Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 6

Krótka historia lotniska Ottmuth: „Podniebny obuwnik” (cz.1), „Szkolne i pozoracyjne” (cz.

2 )

Krótka historia lotniska Ottmuth


Historia lotniska w Otmęcie nierozerwalnie związana jest z tamtejszą fabryką obuwia,
nazwiskiem czeskiego przemysłowca Tomasza Baty i ponurym wątkiem udziału w II wojnie
światowej.

Po prawej stronie drogi z Otmętu i Gogolina do Malni i Choruli widoczne jest niewielkie
wzniesienie. Dziś to nieco zapomniany rejon, jednak 80 lat temu tętnił życiem. Nieopodal drogi, na
szczycie wzniesienia, istniał Emilienhof (dzisiejsza Emilówka), przedwojenne wielkie
gospodarstwo rolne. Tuż obok, pod lasem, znajdowało się lotnisko. Fakt istnienia lotniska w
Otmęcie nie jest najlepszym argumentem w odwiecznym sporze o wyższości Otmętu nad
Krapkowicami, ponieważ trzeba przyznać, że najbliżej mu do Malni. Jego lokalizację w
przybliżeniu przedstawiono na reprodukcji mapy topograficznej z 1936 roku. Dla lepszej orientacji,
linią przerywaną zaznaczono przebieg dzisiejszej autostrady. Lotnisko nie posiadało typowego
pasa, było raczej płaskim obszarem o kształcie równoległoboku, zlokalizowanym pod lasem.
Dopiero pod koniec II wojny pojawiły się plany wytyczenia typowego pasa startowego, o czym w
dalszej części.

Mapa topograficzna z 1936 r., z prawej strony u góry zaznaczono lotnisko Ottmuth.
(zb. własne autora)

Istnieje przypuszczenie, że lotnisko powstało przed 1929 rokiem. Mogło to być zwykłe lądowisko,
któremu daleko do miana pełnowartościowego lotniska, mniej zaś prawdopodobne, że była tam
szkółka szybowcowa. Najstarszy znany tego typu obiekt w naszym rejonie powstał w 1926 roku w
Ligocie Dolnej. W tym czasie w ówczesnych Niemczech modne się stały sporty szybowcowe.
Dzięki zaangażowaniu bogatych właścicieli ziemskich, na ich gruntach powstawały szybowiska.
Tak też się stało w Ligocie i nie wykluczone, że i w Otmęcie. Jednak późniejszy byt lotniska
zagwarantowała decyzja czeskiego przemysłowca Tomasza Baty, o budowie w Otmęcie jednej z
największych fabryk obuwia.

Zanim przejdziemy do dalszych losów otmęckiego lotniska, konieczne jest omówienie związku
rodzinnej firmy Tomasza Baty z lotnictwem. Jego pasją było latanie. Samolotem podróżował w
interesach po całej Europie. W tym czasie główna siedziba koncernu mieściła się w czeskim Zlinie,
gdzie już od 1924 roku było firmowe lotnisko wraz z infrastrukturą. Gdy w latach 30. nastąpił
kryzys gospodarczy, koncern posiadał już sześcioletnie doświadczenia w dziedzinie lotnictwa.
Marzeniem Baty było uruchomienie połączenia lotniczego z Indiami, by bez pośrednictwa
komercyjnych linii lotniczych móc zaopatrywać się w deficytowe surowce kolonialne, co w latach
kryzysu było w żywotnym interesie firmy. Plan się powiódł. W 1932 roku trasa została przetarta, a
jednym z efektów podróży było powstanie w Indiach (w rejonie Kalkuty) przemysłowego miasta z
fabryką obuwia na wzór Zlina. Lot ten udowodnił też, jak wielkie znaczenie ma szybka
komunikacja lotnicza. W 1932 roku uruchomiono własną szkołę pilotażu, którą w następnych latach
ukończyło 150. absolwentów. Kilka lat później uruchomiono wytwórnię samolotów. W firmowych
hangarach było już dziewięć maszyn i kilku pilotów na etatach.

