Emocje Ujawnione - Paul Ekman

You might also like

Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 279

Zachwycająca, pewna i rozumna mapa świata emocji, doskonały przewodnik.

Daniel Goleman, autor książki'Inteligencja emocjonalna, --. . ; >

EMOCJE UJAWNIONE
Odkryj, co ludzie
chcą przed Tobą zataić,
i dowiedz się czegoś
więcej o sobie
Nikt inny nie zbadał ekspresji mimicznych
tak dogłębnie jak Paul Ekman. W tej książce
dokonuje on w jasny, obrazowy i najbardziej
przystępny sposób prezentacji swoich
fascynujących odkryć.
Oliver Sacks

Magia emocji
Zdobądź kontrolę
nad swoimi emocjami

Poznaj siłę empatii


w Twoim życiu

Używaj emocji
do realizacji swoich celów

Naucz się odczytywać


ukryte uczucia innych

PAUL EKMAN
Paul Ekman to mistrz ekspresji emocjonalnej, a to jest jego mistrzowska prezentacja tej dziedziny
wiedzy. Zawiera nawet podpowiedzi, w jaki sposób moglibyśmy wykorzystać odkrycia z obszaru
ekspresji emocjonalnych do polepszenia naszego życia i nadania mu odpowiedniego kierunku.
Joseph Ledoux, profesor na Uniwersytecie Nowojorskim oraz autor książek Synaptic Se//i Mózg emocjonalny
Rekomendacje książki Emocje ujawnione
„Nikt inny na tym świecie nie zbadał ekspresji mimicznych tak dogłębnie j a k
Paul Ekman. W książce Emocje ujawnione przedstawia on — j a s n o oraz w żywy
i najbardziej przystępny sposób — swoje fascynujące obserwacje na temat od-
krytych i ukrytych ekspresji emocjonalnych, z j a k i m i stykamy się sto razy na
dzień, ale które tak często źle i n t e r p r e t u j e m y albo ich nie dostrzegamy. Nie
było książki na ten temat, która miałaby taki rozmach i która zawierałaby tyle
informacji od czasu słynnego dzieła Karola D a r w i n a Expression of the Emotions
sprzed ponad stu lat".
— O L I V E R SACKS, a u t o r książki Uncle Tungsten

,£mocje ujawnione prezentują czterdzieści lat badań naukowych Paula E k m a n a


i świetne praktyczne rozeznanie w temacie, kreśląc fascynującą i niezwykle
pomocną p a n o r a m ę naszego życia emocjonalnego".
— J O H N CLEESE

„Od czasu Darwina nikt nie wniósł więcej do naszego r o z u m i e n i a ludzkiego


sposobu komunikowania emocji niż Paul Ekman. W swoim mistrzowskim prze-
glądzie opowiada on, w jaki sposób zachodzi komunikowanie emocji, oraz
wskazuje na implikacje tego procesu sięgające od kwestii zdrowia psychicznego
przez relacje interpersonalne po egzekwowanie prawa i przemoc. Fascynująca
i ważna książka".
— R O B E R T M. SAPOLSKY, profesor na S t a n f o r d University
oraz a u t o r książki Why Zebras Don't Get Ulcers

„Paul E k m a n to mistrz ekspresji emocjonalnej, a to jest jego mistrzowska pre-


zentacja tej dziedziny wiedzy. Zawiera nawet podpowiedzi, w jaki sposób mogli-
byśmy wykorzystać odkrycia z obszaru ekspresji emocjonalnych do polepszenia
naszego życia i n a d a n i a m u odpowiedniego k i e r u n k u " .
— J O S E P H L E D O U X , profesor na New York University
oraz autor książek Synaptic Self i The Emotional Brain

„Cóż to za przyjemność mieć kontakt z Paulem Ekmanem, pionierem szczegóło-


wej analizy mimicznej, który p o m a g a n a m dostrzec uczucia innych osób".
— FRANS DE WAAL, profesor na Emory University
oraz a u t o r książki The Ape and the Sushi Master
PAUL EKMAN
EMOCJE UJAWNIONE
Odkryj, co ludzie chcą przed Tobą zataić,
i dowiedz się czegoś więcej o sobie

psychologia
sensus.pl ^ ^ ^
Spis treści

Podziękowania 9
Przedmowa do drugiego wydania 11
Wstęp 13

1. Emocje w różnych kulturach 19


2. Kiedy ulegamy emocjom? 35
3. J a k zmienić to, co wywołuje w nas emocje? 55
4. Zachowanie pod wpływem emocji 69
5. S m u t e k i u d r ę k a 97
6. Gniew 123
7. Zaskoczenie i strach 157
8. W s t r ę t i pogarda 181
9. Radosne emocje 199
10. K ł a m s t w a i emocje 221

Konkluzje: Zycie z emocjami 239


Posłowie 245
Dodatek: Czytanie z twarzy — test 249
Przypisy 271
Zdjęcia 287
O autorze 289
Skorowidz 293
Podziękowania

Niektóre osoby pracujące w National Institute of Mental Health, którym dedy-


kowana jest ta książka, zainteresowały się moją karierą, kiedy byłem dopiero
początkującym absolwentem, w 1955 roku. Inne dołączyły w kolejnych latach.
To był niezwykły czas — od 1955 do 2002 roku — obfitujący w zachęty, porady,
a na wczesnym etapie również w wiarę, której nie sposób przecenić. Bez pomocy
tych osób nie zostałbym badaczem psychologii, nie zostałbym profesorem ani
nie pisałbym o tym, czego się dowiedziałem. Pisanie tej książki zostało wsparte
nagrodą Senior Scientist Award K05MH06092.
Książkę tę dedykuję również moim dwóm wujkom, Leo Siegelowi i śp. Ro-
bertowi Semerowi. Kiedy miałem osiemnaście lat, bez doświadczenia i po raz
pierwszy zdany na własne siły, umożliwili mi oni kontynuowanie edukacji. Bez
nich nic nie byłoby takie samo.
Wally Friesen i j a pracowaliśmy r a z e m przez dwadzieścia pięć lat. Prawie
wszystkie badania, które opisuję, przeprowadziliśmy wspólnie. J e s t e m m u
wdzięczny za pomoc i przyjaźń. David Littschwager przekazał mi bardzo poży-
teczne rady na temat instalacji fotograficznych, z jakich korzystałem przy zdję-
ciach Eve zamieszczonych w rozdziałach 5. — 9. Moja córka Eve miała cierpli-
wość i talent, by pokazać wszystkie ekspresje, jakie znajdują się w tej książce,
a także tysiąc kolejnych, które sfotografowałem. W a n d a Matsubayashi, która
była moją asystentką przez ponad dwadzieścia pięć lat, uporządkowała tekst
i przypisy. David Rogers z a j ą ł się obróbką zdjęć w Photoshopie i był bardzo
pomocny w załatwianiu zgody zawodowych fotografów.
Psychologowie Richard Lazarus oraz Philip Shaver dali mi pomocne in-
formacje zwrotne odnośnie do wczesnej wersji pierwszej części książki. Phil do-
konał również szczegółowej i wnikliwej korekty tekstu, a także nie wahał się
w pozyteczny sposób krytykować mojego sposobu myślenia. Filozof H e l e n a
Cronin wspierała, a zarazem podważała mój wysiłek myślowy. Psychiatra Bob
% n e a r s o n oraz psycholodzy Nancy EtcofT i Beryl Schiff dostarczali mi poży-
tecznych sugestii podczas tworzenia wczesnej wersji tekstu. Wśród wielu stu-
dentów, którzy zaangażowali się w tworzenie tej książki, szczególnie dużo czasu
poświęciły na to J e n n y Beers i Gretchen Lovas. Moi przyjaciele Bill Williams
i Paul K a u f m a n zapewniali mi użyteczne podpowiedzi i krytykę.
Toby Mundy, który obecnie jest wydawcą Atlantic Press London, w swojej
wcześniejszej roli zachęcał mnie do poszerzenia horyzontu moich z a m i e r z e ń
i zajęcia się zagadnieniami rozważanymi w rozdziałach 2. - 4. Claudia Sorsby
służyła mi krytycznymi opiniami, sugestiami i pomocą w redagowaniu wcze-
śniejszej wersji tekstu, a mój r e d a k t o r w wydawnictwie T i m e s Brooks, Robin
Dennis, pilnował mnie bardzo, bym nie z a p o m n i a ł zająć się kwestiami, które
czasem zaniedbuję, a także wykonał pewną część korekty. Mój agent Robert
Lescher był dla mnie wspaniałym źródłem porad i wsparcia.

