniejszych urzędników w celu kontroli
społeczeństwa, jak zdarzyło się na przykład w Niemczech między Republi­
ką W eimarską a reżimem Hitlera. Można zauważyć, że między państwami
Europy z pewnością istnieją kulturowe różnice w postrzeganiu państwa - we
Francji i Włoszech nie ufa mu się i obawia się go, a na przykład w Wielkiej
Brytanii jest ono w dużej mierze ignorowane przez obywateli.

Papiestwo
Papiestwo to nie tylko osoba papieża, ale także administracja - kuria,
zarządzająca około 1,1 mld rzymskich katolików na całym świecie oraz
współpracująca politycznie i dyplomatycznie z rządami oraz instytucjami
niereligijnymi. W tej ostatniej działalności papiestwo wykorzystuje fakt, że
Watykan, mały obszar w sercu Rzymu i centrum katolicyzmu, uznawany
jest powszechnie za niezależne państwo o pełnym statusie dyplomatycznym.
Jego istnienie to część długiej i złożonej historii Włoch. Od średniowiecza
do XVIII wieku papiestwo kontrolowało duży obszar Italii, rządząc nim jak
każdy inny władca feudalny. Dobra te stanowiły główną część dochodów
Kościoła. Stan posiadania papiestwa zaczął się stale kurczyć w związku z po­
wstaniem w północnych Włoszech miast-państw, kampaniami napoleoński­
mi oraz nowymi królestwami (głównie na południu). Risorgimento, proces,
który doprowadził w 1870 do unifikacji Italii w jedną monarchię, zmusił pa­
piestwo do ostatecznego wycofania się, pozostawiając mu część Rzymu oraz
kilka posiadłości w okolicach miasta. Pozycja Watykanu została sformalizo­
wana za czasów faszystowskiego dyktatora Benito Mussoliniego. Choć nie­
chętny Kościołowi, potrzebował jego zgody na swe rządy, gdyż katolicyzm
wciąż był bardzo wpływowy wśród społeczeństwa. Traktaty Laterańskie,
podpisane w 1929 roku, uznawały zwierzchność papiestwa nad Watykanem

301
i przyznawały Kościołowi odszkodowanie za tereny, które stracił podczas Ri-
sorgimento. Stanowiący ich część konkordat uczynił katolicyzm religią pań­
stwową Włoch, nadając mu także inne przywileje. Choć z pewnego punktu
widzenia uważanie Watykanu za państwo to absurd, dla wielu państw oka­
zało się to niesłychanie pożyteczne. Stosunki dyplomatyczne z papiestwem
nawiązało ponad 60 stolic, a Stolica Apostolska wysłała do wielu z nich włas­
nych ambasadorów (nuncjuszy apostolskich). Papiestwo udziela się od czasu
do czasu w polityce międzynarodowej, wspomagając negocjacje, gdy braku­
je zaufania do zwykłych kontaktów rządowych czy dyplomatycznych. Jako
centrum największego wyznania chrześcijańskiego (o szczególnie wielkiej
- i wzrastającej - liczbie wyznawców w Trzecim Świecie), Watykan wraz ze
swoimi urzędami stał się potężną organizacją (i bardzo bogatą, mimo nie­
dawnych problemów z własnym bankiem). Przewodzenie takiej organizacji
ze stolicy kraju niemającego formalnej niepodległości politycznej mogłoby
okazać się skrajnie niebezpieczne, stąd więc tendencja do traktowania Waty­
kanu jako prawdziwego państwa.

Pareto
Vilfredo Pareto (1848-1923) był najważniejszym członkiem grupy wło­
skich socjologów zwanej „nowymi makiawelistami”. Zapoczątkowali oni
wpływową szkołę analizy współczesnych społeczeństw - teorię elit, rozwi­
niętą przez Schumpetera i Dahla w nowoczesny pluralizm. Pareto, również
słynny ekonomista, przywiązywał szczególną wagę do swego spostrzeżenia,
iż ludzkie zachowania są zasadniczo nieracjonalne, choć usprawiedliwiają je
i wyjaśniają mity oraz ideologie, wynikające z instynktownych popędów. Po­
pędy te, wspólne dla wszystkich czasów i społeczeństw, nazywał rezyduami.
Rezydua, choć maskowane przez usprawiedliwiające mity, tzw. derywacje,
stanowią faktyczne źródło wzorów społecznych (nie zaś widoczna ideologia
społeczna).
Pareto stworzył złożoną teorię, wiążąc to ogólne spostrzeżenie na temat
ludzkiego zachowania z tezą o społecznej strukturze władzy. Według niego,
wszystkie społeczności były i będą rządzone przez nieliczne elity, kierujące
się własnymi interesami (patrz oligarchia) i utrzymujące masy w posłuchu
siłą lub podstępem (metoda zależy od natury rezyduów elit). Elity powstają
z powodu nierównego rozdzielenia w społeczeństwie talentów politycznych
(tak samo jak intelektualnych czy muzycznych). Elita rządząca chce jednak,
co naturalne, przekazać swą pozycję potomstwu, regularnie wznosi więc ba­
riery, chroniące przed tymi, którzy mimo pochodzenia z mas byliby zdolni do
sprawowania władzy. W m iarę upływu czasu naturalne nierówności talentu
w społeczeństwie prowadzą do powstania wśród niższych klas rewolucyjne­
go kierownictwa, mającego większe zdolności (i chętniejszego do stosowania
siły) niż niedomagająca elita rządów - w efekcie ta ostatnia zostaje obalona.

302
Zastępuje ją nowa elita, która w końcu podzieli los swoich ofiar. Teoria ta, po­
wierzchownie podobna do poglądów m arksizm u na walkę klasową, została
nazwana „krążeniem elit”.
Choć dziś nie można przyjąć często ciekawych szczegółów teorii Pareta,
jej podstawowe idee i wyjaśnianie dystrybucji władzy za pomocą zarówno
teorii ideologii, jak i teorii struktury społecznej są wspólne dla wielu później­
szych dokonań tej gałęzi nauki.

Parlament
Ogólnie mówiąc, parlament to zgromadzenie konsultacyjne, którego ze­
zwolenie może (choć nie musi) być wymagane przy formalnym ustanawianiu
wiążących praw. Słowo to używane jest głównie w angielszczyźnie - inne ję­
zyki wykorzystują odpowiedniki „zgrom adzenia”. Większość parlamentów
to obecnie wybrane ciała, których zadaniem jest kontrola oraz czasami wy­
bór władzy wykonawczej. Ich struktura różni się pod względem jedno- lub
dwuizbowości. W parlamencie dwuizbowym (to norma w świecie anglosa­
skim) sposób wyboru każdej izby może się różnić, podobnie jak i władza każ­
dej z nich. Bardzo powszechna różnica to na przykład wyłączne prawo izby
niższej do inicjatyw ustawodawczych w zakresie podatków. Proces wyboru
tej izby (Izby Gmin w Wielkiej Brytanii, Izby Reprezentantów w USA czy
Bundestagu w Niemczech) jest zwykle wyraźniej demokratyczny. Brytyjska
izba wyższa, Izba Lordów, jest całkowicie niewybieralna, choć na początku
XXI wieku zaczyna przechodzić proces reform. Senat USA wybiera się na za­
sadzie równej reprezentacji każdego stanu, a nie podobnie licznych okręgów
wyborczych; z kolei senatorzy kanadyjscy są wyznaczani przez gubernatora
generalnego na podstawie rekomendacji premiera (patrz drugie izby).
Rozwój demokracji w Europie przez stulecia oznaczał głównie wzmocnie­
nie parlamentów w stosunku do m onarchii oraz izby niższej w stosunku do
wyższej. Podobne procesy można wciąż obserwować w innych instytucjach,
na przykład w Unii Europejskiej parlament dąży do uzyskania władzy nad
innymi organami. Kraje Europy Wschodniej po upadku komunizmu i zapo­
czątkowaniu przejścia do dem okracji nieodmiennie opowiadały się za silny­
mi parlamentami, a nie władzą prezydentów.

Partia Demokratyczna
Początki Partii Demokratycznej Stanów Zjednoczonych sięgają czasów za­
raz po przyjęciu konstytucji, kiedy to partię tę stworzono jako opozycyjną
w stosunku do P artii Federalistycznej. Na początku istnienia, zanim Partia
Demokratyczna przyjęła w 1828 roku za kierownictwa Andrew Jacksona swo­
ją obecną nazwę, nazywała się Partią Republikańską, a następnie Demokra-
tyczno-Republikańską. Jackson reprezentował populistyczną siłę polityczną,
pozostając w opozycji w stosunku do centralistycznych skłonności następców

303
Thomasa Jeffersona, którzy opowiadali się za silną władzą federalną i mniej­
szą autonomią poszczególnych stanów. Po dziś dzień demokraci w więk­
szym stopniu niż republikanie podkreślają wagę podejmowania decyzji na
szczeblu stanowym, co w połączeniu z bardziej populistycznym podejściem
i mniejszym wpływem intelektualnych i finansowych elit Wschodniego Wy­
brzeża powoduje, że amerykańską Partię Demokratyczną trudno zdefiniować
językiem polityki europejskiej. W większości kwestii demokraci stoją po le­
wej (w stosunku do republikanów) stronie sceny politycznej lub, jak określa
się to w języku politycznym Stanów Zjednoczonych, są bardziej „liberalni”.
Przynajmniej od zakończenia II wojny światowej dużą część jej elektoratu sta­
nowią czarnoskórzy obywatele, członkowie związków zawodowych, a także
przedstawiciele wyższej średniej klasy będący zwolennikami idei egalitary­
zmu i zaangażowani w ochronę praw obywatelskich. Zdarzało się, że antyfe-
deralistyczne podejście zmuszało demokratów do politycznego reakcjonizmu.
Sytuacja taka miała miejsce na przykład podczas wojny secesyjnej, kiedy to
większość demokratów sprzeciwiła się użyciu siły w celu powstrzymania sta­
nów południowych przed wystąpieniem z Unii. Konflikt ten przerodził się na­
stępnie w otwartą wojnę przeciw niewolnictwu, którego utrzymanie popierali
republikanie. W rezultacie demokraci z Południa reprezentowali w Kongresie
dużo bardziej konserwatywne stanowisko, szczególnie w kwestii praw obywa­
telskich. Do pewnego stopnia tendencja ta nadal utrzymuje się i wielu prezy­
dentów z ramienia Partii Republikańskiej zawdzięcza swój sukces tworzonym
ad hoc koalicjom z demokratami z Południa. Z drugiej strony, bardziej libe­
ralne skrzydło Partii Demokratycznej, składające się głównie z polityków
pochodzących z miast na północy Stanów, współpracuje w procesie ustawo­
dawczym z republikanami z północy i zachodu. Demokraci mieli większość
w Izbie Reprezentantów przez prawie całą drugą połowę dwudziestego wieku,
ponieważ forsowana przez nich idea państw a opiekuńczego znajduje wielu
zwolenników wśród mniej zamożnej większości społeczeństwa. Demokratom
często udaje się również uzyskać większość miejsc w Senacie, choć zazwyczaj
różnica w porównaniu z siłami republikanów jest tu niewielka. Wzrost sym­
patii dla Partii Republikańskiej w latach 90. spowodował, że za czasów prezy­
dentury demokraty Billa Clintona republikanom udało się zdobyć większość
w obu izbach Kongresu. Warto zaznaczyć, że wybierając prezydenta Amery­
kanie kierują się nieco innymi przesłankami niż podczas wyborów do Kon­
gresu. Panuje przekonanie, że prezydent mający doświadczenie w biznesie
lepiej poradzi sobie w kwestiach gospodarczych, natomiast osoba pochodząca
z „wyższych sfer” będzie lepiej przygotowana do prowadzenia polityki za­
granicznej państwa. W rezultacie Stany Zjednoczone miały w swojej historii
niewielu prezydentów wywodzących się z Partii Demokratycznej: przed pre­
zydenturą Clintona, w okresie od 1945 do 1992 roku, demokraci mieli swojego
przedstawiciela w Białym Domu w sumie tylko przez 19 lat.

304
Partia Demokratyczna nie oparła się zmianom demograficznym i społecz­
nym dokonującym się w Stanach Zjednoczonych. Niewielka część pracują­
cych Amerykanów należy do związków zawodowych, skończył się masowy
napływ imigrantów, którzy stanowili dużą część elektoratu demokratów,
a republikanie cieszą się rosnącym poparciem na południu, gdzie przez dłu­
gi czas demokraci utrzymywali swój monopol polityczny. Niepewni swojej
pozycji i w obliczu pewnego przewartościowania priorytetów, w ostatnich
latach demokraci oparli swój program na zagadnieniach gospodarczych bę­
dących do tej pory domeną republikanów. W 1992 roku, obiecując Amery­
kanom powrót do pracy po latach recesji i bezrobocia, a także szerszy dostęp
do systemu ochrony zdrowia, Bill Clinton został wybrany jako pierwszy de­
mokratyczny prezydent po 12 latach prezydentury republikanów, Reagana
i Busha. Demokraci mieli wówczas również większość w Kongresie, którą
jednak później utracili.

Partia Konserwatywna
Nowoczesna brytyjska Partia Konserwatywna jest wytworem kilku histo­
rycznych wątków ideologicznych i organizacji partyjnej. Konserwatyści ni­
gdy nie posiadali ideologii w znaczeniu programowej teorii rządzenia. Często
prowadzą oni kampanie na bazie czystego pragmatyzmu. Ugrupowanie to
jest spadkobiercą posiadaczy ziemskich - torysów, którzy współzawodniczyli
z partią rodzącej się klasy średniej - wigami (potem przekształconą w Partię
Liberalną). Torysi otrzymali poparcie ze strony Liberał Unionist Party, która
w 1886 roku oderwała się od Partii Liberalnej, ponieważ ta sprzeciwiała się
wprowadzeniu zasady home rule dla Irlandii. Oba ugrupowania formalnie
połączyły się w 1912 roku, stając się Partią Konserwatystów i Unionistów,
która zachowuje nadal ten oficjalny tytuł. Pomimo swojego pochodzenia wy­
wodzącego się od arystokracji i bogatych przemysłowców, Partia Konserwa­
tywna była w rzeczywistości pierwszą partią zorganizowaną masowo w taki
sposób, by przyciągnąć do siebie osoby świeżo objęte prawem wyborczym od
lat sześćdziesiątych XIX wieku, i zawsze udawało się jej również przyciągnąć
spory odsetek głosów robotniczych.
Partia Konserwatywna łączy patriotyzm i poparcie dla status ąuo z akcep­
tacją państwa opiekuńczego, zapewniającego rozległe świadczenia. Zawsze
opowiadała się ona za silną wartością posiadania własności, chociaż od 1945
roku akceptuje istnienie gospodarki mieszanej. Po 1945 roku na przemian
stała się ugrupowaniem imperialistycznym pod przywództwem Winstona
Churchilla i Anthony ego Edena, a potem zaczęła przejawiać dużą skłonność
do opieki społecznej pod rządami Harolda Macmillana i sir Aleca Douglas
-Home’a, a wreszcie stała się technokratycznie zwolenniczką teorii Keyne­
sa oraz ugrupowaniem europejskim w czasach Edwarda Heatha. Jednak od
wczesnych lat siedemdziesiątych wyłoniły się w partii dwie wyraźne frakcje.

305
Pierwsza z nich, dominująca pod przywództwem Margaret Ihatcher w latach
1975-1990, opowiadała się za odejściem od wielu inicjatyw podjętych przez
rządy po 1945 roku i w dużym stopniu to uczyniła, wprowadzając zdecydo­
waną (monetarystyczną) formę gospodarki rynkowej (zob. thatcheryzm).
W tym zakresie posiadała wiele wspólnego z klasycznym dziewiętnastowiecz­
nym liberalizm em . Druga frakcja odwoływała się do disraelowskiej tradycji
jednego narodu i próbowała zachować partyjne tradycje zainteresowania
społecznego i rozwiązań pragmatycznych dotyczących kwestii politycznych.
Jednym słowem, na początku lat dziewięćdziesiątych, w czasie rządów Johna
Majora, wydawało się, że druga, i wcześniejsza, tradycja konserwatyzmu stała
się raz jeszcze dominująca. Jednak po porażkach w wyborach w latach 1997
i 2001 był wybierany lider, który pozostawał o wiele bardziej wierny spuściź-
nie Margaret Ihatcher. Sympatycy dwóch szkół myśli byli czasami nazywani
„mokrymi” i „suchymi”.
Pod każdym względem partia ta odnosiła ogromne sukcesy wyborcze. Po­
między końcem drugiej wojny światowej a 1997 rokiem nie rządziła jedynie
przez 17 lat oraz zwyciężyła w czterech kolejnych wyborach powszechnych
pomiędzy 1979 a 1992 rokiem. Chociaż rekord ten był rezultatem w dużej
mierze zniekształcającego efektu brytyjskiego systemu głosowania większo­
ści względnej i braku umiejętności lewicy do osiągnięcia Spójności, jest coś
w pragmatyzmie konserwatystów, co przemawia do elektoratu brytyjskiego.
Niepewne jest jednak, czy ta wyborcza dominacja może się kiedykolwiek
odrodzić po miażdżących zwycięstwach Nowej Lewicy w 1997 i 2001 roku3.
Konserwatyści znaleźli się w opozycji wobec równie pragmatycznej partii,
która w dodatku wyraźnie przechwyciła środkową część polityki, co wyni­
kało częściowo z dominacji prawego skrzydła konserwatystów po rezygnacji
Johna Majora jako lidera. W 2001 roku wybór na lidera konserwatystów mało
znanego prawicowego przeciwnika Europy Iaina Duncana Smitha, a nie
wysoce doświadczonego i popularnego w kraju umiarkowanego kandydata
Kennetha Clarke’a, nie wskazuje na to, że w niedalekiej przyszłości partia na
nowo zdobędzie centrum brytyjskiej polityki.

Partia Liberalna
Brytyjska Partia Liberalna i jej kontynuatorka od 1988 roku - Partia Li­
beralno-Demokratyczna - są politycznymi potomkiniami wywodzącego się
z przełomu XVIII i XIX wieku stronnictwa Wigów, które początkowo repre­
zentowało przemysłową i handlową klasę średnią przeciwko wiejskiej klasie
wyższej wspierającej stronnictwo Torysów. Było to więc de facto stronnictwo
klasy pracującej, które opowiadało się za reformami socjalnymi, zwłaszcza
w utworzonym przez nich rządzie, w latach 1905-1922 (od roku 1915 byli

3 Partia Pracy wygrała także w 2005 roku ( przyp. tłum.).

306
częścią koalicji rządowej). Liberałowie nie mogli niestety liczyć na głosy kla­
sy pracującej, odkąd Partia Pracy stała się wystarczająco zorganizowana
i zdobyła wiarygodność, tworząc w 1924 roku rząd. Stracili oni gwałtownie
potencjalną możliwość bycia partią rządzącą, stając się bardzo małą partią
0 centrowym statusie, przynajmniej jeśli chodzi o liczbę miejsc w parla­
mencie. Liberałowie i ich następcy nigdy nie uzyskali więcej niż 23 man­
daty w Izbie Gmin w wyborach powszechnych między 1935 a 1992 rokiem,
a w czterech przypadkach liczba ta spadła do sześciu. System proporcjonal­
nej reprezentacji, o który niezmordowanie walczyli, dałby im o wiele wię­
cej miejsc dzięki często osiąganym przez nich wynikom na poziomie około
20% oddanych głosów, istnieją również przesłanki świadczące o tym, że ich
poparcie wyborcze byłoby większe, gdyby ludzie nie postrzegali oddawania
głosu na tę partię jako głos zmarnowany, co powodowało, że partia ta nie
mogła czuć się bezpiecznie. Jako partia środka w zasadniczo dwupartyjnym
systemie została ona nieuchronnie otoczona z dwóch stron przez dwie par­
tie mające zaplecze klasowe. Jednakże można by twierdzić, że w wyborach
w 1997 i 2001 roku ta przeszkoda okazała się pomocna. Powszechne prag­
nienia usunięcia rządzących konserwatystów w 1997 roku i trzymania ich
z dala od władzy w roku 2001 wywołały znaczący wzrost znaczenia głosowa­
nia taktycznego, dzięki któremu liberalni demokraci przyciągnęli do siebie
głosujących za Partią Pracy w okręgach wyborczych, gdzie ostateczna szansa
na pokonanie konserwatystów była niewielka. Zatem w 1997 r. liberalni de­
mokraci powiększyli swoją reprezentację w parlamencie z 20 do 46 przed­
stawicieli, mimo że ich udział w stosunku do wszystkich oddanych głosów
zmniejszył się w porównaniu z wyborami z roku 1992. Partia uzyskała 52
miejsca z 18,3% wszystkich głosów oddanych w 2001 roku.
Pomimo długiej historii, jaką ma Partia Liberalna, byłoby pomyłką do­
strzegać jakąkolwiek ideologiczną kontynuację w tej partii w ciągu tych
wszystkich lat. Współczesna partia Liberalno-Demokratyczna i Partia Li­
beralna, która bezpośrednio ją poprzedzała, są w wielu kwestiach bardziej
radykalne, zwłaszcza jeśli idzie o reformy konstytucyjne, od Partii Pracy
1w zasadzie nie zachowują niczego z burżuazyjnej etyki indywidualistycznej,
0 co kłócili się ze stronnictwem Torysów u swoich początków (zobacz: libera­
lizm). Liberałowie stali się istotnie partią wykształconej klasy średniej (mimo
że ich elektorat jest rozłożony równo między wszystkie klasy), radykalną na
swój własny sposób (byli na przykład logicznie bardziej związani z kampanią
unilateralistyczną, dotyczącą rozbrojenia atomowego, niż Partia Pracy) oraz
de facto wspierającą wolny rynek i gospodarkę zorientowaną proeuropejsko,
1 będą nią tak długo, jak ich polityka będzie obejmowała takie zagadnienia
jak ekologia i wolności obywatelskie. Partia Liberalna połączyła się w 1988
roku z Partią Socjaldemokratyczną (SDP) - obie partie współpracowały ze
sobą już od roku 1981. W początku lat 80. korzyści z dodatkowego wsparcia

307
SPD, faktycznie grupy oderwanej od Partii Pracy, a także wsparcie otrzy­
mane od P artii Konserwatywnej i oczywiście ze strony Partii Liberalnej,
zapowiadały utworzenie wystarczająco silnego centrum na brytyjskiej sce­
nie politycznej, aby przełamać system dwupartyjny (sprzymierzeni politycy
często mówili o potrzebie zmiany kształtu brytyjskiego życia politycznego).
Załamanie się tej nadziei po wyborach w 1987 r. tłumaczono w obu partiach
brakiem jedności, a późniejsze połączenie utworzyło nową partię, w której
przeważała tożsamość starej Partii Liberalnej. Mniejszościowi opozycjoni­
ści z socjaldemokracji przysięgali, że będą kontynuować niezależność SDP,
ale nie mieli znaczącego poparcia wyborczego aż do wyborów w roku 1992.
Zasadnicza zmiana w kierunku centrum, jaka dokonała się w Partii Pracy od
połowy lat 90., umożliwiła Liberalnej Demokracji w coraz większym stopniu
twierdzenie, że jest partią radykalną, a zwiększenie przez nią swojej repre­
zentacji w parlamencie od 1997 roku pozwoliło na optymizm co do tego, że
jej wpływy w brytyjskiej polityce będą się stopniowo umacniały.

Partia Pracy
Oryginalna nazwa Partii Pracy - Komitet Przedstawicielstwa Robotnicze­
go (KPR) - wyjaśnia, czym była ta partia u swoich początków. Istniała po to,
by przedstawiciele do parlamentu byli wybierani jako bezpośredni rzecznicy
interesów przemysłowej klasy pracującej, ale nie jako obrońcy socjalizmu per
se. KRP została założona w 1900 r. dzięki współpracy pomiędzy istniejącymi
politycznymi ugrupowaniami klasy pracującej, szczególnie Niezależnej Par­
tii Pracy (NPP), socjałów z klasy średniej (Fabianie) i związków zawodo­
wych. W wyborach powszechnych w 1906 r., 30 spośród 51 kandydatów KPP
zostało wybranych, demonstrując rzeczywistą siłę ruchu, który później przy­
jął nazwę Partia Pracy. Zaczęła ona zyskiwać powszechne uznanie, a podczas
pierwszej wojny światowej, po roku 1916, kilku jej czołowych przywódców
uzyskało rządowe stanowiska w Gabinecie Lloyda Georgea. Partia stała się
jawnie socjalistyczna, kiedy przyjęła nowy statut w 1918 roku, który między
innymi wzywał do wprowadzenia „wspólnej własności produkcji, dystrybu­
cji i wymiany” (Clause IV). Laburzyści po raz pierwszy zakosztowali wła­
dzy jako rząd mniejszościowy z Ramsayem MacDonaldem jako premierem
w ciągu pierwszych dziesięciu miesięcy 1924 roku, ale szybko zostali poko­
nani przez P artię Konserwatywną w wyborach powszechnych pod koniec
roku. Utworzyli ponownie rząd mniejszościowy w 1929 roku, kiedy to byli
największą partią, i utrzymali go do roku 1931. Światowy kryzys zmusił ich
do stosowania coraz bardziej konserwatywnych środków i rada ministrów
rozpadła się, gdy większość lewicowo nastawionych członków odmówiła jej
swojego poparcia. Utworzony później „Rząd Narodowy” był rozległą koalicją
kierowaną przez lidera Laburzystów MacDonalda i stanął do wyborów jako
jedna całość. Mimo wszystko niedobitki z Partii Pracy zdołały uchwycić się

308
machiny partyjnej i uzyskały 52 mandaty. Wydarzenia te zostały bardzo ne­
gatywnie ocenione przez członków Partii Pracy, którzy uznali MacDonalda
za zdrajcę.
Laburzyści nie zdołali odzyskać władzy aż do 1945, kiedy to pod koniec
II wojny światowej po raz pierwszy uzyskali większość, i to z dużą przewagą.
W latach 1945-51 rząd laburzystów z elem entem Attlee em jako premierem
w gruncie rzeczy stworzył nowoczesne państwo dobrobytu (ang. welfare State)
i przeprowadził nacjonalizację kilku głównych gałęzi przemysłu. W dużym
stopniu nieuchronne trudności gospodarcze pierwszych lat po wojnie spo­
wodowały powrót idei konserwatywnych, które po trudnym okresie przej­
ściowym towarzyszyły powojennemu boomowi i pozwoliły laburzystom
utrzymać się przy władzy aż do 1964 roku. W tym okresie przeszli oni szereg
gwałtownych wewnętrznych debat dotyczących tego, jakiego typu socjalizm
wybrać, ostatecznie zakończonych zwycięstwem opcji umiarkowanej pod
wodzą Hugh Gaitskella, a później Harolda Wilsona, który został premierem
w latach 1964-70. Ów okres rządów laburzystów różnił się od tego z czasów
powojennych; zaprezentował on partię jako technokratyczną, dzielącą sze­
rokie spektrum poglądów z konserwatystami i zaangażowaną w tworzenie
gospodarki mieszanej wraz z państwem dobrobytu. Laburzyści powrócili
do władzy w wyborach powszechnych, które miały miejsce w 1974 roku, po
raz pierwszy jako mniejszość, a zaraz potem z niewielką większością. James
Callaghan zastąpił Wilsona na stanowisku premiera w 1976 roku i zaraz po
przegranych wyborach, kiedy nie dostali się do parlamentu, laburzyści znów
stali się rządem mniejszościowym i byli zmuszeni do współpracy z P artią Li­
beralną, popartej wzajemnym porozumieniem (Lib-Lab pact), które obowią­
zywało od marca 1977 roku do maja 1978. W trakcie tego okresu zachowanie
związków zawodowych oraz ich dominująca rola w polityce i w sprawach ad­
ministracyjnych Partii Pracy, przyczyniająca się do inflacji poprzez żądanie
znacznych podwyżek pensji i częste organizowanie strajków (włączając w to
te z okresu 1978-79 zwanego „zimą niezadowolenia”) spowodowały długo­
falowy spadek popularności partii. Jej przegrana w 1979 roku i zastąpienie
przez dający się określić jako bardziej prawicowy rząd konserwatywny pod
przywództwem Margaret Thatcher odnowiło debatę partyjną dotyczącą za­
sad ideowych. W 1981 roku kilka prominentnych osób o umiarkowanych
poglądach opuściło partię i utworzyło Partię Socjaldemokratyczną (SDP),
zaś program wyborczy Partii Pracy, gdy lewica została czasowo zdomino­
wana przez przywództwo Michela Foota, w wyborach powszechnych roku
1983 można by scharakteryzować jako „najdłuższy list pożegnalny w histo­
rii”. Zgodnie z przewidywaniami konserwatyści zwyciężyli przytłaczającą
większością głosów nad nową Partią Socjaldemokratyczną, która prowadziła
kampanię w sojuszu z Partią Liberalną, podczas gdy laburzyści uplasowali
się na drugiej pozycji. Przez następne osiem lat Neil Kinnock, który osiągnął

309
wysoką pozycję w partii jako lewicowiec, toczył długą wojnę o przywrócenie
jej bardziej kierowniczej, „wilsonowskiej” pozycji oraz programu gospodarki
mieszanej. Mimo, że konserwatyści wygrali ponownie przeważającą więk­
szością w roku 1987, Partia Pracy objawiła się jako partia, która jest na dobrej
drodze do zajęcia pozycji w centrum spektrum politycznego. Jednak w wybo­
rach w 1992 roku, pomimo tego że badania opinii przewidywały zwycięstwo
laburzystów, konserwatyści powrócili do władzy na cztery kolejne kadencje,
choć ze znacznie zmniejszoną przewagą. Kinnock bezzwłocznie ogłosił swoją
rezygnację z przywództwa w partii i został zastąpiony przez Johna Smitha. Po
przedwczesnej śmierci Smitha w roku 1994 przywództwo w partii objął Tony
Blair, który rządził z kilkoma innymi liderami (w tym między innymi z przy­
szłym wybijającym się m inistrem skarbu Gordonem Brownem) tworzący­
m i grupę reformatorów. Grupie tej udało się zreformować partię, w istocie
skutecznie (choć nieoficjalnie) przekształcając ją w „Nową Partię Pracy”. Ta
nowa partia, która odrzuciła nawet symboliczne obietnice Clausa IV dotyczą­
ce nacjonalizacji, stała się całkowicie partią środka, związaną z większością
reguł wolnego rynku i monetaryzmem. Wygrała z łatwością wybory w roku
1997 i 2001, prezentując raczej mało precyzyjną doktrynę Trzeciej Drogi,
mającą zastąpić program socjaldemokracji poprzez odrzucenie jego ideolo­
gicznych związków z przeszłością.
Brytyjska Partia Pracy od zawsze miała problem ze zbyt ścisłymi powią­
zaniami z ruchami związkowymi, którym zawdzięczała swoje narodziny.
Mimo że dostarczały one partii większość jej funduszy i członków, stawiały ją
również często w niedogodnej sytuacji w sprawach przemysłowych i general­
nie działały jako przeszkoda w rozwoju korzystnej z punktu widzenia szans
wyborczych polityki partii. Tym, co po części umożliwiło Blairowi zmiany,
było zmniejszenie się władzy związków zawodowych podczas rządów kon­
serwatystów, spowodowane reformami Margaret Thatcher w prawie pracy.
W wielu innych krajach istnieją partie pracy, a niektóre z nich powstały
wcześniej niż Brytyjska Partia Pracy. Wszystkie z nich podążają socjalistycz­
ną lub socjaldemokratyczną drogą, wiele z nich ma również kontakty z istnie­
jącymi w ich krajach związkami zawodowymi. Australia, Norwegia i Szwecja
to przykłady krajów, gdzie istnieją silne partie pracy.

Partia Republikańska
Założona w USA w 1854 roku jako koalicja ugrupowań walczących z nie­
wolnictwem (wcześniejsza Partia Republikańska, powstała w roku 1791, dała
początek P artii Demokratycznej). W 1860 pierwszym prezydentem republi­
kańskim został Abraham Lincoln. Ogólnie uznawana za bardziej konserwa­
tywną z dwóch głównych partii USA, choć trudno tu o właściwy osąd - jeśli
chodzi na przykład o prawa obywatelskie, pewne odłamy demokratów są
często bardziej prawicowe od większości republikanów. Opinię tę trudno było

310
zresztą poważnie wygłaszać przed latami 70. XIX wieku, gdy demokraci stali
się partią miast, imigrantów i przemysłowej klasy robotniczej, a republika­
nie - wielkich korporacji i elity pozamiejskiej. Dość często okazywało się, że
w niektórych stanach (jak Illinois) wielkie miasta w rodzaju Chicago należały
całkowicie do demokratów, a miasteczka i obszary wiejskie do republikanów.
Republikanie wspierali też powstawanie wielkich konglomeratów ekonomicz­
nych, tzw. trustów, które zapoczątkowały m. in. produkcję stali i kolejnictwo,
co zaważyło na tym, że zyskali opinię zwolenników „Ameryki korporacji”,
nie można jednak przeprowadzić tu analogii z Europą i przeciwstawić po pro­
stu klasy średnie i wyższe (republikanie) klasom robotniczym (demokraci).
Wręcz przeciwnie, okres progresywizmu (1890-1920) częściowo inspirowała
ta właśnie partia. Programy obu ugrupowań były bardzo zbliżone aż do 1933
roku, gdy demokraci wprowadzili Nowy Ład. Po wojnie republikanie kojarzy­
li się z programem bardziej konserwatywnym: niskie podatki, niskie nakłady
na opiekę społeczną, troska o prawo i porządek, akcent na gospodarkę lesefe-
rystyczną i ogólna niechęć do ingerencji rządowych. Zwykle wypadali dobrze
w wyborach, jeśli chodziło o konkretne osoby, a gorzej - do władz ustawodaw­
czych; kontrolowali kilka parlamentów stanowych; mimo stałej mniejszości
w Kongresie przewodniczyli mu przez większość okresu po II wojnie, zdo­
bywali także wiele foteli gubernatorskich. Różnicę w powyższych wynikach
można wytłumaczyć przekonaniem, że demokraci dobrze reprezentują ludzi
i dbają o lokalne interesy, a republikanie lepiej kontrolują organy wykonaw­
cze. W latach 90. zeszłego wieku schemat ten uległ jednak załamaniu, gdyż
republikanie zdobyli większość w obu izbach Kongresu podczas prezydentury
demokratów, przejęli też kontrolę wielu parlamentów stanowych.

Partia Socjalistyczna
Francuska Partia Socjalistyczna to w swej obecnej formie zjawisko względ­
nie nowe. Pierwotnie powstała w 1905 z połączenia dwóch partii pod wpły­
wem Drugiej Międzynarodówki (patrz socjalizm internacjonałistyczny).
Nosiła wtedy nazwę Section Franęaise de VInternationale Ouvriere (SFIO,
Francuska Sekcja Międzynarodówki Komunistycznej). W 1920 roku więk­
szość członków SFIO opuściła organizację, by stworzyć Francuską Partię
Komunistyczną, przez ponad pół wieku główną partię lewicy francuskiej
(choć w rządzie znalazła się tylko na krótko, w okresie powojennym). SFIO
wchodziła jednak do rządów o wiele częściej, a jeden z jej przywódców,
Guy Mollet, pełnił nawet funkcję premiera w najdłużej działającym rządzie
Czwartej Republiki (1956-57).
Wyborcza dominacja gaullistów i niezależnych republikanów (prawicy
i centrystów) w ciągu dwóch pierwszych dekad Piątej Republiki uświadomi­
ła lewicy konieczność jej przeform ow ania (patrz system partyjny Francji).
Zaczęło się to w 1965 roku, gdy SFIO połączyła się z radykalnymi socjalistami

311
oraz Konwentem Instytucji Republikańskich (CIR), kierowanym przez Mit-
terranda, tworząc Federację Demokratycznej i Socjalistycznej Lewicy (FGDS).
Przywództwo nowego ugrupowania objął M itterrand. Nowy sojusz odniósł
sukces w wyborach prezydenckich 1965 roku (M itterrand kandydował z ra­
mienia FGDS) i wyborach do Zgromadzenia Narodowego w 1967, choć pary­
skie powstanie studentów i robotników z maja 1968 roku przyniosło porażkę
w następnym miesiącu. Zamiarem SFIO było z pewnością powołanie do życia
nowej, zjednoczonej demokratycznej partii socjalistycznej, gdy jednak w 1969
powstała Partia Socjalistyczna, mitterrandowskie CIR nie weszło w jej skład.
Zrobiło to dopiero w 1971, a M itterrand objął funkcję pierwszego sekretarza.
Nowa partia współdziałała przy wyborach lat 70. XX wieku głównie z FPK
(wspólny program w 1972), co przyniosło Mitterrandowi - kandydatowi całej
lewicy - tylko bardzo nieznaczną porażkę w wyborach prezydenckich roku
1974 (wygrał Valery Giscard d ’Estaing). W ciągu pierwszej połowy tej dekady
PS wyraźnie wyprzedziła popularnością FPK, co przyczyniło się do zerwania
przez tę ostatnią współpracy tuż przed wyborami w 1978 roku, a to z kolei
niemal z pewnością odebrało lewicy szansę na większość parlamentarną.
Partia Socjalistyczna rozwijała się nadal, coraz bardziej przypominając
ugrupowanie tradycyjnej europejskiej demokracji socjalnej. Notowania FPK
z kolei systematycznie spadały. M itterrand wygrał wybory prezydenckie w la­
tach 1981 i 1988, a przez tę dekadę PS znajdowała się poza rządem tylko dwa
lata (w okresie kohabitacji socjalistycznego prezydenta z centroprawicowym
gabinetem). Na początku lat 90. pojawiły się nowe zagrożenia: współpracę
wyborczą wznowiły Gaullist Rassemblementpour la Republiąue i Union pour
la Democratie Franęaise d ’Estainga, a PS skupiła się na kwestii sukcesji po
wiekowym Mitterrandzie. Partia powróciła do władzy pod koniec tej de­
kady, choć w trybie kohabitacji z gaullistowskim prezydentem Jacąuesem
Chirakiem. W wyborach prezydenckich roku 2002 kandydat PS, urzędujący
premier Lionel Jospin, doznał w pierwszej rundzie porażki (w opinii wielu
upokarzającej), zajmując dopiero trzecie miejsce za Chirakiem i przedsta­
wicielem skrajnie prawicowego Frontu Narodowego, Jean-Marie Le Penem.
Na początku XXI stulecia partia boryka się z problemami wspólnymi całej
europejskiej lewicy: jakiej części swej ideologii wyrzec się, by rywalizować
w świecie, w którym wyraźnie m inął czas demokracji socjalnej? Szczególnie
ostro widać to we Francji, dużo mniej skłonnej do redukcji wysokich wydat­
ków publicznych czy ekonomicznej potęgi centralizującego się państwa, niż
inne narody, odnoszące większe sukcesy gospodarcze.

Partia
W politycznym znaczeniu - zorganizowana grupa ludzi o wspólnych po­
glądach politycznych i zwykle tej samej ideologii. Samo posiadanie takiego
poglądu nie czyni grupy partią, konieczne jest także posiadanie (lub dążenie

312
do) władzy politycznej. Historyczne pochodzenie partii to zagadnienie złożo­
ne, a termin ten nie zawsze posiadał obecne, niewinne znaczenie. Nazwanie
grupy „partią” oznaczało początkowo sugestię, że kieruje się ona własnym in­
teresem, a jej istnienie i dążenie do władzy niszczy ukrytą jedność interesów
i opinii społeczeństwa. Znane nam dziś partie polityczne zyskały znaczenie
dopiero wraz z rozpowszechnieniem się w społeczeństwie prawa wyborcze­
go. Typowy rozwój partii oznaczał ewolucję od grupy podobnie myślących
członków parlamentu do organizacji narodowych, chcących przyciągnąć
świeżo obdarzonych głosem wyborców i utrzymać ich przy sobie (wielce
uproszczonym przykładem z Wielkiej Brytanii jest przekształcenie torysów
w Partię Konserwatywną, a wigów - w P artię Liberalną). Partię można było
także zorganizować wtedy od podstaw, tak by reprezentowała interesy tych,
którzy właśnie otrzymali prawo wyborcze (np. brytyjska Partia Pracy). Owe
dwa podstawowe modele partii parlamentarnej nazywane są często „kadro­
wym” i „masowym”. Stanowią one jedynie typy idealne, istnieją przecież
partie o dużym znaczeniu nieposiadające jakiejkolwiek organizacji masowej,
jak i partie masowe będące tylko luźnymi koalicjami odrębnych interesów
grupowych czy regionalnych, nieprowadzące centralnie ustalonej polityki.
Walka wyborcza to nie jedyny powód powstawania partii (oczywisty przy­
kład to partia rewolucyjna). Nawet jednak w tym przypadku chodzi o osiąg­
nięcie władzy (choć innymi środkami). W systemie jednopartyjnym partia,
choć nie walczy o władzę, istnieje po to, by ją dzierżyć. Niektóre partie orga­
nizują się nawet z małą nadzieją na dojście do władzy czy uzyskanie miejsc
w parlamencie, ponieważ walka wyborcza i publiczna prezentacja stanowią
rodzaj promocji ich sprawy. Jeśli zyska ona popularność, może przejąć ją
inna partia, już istniejąca i popularna. Taki wypadek zaszedł w kilku krajach
z partią Zielonych (patrz ochrona środowiska). Kampanie dotyczące jednego
zagadnienia można uważać za partyjne tylko wtedy, gdy towarzyszy im ogól­
ny program dla rządu (jeśli nie, chodzi o kampanie grup nacisku).

Partie chłopskie
Partie chłopskie są politycznymi ugrupowaniami reprezentującymi chło­
pów lub, ujmując to szerzej, elektorat wiejski. Siła ich znaczenia, czy nawet
samo ich istnienie zależy głównie od dwóch czynników. Pierwszym jest oczy­
wiście wielkość możliwego do zidentyfikowania chłopstwa, lub też wielkość
ludności wiejskiej w stosunku do miejskiej populacji.
Drugim czynnikiem jest kwestia społecznej integracji: dla partii chłop­
skich ważne jest, by reprezentanci wsi lub rolników nie zintegrowali się z in­
nymi kluczowymi warstwami społecznymi. W ten sposób państwo może
posiadać znaczny odsetek populacji wiejskiej, ale ma system gospodarczy,
w którym interesy wyborców są w przeważającej mierze powiązane z ich
dochodami, a nie zawodem czy zamieszkaniem; w takim kraju jest mało

313
prawdopodobne, by system polityczny posiadał liczącą się partię chłopską.
Rolnictwo zatrudnia coraz mniejszy odsetek ludności na Zachodzie, a lud­
ność ta równocześnie jeszcze bardziej się urbanizuje, co prowadzi do tego, że
partia chłopska traci na znaczeniu albo rozszerza swoje oddziaływanie po­
przez zmiany w swojej polityce. Polityka Trzeciej Republiki we Francji była
w dużym stopniu oparta o miejski/wiejski rozłam prowadzący do utworze­
nia partii półchłopskich. Ugrupowania te upadły szybko w Czwartej i Piątej
Republice, ponieważ populacja wiejska w przeważającej mierze zmieniła się
w miejską. Podobnie było w Skandynawii, gdzie znaczenie partii chłopskich
w systemie politycznym, niegdyś duże, zmalało.
W niektórych krajach, na przykład w Stanach Zjednoczonych, osobne par­
tie chłopskie nie istnieją w ogóle, ponieważ luźne struktury partyjne pozwo­
liły na istnienie wewnątrz partii możliwej do identyfikacji frakcji chłopskiej.
(Jednak w 1880-1910 niektóre stany amerykańskie nie posiadały znaczących
ugrupowań reprezentujących interesy farmerów, a Partia Demokratyczna
w stanie Minnesota ciągle jest nazywana Partią Demokratyczno-Chłopsko
-Robotniczą).
Niektórzy komentatorzy myślą, że partie agrarne mogą odzyskać swój
blask, gdy mniej rozwinięte gospodarki zintegrują się z wysoce zurbanizo­
wanymi gospodarkami w takich organizacjach jak Unia Europejska. Kilka
partii chłopskich zostało utworzonych lub odrodziło się w nowych demo­
kracjach krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Odzwierciedla to większą
siłę roboczą w rolnictwie i relatywny brak zaawansowanych metod gospo­
darowania w tych państwach. Ponieważ interesy rolników mają tendencje do
wchodzenia w konflikt z ogólną polityką gospodarczą, na przykład w kwestii
wysokości ceł lub wolnego handlu, nie powinno się lekceważyć głosu wybor­
czego chłopów. Na szczeblu globalnym problem integrujących się głównych
producentów z ważnymi usługowymi sektorami gospodarki w społeczeń­
stwach zaawansowanych staje się poważny, o czym świadczą trudności w ne­
gocjacjach dotyczących GATT i Światowej Organizacji Handlu.

Partie typu catch-all


Ugrupowanie typu catch-all to takie, które nie posiada jasno określone­
go elektoratu utożsamiającego się z pewnym programem społecznym czy
gospodarczym, w przeciwieństwie na przykład do większości partii socja­
listycznych, z ich elektoratem robotniczym, czy też europejskich partii li­
beralnych, wywodzących się niemal całkowicie z klas wyższych i elektoratu
niezwiązanego z kościołem. Zjawisko tego typu partii po raz pierwszy zostało
skomentowane przez politologów w latach pięćdziesiątych. Antagoniści catch
-all parties postrzegają je jako ugrupowania, które powstają głównie z chęci
zdobycia jak największego poparcia w wyborach. Zajmują one miejsce blisko
centrum politycznego i mogą popierać politykę, której nie można wyraźnie

314
przypisać prawicy lub lewicy. W praktyce partie opowiadają się za zachowa­
niem gospodarczego i społecznego status quo lub przynajmniej za tym, by
zmiany nie okazały się zbyt radykalne. Mają one więc powód, by sprzeciwiać
się jakiejkolwiek orientacji klasowej, ponieważ polityka klasowa przejawia
tendencję do zdobywania większości poparcia wśród przedstawicieli klasy
robotniczej, którzy wierzą, iż właśnie radykalne zmiany mogą wpłynąć po­
zytywnie na ich egzystencję.
Typowy dla partii określanych jako catch-all był ruch gaullistowski w po­
wojennej Francji, szczególnie we wczesnych latach Piątej Republiki, kiedy
to mógł przyciągać wyborców wszystkich warstw społecznych poprzez od­
woływanie się do potrzeby utworzenia silnego i stabilnego rządu. Podobnie
włoskim Chrześcijańskim Demokratom udało się uzyskać znaczące popar­
cie robotników. Ugrupowanie to było jednak do pewnego stopnia umiarko­
waną partią konserwatywną, gdyż mogło łączyć poparcie dla tradycyjnego
konserwatyzmu i wartości religijnych z obroną demokracji, a w ten sposób
„zwerbować” każdego obawiającego się radykalnych zmian głoszonych przez
komunistów. Godne uwagi jest to, iż po zakończeniu zimnej wojny i upad­
ku zarówno Chrześcijańskich Demokratów, jak i W łoskiej P artii Komu­
nistycznej żadne z nowych ugrupowań nie zdołało osiągnąć takiego statusu
partii catch-all. W nieco mniejszym stopniu brytyjska P artia Konserwatyw­
na, która zawsze opierała się na znaczącej liczbie głosów pochodzących z róż­
nych klas społecznych, oraz najważniejsze ugrupowania amerykańskie, które
nie posiadają wyraźnego poparcia określonych warstw społecznych, również
mogą być określane jako catch-all. Wobec tendencji do zanikania zjawiska
utożsamiania się warstw społecznych z określonymi ugrupowaniami znacze­
nie niektórych partii typu catch-all oraz innych staje się bardziej oczywiste.
W tym samym czasie niektóre aspekty głosowania, takie jak tożsamość re­
ligijna, pomagająca tego rodzaju partiom przyciągać wyborców, zaczynają
zanikać, zmuszając tym samym wszystkie ugrupowania do jak najszerszych
działań wyborczych.

Partie wyznaniowe
Partie wyznaniowe, występujące głównie w Europie i Ameryce Łacińskiej,
należą do tych ugrupowań politycznych, których członkowie, i w mniejszym
stopniu wyborcy, są określonego wyznania. Nawet tam, gdzie odrębności par­
tii politycznych nie są tak głęboko i obiektywnie związane z kwestiami tożsa­
mości religijnej, czynnik religijny nadal odgrywa ważną rolę dla głosujących,
lecz określenie partii wyznaniowej ogranicza się do tych ruchów politycznych,
których idee są celowo skierowane do wyborców szczególnie przywiązanych
do wartości religijnych, a nie po prostu do tych, których poglądy polityczne są
zharmonizowane z aspektami wyznania religijnego. Zasadniczą rolą takich
partii jest popieranie polityki będącej wyraźnie w interesie ich wiary lub pod

315
jej wpływem. Istnieją dwa typy partii wyznaniowych. Jeden z nich, często
określany jako partia klerykalna, istnieje w systemie politycznym, w którym
widoczny jest wysoki stopień jednolitości religijnej, ale gdzie również nie wy­
stępują polityczne ruchy antyklerykałne, które w założeniu sprzeciwiają się
wszelkim wpływom instytucji religijnych. Dobrym przykładem jest tu stary
włoski system partyjny, w którym partią wyznaniową była Partia Chrześcijań­
skich Demokratów, założona w 1943 roku jako następczyni profaszystowskiej
Partii Ludowej przez grupy związane z katolicyzmem, i początkowo finan­
sowana bezpośrednio przez papiestwo. Jej antyklerykalnym przeciwnikiem
była Włoska Partia Komunistyczna, zaś jej celem, przynajmniej początkowym,
było dążenie do zachowania Włoch jako kraju chrześcijańskiego, z polityką
w wielu obszarach celowo pomyślaną tak, by wspierać poglądy kościelne.
Druga wersja partii wyznaniowej występuje tam, gdzie społeczeństwo
jest podzielone religijnie, stąd ugrupowania polityczne ewoluują w kierun­
ku poparcia określonej wspólnoty religijnej zarówno przeciw potencjalnemu
państwu świeckiemu, jak i partiom reprezentującym odmienną wspólnotę
religijną. Do lat siedemdziesiątych dla duńskiego systemu politycznego cha­
rakterystyczna była taka rywalizacja partii wyznaniowych: Katolickiej Par­
tii Ludowej i dwóch ugrupowań protestanckich - Partii Antyrewolucyjnej
i Historycznego Związku Chrześcijańskiego. W roku 1970 owe trzy partie
utworzyły federację - Apel Chrześcijańsko-Demokratyczny (CDA), by w ten
sposób przeciwdziałać zmniejszającemu się od lat sześćdziesiątych poparciu,
a w 1980 roku oddzielne partie zostały rozwiązane na korzyść CDA. Z po­
wodu sekularyzacji społeczeństw w wielu krajach - szczególnie w Europie
- w drugiej połowie XX wieku partie wyznaniowe albo traciły poparcie elek­
toratu, albo też zmuszone były zwiększyć swoją atrakcyjność dla wyborców.

Piąta Republika
Mianem Piątej Republiki określa się współczesny system polityczny Fran­
cji. Początek Piątej Republiki to rok 1958, w którym słaby rząd Czwartej Re­
publiki nie poradził sobie z buntem armii francuskiej w Algierii, a prezydent
Rene Coty poprosił generała Charlesa de Gaulle’a o objęcie stanowiska pre­
miera nowego rządu. De Gaulle uzależnił swoją decyzję od możliwości stwo­
rzenia nowej konstytucji i przeprowadzenia referendum. W styczniu 1959
roku de Gaulle został prezydentem Francji. Jego zdaniem słabością Czwartej,
podobnie jak Trzeciej Republiki, było połączenie silnej władzy i braku dy­
scypliny w Zgromadzeniu Narodowym z niewygodnym systemem wielopar-
tyjnym. Treść stworzonej przez niego konstytucji zbliżona było do tej, którą
proponował dla Francji zaraz po zakończeniu II wojny światowej. Zakłada­
ła ona silną władzę prezydenta (patrz system prezydencki) i zmniejszenie
uprawnień władzy ustawodawczej. Nową konstytucję poparła zdecydowana
większość społeczeństwa.

316
Nie ma wątpliwości co do tego, że pod względem politycznym okres Piątej
Republiki był dla Francji najlepszym od czasów rządów Napoleona, choć nie
wszyscy zgadzają się co do tego, jak dużą rolę należy w tym przypadku przy­
pisać konstytucji, charyzmie samego de Gaullea, popularności gaullizmu
(gaulliści stali na czele koalicji rządowych nieprzerwanie w okresie 1958-81)
oraz niebywałemu rozwojowi gospodarczemu państwa. (Okres około 30
lat, począwszy od połowy lat 50., określa się we Francji mianem „les Trente
Glorieuses”, czyli trzydziestu wspaniałych lat, podczas których gospodarka
francuska rozwijała się niezwykle dynamicznie.) W porównaniu z poprzed­
nim i systemami, sytuację polityczną Piątej Republiki charakteryzowała duża
stabilność, a pokojowe przekazanie władzy w ręce socjalistów w 1981 roku
jest pod wieloma względami wydarzeniem wyjątkowym w historii Francji.
Jeszcze większym wyzwaniem była kohabitacja w okresie 1986-88, czyli
współpraca prezydenta z Partii Socjalistycznej, większości konserwatywnej
w Parlamencie oraz rządu i premiera z partii gaullistowskiej. Koabitacja oka­
zała się tak udanym eksperymentem, że gdy sytuacja powtórzyła się na po­
czątku XXI wieku (prezydent pochodził wówczas z partii konserwatywnej,
a premier z partii socjalistycznej), nie wzbudziło to prawie żadnych komen­
tarzy. Choć taki podział władzy nie jest niczym niezwykłym w państwach,
w których prezydent wybierany jest w wyborach powszechnych, obawiano
się, że nawet silna Piąta Republika może zachwiać się pod takim ciężarem.
Po prawie 90-letnim okresie immobilisme i po 10 latach ciągłych zmian, kie­
dy to wielu rządom nie udało się przetrwać dłużej niż kilka tygodni, Piąta
Republika przyniosła radykalną zmianę charakteru francuskiego życia poli­
tycznego. Franęois M itterand, pierwszy socjalistyczny prezydent Francji, a za
czasów Czwartej Republiki członek kilku rządów, który krytykował ograni­
czenie kompetencji władzy ustawodawczej, chętnie korzystał z władzy prezy­
denckiej i zaniechał dążeń do przeprowadzenia reformy skracającej kadencję
prezydenta Francji z siedmiu do pięciu lat, której sam był zwolennikiem, do
końca swojej drugiej kadencji. Ostatecznie skrócenie kadencji prezydenta na­
stąpiło po wprowadzeniu stosownej poprawki do konstytucji w 2000 roku,
natomiast Jacques Chirac rozpoczął swoją drugą, już pięcioletnią kadencję
po wyborach w 2002 roku. Wielu obserwatorów twierdzi, że trwałość i stabil­
ność Piątej Republiki opiera się prawdopodobnie na odporności systemu na
długie okresy stagnacji gospodarczej i brak poparcia społecznego dla rządu.

Pieriestrojka
Jeden z dwóch głównych elementów (obok głasnosti) szerokiej reformy
ówczesnego Związku Radzieckiego, zaproponowanej przez Michaiła Gorba­
czowa. Termin ten oznacza „przebudowę”, szybko nabrał jednak dodatko­
wego, ideologicznego znaczenia. Postulat pieriestrojki wysunięto w styczniu
1987 na plenum Komitetu Centralnego KPZR, wraz z ideą restrukturyzacji

317
ekonomicznej oraz ograniczonej demokratyzacji (głównie we władzach lo­
kalnych). Propozycje te pojawiły się razem, gdyż Gorbaczow przekonał Biuro
Polityczne, że wcześniejsze próby reform ekonomicznych nie powiodły się
z braku podstawowej demokracji. To nadało pieriestrojce (nawet w przemy­
śle) charakter polityczny, prowadzący na przykład do wyboru kierownictwa
fabryki przez robotników. Bliższym powiązaniem z polityką było umożliwie­
nie wyborcom lokalnym wyboru kandydatów (choć i tak wszyscy byli wy­
suwani przez KPZR). Należy zauważyć, że pieriestrojka zaczynała się jako
plan reformy, a nie zastąpienia istniejącego systemu ekonomicznego, nadzo­
rowanego przez państwo, skupiała się więc na kumulowaniu zachęt, co miało
podwyższyć wydajność. Teoretycznie obejmowała ona wszystkie organizacje
państwowe, na przykład wojsko, choć ze względu na sprzeczność demokra­
cji z władzą militarną nie bardzo było wiadomo, co miałaby tam oznaczać.
Ogólnie mówiąc, pieriestrojka stanowiła odpowiednik pojęcia „nastawienia
na wydajność” w zachodniej teorii zarządzania. Bardziej demokratyczna
miała się stać sama KPZR, choć nie miało to oznaczać (nawet według Gor­
baczowa) rezygnacji z roli wszechwładnej, kontrolującej wszystko siły. Na­
wet tak umiarkowane reformy napotkały zażarty opór w Biurze Politycznym
i Komitecie Centralnym, a ich skuteczność w przemyśle i administracji po­
zostaje niejasna. Trudno określić zakres stosowania terminu „pieriestrojka”,
lecz z pewnością nie miał on początkowo oznaczać szerokiej demokratyza­
cji, która ostatecznie doprowadziła do rozpadu ZSRR. W przeciwieństwie do
głasnosti, niemożliwej do powstrzymania, pieriestrojka osiągnęła niewiele.
Proponowana przez nią modernizacja przemysłu i instytucji okazała się zbyt
wąsko zakrojona i spóźniona.

Pierwsze uderzenie
Użycie broni atomowej przeciw wrogowi, który nie zaatakował taką bronią
pierwszy, określa się mianem pierwszego uderzenia. Na poziomie strategicz­
nym, choć nie taktycznym, praktyka ta została oficjalnie odrzucona przez
siły NATO. Radziecka doktryna wojskowa nie przewidywała ograniczeń
w procesie eskalacji, dlatego uważano, że pierwsze uderzenie może nastąpić
właśnie ze strony Związku Radzieckiego.
Jedną z form ataku jest uderzenie wyprzedzające, przy użyciu broni ato­
mowej lub konwencjonalnej, skierowane przeciw pewnemu elementowi
potencjału wojskowego lub zdolności militarnej innego państwa. Celem ude­
rzenia wyprzedzającego jest zapobieżenie użyciu tego elementu lub zdolności
militarnej w przyszłości. Pod koniec lat 50. i na początku lat 60. pojawiały
się głosy, że Stany Zjednoczone powinny przeprowadzić tego rodzaju akcję
wojskową przeciw chińskim instytutom nuklearnym, aby zapobiec rozwo­
jowi ich programu atomowego. Izrael przeprowadził w 1980 roku tego ro­
dzaju uderzenie wyprzedzające, przy użyciu broni konwencjonalnej, w celu

318
- jak twierdzono - zniszczenia irakijskich reaktorów nuklearnych. Mimo
że uderzenie wyprzedzające jest w praktyce rodzajem niesprowokowane-
go pierwszego uderzenia, stosujące je państwa twierdzą, że jest to działanie
o charakterze obronnym. W okresie zimnej wojny pomiędzy Stanami Zjed­
noczonymi i Związkiem Radzieckim żadna ze stron nie zdecydowała się na
pierwsze uderzenie w obawie, że nie zdołałoby ono zniszczyć w wystarczają­
cym stopniu zdolności nuklearnej przeciwnika; jedynie przez krótki okres na
początku lat 80. amerykańscy analitycy obawiali się, że Związek Radziecki
może mieć taki potencjał nuklearny.

Pierwszy Świat
Sformułowanie „Pierwszy Świat” pojawia się znacznie rzadziej niż po­
wszechnie używane w stosunku do krajów Afryki, Azji i Ameryki Łacińskiej
określenie Trzeci Świat. Pierwszy świat to kraje zachodnioeuropejskie i pół­
nocnoamerykańskie, w których w XVIII i XIX wieku dokonała się rewolucja
przemysłowa, oraz Japonia, Nowa Zelandia i Australia. Wszystkie te państwa
to potęgi przemysłowe z okresu przed I wojną światową. Drugi Świat stanowi­
ły państwa bloku komunistycznego, z których większość jest obecnie równie
uprzemysłowiona jak kraje Pierwszego Świata, choć proces rozwoju przemy­
słowego przebiegał w tych krajach w oparciu o inne zasady organizacji go­
spodarczej. Przynależność do Trzeciego Świata definiują raczej ramy czasowe
określające uzyskanie niepodległości i rozpoczęcie rozwoju gospodarczego
niż rzeczywisty poziom tego rozwoju (który zresztą w przypadku większości
z nich jest bardzo niski). Taki rodzaj klasyfikacji jest mało precyzyjny i pełen
paradoksów: dlaczego po rewolucji 1917 roku Rosja przeszła z Pierwszego do
Drugiego Świata, a nie powróciła do pierwszej kategorii po zmianach, które
dokonały się w 1991 roku? Do wszystkich upraszczających klasyfikacji poli­
tycznych, zatem i do tej, należy podejść z dużym dystansem, choć z pewnoś­
cią „Trzeci Świat” to sformułowanie wygodne. W erze rosnącego znaczenia
globalizacji tego rodzaju klasyfikacje stopniowo tracą na aktualności.

Plan Marshalla
Plan Marshalla był planem pomocy gospodarczej, wprowadzonym przez
George’a Marshalla, gdy był on sekretarzem stanu w administracji Truma-
na w USA, w celu uzdrowienia gospodarki europejskiej. Po raz pierwszy
zaproponował on taki plan w słynnej mowie wygłoszonej na Harwardzie
w czerwcu 1947 r. Pomysł opierał się na rozległym programie pomocy do­
larowej umożliwiającym powojenną odbudowę pod warunkiem, że potęgi
europejskie zapoczątkowałyby szereg poważnych zmian w kierunku współ­
pracy i przestałyby rywalizować między sobą. Plan został gorąco przyjęty
przez Francję i Wielką Brytanię, ale spotkał się z zaciekłą krytyką ze strony
Związku Radzieckiego, który postrzegał go jako próbę rozszerzenia przez

319
Amerykę swoich wpływów na powojenną Europę, a więc jako zagrożenie dla
jego własnych interesów. Kraje Europy Zachodniej szybko utworzyły Orga­
nizację Europejskiej Współpracy Gospodarczej (OEEC, która przekształciła
się później w OECD czyli Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju)
w celu rozdzielenia funduszy i od 1948 roku amerykańskie dolary zaczęły
płynąć. W ciągu czterech lat między 1948 a 1952 przekazano ich ponad 17
milionów. Największymi beneficjentami były Wielka Brytania, Francja oraz
Niemcy Zachodnie. Choć Marshall był przygotowany na szukanie poparcia
w Kongresie w celu pomocy krajom Europy Wschodniej, opozycja antysowie-
cka uniemożliwiła taką działalność.
Dopływ funduszy w początkowym okresie zimniej wojny w tym samym
stopniu, w jakim był największą przyczyną szybkiej odnowy gospodar­
czej Europy, pomógł scementować sojusze, które później przekształciły się
w NATO i Układ Warszawski (na przykład blokada Berlina była zbieżna
z pierwszymi wpłatami). Wielka Brytania z pewnością zniosłaby odbudowę
ciężej, gdyby nie otrzymała pomocy z Planu Marshalla, zwłaszcza że począt­
kowe powojenne cięcia wydatków na obronę musiały zostać cofnięte z po­
wodu wzrastającego napięcia politycznego dotyczącego szczególnie wojny
w Korei. Inne kraje, a głównie Francja, mogły czerpać korzyści z pieniędzy
i destabilizacji struktur społecznych powstałych po wojnie nie tylko w celu
naprawy, ale po to, by w znacznym stopniu zmodernizować swoją gospodar­
kę; od końca lat 50. francuska gospodarka nie była już dłużej uznawana za
efekt rozwoju gospodarczego Trzeciej Republiki. Plan Marshalla jest obecny
w amerykańskiej pamięci politycznej jako jeden z najszlachetniejszych wysił­
ków mających pomóc demokracji, stał się też słowem-kluczem, tak że plany
pomocy dla postkomunistycznych wschodnio-europejskich gospodarek czę­
sto nazywano „nowym planem Marshalla”. Nie umknęło uwadze krytyki, że
Plan Marshalla był, w długiej perspektywie, zarówno politycznie, jak i eko­
nomicznie korzystny dla USA. Nie tylko wzmocnił proamerykańskie rzą­
dy obawiające się krajowych partii komunistycznych, tak jak we Francji, ale
zapewnił rynki zbytu dla amerykańskiego eksportu. Niewątpliwie podobną
obserwację można by poczynić na temat krajów Europy Wschodniej, które
otrzymały pomoc 40 lat później.

Platon
Ur. ok. 427 p.n.e., zm. 347 p.n.e. Jeden z pierwszych wielkich filozofów
Zachodu. Jego dzieła wywarły trwały wpływ na myśl polityczną Zachodu od
czasów starożytnych. Można uznać za paradoks, że polityka Grecji starożyt­
nej (a z pewnością to, co za nią uważamy) kojarzy się z ateńską demokracją
uczestniczącą, tak zajadle przez Platona zwalczaną. Jego najważniejsze dzieło
o polityce, „Republika”, to po części jadowity atak na demokrację, a po czę­
ści długie i subtelne uzasadnienie rządów nielicznej elity intelektualnej (patrz

320
arystokracja). Inne ważne prace, jak „Prawa”, zawierają projekty takiego spo­
łeczeństwa, co według zamierzeń filozofa miało doprowadzić do powstawania
nowych, niedemokratycznych kolonii greckich. Z państw greckich Platon naj­
bardziej podziwiał Spartę, tradycyjnego autorytarnego wroga Aten.
Powody, dla których filozof zwalczał demokrację ateńską, można analizo­
wać na co najmniej dwóch poziomach. Po pierwsze, sam pochodził z rodziny
arystokratycznej. Ważniejsza (przynajmniej dla niego samego) była jednak
pogarda dla poczynań mas kierowanych przez demagogów, biorąca się z cza­
sów, gdy demokratyczne zebranie skazało na śmierć jego przyjaciela i bohate­
ra Sokratesa pod fałszywym (przynajmniej według Platona) zarzutem obrazy
moralności publicznej. Na gruncie teoretycznym filozof zwalczał demokra­
cję z powodu swoich wniosków co do zdolności ludzi do myślenia, a więc
i dobrego życia. Mówiąc krótko, zdolności intelektualne nie są bynajmniej
dane wszystkim w równej mierze; wiedza o dobru moralnym zależy od tych
zdolności tak samo jak wiedza o każdej innej umiejętności. Rządzenie to tyl­
ko kolejna umiejętność czy fach, tak więc tylko najzdolniejsi mogą właściwie
ujrzeć prawdę moralną i polityczną, i tylko oni (Platon nazywał ich „króla-
mi-filozofami”) powinni dzierżyć władzę polityczną. Teoria ta jest subtelna
i bogata, dowodząc na wielu stopniach potrzeby rządów królów-filozofów,
oraz przepełniona bardzo złożonymi ogólnymi tezami filozoficznymi. Nie­
którzy współcześni krytycy uważali Platona za skrajnego prawicowca, nawet
swoistego prekursora faszyzmu czy innych form totalitaryzmu, oddzielanie
jednak wielkiego filozofa i jego skomplikowanego systemu od kontekstu sta­
nowi zabieg prymitywny i pozbawiony sensu. Platon należy do najczęściej
studiowanych myślicieli politycznych, a obecnie wywiera większy wpływ niż
jego następca Arystoteles. Ta sytuacja uległa zmianie od czasów średniowie­
cza, kiedy to ponownie odkryto cywilizację klasyczną i Arystoteles wpłynął
potężnie na polityczną myśl chrześcijaństwa (patrz Tomasz z Akwinu).
Najbardziej chyba odległym dla nas elementem myśli Platona nie jest za­
chwalanie ustroju niedemokratycznego, ale sposób, w jaki filozof postrzega
państwo jako całość. Dla Platona (i później Arystotelesa) cel państwa to za­
pewnienie przyzwoitego życia, aktywne popieranie moralności i religii, a nie
zaspokojenie wymagań ludności czy choćby utrzymywanie prawa i porząd­
ku w celu dania wolności. Filozoficzne argumenty Platona na temat ustroju,
natury dobra oraz naszej zdolności do jego postrzegania są z tego powodu
nie tyle odrzucane, co uważane za nieistotne przez współczesnych myślicieli
praktycznie wszystkich orientacji politycznych.

Pluralizm
To zarówno pojęcie politologii, jak i term in oceniający formę rządów,
stosowany często jako obrona tego, co inaczej można by nazwać demo­
kracją liberalną lub demokracją przedstawicielską. Technicznie mówiąc,

321
pluralistyczny system polityczny ma kilka ośrodków władzy. W tym znacze­
niu średniowieczna Europa, gdzie m onarchia i Kościół rządziły odrębnymi
sferami, a cechy i panowie feudalni także wymagali posłuszeństwa obywateli,
była rzeczywiście pluralistyczna. Obecnie sytuacja jest bardziej złożona, po­
nieważ współczesne państwo nie zaakceptuje formalnego istnienia innych,
równoprawnych źródeł władzy i legitymizacji, można jednak dowodzić, że
USA, Wielka Brytania oraz państwa Europy Zachodniej są w zasadzie plu­
ralistyczne (wymieńmy tu dla przykładu związki zawodowe, stowarzyszenia
przedsiębiorców, partie polityczne i być może biurokratyczną administrację
- dzielą one władzę z oficjalnym rządem i legislaturą). Jedna z tez pluralizmu
przywiązuje wielką wagę do istnienia wielu zróżnicowanych grup interesów,
grup nacisku czy nawet podziałów społecznych lub etnicznych, co ma do­
wodzić znacznego rozproszenia władzy w pluralistycznych demokracjach
Zachodu. Współczesne rozumienie pluralizmu wywodzi się z teorii grup,
stanowiącej wyraz poglądów Bentleya na istotę społeczeństwa, największy
jednak postęp w tej dziedzinie odnotowano po drugiej wojnie (dzięki ame­
rykańskim politologom i rozwojowi behawioryzmu). Badania nad władzą
w społecznościach lokalnych podjęli tacy naukowcy jak Robert Dahl. Kiedy
okazało się, że nie mogą dowieść, iż dem okracja przedstawicielska zapo­
biega aferom, wyciągnęli wniosek, że społeczeństwa podobne do amerykań­
skiego kontrolowane są przez odmienne, konkurujące ze sobą elity, które
reprezentują odmienne interesy. Takie rozproszenie władzy i (według teorii)
udział w podejmowaniu decyzji wszystkich uprawnionych grup ma zapew­
niać zasadniczo „demokratyczną naturę tych społeczeństw”. Jedna z wersji tej
teorii znana jest jako poliarchia. Późniejsi autorzy próbowali wykazać, że re­
alia władzy w większości społeczeństw (w tym uważanych za totalitarne, jak
ZSRR przed upadkiem komunizmu) są zasadniczo pluralistyczne. Najważ­
niejszym rywalem pluralizmu w teorii władzy w społeczeństwach kapitali­
stycznych (jeśli nie liczyć marksizmu) jest szeroki zestaw twierdzeń znanych
jako teoria elit władzy (często wiązanych z takimi autorami jak C. Wright
Mills czy Ralph Miliband). Pluralizm wydaje się stanowić rozwinięcie eli-
tyzmu, wiążąc się z postępem w teorii wyborów, dokonanym przez takich
ekonomistów politycznych jak Schumpeter czy Downs.

Podaż pieniądza
Podaż pieniądza, którą można mierzyć na wiele sposobów, jest wyznaczni­
kiem tego, jak dużo pieniędzy funkcjonuje w obiegu gospodarczym w danym
okresie czasu. Najprostsza definicja podaży pieniądza, oznaczana przez eko­
nomistów jako M0, to po prostu banknoty i monety w obiegu. Inne definicje
mogą obejmować niektóre albo wszystkie bilanse różnego rodzaju rachun­
ków bankowych, bankowe udogodnienie kredytowe, siłę nabywczą skumu­
lowaną na najpopularniejszych kartach kredytowych itp. Łatwiej jest myśleć

322
0 podaży pieniądza jako o sile nabywczej, ponieważ jest ona rozumiana jako
niezbędna do kontrolowania czynników ekonomicznych takich jak inflacja.
Zmiany w podaży pieniądza są również dobrym wskaźnikiem prognozują­
cym podstawowe tendencje w gospodarce. Na przykład w Wielkiej Bryta­
nii gwałtowny wzrost podaży (oraz towarzyszący temu wzrost wydatków na
konsumpcję) w 1987 roku i na początku 1988 r. zwiastował wzrost inflacji
a także pogorszenie w bilansie płatniczym, które rozpoczęło się pod koniec
1988 roku. Z powodu bliskiego związku między podażą a inflacją kontrolo­
wanie podaży stało się największą bronią dla rządów, które chcą kontrolo­
wać wzrost cen bez uciekania się do strategii interwencjonistycznej, takiej jak
odgórne ustalanie cen czy ograniczenia wydatków. Jednakże podaż pienią­
dza sama jest zdeterminowana przez rządowe plany wydatków. Kiedy prze­
kraczają one wpływy z podatków, deficyt musi być wsparty przez pożyczki,
zazwyczaj od sektora bankowego, które są dla rządu faktycznie „nowymi
pieniędzmi” zwiększającymi podaż pieniądza. W efekcie, m onetarystyczna
strategia zwiększania stóp procentowych w celu ograniczenia podaży musi
być uzupełniona przez ciągłą redukcję rządowych pożyczek i cięcia w wydat­
kach publicznych. Nie jest jednak wcale jasne, czy rzeczywiście istnieje tego
rodzaju połączenie między podażą pieniądza a inflacją, dopóki inne techniki
redukcji podaży, zwłaszcza podnoszenie stóp procentowych, powodują spo­
wolnienie gospodarki. W gospodarce, gdzie występuje efekt deflacji, wpływy
z podatków ulegają zmniejszeniu, co zmusza rząd, zwłaszcza jeśli jest on za­
dłużony, do dalszych cięć w wydatkach, aby nie zwiększać podaży pieniądza.
Niemniej jednak, od czasu prawie całkowitej konwersji rządów zachodnich
pod koniec lat 70. na quasi-monetarystyczną politykę próby kontroli podaży
rozpowszechniają się.

Podział pracy
Podział pracy to system, na którym we wszystkich współczesnych społe­
czeństwach opiera się produkcja gospodarcza, a także administracja i polity­
ka. System ten jest przeciwieństwem rzemiosła lub przywództwa politycznego
1 społecznego, i polega na podziale zadań w ramach jednego przedsięwzięcia
pomiędzy kilka jednostek. W nowoczesnym przedsiębiorstwie wytwórczym
w procesie produkcji nie tylko samochodu, ale nawet ołówka, bierze udział
wiele osób, z których każda ma przydzielone konkretne zadanie i żadna nie
odpowiada za produkt finalny. Wielu socjologów, a zwłaszcza D urkheim
i M arks (w teorii alienacji), kładło ogromny nacisk na rolę podziału pracy
jako czynnika sprawczego w rozwoju społecznym. Mimo że podział pracy
stworzył podwaliny współczesnej produkcji gospodarczej, socjologowie ci
uważali, że ma on szkodliwy wpływ na poczucie własnej wartości i stosunki
międzyludzkie. (Choć Durkheim twierdził również, że jest to czynnik nie­
zbędny dla rozwoju poczucia solidarności.) Według innych teorii podział

323
pracy jest warunkiem koniecznym rozwoju i modernizacji, zwłaszcza w kon­
tekście politycznym. Podział zadań w procesie wytwórczym to zjawisko zna­
ne wszystkim społeczeństwom; w społecznościach prymitywnych podział
ten najczęściej oparty był na płci. Już najwcześniejsze zachodnie teorie poli­
tyczne zakładały, że funkcjonowanie gospodarki musi opierać się na podziale
zadań - taka forma organizacji pojawia się już u Platona i Arystotelesa.

Podział
Podział lub „podział społeczny” to podstawowe pojęcie w większości
analiz politologicznych, szczególnie w relacji do zachowań wyborczych
lub formowania się i funkcjonowania systemu politycznego. Określa ono
podział pomiędzy grupam i wewnątrz społeczeństwa oparty o mniej wię­
cej te same ustalone atrybuty: do podziału może dojść ze względu na klasę
społeczną, religię, język, rasę, a nawet płeć. Schematy podziału społeczne­
go, ich wzajemne relacje i istota ustalały dawniej zakres ambitnej polityki
i generalnie wpływały na stabilność i funkcjonowanie systemu politycz­
nego. W dużym stopniu ten rodzaj uwarunkowań społecznych jest nadal
decydujący, pomimo ogólnej tendencji do zanikania tożsamości klasowej
(ang. dealignment) w wielu społeczeństwach. Początkowo przynajmniej
większość partii politycznych prezentuje dany punkt widzenia jako okre­
ślony przez jedną lub więcej linii podziału i to im przeciwstawiać się będą
partie reprezentujące inny lub inne punkty widzenia. Jeśli polityka społe­
czeństwa oparta będzie o pewnego rodzaju schematy podziałów, wówczas
życie polityczne prawdopodobnie będzie bardziej gwałtowne, a rząd mniej
kompetentny niż w sytuacji, gdy dominować będą inne podziały. Na przy­
kład podziały rasowe i religijne, jeśli są silne, są znacznie trudniejsze do
załagodzenia w negocjacjach i trudniej w ich przypadku o kompromis niż
w przypadku podziałów klasowych, ponieważ to te pierwsze mają tendencję
do kreowania bezwzględnych żądań. Wzajemne relacje pomiędzy podzia­
łami również mogą odgrywać istotną rolę. Jeśli ulegają one wzajemnemu
wzmocnieniu, to dwie osoby, które stoją po przeciwnych stronach w okre­
ślonym podziale, prawdopodobnie będą również stać po przeciwnych
stronach innego podziału, a tem peratura konfliktu politycznego prawdopo­
dobnie będzie wysoka. Poważnego konfliktu można uniknąć wtedy, kiedy
mają miejsce podziały o charakterze „krzyżowym”, kiedy na przykład prze­
ciwnicy w kwestiach religijnych znajdą się prawdopodobnie po tej samej
stronie, gdy będzie chodziło o język. W Belgii jedną z przyczyn wywołu­
jących napięcia w polityce dotyczącej języka oraz parlam entarną niestabil­
ność jest to, że podział flamandzko-waloński w dużym stopniu pokrywa
się z podziałam i katolicko-antyklerykalnymi i gospodarczymi. Natomiast
przetrwanie W łoch w najtrudniejszych latach zaraz po wojnie być może
spowodowane było częściowo faktem, że podział klasowy w tym kraju nie

324
odpowiadał zbyt mocno podziałowi religijno-świeckiemu. Katolicka partia
rządząca - Chrześcijańska Demokracja (zob. chrześcijańska demokracja)
przyciągnęła wiele głosów robotniczych, tak że nie zostały one oddane na
komunistów albo socjalistów, zaś wielu wyborców wywodzących się ze
średniej klasy, którzy buntowali się przeciw kontroli Kościoła w polityce,
głosowało na partie lewicowe. Upadek jednego z podziałów - religijnego
- przyczynił się do upadku włoskiego systemu politycznego we wczesnych
latach dziewięćdziesiątych. W yniknęły z tego niestabilne koalicje partyjne
spowodowane brakiem dobrze zbudowanego systemu podziałów.
Liczba podziałów wewnątrz każdego społeczeństwa ma wiele wspólnego
z tym, czy posiada ono system wielopartyjny, a więc czy w ten sposób będzie
prawdopodobnie rządzone przez możliwie niestabilne koalicje, lub dwu- albo
trzypartyjny system, który ma dużo większe szanse utworzyć jednopartyjny,
stabilny gabinet. Jeśli istnieje jakikolwiek schemat tworzenia się podziałów,
to prawdopodobnie wynika on z uproszczenia, w szczególności z ogranicze­
nia znaczenia drugorzędnych podziałów. Holandia posiadała na przykład
partię rzymsko-katolicką oraz dwie partie protestanckie, które w 1980 roku
połączyły się, by utworzyć jedną Partię Chrześcijańską. W dodatku inne par­
tie w Holandii zjednoczyły się wzdłuż linii podziału tradycyjnych klas oraz
innych kwestii, co ilustruje zmniejszające się znaczenie podziału religijnego.
Wiele schematów podziału jest w gruncie rzeczy mimowolnych: dana oso­
ba jest biała, została ochrzczona i wychowana w duchu katolickim i posługuje
się charakterystycznym językiem z powodu urodzenia, a nie w wyniku po­
siadania własnych opinii czy wartości. Dobrze pokazuje to przykład Irlandii
Północnej, rozdartej podziałem religijnym, gdzie nikt nie może uciec od tego
konfliktu poprzez ogłoszenie się ateistą, gdyż wtedy będzie pytany, czy jest
ateistą katolikiem czy ateistą protestantem. Ponadto badania pokazują, że nie
ma konkretnych różnic teologicznych pomiędzy tymi dwoma wyznaniami,
które wyjaśniałyby wrogość obu grup względem siebie. Najtrwalsze podziały
mają podłoże historyczne i są blisko związane z rozwojem narodowości. Czę­
sto też są w stanie przetrwać w dalszym rozwoju historycznym. W Stanach
Zjednoczonych podział na Północ i Południe datuje się od wojny domowej
(1861-65), chociaż nie istnieją już żadne poważne powody ekonomiczne, któ­
re mogłyby usprawiedliwiać dalsze istnienie tego podziału.

Pojedynczy głos przechodni


Wiele metod reprezentacji proporcjonalnej, w tym system list p arty j­
nych, wymaga prawnego i ustrojowego uznania istnienia partii politycz­
nych, koncentrując się na zapewnieniu im sprawiedliwości. Równocześnie
jednak metody te zmniejszają szanse wyborców na poparcie indywidual­
nych kandydatów i osłabiają więzi dem okracji przedstawicielskiej m ię­
dzy elektorami a wybieranymi. W niektórych tradycjach politycznych

325
(szczególnie angłoamerykańskiej) takie tendencje spotykają się z silnym
oporem. By odzwierciedlić w pełni poparcie indywidualnych wyborców
dla konkretnych kandydatów, stosuje się rozmaite modyfikacje metod re­
prezentacji proporcjonalnej. Najpopularniejszą z nich jest pojedynczy głos
przechodni, stosowany m.in. w wyborach irlandzkich. Metoda ta wyróżnia
się bardzo poważnym traktowaniem pojęcia „straconego głosu”. W wie­
lomandatowych okręgach oblicza się próg wyborczy (dzieląc ogólną ilość
oddanych głosów przez liczbę mandatów do obsadzenia). Do ponownego
rozdysponowania pozostają nie tylko drugie (i kolejne) głosy oddane na
kandydatów z najmniejszą ilością głosów (jak w głosow ania alternatyw ­
nym), ale i proporcjonalna ilość takich głosów z „nadwyżki” kandydatów,
którzy przekroczyli próg. PGP daje indywidualnemu wyborcy najlepszą za­
pewne możliwość poparcia ulubionego kandydata, gwarantuje też wyniki
bliskie proporcjonalności.

Poliarchia
Pojęcie wprowadzone przez Roberta D ahla i przyjęte przez innych plura-
listów. Określa współczesne państwa uznające się za demokracje. W teorii tej
społeczeństwo kontrolowane jest przez grupy o sprzecznych interesach (mniej
więcej jak w teorii grup Bentleya), a rząd spełnia praktycznie tylko rolę ich
uczciwego pośrednika. Słowo oczywiście pochodzi z greki, z koncepcji Ary­
stotelesa (oznacza „rządy wielu”, choć nie demokrację, rządy ludu). Najlepsze
opisy i analizy poliarchii przeprowadzono w badaniach władzy społecznoś-
ciowej, ukazujących szczegóły tej grupowej walki o władzę i wpływy w ma­
łych wspólnotach.

Policja
Wyspecjalizowane oddziały stojące w państwie na straży prawa, w szcze­
gólności prawa karnego. Większość krajów europejskich zaczęła tworzyć
takie siły na początku XIX wieku. Ich konkretna rola w systemie zależy od
jego natury. Rola policji zawsze wzbudzała kontrowersje wokół dwóch po­
litycznych problemów. Pierwszy z nich to odpowiedzialność policji i wy­
sokość stopnia rządu odpowiedniego do jej kontroli. W Wielkiej Brytanii,
gdzie polityczna rola policji była stosunkowo niska, preferowano powie­
rzenie odpowiedzialności władzom lokalnym, choć od 1964 redukowano
władze policyjne, a rząd centralny przejmował stopniowo kontrolę nad szko­
leniem i rekrutacją policjantów, co w pewnej mierze równoważyło lokalny
charakter policji.
Kraje Europy kontynentalnej przyjęły odmienne rozwiązanie, uważając,
iż centralnie organizowana policja okaże się skuteczniejsza. W konsekwencji
siły te uważa się (np. we Francji) zarówno za narzędzie państwa, jak i neutral­
ny środek przestrzegania prawa i ochrony obywateli.

326
Drugi problem pojawiający się w każdej dyskusji o roli policji to stopień,
w jakim może ona użyć siły, oraz jej ograniczenia, wynikające z prawa czy
wolności obywatelskich. W Wielkiej Brytanii policja jest, na przykład, zwy­
kle nieuzbrojona, choć zamieszki uliczne lat 80. zmusiły ją do eksperymentów
z nowymi technikami kontroli tłum u (oczywiście czym innym jest służba
policyjna w Irlandii Północnej). USA, Francja i wiele innych krajów zezwalają
policji na noszenie broni i używanie nowoczesnych środków, podobnych do
tych stosowanych przez siły paramilitarne. Podczas poważnych zamieszek,
do jakich doszło w 1992 roku w Los Angeles, ani policja, ani nawet Gwardia
Narodowa nie potrafiły jednak przywrócić porządku nawet takimi metoda­
mi i prezydent Bush musiał wezwać armię.

Polis
Główne pojęcie teorii polityki w starożytności, niezbędne do zrozumienia
działań politycznych tego okresu. Etymologiczne źródło terminu „polityka”
i słów powiązanych. Zwykle nieściśle tłumaczone jako „miasto-państwo”,
polis stanowiło podstawową jednostkę organizacyjną całego świata grecko-
rzymskiego, szczególnie jednak istotną w Grecji (od wieków ciemnych do co
najmniej hellenizmu). Dla czołowych greckich teoretyków polityki, jak Pla­
ton czy Arystoteles, mieszkanie w polis stanowiło część bycia człowiekiem
(stąd sławna arystotelesowska definicja człowieka jako „zwierzęcia politycz­
nego”, gdzie „polityczny” oznacza właśnie „mieszkańca polis”). Polis była sto­
sunkowo małym, samodzielnym państwem, skupionym wokół miasta, choć
rolnicze zaplecze uznawano za część równoprawną. Obywatelstwo takiej jed­
nostki stanowiło podstawową tożsamość polityczną, o wiele ważniejszą niż
dużo mniej formalne bycie Grekiem lub członkiem powstających od czasu
do czasu federacji miast-państw. Lojalność odczuwano wobec małej, prawie
sąsiedzkiej wspólnoty polis i od niej spodziewano się ochrony czy korzyści.
Teoretycy różnią się w wyjaśnianiu powodów ważności polis, chodziło jed­
nak głównie (zwłaszcza w okresach demokracji) o to, że uczestnictwo w życiu
takiej społeczności rozwijało obywateli moralnie, organizowało ich religię
i zapewniało dostęp do kultury, stanowiąc najwyższy obowiązek obywatela
czy nawet metojka (nieobywatela, ale legalnie przebywającego obcego). Idea
polis staje się szczególnie ważna w porównaniu z oświeceniowymi koncep­
cjami stanu natury czy umowy społecznej, gdyż niewielu Greków uznałoby
kogoś żyjącego w stanie natury za choćby istotę ludzką, tak ważna była więź
współobywateli miasta państwa i ich zbiorowa tożsam ość Zarówno w teo­
rii, jak praktyce była ona silniejsza od patriotyzmu, oczekiwanego później
od mieszkańców europejskich państw narodowych (co częściowo tłumaczy
różnica skali i niemożliwość prawdziwego współuczestnictwa). Nie tylko
w czasach cesarstwa rzymskiego, gdy jego obywatelstwo określone było właś­
ciwie przez zbiór frazesów, ale i później, na przykład w średniowiecznych

327
włoskich miastach-państwach, lojalność wobec najbliższego sąsiedztwa oka­
zywała się największą przeszkodą w budowaniu społeczności narodowych.
Nawet w okresach zwanych przez Greków „tyranią”, gdy blokowano faktycz­
ny udział w podejmowaniu decyzji, poczucie interesu zbiorowego i takiejże
tożsamości było silniejsze niż w podobnych, lecz bliższych nam w czasie re­
żimach.

Politologia
Jedna z nazw akademickich badań polityki i zachowań politycznych. Jej
historia sięga daleko w przeszłość: już Arystoteles w IV w. p.n.e. nazywał ją
królową nauk, choć na wiele stuleci straciła potem odrębność. Do XIX wie­
ku intelektualna refleksja na temat polityki była dziełem filozofów, teologów
czy dziennikarzy - rzadko zaś zawodowych analityków (choć pierwsza kate­
dra politologii powstała w Szwecji w XVII wieku). Jako odrębna dyscyplina
wyłoniła się na drodze intelektualnej separacji z mieszaniny prawa, ekono­
mii i filozofii: pod koniec XIX wieku wiele uniwersytetów amerykańskich
i niemieckich miało wykładowców i wydziały nauk politycznych. Wielka
Brytania dołączyła do tego trendu stosunkowo późno: mimo powstania Lon­
dyńskiej Szkoły Ekonomii i Nauk Politycznych (London School ofEcortomics
and Political Science) szersze badania i nauczanie politologii zainicjowano
dopiero po 1945. Politologia nie posiada jednolitego zbioru wiedzy czy na­
wet powszechnie uznawanej metodologii, tworzy raczej zbiór subdyscy-
plin, a uprawiający jedną z nich nie muszą uznawać innych politologów za
przedstawicieli wspólnej dyscypliny (z wyjątkiem tematyki). Oddzielnymi
subdyscyplinami (i wciąż się dzielącymi, często w sprzeczny sposób) są więc
filozofia polityki, teoria polityki porównawczej (comparative government),
socjologia polityki, stosunki międzynarodowe i, być może, historia polityki.
W szerokim znaczeniu politologia to badania natury, przekazywania i dyna­
miki władzy, zwykle na szczeblu krajowym lub międzynarodowym, czasami
jednak w mikroskali. Stosuje ona techniki od wysoce zmatematyzowanych,
statystycznych analiz obiektywnych danych (typowe dla socjologii polity­
ki), przez bardziej dziennikarskie opisy instytucji politycznych czy prawie
etnograficzne relacje o zagranicznych kulturach politycznych, po logiczne
i konceptualne analizy moralności politycznej. Sztuczny podział między sub­
dyscyplinami ulega stopniowemu zatarciu w miarę tego, jak badacze zdają
sobie sprawę z potrzeby „oparcia się” na jakiejś teorii, a teoretycy z tego, że
muszą szukać również wyjaśnień i generalizacji rzeczywistych zjawisk po­
litycznych, a nie zajmować się tylko wnioskami moralnymi. Stale polepsza
się szkolenie umiejętności technicznych politologów (szczególnie w zakresie
technik ilościowych), dokonuje się także postęp w tworzeniu uogólnień op­
artych na danych empirycznych oraz modeli analitycznych podobnych do na
przykład tych ekonomicznych.

