Potęga Myśli

You might also like

Download as doc, pdf, or txt
Download as doc, pdf, or txt
You are on page 1of 37

Potęga myśli

EUGENE MAUREY

Książka ta odsłania tajemnicę sukcesu w każdej dziedzinie życia.


Można się z niej dowiedzieć, jak z powodzeniem prowadzić interesy, jak rozwiązywać problemy,
które dziś wydają Ci się nie do przezwyciężenia oraz jak znaleźć w życiu odpowiedniego
partnera.
Wszystko zależy od tego, co myślisz o świecie i w jaki sposób korzystasz z potężnej siły umysłu.

Tę książkę dedykuję
Peace Pilgrim
mojej Nauczycielce i Przyjaciółce

EUGENE MAUREY
Potęga myśli
Jak wpływać na bieg wydarzeń

Przekład
Ewa Maurey

INTERLIBRO
Warszawa 1993

Tytuł oryginału: Power ofthought Midwest Books, Chicago ISBN: 0-962906-2-7


Projekt okładki Maciej Sadowski
Redaktor Teresa Biedulska
Redaktor techniczny Józef Grudziński
© Copyright 1993 by Eugene Maurey
© Copyright for polish edition
by Wydawnictwo Interlibro
Wydanie pierwsze
Wydawnictwo Interlibro, 02-352 Warszawa,
ul. Szczęśliwicka 19/42, tel./fax: 22 24 88
Druk: Cieszyńska Drukarnia Wydawnicza
Zam. nr 2066/K-93
ISBN 83-85161-50-3

O Autorze
Eugene Maurey jest założycielem i dyrektorem firmy Maurey Instrument Corporation w
Chicago. Firma, założona w piwnicy jego budynku mieszkalnego w roku 1953, należy dziś do
najważniejszych przedsiębiorstw wytwarzających podzespoły i gotowe urządzenia dla potrzeb
automatyzacji i przemysłu lotniczego.

1
W czasie II wojny światowej, w latach 1944-45 służył w Europie w randze kapitana w artylerii.
Jako pisarz i znakomity wykładowca zajmuje się swoiście rozumianą metafizyką, egzorcyzmami
i niekonwencjonalnymi metodami leczenia.

Od Autora
Wśród moich przyjaciół jest wiele osób obeznanych z problematyką tej książki. Ich dociekliwe
pytania i sugestie skłoniły mnie do napisania i jaśniejszego sformułowania moich doświadczeń i
przemyśleń.
Jestem zatem głęboko wdzięczny dr Leonidowi Kovale-sky z Farlos Verdes Estate, mojej
synowej, Carol Maurey z Milwiłle w Kanadzie, wydawcy amerykańskiej wersji niniejszej pracy,
pani Rosę Le Van z East Chicago, prof. Marii Widmanskiej z Barcelony w Hiszpanii i pani Marii
McCall z Chicago.

SPIS TREŚCI
Wprowadzenie
1. TO NIE CUD
Latający dywan
Zasada? Co to znaczy?
Pojęcie metafizyki
Trzy sfery umysłu
Sfera świadomości
Sfera podświadomości
Sfera nadświadomości
Związki między trzema sferami umysłu
II. REGUŁY I ŻYCIE
Zasada myśli
Parkowanie? żaden problem!
Wystrzegaj się negatywnych myśli
Kłopoty na własne życzenie
Potęga negatywnych myśli
Mierz siły na zamiary
III. DOŚWIADCZENIE NIEZNANEGO
Wizualizacja, czyli tworzenie wizji
Jak nie należy kupować samochodu
Stosowanie zasad
Jak zostać wybitnym handlowcem
Powiedz, czego chcesz!
Pomyśl i zapomnij
Na pustyni zakwitła róża
Zawsze wzwyż
IV. GŁOWA DO GÓRY
Peace Pilgrim, moja nauczycielka
O poszukiwaniu... kieliszków do jaj
Milowy krok
Chcieć to móc
Oszust finansowy
V. ZAMIAST NIEPOWODZEŃ -
NOWE MOŻLIWOŚCI

2
Dwie pieczenie przy jednym ogniu
Kształtowanie umysłu
Jakość przeszła w ilość
O czym marzymy
Spełnione marzenie
VI. JAK ZDOBYĆ MAJĄTEK
Czy potrafisz się skoncentrować
Co to jest czas?
Tajemnica czasu
Zasada pieniężnego zadatku
Wszystko w twoim ręku, Panie
Przełom
Jeśli wierzysz, spróbuj sam!
VII. ZASADA RÓWNOWAGI
Na czym to polega?
Zaproszenie dla złodzieja
Jak działa hochsztapler
Co zrobić, by inni pracowali... za ciebie ...
Narzeczona... z koszem na śmieci
Zaryzykuj i wygraj
Negatywne doświadczenia
VIII. ZASADA PRZEKAZYWANIA INFORMACJI
Czy potrafisz dochować tajemnicy?
Nie ufaj szczurom!
Realizuj swoje pomysły
Kopalnie diamentów
Człowiek myślący
IX. ZASADA HARMONII
Harmonia, czyli zasada miłości
Miłość jako tarcza
Dość wojny!
Przyjaciel czy wróg
X. MYŚL AKTYWNA I SKUTECZNA
Sztuka uzdrawiania
Zdrowy jak koń!
Wyleczyć siebie samego
Pożyteczna różdżka
Przed najdalszą podróżą
Ciąg dalszy nastąpi
Bibliografia

Wprowadzenie
Oto książka, która zwięźle wyjaśnia, jak dzięki pobudzonej i rozwiniętej świadomości można
kierować swoim życiem.
Wyjaśniam w niej, jak wykorzystać w szczególny sposób możliwości umysłu, aby zapewnić
sobie pomyślność i uniknąć niepowodzeń.
Książka ta nie odpowie zapewne na wszystkie pytania, ale mam nadzieję, że udało mi się
rozproszyć najważniejsze wątpliwości czytelników.

3
I
TO NIE CUD
Latający dywan
Czy kiedykolwiek znalazłeś się w niebezpiecznej sytuacji i wyszedłeś z niej bez szwanku, ale nie
rozumiesz, jak to się stało? Zapewne korzystałeś wtedy nieświadomie z potężnej siły mającej
źródło w kosmosie. Pragnę teraz odwołać się do własnego doświadczenia sprzed paru lat; wtedy
to owa potęga po raz pierwszy ukazała mi się tak wyraźnie.
Któregoś wieczoru spadł obfity śnieg i chwycił przymrozek. Wkrótce pogoda trochę się
poprawiła. Wracałem do domu samochodem. Znalazłem się na pustej, całkowicie bezpiecznej
-jak mi się wydawało - sześciopasmowej autostradzie. Zwiększyłem prędkość do 90 km na
godzinę. Nagle, ku mojemu zaskoczeniu, samochód wpadł w poślizg na oblodzonej drodze.
Delikatnie nacisnąłem hamulec i skręciłem kierownicę. Daremnie. Pomyślałem: Wygląda
na to, że zaraz rozbiję ten piękny biały samochód. Natychmiast odrzuciłem to przypuszczenie,
podniosłem wzrok i powiedziałem w myśli: Trzeba coś zrobić!
Przekonany, że wszystko dobrze się skończy, odprężyłem się i rozluźniłem dłonie kurczowo
trzymające kierownicę. Całe to zajście mogło trwać najwyżej ułamek sekundy. Samochód
przejechał jeszcze 50 metrów, ominął stalowe osłony drogowe oraz latarnie i wjechał prosto w
głęboką zaspę. Zdumiony rozejrzałem się dokoła. Gdy pojazd nagle się zatrzymał, nie poczułem
wstrząsu. Ręce lekko dotykały kierownicy. Odniosłem wrażenie, jakby w jednej chwili auto
ślizgało się po oblodzonej jezdni, a w następnej ugrzęzło niespodziewanie w śnieżnej zaspie.
Dzięki Bogu, odetchnąłem z ulgą.
Kiedy opowiedziałem znajomym zagadkową przygodę, kilkoro z nich ucieszyło się, ponieważ
wreszcie spotkali kogoś, z kim mogli podzielić się równie niezwykłymi przeżyciami. Była wśród
nich Dolores Hanleben, która po długich wahaniach postanowiła opisać swoje osobliwe
doświadczenie:
- Na skrzyżowaniu skręciłam w niewłaściwym kierunku. Samochód jadący z dużą prędkością,
prowadzony przez kobietę, wyjechał prosto na mnie. Widziałam jej przerażone oczy. Tragiczna
w skutkach kolizja wydawała się nieuchronna. Pomyślałam, że moje biedne dzieci zostaną bez
matki. W tej samej chwili znalazłam się na parkingu centrum handlowego, w odległości około
100 metrów od skrzyżowania. Siedziałam za kierownicą nie uszkodzonego
samochodu. Nie umiem wyjaśnić, jak to się stało. Czułam, że nikt nie uwierzyłby w tę
fantastyczną opowieść, więc zachowałam ją dla siebie. Jesteś pierwszą osobą, która ją usłyszała.
Niedawno podczas dyskusji na ten temat moja znajoma Carol McKinney opowiedziała trudną do
wytłumaczenia przygodę:
- Wczoraj późnym wieczorem jechałam samochodem. Jezdnia była oblodzona i słabo
oświetlona. Kiedy wjeżdżałam
na most, pośrodku zderzyły się dwa samochody blokując
całkowicie drogę przede mną. Hamulec odmówił posłuszeństwa. Z dużą szybkością zbliżałam się
do miejsca wypadku. I nagle zdarzył się cud. Nie byłam już na moście.
Rozbite auta pozostały za mną. Jechałam przed siebie tą samą drogą!
Jeszcze jedna dziwna historia. Podczas wykładu opowiedziałem o swoim cudownym ocaleniu.
Nagle pewien człowiek oznajmił:
- Teraz rozumiem, co mi się przytrafiło. - Wszystkie spojrzenia skierowały się w jego
stronę, a on zaczął opowieść:
- Jechałem ciężarówką po wąskiej dwupasmowej drodze. Noc była wyjątkowo ciemna.
Nagle w świetle reflektorów ujrzałem samochód stojący w poprzek jezdni. Wewnątrz znajdowali
się ludzie. Wiedziałem, że nie zdążę zahamować i uniknąć zderzenia. Zamknąłem oczy w
oczekiwaniu na najgorsze. Nic takiego się nie wydarzyło. Otworzyłem oczy. Przed moją
ciężarówką ujrzałem pustą drogę.

4
Spojrzałem w lusterko. Samochód stał za mną, tarasując jezdnię, tak jak przedtem.
Cuda? Być może. Wiemy jednak, że istotą cudu jest to, iż nie można go racjonalnie wyjaśnić.
Kiedy rozwiążemy zagadkę, nie można już mówić o cudzie. Opisane wyżej przykłady potrafimy
wytłumaczyć, jeśli zrozumiemy prawa rządzące takimi przypadkami. Owe prawa to nieuchwytne
dla zmysłów, przekraczające świat materii reguły i zasady, którymi zajmuje się metafizyka.
Zasada? Co to znaczy?
Według definicji o zasadzie mówimy wtedy, gdy "przyczyna wywołuje niezmiennie
przewidziany uprzednio skutek". Takie prawo jest niezawodne i obiektywne. Właściwie użyte -
służy tobie. I działa zawsze.
Istotę funkcjonowania zasady można wytłumaczyć na następującym przykładzie: Jeśli trzymamy
w ręku ołówek, a następnie go upuścimy, to zgodnie z przewidywaniem spadnie on na podłogę.
Tak jest zawsze, ponieważ ołówek podlega prawu ciążenia, zwanemu inaczej prawem grawitacji.
Kto wyskoczy z lecącego samolotu, na pewno spadnie. Zasada działa niezależnie od tego, czy
pechowiec ma na sobie spadochron czy nie, czy jest człowiekiem dobrym czy złym, białej rasy
lub czarnej, kobietą czy mężczyzną. Zasada działa zawsze. Reguły cechuje konsekwencja i
obiektywizm. Większość zasad, z którymi mamy do czynienia, to prawa fizyczne. Inne ważne
prawa istniejące w naszym świecie, lecz nie związane z wyżej wymienionymi, dotyczą
metafizyki.

Pojęcie metafizyki
Według definicji Webstera metafizyka jest"... przedmiotem systematycznych studiów nad
fundamentalną zasadą rzeczywistości będącej poza i ponad czymś, co rozumiemy jako fizyczne
istnienie".
W tej książce metafizyka jest interpretowana jako zespół reguł, które działają zawsze i wszędzie
dla praktycznej realizacji myślenia, z pożytkiem lub ze szkodą dla nas.
Trzy sfery umysłu
Co to jest metafizyka? Jak należy rozumieć działanie praw metafizyki? Aby rzecz wyjaśnić,
musimy najpierw zrozumieć wzajemne relacje zachodzące pomiędzy trzema sferami umysłu:
świadomością, podświadomością i nadświadomością.
Sfera świadomości
Sfera świadomości, czyli potocznie świadomość, jest tą częścią umysłu (nie mylić z mózgiem),
gdzie podejmuje się decyzje, dzięki dostępnym informacjom i faktom.
Informacje, którymi dysponuje świadomość docierają do nas dzięki pięciu zmysłom: wzrokowi,
słuchowi, dotykowi, powonieniu i smakowi. Umysł świadomy działa na jawie i odwołuje się do
świata fizycznego.
Jest to sfera umysłu obejmująca myślenie, rozumowanie, wątpienie, zgadywanie, ocenianie i
wydawanie sądów. Co jest szczególnie ważne, umysł świadomy odpowiada za podejmowanie
decyzji.
W tej części umysłu nie zachodzą procesy twórcze. Można go porównać do zdolnego mechanika,
który buduje maszynę według dokładnego rysunku projektanta.
Sfera podświadomości
Sferę podświadomości nazywamy podświadomością lub nieświadomością. Jest to część umysłu,
która zawiera wszystkie emocje i uczucia.
Sfera podświadomości obejmuje takie doznania, jak: miłość, spokój, lojalność, przyjemność,
patriotyzm, podziw dla sztuki, złość, nienawiść, zachłanność. Jest to również sfera pamięci.
Umysł podświadomy pamięta wszystko. Człowiek poddany działaniu hipnozy może odtworzyć
dokładnie rozmowę przeprowadzoną przed kilku laty. Podświadomość zaczyna pracować wtedy
kiedy człowiek jest głęboko zamyślony lub koncentruje się na jakimś zagadnieniu. W
odróżnieniu od umysłu świadomego, podświadomość nie może podejmować decyzji.

5
Umysł świadomy rządzi podświadomością. Niezależnie od tego, czy informacje kierowane do
podświadomości są pozytywne czy negatywne, podświadomość korzysta z nich i na tej
podstawie urzeczywistnia sytuacje wskazane przez świadomy umysł. Aby skutecznie kierować
podświadomością, należy wyraźnie określić swoje pragnienia.
W jaki sposób podświadomość kreuje rzeczywistość? Otóż jest ona nie tylko domeną uczuć i
skarbnicą pamięci, lecz również bezpośrednim łącznikiem ze sferą nadświadomości, która skupia
w sobie wszelką potęgę i niezmierzoną inteligencję - moc sprawczą i źródło wszelkiego
działania.
Sfera nadświadomości
Sferą nadświadomości lub nadświadomością nazywamy tę część umysłu, która posiada
nieograniczoną inteligencję i moc sprawczą działającą zawsze i w każdym miejscu.
Albert Einstein (1879-1955), znakomity fizyk, opisał nadświadomość jako "najwyższą formułę
wszelkiego istnienia". Inni definiują ją jako kosmiczną inteligencję, która rządzi wszystkim. To
podstawowe źródło wszelkiego bytu. Ważne jest, aby zrozumieć, że w sprzyjających
okolicznościach owa moc oraz inteligencja mogą służyć każdemu człowiekowi.
Idea nadświadomości nie pojawiła się dzisiaj. Dwa tysiące lat temu opisano ją jako wszechmoc,
nieograniczoną moc tworzenia, wszechpotęgę posiadającą nieograniczoną władzę i autorytet oraz
wszechobecność, czyli istnienie w każdym miejscu i czasie.

Związki między trzema sferami umysłu

Rysunek 1.

Poniższy schemat wyjaśnia, w jaki sposób możemy kontaktować się z inteligencją i siłą
nadświadomości, aby realizować swe życiowe oczekiwania.

Komunikacja przebiega zazwyczaj z A do B i C i na odwrót, z C do B i A. Tylko w wyjątkowych


sytuacjach informacja przepływa bezpośrednio z A do C lub z C do A. (Intuicja, olśnienie)
Mogłoby się wydawać, że trzy sfery umysłu istnieją oddzielnie, ten podział jest wszakże
pozorny, mamy bowiem do czynienia z całkowitą jednością.
A oto, jak działa ten system: Kiedy świadome "Ja" potrzebuje informacji, wskazówki lub
pomocy, kieruje rozkaz do podświadomości, która szuka rozwiązania. Jeśli sygnał jest poważny i

6
stanowczy, skłania podświadomość, by przekazała go nadświadomości, a ta z kolei dostarcza
odpowiedzi tą samą drogą. To stała procedura.
Tylko w szczególnych warunkach można przesłać rozkaz bezpośrednio do nadświadomości. Tak
było, gdy ja sam i moi znajomi znaleźliśmy się w niebezpieczeństwie, a w efekcie nasze pojazdy
zostały nagle przetransportowane w inne miejsca. Zaistniała wtedy natychmiastowa reakcja ze
strony nadświadomości (patrz rys. 1).
Warto zauważyć, że nagłe przemieszczanie ludzi i rzeczy w przestrzeni następuje zapewne o
wiele częściej, niż się powszechnie uważa. Nierzadko można usłyszeć o nagłym zniknięciu lub
pojawieniu się osób i przedmiotów. Jak to się dzieje, właściwie nie wiadomo.
Jeśli nauczymy się w praktyce stosować prawa metafizyki, na pewno będziemy w stanie własne
życie myślą zmieniać na lepsze. W następnym rozdziale zbadamy reguły, które mogą okazać się
w tym szczególnie pomocne.

II
REGUŁY I ŻYCIE

Zasada myśli
Pierwsze ważne prawo wyjaśnia, jak zyskać pełną kontrolę nad życiem i wszystkimi
zdarzeniami. Jest to zasada myśli, która mówi: Pomyśl i uwierz, a spełnią się twoje pragnienia.
Myśl posiada moc sprawczą. Wszystko, co dzieje się dokoła, jest tworem myśli. One decydują o
tym, co się stanie. Jakość życia zależy całkowicie od sposobu myślenia.
Jeśli zatem to myśli kierują wydarzeniami, zastanów się czytelniku, jak zostałeś nakłoniony do
przeczytania tej książki. Może zawarte w niej informacje mają w tym momencie dla ciebie
szczególne znaczenie? Czyżby to właśnie twoje myśli i pragnienia sprowokowały autora do
pisania na temat, który cię interesuje? Nie można tego wykluczyć.
Tymczasem ograniczmy nasze rozważania do tych praw metafizyki, które możesz od razu
zastosować w codziennym życiu.

Parkowanie? żaden problem!


