Professional Documents
Culture Documents
Św. Grzegorz Wielki, Dialogi
Św. Grzegorz Wielki, Dialogi
DtALoęt
źród ła m onastyczne
źródła monastyczne
- w m m
starożytność
ISSN: 1230-6711
ISBN: 83-87525-60-X - broszura
ISBN: 83-87525-61-8 - oprawa twarda
Q£26qOR2 WIELKI
DIALOGI
Przekład:
Ewa Czerny
Anna Świderkówna
Wstęp:
Adalbert de Vogue OSB
Komentarz i opracowanie:
Kb. Marek Starowieyski
Z chomika Pustelnia
TYNIEC
WYDAWNICTWO BENEDYKTYNÓW
KRAKÓW 2000
Tytuł oryginału: Dialogi de vita et miraculis patrum italicorum,
SCh 251, 260, 265, Paris 1978-80
W st ę p 13
P odstawowa bibliograjtia^ 63
Księga pierw sza ................................................................................. 79
{Prolog] ........................................................................................79
1 . O Honoracie, który był opatem w Fundis ..........................82
2. O Libertynie, przeorze klasztoru w F u n d is......................... 85
3. O ogrodniku, mnichu w tym samym klasztorze..................90
4. O Ekwicjuszu, opacie w prowincji W aleni .......................... 92
5. O Konstancjuszu , zakrystianie kościoła św. S tefana
koło Ankony............................................................................101
6 . O Marcelinie, biskupie kościoła w Ankonie ...................... 103
7. Nonnosus, przeor klasztoru na górze zwanej Soracte ... 104
8. O Anastazym, opacie klasztoru zwanego Subpentom a ... 107
9. O Bonifacym, biskupie m iasta F e r e n tis ............................. 110
10. O Fortunacie, biskupie m iasta Todi ...................................118
1 1 .0 Martyriuszu, mnichu z prowincji W aleria ................... 125
12. 0 Sewerze, kapłanie z tej samej p ro w in cji.......................126
Księga d k u g a .............................................................................................. 1 2 9
Prolog.................................................................................................... 129
1. 0 naprawie stłuczonego przetaka...............................................130
2. 0 pokonaniu pokusy c ie lesn ej....................................................135
3. 0 szklanej czaszy, która pękła
naznaczona znakiem krzyża...................................................... 136
4. 0 uleczeniu niestałego m n ich a...................................................142
5. 0 wodzie, która wytrysnęła ze skały na szczycie g ó r y ...... 144
6. 0 żelaznym ostrzu, które powróciło do swojej rękojeści 145
7. 0 uczniu [Benedykta], który chodził po w o d z ie ...................146
8. 0 zatrutym chlebie wyrzuconym daleko przez k r u k a ..... 147
9. 0 głazie ogromnym podniesionym siłą m odlitw y
[Benedykta]......................................................................................152
10. 0 rzekomym pożarze w kuchni.................................................153
11. 0 młodym słudze Bożym przygniecionym
walącym się murem i uzdrow ionym .........................................153
12. O Sługach Bożych, którzy jadali posiłki w brew R eg u le . 154
13. 0 bracie mnicha W alentyniana,
który postępował jak w poprzednim o p o w ia d a n iu .............155
14. 0 wykryciu podstępu króla T o t i li ........................................... 157
15. O przepowiedni udzielonej tem uż królow i T o t i l i .............158
16. Jak pewien duchowny został uwolniony od szatana.160
17. O proroctwie zburzenia klasztoru ................................ 163
18. O schowanej beczce w ina............................................... 164
19. O podarowanych chusteczkach............................. - ..... 165
20 . O pysznych myślach sługi,
poznanych przez Benedykta............................................165
2 1 . O dwustu korcach mąki znalezionych
w czasie głodu przed klasztorem ....................................166
22. Jak budowano klasztor w Terracina we śnie
rozplanow any.................................................................... 168
23. O służebnicach Bożych, które po śmierci dzięki mszy
powróciły do wspólnoty....................................................170
24. O młodym mnichu, którego ziemia wyrzuciła z grobu.. 172
25 Jak pewien mnich odchodząc z klasztoru
spotkał po drodze sm oka.....................................................173
26. O uleczeniu trędowatego................................................... 174
27. O cudownym spłaceniu długu...........................................174
28. O wyrzuconej flaszce szklanej,
k tó ra nie rozbiła się na sk a ła c h ............................... ...... 175
29. O pustej beczce, która napełniła się o liw ą .....................176
30. O m nichu wyzwolonym od szatan a.................................177
31. J a k samym swoim spojrzeniem uwolnił z więzów
w ieśniaka................................................................................ 179
32. O w skrzeszeniu zm arłego.................................................. 181
33. O cudzie Scholastyki, siostry B en ed y k ta........................182
34. Jak Benedykt ujrzał duszę swojej siostry
opuszczającą c ia ło ..................................................................... 185
35. Jak Benedykt zobaczył cały świat
w jednym prom ieniu ś w ia tła ................................................. 186
36. Jak [Benedykt] napisał Regułę dla mnichów ..................189
37. Jak [Benedykt] zapowiedział swoją śmierć braciom .... 190
38. O szalonej kobiecie uzdrowionej w świętej grocie............. 191
I ndeksy
Indeks odesłań i aluzji biblijnych.........................................371
Indeks imion....................................................... 375
Indeks nazw geograficznych............................................... 383
W STĘP1
I. DIALOGI GRZEGORZA
N a r o d z in y d z ie ła
Struktura Dialogów
D ialogi j a k o h i s t o r ia d u s z y M
16
Zob. nasz artykuł Eucharistie et uie monastiąue, Collectanea
Cisterciensia 48 (1986), 120-130, szczególnie 125-128.
17IV,61,2.
nych czynach, podkreślając c n o ty ś w ię ty c h , k t ó r z y ich
dokonują O prócz zb u d ow an ia, k tó r e m u s łu ż y ć m a ją
przykłady tych cn ót. c z y te ln ik o tr z y m a p o d t r z y m u j ą
cy no duchu obraz p rzejaw iającej s ię w r ó ż n y c h fo r
mach m ocy Bożej, k tóra n ad al d z ia ła w e w s p ó łc z e s n e j
Italii, podobnie jak w h isto r ii z b a w ie n ia o p o w ie d z ia
nej w Ś w iętych K sięgach.
Tych cudotwórców w Italii, których czyny odm alu
je Grzegorz, jest ponad osiem dziesięciu. Jak m ożna
się było spodziewać, najliczniejszą grupę stanow ią
mnisi, reprezentowani przez około czterdziestu św ię
tych. nie wliczając w to postaci Benedykta, który sam
zajmuje jedną księgę i wypełnia centrum tryptyku. T a
przewaga elementu monastycznego zgodna je s t z tę s
knotą za klasztorem, którą Grzegorz w yznał n a po
czątku. i z pragnieniem, jakie rodzi się w nim na m yśl
o tych, którzy prowadzą „życie ukryte”.
Po zakonnikach następują kapłani, praw ie ró w n ie
liczni. Jeśli do biskupów, kapłanów i d iak onów d ołą
czy się trzech m ansionarii czyli „stróżów k o śc io ła ”,
którzy należą do najbliższego otoczen ia d u ch o w ień
stwa, ta druga grupa składać się będzie z tr z y d z iestu
trzech świętych; można do niej tak że dorzucić d w ie
świątynie - Św Zenona w W eronie i Św. A gaty w R zy
mie - gdzie mają miejsce cudowne w ydarzenia.
W przeciwieństwie do tych dwóch p otężn ych grup,
święci świeccy są raczej nieliczni. D opiero w drugiej
połowie księgi III spotykam y w reszcie d w ie gru p y
świeckich umęczonych przez pogańskich L on gob ar
dów oraz jedną ofiarę arianizm u, którą był - z a u w a ż
my, że poza Italią - hiszpański k siążę H erm en eg ild .
W następnej księdze siedem postaci w ied zie c h r z e śc i
jańskie życie w świecie, co zw iększa liczb ę św ięty ch
ludu chrześcijańskiego, jednostkowych lub zbioro
wych, do dziesięciu.
Jeszcze mniej jest świętych kobiet. Nie ma ich
w księdze pierwszej, pojawiają się dopiero w historii
życia św. Benedykta wraz z jego siostrą Scholastyką,
do której doliczyć trzeba cztery inne zakonnice z na
stępnych ksiąg, bezim ienną ze Spoleto i trzy Rzy-1
mianki: G alię, Romulę i Tarsyllę, i tylko jedną świe
cką: m ałą M uzę, jeszcze dziecko. Tych sześć kobiet
obdarzonych mocą dokonywania cudów stanowi zde
cydow aną m niejszość.
T o, że pięć czy sześć spośród tych kobiet to zakon
m ce, je st kolejnym dowodem na to, że Grzegorz inle
resuje się przede w szystkim duszami konsekrowana
m i. M nisi i duchow ni stanow ią przeważającą więS
szość, w stosu n k u do której świeccy są siedem li
o siem razy mniej liczni. Ta zakonna i kościelna pra
w aga pozw ala w ysnuć w niosek, że Grzegorz pis
przede w szystk im dla elity zakonników i kapłani
oraz szczególn ie „religijnych" świeckich. Czytelnii
do których się zw raca, nie należą, jak się wydawa
do ludu N ie wyłączając oczyw iście masy wi
nych l9, którym niektóre epizody mogą być czyti
czy opow iad ane, utw ór adresow any jest w pierwsę
rzęd zie do e lity konsekrow anych i do pobożnych dt
które się do nich zbliżają.
Po tym ogólnym p rzed staw ien iu osób, które d<
nują cudów w D ialogach , przyjrzyjmy się bliżej ka:
z grup, zaczynając, jak przystoi, od m nichów.
Obraz m o n a s ty c z n e g o ż y c ia B e n e d y k ta
i je g o b lisk ic h
22
RegBen 65. Zob. nasze opracowanie La Communaute et l'abbe
dans la Rigle de Saint Benoit, Paris 1961, 404-437.
imiona Grzegorz łaskawie przem ilcza, o d z n a c z a ją się
złym charakterem i n ieostrożnością.
Inny opat, Ekwicjusz, zostaje o sk a r ż o n y p r z e d p a
pieżem o głoszenie niedozw olonych k a z a ń , a le ty m ra
zem chodzi o autentycznego m istyk a, k tó r e g o ś w ię to
ści dowodzi szczególna in terw en cja P a n a ( 4 ,8 - 1 9 ) .
Tenże Ekwicjusz oddaje się zresztą in n ej r y z y k o w n e j
działalności: kierowaniu klasztoram i ż e ń sk im i. U z d o l
niony do tej funkcji przez w yjątkow y c h a r y z m a t, d b a
o to, by zatrzym ać ją dla sieb ie, c z u w a ją c n a d ty m ,
aby jego m nisi nie zajm ow ali się s io s tr a m i, k t ó r y m i
on się opiekuje (4,1-7).
W związku ze sprawą budzących wątpliwości ka
zań asystujemy spotkaniu wielkiego opata z urzędni
kiem Kościoła Rzymskiego, wysłanym, aby go aresz
tować i przywieźć do Rzymu. Tego dnia E kw icjusz
pracował ze swymi mnichami w polu. Papieski em isa
riusz ujrzał go z sierpem na ramieniu, obutego w n ie
zgrabne buciory. Od pierwszego wejrzenia odczuł do
niego pogardę. Ale dwie nadprzyrodzone ingerencje
nauczyły go szacunku dla Bożego człowieka, który
kryje się pod tym zgrzebnym habitem. W swej kon
kluzji Grzegorz znowu ukazuje wartość zakonnej po
kory: Zauważ więc, Piotrze, z ja k wielką troską B ó g
czuwa nad tymi, którzy umieją w zgardzić sobą w ty m
życiu. Ci, którzy nie wstydzą się tego, że d o zn a ją p o
gardy w życiu doczesnym, pod względem d u ch o w ym
należą do najgodniejszych ludzi (4,18).
Nie ukrywając, jak widzieliśmy, wad n iek tórych
opatów, można nawet powiedzieć ich b ru taln ości,
narrator odnotowuje pewien epizod, który p o zw a la
doBtrzec głęboką więź uczuciową między p rzełożon ym
a podwładnymi. Kiedy umiera Anastazy, opat Sub-
pentomy, jeden z braci chce podążyć za nim . D zięk i
w sta w ie n n ic tw u zm arłego, u m iera w n iesp ełn a ty
d zień po n im (8,4).
N a k o n ie c za u w a żm y jeszcze, jakie powody po
p c h n ę ły A n a sta z e g o do z o sta n ia m n ich em . B ędąc no
ta r iu s z e m K o śc io ła R zy m sk ieg o , zrezygn ow ał z tego
sta n o w is k a , ab y w stą p ić do zak on u , pon iew aż prag
nął należeć tylko do Boga (1 ,8 ). O w o so li Deo oacare
desiderans, k tó r e str e sz c z a jeg o p o w o ła n ie zak on n e,
j e s t z a p o w ie d z ią soli Deo placere desiderans, które
o k r e ś la p o w o ła n ie B e n e d y k ta (II, P r o l 1).
24
Ten mnich, który rozdaje jałmużnę, stanowi zagadkę. Ze
względu na ścisłe przestrzeganie zakazu posiadania własności, któ
ry obowiązuje w Caelius, chodziłoby tu o pobieranie środków z dóbr
należących do klasztoru.
* Wedhig A. QUACQUARELLI, Altre Notę su Gregono Magno
(Dial. 4,14) e il monachesimo feminile a Roma, [w:] Gregono Ma
gno, maestro della communicazione spińtuale e la tradizione grego-
riana in Sicilia, a cura di L. GlORDANO, Catania 1991,21-45 (patrz
28-35), Galla może wspierać ubogich jedynie owocami własnej pra
cy, którą sama organizuje (?). Zob. także poprzedni przypis.
z Preneste, Herundy; z kolei gorliwość modJitewna
TarsiJJi, rodzonej ciotki Grzegorza, była tak wielka, że
skóra jej kolan i łokci wskutek klęczenia i leżenia
krzyzem stała się twarda jak u wielbłąda.
Obok tych świętych kobiet spotkamy inną mniej
przykładną. Ta mniszka z Porto, agresywna i gadatli
wa zostaje po śmierci ukarana za swe w iny, chociaż
równocześnie zasłużyła sobie na pewną pobłażliw ość
dzięki swej nieskalanej czystości (IV,53). Dwaj grzesz
ni mnisi zostali równie surowo potraktowani w godzi
nie śmierci. Jeden z nich, mnich z Izaurii, który
utrzymywał, że pości, lecz jadł po kryjomu, oddając
ducha widzi pożerającego go smoka (IV,40). N a to
miast Justus, mnich z Caelius, któiy um iera, ukryw
szy potajemnie pieniądze, idzie do czyśćca, skąd w y
ciągnie go dopiero trzydzieści m szy odpraw ionych
w jego intencji przez Grzegorza (IV,57).
Takie mniej budujące fakty przypom inają c z y te ln i
kom ostatniej księgi to, na co ja sn o w sk a zy w a ła h is to
ria Benedykta: mimo że m nisi i m n iszk i p r o w a d z ą
święty tryb życia, pozostają grzeszn ikam i.
M
HIERONIM, Epist. 54, 13; por. Epist. 79, 9 i 117, 6. Zob. naszą
Histoire litteraire du mouuement monastiąue dans l'antiquite, 3,
Paris 1993, 98-100.
nie w tej księdze. Mnich Libertyn (2 ,5 -7 ) i b isk u p F or
tunat (10,17-18) również tego dokonują. S z c z e g ó ły
wskrzeszenia dokonanego przez biskupa w d z ie ń W iel
kanocy, przypominają w skrzeszenie Ł azarza p r z e d sta
wione w Czwartej Ewangelii (J 11,1-44).
Duchowni, tak jak i m n isi, n ie są w o ln i od s ła b o ś c i
i wad. Proces w szczęty p rzez sąd r z y m s k i p r z e c iw
świętem u opatowi E kw icjuszow i j e s t w y n ik ie m in t r y g
duchownych rzym skich, „p o ch leb có w ”, k tó r z y o s k a r
żają go przed papieżem “ (4 ,1 1 ), a w k o n k lu z ji t e g o
opowiadania G rzegorz sk arży się, ż e z b y t li c z n e o b o
wiązki uniem ożliw iają b isk u p ow i d o k ła d n e b a d a n ie
spraw i unikanie błędów (4,19). W F e r e n t is b r a t a n e k
św iętego biskupa B onifacego, k a p ła n K o n s t a n t y , g r o
madzi pieniądze, aby k u pić b isk u p stw o p o ś m ie r c i
swego wuja, w obec k tórego j e s t im p e r ty n e n c k i i p o p ę -
dliwy (9 ,1 0 -1 3 ).
D u ch o w n i w Żywocie B e n e d y k ta
*' Na ten temat zob. nasz artykuł Le papę qui persecuta saint
Eguitius, ABol 100 (1982), 319-325.
k u p e m K a n o sy , którego Benedykt bardzo lubił za życie
pełne zasług (1 5 ,3 ) je s t n a p ew n o S a b in u s z k sięgi 111,
n ie w id o m y p r a ła t p o d d a n y próbie przez k róla T otilę,
k tó r y m u s ia ł u z n a ć jeg o ch aryzm atyczn y dar ja
s n o w id z e n ia (111,5,2). S p o tk a n ie B en ed y k ta z tym
w s p a n ia ły m b is k u p e m j e s t zn a czą cy m fak tem . R oz
m a w ia ją c o n ie d a w n y m p o w a żn y m w yd arzen iu -
w z ię c iu R z y m u p r z e z T o tilę - obydw aj form ułują
p r z e p o w ie d n ie n a te m a t p r z y sz ło śc i m ia sta . P rogn ozy
S a b in u s a o k a ż ą s ię fa łs z y w e , n a to m ia s t p rzep ow ied
n ia B e n e d y k ta s p e łn i się . W t e n sp o só b u k a z a n a zo
sta je w y ż s z o ś ć ś w ię te g o o p a ta n a d ś w ię ty m b isk u p em .
N ie z o s ta w ia jm y h is to r ii ż y c ia B e n e d y k ta b ez
w s p o m n ie n ia d u c h o w n e g o t y t u łu je g o w ie lk ie g o p rzy
j a c ie la o p a ta -d ia k o n a n e a p o lita ń s k ie g o S e r w a n d u sa
(1 1 ,3 5 ,1 ). Z o k o ło d w u d z ie s tu p ię c iu o p a tó w w y stę p u
ją c y c h w D ialogach, t e n j e s t je d y n y m , o k tó r y m G rze
g o r z m ó w i, ż e o t r z y m a ł ś w ię c e n ia . W p rzyp ad k u
E k w ic j u s z a z a u w a ż a w y r a ź n ie , ż e o p a t t e n n ie m ia ł
ś w i ę c e ń k a p ła ń s k ic h (1 ,4 ,8 ). N ie w n ik a ją c w ro zlicz n e
p y ta n ia , k tó r e w y w o łu je b r a k o p a tó w -k a p la n ó w w d zie le
G r z e g o r z a 28, tr z e b a p r z y n a jm n ie j stw ie r d z ić , że
m n ic h - p a p ie ż z r o b ił w s z y s t k o , a b y z a su g e r o w a ć ja k
n a jd a le j id ą c e r o z d z i e le n i e t y c h d w ó c h w ła d z , k a p ła ń
s k ie j i z a k o n n e j w e w s p ó łc z e s n e j Ita lii.
G ł ó w n y m r y s e m k s ię g i III j e s t o tw ie r a ją c a ją im
p o n u j ą c a g a le r ia b is k u p ó w ( 1 - 1 3 ) . T y c h tr z y n a s tu d o
s t o j n i k ó w w y s t ę p u j e n a jp ie r w w p o r z ą d k u c h r o n o lo g i
c z n y m . P i e r w s z y , P a u l i n z N o li, ż y ł o p r a w ie d w a w ie
k i w c z e ś n ie j o d p o z o s t a ły c h p o s ta c i D ialogów, trzej
29
Prawdopodobnie z powodu tego rodzaju upadku Grzegorz
mówi o złym kapłanie rzymskim Tyburcjuszu, ze „opanowały go
cielesne pragnienia” GV,32,4).
zacja między Symmachem a W awrzyńcem, papieżem
i antypapieżem, którzy około roku 500 sp ierali się
o stolicę apostolską. Walka ta spowodow ana je s t roz
paleniem się gorliwości wiernych linardescente zelo
fidelium) (rV,42,1J. Nie chodzi tu więc o „d o b ry ” z a
pal, o jakim mówi! święty Benedykt, lecz raczej o „zły
zapał goryczy”, jak ujmuje to len sam Św ięty l0. O to
do czego zdolny jest „lud chrześcijański”, inaczej
„wierni", czyłi wierzący.
Bardziej szczegółowa analiza każe p rzy zn ać, że
świeccy przedstawieni w Dialogach są częściej g rz e s z
nikami niż świętymi. Pod koniec księgi pierw szej wy
raźnie ukazano wspaniałego człow ieka, z w a n e g o
Marcelem, który wraz z dwiema sio stram i tw o rz y trio
podobne do Łazarza, M arty i M arii, przyjaciół J e z u s a
(J 10,17-19). Ale nieco wcześniej w ystępow ały d w ie ,
0 wiele mniej przykładne postaci: m ężatk a, u k a r a n a
opętaniem diabelskim za niepow strzym anie się od a k
tu małżeńskiego przed pójściem do k ościoła ( 1 0 ,2 -5 ) ,
1 ojciec rodziny, który zbyt ch ętn ie słu ch a n iep rzy ja
znych słów pod adresem sw ego biskupa (1 0 ,6 ).
32
Przypomina to określenie z Reguły Mistrza, gdzie tam eon-
uersus oznacza świeckiego, który prowadzi życie zakonne i od za
konnika różni się tylko brakiem tonsury. (RM 61,16-17). Zob. także
RM 87T, 90T.
prawdziwych świętych świeckich, którym Bóg sprzyja,
co przejawia się w dokonywaniu przez nich cudów . P o
święcono im cały rozdział Dialogów. N ow ość tego zja
wiska zasługuje na podkreślenie. Aż dotąd G rzegorz
wysławiał jedynie świętych mnichów lub św ię ty c h k a
płanów. Dopiero w księdze III, i to na samymi jej k o ń
cu, dochodzi do głosu prawdziwa św iętość św ieck ich .
Jednak ci pierwsi święci ludu c h r z e śc ija ń sk ie g o
należą do szczególnego rodzaju św ięty ch , k tó r y n ie
przywiązuje wagi do wartości życia c h r z e śc ija ń sk ie g o
w świecie. We wszystkich trzech p rzyp ad k ach c h o d z i
o ten sam typ świętości: m ęczeństw o. A w ię c lu d z ie ci
nie stali się autentycznym i św iętym i przez s w e ż y c ie ,
lecz przez śmierć.
Zresztą w dwóch wypadkach na trzy m ęc z e n n icy ci
występują jako grupa, co zmniejsza jeszcze o so b isty
blask tych świętych świeckich. Najpierw ch o d zi tu
o czterdziestu chłopów, którzy giną za w iarę z rąk L o n
gobardów (Dl,27), a następnie o prawie c ztery stu w ię ź
niów tych samych pogańskich barbarzyńców, z a b ity c h
przez nich za odmowę oddania czci koziej głow ie (2 8 ,1 ).