Pola między Otmętem, Gogolinem i Malnią należały do majątku Emilienhof hrabiego von Sponnek.
W 1929 Bata zakupił od Sponnka znaczne obszary ziemi pod budowę fabryki i osiedla
mieszkaniowego, włącznie z polami pod lotniskiem. Rozpatrywał on również tereny w okolicach
Przywór, jednak wybrał Otmęt ze względu na liczne możliwe do zagospodarowania nieużytki oraz
bliskość linii kolejowej, a być może i lądowisko, jeśli takowe wtedy istniało. Niejako przy okazji
zakupił w Niemczech samolot, Junkersa F.13. Maszyna była zarejestrowana na firmę „Bata-Schuh”,
nosiła niemieckie oznaczenia D-1608 i należała do zakładu w Otmęcie.

Junkers F.13 w barwach koncernu Bata, należący do fabryki w Otmęcie.


(Źródło: „Pilot Magazine”)

- W trakcie budowy fabryki Bata często przylatywał samolotem na lotnisko w Otmęcie. Przesiadał
się do samochodu i jeździł doglądać budowy – wspomina mieszkanka Malni, pani Hildegarda
Anioł. Pierwszy otmęcki samolot z prawdziwego zdarzenia przemierzał Europę wszerz i wzdłuż.
Bata podróżował nim w interesach, dlatego maszyna często stacjonowała w Zlinie. Dopiero w 1931
roku siedziba firmy została przeniesiona do Otmętu, a liczba lotów wzrosła. Powodem była bliska
perspektywa budowy kanału Odra-Dunaj, co uczyniłoby Otmęt ważnym węzłem komunikacji
wodnej. Projekt ten nie został jednak zrealizowany.

Rok później, 12 lipca w czeskich Otrokovicach k/Zlina miała miejsce katastrofa lotnicza, w której
zginął Tomasz Bata i jego pilot. Podczas startu do Zurichu samolot z uderzył w czasie gęstej mgły
w komin fabryczny. Maszyną tą był otmęcki Junkers F.13.
Miejsce katastrofy, rozbity samolot Baty, Otrokovce, 12.07.1932.
(Źródło nieznane)

Spadkobiercą fortuny został o 20 lat młodszy przyrodni brat Tomasza – Jan Bata, również miłośnik
lotnictwa. Mianował on dyrektorem fabryki w Otmęcie Heinza Mahnkopfa. Ten, z racji piastowanej
funkcji, często bywał na lotnisku, odbywając podróże służbowe drogą powietrzną do Zlina.
Mahnkopf w niedługim czasie został majętnym udziałowcem firmy. Z użytkownika lotniska stał się
też jego opiekunem i mecenasem. Fabryka w Otmęcie w 1938 roku posiadała na lotnisku niezbędną
infrastrukturę, hangar i obsługę. Do czasu rozpoczęcia wojny prowadzone były tu szkolenia
szybowcowe. Swoje wspomnienia z tego okresu spisał jeden z uczestników kursu, Helmut Nowak
w „Krapitzer Heimatblatt” (2006, nr 187). Częściowo przetłumaczony artykuł czytelnicy mogli
przeczytać w jednym z ostatnich numerów „Tygodnika”. Być może więcej informacji o powstaniu
lotniska znalazło się w gazetce zakładowej „Bata-Bericht” – Zeitschrift im Dienste der Mitarbeiter
der Deutschen Schuh – A.G. Ottmuth, wydawanej w fabryce od 1932 roku.