328
Politologia porównawcza4
Politologia porównawcza należy do jednych z głównych gałęzi nauk o po­
lityce. Istotą polityki porównawczej jako metody badania jest porównanie
sposobów, w jakie różne społeczeństwa radzą sobie z rozmaitymi problema­
mi. Jej celem jest zwiększenie zrozumienia działania różnych mechanizmów
instytucjonalnych i, co wydaje się bardziej ambitne, rozwinięcie ogólnych
hipotez dotyczących rządu. Na typowym egzaminie z polityki porównawczej
może znaleźć się pytanie na przykład o to, który z prezydentów, amerykański
czy francuski, cieszy się większą władzą, lub zadanie dotyczące porównania
roli zgromadzeń ustawodawczych Wielkiej Brytanii i Niemiec.
Chociaż dzisiaj politykę porównawczą wyraźnie odróżnia się od teorii
polityki, rozróżnienie to dokonało się niedawno i jest prawdopodobnie nie­
zbyt udane. Arystoteles, którego zazwyczaj uważa się za teoretyka polityki,
z pewnością również przeprowadził badanie porównawcze znanych mu sy­
stemów politycznych, chociaż niestety ów zbiór blisko 200 konstytucji miast
nie przetrwał. Późniejsi teoretycy, tacy jak Jean Bodin (1530-96), opowiada­
li się za porównawczymi analizami politycznymi w nadziei, iż pozwolą one
ujawnić uniwersalne zasady i wartości.
W badaniach nad polityką porównawczą poczyniony został pewien postęp
w niektórych dziedzinach. Na przykład wpływ różnych systemów wybor­
czych na system partyjny jest dość dobrze rozumiany na podstawie szeroko
zakrojonych porównań. Rozwinięte także zostały teorie przewidujące, które
dość dobrze funkcjonują w kontekście koalicji w systemie wielopartyjnym.
Główny problem politologii porównawczej jako nauki wynika z braku ogól­
nych uzgodnionych ram teoretycznych, które określałyby, jakie są główne
zadania systemu politycznego, a tym samym lokalizowałyby instytucje lub
struktury, które powinny być porównane. Innymi słowy, trudno jest zdać
sobie sprawę, ile warte i na ile praktyczne są takie porównania; w rezultacie
badacze przejawiają tendencję do przywiązywania się do oczywistych porów­
nań w ograniczonej skali lub opierają się na mniej niż powszechnie akcepto­
wanych teoriach, zwykle zapożyczonych z innych podejść metodologicznych,
takich jak funkcjonalizm . Całkiem niedawno podejście teorii racjonalnego
wyboru, powszechne w innych obszarach politologii, zostało w dość uda­
ny sposób użyte w przypadku polityki porównawczej, czasami pod nazwą
„nowego instytucjonalizmu”. Częściowo zawdzięcza ono swój sukces zmia­
nie w kierunku studium opracowania polityki i jej rezultatu, co pozwala na
większą jedność doświadczeń narodowych.
Innym problemem jest to, że owocne porównanie dwóch społeczeństw
wymaga bardzo głębokiej znajomości ich historii, kultury i języka, by zrozu­
mieć dane i uniknąć niewłaściwych porównań pomiędzy instytucjami, które

4 ang. „ C o tn p a r a tiv e g o v e r n m e n t" lub „c o m p a r a tiv e p o litic s ”

329
są podobne wyłącznie na pierwszy rzut oka. Wiele kursów uniwersyteckich
nie polega na porównaniu ale po prostu na oddzielnym omawianiu syste­
mów w kilku różnych krajach. Na przeciwnym biegunie znajdują się teksty
i wykłady, które całkowicie zaprzeczają potrzebie posiadania głębokiej wie­
dzy i wymagają porównań instytucji ze wszystkich około 190 niepodległych
państw świata. Gdzieś pomiędzy tym został już i bez wątpienia jeszcze będzie
dokonany postęp. Istnieje wielce obiecujący nurt, który polega na studiowa­
niu problemów powszechnych we wszystkich społeczeństwach określonego
typu, na przykład zanieczyszczenia środowiska w gospodarkach usługowych,
oraz mechanizmów, które te kraje stosują, by je rozwiązać. Rosnąca między­
narodowa i wielonarodowa natura problemów i odpowiedzi na nie stanowi
dobrą wróżbę dla bardziej starannych i owocnych porównań.

Polityczny cykl koniunkturalny


To pojęcie politologiczne odnosi się w różnym stopniu do większości li­
beralnych demokracji, choć najwięcej badań przeprowadzono nad nim
w Wielkiej Brytanii i USA. U jego podstaw leży spostrzeżenie, iż interwen­
cja rządu w gospodarkę zależy nieuchronnie w pewnej mierze od kalkulacji
związanych z wyborami. W zależności od tego, jak bliski jest ich termin, sto­
sunek państwa do decyzji ekonomicznych ulega zmianie. W Wielkiej Bry­
tanii długo panował pogląd, zgodnie z którym rządy są chętne do twardych
postanowień w tym zakresie przez pierwsze dwa lata po wyborach, ale chęć ta
spada wraz ze zbliżaniem się końca kadencji parlamentu (maksymalnie pię­
cioletniej) i wzrostem obaw przed krótkotrwałą niepopularnością. Rozstrzyg­
nięcia dotyczące na przykład stóp procentowych, wydatków rządowych czy
zmiany opodatkowania mogą zostać podjęte na jakiś rok przed wyborami,
gdyby nawet miały zwiększyć presję inflacyjną, choć ten sam rząd krótko po
poprzednich wyborach prowadził politykę bardziej konserwatywną. Używa­
jąc bardziej kolokwialnego słownictwa, minister finansów mniej więcej pół
roku przed spodziewaną datą wyborów jest naciskany przez kolegów z rządu
w kwestii bardziej „rozdawniczego” budżetu.
Na powyższe zjawiska w Wielkiej Brytanii istnieją pewne dowody. Podob­
nie jest w USA, gdzie polityczny cykl koniunkturalny wiąże się z wyborami do
Kongresu (co 2 lata), a o wiele bardziej z wyborami prezydenckimi (co 4 lata).
Do tego zjawiska odnosi się retoryka wyborcza: partie obwiniają się o skłon­
ność do masowego przekupstwa wyborczego przez manipulację trendami go­
spodarczymi. Mogło to powodować poważne problemy w latach świetności
ekonomii keynesowskiej, podkreślającej rolę podatków i wydatków, wyraźnie
najlepszym rozwiązaniem jest jednak unikanie takiego politycznego wpływu
na autonomiczne cykle kapitalizmu. Z tego właśnie powodu często zaleca się
tworzenie wysoce niezależnych banków centralnych na wzór amerykański
czy niemiecki. Rząd może powstrzymać od układania wydatków zgodnie

330
z cyklem wyborczym tylko obawa przed napiętnowaniem za nieodpowie­
dzialność podatkową. Wzgląd na pamięć wyborców i ich ogólna skłonność
do raczej krótko- niż długoterminowej satysfakcji prawdopodobnie skłania
rządzących do ryzykowania takiej opinii, ponieważ uznają oni za większe
ryzyko niezaproponowanie przed wyborami budżetu „rozdawczego”.

Polityka fiskalna
Obok polityki monetarnej, polityka fiskalna jest jednym z dwu głównych
narzędzi pozwalających państwu na kontrolowanie gospodarki. Polityka
fiskalna i m onetarna są pod wieloma względami ze sobą powiązane, choć
można je analizować osobno, szczególnie jeżeli tę drugą zdefiniujemy prze­
de wszystkim jako narzędzie kontroli podaży pieniądza. Polityka fiskalna
dotyczy generowania przychodów państwa i planów wydatkowania środków
finansowych, a jej głównym narzędziem jest obniżanie i podnoszenie stawek
podatkowych oraz decydowanie o wysokości wydatków publicznych w taki
sposób, aby kontrolować wysokość nadwyżki lub deficytu budżetowego.
Środki pieniężne pochodzące z podatków przeznacza się na pokrycie wydat­
ków budżetowych, a te z kolei służą dobru publicznemu, przez co polityka fi­
skalna często koliduje z podstawowymi założeniami polityki rządu, bo nawet
jeżeli rząd nie zamierza sterować gospodarką kraju, musi stworzyć pewną
politykę fiskalną. W XX wieku zmieniało się podejście do polityki fiskalnej
i jej głównych celów. Zanim po zakończeniu II wojny światowej kraje Zacho­
du zdominowała teoria ekonomiczna keynesizmu, głównym celem polityki
fiskalnej było stworzenie racjonalnego budżetu zakładającego, że przychody
z podatków mniej więcej zrównoważą wydatki rządu. Keynesizm zakładał
tymczasem, że w okresie spowolnienia rozwoju gospodarczego deficyt po­
winien być tworzony celowo. Jeżeli przychód wygenerowany przez podatki
jest zbyt niski, by pokryć wszystkie wydatki, rząd będzie zmuszony pożyczyć
brakującą sumę, co z kolei spowoduje wzrost popytu na rynku, a w konse­
kwencji zwiększenie poziomu konsumpcji, a co za tym idzie produkcji i za­
trudnienia. W sytuacji rosnącej inflacji podatki należy zwiększyć. Istnieją ku
temu dwa powody: wyższe podatki oznaczają mniejszą siłę nabywczą, niższy
popyt, a zatem i spadek poziomu inflacji. Jednocześnie rząd może pożyczać
mniej, co zmniejsza poziom konsumpcji i popytu na rynku. Jako że progno­
zy ekonomiczne mają tendencję do dużej niedokładności, również założenia
polityki fiskalnej mogą okazać się całkowicie błędne, dlatego w połowie lat
70. XX wieku ekonomiści i politycy zaczęli odchodzić od polityki fiskalnej
w kierunku polityki m onetarnej jako głównego narzędzia zarządzania go­
spodarką. Warto podkreślić jednak, że państwa członkowskie Unii Europej­
skiej należące do strefy euro utraciły prawo do niezależnego ustalania stóp
procentowych, przez co konieczny może okazać się powrót tych państw do
stosowania polityki fiskalnej jako głównego narzędzia kontroli gospodarczej

331
rządu. Rządy wielu krajów, w tym Stanów Zjednoczonych, nigdy nie kontro­
lowały wysokości stóp procentowych ani nie stosowały rygorystycznej po­
lityki fiskalnej. Z drugiej strony w Wielkiej Brytanii pod koniec lat 90. i na
początku XXI wieku rząd posłużył się klasycznym modelem polityki podat­
kowej, nie pozwalając na to, by zwiększyć przychód w drodze podniesienia
podatków bezpośrednich ani by wysokość wydatków publicznych przewyż­
szyła przychód z podatków.

Pomoc władzy cywilnej


Wyrażenie to używanie jest dla opisywania roli wojska w Wielkiej Bryta­
nii, wzywanego przez rząd do pomocy w sytuacjach wyjątkowych. Takie sy­
tuacje obejmują szerokie spektrum - od wydarzeń zupełnie pokojowych do
bliskich wojnie domowej. Z jednej strony mogą to być akcje humanitarne, jak
w przypadku niesienia pomocy w rezultacie wystąpienia klęski żywiołowej.
Czasami takich oddziałów używa się, gdy strajki paraliżują funkcjonowanie
najważniejszych służb - jak karetek pogotowia czy straży pożarnej. Bardziej
kontrowersyjnym przypadkiem, który czasami używany jest przez rząd jako
straszak, byłoby wysłanie wojska do kierowania więzieniami w przypadku
strajku pracowników więziennictwa. Najpoważniejsze przypadki, a zarazem
najrzadsze we współczesnej historii Wielkiej Brytanii, dotyczą używania woj­
ska dla wsparcia działań policji w przypadku niepokojów publicznych; naj­
głośniejszym przykładem był Strajk Powszechny z 1926 roku. Tego rodzaju
sytuacje są wysoce niechętnie postrzegane przez wojsko z powodu napięć wy­
nikających z obowiązku lojalności nałożonego na żołnierzy oraz możliwego
rozkazu strzelania do cywilów, z którymi żołnierze mogą sympatyzować. Po­
moc władzy cywilnej różni się od stanu wojennego tym, iż władze cywilne
zachowują legalną kontrolę. Oddziały działają według poleceń wydawanych
przez władze cywilne, najczęściej przez starszego rangą oficera policji, a ich
zachowanie jest regulowane przez zwykłe prawo cywilne i kryminalne. W ten
sposób oficer może, na przykład, być oskarżony o morderstwo, gdyby wydał
rozkaz strzelania w przypadku, w którym wystarczające byłoby użycie mniej­
szej siły. Długotrwałe użycie sił zbrojnych w celu wsparcia porządku publicz­
nego w Irlandii Północnej jest w większości wypadków przykładem sytuacji, w
której oddziały wojskowe wspierają władze cywilne, chociaż cieszą się większą
autonomią od poleceń wydawanych przez urzędników niż zwykle (zob. IRA).

Ponowoczesność (postmodernizm)
Często zwany przez krytyków „po-no”, należy do najbardziej rozpo­
wszechnionych mód intelektualnych ostatnich 150 lat. Jak wiele poprzednich
radykalnych teorii i komentarzy społecznych, powstał we Francji i przyjął się
szeroko wśród inteligencji amerykańskiej. Cieszy się ogromnymi wpływami
nie tylko w kręgach akademickich czy kulturalnych (od teorii socjologicznych

332
do krytyki sztuki), lecz i w architekturze. Ci, którzy nie ulegli jego modne­
mu urokowi, wyśmiewają go tak często i jadowicie, że osoby neutralne czują
doń odruchową sympatię, nawet jeśli nie udawały wcześniej, że rozumieją czy
uprawiają teorię postmodernizmu.
Kluczowej koncepcji ponowoczesności można się domyślić z samej nazwy.
Jej zwolennicy chcą odrzucić powszechne w myśli Zachodu postrzeganie
Oświecenia, zrywającego z myślą średniowieczną i czczącego racjonalność,
jako zwiastuna niepowstrzymanego postępu w ludzkim życiu, rozumieniu
i doświadczaniu. Ponowoczesne twierdzenie o tym, że przed Oświeceniem
było w pewnym stopniu lepiej, nie nosi charakteru konserwatywnego, lecz
uznaje po prostu racjonalność tego okresu za tak samo związaną z czasem
i relatywną, jak w wypadku innych epok. Uniwersalistyczne roszczenia do
racjonalności i pycha poglądu, że społeczeństwo dąży do rzeczywistej praw­
dy, a nie lokalnych przekonań, stanowią przedmiot postmodernistycznych
szyderstw. Główna idea myślenia ponowoczesnego, metanarracja, pokazuje
najlepiej naturę całej teorii. Nowoczesność myśli w kategoriach wielkiej nar­
racji czy wyjaśniającej opowieści, stosującej się do nas wszystkich i dającej
nam powszechnie ważne prawdy. Postmoderniści twierdzą, że jesteśmy więź­
niami własnych uwarunkowań, cech, wspólnot, a nasze częściowe prawdy
mogą ujawnić się tylko w lokalnych narracjach (nie przedstawianych już jako
„meta”). Stanowisko takie może wydawać się oczywiście reakcyjne: postmo­
derniści mają bardzo mało czasu na wielkie debaty o, na przykład, prawach
człowieka, żywią też stanowczą odrazę do m arksizm u, gdyż obie te koncep­
cje uważają same siebie za takie, które głoszą niezmienne i absolutne.prawdy.
Równocześnie kwestie popierane przez postmodernistów wyróżniają się, jak
na stare oświeceniowe standardy, radykalizmem: tożsamość płciowa i seksu­
alna, problemy rasowe i ekologiczne cieszą się wśród nich silnym zaintere­
sowaniem, podjęli też wiele prób ich wyjaśnienia. Myśliciele ponowocześni
uważają (nie bez słuszności), że klasyczni liberałowie podzielają poglądy kla­
sycznych marksistów, jeśli chodzi o małe zainteresowanie homo- i transsek-
sualistami, czarnoskórymi i tymi, którzy przedkładają globalną ekologię nad
postęp naukowy (czy to kapitalistyczny, czy marksistowski).
Pytanie, czy postmodernizm, już przestarzały na początku XXI wieku,
zwiędnie i straci przydatność dla długotrwałego postępu intelektualnego
(jak, na przykład, dadaizm), nie doczekało się jeszcze odpowiedzi. Może jed­
nak to kwestia nieistotna dla samych postmodernistów - przecież nie wierzą
w postęp.

Poprawa myślowa
Idea, że polityczne i społeczne postawy oraz poglądy jednostki mogą ulec
całkowitej zmianie na rzecz dotąd wrogiej ideologii. Poprawa ta jest tak do­
głębna, że miałyby jej podlegać nie tylko przekonania, ale i postrzeganie

333
faktów. Trudno prześledzić historię tego pojęcia, a jego używanie w dyskursie
politycznym zaciemnia szerokie występowanie w literaturze fikcji (szczegól­
nie SF). Za pierwsze systematyczne i dowiedzione stosowanie teorii popra­
wy myślowej można zapewne uznać traktowanie przez Chińczyków jeńców
amerykańskich i brytyjskich podczas wojny koreańskiej. Niektórych z nich
poddawano prawdopodobnie intensywnemu warunkowaniu (częściowo
polegającemu na torturach, lecz głównie psychologicznemu), by przekonać
ich o całkowitej słuszności chińskiej i marksistowskiej interpretacji wojny
oraz wyższości Wschodu nad Zachodem w międzynarodowym konflikcie.
Określenie skuteczności owego procesu i ewentualnej długotrwałości jego
wyników jest niemożliwe do określenia. Próby warunkowania Francuzów
i Amerykanów podczas wojen indochińskich również kończyły się najpraw­
dopodobniej niepowodzeniem. Podczas późniejszej rewolucji kulturalnej
Chińczycy z pewnością stosowali intensywną reedukację polityczną wobec
tych, których Czerwona Gwardia uznała za „odchyleńców”. Miała ona do­
prowadzić do akceptacji przez nich bardziej radykalnych poglądów oraz zło­
żenia samokrytyki. Używając słowa „poprawa” zamiast „zmiana”, przyjmuje
się oczywiście głęboko ukrytą w samym procesie przesłankę: inne poglądy
są nie tylko błędne, ale wskazują niemal na chorobę umysłową, możliwą do
uleczenia - tak aby ofiara zaczęła postrzegać rzeczywistość właściwie, a nie
w zniekształcony sposób. W podobny sposób wykorzystywał psychiatrię
i kliniki psychiatryczne Związek Radziecki, chcąc zmusić czołowych dysy­
dentów do zmiany postaw i przekonań na właściwe ideologicznie, czyli „nor­
malne”. Można to z pewnością porównać do praktyk inkwizycji - jej czołowi
przedstawiciele byli szczerze zainteresowani rekonwersją heretyków (nawet
za pomocą brutalnych środków), a nie tylko ich zabiciem i powstrzymaniem
rozpowszechniania ich poglądów.

Poprawka
Poprawka jest zmianą dokonaną na projekcie ustawy, prawie, postano­
wieniu konstytucyjnym czy regulacji. Proces tworzenia takiej zmiany jest
również znany jako poprawka. Zapisy niektórych konstytucji szczególnie
utrudniają wnoszenie poprawek, a takie konstytucje nazywane są konsty­
tucjami zawarowanymi. W niektórych systemach prawnych, pewne prawa
uważa się za szczególnie ważne i są one podobnie chronione - na przykład
prawa gwarantujące swobodę wypowiedzi, wolność przekonań religijnych
i inne podstawowe wolności. Tam, gdzie konstytucja była zmieniana lub
uzupełniana, poprawki mogą stać się niemal tak ważne jak oryginalny tekst.
Taki przypadek występuje w Stanach Zjednoczonych, gdzie dziesięć pierw­
szych poprawek konstytucyjnych określanych jest wspólnie jako Karta Praw.
Została ona ratyfikowana w 1791 roku i odtąd jest ważnym instrumentem
chroniącym wolność jednostki w USA oraz stanowi model dla innych krajów.

334
Szczególnie podkreślić należy Pierwszą Poprawkę, która weszła do słownika
polityki, gwarantującą swobodę wypowiedzi, przekonań religijnych i myśli,
oraz Piątą Poprawkę, która udziela jednostce ochrony, by w sprawie karnej
nie świadczyła przeciw sobie. Najważniejszym aspektem Piątej Poprawki jest
zapis, że żadna osoba nie będzie pozbawiona życia, wolności i mienia bez
wcześniejszego procesu (zob. właściwa procedura prawna); dalsze gwarancje
są zapisane w Szóstej i Czternastej Poprawce. Od 1954 roku Czternasta Po­
prawka do Konstytucji używana jest przez Sąd Najwyższy do propagowania
zarówno równości proceduralnej, jak i faktycznej w taki sposób, który służy
jako model dla innych orzeczeń (zob. jednakowa ochrona).
Tam, gdzie raczej chodzi o ustawy zwykłe niż konstytucyjne, zakłada się,
że im silniejsza jest władza wykonawcza a władza ustawodawcza słabsza,
tym mniej prawdopodobne jest uchwalenie zaproponowanych przez władzę
ustawodawczą poprawek. Dlatego we francuskiej Piątej Republice rzadko się
zdarza, by projekty ustaw były znacząco zmieniane w Zgromadzeniu Naro­
dowym. W Wielkiej Brytanii, gdzie rząd dysponuje wymaganą większością,
poprawki substancji prawnej są również rzadkie, chociaż połączenie presji
szeregowych członków Izby Gmin i partii opozycyjnych może czasami do­
prowadzić do uchwalenia poprawek.

Poprawność polityczna
Nie wiadomo, czy idea politycznej poprawności w mowie i myśleniu sta­
nowi rzeczywisty standard, narzucany w coraz większym stopniu przez spo­
łeczeństwa Zachodu, czy tylko dziennikarskie wyolbrzymienie nieznacznej
tendencji. Co więcej, gdyby ta rzeczywista presja istniała, nie można także
jasno określić, czy jest ona zjawiskiem nowym. Polityczna poprawność w USA
to zbiór postaw dotyczących dyskryminacji, głównie w obszarach rasy i płci.
Niepoprawne politycznie jest wyrażanie się w sposób, który można określić
jako różnicujący ludzi tak, że mogłoby to ich krzywdzić. Rzecz jeszcze bar­
dziej niepoprawna to wiara w jakiekolwiek dane empiryczne (choćby nauko­
we) mogące wspierać porównawcze osądy grup - na przykład badania nawet
podstawowych różnic fizjologicznych między rasami, sugerowanie, że męż­
czyźni są lepiej przystosowani do pewnych czynności w pracy, a kobietom
powinno się zabronić ich wykonywania. Można definiować politycznie po­
prawny język jako unikający dużej liczby wyrażeń zakończonych na ,,-izm”
(np. rasizm, seksizm, etnicyzm, tj. uznawanie, że etniczne podziały społe­
czeństwa mają jakiekolwiek znaczenie)5. Należy od razu zauważyć, że jeśli

5 Oryginał podaje jeszcze słowa niemające polskich odpowiedników: a g e is m (postawa


dyskryminująca ludzi starych), p h y s ic a lis m (dyskryminacja niepełnosprawnych przez
nazywanie ich „kalekami” czy „inwalidami”), c r e e d is m (nieuznawanie tego, że r ó ż n e
wiary mają głęboko odm ienne przekonania i postawy) (przyp. tłum.).

335
polityczna poprawność sprawia kłopot, to ogranicza się on do mniejszości
na uniwersytetach lub wśród zawodów wymagających wykształcenia. „Nie
znajdzie się raczej nikogo atakowanego za niepoprawność podczas obiadu
na Main Street w Hicksville, czego nie można powiedzieć o bistrze na Broad­
wayu” - to zdanie jest politycznie niepoprawne, odnosi się bowiem do uprze­
dzeń związanych z klasą społeczną (social classism) i mieszkańcami wielkich
miast (metropolitanism).
Ogólnie mówiąc, polityczna poprawność stanowi coś w rodzaju zabawy, choć
tendencja do nietolerancji w stosunku do niepoprawności, zauważalna w nie­
których kręgach amerykańskiej inteligencji, oznaczała możliwość wyrządzenia
wielkiej szkody niepokornym myślicielom. Jeszcze większym problemem okazu­
je się zdradziecki efekt promowania dobrotliwego języka, zmuszający do bardzo
okrężnego formułowania poglądów, tak by wyrazić je w sposób bezpieczny.

Populizm
Tradycja polityczna spotykana głównie w Ameryce Łacińskiej, choć jako
populistyczne opisywano różne ruchy europejskie i północnoamerykańskie
(narodowy socjalizm, mccarthyzm). Jego istotę stanowi mobilizacja mas
biedniejszego społeczeństwa przeciwko instytucjom państwa, prowadzona
pod bardzo wyraźną psychologiczną kontrolą charyzmatycznego przywód­
cy (patrz charyzma). Populizm nie posiada raczej określonej czy logicznie
spójnej ideologii, jest mieszaniną postaw i wartości tak dobranych (być może
cynicznie), by przemawiały do wyalienowanych i pozbawionych środków do
życia członków masowego społeczeństwa i kierowały ich wściekłość i energię
przeciw obecnym władcom; populizm nie składa też jakichkolwiek konkret­
nych obietnic reform. Atakuje on tradycyjne symbole prestiżu w imię rów­
ności, zwykle jednak nie zapowiadając normalnej dem okracji liberalnej.
Retoryka populistyczna zdaje się czerpać zarówno z myśli prawicowej, jak
i lewicowej, podkreślając silnie z jednej strony rolę przywództwa, a z drugiej
równość i często traktując tradycyjne wolności obywatelskie bardzo niechęt­
nie i nietolerancyjnie. Najsławniejszym populistą powojennym jest zapewne
Argentyńczyk Juan Peron. Co charakterystyczne, znajdował się wśród przy­
wódców wojskowego zam achu stanu z 1943, a następnie uzyskał poparcie
mas, dzięki któremu wygrał wybory prezydenckie w 1946 roku. Typowy dla
ruchów populistycznych w ogólności był jego podziw dla włoskiego faszy­
zmu. W ciągu ostatnich dwóch dekad najbardziej chyba zbliżył się do tego
wzoru lider francuskiego Frontu Narodowego, Jean-Marie Le Pen, który do­
stał się w 2002 do drugiej rundy wyborów prezydenckich, choć elementy po­
pulizmu można odnaleźć w większości ugrupowań prawicowych.
Pojęcie populizmu bywa nadużywane w stosunku do prawie każdego nie-
zorganizowanego protestu masowego, którego przywódcy pochodzą z wyż­
szych klas społecznych, a jego przydatność analityczna pozostaje wątpliwa.

336
Obawiający się populizmu jako niebezpieczeństwa dla państwa demokra­
tycznego (jak W. Kornhauser w The Politics o f Mass Society) przywiązują
wielką wagę do marginalizacji, wyobcowania i dryfowania zwolenników ty­
powych przywódców populistycznych. Równocześnie opowiadają się za sy­
stemami społecznymi, w których liczne więzi (klasowe, rodzinne, etniczne)
i zorganizowane grupy polityczne mogą dać jednostce poczucie tożsamości
i znaczenia, uodparniając ją tym samym na często irracjonalne i emocjonal­
ne siły, wyzyskiwane i zarazem tworzone przez populizm. W innym sensie
populizm oznacza po prostu wsparcie mas lub działanie w interesie ludzi (od
łacińskiego populus). Coraz rzadsze określenie „demokracja populistyczna”
lub „popularna” nie ma złowrogich konotacji, związanych z główną defini­
cją tego terminu. Jeszcze swobodniej można czasami określić jako populi­
stę polityka w ustroju demokratycznym, który odwołuje się rozmyślnie do
nierozpowszechnionych wśród klasy rządzącej postaw masowej publiczno­
ści. Często opisywano jako populistkę Margaret Thatcher, ze względu na jej
tradycjonalizm moralny w kwestiach prawa i porządku w rodzinie oraz pod­
kreślanie patriotyzmu i wyższości narodu brytyjskiego, wyrażane w sposób
o wiele bardziej popularny wśród wyborców robotniczych niż wśród więk­
szości bardziej liberalnych posłów konserwatywnych.

Posłowie
Posłowie to wybrani członkowie organu władzy ustawodawczej. Terminu
tego nie stosuje się w odniesieniu do członków parlamentu brytyjskiego, ale
na przykład kiedy mowa o organach ustawodawczych Francji, Niemiec czy
Włoch. Obowiązkiem posła jest reprezentowanie poglądów i woli swoich wy­
borców, mamy zatem w tym przypadku do czynienia ze zjawiskiem delegacji
władzy. Burkę reprezentuje zgoła inne podejście: uważa, że wybrani człon­
kowie legislatury powinni mieć swobodę wyrażania własnych opinii i gło­
sowania zgodnie z własnymi przekonaniami. W praktyce nie ma istotnych
różnic pomiędzy posłami a innymi członkami władzy ustawodawczej.
W języku angielskim term in „deputy” oznacza również zastępcę, a więc
osobę, która sprawuje obowiązki pod nieobecność innej osoby. Przedrostek
„wice-”, na przykład wiceprezydent Stanów Zjednoczonych, ma podobne
znaczenie.

Postępowanie śledcze
(postępowanie publiczno-dowodowe)
Postępowanie śledcze w prawie karnym właściwe jest wszystkim syste­
mom prawa stanowionego. Odnosi się do trybu prowadzenia procesu są­
dowego w sprawach karnych, podczas którego sędzia lub ława sędziowska
starają się ustalić zgodność wniesionego oskarżenia z prawdą. Sąd przesłu­
chuje świadków, żąda przedstawienia dowodów, zwraca się z pytaniami do

337
obrony i oskarżenia, a następnie podejmuje decyzję, ale dopiero upewniwszy
się, że znalazł odpowiedź na wszystkie pytania i żaden aspekt sprawy nie po­
został bez wyjaśnienia. W anglosaskim systemie common law funkcjonuje
natomiast tryb postępowania skargowego, polegający na tym, że ława przy­
sięgłych ma obowiązek jedynie podjęcia wyboru pomiędzy stanowiskami
przedstawionymi przez obronę i oskarżenie. Rola sędziego ogranicza się do
zagwarantowania, że proces jest sprawiedliwy oraz że przestrzega się w nim
reguł przedstawiania dowodów; sędzia zobowiązany jest również do wygło­
szenia bezstronnego podsumowania na potrzeby ławy przysięgłych. System
ten nie zakłada zatem, że przed wygłoszeniem wyroku ława przysięgłych
będzie miała możliwość poznania całej prawdy. Wyrok zależy wyłącznie od
tego, czyja argumentacja jest silniejsza: obrony czy oskarżenia. Aby zapew­
nić sprawiedliwość w tego rodzaju procesach, oskarżenie musi posłużyć się
niezbitymi dowodami potwierdzającymi winę oskarżonego. Stąd też mylące,
choć często powtarzane stwierdzenie, że w systemie common law oskarżony
jest „niewinny do chwili udowodnienia mu winy”, natomiast w systemie pra­
wa stanowionego „winny do chwili udowodnienia niewinności” (co nie jest
zgodne z prawdą). System prawa stanowionego, prawdopodobnie bardziej
skuteczny, daje sądowi, a zatem również i państwu, większą moc decyzyjną
w procesie sądowym. Prawo anglosaskie zna przypadki uznania za niewinną
osobę, która popełniła przestępstwo lub wykroczenie, ale decyzja ławy przy­
sięgłych wynikła z ich dezaprobaty w stosunku do przepisów prawa, które
zostały złamane. W postępowaniu śledczym taka sytuacja nie mogłaby mieć
miejsca. Co więcej, nadmierna gorliwość oskarżyciela i policji w poszukiwa­
niu „lepszego dowodu” może doprowadzić do skazania w oparciu o niewia­
rygodne, a nawet nieprawdziwe dowody. Nie dziwi zatem fakt, że co pewien
czas pojawiają się głosy domagające się wprowadzenia w brytyjskim systemie
prawnym zmian zbliżających ten system do prawa stanowionego (do szko­
ckiego systemu prawa karnego wprowadzono już tego rodzaju modyfikacje).
Stwierdzono również, że w celu rozwiania wątpliwości międzynarodowej
opinii publicznej co do bezstronności dochodzenia sądowego, sprawy karne
prowadzone przeciw obywatelom obcego państwa oskarżonym o między­
narodową działalność terrorystyczną, takie jak sprawa dwóch Libijczyków
oskarżonych o zniszczenie w 1988 roku samolotu przelatującego nad teryto­
rium Szkocji (przeprowadzono ją przed sądem w Holandii, choć w oparciu
o przepisy prawa szkockiego), wymagają zastosowania zasad postępowania
śledczego właściwego prawu stanowionemu.

Postmaterializm
Główne pojęcie kierunku politologicznego, powstałego w latach 70. XX
wieku. Miał on wyjaśnić zmianę zachowań wyborczych oraz ogólne mody­
fikacje aktywności i postaw politycznych w Europie Zachodniej i Ameryce

338
Północnej. Unowocześniona wersja tej teorii nadal cieszy się uznaniem wielu
naukowców, a w socjologii polityki stała się niemal paradygmatem. Teoria ta
opierała się na faktach zwiększonej niestabilności elektoratu (zmiany sympatii
w kolejnych wyborach) i coraz słabszej identyfikacji z tradycyjnymi partiami
(oraz lojalności względem nich). Co więcej, nowe ruchy społeczne przyciąga­
ły tysiące uczestników, czasami stanowiąc jakby preferowaną aktywność po­
lityczną dla tych, którzy czuli się zepchnięci na margines polityki. Podstawą
teorii (i uzasadnieniem jej nazwy) była teza, że tradycyjne, „materialistyczne”
troski o ekonomiczny dobrobyt i bezpieczeństwo (zarówno w wymiarze oso­
bistym, jak i międzynarodowym) nie pełnią już funkcji głównych motywa-
torów działań politycznych. Zwolennicy tego poglądu uważają, że urodzeni
po II wojnie nie doświadczyli rzeczywistej nędzy, niepewności gospodarczej,
problemów mieszkaniowych, grozy wojny czy oczekiwania na następny kon­
flikt - tego wszystkiego, co poprzednie pokolenia uważały za coś naturalnego.
Programy opieki społecznej, przyjęcie przez rządy obowiązków społecznych
i względny sukces w zarządzaniu ekonomią kapitalistyczną uczyniły dawne
troski partii politycznych o wiele mniej istotnymi. Mimo zamrożenia świa­
ta podczas zimnej wojny dwubiegunowa hegemonia USA i ZSRR przyniosła
także niespotykaną od pokoleń stabilność międzynarodową.
Choć stara motywacja wygasła, partie i inne wielkie organizacje (jak
związki zawodowe) nie przystosowały się do tej zmienionej sytuacji. W efekcie
pozostały przeważnie materialistyczne i nie potrafiły się odnieść do nowych
problemów świata postmaterialistycznego. Problemy te określała nowa teoria
psychologii społecznej, mówiąca o ludzkiej hierarchii potrzeb. Po zaspokoje­
niu podstawowych potrzeb fizycznego bezpieczeństwa na czoło wysuwają się
nowe, wyższe: rozwoju osobistego i wzrostu moralnego. W kategoriach poli­
tycznych oznaczało to przede wszystkim pragnienie społeczeństwa bardziej
demokratycznego, egalitarnego i mniej autorytarnego, troskę o środowisko,
Trzeci Świat i jak największą wolność jednostki. Przysparzało to wyborców
partiom ekologicznym; stare partie traciły lojalny elektorat, gdyż oceniano
je bardziej racjonalnie i indywidualnie; powstawały organizacje niepartyjne,
jak ruchy antywojenne, grupy walczące o prawa gejów czy środowisko.
Postmaterialne tendencje (w czym nic dziwnego) okazały się silniejsze
wśród młodzieży. Wielu zwolenników posiadały też w klasach średnich,
a najwięcej - wśród ludzi wykształconych. Krytycy sugerują więc, że cały
ruch wynikał po prostu z nieproporcjonalnego rozrostu „nowej klasy śred­
niej”, a stare troski pozostały silne w większości społeczeństwa.

Powstrzymywanie ekspansji komunizmu


Powstrzymywanie ekspansji komunizmu jest lub było (właściwy czas gra­
matyczny do użycia jest niejasny) od 1947 roku oficjalną amerykańską dok­
tryną w polityce zagranicznej, mówiącą o tym, jak USA powinny reagować na

339
rozszerzanie się międzynarodowego wpływu komunizmu. Ideą przewodnią
doktryny, wywodzącej się ze stosunku prezydenta Trumana do problemów
z niestabilną sytuacją w powojennej Europie, było to, że Ameryka powinna
próbować ograniczyć komunizm do granic terytorialnych, które udało mu się
zdobyć w następstwie drugiej wojny światowej. Początkowo oznaczało to obro­
nę militarną Europy Zachodniej i sojuszników USA takich jak Turcja czy Gre­
cja, które stały przed poważną groźbą dominacji komunizmu w basenie Morza
Śródziemnego. Doktryna jako taka nie była agresywna ani arogancka, jak pró­
bują dowodzić niektórzy rewizjoniści. Proponowała raczej umiarkowane po­
dejście, zważywszy odczucie USA i Wielkiej Brytanii, że komunizm powinien
być bezpośrednio zwalczany i usunięty z Europy Środkowo-Wschodniej.
Komentatorzy polityczni często prezentują wojnę w Korei jako pierwszy
poważny akt polityki powstrzymywania komunizmu, chociaż nie jest jasne,
dlaczego działanie polityczne ONZ przeciw masowej i bezpośredniej inwazji
militarnej dokonanej przez Koreę Północną w ogóle wymaga usprawiedli­
wienia taką właśnie doktryną. Jeśli wojna w Korei stanowiła przykład polity­
ki powstrzymywania komunizmu, to w takim razie nie przeczy to wywodowi
o umiarkowaniu tej polityki, z uwagi na fakt, iż zarówno prezydent Truman,
jak i Eisenhower uniknęli pokusy podjęcia dalszych działań przeciw komu­
nistycznym Chinom.
Powstrzymywanie komunizmu stało się bardziej agresywną polityką,
kiedy pod wpływem przekonania, że komunizm ma naturalną tendencję do
rozprzestrzeniania się ponad granicami i zarażania sąsiednich państw (teoria
domina), Amerykanie wsparli militarnie obronę W ietnamu Południowego
przed zewnętrzną i wewnętrzną presją komunistyczną. W ojna w W ietnam ie
rzeczywiście pokazała jeden z większych logicznych problemów w powstrzy­
mywaniu komunizmu, którym była niezdolność tej doktryny do odróżnienia
agresji dokonanej przez istniejące społeczeństwa komunistyczne wczesnych
lat powojennego świata od rodzimego rozwoju pozornie podobnych ruchów
występujących w innych częściach świata. Pomijając W ietnam, powstrzymy­
wanie komunizmu było głównie realizowane poprzez pomoc zagraniczną,
szczególnie w ramach Planu Marshalla, oraz pośrednią pomoc militarną
przekazywaną w formie pożyczek na broń i pomocy szkoleniowej.
Polityka detente późnych lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych mogłaby
być postrzegana jako przynosząca kres polityce powstrzymywania komunizmu,
lub przynajmniej jako wyraz uznania, że nigdy nie może dojść do czegoś więcej
niż walki ideologicznej pomiędzy ZSRR a USA. Jednak widoczne osłabienie
polityki odprężenia w stosunkach międzynarodowych wraz z rosnącą skutecz­
nością propagandy radzieckiej i programów pomocowych w krajach Trzeciego
Świata, a szczególnie w Ameryce Łacińskiej i Afryce, doprowadziły do powro­
tu tejże polityki jako popularnej idei w Stanach Zjednoczonych w okresie czę­
sto nazywanym drugą zim ną wojną, we wczesnych latach osiemdziesiątych.

340
Wraz z upadkiem dominacji radzieckiej w Europie Środkowo-Wschodniej
a także komunizmu w całym dawnym bloku radzieckim, stało się niejasne, czy
powstrzymywanie komunizmu będzie mieć polityczny odpowiednik w przy­
szłości. Jest to częściowo spowodowane tym, że doktryna ta nigdy nie była ry­
gorystycznie stosowana w stosunku do komunizmu chińskiego.
USA, w wyniku połączenia braku szczęścia, niedostatecznego osądu oraz
braku wyboru, zbyt często skłaniały się ku popieraniu przywódców reżimów,
czyniąc to wbrew ludności tychże państw, w imię doktryny powstrzymywa­
nia komunizmu, a w ten sposób dyskredytując tę politykę, która ogólnie rzecz
ujmując stanowiła prawdopodobnie nieuchronną konsekwencję porzucenia
izolacjonizmu. Patrząc z pewnej perspektywy, nie widać konieczności tego,
żeby rola Stanów Zjednoczonych jako „światowego policjanta” wymagała
wiary w jedno centrum zła, które wszędzie rozprzestrzenia swoje macki. Jaki­
kolwiek wróg międzynarodowy nie zostałby zidentyfikowany w przyszłości,
nie powinno dojść do powtórnego utworzenia tak uproszczonych kordonów
sanitarnych. Jednak w amerykańskim myśleniu politycznym zawsze istnieją
tendencje do zbytniego upraszczania polityki międzynarodowej, a obserwu­
jąc identyfikację przez Waszyngton terroryzmu światowego jako zasadniczo
jednolitego i związanego z islamem fundamentalistycznym, możemy mieć
wrażenie, że doświadczamy podobnego procesu.

Pozytywizm
Ogólne określenie konkretnej metodologii badań w naukach społecz­
nych. W szerokim znaczeniu to podejście „scjentystyczne”, traktujące ludz­
kie zachowanie jako obiektywne zjawisko, które należy badać w warunkach
wolności od wartości. Bardzo ogólnie oznacza to, że przekonania, postawy
i wartości ludzi uznaje się za niewystarczająco konkretne czy obiektywne, by
stały się obiektem badań. Z tego powodu Durkheim , czołowy przedstawi­
ciel pozytywizmu w naukach społecznych, nie uznawał tego, co ludzie my­
ślą o swoim postępowaniu, za istotny fragment opisu naukowego: Nawet tak
osobiste zachowanie jak samobójstwo można zmierzyć jedynie „zewnętrz­
nie”, a obiekt badań stanowiła statystyka, współczynniki samobójstw, a nie
relacje niedoszłych samobójców. Mimo braku takiej logicznej konieczności
pozytywizm zwykle wiąże się z technikami matematycznymi i statystyczny­
mi oraz teoriami podkreślającymi w wyjaśnianiu zjawisk politycznych rolę
systemu, a nie jednostki. Kierunek ten uważa za wrogów tych, którzy chcie­
liby się zająć wartościami politycznymi, jak filozofów czy psychologów po­
lityki. Ci pierwsi mieliby reprezentować podejście „metafizyczne”, a drudzy
- zajmować się jednostkami i ich postrzeżeniami zamiast systemem i tym, co
można zewnętrznie zmierzyć. Pogląd ten zdobył wielką popularność w okre­
sie powojennego rozwoju politologii, dziś jednak mało kto zajmuje tak skraj­
ne stanowisko. Pozytywizm obecnie wskazuje raczej naukom społecznym

341
ogólny kierunek głównych zainteresowań, nie zaś szczegółową metodologię
- częściowo ze względu na rozwój bardziej wyrafinowanych podejść filozofii
i socjologii do działalności naukowej, które w znacznej mierze zdyskredyto­
wały naiwny pogląd na bycie „naukowcem”, a częściowo dlatego, że zaintere­
sowani teorią i technikami badawczymi empiryzmu mogli znaleźć oczywisty
azyl wśród marksistów, których fundamentalny spór z niemarksistami swe­
go czasu zdominował nauki społeczne.

Pragmatyzm
Pojęcia tego używa się często, mówiąc pejoratywnie o politykach. Równie
często oni sami określają się tak w znaczeniu pozytywnym. Niezależnie od
słownikowej definicji, w debacie politycznej „pragmatyzm” to (jako pochwa­
ła) odpowiednik „zdrowego rozsądku”, a jako epitet - „bezideowości”, czy
może postawy typu „jakoś to będzie”. Zwykle za pragmatyków uważają się
konserwatyści, próbujący rozróżnić „ideologów” - zwolenników jakiejś teorii
społeczeństwa, która ma rozwiązać wszelkie problemy i której trzymają się
za wszelką cenę - od „praktyków”, rozważających zdroworozsądkowo i od­
dzielnie wszystkie „za i przeciw” każdego problemu wraz z rozwiązaniami.
Mimo tych „bokserskich” zastosowań samego term inu i jego antonimów,
można zauważyć, że kryje się tutaj poważny problem konkurencyjnej teorii
polityki. Od czasów Oświecenia do konserwatywnego wyznania wiary na­
leży w większości krajów Zachodu stwierdzenie, że rozum ludzki nie potrafi
w pełni objąć złożoności polityki i społeczeństwa. W konsekwencji konser­
watyści nie ufają żadnym ogólnym teoriom postulującym zmiany polityczne
lub społeczne. Klasyczne ujęcie Burke’a twierdzi, że przyjmując naszą ogra­
niczoną zdolność do tworzenia teorii i rozumienia, powinniśmy (jako całość)
zmieniać się nieznacznie i tylko powoli. Powinniśmy także uznać, że każda
trwająca już jakiś czas instytucja ma pozostać w dużej mierze niezmieniona,
opowiadając się za tym, co późniejszy filozof Karl Popper (1902-94) nazwał
„inżynierią społeczną”. Wymaga to stopniowych i „praktycznych” reform,
kierowanych przez precedensy, instynkty, a głównie ostrożność, nie zaś ja­
kąkolwiek teorię. Pragmatyzm ma przekazywać właśnie taki związek warto­
ści, co odpowiada konserwatywnemu temperamentowi. Przeciwnicy takiego
myślenia opowiadają się za ogólnymi teoriami, wierząc w możliwość radykal­
nych, systematycznych reform i zmian. Pragmatyzm zbyt łatwo przekształca
się w takiej sytuacji w oportunizm, oznaczając obojętność i czerpanie krótko­
trwałych korzyści. Podział na pragmatyków i ideologów jest w rzeczywistości
fałszywy, choćby z tego powodu, że dogmatyczna negacja przez pragmatyzm
możliwości dalekowzrocznych, planowanych reform sama jest rozmyślnym,
„ideologicznym” poglądem na naturę ludzką. Jeśli jednak wziąć tę różnicę
dosłownie, to z punktu widzenia politologii może się okazać bardziej przy­
datna niż tradycyjna dychotomia prawicy i lewicy.

342
Prawa człowieka
Prawa człowieka, podobnie jak prawa obywatelskie czy swobody obywa­
telskie lub prawa naturalne, to prawa i przywileje, które przysługują każde­
mu człowiekowi bez względu na przepisy prawne państwa, w którym żyje,
ponieważ są to prawa, których nie może mu odmówić żaden rząd. Filozofo­
wie w różny sposób definiowali zakres praw człowieka i powody, dla których
istnieją. Od czasu zakończenia II wojny światowej powstało kilka quasi-ofi-
cjalnych dokumentów, pośród których najbardziej znaczące to Deklaracja
Praw Człowieka ONZ i Europejska Konwencja o Ochronie Praw Człowieka
i Podstawowych Wolności. Ta ostatnia jest w części prawnie wiążąca, ponie­
waż tworzy podstawę prawną dla funkcjonowania Europejskiego Trybunału
Praw Człowieka (działającego pod egidą Rady Europy w Strasburgu), do któ­
rego obywatele mogą wnosić sprawy przeciw rządowi, jeżeli uważają, że łamie
on prawa człowieka. Od 1998 roku, kiedy w życie weszła ustawa o ochronie
praw człowieka, przepisy Konwencji stały się częścią prawa brytyjskiego. Sta­
łymi elementami podstawowej listy praw człowieka są: wolność słowa, wy­
znania, życia rodzinnego, prawo do sprawiedliwego procesu w postępowaniu
karnym, prawo do ochrony przed okrutnym i nieludzkim traktowaniem,
prawo do wolności politycznej itd. Filozoficzne podstawy praw człowieka
tworzy prawo naturalne, choć zakres jego stosowania może się wydawać
niezwykle przyziemny. Europejski Trybunał Praw Człowieka rozpatrywał
w swojej historii przeróżne sprawy, od skarg przeciw stosowaniu procedur
sądu wojennego w europejskich armiach, przez ograniczenia wolności prasy
w Anglii, po stosowanie kar cielesnych w szkockich szkołach. Prawa człowie­
ka na stałe wpisały się w kanon nieustannej walki obywateli przeciw władzy
państwa i stanowią integralną część większości systemów prawnych i teorii
politycznych. Wraz z rosnącą integracją światowych systemów politycznych
i gospodarczych coraz częściej pojawia się pytanie o to, jakie prawa nie pod­
legają ograniczeniu przez rząd żadnego państwa. Ma to ogromne znaczenie,
zważywszy, że silne i bogate kraje takie jak Stany Zjednoczone i państwa
europejskie coraz częściej uzależniają pomoc zagraniczną i wojskową od
postępu danego kraju w zakresie ochrony praw człowieka. Porozumienia do­
tyczące bezpieczeństwa zawarte w ramach procesu helsińskiego opierają się
na wymogach przestrzegania praw człowieka przez kraje przystępujące. Tak
pojmowane prawa człowieka mają jednak charakter „negatywny”, ponieważ
zakazują stosowania przez rząd pewnych praktyk, nie wymagając od niego
osiągnięcia pewnych celów, takich jak na przykład pełne zatrudnienie.

Prawa naturalne
Prawa naturalne (ang. natural rights) stanowią te prawa i uprawnienia czło­
wieka, o których twierdzi się, że wynikają z prawa natury (ang. natural law),
niezależnie od przyjętej definicji tego ostatniego pojęcia. Prawa naturalne

343
można podzielić na dwie główne kategorie, tak jak występują one w teorii
prawa i teorii polityki. Pierwsza grupa składa się z tych rzadko dookreślonych
praw, które osoba posiadałaby, nawet ich nie egzekwując, w teoretycznym
stanie natury - to znaczy z praw, które ustalone zostały przez jakieś świę­
te prawo lub samą naturę człowieka i wszechświata. Prawa te uwzględniano
często w rozmaitych deklaracjach praw człowieka; obejmują one zazwyczaj
prawo do życia, własności, życia rodzinnego oraz ogólne prawo do każdego
całkowicie wolnego działania, dopóki podobne prawa innych osób nie zosta­
ją naruszone (zobacz: libertarianizm). Do drugiej grupy należą prawa bar­
dziej proceduralne, które większość systemów prawnych uznaje za logicznie
konieczne do zapewnienia sprawiedliwości i skuteczności tychże systemów;
charakterystycznymi przykładami takich przypadków są angielska doktryna
sprawiedliwości naturalnej czy obowiązujące w Ameryce zasady rzetelnego
procesu sądowego. W odniesieniu do praw naturalnych definiowalna jest
ich absolutna i pozarządowa natura, odróżniająca je od pozostałych praw,
zależnych od polityki państwa, jak w przypadku praw socjalnych wynika­
jących wyłącznie z ustawodawstwa polityki społecznej państwa. Uważa się,
że czymkolwiek są prawa naturalne, to istnieją niezależnie od tego, co mówi
lub robi jakikolwiek rząd, i choć często ignorowane w praktyce, nie mogą
być również prawomocnie unieważnione przez żadną władzę (zobacz także:
swobody obywatelskie).

Prawa obywatelskie
Prawa obywatelskie to takie prawa, które są, lub o których mówi się, że
powinny być, chronione konstytucyjnie lub prawnie, niczym prawa funda­
mentalne, które każdy powinien mieć zagwarantowane bez względu na swój
status. Prawa te dzielą się na dwie kategorie: podstawowe prawa człowieka do
sprawiedliwego traktowania oraz prawa polityczne, które są niezbędne dla
zdrowego i wolnego społeczeństwa.
Do pierwszej z tych kategorii zalicza się prawo do równości wobec prawa
oraz równego traktowania i świadczeń, prawo do sprawiedliwego procesu są­
dowego oraz prawo do bycia zwolnionym od niesprawiedliwej i nieludzkiej
kary. Zaś prawo zakazujące dyskryminowania jednostki z powodu koloru
skóry, wyznawanej religii lub z powodu płci, tak jak ochrona przed arbitral­
nym aresztem, stronniczą ława przysięgłych, brutalnością policji, itp., uwa­
żane są za podstawowe prawa, którymi każdy powinien się cieszyć i które
wymagają ochrony konstytucyjnej w każdym społeczeństwie.
Bardziej szczegółowe prawa polityczne zawierają prawo do swobody wy­
powiedzi, do tworzenia związków zawodowych i członkostwa w nich, prawo
do odprawiania obrzędów religijnych i do publicznego protestu przeciw poli­
tyce rządu. Wszystkie te prawa są brane za pewnik w państwach demokracji
liberalnej.

344
Naturalnie te dwie kategorie znacząco zachodzą na siebie i coraz częściej
dowodzi się, że powinny one zostać rozciągnięte na bardziej „konkretne”
prawa. Owe konkretne prawa - na przykład prawo do pracy łub minim al­
nych świadczeń zdrowotnych i edukacyjnych - różnią się od praw formal­
nych (które jedynie gwarantują równe traktowanie) tym, że te przyznają
społeczeństwu niezbędny standard świadczeń. Naruszeniem praw obywatel­
skich jest oferowanie edukacji państwowej jedynie dzieciom o białym, a nie
czarnym kolorze skóry, lub jeśli świadczenia przyznawane są w odmienny
sposób, w zależności od płci ich odbiorcy. W przeszłości nie uważano tego
najwyraźniej za odmowę praw obywatelskich, jeśli nikt nie miał dostępu do
darmowego wyższego wykształcenia lub jeśli zasiłek dla bezrobotnych wy­
nosił mniej niż m inimum socjalne. Jednak rozwój teorii praw obywatelskich
oraz rzeczywistego zapewnienia tych praw przejawia tendencję do pociąga­
nia za sobą ciągłego ich rozszerzania od równości proceduralnej do gwaran­
cji minimalnych standardów. Niektóre konstytucje, na przykład niemiecka
('Grundgesetz), raczej wymieniają jako podstawowe prawa minimalne lub
nawet wyższe wykształcenie, niż ograniczają gwarancję do sprawiedliwych
i bezstronnych świadczeń. Jest to jeszcze bardziej powszechne w krajach
demokratycznych Europy Środkowo-Wschodniej, gdzie tradycja rozległych
świadczeń została zbudowana w latach komunizmu.
Kolejną tendencją jest wzrost liczby kryteriów, jakie nie są uważane za
sprawiedliwą podstawę dla odmiennego traktowania. W Stanach Zjednoczo­
nych na przykład od lat sześćdziesiątych występuje presja na Sąd Najwyższy,
by orzekał, że żadna polityka, która wyróżnia ludzi ze względu na płeć, nie
była zgodna z konstytucją, poprzez analogię z orzeczeniem, że jakakolwiek
dyskryminacja ze względu na płeć jest zaprzeczeniem praw obywatelskich.
Czasami dotyczy to także zakazu dyskrym inow ania ludzi ze względu na
orientację seksualną, co prowadzi na przykład do znoszenia ograniczeń
w prawach partnerów tej samej płci lub możliwości adopcji przez nich, lub
nawet zawierania związków małżeńskich osób o tej samej płci (zob. homo-
seksualność). Inną nową tendencją była próba powstrzymania prywatnych
agentów, czy to korporacyjnych czy też indywidualnych, od działań dyskry­
minujących. W Wielkiej Brytanii Ustawy o Związkach Rasowych (Race Rela-
tion Acts) zakazują prywatnej dyskryminacji rasowej, stosowanej na przykład
przez właścicieli sklepów. Zaś w USA podobne środki przedsięwzięto na ob­
szarach takich jak dostęp do rynku mieszkań. Jednym z większych teore­
tycznych problemów związanych z prawami obywatelskimi w jurysprudencji
jest zasięg, do jakiego prawne mechanizmy przymusu powinno się (lub moż­
na) stosować jedynie w odniesieniu do państwa. Nadal nie jest na przykład
jasne, czy brytyjska Ustawa o Prawach Człowieka będzie stosowana wobec
prywatnych organizacji tak jak do „władz publicznych”, których wyraźnie
dotyczy. Dlatego, chociaż na przykład amerykański Sąd Najwyższy w 1966

345
roku nakazał policji informować aresztowane osoby o ich prawach konstytu­
cyjnych do zachowania milczenia i posiadania adwokata (co znane jest jako
ostrzeżenie Mirandy, pochodzące od sprawy M irandy przeciw Arizonie),
badania pokazały, że duży odsetek policjantów w całym kraju ignorował to
zalecenie. A niemal wszystkie badania płacy w przemyśle w Europie poka­
zały, że kobiety ogólnie nie korzystają ze statutowych praw do równej płacy.
Jedynie skomplikowane i silne mechanizmy przymusu mogą tak naprawdę
gwarantować, że prawo pisane stanie się prawem rzeczywistym.

Prawica
Termin biorący się (jak i lewica) z czasów francuskich Stanów General­
nych, poprzedzających Wielką Rewolucję. Ci, którzy uczestniczyli w ich ob­
radach nie będąc ani arystokratami, ani księżmi (a więc najbardziej skłonni
do radykalizmu), zasiadali tradycyjnie po lewej stronie izby, prawica wiązała
się więc z przywilejami i władzą. Określenie to nie posiada jakiegokolwiek
kontekstu semantycznego i pozostaje względne - błędem jest, na przykład,
utożsamianie prawicy z konserwatyzmem, przeciw czemu wielokrotnie pro­
testują sami konserwatyści. Najlepszą cechą definiującą prawicę byłaby może
niechęć do zmian społeczno-politycznych, chyba że oznaczałyby one powrót
do (często tylko wyobrażonych) „starych czasów” (patrz reakcjonizm). Nawet
jednak tak minimalistyczna próba definicji pozostaje dyskusyjna: zmiany pro­
ponowane przez rząd Berlusconiego w 2001 były dalekosiężne, a nie stanowiły
powrotu do przeszłości, wyobrażonej czy rzeczywistej. Oznaczały jednak od­
rzucenie wartości rządzących wcześniej partii lewicy i stworzenie społeczeń­
stwa bliższego ogólnemu obrazowi wolnorynkowego konserwatyzmu. W tym
sensie można określić je jako prawicowe, a nawet radykalnie prawicowe.
Inne aspekty bycia prawicowcem to (co wynika z powyższej definicji) wiara
w autorytety i posłuszeństwo, a nie współuczestnictwo i wolność, wyznawanie
wartości przyjętych w społeczeństwie i obrona systemu jego przywilejów (z so­
cjologicznego punktu widzenia, im więcej korzysta się z istniejącego systemu,
tym większa szansa na bycie prawicowcem). Analitycy polityki komunistycz­
nej mówili często o prawym skrzydle partii, co nie oznaczało nastawienia
prozachodniego, lecz chęć zachowania ustroju w miejsce eksperymentów z li­
beralnym socjalizmem. W okresie rewolucji lat 1989-91 prawica nieodmiennie
oznaczała w ZSRR i krajach Europy Wschodniej ortodoksyjnych komunistów
marksistowskich, a lewica - wartości liberalne i kapitalizm. Należy więc do­
strzegać względność terminu, choć nie przekreśla to jego użyteczności.

Prawo administracyjne
Prawo administracyjne to inaczej kodeks prawny lub zestaw zasad i prece­
densów rządzących relacjami pomiędzy obywatelem a państwem. Wiele takich
interakcji, na przykład spór wynikający z umowy pomiędzy administracją

346
a firmą świadczącą jej usługi, podlega naturalnie pod zwykły kodeks cywilny,
ale nawet w takich sprawach jak ta mogą istnieć specjalne zasady, których
nie zastosowano by w sporze pomiędzy dwoma przedsiębiorstwami. Stopień
odrębności prawa administracyjnego od prawa cywilnego danego kraju
i mechanizmów rozstrzygania sporów może się wyraźnie różnić (zob. sądy
administracyjne). Ważne jest, by odróżniać prawo administracyjne od pra­
wa konstytucyjnego, ponieważ to pierwsze nigdy nie zajmuje się prawomoc­
nością ustaw samą w sobie, ale aktam i wykonawczymi przeprowadzonymi
zgodnie z ustawodawstwem. Z tego powodu główną ideą w całym admini­
stracyjnym systemie praw jest to, co w Anglii nazywa się doktryną ultra vires.
Jest to proces, w którym sąd decyduje, czy urzędnik lub minister rzeczywi­
ście jest kompetentny, by zrobić coś, do czego, jak twierdzi, posiada ustawowe
uprawnienia. Chociaż może to wydawać się oczywistą lub prostą kwestią, to
nowoczesne ustawodawstwo przyznaje rządowi tak dużo nieokreślonej wła­
dzy, iż ogromnie trudne może być określenie, czy prawo decydowania zostało
użyte jako rama zamierzonego ustawodawstwa. Główny kontrast pomiędzy
europejskimi państwami posiadającymi kodeks prawa a krajami z prawem
zwyczajowym w prawie administracyjnym dotyczy zasięgu, w jakim sąd
uchyla uchwałę administracyjną, ponieważ samo jej działanie jest pomyślane
źle, nadmiernie lub niesprawiedliwie, lub uchyla ją jedynie tam, gdzie jest
ona proceduralnie niewłaściwa. Przynajmniej do niedawna sądy prawa zwy­
czajowego skłaniały się jednoznacznie ku tej drugiej postawie, podczas gdy
systemy z kodeksem prawa zezwalają na bardziej konkretne orzeczenia. To
drugie stanowisko prawdopodobnie pojawi się w Zjednoczonym Królestwie
wraz z wprowadzeniem w życie Ustawy o Prawach Człowieka.

Prawo cywilne
Pojęcie prawa cywilnego może posiadać dwa odmienne znaczenia. Pierwsze
z nich, system anglosaski, odnosi się do europejskiej (kontynentalnej) tradycji
„prawa kodeksowego”, które zwane jest często prawem cywilnym, a które róż­
ni się od prawa zwyczajowego, tak ważnego w tradycji anglosaskiej. Najważ­
niejsza różnica występuje pomiędzy stopniowym przyrostem precedensów,
statutów, orzeczeń, a nawet tradycyjnych zwyczajów prawnych, które charakte­
ryzują prawo zwyczajowe, a niezbyt zresztą precyzyjną koncepcją prawa cywil­
nego, składającą się z oficjalnych zasad, celowo stworzonych, skodyfikowanych
i uchwalonych przez organ legislacyjny. W tej tradycji, która charakteryzuje całe
europejskie doświadczenie prawne, decyzje wydawane przez sądy w poszcze­
gólnych procesach nie mają wiążącego, precedensowego wpływu na przyszłe
procesy sądowe, chociaż „La Jurisprudence”, szereg interpretacji, może mieć
wielki wpływ na sposób, w jaki kodeks będzie interpretowany. W systemie pra­
wa zwyczajowego sądy są legalnymi twórcami prawa i prawo może być postrze­
gane jako nieustannie ewoluujące od dalekiej przeszłości: prawo cywilne jest

347
statyczne, ustalone w formie ustanowionej przez ustawodawcę. Źródłem prawa
cywilnego w tym znaczeniu jest częściowo skodyfikowane prawo Imperium
Rzymskiego, szczególnie jako odkryte na nowo przez uniwersytety europej­
skie po okresie średniowiecza, częściowo także kanon prawa średniowiecznego
Kościoła, a także prawa skodyfikowane na nowo w czasie rządów Napoleona.
(Większość prawa europejskiego jest nadal czasami określana jako będące Ko­
deksem Napoleona). Tradycje prawa cywilnego istnieją w niektórych częściach
świata, gdzie istnieje system prawa zwyczajowego oraz tam, gdzie francuska
obecność odegrała istotną rolę, szczególnie w amerykańskim stanie Luizjana
i w Prowincji Quebeck, ze śladowymi pozostałościami prawa szkockiego. Po­
nieważ prawo zwyczajowe staje się coraz bardziej skodyfikowane, różnica po­
między prawem zwyczajowym a cywilnym ulega zawężeniu. Międzynarodowe
trybunały, których narady wywierają wpływ na narodowe systemy prawne,
zwłaszcza Europejski Trybunał Sprawiedliwości i, w mniejszym stopniu, Eu­
ropejski Trybunał Praw Człowieka (zob. także Ustawa o Prawach Człowieka)
przejawiają tendencję do działania niczym tradycyjne sądy prawa cywilnego,
ale obecność w nich angielskich sędziów zmniejsza znaczenie dawnych róż­
nic. Ponadto sąd funkcjonujący w rozwijającym się systemie politycznym,
takim jak Europejski Trybunał Sprawiedliwości, ma trudności w szczerym
utrzymywaniu, że dokonuje interpretacji istniejącego już kodeksu. Wysiłki
na rzecz opracowania pan-europejskich kodeksów prawa, na przykład prawa
umów, pokazują, że duży wpływ na nie ma angielskie prawo zwyczajowe, suge­
rując, że tradycyjna różnica może wynikać bardziej z procedury i słownictwa
niż z treści. Największa różnica pomiędzy systemami anglo-amerykańskim
i kontynentalnym prawdopodobnie leży w ich metodach ścigania sądowego
na podstawie prawa karnego (zob. system inkwizycyjny). Ponieważ w Wiel­
kiej Brytanii rośnie rozczarowanie wobec tradycyjnego mechanizmu prawa
kryminalnego, różnica ta może również stać się mniej istotną. Ostatnie ruchy
na rzecz ograniczenia dostępu do ławy przysięgłych z pewnością wskazują na
zmniejszanie się roli tego rozróżnienia.
Pojęcie prawa cywilnego jest również używane w systemie prawa zwyczajo­
wego, w którym oznacza korpus prawa odrębny od prawa kryminalnego. Tutaj
prawo cywilne dotyczy umów, deliktów, własności, opodatkowania i innych
kwestii, które niekoniecznie związane są z przestępstwem w tym samym zna­
czeniu co akt kryminalny. Takie prawo zajmuje się w mniejszym stopniu karą,
co restytucją i rozwiązywaniem konfliktów. A jednak znowu okazuje się, że
prawo cywilne w tym znaczeniu może być bardziej lub mniej skodyfikowane.

Prawo karne
Prawo karne to część systemu prawnego, który zajmuje się czynami
sprzecznymi z prawem, dokonanymi przez obywateli przeciw innym oby­
watelom lub przeciw państwu. Czyny te są poważne lub w dużym stopniu

348
niegodziwe moralnie, co ma usprawiedliwić karę nałożoną przez państwo
a nie przez orzeczenie sądu wydane na podstawie przepisów prawa cywilne­
go, które zajmuje się rozstrzyganiem konfliktów lub orzekaniem o formach
ewentualnych rekompensat. Państwo zwykle posiada monopol na wnoszenie
oskarżeń w ramach prawa kryminalnego, chociaż niektóre systemy, z któ­
rych angielskie prawo zwyczajowe jest najważniejsze, nadal stwarzają pewną
możliwość wnoszenia oskarżeń za złamanie prawa w kontekście innych osób.
We wszystkich przypadkach państwo posiada monopol na wymierzanie kar
w stosunku do tych, którzy dokonali przestępstw kryminalnych. Prawo kry­
minalne jest coraz częściej używane dla wymuszenia wykonywania obowiąz­
ków w sferach podlegających regulacjom takim jak bezpieczeństwo i higiena
pracy czy ustawodawstwo związane z zanieczyszczeniem środowiska lub
w sprawach, w których działania jednostki podjęte dla ochrony swoich praw
wydają się nieskuteczne. Skutkiem tego jest zacieranie wcześniej wyraźnie
określonych różnic pomiędzy czynami z zakresu prawa karnego i cywilne­
go. Najważniejszym postępem w prawie karnym jest rosnąca świadomość
potrzeby utworzenia jakiejś formy międzynarodowego prawa karnego, by
móc przeciwdziałać na przykład terroryzmowi, porywaniu zakładników, jak
i zbrodniom wojennym. Statut Międzynarodowego Prawa Karnego został już
opracowany przez ONZ, ale sprzeciwiły mu się Stany Zjednoczone. A brak
aprobaty USA poważnie ów dokument osłabia.

Prawo konstytucyjne
Prawo konstytucyjne odnosi się do części systemu prawnego i tradycji
prawnej, która bezpośrednio zajmuje się interpretowaniem i stosowaniem fun­
damentalnych zasad, jakie określają uprawnienia, prawa i obowiązki rządu,
innych organów państwa oraz obywateli. W niektórych przypadkach prawo
konstytucyjne oparte jest na interpretacji ustalonej, wiążącej i zwykle spisanej
konstytucji. Ustawa zasadnicza Stanów Zjednoczonych jest najważniejszym
tego przykładem, ponieważ jest niezwykle konkretna i całkowicie wiążąca,
a także ponieważ uwzględnia ona Sąd Najwyższy, który jest upoważniony do
orzekania o zgodności zachowania innych instytucji państwowych, włącza­
jąc w to prezydenta, z konstytucją. Jednak konstytucja ta, licząca sobie ponad
200 lat, jest stosunkowo krótka (nawet wliczając w to 26 poprawek), o często
niejasnych artykułach. Z tych to właśnie powodów istnieje duży organ prawa
konstytucyjnego zajmujący się interpretowaniem i rozwijaniem pierwotnego
dokumentu, głównie w oparciu o decyzje wydane przez sądy. Do innych waż­
nych oficjalnych konstytucji zaliczamy ustawę zasadniczą Australii, Kanady
i Niemiec, chociaż w tym ostatnim przypadku nazywana jest ona „Ustawą
Zasadniczą” (Grundgesetz), ponieważ w czasie jej powstawania Niemcy były
podzielone, a jej autorzy nie chcieli sprawiać wrażenia, że akceptują trwałość
podziału poprzez utworzenie konstytucji jedynie dla połowy kraju.

349
Nie jest oczywiście konieczne posiadanie spisanej konstytucji, żeby dyspo­
nować prawem konstytucyjnym. Każdy stabilny system musi mieć podstawowe
i sprecyzowane prawa lub konwencje. W Wielkiej Brytanii, chociaż nie wystę­
puje tam ani formalna konstytucja, ani sąd konkretnie zajmujący się kwestia­
mi konstytucyjnymi, istnieją zasady prawne i praktyki ograniczające działania
instytucji politycznych, określające prawa i nadające obowiązki. Habeas corpus
na przykład nosi w dużym stopniu znamiona prawa konstytucyjnego. Można
w nim znaleźć analogie do artykułu z konstytucji USA gwarantującego na­
leżyty proces. W rzeczywistości nie ma wyraźnej granicy pomiędzy prawem
konstytucyjnym a prawem zwyczajowym. Ustawa o Policji z 1964 roku, która
zarządza strukturą, uprawnieniami i obowiązkami brytyjskich sił policyjnych,
jak i sprawuje nad nimi kontrolę, może być uważana w pewnym kontekście
jako należąca do prawa konstytucyjnego; podobnie co roku wydawane Ustawy
o Buncie, które do 1879 roku były konieczne do nadania prawnej pozycji siłom
zbrojnym (i w pewnym stopniu ich następcom - w Ustawie o Armii oraz Usta­
wie o Armii i Siłach Powietrznych). Inne organa prawa mogą być postrzegane
jako zbliżone do prawa konstytucyjnego, a w szczególności większość prawa
pochodzącego z interpretacji Traktatu Rzymskiego przez Europejski Trybu­
nał Sprawiedliwości. Ustawa o Szkocji z 1998 roku, która kładła podwaliny
pod quasi-federalną strukturę tworzenia polityki, jest tak podobna do spisanej
konstytucji jak nic innego w brytyjskim doświadczeniu.

Prawo międzynarodowe
Prawo międzynarodowe dzieli się na publiczne i prywatne. Publiczne prawo
międzynarodowe definiuje zasady regulujące stosunki pomiędzy państwami
(patrz Grocjusza), a także obejmuje ogromną ilość specyficznych regulacji
wynikających z podpisywanych przez państwa traktatów. Publiczne prawo
międzynarodowe precyzuje warunki wypowiedzenia wojny (patrz sprawied­
liwa wojna), zasady traktowania obywateli państw neutralnych, przepisy za­
kazujące zbrodni ludobójstwa, sposób traktowania jeńców wojennych, a także
regulacje dotyczące kontroli międzynarodowego ruchu powietrznego, prawo
morskie, zasady ekstradycji przestępców itd. Na straży przestrzegania tych
zasad stoi szereg instytucji, spośród których najsłynniejszą, choć nie najbar­
dziej skuteczną, jest M iędzynarodowy T rybunał Sprawiedliwości w Hadze
(patrz trybunały do spraw zbrodni wojennych), będący częścią Organizacji
Narodów Zjednoczonych. Teoretycy prawa wciąż spierają się o to, czy pra­
wo międzynarodowe jest w istocie prawem w pełnym tego słowa znaczeniu,
ponieważ nie istnieją żadne mechanizmy jego egzekwowania. Pomimo przy­
padków ignorowania przez największe mocarstwa wyroków Międzynarodo­
wego Trybunału Sprawiedliwości, jak miało to miejsce w 1984 roku w sprawie
Nikaragua przeciw Stanom Zjednoczonym, kiedy potępiono zaminowanie
przez Amerykanów portów w Nikaragui, w większości przypadków państwa

350
przestrzegają prawa międzynarodowego, a jego przepisy mają istotny wpływ
na decyzje rządowe.
Konieczność organizowania trybunałów, których zadaniem byłoby roz­
strzyganie w sprawach zbrodni wojennych popełnianych podczas trwania
różnych konfliktów międzynarodowych, doprowadziła do powołania w lipcu
2002 roku Międzynarodowego Trybunału Karnego.
Międzynarodowe prawo prywatne, którego znaczenie wciąż rośnie, stanowią
zasady i porozumienia arbitrażowe dotyczące umów pomiędzy instytucjami
i organizacjami pozarządowymi z różnych krajów. Choć nie ma jednego trybu­
nału, który obejmowałby swoją jurysdykcją międzynarodowe prawo prywatne,
rosnące współzależności gospodarcze pomiędzy poszczególnymi państwami
oraz znaczenie firm międzynarodowych powodują, że współpraca w zakresie
arbitrażu międzynarodowego leży w interesie wyżej wymienionych jednostek,
przez co rzeczywista skuteczność przepisów prawa prywatnego jest większa
niż formalnie zinstytucjonalizowanego publicznego prawa międzynarodowe­
go. Rola przepisów prawa międzynarodowego w poszczególnych krajach jest
różna, zależy bowiem od tego, czy doktryna prawa krajowego ma charakter
monistyczny czy nie. Jeżeli tak, przepisy traktatów podpisanych przez dane
państwo są dla jego obywateli bezpośrednim źródłem prawa. W krajach repre­
zentujących podejście dualistyczne przepisy prawa międzynarodowego muszą
być transponowane do prawa krajowego na podstawie uchwały parlamentu,
zanim obywatele będą mogli powołać się na nie w sądzie.

Prawo natury
Prawo natury (ang. natural law) jest podstawową ideą w teoriach poli­
tycznych, społecznych i prawnych od czasów wczesnego średniowiecza na
obszarze Europy, a później także północnej Ameryki. Prawie wszyscy naj­
słynniejsi teoretycy polityki mieli coś do powiedzenia w tej kwestii, poczy­
nając od najpóźniejszego Akwinaty, wpływowego ze względu na ponowne
odkrycie analiz Arystotelesa, a kończąc na tak wczesnym jak Augustyn. Nie
ma wątpliwości, że wszyscy ci, którzy posługiwali się lub dyskutowali o tym
pojęciu, rozumieli prawo natury w odmienny sposób. Istnieje na przykład
duża rozbieżność między poglądem Hobbesa i Locke’a na prawo natury,
choć tworzyli oni w tym samym kraju, a między nimi było tylko kilka lat róż­
nicy. Prawo natury jest różnie postrzegane: jako wola Boga, którą dał światu,
zasady moralne zawarte w strukturze wszechświata, zasady racjonalnych ko­
rzyści własnych lub niezbędne elementy będące logiczną podstawą każdego
systemu prawnego. Zwłaszcza w ostatnim przypadku, wyraźnie kontrastują­
cym z prawem pozytywnym, prawa te w rzeczywistości są rozpowszechnia­
nie i propagowane przez państwo.
Prawo natury zaczęło stawać się naprawdę ważne, gdy Oświecenie eu­
ropejskie, z jego wiarą w moc rozumu ludzkiego rozwiązywania problemów

351
społecznych oraz z podważaniem prawa kościoła do nauczania na mocy au­
torytetu wynikającego z jego specjalnej łączności z wolą Boga, równocześ­
nie zakwestionowało tak duchowe, jak świeckie uprawomocnienie władzy.
Myśliciele, którzy tego dokonali, potrzebowali jakiejś podstawy dla swoich
własnych poglądów na dobro i zło. Moralna intuicja nie była dla nich wy­
starczająco racjonalna, a zaufanie do prawa pozytywnego było w zasadzie
bezużyteczne, ponieważ byli oni przeciwnikami większości istniejących sy­
stemów sprawowania władzy politycznej. Wierzyli jednak, że musiało istnieć
coś, co może zastąpić te tradycyjne źródła władzy. Częściowo przez analogię
do tego, co moglibyśmy dziś nazwać „prawami natury” w sensie naukowym,
prawo natury w polityce i moralności było uznawane za zakorzenione w świę­
cie z samej swojej istoty oraz dające się odkryć przy pomocy racjonalnego
myślenia i analizy. Tak jak w fizyce może być tylko jedno prawo decydujące
o szybkości spadania przedmiotu, tak samo może być tylko jeden właściwy
sposób organizacji systemu politycznego lub działania w przypadku rozterek
moralnych. W iara w cokolwiek innego byłaby akceptacją przypadkowości
wszechświata, która na długo przed relatywistycznymi i probabilistycznymi
modelami w naukach fizycznych była nie do pomyślenia. Jednakże, czym
faktycznie było to prawo natury, które powinno udzielić odpowiedzi na
wszystkie podstawowe pytania teorii polityki, ustalić podstawy zobowiązań
politycznych, określić wzajemne relacje poszczególnych sfer społeczeństwa,
okazało się dość trudne do odkrycia.
W teorii politycznej tradycja prawa natury i tak nie trwałaby prawdopo­
dobnie długo. W każdym razie na gruncie angielskiej myśli politycznej padła
ona ofiarą ataku dokonanego przez takich sceptyków jak David Hume i ta­
kich filozoficznych radykałów jak Jeremy Bentham . Ich niezdolność do od­
krycia podstaw prawa natury doprowadziła ostatecznie Hume’a i Benthama
do przekonania, że podstawą zasad politycznych są psychologiczne popędy
człowieka - prawidłowość ta jest silnie wyeksponowana w tak dziś wszech­
obecnym utylitaryzm ie. Tradycja nie obumarła jednak zupełnie i w Anglii,
a często także w innych krajach, ma nadal jakieś znaczenie. Nigdy nie było
możliwe posługiwanie się tylko prawem pozytywnym i choć wiodący praw­
nicy i sędziowie zarówno w Ameryce, jak i w Wielkiej Brytanii rzadko uży­
wali języka teorii praw naturalnych, to odwoływali się do niej, by wypełnić
luki i poradzić sobie z problemami prawnymi, tak jak w przypadku angiel­
skiej doktryny sprawiedliwości naturalnej (ang. natural justice). W Europie
kontynentalnej kontynuacja filozoficznej tradycji Kanta i Hegla podtrzyma­
ła tę ideę przy życiu w sposób bardziej oczywisty, lecz raczej w zmienionej
postaci. Innym przyczółkiem dla myślenia w kategoriach prawa natury we
współczesnym społeczeństwie jest Kościół rzymsko-katolicki, ale nieunik­
niony konserwatyzm tej idei sprawia, że jest ona trudna do zaakceptowania
przez inne stanowiska polityczne, dla których w przypadku rozdzielenia

352
prawa natury od nauki kościoła mogłaby stać się ona atrakcyjnym intelek­
tualnie stanowiskiem.

Prawo pozytywne
Określenie to można znaleźć już u Thomasa Hobbesa, który pisze o nim
jak o idei dużo wcześniejszej. Należy często dokonywać zasadniczego po­
działu na prawo w sensie moralnym czy teoretycznym (jak prawo natu ral­
ne) i prawo praktyczne. To drugie nazywane jest „pozytywnym”, co oznacza
ustalone zasady, przestrzegane i stosowane w konkretnym społeczeństwie.
Prawo pozytywne może (choć nie musi) pokrywać się z naturalnym: dane
rozstrzygnięcie (czy dyktat elity rządzącej) może być uznane za moralnie czy
teoretycznie pożądane lub konieczne, choć równie dobrze prawo praktyczne
i teoretyczne mogą pozostawać w zupełnej sprzeczności. Uznanie jakiejś re­
gulacji za prawo pozytywne to kwestia praktyki. Nie ma na przykład niekon­
sekwencji w twierdzeniu, że hitlerowskie ustawy pozbawiające niemieckich
Żydów majątku należały z pewnością do praw pozytywnych, choć „nielegal­
nych” w rozumieniu prawa moralnego czy naturalnego.
Skrajniejsi pragmatyści wśród teoretyków prawa (w szczególności angielska
szkoła „pozytywistów prawnych”, założona przez Johna Austina, 1790-1859)
postulowali ograniczenie studiów prawnych i zasadności całego systemu praw­
nego do prawa pozytywnego. Prawo stanowiło dla Austina po prostu zbiór
nakazów suwerena (tj. każdego wystarczająco potężnego, by wcielić je w życie),
a cała jego reszta to jedynie spekulacje metafizyczne. Do niedawna ten pogląd
(w zmodyfikowanej wersji) podzielała zapewne większość brytyjskich szkół
prawniczych (i niektóre amerykańskie), coraz wyraźniej jednak przegrywa on
w starciu z odrodzoną szkołą prawa naturalnego. Rozróżnienie tych stanowisk
posiada pewną wagę intelektualną, choć nie jest tak proste, jak przyjęło się
uważać. Główny problem stanowi określenie socjologicznych dowodów na
to, że jakaś zasada jest prawem pozytywnym. Większość współczesnych filo­
zofów prawa przyjmuje poglądy jednego z następców Austina, H.L.A. Harta
(1907-92): w każdym systemie prawnym istnieje główna zasada, „reguła roz­
poznania”, określająca prawa pozytywne. Można ją zaobserwować w zacho­
waniu ludzi związanych z wymiarem sprawiedliwości (sędziowie, policjanci,
parlamentarzyści itp.). Główny problem teoretyczny przy odróżnianiu prawa
pozytywnego od moralnego to duża przestrzeń, jaką każdy system prawny
pozostawia sędziom - trudno jest ustalić, czy sędzia przedkłada nad prawo
pozytywne prawo moralne, czy po prostu uznaje to pierwsze za niejasne.

Prawo wyborcze
W poszczególnych krajach na przestrzeni wieków różnie kształtowały się
warunki przyznawania prawa wyborczego, czyli prawa do głosowania w wy­
borach. W Wielkiej Brytanii prawo wyborcze stopniowo rozszerzano aż do

353
przyznania w 1918 roku pełnego prawa wyborczego wszystkim dorosłym
mężczyznom, bez względu na ich stan posiadania. W tym samym roku prawo
do głosowania przyznano również pewnym grupom kobiet, a dziesięć lat póź­
niej - wszystkim kobietom. Zmieniały się również wymogi dotyczące wieku
- obecnie w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych uprawnieni do głoso­
wania są obywatele, którzy ukończyli 18 lat. W Szwajcarii i Lichtensteinie ko­
biety uzyskały prawo wyborcze dopiero, odpowiednio, w 1971 i 1984 roku.
W wielu krajach przyznanie prawa wyborczego obwarowane jest niezwykle
surowymi wymogami dotyczącymi narodowości i obywatelstwa. W Wielkiej
Brytanii członkowie Izby Lordów nie mają prawa do głosowania w wyborach
do Izby Gmin, mogą jednak wybierać przedstawicieli do Parlamentu Euro­
pejskiego. Przestępcy odsiadujący karę więzienia powyżej jednego roku oraz
pensjonariusze zakładów dla umysłowo chorych pozbawieni są w Wielkiej
Brytanii prawa do głosowania.

Prawo zwyczajowe
Prawo zwyczajowe jest nazwą zwykle nadawaną głównemu systemowi
praw w Anglii i Walii, większości Ameryki Północnej oraz innych krajów,
które niegdyś stanowiły część Imperium Brytyjskiego. Jest to system praw­
ny, który rozwinął się po podbiciu Anglii przez Normanów; oparty był po­
czątkowo na sądowej interpretacji lokalnych zwyczajów, na decyzjach sądu
i króla wydawanych w ważnych sprawach i na rzadkich aktach formalnej le­
gislacji zawartej w statutach królewskich. Istotą prawa zwyczajowego jest to,
że opiera się ono na rozwoju zasad prawnych, ponieważ są one zbudowane na
orzeczeniach sądowych w kontekście konkretnych spraw. Orzeczenia te same
w sobie stanowią rozwój lub są reinterpretacją wcześniejszych decyzji w spra­
wach uważanych za wiążące precedensy. Ideą jest powolny wzrost i rozwój
systemu prawnego utworzonego przez samych sędziów w czasie rzeczywi­
stych procesów sądowych. Prawo to zwykle porównuje się z systemem prawa
cywilnego, w którym prawo jest umyślnie skonstruowane jako całkowity,
skodyfikowany na drodze legislacji system. Przez większość istnienia historii
prawa angielskiego prawo zwyczajowe było uzupełniane przez inny system,
zwany eąuity, w którym o sprawach sądowych decydowano bezpośrednio,
opierając się na sprawiedliwości moralnej; wprowadzono to, ponieważ prawo
zwyczajowe, ograniczone w swoim zakresie przez poprzednie sprawy oraz
przez małą liczbę poleceń sądowych, było postrzegane jako zbyt ograniczone,
by czynić sprawiedliwość. Ponieważ zasięg prawa zwyczajowego uległ rozsze­
rzeniu a system eąuity sam w sobie stał się coraz bardziej związany zasadami,
oba systemy połączono w XIX wieku.
W XX wieku rosnące przywiązanie do ideałów demokratycznych pod­
ważyło ideę prawa tworzonego przez autonomicznego sędziego. To, a także
duża ilość legislacji niezbędnej do funkcjonowania nowoczesnego państwa,

354
bardzo zmniejszyło inwencję twórczą sędziów. Na przykład we wczesnych
latach sześćdziesiątych Izba Lordów ogłosiła, że żaden sędzia nie może za­
stanawiać się nad określeniem nowego przestępstwa kryminalnego. Jednak
duże obszary prawa angielskiego, szczególnie prawa o kontraktach i delikcie,
nie są jeszcze skodyfikowane, a zasady mogą być jedynie określone na drodze
precedensów. Na tym i na innych obszarach ciągle jest wiele miejsca dla sę­
dziów do rozwijania prawa bez oczekiwania na ustawy parlamentu. Ponadto
zinterpretowanie znaczenia ustawy prawnej często oznacza wysoce kreatywną
pracę sędziów, a rzeczywisty wpływ ustawy może bardziej zależeć od słów
wypowiedzianych w czasie procesu przez sędziego, które znaczą więcej niż
pierwotne intencje parlamentu. Prawo własności w Zjednoczonym Królestwie
miało być skodyftkowane przez Ustawę o Prawie Własności z 1925 roku i inne
późniejsze akty prawne. W dużym stopniu tak jest, z wyjątkiem tego, że aby
wiedzieć, co oznacza Paragraf 9, Sekcja II, Paragraf B, należy przeczytać kilka
tuzinów rozpraw, w których Izba Lordów „interpretuje” ten paragraf. Prawo
zwyczajowe w innych krajach różni się w pewnym stopniu od tego w Wielkiej
Brytanii, ale często następują odwołania do decyzji wydanych przez sądy an­
gielskie w skomplikowanych sprawach. Ma to miejsce tak w USA, jak i w Au­
stralii, choć tak naprawdę proces ten działa w dwie strony, gdyż często sądom
brytyjskim zdarza się cytować australijskie lub amerykańskie decyzje. Jest to
pożywka dla nadziei, iż może się wyłonić pewien rodzaj międzynarodowego
prawa zwyczajowego. Dużą zachętę w tym kierunku stanowi rosnące zna­
czenie odwoływania się raczej do arbitrażu niż prawa, gdy złożone umowy
międzynarodowe angażujące kilka krajów wymagają wspólnego rozwiązania.
W ten sposób „prywatne” prawo międzynarodowe, ogromnie ważne w przy­
padkach handlowych, może rozwinąć się jedynie jako forma prawa zwyczajo­
wego, gdzie nie ma odpowiedniego organu tworzącego prawo.

Praworządność
Definicja tego pojęcia to zadanie proste, lecz praworządność może w prak­
tyce prowadzić do dużych problemów. Ci, którzy podejmują w społeczeństwie
decyzje, wyrażają je językiem ogólnych zasad, wcielanych następnie automa­
tycznie w życie przez sądy, policję i urzędy w stosunku do każdego, kto staje
się ich obiektem. Teoria podkreśla tu neutralność i powszechność owych de­
cyzji. To prawdopodobnie Arystoteles w Polityce zauważył pierwszy, że osąd
każdego społecznego konfliktu wygłoszony w obliczu sędziego nie może ra­
czej zagwarantować sprawiedliwości czy równości, zalecał więc, by sędziowie
stosowali tylko uprzednio ustalone zasady do bieżącej sprawy. Dzięki tej idei
praworządność uznawano za wielkie wsparcie wolności i równości. Wyma­
ga ona zajęcia się przez władze prawodawcze abstrakcyjną stroną problemu
i ustalenia przez nie ogólnej zasady, a od sędziów - oceny jedynie istotnych
cech sprawy. Sędzią może być każdy, kto posiada uprawnienia decyzyjne

355
w konkretnej sprawie, np. urzędnik ministerstwa pracy rozstrzygający sprawę
0 zasiłek dla bezrobotnego czy nawet bibliotekarz (w wypadku kary za prze­
trzymywanie książek). Praworządność polega tu na decyzji jedynie w wyzna­
czonym zakresie, nieopierającej się na osobistym poczuciu sprawiedliwości
czy upodobaniach. Czasami prowadzi to do wydawania bardzo różnych wy­
roków w bardzo podobnych sprawach, w zależności od marginalnych, nie­
wielkich różnic. Praworządność przeciwstawia się władzy arbitralnej, typowej
dla państw a policyjnego, lub zachciankom dyktatora (nawet oświeconego).
Konstytucja USA odwołuje się wprost do „rządów prawa, nie zaś ludzkich”.

Prawo
Prawem jest każdy system powszechnie uznawanych i obowiązujących
przepisów, który reguluje zachowanie obywateli i aktorów politycznych albo
między nimi nawzajem, albo między aktorami i jakąś zwierzchnią władzą.
Wśród wielu skomplikowanych teorii prawa można ogólnie wyróżnić dwie
główne szkoły myślenia. Z jednej strony istnieje tradycja prawa pozytywnego,
szczególnie silna na gruncie amerykańskiego i angielskiego myślenia prawne­
go, w której każde prawo jest rozumiane pozytywnie, jako bezpośredni nakaz
od kogoś, kto potrafi je wyegzekwować. Szkoła ta, reprezentowana w Wielkiej
Brytanii przez prace H.L.A. Harta (1907-1992), zmierza do precyzyjnego po­
działu między prawem i moralnością, do traktowania każdego nakazu od wła­
dzy jako de jurę zgodnego z prawem i uprawomocnionego niezależnie od jego
charakteru. Szkoła ta odmawia statusu prawnego regułom, których z natury
rzeczy nie da się egzekwować, takim jak te, które stanowią zbiór konwencji
1 pobożnych życzeń znanych także jako prawo międzynarodowe. Z drugiej
strony istnieje coś, co często określa się mianem szkoły prawa naturalnego,
która dominuje w Europie kontynentalnej i która postrzega prawo jako w pe­
wien sposób odzwierciedlające wiążące zobowiązania wynikające z pierw­
szeństwa sfery moralnej, w stosunku do której istniejące prawo pozytywne jest
zaledwie skutkiem (lub powinno nim być). Innymi podstawowymi cechami
prawa, które są powiązane z tymi szerokimi teoretycznymi problemami, są na
przykład kwestie tego, czy prawa zawsze muszą mieć charakter uniwersalny,
jakie władze w społeczeństwie mogą obwieszczać prawo, i kiedy, jeśli w ogó­
le, może ono zostać prawomocnie odrzucone. Dopiero stosunkowo niedawno
tradycja prawa pozytywnego zdominowała prawne myślenie w Ameryce i An­
glii, stając się bardziej popularną między praktykującymi prawnikami aniżeli
teoretykami prawa, ale jej pozycja jest coraz bardziej zagrożona, zwłaszcza
ze strony autorów związanych z nową liberalną tradycją wywodzącą się od
Rawlsa i Nozicka. Prawo podobnie jak demokracja działa jako potężny sym­
boliczny hamulec w argumentacji politycznej: niewielu będzie tak śmiałych,
by przyznać, że ich działania były nielegalne, ale dobre, raczej będą oni pró­
bowali usprawiedliwić się, podważając prawa, które złamali. Powód jest ten

356
sam w obu przypadkach: we współczesnym świecie nie ma żadnego dające­
go się uzasadnić odwołania do czegokolwiek innego poza opinią większości,
tak więc bezosobowe regulacje życia przy pomocy ustanowionych ostatecznie
przez większość reguł są jedynym możliwym do zaakceptowania kryterium.
Trudność w praktyce stanowi to, że nikt nie wie, jak zbiór zasad prawnych
może faktycznie położyć kres roli czysto arbitralnych decyzji przez odwoła­
nie się do prawa administracyjnego; rzeczywiście teoretycznie istotna dysku­
sja między teoretykami pozytywizmu prawniczego takim i jak H art a szkołą
Dworkina dotyczy właśnie natury tego decydowania.

Prawybory
Prawybory to sposób umożliwienia wyborcom decyzji, który z partyjnych
kandydatów będzie ubiegał się o urząd. Zyskały one ogromną popularność
w USA na początku XX wieku, kiedy Ruch Postępu podjął próbę złamania
władzy skorumpowanych machin politycznych. Na ten okres datuje się także
wzrost znaczenia inicjatywy oraz wcześniejszego odwołania, prawybory sta­
ły się jednak najpopularniejszą formą określenia, kto zostanie kandydatem.
I demokraci, i republikanie mają praktycznie zagwarantowane zwycięstwo
w pewnych stanach, tak więc prawybory mogą w zasadzie rozstrzygać tam
całe wybory (np. w Maryland wybór republikanina na wyższy urząd czy do
Kongresu jest wysoce nieprawdopodobny, czyli zwycięzca prawyborów u de­
mokratów ma de facto zwycięstwo w kieszeni). Prawybory mogą różnić się
formą, zwykle jednak wyróżnia się prawybory otwarte (gdzie każdy upraw­
niony wyborca może oddać głos w prawyborach dowolnej partii) i zamknięte
(do udziału w selekcji kandydatów wymagany jest formalny dowód przyna­
leżności partyjnej). Od pewnego czasu partie starają się (co w zasadzie po­
pierają sądy) znieść prawybory otwarte. Liczba stanów przeprowadzających
prawybory prezydenckie wzrosła w tym okresie tak bardzo, że wynik tych
głosowań decyduje o nominacji na długo przed konwencjami partyjnymi.
Proces ten krytykuje się jako kosztowny, kandydaci muszą bowiem odwie­
dzać poszczególne stany, i mało elastyczny, gdyż może w ten sposób poprzeć
kandydata, który w okresie między prawyborami a właściwymi wyborami
prezydenckimi straci popularność lub się skompromituje. Prawybory pre­
zydenckie odbywają się w większości stanów podczas pierwszego półrocza
roku wyborczego. Najwcześniejsze z nich organizowane są w New Hampshi-
re - mają one szczególną wagę, gdyż dobry wynik może tu dać bezdysku­
syjne prowadzenie. Koszty takiej kampanii są bardzo wysokie (prowadzi się
ją głównie reklamami telewizyjnymi i przesyłkami pocztowymi), tak więc
porażka może oznaczać rychłe wycofanie z wyścigu. Wielkie (matematycz­
nie) prawybory w Kalifornii i Nowym Jorku mogą okazać się bez znaczenia,
jeśli przedtem odnosiło się bezsporne triumfy. Pozycji w partii może zagrozić
nawet niepewne zwycięstwo (np. w 1992 roku George Bush jako ówczesny

357
prezydent zdobył w prawyborach tylko 70% głosów, a jego rywal, skrajny pra­
wicowiec Pat Buchanan 30%).
Pomysł wprowadzenia prawyborów w Wielkiej Brytanii pojawiał się czę­
sto, nie zyskiwał jednak poparcia, uważano go bowiem za środek przekazania
władzy działaczy partyjnych zwykłym wyborcom, którzy teoretycznie mogą
gorzej ocenić zalety kandydatów. Za tym rozstrzygnięciem przemawia z kolei
to, że w niektórych okręgach partyjna nominacja oznacza praktyczne zwy­
cięstwo wyborcze, pozostawienie więc takiej decyzji bardzo małej, prawdo­
podobnie niereprezentatywnej grupie działaczy byłoby niedemokratyczne.