Tylko trzeci przykład dotyczy je d n o stk i, w iz y g o c -
kiego księcia H erm enegilda, d o m n iem a n eg o d z ie d z ic a
korony hiszpańskiej ia, u w ięzion ego i ś c ię te g o t o p o
rem za nawrócenie się z arianizm u n a k a to lic y z m 34
(31,1-5). Jego śmierć jest tym bardziej c h w a le b n a , ż e
16 Zob. nasz artykuł pt. Marie chez les merges du VT siecle: Ce-
saire d Arles et Gregoire le Grand, Benedictina 33 (1986), 79-91.
ścinnością (2 8 ,1 ); bezimiennego „pobożnego męża”,
podobnego do tych z poprzednich ksiąg, który po
„bardzo chwalebnym życiu” umiera w świętości w obec
ności „innych pobożnych” 11 (35); ostatni to szewc
Deusdedit, również religiosus, który w soboty rozdaje
biednym pieniądze zarobione w ciągu tygodnia (38).
Wobec tych kilku świętych świeckich IV księga Dia
logów ukazuje o wiele potężniejszy zastęp (prawie dwu
krotnie) chrześcijan świeckich, których wieczny los jest
niepokojący, a często na pewno nieszczęśliwy. Po malej
świętej, jaką była Muza, spotykamy bluźniercze dziecko,
które demony wciągają do piekła (19). Wokół Armenta-
riusza i Teofanesa, którzy zdają się mieć zapewnione
miejsce w raju, spotkamy wątpliwą postać Cumąuode-
usa „pogrążonego w światowych zajęciach i łasego na
pieniądze” (27,3), złego króla Teodoryka, kata papieża
Jana i patrycjusza Symmacha (31,3-4), ważną osobi
stość Reparatusa, który wraca na chwilę z piekła tylko
po to, by powrócić tam prawdopodobnie na zawsze
(32,2-4), i wreszcie pewnego bluźniercę, którego potę
pienie jest bezsporne (33,1-4).
Ten sam żałosny los zdaje się grozić Eumorfiuszo-
wi i Stefanow i (36,7-9), złem u bogaczowi Chiysauriu-
sowi (40,6-9) i innem u bezimiennemu bogaczowi (51),
patrycjuszowi Walerianowi i defensorowi Walentemu,
którzy odznaczają się lekkimi obyczajami (54-55), oraz
rzymskiemu farbiarzowi, którego win nie znamy, a któ
ry krzyczy z grobu: Płonę, płonę (56,1-2).
Po przeciwnej stronie tej znacznej większości złych
chrześcijan, którzy umierają w stanie grzechu, znaj
dują się grzesznicy, którzy dokonali jednak jakichś 37
Prol 1,3.
PODSTAWOWA BIBLIOGRAFIA
1. D zieła ogólne
2. Żywoty św . G rzegorza
Żywoty greckie
BHG 2417-2423, Godding 2417-2423. P or. H . D e l e h a y e
ABol 23(1904) 449-454 (Grzegorz w hagiografii greckiej);
F. H alkin , OCP 21(1955) 109-114=SH 51,1971, 106-111
(Grzegorz w hagiografii bizantyńskiej).
b. Ż y w o ty n o w o ż y tn e , p o d a je m y w a ż n iejsze , in n e
p o r. GODDING 29-216
Monografie
F.H . D u d d en , Gregory the Great. His Place in History and
Thought , 1-2, London 1905 (dzieło nieco przestarzałe, ale
ciągle podstawowe); C. D aGENS, S. Gregoire le Grand, cul-
ture et experience chretienne, Paris 1977; J. RICHARD, Con-
sul o f God, the Life and the Times o f Gregory the Great,
London 1980 (tł. niem.: Graz-Wien-Koln 1983; wL: Firenze
1984); R. M arkus , Gregory the Great and his World, Cam
bridge 1997.
Popularne-. H. GRISAR, S. Gregorio Magno (590-604), Roma
1904,1908; P . Ba t iff o l , Saint Gregoire le Grand, Paris
19283 (tł. ang. London 1929); S.V. PARONETTO, Gregorio
Magno. Un maestro alle origini cristiane d ’Europa, Roma
1985; E. G and olfo , Gregorio Magno, papa in u n ’epoca
trauagliata di trasmissione, Roma 1994.
Po polsku -. S.M. R enata , Grzegorz I Wielki, papież, Poznań
1938 (bardzo popularne); J. CZUJ, Papież Grzegorz Wielki,
W arszaw a 1948.
Ikonografia
A. THOMASS, LCIk 6,1974, 432—441. Por. także artykuły
wBSiEK.
3. D ialogi
Podstawowe wydania
PL 77, 149-430; U. MORICCA, Roma 1924 (por. A. DE VOGUE,
BoUetino delTIstituto Storico Italiano 86[1976-1977] 183-216);
wydanie podstawowe: A. DE VOGUE, P. A n TIN, SCh 251, 1978,
260, 1979, 265, 1980. Najlepszym wstępem do Dialogów jest
tom 251 Sources Chretiennes, 1978 pióra A . DE VÓGUE, zawie
rający m.in. ważne do zrozumienia utworu mapy i bibliografię.
Przekład grecki pp. Zachariasza PL 78,146-432, por
I. H aVENER, The Greek Prologue to the „Dialogues o f Grego-
ry the Great. The Critical Text, RBen 99(1989) 103—117.
E. MALTESE, Appunti su Zacchana traduttore di Gregorio
Magm, Religione e cultura (Trento) 6(1994) 243-252.
Przekłady
Godding 1000-1009; II ks. - 1010-1062. Polskie. F. K a r
czewski, Kraków 1884; W. SzOŁDRSKI, PSP 2, 1969; II k się
ga A. ŚwiDERKÓWNA, [w:] Św. Benedykt z N ursji, R eguła,
Sw. Grzegorz Wielki, Dialogi, Księga II, (z tek stem łaciń
skim), Kraków-Tyniec 1994.
Sprawa autentyczności Dialogów wybuchła po opublikow a
niu dzieła F. CLARK, The Pseudo-Gregorian Dialogues, 1-2,
Leiden 1987. Tenże autor zabierał jeszcze kilkakrotnie głos
w tej sprawie: JEcclH ist 40(1989) 323-343; The Heythrop
Jo u rn a l 30(1989) 257-272; Aug 30 (1990),1, 75-105; StPatr
18,1990,4, 120-132, 33, 1997, 407-417; The Renoued Con-
trouersy about the Authorship o f the Dialogues, [w;] Grego
rio M agno e il suo tempo, SEA 34, Roma 1991, 5-25.
W dość burzliwej dyskusji wzięli udział wybitni specjaliści,
m .in.: G. C r a c c o , Riuista di storia e letteratura religiosa
27(1991) 115-124; P. M i n a r d , RevMabill 61(1986-1988)
471-481; P. M e y v a e r t , JEcclHist 39(1988) 335-381; R. GOD-
DING, ABol 106(1988) 201-229; P.P. VERBRAKEN, RBen
98(1988) 272-279; P. ENG ELBERT, ErA 64(1988) 255-265;
Tenże, 65(1989) 370-393; A. d e VoGUE, RHE 83(1988) 281-
348; Tenże, Les Dialogues oeuore authentiąue et publie par
G regoire lui-m em e, [w:] Gregorio M agno e il suo tempo,
2, SEA 34, 1991, 27-40; P. Cremascoli, Benedictina
36(1989) 179-192; R. GlLLET, REA 36(1990) 309-314;
M. lADANZA, B en 42(1995), 2, 315-334. Wynikiem dyskusji
je s t jednogłośne u znanie autentyczności Dialogów.
Monastycyzm
Należy zwrócić uwagę na fakt, że ostatnio Komentarz do
Księgi Królów przypisyw any Grzegorzowi, został uznany za
dzieło P io tra z Cava (XII w.). Stąd też opracowania mona-
stycyzm u u Grzegorza, k tóre brały pod uwagę ten komen
tarz, pow inny zostać zmodyfikowane.
G o d d in g 1134-1143; F. ANTONELLI, De re monastica in
Dialogis S. Gregorii Magni, A ntonianum 2(1927) 401-436;
O.M. PORCEL, L a doctrina monastica de San Gregorio Ma
gna y la „Reguła monachorum ", Diss., Washington 1951;
A. S a p i n . L e moine d ’apres les Dialogues de S . Gregoire le
Grand, Diss., Grenoble 1958; T. Boral DJ, / Dialoghi di
S. Gregorio Magna: tipologia ascetico-religiosa dei persona-
ggi, Diss., BoJogna 1968; L. L ezza , LI monacato nełla Chiesa
secondo i Dialoghi di S . Gregorio Magno, Vita monastica
23il969i 96-123. E J. C ollam a ti , The Notion o f Charisma
in Early Itolian Monasticism, Especially as Reoealed in the
„Dialogues * of Gregory the Great, Diss. Notre Damę 1981,
B. Cala Tl. / / monachesimo benedettino e i „Dialogi ” d i Gre
gorio Magno, [w.] Słona Europea. II monachesimo nel pri
mo millenio, Roma 1969, 133-140; G. CREMACOLI, Tra cielo
e term; 11 monachesimo in Gregorio Magno, [w;] Insula
Sirmie, Brescia 1997, 27-34.
Eschatologia
Dotyczy szczególnie księgi IV: A.C. RUSCH, An Echo o f C hris
tian Antiąuity in St. Gregory the Great: Death a Sruggle w ith
the Deuil, Traditio, 3(1945) 369-379; R. M a n se l li ,
L ’escatologia di S. Gregorio Magno, Ricerche di s to ria re-
ligiosa 1954, 72-83; G. CREMASCOLI, „Nouissima h o m in is M
nei „Dialoghi” di Gregorio Magno, Bologna 1979; C. V oG EL ,
Deux conseąuences de l ’eschatologie gregorienne: la m u lti-
plication des messes prouees et les moines-prętres, [w:] G re
goire le Grand, Paris 1986, 267-276; R.R. ATWELL, F ro m
Augustine to Gregory the Great: A Eualuation o f th e E vi-
dence of the Doctrine o f Purgatory, JourE cclH ist 38(1987)
173-186; M.P. Ciccarese, La genesi letteraria d ella uisione
deWaldila: Gregorio Magno e le sue fonti, A ug 29(1989)
435-449; K. Ntedika, La penitence m onastiąue et la re-
conciliation dans 1'autre vie. Lecture des D ialogues d e S a in t
Gregoire le Grand et de la Regle de S a in t B enoit, Re-
vAfrTheol 14(1990) 103-123; J. LE GOFF, N a ro d zin y czyść
ca, tl. K Kocjan,Warszawa 1997.
S t r u k t u r a lite r a c k a
G o d d in g 1095-1128 E B e r t a u d , DS 3,1957.834-850 (dia
log duchowy); M. PLEZ1A, L'hisloire dialoguee: procede
d ’origine patristiąue dans l"histonographie medieuale, St-
P a tr 4, 1961, 490—496; F. TATEO, La strultura dei Dialoghi
d i Gregorio Magna, VetChr 2(1965) 101-127; A. VlTALE-
B()VARONE, La form a narratwa dei Dialoghi de Gregono
M agno, Atti della Accademia della Scienze di Tarino, 11.
Classe delle scienze morali, storiche e filologiche 108(1974)
95-173, 109(1975) 117-185; S. BOESCH G aJANO, „Narratia"
e „Expositio” nei Dialoghi di Gregorio Magno, BoUetino
dell’Istitu to storici italiano per il medioevo et Archivio Mu-
rato rian o 88(1979) 1-33; G. PENCO, Sulla strułtura dialogi-
ca dei Dialoghi do S. Gregorio, Ben 33(1986) 329-335;
M. VAN U YTFAN GE, Scepticisme doctrinal au seuil du Moyen
Age? Le objection d u diacre Pierre dans les Dialogues de
Gregoire le G rand ; [w;] Gregoire le Grand, Paris 1986,
315-326; J . F oN T A IN E , Le genre litteraire du dialogue mo-
nastiąue, [w:] The Spirituality o f Ancient Monasticism, red.
M. S tarowieyski, Kraków-Tyniec 1995, 227-250; D. von
DER N ahmer , Die B edeutung der Fragen des Petrus fur die
Dialoge Gregors des Grossen, Florentissim ae Flores Eccle-
siae (T rento) 9(1996) 381-416; E. CONTRERAS, San Grego
rio de los D ialogos, N ova e t V etera (Zam ora), 13(1998)
2 3 9 -2 5 0 ; R. GODDING, II „Liber Vitae P atrum " di Gre
g o rio d i T o u rs e lo rig in e dei D ialoghi di Gregorio M a
g n o , [w:] Scrivere dei sa n ti, a c u ra do G. LUONGO, Roma
1 9 9 8 ,107-128.
Język
L. WlESE, Die Sprache der Dialoge des Paptes Gregor, mit
ein em A n h a n g : Serm o de sapientia und M oralium in lob
fra g m e n ta , H alle 1899; V. STELLA, I Dialoghi d i s. Gregono
M a g n o nella storia del Latino. Saggio filologico, Cava dei
T irr e n i 1910; A .J. KlNIREY, The Late L atin Vocabulary o f
th e D ialogues o f St. Gregory the Great, W ashington 1935;
J . S e it z , D ie Yerw endungsw eise der Abstracta im Lateini-
schen untersucht an den Diałogen Gregors des Grossen,
Diss. Jena, Leipzig 1938; K. BRAZZEL, The clausulae irt Ihe
Works ofSt. Gregoiy the Great, Washington 1939; A. Bruz-
ZONE, Sulla lingua dei „Dialoghi " di Gregorio Magno, Stu -
di latini e itaiiani 5(1991) 195-280.
Różne
B. BORGHINI, Congełture topografiche sul libro II dei Dia-
loghi di san Gregorio. Benedictina 19(1972) 5 8 7 -5 9 3 ; G rze
gorz i Longobardowie: C. AZZARA, Gregorio Magno, i Lon-
gobardi e l'Occidente barbańco, BoUetino delTIstitituto sto-
rico itaiiano p e r i) medioevo e Archmo M uratoriano,
97(1991) 1-74.
Dialogi wywarty wielki wpływ na kulturę, szczególnie
w średniowieczu i w świecie słowiańskim. Dawne przekłady
por. GODDING 1397-1451; wpływ, por. GODDING 1452-1475.
Monografie o wpływie tego dzieła G. D u f n e r , Die Dialoge
Gregors des Grossen in Wandel der Zeiten und Sprachert,
Padova 1968.
Szczególne znaczenie odegrały Dialogi w kulturze sło w ia ń
skiej-. przełożono je z j. greckiego na wiele języków słow iań
skich; sprawę omawia ogólnie F.V. Mareś, De Gregorii Dia-
logorum oersione palaeoslauica, [w:] Gregoire le G rand, Pa-
ris 1985, 191-197. Tzw. Pateryk Rzym ski to D ialogi G rz e
gorza, por. G. BlRKFELLNER, Der rómische P aterik, W ien
1979 (i liczne wcześniejsze artykuły). Por także: C h . H a n -
N1CK, Die griechiesche Uberlieferung der „Dialogi” des Pap-
stes Gregorius der Grosse und ihre Verbreitung bei d en
Slaoen in Mittelalter, Slovo 24(1974) 41-57. W M enejach fi
gurowały Homilie na Ewangelie i Dialogi G rzegorza pod
datą 11 marca, por. Die grossen Lesemenaen des M etropoli-
ten Makarij, 1-11 Mńrz, Freiburg Br. 1997.
Warunki historyczne
J. L a po r te , S. Benoit et le paganisme, S. WANDRILLE 1963
(m anuskrypt); B. BORGH1NI, Congetture topografiche sul li
bro I I dei Dialoghi di S. Gregorio, Ben 19,2, FS don
T. L e c c iso tti , 1972, 582-593; G. BONAMENTE, Uambiente
socio-culturale di s. Benedetto. Roma allo scadere del V se-
colo, B en 28(1981) 23-45; C. DE LA S erna , Historicidad de
San Benito. Estado de la cuestion segun algunos de los mas
recientes estudios sobre il tema, Yenno 19(1981) 15-31;
V. R ecc h ia , San Benedetto e la politica religiosa deWOcci-
dente nella prim a meta del secolo VI dai Dialogi di Gregorio
Magno, Romanobarbarica 7(1982-1983) 201-252; A. B orłas ,
Saint Benoit et 1’Italie du V s. E ssai d ’a pproche sociolo-
giąuede la Regle Benedictine, CollCist 57(1995) 280 -3 0 7 .
Klasztory
Subiaco - G o d d i n g 1295-1302; S. Gregorio e d i monasleri
Sublacensi, Roma 1904; L. P a n E r m i n i , Subiaco a ll’epoca
di s. Benedetto, Notę di topografia, Ben 28(1981) 69-80.
Monte Cassino - G o d d i n g 1303-1315, A. P a n t o n i , Le vi-
cende delta Basilica di Montecassino attrauerso la docu-
mentazione archeologica, Montecassino 1973; T enże , M on
tecassino, DIP 6,1980, 80-89; A. PANTONI, L ’A cropoli d i
Montecassino e il primo monastero d i san Benedetto, M o n
tecassino 1980; E. WlLKE, St. Benedikt, der Gesetzgeber von
Montecassino, nach den Dia/ogen Gregors des Grossen, E r A
56(1980) 377-398.
Inne
A DE VOGUE, Le monastere de Vabbe Seruandus ? Des lettres
de Gregoire le Grand a ses Dialogues, Aug 31(1991) 4 1 1 -
419; M. McCaNN, Abbots and Monks in the D ialogues o f
Gregory the Great. SM 40(1998) 11-21.
Komentarz do I I księgi
Interpretacja I I księgi
CZTERY KSIĘGI
DIALOGÓW
O CUDACH OJCÓW
ITALSKICH
KSIĘGA PIER W SZA'
[P r o lo g ] 1*
O
Kolon m nichem , por. HIERONIM, Ż y w o t M a l c h u s a 3.
gnąl prawą rękę i przeciwstawiając skale znak krzyża
unieruchomił ją na zboczu. Opowiada o tym pobożny
mąż Wawrzyniec. W miejscu tym nie było nic, co mo
głoby skalę zatrzymać. Widać to zresztą ta k ie i teraz;
gdy się spojrzy w górę, wydaje się, że ona zwisa i może
spaść
5. Piotr: Czy możemy sądzić, że tak wybitny mą
miał najpierw sam nauczyciela, żeby potem m ógł być
mistrzem dla innych?
6. Grzegorz: Nigdy nie słyszałem, żeby był czy
uczniem, lecz dar Ducha Świętego nie może podlegać
żadnemu prawu. Słuszna jest jednak zasada, że k to
sam nie nauczył się być podległym, nie ośm ieli się
rozkazywać innym; i że nie narzuci nikom u p o słu
szeństwa ten, kto go sam nie umiał okazywać sw oim
przełożonym. Niektórzy jednak są tak przez D u ch a
Świętego wewnętrznie pouczeni, że choć zew n ętrzn ie
brak im takiej nauki, to nie brak im w ew nętrznego
rozeznania od Ducha Świętego. W każdym razie z ta
kiej swobody nie powinni brać przykładu ludzie słabi,
a to dlatego, że jeśli ktoś uznałby że jest n ap e łn io n y
Duchem Świętym, zlekceważyłby n au k ę czło w iek a
i sam zostałby nauczycielem błędu. W duszy n a p e łn io
nej Bożym Duchem występują bardzo w y raźn e o z n a
ki; cuda i pokora. Jeśli oba te znaki w sposób d o sk o
nały ukażą się w duszy, wtedy jasne jest, że św iad czą
o obecności w niej Ducha Świętego.
7. Nigdzie też me czytamy, że J a n C hrzciciel m ia ł
nauczyciela. A i sama Prawda, która swoją cielesn ą
obecnością kształciła apostołów, nie zaliczyła go oficjal
nie w poczet swoich uczniów, ale pouczała go w ew n ętrz- *
*Por. IU.16.7n.
nie, na zew nątrz pozostawiając m u jakby swobodę. I tak
Mojżesz pouczony na pustyni, misję, jaką Bóg mu zlecił,
poznał od anioła, a nie od człowieka. Lecz, jak powie
dzieliśm y wyżej, ludzie słabi powinni to szanować, a nie
naśladować.
8. Piotr: Podoba mi się to, co mówisz, lecz powiedz,
proszę, czy ta k wielki ojciec pozostawił jakiegoś ucz
nia, który by go naśladował?
2. O L ib e r ty n ie 11, p rz e o rz e k la s z to ru w F u n d is
19Por. Mt5,29n.
20Konie, które nie chcą ruszyć - jeden z częstych toposów ha
giografii. Podobny cud w Dialogu Sulpicjusza Sewera (2,3).
z>Wódz Franków. Wydarzenie miało miejsce w 554 r. Franko
wie-katolicy rabowali klasztory podobnie jak i Ostrogoci-arianie.
1 ta k zawiedzeni w swej ślepocie, odeszli z klasztoru
z niczym .
5 . In n y m razem L ib erty n na polecenie Opata, który
byt n a stę p c ą H o n o ra ta , wyruszy! w spraw ach klaszto
r u do R aw enny Z powodu miłości do czcigodnego
H o n o ra ta m iał on zwyczaj, dokądkolw iek się udaw ał,
b ra ć zaw sze ze sobą w z a n ad rz u swej su k n i jego san
dał. W d ro d ze sp o tk a ł kobietę, k tó ra niosła ciało swe
go z m a rłe g o synka. U jrzaw szy sługę Bożego, pełna
m iło ści do sw ego dziecka, chw yciła za uzdę konia i za
w o ła ła , z a k lin a ją c L ib e rty n a: „N ie ru szy sz się stąd ,
je ś li n ie w sk rz e sisz m ego syna!”
6. L ib erty n nigdy z tak im cudem się nie spotkał,
p rz e ra z ił się jej prośby i zaklęcia. Chciał wyminąć ko
b ietę, lecz n ie m iał ja k i stał w miejscu pełen wątpli
wości. L ubię m yśleć o tym , ja k wielką walkę toczył
w sw oim sercu. Ś cierały się w nim pokora zakonna,
w spółczucie dla m a tk i, lęk przed podjęciem czegoś
niezw ykłego, ból, że nie pom oże m atce pozbawionej
sy n a. Lecz n a w iększą chw ałę Boga współczucie zwy
ciężyło w ty m m ężnym sercu, k tó re tym było silne, że
zo stało p o k o n an e. N ie byłoby bow iem ono pełne mocy,
gdyby nie zwyciężyła w nim dobroć. Zsiadł więc z konia,
u k ląk ł, w zniósł ręce do nieba, wyjął sandał z zanadrza
i położył n a piersiach zm arłego chłopca. Gdy się modlił,
d u s z a w ró ciła do ciała dziecka M. L ib erty n wziął je za
rę k ę i od d ał płaczącej m atce, po czym ruszył w dalszą
d rogę.
7. Piotr: Co o ty m pow iesz? Czy to zasługi H o n o ra
ta , czy L ib e rty n a w yw ołały te n cud? 2*
22 •
Ważne miasto nad Adriatykiem, stolica Cesarstwa w V w , na
stępnie królestwa Ostrogotów, w końcu egzarchy bizantyńskiego
Podobny cud w Dialogu Sulpigusza Sewera (2,4).
Grzegorz: Dla dokonania tak zdum iew ającego cudu
potrzebna była wiara tej kobiety i m oc obu m ę żó w .