EMOCJK UJAWNIONE
Przedmowa
do drugiego wydania

Jestem szczególnie zadowolony, że to drugie wydanie Emocji ujawnionych d a j e


mi okazję do podzielenia się z Wami nowymi pomysłami, przemyśleniami i od-
kryciami naukowymi, które mogą pomóc czytelnikom w prowadzeniu lepsze-
go życia emocjonalnego. Od ukazania się pierwszego wydania minęły już cztery
lata. Uaktualniłem „Konkluzje" i „Posłowie" oraz dodałem całkiem nowy (10.)
rozdział na t e m a t k ł a m s t w i emocji, który podsumowuje moje niedawne
rozmyślania nad rolą emocji w kłamaniu, ze szczególnym naciskiem na to, w ja-
ki sposób emocje pomagają w ewaluacji wiarygodności. Moje wnioski odzwier-
ciedlają doświadczenia z ostatnich kilku lat, większą część tego czasu spędzi-
łem, pracując nad wykorzystaniem moich odkryć w służbie bezpieczeństwa
narodowego.
Moim celem podczas pisania książki Emocje ujawnione było pomaganie lu-
dziom w poprawie czterech zasadniczych zdolności. D l a t e g o włączyłem do
tej książki sugestie i ćwiczenia, które, jak m a m nadzieję, okażą się zarówno po-
żyteczne, j a k i prowokujące. W s p o m n i a n e cztery zdolności to:
Po pierwsze, zwiększenie własnej świadomości nadciągających emocji,
zanim j e s z c z e zaczniesz coś mówić albo robić. Zdolność ta jest najtrudniej-
sza do opanowania; w rozdziale 2. wyjaśniam, dlaczego jest to takie t r u d n e ,
a w rozdziale 3. oraz w częściach rozdziałów od 5. do 8. poświęconych radzeniu
sobie z k o n k r e t n y m i uczuciami z a m i e s z c z a m ćwiczenia, które pomogą Ci
w zwiększaniu świadomości swoich emocji. Rozwijanie tych umiejętności sprawi,
że będziesz miał pewną kontrolę nad własną podatnością na uleganie emocjom.
Po drugie, wybór swojego zachowania, kiedy jesteś pod wpływem emo-
cji, byś mógł osiągać swoje cełe bez krzywdzenia innych ludzi. Celem każ-
dego epizodu emocjonalnego jest umożliwienie n a m jak najszybszej realizacji
swoich zamierzeń, niezależnie od tego, czy chodzi o przyciągnięcie ludzkiego
współczucia, czy o odstraszenie napastników, czy też o tysiące innych celów.
Najlepsze epizody emocjonalne nie czynią krzywdy ani nie sprawiają problemów
osobom, na które byty skierowane. Umiejętność ta nie jest łatwa do przyswoje-
nia, ale dzięki praktyce może się stać e l e m e n t e m Twojego życia (informacje
i ćwiczenia na ten t e m a t są omówione w rozdziałach 4. — 8.).
Po trzecie, zwiększenie swojej wrażliwości na uczucia innych osób.
P o n i e w a ż e m o c j e leżą u podłoża k a ż d e g o w a ż n e g o związku w n a s z y m ży-
ciu, m u s i m y być wrażliwy na uczucia innych ludzi. Gdybyś p r a g n ą ł wyjść
poza to, czego nauczyłeś się z tej książki, to na m o j e j stronie i n t e r n e t o w e j
(www.emotionsrevealed.com) można nabyć dwie nowe płyty CD, które pomogą Ci
błyskawicznie rozwinąć tę umiejętność.
Po czwarte, ostrożność w wykorzystywaniu zdobytych informacji na
temat uczuć innych osób. Czasem będzie to oznaczało spytanie kogoś o do-
strzeżone u niego emocje, uznanie tych emocji oraz dostosowanie do nich wła-
snych reakcji. Twoja reakcja będzie zależała od tego, kim jest druga osoba, i od
historii waszej relacji. To, j a k a jest zmienność tych reakcji na gruncie rodziny,
w pracy i w przyjaźni, zostało wyjaśnione w ostatnich częściach rozdziałów 5. - 8.
Wstęp

Emocje decydują o jakości naszego życia. Mamy z nimi do czynienia przy każdej
relacji, która jest dla nas ważna — w pracy, w przyjaźni, w odniesieniu do
członków rodziny oraz w n a j b a r d z i e j intymnych związkach. Mogą one ocalić
n a m życie, ale mogą również powodować prawdziwe szkody. Mogą stymulować
nas do działania w sposób, który uznamy za realistyczny i odpowiedni do sytu-
acji, ale mogą też prowadzić nas do postępowania, którego będziemy później
bardzo żałować.
Gdyby Twoja szefowa skrytykowała sprawozdanie, za które spodziewałeś się
jej pochwały, czy Twoją reakcją byłby strach i uległość zamiast obrony swojej
pracy? Czy uchroniłoby Cię to od dalszych szkód, czy też może się okazać, że źle
zrozumiałeś j e j intencje? Czy potrafiłbyś ukryć swoje uczucia i zachować się
„profesjonalnie"? Dlaczego Twoja szefowa u ś m i e c h n ę ł a się, kiedy zaczynała
mówić? Czy chodzi o to, że rozkoszuje się myślą o tym, jak Cię sponiewiera, czy
też uśmiech miał przykryć jej zakłopotanie? A może ten uśmiech miał Ci dodać
otuchy? Czy każdy uśmiech jest taki sam?
Gdybyś miała przepytać męża w związku z odkryciem, że dokonał wielkiego
zakupu, którego wcześniej z Tobą nie konsultował, czy potrafiłabyś rozpoznać,
co jego twarz wyraża: strach czy niesmak, albo może jest to mina, którą przy-
biera, kiedy z a m i e r z a przeczekać to, co nazywa „Twoim przesadnie emocjo-
nalnym zachowaniem"? Czy przeżywasz emocje w taki sam sposób jak on, w taki
sam sposób jak inni ludzie? Czy bywa tak, że rzeczy, które zdają się nie dotykać
innych osób, Ciebie przyprawiają o wściekłość, lęk albo smutek, i czy możesz coś
z tym zrobić?
Czy zdenerwowałbyś się, słysząc, j a k Twoja szesnastoletnia córka wraca do
domu dwie godziny po wyznaczonym terminie? Co uruchomiłoby to Twój gniew:
czy byłby to lęk, jaki odczuwałeś za każdym razem, kiedy spojrzałeś na zegar,
a córka nie dzwoniła, żeby powiedzieć, że się spóźni, czy też fakt, że czekając
na nią nie mogłeś zasnąć? Czy rozmawiając z nią o tym n a s t ę p n e g o r a n k a ,
potrafiłbyś kontrolować swój gniew w takim stopniu, by mogła pomyśleć, że
godzina powrotu wcale nie była dla Ciebie ważna, czy też dałbyś j e j odczuć
Twoją tłumioną wściekłość, z m u s z a j ą c j ą do t ł u m a c z e n i a się? Czy potrafił-
byś wyczytać z wyrazu j e j twarzy, czy jest zakłopotana, czuje się winna albo
może jest trochę zbuntowana?
Napisałem tę książkę, aby znaleźć odpowiedź na takie pytania. Moim celem
jest pomóc czytelnikom w lepszym zrozumieniu i poprawie ich życia emocjo-
nalnego. Wciąż zadziwia mnie, że do całkiem niedawna zarówno naukowcy, jak
i laicy mieli tak niewielką wiedzę na t e m a t emocji, jeśli wziąć pod uwagę ich
znaczenie w naszym życiu. Ale z s a m e j n a t u r y emocji wynika, że nie możemy
w pełni pojąć ich wpływu na nasze zachowanie oraz rozpoznać ich oznak u sie-
bie i u innych, o czym właśnie t r a k t u j e ta książka.
Emocje mogą pojawiać się bardzo szybko, co też często się dzieje, a tempo
ich aktywacji jest tak nagłe, że nie potrafimy świadomie uchwycić, jaki czynnik
doprowadził do ich powstania. T a szybkość może n a m w razie nagłej sytuacji
alarmowej ocalić życie, ale może n a m je również zrujnować w przypadku prze-
sadnie gwałtownych reakcji. Nie m a m y kontroli nad tym, co wzbudza w nas
emocje, ale istnieje możliwość, choć nie jest to łatwe, by wprowadzić pewne
zmiany w tym, co j e aktywuje i j a k się pod ich wpływem zachowujemy.
Z a j m u j ę się b a d a n i e m emocji od ponad czterdziestu lat, k o n c e n t r u j ą c się
przede wszystkim na towarzyszącej im ekspresji, a od jakiegoś czasu również na
ich fizjologii. Badałem pacjentów psychiatrycznych i normalne osoby, dorosłych
i dzieci, w Stanach Zjednoczonych i w wielu innych krajach, badałem ich wtedy,
kiedy przesadnie reagują, kiedy reagują nie dość mocno, kiedy reagują niewła-
ściwie, kiedy kłamią, i kiedy mówią prawdę. Badania te, stanowiące bazę, na
której opieram się, formułując swoje twierdzenia, opisuję w rozdziale 1. „Emocje
w różnych kulturach".
W rozdziale 2. stawiam pytanie: dlaczego podlegamy emocjom w takich,
a nie innych sytuacjach? Jeśli mamy zmienić naszą podatność na emocje w okre-
ślonych w a r u n k a c h , musimy poznać odpowiedź na to pytanie. C o aktywuje
każdą z naszych emocji? Czy możemy zneutralizować dany czynnik spustowy?
Kiedy żona mówi nam, że wybraliśmy najdłuższą drogę do danego celu, może
w nas wezbrać zdenerwowanie, a nawet gniew, wywołany poczuciem, że próbuje
się nami kierować albo że kwestionuje się naszą rolę ża kierownicą. Dlaczego
nie mielibyśmy przyjąć tej informacji bez poddawania się emocjom? Dlaczego
dotyka nas ona do żywego? Czy możemy się zmienić w taki sposób, by tego ro-
dzaju drobiazgi nie prowadziły u nas do wybuchu emocji? Wszystkie te zagad-
nienia o m a w i a m w rozdziale 2. „Kiedy ulegamy emocjom?".
W rozdziale 3. objaśniam, kiedy i w jaki sposób możemy zmienić naszą pod-
ległość emocjom. Pierwszym krokiem do tego jest identyfikacja czynników
spustowych wywołujących zachowania, których później przychodzi nam żałować.
Musimy też dowiedzieć się, czy poszczególne czynniki będą oporne wobec
zmian, czy też okażą się na nie bardziej podatne. Nasze s t a r a n i a nie zawsze