Wiem z własnego doświadczenia, w jaki sposób można odwoływać się na co dzień do potęgi
myśli. Często parkuję w pobliżu wielkiego centrum handlowego, gdzie bardzo trudno znaleźć
miejsce dla auta. Wiedząc o tym, zatrzymuję się zwykle kilka minut wcześniej i wyobrażam
sobie mój samochód zaparkowany w dogodnym miejscu. Prawie zawsze udaje mi się
zrealizować pragnienie; wjeżdżam na parking i nie doznaję zawodu, jakby stosowny kawałek
placu zarezerwowano specjalnie dla mnie.
Wystrzegaj się negatywnych myśli
Ostatnio zdarzyło mi się jednak użyć potęgi myśli przeciwko samemu sobie. Zauważyłem
kiedyś, że często potykam się o przedmioty. Powiedziałem do znajomego:
- Ciągle się potykam, muszę bardziej uważać, bo zrobię sobie krzywdę.
W dwa dni później rzeczywiście wpadłem na coś i przez dwa tygodnie byłem unieruchomiony.
Istnieją pewne stereotypowe zdania, które wygłaszamy odruchowo, nie zdając sobie sprawy z
ryzyka. Tylko ból i cierpienie mogą nam przynieść narzekania w rodzaju: "Przez niego mam
wyłącznie kłopoty" albo popularne słowa: "Och, ten człowiek siedzi mi na karku", albo
utyskiwania: "Zupełnie wytrącił mnie z równowagi!" Podświadomość bierze za dobrą monetę
wszystko, co mówisz i działa zgodnie z instrukcjami, które otrzymuje.
Należy zwracać uwagę szczególną na myśli i słowa. Jeśli pragniesz dla siebie tylko dobra,
jedynie pozytywne myślenie pomoże ci osiągnąć cel. Skoro uważasz, że coś jest możliwe,
urzeczywistnienie myśli to wyłącznie kwestia czasu. Kluczem do zneutralizowania myśli
negatywnych jest zaakceptowanie ich istnienia i dodanie pozytywnej formuły, na przykład:

7
"Na szczęście mnie to nie dotyczy!" Niektórzy używają wyrażenia "odpukać!", aby oczyścić
umysł z niepożądanych myśli. Jakże byłoby wspaniale myśleć tylko pozytywnie i doznawać w
życiu jedynie dobra!
Kiedy byłem młody, nie miałem pojęcia, na jakich zasadach funkcjonuje umysł i dlatego
popełniłem w życiu kilka okropnych błędów.

Kłopoty na własne życzenie


Podczas II wojny światowej byłem zwiadowcą w artylerii. To niebezpieczna służba, a więc nie
mogłem uskarżać się na nudę. Pewnego razu obserwowałem okolicę, która miała być wnet
zaatakowana przez wroga. Udałem się tam osobiście. Poleciłem rozpocząć ostrzał pozycji, żeby
ocenić skuteczność ognia. Wiadomo, że kiedy jedno stanowisko zostanie namierzone, sąsiednie
cele mogą być łatwo i precyzyjnie trafione. Wróg tym razem się wycofał, toteż natychmiast
odwołałem rozkaz. Jednocześnie przyszło mi do głowy pytanie: "A gdybym tak został trafiony
pierwszym pociskiem, w miejscu, które sam wyznaczyłem jako cel?" Odrzuciłem tę myśl i
natychmiast się opamiętałem. Czekało mnie przecież następne zadanie.
Ziarno zła zostało jednak zasiane w mojej podświadomości. Oto jak mogły być odebrane tamte
rozważania: "Młody człowiek rzeczywiście chce zostać ostrzelany przez własnych żołnierzy. To
da się zrobić".
Kilka tygodni później zostałem wyznaczony do nietypowej misji jako oficer odpowiedzialny za
bezpieczeństwo naszych oddziałów frontowych. Mój batalion miał za zadanie ostrzał celów
rozrzuconych na dużym obszarze tuż za naszą piechotą. Sprawdzaliśmy skuteczność ognia.
Punkty orientacyjne i cel wskazano mi na mapie. Poszedłem w stronę linii frontu i rozglądałem
się, szukając wyznaczonego obszaru.
Zagajnik przesłonił mi cel. Wspiąłem się na ceglany mur wysoki na 8 stóp i spojrzałem na
okolicę przez lornetkę, lecz nadal nie mogłem zlokalizować miejsca wskazanego na mapie. Po
bezskutecznej obserwacji pomyślałem: "Do diabła, niech otworzą ogień, wtedy zobaczę, gdzie to
jest". Wydałem komendę. Nie minęła nawet minuta, gdy pocisk ze świstem przeleciał mi nad
głową i eksplodował w odległości 20 metrów. Wydałem natychmiast rozkaz przerwania ognia.
To był doskonały strzał, a ja stałem dokładnie w miejscu, które mieliśmy ostrzeliwać. Morał:
Nie zadawaj głupich pytań: odpowiedź może być zabójcza!

Potęga negatywnych myśli


Często się zdarza, że na drodze do sukcesu pojawiają się nieoczekiwane przeszkody. Co jest tego
przyczyną? Prawdopodobnie w twoim otoczeniu znaleźli się ludzie nastawieni negatywnie,
którzy w ukryciu lub jawnie kwestionują wszystkie podjęte przez ciebie zamierzenia. Negatywne
myślenie podlega tej samej zasadzie, co pozytywne. Wszystko, o czym myśli lub w co wierzy
osoba źle lub wrogo nastawiona, będzie miało żałosne konsekwencje dla jej otoczenia. Taki
sposób myślenia ma ogromną, destruktywną siłę, dlatego należy zawsze unikać negatywnego
myślenia o bliźnich.
Malkontenci i pesymiści przeszkadzają innym w osiągnięciu sukcesów zawodowych i
osobistych. W świecie interesów tacy ludzie są szczególnym ciężarem dla przedsiębiorstw,
bowiem hamują powodzenie i rozwój firmy. Radzę z własnego doświadczenia: Kiedy spotkasz
taką osobę, uciekaj co sił w nogach! Oto przykład. W moim przedsiębiorstwie pracownicy są
optymistami. Zapomnieli o istnieniu zwrotów takich, jak "może", "jeśli",
"niewykluczone", "spróbuję". Dzięki ich pozytywnemu nastawieniu firma dobrze
prosperuje.
Zdarzyło się, że przedsiębiorstwo zaczęło podupadać, a sprzedaż i zysk poważnie się
zmniejszyły. Wcześniej przyjęliśmy do pracy wybitnego specjalistę, który z pewnością nie
doceniał wartości pozytywnego myślenia. Jego pesymizm wpływał negatywnie na całą załogę.

8
Mało tego, ów fachowiec zaraził nim także naszych klientów. Poproszono go w końcu o złożenie
rezygnacji. Wkrótce krzywa sprzedaży zaczęła znowu piąć się w górę.

Mierz siły na zamiary


A teraz inny przykład, dowodzący siły pozytywnego myślenia. Pewna młoda Polka przybyła do
Ameryki z 50 dolarami w kieszeni, nie znając ani słowa po angielsku. Wkrótce podjęła pracę
sprzątaczki w biurze. Ponieważ musiała tam dojeżdżać, kupiła za 50 dolarów stary, używany
samochód. W marzeniach widziała siebie jako właścicielkę Mercedesa. Wkrótce sprzedała
starego grata za 75 doi. i kupiła następny samochód za 150 doi. Sprzedawszy go za 250 dok,
nabyła inny, nieco lepszy. Minęły 3 łata. Siódmym z kolei samochodem Polki okazał się
nowoczesny Mercedes.
Starałem się wykazać, że wszystkie życiowe sprawy zależą od tego, w jaki sposób myślimy o
świecie, jak pracuje nasz umysł. Chcąc wpływać na wydarzenia, trzeba zrozumieć prawa
metafizyki.
Często słyszymy: "Inni potrafią, potrafisz i ty. Zrobisz to lepiej". W następnym rozdziale
przedstawię ludzi, którzy rozumieją tę regułę i stosują ją, aby zapewnić sobie lepsze życie.

III
DOŚWIADCZENIE NIEZNANEGO

Wizualizacja, czyli tworzenie wizji


Jednym z najskuteczniejszych narzędzi przyśpieszających osiągnięcie zamierzonego celu jest
wyobrażanie sobie przedmiotu naszych pragnień jako już osiągniętego. Warunkiem efektywnego
tworzenia wizji jest prawdziwe zaangażowanie emocjonalne. Oto jak przebiega prawidłowy
proces wizualizacji, czyli tworzenia wizji.
1. Wyobraź sobie, że już zdobyłeś to, co chcesz osiągnąć. Nie myśl o tym w czasie przyszłym.
Jeżeli swe pragnienia umieścisz w przyszłości, nigdy się nie spełnią. Po prostu uznaj, że w tym
wypadku czas nie istnieje.
2. Umocnij swą ufność silnym uczuciem miłości, radości, harmonii, wiary w powodzenie,
wielkiej satysfakcji: wszystkie pozytywne emocje związane z tym wydarzeniem będą pomocne.
3. Skoncentruj się na pragnieniach. Jeśli spełniłeś właściwie pierwszy i drugi warunek, bez trudu
osiągniesz stan koncentracji.
4. Nie proś, aby pragnienia się spełniły, lecz oczekuj tego. Uwaga! Nie próbuj skupiać się na
konkretnych rozwiązaniach, które wydają ci się najlepsze, bo wszystko to może się spełnić. A
jeśli odkryjesz, że wcale tego sobie nie życzyłeś? To co wtedy ze spełnienia? Pomyśl raczej o
nieokreślonym bliżej rozwiązaniu, dającym mnóstwo radości i satysfakcji. Sprawy ułożą się
same z największym dla ciebie pożytkiem. Pozwól, by podświadomość zatroszczyła się o
szczegóły.

Jak nie należy kupować samochodu


Wyjaśnię teraz na przykładzie, jak nie należy postępować. Marzeniem pewnego mężczyzny było
posiadanie żółtego kabrioletu marki Cadillac. Słyszał trochę o potędze myśli, zaczął więc
tworzyć wizje. Wyobrażał sobie, że kupuje samochód, siada za kierownicę i jeździ nim po
mieście. Wkrótce, ku swojemu zadowoleniu, zobaczył u sprzedawcy używanych samochodów
wymarzony model Cadillaca i kupił auto natychmiast. Szybko zauważył, że gaźnik wymaga
naprawy, a tłumik, alternator, starter i rurę wydechową należy wymienić.
Mechanik samochodowy zajrzał do zdezelowanego silnika i oznajmił właścicielowi Cadillaca:
- Ten samochód to grat, chociaż kolor jest ładny.
Błędem tamtego człowieka było określanie detali, a nie ogólnych zalet upragnionego
samochodu. Powinien rozważać je z upodobaniem. Przekonanie o wartości przedmiotu marzeń

9
dotyczy sfery uczuć, winien był zatem wyobrażać sobie upragniony samochód w ten sposób:
Jadę pięknym Cadillackiem, podoba mi się wesoły, żółty kolor, jestem zadowolony, że tanio
kupiłem moje auto. Poza tym cieszę się, bo jego stan techniczny jest idealny. Ten Cadillac spala
niewiele benzyny. Dzięki doskonałym oponom czuję się w nim całkiem bezpiecznie. Moi
przyjaciele zachwycają się wyposażeniem i linią samochodu. Auto jest wygodne. Jestem bardzo
zadowolony z tego zakupu.
Zauważ, że wszystko pisane jest w czasie teraźniejszym, dotyczy odczuć, czyli subiektywnej
podświadomej sfery umysłu. Jedyne konkretne szczegóły to marka i kolor samochodu.
Krótko mówiąc, jeśli masz jakieś pragnienia, wyobraź sobie, co poczujesz, gdy się spełnią. Myśl
o tym w czasie teraźniejszym. Z pewnością na tym skorzystasz, bo gdy urzeczywistni się twoje
marzenie, odkryjesz wiele zachwycających szczegółów, o których nawet nie śniłeś. I będzie to
dodatkowa przyjemność.
Stosowanie zasad
Proszę znów spojrzeć na rys. 1. Widzimy, że między trzema sferami umysłu zachodzą
szczególne związki. Ale nie od razu przyjmujemy za oczywiste, że nadświadomość jest dana
każdemu. Wszyscy uczestniczymy w powszechnej nadświadomości: od zasady tej nie ma
wyjątku i każdy z nas czerpie z niej korzyści. Skoro tak jest, nasuwa się wniosek, że udział w
powszechnej nadświadomości sprawia, iż ty wiesz wszystko o mnie, a ja wiem wszystko o tobie.
Dla mnie - doświadczonego biznesmena, któremu się powiodło - powyższe stwierdzenie ma
głęboki sens. Wiedza o uniwersalnej potędze pomaga mi nie tylko w pracy, lecz również w
innych dziedzinach życia. Oto konkretny przykład.

Jak zostać wybitnym handlowcem


Zdradzę wam pewną tajemnicę. W przedsiębiorstwie, którego jestem właścicielem, zajmuję się
między innymi sprzedażą. Betty, moja sekretarka, przypomina mi czasami:
- Mr. Maurey, powinniśmy więcej sprzedawać!
- Słusznie - odpowiadam - natychmiast się tym zajmę! Po trzech minutach mówię do Betty:
- Załatwione. Wkrótce zjawią się klienci.
Oto, jak postępuję. Będąc cząstką wielkiego uniwersalnego świata myśli zakładam, że wszyscy
nasi klienci, obecni i przyszli, również do niego należą. Nawiązuję z nimi kontakt. Siadam w
wygodnym fotelu, odprężam się i zamykam oczy. Potem wyobrażam sobie, jak na moje biurko
spływają pisemne zamówienia. Rodzi się miłe uczucie zadowolenia z sukcesu w interesach i z
ciekawej pracy. Wiem, że każde zamówienie przynosi korzyść zarówno mnie, jak i naszym
klientom. Widzę już radosne uśmiechy Betty i naszych dyrektorów. Co więcej, wyobrażam
sobie pogodną twarz księgowego, gdy przegląda nasze księgi rachunkowe. Potem obraz ten
znika z mojej wyobraźni. Po paru godzinach zaczynamy odbierać telefony z zamówieniami.
Nim minie kilka dni. będziemy zasypani ofertami.

Powiedz, czego chcesz!


Często zdarza mi się spotykać przedstawicieli różnych przedsiębiorstw lub właścicieli firm,
którym się nie wiedzie. Zazwyczaj są to ludzie, którzy nie tylko ciężko pracują, lecz także
posiadają wszystkie atuty potrzebne do osiągnięcia sukcesu. Jeśli i ty zaliczasz siebie do tej
kategorii, przede wszystkim zadam ci pytanie: Czy pragniesz odnieść zawodowy sukces?
Zapewne odpowiesz: Oczywiście! A zatem jak można go osiągnąć. Codziennie rano, po
przebudzeniu, usiądź wygodnie w miejscu, gdzie nikt nie będzie ci przeszkadzał.
Wyobraź sobie, jak będziesz się czuł wieczorem, po dobrze przeżytym dniu. Jesteś
uszczęśliwiony, rozpamiętujesz wszystkie miłe chwile i wydarzenia, jakie cię spotkały. Widzisz,
że rodzina i przyjaciele cieszą się z twoich osiągnięć. Idź na całego i wyobraź sobie jak
podskakujesz z radości. Nie określaj dokładnie, co ma nastąpić. Po pewnym czasie przestań o

10
tym myśleć, zapomnij o wszystkim, pozostaw wydarzenia własnemu biegowi. Początkowo
najtrudniej ci będzie zapomnieć, ale to bardzo ważny element przedstawionej metody.

Wkrótce spotka cię wiele dobrego. Zmiana nie przychodzi nagle. Twoje życie będzie się
zmieniało stopniowo. Cokolwiek się wydarzy, da ci uczucie wielkiej radości i zadowolenie z
odmiany losu. Jeśli chcesz sprzedawać więcej towarów, wkrótce zamówienia zaczną nadchodzić
od wielu klientów. Jeśli szukasz przyjaciela, na pewno go znajdziesz. Jeżeli czekasz na ważne
informacje, nadejdą za parę dni. Z początku niełatwo ci przyjdzie skupić się podczas medytacji.
Lecz jeśli będziesz ją wytrwale praktykował, już po tygodniu zauważysz pewną zmianę na lepsze
w swoim życiu, a po miesiącu poczujesz się niebywale szczęśliwy.
Im mocniej będziesz wierzył w skuteczność tej metody, tym lepiej będzie ci się wiodło.
Z początku zagubiony i nieporadny jak nowicjusz, z czasem dojdziesz do wprawy i nauczysz się
skutecznie wykorzystywać jej możliwości. Twoja pewność siebie wzrośnie i dzięki temu
pomnożysz sukcesy. Bądź cierpliwy. Powiedzie ci się.Pamiętaj, że raczkowałeś, zanim nauczyłeś
się chodzić.

Pomyśl i zapomnij
Kiedy chcemy stosować prawa rządzące myśleniem w codziennych sprawach i problemach,
wielu z nas początkowo ogarniają wątpliwości. Postępujemy wówczas według następujących
zasad: odprężeni, upewnijmy się co chcemy osiągnąć, dajmy się ponieść uczuciu, oczekujmy
spełnienia wizji. Niczego wszak nie zaniedbaliśmy. Rzeczywiście?
Nagle pojawia się pytanie: Może coś przeoczyłem albo zrobiłem niewłaściwie? Chyba nie
zaszkodzi pomyśleć raz jeszcze i zrobić to lepiej".
Wystarczy, jeśli raz zaplanujesz przyszłe wydarzenia. Potem całkowicie usuń je z myśli.
Najtrudniej jest zapomnieć, ale powinieneś się tego nauczyć.
! Kto sieje ziarno, nie rozkopuje ziemi, żeby sprawdzić, jak ono rośnie! Wystarczy trochę
zachodu, aby...

Na pustyni zakwitła róża


Oto kolejne opowiadanie ze szczęśliwym zakończeniem. Kilka lat temu poprosiłem do nas
przedstawicielkę firmy IBM. Chciałem obejrzeć najnowocześniejszy typ maszyny do pisania.
Odwiedziła moje biuro urocza, ciemnoskóra młoda dama imieniem Ann. W trakcie rozmowy
zapytałem:
Jak pani sobie radzi ze sprzedażą? Opuściła głowę i spojrzała na splecione dłonie.
- Nie najlepiej - odrzekła.
- Czy chciałaby Pani lepiej prosperować? - zapytałem.
- Oczywiście, że tak - zareagowała żywo.
Wyjaśniłem jej, na czym polega proces wizualizacji. Po godzinie Ann wyszła. Maszyny do
pisania nie zamówiliśmy.
Minęło 18 miesięcy. Znów poprosiłem Ann o przybycie. Byliśmy poważnie zainteresowani
kupnem maszyny do pisania. Ledwie Ann mnie ujrzała, zawołała:
-Jak miło Pana widzieć!
Zwierzyła mi się, że kiedy była u nas po raz pierwszy, w październiku, miała za sobą zaledwie
dwa miesiące praktyki w dziale sprzedaży. Jej wyniki były znacznie poniżej normy. Tymczasem
w listopadzie zebrała wiele zamówień osiągając niespodziewanie aż trzysta procent normy.
Zapytałem, co nastąpiło w grudniu. Odpowiedziała:
- Sprzedaż wzrosła do czterystu procent. Z końcem roku byłam już najlepszą specjalistką
od sprzedaży w całym mieście, mimo że przydzielono mi wyjątkowo trudny rejon, najbardziej
zaniedbane okolice dzielnicy południowej.