Premier
Premier jako ważna postać polityczna pojawił się w Wielkiej Brytanii na
początku XVIII wieku (za pierwszego premiera uważany jest powszechnie sir
Robert Walpole). Określenie to stanowiło początkowo epitet, wskazując, że
polityk taki zawłaszcza przywileje należne monarsze. Funkcje tego urzędu
zostały ustalone w ciągu XVIII wieku, gdy premier dostarczał władcy porady
rządowe, przewodził spotkaniom gabinetu i, w miarę rozwoju XIX-wiecznych
partii, kierował partią rządzącą.
Urząd premiera pozostał w Wielkiej Brytanii stanowiskiem prawie nie­
formalnym aż do 1937 roku, kiedy to Ustawa o Ministrach Korony (Ministers
o f the Crown Act) po raz pierwszy wprowadziła to stanowisko do systemu
prawnego (wcześniej premier nosił tytuł pierwszego lorda Skarbu). Starsze
kraje Wspólnoty Brytyjskiej, których ustrój wzorował się na Zjednoczonym
Królestwie (np. Australia, Kanada i Nowa Zelandia), nie miały kłopotów
z włączeniem stanowiska premiera we własne systemy. Co prawda, w dwóch
pierwszych z wymienionych państw pojawiły się pewne różnice: w Austra­
lii istnieje kancelaria premiera, podlegająca wyłącznie jemu i pomagająca
w głównych decyzjach politycznych. Podobna instytucja w Wielkiej Bryta­
nii, choć postulowana od czasu do czasu, uważana jest za niebezpieczny krok
w stronę personalizacji władzy i podkopywania odpowiedzialności zbioro­
wej - w czasie kadencji Margaret Thatcher zdarzały się konflikty między pa­
nią premier a ministrami, zarzucającymi jej zbytnią skłonność do opierania
się na osobistych doradcach. W systemie prawdziwych rządów gabinetowych
(jak ten w Wielkiej Brytanii) premier w ostatecznym rozrachunku sprawuje
władzę tylko za zgodą innych ministrów. Nawet najsilniejsza osobowość może
zupełnie nagle stracić władzę i stanowisko, jeżeli nadużyje zaufania kolegów
z rządu i parlamentarzystów swej partii (czy nawet zwykłych jej członków),
czego dowiódł gwałtowny upadek Margaret Thatcher w 1990 roku. Rządy
labourzysty Tony’ego Blaira były od 1997 postrzegane jako zbyt szczegóło­
wo nadzorowane przez premiera i jego najbliższych współpracowników, je­
śli chodzi o bieżącą działalność poszczególnych ministerstw. Nie chodziło
tu o konflikt między premierem a ministrami, będącymi w większości jego

358
zwolennikami, lecz między politycznymi nominatami Blaira a urzędnikami
służby cywilnej o długim stażu.
W XIX stuleciu urząd premiera pojawił się w wielu krajach kontynental­
nej Europy. Jego kompetencje czasami jednak krzyżowały się z aspiracjami
prezydenta. Za przykład może służyć Francja, gdzie funkcję premiera wpro­
wadzono po przywróceniu monarchii i gdzie równowaga sił między szefem
rządu a głową państwa pozostawała zmienna. Obecnie (patrz V Republika)
premier wyraźnie podlega prezydentowi, który decyduje o polityce rządu (co
wykazał okres kohabitacji), w poprzednich republikach pozycja prezyden­
ta była o wiele słabsza, odpowiadając monarsze konstytucyjnemu, a premier
faktycznie kierował organam i wykonawczymi.

Prezydent
Głowa państw a w republice, reprezentująca prawnie i symbolicznie całe
państwo. Urząd ten przypomina zwykle nowoczesną monarchię konsty­
tucyjną (dzierżąc władzę symboliczną i emocjonalną) z wyjątkiem tego, że
prowadzi doń jakaś forma wyborów, a nie dziedziczenie. Niektórzy prezy­
denci - jak amerykański - odgrywają w polityce wielką rolę jako szefowie
organów wykonawczych. Jeszcze bardziej złożona jest sytuacja na przykład
we francuskiej V Republice, gdzie prezydent w pewnym sensie przywłaszczył
sobie funkcje głowy rządu kosztem prem iera, choć rozstrzygnięcia ustrojo­
we mogą ograniczać jego zadania do reprezentowania państwa.
Prawie wszyscy prezydenci (jak i monarchowie) mają bardzo ważny przy­
wilej wywierania wpływu na to, kto powinien kierować rządem, jeśli wy­
bory nie przyniosły jasnego rozstrzygnięcia. Decydują także w sytuacjach
kryzysowych, choć z tej władzy korzystają bardzo rzadko. Urząd prezyden­
ta nie ogranicza się bynajmniej do demokracji: potrzeba identyfikacji ludzi
z przynajmniej symbolicznym przywódcą oznacza, że instytucja ta pojawia
się w większości dyktatur i systemów jednopartyjnych. Nowoczesne państwa
demokratyczne muszą wybierać między ustrojem parlamentarnym lub sil­
ną władzą prezydenta. Nie istnieje tutaj jakieś jedno dobre rozwiązanie: gdy
kraje Europy Wschodniej powróciły do demokracji, wszystkie z nich wybra­
ły przewagę parlamentów (uważając, że łatwiej tam zbudować konsensus),
równocześnie zaś Włochy rozważają wprowadzenie systemu prezydenckiego,
gdyż podziały społeczne odzwierciedlają się w niestabilności rządów parla­
mentarnych (patrz włoska D ruga Republika).

Proces helsiński
Proces helsiński obejmuje konferencję helsińską (której część posiedzeń
miała miejsce w Genewie) w latach 1973-75, zakończoną podpisaniem Aktu
Końcowego, regulującego kwestie bezpieczeństwa europejskiego, gospodarki
i praw człowieka, oraz kolejne spotkania i porozumienia, które były naturalną

359
kontynuacjąprocesu zapoczątkowanego przez tę konferencję. Najistotniejszym
elementem procesu helsińskiego była rosnąca instytucjonalizacja Konferencji
Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (KBWE, od 1994 roku funkcjonująca
pod nazwą Organizacji Bezpieczeństwa i W spółpracy w Europie - OBWE),
której Sekretariat od 1991 roku znajduje się w Pradze. Inspiracją dla rozpoczę­
cia procesu helsińskiego był krótki okres odprężenia (idetente) w stosunkach
pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Radzieckim, zapoczątkowa­
ny w 1972 roku podpisaniem Układu o Ograniczeniu Zbrojeń Strategicznych
(SALT I). Jego szczególne polityczne znaczenie wynikało z faktu, że wzięły
w nim udział wszystkie państwa europejskie (Albania od 1991 roku, a potem
również kilka niepodległych republik byłego ZSRR i Jugosławii), a także Stany
Zjednoczone i Kanada jako państwa zaangażowane w kwestie bezpieczeństwa
w Europie. Inicjatywy zapoczątkowane na konferencji w Helsinkach nabrały
prawdziwego znaczenia dopiero po piętnastu latach, kiedy to na początku lat
90. upadek komunizmu spowodował, że jedyną obowiązującą w Europie ideo­
logią stał się liberalny kapitalizm. OBWE zaangażowało się w walkę o ochronę
praw człowieka i zawieszenie broni podczas konfliktu w Jugosławii; pojawiły
się głosy, że dzięki swojemu ogólnoeuropejskiemu charakterowi organizacja
ta lepiej poradzi sobie z interwencją w lokalne konflikty niż NATO czy Unia
Europejska.

Program wyborczy
Programy wyborcze zazwyczaj są uznawane za oficjalne wystąpienia in­
formujące o planowanych działaniach politycznych, które partie polityczne
przedstawiają na początku kampanii wyborczej. W rzeczywistości programy
wyborcze mogą mieć szersze znaczenie. Mogą dotyczyć wszystkich deklara­
cji politycznych, zamiarów, a nawet mogą wzywać do wsparcia w sytuacjach
o rewolucyjnym znaczeniu, tak jak w przypadku Manifestu komunistycznego
napisanego przez M arksa i Engelsa w 1848 roku. Programy wyborcze różnią
się znacząco swoją długością, stylem i polityczną ważnością, ale w praktyce
każda p artia polityczna w każdym systemie demokratycznym ogłasza przed
wyborami jakiś odpowiednik programu wyborczego. Programy te mogą być
politycznie nieistotne i nieczytane przez nikogo, pozostając bez wpływu na
członków partii, tak jak w przypadku tak zwanych „platform politycznych”
ogłaszanych przez partie polityczne w USA. Są to długie dokumenty nego­
cjowane przez kom itety na konwencjach wyborczych dotyczących nomina­
cji kandydatów do fotela prezydenckiego, które często reprezentują ważne,
symboliczne interesy dla działaczy partyjnych, ale które oprócz tego nie mają
żadnych faktycznych konsekwencji. W niektórych systemach, szczególnie
w obecnym systemie włoskim i we francuskiej Czwartej Republice, progra­
my wyborcze były ważnymi narzędziami przetargowymi do budowania ko­
alicji: partie mogły twierdzić, że jeśli mają stworzyć koalicję, to musi zostać

360
zaakceptowana specyficzna polityka, zgodna z politykę, która jest zawarta
w ich programach wyborczych. Takie porozumienia mogę nawet osięgać po­
ziom „wspólnego programu”, tak jak w przypadku ustaleń między francu­
skimi socjalistami i komunistami pod koniec lat 70 XX wieku. Powszechnie
uznaje się, że rozpad tego wspólnego programu odsunę! w czasie zwycięstwo
wyborcze socjalistów aż do roku 1980.
W Wielkiej Brytanii od roku 1960 programy wyborcze stały się w dużej
mierze zestandaryzowane, przyjmujęc kształt niewielkich broszur na 15-20
tysięcy słów, choć ostatnio coraz częściej publikuje się je w formie prospektów
tworzonych przez komitety partyjne. W przeszłości program wyborczy Par­
tii Konserwatywnej był często osobistym apelem przywódcy partyjnego do
wyborców. Z kolei w Partii Pracy program wyborczy zawsze był niezbędny,
ponieważ odzwierciedlał konflikt w partii dotyczęcy odmiennych strategii
wyborczych. Polityka prowadzona przez rzędy nie podęża ściśle za obietnica­
mi złożonymi w programie wyborczym, mimo to zobowięzania wyborcze sę
przez wielu członków partii traktowane poważnie. Po części wyznaczaję one
drogę dla szeregowych członków partii do zachowania kontroli nad poczyna­
niami ich własnego rzędu. W Wielkiej Brytanii odgrywaję one również rolę
konstytucyjnę. Szeroko akceptowany jest fakt, że Izba Lordów (zobacz: izba
niższa) nie powinna zbytnio przeszkadzać w pracach ustawodawczych rzę­
du, jeśli uchwalane prawo ma swoje źródło w polityce, która została zapisana
w programie wyborczym partii; program wyborczy jest podporzędkowany
wyborcom, podczas gdy Izba Lordów jest ciałem politycznym, którego przed­
stawiciele nie sę wybierani w wyborach powszechnych.

Program partyjny
Program partyjny to lista celów do osięgnięcia po zwycięskich wyborach.
Często stanowi on część dokumentu w rodzaju partyjnego manifestu lub de­
klaracji wygłoszonej przez przywódcę na poczętku kampanii wyborczej. Po­
jęcia „programu” używa się także w szerszym sensie. Sama jego idea oznacza
założenie, że rzędy powinny posiadać szczegółowe, systematyczne i spójne
plany, pomiędzy którymi wybieraję wyborcy. Oznacza to również nagrodę lub
karę (w zależności od realizacji programu) dla rzędu w kolejnych wyborach.
Takie podejście ignoruje jednak dwa podstawowe fakty: nieprzewidywalność
czynników ekonomicznych i politycznych, które najczęściej zmuszaję rzęd
do reakcji zgodnej z okolicznościami, a nie z założonym programem (wielu
teoretyków uważa, iż rzęd może podejmować tylko kroki przyrostowe - jego
roczne działania w danym obszarze ograniczaję się do tego, co zrobiono w ze­
szłym roku, drobnych modyfikacji i sprawdzania tego w praktyce. W zależ­
ności od wyniku tych posunięć sę one kontynuowane lub zaniechane - patrz
pragmatyzm), oraz kluczowę przy wyborze rolę osobowości i kompetencji
personalnych. Ten fakt jest powszechnie rozumiany np. w USA, gdzie podczas

361
wyborów każda partia prezentuje długi dokument (platformę wyborczą), go­
rąco dyskutowany na konwencjach. Jego treść nie jest jednak wiążąca ani dla
partii, ani dla kandydatów, a startujący w wyborach prezydenckich często
kompletnie go lekceważą, odwołując się raczej do swoich cech personalnych.
W krajach, gdzie normą są rządy koalicyjne, sytuacja wygląda podobnie: ma­
nifesty partii stanowią bardzo ogólne wskazówki co do polityki przyszłego
rządu. Programy są tam o tyle pożyteczne, o ile konkretyzują ogólną partyjną
ideologię, ponieważ decyzje wyborcze wymagają opinii o tym, co partia czy
jej lider zrobiłby w nieprzewidzianej sytuacji.

Proletariat
Nazwa spopularyzowana (choć nie wymyślona) przez Marksa, oznacza­
jąca pozbawioną własności klasę robotniczą w społeczeństwie kapitalistycz­
nym, ludzi na dole hierarchii władzy i dystrybucji bogactwa, wyzyskiwanych
przez burżuazję. Jej historia sięga starożytnego Rzymu, gdzie nieposiadający
własności proles (dosłownie „potomstwo”) wysyłali swoich synów do służby
wojskowej, co stanowiło formę płacenia podatków. M arksizm przejął wątek
służby, uważając pracę proletariatu za jego jedyny zasób ekonomiczny. W te­
orii marksistowskiej proletariat będzie ostatnią klasą w historii, ponieważ po
rewolucji, którą przeprowadzi pod kierownictwem awangardy proletaria­
ckiej (jak tradycyjnie określały się partie komunistyczne), zniknie zarówno
chęć, jak i możliwość wyzyskiwania kogokolwiek. Marksizm ściśle definiuje
proletariat jako tych, którzy nie posiadają ani nie kontrolują środków pro­
dukcji. W swobodniejszym znaczeniu termin ten obejmuje po prostu biedotę,
często raczej miejską lub przemysłową (pracujący na wsi rzadko są uważa­
ni za proletariuszy). Przymiotnik „proletariacki” często używany jest przez
przedstawicieli lewicy jako bardzo ogólny wyraz aprobaty, nierzadko w zesta­
wieniach cokolwiek groteskowych, jak na przykład „teatr proletariacki”. Nie
oznacza to, że teatr taki jest kierowany lub odwiedzany przez rzeczywistych
członków przemysłowej klasy pracującej, ale że prezentuje wartości uważane
przez marksistowskich inteligentów za zgodne z interesem proletariatu (patrz
dyktatura proletariatu).

Prywatyzacja
Kojarzy się szczególnie z odmianą konserwatyzmu wyznawaną przez byłą
premier Wielkiej Brytanii Margaret Ihatcher (patrz thatcheryzm). Podob­
ne rozwiązania przyjmowano jednak w latach 80. XX wieku w wielu krajach
całego świata, za zgodą nawet partii socjaldemokratycznych. Prywatyzacja
pod wieloma względami jest tożsama z denacjonalizacją, czyli usunięciem
państwowej kontroli nad monopolami sektora usługowego i produkcyjnego.
Denacjonalizacja, przeprowadzona przez poprzednie rządy konserwatyw­
ne (jak w 1953 po nacjonalizacji hutnictwa żelaza), polegała na sprzedaży

362
aktywów państwowej firmy po ustalonej cenie, stanowiąc dokładną odwrot­
ność ustawy labourzystowskiej. Thatcher jednak uważała prywatyzację za po­
trzebną z dwóch powodów: nowe, prywatne firmy były odpowiedzialne przed
udziałowcami, a więc orientacja na dochód miała podnieść ich efektywność;
po drugie i nie mniej ważne, stanowiło to sposób na rozpowszechnienie idei
akcjonariatu wśród społeczeństwa i spełnienie tradycyjnego postulatu kon­
serwatystów - „demokracji posiadaczy” (ten slogan lat 50. wprowadzono
wtedy ponownie do użytku). Udziały wielu dużych monopoli państwowych
oferowano instytucjom i obywatelom za pośrednictwem banków komercyj­
nych, emitujących akcje w celu tworzenia kapitału, rząd zaś czerpał z tego zy­
ski. Wprowadzono specjalne regulacje prawne, a nadwyżki trafiały na loterie,
by zagwarantować tysiącom mniejszych udziałowców nabycie choćby kilku
akcji. Choć z początku uważano to za sztuczki reklamowe, to pod koniec
ery rządów Thatcher bardzo wielu ludzi, którzy nie mogliby wcześniej nawet
marzyć o udziałach w spółkach giełdowych, posiadało od kilkuset do kilku
tysięcy akcji firm dostarczających wodę, gaz, prąd czy usługi telekomunika­
cyjne. Rozszerzając liczbę akcjonariuszy, Partia Konserwatywna praktycznie
uniemożliwiła przeciwnikom politycznym cofnięcie prywatyzacji, chyba że
udziały staną się bezwartościowe (patrz dalej) - z oferty prywatyzacyjnej sko­
rzystało zresztą wielu wyborców określających się jako zdecydowani labou-
rzyści. Trend ten przetrwał Thatcher, gdyż jej konserwatywny następca, John
Major, podjął kompleksową prywatyzację kolei.
Prywatyzację krytykowano głównie dlatego, że dotyczyła prawie wyłącz­
nie naturalnych monopoli, konsument nie miał więc autentycznego wyboru,
jeśli chodzi o dostawców wody czy elektryczności. Pozostawało także nie­
jasne, czy dążenie do zysku udziałowców (co osiągnięto w pełni) leży bar­
dziej w interesie konsumentów niż poprzedni system. Prywatyzacja zaczęła
oznaczać każdą reformę struktury, która przyznawała małym częściom sy­
stemu państwa finansową odpowiedzialność i zarządzanie menedżerskie.
Zezwolenie szkołom na kontrolę własnych finansów i odebranie tych upraw­
nień lokalnym władzom oświatowym czy przekształcenie szpitali Narodo­
wej Służby Zdrowia (National Health Services, NHS) w autonomiczne trusty
to według pewnych opinii prywatyzacja czegoś, co powinno zostać w gestii
państwa. Wiele z tych reform mogło podnieść sprawność zarządzania, jed­
nak nacisk na rynkowość i dochodowość budzi liczne wątpliwości co do tego,
czy usługi te będą świadczone w publicznym interesie (mimo powołania
niezależnych instytucji regulacyjnych, jak np. w branży gazownictwa, teleko­
munikacyjnej czy dostaw wody). Na początku XXI wieku przynajmniej jedna
z tych prywatyzacji - byłych kolei państwowych - okazała się w powszechnej
opinii kompletną porażką. Najbardziej sprywatyzowana część, spółka Rail-
track, właściciel i operator infrastruktury (z wyjątkiem pociągów), została
zmuszona do ogłoszenia bankructwa za zgodą labourzystowskiego rządu,

363
a konserwatyści (autorzy jej wcześniejszej prywatyzacji) nie mieli przekonu­
jących argumentów, by skutecznie zaatakować za to Partię Pracy. Inne pry­
watyzowane w podobny sposób instytucje (np. system kontroli powietrznej,
już za rządów labourzystów) również zaczęły mieć poważne problemy.

Przedstawicielstwo
Pojęcie polityczne stosowane w wielu kontekstach, w których nieznacz­
nie, choć istotnie zmienia znaczenie. Formalnie oznacza po prostu system,
gdzie interesy czy przekonania znajdują „przedstawienie” przed jakimś or­
ganem decyzyjnym za pośrednictwem jednego lub kilku ludzi, występują­
cych w imieniu wielu. W kategoriach parlamentarnych jest to system wyboru
członków instytucji ustawodawczych, którzy będą pracować w interesie swych
wyborców, tj. „przedstawiać” ich. Termin ten może też oznaczać wybór przez
elitę rządzącą kilku ludzi spośród niedopuszczanych zwykle do decyzji, aby
zapoznać się z poglądami tych, których „reprezentują” (nie oznacza to ani
w teorii, ani w praktyce dopuszczenia ich do decydowania). „Przedstawiać”
opinie decydentom może każdy, choć może nie zostać wysłuchany - jako
przykład niech posłużą ruchy studenckie lat 60. XX wieku: wiele uczelni do­
puściło wtedy reprezentantów studentów do swych senatów, bardzo jednak
nieliczne zapewniły im jakikolwiek udział w podejmowaniu decyzji.

Przemiany demokratyczne
W ostatnich dekadach XX wieku przemiany demokratyczne stały się
udziałem wielu krajów. Wiele państw przeszło, często w bardzo krótkim
czasie, od rządów niedemokratycznych do demokracji liberalnej. W Portu­
galii współczesna forma liberalnej demokracji pojawiła się dopiero po obale­
niu dyktatury Salazara i ustanowieniu rządów w drodze wolnych wyborów
(1974-75). W tym samym czasie w Grecji obalono rządy junty wojskowej,
a Hiszpania po śmierci Franco stała się demokracją konstytucyjną. Wyda­
rzenia te były prawdziwie rewolucyjne, zważywszy, że do tamtego czasu de­
mokracja była ustrojem, który w następstwie stopniowego wycofywania się
ze swojej pozycji tradycyjnych klas rządzących rozwijał się przez dziesięcio­
lecia, a nawet wieki.
W 1989 roku przemiany w państwach byłego bloku wschodniego (Polsce,
Czechosłowacji, Rumunii, na Węgrzech itd.) w ciągu zaledwie kilku miesięcy
po upadku Związku Radzieckiego doprowadziły do obalenia rządów partii ko­
munistycznych i wprowadzenia ustroju demokracji parlamentarnej. Pytania,
które należałoby sobie zadać w związku z tym, są następujące: po pierwsze,
jakie są wspólne cechy tych wszystkich najwyraźniej pomyślnie zakończo­
nych przemian, a po drugie, dlaczego możliwe były tak szybkie przemiany
w krajach, które nie były kulturowo przygotowane na demokrację? Z powyż­
szych pytań jasno wynika, że demokracja postrzegana jest jako byt rzadki,

364
delikatny i wymagający pielęgnacji. Zakładając, że stabilne kraje demokra­
tyczne postrzegane są we współczesnym świecie jako modele, przemiany de­
mokratyczne w kraju, w którym rządy autorytarne zaczynają rodzić bunt, to
tylko kwestia racjonalnego wyboru. Historie przemian, które dokonały się
w poszczególnych krajach, choć różne, mają pewną cechę wspólną. Potencjal­
ne grupy rządzące, w skład których często wchodzą przedstawiciele byłego
systemu, próbują tworzyć instytucje, które stanowiłyby alternatywę zarówno
dla starego porządku, jak i dla demokracji. Powstaje więc rząd, którego władza
jest ograniczona w takim stopniu, że niemożliwy staje się powrót dyktatury.
W sytuacji całkowitej niepewności taka alternatywa wydaje się jedynym racjo­
nalnym wyborem, jednak czy takie instytucje są w stanie przetrwać wstrząsy
polityczne i wyzwania gospodarcze, to zupełnie inna kwestia. Wydaje się, że
stworzenie warunków pozwalających na utrzymanie i rozwój demokracji nie
jest tożsame z wprowadzeniem ustroju demokratycznego w państwie, a wręcz
znacznie bardziej problematyczne. Właśnie z tego powodu tak duży nacisk
kładzie się obecnie na rozwój społeczeństwa obywatelskiego.

Przywództwo
Przywództwo jest właściwością, która w teorii oznacza zdolność osoby
lub grupy osób do wpływania na działania innych, poprzez inspirowanie ich
i dawanie im poczucia, że przyjęty kierunek działań jest tym właściwym.
Uznaje się przeważnie, że przywództwo polityczne jest pożądaną umie­
jętnością, za wyjątkiem sytuacji, gdy przywódca staje się zbyt pewny swojej
pozycji i odmawia uznania własnej odpowiedzialności politycznej przed sze­
regowymi członkami partii albo przed wyborcami. Przywództwo w niektó­
rych filozofiach związanych z romantyzmem lub faszyzmem może odgrywać
najważniejszą rolę, ale w normalnej polityce demokratycznej jest rozumiane
jako rutynowy element procesu politycznego.
Czasami rządzące elity partyjne można rozumieć jako przywódcze (zo­
bacz: elityzm). W Związku Radzieckim na przykład partia komunistyczna
podkreślała swoje „zbiorowe przywództwo” jako podstawową zasadę rządów,
w przeciwieństwie do okresu stalinowskiego, gdy jednoosobowe przywódz­
two było na porządku dziennym. W wielu krajach, zwłaszcza krajach od
niedawna niepodległych, w których żywa jest historia walk narodowowyzwo­
leńczych, przywódcy postrzegani są jako ucieleśnienie ludu i narodu, tak jak
w przypadku dra Hastinga Banda z Malawi. Jednakże przywództwo w krajach
Trzeciego Świata jest często trudne do utrzymania przez dłuższy okres z po­
wodu braku trwałych instytucji politycznych i postępu gospodarczego.
Racja stanu
Najważniejszy motyw społeczny lub polityczny działania państwa. Twierdzi
się, że istnieją problemy takiej wagi dla całego państwa czy interesów społecz­
nych, że usuwają w cień wszelkie ograniczenia (natury politycznej czy moral­
nej) działań rządu. Termin ten pochodzi z XVII-wiecznych debat nad prawem
międzynarodowym, od tego czasu nabrał jednak znaczenia negatywnego -
choć nie odrzuca się samej idei, a niepokój budzi raczej jej formułowanie.
W pewnym sensie racja stanu to skrajna wersja interesu publicznego czy
dóbr społecznych. Między tymi pojęciami można jednak określić dwie róż­
nice. Po pierwsze, większość teorii liberalnych zakłada istnienie pewnych
praw naturalnych, których nie można ograniczać wspólnym dobrem. Racja
stanu przeczyłaby tym postulatom: można przyznawać ogólne absolutne pra­
wo do właściwego procesu, lecz na podstawie wielkiego niebezpieczeństwa
mógłby zostać wprowadzony stan wojenny, a racja stanu uchyliłaby wtedy
takie prawo.
Po drugie, racja stanu wysuwa na czoło samą ideę państwa. Stawką oka­
zuje się wtedy istnienie najbardziej podstawowej struktury władzy. Ten ar­
gument pojawił się (choć może w innych sformułowaniach) podczas dyskusji
o przywróceniu w Wielkiej Brytanii kary śmierci za terroryzm.
Co oczywiste, pojęcie racji stanu pojawia się częściej w polityce między­
narodowej niż wewnętrznej. Niechęć do jego używania pochodzi być może
z nadmiernej łatwości, z jaką narody wykorzystywały ten argument do nie­
dotrzymywania umów międzynarodowych (np. chęć prezydenta George’a W.
Busha do wycofania się USA z traktatów o zakazie broni jądrowej, co ma
umożliwić rozwój Narodowego Programu Obrony Antybalistycznej). Po­
mimo to „realistyczna” koncepcja stosunków międzynarodowych (w której
racja stanu odgrywa istotną rolę) cieszy się wciąż znacznym uznaniem teore­
tyków i praktyków tej dziedziny.

Racja wojny
Idea ta powstała w XVII wieku, w okresie, kiedy zyskiwało znaczenie
prawo międzynarodowe (dzięki takim autorom jak Grocjusz). Racja wojny
to pochodna zasad tego prawa, w szczególności teorii wojny sprawiedliwej.
Pojęcie owo sprowadza się w zasadzie do tego, że wojska uczynią wszystko,
by zwyciężyć. Wiąże się blisko z ogólniejszą ideą racji stanu, zakładającą, iż

366
ochrona państwa i jego interesów musi zawsze dominować w polityce zagra­
nicznej. Mniej radykalna wersja racji wojny nie zezwala na łamanie praw wo­
jennych, lecz dopuszcza czyny, jakie w normalnych okolicznościach uznano
by za niemoralne i barbarzyńskie. Racja wojny usprawiedliwiała na przykład
zbombardowanie przez aliantów klasztoru na Monte Cassino i zniszczenie
jednego z najwspanialszych zabytków (wraz z biblioteką) w Europie.

Radykalizm
Jako polityczny epitet posiada dwa znaczenia, choć puryści upierają się
tylko przy pierwszym. Określenie to pochodzi od łacińskiego radix (korzeń)
i oznacza chęć dalekosiężnej, fundamentalnej zmiany systemu politycz­
nego. W dosłownym znaczeniu radykał proponuje rozwiązanie problemu
społecznego czy politycznego przez zejście do korzeni konstrukcji społecz­
no-ekonomicznej, ustalenie przyczyny problemu i jej usunięcie, co stanowi
przeciwieństwo kuracji „objawowej”. Dla przykładu: przestępczość może
być zwalczana na drodze reformy taktyki policji, może też zostać uznana za
wynik działania fundamentalnych sił społecznych czy gospodarczych. Po­
dejściem „radykalnym” byłaby zmiana wskaźników przestępczości dzięki
wpływaniu na te ostatnie; surowe sankcje karne lub intensywne działania
patrolowe to zachowania mniej lub bardziej skrajne, lecz nie radykalne. Na­
leży pamiętać o tej różnicy, skrajność działań policji jest bowiem pojęciem
względnym. Walka z przestępczością za pomocą zwiększania liczby zbrodni
zagrożonych egzekucją nie zdziwiłaby nikogo na początku XIX wieku - wie­
lu jednak ówcześnie żyjących zaskoczyłaby propozycja wprowadzenia nadzo­
ru kuratorskiego. Żadne z tych rozwiązań nie byłoby „radykalne”, ale w 1825
karta rejestracyjna dla bezrobotnych jako środek zapobiegawczy przeciw
zbrodniom okazałaby się i radykalna, i skrajna.
Drugie znaczenie tego słowa wskazuje na lewicę, równie dobrze można
jednak mówić o radykalnym centrum czy radykalnej prawicy. W niektórych
kulturach politycznych radykalizm nie ma tak emocjonalnego nacechowania
jak w angielskim czy polskim: francuska Partia Radykalna Trzeciej Republi­
ki była umiarkowaną, tradycyjną partią liberalną.

Rasizm instytucjonalny
Termin „rasizm instytucjonalny” pojawił się w języku prasy i polityki
Wielkiej Brytanii na początku XXI wieku. Użyto go w odniesieniu do nie­
umiejętnie przeprowadzonego śledztwa policyjnego w sprawie czarnego
nastolatka zamordowanego przypuszczalnie przez grupę białych nieletnich.
Zgodnie z raportem, policjanci zajmujący się śledztwem wykazali „instytu­
cjonalny rasizm”. Nie oznacza to przekonań rasistowskich poszczególnych
policjantów, ale brak odpowiednich mechanizmów pozwalających na zwal­
czanie rasistowskich postaw w policji. Choć wielu odrzuciło tę konkluzję,

367
kilku wysoko postawionych oficerów policji publicznie przyznało, że uważa
siły policyjne za winne instytucjonalnej tolerancji wobec zachowań rasistow­
skich. Od tego czasu term in pojawiał się w kontekście debaty na temat innych
instytucji publicznych w Wielkiej Brytanii, w tym służby zdrowia i Prokura­
tury Koronnej.
Pojawienie się tego terminu ma znaczenie z dwóch powiązanych ze sobą
powodów. Po pierwsze, twierdzono, że pewien stopień rasizmu w policji jest
nieunikniony, ponieważ poglądy szeregowych policjantów odzwierciedlają
poglądy tych warstw społeczeństwa, z których pochodzą, tj. przede wszystkim
białej, miejskiej klasy pracującej. Akceptacja tezy o instytucjonalnym charak­
terze rasizmu zmusza do podjęcia kroków w celu wprowadzenia takich zasad
rekrutacji pracowników, które pozwoliłyby eliminować to zjawisko. Po dru­
gie, wskazywano na to, że nawet jeżeli pracownicy o rasistowskich poglądach
stanowią mniejszość, ich obecność wpływa na atmosferę panującą w całej in­
stytucji. Aby wymazać ten negatywny obraz policji ze świadomości publicz­
nej, przyjęto niezwykle surowe środki dyscyplinarne w stosunku do wszelkich
przejawów rasizmu oraz rozpoczęto wdrażanie programu, którego celem jest
uświadomienie pracowników i uczulenie ich na kwestie rasowe. Program taki
od lat prowadzony jest przez siły zbrojne Stanów Zjednoczonych.

Rasizm
Każde przekonanie społeczne lub polityczne usprawiedliwiające odmien­
ne traktowanie ludzi o różnej przynależności rasowej. Definicji tej nie można
jednak traktować dosłownie od czasów wprowadzenia w wielu krajach akcji
afirmatywnej, czyniącej zadość ofiarom historycznej dyskryminacji dzięki
nadaniu specjalnych przywilejów przedstawicielom niektórych ras, narodów,
płci czy innych grup. Poglądy rasistowskie istniały od najdawniejszych cza­
sów historii świata; za całkowicie błędne i niedorzeczne naukowo uznane
zostały jednak dopiero w drugiej połowie XX wieku. Nje ma wiarygodnych
naukowych dowodów na niższość jakiejkolwiek grupy rasowej pod jakimkol­
wiek względem, choć takie twierdzenia sporadycznie się pojawiają. W latach
70. zeszłego wieku pewni psychologowie ogłosili na przykład, że są w sta­
nie wykazać, iż pewne grupy rasowe (m. in. Murzyni amerykańscy oraz Ir­
landczycy) stale osiągają gorsze wyniki w testach na inteligencję, mierzących
jej iloraz (IQ). Zdaniem większości, testy te mogły zostać przeprowadzone
nieprawidłowo, a za pozorne różnice odpowiadają czynniki środowiskowe
i możliwe odchylenie kulturowe.
W rzeczywistości nie tylko brak dowodów na istnienie różnic rasowych,
ale i samo pojęcie „grup rasowych” jest w nauce w najlepszym razie niejasne,
a w najgorszym - stanowi zupełną fikcję. Bardzo trudno zrozumieć czasami
prymitywizm testów wprowadzających stereotypy rasowe w krajach, które
stworzyły formalną politykę segregacji (głównie w RPA, patrz apartheid),

368
oraz to, jak wiele z pseudonauki, typowej dla hitlerowskiej teorii typów raso­
wych (patrz antysemityzm), wciąż traktuje się poważnie. Dzieci nieznanych
rodziców mogły, na przykład, zostać zaliczone do danej kategorii rasowej tyl­
ko na podstawie mikroskopowego badania włosów na głowie i orzeczenia,
czy są one „normalne” u białego człowieka.
Można wyróżnić dwa aspekty rasizmu. Jeden z nich to teoria o wrodzo­
nych różnicach między rasami, popierana przez tych, którzy zajmują wyższą
pozycję - ma ona usprawiedliwić nierówność polityczną czy ekonomiczną.
Drugi aspekt jest o wiele częściej spotykany: opiera się na różnicach kulturo­
wych, twierdząc, że ludzie o danym pochodzeniu są „inni” i nie powinni po­
siadać równych szans zatrudnienia czy dostępu do innych korzyści na równi
z członkami kultury miejscowej. Bez wątpienia jest to wciąż znacząca ten­
dencja kultur masowych Zachodu - a jak wskazują dostępne dowody, równie
silna okazuje się w byłym Związku Radzieckim i Europie Wschodniej.
Nie wiadomo dokładnie, dlaczego przedmiotami rasizmu i dyskryminacji
stają się konkretne grupy. Teorie nauk społecznych często próbują zaliczyć to
zjawisko do ogólnych problemów etnicznych w polityce, jednak bez sukcesów
w jego wyjaśnianiu. M arksizm zajmuje się tym zagadnieniem z samej swej
natury, gdyż podziały rasowe przebiegają w dużej mierze zgodnie z klasowy­
mi. Marksiści postrzegają rasizm jako fałszywą świadomość, umyślnie lub
nieświadomie zaszczepioną masom, co ma zapobiec zrozumieniu przez nie
ich robotniczego braterstwa i zjednoczeniu się przeciw prawdziwemu wrogo­
wi klasowemu. Niemarksiści nie są w stanie zaprezentować bardziej przeko­
nującego podejścia naukowego, skłaniając się do twierdzenia, że rasizm (jako
forma ksenofobii) stanowi wynik napięć społecznych, szczególnie w warun­
kach dużej obawy o status.
Nienawiść do ludzi widocznie się wyróżniających trudno zmierzyć, z pew­
nością jednak jest ona zaskakująco powszechna. Idea jakiejś naturalnej anty­
patii między białymi a niebiałymi lub skłonności rasy kaukaskiej do faszyzmu
to oczywisty fałsz. Większa część systemu kastowego w Indiach opiera się na
różnicy rasowej między Tamilami, pierwszymi mieszkańcami tych terenów,
a „aryjskimi” najeźdźcami, którzy przywędrowali tam z północy ok. 3 000
lat temu. Często określa się Chińczyków jako rasistów w stosunku do białych
(natężenie tych postaw znacznie przekracza zwykłą ideologiczną niechęć
do kapitalistów). W społeczeństwach, gdzie dyskryminowane przez białych
mniejszości odpowiedziały obronną nietolerancją nie tylko wobec ciemięży-
cieli, ale i innych mniejszości, powstał rasizm zwrotny (np. niektórzy czarno­
skórzy przywódcy amerykańscy głoszą otwarty antysemityzm).

Ratyfikacja
Formalne zatwierdzenie, wymagane przez wiele konstytucji. Tworzy
subtelny układ równowagi, próbujący utrudnić dokonanie pewnych zmian

369
ustrojowych bez osiągnięcia daleko idącej jednomyślności. W USA na przy­
kład wynegocjowane przez prezydenta porozumienia międzynarodowe
muszą zostać ratyfikowane przez 2/3 Senatu (czasami Senat nie udzielał ra­
tyfikacji, jak w wypadku Traktatu Wersalskiego czy układu SALT II), a po­
prawki do konstytucji przez każdy parlament stanowy. W podobny sposób
zatwierdza się wszelkie poprawki do aktów założycielskich Unii Europej­
skiej: przez parlament każdego państwa członkowskiego i od 1987 (wejścia
w życie Jednolitego Aktu Europejskiego) przez Parlament Europejski. Jeżeli
nawet porozumienie nie wymaga ratyfikacji parlamentarnej, może zostać
poddane podobnemu badaniu zgodności z konstytucją przez organy w ro­
dzaju trybunału konstytucyjnego (jak we Francji czy Niemczech).

Rawls
John Rawls (1921-2002), wykładowca filozofii na Harvardzie, niewąt­
pliwie jeden z nielicznych twórczych i wpływowych teoretyków polityki
współczesnego Zachodu. Jego najważniejsza praca „Teoria sprawiedliwości”
(A Theory ofjustice, 1971; wyd. polskie 1994) gwałtownie atakowała utylita-
ryzm, dominujący w teoriach obowiązku politycznego i porządku społecz­
nego, błyskotliwie przywracając rozważaniom społecznym i politycznym
pojęcie umowy społecznej. Dzieło to zapoczątkowało ponowną debatę nad
wieloma ustalonymi twierdzeniami (szczególnie w dziedzinie prawoznaw-
stwa, gdzie wielu filozofów prawa przyłączyło się do krytyki prawa pozy­
tywnego, prawnego odpowiednika utylitaryzmu). Zasadnicze spostrzeżenia
Rawlsa idą w dwóch kierunkach: przywrócenia dominacji praw naturalnych
(czyli wartości, które moglibyśmy uważać za absolutne, jak - po pierwsze -
prawa do wolności, a w drugiej dopiero kolejności - prawa do równości) oraz
zmiany metodologii (z ulubionego przez utylitarystów rodzaju księgowości
kosztów na bardziej absolutne postacie rozumowania). Chcąc osiągnąć ten
drugi cel, Rawls odwołuje się w znacznej mierze do koncepcji „sprawied­
liwości jako bezstronności”. Technika dokonywania tych spostrzeżeń nosi
nazwę „zasłony niewiedzy”, czyli udawania, że nie znamy pewnych pod­
stawowych prawd społecznych, które nas dotyczą. W ten sposób możemy
wyobrazić sobie kogoś nieświadomego swej płci, wieku, przynależności kla­
sowej czy wiedzy o współczesności. Jakie instytucje społeczne mógłby ktoś
taki uznać za sprawiedliwe? Jeśli nie wiadomo, czy jest się niewolnikiem czy
władcą, kobietą czy mężczyzną, żyje się w X czy XX wieku, nie można opo­
wiadać się za regułami „niesprawiedliwymi”, jeśli nie chce się ponieść strat.
Zasada sprawdzania „sprawiedliwości” instytucji wydaje się prosta, lecz
dopiero Rawls zmodernizował tradycyjną metodologię umowy społecznej.
Przywrócił w ten sposób znaczenie owej liberalnej teorii i niezależnie od
trwałości swych propozycji pozostał jednym z nielicznych we współczesno­
ści oryginalnych i twórczych myślicieli na tym polu.

370
Reakcjonizm
Jedno z niezmiennie pejoratywnych określeń politycznych, choć jego pod­
stawowe znaczenie jest raczej neutralne. Reakcjonista to dosłownie ktoś, kto
sprzeciwia się jakiejś zmianie społecznej. Pojęcie to, mimo dużej względności,
kojarzy się z konserwatyzmem (stanowiąc prawie jego synonim). Z tego właś­
nie powodu propaganda komunistyczna często odwołuje się do „sił reakcji”,
powstrzymujących prawdziwie socjalistyczny postęp, choć nawet głosiciele
tych opinii nie uważają, że rzeczywiście atakują konserwatystów. Określe­
nie to wprowadzili XIX-wieczni myśliciele liberalni, tak usilnie pragnący
nieuchronnego postępu, że identyfikowali grupy czy instytucje chcące ten
niewątpliwie dobry proces powstrzymać. Powiązania reakcjonizmu z kon­
serwatyzmem można dokonać na podstawie powierzchownych podobieństw:
ten drugi rzeczywiście opiera się raptownym zmianom, wątpiąc równocześ­
nie w istnienie jakiejś konkretnej, wytyczonej drogi postępu społecznego.
Reakcjonista odnosi się jednak wrogo do trendów i idei, pragnąc tradycyj­
nych wartości czy struktur - stanowi tym samym przykład politycznego ana­
chronizmu. Poza teorią wyjaśniającą istotę postępu pojęcie reakcjonizmu jest
mało przydatne, większość procesów decyzyjnych zależy bowiem od reakcji
na okoliczności, a z każdej perspektywy politycznej można zauważyć wiele
zjawisk społecznych, którym należy się przeciwstawić.

R ealpolitik
Niemiecka idea z połowy XIX wieku, często uważana za wyjątkowo cha­
rakterystyczną dla polityki Karla Ottona von Bismarcka (zarówno wewnętrz­
nej, jak i zagranicznej). W sensie dosłownym oznacza politykę realistyczną,
niedopuszczającą do zaćmienia osądu przez myślenie życzeniowe czy sen­
tymentalizm. Od czasu swego powstania (a szczególnie w czasach nam bli­
skich) idea ta nabrała bardziej złowieszczego sensu, opisując w najlepszym
razie politykę cyniczną i niewiele miejsca pozostawiającą dla altruizmu lub
też doszukującą się ukrytych motywów w twierdzeniach i wyjaśnieniach in­
nych podmiotów. Najgorsze interpretacje pojęcia realpolitik wiążą się z bra­
kiem poszanowania wartości moralnych w dążeniu do interesu własnego (lub
swojego kraju), przy założeniu, że wszyscy rywale zachowają się z pewnością
tak samo.
Wiele obecnych zachowań politycznych można z pewnością zdefiniować
powyższymi słowami, stałe jednak założenie o takim charakterze postępo­
wania ludzi stanowi raczej złudzenie, nieakceptowalne dla wyznawcy real­
politik w jej początkowym kształcie. Użyteczniejszym obecnie określeniem
tej doktryny byłaby „bezpieczna w razie awarii” strategia minimalizowania
porażek (termin zaczerpnięty z teorii gier) - polityka osłabiająca skutki ka­
tastrof, które zdarzyłyby się w razie stałego realizowania optymistycznego
scenariusza (choć nie zawsze przynosi ona najlepsze rezultaty). Współczesną

371
wersję realpolitik stanowi (głównie amerykańska) teoria „realistycznych”
stosunków międzynarodowych, gdzie interesy państwa zarówno usprawied­
liwiają, jak i wytyczają działania prowadzące do znacznego naruszania takich
idei jak prawo międzynarodowe.

Referendum
Metoda bezpośredniego przedstawiania pytania (lub zestawu pytań) wy­
borcom, nie zaś ich przedstawicielom we władzach ustawodawczych (patrz
demokracja bezpośrednia i dem okracja przedstawicielska). Często prze­
prowadzano je w USA od czasów rewolucji na szczeblu państwowym, a jesz­
cze wcześniej i częściej w Szwajcarii. Może je zapoczątkować grupa wyborców
(bezpośrednio, na drodze inicjatywy) lub oficjalne ciało, jak rząd, parlament
czy rada konstytucyjna. Za pomocą referendum rozstrzygano podstawowe
kwestie ustrojowe (w Grecji: czy zachować monarchię po przywróceniu de­
mokracji, albo we Francji w 1962: czy wybory prezydenckie powinny być
bezpośrednie), problemy moralne, dzielące rząd czy partię (jak kwestia roz­
wodów czy aborcji we Włoszech i Irlandii) lub sprawy lokalne, które najlepiej
było pozostawić danym regionom (jak niedzielna sprzedaż alkoholu w Wa­
lii). Służyły one także do manipulacji i poszerzania władzy autokratycznego
przywódcy (Francja, 1851, po zamachu stanu Napoleona III, i Niemcy, 1934,
po objęciu pełni władzy przez Hitlera) - w takich przypadkach referendum
stanowi o legitymizacji i publicznym poparciu dla jednostki oraz zatwierdza
działalność pozakonstytucyjną czy pozaprawną. W miarę rozwoju Unii Eu­
ropejskiej referenda w jej państwach członkowskich przeprowadza się coraz
częściej, gdyż wiele z nich zobowiązanych jest konstytucyjnie do przedłoże­
nia większych aktów UE bezpośrednio wyborcom.
Formy i prawne skutki referendów wyglądają rozmaicie. Mogą być one
czysto doradcze lub wiążące - w tym sensie, że jakieś rozstrzygnięcie wyma­
ga ratyfikacji do wejścia w życie lub wynik głosowania zobowiązuje w okre­
ślonym czasie rząd czy parlament do zgodnego z nim postąpienia (patrz
demokracja plebiscytarna). W tym ostatnim przypadku (co ma miejsce np.
w Kalifornii) mogą powstać wielkie problemy, kiedy organy władzy muszą
zatwierdzić propozycję uważaną przez nie za absurdalną lub niemożliwą
do wykonania (np. w latach 80. XX wieku przyjęto w tym stanie propozycję
kontroli firm ubezpieczeniowych, w związku z czym wiele z nich po prostu
odmówiło prowadzenia działalności na terenie Kalifornii).

Regulacje
Szczegółowe zasady autorstwa odpowiednich organów, obowiązujące
w konkretnych dziedzinach. Bardzo często oznacza to reguły wewnętrzne or­
ganizacji i instytucji publicznych. Dość rzadko mówi się o regulacji parlamen­
tarnej (częściej o prawie), choć legislatura może przekazać jakiejś instytucji

372
kompetencje do tworzenia szczegółowych uregulowań jakiejś dziedziny. Kor­
poracja może więc mieć regulacje dotyczące polityki pracowniczej, a szkoła
średnia - bezpieczeństwa przeciwpożarowego (choć powinna także mieć re­
guły ogólniejsze i wyższego rzędu, zwane np. statutem czy regulaminem).
Istotnym obecnie przykładem regulacji jest ustawodawstwo Unii Euro­
pejskiej, gdzie prawo do regulowania ma Komisja Europejska. Jej zalecenia,
zwane dyrektywami, różnią się od innych rozstrzygnięć unijnych, są bowiem
stosowane bezpośrednio, czyli wchodzą w życie w całej mocy, w każdym kraju
członkowskim, a obywatele mogą się na nie powoływać w sporach prawnych.
Regulacja taka może, na przykład, obejmować etykiety na produktach spożyw­
czych lub standardy bezpieczeństwa urządzeń elektrycznych. Poszczególne
kraje traktuje się wtedy jako w zasadzie nieistniejące, gdyż potrzeba standa­
ryzacji uważana jest za ponadnarodową. Dyrektywa w bardziej potocznym
znaczeniu to instrukcja dla członków rządu, pozwalająca im na samodzielne
rozstrzygnięcia w celu rozwiązania jakiegoś wspólnego problemu.

Reorientacja
Pojęcie politologiczne, określające zwykle zmianę preferencji grup wybor­
ców. Socjologia polityki wykazała, że elektoraty składają się głównie z grup
socjo- i demograficznych, identyfikujących się silnie i długotrwale z konkret­
ną partią. Choć nie każdy młody robotnik mieszkający w mieście na północy
będzie głosował w Wielkiej Brytanii na Partię Pracy, istnieje duże prawdopo­
dobieństwo, że tak właśnie postąpi (podobnie w USA prawie wszyscy czar­
noskórzy głosują na demokratów). Lojalność ta, często odziedziczona dość
bezwiednie po rodzicach i wzmacniana przez otoczenie, trwa całe dekady
i czyni zachowanie wyborcze łatwo przewidywalnym.
Od czasu do czasu jednak zmiany społeczne i wielkie wydarzenia (jak
wojny czy kryzysy ekonomiczne) powodują nagłe przełomy w tych półau­
tomatycznych decyzjach. Wtedy właśnie może zajść reorientacja - przesu­
nięcie preferencji całej grupy w kierunku innej partii. Twierdzi się często,
na przykład, że w 1932 roku podczas wyborów prezydenckich doszło do
reorientacji na skutek zapaści gospodarczej USA po kryzysie na Wall Street
i zapobiegającej jej polityki Franklina Roosevelta, a powstałe wówczas wzory
głosowań, znane jako koalicja Nowego Ładu, przetrwały co najmniej do lat
60. XX wieku. Podobna sytuacja zaszła po pierwszej wojnie w Wielkiej Bry­
tanii: gdy Partia Pracy mogła po raz pierwszy zaprezentować się jako realna
alternatywa socjalistyczna, zyskała wyborców robotniczych kosztem libera­
łów i trwałe przeorientowała politykę wyborczą (do co najmniej lat 70. XX
wieku). Reorientacji nie należy mylić z deorientacją, procesem podobnym,
lecz powodującym zerwanie przez wyborców jakichkolwiek stałych związ­
ków z partiami, co uniemożliwia przewidywanie ich głosowania w dłuższych
okresach.

373
Reprezentacja proporcjonalna
Niektóre systemy wyborcze, w szczególności pluralizm, mogą rozmiesz­
czać głosy wyborcze w bardzo nierówny sposób. Reprezentacja proporcjonal­
na to każda metoda wyborów zapewniająca mniejszościom, większościom
i zbiorowościom odpowiedni udział w organach ustawodawczych oraz pro­
porcjonalną do liczby głosów w jednostce wyborczej liczbę mandatów. Ist­
nieje wiele metod jej obliczania, dzielących się na dwie grupy. W niektórych
krajach (jak Irlandia) głosowanie i rozdział miejsc odbywa się w okręgu wy­
borczym i dotyczy indywidualnych kandydatów. Gdzie indziej (jak w Izraelu
czy Holandii) głosuje się na listy partyjne. W wyborach izraelskich obywatel
może nie wskazywać konkretnego kandydata, gdyż głosuje się wyłącznie na
listy (cały kraj to jeden okręg wyborczy). Reprezentacja proporcjonalna (w tej
czy innej formie) to norm a w demokracjach Zachodu - z wyjątkiem USA,
Wielkiej Brytanii i Wspólnoty Brytyjskiej. Można uznać ją za niewątpliwie
„sprawiedliwszą”, istnieje jednak znacząca tradycja twierdząca, że prowadzi
ona do słabych rządów, dopuszczając zbyt wiele małych partii, tworzących
złożone i chwiejne koalicje. Rozstrzygnięcia ustrojowe prowadzące do wzro­
stu stabilności rządów (jak w powojennych Niemczech lub francuskiej Piątej
Republice) próbowały ograniczyć proporcjonalność, co przynosiło lepsze
efekty w porównaniu z systemami w pełni proporcjonalnymi, jak Włochy
przed 1993. Uważa się też powszechnie, że proporcjonalność, przyznając
reprezentacje małym partiom, przyciąga uwagę (a tym samym polepsza
wyniki) do ekstremalnych ugrupowań i kandydatów. Na poparcie tej tezy
przytaczano coraz lepsze w latach 90. XX wieku i na początku XXI wieku
wyniki wyborcze europejskich ugrupowań skrajnie prawicowych.

Republika Weimarska
Oficjalna nazwa Niemiec po pierwszej wojnie do powstania hitlerowskiej
III Rzeszy (1919-33). Jej system polityczny był wysoce niestabilny, ponieważ
próbował wprowadzić demokrację opartą na rywalizacji partii, choć kraj
nie miał takich tradycji, a dodatkowo rozdzierały go nierówności społeczne
i polityczne, szczególnie konflikt komunistów z nazistami. Ten krótkotrwały
okres stanowił przedmiot wielkiego zainteresowania i fascynacji nauk spo­
łecznych, historii czy powieściopisarzy, stanowił bowiem grunt, na którym
wyrośli hitlerowcy, i jeden z najlepszych przykładów dla teorii rewolucji i sta­
bilności demokratycznej.

Republika
Termin ten stanowi unikat w polityce: bardzo łatwo go zdefiniować, lecz
trudno prześledzić jego historię. Republika to po prostu system rządów nie-
monarchicznych i (przynajmniej oficjalnie) niearystokratycznych czy nie-
oligarchicznych. Nie przesądza to o jej demokratycznym charakterze, gdyż

374
istnieje wielka różnica między usunięciem oligarchii a wprowadzeniem po­
wszechnego prawa głosowania. Pierwszym przykładem republikanizmu był
starożytny Rzym, państwo o wyraźnej strukturze klasowej - prawo do rzą­
dów mieli jedynie przedstawiciele wyższych warstw społecznych. Mimo tych
zastrzeżeń obecna robocza definicja wyróżnia dwie cechy republiki: demo­
krację i brak monarchii. Wiele państw świata nazywa się w oficjalnej nomen­
klaturze „republikami”. Walka o monarchię jest już od dawna zakończona:
tytuł monarchy oznacza mało, a kwestie, jakie zwykł podnosić, całkowicie
straciły znaczenie.

Rewizjonizm
Pojęcie używane zwykle w terminologii marksistowskiej i socjalistycz­
nej, oznaczające odejście od poprzedniej, „czystszej” postaci teorii. Myśli­
ciele lewicowi (jak Róża Luksemburg czy Lew Trocki) oskarżani byli na tej
podstawie o odstępstwa od leninowskich metod rewolucji komunistycznej.
To samo można powiedzieć o wielu współczesnych ujęciach marksizmu, choć
rewizjonizm pozostaje pojęciem wysoce selektywnym i pejoratywnym. Au­
torzy nielewicowi przejęli ów termin do opisu późniejszych, alternatywnych
teorii czy relacji na temat zdarzeń posiadających ogólnie przyjętą wersję. Po­
wstały więc rewizjonistyczne teorie zimnej wojny, gdyż Amerykanie są obec­
nie mniej przekonani o czystości zagranicznej polityki swego rządu w latach
50. zeszłego stulecia. Najbardziej jednak znaczącym rewizjonizmem końca
XX i początku XXI w. są twierdzenia dotyczące losu Żydów w III Rzeszy: nie­
którzy historycy próbują zaprzeczyć istnieniu Holocaustu (czy zminimalizo­
wać jego wagę). Rewizjonizm nie służy więc tutaj tworzeniu alternatywnych
wyjaśnień, ale zasiewaniu wątpliwości co do wyjściowych pewników.

Rewolucja kulturalna
Rewolucja kulturalna jest częścią teorii m arksizm u, która rozwinęła się
po śmierci Marksa, a dotyczy przede wszystkim komunizmu chińskiego
pod przewodnictwem Mao Tse Tunga. Ogólna idea rewolucji kulturalnej
to poprawka do założenia materialistycznego, którą - zgodnie z własnymi
twierdzeniami - niektórzy komentatorzy odnaleźli w pismach Marksa. We­
dług nich wystarczy zmienić ograniczenia fizyczne lub prawne, by wyzwo­
lić proletariat. Rewolucja kulturalna jest rewolucją mającą miejsce w myśli,
ideologii lub, bardziej ogólnie, w kulturze. Według jej rzeczników, należy
zmodyfikować to, co teraz można by nazwać „sposobami myślenia”. Ludzie
muszą porzucić poglądy, oczekiwania, intelektualne orientacje właściwe dla
społeczeństwa burżuazyjnego i należy tego dokonać oddzielnie od, powiedz­
my, zmiany struktury własności.
Myśliciele funkcjonujący w tej tradycji, głównie włoska Partia Komu­
nistyczna pod wpływem G ram sdego, kładą nacisk na przeprowadzenie

375
rewolucji kulturalnej jako jedyną nadzieję na przekonanie elektoratu do prze­
prowadzenia rewolucji prawnej i tej w sferze własności. Budowanie prawdzi­
wej socjalistycznej lub komunistycznej świadomości było przez przywódców
w postrewolucyjnych społeczeństwach postrzegane jako ważne i długotermi­
nowe zadanie, ponieważ byli oni świadomi, że poglądy społeczeństwa kapi­
talistycznego czy feudalnego utrzymywały się jeszcze długo po politycznej
śmierci tych struktur.
To właśnie z tego powodu Mao w późnych latach sześćdziesiątych zezwolił
swojej Czerwonej Straży - czyli młodzieży rewolucyjnej - na śledzenie, kara­
nie, upokarzanie i zmuszanie do politycznej reedukacji (zob. reforma myśli)
dużej części chińskiej elity. Ofiary oskarżano o zamiar utworzenia nowego
systemu klasowego lub chęci uzyskania przywilejów oraz generalnie o odse-
parowywanie się od mas w sposób kontrrewolucyjny. Problemem teoretycz­
nym w marksizmie, dotyczącym idei rewolucji kulturalnej, jest to, że sugeruje
ona niezależność myśli od struktury socjo-ekonomicznej, co nie pasuje do
ogólnej tezy, że myśli i poglądy są nadbudową zależną od bazy ekonomicz­
nej. Ostatecznie rewolucja kulturalna w Chinach uczyniła wiele szkód, a po
śmierci Mao tysiące rozpaczliwie poszukiwanych specjalistów i pracowni­
ków musiało zostać zrehabilitowanych, by z powrotem sprowadzić Chiny na
bardziej tradycjonalistyczną ścieżkę rozwoju społecznego i gospodarczego.

Rewolucja
Terminu tego używano początkowo do określania „obrotów” władzy po­
litycznej: równie dobrze mogło to oznaczać upadek monarchii, co jej przy­
wrócenie (na podstawie astrologicznych analogii z „obrotami” gwiazd i koła
fortuny). Niezależnie od tych konotacji, chodziło z pewnością o zmiany. Jako
rewolucję opisuje się też często (alegorycznie) wszelkie znaczące zmiany spo­
łeczne (zawdzięczane technice lub nauce), główne jednak znaczenie tego ter­
minu w politologii to zamierzone obalenie klasy rządzącej przez inną klasę,
mobilizującą masy przeciw istniejącemu systemowi, co nie tylko zmienia dys­
ponentów władzy, ale powoduje wielkie zmiany całej struktury społecznej. To
odróżnia rewolucję od zamachu stanu, w którym zmieniają się tylko władcy,
a nie warunki polityczne i społeczne, czy od wielkich zmian socjopolitycznych
po przegranej wojnie czy zwycięskim powstaniu antykolonialnym. Prawdzi­
wa rewolucja stanowi wynik konfliktu klasowego. Jest to zjawisko bardzo
rzadkie, można tu podać w zasadzie tylko przykłady rewolucji francuskiej,
która zastąpiła arystokratyczną monarchię republiką klasy średniej; rosyjskiej
(władza tyrańskiej monarchii przeszła w ręce autorytarnej i jeszcze bardziej
totalitarnej, populistycznej elity); chińskiej, gdzie skorumpowana oligar­
chiczna republika przeszła w dyktaturę; i kilka innych. W pewnych okresach
historii nagłą zmianę systemów rządzenia i panujących ideologii przeżywa
zbiorowo kilka na raz krajów - zjawiska takiego trudno nie nazwać rewolucją,

376
jeśli nawet nie jest planowane i obywa się bez przemocy. Dlatego właśnie m ó­
wiono o rewolucji w Europie Wschodniej lat 1989-91, która zmiotła, zdawało
się wcześniej nieporuszalne, reżimy komunistyczne. Co ciekawe, wkrótce po­
rzucono to określenie na rzecz bardziej technicznego terminu przejścia do
demokracji (w dużej mierze ze względu na uczestnictwo dawniej rządzących
partii w polityce i brak związanego z przemocą udziału mas w zmianach).

Rezerwiści
Duże, profesjonalne lub tworzone po II wojnie światowej z poboru arm ie
przeznaczone do walki w poważnych bitwach bez wielkich uzupełnień ze
strony cywili są historycznie nietypowe. Bardziej typowe jest to, że narody
polegają na niezawodowych siłach wojskowych, składających się z obywateli
(zobacz: cywilni żołnierze), spotykających się regularnie, choć rzadko, by
razem trenować, które w razie niebezpieczeństwa mogą być wzywane przez
rząd. Tylko wtedy, gdy rezerwy były powoływane i znajdowały się całkowi­
cie pod kontrolą rządu, otrzymywały wynagrodzenie. Zazwyczaj jest jeszcze
kilka ograniczeń dotyczących tego, jak długo mogą one być zmobilizowane
oraz gdzie mogą być wysłane do walki. Jedynym powszechnym ogranicze­
niem jest to, że rezerwiści są rzadko wykorzystywani poza granicami ich
rodzinnego kraju, w przeciwieństwie do małych profesjonalnych armii wy­
korzystywanych do takich eskapad, ponieważ ich użycie jest prawie całko­
wicie uzasadnione tylko do obrony narodowej. Choć zatem Wielka Brytania
posiadała rozbudowany system rezerwy w XIX wieku, nie była ona używana
za granicą do 1914 roku, kiedy to została przekształcona w Armię Terytorial­
ną. Współczesna zaawansowana technologicznie wojna wymaga szybkiego
reagowania i profesjonalnego treningu, więc mało prawdopodobne jest, aby
zależała od żołnierzy niezawodowych, poza jakimś wąskim zakresem. Jed­
nym z najważniejszych przykładów grupy rezerwy we współczesnym kraju
jest Gwardia Narodowa w USA, następczyni milicji formowanych przez rzą­
dy kolonii w czasie wojny o niepodległość, która jako siły zbrojne tworzone
przez państwo stanowiła rdzeń armii USA do roku 1916. Choć każdy stan
ma swoją Gwardię Narodową, pod kontrolą swojego gubernatora, to mogą
one w razie niebezpieczeństwa zostać „znacjonalizowane” przez prezydenta.
Jednostki Gwardii Narodowej były i są wykorzystywane w konfliktach mię­
dzynarodowych, ale prezydenci robią to niechętnie, na przykład w wojnie
w W ietnam ie żadne siły rezerwy nie zostały użyte.
Rezerwiści stanową grupę osób mających doświadczenie w służbie za­
wodowej oraz obowiązek wstępowania do wojska w sytuacjach zagrożenia
narodowego. Powszechną praktyką jest to, że ex-żołnierze są zobowiązani
do meldowania się w swoich jednostkach raz lub dwa razy do roku, często
po to, by przejść powtórne szkolenie, mają również obowiązek powrotu do
służby zasadniczej w nagłych wypadkach przez okres kilku lat od momentu

377
pierwszego poboru. Rezerwiści byli głównym źródłem personelu wojskowego
dla wielkich armii europejskich aż do roku 1945, a dwu- lub trzyletnia służba
wojskowa na zasadzie poboru była pomyślana jako podstawowy rodzaj szko­
lenia w wielu armiach, tak jednak by rezerwiści mogli poza szkoleniem praco­
wać w dowolnych zawodach cywilnych. Rezerwiści rzadko byli powoływani
w krajach zachodnich w okresie powojennym, choć odegrali oni istotną rolę
w wojnie koreańskiej oraz w anglo-francuskiej inwazji na Suez w 1956 roku
(zobacz: konflikt arabsko-izraelski), a część z nich została wezwana podczas
wojny w Zatoce. Za to Izrael powołuje dość często duże grupy rezerwistów
do walki ze swoimi sąsiadami. Gdy zim na wojna zbliżała się do końca, wielu
teoretyków wojskowych zalecało o wiele większe zaufanie do rezerwy, częś­
ciowo z powodów ekonomicznych, ale częściowo ponieważ rezerwa mogła
działać jako hamulec powstrzymujący ambicje rządów. Zarówno USA, jak
i Wielka Brytania w następstwie ataków terrorystycznych z 11 września 2001
roku oraz w wyniku konfliktu w Afganistanie były zmuszone do powołania
specjalnych kategorii rezerwistów.

Reżimy wojskowe
Reżimy wojskowe są to zazwyczaj rządy autokratyczne, przeważnie po­
przedzone zamachem stanu, w których wojsko sprawuje kontrolę nad pań­
stwowym systemem politycznym. W reżimach tych mogą zostać zawieszone
swobody obywatelskie oraz normalne polityczne i konstytucyjne porozu­
mienia. Zatem mało prawdopodobne jest, by w tego typu systemach poli­
tycznych partiom opozycyjnym zezwolono na swobodną działalność. Choć
reżimy wojskowe są często dyktaturami, niekoniecznie muszą być to talitar­
ne. Gdy powstają z powodów kryzysów narodowych lub kryzysów politycz­
nych (zobacz władze kryzysowe), reżimy te mogą w jakimś stopniu posiadać
legitymizację polityczną, tak jak w przypadku reżimu będącego u władzy
w Pakistanie na początku XXI wieku. W niektórych przypadkach przywód­
cy reżimów mogą przywrócić demokratyczny system rządów tak szybko, jak
tylko uznają, że można to bezpiecznie zrobić, mimo tego, że przywrócenie
normalnego życia politycznego jest zazwyczaj trudne. Być może faktycznie
reżimy wojskowe są kwestią przeszłości, ponieważ jest ich obecnie o wiele
mniej niż w pewnych okresach wieku XX. Reżimy wojskowe były wówczas
dość powszechną formą rządów częściowo dlatego, że organizacje militarne
w mniej rozwiniętych społeczeństwach zazwyczaj mają więcej umiejętności
administracyjnych i technicznych niż rządy cywilne. Jednakże wyznaczenie
wyraźnych granic miedzy reżimem a tym, co nim nie jest, może być nie­
zwykle trudne. Nie jest jasne na przykład, czy traktować Irak jako reżim
wojskowy, czy też nie, zakładając, że jest on utrzymywany dzięki lojalności
niektórych sił wojskowych, ale posiada również elementy cywilne w rządzie
oraz był pierwotnie państwem jednopartyjnym.

378
Zamachy stanu i reżimy wojskowe są najczęściej kojarzone z krajami Trze­
ciego Świata, chociaż Grecja, Polska, Portugalia i Turcja miały okresy rządów
wojskowych w czasach powojennych. W Ameryce Łacińskiej reżimy wojsko­
we często wykorzystując demokrację doprowadzały do końca jej istnienia,
pomimo tego, że ich zwolennicy mogli twierdzić, iż interwencja wojskowa
była niezbędna do zakończenia spirali hiperinflacji, terroryzm u miejskiego
i nieporządku, których doświadczano w trakcie rządów demokratycznych.
W niektórych krajach istnienie reżimów wojskowych jest powiązane ze skraj­
nymi represjami, takim i jak te wykonywane przez oddziały, które nazywa­
no „szwadronami śmierci” i oddziały szkolone do torturowania, istniejące
w Salwadorze, nikaraguańskiej Samosie i Argentynie, nim został przywróco­
ny rząd cywilny po konflikcie na Falklandach.

Rousseau
Jean Jacąues Rousseau (1712-78) był najważniejszym myślicielem po­
litycznym Francji XVIII stulecia. Często uważano, że choć już wtedy nie
żył, zainspirował rewolucję francuską i był ojcem całego nurtu demokracji
uczestniczącej. Jego zainteresowania (bardzo wszechstronne, jak przystało
na filozofa Oświecenia) najlepiej oddają trzy dzieła. Bez wątpienia najbar­
dziej znane z nich to „Umowa społeczna” (choćby z tytułu), jednak dla zrozu­
mienia teorii politycznych autora równie ważna jest z pewnością „Rozprawa
o pochodzeniu i podstawach nierówności” i zapewne „Emil” (traktat o wy­
chowaniu). W „Umowie społecznej” Rousseau dowodził, że demokracja może
istnieć tylko wtedy (i tylko wtedy gwarantuje wolność, co było podstawowym
problemem filozofa), gdy ludzie żyją w małych społecznościach, gdzie wszy­
scy się znają i mogą uczestniczyć w tworzeniu praw dzięki udziałowi w zgro­
madzeniu. Praktykowana na Zachodzie dem okracja przedstawicielska nie
miała dla Rousseau znaczenia, dając wolność tylko podczas głosowań, na
kilka minut co kilka lat. Wolność wymagała według filozofa poddawania się
tylko tym prawom, którym chciało się podlegać - stąd pochodziła idea woli
powszechnej, wspólnej intencji całego zebranego społeczeństwa, ignorującej
osobiste pragnienia i opowiadającej się za tym, co zgromadzeni uważali za
interes publiczny. Rousseau, mimo oczywistego opowiedzenia się po stronie
skrajnej (choć niepraktycznej) demokratycznej wolności, często uważany był
za niebezpiecznego autorytarystę i prekursora faszyzmu. Pogląd ten bierze
się z podkreślania przez niego równości i wiary w masowe spotkania oraz
masowe oddziaływanie, co zagraża liberalnemu indywidualizmowi. Autorzy
takich ataków zwykle zapominają o fakcie, że sam Rousseau był tak dalece
świadom, jakich warunków społecznych wymaga zastosowanie jego teorii
w praktyce (w szczególności istnienia bardzo małych społeczności, gdzie
wszyscy znaliby się nawzajem), że stracił nadzieję, jeśli chodzi o współczes­
ną mu Europę. Choć jego główne dzieło nosi tytuł „Umowa społeczna”, a on

379
sam zaliczany jest wraz z Hobbesem i Lockiem do teoretyków umowy spo­
łecznej, to polityczne poglądy Rousseau zbliżają go do filozofów starożytnej
Grecji: postrzegał ludzkość jako zasadniczo społeczną i odrzucał ideę życia
w stanie natury (z wyjątkiem, być może, „szlachetnego dzikusa”) bez jedne­
go ze znamion człowieczeństwa - języka.

Rozdział władz
Klasyczna zasada liberalizmu, związana zarówno z Lockiem, jak i Mon­
teskiuszem. Główny wzorzec konstytucji USA. Twierdzi, że niebezpieczeń­
stwo dla interesu publicznego zostanie zmniejszone, jeśli różne typy władzy
będą sprawować odrębne ciała: władzę tworzenia zasad organy ustawodaw­
cze, władzę wcielania ich w życie organy wykonawcze, a sądzenia wykroczeń
przeciw nim organy sądownicze.
Uważa się, że ścisły rozdział tych władz i zabezpieczenia przed ich wza­
jemnym uzurpowaniem gwarantują utrzymanie nad nim i kontroli. Naduży­
cie władzy powstanie z pewnością wtedy, gdy na przykład jeden organ ustala
zasadę i równocześnie decyduje, kto ją złamał. Rozdział władzy pojawia się
w ścisłej postaci (nawet teoretycznie) w bardzo niewielu systemach politycz­
nych - w Wielkiej Brytanii rola sądownictwa jest, dla przykładu, daleka od
jasności, a zarówno parlament, jak i rząd działają w obszarze władzy drugie­
go organu. Na początku XXI wieku polityczne kontrowersje wzbudziła pozy­
cja lorda kanclerza, głowy organów sądowych, a zarazem przewodniczącego
Izby Lordów oraz członka rządu pełniącego funkcje wykonawcze (nawet kie­
rownictwo sądów apelowało o usunięcie owej anomalii). Rozróżnienie wła­
dzy ustawodawczej i wykonawczej pozostaje jednak istotne, a przestrzeganie
tego podziału (choćby niecałkowite) nie tylko zmniejsza niebezpieczeństwo
nadużycia władzy, lecz i przyczynia się zapewne do sprawniejszego funkcjo­
nowania rządu. Jeden z głównych problemów państw totalitarnych to nie tyl­
ko polityczna dominacja jakiejś grupy, ale jej władza we wszystkich trzech
obszarach. Zasada rozdziału wiąże się ściśle z praworządnością, wymagającą
bezwarunkowej separacji co najmniej władzy sądowniczej i wykonawczej.

Rozliczalność
Termin „rozliczalność” w nowoczesnym państwie posiada dwa główne, za­
chodzące na siebie znaczenia. Pierwsze z nich, powszechnie używane w kra­
jach demokratycznych, mówi o tym, że jednostki sprawujące władzę, czy to
członkowie rządu, czy też wybrani reprezentanci lub mianowani urzędnicy,
są w pewnym sensie wykonawcami woli społeczeństwa, a zatem muszą wy­
kazywać, że władzę i swoje obowiązki wypełniają właściwie. Drugie z tych
znaczeń może odnosić się do ustaleń poczynionych dla zapewnienia zgod­
ności pomiędzy wartościami wyznawanymi przez przekazujący władzę or­
gan a wartościami jednostki bądź grupy osób, której lub którym władza jest

380
przekazywana. Dlatego w Wielkiej Brytanii o rządzie mówi się, że jest roz­
liczany przed parlamentem w tym sensie, że musi udzielać odpowiedzi na
pytania co do prowadzonej polityki i ostatecznie może być nawet odwołany
przez parlament. Dla przykładu, w 1979 roku gabinet kierowany przez Ja­
mesa Callaghana został obalony jednym głosem podczas głosowania wotum
nieufności, co w konsekwencji przyniosło wcześniejsze wybory parlamentar­
ne. W Wielkiej Brytanii uważa się, że urząd rzecznika praw obywatelskich
przyczynił się do wzrostu rozliczalności administracji państwowej, poprzez
analizę metod stosowanych przez administrację oraz interwencje w sprawie
skarg zgłaszanych wobec działań departamentów rządowych. Wreszcie rządy
w krajach demokratycznych są rozliczane przed społeczeństwem dzięki me­
chanizmowi wyborów.
Rozliczalność nie jest przypisana jedynie do demokratycznych form spra­
wowania władzy, chociaż to właśnie w państwach demokratycznych słyszy
się żądania większej rozliczalności. Jakiekolwiek przekazanie władzy będzie
zwykle pociągać za sobą wymóg składania sprawozdania odnośnie jej spra­
wowana. Każda instytucja posiadająca określony zakres władzy może być
postawiona przez wyższą instancję wobec wymogu umotywowania swoich
działań. W podobny sposób w dyktaturze lub reżimie totalitarnym władza
czyni prasę, uczelnie wyższe i związki zawodowe odpowiedzialnymi przed
sobą. Wraz z rosnącym na całym świecie, a szczególnie w Europie Środkowo
-Wschodniej, zainteresowaniem prawami człowieka i demokracją wyborcy
pragną rozliczalności bardziej niż kiedykolwiek. Często łączy się to z ideą
transparentności w rządzeniu, potrzebą informacji na temat działalności wy­
łonionych w wyborach urzędników.

Rozporządzenie
Rozporządzenie to decyzja lub regulacja o mocy uchwały przyjętej przez
parlament, ale wydana bezpośrednio przez m inistra lub departament stanu
zgodnie z uprawnieniami przyznanymi konstytucyjnie lub w oparciu o od­
nośne przepisy prawa. Rozporządzenia to twory typowe dla europejskiego
prawa konstytucyjnego, szczególnie francuskiego. Głównym założeniem
konstytucji Piątej Republiki Francuskiej było ograniczenie władzy parlamen­
tu i umożliwienie organom władzy wykonawczej stanowienia prawa. Anglo­
saskie common law nie pozwala na tak dalece posuniętą delegację władzy.
Mimo że parlamentarny rząd Wielkiej Brytanii często pozwala na umiesz­
czanie w aktach normatywnych propozycji ministrów, muszą one najpierw
być przedstawione Parlamentowi, który ma prawo wprowadzenia w nich
zmian, podczas gdy we Francji Zgromadzenie Narodowe nie ma prawa kwe­
stionować zapisów rozporządzenia ministerialnego.
Prawdziwa różnica ma jednak charakter podmiotowy. Rozporządzenie jest
narzędziem władzy autokratycznej, sugerującym wyższość racji administracji

381
i rządu, których decyzje nie mogą być poddawane w wątpliwość przez społe­
czeństwo. Panuje przekonanie, że prawo, które zostało uchwalone przy udzia­
le społeczeństwa, choćby pośrednim, jest dla niego niejako bardziej wiążące
jako narzędzie regulujące dopuszczalne normy zachowania dla wspólnego
dobra. Owo podmiotowe rozróżnienie, jakkolwiek trudno uchwytne, jest
niezwykle istotne, nie tylko przy badaniu różnic w postrzeganiu władzy wy­
konawczej w europejskim prawie cywilnym i anglosaskim prawie zwyczajo­
wym, ale również wyjaśnia, dlaczego w Europie, a zwłaszcza we Francji i we
Włoszech, stosunek do rządu często oparty jest na przekonaniu, że państwo
to twór wrogi i obojętny. Nierzadko w związku z niestabilnością parlamen­
tarną lub niemożnością podjęcia decyzji powodowaną brakiem większości
w parlamencie podejmowanie decyzji drogą wydawania rozporządzeń staje
się koniecznością. Sytuacja taka często ma miejsce we Włoszech oraz w kil­
ku nowych państwach demokratycznych Europy Wschodniej, na przykład
w Rumunii.

Rozwój polityczny
Jeden z głównych tematów badań politologii lat 50. i 60., który stał się
później nieco mniej modny. Zgodnie z głównym założeniem tej teorii, op­
artym na analogii z rozwojem gospodarczym, istnieje obiektywna droga po­
stępu, którą społeczeństwa podążają ku doskonaleniu politycznemu (tak jak
miałaby istnieć droga zwiększenia sprawności ekonomicznej, na którą spo­
dziewają się co najmniej wkroczyć wszystkie gospodarki). Pojęcie rozwoju
politycznego napotykało oczywiste, poważne problemy, jeśli chodzi o unik­
nięcie odchylenia ideologicznego, zakładającego, że rozwój jest tym wyższy,
im bardziej państwo przypomina liberalne demokracje Zachodu czy jaki­
kolwiek inny ideał. Szczególnie w USA włożono wiele wysiłku w badania
polityki porównawczej (comparative government) pod kątem rozwojowym,
dokonywane głównie w oparciu o popularne wówczas teorie socjologiczne
stanowiące odmiany funkcjonalizm u. Idea drogi rozwoju do większej po­
litycznej złożoności i lepszego rozwiązywania zadań nie jest jednak niczym
nowym. Wszyscy wielcy teoretycy XIX i początku XX w: Comte, Marks,
Herbert Spencer (1820-1903), Durkheim , Weber (można nawet dowodzić,
że także angielscy autorzy utylitaryzm u) wierzyli w pewną regularną, roz­
wijającą się sekwencję zmian, którym podlegają systemy polityczne. Polityka
europejskich mocarstw doby kolonializm u często odnosiła się do tego mniej
teoretycznie, zakładając, że Hindusów na przykład należy prowadzić powo­
li i stopniowo, nakładając na nich coraz więcej obowiązków, polepszać ich
systemy ekonomiczne i edukacyjne, aż osiągną zdolność do niepodległości.
Wiele niedemokratycznych państw Trzeciego Świata w podobny sposób
deklaruje wkroczenie na drogę stopniowego rozwoju politycznego, co zwy­
kle idzie w parze z rozwojem gospodarczym. Idee dem okracji sterowanej

382
i usprawiedliwienia ustrojów jednopartyjnych często wykorzystują argu­
ment, że całkowita demokracja liberalna jest nie do pogodzenia z napięcia­
mi wokół potrzeby budowania narodowej jedności i efektywnej gospodarki.
Zbyt wiele wagi przywiązuje się wtedy jednak do drogi zachodnich demo­
kracji od feudalizm u i tego, że młodsze państwa miałaby oczekiwać podobna
sekwencja rozwojowa.

Równe traktowanie
Równe traktowanie polega na założeniu, że system prawny powinien
chronić wszystkich obywateli przed dyskryminacyjnym traktowaniem
i gwarantować im równe prawa. Początkowo przyjmowano, że idea równe­
go traktowania zbliżona jest do gwarancji uczciwości procesu sądowego i do
obowiązującej w wielu krajach gwarancji należytego procesu. W XX wie­
ku coraz częściej zaczęto podkreślać różnice pomiędzy równym traktowa­
niem i uczciwością procesu sądowego, które zapewniają formalną równość
(ta ostatnia znaczy niewiele w sytuacji istotnych różnic w wykształceniu
czy różnic majątkowych), a materialnym prawem do równego traktowania.
W szczególności w Stanach Zjednoczonych ideę równego traktowania roz­
ciągnięto od gwarancji proceduralnej do szerszej koncepcji równości, choć
na dość ograniczonym polu.
Gwarancja ta zawarta jest w klauzuli równego traktowania umieszczo­
nej w czternastej poprawce do konstytucji USA. Została ona wprowadzona
w 1868 roku, a jej celem była ochrona wszystkich obywateli (a w szczegól­
ności byłych niewolników) przed ograniczaniem ich praw przez rząd. Od
czasów, gdy Earl Warren pełnił funkcję Prezesa Sądu Najwyższego Stanów
Zjednoczonych (1953-69), sąd ten wielokrotnie odwoływał się do tego prze­
pisu, starając się eliminować wszelkie formy dyskryminacji rasowej i promu­
jąc swoją koncepcję standardów konstytucyjnych w zakresie prawa karnego
i desegregacji (patrz interpretacja konstytucji). To właśnie klauzula równe­
go traktowania przesądziła o rozpoczęciu procesu desegregacji w szkołach
w konsekwencji wyroku sądu w słynnej sprawie Brown vs Board o f Education
in Topeca (1954), a także stała się punktem wyjścia w wielu sprawach dotyczą­
cych dyskryminacji. Jej zastosowanie doprowadziło nawet do zmiany granic
okręgów wyborczych. Próby zadośćuczynienia dyskryminacji takie jak akcja
afirmatywna czy odwrotna dyskryminacja podejmowano głównie w Stanach
Zjednoczonych. Nawet Europejska Konwencja Praw Człowieka ogranicza się
do argumentacji wynikającej z wymogu proceduralnego prawa do procesu
sądowego, rezygnując z bardziej złożonej zasady równego traktowania. Pa­
radoksalnie, program Trzeciej Drogi, wprowadzony na przykład w 1997
roku w Wielkiej Brytanii, zaowocował radykalnymi (nawet w porównaniu
z prawem amerykańskim) decyzjami sądów w sprawie walki z przejawami
dyskryminacji.

383
Równość szans
Dwudziesty wiek przyniósł, szczególnie w krajach Zachodu, rosnące prze­
konanie o tym, że czynniki takie jak rasa, religia czy płeć nie powinny mieć
wpływu na możliwości rozwoju zawodowego i kariery. Już Napoleon forso­
wał reformę instytucji francuskich gwarantującą, że awans zawodowy uza­
leżniony był wyłącznie od umiejętności i wyników pracy (patrz egalitaryzm).
Tymczasem w Wielkiej Brytanii aż do drugiej połowy XX wieku większość
pracowników służby cywilnej rekrutowano spośród absolwentów uniwer­
sytetów Oxford i Cambridge, a związki zawodowe drukarzy podejmowały
działania mające na celu uniemożliwienie dostępu do rynku usług drukar­
skich osobom nieposiadającym odpowiednich koneksji. W latach 60. rosnąca
wrażliwość na wszelkie przejawy dyskryminacji, szczególnie w Stanach Zjed­
noczonych i Wielkiej Brytanii, spowodowała diametralną zmianę w podejściu
do kwestii równości, co znalazło odzwierciedlenie w Traktacie Rzymskim
ustanawiającym Europejską Wspólnotę Gospodarczą, a także w decyzjach
Komisji Europejskiej i Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Ustawy
o stosunkach rasowych i prawie do równego wynagrodzenia z lat 60. i 70.
zdelegalizowały niektóre formy dyskryminacji rasowej i płciowej. W ostat­
nich dekadach XX wieku legislacja w tej dziedzinie poszerzyła się o nowe
przepisy, między innymi chroniące prawa niepełnosprawnych. W Stanach
Zjednoczonych koncepcja równości szans obowiązuje powszechnie, a wszyst­
kie przedsiębiorstwa prywatne i instytucje publiczne stosują zasadę, zgodnie
z którą zatrudnienie pracownika lub jego awans muszą być poparte konkret­
nymi dowodami potwierdzającymi jego umiejętności i osiągnięcia. Ponadto,
w celu zadośćuczynienia dyskryminacji podjęto kroki określane jako akcja
afirm atywna bądź odwrotna dyskryminacja. Tymczasem w Wielkiej Bryta­
nii kwestia dyskryminacji kobiet i mniejszości homoseksualnych nigdy nie
stanowiła pierwszoplanowego tematu debaty politycznej, choć warto zazna­
czyć, że wyroki wydawane przez sądy pracy coraz częściej odzwierciedlają
bardziej stanowcze podejście do problemu ochrony praw kobiet, a tożsamość
płciowa i orientacja seksualna coraz częściej brane są pod uwagę.

Równowaga nuklearna
Rozmowy i negocjacje związane z Układem o Ograniczeniu Zbrojeń Stra­
tegicznych (SALT) oraz programem redukcji broni strategicznych START
pomogły względnie oszacować potencjał sił nuklearnych zarówno USA,
jak i Związku Radzieckiego. Szacunki te nie zawsze były zadowalające, lecz
mimo rozbieżności między ich poszczególnymi wersjami, jasne stało się, że
na początku lat 80. XX wieku ZSRR zniwelował historyczną przewagę Stanów
Zjednoczonych, doprowadzając co najmniej do stanu równowagi. Pod wzglę­
dem wyrzutni, pocisków i ogólnej siły ognia Związek Radziecki wyprzedzał
najprawdopodobniej USA, mimo że rzeczywista liczba posiadanych przezeń

384
głowic bojowych była mniejsza, a technologia namierzania celów gorzej roz­
winięta. Największym zmartwieniem Stanów Zjednoczonych była obawa
przed zwiększeniem celności rakiet ZSRR, która w połączeniu z siłą ognia
mogła umożliwić Związkowi Radzieckiemu zniszczenie 90% amerykańskich
międzykontynentalnych pocisków balistycznych (ICBM) znajdujących się na
lądzie, podczas gdy USA nie były w stanie odpłacić się tym samym siłom
sowieckim. Niepokój, iż równowaga nuklearna wymyka się spod kontroli,
narażając Amerykę na bezbronność, poddał w wątpliwość dość ortodoksyjną
strategię i decyzje polityczne USA. W szczególności długoletnia polityka kon­
centrowania słabych wojsk konwencjonalnych NATO w Niemczech z obawy
przed wybuchem wojny nuklearnej zdawała się być wysoce nieopłacalna. Był
to jeden z powodów, dla którego NATO rozpoczęło w latach 80. poważne,
ostatecznie zakończone powodzeniem próby negocjacji redukcji sił konwen­
cjonalnych na Konferencji na temat Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie,
dziś funkcjonującej pod nazwą Organizacji Bezpieczeństwa i W spółpracy
w Europie (OBWE), zakończonej podpisaniem Traktatu o Konwencjonal­
nych Siłach Zbrojnych w Europie (CFE) w 1990 roku.

Równowaga sił
Według teorii równowagi sił utrzymanie pokoju jest bardziej prawdopo­
dobne w przypadku, gdy potencjalni przeciwnicy dysponują równymi siłami
militarnymi, a niekiedy podobnymi wpływami politycznymi i gospodarczy­
mi. Klasyczny okres równowagi sił przypada mniej więcej na lata od zakoń­
czenia wojen napoleońskich do początku I wojny światowej. Wtedy to kilka
państw posiadało porównywalną siłę, stąd żadne z nich nie miało gwarancji,
że uda mu się pokonać koalicję złożoną z innych potęg. Kluczem do równo­
wagi sił zapewniającej międzynarodową stabilizację było to, że nie istniały
ideologiczne czy inne ograniczenia, które mogłyby służyć jako wspólny mia­
nownik dla ówczesnych potęg: możliwa była wówczas każda koalicja, ponie­
waż wszyscy członkowie tego systemu, przede wszystkim Francja, Wielka
Brytania, Rosja, Austria i Prusy, reprezentowały tę samą ideologię i prowa­
dziły zasadniczo podobną politykę. W ten sposób, gdyby któreś z państw za­
częło przejawiać zbyt wielkie ambicje lub chciało powiększyć swoją potęgę,
wtedy inne zmieniłyby sojusz dla przywrócenia równowagi. Należy zauwa­
żyć, że zwolennicy równowagi sił nigdy nie uważali, że może ona całkowicie
zapobiec wojnie; ich intencją było w przypadku wybuchu konfliktu prowa­
dzenie wojny w ograniczonym zakresie, aż do przywrócenia równowagi. Ce­
lem było zachowanie systemu oraz tożsamości i autonomii głównych aktorów
politycznych. Z tego punktu widzenia problem I wojny światowej polegał nie
na tym, że się rozpoczęła, ale na sposobie, w jaki walczono, oraz na długości
trwania konfliktu oraz na tym, że doprowadziła ona do zniszczenia tego sy­
stemu.

385
Zim na wojna, poprzez podział krajów na kapitalistyczne i komunistycz­
ne, wykluczała możliwość zmiany koalicji. Dla utrzymania tej teorii przy ży­
ciu wprowadzono pewne jej udoskonalenia. Równowaga nadal była możliwa
w systemie dwubiegunowym głównie dlatego, że rozwój broni masowego
rażenia doprowadził do „równowagi strachu”. Wyścig zbrojeń stał się bar­
dzo charakterystyczną cechą systemu dwubiegunowego, ponieważ nastąpiło
usunięcie owego płynnego systemu zrównoważonych sojuszy. Rozwój blo­
ków państw skupionych wokół dwóch supermocarstw, szczególnie w Eu­
ropie Środkowo-Wschodniej i Zachodniej, został wsparty wprowadzeniem
dalszych udoskonaleń - wielobiegunowości. Wraz z upadkiem imperium ra­
dzieckiego w Europie Środkowo-Wschodniej oraz osłabieniem potęgi ZSRR
i możliwym zmniejszeniem roli USA w obronie Europie Zachodniej, teorie
równowagi mają dużą szansę na powrót, by służyć jako dobry przykład - nie
tylko jako wyjaśnienie, ale i zalecenie na przyszłość.