EMOCJK UJAWNIONE
będą uwieńczone powodzeniem, ale dzięki zrozumieniu, w jaki sposób dochodzi
do wykształcenia się czynników aktywujących emocje, będziemy mieli większe
szanse na przejęcie kontroli nad tym, co wywołuje w nas przypływ uczuć.
W rozdziale 4. wyjaśnię, w jaki sposób zorganizowane są nasze reakcje emo-
cjonalne — mimika, działania oraz myśli. Czy potrafimy zapanować nad iryta-
cją w takim stopniu, by nie była słyszalna w naszym głosie ani dostrzegalna na
naszych twarzach? Dlaczego czasem odnosimy wrażenie, że nasze emocje są jak
łódź zerwana z przystani, że nie m a m y nad nimi kontroli? Nie zdołamy tego
zmienić, dopóki nie zrozumiemy, kiedy zachowujemy się w emocjonalny sposób;
często nie zdajemy sobie z tego sprawy, dopóki ktoś nie wyrazi sprzeciwu wobec
naszych działań, albo sami tego nie spostrzeżemy po chwili zastanowienia.
Rozdział 4. objaśnia, w jaki sposób możemy bardziej rozeznawać się w naszych
emocjach w momencie, kiedy ich doświadczamy, dzięki czemu będziemy potra-
lili zachowywać się emocjonalnie, a jednocześnie konstruktywnie.
Aby zredukować liczbę destruktywnych zachowań emocjonalnych, a zwięk-
szyć liczbę tych pozytywnych, musimy poznać historię każdego z naszych uczuć,
dowiedzieć się, j a k a jest jego funkcja. Identyfikując czynniki spustowe urucha-
miające poszczególne emocje, zarówno te, które dzielimy z innymi osobami, jak
i te, które są właściwe tylko nam, m a m y szansę na redukcję ich oddziaływania
albo chociaż na dowiedzenie się, dlaczego niektóre z tych czynników są tak po-
tężne, że opierają się wszelkim próbom zmniejszenia ich wpływu na nasze życie.
Każdej emocji towarzyszy unikalny wzorzec doznań fizycznych w obrębie orga-
nizmu. Lepsze poznanie tych odczuć umożliwi n a m wystarczająco szybką orien-
tację w naszych reakcjach emocjonalnych tak, byśmy mieli możność wyboru,
czy chcemy poddać się d a n e j emocji, czy też wolimy się j e j przeciwstawić.
Każdej emocji towarzyszą też unikalne sygnały, które najłatwiej odczytać
z twarzy i z głosu. W kwestii emocjonalnych sygnałów, które są zapisane w gło-
sie, pozostaje jeszcze dużo zagadnień do zbadania, ale zdjęcia umieszczone
w rozdziałach poświęconych poszczególnym emocjom ukazują najbardziej sub-
telne, łatwe do przeoczenia ekspresje mimiczne, które wskazują, kiedy m a m y
do czynienia z początkiem danej emocji albo kiedy jest ona właśnie tłumiona.
Dzięki umiejętności wczesnej identyfikacji emocji możemy lepiej radzić sobie
z ludźmi w najróżniejszych sytuacjach, a także zdołamy lepiej zapanować nad
naszymi własnymi reakcjami emocjonalnymi na ich uczucia.
Osobne rozdziały poświęcone są smutkowi i cierpieniu (rozdział 5.), gnie-
wowi (rozdział 6.), zaskoczeniu i strachowi (rozdział 7.), obrzydzeniu i pogar-
dzie (rozdział 8.) oraz różnym rodzajom radości (rozdział 9.), a poszczególne
części tych rozdziałów opisują n a s t ę p u j ą c e zagadnienia:

• N a j b a r d z i e j powszechne czynniki spustowe typowe dla d a n e j emocji.


• Funkcje poszczególnych emocji, jaki m a m y z nich pożytek, a kiedy mogą nas
one wpędzić w kłopoty.

WSTĘP
• J a k ą rolę odgrywają emocje w zaburzeniach umysłowych.
• Ćwiczenia, dzięki którym czytelnik nauczy się lepiej identyfikować doznania
cielesne związane z emocjami, przez co zdobędzie większą zdolność do kie-
rowania swoim postępowaniem w chwili wzburzenia emocjonalnego.
• Zdjęcia n a j b a r d z i e j subtelnych oznak emocji u innych osób, dzięki czemu
czytelnik będzie bardziej świadom ich uczuć.
• O b j a ś n i e n i a , j a k wykorzystać te i n f o r m a c j e na t e m a t uczuć innych osób
w swoich związkach, w pracy, w rodzinie i w przyjaźni.

Załącznik zawiera test, który możesz wypełnić, zanim przeczytasz książkę,


żeby przekonać się, w j a k i m stopniu potrafisz rozpoznawać subtelne formy eks-
presji mimicznej. Możesz wypełnić ten test również po ukończonej lekturze tej
książki, żeby przekonać się, czy n a s t ą p i ł a j a k a ś poprawa.
Być może zastanawiasz się, dlaczego na stronach tej książki nie została
omówiona j a k a ś interesująca Cię emocja. Zdecydowałem się opisać emocje, co
do których m a m y pewność, że są uniwersalne, że podlegają im wszyscy ludzie.
Zakłopotanie, poczucie winy, wstyd i zazdrość zapewne są uniwersalne, ale wo-
lałem skupić się na tych uczuciach, którym odpowiadają wyraźne i uniwersalne
ekspresje mimiczne. W rozdziale poświęconym radosnym uczuciom omawiam
też miłość, natomiast w rozdziale poświęconym gniewowi zajmuję się również
p r z e m o c ą , nienawiścią i zazdrością.
Nauka wciąż próbuje zgłębić sposoby doświadczania przez nas emocji — dla-
czego niektórzy z nas przeżywają j e mocniej albo poddają się im szybciej —
więc kończę książkę omówieniem tego, czego się z tych b a d a ń dowiadujemy,
czego m o ż e m y się dowiedzieć i tego, j a k m o ż n a wykorzystać te i n f o r m a c j e
w swoim życiu.
Nie sposób przecenić ważności uczuć w naszym życiu. Mój m e n t o r , śp.
Silvan Tomkins, twierdził, że emocje wypełniają nasze życie motywacją. O r -
g a n i z u j e m y swoje życie w taki sposób, aby móc doświadczać j a k najwięcej
pozytywnych emocji, minimalizując jednocześnie te negatywne. Nie zawsze się
to udaje, ale właśnie do tego dążymy. Silvan twierdził, że emocje stanowią mo-
tywację kierującą naszymi najważniejszymi wyborami. Pisząc te słowa w roku
1962, w okresie, kiedy nauka o zachowaniu kompletnie zaniedbywała kwestię
uczuć, Silvan dopuścił się przesady, ponieważ na pewno w grę mogą wchodzić
również inne motywy postępowania. Ale oczywiście emocje są w naszym życiu
ważne, a nawet bardzo ważne.
Mogą one wziąć górę nad zjawiskami, które większość psychologów w dość
niemądry sposób uznawała za najpotężniejsze, podstawowe motywy kierujące
naszym życiem, takie j a k głód, seks i wola przetrwania. Ludzie odmawiają je-
dzenia, jeśli uważają, że jedyny dostępny pokarm jest obrzydliwy. Mogą nawet
umrzeć, chociaż inne osoby mogą uznać to samo j e d z e n i e za n a d a j ą c e się do

EMOCJK UJAWNIONE
spożycia. Emocje biorą górę nad instynktem głodu! Wpływowi emocji notorycz-
nie ulega popęd seksualny. Pewne osoby mogą nigdy nie podjąć próby stosunku
seksualnego, z powodu aktywacji uczucia strachu lub obrzydzenia, albo mogą
nigdy nie być w stanie doprowadzić aktu seksualnego do końca. Emocje biorą
więc górę nad p o p ę d e m seksualnym! A rozpacz może przeważyć nawet wolę
życia, stanowiąc motyw samobójstwa. Emocje t r i u m f u j ą nad wolą życia!
Mówiąc jak najprościej, ludzie pragną szczęścia, a większość z nas nie chce
doświadczać strachu, gniewu, obrzydzenia, s m u t k u albo cierpienia, chyba że
w bezpiecznej przestrzeni teatru albo na kartach powieści. J e d n a k , jak wyjaśnię
w dalszej części książki, nie bylibyśmy w stanie żyć bez tych emocji; istotne jest
to, j a k żyć lepiej wraz z nimi.