Według mnie Libertyn mógł tego dokonać, p o n ie w a ż
nauczył się bardziej ufać mocy swego m istrza n iż sw o
jej. Gdy położył sandał Honorata na piersi n ie ży w e g o
ciałka, uznał tym samym, że dusza tego Ś w ię te g o
otrzyma to, o co on prosi. Również g d y E liz e u s z , n io
sąc płaszcz swego mistrza stanął nad J o r d a n e m , u d e
rzył nim wody pierwszy raz, lecz ich n ie ro z d zie lił.
Dopiero gdy krzyknął: „Gdzie je s t teraz B ó g E lia sza ? ”
i uderzył wody płaszczem mistrza, zrobił p rzejście m ię
dzy w o d a m i W i d z i s z , Piotrze, ja k ie z n a c ze n ie dla
spełnienia cudu ma pokora. E lizeusz dopiero w te d y
mógł dokonać cudu swego m istrza, gdy w s p o m n ia ł je g o
imię. Ponieważ upokorzył się zgodnie z n a u k ą sw ego
mistrza, dokonał tego, co i jego m istrz.
8. Piotr: Podoba m i się to, co m ów isz. L e c z p r o s z ę
cię, czy jest jeszcze coś, co mógłbyś m i o n im o p o w ie
dzieć dla naszego duchowego pożytku?
Grzegorz: Tak, oczywiście, iecz czy znajdzie się k to ś,
kto byłby w stanie go naśladować. Jeśli o m n ie chodzi,
uważam, że cnota cierpliwości jest czymś w iększym niż
znaki i cuda. Pewnego dnia ten, kto po śm ierci czci
godnego Honorata zarządzał klasztorem * 25*, u n ió s ł się
gwałtownie przeciw czcigodnemu Libertynow i, i to ta k
dalece, że go uderzył28. A ponieważ nie było kija, chw y-
27
Por. 11,7,2 i Reguła Mistrza (SCh 105, 82-84).
12. Piotr: Czy możliwe, żeby ten czcigodny Libertyn,
o którego znakach i cudach tyle opowiedziałeś, w tak
licznej wspólnocie nie miai naśladowców swej cnoty?
3. 0 ogrodniku, mnichu w tym sam ym k la sz to rz e
1. Grzegorz: Feliks zwany Curvns, którego d o b rze
znałeś, był niedawno przełożonym tego k łasz to ru . O n
to opowiedział mi o tamtejszych braciach w iele rzeczy
godnych podziwu. Wybiorę więc trochę z tych, k tó re
pamiętam, gdyż chcę szybko przejść do innych sp raw .
Jedną jednak historię opowiem, gdyż uważam , że w ż a d
nym razie nie można jej pominąć.
2. W tym klasztorze ogrodnikiem był pewien niezw
kly mnich. Jakiś złodziej zaś miał zwyczaj zakradać się
do ogrodu, przechodził przez płot i potajemnie wynosił
warzywa. Ogrodnik dużo warzyw sadził, mniej n ato
miast mógł ich zebrać, ponadto zauważył, że n iek tó re
były podeptane, a inne powyrywane. Obszedłszy cały
ogród odnalazł drogę, którą złodziej miał zwyczaj wcho
dzić. Zauważył też tam węża i rozkazał mu: „Chodź za
mną!" Gdy zbliżyli się do miejsca, którędy wchodził zło
dziej, polecił wężowi: „W imię Jezusa nakazuję ci, abyś
strzegł tego miejsca i nie pozwolił wedrzeć się złodziejo
wi”. Wąż natychmiast całą swą długością rozciągnął się
na przejściu. Mnich wrócił do klasztoru.
3. Gdy wszyscy bracia odpoczywali w p o łu d n ie ,
złodziej zgodnie ze swym zwyczajem przyszedł, w sp ią ł
się na ogrodzenie i gdy już staw iał nogę w o g ro d zie,
nagle zauważył, że rozciągnięty wąż z a g ra d z a m u
drogę. Przerażony upadł do tyłu, a jego sto p a u w ię z ia ,
gdyż kolec żywopłotu wbił m u się w obuw ie. I t a k aż
do przyjścia ogrodnika wisiał głową n a dół.
4. T e n przyszedł o oznaczonej godzinie i znalazł
złodzieja w iszącego na ogrodzeniu. Powiedział więc
do w ęża: „Bogu niech będą dzięki. W ykonałeś, co ci
ro z k a z a łe m . O dejdź ju ż ” . Wąż odpełznął. Docho
dząc zaś do złodzieja powiedział: „Cóż to bracie?
Bóg m i cię w ydał. Dlaczego m iałeś odwagę ta k czę
sto o k ra d a ć p rac ę m nichów ?” Mówiąc to uwolnił
s to p ę z ło d zieja, a jego sam ego ostrożnie zdjął na
ziem ię. P o te m pow iedział m u. „Chodź ze m n ą ” .
P rz y p ro w a d z ił go do w ejścia do ogrodu i z w ielką
ła g o d n o ś c ią o fia ro w a ł m u w arzyw a, któ ry ch on
c h c ia ł, m ów iąc: „Idź i więcej nie k ra d n ij, a gdy bę
d z ie sz ich p o trz e b o w a ł, przyjdź do m nie, a to, co
w g rz e c h u u siło w a łb y ś z a b ra ć , ja ci dam z m iłości
do B o g a 26.
5. Piotr: T eraz widzę, że nie miałem racji, sądząc,
że w Italii nie było mężów, którzy czynili cuda.
Grzegorz: Tego, co te ra z opowiem, dowiedziałem
się od czcigodnego F o r tu n a ta 2930, który był opatem kla
s z to ru B aln eu m C iceronis ", i od innych osób.
29
Podobne epizody podaje Historia Monachorum in Aegypto
9,6; Grzegorz z Tours, Vitae Patrum 14,2; Rufin, HK 10,1 ,.^S o
krates HK 1,12.
29
Byc może ten sam, co w Epist. 12,36.
30 *
Dokładnie „Łaźnia Cycerona", prawdopodobnie jest to jedna
z dawnych posiadłości Cycerona w okolicach Rzymu (kolo Anzio?),
Por. E.B. GaRRISON, On Locating the Monastery of the Balneum Cice
ronis Mentioned by St. Gregory the Great, Rendiconti della Accademia
di Archeologia, Lettere e Belle Arti [Napoli] 53[1978] 143-197,
4. O Ekwicjuszu, opacie w prow incji W alerii 31
33
Sprawa znana Kasjodorowi (Variae 4,22n) miała miejsce
w 510-511.
14 Postać znana z listu 63 pap. Pelagiusza I. Ruiny miasta Ami-
ternum znąjdują się ok. 8 km od miasta l’Aquila.
gorączkę i gwałtownie domaga się w iz y ty m n ic h a Ba
zylego. Usłyszawszy to, Św ięty u ś m ie c h n ą ł s ię p o g a r
dliwie i rzekł: „Czyż nie m ów iłem , ż e o n j e s t d ia b łem
a nie mnichem? Idźcie i wypędźcie go. O s łu ż e b n ic ę Bo
żą zaś, która ma gorączkę i bredzi, n ie t r o s z c z c ie się,
ponieważ od tej chwiJi ani n ie będzie m ia ła g o r ą c z k i, an i
nie będzie przyzywała Bazylego”.
6. Wysłany mnich powrócił i stwierdził, że pośw
cona Bogu dziewica odzyskała zdrowie w godzinie,
w której powiedział to z dala przebywający sługa Boży,
Ekwicjusz. Ten zaś szedł za przykładem M istrza, który
wezwany do syna dostojnika żydowskiego uzdrow ił go
samym słowem. Ojciec zaś powróciwszy do dom u do
wiedział się, że syn odzyskał zdrowie w godzinie, w któ
rej z ust Prawdy usłyszał, że on żyje 3a. Wszyscy mnisi
więc, spełniając rożkaz opata wypędziłi Bazylego z kla
sztoru. Wygnany mówił, że dzięki sztukom magicznym
często unosił do góry cełę Ekwicjusza, lecz nigdy nie
mógł nikogo zranić b Po niedługim czasie, gdy wzrosła
gorliwość chrześcijan, Bazyli został spalony w Rzymie.
7. Któregoś dnia pewna służebnica Boża należąca
do klasztoru dziewic weszła do ogrodu. U jrz a ła tam
sałatę, która wzbudziła w niej taki apetyt, że naty ch
miast ją nadgryzła, zapomniawszy naw et uczynić zna
ku krzyża, do czego była zobowiązana1. N a ty ch m ia st
porwana przez diabła upadła. Ponieważ d iab e ł j ą drę
czył od razu zawiadomiono opata E kw icjusza, aby
szybko przybył i pokonał go m odlitwą. G dy opat 3567
35
Por. J 4,46-53. Typowe dJa Dialogów n aśladow an ie cudu
ewangelicznego.
36 Topos: mag unoszący się w powietrzu jak Szym on M ag (Acta
Petń cum Simone 32).
37
Por Reguła Mistrza 23,3,17-19. Potępienie grzechu łakomstwa.
wszedł do ogrodu, diabeł, który pochwycił mniszkę,
zaczął jakby tłumaczyć się i krzyczeć jej ustami: „Co
zrobiłem? Co zrobiłem? Siedziałem sobie na sałacie,
a ona przyszła i ugryzła mnie”. Mąż Boży z wielkim
oburzeniem rozkazał mu odejść i nie przebywać wię
cej w służebnicy Boga wszechmogącego. Diabeł na
tychm iast wyszedł i odtąd już nie miał mocy, aby ją
dotknąć.
8. Pewien arystokrata z prowincji Nursji3®, imie
niem Feliks, ojciec tego Kastoriusza, który obecnie
m ieszka razem z nami w Rzymie, zauważył, że czci
godny Ekwicjusz chodził do różnych miejscowości,
aby tam z gorliwością nauczać, a nie miał święceń ka
płańskich. Pewnego dnia podszedł do niego i jakby był
w wielkiej z nim zażyłości, zapytał: „Jak masz odwagę
głosić nauki, skoro nie otrzymałeś święceń kapłań
skich, ani pozwolenia od biskupa Rzymu, któremu
podlegasz?” 19 Przymuszony tym pytaniem, święty mąż
wyjaśnił, jak otrzym ał pozwolenie głoszenia nauk,
mówiąc: „Nad tym, co mi mówisz, sam się zastana
wiam. Pewnej nocy miałem widzenie, że jakiś piękny
m łodzieniec stan ął przy mnie i położył mi na języku
przyrząd lekarski, lancet, mówiąc: «Oto włożyłem sło
w a moje w twoje u s t a 40. Wyjdź i głoś naukę». Od tego
dnia, n aw et gdybym nie chciał, nie mógłbym nie mó
wić o B ogu”.38940
38
Raczej m iasto Nursja, obecnie Norcia w Sabinum, na pn od
Rzymu, m iasto rodzinne św. Benedykta.
39
Papież Leon Wielki zarezerwował głoszenie słowa Bożego ka
płanom (.Epist. 118,2; 119,6; 120,6). Ekwicjusz był opatem, ale czło
wiekiem świeckim.
40 Por. Jr 1,9; Iz 51,16. Wydarzenie przypomina to opisane w 1,4,1.
9. Piotr: Chciałbym poznać dzieło tego opata, o kt
rym mówi się, że takie wielkie dary otrzymał.
Grzegorz: Dzieło, Piotrze, wynika z daru Bożego,
a nie dar Boży z dzieła. Inaczej łaska nie byłaby łaską.
Dary poprzedzają wszelkie dzieło, ale dzieło z nich
wynikające może przyczynić się do powiększenia da
rów łI. Abyś jednak mógł poznać jego życie, to żyją
jeszcze ci, którzy mogą o nim zaświadczyć, ja k czci
godny Albin, biskup kościoła w Rieti, który znał go
bardzo dobrze, a także wielu innych, którzy dobrze go
znali. Ale dlaczego pytasz o dzieła, gdy czystość jego
życia równa była jego gorliwości głoszenia nauki?
10. On zaś płonął tak wielkim zapałem zdobyw
nia dusz dla Boga, że nie wystarczała m u odp ow ie
dzialność za klasztory, ale wędrował po k ościo ła ch ,
miastach, wsiach i nawet po domach p oszczeg ó ln y ch
wiernych, aby wszędzie pobudzać serca sw ych słu c h a
czy do umiłowania niebieskiej ojczyzny. T ak b y ł lich o
ubrany i wygląd miał tak godny pogardy, ż e k to b y go
nie znał, nie odpowiedziałby mu naw et na p o zd ro w ie
nie. Gdy wyruszał w drogę, m iał zw yczaj w y b iera ć
najgorszego konia ze wszystkich, jakie były w k la s z to
rze. Używał też uzdy zamiast cugli i skóry b ara n iej ja
ko siodła. Z lewej i prawej jego strony z w isa ły s k ó r z a
ne worki pełne świętych k siąg4142. W szęd zie, d ok ąd
przybywał, otwierał źródło Pism a Ś w iętego i o ż y w ia ł
nim niwy dusz.
11. Wieść o tym głoszeniu nauki d otarła do R zy
mu, a ponieważ język pochlebców zabija d u sze słu c h a
czy, w owym czasie duchowni, starając się przypodob ać
41 Por. Rz 11,6.
43
Grzegorz n ie podaje imienia papieża, stąd trudno dojść, o któ
rego tu chodziło. Był to prawdopodobnie I (535-536). Por. A. DE
VOGUE, Le papę qui art. cyt. 319-325.
44
Praca na polu zakazana przez Regułę Mistrza 86,1 była do
zw olona przez RegBen 48,7-9. Por. 1,7,5.
nym krokiem . D rżąc doszedł do m ęża B ożego i z w iel
ką pokorą objął jeg o k olana i całując je p ow iedział, że
pan jeg o id zie m u naprzeciw . S łu ga B oży odw zajem nił
pozdrow ienie i rozkazał: „Zbierz św ieże siano i zan ieś
zw ierzętom , na których przyjechaliście. M nie zaś n ie
w iele ju ż zo sta ło , gdy tylk o sk oń czę pracę, pójdę za
to b ą ”.
14. T ym czasem w ysłan y z m isją J u lia n zastan a
wiaj się, co m gło opóźniać powrót jego sługi. N agle za
uw ażył sługę, który wracał, dźwigając na plecach siano
zebrane na łące. Zagniewany zawołał: „Co to m a zna
czyć? W ysłałem cię, abyś przyprowadził człow ieka, a n ie
żebyś przyniósł sian a z łąki!” S łu ga odparł: „Ten, które
go szukasz, w łaśnie idzie za m ną”. I oto ukazał się mąż
Boży w podbitych gwoździam i butach i z sierpem n a ra
m ieniu. Był jeszcze daleko, gdy słu ga pow iedział swem u
panu, że to ten, którego szukał. Gdy Julian spostrzegł
słu gę Bożego, poczuł dla niego pogardę na sam jego wi
dok i szykował się zganić go ostro. Gdy jed nak sługa
Boży się zbliżył, duszę Julian a ogarnął n ie dający się
opanow ać lęk , ta k że d rżał i jąkając się, z tru d n ością
m ógł w yp ow ied zieć, po co p rzybył. U p ok orzon y
w d u ch u , p ob iegł do jeg o k o la n , p op rosił o m od litw ę,
w yjaśn ił, że jeg o ojciec, B isk u p A p o sto lsk i, chciałby
go zobaczyć.
15 . C zcigodny E kw icjusz zaczął d zięk i składać Bo
gu, zapew niając, że za pośred n ictw em najw yższego
k a p ła n a 45 sp otyk a go łask a Boża. N a ty ch m ia st zawo
łał braci, kazał zaraz przygotow ać k on ie i zaczął po
naglać Juliana: trzeba w yruszyć natychm iast. Julian
odpowiedział: „N iem ożliw e, jestem zm ęczony podróżą,
dziś jechać n ie m ogę”. Św ięty odpowiedział: „Martwisz
47Por Łk 16,15.
“ Por. 1 Sm 16,1-4; 19,24-30.
" Opat w klasztorze Grzegorza w Rzymie (111,22,1, IV,22,1;
IV,33,1).
MWobecnym Pizzoli, koło Amitemae, około 12 km od TAąuila.f
postawi! na jego grobie skrzynię pełną ziarna, nie zasta
nawiając się nad tym, kto tam leży, i nie starając się go
uszanować. N agle wybuchła burza i wszystkie rzeczy
pozostaw iła na miejscu, porwała jedynie skrzynię posta
wioną n a grobie, podniosła ją i odrzuciła daleko, aby
wszyscy m ogli się dowiedzieć, jak wielkich zasług był
człowiek, którego zwłoki tu spoczywały.
21. T o, co jeszcze dodam, wiem od czcigodnego
F ortu n a ta , k tó reg o bardzo cenię ze względu na jego
w iek, sp osób postęp ow an ia i prostotę. Gdy Longobar
dow ie w k ro czy li do prowincji W alerii ', m nisi opuścili
k laszto r czcigod n ego Ekw icjusza i schronili się przy
jego g rob ie w kaplicy św . W awrzyńca. Dzicy Longo
bard ow ie w p ad li do kaplicy i zaczęli wyciągać mni
chów n a z ew n ą trz, aby ich mordować torturami lub
zabić m ie c ze m . J ed en z m nichów jęknął z bólu i zawo
łał. „O, św ięty Ekw icjuszu, czy zgadzasz się, żeby nas
szarpano i n ie b ron isz nas?" N a ten krzyk rozwścieczo
nych L on gobardów opanow ał duch nieczysty. Rzucił ich
na z ie m ię i ta k d łu go nękał, aż Longobardowie znajdu
jący s ię n a zew n ą trz zrozum ieli, że nie wolno bezcześcić
św ię te g o m iejsca. I tak św ięty m ąż obronił swych ucz
n iów , a p o n a d to u sta n o w ił n a przyszłość schronienie
dla w ielu .
14 Por 1,4,10
M BHL 5224n. Święto 9 VI.
jegos zaniedbania w Ankonie wybuchł pożar. Poniew aż
ogień wzrastał gwałtownie, wszyscy zbiegli się, aby go
zagasić. Pomimo jednak, że lałi wodę, płom ień tak się
nasilał, że całe miasto wydawało się zagrożone. Gdy
rozszerzający się ogień pochłonął już część m iasta, a nikt
nie mógł go opanować, przybył biskup niesiony na rę
kach. Widząc groźbę niebezpieczeństwa, rozkazał nio
sącym go: „Połóżcie mnie naprzeciw ognia".
2. Tak uczyniono i położono go w m iejscu, ku k tó
mu zwracała się cała siła ognia. W ówczas w cu d ow n y
sposób pożar zaczął zwracać się sam ku sob ie, jak b y
tym odwróceniem swego impetu daw ał do z r o zu m ie
nia, że nie może przejść przez biskupa. I s ta ło się , że
ogień zatrzymany tą granicą, sam w so b ie z a c zą ł sty
gnąć i nie odważył się już dotknąć żad n ego b u d y n k u ' .
Zważ, Piotrze, jak wielka była to św iętość: ch o ry c z ło
wiek, siedząc, swoją modlitwą zgasił p ło m ien ie o g n ia .
Piotr: Rozważam to i zdum iew am się.
8. O A n a sta z y m , o p a c ie k la szto r u
z w a n e g o S u b p e n to m a
“ Por. IV,27,4.7.
byte przez m odlitwę. Sam o nawet zdobycie wiecznego
królestwa zostało przez Boga wszechmocnego tak po
m yślane, aby wybrani dochodzili tam z uudem i aby
m odlitw ą zasłu żyli na przyjęcie tego, co Bóg wszechmo
gący przed w iek am i postanow ił im dać.
6 . Piotr: C h ciałb ym , żebyś m i lepiej wyjaśnił to, że
m od litw y m ogą w spom óc przeznaczenie.
Grzegorz: Moje twierdzenie, Piotrze, można łatwo
udowodnić. Z pewnością wiesz, co Pan powiedział do
Abrahama. Od Izaaka będzie nazwane twoje potom
stwo "9. Obiecał mu także: Uczynię ciebie ojcem mnóstwa
narodów 10. I znowu mu obiecał: Będę ci błogosławił
i dam ci potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie i jak
ziarnka piasku na wybrzeżu morza T1. Z tego jasno wyni
ka, że Bóg wszechmogący postanowił rozmnożyć plemię
Abrahama przez Izaaka. A jednak napisane jest: Izaak
modlił się do Pana za swą żonę, gdyż była ona niepłod
na. Pan wysłuchał go i Rebeka, żona Izaaka, słała się
brzemienna ” Jeśli więc przeznaczone było rozmnożenie
plemienia Abrahama przez Izaaka, dlaczego otrzymał
on żonę bezpłodną? Z tego widać jasno, że przeznaczenie
spełnia się dzięki modlitwie, skoro ten, przez którego
Bóg postanowił rozmnożyć plemię Abrahama, dzięki
modlitwie uzyskał to, że mógł mieć synów11.
Twoje rozumowanie wyjaśniło mi tę ta
7 . Piotr:
jemnicę. Nie mam już żadnej wątpliwości.*70123
89 Rdz 21,12.
70 Rdz 17,5.
71 Rdz 22,17.
72 Rdz 25,21.
73
Modlitwa o przeznaczeniu, por. AUGUSTYN, De cwitote Dei
5.10
Grzegorz: Czy chcesz, żebym opow iedział ci coś
z okolic Etrurii, abyś dowiedział się, jacy tam byli lu
dzie, jak dalece zaawansowani w p o z n a n iu Boga
wszechmogącego?
Piotr: Chcę i bardzo o to proszę.
" P o r. M t 17,9.
79 Mt 9,27-31.
8 . Jeszcze kilka wspom nień o biskupie Bonifacym.
Skoro go w spom inam y, przyjrzyjmy się im. Pewnego
razu zb liżała się uroczystość świętego Prokulusa“ ,
m ęczennika. W m iejscow ości tej mieszkał szlachetny
m ąż im ien iem F ortunat. Bardzo prosił on czcigodne
go m ęża, aby po zakończeniu m szy uroczystej u błogo
sław io n eg o m ęczen n ik a w stąpił do jego domu i udzie
lił m u b ło g o sła w ień stw a. Mąż Boży nie mógł odmówić
tego, czego m iło ść dom agała się od niego. Toteż po od
praw ieniu uroczystej m szy przybył do stołu Fortunata.
Zanim jed n ak odm ów ił hym n*81, w drzwiach pojawił się
jak iś człow iek z m ałpką i uderzył w cymbały. Był to je
den z tych , k tórzy żartam i zarabiają na życie. Święty
m ąż ob u rzon y tym hałasem zawołał: „Ach, ach, ten nie
szczęsn y n ie żyje, nie żyje ten nieszczęsny! Przyszedłem
tu do sto łu , żeb y jeść, i zanim otworzyłem usta, aby
ch w alić B oga, o n przybył ze sw ą m ałpą i uderza w cym
b ały!” D o d a ł jednak: „Idźcie i przez miłość dajcie mu
jeść i p ić. W ied zcie jed n a k że on n ie żyje”.
9. G d y t e n n ie sz c z ę śliw y otrzym ał już od domow
n ik ó w c h le b a i w in a , zm ierza ł k u wyjściu, nagłe
o g r o m n y k a m ie ń sp a d ł m u z d ach u n a głowę. On u-
padl p r z y g n iec io n y , podn iesion o go n a pół żywego. Na
stę p n e g o d n ia , z g o d n ie z a słow am i m ęża Bożego, zakoń
czy ł ż y c ie . P r z y tej sp raw ie, P iotrze, powinniśm y się za
sta n o w ić , j a k w ie lk i sz a cu n e k w in n iśm y okazywać świę
tym ; s ą o n i b o w ie m św ią ty n ią Boga. Jeśli pobudzamy
do g n ie w u ja k ie g o ś św ię te g o , to kogo właściw ie pobu
d z a m y , j e ś l i n ie T e g o , k to tę św iątyn ię zamieszkuje?
