Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 282

Seria: Pod Prąd Głównego Nurtu Ekonomii

Copyright © 2013 Instytut Misesa

Copyright © 2013 Mateusz Machaj

Redaktor serii, redaktor prowadzący: Witold Falkowski

Redakcja: Anna Szymanowska

Korekta: Elżbieta Michalak

Projekt okładki i stron tytułowych: Marta Ozdarska

ISBN 978-83-63250-12-6

Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa


ul. Długa 44/50 pok. 214
00-241 Warszawa
www.mises.pl
mises@mises.pl

Łamanie: PanDawer
pandawer@pandawer.pl

Organizacja druku: PanDawer


Jadwidze i Jerzemu Szybejkom
Alinie i Stanisławowi Machajom
za to, że pokazali drogę
Spis treści

Po d z i ę kowa n i a IX
Ws t ę p XI

1. P r aw n e p o d s taw y s y s t e m ów g o s p o da r c z yc h 1
Pojęcie własności a analiza ekonomiczna 1
Problem „ekonomicznej analizy prawa” oraz związków
ekonomii i prawa 15
Prawo naturalne i prawo pozytywne 19
2 . N a j wa ż n i e j s z e s ta n ow i s k a w d e b ac i e k a l k u l ac y j n e j
n a t e m at m o ż l i wo ś c i f u n kc j o n owa n i a s o c j a l i z m u 25
Mises, czyli postawienie problemu i zarazem największe
wyzwanie 25
Projekt Taylora 39
Próba rozwiązania problemu przez Hayeka 45
Matematyczna propozycja rozwiązania problemu 61
Konkurencyjny model Langego (II) 68
Mechanistyczne podejście Schumpetera 78
Walter Eucken, najbardziej niedoceniony uczestnik debaty 88

3. Własnościowe aspekty rynku 95


Własność a podstawy społeczeństwa i gospodarki 95
Własność i powstanie pieniądza 103
Własność i wycena heterogenicznych zasobów 109
Teorie wyceny: własnościowa i matematyczna 131
Kalkulacja, intelektualny podział pracy i rozproszenie
wiedzy 142
Własnościowa analiza zysków i strat 150
Własność czynników produkcji i suwerenność konsumenta 158
Przedsiębiorczy podział pracy a podział pracy 161
Giełda i nadzór korporacyjny 167
Dlaczego na wolnym rynku nie powstaje jedna wielka firma? 171

4. S
 ocjalizm jako skrajna forma imperializmu, biurokracji
i monopolizacji 183
Biurokratyzacja a rynek 184
Uwagi o imperializmie i walce klasowej 191
VIII Spis treści

Monopolizacja a konkurencja 202


Natura socjalizmu 216

Z a ko ń c z e n i e 235
L i t e r at u r a 239
I n de k s na z w i sk 259
Po d z i ę kowa n i a

Książka ta powstała dzięki nieocenionej pomocy i  opiece naukowej


mojego promotora Witolda Kwaśnickiego, któremu składam ogromne po-
dziękowania. Dziękuję również moim recenzentom, profesorom Roberto-
wi Ciborowskiemu i  Bogusławowi Fiedorowi za ich cenne uwagi do jej
tekstu.
Wdzięczny jestem panom: Janowi Lewińskiemu, Witoldowi Falkow-
skiemu, Mateuszowi Benedykowi, Ryszardowi Jackowi Kubiszowi i Prze-
mysławowi Leszkowi za wnikliwą lekturę tej książki i  krytyczne, kon-
struktywne uwagi.
Z całego serca dziękuję moim Rodzicom za duchowe wsparcie nie tylko
w czasie moich zmagań z pisaniem, natomiast mojemu bratu Łukaszowi
należą się szczególne wyrazy wdzięczności za zaszczepienie mi pasji do
nauk społecznych.
Ws t ę p

Książka jest zmienioną wersją mojej pracy doktorskiej, którą obroni-


łem 4 czerwca 2009 roku na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocła-
wiu. Jej inspiracją był artykuł na temat charakteru projektu „socjalizmu
rynkowego” autorstwa Oskara Langego, który zacząłem pisać w  2005
roku, a później opublikowałem w „Quarterly Journal of Austrian Econo-
mics”. Zdaniem Langego socjalistyczny planista mógłby posługiwać się
centralnym rachunkiem zysków i strat, który dowodzi ekonomicznej efek-
tywności projektów gospodarczych, tak jak to się dzieje w wypadku ładu
rynkowego. Chciałem przygotować komentarz dotyczący tego, że taki ra-
chunek w zasadzie nie ma ekonomicznego znaczenia, ponieważ dokonuje
go sam planista. Ustalając ceny za czynniki produkcji i przeprowadzając
dostosowania ustalonych przez siebie cen, de facto stwierdza on, co jego
zdaniem powinno zostać wykonane, a co nie. Ceny nie odgrywają w jego
działaniach takiej samej roli jak w działaniach pojedynczego przedsiębior-
cy na rynku. Ta prosta obserwacja doprowadziła mnie do głębszej refleksji
nad charakterem kalkulacji pieniężnej, a  w  rezultacie –  do odmiennego
spojrzenia na debatę na temat możliwości funkcjonowania gospodarki so-
cjalistycznej. Wprawdzie kilku myślicieli poruszyło ten problem, jednak
nigdy ich głos nie zyskał specjalnego znaczenia w tej debacie. Koniec koń-
ców to, co miało być pierwotnie krótkim komentarzem do wizji Langego,
rozrosło się w obszerniejsze opracowanie, a z czasem w pracę doktorską,
która następnie przybrała postać książki.
Mam nadzieję, że Czytelnicy zainteresowani ekonomiczną analizą sys-
temów gospodarczych chętnie sięgną po moją książkę.

Przedstawione w tej pracy problemy dotyczą praw własności w określo-


nym ekonomicznym kontekście – porównania systemu kapitalistycznego
z  systemem socjalistycznym. Z  tego względu nie zamierzamy zajmować
się tutaj dziejami prawa, studiami przypadków i rozwiązaniami prawny-
mi, które pojawiały się w  rzeczonych systemach gospodarczych. Pojęcie

Machaj_Kapitalizm.indd 11 2014-01-09 12:27:44


XII Wstęp

„praw własności” interesuje nas jako kategoria teoretyczna w ujęciu eko-


nomicznym, a  nie prawnym, antropologicznym czy historycznym. Po-
dobnie potraktujemy pojęcia „system kapitalistyczny” i „system socjali-
styczny”, które mają tu charakter abstrakcyjny. „Kapitalizm” definiujemy
jako system, który opiera się na swobodnej wymianie tytułów własności,
nie występującej w „socjalizmie”. Kategorie socjalizmu i kapitalizmu od-
noszą się wprawdzie również do konkretnych historycznych przypadków,
będą dla nas jednak pojęciami stricte teoretycznymi, podobnie jak pojęcie
„własności”, która łączy się z  autentyczną możliwością władania, użyt-
kowania, dysponowania przez właściciela (dysponenta). „Własność” nie
jest wobec tego tym, co ustawodawca wolicjonalnie nazwie „własnością”
w systemie prawnym.
Ponieważ w  historii myśli ekonomicznej odbyła się już debata po-
równująca system kapitalistyczny i socjalistyczny, w książce tej za punkt
wyjścia przyjmuje się konkluzje tej debaty, dotyczące rachunku ekono-
micznego w  socjalizmie i  kapitalizmie oraz niemożliwości (czy zdaniem
niektórych możliwości) stosowania kalkulacji.
Tym, co odróżnia ustrój kapitalistyczny od socjalistycznego, jest
przede wszystkim system własności. W kapitalizmie mamy do czynienia
z  rozproszeniem własności pomiędzy konkurujących ze sobą dysponen-
tów, suwerennych w swoich decyzjach. Rozmaite odmiany socjalizmu na-
tomiast postulują zniesienie owej konkurencyjnej dystrybucji za pomocą
masowego wywłaszczenia prywatnych posiadaczy i  utworzenia jednego
centralnego właściciela, który miałby organizować proces produkcyjny
(pośrednio lub bezpośrednio). A  zatem istotą i  zarazem punktem wyj-
ścia analizy porównawczej socjalizmu z kapitalizmem jest problematyka
praw własności – jedyny sposób, aby należycie uchwycić przyczynę różnic
między tymi systemami (uczestnicy debaty o  socjalizmie podkreślali to
niewystarczająco)1.
Chociaż problematyka praw własności pojawiła się w literaturze eko-
nomicznej za sprawą rewolucji instytucjonalnej, rozpoczętej w  latach
sześćdziesiątych XX wieku, jednak nie była to istotna zmiana jakościowa
i niewiele wniosła do makroanalizy porównawczej. Po pierwsze, ograni-
czała się tylko do wybranych aspektów nadawania tytułów własności

Celowo nie rozpoczynamy od porównania systemów scentralizowanych i zde-


1 

centralizowanych (w  aspekcie zarządzania), ponieważ różnica między nimi nie ma


związku z formą własności, sprawą decydującą w debacie o socjalizmie (więcej na ten
temat zob. w punkcie dotyczącym Hayeka w rozdziale drugim).

Machaj_Kapitalizm.indd 12 2014-01-09 12:27:44


Wstęp XIII

przez porządek państwowy w  sytuacji konfliktów między poszczegól-


nymi właścicielami oraz skupiała się na formie zawieranych kontrak-
tów między uczestnikami procesu rynkowego. Po drugie, nie wkraczała
w  obszary rozważań systemowych i  ogólnych aspektów efektywności
gospodarczej2 . Celem książki jest zapełnienie owej luki w kontekście de-
baty na temat możliwości prowadzenia racjonalnego rachunku ekono-
micznego w socjalizmie.
Naszym zdaniem tak zwana „debata kalkulacyjna” na temat możli-
wości racjonalnego gospodarowania w socjalizmie mimo licznych obszer-
nych opracowań nie została definitywnie zamknięta, gdyż zbagatelizowa-
no wątek dotyczący własności. Będziemy starali się udowodnić tutaj, że
różnica między formami własności w socjalizmie i kapitalizmie ma decy-
dujący wpływ na efektywność tych systemów. Zamierzamy jednocześnie
dowieść, że teorii ekonomii nie da się oderwać od rozważań na temat
systemu prawnego.
W  trakcie debaty o  funkcjonalności socjalizmu zagadnieniem róż-
niącym dwie strony sporu (może nawet więcej niż dwie) były kwestie
konkurencyjności, mechanizmu kalkulacji, cen, płac i  innych wielkości
ekonomicznych, istniejących w danym systemie. Za sprawą anglosaskie-
go wkładu w  debatę zbudowano model „socjalizmu rynkowego”, który
miałby imitować sprawnie funkcjonujący kapitalizm i przez to skutecznie
naśladować konkurencyjny rachunek gospodarczy. Model ten był najmoc-
niejszym argumentem przeciwko oponentom socjalizmu.
W książce tej postaramy się wykazać, że przyjęty model efektywności
w socjalizmie rynkowym nie zdoła odegrać roli, którą chcieli mu przypi-
sać jego teoretycy, głównie ze względu na deprecjonowanie roli własno-
ści w  procesie kształtowania się cen i  kalkulacji. Zamierzamy pokazać,
że przewidziane w rynkowym socjalizmie zniesienie własności sprawi, iż
jego rzekomy mechanizm efektywności będzie całkowicie fikcyjny i  nie
zdoła naśladować kapitalizmu, opierającego się na odmiennym porząd-
ku prawnym. W  opisie zalet socjalistycznego mechanizmu prób i  błę-
dów przedstawiciele jego anglosaskiej wersji używali w  odniesieniu do
proponowanego modelu dokładnie tych samych pojęć, które pojawiają
się w opisie kapitalizmu, takich jak „cena”, „płaca”, „zysk”, „oprocento-
wanie” etc. Zamierzamy pokazać, że jest to podejście całkowicie mylące,
ponieważ ceny, płace i zyski mają zupełnie inne znaczenie w systemie ka-
pitalistycznym niż w socjalistycznym. A zatem mimo użycia tych samych

2 
Pozostałe zastrzeżenia wobec tego podejścia rozważymy w rozdziale pierwszym.

Machaj_Kapitalizm.indd 13 2014-01-09 12:27:44


XIV Wstęp

pojęć stosowanych przez adwersarzy w  debacie o  socjalizmie mają one


całkiem odmienne znaczenie.
Stąd też mamy zamiar dowieść, że model socjalizmu rynkowego nie
różni się właściwie niczym od klasycznej dyktatury gospodarczej propo-
nowanej przez naiwne ruchy utopijne, które Mises krytykował w pierw-
szej publikacji. Chcemy pokazać, że dyktatura ta ukrywa się za zestawem
pojęć ekonomicznych, które zasadniczo nie zmieniają jej charakteru. Gdy
zaś udowodnimy tezę pomocniczą, dotyczącą tego, że terminy ekono-
miczne używane w modelu socjalizmu rynkowego jedynie kopiują nazwy
rzeczywistych wielkości ekonomicznych, zapewniających efektywność
w kapitalizmie, lecz nie oddają ich witalnych funkcji, obronimy naszą za-
sadniczą tezę, że temat nie został wyczerpany i warto kontynuować dys-
kusję nad nim. Zamierzamy pokazać także, iż Mises i  Hayek, dwaj naj-
ważniejsi krytycy rozwiązania konkurencyjnego, nie rozstrzygnęli tych
kwestii. Pokażemy również, że z naszej krytyki wypływają inne wnioski
dla debaty, a  w  konsekwencji dla pozostałych aspektów teoretycznych
komparatystyki gospodarczej.
W  rozdziale pierwszym, wychodząc od praw własności, ufundujemy
podstawy prawne pomocne w odróżnianiu „kapitalizmu” od „socjalizmu”
i postaramy się uwidocznić wzajemną relację prawa i ekonomii. Schemat
naszej argumentacji można by zarysować następująco: prawne przyczyny
– gospodarcze konsekwencje. Należy podkreślić, że przedstawiona tu rela-
cja prawa i ekonomii będzie odmienna od tej stosowanej przez szkołę Law
and Economics, której tradycja wyrosła między innymi na publikacjach
Ronalda Coase’a, Harolda Demsetza i Gary’ego Beckera.
W  rozdziale drugim zajmiemy się debatą na temat socjalizmu, jed-
nak ze względu na jego obszerność konieczne było ograniczenie zakresu
rozważań, toteż skupiamy się głównie na wątku „anglosaskim” przede
wszystkim dlatego, że odpowiedzi ekonomistów niemieckich na argu-
ment Misesa nie były istotne z punktu widzenia debaty ani nie stanowiły
poważnego wyzwania teoretycznego. Celem rozdziału jest zaprezentowa-
nie najważniejszych stanowisk i ich skomentowanie oraz opatrzenie uwa-
gami, które wskażą niedostrzeżone wcześniej szczegóły.
W rozdziałach trzecim i czwartym zajmiemy się ekonomicznymi kon-
sekwencjami istnienia praw własności, a  następnie ich zniesienia. Poka-
żemy, jakie skutki powoduje istnienie praw własności dla rynku czynni-
ków produkcji i  rynku finansowego oraz jakie konsekwencje powoduje
ich zniesienie. Nasze ujęcie wzbogacają elementy teorii biurokracji, im-
perializmu, walki klasowej i teorii monopolu. Postaramy się dowieść, że

Machaj_Kapitalizm.indd 14 2014-01-09 12:27:44


Wstęp XV

wszystkie istotne i  powszechnie znane aspekty teorii konkurencji wiążą


się nierozerwalnie z porządkiem prawnym i że większość teorematów zna-
nych z  teorii wyceny ma sens jedynie w  konkretnym kontekście praw-
nym, rzadko dostrzeganym przez ekonomistów. Na ostatek skupimy się
na istocie socjalizmu i spróbujemy obronić tezę, że nie ma istotnej różnicy
między socjalizmem rynkowym i tym szablonowym, opierającym się na
dyktaturze.

Machaj_Kapitalizm.indd 15 2014-01-09 12:27:44


Machaj_Kapitalizm.indd 16 2014-01-09 12:27:44
1
P r aw n e p o d s taw y s y s t e m ów g o s p o da r c z yc h

Poj ę c i e w ł a s nośc i a a na l i z a e konom ic z na


Analiza ekonomiczna opiera się na pokazaniu wpływu systemu ce-
nowego na alokację zasobów w  rozmaitych procesach produkcyjnych.
Problem polega jednak na tym, że nim przedstawi się, jak ekonomiczna
organizacja społeczeństwa wpływa na jego dalszy los, należałoby usta-
lić pierwotną alokację zasobów, która poprzedza stosunki wymiany. Dzi-
siaj w analizie polityki gospodarczej często lekceważy się tę konieczność,
skupiając się w  zasadzie na warunkach równowagi, z  góry określonych
konkurencyjnych kosztach i cenach bądź społecznie „optymalnych” de-
cyzjach gospodarczych3.
Jednym z pierwszych teorematów, z którym zaznajamia się studentów
ekonomii, jest teza o  nieograniczoności ludzkich potrzeb w  porówna-
niu z ograniczonymi zasobami, jakie mają temu służyć. Owa „rzadkość”
czynników produkcji z konieczności skazuje człowieka na wybór jakiejś
możliwości działania i  uznanie jej za ważniejszą niż ta, z  której zrezy-
gnował (Robbins 1937, s. 12 i nast.). Niezbędna jest wiedza o kontekście,
w którym podmioty rynku dokonują wyboru rzadkich zasobów. Ów kon-
tekst stanowi prawne rozstrzygnięcie władania danym dobrem. Bez niego
zaś alokacja zasobów byłaby niemożliwa.
W  historii myśli ekonomicznej „rewolucję” lat siedemdziesiątych
XIX wieku zalicza się do najważniejszych wydarzeń (Landreth i  Colan-
der 1998, s.  320). Przypisuje się ją trzem wielkim ekonomistom, którzy
uczynili wybory konsumenta jednym z głównych problemów ekonomii4.

  Zob. np. rzetelny przegląd koncepcji polityki gospodarczej, Acocella 2002.


3

  Mowa o  Williamie Jevonsie, Carlu Mengerze i  Leonie Walrasie. David Colan-


4

der i  Harry Landreth uważają, że nie ma zasadniczych różnic między tymi myśli-
cielami. Poglądu tego nie podziela Lionell Robbins, który sądzi, że Walras dopiero

Machaj_Kapitalizm.indd 1 2014-01-09 12:27:44


2 1. Prawne podstawy systemów gospodarczych

Ekonomia klasyczna zajmowała się teorią produkcji, wymiany i podziału,


natomiast mniejszą uwagę przywiązywała do teorii konsumenta i  tego,
jak system gospodarczy alokuje zasoby na poziomie mikroekonomicznym
(inaczej mówiąc, które potrzeby i jak zaspokajane są w świetle przedsta-
wionej teorii produkcji).
Carl Menger przedstawił cztery zasadnicze cechy, którymi musi cha-
rakteryzować się dana rzecz, by można ją było nazwać dobrem. Są to
kolejno: istnienie ludzkiej potrzeby, która ma zostać zaspokojona; istnie-
nie takich właściwości danej rzeczy, które umożliwiają zaspokojenie tej
potrzeby; ludzka wiedza o istnieniu tychże właściwości; niezbędna moż-
liwość władania daną rzeczą tak, by służyła ona zaspokojeniu potrzeby
(Menger 1994, s. 52).
Interesujące, że ekonomia koncentrowała się głównie na trzech pierw-
szych elementach. Wiele uwagi poświęca się ludzkim potrzebom, kon-
struując często wyrafinowane funkcje użyteczności, które je opisują
(np. Samuelson 1956). Coraz większą rolę zaczęła odgrywać ekonomika
informacji i wiedzy w procesie gospodarowania (zob. np. Akerlof 1970).
Tymczasem ostatnim elementem, czyli możliwością kontrolowania dane-
go zasobu, ekonomiści interesowali się najmniej.
Dla Mengera podkreślenie konieczności władztwa nad daną rzeczą było
całkiem naturalnym wymogiem, który nadawał jej status dobra. W koń-
cu jest to jedno z podstawowych następstw zjawiska rzadkości. Rzadkość
bowiem oznacza, że dobro występuje w  ograniczonej ilości w  stosunku
do potrzeb, które może zaspokoić. Powietrze z  ekonomicznego punktu
widzenia nie jest zasobem rzadkim; jest go taka obfitość, że nie musimy
zastanawiać się nad jego alokowaniem między rozmaite zastosowania.
Oznacza powszechne warunki, w  których żyje człowiek. Problem rzad-
kości pojawia się, jeśli ilość zasobu jest mniejsza niż potrzeby, którym ma
służyć. Wtedy dopiero mówimy o wybieraniu, a więc decydowaniu o tym,
które rozwiązania wybrać spośród innych (Menger 1994, s. 94–101). Wy-
bór taki oznacza władztwo nad zasobem. Jeśliby kontrola ludzka nie ist-
niała (np. w wypadku słońca), to nie można byłoby mówić o alokowaniu

w kolejnych wydaniach swojej książki Éléments d’économie politique pure, ou théorie


de la richesse sociale uwzględnił aspekty marginalne (Robbins 1998, s. 283). Nie na-
leży także pomijać faktu, że m.in. Walras zdecydowanie odbiegał od pozostałych
dwóch, ponieważ jego aparat naukowy był silnie zmatematyzowany (Jaffe 1976). Jak
zobaczymy w rozdziale drugim, różnica między Mengerem a Walrasem w podejściu
do zjawiska cen może być odzwierciedleniem różnicy stanowisk Misesa i  Langego
w sporze o socjalizm.

Machaj_Kapitalizm.indd 2 2014-01-09 12:27:44


Pojęcie własności a analiza ekonomiczna 3

zasobów, gdyż ich przeznaczenie nie byłoby zależne od ludzkiego działa-


nia i wyboru, a dotyczy to działania nawet jednej osoby.
Konstatacja, że władanie zasobem jest konieczne, by uznać go za do-
bro, jest dość ważna, aczkolwiek często pomija się ją na potrzeby analizy
naukowej. Owo pomijanie jest uzasadnione przy analizie działania odizo-
lowanej jednostki, w „ekonomii Robinsona Crusoe”, kiedy teoretyk zasta-
nawia się tylko nad pojedynczym działaniem, nie uwzględniając kontek-
stu społecznego. Jednak gdy zaczniemy analizować relacje międzyludzkie
i to, że ludzie muszą ze sobą w jakiś sposób współdziałać, wtedy obiekt
analizy zasadniczo się zmienia – przedmiotem zainteresowania przestaje
być samo odizolowane działanie, a staje się nim współdziałanie.
W  tej sytuacji czwarta cecha, która zdaniem Mengera charakteryzu-
je dobro, czyli władztwo, zaczyna nabierać zupełnie nowego znaczenia.
Władztwo oznacza wtenczas nie tylko możliwość alokowania poszcze-
gólnych jednostek dobra w rozmaite zatrudnienia, lecz również związaną
z  tym możliwość wykluczenia poszczególnych osób z  ich użytkowania.
Gdy mówimy o jednoosobowym modelu gospodarki, to Robinson Crusoe
wybiera: zjeść pożywienie czy umieścić w magazynie, czy też w ogóle go
nie zdobywać. W  sytuacji pojawienia się innych osób na wyspie w  tym
rozważaniu należy uwzględnić sporo innych scenariuszy, które obejmują
możliwość posiadania pożywienia przez inne osoby. W ten właśnie spo-
sób rozstrzygnięcie, czy dana rzecz jest dobrem, zależy od tego, czy można
wyznaczyć jej właściciela.
Podstawowe gospodarcze następstwo rzadkości oznacza, iż dobro musi
być ekonomizowane, tzn. należy zdecydować, które jego przeznaczenie
wydaje się najbardziej korzystne. Gdy rozważy się podstawową prawną
implikację rzadkości w modelu więcej niż jednoosobowym, to nasuwa się
wniosek, że jest nią możliwość konfliktów między ludźmi. Gdyby zasób
nie był rzadki, wtedy nie moglibyśmy mówić o konieczności jego ekono-
mizowania –  zawsze by go wystarczyło do zaspokojenia wszystkich po-
trzeb. Nie wystąpiłby problem ekonomizacji. Dokładnie tak samo sprawa
wygląda z  prawnego punktu widzenia –  jeśli dobro nie byłoby rzadkie,
jego wykorzystanie przez jakąś osobę nie oznaczałoby wykluczenia z jego
użytkowania kogoś innego, ponieważ zawsze można by skorzystać z inne-
go egzemplarza dobra:

Konstatacja, że dobra są rzadkie, jest nie tylko punktem wyjścia


ekonomii politycznej, lecz także filozofii politycznej. To oczywi-
ste, że gdyby dobra występowały w  nieograniczonej obfitości, nie

Machaj_Kapitalizm.indd 3 2014-01-09 12:27:44


4 1. Prawne podstawy systemów gospodarczych

pojawiłby się żaden problem ekonomiczny. Nieograniczona obfitość


dóbr sprawiłaby, że korzystanie z nich w teraźniejszości nie ograni-
czałoby ich teraźniejszej ani przyszłej podaży, toteż nie występowa-
łyby zagadnienia dobra i zła, sprawiedliwości i niesprawiedliwości,
gdyż nie powstałby żaden konflikt dotyczący korzystania z  dóbr.
(Hoppe 2006, s. 333)

Widać to wyraźnie na przykładzie powietrza, które z  ekonomiczne-


go punktu widzenia nie jest dobrem rzadkim. Ludzie nie muszą się więc
martwić jego alokacją, gdyż zawsze jest go wystarczająca ilość w stosunku
do potrzeb. Stąd też konflikty o  powietrze między ludźmi nie występują
(pomijamy tutaj dla wygody wywodu istotną sprawę, jakim jest problem
czystego powietrza, które może być rzadkim dobrem). Jeśli ktoś skorzysta
z powietrza i nim oddycha, to tym samym nie wyklucza innych z jego użyt-
kowania, ponieważ powietrze nie jest w porównaniu z naszymi potrzebami
dobrem rzadkim – zawsze ktoś może sięgnąć po jego kolejną porcję.
A  więc rzadkość dobra zapoczątkowuje kwestię ekonomizacji, a  tak-
że legalizacji. Ponieważ pewne zasoby występują w  ilości ograniczonej,
wskutek czego nie możemy posłużyć się nimi do zaspokojenia wszystkich
potrzeb, siłą rzeczy ktoś posiadający dany zasób będzie mógł wykluczać
z  jego użytkowania innych. Stąd też rzadkość dobra stwarza możliwość
konfliktów między ludźmi co do tego, kto winien dysponować jego za-
sobem. Nie jest to jednak warunek wystarczający, aby zaistniał system
prawny, gdyż rozstrzyganie konfliktów może odbywać się z użyciem siły
– wtedy ostatecznie dysponentem dobra zostaje silniejszy.
Rzadkość dobra może zresztą prowadzić do konfliktów nie tylko mię-
dzy ludźmi, lecz także między zwierzętami. Nikt jednak nie nazywa rela-
cji między zwierzętami „systemem prawnym”, tak jak dzieje się to w od-
niesieniu do ludzi. Istnienie czegoś, co nazywamy „systemem prawnym”,
wynika wprost z zasadniczej różnicy między zwierzęciem a człowiekiem.
Człowiek bowiem jest z natury istotą racjonalną, posługująca się rozumem.
A  zatem nie kieruje się wyłącznie bodźcami i  instynktami, jak dzieje się
to u  zwierząt, lecz używa swojego umysłu do każdego działania, w  tym
także w  kontaktach z  innymi ludźmi, którzy również są obdarzeni rozu-
mem (Schnaedelbach 2001, s. 3–4). Wiąże się to z Habermasowską komu-
nikacyjną racjonalnością (Habermas 1999). Ponieważ człowiek jest istotą
używającą rozumu, stworzone przez niego społeczeństwo opiera się na
normach, które umysł ludzki sformułował, zebrał i broni ich. Dlatego też
istnienie systemu prawnego w społeczeństwie warunkowane jest nie tylko

Machaj_Kapitalizm.indd 4 2014-01-09 12:27:44


Pojęcie własności a analiza ekonomiczna 5

ewentualnością konfliktów, lecz także istnieniem co najmniej dwóch racjo-


nalnych stron, z których każda jest zdolna do argumentacji (Herbut 1997,
s. 117–120).
Kiedy ekonomista analizuje zjawisko rzadkości dóbr, zazwyczaj inte-
resuje go przede wszystkim realny kontekst dotyczący gospodarowania.
Nie zajmuje się tym, w jaki sposób dana jednostka stała się posiadaczką
danego dobra konsumpcyjnego bądź produkcyjnego. Nie jest też istotne,
czy stało się to zgodnie z prawem pozytywnym czy „naturalnym”. Anali-
za ekonomizowania dotyczy wszelkiego władania – nie precyzuje się, czy
chodzi o władanie sprawiedliwe, czy nie.
W  wypadku analizy prawnej sytuacja jest całkowicie odmienna. Jej
zakres opiera się właśnie na rozróżnianiu posiadania sprawiedliwego
i niesprawiedliwego, a następnie na ich opisywaniu. Prawo użyteczności
marginalnej (krańcowej) jabłek występuje w wypadku posiadacza jabłek
niezależnie od tego, czy koszyk, w  którym je przechowuje, został przez
niego skradziony, czy też nie. Ten drugi aspekt jest przedmiotem dociekań
prawnych, zarówno w ujęciu prawa pozytywnego, jak i w świetle tradycji
praw naturalnych.
Gdy prawnik dochodzi do wniosku, że dana jednostka w sposób uza-
sadniony ma wyłączność na władanie danym zasobem, pojawia się okre-
ślenie własności, w  którego definicji niejako implicite zawiera się „spra-
wiedliwa”. Z  odmienną sytuacją mamy do czynienia, jeśli rzeczonego
zasobu nie pozyskano w  sposób „sprawiedliwy”, lecz zawłaszczono go
komuś. Ten wypadek jest źródłem koncepcji zawłaszczenia bądź kradzieży
(Rothbard 2002a, s. 45–50).
Przyjął się zatem słuszny pogląd, że ekonomia opisuje, jakie są impli-
kacje dysponowania przez kogoś zasobami. Stąd też jej stwierdzenia mają
charakter stricte opisowy. Etyka i prawo natomiast są naukami zajmują-
cymi się rozważaniami na temat sprawiedliwego lub nieuczciwego dyspo-
nowania zasobami. Ekonomia przedstawia więc obiektywne stwierdzenia
na temat tego, jak świat funkcjonuje. Etyka i prawo zaś przedstawiają nor-
matywny opis tego, jak świat powinien wyglądać.
Książka ta nie opiera się na bardzo wyraźnym rozróżnieniu ekonomii,
jako nauki pozytywnej, i  etyki, nauki stricte normatywnej, zasadzają-
cej się na wartościowaniu. Nie oznacza to, że odrzucamy słynne dictum
Hume’a. Wprost przeciwnie – wychodzimy z założenia, że istnieje niekwe-
stionowana różnica między stwierdzeniami opisowymi, o tym „jak jest”,
a  stwierdzeniami wartościującymi, o  tym, „jak być powinno” (Hume
1952, s.  183). Nie będziemy argumentować, iż należy lub powinno się

Machaj_Kapitalizm.indd 5 2014-01-09 12:27:44


6 1. Prawne podstawy systemów gospodarczych

wprowadzać określone rozwiązania lub podjąć jakieś działania. Za punkt


wyjścia obierzemy raczej rozróżnienie własności posiadanej „sprawiedli-
wie” i własności posiadanej „niesprawiedliwie”, a następnie przedstawi-
my ekonomiczne konsekwencje obu sytuacji5. Naturalnie zawsze można
podważyć sensowność nazywania jednego rozwiązania „sprawiedliwym”,
a  drugiego „niesprawiedliwym”. Ta kwestia jest przedmiotem przyjmo-
wanych systemów wartości. Jednak niezależnie od wyznawania tych czy
innych wartości obiektywne konsekwencje oparcia na nich systemów spo-
łecznych są już od tych wartości niezależne6.
Zanim przejdziemy dalej, warto obronić tezę, że wszelkiego rodzaju kon-
flikty w społeczeństwie są ostatecznie rozwiązywane dzięki porozumiewa-
niu się i określeniu przysługujących praw dysponowania. Nawet z pozoru
tak ideologiczny problem jak wolność słowa da się rozstrzygnąć w obrębie
prakseologii praw własności. Swoboda głoszenia różnych poglądów ozna-
cza, że człowiek jest właścicielem swojego ciała, a w szczególności aparatu
artykulacyjnego, który umożliwia wypowiadanie się. Zakwestionowanie
wolności słowa i teza, że władza ma prawo odebrać wolność głoszenia po-
glądów, oznacza, iż władza ma prawo do dysponowania określonym frag-
mentem ciała ludzkiego, z czego by wynikało, że można im zabronić korzy-
stania z niego w taki czy inny sposób. Prakseologię praw własności można
też rozszerzyć, podając podobne przykłady własności innych zasobów, nie-
mających związku z  ludzkim ciałem. A  więc podstawowym wyzwaniem
nauk społecznych jest przeanalizowanie różnych porządków prawno-wła-
snościowych i ich nieuniknionych społecznych konsekwencji7.
Jak widać, ustalenie sposobu rozstrzygania konfliktów w  społeczeń-
stwie odbywa się w wyniku zdefiniowania, w jaki sposób określone jed-
nostki „posiadają” rozmaite zasoby. Spójny wewnętrznie i konsekwentny
system prawny będzie rozstrzygał o posiadaniu wszystkich zasobów, po-
cząwszy od zasobów niezbywalnych, takich jak ciało ludzkie, następnie

  Stąd też nie będziemy się zajmować ważną kwestią, aczkolwiek o normatywnym
5

charakterze, dotyczącą tego, jakie posiadanie jest sprawiedliwe lub kto i co powinien
posiadać. Liberałowie powołują się tutaj zwykle na Locke’a (1992) i jego laborystycz-
ną teorię tworzenia własności (tylko praca może tworzyć własność; wszystko, co na-
stępuje później, jest przenoszeniem własności).
6
  Na przykład obiektywne konsekwencje społeczne uchwalenia konkretnego pra-
wa będą niezależne od tego, czy dane prawo uznamy za „sprawiedliwe” w głębszym
sensie, czy też nie.
7
 Jak zauważa Rothbard (1970, s.  176–177), wszystkie prawa człowieka można
widzieć przez pryzmat praw własności.

Machaj_Kapitalizm.indd 6 2014-01-09 12:27:44


Pojęcie własności a analiza ekonomiczna 7

zasobów nieruchomych, zbywalnych, takich jak ziemia, a skończywszy na


ruchomych, zbywalnych, takich jak samochody, ropa naftowa etc. Zada-
niem systemu prawnego jest więc sprawiedliwe określenie tytułów własno-
ści do wszystkich rzadkich zasobów (Simpson 1980, s. 499)8.
Do rzadkich zasobów zalicza się przede wszystkim ciało ludzkie. Dzi-
siaj właściwie nikt nie kwestionuje, że zasada sprawiedliwości i równości
wymaga, by za właścicieli ciał uznać ich wyłącznych użytkowników, czyli
ludzi. W tym znaczeniu szczytna idea „wolności” jednostki, którą się po-
wszechnie głosi, oznacza tytuł własności człowieka do jego własnego cia-
ła. Jeśli ktoś chciałby komuś obciąć rękę albo przymusowo (tj. wbrew jego
woli) pozbawić go nerki (np. na przeszczep dla przyjaciela), należałoby to
uznać za atak na „wolność” lub zamach na „prawo do życia” jednostki,
choć nie są to precyzyjne określenia. Zgodnie z ujęciem prakseologicznym
nie jest to podważanie „prawa do życia”, lecz zakwestionowanie prawa
własności do ciała (Hoppe 2006, s. 383–4).
Posiadanie własnych ciał przez ludzi nie wymaga głębszej analizy. Poza
tym powinno być jasne, że problem ekonomizowania dotyczy czegoś wię-
cej niż decydowania o tym, kto dysponuje ciałami. Rzadkość ciała ozna-
cza bowiem rzadkość czasu każdego z nas. Jak zauważa Hoppe, który do-
strzega współzależność ekonomii i podstaw prawnych gospodarki, nawet
w raju, gdzie nie pojawiłaby się kwestia rzadkości zasobów, każdy z nas
występowałby tylko w jednym egzemplarzu. Wobec tego nie mógłby się
angażować we wszystkie czynności jednocześnie, toteż problem wyboru
istniałby nadal. (Hoppe 1989, s. 9–10).
Wraz z przejściem do bardziej rzeczowej analizy zaniechajmy rozważań
o rajskim modelu. Człowiek istnieje w świecie fizycznym, który jest skoń-
czony i ograniczony, a to sprawia, że rzadki jest nie tylko czas, lecz także
przestrzeń, w  której funkcjonuje. W  pojęcia czasu i  przestrzeni wpisują
się dwa inne czynniki produkcji, tzn. ziemia i dobra kapitałowe9 (Böhm-
-Bawerk 1959 II, s. 13–14).

  O konieczności skupienia się ekonomii na instytucjonalnej analizie praw wła-


8

sności pisał już w latach sześćdziesiątych Harold Demsetz (zob. Demsetz 1967). Nie-
stety, w swojej pracy koncentruje się raczej na problematyce niejasnych „efektów ze-
wnętrznych” (zob. następny podrozdział, gdzie poddamy krytyce takie podejście).
„Paradygmat praw własności” znacznie klarowniej został przedstawiony przez tego
samego autora wraz z Armenem Alchianem. Zob. Alchian i Demsetz 1973.
9
  Można całkiem zasadnie dyskutować, czy coś takiego jak „ziemia” (jako odręb-
na kategoria) w  ogóle istnieje, ponieważ z  ekonomicznego punktu widzenia każda
ziemia jest tak naprawdę „dobrem kapitałowym”.

Machaj_Kapitalizm.indd 7 2014-01-09 12:27:45


8 1. Prawne podstawy systemów gospodarczych

Kwestia dysponowania ciałami i  tego, kto jest ich prawowitym wła-


ścicielem, ma decydujące znaczenie dla czynnika produkcji, który eko-
nomiści nazywają pracą. Oprócz tego człowieka otacza wiele elementów
rzeczywistości, które są niezbędne w procesach produkcyjnych; bez nich
praca nie osiągnęłaby swojego produktywnego poziomu. Chodzi tutaj
o kwestię posiadania ziemi – każdy proces produkcji musi się zacząć na
określonym terenie (nawet pozornie niematerialna strona internetowa wy-
maga miejsca na komputer wraz z serwerem i programisty znajdującego
się w fizycznej przestrzeni), potrzebne są także elementy świata zewnętrz-
nego, przetworzone za pomocą pracy, określane jako dobra kapitałowe.
Organizacja porządku społecznego opiera się nie tylko na ustaleniu za-
sad dysponowania ciałem, lecz także na określeniu zasad władania ziemią
i jej pozyskiwania oraz dysponowania zasobami kapitałowymi (takimi jak
półprodukty, komputery, maszyny etc.). Sprecyzowanie tego, jaki system
własnościowy należy przyjąć, ma decydujące znaczenie dla funkcjonowa-
nia społeczeństwa i gospodarki.
„Sprawiedliwy” system prawny ustala na podstawie określonych zasad,
kto z normatywnego punktu widzenia powinien posiadać określone zaso-
by, czyli kogo należy uznać za ich prawowitego właściciela. Gdy już doko-
na się sprawiedliwej dystrybucji, właściciele, zgodnie z klasycznymi zasa-
dami prawa rzymskiego, mogą władać posiadanymi zasobami. Pojęcie to
obejmuje posiadanie, korzystanie, rozporządzanie, czerpanie pożytków,
a  także zniszczenie lub nieużytkowanie (Kolańczyk 2000, s.  292–293).
Najistotniejsze w  naszych rozważaniach jest to, o  czym już wspomnie-
liśmy: prawo własności w  istocie określa stosunek właściciela do jakiejś
innej osoby lub osób, a nie relację między rzeczą i człowiekiem10.
Własność dotyczy sytuacji społecznych, a więc takich, kiedy dana sy-
tuacja własnościowa określa relacje kilku osób względem siebie (w  wy-
padku Robinsona znajdującego się na bezludnej wyspie pojęcie własności
jest zbyteczne11). Stwierdzenie, że dana osoba jest „właścicielem” kamie-
nia, nie oznacza, iż trzyma go w danej chwili w rękach. Własność oznacza

  W  tej kwestii warto wyraźnie zaznaczyć, że „(…) prawa własności nie odno-
10

szą się do relacji między ludźmi i rzeczami, lecz raczej do usankcjonowanych zacho-
wań ludzi, które wynikają z istnienia rzeczy i możliwości ich użytkowania” (Furubotn
i Pejovich 1972, s. 1139). A więc własność to nie rzeczy, lecz prawa związane z posia-
daniem rzeczy (Schneider 1974, s. 152).
11
  Podobnie nie ma sensu z punktu widzenia prawnego i ekonomicznego stwier-
dzenie, że „Bóg jest własnością wszystkich i wszystkiego”, gdyż wykracza ono poza
zakres prawa i  ekonomii (w  stwierdzeniu tym użyto terminu „własność” w  innym

Machaj_Kapitalizm.indd 8 2014-01-09 12:27:45


Pojęcie własności a analiza ekonomiczna 9

tutaj, że dana osoba ostatecznie decyduje o  tym, w  jaki sposób kamień


zostanie alokowany, a przede wszystkim decyduje o tym, co inne osoby
mogą zrobić z owym kamieniem i na jakich warunkach12.
Ilekroć mówimy o  własności danego zasobu, mówimy nie o  jakimś
określonym przejawie władania, lecz przede wszystkim o „uprawnionej”
możliwości wyłączenia innych ludzi z  użytkowania tego zasobu. Dosyć
jasne jest to w skrajnym, wspomnianym już wypadku – posiadania ciał
przez ludzi. Własność ich ciał nie oznacza po prostu panowania nad nimi,
lecz przede wszystkim uzasadnioną możliwość wykluczenia innych ludzi
z  korzystania z  ich ciał. Dana osoba ma prawo zabronić dotykania jej
ciała w jakikolwiek sposób, co jest swoistą demonstracją prawa własności.
W istocie własność opiera się na wykluczeniu innych ludzi z jej użytko-
wania. Posiadanie przez nas ciała oznacza, że nikt nie ma prawa w żaden
sposób naruszać jego suwerenności, o ile nie wyrazimy na to zgody.
Podobnie rzecz się ma z zasobami niemającymi związku z naszymi cia-
łami, takimi jak ziemia czy dobra kapitałowe. Mimo ich specyficznej od-
mienności od rzeczy mniej zbywalnych, takich jak w ekstremalnym przy-
padku ciało ludzkie, istota prawnego tytułu własności do tych obiektów
jest dokładnie taka sama. Istnienie ich właściciela oznacza milczącą, lecz
bezpośrednią implikację, że wszyscy inni są wykluczeni z ich użytkowa-
nia, chyba że w jakimś momencie właściciel wyrazi na to zgodę. W dalszej
części tej książki zajmiemy się wyjaśnieniem, jak wykluczanie wpływa na
kształtowanie się systemu gospodarczego. Każde działanie w gospodarce
będzie zachodziło w warunkach ograniczeń własnościowych, którymi zaj-
miemy się później13.
Wykluczenie nie jest nieodwołalne i można je łatwo znieść za pomocą
skorzystania z  prawa własności do posiadanego zasobu. Gdy właściciel
zechce w jakiś sposób udostępnić posiadaną rzecz, może to zrobić z po-
mocą tego, co prawnicy nazywają oświadczeniem woli (Radwański 1977,

znaczeniu niż w tych naukach, w których ludzie są względem siebie właścicielami).


„Bóg” nie może być stroną w stosunku prawnym, ani w stosunku handlowym.
12
  Dlatego też samo doraźne władanie zasobem nie jest równoznaczne z jego wła-
snością. Często zasoby znajdują się we władaniu ludzi (jak w wypadku sprzedawcy
w sklepie), ale niekoniecznie są oni ich właścicielami. Własność bowiem z definicji
zawiera ultymatywną możliwość decydowania o posiadanej rzeczy. A zatem można
być właścicielem i  jednocześnie w  danej chwili nie kontrolować posiadanej rzeczy
(LeFevre 1988, s. 59–60).
13
 O  roli własności w  procesie gospodarowania zob. świetny wstęp autorstwa
Dana Mahoneya (Mahoney 2002).

Machaj_Kapitalizm.indd 9 2014-01-09 12:27:45


10 1. Prawne podstawy systemów gospodarczych

s. 37 i nast.). Chodzi tutaj o wyrażenie zgody na dopuszczenie innych lu-


dzi do korzystania z posiadanej rzeczy. Zgoda jest pojęciem zasadniczym
w koncepcji prawa własności, ponieważ oznacza możliwość skorzystania
z  tego prawa. Bez przyzwolenia właściciela zasobu na korzystanie lub
współkorzystanie z dobra praktykowanie prawa własności nie jest możli-
we. Umówienie się dwóch osób na wspólną wyprawę świadczy o obopól-
nej zgodzie, jeśli zaś jedna z nich siłą zmusi tę drugą, mamy do czynienia
z porwaniem. Analogicznie – praca oparta na przymusie to niewolnictwo,
a wymuszony seks to gwałt.
Znaczna część ekonomii zajmuje się analizą porównawczą funkcjono-
wania rynku i interwencjonizmu państwowego (Hülsmann 2004, s. 57).
„Rynek” to słowo klucz, za którym kryją się (lub powinny się kryć, choć
nie zawsze w literaturze tak jest) relacje własnościowe zainteresowanych
stron. Każdy w takim kontekście może w granicach swojej własności dys-
ponować posiadanymi rzeczami pod warunkiem, że nie atakuje własności
innych. Wyłączność ta bynajmniej nie oznacza autarkii jednostki, ponie-
waż człowiek nie jest samowystarczalny. Z  konieczności musi korzystać
z zasobów posiadanych przez innych. Przeszkodą może okazać się jednak
prawo własności tamtych ludzi, uniemożliwiające sięgnięcie po ich zaso-
by. Trzeba uzyskać zgodę właściciela, który wyklucza innych z użytkowa-
nia swojej własności. Co więcej, ów właściciel może wyrazić taką zgodę
pod określonymi warunkami (zwykle żąda czegoś w  zamian). Tak oto
kształtuje się coś, co implicite zawiera się w koncepcji własności – czyli
umowa między zainteresowanymi stronami14.
Innymi słowy, kierując się poszanowaniem praw własności, każdy wła-
ściciel może wykluczać innych z  użytkowania posiadanego dobra, będąc
jednocześnie wykluczonym z korzystania z jakichś dóbr, które należą do in-
nych ludzi. Może mimo to uzyskać do nich dostęp, lecz wyłącznie za sprawą
instytucji umowy. Ta z kolei opiera się na oświadczeniu woli. Ten z pozoru
oczywisty fakt ma niezwykle istotne znaczenie w  naukach społecznych.
Mianowicie ilekroć ktoś chciałby uzyskać dostęp do danego zasobu, musi
zwrócić się do jego właściciela o  pozwolenie, by uzyskać zgodę na takie
działanie. Moglibyśmy powiedzieć, że należy zdać się na osąd właściciela
i spełnić jakiś warunek zawarty przez niego w umowie (Hoppe 1989, s. 11).

  Nie można mówić o swobodzie umów w oderwaniu od praw własności. Prawo


14

własności zawiera już w sobie pojęcie swobody umowy (możliwość zbycia i udostęp-
nienia własności), a swoboda umowy byłaby pojęciem pustym bez przedmiotu umo-
wy (tzn. rzeczy, którą ktoś posiada i udostępnia lub odsprzedaje).

Machaj_Kapitalizm.indd 10 2014-01-09 12:27:45


Pojęcie własności a analiza ekonomiczna 11

Inaczej funkcjonuje instytucja państwa. Prawnicy często korzystają


z klarownej definicji, zgodnie z którą państwo jest monopolistą prawnym
na danym terenie i ma wyłączne prawo do pobierania opłat pieniężnych
związanych z  egzekwowaniem monopolistycznego prawa (Weber 2002,
s. 40). Oznacza to, że państwo jest instytucją zbudowaną na prawie po-
zytywnym, której działania nie opierają się na prawie własności, lecz na
jednostronnych relacjach władczych. W  wypadku rynku mówimy o  pra-
wie równoważnym –  obydwaj właściciele w  celu zawiązania kontraktu
muszą posłużyć się oświadczeniem woli. Tymczasem w wypadku działań
państwowych relacja prawna nie jest równorzędna. Tylko jedna strona,
tu: instytucja państwa, dokonuje aktu wyboru, na przykład podejmuje
decyzję o nałożeniu podatków. Tymczasem druga strona takiego stosunku
prawnego nie wyraża swojej chęci zostania opodatkowaną. Wprost prze-
ciwnie, część jej dochodu zostaje skonfiskowana przez aparat skarbowy
na cele publiczne. A  zatem działanie państwowe jest przykładem relacji
zupełnie odwrotnej od relacji opartych na prawach własności. W ich wy-
padku strona państwowa nie zabiega o pozwolenie drugiej strony na otrzy-
manie cudzej własności (nie prosi o pozwolenie właściciela), lecz zabiera ją
wbrew jego woli15. Osoba działająca w imieniu instytucji państwowej nie
zdaje się na wolę innych właścicieli i pobiera od nich różne kontrybucje
niezależnie od ich woli (Rothbard 2002a, s. 162–163).
Te dwa sposoby działania charakteryzują się odmiennymi metodami.
Nauka ekonomii w  dużej mierze opiera się na tym istotnym rozróżnie-
niu, nawet jeśli nie jest to deklarowane otwarcie. Wystarczy dla przykładu
wspomnieć podstawowy model Keynesowski, w  którym czynnik inwe-
stycyjny I  różni się zasadniczo od czynnika G. Jak wiadomo, pierwszy
reprezentuje niestabilne inwestycje sektora prywatnego, drugi zaś stabili-
zujące działanie sektora publicznego (np. Hall i Taylor 1997, s. 175–183).
Ta różnica w klasyfikacji wynika bezpośrednio z tego, co właśnie ustali-
liśmy. Czym innym jest działanie w warunkach rynkowych, gdzie każdy
zdaje się na osąd innych właścicieli, a czym innym zinstytucjonalizowane
podważanie woli tychże właścicieli, czyli w istocie działanie charaktery-
styczne dla państwa.
Teoretyk opierający się na modelu Keynesowskim musi zaakceptować
to rozróżnienie, ponieważ w przeciwnym razie nie zdoła właściwie odróż-
nić elementu I od G, a wtedy w ogóle nie mógłby zaprezentować swojego

  Stąd w literaturze prawnej rozróżnienie na prawo publiczne i prawo prywatne


15

(Morawski 2004, s. 90–94).

Machaj_Kapitalizm.indd 11 2014-01-09 12:27:45


12 1. Prawne podstawy systemów gospodarczych

modelu. Obydwie zmienne reprezentują przecież jakieś strumienie pienią-


dza wydawane przez jednostki. Na jakiej podstawie klasyfikuje się je jako
coś radykalnie odmiennego? Odpowiedź brzmi: skoro czynnik G pole-
ga na wydawaniu pieniędzy publicznych, państwowych, zatem zgodnie
z naszym rozróżnieniem są to środki pozyskiwane zupełnie inaczej niż na
rynku – i wyłącznie to świadczy o ich odmienności16.
Zilustrujmy rolę teorii własności w ekonomii jeszcze jednym przykła-
dem, nieco odmiennym, nie mniej równie dobrym, zaczerpniętym z kur-
su mikroekonomicznego. Kurs zaczyna się zazwyczaj od wyjaśnienia stu-
dentom podstawowego elementu w  gospodarce, jakim jest mechanizm
rynkowy, czyli prawo popytu i  podaży. W  wyniku współistnienia tych
dwóch zjawisk wykształca się cena równowagi. Następna teoria, którą się
im przedstawia, dotyczy kontroli cenowych. Ustanowienie ceny maksy-
malnej poniżej ceny równowagi spowoduje niedobór na rynku, natomiast
ustanowienie ceny minimalnej powyżej ceny równowagi doprowadzi
do wystąpienia na rynku nadwyżki (np.  Begg, Fisher, Dornbusch 1996,
s. 77–81, 88–95). Różnica między funkcjonowaniem rynku i działaniami
państwa w odniesieniu do struktury cen opiera się na pojawiającym się
nieraz w podręczniku słowie wymuszona. Mówi się o tym, że cena maksy-
malna, bądź minimalna, jest wymuszona na właścicielu, to znaczy, że za-
brania się właścicielowi sprzedawania jakiegoś towaru powyżej (lub poni-
żej) pewnej określonej ceny. Z tego wynika radykalna różnica w działaniu
państwa i  działaniu mechanizmu rynkowego, gdyż jak powiedzieliśmy
wcześniej, działanie państwa odbywa się bez oświadczenia woli właści-
ciela. W analizie mikroekonomicznej mniej uwagi poświęca się sytuacji,
gdy właściciel obniża za bardzo cenę, ponieważ będzie konsumował swój
kapitał (celowo bądź nie). W zależności od jego woli skończy się to zmianą
dotychczasowej decyzji lub dalszym dotowaniem nierentownego interesu
z własnej kieszeni (konsumpcją kapitału).
Widzimy więc, że rozróżnienie państwa i rynku dokonane na podstawie
kryterium praw własności jest całkiem zasadnie stosowane w teorii eko-
nomii, chociaż często nieświadomie. Chcemy podkreślić, że owo rozróż-
nienie opiera się na analizie własnościowej. Rynek stanowi wytwór relacji

 Interesujące, że w  gruncie rzeczy teza o  tym, że czynnik G będzie napędzał


16

gospodarkę (polityka fiskalna), sprowadza się do konstatacji, że pieniądze wydawane


przez urzędników, skonfiskowane od obywateli, będą korzystniejsze dla dochodu glo-
balnego niż dobrowolnie wydatkowane przez obywateli. Dodajmy jeszcze, iż nie jest
to udowadniania teza lub konkluzja, lecz zwykłe założenie modelu.

Machaj_Kapitalizm.indd 12 2014-01-09 12:27:45


Pojęcie własności a analiza ekonomiczna 13

dobrowolnych, opartych na prawie własności. Państwowy ład natomiast


jest rezultatem narzucenia takiej sytuacji, w której podatników pozbawia
się niezależności w decydowaniu o swoich środkach (dokonuje się w ten
sposób „werbalnej” produkcji tytułów własności: Hoppe 1989, s. 12–1317).
Nie musimy tu dodawać, że jest to możliwe tylko pod warunkiem wpro-
wadzenia zasadniczej nierówności między tymi dwoma grupami – gdyby
bowiem każdy mógł swobodnie ogłaszać się właścicielem zasobów wbrew
woli tych, którzy je posiadają, nastąpiłby kompletny chaos18.
Analiza kapitalizmu i jego porównanie z socjalizmem ugruntowane są
w analizie prawnej. Za kapitalizm uznaje się system oparty na własności
prywatnej, w  którym wszystkie zasoby są własnością niezależnych wła-
ścicieli, a ład społeczno-gospodarczy opiera się na wynikających stąd sto-
sunkach. Jednak takie ujęcie zawiera spory błąd – otóż często duża część
własności kapitalistów nie pochodzi ze swobodnie zawartych kontraktów,
lecz może być odziedziczona w trybie feudalnym (działo się tak w krajach
zachodnich we wczesnej fazie kapitalizmu). Może też pochodzić w znacz-
nej części z  niesprawiedliwie uzyskanej własności (np.  w  wypadku po-
czątków III  RP, gdy zasoby peerelowskie nie trafiły do społeczeństwa,
lecz do rąk pewnej wąskiej grupy ludzi). Poza tym należy zauważyć, że
w tak zwanej gospodarce mieszanej kapitaliści często uzyskują publiczne
środki (dotacje państwowe czy samorządowe). W Stanach Zjednoczonych
do sukcesu wielu wybitnych kapitalistów istotnie przyczynił się militarny
ekspansjonizm państwa, angażującego się w konflikty zbrojne i ofensyw-
ną politykę zagraniczną (Stromberg 2001).
Stąd tak zwani biznesmeni bądź kapitaliści mogą uzyskiwać publiczne
fundusze, na przykład w ramach przetargów, regulacji rynków lub bezpo-
średnich subwencji z  państwowej kasy. Jest to często kombinacja relacji
dobrowolnych i przymusowych, więc zasadne byłoby używanie w naszej
pracy terminu innego niż „kapitalizm”, niezależnie od tradycji stosowa-
nia tego słowa. W teorii kapitalizm jest przedstawiany jako system wła-
sności prywatnej. Kiedy jednak przechodzimy do analizy historycznej,

  „Werbalna” produkcja tytułów własności oznacza tutaj, że nowy tytuł własno-


17

ści nie powstaje na podstawie przeniesienia wcześniejszego tytułu (czyli dobrowolnej


umowy dwóch stron), lecz za sprawą jednostronnej deklaracji. W wypadku państwa
odbywa się to z wykorzystaniem symboli prawa pozytywnego (ustaw, rozporządzeń
etc.), które legitymizują przejęcie środków.
18
  Dlatego „spiżowe prawo oligarchii” mówi, że trzon władzy państwowej musi
stanowić mniejszość społeczna (Rothbard 2007, s.  76; Calhoun 1953, s.  25–27),
a Hobbesowski Lewiatan musi być jeden.

Machaj_Kapitalizm.indd 13 2014-01-09 12:27:45


14 1. Prawne podstawy systemów gospodarczych

termin ten oznacza w istocie „kapitalizm polityczny”, bądź neomerkan-


tylizm, w którym „wielki biznes” porozumiewa się z władzą i prowadzi
do monopolizowania rynku19. Dlatego też zamiast stosować kontrower-
syjny termin „kapitalizm” sensowniej jest mówić raczej o systemie opar-
tym na relacjach własnościowych. Nieraz przydatne będzie zastosowanie
zdecydowanie bardziej odpowiedniego terminu wolny rynek. Przymiotnik
„wolny” oznacza tu, że wszelkie stosunki społeczno-gospodarcze wyni-
kają z niezależności właścicieli, a ich decyzje są nienaruszalne. „Wolny”
oznacza także, że właściciel może zrezygnować z usług danego dostawcy
i skorzystać z usług innego, ale nie chodzi tu o łamanie kontraktów. Sam
dostawca jest również „wolny” w tym sensie, że może korzystać ze swobo-
dy działalności gospodarczej.
Wydaje się, że terminu „kapitalizm” używa się dzisiaj w zbyt szerokim
zakresie. Kapitalista posiada konkretne środki i fundusze, które stara się
skutecznie alokować w poszczególne sektory gospodarki. W teoretycznym
modelu kapitalizmu często jednak nie precyzuje się, jak owe fundusze
i środki pozyskał oraz na czym ma polegać ich skuteczna alokacja. Można
sobie wyobrazić, że działanie jakiegoś kapitalisty będzie oparte na zane-
gowaniu wolnego rynku, gdy uda się mu uzyskać od państwa monopol na
danym rynku i wyeliminować konkurentów. W takim ujęciu kapitalizm
traci swój wolnorynkowy charakter i staje się kapitalizmem państwowym,
merkantylistycznym20.
W  naszej analizie nie będziemy zajmować się takimi niezbyt precy-
zyjnymi terminami, które wraz z mieszaniem pojęć mogą zaciemnić tok
myślenia, lecz skupimy się na porównaniu dwu całkowicie przeciwstaw-
nych systemów21. Pierwszy z  nich jest oparty na pełnym poszanowaniu
własności. Drugi zinstytucjonalizowanymi metodami atakuje prawa wła-
sności i opiera się na przymusowym ustanowieniu jednego właściciela, co

 W  ten sposób opisał globalizację Stiglitz (2004), opisując w  istocie nie tylko
19

globalizację rynków, lecz także globalizację kontroli rządowej.


20
  Znamienne, jak sprytnie pominął ten problem w swojej analizie Marks. Tym-
czasem niezwykle ważne dla ekonomiczno-socjologicznej analizy jest to, czy fun-
dusze pozyskano za sprawą wymiany czy imperialistycznej ekspansji i  kolonizacji.
W historycznej części swojej pracy (Marks 1951, s. 770–834) pisze on tak naprawdę
nie o czystym kapitalizmie, lecz o kolonializmie. Więcej na ten temat zob. w rozdziale
czwartym.
21
  Nock mówi tu o  „władzy społecznej” i  „władzy państwowej” (Nock 1989,
s.  3–15), a  Oppenheimer o  „ekonomicznym” sposobie pozyskiwania bogactwa
w odróżnieniu od sposobu „politycznego”, który opiera się na podboju i przymusie
(Oppenheimer 1975, s. 12–13).

Machaj_Kapitalizm.indd 14 2014-01-09 12:27:45


Problem „ekonomicznej analizy prawa” oraz związków ekonomii i prawa 15

jest rezultatem jednostronnego narzucenia woli centralnego planisty. Od


tych dwóch radykalnie różniących się systemów gospodarczych, przyjmu-
jących skrajnie odmienne sposoby pozyskiwania środków, rozpoczynamy
analizę socjalizmu.
Oczywiście, w historii myśli i świata mieliśmy do czynienia z rozma-
itymi odmianami socjalizmu, które znacznie różniły się między sobą. Dla
nas jednak istotny jest ich jeden element wspólny – powszechne podwa-
żenie praw własności przez jedną instytucję. Skutkiem wprowadzenia so-
cjalizmu jest przymusowe ustanowienie jednego właściciela (czyli państwa),
wiążące się z masowym, przymusowym pozbawieniem jednostek ich wła-
sności22. Biegunowo różni się od tego pełne poszanowanie własności, któ-
re określiliśmy jako „wolny rynek”23.
Zdefiniowanie właściciela zasobu implikuje typ stosunków społeczno-
-gospodarczych, a proces gospodarowania jest ich pochodną. Instytucjo-
nalne zanegowanie prawa własności to przejaw interwencjonizmu pań-
stwowego. Decyzje o  podważaniu woli właścicieli będą miały poważne
konsekwencje dla kształtowania się stosunków gospodarczych.

P r o b l e m „ e k o n o m i c z n e j a n a l i z y p r a w a”
o r a z   z w i ą z kó w e ko n o m i i i   p r awa
Zważywszy na rozwój współczesnych nurtów ekonomii należy po-
czynić kilka istotnych uwag na temat teorii prawa własności. Za sprawą
nowych nurtów „instytucjonalnych”, głównie pod wpływem inspiracji
chicagowskiej, zaczęto zwracać uwagę na problematykę powiązań pra-
wa i  ekonomii24. Trudno sobie wyobrazić istnienie prawa bez istnienia

22
  W zasadzie socjalizm polega na takim posunięciu w wypadku wszystkich dóbr
produkcyjnych, niekoniecznie konsumpcyjnych (zob. następującą analizę: Mises
2009, s. 188–195). Jednakże w rzeczywistości, o czym będzie tu dalej mowa, nie ozna-
cza to specjalnej różnicy, ponieważ jeśli państwo posiada wszystkie zasoby produk-
cyjne w  społeczeństwie, to w  istocie decyduje również o  sposobie dystrybucji dóbr
konsumpcyjnych.
23
 W  socjalizmie własność niezupełnie znika, ponieważ właścicielem zasobów
staje się aparat władzy. Socjalizm bez własności jest niemożliwy, ponieważ ktoś musi
posiadać zasoby i musi nimi rozporządzać. Nawet jeśli rządzący napiszą w ustawie
bądź konstytucji, że „nikt nie posiada zasobów” lub „posiadają je wszyscy”, to i tak
aparat władzy de facto będzie ich właścicielem, czy też właściwie władającym.
24
  Choć można to dostrzec oczywiście w znacznie wcześniejszych publikacjach.
Zob. np. Gilmore 1917, gdzie autor podkreśla konieczność studiowania tradycji prawa
(począwszy od prawa rzymskiego).

Machaj_Kapitalizm.indd 15 2014-01-09 12:27:45


16 1. Prawne podstawy systemów gospodarczych

stosunków handlowych, nie sposób również wyobrazić sobie istnienia ja-


kiejkolwiek gospodarki bez koniecznego do jej funkcjonowania systemu
prawnego. Podejście szkoły chicagowskiej ma jednak poważne ułomności.
Ronald H. Coase, laureat Nagrody Nobla w  dziedzinie ekonomii
w 1991 roku, w jednym z najsłynniejszych i najczęściej cytowanych arty-
kułów w historii myśli ekonomicznej, przedstawił koncepcję ekonomii do-
brobytu (Coase 1960). Tradycyjnie w rozwiązywaniu wszelkiego rodzaju
konfliktów – na przykład gdy ktoś zanieczyszcza czyjąś ziemię lub emituje
trujący dym – zasadniczą sprawą było określenie, kto jest właścicielem da-
nego zasobu. Jeśli właścicielem ziemi jest rolnik, a jego teren zanieczysz-
cza wielka fabryka, to rozstrzygnięcie konfliktu zasadza się na prawie
własności, toteż fabryka powinna zaprzestać zanieczyszczania i wypłacić
odszkodowanie.
Jednakże to stanowisko nie odpowiadało Coase’owi ze względu na brak
skrajnie utylitarystycznej perspektywy efektywności. Zwyczaj prawny pro-
wadziłby do zadania pytania, kto z punktu widzenia sprawiedliwości po-
siada określony zasób, i na tej podstawie rozstrzygano by, czyja własność
została naruszona. Ustalenie krzywdy w  tej kwestii wyprzedza stosunki
ekonomiczne. Pokrzywdzonym jest strona, której prawo do własności na-
ruszono. Jednakże zdaniem Coase tak rozumiane prawo własności nie musi
odgrywać roli w rozwiązywaniu tego typu konfliktów. Postawiony problem
prawny winien być rozstrzygnięty za pomocą narzędzi ekonomicznych. Stąd
własność nie będzie żadnym zespołem „uprawnień” w  klasycznym rozu-
mieniu tego słowa, lecz winna się stać rezultatem kalkulacji dokonywanej
przez sędziego. Sędzia orzekający w takiej sprawie powinien przeanalizo-
wać ceny poszczególnych produktów na rynku związanych zarówno z dzia-
łalnością rolnika, jak i fabryki. Następnie owe ceny będą czynnikiem decy-
dującym o tym, jak prawo własności zostanie przypisane25.

 Inny przykład chicagowskiej teorii praw własności zob. Posner 1977 (s.  36
25

i  nast.). Z  rozszerzania analizy kalkulacyjnej na instytucje pozarynkowe, takie jak


rodzina czy działalność przestępcza, zasłynął także Gary S. Becker, również noblista
(1922), choć nie stosował płytkiego modelu homo oeconomicus. Zamiast maksymali-
zowania przychodów maksymalizowana jest tam jakaś funkcja welfare (Becker 1993,
s. 386). Stąd mówi się o zastąpieniu homo oeconomicus przez REMM (Resourceful,
Evaluative, Maximizing Model; zob. na ten temat Jensen i Meckling 1994; zob. też
Klimczak 2005, s. 27). Rozważania te jednak często przybierają formę pustych empi-
rycznie tautologii. Na przykład Gordon Tullock przedstawia równanie, którym kieru-
je się hipotetyczny REMM (Tullock 2005, s. 189–191), ale tak naprawdę nie mówi nic
więcej niż proste zdanie: „człowiek popełnia przestępstwo, kiedy uważa, że przynie-
sie mu to więcej korzyści niż strat”.

Machaj_Kapitalizm.indd 16 2014-01-09 12:27:45


Problem „ekonomicznej analizy prawa” oraz związków ekonomii i prawa 17

W naszej pracy przychylamy się do poglądu, że to system cenowy jest


pochodną systemu prawnego. Krótko mówiąc, system prawny będzie bez-
pośrednio wpływał na to, jak zachowuje się rynek i system cenowy. Stąd
zależność między prawem a ekonomią wydaje się raczej odwrotna do tej,
którą prezentuje szkoła chicagowska. Zgodnie z jej tradycją kształtowanie
się systemu prawnego powinno być pochodną systemu cenowego i two-
rzących się stosunków wymiany26. Naszym zadaniem nie jest dokładne
analizowanie tych koncepcji, jednakże warto zwrócić uwagę na pewien
fundamentalny aspekt występujący w  tym ujęciu: najpierw w  systemie
prawnym zostaje określony prawowity (jakiś) tytuł własności danego za-
sobu, a dopiero później możliwe jest zaistnienie cen, które jest manifesta-
cją władania tym zasobem.
Wykorzystanie zasobu, które będzie wpływało na zatrudnienie wszyst-
kich innych zasobów i  określenie hierarchii w  procesie gospodarowania,
będzie więc pochodną pierwotnie przyjętej dystrybucji. Innymi słowy, sys-
tem cenowy i warunki wymiany to skutki przyjęcia określonego ładu insty-
tucjonalnego. Tymczasem tradycja szkoły chicagowskiej nakazuje skupić się
na wykalkulowaniu nowych tytułów własności, ponieważ problem okre-
ślenia ładu instytucjonalnego uzależnia od tego, jak kształtują się stosunki
wymiany. Zdaniem wybitnych teoretyków tej szkoły to ceny mają określać
przypisywanie tytułów własności. Spośród wielu problemów i kontrower-
sji, które pojawiają się wraz z  takim ujęciem sprawy, istotny dla nas jest
jeden. Mianowicie system, w którym ceny miałyby prowadzić do orzeka-
nia o tym, kto jest prawowitym posiadaczem lub które działanie powinno
zostać uznane za dopuszczalne, wydaje się jakościowym anachronizmem
(przynajmniej z punktu widzenia systemu, gdyż przed wykształceniem się
jakichś cen wcześniej musi istnieć jakaś struktura własności). Na poziomie
ogólnym pierwotne dysponowanie i sprawiedliwe posiadanie muszą wobec
tego pochodzić z zewnątrz relacji wymiany i cen27. Nie chodzi tu jedynie

 Szkoła chicagowska stosuje tutaj „ekonomiczny imperializm” (Stigler 1984).


26

W istocie ekonomiczny imperializm polega na budowaniu teorii działania człowie-


ka w kontekście społecznym (rodzina, klub, prawo własności, przestępczość etc.) na
podstawie mechanizmu cenowego. Interesująca może się wydać ostra opinia Misesa,
mimo wszystko entuzjasty ekonomicznej kalkulacji, który w swoim eseju na temat
kalkulacji i socjalizmu z 1920 r. skomentował tego typu imperialne rozszerzanie teorii
kalkulacji jako „niepoważne próby podejmowane przez skądinąd rozsądnych ekono-
mistów” (Mises 2011a, s. 37).
27
  Nie twierdzimy w tym miejscu, że ekonomiczna analiza prawa pretenduje do
stworzenia prawa w skali całego systemu gospodarczego (jak zauważyliśmy wcześniej,

Machaj_Kapitalizm.indd 17 2014-01-09 12:27:45


18 1. Prawne podstawy systemów gospodarczych

o ceny, lecz także o problematykę samego wartościowania, które dotyczy


zasobu znajdującego się we władaniu wartościującej jednostki28.
Z ekonomicznego podejścia do analizy prawa wynika, że zmiany cen
będą powodować zmianę porządku prawnego, ponieważ jeśli zmieniają
się ceny, to również zmienia się podstawa ich kalkulacji. Jeżeli natomiast
zgodnie z  zaleceniami szkoły chicagowskiej należy przyznawać tytuły
własności oparte na kalkulacji pieniężnej, to również w  wyniku zmian
cen będzie się zmieniał porządek własności. Zmiany porządku własno-
ści wynikające ze zmian cen są ponadto niewątpliwie istotnym źródłem
niepewności i  niestabilności proponowanego systemu29. W  naszej pracy
chcemy pokazać, jak stabilny system prawny, oderwany od niestabilno-
ści cenowej, która skądinąd jest niezbędna, służy ekonomizacji rzadkich
zasobów. Niestabilność cenowa, nieodłączny składnik kalkulacji ekono-
micznej, nie musi zostać skodyfikowana przez system prawny, aby ład
prawno-gospodarczy prowadził do efektywności.
Widzieliśmy, że kontrola zasobu i władanie nim to w ujęciu Mengera
warunek konieczny istnienia dobra. Podział pracy, ceny, użyteczność
dóbr, wpływanie przez wymianę na wartość wszystkich innych zaso-
bów pojawiają się po ustaleniu możliwości władania zasobem (a  zatem
po określeniu relacji własnościowej). Dlatego też doktryna chicagowska
z  nienormatywnego punktu widzenia może zostać sklasyfikowana jako

nie byłoby to możliwe, gdyż kontrola poprzedza ceny). Jej cele są inne, toteż nie bę-
dzie ona zbyt pomocna w naszej pracy.
28
  Posner natomiast zakłada, że sprawiedliwość powinna opierać się na efektyw-
ności, a efektywność wynika z gotowości do zapłaty (1977, s. 10). Problem polega jed-
nak na tym, że gotowość do zapłaty musi się opierać na posiadaniu pieniędzy i akty-
wów, a zatem na zaakceptowaniu obecnej dystrybucji jako sprawiedliwej. Tymczasem
nie można akceptować automatycznie dystrybucji jako sprawiedliwej, ponieważ sama
dyskusja dotyczy tego, jaka dystrybucja być powinna (Baker 1975, s. 6, 8).
29
  Zdaje sobie z tego sprawę Posner (1977, s. 38; zob. też Posner 1983, s. 94) i do-
daje, że może to prowadzić do spadku inwestycji i akumulacji kapitału w kilku sek-
torach w  obawie przed tym, iż kiedyś w  wyniku zmian cen własność może zostać
odebrana bądź zanegowana. Jego kontrargumentacja polega na zastosowaniu wybie-
gu semantycznego, gdyż twierdzi, że spadek poziomu gospodarowania nie oznacza
nieefektywności, ponieważ rynek się do takiej sytuacji dostosuje i obniży ceny, od-
zwierciedlając ryzyko utraty własności. Posner pomylił tutaj efektywne dostosowanie
rynku do złej sytuacji ze złą sytuacją powodującą nieefektywność, do której rynek sta-
ra się jak najefektywniej dostosować. Jeśli na jakimś osiedlu nagle radykalnie wzrasta
przestępczość, przejawiająca się atakami na własność, to spadek cen nieruchomości
w tym rejonie jest gospodarczo efektywny, ale nie oznacza to, że przestępczość jest
gospodarczo efektywna.

Machaj_Kapitalizm.indd 18 2014-01-09 12:27:45


Prawo naturalne i prawo pozytywne 19

propozycja redystrybucji już istniejących praw własności opartej na anali-


zie kalkulacyjnej30.
System gospodarczy opiera się na ogólnych zasadach prawa, zakorze-
nionych poza systemem cenowym. Ceny i  wartość wszystkich dóbr ka-
pitałowych, pracy czy ziemi są pochodną tytułów własności i  stosun-
ków wymiany. Stąd też ochrona własności nie dotyczy, między innymi,
ochrony istniejącej na rynku ceny. Jeśli ktoś ma uznany przez prawo tytuł
własności samochodu, to jest w istocie właścicielem swojego samochodu,
a  nie właścicielem tego, że jego cena kształtuje się na danym poziomie
(Hoppe i Block 2002). Gdybyśmy uznali, że dana osoba jest właścicielem
ceny swojego samochodu, musielibyśmy dojść do wniosku, iż ta osoba de
facto częściowo posiada pieniądze innych ludzi, za które można by kupić
ten samochód31.

P r aw o n a t u r a l n e i   p r aw o p o z y t y w n e
Warto także zwrócić uwagę na inny aspekt analizy związków prawa
i ekonomii, który otwiera drogę do wielu kontrowersji natury pozaekono-
micznej. Jak już uprzednio zaznaczyliśmy, dla ekonomicznej teorii socja-
lizmu i  wolnego rynku ważna jest koncepcja sprawiedliwego nabywania
tytułów własności. Wolny rynek opiera się na swobodnej wymianie pra-
wowitych tytułów własności do rzadkich zasobów. Socjalizm natomiast
wychodzi od zinstytucjonalizowanego podważenia prawa własności, co
przejawia się przymusowym zawłaszczeniem wszystkich zasobów produk-
cyjnych w społeczeństwie. Oznacza to, że wbrew woli dotychczasowych
prawowitych właścicieli odgórnie zostaje utworzony jeden wielki kartel,
należący w całości do aparatu przymusu.

30
 Nie rozstrzyga to rzecz jasna o  jej słuszności bądź błędzie. Zgłębienie „eko-
nomicznej analizy prawa” wykracza poza obszar naszych badań. Wielu autorów
podkreśla, że propozycje szkoły chicagowskiej ignorują w analizie takie aspekty jak
subiektywizm dóbr posiadanych przez prawowitego właściciela czy niemożliwość in-
terpersonalnego porównania użyteczności. Krytycznie o  stanowisku szkoły chica-
gowskiej zob. np. Block 1977; North 1992.
31
  Uwagi te nie zmieniają tego, że istotnym przełomem był zwrot teorii ku pro-
blemom własnościowo-instytucjonalnym, stanowiący powolny odwrót od neokla-
sycznego schematu. O  rozkwicie ekonomii instytucjonalnej i  jego ważnej roli zob.
Klimczak 2005, s. 25 i nast. Warto także sięgnąć do znanej publikacji Williamsona
o tym, jak podejście od strony kosztów transakcyjnych rozpoczęło analizę organizacji
(Williamson 1981b).

Machaj_Kapitalizm.indd 19 2014-01-09 12:27:45


20 1. Prawne podstawy systemów gospodarczych

Radykalna zmiana, która zajdzie w wyniku wprowadzenia tego rodza-


ju systemu, jest przedmiotem tej książki. W  naszej analizie odróżniamy
prawo pozytywne od „prawa naturalnego” (Rommen 1998).
Prawo pozytywne jest prawem stanowionym przez monopolistę praw-
nego na danym terenie. Z praktycznego punktu widzenia może on wobec
tego ustanowić cokolwiek i  skorzystać w  tym celu z  odpowiednich na-
rzędzi. W  wypadku wprowadzania socjalizmu oznaczałoby to dekrety,
ustawy, rozporządzenia lub zmiany w konstytucji (nie jest istotna dokład-
na legislacyjna procedura), które znoszą własność de iure i  przenoszą ją
przymusem de facto na ustawodawcę bądź instytucję bezpośrednio z nim
powiązaną (np. „centralny komitet do spraw gospodarowania”). A zatem
wprowadzenie socjalizmu może być „zgodne z prawem”. Chociaż zazwy-
czaj socjalizm wprowadzano wskutek rewolucji, jednak nie ma przeszkód,
żeby wprowadzić go za sprawą zmiany prawa stanowionego. Co więcej,
w żaden sposób nie zmieniłoby to jego natury.
Już w starożytnej Grecji wielu filozofów podkreślało, że prawo usta-
nawiane przez władcę jest tylko wyrażeniem jego woli (Rommen 1998,
s. 5). W tej tradycji pojęcie „własności” zależy tylko od decyzji rządzące-
go. Jednakże, jak niektórzy podkreślali, mimo że jego wola i decyzje są
rozstrzygające, to ponad jego władzą istnieje bezsprzecznie ważniejsze
prawo naturalne. Jest ono uniwersalne i obowiązuje niezależnie od tego,
jaką decyzję wyda ustawodawca, król czy parlament. Instytucje takie
reprezentują tylko wolę wybranych ludzi, która nie może zmienić pra-
wa naturalnego. Zgodnie z prawem naturalnym przysługują jednostce,
lub określonym jednostkom, pewne „uprawnienia” naturalne, których
władca nie może podważyć w  jakimś absolutnym sensie (Finnis 2001,
s. 31 i nast.).
Koncepcje prawa naturalnego były i  są poddawane ostrej krytyce.
Niemniej jednak co do jego istoty panuje zgoda. Jakiekolwiek koncepcje
prawa pozytywnego lub ich uzasadnienia nie zależą przecież (przynaj-
mniej z filozoficznego punktu widzenia) wyłącznie od woli danego wład-
cy lub aparatu państwowego32. Porządki prawne uzasadniają filozofowie

  Dotyczy to nawet np. Thomasa Hobbesa, zwolennika rządów silnego suwerena


32

o praktycznie nieograniczonej władzy, posługującego się jednak koncepcją „sprawie-


dliwości” (Hobbes 1954, s.  112, 126 i  nast.). Nie sposób jednak pominąć jego dal-
szych uwag o tym, że suweren może w zasadzie bezkarnie zabić kogoś niewinnego
(s. 156, 188–189). Być może brak konsekwencji wynika z nominalizmu filozofa, który
stwierdza, iż koncepcja prawdy i fałszu to tylko cecha mowy, a nie prawdziwy sąd na
temat rzeczywistości (s. 29).

Machaj_Kapitalizm.indd 20 2014-01-09 12:27:45


Prawo naturalne i prawo pozytywne 21

rozmaitych nurtów zazwyczaj na podstawie określonej koncepcji sprawie-


dliwości33 . A  jednak, jak słusznie podkreśla jeden z  autorów, koncepcje
prawa naturalnego i  sprawiedliwości są nierozłączne (Spiegelberg 1939,
s.  344 i  nast.). Słowo sprawiedliwość ma odzwierciedlenie w  przyjętych
uniwersalnych koncepcjach dotyczących człowieka, które nie mają cha-
rakteru w pełni arbitralnego i zależnego tylko od woli. Gdy ktoś powołuje
się na sprawiedliwość w danym rozstrzygnięciu sądowym, ustawie bądź
systemie prawnym, zakłada milcząco istnienie prawa naturalnego, a więc
przyjmuje, że ponad ustawą, rozstrzygnięciem sądowym lub systemem
prawnym jest jakaś uniwersalna norma decydująca o  sprawiedliwości34.
Jedynym sposobem na całkowite odrzucenie koncepcji prawa naturalnego
jest całkowita rezygnacja z  idei sprawiedliwości. W  tej sytuacji liczy się

33
  Wpływ utylitaryzmu sprawia, że często zamiast pojęcia sprawiedliwości mówi
się o  użyteczności całego rodzaju ludzkiego. Jednakże nawet ta „użyteczność” stoi
wyżej niż prawo stanowione, odzwierciedlając pewien koncepcyjny „ład naturalny”
lub jakąś „naturę” człowieka. W  ujęciu Posnera nad prawem pozytywnym istnieje
rachunek użyteczności. Dla Johna B. Rawlsa na przykład wiążąca jest idea, którą
nazywa fairness (Rawls 1971, s. 11). Nawet jeśli sprawiedliwość traktuje się jako zgod-
ność z pewnymi regułami, to zarówno sama zgodność, jak i owe reguły są zewnętrzne
wobec woli władcy. W tym bardzo ogólnym znaczeniu, jak widzimy, nie ma sprzecz-
ności między utylitaryzmem a prawem naturalnym.
34
 Hans Kelsen, umiarkowany zwolennik prawa pozytywnego (jeśli w ogóle moż-
na użyć takiego określenia) i zarazem przeciwnik prawa naturalnego, pozostaje w tej
kwestii konsekwentny i odrzuca koncepcję sprawiedliwości, uznając, że ma ona cha-
rakter subiektywny (Kelsen 1945). Swoje całkowite odrzucenie koncepcji sprawiedli-
wości traktuje w sposób obiektywny i wiążący dla pozytywnej analizy prawnej. Jed-
nakowoż system Kelsena nie jest spójny, ponieważ definiuje (całkiem słusznie) prawo
jako narzędzie służące do utrzymania pokoju, a także ograniczenia stosowania siły
do niezbędnego minimum (s.  22 i  nast.). Można sobie jednak wyobrazić sytuację,
w  której ustawy uchwalone przez władze państwowe dopuszczają mordy, masowe
kradzieże i  gwałty. Trzymając się definicji Kelsena, musielibyśmy uznać, iż ustawy
te są de iure prawem, a de facto bezprawiem, gdyż w całości zaprzeczają koncepcji,
którą tak trafnie zdefiniował. Teraz wystarczy narzędzia takie jak ustawy sklasyfi-
kować jako „prawo pozytywne”, a definicję Kelsena jako naturę prawa, by uznać, że
jest on teoretykiem prawa naturalnego. Jeśliby władca zachęcał do wojny wszystkich
ze wszystkimi i wprowadzał takie ustawy, Kelsen mógłby powtórzyć za Frédérikiem
Bastiatem: „Prawo stało się bezprawiem” (Bastiat 1998; prawo stanowione zaprzecza
koncepcji prawa; zaprzecza prawu naturalnemu). Finnis zwraca także uwagę na to,
że Kelsen jest nieostrożny i po prostu nieprecyzyjny. Bo dlaczego mielibyśmy władzę
wodza plemienia nazwać „prawem”? W jaki sposób w studiach historycznych Kelsen
chce dokonać klasyfikacji tego, co jest „prawem”, a  co nim nie jest (Finnis 2001,
s.  12)? Kelsen musi znać naturę prawa. Wypada tu jednak nadmienić, że z  czasem
Kelsen próbował uciec i od tej definicji prawa (Kelsen 1970, s. 38).

Machaj_Kapitalizm.indd 21 2014-01-09 12:27:45


22 1. Prawne podstawy systemów gospodarczych

wyłącznie wola silniejszego bądź tego, który ma władzę, natomiast pojęcie


„prawa” traci sens35.
Wiele nieporozumień co do kwestii tak zwanego prawa naturalnego
wzięło się ze stosowania terminów, które w  różnych naukach mają od-
mienne znaczenie. Kiedy w  fizyce mówimy o  „prawie”, mamy na myśli
pewną nieuniknioną prawidłowość świata zewnętrznego, której człowiek
nie może podważyć, tak jak nie sposób zaprzeczyć prawom logiki (po-
nieważ chęć zaprzeczenia już oznacza konieczność ich uznania). Inaczej
w ocenie działania człowieka – gdy mówimy o czyimś „prawie”, nie mamy
na myśli czegoś gwarantowanego, czego z konieczności się nie podważa.
Wprost przeciwnie – ponieważ ludzie są obdarzeni wolną wolą, możliwe
jest zaprzeczanie poszczególnym „uprawnieniom”, które mogą posiadać
ludzie. Prawo grawitacji oznacza, że ciała muszą się do siebie przyciągać
– wola człowieka nie zdoła tu niczego zmienić. Prawo do życia wcale nie
oznacza, że prawo to zostanie zachowane zawsze – wola człowieka może
tu zmienić bardzo wiele36. Właśnie ten aspekt, wyraźnie odróżniający na-
uki społeczne od ścisłych, sprawił, iż wielu teoretyków podchodzi scep-
tycznie do idei prawa wyższego, które rządzi działaniami ludzi, niezależ-
nie od tego, co zawarli w aktach prawnych (Wehler 1998, s. 231–232).
Przeciwnicy prawa naturalnego mówią o tym, że ostatecznie rozstrzy-
gająca jest wola ustawodawcy dotycząca tego, co zostanie uznane za le-
galne. Zwolennicy prawa naturalnego przeciwstawiają temu wolitywnemu
schematowi podejście racjonalistyczne –  niezależnie od woli suwerena
istnieje prawo naturalne określające „właściwy” porządek rzeczy. Do roz-
poznania tego prawa niezbędne jest użycie intelektu, który potrafi wznieść
się ponad wolę (Tomasz z  Akwinu 2000, s.  388–389, 410–414). W  isto-
cie w  prawie naturalnym nie chodzi o  odnalezienie deterministycznych
zależności, które sprawiają, że człowiek musi w  jakiś sposób zadziałać.
W tradycji prawa naturalnego chodzi o odnalezienie sprawiedliwych re-
guł, które człowiek powinien szanować. Czy zatem ze względu na owo

  A zatem w gruncie rzeczy jedyni konsekwentni przeciwnicy prawa naturalnego


35

to Max Stirner i skrajni determiniści. Są to dwa biegunowo odmienne nurty. Pierwszy


opiera się na haśle „wolno wszystko”, a drugi, że „naprawdę nie wolno nic” (ponie-
waż człowiek nie ma wolnej woli).
36
 W  języku angielskim występują dwa osobne pojęcia: rights i  law. Po polsku
odpowiadałoby to rozróżnieniu odpowiednio na uprawnienia oraz prawo. Niemniej
jednak, pomijając lingwistykę, problem zostaje ten sam. Czemu miałoby istnieć po-
wszechne „prawo”, obowiązujące każdego człowieka na ziemi, przypisujące wszyst-
kim ludziom te same „uprawnienia”, niezależne od tego, co postanowi ustawodawca?

Machaj_Kapitalizm.indd 22 2014-01-09 12:27:45


Prawo naturalne i prawo pozytywne 23

„powinien” nasza praca nie zostanie jednak zakwalifikowana jako nor-


matywna? Nie, gdyż obiektem naszej analizy nie będzie ani obrona prawa
naturalnego, ani pokazywanie, jak ludzie powinni działać. Skupimy się
tutaj na przedstawieniu gospodarczych konsekwencji poszanowania praw
wynikających z pewnej koncepcji sprawiedliwości i konsekwencji podwa-
żenia tych praw.
Jeśli prawo stanowione będzie łamało prawo naturalne, wtedy nieunik-
nione będą pewne poważne skutki społeczne. Podobnie wprowadzenie so-
cjalizmu, który podważa prawa własności, będzie prowadziło do nieunik-
nionych konsekwencji. Owe konsekwencje wystąpią w  każdej ludzkiej
społeczności, i to bez względu na formę, jaką przybierze socjalizm, oraz
to, kto do niego doprowadzi (przytaczając negatywnych bohaterów so-
cjalizmu, Stalin, Hitler, Lenin czy Trocki etc.) i jakich narzędzi prawnych
użyje (ustawy, konstytucji, dekretu etc.). W istocie do tego sprowadza się
analiza porównawcza systemu wolnorynkowego i socjalistycznego. Wol-
ny rynek opiera się na poszanowaniu pewnych zasad „sprawiedliwości”
i „prawowitych” tytułów własności. Natomiast socjalizm, niezależnie od
swojej specyficznej formy, opiera się na całkowitym podważeniu owych
zasad i tytułów. Zadaniem ekonomii jest studiowanie konsekwencji tych
dwóch radykalnie różnych porządków własnościowych, przeciwnych ła-
dów prawa stanowionego. W pierwszym wypadku prawo stanowione wy-
pływa z zasad „sprawiedliwości i poszanowania własności”, w drugim zaś
otwarcie zaprzecza owym zasadom.
Można oczywiście zadać pytanie –  co dzieje się, gdy ktoś uważa, że
porządek socjalistyczny jest „sprawiedliwy” w odróżnieniu od „niespra-
wiedliwości” poszanowania własności? Nasza praca nie będzie rozstrzy-
gała, która koncepcja sprawiedliwości jest właściwa, ponieważ zgodnie
z  duchem Wertfreiheit zajmujemy się postulatami pozytywnymi. Stąd
odpowiedzią na ten zarzut jest stwierdzenie, że nasza praca dokonuje
porównania „sprawiedliwości poszanowania własności” z  inną wersją
„sprawiedliwości”, wypływającą z  konieczności podważenia własności
i  ustanowienia powszechnego socjalistycznego kartelu. W  ocenie skraj-
nych nihilistów obydwie koncepcje będą miały charakter subiektywny,
ale nawet z ich perspektywy wiążące powinny być konsekwencje społecz-
no-gospodarcze tych różnych koncepcji sprawiedliwości, jakie tu przed-
stawiamy. Dlatego wnioski z naszej pracy powinien przyjąć zarówno zwo-
lennik, jak i przeciwnik praw własności.
Świat fizyczny jest zorganizowany w  strukturę, która ma pewną re-
gularność i  dające się rozpoznać zależności między jego elementami,

Machaj_Kapitalizm.indd 23 2014-01-09 12:27:45


24 1. Prawne podstawy systemów gospodarczych

podobnie można mówić o strukturze i rozpoznawalnych elementach spo-


łeczeństwa. W jednym i drugim wypadku możemy użyć terminu „prawo
naturalne”, a ściślej mówiąc, „ład natury”. Stosunki między ludźmi mogą
opierać się albo na dobrowolności (stanowią wtedy podstawę równopraw-
nego społeczeństwa), albo mogą być wynikiem ataku na inne osoby i za-
anektowaniu ich własności, co prowadzi do stworzenia zhierarchizowanej
struktury. Taka perspektywa „prawa naturalnego” sprawia, że jest ono
zbliżone do samej koncepcji prawa natury, nieodłącznych cech występu-
jących w świecie fizycznym. Prawa natury i otaczającej nas rzeczywisto-
ści mówią o tym, że z określonych przesłanek wypłyną określone konse-
kwencje (Pearson 1886, s. 564)37. Dotyczy to także zarówno nauk ścisłych,
jak i analizy społecznej.

  Dzięki temu odwołanie do prawa naturalnego nie musi mieć charakteru skraj-
37

nie absolutystycznego i czysto normatywnego. Prawo naturalne może mieć w jakimś


zakresie charakter naukowy. Por. Oppenheim 1957, s. 50–51.

Machaj_Kapitalizm.indd 24 2014-01-09 12:27:45


2
Na j wa ż n i e j s z e s ta n ow i s k a w   d e b ac i e
k a lku l acy j nej na t em at możli wości
f u n kc j o n owa n i a s o c j a l i z m u

M i s e s , c z y l i p o s t aw i e n i e p r o b l e m u i   z a r a z e m
n a j w i ę k s z e w y z wa n i e
Początek XX wieku charakteryzował się rozkwitem ruchów radykalnie
socjalistycznych, które w ślad za marksistowskim nauczaniem oczekiwały
nadejścia nowego socjalistycznego raju, mającego zastąpić kapitalizm opar-
ty na wyzysku. Ówczesne rozważania na temat systemu socjalistycznego
nie miały stricte ekonomicznego charakteru. Sytuacja ta uległa zmianie
wraz z niezwykle ważną publikacją Ludwiga von Misesa, którego esej Die
Wirtschaftsrechnung im sozialistischen Gemeinwesen (1920), uznawany za
jego najważniejsze osiągnięcie (Mises 2011a)38, zmienił historię myśli ekono-
micznej. Ta niewielka (obecnie tak jest wydawana) książka jest jedną z naj-
ważniejszych ekonomicznych publikacji autora, który dopiero po jakimś
czasie stworzył własny model ekonomii. Dlatego też najlepiej przedstawić
argumentację Misesa w  kontekście jego późniejszych publikacji. Jesteśmy
więc w dużo wygodniejszej sytuacji niż jego oponenci z lat dwudziestych,
którzy mogli się opierać tylko na jednym, choć obszernym artykule.

 Publikacja Misesa uznawana jest za początek debaty o kalkulacji ekonomicznej


38

w socjalizmie, ale należy pamiętać, że przedtem pojawiły się inne stanowiska w tej
kwestii. Zob. np. w podobnym czasie wydaną książkę Borysa Brutzkusa (1935 [1920],
s. 9–15) czy wcześniej Nicolaasa Piersona (1905; także Wilhelm 1993). Inspirujące jest
również zrozumienie istoty problemu przez Maxa Webera (Weber 2002, s.  76–78).
Choć wszystko wskazuje na to, że Weber nie doszedł do swoich wniosków niezależ-
nie, lecz w następstwie rozmów z samym Misesem (którego cytuje). W swoich wykła-
dach na temat socjalizmu, jeszcze parę miesięcy przed głoszeniem tych samych tez
jak Mises, nie kładł nacisku na problem kalkulacji ekonomicznej (Hülsmann 2007,
s. 396).

Machaj_Kapitalizm.indd 25 2014-01-09 12:27:45


26 2. Najważniejsze stanowiska w debacie kalkulacyjnej na temat...

W  „ekonomii Robinsona Crusoe”, gdzie przedmiot analizy stanowi


jeden działający w określonych warunkach człowiek, wnioskowanie jest
proste i nie da się dojść do odkrywczych tez. Każdy człowiek podejmu-
je decyzje, które jego zdaniem stwarzają szansę zysku w przyszłości (su-
biektywnego, niekoniecznie pieniężnego). Do różnych celów potrzebne
są jednocześnie środki, których dobór staje się integralnym elementem
planu działania. W  postępowaniu Robinsona nie ma żadnej kalkulacji
w „naturalnych” jednostkach, która zestawiłaby nakłady i efekty w taki
sposób, w jaki czynią to przedsiębiorcy w gospodarce pieniężnej. Chociaż
w  przypadku jednej działającej osoby nieraz zdarza się używać terminu
„kalkulowanie” w  znaczeniu rozważania potencjalnych korzyści i  strat,
jednak w takich rozważaniach nie występuje stricte arytmetyczna kalku-
lacja w jednostkach ekonomicznych.
Nie ma również mowy o jakichkolwiek jednostkach, w których można
by dokonać kalkulacji indywidualnej użyteczności. Jeśli, załóżmy, Robin-
son zamierza na wyspie rozpalić ognisko, to nim to zrobi, musi rozwa-
żyć cel swego działania i dostępne środki. Ponieważ chce się ogrzać, musi
obmyślić, jak tego dokonać. Ogrzanie się jest celem stawianym w danej
chwili wyżej niż inne cele, a zbierane materiały na podpałkę w tym mo-
mencie mają największą wartość, bo służą do rozpalenia ogniska. Elemen-
tarne tezy z teorii użyteczności mówią o jej aspektach porządkowym i ja-
kościowym. Środki uzyskujące wartość ze względu na cel, któremu służą
w związku z przyjętym planem, są mniej warte niż sam cel (mówiąc ściślej,
sam cel jest więcej wart niż alternatywny cel, do którego osiągnięcia środ-
ki mogą zostać użyte). Użyteczność wobec tego nie daje się przeliczyć, lecz
jest tylko demonstrowana w samym działaniu jednostki. Gospodarowanie
nie polega na tym, że Robinson przypisuje jednostki użyteczności (np. 10
utilsów) rozpaleniu ogniska, po czym sprawdza, jak wiele utilsów potrzeba
do wykonania tego zadania (np. 8), a następnie kalkuluje opłacalność tego
przedsięwzięcia za pomocą rachunku matematycznego. Użyteczność nie
poddaje się operacjom arytmetycznym, ponieważ jest porządkowa, a nie
kardynalna. Mises korzystał tutaj obficie z teorii autorstwa Franza Cuhe-
la, wybitnego czeskiego ekonomisty, autora koncepcji o  niemierzalności
ekonomicznej wartości (Cuhel 1907).
W  świetle tej teorii wartości przedstawiciel szkoły austriackiej Mises
zerwał z jej dotychczasową tradycją w swojej pierwszej ważnej publikacji
(Mises 1981, s. 51–58). Chociaż Carl Menger, jej założyciel, nie stosował
rachunku użyteczności, to nie wykluczał a priori takiej możliwości, a jego
własna teoria wartości była momentami psychologiczna i  hipotetycznie

Machaj_Kapitalizm.indd 26 2014-01-09 12:27:45


Mises, czyli postawienie problemu i zarazem największe wyzwanie 27

mogłaby na to pozwolić. Nie inaczej było z jeszcze ważniejszym przedsta-


wicielem tej szkoły, Eugenem von Böhm-Bawerkiem, który w swojej teorii
wyceny posługiwał się pojęciem utilsów, mierzących użyteczność margi-
nalną (za co zresztą skrytykował go Cuhel39). Mises, w przeciwieństwie do
swoich dwóch wielkich poprzedników, radykalnie zerwał z tego rodzaju
podejściem, wprowadzając do tradycji szkoły austriackiej osiągnięcie Cu-
hela – teoremat o niemierzalności subiektywnej użyteczności40.
Konsekwencje przyjęcia takiego stanowiska wykraczają zdecydowa-
nie poza zakres zainteresowań tej pracy. Dla nas istotne jest, że wnoszą
one znaczący element do argumentacji Misesa przeciwko możliwości ra-
cjonalizacji produkcji w socjalizmie. Brak kalkulacji w jednostkach uży-
teczności w  wypadku jednej osoby stosuje się również do dwóch osób,
trzech, dziesięciu, a  wreszcie całego społeczeństwa. Nie istnieje sposób
na społeczne mierzenie użyteczności poszczególnych dóbr, nie można
zatem „imputować”41 zmierzonej wartości dobrom produkcyjnym, które
przyczyniają się do zaistnienia tej użyteczności. Innymi słowy, nie istnieje
społeczny rachunek wartościowań, który mógłby uschematyzować proces
gospodarczy i umożliwić jego odgórne zaplanowanie42.
Szczególnie dobrze widać to na mikroekonomicznych przykładach.
Załóżmy, że ktoś prowadzi biuro księgowe, które oferuje usługi różnym
odbiorcom. Efektów działalności takiego biura nie da się wyrazić w  hi-
potetycznych jednostkach społecznych, określających ich wartość. Po-
nieważ nie ma takiego tworzenia wartości, nie można też jej przypisać

39
  Böhm-Bawerk próbował bez powodzenia odpowiedzieć na tę krytykę (1959,
t.3, s. 124–136).
40
  Oprócz tego zmienił podejście do teorii użyteczności, zrywając z próbami psy-
chologizacji, które później zwyciężyły w dogmacie neoklasycznym. Mises propono-
wał proste pojęcie użyteczności, które oddzieliłoby ekonomię od socjologii i  psy-
chologii – człowiek w swoim działaniu wybiera rozwiązania najbardziej użyteczne.
Oznacza to również, że pojęcie wartości danego dobra wynika z jego preferowania
przez alokowanie go w  określony sposób (nie ma wobec tego wcześniejszych map
użyteczności, które determinowałyby sam wybór). Dokładniejszy opis nowatorskiej
teorii Misesa w sferze użyteczności zob. Hülsmann 2003.
41
  Gdy mówimy o „imputacji wartości”, chodzi o proces, w którym opisywana jest
wzajemna zależność wartości dóbr konsumpcyjnych i wartości dóbr produkcyjnych.
42
  Innego zdania był Friedrich von Wieser, przedstawiciel drugiego nurtu w szkole
austriackiej, który w  swoim traktacie twierdził, że teoria imputacji w  jednostkach
wartości w  oderwaniu od indywidualnych, porządkowych decyzji jest możliwa
(Wieser 1971). Krytyczne spojrzenie na ten pogląd zob. Bostaph 2003. Zwróćmy tak-
że uwagę na to, że Friedrich von Hayek, jeden z uczestników debaty, był pod dużym
wpływem Wiesera, co widać w jego eseju na temat imputacji (Hayek 1984b).

Machaj_Kapitalizm.indd 27 2014-01-09 12:27:45


28 2. Najważniejsze stanowiska w debacie kalkulacyjnej na temat...

poszczególnym czynnikom produkcji. Niemożliwe jest to również w od-


niesieniu do części wytworzonego produktu. Nie wylicza się, że jakiś pra-
cownik jest odpowiedzialny za 1/20 sprawozdania księgowego, biurko
z materiałami biurowymi za inną 1/20, kierownik za 1/5, wynajmowana
siedziba za 1/4 etc. Nie istnieje rachunek w jednostkach użyteczności, po-
dobnie jak nie da się określić ważności czynników produkcji w zależności
od tego, ile wniosły do zrealizowania danego projektu, przez oszacowanie
tego wkładu w ułamkach43.
Nie oznacza to jednak, że z  braku takiego rachunku gospodarka jest
skazana na chaotyczne funkcjonowanie. Ogromna zasługa Misesa polega
na wskazaniu, że ocena przydatności procesów gospodarczych dokonuje
się na podstawie dystrybucji tytułów własności w społeczeństwie. Istnie-
nie takich tytułów prawnych umożliwia ich wymianę między uczestni-
kami procesów produkcji, a  także ich licytację. Ponieważ w  społeczeń-
stwie istnieje uniwersalne dobro pośrednie, czyli pieniądze, akceptowane
praktycznie przez wszystkich, to wymienianie tytułów własności sprowa-
dza się do kupowania czynników produkcji za pieniądze. W wyniku tego
wszystkie czynniki produkcji mają swoje ceny, określane przez uniwersal-
ny środek wymiany.
A  zatem rozwiązanie hipotetycznego problemu biura księgowego jest
w zasięgu ręki. Pracownicy, wynajem, zakup biurka i materiałów biuro-
wych, podpisanie kontraktu z dyrektorem to czynniki produkcji zakupio-
ne na rynku. Produkt działalności biura, czyli prowadzenie sprawozdań
księgowych, jest również na rynku sprzedawany. Różnica między ceną do-
bra finalnego a cenami dóbr pośrednich potrzebnych do jego wytworzenia
jest zwrotem z kapitału przedsiębiorcy. Kalkulacja staje się możliwa dzięki
temu, że ceny czynników produkcji są wyrażane w  pieniądzu. Możliwa
staje się także imputacja, czyli przypisywanie ważności wybranym zaso-
bom w zależności od ich produktywnego udziału w wytworzeniu dobra.
Jeśli jakiś czynnik jest dużo ważniejszy, odzwierciedla to cena, za którą
przedsiębiorca ma go nabyć.
Uwydatnianie roli mechanizmu cenowego, który pomaga efektywnie
zatrudniać czynniki produkcji i oceniać przydatność społeczną, jest pod-
stawą argumentacji Misesa w  sprawie nieefektywności socjalizmu. Gdy
w miejsce rachunku ekonomicznego zostaje wprowadzony socjalizm, wte-
dy centralny planista działa na oślep, ponieważ nie może posługiwać się

  Nie zaprzeczamy, że w  pewnym bardzo ograniczonym zakresie poszczególne


43

firmy mogą szacować jakościowy wkład pracowników.

Machaj_Kapitalizm.indd 28 2014-01-09 12:27:45


Mises, czyli postawienie problemu i zarazem największe wyzwanie 29

cenami rynkowymi do oceny zyskowności planowanych przedsięwzięć.