WSTĘP
1
Emocje w różnych kulturach

Zawarłem w tej książce wszystko to, czego dowiedziałem się na t e m a t emo-


cji w ciągu ostatnich czterdziestu lat, a co może być moim zdaniem pomocne
w poprawie czyjegoś życia uczuciowego. Większość z tego, co napisałem, m a
oparcie w moich własnych e k s p e r y m e n t a c h naukowych albo w badaniacli in-
nych naukowców zajmujących się emocjami, ale nie wszystko. Prowadząc moje
badania, skupiłem się na rozwoju technik interpretowania i pomiaru ekspresji
mimicznych towarzyszących emocjom. Uzbrojony w te metody, byłem w stanie
dostrzec — na twarzach obcych osób, przyjaciół oraz członków rodziny — detale,
które umykają prawie wszystkim innym ludziom, dzięki czemu dowiedziałem
się dużo więcej, niż zdążyłem wcześniej udowodnić na drodze eksperymen-
talnej. Kiedy to, co piszę, o p a r t e j e s t jedynie na moich obserwacjach, sygna-
lizuję to takimi zwrotami, j a k „zaobserwowałem", „jestem przekonany", „wy-
daje mi się...". Natomiast kiedy piszę na podstawie eksperymentów naukowych,
podaję w przypisach k o n k r e t n e b a d a n i a wspierające moje tezy.
Wiele z tego, co opisuję w tej książce, zostało zainspirowane moimi bada-
niami nad wyrazem twarzy w poszczególnych kulturach. Z e b r a n y wtedy ma-
teriał na zawsze zmienił moje spojrzenie na psychologię w ogóle, a szczególnie
na emocje. Odkrycia te, dokonane w takich miejscach, jak Papua-Nowa Gwinea,
Stany Zjednoczone, J a p o n i a , Brazylia, A r g e n t y n a , Indonezja i były Związek
Radziecki, pozwoliły mi rozwinąć własną koncepcję na t e m a t n a t u r y emocji.
Na początku prowadzonych przeze mnie badań pod koniec lat 50. ekspresja
mimiczna nie wchodziła nawet w zakres moich zainteresowań. Interesowały
mnie n a t o m i a s t ruchy r ą k . Moja m e t o d a klasyfikacji tych ruchów pozwalała
odróżnić pacjentów neurotycznych od tych z depresją psychotyczną oraz wska-
zywała stopień poprawy ich stanu w następstwie t e r a p i i . Na początku lat 60.
nie istniały nawet narzędzia, które umożliwiałyby precyzyjny i bezpośredni
pomiar skomplikowanych, często ulegających gwałtownym zmianom, ruchów
twarzy, jakie można zaobserwować u pacjentów dotkniętych depresją. Nie mia-
łem pojęcia, jak się za to zabrać, więc się tym nie zająłem. Ale dwadzieścia pięć
lat później, po tym jak wypracowałem już metody pomiaru ekspresji mimicznych,
ponownie z a j ą ł e m się tymi p a c j e n t a m i , wykorzystując filmy, które wcześniej
wykonano, i dokonałem ważnych odkryć, które opisuję w rozdziale 5.
Nie sądzę, żebym w roku 1965 zdecydował się na zmianę obiektu moich
badań, gdyby nie dwa f o r t u n n e zbiegi okoliczności. T r a f chciał, że podległa
D e p a r t a m e n t o w i O b r o n y agencja ARPA (ang. Advanced Research Projects
Agency*) przyznała mi g r a n t na b a d a n i a zachowań niewerbalnych w różnych
kulturach. Nie s t a r a ł e m się o ten g r a n t , ale w następstwie skandalu — pro-
jekt badawczy został użyty j a k o kamuflaż dla działań skierowanych przeciwko
powstańcom — j e d n o z głównych przedsięwzięć badawczych agencji ARPA
zostało anulowane, a przeznaczone na ten cel pieniądze musiały być wydane
w ciągu t a m t e g o roku podatkowego i to na j a k i e ś niekontrowersyjne b a d a n i a
za granicą. Za sprawą czystego przypadku znalazłem się w biurze człowieka,
który miał za zadanie wykorzystanie tych pieniędzy. Zył on w związku mał-
żeńskim z kobietą z Tajlandii i był pod wrażeniem różnic, jakie zaobserwował
w ich komunikacji niewerbalnej. Chciał, żebym zbadał, co w tej dziedzinie
było uniwersalne, a co zależne od kultury. Początkowo nie paliłem się do tego
zadania, ale nie mogłem odrzucić takiego wyzwania.
Rozpoczynając ten projekt, byłem przekonany, że m i m i k a i gesty są uwa-
r u n k o w a n e społecznieoraz zróżnicowane w zależności od kultury, a opinię tę
podzielała grupa osób, które na początku poprosiłem o radę — byli to: Marga-
ret Mead, Gregory Bateson, Edward Hall, Ray Birdwhistell i Charles Osgood.
P a m i ę t a ł e m co prawda, że Karol Darwin twierdził coś odwrotnego, ale byłem
tak pewny, że się mylił, iż nie zadałem sobie trudu, by przeczytać j e g o książkę.
Kolejnym szczęśliwym zbiegiem okoliczności było s p o t k a n i e z Silvanem
T o m k i n s e m . Skończył on właśnie wtedy pisać dwie książki na t e m a t emocji,
w których twierdził, że ekspresje mimiczne są w obrębie naszego g a t u n k u
wrodzone i uniwersalne, ale nie miał dowodów na poparcie swoich tez. Myślę,
że nigdy nie przeczytałbym j e g o książek ani bym się z nim nie spotkał, gdyby
nie to, że obydwaj składaliśmy w j e d n y m czasie artykuły na t e m a t zachowań
niewerbalnych do tego samego czasopisma — badania Silvana dotyczyły twa-
rzy, a moje ruchów ciała 2 . _
Byłem pod wielkim wrażeniem głębi i rozmachu idei Silvana, ale sądziłem,
że jego przekonania na t e m a t wrodzonej, a przez to uniwersalnej n a t u r y eks-
presji mimicznych są błędne, j a k wcześniej u Darwina. Cieszyło mnie j e d n a k ,
że są w tym sporze dwie strony, że nie tylko Darwin, który pisał sto lat wcze-
śniej, sprzeciwiał się stanowisku M a r g a r e t Mead, Gregory'ego Batesona, Raya
Birdwhistella i E d w a r d a H a l l a . S p r a w a nie była rozstrzygnięta. Toczyła się
prawdziwa debata między sławnymi naukowcami, ludźmi cieszącymi się wiel-
kim poważaniem, a j a , m a j ą c trzydzieści lat, dostałem szansę i f u n d u s z e , aby

A g e n c j a do Spraw Zaawansowanych P r o j e k t ó w Badawczych — przyp. tłum.

FMfiniF. IJTAWNIONli
spróbować rozstrzygnąć raz na zawsze: „Czy ekspresje mimiczne są uniwer-
salne, czy też są, jak język, specyficzne dla d a n e j kultury?". T a k i e m u wyzwa-
niu nie sposób się oprzeć! Nie interesowało mnie, kto okaże się mieć rację,
chociaż nie sądziłem, żeby był to Silvan*.
W moim pierwszym badaniu pokazywałem zdjęcia osobom wywodzącym się
z pięciu różnych kultur — z Chile, z Argentyny, z Brazylii, z Japonii i ze Sta-
nów Zjednoczonych — prosząc je, by oceniły, j a k i e emocje wyrażają poszcze-
gólne twarze na fotografiach. Większość osób z każdej z tych kultur podawała
podobną ocenę, co sugerowało, że ekspresje mimiczne n a p r a w d ę mogą być
uniwersalne'. Carroll Izard, inny psycholog, k t ó r e m u doradzał Silvan, pro-
wadzący b a d a n i a wśród osób z innych kultur, wykonał prawie taki sam eks-
peryment, uzyskując takie same rezultaty 4 . Tomkins nie wspomniał ż a d n e m u
z nas o d r u g i m badaczu, co kiedy odkryliśmy, że nie j e s t e ś m y w naszej pracy
osamotnieni, początkowo wywołało nasz sprzeciw, ale z punktu widzenia nauki
lepiej było, żeby dwóch niezależnych badaczy odkryło to s a m o zjawisko. Wy-
glądało na to, że Darwin miał rację.
Ale był pewien problem: czy mogło być prawdziwe odkrycie, że ludzie z prze-
różnych k u l t u r zgadzają się co do tego, j a k ą emocję pokazują poszczególne
wyrazy twarzy, skoro tak wielu mądrych ludzi było przeciwnego zdania? Nie
tylko podróżnicy twierdzili, że wyrazy twarzy Chińczyków albo Japończyków
lub też innych g r u p kulturowych mają zupełnie inne znaczenia. Birdwhistell,
uznany antropolog specjalizujący się w badaniu ekspresji mimicznych i gestów
(wychowanek M a r g a r e t Mead), pisał, że do porzucenia idei Darwina skłoniło
go odkrycie, iż w wielu kulturach ludzie uśmiechają się, kiedy są nieszczęśliwi 5 .
Ten pogląd wpasowuje się w trend, który dominował w antropologii kulturowej
i wśród większości psychologów — wszystko to, co m a znaczenie społeczne, j a k
na przykład ekspresje mimiczne, musi być produktem uczenia się, a więc jest
różne u różnych kultur.
Udało mi się pogodzić nasze odkrycie, że ekspresje mimiczne są uniwersalne,
z obserwacjami Birdwhistella, że różnią się one w poszczególnych kulturach,