RWPG
RWPG oznacza Radę Wzajemnej Pomocy Gospodarczej, która do czerwca
1991 roku funkcjonowała jako złożony z ZSRR i krajów Europy Środkowo-
Wschodniej odpowiednik Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej (zob. Unia
Europejska). Alternatywnie był on uważany za gospodarczy odpowiednik
U kładu Warszawskiego. Dominacja Związku Radzieckiego nad krajami
wchodzącymi do RWPG czyniła tę analogię nawet bardziej odpowiednią. Ini­
cjatorem powołania tej struktury w roku 1949 był Stalin, który początkowo
używał jej jako straszaka przeciw Jugosławii, próbując ją ujarzmić poprzez
zastosowanie bojkotu gospodarczego. Pierwszymi członkami RWPG były:
Albania, Bułgaria, Czechosłowacja, Niemiecka Republika Demokratyczna,
Węgry, Polska, Rumunia oraz ZSRR; Mongolia, Kuba i W ietnam przyłączy­
ły się odpowiednio w 1962, 1972 i 1978 roku. Natomiast Albania wystąpiła
z Rady w 1962 roku, co stanowiło element jej ogólnego pogorszenia stosun­
ków ze Związkiem Radzieckim po zbytnim zbliżeniu Albanii i Chin. Rozłam
Moskwy i Pekinu w omawianym czasie zaczął się pogłębiać.
Po śmierci Stalina RWPG zaczęło być postrzegane jako korzystny sposób
przeciwstawiania się rosnącej integracji gospodarek państw Europy Zachod­
niej, szczególnie w oparciu o Wspólnotę Europejską i EFTA, a ponadto jako
sposób narzucania ponadnarodowego planowania prowadzonego w interesie
Związku Radzieckiego. Ogólny plan dla krajów tego regionu był w praktyce
prawie niewdrażany aż do początku lat sześćdziesiątych, kiedy to pomimo
opozycji niektórych państw członkowskich został on narzucony w wyni­
ku radzieckiego nacisku. Podstawą tego planu była koncentracja produkcji
przemysłowej w NRD i Czechosłowacji, podczas gdy Rumunia i Bułgaria
miały zasadniczo pozostać krajami rolniczymi. Jednak w rzeczywistości
rozwój gospodarczy, a szczególnie plany rozwoju przemysłowego w NRD

386
i Czechosłowacji były właściwie formą akceptacji tego, co miało się zdarzyć.
Państwa członkowskie były silnie zależne od handlu z Zachodem i potrze­
bowały zachodnich kredytów dla zapewnienia sobie płynności finansowej,
jak pokazał to przykład ogromnego polskiego zadłużenia względem banków
zachodnich.
RWPG była prawdopodobnie mniej popularna wśród jej członków niż
Układ Warszawski i, słusznie lub nie, rozpowszechniła się w krajach Europy
Środkowo-Wschodniej pogłoska, iż Rada miała funkcjonować po to, by zgar­
niać najlepszą część produkcji przemysłowej, szczególnie z NRD, z zamiarem
jej eksportu do Związku Radzieckiego. W dodatku, wraz z członkostwem
Kuby, RWPG używana była częściowo jako narzędzie propagandy radzie­
ckiej i dla niesienia wsparcia krajom Trzeciego Świata, których członkostwo
w międzynarodowym ruchu komunistycznym nie było tak bardzo w inte­
resie krajów Europy Środkowo-Wschodniej jak ZSRR. Rola tej organizacji
zakończyła się wraz z upadkiem hegemonii radzieckiej w tej części Europy
oraz wraz z chęcią wstąpienia przez te kraje oraz państwa wyodrębnione
z byłego ZSRR do struktur paneuropejskich. W czerwcu 1991 roku zosta­
ła ona oficjalnie rozwiązana. Niemniej gospodarki państw byłej RWPG są
nadal silnie powiązane, a z powodów geograficznych, jeśli także nie innych,
mogą nadal dążyć do utworzenia jakiejś organizacji zastępującej RWPG lub
przynajmniej do uznania, że byłe kraje członkowskie zajmują „jedną prze­
strzeń gospodarczą”. W szczególności uzależnienie gospodarek wielu państw
Europy Środkowo-Wschodniej od tanich dostaw energii z Rosji jest faktem,
którego nie można ignorować.

Rząd prezydencki
Głowa państw a niezależnie od noszonego tytułu może posiadać szeroki
zakres władzy. Rząd prezydencki to system, w którym silną pozycję ma szef
organów wykonawczych, uczestnicząc w pełni w rzeczywistym podejmo­
waniu decyzji. Jego przeciwieństwo to system, gdzie głowa państwa spełnia
tylko funkcje czysto ceremonialne lub wyznacza jedynie premiera. Formy
rządów prezydenckich różnią się, lecz w wielu krajach (w tym USA i Francji)
wybory prezydenckie i parlamentarne odbywają się oddzielnie.
W systemach rozdziału władzy (jak w USA) rządy prezydenckie uważane
są czasem za anomalię ustrojową - zakłócenie równowagi władzy różnych
instytucji. Po wojnie wietnamskiej i W atergate rozpowszechnił się w Sta­
nach termin „prezydentura imperialna”, a zaniepokojenie nadmiernymi
uprawnieniami prezydenta zaowocowało znaczącym przywróceniem władzy
Kongresu (szczególnie podczas kadencji Jimmy’ego Cartera). W latach 1981—
92 energiczne rządy sprawowali kandydaci P artii Republikańskiej i choć nie
zawsze wygrywali z kontrolowanym przez Partię Demokratyczną Kongre­
sem, to ten ostatni mógł jedynie blokować i ograniczać ich inicjatywy, nie zaś

387
prowadzić własną politykę. Francja, gdzie Franęois M itterrand toczył dwu­
letni pojedynek z odrodzoną większością parlamentarną gaullistów (patrz
kohabitacja), może stanowić drugi przykład autentycznego systemu prezy­
denckiego w świecie rozwiniętej demokracji, niektóre jednak modele rządów
gabinetowych (szczególnie w Wielkiej Brytanii i, być może, Niemczech) dają
premierowi tak dużą władzę osobistą, że często spotykają się z zarzutem „pre-
zydenckości”.

Rządy gabinetowe
System rządów gabinetowych istnieje tam, gdzie odpowiedzialność za kie­
rowanie polityką kraju (zob. władza wykonawcza) spoczywa w rękach małej
grupy polityków wyższego szczebla. Rządy gabinetowe powstały w Wielkiej
Brytanii w XVII i XVIII wieku, kiedy to gabinet rozwinął się z wąskiej grupy
członków Tajnej Rady, na której opierał swoje działania monarcha. Stracił on
władzę, którą przejął gabinet partyjny; gabinet ten zaczął być formowany nie
spośród najbardziej zaufanych doradców królewskich, ale spośród najwyż­
szych rangą polityków dominującej partii.
Istota rządów gabinetowych polega na tym, że wspólny rząd tworzą ze­
społy jednostek, które są teoretycznie równe i powiązane wspólnymi decy­
zjami. Do wczesnych lat sześćdziesiątych w Wielkiej Brytanii fundamentalną
kwestią dotyczącą sposobu, w jaki rządy gabinetowe funkcjonowały, były
podwójne pojęcia wspólnej odpow iedzialności i tajemnicy. Przebieg debaty
gabinetowej był tajny i niedopuszczalne było upublicznianie przez ministra
odmiennych poglądów co do jakiejś przyjętej przez gabinet decyzji, a na­
stępnie pozostawanie nadal członkiem gabinetu. Wspólna odpowiedzialność
znaczyła również, że jeśli parlament chciał zdymisjonować rząd, to odsuwał
od władzy całą administrację; parlament nie mógł usunąć jej części lub od­
woływać po kolei ministrów, chociaż poszczególni ministrowie mogą rezyg­
nować z przyczyn politycznych i osobistych.
Koncepcja rządów gabinetowych sugeruje, że władza i odpowiedzialność
będą równo dzielone pomiędzy wszystkich członków gabinetu. W rzeczywi­
stości premier, jako stojący na czele gabinetu i większości systemów, w których
funkcjonują rządy gabinetowe, mianuje również innych ministrów gabinetu,
a więc dzierży władzę, która ogólnie jest postrzegana jako o wiele większa
niż ta sprawowana przez innych członków gabinetu indywidualnie, a nawet
wspólnie. W ciągu ostatnich kilku lat sprawowania funkcji premiera przez
Margaret Thatcher coraz bardziej odczuwało się, że idea „pierwszego między
równymi”, ograniczająca władzę premiera, została w dużym stopniu odrzu­
cona. Być może jej sukcesorzy inicjowali powrót do tradycyjnej formy rządów
gabinetowych, ale dominującą siłą w polityce brytyjskiej jest bezsprzecznie
premier. W brytyjskim systemie rządów gabinetowych większość podejmo­
wanych decyzji oraz przygotowań do działań politycznych spoczywa nie na

388
całym gabinecie, ale na zespołach rządowych, które zajmują się określonymi
obszarami politycznymi; członkostwo w najważniejszych z tych zespołów,
szczególnie gospodarczym, jest wysoko cenione wśród członków gabinetu.
Jednym z powodów wpływów premiera w rządzie jest rzeczywiście to, iż jest
on prawdopodobnie jedyną osobą, która pracuje we wszystkich tych ważnych
zespołach.
Brytyjski system rządów gabinetowych został przeniesiony do innych kra­
jów, szczególnie Brytyjskiej W spólnoty Narodów (Commonwealth). Jednak
normy i praktyka tego rodzaju rządów mogą różnić się znacząco w zależności
od kraju. Kiedy na przykład Partia Pracy doszła do władzy w Australii, sama
wybrała swoich ministrów, negując w ten sposób tezę o wyjątkowej władzy
premiera i jego prawie wystawiania kandydatów. Chociaż w amerykańskim
systemie politycznym istnieje gremium nazywane gabinetem, który składa
się z politycznie mianowanych szefów departamentów, to jednak nie ma on
prawa podejmowania decyzji i istnieje wyłącznie, by doradzać prezydentowi.

Rządzenie parlamentarne
System rządzenia, w którym w ładza wykonawcza odpowiada przed
zgrom adzeniem czy parlam entem , które mogą zostać wyłonione przez
wybory (co w XX wieku zdarzało się coraz częściej) lub na drodze nom ina­
cji przez jakiś wyższy organ. Parlamenty te mogą pełnić wiele funkcji, lecz
ich głównym celem jest legislacja - zarówno w sensie ustalania szczegółów
prawa, jak i jego zatwierdzania czy legitymizacji. Wiele uwagi poświęca się
także prawu parlam entu do nadzorowania wydatków publicznych (władza
parlamentów zaczynała się w ujęciu historycznym od przyznawania pie­
niędzy organom wykonawczym. Następnie pojawiła się bardziej ogólna
funkcja kontroli tych organów, zagadnienie reprezentacji jednostek, grup
i klas w konflikcie z nim i oraz wykorzystanie parlam entu jako forum dys­
kusji nad bieżącymi problemami). Większość systemów parlamentarnych
pracuje na zasadzie kom isji rozważających szczegóły prawne i ustalających
budżet.
Równowaga wymienionych funkcji różni się między krajami tak samo jak
skuteczność rządzenia parlamentarnego różni się w systemach politycznych.
W samej idei takich rządów zawiera się pośrednio to, że organy wykonawcze
nie będą używać władzy arbitralnie i wezmą pod uwagę opinie parlamentu
jako reprezentanta poglądów obywateli (patrz odpowiedzialność). W więk­
szości systemów wybory do legislatury określają polityczny charakter rządu,
gdy jednak system wyborczy nie wyłania wyraźnej większości parlamen­
tarnej, władca czy prezydent może odegrać pewną rolę w tworzeniu rządu
odpowiadającego składowi parlamentu. Rządy muszą zwykle cieszyć się za­
ufaniem parlamentarnym, aby się utrzymać, choć interpretacja tego zaufania
różni się między systemami.

389
Członkowie organów wykonawczych lub ministrowie zasiadają zwykle
w parlamencie, podlegając tym samym bardziej bezpośredniej odpowiedzial­
ności; interesujący hybrydowy system francuski polega na tym, że m inistro­
wie mogą ubiegać się o mandat, jeśli jednak zostaną członkami rządu, nie
zasiadają w Zgromadzeniu Narodowym czy Senacie, a ich miejsca zajmują
zastępcy, wyznaczani na wypadek śmierci lub nominacji do rządu czy Rady
Konstytucyjnej.

Rzecznik praw obywatelskich (patrz Ombudsman)


SALT (Strategie Arms Limitation Taiks)
Okres odprężenia w stosunkach USA-ZSRR pozwolił supermocarstwom
na rozpoczęcie w 1969 pierwszych poważnych rozmów na temat kontroli
zbrojeń. Ich wyniki pojawiły się szybko i łatwo ze względu na kilka zbieżnych
powodów. Amerykanie chcieli uniknąć kosztownego wyścigu zbrojeń (za­
angażowani m.in. w wyniszczającą finansowo wojnę wietnamską), a w ich
interesie leżała także bierność ZSRR w obliczu znacznego zaangażowania
Stanów w Azji Południowo-Wschodniej. Rosjanie z kolei dążyli od czasu
kryzysu kubańskiego (1962) do równowagi nuklearnej, na którą nie mieli­
by szans, gdyby USA wciąż zwiększały liczbę swych rakiet. Nawet jednak te
okoliczności nie doprowadziłyby do porozumienia, gdyby nie pewna cecha
strategii wojny atomowej. Amerykańska teoria wzajemnie zagwarantowa­
nego zniszczenia uważała broń nuklearną za odmienną od broni konwen­
cjonalnej ze względu na istnienie limitu głowic, wymaganego do zniszczenia
przeciwnika. USA były zdania, że osiągnęły już ten poziom, a dalszy wzrost
arsenału nie zwiększa bezpieczeństwa, zgadzały się więc na ustalenie z ZSRR
jakiejś formy równowagi. Układ SALT I (dokładniej Interim Agreement on
Strategie Offensive Arms, Tymczasowe Porozumienie w Sprawie Strategicz­
nych Broni Ofensywnych) podpisano w 1972, okazał się on jednak osiągnię­
ciem umiarkowanym ze względu na problemy z weryfikacją jego ustaleń. Oba
kraje nie były przygotowane do inspekcji swoich arsenałów, ograniczono się
więc do „narodowych środków technicznych” (tj. satelitów wywiadowczych,
które mogły w zasadzie liczyć tylko silosy rakietowe, czy - jak ujmowali to
krytycy układu - „dziury w ziemi”). Poczyniono niewiele ustaleń co do wy­
posażenia technologicznego pocisków, a jeszcze mniej mówiono o rakietach
balistycznych, odpalanych z łodzi podwodnych (SLBM). SALT I przyniósł
jednak pewną stabilizację: ograniczono liczbę pocisków każdej ze stron ukła­
du, opierając się na poziomie sił USA. Porozumienie uważano jedynie za
tymczasowe - miał je zastąpić nowy, dużo bardziej ambitny traktat i podjęto
niezwłocznie wstępne rozmowy, które miały do niego prowadzić. W ramach
SALT I wynegocjowano i podpisano też Traktat ABM (dotyczący rakiet an-
tybalistycznych).
Następny traktat, SALT II, był gotów do podpisania w 1979 roku. Poruszał
on bardziej szczegółowo kwestie ogólnej liczby i mocy głowic (w przeciwień­
stwie do SALT I, skupionego tylko na środkach ich transportu) oraz problem

391
MIRV (rakiet o kilku niezależnie odpalanych samonaprowadzalnych głowi­
cach), pominięty przez SALT I. Dzięki rozwojowi w latach 60. zeszłego wieku
tej ostatniej technologii spadło znaczenie liczby rakiet, gdyż każda z nich m o­
gła teraz nieść do tuzina (lub więcej) odrębnych głowic. Ich ilość pozostawała
trudna do kontroli, negocjacje toczyły się więc wokół obliczeń maksymalnej
liczby głowic przy danym teoretycznie rozmiarze i ciągu rakiety oraz założe­
niu, że wszystkie pociski to maksimum osiągną. Równocześnie z negocjacja­
mi SALT II postępowały badania nad nową generacją broni: wolnymi, nisko
lecącymi, ale bardzo nowoczesnymi rakietami samosterującymi. Choć nie
dotyczyły ich procedury układu SALT (nie były bronią strategiczną), nie m o­
gły zostać zignorowane. Rakiety samonaprowadzające można było odpalić
z ziemi, powietrza, okrętu czy łodzi podwodnej, miały zasięg kilku tysięcy
kilometrów i choć zasadniczo służyły do niszczenia celów na polach bitew, to
mogły w teorii służyć do celów strategicznych. Naziemna broń tego rodzaju
znalazła się pod kontrolą później, po istotnej zmianie warunków politycz­
nych i zawarciu U kładu o Broni N uklearnej Średniego Zasięgu (INF).
Negocjacje SALT II zakończyły się mimo wspomnianych wyżej trudności
pomyślnie, choć ustalone limity pozwoliły na znaczny wzrost ilości i jakości
broni strategicznej obu stron. Do ratyfikacji traktatu jednak nie doszło ze
względu na radziecką inwazję na Afganistan i ogólną niechęć do ZSRR wśród
amerykańskich polityków, co zmusiło prezydenta Jimmyego Cartera do wy­
cofania układu z Senatu. Niemniej obie strony zgodziły się przestrzegać za­
wartych ustaleń i w znacznej mierze dotrzymywały ich - mimo zakończenia
okresu odprężenia po objęciu prezydentury przez Ronalda Reagana (1981)
i proponowanego wygaśnięcia układu w 1985 roku - aż do zmiany klimatu
wokół rokowań o kontroli uzbrojenia supermocarstw, która nastąpiła pod
koniec lat 80. XX wieku.

Samorząd lokalny
Samorząd lokalny jest systemem administracyjnym dla małych jednostek
politycznych - na przykład miast, powiatów i okręgów wiejskich. Działa on
w ramach większej struktury rządowej, ale w przeciwieństwie do relacji mię­
dzy rządem stanowym a rządem federalnym w systemie federalnym (zobacz
federałizm) władze samorządu lokalnego zazwyczaj pochodzą z nadania rzą­
du państwowego lub centralnego. Władze samorządów lokalnych, które są
tradycyjnie wybierane demokratycznie, różnią się w zależności od kraju, zaś
w poszczególnych krajach w zależności od okresu historycznego. Zasadniczo
podejmują takie kwestie jak lokalny stan środowiska, wysypiska śmieci, parki
i miejsca do rekreacji, regulacja ruchu drogowego oraz sposób realizacji przez
miasto lub powiat planowanych inwestycji. Jednakże w państwach scentra­
lizowanych stopień rzeczywistej władzy samorządów dotyczący wrażliwych
obszarów politycznych, takich jak edukacja, może być ograniczony. We

392
Francji przed wyborem Franęoisa M itteranda na prezydenta rząd mianował
prefektów, którzy mieli prawo do stosowania weta finansowego w stosunku
do decyzji burmistrzów w prowincjach; do dziś nie jest do końca jasne, jak
dogłębne będą kolejne reformy uprawnień prefektury. We Włoszech decyzje
państwowo mianowanych prefektów wciąż zachowują nadrzędność nad de­
cyzjami podejmowanymi przez gminy. W Wielkiej Brytanii od 1970 roku za­
kres władzy i odpowiedzialności samorządów lokalnych stał się szczególnie
kontrowersyjny - rząd konserwatywny zapragnął wtedy uzyskać całkowitą
kontrolę, na każdym poziomie, nad wydatkami publicznymi. Rząd ten pod
wodzą Edwarda Heatha w okresie 1972-74 przedstawił program wielkich re­
form systemu samorządów lokalnych, a rząd Margaret Thatcher dokonał dal­
szych poprawek - w szczególności zniósł radę miejską Londynu (ang. Greater
London Council) oraz sześć innych władz miejskich w metropoliach i narzu­
cił bardziej ścisłą kontrolę dotyczącą tego, ile pieniędzy władze lokalne mogą
wydać lub faktycznie zgromadzić. Zmiany te zakończyły się krótkotrwałą
próbą narzucenia całkowicie nowej struktury finansowania samorządów lo­
kalnych, czyli opłatą lokalną (albo „podatkiem od ilości mieszkańców”).
W wielu krajach samorząd lokalny postrzegany jest jako plac treningowy
dla polityków z ambicjami narodowymi oraz obszar, w którym zwykli oby­
watele mogą mieć większy faktyczny wpływ na politykę niż jest to możliwe
na poziomie narodowym. Niektórzy teoretycy tacy jak John Stuart M ili byli
przekonani, że doświadczenie zdobyte na poziomie samorządu lokalnego jest
niezbędne do rozwijania autentycznych zdolności politycznych wśród ludno­
ści i podkreślenia w ten sposób znaczenia demokracji.

Sankcje
Pojęcie to w polityce oznacza niemal zawsze działania w stosunkach mię­
dzynarodowych bez użycia przemocy. Jest to oczywiście kara zastosowana
przez silniejszego w stosunku do słabszego, aby przekonać go do zaprzestania
pewnych zachowań (tym różni się od zwykłej kary, która może stanowić akt
czystej zemsty). Popularność sankcji na arenie międzynarodowej wynika za­
pewne z tego, że są uważane za alternatywę wojny z państwem działającym
wbrew interesom lub zasadom moralnym innych państw. Cechą praktyczną
tego narzędzia polityki jest międzynarodowa współpraca (wojnę prowadzić
można jednostronnie). Choć kraje zawsze groziły sobie nawzajem, to faktycz­
ne stosowanie sankcji stanowi skomplikowany problem, obecny w polityce
międzynarodowej od stosunkowo niedawna.
Po raz pierwszy idea ta nabrała znaczenia w polityce Ligi Narodów, gdzie
miała stanowić sprzeciw wobec polityki ekspansjonistycznych państw agreso­
rów, wyrażany nie środkami militarnymi, ale międzynarodowymi działania­
mi gospodarczymi. Sankcje zwykle przybierają postać embarga handlowego
- dotknięte nim państwo nie może eksportować ani importować pewnych

393
(lub wszystkich) dóbr, może też zostać całkowicie odizolowane finansowo
i gospodarczo. Taka była właśnie sytuacja Iraku w ostatniej dekadzie XX wie­
ku: sankcje nałożone przez ONZ (z powodu odmowy pełnej współpracy przy
ujawnianiu programu budowy broni masowej zagłady) zapobiegały czerpa­
niu przezeń jakichkolwiek dochodów z handlu ropą naftową.
Przy omawianiu zagadnienia sankcji należy zwrócić uwagę na dwa prob­
lemy. Po pierwsze, żadne dowody nie wskazują dotąd na ich skuteczność.
W warunkach politycznej jedności można znieść wiele, a zewnętrzne sankcje
stanowią bardzo skuteczny środek budowania wewnętrznej zwartości i nie­
nawiści do świata je nakładającego. Po drugie, rzadko są one tak „pokojowe”
czy pozbawione przemocy, jak sprawiają wrażenie. Zwykle ich skutki doty­
kają najbiedniejszych, co nie robi wrażenia na nieprzejednanych (i bezpiecz­
nych od nich) politycznych elitach.
W ostatecznym rozrachunku bardziej hum anitarne i skuteczne okazuje
się bezpośrednie zastosowanie siły. Doprowadzenie do współpracy przy akcji
militarnej wymaga oczywiście większych wysiłków niż wspólne stosowanie
bojkotu gospodarczego. To, że trudniej uzyskać aprobatę dla działań wojsko­
wych niż sankcji, może oznaczać, że przypadki faktycznie usprawiedliwio­
nych międzynarodowych działań wymuszających są stosunkowo rzadkie.

Satyra
Ważne narzędzie polityczne w wielu społeczeństwach. Świadome jej ele­
menty znaleźć można w „Osach” Arystofanesa; Wolter ośmiesza w „Kandy-
dzie” współczesne mu doktryny polityczne, a literatura angielska (szczególnie
w okresie XVIII i początku XIX w.) pełna jest satyrycznych sztuk, utworów
poetyckich i powieści, by wymienić najbardziej chyba znane „Podróże Gu­
liwera” Jonathana Swifta. W latach 60. XX wieku dojrzałość na Zachodzie
osiągnęła satyra telewizyjna - głównie w USA i Wielkiej Brytanii (program
That Was the Week That Was). Długotrwałym powodzeniem cieszyły się też
satyryczne pisma: angielski Private Eye i francuski Le Canard Enchaine. Isto­
tą satyry jest przejaskrawianie cech, co uwidaczniał brytyjski serial telewi­
zyjny lat 80., Spitting Image (i jego liczne europejskie odpowiedniki), gdzie
przedstawiające polityków lalki m iały powykręcane uszy i ogromne nosy.
Najprostsza satyra polega na ośmieszeniu politycznego przeciwnika,
wyszydzeniu napuszoności, zmniejszeniu jego autorytetu przez zachętę do
wyśmiewania lub na przypominaniu odbiorcom o jego mniej przyjemnych
cechach. Na stopniu wyższym satyra traktuje dosłownie argument drugiej
strony, skłaniając do zastanowienia się nad logicznymi konsekwencjami po­
czątkowo akceptowanego stanowiska (do tego gatunku należy „Skromna
propozycja” Swifta, gdzie autor zachęca do jedzenia irlandzkich dzieci, by
uniknąć klęski głodu, gdyż Irlandia została wcześniej połknięta przez An­
glię). „Folwark zwierzęcy” George’a Orwella można uznać za kombinację

394
obu tych podejść: doprowadza do absurdu egalitarystyczne doktryny, równo­
cześnie używając zwierzęcych postaci, by przedstawić przywódców państw
komunistycznych jako istoty stojące niżej od ludzi. Satyra zwykle rozkwita
przez krótki czas, a następnie zamiera, zgodnie z rytm am i pojawiania się sił
społecznych sprzyjających szacunkowi wobec autorytetów.

Sądy administracyjne
Sądy administracyjne obejmują odrębny system sądów, które istnie­
ją w celu wdrażania i rozwijania prawa publicznego, w przeciwieństwie do
prawa prywatnego, oraz które zajmują się sporami, w których państwo jest
stroną lub naruszony jest jego interes. Niegdyś wielu angielskich jurystów,
takich jak A. V. Dicey (1835-1922), uważało sądy administracyjne za wrogie
w stosunku do tradycyjnych idei wolności, zakładając, że będą one stosować
standardy zbytnio sprzyjające władzy. Ostatnio jednak opinie sprzyjają za­
kładaniu takich sądów, co częściowo wynika z szybkiego rozwoju aktywno­
ści rządowej (na przykład w ramach państw a opiekuńczego), a częściowo
z potrzeby odrębnych zasad prawa, które mogą być stosowane dla obrony
jednostki w jej kontaktach z władzą rządową. Ciągle w dużym stopniu praw­
dą jest, że jurysdykcje związane z prawem zwyczajowym posiadają mniej jas­
ne i słabsze sądy administracyjne niż kraje z prawem cywilnym. W Stanach
Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii brak jest organu posiadającego wła­
dzę i niezależność porównywalną z francuską Radą Stanu (Conseil d ’Etat).
W USA sędziowie prawa adm inistracyjnego są postrzegani, tak jak się tego
obawiał Dicey, jako podlegający kontroli departamentów rządowych, których
prace powinni przecież regulować. W praktyce Queen’s Bench Division Sądu
Najwyższego przez długi czas funkcjonuje w Wielkiej Brytanii jako sąd ad­
ministracyjny, specjalizujący się w takich kwestiach jak odwołania od decyzji
służb imigracyjnych i rozmaitych trybunałów. Mimo to w Wielkiej Brytanii
nie istnieje „sąd pierwszej instancji”, który zajmuje się wyłącznie sprawami
dotyczącymi prawa administracyjnego, a zasady prawne stosowane w spra­
wach z tegoż prawa pochodzą z prawa zwyczajowego i nie są traktowane jako
odrębna gałąź prawa. Ta pozycja już się jednak zmienia wraz z wdrożeniem
Ustawy o Prawach Człowieka (1998) i wpływem europejskich idei dotyczą­
cych prawa publicznego, pochodzących zarówno z Europejskiego Trybunału
Praw Człowieka, jak i Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.

Sądy konstytucyjne
Każda spisana konstytucja, a także niektóre niespisane, mogą być postrze­
gane jako zbiory praw, które udzielają odpowiedzi na dwa pytania. Pierwsze
dotyczy dystrybucji władzy i uprawnień w instytucjach politycznych, mia­
nowicie: „Czym może zajmować się dany organ władzy?”. Drugie pytanie,
nie tak oczywiste, brzmi: „Czym mogą zajmować się instytucje państwa?”.

395
Innymi słowy, czy są jakieś ograniczenia nałożone na władzę państwową, by
chronić prawa jednostki? Założywszy nieuniknioność tych pytań, dostrzeże­
my logiczną konieczność tego, by niektóre jednostki państwowe działały jako
strażnicy tych ograniczeń, strzegły granic władzy pomiędzy instytucjami
i chroniły prawa jednostki przeciw ich niepożądanym działaniom. Instytucje
te określane są jako sądy konstytucyjne, choć nie zawsze nazywa się je w ten
sposób.
W tradycji niektórych państw, na przykład Francji czy Zjednoczonego
Królestwa, z różnych powodów istnieje tendencja do zaprzeczania koniecz­
ności lub celowości owych sądów. W krajach tych to parlam ent jest postrze­
gany jako zwierzchni nad konstytucją - konstytucja po prostu odnosi się
do zbioru konwencji w dużej mierze przestrzeganych, które wspierają wła­
dzę parlamentu. Podejście to, idące ręka w rękę z potępieniem jurydyzacji
polityki, jest realne jedynie wtedy, jeśli system ten jest oparty wyłącznie na
najwyższej suwerenności parlamentu. Jakiekolwiek jej ograniczenia wprowa­
dzają potrzebę powołania rodzaju policjanta, który pilnuje, by wyżej wymie­
nione granice nie były przekraczane. Dlatego kiedy konstytucja francuskiej
Piątej Republiki usiłowała ograniczyć uprawnienia parlamentu i wzmocnić
władzę wykonawczą, uznano za konieczne włączenie sądu konstytucyjnego
- Rady Konstytucyjnej - (nawet jeśli pierwotnie miała być słaba i ograniczo­
na w zakresie swoich kompetencji). Podobnie, kiedy potrzeba wprowadzenia
Deklaracji Praw Człowieka spowodowała w 1998 roku uchwalenie Ustawy
o Prawach Człowieka (a nacisk na decentralizację skutkował utworzeniem
parlamentu w Szkocji, której system prawny różni się od systemu pozosta­
łych części Zjednoczonego Królestwa), sąd apelacyjny, the Law Lords (w Izbie
Lordów) zaczął pełnić rolę sądu konstytucyjnego, chociaż jego nazwa na to
nie wskazuje.
Istnieją warte uwagi profesjonalne opracowania na temat sądów konsty­
tucyjnych, zarówno w dziedzinie nauk politycznych, jak i prawa publiczne­
go, toczy się też wiele formalnych debat. Istotne kwestie dotyczą też tego, jak
sądy otrzymują swoje instrukcje. Istnieją dwie podstawowe drogi. W jednym
przypadku niektórzy aktorzy - zwykle jest to grupa parlamentarzystów i li­
derów władzy wykonawczej - mogą być upoważnieni do przesyłania nowych
ustaw do sądu, zanim wejdą one w życie poprzez aprioryczne orzeczenie ich
zgodności z konstytucją. Ewentualnie procesującym się przed zwykłym są­
dem stronom można zezwolić na zakwestionowanie zgodności z konstytucją
ustawy dotyczącej ich sprawy. Bardzo odmienne odpowiedzi, a także bardzo
odmienny rozwój teorii konstytucyjnych wydają się być konsekwencją róż­
nic pomiędzy tymi drogami. Niektóre sądy posiadają jedną lub drugą drogę,
inne - obie; istnieją alternatywne mechanizmy „zajmowania” sądu sprawa­
mi, skutkujące w powstawaniu dalszych odmiennych tradycji interpretacji
konstytucji.

396
Zwiększa się liczba sądów konstytucyjnych, a także stają się one, wspólnie
i indywidualnie, o wiele silniejsze w ostatnich 30 latach, szczególnie w Eu­
ropie. Do pewnego stopnia zależą one od politycznej akceptacji ich decyzji
przez innych aktorów politycznych oraz bardziej - od ich społecznego upra­
womocnienia.
W narastającym stopniu stają się one istotnymi uczestnikami sceny poli­
tycznej, niekiedy rywalizującymi z parlamentami za sprawą efektu schładza­
jącego swoich decyzji, co prowadzi do zjawiska jurydyzacji polityki.

Scenariusz
Opis potencjalnego problemu, który może zostać wykorzystany przez
ewentualnych uczestników do planowania polityki i strategii. Pojęcie to
wiąże się ściśle z teorią gier. Scenariusze często modelują konflikty w zagad­
nieniach obrony, służąc za podstawę wyliczeń użycia sił konwencjonalnych
i nuklearnych oraz badając następstwa różnych postaw politycznych, woj­
skowych czy dyplomatycznych. Na poziomie technicznym scenariusz może
stanowić punkt wyjścia dla bardzo skomplikowanych symulacji (w coraz
większym stopniu tworzonych przez komputery). Przykładem czysto brytyj­
skiego scenariusza politycznego mogłaby okazać się sytuacja, w której żad­
na partia nie zyskuje po wyborach większości parlamentarnej, a poprzedni
premier, choć obecnie przewodzi mniejszości, nie chce złożyć dymisji. Przy
zadbaniu o realizm konstrukcja ta stanowiłaby narzędzie badania tego, jak
dobrze rozumiemy na przykład ustrojową pozycję królowej, i mogłaby oka­
zać się pomocna w tworzeniu teorii uzasadniających powstanie pisanej kon­
stytucji. Scenariusz opiera się na tej samej zasadzie co stosowany w fizyce
„eksperyment myślowy”. Uniwersytety, znajdując się pod presją unowocześ­
niania technik nauczania, stosują coraz częściej tworzenie scenariuszy i gry
symulacyjne, chcąc przybliżyć studentom dynamikę polityki.

Schumpeter
Joseph Alois Schumpeter (1883-1950) urodził się w Czechach, a kształcił
w Wiedniu, skąd w 1932 roku wyemigrował do USA, by objąć katedrę na
Harvardzie. Zajmował się zasadniczo ekonomią, w której to dziedzinie uzy­
skał wielki prestiż, dziś jednak znany jest jako politolog. Jego wielkie dzie­
ło „Kapitalizm, socjalizm, demokracja” (1942) to podobna do weberowskiej
analiza wpływu przemysłu na zbieżność sposobów produkcji kapitalizm u
i socjalizmu, wymuszoną biurokratycznym zarządzaniem w obu ustrojach
(patrz teza o zbieżności). Schumpeter dowodził równocześnie, że rozmiary
jednostek przemysłowych wymagają jakiejś formy nacjonalizacji, aby mogły
być kontrolowane.
Dla współczesnej socjologii polityki wciąż istotne są poglądy Schumpetera
na demokrację. Rozwijał on pewne wątki wcześniejszych teorii elit władzy,

397
tworząc równocześnie podstawy późniejszego pluralizm u amerykańskiego
i dzieła Anthony’ego Downsa An Economic Theory ofDemocracy. Teoria racjo­
nalnego wyboru w naukach społecznych stale zyskuje obecnie na znaczeniu,
a Schumpeter był jej pionierem, stosując procedury myślenia ekonomicznego
do innych zagadnień. Jego główne twierdzenie dotyczyło charakteru demo­
kracji: ma ona sens jedynie jako sposób rządzenia, mechanizm decydowania,
nie zawiera zaś wartości sama w sobie, co odróżniało ten pogląd od klasyki
teorii demokracji, wywodzącej się od Rousseau i Johna Stuarta Milla. Demo­
kracja była dla Schumpetera tylko odbywającymi się periodycznie wyborami,
podczas których wyborcy udzielali poparcia któremuś z zespołów współza­
wodniczących liderów, tj. partiom politycznym. Poza okresem wyborczym
zwykły obywatel nie może, a nawet nie powinien, wpływać na politykę.
Ten ostatni postulat wypływa z bardzo pesymistycznego poglądu Schum­
petera na zdolność ludzi do racjonalnego rozumowania i przejętego przezeń
z wcześniejszych dzieł o psychologii tłum u przekonania, że zbiorowości tra­
cą jakąkolwiek umiejętność myślenia, ulegając masowej histerii i manipu­
lacjom demagogów. Należy tu zauważyć, że Schumpeter spędził większość
życia (prawie pól wieku) w Austrii i Niemczech, co uwrażliwiło go na nie­
bezpieczeństwa niestabilnej demokracji masowej. Na jego widzenie ekonomii
i decyzji politycznych miało też z pewnością wpływ krótkie doświadczenie
rządowe (w 1919 roku został ministrem finansów Republiki Austriackiej).

Secesja
Próba uzyskania niezależności jakiegoś regionu od reszty państwa i stwo­
rzenia własnych rządów. Próby takie wywoływały wiele wojen domowych,
jak w USA (stany południowe ogłosiły powstanie Skonfederowanych Stanów
Ameryki i rozpoczęły walkę o niepodległość) lub w utworzonych w dużej
mierze sztucznie postkolonialnych krajach Afryki (byłym Kongu Belgijskim,
obecnie Demokratycznej Republice Konga, czy Nigerii). Ruchy secesjoni-
styczne zdarzają się częściej w państwach federalnych i konfederacyjnych,
z samej swej natury podtrzymujących ideę i symbolikę autonomii, a samo
pojęcie federacyjności oznacza wewnętrzne podziały etniczne lub społeczne.
Państwa takie rzadko cieszą się też długą historią jedności, zapobiegającej
tendencjom separatystycznym.
Secesja może kusić, jeśli region ma silne poczucie tożsamości lub jego in­
teresy sprzeczne są z resztą kraju, rzadko jednak bywa udana. Prawie nigdzie
też nie uznaje się jej prawnie (wart odnotowania jest wyjątek konstytucji
ZSRR z 1924 roku, gwarantującej republikom prawo odłączenia się od pań­
stwa. Prawo to, paradoksalnie, nie znalazło się w bardziej liberalnej konsty­
tucji z 1977 roku, tak więc autentyczna chęć secesji radzieckich republik na
początku lat 90. zeszłego wieku była formalnie bezprawna). Dążenia secesyj­
ne nasiliły się (i zapewne będą się nasilać) w Europie Wschodniej, ponieważ

398
granice wytyczone po II wojnie narzucały tam jedność odrębnym formacjom
kulturowym i historycznym (np. w Jugosławii i Czechosłowacji), oraz w by­
łym Związku Radzieckim, gdzie granice często nie pokrywały się z realiami
demograficznymi (ze względu na częste przesiedlenia za caratu i komuni­
zmu). Podziału Czechosłowacji nie można formalnie nazwać secesją, gdyż
nastąpił na drodze porozumienia, niemniej alternatywę stanowiłaby z pew­
nością secesja Słowacji.

Seksizm
Jeden z pierwszych (po rasizmie) negatywnych „izmów”, które dotarły
do ogólnej świadomości nowoczesnych społeczeństw w latach 60. zeszłe­
go stulecia jako wynik zmiany myślenia o rolach, reakcjach i obowiązkach
(patrz także polityczna poprawność). Do terminów tych dołączyła później
na przykład dyskryminacja ze względu na wiek (ageisrri), która w niektórych
państwach osiągnęła niemal równy swoim poprzednikom status prawny (jak
w Kanadzie). Seksizm oznacza teoretycznie czynienie nieuzasadnionych róż­
nic między płciami (wielu uznaje ich zasadność jedynie w przypadku cech
czysto fizycznych, a niektórzy postulują prowadzenie w takich obszarach po­
lityki równych szans) lub takie zachowanie członków jednej płci, które może
poniżyć inną płeć. W praktyce prawie zawsze oznacza to lepsze traktowanie
mężczyzn i poniżanie kobiet. Do seksizmu zalicza się niższe wynagradzanie
kobiet za taką samą pracę, gorsze perspektywy rozwoju zawodowego, takie
postępowanie rządów czy instytucji, które (celowo lub nie) dyskryminuje ko­
biety, oraz postawy umniejszające ich społeczne znaczenie (traktujące kobiety
jako domową i seksualną własność mężczyzn). Wiele obszarów seksistowskiej
dyskryminacji objęto ustawodawstwem równości szans w zatrudnieniu, co
w większości demokracji Zachodu przyniosło co najmniej częściowy sukces,
choć nie przerwało rządowej inercji i niekompetencji administracji. Można
tu przytoczyć brytyjską reformę podatkową z 1990 roku: odrębne opodat­
kowanie żonatych mężczyzn i zamężnych kobiet nie było seksistowskie, lecz
tylko tym pierwszym przyznano ulgę podatkową, zakładając, że mąż zarabia
więcej od żony (ustalono następnie, że ulgę można przenosić między małżon­
kami, a ostatecznie ją zlikwidowano). W życiu prywatnym i w nieobjętych
przez ustawodawstwo kwestiach pracowniczych seksizm to wciąż zachowa­
nie bardzo częste. Początkowe świadectwa zmian, jakich ustawodawstwo
miało dokonać w kwestii dyskryminacji płciowej, podaje się obecnie w wąt­
pliwość: kobiety początkowo dokonały wielkiego postępu, lecz musiały się
wreszcie zatrzymać na tym, co w kategoriach awansu nosi nazwę „szklanego
sufitu”. Większość absolwentek prawa to obecnie kobiety, lecz ilość kobiecych
partnerów w wielkich firmach prawniczych bynajmniej nie odzwierciedla
tego faktu. W prawie wszystkich zawodach można też wykazać, że mężczyźni
otrzymują wyższe płace.

399
Sekularyzacja
Zeświecczenie, przejście z dziedziny religijnej do świeckiej. Zwykle ozna­
cza wynik długiego historycznego procesu, w trakcie którego wszelkie obja­
wy religijności na Zachodzie straciły znaczenie. Przebiega na wiele sposobów
i na wiele sposobów można ją wyjaśniać. Niektórzy wręcz zaprzeczają sta­
nowczo, by kiedykolwiek miała miejsce albo była nieuchronna. Nieuznający
istnienia lub zakresu sekularyzacji czynią to na dwa sposoby: twierdzą, że
dawne społeczeństwa nie były tak zdominowane przez religię, jak zwykło się
uważać, lub że dane wskazujące na nieuchronne jej postępy można wytłum a­
czyć w inny sposób.
Kluczowym zjawiskiem socjologicznym wspierającym ideę sekularyza­
cji prawie wszystkich społeczeństw Zachodu jest stały (w zeszłym wieku,
a szczególnie w drugiej jego połowie) spadek aktywności religijnej, czy to
zorganizowanych form kultu, czy jakiejkolwiek innej formy uczestnictwa
w kościołach. Trend ten potwierdzają inne dowody: większa popularność ślu­
bów cywilnych, mniejsza ilość chrzczonych dzieci czy powołań kapłańskich.
Należy zauważyć, że podane wyżej problemy odnoszą się głównie do chrześ­
cijaństwa - zeświecczenie zachodzi w o wiele mniejszym stopniu w społeczeń­
stwach niechrześcijańskich, choć doświadczają go także wspólnoty żydowskie
Zachodu. Wszystkie religie poza kręgiem zachodnim z kolei przynajmniej
opierają się sekularyzacji, a nawet zyskują popularność. Takie wskaźniki jak
liczba przyznających się w sondażach do wiary w Boga nie wskazują jednak na
zapaść wieszczoną przez zewnętrzne, obiektywne pomiary. Wyraźnym wy­
jątkiem w rozumieniu sekularyzacji jako dominującego trendu nowoczesnych
społeczeństw industrialnych jest stały, wysoki wskaźnik religijności w USA.
Większość teorii socjologicznych uważa zeświecczenie za nieodrodną cechę
takich społeczności, wyjątek ten wymaga więc nowego wyjaśnienia.

Senaty
Drugie izby ciał ustawodawczych. Początkowo uważano je, na wzór re­
publiki rzymskiej, za organy złożone z najstarszych i najmądrzejszych ludzi,
zdolnych do wzniesienia się ponad błahostki i podjazdową walkę codzien­
nej polityki w celu strzeżenia interesu publicznego. Częściowo z tego właśnie
względu senat wybiera się (czy wybierano) niebezpośrednio, przez kolegium
elektorów. Obecnie wciąż uważa się tę izbę za dalszą od zwykłych utarczek
i powoływaną w imię poczucia kolegialności, ideału, który w innym przy­
padku można by określić jako anachroniczny. Senat, zwykle o wiele mniej
liczny od izby niższej, wybiera się na innej zasadzie i obdarza innymi upraw­
nieniami. We Włoszech i Francji jego rola jest drugorzędna, a za wcielenie
woli politycznej uważa się izbę niższą.
Senaty charakterystyczne są dla systemów federalnych (patrz federa-
lizm ), gdzie z ustrojowego punktu widzenia należy zapewnić reprezentację

400
zarówno obywatelom, jak i jednostkom terytorialnym, tworząc jednocześ­
nie zabezpieczenia przeciw zasadzie zwykłej większości. Senat USA repre­
zentuje wszystkie 50 stanów, będąc uważanym często za organ ważniejszy
dla procesu legislacji. Posiada on wielkie uprawnienia w zakresie polityki
zagranicznej i zatwierdzania ważniejszych nominacji prezydenckich, a se­
natorowie mają o wiele istotniejszą pozycję niż 435 członków Izby Reprezen­
tantów (są wybierani na 6 lat, piastują więc stanowisko dłużej niż koledzy
w izbie niższej).

Sfera publiczna i sfera prywatna


Podział sfer życia stał się od jakiegoś czasu otwarcie dyskutowanym za­
gadnieniem politologicznym, choć oczywiście istniał zawsze, od początku
wpływając niejawnie na teorie polityki. Nie oznacza to bynajmniej, że roz­
różnienie to zawsze uważano za uprawnione czy istotne dla działań państwa.
W najprostszym negatywnym rozumieniu sfera prywatna oznacza obszary
życia, w których państwo nie posiada lub nie powinno mieć interesu. Sfera
prywatna to teren życia społecznego nieograniczony formalnymi zasadami
i uregulowaniami, gdzie jednostki tworzą własne zasady i wzory interakcji.
W myśli liberalnej jest maksymalizowana, a minimalizowana w konserwa­
tywnej i socjalistycznej (choć z innych powodów).
Liberałowie wysoko cenią brak ingerencji władzy w wolność osobistą, jed­
nostki ich zdaniem powinny cieszyć się jak największą autonomią przy po­
dejmowaniu decyzji. Dla konserwatysty z kolei państwo może mieć nieliczne
obowiązki, lecz ma niezbywalne prawo do regulacji prawnych w dziedzinie
moralności. Z jednej strony nie może ono zajmować neutralnego stanowi­
ska w jakimkolwiek obszarze, jeśli dotyczące go indywidualne decyzje mogą
państwo osłabić, a równocześnie uważa się za strażnika moralności ludzi
(zgodnie z tradycją Platona i Arystotelesa). W obu tych przypadkach, trud­
nych do oddzielenia w praktyce, państwo może ingerować w sprawy wysoce
prywatne: kontrolę urodzeń (jeśli z powodów teologicznych zwalcza sztuczną
antykoncepcję, uważa przyrost naturalny za konieczny dla wielkości narodu
lub z obu tych powodów). Państwo socjalistyczne może z kolei ingerować ze
względu na chęć tworzenia nowej natury człowieka nawet w życie prywatne,
by wykorzenić na przykład „moralność burżuazyjną”.
Podział na publiczne i prywatne stał się obiektem szczególnego zaintere­
sowania fem inizm u. Jego przedstawiciele w naukach społecznych uważają,
że jednym z powodów rzadkiej obecności kobiet w polityce jest ich kulturowe
postrzeganie jako naturalnie zajętych sferą prywatną. Sfera publiczna mia­
łaby pozostawać domeną mężczyzn. To analityczne podejście ma charakter
opisowy i nie pociąga następstw moralnych czy ideologicznych. Podział ten
z konieczności jest arbitralny, nie istnieje bowiem oczywiste rozróżnienie
na takie interakcje ludzi, które w danym miejscu i czasie byłyby właściwie

401
postrzegane jako publiczne, i takie, które stanowiłyby ich przeciwieństwo.
Być może ideologiczne jest samo to przeciwstawienie, dające argumenty tym,
którzy chcieliby zakazać pewnych działań rządu, a spowodować inne.

Sity paramilitarne
Umundurowane, uzbrojone i zorganizowane oddziały, w większości
państw zajmujące się bezpieczeństwem wewnętrznym i zadaniami pozosta­
jącymi poza zwykłymi siłami policji. Granice między policją a takimi ugru­
powaniami są często płynne. Większość państw uznała jednak za niezbędne,
by powołać do życia siły mogące sobie poradzić z - na przykład - poważ­
nymi zamieszkami czy zapewnić ład podczas demonstracji - służby lepiej
wyposażone niż zwykła policja i którym pozwala się na użycie większej siły.
Ugrupowania te przechodzą rozmaite szkolenia, nie zajmują się rutynowymi
zadaniami policji (które wymagają pewnej akceptacji obywateli), często mają
też inną strukturę politycznego dowodzenia. Francuska żandarmeria jest na
przykład ogólnonarodową policją paramilitarną, odrębną od policji lokalnej
czy państwowej, a dowodzi nią minister obrony, a nie sprawiedliwości czy
spraw wewnętrznych. Policja niemiecka podlega na mocy konstytucji lan­
dom, rząd federalny utworzył jednak param ilitarną policję graniczną, pod­
ległą federalnemu ministrowi spraw wewnętrznych. Pełni ona także funkcję
ciężko uzbrojonych sił szybkiego reagowania na zamieszki. Wielka Brytania
teoretycznie nie posiada podobnych sił, gdyż nawet liberałowie nie postrze­
gają ich jako koniecznej ochrony przed przemocą. W takim wypadku albo
policja użyje większej siły, narażając na szwank swe stosunki z ludnością,
albo punkty wybuchów zamieszek zostaną opanowane przez wojsko (patrz
pomoc władzy cywilnej). Ponieważ tradycyjna rola sił zbrojnych zakończyła
się na Zachodzie wraz z zim ną wojną, próbują one podkreślić swą użytecz­
ność w podobnych sytuacjach, co wpływa na zacieranie różnic między nimi
a grupami paramilitarnymi.
Polityczna i konstytucyjna historia państwa ma duży wpływ na istnienie
w nim podobnych sił. W Wielkiej Brytanii, USA, Kanadzie i Australii zawsze
żywiono duże obawy przed centralizacją policji, nigdy więc nie zaakcepto­
wano by tam istnienia ciężko uzbrojonych i podległych władzy centralnej
ugrupowań paramilitarnych (ze względu na władzę, jaką dałyby organom
wykonawczym). Niemniej, ograniczenia konstytucyjne nie usunęły potrzeby
wypełniania takich zadań - niektórzy twierdzą, że pełnoprawnymi siłami
paramilitarnymi są w zasadzie Królewska Kanadyjska Policja Konna, ame­
rykańska Gwardia Narodowa, być może Specjalne Grupy Patrolowe policji
brytyjskiej. Niezależnie od rozwiązań instytucjonalnych problem zapew­
nienia porządku publicznego jest powszechny, a niechęć do tego zadania tak
zwykłej policji, jak i powszechnej opinii stanowi silny argument na korzyść
sił specjalnych.

402
Skuteczność rządów
Skuteczność stała się zagadnieniem niepokojącym rządy wielu państw
zachodnich. Wielu obserwatorów, zwłaszcza polityków konserwatywnych,
uważa, że przyszłość współczesnego państw a jest niepewna ze względu na
tak zwane „przeciążenie rządu” (ang. government overload). Powyższa sytu­
acja jest rzekomo rezultatem interwencji rządu w sferę społeczną i gospodar­
czą, na które nie jest on w stanie wywierać realnego wpływu, co w rezultacie
doprowadziło do zwiększenia wydatków publicznych i ogólnego nieza­
dowolenia społeczeństwa, wynikającego z niespełnionych obietnic rządu.
W Stanach Zjednoczonych w czasach prezydentury Lyndona B. Johnsona
(1964-68), w latach „Wielkiego Społeczeństwa”, ogromnie wzrosła rola rządu
federalnego w polityce społecznej. Reakcją na to było rosnące niezadowolenie
społeczeństwa świadomego faktu, że problem biedy wcale się nie zmniejszył,
a pod wieloma względami (na przykład w kwestii przestępczości) sytuacja
jest jeszcze gorsza. Rosnący sceptycyzm wobec roli rządu federalnego (patrz
neokonserwatyzm) wywołał powszechną niechęć do wydawania środków
publicznych bez gwarancji, że taka inwestycja przyniesie wymierne i odczu­
walne zmiany. Dążenie do większej skuteczności rządów wiąże się z niechęcią
do podejmowania działań, które miałyby doprowadzić do zmian w sferach
powszechnie uważanych za problematyczne, takich jak opieka zdrowotna
i socjalna, oraz optowanie raczej za tym, by pozostawić je w gestii organizacji
i agencji niezależnych od rządu. Jednocześnie wyrażono zadowolenie z pro­
wadzonej polityki zagranicznej, w zakresie której rząd zdawał się odnosić
sukcesy. To rozróżnienie pomiędzy dwoma podejściami do dwu kompletnie
różnych obszarów polityki ilustruje ogólna niechęć w stosunku do inkremen-
talizmu, czyli stopniowego wprowadzania drobnych zmian do linii politycz­
nej przy ciągłym monitorowaniu konsekwencji, oraz poparcie dla ambitnych
i dokonywanych z rozmachem rozwiązań całościowych. Ogólnie przyjęte
ograniczenie sfery działań państwa, które nastąpiło wraz z odejściem euro­
pejskich partii socjalistycznych od idei socjaldemokracji na rzecz linii po­
litycznej przypominającej raczej politykę brytyjskiej New Labour (Partii
Pracy pod przewodnictwem Tony'ego Blaira) lub Trzeciej Drogi spowodo­
wało, że rządy na całym świecie zaczęły stawiać sobie mniej ambitne cele. Co
więcej, konsekwencją uczestnictwa w konfliktach międzynarodowych końca
XX wieku, które okazały się dla większości państw dalece zawiłe, był maleją­
cy entuzjazm w stosunku do polityki zagranicznej.

Służba wywiadowcza
Służby wywiadowcze i bezpieczeństwa o bardziej lub mniej tajnym cha­
rakterze funkcjonują we wszystkich państwach świata. Komitet Bezpie­
czeństwa Państwowego (KGB) był najważniejszą organizacją w Związku
Radzieckim, powstałą na fundamencie stworzonej przez Lenina tajnej policji

403
Czeka. W 1991 roku, po udziale KGB w próbie zamachu stanu przeciw prezy­
dentowi Gorbaczowowi, zostało ono rozwiązane. Wydawało się, że funkcje
paramilitarne i wywiadowcze KGB, w znacznie ograniczonej formie, zosta­
ną przejęte przez niepodległe republiki byłego Związku Radzieckiego. Stany
Zjednoczone, które przed II wojną światową nie dysponowały żadnymi si­
łami wywiadowczymi, szybko rozwinęły Centralną Agencję Wywiadowczą
(CIA) na wzór wywiadu brytyjskiego. W USA funkcjonują również inne
organizacje zajmujące się analizą wywiadowczą, na przykład Agencja Wy­
wiadu Obronnego (DIA). W Stanach Zjednoczonych, podobnie jak w innych
państwach zachodnich, zadania wywiadu, służb specjalnych i kontrwywiadu
powierzone są kilku różnym organizacjom. Dlatego też FBI, czyli Federal­
ne Biuro Śledcze odpowiada za bezpieczeństwo wewnętrzne państwa, choć
zdarzało się, że CIA wchodziło w jego kompetencje. W Wielkiej Brytanii
funkcjonują dwie główne instytucje wywiadowcze. MI5, czyli Służba Bezpie­
czeństwa, współpracująca z Oddziałem Specjalnym zwykłej policji, odpowie­
dzialna jest bezpośrednio przed premierem za bezpieczeństwo wewnętrzne
kraju. MI6, zwana również SIS, to tajna brytyjska służba wywiadowcza po­
wołana do prowadzenia wywiadu zagranicznego. Podlega ona kontroli m i­
nisterstwa spraw zagranicznych. We Francji funkcjonuje Direction Generale
de la Securite Exterieure (DGSE) oraz kilka organizacji odpowiedzialnych za
bezpieczeństwo wewnętrzne, w Niemczech Bundesnachrichtendienst (BND),
natomiast Izrael może się poszczycić najskuteczniejszą agencją wywiadow­
czą na świecie, Mossadem. Coraz częściej pojawiają się opinie o konieczności
poddania organizacji wywiadowczych kontroli legislacyjnej ze względu na
niebezpieczeństwo niezależnego podejmowania przez nie działań. W Stanach
Zjednoczonych Senat powołał do życia specjalną komisję, której pozwolenie
potrzebne jest CIA do przeprowadzenia pewnych operacji.
Tradycyjne działania wywiadowcze zostały w istotnej części zastąpione
wywiadem elektronicznym, prowadzonym technikami nasłuchu i obserwa­
cji lotniczej i radiowej. Obecnie dużo ważniejszą rolę niż CIA i MI6 odgry­
wają Agencja Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) w Stanach Zjednoczonych
i brytyjska Centrala Łączności Rządowej. Ich działalność, w połączeniu z ob­
serwacją satelitarną, okazała się kluczowa dla potrzeb analizy i planowania
obrony w epoce nuklearnej. Wątpliwa jest jedynie skuteczność tak zaawanso­
wanych technologicznie operacji wywiadowczych w walce na przykład z mię­
dzynarodowym terroryzmem, czego dowodem była interwencja sił koalicji
w Afganistanie w 2002 roku.
Operacje wywiadowcze niekoniecznie powinny być postrzegane jako
wrogie, ponieważ paradoksalnie wiedza na temat możliwości przeciw­
nika konieczna jest dla utrzymania równowagi sił. Zakończenie zimnej
wojny nie doprowadziło, jak przewidywano, do znacznego ograniczenia
działalności agencji wywiadowczych, ale raczej do przeniesienia centrum

404
ich zainteresowania w kierunku terroryzmu i przestępczości narkotykowej,
a także do rozwoju wywiadu gospodarczego zamiast tradycyjnego wywiadu
wojskowego.

Służby cywilne
Służby cywilne państwa stanowią jego administrację publiczną, organ
złożony z mężczyzn i kobiet zatrudnionych przez państwo dla wdrażania
polityki i stosowania praw oraz regulacji uchwalonych przez władzę wyko­
nawczą i ustawodawczą. Do tej grupy ponadto włącza się także niewielką,
elitarną grupę wyższych rangą urzędników publicznych, którzy pomagają li­
derom politycznym przygotowywać ustawy i przekładać politykę z wymiaru
teoretycznego na praktyczny. Każdy rząd opiera się na służbie cywilnej, lecz
znalezienie jasnej definicji, która odróżniałaby administrację publiczną od
polityków, jest często niesłychanie trudne. Wyrażenie to jest samo w sobie
związane z konkretną kulturą, ponieważ używane jest i rozumiane głównie
w Wielkiej Brytanii i jej byłych koloniach, a przede wszystkim w Stanach
Zjednoczonych. Nie istnieje odpowiednik pojęcia służby cywilnej w Euro­
pie kontynentalnej; idea, że wyżsi rangą urzędnicy państwa stanowią służ­
bę działającą na rzecz społeczeństwa, nie występuje w kulturze politycznej
na przykład Republiki Francuskiej. (Pierwotnie urzędnicy cywilni byli po
prostu urzędnikami Korony, zatrudnianymi na stanowiskach niezwiązanych
z wojskiem.)
W swoim pełnym znaczeniu „służba cywilna” jest ważnym pojęciem tylko
w społeczeństwie demokratycznym, gdzie możliwe jest wykazanie wyraźnej
różnicy pomiędzy politykami, którzy wybierani są na stanowiska urzędnicze
i muszą stawiać od czasu do czasu czoła kolejnym wyborom, a urzędnikami
służby cywilnej mianowanymi na stanowiska, które będą sprawować w taki
sam sposób jak każda inna zatrudniona osoba. Następstwem tego jest fakt, że
służba cywilna sama w sobie nie może wydawać praw i regulacji lub tworzyć
polityki: istnieje jedynie, by doradzać i realizować instrukcje swoich politycz­
nych mocodawców, którzy zwykle powinni charakteryzować się bezstron­
nością. W praktyce ideały te rzadko są osiągane. Służby cywilne wszędzie
posiadają dużą władzę polityczną, choćby z tego powodu, iż gabinety często
są całkowicie zależne od ich wsparcia, a połączenie presji czasu i technicznej
natury legislacji sprawia, że politykom trudno jest kwestionować lub kontro­
lować owo wsparcie udzielane przez służbę cywilną. W dodatku złożoność
problemów ludzkich, dla których istnieje ustawodawstwo, oznacza, że dość
niski rangą urzędnik nieuchronnie musi zachowywać znaczącą dyskrecję,
zajmując się indywidualnymi przypadkami czy to związanymi z podatkami,
świadczeniami pieniężnymi czy pozwoleniem na budowę.
Jak już wspomniano, w wielu krajach nie stwarza się nawet pozorów
tego, że wyższa rangą administracja publiczna jest bezstronna. W Stanach

405
Zjednoczonych nominacje wyższych urzędników wykorzystuje się bezpo­
średnio dla osiągnięcia wpływów. We Włoszech większość urzędników
wyższego szczebla należy do jednej z frakcji chrześcijańskich demokratów.
Nawet w Niemczech zmiany rządowe zwykle wiążą się z nowymi nom ina­
cjami na wyższe rangą urzędy administracji publicznej. W Zjednoczonym
Królestwie były dowody, że w latach osiemdziesiątych mianowania na klu­
czowe stanowiska w służbie cywilnej, szczególnie w Ministerstwie Skarbu,
były dokonywane jedynie wtedy, gdy kandydat uważany był za zwolennika
thatcheryzmu. Mimo to idea służby cywilnej jako politycznie neutralne­
go organu, oddanego wykonywaniu decyzji, których nie tworzy, pozostaje
istotna.

Socjaldemokracja
Nazwa wskazująca reformistów lub niemarksistowskie partie lewicowe,
różniące się od umiarkowanych konserwatystów tylko drobiazgami. Typo­
wa partia socjaldemokratyczna będzie na przykład dopuszczać do pewnego
stopnia nacjonalizację, bardziej jednak w kategoriach planowania ekono­
micznego lub gwarancji produkcji krajowej niż teoretycznego sprzeciwu dla
własności prywatnej. Opowie się też za wyższym, bardziej proporcjonalnym
bezpośrednim opodatkowaniem i podatkami od handlu i przemysłu (w imię
sprawiedliwości społecznej). Socjaldemokraci będą dążyli do pewnej redys­
trybucji dóbr (szczególnie w zorganizowanym państw ie opiekuńczym),
choć nie do równości jako takiej. Socjaldemokracja niemiecka (SPD) i P ar­
tia Socjalistyczna we Francji należą do partii socjaldemokratycznych, choć
słowo to nie musi pojawiać się w nazwie. Brytyjska P artia Pracy również ma
socjaldemokratyczną historię, od czasu jednak dojścia do władzy Tony’ego
Blaira i jego grupy reformistów pod hasłem New Labour trudno określić, czy
nadal taka pozostała. Inne wspomniane wyżej partie zaczęły przesuwać się
(lub rozważać takie przesunięcie) w stronę, w którą podążyły międzynarodo­
we ustalenia w sprawie zobowiązań, tj. w stronę gospodarki leseferystycznej
i monetarnej polityki podatkowej.
Prototypami socjaldemokracji są w dużej mierze podobne do siebie partie
socjaldemokracji skandynawskiej, kierujące od końca I wojny do początku
lat 70. XX wieku - a w Szwecji do lat 90. - mieszaną (tj. kapitalistyczną, lecz
częściowo znacjonalizowaną i w dużym stopniu planowaną) gospodarką oraz
nakładające wysokie podatki na utrzymanie państwa opiekuńczego. Spora­
dycznie, jak w konstytucji niemieckiej (Grundgesetz - prawo podstawowe),
zwrot „demokracja socjalna” określa cały system rządzenia. Gdyby pokusić
się o wyjaśnienie tego terminu, to okazałoby się, że stanowi on kombinację
pojęcia teorii polityki, dem okracji liberalnej, z ogólnym poczuciem na pół
legalnego prawa do opieki ze strony państwa. Jeśli partia nazywa się „socjalde­
mokratyczną”, przeważnie stanowi to próbę nadania konkretnej tożsamości

406
prawicowej odmianie socjalizmu, ogólnie niedążącej do rewolucji i nierady-
kalnej, niezajmującej też konkretnej pozycji teoretycznej czy ideologicznej.

Socjalizm chrześcijański
Socjalizm chrześcijański nie jest ruchem zorganizowanym czy konkretną
ideologią lub treścią doktryny (choć istniało takie ugrupowanie - na przykład
Partia Pracy przyjęła taką nazwę w początkach swojego funkcjonowania). Jest
to bardzo opisowy termin dotyczący osób lub grup, czy też ogólnego poglądu,
który od czasu do czasu pojawia się w niektórych państwach europejskich.
Głównym argumentem socjalizmu chrześcijańskiego jest to, że zarówno
chrześcijaństwo, jak i socjalizm posiadają pewne podstawowe wartości, dla­
tego chrześcijanie powinni dawać wyraz swoim religijnym przekonaniom
poprzez poparcie dla określonego typu socjalizmu. Ponadto mówi się, że
chrześcijaństwo daje socjalizmowi podstawę moralną, której brakuje w in­
nych odmianach socjalizmu, na przykład tak ortodoksyjnej jak marksizm.
Domniemane wspólne wartości dotyczą równości, wspólnej własności, bra­
terstwa, braku współzawodnictwa oraz odrzucenia hierarchii i władzy.
Chrześcijański aspekt socjalizmu chrześcijańskiego wiąże się z naciskiem
na jedną stronę nauczania Jezusa i jego wizerunek jako człowieka - jako zwy­
kłego cieśli głoszącego radykalne przesłanie. Ten rodzaj socjalizmu często
czerpie inspiracje z dziejów wczesnego Kościoła interpretowanego jako ruch
społeczny i pacyfistyczny. Pogląd ten, słuszny czy też nie, kłóci się ze sposobem,
w jaki instytucje kościelne oraz teologia Kościoła rozwinęły się w później­
szych wiekach. Może to wynikać z tej przyczyny, że socjalizm chrześcijański
stanowi niemal całkowicie zjawisko związane z protestantyzmem, który cza­
sami wyrażał intencje powrotu do wartości głoszonych przez Kościół w jego
początkowej fazie. Jednak w samym Kościele katolickim istniały ruchy poli­
tyczne o zbliżonym liberalno-socjalistycznym charakterze, na przykład Mou-
vement Republicaine Populaire we Francji i klerykalizm radykalny, znany
w Ameryce Łacińskiej i Holandii pod nazwą teologii wyzwolenia.
Związki pomiędzy socjalistami chrześcijańskimi a reprezentantami in­
nych odmian socjalizmu nie zawsze są łatwe, ponieważ socjaliści reprezen­
tujący bardziej radykalne, lewicowe skrzydło, będący mniej lub bardziej
marksistami, skłaniają się ku materializmowi i ateizmowi oraz są antagoni-
stycznie nastawieni do religii. Takie wątki pojawiają się w pismach samego
Marksa. Choćby tylko z tego powodu socjalizm socjalistów chrześcijańskich
jest ogólnie umiarkowany i nierewolucyjny, zbliżony do poglądów Fabian
oraz brytyjskiej Partii Pracy.

Socjalizm parlamentarny
Doktryna ta, głosząca, że radykalna reforma społeczeństw kapitalistycz­
nych może dokonać się jedynie dzięki legalnej, wybranej w wyborach władzy,

407
wiąże się z takim i ideami jak gradualizm . Wielu myślicieli marksistowskich
i socjalistycznych uważało to za rewizjonizm, sprzedawanie się kapitalistom.
Socjalizm parlamentarny w Wielkiej Brytanii, zawsze znajdujący się wśród
postulatów P artii Pracy, najskuteczniej głoszony był przez Fabian, zyskując
przeciwników na lewicy związków zawodowych i między radykalnymi gru­
pami w rodzaju Niezależnej Partii Pracy (Independent Labour Party). Głów­
ny argument tych ostatnich mówił o spaczeniu socjalistycznego nastawienia
aktywistów przez udział w normalnym procesie wyborczym. Wkładanie
zbyt wielkiej energii w umiarkowaną politykę, która pozyskałaby nieliczne
głosy wyborców nieradykalnych, oznacza, że partia przestaje być rzeczy­
wistym przedstawicielem klas pracujących. Częste jest także twierdzenie,
iż zachodzi tu proces „kooptacji” - przywódcy socjalistów trafiają do kla­
sy rządzącej, gdzie otrzymują przywileje oraz władzę, a w efekcie przestają
rozumieć wyborców robotniczych (lub o nich zabiegać). Socjaliści, zostając
członkami parlamentu lub rządu, dążą raczej do bliskości z innymi posłami
czy ministrami, a nie masami popierającymi ich partię (teza znana w polito­
logii jako żelazne prawo oligarchii). Inne argumenty przeciw socjalizmowi
parlamentarnemu wskazują na niemożność rozwiązania problemów gospo­
darek kapitalistycznych na drodze legislacyjnej, która może tylko powierz­
chownie zwalczać objawy, gdy potrzebna jest totalna rewolucja. Niektórzy
socjaliści zajmowali pozycję pośrednią, popierając działalność parlamentar­
ną, proponowali jednak po zyskaniu większości wydać ustawę anulującą cały
system i przekazującą rządowi moc ustanawiania prawa. Zwolennicy socjali­
zmu parlamentarnego twierdzą, że w demokracji trzeba postępować według
ustalonych reguł, w przeciwnym bowiem razie nie otrzyma się poparcia mas.
Walka wyborcza, nawet jeśli oznacza długą serię porażek, to jedyna skutecz­
na droga do wykorzenienia fałszywej świadomości wyborców. Wersję tej
teorii (autorstwa Gramsciego) wykorzystała Włoska Partia Komunistyczna,
przekształcając się z ruchu rewolucyjnego w reformistyczną partię parlamen­
tarną. Upadek umiarkowanego socjalizmu na Zachodzie może paradoksalnie
odnowić zainteresowanie jego radykalniejszą wersją, niezamierzającą rywa­
lizować w wyborach z centrystami i mogącą przyciągnąć tych, którzy głęboko
zwątpili w politykę kompromisu.

Socjalizm
Podobnie jak komunizm, socjalizm może oznaczać wiele - nie ze względu
na dwuznaczność czy ogólność samego pojęcia, lecz ze względu na wystę­
powanie w słownictwie odmiennych orientacji politycznych. W m arksizmie
term in ten ma znaczenie bardzo formalne, odnosząc się do fazy poprzedza­
jącej prawdziwy kom unizm . Poza kontekstem marksistowskim term in so­
cjalizm nabrał bardzo niejasnego charakteru, dając początek kilku swym
wersjom, jak socjalizm chrześcijański, socjaldemokracja itp. Najprościej

408
można go zdefiniować jako system polityczno-ekonomiczny, w którym pań­
stwo kontroluje (przez planowanie lub bardziej bezpośrednio) i może legalnie
posiadać podstawowe środki wytwórcze. Przy tak nadzorowanych zasobach
przemysłowych i czasami rolniczych celem jest produkcja tego, co potrzebne
społeczeństwu, bez względu na dochodowość.
Wszystkie wersje socjalizmu dążą do stworzenia społeczeństwa egalitarne­
go, troszczącego się o wszystkich swych członków - społeczeństwa, w którym
nie istnieje nędza i prywatna dobroczynność. Najlepiej charakteryzują ten mo­
del słynne słowa: „Od każdego według jego możliwości, każdemu według jego
potrzeb”, pochodzące z eseju UOrganisation du travail („Organizacja pracy”,
1840) francuskiego socjalisty Louisa Blanca. Socjalizm przeszedł wiele prze­
kształceń i ustalenie jego genezy graniczy z niemożliwością. Z pewnością wią­
że się ona z rewolucją przemysłową - wielu niemarksistów uznaje, że socjalizm
stanowił reakcję na kapitalizm, zawdzięczając swój rozwój wielkiej przemy­
słowej własności prywatnej i społeczeństwu tworzącemu więzi kontraktowe,
a nie półfeudalne. Same idee równości i zniesienia własności prywatnej oraz
potrzeby zabezpieczenia społecznego przed zdarzeniami losowymi można
jednak odnaleźć we wcześniejszej myśli politycznej (np. dość wyraźnie we
wczesnym chrześcijaństwie). Dzisiejsze odmiany socjalizmu można dość ła­
two podzielić według stopnia, w jakim chcą one kontrolować gospodarkę
i dążyć do równości. W pewnym stopniu pokrywa się to z szerszym konti­
nuum prawica - lewica: brytyjska Partia Pracy jest na przykład nieznacznie
lewicowa czy socjalistyczna, a Francuska P artia Komunistyczna bardzo le­
wicowa i socjalistyczna. Inne kryterium podziału może stanowić akceptacja
marksistowskiego poglądu o „determinizmie ekonomicznym”, przeciwstawio­
nego ateoretycznemu postulatowi sprawiedliwszego i bardziej egalitarnego
społeczeństwa oraz większego wpływu państwa na gospodarkę. W tym sensie
Socjaldemokratyczna Partia Niemiec (SPD), pierwsza partia socjalistyczna Eu­
ropy, zaczęła polityczny żywot jako ugrupowanie skrajnie lewicowe. W latach
50. zeszłego stulecia stała się jednak mniej socjalistyczna i bardziej prawicowa,
gdy oficjalnie porzuciła marksizm i została partią „reformistyczną”, możliwą
do zaakceptowania w rządzie wielkiej koalicji z CDU/CSU (1966-69).
Po upadku lewicy rewolucyjnej w Europie Wschodniej i Związku Radzie­
ckim oraz zdobyciu na Zachodzie dominującej pozycji przez m onetaryzm
(nawet w partiach nominalnie socjalistycznych i socjaldemokratycznych)
europejskie partie socjalistyczne mogą odwoływać się jedynie do reformi-
zmu, nie zajmując wyraźnych pozycji teoretycznych.

Socjologia polityki
Subdyscyplina politologii. Jak wskazuje nazwa, przypomina socjologię za­
równo w tematyce, jak i technikach badawczych. Socjologowie polityki zwy­
kle skupiają się na zachowaniu, przekonaniach i powstawaniu wielkich grup

409
- w przeciwieństwie do innych gałęzi politologii, skoncentrowanych na za­
chowaniu i postawach elit. Dzięki temu największy obszar socjologii polityki
(i być może najlepiej rozwiniętą część całej politologii) stanowią badania wy­
borców zachodnich demokracji (za pomocą ankiet i analiz statystycznych).
Jeśli nie liczyć teoretyków polityki, jej socjologowie są prawdopodobnie naj­
bardziej „teoretyczni” wśród politologów prowadzących badania empiryczne.
Zawdzięczają to głównie wpływowi wielkich twórców teorii socjologicznych,
czyli Marksowi, Weberowi i Durkheim owi, którzy nieodmiennie szukali te­
oretycznego wyjaśnienia zjawisk politycznych.

Społeczeństwo obywatelskie
Społeczeństwo obywatelskie miało kluczowe znaczenie dla prac niektó­
rych najważniejszych myślicieli politycznych od wieku XVII. Wśród nich
Hobbes, Locke a nawet Hegel rozróżniali państwo od społeczeństwa obywa­
telskiego, które jest społeczeństwem zorganizowanym i nad którym panuje
państwo. Takie rozróżnienie nie jest całkowicie słuszne, ponieważ państwo
samo w sobie stanowi część społeczeństwa. Jednak jesteśmy świadomi, że tak
jak istnieją instytucje związane władzą formalną oraz kontrolą polityczną,
istnieje także zespół powiązanych ze sobą i stabilnych instytucji społecznych,
które mają duży wpływ na nasze życie lub kontrolują je. Rozróżnienie to, po­
dobnie jak i późniejsze znaczenie społeczeństwa obywatelskiego jako pojęcia,
wywodzą się od teoretyków stanu natury, szczególnie Hobbesa i Locke’a.
Utrzymywali oni, że władza polityczna jest przynajmniej hipotetycznie zby­
teczna. Dowodzili, że gdyby nieistnienie państwa było możliwe, to potrzebne
byłoby pojęcie opisujące pozostające wtedy instytucje. Społeczeństwo oby­
watelskie jest więc ramą, wewnątrz której ci bez władzy politycznej żyją swo­
im życiem - powiązani są na przykład związkami ekonomicznymi, więzami
rodzinymi i strukturam i pokrewieństwa, instytucjami religijnymi, itd. Jest to
czysto analityczne pojęcie, ponieważ społeczeństwo obywatelskie nie istnieje
niezależnie od władzy politycznej i vice versa. Ogólnie przyjmuje się, że jedno
bez drugiego nie mogłoby długo egzystować; dlatego nie jest możliwe wyty­
czenie wyraźnej granicy pomiędzy tymi dwoma pojęciami.
Na brak zainteresowania społeczeństwem obywatelskim w ostatnich
dekadach składają się dwie główne przyczyny. Jedną jest fakt, że o samym
państwie mniej dyskutowano, zastąpiwszy je nieodpowiednio pojęciami
w rodzaju „system polityczny”. Inną przyczyną jest to, że rosnący trend do
stosowania modeli socjologicznych w myśleniu politycznym coraz częściej
zaciera różnice pomiędzy aktywnością polityczną i społeczną; obie są trak­
towane jako manifestacje podstawowych ideologicznych, kulturowych lub
nawet gospodarczych wzorców. Faktycznie, kwestia wzajemnego przenika­
nia państwa i społeczeństwa w tym znaczeniu może być mądrzej traktowana
jako kwestia empiryczna do rozwiązania w każdym przypadku. Być może

410
faktyczne użycie tego pojęcia służy podkreśleniu, że systemy polityczne są
- moralnie, jeśli nie socjologicznie - drugorzędne w stosunku do bezpośred­
nich, a czasami dobrowolnych związków międzyludzkich i powinny być ich
odbiciem. Nawet temu sądowi zaprzeczyliby jednak szczególnie ci pozostają­
cy pod wpływem tradycji politycznej starożytnych Greków, którzy przeko­
nują, że to raczej państwo tworzy społeczeństwo obywatelskie niż samo jest
do niego dodane.

Społeczeństwo postindustrialne
Określenie to zyskało popularność w drugiej połowie XX wieku, jego zna­
czenie ulegało jednak wielu zmianom. Różnice rozumienia były szczególnie
widoczne, jeśli porównać naukę europejską i północnoamerykańską, choć
samego pojęcia używano w tym samym celu. „Postindustrialność”, etykie­
ta zawsze błędna, stanowiła próbę uchwycenia zasadniczych odmienności
społeczeństw klasycznej ery industrialnej (od rewolucji przemysłowej do po­
łowy XX wieku) i późniejszych rozwiniętych technologicznie społeczeństw
Zachodu. Jeśli (co wcale nie jest oczywiste) założyć, że takie różnice istnie­
ją, to z pewnością stanowią obszar domniemań, które mogą dotyczyć wielu
trendów. Stosunkowo optymistyczna definicja amerykańska skupiała się na
przejściu od produkcji przemysłowej do gospodarki usługowej. Głównym za­
daniem współczesnej ekonomii miała stać się produkcja wiedzy i informacji.
W Europie term in ten rozumiano dużo bardziej socjologicznie, wskazując
na rozległą alienację, spowodowaną przez coraz intensywniejszą penetrację
życia ludzi przez siły społeczne.
Głębokie socjologiczne odmienności między gospodarką usługową a in­
dustrialną okazują się w praktyce raczej pozorne. Pracą ludzi wciąż rządzi
hierarchia, a różnice dostatku klas społecznych nie uległy większym zmia­
nom. Idea zaniku indywidualności ludzkiej i ograniczenia psychologicznej
wolności w warunkach społeczeństwa masowego prawie na pewno opiera
się na fałszywej koncepcji złotego wieku. Opinia, że współczesny pracownik
- bogatszy, uwolniony od wielu zagrożeń zdrowotnych i o wiele lepiej wy­
kształcony - miałby czuć się bardziej wyalienowany od swego dziadka, nie­
wykwalifikowanego robotnika fabrycznego, żyjącego przed czasami państwa
rozległej opieki społecznej, byłaby raczej bardzo dziwna.

Społeczna gospodarka rynkowa


Typowy dla współczesnych Niemiec wynik wprowadzenia przez pierwsze
rządy RFN (lata 50. XX wieku) zbioru zasad politycznych i gospodarczych.
Reformy te, zawarte w konstytucji, przyczyniły się bardzo do tzw. niemie­
ckiego cudu gospodarczego i teoretycznie trwają do dziś. Choć łatwo podać
główne cechy społecznej gospodarki rynkowej, to dogłębny jej opis stanowi
poważne wyzwanie. Mówiąc najprościej, łączy ona podejście wolnorynkowe

411
z państwem opiekuńczym i naciskiem na edukację. Niektóre państwa zapo­
minają czasem o dodatkowym czynniku, równoważącym wspomniane wy­
żej strategie: zapewnieniu warunków do skutecznej i prawidłowej rywalizacji
gospodarczej. Dobry przykład stanowi tutaj mechanizm stóp procentowych,
tj. powierzenie jego ustalania niezależnemu bankowi centralnem u, wolne­
mu od politycznych nacisków. Wynikająca stąd minimalna inflacja była za­
wsze sztandarem niemieckiej gospodarki, a związane z nią skutki wysokiego
bezrobocia łagodził system opieki społecznej.
Inne prawne rozwiązania tego typu ekonomii to szeroki zakres repre­
zentacji pracowników nawet w dużych firmach prywatnych; środki na wy­
równywanie płac w różnych krajach związkowych; gwarantowane środki
wyrównawcze wydatków rządowych; solidne wsparcie rządowe dla indywi­
dualnych planów oszczędnościowych.
Elementy społecznej gospodarki rynkowej można znaleźć w wielu kra­
jach - surowe prawa antytrustowe w USA, w dużej mierze niezależny bank
centralny i wysokie wydatki na opiekę społeczną we Francji. Model niemie­
cki jest jednak unikalny ze względu na bezpośredniość filozofii i całkowitą
jednomyślność polityków co do jego zasadności. Postawa taka to wynik roz­
strzygnięć przyjętych po wojnie w celu uniknięcia wahań w stronę lewicy lub
prawicy oraz tradycyjnego w polityce niemieckiej przekonania, że w sprawach
ekonomicznych oraz ustrojowych obowiązkiem i prawem silnego centralne­
go rządu jest tworzenie i pielęgnowanie zgody społecznej, nie zaś traktowanie
ich (spraw ekonomicznych) jako zwykłych procedur.

Spółdzielnia
Spółdzielniami były początkowo organizacje producentów rolnych (głów­
nie w Europie kontynentalnej) lub pracowników, którzy produkowali towary
lub handlowali nimi, oferując je po minimalnej cenie poprzez wyelimino­
wanie pośredników i redystrybucję zysku operacyjnego do swoich członków.
W Wielkiej Brytanii ruch spółdzielczy zaczął się na północy kraju, w prze­
mysłowej jego części. Robert Owen założył swoją modelową wioskę, zgod­
ną z założeniami spółdzielczości, niedaleko fabryki bawełny w New Lanark
w Szkocji i na tej podstawie rozwinęła się wczesna wersja socjalizmu. Pod­
stawą działania Stowarzyszenia Rzetelnych Pionierów z Rochdale (Rochda-
le Eąuitable Piotteers), założonego w 1844 roku, była próba wprowadzenia
zasad sprawiedliwości i wspólnotowego systemu gospodarczego w granicach
społeczeństwa kapitalistycznego. Ruch spółdzielczy szybko zyskał dużą
popularność - od 15 tysięcy członków w 1851 roku do 400 tysięcy w 1875
roku. Produkcję i oddział hurtowy, czyli Spółdzielcze Towarzystwo H urto­
we (Co-operative Wholesale Society) założono w 1864 roku, a potem zaczęto
corocznie organizować kongresy. W 1917 roku Kongres Spółdzielczy uzgod­
nił utworzenie partii politycznej oraz zgłoszenie terenowych kandydatów do

412
parlamentu, chociaż szybko okazało się, że ugrupowanie to zaczęto utoż­
samiać z P artią Pracy. Chociaż zarówno dział detaliczny, jak i handlowy
Związku Spółdzielczego (Co-operative Union) nadal istnieje i odgrywa ważną
rolę w handlu w niektórych rejonach Wielkiej Brytanii, to nie jest już dłu­
żej w stanie stworzyć dla członkostwa bodźców finansowych większych niż
ogólna atrakcyjność obniżonych cen w każdym dużym supermarkecie oraz
przestał mieć znaczenie społeczne i polityczne (chociaż Co-operative Party
kontynuuje finansowanie własnych kandydatów oraz kandydatów Partii Pra­
cy w wyborach w Zjednoczonym Królestwie).
Idea organizacji spółdzielczej oferującej towary po bardziej sprawiedli­
wej cenie dzięki wzajemnej współpracy jest nadal powszechna na świecie.
Większość amerykańskich uniwersytetów posiada na przykład duże sklepy
funkcjonujące na takich zasadach, gdzie zysk jest przekazywany ich człon­
kom w formie dywidendy. Z kolei hurtowa dystrybucja produkcji rolnej we
Francji i Włoszech jest często prowadzona przez spółdzielnie rolne. Jakiekol­
wiek przedsiębiorstwo utworzone przez grupę pracowników uważających się
za równych prawdopodobnie będzie nazywać się spółdzielnią.

Sprawiedliwość naturalna
Naturalna sprawiedliwość to idea głosząca, że istnieją takie jakości i war­
tości, które są nieodłączne od pojęcia prawa w opozycji do arbitralnego
podejmowania decyzji, a zatem jednostki mają prawo korzystać z pewnego
podstawowego zakresu ochrony prawnej niezależnie od tego, czy statutowo
mają ją już zagwarantowaną. Dwa podstawowe założenia sprawiedliwości
naturalnej w brytyjskim systemie prawnym to audi alteram partem (każ­
da ze stron powinna być wysłuchana) i nemo judex in parte sua (nikt nie
jest dobrym sędzią we własnej sprawie). W Wielkiej Brytanii w latach 60. te
szczególne zasady sprawiedliwości naturalnej były stosowane w wielu sytu­
acjach dotyczących podejmowania decyzji zarówno administracyjnych, jak
i sądowych, a w efekcie brytyjskie sądownictwo zarówno powiększyło swoją
jurysdykcję, jak i rozwinęło coś, czego wcześniej mu brakowało - koherentny
korpus prawa adm inistracyjnego. Pod koniec XX wieku stan ten utrwaliło
uchwalenie Ustawy o Prawach Człowieka z 1998 roku (zobacz: sądy adm ini­
stracyjne i kontrola zgodności konstytucyjnej).

Sprawiedliwość
Sprawiedliwość jest podstawową kategorią nauk politycznych, stanowiącą
naczelne zagadnienie zarówno Państwa Platona, jak i Polityki Arystotelesa.
Można dość przekonująco podzielić zagadnienie sprawiedliwości na dwa
aspekty: sprawiedliwość proceduralną i substancjalną lub „społeczną”. Ze
sprawiedliwością proceduralną znacznie łatwiej jest sobie poradzić, ponieważ
dotyczy ona stosunkowo technicznych kwestii, takich jak rzetelna procedura

413
sądowa, uczciwy proces i równość wobec prawa. Sprawiedliwość substan­
cjalna dotyczy ogólnie sprawiedliwości społecznej w rozdziale ciężarów i na­
gród. Podział ten może być dokonany w oparciu o wydajność społeczną (na
przykład premie motywacyjne), zalety, zasługi, potrzeby lub kilka innych
kryteriów. Podstawowe znaczenie sprawiedliwości społecznej jest najpraw­
dopodobniej kwestią dostarczania ludziom tego, do czego mają „uprawnie­
nia”, lub tego, czego „potrzebują” (pojęcia te nie są identyczne) w rozumieniu
podstawowych praw społecznych, pożywienia, ubrania, warunków miesz­
kaniowych itp. i od tego momentu dystrybucji każdej nadwyżki w uczciwy
i sprawiedliwy sposób. Pomimo że jest to bez wątpienia kwestia o dużym
znaczeniu, „sprawiedliwość” jako wartość polityczną można rzeczywiście
analizować, ograniczając się do stwierdzenia, że wymaga ona „uczciwej” dys­
trybucji dóbr. W rzeczywistości jest ona często opisywana jako sprawiedli­
wość „dystrybutywna”, a kryteria, które stanowią o jej „uczciwości”, zależą
od wcześniejszych rozstrzygnięć ideologicznych. W tym sensie Platon i Ary­
stoteles posługiwali się słowem, które tłumaczymy jako „sprawiedliwość”, by
opisać rozleglej szą sumę dobra w życiu politycznym. Coraz częściej możemy
spotkać na arenie międzynarodowej zastosowanie sprawiedliwości w sensie
politycznym, gdzie nierówności w bogactwie na przykład między krajami
trzeciego i pierwszego świata traktuje się jako porażkę sprawiedliwości.

Stalinizm
Odmiana komunizmu, popularna w Europie. Oznacza najbardziej ortodok­
syjną, sztywną i niedemokratyczną wersję marksizmu-leninizmu, związaną
z polityką Stalina w latach 30. i 40. XX wieku. Stalinizm podkreślał szczegól­
nie wyraźnie obowiązek podporządkowania się hierarchii przez szeregowych
członków ruchów komunistycznych, potępiał wewnętrzną debatę i aż do lat 80.
wymagał szczegółowego przestrzegania modelu radzieckiego i bezkrytycznego
poparcia kierownictwa. Zaprzeczał też kategorycznie możliwości istnienia nie-
rewolucyjnej drogi do socjalizmu. Za szczególnie stalinowską była przez wiele
lat po II wojnie uważana Francuska P artia Komunistyczna, co kontrastowało
z eurokomunizmem partii włoskiej. Pojęcia stalinizmu używano także w opi­
sie Europy Wschodniej, gdzie wyróżniano państwa względnie „liberalne” (jak
Jugosławia czy Czechosłowacja przed 1968) i „stalinowskie” (NRD czy w pew­
nym okresie Polska). Ogólnie oznacza ono sprawowanie władzy politycznej
wyjątkowo ciężką ręką, bez dopuszczania do dyskusji czy niesnasek.

Stalin
Józef Stalin (1879-1953, wł. Josif Wissarionowicz Dżugaszwili), gruziński
chłop, który szybko doszedł do władzy w ruchu bolszewickim przed i po Re­
wolucji Październikowej. Od początku lat 20. zeszłego wieku znajdował się bli­
sko centrum władzy sprawowanej przez Lenina, wykorzystując jego nieufność

414
względem innych przywódców komunistycznych (w tym Trockiego). W 1922
roku mianowany na stanowisko sekretarza generalnego partii, co umożliwiło
mu stopniowe przejęcie władzy po śmierci Lenina w 1924 roku. Stalin rządził
ZSRR aż do śmierci, od połowy lat 30. jako absolutny dyktator. Jego paranoja do­
prowadziła do krwawych czystek na ogromną skalę w partii, armii i administra­
cji (szacunkowe dane mówią tutaj o 20 min ofiar). Władza Stalina opierała się
w wielkiej mierze na tajnej policji, szczególnie NKWD (późniejsze KGB, patrz
państwo policyjne). Jego główne cele to przymusowa kolektywizacja rolnictwa,
wymuszająca z kolei migracje milionów chłopów i prowadząca do śmierci wielu
przesiedlanych, oraz rozwój przemysłu ciężkiego kosztem poziomu życia. Sta­
lin kontrolował brutalnie i całkowicie życie społeczne, kulturalne i gospodarcze
ZSRR. Jego główną motywacją wydawał się lęk o bezpieczeństwo rewolucyjnego
społeczeństwa po tym, gdy rewolucja na Zachodzie okazała się mało prawdo­
podobna - w tym celu zastąpił od 1924 roku początkową orientację interna-
cjonalistyczną własną doktryną „socjalizmu w jednym kraju”. Doprowadziło to
do prób antykapitalistycznego sojuszu z Hitlerem, choć niemiecka napaść na
ZSRR w 1941 roku zakończyła się drogo okupionym zwycięstwem Stalina i po­
zyskaniem większości Europy Wschodniej jako radzieckiego „imperium”.

Stan natury
Ważne pojęcie wielu działów teorii polityki, w szczególności teorii umowy
społecznej i jej współczesnych wersji (jak np. teorii Johna Rawlsa). Stan natu­
ry to wyobrażeniowa rekonstrukcja życia i stosunków międzyludzkich przed
powstaniem zorganizowanego politycznie społeczeństwa. Taki teoretyczny
obraz wskazuje na największe wady życia w środowisku przedpolitycznym
i pomaga w określeniu, jakie zasady zorganizowanego życia politycznego
wybraliby ludzie znajdujący się w nim. Wiele zależy, oczywiście, od począt­
kowego opisu zachowań jednostek nieskrępowanych przez władzę. Bardzo
pesymistyczny pogląd na naturę ludzką Hobbesa i płynące zeń zalecenia co
do politycznej organizacji bardzo się różnią od propozycji Locke’a, uważają­
cego, że ludzie zdolni są do współpracy bez rządu, zgodzą się więc tylko na
ograniczoną kontrolę. Oczywisty problem to brak jakichkolwiek dowodów
na istnienie niepolitycznych systemów społecznych i czysta hipotetyczność
stanu natury. Jeśli przyjąć jednak pewne podstawowe założenia na temat
ludzkiej natury, ta technika teoretyczna może posiadać wielką moc analitycz­
ną, nawet jeśli przyjmuje się obecnie, że człowiek zawsze żył w warunkach
istnienia choćby szczątkowego państwa.