11
- Jak wygląda ten rok? - wypytywałem.
- Osiągnęłam już sto dwadzieścia pięć procent rocznej normy. Jestem teraz najlepsza w
Chicago. Koledzy po fachu z mego biura dziwią się, jak tego dokonałam - przerwała na chwilę, a
potem dodała. - Całymi popołudniami przebywałam w biurze. Ledwie siadałam za biurkiem,
zaczynali dzwonić klienci zainteresowani kupnem naszych urządzeń, ale przed południem, gdy
urzędowali szefowie, telefon milczał. Zastanawiałem się przez moment, a potem odrzekłem.
- Jeśli pani firma nie odkryła jeszcze, że ma wspaniałego handlowca, proszę zdać się na
mnie. Znajdę pani lepszą posadę. Za parę dni Ann znów zadzwoniła.
- Jak pan tego dokonał? Dostałam awans na kierownicze stanowisko! Mam siedmiu
podwładnych!
Oczywiście nie mnie to zawdzięczała. Sama uporała się z problemem. Dodam, że zamówiliśmy
u niej nową maszynę do pisania.
Zawsze wzwyż
Stosuję niekiedy technikę wizualizacji, aby pomóc znajomym w interesach. Często chodzę na
basen, do popularnego klubu sportowego YMCA. Pewnego dnia wyszedłem na chwilę z wody i
zagadnąłem ratownika. Wiedziałem, że pracuje tylko na pół etatu, zapytałem więc:
- Eryku, jaki jest twój zawód? Odpowiedział, że zajmuje
się klimatyzacją. - Jak ci idzie? - rzuciłem.
Wzruszając ramionami odpowiedział, że powinno być znacznie lepiej. Uśmiechnąłem się i
zadałem pozornie niemądre pytanie:
- Chciałbyś odnieść prawdziwy sukces? Gdy skinął głową,
zamknąłem oczy i wyobraziłem sobie Eryka jako człowieka
zadowolonego z pracy, obleganego przez klientów. Po
chwili zapomniałem o tej wizji i wskoczyłem do basenu.
Minął tydzień. Ponownie zapytałem Eryka o jego pracę. Spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
- Cieszę się, że o to pytasz. Kiedyś na trzydziestu
potencjalnych klientów zaledwie trzech podpisywało ze
mną umowę. W zeszłym tygodniu zdecydowali się wszyscy.
Wypytywałem dalej i Eryk przyznał, że myśli o zdobyciu nowego zawodu, który zapewni mu
wyższe dochody. Znów zamknąłem oczy i dokonałem wizualizacji. Po dwóch tygodniach Eryk
poinformował mnie, że otrzymał dwie korzystne propozycje pracy.
- Nadejdzie jeszcze jedna! - rzuciłem w odpowiedzi. W następnym miesiącu sytuacja
Eryka była równie doskonała. Wręczyłem mu egzemplarz pierwszego wydania tej książki,
dodając:
- Przeczytaj to, nauczysz się, jak radzić sobie w życiu.
Po sześciu miesiącach Eryk zrezygnował z nowej pracy. Stało się dla mnie jasne, że nagły sukces
przypisał szczęśliwemu zbiegowi okoliczności lub kaprysowi losu. Prawdopodobnie mojej
książki nie przeczytał. Nie utrzymał się na szczycie.
W miarę jak zdobywamy doświadczenie, coraz pewniej posługujemy się mocą umysłu w
kierowaniu naszym życiem: uświadamiamy swoje możliwości i łatwiej rozwiązujemy problemy.
Przykłady podane w następnym rozdziale ukazują sytuacje, które na początku wydają się
beznadziejne, wszystkie jednak znajdą pomyślne zakończenie.

IV
GŁOWA DO GÓRY
Peace Pilgrim, moja nauczycielka
Inspiracją do napisania tej książki była osobowość i niezwykła misja mojej wielkiej przyjaciółki i
mistrzyni, mistyczki Peace Pilgrim,* która podróżowała po kraju głosząc ideę pokoju między
narodami, pokoju wśród ludzi oraz pokoju w nas samych. Często brała udział w programach

12
radiowych i telewizyjnych. Przemawiała jako gość w najbardziej prestiżowych instytucjach i
wspólnotach religijnych.
Peace nie miała pieniędzy i wcale nie odczuwała potrzeby ich posiadania. To rzadko spotykana
cecha. Na jej dobytek składały się: pióro, grzebień i szczoteczka do zębów. Z ubrań miała tylko
to, co na sobie. W ciągu 25 lat pielgrzymowania nigdy nie spóźniła się na
* Pseudonim. W dosłownym znaczeniu - Pielgrzym Pokoju

wykład lub dyskusję pomimo braku własnego środka transportu. Zauważyłem, że wszystko,
czego pragnęła, wkrótce znajdowała w zasięgu ręki. Zilustruję to kilkoma przykładami.
Podczas wizyty w moim biurze Peace zapytała, czy mam niewielkie koperty (pisała około 50
listów tygodniowo). Potrząsnąłem głową: nie wiedziałbym, gdzie ich szukać, nawet gdyby
używano takiego rodzaju kopert w moim biurze.
- Sprawdź w tej szufladzie - poprosiła wskazując palcem.
Otworzyłem szufladę i ku mojemu zdziwieniu wydobyłem
koperty o potrzebnych wymiarach.
Innym razem będąc u mnie w domu zapytała, czy mam zwykłą maszynę do pisania. Wszystkie
listy pisała na takiej maszynie.
- Nie - odpowiedziałem - jest tu jedynie maszyna elektryczna. Podszedłem i zdjąłem
pokrowiec. Nie wierzyłem
własnym oczom. Ujrzałem zwykłą maszynę do pisania!
Taśma była nowa, a sama maszyna w doskonałym stanie.
Skąd się tam wzięła, było i jest dla mnie zagadką. Całkiem
prawdopodobne, że przygotowałem ją specjalnie na przy
bycie Peace, ale nie potrafię sobie tego przypomnieć.
Peace lubiła pisać na maszynie siedząc przed domem i potrzebowała do tego małego stolika.
Wpadła kiedyś do mego biura i zapytała, czy mam u siebie taki stolik.
- Nie sądzę - odpowiedziałem i od razu zapomniałem o
jej prośbie. Po chwili uszczęśliwiona Peace stukała już
w klawisze siedząc przed budynkiem. Maszyna stała na
stoliku. Nie wiem, gdzie Peace go znalazła.
Następnym razem, kiedy przyszła z podobną prośbą, odpowiedziałem natychmiast:
- Nie widziałem u siebie nic takiego, ale z pewnością gdzieś się znajdzie, jeśli dobrze
poszukasz. Peace wskazała na stertę składanych stolików narożnych i zapytała:
- Mogę to wziąć? - Po piętnastu minutach dzięki czterem śrubom i odrobinie pomysłowości
miała idealny stolik jakiego potrzebowała do pisania na maszynie.
Na kilka tygodni przed fatalnym wypadkiem samochodowym zadałem jej pytanie:
- Peace, czy zawsze dostajesz to, czego pragniesz?
- Gene, jeszcze nim pomyślę, czego mi trzeba, ta rzecz już na mnie czeka - odpowiedziała.
Nauka czerpana z poczynań bliźnich ma ogromną wartość i ustępuje tylko doświadczeniu, które
sami zdobywamy. Byłem świadkiem, jak Peace dokonywała każdego dnia małych cudów, które
stały się dla mnie inspiracją do poszukiwania wiedzy, dzięki której i ja byłbym w stanie panować
nad rzeczywistością. W ciągu paru lat studiów przyswoiłem sobie niektóre umiejętności, ale nie
mogę porównywać się z Peace, mistrzynią, która bez reszty zaufała regułom.

O poszukiwaniu... kieliszków do jaj


Ktoś może powiedzieć: - No tak, ty pewnie jesteś w stanie zdobyć wszystko, czego w życiu
pragniesz, ale ja, chociaż bardzo się staram, zawsze przegrywam. Ktoś inny stwierdzi:
Próbowałem twoją metodą rozwiązać problemy finansowe, a jednak stale jestem w długach.
Często słyszy się takie narzekania.

13
Rozwiązanie owego problemu zależy od trzech czynników. Przede wszystkim powinieneś zacząć
praktykować moją metodę od czegoś błahego, łatwego do zrealizowania - od planu, który wyda
ci się wiarygodny i łatwy do zaakceptowania. Nie próbuj natychmiast wygrać milionów w
totolotka. Trudno ci będzie uwierzyć, że się uda. Do tego rodzaju gier z losem trzeba pewnego
doświadczenia.
Możesz na przykład zacząć od zdobycia informacji na temat, który cię interesuje. Pomyśl w ten
sposób: jestem pewny, że odpowiedź na moje pytanie znajdę w ciągu trzech dni. Następnie
przestań się nad tym zastanawiać. Wkrótce otrzymasz informację. Możesz ją znaleźć w książce,
po którą właśnie sięgnąłeś, albo usłyszeć w trakcie przypadkowej rozmowy czy też odkryć dzięki
nagłemu olśnieniu.
Spróbuj zdobyć jakiś nietypowy przedmiot. Niedawno na przykład postanowiłem kupić kieliszki
do jajek, ale w żadnym sklepie (a odwiedziłem ich wiele) sprzedawcy nawet o nich nie słyszeli.
Po długich, lecz bezowocnych poszukiwaniach zrezygnowałem i zapomniałem o swoim
zamiarze. Kilka dni później znalazłem się na targowisku. Stałem przy straganie z chińską
porcelaną. Z przekonaniem rzekłem do sprzedawczyni:
- Pani ma na pewno kieliszki do jaj. Proszę mi je pokazać.
- O, tak - odpowiedziała. - Oto one.
Zdobyłem więc kieliszki do jajek i od tego momentu, gdziekolwiek byłem, rozglądałem się za
nimi. Dziś mam sporą kolekcję. Morał z tej opowieści: Nie żądajmy od razu rzeczy wielkich. Na
początek spróbujmy zadowolić się na przykład drobiazgiem z porcelany. Na większe i
ważniejsze sprawy przyjdzie czas.
Drugim warunkiem, którego spełnienie pozwala myślom działać na twoją korzyść, jest wiara.
Powinieneś ćwiczyć swój umysł, aby uwierzyć, że czeka cię dobro. Zbyt często jesteśmy
skłonni przypuszczacie wydarzy się coś złego. To właśnie przyciąga zło. Skoro większość z nas
miała w przeszłości wystarczające dowody na to, że pesymizm ściąga na człowieka nieszczęście,
czyż nie wydaje się logiczne odrzucenie negatywnej postawy i wzbudzenie przekonania, że nam
się powiedzie. Początkowo nie będzie to łatwe, pamiętajmy jednak, że pierwszy sukces
przyciąga kolejne; kto znalazł jeden kieliszek do jaj, wnet zgromadzi całą kolekcję.
Trzeci warunek efektywnego posługiwania się mocą umysłu jest najprostszy. Bądź sobą, działaj
w sposób naturalny, zgodny z twoją naturą. Bądź aktywny. Możliwości same się ujawnią, a ty je
odkryjesz. Nie muszę chyba dodawać, że nie ma potrzeby, abyś stał się ascetą i zerwał ze
światem, który cię otacza. Żyj pełnią życia. Zdobyte doświadczenia są jak przynęta; dzięki nim
zdobywasz następne.

Milowy krok
Czasami spotykamy w życiu sytuacje z pozoru nie do przezwyciężenia. Pamiętam, że kiedy
byłem dzieckiem, niektóre problemy, z którymi przyszło mi się uporać, zupełnie mnie
przytłaczały. Poszedłem kiedyś z bratem na plażę. Zostawiliśmy ubrania w szafkach, które nie
miały zamków. Po powrocie stwierdziłem, że moje rzeczy zniknęły. Jak mogliśmy wrócić do
domu, skoro miałem na sobie tylko kąpielówki? Na szczęście brat podzielił się ze mną ubraniem
i obydwaj niekompletnie odziani dotarliśmy do domu. Innym razem poszedłem na wagary o
jeden raz za dużo. W konsekwencji kilka sprawdzianów napisałem na dwóje. Bałem się że
nauczycielka nie da mi promocji do następnej klasy. Słusznie, bo jak się okazało, zostałem na
drugi rok. Jako pięcioletni przedszkolak towarzyszyłem o rok starszemu bratu i jego kolegom w
drodze do White City, słynnego z wesołego miasteczka. Nasz 7-letni kolega, któremu
powierzyliśmy oszczędności, lekkomyślnie wydał ostatni grosz na cukierki, nie troszcząc się o
to, jak wrócimy do domu. Mieliśmy do pokonania aż 5 mil. Pojechaliśmy kawałek drogi na
konnym wozie, załadowanym drewnem. Nie obyło się bez strasznej przygody: byliśmy ścigani
przez strażnika, który nas przyłapał na kradzieży kukurydzy z pobliskiego pola. Były to wtedy
trudne do rozwiązania, poważne problemy, ale jakoś dałem sobie radę. Teraz, już jako dorośli

14
ludzie myślimy o takich wydarzeniach z rozbawieniem, ponieważ nie da się ich porównać z
obecnymi kłopotami, które rozwiązujemy z najwyższym trudem.
Rzućmy nieco światła na wielkie problemy, które z powodzeniem rozwiązaliśmy. Wszyscy
możemy wywołać z pamięci sytuacje nieprzyjemne, dziwne, niekiedy przytłaczające. Jednak,
kiedy wnikliwie się im przyjrzymy, odczuwamy dumę z faktu, że daliśmy sobie radę i
znaleźliśmy wyjście. Skoro tak przedstawiamy całą sprawę, musimy przyznać, że wiele
nauczyliśmy się dzięki owym wyjątkowo nieprzyjemnym doświadczeniom. Wynika z tego
następujący morał: Im większy jest problem, który musimy rozwiązać, tym więcej się uczymy.
Widzimy również, że wszystkie problemy, które udało nam się rozwiązać w przeszłości, wydają
się mniej ważne, gdy już się z nimi uporamy.
Peace Pilgrim miała zwyczaj mówić: Zawsze jest jakieś wyjście. Z każdym problemem można
sobie poradzić. Im większe trudności, tym lepsza okazja do rozwoju duchowego.
Czasami jesteśmy w położeniu pozornie bez wyjścia, a przewidywane następstwa wydają się
straszne. Podczas II wojny światowej jako zwiadowca i obserwator w artylerii przeżyłem kilka
bardzo niebezpiecznych sytuacji. Opiszę jedną, w której o mało nie straciłem życia.

Chcieć to móc
Pod koniec kampanii w Normandii obsługiwałem wraz ze swoimi ludźmi radiostację
umieszczoną na szczycie najwyższego wzniesienia na linii frontu. To miejsce, zwane "Krwawym
wzgórzem", było głównym celem nieprzyjacielskiego działa dalekiego zasięgu. Co kilka minut
przelatywały nad nim pociski dużego kalibru, eksplodujące niekiedy o parę metrów od naszego
schronienia. Nietrudno było ustalić, skąd strzelali wrogowie, ale odległość była tak duża, że nie
mogliśmy ani usłyszeć, ani zobaczyć działa. Przez wiele godzin na wzgórze spadały dziesiątki
pocisków. Cóż można zrobić w takiej sytuacji? To był punkt kulminacyjny dwuna-stodniowej
bitwy. Czułem się wyczerpany, jednak rzecz wymagała natychmiastowego działania; musiałem
rozumować jasno i spokojnie. Jak zatrzymać ogień potężnego działa, skoro nie mogę go
precyzyjnie zlokalizować? Znalazłem wreszcie rozwiązanie problemu.
Wydałem rozkaz, by samolot zwiadowczy patrolował okolicę wzgórza w takiej odległości, żeby
mógł być zauważony przez obserwatora artylerii przeciwników, a jednocześnie znajdował się
poza zasięgiem jego dział przeciwlotniczych. Byłem pewien, że wróg wstrzyma ogień. W
przeciwnym bowiem razie nasz pilot odkryłby jego stanowiska. Kiedy samolot ukazał się nad
wzgórzem, nieprzyjaciel faktycznie przerwał ogień. Ogromne działo milczało do końca bitwy.

Oszust finansowy
Świat finansów może być również terenem walki, jak to wynika z następnej opowieści. Kilka lat
temu znalazłem się w ogromnych kłopotach finansowych. Wydawało się, że nie ma z nich
wyjścia. Razem ze wspólnikiem nabyłem cztery działki pod zabudowę w doskonale rozwijającej
się dzielnicy. Dług hipoteczny został zaciągnięty w kasie oszczędności o wo-pożyczkowej.
Niedługo po dokonaniu transakcji w kraju nastąpiła recesja, a jako pierwszy odczuł to rynek
nieruchomości. Po paru miesiącach nasza kasa oszczędnościowo-pożyczkowa splajtowała i
została przejęta przez duży bank. W tym czasie zalegaliśmy z płaceniem rat. Kiedy
próbowaliśmy przełożyć wpłaty, owa instytucja finansowa, również będąca w kłopotach,
odmówiła nam. Rozpoczęli nawet procedurę przejmowania nieruchomości. Znaleźliśmy się w
niefortunnej sytuacji. Groziła nam strata ponad stu tysięcy dolarów. Sprzedaż działek na rynku
dotkniętym recesją przyniosłaby tylko stratę.
Prawnik banku nie chciał się zgodzić na kompromis i nalegał, by kontynuowano przejmowanie
naszego majątku. Mój partner był bez pieniędzy, ja zaś posiadałem pewne zabezpieczenie
finansowe, które bank zająłby w pierwszej kolejności aby ściągnąć niespłaconą należność.
Martwiłem się. Co robić? W końcu zacząłem spokojnie rozważać zaistniałą sytuację.

15
Gdybym naprawdę wierzył w potęgę myśli, przekonywałem samego siebie, z pewnością
umiałbym rozwiązać ten problem. W dniu poprzedzającym przejęcie nieruchomości przez bank
usiadłem w wygodnym fotelu, wyciszyłem umysł i stworzyłem w wyobraźni wizerunki osób
zamieszanych w tę sprawę - adwokatów, mojego wspólnika i siebie - całkiem zadowolonych z
ostatecznego wyniku negocjacji. Miałem pewność, że rozwiązanie przyniesie korzyści
wszystkim. Następnie powierzyłem swój problem podświadomości.
Po dwóch godzinach zadzwonił adwokat banku i przedstawił nam korzystną propozycję.
Przejęcie nieruchomości mogłoby zostać wstrzymane, gdyby wpłacono do banku sumę pięciu
tysięcy dolarów i gdyby zaległości zostały wyrównane. Tak też uczyniliśmy.
Wkrótce nasz bank także zbankrutował i aktywa przekazano kolejnej instytucji finansowej. Ów
bank nie żądał on nas żadnych płatności. Widocznie dokumenty zginęły lub zostały
zawieruszone. Po trzech latach wszczęto znowu procedurę konfiskaty. Kiedy przypomniałem
sobie o umowie zawartej z poprzednim bankiem i wpłaconym depozycie, okazało się, że umowa
nie została spisana, a sumy pięciu tysięcy dolarów nigdy nie wpłacono na konto. Wyszło na jaw,
że adwokat plajtującego banku przywłaszczył sobie nasze pieniądze. Po tym odkryciu szybko
zawarliśmy legalną umowę, w wersji dla wszystkich możliwej do przyjęcia. Moja wizualizacja,
w której wszyscy byli zadowoleni z pomyślnego wyniku negocjacji, przybrała nieoczekiwany
obrót. Z pewnością najbardziej uszczęśliwiony był ów adwokat, który zagarnął pięć tysięcy
dolarów! Powinienem dodać, że nasze dochodzenie wydobyło na światło dzienne fakt, iż w
rzeczywistości zbiegł on z sumą ponad dwudziestu tysięcy dolarów należącą do banku, który
zbankrutował.
Od tego czasu zetknąłem się z wieloma trudnymi sytuacjami, ale kiedy je porównuję z
makabrycznym przeżyciem wojennym na ostrzeliwanym wzgórzu i groźbę utraty całego
majątku, nigdy nie wątpię, że właściwe rozwiązanie samo się znajdzie. Dodatkowy pożytek z
tamtych kłopotów utwierdza mnie w mniemaniu: skoro przetrwałem wielkie trudności,
niewiele sytuacji może mnie dziś złamać.
W miarę jak rozwijamy umiejętność wykorzystania potęgi umysłu, jesteśmy gotowi stawić czoło
coraz większym wyzwaniom i wykorzystać wszelkie możliwości, tak jak to ilustruje następny
rozdział.