G n ie w u s p r a w ie d liw y c h n a leży obawiać się tym bar-
** Por. 111,5,3.
85
Symonia była plagą ówczesnego Kościoła.
"" Por. C yryl ZE S cy to po LIS, Żywot św. Saby 46.
ogrodu i zobaczył, że jest on pokryty m nóstw em gą
sienic. Widząc, że wszystkie warzywa giną, zaw ołał do
gąsienic: „Zaklinam was w imię naszego P a n a Jezusa
Chrystusa, wyjdźcie stąd i nie zjadajcie tych warzyw!”
1 natychmiast na jego słowo wszystkie wyszły. Ani
jedna nie została w całym ogrodzie '
16. Cóż w tym dziwnego, że takie rzeczy o nim o
wiadamy z okresu jego biskupstwa, gdy ju ż u w szech
mocnego Boga wzrósł w swej godności i obyczajach.
Jeszcze bardziej godne podziwu jest to, co ten stary
duchowny opowiada o dzieciństwie B onifacego. M ówił
on, że gdy Bonifacy jako chłopiec m ieszkał je sz c z e ze
swą matką, nieraz wracał do domu bez k oszu li, często
nawet bez tuniki. Gdy tylko bowiem sp o tk a ł kogoś
nagiego, ubierał go w to, co m iał n a so b ie, aby
w oczach Boga sam został tą zasługą p rzyozd ob ion y.
Matka często gniewała się na niego m ów iąc, ż e n ie
jest słuszne, aby sam będąc biednym ro zd a w a ł sw e
ubranie innym biednym.
17. Pewnego dnia matka w eszła na stry ch i zob
czyła, że wszystko zboże, jakie zgrom ad ziła n a cały
rok, Bonifacy rozdał biednym. B onifacy, d z ie c k o B o
że, nadszedł w chwili, gdy z rozpaczy, że str a c iła ca ło
roczne zapasy, sama się biła po twarzy. Z a czą ł ją po
cieszać, jak tylko mógł. Ona jednak n ie p r z y jm o w a ła
słów pocieszęnia. Poprosił ją więc, aby z e s z ła z e str y
chu, na którym pozostała jeszcze garstk a z b o ż a . C h ło
piec Boży zaczął się modlić, po chw ili w y sz e d ł i za p ro
wadził matkę na strych napełniony tak ą ilo ś c ią z b o ż a ,
jakiej nie było tam nawet wtedy, gdy c ie s z y ła s ię za- 87
Mt 6.23.
Piotr: J e s t tak, jak mówisz. Koniec tej sprawy
wskazuje, że nie było w niej dobrej intencji.
8. Grzegorz: Innym razem zdarzyło się, że pewien
człowiek stracił wzrok. Przyprowadzony do Fortuna
ta, prosił go o pomoc i otrzymał ją. Rzeczywiście mąż
Boży pom odliw szy się, uczynił znak krzyża na jego
oczach i natych m iast wróciło do nich światło, noc śle
poty ustąpiła.
9. A oto in n a historia: koń pewnego żołnierza osza
lał, tak że kilku ludzi z trudem mogło go utrzymać.
Tym, których zdołał dopaść, rozszarpywał członki. Wre
szcie zw iązanego doprowadzono do męża Bożego. Ten
uczynił znak krzyża nad głową konia i natychmiast całą
jego w ściekłość przem ienił w łagodność, tak że stał się
łagodniejszy niż był przedtem .
10. W ów czas żo łn ierz w idząc, że na cudowny jego
rozkaz k o ń z o sta ł ze sw ego szału uleczony, postano
wił ofiarow ać go b isk u p o w i. B iskup odmówił, żołnierz
n alegał, ab y n ie ga rd ził jego darem . Święty wybrał
drogę p o śred n ią . W y słu ch a ł prośby żołnierza, odmó
wił je d n a k p rzy jęcia w yn agrod zen ia za cud91. Zapro
ponow ał o d p o w ie d n ią c e n ę , a p otem przyjął ofiarowa
nego m u k o n ia . G d yb y go bow iem nie przyjął, mógłby
sp raw ić p r z y k r o ść żo łn ierzo w i. I ta k pod wpływem
m iło ści k u p ił k o n ia , k tó r eg o n ie potrzebował.
1 1 . N ie p o w in ie n e m rów n ież przem ilczeć tych jego
cudów , o k tó ry ch d o w ied zia łem się przed dwunastoma
dniam i. P r z y p r o w a d z o n o do m n ie pew nego biednego
starca, a ja z a w s z e lu b iłe m rozm aw iać ze starymi
lu d źm i. Z a p y ta łe m go, sk ąd pochodzi. Odpowiedział, że
K O N IE C K SIĘ G I P IE R W S Z E J
INI B
Por M i M.2An
łf* n
Por 2 Kor 11.25, Oz
27,14-38
01P°r. Pro, |,8
P rolog
3. B e n e d y k t p r a g n ą ł je d n a k za k o szto w a ć racze
c ie r p ie ń t e g o ś w i a t a n i ż j e g o p o c h w a l, w olał trudzić
się, p r a c u ją c d la B o g a n iż k o r z y s ta ć z przychyln ości
losu . U c i e k ł w i ę c p o t a je m n ie , p o zo sta w ia ją c swoją
p ia s tu n k ę i z n a l a z ł s o b ie n a p u s tk o w iu m iejscow ość
ustronną, którą nazywano S u b ia c o ", m n iej w ięcej c z te r
dzieści m il odległą od Rzym u, b og a tą w w o d y z im n e
i bardzo czyste. Wód jest tych taka o b fito ść , ż e g r o m a
dzą się najpierw w w ielk im je z io r z e , z k tó r e g o w y p ły
wają następnie jako rzeka.
5. R om an u s ten ży ł w n ie z b y t o d le g ły m k l a s z t o r z e
pod w ładzą 10 opata A d eod ata. B e z w ie d z y s w e g o o p a t a ,
kierow any m iło ścią , w y m y k a ł s ię w p e w n y c h d n i a c h
na god zin y, by z a n ie ś ć B e n e d y k to w i c h le b , k tó ry
zdołał z a o szc z ę d z ić z w ła s n e g o p o ż y w i e n i a Z k la s z
toru n ie było ża d n ej d ro g i d o p ie c z a r y B e n e d y k t a , p o
n iew aż w z n o s iła s ię n a d n ią b a r d z o w y s o k a s k a ł a .
g
Dawne Sublacus; nazwa pochodzi od sztucznego jeziora zbu
dowanego tam przez Nerona; tama stała do 1305 r. Subiaco leży
nie 40 ale 50 mil od Rzymu (75 km).
g
W dzisiejszym klasztorze Sacro Speco.
10Łac. sub Adeodati patris reguła-, w tym jednak przypadku sub
reguła znaczy „pod władzą”. Fakt ten wskazuje na istn ien ie w tam
tej okolicy monastycyzmu przedbenedyktyńskiego.
“ Nie wydaje się, by Roman ograniczał się tylko do chleba. Zna
jomość literatury monastycznej przez Benedykta w Regułe w skazu
je, że poznał dokładnie te pisma - być może w łaśnie w czasie poby
tu w Subiaco
R o m a n u s z w y k ł z a t e m p r z y w ią zy w a ć chleb do długie
go s z n u r a p r z y m o c o w a n e g o n a szczycie owej skały.
Do te g o ż s z n u r a p r z y c z e p ił ta k ż e m ały dzwoneczek,
by s ły s z ą c j e g o d ź w ię k m ą ż B o ż y w ied ział, kiedy mu
R o m a n u s c h le b p r z y n o s i, i w y sz e d ł go zabrać. W sze
lak o o d w ie c z n y w r ó g p o z a z d r o śc ił jed n em u miłości,
d r u g ie m u z a ś p o k r z e p ie n ia i k ie d y pew n ego dnia spo
s tr z e g ł c h le b s p u s z c z o n y z g ó r y , rzu cił kam ień i rozbił
d z w o n e c z e k , l e c z R o m a n u s w ó w cza s rów nież nie
p r z e s ta ł s ł u ż y ć B e n e d y k t o w i w ta k i sposób, jaki był
m u d o stęp n y .
6. Bóg w szech m ocny zechciał jednak dać w końcu
R om anusowi odpoczynek po jego trudzie i zarazem
ukazać życie B en ed yk ta ludziom jako przykład do na
śladowania, aby św iatło rozbłysło na świeczniku i oświe
ciło w szy stk ich przebywających w domu Bożym ”. Pe
wien kapłan, który m ieszk ał nawet dość daleko, przy
gotow yw ał sob ie w ła śn ie posiłek na święto Paschy,
kiedy P a n raczył m u się objawić i rzekł do niego: „Ty
dla sieb ie szy k u jesz ucztę, a tam oto mój sługa głód
cierpi”. K ap łan ów n atych m iast się zerwał i w sam
dzień św ię ta P a sc h y w yru szył we wskazanym kierun
ku zabierając je d z e n ie , które dla siebie przygotował.
Szukał m ę ż a B o że g o w spinając się po skałach, scho
dząc w d o lin y , zap u szczając się w rozpadliny ziemi, aż
znalazł go w r e sz c ie , u k rytego w pieczarze.
7. P o m o d lili się razem , po czym usiedli błogosła
wiąc P a n a w szech m o g ą ceg o . A po krzepiącej rozmo
wie o ży ciu d u ch o w y m ów kapłan, który przyszedł od
w iedzić B e n e d y k ta , pow iedział: „Wstań, posilmy się,12
12
Por. M t 5,15n. Podwójne odkrycie Benedykta ma swoje ana
logie w Ewangelii-. C hrystus objawia się magom (Mt 2,1-12) i pa
sterzom (Łk 2 ,8 -2 0 ).
bo dzisiaj jest Pascha!” a m ąż B oży n a to: „ Isto tn ie ,
jest to Pascha, skoro dane m i było c ię z o b a c z y ć ”. Żył
bowiem na tak całkow itym od lu d ziu , iż n ie w ie d z ia ł
nawet, że dzień ten był św iętem P a sc h y . A c z c ig o d n y
przybysz potwierdził raz jeszcze: „ N a p r a w d ę d z isia j
jest dzień Paschy l3, u roczystość Z m a r tw y c h w s ta n ia
Pańskiego. Zgoła nie przystoi ci d zisia j p o ś c ić , g d y ż
i ja po to w łaśnie zostałem p r z y sła n y , b y ś m y r a z e m
mogli posilić się daram i B oga w s z e c h m o g ą c e g o ”. B ło
gosław iąc zatem P an a sp o ży li p r z y n ie s io n e j e d z e n ie .
A gdy ukończyli i p o siłek i r o zm o w ę, k a p ła n p o w r ó c ił
do swojego kościoła.
8. W tym sam ym c z a sie r ó w n ie ż p a s t e r z e s p o t k a li
ukrywającego się w p ie cz a r z e B e n e d y k ta . A u j r z a w s z y
go w zaroślach, o d zia n eg o w sk ó r y M, m y ś le li p o c z ą t
kowo, że widzą ja k ie g o ś z w ie rz a . A le g d y p o z n a l i s łu
gę Bożego, w ielu z n ich z m ie n iło sw ó j z w i e r z ę c y s p o
sób życia na życie w ła sce p o b o ż n o ś c i,s. Z a c z ę t o o n im
m ówić w całej ok olicy i tak s ię s ta ło , ż e o d t e g o c z a s u
odwiedzali go ciągle liczn i lu d z ie , k t ó r z y d o s t a r c z a l i
mu pożyw ienia dla ciała, sa m i z a ś z u s t j e g o o t r z y m y
wali i w sercach sw o ich u n o sili p o k a r m d u c h o w y .
3 . 0 szklanej c z a sz y , k tó r a p ę k ła n a z n a c z o n a
znakiem krzyża
21Sw.
'
Jan Ewangelista pokonał truciznę (Ps. Abdiasz 5,20).
22
Lac. kobita l i t secum - zwrot z Persjusza, por. P. COURCELLE,
Jiabtlare secum "selom Perse et selon G regoire le r G r a n d , RevEtAnc
69(1967), 266-279; Tenże, „ C onnais-toi to i- m e m e " d e S o c r a te
a S a in t B ernard, 1, Paris 1974, 204-229, J. WlCZANDY, „Habitavit
secum”, Collectanea Ordinis Cisterciensium Reformatorum 25
(1963), 343-354.
sprawy z e w n ę tr z n e , za w sze w ów czas choć jesteśmy
nadal sobą, n ie je s te ś m y jed n a k ze sobą, bo tracąc sa
mych sie b ie z o czu b łą k a m y się po ziem i cudzej.
6. C zyż p o w ie m y , że b y ł ze sob ą ów syn marnotra
wny, k tó ry u d a ł s ię w d a lek ą k rain ę, roztrwonił tam
część m a ją tk u , ja k ą o tr z y m a ł, a zw iązaw szy się z jed
nym z ta m te js z y c h m ie sz k a ń c ó w p asał u niego świ
nie? W id ząc, ja k n a ja d ają się strąk am i, podczas gdy
on był g ło d n y , z a c z ą ł ro z p a m ię ty w a ć utracone dobra
i jak m ó w i P is m o Ś w ię t e , przyszedł do siebie i powie
dział: «Iluż to najem ników w dom u Ojca mego ma pod
dostatkiem chlebak» 23 J e ś lib y b y ł ze sobą, to skąd by
do sie b ie p r z y s z e d ł?
7. P o w ie d z ia łe m z a te m , ż e ów czcigodny mąż mie
szkał z e s o b ą , g d y ż z a w s z e s ta l n a straży własnego
serca, z a w s z e ś w ia d o m y , ż e j e s t przed obliczem
S tw ó rcy , z a w s z e p iln ie b a d a ł sw o je postęp ow anie i nie
p o zw a la ł o k u s w e g o d u c h a b łą d z ić n a zew nątrz.
8. Piotr: Cóż więc znaczy to, co jest napisane
o Apostole Piotrze, gdy go Anioł wyprowadził z wię
zienia? Kiedy P io tr przyszedł do siebie, powiedział:
Teraz wiem na pewno, że Pan posłał swego anioła i wy
rwał mnie z ręki Heroda i z tego wszystkiego, czego
oczekiwali Żydzi 2\
9. Grzegorz: Dwa są sposoby, Piotrze, w jakie mo
żemy być wyrw ani z samych siebie: albo błąd strąca
nas poniżej naszego własnego poziomu, albo ponad
nas samych wynosi nas łaska kontemplacji. Ten za
tem, kto pasał świnie, spadł poniżej samego siebie, bo
duch jego był zabłąkany i nieczysty. Apostoł nato-23
23 Łk 15,17.
'* Dz 12,11.
miast, uwolniony przez anioła, który porwał jego du
cha w ekstazę ", znalazł się wprawdzie na zewnątrz
siebie, ale ponad sobą sumym. Tak więc jeden jak
i drugi powróciI do siebie, tamten, gdy porzuciwszy
popełniane grzechy sam odnalazł się w swoim sercu,
len zaś, gdy zszedł ze szczytów kontemplacji do zwy
kłego sposobu rozumowania, jaki był mu właściwy
i przedtem W owej samotni przeto czcigodny Bene
dykt mieszkał ze sobą na tyle tylko, na ile nie pozwa
lał swoim myślom przekraczać wyznaczonych im gra
nic, ilekroć bowiem ognisty powiew kontemplacji
unosił go ku niebu, pozostawiał niew ątpliw ie siebie
samego daleko w dole pod sobą samym.
10. Piotr: Jasne jest to, co mówisz, lecz, proszę, od
powiedz jeszcze, czy powinien był opuścić braci, za
których już raz przyjął odpowiedzialność?
Grzegorz: Według mnie, Piotrze, należy ze spoko
jem znosić współżycie z ludźmi złym i tam , gdzie nie
brak również i dobrych, którym godzi się pomóc. Jeśli
jednak nie ma żadnej nadziei na owoce przynoszone
przez pracę z dobrymi, nie zawsze warto p rzezw ycię
żać trudności, jakich źli przysparzają, zw łaszcza gdy
nie trzeba daleko szukać, by znaleźć okazję pożytecz
niejszej pracy dla Boga. W jakim że celu m iałby mąż
święty pozostać w owym klasztorze? Żeby strzec tych,
którzy, jak to dobrze widział, jednom yślnie w ystęp o
wali przeciw niemu?
11. Często tak właśnie czynią św ięci (i p rzem ilczać
tego nie należy): gdy uważąją, że ich praca nie przy
nosi owocu, udają się gdzie indziej, gdzie ob fitszych
owoców się spodziewąją. Wielki Apostoł P aw eł chce *
26 Flp 1,21-23.
łł Por Dz 9,24n, 2 Kor ll,32n.
zatrzymał tylko kilku, la k ic h , k tó ry m , j a k s ą d z ił, p o
trzebna była jeszcze jego o b ecn o ść d o o s ią g n ię c ia peł
niejszej dojrzałości
14. W tym też czasie zaczęli go o d w ie d z a ć m o
chrześcijanie z Rzym u. P rz y w o z ili m u o n i sw o ic h sy
nów, by ich w ychow ał d la B oga w sz e c h m o g ą c e g o .
Wtedy rów nież E u ty c ju sz i p a tr y c ju s z T e r t u l l u s o fia
rowali mu sw oich, d o b rz e z a p o w ia d a ją c y c h s ię sy n ó w :
pierw szy - M au ra, d ru g i z a ś P la c y d a . Z n ic h d w ó ch ,
M aur, ju ż d o rasta ją cy , d z ię k i sw y m d o b r y m o b y c z a
jom został w k ró tce p o m o c n ik ie m s w o je g o M is tr z a ,
Piacyd n a to m ia st był je s z c z e m a ły m d z ie c k ie m ” ,
4. 0 u le c z e n iu n ie s ta łe g o m n ic h a
1. W je d n y m z ow ych k la s z to ró w , j a k i e B e n e d y
wokół p o b udow ał, był p e w ie n m n ic h , k t ó r y n ie m ó g ł
w ytrw ać sp o k o jn ie n a m o d litw ie . S k o r o ty lk o b r a c ia
pochylali się, p o g rą ż a ją c w m o d litw ie , w y c h o d z ił z a
raz n a z e w n ą trz , a m y ślą c o w s z y s tk im i o n ic z y m
zajm ow ał się ja k im iś s p r a w a m i z ie m s k im i i p r z e m i
jającym i. Je g o o p a l w ie lo k ro tn ie go u p o m in a ł, w r e s z
cie zaś p rz y p ro w a d z ił d o m ę ż a B o ż e g o , k t ó r y r ó w n ie ż *26
3 . N a z a ju trz , g d y p r z y s z li z n o w u d o n ie g o w s p r a
w ie w ody ci sa m i b r a c ia , p o w ie d z ia ł im : „ I d ź c ie , p o
sz u k ajcie sk a ły z tr z e m a u ło ż o n y m i n a n ie j k a m i e n i a
m i. W y d rążcie j ą n ie c o , a B ó g w s z e c h m o c n y , b y w a m
oszczędzić t r u d n e j d ro g i, m o ż e s p r a w ić , iż w o d a w y -
tr y ś n ie n a w e t n a sz c z y c ie g ó r y ” . P o s z li i r z e c z y w iś c ie
n a sk a le, o k tó r e j m ó w ił B e n e d y k t, z n a l e ź l i j u ż p i e r w
sze k ro p le w ilgoci. A g d y w y d r ą ż y li w n ie j o t w ó r , n a
ty c h m ia s t n a p e łn iła go w o d a , k t ó r a w y t r y s n ę ł a t a k
obficie, ż e i d z is ia j je s z c z e p ły n ie w a rtk im stru m ie
n iem , s p a d a ją c z e s z c z y tu a ż d o p o d n ó ż a góry 11.
41 Por. Lb 20,11.
43 Por. 2 Kri 6,7.
43 Por. Mt 14,29.
" Por. 1 Kri 17,6.
Por. 2 Sm 1,11; 18,13.
4* J 1,9.16.
' Por Mt 12,39; 16,4.
G r z e g o r z : Św ięty mąż, udając się w inne okolice,
zmienił jedynie miejsce pobytu, ale nie wroga. Musiał
nawet toczyć zmagania tym cięższe, że przeciw niemu
walczył teraz już otwarcie sam mistrz zła. Miasteczko
zwane Cassinum leży na stoku wysokiej góry, która
użyczyła m u w swoim zboczu wgłębienia, sama zaś
wznosi się jeszcze ponad nim na trzy tysiące kro
ków 48, jakby godząc swoim szczytem w niebo Stała
tam bardzo stara świątynia, w której nieoświeceni
wieśniacy, zachowując pogańskie zwyczaje czcili na
dal Apollona 19. Dookoła także pełno było gajów po
święconych dem onom , gdzie mnóstwa szalonych po
gan składało im obrażające Boga ofiary.
11. M ąż B oży, gdy tylko tam przybył, zaraz rozbił
posąg bożka, przew rócił ołtarz, podpalił gaje. W samej
świątyni A pollona urządził kaplicę pod wezwaniem
św. M arcina, tam zaś, gdzie stał ołtarz Apollona, zbu
dował kaplicę pod w ezw aniem św. J a n a ” , a usta
wicznie nauczając zachęcał okolicznych mieszkańców
do przyjęcia praw dziw ej wiary.
12. O dw ieczny w róg n ie zniósł tego w milczeniu
i już n ie p otajem n ie an i w e śn ie, lecz całkiem otwarcie
ukazał się oczom Ojca. K i zycząc głośno skarżył się, że
M Rz 11,33.
70 P s i 18[119J.13.
77 Ps 1181119J.13.
są wyroki B oże, lecz wargi ludzkie mogą głosić to, co
wyjdzie z u st Jego, bo człow iek jest w stanie poznać
wszystko, co B óg m u objawi, nie przeniknie jednak
nic z tego, co O n ukryw a.
9. Piotr: W odpow iedzi na moją małą wątpliwość
w yjaśniłeś ca łą rzecz w sposób przekonywujący. Ale
jeśli m ożesz jesz c z e coś więcej powiedzieć o cudach te
go m ęża, p roszę cię, m ów dalej.
17. O p r o r o c tw ie z b u r z e n ia k lasztoru n
72
W roku 577 przez Longobardów. Mnisi zbiegli do Rzymu i osie
dli w klasztorze na Lateranie. Klasztor na Monte Cassino został
znowu zamieszkały po 717 r. Por. H.S. BRECHTER, Monte Cassino
erste Zerstorung. Kritischer Versucht einer zeitlichen Fmerung,
SMGB 56(1938) 109-150.
73 Por. 111,35,4.
cą, gdy bracia położyli się spać, weszli tam Longobar-
dzi i wszystko zlupiii, nie udało się im je d n a k nikogo
pojmać. Wszechmocny Bóg spełnił obietnicę, ja k ą dal
swemu wiernemu słudze Benedyktowi, i zachow ał ży
cie ludzi, choć wszelkie dobra wydal poganom . Bene
dykt, moim zdaniem, odegrał tu taj podobną rolę jak
Apostoł Paweł, który m usiał zgodzić się n a zatopienie
statku ze wszystkim, co na nim było, n a pociechę zaś
otrzymał od Pana życie swych tow arzyszy podróży \
74 Dz 27,22-24
75Por. m ,14,9.
75 Postać znana z Listóu/ Grzegorza (4,47; 7,32; 14,4).
19. O p o d a ro w a n y c h ch u ste c zk a c h 11
J 3,8.