Stan wyjątkowy
Stan wyjątkowy jest sytuacją ogłoszoną przez rząd cywilny, w której
siły wojskowe upoważnione są do rządzenia, decydowania i kontrolowa­
nia danego terenu, niewielkiego obszaru albo całego państwa w sposób

415
pozwalający na użycie bezpośredniej siły i bez normalnych ograniczeń w po­
staci demokratycznego procesu podejmowania decyzji czy poszanowania
praw obywatelskich. Stan ten zawsze jest postrzegany jako stan przejściowy
i, w przeciwieństwie do reżim u wojskowego, posiada uprawomocnienie, po­
nieważ taką decyzję podjął rząd cywilny. Stan wyjątkowy jest bez wątpienia
zarówno niepopularny, jak i drakoński; w największych zachodnich demo­
kracjach od czasu II wojny światowej nie było przypadku jego ogłoszenia,
jedynie Polska w latach 1981-83 była zarządzana w ten sposób. Stan ten może
być albo akceptowalny, albo użyteczny w sytuacji całkowitego załamania się
prawa i porządku, gdy rząd cywilny wprowadzający ten stan prawdopodob­
nie i tak straciłby swoje uprawomocnienie. W prawie międzynarodowym
termin ten dotyczy zarządzania przez dowódcę wojskowego określonym za­
granicznym, najczęściej kolonialnym, obszarem.

Status
Wszystkie znane społeczności mają coś w rodzaju hierarchicznego po­
rządku - świadomość, że niektórzy ich członkowie są w pewien sposób „wy­
żej” od innych. Status to ogólny sposób określania i pom iaru tego zjawiska.
Niektóre z postaci względnego zajmowania pozycji są dobrze znane i opisane
w konkretnych teoriach (np. klasa ekonomiczna czy kasta). Status to pojęcie
bardziej niejednoznaczne, zarówno ze względu na dużą ilość czynników stra­
tyfikacji, jak i wewnętrzną subiektywność. Zasadniczo status mierzy szacu­
nek społeczny - czy według systemu wartości danej grupy jednostka nań
zasługuje, czy można ją podziwiać lub czcić. Często w dużej mierze odpowia­
da to jej klasie ekonomicznej i z pewnością bogactwu, choć korelacja nie jest
automatyczna (czasami bogactwo wypływa ze statusu, a nie go zapewnia).
Hierarchia statusu prawdopodobnie tworzy się w długich okresach,
a znajdujące się na jej szczycie jednostki dbają we własnym interesie o jej za­
chowanie. Może ona często wykorzystywać mechanizmy zapobiegania temu,
by jednostki o niższym statusie wykorzystywały w pełni swe uzdolnienia
i otrzymywały za to należne korzyści (patrz dyskryminacja). Dzieje się tak
szczególnie często, gdy czynniki statusu są względnie trwałe i znajdują się
poza kontrolą jednostki. Istnienie takich hierarchii i trudność przezwycięże­
nia ich społecznego wpływu potwierdzają próby zamaskowania na przykład
cech rasowych (Murzyni, głównie w USA, rozjaśniający skórę i prostujący
włosy). Inne cechy statusu, jak osiągnięcia edukacyjne, wyższe zarobki, tytu­
ły czy odznaczenia, można osiągnąć dzięki indywidualnym wysiłkom, choć
nawet tutaj wysoki odziedziczony status może okazać się przydatny. Najważ­
niejszą cechą statusu we współczesnych społeczeństwach Zachodu jest praca
zawodowa - badania wykazały istnienie stosunkowo zgodnej w danej po­
pulacji opinii na temat szeregowania zawodów. Hierarchia ta jest odmienna
w różnych krajach, a każde kolejne badanie podaje trochę odmienne oceny.

416
W większości społeczeństw piloci linii pasażerskich i lekarze cieszą się wyso­
kim statusem, a górnicy i pielęgniarki - o wiele niższym. Umiejętności, od­
powiedzialność i wysokie kwalifikacje akademickie wydają się dawać wyższą
pozycję niż niebezpieczeństwo, złe warunki pracy i społeczna przydatność
zawodu. Ustalona stratyfikacja statusu może wpływać na decyzje na przykład
bankowców czy policjantów drogówki, faworyzujących posiadaczy wyższego
statusu, jeśli nawet warunki (jak dochód czy wcześniejsze wykroczenia) są
równe. Hierarchia statusu nie jest jednolita w całym społeczeństwie, istnieją
bowiem subkultury oceniające status w sposób znacząco odmienny od do­
minującego (np. w świecie przestępczym najwyższy status mogą posiadać
przestępcy z największymi sukcesami lub najbardziej skłonni do przemocy).
Pewne formy stratyfikacji społecznej, uwzględniające dochody, klasę, trady­
cyjne wartości, przynależność religijną i wiele innych czynników, wydają się
istnieć wszędzie, nawet w społeczeństwach względnie egalitarnych. Repub­
liki, które pozbyły się klas arystokratycznych, również często czują potrze­
bę tworzenia własnych systemów zaszczytów - złożonych kategorii orderów
i medali.

Stowarzyszenie
Stowarzyszenie to grupa osób połączonych dążeniem do wspólnego celu.
Prawo do zgromadzeń politycznych jest fundamentalnym prawem wynika­
jącym ze swobód obywatelskich, ponieważ bez tego polityczna aktywność
byłaby nieskuteczna. Prawa i uprawnienia stowarzyszeń politycznych różnią
się znacząco (zob. Grupy interesu).
Na poziomie międzynarodowym wiele państw formuje stowarzyszenia
dla popierania swoich wzajemnych interesów: Stowarzyszenie Narodów Azji
Południowo-Wschodniej (ASEAN), na przykład, funkcjonuje, by promować
współpracę w tym regionie.

Strajk
W XIX wieku w wielu krajach powstały związki zawodowe, walczące
o lepsze warunki pracy i płacy dla robotników przemysłowych i rolnych.
Dziedziczyły one tradycje (choć nie wywodziły się z nich) korporacjonizm u
średniowiecznych cechów, mimo że rewolucja rolnicza i przemysłowa dopro­
wadziły do znacznego zwiększenia ilości podporządkowanych pracowników.
Podczas targowania się z pracodawcami ostateczną broń tych ludzi stanowiło
powstrzymanie się od pracy, czyli rozpoczęcie strajku, choć z dwóch powo­
dów początkowo nie należało to do łatwych zadań. Po pierwsze, prawna po­
zycja grupy odmawiającej pracy była w większości krajów bardzo słaba. Jeśli
nawet prawo zezwalało na strajk, to pracodawcy często bezkarnie zastraszali
strajkujących i używali przemocy. Po drugie, poglądy socjalistów na strajki
były zbyt radykalne jak na potrzeby robotników, chcących jedynie poprawy

417
warunków pracy. Doktryna socjalistyczna, zwana często syndykalizmem,
wzywała do strajku generalnego, mającego zniszczyć gospodarkę kapitali­
styczną i zastąpić ją pewną formą kontroli pracowniczej. Zwykli związkow­
cy nie chcieli czegoś takiego, lecz gdy strajkowali, łatwo było opisać ich jako
potencjalnych wywrotowców. Związki działały już od pewnego czasu, prze­
prowadzając małe strajki, gdy w 1889 dokerzy brytyjscy rozpoczęli pierwszy
strajk masowy. Choć w wielu krajach wprowadzano różne rozstrzygnięcia,
szczególnie jeśli chodzi o prawo do pikietowania miejsc pracy (jego szcze­
góły budzą w Wielkiej Brytanii kontrowersje do dziś), to prawo do strajku
pojawiało się stopniowo w coraz większej liczbie krajów. Przełomową datę
w Wielkiej Brytanii stanowił rok 1906, kiedy rząd liberałów wprowadził Akt
o Sporach Handlowych (Trade Dispute Act), zdejmujący wcześniejszą odpo­
wiedzialność prawną z przywódców strajkowych. W latach międzywojen­
nych idea wezwania do strajku przez jeden związek i rozszerzania go przez
łączenie się z innymi związkami została zaakceptowana w większości krajów
Zachodu.
W praktyce sposoby wykorzystywania strajku w dyskusjach z pracodaw­
cami bardzo się różniły. Wielkie amerykańskie związki zwykły zawierać kil­
kuletnie umowy: strajki nie odbywały się w czasie ich obowiązywania, lecz
często przedłużały się podczas ich renegocjacji. W większości krajów Europy,
a szczególnie we Francji i Włoszech, strajki miewały charakter polityczny,
podkreślając ogólny sprzeciw związków, a nie służąc jako narzędzie rozmów.
Wielka Brytania (głównie w 1979 roku, podczas konserwatywnych rządów
Margaret Thatcher) dążyła do ograniczenia działalności związkowej za po­
mocą prawa pracy. Problemy sprawiały tutaj tryb głosowania związkowców
przed ewentualnym ogłoszeniem strajku, prawo strajkujących związkowców
do powstrzymywania innych pracowników (niezależnie od tego, czy należą
do związku czy nie) od pracy oraz legalność akcji ogłoszonych przez miej­
scowe czy fabryczne kierownictwo związku bez aprobaty centrali. Rozstrzyg­
nięcie tych kwestii nie było łatwe, zważywszy na ilość niejasnych elementów:
czy głosowania i okres „ochłonięcia” muszą poprzedzać prawomocny strajk?;
kwestionowanie ważności głosowania nadzorowanego w dużej mierze przez
sam związek; członkostwo w związku bywa niezbędne dla utrzymania za­
trudnienia w miejscach, gdzie pracować mogą tylko związkowcy (tzw. clo-
sed shops); instytucja closed shops daje związkom wielką władzę, preferują
ją jednak niektórzy pracodawcy, gdyż upraszcza procedurę negocjacyjną.
Ogólnie mówiąc, brytyjskie prawo pracy osłabiło związki, obniżyło częstotli­
wość strajków, a także ich skuteczność. Strajk górniczy lat 1984-85 stanowił
szczególnie ciężką i symboliczną porażkę ruchu związkowego. W związku
ze spadającą jego popularnością spadło też prawdopodobieństwo ryzykowa­
nia przezeń większych akcji. Prawdziwą jednak przyczynę ogólnego upadku
strajków w gospodarce Zachodu stanowi liczebne zmniejszenie przemysłowej

418
klasy robotniczej oraz gwałtowny spadek jej uzwiązkowienia. W parze z tym
zjawiskiem idzie wzrost liczby pracowników niepełnoetatowych, co w wiel­
kiej mierze uczyniło broń strajkową przestarzałą. Jeśli strajki odbywają się
często, jak we Włoszech, to zawsze mają większą rolę polityczną i symbo­
liczną, a mniej chodzi o pragmatyczne wywarcie wrażenia na pracodawcach.
Włochy zdają się, na przykład, jedynym krajem, gdzie strajkują samozatrud-
niający się taksówkarze. Niezależnie od tego wszystkiego, prawo do strajku
(jeśli ograniczone jest przez prawo) pozostaje obecnie jedną z podstawowych
wolności obywatelskich oczekiwanych przez współczesne społeczeństwa.

Strategia defensywna
W miarę, jak w latach 80. obawa przed inwazją sowiecką na Europę Za­
chodnią malała wprost proporcjonalnie do poparcia dla programu nukle­
arnego, podjęto szereg kroków w celu stworzenia programu obrony, który
byłby tańszy, potencjalnie mniej agresywny i destabilizujący oraz nie opierał
się na tworzeniu arsenału broni atomowej. Chodziło o to, by nie postrzegać
U kładu Warszawskiego jako kierującego się polityką ekspansji terytorialnej,
ale raczej jako układ stworzony jako odpowiedź państw bloku wschodniego
na brak poczucia bezpieczeństwa, związany z obawami przed potencjałem
wojskowym Zachodu (którego dowodem była ówczesna polityka NATO).
Choć plany, z których żaden nie doczekał się akceptacji departamentu obro­
ny NATO, różniły się dalece w kwestiach szczegółowych, przyjęte zostały
z dużym zainteresowaniem na przykład przez niektóre partie polityczne,
zwłaszcza Socjaldemokrację Niemiec (SDP) oraz brytyjską Partię Pracy.
Wszystkie plany skonstruowano opierając się na założeniu, że należy stwo­
rzyć taki system obrony, którego potencjał nie pozwalałby na wkroczenie na
teren państw bloku wschodniego lub zaatakowanie ich w jakikolwiek inny
sposób. Plan zakładał również stworzenie rezerw broni lekkiej, dzięki czemu
możliwe stałoby się ograniczenie kosztów utrzymywania ogromnych i ciężko
uzbrojonych sił wojskowych. We wczesnym okresie rządów Gorbaczowa i za­
inicjowanej przez niego polityki odprężenia, strategia defensywna została
podchwycona przez armię radziecką jako karta przetargowa w negocjacjach
dotyczących kontroli zbrojeń. Związek Radziecki zaproponował przeprowa­
dzenie takiej reformy armii, która uczyniłaby niemożliwym przekroczenie
przez wojska sowieckie zachodnich granic bloku wschodniego, zmuszając
tym samym NATO do przyjęcia podobnej polityki. W końcu jednak tempo
zmian, które nastąpiły w Związku Radzieckim w związku z upadkiem radzie­
ckiej gospodarki i kontroli ZSRR nad innymi państwami Układu Warszaw­
skiego, spowodowało, że plan ten nie został zrealizowany, pomimo dużych
szans powodzenia związanych z potrzebą zredukowania wydatków na zbro­
jenia na Zachodzie. Tendencja ta doprowadziła jednak do przyjęcia w 1990
roku T raktatu o Siłach Konwencjonalnych w Europie (CFE).

419
Strategia odstraszania
Strategia odstraszania często stosowana jest przez strategów obrony
i wojskowych oraz ich sojuszników politycznych. Odstraszanie oznacza do­
słownie zdolność obrony przed atakiem ze strony innego narodu poprzez
groźbę zorganizowania ostrej akcji odwetowej. Znaczenie tego słowa zmie­
niło się jednak w kontekście strategii nuklearnych, a wokół idei powstało
wiele teorii. Od 1945 roku politycy Wschodu i Zachodu starają się udowod­
nić, że do utrzym ania pokoju ich państwom potrzebna jest broń nuklear­
na, a przynajmniej bardzo silne konwencjonalne siły zbrojne (patrz broń
konwencjonalna). Posługują się przy tym argumentem, że jeżeli potencjalny
agresor wie, że atak może go drogo kosztować, nie podejmie próby wkrocze­
nia na obce terytorium. W kontekście posiadania przez kraj broni atomowej
na „strategię odstraszania” składa się kilka innych pojęć, takich jak wza­
jem nie zagw arantow ane zniszczenie, zdolność drugiego uderzenia, atak
zapobiegawczy, zmasowany atak i elastyczne reagowanie. Co najciekawsze,
wydaje się, że obecnie posiadanie broni atomowej argumentowane jest częś­
ciej potrzebami odstraszania potencjalnych agresorów niż chęcią atakowa­
nia innych.
Problem strategii odstraszania polega na tym, że opiera się ona na zasa­
dach działania mechanizmów psychologii porównawczej: nie wiemy, co może
zniechęcić kogoś do ataku - wiemy tylko, co odstraszyłoby nas samych. Ta­
kie operacje wojskowe jak przejęcie Falklandów od Argentyny przez Wielką
Brytanię czy finansowana przez ONZ wojna w Zatoce z racjonalnego punktu
widzenia nie powinny były mieć miejsca, ponieważ agresorzy musieli zdawać
sobie sprawę z przewagi militarnej przeciwników. W obu przypadkach ich
błąd polegał na założeniu, że przeciwnik nie użyje siły. Strategia odstraszania
wydaje się bardziej efektywna w kontekście konfliktu atomowego, ponieważ
wiąże się on z tak wysokim poziomem zniszczeń, że nikt nie może pozwolić
sobie na ryzyko związane z błędną oceną potencjalnej reakcji przeciwnika.

Strategia
W przeciwieństwie do taktyki wymaga długofalowych przygotowań. Tak
strategia, jak i taktyka są term inam i wojskowymi, choć można je stosować do
każdej sytuacji konfliktu, na przykład podzielić polityków na skoncentrowa­
nych wyłącznie na taktyce wyborczej (jak wygrać najbliższe wybory) i tych
mających strategię (na przykład, jak przebudować gospodarkę).
We współczesnej terminologii obronnej strategię uważa się za politycz­
ne, a taktykę za czysto techniczne decyzje wojska, dążące do jak najlepsze­
go osiągnięcia strategicznych celów wyznaczonych przez jego politycznych
zwierzchników. Strategicznymi kwestiami są więc ważne pytania o ogólną
politykę NATO w zakresie użycia broni nuklearnej lub o to, czy Wielka Bryta­
nia powinna móc interweniować militarnie w konfliktach pozaeuropejskich.

420
Do taktyki należy odpowiedź, jakie dokładnie wysłać siły, jakie wyznaczyć
im uzbrojenie i jakie dać konkretne rozkazy.
Powyższe rozróżnienie nabiera trochę odmiennego charakteru w zastoso­
waniu do wojny nuklearnej. Strategiczne siły nuklearne składają się z dużych
systemów rakiet międzykontynentalnych, mających zadać krajowi wroga jak
największe straty. Broń taktyczna (zwana czasem „bojową” lub krótkiego za­
sięgu) przeznaczona jest do zwalczania ugrupowań wojskowych wroga, jej
głowice bojowe mają więc dużo mniejszą moc wybuchu. NATO wciąż od­
mawiała gwarancji, że nie użyje pierwsza broni taktycznej, dając przy tym
do zrozumienia, że zastosuje siły strategiczne tylko w odpowiedzi na radzie­
cki pierwszy atak. Gdy pojęcie strategii zaczęło tracić bezpośredni związek
z konfliktem, pojawiły się terminy w rodzaju „strategii przemysłowej” czy
„strategicznego planowania”, oznaczające niewiele więcej niż długotermino­
we i szerokie plany oraz analizy (w Wielkiej Brytanii istnieje np. Strategicz­
ne Centrum Kolejowe, prowadzące długoterminową politykę transportową,
a każda instytucja publiczna ma przeprowadzać „przeglądy strategiczne”).

Stratyfikacja
Pojęcie to (zwykle w pełniejszej formie brzmiące „stratyfikacja społecz­
na”) odnosi się do sposobu hierarchicznej organizacji systemu społecznego.
Najpowszechniejszym i najoczywistszym z nich jest system klas, lecz istnieją
też podziały rasowe, religijne czy językowe. Ponieważ partie polityczne two­
rzą się zwykle wokół poszczególnych warstw systemu stratyfikacji, jego fun­
damenty muszą mieć wiele wspólnego z istotą polityki. Stratyfikacja opiera
się nie tylko na różnicach społecznych: podział na protestantów i katolików
nie może być uznany za rozwarstwienie pod względem religijnym, chyba że
w parze z religią idą elementy statusu (co często ma miejsce, np. w pewnych
obszarach USA były czasy, gdy protestanci stali w pewien sposób wyżej spo­
łecznie od później przybyłych katolików). Takie oceny zwykle biorą się jed­
nak z obserwacji dochodów i zatrudnienia, stratyfikacja sprowadza się więc
do zwykłego systemu klasowego. Zasada ta zawodzi tylko wtedy, gdy ogólna
kultura ceni wartości związane ze stratyfikacją wyżej od spraw społeczno-
ekonomicznych.

Subsydiarność (pomocniczość)
Pojęcie to nabrało znaczenia w polityce Unii Europejskiej lat 90. zeszłego
wieku, pierwszy użył go jednak papież Pius XI w 1931 roku. Zasadniczo wy­
raża ono ideę, że rządzenie powinno odbywać się na najniższym możliwym
poziomie. Pius XI, współautor (z Mussolinim) traktatów laterańskich (patrz
papiestwo) oraz twórca encykliki Quadrogesimo anno, obwieszczającej nie­
możność pogodzenia chrześcijaństwa z prawdziwym socjalizmem, rozumiał
subsydiarność jako wsparcie zarówno federalizm u, jak i decentralizacji.

421
Interpretację tę podzielała większość państw członkowskich Unii, opowia­
dających się za piętrową strukturą rządów: sprawy europejskie na szczycie,
niżej kwestie narodowe i regionalne, gdzie decyzje podejmowano by i wpro­
wadzano w życie na odpowiednim szczeblu. Odpowiedniość szczebla miał
ustalać zawsze Parlament Europejski lub inne organy Unii (patrz dyrektywa
i regulacja). Rządy Wielkiej Brytanii i Danii próbowały jednak wykorzystać
zasadę pomocniczości jako przykrywkę dla prób zwiększenia ilości spraw
rozstrzyganych na stopniu państwowym, co umożliwiało im twierdzenia
0 nieoddawaniu zwierzchnictwa narodowego i zwiększało w ich krajach
poparcie dla ustalonej przez traktat z Maastricht unii politycznej i gospo­
darczej.

Supermocarstwo
Supermocarstwa dzisiejszego świata to kilka państw o wielkich zasobach
gospodarczych, które znacznie przewyższają całą resztę. Dokładna ich liczba
waha się w różnych analizach. Najpowszechniejszy pogląd wyróżniał do lat
90. XX wieku tylko dwa takie państwa: USA i ZSRR, czasami uwzględniając
ChRL. Po znaczącym upadku radziecko-rosyjskiej gospodarki, towarzyszą­
cymi mu cięciami wydatków militarnych i końcem imperialnych rządów ra­
dzieckich we Wschodniej Europie wielu analityków uważa obecnie Stany za
jedyne supermocarstwo. Definicja tego pojęcia obejmuje jednak kilka czynni­
ków: faktyczne bogactwo gospodarcze, liczbę ludności oraz, co najważniejsze,
stopień, w jakim przyczyniają się one do wzrostu siły militarnej (szczególnie
nowoczesnego uzbrojenia nuklearnego). Jeśli nie brać pod uwagę siły uzbro­
jenia nuklearnego, za supermocarstwo można uznać Chiny, mimo mniejszej
siły gospodarczej od USA. Czysto ekonomiczne kryteria siły ekonomicznej
oraz zamożności preferują z kolei Japonię, nieposiadającą broni nuklearnej
1mającą bardzo ograniczone siły konwencjonalne (choć trzeba by tu pominąć
także pewną słabość japońskiej gospodarki: stosunkowo małą liczbę ludności
i brak miejscowych surowców). Być może status supermocarstwa zależy prze­
de wszystkim od chęci wykorzystania posiadanych zasobów - UE odpowiada
wszelkim kryteriom, łącznie z posiadaniem broni nuklearnej, niewątpliwie
jednak brakuje jej politycznej woli, by stać się supermocarstwem. Historycy
często zauważali, że bycie supermocarstwem (czy w starszej terminologii -
potęgą imperialną) w ogólnym rozrachunku okazuje się kosztowne i mało
satysfakcjonujące.

Swobody obywatelskie
Swobody obywatelskie są wolnościami lub prawami, które uważa się same
w sobie za szczególnie cenne oraz niezbędne do funkcjonowania liberalnego
i demokratycznego społeczeństwa. Większość list z podstawowymi swobo­
dam i obywatelskimi, choć może się różnić, zawiera: swobodę wypowiedzi,

422
przekonań religijnych, myśli, przemieszczania się, swobodę zrzeszania się,
prawo do sprawiedliwego procesu sądowego i wolność jednostki. Wyżej
wymienione prawa i wolności stanowią podstawową ochronę przed arbi­
tralnymi działaniami rządu i są fundamentalne dla wolnego związku po­
litycznego.
W niektórych systemach politycznych wolności te chronione są w doku­
mencie lub zasadzie konstytucyjnej, niekiedy zwanej deklaracją praw, która
jest egzekwowana przez specjalny sąd lub trybunał konstytucyjny. Na przy­
kład w Stanach Zjednoczonych rozwinięty został potężny organ juryspruden-
cji i doktryny prawnej wokół pierwszych dziesięciu poprawek do Konstytucji,
szczególnie pierwszej i czwartej poprawki, a także zawartej w piątej poprawce
klauzuli o sprawiedliwym procesie sądowym oraz ostatnio klauzuli pocho­
dzącej z czternastej poprawki, a mówiącej o ochronie równości. Uchwalenie
zaś w Zjednoczonym Królestwie, w 1998 roku, Ustawy o Prawach Człowie­
ka sprawiło, że państwo to przybliżyło się do bardziej skodyfikowanej wer­
sji swobód obywatelskich. W wielu krajach demokratycznych istnieje grupa
nacisku stojąca na straży takich właśnie praw; w Wielkiej Brytanii jest to
Liberty (Narodowa Rada na rzecz Swobód Obywatelskich), a w USA - Ame­
rykański Związek Swobód Obywatelskich (American Civil Libery Union).
Jednak nawet w społeczeństwach, które dobrze chronią swobody obywatel­
skie, pewne grupy - mniejszości etniczne na przykład - mogą odczuwać,
że niektóre prawa działają na ich niekorzyść, wówczas mogą one dążyć do
większej ochrony. W Zjednoczonym Królestwie wyrażane jest zaniepokoje­
nie w związku z kompetencjami policji w zakresie zatrzymywania, przesłu­
chiwania i aresztowania jednostek pod zarzutem popełnienia przestępstwa
lub podejrzenia, że przestępstwo może zostać popełnione, ponieważ prawo
to działa szczególnie surowo w stosunku do czarnych obywateli. Podobnie
rzecz ma się w Irlandii Północnej, gdzie niektóre aspekty brytyjskiego sy­
stemu prawnego ulegają od czasu do czasu zawieszeniu, a władze korzystają
z nadzwyczajnych uprawnień.
Swobody obywatelskie oraz prawa człowieka są ze sobą związane i wszyst­
kie rządy przynajmniej deklarują ich znaczenie, jednak faktem jest, że w zale­
dwie kilku krajach istnieje realna wolność polityczna. Jednak nawet w krajach
z dyktaturą lub systemem totalitarnym podejmuje się, czasami symboliczne,
wysiłki w kierunku poszanowania swobód obywatelskich, by spełnić wa­
runki stawiane przez bogate państwa w zamian za przyznanie pomocy. Być
może za jakiś czas okaże się, że presja wywierana przez rządy zachodnie na
rzecz poprawy swobód obywatelskich może być postrzegana jako czynnik
decydujący w upadku rządów komunistycznych w krajach Europy Środko­
wo-Wschodniej i Związku Radzieckim. Kraje te dla wprowadzenia swobód
obywatelskich wpisały bowiem w swoje konstytucje cieszące się dużą władzą
sądy konstytucyjne.

423
Syjonizm
Polityczne przekonanie z najwcześniejszych lat diaspory, że dawne tery­
torium państwa żydowskiego w Palestynie powinno zostać odzyskane przez
Żydów, by pełnić rolę ojczyzny i centrum solidarności przedstawicieli tego
narodu na całym świecie. Choć syjonizm narastał od początków XX wieku,
to znaczne poparcie przyniósł m u dopiero gwałtowny antysemityzm lat 30.
tego stulecia. Palestyna pozostawała długi czas pod mandatem Ligi Narodów
(później ONZ), sprawowanym przez Wielką Brytanię. Niezależnie od histo­
rycznych argumentów Żydów, zamieszkiwali ją głównie Arabowie, których
nie można było ewakuować, nie można też było sprowadzić tam masowo eu­
ropejskich Izraelitów, Brytyjczycy stosowali bowiem ścisłą kontrolę imigran­
tów. Po europejskim Holokauście mocarstwa zachodnie nie mogły już jednak
chronić tego obszaru (zarówno ze względów moralnych, jak i praktycznych),
terrorystyczna kampania i wycofanie oddziałów brytyjskich doprowadziły
więc do utworzenia przez żydowskie bojówki państwa izraelskiego, oficjalnej
ojczyzny syjonistów.
Syjonizm pozostał w ogólnych zarysach niezmiernie ważny dla Żydów na
całym świecie, jednak problem Palestyńczyków (szczególnie na obszarach
kontrolowanych przez Izrael po jego obronnych wojnach przeciw państwom
arabskim) zmniejszył zewnętrzne poparcie i doprowadził do politycznych
napięć nawet w samym państwie żydowskim. Pojęcie to obecnie odnosi się
głównie do polityki jastrzębi i gołębi. Syjoniści popierają co najmniej za­
chowanie terytoriów zyskanych w konfliktach arabsko-izraelskich od 1947
roku, postulując ich dalszą integrację przez zasiedlanie osadnikami żydow­
skimi (głównie z byłego ZSRR). Ruch ten cieszy się wciąż znacznym popar­
ciem, zwłaszcza wśród bogatych i wpływowych lobby żydowskich Zachodu
(szczególnie w USA). Niesyjoniści - obywatele Izraela, Żydzi nieizraelscy
i inni - uważają za słuszną i politycznie konieczną jakąś formę normaliza­
cji, nieuchronnie w zasadzie obejmującą powstanie państwa palestyńskiego
gdzieś na obecnym terytorium Izraela.
Na poświęconej rasizmowi konferencji ONZ (wrzesień 2001) kilka
państw arabskich pod przewodnictwem Syrii zgłosiło wniosek o zrównanie
syjonizmu z rasizmem, twierdząc, że konieczny składnik syjonizmu w jego
współczesnym sensie stanowił ucisk Palestyńczyków. USA i Izrael uznały to
za próbę nadania konferencji charakteru antyizraelskiego i w geście protestu
wycofały się z niej. Próba umieszczenia tych słów w deklaracji końcowej kon­
ferencji skończyła się niepowodzeniem.
Drugorzędne i rzadsze znaczenie pojęcia „syjonizm” odnosi się do we­
wnętrznej polityki Izraela, a szczególnie do stopnia, w jakim teologiczne
(w przeciwieństwie do czysto etnicznych czy kulturalnych) aspekty judai­
zmu powinny być wprowadzane przez państwo lub cieszyć się jego popar­
ciem.

424
Syn gwiezdnych wojen
Ogólnie zaakceptowane określenie amerykańskiego Narodowego Pro­
gramu Obrony Rakietowej (National Missile Defence Programme, obecnie
Missile Defence Programme). Zmiana nazwy wyraźnie wskazywała część
problemu: słowo „narodowy” prezentowało zamiary USA i było jedną z głów­
nych przyczyn gorących międzynarodowych sprzeciwów. Przydomek „syna
gwiezdnych wojen” oznaczał drugie pokolenie amerykańskich prób stwo­
rzenia tarczy antybalistycznej, o wiele skromniejsze jednak niż reaganowski
program „gwiezdnych wojen” (Inicjatywy Obrony Strategicznej, SDI). MDP
ma za cel wczesne ostrzeganie przed atakiem nuklearnym dzięki systemom
radarowym i komunikacyjnym (w części rozmieszczonym w Wielkiej Bry­
tanii i Grenlandii) oraz satelitom. Pierwotny plan przewidywał umieszcze­
nie w przestrzeni kosmicznej systemów przechwytujących, które chroniłyby
Stany przed pełnowymiarowym radzieckim atakiem strategicznym. USA
próbowały załagodzić międzynarodowe sprzeciwy wobec MDP przez propo­
zycję stworzenia wielonarodowego systemu obrony z tymi państwami, które
chciałyby doń dołączyć. Im jednak większy chroniony obszar, tym bardziej
potęgują się wyzwania techniczne. System MDP ma głównie chronić USA
przed niewielkimi atakami „państw zbójeckich”, jak Korea Północna czy Iran.
Rozwiązania techniczne wciąż dalekie są od doskonałości - kilka testów już
odroczono lub dały one negatywne wyniki. Początkowy kategoryczny sprze­
ciw Rosji w sprawie poprawek do obowiązującego Traktatu ABM z 1972 roku
oznaczał, że Amerykanie musieliby poważnie naruszyć jego zobowiązania,
a tym samym prawo międzynarodowe. Porozumienie ograniczające nukle­
arne siły strategiczne podpisane przez prezydentów USA i Rosji w maju 2002
roku uważa się jednak za zastępujące Traktat ABM.
Rzeczywistą przydatność MDP trudno określić. Z pewnością każde „pań­
stwo zbójeckie” popełniłoby samobójstwo atakując USA, planiści strategiczni
rozważali jednak wiele sytuacji, w których jakiś kraj poczułby się doprowa­
dzony do ostateczności. W przeszłości uważano, że może to spotkać Izrael,
nie wiadomo jednak, ile państw (choćby pozbawionych złudzeń co do amery­
kańskiej potęgi) podjęłoby ryzyko takiego uderzenia. Prawdopodobieństwo
powstania wysoce niezawodnego systemu (przynajmniej za cenę możliwą do
akceptacji przez USA) wydaje się nikłe. Mimo wyraźnego skrętu na prawo,
Stany w 2001 roku zredukowały wydatki na obronę i określiły na nowo swe
cele strategiczne, choć atak na World Trade Center i Pentagon, a następnie
„wojna z terroryzmem” doprowadziły do kolejnej zmiany priorytetów. Głów­
nymi wrogami MDP mogą okazać się armia i flota, które straciłyby na rzecz
tego programu własne środki budżetowe. „Wojna z terroryzmem”, w któ­
rą obie te siły poważnie się zaangażowały, doprowadziła pod koniec 2001
i w 2002 roku do zepchnięcia MDP w dół listy priorytetów administracji Bus­
ha (choć nie do skreślenia całego programu).

425
Syndykalizm
Postać ruchu związkowego, mająca szczególne znaczenie przed I wojną,
choć do dziś pozostaje dla organizacji pracowniczych nurtem potencjalnie
wybuchowym. Inspirowany w dużej mierze przez dzieło Georges’a Sorela
(1847-1922), szczególnie jego Rśflexions sur la violence (1908), syndykalizm
dąży do przejęcia kontroli nad społeczeństwem przez bezpośrednią akcję
strajkową, w wyniku której władzę nad przemysłem obejmą spółdzielnie
robotników. Strajki (a w szczególności strategia strajku generalnego) miały
doprowadzić po kilku dniach do upadku kapitalizmu, stanowiąc dla zorga­
nizowanego świata pracy jedyny skuteczny i uprawniony środek osiągnięcia
socjalizmu. Główną areną działań syndykalistów była Francja, gdzie działal­
ność związków zawodowych do dziś zdradza pewne cechy tej orientacji.
Zajęcie pozycji syndykalistycznej miało dla związków zawodowych dwie
ważne konsekwencje. Pierwsza z nich, taktyczna, polegała na tym, że związki
francuskie odmówiły współpracy politycznej z socjalistami lub stworzenia
własnej partii, mogącej zasiąść w parlamencie. Reforma dokonana dzięki wy­
borom była uważana za niebezpieczny rewizjonizm, a rozwiązanie brytyjskie
- gdzie związki stworzyły Partię Pracy właśnie w celu wyboru przedstawicieli
robotników - zostało przez Francuzów zignorowane. Ta taktyka uniemożli­
wiła szeroki sojusz polityczny robotników, a socjaliści utracili szanse skorzy­
stania z funduszy i doświadczenia organizacyjnego związkowców. W efekcie
(z wyjątkiem krótkotrwałego okresu F rontu Ludowego) rząd socjalistyczny
objął władzę we Francji dopiero w 1981 roku. Druga konsekwencja miała
charakter teoretyczny: syndykalizm wymuszał zerwanie z ortodoksyjnymi
kom unistam i, głosząc przejęcie przez pracowników kontroli (oraz własno­
ści) ich własnych zakładów oraz miejsc pracy zamiast centralizm u dem okra­
tycznego i awangardy proletariatu (leninowskich podstaw nowoczesnego
komunizmu międzynarodowego). Syndykaliści zdradzali zwykle ciągoty
anarchistyczne - nie tylko we Francji, lecz i we Włoszech, podczas krótkiego
okresu swej ważności w Wielkiej Brytanii (1911-14) oraz w międzywojennej
Ameryce. Francuski ruch związkowy zawdzięcza syndykalizmowi również
krótkotrwały, bardziej praktyczny aspekt: dążność do często symbolicznych
celów w polityce, a nie przyziemne targi o poprawę warunków pracy i płacy.

System Dodatkowego Reprezentanta


Obawy, że system reprezentacji proporcjonalnej może osłabić więzy de­
mokracji przedstawicielskiej pomiędzy wyborcami a ustawodawcami, mogą
być rozwiane poprzez system dodatkowego reprezentanta, który funkcjo­
nuje w Niemczech. Wybiera się tam dwa rodzaje kandydatów. Istnieją tu
jednomandatowe okręgi wyborcze, w których kandydaci wybierani są albo
w oparciu o ordynację większościową (zob. systemy głosowania) albo jedną
z jej odmian, jak system drugiej tu ry lub alternatywnego głosu. W dodatku

426
liczba miejsc w parlamencie nie jest przypisana poszczególnym okręgom
wyborczym. Miejsca te są rozdzielone pomiędzy partie zgodnie z całkowitą
liczbą głosów otrzymanych we wszystkich okręgach wyborczych oraz zbli­
żają ich reprezentację do sprawiedliwej ilości wszystkich oddanych głosów.
Jak bardzo ten system jest proporcjonalny, zależy od parametrów takich jak
liczba dodatkowych miejsc i sposób, w jaki są one podzielone. Niemiecki
system posiada równą liczbę miejsc obu wyżej wymienionych rodzajów, ale
państwo miewało wolną rękę w odkładaniu niewielkiej liczby dodatkowych
miejsc, aby w ten sposób marginalnie modyfikować początkowe, oparte na
okręgach wyborczych, rezultaty. Tak jak w przypadku Niemiec, możliwe jest
również ustanowienie minimalnego progu poparcia, na przykład 5 procent,
osiągnięcie którego umożliwia zdobycie mandatów przez członków danego
ugrupowania. Komisje analizujące ideę reprezentacji proporcjonalnej dla
Wielkiej Brytanii zwykle popierają wersję systemu dodatkowego reprezen­
tanta. Prawdopodobnie najbardziej sprawiedliwą wersją jest przyznanie wy­
borcom dwóch głosów, tak jak ma to miejsce w Niemczech, gdzie jeden głos
oddaje się na wybranego kandydata, a drugi na wybraną partię. To rozwiąza­
nie pozwala głosującemu dokonać personalnego wyboru, jak i umożliwia wy­
branie ugrupowania, które tenże wyborca popiera. W ten sposób dwa głosy
mogą być podzielone pomiędzy partiami. Wersja tego systemu została zare­
komendowana Wielkiej Brytanii w raporcie Niezależnej Komisji ds. Systemu
Głosowania (tzw. The Jenkins Report z 1998 r.).

System dwupartyjny
Autentyczne systemy dwupartyjne są bardzo rzadkie. Za klasyczne przykła­
dy uważa się demokracje anglosaskie - USA, przynajmniej na szczeblu federal­
nym, stanowi rzeczywiście najlepszy istniejący przykład takiego rozwiązania.
Nawet tam jednak w wyborach prezydenckich startuje zwykle więcej niż dwu
kandydatów, a w 1980 kandydat niezależny, John Anderson (choć ostatecznie
uzyskał bardzo małą ilość głosów), został w trakcie kampanii uznany przez
niektórych komentatorów za poważne zagrożenie. W latach 90. XX wieku
jeszcze większym zagrożeniem był Ross Perot, zdobywca największej ilości
głosów dla kandydata niezależnego od 1912 i zwycięstwa Theodorea Roose-
velta. W wyborach roku 2000 Ralph Nader, kandydat Partii Zielonych, po­
zbawił ponoć demokratę Ala G orea zwycięstwa w co najmniej jednym stanie,
co odebrało Gore’owi prezydenturę. Brytania nie miała prawdziwego systemu
dwupartyjnego od początku XX wieku (a nawet wtedy trzeba by odliczyć re­
prezentantów Irlandii przed ogłoszeniem jej niepodległości). W parlamencie
zawsze zasiadali członkowie kilku partii, w tym w szczególności liberałów.
W miarę odwracania się wyborców od tradycyjnego modelu „dwie klasy,
dwie partie”, odradzania się popularności liberałów (obecnie liberalnych de­
mokratów) po jej powojennym spadku oraz wzrostu popularności szkockich

427
i walijskich nacjonalistów, Izba Gmin traci charakter dwupartyjny. Ogólnie
mówiąc, jak to się zdarza w systemie jednopartyjnym , „dwie” partie układu
dwupartyjnego odwołują się zwykle do tak szerokiego poparcia, że trudno je
odróżnić pod względem ideologii. Jeśli struktura podziałów społecznych nie
jest więc bardzo prosta, to jedna czy dwie zjednoczone i jednorodne partie nie
będą w stanie reprezentować poprawnie większej ilości punktów widzenia czy
grupowych interesów. Swe istnienie (przynajmniej pozorne) systemy dwupar-
tyjne zawdzięczają skupieniu się na jednym z podziałów oraz systemowi wy­
borczemu, który (jak anglo-amerykański) daje wyjątkowo nieproporcjonalne
wyniki, jeśli chodzi o reprezentatywność.

System list partyjnych


Najprostszą metodą zapewnienia partiom w wyborach reprezentacji pro­
porcjonalnej jest zliczenie oddanych na nie głosów w skali regionu lub pań­
stwa. Można uznać cały kraj za jeden obwód (jak w Izraelu czy Holandii) lub
podzielić go na duże okręgi (jak w przypadku Włoch przed wprowadzeniem
reform w 1992, patrz D ruga Republika Włoska). Mówiąc najprościej, liczbę
głosów na partię dzieli się przez całkowitą liczbę głosów. Ten przydział miejsc
w organie, do którego odbywają się wybory, partia obsadza kandydatami ze
swej listy, uszeregowanymi przez nią w kolejności preferencji. To rozstrzyg­
nięcie nie daje jednak matematycznie ścisłego rozdziału mandatów, stosuje
się więc rozmaite inne metody (np. rozmaite dzielniki i ich kombinacje, co
ma zapewnić otrzymanie przez każdego wybranego maksymalnie zbliżonej
do siebie liczby głosów). Pozostaje niezmiennym faktem, że im większa liczba
miejsc do obsadzenia w okręgu wyborczym i im większa liczba, przez którą
dzielą się głosy partii, tym proporcjonalniejsza będzie reprezentacja i więk­
sze prawdopodobieństwo wyboru kandydatów mniejszych partii. Innym
rozwiązaniem jest ustanowienie ilorazu wyborczego (tu znów istnieje wiele
metod) i przydział mandatów na podstawie jego wielokrotności, osiągniętej
przez daną partię. Miejsca pozostałe mogą zostać podzielone według reszty
głosów, co może oznaczać przyznanie ich małym partiom, niemającym szans
na osiągnięcie wartości ilorazu choćby raz. Dając partiom prawie pełną pro­
porcjonalność, metoda ta daje elitom partyjnym zbyt dużą władzę - mogą
one kontrolować tworzenie list - i zabiera wyborcom możliwość poparcia
konkretnego kandydata. D em okracja przedstawicielska osłabia się tym bar­
dziej, im bardziej system oddalony jest od jednomandatowych okręgów. Wa­
rianty systemu list mogą rozwiązać te problemy, umożliwiając obywatelom
jakiś wybór między kandydatami.

System wielopartyjny
Studenci studiów politologicznych o specjalizacji komparatystyka syste­
mów politycznych i rządowych (politologia porównawcza) mają tendencję

428
do klasyfikowania systemów partyjnych przy użyciu nieco niecodziennej
arytmetyki. Z pewnością system wielopartyjny jest to system polityczny,
w którym istnieje więcej niż jedna partia polityczna biorąca udział w wybo­
rach, ale nie jest już tak oczywiste, jaka konkretna liczba partii powoduje, że
system staje się wielopartyjny. Pierwotny podział zawierał 3 systemy: jedno­
partyjny, dw upartyjny oraz „wielopartyjny”. Lecz nawet stosując ten prosty
podział możemy natknąć się na niejednoznaczne rezultaty. Wielka Brytania
na przykład w większości wczesnych politologicznych opracowań była opisy­
wana jako system dwupartyjny, mimo tego że w XX wieku zawsze były przy­
najmniej trzy partie polityczne mające swoje reprezentacje w parlamencie.
Z kolei kandydaci biorący udział w wyborach prezydenckich w USA zawsze
pochodzili z kilku partii politycznych, choć zazwyczaj tylko partie republi­
kańska i demokratyczna były postrzegane jako wystarczająco ważne, by brać
je pod uwagę. I choć ostatnio kandydaci partii trzecich uzyskują w Stanach
coraz większe poparcie, to prawdopodobnie i tak pozostaną one państwem
o systemie dwupartyjnym, przynajmniej na poziomie federalnym. Jednak­
że w przypadku UK nie jest tak oczywiste, czy z trzecią partią, Liberalnych
Demokratów, otrzymującą jedną czwartą wszystkich głosów, ale nie będącą
w stanie zmienić równowagi sił, Wielka Brytania może być przedstawiana
jako system dwupartyjny. To sprawia, że niektórzy komentatorzy uważa­
ją Wielką Brytanię za system „dwu i pół partyjny”. Z drugiej strony, choć
w Niemczech Zachodnich między 1950 a 1983 rokiem istniały w Bundestagu
trzy partie, to kraj ten był postrzegany jako posiadający w pełni system wie­
lopartyjny, gdyż od 1969 roku niewielka Partia Wolnych Demokratów (FDP)
funkcjonowała jako stały partner koalicyjny. Od 1983 roku, kiedy to Partia
Zielonych po raz pierwszy uzyskała reprezentację w Bundestagu, i od roku
1990, kiedy to miały miejsce pierwsze wybory powszechne po zjednocze­
niu Niemiec, liczba niemieckich partii zwiększyła się, choć jedynie Zieloni
odgrywali częściową rolę w formowaniu koalicji (zobacz: niemiecki system
partyjny). W większości „czystych” systemów wielopartyjnych istnieją przy­
najmniej trzy, a zazwyczaj dużo więcej znaczących partii politycznych.
Zatem, jeśli chcemy wiedzieć, czy dana partia ma znaczenie i liczy się
w systemie politycznym, to musimy doprecyzować niektóre kryteria. Najlep­
szym sprawdzianem ważności partii jest to, czy włączenie jej do rządowej
koalicji lub wykluczenie z niej spowoduje jakąś faktyczną różnicę i czy taka
sytuacja w ogóle może mieć miejsce. Jednakże nawet taka definicja okazuje
się nieadekwatna, jeśli mamy do czynienia z taką partią jaką była na przy­
kład w 1950 roku Francuska P artia Komunistyczna (PCF), która nie miała
żadnych szans na samodzielną wygraną w wyborach i została wykluczona
jako możliwy partner koalicyjny przez wszystkie partie mogące stworzyć
rząd, a przecież była dużą i liczącą się partią (zobacz: francuski system par­
tyjny). Byłyby to mimo wszystko rozważania czysto akademickie, gdyby nie

429
to, że charakterystyka systemów partyjnych - czy to „wielopartyjność” czy
inne rozwiązanie - wywiera ogromny wpływ na istotę i sposób prowadzenia
długo- i krótkofalowej polityki oraz działań rządu. Najważniejsze jest uświa­
domienie sobie, że istnieje spektrum nieposiadające ostrych podziałów, od
prawdziwych systemów jednopartyjnych do autentycznie wielopartyjnych.
Nawet system jawiący się jako jednopartyjny może zmieniać się w tym za­
kresie, w jakim pojedyncza partia tworzy faktycznie koalicję rywalizujących
ze sobą interesów, przestając być monolityczną i zdyscyplinowaną jednością.
W niektórych systemach wielopartyjnych połączenia między poszczególny­
mi partiam i są tak intensywne, że absurdem jest traktowanie ich jako od­
dzielnych bytów. W Niemczech Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna (CDU)
oraz Unia Chrześcijańsko-Społeczna (CSU) są faktycznie jedną partią i tak
właśnie są postrzegane. Politolodzy rozwijają złożone reguły liczenia partii
tak, by brać pod uwagę nie tylko ilość partii, ale również ich względną władzę
polityczną.

System większościowy
Zazwyczaj system większościowy to taki system, w którym całkowita
arytmetyczna większość głosów (50% + 1) wymagana jest, zanim ustawa albo
przepis mogą być ustanowione, decyzja wprowadzona w życie, kandydat wy­
brany, a wniosek zaakceptowany. Jako taki, system większościowy może ist­
nieć w komisjach, ciałach ustawodawczych lub wyborczych i wszędzie tam,
gdzie jest konieczny jakiś sposób liczenia głosów, aby wybrać lub potwierdzić
wybór kandydata albo wniosku. Głosowanie większościowe zajmuje uświę­
coną, choć teoretycznie niepewną pozycję w demokratycznym zbiorze prze­
konań, opartą na argumencie, że decyzja, na którą zgodziło się więcej osób,
niż się jej sprzeciwiło, jest politycznie uprawomocniona. W praktyce istnieje
bardzo niewiele stuprocentowych systemów większościowych, a logika gło­
sowania większościowego jest rzadko w pełni stosowana lub rzadko myśli się,
by ją stosować w obszarach podejmowania decyzji.
Z systemem większościowym związane jest całe mnóstwo problemów
teoretycznych, na przykład - czy większość obejmuje wszystkich uprawnio­
nych do głosowania, czy tylko tych, którzy pojawili się i zagłosowali? Ko­
lejne problemy pojawiają się, gdy rozważamy, czy głosowanie większościowe
faktycznie odzwierciedla pozytywne preferencje, czy jedynie względne pre­
ferencje raczej za jednym niż za innym zbiorem niepopularnych możliwości.
To właśnie stanowi argument przeciwko wykorzystywaniu referendum jako
narzędzia do podejmowania decyzji; równie kłopotliwa staje się procedura
przy wyborze kandydatów na urzędy, gdzie niezbędne jest zastosowanie albo
skomplikowanego zbioru reguł albo kilku głosowań (a czasami jedno i dru­
gie), by uzyskać pewność, że zwycięzca jest rzeczywiście najlepszym kan­
dydatem preferowanym przez większość głosujących (zobacz reprezentacja

430
proporcjonalna). Niemniej jednak idea „zasady większości” jest głęboko za­
korzeniona w myśleniu o polityce. Spośród wielu odmian tego systemu jedną
z najbardziej istotnych jest większość kwalifikowana, czyli taka, która ustala
proporcję inną niż 50% + 1, by poparcie wyborcze jakiejś kwestii lub kan­
dydata można było uznać za ważne. Tak więc w celu uchwalenia poprawek
konstytucyjnych często wymagane jest uzyskanie dwóch trzecich głosów za­
równo w systemach politycznych, jak i w innych organizacjach. Kiedy odby­
wało się w roku 1979 referendum w Szkocji dotyczące przekazania władzy,
władza ustawodawcza do zatwierdzenia go wymagała nie tylko większości
głosów oddanych na tak, ale głosy te musiały również stanowić przynaj­
mniej 40% ze wszystkich uprawnionych do głosowania. W rzeczywistości
większość z oddanych głosów była za przekazaniem władzy parlamentowi
szkockiemu, ale z powodu dużej absencji 40-procentowy próg nie został prze­
kroczony. Logika systemu większościowego innego niż zwykła większość jest
z tego powodu nieznacznie zagmatwana; jeśli zasada 50%+l nie jest niena­
ruszalna, to dlaczego nie wybrać jakiejkolwiek innej reguły, w szczególności
bliskiej jednomyślności? (zobacz również systemy głosowania). W praktyce
politycy mający nieznaczną większość nie wahają się powoływać na regułę
większości, tak jak było to widać pod koniec XX wieku w licznych przypad­
kach, gdy niewielka większość w referendach dotyczących traktatów o Unii
Europejskiej podtrzymała poparcie dla niej.

Systemy głosowania
We współczesnych demokracjach spotyka się ich dwa zasadnicze typy.
Najwcześniejszy historycznie to system zwykłej większości czy, bardziej
potocznie, „kto pierwszy, ten lepszy”. Polega on na wyborze w jednoman­
datowym okręgu kandydata z największą liczbą głosów (stosowany w USA,
Wielkiej Brytanii, Kanadzie, a poza wyborami na całym świecie). Kandydat
czy rząd może (i bardzo często tak się dzieje) zwyciężyć, nie zdobywając tutaj
większości głosów, ponieważ głosy oddane na dwóch lub więcej rywali lub
partie przewyższają jego wynik. Żaden rząd brytyjski od 1935 roku nie wy­
grał wyborów większością głosów, choć większość z nich zdobyła większość
(czasem znaczną) w Izbie Gmin.
Zmodyfikowany system zwykłej większości wprowadza drugą turę, jak
we Francji. Kandydat zostaje uznany za zwycięzcę w pierwszej rundzie tylko
wtedy, gdy zgromadzi bezwzględną większość głosów (tj. 50%+l). W okrę­
gach, gdzie pierwsza tura nie przyniosła rozstrzygnięcia (w praktyce, 2/3
z nich), tydzień później odbywa się druga. Uczestniczą w niej kandydaci, któ­
rzy zyskali wcześniej co najmniej 12,5% głosów i nie wycofali się dobrowolnie.
Inną modyfikację zwykłej większości stanowi wybór alternatywny, kiedy to
wyborcy wskazują nie tylko kandydata preferowanego w pierwszej kolejno­
ści, ale i swe kolejne wybory w porządku numerycznym. Jeżeli kandydat nie

431
wygrywa w głosach „pierwszego wyboru”, bierze się pod uwagę drugie wybo­
ry słabszych kandydatów, aż do uzyskania bezwzględnej większości.
Innym podejściem do wyborów jest próba osiągnięcia reprezentacji p ro ­
porcjonalnej preferencji wyborców w wybieranym organie. Istnieje duża licz­
ba takich systemów: najpopularniejsze to system list partyjnych, pojedynczy
głos przechodni czy mieszany. Dyskusja nad systemami wyborczymi toczy
się wielowątkowo. Jednym z głównych jej zagadnień jest idea sprawiedliwości.
W brytyjskich wyborach roku 2001 liberalni demokraci zdobyli na przykład
18,3% głosów, ale tylko 52 mandaty w Izbie Gmin (tj. 7,9%). Proporcjonalność
czy „sprawiedliwość” dawałaby im 121 miejsc (i tak zdobyli największą ich
ilość od lat, po części dzięki głosowaniu taktycznemu. W 1992 roku przy­
padło im zaledwie 20 mandatów, choć zdobyli nieznacznie mniej głosów).
Inny problem systemów nieproporcjonalnych to „tracenie” głosów. Szansę
reprezentacji swego głosu traci nie tylko ktoś, kto w okręgu wyborczym po­
parł kandydata niezyskującego zwykłej większości, ale i ten, kto głosował na
kandydata wygrywającego ze znaczną przewagą (w USA i Wielkiej Brytanii
można za „bezpieczne” w tym sensie uważać do 60% miejsc), może uważać
głos za stracony. Jeśli osoby uważające swe wybory za stracone głosy zdecy­
dują się przerzucić poparcie na kandydata, który ich nie zmarnuje, lub w ogó­
le nie zagłosują, demokratyczne zamiary wyborców ulegną zniekształceniu.
Trudno zaprzeczyć, że niektóre formy systemu proporcjonalnego sprzyjają
partiom i kandydatom bardziej niż metoda zwykłej większości, choć czę­
sto twierdzi się, że reprezentacja proporcjonalna prowadzi do niestabilnych
i zmiennych rządów koalicyjnych. To prawda, że prawdopodobieństwo za­
warcia koalicji jest większe w systemach proporcjonalnych, nie oznacza to
jednak ani pewności jej zawarcia, ani jej słabości czy niestabilności. Niemcy
Zachodnie i obecne Niemcy miały od 1947 proporcjonalną ordynację wy­
borczą i rządy koalicyjne, były one jednak tak silne, jak te tworzone prostszą
metodą zwykłej większości. Głosy mogą zostać „stracone” także w niemal
idealnie proporcjonalnym systemie wielopartyjnym, jeśli kultura politycz­
na uniemożliwia przystąpienie jakiejś partii do koalicji: w latach 1960-1980
włoska partia komunistyczna regularnie zdobywała 1/3 głosów, nigdy jed­
nak nie znalazła się w rządzie, choć większość koalicji tworzono z partiami
o poparciu mniejszym od 5%. Donioślejszym argumentem przeciw koali­
cjom tworzonym w systemach proporcjonalnych jest konieczność zawierania
kompromisów i targowania się między partiami, co może skutkować niepo­
dejmowaniem koniecznych decyzji; lepsze rozwiązanie od koalicji stanowił­
by więc rząd sformowany przez największą mniejszość partyjną.

Systemy jednopartyjne
System taki powstaje wskutek ustrojowego zakazu lub nieoficjalnego, lecz
skutecznego braku przyzwolenia na start w wyborach większej ilości partii.

432
Wybory mogą zresztą nie odbywać się w ogóle, a partia pozostawać stale
u władzy. W systemach jednopartyjnych często istnieją jednak ukryte, we­
wnętrzne konflikty, prowadzące do walki o władzę i znacznych zmian poli­
tyki partyjnej. Czasami toleruje się inne legalne partie, które nie mają jednak
szans w wyborach, czasami też teoretycznie odrębne ugrupowania łączą się
w jedno, ściśle kontrolowane. Ten ostatni przypadek dotyczył NRD, a pierw­
szy - Meksyku, gdzie Partia Rewolucyjno-Instytucjonalna (rządząca w latach
1929-2000) dopuszczała do wybrania kilku członków partii opozycyjnych,
co służyło jako zawór bezpieczeństwa dla uczuć wyborców aż do bardziej
demokratycznych wyborów lat 80. zeszłego stulecia. Sprawny system jedno­
partyjny musi opierać się na ogromnej jednomyślności wyborców w pewnych
kwestiach. Do niedawna jednopartyjność obowiązywała praktycznie w wielu
południowych stanach USA, gdzie kandydat republikański nie miał szans na
wygraną. W tych okolicznościach o wyborze decydowały prawybory demo­
kratów. Od tego czasu sytuacja stała się zrównoważona, a republikanie zyskali
nawet przewagę (częściowo dzięki silnym więziom z wpływowymi ugrupowa­
niami chrześcijańskimi). Zliczenie ilości partii w danym systemie to w rzeczy­
wistości zadanie trudniejsze, niż się wydaje (patrz systemy wielopartyjne).

Sytuacja pierwotna
Pojęcie to ma dwa znaczenia, dające się pogodzić, lecz o różnym pochodze­
niu. Terminu tego używają czasem teoretycy politologii (głównie ci związani
z teorią umowy społecznej) jako synonimu stanu natury, istniejącego przed
świadomym stworzeniem instytucji politycznych. Pojęcie sytuacji pierwotnej
nabrało ostatnio znaczenia w prawie konstytucyjnym USA dzięki argumen­
tom sędziego Roberta Borka (odrzucenie w 1987 jego wysuniętej przez Se­
nat kandydatury do Sądu Najwyższego ożywiło dyskusję na ten temat). Teza
o sytuacji pierwotnej oznacza tutaj, że ustalone w 1787 roku sformułowania
konstytucji rozumiane są zgodnie z ówczesnym ich znaczeniem i stanowią
wiążące prawo Stanów Zjednoczonych, chyba że później uchwalono konkret­
ną poprawkę, zmieniającą to znaczenie. Jeżeli słowa dokumentu z 1787 nie
okazują się wystarczająco jasne, muszą zostać zinterpretowane „ograniczają­
co”, aby zapobiec inicjatywie sędziowskiej tak dalece, jak to możliwe.
Zamiarem pierwszych teoretyków sytuacji pierwotnej była redukcja ak­
tywności sędziów i uniemożliwienie kreowania praw obywatelskich lub
obowiązków rządu (z wyjątkiem tych, które zupełnie jednoznacznie wpro­
wadził Kongres lub poprawka do konstytucji). Choć postulat, by niewybie-
rani sędziowie nie mogli tworzyć prawa, jest oczywiście demokratyczny, to
teoretycy sytuacji pierwotnej są (w sposób równie oczywisty) konserwaty­
stami, twierdząc, że sądy nie mogą dokonywać liberalnej interpretacji XVIII-
wiecznego dokumentu w celu jego aktualizacji. Większość zwolenników tego
poglądu uważa, iż aborcja zostałaby prawdopodobnie zakazana (gdyż wtedy

433
obalono by wyrok z 1973 roku w sprawie Wadę przeciw Roe). Konstytucja
z 1787 roku nie zakazuje co prawda aborcji, ale prawo do niej opiera się na
„prawie do prywatności”, a konstytucja nigdzie wprost takiego prawa nie
przyznaje. Tak samo można uznać za legalną karę śmierci: kluczowa fraza
zakazuje „okrutnych i wymyślnych” kar, nie można jej więc odnieść do kary
śmierci, ponieważ w roku 1787 było to coś zwykłego, czego nie uważano za
okrutne. W opinii nielicznych komentatorów teoria sytuacji pierwotnej to
jedynie przykrywka dla prawicowych tendencji politycznych, konstytucjo­
naliści jednak z trudem mogą odrzucić niektóre z jej głównych argumentów.
Pogląd ten pozostaje ważnym osiągnięciem amerykańskiej myśli prawni­
czej, a mianowanie przez republikanów kandydatów do Sądu Najwyższego
(i związane z tym przesunięcie poglądów tej instytucji na prawo) może zwia­
stować powrót zagadnienia sytuacji pierwotnej do głównych tematów polity­
ki konstytucyjnej.

Szarłat
Ogólne określenie muzułmańskiego prawa religijnego. Można je porów­
nać do zbioru precedensów i interpretacji tworzących w angloamerykańskiej
koncepcji prawo zwyczajowe. Szariat nie stanowi więc abstrakcyjnej filozofii
prawa, nie jest też zbiorem ustaw wydanych przez państwa muzułmańskie.
Jego źródło (przynajmniej w teorii) to Koran, choć nie mniejszą rolę odgry­
wa długa tradycja interpretacji i opracowywania przez badaczy prawa oraz
stosujących szariat prawników. Do niedawna rozwój prawa muzułmańskie­
go był blokowany przez brak krajów, które w pełni i otwarcie kierowałyby
się jego rozstrzygnięciami (do tej pory czyniono to w obszarach, którymi
państwo mniej się interesowało, jak prawo rodzinne czy spadkowe). Przez
ostatnie 30 lat polityczny fundamentalizm spowodował jednak przyspieszo­
ny rozwój szariatu, gdyż wiele krajów (jak Pakistan) postawiło sobie za cel
budowę społeczeństwa opartego na zasadach muzułmańskich, w związku
z czym potrzebowało dobrze opracowanych kodeksów. Wielką rolę odegrała
tu rewolucja irańska: przewodzący jej specjaliści prawa religijnego stworzyli
jego pełny system. Największymi wyzwaniami intelektualnymi i polityczny­
m i okazały się dwie jego najważniejsze części. Po pierwsze, dla prawdziwie
muzułmańskiego państwa należało stworzyć to, co na Zachodzie nazwano
prawem konstytucyjnym (czy publicznym). Islam nigdy jednak, w przeci­
wieństwie do Zachodu, nie uznał autonomii państwa względem ogólnych
zasad moralnych i religijnych, a więc idea prawa publicznego, rządzącego
interakcjami jednostek z państwem, a zarazem odrębnego od prawa regulu­
jącego stosunki między jednostkami, mogła okazać się trudna do przyjęcia.
Podobna sytuacja zaszłaby w Europie, gdyby jej ludność wybrała katolicyzm
i podległość prawu kanonicznemu. Drugim ze wspomnianych problemów
było stworzenie funkcjonującego prawa handlowego.

434
To zadanie okazało się jeszcze trudniejsze, ponieważ istotą bankowości
i inwestowania jest gromadzenie środków przez oprocentowane pożyczki.
Lichwa jest zwalczana przez szariat jeszcze bardziej zaciekle niż w średnio­
wiecznym prawie kanonicznym, tak więc stworzenie praw, które umożli­
wiałyby bankom sprostanie ekonomicznym naciskom Zachodu, stanowi
niebagatelny problem.

Szkoła Chicagowska
Określenie Szkoła Chicagowska odnosi się do idei i osób związanych z kil­
koma wydziałami Uniwersytetu Chicago, a chronologicznie dotyczy okresu
od lat pięćdziesiątych. Chociaż Chicago School zwykle kojarzona jest z eko­
nomią, to jednak oddziaływała ona również na prawny sposób myślenia.
Jeśli chodzi o gospodarkę, to Szkoła Chicagowska należy do zwolenników
monetaryzmu, a jej poglądy były zbliżone do tych głoszonych przez najbar­
dziej znanego europejskiego monetarystę - Hayeka, chociaż ów nurt ekono­
miczny jest w USA kojarzony głównie z Miltonem Friedmanem (1912-2006)
i Georgem Stiglerem (1911-1991). Istotą tej teorii ekonomicznej jest prze­
świadczenie, że polityka fiskalna nie powinna być wykorzystywana do prób
kierowania popytem jako metoda kontroli gospodarczej. Zamiast tego należy
operować podażą pieniądza i właśnie to powinno stanowić jedyną strategię
gospodarczą. Ponadto (co nawet ważniejsze) należy unikać interwencjoni­
zmu w polityce gospodarczej tak jak to tylko możliwe. Zasadniczo Chicago
School jest unowocześnieniem tradycyjnego ekonomicznego modelu „dosko­
nałej konkurencji”, w którym na długi czas powstaje gospodarcza równowa­
ga poprzez działanie niewidzialnych sił konkurencji rynkowej.
W dziedzinie prawa Szkoła Chicagowska kojarzona jest z podejściem,
w którym kilka obszarów prawa, a nade wszystko ustawa o odpowiedzialno­
ści, wymaga ekonomicznej analizy efektywności kosztowej. W ten sposób na
przykład szkody ustalone przez sąd za obrażenia poniesione przez jednostkę
powinny być uznane za podstawę wyznaczenia wysokości polisy ubezpie­
czeniowej. Podobnie przypadki naruszenia zapisów kontraktu powinny być
analizowane pod względem racjonalnych oczekiwań. Ten rodzaj podejścia
pozbawia prawo cywilne jakichkolwiek aspektów moralnych - szkody po­
winny odzwierciedlać nie społeczną dezaprobatę wobec łamania obietnic czy
dokonywania szkód, ale jedynie stanowić wyznacznik w dążeniu do przy­
wrócenia równowagi ekonomicznej, która istniała, zanim nastąpiła szkoda
związana ze złamaniem kontraktu. Ekonomiści, sędziowie oraz prawnicy
wywodzący się z Chicago School są utożsamiani z prawicą.
m

Środki Budowy Zaufania (zob. Deklaracja Sztokholmska)


Światowa Organizacja Handlu (WTO)
Powołana w 1995 roku w Marakeszu, jako kontynuacja Układu Ogólnego
w Sprawie Taryf Celnych i Handlu (GATT). Układ GATT powstał w 1947
roku, gdy po wojnie próbowano tworzyć instytucje kontrolujące i wspoma­
gające rozwój światowej działalności gospodarczej. W tym samym roku po­
wstały dwie inne organizacje, które odniosły spory sukces: Międzynarodowy
Fundusz Walutowy (MFW) i Międzynarodowy Bank Odbudowy i Rozwoju
(znany lepiej jako Bank Światowy). GATT okazał się dużo słabszy, ponie­
waż jego główny cel - usunięcie wszelkich barier dla wolnego handlu i świat
pozbawiony lokalnych taryf celnych, chroniących gospodarki państw - był
dużo trudniejszy do osiągnięcia. Duży postęp w obniżaniu ceł zapewniły re­
gularne rundy negocjacji, choć obniżki te leżały głównie w interesie państw
mocniejszych - GATT nie m iał instrumentów nacisku i posiadał bardzo sła­
by system rozwiązywania sporów.
Powstaniu WTO przyświecała nadzieja, że w warunkach postępującej glo­
balizacji końca XX wieku łatwiej będzie osiągnąć cel ostateczny: całkowitą
wolność handlu. Nic jednak nie mogło zostać uczynione (i nic nie uczynio­
no) w sprawie fundamentalnej - środków nacisku. MFW i Bank Światowy
mogą zmuszać do stosowania swej polityki finansowej, każdy bowiem kraj
ubiegający się o pożyczkę czy inną pomoc międzynarodową musi przystać na
ich analizę swej gospodarki, WTO jednak (jak wcześniej GATT) nie posiada
mocnego centralnego organu decydującego o jej polityce, polegając na wie­
lostronnych negocjacjach. Jakikolwiek nacisk może być więc tylko rezulta­
tem gry międzynarodowych interesów. WTO przewyższa jednak GATT pod
względem możliwości rozwiązywania konfliktów. Nie wystarczy tutaj ustale­
nie warunków produkcji i handlu na przykład bananami, jeśli bowiem nawet
na którymś z cyklicznych spotkań międzynarodowych dojdzie do ogólne­
go porozumienia, to poszczególne kraje nie muszą się m u podporządkować.
W czasach GATT takie nieposłuszeństwo zostałoby rozpatrzone przez zespół
ekspertów, który musiałby wydać jednomyślną opinię (jeśli niesubordyno-
wane państwo w ogóle zgodziłoby się na taką procedurę). WTO rozpatruje
takie sprawy większością głosów, nie musi też wymagać zgody od takiego
kraju. W tym stanie rzeczy państwu, którego produkt doznaje dyskryminacji,

436
opłaca się złożyć skargę (przez pierwsze 5 lat istnienia WTO rozpatrzyła po­
nad 300 spraw, mniej więcej tyle, ile GATT przez całe swe istnienie).
Problemy, przed jakim i stanęła WTO, są w istocie odmiennej natury.
Coraz częściej postrzega się ją, choć nie do końca słusznie, jako głównego
odpowiedzialnego za gospodarczą globalizację w świecie, w którym słowo
„globalizacja” budzi głęboką nieufność radykalnych ruchów politycznych.
Dobitnie dowiódł tego pierwszy międzynarodowy zjazd organizacji (Seattle,
1999), przerwany z powodu gwałtownych protestów w całym mieście. Kolejne
spotkania organizacji międzynarodowych - grupy G-8, Światowego Forum
Ekonomicznego czy Unii Europejskiej - spowodowały podobne zamieszki,
wyrażające nieraz gwałtowny protest przeciw światowej polityce handlowej.

Święty Augustyn
Święty Augustyn (354-430) był biskupem Hippony w Afryce Północnej
i jednym z najwcześniejszych teologów chrześcijańskich. Z pewnością był
on pierwszym, który zmagał się z kwestią, jakie powinny być właściwe rela­
cje pomiędzy państwem a religią chrześcijańską. W omawianiu tej kwestii
był on bardziej świadom wartości politycznej filozofii przedchrześcijańskiej
niż jakikolwiek inny filozof przez świętym Tomaszem z Akwinu, i znaczna
część jego doktryny ma korzenie w klasycznej myśli politycznej, szczególnie
Platona oraz rzymskiego pisarza i mówcy, Cycerona. Tak jak jego klasyczni
poprzednicy, Augustyn podkreślał naturalność społeczeństwa obywatel­
skiego, które uważał za związek ludzi zjednoczonych poprzez wspólne inte­
resy i powszechne poczucie sprawiedliwości. Rzeczywiście, według świętego
Augustyna sprawiedliwość, która często definiowana jest raczej w platoński
sposób jako „porządkowanie” ludzi w ich właściwych pozycjach społecznych
oraz uregulowanie ich relacji, powinna być podstawą społeczeństwa. Jak
wielu innych myślicieli, jest on sceptycznie nastawiony do ludzkiej natury
i wierzy, że idealne społeczeństwo obywatelskie raczej nie istnieje z powodu
wrodzonej grzeszności człowieka. To oczywiście odzwierciedla raczej jego
chrześcijańską wiarę w grzech pierworodny niż pogląd oparty na obserwacji,
jak na przykład ten zawarty w pismach Thomasa Hobbesa. Niemniej, święty
Augustyn dowodzi, że chrześcijanie będą lepszymi obywatelami aniżeli po­
ganie.
Podobnie jak Platon, Augustyn postrzega wprowadzenie kodeksu m o­
ralnego jako funkcję państwa, ale będąc chrześcijaninem interpretuje on
tę rolę w subtelnie, ale znacząco inny sposób. Dla Platona liczy się robienie
tego, co słuszne. Według świętego Augustyna, przymus państwowy nie jest
w stanie wykreować dobrych ludzi, ponieważ może on jedynie ukierunkować
ich zewnętrzne zachowanie, podczas gdy potrzeba bycia dobrym jest tym, co
wyróżnia chrześcijan. Polityka więc jest konieczną, ale negatywną siłą. Stąd
bierze się jego rozróżnienie pomiędzy „dwoma miastami” w jego najbardziej

437
znanej pracy „O państwie Bożym”. Ziemskie miasto jest w rzeczywiści sy­
stemem politycznym, w którym mieszka człowiek; niebiańskie miasto jest
metafizyczną jednością wszystkich prawdziwych chrześcijan. Polityczne re­
lacje pomiędzy tymi dwoma miejscami są niejasne. Święty Augustyn właś­
ciwie nigdy nie wytworzył żadnej sprecyzowanej teorii na temat właściwych
stosunków pomiędzy władzą świecką a duchową w społeczeństwie. Jako
obywatel rzymski i jako ten, który podziwiał wspaniałą przeszłość Rzymu,
uważałby to za trudne. Żyjąc w czasach politycznego upadku, wielu z jego
współczesnych wierzyło, że chrystianizacja Cesarstwa Rzymskiego dopro­
wadziła do słabości państwa, stąd święty Augustyn stara się jak najlepiej
wykazać, że chrześcijanin również może być lojalnym i dobrym obywate­
lem. Gdyby władza scentralizowanego Kościoła katolickiego była pewniejsza
w tym czasie, a święty Augustyn nie był tak chętny do korzystania z władzy
- jeśli to konieczne - świeckiej, prowadząc kampanię przeciw herezji, móg­
łby on rozwinąć bardziej satysfakcjonującą teorię na ten temat. Jednak bar­
dziej „satysfakcjonująca” teoria z punktu widzenia Kościoła nie byłaby wedle
wszelkiego prawdopodobieństwa dobrze przyjęta na tym etapie przez wład­
ców politycznych. Jego myśl, włączając zarówno jego pozytywne idee oraz
przemilczenia, miała wpływać na relacje pomiędzy kościołem a państwem
przez wieki.
Taktyczna broń nuklearna
W pewnym sensie broń ta, czasem zwana mylnie „bojową”, jest trudna do
odróżnienia od arsenału „konwencjonalnego” (z wyjątkiem mocy). Przezna­
czona jest (czy była początkowo) do niszczenia na krótkim dystansie celów
czysto wojskowych, jak np. zgromadzeń wojsk, ważnych zapasów czy centrów
komunikacyjnych, a nie cywilnych bądź przemysłowych. Moc broni taktycz­
nej w standardowej skali okazuje się niewielka (nawet 1 kilotona, choć zwykle
osiąga 10 kiloton). Początkowo posiadana głównie przez siły NATO w Euro­
pie Zachodniej, siły Paktu miały ich bowiem użyć jako pierwsze, prawdopo­
dobnie w ciągu 2-3 dni po rozpoczęciu działań wojennych, równoważąc tym
samym przypuszczalną przewagę Układu Warszawskiego w siłach konwen­
cjonalnych. Ten scenariusz, czyniący z broni taktycznej tylko bardziej nisz­
czącą odmianę zwykłej wojny, stawał się jednak coraz mniej aktualny. ZSRR
w latach 70. zaczął z kilku powodów wprowadzać własne pociski krótkiego
zasięgu, SS-20. Ponieważ można było je wystrzelić z terytorium radzieckiego,
ewentualny kontratak Zachodu (szczególnie przeprowadzony bronią nowej
generacji: naziemnymi rakietami samonaprowadzającymi i balistycznymi
Pershingami II) nie różniłby się wiele od bardziej precyzyjnego uderzenia
strategicznego na ZSRR, co prowadziłoby do zwiększonego ryzyka eskalacji
totalnej wojny jądrowej (ponadto, „uboczne” zniszczenia okolic celów mili­
tarnych mogły okazać się wtedy nieograniczone). W efekcie duża część dok­
tryny NATO zaczęła być uważana za błędną, co doprowadziło do osłabienia
politycznej jedności organizacji. Wyścig zbrojeń na poziomie prestrategicz-
nym, zapoczątkowany w 1977 roku komunikatem NATO o rozmieszczeniu
nowych pocisków, doprowadził do szybkich i udanych negocjacji (po dojściu
do władzy Michaiła Gorbaczowa i zwrocie będącego w połowie kadencji Ro­
nalda Reagana ku kontroli zbrojeń). Zakończyły się one w 1987 roku pod­
pisaniem Układu o Całkowitej Likwidacji Pocisków Rakietowych Średniego
i Pośredniego Zasięgu (układem INF) - pierwszym porozumieniem o kon­
troli zbrojeń, które znosiło jakąś kategorię broni.
NATO kontynuowało początkowo strategię jądrowej broni taktycznej za
pomocą innych środków, jak samolotowe rakiety krótkiego zasięgu, bomby
czy pociski artyleryjskie. Upadek Układu Warszawskiego w 1990 doprowa­
dził jednak do decyzji, by wycofać z Niemiec wszystkie pociski krótkody-
stansowe. Brytyjska armia pozbyła się wtedy większości sił prestrategicznych,

439
pozostawiając dla odstraszania niemal jedynie pociski na łodziach podwod­
nych, Amerykanie zaś zarzucili prace nad nowymi taktycznymi rakietami
powietrze-ziemia.
Teoria taktycznego użycia broni nuklearnej zawsze nasuwała poważne
pytania o dowodzenie i kontrolę. Wiele lęków, nawet w szczytowym okresie
zimnej wojny, brało się z wątpliwości odnośnie politycznych uwarunkowań
użycia arsenału jądrowego i poziomu kontroli sprawowanej przez Waszyng­
ton, Paryż czy Londyn. Koniec zimnej wojny i koncentracja Zachodu na
innych scenariuszach obronnych odebrały resztę powodów istnienia broni
taktycznej.

Talibowie
Od połowy lat 90. XX wieku do roku 2001 rządząca siła Afganistanu. Po­
konali mudżahedinów (bojowników przeciw okupacji radzieckiej), nie udało
im się jednak opanować całego kraju. W kontrolowanej przez siebie części
Afganistanu sprawowali absolutne rządy, choć nie popierali ich wszyscy
mieszkańcy (czy nawet ich znaczna większość). Członków ugrupowania było
stosunkowo niewielu, uważali się bowiem za religijną, m ilitarną i rewolucyj­
ną elitę. Talibowie różnili się od wielu Afgańczyków pochodzeniem etnicz­
nym: należeli do Pasztunów z południowej prowincji Kandahar, sunnitów
(stąd wsparcie dla nich z Pakistanu i Arabii Saudyjskiej; równocześnie była to
przyczyna wytrwałego oporu, stawianego przez szyitów w północnej części
kraju).
Nazwa talibowie (czasami tłumaczona jako „poszukiwacze”) bierze się
stąd, że byli oni początkowo uczniami pakistańskich szkół koranicznych
(medres), prowadzonych przy granicy z Afganistanem przez fundamenta-
listyczny ruch Jamiat Ulema-e-Islam (Zgromadzenie Kleru Muzułmańskie­
go). Po zdobyciu władzy talibów zdominował niemal całkowicie ich pierwszy
przywódca teologiczny i polityczny, mułła M ohammad Omar. W Kanda-
harze rezydowała wewnętrzna rada przywódców religijnych (shura), której
opinia była konieczna dla akceptacji kwestii politycznych (i zwykle przyjmo­
wana). Mułła Omar wcześniej przyjął religijny tytuł „przywódcy wiernych”
i formalnie kierował państwem.
Przyjmuje się powszechnie, że talibowie otrzymywali zachętę i pomoc od
jednej z pakistańskich służb wywiadu wojskowego, ISI (Inter-Services Intelli-
gence). Niektórzy autorzy twierdzą nawet wprost, że ISI całkowicie stworzyła
ten ruch. Powody tego wsparcia są rozmaite: w coraz bardziej zislamizo-
wanym wojsku pakistańskim ISI stanowi frakcję wyraźnie fundamentali-
styczną; ze względu na złożoność międzynarodowej polityki w tym regionie
w interesie Pakistanu leżała kontrola Afganistanu przez siły zobowiązane
wobec tego pierwszego państwa. Zachodni krytycy posunięć wobec Afga­
nistanu twierdzą często, że to USA stworzyły talibów do wojny z ZSRR, co

440
jest nieprawdą. Dowodzi tego późniejsza walka talibów z mudżahedinami,
których Zachód faktycznie popierał. Jeśli często nadużywane pojęcie funda­
m entalizm u ma jakąkolwiek wartość opisową, to z pewnością stosuje się ono
do talibów. Nie tylko chcieli oni wprowadzić islamską czystość, lecz odrzu­
cali każdy kompromis intelektualny czy moralny ze współczesnością, zamie­
rzając stworzyć średniowieczne społeczeństwo islamskie: nazwali Afganistan
islamskim emiratem, podstawą przyszłego kalifatu, który miał zająć cały
region i przeciwstawić się świeckiemu Zachodowi. Talibowie zabronili ko­
bietom niemal wszystkiego - musiały nosić tradycyjne ubrania (tzw. burki),
zakazano im pracować i uczyć się, a nawet pokazywać publicznie bez opieki
męskiego krewnego. Mężczyźni z kolei musieli pod karą więzienia zapuścić
brody. Całe społeczeństwo zaczęła obowiązywać drakońska wersja szariatu,
przewidująca karę śmierci, obcinanie członków czy oślepienie. Rodzaj policji
religijnej udzielał pomniejszych pouczeń moralnych co najmniej przez pub­
liczną chłostę.
Afganistan stał się dzięki temu domem dla innych ugrupowań fundamen­
talistów, uważanym przez rządy państw Zachodu za głęboko zaangażowany
w międzynarodowy terroryzm. Państwo talibów traktowano w dużej mierze
jako znajdujące się poza gronem międzynarodowym: uznawało je tylko kil­
ka innych (nawet nie większość) państw islamskich. Ich odsunięcie od wła­
dzy przez siły pod dowództwem Amerykanów i byłych mudżahedinów (tzw.
„wojna z terroryzmem” w listopadzie 2001 roku) spotkało się z uznaniem Af-
gańczyków oraz całego świata (patrz wojna afgańska).

Teokracja
System polityczny z władzą duchownych lub oparty na zasadach zorga­
nizowanej religii. Współcześnie istnieje rzadko, za przykład może posłużyć
Iran po obaleniu szacha czy Afganistan talibów. Czasami termin ten używa­
ny jest (zbyt szeroko) w stosunku do państw, gdzie instytucje lub idee religij­
ne posiadają wpływ uważany za nadmierny. W tym znaczeniu za graniczący
z teokracją można uznać system polityczny Włoch, gdzie duże znaczenie ma
rzym ski katolicyzm, uprzywilejowany w konstytucji, a czołowa partia jest
zorientowana na Kościół i prowadzona przezeń.
Wartości teokratyczne miały w przeszłości większą wagę i były bardziej
rozprzestrzenione. Społeczeństwo średniowiecza znajdowało się, na przykład,
pod przemożnym wpływem doktryn politycznych, które wspierały rządy
ustalonego ładu religijnego, władze wykorzystywały bowiem chrześcijań­
stwo jako usprawiedliwiającą ideologię. Wcześniej, na przykład w Atenach
okresu klasycznego, nie rozumiano by teokracji, gdyż zakłada ona rozróż­
nienie między władzą polityczną a religijną oraz obowiązkami w obu sferach.
Społeczeństwa te posiadały jednak strukturę, w której funkcje kapłańskie
ściśle wiązały się z przywództwem politycznym (co widać wciąż w o wiele

441
późniejszych prymitywnych społecznościach). To europejska Reformacja
wymusiła rozdział polityki od religii, ustanawiając zasadę tolerancji religij­
nej. Z tego względu konstytucja USA zakazuje „ustanowienia” jakiejkolwiek
religii, co ma zapobiec tendencjom teokratycznym (patrz państw o świeckie).
W rozwiniętym świecie istnieją wciąż państwa z kościołem państwowym
(w tym Wielka Brytania i kraje skandynawskie).

Teologia wyzwolenia
W latach 70-tych niektórzy rzymskokatoliccy teologowie zaczęli reago­
wać na biedę i polityczne zniewolenie ludności w Trzecim Świecie, rozwijając
doktryny misyjności kościoła w tych krajach. Choć ich uwaga skupiła się na
Ameryce Łacińskiej, gdzie można było znaleźć największe światowe skupisko
wiernych rzymskokatolickich a wielu liderów ruchu było duchownymi lub pa­
storami pochodzącymi z Ameryki Łacińskiej, to niemałe znaczenie w rozwoju
tej doktryny mieli również wiodący teologowie europejscy, zwłaszcza z Nie­
miec i Holandii. Niełatwo jest rozpoznać, w co dokładnie wierzą wyznawcy
teologii wyzwolenia, a co byłoby odmienne od tradycyjnej teologii, choć poli­
tyczne poglądy ich członków są łatwe do zrekonstruowania. Punktem wyjścia,
z którym zgodzi się każdy chrześcijanin, jest to, że przesłanie Chrystusa jest
przesłaniem wyzwolenia, a wyzwolenie według Biblii chrześcijańskiej i pocho­
dzącej stamtąd nauki jest wyzwoleniem od grzechu, tak więc ludzkość może
być autentycznie wolna dzięki duchowemu rozwojowi w bliskości z Bogiem.
Teologowie wyzwolenia argumentują, że to duchowe wyzwolenie jest możliwe
jedynie wtedy, gdy ludzie są wolni fizycznie, politycznie i ekonomicznie. Tylko
wtedy, gdy zostanie zapewniona wolność od głodu i opresji, chrześcijanie mogą
mieć nadzieję, że duchowa energia wyzwoli ich od grzechu. Pogląd ten stanowi
pewien problem dla ortodoksyjnej teologii, częściowo z powodu chrześcijań­
skiej tradycji męczenników, czyli tych, którzy albo pomimo, albo dzięki ich
ziemskiemu cierpieniu mogli osiągnąć stan czystości moralnej. Niemniej jed­
nak można przyjąć, że według większości z nas nierealistyczne jest oczekiwa­
nie duchowego rozwoju od ludzi żyjących w chatach z kartonu na obrzeżach
wielu latynoamerykańskich miast rządzonych przez skorumpowaną i brutal­
ną oligarchię. Zatem powszechna wiara polityczna dotycząca tego, że kościół
powinien skierować cały swój wysiłek oraz wykorzystać wszystkie dostępne
materiały, wpływy polityczne i doktrynę do realizowania sprawiedliwości spo­
łecznej, żargonowo nazywanej „preferowaną opcją dla biednych”, nie jest sama
w sobie postawą heretycką, jednak może być krępująca dla kościoła tradycyj­
nie związanego z pojęciem dobra, gdy łączy się ją z wykorzystywaniem pojęcia
klas. Prawdziwy problem pojawia się wtedy, gdy nawołując do sprawiedliwości
społecznej, teologowie wyzwolenia zmierzają w kierunku czegoś, co - jak sami
otwarcie przyznają - jest marksistowską analizą klas i ubóstwa. Niemożliwoś­
cią jest pominięcie faktu, że marksizm jest teorią materialistyczną i jawnie

442
traktuje rełigię jako zjawisko ideologiczne („religia to opium dla ludu”, jak
mówił Marks) i konsekwencję alienacji. Zatem, zgodnie z większością orto­
doksyjnych teologów, do teologii wyzwolenia włączane są wierzenia niezgodne
z podstawami doktryny chrześcijańskiej. Księża mogą słusznie czynić wysił­
ki, by realizować sprawiedliwość społeczną (bez użycia przemocy), ale nigdy
nie mogą postrzegać tego jako ich głównego celu, nie mogą działać w sposób
wyznaczony przez antyreligijną teorię i ponad wszystko nie mogą lekceważyć
pierwszeństwa osobistego moralnego zbawienia lub nie wierzyć, że jest ono
możliwe w każdej, obojętnie jakiej, strukturze polityczno-społecznej.

Teoria gier
Teoria gier w polityce polega na zastosowaniu wywodu matematycznego
do rozwiązywania problemu konfliktu i współpracy pomiędzy jednostkami
reprezentującymi odmienne interesy. Teoria gier została stworzona w la­
tach 40. XX wieku przez austriackich matematyków, Johna von Neuman-
na i Oskara Morgensterna, i znalazła zastosowanie w politologii, ekonomii,
strategii obronnej państwa, a nawet filozofii moralnej. Teoria gry polega na
analizie (w oparciu o niepełne informacje) interakcji pomiędzy strategiami,
które poszczególni uczestnicy podejmują lub podejmą w celu zmaksymalizo­
wania swoich zysków.
Podstawowym rozróżnieniem jest to pomiędzy dwoma rodzajami gry, któ­
re tak doskonale oddaje naturę działalności politycznej, że terminologia ta na
stałe weszła do dyskursu politycznego. Jest to rozróżnienie pomiędzy grą o su­
mie zerowej i grą o sumie niezerowej. Przykładem gry o sumie zerowej może
być konflikt pomiędzy pracodawcą a związkiem zawodowym, jeżeli działal­
ność przedsiębiorstwa może przynieść określony zysk, a współpraca ze związ­
kiem zawodowym nie będzie miała wpływu na jego wysokość, lub rywalizacja
o przyznanie finansów pomiędzy poszczególnymi wydziałami uniwersytetu,
jeżeli nie mogą one wpłynąć na zwiększenie ogólnego budżetu placówki. Gra
o sumie zerowej polega na tym, że zysk jednego z uczestników (zakładając, że
jest ich dwóch) jest równy stracie drugiego. W grze o sumie niezerowej rezul­
tatem współpracy dwu stron byłoby zwiększenie całkowitej sumy dostępnej
do podziału. W większości sytuacji politycznych nie mamy do czynienia z grą
o sumie zerowej, choć uczestnicy udają, że tak właśnie jest.
Analiza prawdopodobnych strategii niezależnych graczy pozwala nie tylko
na ustalenie rezultatu, ale również na doprowadzenie do uzyskania korzyści
przez obie strony poprzez podejmowanie decyzji pozwalających na maksy­
malizację zysków. Widać to doskonale na przykładzie najbardziej znanego
problemu teorii gier, tzw. dylematu więźnia. Założenie jest następujące: dwaj
więźniowie siedzą w osobnych celach, oskarżeni o wspólne popełnienie prze­
stępstwa. Każdy z nich ma wybór pomiędzy złożeniem zeznań a odmową.
Jeżeli jeden z więźniów zezna prawdę, obaj zostaną skazani, przy czym wyrok

443
będzie z tego względu nieco złagodzony. Jeżeli odmówi on składania zeznań,
ale jego współpracownik złoży obciążające go zeznania, wyrok będzie surow­
szy. Jeżeli obaj odmówią składania zeznań, z braku dowodów zostaną zwol­
nieni z aresztu. Jakie stanowisko przyjąć w takiej sytuacji? Rezultaty badań
socjologicznych potwierdziły teoretyczne założenie, że brak zaufania dla
drugiej osoby spowoduje, że obaj w inni zdecydują się na złożenie zeznań.
Rezultat jest zatem wynikiem racjonalnej kalkulacji, bez udziału złej woli.
Rozwiązanie dylematu więźnia, który ma zresztą wiele zastosowań
w dziedzinie polityki, zależy w ogromnym stopniu od kontekstu sytuacyj­
nego, zmieniającego matrycę korzyści. Załóżmy, że obaj oskarżeni należą do
gangu, który surowo karze tych, którzy decydują się na współpracę z policją,
po ich wyjściu z więzienia. W takiej sytuacji decyzja oskarżonych może być
zupełnie inna. Im bardziej skomplikowana gra, a sytuacje polityczne z reguły
są niezwykle złożone, tym bardziej niespodziewane i niepewne przewidywa­
nia. Okazuje się, że biorąc pod uwagę ilość dostępnych informacji, działania
polityczne zaskakująco rzadko są wynikiem racjonalnego wyboru, a możli­
wości podejmowania racjonalnych decyzji często okazują się ograniczone,
nawet w sprawach ogromnej wagi.
Teoria gier jest częścią teorii wyboru publicznego, która rzuca nowe
światło na interakcje społeczne, plasując się na pograniczu filozofii m oral­
nej i teoretycznego przewidywania. Teorii gier nie udało się jednak do koń­
ca spełnić pokładanych w niej początkowo nadziei, głównie ze względu na
niemożność wbudowania w modele teorii wystarczająco dokładnych założeń
empirycznych. W przypadkach, w których udaje się tego dokonać, na przy­
kład przy przewidywaniu składu koalicji rządowej, rezultat jest oczywisty
i bez zastosowania teorii gier. Problem nie polega na tym, że teoria w niewy­
starczający sposób odzwierciedla strategię racjonalną, ale na tym, że istnieją
ograniczenia natury instytucjonalnej, które zmuszają uczestników do zacho­
wań w ramach tak zwanej „ograniczonej racjonalności”.

Teoria grupy
Teoria grup społecznych utożsamiana jest z osobą Bentleya, a jej liczne
wariacje z socjologami zajmującymi się pluralizm em . Teoria opiera się na
stwierdzeniu, że społeczeństwa składają się z licznych grup społecznych, et­
nicznych i ekonomicznych, mniej lub bardziej zorganizowanych, współza­
wodniczących ze sobą w wywieraniu wpływu na rząd. Według niektórych
zwolenników teorii grup jest to sytuacja właściwa demokracji, ponieważ
tworzenie przedstawicielstw grup społecznych jest norm ą systemu demokra­
tycznego; według innych, struktura wszystkich społeczeństw jest podobna,
niezależnie od ideologii i ich cech charakterystycznych. Inne nurty politolo­
gii przyjęły naturę i wielość grup za elementy determinujące stabilność poli­
tyczną, a nawet decydujące o liberalizmie społeczeństwa.