Likwidacja własności nie jest tylko zmianą instytucjonalną, lecz pociąga
za sobą również poważne konsekwencje gospodarcze w postaci jednocze-
snej likwidacji rynków czynników produkcji, które odtąd nie podlegają
wycenie. Centralny planista staje się właścicielem wszystkich czynników
produkcji, ale nie ma żadnego wskaźnika, który by mu umożliwił pod-
jęcie racjonalnych decyzji. W gospodarce kapitalistycznej natomiast taki
mechanizm to powstawanie zysków i strat, pojawiających się w zależności
od różnicy między ponoszonymi kosztami a osiąganymi przychodami.
Mises koncentruje się w swojej pracy z 1920 roku głównie na możliwo-
ści przeprowadzenia takiego rachunku, częściowo deprecjonując rolę sa-
mej własności. Na pierwszy plan wysuwa się kwestia jednostki pieniężnej,
która jest dla kapitalistów pewnym wskaźnikiem w  dobrowolnych sto-
sunkach własnościowych. Parametr ten przestanie istnieć po odgórnym
wprowadzeniu centralnego planowania (Mises 2011a, s.  65–68, Mises
2011b, s. 66–68).
Dowodem na nadmierne skupienie się Misesa jedynie na technicznej
kwestii doboru odpowiedniej jednostki rozrachunkowej jest zwrócenie
przez niego uwagi na to, że teoretycznie w dowolnym systemie (w socjali-
zmie także) możliwa byłaby inna „kalkulacja” niż w jednostkach pienięż-
nych. Dotyczyłoby to tylko i wyłącznie dwóch niemożliwych i odmien-
nych sytuacji – świat musiałby się składać albo z doskonale specyficznych
zasobów, albo z  idealnie niespecyficznych homogenicznych zasobów
(Mises 2011b, s. 179–180).
Doskonale specyficzne zasoby oznaczałyby, że każdy z  nich mógłby
być zatrudniony tylko w jednym procesie produkcyjnym. Nie istniałaby
wtedy w  ogóle kwestia wyboru sposobów produkcji. Po ustaleniu celów
w postaci hierarchii dóbr konsumpcyjnych (czyli tego, jakie dobra mają
zostać wyprodukowane) nie istniałaby kwestia wyboru sposobu osiągnię-
cia tych celów. Gdy już byłoby wiadomo, jakie potrzeby konsumpcyjne
chce zaspokoić (socjalistyczne) społeczeństwo i skoro wszystkie czynniki
produkcji byłyby specyficzne, toby oznaczało, że istnieje tylko jeden spo-
sób wytworzenia tychże dóbr konsumpcyjnych. Nie byłoby zatem proble-
mu alokacji, gdyż wszystkie zasoby miałyby tylko jedno możliwe zatrud-
nienie. A  skoro nie ma problemu wyboru, to niepotrzebna jest również
kalkulacja ułatwiająca wybór.
W przeciwnym razie, a więc gdyby zasoby były idealnie niespecyficzne,
oznaczałoby to całkowitą homogeniczność wszystkich czynników produk-
cji. Pewna ilość żelaza nie różniłaby się niczym (z gospodarczego punktu

Machaj_Kapitalizm.indd 29 2014-01-09 12:27:45


30 2. Najważniejsze stanowiska w debacie kalkulacyjnej na temat...

widzenia) od jakiejś ilości godzin pracy. W tej sytuacji łatwo byłoby ustalić
fizyczny przelicznik, dzięki któremu dokonywano by kalkulacyjnych dzia-
łań, określających, które procesy produkcji są oszczędniejsze od innych.
Jeśli na przykład w odniesieniu do dóbr kapitałowych byłaby to ich waga,
wtedy taki proces, który zużywa mniej kilogramów, byłby bardziej ekono-
miczny. Podobnie byłoby, gdyby można było ustalić jednostkę godzinową
w odniesieniu do pracy, określającą jej ekonomiczne zużycie44.
Naturalnie obydwa skrajnie odmienne scenariusze nie mają związku
z rzeczywistością, w której żyją ludzie. Dobra nie są idealnie specyficzne,
co oznacza, że człowiek musi wybierać między możliwościami ich zatrud-
nienia. Dobra nie są również idealnie niespecyficzne, co oznacza, że wy-
bór nie jest prosty i wymaga rozważenia doboru odpowiednich środków,
co umożliwi racjonalne dyskryminowanie jednych czynników kosztem
drugich i  podjęcie właściwej decyzji. Nie istnieje żadna naturalna jed-
nostka homogenicznego kapitału, zatrudnianego w procesach produkcji,
służąca do jego mierzenia. W świecie składającym się z heterogenicznych
zasobów i  niejednorodnych pracowników funkcję jednostki rozliczenio-
wej pełnią ceny pieniężne, które przypisywane są do poszczególnych dóbr
produkcyjnych. Otwiera to drogę do kalkulacji racjonalizującej wybierane
(spośród wielu dostępnych) rozwiązania producenckie. Należy podkreślić,
że nie jest to rozwiązanie doskonałe, w którym „niewidzialna ręka” upo-
ra się ze wszystkimi problemami, lecz jedyne rozwiązanie, umożliwiające
racjonalną ocenę procesów produkcji (i  nie zauważają tego na przykład
skrajni krytycy mechanizmu rynkowego).

  W jednej ze współczesnych dyskusji z koncepcją Misesa polemiści wskrzeszają


44

ideę kalkulacji w jednostkach godzin pracy. Jak próbują obejść to, że de facto dana
godzina pracy nie jest równa innej godzinie pracy? Ich zdaniem każdą choć trochę
bardziej zaawansowaną godzinę pracy można by sprowadzić do równania reproduk-
cyjnego, które pokazywałoby, ile godzin podstawowej pracy potrzeba do stworzenia
pracy wymagającej większych umiejętności; pomocne byłoby tu porównywanie pro-
duktywności różnych pracowników (Cottrell i Cockshott 1993, s. 83–84). Tymczasem
porównanie produktywności jest niemożliwe bez istnienia pieniężnych cen. Poza tym
niemożliwe jest stworzenie modelu pokazującego, ile godzin pracy kuriera potrzeba
do wyprodukowania pracy menedżera albo ile godzin sprzedawcy w sklepie potrzeba
do wytworzenia pracy tłumacza. Zresztą gdyby taki mechanizm był naprawdę prosty
i łatwy, to już dawno jakaś wielka firma by go z pewnością zastosowała. To, że tak
się nie dzieje, dowodzi, że coś musi być nie tak z pomysłem znalezienia wspólnego
godzinowego mianownika dla różnych ludzi o innych zdolnościach. Zauważmy, że
taka hipotetyczna firma miałaby znacznie lepiej niż socjalistyczny planista, ponieważ
korzystałaby już w dużej mierze z kalkulacji pieniężnej i nie miałaby kłopotów z pie-
niężną wyceną wszystkich zasobów potrzebnych do takich operacji.

Machaj_Kapitalizm.indd 30 2014-01-09 12:27:45


Mises, czyli postawienie problemu i zarazem największe wyzwanie 31

Mises wielokrotnie powracał do konieczności stosowania rachunku


per se w  jednostkach rozliczeniowych. Przytoczmy tutaj jedną z  takich
wypowiedzi:

Rozważmy bardzo prosty przypadek. Budowa kolei z A do B moż-


liwa jest kilkoma różnymi trasami. Załóżmy, że między A i B stoi
góra. Trasę kolei można wytyczyć po powierzchni góry, dookoła
góry lub przez tunel wykuty w  górze. W  społeczeństwie kapitali-
stycznym jest sprawą bardzo prostą wyliczenie, która linia będzie
najbardziej opłacalna. Określa się koszt związany z budową każdej
z  trzech linii i  różnice w  kosztach eksploatacyjnych nieodzownie
związanych z  przewidywanym ruchem na każdej. Z  tych danych
nietrudno zdecydować, który odcinek drogi będzie najbardziej
opłacalny. Społeczeństwo socjalistyczne nie mogłoby wykonać ta-
kich wyliczeń. (Mises 2004, s. 102–103)

Nic dziwnego zatem, że stanowisko Misesa w  kwestii funkcjonowa-


nia porządku socjalistycznego jest kojarzone z problemem niezbędnej jed-
nostki rozliczeniowej, która umożliwia kalkulację. Gdy przeanalizuje się
dwa skrajne przypadki (dobra specyficzne i niespecyficzne), przechodzi się
do argumentu o cenach pieniężnych. Argument ten łączy się z konieczno-
ścią wprowadzenia odpowiednich parametrów, których wyliczenie będzie
odpowiednim wskaźnikiem tego, jak oceniać procesy produkcji. Zdaniem
Misesa określenie tych parametrów następuje w trakcie wymiany tytułów
własności między właścicielami. Bez wymiany własności takie parame-
try nie mogą zaistnieć, toteż w socjalizmie kalkulacja z definicji nie jest
możliwa. Rozumowanie przedstawiciela szkoły austriackiej moglibyśmy
w skrócie przedstawić następująco:

Posiadanie dóbr przez różnych właścicieli → wymiana tytułów włas­


ności → relacje wymienne w  pieniądzu (ceny dóbr) → kalkulacja, czyli
porównanie kosztów z przychodami (racjonalne gospodarowanie).

Schemat ten jest poprawny, niemniej jednak byłby kompletny dopiero


wtedy, gdyby ostateczny wniosek był możliwy tylko i wyłącznie w sytuacji
zaistnienia warunków go poprzedzających. Innymi słowy, każdy wcze-
śniejszy etap w  tym rozumowaniu musi mieć tylko jeden wcześniejszy
etap i  jedyną przyczynę. Skutek bądź cel, który chce osiągnąć teoretyk
lub działający polityk – w  tym wypadku „racjonalne gospodarowanie”

Machaj_Kapitalizm.indd 31 2014-01-09 12:27:45


32 2. Najważniejsze stanowiska w debacie kalkulacyjnej na temat...

– musi mieć tylko jedną możliwą przyczynę: własność dóbr rozproszoną


między przedsiębiorców. W świetle tej konstatacji zadajemy pytanie, czy
tak przedstawiony argument rzeczywiście jest trafnym opisem świata.
Kalkulacja otwiera drogę do operacji arytmetycznych, niezbędnych do
wyliczenia zysków i strat. Z technicznego punktu widzenia jest to zwykły
proces matematyczny, oparty na istnieniu jakiegoś parametru. Zwolen-
nicy tak zwanego socjalizmu rynkowego (o  których dalej będzie mowa)
w rzeczywistości całkowicie zaakceptowali argument Misesa, od początku
uznając jego słuszność. Rozproszenie własności w  związku z  konkuren-
cyjnym podziałem pracy prowadzi do istnienia cen, a w konsekwencji do
możliwości przeprowadzania rachunku zysków i strat. W istocie kształto-
wanie się cen jest, by tak rzec, krwiobiegiem racjonalnego gospodarowa-
nia, a ich istnienie jest niezbędne do utrzymania dobrobytu społecznego.
Brak cen mógłby spowodować całkowite unicestwienie gospodarki, a wte-
dy w żaden sposób nie dałoby się sprawnie przeprowadzić alokacji.
Mimo pozornej zgody w jednym istotnym aspekcie przedstawiciele so-
cjalizmu rynkowego różnili się od Misesa. Utrzymywali bowiem, że „kal-
kulacja” może, wbrew temu, co twierdził Mises, mieć inne źródło – nie
tylko rozproszenie własności, lecz również na przykład inny instytucjo-
nalny porządek. Chodziło im o ład socjalistyczny zorganizowany tak, że
jeden – centralny – państwowy właściciel ustanawia ceny za dobra pro-
dukcyjne, a  następnie realizuje zakładany plan. Wykorzystując przyjęte
kryteria, stara się także powiązać te ceny z  obiektywnymi czynnikami
„rynkowymi”.
Chociaż takie podejście rodzi wiele problemów, to nie należy do nich
problem kalkulacji, początkowo bardzo wyraźnie akcentowany przez
Misesa, gdyż kalkulacja w jednostce rozliczeniowej jest możliwa w socja-
lizmie. W zamierzeniach teoretyków socjalizmu rynkowego wszystkie do-
bra produkcyjne mają swoje ceny wyrażone w środku wymiany. A zatem
kalkulacja rozumiana jako liczenie jednostek pieniężnych w  produkcji
występuje także w socjalizmie rynkowym, a nie tylko w sytuacji podziału
własności między ludzi. Stąd wydaje się, że argument Misesa został od-
party – kalkulacja jest możliwa.
Skoro kalkulacja, czyli proces odejmowania i  dodawania jednostki
rozrachunkowej przypisanej poszczególnym dobrom gospodarczym, jest
możliwa, to pytanie w debacie na temat możliwości funkcjonowania ka-
pitalizmu jest zgoła odmienne od tego, które zostało pierwotnie postawio-
ne. Pytanie powinno brzmieć: czym się różni kalkulacja wynikająca z do-
browolnej wymiany tytułów własności od kalkulacji ustanawianej przez

Machaj_Kapitalizm.indd 32 2014-01-09 12:27:45


Mises, czyli postawienie problemu i zarazem największe wyzwanie 33

wprowadzonego pod przymusem centralnego właściciela? A  więc czym


się różnią ceny ustanawiane nieustannie przez przedsiębiorców w konku-
rencyjnej gospodarce od tych cen, które byłyby stosowane w socjalizmie
rynkowym? Można też zapytać – co się kryje za cenami ustalanymi przez
konkurujących ze sobą właścicieli, co nie będzie istniało po wprowadze-
niu porządku socjalistycznego, nawet jeśli jakaś forma kalkulacji zostanie
zachowana? Problem ten doskonale zrozumiał jeden z najwybitniejszych
uczniów Misesa, Friedrich August von Hayek, którego poglądy zbadamy
w dalszej części pracy.
Krótki i  precyzyjny esej Misesa został opublikowany w  1920 roku,
a dwa lata później włączony przez niego do traktatu na temat ładu spo-
łeczno-gospodarczego socjalizmu (Mises 2009). W odpowiedzi na jego
poglądy pojawiło się kilka dosyć słabych prób krytyki, które pokazywa-
ły raczej, że głównej tezy Misesa nie zrozumiano właściwie (zob. Mises
2002). Rzetelna, solenna krytyka pojawiła się dopiero na przełomie lat
dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku, a jej autorami byli przed-
stawiciele anglosaskiej tradycji neoklasycznej, która właśnie zaczynała
zyskiwać poczesne miejsce w  głównym nurcie ekonomii. Na jej osią-
gnięciach oparł się socjalizm rynkowy, a  jego twórcy utrzymywali, że
socjalizm jako ustrój centralnego planowania może skutecznie naślado-
wać pewne elementy kapitalistyczne, aby zachować racjonalność gospo-
darczą. Niestety, odpowiedź Misesa na te dużo mocniejsze argumenty
pojawiła się dopiero w latach czterdziestych, a ponadto skupił się on na
jednym (choć niezwykle istotnym) punkcie propozycji rynkowego socja-
lizmu, jakim jest rola menedżera. Co prawda, można (a  nawet należy)
owe tezy włączyć do analizy błędów teorii socjalizmu, jednakże wyma-
gają one szerszego rozwinięcia.
Mises, replikując, wraca do swojej tezy, że gospodarowanie musi
w praktyce oznaczać kontrolę zasobów. Być przedsiębiorcą to nie znaczy
być wynajętym zarządcą, menedżerem, innowatorem (jak z kolei chciał-
by Schumpeter) czy księgowym, mechanicznie liczącym różnice cenowe.
Być przedsiębiorcą to znaczy być tym, który ostatecznie kontroluje alo-
kowanie wybranych zasobów, dóbr kapitałowych, ziemi, a także zgłasza
popyt na zarządzających, menedżerów, innowatorów i  księgowych. Ta
kontrola w istocie wpływa na wartość kapitałową posiadanego majątku
i  przyczynia się do osiągania zysków lub ponoszenia strat. Nie sposób
oderwać funkcji przedsiębiorcy od jego funkcji właścicielskiej –  w  tym
miejscu Mises wyraźnie różni się od Israela Kirznera, swego najbardziej
znanego współczesnego kontynuatora, który w  swojej teorii rozważa

Machaj_Kapitalizm.indd 33 2014-01-09 12:27:45


34 2. Najważniejsze stanowiska w debacie kalkulacyjnej na temat...

hipotetycznego „przedsiębiorcę” bez własności45. W  Ludzkim działaniu


Mises wskazuje na to, że nie zgodziłby się z Kirznerowską teorią przed-
siębiorcy (Mises 2011b, s. 264). Dużo ważniejsza od dostrzegania „różnic
cenowych” jest sama czynność spekulacji, wyrażająca się posiadaniem
zdefiniowanego prawnie majątku i  dysponowania nim. Może on zostać
sprzedany, czyli ma „wartość kapitałową”.
Połączenie teorii cenowej z  teorią własności to jedno z  ważniejszych
zagadnień, jakie należy rozważyć, gdy porównuje się socjalizm z kapita-
lizmem (ściślej różne formy tych ustrojów). Mises parokrotnie utożsamia
ceny z wymianą tytułów własności. Przykładem tego jest jego komentarz
dotyczący wyliczania dochodu narodowego, dość sceptycznie oceniający
pomysł oddzielenia ekonomicznych wartości od struktury własnościo-
wej. Jego argumentacja, zawierająca kwestie szczegółowe, które wystę-
pują w analizie socjalizmu, prowadzi do wniosku, że nie sposób mówić
o cenie, rynkowej wartości dobra, jeśli nie ma możliwości sprzedania go
innemu właścicielowi (tj. jego posiadania, a następnie przekazania komuś
innemu).

Jeśli całe przedsiębiorstwo zostaje wycenione na milion dolarów,


oznacza to, że ktoś ma nadzieję sprzedać je za taką sumę. Jakie jest
jednak znaczenie poszczególnych pozycji zawartych w sprawozda-
niu dotyczącym bogactwa całego narodu? Jakie znaczenie ma osta-
teczny wynik takich obliczeń? Co należy w nich uwzględnić, a czego
nie? Czy powinno się wziąć pod uwagę „wartość” klimatu danego
kraju, a także wrodzone zdolności oraz wyuczone umiejętności jego
mieszkańców? Właściciel firmy może zamienić swoją własność na
pieniądze, a naród nie może tego zrobić. (Mises 2011b, s. 188)

Czy utożsamianie cen, zjawiska charakterystycznego dla gospodarki


rynkowej, z  możliwością wymiany własności i  ustalenia przez to relacji
wymiennych jest słusznym podejściem? Do takiego utożsamiania w isto-
cie sprowadza się argument Misesa, chociaż nie wypowiedział go wprost
i nie rozwinął. Głównie dlatego nie odpowiedział w pełni na ataki ryn-
kowych socjalistów, a niektórzy mogli uznać jego odpowiedź za ostrą po-
lemikę, a nie systematyczny wywód. Trwałe i konsekwentne teoretyczne

  Uważa on, że w swojej najczystszej formie „działanie przedsiębiorcy nie wiąże


45

się z posiadaniem zasobów” (Kirzner 1978, s. 99). Krytyka takiego wyimaginowane-


go przedsiębiorcy zob. Salerno 2008.

Machaj_Kapitalizm.indd 34 2014-01-09 12:27:46


Mises, czyli postawienie problemu i zarazem największe wyzwanie 35

łączenie praw własności z kalkulacją pieniężną wymaga starannego wy-


wodu, który przewijał się implicite w pracy wybitnego Austriaka.
Warto także zwrócić uwagę na występującą za sprawą ironii losu
zgodność ruchów socjalistycznych z Misesowskimi tezami o kalkulacji.
Klasyczny marksizm akceptował tezy Misesa o kalkulacji. Lange i ryn-
kowi socjaliści odbiegli w swoich tezach od tego, czego nauczał Marks
i jego ortodoksyjni następcy. Zdaniem tych pierwszych gospodarka so-
cjalistyczna w  celu osiągnięcia wysokiej stopy życia powinna wiernie
naśladować stosunki kapitalistyczne, aczkolwiek z tą różnicą, że renta za
posiadanie czynników produkcji powinna być przekazana w ręce pań-
stwa i rozdzielona między obywateli. Marksistom to zdecydowanie nie
odpowiadało, ponieważ podstawy gospodarki rynkowej, takie jak ceny,
społeczny podział pracy, kalkulacja pieniężna, konkurencja, to oznaki
zepsutego systemu (chociaż lepszego niż wcześniejszy feudalizm), któ-
ry prowadzi do wyzysku klasy robotniczej. Jego miejsce powinien zająć
system socjalistyczny, który na szczęście całkowicie zerwie z tego typu
instytucjami. Marks zauważył połączenie praw własności z  systemem
cenowym.

Towary nie mogą same udać się na rynek i same się wymieniać. Mu-
simy więc zwrócić się do ich opiekunów, posiadaczy towarów. (…)
Żeby te rzeczy mogły odnieść się do siebie jako towary, opiekunowie
towarów muszą traktować się nawzajem jako osoby, których wola
żyje w ich towarach, tak że jeden zbywając własny towar, nabywa
na własność towar cudzy tylko za przyzwoleniem drugiego, a więc
na mocy obopólnego aktu woli. Muszą się więc wzajemnie uznawać
za prywatnych właścicieli. Ten stosunek prawny, którego formą jest
umowa – ulegalizowana czy nie – jest stosunkiem woli odzwiercie-
dlającym stosunek ekonomiczny. (Marks 1951, s. 89–90)

Trudno nazwać Marksa prekursorem ekonomicznej analizy prawa,


choć przytoczony fragment jego pracy dobrze oddaje ówczesne rozumie-
nie zjawiska cen, które porzuciła ekonomia neoklasyczna, a  wraz z  nią
obrońcy socjalizmu rynkowego. Marksiści łączą istnienie cen oraz ra-
chunku zysków i strat z instytucją własności prywatnej. Nie sposób mó-
wić o „kapitale” lub cenach w oderwaniu od tego, że są one rezultatem
czyjegoś posiadania. Bucharin, odnosząc się do teorii Böhm-Bawerka,
stwierdził, że procentu nie można wyjaśniać zjawiskiem „czekania”. Pisze
o tym następująco:

Machaj_Kapitalizm.indd 35 2014-01-09 12:27:46


36 2. Najważniejsze stanowiska w debacie kalkulacyjnej na temat...

(…) produkcja na dany moment zupełnie bez kapitału”, jak przy-


kładowo uprawianie zboża lub inna praca tego typu, jest niemożli-
wa, ponieważ ziemia w kapitalizmie nie jest res nullius, lecz mocno
ograniczona w  ramach własności prywatnej. Dlatego też nie jest
to rezultat „czekania”, lecz monopolizacji czynników produkcji
(w tym ziemi i nieruchomości) przez klasę kapitalistycznych posia-
daczy, określający „ekonomiczną zależność” i zjawisko zysku. (Bu-
charin 1927, s. 124–125)
(…)
Zjawisko renty pojawia się dopiero wtedy, gdy nieruchomości (uj-
mowane w kontekście produkcji towarowej) zostaną zmonopolizo-
wane w formie własności należącej do klasy posiadaczy ziemskich.
(ibidem, s. 52)

Jeśli pominiemy pejoratywną wymowę sformułowania dotyczącego


„monopolizacji” przez „klasę posiadaczy”, możemy powiedzieć, że Bu-
charin, podobnie jak Marks, uważa, iż własność jest punktem wyjścia
w systemie cenowym (kształtowania się relacji wymiennych). Bez wła-
sności nie sposób określić znaczenia „kapitału”, a w konsekwencji ceny
czynników produkcji. Jeśli ziemia nie jest własnością prywatnych wła-
ścicieli, to nie może się pojawić również zjawisko renty, a  więc opłaty
za korzystanie z  niej. Zdaniem Bucharina konieczność poniesienia na-
kładanych opłat, które wynikają z systemu własnościowego, jest defek-
tem społeczno-gospodarczym. Chociaż w  kwestii oceny normatywnej
kapitalizmu Bucharin radykalnie różni się od Misesa, to jednak w ana-
lizie ekonomicznej możemy zauważyć daleko idące podobieństwo ich
koncepcji. Obaj zgadzają się bowiem, że cechy gospodarki rynkowej
wynikają z tego, że opiera się ona na własności prywatnej. Nie sposób
odłączyć jednego od drugiego, powiada zarówno Mises, jak i Bucharin.
Niewątpliwie normatywnego podejścia tych myślicieli do kapitalizmu
nie da się pogodzić, gdyż jeden był jego gorącym zwolennikiem, drugi
zaś skrajnym przeciwnikiem. Mimo to ich postulaty pozytywne w  ja-
kimś stopniu są zgodne.
Stanowisko marksistów poniekąd wyjaśnia, dlaczego początkowo
Mises nie przywiązał zbyt dużej uwagi do udowodnienia, że cena i wła-
sność to dwie strony tego samego medalu, których nie da się od siebie
oddzielić. Większość ekonomistów się tego domyślała, marksiści zaś byli
tego świadomi. Mises w swojej pierwszej publikacji zupełnie nie uwzględ-
niał tego, że ktoś mógłby próbować oderwać ceny od własności prywatnej

Machaj_Kapitalizm.indd 36 2014-01-09 12:27:46


Mises, czyli postawienie problemu i zarazem największe wyzwanie 37

i stworzyć projekty kalkulacji takie jak w modelu „socjalizmu rynkowe-


go”. Doszło do tego kilka lat później.
Zaznaczmy, że Bucharin nie był tutaj szczególnym wyjątkiem w trady-
cji marksistowskiej. Odwołajmy się do bezpośredniego sponsora Marksa,
Fryderyka Engelsa, który skrytykował jeden z pomysłów przeprowadzenia
centralnie planowanej kalkulacji w  oderwaniu od mechanizmów rynku
i własności prywatnej. Na przykładzie Rodbertusa, który chciał zastąpić
kalkulację pieniężną kalkulacją godzinową, stwierdzał stanowczo:

W społeczeństwie opartym na produkcji towarowo-wymiennej pro-


pozycja ustalania wartości na podstawie czasu pracy i przez ogra-
niczenie konkurencji tak, aby skutecznie wywierać presję na ceny,
po prostu dowodzi swojej utopijności i  jest sprzeczna z  prawami
ekonomii.
(…) konkurencja poprzez działanie prawa wartości produkcji towa-
rowej w  społeczeństwie, w  którym producenci wymieniają swoje
towary, jest jedyną organizacją i społecznym ładem produkcyjnym,
który jest w danych warunkach możliwy. Jedynie podnoszenie i ob-
niżanie wartości produktów wpływa bezpośrednio na indywidu-
alne decyzje producentów dotyczących tego, jakich ilości towarów
społeczeństwo potrzebuje, a jakich nie. Jednakże ten jedyny regula-
tor [konkurencja] ma zostać przez Utopię Rodbertusa zlikwidowa-
ny. Moglibyśmy spytać, jaką gwarancję mamy na to, że niezbęd-
na ilość każdego produktu będzie produkowana, że nie będziemy
głodni z powodu niedoboru zboża i mięsa, że nie zakrztusimy się
cukrem i nie utopimy w ziemniakach, że nie będzie nam brakować
spodni na okrycie naszych ciał, podczas gdy zasypałyby nas milio-
ny guzików – Rodbertus tryumfalnie pokazuje swoją słynną kalku-
lację, w której odpowiednie certyfikaty zostały przekazane za każdy
nadmiar cukru, za każdą niesprzedaną baryłkę spirytusu, za każdy
nieużyty guzik do spodni, kalkulację, która „działa” precyzyjnie
i która sprawia, że „wszystkie potrzeby będą zaspokojone, a proces
sprzedaży przeprowadzony pomyślnie”. A każdy, kto w to nie wie-
rzy, może złożyć skargę do biura ministra X do spraw księgowania
przychodów w Pomeranii, który sprawdził kalkulację i jej popraw-
ność, i  który przez to, że nigdy nie popełnił księgowych błędów,
godzien jest pełnego zaufania.
(…) Jeśli konkurencja zostaje zlikwidowana, indywidualni pro-
ducenci nie mogą rozpoznawać gospodarczych realiów poprzez

Machaj_Kapitalizm.indd 37 2014-01-09 12:27:46


38 2. Najważniejsze stanowiska w debacie kalkulacyjnej na temat...

wzrosty i  spadki cen, a  przez to stają się kompletnie ślepi. Wpro-


wadzając tego typu zasady produkowania towarów odbieramy pro-
ducentom możliwość rozpoznawania warunków rynku, na których
produkują – faktycznie jest to lek na chorobę, którego Rodbertuso-
wi pozazdrościłby sam dr Eisenbart. (Engels 1963, s. 19–20; wyróż-
nienie kursywą moje – M.M.)46

Jest wreszcie jeszcze jeden aspekt argumentacji Misesa, który wymaga


komentarza. Jego poprzednicy, Menger i Böhm-Bawerk, byli zwolennika-
mi tezy o uniwersalności praw ekonomii, to znaczy uznawali, że prawa te
mają charakter powszechnie obowiązujący, niezależnie od okresu histo-
rycznego czy bardzo skonkretyzowanych warunków „instytucjonalnych”
(Menger 1985 [1883], Böhm-Bawerk 1890). Do tych praw zalicza się rów-
nież teorię wartości, w  którą wnieśli istotny wkład teoretyczny. Mises,
mimo że niewątpliwie zgadzał się z tego rodzaju wyższością teorii nad hi-
storią, a nawet był radykalniejszy w swoim aprioryzmie niż poprzednicy,
uznawał jednak, że pewien zakres praw dotyczy konkretnych warunków
instytucjonalnych.
Chodzi tu oczywiście o wspomniany argument kalkulacyjny, który su-
geruje, że mechanizm wartości wymiennej oraz kształtowania się zysków
i strat może zaistnieć wyłącznie w pewnym otoczeniu instytucjonalnym, tj.
gdy istnieje własność prywatna. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że mamy
tu do czynienia z odrzuceniem tezy o uniwersalności praw ekonomii, gdyż
oznacza to, iż pewna jej część, w tym wypadku teoria wartości, odnosi się
tylko do określonych uwarunkowań prawnych. Nic dziwnego, że od razu
wychwycił to Lange, który był zaskoczony owym stanowiskiem, niejako
sprzecznym z tradycją szkoły austriackiej (Lange 1936, s. 91).

 Nie przeceniajmy jednak Engelsa. Okazuje się, że w  innym dziele przedstawił


46

równie absurdalną propozycję jak Rodbertus, opierającą się na kalkulacji w roboczo-


godzinach (Engels 1966, s. 337–338). Nie jest to jednak nic zaskakującego, ponieważ
wynikało to z, powiedzmy, intelektualnej konkurencji między socjalistami. Każda teza
mogła być dobra w zależności od tego, kto ją wypowiedział. Jeśli był to Marks, wtedy
była to wielka myśl. Gdy natomiast to samo mówił Rodbertus, musiało to być najwy-
raźniej nonsensem (Rodbertus był konkurencją dla Marksa, więc należało go zwal-
czać). Swoją drogą istnieją poważne powody, by uważać Rodbertusa za lepszego my-
śliciela od niego (Osgood 1986). Cottrell i Cockshott (1993, s. 99) twierdzą, że Engels
krytykował schemat roboczogodzin tylko w odniesieniu do sytuacji, gdy produkcja po-
zostaje prywatna. Jeśli zostanie znacjonalizowana, to godzina pracy jest „bezpośrednio
społeczna”. Niestety, nie zmienia to nierealności tego rozwiązania, ani w żaden sposób
nie sprawia, że rozwiązanie to nie podlegałaby przytoczonej tu trafnej krytyce Engelsa.

Machaj_Kapitalizm.indd 38 2014-01-09 12:27:46


Projekt Taylora 39

Nie mamy tu jednak do czynienia ze sprzecznością. Uniwersalność praw


ekonomii oznacza, że jeśli znamy uniwersalną przyczynę pewnego zjawiska,
to gdy ono wystąpi, umiemy wskazać jego skutki, które pojawią się zawsze
w  podobnych wypadkach. Nie oznacza to jednak, że skutki te wystąpią
w każdym typie gospodarki, a z pewnością nie wystąpią, gdy nie pojawi się
ku temu niezbędna przyczyna. Teoria pieniężna jest uniwersalna i odnosi
się do każdej gospodarki, w której używany jest pieniądz. Nie odnosi się do
społeczeństwa, w którym nikt nie posługuje się pieniądzem. Analogicznie
teoremat kalkulacji Misesa ma znamiona uniwersalności: wszędzie gdzie
zostanie zniesiona własność prywatna, niemożliwa staje się przedsiębiorcza
wycena czynników produkcji. Rzeczywiście Mises wyraźnie zmodyfikował
klasyczną austriacką teorię wartości, ale to nie znaczy, że pozbawił ją uni-
wersalnego charakteru. Trudno jednak zarzucać Langemu, że tego nie za-
uważył, skoro nawet sam Austriak nie do końca był świadom dokonanego
przez siebie przełomu. Zerwał bowiem zdecydowanie z jakąkolwiek teorią
kalkulacji użyteczności, kładąc wyraźny nacisk na jedyną możliwość kal-
kulacji, przeprowadzanej w jednostkach pieniężnych47.

P r o j e k t Tay l o r a
Publikacja Freda Taylora (1929) na temat planu produkcyjnego socjali-
stycznego państwa stanowi kamień milowy w debacie na temat rachunku
ekonomicznego. Przede wszystkim zrywa on zupełnie z  wcześniejszymi
prymitywnymi pomysłami kalkulowania z  użyciem jednostek natural-
nych lub –  co gorsza –  „roboczogodzin”. Praca jako czynnik produkcji
jest heterogeniczna (godzina pracy nie jest równa godzinie innej pracy),
a  oprócz tego istnieją wyprodukowane już dobra kapitałowe (także zie-
mia), o których nie bardzo wiadomo, jak miałyby być wyceniane według
schematu roboczogodzin. Mises zwrócił uwagę na ten problem w swojej
pierwszej publikacji, z góry odrzucając takie naiwne koncepty.
Podkreślmy, że Taylor od początku dobrze zrozumiał argument Au-
striaka, dotyczący problemów kalkulacyjnych socjalizmu. W  pewnej
jego notatce możemy odnaleźć komentarz na temat możliwości kalku-
lowania w  socjalizmie za pomocą roboczogodzin oraz zniesienia ryn-
ków. Taylor opatruje ten pomysł wymownym komentarzem: „Bzdura!”
(Clark Dickinson 1960, s. 51). Akceptuje tym samym kalkulacyjny aspekt

  Nie bez powodu Hülsmann (2007) w swojej biografii (już w spisie treści) Misesa
47

nazywa to przełomem kopernikańskim.

Machaj_Kapitalizm.indd 39 2014-01-09 12:27:46


40 2. Najważniejsze stanowiska w debacie kalkulacyjnej na temat...

argumentu Misesa o tym, że potrzebna jest jednostka obrachunkowa, któ-


ra umożliwi racjonalne podejmowanie decyzji.
Socjalizm, zdaniem Taylora, powinien imitować system gospodarki
rynkowej, a ściślej, skopiować niektóre jego instytucje, lub może raczej je
naśladować. Będzie on oparty na nacjonalizacji wszystkich zasobów, nie
należy jednak wraz z implementacją socjalizmu wprowadzać radykalnego
utopijnego marksistowskiego pomysłu zniesienia podziału pracy albo rezy-
gnować z użycia pieniądza, który nawet w socjalizmie będzie potrzebny do
sprawnej organizacji życia ekonomicznego. Po pierwsze, państwo powinno
jakoś rozdysponować dochody między obywateli (nie wnikamy tu dokład-
nie w  szczegóły tego mechanizmu, chociaż kwestia dystrybucji jest rów-
nie ważna jak zagadnienia produkcji, zwłaszcza z socjologicznego punktu
widzenia). Po drugie, państwo po wyprodukowaniu towarów powinno je
oferować na rynku w zamian za pieniądze, które posiadają obywatele.
Stąd też w propozycji Taylora istnieje środek wymiany, czyli pieniądz,
dzięki któremu konsumenci zakupują dobra. Propozycja ta zawiera rów-
nież pozorny wybór konsumenta, który określa ostateczne preferencje,
i względem nich ma się dokonywać imputacja wartości. Jak pokazujemy
w rozdziale trzecim, wybór ten ma charakter iluzoryczny, ponieważ oby-
watel jest całkowicie zależny od państwa, a jakakolwiek próba opisu tego
stanu rzeczy jako „wolności” jest fikcją. Zarobki odgórnie określa aparat
państwowy, a ponadto mogą być one wydawane wyłącznie na te dobra,
które zdecyduje się wyprodukować monopolistyczne państwo. To jednak
nie podlega analizie Taylora, który stara się pokazać, jak racjonalnie moż-
na w takim państwie produkować dobra i skutecznie zatrudniać środki ze
względu na przyjęte „suwerenne” preferencje.
Następnie Taylor zajął się rozwiązaniem podstawowego problemu
alokacji, podniesionego przez Misesa, czyli kwestią, czym zastąpić ka-
pitalistyczny rynek kapitałowy. W  gospodarce rynkowej konkurencyj-
ni przedsiębiorcy dokonują „imputacji cenowej”, co pozwala na wycenę
czynników produkcji. Ponieważ w socjalizmie nie istnieje przedsiębiorczy
podział pracy, a konkurencja cenowa zostaje zastąpiona dekretem o na-
cjonalizacji zasobów, pojawia się problem: w jaki sposób przypisać war-
tości wszystkim zawłaszczonym czynnikom produkcji i  jakie kryterium
przyjąć w ich wykorzystaniu w konkretnych sektorach.
Zdaniem Taylora to nieskomplikowane wyzwanie wymaga ustano-
wienia cen zużywanych czynników produkcji. Wtedy kalkulacja stanie
się wręcz banalna. Mamy bowiem wyrażone w  pieniądzu ceny dóbr
konsumpcyjnych (zakupywanych ostatecznie przez odbiorców) oraz

Machaj_Kapitalizm.indd 40 2014-01-09 12:27:46


Projekt Taylora 41

wyrażone w  pieniądzu ceny dóbr służących do ich produkcji48. Ustano-


wione przez centralnego planistę ceny mogą okazać się błędne i sprzeczne
z powszechnym rozumieniem ideału „ogólnej równowagi gospodarczej”
(„optymalnej” w danej chwili alokacji), dlatego kolejność działań powin-
na być następująca:
Po pierwsze, władze starają się przy pomocy ekspertów ustalić przy-
bliżoną optymalną wartość pieniężną wykorzystywanych czynników
produkcji. Po drugie, menedżerowie państwowych firm zajmujący się
produkcją, posługując się ustalonymi cenami, powinni traktować je jako
właściwe. Po trzecie, należy uważnie obserwować, jakie błędy pojawiają
się w sytuacji tak ustanowionych cen. Następnie należy podjąć działania,
które pozwolą usunąć zaistniałe błędy i uniknąć ich w przyszłości. Pro-
cedura ta, nazywana „metodą prób i  błędów”, ma służyć ustanowieniu
odpowiedniego poziomu cen, właściwszego niż wcześniej. Miałoby to być
dobrym wskaźnikiem tego, czy ustanowione przez centralnego planistę
ceny są odpowiednie, czy też powinny zostać poprawione? Odpowiedź
Taylora opiera się na znajomości podstawowego mechanizmu mikroeko-
nomii. Nadwyżki i niedobory są trafnymi wskaźnikami tego, jak bardzo
cena odbiega od poziomu równowagi:

(…) zbyt wysoka cena jakiegokolwiek czynnika spowodowałaby


wzrost podaży pod koniec okresu rozliczeniowego. Jeśli odwrócimy
naszą hipotezę i założymy, że wartość danego czynnika w związku
z przyjętym planem cen będzie zbyt niska, prowadziłoby to do nad-
miernego wykorzystania tego czynnika i  jego mniejszej dostępno-
ści w danym okresie rozliczeniowym (…) innymi słowy, zbyt niska
wycena każdego czynnika z  pewnością spowodowałaby niedobór
w  podaży tego czynnika. Nadwyżka lub niedobór byłyby następ-
stwem błędnej oceny wartości zasobu. (Taylor 1929, s. 7–8)

Jeśli cena przyjęta przez centralnego planistę będzie zbyt niska, na-
tychmiast pojawią się niedobory, gdyż zapotrzebowanie będzie zbyt duże.
Cena za wysoka, przeciwnie –  spowoduje nadwyżki, ponieważ w  cenie

  W swojej pracy o planowaniu Kantorovich myśli podobnie: zakłada istnienie


48

rubli, a następnie stara się pokazać, jakie powinny być optymalne decyzje planistycz-
ne (Kantorovich 1965, s. 70 i nast.). Wcześniej stosował jednak prymitywną kalku-
lację w  ilościach produktu lub przyjmował występowanie tej samej pracy, a  zatem
w obydwu wypadkach zakładał świat o homogenicznej strukturze.

Machaj_Kapitalizm.indd 41 2014-01-09 12:27:46


42 2. Najważniejsze stanowiska w debacie kalkulacyjnej na temat...

wyższej niż w punkcie równowagi zapotrzebowanie na zasób będzie zbyt


małe. Centralny planista musi odpowiednio dostosować poziom cen, aby
nie występował ani niedobór, ani nadwyżka danego półproduktu (lub to-
waru, gdy chodzi o dobra konsumpcyjne). Ten mechanizm prób i błędów
ma zapewnić sprawną kalkulację gospodarczą w tej jednostce rozrachun-
kowej, w której przeprowadza się go w systemie kapitalistycznym, a więc
w pieniądzu, powszechnie akceptowanym środku wymiany.
Wydaje się więc, że Taylor w sposób satysfakcjonujący rozwiązał pro-
blem postawiony pierwotnie przez Misesa. W socjalizmie kalkulacja może
być przeprowadzana w  pieniądzu, a  możliwość racjonalizacji produkcji
wcale nie przepada wraz ze zniesieniem własności prywatnej, bez wzglę-
du na to, jak bardzo może wydawać się z nią powiązana. Tekst Taylora,
wcześniej zaprezentowany w postaci wystąpienia, uznano za rozwiązanie
wielkiego problemu. Polegał jednak głównie na skopiowaniu pewnych ele-
mentów z podręcznika mikroekonomii – ceny poniżej poziomu równowa-
gi prowadzą do niedoborów, ceny powyżej poziomu równowagi prowadzą
do nadwyżek. Jedyne, co musi zrobić socjalistyczny rząd, to dopilnować
tego, aby oficjalne rachunki i dostosowania cenowe rozwiązywały proble-
my nadwyżek i niedoborów.
Poważniejsza analiza tego papierowego schematu mogłaby prowadzić
do dużo ciekawszych i bardziej odkrywczych wniosków, czego niestety nie
zrobił sam autor ani jego przeciwnicy. Moglibyśmy zapytać – czym tak na-
prawdę jest „nadwyżka” i „deficyt”? Być może ograniczając punkt widzenia
do podstawowych dóbr konsumpcyjnych, moglibyśmy określić „niedobór”
papieru toaletowego, masła lub chleba. Jednakże w wypadku bardziej wy-
rafinowanych dóbr konsumpcyjnych i heterogenicznych dóbr kapitałowych
rozpoznanie nadwyżek i niedoborów nie jest już sprawą łatwą.
Rozpatrzmy przykład młotków. Czy publiczna firma zarządzana w so-
cjalizmie przez menedżera powinna sprzedać wszystkie młotki w  ciągu
jednego dnia, bo w  przeciwnym razie, jeśli będą leżały na półce przez
tydzień, sklasyfikujemy je jako „nadwyżkę”? Przyjmując takie kryterium
określenia nadwyżek, należałoby obniżyć ustawowe socjalistyczne ceny
za młotki, co mogłoby łatwo spowodować, że produkcja młotków w ogó-
le (zgodnie z  planowanymi cenami) przestanie być „opłacalna”, ponie-
waż cena młotka zostanie zapewne obniżona poniżej oficjalnych kosztów
produkcji. Wtedy okazałoby się, że przedsiębiorstwa produkujące młotki
nie są zainteresowane nabywaniem niezbędnych czynników produkcji do
ich wytworzenia, ponieważ z oficjalnego rachunku zysków i strat wyni-
ka nieopłacalność produkcji. A zatem centralny planista musiałby z kolei

Machaj_Kapitalizm.indd 42 2014-01-09 12:27:46


Projekt Taylora 43

obniżyć ceny wszystkich czynników produkcji, potrzebne w sektorze pro-


dukcji młotków, gdyż tych czynników nikt nie chciałby nabywać. Konse-
kwencje tego typu działania wydają się dość łatwe do przewidzenia.
Stosując ten schemat myślenia, zrozumiemy, dlaczego socjalizm pro-
wadzi do gospodarki niedoborów. Jeśli zdaniem centralnych planistów
wszystko musi być od razu wykorzystane, bo w przeciwnym razie zosta-
nie uznane za nadwyżkę, wszystkie dobra zostaną szybko skonsumowane.
Podejście od strony czysto materialnej, czyli ustalenie ilości dóbr składo-
wanych w  magazynach, będzie miało katastrofalne skutki gospodarcze.
W efekcie będziemy mieli do czynienia z sytuacją znaną z czasów realnego
socjalizmu, kiedy w sklepach były puste półki49.
Naturalnie można próbować racjonalizować projekt Taylora i  twier-
dzić, że nadwyżek nie interpretuje się w  tak błahy sposób. Powinno się
zastosować bardziej przemyślane i zdroworozsądkowe podejście do tego,
jak rozpoznać nadwyżki i  niedobory. Problem jednak polega na tym,
że Taylor tej zasadniczej kwestii nie poruszył. Większość zwolenników
kształtującego się ówcześnie głównego nurtu ekonomii zadowoliła się tym
pozornym rozwiązaniem.
Definicja nadwyżki wymaga od centralnego planisty określenia ho-
ryzontu czasowego osobno dla każdego dobra. Potrzebne jest sensowne
kryterium jakościowe, służące rozpoznaniu prawdziwych nadwyżek. Nie
każda fizyczna nadwyżka i  niedobór to zjawiska błędne, które należy
zwalczyć. Rozważmy puste miejsca w autobusach, teatrach lub wiele to-
warów, które wskutek istnienia konkurencji nie zostają skonsumowane
(jest to nieuchronne następstwo tego zjawiska). Zgodnie ze schematem
Taylora można by je zaklasyfikować jako nadwyżki, które należy zbyć na
siłę, choćby znacznie obniżając ceny. W  kapitalizmie byłaby to błędna
alokacja (gdyż kluczem do udanej ekonomizacji jest pieniężna wycena per
se, a optymalne rozwiązanie może oznaczać „fizyczne” nadwyżki).
Widzimy więc, że zaproponowana metoda prób i błędów w celu roz-
wiązania problemu alokacji wymaga zdefiniowania zasadniczych pojęć:
„nadwyżka” i „niedobór”. Tymczasem Taylor takich definicji nie podał,
zatem jego argumentacja jest niepełna. Co więcej, widzimy również, że
taka definicja będzie musiała zostać ustalona przez podmiot gospodar-
czy, w tym wypadku państwo, ponieważ w socjalizmie jest ono właścicie-
lem wszystkich dóbr. Stąd też jego decyzja będzie „arbitralna”, a przede

 Nieco ironicznie można by zatem odpowiedzieć Taylorowi, że socjalizm nie


49

zaznał nigdy problemu „nadwyżek”.

Machaj_Kapitalizm.indd 43 2014-01-09 12:27:46


44 2. Najważniejsze stanowiska w debacie kalkulacyjnej na temat...

wszystkim wyłączna i ostateczna (ponieważ nie istnieje rynek produkcyj-


ny, do którego można się odnieść). Zgodnie ze swoją wolą państwo będzie
więc na przykład dekretowało, że „100 młotków leżących na półce skle-
powej dłużej niż jeden dzień to oznaka nadwyżki”.
Głębsza analiza schematu nadwyżek i  niedoborów prowadzi do za-
skakującej konkluzji. Otóż teza Taylora, że „ceny (a w konsekwencji pro-
dukcję) należy zmieniać w  zależności od nadwyżek i  niedoborów”, jest
tak naprawdę taka: „ceny (a w konsekwencji produkcję) należy zmieniać
w zależności od tego, co państwo uzna za nadwyżkę i niedobór”. Ujmijmy
tę konkluzję jeszcze prościej, by uniknąć zbędnych wyjaśnień termino-
logicznych: „produkcję należy w  socjalizmie organizować tak, jak chce
tego państwo”. W gruncie rzeczy Taylor w swoim artykule napisał jedynie
to, co już o  socjalizmie wiemy –  że o  każdym procesie produkcji decy-
duje w  socjalizmie państwo (ponieważ wszystkie czynniki produkcji są
znacjonalizowane). Nie jest istotny sposób racjonalizacji działań, skoro te
działania mogą być zupełnie dowolne.
Dodajmy do tego formalny aspekt całej sprawy. Nie dość, że Taylor
nie przywiązał wagi do tego, jak definiować nadwyżkę i niedobór w so-
cjalizmie, to jeszcze pominął to, że na znanym z  kursu mikroekonomii
wykresie nadwyżki i niedobory odnoszą się do funkcji „popytu” i „poda-
ży”. Dysproporcje między wybranymi punktami tych funkcji wyznaczają
sytuację, gdy „ilość pożądana” odbiega od „ilości dostarczanej”. Tymcza-
sem owe funkcje w systemie dobrowolnym mogą kształtować się zupełnie
inaczej niż w systemie socjalistycznym. Inaczej może kształtować się po-
pyt prywatnych przedsiębiorców na określone dobro produkcyjne, a ina-
czej popyt menedżerów zatrudnianych przez jednego monopolistycznego
właściciela w socjalizmie. Ten aspekt również nie został zauważony przez
Taylora. Stąd też skupiał się on na samych wykresach a nie na tym, co te
wykresy faktycznie reprezentują. Zafrapowany samym rysunkiem schema-
tu nie zastanawiał się nad tym, czy ów schemat da się odnieść do rzeczy-
wistości i  czy może być pomocny w  praktyce. Stwierdzenie: „na rynku
powinna zaistnieć równowaga” nie podparte wyjaśnieniem, co, w  jaki
sposób i dlaczego ma zostać zrównoważone, staje się po prostu truizmem,
niewiele mówiącym o analizie50.

  Zacytujmy tutaj Böhm-Bawerka, który odnosi się wprawdzie do innego zagad-


50

nienia, ale to, co mówi, doskonale nadaje się jako argument w dyskusji z rozwiąza-
niem zaproponowanym przez Taylora. „Jeśli bowiem ktoś na pytanie o  przyczynę
takiego a nie innego kształtowania się ceny odpowiada »popyt i podaż«, daje nam

Machaj_Kapitalizm.indd 44 2014-01-09 12:27:46


Próba rozwiązania problemu przez Hayeka 45

Jednego na pewno nie można odmówić Taylorowi – rozwiązał problem


jednostki rozliczeniowej w socjalizmie, jeśli możliwa byłaby w tym ustro-
ju kalkulacja. W kapitalizmie funkcję tę pełni pieniądz, a w socjalizmie
do pewnego stopnia analogiczny środek przeliczeniowy, który posiada-
ją zarówno producenci, jak i  konsumenci. Dlatego wyrażanie cen dóbr
we wspólnej jednostce rozliczeniowej jest wbrew tezie Misesa w  socjali-
zmie możliwe. Dzięki tej publikacji tok debaty uległ zasadniczej zmianie,
a przynajmniej powinien był ulec. Problem pierwotnie ostrzeżony przez
Misesa sformułowano teraz następująco: czym różni się kalkulacja w jed-
nostce pieniężnej, gdy państwo posiada i wycenia wszystkie czynniki pro-
dukcji, od kalkulacji w jednostce pieniężnej, gdy czynniki produkcji po-
siadają konkurujący ze sobą suwerenni właściciele?

P róba roz w i ą z a n i a probl e m u pr z e z H ay e k a


Friedrich August von Hayek zainteresował się problematyką funkcjo-
nowania socjalizmu (i naukami społecznymi w ogóle) pod wpływem trak-
tatu Misesa o socjalizmie. Zajmując stanowisko w debacie kalkulacyjnej,
zdawał sobie sprawę z tego, że pierwotny argument jest niepełny i powin-
no się go rozwinąć, aby dać celną odpowiedź na jego neoklasyczną kryty-
kę (Hayek 1994, s. 146–147). Kalkulacji w pieniądzu można dokonać (jak
to widzieliśmy u Taylora) także w socjalizmie, jeśli czynnikom produkcji
zostaną przypisane ceny w uniwersalnie stosowanej jednostce rozrachun-
kowej. Niewątpliwie musi być coś odmiennego w cenach ustanawianych
w  systemie dobrowolnym, co radykalnie odróżnia go od systemu socja-
listycznego. A  więc ceny takie muszą nieść ze sobą jakieś wartościowe
informacje, zawierające się w  systemie cenowym, które przepadną wraz
z wprowadzeniem socjalizmu, nawet jeśli będzie on próbował imitować
ceny kapitalistyczne.
Spostrzeżenie Hayeka wydaje się trafne, a ponadto akcentuje w deba-
cie elementy inne niż czysto techniczne, związane z  przeprowadzeniem

łupinę zamiast ziarna. Może to być wystarczające w stu wypadkach, co do których


można przypuścić, że pytający to ziarno zna dokładnie i może je sam wyłuskać. Nie
wystarcza to jednak, gdy chodzi o zadowalające wyjaśnienie zagadkowego zjawiska”
(Böhm-Bawerk 2005, s.  66–67). Wyjaśniając zjawisko sprawnego gospodarowania
w socjalizmie, nie wystarczy powiedzieć, że „popyt i podaż” jakoś te sprawy rozwią-
żą. To tak jakby wybitny kryminolog na pytanie, co decyduje o skali przestępczości
w danym kraju, odpowiedział niczym ekonomista upojony modelem ogólnej równo-
wagi: „popyt i podaż”. Niestety, tego rodzaju błąd popełnił Taylor.

Machaj_Kapitalizm.indd 45 2014-01-09 12:27:46


46 2. Najważniejsze stanowiska w debacie kalkulacyjnej na temat...

rachunku. Jeśli kapitalizm ma się radykalnie różnić od socjalizmu, to za


cenami ustanawianymi przez prywatnych właścicieli musi się kryć coś
wartościowego, co sprawia, że tak zwany system kapitalistyczny funkcjo-
nuje w miarę sprawnie. Co jednak może być tą zmienną komunikowaną
przez system cenowy, która nie zaistnieje w  porządku socjalistycznym?
Zdaniem Hayeka za cenami kryje się wartościowa wiedza o „indywidu-
alnych okolicznościach miejsca i  czasu”, która de facto bierze górę nad
systemem cenowym i jest od niego zdecydowanie ważniejsza. Zilustrujmy
jego punkt widzenia obszernym cytatem.

Problem, który staramy się rozwiązać, dotyczy tego, w jaki sposób


pewna liczba ludzi posiadających z osobna tylko okruchy wiedzy,
wytwarza taki stan rzeczy, w  którym ceny odpowiadają kosztom
etc. i który mógłby być skutkiem świadomego działania jedynie oso-
by posiadającej połączoną wiedzę wszystkich tych osób (…)
(…) oczekiwania co do cen czy nawet wiedza o  cenach bieżących
stanowią jedynie bardzo mały odcinek problemu wiedzy w  moim
ujęciu. Szerszym aspektem problemu wiedzy, który mnie interesuje,
jest wiedza na temat podstawowych faktów dotyczących sposobu
uzyskiwania i  wykorzystywania różnych produktów oraz warun-
ków, w jakich faktycznie się je uzyskuje i wykorzystuje (…)
Wiedza w tym sensie oznacza więcej niż to, co zwykle określa się
jako umiejętności, a podział wiedzy, o którym tu mówimy, to wię-
cej niż podział pracy. Mówiąc krótko, „umiejętności” odnoszą się
jedynie do wiedzy wykorzystywanej przez daną osobę w  jej dzia-
łalności, podczas gdy dalsza wiedza, o której musimy coś wiedzieć,
aby stwierdzić cokolwiek na temat procesów społecznych, polega na
znajomości alternatywnych możliwości działania, z których nie robi
ona bezpośredniego użytku. (Hayek 1936, s.  60–62; wyróżnienie
kursywą moje – M.M.)

Widzimy, że Hayek zwraca uwagę na możliwe sposoby produkcji to-


warów w  zależności od zastosowania kombinacji różnych warunków,
ceny zaś zostają odsunięte na dalszy plan jako niewielki wycinek pro-
blemu. Posługując się językiem neoklasycznym, można to sformułować
następująco: istnieje wiele różnych „funkcji produkcji” towarów, a  pro-
blem ekonomiczny sprowadza się do „wiedzy” o tych funkcjach. Chodzi
tu o  „wiedzę” zarówno teoretyczną (co mogą na ich temat powiedzieć
ekonomiści?), jak i „wiedzę” praktyczną, z której korzystają na co dzień

Machaj_Kapitalizm.indd 46 2014-01-09 12:27:46


Próba rozwiązania problemu przez Hayeka 47

podmioty gospodarcze. Teoria systemu cenowego tłumaczy, jakie mecha-


nizmy mogą prowadzić do koordynowania projektów niezależnie od sie-
bie działających jednostek przez stopniowe odkrywanie funkcji produkcji.
Każda gospodarująca jednostka zna poszczególne okoliczności miejsca
i czasu, które pozwalają jej korzystać ze zdecentralizowanej wiedzy i dzię-
ki temu skutecznie gospodarować.
Głównie z  tego powodu Hayek wątpi w  możliwość funkcjonowania
systemu socjalistycznego. Ceny, co sam zaznacza w przytoczonym cyta-
cie, nie są wbrew pozorom priorytetowe, gdyż dużo istotniejsze są dostęp-
ne możliwości działania, alternatywne sposoby wykorzystywania dóbr,
po które sięga się w  danym systemie. Jeśli taki system nie pozwala na
właściwe komunikowanie wiedzy, to nie będzie można efektywnie wpro-
wadzić w życie wielu rozmaitych funkcji produkcji. Właściciel małej firmy
dużo lepiej orientuje się w miejscowych warunkach, w których działa, niż
osoba zatrudniona w  urzędzie, funkcjonującym zgodnie z  założeniami
centralnego planowania. Centralna instytucja zarządzająca gospodarką
nie jest w  stanie zgromadzić całości wiedzy o  potencjalnych funkcjach
produkcji, gdyż jest ona rozproszona w działających niezależnie od siebie
jednostkach gospodarczych. Ten podział wiedzy między nimi jest pewne-
go rodzaju odpowiednikiem podziału pracy.
Wytwórca śrubek, którego odbiorcą jest producent samochodów, ma
wiedzę na temat możliwych sposobów działania i dzięki tej wiedzy orga-
nizuje produkcję śrubek. Wytwórca samochodów zajmuje się zaś swoją
produkcją i gromadzi niezbędną wiedzę na ten temat. W ten sposób wie-
dza o możliwościach wytwarzania towarów (a sposobów ich produkowa-
nia jest mnóstwo) jest rozproszona między poszczególnymi przedsiębior-
cami działającymi na rynku. Tej wiedzy centralny planista nie da rady
zgromadzić, dlatego socjalizm jest skazany na porażkę.
Argumentacja Hayeka dotyczy przede wszystkim indywidualnych
cech, właściwych każdemu dobru produkcyjnemu. Tak jak każdy wytwór-
ca ma własną wiedzę o  tym, jak posługiwać się określoną maszyną lub
jak wytwarzać potrzebne półprodukty, tak samo każde dobro ma indy-
widualne właściwości, o których wiedzę mają jego użytkownicy. Na przy-
kład w całej gospodarce typu socjalistycznego może być kilka milionów
drukarek komputerowych, które figurują w  urzędowych statystykach.
Jednak sama liczba drukarek nic jeszcze nie mówi o ich możliwym wyko-
rzystaniu, ponieważ każda drukarka jest inna, i bynajmniej nie dotyczy
to tylko jej modelu lub marki. Jedna drukarka na stałe jest przypisana
do danego komputera, inna jest wykorzystywana do kilku komputerów.

Machaj_Kapitalizm.indd 47 2014-01-09 12:27:46


48 2. Najważniejsze stanowiska w debacie kalkulacyjnej na temat...

Obsługa jakiejś innej wymaga specjalisty, jeszcze inna potrzebuje określo-


nego rodzaju tuszu, a jakiś egzemplarz odpowiedniego kopnięcia, by za-
działać. Każda z tych drukarek ma indywidualne właściwości, z których
ludzie działający na rynku korzystają, a które są niewidoczne w zobiek-
tywizowanej ewidencji, odnotowującej tylko określoną liczbę drukarek.
Owa liczba nie uwzględnia wielu innych ważnych aspektów związanych
z samą funkcją drukarki51.
Podobnie jest ze wszystkimi innymi dobrami i czynnikami produkcji
w gospodarce – ich centralna statystyka zawiera jedynie suche, obiektyw-
ne i  ogólne fakty. Tymczasem każde dobro ujęte w  statystyce ma indy-
widualne cechy, ujawniające się w procesie gospodarowania, objawiające
się dopiero w sytuacji aktywnego działania człowieka. Centralny planista
może zgromadzić tylko ogólne, obiektywne informacje, lecz owe indywi-
dualne cechy zginą gdzieś w gąszczu odgórnie produkowanych statystyk,
toteż nie zostaną uwzględnione w  oficjalnych planach gospodarowania.
Pomijanie owych „ukrytych” możliwości produkcyjnych stanie się przy-
czyną masowego marnotrawstwa i niskiej stopy życiowej w socjalizmie,
ponieważ te indywidualne cechy są często najważniejsze w zaspokajaniu
ludzkich potrzeb52.
Widzimy więc, że istotą argumentacji Hayeka jest podział wiedzy o moż-
liwościach produkowania dóbr oraz wiążąca się z  tym charakterystyka

  Trafnie pisze o tym Hayek: „Powinienem być może w tym miejscu krótko wspo-
51

mnieć, że taka wiedza, o jakiej właśnie mówiłem, ze swej istoty nie może podlegać
statystyce, toteż nie da się jej przekazywać w postaci statystycznej jakiejś centralnej
władzy. Dane statystyczne, jakimi musiałaby się posługiwać taka centralna władza,
trzeba byłoby uzyskiwać właśnie poprzez abstrahowanie od pomniejszych różnic po-
przez łączenie ze sobą w jedną kategorię zasobów pozycji zróżnicowanych pod wzglę-
dem umiejscowienia, jakości i innych szczegółów w sposób, który mógłby być bardzo
istotny dla konkretnych decyzji” (Hayek 1945, s. 95–96).
52
 Przyjęta przez Hayeka perspektywa była konsekwencją jego epistemologii.
W innym miejscu Hayek (1942), inspirowany prawdopodobnie empiryzmem Macha,
zaznacza, że w naukach społecznych „fakty” mają charakter indywidualny i subiek-
tywny. Zasoby, którymi ludzie gospodarują, nie mają swoich obiektywnych cech,
istniejących niezależnie od działającej jednostki. Najważniejsza jest bowiem sama
intencja, poglądy czy wiedza osoby działającej, nie zaś zewnętrzne cechy posiadanych
przez nią dóbr. Opierając się na tym subiektywizmie, Long (2004, s.  368) wyciąga
nawet wniosek, że Hayek jest w zasadzie prakseologiem, wyznającym zasady aprio-
ryzmu takiego jak Mises. Wydaje się jednak, że jest to teza na wyrost – rozpoznanie,
że dla ekonomii ważna jest subiektywna relacja łącząca człowieka z przedmiotami,
nie oznacza jeszcze zaakceptowania misesowskiego punktu widzenia (inspirowanego
Kantem), że ekonomia opiera się na wiedzy syntetycznej a priori.

Machaj_Kapitalizm.indd 48 2014-01-09 12:27:46


Próba rozwiązania problemu przez Hayeka 49

określonego miejsca i czasu, przypisywana każdemu czynnikowi produk-


cji, która nie może zostać centralnie zobiektywizowana. Skoro wszystkie
dobra produkcyjne mają swoje indywidualne właściwości odkrywane
za sprawą decentralizacji, to funkcje produkcji są niezwykle różnorodne
i jest bardzo wiele możliwości wytwarzania towarów. Umysł pojedyncze-
go człowieka nigdy nie przyswoi w całości wszystkich możliwości wytwa-
rzania dóbr.
Gdyby gospodarkę można było opisać prostym równaniem Cobba-
‑Douglasa z dwoma homogenicznymi czynnikami produkcji, wybór od-
powiedniej, optymalnej techniki byłby prosty. W rzeczywistości czynniki
produkcji są zdecydowanie bardziej różnorodne, a informacje na ten te-
mat są rozproszone między ludźmi. Ponieważ socjalistyczny rząd przed
wprowadzeniem w życie centralnego planu nie ma możliwości rozpozna-
nia i  przyswojenia tych wszystkich informacji, przepadną one w  mno-
gości biurokratycznych procedur. Rząd nie może także posiąść całej tej
wiedzy o  nich, wskutek jej rozproszenia wśród wszystkich uczestników
rynku. Mówiąc inaczej: rząd mógłby jedynie przyswoić technologiczną
wiedzę o fizykalnej strukturze świata. Nie mógłby poznać skomplikowa-
nych funkcji produkcji i zdobyć wiedzy o tym, co i jak można produkować
z wykorzystaniem właściwości poszczególnych czynników. Na tym zdaje
się polegać Hayekowska niewiedza rządu53.
Zindywidualizowane właściwości dóbr produkcyjnych i konsumpcyj-
nych, a także wiedza o nich, rozproszona między miliony jednostek, to
niewątpliwie elementy charakterystyki świata gospodarczego. Nie można
jednak na tym argumencie Hayeka zakończyć wywodu, ponieważ polega
on „tylko” na stwierdzeniu pewnego stanu o świecie gospodarczym, a ści-
ślej o jego skomplikowanej naturze. Pozostaje wyjaśnić, jak z owym pro-
blemem ma radzić sobie gospodarka rynkowa, która przecież tego stanu
rzeczy nie likwiduje; trzeba również pokazać, że poziom skomplikowania
świata i trudności w jego opisaniu za pomocą równania matematyczne-
go uniemożliwiają sprawne funkcjonowanie socjalizmu. Uczeń Misesa
próbuje powiązać swój epistemologiczny opis świata z pierwotnym argu-
mentem kalkulacyjnym. Dokonuje tutaj swoistej syntezy –  główną rolę

  Jak twierdzi Hayek, nie chodzi o to, że rząd nie zna jakichś obiektywnych pra-
53

wideł rzeczywistości (tym jest na przykład ogólna wiedza z  zakresu chemii i  fizy-
ki), lecz, że rząd nie wie, jakie są warunki na indywidualnych rynkach (nie wie na
przykład, jak inaczej można wykorzystać jakąś wiedzę techniczną, powiedzmy przez
zatrudnienie maszyny w innym miejscu). Więcej o tym, jaką „wiedzę” może mieć na
myśli Hayek, zob. Hayek 1945, s. 92–93.

Machaj_Kapitalizm.indd 49 2014-01-09 12:27:46


50 2. Najważniejsze stanowiska w debacie kalkulacyjnej na temat...

systemu cenowego widzi w przesyłaniu sygnałów podmiotom gospodar-


czym, a także pełnieniu funkcji pośrednika, który przekazuje ważne in-
formacje gospodarcze.
Pokażemy teraz na przykładzie cyny, najczęściej cytowanym w  lite-
raturze, jak ma funkcjonować gospodarka rynkowa w  aspekcie prze-
kazywania wiedzy w  określonym miejscu i  czasie. Ludzie gospodarują
w danej chwili rzadkimi zasobami, a problemy ekonomiczne pojawiają
się w  wyniku zmian (co do tych kwestii zgodni są wszyscy uczestnicy
debaty o  kalkulacji; w  dużej mierze słusznie, ponieważ powtarzalność
czynności wymagałaby zautomatyzowania działań bez konieczności
adaptacji, spekulacji, innowacji w świecie rzeczywistym, poddawanym
ciągłym zmianom). Załóżmy, że nagle pojawia się nowy sposób wyko-
rzystania cyny na jakimś rynku. Informacja o tym, że pojawia się nowa
funkcja produkcji, zostaje przekazana reszcie gospodarki za pomocą sys-
temu cenowego. Nowe wykorzystanie cyny pociąga za sobą zwiększenie
popytu na ten metal i presję na wzrost jego wartości rynkowej. Ponie-
waż cena cyny rośnie, ci, którzy dotychczas jej używali, gospodarują nią
oszczędniej, szukają jej substytutów i substytutów tych substytutów (ich
ceny, w zależności od elastyczności, również się zmieniają). Ogół zmian
cenowych, powodowany początkowo jedną korektą związaną z innowa-
cją, wpływa mniej lub bardziej na wszystkie sektory powiązane z tym
czynnikiem produkcji. Dzięki temu gospodarka dostosowuje się do no-
wych warunków, choć nikt oficjalnie nie przekazał żadnych informacji.
Mało tego, żaden uczestnik rynku nie musi dokładnie wiedzieć, dlacze-
go cena cyny wzrosła. Najważniejsze jest to, że producenci doświadczają
wzrostu ceny, niosącego informację o tym, że cyna ma nowe zastosowa-
nie, istotnie zmieniające dotychczasowe funkcje produkcji. Jest w  tym
też sygnał do oszczędniejszego wykorzystania cyny, a także do szukania
nowych surowców, które mogłyby zastąpić cynę (Hayek 1945, s.  98).
Wprawdzie nikt nie ma pełnej wiedzy o  nowych funkcjach produkcji,
jednak rozchodzi się ona w gospodarce, choć nie istnieje jakaś centralna
instytucja gromadząca takie informacje.
Podsumujmy wywód Hayeka. Gospodarcza natura świata jest tak dale-
ce skomplikowana, że nie da się jej ująć w prostych funkcjach produkcji,
z  wykorzystaniem zbiorczych statystyk, oderwanych od wiedzy o  okre-
ślonym miejscu i  czasie. Każde dobro ma unikatowe cechy, różniące je
od pozostałych dóbr. Wiedza o tych cechach, a więc również o możliwo-
ściach wykorzystania tych dóbr nie jest dostępna określonej jednostce,
lecz rozproszona wśród tysięcy przedsiębiorców, działających niezależnie

Machaj_Kapitalizm.indd 50 2014-01-09 12:27:46


Próba rozwiązania problemu przez Hayeka 51

na rynku54. Wskutek niedoskonałości owej wiedzy dla pojedynczego czło-


wieka rolę czegoś w  rodzaju zbiorowego umysłu odgrywa mechanizm
cenowy, zastępujący hipotetycznego jednego planistę, który posiadając
wszystkie niezastąpione informacje, mógłby samodzielnie zorganizować
proces produkcji. Taki planista oczywiście nie istnieje i istnieć nie może,
toteż jego funkcję spełnia mechanizm cenowy. Koordynuje on ludzkie
działania, a efekt, jaki osiąga, mógłby być dziełem jedynie jakiegoś super-
umysłu, gromadzącego całą możliwą wiedzę.
Teraz już rozumiemy, dlaczego zdaniem Hayeka socjalizm nie może
być sprawnie działającym systemem. Najważniejszym powodem jest to,
że nie istnieje ktoś taki, kto zdołałby rozwiązać problem podziału wie-
dzy w społeczeństwie i zaplanować każdy proces produkcji. Wskutek nie-
doskonałości wiedzy planistów w  momencie wprowadzenia centralnego
planowania oficjalne statystyki musiałyby pominąć charakterystyki po-
szczególnych dóbr i usług, często ważnych w procesie produkcji. Charak-
terystyki, które znają, zauważają i  odkrywają niezależni ludzie. Jedynie
perfekcyjny umysł, coś w rodzaju demona Laplace’a, mógłby uwzględnić
wszystkie indywidualne cechy zasobów w gospodarce i dokonać selekcji
spośród wszystkich możliwych funkcji produkcji. Umysł taki jednak nie
istnieje, toteż centralne planowanie będzie się opierało na bardzo uprosz-
czonych statystykach. W systemie kapitalistycznym decentralizacja pole-
ga na tym, że zadania są podzielone między wszystkich przedsiębiorców
i każdy z nich wykorzystuje wiedzę w określonym miejscu i czasie. Tym-
czasem w socjalizmie wykorzystanie wiedzy odbywa się tylko przez cen-
tralną agencję.
Jak podsumowuje Hayek, różnica między gospodarką rynkową a go-
spodarką socjalistyczną jest podobna do różnicy między oddziałem ar-
mii regularnej, który podlega odgórnym rozkazom (każdy żołnierz na co
dzień musi podporządkować się rozkazom swojego dowódcy), a oddzia-
łem partyzanckim którego dowódca zezwala żołnierzom na indywidualne
decyzje i podejmowanie ataków według własnego uznania. Dzięki temu

 Ujmując rzecz w  języku neoklasycyzmu, powiemy, że świat nie powinien być


54

opisany za pomocą prostej funkcji Cobba-Douglasa, lecz należy go opisać za pomocą


dużo bardziej skomplikowanej funkcji produkcji, która przybiera postać: Q = f(A1, A2,
A3, itd., B1, B2, itd., C1, itd.), gdzie w nawiasie wyliczono kolejne czynniki produkcji.
Na przykład funkcja produkcji książki wyglądałaby następująco: książka = f(tusz, ob-
woluta, papier, maszyny, ...). Nietrudno zauważyć, że w odniesieniu do całej gospodarki
takich funkcji jest dużo więcej niż jedna prosta funkcja Cobba-Douglasa, znana z neo-
klasycznej doktryny (zob. Samuelson 1962, s. 194).

Machaj_Kapitalizm.indd 51 2014-01-09 12:27:46


52 2. Najważniejsze stanowiska w debacie kalkulacyjnej na temat...

wykorzystuje się umiejętności oraz wrodzone zdolności partyzantów, pod-


czas gdy w armii wszystko jest podporządkowane decyzjom dowódcy55.
Hayek próbuje rozwiązać problem socjalizmu, niewystarczająco wyja-
śniony przez Misesa. Kreśli schemat działania gospodarczego, w którym
stara się odnaleźć coś o  bardziej fundamentalnym znaczeniu niż same
ceny rynkowe, co ma umożliwiać efektywne gospodarowanie. Głębsze
wyjaśnienie, które stało się wymogiem po publikacji Taylora, dotyczące
tego, co bardziej fundamentalnego może kryć się za cenami rynkowymi,
zostało spełnione. Jednak uważniejsza analiza prowadzi do wniosku, że
niezależnie od wartości i wagi prac Friedricha Hayeka raczej nie trafia on
w sedno problemów socjalizmu.
Argument o  decentralizacji wiedzy odnosi się w  istocie głównie do
formy zarządzania, a nie samej własności. Pamiętajmy, że projekt socja-
listyczny wiąże się przede wszystkim z radykalną zmianą stosunków wła-
snościowych, między innymi w celu likwidacji takich zjawisk jak procent
z tytułu samego posiadania czynników produkcji oraz zyski i straty wyni-
kające z działalności gospodarczej. Tymczasem kwestia, którą zajmuje się
Hayek, jakkolwiek ważna, odnosi się „tylko” do stopnia decentralizacji
w poszczególnych elementach systemu socjalistycznego. W końcu central-
ny planista czy centralna instytucja wcale nie muszą bezpośrednio wyda-
wać poleceń wszystkim podległym pracownikom ani nadzorować każde-
go zadania (a  przynajmniej nie bardziej niż prezes wielkiej firmy, który
także nie musi kontrolować wszystkiego osobiście). Ponieważ akcjona-
riusze w kapitalizmie lub jeden właściciel danej firmy mogą pozostawiać
swobodę działania menedżerowi, analogicznie centralny planista może
wyznaczyć dyrektorowi państwowych zakładów pewien obszar swobod-
nych działań. W ten sposób może pozwolić mu na dostosowywanie się do
zmiennych warunków i  korzystania z  „nadarzających się sposobności”,
o których pisał Hayek, posługując się metaforą wojska (podobnie wielka
korporacja może być w bieżących działaniach mocno zdecentralizowana).
Oczywiście jednym z  kontrargumentów przeciwko takiemu rozwią-
zaniu jest riposta, że pozostawienie swobody decyzji dyrektorom stwa-
rza okazję do nadużyć. Jest on niewątpliwie słuszny, ale nie oznacza

  „By posłużyć się inną metaforą – różnica pomiędzy takim systemem cen zarzą-
55

dzanych a systemem cen ustalanych przez rynek wydaje się mniej więcej taka sama
jak różnica pomiędzy atakująca armią, w  której każda jednostka i  każdy człowiek
mogą się poruszać tylko na specjalny rozkaz i na odległość ściśle wyznaczoną przez
sztab, a armią, w której każda jednostka i każdy człowiek mogą wykorzystać wszelkie
nadarzające się sposobności” (Hayek 1940, s. 208).

Machaj_Kapitalizm.indd 52 2014-01-09 12:27:46


Próba rozwiązania problemu przez Hayeka 53

potwierdzenia prawdziwości dychotomii przedstawionej przez Hayeka.


Jakaś odmiana zdecentralizowanego socjalizmu jest możliwa, a centralny
planista musiałby wprowadzić taki system kontroli, który miałby zapobie-
gać nadużyciom, a ponadto sprawdzać efektywność działań publicznych
przedsiębiorstw (pomijając, czy jest to w  ogóle możliwe). Socjalistyczny
dyktator nie musiałby niczym dowódca powstańczej armii wydawać pole-
ceń, jak na podstawie dostępnej mu wiedzy o określonym miejscu i czasie
wykorzystać maszynę w jakimś dziale wielkiej firmy. Takie zadanie mógł-
by scedować na zarządcę, a sam zajmowałby się nadzorowaniem całości
projektu, a także działań owego zarządcy.
Pokazujemy więc, że kwestie poruszane przez Hayeka nie odnoszą się
wprost do problemu ładu prawnego i ukształtowania stosunków własno-
ści. Pozwalają raczej zwrócić uwagę na to, że ogromne struktury gospo-
darcze mogą mieć poważne trudności z zarządzaniem i transmisją infor-
macji między poszczególnymi działami. Choć jest to bardzo interesujące
zagadnienie, to niestety nie dotyczy bezpośrednio samej nacjonalizacji
czynników produkcji, która oznacza przejście na własność, a niekoniecz-
nie od razu centralne zarządzanie.
Z  punktu widzenia doktryny socjalizmu najważniejsze jest zniesie-
nie własności czynników produkcji, natomiast bieżące gospodarowanie
nimi może zostać przekazane w ręce zdecentralizowanych instytucji (by-
najmniej nie rozwiązuje to wszystkich trudności, a nawet rodzi kolejne).
Hayek jednakże przyjmuje implicite, że centralne posiadanie jest jedno-
cześnie centralnym zarządzaniem. W pewnej mierze jest to uzasadnione,
ponieważ wielu socjalistów, szczególnie z  lat wcześniejszych, uznawało,
że socjalizm to system, w którym centralna agencja i władza na bieżąco
wydają dyrektywy dotyczące alokacji wszystkich czynników produkcji.
Wtedy argument Hayeka miałby sens. Niestety, traci on swoją moc, gdy
odniesiemy się do stosunków własnościowych kapitalizmu i  socjalizmu,
a sprawy zarządzania odsuniemy na dalszy plan, uwzględniając szczegól-
nie anglosaski wkład do debaty. Okazuje się bowiem, że część zadań zwią-
zanych z wykonaniem planów i dostosowaniem się do nowych warunków
może spoczywać na menedżerach i publicznych zarządcach.
W  pierwotnym sformułowaniu swojego argumentu Mises zakłada,
że państwo zgromadziło „całkowitą wiedzę”, a  następnie wykazuje, że
nawet w  tak nierealnych okolicznościach racjonalne gospodarowanie
w socjalizmie nie będzie możliwe. Nie jest do końca jasne, czy używając
sformułowania „całkowita wiedza”, ma na myśli tylko czysto technolo-
giczne aspekty produkcji czy też raczej indywidualną Hayekowską wiedzę

Machaj_Kapitalizm.indd 53 2014-01-09 12:27:46


54 2. Najważniejsze stanowiska w debacie kalkulacyjnej na temat...

o „określonym miejscu i czasie”. Na potrzeby naszej analizy moglibyśmy


uznać, że chodzi też o ten drugi rodzaj wiedzy56. Tymczasem nawet roz-
wiązanie problemu Hayekowskiej wiedzy przez centralną władzę (i rozpo-
znanie przez nią indywidualnych funkcji produkcji) nie oddala argumen-
tu uprzednio przedstawionego w pracy Misesa.
Nawet jeśli optymistycznie przyjmiemy, że centralny planista może
poznać i  „przetworzyć” wiedzę dostępną ludziom, to i  tak podstawowy
problem dotyczący kalkulacji pozostaje – za pomocą jakiej metody nale-
ży wybierać lepsze i bardziej ekonomiczne sposoby produkcji? Argument
Hayeka mówi o tym, że centralny planista nie zdoła poznać wszystkich
możliwych sposobów produkowania dóbr i  usług. Jednak gdyby nawet
zdołał poznać wszystkie możliwe sposoby produkcji dóbr i usług (przynaj-
mniej w takim zakresie, w jakim znają je przedsiębiorcy w kapitalizmie),
to i  tak nie wiedziałby, który sposób uznać za najkorzystniejszy ekono-
micznie. Przecież by podjąć efektywne działania, należy znać nie tylko ich
sposoby, lecz także dysponować odpowiednimi narzędziami do ich oce-
ny. Temu służy zdaniem Misesa pieniężna kalkulacja, która determinuje
w  kapitalizmie sposób myślenia i  działania człowieka gospodarującego,
dbającego o  swój kapitał. W  procesie gospodarowania nie chodzi tylko
o odkrywanie nowych funkcji produkcji, o czym pisze Hayek, lecz także
o umiejętną wycenę tych funkcji i funkcji już istniejących. Owej wyceny
dokonuje się za pomocą rachunku pieniężnego (Mises 2011b, s. 591–593).
Odnieśmy się jeszcze do teorii działania cen jako skutecznego mecha-
nizmu przekazania informacji wśród uczestników rynku. Ceny bowiem
mogą przekazywać zarówno prawdziwe, jak i  nieprawdziwe informacje,
a więc niekoniecznie muszą prowadzić do poszerzenia zakresu koordyna-
cji (od początku istnienia kapitalizmu nie zmniejsza się rozpiętość między

  Wydaje się to całkiem uzasadnione. „Przyjmujemy, że zarządca ma do dyspo-


56

zycji całą dostępną wiedzę techniczną. Ponadto ma zestaw wszystkich materialnych


czynników produkcji i spis nazwisk osób zdolnych do pracy. Zastępy ekspertów i spe-
cjalistów, którzy zapełniają jego biura, dostarczają mu precyzyjnych informacji i od-
powiadają na wszystkie pytania dotyczące tych zagadnień. Na jego biurku piętrzą
się sterty sążnistych sprawozdań. Teraz jednak zarządca musi przejść do działania”
(Mises 2011b, s. 590; wyróżnienie kursywą moje – M.M.). Upraszczając rzecz, można
powiedzieć, że planista nie ma jak dokonać wyboru. Zdaniem Hayeka powodem tego
jest brak wiedzy planisty o pewnych aspektach funkcji produkcji. Przez to teza Misesa
wydaje się bardziej dobitna (niezależnie od jej prawdziwości), gdyż sugeruje, że plani-
sta nie ma jak dokonać wyboru bez względu na to, co wie o funkcjach produkcji. Na-
wet jeśli zna dokładne indywidualne funkcje produkcji (było to niejako wbrew inten-
cjom Hayeka, któremu się wydawało, że odnalazł zmienną bardziej fundamentalną).

Machaj_Kapitalizm.indd 54 2014-01-09 12:27:46


Próba rozwiązania problemu przez Hayeka 55

zyskami i stratami)57. Omówiony przykład dotyczący cyny może być rów-


nie dobrze użyty jako ilustracja czynnika destabilizacji działania systemu
cen, ponieważ na rynku oprócz zysków występują również straty. Przed-
siębiorcy mogą podejmować błędne decyzje, błędnie przekształcać system
cenowy, co oddali gospodarkę od jakoś zdefiniowanej równowagi gospo-
darczej58. Przedsiębiorcy równie często odnoszą spektakularne sukcesy,
jak i  bankrutują. Korzystne funkcje systemu cenowego można wskazać
nawet w sytuacji bankructw i oddalania się gospodarki od „równowagi”.
Mises starał się pokazać w swoich pracach, że system cenowy służy całe-
mu rodzajowi ludzkiemu, a częste zmiany gospodarcze są niezbędne do
wspierania konkurencyjności i rozwoju społecznego. Istnienie cen poma-
ga rozpoznać błędne i trafne decyzje gospodarcze, natomiast brak systemu
cenowego prowadzi do kompletnego chaosu i  gospodarczej zapaści. Bez
względu na to, czy w systemie rynkowym występuje jakaś tendencja do
równowagi, jest to jedyny racjonalny sposób organizacji społeczeństwa.
Z perspektywy Misesa funkcją systemu cenowego jest stworzenie stan-
dardu pozwalającego mierzyć efektywność konkurencyjnych sposobów
gospodarowania. Hayek zajmował się problemem odkrywania i znajomo-
ści tych sposobów, które dotyczą zdecentralizowanego systemu gospodar-
czego59. Niemniej jednak socjalizm rynkowy mógłby przynajmniej w teo-
rii spełnić Hayekowskie kryterium decentralizacji. Nawet jeśliby tak się
stało, to z punktu widzenia Misesa znajomość sposobów gospodarowania
przez centralnego planistę byłaby niewystarczająca, musiałby bowiem
umieć ustalić ich odpowiednią gradację.
Warto przytoczyć cytat z Misesa, którym zainteresował się Hayek (za-
mieszcza do niego odniesienie):

Jednak umysł jednego tylko człowieka –  nawet najgenialniejszy


–  jest zbyt słaby, by mógł objąć ważkość każdego pojedynczego

57
  Dowodem na to mogą być tzw. rynki prognostyczne. Chodzi tu o subiektywne
przewidywania co do tego, jak w opinii jednostek może wyglądać pewien fragment
przyszłości (mecz piłkarski, bankructwo jakiegoś kraju, cena soku pomarańczowego,
znalezienie broni masowego rażenia w  Iraku etc.), będący przedmiotem zakładów.
Więcej na temat tych rynków zob. Wolfers i Zitzewitz 2004.
58
  Schumpeter argumentował, że przedsiębiorca oddala gospodarkę od stanu
równowagi. Zależy to od tego, jak zdefiniujemy równowagę i jak będziemy widzieć
zmiany.
59
  Jak podkreślał już w samym tytule swojego znakomitego wykładu, konkuren-
cja służy „odkrywaniu” (Hayek 2002a). Mises mógłby stwierdzić dla przeciwwagi, że
konkurencja służy ocenie tego, co już wiemy, i tego, co odkrywamy.

Machaj_Kapitalizm.indd 55 2014-01-09 12:27:46


56 2. Najważniejsze stanowiska w debacie kalkulacyjnej na temat...

z nieskończenie wielu dóbr wyższego porządku. Nikt nie jest w sta-


nie poznać nieskończonej ilości różnorodnych możliwości pro-
dukcyjnych do tego stopnia, by móc bez rachunku pomocniczego
przeprowadzić osąd wartościujący. Podział możliwości korzystania
z  dóbr gospodarczych w  gospodarce społecznej opierającej się na
podziale pracy między liczne jednostki powoduje także swego ro-
dzaju umysłowy podział pracy, bez którego nie byłyby możliwe ra-
chunek produkcyjny i gospodarka. (Mises 2009, s. 99)

Cytat ilustruje odmienność stanowisk Hayeka i Misesa i ujawnia źródło


inspiracji teorii społeczno-gospodarczej tego pierwszego. Mises posługuje
się przykładem człowieka o genialnym umyśle, który jednak nie umiałby
wskazać najbardziej efektywnych procesów produkcji (moglibyśmy do-
dać: nawet gdyby ten geniusz miał wiedzę o określonym miejscu i czasie).
Następnie (jednocześnie podkreślając konieczność wprowadzenia jakie-
goś standardu kalkulacji) zwraca uwagę na to, że w związku z podziałem
praw własności między różnych właścicieli wykształca się swoistego ro-
dzaju przedsiębiorczy podział pracy. Hayek najwyraźniej uznał, że w rze-
czonym cytacie z Misesa kryje się teza, iż system cenowy jest potrzebny,
ponieważ dystrybucja własności wiąże się z  dystrybucją wiedzy między
osobnymi właścicielami.
Brzmi to paradoksalnie, ale pośrednio na podstawie tego passusu
Hayek (1940, s. 60) zaznaczył, iż ceny nie są tak istotne (choć w samym
cytacie wyraźnie podkreślona jest ich rola)60. Hayek skupił się na począt-
ku i  zakończeniu cytowanego fragmentu, najpierw mówiąc o  geniuszu,
który teoretycznie mógłby posiąść niezbędną wiedzę do gospodarowania,
a następnie sugerując, że dystrybucja własności prowadzi do rozproszenia
takiej hipotetycznej całkowitej wiedzy wśród uczestników zdecentralizo-
wanego procesu gospodarowania. Tymczasem ów passus Misesa mówi
o tym, że ilekroć ktoś ocenia przydatność poszczególnych czynników pro-
dukcji, zawsze odnosi je do niezbędnej jednostki obrachunkowej. Taka jed-
nostkę obrachunkową stosuje wielu właścicieli w systemie dobrowolnym,
a więc są oni ograniczonymi planistami posługującymi się kalkulacją pie-
niężną (czyli opierają na niej swoje plany gospodarcze).

  Horwitz (1998, s.  430) zauważa, że od nawiązania do tego fragmentu Hayek


60

rozpoczął swoją argumentację. Często przytacza się go, by pokazać zgodność argu-
mentacji Misesa z tezami Hayeka. Tymczasem wydaje się, że dobrze służy on poka-
zaniu źródła różnic.

Machaj_Kapitalizm.indd 56 2014-01-09 12:27:46


Próba rozwiązania problemu przez Hayeka 57

Reasumując nasze rozważania, należy stwierdzić, że istnieje dość istot-


na różnica między podziałem wiedzy a podziałem własności. Dla Misesa
najważniejszy jest ten drugi aspekt gospodarki rynkowej, dla Hayeka zaś
pierwszy. Misesowi nie chodziło o to, że przedsiębiorcy wiedzą inne rzeczy
o swojej własności, lecz o to, że robią z nią inne rzeczy.
Badacze myśli ekonomicznej Hayeka wyodrębnili w jego pracach dwa
obszary tematyczne (w skrócie mówiono: Hayek I i Hayek II, np. Caldwell
1988). Pierwszy obejmuje głównie równowagowe teorie związane z  ma-
kroekonomią i fluktuacjami gospodarczymi, drugi zaś problemy wiedzy
i ograniczoności umysłu ludzkiego. Ten drugi obszar zawiera jego pogląd
na możliwość racjonalnego funkcjonowania systemu socjalistycznego.
W związku z tym Hayek zajmował się problemem złożoności funkcji pro-
dukcji i  podkreślał, że planista nie może wiedzieć tego wszystkiego, co
wiedzą wszyscy ludzie z osobna. Jednak kiedy w latach osiemdziesiątych
XX  wieku ponownie zabrał głos w  debacie na temat socjalizmu, zapre-
zentował stanowisko zdecydowanie bliższe Misesowi, stąd też możemy
zaryzykować, że mamy do czynienia z Hayekiem III. Otóż odpowiadając
ponownie Langemu i krytykując doktrynę socjalizmu rynkowego, Hayek
dobitnie konstatuje:

Cały sens argumentu Misesa polega na tym, że chociaż teoretyk


uzna, iż zwiększenie produkcji jakiegoś dobra będzie zazwyczaj
możliwe „za cenę” zmniejszenia produkcji jakichś innych dóbr,
to bez cen rynkowych nikt nie będzie wiedział, jak wielka jest ta
„cena”. Widzieliśmy, że nawet jeśli wszystkie techniczne możliwo-
ści przekształcenia jednego towaru w inny byłyby znane władzom
(co interpretowane jako określone lokalne i  przejściowe możliwości
przekształcenia nie ma rzecz jasna miejsca), to byłoby jeszcze da-
lekie od umożliwienia centralnym władzom podjęcia racjonalnej
decyzji o tym, którą możliwość wybrać. (Hayek 1984a, s. 57–58)

Widzimy zatem, że ewentualne możliwości działania, którymi inte-


resuje się Hayek II, nie są już tak istotne dla Hayeka z 1982 roku, który
podkreślał, że nawet znając te możliwości i alternatywne sposoby działa-
nia, nie wiedzielibyśmy jako centralni planiści, którą możliwość wybrać.
„Jeśli nie ma cen rynkowych, to jak [planiści] mają zdecydować, co jest
mniej lub bardziej ekonomiczne?” pyta Hayek w  1982 roku. Widać tu
pewne nawiązanie Austriaka do klasycznego argumentu Misesa o tym,
że ważne jest ustalenie kalkulacji i gradacji planów gospodarczych, a nie

Machaj_Kapitalizm.indd 57 2014-01-09 12:27:46


58 2. Najważniejsze stanowiska w debacie kalkulacyjnej na temat...

całkowita wiedza o nich. Owo nawiązanie uwydatnia podkreślenie przez


niego roli cen w  stwierdzeniu: „Większość informacji, które posiadają
kapitalistyczni przedsiębiorcy, występuje w formie cen na konkurencyj-
nym rynku. Ta wiedza nie byłaby dostępna nikomu w  gospodarce so-
cjalistycznej, w której rynek nie dostarcza cen”. Wcześniej ceny nie były
zbyt ważnym elementem problemu (o czym już była mowa), natomiast
w 1982 roku stały się dla Hayeka głównym zagadnieniem. Wcześniejsze
jego prace z przełomu lat trzydziestych i czterdziestych skupiały się na
podziale wiedzy o  złożonym świecie. Tymczasem w  późniejszych pra-
cach ważnymi zagadnieniami stają się wiedza i znajomość konkurencyj-
nych cen. W  socjalizmie nie ma cen i  dylematem nie jest rozproszenie
wiedzy między jednostkami, lecz zupełny brak rachunku, który umożli-
wiłby racjonalną alokację.
Hayek rozpoczął swoją intelektualną przygodę od Die Gemeinwirt-
schaft, przełomowej książki Misesa, i zrozumiał, iż jego argument nale-
ży rozwinąć, zwłaszcza że miał bezpośrednią styczność ze zwolennikami
koncepcji socjalizmu rynkowego, którzy zaproponowali jakiś standard
kalkulacyjny. Niestety, w poszukiwaniu fundamentów argumentu, ukry-
tych za wymiarem cenowym, zabrnął w metafory i głębokie filozoficzne
rozważania o ograniczoności umysłu ludzkiego. Dopiero w 1982 roku po-
wrócił do podstawowego teorematu Misesa o tym, że bez cen nie może
być mowy o sensownej i racjonalnej ocenie całej wiedzy, o której sam tak
wiele pisał. Nawet jeśli ta wiedza byłaby dobrze znana centralnemu plani-
ście, to i tak potrzebowałby do jej ewaluacji punktu odniesienia, którym
w gospodarce dobrowolnej jest kalkulacja pieniężna.
Na koniec zaznaczmy jeszcze jedną ważną sprawę w kontekście debaty
Hayeka i Misesa na temat ich „dehomogenizacji”, czyli wskazanie poważ-
nych różnic między ich argumentami w kwestii funkcjonowania socjali-
zmu61. Niewątpliwie można udowodnić, że istnieją poważne różnice w ich
poglądach. Jednak nie można uznać, że argumentacja Hayeka nie może
nic wnieść do argumentacji Misesa. Jak za chwilę pokażemy, pewne jej
elementy znalezione u Hayeka dają się utożsamić z tym, co twierdził jego
nauczyciel62.

 Na temat debaty dehomogenizacyjnej (różnic między Hayekiem i  Misesem)


61

patrz jej opis w kontekście odrodzenia się współcześnie szkoły austriackiej (Salerno
2002, s. 199, przyp. 15; zob. też publikacje wymienionych tam autorów i przedstawi-
cieli dwóch różnych stron sporu).
62
 Na przykład Hoppe (1996, s.  147) stanowczo stwierdza, że należy odrzucić
wkład Hayeka, ponieważ jest „fałszywy”, „nieistotny” i „wprowadza zamieszanie”.

Machaj_Kapitalizm.indd 58 2014-01-09 12:27:46


Próba rozwiązania problemu przez Hayeka 59

Świat z  perspektywy człowieka składa się z  heterogenicznych zaso-


bów, których zużycia nie da się wyliczyć przez sprowadzenie do wspólne-
go mianownika, odzwierciedlającego fizyczną kalkulację (np.  wyrażoną
w gramach czy litrach). Odnosi się to przede wszystkim do dóbr kapita-
łowych –  młotek nie jest takim samym narzędziem jak komputer, a  sa-
mochód nie jest maszyną do szycia. Podobnie rzecz się ma z siłą roboczą
– godzina pracy inżyniera nie jest tym samym co godzina pracy piłkarza.
W  zaawansowanej gospodarce opartej na podziale pracy niezbędna jest
więc pieniężna wycena zasobów, by na jej podstawie dokonać ich od-
powiedniej alokacji. Żadna jednostka rozrachunkowa inna niż pieniądz
nie może spełnić agregatowej funkcji kalkulacyjnej w skomplikowanych
współczesnych planach produkcyjnych.
Mises twierdzi, że taka kalkulacja byłaby zbędna, gdyby wszystkie zaso-
by były albo idealnie homogeniczne, albo całkowicie specyficzne. Zasoby
są częściowo niespecyficzne, toteż potrzebna jest pieniężna jednostka roz-
rachunkowa kształtowana przez rynek, by móc oszacować ich przydatność.
Przyjrzymy się zatem wywodom Hayeka na temat wiedzy o  określonym
miejscu i czasie oraz wiedzy dotyczącej indywidualnych cech każdego do-
bra produkcyjnego. Ujmowanie tych dóbr w pewnych ogólnych obiektyw-
nych kategoriach będzie oderwane od kontekstu gospodarczego i społecz-
nego, w którym są one wykorzystywane. Czyż nie jest to rozszerzenie tego,
od czego Mises zaczyna, czyli od opisu heterogeniczności kapitału?
Odpowiedź na to pytanie jest oczywiście twierdząca. Hayek pokazuje
bowiem, że – tak samo jak twierdzi Mises – nie można dodawać młotków
do samochodów i drukarek, tak samo nie można dodać wszystkich samo-
chodów, wszystkich młotków i wszystkich drukarek. Teza o indywidual-
nych okolicznościach miejsca i czasu mówi, że świat jest jeszcze bardziej
heterogeniczny, niż się nam wydaje na pierwszy rzut oka, a z tego wyni-
ka, że rola kalkulacji pieniężnej jest jeszcze bardziej doniosła. Nie może-
my wobec tego zgodzić się z twierdzeniem, że tezy Hayeka o złożoności
natury dóbr nic nie wnoszą. Wprost przeciwnie, wzbogacają i pogłębiają
problem kalkulacji pieniężnej. Mają więc istotne znaczenie w debacie na
temat funkcjonowania socjalizmu.
Wynika stąd, że argument Hayeka nie jest ani substytutem argumen-
tu kalkulacyjnego, ani go nie wyjaśnia. Argument ten wzmacnia argu-
ment kalkulacyjny i  wskazuje, dlaczego kalkulacja jest jeszcze bardziej
potrzebna – służy bowiem temu, aby używać wiedzy o określonym czasie
i miejscu w otoczeniu rachunku zysków i strat. Bez własności prywatnej
i wyceny w powszechnie akceptowanym środku wymiany wiedza ta nie

Machaj_Kapitalizm.indd 59 2014-01-09 12:27:46


60 2. Najważniejsze stanowiska w debacie kalkulacyjnej na temat...

mogłaby zostać należycie oceniona w racjonalnym rachunku ekonomicz-


nym. Stąd też w debacie „dehomogenizacyjnej” zajmujemy wypośrodko-
wane stanowisko. Informacje o określonym miejscu i czasie są ważne dla
procesu gospodarczego i kalkulacji ekonomicznej, lecz problemem samego
socjalizmu nie jest brak znajomości tych informacji i niezdolność zgroma-
dzenia ich w  jednym ośrodku decyzyjnym. Owszem, ów brak znajomości
jest nieuchronną cechą socjalizmu i da o sobie znać szczególnie w socja-
lizmie centralistycznym. Gdybyśmy jednak na potrzeby dyskusji założyli,
że w socjalizmie władza zgromadziła wszelkie informacje o określonym
miejscu i  czasie, jakie posiadają działające jednostki, to i  tak pozostaje
fundamentalny problem ustalenia ich relatywnej wartości.
Druga kwestia dotyczy możliwości powstania na rynku jednego wielkie-
go kartelu, czyli swego rodzaju dobrowolnego socjalizmu. Murray Rothbard,
inny uczeń Misesa, pracując nad tym zagadnieniem, doszedł do wniosku, że
powstanie takiego kartelu jest w zasadzie niemożliwe, ponieważ na rynku
występuje bariera ekonomicznej kalkulacji (więcej powiemy o  tym w  roz-
dziale trzecim). Za taką kalkulacją kryje się „intelektualny” podział pracy
między przedsiębiorcami, co jest przeszkodą do utworzenia jednego wiel-
kiego kartelu. Tymczasem ten „intelektualny” podział pracy między właści-
cielami-przedsiębiorcami może się również wiązać z obserwacjami Hayeka.
Wyobraźmy sobie społeczeństwo w  całości upośledzone umysłowo.
Jego członków cechuje IQ poniżej 70 (w porównaniu do dzisiejszego spo-
łeczeństwa), toteż mają kłopoty z funkcjonowaniem w codziennym życiu
i nie mają pojęcia o sposobach produkcji. Załóżmy następnie, że w tym
społeczeństwie pojawia się osoba o IQ 100. Czy trudno byłoby jej wpro-
wadzić dobrowolnie jeden wielki kartel zarządzający całą gospodarką?
Załóżmy też skrajny przypadek, że upośledzenie umysłowe byłoby tak głę-
bokie, że farmerzy spryskiwaliby glebę oranżadą63. Człowiek trochę bar-
dziej rozgarnięty z łatwością stałby się w takim społeczeństwie bogatym
właścicielem ziemskim i najlepszym biznesmenem. Szybko, korzystając ze
swobody umów, mógłby się stać wyłącznym właścicielem wszystkiego.
Bez agresji czy oszukiwania ludzi niezwykle łatwo mógłby stworzyć coś
na kształt dobrowolnego socjalizmu. W  realnym świecie nie byłoby to
możliwe, ponieważ na rynku są inni przedsiębiorcy, którzy wykorzystują
swoje zdolności kognitywne do umiejętnego zaspokajania potrzeb konsu-
mentów. Intelekt człowieka nie może być wobec tego ignorowany w roz-
ważaniach na temat sprawności systemu gospodarczego.

  Przykład inspirowany filmem Idiocracy.


63

Machaj_Kapitalizm.indd 60 2014-01-09 12:27:46


Matematyczna propozycja rozwiązania problemu 61

Kalkulacja ekonomiczna nie jest celem samym w  sobie. Jej pojawienie


się nie oznacza automatycznie wprowadzenia efektywności mechanizmu zy-
sków i strat. Jest sposobem myślenia, który otwiera drogę do tego, aby uzdol-
nieni przedsiębiorcy mogli z niego korzystać w warunkach własności prywat-
nej. Kiedy zostanie ona zniesiona, tacy przedsiębiorcy staną się zbędni.
Hayekowski nacisk na problematykę informacji o  określonym miej-
scu i czasie może pośrednio dotykać kwestii różnorodności i umiejętno-
ści przedsiębiorców, a przez to otwierać możliwość dalszych badań w tej
kwestii. Jak widzimy, w Misesowskim argumencie jest miejsce na wkład
jego ucznia, którego nie powinno się ani odrzucić, ani zignorować. Należy
go jedynie wydobyć z gąszczu nieścisłości i zawiłości ich autora, oddzielić
od pozostałych niepełnych lub błędnych tez, a  następnie odpowiednio
włączyć do debaty.

M at e m at ycz na prop oz ycja roz w i ą z a n i a


problemu
W trakcie debaty kalkulacyjnej dość często przewijał się w tle projekt
matematyczny, przewidujący przeprowadzenie rachunku kalkulacyjne-
go za pomocą układu równań, które następnie należałoby rozwiązać.
Mówi się, że kwestię podniesioną przez Misesa rozstrzygnęli kilka lat
wcześniej, jeszcze przed jej prezentacją, Enrico Barone (1908) i  Vilfredo
Pareto64. Z czasem podobne stanowisko zajął Henry D. Dickinson (1933),
później zaś jego gorącymi orędownikami byli w pewnym okresie Lange65
i  Schumpeter. W  tym rozwiązaniu centralny planista po ustaleniu hie-
rarchii dóbr konsumpcyjnych rozwiązywałby układ równań, co prowa-
dziłoby do optymalnej alokacji dóbr produkcyjnych dzięki praktycznie
natychmiastowej imputacji „cenowej” (współcześnie wyliczonej przez
komputer). Gdy potrzeby konsumpcyjne były znane, zestawy równań sta-
nowiły klucz do wskazania właściwych sposobów produkcji, aby minima-
lizować koszty wynikające z zużycia zasobów66.

64
  Trudno wskazać, skąd się wzięła wiedza o tym, że Barone i Pareto odpowiedzie-
li na zarzuty, zanim te zostały zaprezentowane. Był to raczej powszechny mit znany
wszystkim neoklasykom, którzy twierdzili, że Mises nie ma racji.
65
  Choć jak zobaczymy dalej, można wyróżnić dwa etapy myślenia Langego w tej
kwestii.
66
 Spośród wszystkich wypowiedzi na ten temat można by zwrócić uwagę także
na Knighta, którego zdaniem socjalizm nie stanowi problemu ekonomicznego, lecz
polityczny lub socjologiczny (Knight 1940a, s.  269). System, w  którym prywatni

Machaj_Kapitalizm.indd 61 2014-01-09 12:27:47


62 2. Najważniejsze stanowiska w debacie kalkulacyjnej na temat...