Hfi 2Sm 7.
" 2 Kri 4,27.
5. Piotr: Całkowicie m nie p rzek on ałeś, że j e s t tak
jak mówisz. Proszę cię jednak, opow iadaj dałej, cokol
wiek ci jeszcze przychodzi na m yśl o czcigodnym Ojcu
Benedykcie.
Por Dn 14,32-38.
5. Piotr: Słowem twym, jak palcem , ścierasz z m
go serca pyl wątpliwości. Chciałbym jed nak wiedzieć,
jakim był ów mąż w zwykłej rozm owie.
*' Być może mniszki znąjdowaty się pod jego jurysdykcją. Eks- I
komunikę omawia RegBen 23-30.
4. Mniszki jednak nie zmieniły w niczym swego
sposobu postępowania. I oto po kilku dniach umarły,
po czym zostały pochowane w kościele. A kiedy w koś
ciele tym odpraw iano m szę i diakon zgodnie ze zwy
czajem zawołał: „Jeśli jest ktoś, kto nie należy do
wspólnoty, niechaj wyjdzie”, piastunka ich, która
zwykła przynosić za nie ofiarę Panu, zobaczyła, jak
obie w yszły z grobów i opuściły kościół. Widziała to
wiele razy: na głos diakona, zmarłe wychodziły, nie
mogąc p ozostać w kościele. Przypomniała sobie wtedy
napom nienie, ja k ieg o udzielił im mąż Boży, gdy jesz
cze żyły. P o w ied ział przecież, iż wyłączy je ze wspól
noty kościelnej, je śli n ie zm ienią swego sposobu po
stępow ania i m ów ien ia.
5. Z w ielk im sm u tk iem doniesiono o tym słudze
Bożem u, k tóry n a ty ch m ia st w łasną ręką dał ofiarę
i pow iedział: „Idźcie i spraw cie, by złożono ofiarę Bo
gu za ow e m n iszk i, a n ie będą już dłużej wyłączone”.
Po zło żen iu tej ofiary nigdy nie widziano więcej, żeby
w ychodziły z k o ścio ła , gdy diakon zgodnie ze zwycza
jem w ołał, by o p u szcza li go w szyscy nie należący do
w spólnoty S ta ło się w ięc całkowicie jasne, że sługa
Boży w p ro w a d ził je z pow rotem do wspólnoty z Pa
nem, gdyż n ie w y ch o d ziły ju ż razem z tymi, którzy
byli z tej w sp ó ln o ty w y łą czen i.
6. Piotr: C hoć m ąż ten był nadzwyczaj i święty,
i czcigodny, je s t jed n a k rzeczą zadziwiającą, że żyjąc
jeszcze w ty m zn isz c z ałn ym ciele miał władzę uwalniać
dusze, k tó re s ta n ę ły ju ż przed sądem niewidzialnym.
Grzegorz: A cz y ż n ie był w tym ciele również Apo
stoł, k ied y u s ły sz a ł: Cokolwiek zwiążesz na ziemi, bę-
30. O m n ic h u w y z w o lo n y m o d szatana
121
U 4fi 16
s p r a w i e d l i w o ś ć , ż e w i ę c e j o s i ą g n ę ł a t a , k t ó r a w ię c e j
k o c h a ł a ,J
P io ir: W y z n a ję , z e b a r d z o m i się p o d o b a to , co
m ów isz.
m Por. Łk 7,47.
m K lasztor (cella) św. Scholastyki mia) się znąjdować u podnó
ża góry.
“ Por. IV ,11,4.
Chociaż praw o J u s ty n ia n a nie pozwalało na pogrzeb kobie
ty w klasztorze m ęskim (Nouella 133), to jednak zwyczaj ten był
praktykowany w środow iskach zakonnych (por. Vito Caesani
Arelat., 1,144).
35. Jak Benedykt zobaczył cały św ia t w jednym
promieniu światła
■' Por O. CaSEL, Zur Vtsitm des hl. Benedikts, SMGB 38(1917)
345-348, P. HORGER, ^Extra mundum fu U” Zur Vision des heihgen
Benedikt nach Gregor dem Grossen, iw:) Benedictus, der Vater des
Abmlandes, Munchen 1947,317-340; J.P. MULLER, ha uiston de saint
Benoit dans linlerpretation des theologiens scolastupies, [w:] Melanges
benedictias, Sant Wandrille 1947, 143-203; A. SchaUT, Die Visum des
heiltgen Benedikt Eme Untersuchung zum Bericht des hl. Gregor, (w:)
Vir Da Benedtctus, Munster 1947, 207-253; T. De LFORGE, Songe de
Scipion et uiston de S. Benoit, Rfien 69(1959) 351-354; E. lANNE,
Lintsrpretation de la uiswn de sami Benoit, [w:] he Millenaire du Mont
Athos 963-1963, Venezia-Chevetogne 1964, 21-47, P. COURCELLE, La
uision cosmique de samt Benoit, REA 13(1967; 97-117 (autor widzi pa
ralele do tego tekstu w Somnium Scipionis ricerona [w.j De repubUca,
6,9nn; por MaCROBIUS, In somumum scionts 1,5,1, SENEKA, Quaest
natur.,praef%, HIERONIM, Epist 60,18; BOECJLSZ, De consolańonepki-
łosophiae 12,7); TENŻE, La Consolańon de Philosopkie dans la traditinn
litt&aire. Antecedents et postente de Boece, Paris 1967, 355-372; TENŻE,
Intempestata nocte, (w:] Melanges d'histotre ancienne offerts a W. Ses-
ton, Paris 1974. 127-134; B. STEIDLE, Die hosmische Viston des Got-
tesmannes Benedikt, ErA 4711971) 187-196; V, RECCHIA, La uisione di
s. Benedetto e la „composiho” del secondo libro dei Dialoght di Gregono
Magno, RBen 8211972) 140-155; A. PANTON1, Echi e nflessi modem i di
ima celebre uisione dt s. Benedetto, Ben 23(1976) 151-161; D.N. BELI.,
The Vuion of łhe World and tke Archetyps in Ihe Latm Spintuahty o f
the Middle Ages, Archwes dTiistoire doctnnale et litteraire du moyen
age 52(1977) 7-31(7-13]; M A CObTA DE BeaurregaRD, Saint Benoit
et la lumtere tncreee, Presence Orthodcnce 4511980) 24-31; P MlQUEL,
La lumtere dwine dans la Regle de saint Benoit et dans sa Lite par sam t
Gregotre le Grand, Irenikon 53(1980) 331-340; B. STEIDLE, „Intem
pestata noctis hora" Die mittemachttiche „kosrmsche Vision" St. Bene-
dikts 'Tkał. 2,35j2l, ErA 57(1981) 191-201; F.R. AUMONT1, La uisione
di s. Benedetto in Gregono Magno, Bernarda di Clairuaia e Meister
Eckhart, Ben 37(1990) 277-283.
** Por. A. SCHMITT, Seniandus Diaconus und sein Klaster, ErA
4511969) 498-503; A DE VOGUE, Le monaslere de l ’abbe Seniaridus.
trycjusza Liberiusza przybył zgodnie z utartym już
zwyczajem odw iedzić m ęża Bożego. Często zresztą za
chodził do klasztoru Benedykta, a ponieważ saun tak
że pełen był laski i mądrości Bożej, obaj wymieniali ze
sobą słowa życia, i nie mogąc jeszcze cieszyć się w sposób
doskonały pokarmem niebieskiej ojczyzny, przynajmniej
smak jego odnajdywali we wspólnej tęsknocie.
2 . Gdy n a d ch o d ziła już godzina spoczynku, czci
godny B en ed yk t zam yk ał się na górnym piętrze
swojej w ieży a d iak on Serw andus na piętrze dol
nym. Oba p iętra p o łą czon e były schodami, przed
wieżą zaś zn ajd ow ało się obszerniejsze pomieszcze
nie, w k tórym sp a li u czn io w ie obu Ojców. Gdy bra
cia jeszcze sp a li, m ąż B oży B enedykt już czuwał,
wyprzedzając porę nocnej m odlitw y. Stojąc przy
oknie m od lił s ię do B o g a w szechm ogącego, gdy na
gle, późną n o cą , u jr za ł św ia tło , które, rozlewając się
z góry, p r z e p ło sz y ło n o c n e m roki i takim blaskiem
jaśniało, że d z ie ń b y zb la d ł p rzy nim , choć ono lśniło
wśród c ie m n o śc i.
3. A gdy n a n ie patrzył, wydarzyło się coś bardzo
dziwnego: jak sam później opowiadał, cały świat ukazał
się jego oczom jakby skup iony w jednym promieniu słoń
ca. U tkw iw szy oczy w ty m jaśniejącym świetle, zobaczył
* Biskup Kapui na początku VI w., zmarł przed 540 r., jego na
stępca był konsekrowany 23II541 r.
m Por. 0,17,1.
"Por.Proll.
go małe, gdyż św iatło wewnętrznej kontemplacji po
głębia pojemność duszy, która tak rozrasta się w Bo
gu, że wyższa jest od świata. Dusza człowieka widzą
cego Boga jest naw et sam a ponad sobą. A porwana
ponad siebie w św ietle Bożym , wewnętrznie się roz
szerza, i patrząc n a sieb ie sam ą z wysoka pojmuje, jak
ograniczone je st to, czego na ziem i pojąć nie mogła.
Otóż ów m ąż św ięty n ie widziałby ani kuli ognistej,
ani aniołów w zn oszących się do nieba; gdyby nie
oglądał ich w św ietle Boga. Cóż w ięc dziwnego, że uj
rzał cały św iat p rzed sobą, skoro w św ietle płonącym
w jego sercu w y n iesio n y b ył poza granice świata?
7. J eśli m ów im y, że św iat ukazał się jego oczom
w jednym p rom ien iu , n ie zn aczy to wcale, że się skur
czyły niebo i zie m ia , lecz że rozszerzyła się dusza pa
trzącego. P o rw a n y w B oga, m ógł bez trudności wi
dzieć w szy stk o , co j e s t poniżej Boga. W owym więc
świetle, k tóre za b ły sło jego oczom cielesnym , serce za
lało m u św ia tło w e w n ę tr z n e , które porwało jego du
szę, gdy o g lą d a ł r z ec z y n ieb ia ń sk ie, pokazując mu za
razem, ja k o g r a n icz o n e są rzeczy ziem skie.
8. Piotr: D ob rze dla m n ie się stało, że nie mogłem
zrozumieć teg o , co m ó w iłeś, bo wykład twój był tym jaśr
niejszy, im w ię k sz e m iałem trudności w pojmowaniu.
Teraz jed nak, gdy w szy stk o ju ż m i dokładnie wytłu
maczyłeś, w róć, p ro szę, zn ow u do tw ego opowiadania.
Por. 111,37,17.
' Por. Flp 2,7.
Por. Rz 6,17.20.
10Opis wzięty ze wspomnianego dziełka Uraniusa (4).
10. To, co wyżej opowiedziałem, było ściśle wewnę
trzną cnotą Paulina. Teraz, jeśli pozwolisz, przejdzie
my do cudów zewnętrznych. Znane ju ż są one wieJu
ludziom, a co do tego, czego dowie działem się od po
dobnych mężów, nie mogę mieć żadnych wątpliwości
3. O p a p ie ż u A g a p ic ie *14*
7. O Andrzeju, b isk u p ie m ia s ta F u n d is 30
6. T y m c z a se m o b e c n y t a m Ż y d n i e s p a ł i w y słu c h a ł
tego w s z y s tk ie g o , d r ż ą c z e s t r a c h u i w w ie lk im niepo- *
9. O Frigidianie, biskupie m ia s ta L u k k i
36
Andrzei i Jowin, postaci skądinąd nieznane Miasto zostało
zniszczone przez Longobardów w 577 r.
Informator Grzegorza (np. 111,10,1; 111,11,4), znany także
z Listów Grzegorza. Luna, miasto na wybrzeżu Morza Tyrreńskie
go, na południe od Genui.
a Biskup pochodzenia irlandzkiego, święto 18 XI. BHL 3173-
3177. Lukka, miasto na zachód od Pizy. Por. A. PEDEMONTE,
S. FREDIANO, Notę cntiche, Bolletino stonco lucchese 9 (1937) 3-32.
K s ię c ia TRZECIA, 10 211
10. 0 S a b in u s ie , b i s k u p i e m ia s t a P l a c e n c j i 10
39
Dzisiejsza rzeka Serchio, która dziś wpada do morza, a daw
niej do Arno.
Biskup dzisiejszego miasta Piacenza, w północnej Italii, świę
to 17 I, 10 XII, BHL 2, s. 1079. Por. G.F. ROSS1, S. Savmo uescouo
di Piacenza campione d Occidente contro l Arianesimo celebrato fra
i piu grandi dottori delła Chiesa nei musaici palatim di Palermo,
|w:] Miscellanea Giulio Beliederi (Amici delle catacombe 23), Citta
del Vaticano 1954-1955, 529-556. Roma 1955.
" Por IV,54,1.
2. W mieście tym biskupem był Sabinus, mąż nie
zwykłej cnoty. Pewnego dnia jego diakon zawiadomił go,
że Pad wystąpił z brzegów, zajął poła kościelne i wody
jego załały wszystkie ziemie, z których płony miały wy
żywić ludność. Sabinus, mąz czcigodny, odpowiedział
mu: „Idź i powiedz rzece. "Biskup rozkazał ci, abyś się
opamiętała i powróciła do swego łożyska»”. Diakon
usłyszał te słowa, lecz je zlekceważył i wyśm iał.
3. Wówczas mąż Boży w ezw ał sw ego sekretar
i podyktował mu: „Sabinus, sługa Pana J e z u sa Chry
stusa, przesyła upomnienie rzece Pad. R ozkazuję ci,
abyś w tej okolicy więcej nie w ychodziła ze sw ego łoży
ska i me ośmieliła się zalewać pól kościelnych". A do
sekretarza dodał: „Idź, napisz to i w rzuć do rzek i”. Tak
się stało. Woda rzeki przyjęła rozkaz św ię te g o m ęża,
natychmiast odwróciła się od ziem i K ościoła i pow ró
ciwszy do swego łożyska odtąd nie od w ażyła s ię ju ż za le
wać tych miejsc.
4. Czy w związku z tym, P iotrze, n ie p r z y c h o d z i c
na myśl, jak uparci są n iep osłu szn i lu d z ie , p o d cza s
gdy nierozumny żywioł m ocą J ezu sa s ta ł się p o s łu s z
ny wobec rozkazu św iętego m ęża?
43
0 Totili, który był arianinem, por. 11,14,1 (przypis).
“ Deum sequi - częsty zwrot w Biblii, np. Pp 13,4 itd.
214 Ksif.ga TRZECIA. 11
1. N a s a m y m p o c z ą tk u p a n o w a n ia G otów m ieszkał
w p obliżu S p o le t u m c z c ig o d n y m ą ż im ien iem Izaak.
6 . U w s z y s t k i c h m ie s z k a ń c ó w b lis k ic h i dalekich
stron z a s ł y n ą ł t e ż z p o w o d u d u c h a p ro ro czeg o i w iel
kich c u d ó w . P e w n e g o d n i a k a z a ł w ie c z o r e m rzu cić na
rzęd zia ż e l a z n e w o g r o d z i e k la s z t o r n y m , k tó r e m y na-
“ Por. 1,3.4
*' Por. Historia monachorum in Aegypto, 8; RUFIN HK 10,1,5.
wo zgodnie z ro zk azem , znalazł u b ran ia i potajemnie
podał je m istrzow i. M ąż Boży wziął je, pokazał pro
szącym i pow iedział; „Chodźcie, którzy nadzy jeste
ście, weźcie i ubierzcie się". O ni poznali ubrania, które
ukryli, i og arn ął ich w ielki w styd. I ci, którzy podstęp
nie chcieli zdobyć u b ra n ia innych, ze wstydem przyjęli
swoje w łasne Ki.
9. In n y m r a z e m k to ś , polecając się jego modli
twom, p rz e sła ł m u p rz e z służącego dw a kosze pełne
żywności. C h ło p iec z a b ra ł sobie jed e n z nich i ukrył
go po d ro d ze. D ru g i k o sz oddal m ężow i Bożemu
i przekazał m u p ro ś b ę osoby, k tó r a ofiarując podarek
polecała się jeg o m o d litw o m . M ąż Boży uprzejmie
przyjął k o sz i p r z e s tr z e g ł ch ło p ca. „Bardzo dziękuję'.
Ale bądź uw ażn y d o ty k a jąc kosza, k tó ry zostawiłeś po
drodze, gdyż w szedł do n iego w ąz. U ważaj więc, jeśłi
dotkniesz kosz n ie o stro ż n ie , w ąż może cię ukąsić”
Na te słow a ch ło p iec zm ieszał się; cieszył się wpraw
dzie, że u n ik n ą ł śm ie rci, lecz zasm ucił się z powodu
kary, k tó ra w p ra w d z ie u r a to w a ła m u życie, lecz nara
ziła n a w sty d . P o w ró c ił do swego kosza z wielką
ostrożnością, le cz - t a k ja k przepow iedział m ąż Boży
- był ju ż z a ję ty p rz e z w ę ż a *3.
10. Iz a a k w sp o só b z u p e łn ie w yjątkow y obdarowa
ny był c n o tą w strz e m ię ź liw o śc i, p o g ard ą rzeczy prze
mijających, d u c h e m p ro ro c tw a , w ytrw ałością w modli
twie. J e d n o ty lk o m o g ło s ię w n im w ydaw ać godne na
gany: o g a rn ia ła go c z a s e m ta k a w esołość, że jeśliby
Por IV,61,2
“ Sdz 3.1-4
z drugiej zaś - niszczona, aby przez to, że szuka dobra
1 nie może go posiąść, z pokorą zachowała to, co ma.
14. Lecz cóż dziw nego, gdy mówimy to o człowie
ku, jeśli królestw o niebieskie przez swych mieszkań
ców z jednej stro n y poniosło klęskę, z drugiej zaś
wzmocniło się. W y b ran e duchy aniołów widząc, że in
ni upadli p rzez pychę, sam e trw ały z tym większą si
lą, im w iększa b y ła ich pokora. S tra ty tego królestwa
obróciły się więc n a jego korzyść, ponieważ przez swe
częściowe zniszczen ie zo stało ono um ocnione na wie
czne zbaw ienie. T a k je s t w każdej duszy: niewielka
szkoda chroni jej p o k o rę i przygotow uje ją do otrzy
mania najw yższych d ó b r.
Piotr: Zgadzam się z tym , co mówisz.
15. O s łu g a c h B o ż y c h E u ty c ju s z u i F lo re n c ju sz u “
7*2
Elefantinus morbus CElephanthiasis), być może że chodzi tu
o trąd (por. 2 Kri 5,27).
8. Ten fakt wstrząsnął m ężem B o ż y m Florenc
szem, który przestraszył się, że p rze k lą ł braci. Przez
resztę swego życia rozpaczał, że z o sta ł wysłuchany.
Krzyczał, że był o kru tn y, poniew aż b racia zmarli,
uważał, że stal się ich zabójcą. W ierzym y, że Bóg
wszechmogący uczynił tak, aby m ą ż ta k w ielkiej pro
stoty, choćby najw iększym bółem p o ru sz o n y , nie po
zwolił ju ż sobie rzucić p rz e k le ń stw a .
9. Piotr: Czy ma m y uw ażać to za b a rd zo pow ażny
grzech, jeśli podnieceni g n iew e m p r z y p a d k ie m kom uś
ile życzymy?
Grzegorz: Dlaczego pytasz, czy je s t to ciężki grzech,
skoro św. Paweł mówi: A m ci, którzy źle życzą, nie
odziedziczą królestwa Bożego Pom yśl więc, ja k wielki
jest to grzech, jeśli odłącza od k rólestw a życia.
10. Piotr: A jeśli człowiek p rz y p a d k ie m - nie ze
złości, lecz z powodu m ew strzem iężliw ości ję z y k a -
rzuci przekleństwo na bliźniego?
Grzegorz: Jeśli surowy sędzia, P io trz e , g a n i m ow ę
niedbałą \ o ileż bardziej zgani szk o d liw ą? P om yśl
więc, jak bardzo godna p o tęp ien ia je s t m o w a n ie po
zbawiona złości, jeśli na k arę zasłu g u je n a w e t m ow a,
w której brak dobroci.
Piotr: Zgadzam się z tym.
11. Grzegorz: Ten sam m ąż Boży u c z y n ił je sz c z e
coś, czego nie powinno się pom ijać m ilc z e n ie m . G dy
wieść o nim szerzyła się coraz dalej, p e w ie n d ia k o n
z odległej miejscowości przybył do nieg o , a b y polecić
się jego modlitwom. P rzy szed łszy do je g o celi, zoba-
77 Iz 6,5.
78Prz 28,9
tunikę z m odlitw ą, ofiarow yw ali ją przed obliczem Pa
na Gdy ta k m odląc się nieśli ją przez pola, nagle
spadał deszcz, k tó ry m ógł całkowicie nasycić ziemię.
19. Z tego w idać, ja k a b y ła w ew n ętrzn a cnota i za
sługa jego duszy, sk o ro z ew n ętrzn ie pokazana jego tu
nika m ogła odw rócić gniew Stw órcy.
16. O M a rc in ie , m n ic h u z g ó ry M a rsic u m
M
Osoby skądinąd nieznane.
((roty Marana wyskoczyła, ja k b y chw ata >jnik(l.v
zranienia nługi Hożego i -.padła datuj K i o wn-rry. /«-
wszystkim kieruje Hoża O p a t r z n o ś ć , z r o z u m ie ,
to lak na rozkaz linga za *pruw ą a n io łó w
w BHL 2, *. 1018.
D z i h w j h z c M onte A rgentario, półwysep-wyspa na pn od Rzy
mu, h okolicy biegnie via Aurelia. Baxentium, miasto w okolicy,
bliżej mezidetyfikowane.
częli się modlić. Po dłuższej modlitwie mąż Boży po
prosi! Quadragesimusa o jej zakończenie. Potem ze
bra! pyl z podstawy ołtarza M i razem z Quadragesi-
musem udał się do zmarłego i tam zaczął się modlić.
4. Modlił się długo, lecz tym razem nie chciał, ta
jak przedtem, żeby subdiakon modlitwę zakończył,
ale sam udzielił błogosławieństwa, wstał, a ponieważ
w prawej ręce trzymał pył, lewą podniósł płótno, któ
rym nakryta była twarz zmarłego. Gdy kobieta to za
uważyła, zaczęła mu się gwałtownie sprzeciwiać, za
stanawiając się, co on chce zrobić. On zaś odsunąwszy
płótno długo nacierał pyłem twarz zmarłego. Ten zaś
po dłuższym czasie odzyskał swą duszę, ziewnął, otwo
rzył oczy, usiadł zdziwiony, co z nim się dzieje, jakby
zbudzony z głębokiego snu.
5. Gdy kobieta, wyczerpana swą rozpaczą, zoba
czyła to, zaczęła jeszcze bardziej płakać, tym razem
z radości, i jeszcze głośniej krzyczeć. Mąż Boży uspo
koił ją delikatnie: „Zamilknij, zam ilknij. A jeśli ktoś
cię zapyta, jak to się stało, powiedz tylko, ż e Pan Je
zus Chrystus sam dokonał swego d zieła”. Powiedział
to i wyszedł. Wkrótce też opuścił subd iakon a Quadra-
gesimusa i więcej nie pokazał się w tej miejscowości.