V
ZAMIAST NIEPOWODZEŃ - NOWE MOŻLIWOŚCI

Dwie pieczenie przy jednym ogniu


Kilka lat temu jechałem autostradą z pewnym młodym człowiekiem. Zabrakło nam benzyny i
musieliśmy zjechać na pobocze. Nagle oznajmiłem:
- Czeka nas wkrótce przyjemna niespodzianka. Młodzieniec pokiwał głową i spojrzał na
mnie z niedowierzaniem.
- Zaraz się przekonasz, że mam rację - dodałem otwierając drzwi samochodu.
Po pięciu minutach zatrzymało się za nami nowoczesne auto. Wysiadł z niego jakiś mężczyzna.
Zapytał, w czym może pomóc. Kiedy powiedziałem, że zabrakło nam paliwa, zaproponował, że
podwiezie mnie do najbliższej stacji benzynowej.
W drodze powrotnej z kanistrem pełnym benzyny, spytałem naszego dobroczyńcę, czym się
zajmuje.
- Jestem malarzem. Maluję elewacje - odpowiedział.
- Wspaniale! -wykrzyknąłem. - Szukam właśnie kogoś, kto pomalowałby budynek mojej
fabryki. W zeszłym tygodniu kupiłem prawie sto litrów farby na wyprzedaży. W dwa tygodnie
później nasz gmach był już pięknie pomalowany, za stosunkowo niską cenę.
Kształtowanie umysłu

16
Jako dwunastoletni chłopiec wiedziałem już, co chcę w życiu osiągnąć. Powiedziałem sobie:
Pragnę się nauczyć tworzyć, kochać i być kochanym.
Od tego czasu wielokrotnie schodziłem z obranej drogi. Przez jakiś czas myślałem o karierze
zawodowego żołnierza. Życie w wojsku bywało niekiedy fascynujące, zwłaszcza jeśli dużo się
działo, ale w czasie pokoju służba w armii niczym się nie różniła od pracy w wielkim
przedsiębiorstwie. Pomyślałem, że to nie dla mnie. Spędziłem 18 miesięcy w podróży jako
komiwojażer, żyłem z prowizji, ale w końcu okazało się, że jest to nieopłacalne zajęcie.
Pracowałem w trzech firmach jako kierownik; z dwóch posad sam zrezygnowałem, z trzeciej
zostałem wylany.
Przyznaję, że przez własną naiwność zasłużyłem na zwolnienie. Właściciel przedsiębiorstwa
poprosił mnie o przygotowanie planu restrukturyzacji, której celem było zwiększenie produkcji i
zmniejszenie kosztów własnych.

Wkrótce przyszedłem z projektem, który był korzystny i dla pracowników, i dla kierownictwa.
Nie wiedziałem jeszcze, że właściciel przekupił przywódców związkowych. Miał własny plan.
Premie zostały zmniejszone o połowę, a normy produkcyjne wzrosły o pięćdziesiąt procent.
Reprezentant związków zawodowych zaakceptował zmiany, a pracownicy nie mieli nic do
powiedzenia. Wkrótce popadłem w tarapaty, ponieważ jako kierownik musiałem wprowadzić w
życie nowy, niekorzystny dla załogi plan. Dowiedziałem się, że pracownicy należący do
związków zawodowych obarczają mnie odpowiedzialnością za pogorszenie ich sytuacji.
Proponowałem właścicielowi zmianę decyzji - niestety bezskutecznie.
Skończyło się na tym, że podbiłem oko przedstawicielowi związku zawodowego, a on podczas
bójki, która się wywiązała, pchnął mnie nożem w plecy. Do dziś mam bliznę. Wtedy nawet się
nie domyślałem, że ów człowiek wyświadczył mi ogromną przysługę i pomógł w podjęciu
decyzji.
Postanowiłem nigdy więcej nie pracować dla cudzej firmy. Trwająca miesiąc rekonwalescencja
dała mi czas do namysłu. Uznałem, że odtąd będę pracował na własny rachunek. Byłem bez
pieniędzy, po uszy w długach, ale los się do mnie uśmiechnął; zdobyłem jedną trzecią kapitału
potrzebnego do otwarcia małego zakładu produkcyjnego w piwnicy budynku, w którym
mieszkałem. W ciągu osiemnastu miesięcy firma zarobiła siedemdziesiąt tysięcy dolarów - sumę
trzykrotnie większą niż zakładaliśmy na początku. W wieku trzydziestu sześciu lat
urzeczywistniłem swoje młodzieńcze marzenia.

Jakość przeszła w ilość


Kilka lat temu pracownicy mojego przedsiębiorstwa wspólnie z inżynierami firmy General
Motors opracowali specjalne urządzenie, które miało znaleźć zastosowanie w nowych
lokomotywach. Po sześciu latach prac przygotowawczych otrzymaliśmy niewielkie zamówienie
opatrzone adnotacją kupującego, że powinniśmy się przygotować do wyprodukowania co
najmniej pięciuset tego rodzaju podzespołów w ciągu następnych dwunastu miesięcy. Wkrótce
dostarczyliśmy zamówione podzespoły oraz zamówiliśmy u kooperantów części i narzędzia
potrzebne do produkcji wymienionych w umowie wstępnej urządzeń.
Minęło sześć miesięcy, lecz daremnie czekaliśmy na kolejne zamówienia. Skontaktowałem się z
pełnomocnikiem kontrahenta.
- Przykro mi, panie Maurey - wyjaśnił. - Zamówiliśmy
tańsze podzespoły w innej fabryce. Kupujemy od nich całe
potrzebne oprzyrządowanie.
Przypomniałem mu naszą wstępną umowę, zgodnie z którą zobowiązał się do złożenia
zamówienia na co najmniej pięćset podzespołów, a ja obiecałem dostarczyć je w terminie.
- Tak - przyznał - ale sytuacja się zmieniła. Po chwili
zastanowienia uśmiechnąłem się i rzekłem:

17
- Pan rozumie, że to kwestia zasad i moralności.
Zgodził się z mną, zapytałem więc:
- Kto jest pańskim bezpośrednim przełożonym? Podał mi nazwisko swego szefa, któremu
wysłałem całą dokumentację. Wkrótce zostałem do niego poproszony na rozmowę.
- Panie Maurey - zaczął - przejrzałem dokumenty. Uważam, że nie popełniono żadnego
błędu. Nie możemy nic dla pana zrobić. Przyznałem, że papiery są w porządku, ale
przypomniałem mu o wstępnej umowie zawartej z jego podwładnym. Zakończyłem
stwierdzeniem:
- Mamy tu do czynienia z problemem natury moralnej.
Zapytałem o nazwisko dyrektora do spraw zaopatrzenia. Napisałem do niego list i przedstawiłem
całą sprawę. Spotkaliśmy się wkrótce. Próbował mnie zbyć podobnymi frazesami, jak jego
pracownicy. Zapytałem o nazwisko dyrektora naczelnego i opisałem mu swoje trudności.
Po dwóch tygodniach zostałem poproszony na spotkanie z dyrektorem do spraw zaopatrzenia. O
wyznaczonej godzinie zebrali się w jego gabinecie wszyscy, którzy mieli udział w całej aferze:
zaopatrzeniowiec, który złożył u nas zamówienie, jego szef, dyrektor techniczny, projektant i
inni.
Wkrótce zjawił się dyrektor przedsiębiorstwa i wysłuchał mojej relacji, w której podkreśliłem raz
jeszcze, że w interesach obowiązują pewne zasady. Dyrektor nie zabawił długo. Na odchodnym
powiedział:
- Pan Maurey, będzie z nami współpracował.
Firma General Motors zamówiła u mnie potrzebne urządzenia, jak to wcześniej zaplanowano.
Wszystkie formalności zostały załatwione od ręki i odtąd współpraca między dwiema firmami
układa się doskonale. Później okazało się, że części produkowane przez konkurencję były złej
jakości. Zastąpiono je w stu procentach naszymi podzespołami.
Jakkolwiek moja firma nie miała właściwie prawnych podstaw do wysuwania roszczeń, byłem
przekonany, że jeśli zachowam spokój i rozsądek, wszystko obróci się na dobre, a skutek moich
zabiegów będzie pomyślny. Dodam, że staliśmy się wkrótce głównym dostawcą części do
lokomotyw firmy General Motors.
Mistyczka Peace Pilgrim mawiała zwykle: Jeśli przewidujesz nieporozumienia i niesnaski,
zachowaj harmonię i spokój. Gniew minie, a nieporozumienia się wyjaśnią.

O czym marzymy
Miałem wiele szczęścia, ponieważ od wczesnej młodości wiedziałem, jak chcę pokierować
swoim życiem. Dziś jestem właścicielem przedsiębiorstwa. Mój ojciec również miał własny
zakład produkcyjny w Stanach, a jego ojciec zarządzał fabryką w Alzacji, we Francji. Jako
młody chłopak bez trudu potrafiłem sobie wyobrazić, że posiadam własne przedsiębiorstwo. To
rzadkość wśród młodzieńców, którzy dopiero wkraczają w dorosłe życie i podejmują pracę.
Większość z nich nawet nie wie, jak pokierować swoją karierą.
Wykorzystuję każdą sposobność, żeby rozmawiać z młodymi ludźmi o ich przyszłości. Zadaję
zwykle trzy nieskomplikowane pytania. Pierwsze brzmi: Kim chciałbyś być i co chciałbyś robić
za pięć lat? W odpowiedzi słyszę zazwyczaj, że chcieliby wykonywać tę samą pracę, ale więcej
zarabiać. Pytam dalej, sugerując, że być może pragną zdobyć lepszy zawód albo uzupełnić
ogólne wykształcenie. Powiadam, że wiele jest sposobów, by uczyć się i zyskać wysokie
kwalifikacje. Następnie pytam, czy planują małżeństwo, czy chcą mieć dzieci, czy wiedzą jak
zyskać finansowe zabezpieczenie. To pozwala młodzieży pomyśleć na serio o przyszłości.
Zadaję drugie pytanie: Kim chcesz być za 10 lat? Skutek jest taki, że młoda osoba zaczyna się
poważnie zastanawiać i odpowiada, że pragnie zdobyć wszystko, o czym wyżej wspomniałem, a
nawet więcej. Po następnych kilku dodatkowych pytaniach i sugestiach moi rozmówcy widzą
siebie inaczej, czują się spokojniejsi i pewni siebie. Wiedzą już, czego oczekują od życia.

18
Zadaję trzecie, rozstrzygające pytanie: Jak chciałbyś się czuć i kim chciałbyś być za 20 lat?
Zwykle młody człowiek stwierdza: chciałbym przejść na emeryturę. Wtedy przypominam, że
jako czterdziestolatek będzie miał przed sobą co najmniej trzydzieści lub czterdzieści lat
produktywnego życia. Dodaję, że w tym wieku należy zadbać o zdrowie, zyskać szacunek
otoczenia. Mnożę dodatkowe pytania, aby zmusić rozmówcę do myślenia o przyszłości. Od tego
momentu nie będzie już w stanie zapomnieć o swych dalekosiężnych planach.

Łatwo przewidzieć, do czego to doprowadzi. Jeśli wskażemy własnej podświadomości


kierunek, w którym chcemy podążać. wielka moc, z którą nawiązujemy kontakt, popchnie
nas we właściwym kierunku. Wielebny Gerard Loe mówi o tym wyraźnie: Każdy tworzy
własną rzeczywistość. Jeśli masz kłopoty, najpewniej sam ich sobie przysporzyłeś.
Spełnione marzenie
Parę lat temu poznałem młodą Niemkę, z zawodu księgową. Po dwóch latach rozczarowań i
niepowodzeń w pracy a także w życiu osobistym zdecydowała się na powrót do Europy. Przed
wyjazdem zadałem jej pytanie:
- Heidi, gdybym posiadał czarodziejską różdżkę i mógł spełnić każde twoje życzenie, o co
byś poprosiła? Co chcesz robić za pięć lat? - Zamyśliła się na moment i odpowiedziała:
- Chciałabym wyjść za mąż za Amerykanina, najchętniej za księgowego. Po chwili dodała:
- I pragnę mieć dwoje dzieci.
W przeciwieństwie do wielu rówieśników, Heidi wiedziała dokładnie, czego chce i miała odwagę
głośno o tym mówić. Wyjechała do Europy, ale wkrótce wróciła do USA. Po paru latach wyszła
za mąż za księgowego i była z nim szczęśliwa. Doczekali się dwójki dzieci.

Ludzie pozytywnie nastawieni do życia (tak jak Heidi) są na dobrej drodze do osiągnięcia
sukcesu w wielu dziedzinach. Pamiętajmy o tym rozważając przedstawione w następnym
rozdziale praktyczne wskazówki dotyczące powodzenia życiowego, do którego dążymy.

VI JAK ZDOBYĆ MAJĄTEK

Czy potrafisz się skoncentrować


Zanim postanowimy wstąpić na drogę wiodącą do dobrobytu, warto się zastanowić, ile mamy do
stracenia i jak duże jest ryzyko. Jeśli nie skupimy uwagi na jednym, możemy stracić ostatnią
koszulę. Oto przykład:
Parę lat temu doszedłem do wniosku, że jedną z najskuteczniejszych metod pomnożenia zysku
jest zakupienie kilku przedsiębiorstw i połączenie ich pod wspólnym kierownictwem. Wkrótce
nabyłem dwie obiecujące firmy, których produkcja nie miała nic wspólnego z tym, co
wytwarzaliśmy. Jak się później okazało, popełniłem dwa poważne błędy. Po pierwsze, nie
posiadałem dostatecznej wiedzy na temat stosowanej w kupionych zakładach technologii. Po
drugie, oba przedsiębiorstwa były znacznie oddalone od firmy, którą dotąd kierowałem.
Moja uwaga była nieustannie rozproszona; trzy przedsiębiorstwa wymagały stałej krzątaniny.
Każde nowe przedsięwzięcie wymaga z początku wiele zachodu. Chcąc osiągnąć sukces, trzeba
się bardzo napracować. Zatrudniłem wprawdzie dyrektorów w nowych firmach, nie byłem
jednak w stanie poświęcić dostatecznie dużo uwagi każdej z osobna. Wkrótce zrozumiałem, że
obie firmy pochłaniają zbyt wiele mojej energii i pieniędzy, a efekty są znikome. Przed upływem
roku poniosłem znaczne straty. Postanowiłem sprzedać niefortunne nabytki. Najgorsze było to,
że finanse przedsiębiorstwa, którym dotąd kierowałem, również doznały uszczerbku.
Co było tego przyczyną? To proste. Zbyt wiele problemów absorbowało moją uwagę. Drogo
zapłaciłem za poznanie owej ważnej prawdy. Tylko skupienie i koncentracja uwagi na jednym
przedmiocie pozwalają doprowadzić do końca rozpoczęte dzieło.

19
Jak często zdarzało ci się odczuć na własnej skórze prawdziwość tej zasady? Czy przyjąłeś
kiedykolwiek dodatkową pracę lub podjąłeś się zadania ponad siły, otrzymując w zamian bardzo
niewiele, mimo ogromnych starań? Najprawdopodobniej sam się przekonałeś, że kto chwyta
wiele srok za ogon, rzadko osiąga wyznaczony cel.
Jeśli rzeczywiście chcesz odnieść sukces w jakiejś dziedzinie, skieruj na nią całą uwagę.
Rozproszone wysiłki nigdy nie pozwolą ci w pełni rozwinąć skrzydeł. Pamiętaj: Nie można
zabiegać o względy dwu kobiet na raz. Poświęć uwagę jednej, a z pewnością twoje szanse
wzrosną.

Co to jest czas?
Wielokrotnie wspominałem, że najważniejsza dla nas jest teraźniejszość. Przewidywany sukces
należy zawsze opisywać w czasie teraźniejszym. Kryje się w tym pewien cel. Zanim rozwiniemy
ów temat, zastanówmy się, czym jest czas. Pojęcie to stworzył człowiek. Spróbujmy zatem dojść,
skąd się wzięło.
Dawno temu astronomowie (zwani wówczas astrologami) zaobserwowali, że pory roku i pozycje
gwiazd na niebie zmieniają się w cyklu 365 dni. Później został wprowadzony rok przestępny i
przyjęto cykl trwający 365 i 1/4 dnia. Starożytni obserwatorzy nieba zauważyli, że można
podzielić firmament na dwanaście części. Później nazwano je znakami zodiaku.
W okolicach Butleigh na terenie Anglii nad równiną górują osobliwie ukształtowane wzniesienia
na wysokości około trzydziestu metrów i długości dochodzącej nawet do trzystu metrów. To
niezwykłe ukształtowanie trenu zostało dopiero niedawno wyjaśnione. W 1955 roku pewien pilot
obserwujący pagórki z samolotu znalazł nagle rozwiązanie zagadki. Krąg wzniesień o średnicy
dwudziestu dwu mil z miastem Butleigh w centrum to symbol zodiaku. Astrologowie sprzed
wieków ukształtowali pagórki tak, by wskazywały położenie gwiazd i trzynaście znaków
zodiakalnych. Ruch sklepienia niebieskiego spowodował, że obecnie widzimy już tylko
dwanaście znaków.

Owi starożytni obserwatorzy nieba potrafili dokładnie mierzyć czas swej ziemskiej egzystencji.
Może właśnie oni byli budowniczymi angielskiego Stonehenge, potężnego kamiennego kręgu w
południowej Anglii. Prawdopodobnie żyli w tych samych czasach co astrologowie z Babilonu.
Dopiero teraz odkrywamy, że starożytni wiedzieli o świecie więcej, niż dotąd sądzono.
Czas nie stanowi problemu dla współczesnego astronoma. Dzięki nowocześnie wyposażonym
obserwatoriom astronomicznym uczeni potrafią odtworzyć układ gwiazd i planet sprzed paru
tysięcy lat. W pewnym sensie współcześni astronomowie mogą cofnąć czas i wrócić do
momentu, kiedy usypano zagadkowe wzniesienia z okolic Butleigh.