O d k r y ł e m coś przeciwnego, niż oczekiwałem. T o idealna sytuacja. O d k r y c i a nauk


behawioralnych są bardziej wiarygodne, kiedy nie potwierdzają oczekiwań badacza,
tylko im zaprzeczają. W większość innych dziedzin nauki rzecz m a się zgoła n a od-
wrót, odkrycia budzą największe zaufanie, jeżeli zostały przewidziane z wyprzedze-
niem. Dzieje się tak, ponieważ e w e n t u a l n e uprzedzenia albo błędy są kontrolowane
dzięki tradycji każącej naukowcom powtarzać eksperymenty swoich kolegów, by spraw-
dzić, czy u d a im się osiągnąć takie same rezultaty. T a k a tradycja nie istnieje niestety
w naukach behawioralnych. Rzadko dochodzi do powtórzenia eksperymentów przez
kolegów badacza albo przez niego samego. Bez tego zabezpieczenia naukowcy zaj-
mujący się zachowaniem są bardziej narażeni na to, że uda się im odkryć tylko to, co
chcieliby odkryć.

E M O C J E w R Ó Ż N Y C H K U L T U R A C H 16
dzięki wprowadzeniu koncepcji reguł okazywania emocji. Postawiłem tezę, że są
to przyswajane w toku socjalizacji, często różniące się w różnych kulturach za-
sady, kierujące ekspresją emocji, decydujące, kto może okazywać wobec kogo
jakie emocje i kiedy może to robić. T o dzięki nim na większości publicznych
zawodów sportowych przegrany nie okazuje smutku i rozczarowania, które od-
czuwa. Reguły okazywania emocji są przekazywane poprzez u p o m n i e n i a ro-
dziców — „przestań się głupio uśmiechać". Zasady te mogą decydować o tym,
co pomniejszamy, w czym przesadzamy, co zupełnie skrywamy, albo kiedy
m a s k u j e m y wyrażanie emocji, które a k u r a t czujemy 6 .
Przetestowałem tę koncepcję w serii badań, które wykazały, że kiedy są sami,
wtedy zarówno Japończycy, jak i Amerykanie przejawiali takie same ekspresje
mimiczne w odpowiedzi na oglądany film przedstawiający zabieg chirurgiczny
albo wypadek, ale kiedy w trakcie seansu siedział obok nich badacz, Japończycy
maskowali swój negatywny wyraz twarzy uśmiechem bardziej niż Amerykanie.
Czyli prywatnie — wrodzona ekspresja mimiczna, publicznie — ekspresja kon-
trolowana 7 . Ponieważ większość antropologów i podróżników ma okazję obser-
wować zachowania publiczne, zbudowałem w ten sposób wyjaśnienie i zebrałem
dowody na to, w jaki sposób jest ono kształtowane. Natomiast gesty symboliczne,
takie j a k kiwanie głową na znak potwierdzenia, kręcenie głową na znak za-
przeczenia albo znak O K , rzeczywiście są zależne od k u l t u r y . W tej kwestii
Birdwhistell, Mead i większość innych naukowców badających zachowanie miała
rację, mimo że mylili się co do ekspresji mimicznych sygnalizujących emocje.
W moje j koncepcji była j e d n a k pewna luka, a skoro potrafiłem ją zauważyć
j a s a m , na pewno zdołaliby to uczynić również Birdwhistell i M e a d , którzy
z pewnością szukaliby wszelkich sposobów na obalenie moich odkryć. Wszyst-
kie b a d a n e przeze mnie (i przez Izarda) osoby mogły nauczyć się znaczenia
typowych dla kultury zachodniej ekspresji mimicznych, oglądając filmy z Char-
liem C h a p l i n e m albo J o h n e m W a y n e m w kinie albo w telewizji. N a u k a czer-
p a n a z mediów albo kontakty z ludźmi z innych kultur mogły wyjaśniać, dla-
czego osoby wywodzące się z różnych kultur zgodnie oceniały emocje wyrażane
na moich zdjęciach białych ludzi. Potrzebowałem kultury odizolowanej od bodź-
ców wizualnych, w której ludzie nie widzieli żadnych filmów, nie mieli telewizji,
gazet, i spotykali bardzo niewielu, jeśli w ogóle jakichś, obcokrajowców. Jeśli
również oni identyfikowaliby w moim zestawie fotografii takie same emocje jak
badane osoby z Chile, Argentyny, Brazylii, Japonii i ze Stanów Zjednoczonych,
miałbym niezbity dowód.
Człowiekiem, który otworzył przede mną świat kultury z epoki kamiennej,
był Carleton Gajdusek, neurolog pracujący od ponad dekady w takich odizolo-
wanych miejscach, j a k wyżyny Papui-Nowej Gwinei. Próbował tam zidentyfi-
kować przyczynę dziwnej choroby, kuru, która była przyczyną śmierci około
połowy osób w j e d n e j z tamtejszych społeczności. Tubylcy wierzyli, że przyczyną

OO c u n r i B 11 I A W N I OM F
są czary. Kiedy przybyłem na miejsce, G a j d u s e k wiedział już, że czynnikiem
chorobotwórczym jest wolno działający wirus, który ulega wieloletniej inkubacji,
zanim zacznie powodować widoczne objawy (również AIDS jest wywoływane
przez takiego wirusa). Wciąż j e d n a k nie wiedział, jaką drogą następuje zaka-
żenie (okazało się, że był nią kanibalizm. Tubylcy ci nie zjadali swoich wrogów,
w stosunku do których istniało większe prawdopodobieństwo, że ginąc w walce,
są w pełni zdrowi. Zjadali natomiast swoich przyjaciół, którzy zmarli na j a k ą ś
chorobę, w tym wielu na kuru. Ciała przed zjedzeniem nie były gotowane, więc
z łatwością dochodziło do zarażenia. Jakiś czas potem Gajdusek otrzymał Na-
grodę Nobla za odkrycie tego wolno działającego wirusa).
Szczęśliwym t r a f e m Gajdusek zdawał sobie sprawę, że kultury z epoki ka-
miennej stoją na progu zagłady, więc zużył ponad 30 kilometrów taśmy filmowej,
utrwalając na niej codzienne życie tubylców w każdej z dwóch badanych przez
niego kultur. Nigdy nie oglądał tych filmów; nawet jednokrotne przejrzenie tych
materiałów zajęłoby prawie sześć tygodni. I wtedy pojawiłem się j a .
Uradowany, że ktoś miał naukową motywację, żeby przebadać j e g o filmy,
pożyczył mi kopie, a j a i mój kolega Wally Friesen spędziliśmy sześć miesięcy,
uważnie j e analizując. Filmy te zawierały dwa bardzo przekonujące dowody na
uniwersalność ekspresji mimicznych odpowiadających emocjom. Po pierwsze
nie udało n a m się natrafić na wyraz twarzy, którego byśmy już nie znali. Jeżeli
formy ekspresji mimicznej są wyuczone, to te odizolowane ludy powinny prze-
jawiać jakieś inne typy wyrazów twarzy, takie, jakich jeszcze nigdy nie widzie-
liśmy. Nie stwierdziliśmy ani j e d n e g o takiego przypadku.
Wciąż istniała możliwość, że te znajomo wyglądające formy ekspresji mi-
micznej sygnalizują zupełnie inne emocje. Ale choć filmy nie zawsze pokazy-
wały, co miało miejsce tuż przed wystąpieniem danego wyrazu twarzy albo tuż
po nim, to kiedy było to widoczne, stanowiło potwierdzenie naszych interpre-
tacji. Jeśli wyrazy twarzy sygnalizowałyby w różnych k u l t u r a c h różne emocje,
wtedy zupełni outsiderzy, nie mający pojęcia o d a n e j kulturze, powinni okazać
się niezdolni do p o p r a w n e j i n t e r p r e t a c j i tych form ekspresji.
Próbowałem dociec, jakich a r g u m e n t ó w użyliby Birdwhistell i Mead, aby
obalić to twierdzenie. Przyszło mi do głowy, że powiedzieliby: „Nie m a znacze-
nia, że nie stwierdza się żadnych nowych form ekspresji mimicznej; te, które
zaobserwowałeś, miały tak naprawdę inne znaczenie. Zrozumiałeś je, ponie-
waż wskazówką był dla ciebie społeczny kontekst, w którym były zastosowane.
Nigdy nie obserwowałeś emocji w oderwaniu od tego, co wydarzyło się tuż przed
nią, po niej albo w tym samym czasie. Gdybyś miał po t e m u okazję, nie po-
trafiłbyś rozpoznać, co oznacza dany wyraz twarzy". Aby zlikwidować tę lukę,
ściągnęliśmy Silvana ze Wschodniego Wybrzeża, żeby popracował z nami przez
tydzień w moim l a b o r a t o r i u m .