W celu pokazania jałowości tego rozwiązania posłużmy się następują-


cym eksperymentem myślowym. Powiedzmy, że w  dzisiejszym systemie
gospodarczym ktoś próbuje wprowadzić taki plan w życie. Nie da się wte-
dy uniknąć trudności, ponieważ alokacja jest spekulacją co do przyszłych
niepewnych warunków rynkowych. Dzisiejsze metody produkcji nie są
najlepsze z  możliwych, a  znajomość tych metod jest niewystarczająca.
Jakiekolwiek zestawienie matematycznych równań opisujących przyszły
stan rzeczy na podstawie dzisiejszej wiedzy zakłada nierealistycznie nie-
zmienność świata. Tymczasem świat gospodarczy nieustannie się zmienia,
a działanie gospodarcze jest próbą dostosowania się do tych niepewnych
zmian (a także ich wywoływaniem)67.
Jak zamierzamy pokazać w rozdziale trzecim, matematyka jest wpraw-
dzie sposobem prezentacji lub opisu działań gospodarczych, lecz nie zastę-
puje tych działań. Tworzone wzory mają najczęściej charakter analitycz-
ny w sensie kantowskim, czyli ilustrują pewne rzeczy, które już musimy
wiedzieć, zwłaszcza że chodzi o  materię tak  złożoną i  subiektywną jak
dane gospodarcze. Wzory matematyczne mogą być przydatne do zilustro-
wania tego, że przedsiębiorca kupuje wybrane czynniki produkcji, lecz nie
mogą zastąpić samego procesu myślowego i  przedsiębiorczego elementu
spekulacyjnego, który do tego prowadzi. Wynika to także z metafizycznej,
a może z metaekonomicznej zasady, że świat gospodarczy nie może zostać
deterministycznie opisany za pomocą równań, ponieważ ich autorami są
ludzie, a jako zmienne tych równań mogą sami na te równania reagować
i przez to je zmieniać (Lucas 1976).
Równania tworzone dzisiaj są pochodną aktualnego stanu rzeczy.
Nie uwzględniają zjawiska zmiany68 (w tym kwestii dotyczących zmiany

przedsiębiorcy zostaliby zastąpieni przez państwowych menedżerów, mógłby jakoś


działać i wcale nie jest niemożliwy, co nie oznacza, że będzie funkcjonował sprawnie.
Przyjęta przez Knighta perspektywa wynika z  tego, że dla niego prawa ekonomii są
swego rodzaju zestawem apriorycznych, platońskich konstrukcji, które wyglądają jak
fizyczne równania ruchu (Knight 1940b, s. 21). Jego „aprioryzm” różni się więc zdecy-
dowanie od realistycznego aprioryzmu Misesa i stąd różnice w spojrzeniu na socjalizm.
67
  „Warto być może podkreślić, że problemy ekonomiczne pojawiają się zawsze
(i wyłącznie) w konsekwencji zmiany” (Hayek 1945, s. 94). Zwracał na to uwagę także
Knight, który w problematyce reagowania na zmiany dostrzega problem socjalizmu
(Knight 1936, s. 11–13). Spośród zwolenników socjalizmu Lerner (1937) chyba najle-
piej dostrzegał problem dynamiki i adaptacji w systemach gospodarczych.
68
  Jeśli nawet uwzględniają jakieś „zmiany”, to i tak w sposób deterministyczny,
tj. z góry znany i określony dla człowieka. To oznacza, że wektor zmiany lub zmiana
wektora zmiany (etc.) jest zdeterminowana.

Machaj_Kapitalizm.indd 62 2014-01-09 12:27:47


Matematyczna propozycja rozwiązania problemu 63

stanu wiedzy, technologii, możliwości wykorzystania czynników produk-


cji, a  także zmienności samych preferencji), które jest podstawą działa-
nia gospodarczego. Bez uwzględnienia i konceptualizacji zjawiska zmiany
teoria ekonomii jest niepotrzebna i niewiele ma do powiedzenia o świecie
realnym. Jeśli założymy możliwość opisu całości gospodarki za pomocą
zamk­niętego schematu równań bez nieprzewidywalnego elementu ludz-
kiego, to teoria ekonomii stanie się oderwanym od zmiennego świata opi-
sem stanu równowagowego, który nigdy nie może zaistnieć69.
Widzimy więc, że aby matematyczne rozwiązanie było skuteczne, rów-
nania musiałyby uwzględniać w jakiś sposób przyszłe zmiany i spróbować
określić przyszłość. Kiedy jednak uwzględnimy spekulatywne działania
ludzi, pojawia się podstawowy problem: które równania wybrać? To z ko-
lei prowadzi do konkluzji, że w socjalizmie jest jeden właściciel, centralny
planista, który je wybiera, a następnie nakazuje według nich postępować.
Ponieważ nie mogą one opierać się na perfekcyjnych „technologicznych”
danych (nie znamy przyszłego stanu rzeczy i nigdy nie będziemy znali),
ich podstawą będą spekulacje centralnych planistów (przytaczamy dalej
na ten temat obszerną wypowiedź Baronego). Ponieważ równań nie da się
zobiektywizować klarownymi technologicznymi danymi o  czynnikach
produkcji, będą dziełem socjalistycznego dyktatora, a więc będą reprezen-
tować jego wolę i preferencje. Błędem byłaby sugestia, jakoby równania
były czymś obiektywnym, i że na ich podstawie centralny planista miał-
by podejmować decyzje gospodarcze, prowadzące do racjonalnej alokacji.
Jak przekonamy się dalej, ten sam problem występuje w wypadku rynko-
wego socjalizmu i centralnie sterowanych cen.
Zasadne jest pytanie o  to, jak metoda matematyczna zdołała zyskać
tak ogromne uznanie ekonomistów70. Zacznijmy od tego, jak główny
nurt ekonomii rozumiał zjawisko gospodarowania w kapitalizmie. Wraz

 Dla niektórych ekonomistów, posługujących się tymi teoriami, rozpozna-


69

nie elementu „niepewności” w  świecie (czyli niemożności zamknięcia wszystkiego


w  ramy z  góry znanego rozkładu prawdopodobieństwa) jest równoznaczne z  koń-
cem teorii ekonomii. Wyznawcą takiego poglądu jest Lucas, dla którego rezygna-
cja z  możliwości kalkulowania świata za pomocą prawdopodobieństwa klasowego
oznacza, że rozumowanie ekonomiczne staje się bezwartościowe (Lucas 1977, s. 223).
Podobnie rozumuje Samuelson, który uważa, że skoro nie istnieje stacjonarna dys-
trybucja prawdopodobieństwa, to nie istnieją również obiektywne prawa ekonomii
(Samuelson 2008, s. 113–114).
70
 Michael Bernstein przedstawia w swojej książce hipotezę, że zawód ekonomisty
przeszedł pewną ewolucję i że teraz jest on kimś w rodzaju doradcy matematycznego,
gdyż takie jest zapotrzebowanie rządów (Bernstein 2001).

Machaj_Kapitalizm.indd 63 2014-01-09 12:27:47


64 2. Najważniejsze stanowiska w debacie kalkulacyjnej na temat...

z rozwojem jej neoklasycznego nurtu teoria w dużej mierze przestała opie-


rać się na opisie społeczno-gospodarczych relacji i zjawisk w takiej postaci,
w jakiej czyniła to ekonomia klasyczna, a nawet wyklęta dzisiaj w ekono-
mii tradycja marksistowska. W nowym ujęciu, które rozpoczęła Samuel-
sonowska rewolucja zapoczątkowana w  latach trzydziestych XX  wieku,
zaczęła się liczyć sama forma graficznego przedstawiania teorii za pomocą
języka matematyki. Na przykład ekonomista neoklasyczny zapytany o to,
jak mechanizm rynkowy kształtuje poziom cen, swoją odpowiedź zaczy-
nał od wykreślenia krzywych popytu i  podaży, a  następnie wskazywał
punkt równowagi w miejscu ich przecięcia. Potem dodawał opis funkcji,
obrazujących kształt i zachowanie się tych krzywych. Wyjaśnianie proce-
su polegało zwykle na jego zilustrowaniu (na tym, jak widzieliśmy, pole-
gał sukces Taylora).
Ilustracja zaczęła przeważać nad wyjaśnieniem, a  ceny i  ich zmiany
zaczęto traktować jako ruchy parametrów dostosowujące się do zmiany
obiektywnych fizycznych warunków, odzwierciedlających rzeczywistość
gospodarczą. Wskutek tego w ogóle nie interesowano się tym, czym pa-
radoksalnie interesowali się najbardziej marksiści, a mianowicie powiąza-
niem porządku prawnego z systemem cenowym, który jest jego efektem
(Mises wykorzystał to w  swojej argumentacji). Nawet dzisiaj ekonomia
po swoistej instytucjonalnej rewolucji teoretycznej nie poświęca należytej
uwagi zależności cen od rozdysponowania tytułów własności. Jeśli ilu-
strowanie jako takie, a nie wyjaśnianie uważano za prawdziwie naukowe,
to problem socjalizmu i rachunku ekonomicznego nie wydaje się specjal-
nie trudny.
Neoklasyczna odpowiedź w postaci równań matematycznych nie była
wynikiem niezrozumienia natury socjalizmu, lecz pochodną wcześniej-
szej błędnej prezentacji działania gospodarki rynkowej. Wszelkie funk-
cje i graficzne ujęcia procesu gospodarczego są bezwartościowe, jeśli nie
uwzględniają priorytetowej roli przedsiębiorcy i jego własności. Pominię-
cie tej kwestii w analizie funkcjonowania rynku skutkowało uznaniem, że
socjalizm może naśladować rynek. Skoro rynek jakoś działa, a jego dzia-
łanie da się opisać w oderwaniu od uwarunkowań prawnych, to zapewne
jego zalety przetrwają w sytuacji radykalnej zmiany porządku prawnego71.
Przyczyny neoklasycznego sporu o  socjalizm tkwią w  źródłach kon-
kurencyjnych szkół w historii myśli ekonomicznej. Praprzyczyny różnicy

  Jeden z autorów posuwa się nawet do ironicznego stwierdzenia, że „niewidzial-


71

na ręka” wyświadczyła niesamowitą przysługę socjalizmowi (Bliss 1972, s. 91).

Machaj_Kapitalizm.indd 64 2014-01-09 12:27:47


Matematyczna propozycja rozwiązania problemu 65

między stanowiskiem Misesa i neoklasyka Langego łatwo dostrzec w roz-


bieżnych poglądach ich nauczycieli, wymienianych w  jednym ciągu
w związku z „rewolucją krańcową” z 1871 roku, uwypuklającą rolę uży-
teczności krańcowej (czy też w  ogóle jednostki krańcowej) w  procesie
gospodarczym. Mowa o Carlu Mengerze, założycielu szkoły austriackiej,
oraz o Leonie Walrasie, przedstawicielu szkoły lozańskiej. Pierwszy opisy-
wał teorię użyteczności krańcowej, posługując się wyłącznie logiką wer-
balną, drugi natomiast stosował aparat matematyczny. Dwa pokolenia
później ich uczniowie, odpowiednio Mises i Lange, prezentowali skrajne
odmienne stanowiska co do możliwości funkcjonowania socjalizmu. Róż-
nice między nimi można doskonale wyjaśnić w kontekście dzieł ich na-
uczycieli. Chociaż ci dwaj ze sobą nie polemizowali, to należy zdać sobie
sprawę z tego, że różnice między nimi nie polegały tylko na innej formie
prezentowania teorii, lecz na zastosowaniu zupełnie innej metody nauko-
wej, a co za tym idzie użycia innego języka72.
Stosowanie różnych metod doprowadziło Mengera i  Walrasa do od-
miennych stanowisk co do kształtowania się ładu gospodarczego. Zda-
niem Mengera główną rolę odgrywała jednostka krańcowa, pozostająca
jednak w  rękach konkretnej działającej osoby. Według Walrasa stosują-
cego matematyzację jednostka krańcowa była związana z matematyczną
pochodną w równaniu. W tym odmiennym podejściu zawiera się zalążek
sporu w  debacie kalkulacyjnej. Konsekwentne rozwinięcie tez Mengera
i  Walrasa prowadzi do późniejszego sporu neoklasyków z  Austriakami
na temat możliwości funkcjonowania socjalizmu. Lange nie zdawał sobie
sprawy z tej fundamentalnej różnicy między Mengerem a Walrasem, cze-
go dowodem może być jego następująca opinia:

(…) dopiero kierunek subiektywistyczny uczynił z  rachunku mar-


ginalnego zasadnicze narzędzie metodologiczne ekonomii poli-
tycznej. Jak wiemy, rachunek marginalny jest po prostu zastosowa-
niem znanych zasad rachunku różniczkowego przy wyznaczeniu
maksimów i minimów funkcji matematycznych. Niektórzy twórcy
kierunku subiektywistycznego, jak Jevons i  Walras, zdawali sobie
z  tego sprawę. Przedstawiciele tzw. szkoły austriackiej natomiast,

 Jednym z  najważniejszych tekstów na ten temat jest artykuł Willama Jaffé


72

(1976), tłumacza Walrasa, który jakiś czas temu skrupulatnie przedstawił te kwestie.
Zauważył, że mówienie o jednolitej „rewolucji marginalistycznej”, której przedstawi-
cielami byliby Menger i Walras, może być mylące.

Machaj_Kapitalizm.indd 65 2014-01-09 12:27:47


66 2. Najważniejsze stanowiska w debacie kalkulacyjnej na temat...

jak Karol Menger (1851–1914) [właśc. 1840–1921], Fryderyk Wieser


(1851–1926) i Eugeniusz Böhm-Bawerk (1851–1914) nie znali wyż-
szej matematyki. Wprowadzając i  stosując rachunek marginalny,
odkryli poniekąd powtórnie rachunek różniczkowy (w  dwieście
lat po Newtonie i Leibnizu) (…) Rachunek ten występuje wszędzie,
gdzie chodzi o maksymalizację lub minimalizację pewnej wielkości
za pomocą rachunku różniczkowego. (Lange 1980, s. 204–205)

Lange posuwa się w  swoich wnioskach zbyt daleko, ponieważ opra-


cowania Mengera, Böhm-Bawerka i  Wiesera nie są jedynie przekładem
wzorów na język niematematyczny. Otóż w  tezach Mengera czy Böhm-
-Bawerka, a wreszcie samego Misesa marginalna jednostka jest konkretna,
zmaterializowana i stanowi czyjąś własność. Używając języka matematyki,
moglibyśmy powiedzieć, że w szkole austriackiej „funkcje” są dyskretne,
a świat cechuje skończoność (z punktu widzenia działającej osoby). Kiedy
na przykład mówilibyśmy o kształtowaniu się cen na rynku samochodów,
decydowałyby o  nich ustawienia „krańcowych par”. Te krańcowe pary
oznaczają decyzje rzeczywistych właścicieli, którzy swoimi preferencjami
ustalają poziomy cen.
Tymczasem w  Walrasowskim ujęciu, z  którym sympatyzuje Lange,
funkcje są ciągłe, więc odseparowana jednostka nie odgrywa w zasadzie
żadnej roli w procesie wyceny. Jednostka krańcowa w ujęciu neoklasycz-
nym jest nieskończenie mała, określa ją funkcja stała i różniczkowalna73.
U Mengera jednostki krańcowe są ważne dla procesu wyceny, gdyż ich alo-
kacja zależy od woli posiadających je osób. Wobec tego ich wycena zależy
od indywidualnych preferencji działającego właściciela, jego subiektyw-
nej wiedzy, oczekiwań i dokonywanych przezeń spekulacji. U Walrasa tak

  To samo nierealistyczne założenie daje się zaobserwować w wielu innych ele-


73

mentach dominującego współcześnie nurtu. Dotyczy to na przykład powszechnie


akceptowanych tez Ricarda z  dziedziny teorii handlu międzynarodowego, mówią-
cych o  przewadze komparatywnej i  wolnym handlu. Ricardo posługiwał się logiką
werbalną, natomiast współcześnie Dornbush i inni rozszerzyli jego teoremat na nie-
skończoną liczbę podmiotów, co miałoby dowodzić postępu w ekonomii, a ponadto
rozwinąć tezy Ricarda (Dornbush i  in. 1977). Tymczasem wprowadzenie elementu
nieskończonej liczby podmiotów analizy nie ulepsza, lecz sprawia, że staje się ona
nierealistyczna i fałszywa. Nawet jeśli tych dóbr jest na świecie bardzo dużo, to jest to
liczba skończona, więc bliższy prawdy jest Ricardo, który analizuje dwa dobra (to tak-
że policzalna i skończona liczba). Rozszerzone podejście natomiast rezygnuje z liczby
skończonej na rzecz liczby niepoliczalnej, przez co model jest problematyczny. Więcej
na ten temat zob. Jabłecki 2007.

Machaj_Kapitalizm.indd 66 2014-01-09 12:27:47


Matematyczna propozycja rozwiązania problemu 67

się nie dzieje, ponieważ alokacja dokonuje się w jego ujęciu na podstawie
z góry danych funkcji, a w procesie decyzyjnym jednostki krańcowe nie
odgrywają żadnej roli. Jakościowa odmienność stanowiska Mengera i zu-
pełnie inne traktowanie jednostki krańcowej przyczyniły się do powsta-
nia szkoły austriackiej, alternatywnej wobec głównego nurtu ekonomii.
W tej tradycji Mises mógł sformułować swój argument dotyczący proble-
mów kalkulacyjnych socjalizmu. Skoro Lange nie zauważył istoty różnicy
między stanowiskami Mengera i Walrasa, tym bardziej uzasadnione jest
jego zdziwienie argumentem Misesa.
Na koniec podkreślmy, że Barone wcale nie twierdził, że problemy so-
cjalizmu można rozwiązać za pomocą równań. Ze względu na wagę tego
nieporozumienia przytoczmy obszerny cytat z zakończenia jego artykułu
na temat hipotetycznego ministerstwa socjalistycznego, planującego rynek:

Wielu krytyków kolektywizmu cofało się przed użyciem argumentu


o  praktycznych problemach, które wiązałyby się z  ułożeniem tak
wielu równań; ale wydaje się, że nie zauważyli, na czym polega isto-
ta trudności – albo raczej niemożliwości – rozwiązania takich rów-
nań a priori.
Jeśli na moment pominiemy ekonomiczne wahania technicznych
parametrów i  uwzględnimy tylko ich techniczną zmienność, roz-
wiązanie równań równowagowych okaże się możliwe (…)
Jednak nie jest możliwe, aby ekonomiczna zmienność parametrów
technicznych została tak określona a  priori, aby spełnić warunek
minimum kosztów produkcji, niezbędny do osiągnięcia maksimum,
o którym mówimy. Zwolennicy kolektywizmu zdecydowanie igno-
rują tę ekonomiczną zmienność technicznych parametrów (…)
Określenie technicznych wielkości w najlepszy ekonomicznie spo-
sób jest możliwe jedynie metodą doświadczalną; Nie chodzi tu
o doświadczenia na małą skalę, jak w laboratorium, lecz o ekspery-
menty w wielkiej skali (…)
Niektórzy zwolennicy kolektywizmu, lamentujący nad ciągłymi
plajtami firm (tych o większych kosztach) w otoczeniu wolnej kon-
kurencji, myślą, że da się tego uniknąć, oraz spodziewają się, że
zorganizowana produkcja pozwoliłaby uniknąć strat i zmniejszenia
dobrobytu, wiążących się z tymi eksperymentami. Wydaje im się,
że są one cechą szczególną produkcji „anarchicznej”. Dlatego ci eko-
nomiści pokazują po prostu, że nie mają poglądu na to, czym jest
produkcja, i nie wykazują chęci, by zgłębić to zagadnienie, którym

Machaj_Kapitalizm.indd 67 2014-01-09 12:27:47


68 2. Najważniejsze stanowiska w debacie kalkulacyjnej na temat...

będzie musiało zająć się ministerstwo ustanowione w kolektywnym


państwie. (Barone 1908, s. 287–288)74

Jak ze stanowiska Baronego, które wyraźnie zarysowuje się w podsu-


mowaniu jego artykułu, Lange, Schumpeter oraz inni neoklasycy mogli
wyciągnąć wniosek, że twierdził on, iż socjalizm może rozwiązać pro-
blem? Barone mówi wprost, że równania dotyczą tylko relacji czysto tech-
nologicznych zmiennych w  sytuacji znanych preferencji konsumentów.
Jednak planiści socjalistyczni nie zdołają dokonać ekonomicznej oceny
tych zmiennych i  ich oszacowania. Socjalizm w  praktyce musi się stać
gospodarczym eksperymentem, lecz jak pokazał Mises, z góry skazanym
na niepowodzenie.

Kon k u r e n c y j n y mode l L a n g e g o (I I)
W toku debaty kalkulacyjnej zatracono gdzieś propozycję zastosowa-
nia rozwiązania matematycznego. Dickinson wycofał się w stronę bardziej
praktycznych rozwiązań, a publikacja Taylora w końcu przeniosła akcen-
ty na dużo bardziej praktyczne problemy funkcjonowania socjalizmu.

  „Many of the writers who have criticized collectivism have hesitated to use as
74

evidence the practical difficulties in establishing on paper the various equivalents; but
it seem they have not perceived what really are the difficulties – or, more frankly, the
impossibility – of solving such equations a priori.
If, for a moment, we assume that economic variability of the technical coefficients
may be neglected and we take account of their technical variability only, it is not im-
possible to solve on paper the equations of the equilibrium (…)
But it is frankly inconceivable that the economic determination of the technical
coefficients can be made a priori, in such a way as to satisfy the condition of the mini-
mum cost of production which is an essential condition for obtaining that maximum
to which we have referred. This economic variability of the technical coefficients is
certainly neglected by the collectivists (…).
The determination of the coefficients economically most advantageous can only
be done in an experimental way: and not on a small scale, as could be done in a labo-
ratory ; but with experiments on a very large scale (…)
Some collectivist writers, bewailing the continual destruction of firms (those with
higher costs) by free competition, think that the creation of enterprises to be destroy-
ed later can be avoided, and hope that with organized production it is possible to avo-
id the dissipation and destruction of wealth which such experiments involved, and
which they believe to be peculiar property of ‘anarchist’ production. Thereby these
writers simply show that they have no clear idea of what production really is, and that
they are not even disposed to prove a little deeper into the problem which will con-
cern the Ministry which will be established for the purpose in the Collectivist State.”

Machaj_Kapitalizm.indd 68 2014-01-09 12:27:47


Konkurencyjny model Langego (II) 69

Lange w swoim tekście dość ironicznie zbagatelizował argumenty Hayeka


i Robbinsa o niemożliwości rozwiązania wielu równań, podkreślając, że
są one zawsze rozwiązywane w  praktyce przez uczestników rynku i  że
podobnie będzie w dobrze funkcjonującym socjalizmie rynkowym. Pod-
kreślał, że szukanie rozwiązania równań jest niepotrzebne, bo wystarczy
tylko w odpowiedni sposób imitować rynek75.
Słynny tekst Langego na temat możliwości rachunku ekonomicznego
stanowił najważniejszą i najbardziej rozbudowaną praktyczną koncepcję
centralnego planowania. Odbiegała ona znacznie do rozwiązania ma-
tematycznego76. Na jej dwa główne filary składają się przede wszystkim
teza Taylora o  stosowaniu cen-wskaźników w  zależności od fizycznych
nadwyżek lub niedoborów oraz teoria socjalizmu zdecentralizowanego,
w którym menedżerowie publicznych przedsiębiorstw konkurują ze sobą

  Jak pisze Lange: „Hayek i Robbins sami »rozwiązują« setki takich równań dzien-
75

nie, ilekroć, dajmy na to, kupują gazetę albo decydują się na spożycie posiłku w restau-
racji, a nie sądzę, by posługiwali się przy tym wyznacznikami lub Jakobianami” (Lange
1936, s.  104). Lange postępuje tu nie fair, gdyż wcześniejsze rozwiązanie Dickinso-
nowskie przewidywało rozwiązywanie równań, co skrupulatnie zaznacza Hayek (1940,
s. 204): „Czytelnikowi jego pracy [Langego] trudno oprzeć się wrażeniu, że pomysł, iż
wartości powinny i mogłyby być ustalane za pomocą techniki ekonomii matematycz-
nej, to znaczy przez rozwiązywanie milionów równań, jest  złośliwym wynalazkiem
krytyków zmierzającym do ośmieszenia wysiłków współczesnych autorów socjalistycz-
nych. Tymczasem zaś – czego Lange nie może nie wiedzieć – procedura taka nie jeden
raz była całkiem serio sugerowana przez socjalistycznych autorów jako rozwiązanie
problemu planowania, między innymi przez dr. Dickinsona, który jednak obecnie jed-
noznacznie wycofuje swą dawniejszą sugestię”. Historia matematycznego rozwiązania
jest intrygująca – najpierw była to rzekoma odpowiedź Misesowi, zanim ten sformuło-
wał swój argument, a potem nagle owa rewelacja szybko odeszła do lamusa (choć po-
tem pojawiła się znowu w krótkim tekście Langego o superkomputerze, o czym będzie
dalej mowa). Co więcej, sowieccy ekonomiści podchodzili bardzo poważnie do zasto-
sowania modeli matematycznych w planowaniu gospodarczym. Wystarczy wspomnieć
tu nazwiska Kantorovicha, Nemchinova czy Novozilhova (Johansen 1966). O tym, jak
sowieccy ekonomiści próbowali połączyć Walrasa i Marksa (stosując laborystyczną kal-
kulację kapitału), zob. Grossman 1953, s. 328 i nast.
76
 Niektórzy autorzy nie podkreślają wyraźnej różnicy między matematycz-
nym modelem równowagowym a  zdecentralizowanym socjalizmem rynkowym
(np. Boettke 2001a, s. 40; Kirzner 1988, s. 7; Vaughn 1994; Bradley 1981, s. 32). Tym-
czasem zarzutu wobec socjalizmu rynkowego o tym, iż jest to rozwiązanie równowa-
gowe (statyczne), nie można uznać za trafny. Podobnie Horwitz (1998, s. 431) próbuje
zbyć Langego, twierdząc, że ten chce stosować model równowagi ogólnej do rozwią-
zywania realnych problemów, co jest jego zdaniem niemożliwe. Na pewno możemy
się zgodzić z tą niemożliwością, lecz nie możemy się zgodzić z tym, że jest to trafny
argument przeciwko dynamicznemu modelowi Langego.

Machaj_Kapitalizm.indd 69 2014-01-09 12:27:47


70 2. Najważniejsze stanowiska w debacie kalkulacyjnej na temat...

podobnie jak właściciele w  systemie kapitalistycznym. Matematyka zo-


stała zastąpiona praktycznymi regułami centralnej wyceny (Lange 1936).
Socjalistyczne społeczeństwo miało zrezygnować nie z rynku, lecz „tylko”
z istnienia własności prywatnej, zachowując wszystkie instytucje charak-
terystyczne dla kapitalizmu, by móc sprawnie dokonywać alokacji77.
Argument Misesa został skrytykowany przez Langego przede wszyst-
kim za to, że myli on dwa różne znaczenia terminu cena. Ceny można bo-
wiem rozumieć jako zestaw oferowanych możliwości, a więc w szerszym
znaczeniu niż Wicksteedowskie, lub też jako relacje wymienne, ustalone
w obrębie stosunków własnościowych, czyli w znacznie węższym znacze-
niu78. Mises przywiązuje wagę do drugiej definicji cen i wyciąga wniosek
o  niemożliwości racjonalnego gospodarowania w  socjalizmie. Tymcza-
sem ceny rozumiane jako oferowane alternatywy nie muszą wynikać ze
stosunków własnościowych (szersze znaczenie). Widzimy, że jest to wizja
spójna z  tym, o  czym mówiliśmy w  pierwszym punkcie tego rozdziału.
„Ceny” jako parametry mogą mieć różne przyczyny powstania i wynikać
z  innych rozwiązań niż tylko z  własności prywatnej i  ustalonych przez
nią warunków wymiany (Lange 1936, s. 90). Socjalizm polega na takiej
reformie, która rezygnuje z tworzenia cen w węższym znaczeniu, lecz nie
oznacza to rezygnacji ze stosowania cen w ogóle. Lange posłużył się więc
aparatem analitycznym stosowanym od lat przez neoklasyczny nurt eko-
nomii, pokazując „na papierze”, że socjalizm może ekonomizować środki
podobnie jak kapitalizm (Godłów-Legiędź 2005, s. 205).
Nie jest przy tym ważne, skąd te ceny się biorą, gdyż ich początkowa
wielkość może być arbitralna. Nawet jeśli ceny są arbitralne, to dzięki
nim można zastosować metodę prób i błędów, inspirowaną wcześniejszą
publikacją Freda Taylora.

Przypuśćmy, że Centralny Urząd Planowania wychodzi z pewnego


przypadkowego układu cen. Wszystkie decyzje kierowników produk-
cji i dysponentów środków produkcji będących własnością społecz-
ną, jak również wszystkie decyzje jednostek – konsumentów i  do-
stawców pracy – opierają się na tych cenach. W wyniku tych decyzji

  Dlatego przez tradycyjnych marksistów model Langego jest nie do zaakceptowa-


77

nia (np. Eremin 1970). Kapitalizm w świetle prac Marksa jest negatywnym systemem
nie tylko dlatego, że istnieje w nim własność prywatna, lecz także dlatego, że jej im-
plikacjami są złe instytucje ekonomiczne. Tymczasem Lange chciałby te instytucje za-
chować, co stoi w jawnej sprzeczności z naukami tradycyjnego naukowego socjalizmu.
78
  Na temat rozmaitych definicji cen zob. ciekawe studium Franka Fettera (1912).

Machaj_Kapitalizm.indd 70 2014-01-09 12:27:47


Konkurencyjny model Langego (II) 71

wyznaczona zostaje podaż każdego dobra i popyt na nie. Jeżeli po-


pyt nie równa się podaży, cena danego dobra musi ulec zmianie,
trzeba ją podwyższyć, gdy popyt przewyższa podaż, a obniżyć w ra-
zie przeciwnym. W ten sposób Centralny Urząd Planowania ustala
nowy układ podaży i popytu. Poprzez ten proces „kolejnych prób”
dochodzi się ostatecznie do cen równowagi. (Lange 1936, s.  103;
wyróżnienie kursywą moje – M.M.)79

Zwróćmy uwagę na to, jak Lange upraszcza schemat gospodarowa-


nia –  tak jakby w  gospodarce chodziło wyłącznie o  ślepe podążanie za
istniejącymi różnicami cenowymi i fizycznymi ilościami. Jak zobaczymy
w rozdziale trzecim, w gospodarowaniu, nawet od strony czysto technicz-
nej, różnice cenowe, a zatem chęć osiągnięcia zysku, nie istnieją dzisiaj,
ponieważ rozbicie cenowe występuje między dzisiejszymi kosztami a przy-
szłymi niepewnymi przychodami. Nie ma wobec tego nic automatyczne-
go ani oczywistego w istnieniu dzisiejszego, przypadkowego układu cen,
sugerującego, jakie decyzje przedsiębiorcze należy podjąć. Czy z punktu
widzenia przedsiębiorcy wystarczy skonstatować istnienie cen rynkowych
czynników produkcji, aby sprawnie gospodarować? Podejmując działania
gospodarcze, przedsiębiorcy próbują zgadywać, jakie będą przyszłe ceny
(porównuje dzisiejsze ceny ofertowe za czynniki produkcji ze spodziewa-
nymi cenami dóbr finalnych, które powstaną za jakiś czas). Podejmują oni
decyzje w  kontekście relacji własnościowych, które będą decydujące dla
przyszłości ich przedsięwzięć. Nie sposób pominąć aspektu potencjalnych
bankructw i upłynniania majątku, które z konieczności będą następować
w każdym „nowym rozdaniu” konkurencyjnego procesu gospodarczego.
Lange pominął istotną sprawę, a mianowicie to, że w rynkowym so-
cjalizmie nie występuje konkurencja cenowa80. Gospodarka jako całość

  Istnieje wiele modyfikacji modelu Langego, także autorstwa polskich ekonomi-


79

stów (zob. np. Łukawer 2005, s. 230–232). Co do sedna pozostawały one jednak tym
samym – projektem, w którym centralny właściciel reguluje gospodarkę za pomocą
autorskich parametrów.
80
  „Siłą prowadzącą w konkurencyjnym społeczeństwie do zredukowania cen do
poziomu najniższego kosztu, przy którym da się osiągnąć wielkość produkcji sprze-
dawanej przy tym koszcie, jest możliwość, że ktoś inny, kto zna tańszą metodę, na
własne ryzyko wejdzie na rynek i przyciągnie klientów, przebijając ceną innych pro-
ducentów. Jeśli jednak ceny są ustalane przez władzę, metoda ta jest wykluczona”
(Hayek 1940, s. 218). W odpowiedzi Hayeka na model socjalizmu rynkowego ta uwa-
ga to tylko niewielka dygresja, podczas gdy powinien to być główny argument prze-
ciw Langemu.

Machaj_Kapitalizm.indd 71 2014-01-09 12:27:47


72 2. Najważniejsze stanowiska w debacie kalkulacyjnej na temat...

jest centralnie sterowana, a zasady rozliczania i księgowania wprowadza


centralny właściciel, niezależnie od przyjętej formy tych zasad. Taylor nie
rozwiązał problemu, ponieważ ani nie wskazał, jak dokładnie określać
nadwyżki czy niedobory, ani nie wyjaśnił, co kryje się za hipotetyczny-
mi krzywymi podaży i popytu, które mają zostać zrównoważone. Lange
nie okazał się bardziej oryginalny w  tej kwestii i  także nie analizował
głębiej tych zagadnień. Ograniczył się jedynie do przedstawienia kilku
schematów maksymalizacyjnych znanych z neoklasycznej ortodoksji. Nie
spostrzegł, że jeśli ceny ustala jeden właściciel, to nie można mówić o me-
chanizmie konkurencji.
Zauważmy ponadto, że nierozwiązana pozostaje kwestia tego, jak
kształtuje się bieżąca struktura gospodarcza. Nie istnieją rynki ziemi, bu-
downictwa, pracy menedżerskiej ani konkurencja cenowa. Nie ma inne-
go sposobu decydowania, jakie branże i  firmy mają powstawać, oprócz
odgórnych zarządzeń dyktatorskiej agencji. Taka agencja określa, jakie
spółki mają istnieć i  czym się zajmować. Następnie przydziela do nich
(z politycznego klucza) dobranych przez siebie zarządców i „kierowników
produkcji”. Nie działają oni w sposób tradycyjnie „konkurencyjny”, jak to
się dzieje w systemu dobrowolnym, gdzie poszczególni właściciele rywali-
zują w realizacji swoich planów. Plan struktury gospodarczej jest ustalany
autorytarnie przez główny kolektyw, zanim jeszcze zostanie uruchomiony
mechanizm socjalizmu rynkowego81. Tymczasem już sam brak wolnego
rynku ziemi oznacza właściwie likwidację konkurencji82.

  „Przedsiębiorcy i kapitaliści zakładają spółki i inne firmy, powiększają je, ogra-


81

niczają ich rozmiary, dzielą i łączą z innymi przedsiębiorstwami; kupują i sprzedają


akcje i obligacje istniejących i powstających spółek; przyznają i cofają kredyty, ścią-
gają należności; krótko mówiąc, wykonują wszystkie działania, które łącznie noszą
nazwę rynku kapitałowego i pieniężnego” (Mises 2011b, s. 599). Te wszystkie działa-
nia w socjalizmie wykonuje centralny właściciel. Lange nie może argumentować, że
publiczni menedżerowie mogliby prowadzić te same działania, ponieważ centralny
planista musiałby de facto uczynić ich właścicielami. Dyrektor przedsiębiorstwa pań-
stwowego w  socjalizmie nie może przecież sprzedać swojej fabryki i  zainwestować
w inną działalność, co dotyczy także „socjalizmu rynkowego” – w przeciwnym razie
na czym polegałby ten „socjalizm”?
82
  Wspomniani wcześniej Cottrell i Cockshott (1993, s. 82–83), nowocześni zwo-
lennicy kalkulacji w godzinach pracy, zauważają problemy z wyceną ziemi, gdy pró-
buje się kalkulacji godzinowej (zbieranie zboża i zbieranie opium godzinowo są tym
samym, ale wycena tychże pewnie byłaby odmienna). W  odpowiedzi twierdzą, że
kapitalizm ma takie same problemy, a  w  socjalizmie pozostawimy tę kwestię pań-
stwowym instytucjom planistycznym.

Machaj_Kapitalizm.indd 72 2014-01-09 12:27:47


Konkurencyjny model Langego (II) 73

Lange – podobnie jak Taylor – postuluje, że „decyzje kierowników pro-


dukcji” mają być oparte na aktualnych cenach. Wszystkie racjonalne de-
cyzje powinny być oparte na aktualnych przesłankach bądź informacjach,
co dotyczy zarówno socjalizmu, jak i innych systemów. Nie na tym jednak
polega wyzwanie racjonalnego gospodarowania. Znajomość dzisiejszych
cen czynników produkcji niewiele daje, ponieważ jest dopiero początkiem
przedsiębiorczego działania. W zasadzie wszyscy uczestnicy rynku mogą
poznać dzisiejsze ceny czynników produkcji. Błędem byłoby twierdzić, iż
to wystarczy, by podjąć przedsiębiorcze działanie. Gdyby tak było, każdy
mógłby stać się przedsiębiorcą i nie ponosić strat83. Przedsiębiorca jest po-
siadaczem kapitału, który z jednej strony umożliwia mu działanie, z dru-
giej zaś ogranicza zakres jego decyzji. Kierownik produkcji w socjalizmie
rynkowym Langego musi się jakoś odróżniać od prywatnego właściciela
w dobrowolnym systemie gospodarczym. Wynika to z różnicy między so-
cjalizmem a  systemem swobodnej działalności gospodarczej, gdzie wła-
dających jest wielu (ze względu na podział własności), natomiast w  so-
cjalizmie jest jeden władający. Cała reszta to tak naprawdę wybrani przez
niego dzierżawcy, którzy muszą respektować jego instrukcje84.
W tym momencie dochodzimy do istoty modelu Langego. Przyjmijmy
hipotetyczne założenie, że menedżerowie w publicznym przedsiębiorstwie
zostaliby przez niego uznani za w pełni decydujących o tym, jak zatrud-
niać poszczególne czynniki produkcji. Lange musiałby jednak zrezygno-
wać z podstawowego celu socjalizmu, gdyż taki menedżer w zasadzie nie
różniłby się niczym od prywatnego przedsiębiorcy – mógłby na przykład
zburzyć fabrykę i wybudować na jej miejscu coś zupełnie innego (nawet
willę dla siebie). Projekt Langego przewiduje więc poważne ograniczenie
roli publicznych zarządców, wobec czego stają się oni tylko kierownikami
produkcji. Dopuszcza się wprawdzie ich niewielką samodzielność, lecz nie
zmienia to istoty zatrudniania ich przez politycznego monopolistę, który
wydaje im nakazy i dyrektywy.

  Proponowana przez niektórych (Shleifer i Vishny 1994, s. 168) demokratyzacja


83

socjalizmu w tej kwestii nic nie zmieni.


84
  „Spekulanci i inwestorzy ryzykują własnym majątkiem, rzucają na szalę własny
los, co sprawia, że zachowują się odpowiedzialnie w stosunku do konsumentów, naj-
wyższych zwierzchników gospodarki kapitalistycznej. Zwalniając ich z tej odpowie-
dzialności, odbiera się im coś, co stanowi ich istotę. Przestają być przedsiębiorcami,
stając się grupą ludzi, którym zarządca powierzył wykonanie swojego głównego za-
dania, jakim jest sprawowanie naczelnego kierowania wszystkimi sprawami” (Mises
2011b, s. 599–600).

Machaj_Kapitalizm.indd 73 2014-01-09 12:27:47


74 2. Najważniejsze stanowiska w debacie kalkulacyjnej na temat...

Stąd też w modelu Langego planista przydziela im zadania i wyznacza


podstawowe cele, które mają osiągnąć. Zanim centralny planista zatrudni
zarządcę, wie, jakie zadania ma wykonywać, a więc już wie, co i dla kogo
ma produkować. W pewnym niewielkim zakresie zarządca może decydo-
wać o sposobie produkcji, jednak tę swobodę ograniczają odgórne nakazy
i dyrektywy decydenta, którym w socjalizmie jest państwowa agencja (lub
jednoosobowy dyktator). Należy pamiętać, że nawet w tych decyzjach ma
on kierować się oficjalnym rachunkiem opartym na centralnie ustalonych
cenach, które, co zobaczymy dalej, odgórnie określają, jakie decyzje są
„najbardziej opłacalne”.
Socjalizm rynkowy z  menedżerami publicznych przedsiębiorstw jest
więc bardzo odległy od wolnego rynku, w którym decyzje podlegają kon-
kurencyjnej wycenie. Zobrazujmy to na przykładzie systemu edukacji.
W  znacjonalizowanym systemie edukacji pozostawienie pewnej swobo-
dy decyzji dyrektorom szkół nie przybliża takiego systemu do systemu
konkurencji, który istnieje w  edukacji na wolnym rynku85. Państwowe
instytucje decydują o strukturze systemu edukacji, o tym, ile ma być szkół
i  jakich, gdzie mają powstać, jaka ma być ich struktura, jaki program
nauczania, a przede wszystkim określają sposób ich finansowania. Pozo-
stawienie pewnej swobody dyrektorom szkół nie zmienia zasadniczo pań-
stwowego charakteru edukacji. Analogicznie rzecz się ma z socjalizmem
rynkowym, w którym część zadań można powierzyć menedżerom. Lange
podkreśla, że zawiadują oni jedynie określonymi fazami produkcji, nato-
miast strategiczne decyzje dotyczące rodzaju produkcji, rozdziału kapitału
i czynników produkcji zostały podjęte wcześniej, bez uwzględnienia czyn-
nika konkurencyjności.
Oprócz zasad Taylora Lange proponuje także stosowanie zasady mówią-
cej, że cena produktu musi zostać zrównana z kosztem krańcowym, a także
zasady minimalizowania kosztów przeciętnych przez przedsiębiorstwa pu-
bliczne (Lange 1936, s. 99)86. Problem tkwi w tym, że te znane i do dzisiaj
akceptowane neoklasyczne zasady nie są odpowiednie do rozwiązywania
rzeczywistych wyzwań ekonomicznych. Jeśli chodzi o  koszt krańcowy

 Musimy założyć, że państwowy system edukacji nie dopuścił istnienia szkół


85

prywatnych (podobnie jest w  socjalizmie rynkowym: sektor prywatny nie stanowi


tam konkurencji).
86
 Nawet na gruncie neoklasycznym przecięcie się kosztów krańcowych i  przy-
chodu krańcowego tam, gdzie występuje minimalizacja kosztów, jest możliwe tyl-
ko w idealnych warunkach doskonałej konkurencji. Lange jednak nie tłumaczy, jak
urzeczywistnić ten pomysł.

Machaj_Kapitalizm.indd 74 2014-01-09 12:27:47


Konkurencyjny model Langego (II) 75

w socjalizmie, to nie wiadomo, jak dokładnie miałby być określany. W koń-


cu wszystko zależy od wolicjonalnego wyboru „długiego” lub „krótkiego
okresu” i zdefiniowania, co jest „kosztem stałym”. Te decyzje byłyby pod-
jęte przez centralnego właściciela, który ustalając z  góry centralne ceny,
automatyzowałby całkowicie dobór „optymalnego” poziomu procesu pro-
dukcji; stąd menedżer nie byłby już w ogóle potrzebny (tak samo jak przed-
siębiorca nie jest potrzebny w neoklasycznej koncepcji firmy).
Jeśli chodzi o minimalizację kosztów przeciętnych, to również nie wia-
domo, jak tego dokonać, ponieważ minimalizacja kosztu przeciętnego
musi dotyczyć sytuacji, w  której wiadomo, jaki produkt ma zostać wy-
tworzony oraz w jaki sposób. Powiedzmy, że menedżer został skierowany
do zarządzania fabryką produkującą samochody. Gdybyśmy zastosowali
ograniczoną metodę wybierania najniższych kosztów, fabryka powinna
zapewne wytwarzać tylko zapalniczki do samochodów, gdyż kosztuje ją
to znacznie mniej niż produkcja samochodu. Lange powiedziałby zapew-
ne, że skoro fabryce odgórnie przydzielono zadanie produkcji określonych
typów samochodów z określonym wyposażeniem, to nie da się porównać
centralnego zarządzania metodą dyrektyw z  równorzędną konkurencją
kilku podmiotów, która istnieje na wolnym rynku. Oznacza to, że mene-
dżer nie podejmuje decyzji, tak jak czyni to przedsiębiorca, lecz jedynie
wykonuje polecenia.
W dobrowolnym systemie gospodarczym właściciel fabryki samocho-
dów sam podejmowałby decyzje o tym, co produkować. Mógłby zauwa-
żyć, że jacyś inni właściciele zakładów samochodowych przestawili się ko-
lejno na produkcję lusterek, tapicerki, silników. Jednocześnie doszedłszy
do wniosku, że opłaca się korzystać z outsourcingu, sprzedałby większość
czynników produkcji i przestawił się na montowanie samochodów z goto-
wych części, nabywanych od producentów. Następnie mógłby zauważyć,
że wraz ze wzrostem produkcji jego dochody wyraźnie wzrosły. Zadajmy
pytanie zasadnicze: czy taka sytuacja mogłaby zdarzyć się w warunkach
socjalizmu rynkowego, gdzie większość dyrektyw wydaje centralny plani-
sta, a w związku z tym nie istnieje przedsiębiorczy podział pracy?
Odpowiedź na to pytanie jest oczywiście negatywna. Po pierwsze,
w socjalizmie nie istnieje swoboda podejmowania działalności gospodar-
czej, gdyż wszyscy zostają przymusowo wywłaszczeni. To oznacza, że nie
ma intelektualnego podziału w pracy, a przedsiębiorczy ludzie nie mogą
konkurować na rynkach półproduktów, wykorzystując swój majątek.
A zatem dyrektor fabryki samochodów nie miałby możliwości skorzysta-
nia z outsourcingu, czyli z  produkcji innych przedsiębiorców. Po drugie

Machaj_Kapitalizm.indd 75 2014-01-09 12:27:47


76 2. Najważniejsze stanowiska w debacie kalkulacyjnej na temat...

zaś, dyrektor fabryki jest tak naprawdę, co podkreśla Lange, tylko kie-
rownikiem produkcji. Jego zadanie zostało już odgórnie wytyczone – ma
produkować samochody, a  nie szukać innych rozwiązań, nowych funk-
cji produkcji. Nie wolno mu także sprzedawać dla zysku czynników pro-
dukcji (będących własnością państwa), co często zdarza się w gospodarce
rynkowej w  trakcie relokacji zasobów między podzielonych zadaniowo
przedsiębiorców. A  zatem cała masa efektywnych reorganizacji, których
codziennie doświadczamy na rynku wyłącznie dzięki istnieniu prawa
własności, nie mogłaby się zdarzyć w socjalizmie.
Pamiętajmy o najistotniejszej kwestii, o której już wspominaliśmy – na
wolnym rynku reorganizacjom strukturalnym towarzyszy zjawisko kon-
kurencji cenowej. W socjalizmie rynkowym nie występuje ono, ponieważ
ceny są ustalane centralnie. Ponadto centralnie ustalana jest sztywność
(elastyczność) cen, to znaczy podejmowane są decyzje, kiedy i  w  jakim
stopniu ceny powinny się „dostosować” do nowych warunków.
Dochodząc do rozważań o cenach ustalanych centralnie w ładzie so-
cjalistycznym, nie sposób pominąć ważnego aspektu, z którego nie zda-
wał sobie sprawy Lange, a czego nie dostrzegli jego krytycy. Otóż wprowa-
dzenie centralnie zarządzanej listy wszystkich czynników produkcji wraz
z pierwotnym rozdzieleniem tychże czynników między wybranych z góry
menedżerów oznacza, że „optymalne” decyzje są zdefiniowane a  priori
przez samego planistę. Jeśli wszystkie ceny wynikają z  decyzji jednego
właściciela, to niestety nie mogą być traktowane jako niezależne źródło
szacowania kosztów alternatywnych. W systemie dobrowolnym przedsię-
biorcy działają w  kontekście ograniczeń własnościowych, które w  świe-
cie gospodarki rynkowej stają się ograniczeniami cenowymi. Z  punktu
widzenia przedsiębiorcy ceny stanowią niezależny mechanizm szacowa-
nia, ponieważ są niezależne od jego woli i wyrażają konkurencyjne oferty
wszystkich innych właścicieli. Nie może to się zdarzyć w wypadku socja-
listycznego ustalania list cenowych. Skoro planista ustala centralnie ceny,
to gdy podejmuje decyzje gospodarcze, posługując się tymi cenami, nie
może ich traktować jako niezależnych od siebie wskaźników kształtowa-
nych przez konkurentów, gdyż takowi nie istnieją87.

  „Chociaż ceny mogą być ustawione tak, aby zrównać podaż z popytem zgodnie
87

z  preferencjami planisty, to te preferencje nie mogą być oparte na niezależnej kal-


kulacji kosztów alternatywnych w postaci niezależnych cen określających rzadkość,
ponieważ te stosowane ceny są właśnie uzależnione od preferencji planisty” (Bornstein
1962, s. 97–98; wyróżnienie kursywą moje – M.M.).

Machaj_Kapitalizm.indd 76 2014-01-09 12:27:47


Konkurencyjny model Langego (II) 77

Centralny właściciel, który ustala ceny lusterek, zapalniczek, tapicerki


i innych półproduktów, a następnie cenę samochodu, z góry określa, co
jest „najlepsze” w przyjętym przez niego schemacie maksymalizacji. Już
bowiem przez ustalenie tych cen (albo ich późniejszą zmianę) wskazu-
je na to, co jest najlepszą decyzją gospodarczą. Przedsiębiorca działający
w gospodarce rynkowej także ma pewną koncepcję, lecz zderza się ona na
rynku z cenami innych przedsiębiorców, którzy z ich wysokości wyciągają
wnioski. Jeśli nie uda się przedsiębiorcy skutecznie przewidzieć przyszło-
ści, jego majątek straci wartość i zostanie sprzedany innemu przedsiębior-
cy. W  socjalizmie nic z  tego nie występuje, ponieważ ceny są sztywne
i może je zmienić wola jednego decydenta, a nie wielu konkurencyjnych,
równorzędnych właścicieli.
Centralne ustalanie cen ma taki sens jak ustalanie cen przez jednego
członka gospodarstwa domowego, który wszystkim rzeczom w mieszka-
niu przypisuje ceny (w  zależności od swojej woli), a  następnie próbuje
udawać, że te ceny nim w jakiś sposób kierują. Owe ceny są dla niego rów-
nie przydatnym wskaźnikiem, jak jego suwerenna decyzja, którą można
podjąć bez nadawania rzeczom jakichkolwiek parametrów. Nie ma żad-
nych powodów, aby ten rezultat choć trochę się różnił. Przedsiębiorca na
rynku, kierując się cenami, opiera się na opiniach innych przedsiębiorców
(właścicieli), ponieważ nie on sam decyduje o tych cenach. Centralny pla-
nista w socjalizmie, opierając się na cenach, opiera się tak naprawdę na
swoich opiniach, ponieważ wyłącznie on sam decyduje o strukturze cen
(więcej na ten temat piszemy w rozdziale czwartym).
Rozważania te prowadzą do konkluzji, że propozycja Langego nie roz-
wiązuje gospodarczych problemów socjalizmu. Zamiast tego przedstawia
udaną próbę przeszczepienia neoklasycznych i  nieudanych schematów
opisu kapitalizmu.
Lange skupił się na socjalizmie rynkowym, lecz po pewnym czasie
zmienił podejście i  powrócił do myślenia z  fazy pierwszej. Chodzi mia-
nowicie o pogląd, że socjalizm może funkcjonować za pomocą rozwiązy-
wania równań ekonomii matematycznej. W swoim tekście o komputerze
i  rynku (Lange 1967) sugerował, że rynek jest prymitywną maszyną li-
czącą, która w wyniku postępu technologii może zostać łatwo zastąpio-
na przez socjalizm (zob. też Devine 2005, s. 197). Odkąd jednak stał się
członkiem centralnych władz państwowych i partyjnych, nie interesował
go ani socjalizm rynkowy, ani superkomputer, który miałby pomagać
planistom. Jego niekonsekwencja (zarówno teoretyczna, jak i praktyczna)
może być dobrym dowodem na to, że raczej był zainteresowany w swojej

Machaj_Kapitalizm.indd 77 2014-01-09 12:27:47


78 2. Najważniejsze stanowiska w debacie kalkulacyjnej na temat...

pracy naukowej obroną stanowiska socjalistycznego jako takiego, tak aby


socjalizm zyskał intelektualną aprobatę elit, a w konsekwencji szersze po-
parcie społeczne88.

M ec h a n i st ycz n e p odejśc i e Sc h u m pet e r a


Joseph Schumpeter z  wielu powodów należy do kręgu wyjątkowych
ekonomistów. Jednym z  nich była umiejętność adresowania książek do
szerszego grona odbiorców niż wąska grupa specjalistów zajmujących się
czystą teorią. Umożliwiło mu to prezentowanie abstrakcyjnych koncep-
cji ekonomicznych wraz z interesującymi dywagacjami socjologicznymi,
politologicznymi, a nawet psychologicznymi. Jego charakterystyka przed-
siębiorcy to doskonały popis erudycji i komunikatywności. Wyraźnie od-
biega w swoim barwnym opisie i objaśnieniu od tradycyjnych i suchych
w  przekazie współczesnych teorematów dotyczących działań innowato-
rów. Nas szczególnie interesują dwa istotne elementy pracy Schumpetera.
Pierwszy to jego stanowisko w  sprawie debaty kalkulacyjnej, będącej
przedmiotem analizy tego rozdziału. Drugi zaś to jego niematematycz-
ny opis matematycznych teorii równowagi, mający decydujący wpływ na
to, jakie stanowisko przyjął w  tej debacie89. Chociaż jego wkład mery-
toryczny do debaty jest w zasadzie znikomy (w dużej mierze powiela on
rozwiązania proponowane przez innych), to ze względu na renomę tego
wybitnego Austriaka warto poświęcić mu więcej uwagi.
Na postawione przez Misesa pytanie, czy gospodarka socjalistyczna
zdoła racjonalnie alokować posiadane przez siebie środki, Schumpeter
odpowiada twierdząco. Niestety, jego odpowiedź przybiera formę cha-
otyczną, łączącą w sobie zarówno rozwiązanie matematyczne, jak i kon-
kurencyjne, chociaż każde z  nich miało odmienny charakter. Najpierw
dowiadujemy się, że problem został rozwiązany w sposób matematyczny
przez Baronego, który pokazał, że wycena wszystkich zasobów przybiera
charakter uniwersalny, to znaczy niezależny od formy instytucjonalnej
(a więc nie ma znaczenia, czy jest oparta na własności prywatnej, czy nie).
Potem jednak Schumpeter porzuca projekt rozwiązywania niezbędnych
równań i stawia na koncepcję wolnego rynku konsumpcyjnego i imputa-
cji w duchu socjalizmu rynkowego, opartego na quasi-konkurencji między

 Tadeusz Kowalik sugeruje, że poglądy Langego ewoluowały (Kowalik 2005,


88

s. 152–154).
89
  Więcej o innowacjach u Schumpetera zob. Fiedor 1979, s. 21–30.

Machaj_Kapitalizm.indd 78 2014-01-09 12:27:47


Mechanistyczne podejście Schumpetera 79

menedżerami. Jak widzieliśmy wcześniej, podejście matematyczne i wiara


w zbawczą moc rozwiązywania równań jest zupełnie innym ujęciem niż
typowy praktyczny socjalizm rynkowy.
Najbardziej znany pogląd wybitnego Austriaka (głównie za sprawą
jego krytyków) zawiera się w  stanowisku, że „konsumenci wyceniając
dobra konsumpcyjne (i  zgłaszając na nie popyt), ipso facto wyceniają
również środki produkcji użyte do wytworzenia tych dóbr”. Mogłoby
z  tego wynikać, że problem alokacji dóbr kapitałowych w  ogóle nie ist-
nieje (Schumpeter 1995, s. 218). Wystarczy bowiem, że państwo wydru-
kuje bony na dobra finalne oraz wprowadzi w  miarę swobodny rynek
konsumpcyjny, który będzie dostosowywany do zmieniającego się popy-
tu. Zadziała wspomniany wcześniej mechanizm Taylora, który stanowi,
że w  zależności od istnienia nadwyżki lub niedoboru konieczna będzie
zmiana cen dóbr konsumpcyjnych. Gdy natomiast ceny dóbr konsump-
cyjnych są już wyznaczone, wtedy ipso facto wycenione są automatycznie
też dobra produkcyjne potrzebne do ich wytworzenia. Nic dziwnego, że
Mises i Hayek, przeciwnicy Schumpetera, tak ostro zareagowali na owo
stanowisko i traktowali ten pogląd jako wręcz modelowe niezrozumienie
postawionych przez nich problemów.
Stwierdzenie, że wycena dóbr konsumpcyjnych automatycznie oznacza
wycenę wszystkich dóbr produkcyjnych, jest przesadne. Wyobraźmy sobie
sytuację gospodarki socjalistycznej, w której hipotetycznie wykształca się
równowaga na rynku konsumpcyjnym. Samo ustalenie cen na produkty,
które są na półkach, bynajmniej nie określa cen na czynniki potrzebne
do ich produkcji. Jeśli na rynku znajduje się określona ilość kompute-
rów, na które władze wprowadzą ceny jakoś ten „rynek równoważące”,
to jeszcze nie znaczy, że właściwie zostały wycenione monitory, szkło,
procesory i wszystkie inne materiały, które zostały użyte do ich produk-
cji, co dotyczy również pracy specjalistów, wynajmu hal produkcyjnych
oraz prądu i energii. Kształtowanie się owych cen zależy od społecznego
procesu wyceny, który występuje w związku ze zmianą tytułów własno-
ści do ograniczonych ilościowo produkcyjnych zasobów. Ustalenie ceny
jednego złotego na bułkę nie ma jeszcze wcale związku z tym, ile kosztuje
wynajem piekarni, zakup mąki, podpisanie umów o pracę z pracownika-
mi etc. Te wszystkie zasoby byłyby niewątpliwie zarejestrowane na oficjal-
nych listach centralnego planisty. Jednakże to, że ludzie kupują produkty,
w  których wytwarzaniu biorą udział, nic jeszcze nie mówi o  tym, jakie
relatywne wartości powinny im zostać nadane. To właśnie zdaje się suge-
rować Schumpeter, ukrywając swój pogląd za enigmatycznym: ipso facto.

Machaj_Kapitalizm.indd 79 2014-01-09 12:27:47


80 2. Najważniejsze stanowiska w debacie kalkulacyjnej na temat...

Mimo to w dalszej części wywodu owo ipso facto Schumpetera ulega


niewielkim modyfikacjom. Okazuje się, że najpierw zakładamy istnienie
niezmiennej w danym momencie ilości czynników produkcji oraz przyj-
mujemy, że w każdym przemyśle zarządza jakiś komitet branżowy zgodnie
z przyjętymi wcześniej regułami. Poszczególne zarządy muszą wytwarzać
„możliwie oszczędnie”, a  także mieć pokrycie na każdy czynnik, który
zakupią od centralnego planisty w postaci odpowiednich wydatków kon-
sumenta. A oprócz tego ceny dóbr konsumpcyjnych mają być zrównane
z kosztami krańcowymi. Reasumując:

Tak samo jak dziś każda firma w gałęzi doskonale konkurencyjnej


wie, co wytwarzać, ile i  jakimi metodami przy danych możliwo-
ściach technicznych, reakcjach konsumentów (ich gustach i docho-
dach) oraz cenach środków produkcji, tak samo zarządy branżowe
w naszej socjalistycznej wspólnocie będą wiedziały, co wytwarzać,
jak oraz jakie ilości czynników wytwórczych „kupować” od central-
nego zarządu, gdy ten poda swoje „ceny” i gdy konsumenci ujawnią
swoje „potrzeby”. (Schumpeter 1995, s. 218)

Takie podejście dałoby się zaakceptować, gdyby nie to, że takie stano-
wisko, podobnie zresztą jak inne neoklasyczne przykłady obrony socjali-
zmu, operuje częściej ekonomicznymi terminami i schematami niż wyja-
śnieniem i  opisem codziennych gospodarczych czynności. Samo użycie
terminów „cena” czy „kupowanie” pozoruje pewne zachowania wystę-
pujące w porządku opartym na dobrowolnej dystrybucji tytułów własno-
ści. Nie sposób bowiem pominąć tego, co Schumpeter także podkreśla, że
wszelkie „ceny” czynników produkcji są ustalane przez jednego central-
nego właściciela. Zwrócenie przez niego uwagi na to, że menedżerowie
publicznych przedsiębiorstw zgłaszają popyt, odwraca uwagę od tego, że
ceny są z  góry ustalone, podobnie jak zakres dysponowania kapitałem
przez menedżerów. Centralny właściciel ustala ceny zgodnie z przyjętym
przez siebie planem – zupełnie inaczej niż w kapitalizmie, gdzie plan jest
dostosowywany do istniejących na rynku cen (uwzględniających konku-
rencyjne plany innych przedsiębiorców).
Występujące potem w Schumpeterowskiej wizji tworzenie „zakładów
branżowych” i „pewnych reguł przydzielania zasobów” „dla każdej gałęzi
przemysłu” to przykłady działań odgórnych, które są podejmowane ad
hoc i  nie są owocem konkurencji. Dodajmy do tego, że trzeba zdefinio-
wać, co jest „gałęzią” i na ile jednostek gospodarowania należy podzielić

Machaj_Kapitalizm.indd 80 2014-01-09 12:27:47


Mechanistyczne podejście Schumpetera 81

przemysł (ze względu na etapy produkcji). Potrzebne jest ustalenie zakre-


su zasobów kapitałowych posiadanych przez określone firmy, a  następ-
nie wyznaczenie menedżerów. Późniejsze ustalanie cen przez centralnego
właściciela jest, by tak rzec, szopką. Elastyczność tych cen oraz szybkość
ich dostosowania to również reguły zawarte w centralnym planie. Schum-
peter nie skomentował jednak w swojej koncepcji nieobecności konkuren-
cji cenowej na rynku czynników produkcji, a także na rynku ziemi, rynku
menedżerów, a wreszcie rynku kredytowo-kapitałowym. Bynajmniej nie
chodzi o przyznanie racji krytykom, że socjalizm nie może funkcjonować,
lecz o obserwację, że „rynkowy socjalizm” w swoim zasadniczym charak-
terze nie różni się od dyktatorskiego planu.
Nawet samo stwierdzenie o zrównaniu cen z „kosztami krańcowymi”
jest niewystarczające, gdyż, jak zauważa Schumpeter, nie ma całkowitej
jasności, co jest „kosztem krańcowym” (1995, s. 219). Koszt krańcowy to
przecież kwestia przyjęcia odpowiedniej perspektywy –  w  danej chwili
koszt krańcowy zawsze wynosi zero (ponieważ nic nie kosztuje oddanie
dobra, które już stoi na półce, przez pracownika, który już jest opłaco-
ny). Chodzi zatem o zrównanie kosztu krańcowego z ceną z odpowiedniej
perspektywy. To jednakże wymaga aktywnie działającego przedsiębiorcy
i komplikuje proste rekomendacje z planu socjalizmu rynkowego.
Jak zaznaczyliśmy w prezentacji koncepcji Taylora, wiara w to, że cen-
tralnie ustalane ceny mają być wprowadzone w  celu „oczyszczenia ryn-
ków”, opiera się na dosyć uproszczonym traktowaniu rynku jako zjawiska,
polegającego na tym, że klienci kupują chleb, a biznesmeni obserwują, czy
na półkach sklepowych pojawiają się jego nadwyżki lub niedobory i czy nie
ma zbyt dużych kolejek. Być może taki mechanizm mógłby stać się pod-
stawą planowania, ale gdyby to miało dotyczyć innego rynku konsump-
cyjnego, na przykład komputerów czy samochodów, sprawy zasadniczo
się komplikują. Tylko w bardzo prostym przykładzie chleba (zakładając, że
z socjalistycznego punktu widzenia chcemy każdemu zapewnić bochenek)
można w ten sposób rozumować, ale różnorodność usług konsumpcyjnych
zwiększa skalę wyzwania. Jak mielibyśmy definiować nadwyżki czy niedo-
bory, kiedy na półkach leżą niesprzedane produkty? W kapitalizmie jest to
zjawisko normalne i wynika ze spekulacji na temat przyszłych warunków
popytu. Tymczasem w  socjalizmie mechaniczne podejście nakazywałoby
radykalną i natychmiastową obniżkę ceny, aby wszystko sprzedać (a potem
nic by się na półkach sklepowych nie pojawiło ze względu na zbyt niską
opłacalność produkcji). Dotyczy to nie tylko dóbr konsumpcyjnych – zada-
nie staje się znacznie trudniejsze w odniesieniu do rynku produkcyjnego.

Machaj_Kapitalizm.indd 81 2014-01-09 12:27:47


82 2. Najważniejsze stanowiska w debacie kalkulacyjnej na temat...

Niesystematyczność i skrótowość „rozwiązania” Schumpetera wynika


prawdopodobnie z  tego, że bardziej mu zależało (jak się zdaje, głównie
przez wzgląd na sympatię dla Marksa) na obaleniu argumentów przeciw-
ko niemożliwości gospodarowania w  socjalizmie niż na przedstawieniu
własnej spójnej koncepcji. Zaproponowane „rozwiązanie” jest rezultatem
zbyt dużego przywiązania do ogólnej teorii równowagi, która opisuje go-
spodarkę, po pierwsze, za pomocą aparatu matematycznego, po drugie,
jako zjawisko, w którym „nie zachodzą żadne zmiany”.
Kombinacja tych dwóch aspektów wpływa negatywnie na realizm
analizy. Przede wszystkim ekonomiści nigdy nie zdołali opisać, jak miałby
wyglądać świat, w którym „nie zachodzą żadne zmiany” (wszelkie pró-
by takiego opisu są przecież z  góry skazane na niepowodzenie). Mimo
to nawet przeciwnicy podejścia statycznego, tacy jak Mises, posługiwali
się koncepcją ogólnej równowagi, w  której nie występuje żadna zmiana
(chociaż w  kategoriach systematyzowania zjawisk, bez konkretnego od-
niesienie do świata). Brakuje jednak spójnego opisu, jak taki świat miałby
wyglądać90. Jedno z  podstawowych założeń, na których opiera się eko-
nomia, dotyczy rzadkości zasobów, w  tym także zasobów naturalnych.
A zatem jeśli określone zasoby zostaną zużyte w jakimś czasie, to nie jest
możliwe, aby kiedyś ponownie mogły zostać zużyte, gdyż już nie istnieją
(Rothbard 2004, s.  498). Jeśli zatem ktoś rozprawia o  „gospodarce bez
jakichkolwiek zmian”, to w istocie mówi o „gospodarce bez gospodarowa-
nia”. Termin „gospodarowanie” obejmuje pojęcie „zmiany”, gdyż w „go-
spodarce” człowiek „gospodaruje”, wybiera między zużyciem czegoś dzi-
siaj a zachowaniem i zużyciem za jakiś czas. Zużycie dzisiaj uniemożliwia
zużycie jutro (oszczędzanie). Nie można zatem mówić o gospodarowaniu
bez zmian, podobnie jak niewyobrażalny i przez to niedający się opisać
byłby świat fizyczny bez jakichkolwiek zmian91.

  Istnieją wprawdzie zmatematyzowane opisy świata, istnieją też opisy werbal-


90

ne, jednak te matematyczne są nierealne, a werbalne cechują się brakiem spójności


i wewnętrznymi sprzecznościami. Widać to szczególnie w pracach „werbalnych” eko-
nomistów (jak Mises czy Rothbard), gdy opisując świat ogólnej równowagi, piętrzą
kolejne sprzeczności.
91
  Drobne podobieństwa można chyba dostrzec nawet w fizyce. Swego czasu Ein-
stein porzucił wszelkie nadzieje na to, że da się sformułować teorię wszechświata
w bezruchu. Analogicznie jest w przypadku ogólnej teorii równowagi. Na myśl przy-
chodzi tu skojarzenie z Popperowskim komentarzem dotyczącym stosowania modeli,
w których wszystko trwa w niezmiennym stanie: „(…) przy takiej interpretacji równa-
nie (…) dotyczy nie rzeczywistości, albowiem w rzeczywistości coś się ciągle zmienia,
lecz abstrakcyjnego uniwersum, w jakim nasze jabłka nie gniją, a jeśli gniją, to bardzo

Machaj_Kapitalizm.indd 82 2014-01-09 12:27:47


Mechanistyczne podejście Schumpetera 83

Tego ważnego wyzwania zazwyczaj nie podejmuje się w głównym nur-


cie, a uwaga skupia się na matematycznych operacjach i ich spójności92.
Należało się spodziewać, że inaczej powinno być w wypadku Schumpetera,
który nie posługiwał się matematyką. A jednak mimo „werbalnego” po-
dejścia do problematyki gospodarczej był jednocześnie zwolennikiem
ogólnej teorii równowagi. Ten drugi aspekt jego stanowiska łączył się
z odstąpieniem od autentyzmu w jego analizie. Różnica między nim a in-
nymi teoretykami równowagi sprowadza się do używania innego języka,
w jego wypadku języka niematematycznego. Zamiast posługiwać się teo-
rematami w postaci deterministycznych (lub probabilistycznych) funkcji
matematycznych, próbował je ująć słowami, a nie symbolami. Prowadziło
to często do nieporozumień, czego przykład zawiera następujący cytat:

(…) przedmiotem naszej analizy będzie ten rodzaj zmian wyrasta-


jących z  samej gospodarki, które tak bardzo przesuwają jej punkt
równowagi, że nowy punkt równowagi nie daje się osiągnąć poprzez
nieskończenie drobne posunięcie od punktu dawnego. (Schumpeter
1960, s. 102)

W głównym nurcie, szczególnie w neoklasycznych podstawach wyce-


ny, dominują różniczki i ciągłe funkcje93. Schumpeter zaś jest modelowym
przykładem ekonomisty, który przywiązał do nich niebywale dużą wagę
pomimo swojego zdecydowanie niematematycznego podejścia94. O ile zro-

powoli, w jakim króliki i krokodyle nie rozmnażają się, jednym słowem w tej mierze,
w jakiej warunki fizyczne przypominają czysto logiczne lub arytmetyczne operacje
dodawania, w tej to mierze arytmetyka pozostaje stosowalna. Jest to wszakże twier-
dzenie trywialne” (Popper 1999a, s. 358).
92
  Doskonale opisał to w swoim przełomowym eseju o metodzie Donald McCloskey
(1983). Zob. zwł. jego uwagi o Samuelsonie i głównym nurcie (s. 500 i nast.).
93
 Choć nie do końca. Kopenhaska rewolucja dotarła i  tutaj. Ponieważ główny
nurt ekonomii zazdrościł fizyce aparatu badawczego, musiał przejmować jej narzę-
dzia naukowe (zwłaszcza że wśród ekonomistów modne bywa technokratyczne pla-
nowanie). Stąd współcześnie rachunek różniczkowy jest tylko wstępem do ekonomii.
Bardziej zaawansowana forma to łączenie neoklasycyzmu z procesami stochastycz-
nymi (Mirowski 1989).
94
 Najwyraźniej Böhm-Bawerk miał zbyt mały wpływ na Schumpetera, swego
ucznia. Ten pierwszy przedkładał przyczynowość nad matematyzację w  ekonomii.
Wyjaśniał na przykład ceny w  zależności od indywidualnej użyteczności i  decyzji
jednostek. Schumpeter kładzie nacisk na ruch okrężny, a całość wyceny w jego ujęciu
zmierza do pewnego samoistnie dopełniającego się schematu, w którym ceny ukła-
dają się w równowagowe relacje do subiektywnej wartości. Jak zaznacza Anderson,

Machaj_Kapitalizm.indd 83 2014-01-09 12:27:47


84 2. Najważniejsze stanowiska w debacie kalkulacyjnej na temat...

zumiałe jest to w wypadku ekonomisty, który posługuje się narzędziami


matematycznymi i językiem matematyki, doszukując się w rzeczywistym
otoczeniu elementów nieskończoności i różniczkowalnych funkcji, to za-
dziwia u Schumpetera. Opierając się na uogólnieniach rzeczywistości, po-
winien on przyjąć raczej punkt widzenia człowieka działającego w świecie
skończonym i dyskretnym. Oznaczałoby to, że nie występują w nim wiel-
kości opisywane w matematycznym modelu za pomocą funkcji ciągłych
(Schumpeter zarezerwował jednak dyskretność tylko dla działalności
innowatorskiej).
Mimo to zdecydował się jednak zrezygnować z  „pudełka Walrasa”
(Rothbard 1987, s. 101) i wyjść poza ogólną równowagę. Schumpeter nie
poprzestał na „ruchu okrężnym”, kategoryzującym ujęcie „statyczne”.
Zmierzał w  stronę realistycznego obrazu świata, przypisując szczególną
nieprzewidywalną rolę przedsiębiorcom95. Sam opis ruchu okrężnego (tak-
że w duchu Walrasa) jest ilustracją niektórych podstawowych zależności,
jednak dla neoklasyka w  dużej mierze odgrywa rolę wystarczająco do-
brego opisu gospodarki. Jeśli przyjmiemy takie stanowisko, to z punktu
widzenia debaty na temat funkcjonowania socjalizmu żaden problem go-
spodarczy nie musi się w socjalizmie pojawić. Jeśli na pytanie, jak funk-
cjonuje gospodarka kapitalistyczna, przedstawimy kilka schematów ru-
chu okrężnego i nadamy odpowiednie nazwy zawartym tam wielkościom
oraz wskażemy, jak dokonuje się optymalizacja gospodarowania, to w ten
sam sposób można przedstawić schemat gospodarki socjalistycznej, cen-
tralnie sterowanej. Problem jednak polega na tym, że wbrew temu, co zda-
je się myśleć wielu teoretyków, narysowanie dwóch krzywych „S” i „D”
na wykresie, gdzie osie zostają oznaczone jako „P” i „Q”, nie jest opisem
procesu gospodarczego. Ekonomista, który narysował na wykresie krzywą
popytu i podaży, w istocie niczego nie wyjaśnia. Neoklasykom jednakże
zdawało się, że na tym polega „wyjaśnianie” – skoro tak, to właściwie jaki
miałby być problem kalkulacyjny socjalizmu, dla którego również można
byłoby takie krzywe narysować?

ten schemat „nie mówi nic o  przyczynowej relacji między krańcową użytecznością
a rynkowymi cenami; tylko przedstawia określoną matematyczną relację między in-
dywidualną użytecznością z jednej strony a abstrakcyjnymi relacjami wymiennymi
na rynku z drugiej (Anderson 1915, s. 649–650).
95
  Od początku swojej kariery naukowej (Schumpeter 1908) przywiązywał dużą
wagę do bezosobowej koncepcji ruchu okrężnego. Podkreślał przy tym konieczność
stosowania indywidualizmu metodologicznego, dzięki czemu w jego systemie znala-
zła się jakaś wersja przedsiębiorcy (Dahms 1995, s. 4).

Machaj_Kapitalizm.indd 84 2014-01-09 12:27:47


Mechanistyczne podejście Schumpetera 85

Elementem dynamicznym u  Schumpetera miał być wspomniany


przedsiębiorca, który w  celu zwiększenia zysków wprowadza do gospo-
darki innowacje naruszające stan równowagi96. Przedsiębiorczość owego
innowatora i, by tak rzec, rynkowego herosa jest fundamentem dobrze
funkcjonującego kapitalizmu. Wydawać by się zatem mogło, że socjalizm
dotknąłby poważny problem, gdyż brakowałoby w  nim takich liderów
ładu przedsiębiorczego. Jak wobec tego Schumpeter godzi swoją teorię in-
nowacyjnego przedsiębiorcy z możliwością funkcjonowania socjalizmu?
Przedsiębiorczość dałoby się pogodzić z  podejściem Schumpeterow-
skim i znaleźć dla niej ważne miejsce w debacie na temat funkcjonowa-
nia socjalizmu, gdyby nie pewien istotny szczegół –  otóż przedsiębiorca
u Schumpetera nie jest tak naprawdę przedsiębiorcą, lecz zaledwie kimś,
kto wprowadza do gospodarki wynalazki. Często bywają to niewielkie
technologiczne ulepszenia, jednakże dla Austriaka ważny jest ich ekono-
miczny kontekst, to znaczy „nowe kombinacje” bądź nowe funkcje pro-
dukcji, które pojawiają się w wyniku ich zastosowania. Istotne jest tutaj
nie tylko wprowadzenie jakiejś nowinki technicznej, lecz również nowych
towarów, niewypróbowanych jeszcze metod, a także otwieranie kolejnych
rynków, zdobywanie surowców, przeprowadzanie nowych organizacji
(Schumpeter 1960, s. 103–10497).
Na pierwszy rzut oka taki obraz przedsiębiorczego działania wydaje się
uzasadniony. Niestety, jego bliższy ogląd uświadamia, że Schumpeter po-
mija kilka istotnych cech działalności przedsiębiorcy. Niewątpliwie dobre
wrażenie robi jego pojęcie „twórczego niszczenia” („kreatywnej destruk-
cji”). Tak określa rozstrój wywoływany przez działanie przedsiębiorcy,
który niejako wytrąca z bezruchu spokojnie funkcjonujący rynek, odważ-
nie wprowadzając nowe rozwiązania. Nie należy jednak zapominać, że
przedsiębiorca jest właścicielem zasobów (albo przynajmniej ich dyspo-
nentem), który alokuje środki pieniężne (także rzeczowe) w  najbardziej
zyskowne przedsięwzięcia. Działa przy tym w kontekście braku pewności,
przez co ryzykuje majątek. Nie musi wcale burzyć istniejących schematów
zarządzania albo podbijać nowych rynków. Najważniejsze w  jego dzia-
łaniu jest monetarnie produktywne szukanie zatrudnienia dla czynni-
ków produkcji, którymi dysponuje. Jednocześnie w  swoich działaniach

  Warto tu zwrócić uwagę na Gabriela Tarde, francuskiego socjologa, mniej zna-


96

nego poprzednika Schumpetera. Przedstawił on teorię innowacji bliźniaczo podobną


do teorii Austriaka (zanim ten ją sformułował). Zob. Taymans 1950.
97
  Zob. też Fiedor 1979, s. 22–23.

Machaj_Kapitalizm.indd 85 2014-01-09 12:27:47


86 2. Najważniejsze stanowiska w debacie kalkulacyjnej na temat...

ograniczony jest własnością innych przedsiębiorców i  osiąga zyski, jeśli


działa skutecznie, lub ponosi straty (np. umniejszenie wartości kapitało-
wej dysponowanego majątku), jeśli jego działania są nieskuteczne.
Pomijając kontekst własnościowy i rolę otoczenia prawnego, w którym
funkcjonuje inwestor, Schumpeter wykluczył bohaterskiego przedsiębior-
cę z rzeczywistych ograniczeń, w których przyszło mu gospodarować. Po-
nadto zdeprecjonował aspekty oszczędnościowo-kapitałowe, uznając, że
projekty „przedsiębiorców” finansuje ekspansja kredytowa banków, któ-
ra wyposaża ich w niezbędną siłę nabywczą (Schumpeter 1960, s. 117)98.
Widzimy, że przedsiębiorca Schumpetera różni się od tego przedsiębiorcy,
na którym opiera się gospodarka rynkowa. Przedsiębiorca rozumiany tra-
dycyjnie nie wyróżnia się wśród innych tak jak Schumpeterowski, który
z kolei należy do nielicznego grona tych wybijających się ponad innych;
jego rola sprowadza się głównie do zdobywania społecznego prestiżu z ra-
cji przełamywania schematycznych zasad gospodarowania.
Skoro zdaniem Schumpetera przedsiębiorca jest postacią wybitną niczym
heros, wprowadza innowacje oraz zauważalne jakościowe zmiany, nie po-
nosząc żadnego ryzyka, a jego zarobki polegają na osiąganiu zysków (nigdy
nie ponosi strat99), to podobnie można scharakteryzować wybrane jednostki
w gospodarce socjalistycznej. W analizie konkurencji i przedsiębiorczego po-
działu pracy bycie właścicielem i konieczność unikania strat, by zachować
kapitał, to jedno z najważniejszych ograniczeń, które sprawia, że gospodarka
rynkowa może efektywnie alokować zasoby. W teorii przedsiębiorcy Schum-
petera własność nie ma znaczenia, a rola przedsiębiorcy zostaje sprowadzona

 Podpierając się tym założeniem, Schumpeter stworzył również własną teorię


98

wahań koniunkturalnych. Jej głównym punktem było finansowanie innowacji przez


bankową kreację pieniędzy (Schumpeter 1939).
99
  Naturalnie w pewnym zakresie wszystko jest kwestią przyjęcia którejś definicji.
W takim razie owa definicja wyklucza z rozważań newralgiczny aspekt funkcjonowania
gospodarki. Anderson nazywa wprost „herezją” teorię, która, rozpatrując kwestię przed-
siębiorcy, pomija kontekst posiadanego przezeń kapitału, zwłaszcza gdy przyjęto zało-
żenie, że jego pieniądze nie pochodzą z oszczędności, tylko zostały wydrukowane przez
banki (Anderson 1915, s.  653). O  pieniądzu w  Walrasowskim systemie Schumpetera
zob.  Marget 1951. Nawet w  perspektywie Schumpetera innowacje mogłyby być fi-
nansowane przez oszczędności netto, a  niekoniecznie przez kreację pieniądza, czego
Schumpeter nie rozważa. Być może zakłada, że pieniądz jest pasywnym numéraire, ale to
oznacza przyjęcie kolejnego niespójnego neoklasycznego założenia, ponieważ pieniądz
będący numéraire nie jest już pieniądzem, bo nie można go mieć (jest tylko pasywną
makroekonomiczną jednostką rozliczeniową). A skoro nie ma w tym modelu posiada-
nego pieniądza, to oczywiście nie może być w nim oszczędności netto w pieniądzu, ale
w zasadzie również nie może w nim być kreacji pieniądza, o której mówi Schumpeter.

Machaj_Kapitalizm.indd 86 2014-01-09 12:27:47


Mechanistyczne podejście Schumpetera 87

do wprowadzenia „nowych kombinacji” (własność nawet przeszkadza, po-


nieważ jest źródłem procentu, spowalniającego rozwój).
Wykluczenie aspektu własności z tych rozważań doprowadziło tego wy-
bitnego teoretyka do stwierdzenia, że w zasadzie nie ma jakichś szczegól-
nych problemów z  projektem socjalistycznym. Można się w  nim uporać
z  wyzwaniami alokacji podobnie jak w  systemie dobrowolnym. Ponadto
kapitalizm na pewnym etapie rozwoju przeobrazi się w końcu sam, „masze-
rując” do socjalizmu (Schumpeter 1950). Rozwój kapitalizmu ma prowadzić
do wzmocnienia struktur korporacyjnych, które stopniowo i systematycz-
nie rozmywają przypisanie kapitału do określonej osoby. Następnie zamiast
wcześniejszych bohaterów-przedsiębiorców przychodzą technicy, którzy
dopasowują się do schematu ruchu okrężnego, przez co przedsiębiorca staje
się czymś w rodzaju kolejnego opłacanego czynnika produkcji.

Właśnie owa funkcja społeczna [przedsiębiorcy] już dziś zaczyna


tracić znaczenie i będzie musiała tracić je nadal w przyszłości w co-
raz szybszym tempie, nawet gdyby sam proces ekonomiczny, któ-
rego motorem jest przedsiębiorczość, rozwijał się dalej bez ograni-
czeń. Z jednej strony bowiem znacznie łatwiej jest teraz, niż to było
w przeszłości, robić rzeczy wybiegające poza utarte koleje – sama in-
nowacja zostaje sprowadzona do rutyny. Postęp techniczny w coraz
większej mierze jest sprawą zespołów odpowiednio wyszkolonych
specjalistów, którzy dają produkt, jakiego się od nich wymaga, i za-
pewniają jego funkcjonowanie w możliwy do przewidzenia sposób.
Coraz szybciej zanika romantyka niegdysiejszych przygód handlo-
wych, ponieważ wiele rzeczy, które kiedyś musiały się ukazać wy-
nalazcy w przebłysku geniuszu, można dzisiaj dokładnie obliczyć.
(Schumpeter 1995, s. 163)

W  korporacjach nie ma właścicieli; tymi strukturami zarządzają lu-


dzie, którzy nie martwią się ich ochroną przed nacjonalizacją. Następnym
etapem jest nadejście demokratycznego socjalizmu i przejęcie korporacji
przez państwowe instytucje planistyczne. Schumpeterowski opis „natu-
ralnej” ewolucji od systemu własności prywatnej do struktur socjalistycz-
nych pokazuje, że z  pozoru atrakcyjna teoria przedsiębiorcy Schumpe-
tera jest właściwie niekompletna, ponieważ pomija aspekt własności100.

  Oprócz tego przejście do socjalizmu ma w zasadzie charakter deterministycz-


100

ny, niezależnie od naszych preferencji (Dahms 1995, s. 7). Schumpetera od Marksa

Machaj_Kapitalizm.indd 87 2014-01-09 12:27:48


88 2. Najważniejsze stanowiska w debacie kalkulacyjnej na temat...

Przedsiębiorca ma swoje miejsce w gospodarce, gdyż jest zależny od dys-


trybucji tytułów własności i tego, jak przechodzą one z rąk do rąk wśród
uczestników procesu rynkowego (lub jak ta własność zmienia swoją war-
tość kapitałową)101. W przytoczonym cytacie rola ta, zdaniem Schumpete-
ra, polega jedynie na wprowadzeniu postępu technicznego. Przedsiębiorca
ma jednak do wykonania znacznie obszerniejsze zadania niż tylko wpro-
wadzanie nowinek do systemu produkcyjnego, i  to niezależnie od tego,
jak szeroko będzie rozumiane pojęcie „nowinek”102. Gdyby Schumpeter to
uwzględnił w swoich rozważaniach, jego poparcie dla tezy o efektywności
socjalizmu mogłoby wyglądać zgoła inaczej.

Wa l t e r E u c k e n , n a j b a r d z i e j n i e d o c e n i o n y
ucz e st n i k de bat y
Książce Waltera Euckena zatytułowanej Podstawy polityki gospodarczej
należy poświęcić osobne miejsce z kilku powodów. Po pierwsze, w zasadzie
nie uwzględniono jej w kontekście debaty kalkulacyjnej. Po drugie, stano-
wi ona najostrzejszy i najcelniejszy atak na socjalizm rynkowy; w zasadzie
jako jedyna jasno udowadnia jego papierowy charakter. Po trzecie, jest
wyjątkowa nie tylko ze względu na stanowisko autora, lecz także jego bły-
skotliwość; praktyczne ujęcie problemu w niej góruje zdecydowanie nad
podejściem innych myślicieli uczestniczących w debacie. Z pracy Euckena
emanuje uzasadniona pewność siebie autora, a jego wnikliwość wyróżnia
go spośród ówczesnych ekonomistów. Podstawy polityki gospodarczej nie
dotyczą wprost socjalizmu rynkowego (być może dlatego książka ta bywa
pomijana), lecz mówi się tam o „teorii gospodarki centralnie planowanej
na przykładzie niemieckiego eksperymentu”.

odróżnia to, że w  przeciwieństwie do niego twierdził, iż do powstania socjalizmu


doprowadzą sukcesy kapitalizmu, a  nie jego błędy. Na ten temat zob. Elliott 1980.
Chociaż niektóre wydarzenia potwierdzają tezę Schumpetera (szczególnie w  dobie
obecnego kryzysu), to należy pamiętać, że jego prognozy lepiej pasują do gospodarki
mieszanej niż do wolnorynkowej.
101
  Marksista Paul M. Sweezy podkreśla, że dla ruchu okrężnego duże znaczenie
może mieć fakt posiadania kapitału (Sweezy 1943, s. 95).
102
  Jak skrupulatnie zaznacza Solo, plan produkcyjny, który przyjmują przedsię-
biorcy, zawiera również wynalazki i innowacje. Skoro nie są one niczym niezwykłym
w  gospodarce, to ich koncepcja jako zakłócających równowagę zmian musi zostać
zrewidowana (Solo 1951, s. 428–429). Dodajmy, że musiałoby to dotyczyć także kon-
cepcji przedsiębiorcy.

Machaj_Kapitalizm.indd 88 2014-01-09 12:27:48


Walter Eucken, najbardziej niedoceniony uczestnik debaty 89

Spośród dwóch stanowisk w kwestii funkcjonowania socjalizmu, „mo-


nistycznego” i „dualistycznego”, Eucken (2005, s. 139) wybiera to drugie.
Monizm zakłada istnienie uniwersalnych mechanizmów ekonomizacji,
dających się prosto wprowadzić zarówno w socjalizmie, jak i w kapitali-
zmie. Dualizm wskazuje na radykalnie odmienną skuteczność gospoda-
rowania w zależności od tego, czy system opiera się na wolnej wymianie,
czy centralnym zarządzaniu. Wnikliwe studia empiryczne niemieckiej go-
spodarki pomogły Euckenowi zauważyć fundamentalne różnice między
gospodarką dobrowolną a gospodarką opartą na dyktaturze.
Pierwsza z tych różnic dotyczy ukształtowania mechanizmu cenowe-
go, który formalnie może istnieć nie tylko w systemie wymiany tytułów
własności, lecz także w socjalizmie w wersji „rynkowej”. Należy jednak
pamiętać, jak działa kalkulacja w  kapitalizmie, ponieważ ceny oprócz
„mierzenia rzadkości” i umożliwiania arytmetyki za pomocą kilku pro-
stych liczb są również narzędziem kontroli poszczególnych przedsięwzięć.
Zależności między wyceną konkretnych czynników produkcji a wyceną
projektów inwestycyjnych, które realizują przedsiębiorcy, wpływają na
to, jakie decyzje zostaną podjęte. Tymczasem istnienie takich cen w sys-
temie socjalizmu wcale nie oznacza istnienia mechanizmu kontrolują-
cego, gdyż planista i  tak podejmuje taką decyzję, jaka mu odpowiada
(Eucken 2005, s. 112).
Argument ten ilustruje istotny defekt socjalizmu –  odrzucenie ewen-
tualności bankructwa przedsięwzięć gospodarczych, które spełnia waż-
ne funkcje społeczno-gospodarcze. Rezygnując w ogóle z tej właściwości
gospodarki, pozbawiamy ją witalnych funkcji niezbędnych w  procesie
skutecznej alokacji zasobów. Prywatny przedsiębiorca podejmując serię
błędnych działań, w końcu zbankrutuje i straci cały majątek. Ta sytuacja
nie grozi centralnemu właścicielowi, który podejmuje takie decyzje, jakie
mu odpowiadają, nie odnosząc ich do systemu cen, nawet jeśli go wpro-
wadził. W podobnym zakresie działają politycy dysponujący publicznym
budżetem.
Negowanie niezbędnego dla racjonalnej gospodarki zagrożenia niepo-
wodzeniem i  utratą majątku na rzecz innych właścicieli sprawia, że za
kalkulacją ustanawianą w socjalizmie rynkowym nie stoi konieczność eko-
nomizowania środków (jej brak prowadzi do zmarnowania i utraty mająt-
ku). Kontrolę produkcji ustanawia jeden właściciel, który nie może stracić
dotychczasowych klientów na rzecz innych w sytuacji braku konkurencji
rynkowych podmiotów. Ostateczni odbiorcy produktów nie mogą kon-
trolować władzy, a ekonomiczne rozporządzanie zasobami skupione jest

Machaj_Kapitalizm.indd 89 2014-01-09 12:27:48


90 2. Najważniejsze stanowiska w debacie kalkulacyjnej na temat...

w jednym ośrodku, który przez nikogo nie jest ograniczony (Eucken 2005,
s. 114–115):

Czym różnią się procesy inwestycyjne w  gospodarce wolnoryn-


kowej i  centralnie sterowanej? (…) rachunek ekonomiczny działa
hamująco na każdą inwestycję, dokonuje ostrej selekcji projektów
i wpływa na poszczególne inwestycje (np. zakup każdej maszyny).
Zupełnie inaczej mają się rzeczy w gospodarce centralnie sterowa-
nej, operującej globalnymi i niewiążącymi cenami (…) W gospodar-
ce centralnie sterowanej brakuje takich automatycznych hamulców
inwestycji, jakie działają w  gospodarce wolnorynkowej. (Eucken
2005, s. 126)

Autor podkreśla, że w  gospodarce socjalistycznej nie występuje wy-


miana, lecz „przydziały” (Eucken 2005, s. 129). Kluczowe znaczenie ma
jego konstatacja, że tradycyjnie prezentowana na wykresach teoria popytu
i  podaży nie da się zastosować w  socjalizmie rynkowym, ponieważ nie
istnieją tam suwerenni uczestnicy procesu gospodarczego, podejmujący
niezależne od siebie decyzje. W gospodarce centralnie sterowanej nie ma
samodzielnych sprzedawców, którzy realizują indywidualne plany i w ten
sposób nawiązują stosunki gospodarcze. Zamiast tego jest jeden centralny
plan (Eucken 2005, s. 134).
Eucken w  swojej książce stale podkreśla, że socjalizm musi oznaczać
wprowadzenie planu przez centralnego decydenta i wiążącą się z tym re-
zygnację z ładu konkurencyjnego103. Argumentacja wzbogacona jest o stu-
dia empiryczne nad socjalistycznymi gospodarkami, w  których władzy
zależało na tym, aby uchronić się od ekonomicznej ruiny i chaosu (nie-
zależnie od równoległych celów politycznych). Niestety, chęci zderzają
się często z  realnymi ograniczeniami i  nie będą mogły podważyć tych
nieuchronnych ekonomicznych prawidłowości. Jeśli przymusowo zostaje
ustanowiony centralny właściciel, to nie wchodzi w  grę przedsiębiorczy
podział pracy, a społeczne funkcje bankructwa przestają odgrywać jaką-
kolwiek rolę.
Centralne planowanie nie da się pogodzić ze zdecentralizowaną formą
konkurencji. Czy jednak socjalizm zdecentralizowany, w którym władza

 Podobną argumentację, choć z  perspektywy politycznej, przedstawia Hayek


103

(1996), udowadniając, że socjalizm musi prowadzić do dyktatury i  zniewolenia


jednostki.

Machaj_Kapitalizm.indd 90 2014-01-09 12:27:48


Walter Eucken, najbardziej niedoceniony uczestnik debaty 91

rezygnuje z  bezpośredniego ingerowania w  działalność gospodarczą,


mógłby sprawnie funkcjonować? Wtedy państwo wzięłoby na siebie obo-
wiązek pobierania renty z tytułu posiadania czynników produkcji, rezy-
gnując z decyzji alokacyjnych. Te pozostawiono by w rękach menedżerów,
korzystających z  wiedzy „określonego miejsca i  czasu”. W  wyniku tego
wykształciłoby się coś w  rodzaju quasi-konkurencji między zarządcami
publicznych przedsiębiorstw, którzy rywalizowaliby o  pozyskanie czyn-
ników produkcji.
Eucken twierdzi, że taki system nie da się pogodzić z ogólną filozofią
socjalizmu i tak jak kwadratura koła nie jest możliwy. W podobnym tonie
wypowiedział się kilkadziesiąt lat później Paul Craig Roberts (1971). Jeśli
centralna agencja zdecyduje się wprowadzić ceny i pozwoli za ich pomocą
funkcjonować jednostkom publicznym, siłą rzeczy zrzeknie się zdolności
planistycznych i zrezygnuje ze swoich socjalistycznych celów, przekazując
władzę menedżerom. W tym sensie socjalizm rynkowy byłby kwadraturą
koła, ponieważ nadanie mu takiego charakteru pozbawiałoby go doktry-
nalnych podstaw.
Na pierwszy rzut oka argument Euckena może wydać się poprawny,
chociaż po namyśle dochodzimy do wniosku, że w gruncie rzeczy zakła-
da się w  nim traktowanie gospodarki podobne jak w  doktrynie Berlego
i Meansa. W ślad za nimi niektórzy krytycy systemu dobrowolnego utrzy-
mują, że w nowoczesnych gospodarkach procesem gospodarczym nie ste-
rują właściciele, tylko menedżerowie zatrudniani przez nich na podstawie
kontraktu. Menedżer nie ponosi straty w razie błędnie prowadzonej dzia-
łalności i nie jego dotknie bezpośrednio upłynnienie majątku firmy. Cho-
ciaż kieruje on firmą na bieżąco, to w istocie jego rola polega na wspie-
raniu właścicieli, lecz nigdy nie zdoła ich zastąpić (co więcej, właściciele
korzystają z jakichś systemów jego nadzorowania i oceny).
W wypadku socjalizmu rynkowego, w którym centralny planista trak-
towałby poważnie konkurencję między publicznymi zakładami i pozwolił
menedżerom na samodzielne działanie, sytuacja wyglądałaby podobnie.
Niewątpliwie właściciel wyzbyłby się częściowo możliwości podejmowa-
nia decyzji o tym, co w określonych warunkach należy produkować. De-
cyzje należałyby do dyrektora (bądź innego administratora) zakładu (so-
cjalistyczna władza nie zajmowałaby się tymi sprawami). Mimo to należy
pamiętać, że wybór zarządzających byłby zależny od woli centralnego wła-
ściciela. Nie zapominajmy, że nie istniałby rynek ziemi, a radykalny plan
przekształcania struktury gospodarczej pozostawałby w gestii centralnej
agencji. Po wprowadzeniu socjalizmu centralny właściciel mianowałby

Machaj_Kapitalizm.indd 91 2014-01-09 12:27:48


92 2. Najważniejsze stanowiska w debacie kalkulacyjnej na temat...

dyrektorów istniejących jednostek produkcyjnych z klucza politycznego,


a oni działaliby według jego poleceń, zgodnie z centralnym planem.
Oczywiście w tym scenariuszu może on zostawić dyrektorom pewną
swobodę podejmowania decyzji. Jej zakres nie jest jednak zbyt szeroki,
gdyż właściciel decyduje o wielkości budżetu przeznaczonego na inwesto-
wanie w placówki kierowane przez menedżerów i steruje centralnie usta-
nawianymi cenami. Podczas gdy agencja centralna jest władna ustalać re-
lacje wymienne poszczególnych czynników produkcji i przydzielać budżet
przedsiębiorstwom publicznym, to zakres konkurencyjnego planowania
przez menedżerów jest bardzo ograniczony. Skoro na liście centralnego
właściciela każdy czynnik produkcji i  półprodukt mają określoną cenę,
a  dyrektorzy zakładów publicznych dysponują ustalonym budżetem, to
swoboda podejmowania działań nie jest zbyt wielka. W  odniesieniu do
centralnych wykazów cen dobre i błędne decyzje menedżera są już okre-
ślone. Jedynym wyjściem z tej patowej sytuacji mogłoby być zapewnienie
innym osobom możliwości całkowitego wyłączenia zasobów z obiegu go-
spodarczego. Podejmowane decyzje miałyby wtedy charakter suwerenny,
co skutkowałoby konkurencyjnością. Jednakże tego rodzaju prawo osta-
tecznego dysponowania jest prawem własności, które zostanie w socjali-
zmie zniesione.
Teoretycznie ten zarzut można odeprzeć, twierdząc, że mimo począt-
kowego ustalenia danych wyjściowych rachunku (w tym budżetów firm
i sposobów dystrybucji zasobów) planista mógłby zmieniać ceny w zależ-
ności od jakichś obiektywnych warunków, prowadzących do równowa-
gi, które byłyby niezależne od jego woli. To rozwiązanie jest niemożliwe.
Nadwyżki i  niedobory nie są przecież banalną fizykalną osobliwością,
którą da się dostrzec na rynku. A nawet jeśliby dostrzeżono jakiś niedobór
i zgodnie z tą propozycją pojawiłaby się konieczność podniesienia ceny,
to zupełnie nie wiadomo, o  ile ta cena miałaby wzrosnąć. Zauważył to
Eucken, dając przykład buczyny w Niemczech, i zacytował leśnika: „nie
znamy wartości buczyny; wiemy tylko, że jest ona dość wysoka. Jak wyso-
ka – o tym musi później zdecydować rynek” (Eucken 2005, s. 116).
System, w którym planista ustala budżety, zasady rozpoznawania nad-
wyżek i niedoborów, a także określa ceny wyjściowe oraz to, jak je potem
zmieniać, wyznacza mu pierwszoplanową rolę, jeśli idzie o ocenę sytuacji
gospodarczej, a także pomysły, które jej dotyczą. Wszelkie zmiany istnie-
jących cen wychodzą w tej propozycji od centralnej agencji i określają ex
ante, które firmy mają ponosić straty, a które osiągać zyski. Zatem inaczej
niż Roberts powinniśmy, rozwinąwszy argument Euckena, stwierdzić, że

Machaj_Kapitalizm.indd 92 2014-01-09 12:27:48


Walter Eucken, najbardziej niedoceniony uczestnik debaty 93

socjalizm rynkowy jest nadal centralistycznym socjalizmem, aczkolwiek


z tą różnicą, że bezpośrednie centralne zarządzanie zostaje zastąpione po-
średnim centralnym zarządzaniem z  użyciem sterowania socjalistyczną
listą cen i budżetami. A więc nawet po wprowadzeniu idealistycznej wizji
Langego, w której publikowane listy cen miałyby stać się wyznacznikiem
racjonalności gospodarowania, socjalizm nadal byłby planem, w którym
decyzje gospodarcze podejmuje przede wszystkim ekonomiczna dyktatu-
ra. Quasi-konkurencja między menedżerami publicznych przedsiębiorstw
nie mogłaby zastąpić przedsiębiorczego podziału pracy, istniejącego jedy-
nie w sytuacji dystrybucji własności. Jedynym ratunkiem dla centralnego
właściciela mogłoby być rozdysponowanie własności i przekazanie pełni
praw do władania publicznym menedżerom. Wtedy jednak nie doszłoby
do urzeczywistnienia socjalistycznej utopii.
Na koniec warto zauważyć, że wprawdzie Eucken wnikliwie przeana-
lizował funkcjonowanie socjalizmu, jednak nie korzystał z dynamicznej
teorii przedsiębiorczości i zbyt dużą wagę przywiązywał do modelu kon-
kurencji doskonałej. W świetle jego tez ceny w gospodarce dobrowolnej
są korzystnym sposobem racjonalizacji gospodarowania, ponieważ wyni-
kają spontanicznie z warunków rynkowych i na ich kreowanie nie mają
wpływu dominujące jednostki. Problemy gospodarowania pojawiają
się, gdy takie jednostki zaczynają przeważać nad bezosobowym mecha-
nizmem cenowym. Socjalizm jest zdaniem Euckena nieefektywny, gdyż
oznacza strukturę monopolistyczną, w której zniesiono jakąkolwiek kon-
trolną rolę bezosobowych cen. Można się z  tym niewątpliwie zgodzić,
aczkolwiek monopolizacja, o której mowa w socjalizmie, wynika z maso-
wego wywłaszczenia. Tymczasem w rozumieniu Euckena monopolizacja
oznacza sytuację, w której przedsiębiorca może istotnie wpływać na ceny.
Jak zobaczymy dalej, owo Coase’owskie postrzeganie procesu rynkowe-
go, w którym „ceny decydują” spontanicznie, niepotrzebnie deprecjonu-
je proces decyzyjny na rynku. Skuteczności prowadzenia biznesu nie da
się oderwać od posiadania majątku, z  czym wiąże się wzrost i  ochrona
wartości kapitałowej. Nawet jeśli biznesmen ma dużą firmę, która może
negocjować warunki cenowe, to nadal grozi mu bankructwo, czyli utrata
własności wskutek błędnego gospodarowania. Na tym polega gospodarka
konkurencyjna (to znaczy oparta na własności i jej kontrolnych gospodar-
czych funkcjach), a nie na tworzeniu warunków, w których jest nieskoń-
czenie wielu dostawców, nieodgrywających jednak żadnej roli.

Machaj_Kapitalizm.indd 93 2014-01-09 12:27:48


Machaj_Kapitalizm.indd 94 2014-01-09 12:27:48
3
Wł a s no ś c i ow e a s pe k t y ry n k u

Wł a s n o ś ć a   p o d s t aw y s p o ł e c z e ń s t wa
i g osp oda r k i
Wspomniany w pierwszym rozdziale system własnościowy konstytu-
uje kształtowanie się stosunków podziału i  wymiany, filarów ładu spo-
łecznego. Ze względu na nienormatywny charakter tej pracy nie zamierza-
my rozstrzygać, jaki system jest „naprawdę” sprawiedliwy. Nasza analiza
obejmuje zarówno skrajnie liberalny porządek społeczny, jak i porządek
komunistyczny. Klasyfikacja i zdefiniowanie tych systemów (przez odnie-
sienie ich do rzeczywistości empirycznej) umożliwia rozumowanie wolne
od wartościowania, tzn. bez ideologicznego opowiedzenia się za którymś
systemem104. Zasoby mogą być rozdysponowane zgodnie z  zasadą pier-
wotnego zawłaszczenia i  przekazywane na podstawie swobody umów.
Podejście to jest kojarzone współcześnie z  libertariańską interpretacją
Johna Locke’a  – kto pierwszy zagospodaruje rzadki zasób swoją pracą,
staje się właścicielem. Tak wykształcona struktura własnościowa otwiera
drogę do zawierania rozmaitych kontraktów. Ład ten określilibyśmy mia-
nem liberalnego, czy nawet, zgodnie z nowszą terminologią, libertariań-
skiego105. Z czasem jednak zdecydowanie najważniejsza staje się swoboda
kontraktów. Im więcej bowiem jest zawieranych na rynku transakcji, tym

104
  Pojęcie „wolność od wartościowania” można definiować rozmaicie. Przyjmu-
jemy tu, że oznacza ona brak ideologizowania zdarzeń wraz z  jednoczesną próbą
ich uchwycenia oraz kategoryzacji z  perspektywy niezaangażowanego obserwato-
ra, wskazującego na pewne charakterystyki, które są niezależne od jego osobistych
przekonań.
105
 O  podstawach systemu libertariańskiego zob. Rothbard 1982. Do myślicieli
libertariańskich zalicza się również Roberta Nozicka (1999). Jego poglądy nie są jed-
nak do końca spójne z tradycją radykalnego libertarianizmu. Nozick broni bowiem
instytucji państwa, którą odrzucają tacy anarchokapitaliści jak Rothbard.