Chcąc bowiem uniknąć doczesnej chw ały, postąpił
tak, aby ci, którzy widzieli, że jest obdarzony taką mo
cą, nigdy go już w tym życiu nie zobaczyli.
6. Piotr: Nie wiem, co inni o tym m yślą. J e śli cho
dzi o mnie, to za największy cud u w ażam tak i, dzięki
któremu zmarli wracają do życia i d u sz e ich zostają
przywołane z powrotem do ciała.
89Por. J 11,1-44.
90Por. Dz 9,1-17, 26,10-16.
91 Por. 1 Tes 2,8; 2 Kor 12,15; Flp 2,17.
' Por. Dz 9,1 i 22,19n.
931 Kor 2,2.
94Por. 2 Kor 11,25.
95 Por. 1 Tes 2,7.
11. Wprowadzony w taje m n ic e trz e cie g o n ieb a "
przez współczucie zniża w zrok sw ego u m y słu , aby za
jąć się związkiem m ałżeńskim , m ów iąc: M ą ż niech od
daje powinność żonie, p o d o b n ie też żo n a m ężow i w.
Dzięki kontem płacji d o p uszczony do c h ó ró w aniel
skich, nie waha się m yśleć o k ie ro w a n iu s p ra w a m i lu
dzi żyjących w ciele.
12. Raduje się ze swych słabości i ma upodobanie
w obelgach M; dla niego żyć - to Chrystus, a umrzeć -
to zysk , Jego życie, choć przeżywa je w ciele, jest po
za ciałem.
13. Oto, jak żył ten, który z duchowego piekła po
wrócił do życia miłością. Mniejszą rzeczą jest więc
wskrzeszenie kogoś w ciele, chyba że przez przywró
cenie ciała do życia ożywi się duszę, tak że przez cud
zewnętrzny człowiek wewnętrzny ożyje i nawróci się.
14. Piotr; Byłem głęboko przekonany, że nawróce
nie jest czymś niższym, teraz zrozum iałem , że jest
czymś nieporównanie wyższym.
Por. Dn 3,13-92.
komes Pronulfus l|,: razem z królem Authari 10:1 byli
w tym samym czasie w miejscu, gdzie dokonał się ów
cud. Był więc przy nim i dał temu świadectwo.
2. Wspomniany trybun powiedział mi, że około
pięciu lat temu, gdy Tybr wylał w Rzymie i przybrał
tak bardzo, że wody jego przelały się przez mury mia
sta i zalały najdalsze okolice *10304*,jednocześnie w Wero
nie rzeka Atesis wylała i doszła aż do kościoła błogo
sławionego Zenona, męczennika i biskupa ““L I cho
ciaż otwarte były drzwi tego kościoła, woda nie wlała
się do wnętrza. Dotarła aż do okien kościoła, które
znajdowały się pod dachem. Zatrzymała się i zamknęła
drzwi kościoła tak, jakby ten żywioł płynny nagle za
mienił się w twardą ścianę.
3. Wody otaczały kościół, w którym w ielu ludzi zo
stało zamkniętych, nie mogli w yjść i bali się, że umrą
z głodu i pragnienia. Podchodzili do drzw i, aby napić
się wody, która - jak powiedziałem podniosła się aż do
okien, do wnętrza jednak nie w lew ała się. Mogła być
wodą, którą się pije, ale nie wodą, która zalewa! Za
trzymała się przy drzwiach, aby w szystkim zwrócić
uwagę na zasługi męczennika, była wodą przynoszącą
ratunek, a nie taką, która zalewa św ięte miejsca.
‘“ Por.Dial. 3,14,1.
przez n ią dro d ze życia O n a jed n ak nie posłuchała
ojca i przyjęła h a b it zak o n n y . W obec tego ojciec ją wy
dziedziczył. P rz y z n a ł jej ty lk o połowę niewielkiej po
siadłości. P o d jej w p ły w em liczn e dziewczęta ze szla
chetnych ro d ó w zaczęły g ro m ad zić się przy niej i słu
żyć Bogu w sz e c h m o c n e m u , poświęcając M u swoje
dziewictwo.
2. Pew nego dn ia opat Ełeuteriusz, mąż czcigodny,
przyszedł, aby ją um ocnić i dodać jej odwagi. Gdy
usiadł, aby porozmawiać z nią o Słowie Bożym, nagle
pojawił się w ieśniak, mieszkaniec tego niewielkiego
skrawka ziem i przyznanego jej przez ojca, i przyniósł
dla niej dar. Gdy stan ął przed nimi, został opanowany
przez złego ducha, upadł na ziemię i dręczony przez
niego wydawał straszn e krzyki i beczenie.
3. W ów czas zak on n ica w stała i z zagniewanym ob
liczem k rzyk n ęła głośno: „Wyjdź z niego, nieszczęsny.
Wyjdź z niego 112, n ieszczęsn y !” N a jej słowa diabeł od
powiedział przez u s ta w ieśniaka: „Jeśli wyjdę z niego,
to w kogo w ejdę?” Przypadkow o w pobliżu pasł się
mały w ieprz. Z a k o n n ica rozkazała: „Wyjdź z niego
i wejdź w teg o w ie p r z a ” ll3. N atychm iast wyszedł, zgo
dnie z ro zk a zem p o rw a ł w iep rza zabił go i odszedł.
4. Piotr: C h cia łb y m w ied zieć, czy zakonnica powin
na była n a w e t te g o w ie p r za oddać nieczystemu du
chowi.
G rzegorz: C z y n y P ra w d y stanow ią zasady postano
wienia z a p r o p o n o w a n e n am . Do Pana naszego le-
HI t> ^
Por. Ps 15,10.
"'P o r. Łk 4,35; Mk 1,25.
"J Por. Mt 8,28-34, par.
gion fzłych duchów], który trzym ał człowieka po
wiedział: Jeżeli nas wyrzucasz, to poślij nas w tę trzodę
świń On wyrzucił je z człowieka i pozwolił im wejść
w stado świń i zrzucić je w przepaść. S tąd m ożna wnio
skować, że bez pozwolenia Boga wszechmocnego zły
duch nie ma żadnej mocy nad człowiekiem, skoro bez
zezwolenia nie może wejść w sta d o św iń. Trzeba
więc, żebyśmy dobrowolnie poddali się T em u, któ
remu i siły przeciwne w brew swej woli s ą poddane,
abyśmy się stali wobec naszych w rogów tym potęż
niejsi, im dzięki pokorze b ardziej je d n o czy m y się ze
Stwórcą wszystkiego.
5. Cóż zresztą dziwnego, że w y b ran i, jeszcze będą
w ciele, mogą wiele zdziałać w sposób cudow ny, skoro
nieraz w licznych cudach n aw et kości zm arły ch oży
wają?
Ul
Dzisiejsze miasto Palestrina niedaleko Rzymu. W tych gó
rach mieszkała pustelnica Herundo (por. IV, 16,1).
szalem od mężów Bożych o wielkim cudzie, o którym
opowiem. W tym klasztorze żyl pew ien ojciec czci
godny, który wychował jednego m nicha tak, że pro
wadził on życie godne szacunku. Gdy stw ierdził, że
wyrósł już w bojaźni Bożej, p o starał się o wyświęcenie
go na kapłana w swoim klasztorze.
2. Po swym wyświęceniu k ap ła n te n w objawien
dowiedział się, że śm ierć jego je s t bliska. P oprosił ojca
klasztoru o pozwolenie n a p rzygotow anie sobie grobu.
Ten mu odpowiedział: „U m rę p rzed tobą, lecz idź
i, jak chcesz, przygotuj sobie g ró b ” . O dszedł więc
i wszystko przygotował. Po kilku d n iach sędziw y ojciec
dostał gorączki i wkrótce zn alazł się w sta n ie agonii.
Kapłanowi, który był przy nim , ro zk azał: „Pochowaj
mnie w twoim grobie”. Gdy ten odpow iedział: „Wiesz,
że niedługo za tobą pójdę. W ty m g ro b ie n ie zmieszczą
się dwa d a ła ”, opat naty ch m iast o d p arł: „Z rób tak, jak
powiedziałem, gdyż twój grób p rzy jm ie n a s o b u ” .
3. Umarł i został złożony w grobie kapłana.
Wkrótce potem kapłan zasłabł, choroba się nasiliła
i szybko zakończył życie. Bracia zanieśli jego ciało do
grobu, który sobie przygotował. Gdy otw orzyli grób,
wszyscy obecni stwierdzili, że nie było w nim miejsca
dla niego, ciało bowiem opata zajmowało cały grób.
Bracia, którzy przynieśli ciało kapłana zobaczyli, że
mają trudności z pochowaniem go. W tedy jeden z nich
zawołał: „Ojcze, gdzie jest twoja zapowiedź, że grób
ten przyjmie was obu?”
4. Na ten głos nagle, na oczach w szystk ich , ciało
opata, który był niedawno pochow any i leża ł na
wznak, przewróciło się na bok, zostaw iając miejsce
na ciało k a p ła n a T o, że grób przyjmie ich obu,
opat obiecał za życia, słow a dotrzym ał po śmierci.
5. S tało się to w k lasz to rz e błogosławionego Piotra
Apostola w po b liżu P ra e n e s tu m . Czy chciałbyś też
usłyszeć o ty m , co zd arzyło się strzegącym jego ko
ścioła w n a sz y m m ieście, w którym spoczywa jego
święte ciało? ""
Piotr: Chcę i b ard zo o to proszę.
m Dn 8,27.
1Sa Por. 1 Kor 2,14; Rz 8,5-13.
i
Aluzja do Mt 25,14-30.
Święto 14 IV. Por. BHL, b. 4. Podobny epizod u Wiktora z Wi
ty, Dzieje prześladowania Kościoła w Afryce przez Wandalów 2,17.
zał się jej w w idzeniu i powiedział'. „Idź do zakrystia
na Akoncjusza, poproś go, on przywróci ci zdrowie” .
2 . D ziewczyna nie m iała wątpliwości co do swej
wizji, ale nie w iedziała, k to to jest Akoncjusz. Zaczęła
więc czołgać się po całym kościele i pytać o Akoncju
sza. N agle naprzeciw niej ukazał się ten, którego szu
kała; rzek ła do niego: „Proszę cię, ojcze, wskaż mi za
krystiana A koncjusza” . Odpowiedział jej. „To ja”. Na
to ona: „N asz p a ste rz 126*28 i żywiciel, błogosławiony apo
stoł P io tr przysłał m nie do ciebie, abyś mnie uwolnił od
tej choroby” . O n jej odparł: „Jeśli przez niego zostałaś
przysłana, w sta ń ” , w ziął ją z a rękę i podniósł do właś
ciwej postaw y. I od tej chwili w ciele jej wszystkie ner
wy i członki zostały um ocnione, ta k że nie było nawet
żadnego ślad u po jej chorobie w .
3. Lecz jeśli chcielibyśmy przedstawić wszystko,
o czym wiemy, że dokonało się w jego kościele, to nie
moglibyśmy mówić o niczym innym, a trzeba nam po
wrócić do współczesnych ojców, których życie jaśniało
we wszystkich prowincjach Italii.
27. 0 czterdziestu w ie ś n ia k a c h , z a b i t y c h p r z e z
Longobardów dlatego, ż e n i e c h c ie li j e ś ć
mięsa ofiarow anego b o żk o m 133
13A
Biskup ariański zostąje oślepiony w kościele św. Piotra tak,
jak św. Paweł na drodze do Damaszku (Dz 9,3; 22,6; 26,13). Wyda
rzenie to przypomina inny epizod z życia św. Pawła, oślepienie
Elymasa (Dz 13,11).
na i świętej Agaty, męczenników ,57. T ak uczyniliśmy
Przybyliśmy z wielkim tłum em i sław iąc śpiewem Bo
ga wszechmogącego weszliśmy do kościoła.
3. Ponieważ odprawiana tam była m sza uroczysta
a miejsca było niewiele, panow ał wielki ścisk. Stojący
poza kaplicą poczuli nagle, że tu i ów dzie między ich
nogami przeciska się wieprz ,3®. Każdy, k to go zauwa
żył, wskazywał go obok stojącym, w ieprz zaś podążył
do drzwi kościoła. U wszystkich, m iędzy którym i usi
łował się prześlizgnąć, wywoływał zd u m ienie, lecz nikt
nie mógł go zobaczyć, choć m o żn a go było wyczuć.
W ten sposób najwyższa dobroć w y k azała wszystkim
wyraźnie, że z tego miejsca w yszedł d u ch nieczysty,
który je zamieszkiwał.
4. Po skończeniu mszy wyszliśmy. Tej samej nocy n
dachu kościoła był wielki hałas, jakby ktoś, błąkając się,
biegał w różne strony. Nocy następnej hałas był jeszcze
większy. Nagle rozległ się dźwięk przerażający, jakby
kościół cały od fundamentów został powalony. W jednej
chwili hałas ustal i od tej pory już nigdy odwieczny wróg
nie wywoływał żadnego niepokoju. Tym przerażającym
krzykiem dał on do zrozumienia, że został zmuszony do
wyjścia z miejsca, które długo zajmował.
139
Obłok w Starym Testamencie jest znakiem Boga.
uo Cudowne zapalenie świec por. 1,5,2; 111,29,3; 111,31,5.
Jednym z celów Dialogów jest pokrzepienie udręczonej lud
ności Italii.
256 K k i e g a T R Z E C IA , 3 1
34. Ile je s t ro d z a jó w s k r u c h y
Lm 3,48.
Ojciec spytał: nCzego sobie ży c z y s z ?» W tedy odrzekła:
«Daj m i błogosławieństwo. D a łe ś m i z ie m ię p o łu d n io
wą i suchą, dodaj ziem ię n a w o d n io n ą ». I d a ł j e j ojciec
źródła na wyżynie i źródła n a n iz in ie ,M.
4. Aksa siedzi na osie to znaczy, że dusza ki
nierozumnymi poruszeniami swego ciała IM. Wzdycha
jąc prosi swego ojca o ziemię nawodnioną, gdyż należy
z w ielkim jękiem błagać naszego Stwórcę o łaskę łez.
Są bowiem tacy, którzy już otrzymali dar przemawia
nia swobodnie w obronie sprawiedliwości, strzeżenia
uciśnionych, rozdawania swych dóbr ubogim, ale
jeszcze nie mają łaski łez. Oni niew ątpliw ie posiadają
ziemię południową i suchą, lecz potrzebują jeszcze ziemi
nawodnionej, gdyż pełniąc dobre uczynki, w czym są
wielcy i żarliwi, powinni jeszcze - czy to z lęku przed ka
rą, czy z miłości dla Królestwa N iebieskiego - opłakiwać
złe czyny, które dawniej pełnili.
5. Ponieważ, ja k powiedziałem , są dw a rodzaje
skruchy, ojciec dał jej źródła na w yżyn ie i źródła
w dolinie. Dusza otrzymuje źródła n a w yżyn ie, gdy
płacze z powodu umiłowania K rólestw a niebieskiego;
źródła zaś na nizinie, gdy płacze z e strach u przed mę
kami piekielnymi. I najpierw dane są źród ła na nizi
nie, a potem na wyżynie, poniew aż sk ru ch a z m iłości
ma wyższą godność, trzeba najpierw w sp o m n ieć źró
dła na wyżynie, potem zaś - na nizin ie.
6. Piotr: Podoba mi się to, co op ow ia d a sz. Skoro
już powiedziałeś o zasługach czcigodn ego E leuteriu-
sza, chciałbym jeszcze wiedzieć, czy ob ecn ie są na
świecie ludzie jemu podobni.
159Por. Dz 28,8.
1MPor. Hbr 12,22 i DI,37,22.
181 Święto 6 VI. Por. BHL 1, 850 Dial. 1,7. M aksym ian był naj
pierw opatem w klasztorze św. Andrzeja w Rzymie, następnie bis
kupem Syrakuz. Grzegorz zasięgał u niego wiadomości na temat
świętych ojców w Italii (List 3, 50, por. Wstęp). W ydanie miało miej
sce w 584/585, gdy Maksymian, na żądanie pp. Pelagiusza II wracał
do Rzymu.
rakuz, a w ów czas ojca w m oim klasztorze. N a polece
nie mego b isk u p a służyłem Kościołowi w pałacu w Kon
stantynopolu ll'‘\ C zcigodny M aksym ian, powodowany
miłością, o d w ie d z ał m n ie w raz z braćm i.
2. G dy w ra c a ł do m ego k la sz to ru w Rzymie, na
A driatyku z a sk o c z y ła go w ielk a b u rza . Niezwykłe wy
darzenie i n ie s ły c h a n y cu d u k a z a ł m u wówczas gniew
i łaskę w sz e c h m o c n e g o B oga w obec niego i jego towa
rzyszy. A lb o w ie m , gdy g rożące im śm iercią fale sza
lały w z n ie c o n e n ie z w y k ły m i w ichram i, gdy przepadły
stery, m a s z t z o s ta ł z ła m a n y , a żagle porwane przez
m orze, w s z y s tk ie s p o je n ia o k r ę tu w strząsanego fala
mi ro z p a d ły s i ę .
3. Morze wdarło się przez powstałe szpary i napeł
niło okręt aż do najwyższego pokładu, tak że wydawa
ło się, iż nie tyle okręt znajdował się wśród fal, co fale
w okręcie. W ówczas pasażerowie przerażeni już nie bli
skością śmierci, lecz wyraźną jej obecnością przekazali
sobie znak pokoju, przyjęli Ciało i krew Odkupiciela11'
i każdy z nich polecił się Bogu, aby łaskawie przyjął ich
dusze, skoro ciała ich wydal tak strasznej śmierci.
4. Lecz B óg w szechm ogący, który w tak cudowny
sposób przeraził ich serca, równie cudownie ocalił ich
życie. Przez o siem dni ten okręt, pełen wody aż do
najwyższego pok ład u , płynął we właściwym kierun
ku. D ziew iątego d n ia dotarł do portu w Krotonie‘“ .*164
175Rz 13,10.
1761 J 3,16.
177
Określenie Benedykta: scienter nescius et sapienter indoctus
oraz indocta scientia - docta ignorantia, Prol 11,1. O docta ignoran-
tia p o r. 1 Kor 1,17-2,16 i AUGUSTYN, Epist 130,28.
wać. On um iał zbierać owoce cnót, choć nie umiał
w słowach określać ich zapachu.
21. Piotr: Co sądzisz o tym, że ludzi dobrych jest
coraz mniej i tych, którzy mogliby swoim życiem budo
wać innych, nie można spotkać lub tacy ludzie zdarzają
się coraz rzadziej?
Grzegorz: Z powodu złości tych, którzy pozostają,
jakby znikają nagle ci, którzy mogliby pomóc. A ponie
waż zbliża się koniec świata, Bóg zabiera wybranych,
aby nie patrzyli na coraz większe zło. Mówi o tym
prorok: S praw iedliw y ginie, a nikt się tym nie przej
muje. Bogobojni ludzie znikają, a na to nikt nie zwra-
• l7ft
ca uwagi
22. N apisane je st również: Otwórzcie, aby wyszli ci,
którzy będą j ą kamienować. Zbierajcie kamienie z dro
g i l79. A Salom on mówi: Jest czas rzucania kamieni
i czas ich zbierania 1B0. Ponieważ szybko nadchodzi ko
niec świata, trzeba, żeby zebrane zostały żywe kamie
nie 181 dla budow ania niebiańskiej Jeruzalem ' i żeby
nasza Jeruzalem w zrastała według przewidzianej dla
niej miary. N ie sądzim y jednak, że zabrani zostali
wszyscy wybrani, a tylko źli pozostali na świecie. Grze
sznicy bowiem nigdy nie dojrzeliby do żalu za grzechy,
gdyby nie m ieli przykładu ludzi dobrych, które mogły
by pociągnąć ich serca.
23. Piotr: P o co skarżyć się, że dobrzy znikają, sko
ro widzę, że i źli gin ą masowo.
178
Iz 57,1.
179
J r 50,26.
18D
Koh 3,5.
181 Por. 1 P 2,5.
Por. Hbr 12,22; Ap 21,10nn; 111,35,6.
38. O w i d z e n i u , j a k i e m i a ł R e d e m p t u s ,
biskup m iasta F e r e n t i s '*3
3. Dowód n a to , ż e d u s z a ż y je p o ś m ie r c i c ia ła , je s t
oczywisty, lecz n a le ż y p o łą c z y ć g o z w ia r ą .
3. O tym, że zostały stw o rzo n e tr z y ro d zą je
żyjących duchów
15 Koh 3,19.
16 Koh 6,8.
17 Koh 3,19.
18 Koh 9,10.
nych zdań widać, że p r a w d o m ó w n y m ó w c a pierw
sze w yp ow ied zią/ ja k o p o c h o d z ą c e z p o k u s y ciele
snej, drugie zaś - z d u c h o w e j p r a w d y .
9. Piotr: Dobrze, że n ie w ie d z ia łe m te g o , o co za
tałem. Dzięki tem u b ow iem o ty m , c z e g o n ie w ied zia
łem, dow iedziałem s ię b a rd zo d o k ła d n ie . L e c z proszę
cię, bądź cierpliw y, je ś li n a w z ó r n a s z e g o E k Jezjastesa
stanę po stron ie słab ych a b y m s t a w ia j ą c p ytan ia
jakby w ich im ien iu , m ó g ł b yć d la n ic h b a r d z iej uży
teczny.
10. Grzegorz: D la c z eg o m ia łb y m s i ę n ie c ie r p liw
twoim w spółczuciem dla s ła b y c h , p r z e c i e ż P a w e ł m ó
wi: Stałem się w szystkim dla w szy stk ic h , a b y urato
wać wszystkich T y r ó w n ie ż d z i a ł a s z z m iło ści,
a tym bardziej z a słu g u je sz n a s z a c u n e k , ż e n a ś la d u
jesz w ybitnego m ów cę.
7. 0 odejściu dusz
11. 0 od ejściu d u sz y o p a ta S p e s 39
31
Mnich żyjący w całkowitym zamknięciu.
32
Prowincja na wschód od Lacjum i Kampanii.
33 Święto 28 III. Por. BHL 2,1133.
34
Obecnie Campi koło Nursji.
36 Por. Prz 3,12; Hbr 12,6.
później m ógł sp r a w ie d liw ie okazać im miłosierdzie. Dla
tego też, sk a zu ją c czcig o d n eg o starca na zewnętrzne
ciemności, n igd y n ie p o zb a w ił go św iatła wewnętrzne
go. I choć S p e s b y t u m ę c z o n y cierpieniem ciała, to dzię
ki opiece D u c h a Ś w ię te g o m ia ł pociechę serca16.
3. P o c z t e r d z ie s t u la ta c h ślep o ty P an zwrócił mu
światło i o z n a jm ił m u b lis k i k o n ie c życia. Polecił mu
głosić sło w o ż y c ia w z a ło ż o n y c h przez niego okolicz
nych k la s z to r a c h . O tr z y m a w s z y w ięc św iatło ciała
Spes m ia ł o d w ie d z a n y m p r z e z sie b ie braciom ukazy
wać ś w ia tło d u c h a . N a t y c h m ia s t p osłu ch ał, obszedł
w spólnoty b r a c i, g ł o s i ł p r z y k a z a n ia życia, których na
uczył się p r z e z ic h p r a k t y k o w a n ie .