W styczniu 1933 roku do władzy w Niemczech doszedł Adolf Hitler. Decyzją NSDAP scalono
liczne szkółki szybowcowe na terenie Rzeszy pod szyldem jednej organizacji „Deutscher
Luftsportverband” (DVB), propagującej wyszkolenie lotnicze wśród młodzieży. Ugruntowana
pozycja koncernu Baty w dziedzinie lotnictwa, a także pasja i jawne sympatyzowanie Jana Baty z
ideą narodowosocjalistyczną mogłoby sugerować, że w tym czasie w Otmęcie rozpoczęto pierwsze
kursy szybowcowe. Przypuszczenie to można wysunąć na podstawie zestawienia licznych faktów.
Wiadomo jednak na pewno, że w 1937 prowadzono już takowe szkolenia w podstawowym
zakresie. W tymże roku DVB przekształciła się w paramilitarny „Nationalsozialistisches
Fliegerkorps” (NSFK). Cel pozostał ten sam (szkolenie pilotów), tyle tylko, że rozszerzono go
tworzenie zaplecza kadrowego dla Luftwaffe. Nie wiemy, czy kursy w Otmęcie prowadzono
wyłącznie staraniem zakładu, niezależnie, czy może pod szyldem organizacji DVB lub NSFK.
Faktem jest, że wstępnie przeszkoleni adepci szybownictwa mogli zdobyć dalsze szlify i
uprawnienia w szkole szybowcowej NSFK w Ligocie Dolnej, szybowcowym „Eldorado”, jak
opisuje to miejsce w swoim artykule Helmut Nowak. Jan Bata zaprzyjaźnił się tym czasem z
głównodowodzącym Luftwaffe, marszałkiem Hermannem Göringiem, z którym po rozpoczęciu
wojny zacieśnił współpracę na płaszczyźnie gospodarczej.

Od 1937 roku lotniskiem zaczęło interesować się Luftwaffe. Wojsko wytyczyło w Malni dogodne
połączenie drogowe z lotniskiem między dzisiejszą ulicą Opolską i Kamienną (niewidoczne na
mapie), dziś zamknięte dla ruchu przez okolicznych mieszkańców. Tędy transportowane były
materiały na budowę baraków mieszkalnych i dalszej infrastruktury celem przystosowania lotniska
do celów wojskowych. W hangarze stacjonowały samoloty, przeważnie dwupłatowce. Dziś
praktycznie nie ma śladu po zabudowaniach. Poszukiwacze mogą się jednak pokusić o
przeszukanie skraju lasu w nadziei na odnalezienie istniejących jeszcze śladów.
W przededniu września 1939 roku lotnisko Ottmuth (Otmęt), podobnie jak inne okoliczne lotniska,
podlegało pod Luftgau-Kommando VIII (Dowództwo VIII Obszaru, obejmującego Górny Śląsk), a
konkretnie pod dowództwo w Opolu – Fliegerführer z.b.V. in Oppeln. Grupa ta działała w ramach
Luftflotte 4 (4. Floty Powietrznej). Miała ona na celu wspieranie armii uderzających z obszaru
Śląska Opolskiego na Polskę. Dowódcą grupy został gen. Wolfram von Richthofen, krewny asa
lotnictwa niemieckiego z pierwszej wojny światowej o tym samym nazwisku. Według niektórych
danych, w Otmęcie stacjonować miała I./St.G.77 (I Grupa 77. Skrzydła Bombowców Nurkujących)
pod dowództwem kpt. Friedricha-Karla von Dalwigk. Na jej wyposażeniu znalazło się 38
bombowców nurkujących „sztukas”, czyli Junkers Ju 87B oraz 3 Dorniery Do 17P, z czego 1
Września w gotowości były 34 lub 23 Junkersy (w zależności od źródeł). Należy zaznaczyć, że
słowa „bombowiec nurkujący” nie można łączyć z wodą, a raczej ze sposobem ataku prowadzonym
przez samolot, podobnym do skoku z dużej wysokości i nurkowania w kierunku swojej ofiary by
precyzyjnie zrzucić bombę.

Według innych danych, między 31.08 – 8.09.1939 podstawową bazą tej grupy było lotnisko w
Polskiej Nowej Wsi koło Opola. Rozbieżność można wytłumaczyć w ten sposób, że częstokroć
wybierano po dwa i więcej lotnisk bazowych dla danego oddziału, z których jedno było głównym, a
kolejne zapasowymi. Tak czy inaczej, historia obu lotnisk w czasie wojny jest z sobą spleciona. Już
w drugim tygodniu wojny lotnisko opustoszało. 8 września samoloty zostały przebazowane do
zajętej przez Wehrmacht Częstochowy. Piloci przez okres wojny walczyli kolejno we Francji,
Jugosławii i Rosji. Z tezą o wykorzystaniu lotniska w Otmęcie w 1939 roku polemizuje Oswald
Pollok, mieszkaniec Ligoty Dolnej i najmłodszy absolwent przedwojennych kursów szybowcowych
na Śląsku – Większość, bo aż 200 samolotów była skoncentrowana na lotnisku w Ligocie. Tam też
był we wrześniu cały sztab, z Hitlerem i Goeringiem włącznie – mówi.