Machaj_Kapitalizm.indd 95 2014-01-09 12:27:48


96 3. Własnościowe aspekty rynku

mniejsze znaczenie ma to, kto historycznie był pierwotnym właścicielem


czego (jest to szczególnie ważne ze względu na mroczne początki histo-
rycznych pierwotnych zawłaszczeń).
Zależność między pierwotnym zawłaszczeniem zasobów a  swobodą
kontraktów nie jest bezwzględna, zwłaszcza gdy analizujemy przykłady
krajów, które wyrosły z systemów feudalnych bądź podobnych. Przypo-
mnijmy sobie chociażby transformację ustrojową w Polsce w 1989 roku.
W  początkach nowego ładu nie została ustalona przejrzysta prywatna
struktura własnościowa, a  można by wyobrazić sobie denacjonalizację
„komunistyczną”, polegającą na rozdzieleniu zasobów posiadanych przez
instytucje państwowe w sposób pseudoegalitarny. Całkiem możliwy byłby
następujący scenariusz denacjonalizacji majątku: szkoły daje się nauczy-
cielom, pocztę jej pracownikom, szpitale lekarzom, kopalnie górnikom106.
Choć system taki nie opierałby się na zasadzie klasycznego pierwotnego
zawłaszczenia, to wraz z jednoczesnym wprowadzeniem swobody umów
zacząłby zapewne wkrótce funkcjonować na podobieństwo klasycznego
wolnego rynku (gdyby oczywiście te rozdysponowane tytuły własności
można było swobodnie sprzedawać).
Tutaj interesuje nas przede wszystkim ekonomiczny aspekt systemu po-
szanowania własności indywidualnej, a także jego konsekwencje dla go-
spodarczej efektywności. Oznacza to, że badamy rezultaty ustanowienia
normatywnego systemu indywidualnej własności. Interesują nas zatem
ekonomiczne aspekty tego, że trwale rozdysponowana własność może być
albo szanowana, albo podważona (słowo „trwale” nasuwa sporo wątpli-
wości, wymagających osobnego omówienia). Komunista pragnący władzy
ludu, gdy chce być konsekwentny i uznać równy podział zasobów za spra-
wiedliwy, powinien stwierdzić, że od momentu „zero” (np. rozdzielenia
po równo tytułów własności do zasobów między wszystkich robotników)
wszelkie rezultaty pokojowej wymiany będą sprawiedliwe. Na przykład
jeśli ludzie będą chcieli płacić duże pieniądze za oglądanie Michaela Jor-
dana w akcji, w wyniku czego będzie on zarabiał kilkadziesiąt razy więcej
niż przeciętny robotnik, to próżno doszukiwać się w tym aktów niespra-
wiedliwości, gdyż dystrybucja jest wtórna wobec produkcji i  wcześniej-
szego posiadania (Nozick 1999, s. 194–198). Gdy natomiast hipotetyczny
komunista uzna, iż jest to niesprawiedliwe i zasugeruje, żeby skonfiskować
dochód Jordana, to w istocie nie akceptowałby pierwotnie proponowanej

 Zwolennikiem takiej prywatyzacji był jeden z  najważniejszych libertariań-


106

skich myślicieli Murray Rothbard (Rothbard 1992, s. 73–74).

Machaj_Kapitalizm.indd 96 2014-01-09 12:27:48


Własność a podstawy społeczeństwa i gospodarki 97

dystrybucji jako sprawiedliwej, gdyż kwestionowałby decyzje prawowi-


tych (jego zdaniem) właścicieli. A zatem nie chciałby tak naprawdę oddać
szkół nauczycielom, szpitali lekarzom, kopalni górnikom etc., lecz tytuł
własności pozostawić sobie. On sam chciałby decydować o tym, kto i ile
powinien zarabiać, oraz na co winny być przeznaczone rzadkie zasoby.
Oznacza to, że właścicielem nie ma być „lud”, tylko ta osoba lub „partia”,
lub inne kolektywne ciało. Można by argumentować, że na takiej dyk-
taturze ekonomicznej polega „sprawiedliwość”. Wobec tego nasza praca,
niemająca charakteru normatywnego, porównuje „sprawiedliwość syste-
mu poszanowania własności” do „sprawiedliwości socjalizmu” przez po-
kazanie ich ekonomicznych konsekwencji.
Wróćmy do tego, jak własność kształtuje system gospodarczy. Ustale-
nie jej granic określa swobodę działania ludzi, a więc ograniczenia własno-
ściowe, w których zawiązuje się podział pracy. Ponieważ ludzie różnią się
ze względu na umiejętności, a także posiadane zasoby i nie mogą zaspoka-
jać swoich potrzeb, korzystając tylko z posiadanej przez siebie własności,
pojawia się „tendencja” do wymiany (Smithowskie propensity to truck and
barter). Menger określa wymianę jako przenoszenie władania z jednej oso-
by na drugą (Menger 1994, s. 177). Różnorodność struktury świata, który
otacza człowieka, to główna przyczyna tego, że ludzie potrzebują innych
dóbr i chcą z nich korzystać. Każda jednostka posiada indywidualne ce-
chy, co dotyczy również każdego kawałka ziemi, środowiska naturalnego
i  wytworzonych za pomocą pracy dóbr kapitałowych. Wszystkie te ele-
menty, obejmujące klasyczne czynniki produkcji, pracę, ziemię, kapitał,
mają specyficzną charakterystykę, która umożliwia człowiekowi wydoby-
cie z nich największych korzyści dla siebie107.
Trzeba jednak podkreślić, że sama różnorodność nie wystarcza, aby po-
wstała wymiana i narodziło się społeczeństwo. Jeśliby sama różnorodność
świata była warunkiem koniecznym i wystarczającym, to zwierzęta mogły-
by tworzyć gospodarki i społeczności, tak jak czynią to ludzie. Jednakowoż
tylko człowiek cechuje się daleko posuniętą rozumnością, która łączy się
z rozwiniętą zdolnością do abstrakcji i zaawansowanego komunikowania
tejże abstrakcyjnej rozumności. Dzięki intelektowi ludzkiemu możliwe jest

  Różnorodność ludzi jest katalizatorem istnienia społeczeństwa i  gospodarki.


107

Gdyby każdy człowiek był dokładnie taki sam, interakcje między ludźmi, i to zarów-
no o  charakterze społecznym, jak i  ekonomicznym, w  ogóle nie byłyby potrzebne.
Różnorodność ludzi, to, że mają inne talenty i  cechy niż pozostali, jest podstawą
wszelkich stosunków między nimi.

Machaj_Kapitalizm.indd 97 2014-01-09 12:27:48


98 3. Własnościowe aspekty rynku

porozumiewanie się za pomocą „zuniwersalizowanych” abstraktów i norm.


To z kolei umożliwia powstanie systemu prawnego, w tym przede wszyst-
kim pojęcia własności. Istnienie znormalizowanego języka w społeczności
pozwala wyjaśniać wszelkie sytuacje za sprawą językowego systemu komu-
nikacji z użyciem zdolności do abstrahowania (Benedict 1969, s. 211).
Własność jest szerokim pojęciem prawnym, wykraczającym poza zde-
finiowanie bieżącego władania. Oznacza prawo do wykluczania z użytko-
wania innych ludzi bez konieczności jednoczesnego używania dobra przez
permanentne zasiedzenie. Oprócz różnorodności własność jest podstawą
stworzenia gospodarki i  społeczeństwa. Wspomniane ograniczenia wła-
snościowe oznaczają konieczność uzyskania zgody właściciela na skorzy-
stanie z jego własności. Na przykład ilekroć górnik potrzebuje chleba od
piekarza (zakładamy, że ten jest właścicielem sklepu z  pieczywem), sam
nie sięga po to, lecz musi przedtem uzyskać jego zgodę. Ten z kolei udziela
zgody na określonych warunkach, a  najczęściej jest to zaoferowanie pie-
karzowi czegoś w  zamian (w  wypadku górnika węgla). Taka możliwość
stawiania warunków stwarza podstawę do podziału pracy, angażowania
się w  wymianę i  specyficznej organizacji społeczeństwa, która w  prze-
ciwnym wypadku nie mogłaby się wykształcić. Piekarz będzie wypiekał
chleb, bo jeśli chce dostawać węgiel w  zamian za chleb, musi mieć na
to zgodę górnika. Zgoda staje się elementem konstytuującym gospodarkę
opartą na wymianie. Owa przykładowa sytuacja wymiany jest możliwa
dzięki trzem powiązanym elementom: różnorodności ludzi, racjonalności
człowieka i ograniczeniom własnościowym108.
W systemie bez ograniczeń własnościowych ludzie nie muszą mieć zgo-
dy właściciela danego zasobu, aby z niego skorzystać. Oznaczałoby to sy-
tuację, w której górnik zamiast wydobywać węgiel – dobro przeznaczone
na wymianę, mógłby skorzystać z cudzego zasobu określonego dobra. Nie
istniałaby bowiem możliwość wykluczenia z  użytku innych jednostek,
czyli oparcia systemu na wyrażaniu przez obie strony woli. Analogicznie
– piekarz nie musiałby wypiekać pieczywa na wymianę, lecz korzystałby
z danego zasobu, w naszym przykładzie – węgla.
Chociaż z punktu widzenia określonej jednostki mogłaby to być wy-
godna sytuacja, jednak mimo to rodziłaby poważne trudności w istnieniu

  Socjologowie często zauważają rolę różnorodności ludzi i konieczności podzia-


108

łu pracy w procesie formowania się społeczeństwa (np. Aberle, Cohen, Davis, Levy,


Sutton 1950, s. 105). Niestety nie dostrzegają już jednak roli ustalenia granic własno-
ściowych dla takiego ładu, choć uznają potrzebę istnienia jasnych reguł (s. 108).

Machaj_Kapitalizm.indd 98 2014-01-09 12:27:48


Własność a podstawy społeczeństwa i gospodarki 99

rozwiniętej społeczności. Nie wszyscy ludzie mogą natychmiast otrzymać


dany zasób, a  zniesienie ograniczeń własnościowych nie tylko usunie
kwestie zapłaty za niego, lecz także zlikwiduje przeważającą większość
produkcji. W teorii każdy może sięgnąć po chleb bez zgody piekarza, ale
rozumne obostrzenia prawne to utrudniają. Problemy wyłącznej kontroli
zostają rozwiązane za sprawą instytucji prawa, zasad „sprawiedliwości”
określających, kto może wykluczać z użytkowania danego zasobu. Istnieje
odmienna, mniej rozumna droga korzystania z zasobów, w której nie ma
koncepcji własności –  określony zasób posiada ten, kto w  danej chwili
nim włada i  przez zasiedzenie i  siłą wyklucza innych z  jego użytkowa-
nia. W tym systemie nie ma miejsca na abstrakcyjne respektowanie reguł
własności. Wtedy naturalnie posiadającym jest ten, kto zdoła odepchnąć
innych, bo jest silniejszy. Stąd też system bez prawno-własnościowych re-
lacji zawiera potencjał otwartej wojny wszystkich ze wszystkimi (Hobbes
[1651] 1954, s. 109–112). Ten posiada więcej, kto skutecznie potrafi atako-
wać innych ludzi, by zawłaszczyć ich bogactwo109.

W takim stanie nie ma miejsca na pracowitość, albowiem niepewny


jest owoc pracy; i co za tym idzie, nie ma miejsca na uprawę ziemi
ani na żeglowanie, nie ma bowiem żadnego pożytku z dóbr, które
mogą być przywiezione morzem; nie ma wygodnego budownictwa;
nie ma narzędzi do poruszania i  przesuwania rzeczy, co wymaga
wiele siły; nie ma wiedzy o powierzchni ziemi ani obliczania cza-
su, ani sztuki, ani umiejętności, ani sztuki słowa, ani społeczności.
A  co najgorsze, jest bezustanny strach i  niebezpieczeństwo gwał-
townej śmierci.

System ten w zasadzie nie może stworzyć wyższej cywilizacji, gospo-


darki i kultury, gdyż celem staje się maksymalne wyzyskiwanie wszystkich
innych ludzi za pomocą narzędzi przymusu. Umiejętności intelektualne

  Przytaczany tutaj Hobbes uważał, że koncepcja własności jest pochodną woj-


109

ny wszystkich ze wszystkimi. Po jej nastaniu następuje dyktatorskie wykształcenie


systemu prawnego, a w ślad za tym własności. Własność nie byłaby więc w tym ujęciu
czymś „naturalnym” dla pokojowej społeczności, lecz pochodną istnienia państwa
i etatyzmu, wszelkie zaś reguły sprawiedliwości i prawa byłyby rezultatem zastoso-
wania siły (Lopata 1973, s. 204). Jednym z błędów popełnionych przez Hobbesa jest
obranie jako punktu wyjścia nie „stanu natury”, lecz stanu wojny, który uniemożli-
wia wykształcenie się defensywnych koalicji (zob. na ten temat Kavka 1983). Hobbes
mógłby się bronić, że stan natury zawsze oznacza stan wojny.

Machaj_Kapitalizm.indd 99 2014-01-09 12:27:48


100 3. Własnościowe aspekty rynku

są zorientowane na zajmowanie mienia innych ludzi. Nawet jeśli strony


konfliktów dochodzą do konkluzji, że wzajemne wyniszczanie się jest
nieopłacalne, to pokój wymaga pewnego kodeksu własnościowego, i  to
niekoniecznie spisanego, lecz raczej uznawanego przez daną społeczność.
Chodzi tu o pewien praktyczny kodeks, dzięki któremu można by zanie-
chać bezustannego pilnowania swojej własności i zaangażować się w inną
działalność. W sytuacji braku ograniczeń własnościowych struktura do-
wolnego zasobu wraz z jego wartością może być zachowana tylko w na-
stępstwie aktualnego posiadania lub też ciągłego pilnowania. Nie można
na przykład opuścić swojego mieszkania albo zostawić gdzieś jakiejś swo-
jej rzeczy, ponieważ zapewne niebawem stałaby się obiektem pożądania
innych ludzi, którzy chcieliby ją mieć i eksploatować. A zatem konieczne
stałoby się inwestowanie środków w  ciągłe korzystanie lub pilnowanie
zasobu. Widzimy wobec tego, że dla niektórych zasobów oznacza to utratę
ogromnego potencjału ich wartości kapitałowej. Własności oraz prawne-
mu zapewnieniu możliwości wykluczania innych ludzi nieodłącznie to-
warzyszy możliwość oszczędzania110.
W  kontekście dzisiejszego rozwiniętego zachodniego świata mogliby-
śmy zdefiniować „prymitywne społeczeństwo” jako takie, w którym nie
istnieje powszechny kodeks prawny, opierający się na abstrakcyjnym po-
jęciu własności. Dzięki istnieniu powszechnego prawa, które rozpoznaje
własność niezależnie od bieżącego użytkowania, możliwe staje się szaco-
wanie i  rozpoznawanie wartości, niezwykle ważnej dla wzrostu gospo-
darczego i  efektywnej kalkulacji. Niespotykany wcześniej gigantyczny
wzrost gospodarczy w okresie tak zwanego kapitalizmu nie jest wynikiem
działania enigmatycznych „materialnych sił produkcji”, lecz następstwem
przejścia do systemu, w którym własność docelowo będzie suwerennym
prawem każdego obywatela.
Porządek społeczny, w którym silniejszy wygrywa, wiąże się z ogrom-
nymi kosztami. Mnóstwo ludzi o doskonałych umiejętnościach nie może
się rozwijać, ponieważ znaleźli się w wirze nieprzewidywalnej walki, a po-
nadto ci, którzy zaangażowali się w agresywne relacje, mogliby rozwijać
inne, korzystne umiejętności. Również ci, którzy bezustannie pilnują swo-
ich zasobów przed intruzami, mogliby zamiast tego zająć się jakąś pra-
cą. Posłużmy się tu przykładem własności domu. Jego prawny właściciel
może udać się do pracy na drugi koniec miasta bez obawy, że gdy wróci,
zastanie tam nowego lokatora, który zabrał mu własność. Jest świadom

  Więcej na ten temat zob. tekst Mulligana (2007).


110

Machaj_Kapitalizm.indd 100 2014-01-09 12:27:48


Własność a podstawy społeczeństwa i gospodarki 101

tego, że obowiązujące abstrakcyjne reguły prawne, w których obronie sta-


nie większość instytucji publicznych, chronią należącą do niego własność.
Na mocy przepisów wynikających z istniejącego systemu prawnego każdy
intruz może z domu zostać usunięty siłą. Jest to sprawa fundamentalna,
także dla funkcjonowania gospodarki każdego typu, nie tylko dla spokoju
społecznego111. Nawet w sytuacji stabilności społeczeństwa brak poczucia
własności w kontekście szerszym niż dotyczącym jednostki będzie nieko-
rzystny dla gospodarki112.
Budowa systemu własnościowego powiększa podział pracy, nastawie-
nie na współpracę i poszanowanie woli innych ludzi, rozwija umiejętności
przydatne dla rozwoju społecznego, umożliwia zachowywanie wartości
kapitałowej zasobów i oszczędzanie113. A zatem własność nie stoi na prze-
szkodzie istnieniu społeczeństwa i współżyciu społecznemu, lecz jest ich
gwarantem. Trafnie ujął to Workowski:

Własności prywatnej zarzuca się przeciwstawianie sobie ludzi i bu-


dowanie granic między nimi. Te ataki opierają się na założeniu, że
granice międzyludzkie przeciwstawiają jednego człowieka drugiemu

  Jak pokazuje Thurnwald (1969, s. 192), prymitywne społeczeństwa rozwijają


111

się szybciej, jeśli rozpoznały nie tylko własność, lecz także system znaków, który im
to umożliwi. Własnością jest więc nie tylko to, co da się włożyć do kieszeni i ukryć
przed innymi. Możliwość zakomunikowania innym prawa własności jest niezwykle
ważna, np. przy zawierani notarialnego aktu kupna-sprzedaży. Wiąże się to ze wspo-
mnianą daleko posuniętą rozumnością człowieka. W świecie zwierząt istnieje posia-
danie, ale tak abstrakcyjne pojęcie jak własność już nie.
112
  Wszak jednym z podstawowych aspektów prawa własności jest prawo do nie-
użytkowania. Umożliwia ono akumulację kapitału, oszczędzanie i alokację zasobów
w dłuższym czasie. Bez prawa do nieużytkowania nie może być akumulacji kapitału
i zaawansowanego wzrostu gospodarczego.
113
 W  historycznym studium na temat powstania cywilizacji z  prymitywnych
plemion Pryor z  wielką elokwencją pokazuje zależności między istnieniem pienią-
dza oraz rozwoju gospodarczego i instytucji gospodarczych a instytucjami własności
(Pryor 1972). Poziom życia jest w znacznej mierze zależny od rozwoju wymiany (Pryor
1977b, s. 147); w ślad za nim pojawiają się rynki kapitału, a następnie ziemi (s. 148).
Warto zwrócić w tym miejscu uwagę na to, że początkowo ziemia nie była dobrem
w sensie ekonomicznym, lecz takim samym jak światło słoneczne, z którego człowiek
biernie korzystał. Dopiero z czasem rozwój doprowadził do konieczności zawłaszcza-
nia ziemi, które wyglądało jak laborystyczna teoria zawłaszczania Locke’a (Thurn-
wald 1969, s.  187). A  zatem nie można powiedzieć, co sugeruje marksizm, że zie-
mia początkowo była własnością wspólną, gdyż pierwotnie ziemia w ogóle nie była
obiektem własności i nie traktowano jej jako dobra ekonomicznie rzadkiego (stąd też
gospodarka miała charakter prymitywny).

Machaj_Kapitalizm.indd 101 2014-01-09 12:27:48


102 3. Własnościowe aspekty rynku

itd. Ale przecież granice wcale nie muszą być świadectwem rozdzie-
lenia. Wedle koncepcji zakorzenienia człowieka w otaczającym go
świecie istnienie granic pozwala raczej na opanowanie chaosu i zbu-
dowanie centrum – domu oraz świata bliskiego. Bez wytyczenia gra-
nic ludzkie życie nie jest ukierunkowane. A zatem – wedle omawia-
nej koncepcji – granica pozwala na realne spotkanie ludzi, którzy
mają swoje miejsca w świecie. (Workowski 2009, s. 253)

W  tym miejscu warto przypomnieć pewien wytarty truizm, że na


transakcji handlowej korzystają zawsze jej obie strony (choć może się zda-
rzyć, że po pewnym czasie któraś z nich dojdzie do wniosku, iż popełniła
błąd). Nie jest to tylko slogan globalizacji, lecz jeden z filarów koncepcji
społeczeństwa i gospodarki, który umożliwia nie tylko zwiększenie pro-
duktywności, lecz także lepsze zaspokajanie ludzkich potrzeb. Jak zauwa-
żył Karol Marks (zapewne inspirowany przez Ricarda):

O  ile idzie o  wartość użytkową, to rzecz oczywista, że obaj wy-


mieniający mogą skorzystać. Obaj zbywają towary bezużyteczne
dla nich jako wartości użytkowe, a otrzymują towary, które są im
potrzebne. Ale nie zawsze korzyść ogranicza się do tego. A, który
sprzedaje wino i kupuje zboże, produkuje może więcej wina, niżby
mógł go wyprodukować rolnik B w tym samym czasie pracy, a rol-
nik B produkuje więcej zboża, niżby go mógł w tym samym czasie
pracy wytworzyć A uprawiający wino. A otrzymuje więc za tę samą
wartość wymienną więcej zboża, a B więcej wina, niżby otrzymał
każdy z nich bez wymiany, gdyby musiał produkować sam dla sie-
bie i wino, i zboże. Ze względu na wartość użytkową można więc
powiedzieć, że „wymiana jest transakcją, na której obie strony zy-
skują”. (Marks 1951, s. 166–167)114

  Nic więc dziwnego, że Marks może być uważany za miękkiego „zwolennika”


114

kapitalizmu, który w  jego pojęciu był okresem bezprecedensowego w  historii ludz-


kości wzrostu dobrobytu i masowej produkcji. Mylił się jednak co do przyczyn tego
wzrostu (upatrywał jego źródeł w magicznych „siłach produkcji”, a nie w akumulacji
kapitału i oszczędności), pomylił się też analizując dynamikę systemu (nietrafnie su-
gerował, że bieda będzie się powiększać, a wyimaginowane przez niego wewnętrzne
sprzeczności obalą kapitalizm). Ponadto naiwnie wierzył, że uspołecznienie czynni-
ków produkcji przez krwawą rewolucję doprowadzi do jeszcze większej produktyw-
ności, a  nie do upadku systemu społeczno-gospodarczego. O  nieuchronności tego
ostatniego traktuje nasza praca.

Machaj_Kapitalizm.indd 102 2014-01-09 12:27:48


Własność i powstanie pieniądza 103

Warto również pamiętać o  tym, że rzadkość zasobów ma wymiar


„energetyczny”. Nie tylko obecnie posiadane zasoby są rzadkie, ale rów-
nież ukryty potencjał wszystkich zasobów jest ograniczony. Obecny stan
nauki wskazuje, że prędzej czy później wszechświat zgaśnie, a wraz z nim
wszelkie życie. Człowiek, dzięki rozwojowi wiedzy i  technologii, jest
zdolny lokalnie odwlekać to wydarzenie w bardzo odległą przyszłość. Na
przekór rzadkości zasobów i dostępnej energii potrafi wynajdywać nowe
sposoby produkcji, co napędza nieustannie wzrosty produktywności. Kie-
dyś jednak to się skończy i w pewnym momencie nastąpi stan wyczerpa-
nia (w wypadku Ziemi będzie to zapewne najpóźniej moment gaśnięcia
słońca). Ta, nazwijmy to, „generalna rzadkość energetyczna” nie będzie
mogła zostać zatrzymana przez jakiekolwiek projekty czy pomysły. Może
być jedynie oddalona w  przyszłość. Człowiek, podobnie jak inne stwo-
rzenia, posiada endosomatyczne narzędzia, czyli jest wyposażony biolo-
gicznie w kończyny, pozwalające na organizowanie świata wokół. Dzięki
swojej inteligencji wytwarza jednak dodatkowe niesamowite narzędzia
egzosomatyczne, dzięki którym jest zdolny ujarzmiać świat wokół. Z tego
powodu, mimo że nie ma płetw ani skrzydeł, może docierać dalej niż pta-
ki i ryby (Georgescu-Roegen 1975, s. 369). Sensowność wykorzystywania
narzędzi egzosomatycznych jest racjonalizowana przez ich dystrybucję
własnościową i podział pracy, który w wyniku tego się wykształca.
Druga zasada termodynamiki ma tutaj dosyć istotne ekonomiczne
znaczenie: energia użyteczna gospodarczo jest w  nieunikniony sposób
przetwarzana w energię coraz mniej użyteczną gospodarczo. Jest to nie-
uchronne nawet w projektach „stabilnego wzrostu”, „stanu stacjonarne-
go” czy Maltuzjańskich planach stabilizacji przyrostu naturalnego. Społe-
czeństwo w równowadze, ustabilizowane, niezmieniające się to mrzonka
niemożliwa do zaimplementowania w rzeczywistości (Georgescu-Roegen
1975, s. 368 i nast.). Każde społeczeństwo, żeby co najmniej utrzymywać
swój poziom życia, musi dążyć do akumulacji kapitału i wzrostu techno-
logicznego. Rzuca to również mroczny cień na wszelkie równowagowe
modele, w których utrzymywany jest „stan stacjonarny” (jak na rysunku
„ruchu okrężnego” czy jego pierwowzorze, a  więc na tablicach ekono-
micznych Quesneya).

Wł a sność i powsta n i e pi e n i ą dz a
Gdy się omawia zagadnienia podstaw gospodarki, trudno pominąć
kwestie monetarne. Wprawdzie już sama wymiana niesie ze sobą korzyści

Machaj_Kapitalizm.indd 103 2014-01-09 12:27:48


104 3. Własnościowe aspekty rynku

społeczne (z wymienionych już tu względów), ale dopiero powstanie pie-


niądza otwiera drogę do głębokiego podziału pracy i akumulacji kapita-
łu. W  barterze dobra konsumpcyjne są konsumowane przez nabywców,
a dobra produkcyjne zużywa się w procesie ich tworzenia. Nie występuje
wymiana pośrednia, co skutkuje kłopotami polegającymi na „zbieżności
potrzeb” oraz podzielności dóbr.
Odpowiedzią na niedogodności systemu barterowego było „wynale-
zienie pieniądza”. Zostało ono zapoczątkowane w tym momencie, kiedy
jakieś dobro zostało nabyte przez kupca nie po to, by je skonsumować
bezpośrednio (dobro konsumpcyjne) lub zużyć do produkcji (dobro pro-
dukcyjne), lecz po to, by owo dobro zbyć w zamian za coś innego, bardziej
pożądanego. W  tego rodzaju wymianie oprócz wartości użytkowej do-
bra zaistniała jego wartość wymienna. Kupiec zaoferował coś, otrzymując
w zamian towar, który z kolei odsprzeda za to, co go interesuje. Ten proces
nabywania drobnych dóbr pośrednich, później zbywanych, był efektem
świadomych decyzji jednostek, które dostrzegły korzyści z wymiany po-
średniej115. Zamiast szukać rozpaczliwe nabywców rzadkiego towaru, któ-
rzy jednocześnie oferowaliby towar interesujący drugą stronę, uznali za
korzystniejsze kupienie od nich towaru pospolitego i akceptowanego bez
zastrzeżeń przez innych na rynku. Chodzi, jak to określił Carl Menger,
o „rynkowość” dobra, a więc łatwość sprzedania go pozostałym uczestni-
kom procesu rynkowego (Menger 1994, s. 242).
Proces, dzięki któremu ludzie zaczynają używać powszechnie środka
wymiany, jest możliwy dzięki zależności między zjawiskiem wymiany
i  cenami, które są generowane w  jej następstwie. Przykładowo akcepto-
wanie w wymianie przez ludzi pieniądza jest wynikiem tego, że pieniądz
już na rynku funkcjonuje, dzięki czemu można dostrzec powszechną wy-
cenę dóbr w pieniądzu. Skoro zaś wszystkie dobra na rynku są kupowane

  Niektórzy próbują wyłonienie się pieniądza osadzać w tym samym czasie jak
115

powstanie państwa i systemu podatkowego (klasyczna pozycja to Knapp 1924). Inni


podkreślają znaczenie pieniądza jako wcześniejszego obiektu obrządków religijnych
(Pryor 1977a, s. 396). Nie należy jednakże zapominać, że posługiwanie się jakąś rze-
czą w obrządku nie oznacza jeszcze, że staje się ona dobrem pośrednim. Analogicznie
jest z kontrybucjami podatkowymi, które są elementem redystrybucji własności i nie
mogą z  jakiegoś towaru uczynić pieniądza. Raczej gdy istnieją stosunki wymienne
i  ceny, ktoś musi zacząć nabywać dane dobro po to, aby je potem odsprzedawać.
Dlatego też to świadoma handlowa decyzja o  takim zastosowaniu dobra wyznacza
moment powstania pieniądza (nawet jeśli jest to dobro, w  którego produkcję było
zaangażowane państwo). Działanie państwa czy obrządków religijnych w tej kwestii
nie jest ani przyczyną, ani czynnikiem decydującym.

Machaj_Kapitalizm.indd 104 2014-01-09 12:27:48


Własność i powstanie pieniądza 105

i sprzedawane za pieniądze, to podmioty rynku są skłonne akceptować je


w bieżących transakcjach. Dlaczego jednak wycenia się dobra w pienią-
dzu? Ponieważ jest on akceptowany przez innych ludzi w  zawieranych
transakcjach. Dochodzimy w tej sytuacji do z pozoru nierozwiązywalnego
problemu (Stewart 1917, s. 986). Ludzie akceptują w wymianie pieniądze,
ponieważ wszystkie dobra są w nim wyceniane, natomiast wszystkie do-
bra są w nim wyceniane, ponieważ wszyscy akceptują pieniądze116.
To błędne koło teorii łatwo podważyć, zwracając uwagę na historyczny
moment przejścia od barteru do pieniądza. Otóż dzisiaj ludzie akceptują
pieniądze w wymianie, ponieważ jakiś czas temu (dzień, dwa dni, tydzień,
miesiąc etc.) zauważali istnienie cen pieniężnych na rynku. Również jakiś
czas temu sprzedawcy dóbr ustalili ich pieniężne ceny, gdyż spodziewali
się, że uzyskają w wymianie pieniądz. Ich oczekiwania brały się stąd, że
jeszcze wcześniej zaobserwowali, iż pieniądz funkcjonuje na rynku i  lu-
dzie go między sobą wymieniają. Innymi słowy, powszechna akcepto-
walność pieniądza jest rezultatem doświadczeń z  nieodległej przeszłości
i kształtuje się na podstawie niedawnych doświadczeń wymiany pośred-
niej. Pieniądz jest wartościowany przez uczestników rynku w danym mo-
mencie, ponieważ niedawno miał swoją cenę (można było za niego nabyć
inne dobra). Te niedawne ceny również były rezultatem wartościowań wy-
nikających z tego, że przedtem pieniądz także miał swoją cenę.
Początkowym etapem tego procesu (ujmując rzecz historycznie) jest
wymiana barterowa, kiedy pieniądz nie był obiektem handlu, ponieważ
coś takiego jak pieniądz jeszcze nie istniało. Momentem przełomowym

 Podobny problem moglibyśmy zaobserwować w  mikroekonomii głównego


116

nurtu. W najprostszej postaci krzywe obojętności i linia budżetowa dotyczą barteru


lub też takiej sytuacji, kiedy pieniądz jest pasywną jednostką rozliczeniową (nume-
raire). To podejście należałoby skorygować przez wprowadzenie do analizy pojęcia
posiadanego pieniądza. Jednakże trudno w tym schemacie umieścić pieniądz, gdyż
znalezienie się na linii budżetowej, czyli w świetle neoklasycznego dogmatu podjęcie
rzekomo optymalnego wyboru, oznacza, że wszystkie pieniądze muszą być wydane
przez konsumenta (tymczasem w praktyce zawsze zachowuje on jakąś kwotę w port-
felu). Stąd w realistycznym podejściu pieniądz musiałby się znaleźć w preferencjach
konsumenta, a  więc preferencja jego posiadania musiałaby być odzwierciedlona
w krzywej obojętności. Tutaj pojawia się jednak kolejny nierozwiązywalny problem,
gdyż to, jak ludzie preferują trzymanie pieniądza, zależy wprost od tego, jaka jest jego
siła nabywcza, od tego, jakie są ceny na rynku, czyli od tego, jak wygląda linia budże-
towa. A zatem w ujęciu realistycznym linia budżetowa i krzywa obojętności przestają
być oddzielnymi bytami i nie da się obronić neoklasycznego schematu maksymaliza-
cji użyteczności przez konsumenta (Edwards 1985, s. 59–60).

Machaj_Kapitalizm.indd 105 2014-01-09 12:27:48


106 3. Własnościowe aspekty rynku

staje się nabycie jednego z rzadkich dóbr po istniejących cenach odzwier-


ciedlających jego „wartość użytkową” nie po to, aby z niego skorzystać,
lecz aby go zbyć komuś, kto go potrzebuje. A zatem w hipotetycznym mo-
mencie, kiedy jeszcze istniał barter, ktoś nabył dany towar nie po to, aby
bezpośrednio użyć go do konsumpcji lub produkcji, lecz by go sprzedać
komuś innemu w  zamian za to, czego potrzebuje. W  ten sposób mogli-
byśmy sobie teoretycznie wyobrazić powstanie pieniądza z  systemu wy-
miany bezpośredniej (Mises 1980a, s.  142–143)117. Oznacza to również,
że zanim jakieś dobro stało się powszechnie akceptowanym środkiem
wymiany, musiało mieć swoją cenę w barterze, po której się je nabywa.
Musiało wobec tego być obiektem rynkowej wymiany. Teoremat o  wy-
kształceniu pieniądza z barteru nie mówi tak naprawdę o tym, że kiedyś
musiał istnieć czysty autentyczny barter, żeby wykształcił się pieniądz.
Ten teoremat mówi o tym, że dobro musi mieć jakąś niemonetarną cenę,
aby ludzie zechcieli go zacząć stosować jako środek wymiany118.

  Nie oznacza to, jak twierdzi jeden z krytyków, że wartość pieniądza z przeszło-
117

ści miałaby być przyczyną wartości pieniądza dzisiaj (Anderson 1917, s. 88 i nast.).
Oznacza to, że ludzie nabywając pieniądz, wpływają na jego wartość i oczekują, iż
będzie miał jakąś wartość w przyszłości, ponieważ nabyli go na takiej zasadzie i wie-
dzą, że jest duża szansa, iż dalej będzie akceptowany. Wczorajsze ceny nie decydują
bezpośrednio o jutrzejszych cenach (co byłoby sprzeczne z nowoczesną teorią warto-
ści), lecz są punktem wyjścia w ich określaniu (Mises 2011b, s. 351).
118
 W  swoich antropologicznych opracowaniach David Graeber (2011) wskazu-
je na to, jak ważną rolę odgrywał w  budowaniu gospodarki i  społeczeństwa dług,
sugerując, że pieniądz nie wykształcił się, jak opisuje to neoklasyczny schemat mak-
symalizacyjny, od nieopłacalnej wymiany barterowej do wymiany pośredniej. W rze-
czywistości jednak nie ma sprzeczności między teorią wykształcenia pieniądza od
barteru a wynikami badań antropologicznych autora. Przede wszystkim należy zwró-
cić uwagę, że dług również może być środkiem wymiany, czego dowodem są dzisiej-
sze transakcje pośrednie z użyciem czyichś weksli, akcji czy obligacji (dług zapewne
istniał, zanim pojawił się pieniądz). Tak też mogło być w wypadku długu na bardzo
wczesnym etapie życia ludzkości. Dług może być środkiem wymiany. Po drugie, sam
dług w  sobie nie może stać się powszechnie akceptowanym środkiem wymiany, po-
nieważ dług jest oprocentowany, a dyskonto nie charakteryzuje powszechnie akcep-
towanego środka wymiany. Zatem dług w  ostateczności do czegoś zdyskontowany
być musi. Po trzecie, badania antropologicznie dobrze wskazują na to, że rozumność
człowieka już na wczesnym etapie pozwala wyjść z nieopłacalnego barteru na rzecz
wymiany pośredniej (a może nawet takiego barteru nie stosować w ogóle). Nic dziw-
nego, że w rzeczywistości trudno znaleźć autentyczny i prawdziwy barter; widocznie
ludzie już bardzo wcześnie korzystali ze swojego intelektu. Praca Graebera jest zatem
raczej dobrą krytyką neoklasycznej koncepcji powstania pieniądza i jednocześnie do-
brą ilustracją, jak środki wymiany stawały się racjonalnym narzędziem w  planach
gospodarczych.

Machaj_Kapitalizm.indd 106 2014-01-09 12:27:48


Własność i powstanie pieniądza 107

W dyskusji nad powstaniem pieniądza należy wyróżnić kilka etapów.


Pierwszym, niekiedy hipotetycznym, jest czysty barter, czyli wymiana
towar za towar. Jasne jest jednak, że taka wymiana ma poważne ograni-
czenia. Lepiej nabywać jakieś dobro pośrednie, które pozwala następnie
na kupienie tego, czego potrzebujemy. Takimi środkami wymiany mogą
być, i historycznie były, różne dobra: sól, cukier, bydło, zboże, kamienie,
także dług etc. Co jednak istotne, te dobra stają się środkami wymiany
ze względu na decyzję o  takim ich wykorzystaniu. Z  czasem zaś któryś
spośród tych środków wymiany wygrywa konkurencję i  staje się „po-
wszechnie akceptowanym” środkiem wymiany, czyli właśnie pieniądzem.
Ważne jednak, aby pamiętać, że ten proces nie przebiega w idealnej ryn-
kowej próżni, ponieważ historycznie w rynek zawsze silnie interweniowa-
ły instytucje państwowe. Wpływały na rynek przez standardy, regulację
kontraktów, wymagania egzekwowalności długu, podatków czy wreszcie
przez regulacje samego języka. Co do tego, że już na wczesnym etapie
państwo było zaangażowane w powstawanie (a także psucie) pieniądza,
nie może być wątpliwości. Jednocześnie jednak nie może być wątpliwości,
że pieniądz nie jest wynikiem dekretu, ponieważ ukształtowanie się insty-
tucji powszechnie akceptowanego środka wymiany wymaga świadomych
decyzji stron na rynku (jakkolwiek regulowanym przez państwo), które
nie wykonują rozkazów, tylko realizują plany gospodarcze.
Nasuwa się tu istotna refleksja, łącząca się z prawnymi aspektami wła-
sności. Pieniądz istnieje dlatego, że w pewnej sytuacji jednostki zaczynają
nabywać jakiś użyteczny towar (najczęściej podzielny, jednorodny, rzadki
–  w  przeszłości konkurencję w  tym zakresie wygrało  złoto i  srebro) nie
dla własnych celów, lecz po to, aby go następnie zbyć. Ta sytuacja jest
możliwa, gdy zachodzi wymiana między dwoma osobami, które posiadają
dobra, jakie następnie wymienią na coś innego. Chociaż owo posiadanie
nie jest dokładnie tym samym, co rozumiemy przez własność w XXI wie-
ku, kiedy system notarialny jest dobrze rozwinięty, to jednak własność
oznacza tutaj wyłączność dysponowania i  zbycia. Dzięki istnieniu wła-
sności każdy jej posiadacz może wymienić ją na coś pożądanego przez
siebie, a posiadanego przez innego właściciela. Dotyczy to także szczegól-
nego przypadku powstawania pieniądza, który zachodzi w pokazanych tu
warunkach119.
Tak rozumiane ceny i  następująca wymiana nie mogłyby zaistnieć,
gdyby niezależnie od siebie działające jednostki nie posiadały dóbr na

119
  Zob. jeden z pierwszych esejów na ten temat (Menger 1892).

Machaj_Kapitalizm.indd 107 2014-01-09 12:27:48


108 3. Własnościowe aspekty rynku

wyłączność. Dzięki temu, że ludzie posiadają zasoby, które w ich ocenie


mają różną wartość (w wymianie ceni się bardziej to, co się w niej uzyska),
dochodzi do transakcji i powstania cen. Następnie na podstawie tych cen
niektóre dobra stają się dobrami pośrednimi – są kupowane w celu dalszej
odsprzedaży. Skoro inni korzystają z tego środka wymiany, to jego uży-
teczność jako środka wymiany rośnie jeszcze bardziej. Kolejni ludzie wo-
bec tego również zaczynają wymieniać swoją własność i rynkowość tego
towaru coraz bardziej się zwiększa120. Proces ten nie byłby możliwy, gdyby
ludzie nie byli właścicielami wymienianych zasobów, gdyż jedynie pod
tym warunkiem mogą dokonywać transakcji (przynajmniej częściowymi
właścicielami; jak już wspomnieliśmy, państwo od początku istnienia ryn-
ków ingerowało w nie). W społeczeństwie idealnych niewolników, gdzie
każda ich aktywność jest programowana dekretami dyktatora, nie może
istnieć pieniądz. Mogą istnieć tylko zaprogramowane komendy, które są
realizowane pod przymusem. Taki dyktator może wydać komendę, aby
jednostka A przekazała jednostce B 4 jabłka, a sama otrzymała za to jedną
gruszkę. Nazywanie jednak tej operacji „wymianą” jest Wittgensteinow-
ską grą językową, gdyż w  rzeczywistości nie dochodzi tu do transakcji,
lecz do wykonania rozkazu. Z tej przyczyny do wymiany (a więc także do
wykształcenia pieniądza) potrzebna jest jakaś suwerenność dwóch stron,
a zatem jakiś zakres własności121.

  Dodajmy, że proces ten nie przebiega w społecznej próżni i w oderwaniu od


120

instytucji społecznych, co zdawałby się sugerować model maksymalizującego agen-


ta, który przypadkowo wchodzi w  relacje z  innymi ludźmi i  z  powodu zbyt wyso-
kich kosztów decyduje się na stosowanie pieniądza (jak opisują to Kiyotaki i Wright
1993; Jones 1976; Laidler ma uzasadnione wątpliwości, czy jest to właściwa metoda:
Laidler 1997, s.  1214). Niestety, nawet w  wypadku wyjaśniania zjawiska pieniądza
wielu ekonomistów wybiera matematyczną ekwilibrystykę bez treści empirycznej.
Ritter w swoim tekście (Ritter 1995, s. 136; w ślad za Kiyotakim i Wrightem) w opi-
sie przejścia od barteru do pieniądza przyjmuje następujące założenia: gospodarka
składa się z nieskończonej ilości agentów, którzy żyją wiecznie. Chociaż taki model
może być matematycznie poprawny, jednak niewiele mówi o rzeczywistym procesie
rynkowym, niewiele o gospodarce, w której liczba ludzi jest skończona, podobnie jak
długość ich życia.
121
  Znamy historyczne przypadki, kiedy w społecznościach więziennych czy nie-
wolniczych wykształcały się środki wymiany. Warto zwrócić na nie uwagę, gdyż
środki te wykształcały się tylko w tym obszarze, w którym istniał pewien zakres su-
werenności, np. więźniowie mogli dysponować swoimi papierosami albo innymi do-
brami wymienianymi na nie. Jeśli ilość takich papierosów byłaby w pełni regulowana
przez planistę społecznego, a następnie jego decyzje określałyby, jak i gdzie te ilości
papierosów mają zostać przekazane z  ręki do ręki bez jakiejkolwiek decentralizacji

Machaj_Kapitalizm.indd 108 2014-01-09 12:27:48


Własność i wycena heterogenicznych zasobów 109

Struktura własności otwiera zatem drogę nie tylko do ekonomizacji


i powstania społeczeństwa, lecz również do powstania rozwiniętej gospo-
darki pieniężnej. Od momentu powstania pieniądz jest nieodłącznie po-
wiązany z instytucją własności prywatnej (Horwitz 1998, s. 434)122.

Wł a sność i w yc e na h et e roge n icz n yc h


z a sobów
Ceny dóbr konsumpcyjnych są pochodną preferencji konsumentów,
którzy gotowi są je zakupić. Sprzedawcy, którzy mają na składzie dobra
konsumpcyjne, ustalają ich ceny w odniesieniu do potrzeb odbiorców fi-
nalnych. Kształtujące się ceny konsumpcyjne wpływają nie tylko na ry-
nek konsumpcyjny, lecz również na rynek czynników produkcji. Wycena
dóbr finalnych w  jednostkach pieniężnych skłania przedsiębiorców do
tego, aby zatrudniać czynniki wytwórcze. Analiza zjawiska tej wyceny
jest określana teorią imputacji, czyli procesu rynkowego, w wyniku które-
go dobra produkcyjne („wyższego” rzędu123) uzyskują wartość, ponieważ
służą do produkcji dóbr konsumpcyjnych („niższego” rzędu), które mają
wartość dla ostatecznych odbiorców.
Proces wyceny przebiega w stronę przeciwną do procesu produkcji. Po-
nieważ w  zamian za wytworzone buty, stoły, samochody, ubrania etc.
można uzyskać na rynku konsumenckim określoną liczbę jednostek pie-
niężnych, zakontraktowaną przez kupujących odbiorców, przedsiębiorcy
będą skłonni wytwarzać te dobra pod warunkiem osiągnięcia dostatecz-
nych progów opłacalności. Do wytworzenia potrzebują nabyć od innych
właścicieli niezbędne czynniki produkcji, takie jak drewno, żelazo, kau-
czuk, benzyna etc. Właściciele tychże gotowi są je udostępniać pod wa-
runkiem otrzymania w  zamian pieniądza, powszechnie akceptowanego

decyzji, to oczywiście nie byłaby to prawdziwa „wymiana”, i z tym się zgodzi raczej
każdy antropolog. Nie można mówić tu o jakimkolwiek „rynku”, skoro źródłem de-
cyzji jest tylko i wyłącznie centralny zarządca społeczny. Jeśli natomiast część decyzji
zostaje przekazana w ręce jednostek, wtedy możemy mówić o pojawieniu się transak-
cji rynkowych i wykształceniu wymiany.
122
 W  swojej statystycznej analizie Pryor (1977) pokazuje, że poziom życia jest
skorelowany z istnieniem pieniądza (wydaje się, że do tej konkluzji można dojść za
pomocą apriorycznego rozumowania bez konieczności przeprowadzania wnikliwych
obserwacji empirycznych i budowania modeli).
123
  W głównym nurcie przyjęło się dzielić dobra na kategorie „wyższego” i „niż-
szego” rzędu w  zależności od elastyczności dochodowej popytu. To znaczenie jest
naturalnie zupełnie inne niż tu.

Machaj_Kapitalizm.indd 109 2014-01-09 12:27:48


110 3. Własnościowe aspekty rynku

środka wymiany. W  ten sposób ceny są „imputowane” przez przedsię-


biorców na różnych etapach procesu produkcji. Możliwość otrzymania
w przyszłości strumieni pieniężnych determinuje pośrednio skłonność do
płacenia za czynniki wytwórcze.
Należy zwrócić uwagę na kilka zasadniczych detali tej zależności.
Pierwszym, najistotniejszym, jest niezbędne dla osiągnięcia dodat-
niej stopy zwrotu rozbicie cenowe, wynikające naturalnie z przewagi cen
sprzedawanych później produktów nad cenami zakupionych wcześniej
czynników produkcji. Nabywca zasobów produkcyjnych kupuje je w celu
późniejszej odsprzedaży, która umożliwi co najmniej odzyskanie zainwe-
stowanego kapitału. W ekonomii przyjęła się teza o zastosowaniu trzech
czynników produkcji. Zanim przedsiębiorca przystąpi do procesu produk-
cyjnego, musi zakupić za pomocą kapitału pieniężnego niezbędne czyn-
niki produkcji, które grupujemy w  trzy kategorie, a  więc ziemię, pracę
i kapitał. Taki opis zjawiska produkcji jest jednak niewystarczający.
Bez wątpienia, jeśli ktoś chce produkować, musi wynająć (lub kupić)
kawałek ziemi, budynek, postarać się o niezbędne do produkcji maszyny
i technologie, a także odpowiednich pracowników. Wprawdzie klasyczni
ekonomiści dostrzegali wszystkie trzy czynniki w procesie produkcyjnym
(niektórym przypisywali niekiedy niepotrzebnie nadrzędną wartość), to
nie zwrócili dostatecznej uwagi na jeszcze jeden czynnik. Mianowicie
przedsiębiorca, który kupuje maszyny, ziemię i wynajmuje pracowników,
musi posiadać odpowiedni kapitał pieniężny.
Warunkiem rozpoczęcia procesu produkcji jest posiadanie niezbędnych
do tego pieniędzy –  to oczywiście dostrzegano. Klasykom umknęło nato-
miast to, że pieniądze można uznać za czwarty, podstawowy czynnik pro-
dukcji, warunkujący podjęcie procesu produkcyjnego (por. przypis  125).
Koncepcje wynajmowania i  sprzedaży czynników produkcji implicite za-
kładają istnienie pieniądza na rynku. A  zatem praktycznie wszystkie do-
bra produkcyjne, czyli ziemia, kapitał i praca, nie byłyby nimi, gdyby nie
istnienie pieniądza. To pieniądz umożliwia obecność tych dóbr „na ryn-
ku” i decyduje o ich wartości. Dlatego pieniądz nie może zostać pominięty
ani w analizie zjawiska wyceny pozostałych czynników, ani jako witalny
aspekt funkcji przedsiębiorcy. Jedynie skrajne fizykalne podejście do pro-
cesu produkowania może usunąć z obszaru teorii produkcji pieniądz jako
czwarty czynnik produkcji. W ekonomii jednak nadrzędną rolę gra pojęcie
wartości, a nie materialności świata. Zresztą nawet niektóre czynniki dóbr
kapitałowych czy pracy świadczą niematerialne usługi w procesie produk-
cji, a jednak nie wykluczamy ich z grona grupy czynników produkcji.

Machaj_Kapitalizm.indd 110 2014-01-09 12:27:48


Własność i wycena heterogenicznych zasobów 111

Pieniądz może zostać wydany na zakupy produkcyjne lub konsumpcyj-


ne. Trzymany na saldzie gotówkowym dostarcza jego posiadaczowi uży-
teczności najbardziej płynnego dobra, dostępnego w każdej chwili. Kiedy
ludzie przeznaczają pieniądze na zakup dóbr inwestycyjnych, zamieniają
pieniądz na dobro mniej płynne, które nie jest powszechnie akceptowane.
Dlatego wydając pieniądze na proces produkcyjny, inwestujący oczekuje,
że uzyska wynagrodzenie pieniężne. Ponieważ pieniądz jest warunkiem
koniecznym do spełnienia podstawowego wymogu w procesie produkcji,
jakim jest zakupienie potrzebnych czynników posiadanych przez innych
właścicieli, pojawia się opłata za korzystanie z pieniędzy. Ze względu na
spełnianie przez pieniądze tak istotnej funkcji w procesie produkcji dóbr
i usług przedsiębiorcy będą konkurować o ich pozyskanie, to zaś, podob-
nie jak we wszystkich innych przypadkach, będzie skutkowało zaoferowa-
niem ceny. W wypadku transferu pieniądza od oszczędzającego do uzy-
skującego powszechnie akceptowany środek wymiany cena jest procentem
(odróżnianym od zysku).
Podobnie jak na innych rynkach o wysokości procentu decyduje obu-
stronny mechanizm popytu i  podaży. Ludzie posiadający pieniądze, in-
westując je dzisiaj lub pożyczając w zamian za obietnicę zwrotu po roku,
oczekują za to procentu. Na roczny okres rezygnują z płynności finanso-
wej, pozbywając się siły nabywczej powszechnie akceptowanego na rynku
dobra, które mogłoby zostać wykorzystane w razie pojawienia się niespo-
dziewanych wydatków. Ten koszt alternatywny zostaje wynagrodzony
i jego rekompensatą jest wypłata procentu w zamian za inwestowany na
dany okres kapitał. Naturalnie sama preferencja posiadających pieniądze
do uzyskania wypłaty (procentu) nie może być czynnikiem decydującym
o istnieniu pozytywnej ceny. Potrzebna do tego jest również druga stro-
na, otrzymująca z  tego korzyści. W  wypadku sprzedawania dzisiejszego
pieniądza są nią przedsiębiorcy, którzy chcą pozyskać środki na zakup po-
trzebnych do tworzenia dóbr czynników produkcji (posiadający te czyn-
niki chcą je sprzedawać lub wynajmować za pieniądze, gdyż umożliwią im
one kupno tego, czego pożądają). Gdyby pieniądz nie spełniał tej użytecz-
nej funkcji powszechnie akceptowanego środka wymiany, nikt nie byłby
zainteresowany jego kupnem, toteż nie zaistniałoby zjawisko oprocento-
wania w dzisiejszym rozumieniu.
W tym znaczeniu zjawisko oprocentowania wynika z produktywności
pieniądza. Aż do wybuchu drugiej wojny światowej ekonomiści zaciekle
debatowali na temat tego, co jest źródłem oprocentowania, a także tego,
co umożliwia posiadaczom pieniądza uzyskiwanie stałych dochodów

Machaj_Kapitalizm.indd 111 2014-01-09 12:27:48


112 3. Własnościowe aspekty rynku

„tylko” z wynajmu gotówki (Murphy 2003, s. 127 i nast.). Pojawiały się


tezy o nadwyżce ziemskiej, o opłatach za czekanie, preferencji czasowej,
produktywności kapitału czy wreszcie wyzysku klasy robotniczej i opła-
caniu pracy poniżej jej rzeczywistej wartości. Tymczasem zjawisko opro-
centowania wynika z  produktywności pieniądza. Dodajmy, że chodzi
o  produktywność w  sensie ekonomicznym, a  nie fizycznym, jak w  wy-
padku produkcji rolnej.
Neoklasyczne modele wyjaśnienia zjawiska kapitału i  wynikającego
stąd oprocentowania są tworzone na podstawie fizycznych przyrostów.
Model neoklasyczny sprowadza strukturę produkcji do homogenicznej
relacji między ilością ziarna zasianą na początku procesu produkcji a uzy-
skaną ilością ziarna po omłóceniu plonu. Przykładowo: jeśli wysianie
100 ziaren daje plon wynoszący 120 ziaren, to mamy do czynienia z dwu-
dziestoprocentowym zwrotem kapitału, co wynika z wydajności (produk-
tywności) danego zboża. Naliczenie procentu jest wobec tego możliwe
dzięki temu, że natura charakteryzuje się wrodzonymi siłami zwiększają-
cymi produkcję. Możliwe jest również wyliczenie poniesionych nakładów
(ziarno na początku) oraz osiągniętych efektów (plon)124.
Pieniądz jest produktywny w  odmiennym sensie. W  ekonomii defi-
niujemy produktywność z perspektywy subiektywnej, a zatem gotowości
do zapłaty za coś. Jeśli na przykład ktoś zbiera pieniądze do kapelusza
w miejscu publicznym za grę na instrumencie, to w tej sytuacji mówimy
o produktywności osoby grającej, ale nie dlatego, że fizycznie coś pomna-
ża lub zwiększa fizyczne zasoby, lecz dlatego, że oferuje usługę, za którą
otrzymuje wynagrodzenie pieniężne. W  tym sensie wszystkie usługi na
rynku są produktywne – dostarczają ludziom za opłatą tego, czego pożą-
dają. Nie musi wystąpić wtedy żadna zmiana fizyczna pomnażająca ist-
niejące ilości. Wystarczy jedynie sam fakt zwiększania użyteczności przez
produkowanie wartościowych dóbr125.

  Nowoczesna prezentacja z punktu widzenia głównego nurtu jest obecna w ra-


124

chunku różniczkowym u Romera (1996, s. 41). Tej teorii produktywności częściowo


uległ Fisher (1977, s. 191–193), który inspirowany Böhm-Bawerkiem nie wyelimino-
wał w pełni ze swojej analizy fizykalnego rozumowania.
125
  Łatwo da się obronić teza, iż pieniądz można potraktować jako czynnik pro-
dukcji. Nie jest istotne, że nie jest on bezpośrednią częścią tworzonego fizycznie
produktu. Na przykład w przemyśle samochodowym używa się wielu skomplikowa-
nych maszyn i urządzeń, których części nie zostają bezpośrednio zmaterializowane
w ostatecznej formie samochodu. Maszyny te uznaje się jednak za czynnik produkcji
– czynnik ekonomiczny, bez którego nie dałoby się produkować. W tym sensie pie-
niądz jest takim samym czynnikiem jak wszystkie inne – jest niezbędny w procesie

Machaj_Kapitalizm.indd 112 2014-01-09 12:27:48


Własność i wycena heterogenicznych zasobów 113

Podobnie rzecz się ma z  pieniądzem. Pieniądz jako powszechnie ak-


ceptowany jest użyteczny (można go zaoferować właścicielom czynników
produkcji w  zamian za nie), toteż kupując go, ludzie oferują w  zamian
oprocentowanie. Posiadacze pieniądza oczekują oprocentowania, gdyż
przez okres pożyczki stracą najbardziej płynne dobro i będą musieli zre-
zygnować z ewentualnych korzyści z niego. Ta utrata użyteczności (przez
pożyczenie pieniądza) jest rekompensowana otrzymaniem procentu.
Tymczasem przedsiębiorcy pożyczający pieniądz wnoszą za niego opłatę,
ponieważ staje się on pierwotnym czynnikiem produkcji, poprzedzają-
cym zakup ziemi, pracy i kapitału. Ponieważ osoby wynajmujące ziemię,
pracę i kapitał (właściciele ziemi, pracownicy i właściciele półproduktów)
oczekują otrzymania pieniędzy w zamian za ten wynajem, przedsiębior-
cy muszą pozyskać na ten cel środki finansowe. Zanim więc nabędą te
wtórne czynniki produkcji, muszą wyposażyć się w  pierwotny czynnik
produkcji –  kapitał pieniężny –  który następnie umożliwi im realizację
planu inwestycyjnego.
Rekompensata za utratę użyteczności posiadacza pieniądza i uzyskanie
użyteczności z  pieniądza w  celu przeznaczenia go na zakup czynników
produkcji to dwie przeciwstawne siły gospodarcze, które decydują o wy-
sokości procentu. Przywoływany neoklasyczny model fizycznej produk-
tywności nie może wyjaśnić tego zjawiska, ponieważ zjawisko procentu
odnosi się do sytuacji istnienia pieniądza na rynku i  związanego z  tym
rozbicia cenowego (stała różnica między kosztami a przychodami). A za-
tem analizując zjawisko kapitału i  wynagrodzenia kapitału należy pod-
kreślić, że procent polega na różnicy w wartości pieniężnej.
Nadwyżka ziaren (fizyczna) w  omówionym przykładzie mogłaby być
przypisana produktywności posiadanego zasobu zboża, tak samo jak
można by przypisać produktywność maszynie, służącej do produkcji.
Byłaby to więc produktywność czynnika produkcji. Jeśli idzie o zjawisko
pobierania procentu, to nie ma ono związku z  produktywnością dane-
go czynnika produkcji, lecz z tym, że dzisiejsza cena czynników produk-
cji (nawet gdyby był niebywale produktywny) jest mniejsza niż przyszłe
strumienie pieniądza z  racji jego zatrudnienia. Innymi słowy, mogliby-
śmy sobie wyobrazić sytuację, w której ziarno byłoby produktywne (jak
w przykładzie: 20 procent rocznie), lecz nie istniałby procent pieniężny,

produkcji. Zdaniem piszącego te słowa teorie produktywności kapitału jako źródła


procentu (m.in. autorstwa John Batesa Clarka i Franka Knighta) da się obronić, gdy
jako ów produktywny kapitał potraktujemy właśnie pieniądz.

Machaj_Kapitalizm.indd 113 2014-01-09 12:27:48


114 3. Własnościowe aspekty rynku

tzn. cena za ziarno wynosiłaby dokładnie tyle, ile zarobki ze sprzedaży


plonów. Najważniejsze zadanie teorii oprocentowania to ustalenie, dla-
czego dzisiejsze ceny przyszłych strumieni pieniądza są dyskontowane na
rynku. Fizyczna produktywność nie ma z tym bezpośredniego związku126.
Nie oznacza to, że fizyczna produktywność pośrednio nie wpływa na
wysokość procentu. Pieniężna nadwyżka obecna w procesach produkcyj-
nych jest rezultatem użyteczności, która przepada pożyczającym pieniądz
na jakiś okres, oraz użyteczności, którą zyskują przedsiębiorcy. Pieniądz
jest pożądany nie ze względu na swoją obiektywną ilość, lecz ze względu
na swoją efektywną ilość, czyli siłę nabywczą jednostki pieniężnej – moż-
liwość kupienia za nią dóbr. A zatem struktura cenowa istniejących etapów
produkcji i  gotowych już dóbr konsumpcyjnych sugeruje, ile dokładnie
pieniędzy odkładać, a ile potrzeba na uruchomienie biznesu. Ta struktura
cenowa z  kolei jest powiązana z  produktywnością gospodarki, a  ściślej
–  z  dostępnymi technologiami i  produktywnością wybranych zasobów.
W  ten pośredni sposób produktywność fizyczna może w  jakiejś mierze
wpłynąć na wysokość oprocentowania. Mimo to czynnikiem decydują-
cym o procencie, który jest najważniejszy w analizie cen, są bezpośrednie
decyzje pożyczających pieniądze i je otrzymujących127.

  Z neoklasyczną teorią procentu wiąże się jeszcze jeden istotny problem. Przy-
126

kład z ziarnem lub innym tego rodzaju dobrem jest dosyć wygodny, ponieważ opiera
się na homogenicznej fizyczności. Co jednak, jeśli proces produkcji jest heterogenicz-
ny (co w rzeczywistości dotyczy wszystkich procesów w gospodarce) i nie sprowadza
się do operacji na jednej wielkości? Powiedzmy, że produkujemy buty. Jak wtedy prze-
liczyć produktywność nakładów (skóra, podeszwa, klej, zszywanie) na efekty (para
butów), aby zademonstrować fizykalne istnienie procentu? Nie jest to możliwe. Zgoła
odmiennie rzecz się ma w  gospodarce pieniężnej, gdzie wszystko zostaje wycenio-
ne w pieniądzu, a więc również oprocentowanie jest ułamkiem wydatkowanej sumy
pieniężnej. Neoklasyczne funkcje produkcji opierają się na wykorzystaniu jednego
homogenicznego dobra kapitałowego, które wyrażone jest w tej samej fizycznej jed-
nostce jak praca i produkcja (Solow 1955, s. 101). Wprowadzenie założenia o wystę-
powaniu choćby tylko dwóch dóbr podważa neoklasyczne wyjaśnienia; na ten temat
zob. Murphy 2007, s. 458–461.
127
  Niektórzy próbują doszukiwać się przyczyn pobierania procentu w jakichś fun-
damentalnych cechach świata, np.  „preferencji czasowej”, a  więc w  tym, że ludzie
wolą otrzymywać dobra szybciej niż później (Böhm-Bawerk 1959, t. 2), bądź w zróż-
nicowanym wartościowaniu środków i celów (Hülsmann 2002). Jeśli nawet uznamy
prawdziwość takiego myślenia (jednak nie do końca spójnego i konsekwentnego), to
nadal nie ma to bezpośredniego związku z  analizą pieniężnej wyceny. Nawet jeśli
nadaje się inną wartość celom i środkom, lub nawet jeśli ludzie zawsze wolą otrzymy-
wać dobra szybciej niż później, to i tak pobieranie pieniężnego procentu nie jest wca-
le konieczne. Dowodem na to może być pożyczanie pieniędzy osobom bliskim bez

Machaj_Kapitalizm.indd 114 2014-01-09 12:27:48


Własność i wycena heterogenicznych zasobów 115

W tym miejscu zauważmy, że stopa procentowa i zasób oszczędzanego


kapitału pieniężnego nie są zestawem pasywnych wartości, determinowa-
nym warunkami technologicznymi. Wynagrodzenie dla zaoszczędzanego
kapitału jest bezpośrednim następstwem decyzji właścicieli pieniędzy oraz
właścicieli czynników produkcji i  kredytobiorców. Stopa procentowa jest
zatem konsekutywnym elementem tworzonym przez ograniczenia własno-
ściowe (budżetu i konieczności spłaty długu), a nie automatycznym stru-
mieniem dochodu, wynikającym z fizycznej produktywności gospodarki128.
Koncepcja imputacji wartości stanowi podstawę poprawnej teorii wy-
ceny. Jednym z osiągnięć rewolucji marginalistycznej było wskazanie, jak
użyteczność marginalna decyduje o kształtowaniu się wartości i zarazem
cen dóbr oraz usług. Istotnym czynnikiem nie jest tu całkowita użyteczność
dobra, czy też jeden z  wybranych scenariuszy jego alokacji, lecz użytecz-
ność marginalna, czyli użyteczność ostatniej zatrudnionej jednostki dobra.
Zademonstrowano to na prostych przykładach. Załóżmy, że mam trzy litry
butelkowanej wody, które zużywam na: zaspokojenie pragnienia, picie dla
kota i podlanie kwiatów. Załóżmy następnie, że niespodziewanie stracę je-
den litr wody. Naturalnie, że w tej sytuacji nie zrezygnuję z zaspokojenia
zasadniczej potrzeby, a  także z  napojenia kota, lecz z  potrzeby najmniej
istotnej. A więc wartość jednostki, która przepada, nie wiąże się z elemen-
tarną potrzebą, lecz z potrzebą marginalną, wymienioną jako ostatnia. Nie
podleję kwiatów, ale zaspokoję potrzebę priorytetową, a  więc to, z  czego
rezygnuję, to wartość marginalna. Dobra nie są wartościowane kolektyw-
nie w kategoriach całkowitej podaży, lecz ze względu na krańcową użytecz-
ność wybranych jednostek dóbr. Nie pozostaje to bez wpływu na mecha-
nizm wyceny rynkowej. Jeśli straciwszy jeden litr wody, nadal chciałbym

wynagrodzenia. Jakakolwiek teoria wartościowania nie implikuje od razu dodatniej


pieniężnej nadwyżki z produkcji.
128
  Częściowo broniąc teorii fizycznej produktywności, Yeager (1979, s. 208) przy-
tacza przykład magicznej maszyny, która po wrzuceniu do niej jakiegoś dobra natych-
miast dawałaby 50 procent dobra więcej. Miałoby to wpłynąć bezpośrednio na stopę
procentową. Rzeczywiście, ten skrajny scenariusz pokazuje, że fizyczna produktyw-
ność może mieć znaczenie, aczkolwiek taka sytuacja nie wpłynęłaby bezpośrednio na
zmianę stopy procentowej, lecz na wysokość ceny maszyny. Sam procent jako rozbicie
między nakładem pieniężnym a  dochodem pieniężnym ze sprzedaży maszyny byłby
tak samo wielki jak w pozostałych sektorach. Choć bez wątpienia świat, w którym tak
łatwo pomnażalibyśmy dobra, wpłynąłby na nasze preferencje do oszczędzania i inwe-
stowania. Zresztą byłby to świat dosyć dziwny, ponieważ byłby to świat bez malejących
przychodów. A to już jest bardzo problematyczne dla naszej wyobraźni, ponieważ pra-
wo malejących przychodów wynika z fizyki i metafizyki naszego wszechświata.

Machaj_Kapitalizm.indd 115 2014-01-09 12:27:48


116 3. Własnościowe aspekty rynku

zaspokoić wszystkie trzy potrzeby, to musiałbym kupić litr wody do podla-


nia kwiatów. Stąd użyteczność marginalna decyduje nie tylko o wartościo-
waniu, lecz również o kształtowaniu się ceny dobra129.
Korzystając z tych osiągnięć, ekonomiści neoklasyczni posunęli się da-
lej i wyprowadzili teorię wyceny czynników produkcji w zależności od ich
produkcyjnego wkładu – poszerzyli wcześniejsze prawo malejącej użytecz-
ności krańcowej. Tak jak ewentualnie stracona jednostka decyduje o war-
tościowaniu i wycenie dobra konsumpcyjnego, tak samo ewentualnie stra-
cona jednostka czynnika produkcji decyduje o  jego wycenie na rynku.
Załóżmy, że z danego procesu produkcyjnego ubywa (zostaje zwolniony)
jakiś pracownik, wskutek czego całość obrotu firmy spada o 20 jednostek
pieniężnych. Przyjęło się określać, że jest to krańcowa (marginalna) pro-
duktywność czynnika produkcji, która decyduje o jego cenie. Jeśli zwol-
nienie pracownika prowadzi do spadku obrotu o  20 jednostek, to jego
płaca będzie zmierzać właśnie do tychże 20 jednostek (Clark 1915, s. 139).
Jeśli płaca tego pracownika plasuje się zdecydowanie poniżej tej wielkości,
to przedsiębiorcom opłaca się konkurować o jego zatrudnienie, przez co
podbijają jego płacę, a ta zmierza w stronę hipotetycznego punktu równo-
wagi 20 jednostek (Samuelson 1980, s. 506).
W  ogólnym zarysie tak przedstawiony mechanizm wydaje się prawi-
dłowy. Ceny dóbr finalnych decydują o tym, jak kształtują się koszty, tj.
ile jednostek pieniądza przedsiębiorcy są gotowi zaoferować za czynniki
produkcji posiadane przez innych. Nie jest jednakże tak, że cena czynnika
produkcji jest bezpośrednio imputowana z  towaru, który zostaje z  jego
użyciem wyprodukowany w zależności od tego, o ile spadłby obrót, gdy-
by czynnika nie zatrudniono. Raczej jest ona zależna od marginalnego
towaru, ale nie tego, który zostaje faktycznie wyprodukowany, lecz od
marginalnego towaru, który mógłby potencjalnie zostać wyprodukowany
przy alternatywnym zatrudnieniu.
Wróćmy do przykładu wody, którą ktoś zamierza zaspokoić swoje po-
trzeby. Załóżmy, że jego zasób to trzy litrowe plastikowe butelki. Wiemy,
że jeśli przepadnie jedna butelka, to nie oznacza zrezygnowania z zaspo-
kojenia potrzeby najważniejszej, lecz rezygnację z potrzeby marginalnej,
najmniej istotnej. Dlatego jeśli ten ktoś miałby kupić kolejny litr wody, to

  O tym problemie niezależnie wypowiedziało się trzech wielkich myślicieli: Je-


129

vons (1965, s. 53), Walras (1984, s. 119–127), Menger (1994, s. 125). Ta „rewolucja”
marginalna jest symbolem odejścia od paradygmatu szkoły klasycznej (więcej na ten
temat zob. punkt nt. matematyzacji ekonomii).

Machaj_Kapitalizm.indd 116 2014-01-09 12:27:49


Własność i wycena heterogenicznych zasobów 117

zapłacenie za nią określonej ceny byłoby pochodną trzeciej z kolei potrze-


by, która ma zostać zaspokojona. Ukształtowana cena zależałaby od uży-
teczności marginalnej butelki wody. Nasz przykład odnosi się do sytuacji,
w  której zasób butelek wody jest ograniczony. Gdy jednak rozważymy
sytuacje reprodukowalności dóbr, a więc możliwość wyprodukowania ko-
lejnych jednostek wody, nasze rozumowanie zmieni się zasadniczo.
Powiedzmy, że butelka może zostać odtworzona. Załóżmy, że oprócz
trzech butelek wody jest jeszcze dziesięć litrów wody, z których trzy służą
produkowaniu tych butelek, a pozostałe siedem zostaje wykorzystanych
do innych, jakichś mniej ważnych celów. Co się stanie, jeśli przepadnie
jedna butelka wody? Czy w  tej sytuacji utracimy użyteczność margi-
nalną butelki wody, przepadnie możliwości zaspokojenia trzeciej z ko-
lei potrzeby, czyli podlania kwiatów? W  żadnym wypadku, ponieważ
ta butelka może zostać ponownie wyprodukowana. „Jedyne”, co trze-
ba zrobić, to zrezygnować z zatrudnienia dziesiątego litra wody, wyko-
rzystać plastikową butelkę i poświęcić trochę czasu na stworzenie tego,
co utraciliśmy (kosztem użyteczności dziesiątego litra wody). A  zatem
wartość utraty „fabrycznej” butelki wody nie będzie równa marginalnej
wartości butelki wody, tylko marginalnej wartości wszystkich innych
potrzeb, które nie będą mogły zostać zaspokojone z powodu niezbędnej
reprodukcji. Utracona butelka nie oznacza wcale niemożliwości zaspo-
kojenia potrzeby, tylko konieczność reprodukcji. Ta reprodukcja wy-
maga rezygnacji z  marginalnego zatrudnienia nieprzygotowanej wody
(dziesiąty litr), ponadto z marginalnego zatrudnienia plastikowej butel-
ki, a  także z  marginalnego zatrudnienia pewnej jednostki czasu pracy
(żeby te czynności wykonać). Działanie wymaga jakichś komplementar-
nych czynników produkcji, których zatrudnienie zmienimy po to, by
odtworzyć trzecią butelkę.
W tym właśnie sensie reprodukowalność dóbr i koszty produkcji decy-
dują o kształtowaniu się cen dóbr konsumpcyjnych. W momencie kupowa-
nia trzeciej butelki nie płacimy w zależności od jej marginalnej wartości,
lecz płacimy cenę dużo niższą dzięki temu, że dobro jest reprodukowalne.
Płacimy za jej koszt reprodukcji. Nie oznacza to jednak, że ultymatywnie
koszty określają ceny, ponieważ w ostateczności te koszty są zależne od
wszystkich pozostałych cen dóbr konsumpcyjnych, które mogłyby zostać
wyprodukowane130.

  Zalążek tego mechanizmu był znany jednemu z  najlepszych reprezentantów


130

szkoły klasycznej, Davidowi Ricardo (2004, s. 384–385).

Machaj_Kapitalizm.indd 117 2014-01-09 12:27:49


118 3. Własnościowe aspekty rynku

Posłużmy się innym przykładem, tym razem dotyczącym samocho-


dów. O  cenie czynników produkcji zużywanych do wyprodukowania
samochodu nie decyduje marginalna użyteczność samochodu, lecz mar-
ginalna użyteczność wszystkich towarów, które mogłyby zostać alterna-
tywnie wyprodukowane z ich użyciem. A zatem cena samochodu będzie
pochodną kosztów jego produkcji – kosztu lusterek, kół, zużytego żelaza,
zatrudnionych ludzi etc. Jednakże te koszty będą zależały od tego, jak
kształtują się ceny alternatywnych dóbr konsumpcyjnych we wszystkich
innych sektorach, w  których produktywnie można by te czynniki pro-
dukcji zatrudnić. Cena samochodu zależy od kosztów jego produkcji, na-
tomiast koszty jego produkcji zależą od tego, co można innego wytworzyć
za ich pomocą. Wobec tego cena środków, które służą do produkcji samo-
chodów, zależy nie tylko od cen samochodów, lecz przede wszystkim od
cen innych dóbr, które mogłyby zostać wytworzone z ich użyciem.
Wbrew stanowisku szkoły neoklasycznej cena czynnika produkcji nie
kształtuje się za sprawą prostego mechanizmu użyteczności marginalnej,
działającej w jednym sektorze rynkowym, lecz tworzy ją bardziej skompli-
kowany mechanizm użyteczności marginalnej, który dotyczy całego ryn-
ku, obejmującego produkcje wszystkich dóbr. Cena żelaza nie zależy od
wartości blachy w samochodzie, lecz od wszystkich produktów żelazopo-
chodnych. Z tego zjawiska doskonale zdawał sobie sprawę Böhm-Bawerk,
który w odpowiedzi na krytykę przedstawiciela szkoły klasycznej poka-
zał, jak pogodzić współzależność cen i kosztów i jednocześnie podkreślić
rolę użyteczności marginalnej. Okazał się znacznie lepszym polemistą niż
pozostali teoretycy131.
Alfred Marshall zastosował natomiast słynne twierdzenie o „nożycach
cenowych”, które miało pogodzić rewolucję marginalistyczną z teoriami
szkoły klasycznej. Z jednej strony o cenie decydować miała marginalna
użyteczność, czyli popyt, z drugiej zaś reprodukowalność i koszty produk-
cji, czyli podaż, więc nie ma sensu rozstrzygać, które odpowiadałyby za
ceny, tak jak nie ma sensu rozstrzygać, czy górne, czy dolne ostrze nożyc
przecina papier (Marshall 1961, s. 290, 442). Böhm-Bawerk całkiem słusz-
nie zwrócił uwagę na to, że ta analogia jest trafna, choć niepełna. Strona
kosztów, o której mowa w słynnych nożycach, nie jest dana z góry, lecz
odzwierciedla marginalną użyteczność alternatywnych produktów, któ-
re mogłyby zostać wytworzone. A zatem podsumowując kwestię wyceny,

 Zob. np.  jego polemikę z  jednym z  klasycznych ekonomistów, Heinrichem


131

Dietzelem (Böhm-Bawerk [1892] 2002).

Machaj_Kapitalizm.indd 118 2014-01-09 12:27:49


Własność i wycena heterogenicznych zasobów 119

należy powiedzieć, że cena produktu zależy od jego marginalnej użytecz-


ności, a także od marginalnej użyteczności innych dóbr konsumpcyjnych,
które można by potencjalnie wytworzyć przy użyciu tych samych czynni-
ków produkcji (Böhm-Bawerk 1962a, s. 361)132.
A więc chociaż proces wyceny rozpoczyna się od kosztów i zachodzi
związek przyczynowy między nimi a  kształtowaniem się cen dóbr kon-
sumpcyjnych, to nie są one z góry i obiektywnie określonymi „danymi”.
Koszty są rezultatem współdziałania wielu czynników na poziomie mi-
kroekonomicznym. Rozmaite rynki konsumenckie wpływają na to, jak
kształtują się ceny poszczególnych dóbr produkcyjnych. Stąd ceny dóbr
kapitałowych nieuchronnie zależą od możliwości wytwarzania użytecz-
nych towarów133. Z punktu widzenia codziennej praktyki biznesu dopusz-
czalna wydaje się kosztowa teoria cen i  twierdzenie, że koszty decydują
o  cenach. Gdy jednakże przyjrzymy się temu mechanizmowi od strony
czystej teorii ekonomii, uznamy, że jest to szczególny przypadek uniwer-
salnej teorii marginalnej użyteczności (Smart 2007, s. 75–76). Ostatecznie
o kosztach decyduje przecież użyteczność produktów finalnych.

  Dodajmy, że analiza ta odnosi się do rozwiniętego rynku z zaawansowanym


132

podziałem pracy, gdy dobra produkcyjne posiadane przez właścicieli nie mają dla
nich żadnej wartości użytkowej, lecz jedynie wartość wymienną (Böhm-Bawerk 1959,
t. 2, s. 244). Naturalnie, subiektywna wartość dóbr dla ich sprzedawców jest prak-
tycznie zerowa – trzymają je po to, by je komuś sprzedać. Warto jednak zwrócić uwa-
gę na szczególny rodzaj pracy, kiedy właściciel, osoba posiadająca swoje ciało, czerpie
użyteczność z czasu wolnego (Marshall 1961, s. 438). Ta użyteczność wpływa na jego
decyzje o wprowadzeniu na rynek określonej ilości podaży czynnika produkcji. To
zaś z kolei może wpływać na ilość produkowanych dóbr, a przez to ich wartość.
133
 Patrząc wycinkowo na jakiś segment gospodarki, można odnieść wrażenie,
że to koszty decydują o  cenach. Na przykład załóżmy, że wzrośnie wartość ogółu
produkowanych komputerów i używanych do ich wytworzenia półproduktów z że-
laza. Wtedy pojawi się presja na wzrost ceny samego żelaza, a to z kolei prowadzi do
tego, że inne sektory korzystające z żelaza doświadczą wzrostu kosztów. To zaś będzie
ostatecznie skutkowało wzrostem ceny dóbr w pozostałych sektorach, np. wzrostem
ceny narzędzi. Rzeczywiście cena narzędzi wzrosła, ponieważ wzrosła cena żelaza,
natomiast cena żelaza wzrosła, ponieważ wzrosła wartość jakiegoś innego dobra kon-
sumpcyjnego, które z  jego użyciem powstało. Byłoby podobnie, gdyby nagle ilość
zasobów żelaza spadła o połowę. Wzrosłyby jego ceny, a w związku z tym ceny pro-
duktów z niego wytwarzanych. Koszt nie jest tu jednak ultymatywną zmienną, gdyż
w  takim scenariuszu wzrost kosztów wynika ze wzrostu użyteczności marginalnej
towarów, które da się z żelaza wyprodukować (a ponieważ żelaza jest dwa razy mniej,
dwa razy mniej produktów można wyprodukować, zatem ich wartość marginalna
jest większa).

Machaj_Kapitalizm.indd 119 2014-01-09 12:27:49


120 3. Własnościowe aspekty rynku

Celowość gospodarowania łączy się z wyzwaniem, gdyż wycena i pro-


dukowanie przebiegają w przeciwnych kierunkach. Produkcja, która skła-
da się z wielu etapów, polega na przetworzeniu czynników produkcji na
dobra konsumenckie. Tymczasem wycena tych produktów odbywa się
niejako w drugą stronę. Czynniki produkcji wyceniane są w zależności od
antycypowanych cen różnych dóbr konsumpcyjnych na rynku, natomiast
pieniądze na nie są wydawane już po skonsumowaniu na ten cel dóbr
produkcyjnych. Proces wyceny wobec tego nie jest mechaniczny ani au-
tomatycznie skoordynowany – zależy od warunków konkurencji na ryn-
ku. Wycena dóbr produkcyjnych nie jest rutynowa, ponieważ wycenienie
dóbr konsumenckich następuje później, po procesie produkcji. Z wyceną
wiąże się nieodłącznie spekulacyjne przewidywanie, czyli podejmowa-
nie przedsiębiorczego ryzyka w świecie niepewności (wynikającej między
innymi ze zmian technologicznych, gustów konsumenckich i  zachowań
konkurentów). Dochodzimy w tym miejscu do ważnej konkluzji w deba-
cie kalkulacyjnej: struktura cen konsumpcyjnych nie może być ustalona na
podstawie poniesionych wcześniej kosztów134.
Dodatkowo wszystkie zasoby produkcyjne charakteryzuje heteroge-
niczność, co jest nie bez znaczenia dla teorii wyceny i konieczności istnie-
nia cen pieniężnych.
Heterogeniczność na rynku pracy wyraża się tym, że godzina pracy
pracownika X nie jest równie wartościowa jak godzina pracy pracowni-
ka  Y. Dzieje się tak nie tylko ze względu na różnice w  umiejętnościach
i wiedzy (składające się na zmienną „kapitał ludzki”), lecz także z powodu
odmiennego charakteru prowadzonej działalności. Godzina pracy kie-
rowcy nie jest tym samym co godzina pracy osoby sprzątającej. Godzina
pracy lekarza nie jest równa godzinie pracy prawnika. Dotyczy to nie tyl-
ko podziału na zawody, gdyż różnice w  wartościach występują również
wewnątrz sektorów. Przykładowo godzina pracy sekretarki w  jednej fir-
mie nie musi być równa godzinie pracy w  innej. Naturalnie, można te
wszystkie wysiłki zsumować i określić agregatową przepracowaną liczbę
godzin. Ten wskaźnik jednak nie będzie zawierał żadnej informacji o ich

  Sowieccy planiści tak właśnie ustalali ceny: dodawali do kosztów jakąś stan-
134

dardową stopę zwrotu, urzędowo ustalony obrót, stanowiący powiększenie o  jakiś


procent już poniesionych kosztów (Maltsev 1990, s. V i nast.). Nie tak działa na ryn-
ku konkurencja (zyski i przychody nie są funkcją poniesionych kosztów). Nie ma też
odwrotnej relacji – ceny dóbr konsumpcyjnych nie decydują automatycznie (Schum-
peterowskie „ipso facto”) o cenach dóbr produkcyjnych.

Machaj_Kapitalizm.indd 120 2014-01-09 12:27:49


Własność i wycena heterogenicznych zasobów 121

wycenie, ponieważ wartościowa istota pracy nie zależy od obiektywnie


określanego czasu, lecz od wielu innych czynników135.
Nietrudno zobrazować również heterogeniczność na rynku ziemi. Ka-
wałek ziemi na Rzeszowszczyźnie jest czymś zupełnie innym niż działka
w  Warszawie. Ziemia, podobnie jak ludzie, ma swoje unikatowe cechy,
decydujące o jej użyteczności. Dotyczy to jej fizycznych właściwości, na
przykład możliwości wydobycia surowców, warunków klimatycznych,
przydatności dla rolnictwa. Owa unikatowość wynika także ze społecz-
nych i ekonomicznych aspektów – w którym rejonie ziemia się znajduje,
kto może z niej korzystać, jaka jest tam infrastruktura, jakie są potrzeby
tamtejszych mieszkańców, a  także siła nabywcza ich zarobków. Marny
kawałek ziemi może kilkakrotnie zyskać na wartości, jeśliby na przykład
tuż obok miało powstać wielkie centrum handlowe lub infrastruktura tu-
rystyczna. Tak jak problematyczne jest dodawanie do siebie godzin pracy
ludzi wykonujących różne zawody (gdyż te się między sobą różnią), tak
samo w kategoriach ekonomicznych jest ze wszystkimi obszarami ziemi.
Metr kwadratowy ziemi w  określonym miejscu nie jest w  sensie ekono-
micznym tym samym co metr kwadratowy ziemi w  innym rejonie. Na
przykład metr kwadratowy ziemi przy granicy wschodniej Polski kosztuje
mniej niż metr kwadratowy ziemi w stolicy.
Oprócz pracy i ziemi istnieje jeszcze trzeci rynek czynników produk-
cji –  dobra kapitałowe136. W  ich wypadku próby ustalania jakichś jed-
nostek pomiarowych nie mają sensu. Hektar ziemi nie jest równy in-
nemu hektarowi, a  godzina pracy nie jest równa innej godzinie pracy.
Moglibyśmy powiedzieć podobnie o jednostce, którą nazwiemy roboczo
unitem: unit jednego dobra kapitałowego nie jest równy innemu unitowi,

  Rozumiał to Marks, który stwierdził, że nieważny jest czas pracy, lecz „spo-
135

łecznie użyteczny czas pracy” (1951, s. 41). Zresztą z tego powodu nie mógł stworzyć
spójnego systemu i skutecznie obronić z gruntu fałszywej laborystycznej teorii war-
tości (Böhm-Bawerk 1962b ). W zasadzie teoria ta nie powinna się nazywać „labo-
rystyczną”, lecz „teorią wartości pracy społecznie użytecznej” (co przybliżyłoby ją
ku teorii poprawnej, czyli czegoś na kształt „teorii wartości opartej na społecznej
użyteczności”).
136
  W zasadzie w świetle tego, o czym mówiliśmy wcześniej, istnieje jeszcze czwar-
ty czynnik produkcji, czyli pieniądze, które są sprzedawane w zamian za procent na
„rynku czasowym”. W ich wypadku również pojawia się heterogeniczność, ponieważ
oszczędności pieniężne przybierają różne formy finansowe – zarówno pod względem
prawnego charakteru instrumentów inwestycyjnych, jak i czasu oszczędności, płyn-
ności, wiążącego się z  tym ryzyka etc. Zob. więcej na ten temat: Bagus i  Howden
2010.

Machaj_Kapitalizm.indd 121 2014-01-09 12:27:49


122 3. Własnościowe aspekty rynku

aczkolwiek tutaj jest to sytuacja całkowicie bez wyjścia. Nie mamy bo-
wiem nawet unita. Nie sposób dodać do siebie w „ekonomicznej” jedno-
stce ciężarówki, młotka, komputera i  paczki gwoździ137. Zastosowanie
jakiekolwiek fizycznego kryterium (waga, objętość, gęstość) prowadzi do
niedorzeczności138.
Georgescu-Roegen (1988, s. 299–300) posłużył się bardzo obrazowym
przykładem, aby opisać heterogeniczność życia gospodarczego, krytyku-
jąc przy tym model wzrostu Solowa. Otóż jeśli mamy jedną gospodarkę
w różnych latach, możemy opisać „funkcję produkcji” w następujący spo-
sób dla lat:

Q1862 = F(K, L, 1862),      Q1959 = F(K, L, 1959)

Gdzie Q to produkcja, K –  kapitał, L –  praca, a  liczba przedstawia


warunki technologiczne, które uległy zmianie. Pomińmy już problem
wyliczenia agregatowo całkowitej produkcji, „ilości” kapitału i  „ilości”
pracy (co, jak wskazywaliśmy, nie jest możliwe). Pozostaje pytanie cza-
sowego porównywania tych zmiennych. Czy rzeczywiście sensowne jest

  Ford (1966, s.  425–426) twierdzi, że unitem mogą być –  wyodrębnione na


137

podstawie analizy relatywnej – towary, czas pracy, a nawet fizyczna jednostka kapi-
tału. Taka metoda mogłaby jednak zadziałać tylko w sytuacji pełnej równowagi oraz
kompletnej wiedzy o wszechświecie, co jest oczywiście całkowicie nierealne.
138
  Nie przeszkadza to niektórym ekonomistom w modelowaniu funkcji produk-
cji, które opierają się na mierzalności kapitału (Romer 1996, s. 7 i nast.). Kiedy trze-
ba empirycznie zademonstrować stosunek K/Y (stosunek zsumowanego kapitału do
całości wytworzonego produktu), wtedy z  powodu braku realnej jednostki stosuje
się jednostki pieniężne (i dzieli aktywa w jednostkach pieniężnych przez PKB w jed-
nostkach pieniężnych). Tymczasem zastosowanie w tej sytuacji jednostek pieniężnych
jest sprzeczne z ogólną teorią ekonomii, ponieważ, jak sama nazwa wskazuje, funkcja
produkcji nie jest funkcją wyceny. Krótko mówiąc, funkcja produkcji pretenduje do
opisywania technicznych warunków umożliwiających tworzenie towarów za pomocą
dostępnych ilości fizycznego kapitału, zasobów pracy i pomysłów. Pieniężna wycena
tych czynników następuje dopiero później (Barnett 2003, s. 29). Od kiedy zaczęto się
posługiwać pojęciem funkcji produkcji, nikt nie martwi się tym, aby wyjaśnić, w ja-
kich jednostkach wyrażany jest kapitał. Zamiast tego używa się tajemniczego sym-
bolu „K” (niespotykanego w fizyce); jak zaznacza Joan Robinson, ten błąd myślenia
jest przekazywany z pokolenia na pokolenie (Robinson 1953, s. 81). Niestety, sama
Robinson również się do tego przyczynia, gdy, podobnie jak Marks, żywi nadzieję,
że dobra kapitałowe można mierzyć za pomocą godzin pracy koniecznych do ich
wytworzenia. W dodatku „strach na wróble”, czyli zestaw założeń przez nią wybra-
nych do uzasadnienia tego podejścia, jest nierealistyczny (zakłada w zasadzie pełną
homogeniczność wszystkiego, s. 85).

Machaj_Kapitalizm.indd 122 2014-01-09 12:27:49


Własność i wycena heterogenicznych zasobów 123

mówienie o  zmiennej K i  L w  sytuacji, gdy przez prawie 100 lat całość


zasobów kapitału i pracy uległa diametralnemu przeobrażeniu? Zdaniem
Georgescu-Roegana, Solow tak naprawdę ma na myśli takie funkcje:

Q1862 = F1862(K1862 , L1862),      Q1959 = F1959(K1959, L1959),

czyli przypadki, w  których mamy heterogeniczne dobra kapitałowe


i pracę. Nie można twierdzić, że K w 1862 to ta sama zmienna, ale o innej
wartości, co K w 1959.
Jak zaznaczyliśmy już, prezentując argument Misesa, dobra kapitałowe
nie są idealnie substytucyjne. Struktura kapitałowa i inne czynniki pro-
dukcji są tak dalece specyficzne, że nie można ich dowolnie zatrudniać
w każdym procesie tworzenia dóbr. Ich specyficzność – mniejsza lub więk-
sza – nie zawsze pozwala na to, by dało się owe dobra zastąpić innymi, po-
nadto potrzebne są także inne dobra, komplementarne do danego dobra,
aby móc kontynuować produkcję.
Szkoła szwedzka i  szkoła austriacka poświęciły wiele uwagi anali-
zie struktury kapitałowej, wskazując na jej niejednolitość i wiążące się
z tym trudności z alokacją. W opozycji do nich przedstawiciele neokla-
sycyzmu, John Bates Clark ([1899] 1965, s. 308 i nast), a później Frank
Knight (1935, s.  88), traktowali strukturę kapitałową w  kategoriach
jednolitej homogenicznej wielkości139. W  modelu neoklasycznym, nota
bene stosowanym w  dzisiejszej makroekonomii, struktura kapitałowa
jest prosta, samoistnie odnawiająca się i zsynchronizowana z konsump-
cją140. Tymczasem struktura produkcji dzieli się na wiele niejednolitych
etapów, w  których zatrudniane są komplementarne i  substytucyjne
czynniki. Łańcuchy tych etapów nie są w pełni zespolone. Stąd też taka
struktura produkcji wciąż dynamicznie się zmienia, a  zmiany te pod-
legają osądowi przedsiębiorców141. Niektóre etapy są wydłużane, inne
skracane, a  jeszcze innych się zaprzestaje. Clark i  Knight pomijali to

139
  Jak wspomnieliśmy wcześniej. Ich model można uratować, jeśli potraktujemy
go jako analizę pieniężnego kapitału. Czasami można odnieść wrażenie, że w istocie
o to tym autorom chodziło.
140
  Chociaż zdarzają się w tej kwestii wyjątki. Na przykład przedstawiciele nowej
ekonomii klasycznej zbudowali oparty na amerykańskich danych model wahań go-
spodarczych uwzględniający element upływu czasu w długoletnich projektach inwe-
stycyjnych. Zob. Kydland i Prescott 1982.
141
 Bardzo dobry opis debat kapitałowych można znaleźć w  książce Skousena
(1990, zwł. s. 13–74).

Machaj_Kapitalizm.indd 123 2014-01-09 12:27:49


124 3. Własnościowe aspekty rynku

w swoich modelach, ponieważ interesował ich przede wszystkim aspekt


statyczny konkurencji142 .
Jeśli konsumpcja i produkcja znajdują się w stanie „równowagi” (czyli
są ze sobą samoistnie zintegrowane), to w zasadzie nie ma potrzeby roz-
patrywania substytucyjności i  komplementarności różnych czynników
produkcji. Jeżeli zaś gospodarka znajduje się w stanie równowagi produk-
cyjnej, a podejmowane ekonomiczne „decyzje” są z góry określone jako
optymalne, to nie ma przedsiębiorczej potrzeby, aby jakiś czynnik pro-
dukcji zmieniać („substytuować”) lub dodawać (czynnik komplementar-
ny). Nie są potrzebne rozważania na temat błędów i skutecznych decyzji,
ponieważ zakłada się, że warunki równowagi już istnieją. Kiedy odejdzie
się od takiego modelu równowagi, rozważania kapitałowe stają się dużo
bardziej realistyczne (Lachmann 1947a, s. 109). Ład konkurencyjny skut-
kuje tym, że wiele przedsięwzięć gospodarczych jest ze sobą w konflikcie.
Oznacza to, że wszystkie podjęte projekty nie mogą zostać z  sukcesem
zrealizowane, gdyż część z nich się nawzajem wyklucza. W tej sytuacji nie
da się wskazać agregatowej ilość kapitału w gospodarce143.
Neoklasyczne założenia równowagowe odsuwają na dalszy plan kwe-
stie decyzyjne, a wraz z nimi kwestie władania zasobami, wskutek czego
analiza efektywnego zatrudniania czynników produkcji staje się uboższa.
Nurt neoklasyczny traktuje procent z uwzględnieniem fizycznej marginal-
nej produktywności, przyjmuje, że struktura kapitałowa jest homogenicz-
na lub trwale zintegrowana z sektorem konsumpcji. Wyłącza to z analizy
ekonomicznej problem podejmowania decyzji. Takie założenia sprawiają,
że eliminacja problemu podejmowania decyzji wyłącza również analizę
instytucjonalno-prawną. Skoro procent zależy od warunków obiektywnej
produkcji, a dobra kapitałowe automatycznie dostosowują się do warun-
ków konsumpcji, to w takim modelu nie ma miejsca na kwestie własno-
ściowe. Nie ma nawet takiej potrzeby, aby zwrócić na nie uwagę.
Problem posiadania zasobów zaczyna odgrywać rolę wtedy, gdy odej-
dzie się od pełnej równowagi. W  sytuacji niepewności –  a  więc kiedy

  W neoklasycznej literaturze próbuje się nieraz budować modele heterogenicz-


142

nego kapitału, lecz skutkuje to często homogeniczną mierzalnością (zob. np. Zaremb-


ka 1975, s. 106; autor, wychodząc od heterogeniczności, pisze tam w pewnym mo-
mencie o stosunku ilości kapitału do produkcji). Jak pokazuje schemat Greena (1962,
s. 282), próba modelowania kapitału musi się opierać na wybranych nierealistycznych
założeniach równowagowych.
143
  Lachmann (1941, s.  362–367) wskazuje na poważne problemy badań empi-
rycznych, które mają służyć obliczeniu „realnego zasobu” kapitału lub jego przyrostu.

Machaj_Kapitalizm.indd 124 2014-01-09 12:27:49


Własność i wycena heterogenicznych zasobów 125

optymalne decyzje nie są podejmowane mimowolnie w rezultacie egzoge-


nicznych czynników – wartościowanie dóbr kapitałowych może być trafne
bądź nie. W ocenie efektywności zatrudnienia heterogenicznych zasobów
zasadniczą rolę odgrywa kalkulacja pieniężna. Różnorodna natura dóbr
kapitałowych nie jest sprzeczna z ich homogenicznym wartościowaniem
w jednostce pieniężnej (Kendrick 1961, s. 104).
Chociaż dóbr kapitałowych nie da się sprowadzić do wspólnego, fizy-
kalnego mianownika, istnieje możliwość wyrażenia ich wartości rynko-
wej we wspólnym mianowniku (Wicksell 1935, s. 149). Jego funkcję speł-
niają ustanawiane przez firmy ceny pieniężne, umożliwiające imputację
cenową (Lewin 1998, s. 510). Najistotniejszych wkładem w teorię ekono-
mii Ludwiga von Misesa było wskazanie, że nie istnieje zjawisko imputacji
wartości (użyteczności), tak jak postrzegali to marginaliści, tj. za pomocą
kardynalnych jednostek. Nie sposób wyliczyć wartości biurka w jednost-
kach użyteczności, a następnie próbować przypisywać jej poszczególnym
kawałkom drewna, farby, lakieru, żelaza etc.
Zamiast imputacji wartości (użyteczności) na rynku dokonuje się im-
putacja pieniężna – ceny dóbr konsumpcyjnych mają decydujący wpływ
na plany realizowane przez przedsiębiorców. W zależności od oczekiwane-
go obrotu i przewidywanej struktury cen dostępnych czynników produk-
cji właściciele kapitału decydują się na inwestycje. W tym sensie wartość
pieniężna jest imputowana od dóbr konsumpcyjnych do dóbr produkcyj-
nych, które są sprzedawane na rynku. A więc jeśli można mówić o reduk-
cji wartości do poszczególnych czynników, to dotyczy to tylko aspektu
pieniężnego (Mises 2011b, s. 286–288).
Dystrybucja własności czynników produkcji i  pieniądza między ich
konkurencyjnymi posiadaczami przyczynia się do wykształcenia się me-
chanizmu licytacyjnego, który sprawia, że dobra kapitałowe mają ceny
pieniężne. Dzięki temu poszczególne procesy produkcyjne są określane
w kategoriach opłacalności, przedsiębiorcy zaś ustalają na ich podstawie
swoje plany. Bez pieniądza nie dałoby się określić, czy zestaw wszyst-
kich dóbr kapitałowych, a więc drewna, żelaza, pracy i innych zasobów,
oznaczałby produktywne zatrudnienie w wytwarzanie określonego dobra
konsumpcyjnego lub półproduktu. Zyski i straty kalkulowane na podsta-
wie ponoszonych kosztów i  osiąganych obrotów pokazują przeszacowa-
nie bądź niedoszacowanie cen czynników w podjętych decyzjach (Lewin
1999, s. 162).
Standard efektywności wykształca się w  wyniku konkurencji mię-
dzy osobnymi właścicielami. Każdy z  nich na podstawie oczekiwanych

Machaj_Kapitalizm.indd 125 2014-01-09 12:27:49


126 3. Własnościowe aspekty rynku

przyszłych cen wytworzonego przez siebie produktu stara się wcześniej za-
inwestować pieniądze w czynniki potrzebne do jego wytworzenia. W ich
interesie jest oczywiście zapłacenie jak najniższej ceny, chociaż są ogra-
niczeni przez konkurencję innych przedsiębiorców, którzy mogą zapłacić
nieco więcej za czynniki produkcji i  zatrzymać większy zysk dla siebie.
Ten zespół elementów sprawia, że istnieją instytucjonalne podstawy do
tego, aby cena za czynnik produkcji oscylowała wokół jego rzeczywistej
produktywności.

Suweren noś ć konsu menta i dyst r ybucja dochodów

Zależność między konsumpcją a  produkcją jest jednym z  głównych


filarów teorii mikroekonomicznej. Zgodnie z  doktryną głównego nur-
tu z  jednej strony ustalone krzywe kosztów długo- i  krótkookresowych
–  w  przeciwieństwie do krańcowych przychodów –  kształtują struktu-
ry rynku, klasyfikując je w  takie kategorie jak „konkurencja doskona-
ła” czy „pełny monopol”. Z  drugiej zaś strony ograniczenia budżetowe
(krańcowych stóp substytucji, wyrażających subiektywne preferencje
konsumentów) kształtują istniejący popyt konsumentów na towary pro-
dukowane po określonych cenach. Do tego obowiązującego paradygma-
tu można mieć wiele zastrzeżeń, między innymi ze względu na tkwiące
w  nim sprzeczności, a  przede wszystkim jego nierealistyczne założenia
(z  których często zdają sobie sprawę zwolennicy ich stosowania). Mimo
to można zaakceptować zawarty w nim podstawowy mechanizm relacji
konsument–przedsiębiorstwo144.
W określonym czasie producenci zakupują na rynku czynniki produk-
cji niezbędne do wytworzenia dobra (konsumpcyjnego albo jakiegoś pół-
produktu, który będzie wykorzystany później w produkcji). Zakończyw-
szy produkcję, przedsiębiorca wystawia wytworzony przez siebie produkt
na rynek po ustalonych cenach. To nie on decyduje o tym, jak kształtują
się jego ceny i  sprzedawane ilości (nawet jeśli zgodnie z  teorią główne-
go nurtu jest „monopolistą”). Przedsiębiorca, decydując o cenie swojego

  Historyczny opis tej koncepcji zob. Persky 1993. Dobrze opisuje to Hicks (1962,
144

s. 256, wyróżnienie kursywą moje – M.M.): „»Jaki jest najlepszy sposób na wyznacze-
nie potrzeb konsumenta?« (...) najlepszy sposób na wyznaczenie tych potrzeb odbywa
się poprzez rynek (...) nie twierdzę, że to jest jedyne, co da się powiedzieć na ten te-
mat, ale z pewnością jest to rzecz najważniejsza”.

Machaj_Kapitalizm.indd 126 2014-01-09 12:27:49


Własność i wycena heterogenicznych zasobów 127

produktu, zdaje się na osąd nabywców wytworzonego przez siebie dobra,


a więc zależy ona od woli wszystkich innych odbiorców na rynku145.
Owa perspektywa zorientowania na zaspokojenie finalnych potrzeb
w  systemie gospodarczym zainspirowała Williama Harolda Hutta do
wprowadzenia pojęcia „suwerenności konsumenta”146. Każdy proces pro-
dukcyjny jest organizowany w  celu zaspokojenia ostatecznych potrzeb
konsumenckich147. O  jego przydatności decydują koniec końców wydat-
ki finalnych odbiorców produktu. Jeśli konsumenci rezygnują z  zaku-
pywania określonego dobra A  (ponieważ nie spełnia ich oczekiwań), to
przedsiębiorcy z sektora produkcji A doświadczają strat i muszą przeno-
sić swoją działalność do innych, bardziej opłacalnych sektorów. Wszelkie
ponadnormalne zyski w  określonych branżach (czyli nadwyżki pienięż-
ne cen sprzedaży nad standardowymi kosztami uwzględniającymi koszt
kapitału) są rezultatem owej suwerenności konsumenta. Jeśli jakaś firma
osiąga pokaźne zyski, oznacza to, że lepiej niż inne gałęzie przedsiębiorcze
zaalokowała kapitał i wytworzyła produkt bardziej społecznie pożądany
od innych. Pozostałe firmy nie dostrzegły możliwości większego zarob-
ku i  nie osiągnęły takiego sukcesu. W  warunkach określonej struktury
kosztów doszli do gorszych rezultatów niż ich konkurenci skuteczniejsi
w swoich działaniach.
Działając w otoczeniu rachunku zysków i strat, przedsiębiorcy w swo-
ich decyzjach są ograniczeni przez dwa rodzaje czynników. Z jednej stro-
ny jest to posiadany kapitał oraz zestaw kosztów, które muszą ponieść na
poczet produkcji. Z drugiej zaś konieczność zorientowania wszelkich de-
cyzji dotyczących produkcji na odbiorcę, ponieważ tylko to może zagwa-
rantować im osiągnięcie większego kapitału niż wniesiony do produkcji.
Gdyby jakiś przedsiębiorca zdecydował się na produkcję dóbr nieuży-
tecznych z  punktu widzenia konsumentów (np.  produkował „maszynki
do gaszenia zapałek”), bardzo szybko wypadłby z  rynku. Następstwem

145
  Varian 1999, s. 335; Begg, Fischer, Dornbusch 1996, s. 294.
146
 Jednakowoż sam Hutt nie jest pewien, czy powinien zostać uznany za jego
autora, skoro inni również używali podobnych pojęć (Hutt 1940, s. 66). Jego artykuł
stanowi odpowiedź na krytykę Frasera (Fraser 1939) – artykuł, który zresztą kończy
się konkluzjami w duchu etatystycznym (zob. dalej).
147
  Stosowana przez nas definicja „suwerenności konsumenta” jest dosyć ogólna.
Neoklasyczni ekonomiści niestety mają tendencję do utożsamiania jej z wyborem kon-
sumenta w otoczeniu konkurencji doskonałej (zob. np. Hildebrand 1951, s. 19, 21). Stąd
nietrudno już o  wniosek, że właściwie nie może być mowy o suwerenności konsu-
menta, skoro nie istnieje konkurencja doskonała.