444
Teoria koalicji
Teoria koalicji, która w znacznej mierze została rozwinięta na bazie teo­
rii gier, stanowi w politologii część quasi-matematycznej tradycji racjonal­
nego wyboru, próbującą opracować teorię przewidywań celem wyjaśniania
działań politycznych. Istnieją dwa główne obszary działań politycznych, do
których teoria przewidywań jest stosowana: formowanie rządu przez koa­
licję złożoną z małych, zasiadających w parlamencie partii, oraz formowa­
nie sojuszy militarnych i dyplomatycznych pomiędzy państwami. Jednakże
obrońcy teorii koalicji mawiali, że powinno się ją stosować w każdej sytuacji,
w której dwóch lub więcej aktorów politycznych staje w obliczu potencjalne­
go konfliktu interesu, a w ten sposób współpraca pomiędzy dwoma lub więcej
przeciwko jednemu lub wielu przeciwnikami jest z racjonalnego punktu wi­
dzenia korzystna. Następnie obrońcy ci udowadniali, że przynajmniej ogólny
kształt tej doskonałej teorii miałby zastosowanie do każdego przykładu, czy
to koalicji małych firm przeciw potencjalnie monopolistycznemu rywalowi
czy koalicji partii w kwestii utworzenia rządu lub koalicji uczniów przeciw
podwórkowemu łobuzowi.
Teorie związane z koalicyjnym tworzeniem rządu cieszą się powodze­
niem szczególnie w zastosowaniu do systemu partyjnego, gdzie liczba
i rozm iar partii oraz ideologiczny zakres polityki państwa nie pozwalają
wskazać na oczywistą koalicję. Jedna z dwu głównych zasad, jakie wyła­
niają się z wczesnych badań w tej sferze, głosi, iż najbardziej prawdopo­
dobną koalicją będzie taka, którą można nazwać koalicją „minimalnego
zwycięstwa”. W parlamencie, w którym potrzeba 70 posłów do utworze­
nia rządu i gdzie funkcjonują 4 partie (A-D) ideologicznie reprezentujące
lewicę i prawicę, A z 50 miejscami w parlamencie, B - 40, C - 20, a D -
10, najbardziej prawdopodobną koalicją będzie dwupartyjny układ ugru­
powań A i B, a nie B, C i D. W takiej konfiguracji niemal pewne jest, że
wszystkie cztery ugrupowania nie utworzą rządu, ponieważ taki gabinet
miałby 50 miejsc więcej niż by potrzebował, a także z uwagi na utratę przez
daną partię potencjalnych korzyści w sytuacji, gdy w koalicji występuje
większa liczba innych ugrupowań, z którym i trzeba dzielić wartość by­
cia w rządzie. Ponadto rzadko istnieje dobry powód dla formowania zbyt
dużej koalicji. Drugą zasadą jest ideologiczne powiązanie polegające na
tym, że partie będą najchętniej współpracować z ugrupowaniam i posia­
dającymi program możliwie najbardziej podobny do ich własnego. W ten
sposób jedną z koalicji „minimalnego zwycięstwa” z poprzedniego przy­
kładu byłoby porozum ienie A i C, ale C nie jest ideologicznie najbliższym
partnerem dla A.
W innych przykładach pojawiają się inne czynniki, takie jak problemy po­
wstające z zaopatrzenia we wspólne dobra oraz, na arenie międzynarodowej,
związane z ogólną teorią równowagi sił.

445
Teoria polityki
Dzieli się ona na dwa alternatywne prądy, choć wielu uprawiających ją
w przeszłości mogłoby zostać uznanych za znajdujących się po obu stronach
podziału. Jeden obóz kojarzy obecnie filozoficzne badanie znaczenia z lo­
giką wartości politycznych, zajmując się leżącymi w centrum politycznych
przekonań pytaniami o powinności (jak w przypadku odwiecznej kwestii
podstaw obywatelskiego obowiązku politycznego podporządkowania pań­
stwu). Z drugiej strony teoria polityki zaczyna coraz bardziej odnosić się do
empirycznych badań nad polityką w ten sam sposób co fizyka teoretyczna do
stosowanej. Innymi słowy, teoria polityki próbuje łączyć intuicje, dane i rozu­
mienie badaczy aktualności politycznych w spójną, wyjaśniającą teorię (czy
teorie) politycznych zachowań, zdolną nawet do przewidywania. Klasyczni
teoretycy, jak Platon czy Hobbes, zaliczają się tradycyjnie do obu obozów.
Idealna teoria polityki powinna zapewne łączyć prawdy empiryczne o ludz­
kich reakcjach z prawdami moralnymi, mówiącymi o tym, co jest pożądane,
tworząc instytucje i uregulowania, które doprowadziłyby do oczekiwanego
stanu przez kontrolę ludzkiej natury politycznej. To ogromne przedsięwzię­
cie być może zostanie zrealizowane tylko w ograniczonym stopniu, stanowi
jednak coraz wyraźniejszy cel zjednoczonej i spójnej politologii.

Teoria racjonalnego wyboru


Przejęta w drugiej połowie XX wieku przez nauki społeczne (w szczegól­
ności politologię, później przez socjologię) z ekonomii. Opiera się na bardzo
prostym założeniu: podmiot wyliczył, że dane działanie stanowi najlepszą
drogę osiągnięcia pożądanego celu. Niezorientowani w naukach społecznych
czy filozofii mogą uważać to za truizm, twierdzenie to jednak nie jest ani
oczywiste, ani proste, a często nawet nie jest prawdziwe. Teoria ta stanowi
najlepsze (a zwykle i jedyne) wytłumaczenie dla ekonomistów, choć wyjaś­
nianie za jej pomocą ogólniejszych zachowań społecznych pozostaje przed­
miotem kontrowersji. Przy kupowaniu i sprzedawaniu mało kto nie kieruje
się chęcią zwiększenia względnie mierzalnego zysku (choć nawet w ekonomii
takie zjawiska jak przywiązanie do marki czy zakupy w celu poprawienia sa­
mopoczucia mogą zakłócić racjonalną, strategiczną kalkulację).
Pierwszym obszarem, w jakim politolodzy zastosowali teorię racjonalne­
go wyboru, były zachowania wyborcze, ponieważ łatwo porównać głosowanie
do dokonywania zakupu - wyborca popiera partię, której program przynie­
sie mu największe, jak sądzi, korzyści. Istnieją tutaj alternatywne wyjaśnie­
nia: najpowszechniejsze, psychologiczne, brzmi, że wyborcy przywiązują się
do partii jak kibice do zespołu. Głosowanie byłoby wtedy tak samo racjonal­
ne, jak automatyczne kibicowanie Manchester City ze względu na urodzenie
w tym mieście. Podobny problem stanowi wybór negatywny, tj. głos odda­
ny na partię, której się szczególnie nie lubi, aby pokazać rozczarowanie tym

446
ugrupowaniem, które „mogłoby” stanowić racjonalny wybór. Problem tkwi
w tym, że prawie każde działanie można uznać za racjonalne, jeśli wystarcza­
jąco poszerzyć zakres tego, co racjonalne. Wybór negatywny jest racjonalny,
gdy chce się wysłać sygnał; głosowanie ze względu na więź psychologiczną
także, jeśli cel stanowi wspieranie obrazu siebie, możliwe do urzeczywistnie­
nia przez racjonalne zachowania. Ekonomiści mogą stosować pojęcie racjo­
nalności, gdyż skwapliwie pomijają pojęcia w rodzaju altruizmu czy nastroju,
zajmują się też przewidywaniem raczej zachowań zbiorowości niż jednostek.
Jeśli więc wielu ludzi kupuje proszek do prania ze względu na kolor opakowa­
nia, te indywidualne, nieracjonalne decyzje zniosą się zapewne w zbiorowo­
ści, której zachowanie wygląda na racjonalne (podyktowane kosztami).
Wielu zachowań społecznych nie postrzega się zwykle jako uwarunko­
wanych celami i środkami, lecz raczej jako wynik działania wartości, ocze­
kiwań społecznych czy po prostu nawyków (tradycyjne sposoby cieszą się
powodzeniem właśnie ze względu na swą tradycyjność). Teoria racjonalnego
wyboru znalazła jednak zastosowanie (czasem z zaskakującymi wynikami)
w badaniu takich zachowań jak uczęszczanie do kościoła, udział w pozba­
wionych szans politycznych protestach czy niższe uczestnictwo kobiet w po­
lityce. Główne zarzuty wobec tej teorii dotyczą jakości proponowanych przez
nią wyjaśnień. Uwzględniwszy zbiór wartości jednostki, wiele z jej wyborów
można zapewne wytłumaczyć w świetle paradygmatu racjonalnego wyboru,
zwykle chcemy jednak wiedzieć, dlaczego ktoś ceni sobie takie wartości. Wi­
dać tu jeszcze raz, dlaczego teoria ta sprawdza się w ekonomii: nie ma potrze­
by wyjaśniania, dlaczego ludzie wolą kupować tańsze rzeczy.

Teoria systemowa
Popularna w latach 50. i 60. XX wieku odmiana funkcjonalizm u, zwią­
zana na gruncie politologii z pracami amerykańskiego naukowca Davida
Eastona (ur. 1917). Przedstawiała ona system polityczny jako mechanizm
wytwarzający z żądań społecznych i społecznego poparcia dla państwa roz­
wiązania, które dają mu (czy samemu państw u) jak największą stabilność.
Teoria systemowa (wraz z funkcjonalizmem i funkcjonalizm em stru k tu ral­
nym) uważana była często za zbyt konserwatywną z racji nacisku na stabil­
ność, a nie zmianę. Podstawowa analogia systemów politycznych jako ruchu
układów mechanicznych (z pętlami sprzężenia zwrotnego i jasnymi celami)
nie straciła jednak znaczenia dla pewnych obszarów politologii.

Teoria wyboru publicznego


W zasadzie jest to przykład zastosowania teorii racjonalnego wyboru do
podejmowania decyzji politycznych. Teoria ta postuluje ekonomiczną ana­
lizę na przykład powstawania rozstrzygnięć prawnych, zachowania biuro­
kratów czy postępowania grup nacisku. Bardzo często odwołuje się ona do

447
skomplikowanej matematyki (szczególnie do znanej z mikroekonomii sta­
tyki porównawczej). Samozwańczy teoretycy tego kierunku różnią się od
innych przedstawicieli nauk społecznych głównie uznawanymi wartościami
- są zdania, że gospodarka kapitalistyczna stanowi najlepszy sposób orga­
nizacji ekonomicznej. To skłania ich do przyjęcia przesłanki, że zachowa­
nie nieuznane za optymalne w gospodarce musi zostać tak samo ocenione
w polityce. Nie dziwi więc fakt, że teoria wyboru publicznego propagowana
jest niemal wyłącznie na uczelniach amerykańskich, choć jej twórcy (mający
skromniejsze cele i więcej tolerancji moralnej) byli Anglikami.
Jedną z cech owej teorii stanowi założenie o tożsamości motywacji waż­
nych postaci polityki (członków rządu, przywódców partyjnych czy urzędni­
ków) i świata biznesu. A mówiąc dokładniej, motywacja polityków odpowiada
tym spośród czołowych biznesmenów, którzy działają w warunkach współ­
zawodnictwa - lider partyjny ma być (w myśl teorii) zainteresowany tylko
wyborem; biurokrata dążący do poszerzenia wpływów swego departamen­
tu wypada gorzej od biznesmena (zapomina się przy tym, że rozrost firmy
jest często dla prezesa bardziej nęcący niż zwiększanie zysku). Naukowcy
głównego nurtu politologii przejawiają bardzo nikłe zainteresowanie teorią
publicznego wyboru, jej zwolennicy jednak, bardziej wykształceni matema­
tycznie niż większość przedstawicieli nauk społecznych, bagatelizują ten fakt,
twierdząc, że koledzy nie potrafią ich zrozumieć.

Teoria zależności
Popularna w latach 60. i 70. teoria zależności, oparta na krytyce polityki
państw zachodnich wobec krajów Trzeciego Świata, nadal ma swoich zwo­
lenników. Wywodzi się ona z teorii imperializmu gospodarczego i stanowi
krytykę zagranicznych programów pomocy krajom rozwijającym się. Teo­
ria opiera się na założeniu, że najbogatsze kraje, takie jak Stany Zjednoczo­
ne i państwa Unii Europejskiej, nie zrezygnowały całkowicie z władzy nad
byłymi koloniam i i nadal w ogromnym stopniu kontrolują kraje Ameryki
Łacińskiej, Afryki i Azji. Tym razem jednak ich władza opiera się na potędze
gospodarczej i nieuczciwym wykorzystywaniu sytuacji panującej na świato­
wym rynku, co pozwala im na utrzymanie przewagi w handlu międzynaro­
dowym. Według teorii zależności, rozwój państw biedniejszych uzależniony
jest od interesów gospodarczych Zachodu, ponieważ pieniądze na rozwój
krajów Trzeciego Świata pochodzą właśnie z rynków krajów rozwiniętych.
Niektórzy zwolennicy teorii zależności twierdzą nawet, że należy być nie­
ufnym w stosunku do pomocy finansowej, ponieważ przekazywane przez
kraje zachodnie fundusze służą rozwojowi gospodarki w taki sposób, by
uczynić ją zależną od rynków zachodnich. Potencjał gospodarczy jest niewąt­
pliwie koniecznym motorem zmian, a zachodni inwestorzy starają się zmak­
symalizować swoje zyski, ale już mniej oczywiste jest to, czy przynajmniej

448
na razie istnieje jakakolwiek alternatywa dla eksploatacji surowców i ziemi
biednych i przeludnionych krajów Trzeciego Świata przez firmy pochodzące
z krajów Zachodu. Wyraźnych reguł w kwestii handlu surowcami nie ma.
Ropa naftowa była niegdyś w rękach krajów Zachodu narzędziem wyzysku
i kontroli politycznej, ale obecnie role odwróciły się i to kraje eksportujące
ropę dyktują warunki, którym Zachód musi się podporządkować. Ukazując,
że prawdziwa kontrola polityczna nie musi mieć charakteru formalnego, te­
oria zależności stara się udowodnić trwałość więzów gospodarczych powsta­
łych w XIX wieku pomiędzy mocarstwami kolonialnymi a krajami, które były
im podporządkowane. W kontekście rozwoju międzynarodowych korpora­
cji pozostających poza zasięgiem kontroli jakiegokolwiek rządu i nierzadko
kontrolujących wydobycie surowców w krajach rozwijających się trudno od­
rzucić teorię zależności jako całkowicie nieprawdziwą. W latach 80. okazało
się jednak, że fundusze pochodzące z rynków zachodnich i przeznaczone na
rozwój krajów Trzeciego Świata nie zostały przez rządy tych krajów należycie
wykorzystane.

Terroryzm
Po zakończeniu zimnej wojny za największy problem społeczności Za­
chodu uważa się „międzynarodowy terroryzm”. Poczucie to nasiliło się po
atakach z 11 września 2001, na które USA zareagowały ogłoszeniem „wojny
z terroryzmem”. Termin ten wzbudził liczne kontrowersje - jego krytycy za­
dawali pytanie, czy należy (lub w ogóle można) wypowiadać wojnę pojęciu,
do tego tak niejasno zdefiniowanemu jak terroryzm.
Ogólna i jednocześnie użyteczna definicja terroryzmu jest zapewne nie­
możliwa do sformułowania. Najlepiej byłoby powiedzieć, że terroryzm
używa dla politycznych, moralnych lub religijnych celów przemocy niestoso­
wanej przez oficjalne militarne instytucje państwa. Pojęcie to zbyt często za­
wiera ukryte wartościowanie, co prowadzi do „nieuniknionej sprzeczności”
(by użyć zwrotu teoretyków polityki). Innymi słowy, „terrorysta” dla jednej
osoby dla innej jest „bojownikiem o wolność”. Zwykłe stwierdzenie, że ter­
roryści wykorzystują terror jako broń (co wyjaśnia ów element oceniający),
nie mówi nic - nawet strategia wojskowa przewiduje czasami zwykłe zastra­
szanie cywilów. Z tego względu należy skoncentrować się na rozróżnieniu
działań oficjalnych, umundurowanych sił zbrojnych od działań ugrupowań
nieuznanych za państwa na arenie międzynarodowej.
Działania terrorystów różnią się od ortodoksyjnych strategii militarnych
na dwa sposoby. Po pierwsze, bardzo często atakują oni nieuzbrojone grupy
cywilów, nieponoszące bezpośredniej odpowiedzialności za politykę pań­
stwa - częściowo dlatego, że stanowią łatwiejsze cele niż obiekty wojskowe
czy dobrze strzeżeni członkowie elity władzy. Główny jednak powód takie­
go obrania celów wiąże się z drugą różnicą względem strategii wojskowej.

449
Prawdziwym celem terrorystów jest bowiem wpływ na ludność cywilną, nie
zaś niszczenie potencjału militarnego wroga. Nawet jeśli atakuje się żołnierzy
(jak IRA w Ulsterze), chodzi wciąż o wywołanie wrażenia na cywilach, a nie
0 obniżenie zdolności bojowej armii, co leży raczej poza możliwościami każ­
dej grupy terrorystycznej. Dążą one do zadania tak wielkich strat ludności
wrogiego państwa, aby przestała ona (ze strachu, zniecierpliwienia spowodo­
wanego niewygodami czy nie chcąc ponosić materialnych strat i ofiar w lu­
dziach) popierać państwo w kwestiach ważnych dla terrorystów. Postępują tak
również ekstremalne grupy muzułmańskie, dążące do usunięcia ze swoich
państw wszelkich wpływów USA (do zabicia tylu Amerykanów, by osłabiło to
ich pozycję na świecie, nie wzywa nawet Osama bin Laden, choć głosi przeciw
nim dżihad, gardząc całą świecką kulturą Zachodu). Próbują za to przedstawić
amerykańskiemu wyborcy taką wizję konsekwencji bycia światową potęgą, by
ten nie chciał jej zaakceptować. Trzeba jednak powiedzieć, że podobne analizy
przeceniają, być może, stopień racjonalizacji myślenia terrorystów (z pewnoś­
cią tych niższej rangi). Do działania prowadzi ich zapewne frustracja, niena­
wiść i rozpacz, biorące się z chęci zemsty za zło, urojone lub nie.
Szacunki terrorystów co do łatwości zmiany poparcia dla rządu są często
wysoce przesadzone, łącząc się równocześnie z wielką chęcią dokonywania
bezcelowych zniszczeń. Drugorzędną motywację stanowi pragnienie zwró­
cenia uwagi świata na problemy ich wspólnoty (tu z kolei wielce nie doce­
niają reakcji atakowanych społeczeństw). Problem terrorystów przypomina
wojskowe próby zniszczenia morale cywili przez na przykład masowe bom­
bardowania miast. Większość świadectw historycznych wskazuje na nieprzy­
datność takich działań, ludzie bowiem mobilizują się przeciw zastraszaniu
1 udzielają większego poparcia rządowi, który terroryści chcą osłabić.
Na końcu należy podkreślić, że terroryzm nie stanowi wytworu końca XX
wieku. Zorganizowane grupy polityczne wykorzystujące terror do podkopy­
wania morale społeczeństwa można znaleźć już co najmniej stulecie wcześ­
niej, a na początku zeszłego wieku zaczęły one działalność na szerszą skalę
(np. IRA przeprowadziła pierwsze ataki bombowe na terytorium angielskim
w latach 20. XX wieku). Zabójstwo arcyksięcia Franciszka Ferdynanda, które
zapoczątkowało I wojnę, było tylko jednym z wielu ataków terrorystycznych
przeprowadzanych przez ruchy niepodległościowe w cesarstwie austro-wę-
gierskim. Zmieniła się jedynie natura obecnego społeczeństwa i dostępność
środków zabijania, ogromnie podwyższając skalę, na jaką mogą zabijać ter­
roryści.

Teza o konwergencji
Nazwa ta została nadana tezie, która rozwinęła się w naukach politycznych
w latach pięćdziesiątych, ale została zapowiedziana dużo wcześniej przez We­
bera i innych, a mówiła, iż społeczeństwa socjalistyczne i kapitalistyczne będą

450
rozwijać się podobnie. Powody tego prognozowania różniły się, ale wszystkie
one mają związek z teorią biurokracji i założeniami dotyczącymi rodzaju
organizacji potrzebnej dla zapewnienia racjonalnej polityki i skuteczności
podejmowania decyzji. Podstawowa idea mówi o tym, iż planowanie jest
nadrzędne w nowoczesnym społeczeństwie i że wszystkie formy planowa­
nia oraz kontroli administracyjnej są zasadniczo takie same, bez względu na
ich przypuszczalną złożoność ideologiczną. Rewolucja rosyjska i typowa dla
niej rzekomo radykalna dyktatura proletariatu doprowadziły do monoli­
tycznej kontroli administracyjnej i politycznej sprawowanej przez partię ko­
m unistyczną, podczas gdy na Zachodzie rozwinęły się skuteczne i potężne
służby cywilne sprawujące ścisłą kontrolę nad codziennymi działaniami bi­
znesmenów, pracowników i innych osób. Nakazy planowania i płynące stąd
odpowiedzi biurokratów oraz planistów odpowiedzialnych za osiąganie okre­
ślonych celów są postrzegane jako przekraczające jawne różnice ideologicz­
ne pomiędzy dwoma społeczeństwami. Teza ta ma swoje mocne strony, ale
prawdopodobnie pomija kluczową różnicę pomiędzy biurokracjami, które są
lub nie poddane sile wyborczej. Jest ona jednak bardzo wpływowa i stanowi
użyteczną korektę przekonania, że środki, których używamy do osiągnięcia
celów, nie mogą być bardziej istotne niż cele same w sobie. W swoim pier­
wotnym zastosowaniu, kontrastując model amerykański i radziecki, teoria ta
okazała się błędna, ponieważ o ile planowanie i siła państwa mogły rozwijać
się w kapitalizmie, o tyle ostatecznie gospodarki zarządzane w stylu radzie­
ckim musiały zostać porzucone i zastąpione gospodarką rynkową. A w ciągu
dekady, która doprowadziła do przemian gospodarczych w społeczeństwach
ZSRR i krajów Europy Środkowo-Wschodniej, podjęto w społeczeństwach
zachodnich duże wysiłki na rzecz „obniżenia” wpływu biurokracji i państwa
w gospodarce poprzez deregulację i prywatyzację państwowych branż.

Thatcheryzm
Margaret Thatcher została szefową P artii Konserwatywnej w 1975 roku,
a premierem w roku 1979. Obie te funkcje pełniła do 1990 roku. Po poraż­
ce konserwatystów w roku 1974 stała się sztandarową postacią prawicy par­
tyjnej, oskarżającej poprzedniego przywódcę, Edwarda Heatha, o zbytnie
przesunięcie w stronę centrum, co miało doprowadzić do przegranej. Tha­
tcher ogłosiła hasło „polityki przekonania”, rozmyślnie łamiąc kompromis
obowiązujący w brytyjskiej polityce od czasów butskellizmu. Jej polityczna
filozofia, choć zawsze eklektyczna, miała dwa główne punkty: w ekonomii
monetaryzm , zastępujący poprzednią ortodoksję keynesizmu (należy jed­
nak zauważyć, że monetaryzm zaczął znajdować akceptację nawet w rządzie
labourzystów lat 1974-79, od tego czasu praktycznie zastępując jako ortodok­
sja keynesizm), oraz „zwijanie państwa”, tj. dawanie we wszystkich obszarach
życia szans prywatnej inicjatywie i osobistej odpowiedzialności. Ten ostatni

451
proces przebiegał na wiele sposobów. Najbardziej chyba reprezentatywnym
z nich była prywatyzacja znacjonalizowanych gałęzi przemysłu oraz ofero­
wanie osobom prywatnym i firmom udziałów w spółkach dostarczających
wodę, gaz, prąd i usługi telekomunikacyjne. Thatcheryzm oznaczał także re­
dukcję roli rządu (centralnego i jego lokalnych ekspozytur) w wielu tradycyj­
nych obszarach, takich jak budownictwo komunalne, z biegiem czasu dążąc
do decentralizacji funkcji, które musiały pozostać w gestii państwa. Przepro­
wadzono wtedy reformę Narodowej Służby Zdrowia i systemu szkolnego,
zachęcając szpitale i szkoły do przejęcia większej bezpośredniej kontroli nad
własnymi budżetami i działalnością.
Thatcheryzm był tak powszechny, że trudno określić granice jego wpły­
wu. Thatcher przeciwstawiała się władzy wielkich instytucji, szczególnie
jeśli nosiła ona cechy monopolu - wyłączność stracili na przykład optycy
(na sprzedawanie okularów), notariusze (na przeprowadzanie sprzedaży do­
mów) wiele przywilejów w stosunku do zwykłych radców prawnych zabrano
też adwokatom. Pierwszą ofiarą takiego podejścia padł jednak ruch związ­
ków zawodowych: seria regulacji prawnych wydatnie zmniejszyła zdolność
związków do strajków i ograniczyła ich ogólną działalność.
Istniało oczywiście wiele innych aspektów polityki Thatcher. Można ją
określić jako konwencjonalnie prawicową: twarde podejście do problemów
prawa i porządku, zbliżenie z USA w polityce zagranicznej, nieufność do
Wspólnot Europejskich (obecnej Unii Europejskiej), mniejsza wrażliwość
na nierówność społeczną - żadna jednak z tych cech nie jest specyficznie
„thatcherowska”. Politologiczna analiza skupiałaby się na jej stosunku do
wolności i odpowiedzialności jednostki, wiążącym Thatcher dużo ściślej z li-
bertarianizm em i XIX-wiecznym liberalizm em niż z tradycyjną, „torysow-
ską” filozofią konserwatystów. Jej wpływ na partię zaczął zanikać wkrótce po
odejściu od władzy, a na początku XXI wieku tylko bardzo nieliczni konser­
watyści chcieli być uważani za thatcherystów.

Tomasz z Akwinu
Święty Tomasz z Akwinu (1225-1274) był jednym z najwcześniejszych za­
chodnich myślicieli, którzy połączyli filozofię Arystotelesa z chrześcijańskim
dziedzictwem politycznym i filozoficznym. Tomasz z Akwinu był przede wszyst­
kim teologiem, ale jego dzieła miały polityczne znaczenie, ponieważ w średnio­
wieczu, w czasie gdy Kościół stanowił znaczną siłę polityczną i społeczną, nie
istniała wyraźna różnica między dziełem teologicznym a politycznym.
Tak jak Arystoteles, Tomasz z Akwinu uważa społeczeństwo obywatel­
skie lub system polityczny za naturalną część życia. Według niego człowiek
nie może naprawdę funkcjonować poza swego rodzaju uporządkowanym
społeczeństwem, a także zakłada on rodzinę jako podstawową jednostkę
polityczną. (Arystoteles również zaczyna Politykę od analizy gospodarstwa

452
domowego). Ale Tomasz z Akwinu podkreśla, że takie małe jednostki ni­
gdy nie mogą oferować uporządkowanych i bezpiecznych ram społecznych,
i dlatego postrzega on społeczeństwa polityczne, uformowane z rodzin, jako
rzecz absolutnie niezbędną. Główny ceł takich społeczeństw to dostarczanie
ram, wewnątrz których człowiek może rozwijać swój rozum i moralność, by
w ten sposób dobrze żyć, a szczególnie żyć jako chrześcijanin. Na pytanie,
kto powinien rządzić, Tomasz z Akwinu odpowiada za Arystotelesem, twier­
dząc, że chociaż najlepszą formą rządów byłaby m onarchia lub arystokracja,
jednak są one zbyt podatne na zepsucie. Dlatego opowiada się również za
konstytucją mieszaną.
Główna różnica pomiędzy Tomaszem z Akwinu a Arystotelesem wy­
stępuje tam, gdzie doktryny chrześcijańskie pozostają w sprzeczności z po­
gańskimi wartościami. Najważniejszym obszarem jest tutaj definicja natury
ludzkiej. Dla św. Tomasza kluczowa różnica występuje między naturą ludzką
chrześcijanina, na którą wpływ ma chrzest, i naturą pogan. Z tego powodu
nie oczekiwał on, że jego teoria polityczna może być użyteczna dla wszystkich
ludzi. Teraz, gdy nasza kultura zna klasyczną myśl grecką, tomizm (jak nazy­
wa się doktrynę Tomasza z Akwinu) jest często uważany za zbyteczny, cho­
ciaż wiele politycznych idei Kościoła katolickiego nawet dzisiaj opartych jest
właśnie na zasadach św. Tomasza. Tomizm, sformułowany w okresie rosnącej
centralizacji monarszej, z doktryną rządu mieszanego i naciskiem raczej na
rozum niż władzę, posiadał elementy radykalne i stanowi to jeden z powo­
dów, dla których tomizm pozostaje bardzo wpływowy wśród duchowieństwa
katolickiego o radykalnych przekonaniach na takich obszarach jak Ameryka
Łacińska, gdzie niektóre nurty w Kościele uprawiają teologię wyzwolenia.

Totalitaryzm
Pojęcie z zakresu polityki, łączone często (lub nawet mylone) z autoryta­
ryzmem albo dyktaturą. Mieszanie tych pojęć wynika z empirycznych po­
wiązań: często współwystępują one z totalitaryzmem, choć zbieżność ta nie
jest nieunikniona. W społeczeństwie totalitarnym rządzący kontrolują każdy
aspekt życia prywatnego i społecznego, a w ładza nie pozostawia jednostkom
czy grupom żadnej autonomii w podejmowaniu decyzji. Z tego powodu czę­
sto opisywano jako państwo totalitarne ZSRR (w szczególności za czasów
Stalina), choć powodem tego nie był system jednopartyjny, w którym wła­
dzę dzierżyła wyłącznie KPZR - chodziło o sposób wykorzystywania tej wła­
dzy. Wszystkie media, system kształcenia, działalność sportowa, społeczna
i inne sposoby wykorzystywania wolnego czasu służyły propagowaniu ideo­
logii KPZR i były przez nią kontrolowane. Decyzje zapadające w przemyśle,
w tym działanie związków zawodowych, podlegały bezpośrednio urzędni­
kom wyznaczonym przez partię. Nawet struktury militarne kontrolowali
i ideologizowali specjalni zastępcy dowódcy każdej jednostki, tzw. komisarze

453
polityczni. To właśnie stałe przenikanie społeczeństwa przez przedstawicieli
i idee grupy rządzącej decyduje o jego totalitarnym charakterze. Równie tota­
litarne mogą być inne formy ustrojowe: dogłębna teokracja, w której kościół
może penetrować i organizować wszystkie aspekty życia, czy - jak chcą nie­
którzy autorzy - „totalitarna demokracja”, czyli radykalne formy dem okra­
cji przedstawicielskiej, opisywane na przykład przez Rousseau w „Umowie
społecznej”. Ten drugi przykład wywodzi się z nacisku Rousseau na aktyw­
ność i jednorodność wspólnoty, co miało zapobiegać konfliktom i wytwarzać
wśród obywateli wolę powszechną. Podobne lęki można zauważyć u Johna
Stuarta M illa i de Tocqueville’a, piszących o ty ran ii większości. W prakty­
ce jednak tylko nieliczne systemy polityczne mogą całkowicie spenetrować
społeczeństwo, a w podziemiu rozkwita zwykle jakaś forma libertarianizm u
(jak ruchy dysydenckie w Związku Radzieckim czy zwalczanie w III Rzeszy
niektórych aspektów nazizmu przez kościoły).

Tożsamość etniczna
Na tożsamość etniczną składają się elementy natury rasowej, kulturowej
i historycznej właściwe grupom ludzkim i dzielące je na odrębne, a czasem
wrogie rodziny polityczne. Najprostszy podział rasowy oparty jest wyłącz­
nie na kolorze skóry. Bardziej złożoną koncepcją jest „polityka etniczna”:
walijscy lub szkoccy nacjonaliści uważają się za etnicznie odrębnych od
Anglików, których postrzegają jako panujących na ich terytorium. Podzia­
ły etniczne można oprzeć na wielu różnych podstawach, choć poza kolorem
skóry najczęściej są to religia i język (patrz grupy językowe). Wszędzie tam,
gdzie istniały polityczne podziały rasowe, miały one ogromny wpływ na sy­
tuację, ale dopiero w okresie powojennym wzrosło znaczenie innych form
polityki etnicznej (co nie oznacza, że poprzednie straciły doniosłość). Nie­
zwykle istotne jest rozróżnienie pomiędzy polityką etniczną a istnieniem
podziałów politycznych opartych na przykład na różnicach językowych, któ­
re z kolei związane są z konkretnymi zagadnieniami politycznymi, co znaj­
duje odzwierciedlenie w zachowaniach wyborczych. Tego rodzaju problemy
związane z tożsamością etniczną (głównie na poziomie różnic językowych,
ale również wyznaniowych) pojawiają się na przykład w Belgii i Kanadzie.
W Wielkiej Brytanii źródłem konfliktu są podziały historyczno-kulturalne
związane z polityką językową, ale również powstałe na podłożu religijnym
i wynikające z angielskiego panowania na obszarach kiedyś niezależnych.
W postaci szczątkowej tego rodzaju podziały (głównie o charakterze języko­
wym) przetrwały również w krajach skandynawskich.
Tożsamość etniczna związana jest ze społeczno-polityczną kwestią tożsa­
mości narodowej, dlatego też polityka etniczna budzi najwięcej kontrowersji
w krajach Trzeciego Świata i tych, których granice ustalono nie na podsta­
wie jednolitości etnicznej, lecz podziałów sięgających epoki kolonizacji. Tego

454
rodzaju problemy doprowadziły do konfliktu w Jugosławii i byłym Związku
Radzieckim na początku lat 90. XX wieku, gdy po upadku ustroju komuni­
stycznego nie udało się utrzymać sztucznie ustalonych granic. W rozwiniętych
krajach demokratycznych silne poczucie tożsamości narodowej i dominują­
ca rola innych czynników związanych z rozwojem gospodarki powoduje, że
uprawianie polityki etnicznej wynika raczej z woli polityków niż z prawdzi­
wej potrzeby. Tymczasem w krajach Trzeciego Świata i państwach byłego
bloku wschodniego podziały etniczne są kluczowe dla organizacji sprawnie
funkcjonującego systemu politycznego. Ponowne pojawienie się konfliktu
0 podłożu etnicznym pomiędzy nadal niezasymilowanymi społecznościami
azjatyckimi w Wielkiej Brytanii lub północno-afrykańskimi mniejszościami
we Francji sugeruje, że jest to problem, z którym muszą sobie poradzić rów­
nież liberalne państwa demokratyczne. Niepokojącym zjawiskiem są rosnące
powiązania pomiędzy społecznościami imigrantów w państwach takich jak
Wielka Brytania a radykalnymi ruchami politycznymi działającymi na skalę
międzynarodową, zorganizowanymi wokół różnych form fundamentalizmu
islamskiego (patrz również nacjonalizm).

Traktat o Siłach Konwencjonalnych w Europie


Dyskusje o nałożeniu ograniczeń, a nawet o bardziej pożądanej reduk­
cji oddziałów oraz limicie określonej broni konwencjonalnej zaczęły się
w Wiedniu w 1973 roku. Na Zachodzie nazywane Dwustronnymi Rokowa­
niami o Zrównoważonej Redukcji Potencjałów Militarnych miały począt­
kowo dotyczyć ograniczenia wojska do 700 tysięcy (900 tysięcy żołnierzy
1 lotnictwa razem) po każdej ze stron. Wszystkie kraje U kładu Warszawskie­
go uczestniczyły w rozmowach, podobnie jak państwa NATO, z wyjątkiem
Francji, Islandii, Portugalii i Hiszpanii. Jednakże nigdy nie było wielkich
szans na pozytywne zakończenie rozmów, ponieważ zachodnia interpretacja
określeń „wzajemny i zrównoważony” wymagała o wiele większych wyrze­
czeń po stronie Układu Warszawskiego, którego większa siła tkwiła wówczas
w przewadze ilości posiadanych żołnierzy. Rozmowy były korzystne z poli­
tycznego punktu widzenia dla członków obu bloków, dlatego kontynuowano
je przez 15 lat, a ukończono w 1988 roku, ponieważ klimat nowego świata
stworzył nadzieję na alternatywę. Alternatywa ta, która stała się znana jako
rozmowy dotyczące Sił Konwencjonalnych w Europie, rozpoczęła się w 1987
roku i szybko wskazała pewne wytyczne. Po pierwsze, rozmowy te miały do­
tyczyć całej Europy „od Atlantyku do Uralu”. Po drugie, miały one ograni­
czyć nie tylko liczbę wojska, dość zresztą zdecydowanie, ale również rodzajów
broni. Ograniczenia miały być nałożone na czołgi, bojowe wozy piechoty, ar­
tylerię i śmigłowce bojowe. W toku rozmów pojawiły się problemy związane
z definicjami - na przykład, jak ciężki musi być bojowy wóz piechoty, zanim
stanie się czołgiem? Inne problemy dotyczyły udziału każdego kontyngentu

455
narodowego obu bloków w planowanej redukcji, a także wiązały się z inspek­
cjami weryfikującymi oraz harmonogramem redukcji. W czasie rozmów pa­
nował duch współpracy, ale negocjacje były nieustannie wyprzedzane przez
ówczesne wydarzenia polityczne. Zasadniczo uzgodniono redukcję liczbę
wojska, w przybliżeniu o około 30 procent, co tak naprawdę było znacznie
bardziej radykalne niż wynikałoby z pierwotnych intencji obu stron, a co zo­
stało dodatkowo skomplikowane za sprawą oddzielnych uzgodnień wewnątrz
Układu Warszawskiego o wycofaniu oddziałów radzieckich z terytoriów
państw bloku radzieckiego. Układ podpisano w 1990 roku, a więc dość szyb­
ko, biorąc pod uwagę złożoność dokumentu, ale historia wyprzedziła zawarte
porozumienie, ponieważ wcześniej nastąpił upadek Układu Warszawskiego,
zjednoczenie Niemiec, a nieco ponad rok później miało miejsce rozwiązanie
Związku Radzieckiego.

Traktat
Pacta serva sunt („obietnice muszą być dotrzymywane”) to jedna z najstar­
szych maksym i być może fundament prawa międzynarodowego, określają­
cy wagę tego pojęcia zarówno na jego gruncie, jak i w naukowych badaniach
stosunków międzynarodowych. Traktat to formalne porozumienie między
dwoma lub więcej państwami czy innymi uznanymi podmiotami. Istotne jest,
by strony traktatów były uznawane przez prawo międzynarodowe, ponieważ
układy takie czerpią z niego moc oraz służą jego dalszemu rozwijaniu. Rząd
może więc podpisać porozumienie z grupą terrorystyczną, by zakończyć kry­
zys i uwolnić zakładników, terroryści nie mogą jednak powoływać się na to
porozumienie w świetle prawa międzynarodowego. Gdyby zawarto traktat,
uznano by grupę terrorystów za legalny podm iot rangi państwa.
Traktaty dzielą się zasadniczo na dwustronne lub wielostronne. Pierwszy
rodzaj odpowiada umowie w prawie cywilnym: stanowi wynik negocjacji,
a strony osiągają porozumienie uważane za najlepsze dla obu. Ważniejsze
i ciekawsze z teoretycznego punktu widzenia są traktaty wielostronne, uzgad­
niające pewne wzajemne zachowania kilku krajów lub tworzące międzynaro­
dowe mechanizmy i instytucje, by osiągnąć wspólne cele. Cele takich umów
są zasadniczo negatywne, jak zakaz czy ograniczenia testowania broni nu­
klearnej. Traktaty pozytywne, jak na przykład Traktat Rzymski (patrz Unia
Europejska), mogą stworzyć rozległą sieć uprawnień, obowiązków oraz in­
stytucji ponadpaństwowych o własnym statusie prawnym, nieraz górującym
(umyślnie lub nie) nad pierwotnymi sygnatariuszami.
Traktaty stanowią, jak zauważono wyżej, źródło prawa międzynarodo­
wego - nie tylko dlatego, że tworzą reguły obowiązujące sygnatariuszy, lecz
dlatego, iż prawo to działa częściowo na zasadzie generalizacji konkretnych
przypadków. Dobrze ugruntowany traktat może więc na przykład ustanawiać
granice na wodach terytorialnych podpisujących go państw, a równocześnie

456
stanowić wiążący precedens dla innych krajów, które nigdy nie przyłącza­
ły się do podobnych ustaleń. Należy zauważyć przy tym, że traktaty należą
do prawa międzynarodowego, a nie wewnętrznego - obowiązują jego strony,
choć nie muszą mieć prawnego efektu wewnątrz tych państw. Prawnicy róż­
nych krajów różnią się w opiniach na temat tego, czy zwykły obywatel może
uznać, że jego państwo jest związane jakimś zapisem w podpisanym trak­
tacie. Międzynarodowe porozumienia określa się licznymi nazwami: trak­
tat wymaga zwykle ratyfikacji przez każdą ze stron na podstawie jakiegoś
ustrojowego mechanizmu (np. prezydent USA nie może wprowadzić traktatu
w życie tylko przez swój podpis; wymaga on jeszcze zatwierdzenia przez se­
nat. Może jednak zawrzeć porozumienie w bardziej ograniczonym zakresie,
podpisując je z inną głową państwa).

Trocki
Lew Dawidowicz Bronstein (1879-1940) przybrał pseudonim Trocki po
ucieczce z syberyjskiego zesłania w 1902 roku. Obok Lenina jeden z wielkich
przywódców rosyjskich rewolucjonistów zarówno przed, jak i po roku 1917.
Jak Lenin, Trocki był także rewolucjonistą, zanim został marksistą. Aresz­
towano go i zesłano, gdy miał ledwie 19 lat, za podżeganie robotników do
rewolucji, choć pochodził ze stosunkowo zamożnej rodziny. Z Syberii zbiegł
do Londynu, gdzie został współpracownikiem Lenina, szybko obejmując
czołowe miejsce (szczególnie w zakresie propagandy) w Socjaldemokratycz­
nej Partii Robotniczej Rosji (SDPRR), której kierownictwo znajdowało się
również głównie na wygnaniu. Od początku XX wieku do 1917 roku partia
była podzielona na frakcje, różniące się podejściem do sposobu osiągnięcia
socjalizmu w Rosji. Jedna z nich, znana jako mienszewicy, przyjęła wersję
marksizmu, w której Rosja musiała przejść pełną, kapitalistyczną rewolucję
przemysłową. Gdyby doprowadziła ona do powstania demokracji, koniecz­
ny byłby nawet długi okres współdziałania z partiam i liberalnej burżuazji.
Ugrupowanie Lenina, bolszewicy, dowodziło, że sojusz robotniczo-chłopski
przyspieszyłby tempo transformacji przemysłowej, czyniąc zbędną przej­
ściową fazę liberalnego kapitalizmu. Trocki nie umiał zająć w tym podziale
jasnego stanowiska, przerzucając się między frakcjami na kongresach wy­
gnańców, co wzbudziło po obu stronach niechęć i podejrzenia. Na krótko
powrócił do Rosji w 1905 roku, by wspomóc nieudaną rewolucję, a w 1917
roku powrócił do kraju dużo wcześniej od Lenina, odgrywając kluczową rolę
w organizacji komunistycznej opozycji wobec umiarkowanego rządu.
Jego własna analiza sytuacji była jeszcze bardziej rewolucyjna od leni­
nowskiej: Trocki odrzucał konieczność współpracy z chłopami, opowiadając
się za tym, co nazywał „permanentną rewolucją”. W myśl tej teorii pierwsza
rewolucja i obalenie autokratycznego reżimu carskiego powinny poprze­
dzać rewolucję czysto proletariacką, która ma zostać „wyeksportowana” do

457
wszystkich krajów Zachodu (Trocki uważał, że zacofana Rosja nie jest w sta­
nie długo wyżywić społeczeństwa socjalistycznego). Mimo tego, że ostatecznie
podjął współpracę z Leninem, Trocki nie akceptował podkreślania przezeń
kierowniczej roli partii. W powstałym po październiku 1917 roku bolszewi­
ckim rządzie piastował wiele ważnych funkcji: m. in. stworzył i poprowadził
Armię Czerwoną, która brutalnie pokonała w wojnie domowej „białych”. Po
śmierci Lenina Trocki stracił władzę na rzecz Stalina i jego zwolenników, gło­
szących hasło „socjalizmu w jednym kraju”, opowiadających się za władzą
centralną i ignorujących zdanie mas w jeszcze większym stopniu niż Lenin.
Usunięty z partii, został ponownie wygnany (tym razem na zawsze) w 1929
roku, a w 1940 zamordowany (prawdopodobnie z rozkazu Stalina). Ostatnie
lata życia spędził na propagandowej walce z tym, co uważał za wypaczenie
rewolucji, próbując nawet, choć bez sukcesu, założyć opozycyjny komuni­
styczny ruch międzynarodowy (tzw. Czwartą Międzynarodówkę). Trocki to
zapewne najciekawszy teoretyk całego rosyjskiego ruchu rewolucyjnego, jego
idee były jednak nie do przyjęcia dla ortodoksyjnych komunistów po obu
stronach żelaznej kurtyny.

Trockizm
Z powodu niezgody z Leninem (a jeszcze bardziej konfliktu ze stronni­
kami Stalina), wygnania z Rosji i zamordowania przez stalinowców postać
Trockiego stała się ważnym symbolem dla skrajnie lewicowych grup m arksi­
stowskich, chcących odciąć się od skompromitowanego kapitalizm u p ań ­
stwowego, za jaki uważali ustrój ZSRR. Ostatnie lata przyniosły pojawienie
się wśród lewicy w wielu krajach europejskich ugrupowań określających się
jako „trockistowskie”. Odwołanie się do tej nazwy oznacza jednak tylko od­
rzucenie każdej strategii nierewolucyjnej i jakiegokolwiek kompromisu z in­
nymi partiami. Do podobnych grup przemawiają szczególnie dwa aspekty
poglądów Trockiego. Pierwszy z nich to tzw. permanentna rewolucja, czę­
sto niewłaściwie przez nie rozumiana jako półanarchistyczne wezwanie do
walki z wszelką władzą, przypominające maoistowską rewolucję kulturalną.
Sam Trocki wierzył jednak (w przeciwieństwie do rosyjskich socjaldemo­
kratów), że w Rosji po rewolucji przeciw półfeudalnemu reżimowi carskie­
mu nie będzie długich rządów kapitalistycznej burżuazji. Po tej pierwszej,
antycarskiej rewolucji miała według Trockiego nastąpić niezwłocznie druga,
wielkie wystąpienie proletariatu miejskiego przeciw nowemu, reformistycz-
nemu rządowi burżuazji (trzeba zauważyć, iż wielu badaczy nazywa drugą,
październikową rewolucję roku 1917 bolszewickim puczem czy zamachem
stanu). Drugi ważny dla tych grup pogląd Trockiego to sprzeciw wobec leni­
nowskiego nacisku na tworzenie ściśle zdyscyplinowanej i autorytarnej par­
tii, opartej na zasadzie centralizm u demokratycznego. Radykalnie lewicowe
grupy na Zachodzie uważają ten pogląd za szczególnie atrakcyjny, gdyż mogą

458
w ten sposób zwalczać zarówno konserwatystów, jak i ortodoksyjnych komu­
nistów. Zdanie samego Trockiego na temat podobnych ugrupowań pozosta­
je niejasne. Pod koniec życia pracował nad nawiązaniem międzynarodowej
i krajowej współpracy przez wszystkie partie lewicowe w ramach rządów
frontów ludowych. Poglądom Lenina na temat centralizacji władzy partyj­
nej sprzeciwiało się zresztą wielu innych czołowych marksistów (np. Róża
Luksemburg). Trockizm ponownie zyskał popularność na skrajnej lewicy,
gdy po upadku komunizmu radzieckiego marksistowscy krytycy społeczni
poszukiwali nowego punktu odniesienia.

Trybunał Sprawiedliwości Wspólnot Europejskich


(zob. Europejski Trybunał Sprawiedliwości)
Trzecia Republika
Francuska Trzecia Republika powstała w 1870 roku, po klęsce Drugiego
Cesarstwa w wojnie z Prusami, a upadła wraz z przegraną wojną z Niemcami
w 1940. Choć cały czas trapiona politycznymi niepokojami i niestabilnoś­
cią, okazała się najdłużej trwającą formacją polityczną od czasów Rewolucji
Francuskiej, a o jej sile świadczy przetrwanie wstrząsu I wojny. Trzecia Re­
publika miała ustrój parlamentarny, a prezydenci nigdy nie używali nawet
tej ograniczonej władzy, jaką przyznawała im konstytucja. Trzecią Repub­
likę pomyślano jako władzę tymczasową (większość wybranych do pierw­
szego Zgromadzenia Narodowego stanowili monarchiści), jednak głębokie
podziały społeczne, potęgowane przez rozdrobnienie i nieodpowiedzialność
sceny partyjnej, zapobiegały powstaniu mocnych instytucji politycznych.
Od samego początku z uczestnictwa w życiu republiki wykluczono waż­
ną część tradycyjnej francuskiej klasy rządzącej - arystokratyczną prawicę
i katolików - co po części wiązało się wciąż z brakiem jej akceptacji dla re-
publikanizmu Rewolucji Francuskiej. Centrowe partie, tworzące większość
koalicji rządowych, odnosiły się tak samo wrogo do powstających organizacji
robotniczych. Republika była więc w efekcie sterowana przez klasę średnią
oraz chłopów i wyrażała ich interesy. Często zmieniające się rządy nie miały
wskutek tego ani zdolności, ani motywacji, by modernizować jedną z najbar­
dziej zapewne zacofanych gospodarek Europy. Republiką wstrząsał skandal
za skandalem: serię tę zapoczątkowała chyba głośna sprawa Dreyfusa, która
doprowadziła do poważnych wzajemnych podejrzeń i konfliktu między siła­
mi republikańskimi a armią w czasie, gdy nasiliła się symboliczna potrzeba
odwetu za porażkę roku 1870. Dopiero po I wojnie podjęto pewne próby po­
lepszenia warunków pracy robotników przemysłowych, a i wtedy sprzeciw
zwolenników partii centrowych wobec podatku dochodowego zmusił kolejne
rządy do opierania się na pożyczkach państwowych, a nie na skuteczniejszych
środkach podwyższania dochodów. III Republika mogła upaść wcześniej

459
na skutek zagrożenia ze strony inspirowanych przez Niemcy prawicowych
ruchów faszystowskich oraz wrogości kierowanej przez Moskwę lewicy ko­
munistycznej, chwilowe ocalenie przyniosło jednak w latach 30. XX wieku
powstanie Frontu Ludowego (co umożliwiła nowa, lewicowa orientacja Partii
Radykalnej). Po niemieckiej inwazji w 1940 roku państwo, które uczyniło tak
mało dla tak wielu Francuzów, upadło (w dużej mierze dlatego, że powstało
prawie przypadkiem i nie było powszechnie uważane za prawomocne). Tyl­
ko nieliczni chcieli umierać za elitę polityczną zamieniającą się nawzajem na
stanowiskach, wybieraną głównie w wiejskich okręgach i ograniczającą się
w zasadzie do reprezentowania ich konserwatywnych interesów.

Trybunały ds. zbrodni wojennych


Stosunkowo niedawno temu oskarżanie i karanie winnych zbrodni prze­
ciw ludzkości, popełnionych w trakcie wojen, odbywało się doraźnie, stano­
wiąc domenę zwycięzców, skazujących niektórych czołowych przywódców
wrogiej strony. Przedstawicieli zwyciężonych krajów sądziły sądy krajów
zwycięskich (w przypadku Niemiec po II wojnie naziści stawali też przed
sądami niemieckimi), wykorzystując prawodawstwo własne i prawo m ię­
dzynarodowe. Przykładem sądu zwycięzców nad pokonanymi był Trybu­
nał Norymberski, ustanawiający precedens dla międzynarodowych działań
przeciw zbrodniarzom wojennym. W latach 90. XX wieku stopniowe odcho­
dzenie od doktryny zwierzchności narodowej oraz większa akceptacja praw
społeczności międzynarodowej co do utrzymywania porządku (wraz z kil­
koma szokującymi nawrotami barbarzyństwa, jak np. w byłej Jugosławii) do­
prowadziły do powstania trybunałów nowego rodzaju. Najważniejszy z nich
powołała w 1993 ONZ do rozpatrzenia zbrodni przeciw „międzynarodowe­
mu prawu humanitarnemu” w krajach byłej Jugosławii. Trybunał ten wciąż
pracuje, m. in. doprowadził w 2001 roku do deportacji i postawienia przed są­
dem byłego prezydenta Jugosławii Slobodana Milośewicia. Podobny trybunał
powołano w roku 1994 do ścigania zbrodni popełnionych w Rwandzie - bez
wątpienia słusznie, choć m iał on pionierski charakter: stanowił zewnętrzny
czynnik karzący w wewnętrznym konflikcie narodowościowym. Precedens
taki może okazać się bardzo istotny, sygnalizując kolejne ograniczenie dok­
tryny narodowej zwierzchności.
Doraźne trybunały, jakkolwiek byłyby wydajne i bezstronne, stwarzają
zawsze ryzyko niesystematyczności i opóźnienia reakcji na konkretne wy­
darzenia, z międzynarodowym uznaniem spotkała się więc idea powołania
kryminalnej odmiany stałego sądu międzynarodowego, Międzynarodowego
Trybunału Sprawiedliwości (patrz prawo międzynarodowe). W 1998 między­
narodowa konferencja, zwołana w Rzymie pod patronatem ONZ, ustaliła więc
statut Międzynarodowego Trybunału Karnego, nadając mu jurysdykcję nad
zbrodniami wojennymi, zbrodniami przeciw ludzkości oraz ludobójstwem.

460
Trybunał ten ma zajmować się także dość nieprecyzyjnie określonymi zbrod­
niami agresji, nie wiadomo jednak, czy znaczący uczestnicy polityki mię­
dzynarodowej ustalą akceptowalną dla nich definicję agresji. MTK nie ma
pełnego wsparcia (szczególnie ze strony USA, które w 2002 roku odmówiły
udziału w jego pracach), ma jednak rozpocząć działalność w lipcu 2002 roku.
Jego wpływy pozostają na razie nieznane. Choć trybunały doraźne mają swe
problemy, cieszą się przynajmniej poparciem swych założycieli; stała organi­
zacja musiałaby posiadać długoterminową legitymizację, nawet w sytuacjach,
w których nie miałaby poparcia zainteresowanych mocarstw. Najistotniejsza
dla działalności współczesnych trybunałów ds. zbrodni wojennych - nieza­
leżnie od trybu działania - jest gwarancja rozpoczęcia prac po konfliktach.
Sukcesy sądów zajmujących się byłą Jugosławią stworzyły zapewne efekt od­
straszenia. Poprzednie procesy tego rodzaju (jak norymberski) miały znacze­
nie jako zasłużona kara, wskazówka moralna. Jeśli jednak będzie się oczekiwać
karania przegranych w każdym konflikcie za zbrodnie przeciw ludzkości,
międzynarodowe prawo kryminalne zastąpi jego krajowy odpowiednik.

Trybunały
W prawie francuskim sądy niższego stopnia, odpowiadające mniej więcej
brytyjskim sądom przysięgłym (Crown Court). W Wielkiej Brytanii trybu­
nał to ciało quasi-prawnicze, zajmujące się sporami między jednostkami lub
jednostkami a instytucjami (rządowymi lub innymi). Ma pewne uprawnie­
nia sądu, a rozprawy mogą odbywać się niemal tak samo formalnie, choć
w praktyce rzadko się to zdarza. Trybunały orzekają najczęściej w złożonych
kwestiach prawa administracyjnego, jak sprawy pracownicze, ocena czyn­
szu, zasiłek dla bezrobotnych czy imigracja. Powody takiej specjalizacji są
dwojakie: duża ilość podobnych spraw, prostych, wymagających jednak szyb­
kiego rozstrzygnięcia (gdyby trafiły do głównego obiegu sądowego, musiałby
on ulec znacznemu rozbudowaniu, wliczając w to ilość wykwalifikowanych
sędziów, lub czas ich rozpatrywania znacznie by się przedłużył), oraz częsta
niejasność faktów (nawet jeśli prawo jest jasne). Bezspornych faktów może
zwykle brakować i niezbędna jest wtedy dogłębna znajomość danej tema­
tyki. Decyzje podejmowane przez doświadczonych laików (zwykle pod kie­
runkiem kogoś mającego kwalifikacje w dziedzinie prawa) są o wiele lepszej
jakości, gdyż mogą oni szybko osądzić sprawę bez zbytniego skrępowania
procedurami prawnymi. Z tych względów rola trybunałów, które pojawiły
się w systemie prawnym w latach 50. XX wieku, wzrosła niepomiernie.
Mogą one, oczywiście, stosować prawo w sposób błędny lub niewłaści­
wie używać swej władzy - z tego względu powołano trybunały apelacyjne,
skupione na formalnościach prawnych orzeczeń. W specjalnych, rzadkich
przypadkach apelacje mogą trafiać do głównego systemu sądowego, je­
śli prawodawstwo jest tak niejasne lub sprzeczne, że wymaga głębszej (lub

461
ponownej) interpretacji. Często sprzeciwiano się takiej drodze, próbując od­
dzielić sądy od spraw trybunałów. Próby te kończyły się niepowodzeniem,
gdyż sędziowie uważali się za ostatecznych kontrolerów całej działalności
sądowej i quasi-sądowej, zawsze znajdując sposób, by w szczególnych przy­
padkach dopuścić sądy do interwencji.
Słowo „trybunał” oznacza także organy dyscyplinarne instytucji niepań­
stwowych, jak związki zawodowe czy korporacje zawodowe. Działają one
prawie jak sądy, choć ich władza pochodzi tylko z dobrowolnego członkostwa
jednostek, a ich orzeczenia mogą podlegać apelacji w sądach, jeśli zostaną
uznane za łamiące sprawiedliwość naturalną. Istnienie trybunałów w tak
wielu obszarach uwidacznia ogromną potrzebę rozwiązywania konfliktów
społecznych, a także podkreśla fakt, że sądy stanowią tylko część systemu
orzekania i podejmowania decyzji.

Trzeci Świat
Termin ten najłatwiej zdefiniować negatywnie: należą doń kraje poza
światem Pierwszym i Drugim. Pierwszy Świat to znajdujące się na tym sa­
mym stopniu rozwoju gospodarczego czołowe, zindustrializowane kraje
Zachodu - państwa Europy, Ameryki Północnej, Japonia i dawne kolonie
brytyjskie (czyli świat rozwiniętej przemysłowo ekonomii kapitalistycznej).
Drugi Świat to określenie bardzo rzadko używane, a może obecnie zanikłe,
odnoszące się do uprzemysłowionych krajów byłego bloku radzieckiego.
Do Trzeciego Świata należą więc obszary mało uprzemysłowione, słabo lub
w ogóle nierozwinięte - głównie byłe kolonie mocarstw europejskich.
Mimo swej popularności medialnej, termin ten jest bardzo niejednorodny,
ponieważ obejmuje zbyt wielkie różnice społeczne i ekonomiczne pomiędzy
poszczególnymi krajami, ma też mało wspólnego ze zwykłymi interesami
politycznymi czy gospodarczymi. Nie jest nawet pewne, czy - jak w wypadku
Indii - kraj nienależący do dwóch pierwszych światów kwalifikuje się tym sa­
mym do trzeciego. W Indiach panuje nędza, a państwo było kolonią, posiada
ono jednak energię i broń atomową, a jego system polityczny nie różni się bar­
dzo od demokracji Zachodu. Inne kraje, jak bliskowschodni producenci ropy
naftowej, mają ogromne wpływy międzynarodowe (gdyby nie to, zaliczałyby
się one wyraźnie do Trzeciego Świata). Bardzo rozwinięte gospodarczo, lecz
zacofane politycznie państwa wybrzeży Pacyfiku, jak Korea Południowa czy
Tajwan, również zaprzeczają podobnej kategoryzacji. Czasami pojawia się ko­
lejna kategoria, Czwarty Świat, obejmująca nierozwinięte kraje bez ważnych
i eksploatowalnych zasobów bogactw naturalnych. Etykieta Trzeciego Świa­
ta jest prawdopodobnie zbyt zakorzeniona, by ją pominąć, jednak w gruncie
rzeczy przemawia za nią bardzo niewiele (jak i coraz mniej za pozostałymi
dwoma światami), a próby sprecyzowania wymagają tylu zastrzeżeń, że czyni
to ów trójpodział w dużej mierze bezużytecznym.

462
Trzecia Droga
Jedna z prób P artii Pracy, by scharakteryzować swoją orientację po ot­
wartym wyrzeczeniu się zasad demokracji socjalnej. Ten ostatni kierunek
zarządzania społeczeństwem industrialnym, choć często rozczarowywał
partyjną lewicę, przynajmniej odróżniał się teoretycznie od liberalizm u
lub leseferystycznego kapitalizm u. Postulował on przede wszystkim znacz­
ną kontrolę państwa nad gospodarką (choćby na stopniu regulacyjnym)
i czasami nacjonalizację. Partia Pracy i w pewnym stopniu wszystkie inne
ugrupowania socjaldemokratyczne Europy całkowicie zmieniły nastawienie,
orientując się na zderegulowaną gospodarkę rynkową, dostrajaną długofalo­
wo przez bank centralny, zmieniający stopy procentowe. Wydatki i polity­
ka podatkowa pozostają w takim modelu jedynymi mechanizmami kontroli
ekonomicznej; partie socjaldemokratyczne nie mogą przedstawić wyborcom
propozycji podwyższania podatków i stają się wyznawcami ortodoksji po­
datkowej, aby wykazać swe przywiązanie do współzawodniczącej gospodarki
kapitalistycznej.
Co więc odróżnia partie socjaldemokratyczne od ugrupowań prawico­
wych? Pojęcie trzeciej drogi, które nie doczekało się dotąd ustalonej, dokład­
nej definicji, przypisuje im „postępowość” (cechę również niezdefiniowaną).
Trzecia droga wydaje się metodą ochrony tradycyjnych wartości socjalde­
mokratycznych w przyjętej przez te partie polityce gospodarczej swych zwy­
kłych przeciwników, tj. ugrupowań konserwatywnych (patrz także P artia
Konserwatywna). Charakteryzują ją cztery hasła, powtarzane tak często, że
niemal straciły znaczenie: szansa, odpowiedzialność, wspólnota i demokra­
cja. Szansa polega na zapewnieniu, by cała ludność posiadała m inimalne
podstawy edukacyjne i finansowe do udanego współzawodnictwa w warun­
kach gospodarki kapitalistycznej, oraz na usunięciu śladów dyskryminacji.
Odpowiedzialność to raczej apel do obywateli o wypełnianie obowiązków,
nie zaś zbiór wytycznych, którym i mieliby się kierować. Podkreśla też po­
trzebę rozsądnych inwestycji we własną przyszłość oraz bycia dobrym ro­
dzicem, planującym przyszłość dzieci - ma to szczególną wagę, gdyż trzecia
droga nie może już zagwarantować całościowej i trwającej całe życie opieki
społecznej.
Wspólnota wydaje się pojęciem w dużej mierze retorycznym, używanym
do usprawiedliwiania rozwiązań prawnych w rodzaju ulgi podatkowej dla
małżeństw, mogących wspierać to, co uważa się za tradycyjnie wartościowe
mechanizmy społeczne. Demokracja wreszcie zakłada pogłębianie procesów
konsultacji, które czynią sprawujących władzę w pełni odpowiedzialnymi
przed obywatelami. W pojęciu trzeciej drogi nie istnieje absolutnie nic, od
czego mógłby się odżegnać inteligentny i przyzwoity członek Partii Konser­
watywnej.

463
Tyrania większości
Zwrot zaczerpnięty z eseju Johna S tuarta M illa „O wolności”, reprezenta­
tywny jednak dla obaw wielu myślicieli liberalnych XIX stulecia (szczególnie
de Tocqueville’a). Chodzi o poważne zagrożenie, jakiemu miałyby podle­
gać w większościowej demokracji wartości liberalne, jak wolność wyrażania
siebie czy prowadzenia własnego (choćby niekonwencjonalnego) stylu życia
tak długo, jak nie czyni nikomu krzywdy. Według Milla niewykształcona,
robotnicza większość była szczególnie skłonna do nietolerancyjnych opinii
i zachowań oraz prześladowania (nieformalnego, jeśli nie prawnego) każde­
go, kto nie „pasował” do ogólnych trendów. Z pewnością Mili wierzył w co
najmniej ograniczoną demokrację, postulował jednak tak silne ograniczenia
wpływu prawowitego rządu na wolność osobistą, że m iał słuszne powody,
by wątpić, iż wolność dozna lepszej ochrony w powszechnej demokracji niż
w oświeconym despotyzmie. Pogląd ten podzielał bardziej pragmatyczny
de Tocqueville, pisząc w swym głównym dziele „Demokracja w Ameryce”
o straszliwych naciskach na jednolitość, tworzących w efekcie miernoty, mie­
szankę egalitaryzmu i powszechnej demokracji, oraz o niewykształconych
masach, wyzyskiwanych i zwodzonych przez utalentowanych, lecz zdeprawo­
wanych demagogów. Jego opinia nie była odosobniona, podzielali ją autorzy
esejów Federalist Papers oraz twórcy konstytucji USA, projektujący kolegia
elektorów jako środek oddzielenia prezydentury i senatu od bezpośredniego
wpływu mas. Dużo później strach przed brakiem tolerancji mas w stosunku
do mniejszości - mas podjudzanych przez pozbawionych skrupułów dema­
gogów - legł u podstaw wspólnego dla amerykańskiej politologii po II wojnie
pluralizm u. Należy tu wymienić The Politics o f Mass Society Kornhausera,
dowodzącą łatwości powstania dyktatur nienawiści (w rodzaju nazizmu), jeśli
struktura społeczna nie zapobiega bezpośredniemu wpływowi przywódców
politycznych na emocje mas. Tyrania większości przypomina pod wieloma
względami stałe napięcie między obiema częściami pojęcia liberalnej dem o­
kracji, głównego celu Zachodu.
Uczestnictwo polityczne
Zwykle definiowane przez stopień, w jakim obywatele korzystają ze swych
demokratycznych, zagwarantowanych ustrojowo praw do aktywności poli­
tycznej. Wielkość ta jest traktowana przez socjologów polityki jako wskaźnik
k u ltu ry politycznej kraju. Uczestnictwo waha się bardzo znacznie w zależ­
ności od wybranej metody pomiaru. Jeśli liczyć frekwencję wyborczą, to za
znacznie zaangażowane można uznać większość zachodnich demokracji
(z wyjątkiem USA, gdzie nawet w czasie wyborów prezydenckich frekwen­
cja sięga najwyżej 50%). W Wielkiej Brytanii regularnie głosuje ponad 70%
elektoratu, choć - jak i w całej Europie - odsetek ten zaczyna spadać. Dużo
mniej ludzi jest aktywnych politycznie w sensie należenia do partii (ok. 2%)
czy uczestnictwa w politycznych zjazdach, demonstracjach itp. (być może
kolejne 2%). Nie ma powodu, by ograniczać pojęcie uczestnictwa politycz­
nego jedynie do dem okracji liberalnych. Można je mierzyć również w in­
nych warunkach, uzyskując wiele pożytecznych informacji o politycznej
naturze społeczeństwa. Na przykład w systemie jednopartyjnym wskaźniki
uczestnictwa w partyjnych imprezach (jeśli nie jest ono wymuszane) mogą
dać wyobrażenie o prawomocności i popularności państwa. Uczestnictwo
zależy oczywiście częściowo od ogólnej siły społeczeństwa obywatelskiego
i stanowi jej pośrednią miarę. Nieuczestniczenie to zjawisko trudniejsze do
analizy: może wskazywać albo na zadowolenie obywateli, albo na ich apatię
i brak przekonania, że aktywność cokolwiek zmieni.

Układ o Nierozprzestrzenianiu Broni Jądrowej (NPT)


Jedym z pierwszych owoców międzynarodowych starań mających na celu
ograniczenie ryzyka wojny nuklearnej było podpisanie w 1968 roku Ukła­
du o Nierozprzestrzenianiu Broni Jądrowej. Układ został zawarty pomiędzy
trzema z pięciu potęg nuklearnych: Wielką Brytanią, USA oraz Związkiem
Radzieckim, które zobowiązały się do nieprzekazywania technologii pro­
dukcji broni nuklearnej krajom jej nieposiadającym. Główną ideą przyświe­
cającą zawierającym układ była obawa przed zachwianiem międzynarodowej
stabilności w przypadku, gdyby jakiś kraj niebiorący udziału w strategicz­
nych grach odstraszających się nawzajem superm ocarstw samodzielnie wy­
produkował broń nuklearną. Wydaje się, że obawiano się ponadto, iż nowe
państwo będące w posiadaniu broni jądrowej mogłoby użyć jej wcześniej niż

465
pozostałe kraje mające już dostęp do takiej broni, zwłaszcza w sytuacji, kiedy
jego przeciwnik należałby do krajów nieposiadających broni jądrowej. Układ
mogły również podpisać kraje niebędące w posiadaniu broni atomowej, które
chciały oświadczyć publicznie, że nigdy nie będą dążyły do posiadania lub
zakupu tego typu technologii.
Nie wiadomo, czy układ m iał i czy w ogóle mógł mieć jakiekolwiek
skutki. Nie tylko Francja i Chińska Republika Ludowa odmawiały, aż do
1992 roku, podpisania tego układu - teoretycznie dlatego, że faworyzował
on kraje posiadające broń nuklearną, ale również z tego powodu, że rozwój
tej technologi jest trudny do ograniczenia. Poza autentycznym problemem
w dokonaniu rozróżnienia między pokojowym wykorzystaniem technolo­
gii nuklearnej do produkcji energii a potencjalnym jej użyciem wojskowym,
naukowe tajemnice nie są aż tak trudne do rozwikłania ani otoczone aż tak
dużą ochroną, by kraj średniej wielkości nie mógł wyprodukować takiej bro­
ni bez pomocy z zewnątrz. Rozsądne szacunki sugerują na przykład, że co
najmniej siedem państw nieposiadających ładunków nuklearnych w 1968
roku jest obecnie w ich posiadaniu lub może taką broń wyprodukować
w ciągu pięciu lat. Mowa tutaj o Argentynie, Indiach, Pakistanie, Brazylii
i Egipcie, jak również o Iraku, o którym wiadomo, że realizuje program nu­
klearny. Potęgą nuklearną jest oczywiście Izrael, który osiągnął ją bez jaw­
nej pomocy jakiegokolwiek innego kraju posiadającego broń atomową, choć
podejrzewa się, że tajna i tym samym nielegalna pomoc została mu udzie­
lona przez obywateli co najmniej jednego państwa będącego w posiadaniu
broni nuklearnej. Nie wiadomo jednak, czy pomoc dla Izraela oznaczała
złamanie układu czy nie. Republika Południowej Afryki podpisała układ
w 1991 roku, rezygnując ze swojego nuklearnego bądź prawie nuklearnego
potencjału. W przeciwieństwie do układów zakazujących prób nuklearnych
z 1963 i 1974 roku oraz programów SALT (Układ o Ograniczeniu Zbrojeń
Strategicznych) i START (ang. Strategie Arms Reduction Talks - Traktat
o Redukcji Broni Strategicznej), układ o nierozprzestrzenianiu broni jądro­
wej trudno uznać za demonstrację międzynarodowej dobrej woli - wydaje
się raczej, że jest to umowa leżąca całkowicie w interesie krajów, które dały
jej początek. Co ciekawe, został on zaakceptowany przez ekspertów, w tym
ekspertów z USA, twierdzących, że Związek Radziecki ma większe szanse
na realizację zapisów NPT niż Stany Zjednoczone. Cała idea przerodziła się
obecnie w strach przed zakupem głowic nuklearnych przez tak zwane „pań­
stwa zbójeckie”, jak na przykład Irak czy organizacje terrorystyczne. Pod­
czas gdy krajom o ugruntowanej pozycji na arenie międzynarodowej łatwiej
będzie zaakceptować warunki o nierozprzestrzenianiu broni atomowej, to
szeroka dostępność przestarzałych technologii nuklearnych w następstwie
zimnej wojny powoduje, że zainstniała sytuacja będzie o wiele trudniejsza
do opanowania.

466
Układ o Ograniczeniu Budowy Systemów Pocisków
Antybaiistycznych
Jako część procesu SALT 1, Stany Zjednoczone i Związek Radziecki wy­
negocjowały porozumienie ściśle ograniczające prawo do rozmieszczania
systemów rakietowych, których celem była obrona poprzez zestrzeliwanie
nadlatujących rakiet strategicznych centrów z dużymi skupiskami ludności
albo własnych miejsc z ulokowanymi M iędzykontynentalnym i Pociskami
Balistycznymi. Układ ten również ograniczał zabezpieczenie systemów ra­
darowych przeznaczonych do użycia z ekranami obronnymi oraz ograniczał
testowanie nowych form obrony przeciwko rakietom balistycznym. Układ był
stosunkowo łatwy do wynegocjowana. Chociaż obie strony zaczęły budowę
i rozmieszczanie takich systemów, istniało szerokie porozumienie dotyczące
tego, iż każdy faktyczny system obronny skierowany przeciw rakietom bali­
stycznym z pewnością wiązałby się z ogromnymi kosztami i posiadałby wąt­
pliwą niezawodność nawet wtedy, gdyby powstał. Był to klasyczny przykład
porozumienia dotyczącego kontroli zbrojeń zabraniającego czegoś, czego nikt
tak naprawdę nie chciał, ale do zrobienia czego czułby się zmuszony w przy­
padku, gdyby jedna ze stron zbudowała taki system. Układ o ograniczeniu
budowy systemów pocisków antybaiistycznych był nie tylko przestrzegany,
ale żadna ze stron nawet nie rozmieściła wymienionych w dokumencie broni.
Sytuacja ta jednak uległa zmianie, gdy prezydent Stanów Zjednoczonych Ro­
nald Reagan zdecydował się poprzeć finansowo budowę niezwykle kosztow­
nej a technologicznie niemal niemożliwej Inicjatywy Obrony Strategicznej
(popularnie zwanej Gwiezdne Wojny - zob. Syn Gwiezdnych Wojen). Z per­
spektywy czasu wydaje się, że jego decyzja miała raczej wywołać napięcia
w gospodarce radzieckiej, mniej zdolnej do ponoszenia kosztów takiego pro­
gramu, i zmusić ZSRR do negocjacji w sprawie redukcji broni strategicznej,
niż doprowadzić do budowy takiego systemu, co wielu ekspertów uważało
za niemożliwe. Układ o ograniczeniu budowy systemów pocisków antybali-
stycznych był przynajmniej naruszony przez badania prowadzone w kierun­
ku Inicjatywy Obrony Strategicznej. Gdyby doszło do rozmieszczenia broni
w ramach programu Star Wars, stanowiłoby to naruszenie porozumienia, ale
interpretowano je powszechnie w ten sposób, że nawet przeprowadzanie prób
komponentów jest zakazane.
Po zakończeniu Zimnej Wojny uwaga opinii publicznej przestała koncen­
trować się wokół obrony z użyciem pocisków balistycznych. Finansowanie
jej zostało zredukowane przez administrację Clintona (1993-2001), a za­
interesowania badawcze przesunięto w kierunku mniej spektakularnych
systemów, które mogłyby namierzać i niszczyć pociski wystrzelone przez
organizację terrorystyczną lub „państwo zbójeckie”; odpowiedzialność za
badanie dotyczące strategicznej obrony została przesunięta z Inicjatywy
Obrony Strategicznej do nowo utworzonej Organizacji Obrony przeciwko

467
Rakietom Balistycznym (BMDO). W 2001 roku administracja prezydenta
Georgea W. Busha zasugerowała, że taki system jest przygotowany do wdro­
żenia, i zwiększono finansowanie Agencji Obrony Antybalistycznej - czyli
przemianowanego BMDO. Prezydentura Busha spotkała się z ostrą krytyką
międzynarodową, szczególnie ze strony Rosji, ale stało się jasne, że USA były
przygotowane jednostronnie na unieważnienie Układu, który uważano za
nieposiadający już międzynarodowego celu lub znaczenia. Układ o ograni­
czeniu zbrojeń podpisany przez prezydentów USA i Rosji w maju 2002 roku
był postrzegany jako mający zastąpić układ o ograniczeniu budowy syste­
mów pocisków antybalistycznych.

Układ Warszawski
Traktat tworzący zdominowany przez ZSRR odpowiednik NATO. Pod­
pisany w 1955 roku, teoretycznie jako odpowiedź na przystąpienie RFN do
NATO. Jego struktura m ilitarna nosiła nazwę Zjednoczonych Sił Zbrojnych
UW. Do Układu należała większość państw bloku radzieckiego, choć Al­
bania, znajdująca się pod coraz większym wpływem Chin, zawiesiła człon­
kostwo w 1961, a formalnie wystąpiła zeń w 1968 roku, a Węgry (1956)
i Czechosłowacja (1968) próbowały nieskutecznie wystąpić z Układu pod­
czas antyradzieckich powstań. Struktura dowodzenia wojskowego UW zo­
stała zunifikowana pod kontrolą Moskwy, która dostarczała też większość
uzbrojenia. Układ stanowił w praktyce jedynie rozszerzenie radzieckich sił
zbrojnych, gdyż kraje wschodnioeuropejskie wystawiały około 20 z około 70
dywizji rozmieszczonych poza terytorium ZSRR. Pod koniec historii Ukła­
du (formalnie rozwiązanego w lipcu 1991 roku, choć zasadniczo przestał
on działać w 1989 roku, w wyniku rewolucji w krajach Wschodniej Europy)
wielu zachodnich analityków poważnie wątpiło w wierność armii wielu jego
członków. Co więcej, ZSRR wyposażał je zawsze w starsze uzbrojenie, ich
wartość bojowa byłaby więc niewielka, nawet gdyby pozostały politycznie
niezachwiane. Jedynym wystąpieniem militarnym Układu było zdławienie
czechosłowackiego powstania w 1968 roku. Nawet ono odbywało się jed­
nak głównie jako propagandowa demonstracja rzekomej jedności Europy
Wschodniej, a prawdziwe działania wojskowe prowadziły wyłącznie jednost­
ki radzieckie. Tylko ZSRR miał dostęp do broni nuklearnej, a za mającą jakąś
wartość bojową uważano jedynie nieliczną armię NRD. Zachodni analitycy
uważali, że jedynym celem Układu było kontrolowanie przez ZSRR swych sa­
telitów oraz (z początku) ochrona przed ewentualnym zagrożeniem ze strony
Niemiec, których władze radzieckie nigdy nie przestawały się lękać.

Umowa społeczna
Teoria szczególnie istotna w epoce Oświecenia za sprawą Hobbesa,
Locke’a i Rousseau. Głównym ich celem było stworzenie solidnych logicznych

468
argumentów dla preferowanego przez siebie (na podstawie tego, jak odwo­
łuje się do racjonalnej oceny własnych korzyści zwykłych ludzi) ustroju. Za
czasów Oświecenia upadły usprawiedliwienia systemu politycznego odwołu­
jące się do tradycji lub argumentów teologicznych (woli boskiej lub boskie­
go prawa królów). Podstawowy argument zawsze przybierał tę samą formę:
załóżmy, że ludzie żyją bez rządów. Są więc wolni i niezależni, mają jednak
do czynienia z wszelkimi kłopotami i niebezpieczeństwami życia w anarchii.
Czy tacy wolni ludzie chcieliby w ogóle być rządzeni? Jaką formę rządów by
wybrali i jaką część swej niezależności oddaliby za korzyści z takiego rzą­
du? Na jakich warunkach? Odpowiedzi w tym eksperymencie myślowym
w dużej mierze wynikają z opisu pierwotnej anarchii (zwykle zwanej stanem
natury). Hobbes uznał go za tak straszliwy, że doprowadziło go to do uzna­
nia, iż można udzielić nieprzymuszonej zgody na najbardziej autorytarne
i drakońskie formy rządów. Locke uważał jednak, że stan natury był jedynie
umiarkowanie kłopotliwy, tak więc umowa społeczna w jego teorii prowa­
dziła do państwa bardzo liberalnego i słabego. Nie zakładano bynajmniej, że
umowa społeczna stanowiła fakt historyczny, lecz skupiano się na logicznej
obronie hipotetycznego państwa, wskazując, co mogłoby się zdarzyć, gdyby
ludzie mogli swobodnie decydować o jego stworzeniu. Metoda ta stała się
na długie lata niemodna, ustępując utylitaryzmowi, który dochodził innymi
drogami do bardzo podobnych wniosków. W latach 60. XX wieku zmodyfi­
kowane teorie umowy społecznej pojawiły się na nowo, głównie za sprawą
najważniejszego ze współczesnych filozofów polityki, Johna Rawlsa.

U nderdass
Pojęcie to, wprowadzone przez socjologię amerykańską, jest pomysłem
politycznym i kontrowersyjnym. Trudno zresztą odnieść je choćby do wa­
runków w USA, a tym bardziej brytyjskich. Undercłass to nie kolejna, naj­
niższa klasa społeczna, mniej zamożna klasa robotnicza - znajduje się ona
bowiem praktycznie poza zwykłymi instytucjami i mechanizmami społecz­
nymi, odcięta od klasy robotniczej równie dokładnie, jak od średniej. Pojęcie
to definiowane jest przez wiele wskaźników, w tym załamanie normalnych
relacji ze społeczeństwem czy trwałe, wielopokoleniowe bezrobocie. Pracę
może stracić każdy: niektórzy nie mają jej przez bardzo długie okresy, a bez­
robocie w późniejszym wieku może spowodować, że nie zostanie się już za­
trudnionym ponownie. Taki rodzaj bezrobocia zdarza się tym częściej, im
niżej znajduje się jednostka w hierarchii klasowej. Bezrobocie w underdass
ma jednak inny charakter: drugie pokolenie jej członków prawdopodobnie
nigdy nie pracowało i nawet tego nie oczekuje, pochodząc z rodzin, gdzie być
może nikt nie był nigdzie zatrudniony przez całe życie. Zasiłek staje się ocze­
kiwanym i trwałym źródłem dochodu, edukacja pozostaje na minimalnym
poziomie (rodzice nie mają co do niej żadnych oczekiwań ani nadziei na jej

469
przydatność). Mało motywująca jest sama struktura rodziny: prawie zawsze
składa się ona z jednego rodzica (matki), być może kilkoro przyrodniego ro­
dzeństwa, ojcowie są cały czas nieobecni i nie odgrywają w życiu rodziny
żadnej roli. Te czynniki (plus nieunikniona nędza) tworzą klasę, której człon­
kowie nie mają ideologicznych lub emocjonalnych zobowiązań wobec reszty
społeczeństwa, poczucia roli do odegrania czy wzajemności praw i obowiąz­
ków, są emocjonalnie niezdolni do samoorganizacji i wysiłków w celu „po­
lepszenia” (zarówno na poziomie jednostki, jak i grupy).
Powyższy obraz to tylko stereotypowa idealizacja. Każdy członek under­
dass może nie mieć którejkolwiek z opisanych cech, a niektóre z nich (szczegól­
nie niepomyślna historia zatrudnienia) mogą stosować się do przedstawicieli
bardziej tradycyjnych i zintegrowanych społecznie klas. Cała idea jest kry­
tykowana teoretycznie i empirycznie, pozostaje jednak na tyle żywotna, że
socjologicznie wykorzystują ją nawet owi krytycy. Pojęcie underdass opiera
się na materiale zaczerpniętym z życia Murzynów w miastach USA, słabo
odpowiadając realiom Wielkiej Brytanii czy Europy Zachodniej. Problem te­
oretyczny powstaje tutaj po części dlatego, że za wcześnie jest, by stwierdzić,
czy takie zjawisko ma już miejsce - zależy ono od międzypokoleniowego wy­
stępowania pewnych cech, a poza USA drugie pokolenie underdass nie miało
jeszcze czasu się rozwinąć (patrz opiekuńczość).

Unia Europejska
Początki Unii Europejskiej (UE) sięgają 1957 roku, czyli utworzenia Eu­
ropejskiej Wspólnoty Gospodarczej, przekształconej następnie w 1967 roku
we Wspólnotę Europejską. Istnieją znaczne różnice pomiędzy Unią Europej­
ską a tymi dwiema poprzednimi formami organizacyjnymi. Wprowadzane
stopniowo zmiany miały formę kolejnych traktatów modyfikujących przepi­
sy Traktatu Rzymskiego. Pierwszym krokiem na drodze do stworzenia Unii
Europejskiej była ratyfikacja Jednolitego Aktu Europejskiego w 1987 roku,
zakładającego stworzenie do 1992 roku „jednolitego rynku europejskiego”.
Ten akt prawny zmienił zakres, w jakim pojedyncze państwa członkowskie
mogły wetować ustawy prawa wspólnotowego, nieznacznie zwiększał zakres
kompetencji Parlamentu Europejskiego, rozszerzał zakres pomocy regional­
nej oraz tworzył podwaliny nowej polityki społecznej w oparciu o „Europej­
ską Kartę Społeczną”, której przepisy weszły w życie w latach 90. Ratyfikacja
Traktatu z Maastricht w 1993 roku była największym przełomem w historii
integracji: to on właśnie ustanowił Unię Europejską. Traktat z Maastricht
wprowadzał wiele zmian, w tym decyzję o stopniowym wprowadzaniu w ży­
cie idei wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, choć jest on najczęś­
ciej kojarzony z koncepcją ustanowienia unii monetarnej.
Ostateczne przekształcenie Wspólnot Europejskich nastąpiło w wyni­
ku wprowadzenia Europejskiej Unii Monetarnej, co stanowiło posunięcie

470
bezprecedensowe w historii. Państwa członkowskie zrzekły się prawa do pro­
wadzenia niezależnej polityki monetarnej, oddając całą władzę w tym zakresie
Europejskiemu Bankowi Centralnemu. W 1999 roku państwa, które zgodziły
się podjąć wysiłek sprostania surowym kryteriom gospodarczym, utworzyły
unię monetarną, wprowadzając wspólną walutę i rezygnując z kontroli nad
polityką monetarną. Niektórym z nich pomimo podejmowanych starań nie
udało się spełnić kryteriów konwergencji, natomiast inne, na przykład Wiel­
ka Brytania, zdecydowały o nieuczestniczeniu w unii monetarnej. Ostatnim
etapem tych przemian było wprowadzenie do ogólnego obrotu wspólnej wa­
luty - euro, co miało miejsce w 2002 roku.
Kolejnym etapem w rozwoju UE było przyjęcie w 1997 roku Traktatu Am­
sterdamskiego, wprowadzającego zmiany mniej spektakularne, choć również
0 dużym znaczeniu. Traktat przyczynił się do dalszego rozwoju instytucji
unijnych w kierunku ich większej odpowiedzialności demokratycznej i wpro­
wadził dalsze przepisy mające na celu zbliżenie systemów prawnych poszcze­
gólnych państw członkowskich. Największym problemem Unii w XXI wieku
jest jej rozszerzenie o młode demokracje Europy Środkowo-Wschodniej.
Poza niedostosowaniem tych państw pod względem gospodarczym, pojawia
się pytanie, czy rozszerzenie Unii nie zahamuje jej rozwoju. Kolejną kwestią
jest brak porozumienia w kwestii tempa i kierunku rozwoju UE: państwa ta­
kie jak Niemcy i Francja opowiadają się za stworzeniem federacji, która mia­
łaby kształt „zjednoczonych stanów Europy”, podczas gdy pozostałe państwa
członkowskie są zwolennikami utrzymania dużej narodowej autonomii.

Unilateralizm
Skasowanie przez jedną ze stron potencjalnego konfliktu zbrojnego całej
kategorii uzbrojenia (lub jej znacznej części), nawet jeśli żaden inny kraj nie
idzie w jej ślad. Hasło to zyskało na znaczeniu w brytyjskim ruchu antynu­
klearnym lat 50. zeszłego stulecia, prowadzonym od 1958 roku przez Kam­
panię na Rzecz Rozbrojenia Nuklearnego (CND) i dążącym do przekonania
rządu, by niezależnie od innych państw zrezygnował z uzbrojenia jądrowego
(patrz grupy nacisku). Pod koniec lat 50. i na początku 60. CND pozyskało
znaczne poparcie społeczne, demonstrowane podczas corocznego symbo­
licznego marszu z Aldermaston (ośrodka badań nad bronią nuklearną) do
Londynu. Ruch ten wspierały również Partia Pracy i niektóre związki zawo­
dowe, choć labourzyści, objąwszy rządy, uchylali się od inicjatyw unilaterali-
stycznych. Poparcie dla CND wzrosło ponownie pod koniec lat 70. i w latach
80., co wiązało się z zainstalowaniem w Wielkiej Brytanii amerykańskich na­
ziemnych rakiet samonaprowadzających. Z broni tej klasy zrezygnowano na
mocy U kładu o Całkowitej Likwidacji Pocisków Rakietowych Średniego
1 Pośredniego Zasięgu (INF), zawartego w 1987 roku, publiczny sprzeciw
ludności Wielkiej Brytanii i innych krajów Europy Zachodniej miał jednak

471
tutaj mniejsze znaczenie niż parcie do ogólnego rozbrojenia, towarzyszące
objęciu rządów w ZSRR przez Gorbaczowa.
Unilateralizm nie odnosi się z zasady jedynie do broni nuklearnej. Dla każde­
go prawdziwego pacyfisty, uważającego przemoc za zło w każdych okolicznoś­
ciach, żądanie całkowitego unilateralnego rozbrojenia to logiczna konsekwencja
jego przekonań. W latach 30. XX wieku brytyjscy rzecznicy rozbrojenia używali
tego terminu, choć nie nadawali mu pacyfistycznego znaczenia. Specyfika uni-
lateralizmu polega na tym, że nie trzeba przy tym być pacyfistą - wielu unilate-
ralistów deklaruje poparcie dla obecnego poziomu wydatków na cele obronne
i broń konwencjonalną. Argumenty i motywacja zwolenników tego kierunku
są rozmaite, można je jednak zaliczyć do dwóch kategorii. Pierwsza z nich poja­
wiła się w latach 50. zeszłego stulecia, choć od tego czasu straciła na znaczeniu.
Według tych argumentów, nie należało używać broni jądrowej ze względu na
jej moc i straty, jakie czyniłaby wśród cywili. Druga linia rozumowania dowo­
dzi, że rozprzestrzenianie broni nuklearnej prowadzi do zwiększenia prawdo­
podobieństwa niszczącej wojny atomowej, a więc zrezygnowanie przez Wielką
Brytanię z arsenału jądrowego mogłoby przyczynić się do ochrony kraju przed
atakiem. Usunięcie z terytorium Wielkiej Brytanii amerykańskich sił nuklear­
nych mogłoby jeszcze bardziej przekonać „wroga” (tradycyjnie ZSRR), że nie
ma powodu, by atakować ten kraj za pomocą broni jądrowej. Takie argumenty
unilateralistyczne kłócą się z teorią odstraszania, na której opiera się więk­
sza część strategii nuklearnej. Mimo to cieszyły się one znacznym poparciem
społecznym aż do połowy lat 80. XX wieku, stając się w tym okresie oficjalną
polityką Partii Pracy. Unilateralizm miał jednak równie wielu przeciwników,
a umieszczenie jego haseł w program ach wyborczych lat 1983 i 1987 z pew­
nością przyczyniło się do klęsk labourzystów. Silne sympatie unilateralistyczne
żywiły również inne partie (np. liberałowie - obecna Partia Liberalno-Demo­
kratyczna - nieczyniący zeń jednak oficjalnej polityki partyjnej). Obecnie, przy
braku zagrożeń nuklearnych ze strony spadkobierców ZSRR, argumenty uni­
lateralistyczne straciły wiele ze swej siły. Zagrożenia takie mogłyby się, jak się
powszechnie sądzi, pojawić raczej za sprawą mniejszych państw, dostatecznie
zdeterminowanych, by szantażować kraje w rodzaju Wielkiej Brytanii (odstra­
szanie mogłoby tutaj, paradoksalnie, okazać się o wiele bardziej przydatne niż
w przypadku dużo bardziej potężniejszego bloku radzieckiego). Należy za­
uważyć, że po roku 2002 tak USA, jak i Wielka Brytania uznały za stosowne
zadeklarować wprost, że nie zawahają się użyć broni nuklearnej w stosunku do
takich państw - co ciekawe, brytyjski Sekretarz Obrony stwierdził, że nie jest
bynajmniej pewien, czy groźba ta podziała odstraszająco.

Uprawnienia nadzwyczajne
Uprawnienia nadzwyczajne przyznawane są rządowi lub innemu orga­
nowi władzy wykonawczej w celu stworzenia prawnych podstaw do obejścia

472
normalnych procedur legislacyjnych lub zawieszenia obowiązywania sądowych
środków odwoławczych. W państwach demokratycznych uprawnienia nadzwy­
czajne pozostają pod ścisłą kontrolą władzy ustawodawczej i mogą obowiązywać
jedynie podczas trwania stanu wyjątkowego. Choć uprawnienia nadzwyczajne
kojarzą się przede wszystkim ze stanem wojny lub porównywalnego kryzysu
narodowego, rządy dysponują tego typu uprawnieniami również w przypad­
ku kryzysu wewnętrznego. W Wielkiej Brytanii za czasów konserwatywnego
rządu Howarda Heatha w latach 1970-74, w okresie burzliwych strajków pra­
cowników przemysłu wydobywczego, stan wyjątkowy ogłaszano pięciokrotnie.
Brytyjska ustawa z 1976 roku reguluje zasady użycia sił zbrojnych do zadań wagi
narodowej, jeżeli normalne ich wykonywanie nie jest możliwe z powodu odby­
wających się strajków lub prowadzonych sporów pracowniczych.
Konflikty wewnętrzne w Irlandii Północnej doprowadziły do stworzenia
dodatkowych przepisów nadzwyczajnych, dających rządowi prawo do delega­
lizowania organizacji i wydalania osób z terytorium Wielkiej Brytanii. (Osta­
teczne rozwiązanie, jakim byłoby zawieszenie w prawach rządu w Belfaście
i sprawowanie władzy nad prowincją bezpośrednio z Londynu, nie mogłoby
jednak być uznane za wykonywanie uprawnień nadzwyczajnych.) We Fran­
cji uprawnienia nadzwyczajne reguluje artykuł 16 konstytucji (patrz Piąta
Republika), przyznając je prezydentowi, choć przed ogłoszeniem stanu nad­
zwyczajnego ma on obowiązek skonsultowania się z premierem, przewodni­
czącymi Senatu i Zgromadzenia Narodowego oraz Rady Konstytucyjnej. Do
tej pory prezydent Francji skorzystał z tych uprawnień tylko raz, w okresie
pomiędzy kwietniem a wrześniem 1961 roku, podczas wojny o niepodległość
Algierii, i uznano wówczas jego decyzję za niezwykle kontrowersyjną poli­
tycznie. Choć Konstytucja Stanów Zjednoczonych nie przewiduje uprawnień
nadzwyczajnych, historia USA zna przypadki użycia tego rodzaju środków.
Kiedy prezydent Abraham Lincoln zawiesił prawo habeas corpus podczas
wojny secesyjnej, a Franklin Roosevelt podjął decyzję o internowaniu Ame­
rykanów japońskiego pochodzenia podczas II wojny światowej, żadna z tych
decyzji nie wywołała sprzeciwu władzy ustawodawczej lub sądowniczej.
W państwach niedemokratycznych przyznanie uprawnień nadzwyczaj­
nych określa się mianem stanu oblężenia, podczas którego zawieszone zostają
wszystkie swobody obywatelskie; sytuacja taka miała miejsce na przykład po
przewrocie wojskowym w Chile w 1973 roku.