Tajemnica czasu
Miesięcznik The National Geographic (tom 177 nr 3 z marca 1990 r.) pisze o trudnościach z
opisaniem czasu. - Poświęcamy więcej uwagi mierzeniu czasu niż pozostałym zjawiskom
wszechświata -przyznał Gernot Winkler, dyrektor sekcji pomiaru czasu przy Obserwatorium
Astronomicznym Marynarki Wojennej USA w Waszyngtonie -a przecież czas pozostaje nadal
abstrakcją i zagadką stworzoną w naszej wyobraźni.
Według opinii psychologów dzieci przed ukończeniem drugiego roku życia mają bardzo słabe
poczucie czasu. Podobnie mogli go odczuwać nasi przodkowie. Niektórzy uczeni wierzą, że
kiedyś ludzie żyli w nieustannej teraźniejszości, niewiele myśląc o przeszłości lub przyszłości.
Julian Jaynes, psycholog z uniwersytetu w Princeton, a także pisarz, stwierdza, że człowiek
pozostawał w tym stanie aż do VIII wieku p.n.e., kiedy to powstała Iliada. Jego zdaniem epopeja
powszechnie przypisywana Homerowi marginalnie traktuje kwestię czasu.
Według Jaynesa Iliada opowiada o ludziach, którzy nie czuli się ograniczeni wydarzeniami z
przeszłości, nie zastanawiali się nad długością życia tak jak my i rzadko sięgali do wspomnień.

20
Wszystkie te elementy zaistniały dopiero wtedy, gdy język literacki rozwinął się na tyle, że
przeszłość mogła być opisana przez pryzmat osobistych przeżyć.
W obecnym stuleciu naukowcy spojrzeli na czas inaczej. Poprzez wieki uważano, że płynie on
niczym rzeka. Uczony angielski Izaak Newton utrzymywał, że czas można porównać do lilii
wodnych spływających nieprzerwanie w dół strumienia - w idealnym porządku, jedna za drugą.
Teoria względności Alberta Einsteina wniosła nową koncepcję czasu, określając go jako jeden z
wymiarów, podobnie jak wysokość i szerokość - opisujący i porządkujący wydarzenia. W czasie
tak pojmowanym każdemu wydarzeniu jest przypisany jemu tylko właściwy moment.
Ale to jeszcze nie wszystko. Einstein udowodnił, że określone pojmowanie czasu jest
charakterystyczne tylko dla naszej planety. Dzieje się tak, ponieważ czas zależy od grawitacji,
właściwej każdemu ciału niebieskiemu. I w różnych częściach wszechświata czas płynie inaczej.
W myśleniu metafizycznym pojęcie czasu nie istnieje; nie ma przeszłości ani przyszłości, jest
tylko teraźniejszość. . Spróbuję to wyjaśnić posługując się przykładem wziętym z astronomii.
Gwiazda Arcturus jest oddalona od naszego układu słonecznego o czterdzieści lat świetlnych.
Oznacza to, że światło, aby przebyć drogę z ziemi do gwiazdy, lub odwrotnie - z gwiazdy na
ziemię, potrzebuje czterdziestu lat. Obserwując gwiazdę Arcturus widzimy, co się na niej
wydarzyło 40 lat temu, ale w naszej rzeczywistości następuje dopiero w chwili obecnej.
Wyobraźmy sobie teraz, że znajduję się na gwieździe Arcturus, a ty, Czytelniku, obserwujesz
mnie z ziemi. Liczę sobie wprawdzie sześćdziesiąt lat, ale ty zobaczyłbyś mnie jako
dwudziestolatka, ponieważ potrzeba było aż czterdziestu lat, aby dotarł do ciebie mój obraz.
Widząc mnie na odległej gwieździe nie miałbyś najmniejszej wątpliwości, że mam zaledwie
dwadzieścia lat.
Zróbmy teraz całkiem nienaukowe założenie. Przyjmijmy, że znajduję się na gwieździe EM 500,
oddalonej o pięćset lat świetlnych od ziemi - pięćset lat światło biegłoby stamtąd do naszej
planety. Znowu widziałbyś mnie jako dwudziestoletniego młodzieńca. Ile lat miałbym w
rzeczywistości?
Czy możemy znów odwołać się do wyobraźni? Przyjmijmy, że posiadasz możliwości
błyskawicznego podróżowania do każdego punktu znajdującego się między ziemią a gwiazdą
EM 500. A zatem mógłbyś obserwować każde zdarzenie zaistniałe w ciągu ostatnich pięciu
wieków na tej gwieździe. Poznałbyś całą prawdę w jednej chwili.
Rozważmy dalej hipotezę, że czas nie istnieje, że nie ma przeszłości, ani przyszłości, istnieje
jedynie teraźniejszość - chwila obecna.
Mówi się, że w świecie ducha czas nie istnieje. Dusze, które komunikują się z nami za
pośrednictwem mediów, opowiadają często o zdarzeniach z przeszłości zachowując ich
kolejność, ale nie określając, kiedy nastąpiły. Duchy te często relacjonują fakty w taki sposób,
jakby ich ziemskie życie nie zostało przerwane, a czas stanął w miejscu. Dla nich minione epoki
są nadal teraźniejszością. W świecie ducha pragnienie spotkania kogoś lub odwiedzenia jakiegoś
miejsca spełnia się natychmiast. Czas dla dusz nie istnieje, nie płynie, nie mija.
W świecie, w którym żyjemy, również doświadczamy niekiedy podobnego wrażenia: czas nie
istnieje, nie płynie, nie przemija. Wszystko staje się w jednej chwili. Jeśli założymy, że czas nie
istnieje, każde pragnienie może spełnić się od razu.
Czas stanął w miejscu, kiedy samochodom (opowiadałem o tym w I rozdziale) groziło fatalne w
skutkach zderzenie. W każdej z przedstawionych sytuacji zaistniało nagłe pragnienie uniknięcia
katastrofy, potrzeba niezwłocznej zmiany, która spowodowałaby konkretne następstwa.
Wszystko trwało krócej niż ułamek sekundy. Dlatego powinniśmy zapamiętać ważną zasadę
dotyczącą wszelkich myśli o naszych pragnieniach: jeśli sobie czegoś życzymy, spełnienie
przyjdzie nie jutro czy za tydzień, ono realizuje się już teraz! Jeśli urzeczywistnienie pragnień
odłożysz na przyszłość, utkną w owej strefie czasu i nigdy nie staną się teraźniejszością.

21
Wspaniałym wzorem - o czym już poprzednio wspomniałem - była dla mnie Peace Pilgrim. Czas
nie odgrywał roli w jej życzeniach i pragnieniach. Wszystko, czego potrzebowała, pojawiało się
w zasięgu ręki, jeszcze zanim uświadomiła sobie, że czegoś pragnie.
Skoro omówiliśmy kwestię czasu, łatwiej nam będzie teraz zrozumieć, z jakimi trudnościami
boryka się wróżka lub jasnowidz, kiedy próbuje ustalić kolejność wydarzeń w czyimś życiu.
Wizje, które ich nawiedzają, istnieją poza czasem. Mogą dotyczyć przeszłości, teraźniejszości
lub przyszłości. Staranna analiza oglądanych obrazów pozwala czasem odkryć charakterystyczne
szczegóły i stwierdzić, czy fakt zaistniał w przeszłości czy dopiero się wydarzy.
Niełatwo jest przyjąć i zrozumieć taką koncepcję czasu. Albert Einstein, wielki fizyk, borykał się
z tym problemem przez lata, zanim sprowadził czas do roli czwartego wymiaru w teorii
względności.
Aby udowodnić, jak trudno jest przyjąć taki punkt widzenia, posłużę się przykładem.
Wyobraźmy sobie, że istnieje dwuwymiarowa istota - żuk pływający w basenie napełnionym
wodą. Gdyby żuk napotkał przeszkodę w postaci pływających po powierzchni roślin, które
otoczyłyby go zwartym pierścieniem, nie potrafiłby uciec, ponieważ pojęcie trzeciego wymiaru
(a więc i ucieczki w górę) nie istniałoby dla niego. Żuk nie miałby żadnych szans. Ale następuje
cud. Widzisz tę sytuację i ostrożnie podnosisz stworzonko, wykorzystując trzeci wymiar,
przenosisz je poza pierścień roślin. Niebezpieczeństwo zostało zażegnane. Nastąpiło cudowne
ocalenie. Nasz dwuwymiarowy żuk nigdy nie zrozumie, co go spotkało, ponieważ nie wie, czym
jest wysokość. Nie ma pojęcia o istnieniu trzeciego wymiaru.
A oto inna myśl związana z taką koncepcją czasu. Wiadomo, że w silnikach pojazdów z
napędem benzynowym nieustannie następuje tysiąc eksplozji na minutę. W ciągu kilku lat
eksploatowania takiego pojazdu naliczymy ich miliony. Może miliardy? Gdyby tak skupić
wszystkie eksplozje w ułamku sekundy, co by się zdarzyło? Wielki wybuch - to pewne. Równy
eksplozji atomowej?
Inny przykład. Może naprawdę są we wszechświecie istoty, które pokonują odległość wielu lat
świetlnych, by odwiedzić naszą planetę. Nie jest wykluczone, że potrafią nawet zwyciężyć czas i
przemierzają w jednej chwili tak ogromne dystanse. Skoro oni to potrafią, z pewnością i my
kiedyś posiądziemy taką umiejętność.
W praktyce, jak się okazuje, nie istnieje ścisłe powiązanie czasu z wydarzeniami. Często bywa,
że czyjeś gorące pragnienie realizuje się niespodziewanie, ale zazwyczaj przeróżne okoliczności
sprzyjające osiągnięciu upragnionego celu występują na wiele dni, a nawet miesięcy przed
szczęśliwym wydarzeniem. Tak się zdarzyło pewnemu agentowi ubezpieczeniowemu, o czym
opowiada następny epizod.

Zasada pieniężnego zadatku


Największy sekret ludzi bogatych i nieustannie pomnażających majątek to wiedza o pewnym
szczególnym rodzaju inwestycji. Jest to praktyka dzielenia się z innymi tym, co zostało
zgromadzone lub zaoszczędzone. Tacy potentaci, jak Juliusz Rosenwald, Andrew Carnegie i
John Rockefeller, znali doskonale działanie zasady pieniężnego zadatku i stosowali ją w ciągu
długiego, obfitującego w finansowe sukcesy życia. Nie tylko uszczęśliwiali bliźnich dzięki swym
darom, ale mieli również świadomość, że darowizny zwrócą im się stokrotnie.
Owa niezwykła inwestycja, czyli zadatek pieniężny, polega na tym, żeby dawać hojnie i bez
egoizmu, z wiarą, że dzięki tej hojności otrzymamy wszystko, czego nam potrzeba.
Rzecz nie jest tak prosta, jak się z pozoru wydaje. Chodzi o to, by przekonać podświadomość,
że możemy być hojni, ponieważ już teraz jesteśmy bogaci. Podświadomość z kolei nawiązuje
kontakt ze źródłem wszechrzeczy, które przekazuje świadomości poczucie bogactwa i
modyfikuje rzeczywistość. Nie wolno pod żadnym pozorem traktować darów jako swego rodzaju
dziesięciny, owej dziesiątej części plonów lub wszelkich dochodów przeznaczonych dawniej na
utrzymanie instytucji kościelnych. Oddawano ją wszak nie tyle z chęci, lecz z obowiązku.

22
Wszystko w twoim ręku, Panie
Jedną z najważniejszych dla mnie książek jest niewielka praca zatytułowana Jak dobrze
zainwestować pieniądze, czyli o pieniężnym zadatku, którą chętnie polecam znajomym i
przyjaciołom. Nazywam ją katalizatorem dobrobytu. Krótko mówiąc, książka ta podaje, jak
należy postępować ofiarowując dar z głębokim przekonaniem, że otrzymamy w zamian
wszystko, czego nam trzeba (informacje o książce zamieściłem w bibliografii).
Podczas rozmowy, którą odbyłem z pewnym agentem ubezpieczeniowym, wręczyłem mu
książeczkę opisującą darowizny jako rodzaj inwestycji i dodałem:
- Przeczytaj, Bob, i przekonaj się sam, czy to działa.
Po dwóch tygodniach mocno podekscytowany Bob wpadł do mojego biura i zawołał od progu:
- Udało się! Spróbowałem i są efekty!
Dowiedziałem się wkrótce, że w niedzielę poszedł do kościoła i dał na ofiarę 5 dolarów,
powtarzając w duchu: Wszystko w twoim ręku, Panie!
W następną środę, ku swemu wielkiemu zadowoleniu, znalazł w skrzynce pocztowej czek na 250
dolarów; była to niespodziewana premia. Oczywiście czek został przygotowany i wysłany dużo
wcześniej. Pieniądze należały do niego, zanim jeszcze udał się do kościoła i złożył ofiarę,
ale otrzymał je w najodpowiedniejszym momencie i przyczyniła się do tego siła jego wiary.
Czas nie wpływa na działanie prawa. Zastosował wspomnianą wyżej zasadę pieniężnego zadatku
i darowizna okazała się doskonałą inwestycją.

Przełom
Kiedy po raz pierwszy usłyszałem, że dar może się okazać korzystną inwestycją, miałem
poważne kłopoty finansowe. Moja firma zalegała ze spłatą kolejnej raty kredytu. Byliśmy
zadłużeni na trzydzieści pięć tysięcy dolarów. Ponadto musieliśmy zapłacić około pięćdziesięciu
tysięcy dolarów kooperantom. Na moim koncie pozostało niecałe dwa tysiące dolarów. Nie
mając wiele do stracenia postanowiłem zastosować tajemniczą regułę pieniężnego zadatku.
Musiałem przede wszystkim upewnić swą podświadomość, że jestem bogaty. Aby tego dowieść,
zacząłem jadać w drogich restauracjach, zostawiając hojne napiwki. Sprawiłem sobie nowy
garnitur, a nawet kupiłem używanego Cadillaca. Minął miesiąc. Z wyciągu bankowego
dowiedziałem się, że nie zalegam z płatnościami, a na koncie jest pięć tysięcy dolarów. Sześć
miesięcy później suma ta się podwoiła. Od tego czasu pomnożyłem ją wielokrotnie. W końcu
doszedłem do wniosku, że nadeszła pora, by omawianą zasadę inwestowania "nie wprost"
poddać prawdziwemu testowi.

Jeśli wierzysz, spróbuj sam!


Dziesięć lat temu sprzedaż produktów naszej firmy nagle się załamała. Nie było żadnej nadziei
na poprawę. Wezwałem do siebie sekretarkę, Betty Petrus, i oświadczyłem:
- Zamierzam dać wszystkim pracownikom sześcioprocen-tową podwyżkę. Sekretarka była
przerażona i wykrzyknęła:
- Nie wolno panu tego robić, panie Maurey. Nasza sytuacja finansowa jest fatalna, a w
interesach panuje zastój.
Kiedy Leonor Ojeda, nasz dyrektor do spraw personalnych, usłyszała, co zaproponowałem,
oznajmiła:
- Nie mamy dostatecznie dużo zamówień. Właśnie
zamierzałam skrócić czas pracy z pięciu do czterech dni
w tygodniu. Pracownicy nie mają co robić.
Tom Morris, główny księgowy, jeszcze bardziej zdecydowanie sprzeciwił się mojej decyzji:
- Czy pan nie zdaje sobie sprawy, że wszędzie panuje
recesja? - utyskiwał. - Z pewnością nie jest to czas na

23
podwyższanie pensji.
Spokojnie odpowiedziałem im wszystkim:
- Postanowiłem, że każdy dostanie podwyżkę. - I tak się
stało.
Miesiąc później zamówienia napłynęły z całego kraju. Nasi dyrektorzy byli zadowoleni i
zaskoczeni znacznym wzrostem obrotów. Uważali, że to jedynie zbieg okoliczności. Ja byłem
innego zdania.

Po ośmiu miesiącach sprzedaż znowu spadła. Czas na kolejną podwyżkę. Kierownictwo


przedsiębiorstwa znów sprzeciwiło się mojej propozycji. Nie zważając na to zwróciłem się do
Leonor Ojeda, dyrektora do spraw personalnych, i poleciłem jej przyjąć sześciu nowych
pracowników. Przewidywałem, że będziemy ich potrzebować w następnym miesiącu. Wszyscy
myśleli, że zwariowałem!
W kolejnym miesiącu pobiliśmy wszelkie rekordy sprzedaży, zanotowaliśmy najwyższe obroty
w trzydziestoletniej historii firmy. Od tego czasu nikt nie protestuje, gdy zarządzam podwyżkę.
Każdy pracownik wie, czego się spodziewać.
Jaki miałem cel, kiedy proponowałem owe podwyżki? Otóż wiedziałem, że jeśli będę w stanie
przekonać samego siebie, że firma już teraz doskonale prosperuje i może pozwolić sobie na
podwyższenie pensji wszystkim pracownikom, to naprawdę zacznie się dla nas dobra
koniunktura. Ani czas, ani warunki ekonomiczne nie miały w tym wypadku znaczenie.
Powtarzałem w myśli, że firma prosperuje znakomicie. Później zrozumiałem, że dodatkowe
pieniądze wypłacone załodze sprawiły, że wszyscy poczuli się zamożniejsi i zabezpieczeni
finansowo. Te odczucia były dodatkowym czynnikiem umacniającym pomyślną dla firmy passę.
Zasada pieniężnego zadatku działa również w odwrotnym kierunku. Usłyszałem kiedyś opowieść
byłego więźnia, narzekającego, że w czasie, kiedy on odbywał karę, ktoś wtargnął do jego domu
i ukradł narzędzia warte sześć tysięcy dolarów. Był rozdrażniony, kiedy mu przypomniałem, że
pod koniec swojej "kariery" włamał się do restauracji i zrabował sześćset dolarów. Sam rzucił
losowi wyzwanie.
Skoro już wiemy, że nasze pragnienia mogą być spełnione dzięki woli i niezłomnej wierze,
spróbujmy przeanalizować pewną niezwykle skuteczną metodę postępowania. Wykorzystuje ona
inną znaną regułę - która będzie tematem kolejnego rozdziału: - zasadę równowagi.

VII ZASADA RÓWNOWAGI

Na czym to polega?
Zasada równowagi mówi, że jeśli czegoś potrzebujesz, w innym miejscu przejawia się silna
potrzeba zaspokojenia twych pragnień, a moc płynąca z owego źródła wnet dotrze do ciebie.
Doświadczyłeś już działania tego prawa w różnych sytuacjach i na wiele sposobów, zapragnąłeś
czegoś i marzenia spełniły się w krótkim czasie. Chciałeś spotkać pewną osobę i niebawem
stanęła na twojej drodze. Można to nazwać zbiegiem okoliczności, ale niezupełnie tak jest. Kiedy
powstaje w umyśle pewien zamiar lub pomysł, który niesie ze sobą określone emocje - a im
więcej uczuć, tym lepiej - owa uporczywa mysi jest dla podświadomości rozkazem
wykreowania pożądanego rezultatu. Kiedy myśl dzięki wyobraźni przybierze realny kształt, a
potem zostanie zapomniana, podświadomość przystępuje do pracy. Uniwersalne źródło potęgi i
inteligencji otrzymuje informacje. Potem ma miejsce rzekomy "zbieg okoliczności" (patrz rys.
1).
Mark Twain znany był ze swojego wygodnictwa. Kiedy chciał się dowiedzieć, jak się wiedzie
przyjacielowi mieszkającemu w znacznej odległości, nie pisał listu, by nawiązać z nim kontakt.