4. P iętnastego dnia po ukończeniu nauczania po
wrócił do sw ego klasztoru. Tam zwołał braci i stojąc
wśród nich przyjął sakram ent Ciała i Krwi Pana, potem
zaintonował z nim i m istyczny śpiew psalmów. Podczas
gdy oni śpiewali, oddał ducha pogrążony w modlitwie.
Wszyscy obecni bracia w idzieli gołąbkę wychodzącą z je
go ust. U ciekła on a n a oczach braci przez otwór w da
chu kaplicy i u leciała do n ie b a 31. Należy wierzyć, że du
sza ta ukazała się pod postacią gołębicy, dlatego że Bóg
wszechmogący chciał zaznaczyć, z jak wielką prostotą
serca Spes M u służył. 367
36 Por. J 14,16.
37
Opis przypom ina odejście Benedykta (11,37,2) oraz Schola
styki (II, 34,1).
12. O odejściu duszy k a p ła n a z N u rsji
13.0 d u szy P r o b u s a , b i s k u p a m ia s t a R ie ti *°
1. W z w ią z k u z t y m o p o w ie m je s z c z e to , co Probus,
sługa B oga w s z e c h m o g ą c e g o , p rzeb y w a ją cy obecnie
w tutejszym k la s z t o r z e z w a n y m R e n a tu s a *’, opow ia
dał mi c h ę tn ie o s w o im w u ju P r o b u s ie , b isk u p ie R ieti.
Pod k o n iec ż y c ia c ię ż k o o n z a c h o r o w a ł. J e g o ojciec,
Maksym, w y s ia ł s w e s ł u g i , a b y s p r o w a d z ili do n iego
lekarzy, k tó r z y m o g lib y u l ż y ć j e g o c ie r p ie n iu . L ek arze
zjechali s ię z o k o l ic z n y c h m ie j s c o w o ś c i, z b a d a li m u
puls i o r z e k li, ż e w k r ó t c e u m r z e .
2. G dy n a d e s z ł a p o r a p o s i łk u i z a c z ę ło robić się
późno, c z cig o d n y b is k u p , z a tr o s k a n y b ard ziej o ich zd ro
wie niż o s w o je , z a p r o s ił w s z y s t k i c h o b e c n y c h , aby ra
zem z je g o s t a r y m o j c e m u d a l i s ię n a w y ż s z e p iętro
42Por. Mt 17,2.
11Pierwszy biskup Nami, IV w. Święto 3 V. Por. B H L 4614—4616.
" Męczennik pochowany w Rieti, B H L 2 4 5 0 n n .
14.0 zejściu Galii, służebnicy B ożej "
611Mt 24,28.
MFlp 1,23.
2 Kor 5,1.
Grzegorz: Ich zyskiem na S ąd zie O statecznym bę
dzie to, że teraz zaznają tylko szczęśliw o ści duszy,
a potem także szczęśliw ości ciała. B ęd ą doznaw ać ra
dości w ciele, w którym zn ieśli dla B oga cierpienia
i udręki. O tej podwójnej chw ale j e s t napisane: W no-
u/e/ ziemi odziedziczą wszystko w dwójnasób ™.
4. Napisane je st rów nież o d u sza ch św iętych ; I da
no każdemu z nich białą szatę, i powiedziano im, by
jeszcze krótki czas odpoczęli, aż pełną liczbę osiągną
także ich wspólsłudzy i bracia ". Ś w ię c i, k tó r zy teraz
mają tylko jedną szatę, na S ą d z ie otrzym ają dwie.
Obecnie radują się tylko chw ałą d u szy, w te d y zaś będą
się radowali chwalą duszy i ciała.
5. Piotr: Zgadzam się. C h ciałbym je d n a k w iedzieć,
jak to się dzieje, że um ierający c z ę sto w ie le rzeczy
przepowiadają M.
" Iz 61,7.
’3 Por. Ap 6,11.
'* Por. TERTULIAN, De o m m a 53,5, (wyd. J.H. WASZ1NCK, Am
sterdam 1947, 544: tam liczne odnośniki).
.□oglądają n a ta je m n ic e n ie b a ju ż n ie cielesn ym i
„czarni
2. To, że d u sz a m o cą sw ej p rzen ik liw ości poznaje
czasem p rzy szło ść, w id a ć z n astęp u jącego zdarzenia.
Adwokat C u m ą u o d e u s, k tó r y p rzed dw om a dniam i
zmarł w tym m ie ś c ie z p o w o d u b ó lu w b ok u , n a krót
ko przed śm ie r cią z a w o ła ł słu ż ą c e g o i k a za ł m u przy
gotować u b ra n ie w y jśc io w e . G d y te n u z n a ł to za sza
leństwo i n ie p o s łu c h a ł p o le c e n ia , adw okat w stał,
ubrał się i p o w ie d z ia ł, ż e p ó jd zie D ro g ą Appijską do
kościoła b ło g o s ła w io n e g o S y k s tu s a .
3. W krótce s t a n j e g o s ię p o g o r sz y ł i chory zm arł.
Postanowiono, ż e c ia ło je g o z o s ta n ie p och ow an e u b ło
gosławionego J a n u a r e g o m ę c z e n n ik a p rzy V ia Prae-
neste. P o n ie w a ż t y m , k t ó r z y u r z ą d z a li p ogrzeb , w yda
wało się to z a d a le k o , n a g le z m ie n ili d ecy zję i ru szy li
przez D rogę A p p ijs k ą . N i e w ie d z ą c , co o n m ó w ił, po
chowali go w k o ś c ie le , j a k p r z e d te m p rzep o w ied zia ł.
Człowiek te n , j a k w i e m y , b y ł z a ję ty sp r a w a m i św iec
kimi i ch ciw y z y s k ó w . M ó g ł w ię c t o p r z e p o w ie d z ie ć je
dynie d la te g o , ż e m o c j e g o d u s z y i jej p rzen ik liw o ść
przewidziały, c o s t a n i e s i ę z j e g o c ia łe m .
4. U m ie r a ją c y c z ę s t o p o z n a j ą p r z y s z ło ś ć p r z e z ob
jawienie. W y n ik a t o z t e g o , c o - j a k w ie m y - stado się
w naszym k l a s z t o r z e . D z i e s i ę ć l a t t e m u ” b y ł w m oim
klasztorze b r a t i m i e n i e m G e r o n c j u s z . G d y c ię ż k o za
chorował, m ia ł s e n i z o b a c z y ł m ę ż ó w u b r a n y c h n a
biało ” , k t ó r z y z s t ę p o w a l i z n i e b a n a t e n k la szto r . *76
IM
Por. Hom. in Euang. 36,13.
Por. J 11,39 (Łazarz).
sla się cudowna woń, ja kb y ferm entujące zapachy za
miast robaków oczyściły jego ciało.
5. Opowiadałem o tym w m o ic h H o m ilia ch
dzie słabego ducha m iełi jed n a k w ątp liw ości. Pewnego
dnia, gdy byłem na zgrom ad zen iu lu d zi szlachetnych,
przybyli z jakąś sprawą ci sam i rob otn icy, k tórzy zdej
mowali marmurową płytę z jego grob u . W tedy w obec
ności kapłanów, szlach etn ie u ro d zo n y ch i ludu spyta
łem ich o ten cud. P ośw iadczyli, ż e w p r z e d z iw n y spo
sób zostali nasyceni tym cu d ow n ym z a p a c h e m , i dodali
kilka szczegółów podnoszących je s z c z e wielkość tego cu
du. Teraz jednak n ie chciałbym p r z e d łu ż a ć tej opow ie
ści.
6. Piotr: Zaspokoiłeś moją ciekawość. Lecz jeszcz
jedno pytanie mnie gnębi. Wyżej zostało powiedziane,
że dusze świętych są w niebie. Z tego bez wątpienia
wynika, że należy wierzyć, iż dusze ludzi złych są
w piekle! Nie wiem, co o tym mówi Prawda. Ludzie
jednak sądzą, że dusze grzeszników nie mogą zazna
wać udręki przed Sądem.
MPor. Łk 16,22n
89Por. Mt 5,22.
“ Por. Mt 25,41.
)l . O śm ierci k r ó la T e o d o r y k a , a r ia n in a w
97
Opat klasztoru św. Andrzeja, dostarczał Grzegorzowi m ate
riału historycznego do Dialogów, por. 1,7,1; 111,36,1.
* W tygodniu wielkanocnym odprawiano mszę św. codziennie.
chajacym teg o , r a c z y ł d a ć p rzyk ład budzący lęk, aby
śmy rozważając to , z r o z u m ie li, co d u sza żyjąca musia
ła wycierpieć z a sw ój g r z e c h , je śli tak im w ielkim og
niem zostały s p a lo n e n a w e t n ic n ie czujące jego kości.
5. Piotr: C h c ia łb y m w ie d z ie ć , czy dobrzy w niebie
rozpoznają in n y c h d o b r y c h , a ź li z ły c h w swej męce.
109 Mt 13,30.
Podobny problem i opowiadanie u Augustyna, De cum mori
12.15.
3. Pew ien m nich z Ilirii, k tó ry w ty m m ie śc ie ra
zem ze m ną byl w k la szto rze, o p o w ia d a ł m i, że gdy
jeszcze przebyw ał w p u ste ln i, p r z y łą c z y ł s ię d o niego,
w tej głębokiej sa m o tn i zw a n ej E v a sa , in n y m nich,
Piotr, pochodzący z H isz p a n ii T e n o p o w ied zia ł
mu, że zanim udał s ię do p u s te ln i z a c h o r o w a ł ciężk o
i um arł, lecz szyb k o p o w ró cił d o s w e g o c ia ła . T w ier
dził, że w idział m ęk i i n ie z lic z o n e p ło m ie n ie ognia.
M ówił także, że w id zia ł k ilk u w ie lk ic h te g o św ia ta
zaw ieszonych w ty ch p ło m ie n ia ch .
4. Już i on miał być zanurzony w ogniu, gdy - ja
mówił - nagle ukazał się anioł w błyszczącej szacie
i nie pozwolił na to. Powiedział mu: „Wyjdź i pilnie
uważaj, jak od tej pory masz żyć”. Po słow ach anioła
jego członki powoli się rozgrzały, obudził się ze snu
wiecznej śmierci i obecnym opowiedział w szystko, co
mu się zdarzyło. Od tego czasu tak się um artw iał róż
nymi postami i czuwaniem, że gdyby naw et nic nie
mówił, jego sposób życia wskazywał, że w idział udręki
piekła i bał się ich. Bóg wszechm ogący w swej cudow
nej szczodrobliwości zanurzył go w śm ierci, aby nie
musiał umrzeć.
5. Serce człowieka jest ciężkie i zatw ardziałe, a sam
widok kar nie jest dla w szystkich jednakow o pożyte
czny. Znakomity mąż, Stefan, którego dobrze znałeś,
opowiadał mi, że będąc w K onstantynopolu dla jakiejś
ważnej sprawy, zachorował i zm arł. W ysłano po leka
rza i handlarza olejkami, aby otw orzyć i zabalsam o
wać jego ciało, lecz tego dnia ich nie zn alezion o. Ciało
więc niepochowane przeleżało całą n astęp n ą noc. *
112 W 590 r.
113 • r •
Opowieść o wędrówce po zaświatach przypomina opisy z licz
nych wtedy apokalips, np. Apokalipsy Piotra czy Apokalipsy Paula,
por. Apokalipsy chrześcijańskie, Apokryfy Nowego Testamentu. 3, OŻ.
w druku.
9. Poszczególni lu d zie mieli tam m ie sz k a n ia 1,4
ne wspaniałego światła. W idać też tam było budowę
niezwykłej wielkości dom u, chyba z e złotej cegły. On
nie wiedział, dla kogo był ten dom . N a brzegu rzeki
znajdowało się kilka m ieszk ań . J e d n e z n ich były objęte
cuchnącym obłokiem , in n y ch z a ś z a d u c h b uchający
z rzeki nie dosięgał.
10. Był to m o st próby. G d y k to ś z ły c h c ia ł przej
przez niego, w padał do ciem n ej i c u c h n ą c e j r z e k i. D o
brzy zaś, których w in y n ie s ta n o w iły p r z e sz k o d y , kro
kiem spokojnym i sw o b o d n y m d o c ie r a li d o ta m ty c h
pięknych m iejsc.
11. Opowiedział też, że widział tam Piotra, zma
łego cztery lata temu zwierzchnika służby kościelnej,
leżącego w dole w miejscu najbardziej obrzydliwym,
związanego i przygniecionego ciężkim i łańcuchami.
Gdy zapytał, dlaczego tak się stało, u słyszał to, co
wiemy, ponieważ znaliśmy jego postępow anie w domu
kościelnym. Powiedziano mu: „Cierpi to dlatego, że
gdy miał rozkaz, aby wymierzyć kom uś karę, uderzał
nie przez posłuszeństwo, lecz raczej ogarnięty okru
cieństwem”. Każdy, kto go znał, wie, że to prawda.
12. Żołnierz opowiedział również, że w idział tam
kapłana z innego kraju. Zbliżył się on do w ym ienione
go mostu i przeszedł go z tym w iększą pew nością, że
na ziemi żył w czystości. Żołnierz tw ierdził, że rozpo
znał na tym moście Stefana, o którym w cześniej mó
wiłem. Gdy on chciał przejść przez m ost, poślizgnął się
i połową ciała zawisł. Jacyś straszni ludzie w yłonili się
z rzeki i ciągnęli go w dół. Jacyś inni bardzo piękni biało
odziani mężowie ciągnęli go za ram iona w górę. Pod-
czas tej w alk i, gdy dobre duchy ciągnęły go w górę, a złe
- w dół, ż o łn ie r z, k tóry to widział, powrócił do swego
ciała i n ie d o w ie d z ia ł się, jaki byt wynik tej walki.
13. J e śli ch o d zi o życie Stefana, wiadomo, że w nim
ządze c ie lesn e w a lc z y ły z hojnością jałmużny. Z tego, ze
byl cią g n io n y z a b iod ra w dół, a za ramiona w górę, wi
dać, że lu b ił d a w a ć ja łm u ż n ę i że nie opierał się w sposób
doskonały g r z e c h o m cielesn y m . Lecz co w tym egzami
nie u n ie w id z ia ln e g o S ęd zieg o zwyciężyło? Nie wiemy
ani m y, a n i t e n , k tó ry m iał to widzenie.
14. W iadomo jednak, że ten Stefan - jak wspom
niałem - po swej wizji piekła i powrocie do ciała nie
poprawił się całkow icie, skoro opuściwszy swe ciało
po wielu latach m u siał przejść przez tę walkę życia
ze śm iercią. Z tego w ynika, że oglądanie mąk pie
kielnych dla jedn ych je st pomocą, dla innych zaś ma
być św iadectw em , P ierw si oglądają zlo, którego mają
unikać, drudzy zaś będą tym surowiej karani, że
choć zobaczyli i p ozn ali męki piekielne, nie chcieli
ich uniknąć.
15. P iotr: Co to znaczy, proszę cię, że w tym pięk
nym m iejscu w idać było budowę domu ze złotych ce
gieł? Byłoby śm ie sz n e , gdybyśmy wierzyli, że w przy
szłym życiu m oglib yśm y potrzebować takich metali.
16. G rzegorz: K to przy zdrowych zmysłach mógłby
to tak rozum ieć? K im kolw iek jednak jest ten, dla ko
go dom te n b ył bu dow any, to, co było pokazane, mó
wi, jak ie b yły czy n y teg o człowieka na ziemi. Ponie
waż nagrodę w ie cz n e g o św iatła otrzyma za hojne jał
m użny, d la te g o je g o dom buduje się ze złota. Zapom
niałem b o w ie m w sp o m n ieć przedtem, że żołnierz,
który to w id z ia ł, m ó w ił, iż te złote cegiełki na budo
wę dom u n ie ś li m ło d z i i starzy, dziewczęta i chłopcy.
Z tego w id a ć, ż e b u d ow n iczym i jego domu na tam-
tym świecie byli ci, którzy z jego d ob roci korzystali
na ziemi 115
*
120
Hi 24,20.
Por. J 1,9.
338 KsiEC.A, CZWAKTA, 40
125
Kraina na pd Azji Mniejszej. Postać znana z Listów Grzego
rza. Oskarżony o herezję został uwolniony z zarzutów przez Rzym.
Por. SCh 265,145.
126 Miasto w Azji Mniejszej, na granicy Likaonii i Galacji.
tajemnie zaś jadał. Bracia w ogóle o tym me wiedzieli.
Pewnego dnia zachorował i był bliski śmierci.
11. Gdy zbliżał się jego koniec, zebrał przy sobie
wszystkich braci z klasztoru. A oni uważali, że przy
śmierci takiego - jak sądzili - m ęża usłyszą od niego
jakieś w ielkie i pocieszające słowa. On zaś nieszczęśli
wy i drżący m u siał w yznać im , do jakiego wroga zmu
szony był iść. Pow iedział: „Gdy myśleliście, że posz
czę razem z w am i, jadałem po kryjomu, a teraz zo
stałem w ydany n a pożarcie smokowi, który ogonem
swym związał m i kolana. Swoją paszczę zagłębił w mo
ich ustach i zabiera m i ducha, wysysając go”.
12. T o p o w ie d z ia w sz y u m a rł. Sm ok, którego wi
dział, n ie d a ł m u c z a s u n a p o k u tę. W idać w ięc wyraź
nie, że jego w iz ja s łu ż y ła ty lk o słuchającym go, skoro
poznał on w ro g a , k tó r e m u b y ł w ydany, lecz nie mógł
przed n im u ciec.
13. Piotr: C h c ia łb y m s ię dow iedzieć, czy należy
wierzyć, że po śm ie rc i istn ie je ogień oczyszczającym .
m Koh 9,10.
132 Ps 117,1.
“ Mt 12,22; Mk 3,29.
trwa, otrzym a zapłatę ; ten zaś, którego dzieło spłonie,
poniesie szkodę: sam wprawdzie ocaleje, lecz tak jakby
przez ogień ". M ożna sądzić, że chodzi tu o ogień cier
pień, jakim podlegamy w tym życiu. Jeśli jednak przyj
miemy, że chodzi o ogień przyszłego oczyszczenia, trze
ba dobrze się z c is tanowie, że według Pawia może być
zbawiony przez ogień nie ten, kto na fundamencie bu
dował z żelaza, m iedzi lub ołowiu, czyli popełniał grze
chy ciężkie, tw ardsze i nie podlegające odpuszczeniu,
lecz z drzewa, siana lub słomy, czyli popełniał grzechy
małe i bardzo lekkie, które ogień łatwo pochłonie.
6, Trzeba jed n a k w iedzieć, że na tamtym świecie
nie otrzym a on od p u szczen ia sw ych nawet najmniej
szych grzechów , je ś li n ie za słu ży ł na to jeszcze w tym
życiu, pełniąc dobre czyn y.
Por 1 Kor 3 ,1 1 -1 5 .
135
Postać bliżej n iezn a n a , d zieła nie zachowały się.
136
Papież w latach 4 9 8 -5 1 4 , W awrzyniec był antypapieżem.
137
Por. W stęp, s. 52, gd zie autor wykazuje, że jest to zwrot ne
gatywny.
nom yśinie przez w sz y stk ic h , p o z o s ta ł p r z y sw o im
zdaniu az do śm ierci, k och ając i p r z e k ła d a ją c n a d in
nych tego, którem u osąd b isk u p ów o d m ó w ił n a jw y ż sz e
go stanowiska w K ościele.
2. Umarł, gdy Symmach był papieżem. Gdy pewien
człowiek opętany przez demona dotknął jego dalmatyki
położonej na trumnie, został natychmiast uzdrowiony.
3. Po upływie już dłuższego czasu lekarze polecili
Germanowi, biskupowi K apui13S, którego już wyżej
wspomniałem, kąpiele w ciepłych źródłach w Angu-
lus IS9. Gdy tam przybył, zobaczył diakona Paschazjusza
obsługującego łaźnię. Ujrzawszy go, przeraził się i zapy
tał, co tak wielki człowiek tam robi. Paschazjusz m u od
powiedział: „Dla żadnej innej przyczyny nie odbywam
tej kaiy, jak tylko dlatego, że stanąłem po stronie Waw
rzyńca przeciwko Symmachowi. Lecz proszę cię, po
módl się za mnie do Boga. A po tym poznasz, że zosta
łeś wysłuchany, jeśli powróciwszy tu, ju ż m n ie n ie za
staniesz”.
4. Mąż Boży German zaczął w ięc m odlić się u sil
nie. Gdy po kilku dniach tam pow rócił, n ie sp o tk a ł ju ż
w tym miejscu wspomnianego P asch azju sza. P o n ie
waż diakon zgrzeszył nie przez złośliw ość, lecz przez
nieświadomość 1,0, mógł po śm ierci zostać z te g o grze
chu oczyszczony.
5. Trzeba jednak wierzyć, że jego h ojn ość w u d z ie
laniu jałmużny wyjednała mu to, ż e m ó g ł otrzy m a ć
łaskę przebaczenia wtedy, gdy ju ż sam n ic n ie m ógł
zdziałać.*13940
4. Grzegorz: W te j s p r a w ie n a le ż y u z n a ć w ielkość
1 r ó ż n o r o d n o ś ć u w z g lę d n ia j ą c y c h r ó ż n e asp ek ty za
rząd zeń w s z e c h m o c n e g o B o g a . Z J e g o w yroku Pas-
Por. Ap 5,1-5.
46. C z y c i, k t ó r z y z o s t a l i w y s i a n i w o g ie ń G e h e n n y ,
p ło n ą ta m w ie c z n ie ?
M t 25,46.
1,5 Piotr wysuwa argumenty zwalczane w Moraliach (34,35-38)
jako zarzuty orygenistów. Grzegorz idzie za Augustynem (De ciui-
tate Dei 21,18n).
jest ograniczone. Gdyby to było możliwe, chcieliby żyć
bez końca, żeby grzeszyć bez końca. Pokazują, że chcą
zawsze żyć w grzechu, ponieważ nie przestają grzeszyć,
dopóki żyją. W ielka sprawiedliwość sędziego wymaga
więc, aby nigdy nie byli pozbawieni udręk ci, którzy za
życia nie chcieli być pozbaw ieni grzechu.
4. Piotr: L ecz żad en sprawiedliw y nie napawa się
okrucieństwem i w ystępny sługa dlatego z rozkazu
sprawiedliwego pan a został wychłostany, aby się popra
wił. Jeśli otrzym uje razy, to dla swego dobra. Dlaczego
więc niesprawiedliwi w ydani na pastwę ognia Gehenny
mają płonąć w ieczn ie, jeśli nie mogą się poprawić?
5. Grzegorz: W szechm ogący Bóg jest dobry i nie syci
się męką nieszczęsnych. J e st jednak sprawiedliwy i nie
zaniecha w iecznej kary niesprawiedliwych. Wszyscy nie
sprawiedliwi w ydani n a w ieczną m ękę ponoszą karę za
własną niespraw iedliw ość. B ędą jednak płonęli także
w innym celu, m ian ow icie aby wszyscy sprawiedliwi wi
dzieli w Bogu radości, które otrzym ali, a w potępionych
męki, których u n ik n ęli, i w idząc, jak ukarane jest zło,
które za pom ocą B ożej łask i zwyciężyli, tym bardziej
uznali, że są n a w iek i jej dłużnikam i.
6. Piotr: A le ja k o n i m o g ą b yć św ięci, jeśli nie mo
dlą się za sw y c h w r o g ó w , w id zą c ich płonących, skoro
jest p o w ied zian e: M ódlcie się za nieprzyjaciół wa
szych MB?