Machaj_Kapitalizm.indd 127 2014-01-09 12:27:49


128 3. Własnościowe aspekty rynku

jego nierozważnej decyzji byłaby niemożność nałożenia ceny wyższej niż


zero (jeśli chciałby, żeby ludzie kupowali masowo te maszynki). Gdyby zaś
ów przedsiębiorca zatrudniał czynniki produkcji bez uwzględnienia roli
ich produktywności w procesie produkcyjnym, rezultaty byłyby podobne.
Świadoma decyzja o przyszłym ograniczeniu przychodów ze względu na
decyzje konsumentów oznacza również ograniczenie ponoszonych kosz-
tów. Przedsiębiorca musi zatrudniać czynniki produkcji tak, by wykorzy-
stać je możliwie jak najlepiej. Jeśli zatrudni błędnie, to szybko skonsumuje
kapitał i będzie musiał zaniechać dotychczasowej działalności148.
Konceptualizacja tego mechanizmu pozwala na podkreślenie roli pro-
dukcji masowej w  zaawansowanej gospodarce. Suwerenność konsumen-
ta w rozumieniu Williama H. Hutta sprawia, że proces produkcyjny jest
ciągle zmieniany pod kątem potrzeb masowego konsumenta, a firmy dy-
namicznie konkurują o zasoby i wprowadzają innowacje. Staje się to mo-
torem sprawczym „kreatywnej destrukcji” (Schumpeter 1995, s. 99–105).
Wraz ze zniknięciem suwerenności konsumenta i  możliwości jej mani-
festacji znika też ocena przydatności procesu produkcyjnego oraz oceny
właściwego wykorzystania środków produkcji. Jakakolwiek racjonalna
gospodarka musi się opierać na tym mechanizmie.
Należy jednak zachować ostrożność, gdy się twierdzi, że system dobro-
wolny służy „maksymalnemu zaspokojeniu” potrzeb konsumenta. Jak za-
strzega Rothbard (2004, s. 629 i nast.), lepsze byłoby użycie terminu „su-
werenność indywidualna”, ponieważ odseparowane pojęcie suwerenności

  Należy także wspomnieć o krytyce koncepcji suwerenności konsumenta, za-


148

inicjowanej przez Johna Kennetha Galbraitha, którego zdaniem konsumenci sami


z siebie nie mają potrzeb, lecz są one kreowane przez biznes, który reklamuje swoje
dobra (Galbraith 1958, s. 153 i nast.; zob. też Gintis 1972). Zwróćmy uwagę, że żadna
ze stron debaty nie podejmowała tej problematyki, również nasza praca ją margi-
nalizuje; wyjątkiem jest praca Lernera (1972), opublikowana jednakże wiele lat po
debacie. Takie podejście rodzi jednak wiele wątpliwości m.in. po co biznes ma two-
rzyć nowe dobra, skoro może sprzedawać dotychczasowe, oraz dlaczego prawie całość
wydatków biznesowych nie idzie na reklamę (więcej na temat owych wątpliwości
zob. Zinkin 1967, s.  2 i  nast.; Rothbard 2004, s.  978 i  nast.). Najważniejszy błąd
Galbraitha polega jednakowoż na tym, że utożsamia on szeroko rozumiane potrze-
by z konkretną potrzebą na dane dobro. To oczywiste, że ludzie nie mieli potrzeby
posiadania telefonów komórkowych, zanim one powstały (chociażby dlatego, że nie
zdawali sobie sprawy z możliwości ich istnienia), aczkolwiek zawsze mieli potrzebę
sprawnego komunikowania się z innymi ludźmi. Ujmując rzecz w języku neoklasycz-
nym: produkcja rynkowa poprawia nie tylko „funkcje produkcji”, lecz także „funkcje
konsumpcji”, aby osiągnąć większą satysfakcję z danej produkcji (Doyle 1968, s. 589),
co nie jest równoznaczne z tezą Galbraitha.

Machaj_Kapitalizm.indd 128 2014-01-09 12:27:49


Własność i wycena heterogenicznych zasobów 129

konsumenta może rodzić problemy i niejasności149. Sam Hutt zauważa na


przykład, że w  pewnych wypadkach właściciel zasobu może zmniejszać
jego podaż na rynku i przez to wywoływać wzrost ceny. Takie postępo-
wanie mogłoby zostać zakwalifikowane jako manifestacja suwerenności
konsumenta, lecz pod warunkiem, że właściciel zasobu sam zaczyna go
konsumować. Jeśli jednak redukuje podaż celowo, uwzględniając struktu-
rę popytu, aby maksymalizować własne przychody, to suwerenność kon-
sumenta zostaje naruszona i tylko państwo może przywrócić optymalne
okoliczności (Hutt 1940, s. 74–75).
Hutt nie kończy na tym swoich rozważań i wyciąga jeszcze inne wnio-
ski z aprobaty jego koncepcji suwerenności konsumenta. Swoboda dyspo-
nowania zasobem przyznana producentowi, kontynuuje Hutt, powinna
dotyczyć tylko wypadków dużej substytucyjności lub sytuacji, gdy produ-
cent posiada niewielką część całkowitej podaży (w obu sytuacjach ewentu-
alne podniesienie ceny powoduje, że odbiorcy szukają innych dostawców).
Jeśli natomiast producent dysponuje większą podażą, to jego działalność
powinna być ograniczona przez państwowe ustawodawstwo (s. 75)150.
W  odniesieniu do tej propozycji należy wysunąć uzasadniony zarzut
– skoro w takich sytuacjach własność powinna być ograniczana przez in-
stytucje przymusu, to może jest tak, że Hutt przy okazji zaatakował ideę
własności prywatnej, twierdząc, iż tę należy podważać każdorazowo, ile-
kroć producent może wpływać na cenę danego dobra151? Niewątpliwie
w rozwiązaniu proponowanym przez Hutta właściciel zostaje sprowadzo-
ny do poziomu biernego zarządcy, któremu łatwo można postawić zarzut
naruszania suwerenności konsumenta. W świetle takiego prawa do inter-
wencji własność traci swój integralny charakter. Hutt w odpowiedzi na to
stwierdza, że mówiąc „własność”, ma co innego na myśli (1940, s. 75). Nie

 W  swojej recenzji Jacob Viner zasugerował, że lepiej posłużyć się terminem
149

suwerenności indywidualnej niż konsumenckiej (1938, s. 574).


150
  Hutt nie wyjaśnia, co miałoby nastąpić, gdy posiadana podaż dobra produk-
cyjnego jest niealienowalna, tj. dotyczy umiejętności samego pracownika. Czy jeśli
wybitny pisarz odmawia pisania książek raz na miesiąc i publikuje je raz na pięć lat,
aby otrzymać większą zapłatę za jedno wydanie, to powinien stać się niewolnikiem
państwa i słuchać się jego rozkazów o wielkości zaoferowanej produkcji? (W Huttow-
skim przykładzie mowa jest o zasobach naturalnych, które można redystrybuować;
nie dotyczy to umiejętności posiadanych przez samego człowieka).
151
  Producent zawsze wpływa na cenę posiadanego przez siebie dobra, ponieważ
ilość dostawców na rynku nie jest nieprzeliczalna, ani nieskończenie przeliczalna,
tylko jest liczbą skończoną. Nawet na rynku produkcji rolnej jeden niewielki przed-
siębiorca ma wpływ na ceny (nawet jeśli jest on znikomy).

Machaj_Kapitalizm.indd 129 2014-01-09 12:27:49


130 3. Własnościowe aspekty rynku

chodzi bowiem o takie dysponowanie zasobem, o którym mowa w prawie


rzymskim, lecz o Knightowską metodę „selekcjonowania, motywowania
i wynagradzania funkcjonariuszy, którzy faktycznie kierują organizmem
społeczno-gospodarczym”152. Niestety, Hutt nie zauważa, że przyjmując
tak mętną definicję własności, socjalizm i faszyzm mogą zostać zaklasyfi-
kowane jako systemy na niej oparte.
Należy pamiętać, że zakres konsumpcji nie jest ustalany w zależności od
wyimaginowanej funkcji użyteczności społeczeństwa, lecz jest rezultatem
dystrybucji posiadanego dochodu społecznego. W  kapitalizmie relatyw-
na produkcja nie dostosowuje się do z  góry ustawionego planu podziału
dochodu, lecz do potrzeb posiadaczy pieniądza. Niektórzy z tego powodu
krytykują system dobrowolny, twierdząc, że dokonuje się w  nim niespra-
wiedliwy podział dochodu, a przez to nie dochodzi do satysfakcjonującego
zaspokojenia potrzeb społecznych (Cottrell, Cockshott 1993, s. 86).
Istnieje wiele projektów produkcji dóbr konsumenckich, które mogły-
by zostać zrealizowane. Od woli posiadacza pieniądza zależy taki projekt,
który nie jest autorytatywnie ustanowiony i przymusowo narzucony spo-
łeczeństwu przez wąską grupę władzy (nawet demokratycznie wybraną).
Uprzedźmy tutaj ewentualny zarzut, że dokonany podział pieniądza w tej
sytuacji jest arbitralny. Otóż w  systemie kontraktowym nie dokonuje się
sterowany „podziału dochodu”, co zdaje się twierdzić mylnie termin „re-
dystrybucja dochodu”, sugerujący poprawę niesprawiedliwej „dystrybucji”.
W systemie wymiany nikt żadnego dochodu nie dystrybuuje, ponieważ po-
dział dochodu dokonuje się wraz z tworzeniem dóbr. Nie ma tu jakiejś „kwe-
stii” do „rozwiązania” i „zaplanowania”. Teoria produkcji i teoria dystrybu-
cji opisują tutaj dokładnie te same zjawiska (Mises 2011b, s. 678). Kontrakt
ma zawsze dwa aspekty. Jeśli czyjaś usługa jest wyceniana produktywnie
przez odniesienie do konkurencyjnych projektów inwestycyjnych i margi-
nalnych zasad wyceny, to osiąga wysoką cenę, której równowartość pie-
niężna trafi do kieszeni jej dostarczyciela. Wysokość zarobków Henry’ego
Forda jest rezultatem wyceny jego produktywnej pracy. Nie ma nic arbi-
tralnego w zasobności portfela tego producenta, gdyż jest to bezpośrednie
następstwo wartościowania jego usług przez odbiorców153.

  Zobacz też Hutt 1990, s. 260–262.


152

  John Stuart Mill może być zapewne uznany za twórcę mitu, który utrzymuje,
153

że prawa produkcji nie są arbitralne i przypominają prawa fizyki, a prawa dystrybucji


są od nich niezależne i można nimi swobodnie manipulować (Mill 1976, s. 199–200).
Ze względu na ten pogląd Mill zdawał sobie sprawę, że daleko mu do leseferyzmu
szkoły francuskiej (Schwartz 1966, s. 83).

Machaj_Kapitalizm.indd 130 2014-01-09 12:27:49


Teorie wyceny: własnościowa i matematyczna 131

Dlatego też dopiero wraz z oddzieleniem sfery produkcji od sfery dys-


trybucji pojawia się problem, „jak” rozdysponować dochód między po-
szczególnych ludzi. A więc polityka redystrybucyjna to działanie arbitral-
ne i oderwane od procesów gospodarczych, natomiast dystrybucja, która
jest immanentnie z nimi powiązana, takich cech nie ma154.

Te o r i e w yc e n y: w ł a s n o ś c i o wa i   m at e m at yc z n a
Dotychczas opisywaliśmy proces wyceny w  aspekcie konkurujących
(i  współpracujących) ze sobą niezależnych w  swoim osądzie właścicieli.
Tymczasem w tradycji neoklasycznej wycena bywa opisywana za pomocą
narzędzi matematycznych; chodzi tu zwłaszcza o rachunek różniczkowy.
Często przytaczana interpretacja historii myśli ekonomicznej przedstawia
Jevonsa, Walrasa i  Mengera jako „triumwirat” pionierów neoklasycznej
ekonomii, którzy po raz pierwszy systematycznie opracowali koncepcję
wartościowania jednostek marginalnych, dzięki czemu stworzyli podwa-
liny pod współczesną teorię wyceny.
Tymczasem, jak pokazał Jaffe, owi ekonomiści różnili się zasadniczo,
przynajmniej co do sposobu formułowania teorii. Na przykład u Mengera
nie występują ciągłe funkcje, a  w  konsekwencji również rachunek po-
chodnych, skoro nic nie podlega różniczkowaniu (Jaffé 1976, s. 521). Było
to podejście przeciwne do zastosowanego przez Walrasa155. Podobnie po-
stępował Jevons, który na początku swojego traktatu stwierdza:

Zakładając, że ilości, które analizujemy są ciągłe, nie waham się


użyć odpowiedniej dziedziny matematyki, która dotyczy ciągłości.
Teoria polega na zastosowaniu rachunku różniczkowego do takich
powszechnych zjawisk jak bogactwo, użyteczność, wartość, popyt,
podaż, kapitał, procent, praca i wszystkich innych ilościowych ele-
mentów, które należą do codziennej praktyki gospodarczej. Skoro
niemal w  każdej nauce całościowa teoria wymaga zastosowania
rachunku, to również ekonomii nie możemy stworzyć bez niego.
Wydaje mi się, że nasza nauka musi być matematyczna po prostu
dlatego, że dotyczy ilości. (Jevons 1965, s. 3)

  Prowadzenie polityki redystrybucyjnej ma poważny wpływ na sferę produkcji


154

(Gallaway i Vedder 2002).


155
  Podejście Walrasa opierało się na koncepcji rareté (Walras 1984, s. 119–127).
Ponadto podkreślał on, że teoria wymiany to matematyka (s. 70).

Machaj_Kapitalizm.indd 131 2014-01-09 12:27:49


132 3. Własnościowe aspekty rynku

Przyjąwszy, że ekonomia jest „czystą nauką matematyczną”, prezentuje


swoją teorię konsumenta z użyciem rachunku różniczkowego (s. 50–51).
To podejście, które dobrze obrazuje panującą współcześnie formę wykła-
du, opiera się jednakże na stosowaniu non sequitur. Z pewnością można
się zgodzić z ostatnim zdaniem przytoczonego cytatu mówiącego o tym,
że skoro ekonomia zajmuje się ilościami, to w jakiejś mierze musi korzystać
z  matematyki. Niestety, od tej poprawnej obserwacji Jevons przechodzi
bez uzasadnienia do zastosowania rachunku różniczkowego156. Tymcza-
sem od samej obserwacji: „potrzebujemy matematyki” do: „zastosujmy
rachunek różniczkowy z nieskończenie małymi jednostkami” jest jeszcze
daleka droga, a do tego mylna.
Menger w odróżnieniu od Walrasa i Jevonsa nie zastosował tych na-
rzędzi matematycznych, ponieważ w jego pojęciu nie była ważna forma,
lecz istota fundamentalnych relacji między ekonomicznymi zmiennymi.
W efekcie różnica w podejściu Mengera i jego kolegów nie polegała tylko
na stosowaniu odmiennych narzędzi formalnych, lecz poskutkowała także
rozbieżnościami jakościowymi157. Niektórzy autorzy stwierdzają, że przez
to jego ekonomia jest „nierównowagowa”, czy nawet „instytucjonalna”
(Streissler 1973, s. 172–173; Jaffé 1976, s. 520)158. Nie stosował rachunku
różniczkowego, który miał wyznaczać optymalne decyzje „maksymali-
zujące” ogólną użyteczność159. Wiele wskazuje na to, że Menger odrzucił
taką matematyzację przede wszystkim ze względów filozoficznych, a po-
nadto ze względu na mniejszy zakres zastosowań takiej metody do reali-
stycznej analizy, a nie z powodu braku dostatecznej wiedzy160.

  Stigler (1937, s. 230) stwierdził, że Jevons stosował metodą niematematyczną.


156

Jeśli się uwzględni przytoczone tutaj pierwsze słowa jego książki, a  także prezen-
towanie teorii za pomocą pochodnych, pogląd Stiglera wydaje się nieuzasadniony.
Opiera się zapewne na obserwacji, że w książce Jevonsa jest dużo mniej wzorów niż
w publikacji Walrasa.
157
 Zdania tego nie podzielają Bloch (1940) i  Krelle (1973); Brems posuwa się
nawet do twierdzenia, że sami „Austriacy nie do końca wiedzieli, co robią” (Brems
1992, s. 171). Autorzy ci jednak nie widzą istotnych jakościowych różnic, wynikają-
cych z zastosowania „niematematycznej” metody, o których jest tu mowa.
158
 Nazwanie Mengera instytucjonalistą (przynajmniej w pierwotnym znaczeniu)
nie jest jednak słuszne, ponieważ uznawał istnienie obiektywnych i abstrakcyjnych
praw ekonomii, niezależnych od historycznego okresu. To zresztą sprawiło, że włą-
czył się w debatę z przedstawicielami szkoły historycznej (Menger 1985).
159
 Doskonały historyk neoklasyczny, George Stigler (1937, s.  239), wydaje się
dość zawiedziony tym faktem.
160
  Jaffé (1935, s. 200) uważa, że Menger nie znał matematyki; podobnie utrzymy-
wał Mirowski (1988, s. 22–23). Hayek z kolei uważał, że nie ma żadnych podstaw, by

Machaj_Kapitalizm.indd 132 2014-01-09 12:27:49


Teorie wyceny: własnościowa i matematyczna 133

Karl Menger, syn Carla, twierdził, że matematyka może być sposobem


prezentacji teorii ekonomicznych, lecz zazwyczaj wyraża w  mniejszym
zakresie to, co da się wyrazić słowami. Odnosi się do przykładu prawa
malejącej użyteczności marginalnej. Można je sformułować tak jak Carl
Menger: kolejne jednostki posiadanego dobra mają mniejszą użyteczność,
gdyż służą zaspokajaniu mniej pilnych potrzeb. Prawo to można również
zapisać za pomocą wzorów:

U = f(q)

dU/dq = f'(q) > 0

f"(q) < 0

Wbrew pozorom ten sposób prezentacji nie jest ani bardziej precyzyjny,
ani nie wyraża przystępnie tego samego co formuła niezmatematyzowana
(Menger 1973, s. 40). Opis matematyczny musi przecież zawierać pewne
założenia niezbędne do wykonania tych obliczeń – na przykład funkcja
musi być różniczkowalna oraz ciągła, a posiadane dobro musi cechować
nieskończona podzielność. Prawo malejącej użyteczności marginalnej
jest więc sformułowane tylko w  odniesieniu do określonych warunków,
a także określonych założeń rachunku różniczkowego. Tymczasem forma
językowa jest w tym wypadku znacznie bardziej uniwersalna, ponieważ
dotyczy przypadków ogólniejszych, które uwzględniają także to, co zosta-
je wyrażone przez różniczki.
Zastosowanie rachunku oznacza rozważanie sytuacji nierealistycznej,
ponieważ z punktu widzenia działającego człowieka każde dobro jest dys-
kretne, a nie ciągłe i nieskończenie podzielne. Wyobrażenie abstrakcji za-
kładające ciągłość byłoby dopuszczalne, gdyby skutkowało jakimiś ważny-
mi teoretycznymi rezultatami, nieosiągalnymi w  wypadku zastosowania
analizy dyskretnej. Takich rezultatów jednak nie osiąga –  uzyskuje się
wrażenie quasi-naukowości, podpartej matematycznymi operacjami. Jak
zauważył Karl Menger, rachunek różniczkowy w fizyce (np. w równaniach
ruchu) spełnia swoje zadanie, ponieważ określa relację funkcjonalną między

tak sądzić (Hayek 1934, s. 396–397). Howey twierdził jednak, opierając się na znajo-
mości korespondencji Mengera z Walrasem, a także jego biblioteki, że musiał być za-
znajomiony z matematyką (Howey 1973, s. 20–21). Wydaje się, że najbliższy prawdy
jest syn Mengera, którego zdaniem ojciec znał podstawy matematyki i rozumiał jej
zasady, aczkolwiek nie posiadł „wiedzy operacyjnej” (Menger 1973, s. 44–45).

Machaj_Kapitalizm.indd 133 2014-01-09 12:27:49


134 3. Własnościowe aspekty rynku

zmiennymi, które mają być pomocne w przewidywaniu sekwencji zdarzeń.


W ekonomii metoda ta ma ograniczone zastosowania, ponieważ, po pierw-
sze, nie jest tu ważna czysto funkcjonalna relacja między badanymi zmien-
nymi, lecz mechanizmy przyczynowo-skutkowe postrzegane z  perspekty-
wy teleologicznej. Po drugie zaś nauki społeczne nie stawiają sobie za cel
predykcji, a więc skutecznego przewidywania przyszłości (nie jest tak nawet
w fizyce). Po trzecie, w działaniach człowieka nie istnieją stałe ilościowe re-
lacje między zmiennymi odkryte w przeszłości, które muszą się powtórzyć
w przyszłości. Niezależnie od tego zastosowanie rachunku pozbawia anali-
zę walorów empirycznych, gdyż wyciągane wnioski są odmienne, niż gdyby
rachunku nie zastosować i rozpatrywać jednostki dyskretne.
Dobrym przykładem może tu być rozróżnienie jednostek marginalnych
i submarginalnych. Gdy ktoś ma 10 kawałków chleba, to dziesiąty kawa-
łek jest tym marginalnym i jego wartość jest wyznaczana przez potrzebę,
którą może zaspokoić. Jedenasty kawałek jest submarginalny, czyli nie jest
częścią wygospodarowanej podaży (ten ktoś nie ma go), natomiast jego
wartość jest odpowiednio niższa i  wiąże się z  kolejną mniej istotną po-
trzebą, która nie zostanie zaspokojona. W matematycznej analizie Jevonsa
i Warlasa tego opisu nie da się wykonać, ponieważ jednostka marginalna
jest nieskończenie mała i nieistotna dla działania. Gdy zostaje osiągnięty
pewien punkt całkowitej użyteczności, nie ma znaczenia, czy do podaży
dodaje się jednostkę marginalną, czy się ją odejmuje – ruch w każdą stro-
nę zmienia użyteczność tak samo161.
Menger w przeciwieństwie do swoich neoklasycznych towarzyszy po-
sługiwał się jednostkami dyskretnymi i rozpatrywał ich użyteczność bez
stosowania matematycznych obliczeń162. Streissler posunął się nawet do
twierdzenia, że był pionierem teorii niedoskonałej konkurencji i widział

  Zauważa to Stigler (1937, s. 241) oraz sam Walras (1984, s. 144). Zdaniem tego
161

drugiego jeśli ma się do czynienia z  sytuacją jednostek dyskretnych (a  tak jest za-
wsze; nawet gdy się kupuję cukier na wagę, liczą się jego dyskretne wielkości), zamiast
rachunku różniczkowego należałoby wyliczyć średnią arytmetyczną z użyteczności
marginalnej i submarginalnej. Walras nie mówi jednak, jaki jest sens wyliczania ta-
kiej średniej, skoro dla teorii alokacji (wyboru między poszczególnymi celami) taka
średnia jest bez znaczenia. Należałoby się również zastanowić, jak taką średnią wyli-
czyć, skoro nie ma wspólnych jednostek dla użyteczności. Czyżby Walras był zwolen-
nikiem użyteczności kardynalnej?
162
  Przytoczmy tu opinię Stiglera: „Wydaje się, że Menger analizuje w kategoriach
małych, skończonych i policzalnych zmian, a nie nieskończenie małych (...) koncep-
cja małych skończonych zmian jest oczywiście bardziej realistyczna” (Stigler 1937,
s. 241).

Machaj_Kapitalizm.indd 134 2014-01-09 12:27:49


Teorie wyceny: własnościowa i matematyczna 135

„wszędzie monopole”, ponieważ rozpatrywał przypadki, gdy producenci


mogą wpływać na cenę, przez co nie doświadczają doskonale elastycznego
popytu (Streissler 1973, s. 169).
Odrzucenie metody fizykalistycznej w ekonomii, a wraz z nią koncep-
cji nieskończenie małej zmiany, niesie ze sobą pewne nieodłączne konse-
kwencje dla teorii wyceny. Skoro jednostka marginalna nie jest nieskoń-
czenie mała i odgrywa decydującą rolę w wartościowaniu, to jej wpływ
będzie podkreślany jako decydujący w  procesie monetarnej wyceny. Co
więcej, zmiany w jednostkach marginalnych będą dyskretne, nie płynne,
lecz „skokowe”. Owe „przeskoki” będą następstwem decyzji podejmo-
wanych przez posiadaczy jednostek krańcowych, a  nie rezultatem koń-
cowych etapów maksymalizujących równań163. Innymi słowy, ponieważ
jednostka marginalna jest konkretna i namacalna, musi być wyceniana,
a w gospodarce rynkowej jest wyceniana przez właściciela. Z tego dobrze
zdawał sobie sprawę Ludwig von Mises, który przedstawił problem ra-
chunku ekonomicznego w socjalizmie. Skoro gospodarowanie jednostką
dyskretną jest decydujące dla wyceny, to ważny wpływ dla wyceny mogą
mieć kwestie instytucjonalne, a więc na przykład sposób, w jaki się w po-
siadanie wchodzi164.
Jak wspominaliśmy w rozdziale drugim, Oskar Lange inaczej postrze-
gał zasady marginalnej wyceny, sugerując, że przypomina ona rachunek
wprowadzony do nauki przez Leibniza i  Newtona. Zwróćmy uwagę na
poniższy cytat165:

163
  Blaug (1986, s. 297) uważa, że kwestia nieciągłości jednostek to sprawa drob-
na, o  charakterze formalnym, a  nie substancjonalnym. Dla Walrasa zastosowanie
ciągłości oznacza precyzję i dokładność (Blaug 1984, s. 72). Stigler (1946, s. 181) pró-
buje przekonać, że funkcje ciągłe są tylko „nierealistyczne do pewnego stopnia, ale
niezbędne do analizy”. Jednakowoż funkcje te są wyraźnie nierealistyczne, do anali-
zy zaś, co pokazuje przypadek Mengera (oraz jego następców), wcale nie są konieczne.
Nawiązywanie do ciekawych matematycznych łamigłówek (których rozwiązywanie
może być przyjemne) bywa przydatne, ale nie stanowi solidnej podstawy do episte-
mologicznie nieuzasadnionych poglądów na temat analizy ekonomicznej.
164
  Menger na początku swojej pracy akcentuje kwestię posiadania zasobu w ogól-
nej teorii dobra (Menger 1994, s.  52). Zdaniem Walrasa natomiast ekonomia musi
zostać wyraźnie oddzielona od tych kwestii (1984, s. 68).
165
  Peart (1998, s. 308) przekonująco argumentuje, że można dostrzec podobień-
stwa między podejściem Jevonsa i  Mengera. Nie możemy się jednak z  tym zgodzić
w wypadku jednostki marginalnej, która w ujęciu Jevonsa, podobnie jak innych neo-
klasyków, jest nieskończenie mała i rozpatrywana w kategoriach rachunku różniczko-
wego. Pod tym względem Jevons jest równie daleko od Mengera, jak i Walras.

Machaj_Kapitalizm.indd 135 2014-01-09 12:27:49


136 3. Własnościowe aspekty rynku

Ekonomia polityczna staje się natomiast nauką o  stosunku czło-


wieka do rzeczy służących do zaspokojenia jego potrzeb, do dóbr
według zasady gospodarności: maksymalizuje on pewną wielkość,
nazywaną najczęściej użytecznością. Maksymalizacja użyteczności
odbywa się za pomocą rachunku marginalnego, który przybiera tu-
taj postać rachunku krańcowej użyteczności (…) (Lange 1980, t. 1,
s. 204; zob. też rozdział drugi, gdzie cytuję dłuższy fragment)

Lange miałby niewątpliwie rację, gdyby Austriacy stosowali funk-


cje ciągłe, a ich werbalny opis był tylko przystępnym wyjaśnieniem ra-
chunku różniczkowego. Skoro jednak Austriacy nie stosowali koncep-
cji nieskończenie podzielnych dóbr, to nie mogli na nowo odkrywać
Leibniza i  Newtona, co sugeruje Lange. Z  pewnością Walras i  Jevons,
inspirując się postępem w  fizyce, próbowali wprowadzić osiągnięcia
Leibniza do teorii ekonomii, lecz nie można powiedzieć tego samego
o Mengerze. Zarówno on, jak i Böhm-Bawerk rozpatrywali przypadek
marginalnych i dyskretnych par, których posiadacze wpływają na pro-
ces wyceny i przez to kształtują strukturę gospodarczą166. Lange jednak
tego nie zauważył, co mogło mieć istotny wpływ na jego teorię funkcjo-
nowania socjalizmu167.
Jeden z wcześniejszych krytyków teorii użyteczności marginalnej bły-
skotliwie zauważył, że „hokus-pokus użyteczności krańcowej nie może
wyjaśnić ceny” (Tugwell 1922, s. 330). Odnosiło się to do wszystkich waż-
nych osiągnięć szkół marginalistycznych, toteż z perspektywy współcze-
snej można je uznać za bezzasadne. Niemniej jest w nim ziarno prawdy.
Celniejsze bowiem byłoby stwierdzenie, że „hokus-pokus rachunku róż-
niczkowego nie może wyjaśnić ceny”.
Omówiona tu analiza dotyczy określonego działu matematyki zasto-
sowanego w  neoklasycznej teorii cen, a  w  tym wypadku rachunku róż-
niczkowego. Nie oznacza to jednak, że w ogóle zastosowanie matematyki

  Teoretyzowanie w kategoriach dóbr dyskretnych jest nawet trudniejszym wy-


166

zwaniem, gdyż wiążą się z tym większe problemy niż z liczeniem pochodnych. Przy-
kładem może być „udawana” użyteczność u Böhm-Bawerka (1959, t. 2, s. 158). Zda-
niem Howeya problemy by znikły, gdyby założyć idealną podzielność (Howey 1960,
s. 157). Trudność polega jednak na tym, że teoria nie powinna ignorować realnych
problemów, chowając się za fasadą założeń, lecz powinna je wyjaśniać.
167
  Schumpeter uważał, podobnie jak Lange, że austriaccy marginaliści odkrywali
na nowo rachunek różniczkowy (Schumpeter 1954, s. 18, 956). I podobnie jak Lange
nie widział problemu w funkcjonowaniu socjalizmu (zob. Schumpeter, rozdz. 2).

Machaj_Kapitalizm.indd 136 2014-01-09 12:27:49


Teorie wyceny: własnościowa i matematyczna 137

w  ekonomii jest z  góry skazane na niepowodzenie. Każdorazowe stoso-


wanie jakiegoś jej działu w ekonomii należy rozpatrywać z osobna168. Na-
szym celem było zwrócenie uwagi przede wszystkim na to podejście, które
odegrało niebagatelną rolę w debacie kalkulacyjnej.
Z zastosowaniem narzędzi matematycznych w ekonomii systemu cen
wiąże się charakterystyczne niebezpieczeństwo. Matematyczna teoria
wyceny jest podatna na brak realizmu, ponieważ często aspiruje do roli
całościowej teorii, która opisuje maksymalizujące parametry możliwie
najlepszej alokacji zasobów169. Problem tkwi w tym, że ze względu na nie-
doskonałość poznania nie da się stworzyć funkcji, którą posłużyłby się
hipotetyczny „demon Laplace’a” do opisu całej gospodarki. Nie da się też
wyjaśnić świata nauk społecznych przez odniesienie do fizyki, a  ściślej:
teorii molekuł i cząstek. Podobnie rzecz się ma dzisiaj również w odnie-
sieniu do świata biologii, a zwłaszcza człowieka (Georgescu-Roegen 1979,
s. 319, 322). Z konieczności jesteśmy skazani na dualizm, który wyraźnie
zarysowuje odrębność celowościowego świata człowieka i świata bardziej
deterministycznego, fizyki.
W  realnej gospodarce nie możemy do końca przewidzieć rezultatów
gospodarczych – głównie dlatego, że obiektem badań jest człowiek, które-
go z naszego punktu widzenia nie da się kompletnie zdefiniować i opisać
(w  formułach i  kategoriach teoretycznych)170. Kwestia możliwości opisy-
wania działania człowieka za pomocą schematów ujętych w równaniach
dzieli ekonomistów na skrajnych formalistów, którzy budują aprioryczne
modele równowagowe gospodarki, i  na skrajnych przeciwników teorii,

168
  Zastosowanie matematyki rozkwitło w drugiej połowie XX w. W 1940 r. Ame-
rican Economic Review liczący 100 stron na trzech stronach publikował matematycz-
ne prezentacje. W latach 90. dotyczyło to aż 40 stron ze 100 (Debreu 1991, s. 1).
169
 Nie musi tak być zawsze. Zdaniem Marshalla matematyka pozwala zwięźle
i  dokładnie pokazać niektóre myśli (Marshall 1961, s.  x–xi), aczkolwiek jednocze-
śnie Marshall zalecał „palenie matematyki” po zakończeniu procesu myślowego
(Guillebaud 1961, s. 775).
170
 Znając hipotetyczny model determinujący przyszłość, człowiek mógłby go
zmienić za pomocą swoich działań (podjąć inne działania, aby dostosować się do
zmiennych i  przez to zmienić podstawowe parametry). Jest to zresztą główna teza
„krytyki Lucasa” (Lucas 1976, s. 126), która odnosi się wprawdzie do modeli ekono-
metrycznych, lecz ma głębsze i ogólniejsze zastosowanie metafizyczne. Każda teoria
człowieka musi zakładać, że człowiek się uczy –  wobec czego teoria nie może być
kompletna, gdyż w przeciwnym razie prowadziłaby do sprzeczności. Popper (1999a)
zaznacza to w swoim wstępie do Nędzy historycyzmu. Hoppe rozwija w swoim trak-
tacie (1983).

Machaj_Kapitalizm.indd 137 2014-01-09 12:27:49


138 3. Własnościowe aspekty rynku

których zdaniem ekonomia to tylko zbiór pewnego rodzaju konwencji, czy


też gier retorycznych, w istocie nieodnoszących się do rzeczywistości171.
Oprócz tych dwóch stanowisk istnieje jeszcze inne podejście. Neokla-
syczny model zniekształca rzeczywistość, zmieniając człowieka w  auto-
mat zdeterminowany przez znane parametry ekonomiczne. Zwolennicy
historycyzmu odrzucają ten formalizm, stwierdzając, że skoro człowieka
nie da się opisać przez krzywe obojętności i pudełka Edgewortha, to na-
leży zaniechać poszukiwania uniwersalnej teorii ekonomii. Tymczasem
owo trzecie podejście również odrzuca neoklasycyzm, ale zamiast niego
ma sensowną propozycję: ekonomię, która wychodzi od realistycznego
zestawu aksjomatów.
Dochodzimy tutaj do istoty różnicy między ekonomią „werbalną”
a „matematyczną”172. Matematyczna ekonomia opiera się na wybranych
aksjomatach. W  duchu matematyki ekonomiści matematyczni traktują
założenia jako coś, co teoretyk wybiera do swego modelu. Aksjomaty są
wobec tego w dużym stopniu arbitralnymi decyzjami173. Ekonomiści „wer-
balni”, którzy nie opisują teorematów za pomocą skomplikowanych funk-
cji matematycznych, także wybierają założenia, choć wybór ten bywa
mniej arbitralny, gdyż jest dany przez rzeczywistość, w której żyją (Leeson
i Boettke 2006, s. 256). Przykładem takiego założenia może być hetero-
geniczność zasobów lub traktowanie czasu wolnego jako dobra konsump-
cyjnego (z  którego człowiek czerpie przyjemność). Te empiryczne fakty
nie są arbitralnymi założeniami, przyjmowanymi dowolnie w modelach
„werbalnych”, gdyż ich źródłem jest doświadczenie, a  nie całkowicie

 W  propagowaniu metody „retorycznej”, bliźniaczo podobnej do Feyeraben-


171

dowskiego anarchizmu, przełomem był tekst McCloskeya (1983). Podobny herme-


neutyczny pogląd na historię myśli ekonomicznej zaprezentował Lachmann (1991).
172
 Stosujemy tu cudzysłowy, ponieważ matematyka często może być wykorzy-
stana do realistycznej analizy lub odwrotnie: słownie można opisywać paramatema-
tyczne i nierealistyczne teorie (jak czynił to np. Schumpeter). Ponadto możemy mó-
wić o różnych rodzajach matematyki i różnych jej definicjach. Podążając za Hellerem
(2008, s.  48–49), możemy powiedzieć, że ekonomia jest matematyczna, ponieważ
świat, który bada, daje się matematyzować, to znaczy opisać za pomocą obiektyw-
nych relacji, prawidłowości i  zależności (niekoniecznie różniczek, lecz np.  logiki
działania).
173
  Nie musi to być do końca prawda. Wybitny matematyk i filozof Paul Lorenzen
przyjmuje perspektywę konstruktywistyczną i dość przekonująco stara się bronić ma-
tematyki przed taką wolicjonalną interpretacją, sugerując, że pewien zestaw matema-
tycznych aksjomatów jest głęboko osadzony w rzeczywistości (Lorenzen 1987, s. 238
i nast.).

Machaj_Kapitalizm.indd 138 2014-01-09 12:27:49


Teorie wyceny: własnościowa i matematyczna 139

arbitralny wybór dokonany przez teoretyka. Ten realistyczny aspekt teorii


werbalnych daje im zazwyczaj przewagę nad ekonomią matematyczną,
która bardziej swobodnie wybiera założenia, nie ugruntowując ich w rze-
czywistości gospodarczej.
Przykładem zastosowania mylnych założeń, niewyobrażalnych w rze-
czywistym świecie, mogą być modele Aumanna doskonałej konkurencji,
czy też rozszerzenie modelu handlu międzynarodowego przez Dornbu-
scha, Fishera i  Samuelsona, w  którym zastosowano nieprzeliczalną licz-
bę dostawców i dóbr174. Takie założenia prowadzą do wypaczonego opisu
świata175. Modele z  kontinuum są dobrym przykładem tego, jak rozbu-
dowana teoria ekonomii matematycznej bywa akceptowana ze względu
na matematyczną spójność, a nie empiryczną sensowność. Matematyczni
ekonomiści często prezentują wnioski wynikające z modelu, jednakże za-
pominają o założeniach, które przyjęli (Leontief 1971, s. 2)176.
W naszej pracy zastosowanie aparatu matematycznego byłoby proble-
matyczne, ponieważ opieramy się na jakościowym rozróżnieniu instytucji
rynkowych i państwowych. Rozróżnienie to nie mogłoby zostać zobrazo-
wane ani za pomocą wzorów, ani dokonywanego pomiaru powtarzalnych
i  homogenicznych danych. Ponieważ trudno za pomocą wzorów opisać
instytucję przymusu i pokazać, czym się różni od instytucji dobrowolnej,
zrezygnujemy z aparatu matematycznego.
Bodenhorn zwrócił uwagę na to, że często podkreśla się, iż porozumie-
wanie się ekonomistów matematycznych z  werbalnymi byłoby znacznie
łatwiejsze, gdyby ci drudzy nauczyli się matematyki. Można by jednak, co
zaznacza błyskotliwie, dodać, że komunikacja między nimi byłaby znacz-
nie sprawniejsza, gdyby ekonomiści matematyczni pogłębili znajomość
ekonomii177. Co więcej, gdyby matematyczni ekonomiści mogli wyjaśnić

174
  Aumann 1964; Dornbush, Fisher i Samuelson 1977.
175
  Problemy wynikające z modelu Aumanna widać w jego tezie o konieczności za-
łożenia, że sprzedawcy nie są zbudowani z atomów (1964, s. 44). Broni się on jednak,
utrzymując, że jego model prezentuje jakieś „ekonomiczne” koncepcje (s. 41). Trud-
no jednak zgodzić się z  tezą, że świat nieskończenie małych, nietrójwymiarowych
i nieprzeliczalnych sprzedawców mówi coś o gospodarce, w której takie warunki nie
istnieją. Więcej na ten temat zob. Jabłecki 2007.
176
  Debreu podsumowuje, że matematyczna ekonomia chce stosować luźne zało-
żenia, ale oczekuje konkretnych wniosków (1991, s. 4).
177
  Leontief jest zawiedziony tym, że aby współcześnie zostać teoretykiem ekono-
mii, wystarczy poznać elementarne zasady różniczek i algebry oraz trochę terminolo-
gii (Leontief 1971, s. 1). Dodajmy, iż ten swój zawód wyraził on kilkadziesiąt lat temu.

Machaj_Kapitalizm.indd 139 2014-01-09 12:27:49


140 3. Własnościowe aspekty rynku

werbalnym ekonomistom sens swoich założeń, dowiedzielibyśmy się, któ-


re modele są naprawdę przydatne (Bodenhorn 1956, s 32)178.
Steve Keen wskazał w  jednym ze swoich wykładów, ile czasu zajęła-
by optymalizacja wyboru konsumenta zgodnie z  neoklasycznymi po-
stulatami (marginalnych stóp substytucji) w  sytuacji kupującego, który
ma do wyboru 100 towarów w sklepie. Konsument stanąłby przed liczbą
2100 kombinacji. Przyjmując szybkość znakomitego komputera, oceniają-
cego koszyk w 10 –7 sekundy, oszacowanie map preferencji na podstawie
ledwie 50 towarów zajęłoby 3,5 roku. Jeśli jednak założymy, że wyboru
będzie dokonywał człowiek, a  nie komputer, to proces wyboru potrwa
dłużej. Przy absurdalnym założeniu, że człowiek zdoła dobrać dobro do
koszyka tak szybko, jak reagują neurony, czyli w  10 –3 sekundy, decyzja
o wyborze koszyka trwałaby 80 bilionów lat (a więc znacznie dłużej niż
wynosi  wiek wszechświata; Keen 2012). W  praktyce człowiekowi udaje
się jednak dokonać wyboru, ponieważ posługuje się narzędziami selekcji
i  kategoryzacji, pozwalającymi mu na potraktowanie owego „problemu
obliczeniowego” jako całkowicie nieistotnego. Należy jednak zauważyć,
że nie dzieje się to za pomocą kalkulacji i  obliczeń, na które wskazuje
ekonomia neoklasyczna.
Oprócz tego dyskretność jednostek rozpatrywanych dóbr, heteroge-
niczność zasobów i niepewność, która bierze się z niemożności rozpozna-
nia wszystkich determinant działań człowieka, to czynniki, które istotnie
ograniczają zastosowanie matematyki w ekonomii, a w zasadzie uniemoż-
liwiają ustalenie za jej pomocą prawd ogólnych a priori179. Współcześnie
odrzuca się determinizm; próbuje się wprowadzić procesy stochastyczne,
podobnie zresztą jak w fizyce kwantowej. Ponieważ nie mamy pełnej wie-
dzy o świecie i nigdy jej nie będziemy mieć ze względu na ograniczoność

  Inne podejście prezentuje Milton Friedman, którego zdaniem realizm jest tutaj
178

w  ogóle niemożliwy, gdyż człowiek nie może stosować selektywnych i  racjonalnie


uzasadnionych abstrakcji. Jego receptą na wyzwania empiryczne teorii ekonomii jest
zgoda na stosowanie absurdalnych modeli, użytecznych w  prognozowaniu (Fried-
man 1953). Krytykę tego instrumentalistyczno-nominalistycznego podejścia zob.
Long 2006. Dodajmy, że Friedman odnosił się z  rezerwą do nowoczesnych metod
modelowania i uważał, że matematyzacja została zbyt daleko posunięta. Sugerował,
by podążać za radami Marshalla (Friedman 1991, s. 36–37).
179
 Heterogeniczność świata niezwykle utrudnia ujmowanie go w  kategoriach
obliczeniowych i modelach matematycznych. Ekonomia matematyczna operuje zaś
na poziomie, na którym pomija się kwestię  złożoności procesów gospodarczych
(Boulding 1948, s. 189). Boulding inspiruje się tutaj niewątpliwie Hayekiem (2002b,
s. 23–32 i nast.).

Machaj_Kapitalizm.indd 140 2014-01-09 12:27:49


Teorie wyceny: własnościowa i matematyczna 141

pomiaru, w  tym zasadę Heisenberga, substytutem owej ignorancji staje


się teoria prawdopodobieństwa. Podobny mechanizm próbują zastosować
niektórzy ekonomiści (Mirowski 1989). Częściowym rozwiązaniem pro-
blemu naszej ignorancji w kwestiach niepewności przyszłości i niemożno-
ści ustalenia wszystkich czynników determinujących działania człowieka,
które są czymś oczywistym, jest posłużenie się rozkładem prawdopodo-
bieństwa i zdefiniowanie niepewności jako braku wiedzy człowieka co do
tego, w którym punkcie rozkładu się znajduje. Ta metoda nie może jednak
zadziałać tak, jak działa w fizyce, ponieważ fizyka opiera się na klasowym
prawdopodobieństwie, gdzie wydarzenia są homogeniczne i powtarzalne.
Na przykład nie wiadomo, jakie spiny może mieć dana cząstka, chociaż
znamy ogólne warunki modelu. Znamy też liczbę określonych alternatyw,
w których wybór w praktyce jest „zdeterminowany losowo”.
Tymczasem w  odniesieniu do przedsiębiorczości i  gospodarowania
w świecie niepewnym o takim prawdopodobieństwie nie może być mowy
(aczkolwiek rachunek prawdopodobieństwa ma szerokie zastosowanie
w wielu dziedzinach życia, na przykład w ubezpieczeniach). W działalno-
ści przedsiębiorczej mamy do czynienia z  jednostkowymi, nieprzewidy-
walnymi przypadkami, które nie mogą podlegać klasycznemu rachunkowi
prawdopodobieństwa (więcej na ten temat powiemy w punkcie dotyczą-
cym analizy zysków i strat). Między innymi dlatego ekonomiści, budują-
cy swoje przewidywania na statycznych modelach prawdopodobieństwa,
od zawsze mają kłopoty z przewidywaniem bankructw (Shumway 2001,
s. 101), a także z modelowaniem cyklu koniunkturalnego180.
Dyskusja ta ma bliski związek z własnościową analizą gospodarki. Nie-
pewność świata, niepełna wiedza, niedostępność demona Laplace’a (także
heterogeniczność i  niedoskonała podzielność zasobów) stanowią o  tym,
że suwerenne działania ludzi decydują o dokonywanej alokacji. Jeśli teoria
stawia na pierwszym miejscu suwerenne działania w kwestii rzadkich za-
sobów, to oczywiście istotne jest to, kto te zasoby posiada i w jaki sposób
mogą być wymieniane. Każda zaś teoria przyjmująca założenia, w których
wybór nie jest podstawowym zagadnieniem, w zasadzie nie będzie łączyła
się z wyzwaniami dotyczącymi przeprowadzania rachunku gospodarcze-
go. Konieczność dokonania takiego rachunku pojawia się tylko w sytuacji

  Keynes, kąśliwie komentując matematyczne prace Tinbergena, stwierdził, że


180

chociaż ten zapewne zgodzi się z większością komentarzy antymatematycznej opo-


zycji w ekonomii, to pewnie „jego reakcją będzie zastosowanie kolejnych dziesięciu
liczydeł i zatopienie smutków w arytmetyce” (Friedman 1991, s. 36).

Machaj_Kapitalizm.indd 141 2014-01-09 12:27:49


142 3. Własnościowe aspekty rynku

istnienia wyboru. A  przy matematycznej teorii wyceny o  tym wyborze


raczej się nie rozprawia, skoro „wycena” jest odpowiedzią na pewne para-
metry i obiektywnie rozpoznawalne zmienne.

K a l k u l acja, i n t e l e kt ua l n y podz i a ł pr ac y
i rozproszen ie w iedzy
Dystrybucja tytułów własności wśród prywatnych przedsiębiorców
wiąże się nieodłącznie z czymś, co Mises określił mianem „intelektualne-
go podziału pracy” (Mises 2011a, s. 38). Dysponowanie poszczególnymi
zasobami produkcyjnymi leży w gestii suwerennych posiadaczy, a nie jed-
nej osoby bądź kolektywnie zarządzanej instytucji. W tym miejscu nale-
żałoby wyraźnie odróżnić tradycyjnie rozumiany podział pracy od jego
„intelektualnego” odpowiednika. Podział pracy oznacza podział w  wy-
konywaniu zadań produkcyjnych skategoryzowanych w poszczególne za-
wody (piekarz, stolarz, lekarz etc.), natomiast intelektualny podział pracy
odnosi się do szczególnego rodzaju wydzielonych zadań, wiążących się
ściśle z funkcją przedsiębiorcy, alokującego zasoby gospodarcze w warun-
kach konkurencyjnego ładu. Intelektualny podział pracy oznacza podział
pracy między przedsiębiorcami na rynku, z których każdy zajmuje się wy-
dzieloną przedsiębiorczą działalnością. Jak dobitnie konstatuje Salerno:

W  celu ukształtowania kardynalnych liczb, pozwalających na su-


mowanie zysków i strat w procesach produkcji, niezbędne jest to, co
Mises określa jako „intelektualny podział pracy”, który powstaje,
gdy prywatni właściciele mają swobodę w  handlowaniu dobrami
i usługami w zamian za pieniądze w zależności od indywidualnego
wartościowania i oczekiwań cenowych. (Salerno 1990, s. 54)

W  tym znaczeniu termin użyty przez Misesa nie jest całkiem odpo-
wiedni. Przymiotnik „intelektualny” zdaje się sugerować, że chodzi
o kwestie zawodowe dotyczące intelektu, wykształcenia, daru inteligencji.
Termin ten może być więc opacznie rozumiany jako na przykład podział
na informatyków i robotników, czyli na ludzi wykonujących pracę intelek-
tualną i fizyczną, ale przecież nie to jest istotą rzeczonego pojęcia. Chodzi
raczej o  przedsiębiorczy podział pracy, który występuje między różnymi
konkurentami na rynku. Bardziej trafne jest wobec tego stosowanie tego
terminu, gdyż zdecydowanie lepiej oddaje naturę opisywanego zjawiska
i pozwala uniknąć definicyjnych nieporozumień.

Machaj_Kapitalizm.indd 142 2014-01-09 12:27:50


Kalkulacja, intelektualny podział pracy i rozproszenie wiedzy 143

W systemie gospodarczym występuje własnościowy podział, zarówno


horyzontalny, jak i wertykalny. Każdy producent wykorzystujący czynni-
ki produkcji w celu przetwarzania ich w coś o większej wartości korzysta
z dostawców i odbiorców. Zazwyczaj ma również do czynienia z konku-
rentami, którzy także mają swoich dostawców i odbiorców. Organizowa-
nie produkcji z zamierzeniem osiągnięcia zysków ze sprzedaży jest inte-
lektualnym przedsięwzięciem, polegającym na wydawaniu monetarnego
nakładu na określony proces produkcji, wymagający zakupienia i zużycia
zasobów. Gdyby to gospodarcze działanie nie zostało rozdzielone mię-
dzy poszczególnych właścicieli, mówilibyśmy o  centralnym planowaniu
(termin ten może być mylący – nie chodzi tutaj o socjalizm jako oficjalny
ustrój). W takiej sytuacji brakowałoby przedsiębiorczego podziału pracy,
a projekty gospodarcze byłyby realizowane przez jeden kolektyw (jednego
właściciela).
Przeanalizujmy przykład hipotetycznego producenta samochodów.
Jest on właścicielem hal produkcyjnych i ich wyposażenia, kapitału pie-
niężnego, aktywów finansowych oraz zatrudnia ludzi na umowę. Podję-
cie procesu produkcji to planowe zjawisko, co oznacza, że właściciel tych
zasobów decyduje, jak je wykorzystać. Wyznacza ludzi odpowiedzialnych
za zarządzanie, zawieranie kontraktów, a także zawiadywanie poszczegól-
nymi działami przedsiębiorstwa. Jego decyzje stanowią o tym, jakie pro-
dukty mają się pojawić na rynku oraz z którymi dystrybutorami będzie
współpracował. To on planuje, a w prawnym aspekcie tytułów własności
używa swego intelektu w związku z wytwarzaniem produktów w procesie
oferowania podaży na rynek.
Jednak mimo decydującej roli jego poleceń planowanie to relatywnie
niewielka składowa rynku. Chociaż przykładowy producent samochodów
podejmuje planowanie strategiczne, jednak w  dużej mierze jego decyzje
będą zależały od planowania we wszystkich innych sektorach. Pozostali
przedsiębiorcy, którzy dostarczają mu niezbędne półprodukty, kształtują
rynek w sektorze producenckim. Nie zarządza rynkiem maszyn ani surow-
ców, które zakupuje do fabryki, podobnie jak nie decyduje o tym, co się
później dzieje z wyprodukowanym i sprzedanym samochodem. W swoich
decyzjach musi uwzględnić działalność konkurentów, produkujących po-
dobne dobra i usługi dostarczane konsumentom181. Oni również wpływa-
ją na to, jak układają się jego stosunki z dostawcami i odbiorcami.

  W  swojej popularnonaukowej publikacji Ja, ołówek, będącej bardzo dobrym


181

wstępem do ekonomii, zgrabnie opisuje to Leonard Read.

Machaj_Kapitalizm.indd 143 2014-01-09 12:27:50


144 3. Własnościowe aspekty rynku

Planowanie gospodarcze nie jest pracą, która się „materializuje” w pro-


dukcie finalnym. Należy do czynności „intelektualnych” (stąd Misesowski
termin) i polega na szacowaniu zużywanych w produkcji nakładów w od-
niesieniu do spodziewanych efektów działań. Planowanie gospodarcze ma
znaczenie ekonomiczne i  odgrywa decydującą rolę w  alokacji zasobów,
ponieważ wiąże się z nim zarówno faktyczne działanie, jak i jego możli-
wość. Analizowanie postawy przedsiębiorcy, bez względu na to, czy jest
to perspektywa ekonomii, marketingu czy zarządzania, ma sens w odnie-
sieniu do jego rzeczywistych posunięć, a  nie czysto hipotetycznych sce-
nariuszy, oderwanych od możliwości działania. Krótko mówiąc, plan nie-
uwzględniający środków nie ma ekonomicznego znaczenia (Elliott 1958,
s.  60). W  planowaniu każdego przedsiębiorcy obowiązkowym punktem
wyjścia są posiadane przez niego zasoby. Stanowią one pierwotny waru-
nek jego działania.
Pozostałe czynniki produkcji i  kapitał pieniężny należą do innych
przedsiębiorców. Oznacza to, że jeśli przedsiębiorca posiadający własność
chce uzyskać komplementarne czynniki produkcji, półprodukty, lub ja-
kiegokolwiek inne zasoby należące do innych, musi zmierzyć się z proble-
mem zrezygnowania z części posiadanych zasobów, by coś uzyskać w za-
mian. W wypadku realizacji transakcji pieniężnej rezygnuje z pieniędzy,
a  w  przeważającej części w  innych obszarach zdaje się na wolę innych.
Relacje wymienne dóbr i  usług, czyli ich ceny, kształtują się w  wyniku
konkurencyjnych manifestacji woli wszystkich właścicieli na rynku (Ma-
honey 2002, s. 49–50). Także tych, którzy w transakcjach bezpośrednio
nie uczestniczą. Oznacza to pewien rodzaj gospodarczej komunikacji. Kie-
dy przedsiębiorcy posługują się rachunkiem cenowym, wykorzystują, acz
nie bezpośrednio, opinie, planowanie i działania innych przedsiębiorców.
Stąd też nieraz sugeruje się, że rynki działają do pewnego stopnia „jak
języki”182.
Urzeczywistnianie przez przedsiębiorców planów i  przedsiębiorczy
podział pracy odbywają się w  kontekście dystrybucji własności. Każdy

  Skoro rynki są „jak języki”, to można powiedzieć, że zachodzi między nimi


182

swoisty proces komunikacji, który bywa dialogiem, ale równie dobrze może być ze-
stawieniem monologów (notoryczną sytuacją, gdy przedsiębiorcy nie zgadzają się co
do realizowanych planów, przez co napędzają konkurencję). Yeager, porównując ję-
zyki do rynków, słusznie zauważa, że na rynku ceny nie są fundamentalną zmienną
(Yeager 1998, s. 18–20). Idzie jednak, naszym zdaniem, o krok za daleko, gdy twier-
dzi, że ceny przesyłają informacje i  koordynują projekty, ponieważ ceny mogą być
również źródłem dezinformacji i niweczyć koordynacje projektów.

Machaj_Kapitalizm.indd 144 2014-01-09 12:27:50


Kalkulacja, intelektualny podział pracy i rozproszenie wiedzy 145

projekt inwestycyjny opiera się implicite na uwzględnieniu tego warunku.


Alokacją i  planowaniem gospodarczym nie są hipotetyczne rozważania
przedsiębiorcy, który zastanawia się, co by zrobił, gdyby posiadał wszyst-
kie środki produkcji albo miał sto razy więcej pieniędzy niż obecnie. Nie
da się wobec tego sporządzić recepty na dobrą przedsiębiorczość. Przedsię-
biorczość wyraża się zawsze w podejmowaniu działań, a nie w układaniu
scenariuszy.
Hayek zwrócił szczególną uwagę na podział wiedzy między poszcze-
gólnymi jednostkami (Hayek 1945). Każdy dysponujący danym zasobem
zna unikatowe warunki, w których działa, dotyczące „określonego miej-
sca i czasu”. Nie jest to wiedza ściśle techniczna, którą można zdobyć na
studiach bądź jakichś kursach, lecz wiedza, której nabywa się w trakcie
uczestnictwa w  samym procesie rynkowym. Przykładem takiej wiedzy
może być umiejętność posługiwania się jakimś skonkretyzowanym na-
rzędziem, biorąca się tylko z doświadczenia korzystania z niego. Niewąt-
pliwie podział wiedzy i jej wykorzystanie stanowią filary gospodarczego
działania, lecz nie konstytuują przedsiębiorczego podziału pracy.
Podział wiedzy istnieje zawsze w  świecie ludzi, gdyż bierze się z  róż-
norodności. Jednakże samo istnienie takiego podziału nie ma bezpośred-
niego związku z prawami własności. Chociaż niewątpliwie wiedza odgry-
wa w nim rolę, to przedsiębiorcza działalność polega na selekcjonowaniu
wiedzy i informacji, a następnie podejmowaniu spekulacyjnego działania.
Istotniejsze są wobec tego oczekiwania i  pewna przedsiębiorcza intuicja
stosowana w otoczeniu czystej niepewności, a nie zgromadzone doświad-
czenie i  wiedza (bez względu na to, jak bardzo bywają pomocne). Siłą
sprawczą jest tutaj raczej „rozumienie i ryzykowanie” niż „znajomość”183.
Wielu uczestników rynku ma wiedzę i doświadczenie, a także zna istot-
ne fakty, które będą przydatne w procesie produkcji. Niezbędne jest spo-
żytkowanie tych umiejętności, niejednokrotnie przez zostawienie tym
ludziom możliwości dysponowania środkami, gdyż otwiera to drogę do
wykorzystania posiadanej przez nich wiedzy.
Janos Kornai podkreśla, że w  gospodarce kapitalistycznej istnie-
ją nie tylko ograniczenia fizycznych środków, lecz także ograniczenia

  Zwróćmy w tym miejscu uwagę, że dla przedsiębiorców liczą się trzy rodzaje
183

cen. Chodzi tu o  dawne ceny, które dostarczają informacji o  przeszłości (nie mają
wpływu na przyszłość), o ceny ofertowe, proponowane, które jeszcze nie wiążą się
z realizacją projektu, ale umożliwiają rozważenie rozmaitych umiejętności przedsię-
biorczych, a także oczekiwane ceny przyszłe (czyli tak naprawdę przedsiębiorcy spe-
kulują, jakie mogą być ceny).

Machaj_Kapitalizm.indd 145 2014-01-09 12:27:50


146 3. Własnościowe aspekty rynku

wynikające z popytu i budżetu (Kornai 1979). Ograniczenia te wynikają


z ograniczeń własnościowych. Kształtujące się relacje wymienne skutkują
tym, że wybrana osoba działająca na rynku nie może swobodnie sięgać po
wszystkie środki produkcji. Pomija się to w podstawowym wykładzie eko-
nomii na studiach, w którym do ograniczeń funkcji produkcji zalicza się
tylko fizyczną dostępność czynników produkcji i ich technologiczne upo-
rządkowanie184. Tymczasem ograniczenie to uwzgędnia się w  wypadku
konsumpcji i odróżnienia popytu od chęci posiadania. Chęć posiadania
jest niczym nieograniczona, więc nie może być podstawą teorii wymiany.
Jest nią zjawisko popytu, czyli gotowość danej osoby do wyrażenia kon-
kretnego zapotrzebowania, które wynika z  ograniczenia budżetowego.
Teoria popytu ma sens, gdy istnieje ograniczenie budżetowe, podobnie
jak teoria ekonomii ma sens, gdy istnieje ograniczenie środków. Podobnie
jest z teorią przedsiębiorczości, która zakłada, że przedsiębiorca nie może
dowolnie sięgać po wszystkie inne czynniki produkcji i  musi się liczyć
z tym, iż posiadają je inni przedsiębiorcy. Z tego powodu mówimy o ist-
nieniu przedsiębiorczego podziału pracy, który wykształca się za sprawą
podziału własności.
Planowanie jednego przedsiębiorcy zależy więc od planowania pozo-
stałych przedsiębiorców. Ponadto nie miałoby sensu mówienie o  współ-
zależności i wzajemnym wpływie tych planów, gdyby nie ich aspekt real-
ny. Produkujący w łańcuchu struktury kapitałowej musi zaopatrywać się
w nakłady u dostawcy i namawiać odbiorcę, aby ten kupił wytworzony
produkt. Pieniężna kalkulacja sprawia, że ich działania wpływają na sie-
bie. Musi ona wystąpić w każdym rodzaju gospodarowania, a także w pla-
nowaniu, dokonywanym każdego dnia przez przedsiębiorców. Posłużmy
się przykładem przedsiębiorcy, który produkuje buldożery. Powiedzmy, że
ma halę produkcyjną, w której dotychczas prowadził działalność, i dyspo-
nuje pewnym zasobem kapitału pieniężnego, który umożliwia dalsze dzia-
łanie. Jego plany i ich późniejsza ocena zależą od tego, jak kształtują się
rynki poszczególnych zasobów. Niektóre jego pomysły okażą się niereal-
ne, ponieważ wiązałyby się ze zbyt wysokimi kosztami. Oznacza, to że za-
inwestowanie w jakieś czynniki produkcji mogłoby się wiązać z tak duży-
mi kosztami, że w konsekwencji przedsiębiorca skończyłby jako bankrut.

  Cechą charakterystyczną wszystkich utopijnych zamierzeń jest to, że próbują


184

zaprojektować „gospodarkę opartą na surowcach” („zasobach”), wierząc, że ograni-


czenia popytu i budżetu (wynikające z ekonomicznej kalkulacji) nie są korzystne i nie
spełniają pozytywnej roli w gospodarce.

Machaj_Kapitalizm.indd 146 2014-01-09 12:27:50


Kalkulacja, intelektualny podział pracy i rozproszenie wiedzy 147

Właściciel zasobu, oferując jego sprzedaż, chce uzyskać określoną – ko-


rzystną – cenę. Jeśli jej nie uzyska, może zdecydować, że go zachowa dla
siebie, albo może poczekać, aż zasób zostanie kiedyś sprzedany po ce-
nie satysfakcjonującej, albo zacząć obniżać ceny, aż znajdą się na niego
konkurencyjni kupcy. Pierwsza możliwość oznacza bezpośrednią korzyść
dla posiadającego. Niemniej jednak zdarza się bardzo rzadko, szczególnie
w gospodarce opierającej się na zaawansowanym podziale pracy, w któ-
rym wartość użytkowa jakiegoś produktu jest dla jego właściciela prak-
tycznie zerowa (wynika ona tylko z wartości wymiennej, czyli możliwości
sprzedania innym). Druga możliwość, czyli czekanie na satysfakcjonującą
transakcję przy danej cenie, to powszechny element mechanizmu wymia-
ny; ostatecznie przyjęcie takiego rozwiązania może spowodować utratę
potencjalnych zysków, jeśli takowi kupcy się w końcu nie znajdą.
Najczęściej jednak mamy do czynienia z  trzecim rozwiązaniem, kie-
dy po pewnym czasie sprzedawca zaczyna uelastyczniać cenę. Naturalnie
właściciel zasobu nie obniża w nieskończoność ceny, ponieważ oczekuje,
że znajdą się inni nabywcy, którzy z chęcią dokonają zakupu po danej ob-
niżonej cenie. Przywołajmy przykład absurdalnego pomysłu produkowa-
nia stalowego przyrządu do gaszenia zapałek. Z perspektywy potencjalne-
go popytu musiałby mieć on najpewniej na rynku zerową cenę (o ile nie
miałby jakiejś wartości artystycznej). Aby sprzedaż takiego urządzenia nie
przyniosłaby strat, należałoby zakupić stal po zerowej cenie. Najpewniej
ten pomysł nie zostanie urzeczywistniony, ponieważ nikt nie odstąpi stali
za darmo, skoro istnieją przedsiębiorcy gotowi zaoferować za stal dużo
więcej niż zero jednostek pieniężnych.
Ten jaskrawie absurdalny przykład dobitnie pokazuje cenową współza-
leżność różnych procesów produkcji, wykorzystujących czynniki komple-
mentarne. Niemożliwość zakupu stali po kuriozalnie niskiej cenie to sku-
tek ograniczenia własnościowego (bariery w postaci zbyt wysokiej relacji
wymiennej tytułów własności), które bierze się z  przedsiębiorczego po-
działu pracy. Wynika z tego, że inni przedsiębiorcy w swoich planach wy-
żej wyceniają dany zasób niż niedoszły producent przyrządu do gaszenia
zapałek. Z tego powodu przegrywa on z innymi produktywnymi zatrud-
nieniami stali. Ograniczenie własnościowe nie jest więc wbrew błędnym
sugestiom zbędną przeszkodą w  uruchomieniu produkcji. Przeciwnie,
pozwala na produktywne wykorzystanie zasobów. Wyższa od zera cena
za stal wskazuje na to, że produkowanie przyrządu do gaszenia zapałek
jest w istocie absurdem, a stal przyda się zdecydowanie bardziej w innych
sektorach.

Machaj_Kapitalizm.indd 147 2014-01-09 12:27:50


148 3. Własnościowe aspekty rynku

Za z  pozoru nieistotną kalkulacją pieniężną kryje się więcej niż roz-


proszenie własności. Ilekroć jakiś przedsiębiorca dochodzi do wniosku, że
nie opłaca mu się jakiś proces produkcyjny, ponieważ wiązałby się on ze
zbyt dużymi kosztami, oznacza to przeszkodę w jego działalności spowo-
dowaną przez planowanie innych przedsiębiorców, którzy cenią jakiś zasób
wyżej. Przeszkody wiążące się z  własnością skutkują barierami cenowy-
mi, ale są czymś istotniejszym niż tylko manifestacją tytułów własności.
Oznaczają mianowicie potencjalnie implementacje planowań gospodar-
czych, których wartość zostaje sprowadzona do homogenicznego środka
wymiany. Pieniężne ograniczenia w nabywaniu własności, które dotykają
danego przedsiębiorcę (nie może kupić po niskiej cenie środka produk-
cji), oznaczają również ograniczenia w  planowaniu spowodowane przez
innych właścicieli (jego plan nie zostanie dowolnie zrealizowany). Tak
oto struktura własności pozwala zaistnieć kalkulacji monetarnej, która
wyznacza przedsiębiorczy podział pracy i  jego realne konsekwencje dla
gospodarki185.
Kalkulacja oderwana od kontekstu prawnego to zjawisko czysto tech-
niczne, które sprowadza się do arytmetyki. Sam mechanizm kalkulacyjny
polega na dodawaniu do siebie cen, figurujących w księgowości jako kosz-
ty i przychody, a następnie ustaleniu, czy różnica oznacza zyski czy straty.
Mises w  swojej krytyce socjalizmu stał na stanowisku, że podstawowy
problem socjalizmu to niemożliwość kalkulacji. Trudno odmówić przy-
najmniej częściowej racji jego przeciwnikom, gdy twierdzą, że da się go
łatwo rozwiązać. W końcu dodawanie i odejmowanie to działania, które
można wykonywać w każdym systemie własnościowym i niezależnie od
struktury cen i sposobu jej tworzenia, wobec czego kalkulacja jest możli-
wa nawet w socjalizmie. Rzeczowa analiza dających się porównać syste-
mów służy odpowiedzi na pytanie, jakie konsekwencje pociągają za sobą
wybrane rodzaje kalkulacji.
W analizowanym przez nas systemie dystrybucji własności kalkulacja
jest punktem odniesienia dla przedsiębiorczego podziału pracy i  oceny
konkurencyjnych projektów inwestycyjnych. Istnienie pieniądza, po-
wszechnie akceptowanego środka wymiany, umożliwia wycenę wszyst-
kich czynników produkcji w jednakowej jednostce. Jeśli na rynku pienią-
dzem staje się złoty, to każdy środek produkcji ma swoją cenę wyrażoną

  Odwołując się do literatury efektów zewnętrznych, moglibyśmy powiedzieć,


185

że najważniejszy pozytywny efekt zewnętrzny własności to konkurencyjna kalkula-


cja, bez której gospodarka nie mogłaby istnieć.

Machaj_Kapitalizm.indd 148 2014-01-09 12:27:50


Kalkulacja, intelektualny podział pracy i rozproszenie wiedzy 149

w  złotych, toteż łatwo go porównywać z  każdym innym zasobem. Stąd


już prosta droga prowadzi do kalkulacji ekonomicznej, oznaczającej eli-
minowanie niektórych projektów186.
Wiemy już, że poszczególne czynniki produkcji wyceniane są w zależ-
ności od ich potencjalnej produktywności, tj. możliwości wytworzenia
z  nich czegoś użytecznego, czego pożądają konsumenci. Wiemy też, że
przykładowa cena surowca wykorzystanego w produkcji samochodu nie
zależy jedynie od wartości dobra finalnego w  tym sektorze (w  tym wy-
padku samochodu), lecz także od wszystkich alternatywnych sposobów
wykorzystania tego surowca, tj. możliwości wytworzenia z niego zupełnie
innych dóbr, nawet niezwiązanych z sektorem samochodowym. Uwypu-
kla to bardziej rolę pieniądza, stanowiącego wspólny mianownik umożli-
wiający odkreślenie „użyteczności” czynników produkcji zarówno w da-
nym sektorze, jak i w całej gospodarce (Hahn 1933, s. 141–142).
Kalkulacja w jednostce pieniężnej jest elementem spajającym poszcze-
gólne ogniwa współczesnego systemu gospodarczego. Jest metodą myśle-
nia za pomocą rozwiniętego systemu księgowania, który stanowi podstawę
ekonomicznej wyceny zasobów. Obiektem naszej instytucjonalnej analizy
i kalkulacji są jej wybrane elementy: własność i przedsiębiorczy podział
pracy między konkurentami. Zniesienie własności i ustanowienie jedne-
go właściciela –  nawet gdy zostanie wprowadzony centralnie sterowany
system kalkulacji – bynajmniej nie spowoduje naśladowania systemu do-
browolnego, ponieważ, używając metafory, sam łańcuch nie będzie mógł
zastąpić ogniw, które są przez niego łączone w systemie dobrowolnym.
A zatem odnoszenie własnych planów inwestycyjnych do istniejących
cen nie ogranicza się tylko do porównania tytułów własności. Analizo-
wanie cen oznacza pośrednie odnoszenie się do planowania i szacowania
innych przedsiębiorców. Nie dotyczy jedynie kwestii zakupywania czyn-
ników produkcji, lecz także ich aktualnego posiadania. Właściciel firmy
produkującej samochody nie tylko zastanawia się, ile musi wydać pienięż-
nego kapitału na komplementarne czynniki produkcji (w trakcie analizy
wydatków pośrednio odwołuje się do innych przedsiębiorców gotowych
zakupić te same czynniki). Przedsiębiorczy podział pracy wraz z  kalku-
lacją pieniężną sięga głębiej, gdyż nasz producent zwraca uwagę na mo-
netarną wycenę czynników, które już posiada. Wie na przykład, ile jest
warta na rynku jego hala produkcyjna, surowce czy inne zasoby. Również

  Taka eliminacja mogłaby również przebiegać w barterze, ale byłby to zupełnie


186

inny sposób kalkulowania.

Machaj_Kapitalizm.indd 149 2014-01-09 12:27:50


150 3. Własnościowe aspekty rynku

te alternatywne koszty są uwzględniane przez przedsiębiorców w codzien-


nych decyzjach inwestycyjnych (pozwala to na rezygnację z  zasobów
i przekazanie ich do innych, bardziej pożądanych sektorów). Wycena za-
sobów ma zatem znacznie większe zastosowanie, niżby się to wydawało
na pierwszy rzut oka. Decyduje nie tylko o ocenie wartości rzeczy, które
zostają zakupione, lecz także o wartości rzeczy po zakupie. Konkludując:
kalkulacja obejmuje zarówno projekt input/output, jak i wszystkie akty-
wa, które posiada jednostka gospodarująca.

Wł a s n o ś c i owa a n a l i z a z y s ków i   s t r at
Przedsiębiorczość w gospodarce pieniężnej polega na takim gospoda-
rowaniu posiadanymi zasobami produkcyjnymi, aby osiągać przychody
pieniężne (lub dbać o  wartość kapitałową posiadanych aktywów, co de
facto w kontekście naszej analizy sprowadza się do tego samego)187. Tra-
dycyjne funkcje produkcji w  neoklasycznym ujęciu nie opisują działań
przedsiębiorczych, gdyż traktują produkcję w sposób fizykalny, jako coś,
co daje się przewidzieć. W rzeczywistości przedsiębiorczość polega przede
wszystkim na „dostrzeganiu” w otoczeniu niepewności różnic cenowych
między ponoszonymi kosztami a potencjalnie osiąganymi przychodami,
nie zaś na doszukiwaniu się takich „funkcji produkcji”, które maksymali-
zują modelowy output188.
Działający na rynku korzysta ze swojego kapitału pieniężnego i prze-
nosi tytuł własności do niego w zamian za potrzebne czynniki produk-
cji (stara się je uzyskać możliwie najniższym nakładem, ale nie może
żądać dowolnie niskiej ceny, ponieważ zawsze o zasób ubiegają się inni
konkurenci). Te czynniki odpowiednio ze sobą skomponowane tworzą
produkt oferowany odbiorcom. Chęć odbiorców, by zakupić produkt,
czyli gotowość przeniesienia przez nich tytułu własności do posiada-
nych pieniędzy na działającego przedsiębiorcę, decyduje o  losie tegoż
produktu. Zapewnienie strumienia gotówki niezbędnego do pokrycia
zobowiązań stanowi o istnieniu firmy działającej na rynku (Bernanke
1981, s. 156).

  Podkreślmy znaczenie terminu „osiąganie zysku” w przeciwieństwie do jego


187

„maksymalizacji”. Zob. dalej w tym samym punkcie.


188
  Słowo „dostrzeganie” może być mylące, ponieważ w gruncie rzeczy nie można
dostrzec czegoś, co jeszcze nie zaistniało (przyszłe przychody większe od przeszłych
kosztów).

Machaj_Kapitalizm.indd 150 2014-01-09 12:27:50


Własnościowa analiza zysków i strat 151

Przedsiębiorczość wiąże się z niepewnością i szansą na zyski lub stra-


ty, ponieważ różnica między kosztami a  przychodami nie materializu-
je się natychmiast. Każde działanie wymaga czasu, co dotyczy również
działania w gospodarce pieniężnej. Efekty kalkulacji nie pojawiają się od
razu. Najpierw przedsiębiorca wydaje posiadane pieniądze na potrzebne
mu czynniki produkcji, potem je przetwarza, a  dopiero po jakimś cza-
sie sprzedaje gotowy produkt, dzięki czemu uzyskuje pieniądze. Zgodnie
z oczekiwaniami powinien mieć ich więcej niż przed podjęciem produkcji.
Między poniesieniem nakładów a osiągnięciem efektów mija pewien czas,
kiedy może dojść do wielu zmian (Knight 1964, s. 197–198). Przedsiębior-
ca nie ma gwarancji co do tego, jak będzie wyglądał rynek odbiorców,
gdy produkt będzie gotowy –  czy konsumenci jego produktu będą nim
zainteresowani, czy spełni ich wymagania jakościowe i cenowe. Nie może
być również pewien tego, czy konkurenci, produkujący ten sam produkt,
nie zaoferują jego udoskonalonej wersji, która lepiej spełni oczekiwania
odbiorców. Jak podkreśla jeden z  autorów, inwestycja jest pewnym po-
święceniem w imię niepewnej korzyści (Hirshleifer 1965, s. 510189).
W  teorii ekonomii mówi się w  takim wypadku o  „Knightowskiej”
prawdziwej „niepewności”, której nie sposób wyliczyć za pomocą rachun-
ku prawdopodobieństwa. Jeśli taki obiektywny rachunek byłby możliwy,
to zdefiniowane liczbowo „ryzyko” stałoby się podstawą ubezpieczenia,
umożliwiającego przedsiębiorcom uniknięcie niespodziewanych strat.
Ubezpieczenie to byłoby ustandardowionym kosztem stałym190. Nie

  Hirshleifer stara się przyjąć perspektywę lepszą od Fishera i  rozważa teorię


189

inwestowania w kontekście „niepewności” (Fisher polegał na teorii równowagowej).


Nie zakłada jednak niepewności, lecz tak naprawdę ryzyko, to znaczy przyjmuje, iż
istnieją pewne znane, obiektywne rozkłady prawdopodobieństw. Tymczasem przed-
siębiorczość opiera się na prawdopodobieństwie niemierzalnym, jednostkowym. Nic
dziwnego zatem, że z badań empirycznych wynika, iż zwrot z kapitału nie jest skore-
lowany z wysokością ryzyka (Dichev 1998).
190
 Zyski i  straty mogłyby zostać wyeliminowane przez ubezpieczenia (Knight
1971, s.  213), chociaż, jak zaznacza sam Knight, klasyfikacja prawdopodobieństwa
stwarza problemy praktyczne (s. 249). Modele głównego nurtu, a także modele sto-
sowane w świecie finansów skupiają się przede wszystkim na ryzyku, czyli prawdo-
podobieństwie mierzalnym, i próbują je stosować do analizy zjawisk gospodarczych
(na temat tych modeli zob. np. Jajuga 2007, s. 33–70). Nie uwzględniają jednak, że
są to przybliżenia i spekulacje, obrazujące ciągłe zmiany, a nie dokładne wyliczenia
usztywnionych zależności ekonomicznych. Mogą one zostać łatwo zweryfikowane
pojawieniem się anomalii (Heffernan 2007, s. 181–185). Krytyk obowiązujących mo-
deli wyceny ryzyka, Nassim Taleb, w ślad za Hume’em nazywa takie przypadki „czar-
nymi łabędziami” (Taleb 2007).

Machaj_Kapitalizm.indd 151 2014-01-09 12:27:50


152 3. Własnościowe aspekty rynku

byłoby miejsca na niepewne zyski i  ponoszenie strat. W  odniesieniu do


świata materialnego możliwe jest ustalenie rozkładu prawdopodobieństwa
poszczególnych zdarzeń (prawdopodobieństwo klas). Jeśli idzie o produk-
cję i sprzedaż dóbr, to mamy do czynienia z heterogenicznymi i niepowta-
rzalnymi działaniami ludzi, a więc prawdopodobieństwem jednostkowym
(Mises 1981a)191.
„Nieobliczalność” przyszłości sprawia, że przedsiębiorczość to dzia-
łanie niepewne, które manifestuje się dysproporcjami zarobkowymi
między przedsiębiorcami. Wybitni osiągają wysokie nadwyżki pienięż-
ne, które są oznaką skutecznego przewidywania popytu odbiorców pro-
duktu. Skuteczne działanie wraz ze zwiększeniem wartości kapitałowej
(lub większą ilością posiadanych pieniędzy) otwiera drogę do poszerza-
nia produkcji i zwiększania inwestycji. Błędne przewidywania skutkują
stratami. Przynosząca stratę działalność nie może być kontynuowana
bez końca, gdyż wraz z ponoszeniem strat topnieją zasoby przedsiębior-
cy (ma mniej pieniędzy, maleje wartość kapitałowa jego własności). Fi-
nałem ciągłego ponoszenia strat jest bankructwo objawiające się trans-
ferem własności na rzecz innych i  wykluczeniem z  przedsiębiorczego
podziału pracy.
Wraz z  kalkulacją monetarną, która materializuje się w  wyniku za-
chodzących zmian gospodarczych, pojawiają się zmiany tytułów wła-
sności. Przedsiębiorca, który skutecznie przewiduje przyszłość, zwiększa
zakres swojej własności i rozszerza zakres swoich działań. Przedsiębior-
ca, który popełnia błędy, uszczupla swój zasób kapitałowy, przez co traci
wpływ na rynek i zmniejsza pole do działania. Kalkulacja prowadzi za-
tem do ukierunkowania przedsiębiorczego podziału pracy na skuteczne
zaspokajanie potrzeb konsumentów. Na tym polega społeczna funkcja
bankructwa, która nie istniałaby, gdyby proces gospodarczy przebie-
gał bez istnienia wyłącznych tytułów własności. Bankructwo oznacza

  Co do zasady można się zgodzić z  tego typu dualizmem probabilistycznym.


191

Jednakże nie jest on do końca poprawny, ponieważ zyski i  straty przedsiębiorcze


mogą pojawiać się także w przypadku mierzalnego ryzyka (i obiektywnego prawdo-
podobieństwa). Po pierwsze, istotny jest element wiedzy przedsiębiorców: niektórzy
mogą znać rozkłady prawdopodobieństwa świata zewnętrznego i  dzięki tej wiedzy
– w przeciwieństwie do pozostałych – będą mogli osiągać zyski. Po drugie, obiektyw-
ne rozkłady prawdopodobieństwa dotyczą całkowitych wielkości, a ludzie mogą spe-
kulować co do tego, w którym miejscu rozkładu się znajdują. Po trzecie, w naukach
ścisłych i świecie zewnętrznym istnieje również jakaś niepewność rozkładu prawdo-
podobieństwa. Jak pisze Hicks (1931, s.  172), Robinson Crusoe może osiągać zyski
i ponosić straty, mimo że działa sam – jest na bezludnej wyspie.

Machaj_Kapitalizm.indd 152 2014-01-09 12:27:50


Własnościowa analiza zysków i strat 153

realokację zasobów przedsiębiorcy, który popełnił błędy, na rzecz przed-


siębiorców skuteczniejszych. Przedsiębiorcy jako właściciele „odczuwa-
ją” bezpośrednio ewentualne straty, które poniosą, w  postaci spadku
wartości aktywów (chodzi raczej o odczuwanie ekonomiczne, a nie psy-
chiczne). Może to oznaczać utratę posiadanych zasobów, które zostaną
przekazane wierzycielom, lub umniejszenie wartości rynkowej przedsię-
biorstwa (wartość rynkowa wyraża opinie innych właścicieli, gotowych
do ewentualnego przejęcia)192 .
Kalkulacja jest kołem zamachowym gospodarki i prowadzi do zmian
w strukturze własnościowej i zarazem w przedsiębiorczym podziale pra-
cy. Dystrybucja własności, przedsiębiorczy podział pracy i kalkulacja to
trzy nierozerwalnie powiązane ze sobą elementy stanowiące podstawę
gospodarki pieniężnej. Nie ma sensu rozważać kwestii kalkulacji, która
nie jest osadzona w zmianach własności. Proces kalkulowania polega na
realnych przesunięciach zasobów, wynikających z pojawiania się zysków
i strat. Przedsiębiorcy nie liczyliby się z kalkulacją i istniejącymi na ryn-
ku cenami, gdyby zyski i straty nie prowadziły do zmian w realnej wła-
sności. Nadwyżki pieniężne są najważniejsze dla przedsiębiorców, gdyż
chronią posiadane przez nich zasoby – sprawiają, że unikają bankructwa
i konieczności wycofania się z działalności na rzecz innych.
W ekonomii odróżnia się zysk przedsiębiorcy od „normalnego” zwrotu
z kapitału, określanego mianem „procentu”. Procent to pewien koszt, któ-
ry trzeba ponieść za uzyskanie gotówki niezbędnej do uruchomienia pro-
cesu produkcyjnego. Zysk natomiast jest wielkością, która jest nadwyżką
nad tym zwrotem (w literaturze występuje też podział na zysk normalny
i nadzwyczajny). Jeśli ktoś zarabia na posiadanym kapitale mniej niż pro-
cent, to ponosi ekonomiczne straty. Stan równowagi, w którym wszystkie
czynniki produkcji są wycenione „poprawnie”, nie charakteryzuje się wy-
stępowaniem zysków i strat przedsiębiorcy. Wszystkie procesy produkcji
osiągają ten sam poziom zwrotu z kapitału – czyli procent.
Zysk przedsiębiorcy jest wielkością, która mogłaby zostać „odebrana”
przez konkurentów, gdyby podjęli decyzje trafniejsze niż w rzeczywisto-
ści. A więc zysk to pewna koncepcja kontrfaktyczna, podobna do koncep-
cji kosztu alternatywnego. Jeśli przykładowo zwrot z  kapitału w  gospo-
darce wynosi średnio 5 procent, a w jakimś sektorze osiągane są wyższe
stopy zwrotu, powiedzmy 10 procent, wtedy przedsiębiorcy zapewne

  Groźba bankructwa może być bodźcem do tego, aby zadbać o skuteczne prze-
192

jęcie. Zob. na ten temat Pastena i Ruland 1986.

Machaj_Kapitalizm.indd 153 2014-01-09 12:27:50


154 3. Własnościowe aspekty rynku

przeniosą środki do tego sektora. W wyniku arbitrażu i konkurencji kosz-


ty dla sektora zostają podbite (niczym na licytacji), a  ceny produktów
spadną, w efekcie zysk zmniejsza się do poziomu zbliżonego do 5 procent.
Wszelkie odchylenia w sektorach od „normalnego” zysku to dla przedsię-
biorców bodziec do tego, aby realokować zasoby produkcyjne.
Obserwacja takich zmian sprawia, że bywają nazywane tenden-
cją równowagową. Od punktu wyjścia gospodarka powinna zmierzać
w stronę równowagi, ponieważ przedsiębiorcy mają zamiar jej osiągnię-
cia (w jakimś globalnym wymiarze). W praktyce taki proces jednak nie
następuje. Mechanizm rynkowy w  dniu n+1 nie prowadzi do większej
równowagi niż w dniu n. Niemniej jednak konkurencja i motyw zysku
(istniejące za sprawą kalkulacji pieniężnej) umożliwiają analizę równo-
wagową. Dzięki temu ocenia się, czy firmy podejmują decyzje równowa-
żące, czy nie. W  efekcie gospodarowanie w  systemie kapitalistycznym
przynosi korzyści społeczne, nawet jeśli popełniono przedsiębiorcze błę-
dy. Bez otoczenia konkurencyjnego ta ocena nie byłaby możliwa, a oceny
przydatności byłyby dokonywane na zasadzie zgadywania. Bankructwo
jest niezbędnym mechanizmem prawnym, służącym uelastycznianiu re-
aliów ekonomicznych:

W  drodze do długookresowej równowagi nieefektywne firmy, te,


które używają niewłaściwych technologii, oraz te, które nadprodu-
kują pewne dobra, zostają wyeliminowane. Konsumenci korzystają
na tym w długim okresie, ponieważ dobra i usługi są produkowane
i sprzedawane po możliwie najniższych cenach. Prawny mechanizm,
dzięki któremu te firmy są eliminowane, to bankructwo. (White 1989,
s. 129)193

W neoklasycyzmie przedsiębiorca jest przedstawiony jako ktoś dążący


do „maksymalizacji zysku”. Termin ten jest niefortunny i  powinno się
go zaniechać, ponieważ koncepcja „maksymalizacji” oznacza osiąganie
najwyższego punktu w  dostępnej funkcji. Przedsiębiorca nie maksyma-
lizuje funkcji w sensie matematycznym. Nawet posługując się stosowaną

  Pogląd ten jest sprzeczny ze stanowiskiem Schumpetera. Ponieważ istnieje ta-


193

kowy proces eliminacji, polegający na ustaleniu wypadkowej przemyślanych decyzji


przedsiębiorców, imputacja cenowa od dóbr konsumpcyjnych nie odbywa się automa-
tycznie Schumpeterowskim „ipso facto”. Do imputacji potrzebne są przedsiębiorcze
umiejętności.

Machaj_Kapitalizm.indd 154 2014-01-09 12:27:50


Własnościowa analiza zysków i strat 155

w głównym nurcie terminologią (rozwiniętą w porównaniu z rachunkiem


marginalnym), dojdziemy do wniosku, że pojęcie „maksymalizacji zysku”
jest zgubne194.
Załóżmy, że poszczególne rodzaje inwestycji da się podzielić na kla-
sy prawdopodobieństwa według następujących parametrów: 20 procent
szansy na osiągnięcie wysokiego zysku, 20 procent na osiągnięcie wy-
sokiej straty oraz 30 procent na osiągnięcie mniejszego zysku i  30 pro-
cent na osiągnięcie relatywnie mniejszej straty. W chwili podejmowania
decyzji nie mówi się o  „maksymalizowaniu” zysku. Do kwestii osiąga-
nia stopy zwrotu dochodzi czynnik związany z  prawdopodobieństwem.
Przedsiębiorca nie musi nastawiać się na najwyższy zysk, ponieważ może
wybrać scenariusz bezpieczniejszy. Takiej funkcji zysku nie da się zatem
„maksymalizować”, ponieważ trzeba uwzględnić jakiejś dodatkowe czyn-
niki. W dodatku dla wygody ilustracji posłużyliśmy się tutaj przykładem
klas prawdopodobieństwa, natomiast krytyka pojęcia maksymalizacji zy-
sku będzie celniejsza, jeśli uwzględni się fakt, że w gospodarce występuje
też prawdopodobieństwo jednostkowe, niemierzalne i  niepoddające się
matematyzacji195.
Mówienie o  „maksymalizacji zysku” przez przedsiębiorców jest więc
mylące. Niewątpliwie przedsiębiorcy chcieliby osiągać największe zyski.
Większość z nich wybrałaby te branże, które ex post przyniosły najwięk-
sze zwroty. Nie oznacza to, że właściwym sposobem opisywania ich de-
cyzji jest koncepcja maksymalizacji zysku ex ante, ponieważ nie wyjaśnia
to ich decyzji. Mogą równie dobrze preferować zabezpieczenie swojego
kapitału bez „maksymalizacji” zysku. Rozsądniejsze jest stwierdzenie, że
firmy i przedsiębiorcy chcą osiągać zyski i dodatnie zwroty (a nie „mak-
symalne”), które umożliwią im konserwację oraz akumulację kapitału
(w celu osiągania dochodu albo rozrostu firmy w zależności od preferencji
właściciela).
Z pewnością przy terminie „maksymalizacja zysku” można by mówić
o „maksymalizacji zysku ceteris paribus” (np. w świetle danych preferen-
cji wobec ryzyka i niepewności). Jednakże wtedy nie chodziłoby tak na-
prawdę o „maksymalizację” danej wielkości, ponieważ szczególnie waż-
ny aspekt w  tym zdaniu kryłby się za „ceteris paribus”. Warto byłoby
w  związku z  tym wyjaśnić, że owo określenie „ceteris paribus” zawiera

  Zob. na ten temat świetny tekst Alchian 1950, zwł. s. 212–213.


194

  Nie moglibyśmy więc na przykład przeprowadzić rachunku maksymalizacyj-


195

nego uwzględniającego oczekiwane wypłaty i optymalne preferencje ryzyka.

Machaj_Kapitalizm.indd 155 2014-01-09 12:27:50


156 3. Własnościowe aspekty rynku

motywy działania przedsiębiorcy i  jako takie jest bardziej treściwe niż


suche sformułowanie „maksymalizacja zysku”.
W pewnym sensie straty odgrywają ważniejszą rolę od zysków. Zyski
stanowią bodziec do podejmowania działalności służącej odkrywaniu
nowych rynków i  zaspokajaniu potrzeb konsumenta. Jednak groźba
strat powściąga przedsiębiorców przed odważnym zatrudnianiem czyn-
ników produkcji oraz skłania ich do rozsądnego inwestowania kapitału.
Łagodzi ona skutki niepewności i nadmiernego ryzyka, które by podej-
mowali przedsiębiorcy, gdyby jedynym bodźcem dla nich były wyłącz-
nie dodatnie zyski196. Kapitalizowanie strat stanowi również bodziec
do realokacji kapitału i  rewizji planów inwestycyjnych opartych na
wykorzystaniu heterogenicznych dóbr kapitałowych197. Wydaje się, że
bliższe prawdy byłoby stwierdzenie, że przedsiębiorca chce minimali-
zować straty, a nie maksymalizować zyski198. Przedsiębiorcę motywuje
do racjonalnego gospodarowania nie maksymalizacja zysków, lecz chęć
osiągania pozytywnych zwrotów z  kapitału, która jest równoznaczna
z unikaniem strat.
Mimo ogromnej roli motywacji w  działaniach gospodarczych (chęć
osiągnięcia zysku) nie należy jej przeceniać. Racjonalne gospodarowa-
nie przez przedsiębiorców nie wynika wyłącznie z  istnienia pozytyw-
nych bodźców, lecz z kontekstu, w jakim się one pojawiają, oraz tego jak
zostają ukierunkowane. Kontekstem tym jest kalkulacja pieniężna jako
metoda myślenia, która sprawia, że bodźce są powiązane z racjonalnym
gospodarowaniem, z  którego pożytek będą mieli konsumenci. System

 Widać to na przykładzie upadku Lehman Brothers, banku inwestycyjnego,


196

którego władze miały wszelkie bodźce do tego, aby osiągać wysokie zyski i akumu-
lować kapitał, aczkolwiek relatywnie rzecz biorąc, ich motywacja do tego, aby zabez-
pieczać kapitał przed stratami, była słabsza.
197 
„Każde dobro kapitałowe jest tworzone w jakimś celu. Kiedy jest wysoce spe-
cyficzne, wybrany cel jest tożsamy z  konkretnym (oczekiwanym) wykorzystaniem.
Kiedy dobro jest »uniwersalne«, może mieć wiele możliwości zatrudnienia. W każ-
dym wypadku planuje się jego użycie w jakimś celu, a porażka w jego wykorzystaniu,
objawiająca się utraconą możliwością osiągnięcia przychodu, będzie skutkowała re-
wizją planu (Lachmann 1947b, s. 203; wyróżnienie kursywą moje – M.M.).
198
 W  rozumieniu Kirznerowskim przedsiębiorca jest zainteresowany znajdy-
waniem szans na zysk (profit opportunities). Trafniejsze wydaje się stwierdzenie, że
przedsiębiorca jest zainteresowany unikaniem ewentualnej straty (loss possibilities)
i dzięki temu osiągnięciem zysku. Przyjęcie Kirznerowskiej optyki sprawia, że mene-
dżer może być uznany za przedsiębiorcę (gdy jego wynagrodzenie jest uzależnione
od zysku firmy). Odróżnia go jednak od przedsiębiorcy to, że nie doznaje straty na
posiadanym kapitale (menedżer nie jest właścicielem).

Machaj_Kapitalizm.indd 156 2014-01-09 12:27:50


Własnościowa analiza zysków i strat 157

socjalistyczny bynajmniej nie musi mieć słabszych bodźców niż system


kapitalistyczny (w Korei Północnej powszechna bieda i głód nie wynikają
z braku właściwego motywowania ludzi). Paradoksalnie socjalizm może
cechować się znacznie lepszymi mechanizmami motywowania i  imple-
mentacji planów niż kapitalizm (np. wykonawcom planów grozić śmier-
cią), a  jednak to w  kapitalizmie sprawne gospodarowanie dochodzi do
skutku. Dzieje się tak dlatego, że w socjalizmie bodźce nie są powiązane
z racjonalnością gospodarczą opartą na kalkulacji199. Trudno motywować
do czegokolwiek, jeśli nie wie się, czy dany projekt jest racjonalny ekono-
micznie, czy też nie.
Istnieje jeszcze jedna właściwość systemu cenowego, odgrywająca waż-
ną rolę w procesie kalkulacji – jego sztywność (główny nurt zaczął intere-
sować się zagadnieniem sztywności cenowej głównie za sprawą literatury
nowego keynesizmu). Dostosowania cenowe wynikające z zysków i strat
oraz z niedoborów i nadwyżek na poszczególnych rynkach nie zachodzą
natychmiastowo i w sposób zaprogramowany. Przedsiębiorca, który wy-
produkował towar, może doświadczać kłopotów ze sprzedażą. Nie ozna-
cza to, że optymalną decyzją byłoby dostosowanie cenowe przez natych-
miastowe uelastycznienie oferty. Często cena pozostaje sztywna, a to, czy
taka decyzja byłaby optymalna, rozstrzyga się później. Kwestie tego, czy
występuje nadwyżka lub niedobór danego dobra, a co za tym idzie, czy
konkretne ceny są sztywne, czy nie, rozwiązuje się przez przedsiębiorcze
szacowania. Prowadzą one do wykształcenia się pewnego poziomu sztyw-
ności cenowej, która nie oznacza nieefektywności gospodarczej. Wprost
przeciwnie –  sztywności cenowe są oznaką ekonomizowania. W  syste-
mie wymiany rynkowej decyzje o  tym, kiedy oraz w  jakim stopniu na-
leży przeprowadzić dostosowania cenowe, podejmują konkurenci w oto-
czeniu przedsiębiorczego podziału pracy200. W rzeczywistości system cen

199 
Dlatego nie zgadzamy się z  konkluzją Myersona, że koncepcja kompatybil-
nych bodźców Hurwicza (incentive compatibility) dobrze tłumaczy porażkę socjali-
zmu wskutek zastosowania sformalizowanych bodźców w  modelu (Myerson 2006,
s. 3 i nast.).
200
  Rozszerza to argumentację przeciwko modelowi Langego. Państwo w socjali-
zmie rynkowym musiałoby nie tylko ustalać ceny na podstawie nadwyżek i niedo-
borów, lecz także, po zdefiniowaniu, określić zakres optymalnej sztywności cenowej,
zdefiniowawszy najpierw, co jest nadwyżką i niedoborem. To znaczy określić, kiedy
i w jakim stopniu ma nastąpić dostosowanie cenowe. Na rynku takie decyzje są rezul-
tatem działań rywalizujących dostawców. W socjalizmie decyzje te wyrażają wolę tyl-
ko jednego właściciela. Kolejny raz widzimy, dlaczego „rynkowy socjalizm” to inna
nazwa ekonomicznej dyktatury.

Machaj_Kapitalizm.indd 157 2014-01-09 12:27:50


158 3. Własnościowe aspekty rynku

doskonale elastycznych byłby chaosem gospodarczym (gdyby w krótkim


czasie wszystkie ceny musiały natychmiast dopasowywać się do bieżących
ofert).

Wł a s ność c z y n n i ków produ kcj i i su w e r e n ność


konsu m e n ta
Mises w swoich pracach często przeciwstawiał suwerenność konsumen-
ta socjalizmowi. Sugerował, jakoby istniał wykluczający się wybór między
swobodą konsumentów a  socjalizmem. Wydaje się to kłócić z  wieloma
modelami rynkowego socjalizmu, w  których suwerenne decyzje konsu-
mentów są jednym z  głównych punktów centralnego planu. Socjalizm
polega na przymusowym ustanowieniu jednego właściciela czynników
produkcji. Od niego zależy, co dzieje się z czynnikami produkcji, jednak-
że to, co jest rezultatem ich zatrudnienia, jest zakupywane bądź nie przez
konsumentów (przynajmniej w modelu socjalizmu rynkowego). Dlaczego
zatem suwerenności konsumenta nie dawałoby się połączyć z porządkiem
socjalistycznym?
Suwerenność konsumenta łączy w  sobie dwa zasadnicze elementy.
Pierwszy dotyczy jego pieniędzy, które wydaje swobodnie na zakup dóbr
i usług, najbardziej pożądanych i użytecznych, ograniczonych jedynie przez
budżet. Drugi element, już mniej widoczny, dotyczy imputowania wartości.
Decyzja o preferowaniu i przydatności poszczególnych dóbr konsumpcyj-
nych jest jednocześnie decyzją nie wprost o  przydatności wcześniejszego
zatrudnienia dóbr wyższego rzędu. Konsument pośrednio wycenia (ex post)
czynniki produkcji wykorzystywane do produkcji pożądanych dóbr i ofe-
rowanych usług. Jeśli konsumenci masowo kupują meble, oznacza to, że
wysoko wyceniają zużycie farby, lakieru i drewna do ich wytworzenia.
Niepewność co do przyszłego popytu konsumentów przejawia się rów-
nież na rynku kapitałowym. Skoro przedsiębiorcy konkurują o  najlepszą
produkcję dóbr i usług, to muszą także konkurować już na etapie zakupu
niezbędnych do tego czynników produkcji. W tym sensie, jak twierdzi Mi-
ses, konsumenci są właściwie „kapitanami” procesu produkcyjnego, i to ich
decyzje określają (pośrednio), jak alokować zasoby wytwórcze (Mises 2000,
s. 9–11). W kalkulacji pieniężnej istotną rolę odgrywa przywołany uprzed-
nio własnościowy aspekt zysków i strat. Przedsiębiorca, który popełnia błę-
dy, czyli tak zatrudnia czynniki produkcji, że nie zaspokaja potrzeb konsu-
mentów, doświadczy zmniejszonego dopływu pieniądza i spadku wartości

Machaj_Kapitalizm.indd 158 2014-01-09 12:27:50


Własność czynników produkcji i suwerenność konsumenta 159

kapitałowej firmy. Czynniki produkcji są w  pewnym sensie licytowane


w imieniu konsumentów. Owa licytacja okazuje się ich najlepszą wyceną.
Licytacja ta i wynikająca z niej zależność cenowa między czynnikami
produkcji a wytworzonymi z nich dobrami nie są czymś automatycznym
i  nie następują ipso facto w  wyniku suwerenności konsumenta. Gdyby
tak jednak było, zupełnie niepotrzebni byliby przedsiębiorcy i  proces
rynkowy, który uruchamiają swoimi działaniami. W  rzeczywistości su-
werenność konsumenta jest powiązana z suwerennością przedsiębiorców,
aczkolwiek najważniejszy jest rynek produkcyjny201. Socjalizm znosi wła-
snościowy system czynników produkcji i konkurencję o nie, a w zamian
wprowadza przymusową kartelizację, masowe wywłaszczenie i  ustano-
wienie jednego właściciela. W  wyniku tego mechanizm konkurowania
o  czynniki produkcji zostaje całkowicie sparaliżowany i  wypaczony.
W  sytuacji likwidacji konkurencji na rynkach produkcji znika również
suwerenność konsumenta na rynkach finalnych. Nieistotne, jakie decy-
zje podejmują konsumenci i co chcą kupować, ponieważ całość czynni-
ków przechodzi wskutek nacjonalizacji na własność państwa. Decyzje
wywłaszczeniowe nie mają charakteru ekonomicznego i  nie opierają się
na tradycyjnej formie wyceny. Zostaje zerwany pośredni związek mię-
dzy konsumentem i producentem. W procesie wprowadzenia socjalizmu
przedsiębiorcze umiejętności konkurentów stają się nielegalne, a więc nie
mogą zostać wykorzystane do spełniania potrzeb klientów.
Po ustanowieniu jednego właściciela –  jednego kolektywnego ciała
– wszystkie decyzje gospodarcze dotyczące czynników produkcji leżą wy-
łącznie w jego gestii. W systemie własnościowym każdy konkurent, korzy-
stając z praw własności, może podjąć dowolną działalność gospodarczą.
Jeśli będzie umiał włączyć się w przedsiębiorczy podział pracy i skutecznie
uda mu się przewidzieć popyt konsumentów, doprowadzi do zwiększe-
nia swojego bogactwa. W socjalizmie taka ekonomizacja przedsiębiorczych
umiejętności nie występuje, i to bez względu na to, jakie cele przyświecają
planistom. Wprawdzie socjalizm znosi ograniczenia budżetowe, lecz ko-
nieczność podejmowania decyzji finansowych w sytuacji ograniczeń bu-
dżetowych to przeszkoda, która z punktu widzenia całości gospodarki jest

  Mises w swojej pierwszej publikacji o socjalizmie konstytuuje stanowczo, że


201

główny problem socjalizmu bierze się właśnie ze zniszczenia rynku czynników pro-
dukcji, których nie będzie można wymieniać.