Uprawomocnienie
Uprawomocnienie jest w naukach politycznych pojęciem zarówno nor­
matywnym, jak i empirycznym. Normatywnym jest wtedy, kiedy pytając,
czy system polityczny jest lub nie jest uprawomocniony, pytamy o to, czy
państwo albo rząd posiada prawomocną władzę do tego, by być mu posłusz­
nym. Tak rozumiana idea uprawomocnienia (ang. legitimacy) jest połączona

473
z prawnymi pojęciami de jurę i de facto władzy. Bez względu na to, jaka była­
by podstawa akceptowalności zobowiązań politycznych, uprawomocnienie
zawsze będzie się do niej odnosić. Jednakże bardziej interesujące zastosowa­
nie tej idei można spotkać w odniesieniu do empirii, zwłaszcza w socjologii
polityki. Z perspektywy socjologii polityki uwaga koncentruje się w zasadzie
na tym, jak to się dzieje, że system polityczny jest postrzegany jako „uprawo­
mocniony” przez większość obywateli. Dlaczego większość obywateli USA
i Chińskiej Republiki Ludowej uważa, że ich rząd ma prawo do wymagania
od nich posłuszeństwa, gdy przypuszczalnie ludzie są w tych dwóch krajach
podobni, a polityka i struktury państwa zupełnie inne? Takie pytanie zadają
ci, którzy rozpatrują problem uprawomocnienia z perspektywy empirycznej,
a nie filozoficznej. Równie istotnymi w tego typu badaniach są pytania doty­
czące podstaw legitymizacji oraz poklasyfikowanie rzeczywiście działających
systemowych sposobów wymuszania posłuszeństwa, które mogą dostarczyć
wielu użytecznych wskazówek co do tego, jak łączyć różnego rodzaju syste­
my polityczne. Wiele z tych klasyfikacji systemów politycznych, jakie można
odnaleźć we współczesnych badaniach dotyczących porównania systemów
rządowych (politologia porównawcza), odwołuje się do typologii opartej na
różnych sposobach systemowej legitymizacji. (Niemal wszystkie one w ten
czy inny sposób wywodzą się z pionierskich prac Maxa Webera.) I tak demo­
kracje mają tendencje do uzasadniania swojej legitymizacji poprzez natych­
miastowe dawanie wyborcom tego, co oni chcą, podczas gdy inne systemy
polityczne mogą proponować ogólne zasady, by wesprzeć swoje prawo do rzą­
dzenia. Państwa socjalistyczne mogą koncentrować się na fundamentalnych
korzyściach dla robotników, a prawicowe ju n ty na w jakimś sensie tradycyj­
nej tożsamości narodowej. W najnowszych naukach społecznych znacząca
uwaga jest poświęcona czemuś, co nazywa się „kryzysem uprawomocnienia”,
przez który rozumie się wzrastające trudności państw zachodnich z autole-
gitymizacją, ponieważ ich jedynym odniesieniem jest utylitarna socjoekono­
miczna satysfakcja, której nie są one już w stanie podtrzymywać.

Ustawa o Tajemnicy Państwowej (O fficialSecrets Act)


Ustawa ta, uchwalona przez parlament w 1911 roku, stanowi w Wielkiej Bry­
tanii główne źródło państwowej kontroli nad kwestiami tajności i szpiegostwa.
Jeśli porównać ją z ustawami obowiązującymi w innych państwach zachod­
nich, pozwala w znacznym stopniu chronić poufne dane, których nie chciałby
ujawnić rząd, nawet jeśli w małym stopniu zagrażają one bezpieczeństwu pań­
stwa. Po podpisaniu ustawy (czego można wymagać nawet przed ujawnieniem
sprawy zupełnie błahej) jest się trwale związanym jej przepisami. Na jej mocy
orzekano - i wciąż można orzec - długotrwałe wyroki pozbawienia wolności,
czasem też restrykcje dotykają dziennikarzy prowadzących śledztwa w sposób
całkowicie legalny. Od lat 70. XX wieku ustawa stała się wysoce niepopularna

474
i zaczęła być atakowana, a w parlamencie podjęto kilka nieskutecznych prób
jej uchylenia lub poprawienia. USA nie posiada odpowiednika Official Secrets
Act, lecz, wręcz przeciwnie, w roku 1966 uchwalono tam Ustawę o Wolności
Informacji (Freedom of Information Act). Ułatwiło to dostęp do informacji na
tyle, że brytyjscy dziennikarze łatwiej dowiadują się czasami o poczynaniach
własnego rządu z amerykańskich dokumentów państwowych. Brytyjski ekwi­
walent ustawy o wolności informacji został uchwalony na początku XXI wie­
ku, w żadnym miejscu nie sięga jednak tak daleko jak w Stanach, niemożliwe
jest też złagodzenie Ustawy o Tajemnicy Państwowej.

Utopizm
Teoria społeczna lub polityczna oparta na modelu doskonałego społe­
czeństwa („utopia” pochodzi z tytułu dzieła sir Tomasza Morusa z 1516 roku,
opisującego wymyśloną wyspę). Wcześniejsi autorzy zawierali, oczywiście,
w swych pracach elementy utopijne, jak Platon w Republice czy Prawach,
spodziewając się bądź ich wcielenia w życie, bądź uznania za wizje zastępcze
(właśnie z powodu niemożności zastosowania idealnego projektu). Utopia
Morusa i późniejsze dzieła tego rodzaju podkreślają jednak rolę ideału jako
odniesienia do rzeczywistości, nie zaś empirycznej możliwości. Utopie moż­
na traktować jako eksperymenty myślowe, polityczny odpowiednik doskona­
le beztarciowego łożyska czy ekonomicznego modelu doskonałej rywalizacji.
Niemożliwość zrealizowania utopii i to, że równocześnie wiele z dzieł o tej
tematyce nie ograniczało się tylko do ich projektowania, podkreślało się kry­
tykując całą ideę. Pionierem w tej dziedzinie był Marks, piszący o wczesnych
socjalistach. Uważał on ich pomysły za utopijne i dotyczące wymyślonej rze­
czywistości, nie brały bowiem wystarczająco pod uwagę brutalnych faktów
ograniczeń materialnych i walki klas. Tomasz Morus nie wierzył, iż jego wy­
spiarski raj polityczny mógłby kiedykolwiek zaistnieć; Jean Jacques Rousseau
podkreślał w swych dziełach (szczególnie w Umowie społecznej), że według
jego wskazań nie można przekształcić prawie żadnej istniejącej społeczności.
Dlatego też warunki życia politycznego opisywane przez nich są o wiele przy­
jemniejsze niż w, na przykład, hobbesowskim Lewiatanie. To drugie dzieło
jest przeciwieństwem utopii, dystopią, prezentującą system przystosowany
do najgorszych stron ludzkiej natury i niekompetencji politycznej, a więc
możliwy, choć niepożądany. Równocześnie jednak należy zauważyć, że choć
Hobbes czy Machiavelli mogliby pomóc nam w zorganizowaniu sprawnego
państwa, to Morus lub Rousseau inspirują nasze polityczne osądy i ambicje.

Utylitaryzm
Teoria z zakresu moralności, polityki i nauk społecznych, zapoczątkowa­
na przez Jeremy’ego Bentham a i Jamesa M illa, rozwinięta przez Johna Stu­
a rta Milla. Jej podstawę stanowi utożsamienie „dobra” ze „szczęściem” (czyli

475
przyjemnością). Zasadnicze twierdzenie utylitaryzmu zakłada, iż każdy śro­
dek, wybór czy decyzja zwiększające w populacji (lub dla jednostki) przewagę
przyjemności nad bólem są „dobre”, a więc „słuszne”. Wcześniejsze wersje tej
teorii zaprzeczają wprost istnieniu hierarchii - moralnej czy innego rodzaju
- źródeł przyjemności (jak stwierdził Bentham, „gra towarzyska daje tyleż
przyjemności co poezja”). Poza zasadą „każdy człowiek liczy się za jednego,
a nikt za więcej” utylitaryzm nie dopuszcza innych, moralnych czy politycz­
nych, kryteriów decydowania. Bentham twierdził, że należy w kategoriach
przyjemności bezpośrednio obliczać i sumować pozytywne oraz negatywne
następstwa każdego działania, wykorzystując to, co nazywał „rachunkiem
szczęśliwości” - w ten sposób nastąpiłaby automatyzacja zarówno osobistych
decyzji moralnych, jak i politycznych decyzji społecznych. Do szczególnie
ważnych uzupełnień pierwotnej teorii utylitaryzmu należy zaliczyć jej dwa
rozwinięcia.
John Stuart Mili próbował zatrzeć jej zbytnio hedonistyczny wydźwięk,
postulując istnienie hierarchii pożądalności. Dowodził, że ci, którzy do­
świadczyli przyjemności zarówno „grubiańskich”, jak i „wyrafinowanych”,
wybiorą zawsze tę mniej podstawową czy prostszą. Mili próbował także wy­
kazać (aczkolwiek nie do końca przekonująco), jak nasze inne podstawowe
wartości polityczno-moralne (np. pożądanie sprawiedliwości czy wolności)
wywodzą się z zasady użyteczności. Współcześni etycy rozwijają szeroko
drugi ze wspomnianych nurtów: niefortunne następstwa utylitaryzmu za­
stosowanego tak do publicznej filozofii politycznej, jak i prywatnego kodek­
su moralnego. Rodzi się wtedy problem maksymalizacji szczęścia jednostki:
gdyby wszyscy postępowali tak samo w dążeniu do własnych interesów, mia­
łoby to katastrofalny skutek dla dobra publicznego. W związku z tym na­
leży wyróżnić „utylitaryzm władzy” i „utylitaryzm działań”. Przedstawiciel
tej drugiej orientacji chce, by każdy maksymalizował własną użyteczność
każdym swym działaniem; bardziej przekonujący „utylitarysta władzy” po­
stuluje taką konstrukcję praw, aby wśród całej populacji maksymalizować
sumę użyteczności jednostkowych, choćby nawet w pewnych przypadkach
poszczególni ludzie nie mogli samolubnie podążać za zasadą własnego po­
żytku. Celem utylitaryzmu jest (na ile to możliwe) ucieczka od wszelkich
źródeł władzy moralnej: religii, innej metafizyki czy odwołania do takich
abstrakcji jak prawo naturalne. Choć nie zauważa się tego na pierwszy rzut
oka, prawie wszystkie współczesne partie i rządy Zachodu działają w myśl
reguł utylitaryzmu. Do utylitarnych można bez wątpienia zaliczyć większość
teorii ekonomicznych, wiele teoretycznych modeli demokracji i argumentów
na jej korzyść oraz całą „ekonomię dobrobytu”. Analizy polityczne (szczegól­
nie te powstałe w latach 60. XX wieku za sprawą urzędników i naukowców)
również wykorzystują rachunek szczęśliwości, a na utylitaryzmie opierały się
do niedawna dominujące szkoły prawa i prawoznawstwa. Polityczna filozofia

476
o innej orientacji zaczęła się tworzyć dopiero w latach 70. dzięki teoretykom
niemarksistowskim - nic tak dobitnie nie świadczyło o potędze tradycji
benthamowskiej. Należy przy tym zauważyć, że nowe modele (dzieła Rawl-
sa, Nozicka czy Dworkina) to powrót do klasycznej teorii polityki (głównie
Locke’a), rywalizującej u swego zarania z poprzednikami utylitaryzmu (jak
Hobbes czy David Hume). W społeczeństwie świeckim i pozbawionym in­
telektualnej zbroi „socjalizmu naukowego”, gdzie istnieje tylko minimalny
przymus i mniej lub bardziej demokratyczne stosunki, trudno odwoływać się
do czegoś innego poza racjonalnym interesem własnym, do czego sprowadza
się utylitaryzm.
I
Vichy
Nazwa pochodzi od miasta w środkowej Francji. Ten kolaboracyjny, cy­
wilny rząd nieokupowanej części Francji powstał tam w 1940 po tym, jak
Niemcy zajęli północną i zachodnią część kraju. Zgromadzenie Narodowe
Trzeciej Republiki przekazało pełnię władzy premierowi Philippe Petaino­
wi, największemu zapewne dowódcy francuskiemu pierwszej wojny. Szybko
ogłosił się on głową państwa i stworzył półfaszystowski, autorytarny ustrój
(lub uczestniczył w jego tworzeniu). Reżim Vichy nie był jednak tak niepo­
pularny, jak twierdziła powojenna francuska propaganda: prawica w dużej
mierze nie akceptowała III Republiki, a wielu Francuzów odrzucało zasa­
dy Rewolucji Francuskiej i jej demokratycznego ducha. Sam Petain - już
przed wybuchem wojny stary i zdradzający oznaki demencji - znalazł się
pod wpływem faktycznie pronazistowskich przywódców, w szczególności
polityka III Republiki, Pierre’a Lavala, i admirała Darlana. Ludzie ci wraz
ze swymi zwolennikami kolaborowali aktywnie z Niemcami, nawet po tym,
gdy ci w 1944 roku zajęli terytorium pozostające oficjalnie pod władzą Vichy.
Milicja reżimu zwalczała ruch oporu i tropiła Żydów prawie tak samo gorli­
wie jak gestapo. Dla wielu przemysłowców Vichy, gdzie nie działały związki
zawodowe, a administracja była liczna i wpływowa, stanowiło istotny postęp
w stosunku do gospodarczej półanarchii III Republiki. Istotę reżimu Vichy,
jego autorytarną i reakcyjną ideologię, dobrze oddaje zastąpienie tradycyjne­
go hasła rewolucji „Wolność, równość, niepodległość” przez slogan Petaina
„Praca, rodzina, kraj”. Po wyzwoleniu Francji rząd Vichy został całkowicie
zdyskredytowany, a jego czołowych członków osądzono za zdradę. Nie moż­
na jednak całkowicie odrzucić argumentu, że próbowali oni ocalić choć część
autonomii kraju i byli patriotami zmuszonymi do przyjęcia skutków porażki
militarnej, za którą nie ponosili odpowiedzialności.

478
Watergate
Kompleks rezydencji, biur i hoteli w Waszyngtonie, w którym podczas
kampanii prezydenckiej w 1972 wynajął pomieszczenia komitet wyborczy
demokratów. Do ich kwatery włamała się grupa ludzi działających na pole­
cenie wysokich funkcjonariuszy republikanów (w tym ważnych urzędników
administracji Richarda Nixona), chcących poznać plany rywali. Wykrycie
włamywaczy i ich późniejszy proces sprowokowały reporterów śledczych do
intensywnej pracy, zakończonej oskarżeniem wielu bardziej i mniej znanych
osób, nie tyle zamieszanych w samo przestępstwo, ale w próby jego zatuszo­
wania, ukrycia związków z Białym Domem i ogólnego przeszkadzania wy­
miarowi sprawiedliwości. Wśród tych osób znalazł się prokurator generalny
i szef prezydenckiej administracji.
Skandal wyglądał już na poważny, lecz większość tych informacji ujrzała
światło dzienne dopiero po tym, jak Nixon wygrał wybory, nie mogła więc
zagrozić jego reelekcji. Gdy jednak coraz wyraźniej wychodziło na jaw, że
prezydent uczestniczył w zacieraniu śladów, członkowie Izby Reprezentan­
tów zaczęli procedurę usunięcia go ze stanowiska. W tym samym czasie
ujawniono istnienie tajnych taśm, na których Nixon rejestrował rozmowy
prowadzone w Białym Domu, wszczęto więc starania sądowe o ujawnienie
tych istotnych dowodów. Prezydent próbował zapobiec temu przez uznanie
nagrań za chronione specjalnymi uprawnieniami prezydenta, tę interpre­
tację odrzucił jednak Sąd Najwyższy. Gdy w 1974 usunięcie z urzędu stało
się realnym zagrożeniem, Nixon podał się do dymisji. Jego następcą został
wiceprezydent Gerald Ford, który wkrótce potem ułaskawił poprzednika.
Kryzys ten wstrząsnął polityką USA; wiara we władzę wykonawczą, nad­
szarpnięta już stylem rządzenia Nixona (zwanym czasami „prezydenturą
imperialną”) i potajemnym rozszerzeniem wojny wietnamskiej na Kam­
bodżę, gwałtownie spadła. W następnych latach znacznie wzrosła władza
Kongresu (w stosunku do prezydenckiej), próbowano też zmniejszyć upraw­
nienia prezydenta (patrz rząd prezydencki) i kontrolować korupcję w kam ­
paniach wyborczych. Nazwa Watergate stała się trwałą etykietką medialną
- od tej pory prawie każdemu skandalowi politycznemu, w szczególności
związanemu z kradzieżą dokumentów czy wyciekiem lub zatajeniem tajnych
informacji, nadawano końcówkę ,,-gate” (np. aferze Irangate pod koniec rzą­
dów Ronalda Reaga'na).

479
Weber
Max Weber (1864-1920), niemiecki uczony i polityk, jeden z twórców
socjologii. W przeciwieństwie do D urkheim a i M arksa twierdził, że odczu­
cia i samopostrzeganie stanowiły część wyjaśniania zachowania ludzi. Jego
najsławniejsze dzieło to „Etyka protestancka a duch kapitalizmu” (1904-05),
w którym dowodził naturalnej bliskości między poglądami na osiągnięcie
zbawienia a technicznymi wymogami rozwoju gospodarki kapitalistycznej.
W zakresie polityki Weber sformułował dwa ważne twierdzenia. Najistot­
niejsza jest zapewne jego teoria biurokracji, szeroko kopiowana i rozwijana,
stanowiąca aż do teraz źródło inspiracji badawczej. Druga teoria dotyczy
zmiany politycznej, postulując rozwojowe przechodzenie od władzy chary­
zmatycznej (patrz charyzma) przez opartą na tradycji do racjonalno-prawnej,
co zainspirowało wiele późniejszych badań z dziedziny rozwoju polityczne­
go i społecznego.

Weto ustawodawcze
Weto ustawodawcze jest instrumentem prawnym przyjętym przez Kon­
gres USA i przyznającym m u władzę do kontrolowania zachowań istotnych
agencji nadzoru, które sprawują kontrolę nad wieloma obszarami amery­
kańskiego systemu stanowienia polityki. Jest to często przez egzekutywę
postrzegane jako trick, który pozwala obejść konstytucyjny podział władz,
zakazujący władzy ustawodawczej sprawowania bezpośredniej kontroli nad
wprowadzaniem prawa w życie i jego realizacją.
Metoda weta dotyczy przyznania Kongresowi - wśród różnych innych
władz ustawodawczych, które przyznają określone uprawnienia agendom
rządowym - prawa do ustanawiania na zasadzie rezolucji wniosków zabra­
niających agendom realizowania polityki lub programu, którym Kongres nie
jest przychylny. Ważną kwestią jest to, że rezolucje Kongresu w przeciwień­
stwie do ustaw nie podlegają wetu prezydenta. W ten sposób Kongres może
próbować ominąć kontrolę prezydencką nad ustawodawczą stroną procedury
parlamentarnej. Mimo że weto ustawodawcze zostało po raz pierwszy użyte
w 1930 roku, powoływanie się na niejako na zabezpieczenie rozpowszechni­
ło się dopiero w latach 70. jako część ogólnego odrodzenia władzy kongresu
vis-a-vis władzy prezydenckiej.
Wiele osób krytykowało konstytucyjność tej metody i w roku 1983 Sąd
Najwyższy rozpatrzył sprawę Biuro do Spraw Imigracji i Naturalizacji v.
Chadha, w której konkretna decyzja o zaniechaniu deportacji rzekomo nie­
legalnego imigranta została oddalona przez Izbę Reprezentantów za pomocą
klauzuli weta ustawodawczego zapisanego w obowiązującym ustawodaw­
stwie Biura do spraw Imigracji i Naturalizacji. Werdykt brzmiał następująco:
gdy Kongres raz dokona przekazania władzy, nie ma później prawa, by inge­
rować, chyba że postanowi to zmienić, przechodząc całą regularną procedurę

480
legislacyjną. Potrzebne są kolejne sprawy, aby sytuacje tego rodzaju były
w pełni jasne. W międzyczasie Kongres kontynuuje proces ustanawiania
prawa, które zawiera klauzulę weta ustawodawczego, w nadziei, że werdykt
Sądu Najwyższego nie będzie faktycznie skutkował wprowadzaniem w życie
pełnego podziału władz.

Większość moralna
„Większość moralna” (ang. Morał Majority) weszła do słownika politycz­
nego jako nazwa amerykańskiej grupy nacisku utworzonej w 1979 r., która
wpłynęła istotnie na kształt nowej prawicy (ang. new right). Jej celem była
kampania na rzecz poparcia w wyborach konserwatywnych polityków oraz
dokonanie zmian polityki państwa w wielu obszarach, co do których sądzo­
no, że albo władza ustawodawcza albo Sąd Najwyższy wprowadził w nich
standardy niezgodne z poglądami większości Amerykanów. Poszczegól­
ne kwestie, które były istotne dla Moralnej Większości, dotyczyły modlitw
w szkole, aborcji i tolerancji dla homoseksualizmu. Moralna Większość
stała się rozpoznawalna w szczególności w związku z dwoma wydarzeniami
w amerykańskim systemie politycznym mającymi miejsce pod koniec lat 70.
i na początku 80., po zwycięstwie w wyborach prezydenckich Ronalda Re­
agana. (Warto dodać, że wybory te wywołały kontrowersje, a w niektórych
przypadkach były bodźcem do tworzenia grup pragnących przeciwstawić
się ambicjom Moralnej Większości.) Pierwszym ze znaczących dla Moral­
nej Większości wydarzeniem był rosnący wpływ praw religijnych i politycz­
nych w USA, za sprawą mobilizacji chrześcijańskiego fundamentalizmu
- zazwyczaj niezależnych Baptystów będących częścią Moralnej Większo­
ści - w szczególności wokół zbioru tematów znanych jako kwestie socjalne
albo sprawy rodzinne. Drugim był wzrost popularności wielu telewizyjnych
i radiowych kaznodziejów, którzy wykorzystywali swoje spoty reklamowe
do promowania nie tylko treści religijnych, ale również politycznych. Lide­
rem Moralnej Większości był czcigodny Jerry Falwell - wiodący ewangelista
telewizyjny - choć jest oczywiste, że inicjatywa mająca na celu stworzenie
ruchu pochodziła ze strony politycznych liderów nowej prawicy, takich jak
Paul Weyrich, Richard Viguerie i Howard Phillips. Skandale finansowe i sek­
sualne związane z wieloma telewizyjnymi kaznodziejami pod koniec lat 80.
nie powstrzymały od razu politycznego wpływu tego ruchu, choć zmniejsze­
nie się wpłat od darczyńców zmusiło organizację do rozwiązania się w 1989
roku. Pomimo tego podobne grupy kontynuowały działalność i choć wielu
obserwatorów wyczuwało zmniejszenie się ich wpływu w czasie prezyden­
tury Clintona w roku 1990, to termin „moralna większość” był nadal często
i powszechnie do nich odnoszony. Swoją drogą to ciekawe, że nawet bardzo
bulwersujące zarzuty przeciw prezydentowi Clintonowi dotyczące nadużyć
seksualnych nie spowodowały szkód ani w jego pozycji, ani w pozycji jego

481
partii w następnych wyborach prezydenckich. Pomijając czas, jaki m inął od
rozpadu organizacji, term in „większość moralna” pozostał blisko związany
z grupami walczącymi o prawa religijne (zobacz także: neokonserwatyzm).

Władza sądownicza
W systemie konstytucyjnym władzę sądowniczą tworzy ciało sędziowskie.
Zakres władzy i rola sądownictwa różni się w zależności od kraju, ale za­
wsze będzie ona miała znaczenie, aczkolwiek nie bezpośrednie, zarówno jeśli
chodzi o metody interpretacji prawa stosowane przez sędziów, jak i o wypo­
wiedzi indywidualnych sędziów ex cathedra. Zakres wpływu władzy sądow­
niczej na proces podejmowania decyzji politycznych jest większy tam, gdzie
konstytucja jest spisana w sposób niejasny, lub, tak jak w przypadku USA,
tam, gdzie istnieje instytucja kontroli konstytucyjnej. Niemniej jednak na­
wet w systemach takich jak system brytyjski, gdzie sędziowie tradycyjnie nie
wypowiadają się o tworzeniu prawa, w przeciwieństwie do jego stosowania,
może występować znaczna przestrzeń dla sądowego tworzenia zasad oraz in­
terwencyjnych działań sądu w obszarze polityki. W ten sposób w Wielkiej
Brytanii w latach 60. obszar prawa adm inistracyjnego był wypracowywany
przez serię inicjatyw sądowniczych, a sądy popadły w dotyczący interpretacji
ustaw konflikt z rządami obu partii.
Sposób powoływania sędziów leży w interesie polityków, ponieważ - jak
czasami zakładają niektórzy krytycy - prawo posiada indywidualistyczne
i konserwatywne zabarwienie, które, gdy porównać je ze społecznie niere­
prezentatywną władzą sądowniczą, utrudnia prowadzenie wspólnej polityki.
Z tego powodu wczesne eksperymenty z przedłużaniem zabezpieczeń socjal­
nych, na przykład przez rząd liberalny na początku XX wieku, doprowadziły
do powstania opinii, że to raczej trybunały statutowe niż sądy powszechne
(ang. ordinary courts) powinny rozwiązywać spory dotyczące takich spraw
jak odszkodowania dla pracowników i emerytury. Od lat 50. dokonywane
były przez parlament próby mające chronić niektóre ustawy przed inge­
rencją sądową poprzez wykluczenie możliwości odwołania od trybunałów
statutowych do systemu sądów powszechnych. W następstwie szeregu de­
cyzji, wśród których sprawa Anisminic jest najistotniejsza (Anisminic było
przedsiębiorstwem działającym w Egipcie, które zażądało odszkodowania
za poniesione tam straty, spowodowane zamieszkami), sądy znalazły jednak
sposób, by obejść te procedury i podtrzymać swoje nadrzędne prawo do nad­
zoru wszelkiej quasi-sądowej działalności.
W niektórych systemach prawnych (na przykład Brytanii i Walii) powołuje
się sędziów do sądów wyższej instancji prawie wyłącznie spośród prawników
specjalizujących się w prawie procesowym (adwokatura); dowodem na pra­
wie całkowity monopol adwokatury na tego typu stanowiska była jej względ­
nie zwycięska walka z inicjatywą rządu Margaret Ihatcher (1979-90), który

482
postulował większą dostępność do zawodu. W innych systemach, zwłaszcza
w Europie, zawód związany z pracą w sądzie jest drogą, którą wybierają praw­
nicy już na samym początku ich profesjonalnej kariery. W niektórych okrę­
gach - głównie w niektórych stanach w USA - sędziowie rzadko są jednak
wybierani dzięki procedurze zbliżonej do konfliktu stronnictw w wyborach
powszechnych. Niemniej jednak sędziowie w tych okręgach mogą stracić
swoje stanowiska, jeśli ich decyzje nie spodobają się opinii publicznej, jak to
miało miejsce w 1987 roku, kiedy przewodnicząca sądu najwyższego stanu
Kalifornia, Rosę Bird, straciła swoją funkcję, ponieważ jej liberalna decyzja
w sprawie kary śmierci nie pokrywała się z poglądami społeczeństwa.
Z powodu zagrożenia korupcją i nadmiernego lub niewłaściwego wpływu
na sądownictwo większość demokracji m a problem z odwołaniem sędziów,
choć gdy są oni już wybrani (lub tak jak w Kalifornii wyznaczeni, a następnie
poddawani procedurze wyborczej lub ratyfikacyjnej), mogą podlegać procedu­
rze odwołania, a tym samym podlegają oni również bezpośrednio ogranicze­
niom politycznym. W krajach Europy kontynentalnej bardziej powszechnym
terminem niż „sądownictwo” jest termin „palestra” (ang. the magistracy).

Władza wspólnoty
Studia poświęcone władzy wspólnoty były popularne wśród badaczy szcze­
gólnie w Ameryce Północnej w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Ponie­
waż władza jest nie tylko pojęciowo trudna do zdefiniowania, ale i empirycznie
trudna do zbadania w skali narodowej, odczuwano, że najlepiej będzie badać ją
w węższym kontekście. W rezultacie podjęto serię studiów dotyczących dystry­
bucji władzy i wpływów w poszczególnych miastach większego lub mniejsze­
go rozmiaru. Większość badań została przeprowadzona dla sprawdzenia lub
rozwinięcia pluralistycznych teorii władzy i demokracji (zob. pluralizm). Re­
zultaty sugerowały, iż wspólnoty nie były w pełni demokratyczne, że zdomino­
wały je grupy elit, które kontrolowały różne obszary polityki. Jednak większość
studiów poszła dalej, twierdząc, że rozmaite elity funkcjonowały oddzielnie,
bez zachodzenia na siebie, który to proces mógłby zwiększyć władzę jednej
lub kilku z nich. Studia te stały się przedmiotem znaczącej krytyki, dotyczącej
głównie metodologii prowadzenia badań, ponieważ nie istnieje oczywiście po­
prawna metodologia, która da odpowiedź na pytanie, kto jest wpływowy i dla­
czego. Nawet bardziej rozczarowujący był fakt, że w rzeczywistości niemożliwe
okazało się wyciągnięcie z tych studiów dotyczących wspólnot lokalnych ta­
kich wniosków, by móc stworzyć obraz władzy na szczeblu narodowym.
Użyteczność tych studiów była nawet mniej oczywista poza USA. Fede­
ralna natura amerykańskiej polityki i brak regulacji typowych dla państwa
dobrobytu sprawiały, że miało sens zbadanie na przykład, kto może być
odpowiedzialny za budowę nowego szpitala, lub, biorąc pod uwagę decen­
tralizację edukacji, zbadanie wpływu komitetu rodzicielskiego jako grupy

483
nacisku. W krajach takich jak Wielka Brytania, w których rząd centralny
podejmuje w większości takie decyzje lub ma na nie duży wpływ, niewiele
jest materiału do studiowania. Niewiele takich studiów było przeprowadzo­
nych w ostatnich latach i jest wątpliwe, czy w przyszłości będą one znowu po­
strzegane jako rozwiązanie problemów dotyczących analizowania zagadnień
władzy w Europie Zachodniej. Jednak idea, że studia lokalne mogą pomóc
w dokonywaniu uogólnionych analiz równie niejasnego centrum, okazała się
już obiecująca w rodzących się demokracjach Europy Środkowo-Wschodniej
(zob. przem iany demokratyczne).

Władza wykonawcza
Osiemnastowieczny francuski politolog Monteskiusz dokonał podziału
systemu politycznego na władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą.
Każda z nich spełnia odrębne funkcje i, zdaniem Monteskiusza, powinna być
oddzielona od pozostałych (patrz trójpodział władzy). Zadaniem władzy wyko­
nawczej jest podejmowanie decyzji i wykonywanie woli państwa, w przeciwień­
stwie do stanowienia prawa, choć we współczesnych systemach politycznych
dopuszcza się sytuację, w której sprawujący władzę wykonawczą biorą również
udział w procesie legislacyjnym: na przykład we Francji to w kompetencji wła­
dzy wykonawczej, a nie ustawodawczej, leży stanowienie prawa w pewnych ob­
szarach polityki. W wielu krajach władza wykonawcza ma ogromny wpływ na
treść ustaw przyjmowanych przez organa władzy ustawodawczej.
W Wielkiej Brytanii członkowie władzy wykonawczej wybierani są spo­
śród osób zasiadających w parlamencie, podczas gdy w Stanach Zjednoczo­
nych i we Francji obowiązuje całkowity zakaz łączenia mandatów. W wielu
systemach term in „władza wykonawcza” odnosi się zarówno do wybieranych
w wyborach, jak mianowanych członków rządu. Istnieją różne formy orga­
nizacji władzy wykonawczej, choć najbardziej rozpowszechnionymi w syste­
mach demokratycznych są system prezydencki, półprezydencki (na przykład
we Francji) i system gabinetowy. Istnieje teoretyczna oraz praktyczna nie­
jasność co do zakresu władzy wykonawczej. Nie wiadomo bowiem, czy na­
leży tego terminu używać wyłącznie w odniesieniu do osób zajmujących
najwyższe stanowiska w państwie czy uwzględniać na przykład pracowni­
ków administracji państwowej. Najlepszą definicją władzy wykonawczej jest
prawdopodobnie stwierdzenie, że jest to ta część oficjalnego systemu poli­
tycznego, która nie jest ani władzą ustawodawczą, ani sądowniczą.

Władza
Władza (zwierzchnictwo) oznacza prawo do wydawania poleceń, które
będą wykonywane bez zadawania pytania o ich słuszność. Dlatego można
posiadać władzę, by kazać żołnierzom strzelać do tłumu, by podpisać wiążą­
cy prawnie dokument lub by uchwalić pas bezpieczeństwa czy też granicę.

484
W socjologii polityki władza (zwierzchnictwo) jest porównywana ze zwy­
kłą władzą (uprawnieniami); władza (zwierzchnictwo) jest w stanie wydać
rozkaz, który będzie wykonany, ponieważ jej legalność jest akceptowa­
na przez tych, do których rozkaz jest skierowany - nie jest to taki rozkaz,
który jest potwierdzony przez przymus, przekupstwo, perswazje, etc. Kwe­
stia tego, co daje władzę i jakie są źródła legalności w polityce, jest bardziej
skomplikowana. Najwybitniejszym badaczem zajmującym się tą kwestią jest
Max Weber. Wyróżniał on trzy rodzaje władzy. Najbardziej odpowiadają­
ca współczesności jest władza „racjonalno-legalna”, wywodząca się z ogól­
nego poglądu społecznego, iż system władzy jest prawowity, ponieważ jest
uzasadniony ogólnym poglądem, iż zwiększa ona możliwości skutecznego
kierowania społeczeństwem. Drugim istotnym źródłem władzy legalnej jest
„tradycyjny” styl dominacji (by użyć języka Webera). Pogląd ten oparty jest
na założeniu, że obywatele uczą się, iż istnieją akceptowane sposoby kierowa­
nia społeczeństwem i że każdej uświęconej w tradycji władzy należy słuchać,
ponieważ zawsze się jej słuchano. Trzeci, mający dzisiaj małe znaczenie, to
charyzmatyczny styl legalnej władzy, idea, iż powinno się wykonywać pole­
cenia przez wzgląd na osobiste atrybuty człowieka, który wydaje rozkaz.
Władza zawsze będzie w przeważającej mierze pojęciem prawnym, ale
jej korzenie są o wiele głębsze. Jakąś jednostkę często określa się jako „au­
torytet” w jakiejś dziedzinie, na przykład, poezji Donne’a, gdy tylko osoba
ta w niekwestionowany sposób może się przyznać do posiadania szczególnej
wiedzy i znawstwa - autorytetu - w tej dziedzinie. Na tej podstawie można
rozwinąć polityczne zastosowanie tego słowa: ideologia osoby lub instytucji,
o której była mowa, tworzy się w oparciu o argument ponadprzeciętnej wie­
dzy i znawstwa usprawiedliwiających ich władzę.
Władza rozumiana jako ekonomiczna, społeczna lub polityczna leży
u podstaw zarówno bieżących konfliktów politycznych, jak i dyscypliny na­
ukowej zwanej politologią. Stworzenie jej użytecznej definicji jest niezwykle
trudne (istniejące są w większości dyskusyjne), a niektórzy teoretycy twier­
dzą, iż wolność od wartości nie może: 1) być częścią relacji o tym, czym jest
władza, i 2) istnieć równocześnie z władzą. Najmniej kontrowersyjne defi­
nicje są z reguły formalne i raczej ogólnikowe - na przykład bardzo rozpo­
wszechnione we współczesnej politologii określenie brzmi: „zdolność A do
sprawienia, by B zrobił coś, czego nie chciałby zrobić”. Takie sformułowania
rodzą jednak więcej pytań, niż dają odpowiedzi. Jeśli, dla przykładu, zmuszę
B, by zechciał tego, czego inaczej by nie chciał, a czego ja chcę, to czy używam
władzy? A jeśli dwóch ludzi chce, by B wykonał inne niepożądane rzeczy, to
który będzie potężniejszy? Co począć z „potencjalną” władzą, którą mógłbym
wykorzystać bez problemu, by zmusić kogoś do czegoś, ale nie chcę tego robić?
Jakie są źródła władzy? A co najważniejsze, istnieje problem pomiaru władzy.
To nie jest tylko uczony spór o drobiazgi, gdyż od odpowiedzi na powyższe

485
pytania zależą ważne teorie dotyczące istoty polityki (jak elityzm czy plura­
lizm). Wbrew pluralizmowi (szczególnie w badaniach nad władzą społecz-
nościową) twierdzi się, że dla teorii przekazywania władzy dowód stanowią
tylko otwarte konflikty między zidentyfikowanymi interesami, a tajną elitę,
która zdołała zapewnić sobie trwałe bezpieczeństwo przed atakami, uważano
by w niej za pozbawioną władzy. Żadna definicja nie jest z pewnością w stanie
spełnić wszystkich wymagań, nie można też użyć koncepcji władzy w sposób
gwarantujący wolność od wartości.
Mimo tych wszystkich trudności, intuicyjnie rozumiemy władzę jako coś,
co może rzeczywiście (według słów Mao Tse-Tunga) pochodzić z lufy karabi­
nu - albo z ludzkich ust, jak u wielkich oratorów. Władza jest w stanie czynić
zło lub dobro, co zależy od jej zdolności do zmiany ludzkich preferencji. Te
ostatnie mogą zawierać się między posłuchem a śmiercią, mogą też być o wie­
le bardziej błahe, jak przedkładanie jednej marki pasty do zębów nad inną.
Sama idea „władzy” oznacza założenie podstawowej autonomii człowieka,
jakiegoś istniejącego „naturalnie” zbioru preferencji. Czasami nie stanowi to
najmniejszego problemu (wolelibyśmy naturalnie nie mówić rabusiom, gdzie
schowaliśmy nasze kosztowności, a wyrywanie paznokci to skuteczne uży­
cie władzy w celu zmiany naszych preferencji), czasami jednak argumenty są
wysoce metafizyczne. Istnieje przekonanie, iż relacje władzy można napotkać
we wszystkich interakcjach ludzi, w dużej mierze określają też one te cechy
ludzkiego życia, które decydują o ważności tego pojęcia i czynią z politologii
naukę (ponieważ polityka to w końcowym rozrachunku stosowanie władzy).
W ostatnich latach politologia zaczyna coraz częściej traktować władzę jako
wynik relacji, a nie świadomych decyzji jednostek. Stanowisko to zyskało
poparcie radykalnego myślenia o władzy jako zjawisku powszechnym (na­
wet w języku i dyskursie myślicieli związanych z francuskim postm oderni­
zmem).

Wojna afgańska
Po utworzeniu niepodległych państw Indii i Pakistanu w 1947 roku af­
gańska polityka zagraniczna zdominowała została przez bliskie stosunki ze
Związkiem Radzieckim i napięcia z Pakistanem - spowodowane sporami te­
rytorialnymi o plemienne tereny Pasztumu na granicy północno-zachodnie­
go Pakistanu. W kwietniu 1978 afgański dyktator, generał broni Muhhamad
Daud (który sprawował funkcję premiera pomiędzy 1953 a 1963 rokiem i do­
prowadził do obalenia monarchii, choć sam był członkiem rodziny królew­
skiej) zginął w wojskowym zam achu stanu. Komunistyczna Partia Ludowa
Afganistanu przejęła władzę, chociaż - paradoksalnie - stosunki z ZSRR za­
ogniły się, ponieważ reżim rewolucyjny ulegał rosnącym podziałom poprzez
spory wewnątrzpartyjne i swoją nieudolność w dławieniu rebelii w prowin­
cjach opanowanych przez muzułmańskie siły partyzanckie - mudżahedinów.

486
W grudniu 1979 roku, z poparciem radzieckich sił wojskowych, prezydent
Afganistanu Hafizullah Amin został zabity w kolejnym zamachu stanu i za­
stąpiony przez Babraka Karmala.
W latach osiemdziesiątych nasiliła się wojna domowa pomiędzy armią af-
gańską (silnie wspomaganą przez armię radziecką) a rebeliantami mudżahe-
dinów (popieranych przez Pakistan, który dodatkowo oferował schronienie
uchodźcom, oraz potajemnie, ale w znacznym stopniu, przez Stany Zjed­
noczone, które oferowały broń). Związek Radziecki, formalnie „zaproszo­
ny” przez Karmala do udzielenia wsparcia armii afgańskiej, szybko uwikłał
się w coś, co określa się mianem radzieckiej wojny wietnamskiej. Tak jak
w Wietnamie, dokonujące inwazji superm ocarstwo było w stanie kontrolo­
wać miasta, tracąc kontrolę nad terenami pozamiejskimi, szczególnie górzy­
stymi. Zastosowana taktyka była bardzo podobna, wymagała organizowania
misji polegających na szukaniu i niszczeniu przeciwnika oraz na ustanawia­
niu bastionów, z których oddziały radzieckie mogły dokonywać wysoce ry­
zykownych działań.
Wojna wpłynęła bardzo negatywnie na stosunki radziecko-amerykańskie
i uniemożliwiła prezydentowi Jimmy’emu Carterowi uzyskanie zgody Sena­
tu na ratyfikowanie układu SALT II oraz przyczyniła się do załamania się
okresu odprężenia (dćtente) charakteryzującego lata siedemdziesiąte. Nie­
rozstrzygnięta wojna ciągnęła się aż do 1989 roku, kiedy to prezydent M i­
chaił Gorbaczow ostatecznie wycofał ostatnie oddziały radzieckie. Podobnie
jak w Wietnamie w okresie kilku lat po wycofaniu się wojsk amerykańskich,
tak i tutaj sytuacja nie uległa zmianie. Proradziecki rząd nadal był mocno
zależny od radzieckich dostaw, dalej kontrolował niektóre obszary, ale mu­
siał zaakceptować fakt, że rozmaite grupy partyzanckie mogą przeciwstawić
mu się w większości prowincji. Radzieckie zaangażowanie w wojnę było wy­
soce niepopularne w samym Związku Radzieckim, szczególnie wśród pobo­
rowych, z których wielu stało się ofiarami tego konfliktu. Niemniej wojna
dobiegła końca nie z powodu wzrastającego niezadowolenia, ale z powodu
ogromnych nakładów militarnych i finansowych, których Związek Radziecki
nie był w stanie dłużej znosić. Ponadto strach przed islamskim fundamenta­
lizmem, rozprzestrzeniającym się od Iranu poprzez Afganistan na południo­
we republiki radzieckie, wydawał się opadać wraz z początkiem modernizacji
irańskiej polityki w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych.
W 1991 roku ZSRR i USA zobowiązały się do przerwania dostaw broni
walczącym w wojnie domowej stronom. Po ostatecznym rozpadzie Związ­
ku Radzieckiego afgański reżim komunistyczny upadł w 1992 roku. Jednak
wojna domowa nadal trwała, ale przeciwnikami były zwalczające się frakcje
mudżahedinów. W 1996 roku został narzucony siłą pokój, kiedy to funda-
mentalistyczna grupa islamska zdominowana przez Pasztunów - Talibo-
wie - w znacznej mierze wykreowana przez pakistański wywiad wojskowy,

487
przejęła kontrolę nad obszarem równym około dwóch trzecich powierzchni
kraju i wprowadziła w życie represyjną wersję prawa islamskiego (zob. sza-
riat). Nigdy nie udało się zupełnie wyeliminować opozycji, jednak na pół­
nocy opór pozostał silny. Po licznych międzynarodowych aktach potępienia
zachowania talibów udało się ich ostatecznie pokonać dzięki połączeniu pro­
wadzonych przez Amerykanów ataków lotniczych z postępującym naprzód
niejednorodnym oddziałem opartym na mudżahedinach, zwanym Sojuszem
Północnym, poprzedzającym rozpoczęcie tak zwanej „wojny z terroryzmem”
w listopadzie 2001 roku (talibowie popierali działania Osamy bin Ladena, bo­
jownika islamskiego, któremu przypisuje się ataki na USA we wrześniu 2001
roku z bazy znajdującej się w Afganistanie). Utworzony w miejsce talibów
rząd przyniósł pokój, chociaż skuteczność nowego gabinetu w kontrolowaniu
całego Afganistanu była w 2002 roku kwestią otwartą.

Wojna iracko-irańska
Wojna iracko-irańska rozpoczęła się w 1980 roku atakiem Iraku na Iran,
a po długim okresie wojny na wyczerpanie, której rezultat wciąż się zmie­
niał, w 1988 roku podpisano zawieszenie broni. W 1990 roku Irak przyjął
granice terytorialne sprzed wojny, próbując znów zyskać przewagę podczas
wojny w Zatoce Perskiej. Formalną przyczyną wybuchu wojny były preten­
sje Iraku do terenów, których posiadanie umożliwiłoby temu krajowi lepszą
kontrolę nad zachodnią częścią Zatoki Perskiej, przede wszystkim w regionie
Shatt al-Arab, strategicznym dla obu krajów ze względu na dostęp do portów,
przez które eksportuje się ropę naftową. Pod wieloma względami wojna miała
na celu zmierzenie sił obu krajów i sprawdzenie, który z nich jako silniejszy
będzie dominował w regionie. Prezydent Iraku, Saddam Husajn, aspirował
do pozycji lidera rewolucyjnego ruchu panarabskiego, który zagrażał innym
państwom Bliskiego Wschodu. Choć Iran nie jest narodem arabskim, starcie
pomiędzy dwoma państwami było nieuniknione ze względu na kwestie reli­
gijne (patrz islam). W wyniku rewolucji, przeprowadzonej przez szyicki ruch
fundamentalistyczny, władzę w Iranie objął Ajatollah Chomeini. Tymcza­
sem władza w Iraku znajdowała się w rękach sekty sunnickiej, choć większość
obywateli tego kraju stanowili szyici. Wezwanie Iranu do zgody pomiędzy
muzułmanami zagrażało władzy Saddama Husajna i stanowiło alternatywę
dla jego idei jedności państw arabskich, ale o charakterze świeckim.
Działania miały charakter wojny pozycyjnej, rozgrywającej się głównie
w okopach, i przypominały pod tym względem I wojnę światową (1914-1918),
choć podczas wojny iracko-irańskiej użyto również nowoczesnej, technolo­
gicznie zaawansowanej broni. Szacuje się, że straty po każdej ze stron wy­
niosły około miliona zabitych, choć nie ma na ten temat żadnych oficjalnych
danych. Choć za czasów poprzedniego reżimu szacha Mohammada Reza
Pahlawiego Iran dysponował najlepiej wyposażoną i najnowocześniejszą

488
armią na całym Bliskim Wschodzie, zerwanie kontaktów z USA jako dostaw­
cą broni znacznie osłabiło wojskowy potencjał Iranu. Saddam Husajn stwo­
rzył gorzej pod względem technicznym wyposażoną armię, która jednak pod
koniec wojny stała się jedną z najpotężniejszych sił militarnych na świecie.
Tak jak w przypadku I wojny światowej, właściwie od samego początku na
froncie panował impas. Najbardziej odczuwalnymi konsekwencjami wojny
był wpływ na międzynarodowy handel ropą naftową oraz wykazanie nieudol­
ności polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych, Związku Radzieckiego,
Wspólnoty Europejskiej i całego regionu Zatoki Perskiej. Po obu stronach
kilkakrotnie doszło do złamania embargo na dostarczanie materiałów poten­
cjalnie mogących służyć do produkcji broni. Większość krajów zachodnich
poparła Irak, głównie ze strachu przed rozprzestrzeniającym się w regionie
fundamentalizmem i szczególnie po groźbach Iranu, które spowodowały, że
zaczęto obawiać się o bezpieczeństwo statków transportujących towary przez
Zatokę Perską, jednak już dwa lata po ogłoszeniu zawieszenia broni, podczas
wojny w Zatoce, Zachód wystąpił przeciw reżimowi Saddama Husajna.

Wojna koreańska
Półwysep Koreański był zdominowany w większym lub mniejszym
stopniu przez Chiny przez 2 tysiące lat, w szczególności między XIII a XIX
wiekiem, zaś później, po krótkim okresie niezależności, został w 1910 roku
zaanektowany przez Japonię. Po porażce Japonii pod koniec II wojny świa­
towej Korea została podzielona wzdłuż 38 równoleżnika na strefy znajdują­
ce się pod radziecką i amerykańską kontrolą wojskową. Próby ugody mające
doprowadzić do demokratycznego zjednoczenia zawiodły i powstały dwa
odrębne państwa, Republika Korei na południu, po wyborach, które odbyły
się na początku 1948 roku, a chwilę później Koreańska Republika Ludowo
-Demokratyczna na północy, będąca pod kontrolą radziecką. Siły amery­
kańskie wycofały się z republiki Korei w 1949 roku, a w czerwcu 1950 roku
północnokoreańscy żołnierze najechali na Koreę południową. Za namową
USA Rada Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ)
nakazała wycofanie wojsk z Korei południowej i poprosiła pewną liczbę na­
rodów o dostarczenie żołnierzy w celu wyegzekwowania swojej rezolucji.
USA natychmiast zareagowało i wysłało pod koniec czerwca swoje oddziały
do Korei Południowej.
Początkowe rezultaty były miażdżącą porażką dla USA i UN. Pierwsze
oddziały armii amerykańskiej, które dotarły - wszystkie sprowadzone z wy­
godnych posterunków wojskowych, takich jak bazy w Japonii, niewyszkolo-
ne, bez woli walki i źle wyposażone - przegrały z kretesem z Koreą Północną,
która nie tylko zajęła stolicę Korei południowej, Seul, ale była bliska wyparcia
wojsk ONZ z kraju. Posiłki z USA w połączeniu z kontyngentami z kilku in­
nych krajów należących do ONZ, włączając w to Wielką Brytanię, Kanadę,

489
Francję i Turcję, wylądowały w Inchon we wrześniu i skutecznie powstrzy­
mały Koreę Północną a następnie wyparły ją na jej własne terytorium. Na
tym etapie miał miejsce katastroficzny w skutkach konflikt między rządem
USA a głównodowodzącym siłami ONZ w Korei, amerykańskim bohaterem
wojennym generałem Dauglasem MacArthurem. Będąc zażartym antyko-
munistą, M acArthur nalegał na kontynuowanie natarcia w celu unicestwie­
nia państwa północno-koreańskiego. Wydaje się, że dokonując tego, zagroził
nowo utworzonemu komunistycznemu rządowi Chińskiej Republiki Ludowej
(ChRL), który natychmiast wysłał ogromną, choć słabo wyposażoną armię,
składającą się głównie z chłopów, aby pomóc Korei Północnej. Połączonym
siłom komunistycznym udało się po zaciekłych walkach, które spowodowały
więcej ofiar w ludziach po stronie USA niż w czasie późniejszej wojny wiet­
namskiej, ponownie odrzucić siły ONZ w kierunku południowym, MacArt­
hur został pozbawiony dowództwa, a ONZ ostatecznie odzyskała niektóre
swoje wcześniejsze pozycje, zmuszając siły komunistyczne do wycofania się
na początkową granicę 38 równoleżnika.
Negocjacje pokojowe rozpoczęły się w lipcu 1951 roku, ale walki trwa­
ły, dopóki nie zostało osiągnięte porozumienie w sprawie zawieszenia broni
do lipca 1953 roku. Żaden pakt pokojowy nie był od tamtej pory podpisany
przez obie walczące strony, a granica między Koreą Północną i Południową
wciąż pozostaje punktem zapalnym. Niewielkie postępy w kierunku osta­
tecznego podpisania traktatu pokojowego, a nawet w kierunku ponownego
zjednoczenia dwóch Korei zostały poczynione na początku lat 90, włączając
w to redukcję znacznej ilości stacjonującej w Korei Południowej armii ame­
rykańskiej. Dalsze próby pod koniec lat 90. i na początku roku 2000 nie do­
prowadziły do zawarcia porozumienia, mimo że oba państwa wydawały się
mniej skłonne do wznowienia otwartego konfliktu niż kiedykolwiek od czasu
zakończenia wojny.
Wojna koreańska była bardzo niepopularna w społeczeństwie amery­
kańskim, które nie widziało przyczyn, dla których powinno zaangażować się
w ten konflikt, niemający wyraźnego związku z jego interesem narodowym.
To militarne doświadczenie z Korei wyrządziło armii Stanów Zjednoczonych
wielką szkodę 15 lat później w Wietnamie. Wojskowi mieli poczucie, że w Ko­
rei zostali pokonani albo że w najlepszym wypadku wojna koreańska zakoń­
czyła się remisem, i to znacząco wpłynęło na morale i planowanie działań
w Wietnamie. Wojna koreańska miała jednak znacznie poważniejsze kon­
sekwencje. Choć nie ma prawie żadnych bezpośrednich dowodów, że Zwią­
zek Radziecki planował i zatwierdzał działania Korei Północnej, to wspierał
on jej wysiłek wojenny poprzez rywalizację z USA. Rosyjskie zaangażowa­
nie bardziej niż cokolwiek innego przekonało amerykańskich decydentów
o potrzebie twardej militarnej postawy wobec „międzynarodowego komuni­
zmu” i doprowadziło do wyścigu zbrojeń oraz konfrontacji w Europie, Azji

490
i Ameryce Łacińskiej (zobacz: kryzys kubański), czym charakteryzowała się
zim na wojna przez następne 35 lat. Kolejną ważną konsekwencją, której nie
można pominąć, jest coraz mniejsza popularność wojny oraz towarzyszące
temu koszty taktyczne i sprzętowe konwencjonalnych armii. Przekonało to
prezydenta Dwighta Eisenhowera, który objął urząd pod koniec wojny, że
polityka arm ii Stanów Zjednoczonych powinna być głównie nuklearna, co
oznaczało akceptację całego związanego z tym i nieuniknionego rozwoju
strategii i broni nuklearnej. Korea Północna pozostaje do dnia dzisiejszego
jednym z tych państw, które USA kojarzy z zagrożeniem dla światowego bez­
pieczeństwa, a obecność m ilitarna Stanów Zjednoczonych na południu, choć
zredukowana, pozostaje liczebnie znacząca.

Wojna ograniczona
Wojna ograniczona to idea, którą można odnaleźć we współczesnej my­
śli strategicznej. Oznacza ona, że wojna nie powinna się tak rozprzestrze­
niać, by angażować superm ocarstw a w powszechny konflikt nuklearny.
Jednakże w ramach tych ograniczeń istnieje nieskończenie wiele sposobów
prowadzenia takiej wojny. Zatem zarówno konflikt arabsko-izraelski, jak
i aregnetyńsko-brytyjski na południowym Atlantyku to wojny ograniczo­
ne. Także wojna w Zatoce przeciwko Irakowi może być opisana jako wojna
ograniczona, pomimo wielu uczestniczących w niej krajów, roli jaką od­
grywały w niej USA, oraz technologicznie zaawansowanej broni używanej
przez sojuszników wspieranych przez ONZ. W pierwszym z tych przykładów
istnienie państwa narodowego stanęło pod znakiem zapytania, podczas gdy
w pozostałych żadne rzeczywiste niebezpieczeństwo zagrażające narodowej
niepodległości nie stanęło tak naprawdę przed żadnym z walczących krajów.
Pierwszą wojną, w stosunku do której term in ten został użyty, była wojna
koreańska - nie tylko dlatego, że USA nie użyło broni atomowej, ale rów­
nież dlatego, że wojna ta polegała jedynie na przywróceniu status quo sprzed
inwazji Korei Północnej. W rzeczywistości pojęcie to w dużej mierze opiera
się na idei, która nabrała znaczenia dopiero od czasów II wojny światowej, że
wojen nie należy doprowadzać do punktu, w którym wróg zostaje całkowicie
unicestwiony. Dziś nie jest jasne, czy doktryna „wojny ograniczonej” będzie
odgrywała jakąś rolę w konfliktach XXI wieku, zdominowanych prawdopo­
dobnie przez nierówną walkę między państwami narodowymi i międzyna­
rodowymi grupami terrorystycznymi, tak jak w przypadku interwencji USA
w Afganistanie w 2001 roku.

Wojna partyzancka (hiszp. guerrilla)


Partyzantka jest formą wałki zbrojnej polegającą na prowadzeniu działań
za linią wroga, na działaniach nieregularnych i atakowaniu małych oddzia­
łów w taki sposób, by nie doprowadzić do otwartej bitwy, w której zwycięstwo

491
naturalnie zależałoby od poziomu uzbrojenia. Słowo guerrilla pochodzi z ję­
zyka hiszpańskiego, z czasów wojen napoleońskich, podczas których Hiszpa­
nie przyjęli tę właśnie formę walki. Wojna partyzancka najczęściej kojarzona
jest jednak z okresem II wojny światowej oraz z wojnami toczącymi się później
w Azji. Taką technikę stosowały chłopskie oddziały Mao Tse Tunga w wal­
ce z lepiej uzbrojonymi siłami nacjonalistów, a sam Mao jest nawet autorem
podręcznika partyzantki. Niedługo potem ten rodzaj walki podjęto w innych
krajach azjatyckich, Malezji i Indochinach, które próbowały uwolnić się spod
władzy mocarstw kolonialnych. W Malezji arm ii brytyjskiej udało się po­
konać oddziały partyzanckie, ale w Indochinach siły Ho Chi Minh okazały
się silniejsze od arm ii francuskiej, co doprowadziło do utworzenia niepod­
ległego Wietnamu Północnego. Siły partyzanckie przyczyniły się następnie
do pokonania wojsk amerykańskich podczas wojny wietnamskiej, choć naj­
większe szkody wojska USA poniosły na skutek działań zorganizowanej Ar­
mii Północnego Wietnamu.
W latach 60. XX wieku określenie „siły partyzanckie” nabrało nowego zna­
czenia, zaczęto go bowiem używać w odniesieniu do „miejskich terrorystów”,
na przykład Frakcji Armii Czerwonej i grupy Baader-Meinhoff w Niemczech
Zachodnich, a także innych grup stosujących przemoc w walce przeciw
władzy we Włoszech i w Japonii. Podobieństwo polega na tym, że grupy te
prowadziły działania przeciw władzy państwowej z zaskoczenia i stopnio­
wo, zamiast budować podziemie rewolucyjne, a następnie wypowiedzieć ot­
wartą wojnę i stanąć do walki z siłami policji i armią. Jednym z elementów
teorii partyzantki jest próba zmuszenia konwencjonalnych sił przeciwnika
do stosowania represji, co doprowadziłoby do spadku poparcia społeczne­
go dla sił rządowych. Wypracowanie skutecznych metod walki przeciw od­
działom partyzanckim zajęło zachodnim armiom wiele lat. Koniec zimnej
wojny i spadek znaczenia tradycyjnych działań wojskowych przyczynił się
do większego zainteresowania profesjonalnych strategów technikami walki
z oddziałami partyzanckimi, zwłaszcza od chwili rozpoczęcia „wojny z terro­
ryzmem”. Widać to doskonale na przykładzie kampanii amerykańskiej w Af­
ganistanie, podczas której tak zwane oddziały specjalne odegrały większą
rolę niż siły konwencjonalne.

Wojna sprawiedliwa
Teoria mówiąca kiedy można prawomocnie rozpocząć wojnę i jak wal­
czyć sprawiedliwie, która wywodzi się przede wszystkim ze średniowiecznej
myśli chrześcijańskiej oraz z prawa międzynarodowego i została rozwinięta
szczególnie w pracach Grocjusza i Samuela Pufendorfa (1632-94). Społeczne
zainteresowanie teorią wojny sprawiedliwej znacznie podupadło w XX wieku
wraz z coraz większym zrozumieniem horroru wojny totalnej. Ta emocjo­
nalna reakcja nie tylko pozwoliła na rozprzestrzenienie się umiarkowanego

492
pacyfizmu, ale również stanowiska głoszącego, że wojna nie może być spra­
wiedliwa i że wszystkie cywilizowane narody powinny się jej wyrzec jako
instrum entu polityki. W ostatnich latach teoria wojny sprawiedliwej cieszyła
się wielkim zainteresowaniem ze strony niektórych profesjonalnych orga­
nizacji wojskowych z powodu wzrastającej niechęci wyszkolonego korpusu
oficerskiego do porzucenia bardziej obywatelskiego poczucia, że należy robić
tylko to, na co zezwala sumienie. W dużej mierze dzięki amerykańskiemu
zaangażowaniu w wojnę wietnam ską kwestia wojny sprawiedliwej znowu
zaczęła cieszyć się rosnącym zainteresowaniem i jako problem w debacie
publicznej wpłynęła na wszystkie sprawy związane z obronnością w społe­
czeństwach zachodnich.
Tradycyjne rozumowanie dotyczące wojny sprawiedliwej (współczesna
wersja nie dodała niczego istotnego do dobrze opracowanej teorii z przeszło­
ści) wyróżnia dwa zagadnienia, zazwyczaj kojarzone z łacińskimi zwrota­
mi: jus ad bellurn i jus in bełło. Pierwsze z nich stawia pytanie, kiedy można
sprawiedliwie lub słusznie wypowiedzieć wojnę, drugie dotyczy tego, jakich
metod można użyć podczas konfliktu zbrojnego. Upraszczając niemiłosiernie
większość argumentów dotyczących sprawiedliwego wypowiedzenia wojny,
sprowadza się ono do idei, że tylko wojna obronna jest sprawiedliwa, choć
niektórzy mogą twierdzić, że sprawiedliwe jest rozpoczęcie wojny w obronie
słabszej strony, a nie tylko ograniczenie się do obrony własnej terytorialnej in­
tegralności. To właśnie pojęcie obrony bezbronnej ofiary zostało zastosowane
przez Organizację Narodów Zjednoczonych (ONZ), by usprawiedliwić woj­
nę w Iraku, zwaną wojną w Zatoce (ang. Gulf War), mimo że oryginalna teo­
ria nie rozważa przypadku prawa do wypowiedzenia wojny przez organizację
międzynarodową. W rzeczywistości jeden aspekt teorii wojny sprawiedliwej
odnosi się ściśle do pojęcia „właściwej, legalnej władzy”, przez którą zawsze
rozumiano państwo narodowe. Kwestia ta jest dość istotna, ponieważ zależy
od niej odpowiedź na pytanie, czy takie organizacje jak OWP lub IRA mają
prawo postrzegać siebie jako podmioty prowadzące wojnę czy też raczej są
to jedynie organizacje terrorystyczne lub kryminalne. Mimo wszystko argu­
menty dotyczące tego, jakie działania wojenne są dopuszczalne, były zawsze
mniej uzgadnialne, ale za to bardziej emocjonujące i bardziej oddziałujące
na opinię publiczną. Przynajmniej od początku XX wieku w coraz większej
ilości krajów większość żołnierzy i polityków dokonuje poważnego wysiłku,
by ograniczyć brutalność wojny choćby dzięki takim mechanizmom jak Kon­
wencja Genewska. W początkowej fazie konfliktu między ONZ a Irakiem
język i pojęcia z zakresu teorii wojny sprawiedliwej dominowały w debacie
publicznej, a rządy poczyniły duże starania, przyłączając się do wysiłków
ONZ na rzecz propagowania idei wojny sprawiedliwej, zważywszy szczegól­
nie na wiedzę dotyczącą możliwości użycia przez siły Iraku zakazanych środ­
ków bojowych, takich jak broń gazowa lub chemiczna. Akty okrucieństwa,

493
choć zdarzają się dość często, nie zawsze pozostają bez kary, a zdarzałyby się
częściej i byłyby gorsze, gdyby nie powszechna próba przestrzegania jus in
bello, nawet wówczas, gdy walczący nie mogą realistycznie powoływać się na
jus ad bellum.
Podstawowa idea zawierająca się w obu częściach teorii wojny sprawied­
liwej to idea proporcjonalności, która w przybliżeniu oznacza, że podjęte
działanie nie może powodować cierpień niewspółmiernych do krzywd do­
znawanych ze strony atakujących. Zatem nawet obrona własnego kraju może
być niesprawiedliwa, jeśli odpowiedzią na inwazję dokonaną na jakiś jałowy
i bezużyteczny obszar przygraniczny o niewielkim znaczeniu strategicznym
będzie zniszczenie wrogiego miasta za pomocą broni nuklearnej. Podczas gdy
istnieją silne argumenty, że USA zachowywały się sprawiedliwie przystępując
do wojny z Wietnamem w celu ochrony słabszego W ietnamu Południowego
przed agresją wspieranej przez Chiny strony Północno-Wietnamskiej, moż­
na mieć pewne wątpliwości co do działań tam prowadzonych typu „znajdź
i zniszcz” albo ogłaszania, że duże obszary tego kraju są strefami, w których
nie obowiązują ograniczenia w prowadzeniu ognia, ponieważ działania te
były nieproporcjonalne w stosunku do militarnej użyteczności i stanowiły
naruszenie reguł jus in bello.
W kontekście wojny atomowej bardzo trudno jest wyobrazić sobie, jak
taka teoria może być wykorzystana w użyteczny sposób, ale tego typu kon­
kluzja nie powinna być tak łatwo zaakceptowana nie tylko dlatego, że ma
to konsekwencje moralne, ale również dlatego, że wpływa na wiarygodność
działań odstraszających. Równie trudne, choć w zupełnie inny sposób, jest
zastosowanie teorii wojny sprawiedliwej do międzynarodowego terroryzmu,
ponieważ inaczej będzie wyglądało jej zastosowanie rozpatrywane pod ką­
tem działań terrorystów, a inaczej, gdy na problem spojrzymy z perspektywy
zaatakowanych państw.

Wojna w Zatoce (Perskiej)


Inwazja Iraku na Kuwejt w 1990 roku doprowadziła do największej kam ­
panii militarnej, jaką Organizacja Narodów Zjednoczonych (ONZ) popro­
wadziła od czasów wojny w Korei w latach 50. Choć zaledwie parę godzin po
ataku Rada Bezpieczeństwa ONZ w sposób jednomyślny przyjęła uchwałę
nr 660, domagając się natychmiastowego wycofania wojsk irackich, dopie­
ro w listopadzie zezwoliła, na mocy uchwały n r 678, na wspólny udział sił
międzynarodowych (zgromadzonych na podstawie przepisów artykułu 51
Karty ONZ) i zastosowanie przez nie „wszelkich niezbędnych środków”, by
wyzwolić Kuwejt i przywrócić pokój w regionie. Tymczasem, zaledwie parę
dni po pierwszej reakcji wojskowej, na prośbę rządu saudyjskiego Stany Zjed­
noczone wysłały niewielki oddział wojska do Arabii Saudyjskiej, obawiającej
się ataku wojsk irackich stacjonujących niedaleko granicy. Naciski ze strony

494
zachodnich członków Rady Bezpieczeństwa ONZ doprowadziły do nałoże­
nia sankcji gospodarczych, w tym międzynarodowego embargo na wymianę
handlową z Irakiem (uniemożliwiając tym samym eksport ropy naftowej,
która jest podstawą gospodarki kraju), za wyjątkiem lekarstw i innych dostaw
dla organizacji charytatywnych.
Udział sił koalicyjnych w walkach w Zatoce był kontrowersyjny pod kil­
koma względami. Stanom Zjednoczonym, które od zawsze opowiadały się
za uwolnieniem Kuwejtu, zależało na rozszerzeniu koalicji, by nie dopuścić
do sytuacji, w której Irak przedstawi się jako państwo Trzeciego Świata za­
atakowane przez kapitalistyczny Zachód. Udało się to zrobić, ponieważ poza
wszystkimi członkami NATO do koalicji przystąpiło kilka krajów arabskich,
w tym Egipt i Syria (która w tym czasie nie nawiązała nawet jeszcze stosun­
ków dyplomatycznych ze Stanami Zjednoczonymi). Jesienią i wczesną zimą
koalicja zgromadziła swoje siły wojskowe w Arabii Saudyjskiej. Udział sa­
mych Stanów Zjednoczonych wynosił 430 tysięcy wojska, 1,3 tysiąca samolo­
tów, 2 tysiące czołgów i 55 okrętów wojennych. Choć Związek Radziecki nie
wysłał wojsk do Zatoki Perskiej, wyraził swoje poparcie dla decyzji Rady Bez­
pieczeństwa i oświadczył, że kryzys na Bliskim Wschodzie nie ma żadnego
związku z zim ną wojną. Spory w Radzie Bezpieczeństwa w sprawie przejścia
od sankcji do stanowczego ultimatum trwały do końca listopada, kiedy to
podjęto decyzję o pozwoleniu na użycie siły, jeżeli do 15 stycznia 1991 roku
Irak nie wycofa wszystkich wojsk z Kuwejtu i nie zapłaci rekompensaty.
Również w samych Stanach Zjednoczonych, w konsekwencji rosnącego
izolacjonizmu, prezydent George Bush musiał walczyć o poparcie narodu
dla udziału USA w wojnie. Ostatecznie udało m u się zdobyć potrzebne popar­
cie, choć nie bez ostrej krytyki ze strony opinii publicznej, obawiającej się
powtórki z wojny wietnamskiej, oraz Senatu.
Wraz z upływem czasu i zbliżającym się terminem wskazanym w ultima­
tum coraz większy sceptycyzm budziła idea podjęcia działań militarnych
przez koalicję na czele ze Stanami Zjednoczonymi. Obawiano się rozmiarów
i wyposażenia technicznego arm ii irackiej, zwłaszcza gwardii rewolucyjnej.
Wciąż pamiętano trwającą osiem lat wojnę iracko-irańską, która była naj­
bardziej krwawym konfliktem od zakończenia II wojny światowej. Wie­
lu, zwłaszcza Irakijczyków, wątpiło w to, że Zachód odważy się rozpocząć
działania wojenne. (Irak błędnie zinterpretował trudności prezydenta Busha
ze zdobyciem poparcia społecznego w tej kwestii.)
Kiedy w ciągu zaledwie kilku godzin od upłynięcia terminu ultimatum
rozpoczęła się wojna, Irakijczycy bardzo szybko uświadomili sobie, jak
wielką popełnili pomyłkę. Stany Zjednoczone, z pomocą Wielkiej Brytanii,
dokonały największego w historii nalotu, który w dodatku nie wiązał się
z żadnym zagrożeniem życia żołnierzy koalicji. Przez niemal miesiąc wojska
koalicji niszczyły wyznaczone cele wojskowe i cywilne, przy czym straty po

495
ich stronie ograniczały się do zaledwie kilku żołnierzy. Zastosowana przez
siły koalicji technologia postawiła Irak w pozycji państwa całkowicie bez­
bronnego. Jednocześnie Irak odpowiadał, atakując przy użyciu rakiet Scud
Arabię Saudyjską, a także Izrael, licząc na zdobycie poparcia państw arab­
skich i ich odejście z koalicji. Obawiano się, że wyrzutnie rakietowe mogą
zostać użyte do przeprowadzenia ataku nuklearnego lub chemicznego, ale
w rzeczywistości Irak posłużył się jedynie bronią konwencjonalną. Kontr­
atak w odpowiedzi na inwazję, przeprowadzony jako bitwa naziemna, trwał
zaledwie 100 godzin i zakończył się totalną klęską arm ii irackiej. Zgodnie
z ustaleniami Rady Bezpieczeństwa ONZ, wojska koalicji nie przeprowadziły
inwazji na Irak w celu zniszczenia pozostałości tamtejszych sił wojskowych.
Prawdziwym celem Stanów Zjednoczonych było zniszczenie irańskiej potęgi
wojskowej i reżimu Saddama Husajna, a cele te nie zostały osiągnięte w wy­
niku działań wojennych. Duża część armii przetrwała, ratując się ucieczką,
a Husajnowi bez wysiłku udawało się miażdżenie wszelkiego buntu szyitów
na południu Iraku i Kurdów na północy. ONZ nie udało się zmusić Husajna
do porzucenia programu nuklearnego, a Irak pozostał zagrożeniem dla sta­
bilnej sytuacji politycznej na Bliskim Wschodzie. Twierdzono, że wraz z koń­
cem zimnej wojny ONZ mogłaby stać się potężną siłą w procesie pokojowym,
a każdy atak udałoby się zatrzymać dzięki podejmowaniu wspólnych działań.
Niemniej jednak na początku XXI wieku Stany Zjednoczone uważały Sad­
dama Husajna za jednego ze swoich największych wrogów, a konflikt USA
- Irak odrodził się, tym razem w formie wojny z terroryzmem zainicjowanej
przez administrację George’a Busha.

Wojna wietnamska
Konflikt między Wietnamem Północnym a Południowym. USA zaanga­
żowały się bezpośrednio w obronę Wietnamu Południowego, co wywarło po­
ważny wpływ na polityczne losy Azji Południowo-Wschodniej oraz politykę
wewnętrzną Stanów. Wojna domowa w Wietnamie narastała od 1954, tj. od
wycofania się Francuzów, którzy ponieśli upokarzającą klęskę pod Dien Bień
Phu. Jej następstwem był układ pokojowy, powołujący do życia dwa państwa.
Wietnamem Północnym rządzili nacjonalistyczni przywódcy kampanii an­
tyfrancuskiej, będący również, lecz mimochodem, kom unistam i. Południe
miało w teorii ustrój demokratyczny, choć przeżarty korupcją, a większość
jego ludności nie zwracała uwagi na to, kto rządzi, licząc od początku na
amerykańską pomoc gospodarczą i wojskową. Agresja Północy doprowa­
dziła prezydenta Kennedyego w 1961 roku do zezwolenia amerykańskim
doradcom wojskowym na walkę w szkolonych przez siebie oddziałach. To
zaangażowanie stawało się coraz głębsze, trwając przez resztę jego prezyden­
tury oraz kadencje Johnsona i Nixona. Punkt zwrotny, w którym pomoc ame­
rykańska zamieniła się w otwarte prowadzenie wojny, nastąpił w 1965 roku,

496
kiedy rzekomy atak na jednostki floty USA pozwolił Johnsonowi na prze­
konanie Kongresu do „rezolucji Zatoki Tonkińskiej”, legalizującej wysłanie
większych sił. Sytuacja wojenna początkowo wyglądała dla Amerykanów do­
brze, lecz ich morale z 1968 podkopała nieoczekiwana „ofensywa Tet” - atak
na południowy Wietnam, który oddał w ręce Północy kontrolę nad niemal
wszystkimi ośrodkami miejskimi. Masowe demonstracje antywojenne i po­
laryzacja opinii osłabiły zaangażowanie USA. Pogorszenie sytuacji militarnej
oraz narastająca opozycja parlamentarna zmusiły w 1969 roku prezydenta
Nixona do zapoczątkowania odwrotu armii. Ostatnie amerykańskie jednost­
ki bojowe opuściły W ietnam w sierpniu 1972 roku, a w styczniu następnego
roku zawarto rozejm. W 1975 roku W ietnam Północny zajął południe kraju
i Sajgon, zmuszając do ewakuacji resztę Amerykanów.
Wojna stanowiła tragedię dla Wietnamczyków, zdominowała też życie po­
lityczne Ameryki na prawie dekadę, rodząc wątpliwości co do jej ponownego
udziału w jakiejkolwiek militarnej interwencji przeciw siłom komunistycz­
nym (aż do czasu „wojny w Zatoce” Pentagon bez wątpienia wahał się przed
podobnym zaangażowaniem). Rozpoczynając ogłoszoną przez prezydenta
Busha w 2002 roku „wojnę z terroryzmem”, toczącą się m. in. w Afganistanie,
USA z pewnością uwzględniały analogię między porażką ZSRR w tym kraju
a wojną wietnamską. Łatwość, z jaką zyskały tam przewagę, odesłała wspo­
mnienie Wietnamu do lamusa.
Wojna wietnamska doprowadziła do wielu nadużyć władzy wykonawczej,
których kulminacją była afera Watergate. Na dłuższy czas podważyła ona
wiarę Amerykanów w siebie i to w takim stopniu, że Ronald Reagan mógł
wygrać wybory w 1980 i 1984 roku dzięki programowi obiecującemu odbu­
dowanie amerykańskiej siły wojskowej i przywrócenie USA statusu niezwy­
ciężonego supermocarstwa. W ynikły z tego wyścig zbrojeń doprowadził do
upadku ZSRR, którego gospodarka nie była w stanie wytrzymać takiej presji
- można więc dowodzić, że USA wygrały zim ną wojnę właśnie dlatego, że
przegrały w Wietnamie.

Wojsko
„Wojsko” jako rzeczownik odnosi się do wszelkich defensywnie i ofen­
sywnie zorganizowanych sił zbrojnych w społeczeństwie. Jest to pojecie,
które w kontekście politycznym najczęściej stosuje się w niektórych połą­
czeniach, takich jak kompleks przemysłowo-wojskowy, gdzie oznacza siły
zbrojne, fabryki broni, służbę cywilną i kontrolę polityczną sprawowaną
nad nimi. Główną cechą tego kompleksu, z perspektywy analizy politycz­
nej, jest to, że odnosi się on do specjalnego zbioru wspólnych, powiązanych
ze sobą interesów, sprzecznych w istocie z interesami cywilnej części społe­
czeństwa, a w większości społeczeństw odnosi się do zespołu nieprawomoc­
nych interesów lub bezprawnego użycia władzy i wpływów do ich realizacji.

497
Współcześnie słowo to prawie nie zawiera swojego pierwotnego znaczenia,
które odnosiło się raczej do sił lądowych niż morskich (zobacz również ar­
mie). Pojęcie „wojsko” nie różni się od pojęcia „marynarka” czy „siły po­
wietrzne”, ale raczej zawiera w sobie wszystkie te trzy rodzaje współczesnych
sił zbrojnych. Jako takie przesłania ono w większości krajów istotne histo­
ryczne i polityczne różnice, tworząc nieprawdziwe wrażenie uniformizacji
tych aspektów organizacji społecznej.

Wola powszechna
Wola powszechna to koncepcja, którą Jean Jacąues Rousseau rozwinął
w Umowie społecznej, choć podobne idee pojawiały się już wcześniej w histo­
rii myśli politycznej. Dla Rousseau wola powszechna oznaczała podejmowa­
nie przez całe społeczeństwo wspólnych decyzji, które byłyby korzystne dla
wszystkich, w przeciwieństwie do decyzji wynikających z indywidualnych
dążeń poszczególnych osób. Rousseau przeciwstawia wolę powszechną „woli
wszystkich”, która stanowi sumę odrębnych dążeń poszczególnych członków
społeczeństwa chroniących własne interesy. Rousseau wierzył, że warunkiem
osiągnięcia najwyższej wartości politycznej, za którą uważał wolność, jest
umożliwienie człowiekowi uczestnictwa w procesie tworzenia przepisów pra­
wa, których ma on następnie przestrzegać. Jeżeli społeczeństwem rządziłaby
wola powszechna, ilustrująca wspólne pojęcie tego, co jest dla wszystkich
najkorzystniejsze, wszyscy obywatele byliby wolni, ponieważ nikt nie sprze­
ciwiałby się podejmowanym decyzjom. Wszyscy przestrzegaliby również
praw, w tworzeniu których sami uczestniczyli. Rezultatem byłaby całkowita
wolność, ale nie anarchia.
To, czy powyższe rozumowanie ma rację bytu, zależy od systemu poli­
tycznego państwa. Rousseau zastanawiał się również nad organizacją pań­
stwa rządzonego wolą powszechną. Podstawą byłoby istnienie małych
społeczeństw, których obywatele aktywnie uczestniczą w życiu politycznym.
Podziw Rousseau dla klasycznych greckich państw-miast oraz niewielkich
społeczności rządzonych w oparciu o ideę udziału wszystkich obywateli w po­
dejmowaniu decyzji - takich jak Genewa - sprawił, że uwierzył on w możli­
wość całkowitego wyeliminowania w społeczeństwie dążenia do osiągnięcia
prywatnych celów i politycznej kariery oraz zastąpienia ich panowaniem
woli powszechnej, czego przejawem jest podejmowanie decyzji w interesie
ogólnym. Rousseau był świadomy tego, że taka zmiana wymagała przygo­
towania odpowiedniego gruntu społecznego, dlatego był propagatorem idei
równości gospodarczej, działalności zbiorowej oraz zakazu tworzenia partii
politycznych. Pomimo nieco metafizycznego wydźwięku woli powszechnej
i świadomości niewielkich szans utworzenia małych społeczności z udzia­
łem politycznym wszystkich obywateli idee propagowane przez Rousseau
bliskie są zwolennikom demokracji bezpośredniej. Wola powszechna jako

498
doktryna zbliżona jest do takich popularnych obecnie koncepcji jak dobro
powszechne i interes publiczny, obecnych zarówno w żargonie politycznym
jak w debacie naukowej. Koncepcja woli powszechnej nie straciła nic ze swo­
jej mocy analitycznej: zmusza ona do zastanowienia się nad tym, do jakie­
go stopnia źródłem konfliktów politycznych są umowne różnice pomiędzy
członkami społeczeństwa, a do jakiego głęboko zakorzenione, autentyczne
różnice wartości.

Wolność
Liberte (wolność), razem z braterstw em i równością, tworzyła główne
hasło rewolucji francuskiej (Liberte, egalite, fraternitś). Od tego czasu wol­
ność pozostaje jedną z najbardziej cenionych społecznie wartości, choć idea
wolności jako najwyższej wartości politycznej pojmowana jest na dziesiątki
różnych sposobów. W ujęciu najbardziej podstawowym, prawo do wolności
wynika z prawa każdego człowieka do podejmowania decyzji w granicach
wyznaczonych przez to samo prawo innych ludzi. Podobnie jak równość,
wolność zaliczana jest do oczywistych praw naturalnych, których łamanie
wymaga uzasadnienia.
Istnieją trzy główne aspekty wolności ważne w kontekście politycznym.
Pierwszy z nich nie zakłada wolności jednostki, ale wolność narodów i zwią­
zany jest z walką wielu nacji przeciw panowaniu obcych mocarstw. Do dzi­
siaj, szczególnie w Europie Wschodniej, rozgrywają się „wojny o wyzwolenie
narodowe”. Ideał „wolnego narodu” powraca w dyskursie politycznym, choć
bez precyzyjnego określenia, jakie stosunki społeczno-polityczne panowały­
by w wyzwolonym państwie. Drugim ważnym nurtem jest walka o prawnie
zagwarantowaną wolność jednostki, której początki sięgają żądań zrównania
w prawach rodzącej się klasy burżuazyjnej z arystokracją oraz wprowadzenia
zasad leseferyzmu w gospodarce. Taką definicję libertś wyznawali rewolucjo­
niści francuscy i to od niej właśnie wywodzi się idea wolności obywatelskich
jako niezbędnych jednostce, a w konsekwencji także całej ludzkości dążącej
do postępu i rozwoju; stąd żądania wolności zrzeszania się, słowa i wyznania.
Przyjmuje się, że większość państw zachodnich gwarantuje swoim obywate­
lom wymienione powyżej podstawowe wolności, choć wolność gospodarczą
ogranicza w dużym stopniu dążenie państwa do większej kontroli rynku.
Źródłem trzeciego nurtu w debacie o wolności jest doktryna socjalistycz­
na, której definicja wolności zakłada nie tylko istnienie przepisów prawa
gwarantujących wolność, ale również zapewnienie praktycznej możliwości
korzystania z nich. Niektórzy socjaliści twierdzą zatem, że pomimo praw­
nego zagwarantowania wolności słowa i braku cenzury we współczesnych
społeczeństwach demokratycznych, media zdominowane są przez przedsię­
biorstwa kapitalistyczne lub przez państwo, w związku z czym możliwość
wyrażania odmiennych poglądów jest ograniczana. Za łamanie prawa do

499
wolności socjaliści uważają wszelkie bariery społeczno-ekonomiczne, ponie­
waż nie m a ich zdaniem wolności bez równości. Konflikt tych dwu ostatnich
sposobów pojmowania wolności wynika z różnic pomiędzy dwiema kontra­
stującymi koncepcjami wolności: „pozytywną” i „negatywną”.
Wolność (ang. liberty) albo swóboda (ang. freedom) jest często ze względu
na analityczną jasność dzielona przez teoretyków polityki na dwa rodzaje.
Wolność negatywna dotyczy zasadniczo „braku zewnętrznych ograniczeń”
(zobacz: stan natury). Zatem tak długo, jak nie ma praw albo praktyk spo­
łecznych zakazujących mi robienia czegoś lub zmuszających mnie do kon­
kretnego postępowania, mogę w tych obszarach być postrzegany jako wolny.
Jest to idea wolności, którą można często znaleźć we współczesnych zachod­
nich społeczeństwach demokratycznych i w klasycznym liberalizm ie. Ak­
centuje się w niej to, co inni ludzie mogą zrobić, by powstrzymać mnie od
zrealizowania mojej woli. Ale wybór tego, co będę robił, nie wchodzi w ramy
tego pojęcia. Jeśli wybieram uzależnienie od narkotyków, jestem albo wolny,
albo niezależny od tego, co społeczeństwo będzie chciało zrobić, by mnie po­
wstrzymać od ich kupowania. Często, choć nie zawsze, będzie to połączone
z ideą głoszącą, że system polityczny jest tylko wtedy upoważniony do naru­
szania wolności kogoś, kiedy zapobiega to działaniom mogącym skrzywdzić
inną osobę; w innym wypadku, kiedy wybór jednostki dotyczy tylko jej sa­
mej, pozostaje on jej prywatną sprawą. Takie pojęcie wolności można znaleźć
w angielskiej myśli społecznej od Hobbesa i Locke a przez utylitarianizm aż
do dziś.
Bardziej kontynentalna europejska tradycja wolności, często odnosząca
się do wolności pozytywnej, ma swoje bezpośrednie korzenie w klasycznej
myśli greckiej, a później w europejskiej filozofii idealistycznej, takiej jak myśl
Hegla czy Kanta. Współcześnie można odnaleźć ją szczególnie u niektórych
myślicieli marksistowskich, na przykład takich jak Marcuse. Akcent w tego
typu koncepcji wolności położony jest bardziej na wewnętrzną wolność wy­
boru niż na zewnętrzne ograniczenia dotyczące możliwości jej realizowania,
tak jak w angielskiej tradycji wolnościowej. Zasadniczo argument ten opiera
się na założeniu, że człowiek dzięki swojej wewnętrznej naturze będzie do­
konywał racjonalnych i słusznych wyborów. Niestety, ta wewnętrzna natura
człowieka może być wypaczona przez siły społeczne i manipulacje ideologicz­
ne tak, że jednostki nie będą mogły realizować tego, czego naprawdę chcą,
i będą dokonywać fałszywych wyborów. Ostatecznie jest to powrót do dok­
tryny Platona, mówiącej, że nikt nigdy nie może swobodnie wybierać tego, co
jest złe oraz że zło jest wadą w rozumowaniu, a nie słabością woli. W rękach
późniejszych teoretyków stała się ona doktryną głoszącą, że społeczeństwo,
a zwłaszcza społeczeństwo kapitalistyczne, alienuje ludzi od ich prawdziwej
natury i wytwarza potrzeby oraz pragnienia, które są wygodne dla rządzą­
cych tym społeczeństwem. Czasami doktryna ta ma oczywisty sens: tym,

500
którzy są uzależnieni od niebezpiecznych narkotyków, można powiedzieć, że
są zniewoleni, gdy zaspokajają swoje pragnienia. Jednak często kształt teorii
zależy od specjalnie uprzywilejowanej pozycji, pozwalającej tym, którzy są
ideologami, na określenie tego, czego inni ludzie naprawdę by chcieli, jeśli
tylko mogliby uświadomić sobie, że to istnieje. Argument ten jest na przy­
kład stosowany do kwestionowania wyników wyborczych we współczesnych
demokracjach na tej podstawie, że klasa pracująca głosowałaby w rzeczywi­
stości na partie socjalistyczne, gdyby nie była „zmanipulowana” przez media,
oraz że cierpi ona na brak „pozytywnej” wolności podczas głosowania z po­
wodu jej fałszywych poglądów.
Ani pojęcie wolności pozytywnej, ani negatywnej nie jest tak proste jak
powyższy opis i jest mało prawdopodobne, by jakikolwiek myśliciel politycz­
ny trzymał się całkowicie jednego z nich. Mimo wszystko rozróżnienie to jest
ważne, gdyż pozwala zidentyfikować długofalowe konflikty wewnątrz anglo-
-europejskiej myśli społecznej i odnosi się do argumentów używanych we
współczesnych sporach politycznych.

Wolność od wartości
Metodologiczny wymóg użyteczności nauk społecznych, traktowany jako
jedno z głównych kryteriów oceny prac w politologii (choć nie w teorii po­
lityki). Polega na przeprowadzaniu analiz jak najbardziej bezstronnie i nie­
dopuszczaniu do zafałszowania badania, zbierania danych lub wyciągania
wniosków przez osobiste preferencje. Model ten odwołuje się oczywiście do
nauk przyrodniczych - zwolennicy wolności od wartości uważają, że na przy­
kład fizyk nie przedkłada jakiejś teorii cząsteczek elementarnych nad inną,
co owocuje obiektywnymi wynikami. W podobny sposób powinno się badać
przyczyny stabilności społecznej, zachowań wyborczych czy większej sku­
teczności rządów prezydenckich - bez odchyleń wynikających z osobistych
przekonań. Cel ten uznano od dawna za ideał (obszernie omówiony przez
W ebera i uważany przez Com te’a za osiągnięty), choć równie długo i żarli­
wie dyskutowały nad nim różne szkoły filozofii nauki. Wolność od wartości
w naukach społecznych wydaje się dyskusyjna w dwóch punktach. Po pierw­
sze, wszyscy ludzie ulegają dominującej ideologii swego społeczeństwa, tak
więc prawda (szczególnie o rzeczywistości społecznej) musi być względna.
Tacy marksiści jak Gyorgy Lukacs (1886-1971) dowodziliby, że ekonomista
działający w społeczeństwie kapitalistycznym nie byłby w stanie zauważyć, iż
kapitalizm skazany jest na upadek ze względu na swe wewnętrzne sprzecz­
ności i uprawiany wyzysk, ponieważ przeczyłoby to jego całemu światopoglą­
dowi. Drugi argument ma bardziej wyrafinowaną naturę: odrzuca analogię
z naukami przyrodniczymi, gdyż te również nie cechują się bezstronnością.
Fizyk z racji wykształcenia, oczekiwań co do kariery i własnych ograniczeń
twórczych tkwi w jakimś paradygmacie, w gruncie rzeczy przedkłada więc

501
jedną teorię nad inną. Innymi słowy, preferowane są teorie pasujące do
utrwalonego ogólnie poglądu, nie zaś takie, które zmuszałyby do jego po­
nownego przemyślenia. Z tego punktu widzenia socjologowie polityki mogą
zajmować się na przykład teorią racjonalnego wyboru podczas głosowania,
ponieważ broni ona dem okracji liberalnej, w którą przywykli wierzyć, a ich
aparat intelektualny działa tylko przy jej założeniach. Problemu tego nie
można ostatecznie rozwiązać, zresztą nie należy on do naprawdę istotnych.
Nie chodzi bowiem o to, by wartości nie wkraczały w wybór teorii czy meto­
dy badawczej, lecz o to, by robiły to wprost i w sposób otwarty, umożliwia­
jąc oponentom krytykę. Niektóre liberalne teorie polityki, jak utylitaryzm ,
poszukują wolności od wartości w odmiennym sensie, zamierzając stworzyć
fundament ustrojowy umożliwiający dążenie do jak największej liczby war­
tości. Wolność od wartości może w tym znaczeniu leżeć u podstaw większo­
ści argumentów prodemokratycznych.