E M O C J E w R Ó Ż N Y C H K U L T U R A C H 18
Z a n i m przyjechał, dokonaliśmy obróbki filmów, tak że mógł oglądać j e -
dynie same ekspresje mimiczne, oderwane od kontekstu społecznego, po pro-
stu s a m e zbliżenia twarzy. Silvan nie miał z tym n a j m n i e j s z e g o p r o b l e m u .
Każda z j e g o interpretacji odpowiadała kontekstowi społecznemu, którego nie
mógł zobaczyć. Co więcej, wiedział dokładnie, skąd czerpie te informacje. Wally
i j a wyczuwaliśmy, jaki przekaz emocjonalny jest wyrażany przez każdą ekspresję
m i m i c z n ą , ale nasze oceny były o p a r t e n a intuicji; zazwyczaj nie potrafiliśmy
określić, co dokładnie w d a n y m wyrazie twarzy odpowiadało za d a n y przekaz
emocjonalny, chyba że był to uśmiech. Silvan podszedł do e k r a n u i wskazał,
które dokładnie k o n k r e t n e ruchy mięśni sygnalizowały poszczególne emocje.
Zapytaliśmy go również o j e g o ogólne w r a ż e n i a n a t e m a t obu tych kultur.
Powiedział, że j e d n a z tych g r u p wydawała się całkiem przyjazna. Drugą cecho-
wało wybuchowe przejawianie gniewu, duża podejrzliwość i homoseksualizm.
G r u p ą , którą opisał w ten sposób, byli Anga. J e g o opis odpowiadał t e m u , co na
ich t e m a t słyszałem od G a j d u s k a , który z nimi pracował. Wielokrotnie ata-
kowali oni australijskich funkcjonariuszy, którzy próbowali założyć t a m stałą
stację. Byli wśród swoich sąsiadów znani ze swojej głębokiej podejrzliwości.
A mężczyźni z tej grupy aż do zawarcia małżeństwa utrzymywali stosunki ho-
moseksualne. Kilka lat później etnolog Irenaus Eibl-Eibesfeldt musiał dosłow-
nie ratować swoje życie ucieczką, kiedy próbował z nimi pracować.
Po tym spotkaniu postanowiłem poświęcić się badaniu ekspresji mimicznych.
Zacząłem jeździć do Nowej Gwinei, p r ó b u j ą c zebrać dowody na poparcie tezy,
której prawdziwości byłem pewny — że przynajmniej niektóre formy ekspresji
mimicznych wyrażających emocje są uniwersalne. Zacząłem też rozwijać obiek-
tywną metodę pomiaru zachowań mimicznych, tak by każdy badacz mógł bez-
stronnie odczytać z ruchu mięśni twarzy to, co tak wyraźnie dostrzegał Silvan.
Pod koniec roku 1967 pojechałem n a t e r e n południowo-wschodnich wyżyn,
żeby zrobić badania wśród ludu Fore, który żył w małych, porozrzucanych wio-
skach dwa tysiące m e t r ó w nad p o z i o m e m morza. Nie z n a ł e m języka fore, ale
dzięki pomocy kilku chłopców, którzy nauczyli się w szkółce misyjnej miejsco-
wego pidżynu*, m o g ł e m porozumiewać się dzięki t ł u m a c z e n i u z angielskiego
n a pidżyn i z pidżynu n a fore, a później w odwrotnym k i e r u n k u . Przywiozłem
ze sobą zdjęcia p o k a z u j ą c e różne wyrazy twarzy, a większość z nich stanowiły
fotografie podarowane mi przez Silvana, kiedy prowadziłem badania nad bar-
dziej zaawansowanymi k u l t u r a m i (na stronie 27 z n a j d u j ą się trzy przykłady).
M i a ł e m również fotografie niektórych przedstawicieli p l e m i e n i a Fore, które
wybrałem z filmu, z a k ł a d a j ą c , że mogą mieć kłopoty z i n t e r p r e t a c j ą emocji

Pidżyn to język o zredukowanej składni i uproszczonej morfologii, utworzony na bazie


co n a j m n i e j dwóch innych języków, z których czerpie poszczególne elementy. C z ę s t o
występuje na t e r e n a c h poddanych kolonizacji — p r z y p - tłum.

OA L' r» n T V T i T A W N I O N K
okazywanych przez białych. Martwiłem się nawet, że mogą się okazać w ogóle
niezdolni do zrozumienia zdjęć, ponieważ nigdy się z nimi nie zetknęli. Niektó-
rzy antropologowie twierdzili wcześniej, że ludy, które nigdy dotąd nie miały
styczności z fotografią, muszą się nauczyć, j a k j ą interpretować. Ale Fore nie
mieli takich kłopotów; od razu zrozumieli moje zdjęcia i wydawało się, że nie
ma dla nich znaczenia narodowość przedstawionych na nich osób, Fore czy
Amerykanów. Problem tkwił w tym, o co ich poprosiłem.
Nie mieli języka pisanego, więc nie mogłem poprosić ich o dopasowanie do
oglądanej emocji j e d n e g o ze słów ułożonych w listę. Gdybym zaś czytał im tę
listę na głos, musiałbym się martwić, czyją aby zapamiętali i czy na ich wybór nie
m a wpływu kolejność odczytywanych słów. Zamiast tego poprosiłem ich więc
o wymyślenie historii odpowiadającej każdemu z oglądanych wyrazów twarzy.
„Powiedzcie mi, co się tu teraz dzieje, a co się stało wcześniej, że ta osoba m a
taki wyraz twarzy, i co stanie się potem". To było jak wyrywanie zęba. Nie jestem
pewien, czy było to spowodowane przez proces tłumaczenia, czy przez fakt, że Fo-
re nie mieli pojęcia, co chciałbym usłyszeć i dlaczego ich o to proszę. Być może
wymyślanie historii o nieznajomych po prostu nie było wśród Fore praktykowane.
W końcu udało mi się zebrać te historie, ale ich stworzenie zajęło każdej
z badanych osób dużo czasu, po każdej sesji zarówno oni, j a k i j a byliśmy wy-
czerpani. Ale nie n a r z e k a ł e m na brak ochotników, m i m o że podejrzewam, iż
krążyły wśród nich wieści, że to, o co ich proszę, nie jest łatwe. W grę wchodziły
też skuteczne środki zachęty, motywujące Fore do oglądania moich fotografii:
każdej z badanych osób dawałem w zamian za pomoc kostkę mydła albo paczkę
papierosów. Nie dysponowali mydłem, więc miało ono dużą wartość. Hodowali
własny tytoń, który palili w fajkach, ale wyglądało na to, że bardziej smakują im
moje papierosy.
Większość z ich historii odpowiadała emocjom, wyobrażonym na każdej
fotografii. Kiedy patrzyli przykładowo na zdjęcie przedstawiające uczucie oce-
nianie w kulturach słowa pisanego j a k o smutek, Nowogwinejczycy najczęściej
stwierdzali, że osobie tej u m a r ł o dziecko. Ale procedura polegająca na opowia-
daniu historii była nieporęczna, a udowodnienie, że różne historie odpowiadają
poszczególnym emocjom, nie wyglądało na łatwe zadanie. Wiedziałem, że mu-
szę zabrać się do tego inaczej, ale nie wiedziałem j a k .
Filmowałem też wtedy spontaniczne miny tubylców i udało mi się uchwycić
wyraz radości na ich twarzach, kiedy ludzie z pobliskiej wioski spotkali swoich
przyjaciół. Aranżowałem również sytuacje mające wywoływać emocje. Nagra-
łem dwóch mężczyzn grających na swoich i n s t r u m e n t a c h muzycznych, a na-
stępnie utrwaliłem na taśmie ich zaskoczenie i zachwyt, kiedy po raz pierwszy
usłyszeli swoje głosy i muzykę wydobywające się z magnetofonu. Dźgnąłem też
pewnego chłopca gumowym nożem, który miałem ze sobą, a k a m e r a utrwaliła
jego reakcję i reakcje jego kolegów. Uważali, że to dobry żart (miałem na tyle