Machaj_Kapitalizm.indd 159 2014-01-09 12:27:50


160 3. Własnościowe aspekty rynku

skuteczną ekonomiczną barierą202. Bariera ta pozwala na należyte ekono-


mizowanie przedsiębiorczych umiejętności w  społeczeństwie –  umiejęt-
ności, których przejawy w kontekście dekretu nacjonalizacyjnego podle-
gają całkowitej deprecjacji.
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt socjalizmu, z  którego
zdawał sobie sprawę Mises, choć nie powiązał go z argumentem o suwe-
renności konsumenta. Rzeczywiście, można, jak sugerował to Lange i inni
rynkowi socjaliści, doprowadzić do tego, że konsumenci będą swobodnie
wydawać swoje pieniądze na dystrybuowane w gospodarce dobra i usługi.
Problem jednak polega na tym, że kiedy przyjrzymy się bliżej owej swobo-
dzie wydawania pieniędzy, to okaże się, iż z prawdziwą swobodą ma ona
niewiele wspólnego.
Zanim ktoś stanie się konsumentem, musi dysponować wcześniej środ-
kami pieniężnymi, które są zazwyczaj wynagrodzeniem otrzymywanym
za produkcję na potrzeby wymiany. W  socjalizmie mamy do czynienia
z odgórnym organizowaniem ogółu procesów produkcyjnych. Centralny
właściciel decyduje o tym, co należy wyprodukować, i nikt nie ma prawa
podejmować konkurencyjnych decyzji (ani tym bardziej angażować się
w  bezpośrednią konkurencję, tak jak czynili to „spekulanci”). Wynika
z tego, że również o wysokości zarobków konsumentów decyduje central-
ny właściciel. Każdy pracownik w systemie socjalistycznym jest zdany na
wolę jednego producenta, czyli państwa.
W systemie własnościowym pracownik jest również zależny od czyjejś
woli, ale chodzi tu o  wolę wielu konkurujących ze sobą pracodawców.
W socjalizmie tylko jeden pracodawca – państwo – oferuje warunki pracy
i płacy potencjalnemu pracobiorcy, który w zasadzie nie ma innej możli-
wości niż akceptacja tej sytuacji. Nawet jeśli będzie chciał zmienić sektor
czy miejsce pracy, to i tak pracodawca pozostanie ten sam (także z tego
powodu dochodzi do skrajnej polityzacji wszystkich dziedzin życia: po-
nieważ ostatecznie o miejscach pracy zawsze decyduje jedno kolektywne
ciało, którego finalna wola nie może zostać podważona).
W  socjalizmie ograniczenie budżetowe konsumenta jest zdetermino-
wane przez przyjęty odgórnie plan. Powiązanie produkcji i  konsumpcji
zostaje oczywiście całkowicie zerwane. Już chociażby dlatego nie ma
wielkiego znaczenia, co i jak jest produkowane, ponieważ wynagrodzenia

 Dopiero od niedawna ekonomiści zaczęli zwracać uwagę na to, że decyzje


202

produkcyjne nie mogą zostać oderwane od decyzji finansowych (Ravid 1988, s. 87
i nast.).

Machaj_Kapitalizm.indd 160 2014-01-09 12:27:50


Przedsiębiorczy podział pracy a podział pracy 161

pracobiorców we wszystkich sektorach są ustalane centralnie. Central-


ny właściciel wydaje dyrektywy dotyczące nie tylko wielkości zarobków,
lecz także zakresu i sposobu produkowania dóbr i formy usług. Decyduje
o tym, jakie towary i w jakich ilościach będą produkowane, do których
sklepów trafią i jaka będzie ich cena. To w jego gestii leży decyzja, ile bę-
dzie kosztował dany towar, którym zainteresuje się konsument.
Widzimy zatem, że mówienie o „suwerenności konsumenta” w wypad-
ku socjalistycznego porządku jest iluzją. Centralny właściciel jako jedyny
organizator gospodarki decyduje o tym, jaki dochód wypłaca społeczeń-
stwu (ponadto kontroluje też podaż pieniądza). Poza tym określa rozmia-
ry rynku i  rodzaje dóbr, które mają się na nim znaleźć, oraz wyznacza
poziom cen na poszczególne produkty.
Jak wygląda ta sytuacja w  neoklasycznej teorii konsumenta? Wybór
konsumenta zależy w tym modelu od krzywych obojętności (dóbr znaj-
dujących się na poszczególnych osiach) i linii budżetowej, która wynika
z otrzymywanego dochodu i cen poszczególnych dóbr. Wybór konsumen-
ta polega na „korzystaniu” z krzywych obojętności, zgodnych z jego pre-
ferencjami, jednakże wszystko inne pozostaje poza jego zasięgiem, gdyż
jest determinowane przez centralnego właściciela. Właściciel w  socjali-
zmie decyduje o  tym, jakie dobra znajdują się na osiach, jakie dochody
osiąga konsument, jakie będą ceny dóbr i usług. Przyjmując te dane, sam
wyznacza koszyki dóbr, a  następnie może dowolnie manipulować linią
budżetową i  dzięki temu osiągać „optimum” na wybranej przez siebie
krzywej obojętności.
Mówienie o „suwerenności konsumenta” jest więc tylko ładnie brzmią-
cym hasłem sformułowanym przez obrońców socjalizmu. W  rzeczywi-
stości konsument jest całkowicie zdany na wolę centralnego właściciela.
W systemie własnościowym konsument może osiągać dochody w różnych
sektorach i miejscach pracy, oferowanych przez konkurujących przedsię-
biorców w  środowisku przedsiębiorczego podziału pracy. Może również
wybierać spośród różnych konkurujących ze sobą dostawców dóbr i usług.
Żadna z  tych możliwości nie występuje w  wypadku znacjonalizowania
wszystkich czynników produkcji.

P r z e dsi ę biorcz y podz i a ł pr ac y


a podz i a ł pr ac y
W  świetle rozważań o  kalkulacji i  wymianie własności nale-
ży zwrócić uwagę na różnicę i  zależności, jakie występują między

Machaj_Kapitalizm.indd 161 2014-01-09 12:27:50


162 3. Własnościowe aspekty rynku

przedsiębiorczym podziałem pracy a  podziałem pracy znanym z  teorii


kosztów komparatywnych.
Podział pracy, kojarzony zwłaszcza z  publikacjami Adama Smitha
i Davida Ricarda, oznacza przydzielanie ludzi do różnych zadań. Słynny
przykład Smitha o produkcji szpilek pokazuje, że zamiast przydzielić za-
danie w całości jednej osobie, zdecydowanie korzystniej będzie podzielić
je między poszczególnych ludzi. Dzięki temu każdy skupia się na swojej
części zadania, przez co wszyscy zwiększają swoją fizyczną produktyw-
ność (Smith 1954, s. 10 i nast.). Przykład zarządzania fabryką szpilek ma
szersze zastosowanie i odnosi się do społeczeństwa jako takiego. Człowiek
zamiast zajmować się wytwarzaniem wszystkich potrzebnych mu towa-
rów, doskonali swoje umiejętności w  wybranej dziedzinie i  specjalizuje
się w niej, dzięki czemu przyczynia się do wzrostu ogólnej produkcji. Jak
pokazuje teoria kosztów komparatywnych, nawet jeśli produkuje wszyst-
ko gorzej niż inni, to i  tak jego działanie przynosi korzyści wszystkim
uczestnikom życia gospodarczego203.
Ekonomia jednakże nie zajmuje się tylko zwykłym podziałem pracy,
lecz skupia się na podziale pracy w  gospodarce pieniężnej, która jest
podstawą korzystnego podziału pracy i umożliwia pomiar jej efektyw-
ności. Struktura własności wpływa na organizację przedsiębiorczego
porządku i ma zasadnicze znaczenie dla form i zakresu podziału pracy
w społeczeństwie. Zauważa to zresztą Smith, który w rozdziale trzecim
swojego traktatu podkreśla, że podział pracy jest „ograniczony rozległo-
ścią rynku”204.
Przyjrzyjmy się bliżej teorii podziału pracy, która mówi, że ludziom
opłaca się specjalizować, co znaczy, że nie jest korzystne, by człowiek re-
alizował wszystko sam. Lepiej jest wybrać jakieś jedno zadanie (lub jego
wycinek) i  korzystać z  tego, że inni realizują pozostałe. Sama kwestia

  Uważa się, że David Ricardo jako pierwszy przejrzyście opisał korzyści kom-
203

paratywne (1957, s. 149 i nast.). Pamiętajmy jednak, że był on zwolennikiem labory-


stycznej teorii wartości, co może kłócić się z teorią kosztów komparatywnych, która
opiera się raczej na doktrynie kosztu alternatywnego (Rothbard 1995, s. 95–98). Moż-
na to tłumaczyć tym, że Ricardo był pod wpływem Jamesa Milla, który nawiązywał
do koncepcji kosztu alternatywnego (Thweatt 1976). Przypomnijmy, że koncepcja ta
pojawiła się wcześniej u Roberta Torrensa (Seligman i Hollander 1917). Niewykluczo-
ne, że rola samego Ricarda bywa przeceniana.
204
  Przesadą byłoby twierdzenie, że Smith to dokładnie opisuje. Czyni raczej kil-
ka drobnych uwag o tym, jak kalkulowanie kosztów transportu wpływa na podział
pracy. Nie wdaje się jednak w  ogólniejsze rozważania na temat rachunku ani tym
bardziej teorii dotyczących własności.

Machaj_Kapitalizm.indd 162 2014-01-09 12:27:50


Przedsiębiorczy podział pracy a podział pracy 163

specjalizacji jest niezbyt precyzyjna, by nie rzec enigmatyczna. Specjali-


zacja jest tylko środkiem do osiągnięcia obranego celu, umożliwiającym
efektywność określonego działania, które do niego prowadzi. Dobrze opi-
suje to słynny przykład szpilek. Kwestią zasadniczą jest jednak sam do-
bór celu (czemu produkować akurat szpilki?), a także jak się ma do niego
specjalizacja.
Podział pracy może istnieć w  organizacjach, których cele ze społecz-
nego punktu widzenia większość teoretyków uznałaby za niewłaściwe.
Wyobraźmy sobie armię ekspansywnego państwa, które wszczęło podbój
sąsiedniego kraju. Niewątpliwie jej działania będą skuteczniejsze, jeśli zo-
stanie zorganizowana na zasadach podziału pracy. Czy podział pracy per
se jednak przesądza o ocenie danego działania?
Nie musimy się odwoływać do tak skrajnego przykładu jak podboje czy
jeszcze bardziej drastycznego przykładu obozu koncentracyjnego (który
jest efektywniejszy w swoich zbrodniczych działaniach, gdy opiera się na
podziale pracy). Zwróćmy uwagę na próby monopolizacji wybranych sek-
torów gospodarki przez lobbystyczne grupy interesu. Powiedzmy, że jakaś
grupa biznesmenów, podjąwszy decyzję o  zawiązaniu kartelu samocho-
dowego, chce doprowadzić do zakazu sprowadzania aut z zagranicy. Bę-
dzie więc działała tak, aby ten cel osiągnąć. Członkowie owej grupy będą
gromadzić odpowiednie dokumenty i organizować konferencje, dostarczą
prasie odpowiednio dobrane informacje, będą spotykać się z politykami,
opłacą prawników, a  nawet posuną się do korumpowania urzędników.
Wszystkie te działania będą skuteczniejsze, jeśli zostaną zorganizowane
zgodnie z zasadami podziału pracy. Działanie będzie efektywniejsze, je-
żeli prawnik zajmie się ich stroną prawną, sekretarka przygotuje pisma,
a  polityk skupi się na układach politycznych. Podział pracy znacznie
zwiększa szanse osiągnięcia zamierzonego celu w porównaniu z sytuacją,
gdyby takowy podział nie nastąpił.
Przykład ten pokazuje, że podział pracy oznacza możliwość osiągania
większych efektów z  niezmienionymi nakładami, lecz pod warunkiem
wybrania odpowiedniego systemu przydzielania zadań. Nie można jed-
nak pominąć w analizie społecznej istotnego zjawiska produkowania dóbr
niechcianych. Oczywiście w wyniku zastosowania podziału pracy efekty
będą większe niż bez niego, ale nie wszystkie efekty są zawsze pożąda-
ne. Gang również działa sprawnie, gdy stosuje podział pracy, ale nikt nie

Machaj_Kapitalizm.indd 163 2014-01-09 12:27:50


164 3. Własnościowe aspekty rynku

wychwala go jako instytucji społecznie użytecznej. Chodzi zatem o to, aby


podział pracy służył produkcji dóbr chcianych, a nie dóbr niechcianych205.
W tym miejscu doszliśmy do kluczowego znaczenia przedsiębiorczego
podziału pracy, który istnieje w społeczeństwie dzięki dystrybucji własno-
ści. Konkurowanie przedsiębiorców zarówno o dostarczanie dóbr konsu-
mentom, jak i o dostępne zasoby produkcyjne przy ograniczeniu budże-
towym sprawia, że wyznacznik efektywności podziału pracy opiera się
na kalkulacji i wskaźniku pieniężnym. Nie każdy podział pracy ma sens
i  nie zawsze przynosi korzyści społeczeństwu. Korzystny jest tylko taki
podział pracy, który jest pożyteczny dla konsumentów kupujących dobra.
Wyobraźmy sobie przypadek firmy, której pracownicy zamiast dostarczać
dóbr i  usług konsumentom, postanawiają przeznaczyć zasoby pieniężne
na zorganizowanie zabawy w trakcie godzin pracy. Niewątpliwie zrobią to
szybciej i sprawniej, jeśli zastosują podział pracy, jednakowoż nie będzie
on służył osiągnięciu celu, który przyniesie korzyść konsumentom. Będzie
to po prostu towarzyskie konsumowanie kapitału firmy.
Rozpatrzmy teraz inny, całkowicie wyimaginowany przykład marno-
trawienia środków. Oto restauracja, której właściciel zamiast zatrudnić
kelnerów do roznoszenia posiłków po sali, decyduje się wynająć ich więk-
szą liczbę, by ustawiając się w łańcuch, przekazywali sobie talerze z za-
mówionym daniem od kuchni do stolików (zakładamy, że odbywa się
to sprawnie). Niewątpliwie będzie to innowacja w podziale pracy – jeden
kelner nie pokonuje całej drogi od kuchni do stolika konsumenta, lecz
przemierza tylko jej niewielki fragment206 . Podjęcie decyzji o takim spo-
sobie organizacji pracy najpewniej byłoby ekonomicznym błędem (chyba
że taka restauracja stałaby się atrakcją turystyczną). Restaurator musiałby
przeznaczyć znaczną część swego budżetu na tę innowację (zatrudnienie
kelnerów do stania), co nie przyniosłoby wymiernych korzyści w postaci
wyższych dochodów. Widzimy, że zastosowanie podziału pracy per se nie

 Przykład gangu i  zwykłego biznesu jest skrajny i  dobitny, ale można sobie
205

wyobrazić jakieś przypadki pośrednie (choćby sytuację, gdy określony producent


wytwarza swoje towary dzięki państwowej dotacji, a nie chętnym klientom).
206
  Z punktu widzenia zarządzania byłoby to zwiększenie podziału pracy, ponie-
waż w trakcie cyklu produkcyjnego pojawiłyby się kolejne osoby przejmujące część
obowiązków, które dotychczas przypadały w  większym wymiarze poprzedniemu
kelnerowi. Na temat tej definicji zwiększania podziału pracy zob. Kilbridge i Wester
1966, s. 255.

Machaj_Kapitalizm.indd 164 2014-01-09 12:27:50


Przedsiębiorczy podział pracy a podział pracy 165

musi odpowiadać gospodarczej efektywności działania ani skutkować ko-


rzyściami społecznymi207.
Przykłady te mają pokazać, dlaczego przedsiębiorczy podział pracy (ro-
zumiany jako istnienie różnych planistów w  systemie własności) umoż-
liwia społecznie korzystny podział pracy, który służy konsumentom.
Korzystna jest więc nie specjalizacja jako taka, lecz specjalizacja służąca
zwiększaniu użyteczności konsumentów. Bez przedsiębiorczego podziału
pracy w systemie pieniężnym, pojawiającego się wraz z dystrybucją wła-
sności, specjalizacja mogłaby się co najwyżej odnosić do fizycznej pro-
duktywności. Tymczasem jak uczy teoria mikroekonomiczna, kluczem do
ekonomizacji jest wycena zasobów w jednostkach pieniężnych. Ten proces
jest zjawiskiem społecznym, a nie fizycznym.
Posłużmy się innym przykładem – produkcji śrub. Specjalizacja może
spowodować wyraźny wzrost produkcji śrub w porównaniu ze sposobem
ich wytwarzania bez specjalizacji. Popyt nie dotyczy jednak jakichkolwiek
śrub, lecz śrub o określonych parametrach, wykonanych z odpowiednich
materiałów. Najważniejsza jest wobec tego podaż określonego rodzaju
śrub, a nie ich liczba. Umożliwia to przedsiębiorczy podział pracy, a także
liczenie zysków i strat, ponieważ konkurujący dostawcy stosują monetar-
ną kalkulację. Przewidywany popyt konsumentów i oszacowanie potrzeb-
nych zasobów produkcyjnych (ziemi, pracy i kapitału) jest podstawą do
rachunku zysków i strat, który pokazuje skuteczne i błędne działania.
Zauważmy przy tym, że bez przedsiębiorczego podziału pracy między
właścicielami nie dałoby się określić wytycznych co do tego, jak powinno
się zorganizować specjalizację. Równie dobrze można byłoby produkować
jakiekolwiek śruby bez względu na typ gwintu bądź rozmiar (w socjalizmie
decyduje o tym arbitralny plan). Specjalizacja z pewnością przysłużyłaby
się efektywniejszej produkcji takich śrub, jednakże nie gwarantowałoby
to społecznych korzyści. Prawdziwy potencjał specjalizacji tkwi w jej wy-
cenie za pomocą pieniężnej kalkulacji. Podsumujmy krótko: bez konku-
rencji w systemie pieniężnym nie ma społecznych korzyści podziału pracy.
Wielu teoretyków chwali podział pracy, ale niewielu z nich podkreśla przy

  Kłopotliwe bywa samo zdefiniowanie, co jest tak naprawdę podziałem pracy


207

czy też zwiększeniem podziału pracy (Smith i Snow 1976, s. 521 i nast.). Problemy
znikają, gdy za punkt odniesienia przyjmiemy (jak w naszej analizie) kalkulację pie-
niężną. Zob. Mises 2011b, s. 139–140.

Machaj_Kapitalizm.indd 165 2014-01-09 12:27:50


166 3. Własnościowe aspekty rynku

tym, że bez pieniądza i przedsiębiorców ten „podział pracy” byłby niewie-


le wart208.
Zauważmy, że przedsiębiorczy podział pracy umożliwia wykorzystanie
wszystkich czynników – nie tylko pracy, lecz także ziemi i zasobów kapi-
tałowych. Dzięki określeniu granic własnościowych każdy przedsiębiorca
obiera sposób, w jaki chce zaistnieć w społeczeństwie i gospodarce, oraz
to, jak planuje zagospodarować swoje zasoby. Stąd też każdy zasób może
być wyceniony i uczestniczyć w produkcji, a jego właściciel może wybie-
rać między konkurencyjnymi ofertami209.

Gi e ł da i na dzór kor p or ac y j n y


We współczesnej gospodarce często o  losie przedsiębiorstw na bieżą-
co decydują nie właściciele, lecz menedżerowie, osoby, które zarządza-
ją instytucjami. Ważne jest więc rozróżnienie aktualnego władania za-
sobami i  ich posiadania (w  kategoriach własności). Rozwój kapitalizmu
menedżerskiego skłonił nawet niektórych teoretyków do twierdzenia, że
system własnościowy nie ma zasadniczego znaczenia dla sprawności go-
spodarowania, skoro i tak o losie firm decydują tymczasowi zarządcy210.
Skoro biorą na siebie odpowiedzialność za alokację, to formalny właściciel
właściwie znika z pola widzenia. Wykształca się więc pewien typ „kapita-
lizmu bez kapitalistów” (Peterson 1965, s. 3).
Wniosek wydaje się dosyć uzasadniony. Jeśli we współczesnych korpo-
racjach o losie przedsiębiorstw i zasobów decydują tymczasowi zarządcy,
to nie ma znaczenia, kto jest formalnym posiadaczem tych zasobów, czy

  Becker i Murphy (1992, s. 1157) zdają sobie z tego sprawę, dlatego podkreślają,
208

że wąska specjalizacja wcale nie musi się okazać zawsze korzystna, ponieważ ważne
są także kwestie „koordynacji” między poszczególnymi zadaniami. Nie dodają jed-
nak, że mechanizm ich koordynacji kryje się w  pieniężnej kalkulacji, lecz skupiają
się na efekcie końcowym współpracy ludzi przydzielonych do poszczególnych zadań.
209
  Garsney (1981, s.  337) argumentuje nawet, że kiedyś ekonomia i  socjologia
były naukami, które spotykały się w punkcie „podział pracy”. Z czasem wskutek swo-
istej amnezji dotyczącej podziału pracy jako centralnej koncepcji nauk społecznych
sztucznie rozdzielono obydwie nauki. Możemy zgodzić się z tą tezą pod warunkiem,
że uwzględnimy w niej kwestię przedsiębiorczego podziału pracy. A zatem oprócz po-
działu pracy dla socjologii i ekonomii tak samo ważne jest istnienie własności czyn-
ników produkcji i przez to rynku pieniądza (z takim poglądem mógłby się zapewne
zgodzić Weber).
210
  Najsłynniejsza publikacja zawierająca ten rodzaj argumentacji to Berle i Means
1932.

Machaj_Kapitalizm.indd 166 2014-01-09 12:27:50


Giełda i nadzór korporacyjny 167

też, zgodnie z  tradycją rzymską, ich właścicielem. Ten wniosek nie po-
zostaje bez znaczenia dla debaty na temat możliwości funkcjonowania
socjalizmu. Skoro w kapitalizmie o losach firm decydują menedżerowie,
a właściciele nie odgrywają w tym istotnej roli, to równie dobrze formal-
nym właścicielem może być instytucja państwa. Tak dzieje się w socjali-
zmie, gdzie o zasobach, podobnie jak w systemie kapitalistycznym, może
decydować klasa menedżerska211.
Analiza tego zjawiska wymaga zbadania funkcji menedżera w warun-
kach wolnego rynku. Nie sposób tego zrobić, pomijając rolę giełdy i ryn-
ków finansowych, które wytyczają granice działalności menedżerskiej.
Dzięki instytucji giełdy i spółek kapitałowych wykorzystuje się koncepcję
ograniczonej odpowiedzialności. Kapitalista, właściciel zasobu kapitało-
wego, może rozpocząć jakąś inwestycję i zaciągnąć na jej poczet zobowią-
zania bez osobistej odpowiedzialności majątkowej. Zainicjowanie działal-
ności łączy się z wniesieniem wkładu w postaci kapitału początkowego,
a z czasem może ona przyciągać dodatkowe środki212.
Tworzenie spółek z  ograniczoną odpowiedzialnością umożliwia uru-
chomienie procesów inwestycyjnych, do których by nie doszło, gdyby
wymagały osobistej odpowiedzialności213. Tego typu kontrakt realizuje
wiele przedsięwzięć, ponieważ opiera się również na możliwości pozyska-
nia anonimowego kapitału. Każdy może wspomóc którąś ze spółek przez
zakup jej akcji lub wniesienie określonego wkładu kapitałowego (pomija-
my tu aspekty prawne obu tych decyzji inwestycyjnych). Zazwyczaj przy
takich inwestycjach ich właściciele nie są w stanie bezpośrednio nimi kie-
rować. Z  jednej strony wynika to z  rozproszenia akcjonariuszy i  udzia-

  Już Adam Smith zaznaczył problem oddzielenia władania od posiadania i tego,


211

czy system bodźców zdoła tę kwestię rozwiązać (zob. Anderson i  Tollison 1982,
s. 1241–1242).
212
  Jest to tradycyjne i idealistyczne postrzeganie „ograniczonej odpowiedzialno-
ści”. Tymczasem nie należy zapominać o realnym kontekście – korporacje często były
tworzone w czasach merkantylizmu i miały na celu wspieranie kartelizacji określo-
nych gałęzi. Zob. na ten temat Ekelund i  Tollison 1980, s.  717 i  nast. Oprócz tego
powstały po to, aby zarabiać na państwowych instrumentach dłużnych (McNulty
i Pontecorvo 1983, s. 295). Dokumenty instytucji finansowych z okresu początków
kapitalizmu wskazują, jak bardzo sektor finansowy był od zarania powiązany z pań-
stwem, głównie za pośrednictwem aktywów rządowych (Mirowski 1981, s. 560–562).
Dzisiaj w tej kwestii niewiele się zmieniło. A zatem firmy powstają nie tylko w reakcji
na potrzebę obniżania kosztów (zob. Williamson 1981a, s. 1537).
213
  O formach współczesnych korporacji i ich gospodarczo-zarządczej formie zob.
Williamson 1981a, s. 1554 i nast.

Machaj_Kapitalizm.indd 167 2014-01-09 12:27:50


168 3. Własnościowe aspekty rynku

łowców, z drugiej zaś może wiązać się z tym, że właściciel poświęca swój
czas na realizację innych, ważniejszych dla niego zadań. Z  tych dwóch
powodów właściciele zatrudniają osoby, które mają być odpowiedzialne
za prowadzenie interesu. Są to menedżerowie, pełniący funkcje „podej-
mowania decyzji” (Fama 1980, s. 290).
Wydaje się, że menedżer wyręcza przedsiębiorcę w  jego działaniach.
Z  pozoru następuje zamiana funkcji i  koordynatorem cen (szukającym
różnic między kosztami i potencjalnymi przychodami) staje się ktoś, kto
nie ma bezpośrednich korzyści ze skutecznego działania. Może działać
nieefektywnie, konsumować fundusze firmy, a  i  tak otrzyma za swoją
pracę należne wynagrodzenie zgodne z  kontraktem (pomijając sytuację
defraudacji i  świadomego łamania kontraktów). Menedżer nie staje się
jednakże przedsiębiorcą, lecz odciąża go tylko w  pewnych działaniach.
Przedsiębiorcą jest właściciel ponoszący ryzyko utraty wartości posiada-
nego majątku, sprowadzające się do zmniejszenia wartości kapitałowej
swojego majątku. Menedżer, a więc pracownik zarządzający, zatrudniany
na podstawie kontraktu, nie jest formalnym właścicielem zasobów, który-
mi zawiaduje, toteż nie może odnosić bezpośrednich korzyści ze wzrostu
wartości kapitałowej ani wypłacać sobie zysków spółki (aczkolwiek moż-
na motywować menedżerów, oferując im kupno akcji spółki).
Kontrakt z menedżerem może jednak przewidywać, że elementem jego
wynagrodzenia będzie część zysków. Nie zaciera to funkcjonalnego od-
różnienia menedżera od przedsiębiorcy. Menedżer to pracownik, którego
zarobek jest zawsze większy od zera (z założeniem, że firma, która go za-
trudnia, wywiązuje się z kontraktu), natomiast przedsiębiorca może osią-
gać zyski, ale również ponosić straty. Nie dotyczy to menedżera, który
– podobnie jak wszyscy inni pracownicy – otrzymuje wynagrodzenie nie-
zależnie od sytuacji finansowej firmy. Nota bene niekiedy menedżerowie
ulegają pokusie nadużyć. Wprawdzie nie są właścicielami, a jednak mogą
podejmować decyzje, więc celowo obniżają wartość firmy z myślą o wła-
snych korzyściach.
Projekt inwestycyjny zależy ostatecznie od decyzji właściciela, nawet
jeśli wydaje się, że działa niezbyt aktywnie. Chociaż firmą zarządza mene-
dżer, nadal podlega ona rynkowym zasadom wyceny, decydującym o jej
wartości kapitałowej. Opierając się na kosztach prowadzenia działalności
i osiąganych ze sprzedaży przychodach, siłą rzeczy uzależnia swój los od
kalkulacji ekonomicznej. Zyski i straty mają znaczenie dla stanu firmy na
rynku, nawet jeśli jest spółką akcyjną. Podlega ona takim samym prawom
wyceny jak inne formy prawne. Nieskutecznie prowadzona działalność,

Machaj_Kapitalizm.indd 168 2014-01-09 12:27:50


Giełda i nadzór korporacyjny 169

błędne prognozy co do warunków rynku, mogą spowodować jej bankruc-


two (Klein 1996, s. 18 i nast.).
W  przedsiębiorstwie zarządzanym przez menedżera krótkookresowe
działania podlegają jego decyzjom. Zakres jego działań zależy od kapi-
tału, który powierzają mu przedsiębiorcy, a  także od tego, czy zarząd
wybrany przez akcjonariuszy będzie kontynuował wytyczoną przez nich
strategię. Poważnym zagrożeniem dla działań spółek kapitałowych mogą
okazać się decyzje właścicieli. Spółka może zostać przejęta przez innych,
a firma zreorganizowana. Zdarza się, że menedżerowie, którzy bezpośred-
nio nie odpowiadają swoim majątkiem za poczynania firmy, ulegają poku-
sie nadużyć. Podobne mechanizmy występują we wszystkich instytucjach
biznesowych. Analogicznie kierowcy nie posiadają na własność firmo-
wych aut, sprzedawcy sklepowi nie są właścicielami towaru, który jest na
półkach, a lekarze nie są właścicielami szpitali czy stołów operacyjnych,
przy których pracują. Zawsze pojawia się niebezpieczeństwo wykorzysta-
nia majątku przez pracownika najemnego ze szkodą dla właściciela, toteż
musi on w swoim interesie wprowadzić takie rozwiązania, które pozwolą
zminimalizować te niebezpieczeństwa (Williamson 1998, s. 76 i nast.)214.
W odniesieniu do menedżerów może to polegać na uzależnieniu wynagro-
dzenia od wyceny firmy bądź nawet na wypłacie wynagrodzenia w posta-
ci akcji, dzięki czemu stają się oni współwłaścicielami firmy215.
Zagadnienie kontroli związanej z menedżerami w literaturze ujmowa-
ne jest jako koncepcja kontroli korporacyjnej (corporate governance), która
wskazuje sposoby monitorowania działań menedżerów. Menedżerowie
nie tworzą kartelu ani nie zrzeszają się w monolitycznym związku zawo-
dowym monopolizującym rynek. Podobnie jak producenci lub pracowni-
cy najemni podlegają mechanizmom konkurencji. Oznacza to istnienie
wśród nich konkurencji zarówno wewnętrznej, jak i zewnętrznej. Z jed-
nej strony rywalizacja pojawia się w obrębie systemu hierarchii wewnątrz
firmy, z drugiej zaś poza firmą istnieją niezatrudnieni menedżerowie goto-
wi zająć wolne stanowiska po niesprawnych poprzednikach (Fama 1980,
s. 293). Stąd przedsiębiorstwa zarządzane przez menedżerów są poddane
nie tylko monitoringowi wewnętrznemu, lecz także zewnętrznemu, i  to

 Dlatego w  firmie decyduje się, czy wybiera się w  kontraktach „nadzór”, czy
214

„bezprawie” (Williamson 2005, s. 14).


215
  Choć to wbrew pozorom niekoniecznie musi się okazać dobre dla firmy i może
czasem skłaniać do mniejszych inwestycji (De Meza i Lockwood 1998, s. 384–385).
Menedżer może również mieć w tej sytuacji bodziec do jak najszybszego zwiększenia
wartości firmy kosztem przyszłości.

Machaj_Kapitalizm.indd 169 2014-01-09 12:27:50


170 3. Własnościowe aspekty rynku

zarówno przez innych właścicieli (gotowych przejąć źle zarządzane spół-


ki), jak i konkurencyjnych menedżerów (Padilla 2002, s. 15). Umożliwia
to istnienie rynku finansowo-kapitałowego oraz codzienna wycena akcji.
Ten zewnętrzny rynek jest nieustannie poddawany rachunkowi zysków
i strat. Z punktu widzenia naszej analizy w systemie swobodnej wymia-
ny tytułów własności najważniejsze w spółkach kapitałowych jest to, że
każda spółka podlega temu rygorowi kalkulacji ekonomicznej. Zawsze są
inwestorzy, którzy są gotowi przejąć określone spółki216. Ten element rady-
kalnie odróżnia zatrudnianie menedżerów w systemie własnościowym od
zatrudniania menedżerów w socjalizmie, w którym kalkulację zastępuje
dekretowanie decyzji.
Na wolnym rynku takie decyzje nie zapadają odgórnie, lecz są rezul-
tatem istnienia konkurencji na rynku finansowym. Właściciele w  do-
wolnym momencie mogą zbywać swoje udziały i przekazywać je innym
właścicielom. Działanie firmy opiera się na bezustannym rachunku eko-
nomicznym, a decyzje właścicieli o kupnie i sprzedaży udziałów (popyt
i podaż na rynku) ustalają wartość kapitałową firmy. Innymi słowy, ist-
nieje rynek, który weryfikuje określone projekty inwestycji. Mogą one
być przejmowane przez konkurencyjnych przedsiębiorców, między który-
mi występuje intelektualny podział pracy, więc może także dojść do ich
bankructwa217.
Wszystko to nie zmienia faktu, że współcześnie korporacje często stają
się monopolistycznymi biurokratycznymi tworami, a pozycja właścicieli
słabnie. Wiąże się to istotnie z tymi elementami w prawie stanowionym,
które mają na celu wywołanie takich konsekwencji w interesie „klasy za-
rządczej”. Bez korzystnych regulacji prawnych menedżerowie nie zdołali-
by uzyskać przewagi nad właścicielami. Skoro właściciele tracą kontrolę

  Tym bardziej wymaga poważnego przemyślenia polityka antytrustowa („uczci-


216

wej konkurencji”), która nakłada ograniczenia na przejmowanie przedsiębiorstw.


Przejęcia są jednym z  ważniejszych mechanizmów kontrolowania ich działalności
(Manne 1965, s. 119). Prowadzenie szeroko zakrojonej polityki antytrustowej sprzyja
większemu „rozpraszaniu” własności spółek kapitałowych, o czym pisali Berle i Me-
ans (1932). Prowadzi ono do tworzenia korporacjonizmu menedżerskiego, wzmacnia-
jącego pozycję menedżerów kosztem właścicieli.
217
  Ważne jest podkreślenie istnienia zewnętrznego rynku wobec firmy zarządza-
nej przez menedżerów. W wypadku menedżerów w socjalizmie ten mechanizm nie
występuje: jest on źródłem zasadniczej różnicy między gospodarką centralnie stero-
waną a wolnorynkową.

Machaj_Kapitalizm.indd 170 2014-01-09 12:27:51


Dlaczego na wolnym rynku nie powstaje jedna wielka firma? 171

nad firmami, oznacza to, że albo dobrowolnie z  niej rezygnują, albo że


tracą ją za sprawą jakichś przepisów prawnych218.

Dl acz eg o na wol n y m ry n k u n i e powstaj e


jedna wielka firma?
Po omówieniu własnościowego schematu funkcjonowania rynku za-
stanówmy się dlaczego w wyniku działania mechanizmu rynkowego (tzn.
swobodnej wymiany prawowitych tytułów własności) nie dochodzi do
powstania jednej wielkiej firmy. Socjalizm można interpretować jako przy-
musowe ustanowienie dominującego kartelu, w którym centralny planista
podejmuje wszystkie decyzje gospodarcze. System ten zostaje wprowadzo-
ny za pomocą środków przymusu (aparatu państwa). Zasadne wydaje się
poruszenie tej kwestii w odniesieniu do systemu dobrowolnego – dlaczego
w  sytuacji społecznej współpracy nie dochodzi do powstania czegoś na
kształt „dobrowolnego socjalizmu”? Innymi słowy, dlaczego na wolnym
rynku nie występuje tendencja do tego, aby utworzyć jedną wielką firmę,
w której wszystko podlega jednemu centralnemu planiście?219
Pytanie to jest pewną modyfikacją problemu postawionego jakiś czas
temu przez Ronalda Coase’a  w  jego pracy Nature of the Firm (Coase
1937). Już tylko za sprawą samego zwrócenia uwagi na tę kwestię oraz
próby jej rozstrzygnięcia Coase wyprzedził intelektualnie całe pokolenie
ekonomistów. Wprowadził bowiem do teorii ekonomii akcenty instytu-
cjonalne i stwierdził, że firmy istnieją z powodu występowania kosztów

218
 Jak podkreśla Padilla (2002, s.  24–25), prawne regulacje finansowe, doty-
czące insider trading, prawo antytrustowe, restrykcje dotyczące przejęć giełdowych,
a także kodeks pracy bezpośrednio wpływają na słabnięcie pozycji właścicieli. Na-
leży dodać, że przyczyniają się do tego także ogólne ograniczanie działalności go-
spodarczej oraz utrudnianie procedur bankructwa, a przede wszystkim konstrukcja
systemu finansowego, oparta na bankowości dekretowanego pieniądza, która fawo-
ryzuje wykształcanie się konsumpcyjnej klasy finansowej, pomijając rolę rzeczy-
wistych właścicieli. Pusty papierowy pieniądz umożliwia nowoczesny kapitalizm
menedżerski i przejęcie rynku finansowego przez technokratów. Ponadto odgórne
regulowanie przypadków przyznawania osobowości prawnej jest sposobem na mo-
nopolizację rynku przez uprzywilejowywanie wybranych grup (Carr i Mathewson
1988, s. 783).
219
  Nasz tok myślenia opiera się na schemacie, którym posługiwali się w swoich
pracach Hart, Moore i  Grossman. Firmę rozumiemy jako odrębną jednostkę go-
spodarczą, której właściciel ma władzę nad jej aktywami (zob. Hart i Moore 1990,
s. 1120).

Machaj_Kapitalizm.indd 171 2014-01-09 12:27:51


172 3. Własnościowe aspekty rynku

transakcyjnych, czyli kosztów, które wiążą się z korzystaniem z mechani-


zmu rynkowego. Ich działanie równoważą koszty organizacyjne, wynika-
jące z zarządzania firmą. Jak się przekonamy dalej, mimo rozwoju wielu
teoretycznych gałęzi ekonomii odpowiedź Coase’a  w  kwestii powodów
istnienia firm nie jest satysfakcjonująca.
Ujęcie Coase’a zaowocowało wiele lat później powstaniem nowej eko-
nomii instytucjonalnej. Każda firma wykorzystuje komplementarne czyn-
niki produkcji istniejące na rynku do wytworzenia produktu. Część tych
produktów może być wytwarzana wewnątrz firmy pod zarządem właści-
ciela. Posiadając niezbędne do tego półprodukty, podejmuje on decyzje
dotyczące ich przeznaczania. Produkty te niekoniecznie muszą zostać wy-
tworzone pod jego zarządem, gdyż można je zakupić na rynku od odręb-
nej firmy, działającej w pokrewnej strukturze kapitałowej.
Przykładowo fabryka samochodów może sama produkować silniki
lub skorzystać z outsourcingu i zakupić go od podwykonawcy. Drugi wa-
riant wiąże się z czymś, co Coase określił mianem „kosztów korzysta-
nia z rynku”. Zakup takich silników oznacza konieczność skorzystania
z mechanizmu rynkowego, co pociąga za sobą koszty wiążące się z prze-
glądaniem ofert, szukaniem potencjalnych dostawców, negocjowaniem
z  nimi warunków ewentualnego kontraktu. Zamiast szukać takiego
producenta silników, tańszy może się okazać zakup części potrzebnych
do ich produkcji oraz wytwarzanie silników wewnątrz firmy. Pozwoli-
łoby to uniknąć kosztów transakcyjnych. Jest to jeden z powodów tego,
aby nie polegać na zewnętrznej firmie i  przejąć jej rolę w  strukturze
kapitałowej220.
Nie oznacza to, że na rynku powinna powstać jedna wielka firma,
która wyeliminuje wszystkie koszty transakcyjne. Zdaniem Coase’a moż-
liwość tworzenia większych firm wewnątrz łańcucha produkcyjnego ma
swoje granice, wynikające z  kolei z  kosztów organizacyjnych firmy. Je-
śli fabryka zamiast polegać na zewnętrznych jednostkach gospodarczych
i zakupić od nich silnik, sama podejmuje jego produkcję, to wraz z ową
decyzją pojawiają się koszty organizowania takiego przedsięwzięcia. Kosz-
ty te stanowią czynnik hamujący poszerzanie zakresu zadań wewnątrz fir-
my. Może się okazać, że bardziej opłacalne od produkcji wewnątrz firmy
jest zakupienie gotowego produktu na rynku. Koszt planowania może się
okazać w tym wypadku wyższy niż koszt korzystania z rynku.

  W grę wchodzi jeszcze wiele innych czynników, np. to, że większe jednostki


220

mają przewagę innowacyjną (Fiedor 1979, s. 127–129).

Machaj_Kapitalizm.indd 172 2014-01-09 12:27:51


Dlaczego na wolnym rynku nie powstaje jedna wielka firma? 173

Coase zwrócił uwagę na te dwie możliwości, próbując jednocześnie od-


powiedzieć na pytanie, dlaczego na rynku nie ma nieskończenie wielu
małych firm lub też dlaczego nie powstaje na rynku jedna wielka firma,
zarządzająca wszystkim zasobami produkcyjnymi. Całkowita decentrali-
zacja systemu gospodarczego oznaczałaby rozwiązanie, w którym w zasa-
dzie nie ma firm, a wszystko opiera się na krótkoterminowych kontraktach
sprzedaży (nie do końca wiadomo, jak to sobie wyobrazić). W takich wa-
runkach koszty „korzystania” z mechanizmu rynkowego byłyby niezwy-
kle wysokie (zakładając, że ciągle trzeba podpisywać, odnawiać i  nego-
cjować mnóstwo nowych kontraktów). Dlatego opłacalne byłoby czasami
tworzenie większych gospodarczo jednostek (firm), które przejmowałyby
na siebie zadania planowania kilku łańcuchów produkcji jednocześnie.
Dzięki temu obniżano by koszty transakcyjne.
Korzyści z  eliminacji kosztów transakcyjnych nie są jednak nieogra-
niczone, na ich miejsce pojawiają się bowiem koszty zarządzania dużym
przedsięwzięciem. Koszty organizacyjne stają się przeszkodą do stwo-
rzenia jednej wielkiej firmy na rynku, koszty transakcyjne zaś stoją na
przeszkodzie powstaniu nieskończenie wielu małych firm, powiązanych
ze sobą luźnymi kontraktami. Równowaga między dwoma rodzajami
kosztów powinna wyznaczać granice opłacalności istnienia firm i wyja-
śniać, dlaczego wszystko nie odbywa się spontanicznie na poziomie skraj-
nie zdecentralizowanym oraz dlaczego wszystko nie odbywa się w sposób
centralnie planowany. Dynamika kosztów transakcyjnych w porównaniu
z kosztami organizacyjnymi miałaby wobec tego decydować o tym, jaka
jest struktura firm na rynku, i o tym, dlaczego rynek nie działa tak jak
w modelu doskonałej konkurencji.
Przełomowa koncepcja Coase’a, początkowo niedoceniona przez śro-
dowisko naukowe, mimo swojej oryginalności i głębi nie odpowiada jed-
nakże na pewne problemy. Niewątpliwie dzięki niej zwrócono uwagę na
alternatywne sposoby kalkulowania w gospodarce. Jednak analiza Coase’a
ma pewne mankamenty. Zabrakło tam głębszej refleksji nad koncepcją
firmy, toteż choć próbuje on zerwać z neoklasycznym, mechanistycznym
schematem gospodarowania, to nadal się nim posługuje. Przyjęta przez
Coase’a  definicja zakłada, że firma to instytucja, w  której koordynacja
gospodarcza odbywa się w wyniku podejmowania decyzji, a działalność
poza firmą powinna być dokonywana automatycznie, z użyciem mecha-
nizmu cenowego, a więc bez podejmowania decyzji. Nie jest to do końca
trafny opis rzekomo bezosobowego mechanizmu rynkowego –  chyba że
z perspektywy neoklasycznej mechaniki.

Machaj_Kapitalizm.indd 173 2014-01-09 12:27:51


174 3. Własnościowe aspekty rynku

Co miałoby oznaczać, że na rynku elementem koordynującym jest me-


chanizm cenowy, podczas gdy w firmie elementem koordynującym plany
gospodarcze jest wydawanie poleceń? W  obydwu przypadkach, obojęt-
nie, czy jest to firma, czy rynek, decyzje gospodarcze podejmowane są
w  wyniku decyzji osób, które posiadają tytuł własności do określonych
rzadkich zasobów. Decyzje gospodarcze na wszystkich szczeblach produk-
cji dotyczące zmiany alokacji zasobów są rezultatem kontraktu między
właścicielami. Sam mechanizm cenowy o niczym nie decyduje. Poza fir-
mami to nie ceny ustalają kierunki alokacji. To, co czasem bywa nazywa-
ne „decyzją” mechanizmu cenowego, jest wypadkową decyzji właścicieli.
Jeśli wzrastają ceny na przykład stali, co skutkuje koordynującymi dosto-
sowaniami w gospodarce, to zarówno nowe ceny, jak i te dostosowania są
następstwem podjętych przedsiębiorczych decyzji, które odzwierciedlają
nowe oszacowanie zasobów. Szacowanie i ustalanie cen to również decy-
zje, które nie są automatycznym wynikiem jakichś obiektywnych zmian
(np. w ilości surowców).
Przedstawiona przez Coase’a  dychotomia wydaje się nietrafna. Nie
istnieje jakiś skrajny przypadek, w  którym nie miałyby występować fir-
my, a całość koordynacji odbywałaby się w wyniku „zmian cenowych”.
W każdym scenariuszu gospodarczym bez względu na rozmiar jednostek
gospodarczych zasobami kapitałowo-ludzkimi dysponują właściciele, któ-
rych decyzje kierują wytwórczością. Pewnej istotnej roli właściciela firmy
nie da się zastąpić mechanizmem cenowym, ponieważ decyzja o alokacji
leży zawsze w gestii właścicieli, nawet jeśliby się wydawało, że decyzja ta
jest wymuszona przez ceny. Jak podkreśla Rothbard:

Czy istnieje jakaś funkcja pełniona przez właścicieli w  ich dzia-


łalności biznesowej, istniejąca także w  ERE [ogólna równowaga],
która by wykraczała poza dostarczanie kapitału i zarządzanie? Od-
powiedź brzmi – owszem, biznesmeni pełnią jeszcze jedną funkcję,
do której nie mogą zatrudnić innych czynników produkcji. Ponad
proste dostarczanie kapitału istnieje ona nawet w  modelu ogólnej
równowagi. Najlepszym terminem byłoby nazwanie jej funkcją
podejmowania decyzji bądź funkcją bycia właścicielem. (Rothbard
2004, s. 602)

Alternatywne ujęcie Coase’a ma też inne słabe punkty. Nie do koń-


ca przekonujące jest również sztywne rozróżnienie kosztów transakcyj-
nych i organizacyjnych. Uwzględniając to, że firmy występują na rynku

Machaj_Kapitalizm.indd 174 2014-01-09 12:27:51


Dlaczego na wolnym rynku nie powstaje jedna wielka firma? 175

zawsze, a dostosowania cenowe są zawsze decyzjami, rozróżnienie tych


kosztów się zaciera. Wróćmy do przykładu zakupu silników samochodo-
wych przez firmę. Poszukiwanie ofert zakupu, analiza konkurencyjnych
dostawców, porównywanie cen rozmaitych silników zleca się odpowied-
nim działom w firmie. Ponieważ zajmują się tym działy wewnątrz firmy,
operacja może zostać zaklasyfikowana jako koszt organizacyjny. Decyzja
o produkcji silników w firmie należy do kosztów transakcyjnych, podob-
nie jak w wypadku kupna silnika, jednak z tą różnicą, że dotyczą one
części składowych silnika. Współpraca z  ludźmi odpowiedzialnymi za
produkcję silników w firmie i kupno niezbędnych części wymagają pod-
pisania niezbędnych kontraktów. Również w tym wypadku w grę wcho-
dzą negocjacje i  porównanie konkurencyjnych ofert rywalizujących ze
sobą dostawców.
W  obydwu sytuacjach przedsiębiorstwo korzysta z  rynku i  mechani-
zmu cenowego. W żadnej z tych sytuacji nie zachodzi konieczność zawie-
szenia działania rynku lub rezygnacji z  koordynacji cenowej, gdy firma
decyduje się nie polegać na outsourcingu. Decyzja o produkcji wewnątrz
firmy jest podejmowana w otoczeniu rynkowym i nie wynika z zawiesze-
nia mechanizmu rynkowego. Kalkulacja pieniężna pozwala koordynować
decyzje o tym, jaki sposób produkcji wybrać, a który odrzucić jako mniej
efektywny. W obu wypadkach mamy do czynienia zarówno z „decyzjami
firm”, jak i „decyzjami rynku” (czyli wszystkich firm za sprawą łańcucha
pieniężnej kalkulacji). Dobrze to ujął Mathews w swoim niedocenianym
tekście:

Ważne jest to, że decyzja firmy o produkcji lub zakupie określonego


komponentu na rynku –  decyzja typu stwórz-lub-kup –  nie może
zostać wyjaśniona przez rozróżnienie zarządzania i  korzystania
z  mechanizmu rynkowego. Bez względu na to, jakie decyzje po-
dejmowane są przez firmę, musi ona zarządzać swoją działalnością
i korzystać z rynku czynników produkcji. Zakup czynników ozna-
cza ciąg decyzji polegających na zarządzaniu; wytworzenie czyn-
nika oznacza konieczność korzystania z  rynku menedżerskiego.
Innymi słowy, decyzja firmy stwórz-lub-kup nie jest decyzją, czy za-
rządzać, czy kupować na rynku; lecz jest to zarządcza decyzja o tym,

Machaj_Kapitalizm.indd 175 2014-01-09 12:27:51


176 3. Własnościowe aspekty rynku

z których rynków korzystać. (Mathews 1998, s. 43; wyróżnienie kur-


sywą moje – M.M.)221

Coase podchodzi do analizy porównawczej outsourcingu i wertykalnej


integracji statycznie, w sposób, który deprecjonuje przedsiębiorcę. Firma
może dojść do posiadania silnika dwojako, po pierwsze, kupić go, a  po
drugie, wyprodukować. Korzyści z  zamiany jednego przedsięwzięcia na
drugie są sprowadzane w zasadzie do pewnego rezyduum – różnicy mię-
dzy kosztami transakcyjnymi a zarządczymi. Tak jakby produkcja silni-
ka w obu przypadkach oznaczała ten sam obiektywny koszt, powiedzmy
wielkość X, a w zależności od stopnia wertykalnej integracji koszt ten jest
powiększany o odpowiednią wielkość: koszty transakcyjne lub organiza-
cyjne (związane z kupowaniem lub zarządzaniem). Jeśli silnik zakupi się
na rynku, to do wielkości X dodajemy wielkość KT, która oznacza opłaty
związane z korzystaniem z mechanizmu rynkowego. Jeśli natomiast silnik
produkuje się wewnątrz firmy, to do wielkości X dodawana jest wielkość
KO, która oznacza koszt organizowania produkcji silnika w samym przed-
siębiorstwie. Jest to bardzo statyczna analiza firmy, gdyż zakłada implicite
stałość X, czyli zestawu kosztów związanych z tworzeniem silnika. Tym-
czasem jedną ze składowych dynamicznego systemu cenowego, w którym
działają firmy, jest zmienność X. W codziennej praktyce rynkowej rola fir-
my polega głównie na kształtowaniu X, czyli wyszukiwaniu możliwie naj-
korzystniejszych różnic cenowych z uwzględnieniem wszystkich kosztów.
Istota przedsiębiorczej organizacji firmy polega na tym, że decyzje o wy-
borze, czy produkować samemu, czy kupić, to nie tylko kwestia kalkula-
cji kosztów transakcyjnych i  organizacyjnych. Rozważając granice firm,
więcej miejsca należy poświęcić wyjaśnieniu, jak się kształtuje i zmienia
wielkość X. W wyniku przyjęcia implicite stałości X model Coase’a przy-
pomina model ogólnej równowagi w  zmodyfikowanej formie, pomija-
jący, podobnie jak model doskonałej konkurencji, element niepewności
w gospodarowaniu i możliwość kształtowania wszystkich kosztów przez
przedsiębiorczą firmę (Boudreax i Holcombe 1989, s. 147–148).
W teorii firmy, niezależnie od pominięcia zmian we wszystkich kosz-
tach, budzi wątpliwości ścisłe rozróżnienie kosztów transakcyjnych
i kosztów organizacyjnych. Zwrócił na to uwagę Harold Demsetz w swojej

 A  zatem często stosowane przeciwstawienie „rynku hierarchicznej firmie”


221

(Williamson 1973, s.  316) nie jest do końca trafne, ponieważ firma jest naturalną
częścią rynku, a nie jego zaprzeczeniem.

Machaj_Kapitalizm.indd 176 2014-01-09 12:27:51


Dlaczego na wolnym rynku nie powstaje jedna wielka firma? 177

krytyce Coase’owskiej teorii firmy. Podobnie jak Mathews podkreśla on,


że firma w każdym wariancie korzysta z rynku i jednocześnie zarządza:

Wcale nie jest tak łatwo odróżnić zakupy na rynku od produkcji


wewnątrz firmy, ponieważ produkcja wewnątrz firmy wymaga uży-
cia czynników produkcji, które są kupowane. Zakup nakładów (na
rynkach) jest zastępowany przez zakup dóbr mniej przetworzonych.
Wobec tego produkcja wewnątrz firmy bynajmniej nie oznacza eli-
minowania kosztów transakcyjnych. Dotyczy to również zakupu
dóbr od innej firmy – zamiast produkcji własnej kupuje się niebez-
pośrednio usługi zarządcze dokonywane przez inną firmę, a  więc
koszty organizacyjne nie zostają wyeliminowane przez kupowanie
dóbr na rynku. Stąd też w kontekście ujęcia Coase’a właściwe pyta-
nie nie brzmi, czy koszt organizacyjny jest większy niż koszt trans-
akcyjny, lecz czy suma kosztów organizacyjnych i  transakcyjnych
związanych z  produkcją wewnątrz firmy jest większa bądź mniej-
sza od sumy kosztów organizacyjnych i transakcyjnych związanych
z zakupem dóbr na rynku, ponieważ każda z tych możliwości ozna-
cza wydatki w obydwu kategoriach. (Demsetz 1993, s. 162)

Oprócz tego, że Coase nie przedstawił w swojej pracy definicji firmy,


nie podał też dostatecznie ścisłego rozróżnienia kosztów transakcyjnych
i  organizacyjnych. Demsetz posłużył się następującym przykładem: oto
właściciel firmy zlecił odpowiedniemu działowi zakup potrzebnych ak-
tywów. Ów zakup to jednocześnie koszt transakcyjny, koszt organizacyj-
ny i klasyczny koszt produkcji, co staje się bardziej skomplikowane, gdy
zauważymy, że sprawą zasadniczą w klasyfikacji kosztu jest wcześniejsze
wytyczenie granic firmy. Mamy do czynienia ze swoistym sprzężeniem
zwrotnym, ponieważ nie tylko koszty transakcyjne i  organizacyjne wy-
znaczają granice firmy, lecz granice firmy określają, co da się zakwalifiko-
wać jako koszt transakcyjny bądź organizacyjny.
Kiedy firma samochodowa decyduje się na zakup silników od innej
firmy, nie oznacza to, że koszty takiej transakcji są niższe od kosztów or-
ganizacyjnych wytworzenia ich w firmie. Przyjmijmy, że klasyczny koszt
produkcji jednego silnika jest stały. Zakupienie go na rynku powiększy
ten koszt o  koszty decyzji zarządczych, związane z  takim kontraktem,
i o koszty transakcyjne, wiążące się z wyborem sprzedawcy (znalezieniem
go). Natomiast do kosztów produkcji silnika wewnątrz firmy należy dodać
koszty zarządcze decyzji o jego produkcji i koszty transakcyjne, wiążące

Machaj_Kapitalizm.indd 177 2014-01-09 12:27:51


178 3. Własnościowe aspekty rynku

się z  zakupem na rynku części składowych silnika. Nie istnieje wobec


tego opozycja „koszty transakcyjne” kontra „koszty organizacyjne”, po-
nieważ jedne i drugie są obecne w każdej gospodarczej decyzji. Dotyczą
tylko innych decyzji, a rolą przedsiębiorcy jest wybieranie takich decyzji,
które w  sumie oznaczają niższe koszty. Tezę Coase’a  da się wobec tego
sprowadzić do klasycznej teorii konkurencji między firmami, dotyczącej
tego, która firma zdoła bardziej obniżać swoje koszty. Koszty transakcyj-
ne i organizacyjne są tylko częścią rozmaitych kosztów, które ponosi fir-
ma. Stopień konkurencji firm nie wynika z różnicy między ich kosztami
transakcyjnymi i organizacyjnymi, lecz z różnicy między indywidualny-
mi kosztami. Koszt X każdej firmy (związany z produkcją silnika) nigdy
nie jest z góry określony.
Ponieważ Coase nie formułuje satysfakcjonującej teorii firmy, nie
znajdziemy w jego pracy odpowiedzi na pytanie, dlaczego na rynku nie
powstaje jedna wielka firma w formie globalnego, dobrowolnego socjali-
stycznego kartelu. Pewną próbę wyjaśnienia nieistnienia dobrowolnego
kartelu socjalistycznego podjął Murray Rothbard. Jego zdaniem taka fir-
ma nie powstaje, ponieważ oznaczałoby to zawieszenie działania sytemu
wymiany. Jeśli na rynku występuje tylko jeden właściciel, nie dochodzi
do wymiany dóbr kapitałowych, zatem nie mogą się wykształcać relacje
wymienne, czyli ceny dóbr kapitałowych. Bez tych cen niemożliwy jest
rachunek zysków i  strat, czyli kalkulacja pieniężna, o  której mówiliśmy
wcześniej. Brak kalkulacji oznaczałby zwiększanie zakresu irracjonalnej
produkcji. Stąd też Rothbard skonstatował, że „dobrowolny socjalizm”
nie może się wykształcić, ponieważ od pewnego momentu tworzenie
coraz większych jednostek gospodarowania będzie likwidowało rynki,
za pomocą których przedsiębiorstwo może oceniać racjonalność swoich
projektów:

(…) załóżmy, że nie istnieje zewnętrzny rynek (…) W tej sytuacji nie
da się ocenić, które stadium produkcji jest efektywne, a które nie.
Nie sposób byłoby wobec tego orzec, jak alokować zasoby między
poszczególnie stadia. Nie dałoby się oszacować żadnej ceny ani al-
ternatywnego kosztu zatrudniania dóbr kapitałowych. Każda ocena
miałaby charakter arbitralny i nie odnosiłaby się do ekonomicznych
realiów. (Rothbard 2004, s. 612–613)

Ta nowatorska analiza Rothbarda rzuciła nowe światło na debatę o so-


cjalizmie. Stwierdził nawet, że o to w istocie chodzi w argumencie Misesa

Machaj_Kapitalizm.indd 178 2014-01-09 12:27:51


Dlaczego na wolnym rynku nie powstaje jedna wielka firma? 179

przeciwko socjalizmowi, gdyż będzie on gospodarczym chaosem nie


dlatego, że jest socjalizmem, lecz dlatego, że będzie jedną wielką firmą,
w której niemożliwa jest kalkulacja. Nie ma więc znaczenia, czy wtedy je-
dynym właścicielem jest właściciel prywatny, czy państwowy – ten jedyny
właściciel nie może działać efektywnie, gdyż nie istnieją pieniężne ceny za
poszczególne czynniki produkcji (Rothbard 2004, s. 614–615).
W prawdzie Rothbardowski teoremat dotyczący granic dla możliwych
na rynku fuzji wydaje się lepszy niż Coase’owska teoria firmy, jednak nie
do końca rozwiązuje postawiony przez nas problem. Na pewno dobrze
pokazuje, że wbrew temu, co zdaje się twierdzić Coase, firma nie jest za-
przeczeniem rynku, lecz się na nim opiera. Rynki konstytuują działalność
firm, toteż tych koncepcji nie sposób od siebie oddzielić. Decyzje o outso-
urcingu i prowadzeniu działalności wewnątrz firmy regulują ciągłe proce-
dury kalkulacyjne, czyli proces cenowy na rynku. Dlatego też przesuwa-
nie ludzi między oddziałami firmy jest rezultatem Coase’owskiej decyzji,
aczkolwiek związanej z  logiką funkcjonowania cen. O  alokacji zawsze
przesądzają decyzje podmiotów gospodarczych, lecz te kierują się w ich
podejmowaniu strukturą cenową. Na ceny zważają zarówno ci, którzy ku-
pują silniki na rynku, jak i ci, którzy te silniki produkują wewnątrz firmy.
I jedni, i drudzy podejmują decyzje po dokonaniu przeglądu istniejących
ofert cenowych. Kalkulacja zostaje zweryfikowana przez rzeczywistość.
Nie istnieje coś takiego jak automatyczna alokacja w  wyniku działania
mechanizmu cenowego, dlatego należałoby tę koncepcję odrzucić wraz
z modelem doskonałej konkurencji.
Jeśli określony silnik zostaje kupiony na rynku, to wpłyną na to re-
latywne zmiany cen silników. Potrzebna jest do tego decyzja. Podobnie
dzieje się, gdy firma wydaje pracownikom dyspozycje dotyczące tego,
jakie zadania mają wykonywać. Niewątpliwie, co zaznacza Coase, są to
decyzje podejmowane w kontekście kalkulacji pieniężnej. Uwzględnia się
przede wszystkim to, jak wyceniane są wszystkie inne czynniki produkcji,
a w związku z tym możliwości wytwarzania dóbr. Oba przypadki ozna-
czają podejmowanie decyzji oraz korzystanie z rynku i kalkulacji pienięż-
nej. O tym, że zhierarchizowana firma na rynku podlega zasadom kalku-
lacji i mechanizmowi cenowemu, celnie pisał Mises:

System menedżerski może działać dzięki systemowi podwójnego za-


pisu księgowego. Zapis ten umożliwia przedsiębiorcy wyodrębnie-
nie czynności rachunkowych dotyczących poszczególnych części
całej firmy, toteż jest on w stanie ocenić rolę każdej z nich. Może

Machaj_Kapitalizm.indd 179 2014-01-09 12:27:51


180 3. Własnościowe aspekty rynku

traktować poszczególne działy przedsiębiorstwa jak odrębne całości


i oceniać je według tego, jaki jest ich wkład w sukces firmy. W takim
systemie kalkulacji gospodarczej każdy dział firmy stanowi wyod-
rębnioną całość, hipotetycznie niezależny podmiot gospodarczy.
Zakłada się, że ów dział „jest właścicielem” określonej części ogó-
łu kapitału, którym dysponuje przedsiębiorstwo, oraz że dokonuje
z innymi działami transakcji kupna i sprzedaży, ma własne wydatki
i  przychody, osiąga zyski lub straty związane z  własną działalno-
ścią, niezależnie od wyników finansowych innych działów. (Mises
2011b, s. 263)

Rothbard w przeciwieństwie do Coase’a zdawał sobie sprawę z tego, że


firma w każdym scenariuszu korzysta z kalkulacji i mechanizmu cenowe-
go i zawsze podejmuje gospodarcze decyzje, aczkolwiek nie wyszedł poza
tradycyjne podkreślenie roli cen. Naturalnie, jeśli firma się rozrasta i za-
mierza rozszerzyć zakres działalności, to w pewnym sensie zanika „rynek”
i  pieniężna kalkulacja (jako sposób odnoszenia się do działań innych).
Rothbard nie wyjaśnił jednak, dlaczego racjonalizowanie produkcji wy-
maga per se pieniężnego przypisywania wartości zasobom (choć zdajemy
sobie sprawę z tego, że tak działa mechanizm rynkowy). W tym miejscu
Rothbard zatrzymał się na tezie, że jeśli ceny są korzystne i znikną w pro-
cesie podejmowania decyzji, to produkcja stanie się zupełnie irracjonalna.
Jednakże dlaczego tak miałoby być? W którym momencie integracji i fu-
zji firm nastąpi irracjonalna alokacja? Co kryje się za kalkulacją cenową,
która rzekomo jest tak korzystna dla efektywnej produkcji? W ostatnim
zdaniu z przytoczonego wcześniej cytatu Rothbard mówi o tym, że decy-
zje miałyby charakter arbitralny i nie odzwierciedlałyby ekonomicznych
warunków. Cóż to dokładnie oznacza? Dlaczego decyzje podejmowane
przez kilku właścicieli nie są „arbitralne” i dlaczego „odzwierciedlają eko-
nomiczne warunki”?
Z przyjętej przez nas wcześniej perspektywy dość łatwo wyjaśnić, dla-
czego nie istnieje na rynku trwały ruch zmierzający do utworzenia jedne-
go wielkiego kartelu. Problem, którym zajmuje się Coase, tzn. wertykalny
podział zadaniowy struktury produkcji (od dóbr początkowych, przez
przetworzone, na finalnych skończywszy) między różne firmy, jest wtór-
ny wobec horyzontalnego podziału rynku. Wyjaśnienie kwestii, dlaczego
jedna firma nie obejmie całego łańcucha produkcji, ma tę samą odpo-
wiedź co na pytanie, dlaczego jedna firma nie obejmie swoją działalnością

Machaj_Kapitalizm.indd 180 2014-01-09 12:27:51


Dlaczego na wolnym rynku nie powstaje jedna wielka firma? 181

całej gałęzi. Na rynku wykształciłby się jeden właściciel tylko wtedy, gdy-
by przedsiębiorczy podział pracy całkowicie zaniknął.
Przedsiębiorczy podział pracy w linii pionowej wiąże się z występowa-
niem konkurencji w linii poziomej organizacji rynku. Konkurencja werty-
kalna przekłada się na konkurencję horyzontalną. Dlaczego na przykład
na danym rynku nie zwycięża jedna firma, konkurując z  pozostałymi?
Odpowiedź na to pytanie jest prosta –  otóż nie jest na tyle skuteczna,
aby wyprzeć wszystkich innych konkurentów z rynku. Sprowadza się to
do tego, że nie może zaspokoić całego rynku dywersyfikacją cenową lub
jakościową. Istnieją jacyś inni producenci, dostarczający pożądane przez
ludzi usługi i dobra. Ta konkurencja przenosi się na rywalizację między
dostawcami i  podwykonawcami, z  czego korzystają konkurujące firmy.
Możemy wobec tego mówić o istnieniu w tym wypadku sprzężenia kon-
kurencyjnego. Konkurencja na rynku finalnym jest imputowana na rynek
czynników produkcji.
Niebagatelną rolę w tym procesie odgrywa niepewność, nieodłącznie
wiążąca się z działaniem człowieka, a w wypadku jednej firmy oznacza
to niepewność co do zachowań konsumentów potencjalnie zainteresowa-
nych produktem222. Firma, która chciałaby całkowicie zdominować rynek
danego produktu, musiałaby być nieporównanie lepsza w przedsiębiorczej
działalności niż pozostali konkurenci w branży. Musiałaby przebijać swo-
ją ofertą resztę dostawców pod względem jakości i cen. Tylko w ten sposób
mogłaby sobie zapewnić tak duże obroty finansowe, aby stale powiększać
swój kapitał i wykupić resztę rynku. Do takiej sytuacji nigdy nie docho-
dzi, dlatego że działanie na rynku wymaga zdecydowanie lepszego prze-
widywania od pozostałych przedsiębiorców. Do powstania jednej wielkiej
firmy nie dochodzi, ponieważ nie ma takiej firmy, która by zdołała stwo-
rzyć na tyle wyłączną i efektywną jednostkę gospodarczą, aby zaspokoić
potrzeby wszystkich konsumentów. Taką firmę można wprowadzić jedy-
nie za pomocą siły, z wykorzystaniem środków przymusu.

  Ponadto istnienie jednej firmy w miarę jej rozrastania się wymaga kontrolowa-
222

nia menedżerów i zarządców. Model wielkości firmy opartej na kosztach monitoringu


rozwija Oliver Williamson (1967). Zob. też Williamson 2002, s. 178 i nast.

Machaj_Kapitalizm.indd 181 2014-01-09 12:27:51


Machaj_Kapitalizm.indd 182 2014-01-09 12:27:51
4
Socja lizm ja ko sk r aj na for m a im per i a lizmu,
biurok r acji i monopolizacji

Cechą charakterystyczną socjalizmu jest upaństwowienie wszystkich


czynników produkcji. W wyniku nacjonalizacji ostatecznie o zasobach
decyduje jeden centralny właściciel. W  systemie dobrowolnym decyzje
podejmuje wielu niezależnie od siebie działających właścicieli. W ostat-
nim akapicie poprzedniego rozdziału powiedzieliśmy, że instytucja cen-
tralnego właściciela musi być wprowadzona z wykorzystaniem środków
przymusu, ponieważ rynek cechuje się naturalnymi ograniczeniami dla
nieprzerwanej fuzji firm, co praktycznie uniemożliwia utworzenie się
jednego właściciela (bez zastosowania środków przymusu prawnego).
Z  tych przyczyn socjalizm zostaje wprowadzony wbrew woli posia-
dających czynniki produkcji. Odbywa się to z  rażącym naruszeniem
praw własności. Podważa się kalkulację pieniężną, która wykształca
się na podstawie dobrowolnych umów. Wprowadzanie socjalizmu cha-
rakteryzuje się masową nacjonalizacją. Socjaliści wprowadzający swój
pomysł na organizację gospodarki nie dysponują własnym kapitałem
pieniężnym, który umożliwiłby im przejęcie na własność zasobów po-
zostałych przedsiębiorców. Zdając sobie sprawę z ekonomicznej słabości
swoich projektów (to znaczy z ich nieopłacalności), posługują się zorga-
nizowaną agresją, przejawiającą się drastycznymi zmianami w  prawie
państwowym 223.
Natura socjalizmu jest ściśle związana ze zjawiskami biurokracji, im-
perializmu i monopolizacji. Ich analiza pokaże, że w praktycznym socja-
lizmie przybierają one skrajną postać.

 Nawet jeśli w  istocie odbywa się to wraz z  jakąś formą „rekompensaty”


223

i współpracy z wybranymi właścicielami, zaprowadzenie porządku socjalistycznego


w przeważającej większości musi się opierać przede wszystkim na ekspropriacji.

Machaj_Kapitalizm.indd 183 2014-01-09 12:27:51


184 4. Socjalizm jako skrajna forma imperializmu, biurokracji...

Bi u rok r at yz acja a ry n e k


W poprzednich rozdziałach zarysowaliśmy rozróżnienie na dwa rodza-
je interakcji międzyludzkich: dobrowolne i przymusowe.
Jeżeli rozpatrujemy je tylko pod względem bezpośrednich konsekwen-
cji prawnych, to dojdziemy do wniosku, że w pierwszym wypadku obie
strony zyskują, a w drugim jedna z nich traci. Z tymi dwoma rodzajami
interakcji wiążą się jednak pewne efekty zewnętrzne, co możemy zaob-
serwować w  gospodarce monetarnej z  zaawansowanym podziałem pra-
cy. W gospodarce tej korzystne jest tworzenie organizacji zorientowanych
na osiąganie obranych celów. W  warunkach stosunków dobrowolnych
organizacje nastawione na osiąganie zysku nazywa się firmami. Są one
zorientowane na zwiększanie wartości kapitałowej oraz ilości pieniędzy
otrzymywanych z racji prowadzenia działalności. Firma jest organizacją,
w  której obowiązują regulaminy i  zasady postępowania ustalone przez
właściciela. Są one podporządkowane nadrzędnemu celowi firmy: wytwa-
rzane przez nią produkty są przeznaczone do sprzedaży na rynku. Na rynku
są także zakupywane nakłady niezbędne do produkcji (firma zatrudnia
czynniki produkcji na podstawie kontraktów). Dzięki temu korzysta ona
z monetarnej kalkulacji i jest poddana zewnętrznej ocenie kooperujących
i konkurujących przedsiębiorców. Obydwie strony input/output firmy pod-
legają mechanizmowi rynkowemu. Firma musi zachęcać dostawców czyn-
ników produkcji, aby zechcieli jej świadczyć usługi, podobnie jak musi
zachęcać odbiorców swoich produktów do ich kupowania.
Oznacza to, że wszelkie decyzje firmy mogą być oceniane w  katego-
riach rachunku ekonomicznego, w  tym także te dotyczące zatrudnienia
i tworzenia półproduktów przez poszczególne działy firmy. Każdy dział,
zajmujący się innym stadium produkcji, może być traktowany jako osob-
na „firma” – kupuje potrzebne elementy, a  następnie produkuje coś, co
„nabywa” inny dział. Z  perspektywy monitorującego właściciela (lub
wyznaczonego przez niego menedżera) możliwe jest przypisanie warto-
ści każdemu zatrudnionemu zasobowi. Załóżmy, że dany dział w firmie
dostaje polecenie: opracować prototyp jakiegoś urządzenia. Właściciel
zna kalkulację tego zlecenia przez dział i może ją porównać z ceną takiej
usługi oferowanej na rynku przez konkurencję. Gdy budżet takiej jednost-
ki istotnie przewyższa cenę identycznej usługi na rynku, oznacza to  złe
wykorzystanie czynników produkcji i relatywne konsumowanie kapitału
(tzn. kupowanie czegoś, co może zostać nabyte taniej224).

 Przy założeniu (które nie musi być prawdziwe), że produkcja wewnątrz


224

dostarcza w zasadzie identycznego produktu co produkcja na zewnątrz.

Machaj_Kapitalizm.indd 184 2014-01-09 12:27:51


Biurokratyzacja a rynek 185

Pokazywana tu właściwość wykrywania opłacalności alokacji jest


charakterystyczna dla systemu rynkowego. Zgadzają się co do tego za-
równo jego krytycy, jak i  zwolennicy. W  dodatku jedna strona uważa
tę cechę za elementarną wadę rynku, podczas gdy druga za jego zaletę.
Wiadomo przynajmniej, o jaką cechę chodzi – o właściwość, która po-
lega na tym, że przedsiębiorczy kapitaliści na rynku zakupują czynniki
produkcji (włącznie z pracą) po to, aby przyniosły taki wkład produkcyj-
ny, który umożliwi sprzedaż za większą cenę niż pierwotna cena zakupu
tego czynnika.
Jak już wiemy, funkcjonowanie firmy w otoczeniu rynku oznacza, że
zatrudnienie czynników produkcji dokonuje się z odniesieniem do woli in-
nych uczestników rynku. Ponieważ firma zakupuje zasoby na rynku, musi
zaoferować cenę kształtującą się w wyniku działań konkurencyjnych pod-
miotów gotowych je wykorzystać. Pułap tych cen ustala się, odnosząc go
do potencjalnych zysków. W ostatecznym rozrachunku decyzje podejmuje
konsument, czyli przyszły nabywca wytworzonego przez firmę produktu,
a w międzyczasie robią to przedsiębiorcy. Funkcjonowanie i rozwój firmy,
tworzenie nowych stanowisk i  procedura zarządzania są pośrednio za-
leżne od woli konsumentów gotowych kupować produkty końcowe (po-
średnio, ponieważ efektywność tej konsumenckiej oceny zależy od jakości
konkurencji i  umiejętności przedsiębiorców, którzy rywalizują w  wyko-
rzystaniu czynników w możliwie najlepszy sposób).
Firma, odbiorcy jej produktu, dostarczyciele czynników oraz jej rywale
są na równorzędnej pozycji. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja, gdy jed-
nostka gospodarcza nie nawiązuje równoprawnej relacji z  innymi pod-
miotami, lecz wykorzystuje aparat przymusu w celu finansowania swojej
działalności. Wtedy mamy do czynienia ze zjawiskiem biurokracji. An-
thony Downs trafnie scharakteryzował biurokrację, dzięki czemu można
ją łatwo odróżnić od struktur firmy. Swoją charakterystykę zawarł w czte-
rech punktach:

1. Rozrośnięta organizacja, której członkowie najważniejsi w  hie-


rarchii znają osobiście mniej niż połowę wszystkich członków.
2. Większość członków zatrudnionych w  organizacji otrzymuje
wynagrodzenie głównie z pracy dla niej.
3. Zasady zatrudniania nowego personelu, awanse w  organizacji,
a także przedłużanie zatrudnienia są w założeniu oparte na ocenie
efektywności wykonywania zadań, a  nie na takich kryteriach jak
religia, rasa bądź klasa społeczna (…)

Machaj_Kapitalizm.indd 185 2014-01-09 12:27:51


186 4. Socjalizm jako skrajna forma imperializmu, biurokracji...

4.  Znaczna większość wytworów organizacji nie jest sprzedawana


bezpośrednio lub pośrednio na zewnętrznym rynku (…). (Downs
1965, s. 439–440)

W kontekście tego można scharakteryzować osobę biurokraty. Jest to


ktoś zatrudniony w rozrośniętej organizacji, otrzymujący stamtąd więk-
szą część swojego wynagrodzenia, a jego stanowisko zależy od pełnienia
określonej funkcji w  tej strukturze. Jego działalność polega na produ-
kowaniu takich wytworów, które nie są wyceniane przez rynek (Downs
1965, s. 440)225.
Na podstawie przytoczonej charakterystyki biurokracji można odróż-
nić struktury biurokratyczne od firm i  organizacji charytatywnych. Fir-
my mogą wykazywać cechy podobne do uprzednio wymienionych. Mogą
być one rozrośniętymi organizacjami, w  których zatrudnieni otrzymują
większość swoich dochodów, uzależnionych od tego, jak spełniają swoje
funkcje w  organizacji. Jednakże konstytutywna dla biurokracji jest ce-
cha czwarta, czyli niesprzedawanie produktów innym odbiorcom na pod-
stawie relacji równorzędnych226. Ta cecha decyduje o rozróżnieniu biura
i  firmy; wynika ona z  odmiennych stosunków własnościowych. Sprze-
daż produktu na rynku sprawia, że wszelkie reguły ustalone w sposobie
organizacji jednostki (punkt trzeci) w  wypadku firmy zawsze podlegają
osądowi pieniężnej kalkulacji, umożliwiającej odniesienie do pozostałych
uczestników procesu gospodarowania.

 Zauważmy, iż przyjęta przez nas perspektywa różni się od podejścia Maxa


225

Webera, który kwestii wyceny produktu na rynku nie wymienia wśród dziesięciu
cech identyfikujących biurokrację (Weber 2002, s. 164). Zdaniem jednego z autorów
(Constas 1958, s. 409) Weber nie dostrzegał również należycie powiązań między biu-
rokracją a totalitaryzmem.
226
  Jeden z autorów stwierdza, że taki sposób definiowania biurokracji wyklucza
z analizy rozbudowane struktury organizacyjne w firmach, które polegają na obcho-
dzeniu rynku (Meyer 1987, s.  220). Definicji „biurokracji” w  naukach społecznych
powstało kilka (Peters 1981, s. 57; Albrow 1970). Wielość definicji nie musi przeszka-
dzać wielości analiz. Niezależnie od tego, co istotne w naszych rozważaniach, roz-
budowane firmy w przeciwieństwie do urzędów korzystają z rynku i sprzedają swój
produkt. Podlegają wobec tego kalkulacji, a wszelka biurokratyzacja w firmie grozi
konsumpcją kapitału. Przyjęta przez nas definicja wynika z tego, że firmy, niezależ-
nie od skali swego działania, są poddane wycenie. To stanowi o ich radykalnej od-
mienności od „biur”, utożsamianych z urzędami. Sama kompleksowość zarządzania
nie definiuje biurokratyzacji, a wbrew twierdzeniu Meyera duża firma nie „obchodzi
rynku”, tylko cały czas z niego korzysta.

Machaj_Kapitalizm.indd 186 2014-01-09 12:27:51


Biurokratyzacja a rynek 187

W strukturze biurokratycznej działanie ograniczeń rynkowych zosta-


je zawieszone. Urząd finansowany z  budżetu państwa jest organizacją,
która otrzymuje zasób kapitałowy w  celu jego konsumpcji. Załóżmy, że
rozpatrujemy przykład urzędu przyznającego pozwolenia na prowadzenie
działalności gospodarczej. Łatwo opisać jego cechy tak, żeby pasowały
do ujęcia Downsa. Produkty urzędu nie są sprzedawane na rynku. Urząd
dysponuje budżetem, który wydaje, a zasady jego działania nie opierają się
ostatecznie na produktywnym wykorzystaniu czynników produkcji, obej-
mujących ziemię, pracę i dobra kapitałowe. W prywatnej firmie wartości
i korzyści zatrudniania i wykonywania działań są poddane szacowaniu.
W każdym wypadku da się je sprowadzić do rachunku pieniężnego. Firma
prowadzi działalność z wyjściową ilością kapitału monetarnego i zatrud-
nia czynniki w taki sposób, aby wytworzyć produkt, który następnie zo-
stanie kupiony przez wyrażającego chęć odbiorcę.
Mimo że urząd podobnie jak wiele firm jest organizacją opierającą
swoje działanie na ściśle zdefiniowanych regułach, funkcjonuje zupełnie
inaczej. Przede wszystkim budżet urzędów pochodzi z pieniędzy pozyska-
nych przymusowo od obywateli (za pomocą narzędzi fiskalnych)227. Urząd
otrzymuje swoje fundusze z przeznaczeniem na realizację zadań, określo-
nych przez cel jego istnienia (Mises 1998, s. 62–64)228.
Dlatego w wypadku urzędu nie istnieje możliwość produktywnej wyce-
ny pracy poszczególnych pracowników za pomocą pieniężnego wartościo-
wania. Można ich oceniać jedynie na podstawie wykonania przydzielo-
nych z góry zadań. Wielkość budżetu urzędu wynika z decyzji politycznej

  Nie zajmujemy się w tym miejscu ważną analizą, której podjął się Niskanen
227

(1971), starając się sformalizować związek między biurami a  ich sponsorami (poli-
tykami). Niskanen został skrytykowany za to, że daje biurom zbyt dużą przewagę
(wynikającą zapewne z  przewagi informacyjnej biur nad politykami), a  ze sponso-
rów biur (polityków) uczynił stronę pasywną (Breton i Wintrobe 1975, s. 198). Z na-
szego punktu widzenia obiektem analizy jest zjawisko biurokratyzacji. Natomiast
tamte rozważania podejmują kwestię, jak renta monopolowa biur zostaje podzielona
między polityków i biura. Tymczasem dla nas istotne jest to, że taka renta w ogóle
istnieje, czyli to, że z  procesu finansowania i  osiągania celów biur wyłączony jest
konsument, który w bardzo nieprecyzyjny sposób, a w praktyce zupełnie nieistotny,
kontroluje polityków (przez wybory raz na parę lat).
228
 „»Siła przetargowa« klienta zależy od rozległości monopolu organizacji (...)
W organizacjach [państwowych] takich jak policja, urzędy podatkowe, urzędy celne
pozycja klienta pod względem siły przetargowej jest słaba, ponieważ organizacja ko-
rzysta z monopolu, a relacje z klientami są z reguły przymusowe, zdefiniowane pra-
wem i regulacjami, które zostawiają niewiele miejsca na targowanie się czy podobne
manewry” (Weimann 1982, s. 142).

Machaj_Kapitalizm.indd 187 2014-01-09 12:27:51


188 4. Socjalizm jako skrajna forma imperializmu, biurokracji...

opartej na wywłaszczeniu obywateli. „Produkt” urzędu nie jest sprzeda-


wany na rynku, lecz jest wytwarzany na podstawie dekretów. W tym zna-
czeniu biurokracja jest zaprzeczeniem suwerenności konsumenta229. Brak
zewnętrznego rynku i  sprzedaży produktów biura oraz przymusowe fi-
nansowanie sprawiają, że wydawanie pieniędzy na określony cel staje się
celem samym w sobie. W wypadku firmy wydatki pieniężne służą takiej
reorganizacji zakupionych zasobów, aby wyrażający wolę konsumenci za-
pewnili jej trwanie i niezbędne dochody (czyli akumulację kapitału)230.
Gdy firma podpisze kontrakt z osobą, która na stanowisku pracy nie
wytwarza niczego pożytecznego, dokonuje konsumpcji kapitału. Jeśli po-
dobnie postępuje urząd, to również konsumuje kapitał pieniężny. Różni-
ca jednak polega na tym, że w  wypadku firmy prowadzi to do jej uni-
cestwienia, natomiast w  wypadku urzędu jest to naturalna działalność.
W logikę działania urzędu wpisane jest konsumowanie przyznanego bu-
dżetu, ponieważ jego przyszłe przychody pieniężne są pochodną decyzji
politycznych231.
Z  perspektywy rynkowej wycena społecznej użyteczności działań
biurokraty jest problematyczna, ponieważ urząd niczego na rynku nie
sprzedaje, a  konsumenci nie zgłaszają popytu na jego produkty (popy-
tem nie jest w  stanie w  kolejkach po niezbędne zaświadczenia). Ocena
stopnia spełnienia obowiązków przez pracowników urzędu opiera się na
przyjętym odgórnie regulaminie, który wyraża wolę politycznego organu

  Choć zgodnie z zamiarem jej obrońców jest to uzasadnione, gdyż ma służyć


229

jakimś „celom społecznym”.


230
  O sposobach kontrolowania działalności urzędów w literaturze teorii wyboru
publicznego zob. Tłaczała 2005, s. 147–151.
231
  Problemy biurokracji nie wynikają z tego, że w sektorze tym w pracują osoby,
które cechują się „biurokratycznym sposobem bycia” i predylekcją do przestrzegania
sztywnych reguł i  przepisów. Niektóre badania wskazują, że menedżerowie w  biu-
rach wcale nie mają większych chęci do tego, aby trzymać się kurczowo przepisów
i reguł bardziej niż menedżerowie w prywatnych firmach (Bozeman i Rainey 1998,
s. 184; zob. też Allinson 1984). To zdaje się potwierdzać tezę, że problem biur leży
w ich naturze (odseparowaniu od ekonomicznej kalkulacji i rynkowej wyceny), a nie
polega na złej woli ludzi w nich zatrudnionych. Melvin L. Kohn z National Institu-
te of Mental Health  (NIMH) przeprowadził psychologiczne badania, które sugeru-
ją, że pod względem zdolności intelektualnych bądź ideologii i  moralności nie ma
istotnych różnic między pracownikami biur i zatrudnionymi w sektorze prywatnym
(Kohn 1971, s. 467; autor nawet uważa, że biurokracja zatrudnia pod tymi względami
ludzi bardziej wartościowych). Ponownie widzimy, że od indywidualnych motywów
i bodźców ważniejsze są same instytucje i kontekst, w którym przychodzi ludziom
działać.

Machaj_Kapitalizm.indd 188 2014-01-09 12:27:51


Biurokratyzacja a rynek 189

odpowiedzialnego za nadzorowanie urzędu. Nasz przykładowy urząd


przyznający koncesję na prowadzenie działalności gospodarczej ma reali-
zować zadania premiera lub ministrów, którzy zainteresowani są regulo-
waniem działalności ekonomicznej obywateli. Skuteczność takich regula-
cji ocenia się z perspektywy realizacji zadań związanych z reglamentacją,
a nie z perspektywy bezpośredniej użyteczności dla konsumentów232.
Gdybyśmy wyszli z założenia, że działalność biur cechuje przede wszyst-
kim brak motywu zysku, doszlibyśmy do wniosku, że biurami mogą być
również organizacje charytatywne. Te jednostki nie sprzedają produktów
odbiorcom, a kryterium ich efektywności jest realizacja statutowych ce-
lów, a nie te wydatki na zasoby produkcyjne, które przyniosą większe pie-
niądze w przyszłości. Niewątpliwie organizacje takie stają przed proble-
mem podobnym jak urzędy: jak oceniać produktywność działań swoich
pracowników oraz jak ocenić skuteczność zarządzania posiadanym ma-
jątkiem. Niemniej dobrowolne finansowanie radykalnie odróżnia funda-
cje dobroczynne od urzędów. Osoby finansujące takie organizacje są kon-
sumentami kupującymi od nich usługi. Chociaż punkt czwarty Downsa
o braku sprzedaży na rynku wytworów jest najważniejszą cecha charakte-
ryzującą biurokrację, to należy podkreślić, że jest nią również brak dobro-
wolnych transakcji233. Organizacja dobroczynna nie korzysta z przymusu
fiskalnego, ponieważ musi przekonać sponsorów (konsumentów) do jej

232
  Inną sprawą jest dyskusja na temat tego, czy biurokracja jest w ogóle potrzebna,
a jeśli tak, to w jakim zakresie. Zdaniem Misesa pewien minimalny zakres biurokra-
cji jest potrzebny (nie uzasadniał tego mglistymi koncepcjami „dóbr publicznych”)
w  społeczeństwie do tego, aby wytwarzać usługi prawne chroniące własność (nie-
zbędny jest do tego aparat urzędniczy). Z kolei North (1981), przedstawiciel szkoły
instytucjonalnej, uznaje, że biurokracja państwowa może spełniać również zadanie
maksymalizacji wzrostu. W naszej pracy skupiamy się na samych defektach biurokra-
cji; nie dyskutujemy, czy może ona mieć jakiekolwiek zalety, ponieważ interesuje nas
porządek socjalistyczny, w którym nieodłączna od niego maksymalna biurokratyza-
cja prowadzi również do maksymalizacji jej negatywnych stron. A te strony dominują
nad ewentualnymi pozytywnymi (jeśli takowe w ogóle istnieją, jak sugerują Mises,
czy bliższy interwencjonizmowi North). Nawet jeśli w jakimś stopniu biura wspierają
działanie rynku, to i tak dychotomia rynek – biuro w kwestii sprzedawania i wyce-
ny produktów rodzi bardzo poważne problemy dla sprawnego funkcjonowania biur,
szczególnie w socjalizmie, gdzie rynku w ogóle nie ma.
233
  Często analiza biurokratycznych instytucji pomija ważny aspekt braku dobro-
wolności i  sprzedaży produktu na rynku. Zob. np.  Pugh, Hickson, Hinings 1969;
artykuł, w którym autorzy, skupiając się na skomplikowaniu, hierarchizacji i koncen-
tracji władzy w strukturach organizacyjnych, próbują dowieść, że generalne pojęcie
biurokracji traci sens.

Machaj_Kapitalizm.indd 189 2014-01-09 12:27:51


190 4. Socjalizm jako skrajna forma imperializmu, biurokracji...

sfinansowania. Wprawdzie nie może w łatwy sposób przeprowadzić kal-


kulacji, tak jak czynią to firmy działające dla zysku, jednak musi kierować
się wolą darczyńców wspierających cele charytatywne234.
Niektórzy mogliby sugerować, że biurokracja wykształca się nie tylko
w  jednostkach publicznych, lecz również może tak się dziać w  prywat-
nych firmach (zob. np.  Williamson 1967, s.  134–135)235. „Biurokracja”
w prywatnej firmie może oznaczać opieszałość co do innowacji oraz na-
zbyt długą wymianę informacji z kontrahentami i konsumentami. Nie bez
znaczenia jest tutaj wpływ państwowego prawa i  polityki. Firmy mogą
kostnieć i prawie zaniechać racjonalizacji ze względu na podatki i regula-
cje, na słabość konkurencji lub ze względu na uwarunkowania kulturowo-
-socjologiczne (np.  w  społeczeństwach postsocjalistycznych). Narzędzia
fiskalne mają wpływ na skostnienie struktur firm prywatnych pod dwoma
względami. Pierwszy to zatrzymanie akumulacji kapitału firmy. Większe
podatki oznaczają mniejsze zyski, a przez to również mniejszą możliwość
podjęcia inwestycji netto. Drugi to zatrzymywanie w  większym stopniu
akumulacji kapitału dopiero rozwijających się jednostek gospodarczych.
W  wyniku takich rozwiązań hamowany jest rozwój konkurencji, która
mogłaby rywalizować z nieefektywnym dostawcą usług. Podobnie hamu-
jący wpływ mają powiązania sektora prywatnego ze sceną polityczną, któ-
re umożliwiają zdobycie monopolistycznej pozycji. Prywatne firmy mogą
zatrudniać u  siebie osoby powiązane z  takim środowiskiem. W  świetle
tej teorii można określić ten stan rzeczy jako biurokratyzację, ponieważ
może on ułatwić uzyskanie przychylności władzy publicznej236. Nie bez

  Preston (1987) próbuje przekonać, że biurokracja nie musi być sprzeczna z wol-
234

nością, a często może ją nawet wspierać. Jego argumentacja jednakże opiera się na
zmianie definicji wolności na rzecz dosyć niejasnego pojęcia „samorealizacji” (s. 777
i nast.) zamiast tradycyjnej definicji jako braku przymusu zewnętrznego.
235
  Można analogicznie zaobserwować, jak mechanizmy rynkowe wkradają się do
urzędów (szczególnie w społeczeństwach żyjących długo w kapitalizmie) i zmieniają
ich sposób funkcjonowania (zob. na ten temat Osborne i Gaebler 2005). Natomiast
takie udawanie rynku nie może go zastąpić. Na przykład „konkurencja” między urzę-
dami nie zmniejsza zakresu biurokratyzacji, a występuje razem ze wzrostem rządu (na
przekór tezom niektórych autorów), ponieważ dopóki istnieje konkurencja o rosnące
fundusze, dopóty urzędy nie będą się zmniejszać lecz rozrastać (Peters 1981, s. 72).
Ponadto występuje sprzężenie zwrotne, ponieważ rozproszenie urzędów i „konkuren-
cja” między nimi o publiczne środki powodują rozrost rządu w różne strony, co spra-
wia, że zamiast biurokratycznego rządu pojawiają się biurokratyczne rządy (s. 73).
236
  Tutaj dalej celem jest również zwiększenie zysków, lecz dokonywane metodą
ograniczenia, a nie wzrostu konkurencyjności.

Machaj_Kapitalizm.indd 190 2014-01-09 12:27:51


Uwagi o imperializmie i walce klasowej 191

znaczenia pozostają również obserwacje przypadków spółek, w  których


udziały ma Skarb Państwa.
Jak widzimy, są podstawy, aby uwzględniać możliwość kształtowania
się struktur „biurokratycznych” w sektorze prywatnym (w zasadzie quasi-
-biurokratycznych, ponieważ w wypadku firm relacja z klientem pozostaje
dobrowolna). Na wolnym rynku, niepoddawanym regulacjom monopo-
lizującym, tworzenie struktur biurokratycznych w rozumieniu koncepcji
Downsa-Misesa jest dla firmy nieopłacalne i prowadzi do eliminowania
„biurokratycznych” firm. Przypominając tezy Alchiana o motywie zysku,
nie musimy zakładać, że firmy nie chcą być biurokratyczne – wystarczy
nam obserwacja i zrozumienie mechanizmu rynku, że jeśli będą biurokra-
tyczne, to w sytuacji swobody konkurencji będą z rynku systematycznie
eliminowane.

U w a g i o   i m p e r i a l i z m i e 237 i   w a l c e k l a s o w e j
W  systemie ekonomii marksistowskiej zasadniczą rolę odgrywa kon-
cepcja walki klasowej. Samo pojęcie walki klas stosowane przez Marksa
ma niemarksistowskie, a nawet antymarksistowskie korzenie. Słusznie za-
uważa on, że opisanie zjawiska walki klas wymaga najpierw zdefiniowa-
nia klasy:

Należy przede wszystkim odpowiedzieć na takie pytanie: Co sta-


nowi klasę? Odpowiedź na nie będzie udzielona sama przez się,
z chwilą gdy odpowiemy na inne pytanie: Co składa się na to, że
robotnicy najemni, kapitaliści i  właściciele ziemscy stanowią trzy
wielkie klasy społeczne?
Na pierwszy rzut oka – tożsamość dochodów i źródeł dochodów. Są
to trzy wielkie grupy społeczne, których elementy składowe, czy-
li jednostki tworzące te grupy, żyją odpowiednio z płacy roboczej,
zysku i  renty gruntowej, z  użytkowania swej siły roboczej, swego
kapitału i ziemi. (Marks 1959, s. 471)

Podstawowy problem, przed jakim stanął Marks, to określenie, dla-


czego akurat taki podział na źródła otrzymywanych dochodów musi

 Słowo to ma dzisiaj wydźwięk ideologiczny i  często jest zabarwione pejora-


237

tywnie. Tu w ślad za Schumpeterem (1995) stosujemy je jako termin naukowy. Pojęcie


„imperialista” w żadnym wypadku nie powinno być rozumiane jako inwektywa.

Machaj_Kapitalizm.indd 191 2014-01-09 12:27:51


192 4. Socjalizm jako skrajna forma imperializmu, biurokracji...

konstytuować podział społeczny, w  którym dokonuje się walka antago-


nistycznych interesów. Po pierwsze, ludzi można by również podzielić na
hydraulików, piłkarzy, bankowców, tancerzy etc., z których każdy otrzy-
muje płacę za wykonywanie odmiennych czynności. Podział ludzi może
przebiegać według dowolnych kryteriów, na przykład da się ich podzielić
na blondynów, brunetów i rudych, lub na tych, którzy urodzili się pierw-
szego dnia miesiąca, drugiego, trzeciego etc. Taki podział i przypisanie do
poszczególnych klas (wraz z „podziałem dochodu”) jeszcze nie tłumaczy,
dlaczego między nimi musi dochodzić do walki klas, napędzanej przez
siły produkcyjne, prowadzącej do rewolucyjnego obalenia porządku opar-
tego na podziale pracy (Rothbard 1995, s. 380).
Po drugie, przyjmując konkurencję rynkową za wytyczną rywalizacji
klasowej, odkryjemy, że robotnicy są ze sobą skonfliktowani, gdyż próbu-
ją ubiegać się o miejsca pracy. Analogicznie kapitaliści w tej samej branży
rywalizują o to, kto dostarczy konsumentom lepszych produktów, a kon-
sumenci rywalizują o  to, kto kupi dobra po najniższej cenie (jak poka-
zuje teoria mikroekonomii, wpływ na cenę ma nadwyżka konsumenta).
Marks zdawał sobie sprawę z tych problemów, co podkreślił w następnym
akapicie:

Jednakże z tego punktu widzenia np. lekarze i urzędnicy stanowili-


by również dwie klasy, należą bowiem do dwóch odmiennych grup
społecznych i  członkowie każdej z  tych grup otrzymują dochody
pochodzące z tego samego źródła. To samo stosowałoby się też do
nie kończącego się rozdrobnienia interesów i stanowisk, które stwa-
rza wśród robotników podział pracy społecznej, jak zresztą i wśród
kapitalistów oraz właścicieli ziemskich. Właściciele ci np. dzielą się
na właścicieli winnic, gruntów ornych, lasów, kopalni, terenów po-
łowu ryb itp. (Tu urywa się rękopis [F.E.]). (Marks 1959, s. 471)

Rękopis się urwał najwyraźniej z  tego powodu, że Marks nie umiał


skutecznie rozwiązać tych kwestii. Pracy nad manuskryptem nie położyła
kresu jego przedwczesna śmierć. Zaniechał jej 16 lat wcześniej, co dowo-
dziłoby tego, że albo celowo porzucił temat, albo nie uporał się z  tym
nieusuwalnym dylematem (Rothbard 1995, s. 385). Tymczasem bez nie-
zbędnej klasyfikacji klasowej marksiści uczynili koncepcję walki klasowej
centralnym punktem swojej teorii. Milcząco założyli, że klasami skonflik-
towanymi byli robotnicy i kapitaliści. Praca miała być dobrem, które na
rynku nie jest sprzedawane zgodnie ze swoją wartością, lecz jako jedyny

Machaj_Kapitalizm.indd 192 2014-01-09 12:27:51


Uwagi o imperializmie i walce klasowej 193

towar ma cenę od niej mniejszą. Różnica między wartością pracy a  jej


ceną ma stanowić wartość dodatkową, niesprawiedliwie pobieraną przez
kapitalistów. Robotnicy są w tym systemie wyzyskiwani, a w ich interesie
leży odrzucenie ładu zbudowanego na ucisku.
Podejście to rodzi kilka niewyjaśnionych punktów. Pojawia się w nim
niewypowiedziane wprost założenie o znacznych różnicach materialnych
między kapitalistami i  robotnikami oraz dużej przewadze licytacyjnej
tych pierwszych nad drugimi. Nietrudno jednak wyobrazić sobie sytu-
ację, w której mało zamożny kapitalista zakupuje od wybitnie uzdolnione-
go pracownika jego siłę roboczą. Właściciel niewielkiego warsztatu, któ-
ry konkuruje z dużymi producentami, może zarabiać znacznie mniej niż
architekt przez niego opłacany. Rozwój pracy intelektualnej (wiążący się
z rozwojem rynku) i zaawansowanie przemysłowe doprowadziły do tego,
że na rynku wielu pracowników osiąga wysokie zarobki. Wielu aktorów,
modelek, także sporo pisarzy z powodzeniem zarabia znacznie więcej niż
ci, którzy inwestują swoje pieniądze w papiery wartościowe (mali kapitali-
ści). Dlatego marksowska dychotomia zarobkowa, która występowała bez-
pośrednio po przejściu od „feudalizmu” do „kapitalizmu” na przełomie
XVIII i XIX wieku, jest z pewnością społecznie nieadekwatna na począt-
ku XXI wieku. Dwieście lat temu posiadanie czynników produkcji było
rzeczywiście wyraźnie bardziej opłacalne niż praca238. Dzisiaj tak nie jest.
Historia koncepcji walki klas pokazuje, jak ruchy socjalistyczne wypa-
czyły jej pierwotne znaczenie. W systemie Marksa walka klas znalazła się
dzięki dziełom heglistów, a wcześniej pracy Saint-Simona (Rothbard 1995,
s. 387–389). Z kolei ten francuski socjalista był pod wpływem francuskich
liberałów, Charlesa Comte’a  i  Charlesa Dunoyera239. Obaj ci myśliciele
opracowali koncepcję walki klas, która przedstawiała istniejące konflikty
interesów między wybranymi grupami społecznymi. W przeciwieństwie
do socjalistów zdefiniowali spójnie dwie odrębne klasy, które mają roz-
bieżne cele i dlatego są ze sobą skonfliktowane.
W  duchu myśli swojego nauczyciela Frederica Bastiata, wybitnego
myśliciela i polemisty, rozróżnili dwa typy działania: dobrowolne i przy-
musowe. Pierwszy rodzaj wiąże się z  wymianą prawowitych tytułów
własności, na której korzystają dwie strony transakcji (chodzi tu zwykłe

  Głównie dlatego, że feudalizm opierał się na zawłaszczaniu.


238

  Na ten temat zob. przełomową pracę, która podkreśla wybitne socjologiczne


239

osiągnięcia tradycji francuskiej: Liggio 1977. Niestety, współcześnie socjologia rzad-


ko zwraca uwagę na osiągnięcia Dunoyera i Comte’a.

Machaj_Kapitalizm.indd 193 2014-01-09 12:27:51


194 4. Socjalizm jako skrajna forma imperializmu, biurokracji...

o akty kupna–sprzedaży dokonywane codziennie na rynku). Drugi rodzaj


oznacza wywłaszczanie i pozbawianie kogoś prawa własności, a więc jest
przeprowadzane wbrew jego woli. Niewątpliwie jest to ścisłe rozgrani-
czenie, wystrzegające się tych problemów, z którymi borykała się później
marksowska koncepcja. W  naszej pracy stosujemy podobny podział na
dwa różne sposoby pozyskiwania bogactwa i  rozszerzania gospodarczej
działalności.
Niezależnie od Francuzów podobne koncepcje rozwijał James Mill
(Rothbard 1995, s. 76). Jakiś czas później niemiecki socjolog Franz Oppen­
heimer rozróżnił dwa typy działania społecznego i pozyskiwania bogac-
twa: za pomocą środków ekonomicznych i  politycznych (Oppenheimer
1975, s. 12). Ekonomiczne to te, których celem jest poszukiwanie drugiego
właściciela, innej osoby zainteresowanej dokonaniem dobrowolnej trans-
akcji. Polityczne polegają na korzystaniu z  legalnego aparatu przymusu,
jakim jest państwo, w taki sposób, by zapewnić sobie dodatkowe przycho-
dy wbrew woli „sponsora”. Producent zarabiający na sprzedaży towaru
nie jest skonfliktowany z klientami, dlatego prowadzi (zazwyczaj) biznes
za pomocą narzędzi ekonomicznych. Inaczej wygląda sytuacja w  wy-
padku producenta, który domaga się opodatkowania obywateli na rzecz
dotowania jego produktów (państwo jest często narzędziem pozyskiwa-
nia bogactwa; Clegg 1981, s.  558). Oznacza to polityczne pozyskiwanie
pieniędzy i  wiąże się z  powodowaniem konfliktów społecznych, które
nazywano walką klas. Tezy podobne do Oppenheimerowskich pojawiły
się również w  pracy Alberta Jaya Nocka, który wprowadził podział na
„władzę społeczną” i „władzę państwową” (Nock 1989, s. 3–15). Oppen-
heimer dosyć trafnie dobrał oba określenia: środki „ekonomiczne” i „po-
lityczne”. W gospodarce nie istnieją bezpośrednie i mimowolnie istniejące
konflikty związane z prowadzeniem działalności gospodarczej. W polity-
ce konflikt jest wpisany w  jej naturę, gdyż oznacza istnienie klasy poli-
tycznej, która zarabia na przymusowym pozyskiwaniu pieniędzy od innej
grupy społecznej. Samo istnienie takiej klasy politycznej z  konieczności
oznacza pewną (mniejszą bądź większą) „walkę klas” między sponsorami
i konsumentami240.
We francuskim liberalnym schemacie walka klas nie wynika z przyjmo-
wania funkcji ekonomicznych, lecz z rodzaju podejmowanego działania.

 Paradoksalnie dochodzimy do zaskakującej konkluzji nieprezentowanej na


240

zajęciach z nauk politycznych – wbrew wstępnym założeniom polityka nie służy do


rozwiązywania konfliktów, lecz je powoduje.