24
Miał pewność, że przyjaciel wkrótce pozna jego myśli i od razu sam napisze. Po paru dniach
przychodził oczekiwany list.
Omawiana zasada może być przedstawiona jeszcze inaczej. Spróbuj wytworzyć próżnię, a coś ją
wkrótce wypełni. Trzeba przy tym uważać, aby unikać myślenia o tym, czego sobie nie życzymy.
Podświadomość nie potrafi oceniać, co dla nas jest dobre, a co złe. Dajmy jej impuls do działania
a zwróci się we wskazanym kierunku i pomoże nam osiągnąć cel. W pewnym sensie można
porównać indywidualną podświadomość do małego dziecka. Cokolwiek powiesz, dziecko
uwierzy i przyjmie wszystko za dobrą monetę, nie siląc się na żadne oceny.

Zaproszenie dla złodzieja


Jednym z najlepszych przykładów obrazujących potęgę negatywnych myśli jest epizod z życia
mojej sekretarki, Betty Petrus. Pewnego wieczoru a był to piątek Betty postanowiła zabrać do
domu tysiąc dolarów w gotówce; nie chciała zostawić ich na całe trzy dni w biurze. Kiedy w
poniedziałek rano szła do pracy z tysiącem dolarów w torebce, czuła się bardzo niepewnie. Do
przebycia miała niewielki odcinek drogi, ponieważ biuro oddalone było od jej domu tylko o
jedną przecznicę. Nagle podszedł do niej mężczyzna z nożem w ręku i zażądał, by weszła z
nim w niewielką uliczkę między domami. Betty była na tyle przytomna, że upadła na chodnik,
ścisnęła kurczowo torebkę i zaczęła krzyczeć. Spłoszony napastnik rzucił się do ucieczki i
szybko zniknął.
Betty nieświadomie przyciągnęła do siebie złodzieja. Pełna obaw, nadała podświadomości
wiadomość dla przestępcy, szukającego właśnie ofiary. Zasada równowagi dotyczy bez różnicy
dobra i zła, podlega jej wszystko.

Jak działa hochsztapler


Moja znajoma zwierzyła mi się, że została oszukana przez mężczyznę, którego zawsze uważała
za godnego zaufania, prawego i uczciwego. Istnieje reguła, którą tego rodzaju hochsztapler
konsekwentnie wykorzystuje. Szuka ofiary, która wierzy naiwnie, że otrzyma wielką nagrodę
albo zrobi wspaniały interes, jeden z tych, które zawierają pewien element ryzyka. Kiedy
oszustowi uda się pobudzić ludzką zachłanność, to znak, że ofiara chwyciła przynętę. Chciwość
lub żądza posiadania jest często podświadomym odczuciem, nieuchwytnym dla świadomości.
Dowiadujemy się o jej istnieniu, gdy już jest za późno - w momencie katastrofy. Ofiara sama
zwykle ściąga na siebie kłopoty.

Co zrobić, by inni pracowali... za ciebie


A teraz przykład pozytywny. Mój znajomy, doktor Markus Bach, opowiedział mi zabawną
historię. Na jego podjeździe leżała ogromna góra piasku, którą należało usunąć. Było to trudne
zadanie, chwycił jednak łopatę i taczkę. Zaraz potem zaczął padać deszcz. Co teraz zrobić
-pomyślał. Może deszcz zmyje ten piach? Poszedł do domu, usiadł wygodnie, zamknął oczy i
odprężył się.
- Co ty robisz? - zapytała żona.
- Usuwam piach z podjazdu - odpowiedział. Po kilku minutach dało się słyszeć pukanie do
drzwi. Był to przedsiębiorca budowlany. Zapytał, czy mógłby zostawić spychacz oraz inne
maszyny na podwórku Bacha.
- Oczywiście - rzekł doktor i dodał z chytrym uśmiechem:
- Czy mógłby pan przy okazji usunąć tę górę piachu z podjazdu?
Wkrótce po piasku nie został nawet ślad. Jest to jeden z pozytywnych przykładów ukazujących
jak działa zasada równowagi.

25
Narzeczona... z koszem na śmieci
Niewykluczone, że połowa czytelników tej książki uśmieje się serdecznie z metody
postępowania opisanej w następnej anegdocie, której bohaterem jest mój długoletni, dobry
znajomy. Powinienem dodać, że ów przyjaciel ma 70 lat i od dawna praktykuje metafizykę w
moim rozumieniu. Od dawna nie miał przy sobie kogoś, z kim mógłby dzielić życie. W końcu
zaczęła mu doskwierać samotność. Postanowił znaleźć idealną partnerkę. Siadł w wygodnym
fotelu, zrelaksował się i zastosował prostą metodę wizualizacji. Wyobraził sobie, że czuje się
szczęśliwy, a jego towarzyszką życia jest wyjątkowo kochająca i oddana kobieta, idealna dla
niego pod każdym względem. Ona również czuje się z nim szczęśliwa i widzi w nim
wspaniałego partnera. Postawił tylko jeden warunek: narzeczona powinna mieć trzydzieści pięć
lat! Myślał o tym z uśmiechem. Potem szybko zapomniał o wizji. Minęło pięć tygodni i spełniły
się jego marzenia.
Gdzie ją spotkał? W swoim biurze. Klęczała pod biurkiem. Polka zatrudniona tam jako
sprzątaczka wyciągała właśnie kosz na papiery spod stołu. Mój znajomy rzekł do niej:
- Proszę się zbliżyć, chciałbym na panią popatrzeć. Zmierzył ją wzrokiem i stwierdził:
- Właśnie szukam osoby o pani wymiarach, której przydałoby się trochę używanej odzieży
w dobrym stanie. Chwycił taśmę mierniczą ze swojego biurka i zapytał:
- Czy mogę panią zmierzyć? Młoda dama zarumieniła się, ale nic nie odpowiedziała. Słabo
znała angielski. Kiedy mój przyjaciel jej dotknął, oboje poczuli, że są dla siebie stworzeni. Potem
okazało się, że młoda kobieta już od dłuższego czasu była jego cichą wielbicielką, ale z powodu
bariery językowej nie mogła mu o tym powiedzieć.
Kiedy mój przyjaciel chce sprowokować jakieś wydarzenia, nie zatrzymuje się w pół drogi.
Ku swojemu ogromnemu zadowoleniu odkrył wkrótce, że pani jego serca jest inżynierem
budownictwa. Przez sześć lat pracowała w Polsce nadzorując budowę szos i mostów. Ponieważ
nie znała angielskiego po przybyciu do Ameryki przyjęła taką posadę, jaką jej zaoferowano
- pracę sprzątaczki w biurze. Często zerkała tęsknie na
wspaniałą, rzadko używaną deskę kreślarską stojącą w
gabinecie mego przyjaciela. Obecnie to jej narzędzie pracy.
Została zatrudniona w tym samym biurze na stanowisku
inżyniera. Wkrótce odbędzie się ślub.
A oto jeszcze jeden zbieg okoliczności wart przypomnienia. Ojciec tamtej młodej kobiety jest
krawcem i mieszka w Polsce. Czterdzieści lat temu odwiedziła go piękna pani i poprosiła o
uszycie eleganckiej sukni. Kiedy brał miarę, oboje poczuli, że zostali sobie przeznaczeni. Tamta
elegantka była matką mojej bohaterki. Zbieg okoliczności? A może coś innego?
Jeden ze znajomych, który przeglądał manuskrypt tej książki, zwrócił się do mnie z pytaniem:
- Jeśli są ludzie, którzy potrafią dokonać cudu i odnaleźć
szczęście, niczym w opisanych przez pana sytuacjach, jakie
rady mógłby pan przekazać wszystkim, którzy dążą do tego
samego celu? Oto kilka sugestii.
Przede wszystkim nie należy stawiać zbyt wielu warunków wstępnych. Najlepiej, żeby ich wcale
nie było, a jeśli są konieczne należy ograniczyć je do minimum. Powinniśmy ufać, że to, co
przyniesie los, jest dla nas najlepsze. Wyobraźmy sobie, że otwieramy pudło zawinięte w
starą gazetę i związane zetlałym sznurkiem. Niespodziewanie znajdujemy na dnie czysty,
bezcenny diament. Iluż z nas wyrzuciłoby takie pudełko bez otwierania uważając, że ten dar losu
jest bezwartościowy! Po drugie, nie warto godzić się z warunkami, których nie akceptujesz,
licząc na to, że z czasem spotka cię coś lepszego. Postaraj się wytworzyć próżnię w swoim życiu.
Odrzuć krępujące więzy, uwolnij się z położenia, które (w głębi serca jesteś o tym przekonany)
nigdy się nie poprawi. Wymaga to odwagi, bywa ryzykowne. Może również przynieść poważne
straty finansowe. Z pewnością boleśnie to odczujesz. Pamiętaj jednak, że nic dobrego się nie
wydarzy, dopóki nie wytworzysz próżni w swoim życiu.

26
Za siedmioma górami (a może pod twoim biurkiem?) czeka ktoś, kto ciebie potrzebuje. Pozwól,
aby zasada równowagi działała na twoją korzyść. Pozwól, by ktoś wypełnił pustkę w twoim
sercu.
Uwierz, że spełni się wszystko, o czym pomyślisz, następnie zapomnij o swoich pragnieniach i
przestań zaprzątać sobie nimi głowę. Co ma być, to będzie. Proste? Oczywiście, na dodatek
skuteczne.

Zaryzykuj i wygraj
Nie zawsze zasada równowagi wydaje się tak oczywista. Bywają okoliczności, w których nie
jesteśmy w stanie przewidzieć dokładnie, co będzie dla nas najlepsze, jesteśmy zmuszeni
dokonać wyboru. Miewamy na przykład wątpliwości co do obranego kierunku studiów. Nie
jesteśmy pewni, czy zdobyta wiedza będzie miała jakąś wartość i obawiamy się, że studia to
jedynie strata czasu i pieniędzy. Z drugiej strony istnieje aż pięćdziesiąt procent szans, że
nauczymy się czegoś ważnego. Co robić? Szczerze mówiąc, jakąkolwiek podejmiemy decyzję,
będzie ona właściwa. Kiedy mamy pewność, że zasady i prawa działają na naszą korzyść, zawsze
się nam powiedzie. Spróbuję wyjaśnić to na przykładzie.
Było to w 1973 roku. Moja córka Carol oznajmiła: - Tatusiu, słyszałam o kursie
wszechstronnego kierowania umysłem. Myślę, że cię zainteresuje. Może się zapiszesz? Uznałem,
że otwiera się przede mną ciekawa perspektywa i wziąłem udział w szkoleniu. Rzeczywiście
przyniosło mi to kolosalny pożytek - zdrowie, szczęście i życie w dostatku oraz powodzenie na
wiele lat.
Negatywne doświadczenia
Z podobnym nastawieniem zacząłem uczęszczać na inny kurs, o nazwie "Est". Tym razem nie
było to miłe doświadczenie. Lecz nie wszystkie zajęcia okazały się stratą czasu. Nauczyłem
się czegoś niejako mimo woli. Odkryłem w sobie zdolności, dzięki którym mogę rozpoznać i
oprzeć się wszelkim formom prania mózgu, podstawowej techniki, jaką stosowano podczas
kursu. Jestem teraz szczególnie wyczulony na tę metodę i jej działanie w każdej sytuacji - gdy
słucham wiadomości, czytam książkę, uczestniczę w wykładach.
"Pranie mózgów" dotyczy przede wszystkim reklam, zwłaszcza telewizyjnych. Oglądamy w nich
niekiedy absolutne bzdury. W jednym z filmów reklamowych skrzywiona osoba cierpi okropnie
z powodu migreny. Zażywa tabletkę i już po chwili uśmiecha się szeroko: cierpienie minęło jak
ręką odjął! A przecież należałoby raczej odszukać przyczynę bólu głowy, może przydałaby się
krótka chwila relaksu, kilka głębokich oddechów pomagających uwolnić się od stresu.
Przypominam sobie również reklamę, w której piękna młoda kobieta zanurzała ręce w płynie do
zmywania naczyń i stwierdzała: Moje dłonie pozostaną aksamitne i miękkie dzięki płynowi... - i
tu wymieniała nazwę. Ten sam środek okazał się tak silny, że po jego zastosowaniu skóra zaczęła
schodzić mi z palców. Nawiasem mówiąc, reklama szybko zniknęła z ekranów.
Każdego dnia wystawieni jesteśmy na setki doznań i pokus: słyszymy, widzimy, wąchamy,
smakujemy i dotykamy. Działa na nas mnóstwo bodźców o różnym charakterze, z których wiele
jest szkodliwych, a nawet zabójczych. Musimy się nauczyć przewidywać, co okaże się dla nas
pożyteczne i dobre, a co tylko łudzi pozorami i spycha nas w niewłaściwym kierunku.
W następnym rozdziale omówię kolejną zasadę, która działa nieustannie z korzyścią dla nas albo
przeciw nam. Prawo to, jeśli zostanie niewłaściwie zrozumiane, może przysporzyć wielu
kłopotów, szczególnie gdy zbyt dużo mówimy.

VIII
ZASADA PRZEKAZYWANIA INFORMACJI

Czy potrafisz dochować tajemnicy?

27
Następna zasada, którą chcę omówić, może przysporzyć nam sporo kłopotów, jeśli jej nie
rozumiemy. Nazywamy ją zasadą przekazywania informacji. Prawo to mówi, że wszystko, o
czym myślisz i co robisz, staje się wartością ogólnie dostępną w nadświadomości lub rozumie
powszechnym. Kiedy rozwiązałeś problem i wymyśliłeś rozwiązanie, twój pomysł może być
przejęty wszędzie na świecie przez inną osobę szukającą odpowiedzi na podobne pytanie.
Przypomina to proces wprowadzania do komputera danych, z których korzystają potem różne,
nie znające się w ogóle osoby. Bywa, że zadajemy sobie pytanie: Czy to naprawdę mój pomysł?
Dzięki nieustannemu przepływowi informacji w sferze nadświadomości prawie równocześnie
skonstruowano samolot w Stanach Zjednoczonych, Rosji i Francji. Wynalazcy w każdym z tych
państw odbyli pierwsze loty niemal jednocześnie, zupełnie nieświadomi cudzych odkryć.
Karol Darwin nie był pierwszym twórcą teorii ewolucji, powszechnie mu przypisanej. Ktoś inny
przed nim postawił podobną hipotezę. Dodam, że ci dwaj uczeni wcale się nie znali. Ostatnio
ujawniono również, że Johann Gutenberg nie wymyślił sam prasy drukarskiej. Wprowadził wiele
innowacji związanych z drukowaniem, ale prasy drukarskiej nie wynalazł. Nie znał również
prawdziwego twórcy wynalazku. Skorzystał, sam o tym nie widząc, z cudzej idei.

Nie ufaj szczurom!


Wielu naukowców próbuje eksperymentalnie udowodnić, że zasada przekazywania informacji to
nie czcza fantazja. Doktor W. Shelldrake uczył szczury przechodzenia przez labirynt i odkrył, że
kolejne generacje tych zwierząt potrzebowały coraz mniej czasu do wykonania tego samego
zadania. Ku zaskoczeniu uczonych okazało się, że szczury z laboratoriów w innych krajach, nie
mające żadnego kontaktu ze szczurami Shelldrake'a, również pokonywały labirynt w krótszym
czasie podczas identycznych testów.

Realizuj swoje pomysły


Jeśli masz ciekawy, oryginalny pomysł, nie opowiadaj 0 nim wszystkim znajomym. Chcesz
zdobyć wszystkie dane potrzebne do realizacji projektu, zastosuj zasadę przekazywania
informacji. Na przykład, jeśli wymyśliłeś jakieś pożyteczne urządzenie, ale potrzebujesz
dodatkowych danych i wskazówek, by sfinansować projekt, wyprodukować próbną serię i
znaleźć rynek zbytu, to, chcąc uzyskać odpowiedź, odwołaj się do omawianej zasady. Wkrótce
przyciągniesz do siebie odpowiednich ludzi, którzy cię zainspirują. Nie omawiaj z nimi
wszystkich kwestii. Wystarczy przedyskutować szczegóły związane z ich specjalnością.
Powinieneś szukać rozmówców reagujących pozytywnie i unikać dyskusji o tym, co ich nie
interesuje. Jeśli nie zrozumieją wszystkich szczegółów twojego projektu, ogarną ich wątpliwości
prowadzące do negatywnego myślenia. Pamiętaj, że negatywne myśli innych ludzi również mają
wpływ na całe przedsięwzięcie.
A może wpadłeś przed laty na świetny pomysł, ale nic z tego nie wyszło? Dlaczego? Założę się,
że rozprawiałeś o nim radośnie z każdym, kto chciał słuchać. Zwróciłeś się do najlepszego
przyjaciela, który potakiwał na znak aprobaty, myśląc jednocześnie: Szkoda, że jeszcze nie wie,
z jakimi problemami technicznymi będzie miał do czynienia. Wdałeś się w rozmowę z innym
znajomym, który mocno powątpiewał w możliwość sfinansowania projektu. Powiedziałeś żonie
o wspaniałym pomyśle, który mógłby zapewnić wam dobrobyt, a ona rzekła do siebie w duchu:
Jeszcze jedno z tych jego dziwactw. Trzy ciosy wystarczyły, żebyś stracił zapał, choć wydawało
się to niemożliwe. Mija rok i widzisz całostronicowe ogłoszenie w gazecie. Firma, o której nigdy
nie słyszałeś, reklamuje twój wynalazek.
Następnym razem, kiedy wpadniesz na dobry pomysł, trzymaj język za zębami.

Kopalnie diamentów
Komunikacja międzyludzka to nieprzerwany proces. Przekazujemy sobie w rozmowach wiele
idei, często odkrywczych, ale są one na ogół ignorowane, ponieważ ludzie nie przywiązują wagi

28
do słów. Jeśli jakieś przedsiębiorstwo chce przetrwać, unowocześnia swoją ofertę. Moja firma
nie jest tu wyjątkiem. Przez wiele lat wypytywałem handlowców, moich podwładnych, co ich
zdaniem powinniśmy produkować, by utrzymać się na rynku. W ciągu trzydziestu siedmiu lat
pracy w firmie nie przypominam sobie ani jednej użytecznej sugestii z ich strony. Powinienem
od razu zwrócić się gdzie indziej, a natrafiłbym na kopalnie pomysłów bezcennych niczym
diamenty.
Przez kilka ostatnich lat czerpałem obficie z inspirującego źródła cudzych idei, projektując wciąż
nowe urządzenia. Muszę przyznać, że od dawna dotychczasowi i potencjalni klienci sugerowali
nam właściwy kierunek rozwoju, ale nie chcieliśmy ich słuchać. Wielu inżynierów i naukowców
kontaktowało się z moją firmą i nakłaniało nas do budowania nietypowych i nowatorskich
technicznie urządzeń. Sporo z nich już skonstruowaliśmy i dzięki temu zdobyliśmy nowe
doświadczenia. Oczywiście, część z owej lawiny pomysłów to projekty niewykonalne lub
przekraczające nasze możliwości. Nowe podejście do zagadnienia w naszej firmie sprowadza
się obecnie do stawiania prostych, lecz ważnych pytań: Czy zamawiany produkt może być
przydatny dla innych odbiorców i czy po wytworzeniu można go sprzedać z zyskiem. To daje
efekty; czerpiemy pełnymi garściami z naszej kopalni diamentów. Dobre pomyły są równie
cenne jak klejnoty.