Wolny handel
Wolny handel to międzynarodowy system gospodarczy, w którym znie­
sione zostają bariery celne i innego rodzaju ograniczenia w imporcie towa­
rów. Zakłada on, że wszystkie państwa mają równe prawa sprzedaży towarów
na terytorium innych krajów i dokonują tego na takich samych warunkach.
Od czasu powstania państw narodowych do tej pory modelu wolnego han­
dlu nie udało się wprowadzić. Co więcej, w wielu krajach bariery handlowe
istniały również wewnętrznie, w wymianie handlowej pomiędzy poszczegól­
nymi regionami. W historii znane są przykłady tworzenia pomiędzy pań­
stwami unii handlowych, których celem była pewna liberalizacja stosunków
gospodarczych oraz wspólne tworzenie barier handlowych wobec towarów
pochodzących z państw trzecich; były to tak zwane unie celne. Najważniejszą
pod względem gospodarczym tego typu unią jest obecnie Unia Europejska
(UE), w której zakazane jest stosowanie jakichkolwiek barier lub opłat cel­
nych o charakterze dyskryminacyjnym pomiędzy państwami członkowski­
mi. Ustalone są również wspólne cła na towary importowane z państw spoza
UE. O tym, jak trudne jest jednak wcielenie w życie zasady równego trakto­
wania towarów krajowych i zagranicznych (pomimo całkowitego zniesienia
ceł), świadczy ilość spraw dotyczących działań o charakterze dyskryminacyj­
nym kierowanych do Europejskiego T rybunału Sprawiedliwości (ETS).
Istnieje wiele argumentów przemawiających za wolnym handlem. Zgodnie
z teorią względnej przewagi, międzynarodowa konkurencja w handlu zapew­
niłaby maksymalny rozwój światowej gospodarki. Z drugiej strony jednak,
dla niektórych gałęzi przemysłu lub gospodarki korzystna może okazać się
okresowa ochrona przed konkurencją. Tego rodzaju działania mogą nawet
w pewnych sytuacjach dobrze wpłynąć na rynek danego państwa. Wysokość
ceł w stosunku do towarów importowanych jest zazwyczaj przedmiotem

502
ożywionej debaty, jak ma to miejsce na przykład w przypadku powracającej co
pewien czas w Stanach Zjednoczonych dyskusji na temat poziomu ceł w prze­
myśle wymagającym dużych nakładów kapitałowych i siły roboczej. Koncep­
cji wolnego handlu nie można również jednoznacznie przypisać do prawej
lub lewej strony sceny politycznej. Pod koniec XIX wieku Partia Konserwa­
tywna stała na stanowisku utrzymania barier w handlu pomiędzy państwami
wchodzącymi w skład Imperium Brytyjskiego, podczas gdy liberałowie byli
zwolennikami leseferyzmu i wolego handlu. W latach 70. i na początku lat
80. lewicowa frakcja Partii Pracy, rozczarowana funkcjonowaniem Wspólnot
Europejskich, które postrzegała jako kapitalistyczne i skierowane przeciw
interesom robotników, opowiadała się za ochroną rynku zatrudnienia i pro­
dukcji krajowej w Wielkiej Brytanii poprzez wprowadzenie wysokich ceł na
produkty importowane. W pierwszej połowie lat 80. Ronald Reagan był żarli­
wym zwolennikiem wolnego handlu, w dużej mierze z powodów osobistych.
Wolny handel utożsamia się jednak najczęściej z liberalizmem.
Niezależnie od teorii ekonomicznych tworzenie i znoszenie barier celnych
ma charakter polityczny, a konsekwencje decyzji w tej dziedzinie są odczuwal­
ne zarówno w sferze gospodarczej, jak na krajowej i międzynarodowej scenie
politycznej. W ostatnich latach kwestia wolnego handlu powraca w kontek­
ście konfliktu pomiędzy krajami mniej i bardziej rozwiniętymi gospodarczo,
zwłaszcza w kwestii eksportu produktów rolnych. Cła narzucone państwom
Trzeciego Świata uniemożliwiają im konkurowanie na rynkach światowych.
Z tego powodu zakończona na początku lat 90. urugwajska runda negocjacji
U kładu Ogólnego w sprawie Taryf Celnych i H andlu (GATT) doprowadziła
do powstania głębokich podziałów pomiędzy uczestnikami, z których wielu
wyrażało sprzeciw wobec podjętej przez Unię Europejską Wspólnej Polityki
Rolnej opierającej się na niezwykle surowym systemie barier celnych w sto­
sunku do produktów rolnych sprowadzanych z państw trzecich. Stworzona
w ramach GATT Światowa Organizacja Handlu stała się sceną konfliktu go­
spodarczego pomiędzy państwami Pierwszego i Trzeciego Świata, a także po­
między Stanami Zjednoczonymi a Europą. Zdaniem USA, prowadzona przez
UE polityka gospodarcza nie ma nic wspólnego z wolnym handlem.

Wotum nieufności
W krajach, w których organ wykonawczy jest raczej odpowiedzialny przed
zgrom adzeniem ustawodawczym niż wybierany kadencyjnie (jak w USA),
poparcie zgromadzenia ustawodawczego jest konieczne dla będącego u wła­
dzy rządu. Takie wsparcie może być sprawdzone poprzez formalne głosowa­
nie nad wotum nieufności (zob. rozliczalność). Jeśli rząd takie głosowanie
przegrywa, to w rezultacie musi ustąpić; wtedy ma miejsce jedna z kolejnych
konsekwencji tego wydarzenia - albo dochodzi do próby utworzenia nowe­
go rządu, który może cieszyć się poparciem parlamentu (oczywiście jest to

503
szczególnie prawdopodobne, gdy żadna z partii nie ma większości), albo ów
parlament zostanie rozwiązany i zostaną rozpisane nowe wybory dla ustale­
nia dominujących poglądów elektoratu.
W Zjednoczonym Królestwie, gdzie panuje ścisły system dyscypliny par­
tyjnej, dawniej wierzono, że jakakolwiek istotna porażka poniesiona przez
rząd w Izbie Gmin powinna być traktowana jako wotum nieufności. Od lat
siedemdziesiątych pogląd ten uległ znacznej modyfikacji, a kolejne rządy
są zdania, iż pokonanie ich w Izbie Gmin nie musi oznaczać konieczności
podania się do dymisji. W niektórych krajach tego rodzaju kwestie są tak
zorganizowane, iż rządowi trudno jest przegrać głosowanie nad wotum nie­
ufności; przykładem tego jest obecna francuska Piąta Republika, która stano­
wi odpowiedź na okres sprzed 1958 roku, gdy stabilny rząd należał raczej do
wyjątków niż do reguły. Podobnie Ustawa Zasadnicza Niemiec (Grundgesetz)
ogranicza siłę wniosku o głosowanie nad wotum zaufania poprzez wymóg
pozytywnego głosowania; taki wniosek musi raczej wyznaczyć następny
rząd niż odwołać istniejący. Wnioski o wotum nieufności mogą być użyte
w każdej organizacji, która posiada organ głosujący, jak na przykład zarząd
dyrektorów firmy lub spotkanie jej udziałowców. W takim wypadku efekt
głosowania zwykle posiada wymiar raczej moralny, utrudniając raczej spra­
wowanie dalszej władzy niż uniemożliwiając jej pełnienie z prawnego punktu
widzenia.

Wspólne dobra
Wspólne dobro stanowi takie dobro, które, jeśli ma być dostarczone ko­
mukolwiek w społeczeństwie (lub oczywiście w jakiejkolwiek instytucji),
musi być zarazem dostarczone każdemu; nie może być ograniczone do okre­
ślonej grupy, nawet jeśli członkowie tej grupy są jedynymi, którzy ponoszą
jego koszty finansowe. Korzyści na przykład z obrony militarnej nie mogły­
by być ograniczone do obywateli gotowych do płacenia specjalnego podatku
obronnego, a programy na rzecz czystego powietrza dają ochronę przeciw
zanieczyszczeniom każdemu, a nie tylko tym, którzy je popierali. Niektóre
wspólne dobra mogłyby w zasadzie być selektywne. Dla przykładu, w dzie­
więtnastowiecznym Londynie straż pożarną stanowiły prywatne firmy, któ­
re gasiły ogień jedynie w nieruchomościach ze znakami wskazującymi, że
zaległa opłata została wcześniej uiszczona. Rozwój prywatnych firm ochro­
niarskich w miastach zachodnich jest w pewnym sensie prywatnym i dlatego
selektywnym zabezpieczeniem czegoś, co normalnie byłoby postrzegane jako
wspólne dobro. Jednak kiedy to państwo dostarcza usługi, wówczas niemoż­
liwa jest ich selektywność. Fakt nieubezpieczenia się od ognia niesie z sobą
o wiele większe ryzyko dla innych właśnie z tego powodu, że ci pierwsi nie
są ubezpieczeni; można porównać to do tego, że ogólna potrzeba zapobiega­
nia przestępstwom czyni niemożliwym aresztowanie wyłącznie włamywaczy

504
włamujących się jedynie do niektórych, a nie do wszystkich nieruchomości.
Na niższym poziomie instytucjonalnym związki zawodowe zawsze uznają,
że podwyżki płac będą przeznaczone dla wszystkich pracowników danej
branży, a nie jedynie dla członków związku.
Wspólne dobra są ważne, ponieważ stanowią rzeczywisty przykład dobra
wspólnego i interesu publicznego. One to wiążą się z paradoksem, który
od dłuższego czasu stanowi przedmiot zainteresowania teoretyków poli­
tycznych i ekonomistów oraz posiada pewne znaczenie polityczne. Wyda­
wałoby się, że jeśli polityka leży w czyimś interesie, to musi również być
w jego interesie, by walczyć o nią lub płacić za nią swoim udziałem. Mimo
to łatwo jest zademonstrować, że w żadnym razie tak nie jest. Jeśli niektórzy
ludzie są w stanie wystarać się o wspólne dobro i wystarczająco bardzo tego
potrzebują, wówczas zapewnią je, nawet jeśli tylko sobie. Ale ponieważ jest
ono wspólne, to każdy może się tym cieszyć, więc w rzeczywistości zgodne
jest z interesem innych osób, by nie płacić za swój udział. W kłady finanso­
we czynione przez państwa członkowskie NATO są dobrym tego przykła­
dem. Mniejsze kraje rzadko płaciły swój udział kosztów; wiedziały one, że
Stany Zjednoczone potrzebują NATO i że mogą, jeśli to konieczne, zapew­
nić Europie odpowiednią ochronę, nawet jeśli musiałyby płacić więcej niż
swój „sprawiedliwy” udział. Jednym z powodów końca zim nej wojny było
narastające poczucie USA, że nie musi chronić Europy niechętnie wspiera­
jącej finansowo swoją własną obronę, co w efekcie doprowadziło do rosną­
cego zainteresowania izolacjonizmem. Wierzono, że taka obrona była i jest
wspólnym celem dla wszystkich narodów Europy Zachodniej. Wiele innych
praktycznych przykładów mogłoby ukazać ten paradoks, który ilustruje
przysłowiową siłę słabości w znaczeniu politycznym. Na co dzień problem
ten określa się jako „problem gapowicza”.

Wspólnota
Słowo „wspólnota” posiada wiele użyć w polityce. Może ono przywodzić
na myśl idealny ład polityczny, charakteryzujący się ciepłymi, braterskimi
i przyjaznymi stosunkami społecznymi, przypominającymi relacje rodzinne.
W tym użyciu określenie wspólnoty przypomina ideę braterstw a - jednego
z haseł, obok wolności i równości, Rewolucji Francuskiej. Może ona być poję­
ciem czysto deskryptywnym, odnoszącym się jedynie do nieformalnych rela­
cji osób, które tworzą swego rodzaju grupę, a nie do jakiegokolwiek systemu
politycznego lub państwa, które mogą one założyć dla kierowania społeczeń­
stwem. Może ona jednak odnosić się do małej samowspierającej się grupy,
w przypadku której to wcześniejsze rozróżnienie nie byłoby uzasadnione.
Teoria polityczna często zajmuje się ideą wspólnoty w tym drugim sensie,
gdzie wszyscy członkowie społeczeństwa podzielają określone wartości tak
bardzo, że ani separacja jednostki i państwa, ani egzekwowanie wspólnych

505
zobowiązań nie jest konieczne. Tradycyjny model takiej wspólnoty tworzy
rodzina wielopokoleniowa lub czasami grupa plemienna w społeczności
przedpaństwowej. Tutaj, jak się dowodzi, identyfikacja dobra jednostki z do­
brem grupy jest całkowita (zob. dobro wspólne). Tam, gdzie istnieje władza,
podział pracy lub odpowiedzialności, nie wywołują one sporów i są nawet
„naturalne”. Ten wyidealizowany pogląd na temat wspólnoty można znaleźć
u Platona czy Arystotelesa i jest on nadal silny dzisiaj u takich myślicieli
jak Marcuse i u wielu zwolenników ruchów takich jak Zieloni. W większości
nauk społecznych pojęcie to ma charakter empiryczny, opisując wspólnotę
jednostek podzielających te same wartości i doświadczenia życiowe, co do
której można oczekiwać, że będzie ona funkcjonować w pewnym porozumie­
niu i współpracować w kwestiach politycznych.

Wybory
Wybory są formą typowania spośród kandydatów na dane stanowisko lub
urząd, a także jedyną ogólnie przyjętą metodą selekcjonowania przywódców
politycznych i rządzących. Nawet w państwach, w których panuje dyktatu­
ra lub reżim wojskowy, przeprowadza się nieuczciwe wybory, których celem
jest zamaskowanie prawdziwych mechanizmów selekcji politycznej.
Istnieje szeroka gama technik wyborczych. W większości wyborów naro­
dowych głosy oddawane są przez wszystkich uprawnionych do głosowania
obywateli, ale istnieją też sytuacje, w których głosami dysponują jednostki
gremialne (na przykład narodowe reprezentacje w ONZ) lub jednostki zinsty­
tucjonalizowane (takie jak związki zawodowe). Głosowanie może odbywać
się w trybie tajnym lub jawnym, może nawet być rejestrowane i upubliczniane,
jak w przypadku posiedzeń wielu zgromadzeń organów władzy ustawodaw­
czej. Istnieje kilkanaście mechanizmów wyborczych, począwszy od propor­
cjonalnej reprezentacji po system większości względnej (w tym przypadku
dla skuteczności wyborów wystarcza, że liczba głosów oddanych na danego
kandydata przewyższa liczbę głosów oddanych na któregokolwiek innego, nie
musi ona jednak przekraczać połowy ogólnej liczby głosów oddanych; patrz
ordynacja wyborcza). Cechą wspólną wszystkich wyborów jest ich cel, a mia­
nowicie wyselekcjonowanie z większej grupy jednego lub kilku kandydatów
na dane stanowisko poprzez zebranie i policzenie głosów będących wyrazem
indywidualnych opinii. Wybory nie są jedynym znanym w historii sposobem
selekcji, upowszechniły się bowiem dopiero w XX wieku. Nie jest to zjawisko
polityczne przypisane demokracji, ponieważ w historii znane są nawet przy­
padki elekcji monarchów, a rozstrzygnięcie przywództwa w systemach jedno­
partyjnych również opiera się o wynik wyborów, z tym jednak zastrzeżeniem,
że elektorat ograniczony jest do określonej liczby najbardziej prominentnych
członków partii, nawet jeżeli ich wybór jest następnie poddawany rewizji
w drodze wyborów „powszechnych”. Wybory mają zatem miejsce zawsze,

506
kiedy decyzja nie zależy wyłącznie od woli jednej osoby, nie jest podjęta pod
naciskiem lub uzależniona od pewnej specyficznej koncepcji prawowitości.

Wymienialność
Wymienialność stanowi porozumienie, według którego waluta jednego
państwa może być dowolnie wymieniona na inną po kursie ustalonym przez
rynek. Ponieważ niemal zawsze nie jest przypadkiem, że waluta nie może być
wymieniona absolutnie w żaden sposób na inną (włączając w to na przykład
czarny rynek), wymienialność oznacza swobodną wymienialność. Wymienial­
ność była szczególnym problemem dla gospodarek postkomunistycznej Euro­
py Środkowo-Wschodniej i byłego Związku Radzieckiego. Rubel i inne waluty
nie były przedmiotem działania sił rynkowych, a rządy ustalały absurdalny
sztuczny kurs. Przykładem tego jest właśnie rubel, który oficjalnie wymieniany
był na funty szterlingi w stosunku 1 do 1, podczas gdy jego wartość czarnoryn-
kowa nie wynosiła nawet jednej setnej tej sumy. Niewymienialność była jednak
czymś więcej niż tylko ustanawianiem absurdalnej ceny kursu; wiązało się to
również z odmową wymieniania rubli, złotego i innych walut. Gdyby więc za­
graniczny rząd lub firma wypisały czek na milion rubli i poprosiły w zamian
o dolary amerykańskie czy franki szwajcarskie, nawet po państwowym kursie,
to spotkałyby się z odmową. Kraje komunistyczne były więcej niż szczęśliwe,
sprzedając swoją walutę, stąd turyści byli zmuszani do zakupu ich minimalnej
ilości, jednak bez prawa do jej odsprzedania. Miało to dwa skutki. Po pierw­
sze, żadne państwo spoza bloku komunistycznego nie było przygotowane do
akceptowania płatności za swoje towary lub usługi w walutach państw bloku
radzieckiego, ponieważ ich pieniądze nie były nic warte. Po drugie, wszystkie
analizy gospodarek komunistycznych były ogromnie niedokładne, ponieważ
dane dotyczące depozytów bankowych lub wydatków rządowych zasadniczo
niewiele znaczyły. Przykładem tego były trudności w oszacowaniu wydatków
Kremla na obronę, co w okresie zimnej wojny stanowiło kluczową informację.
Stany Zjednoczone używały techniki obliczeń biorącej pod uwagę cenę, jakiej
żądał amerykański producent, który zgodziłby się zbudować czołg, ponieważ
dane wyrażane w rublach, podawane przez Rosjan, niewiele mówiły.
Jeśli byłe kraje komunistyczne pozwolą swoim walutom na wycenę na mię­
dzynarodowym rynku walut i zaakceptują, jak zachodnie państwa, dyscy­
plinę finansową, będą mogły uczestniczyć w międzynarodowym handlu. Do
tego czasu muszą płacić za import obcą walutą, którą młodym demokracjom
trudno jest zarobić, lub na drodze wymiany barterowej. Mimo to, ponie­
waż wymienialność jest ważnym etapem do pokonania i może doprowadzić
do ustalenia wartości walut, większość starych krajów Europy Środkowo-
Wschodniej zaakceptowała ją. Państwa, które tego nie uczyniły w pełni, jak
Rumunia, posiadały już zbyt słabe gospodarki, co czyniło tę kwestię stosun­
kowo nieistotną.

507
Niewymienialności nie wolno mylić z ustalonym kursem wymiany, do któ­
rego dochodzi poprzez działanie sił gospodarczych. Przez jakiś czas po dru­
giej wojnie światowej wiele walut, głównie funt szterling, sprzedawanych było
jedynie po ustalonym kursie. Jednak funt utrzymywany był na określonym
poziomie wartości dzięki jego kupnu i sprzedaży dokonywanej przez Bank
Anglii, a nie poprzez formalne ustalenie kursu waluty. Zjednoczone Królestwo
do 1972 roku nie akceptowało pełnej kontroli rynkowej nad wartością funta.
Kiedy Wielka Brytania przyłączyła się do Mechanizmu Kursów Walutowych
(ERM) w ramach Europejskiego Systemu Monetarnego w październiku 1990
roku, powróciła do kontroli walutowej, ale jedynie w obrotach z innymi człon­
kami ERM. Jednak proces ten został zastąpiony stworzeniem wspólnej waluty
- euro - w odniesieniu do której kurs funta zachowuje niezależność.

Wyścig zbrojeń
W ostatnim stuleciu odnotowano kilka wyścigów zbrojeń spowodowanych
przez wyposażenie militarne coraz bardziej zależne od technologii. Prawdo­
podobnie pierwszym istotnym wyścigiem zbrojeń była rywalizacja Wielkiej
Brytanii i Niemiec na przełomie XIX i XX o to, kto zbuduje większy i lepszy
liniowiec, „Dreadnoughts”. Istotnym wyścigiem zbrojnym od zakończenia
II wojny światowej była konkurencja USA z ZSRR w zakresie budowy potęż­
niejszej broni nuklearnej, szczególnie Międzykontynentalnych Pocisków Ba­
listycznych (ICBMs), w nadziei uzyskania zdolności do pierwszego uderzenia
na wroga. W ostatnich latach nacisk w wyścigu zbrojeń został przesunięty na
współzawodnictwo w budowie coraz bardziej zaawansowanej i dokładniejszej
broni konwencjonalnej; to właśnie ta broń dała prowadzonym przez USA si­
łom olbrzymią przewagę nad irackimi oddziałami w czasie Wojny w Zatoce.
Wyścig zbrojeń stanowi główną część teorii równowagi sił: mówi ona, iż
jakakolwiek przewaga technologiczna jednej ze stron zagraża drugiej, a to
powoduje chęć zbudowania przez nią jeszcze lepszej broni, zmuszając tym
samym pierwszą ze stron do ulepszenia swojej broni, itd. W wyścigu zbro­
jeń nowa faza może być często wprowadzona poprzez stosunkowo niewielki
postęp: na przykład ulepszenia w mierzeniu dokładności pocisków balistycz­
nych (CEP - prawdopodobny błąd obwodu) dokonane przez Związek Radzie­
cki we wczesnych latach siedemdziesiątych doprowadziły do nadzwyczajnych
inwestycji amerykańskich, a rozwój systemów obrony przeciwrakietowej do­
konany przez USA w latach sześćdziesiątych, chociaż m iał charakter obron­
ny, postrzegany był przez Rosjan jako zagrożenie dla równowagi sił, dlatego
dalej kontynuowali oni rozwijanie swojej broni.
Na niższym poziomie wyścig zbrojeń prowadzony jest pomiędzy dowol­
ną grupą państw powiązanych potencjalnych konfliktami. Jeden z najlepiej
znanych przykładów to wyścig pomiędzy Indiami a Pakistanem w latach
siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Pojęcie wyścigu zbrojeń niesie jednak

508
z sobą pewien teoretyczny zamęt: jest ono niejasne, bo nie wiadomo na przy­
kład, czy to rzeczywista czy jedynie potencjalna zdolność m ilitarna jednego
kraju zachęca inny kraj do rozbudowy swoich sił zbrojnych. Podobnie wiele
ulepszeń w siłach zbrojnych wydaje się mieć miejsce po prostu dlatego, że
dostępna technologia umożliwia nowe systemy broni, bez żadnych związków
z jakąkolwiek rzekomą groźbą. Wydaje się, że rozsądniej będzie postrzegać
wyścig zbrojeń jako jeden element w ogólnej ocenie zagrożenia, jakiej każdy
kraj musi dokonać.

Wzajemnie zagwarantowane zniszczenie


Wzajemnie zagwarantowane zniszczenie (ang. mutual assured destruction,
MAD) jest podstawowym pojęciem w strategii nuklearnej. Odnosi się ono do
sytuacji, gdy siły wrogich sobie krajów są tak potężne i niezniszczalne, że
żadna ze stron nie może się spodziewać, że o ile zaatakuje pierwsza, zdoła
zadać przeciwnikowi tak duże straty, aby uniemożliwić mu kontruderzenie,
które okaże się zabójcze dla niej samej. Termin ten jest kluczowym elemen­
tem branym od uwagę przy wymogach dotyczących zdolności do drugiego
uderzenia. Powinniśmy odnotować, że siły nie muszą być równe, by zaist­
niało wzajemnie zagwarantowane zniszczenie, będzie tak w przypadku, gdy
strona silniejsza, chcąc chronić siebie przed ogromnymi zniszczeniami, nie
będzie miała żadnej nadziei na wyeliminowanie w pierwszym uderzeniu wy­
starczających sił, jakimi dysponuje strona słabsza. Należy również zauważyć,
że póki „zagłada” nie jest rozumiana bardzo dosłownie i bardzo ogólnie,
termin ten wymaga niedających się pominąć w analizie przypadkowych ele­
mentów, ponieważ to, jak dużo zniszczeń kraj x jest gotów ryzykować, mając
nadzieję na zakończone sukcesem uderzenie wyprzedzające przeciw krajo­
wi y, jest kwestią osądu rządzących w kraju x. Wzajemnie zagwarantowane
zniszczenie, ogłoszone jako polityka strategiczna USA przez Roberta McNa-
mara za czasów administracji Kennedyego na początku lat 60. XX wieku,
było określane po prostu jako wymóg zdolności do zniszczenia w odwecie
jednej trzeciej wrogiej populacji i dwóch trzecich jej możliwości przemysło­
wych. Czasami argumentuje się, że tylko groźba wzajemnie zagwarantowa­
nego zniszczenia zapobiegła wojnie w okresie od końca lat 60., kiedy Związek
Radziecki osiągnął stan faktycznej równowagi nuklearnej w stosunku do
USA, do zakończenia zimnej wojny, kiedy to zasadniczo groźba wojny ato­
mowej została wyeliminowana. Strategia ta miała przypuszczalnie mniejsze
znaczenie niż sądzono, szczególnie że w Związku Radzieckim nadal wierzo­
no, iż przy spełnieniu określonych warunków możliwe jest sensowne mówie­
nie o „zwycięstwie” w wojnie prowadzonej przy pomocy broni nuklearnej;
takie przekonanie utrzymywało się w ZSRR jeszcze długo po tym, jak Ame­
rykanie w latach 80. przyjęli swoją doktrynę wojny zwaną Inicjatywą Obrony
Strategicznej (zobacz również: Syn Gwiezdnych Wojen).

509
Yuppie
Skrót od Young, Upwardly-Mobile, Professional (młody pnący się w górę
profesjonalista). Według niektórych „u” oznacza urban (miejski). Pierwszy
z akronimów stworzonych przez dziennikarzy amerykańskich do opisu grup
społecznych powstałych lub uznanych za istotne grupy wyborcze w latach 80.
XX wieku, jak dink (double income, no kids - podwójny dochód, bez dzie­
ci) i inne warianty określeń zamożnych ludzi w średnim wieku, nieobcią-
żonych już finansowo przez dzieci. Wszystkie te grupy m iały jedną cechę
wspólną: stanowiły idealne widownie dla polityków postulujących obniżenie
podatków i wydatków socjalnych, gdyż nie musiały korzystać z państwowej
edukacji, służby zdrowia, transportu publicznego itd. (patrz opiekuńczość).
Do tych właśnie ludzi odwoływały się pierwsze budżety Ronalda Reagana
(1981, 1982), czyniąc to wyjątkowo skutecznie. Arogancja yuppies i samo­
zadowolenie innych określanych skrótami grup zaczęły szybko budzić od­
razę Amerykanów, narastającą po ujawnieniu udziału członków tych grup
w nielegalnych transakcjach giełdowych i innych nadużyciach bardzo zresztą
licznych wolności. Nie działo się tak wyłącznie w USA - yuppies pojawili się
w wielu innych krajach Zachodu, choć żaden z nich nie pozwolił im na osiąg­
nięcie szacunku, jakim krótko cieszyli się w Stanach. W Wielkiej Brytanii na
przykład podobna polityka podatkowa i gospodarcza trafiała z powodzeniem
do pewnych wyborców P artii Konserwatywnej, nie tylko yuppies londyń­
skich, ale i ich uboższych kuzynów, „ludzi z Essex”. Oba te określenia nabrały
w końcu pogardliwego znaczenia, lecz nie powstrzymało to ani przedstawi­
cieli tych grup od korzystania ze swego sukcesu, ani rządów od zbierania
owoców ich aktywności wyborczej. Nazwa yuppies rzadko pojawia się na
początku XXI wieku, odegrała jednak tak znaczną rolę w dwóch ostatnich
dekadach zeszłego stulecia, że historycy będą jeszcze długo do niej wracać.
Stanowi ona najwyraźniejszy symbol przesunięcia w stronę egocentrycznej
polityki, będącej skutkiem stopniowego zaniku poczucia społeczno-gospo­
darczego bezpieczeństwa, wypracowanego przez Zachód po 1945 roku.

510
Zagłada nuklearna
Koncepcja zagłady nuklearnej jest częścią teorii wojny atomowej. Idealna
machina zagłady to taka bomba atomowa, która zostałaby wysyłana i deto­
nowana automatycznie w odpowiedzi na atak nuklearny na dane państwo.
Zniszczenia, które poniósłby w konsekwencji agresor, byłyby tak wielkie, że
oznaczałyby jego totalną eliminację (a także zagładę całego świata). Zagroże­
nie zagładą poprzez wzajemnie zagwarantowane zniszczenie stanowiłoby
gwarancję, że żadne państwo świata nie podjęłoby ryzyka ataku i rozpoczęcia
wojny atomowej.
Ta z pozoru absurdalna koncepcja (choć z punktu widzenia technolo­
gii jak najbardziej możliwa) funkcjonuje jako jeden z elementów teorii od­
straszania. Amerykańscy stratedzy rozważali różne metody kontrolowania
podwodnej floty marynarki wojennej, pozwalające na wprowadzenie w życie
systemu wzajemnie zagwarantowanej zagłady. Uświadomiono sobie jednak
możliwe problemy techniczne związane z utrzymaniem kontaktu z flotą
podwodną, zwłaszcza jeżeli atak spowodowałby zniszczenie centrum naro­
dowego dowództwa wojskowego i ośrodków kierowania siłami zbrojnymi.
Sugerowano, by do statków podwodnych wysyłać ciągły sygnał, którego prze­
rwanie byłoby równoznaczne z rozkazem rozpoczęcia ataku nuklearnego na
wroga (za którego uważano Związek Radziecki). Taki automatyczny odwet
byłby równoznaczny z zagładą nuklearną. Termin „dzień zagłady” spopula­
ryzował Stanley Kubrick filmem Doktor Strangelove, łub jak przestałem się
martwić i pokochałem bombę, będący kąśliwą satyrą na konflikty okresu zim­
nej wojny.

Zakładnicy
Branie zakładników w celu wymuszenia pewnych działań ze strony prze­
ciwnika to praktyka tak stara jak historia konfliktów zbrojnych. Przez całe
wieki było to zjawisko w pełni akceptowane i regulowane zasadami prawa
wojny i rycerstwa. Kwestię zakładników zaczęto intensywniej dyskutować
w kontekście polityki międzynarodowej podczas rewolucji islamskiej w Ira­
nie, kiedy to w listopadzie 1979 roku oddziały rewolucjonistów opanowały
budynek amerykańskiej ambasady i uwięziły jej pracowników. Zakładnicy
mieli być uwolnieni pod warunkiem wycofania Stanów Zjednoczonych z in­
terwencji w wewnętrzne sprawy Iranu. Nastąpiło to dopiero w styczniu 1981

511
roku, i choć nie wiadomo do końca, czy władze USA podjęły jakiekolwiek
kroki w celu spełnienia żądań porywaczy lub podjęcia negocjacji, członkowie
grup bojowych na Bliskim Wschodzie przekonali się, że przetrzymywanie
zakładników z krajów Zachodu, a zwłaszcza ze Stanów Zjednoczonych, może
okazać się niezwykle skutecznym sposobem na osiągnięcie celu.
Od 1981 do 1991 roku branie zakładników przez grupy rewolucyjne na
Bliskim Wschodzie, szczególnie w Libanie, stało się powszechnie stosowa­
ną taktyką w walce przeciw polityce Izraela, a także narzędziem walki fun-
damentalistycznych grup islamskich przeciwstawiających się interwencji
Zachodu w regionie. Dziesiątki obywateli państw zachodnich było przetrzy­
mywanych przez miesiące, a nawet lata w prymitywnych, barbarzyńskich
warunkach. Wielu z nich zmarło w niewoli, a niektórych zamordowano.
Większość stanowili obywatele USA, choć nie brakowało wśród nich przed­
stawicieli innych narodowości. Polityka państw w stosunku do zakładników
była bardzo zróżnicowana: Francja gotowa była na negocjacje i ustępstwa, by
wyzwolić swoich obywateli, Stany Zjednoczone nie prowadziły oficjalnych
negocjacji, choć podejrzewa się, że wielu zakładników amerykańskich zostało
wykupionych. Wielka Brytania nigdy nie podejmowała negocjacji z porywa­
czami, argumentując to faktem, że sukces jednej grupy porywaczy zachęciłby
tylko inne do podobnych działań.
Sytuacja polityczna zmieniła się jednak, kiedy Stany Zjednoczone i państwa
zachodnie przestały wspierać Izrael - zwłaszcza po zakończeniu wojny w Za­
toce, gdy uznano, że w drodze negocjacji możliwe jest osiągnięcie porozumie­
nia na Bliskim Wschodzie. Nawet porywacze zrozumieli, że przetrzymywanie
zakładników stało się nieskuteczne jako sposób osiągnięcia celu. Ogromną
rolę odegrała zmiana nastrojów politycznych w Iranie po śmierci Ajatollaha
Chomeiniego, za czasów którego państwo oficjalnie i nieoficjalnie wspierało,
a nawet finansowało, grupy porywaczy. Ponadto Syria, która zaangażowała
się po stronie sił ONZ i Stanów Zjednoczonych w wojnie w Zatoce, stała się
główną siłą pośród państw arabskich kontrolującą sytuację w Libanie. Po wielu
latach reszta zakładników została uwolniona w 1991 roku. Polityka wewnętrz­
na Stanów Zjednoczonych niewątpliwie doznała szwanku w rezultacie skan­
dalu politycznego, jakim była sprawa Iran - Contras. Powodem skandalu było
ujawnienie przez media informacji na temat nielegalnej, tajnej sprzedaży broni
Iranowi, w zamian za co oczekiwano pomocy w uwolnieniu zakładników prze­
trzymywanych w ambasadzie USA w Iranie. Pieniądze uzyskane z tych trans­
akcji przekazywano na wspomaganie nikaraguańskiej partyzantki Contras.
Obecnie porwania nie stanowią tak dużego problemu, jak miało to miejsce
w przeszłości, choć niewykluczone, że powróci on w przyszłości. Mniejsze,
działające lokalnie grupy nadal organizują porwania, a wielu zakładników zo­
staje zabitych. Tego rodzaju działania zdają się wynikać w równej mierze z fru­
stracji i złości, co stanowić część przemyślanej strategii działania.

512
Zamach stanu
Zamach stanu to nagłe i gwałtowne obalenie rządu poprzez wojsko lub z jego
pomocą. Zamach stanu zdarza się zwykle w okresie niepokojów społecznych
i niepewności politycznej, na ogół będąc dziełem prawicowych elementów, zde­
cydowanych wprowadzić dyscyplinę społeczną i porządek polityczny, których
brak się odczuwa. To odróżnia go od rewolucji, która zwykle dąży do gwałtow­
nej zmiany struktury społecznej lub porządku politycznego. Jednak atmosfera
społeczna poprzedzająca zamach stanu może być taka sama jak w przypadku
rewolucji, co pokazały wydarzenia w Związku Radzieckim z 1991 roku.
Zamach stanu prowadzi jedynie do zmiany grupy rządzącej bez zmiany
kontekstu społecznego. Zdarza się, że organizatorzy takiego przewrotu odda­
ją władzę w ręce polityków po stosunkowo krótkim czasie, wierząc, że zostały
osiągnięte cele w postaci przywrócenia stabilizacji i porządku w systemie po­
litycznym. Miało to miejsce w przypadku junty greckiej i licznych zamachów
stanu w Afryce i Ameryce Łacińskiej. Jednak częściej się zdarza, że tego ro­
dzaju początkowa obietnica nie jest dotrzymywana. W arunki socjologiczne,
w których zamach stanu kończy się powodzeniem, są dość konkretne, łączą
w sobie szeroką aprobatę dla podstawowego porządku społecznego z głębo­
kim brakiem zaufania wobec grupy rządzącej. Tendencja do angażowania
armii w przewroty wywodzi się z jej faktycznego monopolu na posiadanie
środków przymusu oraz z tego, że często jest postrzegana jako apolityczna,
a nawet znajdująca się „ponad polityką”. W społeczeństwach mniej rozwinię­
tych wojsko prawdopodobnie ma również niemal monopol w zakresie tech­
nologii i umiejętności organizacyjnych.
Należy odróżniać zamachy stanu od puczów oraz rewolucji. Zamach jest
dokonywany przez osoby lub organa, które uczestniczyły już w strukturach
władzy, na przykład mogą to być oficerowie wojskowi, niezadowoleni człon­
kowie gabinetu lub wyżsi rangą urzędnicy. Pucz jest organizowany przez nie­
wielką grupę liderów i do pewnego stopnia angażuje społeczeństwo, jednak
owi liderzy nie wywodzą się z establishmentu władzy. Istnieje kilka sławnych
przykładów puczów, jak nieudany przewrót Hitlera w Monachium w 1923
roku czy marsz Mussoliniego na Rzym. W arunkiem powodzenia akcji jest
brak zaufania ze strony organów istniejącej administracji, policji i wojska do
oficjalnych liderów politycznych, połączony z gotowością do akceptacji outsi­
derów jako nowych jednostek sprawujących władzę, ale bez aprobaty wobec
ewentualnych przemian rewolucyjnych w społeczeństwie. W tym znaczeniu
przewrót bolszewicki w Rosji w październiku 1917 roku może być raczej na­
zwany puczem niż rewolucją czy zamachem stanu.

Zaufanie
Rozpatrywanie przez nauki społeczne tak zwykłego i nienaukowo wyglą­
dającego słowa może wydawać się dziwne, stało się ono jednak w szybkim

513
tempie przedmiotem poważnych badań (szczególnie wśród teoretyków ka­
pitału społecznego). Zaufanie oznacza dla politologa to samo co dla laika,
nowe jest tylko zainteresowanie tym zjawiskiem ze strony kręgów akade­
mickich. Niepodważalny fakt stanowi różny stopień wzajemnego zaufania
w różnych kulturach, zawsze obserwowano też podobne zróżnicowanie
w stosunku do instytucji życia społecznego. Wczesne prace z zakresu kultury
politycznej w dużej mierze poświęcono badaniu, w jakim stopniu obywatele
ufają przywódcom politycznym i instytucjom. Niektóre kraje Zachodu miały
tutaj bardzo niskie wskaźniki, lecz do ponownej analizy problemu skłonił
naukowców dopiero okres przejścia do dem okracji w Europie Wschodniej.
Wśród obywateli bardzo małe zaufanie zdają się tam budzić nie tylko stare
instytucje komunistyczne, ale i nowe (w szczególności partie i parlamenty).
W niektórych krajach istnieją rzeczywiste powody, by nie ufać elitom po­
litycznym, ogólnie jednak to uczucie odzwierciedla zgeneralizowany brak
zaufania do „innych”. Antropologowie odkryli już dawno, że ta podstawowa
kwestia przedstawia się inaczej w wielu społeczeństwach. Niektóre z nich (nie
tylko prymitywne, ale np. współczesne Włochy) cechują się wysoką „rodzin-
nością” - tylko powiązania rodzinne mogą tu zapewnić prawdziwą uczciwość
i odpowiedzialność. Członkowie subkultur z kolei bardzo ufają sobie, lecz nie
innym grupom, w szczególności - oczywiście - imigrantom. Przy głębokiej
nieufności do obcych prawie niemożliwe jest stworzenie odleglejszych insty­
tucji politycznych, które darzyłoby się zaufaniem. To z kolei ma bardzo po­
ważne następstwa dla legitymizacji państw i ich zdolności do mobilizowania
społeczeństwa w razie kryzysu. Problem teoretyczny leży w ustaleniu kierun­
ku wpływu: czy niechęć jednostki do zaufania innym powoduje nieufność do
instytucji społecznych i politycznych, czy z niej wynika? Wskazuje się często,
że społeczności na Bałkanach cechują się bardzo niskim poziomem ufności,
być może z racji długotrwałych rządów skorumpowanego i obcego państwa
ottomańskiego. Wtórny problem stanowi tu dla nauk społecznych opracowa­
nie takich instytucji, które pielęgnowałyby zaufanie na poziomie jednostko­
wym i grupowym.

Zdolność do drugiego uderzenia


Jeden z wielu terminów teorii strategicznych powstałych w związku z roz­
wojem broni nuklearnej. Stanowi część doktryny odstraszania. W jej myśl
kraj musi posiadać tak wielki arsenał nuklearny (lub wystarczająco dobrze
ukryty i chroniony), aby w razie nawet niespodziewanego ataku móc po jego
przetrwaniu zadać napastnikowi gwarantowane straty. Ich rozmiar musi
czynić ewentualny atak nieopłacalnym (patrz wzajemnie zagwarantowane
zniszczenie). Zdolność do drugiego uderzenia wymaga zwykle specjalnej
ochrony własnych sił nuklearnych (przez umieszczanie ich w praktycznie
niezniszczalnych silosach bądź na łodziach podwodnych). Niedoskonałość

514
koncepcji polegała na jej statycznym charakterze: niezniszczalny silos czy
niemożliwa do ustalenia pozycja mogą stracić swe zalety, jeśli przeciwnik
udoskonali swoją broń lub metody wywiadowcze. W efekcie poszukiwanie
możliwości (w zasadzie obronnego) drugiego uderzenia mogło prowadzić do
wyścigu zbrojeń.

Zgoda
Wiele teorii politycznych, próbując odpowiedzieć na pytanie: „Dlaczego
należy słuchać rządu?”, ucieka się do idei, że ten obowiązek oparty jest na
bezwarunkowej lub zdecydowanej zgodzie na sprawowane władzy przez rząd
i państwo. Wiara, że człowiek jest „z natury” wolny i niezależny, doprowa­
dziła niektórych myślicieli do twierdzenia, iż wolna jednostka nie może być
zobowiązana do podporządkowania się władcy czy przywódcy bez swobod­
nie wyrażonego życzenia, chęci lub zgody na to, że tak uczyni. Ten rodzaj
doktryny, prawdopodobnie najlepiej reprezentowanej przez poglądy siedem­
nastowiecznego filozofa angielskiego Johna Locke’a, jest zwykle związany
z teoriami umowy społecznej (kontraktu społecznego). Przedstawiają one
społeczeństwo jako zorganizowane celowo przez niezależne jednostki, które
rozumieją, że ich własne interesy są najlepiej realizowane poprzez współpra­
cę i które z tego powodu dobrowolnie rezygnują z części swojej wolności na
rzecz rządu, by ten mógł działać dla ich korzyści. Oczywiście, jeśli uwzględnić
to stanowisko, prawo rządu do uchwalania ustaw i zmuszania obywateli do
ich wykonywania może pochodzić jedynie od tychże obywateli, wyrażają­
cych swoje przyzwolenie na podporządkowanie się rządowi. Jednak teoria ta,
chociaż wspaniała, jest naszpikowana problemami, które teoretycy polityczni
nadal próbują rozwiązać. Dla przykładu - w rzeczywistości przeciętny oby­
watel nigdy nie ma szansy na wyrażenie takiego pozwolenia lub wycofanie
go, chociaż każdy mógłby stwierdzić, że dobrowolna akceptacja obywatel­
stwa, gdy ktoś zostaje naturalizowany, stanowi taką właśnie sytuację. Istnieje
również argument, iż jeśli rząd dba o nasze interesy lub też czyni to, co jest
„właściwe”, to nie wydaje się mieć wielkiego znaczenia, czy obywatel wyraża
swoją aprobatę czy też nie. Sam Locke, dążąc do spójności swojej teorii, musiał
rozszerzyć swoją definicję „przyzwolenia” tak dalece, że przestała mieć siłę,
jaką wydawałoby się, że mogłaby mieć. On też wprowadził pojęcie „milczącej
zgody”, poprzez którą każdy, kto korzysta z praw społecznych poprzez - na
przykład - podróżowanie drogami państwowymi musi być postrzegany jako
wyrażający swoją zgodę. Nowoczesna wersja tego rodzaju zgody utrzymuje, że
głosowanie w wyborach, a tym samym skorzystanie z władzy, która nie byłaby
dostępna automatycznie, oznacza wyrażenie zgody, nawet jeśli preferowana
przez kogoś partia przygrywa. Mimo to idea, iż można zostać zobowiązanym
jedynie poprzez wyrażenie przyzwolenia, pozostaje bardzo atrakcyjna i jest
nadal potężną siłą w demokratycznej i liberalnej teorii polityki.

515
Zgromadzenie ustawodawcze
Zgromadzenie ustawodawcze jest oficjalnym ciałem tworzącym zasady sy­
stemu politycznego, w odróżnieniu do instytucji odpowiedzialnych za wdra­
żanie tych zasad lub sądzenie osób podejrzanych o ich złamanie. Występuje
całkowicie mylna tendencja do zrównywania zgromadzenia ustawodawcze­
go z obieralnym parlam entem , ale nie ma żadnego teoretycznego powodu,
dla którego, nawet jedynie jako ideał, funkcja ustawodawcza powinna być
wykonywana przez to właśnie ciało, chyba że wcześniej zostanie poczynione
zobowiązanie, by demokracja stała się źródłem prawomocnego stanowienia
prawa. Istota tego rozróżnienia zasadza się na rozdziale władz, tak więc kraje
niedemokratyczne mogą wciąż posiadać ciała ustawodawcze.
Zazwyczaj jednak jest to wybierana izba, parlament lub zgromadzenie,
które traktuje się jak zgromadzenie ustawodawcze, choć byty te nie są po­
dobne. Na przykład Kongres Stanów Zjednoczonych lub Parlament Brytyj­
ski nie są najczęściej całkowicie ustawodawczymi ciałami, mając szczątkową
władzę nad egzekutywą. W związku z ogromną ilością materiału służącego
do ustanawiania obowiązujących i egzekwowalnych prawnie zasad, które
w każdym współczesnym społeczeństwie nie są ustanawiane przez parla­
ment albo ciało ustawodawcze i zamiast tego są tworzone przez władzę wy­
konawczą, jedynie pod kontrolą stosunkowo słabej władzy ustawodawczej,
rozróżnienie na egzekutywę i legislatywę gwałtownie straciło swoje empi­
ryczne odniesienie. Niektóre systemy, szczególnie P iąta Republika Fran­
cuska, a także powojenne Włochy, umożliwiają bezpośrednie tworzenie
prawa, choć bardziej nakazów niż prawa, bez ustawodawczej kontroli, przez
egzekutywę. Niemniej jednak idea funkcji ustawodawczej, nawet wtedy gdy
nie istnieje żadne ciało, które pełni wyłącznie tę funkcję, jest rozróżnieniem
ważnym pojęciowo.

Zgromadzenie
Zgromadzenie jest zbiorem osób, które albo bezpośrednio tworzą, albo re­
prezentują polityczną lub społeczną jedność. Znany przykład apelu szkolnego
pomaga wyjaśnić to pojęcie. W tym przypadku całe grono złożone z uczniów,
nauczycieli i innych osób, którzy tworzą społeczną grupę szkoły, zbiera się ra­
zem by dyskutować lub wysłuchać pewnych zasad, informacji czy instrukcji.
W znaczeniu politycznym zgromadzenia są grupami podejmującymi decy­
zje lub uchwalającymi prawo. W wielu wypadkach nie ma różnicy pomiędzy
zgromadzeniem, parlam entem , izbą reprezentantów, izbą deputowanych
lub określoną inną lokalnie stosowaną terminologią. Określenia parlament
i kongres mogą być używane w odniesieniu do obu izb systemu dwuizbowe­
go, chociaż często oznaczają izbę niższą, wykonującą większość pracy legis­
lacyjnej; zgromadzenie zaś zawsze oznacza tylko niższą izbę lub pojedynczą
izbę w systemie jednoizbowym (zob. druga izba parlam entu).

516
Pozostaje jednak niewielka różnica w implikacjach. Ponieważ pełne zgro­
madzenie (jak na przykład w szkole) sugeruje, że wszystkie osoby związane
z daną instytucją są obecne, nazywanie określonego grona zgromadzeniem
sugeruje nie tyle spotkanie reprezentantów, może ze swobodą działania, ile
zebranie wszystkich stron. W Organizacji Narodów Zjednoczonych na przy­
kład w Zgromadzeniu Ogólnym zasiadają wszystkie państwa członkowskie,
w przeciwieństwie do Rady Bezpieczeństwa, która liczy sobie jedynie kilku
członków. W ładza zgromadzenia jest odpowiednio większa niż władza rady
lub grupy reprezentantów. Przykład francuskiego zgromadzenia narodowe­
go jest dobry: teoria bezpośredniej reprezentacji woli narodu, która przenika
przez francuską myśl demokratyczną od czasów Rousseau, prowadzi do pre­
ferowania myśli, że wybrani członkowie w pewien sposób zastępują zebranie
całej populacji Francji w jednym prawdziwie ogólnym zgromadzeniu.

Zielony socjalizm
Termin „zielony socjalizm”, inaczej ekosocjalizm, odnosi się do szeregu
wartości liberalnych i socjalistycznych popularnych wśród pewnych krę­
gów klasy średniej. Kwestie klasowe, bliskie ugrupowaniom lewicowym, nie
są centralnym obszarem zainteresowań ekosocjalizmu, a stosunek do war­
tości takich jak wolność słowa czy tolerancja rasowa niewiele różni się od
reprezentowanego przez ugrupowania prawicowe. Zamiast koncentrowania
się na czysto pragmatycznych kwestiach poprawy warunków życia, zielony
socjalizm skupia się na wartościach bardziej abstrakcyjnych. Wzrost zainte­
resowania problemami ochrony środowiska, reprezentowany obecnie przez
wiele partii politycznych, stawia jednak pod znakiem zapytania przyszłość
ekosocjalizmu. W czasach, gdy większość ugrupowań politycznych ignoro­
wała problemy ochrony środowiska, ekosocjalizm miał szanse na zdobycie
poparcia dzięki temu, że jako jedyny te kwestie podnosił. Obecnie pozostaje
znalezienie rozwiązania powstałych problemów i podjęcie decyzji o środ­
kach, które należałoby podjąć w przyszłości. Poszczególne partie polityczne
reprezentują w tej kwestii odmienne poglądy, dlatego wyborcy przywiązują­
cy dużą wagę do kwestii ochrony środowiska postawieni są przed dylematem,
czy polityka socjalistycznych lub prawicowych partii spełni ich oczekiwania
w tym zakresie. Poza położeniem ogromnego nacisku na te kwestie, program
partii reprezentujących ekosocjalizm od zawsze zawierał elementy dążenia
do bardziej radykalnych zmian w społeczeństwie. Szansą dla zielonego so­
cjalizmu może zatem okazać się utrata poparcia społecznego przez ruch so­
cjaldemokratyczny. Zważywszy, że na scenie politycznej większości krajów
zachodnich rywalizacja o władzę odbywa się głównie pomiędzy mniej lub
bardziej liberalnymi wersjami umiarkowanego konserwatyzmu, a poglądy
gospodarcze radykalnej lewicy i prawicy niewiele się od siebie różnią, ekoso-
cjaliści mają szansę zaoferowania wyborcom atrakcyjnej alternatywy, muszą

517
jednak zdecydować, czy w celu zdobycia władzy i wpływów powinni tworzyć
koalicje z tradycyjnymi partiami. Taka decyzja ekosocjalistów w Niemczech
okazała się błędem: nie tylko ich rzeczywisty wpływ na politykę był znacznie
ograniczony, ale również ponieśli oni konsekwencje niepowodzenia polityki
prowadzonej przez koalicję w innych dziedzinach.

Zimna wojna
Nic tak nie ilustruje tymczasowości życia politycznego jak historia zimnej
wojny. Jako pojęcie, zimna wojna osiągnęła popularność zaraz po zakończe­
niu „gorącej” lub „rozdzierającej” drugiej wojny światowej, która zaangażo­
wała wszystkie największe siły polityczne. Pojęcie to opisuje stan ogromnej
wrogości pomiędzy superm ocarstwam i, związany z wyścigiem zbrojeń,
konfliktem dyplomatycznym oraz wrogimi środkami wszelkiego rodzaju,
które zbliżyły się do niemal jawnej akcji zbrojnej. Zimna wojna zaczęła się
w 1947 roku wraz z blokadą Berlina i utrzymywała się do połowy lat sześć­
dziesiątych, kiedy to doszło do kryzysu kubańskiego i budowy m uru ber­
lińskiego. Od późnych lat sześćdziesiątych rozpoczął się, lub przynajmniej
stał bardziej modny, okres odprężenia (dćtente), lecz groźba powrotu zimnej
wojny pozostała. Część komentatorów mówi nawet o „drugiej zimnej woj­
nie”, która rozpoczęła się mniej więcej wraz z wyborem Ronalda Reagana
na prezydenta w 1980 roku; z pewnością kilka lat ósmej dekady XX wieku
charakteryzowało przyspieszenie wyścigu zbrojeń, wzrost budżetów obron­
nych oraz intensyfikacja konfliktu dyplomatycznego pomiędzy supermocar­
stwami w wielu obszarach świata. Jednakże od 1985 roku, wraz z dojściem
Gorbaczowa do władzy w ZSRR oraz koniecznością ograniczenia wydatków
na obronę przez prezydenta Reagana ze względu na potrzebę złagodzenia
kryzysu budżetowego w USA, zaczęło się to, co dziś może się nam wyda­
wać nieuniknionym procesem zażegnywania tego zinstytucjonalizowanego,
lecz zasadniczo irracjonalnego konfliktu. Wraz z przyspieszeniem reform
w Związku Radzieckim i w krajach Europy Środkowo-Wschodniej upadła
wydajność gospodarcza państw U kładu Warszawskiego we współzawod­
nictwie militarnym z krajami NATO, tak jak i polityczna gotowość innych
niż ZSRR członków Paktu Warszawskiego do uczestniczenia w tym wyści­
gu. W tym też czasie pilne negocjacje w sprawie kontroli zbrojeń dotyczące
broni nuklearnej i konwencjonalnych sił zbrojnych w Europie były w eko­
nomicznym interesie wszystkich państw. Nie ulega jednak wątpliwości, że
było to podyktowane zmianą wprowadzoną przez Gorbaczowa do polityki
zagranicznej, czyli ustępstwami w dziedzinie kontroli zbrojeń, które na dłuż­
szą metę zwiastowały koniec zimnej wojny. Ostatecznie jednak to rewolucje
w krajach Europy Środkowo-Wschodniej przyczyniły się do jej natychmia­
stowego zakończenia, a konflikt pomiędzy dwoma blokami zastąpiony został
konfliktem NATO - Rosja. Jeśli potrzebny jest jakikolwiek dowód na to, że

518
zimna wojna ostatecznie się zakończyła, to jest nim wojna w Zatoce, poparta
przez rząd rosyjski, finansowana przez ONZ a prowadzona przez Amery­
kanów. Ewentualnie jest nim akceptacja przez ZSRR opuszczenia przez od­
działy Armii Czerwonej terenów byłej NRD, co może być traktowane jako
symboliczne zakończenie czysto militarnego aspektu zimnej wojny. Fakt, że
zakończyła się ona zasadniczo przypadkowo, pasuje do momentu jej rozpo­
częcia, który miał podobny charakter. Od lat siedemdziesiątych historycy
tego okresu podkreślają sposób, w jaki wzajemne rozczarowanie i nieporo­
zumienia pomiędzy Związkiem Radzieckim a Stanami Zjednoczonymi co do
kształtu powojennej Europy przekształciły się w spór, którego żadna ze stron
wcześniej nie planowała.
Jak w przypadku większości takich pojęć, określenie „zimna wojna” może
być uzasadnione wtedy, gdy istnieje pewna „naturalna” alternatywa. To, co
nadało zimnej wojnie impetu, i to, czego brakowało w przeszłości, było głę­
boko odczuwalnym konfliktem ideologicznym pomiędzy Wschodem i Za­
chodem. Z tego to powodu niektórzy komentatorzy, wywodzący się niemal
wyłącznie ze Stanów Zjednoczonych, chcą widzieć zimną wojnę jako praw­
dziwą wojnę, w której ich „sposób życia” zwyciężył. W rzeczywistości poważ­
ne analizy po obu stronach żelaznej kurtyny dowodziły przez lata, że żadna
ze stron nie miała zamiaru ani możliwości atakowania drugiej. Nie jest też
przypadkiem, że jedynie ZSRR utracił swoją hegem onię nad sojusznikami.
Zaostrzenie zimnej wojny we wczesnych latach osiemdziesiątych spotkało
się z bardzo głębokim sprzeciwem społecznym w wielu krajach europejskich
i tarciami wewnątrz NATO na tle dostrzegalnych tendencji w kierunku po­
wrotu do izolacjonizmu w USA. Na Europę wywierano presję, sugerując, że
zostanie ona pozostawiona sama i będzie musiała sobie radzić, a USA oskar­
żała europejskich członków NATO o przeznaczanie niewystarczających
środków na obronę (spór o „podział ciężaru finansowego”), co miało skut­
kować brakiem możliwości prowadzenia wojny obronnej w razie rozpoczęcia
wojny ofensywnej przez państwa Paktu Warszawskiego. Zimna wojna jest
co prawda zakończona, ale nie gwarantuje to już pokoju w Europie w rów­
nym stopniu, w jakim sama zimna wojna kiedykolwiek zagrażała pokojowi.
W rzeczywistości jedną z konsekwencji zakończenia radzieckiej dominacji
w Europie Środkowo-Wschodniej była i jest seria konfliktów w byłej Jugosła­
wii, czyniąca zakończenie zimnej wojny bardziej niebezpiecznym niż zimna
wojna była sama w sobie. To, co się wydarzyło, pokazuje, że naturalne i nie­
uchronne konflikty na tak skomplikowanym kontynencie, niegdyś zamro­
żone przez sztuczną wschodnio-zachodnią zimną wojnę, na nowo odrodziły
się, a sama Europa stała się równie niestabilna jak w okresie przed wybuchem
I wojny światowej. Zimna wojna przyniosła dwa jakby przeciwstawne skutki:
naznaczyła stosunki międzynarodowe na zewnątrz Europy tak, że konflik­
ty regionalne stawały się przedłużeniami konfliktu europejskiego i w skutek

519
tego były sztucznie potęgowane, ale równocześnie narzuciła ona porządek
i stabilizację samej Europie.

Zmasowany odwet
Zmasowany odwet stał się oficjalną polityką administracji prezydenta
USA Dwighta D. Eisenhowera po 1954 roku w następstwie zaangażowania się
USA w wojnę w Korei. Była to bardzo prosta idea mówiąca o tym, że jakakol­
wiek agresja dokonana przez Związek Radziecki w Europie lub gdziekolwiek
indziej spotka się z potężnym nuklearnym odwetem wymierzonym w ojczy­
znę Rosjan. W tam tym okresie było to prawdopodobne, ponieważ nie istniała
wówczas ani przekonująca alternatywa dla Zachodu, umożliwiająca porów­
nanie potencjalnych sił arm ii konwencjonalnych, ani żadne niebezpieczeń­
stwo, że Wschód rozpocznie nuklearne kontruderzenie. Kiedy tylko arsenał
nuklearny Związku Radzieckiego wzrósł pod koniec lat 50. i na początku
60., teoria strategiczna USA wypracowała doktrynę eskalacji i elastycznego
reagowania (ang. flexible response), prowadzącą ostatecznie do wzajemnie
zagwarantowanego zniszczenia, aby zachować cele doktryny odstraszania
(ang. deterrence).

Związek polityczny
Historia Unii Europejskiej jako zbioru organizacji o charakterze głównie
ekonomicznym zaczęła się w latach 50. XX wieku. Zawsze jednak, w mia­
rę tego, jak państwa członkowskie integrowały się gospodarczo, istniały tu
ambicje stworzenia jedności politycznej. Po 1945 roku bodźce do powstania
ruchu zachodnioeuropejskiego były zresztą zasadniczo natury politycznej
- uważano go za środek zapobieżenia przyszłym wojnom w Europie. Przez
kilka ostatnich lat w pewnych kręgach, szczególnie w Komisji Europejskiej
- cywilnej służbie UE - narastał entuzjazm dla instytucjonalizacji związku
politycznego. Miała ona początkowo służyć bliższemu współdziałaniu w po­
lityce zagranicznej i zostać osiągnięta dzięki porozumieniu głów rządów lub
Rady Unii. W miarę jednak zbliżania się integracji ekonomicznej - stworze­
nia w 2001 roku europejskiego banku centralnego, odpowiedzialnego za
nową walutę, euro, wprowadzoną w 2002 - nasilały się żądania unii politycz­
nej. Debata skupiała się na pojęciu federalizmu. Niestety, słowo to tłumaczy
się bardzo źle na języki europejskie, niosąc różne znaczenia w zależności od
doświadczeń narodowych i kultury politycznej. Idea pewnej integracji poli­
tycznej cieszy się ogólną akceptacją, jednak jej zakres i rodzaj dzieli nie tylko
państwa członkowskie, ale i ich obywateli. Zwolennikami unii politycznej,
oprócz Komisji, są głównie mniejsze państwa, które założyły Europejską
Wspólnotę Gospodarczą: Belgia, Luksemburg, Holandia. Oddzielnie mają
niewielkie wpływy polityczne i mogą je zwiększyć tylko jako część większe­
go związku. Wielka Brytania, jak przeważnie przy kwestiach konieczności

520
ściślejszej współpracy europejskiej, wyraża dla niej najmniejsze poparcie,
choć szczery entuzjazm Francji i Niemiec jest także poddawany w wątpliwość
przez wielu analityków. Cała debata wydaje się raczej zbędna, gdyż UE posia­
da już wiele uprawnień do tworzenia polityki i jej wcielania w życie; pozostaje
też niejasne, czy związek polityczny miałby oznaczać coś więcej niż uznanie
tych uprawnień i poddanie ich bardziej bezpośredniej kontroli publicznej.
Unia polityczna zresztą już istnieje w tym sensie, że Parlament Europejski,
wybrany bezpośrednio w państwach członkowskich, mógłby nadzorować
Komisję, gdyby przyznano mu w tym zakresie większe uprawnienia, i funk­
cjonować jako demokratyczna legislatura w tych obszarach, w jakich Traktat
Rzymski nadaje moc prawu unijnemu. Traktaty reformujące, zawierane od
czasów Maastricht, rzeczywiście zwiększają uprawnienia Parlamentu mające
wykorzenić „niedostatki demokracji”. Główną przeszkodą dla zjednoczenia
politycznego nie jest prawdopodobnie nastawienie członków UE, lecz paląca
kwestia jej przyszłego rozszerzenia, a co ważniejsze, to, jak i jak bardzo inte­
grować się z systemem gospodarki państw Europy Środkowej i Wschodniej.

Związki zawodowe
Zorganizowane grupy pracowników, charakterystyczne bardziej dla
przemysłu czy handlu niż dla rolnictwa. Do niedawna członkami ich byli
niemal wyłącznie robotnicy, tj. wykwalifikowani i niewykwalifikowani pra­
cownicy fizyczni. Od lat 70. XX wieku związki zaczęły się jednak pojawiać
wśród tradycyjnych zawodów klasy średniej (z pewnością w Wielkiej Bryta­
nii i w pewnym stopniu poza nią). Wielka Brytania i Niemcy mają najdłuższą
tradycję legalnych związków, choć w obu tych państwach walka o legalizację
zabrała wiele czasu. W Zjednoczonym Królestwie prawną ochronę prawa do
strajku i pikietowania (absolutnie zasadniczych spraw dla funkcjonowania
związków) przyznano po okresie zamieszek w fabrykach i gwałtownej reak­
cji państwa w roku 1906. Organizacje niemieckie uzyskały podobne prawa
w tym samym czasie i, wyjąwszy prześladowania nazistowskie, rozwijały się
tak samo jak związki brytyjskie.
Okres niepowodzeń zaczął się dla tych ostatnich po nieudanej i jedynej
w historii próbie strajku generalnego w 1926 roku. Po drugiej wojnie związki
odzyskały jednak siłę, a rządy zwykle tolerowały ich pozycję. Próba prawnego
ograniczenia ich działalności, podjęta przez konserwatywny rząd lat 1970-74
za pośrednictwem Narodowego Sądu Pracy (Industrial Relations Court),
spotkała się z tak gwałtownym sprzeciwem związków, że następny, labou-
rzystowski rząd szybko z niej zrezygnował (to właśnie konflikt ze związkami
doprowadził do utraty władzy przez konserwatystów). Większe powodzenie
odniósł powolniejszy, sprytniejszy i ogólniejszy atak na prawa związkowe
prowadzony przez administrację Margaret Thatcher. W latach 80. zeszłego
stulecia nastąpiła zmiana postaw względem związków (spowodowana ich

521
działalnością podczas „Zimy Niezadowolenia”, co przyczyniło się do wy­
borczej porażki labourzystów w roku 1979), zyskały na znaczeniu bardziej
umiarkowane organizacje urzędnicze, a leseferyzm cieszył się wzrastającą
akceptacją. Brytyjski ruch związkowy był tradycyjnie związany z P artią P ra­
cy (uczestniczył zresztą w jej powstaniu) - więzi między związkami a partią
lewicową m iały tu o wiele silniejszy charakter niż w innych krajach Zachodu.
Organizacje te cechowało duże rozdrobnienie, choć tworzyły wspólny front
przeciw rządowi czy pracodawcom przemysłowym: pod tym względem bry­
tyjski TUC (Trades Union Congress), założony w 1868 roku, wyróżniał się
zorganizowaniem i potęgą. Potęgę tę jednak podkopywała malejąca liczba
członków stowarzyszonych w organizacji, podziały i powstawanie nowych,
niezrzeszonych w Kongresie związków oraz wypisywanie się zeń starych.
W latach 90. XX wieku liczba związkowców brytyjskich spadła do poniżej
40% zatrudnionych: choć pozostawało to dobrym wynikiem w porównaniu
z innymi krajami, należy jednak pamiętać, że większość członków pozosta­
wała bierna, zapisując się do związków, by utrzymać pracę lub pod naciskiem
społecznym, i praktycznie nie brała udziału w polityce organizacji (dla kon­
trastu można podać, że w USA związkowcami jest ok. 15% pracowników).
Ruch związkowy we Francji, choć istniejący w podziemiu od ok. 1830
roku, nabrał względnej siły dopiero po II wojnie. Zawdzięczał to częściowo
słabemu uprzemysłowieniu kraju, głównie jednak politycznej orientacji na
syndykalizm, co prowadziło do unikania związków i współpracy z partia­
mi parlamentarnymi oraz głoszenia idei strajku generalnego jako narzędzia
rewolucji społecznej. Francuskie związki (jak i włoskie) osłabiał dodatkowo
podział na komunistyczną większość i katolicką mniejszość. W USA ruch
związkowy do połowy lat 50. XX wieku dzielił się na dwie organizacje: AFL
(Amerykańską Federację Pracy) oraz CIO (Kongres Organizacji Przemy­
słowych). Choć każdy ze zrzeszonych związków ma dużo do powiedzenia
w swojej branży, to na stopniu federalnym centrala związkowa nie znaczy
wiele. Innymi zachodnimi krajami z ważnymi rucham i związkowymi są
państwa Wspólnoty Brytyjskiej, gdzie Australia i Nowa Zelandia wzorują się
na modelu brytyjskim, a Kanada - amerykańskim.
Przynajmniej od końca lat 70. zeszłego stulecia związki zaczęły tracić po­
pularność wśród brytyjskiej opinii publicznej: sondaże regularnie wykazy­
wały, że 70% badanych twierdzi, iż mają one za dużo władzy (procent ten
nie odbiega od zdania samych związkowców). Są one najsilniejsze wśród
rzemieślników i w wielkim przemyśle, a najsłabsze wśród hurtowników,
urzędników i pracowników niewykwalifikowanych. Rządy wszelkich orien­
tacji próbują od czasu do czasu prawnie ograniczyć wpływy związków, lecz
zasada ich istnienia - wyrównanie pozycji pracowników i pracodawców -
jest na tyle trwała, że (mimo pozornej niepopularności związków) próby
te muszą zakończyć się fiaskiem. Organizacje związkowe (z przymusowym

522
członkostwem) istniały w całym bloku radzieckim , nie miały jednak pra­
wa do strajku. Z wyjątkiem „Solidarności” były też totalnie kontrolowane
przez krajowe partie komunistyczne, stanowiąc zwykłe fasady dla działania
systemu. Najważniejszą zapewne kwestią dotyczącą członkostwa związków -
teoretycznie i praktycznie - jest tzw. w Wielkiej Brytanii closed shop (miejsce,
w którym można zatrudniać tylko związkowców). System ten spotyka się ze
stałą krytyką konserwatystów brytyjskich i amerykańskich, choć cenią go
sobie pracodawcy, gdyż ułatwia chociażby negocjacje. Związkowcy z kolei ar­
gumentują, że korzyści ze wspólnej akcji nie powinny przypadać tym, którzy
nie są do niej przygotowani (z pewnością akcje związkowe przeprowadzane
tam, gdzie nie pracują wyłącznie ich członkowie, przynoszą gorsze wyniki).
Zjawisko to nie ogranicza się do klasy robotniczej: niektóre brytyjskie biblio­
teki uniwersyteckie działają na zasadzie closed shop nawet jeśli chodzi o kan­
dydatów z dyplomem uniwersyteckim.

Zwierzchność
Prawo do posiadania i kontroli jakiegoś obszaru świata. Obecnie nie ma
nic wspólnego z m onarchią (co można by wnioskować z konotacji „zwierzch­
nictwa”), lecz odnosi się do niezależnych rządów państwa czy instytucji nad
pewnym terytorium lub obszarem zainteresowania politycznego. Jeden z kra­
jów mógłby więc na przykład spierać się o zwierzchnictwo nad wyspą kon­
trolowaną przez inny kraj, twierdząc, że posiada do niej prawo. To ciekawe
pojęcie, charakterystyczne dla ideologii kolonializm u, może równocześnie
odnosić się do sytuacji wewnętrznej. Mówimy wtedy o suwerenności narodu,
przeciwstawionej faktycznym rządom elit (czyli legalności zasad przeciwsta­
wionej faktycznej władzy) - tak więc zwierzchnictwo faktycznie kontrolują­
cych kraj (niezależnie od długości ich władzy) może zostać zakwestionowane.
Drugie znaczenie tego pojęcia pojawiło się stosunkowo niedawno: skupia się
na idei niezawisłości narodu, stanowiącego w danym kraju jedyne źródło
władzy podejmowania decyzji dotyczących jego obywateli. Z tego właśnie po­
wodu prowadzone w Wielkiej Brytanii debaty na temat rozszerzenia władzy
Unii Europejskiej dotykają kwestii zwierzchności - przeciwnicy UE uważa­
ją, że kraj straciłby suwerenność przyjmując euro, wspólną europejską walu­
tę, kontrolowaną przez Europejski Bank Centralny. Podobnie wyglądałaby
weryfikacja traktatów rozbrojeniowych: niepożądane inspekcje obiektów
militarnych również oznaczałyby uszczerbek na zwierzchnictwie. W związ­
ku z tymi problemami pojawiło się nowe pojęcie „wspólnej suwerenności”,
mające w przypadku Europy oznaczać nie rezygnację poszczególnych krajów
z jakichkolwiek zwierzchności, lecz kumulację ich suwerenności. Czy jest to
coś więcej niż gimnastyka werbalna? Odpowiedź poznamy tylko w wypadku
pojawienia się problemów, których rozwiązanie byłoby odmienne od wypad­
ków, w których nie zrezygnowano ze zwierzchnictwa.

523
Żelazna kurtyna
Mianem „żelaznej kurtyny” określano zewnętrzne granice obszaru znaj­
dującego się w pilnie strzeżonej w zakresie przepływu informacji strefie
wpływów Związku Radzieckiego od pierwszych lat po zakończeniu II wojny
światowej do upadku hegemonii ZSRR pod koniec lat 80. Powszechnie uzna­
je się, że twórcą tego określenia był W inston Churchill, brytyjski premier
w czasie II wojny światowej, ale terminu „żelazna kurtyna” użył już w latach
20. XX wieku nazista Joseph Goebbels w kontekście panowania sowieckiego
we Wschodniej i Południowo-Wschodniej Europie. Koncepcja miała charak­
ter geograficzny, oznaczając granice wpływów Związku Radzieckiego w Eu­
ropie, ale i metaforyczny, ponieważ kraje spoza Europy, takie jak Kuba czy
Północna Korea, również znajdowały się „za żelazna kurtyną”. Znaczenie
geograficzne jednak dominowało, ponieważ odnosiło się do rzeczywistego
tworzenia rozległych fortyfikacji granicznych, z których najbardziej znaną
był m ur berliński; ich celem było raczej zatrzymanie obywateli krajów komu­
nistycznych wewnątrz niż zapobieżenie napływowi osób z zewnątrz. Ideę tę
wykorzystano także później, tworząc term in „bambusowej kurtyny”, odno­
szący się do izolacji obywateli Chińskiej Republiki Ludowej.

Żelazne prawo oligarchii


Sformułowanie „żelazne prawo oligarchii” po raz pierwszy pojawiło się
w analizie polityki wewnętrznej Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SDP)
zatytułowanej Partie polityczne, której autorem był Roberto Michels (1876—
1936), jeden z pionierów socjologii politycznej. Twierdził on, że do podjęcia
jakiegokolwiek skutecznego działania społecznego potrzebna jest organiza­
cja, a ta z kolei nierozerwalnie związana jest z biurokracją, czego konsekwen­
cją jest sprawowanie rzeczywistej władzy przez ograniczoną grupę osób na
szczycie hierarchii. Liczne argumenty użyte przez Michelsa na poparcie tej
tezy nie zawsze dają się ze sobą pogodzić, choć teoria jest bardzo dobrze uza­
sadniona. Krótko mówiąc, jedynie osoby na szczycie biurokratycznej drabiny
dysponują informacjami, możliwościami ich przekazywania i funduszami
niezbędnymi dla skutecznej działalności propagandowej. W konsekwencji
każda organizacja, nawet SDP, będąca pierwszą socjalistyczną partią w Eu­
ropie oddaną ideom demokracji, równości i wolności, sama tych cech nie
wykazuje. W znacznej części teza Michelsa stanowi rozwinięcie bardziej

524
ogólnej teorii biurokracji Webera, choć Michels twierdzi również, że oligar­
chia wewnątrz partii politycznych oznacza, że demokracja jako system po­
lityczny jest nieosiągalna. Podobną analizę przedstawia Robert Mackenzie
w pracy zatytułowanej Brytyjskie partie polityczne, która pozostaje jednym
z najlepszych podręczników w tej dziedzinie. Można jednak poddać w wąt­
pliwość słuszność tezy, zgodnie z którą decyzje przywódców są sprzeczne
z poglądami większości członków organizacji, a demokratyczna organizacja
partii politycznych jest warunkiem demokratycznego systemu politycznego.
Jak długo wyborcy mogą decydować i wyrażać swoje poparcie dla polityków
działających w partiach politycznych, oligarchiczny charakter tych ostatnich
może być ich zaletą, ponieważ pozwala na zachowanie spójności programo­
wej ułatwiającej głosującym dokonanie racjonalnego wyboru.
Spis haseł
A Aborcja (11) • Absolutyzm (12) • Administracja (13) • AIDS (13) • Aja­
tollahowie (14) • Akcja afirmatywna (15) • Alienacja (16) • Alternatywne
głosowanie (17) • Amnesty International (18) • Anarchizm (19) • Anarcho
-syndykalizm (zob. syndykalizm) (20) • Anomia (20) • Antyklerykalizm
(21) • Antysemityzm (21) • Aparatczyk (22) • Apartheid (23) • Arbitraż
(24) • Arendt (25) • Armia (25) • Arystokracja (27) • Arystoteles (28) •
Autorytaryzm (28) • Awangarda proletariatu (29)

B Badanie opinii (31) • Bałkany (32) • Bank Centralny (33) • Behawioryzm


(34) • Bentham (35) • Bentley (36) • Biuro Polityczne (36) • Biurokracja
(37) • Bliski Wschód (38) * Blok radziecki (39) • Bojownik (40) • Bolsze-
wizm (40) • Boskie prawo (41) • Braterstwo (42) • Breżniew (42) • Broń
konwencjonalna (43) • Broń taktyczna (prestrategiczna) (44) • Burkę (45)
• Burżuazja (45) • Butskellizm (46)

C Castro (48) • Centralizacja (49) • Centralizm demokratyczny (49) • Cen­


zura (50) • Charyzma (51) • Chruszczów (52) • Chrześcijańska Demokra­
cja (53) • Chrześcijaństwo (54) • Commonwealth (55) • Comte August (56)
• Czwarta Republika (57)

D Dahl (60) •De facto (60) •De Gaulle (61) * De Tocqueville (62) • Decen­
tralizacja (63) • Deficyt (65) • Deklaracja Praw Człowieka (66) • Deklara­
cja Sztokholmska (67) • Delegacja władzy (67) • Demokracja bezpośrednia
(68) • Demokracja kierowana (70) • Demokracja konsocjacyjna (70) •
Demokracja liberalna (71) • Demokracja plebiscytarna (72) • Demokra­
cja przedstawicielska (74) • Demokracja przemysłowa (75) • Demokracja
uczestnicząca (76) • Demokracja (76) • Deregulacja (77) • Detente (78) •
Djilas (78) • Dobro wspólne (powszechne) (79) • Doktryna Monroe (80)
• Downs (81) • Druga izba (82) • Druga Republika Włoska (83) • Druga
tura (84) • Drugi Sobór Watykański (84) • Durkheim (85) • Dwubiegu-
nowość (86) • Dyktatura proletariatu (87) • Dyktatura (88) • Dyplomacja
(89) • Dyrektywa (90) • Dyskryminacja (91) • Dysproporcja płci (91) •
Dżihad (92)

526
E Efekt schładzający (94) • Egalitaryzm (95) • Egzystencjalizm (95) • Ekono­
mia podaży (96) • Elastyczne reagowanie (97) • Elitaryzm (97) • Elity ad­
ministracji rządowej (98) • Engels (100) • Entryzm (100) • Eskalacja (101)
• Etnocentryzm (101) • Eurokomunizm (102) • Europa Środkowa (104) •
Europejski Trybunał Sprawiedliwości (ETS) (104) • Eurosceptycyzm (106)

F Fabianie (108) • Falangizm (108) • Fałszowanie wyników wyborczych


(109) • Fałszywa świadomość (110) • Fanon (110) • Faszyzm (111) • Fe-
deraliści (112) • Federalizm (113) • Feminizm (114) • Feudalizm (115) •
Filozofia moralna (116) • Force Majeure (117) • Foucault (117) • Franco
(118) • Francuska Partia Komunistyczna (119) • Front Ludowy (120) •
Fundamentalizm (121) • Funkcjonalizm strukturalny (122) • Funkcjona-
lizm (122)

G Gabinet (124) • GATT (124) • Gaullizm (125) • Geopolityka (126) • Gerry-


mandering (manipulacja granicami okręgów wyborczych) (127) • Glas-
nost (ros. jawność) (128) • Globalizacja (129) • Głosowanie taktyczne (130)
• Głosowanie (131) • Głowa państwa (132) • Głowa rządu (133) • Gmina
(komuna) (133) • Gorbaczow (134) • Gospodarka planowa (135) • Gradua-
lizm (136) • Gramsci (137) • Grocjusz (138) • Grupa nacisku (139) • Grupy
interesu (139) • Grupy językowe (140)

H Hayek (142) • Hegel (143) • Hegemonia (144) • Hitler (145) • Hobbes (146)
• Homoseksualizm (146) • Hume (147)

I ICBM - Międzykontynentalny pocisk balistyczny (149) • Ideologia (149)


• Imigracja (150) • Immobilisme (152) • Imperializm (153) • Inicjatywa
(154) • Instytucje regulacyjne (154) • Interes publiczny (155) • Interwencja
humanitarna (156) • IRA (156) • Irredenta / irredentyzm (158) • Islam
(158) • Izolacjonizm (160)

J Jakobini (162) • Jastrzębie i gołębie (162) • Junta (163) • Jurydyzacja poli­


tyki (164)

K Kant (165) • Kapitalizm państwowy (166) • Kapitalizm (166) • Kapitał


społeczny (167) • Kara śmierci (168) • Kasta (169) • Katolicyzm (170) •
Keynesizm (171) • Kibuc (172) • Klasa (173) • Koalicja (175) • Kohabita-
cja (177) • Kolegium elektorów (178) • Kolektywizacja (180) • Kolekty­
wizm (182) • Kolonializm wewnętrzny (182) • Kolonializm (183) • Komisje
(185) • Komunalizm (186) • Komunistyczna Partia Związku Radzieckie­
go (KPZR) (187) • Komunitarianizm (188) • Komunizm (189) • Koncer­
ny międzynarodowe (191) • Konfederacja Bezpieczeństwa i Współpracy
w Europie (zob. Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie)
(192) • Konfederacja (192) • Konflikt arabsko-izraelski (193) • Kongres

527
(194) • Kongres Wiedeński (195) • Konsensus (196) • Konserwatyzm (197)
• Konstytucja (197) • Kontrola konstytucyjna (198) • Kontrola zbrojeń
(199) • Kontrola zgodności konstytucyjnej (201) • Korporacjonizm (202) •
Korupcja administracyjna (203) • Kościół państwowy (203) • Kraje bałty­
ckie (204) • Kryzys kubański (205) • Kultura obywatelska (206) • Kultura
polityczna (206)

L Leninizm (208) • Lenin (208) • Leseferyzm (210) • Lewica (211) • Libe­


ralizm (212) • Libertarianizm (212) • Liga Narodów (213) • Lobby (214)
• Locke (215) • Ludowy Ruch Republikański (Mouvement Republicaine
Populaire, MRP) (216) • Luksemburg Róża (217)

Ł Ład publiczny (219)

M Machiavelli (220) • Machina polityczna (220) • Mandat polityczny (221) •


Mannheim (222) • Mao Tse Tung (223) • Maoizm (225) • Marcuse (226) •
Marksizm-leninizm (227) • Marksizm (228) • Marks (229) • Mass media
(230) • Materializm dialektyczny (232) • Materializm (232) • Merkanty-
lizm (233) • Mieńszewicy (234) • Międzynarodowy Fundusz Walutowy
(MFW) (234) • Międzynarodowy socjalizm (236) • Międzynarodówka So­
cjalistyczna (237) • Militaryzm (238) • Mili James (239) • Mili John Stuart
(239) • Mills (240) • Mitterrand (241) • Mniejszości (242) • Mobilność
społeczna (243) • Modernizacja (244) • Monarchia (245) • Monetaryzm
(246) • Monteskiusz (247) • Mussolini (247)

N Nacjonalizacja (248) • Nacjonalizm (250) • Należyty (właściwy) proces


(251) • Narodowy socjalizm (251) • Naród (252) • NATO (253) • Neo (254)
• Neofaszyzm (255) • Neokolonializm (256) • Neokonserwatyzm (257) •
Neokorporacjonizm (259) • Neutralizm (260) • Neutralność (261) • Niepo­
słuszeństwo obywatelskie (262) • Nomenklatura (264) • Nowa klasa (265)
• Nowa Partia Pracy (265) • Nowa Prawica (266) • Nowe ruchy społeczne
(267) • Nowe myślenie (268) • Nowoczesność (Modernizm) (269) • Nowy
Ład (270) • Nowa Ekonomiczna Polityka (NEP) (271) • Nozick (272)

O Obowiązek polityczny (274) • Obrona cywilna (274) • Obywatel żołnierz


(276) • Obywatelstwo (277) • Ocena zagrożenia (277) • Ochrona środowi­
ska (279) • Odpowiedzialność zbiorowa (280) • Odpowiedzialność (281) •
Odwołanie (282) • Oligarchia (282) • Ombudsman (282) • Opiekuńczość
(283) • Opozycja (284) • Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Eu­
ropie (OBWE) (285) • Organizacja Jedności Afrykańskiej (OJA) (286) •
Organizacja Narodów Zjednoczonych (286) • Organizacja Państw Ame­
rykańskich (OPA) (288) • Organizacje pozarządowe (289) • Osobowość
autorytarna (290) • Oświecenie (291) • Overkill (292) • OWP (292)

528
P Pacyfizm (295) • Państwo biurokratyczne (296) • Państwo jednopartyjne
(patrz systemy jednopartyjne) (296) • Państwo narodowe (296) • Państwo
opiekuńcze (298) • Państwo policyjne (299) • Państwo świeckie (299) •
Państwo (300) • Papiestwo (301) • Pareto (302) • Parlament (303) • Par­
tia Demokratyczna (303) • Partia Konserwatywna (305) • Partia Liberalna
(306) • Partia Pracy (308) • Partia Republikańska (310) • Partia Socjali­
styczna (311) • Partia (312) • Partie chłopskie (313) • Partie typu catch-all
(314) • Partie wyznaniowe (315) • Piąta Republika (316) • Pieriestrojka (317)
• Pierwsze uderzenie (318) • Pierwszy Świat (319) • Plan Marshalla (319)
• Platon (320) • Pluralizm (321) • Podaż pieniądza (322) • Podział pracy
(323) • Podział (324) • Pojedynczy głos przechodni (325) • Poliarchia (326)
• Policja (326) • Polis (327) • Politologia (328) • Politologia porównawcza
(329) • Polityczny cykl koniunkturalny (330) • Polityka fiskalna (331) •
Pomoc władzy cywilnej (332) • Ponowoczesność (postmodernizm) (332) •
Poprawa myślowa (333) • Poprawka (334) • Poprawność polityczna (335)
• Populizm (336) • Posłowie (337) • Postępowanie śledcze (postępowanie
publiczno-dowodowe) (337) • Postmaterializm (338) • Powstrzymywanie
ekspansji komunizmu (339) • Pozytywizm (341) • Pragmatyzm (342) •
Prawa człowieka (343) • Prawa naturalne (343) • Prawa obywatelskie (344)
• Prawica (346) • Prawo administracyjne (346) • Prawo cywilne (347) •
Prawo karne (348) • Prawo konstytucyjne (349) • Prawo międzynarodowe
(350) • Prawo natury (351) • Prawo pozytywne (353) • Prawo wyborcze
(353) • Prawo zwyczajowe (354) • Praworządność (355) • Prawo (356) •
Prawybory (357) • Premier (358) • Prezydent (359) • Proces helsiński (359)
• Program wyborczy (360) • Program partyjny (361) • Proletariat (362) •
Prywatyzacja (362) • Przedstawicielstwo (364) • Przemiany demokratycz­
ne (364) • Przywództwo (365)

R Racja stanu (366) • Racja wojny (366) • Radykalizm (367) • Rasizm in­
stytucjonalny (367) • Rasizm (368) • Ratyfikacja (369) • Rawls (370) •
Reakcjonizm (371) • Realpolitik (371) • Referendum (372) • Regulacje
(372) • Reorientacja (373) • Reprezentacja proporcjonalna (374) • Repub­
lika Weimarska (374) • Republika (374) • Rewizjonizm (375) • Rewolucja
kulturalna (375) • Rewolucja (376) • Rezerwiści (377) • Reżimy wojskowe
(378) • Rousseau (379) • Rozdział władz (380) • Rozliczalność (380) • Roz­
porządzenie (381) • Rozwój polityczny (382) • Równe traktowanie (383)
• Równość szans (384) • Równowaga nuklearna (384) • Równowaga sił
(385) • RWPG (386) • Rząd prezydencki (387) • Rządy gabinetowe (388)
• Rządzenie parlamentarne (389) • Rzecznik praw obywatelskich (patrz
Ombudsman) (390)

S SALT (Strategie Arms Limitation Talks) (391) • Samorząd lokalny (392)


• Sankcje (393) • Satyra (394) • Sądy administracyjne (395) • Sądy kon­
stytucyjne (395) • Scenariusz (397) • Schumpeter (397) • Secesja (398) •

529
Seksizm (399) • Sekularyzacja (400) • Senaty (400) • Sfera publiczna i sfe­
ra prywatna (401) • Siły paramilitarne (402) * Skuteczność rządów (403)
• Służba wywiadowcza (403) • Służby cywilne (405) • Socjaldemokracja
(406) • Socjalizm chrześcijański (407) • Socjalizm parlamentarny (407)
• Socjalizm (408) • Socjologia polityki (409) • Społeczeństwo obywatel­
skie (410) • Społeczeństwo postindustrialne (411) • Społeczna gospodar­
ka rynkowa (411) • Spółdzielnia (412) • Sprawiedliwość naturalna (413) •
Sprawiedliwość (413) • Stalinizm (414) • Stalin (414) • Stan natury (415)
• Stan wyjątkowy (415) • Status (416) • Stowarzyszenie (417) • Strajk
(417) • Strategia defensywna (419) • Strategia odstraszania (420) • Stra­
tegia (420) • Stratyfikacja (421) • Subsydiarność (pomocniczość) (421) •
Supermocarstwo (422) • Swobody obywatelskie (422) • Syjonizm (424) •
Syn gwiezdnych wojen (425) • Syndykalizm (426) • System Dodatkowego
Reprezentanta (426) • System dwupartyjny (427) • System list partyjnych
(428) • System wielopartyjny (428) • System większościowy (430) • Syste­
my głosowania (431) • Systemy jednopartyjne (432) • Sytuacja pierwotna
(433) • Szariat (434) • Szkoła Chicagowska (435)

Ś Środki Budowy Zaufania (zob. Deklaracja Sztokholmska) (436) • Światowa


Organizacja Handlu (WTO) (436) • Święty Augustyn (437)

T Taktyczna broń nuklearna (439) • Talibowie (440) • Teokracja (441) • Te­


ologia wyzwolenia (442) • Teoria gier (443) • Teoria grupy (444) • Teoria
koalicji (445) • Teoria polityki (446) • Teoria racjonalnego wyboru (446) •
Teoria systemowa (447) • Teoria wyboru publicznego (447) • Teoria zależ­
ności (448) • Terroryzm (449) • Teza o konwergencji (450) • Thatcheryzm
(451) • Tomasz z Akwinu (452) • Totalitaryzm (453) • Tożsamość etniczna
(454) • Traktat o Siłach Konwencjonalnych w Europie (455) • Traktat (456)
• Trocki (457) • Trockizm (458) • Trybunał Sprawiedliwości Wspólnot
Europejskich (459) • Trzecia Republika (459) • Trybunały ds. zbrodni wo­
jennych (460) • Trybunały (461) • Trzeci Świat (462) • Trzecia Droga (463)
• Tyrania większości (464)

U Uczestnictwo polityczne (465) • Układ o Nierozprzestrzenianiu Broni Ją­


drowej (NPT) (465) • Układ o Ograniczeniu Budowy Systemów Pocisków
Antybalistycznych (467) • Układ Warszawski (468) • Umowa społeczna
(468) • Underclass (469) • Unia Europejska (470) • Unilateralizm (471)
• Uprawnienia nadzwyczajne (472) • Uprawomocnienie (473) • Ustawa
o Tajemnicy Państwowej (Official Secrets Act) (474) • Utopizm (475) •
Utylitaryzm (475)

V Yichy (478)

530
W Watergate (479) • Weber (480) • Weto ustawodawcze (480) • Większość
moralna (481) • Władza sądownicza (482) • Władza wspólnoty (483) •
Władza wykonawcza (484) • Władza (484) • Wojna afgańska (486) • Wojna
iracko-irańska (488) • Wojna koreańska (489) • Wojna ograniczona (491)
• Wojna partyzancka (hiszp. guerrilla) (491) • Wojna sprawiedliwa (492) •
Wojna w Zatoce (Perskiej) (494) • Wojna wietnamska (496) • Wojsko (497)
• Wola powszechna (498) • Wolność (499) • Wolność od wartości (501) •
Wolny handel (502) • Wotum nieufności (503) • Wspólne dobra (504) •
Wspólnota (505) • Wybory (506) * Wymienialność (507) • Wyścig zbrojeń
(508) • Wzajemnie zagwarantowane zniszczenie (509)

Y Yuppie (510)

Z Zagłada nuklearna (511) • Zakładnicy (511) • Zamach stanu (513) • Zaufa­


nie (513) • Zdolność do drugiego uderzenia (514) • Zgoda (515) • Zgroma­
dzenie ustawodawcze (516) • Zgromadzenie (516) • Zielony socjalizm (517)
• Zimna wojna (518) • Zmasowany odwet (520) • Związek polityczny (520)
• Związki zawodowe (521) • Zwierzchność (523)

Z Żelazna kurtyna (524) • Żelazne prawo oligarchii (524)

531
K E Y
C O N
KEY CONCEPTS CEPTS

Brytyjska seria prezentująca kluczowe pojęcia


nauk społecznych, w Anglii wydawana w prestiżowym
wydawnictwie Polity Press - teraz po polsku.

Ruth Lister, Bieda


Michael Saward, Demokracja
Steve Fenton, Etniczność
Steve Bruce, Fundamentalizm
Alejandro Colas, Imperium
Anthony Elliott, Koncepcje „ja"
Alan Aldridge, Konsumpcja
Fred Inglis, Kultura
Paul Kelly, Liberalizm
Margaret Canovan, Lud
Anthony Smith, Nacjonalizm
Colin Barnes, Geof Mercer, Niepełnosprawność
Harriet Bradley, Płeć
Michael Freeman, Prawa człowieka
Jennifer Jackson Preece, Prawa mniejszości
Stuart White, Równość
Alan Aldridge, Rynek
Darin Barney, Społeczeństwo sieci
Harry Brighouse, Sprawiedliwość
John Scott, Władza

Po więcej informacji o poszczególnych tytułach zapraszamy


na stronę internetową www.wydawnictwo-sic.com.pl
(zapowiedzi, nowości, księgarnia).
Kompetentny, bogaty informacyjnie
i aktualny przewodnik po światowej
polityce, jej terminologii, ideologiach
i instytucjach, bezcenny dla studentów,
praktyków, dziennikarzy i wszystkich
zainteresowanych życiem publicznym,
w Anglii i USA wydany w prestiżowej
serii słowników wydawnictwa Routledge.

Zawiera:
ponad 500 rozbudowanych definicji
wyjaśnienie podstaw myśli
politycznej i politycznych teorii
przejrzyste, wolne od nonsensów
omówienie złożonych ideologii
i ich dogmatów
zwięzłe, treściwe definicje
specjalistycznych terminów

David Robertson wykłada politologię


w St. Hugh's College,
Oxford (Wielka Brytania).

Cena 47,90 zł Patronat medialny:

Zapowiedzi, nowości, księgarnia


www.wydawnictwo-sic.com.pl

You might also like