Machaj_Kapitalizm.indd 194 2014-01-09 12:27:51


Uwagi o imperializmie i walce klasowej 195

Jeśli dwaj właściciele nie dokonali grabieży, to wymiana między nimi nie
może być uznana za walkę klasową. Marksowska teoria wyzysku jest po-
prawna, o ile mówi o feudalizmie, niewolnictwie i państwowej ekspansji
w celu zagrabienia własności innych. W tej kwestii pozostaje w pełni wier-
na pierwowzorowi walki klas, przedstawionemu przez szkołę liberalną.
Wynika z tego, że w każdym obowiązkowym scenariuszu któraś ze stron
uzyskała uprzywilejowaną pozycję w wyniku podważania praw własności
drugiej osoby, tj. w wyniku „wyzysku” 241.
Wydaje się, że Marks, przeprowadzając analizę historyczną, pozosta-
wał w duchu wierny tradycji liberalnej, udając na gruncie teoretycznym,
że chodzi mu o  walkę klas w  rozumieniu antyrynkowym. Co więcej,
jak zauważa błyskotliwie Raico, historyczne wnioskowanie Marksa jest
poprawne w  tym zakresie, w  jakim mimowiednie przyjmuje założenia
Dunoyera i Comte’a (Raico 1977, s. 180). W pracach Marksa mamy często
do czynienia z  rażącą niezgodnością między teorią a  praktyką –  Marks
bywa empirycznym liberałem, podczas gdy w  sferze apriorycznej pozo-
staje wierny swojej ekonomii antagonizmu między kapitalistą a robotni-
kiem. Samo słowo burżuazja, które stosuje, co innego oznaczało w świe-
cie anglosaskim, a  co innego na kontynencie. W  pierwszym wypadku
odnosiło się do ludzi handlujących na rynku, w  drugim zaś oznaczało
czerpanie dochodów za pomocą manipulowania publicznymi fundusza-
mi, zabieranymi od społeczeństwa (Raico 1977, s. 179). Marks dokonuje
jednak w swoim rozumowaniu milczącego przejścia, zakładając, że ufny
czytelnik nie zorientuje się, iż w systemie rynkowym elementy rzekome-
go „wyzysku” nie są takie same jak w feudalizmie. Tymczasem prawidło-
wym zaprzeczeniem feudalizmu, czyli niewolniczego systemu, w którym
jednostki otrzymują bogactwa przez wywłaszczanie innych, jest system
dobrowolny, w  którym jednostki otrzymują bogactwa tylko wtedy, gdy
ktoś zechce im powierzyć swoją własność.
W funkcjonowaniu rynku ma znaczenie kwestia pierwotnej akumulacji
własności, która jest decydująca we wstępnej budowie systemu rynkowe-
go. Przejście od systemu feudalnego do relacji kapitalistyczno-handlowych

  Dopuszczanie się wyzysku za pomocą instytucji aparatu przymusu nie wiąże


241

się immanentnie ani z konkretną funkcją ekonomiczną, ani z wysokością zarobku.


Gdy stosuje się aparat przymusu, stroną wyzyskującą mogą być bogaci kapitaliści,
biedni kapitaliści, bogaci pracownicy, biedni pracownicy, bezrobotni, pracujący etc.
Analogicznie każda z tych grup może również być stroną wyzyskiwaną. Zależy to od
konkretnego rozwiązania instytucjonalnego, które ze względu na stosunki własno-
ściowe może prowadzić do zantagonizowania którejś z tych grup względem innej.

Machaj_Kapitalizm.indd 195 2014-01-09 12:27:51


196 4. Socjalizm jako skrajna forma imperializmu, biurokracji...

wymaga ustalenia pewnej początkowej struktury dystrybucji zasobów. Dla


wielu nurtów ta dystrybucja jest ponurym początkiem każdego kapitalizmu,
który wystarczy jako argument na rzecz jego odrzucenia. Jednym z poważ-
niejszych grzechów nurtów liberalnych bywa deprecjacja roli pierwotnego
posiadacza w  sytuacji wprowadzania stosunków kapitalistycznych i  han-
dlowych. Podobnie było w wypadku transformacji gospodarczej w Polsce.
Zwracano wtedy uwagę na rolę transakcji handlowych na rynku i w związ-
ku z tym na konieczność przeniesienia własności do prywatnych rąk, lecz
zignorowano problem dystrybucji przekazywanego majątku państwowego
do rąk prywatnych (głównie po to, by zyskali przedstawiciele byłej tzw. no-
menklatury). Waga tego problemu zaciera się z czasem, ponieważ w miarę
upływu lat rynek kapitalizuje nowe zyski i straty, przez co wprowadza nowe
rozkłady dystrybucji. W efekcie to, kto posiadał dane zasoby kilkadziesiąt
lat wcześniej, przestaje być istotne242. Niemniej jednak w początkach kapi-
talizmu problem ten jest niezwykle ważny i może (jak w wypadku Polski)
urosnąć do rangi tak poważnej, że niektórzy odrzucają koncepcję gospodar-
ki rynkowej, wylewając dziecko z kąpielą243.
W tradycji koncepcji walki klas stosunki nierównorzędne między ludź-
mi nie pojawiają się dlatego, że pełnią oni odmienne funkcje ekonomiczne,
lecz wynikają z rozwiązań instytucjonalnych. Odwołanie się do koncep-
cji „prawowitej” własności (niezależnie od tego, jak rozumianej) pomaga
rozpoznać ład dobrowolny, a także ten inny, narzucany przez klasę ogra-
niczającą swobody reszty społeczeństwa. Dzięki temu feudalizm i niewol-
nictwo zostają rozpoznane jako rozwiązania instytucjonalne, opierające
się na wyzysku. Marks w przedstawionej przez siebie teorii ekonomicznej
przyjmuje błędną koncepcję wyzysku i walki klas, a potem udaje, że sto-
suje się ona do historycznych przypadków wyzysku, które mogły być „wy-
zyskiem”, lecz nie w rozumieniu marksowskim. „Tak zwana akumulacja
pierwotna”, o  której pisze Marks, dotyczy przypadków pierwotnej gra-
bieży, a nie prymitywnych, dobrowolnych barterowych transakcji (Marks
1959, s. 770 i nast.) 244.

  Na przykład dla mieszkańców dzisiejszej Polski ważne jest, jak zasoby zosta-
242

ły rozdysponowane od 1989 r. W wypadku Stanów Zjednoczonych jest to znacznie


mniej istotne, ponieważ przez dwieście lat system cenowy dokonał wielu kapitalizacji
zysków i strat, które radykalnie zmieniły dystrybucję bogactwa.
243
  Nie jest to temat tej książki, ale warto o nim pamiętać. Dużo bardziej społecz-
nie akceptowanym procesem przejścia na system gospodarki rynkowej byłaby raczej
denacjonalizacja, a nie prywatyzacja (Rothbard 1992).
244
  Zob. więcej: Hoppe 1990, s. 80 i nast.

Machaj_Kapitalizm.indd 196 2014-01-09 12:27:51


Uwagi o imperializmie i walce klasowej 197

Nurt marksistowski nie wymyślił koncepcji walki klas, lecz zaczerpnął


ją z nurtu szkoły francuskiej za pośrednictwem myśli Saint-Simona. Na
zawiłej drodze tych inspiracji teoria została wypaczona i trafiła na podat-
ny socjalistyczno-heglowski grunt. Podobnie było z koncepcją imperiali-
zmu, który rzekomo ma być najwyższym i naturalnym stadium rozwoju
państw kapitalistycznych.
Imperializm jest doktryną polityczno-gospodarczą, której motywem
przewodnim jest ekspansja danego państwa na tereny innych państw
w celu podporządkowania zarówno sfery politycznej, jak i ekonomicznej
(a  w  efekcie również kulturalnej, cywilizacyjnej etc.). Środki stosowane
do osiągnięcia imperialistycznych celów przybierają bardzo różne formy,
które mogą przynosić całkowicie odmienne skutki dla obywateli danego
kraju. Najprostszą z nich jest militarny podbój państwa. W tym wariancie
monopolista prawny, dysponując wystarczającym uzbrojeniem, dokonu-
je inwazji na inne państwo, by przechwycić jego aparat prawny. Innym,
mniej zauważalnym sposobem jest quasi-gospodarczy podbój państwa,
który, mówiąc w skrócie, polega na przekupieniu jego władz, co skutkuje
stworzeniem takich instytucjonalno-pieniężnych powiązań, które pro-
wadzą w efekcie do zależności prawno-finansowej. W takim scenariuszu
imperialnego podporządkowania wystarczy udzielać państwu różnego
rodzaju kredytów i gwarantować dopływ dodatkowych pieniędzy za po-
średnictwem międzynarodowych instytucji (np. Bank Światowy, Unia Eu-
ropejska etc.)245.
Imperializm jest doktryną, toteż jak każda doktryna potrzebuje róż-
nego rodzaju uzasadnień. W  wariancie neokonserwatywnym, obecnym
w koncepcji dzisiejszego państwa amerykańskiego, głównym celem geo-
politycznym jest wprowadzenie w  strategicznych miejscach świata ładu
demokratycznego, rządzonego przez świat zachodni i  jego system war-
tości246. W  wariancie komunistycznym było to umiędzynarodowienie
ruchów robotniczych na rzecz utworzenia jednolitego centralnego wła-
ścicielstwa. W dużo wcześniejszym wariancie kolonizacji było to chrześci-
jańskie misjonarstwo.

  Opisem takiej „dyplomacji dolara” w pierwszej połowie XX w. zajęła się Emily
245

Rosenberg (2003).
246
  Zgodnie z doktryną Wilsona, który w swoim przemówieniu przed Kongresem
w 1917 zapewniał, że świat trzeba „uczynić bezpiecznym dla demokracji”. Jego teza
odbija się echem do dzisiaj, gdy państwo amerykańskie usiłuje, raczej z marnym skut-
kiem, wprowadzić demokrację w różnych częściach świata.

Machaj_Kapitalizm.indd 197 2014-01-09 12:27:51


198 4. Socjalizm jako skrajna forma imperializmu, biurokracji...

Mimo różnic ideologicznych w tych nurtach oraz różnic w skutkach,


które przynoszą, można dostrzec wspólne narzędzia stosowane przez
różne koncepcje imperializmu. Bez względu na światopoglądowe uzasad-
nienie ekspansji dokonywana jest ona narzędziami państwowymi w celu
przejęcia instytucji innego państwa247. Imperialny podbój innych krajów
nigdy nie odbywa się dobrowolnie, za pomocą swobody transakcyjnej.
Na arenie międzynarodowej taka swoboda oznaczałaby nieograniczony
prawnie handel. Tymczasem imperialistyczny ład zaprowadzany jest przez
przedstawicieli politycznych, dysponujących monopolem na wywłaszcza-
nie obywateli248.
Marksiści, którzy powołują się na pracę Lenina na temat teorii nie-
uchronności imperializmu kapitalistycznego, zauważają, że inspirował się
w niej głównie pracą Johna Hobsona (1902)249. Jednak Hobson nie jest au-
torem tezy o tym, że kapitalizm musi nieuchronnie prowadzić do ekspan-
sywnej polityki zagranicznej, której celem jest podporządkowanie sobie
innych państw. Nurt doszukujący się w kapitalistycznym ładzie imperia-
listycznych tendencji narodził się w samym kapitalizmie, czego dowodzą
prace Charlesa Conanta, Artura Hadleya i Jeremiaha Jenksa, wybitnych
przedstawicielach amerykańskiego „merkantylizmu” (Parrini i  Sklar
1983)250. Okazuje się, że to nie Lenin ani nie Hobson przedstawili rze-
komo nierozerwalny związek kapitalizmu z imperializmem jako pierwsi,
lecz uczyniły to amerykańskie środowiska biznesowe, które były zainte-
resowane praktycznym imperializmem z pobudek czysto finansowych251.

  „Kiedy używane jest słowo imperializm, zawsze oznacza ono – szczerze bądź
247

nie – agresję” (Schumpeter 1955, s. 5).


248
  Dlatego błędem jest utożsamianie doktryny wolnego handlu z imperializmem.
Chociaż imperializm może nosić na swoich sztandarach hasła wolnego handlu (jak
współczesny imperializm Unii Europejskiej czy amerykański w postaci NAFTA), to
w rzeczywistości zawiera elementy merkantylistyczne (regulacyjno-technokratyczne
na rynku wewnętrznym i  protekcjonistyczne wobec rynku zewnętrznego). Jak po-
kazuje MacDonagh (1962, s. 498), klasyczny Cobdenowski ruch na rzecz całkowicie
wolnego handlu był zarówno w praktyce, jak w teorii doktryną antyimperialistyczną.
249
 Zob. Lenin 1949 i liczne przypisy do Hobsona. Zob. też Winslow 1931, s. 732
i nast.
250
  Conant zachęcał Amerykanów pod koniec XIX w. do inwazji na wyspy hisz-
pańskie, aby zapewnić nieprzerwane funkcjonowanie amerykańskiego kapitału
(Koebner 1949, s. 14–15). Conantem zainspirował się marksista H. Gaylord Wilshire,
który następnie zainspirował Hobsona, od którego z  kolei bogato czerpał Lenin
(Rothbard 2002b, s. 210).
251
  Oprócz Lenina ważną rolę odegrali inni teoretycy imperializmu ze środowiska
marksistowskiego, np. Luksemburg, Kautsky, Hilferding, Trocki, Tuhan-Baranovsky

Machaj_Kapitalizm.indd 198 2014-01-09 12:27:52


Uwagi o imperializmie i walce klasowej 199

Jedną z głównych cech prac Marksa było ignorowanie aspektów insty-


tucjonalnych, a  szczególnie różnicy między działaniami dobrowolnymi
a przymusowymi. Stąd nie uchwycił precyzyjnie natury walki klas, a po-
nadto nie rozróżniał merkantylizmu i  wolnego rynku. W  konsekwencji
jego następcy nie potrafili odróżnić imperializmu od wolnego rynku.
Tradycyjna klasyczna teoria ekonomii jest kojarzona z „prawem Saya”
(w rzeczywistości „prawem rynków”; Say 1960, s. 207 i nast.). W historii
myśli nie było chyba twierdzenia tak kontrowersyjnego, ale nie ze wzglę-
du na treść, lecz różnego rodzaju błędne interpretacje252. Jednakże w bar-
dzo ogólnej postaci jej podstawowe założenie nie jest kontrowersyjne.
Prawo rynków mówi, że nie istnieją żadne przeszkody ekonomiczne lub
instytucjonalne, aby rynek był wolny od poważnych kryzysów, ciągłej
stagnacji oraz wysokiego bezrobocia. Prawo Saya nie zakłada, że kryzysy
nie będą w ogóle występować i że gospodarkę nieustannie będzie cecho-
wać pełne zatrudnienie. Zakłada tylko, że nie ma przeszkód, by taką rów-
nowagę można było osiągnąć pod warunkiem istnienia wolnego systemu
cenowego253.
W przeciwieństwie do tej ogólnej wersji prawa Saya nurty socjalistycz-
ne doszukiwały się w gospodarce rynkowej poważnych utrudnień na dro-
dze do sprawnego funkcjonowania. Znaczna większość sprowadzała się
do tezy, że istnienie prywatnej własności lub elementów z nią pośrednio
powiązanych (jak procent z tytułu inwestycji), uniemożliwia skuteczne go-
spodarowanie. Dobrym tego przykładem są teorie podkonsumpcji i nad-
produkcji, zakładające, że z powodu istnienia wynagrodzenia z tytułu za-
inwestowanego kapitału (procentu) agregatowa ilość pożądana nigdy nie
będzie równa agregatowej ilości dostarczanej. Równowaga wydaje się nie-
możliwa, ponieważ istnieje kapitalistyczne prawo do pobierania procentu.
Kapitaliści wypłacają pieniądze na początku projektu inwestycyjnego po-
siadaczom czynników produkcji. Nie oczekują jednakże po pewnym okre-
sie zwrotu takiej samej sumy pieniędzy, lecz sumy powiększonej o pewien
procent, tymczasem siła nabywcza ludności jest niewystarczająca, aby

czy Bucharin (Etherington 1982, s. 9; zob. też Winslow 1931, s. 716 i nast.). Ich tezy
i różnice między nimi nie są jednak istotne dla naszych rozważań.
252
  Dobrym przykładem jest krytyka tego prawa dokonana przez Keynesa (2003,
s. 18 i nast.). Jak podkreśla Blaug, stanowi ona nadużycie, ponieważ prawo Saya „jest
w  jakimś zakresie teoretycznie słuszne” (Blaug 2000, s.  170). O  swoistej redefinicji
prawa Saya zob. Hutt 2007, s. 24 i nast.
253
  W dzisiejszej makroekonomii kwestią sporną nadal jest to, czy taki proces to-
czy się za sprawą interwencjonizmu państwowego, czy mechanizmów rynkowych.

Machaj_Kapitalizm.indd 199 2014-01-09 12:27:52


200 4. Socjalizm jako skrajna forma imperializmu, biurokracji...

w pełni sfinansować potrzeby biznesu. Niemożliwa jest także nadwyżka


potrzebna do zapewnienia rentowności, gdyż ludność nie dysponuje taki-
mi środkami, by ją wykreować.
Większość różnych wariantów teorii podkonsumpcji opiera się na księ-
gowych zabiegach i rozmyślnym oddzieleniu zarobków kapitalisty od za-
robków robotnika. Może to być również inny podział, na przykład na
kapitał trwały i obrotowy, ale ogólna zasada jest podobna. Jedna grupa
wydatków nie zostaje uwzględniona w przyjętym schemacie, aby potem
wykazać, że w drugiej grupie brakuje niezbędnych wpływów do gospo-
darki, które zapewniają jej funkcjonowanie254. Podobne teorie uznawali
nie tylko socjaliści i przeciwnicy kapitalizmu, lecz wpływowi amerykań-
scy merkantyliści, tacy jak Conant, Hadley czy Jenks. Znani i szanowa-
ni w  środowiskach biznesowo-politycznych, przedstawiali tezy w  wielu
punktach pokrywające się z  teoriami podkonsumpcyjnymi, mówiącymi
o wrodzonej niestabilności systemu kapitalistycznego255.
Chociaż na pozór socjaliści i  amerykańscy protekcjoniści tak samo
rozpoznawali problem, istniała pomiędzy nimi zasadnicza różnica co do
tego, jak go rozwiązać. Socjaliści ze względu na swoje rewolucyjne ko-
rzenie i  polityczne zaplecze proponowali, żeby znieść własność prywat-
ną. Amerykańscy merkantyliści natomiast uważali, że należy prowadzić
imperialistyczną politykę zagraniczną celem ekspansji na inne rynki, co
zapewniłoby popyt na amerykańskie produkty. Ekonomiczne uzasadnia-
nie imperializmu nie jest oryginalnym pomysłem marksistów ani przeciw-
ników systemu kapitalistycznego. Autorami tego uzasadnienia byli biz-
nesmeni zainteresowani zwiększaniem obrotów pieniężnych za pomocą
ekonomiczno-politycznych podbojów. Teorie Lenina były zaledwie kalką
tego typu poglądów.
Środowiska wielkiego biznesu w regulowanej gospodarce rynkowej nie
podchodzą pryncypialnie do zagadnienia prawa własności. Chociaż jest
ono ważne dla nich samych, to nie zawsze oczekują jego respektowania
we wszystkich przypadkach. Przykładem może tu być zaangażowanie tych
środowisk w politykę i próby monopolizacji rynku (np. przez wykluczanie

 Wspomnijmy tylko jedną z  najważniejszych krytycznych pozycji, na którą


254

podkonsumpcjoniści jeszcze nie odpowiedzieli, choć opublikowano ją ponad 80 lat


temu (Hayek 1929).
255
  Conant, Jenks i Hadley stawiali tezy o nadprodukcji, nadoszczędnościach i du-
żych inwestycjach kapitałowych, które wymagały ekspansywnej polityki państwa
w celu pozyskania nowych rynków (Parrini i Sklar 1983, s. 560 i nast.). Por. Rothbard
2002b, s. 208 i nast.

Machaj_Kapitalizm.indd 200 2014-01-09 12:27:52


Uwagi o imperializmie i walce klasowej 201

konkurentów czy uzyskiwanie państwowych dotacji). Podobny mecha-


nizm występował w wypadku imperialistycznej polityki, kiedy niektórzy
przedstawiciele wielkiego biznesu obrali sobie za cel wykorzystanie aparatu
przymusu (własnego państwa) do przejęcia kontroli nad innym aparatem
przymusu w celu zapewnienia zbytu. Aby wesprzeć ten cel, zainspirowano
powstanie intelektualnego ruchu, który miał przedstawiać ekonomiczne
uzasadnienie imperializmu. Społeczeństwo nie było bowiem gotowe, by
bezinteresownie poprzeć działania imperialistów, które zmierzają tylko
do tego, aby zwiększyć zyski wybranym firmom. Uzyskanie szerokiego
poparcia jest bardziej prawdopodobne, gdy takie działania mają formalne
uzasadnienia, ugruntowane w obawach o ogólną kondycję gospodarki256.
Imperializm, o  którym pisał Lenin, został wcześniej opisany przez
samych imperialistów. Nie jest to dobrowolny schemat rozszerzania eko-
nomicznych wpływów, które odbywałoby się w ramach wolnego handlu
międzynarodowego i poszanowania tytułów własności między suweren-
nymi jednostkami społeczeństw. W  procesy ekonomiczne imperializmu
zaangażowany jest aparat państwowy. Nawet jeśli biznesmeni w danym
kraju zarobili pieniądze na swobodnych transakcjach i  sprzedawaniu
dóbr i  usług obywatelom, to kiedy później przeznaczali te pieniądze na
polityczne uzależnianie obcych państw i rządów lub ich przekupywanie,
wtedy porzucali metody dyplomatyczne, pokojowe na rzecz tych ekspan-
sywnych, opierających się na pośredniej lub bezpośredniej ekspropriacji.
Działania imperialistów są w takim przypadku przeciwieństwem tego, co
czynili na rynku krajowym. Imperializm jest zjawiskiem, które nieodłącz-
nie wiąże się z  użyciem przemocy bądź groźby jej stosowania, dlatego
nie może być uznawany za nieodłączny element wolnego handlu lub jego
końcowe, nieuniknione stadium. Nawet jeżeli (co często się zdarza) im-
perializm stosowany jest (między innymi) z pobudek czysto pieniężnych.
Imperialistami stają się ci, którzy stosują narzędzia przymusu wobec in-
nych społeczeństw. Z tego powodu imperialistami mogą być nie tylko ka-
pitaliści, lecz także politycy, socjaliści, ekolodzy, przedstawiciele ruchów
religijnych etc. Precyzyjnie ujął to Joseph Schumpeter:

 Analogicznie zaczęto przekonywać, że gospodarka potrzebuje istnienia ban-


256

ku centralnego, który miałby zwiększać ilość pieniędzy w obiegu (lub obniżać stopy
procentowe), aby elastycznie stymulować jej rozwój. W  dzisiejszej teorii ekonomii
pojawia się wiele tego typu pomysłów (w dodatku krytycznych wobec siebie). Jednak-
że rzeczywiste źródła istnienia amerykańskiego banku centralnego można odnaleźć
w interesach klanów Morganów i Rockefellerów, którzy sprzyjali stworzeniu Systemu
Rezerwy Federalnej (Rothbard 1994, s. 90).

Machaj_Kapitalizm.indd 201 2014-01-09 12:27:52


202 4. Socjalizm jako skrajna forma imperializmu, biurokracji...

Eksportowa monopolizacja nie jest owocem wewnętrznych praw


kapitalistycznego rozwoju. Charakter kapitalizmu pozwala na ma-
sową produkcję, ale poza kilkoma wyjątkami nie prowadzi do nie-
ograniczonej koncentracji, która pozostawi jedną firmę lub kilka
w każdym sektorze (…) trusty i kartele mogą osiągać newralgiczne
cele – to znaczy uprawiać monopolistyczne praktyki – tylko poprzez
taryfy ochronne, bez których straciłyby swoją pozycję dominującą.
Taryfy ochronne nie wyrastają jednak automatycznie z konkuren-
cyjnego systemu. Są one owocem politycznego działania (…) Stąd
wynika podstawowy błąd opisywania imperializmu jako nieuniknio-
nej fazy kapitalizmu, albo nawet mówienia o przemianie kapitalizmu
w imperializm. (Schumpeter 1955, s. 89) 257

Monop ol i z acja a kon k u r e ncja


Teoria monopolu jest jednym z  najczęściej poruszanych tematów za-
równo w teorii mikroekonomicznej, jak i w teorii polityki gospodarczej.
Tymczasem mimo ogromnej kariery, jaką niewątpliwie cieszy się pojęcie
„monopol”, wątpliwe wydaje się ustalenie możliwej do przyjęcia uniwer-
salnej definicji. Najpierw w tym celu należałoby ustalić, czym jest „kon-
kurencja”, ponieważ monopolizacja jest najczęściej rozumiana jako prze-
ciwieństwo procesów konkurencji. Niestety, teorii konkurencji jest wiele,
więc teorii monopoli również258. Tradycyjnie monopol bywał kojarzony
jako przywilej przyznawany przez państwo na określoną produkcję (Sti-
gler 1982, s. 1). W podstawowej neoklasycznej teorii konkurencji mono-
polizacja jest rozumiana dosyć ułomnie, gdyż przeciwstawia się ją niere-
alistycznej konkurencji doskonałej.
Neoklasyczna perspektywa doskonałej konkurencji pozwala zdefiniować
optymalne warunki rynkowe dla istnienia prawdziwie „konkurencyjnych”

 Zdaniem Schumpetera forma produkcji w postaci kapitalizmu nie jest bezpo-


257

średnio związana z  imperializmem, który musi mieć inne przyczyny, i  jest starszą
doktryną niż kapitalizm (zob. też Winslow 1931, s.750). Bogatych ludzi często określa
się jako kapitalistów, a bogactwo ułatwia działania imperialistyczne. Nie oznacza to
jednak, że następstwem bogactwa musi być imperializm.
258
  De Roover (1951) prześledził długą historię pojęcia „monopol”, które zazwy-
czaj oznaczało „jednego dostawcę produktu”. Choć intuicyjnie może się to wydać
poprawne, to jednak nie do końca taka definicja jest satysfakcjonująca, ponieważ za-
leży od tego, jak szeroko zostanie zdefiniowany sektor (Rothbard 2004, s. 661 i nast.).
W imperium brytyjskim „monopole” czy „patenty” oznaczały przyznaną przez mo-
narchę wyłączność na produkcję danego towaru.

Machaj_Kapitalizm.indd 202 2014-01-09 12:27:52


Monopolizacja a konkurencja 203

rynków. W wyniku tego przedstawiane są struktury przeciwstawne, takie


jak monopol, oligopol czy konkurencja monopolistyczna, które odzwier-
ciedlają społecznie niekorzystną alokację zasobów (np.  brak „optimum
technicznego”) i niepożądaną strukturę cen (nakładanie wyższych cen niż
w scenariuszu idealnym). Koncepcja doskonałej konkurencji opiera się na
założeniach nieskończoności liczby podmiotów, braku ograniczeń dla wej-
ścia i  wyjścia, doskonałej informacji i  jednorodności wszystkich produk-
tów. Wszystkie te założenia służą stworzeniu idealnej wizji rynku, w której
indywidualna krzywa popytu jest pozioma, co oznacza istnienie stałej ceny
dobra bez względu na to, ile osób kupuje dany produkt. Cena ta automa-
tycznie jest zawsze równa kosztom produkcji danego towaru, nie występuje
też zróżnicowanie oferty poszczególnych producentów, których jest nie-
skończenie wielu. Ze względu na „doskonałą informację” nieopłacalna jest
reklama produktu, który i tak ze względu na założenie o homogeniczno-
ści jest taki sam jak wszystkie inne. Jeśli producent podniesie cenę choćby
o jedną tysięczną grosza, to straci wszystkich klientów, gdyż będą oni mogli
bez żadnych kosztów kupić dokładnie to samo u innych producentów. Po-
minięta jest całkowicie alokacyjna rola przedsiębiorcy.
Założenia tego modelu są alogiczne i nie przystają do obrazu świata,
ale mimo to wielu ekonomistów traktuje go poważnie (z różnych opera-
cyjnych względów). Z pewnością nie istnieje w rzeczywistości taka eko-
nomiczna nieskończoność ani taki sektor gospodarki, w  którym liczba
sprzedawców i  kupców byłaby nieskończona259. Równie wątpliwa jest
teza o  homogeniczności produktów, ponieważ świat jest niejednorodny
i  ta jego cecha jest pierwotnym bodźcem do gospodarczego działania.
W  obrębie czynników produkcji, ziemi, zasobów ludzkich, a  także po-
trzeb i produktów występują ogromne różnice. Gospodarczy świat nie jest
zbudowany z jednego homogenicznego czynnika. Jest to jeden z powodów
istnienia konkurencji.
Mikroekonomia neoklasyczna używa pojęcia „doskonała informacja”,
mimo że ten termin nie został wyjaśniony. Co miałaby oznaczać „doskonała
informacja”? Doskonała informacja nigdy nie może się pojawić ze względu

  Można twierdzić, że dla rynku doskonale konkurencyjnego liczba producen-


259

tów nie musi być nieskończona. Jednakże to założenie jest stosowane, aby zawsze
osiągnąć zrównanie kosztu krańcowego z  ceną. Teoretycznie taka sytuacja byłaby
możliwa, gdyby występowało dwóch producentów, tak jak w teorii konkurencji Ber-
tranda (1883; zob. też. Simon 1984, s. 209 i nast.), lecz wydaje się, że wtedy sekwencja
podejmowania decyzji przez producentów musiałaby być nieskończona i w rzeczywi-
stości obaj w każdej rundzie musieliby zachowywać się jak nowi producenci.

Machaj_Kapitalizm.indd 203 2014-01-09 12:27:52


204 4. Socjalizm jako skrajna forma imperializmu, biurokracji...

na niepewność, a neoklasyczny ekonomista nawet hipotetycznie nie zdo-


łałby takiej sytuacji przedstawić. Nie jest to tylko kwestia braku istnienia
w  rzeczywistości, ale nawet niemożliwości zaistnienia w  naszej wyobraź-
ni. Podobne problemy dotyczą czwartego założenia o braku barier wyjścia
i wejścia. Jakiegokolwiek działanie w którymś z sektorów wymaga posiada-
nia jakiegoś kapitału, który jest dobrem rzadkim, a nie ogólnodostępnym.
Model doskonałej konkurencji oprócz tego, że statyczny, stanowi przy-
kład rozpadu empirycznych podstaw nauki ekonomii. Nauka o gospodar-
ce może odnosić się do rzeczywistości albo opierać na wyimaginowanym
platońskim modelu. Wyzwanie dla neoklasycznego ekonomisty polega
na tym, jak zrobić użytek z  nierealistycznego modelu. Ekonomia reali-
styczna, jak na przykład ekonomia klasyczna, opiera się na obserwacjach
mających bezpośrednie ugruntowanie w  rzeczywistości. Dotyczy to he-
terogeniczności zasobów i ludzi, ograniczoności czasu i kapitału, a także
niepewności w każdym działaniu człowieka, wiążącej się z niemożliwo-
ścią przewidywania przyszłości i konstruowania deterministycznych (lub
quasi-deterministycznych – probabilistycznych) modeli gospodarki.
Model doskonałej konkurencji jest sprzeczny z taką rzeczywistością. Za-
sadne jest więc pytanie o użyteczność takiego modelu i jemu podobnych.
Modele mogą opierać się na różnych rodzajach abstrakcji. Koncepcja kon-
kurencji doskonałej opiera się na abstrakcji izolującej, która w przeciwień-
stwie do abstrakcji uogólniającej stanowi czysty spekulatywny eksperyment
myślowy. Abstrakcja uogólniająca pomija wiele czynników, które nie grają
roli w teoretyzowaniu na temat interesującego nas zjawiska (Stępień 1995,
s. 147). Odnosząc się do teorii konkurencji, abstrakcja uogólniająca pomija
to, czy w  badanym sektorze konkuruje więcej blondynów czy brunetów,
gdyż te cechy nie mają znaczenia dla formułowania postulatów teoretycz-
nych dotyczących istoty konkurencji. Zwróćmy uwagę, że gdy stosuje się
tę abstrakcję, nie twierdzi się, iż owe cechy nie istnieją lub że wszyscy mają
włosy „przezroczyste” (cokolwiek miałoby to słowo oznaczać). W tym aku-
rat wypadku kolor włosów nie ma znaczenia dla badanego obiektu260. Istota
konkurencji jest niezależna od kolorów włosów producentów, a abstrakcja
uogólniająca umożliwia skupienie na istocie rzeczy261.

 Można wyobrazić sobie przypadek, w  którym kolor włosów ma znaczenie


260

(np. gdy aktorki konkurują o rolę Kleopatry w filmie).


261
  Jak już wspominaliśmy, inną drogę metodologiczną zaleca Milton Friedman
(1953), który ignoruje rozróżnienie na abstrakcję izolującą i abstrakcję uogólniającą.
Stwierdza, że świat jest niepoznawalny, a jako rozwiązanie proponuje swoje pozyty-
wistyczne sposoby jego modelowania.

Machaj_Kapitalizm.indd 204 2014-01-09 12:27:52


Monopolizacja a konkurencja 205

Inaczej postępuje się w  wypadku stosowania abstrakcji izolującej,


w której dokonuje się eliminacji czynników. Teoria doskonałej konkuren-
cji nie abstrahuje od błahych zmiennych, lecz celowo porzuca najważ-
niejsze, naszym zdaniem, czynniki, takie jak wspomniana niepewność,
niepełna informacja, skończona liczba producentów i niejednorodne pro-
dukty. Dokonując tego porzucenia, model doskonałej konkurencji odrzu-
ca przyczyny konkurencji i nieuniknione warunki, w których konkuren-
cja zachodzi. Pomijając potencjalne aspekty Friedmanowskiej predykcji,
dla realnej analizy świata model ten nie ma praktycznie znaczenia poza
stwierdzeniem, że rzeczywistość do niego nie przystaje262. Może to stać
się przesłanką do wyciągnięcia wniosków politycznych, choć postulaty
przedstawione na podstawie tego modelu mogą być zgubne263.
Konkurencja, tak jak pojmowali ją klasyczni ekonomiści, polega przede
wszystkim na tym, że przedsiębiorcy między sobą rywalizują. Dotyczy to
w szczególności zróżnicowania produktów i  prowadzenia polityki ceno-
wej. Konkurencja rzeczywista jest zaprzeczeniem doskonałej konkuren-
cji264. Mimo to ten neoklasyczny model bywa wykorzystywany do oceny
konkurencyjności. Jednym z przykładów może być wyodrębnienie kosz-
tów sprzedaży i  produkcji (Chamberlin 1956, s.  123). Chamberlin suge-
rował, że koszty produkcji zdają się zjawiskiem pozytywnym, ponieważ
służą zaspokajaniu określonych potrzeb konsumentów. Koszty sprzedaży
natomiast nie służą do tego, aby wpływać na funkcję podaży, lecz na
funkcję popytu –  a  przez dywersyfikację produktów „zmuszać” konsu-
mentów do tego, aby przesuwali swoje krzywe popytu. Do takiego wnio-
sku można dojść, gdy się przywiązuje nadmierną wagę do konkurencji
doskonałej. Jeśli optymalny stan polega na homogeniczności produktów,
to każde działanie przedsiębiorcy (np.  stosowanie reklamy) na rzecz ich

 Dla niektórych stanowi to powód do prowadzenia polityki antytrustowej


262

(Aumann 1964, s. 41). Niestety, brakuje wyjaśnienia, dlaczego brak realizmu w mode-
lu konkurencji doskonałej miałby być powodem stosowania polityki antytrustowej.
263
  Wyobraźmy sobie, że jakiś prawnik z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsu-
mentów potraktuje poważnie tezę, że konkurencja doskonała to najlepsze z  możli-
wych rozwiązań. Aby ją konsekwentnie wprowadzić, musiałby podjąć serię decyzji,
które zniszczyłyby strukturę kapitałową rynku i  sprowadziły produkcję do pozio-
mu jednostek gospodarowania wielkości gospodarstw z czasów średniowiecza. Choć
nawet i  w  tym skrajnym przypadku konkurencja doskonała nie zostałaby w  pełni
osiągnięta.
264
  Sama liczba konkurentów również nie powinna być wytyczną, gdyż nie ma
„bezpośredniego związku między liczbą dostawców a poziomem konkurencji” (Fama
i Laffer 1972, s. 674). Zob. też przyp. 268.

Machaj_Kapitalizm.indd 205 2014-01-09 12:27:52


206 4. Socjalizm jako skrajna forma imperializmu, biurokracji...

różnicowania jest nieoptymalne. Tymczasem rynek można zdefiniować


rozmaicie, toteż kwestią arbitralną jest to, czy przyjmiemy, że ktoś mani-
puluje krzywą popytu na już istniejącym rynku, czy może oferuje nowy
produkt, którego podaż wymaga nowego rynku. Popyt i  podaż to ana-
lityczne narzędzia, które teoretyk wybiera do opisu sytuacji. Mają one
obrazować pewne zależności, a  nie sztywno klasyfikować poszczególne
rodzaje działania sprzedawców265.
Z punktu widzenia firmy wszystkie koszty są wydatkami, które służą
zwiększaniu obrotu w przedsiębiorstwie. Każdy, nawet najmniejszy wyda-
tek przedsiębiorca ponosi po to, aby przyczynił się do wzrostu wydatków
konsumpcyjnych. Z tego punktu widzenia każdy koszt jest kosztem sprze-
daży, w tym także często przywoływany koszt reklamy, służący pozyska-
niu konsumenta. Te wydatki są szczególnie ważne w sytuacji niepewności
i niewiedzy rynkowej, gdy nie istnieje coś takiego jak doskonale dostępna
informacja (Kirzner 1978, s. 142 i nast.).
Pomijając pytanie o to, czy konkurencja doskonała jest możliwa w rze-
czywistości, nie sposób dowieść, że pierwszy producent, który ją zaburzy,
spowoduje straty społeczne. Powiedzmy, że rozpoczynamy od platoń-
skiego egalitarnego rynku, w którym wszystkie produkty są takie same,
a  producentów jest nieskończenie wielu266. Nagle pojawia się jakiś pro-
ducent, który zaburza tę równowagę, oferując konsumentom swoje pro-
dukty wyróżniające się na rynku. Załóżmy, że następuje wyraźny wzrost
sprzedaży jego towaru, zwiększa się na niego popyt, krzywa popytu (dla
firmy) staje się opadająca, co oznacza, że firma może już podnieść cenę
bez utraty wszystkich klientów. Właściwą sobie rolę ma tu do odegrania
reklama, która będzie informować kupców o tym, że produkt jest znacz-
nie lepszy niż nieskończenie wiele innych, oferowanych przez pozostałych
dostawców.
Czy możemy uznać, że tego rodzaju działanie nie jest społecznie ko-
rzystne i oznacza zaburzenie pożądanego stanu równowagi oraz odrzuce-
nie konkurencyjnego ładu? Takie działanie jest konkurencyjne, ponieważ
oznacza walkę o klienta i próbę konkurowania z innymi dostawcami o to,
aby dostarczyć większej użyteczności. Krzywa popytu staje się opadająca

 Tę konstruktywną krytykę zaprezentował sam Chamberlin, współtwórca


265

teorii konkurencji niedoskonałej i autor rozróżnienia kosztów sprzedaży i produkcji


(Chamberlin 1964, s. 59).
266
  Zakrawa na ironię, że doskonała konkurencja w neoklasycznej ekonomii, rze-
komo oparta na idei prorynkowej, przypomina utopię komunistyczną.

Machaj_Kapitalizm.indd 206 2014-01-09 12:27:52


Monopolizacja a konkurencja 207

z tego powodu, że konsumenci mają większą korzyść z pojawienia się na


rynku nowego produktu, który przebija ofertę nieskończonej liczby rela-
tywnie gorszych konkurentów267.
Próba określania pozycji monopolistycznej, która szkodzi optymalnej
alokacji zasobów i umniejsza dobrobyt społeczny, nie może więc się odby-
wać poprzez odniesienie do modelu doskonałej konkurencji. Istnieją jed-
nak inne sposoby jej zdefiniowania (zob. Rothbard 2004, s. 672 i nast.).
Jednym z nich jest próba definiowania za pomocą koncepcji „ceny mono-
polistycznej”, to znaczy ceny odbiegającej od pewnego idealnego pozio-
mu. Nadwyżka miałaby powodować istnienie zysków monopolistycznych
producenta. To podejście zakłada aprioryczną możliwość rozpoznania
„konkurencyjnej ceny” w oderwaniu od tego, jak kształtują się na rynku
relacje między sprzedawcami i  odbiorcami. Tymczasem cena konkuren-
cyjna to taka cena, jaka kształtuje się na podstawie kontraktów zawiera-
nych na poszczególnych rynkach. Próba określenia z zewnątrz właściwego
poziomu cen jest skazana na arbitralność (często sam rynek znacznie wy-
przedza zachowania urzędów antytrustowych268). Nie istnieje obiektyw-
na możliwość określenia poziomu konkurencyjnej ceny w oderwaniu od
tego, jak kształtują się autentyczne warunki rynkowe. Założenie możliwo-
ści poznania takich cen bez procesu rynkowego zakłada implicite możli-
wość planowania gospodarczego w gospodarce socjalistycznej269.
Kolejna próba definiowania monopolizacji mogłaby polegać na okre-
ślaniu swobody i wyłączności władania danym zasobem, a przez to moż-
liwości zmniejszania podaży na rynku, wskutek tego zaś wzrostu ceny

267
  Baumol (1977, s. 511–512) zaznacza, że jeśli w każdym sektorze występowałby
„monopol” (w tym neoklasycznym sensie), wtedy trudno byłoby orzec, że nie jest to
sytuacja optymalna. Jednakże nawet jeśli w każdym innym sektorze występuje sytu-
acja doskonałej konkurencji, to problem pozostaje taki sam: nie sposób stwierdzić, że
nie jest to posunięcie optymalne.
268
  Przykładowo w Polsce w początkach gospodarki rynkowej operatorzy telefonii
komórkowej pobierali opłatę za możliwość identyfikacji numeru dzwoniącego. Dzi-
siaj już nikt nie wyobraża sobie, aby pobierać opłatę za coś takiego.
269
  Polityka antytrustowa cierpi na kłopotliwy „syndrom byłej narzeczonej”. Re-
akcja urzędu na zmiany rynkowe jest zależna od tego, jak wcześniej wyglądała sytu-
acja. Przykładowo: jeśli na lokalnym rynku po raz pierwszy pojawia się gazeta, wtedy
wszystko jest w porządku. Jeżeli jednak istnieją już dwie gazety i jedna bankrutuje,
to urząd zaczyna się interesować tą sytuacją w  obawie przed „monopolizacją”. Jak
widzimy, nie jest ważna sama sytuacja, tylko zawsze porównanie do tego, co było na
rynku wcześniej, tak jakby sytuacja wcześniejsza (nie wiedzieć czemu) była bardziej
optymalna. Zob. Block 1994, s. 47.

Machaj_Kapitalizm.indd 207 2014-01-09 12:27:52


208 4. Socjalizm jako skrajna forma imperializmu, biurokracji...

oferowanego dobra. Tu pojawia się problem polegający na tym, że wy-


łączne dysponowanie oznacza tytuł własności danego zasobu, co jest kon-
stytutywnym elementem gospodarki rynkowej. Każdy człowieka posiada
aktywa, dom, maszyny czy samochód, którymi może dysponować i z któ-
rych użytkowania może wykluczać innych i  wpływać na ceny. Na tym
polega istota prawa własności, więc definiowanie w ten sposób monopoli-
zacji jest błędne. Nie ma znaczenia to, że wpływ na cenę danego produk-
tu może być większy bądź mniejszy. Mały producent rolny, zmniejszając
podaż, może w niewielkim stopniu wpłynąć na cenę. Inaczej jest w wy-
padku wielkiej firmy dostarczającej specyficzne zasoby, aczkolwiek oba
przypadki są z punktu prawa władania takie same. Owszem, w analizie
ekonomicznej ważne jest uwzględnienie elastyczności, czyli tego, jak da-
lece czyjeś indywidualne decyzje wpływają na ceny. Mówienie o elastycz-
ności nie jest jednak dobrym sposobem na określanie zakresu umniej-
szania dobrobytu społecznego i optymalnej alokacji, jeśli sam dobrobyt
i alokacja zależą od istnienia tego zjawiska270. Prawo własności i wyłącza-
nie z użytku to „transakcja wiązana” – nie można traktować wykluczania
innych z użytku jako społecznej straty, ponieważ rozwinięta gospodarka
istnieje dzięki prawu własności (i możliwości wykluczania).
Konkurencja między różnymi producentami na rynku może przybierać
rozmaite formy, które z kolei w świetle innych teorii mogą się wydawać
niepomyślne. Często producenci stosują reklamy i odwołują się do subiek-
tywnych gustów konsumenta. Nierzadko sprzedają poniżej kosztów, aby
zainteresować go określonym produktem lub zachęcić do kupowania in-
nych dóbr. Niejednokrotnie stosują wszelkie możliwe sposoby, aby zaofe-
rować coraz bardziej różnorodne produkty. Wszystkie te działania na dy-
namicznym rynku prowadzą do różnych skutków, niejednokrotnie z góry
traktowanych jako szkodliwe, choć później często okazują się korzystne.
Israel Kirzner poddał podejście neoklasyczne krytyce z jeszcze jedne-
go powodu. Nawet jeśli uznamy wybrane stany gospodarki za mniej lub
bardziej konkurencyjne, to i  tak model neoklasyczny pomija to, że go-
spodarki nie należy ujmować jako jakiegoś stanu, ale że jest ona „proce-
sem” rynkowym. Struktury rynkowe w teoriach neoklasycznych opisują
niezachwianie istniejące funkcje podaży i  popytu. Rewolucja dokonana
w teorii konkurencji, chociażby przez Chamberlina i Robinson, polegała

  Innymi słowy, można by powiedzieć, że ludziom zawsze byłoby lepiej, gdyby


270

ceny wszystkiego były niższe, jednak popełnialibyśmy wtedy błąd typu nirvana falla-
cy. Na temat tego błędu zob. Demsetz 1969.

Machaj_Kapitalizm.indd 208 2014-01-09 12:27:52


Monopolizacja a konkurencja 209

na wymianie jednych funkcji na drugie. Nie odrzuciła jednak podstawo-


wego mechanistycznego podejścia opisywania rynku jakimś stanem rów-
nowagowym (Kirzner 1978, s. 29). W procesie gospodarowania naturalne
jest to, że ceny nie odzwierciedlają warunków idealnych. Z tego powodu
planowanie gospodarcze w  socjalizmie jest nie tylko wyzwaniem teore-
tycznym, lecz także praktycznym. Z tego również powodu przedsiębiorcy
w  gospodarce rynkowej pełnią ważne społeczne funkcje. Swoimi decy-
zjami wpływają na zmiany systemu cenowego i dokonują dostosowań do
zmieniających się warunków niepewnego świata. W neoklasycyzmie, tak
jak w modelu doskonałej konkurencji, nie ma niepewności. Tak samo jest
w skrajnym przypadku neoklasycznego monopolu, w którym monopoli-
sta dobrze wie, jak wygląda gospodarka i elastyczność krzywej popytu na
jego produkt. Zastąpienie jednego rodzaju równowagi innym jej rodzajem
nie rozwiązuje sedna problemu statycznej teorii konkurencji.
Książka ta nie jest rozprawą na temat teorii konkurencji, lecz rozpatruje
relacje własnościowe i ich konsekwencje dla porządku gospodarczego. Nie
zajmujemy się opracowaniem zagadnienia samej konkurencji. Jednakże
niektóre problemy z nią związane dotykają bezpośrednio analizowanego
przez nas obszaru. W latach osiemdziesiątych XX wieku doszło do przeło-
mu w teorii konkurencji, który jest szczególnie ważny dla analizowanego
przez nas problemu. Odwołując się do tego przełomu, postaramy się zdefi-
niować pojęcie monopolu i odnieść je do ładu socjalistycznego.
W odpowiedzi na problemy w teorii konkurencji trzej ekonomiści: Wil-
liam J. Baumol, John C. Panzar i Robert D. Willig opracowali teorię ryn-
ków spornych271. Zwrócili uwagę na to, że nie należy przywiązywać wagi
do tego, ilu jest dokładnie konkurentów na danym rynku. Stanowiło to
odejście od jednego z ważniejszych założeń konkurencji doskonałej. Dużo
istotniejszą od tej liczby jest sama możliwość wejścia na dany rynek, gdyż
strategie ustalane przez producentów często uwzględniają potencjalne
zachowania konkurencji. Nie ma szczególnego znaczenia, czy w  danym
sektorze funkcjonuje jakiś producent, lecz to, jakie decyzje zostaną pod-
jęte przez przedsiębiorców w przyszłości. Potencjalna reakcja istniejącego
producenta jest więc w zasadzie równoznaczna z potencjalnym pojawie-
niem się nowego konkurenta na rynku. Dlatego ustalenie aktualnej liczby
dostawców mija się z celem. Dużo ważniejsze jest skupienie się na samych
barierach wyjścia z rynku i wejścia, co pozwala przekonać się, jak dalece

  Na ten temat zob. przede wszystkim książkę Baumola, Panzara i Williga (Bau-
271

mol, Panzar, Willig 1982).

Machaj_Kapitalizm.indd 209 2014-01-09 12:27:52


210 4. Socjalizm jako skrajna forma imperializmu, biurokracji...

dany sektor jest podatny na rywalizację. Owi trzej ekonomiści zastąpili


doskonałą konkurencję inną kategorią – doskonałą spornością rynku (Bau-
mol, Panzar, Willig 1983, s. 2). W pewnym sensie jest to podejście niere-
alistyczne, podobnie jak w tradycji neoklasycznej, choć, jak zobaczymy,
w znacznie mniejszym stopniu. Nie zajęli się oni swobodą wejścia na real-
ny rynek. Zamiast tego mówili o idealistycznym, także quasi-platońskim
schemacie rynku, w którym nie istnieją żadne „koszty wejścia”.
Postulat rzeczonych ekonomistów stanowi znaczący przełom w  teorii
konkurencji, o ile usytuujemy go w realnym kontekście porządku prawnego.
Instytucja prawna określa granice dysponowania zasobami. W tym ujęciu
sporność rynków mogłaby oznaczać swobodę dysponowania posiadanym
kapitałem i  możliwość wejścia na dany rynek bez jakichkolwiek ograni-
czeń przyznanych praw. Nie znaczy to, że w takiej sytuacji nie istniałyby
żadne ograniczenia związane przykładowo z koniecznością podpisywania
kontraktów z innymi właścicielami, zakupem potrzebnego sprzętu, wynaję-
ciem pracowników, hali bądź zdobyciem niezbędnego kapitału.
Monopol w  kontekście prawnym moglibyśmy zdefiniować jako wy-
łączny przywilej przyznany jakiejś jednostce lub grupie jednostek, doty-
czący prowadzenia określonego typu działalności gospodarczej, z  której
zostają wykluczeni inni właściciele272. Monopol jest wobec tego rozsze-
rzeniem pewnego zakresu władania zasobami ponad przyznane tytuły
własności (lub precyzyjniej: ograniczeniem władania innych). Załóżmy,
że jakiś dostawca usług telekomunikacyjnych dostaje wyłączność na pro-
wadzenie działalności w  swoim sektorze. Oznacza to, że jego prawo do
wykonywania działalności nie tylko wynika z  dysponowania prawowi-
tymi tytułami własności (maszyn, hali produkcyjnej, kontraktów zawar-
tych z pracownikami), lecz rozszerza się na własność wszystkich innych
dostawców, którym nie wolno prowadzić tego typu działalności. Zasad-
ne jest w tym momencie stwierdzenie, iż przymusowo dokooptowano im
częściowego współwłaściciela, który co prawda nie uczestniczy w proce-
sie decyzyjnym, lecz ma prawo do zgłoszenia weta w  jednym przypad-
ku: może żądać od prawowitego właściciela, aby ten nie dostarczał usług
telekomunikacyjnych.
W  tym sensie monopol polegałby na naruszeniu istniejących tytu-
łów własności i  przyznaniu komuś cząstkowego prawa do decydowania
o  zasobach innej jednostki. Przeciwieństwem monopolu z  kolei byłaby

 Zjawisko tzw. monopolu rynkowego wymaga osobnego opracowania, które


272

nie zostało tutaj podjęte.

Machaj_Kapitalizm.indd 210 2014-01-09 12:27:52


Monopolizacja a konkurencja 211

sytuacja, w której granicą swobody działania innych producentów byłyby


nabyte przez nich tytuły własności. Wtedy powiedzielibyśmy, że panu-
je wolna konkurencja. Ta definicja monopolu ma charakter prawny i jej
istotną zaletą jest obiektywne ukonstytuowanie. Wszelkie inne definicje
rodzą problemy wiążące się z tym, że obejmują zjawiska typowo konku-
rencyjne, a nie monopolistyczne, o których pisaliśmy uprzednio.
Trzej ekonomiści zamierzali przede wszystkim dowieść, że zasada
„wszystko co duże należy koniecznie regulować polityką antytrustową”
jest błędna. Jednakże sam Baumol zastrzegł, że jego teoria rynków spor-
nych nie prowadzi do rozwiązania problemów monopolizacji przez obiek-
tywną analizę prawną. Pozostawił otwartą furtkę dla prób definiowania
monopolizacji z użyciem zachowania ekonomicznego. Ich zdaniem rynek
bez barier odznacza się doskonałą informacją, swobodą używania no-
wych technologii, a także brakiem utopionych kosztów (zob. np. Kessides
1990)273.
Istnienie efektu skali w danej branży sprawia, że wejście do niej wyma-
ga odpowiedniego kapitału. Teoria rynków spornych jednakże nie traktu-
je tego jako bariery, o ile w przyszłości nie doprowadzi to do utopionych
kosztów. Powiedzmy, że jakaś firma podwyższa ceny, dzięki czemu osiąga
zyski znacznie większe niż w  pozostałych branżach. Wtedy jakaś inna
firma może wejść na rynek (pod warunkiem, że nie napotka żadnych prze-
szkód) i  zastosować strategię hit-and-run, czyli natychmiast zaoferować
ceny niższe niż firma dominująca, czym przyciągnie klientów. Następnie
po skapitalizowaniu zysków może się z tego sektora wycofać. Ekonomia
skali nie jest tu problemem, ponieważ ewentualne koszty stałe mogą zo-
stać łatwo odzyskane przez odsprzedanie zakupionego majątku. Tak oto
istnienie nawet jednego dostawcy może być przypadkiem działania kon-
kurencji, ponieważ w  razie podniesienia ceny inne firmy mogą szybko
podjąć rywalizację. Trzej ekonomiści dodają, że ten mechanizm działa pod
warunkiem, że nie istnieją koszty utopione takiej działalności. Oznacza to
wariant, w którym nowa firma może w każdej chwili upłynnić wszelkie
aktywa czy inne zasoby, które nabyła w  postaci kosztów stałych. Tym-
czasem często firma po takim wejściu nie mogłaby łatwo opuścić bran-
ży i  upłynnienie aktywów doprowadziłoby do powstania jakichś strat.
Koszty stałe zamieniłyby się więc w utopione. Istnienie takich utopionych
kosztów stanowi ograniczenie konkurencji i jest źródłem monopolizacji.

 Utopione koszty to nie tylko fizyczny kapitał, lecz także koszty związane
273

z marką, reklamą, badaniami i rozwojem etc. (Shepherd 1984, s. 580).

Machaj_Kapitalizm.indd 211 2014-01-09 12:27:52


212 4. Socjalizm jako skrajna forma imperializmu, biurokracji...

Samo pojęcie barier wejścia na rynek i wyjścia z niego jest w literaturze


niejasne. Konieczność poniesienia kosztów wejścia na rynek można uznać
za barierę, gdyż koszty powstrzymują w jakimś stopniu konkurenta. Jed-
nakże w tym znaczeniu barierami są również rzadkość kapitału oraz ziemi
i umiejętności ludzi (Carlton 2004, s. 469)274. Owe bariery, ekonomia skali
i koszty rozpoczęcia działalności mogą powstrzymywać przedsiębiorców
od niektórych działań i skłaniać ich do niepodejmowania decyzji o włą-
czeniu się do konkurencji. Z tego punktu widzenia możemy z pewnością
mówić o wymienionych czynnikach jako barierach działania. Nie ozna-
cza to automatycznie, że są to ekonomicznie nieefektywne bariery działa-
nia275. Wprost przeciwnie, mogą to być efektywne bariery, które sygnali-
zują przedsiębiorcom, że pewnego typu działalność jest nieopłacalna i że
nie należy jej podejmować.
Zjawisko sporności rynku łatwo zobrazować, gdy występują określone
efektywne bariery ekonomiczne. Powiedzmy, że firma wchodzi do sektora
produkcji gadżetów, aby zaoferować niższe ceny niż dominujący dostawca.
W tym celu wynajmuje halę produkcyjną, opłaca rachunek za energię elek-
tryczną i ponosi inne niezbędne koszty stałe. Załóżmy, że w skład kosztów
zmiennych wchodzą wszystkie materiały związane z produkcją gadżetów.
Firmie udaje się przyciągnąć klientów za sprawą niższych cen. W  efekcie
ceny na całym rynku spadają, sytuacja powraca do poprzedniego stanu
i  firma postanawia opuścić branżę. Skoro jednak rachunki obejmujące
„koszty stałe” zostały opłacone na dłuższy okres, to opuszczenie rynku nie
musi być idealne. Jeśli nie uda się odsprzedać po odpowiednio wysokiej
cenie wynajętej hali i opłaconych rachunków za energię, pojawią się koszty.
Takie koszty oznaczają zdaniem rzeczonych trzech ekonomistów, że rynek
już nie jest w pełni konkurencyjny i że nie da się go zaliczyć do rynków
prawdziwie spornych. Między innymi na podstawie tego kryterium urzędy
antytrustowe mają decydować o ewentualnych ingerencjach w działalność
firm. Gdyby opuszczenie branży przez firmę było proste, toby oznaczało, że
rynek jest prawdziwie sporny, i to nawet z ekonomią skali jako „barierą” 276.
Tymczasem w praktyce działalności konkurencyjnej takie koszty uto-
pione okazują się nimi dopiero z czasem, gdy przedsiębiorca odkrywa, że

  Na temat różnych definicji pojęcia „barier” proponowanych przez ekonomi-


274

stów dwudziestowiecznych zob. McAfee et al. 2004, s. 461–462.


275
  Baumol, Panzar i Willig idą tutaj tropem Weizsäckera.
276
  Dodajmy, że teoretykom rynków spornych nie chodzi o unikanie kosztów uto-
pionych w postaci możliwości przerzucenia ich na kogoś innego, lecz w ogóle o ich brak.

Machaj_Kapitalizm.indd 212 2014-01-09 12:27:52


Monopolizacja a konkurencja 213

popełnił błąd. Teoria rynków spornych staje wobec tego przed trudnym
zadaniem określenia poziomu kosztów utopionych, zanim zostaną uto-
pione. Oznacza to, że najpierw należałoby określić, czy do danego sektora
mógłby w  przyszłości wejść ewentualny konkurent i  czy po jakimś cza-
sie nie poniósłby kosztów utopionych. Z tym ujęciem wiąże się nie lada
wyzwanie – skoro da się z wyprzedzeniem określić zakres popełnianych
w  przyszłości błędów w  wybranych typach działań, to ich znajomość
oznacza, że de facto stają się oczekiwanymi kosztami, przestając być kosz-
tami utopionymi. Teoria kształtowania się kosztów w  stosunku do cen
pokazuje, że jeśli z góry da się określić koszty różnego typu działań, to nie
możemy mówić o nich jako o kosztach utopionych. Przewidywany „błąd”
przestaje nim być i staje się elementem planu.
Zwróćmy uwagę na to planistyczne rozumowanie w  teorii rynków
spornych. Konkurencja istnieje przede wszystkim dlatego, że struktura
cen nie odzwierciedla wszystkich aspektów rynku, a przyszłość jest nie-
wiadoma. Oznacza to, że nie wiemy dokładnie, jak będą wyglądać przy-
szłe warunki rynkowe, podobnie jak nie wiemy, czy za kilka miesięcy
zdołamy łatwo odsprzedać zakupioną lub wynajętą halę produkcyjną,
z opłaconym rachunkiem za energię elektryczną. Gdybyśmy dokładnie
wiedzieli, jaka jest struktura cen lub jakie są koszty ponoszonych dzia-
łań i jakie będą ceny w przyszłości, to uwzględnilibyśmy je w naszych
planach 277. Nie byłoby wobec tego powodu, aby ponosić nakłady na
spodziewane koszty utopione i struktura cen musiałaby się dostosować
z  wyprzedzeniem 278. Jeśli zaś chodzi o  koszty utopione ex post, pono-
szone po podjęciu decyzji przez inwestora, to są one pochodną błędów
z  przeszłości. Podobnie jak straty z  tytułu prowadzonej działalności
spełniają ważne funkcje społeczne: wskazują na dyskonto na źle aloko-
wanych środkach produkcji. Uznawanie, że sektor nie jest konkurencyj-
ny, gdy występują w nim koszty utopione, to twierdzenie przypominają-
ce tezę, że straty są sprzeczne z ekonomiczną efektywnością. Tymczasem
takie koszty spełniają ważne ekonomiczne funkcje. Utopione koszty (za-
równo w rozumieniu ex ante, jak i ex post) są sygnałem kalkulacyjnym

277
  Jak pisze Varian (1999, s. 337), w długim okresie wszystkie koszty są zmienne.
Nie jest to do końca precyzyjne, ponieważ nawet w długim okresie koszty mogą być
„stałe” w takim sensie, że nie wahają się w stosunku do poziomu produkcji. Niemniej
w długim okresie można je próbować uelastyczniać, a przede wszystkim próbować
ich uniknąć, jeśli te koszty nie warunkują efektywnej produkcji.
278
 Kosztów utopionych nie należy utożsamiać ze stałymi. Na temat tego po-
wszechnego w ekonomii nieporozumienia zob. Wang i Yang 2001.

Machaj_Kapitalizm.indd 213 2014-01-09 12:27:52


214 4. Socjalizm jako skrajna forma imperializmu, biurokracji...

pokazującym zakres popełnionych oraz możliwych błędów inwestycyj-


nych (Machaj 2009)279.
Bez względu na to, jak różne są teorie konkurencji, można zgodzić
się z tym, że przyznanie wyłączności na działanie w danym sektorze jest
środkiem monopolizującym. Taka definicja monopolu ma wprawdzie cha-
rakter prawny, lecz wywołuje istotne implikacje ekonomiczne i społeczne.
Przede wszystkim, gdy monopolista uzyska wyłączność na prowadzenie
danego typu działalności (lub gdy swoboda działania innych producentów
zostanie prawnie ograniczona) produkcja i ceny w danej branży będą inne
niż w warunkach wolnej konkurencji i braku ograniczeń. Ceny zapewne
będą w wyniku jego działań wyższe, a jakość produktu spadnie (uwzględ-
niamy w tej jakości dywersyfikację w stosunku do potrzeb konsumentów
i  rozmieszczenie geograficzne dostaw). Nie da się a  priori wyliczyć, jak
bardzo szkodliwe społecznie są tego typu działania. Wiemy jednak, że
prowadzą do zmniejszenia użyteczności konsumentów i zakłócają rynek
produktów, co odbija się na rynku czynników produkcji potrzebnych do
ich wytworzenia. W tych warunkach nadal istnieją zarówno ceny za ofe-
rowane dobra konsumpcyjne, jak i ceny za zatrudniane czynniki produk-
cji. Nie wiemy, o  ile dokładnie te ceny różnią się od cen w  warunkach
pełnej konkurencji. Wiemy jednak, że nie będą to ceny odzwierciedlające
w danym momencie społecznie pożądaną alokację zasobów280.
Zdolności poszczególnych konkurentów są ekonomizowane w  kontek-
ście przedsiębiorczego podziału pracy dzięki instytucji własności. Każdy
przedsiębiorca, używając posiadanego zasobu kapitałowego, angażuje się
w prowadzenie procesu produkcyjnego. Ceny są rezultatem decyzji pozosta-
łych właścicieli i ograniczają zakres jego działań. Niewątpliwie może zdo-
być w takim systemie dominującą pozycję. Jednakże będzie to zupełnie inne
osiągnięcie niż w  wypadku zastosowania przymusowych środków wyklu-
czania konkurentów. Jeśli przedsiębiorca osiąga duże zyski w jakiejś branży,
oznacza to, że lepiej niż pozostali antycypował przyszłość. Dostarczył na
rynek lepszy produkt lub lepiej wykorzystał zasoby produkcyjne. Sprawdził
się lepiej w rywalizacji w warunkach przedsiębiorczego podziału pracy.

  Więcej na temat teorii rynków spornych zob. też Brätland 2004.


279

 Dodajmy tutaj, że zgodnie z  teorią wyceny każdy konsument musi uzyski-


280

wać swoje dochody. Tak więc ostatecznie monopolista osiąga zysk monopolistyczny,
umniejszając zarobki z ziemi i pracy (oraz ich produktów, czyli dóbr kapitałowych).
Zob. na ten temat Méra 2009. Zarobek monopolisty pochodzi zatem z umniejszania
zarobków z tytułu społecznie produktywnego wykorzystania zasobów.

Machaj_Kapitalizm.indd 214 2014-01-09 12:27:52


Monopolizacja a konkurencja 215

Rynek w tym quasi-Baumolowskim znaczeniu jest sporny tak długo, jak


długo istnieje instytucjonalna swoboda wejścia. Zupełnie inaczej niż gdy
przedsiębiorca otrzymuje zyski dlatego, że uzyskał pozycję dominującą za
pomocą środków monopolizujących, zabraniając innym właścicielom pro-
wadzenia działalności (lub ograniczając ich działalność). To oznaczałoby,
że zyski nie są pochodną skutecznej rywalizacji z  innymi uzdolnionymi
przedsiębiorcami, lecz prawnego zakazu rywalizacji. Pozycja dominują-
ca jest interesującym obiektem analizy ekonomicznej, ale ważne w niej są
przyczyny i sposoby osiągnięcia tej pozycji. Te kwestie są często w głównym
nurcie pomijane, podobnie jak wiele innych aspektów instytucjonalnych281.
Warto podkreślić, że działanie urzędów antytrustowych może być spo-
sobem na zakłócenie warunków konkurencji. Sama historia powstania
tychże urzędów jest kontrowersyjna, ponieważ ich geneza miała charakter
lobbystyczny. Senator Sherman, autor najsłynniejszego projektu antytru-
stowego, był lobbystą pewnej grupy producentów, a  nie orędownikiem
konkurencyjnych rozwiązań, czego dowodem jest chociażby popieranie
przez niego ceł, narzędzi ekonomicznych uderzających w  konkurencję
(zob. na ten temat jego listy: Troesken 2002). Często przytaczane przypad-
ki zmów kartelowych pod koniec XIX wieku w Stanach Zjednoczonych
pokazują, że wielkie firmy, które chciały zdobyć wyłączność na rynku,
nie zdołałyby tego osiągnąć na podstawie zwykłych kontraktów. Z tego
powodu musiały poprosić o  pomoc rząd, aby wprowadził odpowiednie
regulacje prawne ograniczające konkurencję282.
Studium przypadków funkcjonowania urzędów antymonopolowych
wskazuje, że staje się ono polem walki między konkurentami. Gdy je-
den producent obniża radykalnie cenę, drugi producent zamiast w reak-
cji konkurować, może  złożyć skargę do urzędu. Pieniądze nie są inwe-
stowane w  produkcję i  zwiększenie efektywności, lecz w  spory sądowe
i  urzędnicze. Spektrum takich działań jest szerokie, ponieważ zgodnie
z  ustawodawstwem antytrustowym każdy przedsiębiorca może zostać
osądzony. Jeżeli daje „za wysoką” cenę, wyzyskuje konsumentów, jeśli za
niską, niszczy konkurencję, by potem podnieść ceny, a  jeśli taką samą
jak inni, to zapewne należy do kartelu283. Działalność urzędów staje się

  Terminy „pozycja dominująca” i „monopol” bywają stosowane zamiennie.


281

 Zob. Kolko 1963.


282

283
 Nie oznacza to, że te urzędy nie zajmują się czasem przypadkami uzasad-
nionymi (inną sprawą jest wątpliwa skuteczność tych działań, a  także jej poważ-
ne skutki uboczne). Dotyczą one jednak gałęzi wcześniej monopolizowanych, ta-
kich, w których ograniczenia swobody działalności gospodarczej skutkowały niską

Machaj_Kapitalizm.indd 215 2014-01-09 12:27:52


216 4. Socjalizm jako skrajna forma imperializmu, biurokracji...

polem walki między konkurentami o to, kto skuteczniej ograniczy działa-


nia przeciwnika284.
Nawet jeśli nie akceptuje się takiego zreformowanego podejścia Bau-
mola do konkurencji, można z pewnością zaakceptować tezę, że instytu-
cjonalne ograniczanie konkurencji metodą przymusowego wykluczania
rywali z  rynku (za pomocą przepisów prawa) jest formą monopolizacji.
W ostateczności to jest ważne dla naszej pracy.

Nat u r a socja l i z m u
Zaprezentowana tu dyskusja dotycząca ekonomicznych konsekwencji
ograniczania praw własności pozwoli na przedstawienie ekonomicznych
konsekwencji socjalizmu. Socjalizm odbiega od wszelkich innych form
ograniczania własności pod jednym szczególnie istotnym względem – jest
najbardziej konsekwentną formą jej podważania, ponieważ dąży do całko-
witego zniesienia wszelkich równorzędnych stosunków własnościowych,
mając na celu ustanowienie jednego centralnego porządku sterowanego za
pomocą instytucji państwowych.
Socjalizm w  swojej najczystszej formie różni się od fragmentarycz-
nych interwencji zakresem działań podejmowanych w celu przekształca-
nia struktur rynkowych. Socjalizm ma jednak związek z różnego rodzaju
„trzecimi drogami”, które mają stanowić hybrydę rynku i dyktatorskiego
państwa. Koncepcje „trzeciej drogi” analizuje się zazwyczaj w kontekście
koncepcji socjalizmu. Można jednak postąpić podobnie i wskazać na na-
turę „trzeciej drogi”, aby uchwycić charakter socjalizmu. Przywołajmy
opinie dwóch oponentów w  debacie na temat możliwości ustanowienia
w pełni państwowej gospodarki, Langego i Misesa, którzy w kwestii roz-
wiązań połowicznych byli wyjątkowo zgodni.

konkurencyjnością, np.  przypadków byłych państwowych molochów. Te problemy


by nie istniały, gdyby wcześniej ustawodawstwo nie stworzyło sytuacji monopoli-
stycznej. Dodatkowo z  działalnością urzędów wiąże się również czasami pomoc
prawna dla poszkodowanych.
284
  Jest to koszt polityczny nieuwzględniany często w publikacjach dotyczących
konieczności prowadzenia polityki antytrustowej. Por. na ten temat Baumol i Ordo-
ver 1985. Notabene, warto by zadać pytanie: skoro urzędy antytrustowe traktują
konkurencję doskonałą jako dobrą prezentację sytuacji konkurencyjnej, to czy przy-
padkiem nie powinno się samego urzędu rozbić na jak najmniejsze jednostki tak, aby
każda z nich miała znikomy wpływ na to, co się dzieje na rynku?

Machaj_Kapitalizm.indd 216 2014-01-09 12:27:52


Natura socjalizmu 217

Mises poddaje krytyce skuteczność państwowej kontroli wybranych


rynków i  cen nie ze względu na swoje normatywne podejście, lecz po-
zytywną analizę, wskazującą, że kontrole cenowe nie mogą osiągać za-
mierzonych celów (Mises 1980b). Załóżmy, że państwo chce powszechnej
dostępności komputerów osobistych. W tym celu decyduje się zastosować
przymusową współwłasność –  ogłasza za pomocą narzędzi prawnych
(ustaw, rozporządzeń etc.), że staje się współwłaścicielem wszystkich kom-
puterów sprzedawanych na rynku. Nie jest to jednak ścisła współwłasność,
gdyż państwo nie chce współrządzić i  dysponować wyprodukowanymi
komputerami. Zastrzega cząstkowe prawo współwłaścicielskie – zabrania
sprzedawania komputerów po cenie wyższej niż pewna urzędowo ustano-
wiona cena maksymalna, wynosząca, powiedzmy, jeden złoty. Poza tym
o przeznaczeniu komputerów nadal decydują ich nominalni właściciele.
Podstawowa analiza mikroekonomiczna tłumaczy, że wprowadzenie
ceny maksymalnej na komputery skutkuje na rynku ich niedoborem. Nie-
stety, neoklasyczne wnioskowanie często traktuje tę tematykę bardzo wą-
sko i zatrzymuje się na przedstawieniu schematu popytowo-podażowego,
najlepiej zobrazowanego za pomocą wykresów lub równań. Ogranicza się
do tych ilustracji i  nie zaznacza, że jest to przymusowe wprowadzenie
współwłasności. Stąd też nie objaśnia szczegółowo, dlaczego takie działa-
nie prowadzi nieuchronnie do niedoboru na rynku285.
Wprowadzenie ceny maksymalnej w  wysokości jednego  złotego pro-
wadzi do kolosalnego wzrostu ilości pożądanej, a  konsekwencji do za-
kupów konsumentów. Zjawisko ceny maksymalnej powoduje sytuacje
wysoce nierównowagowe, a  ściślej, destabilizujące gospodarkę i  prowa-
dzące do skrajnego niedoboru. Kluczem do wyjaśnienia tego zjawiska jest
wspomniana współwłasność ustanowiona przymusowo przez prawo pań-
stwowe. Sytuacja byłaby inna, gdyby sami właściciele dobrowolnie zdecy-
dowali się wyprzedawać swoje komputery za cenę jednego złotego. Gdy
państwo wprowadza cenę maksymalną na komputery, prywatny przedsię-
biorca dostrzega zakłócenie kalkulacji cenowej. Liczba komputerów, które
dostarczał bezpośrednio, zależała od tego, ile konsumenci są gotowi za
nie zapłacić, oraz od tego, ile wynoszą koszty ich produkcji. Do produk-
cji komputerów trzeba zatrudnić wielu specjalistów oraz zwykłych pra-
cowników (potrzebnych np. do przewozu produktów). Ponadto potrzeb-
ne są inne czynniki produkcji, komponenty sprowadzane z  zagranicy,

  Zwłaszcza że ta analiza opiera się na analizie równowagowej, a w praktyce ni-


285

gdy wszystkie rynki od razu nie zostają oczyszczone.

Machaj_Kapitalizm.indd 217 2014-01-09 12:27:52


218 4. Socjalizm jako skrajna forma imperializmu, biurokracji...

specyficzne materiały, surowce, energia, hale produkcyjne. Prowadzenie


sprzedaży detalicznej zawiera dodatkowe koszty. Zestawienie ogólnych
nakładów z potencjalnymi cenami komputerów umożliwia przedsiębiorcy
przeprowadzenie rachunku i oszacowanie, jaka liczba komputerów może
i powinna znaleźć się w sklepach.
Wprowadzenie ceny maksymalnej zaburza ten bilans zysków i  strat.
Cena maksymalna poniżej ceny rynkowej oznacza, że producent nie może
ustalić ceny, która pokryje jego pieniężne koszty produkcji. Producent na-
dal jest posiadaczem ograniczonego kapitału pieniężnego i  rzeczowego,
który wyceniany jest na rynku. Musi płacić pensje wykwalifikowanym
i  niewykwalifikowanym pracownikom, importować komponenty, płacić
rachunki za energię i wynajem. Wszystkie te koszty pozostają na poprzed-
nim poziomie, stosownym do uprzedniej ceny komputerów, a  końcowa
cena umożliwiająca przychody ze sprzedaży spadła radykalnie do jedne-
go  złotego. Od tej pory produkcja komputerów przestaje być opłacalna.
Ponieważ przedsiębiorca wciąż funkcjonuje w ramach rynku, staje przed
faktem nierentowności. W celu zatrudnienia koniecznych czynników pro-
dukcji przedsiębiorca płaci za nie „odpowiednią” cenę – taką, która po-
zwala je wyłączyć z produkcji alternatywnych dóbr, dających użyteczność
konsumentom. Jak już wiadomo z rozdziału na temat wyceny, kształto-
wanie się cen czynników produkcji jest zależne od wszystkich sektorów,
w których dany czynnik może zostać zatrudniony. Producent komputerów
nie może zatem obniżyć kosztów tak bardzo, aby sprzedawanie kompute-
rów za złotówkę było dlań opłacalne. Jest to poza jego zasięgiem, ponie-
waż ceny czynników produkcji zależą również od pozostałych sektorów,
w których są produktywnie wykorzystywane i w których dostarczają uży-
teczności konsumentom. Ceny ustanawiane przez państwo wpływają nie
tylko na rynek regulowany, ale także na to, co zaczyna się dziać na innych
rynkach (Gould i Henry 1967, s. 42 i nast.).
Aspekt prawny jest w omawianym przykładzie decydujący. Zwróćmy
uwagę, co się dzieje, kiedy cenę maksymalną wprowadzi sam właściciel.
Szybko się przekona, że oddaje komputery właściwie za darmo, toteż szyb-
ko znikają z półek. Kontynuowanie przez niego takich działań prowadzi
do konsumowania jego prywatnego kapitału. Niektórzy inni producen-
ci szybko zauważają, że warto od niego odkupić wszystkie komputery
i  następnie odsprzedawać po wyższej cenie. Przywracają w  ten sposób
ceny odzwierciedlające relatywną rzadkość. W  pewnym momencie pro-
ces wyprzedaży komputerów musi zostać zatrzymany, gdyż ilość każde-
go indywidualnego kapitału jest ograniczona. Ostatecznie przedsiębiorcę

Machaj_Kapitalizm.indd 218 2014-01-09 12:27:52


Natura socjalizmu 219

czeka bankructwo lub będzie musiał upłynnić swój majątek286. W wypad-


ku państwa taki hamulec nie występuje, ponieważ jest ono monopoli-
stą prawnym. Odróżnia to jego działanie od działania przedsiębiorców.
Państwo zapewnia sobie finansowanie niezależnie od woli właścicieli,
a  ponadto swoje ceny maksymalne narzuca przymusowo na wszystkich
uczestników rynku (wskutek istnienia szarej strefy rzadko jest to w  stu
procentach skuteczne). Ponieważ państwo dysponuje wyłącznym apara-
tem prawnym, może narzucić własną interpretację cenową i zmuszać ofi-
cjalnie działających przedsiębiorców do jej stosowania, nawet jeśli ta in-
terpretacja cenowa jest niedorzeczna i prowadzi do ewidentnie błędnych
decyzji alokacyjnych. Stąd błędne decyzje jednego przedsiębiorcy zostają
szybko poprawione przez rynek (czyli innych przedsiębiorców) i niedobo-
ry znikają, a błędne decyzje państwa w polityce cenowej nie mogą zostać
poprawione, ponieważ byłoby to nielegalne.
Ustanowienie ceny maksymalnej nie sprawia, że wszyscy ludzie mogą
skorzystać z nowoczesnego sprzętu komputerowego. Przeciwnie, jego pro-
dukcja przestaje być opłacalna, a zadekretowanie przymusowej współwła-
sności nie prowadzi do osiągnięcia zamierzonych celów, lecz wywołuje
efekty zupełnie odwrotne. Komputery praktycznie znikają z  oficjalnego
rynku, gdyż nikomu nie opłaca się ich wytwarzać ani dostarczać287.
Mises (1980a) w swojej pracy poświęconej „trzeciej drodze” podkreś­
la, że jej wprowadzenie wywołuje pojawienie się nieuniknionych desta-
bilizujących sprzeczności. Ich rozwiązanie jest możliwe na dwa sposoby.
Władza może wycofać się z podjętej decyzji i przywrócić funkcjonowanie
wolnego mechanizmu cenowego lub brnąć dalej w interwencjonistyczny
projekt i wprowadzić kolejne kontrole, w tym wypadku na ceny kształtu-
jące się na rynku czynników produkcji komputerów, a wraz z tym w al-
ternatywnych sektorach. Ten kolejny krok nie jest wystarczający, gdyż
owe czynniki produkcji są połączone z  jeszcze większą liczbą rynków
czynników produkcji oraz rynków alternatywnych dóbr niższych rzędów,
których produkcji służą. Stąd też nieuchronną konsekwencją takich posu-
nięć musi być wprowadzenie uniwersalnej kontroli cenowej na wszystkie

286
 Notabene jest to także mechanizm hamujący „dumping” prowadzony przez
prywatnego przedsiębiorcę. Jeśli rzeczywiście tymczasowo produkuje „poniżej swo-
ich kosztów”, to pozostali przedsiębiorcy mogą od niego te produkty wykupić i sprze-
dawać po wyższych cenach.
287
 Zauważmy, że niedobory i  nadwyżki występują na rynku nie z  powodu ist-
nienia per se cen minimalnych i maksymalnych, lecz w następstwie wprowadzenia
przymusowej współwłasności.

Machaj_Kapitalizm.indd 219 2014-01-09 12:27:52


220 4. Socjalizm jako skrajna forma imperializmu, biurokracji...

możliwe produkty. Owa zuniwersalizowana kontrola ma na celu zniesienie


jakichkolwiek ograniczeń, które wynikają z zakłócania cen w warunkach
częściowej gospodarki rynkowej288. Takim ograniczeniem jest możliwość
przenoszenia kapitału i zasobów z jednego sektora do drugiego w celu uni-
kania kontroli. Dotyczy to zarówno zasobu pieniężnego potrzebnego na
rozpoczęcie produkcji, jak i wszystkich zasobów, takich jak maszyny, do-
bra kapitałowe, bądź samych ludzi, którzy w razie propozycji zbyt niskich
ofert płacowych (w sektorze kontrolowanym) mogliby podpisać kontrakt
w  sektorze niekontrolowanym, gdzie otrzymaliby wyższą stawkę. Mises
argumentuje to następująco:

(…) rząd zmuszony jest iść dalej, usztywniając kolejno ceny wszyst-
kich dóbr konsumpcyjnych i wszystkich czynników produkcji – za-
równo pracy, jak i  materiałów –  oraz kierować każdym przedsię-
biorcą i pracownikiem, aby ci kontynuowali swoją pracę przy tych
cenach i płacach. Żaden sektor nie może być pominięty w tej ma-
sowej kontroli cen i płac ani nie może być zwolniony z obowiązku
produkowania ilości nakazywanych przez rząd. Jeśli niektóre sekto-
ry pozostaną wolne (…), kapitał i praca będą do nich napływać, co
w rezultacie doprowadzi do spadku ilości tych dóbr, których ceny
rząd postanowił usztywnić właśnie dlatego, że uznał je za niezbęd-
ne, by zaspokajać potrzeby mas. (Mises 1980b, s. 23–24)

Wprowadzenie systemu dotowania publicznego jest również nietrwałe,


bo potrzebne środki publiczne muszą pochodzić z  opodatkowania i  ob-
ciążania wszystkich innych sektorów, co spowoduje problemy w produk-
cji. Wynika stąd, że konsekwentnym ułatwieniem dla kontroli cenowych
i  ingerencji w  procesy produkcyjne jest wprowadzenie pełnej własności
państwowej czynników produkcji, to znaczy wprowadzenie socjalizmu,
czyli państwowego władania, w  którym wszystkie decyzje podejmowa-
ne są przez kolektywne ciało, w żaden sposób nieograniczone decyzjami
innych właścicieli. Innymi słowy, skoro przymusowa współwłasność nie
działa skutecznie ze względu na pewne prawa współwłaściciela, to trzeba
się go pozbyć i przejąć zasoby na wyłączność.
Niestabilności częściowych interwencji w  podobny sposób, choć
z  nieco innej strony, dowodził wielki przeciwnik Misesa, Oskar Lange.
Przywiązał większą wagę do samego procesu decyzyjnego, wynikającego

288
  Innego zdania jest Galbraith (1946).

Machaj_Kapitalizm.indd 220 2014-01-09 12:27:52


Natura socjalizmu 221

z  istnienia częściowej własności prywatnej w  porządku interwencjoni-


stycznym. Pominął w  swoich rozważaniach zamieszanie kalkulacyjne,
które jest powodowane państwowymi interwencjami. Jego punkt widze-
nia na ten problem jest w pewnej mierze podobny do Misesa i warto go
przytoczyć obszerniej:

Rząd socjalistyczny musi rozpocząć swoją politykę okresu przej-


ściowego od natychmiastowej socjalizacji podstawowych gałęzi
przemysłu oraz banków. Wynika to stąd, co uprzednio mówiliśmy
o możliwości skutecznej państwowej kontroli prywatnych przedsię-
biorstw i prywatnych inwestycji. Jeśli rząd socjalistyczny usiłował
kontrolować je, jednocześnie pozostawiając je w  prywatnym po-
siadaniu, wyłoniłyby się wszystkie trudności z  nakłanianiem pry-
watnego przedsiębiorcy lub kapitalisty do postępowania inaczej,
aniżeli nakazuje dążenie do zysku. W najlepszym razie stałe tarcia
pomiędzy instytucjami kontroli państwowej a  przedsiębiorcami
i  kapitalistami musiałyby sparaliżować bieg gospodarki. Po takim
nieudanym eksperymencie rząd socjalistyczny będzie musiał albo
zrezygnować ze swoich socjalistycznych celów, albo przystąpić do
socjalizacji (…)
Niestety ekonomista nie może godzić się z  (…) teorią stopniowa-
nia socjalizacji. Ustrój gospodarczy oparty na prywatnej przedsię-
biorczości i  prywatnej własności środków produkcji może działać
jedynie tak długo, jak długo zachowane zostanie poczucie bezpie-
czeństwa prywatnej własności oraz dochodów płynących z tytułu
własności i działalności przedsiębiorstw. Samo istnienie rządu, któ-
ry dąży do zaprowadzenia ustroju socjalistycznego, trwale zagraża
temu poczuciu bezpieczeństwa. Dlatego też gospodarka kapitali-
styczna nie może funkcjonować pod rządem socjalistycznym, chy-
ba że urząd jest socjalistyczny jedynie z nazwy. (…) Żadna kontrola
państwowa ani środki administracyjne nie będą zdolne przezwycię-
żyć biernego oporu i sabotażu ze strony właścicieli i kierowników.
Mogą być wyjątki w tych dziedzinach przemysłu, którymi kierują
raczej technicy, a nie kapitaliści. (…) A zatem program daleko idącej
socjalizacji nie może być realizowany etapami. Rząd socjalistycz-
ny naprawdę dążący do realizacji socjalizmu musi zdecydować się
na przeprowadzenie swojego programu socjalizacji za jednym za-
machem albo w ogóle zeń zrezygnować. Już samo osiągnięcie wła-
dzy przez taki rząd musi wywołać panikę finansową i  załamanie

Machaj_Kapitalizm.indd 221 2014-01-09 12:27:52


222 4. Socjalizm jako skrajna forma imperializmu, biurokracji...

gospodarcze. A zatem rząd socjalistyczny musi albo zagwarantować


nietykalność własności prywatnej i  prywatnej przedsiębiorczości
dla umożliwienia normalnego funkcjonowania gospodarstwa kapi-
talistycznego i tym samym zrezygnować ze swoich socjalistycznych
celów, albo musi przeprowadzić swój program socjalizacji gospodar-
ki bezkompromisowo i jak najszybciej [przypis: Konieczność doko-
nania wyboru pomiędzy tymi alternatywami jest źródłem tragedii
wszystkich rządów prawicowo-socjalistycznych]. Wszelkie wahanie,
wszelkie niezdecydowanie i niepewność doprowadzą do rozpętania
nieuniknionej katastrofy gospodarczej. Socjalizm nie jest polityką
gospodarczą dla ludzi lękliwych. (Lange 1936, s. 121–122)

Zwróćmy uwagę, że Mises ujmuje problem całkowicie ekonomicznie.


W inny sposób podchodzi do tego problemu Lange – mówi o aspekcie in-
stytucjonalnym. Chodzi mu o deprecjonowanie własności prywatnej, któ-
rą traktuje jako przeszkodę z punktu widzenia przyszłego dyktatora i jego
działań, gdy będzie dążył do urzeczywistnienia socjalistycznego projektu
zniszczenia rynku. W gruncie rzeczy jednak Mises i Lange mówią o tym
samym. Jeśli część własności pozostaje w  rękach samych zainteresowa-
nych, mogą podjąć kroki służące ochronie jej wartości. Mogą realizować
swoje pomysły wtedy, kiedy pewien zakres własności pozostaje nienaru-
szony, a część sektorów jest nieregulowana wszechmocnym prawem usta-
nawianym przez rząd289. Kontrole cenowe są co najwyżej najlepszą receptą
na kiepskie centralne planowanie (Block 1995, s. 29).
Wycena kosztów przedsiębiorcy wynika z konkurencyjnych ofert, któ-
re wyłaniają się wskutek istnienia różnych sposobów wykorzystania czyn-
ników produkcji. Pracownicy produkujący komputery mogą żądać stawek
dużo większych, niżby chciało państwo, ponieważ mogą znaleźć alterna-
tywne zatrudnienie. Analogicznie właściciel maszyny i posiadacz kapitału
pieniężnego wiedzą, że inwestowanie w  regulowany sektor komputerów
skutkuje spadkiem wartości kapitałowej, która może być zachowana lub
zwiększona przez inwestycje w  sektorze nieregulowanym. Alternatywne
możliwości wynikają z tego, że konsumenci w innych sektorach są gotowi
płacić wyższe ceny niż w sektorach regulowanych. Rząd, jeśli chce reali-
zować swoje plany ingerowania w gospodarkę, musi się więc liczyć z tym,

 Różnica między Langem a  Misesem polega oczywiście na tym, że zdaniem


289

Misesa przedsiębiorcze dostosowania wynikające nawet ze szczątkowej własności są


korzystne społecznie.

Machaj_Kapitalizm.indd 222 2014-01-09 12:27:52


Natura socjalizmu 223

że częściowa własność wywołuje efekty przeciwne do zamierzonych. Dla-


tego, jak piszą Lange i Mises, państwo musi się zdecydować albo na pełny
mechanizm cenowy oparty na własności, albo w  pełni upaństwowioną
własność czynników produkcji. Druga możliwość to socjalizm. Przymuso-
wa współwłasność nie jest rozwiązaniem trwałym, a rząd, kierując się chę-
cią trwałej kontroli, może doprowadzić do całkowitego wywłaszczenia290.
Zazwyczaj wprowadzenie socjalizmu wiąże się z  metodami agresyw-
nymi i odbywa się za pomocą terroryzowania społeczeństwa. Ludzie bo-
wiem chcą walczyć o swoją własność i wszelkimi dostępnymi sposobami
uniknąć wywłaszczenia przez państwo. Siłowy charakter wprowadzania
porządku socjalistycznego rodzi nieuchronnie polityczne, społeczne i go-
spodarcze problemy, co udokumentowały liczne studia historyczne. Skon-
centrowani na teorii funkcjonowania systemów gospodarczych, pominie-
my te ważne analizy. Zakładamy, że procedura wprowadzenia socjalizmu
odbywa się płynnie i bez społecznej destrukcji (której, jak pokazuje histo-
ria, trudno uniknąć). Możemy nierealistycznie założyć, że socjalizm zo-
staje wprowadzony w jeden dzień i bez przelewu krwi, i skupić się przede
wszystkim na interesujących nas ekonomicznych aspektach socjalizmu.
Końcowym etapem wprowadzania socjalizmu jest całkowita nacjonaliza-
cja zasobów produkcyjnych. Nieistotne, czy tego przejęcia dokonuje gru-
pa rewolucjonistów, prywatna armia generała czy demokratycznie wybra-
ni urzędnicy premiera, który uchwali prawo, że od dnia zaprowadzenia
socjalistycznego ładu o  wszystkim będzie decydować kolektywne ciało.
Najważniejsze jest wyłonienie jednego monopolistycznego właściciela,
i to bez względu na to, czy jest nim jedna osoba (król lub dyktator), czy
kolektywne ciało (np.  demokratyczny urząd). W  socjalizmie plan zago-
spodarowania ogółem dóbr kapitałowych jest koordynowany przez jedną
„osobę” (na której decyzję może się składać praca wielu funkcjonariuszy
państwowych; może to więc być „osoba prawna”).
Rozszerzanie zakresu posiadanych zasobów różni się od tego, co nastę-
puje w  wymianie tytułów własności. Gdy przedsiębiorca zwiększa ilość
posiadanych środków (pieniężnych lub rzeczowych), korzysta ze swobody
kontraktowania i  nabycia od innych ich własności, zdając się na wyra-
żenie przez nich woli. Do opisu tego zjawiska posługiwaliśmy się termi-
nem „przedsiębiorczy podział pracy” –  oznaczającym, że przedsiębiorca

  Zob. również analizę Scheweitzera (1946), która pokazuje, z jakimi kłopotami


290

borykali się planiści w nazistowskiej gospodarce, pozostawiając właścicielom pewną


swobodę w wycenie.

Machaj_Kapitalizm.indd 223 2014-01-09 12:27:52


224 4. Socjalizm jako skrajna forma imperializmu, biurokracji...

produktywnie wykorzystuje swoje umiejętności. Ponieważ umie plano-


wać lepiej niż pozostali, inne jednostki są skłonne powierzyć mu swoje
zasoby (głównie dlatego, że oferował im coś użytecznego). Przyrost ilości
posiadanych środków i  zwiększania zakresu władania jest ograniczony,
o  czym mówiliśmy w  rozdziale poprzednim. W  tych warunkach sukces
zależy od dobrej racjonalizacji czynników produkcji.
Poszerzenie obszaru władania jest zgoła odmienne, gdy przyrost wła-
sności odbywa się jak w  projekcie socjalistycznym, a  więc za pomocą
masowego wywłaszczenia ludności. Zastosowanie siły pozwala wtedy na
zwiększenie ilości zasobów, które są zawłaszczane. Dominującą pozycję
państwo osiąga nie dzięki wyjątkowym umiejętnościom zaradnego pla-
nowania w przedsiębiorczym podziale pracy, lecz wskutek zastosowania
środków przymusu. Taka pozycja państwa bierze się z podważenia zasad
rywalizacji i zanegowania ładu kształtowanego przez ekonomiczne zdol-
ności uczestników procesu rynkowego. Porównanie ładów dobrowolnych
i przymusowych pozwala wskazać poważne różnice w sposobach osiąga-
nia pozycji dominującej. W pierwszym wypadku rezultat osiąga się środ-
kami ekonomicznymi, w  drugim –  środkami politycznymi (za pomocą
dekretowanej produkcji tytułów własności wbrew woli dotychczasowych
właścicieli prawnych). Należy podkreślić, że każdy z  tych procesów ma
odmienne ograniczenia. W  systemie dobrowolnym przyrost posiadania
i  utworzenie jednego właściciela jest ograniczone przedsiębiorczym po-
działem pracy. Hamulcami w tym scenariuszu są pieniężny i intelektualny
kapitał pozostałych konkurentów na rynku.
W  przypadku ładu socjalistycznego ograniczenie jest z  gruntu inne,
gdyż nie dotyczy barier własnościowych, lecz wiąże się z techniczną istotą
stosowania środków agresji wobec właścicieli. Ograniczeniem dla dykta-
tora nie jest jego umiejętność w  produktywnym prześciganiu się z  kon-
kurentami. Nie zabiega o  skuteczne pozyskiwanie środków, korzystne
społecznie inwestowanie w nowe technologie, dywersyfikację produktów
czy realizację nowych projektów z  myślą o  konsumencie, który będzie
skłonny wydać na nowe produkty więcej pieniędzy. Dyktator, ustanawia-
jąc socjalizm, ogłasza się właścicielem wszystkiego, a jedyne, co go ograni-
cza w planowaniu gospodarczym, to ewentualny opór osób posiadających
czynniki produkcji. Ten opór nie będzie zwalczany za pomocą ekono-
micznej konkurencji, lecz zostaną użyte karabiny, czołgi i inne narzędzia
przymusu, którymi dysponuje instytucja państwowa. Granica działania
planisty w  ustanawianiu porządku socjalistycznego jest wobec tego zu-
pełnie inna niż granica działania przedsiębiorcy w ładzie własnościowym.

Machaj_Kapitalizm.indd 224 2014-01-09 12:27:52


Natura socjalizmu 225

Między innymi na tym polega ogromna różnica między osiągnięciem


pozycji dominującej za pomocą dobrowolnej wymiany tytułów własno-
ści a zdobyciem jej za pomocą przymusowego wyłączania konkurentów
z rynku291.
Końcowym etapem okresu socjalizacji wszystkich dóbr produkcyjnych
jest ustanowienie socjalizmu, w którym ogół procesów decyzyjnych po-
dejmuje centralny właściciel. Socjalizm przybiera rozmaite formy i w wie-
lu swoich przejawach odznacza się różnymi cechami. Jest jednakże jedna
cecha, którą łączy wszystkie formy socjalizmu, zarówno skrajny komu-
nizm, demokratyczną utopię, jak i model rynkowego socjalizmu, w któ-
rym państwo wprowadza quasi-konkurencję. W każdym schemacie socja-
listycznym przymusowo wprowadza się jednego właściciela (za pomocą
prawa stanowionego), będącego niejako programistą zbiurokratyzowanej
produkcji.
Zniesienie dystrybucji własności pociąga za sobą likwidację wszystkich
wynikających z niej konsekwencji, o których pisaliśmy w rozdziale trzecim.
Przede wszystkim następuje zniesienie przedsiębiorczego podziału pracy,
gdyż projekt organizacji gospodarki w momencie wprowadzenia socjalizmu
zostaje poddany woli ciała politycznego. Zniesione zostają ograniczenia
popytu i  budżetu, a  pozostają jedynie ograniczenia dotyczące fizycznych
środków, które w całości posiada państwo (Kornai 1979292). W tym nowo
wprowadzonym ustroju nie występują ceny rozumiane tak jak te w syste-
mie kapitalistycznym. W następstwie podziału tytułów własności między
konkurencyjnych przedsiębiorców wykształca się struktura cenowa, która
stanowi ograniczenie działania przedsiębiorcy. Ograniczenie instytucjonal-
ne wynikające z granic praw własności zaczyna się przekładać na ogranicze-
nie ekonomiczne, a konieczność uwzględnienia cen i wartości kapitałowej
własnego majątku przedsiębiorcy zmusza do liczenia się z projektami jego
rywali i dostawców na rynku. W ten sposób ograniczenia cenowe, będąc
pochodną ograniczeń własnościowych, oznaczają konieczność liczenia się
z alternatywnymi sposobami korzystnego zatrudniania czynników produk-
cji. W  konsekwencji pojawia się wyścig o  dostarczenie konsumentom jak
największej użyteczności z wyprodukowanych towarów.

  W ładzie socjalistycznym jeden wielki kartel może się wykształcić, ponieważ


291

zostaje zniesiony przedsiębiorczy podział pracy. Nie jest to możliwe w systemie ryn-
kowym, ponieważ tam występuje przedsiębiorczy podział pracy.
292
  Ta ważna publikacja (przygotowana na podstawie referatu) Kornaiego stano-
wiła esencję jego słynnej książki Economics of Shortage, która odniosła wielki sukces
(Kornai 2008, s. 285–286).

Machaj_Kapitalizm.indd 225 2014-01-09 12:27:52


226 4. Socjalizm jako skrajna forma imperializmu, biurokracji...

W socjalizmie ograniczenia popytu i budżetu znikają, a w ich miejsce


pojawiają się jedynie ograniczenia fizyczne. Mylne jednak byłoby przeko-
nanie, że skoro granicą staje się fizyczna rzadkość zasobów, korzystamy
z pełni możliwości produkcyjnych. Ekonomizacja wymaga nie tylko roz-
poznania rzadkości zasobów, ale również istnienia relatywnej rzadkości.
Dla efektywnego gospodarowania ważne jest ekonomiczne interpretowa-
nie rzadkości w kontekście kalkulacji pieniężnej i systemu cen. Zniesienie
ograniczeń własności prowadzi do tego, że barierą staje się fizyczne uży-
wanie – wszystkie zasoby zaczynają być zużywane od razu. Taka natych-
miastowa konsumpcja nie implikuje skuteczności. Przeciwnie – powoduje
brak efektywnej ekonomizacji i  racjonalnej konserwacji, ponieważ bez
odniesienia do cen zasoby trafiają natychmiast do użytku. Nie wiadomo,
który użytek miałby być efektywny, a który nie, gdyż centralny właściciel
nie dysponuje ostatecznym metaekonomicznym algorytmem substytuują-
cym ceny rynkowe służące ocenie. Dlatego o tym, kto dostanie określone
zasoby, a kto nie, rozstrzyga decyzja polityczna. Dlaczego takie, a nie inne
zużytkowanie rudy żelaza powinno być interpretowane jako skuteczne?
W  gospodarce rynkowej ceny i  konkurencja przedsiębiorcza pozwalają
na niedoskonałą ocenę wszystkich projektów względem siebie za pomocą
rachunku zysków i  strat. W  gospodarce socjalistycznej wzajemne oceny
zostają zastąpione dekretami władzy centralnej. Menedżerów chętnych
do wykorzystania zasobów publicznych jest więcej niż podaży. Na rynku
ceny pozwalają ich selekcjonować i  hierarchizować bez narzucania jed-
nej centralnej interpretacji. W  socjalizmie ruda żelaza zostaje po prostu
rozdysponowana według z  góry przyjętego klucza. Dlaczego otrzymują
ją akurat ci, a nie inni menedżerowie? Tylko dlatego, że tak akurat zde-
cyduje planista. I nawet jeśli ma szlachetne intencje, to jego wola zostaje
narzucona wszystkim uczestnikom procesu produkcji bez możliwości jej
kwestionowania i poddania niezależnej weryfikacji.
Ustanowienie ładu socjalistycznego znosi ograniczenia instytucjonal-
ne, toteż nie mogą się one przekładać na ograniczenia ekonomiczne. Kon-
trowersja w debacie na temat rachunku ekonomicznego w socjalizmie opie-
rała się na przeniesieniu akcentów, co pozwalało pominąć ten problem.
Mises skupiał się na znaczeniu cen, a jego oponenci odpowiadali mu, że
w socjalizmie można ustanowić jakieś ceny i przeprowadzać kalkulacje293.
Nie ma to jednak specjalnego znaczenia, ponieważ każdy typ socjalizmu

  Zaznaczmy jednak, że widać ewolucję poglądów Misesa w  stronę większego


293

nacisku na własność. Zob. Salerno 1999, s. 57 i nast.

Machaj_Kapitalizm.indd 226 2014-01-09 12:27:52


Natura socjalizmu 227

polega na przymusowym ustanowieniu jednego właściciela, decydującego


o wszystkich zasobach produkcyjnych. Wprowadzenie cen nie zmienia tu
zupełnie nic, ponieważ nadal te ceny są wprowadzane i zmieniane przez
jednego centralnego właściciela. W sytuacji ładu rynkowego ceny, z któ-
rymi styka się działający przedsiębiorca, nie odzwierciedlają jego woli,
tylko decyzje i  spekulacje wszystkich innych przedsiębiorców. Jeśli cen-
tralny właściciel ustanowi jakieś ceny i na ich podstawie będzie działał, to
nie zmienia to natury socjalizmu – ciągle bowiem są to ceny ustanowione
i poddawane tylko i wyłącznie jego woli (Machaj 2007, s. 272).
Skutkiem socjalizmu jest zniesienie przedsiębiorczego podziału pracy.
Wraz z eliminacją wszystkich konkurentów z rynku znika konkurencyjna
wycena. Transakcje rynkowe nie wykształcają jednego centralnego wła-
ściciela, ponieważ byłoby to nieekonomiczne. Powstrzymuje to konkuren-
cja między przedsiębiorcami, która przestaje funkcjonować w socjalizmie.
Wola centralnego właściciela jest niepodważalna i  staje się wyłącznym
czynnikiem decyzyjnym, ponieważ nie ma innych właścicieli294. W socja-
listycznym porządku nikt nie ma uprawnienia do podejmowania rywali-
zacji. Intelektualny podział pracy, o którym pisał Mises, przestaje istnieć.
Klasa przedsiębiorców, twórczych i pomysłowych ludzi, z których każdy
ma własne projekty inwestycyjne i  gospodarcze przedsięwzięcia, zostaje
usunięta. Fundament sprawności ekonomicznej, decydujący o eksploata-
cji potencjałów społecznych, zostaje zniesiony na rzecz centralnego wła-
ścicielstwa. Osiągnięty zostaje stan pełnej monopolizacji, a suwerenność
konsumenta przestaje grać swoją tradycyjną rolę lub zostaje ona zupełnie
zmarginalizowana.
Stąd zwróciliśmy uprzednio uwagę na teorię monopolu, której skraj-
ną formą jest socjalizm. Monopol jest narzędziem ograniczania własności
innych konkurentów z jednej branży. Całkowite ograniczenie praw wła-
sności innych konkurentów w danej branży oznacza takie uregulowanie
państwowego prawa, które przyznaje przywilej dostarczania danych usług
tylko jednemu dostawcy. Właśnie tak dzieje się w socjalizmie, aczkolwiek
monopol zostaje wprowadzony we wszystkich branżach gospodarki.
Wszyscy potencjalni przedsiębiorcy, którzy dostarczaliby nowe produkty,
poprawiali ich jakość, zmniejszali koszty, zwiększali użyteczność czyn-
ników produkcji, wprowadzali innowacje, a zatem spekulowali, przestają
działać na rynku. Niewykorzystanie umiejętności owych potencjalnych

  Gdyby istniał jakiś konkurencyjny decydent władający częścią z zasobów, to


294

już mogłyby się wykształcić jakieś relacje wymienne (jakkolwiek niedoskonałe).