7. Grzegorz: M o d lą s ię z a sw y ch nieprzyjaciół, kie
dy mogą ich serca n a w ró cić n a ow ocną pokutę i zbawić
ich przez to n a w r ó c en ie. O co n a leży prosić w modlitwie
za nieprzyjaciół? T y lk o o to, o czym m ów i Apostoł: Aby
Bóg dał im nawrócenie d la poznania praw dy i aby wyr-
wali się z sideł diabła, przez którego schwytani zdani są
na jego wolę ,47. A jak modlić się za tych, k tó rzy już
w żaden sposób nie mogą przejść od niesprawiedliwości
do czynów dobrych?
8. Z tego powodu wtedy nie będzie modlitwy za lu
dzi skazanych na ogień wieczny, tak jak teraz nie mo
dlimy się za diabła i jego aniołów skazanych na ogień
wieczny. Dlatego też teraz ludzie święci nie modlą się
za niewiernych i bezbożnych zmarłych, o których wie
dzą, że zostali skazani na mękę wieczną. N ie chcą bo
wiem, żeby ich modlitwa została pozbawiona wartości
w oczach sprawiedliwego sędziego.
9. Jeśli sprawiedliwi za życia - gdy jeszcze sami
wiedzą, że będą podlegać sądowi w sprawie swego ciała
- nie mają współczucia dla niesprawiedliwych zmarłych
i skazanych, to o ileż surowiej spojrzą na ich udręki
wtedy, gdy uwolnieni od wszelkiej winy przylgną ściślej
do sprawiedliwości. Przez to, że przylgnęli do najspra
wiedliwszego sędziego, siła surowości tak ogarnie ich
dusze, że nie będzie im się podobać nic, co w najmniej
szym nawet stopniu nie zgadzałoby się z jej w ew nętrz
ną zasadą.
4 8 .0 p e w n y m ś w ię t y m m ę ż u , k tó r y p r z elą k ł się
w o b licz u ś m ie r c i
149 W 590-591 r.
190 Omówienie starożytnych teorii snów por. J.H. WASZINCK
Tertulliani, Deanima, Amsterdam 1947, 500-503.
czasem powstają z powodu pełnego lub pustego żołąd
ka, czasem ze złudzenia, czasem pod wpływem rozwa
żania i złudzenia, czasem pod wpływem objawienia,
wszyscy znamy z doświadczenia dwa pierwsze rodzaje.
Dalsze cztery spotykamy w Piśmie Świętym.
3. Gdyby sny nie pochodziły najczęściej poprze
złudzenie od ukrytego wroga, mędrzec nie powiedział
by: Marzenia senne bardzo wielu w b łąd w prow adziły,
którzy zawierzywszy im upadli ł5‘, lub: N ie będziecie
uprawiać wróżbiarstwa ani uw ażać na sn y I52*. Z tych
słów widać, że w nienawiści należy m ieć w szystko, co
wiąże się z wróżbami.
4. A także gdyby sny czasem nie pochodziły z ro
ważania zarazem i złudzenia, mędrzec nie pow iedział
by: Z wielu trosk pochodzą sny 1M. Gdyby zaś czasem
sny nie pochodziły z tajemnicy objawienia, J ó zef nie
zobaczyłby we śnie, że jest wyniesiony ponad swych
bracil54, ani anioł nie wezwałby w e śn ie oblubieńca Ma
ryi, aby zabrał Dziecię i uciekł do Egiptu '“5.
5. Gdyby zaś sny czasem nie pochodziły z rozw aża
nia i jednocześnie z objawienia, prorok D aniel, wyja
śniając sen Nabuchodonozorowi, nie opierałby się na
rozważaniu, mówiąc: Ciebie, królu, n a tw y m łożu
ogarnęły myśli o tym, co m a p ó źn iej n a stąpić. T en zaś,
który odsłania tajemnice, w yja śn ił tobie, co się sta n ie -
i trochę dalej: Ty, królu, pa trzyłeś: O to p o s ą g b ardzo
166 Dn 2,29-31.
157 Por. Łk 12,16-20.
52. Czy dusza ma jakiś pożytek z tego, że ciało jej
zostało pochowane w kościele?
I. Piotr: Przypominam sobie, kogo masz na myśli.
Proszę cię jednak, idźmy za tym, cośmy rozpoczęli.
Jeśli ciało zmarłego jest pochowane w kościele, czy
przynosi to jakiś pożytek jego duszy?
2. Grzegorz: Dla zmarłych, którzy nie m ieli cięż
kich grzechów na sumieniu, pochówek w kościele jest
pożyteczny. Ich najbliżsi bowiem, ilekroć przychodzą
do świętego miejsca, widzą ich grób, m yślą o nich
i modlą się za nich. Dla tych jednak, którzy mają
grzechy ciężkie, pochowanie w kościele nie przyczynia
się do uwolnienia ich od przewinień, lecz raczej do po
większenia kary. Chcąc to lepiej wyjaśnić, opow iem y
krótko, co zdarzyło się ostatnimi czasy.
158Por. IV,7,6.
tw Podobnie jak Stefan, na wpół pogrążony w rzece piekielnej.
IV,37,12n.
pokazać miejsce, w którym ona płonęła. Na marmurze
przed ołtarzem widać było ślady ognia, jakby w tym
miejscu ta kobieta została spalona.
3. Z tego widać jasno, że ci, którym grzechy nie zo
stały odpuszczone, nie znajdą w świętych miejscach
pomocy dla uniknięcia sądu.
57. Co p o ś m ie r c i m o ż e p o m ó c d u sz y w u w o ln ien iu
od g r z e c h ó w ? O k a p ła n ie z C en tu m cella e,
k tó r e g o d u c h p e w n e g o c z ło w ie k a p ro sił,
a b y m u p o m ó g ł p o ś m ie r c i, o fia ru ją c za n ieg o
ś w ię t ą H o s tię i o d u s z y m n ic h a J u s tu sa
170
M sza w sió d m y d zień po śm ierci je s t potw ierdzona już w IV w.
(Św. AMBROŻY, De excessu Sat. 2,2; De obitu Theod. 3).
171 P o d o b n e o p o w ia d a n ie IV ,42,3n: G erm an o w i u sługuje w łaźni
zm arły d ia k o n P a s c h a z ju s z .
172
Opowiadanie to znąjdujemy w Ogrodzie duchowym JANA
MOSCHOSA (192).
9. Wspomniany Justus, widząc, że zbliża się je
koniec, zwierzy! się swemu bratu , K opiosusow i, że
mia! potajemnie schowane trzy złote m onety. N ie mo
żna było tego ukryć przed braćm i, k tó rzy s ta ra n n ie
szukając przejrzeli wszystkie leki J u s tu s a i zn aleźli te
trzy monety ukryte w którym ś lekarstw ie.
10. Gdy mi o tym doniesiono, nie m ogłem spoko
nie znieść takiego zła u brata, k tó ry żył w spólnie
z nami. Reguła bowiem naszego k la sz to ru zaw sze
głosiła, że wszyscy bracia m ają żyć w spólnie i ż a d n e
mu nie pozwalała mieć nic n a w łasność I73. W w ielkim
smutku zacząłem się zastanaw iać, co m a m uczynić
dla oczyszczenia umierającego i ja k d ać p rz y k ła d żyją
cym braciom.
11. Wezwałem Precjosa, przeora klasztoru, i p
wiedziałem mu: „Idź! Niech żaden z braci nie zbliża
się do umierającego, niech on nie usłyszy od żadnego
z nich słowa pociechy. Gdyby w chwili śm ierci doma
gał się obecności braci, niech brat rodzony pow ie mu,
że z powodu monet, które schował w tajemnicy, w szy
scy bracia są mu niechętni. A to po to, aby przy
najmniej w chwili śmierci dusza jego zaznała gorzkiej
skruchy i została oczyszczona z popełnionego grze
chu. Gdy już umrze, niech nie będzie pochow any na
cmentarzu braci. Wykopcie gdziekolwiek otwór w gno
jowisku, wrzućcie go tam, a na niego rzućcie te trzy
monety złote, które zostawił. Wszyscy też zawołajcie:
"Pieniądze twoje niech idą z tobą na zatracenie» ,7\
Po czym przykryjcie go ziemią”.*174
Por. rV.41.3-
swemu bratu, Kopiosusowi, k tóry go zapytał: „N o i jak,
bracie? Co z tobą?” Ju stu s odpowiedział: „Aż d otąd było
źle, ale teraz już je st dobrze, dziś bowiem zostałem do
puszczony do wspólnoty".
16. Kopiosus szybko zawiadomił o tym braci w k
sztorze. Bracia zaś dokładnie przeliczyli dni; był to
właśnie dzień, w którym po raz trzydziesty została za
niego złożona ofiara. Kopiosus nie wiedział, co bracia
uczynili dla zmarłego, a oni nie w iedzieli, jak ie on
miał widzenie. Gdy Kopiosus dowiedział się, co bra
cia zrobili, a oni dowiedzieli się o jego śnie, sam a
zgodność w czasie snu i ofiary wykazała w yraźnie, że
zmarły brat dzięki zbawczej H ostii u n ikn ął dalszej
m ęki1?*.
17. Piotr: Dziwne jest to, co słyszę, i bardzo pocie
szające.
176
Taki jest początek tzw. „Mszy G re g o ria ń sk ic h ” o d p ra w ia
nych przez trzydzieści dni pod rząd. P odstaw a b ib lijn a sta n o w i P p
34,8 - Izraelici opłakują 30 dni Mojżesza. P or. AMBROŻY, De obitu
Theod. 3 oraz opracowania: J. BESSLER, Gregors d. Gr. Lekre dos
Suhnopfer der hl. Messe. Gregorianische Messen, R o tte n b u rg e r Mo-
natschrift, Okt. 1924, 16-21; M. Ma h tin s , Trintdrios, L u s ita n ia
sacra, 4(1959) 131-154; R.J. HESBERT, Les trentains gregoriens
sous formę des cycles liturgiąues, RBen 81(1971) 1 3 1 -1 5 4; K. EBER-
LE, Der Tricenańus des heiłigen Gregońus. Eine Abhandlung iiber
den kirchlichen Gebrauch der Gregoriusmessen, R e g e n s b u rg 1980;
GODDING 187n.
swych kapłanów otrzymał od Pana polecenie. „Czyń
to, co czynisz, w dalszym ciągu składaj Ofiarę. Niech
twoja noga ani twoja ręka nie zatrzyma się. "W dzień
święta Apostołów przyjdziesz do m nie, a ja cię wyna
grodzę”.
2. Po siedm iu latach w samo święto Apostołów,
gdy odprawiał m szę św iętą i przyjął m isterium komu
nii świętej, opuścił sw e ciało 117.
180
J a k E liasz por. 1 K ri 19,5nn.
stało, i stw ierdził, że było to w tedy, gdy k ap łan składał
za niego w szechm ogącem u B ogu O fiarę zbawczej Ho-
181
stu.
6. Piotr: Ja tak że słyszałem o tym , będąc na Sy
cylii
Grzegorz: W ierzę, że dzieje się tak, aby żyjącym,
którzy o tym nie wiedzą, pokazać wyraźnie, że jeśli nie
było grzechów, których nie m ożna odpuścić, to nawet
zmarłym może pomóc św ięta ofiara. Trzeba jednak w ie
dzieć, że te św ięte Ofiary pomagają tylko tym zmarłym,
którzy za życia zasłużyli na to, by ich wspomogły do
brze czyny, jakie inni tu spełniają dla nich.
181
Podobny epizod opowiada Paulin z Noli. List 49 marynarz
Walgius pozostający na pokładzie opuszczonego na morzu statku
w czasie burzy jest przez dwadzieścia trzy dni wspomagany przez
Chrystusa.
182W latach 590-592.
nad Nim nie ma władzy IA1, to jednak żyjąc sam w so
bie iv sposób nieśmiertelny i nie podlegający zepsuciu,
zostaje na nowo w tym misterium świętej Ofiary za nas
ofiarowany. Jego dało jest przyjmowane, Jego Ciało jest
rozdzielane dla zbawienia Judzi, Jego K rew zaś rozlana
nie na ręce niewiernych, lecz w ustach wiernych.
3. Pomyślmy więc, czym dla nas je st ta Ofiara, któ
ra odtwarza zawsze mękę Jednorodzonego Syna ponie
sioną dla naszego zbawienia. K to z wierzących mógłby
wątpić, że w chwili tej Ofiary na głos kapłana otwierają
się niebiosa, że w tym misterium są obecne chóry anio
łów, to, co najwyższe łączy się z tym , co najniższe, zie
mia jednoczy się z niebem, niewidzialne i widzialne sta
ją się jednym.
183 Rz 6,9.
samej gorliwości. To o niej jest napisane: Twarz jej nie
zmieniała ju ż w y ra zu ,M. Ponieważ nie zapomniała
o tym, że prosiła, nie została pozbawiona daru, o który
błagała.
IMPor. 1 Sm 1,18.
185 Por. Mt 6,12.
188Mt 5,23n.
mu był darował u'. Z tych słów widać wyraźnie, że je
śli z głębi serca nie przebaczymy naszemu winowajcy,
Bóg z powrotem zażąda od nas tego, co —ja k z rado
ścią sądziliśmy - zostało nam odpuszczone dzięki po
kucie.
3. Póki więc mamy czas, aby uzyskać przebac
nie, póki sędzia okazuje cierpliwość, póki ten, kto są
dzi nasze grzechy, oczekuje naszego nawrócenia,
niech nasze łzy zmiękczą nasze twarde serce, kształ
tujmy w sobie uczucia życzliwości i dobroci wobec
bliźnich. I śmiało mogę powiedzieć, że nie będziemy
potrzebowali po śmierci zbawczej Hostii, jeśli przed
śmiercią sami będziemy hostią dla Boga.
K O N IE C K S IĘ G I C Z W A R T E J
Por. Mt 18,23-35.
2 Sm
Sdz 2 M ch
IV 36,14
13.30 111 37,14 1.13 III 32,2
l*.?'12 III 37.8 1,9
IV 38,5
,4,13-21 II 21,1 1,9.16 118,9
l4.>’ „ II 7,2 1.12 II 30,2
14,22-33 I 12,5 II 23,6
1.14
14,28" 118,8
3.5 IV 19,1
14.29 II 8,9 II 21,3
3.8
16,4 II 7,2 5,17 I 7,6
16, 16-21 III 35,2 6.9 II 21,1
16.17 III 35,1 6,12 III 37,6
16.18 II 23,6 IV 6,1
10,15.17nn
16.19 IV 1 3 ,3 1 10,17;
17,2 11,1-44
19,5 III 17,8
17,9 IV 62,2 1132,2
18,23-35 11.34
IV 9,1 IV 28,4
19,21 11,39
IV 36,13 III 31,8
20,9n 12,24
III 26,8 IV 41,1
20,20-23 12.35
IV 26,1 IV 36,6.13; 37,9
24,28 14,2
25,14-30 III 24,3 IV 11,2
14.16
IV 30,5 II 38,4
25,41 16.17
IV 46,1 I II 2 5,2
25,46 2 1 ,1 5 -1 7
Mb
1,25 III 21,3 HI 3.2
3.1- 10
IV 41,3
3,29 5 .1- 10 II 30,3
5,9 I 10,4; III 21,4 1 10,10
8,18-24
6,38 II 21,1 III 17,9
III 3,2 9,1
7,32-37 9,1-17 III 17,8
16,18 III 5,3 III 29,3
9.3
9.4 II 8,12
Lk 9,24n 113,11
,
2 8-20 II 1,6 9,36-40 II 30,3
III 26,8
4,35 III 21,3 12,2
7,47 II 33,5 12,11 II 3,8
8,30 110,4 13,11 III 29,3
9,13 II 21,1 15,10 II 32,2
12,16-20 IV 51 22,6 HI 29,3
15,17 II 3,6 22,19n III 17,9
16,15 14,18 26,10-16 III 17,8
16,19-28 IV 34,4 26,13 III 29,3
16,22n IV 30,3 27,14-38 112,5
23,34 IV 42,4 27,22-24 II 17,2
^ O D E S ^ Ń lA L U ^ B rB L U N Y C H
III 35,4 F lp
28,8 II 3,11; III 17.12
1,21
1,23 IV 26.2
Rz 2,7 HI 1,8
IV 60,2
6,9 III 1.8 2,17 III 17,9
6 , 17.20
III 24,3
8.5-13 14,9 1 T es
11,6 II 16,6
11.33 2,7 III 17,10
II 16,4 III 17,9
11.34 2,8
III 37,19
13.10
IV 43,2
13.11 1 Tm
2 K or 1P
P a r o k le t
II 38,4
E k J e s ia s te s
rV 4,1.9
E k s h ila r a tu s , m n ic h 1118
Ekwigusz, o p a t 14
EJeuteriusz, o p a t III 14,1; 21,ln; 33,1.6; 34,6; IV 13,3; 36,1
Eliasz, p ro r o k I 2,7; 4,1; II 6,2; 8,8; 11,2; IV 59,5
E lizeusz, p ro ro k 12,7; 9,4.17; II 8,8; 12,2; 13,4; 21,3; 27,2;
29,1; 32,3; III 37,3
E um o rfiiL S z IV 36,7n
Eutygusz, męczennik HI 38,2
Eutygusz, mnich III 15,1-7.18
Eutygusz, ojciec Maura 113,14
Ezechiel, prorok I Prol.l; IV,35
G * \\9 mniszka
rv w
I 9 ,1
^„dcfty. kaP,An
^n.bpK apu, II 35,3n; IV,8; 42,3n
C roncjusz, m n.ch IV 27
III 14,1
c****<Wewica III 11,6
ru m a n , wódz L ongobardów
H eb eku k. p ro ro k II 22,4
uąrkuJanus, bp Peruzji III 13
Hi rmenegild, syn Leowjgiłdn
lirńla Wizygotów III 31
Herod II 3,8
H eru n d o , pustelnica IV 16,1
Hiob I P ro I,l; Pro),5; III 31,1; IV 38,4
Honorat, opat w Fundis 1 1; 2,1.5.7.8
Honorat, opat w Subiaco II Prol,2; 15,4
41,5; 59,5
Jednorodzony Syn
Odkupiciel W 32,2; IV 60,2n
1 12,6; II 8,1; III 36i3; j y 2g j
Syn Człowieczy
19,5
Indeks
378 I9,6n; 11137,19; łV 44,3
Zbawiciel II 8,9; IV,35
J o n a s z, p ro ro k
III 8.2
J o w in , fo lu s z n ik IV 50,4
Józef, egipski IV 50,4
J ó z e f św. 14,12-17
Julian. bpSabi n uto
110,1; IV 31,1
Julian, defensor
IV 57,1-8.9.13.15
Justus, mnich
III 2,1
Justyn Starszy
III 3,1; 32,1
Justynian, cesarz
Juwenalisz. bp, męczennik IV 13,3
III 34,3
Kaieb
Kananejczycy
m 14,13
Karteriusz III 26,5n
Nabuchodonozor IV 50,5
IV 27,10.12
Nam >s. wódz bizantyjski
1121,3
Natan. prorok
Nonnosus. przeor I7
IV 11,1
Caraple
Canosa
II 15,1; H I 5,1
Cassinum
II 8,10; 35,4; III 8,1
Centumcelłae IV 57,1.3
Chaldeia II 22,4
Ustica IV 59,2
Utriculum III 12,ln
Vu]turnum I 2,2
2. C e z a r y z A r l e s
P ism a m o n a s ty c z n e
PrzekL Ewa Czerny, S. M ałgorzata Borkowska OSB, Ks. J a
wstęp: Ks. J arosław P iłat ; oprać, i red.: Ks. M a r e k
rosław P iłat;
Starowieyski, Kraków 1994
N a k ła d w y czerp a n y .
5. Bazyli Wielki
Pisma ascetyczne 1 .1
Przekł. i oprać.: Ks. JÓZEF NAUMOWICZ, Kraków 1994
N a k ła d w y c z e r p a n y .
6. Bazyli Wielki
Pisma ascetyczne t. 2
Przekł. i oprać.: Ks. JÓZEF NAUMOWICZ; Kraków 1994
Nakład wyczerpany.
7. T eodoret z Cyru
D zieje m iłości Bożąj
H istoria m n ich ów syry jsk ich
PrzeJd K a t a r z y n a A ugustyniak ; w stęp E wa W ipszy cka , K a
tarzyna AUGUSTYNIAK; oprać KATARZYNA AUGUSTYNIAK, RYSZARD
TURZYŃSKI; Kraków 1994
Nakład wyczerpany.
8. S u lpicju sz S ew er
P ism a o Sw. M a rc in ie z T o u rs
Przekl O. P olikarp J an Nowak OFM; wstęp, kom. i oprać.: Ks.
Marek Starowieyski, posłowie: H anna Malewska; Kraków 1995
Nakład wyczerpany.
9. A p o fleg m a ty O jcó w P u s ty n i. S e r i a S y s t e m a t y c z n a
Przekl.: KS. MAREK KOZERA; wstęp: KS MAREK STAROWIEYSKI; bi
bliografia: Ks Marek S tarowieyski, J an P ollok ; K raków 1995
N akład w yczerpany.
12. PALLADIUSZ
Opowiadania dla Lausosa (Historia Lausiaca)
Przekl. Stanisław Kalinkowski, wstęp i oprać. ks . Marek
S tarowieyski, Kraków 1996.
13. EUG IP IU SZ
Żywot św. Seweryna. R eguła
Przekl. i o p ra ć . Ks. KAZIMIERZ OBRYCKI, K r a k ó w 1 9 9 6 .
14. J ean L e c l e r c q O SB
M iłość n a u k i a p r a g n ie n i e B o g a
opra cow ania
1 7. J u l ia n P o m e r iu s z
O ż y c iu k o n te m p la c y n y m
Podseria. starożytność 15, redaktor podserii Ks. MAREK
S tarowieyski
Przekl. wstęp i oprać. KS. ANTONI ŻUREK, Kraków 1998.
18. E w a g r iu s z z P o n t u
P ism a a s c e ty c z n e . 1 . 1.
Podseria starożytność 16, redaktor podserii Ks. M arek
S tarow ieyski
Przekl. Krzysztof Bielawski, Marek Grzelak, E m il u K ędziorek ,
o. Leon Nieścior 0M1, Arkadiusz Ziernicki, wstęp i oprać. o. Leon
NIEŚCIOR OMI, Kraków 1998
Z am ieszczon y w ty m to m ie p r z e k ła d o b e jm u je
trzynaście p ism E w a g riu sza o ra z j e g o ż y w o t, k tó r e g o
autorem je s t u czeń teo lo g a z P o n tu , P a lla d iu s z .
P u b lik ow an e p ism a w p rzew a ża ją cej m ie r z e tr a k
tują n a tem a t a scezy , lu d z k ieg o w s tę p o w a n ia k u B o
gu. D la teg o n a z w a liśm y j e a s c e ty c z n y m i. W p o ls k im
w yd aniu p rezen tu jem y je d y n ie ich c z ę ś ć . W g r u n c ie
rzeczy w sz y stk ie p ism a E w a g r iu sz a z a w ie r a ją w ie le
w ątk ó w a scety czn y ch .
Podseria: opracowania E]
W przygotowaniu:
Apofłegmaty t. 3
E w a g r iu sz z P o n t u
Pisma ascetyczne t. 2
Św. P a tr yk
Pisma i żywoty
Św . G e r t r u d a z H elfty
Posłaniec Bożej m iłości t. 1
J e a n Lec l e r c q OSB
Chrystus w oczach średniowiecznych m nichów