Człowiek myślący
Dwadzieścia lat temu pewien młody inżynier nazwiskiem John Ruzzier, nowicjusz w świecie
interesów, posiadający kapitalik w wysokości czterystu dolarów i umowę dzierżawną hali
produkcyjnej w naszym przedsiębiorstwie, pokazał mi metalową kostkę.
Co to jest panie Maurey - zapytał.
- To urządzenie, zbudowaliśmy dla pewnej firmy, która była zainteresowana
półprzewodnikowym układem kontrolującym czas - odrzekłem. Nasi inżynierowie
zaproponowali takie rozwiązanie. Niestety, zostało odrzucone.
- Czy miałby pan coś przeciwko temu, gdybym skontaktował się z tą firmą i spróbował
zaprojektować dla nich nowe urządzenie?
- Oczywiście, że nie. Proszę wziąć jako wzór nasz prototyp i próbować swoich sił.
Wkrótce John opracował projekt, a po kilku miesiącach produkował nowe podzespoły. Był to
początek przedsięwzięcia, które przyniosło milionowe zyski.
John na tym nie poprzestał. Przyszło mu na myśl, że jeśli sprzedał urządzenie jednemu klientowi,
może potrafi zainteresować nim innych. Jego zakład wyspecjalizował się w produkcji jednego
typu aparatury. Wkrótce nowa firma zmieniła siedzibę i przeniosła się z mojego terenu do
niewielkiego składu w okolicy. Rok później John wynajął sąsiedni sklep. Po kolejnych
przeprowadzkach do coraz większych pomieszczeń kupił wreszcie halę fabryczną.
Nadal rozwijał produkcję. Opracował urządzenie do kontroli czasu w smażalniach frytek,
stosowane obecnie przez takie firmy jak Burger King, McDonald oraz inne popularne bary
szybkiej obsługi. Po szesnastu latach sprzedał przedsiębiorstwo za cztery miliony dolarów.
Odkryliśmy już niektóre sekrety myśli i potrafimy je praktycznie wykorzystać. Wiemy o
istnieniu trzech sfer umysłu i zasadach ich funkcjonowania. Umiemy także działać na
podświadomość po to, aby pracowała z korzyścią dla nas. Zastanawialiśmy się nad upływem
czasu i widzimy, że dla tych rozważań czas nie ma znaczenia; liczy się jedynie teraźniejszość.
Poznaliśmy zasadę równowagi i wiemy, na czym polega zasada przekazywania informacji.
Przejdźmy teraz do reguły, która w niczym nie może zaszkodzić. Kto się do niej stosuje, zyskuje
jedynie dobro. Mam na myśli zasadę harmonii.

IX
ZASADA HARMONII

29
Harmonia, czyli zasada miłości
Prawo, które śmiało można nazwać źródłem cudów, to zasada harmonii. Krótko mówiąc,
wewnętrznie spójna, harmonijna myśl wywołuje odpowiednie, harmonizujące z nią okoliczności
w każdych warunkach.
We wszystkim istnieje dobro, zawierające w sobie twórczą moc. Bez względu na sytuację, w
jakiej się znajdujemy, jeżeli zastosujemy prawo harmonii, może z tego wyniknąć jedynie dobro.
Przedstawię teraz działanie owego prawa.
Miłość jako tarcza
Omawianą zasadę można również nazwać prawem miłości. Peace Pilgrim opowiadała mi o
pewnym zdarzeniu; jakiś mężczyzna zamierzył się na swą pasierbicę, chcąc ją uderzyć. Nagle
Peace stanęła między mini. Mężczyzna zawahał się, spojrzał na Peace, po czym odwrócił się i
odszedł.
Dzięki projekcji pozytywnych myśli możemy przywrócić harmonię między ludźmi. Sam z
powodzeniem zabiegałem o to, by nastąpiło pojednani© między osobami, których w większości
nigdy nie spotkałem; dzieliły nas niekiedy tysiące mil. Chcąc przywrócić harmonię w czyimś
życiu odwoływałem się do następującej afirmacji:
Widzę cię wśród członków rodziny, przyjaciół, krewnych, oraz bliższych i dalszych znajomych.
Wszystkich przepełnia radość i zadowolenie z życia. Na twarzach dostrzegam pogodne
uśmiechy. Istnieje między wami głębokie i wzajemne zrozumienie. Darzycie się miłością,
zaufaniem i szacunkiem. Przebaczacie sobie nawzajem. Wspaniale jest być razem, gdy triumfuje
zgoda, harmonia i prawdziwa wdzięczność. Powszechnie wiadomo, że przemysł zbrojeniowy
może egzystować tylko wtedy, gdy panuje niezgoda, strach, nienawiść. Jeśli będą narastały
konflikty między narodami, większe fundusze zostaną wyasygnowane na zbrojenia. Gdyby udało
się osłabić lub usunąć wrogość, mniej pieniędzy trafiłoby do fabryk broni. Co jest
przeciwieństwem nienawiści? Oczywiście miłość. Dzięki miłości wciąż możemy się spodziewać
pojednania, przyjaźni, współpracy między ludźmi i narodami. Nie trzeba szukać daleko, aby się
przekonać, komu zależy na zdławieniu takich odczuć i myśli. Na przykład w wielu państwach
Środkowej i Południowej Ameryki istnieje bezwzględny wyzysk ludności dla zwiększenie potęgi
i bogactwa nielicznych. Gdyby zagościła tam miłość, dyktatorzy straciliby władzę.

Dość wojny!
Moc zasady harmonii jest tak wielka, że gdy się ją zastosuje, nawet nieświadomie, niezgoda
ustępuje miejsca ciszy i spokojowi. Sam tego doświadczyłem w Normandii, podczas drugiej
wojny światowej.
Szóstego lipca 1944 roku armia amerykańska posuwała się na południe, natomiast armia
niemiecka wycofywała się z półwyspu normandzkiego w głąb Francji i broniła zawzięcie
każdego skrawka ziemi. Dywizje walczyły z ogromną determinacją. Właśnie tego dnia
otrzymałem rozkaz przeciągnięcia linii telefonicznej potrzebnej zwiadowcom oddziału artylerii,
prowadzącym obserwację na pierwszej linii frontu.
Ruszyłem we wskazanym kierunku kryjąc się przed ostrzałem artyleryjskim pociskami z
moździerzy i przypadkowym ogniem z broni maszynowej. Przelatujące pociski i huk eksplozji
szarpały mi nerwy. Byłem przerażony. Wytrwale brnąłem dalej, aż rozwinąłem do końca drut ze
szpuli, którą niosłem na plecach. Podłączyłem aparat telefoniczny do przewodów i zakręciłem
korbką, aby wywołać zwiadowcę. Nie było odpowiedzi. Zapewne linia została uszkodzona
wybuchem pocisku, który rozerwał się za moimi plecami. Nic więcej nie mogłem zrobić. Cóż,
pomyślałem, szansa przeżycia dzisiejszego dnia jest znikoma, ale gwiżdżę na to. mam zamiar
przeczytać list od żony, zanim coś złego mi się przytrafi.
Z takim nastawieniem usiadłem oparty o pień drzewa i sięgnąłem do wewnętrznej kieszeni.
Trzymałem tam sześć nie otwartych dotąd listów. Zacząłem czytać pierwszy z nich. Czas płynął.

30
Pogrążyłem się w lekturze, a moje obawy zniknęły. Śmiałem się na głos z zabawnych wydarzeń
opisanych przez żonę i całkiem zapomniałem, gdzie się znajduję.
Kiedy odłożyłem szósty list, rozejrzałem się dookoła ze zdziwieniem. Panowała kompletna cisza.
Gdy otwierałem pierwszy list, trzydzieści tysięcy ludzi prowadziło desperacką walkę. Co się
stało? Nigdy przedtem nie doświadczyłem takiej ciszy na polu bitwy. Potem okazało się, że
nieprzyjaciel wycofał swoje oddziały i uciekł w stronę niemieckiej granicy.
Później zdarzyło się jeszcze dwukrotnie, że walka ustała, kiedy zjawiłem się na pierwszej linii,
mimo że chwilę przedtem trwała zażarta bitwa. Żołnierze piechoty wielokrotnie wspominali, że
czują się bezpieczni w mojej obecności.
Dzisiaj zadaję sobie pytanie: Czy to możliwe, że tamto drzewo, pod którym usiadłem, stało się
ośrodkiem harmonii promieniującej na wszystkie strony i odczuwalnej dla każdego żołnierza w
obu wrogich armiach? A może to zbieg okoliczności.
Tysiące razy postępowałem według zasady harmonii. Zawsze z dobrym skutkiem. Jest wysoce
prawdopodobne, że prawo to zostało przeze mnie zastosowane nieświadomie również podczas
walk w Normandii.

Przyjaciel czy wróg


Wielu ludziom zawieranie przyjaźni przychodzi z wielkim trudem. Wszyscy znamy osoby, które
ciągle narzekają na brak przyjaciół i samotność. Niekiedy nazywamy ich odludkami. Nawet gdy
los nas z nimi zetknie, podświadomie unikamy dalszych kontaktów. Dlaczego? Z dwóch
ważnych powodów? Nie lubią oni ani innych ludzi, ani samych siebie.
Niełatwo siebie polubić. Mamy skłonność do wspominania wszystkich swoich potknięć,
zawodów i zmarnowanych szans. Widzimy się w złym świetle. Skoncentrowani na ujemnych
stronach życia, tworzymy żałosny obraz samych siebie, a w konsekwencji zniechęcamy się do
wszystkich spotkanych osób. Pierwszym krokiem w kierunku zawarcia przyjaźni jest zmiana
nastawienia do własnej osoby oraz zwrócenie uwagi na pozytywne aspekty i doświadczenia
życiowe. Jeśli pragniesz zmienić na lepsze własne życie, pamiętaj, że nie będzie to łatwe zadanie.
Zdążaj do celu małymi krokami.
Każdego dnia zrób coś dobrego. Tyle jest możliwości. Wystarczy drobiazg: pomóż
cudzoziemcowi w zrozumieniu trudnego słowa, zadaj sobie trud podziękowania komuś za
wyświadczoną przysługę, pożycz gazetę nieznajomemu, podnieś leżący na chodniku papier i
wrzuć do kosza, każdego dnia znajdziesz mnóstwo okazji, aby pomóc innym w drobnych
sprawach. Nawet jeśli nie przywiązujesz do tego większej wagi, od razu poczujesz się lepiej.

Spójrz na siebie inaczej.


Z czasem nauczysz się robić więcej dla innych. Pomóż kierowcy, któremu zepsuł się samochód,
zacznij wspierać działalność charytatywną różnych organizacji, to ostatnie nie tylko polepszy ci
samopoczucie, ale również pomoże zdobyć majątek, zgodnie z zasadą pieniężnego zadatku, którą
już znasz, zaprowadź niewidomą osobę do kościoła, szukaj wokół siebie, tyle cierpienia i
bezradności czeka na pomocną rękę, życzliwą radę. Każdy posiada jakiś dar, którym może
podzielić się z innymi. Daj więc coś z siebie, a poczujesz się królem życia.
Zanim nauczymy się lubić bliźnich, musimy nabrać sympatii dla siebie; co więcej, nim
zaczniemy prawdziwie kochać innych, trzeba, byśmy pokochali siebie. W takim kontekście
miłość jest definiowana nie jako uczucie, lecz jako stan umysłu: to świadomość własnego "ja",
gotowość do nieustannego przezwyciężania życiowych problemów i odporność na trudne
sytuacje. Taka miłość jest wolna od zła i egoizmu. Oznacza gotowość dzielenia się z
potrzebującymi, chęć wychodzenia naprzeciw cudzym potrzebom, realizację własnych pragnień
bez wysuwania ich na plan pierwszy w sytuacjach ekstremalnych, a nawet prowadzi do
poświęcenia życia dla ratowania innych.

31
Ujmując rzecz szerzej - miłość jest największą potęgą daną człowiekowi. To jedyna siła, która
nie powoduje zła. Pomaga uwolnić się od uprzedzeń, schematów myślowych oraz presji
otoczenia. Odcisnęła piętno na ustroju mojego kraju, na jego sądach, kościołach i szpitalach.
Decyduje o pokoju i wojnie. Nie zna dyskryminacji, a wobec dobra i zła pozostaje bezstronna.
Jestem pewny, że ludzkość przetrwa tak długo, jak długo człowiek będzie dbał o dobro swego
bliźniego.
Pani Enid Hoffman, pisarka, nauczycielka metafizyki, osoba obdarzona wielką, duchową siłą,
wyznająca starożytną religię z wysp Polinezji,zwaną Huna, uważa się za uroczą osobę. Każdy,
kto pozna tę starszą panią, przyzna jej rację. Dama niewielkiego wzrostu, licząca około
osiemdziesięciu lat, zachowała dar zjednywania sobie przyjaciół. Niczego od nich nie wymaga,
sama wykorzystuje każdą sposobność, aby przy użyciu wszelkich środków troszczyć się o ich
potrzeby. Lubi siebie i lubi innych ludzi. Ma bardzo wielu przyjaciół.
Ja również lubię moich bliźnich i uważam, że jestem całkiem sympatyczny. Mam wielu dobrych
znajomych. Długa jest lista osób, którym wysyłam kartki z życzeniami świątecznymi. Poza tym
znam pewien mały sekret. Uświadomiłem sobie, że każdy, kogo spotkam, wyczuwa
podświadomie, o czym myślę. Osoba, którą widzę po raz pierwszy, natychmiast wie, jakie
odniosłem wrażenie. Ludzie właściwie nie wiedzą, dlaczego zachowują się wobec mnie tak
życzliwie. O czym myślę w chwili spotkania? Staram się zachować pozytywne nastawienie
wobec danej osoby. Lubię ją i ona to czuje. Ktoś powiedział: "Jeśli chcesz mieć przyjaciół,
pozwól się lubić".
Wiemy, że umysł jest wspaniałym i użytecznym instrumentem. Rozważmy teraz ogromne
możliwości, które w nim drzemią. Możemy czynić cuda, ilekroć zapragniemy, jesteśmy do tego
zdolni. W ostatnim rozdziale chcę zachęcić czytelników do śmiałych poczynań.

X
MYŚL AKTYWNA I SKUTECZNA

Sztuka uzdrawiania
Dla osób, które opanowały umiejętność nawiązywania kontaktu z uniwersalną mocą i sferą
nadświadomości, uzdrawianie za pomocą sił duchowych jest niemal codzienną praktyką.
Tajemnica uzdrowicielskich mocy polega na osiągnięciu stanu koncentracji, który pozwala na
przekazanie siły przywracającej pacjentowi zdrowie. Uzdrowiciel koncentruje się łatwiej, gdy
dokona wizualizacji strumienia białego światła, kierując je w stronę chorego. Białe światło
stanowi łącznik z uniwersalną siłą, pochodzącą nie od uzdrowiciela, lecz z kosmicznego źródła.
Zazwyczaj po krótkiej chwili uwaga uzdrowiciela kieruje się ku sprawom innym niż stan
pacjenta. Dowodzi to, że podczas uzdrawiania jego poczynaniami kieruje głównie
podświadomość, sfera umysłu nawiązująca kontakt z nadświadomością. Wystarczy, by
chory na krótko poczuł wpływ nieograniczonej mocy, a już następuje uzdrowienie.
Od uzdrowiciela nie wymaga się wiedzy medycznej na temat stanu pacjenta. Jest to domeną
uniwersalnej inteligencji, która zawiera w sobie wszelkie informacje dotyczące schorzenia. Oto
jeden z wielu przypadków, którymi się zajmowałem.

Zdrowy jak koń!


Jeden z moich przyjaciół zwrócił się do mnie z prośbą o uzdrowienie na odległość
piętnastoletniego siostrzeńca przebywającego w polskim szpitalu. Chorobę młodzieńca opisał mi
bardzo ogólnie. Wiedziałem tylko, że to schorzenie mózgu, które wywołało stan śpiączki.
Lekarze byli bezradni. Oczywiście zgodziłem się pomóc.
Dokonałem tego zupełnie prosto: zamknąłem oczy i skoncentrowałem się na wizji
uzdrawiającego, białego światła, kierując je na młodego człowieka. Po upływie minuty nie byłem
już zdolny utrzymać dłużej stanu koncentracji i patrzeć na białe światło. Skupiłem uwagę na

32
innym przedmiocie. Gdy to nastąpiło, wiedziałem, że uzdrowienie się dokonało. Po dwóch
tygodniach siostrzeniec mojego przyjaciela wrócił do domu i do dziś cieszy się doskonałym
zdrowiem.
Uzdrowiciel nie zna pojęcia sukcesu czy porażki, ponieważ nie ma wpływu na zdarzenia i
niczego nie kontroluje. Właściwie jest jakby naocznym świadkiem pragnącym nieść pomoc.
Polega to na doświadczaniu uczucia miłości w szerszym zakresie. Uzdrowiciel rozumie przy
tym, że owa uniwersalna inteligencja i moc, z którą się kontaktuje, zawiera w sobie całą wiedzę o
cierpieniach pacjenta. Tam ważą się decyzje o zdrowiu i chorobie.

Wyleczyć siebie samego


Nim zacząłem gromadzić wiedzę o sztuce uzdrawiania, doświadczyłem sam przypadku poprawy
zdrowia, który utwierdził mnie w przekonaniu, że nie są to jedynie mrzonki. Wybrałem się z
żoną na Filipiny, aby odwiedzić słynnych chirurgów posługujących się jedynie siłą psychiczną.
Rozwinęli oni technikę bezbolesnego otwierania ciała ludzkiego gołymi rękami. Bez żadnych
narzędzi, usuwają chorą tkankę. Nam, ludziom Zachodu trudno jest uwierzyć w prawdziwość
takiej sytuacji, chyba że zobaczymy ją na własne oczy. Zwracam uwagę czytelników na książkę
Cudowni uzdrowiciele z Filipin, napisaną przez Harolda Shermana. Informację o niej umieściłem
w bibliografii.
Kiedy przyglądałem się niezwykłej operacji, filipiński uzdrowiciel imieniem Mercado zapytał,
czy coś mi dolega.
- Tak i chętnie skorzystam z pańskiej pomocy - odpowie
działem. - Cierpię na przewlekły ból w nodze. Jeśli zna pan
jakąś prostą metodę przynoszącą ulgę, byłbym wdzięczny.
Chorowałem wówczas na ciężki przypadek rwy kluszowej w prawej nodze. Trwało to już dwa
lata.
- Proszę położyć się na łóżku i odprężyć - polecił Mercado.
Kiedy spełniłem jego polecenie, uzdrowiciel przesunął kilkakrotnie ręce nad moją nogą.
Wstałem. Ból minął! Uznałem to za cud.
Kilka lat później ponownie zapadłem na rwę kulszową. Bolała mnie lewa noga. Wtedy już
wiedziałem, że wszystkie choroby mają podłoże psychiczne. Kto odkryje właściwą przyczynę,
będzie uzdrowiony. Ponieważ schorzenie umiejscowiło się w dolnej partii ciała, zacząłem
podejrzewać, że wywołały ją jakieś nieprzyjemne fakty z mojego życia -może tłumiona uraza
albo negatywne myśli i zakodowane głęboko w podświadomości. Postanowiłem znaleźć
przyczynę choroby.
Nakazałem mojej podświadomości, aby w ciągu trzech dni odszukała prawdziwy powód moich
cierpień. Wierzyłem, że upora się z problemem i wydobędzie to najaw, co zostało ukryte.
Wkrótce dowiedziałem się, co mnie trapi. Trzydzieści lat temu poróżniłem się z Joe, moim
bratem. Bardzo nas to dręczyło. Po latach zapomnieliśmy o tamtym incydencie, ale widywaliśmy
się rzadko. Od czasu do czasu spotykaliśmy się na rodzinnych przyjęciach.
Uznałem, że chora noga to szczęście w nieszczęściu i sygnał, by zmienić tę dziwną sytuację.
Zastosowałem formułę pojednania, która sprawdziła się w przeszłości. Sądziłem, że z pewnością
wywoła pożądane efekty.
Odprężyłem się i wyrecytowałem na głos:
Joe przebaczam ci i życzę wszelkiej pomyślności. Wszystko, co było złe między nami, odchodzi
w niepamięć raz na zawsze.
Joe przebaczasz mi i życzysz wszelkiej pomyślności. Wszystko, co było złe między nami,
odchodzi w niepamięć raz na zawsze.
Jeszcze nim wypowiedziałem do końca formułę, byłem pewny, że wreszcie się pogodzimy z
korzyścią dla nas obu. Od tego czasu jesteśmy prawdziwymi przyjaciółmi i spotykamy się tak
często, jak to jest możliwe.