Machaj_Kapitalizm.indd 227 2014-01-09 12:27:53


228 4. Socjalizm jako skrajna forma imperializmu, biurokracji...

przedsiębiorców i zastąpienie ich ciałem politycznym jest podstawowym


problemem socjalizmu295.
Odrzucenie potencjału konkurencji i  projektów przedsiębiorców od-
bija się negatywnie również na samym podziale pracy. Widzieliśmy, że
oznacza on przydzielanie ludzi do różnorakich zadań po to, aby mogli
zwiększyć swoją efektywność. Jednakże sensowny ze społecznego punktu
widzenia podział pracy wymaga także podziału pracy między samymi
przedsiębiorcami. Każdy z  nich realizuje własne zadania i  stara się wy-
pierać z  rynku innych uzdolnionych konkurentów z  użyciem kalkulacji
jako metody myślenia i racjonalizacji produkcji. Dzięki temu podział pra-
cy między pracownikami jest wprowadzany na stanowiskach produktyw-
nych z  punktu widzenia konsumenta. Bez konkurencji o  produktywne
wyceny czynników produkcji, będącej bezpośrednim efektem zabiegania
każdego przedsiębiorcy o zysk, podział pracy odbywałby się w sposób ar-
bitralny i trudno byłoby wskazać jego faktyczne korzyści.
Skrajna forma monopolizacji, jaka zachodzi w  socjalizmie, oznacza
jednocześnie skrajną formę biurokratyzacji. Teoretycznie socjalizm nie
musiałby być rozbudowaną organizacją i mógłby uprościć wszelkie struk-
tury gospodarcze do prymitywnego poziomu, w którym obowiązywałyby
tylko relacje osobiste (jak w rodzinach). Jednakże w ten sposób skazałby
się na całkowitą klęskę gospodarczą. Nie mógłby utrzymać wysokiej pro-
duktywności, wiążącej się z  istnieniem firm, fabryk i  innych jednostek,
które muszą mieć ustalone reguły działania i  funkcjonowania w  kon-
tekście bogatej wiedzy i rozbudowanej gospodarki. Ważna jest przy tym
druga cecha biurokracji, czyli niesprzedawanie jej produktów na rynku.
W świetle tego aspektu, a także wobec konieczności istnienia organizacji
ekonomicznych operujących skomplikowanymi projektami pełny socja-
lizm jest ekstremalną formą biurokratyzacji, w której zasoby są przydzie-
lane kolektywnie przez jedno ciało. Produkty tworzone w socjalistycznej
firmie są przekazywane na rynek na podstawie ustalonych przez planistę
reguł. Nie istnieje wobec tego żaden zewnętrzny sposób oceny. Podejmo-
wane decyzje o zatrudnieniu i tworzeniu produktów tej firmy nie są od-
noszone do tego rynku zewnętrznego, toteż oczywiście w planowaniu nie
mogą być uwzględnione opinie i działania konkurencyjnych przedsiębior-
ców. Ceny zaś są wspólnym mianownikiem dla wyceny przez różnych
konkurujących przedsiębiorców i w ten sposób mają niejako przesyłać in-
formacje (Yeager 1998, s. 19).

  Spekulacje spełniają swoje witalne funkcje społeczno-gospodarcze (Block 1983).


295

Machaj_Kapitalizm.indd 228 2014-01-09 12:27:53


Natura socjalizmu 229

Centralny właściciel, działając w obrębie ustalonego porządku prawne-


go, wyznacza urzędowe wynagrodzenia, przydziela zadania, a  następnie
transferuje gotowe produkty z  jednego sektora do drugiego. Nie istnieje
tradycyjny rynkowy sposób ustalania opłacalności tworzonych stanowisk.
Zamiast tego wprowadzone zostaje fizyczne planowanie produkcji za po-
mocą komend i przydziałów (Grossman 1963, s. 109)296. Właśnie głównie
dlatego socjalizm jest nie tylko skrajną formą monopolizacji, lecz także naj-
bardziej zaawansowaną formą biurokracji. Całkowita likwidacja podstaw
konkurencji w sektorze produkcyjno-kapitałowym prowadzi do tego, że nie
istnieje konkurencyjna organizacja miejsc pracy. Tworzenie maksymalnej
wartości z jak najlepszym zagospodarowaniem kapitału zostaje zastąpione
przez perfekcyjną biurokratyzację, opierającą się wszelkim rynkowym me-
chanizmom. Oznacza to wyparcie przedsiębiorcy na rzecz statutów, ustaw,
dekretów oraz zarządzeń centralnego właściciela, które następnie przekazu-
ją podlegli mu sekretarze, podsekretarze, dyrektorzy i inni wykonawcy jego
woli, wprowadzającym w życie centralne zarządzenia.
W  utopijnych doktrynach socjalistycznych funkcjonuje urojenie, ja-
koby wraz z wprowadzeniem socjalizmu dało się zlikwidować porządek
biurokratyczny. Lenin twierdził, że urzeczywistnienie socjalistycznego
raju i zlikwidowanie opresji własności prywatnej spowoduje, że instytucja
państwa pocznie stopniowo zanikać (Bendix 1950, s. 503). W rzeczywisto-
ści w socjalizmie musi wystąpić dokładnie odwrotne zjawisko – ponieważ
likwidowana jest konkurencyjna wycena czynników produkcji, wyznacz-
nikiem decyzji produkcyjnych staje się aparat publiczny (Adamiak 1970,
s. 17). Aparat ten w pełnej formie socjalizmu wypiera jakiekolwiek orga-
nizowanie procesu za pomocą innych środków niż polityczne. Państwo
wobec tego rozrasta się do formy możliwie największej – stąd koncepcję
anarchistycznego socjalizmu można traktować jako oksymoron, o ile nie
ma się sprowadzić do systemu bardzo prymitywnego gospodarczo297.

296
 „Gospodarka oparta na surowcach” jest wobec tego gospodarką opartą na
dyktacie.
297
 Nie sposób twierdzić, że w  socjalizmie państwo samo odejdzie. Przeciwnie
– rozkwitnie ono, gdyż stanie się znacznie silniejsze i wyprze relacje społeczne swoimi
zarządzeniami (Hollander 1982, s. 327 i nast.). Rozbieżność między marksistowskimi
obietnicami a marksistowską praktyką reżymów socjalistycznych, budowanych przez
kontynuatorów marksizmu (takich jak Lenin, Stalin, Pol Pot, Mao czy Castro), to nie
rezultat zdrady ideałów, lecz naturalna konsekwencja poważnego błędu teoretycz-
nego, który uwidacznia się zawsze wraz z  każdą próbą budowy komunizmu. Inny
powszechnie obowiązujący komunizm jest po prostu niemożliwy.

Machaj_Kapitalizm.indd 229 2014-01-09 12:27:53


230 4. Socjalizm jako skrajna forma imperializmu, biurokracji...

Ustanawianie socjalizmu za pomocą niezbędnego etatyzmu nie jest


również krokiem ku zniesieniu walki klasowej, jak by mogła wskazywać
socjologia marksistowska. Poruszając się w obrębie koncepcji i socjologii
marksistowskiej, dochodzimy do wniosku, że tworzenie socjalizmu wiąże
się z radykalizacją i intensyfikacją walki klasowej oraz wyzysku dokony-
wanego przez klasę nieproduktywną. Aparat państwowy niszczy produk-
tywność sektora dobrowolnego i  wypiera ją na rzecz biurokratycznego
aparatu administrowania gospodarką 298. W ten sposób próba zakończenia
walki klas zostaje podjęta, lecz z  dosyć mizernymi skutkami –  wysuwa
się na czoło klasa „próżniacza” i dochodzi do zniszczenia społeczeństwa,
o gospodarce nie wspominając. Zdawał sobie z tego sprawę sam Marks,
pisząc o wstępnych etapach wprowadzenia komunizmu:

Komunizm wreszcie jest pozytywnym wyrazem zniesionej własno-


ści prywatnej; początkowo występuje on jako powszechna własność
prywatna. Ujmując stosunek własności prywatnej w jego powszech-
ności, jest on w swej początkowej postaci tylko upowszechnieniem
i  dokonaniem stosunku własności prywatnej; w  tym charakterze
występuje w dwojakiej postaci: po pierwsze, panowanie własności
rzeczowej jest w  porównaniu z  nim taką potęgą, że chce on zni-
weczyć wszystko, co nie może stać się własnością prywatną wszyst-
kich; chce siłą abstrahować od talentów itd. (…) wreszcie, ten ruch
usiłujący przeciwstawić własności prywatnej powszechną własność
prywatną wyraża się w zwierzęcej postaci, gdy małżeństwu (które
jest zresztą pewną formą ekskluzywnej własności prywatnej) prze-
ciwstawia wspólność żon, kiedy to kobieta staje się społeczną i po-
spólną własnością. Komunizm ten, negując wszędzie osobowość
człowieka, jest właśnie tylko konsekwentnym wyrazem własności
prywatnej, będącej tą negacją. Powszechna i konstytuująca się we
władzę zazdrość jest tą zamaskowaną formą, którą przyjmuje żądza
posiadania i  w  której, tylko w  pewien odmienny sposób, znajduje
satysfakcję. Idea każdej własności prywatnej jako takiej obraca się
przynajmniej przeciw większej własności prywatnej jako zazdrość
i dążenie do zrównania – co stanowi nawet istotę konkurencji. Pry-
mitywny komunista jest jedynie dokonaniem tej zazdrości i  tego
zrównania (…) Że takie zniesienie własności prywatnej nie jest

  Wygrywa zatem klasa imperialistyczna – stąd też komunizm jest skrajną formą
298

imperializmu.

Machaj_Kapitalizm.indd 230 2014-01-09 12:27:53


Natura socjalizmu 231

bynajmniej rzeczywistym przyswojeniem, tego dowodzi właśnie


abstrakcyjna negacja całego świata kultury i cywilizacji, powrót do
nienaturalnej prostoty ubogiego i  nie mającego potrzeb człowieka,
który nie tylko nie przerósł własności prywatnej, lecz nawet do niej
nie dorósł. (Marks 1844)299

Marks zdawał sobie sprawę z tego, że po zniesieniu własności prywat-


nej następuje zniszczenie społeczeństwa i degradacja człowieka do pozio-
mu prymitywnej gospodarki i zwierzęcej mentalności. Potwierdzałoby to
jego wiedzę na temat projektów komunistycznych realizowanych wiele lat
przed jego publikacjami, które podobnie jak projekty realizowane po jego
pracach skończyły się masowymi mordami i głodem (por. Rothbard 1990,
s.  175–179). Wszystko, co napisał Marks (po trafnych obserwacjach na
temat prymitywnego komunizmu) o obietnicach nadejścia krainy szczę-
śliwości bez podziału pracy, to skutek ignorowania wyzwań, przed jakimi
gospodarka socjalistyczna musiałaby stanąć.
Skrajna monopolizacja i  biurokratyzacja to cechy charakterystycz-
ne wszystkich rodzajów socjalizmu, także tego „rynkowego”, o  którym
wspomnieliśmy. Wprowadzenie „cen” przez centralnego właściciela nie
zmienia tego, że wszelkie decyzje są pochodną centralnego projektu, tak-
że te dotyczące wymyślonych cen. Rzecz się ma podobnie z  ustalaniem
apriorycznych równowagowych matematycznych modeli lub równań,
które miałyby rozwiązywać problemy alokacyjne. W tych projektach na-
dal centralny właściciel ustala plan, a następnie dokonuje wszelkich zmian
według przyjętych przez siebie wytycznych, jako wyłączny dysponent mo-
nopolu na podejmowanie decyzji. Paradoksalnie mało kto lepiej zrozu-
miał naturę socjalizmu niż jeden z jego zwolenników, George D.H. Cole
(jednocześnie krytyk Langego), który trafnie opisał wprowadzenie cen
w socjalistycznym porządku:

Gospodarka bez planu, w  której przedsiębiorca podejmuje decyzje


niezależnie od innych, oznacza, że każdy przedsiębiorca staje przed

  Zamiłowanie do prymitywizmu jest zauważalne również w samej debacie kal-


299

kulacyjnej. Lerner na przykład stwierdza (odnosząc się do Galbraitha): „Być może


jedyna możliwość osiągniecia powszechnego bogactwa nie opiera się na zwiększa-
niu produkcji dóbr, lecz na redukcji potrzeb. Jeśliby kultura prostego życia w  stylu
Gandhiego została upowszechniona, rzeczywiście możliwe jest osiągnięcie pełnych
warunków dla wszystkich” (Lerner 1972, s. 266). W celu redukcji potrzeb praktycy
marksizmu stosowali zazwyczaj redukcję liczby ludności.

Machaj_Kapitalizm.indd 231 2014-01-09 12:27:53


232 4. Socjalizm jako skrajna forma imperializmu, biurokracji...

rozległą i  daną strukturą kosztów w  postaci aktualnych poziomów


płac, renty i  procentu. Jednakże w  planowanej gospodarce socjali-
stycznej tak się nie dzieje, a te wielkości mogą w ogóle nie występo-
wać. Nawet jeśli występują, to nie jako obiektywne czynniki poza
kontrolą kolektywnego przedsiębiorcy, lecz jako wielkości określane
przez tego przedsiębiorcę, czyli elementy jego gospodarczego planu.
Istnienie płac zależy od metod przyjętych w dystrybucji dochodów
między obywateli gospodarki socjalistycznej; istnienie renty zależy
od decyzji kolektywnego przedsiębiorcy co do tego, jaki wybierze po-
ziom opłat narzucanych za używanie ziemi (może z tych opłat zre-
zygnować) lub innej własności wynajmowanej przez odpowiednie
sektory: istnienie procentu zależy od decyzji kolektywnego przedsię-
biorcy o kredytowaniu. Wszystkie te opłaty mogą być narzucane bądź
nie. Jeśli są narzucane, to ich wielkości są wielkościami kontrolowa-
nymi, określanymi przez kolektywnego przedsiębiorcę w jednym sek-
torze i opłacane przez tego samego przedsiębiorcę w sektorze innym.
Te wielkości mogą służyć jakimś księgowym celom, ale są zupełnie
czymś odmiennym od obiektywnych kosztów, z którymi spotykają
się przedsiębiorcy w kapitalistycznej gospodarce nieplanowej.
Stąd też w  gospodarce socjalistycznej nie może istnieć obiektywna
struktura pieniężnych kosztów. Koszty mogą być imputowane do
dowolnego poziomu i  w  rzeczy samej tak długo, jak koszty mone-
tarne istnieją, muszą być imputowane przynajmniej do poziomu po-
żądanego. Jednakże te imputowane koszty nie są obiektywnymi, lecz
fikcyjnymi kosztami określanymi przez politykę państwa. Państwo
decyduje za pomocą swoich władz, jaki poziom płac występuje w wy-
branych sektorach, jakie opłaty są nakładane, jaki procent trzeba
płacić za pożyczony kapitał, które firmy przykładają się podatkami
do wydatków państwa –  lub też decyduje się zrezygnować w  ogóle
ze wszystkich tych obciążeń. Jeśli podejmuje decyzje o zachowaniu
którejś z opłat, to imputuje koszty do poziomu, który mu odpowiada.
Jeśli państwo tego pragnie, imputacja może iść zdecydowanie da-
lej, ponieważ koszty mogą być imputowane bez rzeczywistego ich
opłacania. Imputowane płace, renty i koszty oprocentowania mogą
być nakładane między poszczególnymi sektorami planowanej go-
spodarki bez faktycznego przepływu pieniądza.
(…) praktykowanie takich metod nie zmienia tego, że struktura
imputowanych kosztów jest skazana na arbitralność. (Cole 1971,
s. 183–185; wyróżnienie kursywą moje – M.M.)

Machaj_Kapitalizm.indd 232 2014-01-09 12:27:53


Natura socjalizmu 233

Ten znakomity opis autorstwa Cole’a nie zyskał w debacie o rachun-


ku ekonomicznym w socjalizmie należytego rozgłosu. W podobny sposób
wypowiadał się Walter Eucken. Niestety, obydwa stanowiska pozostawały
w zasadzie poza głównym nurtem debaty, w którym dużo częściej przy-
woływane były prace bardziej znanych ekonomistów.
Z punktu widzenia teorii imperializmu i koncepcji walki klas socjalizm
nie jest przełomem ani ratunkiem przed jednym i drugim. Nadejście socja-
lizmu skutkuje maksymalnym nasileniem walki klas; na miejsce rządzą-
cych przychodzą kolejni, którzy otrzymują znacznie większe uprawnienia
do ograniczania społeczeństwu zakresu działania. Rezultatem tego jest
wytworzenie się nowych klas: wyzyskujących i wyzyskiwanych, znacznie
bardziej spolaryzowanych niż w ładzie cechującym się mniejszym zniewo-
leniem (tj. gdy wywłaszczenie nie ma charakteru uniwersalnego).
Socjalizm jest najbardziej zaawansowaną postacią imperializmu, za-
równo w odniesieniu do obywateli kraju, w którym panuje, jak i do in-
nych krajów. Dąży on do likwidacji wszystkich rynków, czyli jakiejkol-
wiek dystrybucji tytułów własności, aby utworzyć jednego centralnego
ultymatywnego kontrolera zasobów. Konsekwencją tego sposobu myślenia
jest wytyczenie sobie celu – podbicia wszystkich krajów, aby zawłaszczyć
w całości światowe czynniki produkcji. To działanie nigdy się nie udało
i  raczej nigdy się nie uda, ponieważ nawet skuteczność użycia czołgów,
karabinów i środków zniewolenia ma swoje granice300. Niemniej jednak
z teoretycznego punktu widzenia socjalizm należy uznać za perfekcyjną
i w pełni konsekwentną formę imperializmu, która chce podporządkować
cały świat jednemu rządowi socjalistycznemu301.

300
 Granicę podbojów imperialno-państwowych wyznaczają np.  społeczne in-
stytucje, takie jak rodzina, społeczności lokalne, religijne, narodowe. W następstwie
tego imperializm i etatyzm, aby zwiększać zakres swoich wpływów, starają się narzu-
cać swoje wzorce językowe, kulturowe i gospodarcze (stąd państwowe małżeństwa,
edukacja, polityzacja życia społecznego, kwestie religijne, heterogenizacja społeczeń-
stwa etc.).
301
  Zauważmy, że ten imperializm odbiega od imperializmu amerykańskiego, któ-
ry stosuje inne środki wewnątrz kraju (prawa własności są tam bardziej respektowa-
ne) i na zewnątrz (gdzie respekt dla praw własności jest mniejszy).

Machaj_Kapitalizm.indd 233 2014-01-09 12:27:53


Machaj_Kapitalizm.indd 234 2014-01-09 12:27:53
Za kończe nie

Nasza analiza porównawcza gospodarczych implikacji praw własno-


ści w  systemach kapitalistycznym i  socjalistycznym dobiegła końca. Jak
widzieliśmy, istnienie poszanowania własności ma istotne znaczenie
gospodarcze dla funkcjonowania rachunku ekonomicznego, a  w  konse-
kwencji także struktur gospodarczych i finansowych w kapitalistycznym
porządku. Ustanowienie ładu socjalistycznego wymaga natomiast rady-
kalnej zmiany systemu prawnego (opartego na własności) w celu ustano-
wienia politycznej dyktatury, która przejmie kontrolę nad całym syste-
mem gospodarczym. Ta transformacja nie pozostaje bez ekonomicznych
konsekwencji.
Zasadne jest pytanie o  ewentualną użyteczność przeprowadzonej
analizy. Temat nie jest bowiem tylko zamkniętym rozdziałem z zakresu
historii myśli ekonomicznej. Uważamy, że nasze opracowanie pomaga
przeformułować postawioną przez Misesa tezę. Owszem, zgadzamy się,
że jakakolwiek efektywność gospodarcza wymaga istnienia pieniężnych
jednostek rozliczeniowych, jednak sądzimy, iż w świetle „rynkowego so-
cjalizmu” pierwotny zarzut wobec upaństwowienia czynników produkcji
można sformułować lepiej: socjalizm jest nieefektywnym systemem go-
spodarczym, ponieważ likwiduje własność prywatną, a nie ceny.
Nasza konkluzja o priorytetowej roli własności w kalkulacji jest istot-
na dla innych gospodarczych analiz. Rozpatrzmy studium transformacji
ustrojowej przeprowadzonej w  krajach byłego bloku sowieckiego. W  jej
toku pośrednio uznano tezę Misesa o tym, że system gospodarczy musi
opierać się na efektywności mechanizmu cenowego, dlatego najpierwszym
zadaniem transformacji było jego stworzenie. W  trakcie transformacji
ustrojowej wprowadzono w krajach realnego socjalizmu system cenowy.
Może się to jednak wydać do pewnego stopnia odwróceniem procesu my-
ślowego. Problemem socjalizmu nie był brak cen samych w sobie (np. brak
własnego rubla transferowego), lecz brak własności prywatnej, w  której
otoczeniu wykształcają się ceny rynkowe, pozwalające na ekonomizację
przedsiębiorczych umiejętności społeczeństwa. Jeśli problem efektywno-
ści gospodarczej ma zostać rozwiązany, a nieudolny system socjalistyczny

Machaj_Kapitalizm.indd 235 2014-01-09 12:27:53


236 Zakończenie

zreformowany, to nie należy wprowadzać porządku opartego na cenach,


lecz wprowadzić własność prywatną, chronioną systemem prawnym.
Istotność tego rozróżnienia ukazuje nam rozważenie przykładu Ro-
sji. Wprawdzie obowiązuje tam mechanizm cenowy, lecz brak rozległej
własności prywatnej. Przypomina to system sterowany przez oligarchów
zarządzających państwowym majątkiem albo tworzących quasi-niezależ-
ne spółki, które mają w możliwie największym stopniu wyeksploatować
istniejący majątek. W tym systemie mogą istnieć jakieś ceny, lecz nie roz-
wiązuje to istotnych problemów związanych z efektywnością, gdyż nadal
– jak w socjalizmie – brakuje potencjalnej konkurencji innych właścicieli
(czy to krajowych, czy zagranicznych), którzy po wejściu na rynek mogli-
by wygrać konkurencję z oligarchami302.
Transformacji w  Polsce, mimo korzystniejszego przebiegu, również
nie można uznać za całkowitą antytezę socjalistycznego porządku. Choć
wprowadzono mechanizmy cenowe, jednak nie wprowadzono pełnej wła-
sności i  swobody działalności. Chociaż nomenklatura dokonała przeję-
cia majątku na własność (uwłaszczenia), została pod wieloma względami
ochroniona przed konkurencją. Jeśli socjalizm jest nieefektywny, ponie-
waż likwiduje własnościowe mechanizmy konkurencyjności, to na jego
miejsce nie należy wprowadzać po prostu jakichś cen, lecz wprowadzić
konkretnie ceny, opierające się na pełnej własności prywatnej i możliwo-
ści swobodnego prowadzenia działalności gospodarczej. W  przeciwnym
razie będą tworzone niekonkurencyjne skanseny, które pomimo istnie-
nia mechanizmu cenowego zmonopolizują sektor, osiągną rentę mono-
polową i obciążą konsumentów – jak na przykład w Polsce było to przez
lata z monopolem telefonicznym bądź z wprowadzeniem pierwszej sieci
komórkowej.
Własność jest ważniejsza niż ceny, ponieważ własność pozwala na
uwzględnienie w  cenach konkurencyjnego potencjału przedsiębiorców.
Socjalizm jest nieefektywny, gdyż nie istnieją w nim ograniczenia własno-
ściowe, wymuszające przez konkurencyjną wycenę odpowiednią dyscypli-
nę w dostarczaniu użyteczności konsumentom. Łatwo dostrzec powierz-
chowną zbieżność naszej obserwacji z ideologią demokracji. Zwolennicy

  Dosyć osobliwą sytuacją jest, gdy majątek państwowy zamienia się w spółkę
302

kapitałową, którą następnie nabywają inne przedsiębiorstwa państwowe, również za-


mienione w spółkę kapitałową. Spółki te między sobą mogą ustalać ceny, lecz nie ma
to nic wspólnego z prawdziwym mechanizmem konkurencji (opartym na własności
prywatnej), gdyż jest to prawnie pomysłowe narzędzie wykorzystywania zasobów,
łączące się z odsunięciem suwerenności konsumenta.

Machaj_Kapitalizm.indd 236 2014-01-09 12:27:53


Zakończenie 237

systemu demokratycznego niewątpliwie mają rację, gdy twierdzą, że każ-


dy system społeczno-gospodarczy wymaga odpowiednich instrumen-
tów kontroli, które będą ograniczały i eliminowały szkodliwe działania.
Problem jednak polega na tym, jak powinna przebiegać owa kontrola.
Ograniczenia własnościowe są sposobem na ustalenie zasad i reguł, któ-
re określają porządek społeczny. Tymczasem proponowane przez demo-
kratów mechanizmy wyborcze okazują się nie najlepszym rozwiązaniem
zagadnienia kontroli, które pozwoliłoby na sprawną ekonomizację. Ogra-
niczenia własnościowe oznaczają możliwość pokojowego wykluczenia
z zasobów i możliwość stworzenia alternatywnego ładu społeczno-gospo-
darczego. Dlatego demokratyczna groźba: „nie będę głosować za cztery
lata” brzmi niezwykle słabo w zestawieniu z konsumencką groźbą „prze-
stanę płacić”. Mizerny proces polityczny przebiegający według reguł usta-
lonych przez polityków nie jest tym samym co możliwość zaprzestania
płacenia podatków lub groźba uruchomienia pokojowego ruchu na rzecz
decentralizacji władzy i  secesji303. W  istocie efektywność mechanizmów
rynkowych opiera się na ekonomicznej formie secesji – czyli możliwości
wykluczania swojego majątku z poszczególnych przedsięwzięć gospodar-
czych. W polityce ten mechanizm nie istnieje.
W kontekście gwałtownych wydarzeń na rynku światowym, związa-
nych z kryzysem finansowym uwidoczniającym się w 2008 roku, zasadne
jest także wspomnienie o ostatnich interwencjach podejmowanych przez
rządy i  banki centralne. Instytucje publiczne za pomocą polityki fiskal-
nej i monetarnej skupiły wszelkiego rodzaju aktywa, korzystając z apara-
tu przymusu –  możliwości nakładania podatków i  kreacji pieniądza. Te
środki służyły podbijaniu cen akcji banków, obligacji państwowych i pa-
pierów wartościowych, których wartość znacznie spadła przez ostatnie
lata. W przypadku takich interwencji występuje pewna forma kalkulacji,
ponieważ interweniujące rządy, podobnie jak zainteresowani biznesmeni,
dokonują w swoich rozważaniach rachowania. Te transakcje i rozliczenia
nie są jednak dokonywane na podstawie rynkowej wymiany własności,
lecz za pomocą zawłaszczenia i  budowania swoistego socjalizmu finan-
sowego. Centralnymi planistami w  tym socjalizmie stają się największe
rządy i  banki centralne, które na przekór rynkowym kursom dekretują

  Swoją drogą twierdzi się, że taki wybór (zaprzestanie płacenia) nie może zostać
303

wprowadzony, ponieważ wtedy państwo musiałoby radykalnie zmienić swoją struk-


turę. Nie zauważa się jednak, że właśnie taki brak wyboru powoduje pojawianie się
tak krytykowanej niewydolności obecnej struktury.

Machaj_Kapitalizm.indd 237 2014-01-09 12:27:53


238 Zakończenie

obowiązujące wartości i ceny. Chociaż kalkulacja w pewnej formie zosta-


je zachowana, coraz bardziej zaczyna to przypominać Langowski model
kalkulacji, w którym aparat publiczny narzuca obowiązujące interpreta-
cje kalkulacyjne, decyduje o dochodowości poszczególnych przedsięwzięć
i  stwierdza, kiedy określone typy działalności powinny być kontynu-
owane, a  kiedy zaniechane. Również w  tym przykładzie zaczerpniętym
ze współczesności widzimy przydatność naszej analizy, akcentującej wła-
sność, a nie ceny.
Naturalnie, te rozważania wymagają dużo głębszej analizy, argumen-
tacji, krytyki i wykraczają poza obszar naszej pracy. Miejmy nadzieję, że
nasze wnioski mogą okazać się jednak przydatne w takich rozważaniach,
a nie tylko do weryfikacji podręczników z historii myśli, w szczególności
debaty kalkulacyjnej.

Machaj_Kapitalizm.indd 238 2014-01-09 12:27:53


Li t er at u r a

Aberle David F. et. al. 1950. „The Functional Prerequisites of Society”. Ethics, Vol. 60,
No. 2.
Acocella Nicola. 2002. Zasady polityki gospodarczej. Warszawa: Wydawnictwo Nau­
kowe PWN.
Adamiak Richard. 1970. „The “Withering Away” of the State: A  Reconsideration”.
The Journal of Politics, Vol. 32, No. 1.
Akerlof George A. 1970. „The Market for “Lemons”: Quality Uncertainty and the
Market Mechanism”. Quarterly Journal of Economics, Vol. 84, No. 3, 488–500.
Albrow Martin. 1970. Bureaucracy. London: Pall Mall.
Alchian Armen A. 1950. „Uncertainty, Evolution, and Economic Theory”. The Jour-
nal of Political Economy, Vol. 58, No. 3.
Alchian Armen A., Demsetz Harold. 1973. „The Property Right Paradigm”. Journal of
Economic History, Vol. 33, No. 1, 16–27.
Allinson Christopher W. 1984. Bureaucratic Personality and Organizational Structure.
Aldershot, England: Gower.
Anderson B.M. Jr. 1915. „Schumpeter’s Dynamic Economics”. Political Science Quar-
terly, Vol. 30, No. 4.
Anderson Benjamin. 1917. Value of Money. Grove City: Libertarian Press.
Anderson Gary M., Tollison Robert D. 1982. „Adam Smith’s Analysis of Joint-Stock
Companies”. The Journal of Political Economy, Vol. 90, No. 6.
Aumann Robert J. 1964. „Markets with a  Continuum of Traders”. Econometrica,
Vol. 32, No. 1–2.
Bagus Philipp, David Howden. 2010. „The Term Structure of Savings, the Yield Curve,
and Maturity Mismatching”. Quarterly Journal of Austrian Economics, Vol.  13,
No. 3.
Baker Edwin C. 1975. „The Ideology of the Economic Analysis of Law”. Philosophy
and Public Affairs, Vol. 5, No. 1.
Barnett William. 2003. „Dimensions and Economics: Some Problems”. Quarterly
Journal of Austrian Economics, Vol. 6, No. 3.
Barone Enrico. 1908. „The Ministry of Production in the Collectivist State”
[w:] F.A. Hayek (ed.). 1935. Collectivist Economic Planning. London: George Rout-
ledge & Sons.
Bastiat Frédéric. 1998. Prawo. Lublin: Instytut Konserwatywno-Liberalny.

Machaj_Kapitalizm.indd 239 2014-01-09 12:27:53


240 Literatura

Baumol William J., Janusz A. Ordover. 1985. „Use of Antitrust to Subvert Competi-
tion”. Journal of Law & Economics, Vol. 28, No. 2.
Baumol William J., Panzar John C., Willig Robert D. 1983. „Contestable Markets: An
Uprising in the Theory of Industry Structure: Reply”. American Economic Review,
Vol. 73, No. 3.
Baumol William J., Panzar John C., Willig Robert D. 1982. Contestable Markets and
the Theory of Industry Structure. New York: Harcourt Brace Jovanovich.
Baumol William. 1977. Economic Theory and Operational Analysis. Englewood Cliffs,
N.J.: Prentice-Hall.
Becker Gary S. 1993. „Nobel Lecture: The Economic Way of Looking at Behavior”.
Journal of Political Economy, Vol. 101, No. 3.
Becker Gary S., Murphy Kevin M. 1992. „The Division of Labor, Coordination Costs,
and Knowledge”. The Quarterly Journal of Economics, Vol. 107, No. 4.
Begg David, Fisher Stanley, Dornbusch Richard. 1996. Mikroekonomia. Warszawa:
PWE.
Bendix Reinhard. 1950. „Socialism and the Theory of Bureaucracy”. The Canadian
Journal of Economics and Political Science, Vol. 16, No. 4.
Benedict Burton. 1969. „Role analysis in Animals and Men”. Man, New Series, Vol. 4,
No. 2.
Berle Adolf Augustus Jr., Means Gardiner. 1932. The Modern Corporation and Private
Property. New York: Macmillan.
Bernanke Ben. 1981. „Bankruptcy, Liquidity, and Recession”. The American Econom-
ic Review, Vol. 71, No. 2.
Bernstein Michael A. 2001. A  Perilous Progress. Economists and Public Purpose in
Twentieth-Century America. Princeton and Oxford: Princeton University Press.
Bertrand Joseph. 1883. „Theorie mathematique de la richesse sociale”. Journal des
Sevants.
Blaug Mark. 1986. Economic Theory in Retrospect. Cambridge: Cambridge University
Press.
Blaug Mark. 2000. Teoria ekonomii. Ujęcie retrospektywne. Warszawa: Wydawnictwo
Naukowe PWN.
Bliss C.J. 1972. „Prices, Markets and Planning”. Economic Journal, Vol.  82,
No. 325.
Bloch Henri-Simon. 1940. „Carl Menger: The Founder of the Austrian School”. Jour-
nal of Political Economy, Vol. 48, No. 3.
Block Walter. 1977. „Coase and Demsetz on Private Property Rights”. Journal of Lib-
ertarian Studies, Vol. 1, No. 2, 111–115.
Block Walter. 1983. „Speculation Serves a Useful Social Function”. University of Brit-
ish Columbia Business Review.
Block Walter. 1994. „Total Repeal of Antitrust Legislation: A Critique of Bork, Bro-
zen, and Posner”. Review of Austrian Economics, Vol. 8, No. 1.

Machaj_Kapitalizm.indd 240 2014-01-09 12:27:53


Literatura 241

Block Walter. 1995. „Professor Modigliani on price controls: the baleful influence
of the perfectly competitive model”. International Journal of Social Economics,
Vol. 22 No. 5.
Bodenhorn Diran. 1956. „The Problem of Economic Assumptions in Mathematical
Economics”. Journal of Political Economy, Vol. 64, No. 1.
Boettke Peter. 2001a. „Economic calculation. The Austrian contribution to political
economy” [w:] Peter Boettke, Calculation and Coordination. Essays on socialism
and transitional political economy. London–New York: Routledge.
Boettke Peter (ed.). 2001b. Socialism and the Market. The Socialist Calculation Debate
Revisited, t. 1–9. London: Routledge.
Böhm-Bawerk Eugen. 1890. „The Historical vs. the Deductive Method in Political
Economy”. Annals of American Academy, Vol. 1.
Böhm-Bawerk Eugen. 1959. Capital and Interest (trzy tomy). South Holland, Illinois:
Libertarian Press.
Böhm-Bawerk Eugen. 1962a. „Ultimate Standard of Value” [w:] Shorter Classics.
South Holland, Il: Libertarian Press.
Böhm-Bawerk Eugen. 1962b. „Karl Marx and the Close of his System” [w:] Shorter
Classics. South Holland, Il: Libertarian Press
Böhm-Bawerk Eugen. 2002. „Value, Cost and Marginal Utility”. Quarterly Journal of
Austrian Economics, Vol. 5. No. 3.
Böhm-Bawerk Eugen. 2005. Kapitał i zysk z kapitału. Instytut Misesa [wersja elektro-
niczna].
Bornstein Morris. 1962. „The Soviet Price System”. American Economic Review,
Vol. 52, No. 1.
Bostaph Samuel. 2003. „Wieser on Economic Calculation under Socialism”. Quarterly
Journal of Austrian Economics, Vol. 6, No. 2.
Boudreax Donald J., Holcombe Randall G. 1989. „The Coasian and Knightian Theo-
ries of the Firm”. Managerial and Decision Economics, Vol. 10, No. 2.
Boulding Kenneth. 1948. „The Role of Mathematics in Economics”. Journal of Politi-
cal Economy, Vol. 56, No. 3.
Bozeman Barry, Hal G. Rainey. 1998. „Organizational Rules and the “Bureaucratic
Personality””. Journal of Political Science, Vol. 42, No. 1.
Bradley Robert Jr. 1981. „Market Socialism: A  Subjectivist Evaluation”. Journal of
Libertarian Studies, Vol. 5, No. 1.
Brätland John. 2004. „Contestable Market Theory as a  Regulatory Framework: An
Austrian Postmorten”. Quarterly Journal of Austrian Economics, Vol. 7, No. 3.
Brems Hans. 1992. „Austrian Theory of Value and the Classical One” [w:] Mark Blaug
(ed.). 1992. Carl Menger (1840–1921). Aldershot: Edward Elgar.
Breton Albert, Wintrobe Ronald. 1975. „The Equilibrium Size of a Budget-maximiz-
ing Bureau: A Note on Niskanen’s Theory of Bureaucracy”. The Journal of Political
Economy, Vol. 83, No. 1.
Brutzkus Boris. 1935. Economic Planning in Soviet Russia. London: Routledge.

Machaj_Kapitalizm.indd 241 2014-01-09 12:27:53


242 Literatura

Bukharin Nikolai. 1927. Economic Theory of Leisure Class. New York: International
Publishers.
Bukharin Nikolai. 2001. „Economics of the Transition Period” [w:] Boettke 2001b,
t. 1.
Caldwell Bruce J. 1988. „Hayek’s Transformation”. History of Political Economy, 20.
Calhoun John C. 1953. A Disquisition on Government. New York: Liberal Arts Press.
Carlton Dennis W. 2004. „Why Barriers to Entry are Barriers to Understand”. Ameri-
can Economic Review, Vol. 94, No. 2.
Carr Jack L., Mathewson G. Frank. 1988. „Unlimited Liability as a Barrier to Entry”.
The Journal of Political Economy, Vol. 96, No. 4.
Chamberlin Edward. 1956. The Theory of Monopolistic Competition. Cambridge: Har-
vard University Press.
Chamberlin Edward. 1964. „Definition of Selling Costs”. Review of Economics Stud-
ies, Vol. 31, No. 1.
Clark Dickinson Z. 1960. „Fred M. Taylor’s Views on Socialism” [w:] Economica, New
Series, Vol. 27, No. 105.
Clark John B. 1915. Essentials of Economic Theory. New York: Macmillan Company.
Clark John B. 1965. The Distribution of Wealth. A Theory of Wages, Interest and Prof-
its. New York: Augustus M. Kelley.
Clegg Stewart. 1981. „Organization and Control”. Administrative Science Quarterly,
Vol. 26, No. 4.
Coase Ronald. 1937. „Nature of the Firm” [w:] Oliver E. Williamson, Sidney G. Win-
ter. 1993. The Nature of the Firm. Origins, Evolution, and Development. Oxford:
Oxford University Press.
Coase Ronald. 1960. „Problem of Social Cost”. Journal of Law and Economics, Vol. 2,
1–44.
Cole George D.H. 1971. Economic Planning. New York: Kennikat Press.
Constas Helen. 1958. „Max Weber’s Two Conceptions of Bureaucracy”. The American
Journal of Sociology, Vol. 63, No. 4.
Cottrell Allin, Cockshott W. Paul. 1993. „Calculation, complexity and planning: the
socialist calculation debate once again”. Review of Political Economy, Vol. 5, No. 1.
Cuhel Franz. 1907. Zur Lehre von den Bedurfnissen. Innsbruck.
Dahms Harry F. 1995. „From Creative Action to the Social Rationalization of the
Economy: Joseph A. Schumpeter’s Social Theory”. Sociological Theory, Vol.  13,
No. 1.
De Meza David, Lockwood Ben. 1998. „Does Asset Ownership Always Motivate
Managers? Outside Options and the Property Rights Theory of the Firm”. The
Quarterly Journal of Economics, Vol. 113, No. 2.
Debreu Gerard. 1991. „The Mathematization of Economic Theory”. American Eco-
nomic Review, Vol. 81, No. 1.

Machaj_Kapitalizm.indd 242 2014-01-09 12:27:53


Literatura 243

Demsetz Harold. 1967. „Toward a  Theory of Property Rights”. American Economic


Review, Vol. 57, No. 2, 347–359.
Demsetz Harold. 1969. „Information and Efficiency: Another Viewpoint”. Journal of
Law and Economics, Vol. 12, No. 1.
Demsetz Harold. 1993. „Theory of the Firm Revisited” [w:] Oliver E. Williamson,
Sidney G. Winter, The Nature of the Firm. Origins, Evolution, and Development.
Oxford: Oxford University Press.
Devine Pat. 2005. „Oskar Lange: Socialism, Markets and Planning” [w:] Zdzisław
Sadowski (red.), Oskar Lange a  współczesność. Warszawa: Polskie Towarzystwo
Ekonomiczne.
Dichev Ilia D. 1998. „Is the Risk of Bankruptcy a Systematic Risk?”. The Journal of
Finance, Vol. 53, No. 3.
Dickinson Henry D. 1933. „Price Formation in a  Socialist Community”. The Eco-
nomic Journal, Vol. 43, No. 17.
Dornbush Rudiger, Fischer Stanley, Samuelson Paul A. 1977. „Comparative Advan-
tage, Trade and Payments in a  Ricardian Model with a  Continuum of Goods”.
American Economic Review, Vol. 67, No. 5.
Downs Anthony. 1965. „A  Theory of Bureaucracy”. American Economic Review,
Vol. 55, No. 1/2.
Doyle Peter. 1968. „Economic Aspects of Advertising: a Survey”. The Economic Jour-
nal, Vol. 78, No. 311.
Edwards James R. 1985. The Economist of the Country: Ludwig von Mises in the His-
tory of Monetary Thought. New York: Carlton Press.
Ekelund Robert B. Jr., Tollison Robert D. 1980. „Mercantilist Origins of the Corpora-
tion”. The Bell Journal of Economics, Vol. 11, No. 2.
Elliott John E. 1958. „Economic Planning Reconsidered”. The Quarterly Journal of
Economics, Vol. 72, No. 1.
Elliott John E. 1980. „Marx and Schumpeter on Capitalism’s Creative Destruc-
tion: A Comparative Restatement”. The Quarterly Journal of Economics, Vol. 95,
No. 1.
Engels Fryderyk. 1956. Anty-Dühring. Przewrót w nauce dokonany przez pana Eugeni-
usza Dühringa. Warszawa: Książka i Wiedza.
Engels Friderick. 1963. „Introduction” [w:] Karl Marx, Poverty of Philosophy. Mos-
cow: Foreign Language Publishers.
Engels Friderick. 1966. Anti-Dühring. Herr Eugen Dühring’s Revolution in Science.
New York: International Publishers.
Eremin Al’bert. 1970. „On the Concept of ‘Market Socialism’”. Problems of Econom-
ics, Vol. 13, No. 4.
Etherington Norman. 1982. „Reconsidering Theories of Imperialism”. History and
Theory, Vol. 21, No. 1.
Eucken Walter. 2005. Podstawy polityki gospodarczej. Poznań: Wydawnictwo Poznań-
skie.

Machaj_Kapitalizm.indd 243 2014-01-09 12:27:53


244 Literatura

Fama Eugene F. 1980. „Agency Problems and the Theory of the Firm”. The Journal of
Political Economy, Vol. 88, No. 2.
Fama Eugene F., Laffer Arthur B. 1972. „The Number of Firms and Competition”. The
American Economic Review, Vol. 62, No. 4.
Fetter Frank. 1912. „The Definition of Price”. American Economic Review, Vol.  2,
No. 4.
Fiedor Bogusław. 1979. Teorie innowacji. Krytyczna analiza współczesnych koncepcji
niemarksistowskich. Warszawa: PWN.
Finnis John. 2001. Prawo naturalne i uprawnienia naturalne. Warszawa: Dom Wydaw-
niczy ABC.
Fisher Irving. 1977. The Theory of Interest. Philadelpfia: Porcupine Press.
Ford J.L. 1966. „Measurement of Capital, the Production Function, and Relative Fac-
tor-Endowments”. Economic Journal, Vol. 76, No. 302.
Fraser L.M. 1939. „A  Doctrine of ‘Consumers’ Sovereignty’”. Economic Journal,
Vol. 49, No. 195.
Friedman Milton. 1953. „Methodology of Positive Economics” [w:] Essays in Positive
Economics. Chicago: University of Chicago Press.
Friedman Milton. 1991. „Old Wine in New Bottles”. The Economic Journal, Vol. 101,
No. 404.
Furubotn Eirik G., Pejovich Svetozar. 1972. „Property Rights and Economic Theory:
A  Survey of Recent Literature”. Journal of Economic Literature, Vol.  10, No.  14,
1137–1162.
Galbraith John K. 1946. „Reflection on Price Control”. Quarterly Journal of Econom-
ics, Vol. 60, No. 4.
Gallaway Lowell, Vedder Richard. 2002. „Impact of Transfer Payments on Economic
Growth: John Stuart Mill versus Ludwig von Mises”. Quarterly Journal of Austrian
Economics, Vol. 5, No. 1.
Garnsey Elizabeth. 1981. „The Rediscovery of the Division of Labor”. Theory and
Society, Vol. 10, No. 3.
Georgescu-Rogen Nicholas. 1975. „Energy and Economic Myths”. Southern Economic
Journal, Vol. 41, No. 3.
Georgescu-Rogen Nicholas. 1979. „Methods in Economic Science”. Journal of Eco-
nomic Issues, Vol. 13, No. 2.
Georgescu-Rogen Nicholas. 1988. „Closing Remarks: About Economic Growth:
A Variation on a Theme by David Hilbert”. Economic Development and Cultural
Change, Vol. 36, No. 3, Supplement: Why Does Overcrowded, Resource-Poor East
Asia Succeed: Lessons for the LDC.
Gilmore Eugene A. 1917. „The Relation of Law and Economics”. The Journal of Politi-
cal Economy, Vol. 25, No. 1, 69–79.
Gintis Herbert. 1972. „Consumer Behaviour and the Concept of Sovereignty: Expla-
nations of Social Decay”. American Economic Review, Vol. 62, No. 1/2.

Machaj_Kapitalizm.indd 244 2014-01-09 12:27:53


Literatura 245

Godłów-Legiędź Janina. 2005. „Model socjalizmu rynkowego Oskara Langego a spór


o paradygmat ekonomii” [w:] Zdzisław Sadowski (red.), Oskar Lange a współcze-
sność. Warszawa: Polskie Towarzystwo Ekonomiczne.
Gould J.R., Henry S.G.B.. 1967. „The Effects of Price Control on a Related Market”.
Economica, Vol. 34, No. 133.
Graeber, David. 2011. Debt: First 5000 Years. Melville House Publishing.
Green H.A. John. 1962. „A Note on the Measurement of Capital”. Canadian Journal
of Economics and Political Science, Vol. 28, No. 2.
Grossman Gregory. 1953. „Scarce Capital and Soviet Doctrine”. Quarterly Journal of
Economics, Vol. 67, No. 3.
Grossman Gregory. 1963. „Notes for a  Theory of the Command Economy”. Soviet
Studies, Vol. 15, No. 2.
Guillebaud 1961. „Wstęp” [w:] Marshall 1961.
Habermas Jürgen. 1999. Teoria działania komunikacyjnego. Warszawa: Wydawnictwo
Naukowe PWN.
Hahn Georg. 1933. „Further Considerations on the Possibility of Adequate Calcula-
tion in a Socialist Community” [w:] Hayek 1933.
Hall Richard, Taylor John. 1997. Makroekonomia. Teoria, funkcjonowanie i polityka.
Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
Hardin Garrett. 1968. „The Tragedy of the Commons”. Science, Vol. 162.
Hart Oliver, Moore John. 1990. „Property Rights and the Nature of the Firm”. Journal
of Political Economy, Vol. 98, No. 6.
Hayek Friedrich A. von (ed.). 1935. Collectivist Economic Planning. London: George
Routledge & Sons.
Hayek Friedrich A. von. 1929. „Paradox of Savings” [w:] idem, Prices and Production
and Other Works. F.A. Hayek on Money, the Business Cycle, and the Gold Standard.
Auburn, Al: Ludwig von Mises Institute.
Hayek Friedrich A. von. 1934. „Carl Menger”. Economica, Vol. 1, No. 4.
Hayek Friedrich A. von. 1936. „Ekonomia a wiedza” [w:] Hayek 1998.
Hayek Friedrich A. von. 1940. „Rachunek socjalistyczny III: ‘rozwiązanie’ konkuren-
cyjne” [w:] Hayek 1998.
Hayek Friedrich A. von. 1942. „Fakty w naukach społecznych” [w:] Hayek 1998.
Hayek Friedrich A. von. 1945. „Wykorzystanie wiedzy w społeczeństwie” [w:] Hayek
1998.
Hayek Friedrich A. von. 1984a. Two Pages of Fiction [w:] C. Nishiyama, K. R. Leube
(ed.). 1984. The Essence of Hayek. Stanford, California: Hoover Institution Press.
Hayek Friedrich A. von. 1984b. „Some Remarks on the Problem of Imputation”
[w:] Roy McCloughry (ed.), Money, Capital, and Fluctuations: Early Essays. Chi-
cago: University of Chicago Press.
Hayek Friedrich A. von. 1994. Hayek on Hayek: An Autobiographical Dialogue (ed. by
Stephen Kresge, Leif Wenar). Chicago: University of Chicago Press.

Machaj_Kapitalizm.indd 245 2014-01-09 12:27:53


246 Literatura

Hayek Friedrich A. von. 1996. Droga do zniewolenia. Kraków: Arcana.


Hayek Friedrich A. von. 1998. Indywidualizm i porządek ekonomiczny. Kraków: Znak.
Hayek Friedrich A. von. 2002a. „Competition as a Discovery Procedure”. Quarterly
Journal of Austrian Economics, Vol. 5, No. 3.
Hayek Friedrich A. von. 2002b. Nadużycie rozumu. Warszawa: Volumen.
Heffernan Shelagh. 2007. Nowoczesna bankowość. Warszawa: Wydawnictwo Nau-
kowe PWN.
Heller Michał. 2008. Filozofia i wszechświat. Kraków: Universitas.
Herbut Józef. 1997. „Konstruktywistyczna etyka Paula Lorenzena i  Otto Schwem-
mera” [w:] Paul Lorenzen, Myślenie metodyczne. Warszawa: Wydawnictwo PAN,
s. 117–123.
Hicks John R. 1931. „The Theory of Uncertainty and Profit”. Economica, No. 32.
Hicks John R. 1962. „Economic Theory and the Evaluation of Consumers’ Wants”.
The Journal of Business, Vol. 35, No. 3.
Hildebrand George H. 1951. „Consumer Sovereignty in Modern Times”. American
Economic Review, Vol. 41, No. 2.
Hirshleifer J. 1965. „Investment Decision Under Uncertainty: Choice-Theoretic Ap-
proaches”. The Quarterly Journal of Economics, Vol. 79, No. 4.
Hobbes John. 1954. Lewiatan. Kraków: PWN.
Hobson John. 1902. Imperialism: A Study. New York: James Pott and Co.
Hollander Paul. 1982. „The Relationship Between Theory and Practice”. Annual Re-
view of Sociology, Vol. 8.
Hoppe Hans-Hermann. 1983. Kritik der kausalwissenschaftlichen Sozialforschung. Op-
laden: Westdeutscher Verlag.
Hoppe Hans-Hermann. 1996. „Socialism: A Property or Knowledge Problem?”. The
Review of Austrian Economics, Vol. 9, Issue 1.
Hoppe Hans-Hermann. 1989. Theory of Socialism and Capitalism. Economics, Politics,
and Ethics. Boston: Kluwer Academic Publishers.
Hoppe Hans-Hermann. 1990. „Marxist and Austrian Class Analysis”. Journal of Lib-
ertarian Studies, Vol. 9, No. 2.
Hoppe Hans-Hermann. 2006. The Economics and Ethics of Private Property. Studies in
Political Economy and Philosophy. Auburn: Ludwig von Mises Institute.
Hoppe Hans-Hermann, Block Walter. 2002. „Property and Exploitation”. Interna-
tional Journal of Value-Based Management, Vol. 15, No. 3, 225–236.
Horwitz Steven. 1998. „Monetary Calculation and Mises’s Critique of Planning”. His-
tory of Political Economy, Vol. 30, No. 3.
Howey Richard S. 1960. The Rise of the Marginal Utility School 1870–1889. New York:
Columbia University Press.
Howey Richard S. 1973. „The Origins of Marginalism” [w:] R.D. Collison Black,
A.W. Coats, Craufurd D.W. Goodwin (ed.), The Marginal Revolution in Econom-

Machaj_Kapitalizm.indd 246 2014-01-09 12:27:53


Literatura 247

ics. Interpretation and Evaluation. Durham, North Carolina: Duke University


Press.
Hülsmann Jörg G. 2002. „Theory of Interest”. Quarterly Journal of Austrian Econom-
ics, Vol. 5, No. 4.
Hülsmann Jörg G. 2003. „Introduction to the Third Edition: From Value Theory to
Praxeology” [w:] Mises 2003.
Hülsmann Jörg G. 2004. „The A Priori Foundations of Property Economics”. Quar-
terly Journal of Austrian Economics, Vol. 7, No. 4, 41–68.
Hülsmann Jörg G. 2007. Mises. The Last Knight of Liberalizm. Auburn, Al: Ludwig
von Mises Institute.
Hume David. 1952. Traktat o naturze ludzkiej. Kraków: PAU.
Hutt William H. 1940. „The Concept of Consumers’ Sovereignty”. Economic Journal
Vol. 50, No. 197.
Hutt William H. 1990. Economists and the Public. A study of Competition and Opin-
ion. London: Transaction Publishers.
Hutt William H. 2007. Rehabilitation of Say’s Law. Auburn, Al: Ludwig von Mises
Institute.
Jabłecki Juliusz. 2007. „Infinity in Economics. On the Significance of Assumption in
Economic Theory” [working paper].
Jaffé William. 1935. „Unpublished Papers and Letters of Leon Walras”. Journal of
Political Economy, Vol. 43, No. 2.
Jaffé William. 1976. „Menger, Jevons, Walras De-homogenized”. Economic Inquiry,
Vol. 14, December.
Jajuga Krzysztof. 2007. Zarządzanie ryzykiem. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe
PWN.
Jensen Michael C., Meckling William H. 1994. „Nature of Man”. Journal of Applied
Corporate Finance, Vol. 7. No. 2.
Jevons William S. 1965. The Theory of Political Economy. 5th Edition. New York:
Augustus M. Kelley.
Johansen Leif. 1966. „Soviet Mathematical Economics”. Economic Journal, Vol. 76,
No. 303.
Jones Robert A. 1976. „The Origin and Development of Media of Exchange”. Journal
of Political Economy, Vol. 84, No. 4.
Kantorovich Leonid. 1965. The Best Use of Economic Resources. Oxford: Pergamon
Press.
Kavka Gregory S. 1983. „Hobbes’ War of All Against All”. Ethics, Vol. 93, No. 2.
Keen, Steve. 2012. Wykład z serii „Advanced Political Lectures”. Dostępny w: http://
www.youtube.com/watch?v=ont_HLhIXQQ&list=PL303D52E352C0B7D9&inde
x=6&feature=plpp_video.
Kelsen Hans. 1945. General Theory of Law and State. Cambridge: Harvard University
Press.

Machaj_Kapitalizm.indd 247 2014-01-09 12:27:53


248 Literatura

Kelsen Hans. 1970. Pure Theory of Law. London: University of California Press.
Kendrick John W. 1961. „Some Theoretical Aspects of Capital Measurement”. Ameri-
can Economic Review, Vol. 51, No. 2.
Kessides Ionnais N. 1990. „Market Concentration, Contestability, and Sunk Costs”.
The Review of Economics and Statistics, Vol. 72, No. 4.
Keynes John M. 2003. Ogólna teoria zatrudnienia, procentu i  pieniądza. Warszawa:
Wydawnictwo Naukowe PWN.
Kilbridge Maurice, Wester Leon. 1966. „An Economic Model for the Division of La-
bor”. Management Science, Vol. 12, No. 6, Series B, Managerial.
Kirzner Israel M. 1978. Competition and Entrepreneurship. Chicago: University of Chi-
cago Press.
Kirzner Israel M. 1988. „The Economic Calculation Debate: Lessons for Austrians”.
Review of Austrian Economics, 2.
Kiyotaki Nobuhiro, Wright Randall. 1993. „A  Search-Theoretic Approach to Mon-
etary Economics”. American Economic Review, Vol. 81, No. 1.
Klein Peter. 1996. „Economic Calculation and the Limits of Organization”. Review of
Austrian Economics, Vol. 9, No. 2.
Klimczak Bożena. 2005. „Uwagi o  powiązaniach między standardową ekonomią
i nową ekonomią instytucjonalną” [w:] idem. 2006. Wybrane problemy i zastoso-
wania ekonomii instytucjonalnej. Wrocław: Akademia Ekonomiczna.
Knapp Georg F. 1924. State Theory of Money. New York: MacMillan Company.
Knight Frank. 1935. „Professor Hayek and the Theory of Investment”. Economic Jour-
nal, Vol. 45, No. 77.
Knight Frank. 1936. „The Place of Marginal Economics in a Collectivist System”. The
American Economic Review, Vol. 26, No. 1.
Knight Frank. 1940a. „Socialism: Nature of the Problem”. Ethics, Vol. 50, No. 3.
Knight Frank. 1940b. „‘What is Truth’ in Economics?”. Journal of Political Economy,
Vol. 48, No. 1.
Knight Frank H. 1964. Risk, Uncertainty and Profit. New York: Augustus M. Kelly.
Knight Frank. 1971. Risk, Uncertainty and Profit. University of Chicago Press.
Koebner Richard. 1949. „The Concept of Economic Imperialism”. The Economic His-
tory Review, New Series, Vol. 2, No. 1.
Kohn Melvin L. 1971. „Bureaucratic Man: A Portrait and an Interpretation”. Ameri-
can Sociological Review, Vol. 36, No. 3.
Kolańczyk Kazimierz. 2000. Prawo rzymskie. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe
PWN.
Kolko Gabriel. 1963. The Triumph of Conservatism: A  Reinterpretation of American
History, 1900–1916. New York: The Free Press of Glencoe.
Kornai Janos. 1979. „Resource-Constrained versus Demand-Constrained Systems”.
Econometrica, Vol. 47, No. 4.

Machaj_Kapitalizm.indd 248 2014-01-09 12:27:53


Literatura 249

Kornai Janos. 2008. Siła idei. Zapiski z intelektualnej podróży. Warszawa: Wydawnic-
two Naukowe Scholar.
Kowalik Tadeusz. 2005. „Teoria socjalizmu Oskara Langego w konfrontacji z realia-
mi” [w:] Zdzisław Sadowski (red.), Oskar Lange a współczesność. Warszawa: Pol-
skie Towarzystwo Ekonomiczne.
Krelle Wilhelm. 1973. „Dynamics of the Utility Function” [w:] John R. Hicks, Wil-
helm Weber, Carl Menger and the Austrian School of Economics. Oxford: Claren-
don Press.
Kydland Finn E., Edward Prescott C. 1982. „Time to Built and Aggregate Fluctua-
tions”. Econometrica, Vol 50. No. 6.
Lachmann, Ludwig M. 1941. „On the Measurement of Capital”. Economica, New
Series, Vol. 8, No. 32.
Lachmann, Ludwig M. 1947a. „Complementarity and Substitution in the Theory of
Capital”. Economica, New Series, Vol. 14, No. 54.
Lachmann Ludwig M. 1947b. „Complementarity and Substitution in the Theory of
Capital” [w:] idem, Capital, Expectations, and the Market Process. Essays on the
Theory of the Market Economy. Kansas City: Sheed Andrews and McMeel.
Lachmann Ludwig M. 1991. „Austrian Economics: A  Hermeneutic Approach”
[w:] L.M. Lachmann (ed. D. Lavoi), Expectations and the Meaning of Institutions,
London: Routledge.
Laidler David. 1997. „Notes on the Microfoundations of Monetary Economics”. Eco-
nomic Journal, Vol. 107, No. 443.
Landreth Harry, Colander David C. 1998. Historia myśli ekonomicznej. Warszawa:
Wydawnictwo Naukowe PWN.
Lange Oskar. 1936. „O  teorii ekonomicznej gospodarki socjalistycznej” [w:] Lange
1961.
Lange Oskar. 1961. Pisma ekonomiczne i społeczne. Warszawa: PWN.
Lange Oskar. 1967. „Computer and the Market” [w:] Tadeusz Kowalik. 1994. Eco-
nomic Theory and Market Socialism. Aldershot: Edward Elgar.
Lange Oskar. 1980. Ekonomia polityczna, t. 1, 2. Warszawa: PWN.
Leeson Peter T., Boettke Peter J. 2006. „War Mises Right?”. Review of Social Economy,
Vol. 64, No. 2.
LeFevre Robert. 1988. Fundamentals of Liberty. Santa Ana: Rampart Institute.
Lenin Włodzimierz. 1949. Imperializm jako najwyższe stadium kapitalizmu. Warsza-
wa: Książka i Wiedza.
Leontief Wassily. 1971. „Theoretical assumption and non-observed facts”. American
Economic Review, Vol. 61, No. 5.
Lerner Abba. 1937. „Statics and Dynamics in Socialist Economy”. Economic Journal,
Vol. 47, No. 186.
Lerner Abba. 1972. „The Economics and Politics of Consumer Sovereignty”. Ameri-
can Economic Review, Vol. 62, No. 1/2.

Machaj_Kapitalizm.indd 249 2014-01-09 12:27:53


250 Literatura

Levy David. 1984. „Testing Stigler’s Interpretation of ‘The Division of Labor is Lim-
ited by the Extent of the Market’”. The Journal of Industrial Economics, Vol. 32,
No. 3.
Lewin Peter. 1998. „The Firm, Money, and Economic Calculation”. American Journal
of Economics and Sociology, Vol. 57, No. 4.
Lewin Peter. 1999. Capital in Disequilibrium. The role of capital in a changing world.
New York: Routledge.
Liggio Leonard P. 1977. „Charles Dunoyer and French Classical Liberalism”. Journal
of Libertarian Studies, Vol. 1, No. 3.
Locke John. 1992. Dwa traktaty o rządzie, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
Long Roderick. 2004. „Anti-Psychologism in Economics: Wittgenstein and Mises”.
Review of Austrian Economics, Vol. 17, No. 4.
Long Roderick. 2006. „Realism and Abstraction in Economics: Aristotle and Mises
versus Friedman”. Quarterly Journal of Austrian Economics, Vol. 9, No. 4.
Lopata Benjamin B. 1973. „Property Theory in Hobbes”. Political Theory, Vol.  1,
No. 2.
Lorenzen Paul. 1987. Constructive Philosophy. Amherst: The University of Massachu-
setts Press.
Lucas Robert E. 1976. „Economic Policy Evaluation: A Critique” [w:] Lucas 1983.
Lucas Robert E. 1977. „Understanding Business Cycles” [w:] Lucas 1983.
Lucas Robert E. 1983. Studies in Business-Cycle Theory. Cambridge, MA: MIT Press.
Łukawer Edward. 2005. „Miejsce koncepcji Oskara Langego w poglądach na model
funkcjonowania gospodarki socjalistycznej” [w:] Zdzisław Sadowski (red.), Oskar
Lange a współczesność. Warszawa: Polskie Towarzystwo Ekonomiczne.
MacDonagh Oliver. 1962. „The Anti-Imperialism of Free Trade”. The Economic His-
tory Review, New Series, Vol. 14, No. 3.
Machaj Mateusz. 2007. „Market Socialism and the Property Problem: Different Per-
spective of the Socialist Calculation Debate”. Quarterly Journal of Austrian Eco-
nomics, Vol. 10. No. 4.
Machaj Mateusz. 2009. „Sunk Costs are not Barriers to Competition” [working pa-
per].
Mahoney Dan. 2002. „Ownership, Scarcity, and Economic Decision Making”. Quar-
terly Journal of Austrian Economics, Vol. 5, No. 1.
Maltsev Yuri. 1990. „Foreword” [w:] Mises Ludwig von. 1990. Economic Calculation
in the Socialist Commonwealth. Auburn: Ludwig von Mises Institute.
Manne Henry G. 1965. „Mergers and the Market for Corporate Control”. The Journal
of Political Economy, Vol. 73, No. 2.
Marget Arthur W. 1951. „The Monetary Aspects of the Schumpeterian System”. The
Review of Economics and Statistics, Vol. 33, No. 2.
Marks Karol. 1844. „Własność prywatna a komunizm. Różne etapy rozwoju poglą-
dów komunistycznych. Komunizm prymitywny, zrównujący i  komunizm jako

Machaj_Kapitalizm.indd 250 2014-01-09 12:27:53


Literatura 251

socjalizm pokrywający się z humanizmem”. Dostępny w: <http://www.marxists.


org/polski/marks-engels/1844/rekopisy/rekopisy.htm#R07>.
Marks Karol. 1951. Kapitał, t. 1. Warszawa: Książka i Wiedza.
Marks Karol. 1959. Kapitał, t. 3, cz. 2. Warszawa: Książka i Wiedza.
Marshall Alfred. 1961. Principles of Economics. London: Macmillan and Co.
Mathews Don. 1998. „Management vs. the Market: An Exaggerated Distinction”.
Quarterly Journal of Austrians Economics, Vol. 1, No. 3.
McAfee R. Preston, Mialon Hugo M., Williams Michael A. 2004. „What is Barrier to
Entry”. The American Economic Review, Vol. 94, No. 2.
McCloskey Donald N. 1983. „The Rhetoric of Economics”. Journal of Economic Lit-
erature, Vol. 21, No. 2.
McNulty Paul J., Pontecorvo Giulio. 1983. „Mercantilist Origins of the Corporation:
Comment”. The Bell Journal of Economics, Vol. 14, No. 1.
Menger Carl. 1892. „On the Origin on Money” Economic Journal, Vol. 2, No. 6.
Menger Carl. 1985. Investigations into the Method of the Social Sciences with Special
Reference to Economics. New York: New York University Press.
Menger Carl. 1994. Principles of Economics. New York: New York University Press.
Menger Karl. 1973. „Austrian Marginalism and Mathematical Method” [w:] Hicks
John R., Weber Wilhelm 1973.
Méra Xavier. 2009. „Theory of Monopoly Price Extended: Original Factor Prices Un-
der Pressure” [working paper].
Meyer Marshall W. 1987. „The Growth of Public and Private Bureaucracies”. Theory
and Society, Vol. 16, No. 2.
Mill John S. 1976. Principles of Political Economy. Fairfield, New Jersey: Augustus
M. Kelley Publishers.
Mirowski Philip. 1981. „The Rise (and Retreat) of a Market: English Joint Stock Shares
in the Eighteenth Century”. The Journal of Economic History, Vol. 41, No. 3.
Mirowski Philip. 1988. Against Mechanism. Protecting Economics from Science. Tu-
towa, N.J.: Rowman & Littlefield Publishers.
Mirowski Philip. 1989. „The Probabilistic Counter-Revolution, or How Stochastic
Concepts came to Neoclassical Economic Theory”. Oxford Economic Papers, New
Series, Vol. 41, No. 1.
Mises Ludwig von. 1980a. Theory of Money and Credit. Indianapolis: Liberty Classics.
Mises Ludwig von. 1980b. Planning for Freedom, and Sixteen Other Essays and Ad-
dresses. South Holland, Ill.: Libertarian Press.
Mises Ludwig von. 1998. Biurokracja (tłum. J. Kłos). Lublin: Instytut Liberal­no-Kon­
serwatywny.
Mises Ludwig von. 2000. Mentalność antykapitalistyczna. Kraków: Arcana.
Mises Ludwig von. 2002. „New Contributions to the Problem of Socialist Economic
Calculation” [w:] Richard Ebeling, Selected Writings of Ludwig von Mises. Between

Machaj_Kapitalizm.indd 251 2014-01-09 12:27:53


252 Literatura

the Two World Wars: Monetary Disorder, Interventionism, Socialism, and the Great
Depression. Liberty Fund: Indianapolis.
Mises Ludwig von. 2003. Epistemological Problems of Economics. Auburn Al: Ludwig
von Mises Institute.
Mises Ludwig von. 2004. Liberalizm w tradycji klasycznej (tłum. S. Czarnik). Kraków:
Arcana.
Mises Ludwig von. 2009. Socjalizm (tłum. S. Sękowski). Kraków: Arcana.
Mises Ludwig von. 2011a. Kalkulacja ekonomiczna w socjalizmie (tłum. J. Jabłecki).
Warszawa: Instytut Ludwiga von Misesa.
Mises Ludwig von. 2011b. Ludzkie działanie. Traktat o ekonomii (tłum. W. Falkowski).
Warszawa: Instytut Ludwiga von Misesa.
Mises Richard von. 1981. Probability, Statistics and Truth. New York: Dover Publica-
tions.
Morawski Lech. 2004. Wstęp do prawoznawstwa. Toruń: TNOiK.
Mulligan Robert F. 2007. „Property Rights and Time Preference”. Quarterly Journal of
Austrian Economics, Vol. 10, No. 1.
Murphy Robert P. 2003. Unanticipated Intertemporal Change in Theories of Interest.
Doctoral dissertation. New York University.
Murphy Robert P. 2007. „Interest and the Marginal Product of Capital: A Critique of
Samuelson”. Journal of the History of Economic Thought, Vol. 29, No. 4.
Myerson Roger. 2006. „Fundamental Theory of Institutions: A Lecture in Honor of
Leo Hurwicz”, presented at the North American Meetings of the Econometric
Society at the University of Minnesota.
Niskanen William. 1971. Bureaucracy and Representative Government. Chicago: Al-
dine-Atherton.
Nock Albert Jay. 1989. Our Enemy, The State. New York: Free Life Editions.
North Douglass C. 1981. Structure and Change in Economic History. New York: Nor-
ton.
North Gary. 1992. The Coase Theorem: A Study in Epistemology. Tyler, Texas: Insti-
tute for Christian Economics.
Nozick Robert. 1999. Anarchia, państwo, utopia. Warszawa: Aletheia.
Oppenheim Felix E. 1957. „Natural Law Thesis: Affirmation or Denial?”. American
Political Science Review, Vol. 51, No. 1, 41–53.
Oppenheimer Franz. 1975. The State. New York: Free Life Editions.
Osborne David, Ted Gaebler. 2005. Rządzić inaczej. Jak duch przedsiębiorczości przeni-
ka i przekształca administrację publiczną. Poznań: Media Rodzina.
Osgood Herbert L. 1886. „Scientific Socialism”. Political Science Quarterly, Vol.  1,
No. 4.
Padilla Alexandre. 2002. „Can Angecy Theory Justify the Regulation of Insider Trad-
ing?”. Quarterly Journal of Austrian Economics, Vol. 5, No. 1.

Machaj_Kapitalizm.indd 252 2014-01-09 12:27:53


Literatura 253

Parrini Carl P., Sklar Martin J. 1983. „New Thinking about the Market, 1896–1904:
Some American Economists on Investment and the Theory of Surplus Capital”.
The Journal of Economic History, Vol. 43, No. 3.
Pastena Victor, Ruland William. 1986. „The Merger/Bankruptcy Alternative”. The
Accounting Review, Vol. 61, No. 2. (Apr.).
Pearson Norman. 1886. „Defition of Natural Law”. Mind, Vol. 11, No. 44, 563–569.
Peart Sandra J. 1998. „Jevons and Menger Re-homogenized? Jaffé After 20 years”.
American Journal of Economic and Sociology, Vol. 57, No. 3.
Persky Joseph. 1993. „Retrospectives: Consumer Sovereignty”. Journal of Economic
Perspectives, Vol. 7, No. 1.
Peters Guy B. 1981. „The Problem of Bureaucratic Government”. The Journal of Poli-
tics, Vol. 43, No. 1.
Peterson Shorey. 1965. „Corporate Control and Capitalism”. The Quarterly Journal of
Economics, Vol. 79, No. 1.
Pierson Nicolaas G. 1905. „The Problem of Value in the Socialist Community”, Frie-
drich Hayek (ed.), Collectivist Economic Planning. London: Routledge and Kegan
Paul.
Popper Karl R. 1999a. Droga do wiedzy. Domysły i refutacje. Warszawa: Wydawnic-
two Naukowe PWN.
Popper Karl R. 1999b. Nędza historycyzmu. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
Posner Richard A. 1977. The Economic Analysis of Law. Boston: Little Brown.
Posner Richard A. 1983. The Economics of Justice. Cambridge: Harvard University
Press.
Preston Larry M. 1987. „Freedom and Bureaucracy”. American Journal of Political
Science, Vol. 31, No. 4.
Pryor Frederic L. 1972. „Property Institutions and Economic Development: Some Em-
pirical Tests”. Economic Development and Cultural Change, Vol. 20, No. 3.
Pryor Frederic L. 1977a. „Origins of Money”. Journal of Money, Credit and Banking,
Vol. 9, No. 3.
Pryor Frederic L. 1977b. Originis of the Economy. New York: Academic Press.
Pugh D.S., Hickson D.J., Hinings C.R. 1969. „An Empirical Taxonomy of Structures
of Work Organizations”. Administrative Science Quarterly, Vol. 14, No. 1.
Radwański Zbigniew. 1977. Teoria umów. Warszawa: PWN.
Raico Ralph. 1977. „Classical Liberal Exploitation Theory: A Comment on Professor
Liggio’s Paper”. Journal of Libertarian Studies, Vol. 1, No. 3.
Ravid Abraham S. 1988. „On Interactions of Production and Financial Decisions”.
Financial Management, Vol. 17, No. 3.
Rawls John. 1971. A Theory of Justice. Cambridge: Harvard University Press.
Rawls John. 1994. Teoria sprawiedliwości (tłum. M. Panufnik, A. Romaniuk). War-
szawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.

Machaj_Kapitalizm.indd 253 2014-01-09 12:27:53


254 Literatura

Ricardo David. 1957. Zasady ekonomii politycznej i opodatkowania. Warszawa: PWN.


Ricardo David. 2004. „On the Principles of Political Economy and Taxation” [w:]
Works and Correspondence of David Ricardo, ed. by Piero Sraffa with the Collabo-
ration of M.H. Dobb, Vol. 1. Indianapolis: Liberty Fund.
Ritter Joseph A. 1995. „The Transition from Barter to Fiat Money”. American Eco-
nomic Review, Vol. 85, No. 1
Robbins Lionel. 1937. Essay on the Nature and Significance of Economic Science. Lon-
don: Macmillan and Co.
Robbins Lionel. 1998. History of Economic Thought. The LSE Lectures. Princeton and
Oxford: Princeton University Press.
Roberts Paul C. 1971. „Oskar Lange’s Theory of Socialist Planning”. Journal of Politi-
cal Economy, Vol. 79, No. 3.
Robinson Joan. 1953 (–1954). „Production Function and the Theory of Capital” Re-
view of Economic Studies, Vol. 21, No. 2.
Romer David. 1996. Advanced Macroeconomics. New York: The McGraw-Hill Com-
panies.
Rommen Heinrich A. 1998. Natural Law. A study in Legal and Social History and Phi-
losophy. Indianapolis: Liberty Fund.
Roover Raymond De. 1951. „Monopoly Theory Prior to Adam Smith: A Revision”.
Quarterly Journal of Economics, Vol. 65, No. 4.
Rosenberg Emily S. 2003. Financial Missionaries to the World: The Politics and Culture
of Dollar Diplomacy, 1900–1930. Durham: Duke University Press.
Rothbard Murray N. 1970. Power and Market. Government and the Economy. Menlo
Park: Institute for Humane Studies.
Rothbard Murray N. 1982. The Ethics of Liberty. New York: New York University Press.
Rothbard Murray N. 1987. „Breaking Out of the Walrasian Box: The Cases of Schum-
peter and Hansen”. The Review of Austrian Economics, Vol. 1.
Rothbard Murray N. 1990. „Karl Marx as a Religious Eschatologist”. Review of Aus-
trian Economics, Vol. 4.
Rothbard Murray N. 1992. „How and How Not to Desocialize”. Review of Austrian
Economics, Vol. 6, No. 1.
Rothbard Murray N. 1994. The Case against the Fed. Auburn, Al: Ludwig von Mises
Institute.
Rothbard Murray N. 1995. Classical Economics: An Austrian Perspective on the History
of Economic Thought. Brookfield, VT: Edward Elgar Publishing Company.
Rothbard Murray N. 2002a. Ethics of Liberty. New York and London: New York Uni-
versity Press.
Rothbard Murray N. 2002b. A History of Money and Banking in the United States. The
Colonial Era to World War II. Auburn, Al: Ludwig von Mises Institute.
Rothbard Murray N. 2004. Man, Economy, and the State with Power and Market. Au-
burn: Ludwig von Mises Institute.

Machaj_Kapitalizm.indd 254 2014-01-09 12:27:53


Literatura 255

Rothbard Murray N. 2007. O nową wolność. Manifest libertariański (tłum. W. Falkow-


ski). Warszawa: Oficyna Wydawnicza Volumen
Salerno Joseph. 1990. „Postscript: Why a  Socialism Economy is ‘Impossible’”
[w:] Ludwig Mises, Economic Calculation in the Socialist Commonwealth. Auburn,
Al: Ludwig von Mises Institute.
Salerno, Joseph. 1999. „The Place of Mises’s Human Action in the Development of
Modern Economic Thought”. Quarterly Journal of Austrian Economics, Vol.  2,
No. 1.
Salerno Joseph. 2002. „The Rebirth of Austrian Economics – in the Light of Austrian
Economics”. Quarterly Journal of Austrian Economics, Vol. 5, No. 4.
Salerno Joseph. 2008. „The Entrepreneur: Real and Imagined”. Quarterly Journal of
Austrian Economics, Vol. 11, No. 4.
Samuelson Paul A. 1956. „Social Indifference Curves”. Quarterly Journal of Econom-
ics, Vol. 70, No. 1: s. 1–22.
Samuelson Paul. 1962. „Parable and Realism in Capital Theory: The Surrogate Pro-
duction Function”. Review of Economic Studies, Vol. 29, No. 3.
Samuelson Paul. 1980. Economics. New York: McGraw-Hill Book Company.
Samuelson Paul. 2008. „Asymetric or symmetric time preference and discounting in
many facets of economic theory: A miscellany”. Journal of Risk and Uncertainty,
Vol. 37, No. 2/3.
Say Jean Baptiste. 1960. Traktat o ekonomii politycznej. Warszawa: PWN.
Scheweitzer Arthur. 1946. „Profits Under Nazi Planning”. Quarterly Journal of Eco-
nomics, Vol. 61, No. 1.
Schnädelbach Herbert. 2001. Próba rehabilitacji animal rationale. Warszawa: Oficyna
Naukowa.
Schneider Harold K. 1974. Economic Man: Anthropology of Economics. New York:
Collier Macmillan Publishers.
Schumpeter Joseph A. 1908. Das Wesen und Hauptinhalt der theoretischen Nation-
alökonomie. Leipzig.
Schumpeter Joseph A. 1939. Business Cycles: A Theoretical, Historical, and Statistical
Analysis of the Capitalist Process. New York and London: McGraw-Hill.
Schumpeter Joseph A. 1950.”The March into Socialism”. American Economic Review,
Vol. 40, No. 2.
Schumpeter Joseph A. 1954. History of Economic Analysis. New York: Oxford Univer-
sity Press.
Schumpeter Joseph A. 1955. Imperialism and Social Classes. Two Essays by Joseph
Schumpeter. Cleveland: World Publishing Company.
Schumpeter Joseph A. 1960. Teoria wzrostu gospodarczego. Warszawa: PWN.
Schumpeter Joseph A. 1995. Kapitalizm, socjalizm, demokracja. Warszawa: Wydaw-
nictwo Naukowe PWN.

Machaj_Kapitalizm.indd 255 2014-01-09 12:27:54


256 Literatura

Schwartz Pedro. 1966. „John Stuart Mill and Laissez Faire: London Water”. Econom-
ica, New Series, Vol. 33, No. 129.
Seligman Edwin R.A., Hollander Jacob H. 1917. „Ricardo and Torrens”. The Economic
Journal, Vol. 21, No. 83.
Shepherd William G. 1984. „‘Contestability’ vs. Competition”. American Economic
Review, Vol. 74, No. 4.
Shleifer Andrei, Vishny Robert W. 1994. „Politics of Market Socialism”. Journal of
Economic Perspectives, Vol. 8, No. 2.
Shumway Tyler. 2001. „Forecasting Bankruptcy More Accurately: A Simple Hazard
Model”. The Journal of Business, Vol. 74, No. 1.
Simon Leo K. 1984. „Bertrand, the Cournot Paradigm, and the Theory of Perfect
Competition”. Review of Economic Statistics, Vol. 51, No. 2.
Simpson Evan. 1980. „The Subjects of Justice”. Ethics, Vol. 90, No. 4, 490–501.
Skousen Mark. 1990. Structure of Production. New York: New York University Press.
Smart William. 2007. Introduction to the Theory of Value. Aurbun, Al: Ludwig von
Mises Institute.
Smith Adam. 1954. Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów, t. 1. War-
szawa: PWN.
Smith David L., Snow Robert E. 1976. „The Division of Labor: Conceptual and Meth-
odological Issues”. Social Forces, Vol. 55, No. 2.
Solo Carolyn Shaw. 1951. „Innovation in the Capitalist Process: A  Critique of the
Schumpeterian Theory”. Quarterly Journal of Economics, Vol. 65, No. 3.
Solow Robert. 1955 (–1956). „Production Function and the Theory of Capital”. Re-
view of Economic Studies, Vol. 23, No. 2.
Spiegelberg Herbert. 1939. „Justice Pressuposes Natural Law”. Ethics, Vol. 49, No. 3,
343–348.
Stępień Antoni B. 1995. Wstęp do filozofii. Lublin: TN KUL.
Stewart Walter. 1917. „Social Value and a Theory of Money”. Journal of Political Econ-
omy, Vol. 25, No. 10.
Stigler George J. 1937. „The Economics of Carl Menger”. Journal of Political Economy,
Vol. 45, No. 2.
Stigler George J. 1946. Production and Distribution Theories. The Formative Period.
New York: The Macmillan Company.
Stigler George J. 1951. „The Division of Labor is Limited by the Extent of the Market”.
Journal of Political Economy, Vol. 59, No. 3.
Stigler George J. 1957. „Perfect Competition, Historically Contemplated”. Journal of
Political Economy, Vol. 65, No. 1.
Stigler George J. 1982. „Economists and the Problem of Monopoly”. American Eco-
nomic Review, Vol. 72, No. 7.
Stigler George J. 1984. „Economics-The Imperial Science?”. Scandinavian Journal of
Economics, Vol. 86, No. 3, 301–13.

Machaj_Kapitalizm.indd 256 2014-01-09 12:27:54


Literatura 257

Stiglitz Joseph. 2004. Globalizacja. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.


Streissler Erich. 1973. „To What Extent Was the Austrian School Marginalist?”
[w:] R.D.C. Black, A.W. Coats, C.D.W. Goodwin (eds.), The Marginal Revolution
in Economics. Interpretation and Evaluation. Durham, North Carolina: Duke Uni-
versity Press.
Stromberg Joseph. 2001. „The Role of State Monopoly Capitalism in the American
Empire”. Journal of Libertarian Studies, Vol. 15, No. 3, 57–93.
Sweezy Paul M. 1943. „Professor Schumpeter’s Theory of Innovation”. Review of Eco-
nomic Statistics, Vol. 25, No. 1.
Taleb Nassim Nicholas. 2007. The Black Swan. The Impact of the Highly Improbable.
New York: Random House.
Taylor Fred M. 1929. „Guidance of Production in a  Socialist State”. American Eco-
nomic Review, Vol. 19, No. 1.
Taymans A.C. 1950. „Tarde and Schumpeter: A Similar Vision”. The Quarterly Journal
of Economics, Vol. 64, No. 4.
Thurnwald Richard. 1969. Economics of Primitive Communities. London: Oxford Uni-
versity Press.
Thweatt William O. 1976. „James Mill and the early development of comparative
advantage”. History of Political Economy, Vol. 8, Issue 2.
Tłaczała Piotr. 2005. „Podstawy ekonomicznej teorii biurokracji” [w:] Jerzy Wilkin
(red.), Teoria wyboru publicznego. Wstęp do ekonomicznej analizy polityki i funkcjo-
nowania sfery publicznej. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe Scholar.
Tomasz z Akwinu. 2000. Traktat o człowieku. Kęty: Antyk.
Troesken Werner. 2002. „The Letters of John Sherman and the Origins of Antitrust”.
Review of Austrian Economics, Vol. 15, No. 4.
Tugwell Rexford G. 1922. „Human Nature in Economic Theory”. Journal of Political
Economy, Vol. 30, No. 3.
Tullock Gordon. 2005. The Selected works of Gordon Tullock, Vol. 9. Law and Econom-
ics. Indianapolis: Liberty Fund.
Varian, Hal. 1999. Mikroekonomia. Kurs średni. Ujęcie nowoczesne. Warszawa: Wy-
dawnictwo Naukowe PWN.
Vaughn Karen. 1994. „Socialist calculation debate” [w:] Peter Boettke (ed.). The Elgar
Companion to Austrian Economics. Altershot: Edward Elgar.
Viner Jacob. 1938. „Review of Economists and the Public: A Study of Competition and
Opinion by W. H. Hutt”. The Journal of Political Economy, Vol. 46, No. 4.
Walras Léon. 1984. Elements of Pure Economics or the Theory of Social Wealth. Phila-
delphia: Orion Editions.
Wang Henry X., Yang Bill Z. 2001. „Fixed and Sunk Costs Revisited”. Journal of Eco-
nomic Education, Vol. 32, No. 2.
Weber Max. 2002. Gospodarka i społeczeństwo. Zarys socjologii rozumiejącej. Warsza-
wa: Wydawnictwo Naukowe PWN.

Machaj_Kapitalizm.indd 257 2014-01-09 12:27:54


258 Literatura

Wehler Joachim. 1998. Zarys racjonalnego obrazu świata. Warszawa: Oficyna Nauko-
wa.
Weimann Gabriel. 1982. „Dealing with Bureaucracy: The Effectiveness of Different
Persuasive Appeals”. Social Psychology Quarterly, Vol. 45, No. 3.
White Michelle J. 1989. „The Corporate Bankruptcy Decision”. The Journal of Eco-
nomic Perspectives, Vol. 3, No. 2.
Wicksell Knut. 1935. Lectures on Political Economy. London: Routledge.
Wieser Friedrich von. 1971. Natural Value. New York: Augustus M. Kelley.
Wilhelm John H. 1993. „The Soviet Economic Failure: Brutzkus Revisited”. Europe–
–Asia Studies, Vol. 45, No. 2.
Williamson Oliver E. 1967. „Hierarchical Control and Optimum Firm Size”. The Jour-
nal of Political Economy, Vol. 75, No. 2.
Williamson Oliver E. 1973. „Markets and Hierarchies: Some Elementary Considera-
tions”. American Economic Review, Vol. 63, No. 2.
Williamson Oliver E. 1981a. „The Modern Corporation: Origins, Evolution, Attrib-
utes”. Journal of Economic Literature, Vol. 19, No. 4.
Williamson Oliver E. 1981b. „The Economics of Organization: The Transaction Cost
Approach”. American Journal of Sociology, Vol. 87, No. 3.
Williamson Oliver E. 1998. „The Institutions of Governance”. American Economic
Review, Vol. 88, No. 2.
Williamson Oliver E. 2002. „The Theory of the Firm as Governance Structure: From
Choice to Contract”. The Journal of Economic Perspectives, Vol. 16, No. 3.
Williamson Oliver E. 2005. „Economics of Governance”. American Economic Review,
Vol. 95, No. 2.
Winslow E.M. 1931. „Marxian, Liberal, and Sociological Theories of Imperialism”.
The Journal of Political Economy, Vol. 39, No. 6.
Wolfers Justin, Zitzewitz Eric. 2004. „Prediction Markets”. Journal of Economic Per-
spectives, Vol. 18, No. 2.
Workowski Adam. 2009. Ontologiczne podstawy posiadania. Wrocław: Fundacja na
rzecz Nauki Polskiej.
Yeager Leland. 1979. „Capital Paradoxes and the Concept of Waiting” [w:] Time, Un-
certainty, and Disequilibrium (ed. by Mario Rizzo). Lexington, Mass.: Lexington
Books.
Yeager Leland. 1998. „Are Markets Like Language?”. Quarterly Journal of Austrian
Economics, Vol. 1, No. 3.
Zarembka Paul. 1975. „Capital Heterogeneity, Aggregation and Two Sector Model”.
Quarterly Journal of Economics, Vol. 89, No. 1.
Zinkin Maurice. 1967. „Galbraith and Consumer Sovereignty”. Journal of Industrial
Economics, Vol. 16, No. 1.

Machaj_Kapitalizm.indd 258 2014-01-09 12:27:54


Indeks nazwisk
Numery stron wyróżnione kursywą oznaczają, że nazwisko występuje w przypisie.

A Bornstein Morris 76 D
Aberle David F. 98 Bostaph Samuel 27 Dahms Harry F. 84, 87
Acocella Nicola 1 Boudreax Donald J. 176 Davis A.K. 98
Adamiak Richard 229 Boulding Kenneth 140 De Meza David 169
Akerlof George A. 2 Bozeman Barry 188 Debreu Gerard 137, 139
Albrow Martin 186 Bradley Robert Jr. 69 Demsetz Harold XIV, 7, 176,
Alchian Armen 7, 155, 191 Brätland John 214 177, 208
Allinson Christopher W. 188 Brems Hans 132 Devine Pat 77
Anderson B.M. Jr 83, 84, 86 Breton Albert 187 Dichev Ilia D. 151
Anderson Benjamin 106 Brutzkus Borys 25 Dickinson Henry D. 61, 68, 69
Anderson Gary M. 166 Bucharin Nikołaj 35, 36, 199 Dietzel Heinrich 118
Aumann Robert J. 139, 139, Dornbusch Rudiger 12, 66,
205 C 127, 139, 139
Caldwell Bruce J. 57 Downs Anthony 185, 186,
B Calhoun John C. 13 187, 189, 191
Bagus Philipp 121 Carlton Dennis W. 212 Doyle Peter 128
Barone Enrico 61, 61, 63, 67, Carr Jack L. 170 Dunoyer Charles 193, 193, 195
68, 78 Castro Fidel 229
Bastiat Frédéric 21, 193 Chamberlin Edward 205, 206, E
Baumol William J. 207, 209, Edgeworth Francis Ysidro
208
209, 210, 211, 212, 215, 216, 138
Clark Dickinson 39
216 Edwards James R. 105
Clark John Bates 113, 116, 123
Becker Gary S. XIV, 16, 165 Einstein Albert 82
Clegg Stewart 194
Begg David 12, 127 Eisenbart Johann Andreas 38
Coase Ronald XIV 16, 93, 171,
Bendix Reinhard 229 Ekelund Robert B. Jr 167
172, 173, 174, 175, 176, 177,
Benedict Burton 98 Elliott John E. 88, 144
Berle Adolf Augustus Jr. 91, 178, 179, 180
Engels Fryderyk 37, 38, 38
166, 170 Cobden Richard 198
Eremin Al’bert 70
Bernanke Ben 150 Cockshott W. Paul 30, 38, 72,
Etherington Norman 199
Bernstein Michael 63 130
Eucken Walter 88, 89, 90, 91,
Blaug Mark 135, 199 Cohen Albert K. 98
92, 93, 233
Bliss C.J. 64 Colander David C. 1, 1
Bloch Henri-Simon 132 Cole George D.H. 231, 232, F
Block Walter 19, 19, 207, 233 Fama Eugene F. 167, 205
222, 228 Comte Charles 193, 193, 195 Fetter Frank 70
Bodenhorn Diran 139, 140 Conant Charles 198, 198, 200, Feyerabend Paul 138
Boettke Peter J. 69, 138 200 Fiedor Bogusław 78, 85, 172
Böhm-Bawerk Eugen von 7, Constas Helen 186 Finnis John 20, 21
27, 27, 35, 38, 44, 45, 66, 83, Cottrell Allin 30, 38, 72, 130 Fisher Irving 112, 151
112, 114, 118, 118, 119, 119, Crusoe Robinson 3, 26, 152 Fisher Stanley 12, 127, 139,
121, 136, 136 Cuhel Franz 26, 27 139

Machaj_Kapitalizm.indd 259 2014-01-09 12:27:54


260 Indeks nazwisk

Ford Henry 130 Hobbes John 13, 99, 99 Kowalik Tadeusz 78


Ford J.L. 122 Hobbes Thomas 20 Krelle Wilhelm 132
Fraser L.M. 127 Hobson John 198, 198 Kydland Finn E. 123
Friedman Milton 140, 141, Holcombe Randall G. 176
204, 205 Hollander Jacob H. 162 L
Furubotn Eirik G. 8 Hollander Paul 229 Lachmann Ludwig M. 124,
Hoppe Hans-Hermann 4, 7, 124, 138, 156
G 10, 13, 19, 58, 137, 196 Laffer Arthur B. 205
Gaebler Ted 190 Horwitz Steven 56, 69, 109 Laidler David 108
Galbraith John K. 128, 220, Howden David 121 Landreth Harry 1, 1
231 Howey Richard S. 133, 136 Lange Oskar XI, 2, 35, 38, 39,
Gallaway Lowell 131 Hülsmann Jörg G. 10, 25, 27, 57, 61, 61, 65, 66, 67, 68, 69,
Gandhi Mohandas Karam- 39, 114 69, 70, 70, 71, 71, 72, 72, 73,
chand zw. Mahatmą 231 Hume David 5, 151 74, 74, 75, 76, 77, 78, 93,
Garsney Elizabeth 166 Hurwicz Leonid 157 135, 136, 136, 157, 160, 216,
Georgescu-Roegan Nicholas Hutt William H. 127, 127, 220, 222, 222, 223, 231
103, 122, 123, 137 128, 129, 129, 130, 130, 199 Laplace Pierre-Simon 51, 137,
Gilmore Eugene A. 15 141
Gintis Herbert 128 J Leeson Peter T. 138
Godłów-Legiędź Janina 70 Jabłecki Juliusz 66, 139 LeFevre Robert 9
Gould J.R. 218 Jaffé William 2, 65, 131, 132, Leibniz Gottfried Wilhelm
Graeber David 106 132 66, 135, 136
Green H.A. John 124 Jajuga Krzysztof 151 Lenin Włodzimierz I. 23,
Grossman Gregory 69, 171, Jenks Jeremiah 198, 200, 200 198, 198, 200, 201, 229
229 Jensen Michael C. 16 Leontief Wassily 139, 139
Guillebaud Claude William Jevons William 1, 65, 116, Lerner Abba 62, 128, 231
137 131, 132, 132, 135, 136 Levy David 98
Johansen Leif 69 Lewin Peter 125
H Liggio Leonard P. 193
Habermas Jürgen 4 K Locke John 6, 95, 101
Hadley Arthur Twining 198, Kantorovich Leonid 41, 69 Lockwood Ben 169
198, 200, 200 Kautsky Karl 198 Long Roderick 48
Hahn Georg 149 Kavka Gregory S. 99 Lopata Benjamin B. 99
Hall Richard 11 Keen Steve 140 Lorenzen Paul 138
Hart Oliver 171 Kelsen Hans 21 Lucas Robert E. 62, 63, 137
Hayek Friedrich von XII, XIV, Kendrick John W. 125 Luksemburg Róża 198
27, 33, 45, 46, 47, 48, 48, 49, Kessides Ionnais N. 211
49, 50, 51, 52, 52, 53, 54, 54, Keynes John M. 141, 199 Ł
55, 55, 56, 56, 57, 58, 58, 59, Kilbridge Maurice 164 Łukawer Edward 71
60, 61, 62, 69, 69, 71, 79, 90, Kirzner Israel M. 33, 34, 34,
132, 133, 140, 145, 200 69, 156, 206, 208, 209 M
Heffernan Shelagh 151 Kiyotaki Nobuhiro 108 MacDonagh Oliver 198
Heisenberg Werner 141 Klein Peter 168 Machaj Mateusz 214, 227
Heller Michał 138 Klimczak Bożena 19 Mach Ernst 48
Henry S.G.B. 218 Knapp Georg F. 104 Mahoney Dan 9, 144
Herbut Józef 5 Knight Frank 61, 62, 113, Maltsev Yuri 120
Hickson D.J. 189 123, 130, 151, 151 Manne Henry G. 169
Hicks John R. 126, 152 Koebner Richard 198 Mao Zedong 229
Hildebrand George H. 127 Kohn Melvin L. 188 Marget Arthur W. 86
Hilferding Rudolf 198 Kolańczyk Kazimierz 8 Marks Karol 14, 35, 36, 37, 38,
Hinings C.R. 189 Kolko Gabriel 215 69, 70, 87, 102, 102, 121, 122,
Hirshleifer J. 151, 151 Kornai Janos 145, 146, 225, 191, 192, 195, 196, 199, 230,
Hitler Adolf 23 225 231

Machaj_Kapitalizm.indd 260 2014-01-09 12:27:54


Indeks nazwisk 261

Marshall Alfred 118, 119, Ordover Janusz A. 216 Roover Raymond De 202
137, 140 Osborne David 190 Ruland William 153
Mathews Don 175, 176 Osgood Herbert L. 38
Mathewson G. Frank 170 S
McAfee R. Preston 212 P Saint-Simon Henri de 193,
McCloskey Donald 83, 138 Padilla Alexandre 169, 170 197
McNulty Paul J. 167 Panzar John C. 209, 209, 210, Salerno Joseph 34, 58, 142,
Means Gardiner 91, 166, 170 212 226
Meckling William H. 16 Pareto Vilfredo 61, 61 Samuelson Paul 2, 51, 63, 64,
Menger Carl 1, 2, 2, 3, 18, 26, Parrini Carl P. 198, 200 83, 116, 139, 139
38, 65, 65, 66, 67, 97, 104, Pastena Victor 153 Say Jean Baptiste 199
107, 116, 131, 132, 132, 133, Pearson Norman 24 Scheweitzer Arthur 223
133, 134, 134, 135, 136 Peart Sandra J. 135 Schnaedelbach Herbert 4
Menger Karl 133 Pejovich Svetozar 8 Schneider Harold K. 8
Méra Xavier 214 Persky Joseph 126 Schumpeter Joseph A. 33, 55,
Meyer Marshall W. 186 Peters Guy B. 186, 190 61, 68, 78, 78, 79, 80, 81, 82,
Mill John S. 130, 162, 194 Peterson Shorey 166 83, 83, 84, 84, 85, 85, 86, 86,
Mirowski Philip 83, 132, 141, Pierson Nicolaas G. 25 87, 87, 88, 88, 120, 128, 136,
167 Pol Pot 229 138, 154, 191, 198, 201, 202,
Mises Ludwig von XIV, 2, 15, Pontecorvo Giulio 167 202
17, 25, 25, 27, 27, 28, 29, 30, Popper Karl R. 82, 83, 137 Schwartz Pedro 130
31, 32, 33, 34, 35, 36, 38, 39, Posner Richard A. 16, 18, 21 Seligman Edwin R.A. 162
39, 40, 42, 45, 48, 49, 52, 53, Prescott Edward C. 123 Shepherd William G. 211]
54, 54, 55, 55, 56, 56, 57, 58, Preston Larry M. 190 Sherman John 215
58, 59, 60, 61, 61, 62, 64, 65, Pryor Frederic L. 101, 104, 109 Shleifer Andrei 73
66, 67, 68, 69, 70, 72, 73, 78, Pugh D.S. 189 Shumway Tyler 141
79, 82, 82, 106, 106, 123, 125, Simon Leo K. 203
130, 135, 142, 148, 152, 158, Q Simpson Evan 7
159, 160, 164, 178, 179, 187, Quesney François 103 Sklar Martin J. 198, 200
189, 191, 216, 217, 219, 220, Skousen Mark 123
R Smart William 119
221, 222, 222, 223, 226, 226,
Radwański Zbigniew 9 Smith Adam 97, 161, 162,
227, 235
Raico Ralph 195 166
Mises Richard von 26
Rainey Hal G. 188 Smith David L. 164
Moore John 171
Ravid Abraham S. 159 Snow Robert E. 164
Morawski Lech 11
Rawls John B. 21 Solo Carolyn Shaw 88
Mulligan Robert F. 100
Read Leonard 143 Solow Robert 114, 123
Murphy Kevin M. 165
Ricardo David 66, 102, 117, Spiegelberg Herbert 21
Murphy Robert P. 112
161, 162 Stalin Józef 23, 229
Myerson Roger 157
Ritter Joseph A. 108 Stewart Walter 105
N Robbins Lionell 1, 1, 2, 69, 69 Stępień Antoni B. 204
Nemchinov Wasilij 69 Roberts Paul Craig 91 Stigler George J. 17, 132, 134,
Newton Izaak 66, 135 Robinson Joan 122, 208 135, 202
Niskanen William 187 Rodbertus Johann Karl 37, 38, Stiglitz Joseph 14
Nock Albert Jay 14, 194 38 Stirner Max 22
North Gary 19 Romer David 112, 122 Streissler Erich 132, 134, 135
North Douglass C. 189 Rommen Heinrich A. 20 Stromberg Joseph 13
Novozilhov Wiktor 69 Rosenberg Emily S. 197 Sutton F.X. 98
Nozick Robert 95, 96 Rothbard Murray N. 5, 6, 11, Sweezy Paul M. 88
13, 60, 82, 82, 84, 95, 96, 128,
O 128, 162, 174, 177, 178, 179, T
Oppenheim Felix E. 24 180, 192, 193, 194, 196, 198, Taleb Nassim Nicholas 151
Oppenheimer Frank 14, 194 200, 201, 202, 207, 231 Tarde Gabriel 85

Machaj_Kapitalizm.indd 261 2014-01-09 12:27:54


262 Indeks nazwisk

Taylor Fred M. 39, 40, 41, 42, Vaughn Karen 69 Wilhelm John H. 25
43, 43, 44, 44, 45, 45, 52, 64, Vedder Richard 131 Williamson Oliver E. 19, 167,
68, 69, 70, 72, 73, 74, 79, 81 Viner Jacob 129 169, 169, 175, 181, 190
Taylor John 11 Vishny Robert W. 73 Willig Robert D. 209, 209, 210,
Taymans A.C. 85 212
Thurnwald Richard 101 W Wilshire Gaylord H. 198
Thweatt William O. 162 Walras Leon 1, 2, 65, 65, 66, Wilson Woodrow 197
Tinbergen Jan 141 67, 69, 84, 86, 116, 131, 131,
Winslow E.M. 198, 199, 202
Tłaczała Piotr 188 132, 132, 133, 134, 134, 135,
Wintrobe Ronald 187
Tollison Robert D. 166, 167 136
Wittgenstein Ludwig 108
Tomasz z Akwinu 22 Wang Henry X. 213
Wolfers Justin 55
Torrens Robert 162 Weber Max 11, 25, 166, 186
Workowski Adam 101, 102
Trocki Lew Dawidowicz (właśc. Wehler Joachim 22
Wright Randall 108
Lejba D. Bronstein) 23, 198 Weimann Gabriel 187
Troesken Werner 215 Weizsäcker Carl Christian Y
Tugwell Rexford G. 136 von 212 Yang Bill Z. 213
Tuhan-Baranovsky Mychajło Wester Leon 164 Yeager Leland 115, 144, 228
198 White Michelle J. 154
Tullock Gordon 16 Wicksell Knut 125 Z
Wicksteed Philip 70 Zarembka Paul 124
V Wieser Friedriech von 27, 66, Zinkin Maurice 128
Varian Hal 127, 213 241, 258 Zitzewitz Eric 55

Machaj_Kapitalizm.indd 262 2014-01-09 12:27:54


O INSTYTUCIE MISESA

Instytut Ludwiga von Misesa, ufundowany we Wrocławiu w sierpniu 2003 r.,


jest niezależnym ośrodkiem badawczo-edukacyjnym, odwołującym się do trady-
cji austriackiej szkoły ekonomii, dorobku klasycznego liberalizmu oraz liberta-
riańskiej myśli politycznej. Instytut został nazwany na cześć Ludwiga von Mise-
sa, który naszym zdaniem był najwybitniejszym ekonomistą XX w.

Nasza misja

Celem Instytutu Ludwiga von Misesa jest zwiększanie wiedzy społeczeń-


stwa dotyczącej procesów ekonomicznych i  podstawowych instytucji gospo-
darki wolnorynkowej oraz promowanie dobrowolnej i pokojowej współpracy.

Działalność Instytutu

Instytut stara się tworzyć warunki do swobodnej i otwartej debaty ekono-


micznej. Nasze przesłanie kierujemy do środowisk akademickich, działaczy poli-
tycznych, dziennikarzy, przedsiębiorców, a także wszystkich osób zainteresowa-
nych teorią ekonomii i praktyką życia społeczno-politycznego.
Instytut inicjuje i  finansuje programy badawcze, wydaje publikacje doty-
czące istotnych zagadnień gospodarczych, organizuje konferencje, odczyty
i konkursy na prace naukowe dotyczące austriackiej szkoły ekonomii i wolne-
go rynku. Rozwijamy ogólnopolską sieć klubów samokształceniowych i orga-
nizujemy Letnie Seminarium Austriackie, w którym każdego roku uczestniczy
kilkadziesiąt osób.
Od 2006 roku Instytut Misesa jest wpisany do rejestru Organizacji Pożytku
Publicznego.
Jesteśmy przekonani, że wiedza ekonomiczna jest niezbędna do pełnego
zrozumienia otaczającej nas rzeczywistości, a jej brak sprawia, że ludzie stają
się podatni na manipulacje i demagogię.
Nasza dewiza to: Scientia potestas est.

Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa


00-241 Warszawa, ul. Długa 44/50, pok. 214
KRS 0000174572
Nr konta 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ mises@mises.pl ▪ tel. +48 22 63524380

Machaj_Kapitalizm.indd 263 2014-01-09 12:27:55


Publikacje wydawnictwa Instytutu Misesa

Ukazały się:

Ludwig von Mises, Ludzkie działanie, 2007, 2011

Jesús Huerta de Soto, Pieniądz, kredyt bankowy i cykle koniunkturalne,


2009, 2011

Murray N. Rothbard, Wielki Kryzys w Ameryce, 2010

Pod prąd głównego nurtu ekonomii (red. Mateusz Machaj), 2010

Austriacy o standardzie złota (red. Llewellyn Rockwell), 2011

Philipp Bagus, Tragedia euro, 2011

Ludwig von Mises, Teoria a historia, Instytut Misesa Wydawnictwo


Naukowe PWN, 2011

Ludwig von Mises, Kalkulacja ekonomiczna w socjalizmie, 2011

Jesús Huerta de Soto, Socjalizm, rachunek ekonomiczny i funkcja


przedsiębiorcza, 2011

Henry Hazlitt, Ekonomia w jednej lekcji, 2012

Adam Heydel, Dzieła zebrane, 2011

Mateusz Machaj, Kapitalizm, socjalizm i prawa własności, 2013

W przygotowaniu m.in.:

Ludwig von Mises, Marksizm zdemaskowany

Friedrich A. von Hayek, Ceny i produkcja

Jörg Guido Hülsmann, Mises, ostatni rycerz liberalizmu

Eugen Böhm-Bawerk, Karol Marks i koniec jego systemu

Murray N. Rothbard, Historia myśli ekonomicznej do Adama Smitha

Informacja dla mecenasów publikacji: wf@mises.pl

You might also like