E M O C J E w R Ó Ż N Y C H K U L T U R A C H 20
rozsądku, by nie próbować tego na którymś z mężczyzn). Takie nagrania nie
mogły służyć za dowód moich tez, ponieważ badacze upierający się przy stano-
wisku, że ekspresje mimiczne różnią się w zależności od kultury, mogliby ar-
gumentować, iż wybrałem jedynie tych kilka przypadków, kiedy m i a ł e m do
czynienia z uniwersalnymi f o r m a m i ekspresji.
Po kilku miesiącach opuściłem Nową Gwineę — nie była to t r u d n a decyzja,
ponieważ byłem spragniony konwersacji, której nie mogłem prowadzić z tu-
bylcami, oraz normalnego jedzenia, co wiązało się z pomyłką, jaką popełniłem,
sądząc, że będzie mi smakowała lokalna kuchnia. Pochrzyn i coś przypomi-
nającego tę część szparaga, którą odrzucamy, zaczęły się robić nudne. Była to
przygoda, najbardziej ekscytująca w moim życiu, ale wciąż martwiłem się, że nie
udało mi się zgromadzić niepodważalnych dowodów. Wiedziałem, że ta kultura
pozostanie już tylko niedługo w izolacji, a podobnych do niej nie pozostało na
świecie zbyt wiele.
Po powrocie do d o m u odkryłem technikę, której psycholog J o h n Dashiel
używał w latach 30. do badania, w j a k i m stopniu małe dzieci potrafią interpre-
tować wyraz twarzy. Są one zbyt małe, by umieć czytać, więc nie mógł im dać
listy słów, z której mogłyby wybierać adekwatne określenia. Zamiast prosić j e
0 wymyślenie historyjki — co zrobiłem na Nowej Gwinei — Dashiel postąpił
sprytnie, czytając im pewną historyjkę, a następnie pokazując im zestaw ob-
razków. Dzieci musiały jedynie wybrać obrazek, który odpowiadał usłyszanej
historyjce. Wiedziałem, że ta metoda sprawdzi się również w moich badaniach.
Przejrzałem więc historie wymyślone przez Nowogwinejczyków, wybierając te,
które podawano najczęściej po obserwacji danego typu ekspresji emocjonalnej.
Były one całkiem proste: ,Jego/jej przyjaciel przyszedł i on(a) jest szczęśliwy/-a;
on(a) jest rozgniewany/-a i zaraz zacznie się bić; jego/jej dziecko umarło i jest
m u / j e j bardzo smutno; on(a) patrzy na coś, coś się m u / j e j nie podoba, albo na
coś śmierdzącego; on(a) patrzy na coś nowego i nieoczekiwanego".
Był pewien problem z najczęstszą historyjką odpowiadającą strachowi, która
opisywała niebezpieczeństwo, j a k i e stanowi dzik. Musiałem j ą zmienić, aby
zmniejszyć ryzyko, że może być zinterpretowana j a k o opowieść o zaskoczeniu
albo o gniewie. Historyjka ta brzmiała następująco: ,,On(a) siedzi sam(a) w do-
mu, a w wiosce nie m a poza tym zupełnie nikogo. W d o m u nie m a też noża,
siekiery ani łuku i strzał. W drzwiach domu stoi dzik, a mężczyzna (kobieta)
patrzy na niego i bardzo się go boi. Dzik stoi j u ż w drzwiach od kilku m i n u t
1 człowiek patrzy na niego z wielkim lękiem, a dzik nie z a m i e r z a odejść od
drzwi, więc człowiek boi się, że dzik go/ją ugryzie".
Stworzyłem zestawy po trzy zdjęcia każdy, które zamierzałem pokazywać ba-
danym osobom w czasie, kiedy będą im odczytywane historyjki (przykład takiego
zestawu zamieszczam poniżej). Badany musiał jedynie wskazać na odpowiednią
fotografię. Zrobiłem wiele takich zestawów i nie chciałem, żeby jakiekolwiek

F.MOC1E U I A W N l O N E
zdjęcie powtarzało się więcej niż j e d e n raz, aby wybór nie dokonywał się przez
wykluczenie: „Aha, to było to zdjęcie, kiedy u m a r ł o dziecko, a to było, kiedy
powiedziałem, że ona zamierza walczyć, więc to musi być historyjka o dziku".
Powróciłem do Nowej Gwinei pod koniec 1968 roku, razem z moimi histo-
ryjkami i zdjęciami oraz z zespołem kolegów, którzy mieli mi pomóc w zbiera-
niu danych 9 (tym razem zabrałem z sobą również jedzenie w puszkach). Myślę,
że o naszym powrocie było głośno, ponieważ poza Gajduskiem i jego kamerzy-
stą Richardem Sorensonem (który bardzo mi pomógł w poprzednim roku) bardzo
niewielu obcych zapuszczało się w te strony, a jeszcze mniej z nich wracało.
Podróżowaliśmy trochę po okolicznych wioskach, ale kiedy rozniosła się wieść,
że to, o co prosimy, jest bardzo proste do zrobienia, zaczęli się do nas schodzić
także ludzie z odległych wiosek. Podobało im się stawiane przed nimi zadanie
oraz byli ponownie zachwyceni mydłem i papierosami.
Zadbałem szczególnie o to, żeby nikt z naszej grupy niechcący nie podpo-
wiedział innym b a d a n y m , które zdjęcie było poprawną odpowiedzią. Zestawy
fotografii były umieszczone na przezroczystych arkuszach, z n u m e r e m kodu
wypisanym na tylnej stronie każdej z nich, tak by można je było zobaczyć, za-
glądając na drugą stronę arkusza. Nie wiedzieliśmy, i naszym celem było nie
wiedzieć, które kody odpowiadają j a k i m ekspresjom mimicznym. Arkusz był
odwracany w stronę b a d a n e g o i ustawiony w taki sposób, żeby osoba zapisu-
j ą c a odpowiedzi nie była w stanie zobaczyć j e g o przedniej części. N a s t ę p n i e
odczytywano historyjkę, badany wskazywał wybrane zdjęcie, a j e d e n z nas zapi-
sywał n u m e r kodu wskazanej fotografii*.

M i m o przedsięwziętych przez nas środków ostrożności, j e d e n z badaczy przywiąza-


nych do idei, że różne formy ekspresji mimicznej są wyuczone, a nie wrodzone, zarzu-
cił n a m piętnaście lat później, że mogliśmy w jakiś sposób podpowiedzieć badanym,
jakie zdjęcie należy wybrać. Nie wiedział, j a k miałoby się to odbyć, uważał po prostu,
ze musiało tak być, ponieważ nie potrafił zrezygnować ze swojej wiary w kulturowe
pochodzenie ekspresji mimicznych.

EMOCJE w RÓŻNYCH KULTURACH 27


W ciągu zaledwie kilku tygodni przebadaliśmy ponad trzysta osób, około 3%
liczby członków tej kultury, więcej niż wystarczająco dużo, by móc przeprowa-
dzić analizę statystyczną. Uzyskaliśmy jasno określone rezultaty dla szczęścia,
gniewu, obrzydzenia i s m u t k u . Strach i zaskoczenie nie były od siebie odróż-
nione — kiedy ludzie słyszeli straszną historyjkę, równie często wybierali za-
skoczenie jako wyraz twarzy odpowiadający strachowi, to samo miało również
miejsce w drugą stronę, kiedy przedstawiano im zaskakującą historyjkę. J e d n a k
strach i zaskoczenie odróżniały się od gniewu, obrzydzenia, smutku i szczęścia.
Do dzisiaj nie wiem, dlaczego strach i zaskoczenie nie były rozróżniane. Być
może problem tkwił w historyjkach, albo może chodziło o to, że obie te emocje
są ze sobą w życiu tych ludzi tak przemieszane, że nie stosuje się ich rozróż-
nienia. W kulturach opartych na słowie pisanym strach i zaskoczenie są od sie-
bie odróżniane 1 0 .
Wszyscy nasi badani, poza 23 osobami, nie widzieli nigdy filmów, telewizji
ani fotografii; nie mówili też ani nie rozumieli języka angielskiego i pidżynu,
nie mieszkali wcześniej w żadnej zachodniej osadzie i nigdy nie pracowali dla
żadnego białego. Te 23 osoby, które stanowiły wyjątek, potrafiły mówić po an-
gielsku i miały za sobą ponadroczną naukę w szkółce misjonarskiej. Nie stwier-
dziliśmy różnic między większością badanych, którzy mieli szczątkowy kontakt
z zewnętrznym światem, a tą garstką, która go za sobą miała, nie zaobserwo-
waliśmy również żadnych różnic między mężczyznami a kobietami.
Zrobiliśmy jeszcze j e d e n eksperyment, który nie był prosty dla jego uczest-
ników. J e d n a z osób znających pidżyn przeczytała g r u p i e j e d n ą z historyjek
i poprosiła ludzi o pokazanie, j a k wyglądałyby ich twarze, gdyby to oni byli na
miejscu b o h a t e r a historyjki. Sfilmowałem dziewięciu wykonujących to zadanie
mężczyzn, z których żaden nie uczestniczył we wcześniejszych badaniach.
Nieobrobione taśmy zostały pokazane studentom w Ameryce: gdyby ekspresje
mimiczne były specyficzne dla danej kultury, studenci nie byliby w stanie doko-
nać ich poprawnej interpretacji. Ale Amerykanie poprawnie rozpoznali wszyst-
kie wyrazy twarzy z wyjątkiem strachu i zaskoczenia, w którym to przypadku
obie interpretacje pojawiały się z jednakową częstotliwością, tak j a k w przy-
padku Nowogwinejczyków. O t o cztery przykłady wyrażania emocji przez No-
wogwinejczyków.
Ogłosiłem nasze odkrycia na corocznej krajowej konferencji antropologicz-
nej w 1969 roku. Wiele osób nie było uszczęśliwionych tym, do jakich wniosków
doszliśmy. Byli tacy, którzy byli niezmiennie przekonani, że ludzkie zachowa-
nie jest w całości pochodną wychowania, a nie natury; zatem ekspresje mimicz-
ne muszą być różne w zależności od kultury, niezależnie od tego, jakie dowody
p r z e d s t a w i ł e m . Fakt, że odkryłem także kulturowo u w a r u n k o w a n e różnice
- z a r z ą d z a n i u ekspresją mimiczną, jakie zidentyfikowałem podczas badań J a -
pończyków i Amerykanów, nie był wystarczająco przekonujący.