Po oddaleniu się linii frontu, w grudniu 1939 w Polskiej Nowej Wsi powstała szkoła pilotażu
„Flugzeugführerschule A/B Neudorf-Oppeln” (FFS A/B Neudorf-Oppeln). Podlegało jej lotnisko w
Otmęcie. 16.01.1940 roku szkoła zmieniła nazwę na FFS A/B 116. W tym czasie komendantem
szkoły był płk. dr Werner Ulmer. – Podczas wojny szkolono się tu na szybowcach – wspomina
kilkunastoletnia wówczas Hildegarda Anioł. – Pamiętam pewien wypadek, kiedy pilot samolotu
dwupłatowego stracił kontrolę nad maszyną i spadł na ziemię. Samolot stanął „dziobem w ziemię”,
na szczęście nie wybuchł – wspomina pani Hildegarda. – W czasie wojny istniała tu najpierw
szkółka, później lotnisko szkoleniowe – przypomina sobie pan Mandalka. – Korzystano przede
wszystkim z dwupłatowców i szybowców. Podczas wojny lądowały tu awaryjnie samoloty bombowe.
Nie było murowanych budynków, baraki znajdowały się pod lasem.

W celach szkoleniowych na obu lotniskach wykorzystywano całą gamę samolotów: czeskie Avia
B.534, francuskie zdobyczne Bloch 151, Caudron C.445 i niemieckie: Arado Ar65, Ar76, Ar96,
Bücker Bü131, Bü133, Bü181, Focke-Wulf Fw44, Fw58, Gotha Go145, Heinkel He45, He50,
He70, He72, Hs123, Junkers W.34, Klemm Kl35, NA-64 i Siebel Si204 oraz szybowce: Grunau
Baby, Kranich i SG 38. Po prawie dwóch latach działalności, w 15.6.1941 roku szkoła przeniosła
się do Göppingen w zachodnich Niemczech.

Od tego czasu, aż do stycznia 1943 roku lotnisko opustoszało. W bezpośrednim sąsiedztwie


lotniska, w Emilówce, mieścił się główny obóz Polaków, pracujących przymusowo w zakładach
obuwniczych. W styczniu 1943 na lotnisku w Otmęcie utworzono Arbeitsplatz-Kommando 7/VIII
(Dowództwo placu budowy). Sytuacja Niemiec na froncie zaczęła się pogarszać. Alianci coraz
częściej wykonywali odważne naloty na centra przemysłowe Rzeszy. Aby bronić się przed nimi
Luftgau-Kommando VIII (Dowództwo Obszaru VIII) z Wrocławia powołało Flughafen-Bereichs-
Kommando 4/VIII (Dowództwo przygotowania i utrzymania lotnisk) z siedzibą w Koźlu. Jemu z
kolei podległe było m.in. Flugplatzkommando C 13/VIII in Ottmuth (Dowództwo lotniska w
Otmęcie, sformowane z powstałego w tym miejscu w styczniu tego roku Arbeitsplatz-Kommando).
Widok z obszaru lotniska w kierunku Otmętu. W oddali widoczne os. XXX Lecia i wieże kościelne.
(zb. własne autora)