33
Po dwóch tygodniach ataki rwy kluszowej ustąpiły. Byłem pewny, że już nigdy nie powrócą.
Powinienem tu dodać, że nawet jeśli osoba, która nam w czymś uchybiła, nie żyje, możemy
posłużyć się opisaną wyżej metodą, długotrwały żal i poczucie krzywdy, niezależnie od tego, czy
je sobie uświadamiamy czy nie, powoduje zaburzenia w organizmie. Zadaj sobie pytanie, czy
pojawił się w twoim życiu jakiś nieprzyjemny epizod i spróbuj rozwiązać problem. Możesz
posłużyć się wyżej opisaną metodą. Rozkaż podświadomości, aby przekazała ci potrzebne
informacje. Wkrótce poznasz prawdę.
Znany uzdrowiciel Gerard Loe z Maywood w Stanie Ilinois opowiedział kiedyś, jak uzdrowił
samego siebie. W 1945 roku zauważył, że na jego lewym nadgarstku pojawił się guz, który, jak
wskazywała diagnoza lekarska, był cystą. Lekarz usunął narośl, ale po trzech latach cysta się
odnowiła. Chcąc zahamować jej dalszy rozwój, Loe posłużył się autosugestią, ale bez większego
powodzenia. Mijały miesiące i cysta powiększała się, a pacjent z trudem znosił ciągły ból.

W końcu mocno zirytowany swoją bezradnością zawołał: - Do diabła! Nie zamierzam dłużej
tego znosić. Mam dość tej choroby.
Natychmiast wyobraził sobie, że swobodnie porusza nadgarstkiem we wszystkich kierunkach i
nie odczuwa przy tym żadnego bólu ani wysiłku. Następnie przestał myśleć o swoim problemie.
Po kilku dniach cysta zniknęła i już nigdy się nie odnowiła. Uzdrowienie to miało miejsce 30 lat
temu.
Był to zatem inny od poprzedniego przypadek samo-uzdrowienia. Mój przyjaciel Gerard Loe
wydał swojej podświadomości rozkaz silnie nacechowany emocjami. Pamiętajmy, że
podświadomość rządzi wszystkimi funkcjami organizmu. W tym wypadku podporządkowała się
całkowicie woli człowieka.

Pożyteczna różdżka
Wielu ludzi uprawia różdżkarstwo. Około dwunastu tysięcy różdżkarzy zrzesza Amerykańskie
Towarzystwo Różdżkarskie. Wielka ich liczba należy do Brytyjskiego Towarzystwa
Różdżkarskiego. Posługują się w swej pracy wahadełkami oraz różdżkami o różnych kształtach.
Przy pomocy tych narzędzi potrafią zlokalizować między innymi źródła wody zdatnej do picia.
W celu ich znalezienia, określenia głębokości studni oraz dokonania oceny zasobności źródła
używa się zwykle prętu w kształcie litery Y. Zdolności różdżkarzy są wykorzystywane również
przy poszukiwaniu ropy naftowej, a także osób zaginionych.
Ze sztuką różdżkarską zetknąłem się po raz pierwszy dzięki pewnemu kapłanowi angielskiego
kościoła episko-palnego krótko po tym, jak udało mu się zlokalizować samolot zaginiony w
dżungli południowej Afryki. Zastosował wówczas metodę teleradiestezji, polegającą na
zlokalizowaniu na mapie przez różdżkarza miejsc i zaginionych obiektów.
Obserwując pracę różdżkarza, szczególnie wtedy, kiedy poszukuje w terenie źródła wody,
doznajemy uczucia ciekawości pomieszanej z niedowierzaniem. Fakty są jednak najlepszym
dowodem. Po zbadaniu terenu rożdżkarz wbija w ziemię kij i oświadcza na przykład:

- Dokładnie w tym miejscu kopcie studnię. Na głębokości siedemnastu metrów znajdziecie


wodę. Wydajność studni oceniam na jakieś dwadzieścia litrów na minutę. Najlepszym
potwierdzeniem jego słów jest to, że po wykopaniu w wyznaczonym miejscu studnia ma
głębokości około siedemnastu metrów, jak zostało zapowiedziane, pojawia się woda o
wydajności mniej więcej dwadzieścia litrów na minutę.
W mojej praktyce różdżkarskiej używałem początkowo wahadełka, żeby określić cechy osób, z
którymi miałem do czynienia. Zbadałem nim tysiące ludzi, identyfikując szkodliwe czynniki
wpływające na umysły i dusze. Dzięki nieograniczonej potędze umysłu mogłem tego dokonać na
odległość, bez żadnej szkody dla badanych osób. Ów temat został szczegółowo opracowany w
mojej książce zatytułowanej Egzorcyzmy. Stale rozwijająca się elektronika

34
oraz produkowanie ogromnych ilości energii elektrycznej powoduje, że jesteśmy narażeni na
niebezpieczne działanie promieniowania. Specjalista używający wahadełka albo różdżki potrafi
wykryć szkodliwe promieniowanie odbiorników telewizji kolorowej albo linii transmisyjnych
wysokiego napięcia. Istnienie tego rodzaju oddziaływań można łatwo udowodnić za pomocą
odpowiednich urządzeń. Szkodliwe promieniowanie może mieć źródła po ziemią; są nimi cieki
wodne oraz złoża uranu zalegające pod powierzchnią. Tego rodzaju oddziaływania, jak wiemy,
bywają rakotwórcze, mogą być jednak wykryte i zneutralizowane przez zdolnego radiestetę.
Jak wcześniej dowiedzieliśmy się, wszelkie informacje zgromadzone są w uniwersalnej
nadświadomości. Prawdopodobnie to właśnie tłumaczy istnienie różdżkarskiego fenomenu (patrz
rozdział pierwszy). Kiedy radiesteta szuka odpowiedzi na swoje pytanie za pomocą specjalnego
przyrządu, nawiązuje kontakt z uniwersalną inteligencją. Umowny sygnał jego instrumentu
wskazuje odpowiedź.
Zauważyłem, że większość ludzi z powodzeniem używa różdżkarskich narzędzi w celu
uzyskania potrzebnych informacji. Jakkolwiek można samemu nauczyć się tej sztuki, lepiej jest
korzystać z rad instruktora. Każdy może się udać do jednego z oddziałów towarzystw
skupiających radiestetów, gdzie otrzyma niezbędne wskazówki. Kto chce uzyskać więcej
informacji na ten temat, może napisać do American Society of Dowsers Inc., Danville, VT
055828 -0024, USA.

Przed najdalszą podróżą...


Potęga myśli sięga daleko poza nasze obecne życie na tej planecie. Wydaje się niemal oczywiste,
że zasady, którym podlegamy funkcjonując po tej stronie życia, różnią się od praw, których
możemy się spodziewać na tamtym świecie. A ponieważ czas tam nie istnieje, wszystko, o czym
myślimy, zrealizuje się natychmiast. Powinniśmy być na to przygotowani. W naszej ziemskiej
egzystencji mamy mnóstwo kłopotów spowodowanych negatywnym myśleniem.
Wykorzystajmy swój czas, by nauczyć się kontrolowania myśli i używania ich dla osiągnięcia
pozytywnych rezultatów. Rozwińmy w sobie nawyk zabiegania o wszystko, co jest dla nas
korzystne, już na tym świecie. Przyzwyczajenie to może się okazać wielce przydatne, kiedy
ocenimy nasz stan posiadania, znalazłszy się kiedyś w innej rzeczywistości.
Ciąg dalszy nastąpi
Podsumujmy zatem. Potęga ludzkiej myśli wywołuje nieustannie pozytywne lub negatywne
rezultaty. Jeśli zyskasz władzę nad myślami, zapanujesz nad całym swym życiem, a do pewnego
stopnia również nad życiem innych. Kto ma jasne i dokładne wyobrażenie o tym, co chce
osiągnąć i jest głęboko przekonany, że potrafi tego dokonać, na pewno zrealizuje zamierzenia.

Umysł jest potężnym i skutecznym narzędziem, jeśli potrafimy się nim posłużyć. Może pojawić
się pokusa ograniczenia zakresu jego działań. Czy potrafimy dzięki myśli rozwiązywać tak
poważne problemy, jak alkoholizm i narkomania, przestępstwa i choroby, ubóstwo i brak dachu
nad głową dla milionów ludzi? Czy moc naszych umysłów może wpływać na klęski żywiołowe i
ich niszczycielskie skutki? Czy zatrzyma huragany, trzęsienia ziemi, powodzie, lawiny śnieżne,
wybuchy wulkanów i katastrofalne pożary lasów? Czy myśl wyeliminuje szalone i zgubne idee
propagowane przez dyktatorów, narody, sekty, stowarzyszenia dysponujące ogromną władzą i
bogactwem. Śmiem twierdzić, że wykorzystując sugestie zawarte w tej książce, możemy wielce
przyczynić się do rozwiązania przynajmniej niektórych z wyżej wymienionych problemów.
W wielu dziedzinach jesteśmy dopiero na początku drogi. Oto przykład. Amerykańskie
środowiska lekarskie, finansowane i kontrolowane przez ogromne firmy farmaceutyczne,
poddaje się silnej presji, skłaniającej do używania w procesie leczenia głównie środków
farmakologicznych. W naszym kraju lekarz może stracić pracę, jeśli posuwa się za daleko i
zastępuje środki chemiczne medykamentami naturalnymi. Zbyt często traktuje się lekarza jak
wyrocznię w kwestii ludzkiego zdrowia. Czy to błąd? Owszem, ale żeby to przyznać otwarcie i

35
zmienić sytuację na lepszą, środowisko lekarskie musiałoby zdecydować się na prawdziwą
rewolucję i diametralnie zmienić poglądy na rolę jaką odgrywa w społeczeństwie.
W pewnych dziedzinach daje się jednak zauważyć postęp. Zmiany są ogromne. Po czterdziestu
trudnych latach pojawił się w Europie ruch, który obalił nierealną i niszczącą ludzki wysiłek
ideologię. Narody Europy Środkowej i Wschodniej uwolniły się ostatecznie od sowieckiej
dominacji wojskowej i narzuconego im siłą komunizmu.
Na koniec mam pewną propozycję. Czy rzeczywiście chciałbyś udowodnić sobie, że opisana
metoda jest skuteczna? Spróbuj zmienić pogodę. Może chciałbyś, żeby padał deszcz? A może
wolałbyś, żeby przestało padać, kiedy dotrzesz w określone miejsce? Spróbuj. Przecież to
ciekawy eksperyment.

Bibliografia
1. Anderson, U.S., Three magie Words, 1974 Wilshire Book Co, 12015 Sherman Road, North Hollywood, CA
91605
2. Anderson, U.S., The Secretof Secrets, 1977 Wilshire Book Co., Sherman Road, North Hollywood, CA
91605
3. Barker, Raymond Charles, Treat Yourself to Life, 1954, Dodd, Mead & Company, 79 Madison Ave., New
York, NY 10016
4. Barker, Raymond Charles, You Are Invisible, 1973, Dodd, Mead & Company, 79 Madison Ave., New
York, NY 10016
5. Behrend, Genevieve, Your Invisible Power, 1951, De Vorss & Co., Publishers, P.O. Box 550, Marina Del
Rey, CA 90294
6. Desant, Annie, Thought Power, 1973, The Theoso-phical Publishing House, P.O. Box 270, Wheaton, II
60187
7. Bristol, Claude M., The Magie of Believing, 1948, Simon & Schuster, Inc., 630 Fifth Avenue, New York,
NY 10029
8. Cox, Bill, Techniqu.es of Pendulum Dowsing, 1977, Bill & Davina Cox, P.O. Box 30561, Santa Barbara,
CA 93130
9. Edward Harry, A Guide to the Understanding and Practice of Spiritual Healing, 1974, The Healer
Publishing Company, Ltd., Burrows Lea, Guildford, Surrey, England
10. Edward Harry, The Mediumship oj Jack Webb, 1962, The Healer Publishing Company, Burrows Lea,
Guildford, Surrey, England.
11. Johnson Tom, YourAre Always Your Own Experience, 1986, Los Arboles Publishing, P.O. Box 7000-54,
Redondo Beach, CA 90277
12. Harris Thomas, A., M.D., I'am OK-You're OK, 1969, Avon Books, 959 Eight Avenue, New York, NY
10019
13. Holliwell, Raymond, Ph.D., Working With the Law, 1964, School of Christian Philosophy, 3121 N. 60th
Phoenix, AZ
14. Holmes Ernest, Ph.D., Science of Mind, 1938, 44th Printing, Dodd Mead and Co., 79 Madison Ave., New
York, NY 10016
15. Ingraham E.V., Wells of Abundance, 1966, De Vorss & Co., Publishers, P.O. Box 550, Marina Del Rey,
CA 90294
16. Kramer Edward L., The Negative Power of Positive Thinking, 1971, Successful Achievement, Inc.,
Lexington, KY 40502
17. Long, Max Freedom, The Secret Science Behind Miracles, 1948, De Vorsa & Co., Publishers, P.O. Box
550, Marina Del Rey, CA 90294
18. Maltz Maxwell M.D., Psycho-Cybernetics, 1960, Simon & Schuster, Rockefeller Center, 630 Fifth Avenue,
New York, NY 10020
19. Maurey Eugene, Exorcism, 1989, Whitford Press, 1469 Morstein Road, West Chester, PA 19380
20. Murphy Joseph, Ph.D.,77ie Amazing Laws ofCosmic Mind Power, 1973, Warner Books, Inc., 315 Park
Ave. South, New York, NY 10010
21. Murphy Joseph, Ph.D., How to Attract Money, 1955, De Vorss & Co., Publishers, P.O. Box 550, Marina
Del Rey, CA 90294
22. Murphy Joseph, Ph.D., Within You Is the Power, 1977, De Vorss & Co., Publishers, P.O. Box 550, Marina
Del Rey, CA 90294
23. Nielsen Greg, Tuning to the Spiritual Freąuences, 1990, Conscious Books, 316 California Ave., Suitę 210,
Reno, Nevada 89509

36
24. Norvell Anthony, The Million Dollar Secret that Lies Hidden within Your Mind, 1963, Prentice-Hall, Inc.,
Englewood Cliffs, NJ 07632
25. Osborn Alex, L.H.D.Applied Imagination, 1963, Charles Seribner's Sons, 866 3rd Avenue, New York, NY
10022
26. Pace Erie G., Don 't Just Sit There Live! 1976, Harper & Row, Publishers, New York, NY 10022
27. Peale Norman Vincent, You Can ifYou Think You Can, 1974, Fawcett Publications, P.O. Box 1014,
Greenwich, CT 06830
28. Pilgrim Peace, An Autobiography, 1983, opracowana przez przyjaciół, Ocean Tree Press, P.O. Box 1295,
Santa Fe, NM 10020
29. Schwartz David Joseph, Ph.D., The Magie ofThinking
Big, 1982, Simon & Schuster Publishers, 1230 Avenue of the Americas, New York, NY 10020
30. Sherman Harold, How to Foresee and Control Your Futurę, 1970, Fawcett Publications, P.O. Box 1014.
Greenwich, CT 06830
31. Sherman Harold, Know Your Own Mind, 1971, Fawcett Publications, P.O. Box 1014, Greenwich, CT
06830
32. Sherman Harold, The New TNT Miraculous Power Within You, 1966, Prentice-Hall, Inc., Englewood
Cliffe, NJ 07632
33. Speller Jon, Ph.D., Seed Money In Action, 1986, Morning Star Press, P.O. Box 1095. Grand Central
Station, New York, NY 10163
34. Stone W. Clement & Hill Napoleon, Success Through a Positive Mental Attitude, 1987, Simon & Schuster,
Inc., 1230 Avenue of the Americas, New York, NY 10020
35. Taylor Richard,Metaphysics, 1963, Prentice Hall, Inc., Englewood Cliffs, NJ
36. Thomas Artur G., Abundance Is YourRight, 1977, De Vorss & Co., Publishers, PO. Box 550, Marina del
Rey, CA 90294
37. Troward Thomass,77ie Hidden Power, 1921, Dodd, Mead and Co., 79 Madison Avenue, New York, NY
10016
38. Troward Thomas, TheLawandthe Word, 1917, Dodd, Mead and Co., 79 Madison Avenue, New York, NY
10016
39. Tyler Paula J., New Age Metaphysics, 1987, Meta-physical Enterprises, Box 168, Eureka Springs, AR
72632

EGZORCYZMY
Fascynująca książka tegoż Autora.
Eugene Maurey mówi, w jaki sposób egzorcyzmy mogą być dokonane na odległość, bez obecności osoby
nawiedzonej. Analizując typowy przebieg śmierci wyjaśnia przyczyny, dla których zjawisko to przebiega niekiedy
odmiennie, co powoduje uwięzienie duszy na ziemi.
Maurey przedstawia również, jak to się dzieje, że niektóre dusze żądne kontynuowania ziemkiej egzystencji i
kierowane szczególnym egoizmem opanowują żyjącą istotę ludzką, przysparzając jej wielu cierpień, a nawet często
doprowadzając do zgonu.
Egzorcysta musi zrozumieć motywy i sytuację uwięzionej na ziemi duszy. Prawa rządzące światem duchów zostały
w książce dokładnie wyjaśnione i stanowią użyteczne narzędzie przydatne w trakcie odprawiania egzorcyzmów. Do
zdobycia ważnych informacji na temat duchów egzorcysta używa wahadła.
Skoro zasady egzorcyzmów staną się zrozumiałe, sama procedura ich wykonania okaże się stosunkowo prosta.
Autor dokładnie opisuje, jak wykonać tą czynność - bez szkody dla egzorcysty, a zarazem skutecznie. W książce
przytoczono około czterdziestu przykładów, z czego większość to doświadczenia samego autora. Pozostałe wzięto z
praktyki współczesnych egzorcystów lub ze źródeł historycznych.
Rezultaty egzorcyzmów odprawianych na odległość uważane są często niemal za cuda. Alkoholicy zrywają z
nałogiem i rozpoczynają normalne życie. Narkomani odrzucają narkotyki. Kryminaliści przestają wchodzić w
kolizję z prawem. Ciężko chorzy pacjenci zostają uzdrowieni, niekiedy z dnia na dzień.
Czytelnik, który postępuje ściśle według reguł podanych w książce Maureya, może skutecznie pomóc dziesiątkom, a
nawet setkom ludzi uwikłanych w alkoholizm lub narkomanię.

37

You might also like