Dostępne dokumenty nie wskazują na to, by lotnisko było używane bojowo przez Luftwaffe w
późniejszym okresie wojny. Być może w latach 1941-1943 prowadzone tu były z różną
aktywnością kursy szybowcowe lub inne. Od lutego 1943 do kwietnia 1944 roku działało tu
Flugplatzkommando (Dowództwo lotniska), a więc lotnisko musiało posiadać obsadę.
– Lotnisko w Otmęcie pełniło rolę pomocniczą i pozoracyjną – mówi wspomniany pan Pollok z
Ligoty. – Kiedy spodziewano się nalotu alianckiego, tu symulowano aktywność, a na
funkcjonujących lotniskach w Ligocie i Otmicach zarządzano ciszę i zaciemnienie. – Dziś wiemy,
że żadne z okolicznych lotnisk nie padło celem nalotów, choć te urządzano na zakłady w
Zdzieszowicach i Kędzierzynie. Pani Anioł wspomina, że około 1944 roku na dużej przestrzeni
lotniska (od granic Choruli niemal do Karłubca) zaorano linie wyznaczające krawędzie pasa
startowego (kontury zaznaczono na mapie topograficznej). Mogłoby to świadczyć o chęci
rozbudowy lotniska i stworzenia pełnowymiarowego, być może betonowego pasa startowego.

Obrona przeciwlotnicza lotniska i rejonu Krapkowic podlegała kolejno pod: Flakgruppe


Oberschlesien (Górnośląska grupa p-lot.), 15. Flak-Brigade (15. Brygada p-lot.) i 11. Flak-Division
(11. Dywizja p-lot.). – Na skraju lotniska wojsko miało wykopać dół, być może pod armatę
przeciwlotniczą, nigdy jednak do tego nie doszło – mówi pani Hildegarda. Większość dział
zlokalizowano w rejonie Zdzieszowic, Kędzierzyna i Blachowni, tam znajdowały strategicznie
ważne dla gospodarki kraju fabryki chemiczne, produkujące m.in. benzynę syntetyczną. 18 marca
1945 roku dla mieszkańców Krapkowic i Otmętu zakończyła się wojna. Rosjanie zajęli miasto.
Według niektórych źródeł mieli oni przez krótki okres korzystać z otmęckiego lotniska, wspierając
swoich żołnierzy podczas walk po lewobrzeżnej stronie Odry.

Krótka, bo kilkunastoletnia historia lotniska w Otmęcie dobiegła końca w 1945 roku. Teren
podzielono i przeznaczono na uprawy. Po pierwszym cywilnym lotnisku w powiecie dziś nie ma
już praktycznie śladu. Pozostaje wspomnienie, że to właśnie w tym miejscu rozpoczęła się historia
wielkiej fabryki obuwia, stąd wyruszano na loty biznesowe po Europie i tu młodzież miała
możliwość zdobycia pierwszych lotniczych szlifów. Po kilkudziesięciu latach pozycję tę ma szansę
zająć lotnisko w Kamieniu Śląskim, za co wszyscy trzymamy kciuki.

Witold Rożałowski
Artykuł opublikowany:
Krótka historia lotniska Ottmuth, cz. 1. „Podniebny obuwnik”, Tygodnik Krapkowicki nr 31 (483) z 31 lipca 2007 r.
Krótka historia lotniska Ottmuth, cz. 2. „Szkolne i pozoracyjne”, Tygodnik Krapkowicki nr 32 (484) z 7 sierpnia 2007 r.

Źródła:

1. Historyczny zarys powstania i rozwoju Śląskich Zakładów Przemysłu Skórzanego Otmęt w Krapkowicach.
Red. W. Piechota i in.; Śląskie Zakłady Przemysłu Skórzanego „Otmęt” w Krapkowicach, Wrzesień 1984.
2. Letecké oddělení firmy BAŤA a.s. [w:] Pilot Magazine, nr 2-4, 2001 oraz http://www.vztlak.cz/
3. Helmut Nowak, Ottmuth’s Glanz + Gloria. Die Fliegerhalle [w:] Krappitzer Heimatblatt, Weihnachten 2006
(Nr 187), Köln, str. 8-9.
4. Damian Tomczyk, Przełamanie linii Odry w 1945 roku. Instytut Śląski w Opolu, 1976.
5. Mr Jason Long, Resource for information on the European Axis and neutral Air Forces of the Second World War.
[w:] Sturmvogel, http://www.geocities.com/CapeCanaveral/2072/
6. Michael Holm, “The Luftwaffe, 1933-1945” Na podstawie: Bundesarchiv-Militärarchiv, Freiburg; USAF Historical
Research Agency, Maxwell AFB, Alabama [w:] http://www.ww2.dk/

You might also like