9R l U n r i K III A W N I O N F.
EMOCJE w RÓŻNYCH KULTURACH 29
Najlepszym sposobem na rozwianie tych wątpliwości byłoby powtórzenie
całego badania w stosunku do jakiejś innej, niepiśmiennej, odizolowanej kultury.
Idealnie byłoby, gdyby zrobił to inny badacz, najlepiej ktoś, kto pragnąłby obalić
moją tezę. Gdyby taki naukowiec dokonał takich samych odkryć jak ja, stano-
wiłoby to ogromne wzmocnienie naszego stanowiska. Dzięki kolejnemu łutowi
szczęścia takie właśnie b a d a n i a przeprowadził antropolog Karl Heider.
Heider powrócił niedawno z trwającej kilka lat wyprawy badawczej na ob-
szary plemienia Dani, kolejnej odizolowanej grupy z a m i e s z k u j ą c e j tak zwany
Zachodni Irian, część Indonezji". H e i d e r powiedział mi, że z moimi wynikami
musi być coś nie w porządku, ponieważ Dani nawet nie mają słów na określe-
nie emocji. Zaproponowałem, że przekażę mu wszystkie moje materiały badaw-
cze i nauczę go, jak przeprowadzić konieczne eksperymenty, kiedy następnym
razem wróci na tereny plemienia. Otrzymane przez niego rezultaty doskonale
odpowiadały tym uzyskanym przeze mnie, nawet w kwestii niezdolności do roz-
różniania strachu od zaskoczenia 1 2 .
J e d n a k nawet obecnie nie wszyscy antropologowie są przekonani do tam-
tych badań. J e s t też trochę psychologów, przede wszystkim tych zajmujących
się językiem, którzy wysuwają zarzut, że nasze badania prowadzone wśród pi-
śmiennych kultur, w trakcie których prosiliśmy ludzi o podanie nazwy emocji,
która odpowiadałaby o g l ą d a n e j ekspresji mimicznej, nie mogą stanowić do-
wodu na uniwersalność tych ekspresji, ponieważ słowa odpowiadające każdej
emocji nie dają się dokładnie przełożyć. To, w jaki sposób emocje znajdują od-
zwierciedlenie w języku, jest oczywiście bardziej p r o d u k t e m kultury niż ewo-
lucji. Ale w trakcie badań przeprowadzonych do chwili obecnej już wobec ponad
dwudziestu piśmiennych kultur Zachodu i Wschodu oceny dokonywane przez
większość badanych osób z d a n e j kultury, które określały emocje w y r a ż a n e
przez d a n y rodzaj ekspresji m i m i c z n e j , były takie s a m e . P o m i m o kłopotów
z t ł u m a c z e n i e m , nigdy nie mieliśmy do czynienia z sytuacją, żeby większość
badanych z dwóch różnych kultur przypisywała t e m u s a m e m u typowi wyrazu
twarzy różne znaczenie emocjonalne. Nigdy. Poza tym nasze odkrycia nie są
oczywiście ograniczone do badań, w których ludzie mają z a g a d a n i e określenie
pokazywanych fotografii jednym słowem. Na Nowej Gwinei korzystaliśmy z hi-
storyjek opisujących wydarzenia emocjonalne. P o n a d t o prosiliśmy badanych
o odgrywanie emocji. A w Japonii dokonaliśmy prawdziwych pomiarów zacho-
wania twarzy, które pokazały, że kiedy ludzie są pozostawieni samym sobie,
oglądanie nieprzyjemnego filmu powoduje takie same ruchy mięśni twarzy,
niezależnie od tego, czy osoba oglądająca jest Japończykiem, czy Amerykaninem.
Kolejny krytyk dezawuował nasze badania na Nowej Gwinei z tego powodu,
że używaliśmy historyjek opisujących sytuacje społeczne zamiast pojedynczych
słów 1 '. Krytyk ten zakładał, że emocje to słowa, co oczywiście nie jest prawdą.
Słowa są jedynie reprezentacją emocji, a nie samymi emocjami. Emocja to pro-

in PMor-IK UIAWNIONF
ces, szczególny rodzaj automatycznego oszacowania kształtowanego przez na-
szą ewolucyjną i osobistą przeszłość, w trakcie którego czujemy, że dzieje się
coś istotnego z p u n k t u widzenia naszego dobra, a jednocześnie u r u c h a m i a n e
są zmiany fizjologiczne i zachowania emocjonalne, które mają za zadanie re-
agowanie n a d a n ą s y t u a c j ę . Słowa to j e d e n ze sposobów n a r a d z e n i e sobie
z naszymi uczuciami i używamy ich, kiedy jesteśmy pod wpływem emocji, których
j e d n a k nie można redukować tylko do słów.
Nikt nie wie dokładnie, j a k ą informację o d b i e r a m y automatycznie, kiedy
widzimy czyjś wyraz twarzy. Przypuszczam, że słowa takie j a k „gniew" albo
„strach" nie opisują przekazu, jaki dociera do nas, kiedy jesteśmy w danej sytu-
acji. Używamy ich, kiedy mówimy o emocjach. Przekaz, jaki do nas dociera, jest
częściej taki, j a k to, z czym mieliśmy do czynienia w naszych historyjkach, nie
jest to abstrakcyjne słowo, tylko pewnego rodzaju ocena tego, co dana osoba zrobi
w następnej kolejności albo co spowodowało, że tę osobę ogarnęło to uczucie.
I n n e , dość o d m i e n n e r o d z a j e dowodów także w s p i e r a j ą tezę D a r w i n a , że
ekspresje mimiczne są uniwersalne, że są produktem ewolucji. Jeżeli ekspresje
te nie są wyuczone, to osoby, które rodzą się niewidome, powinny przejawiać
podobne wyrazy twarzy, j a k te, które widzą. W ciągu ostatnich sześćdziesięciu
lat przeprowadzono pewną liczbę badań, które za każdym razem potwierdzały
tę zgodność, szczególnie w odniesieniu do spontanicznych ekspresji mimicznych 14 .
Nasze poparte badaniami wielu różnych kultur odkrycia uruchomiły także
poszukiwanie odpowiedzi na szereg innych pytań dotyczących ekspresji mi-
micznych: ile wyrazów twarzy może przybrać człowiek? Czy ekspresje te do-
starczają wiernych, czy zwodniczych informacji? Czy każdy ruch twarzy jest
oznaką emocji? Czy ludzie mogą kłamać wyrazem twarzy tak samo, jak słowa-
mi? Było więc mnóstwo do zrobienia, mnóstwo zagadnień do zbadania. Obec-
nie dysponujemy już odpowiedziami na wszystkie te pytania i na wiele innych.
Odkryłem, ile typów ekspresji mimicznej może przybrać ludzka twarz — wię-
cej niż dziesięć tysięcy! — i zidentyfikowałem te spośród nich, które wydają się
mieć największe znaczenie dla emocji. Ponad dwadzieścia lat temu Wally Friesen
i j a stworzyliśmy pierwszy atlas twarzy, systematyczny opis, który wykorzystuje
słowa, fotografie i filmy, pokazujący, j a k dokonywać p o m i a r u ruchów twarzy
w kategoriach anatomicznych. W r a m a c h tej pracy musiałem nauczyć się, j a k
wykonywać każdy z ruchów mięśni mojej własnej twarzy. Czasami, aby spraw-
dzić, czy za wykonywany akurat ruch odpowiedzialny był jakiś konkretny mię-
sień, wkłuwałem sobie w skórę twarzy igłę, żeby stymulować elektrycznie od-
powiedzialne za ekspresję mięśnie i żeby powodować ich skurcz. W roku 1978
nasza m e t o d a p o m i a r u twarzy — system kodowania aktywności twarzowej
(l'ACS — Facial Action Coding System) — została opublikowana i jest obecnie
używana przez setki naukowców na całym świecie w celu pomiaru ruchów twarzy,

E M O C J E w R Ó Ż N Y C H K U L T U R A C H 26
a specjaliści od komputerów pilnie pracują nad automatyzacją i przyspiesze-
niem tego procesu 1 5 .
Przez wszystkie te lata używałem systemu kodowania aktywności twarzowej
do badań tysięcy fotografii i dziesiątek tysięcy sfilmowanych ekspresji mimicz-
nych, dokonując pomiaru każdego najmniejszego ruchu mięśni w r a m a c h każ-
dej ekspresji. Zdobywałem wiedzę na t e m a t emocji, d o k o n u j ą c p o m i a r u eks-
presji mimicznych p a c j e n t ó w psychiatrycznych i p a c j e n t ó w cierpiących na
chorobę wieńcową. Badałem zdrowych ludzi, kiedy pokazywali się w progra-
mach informacyjnych, takich jak C N N oraz podczas eksperymentów w moim
laboratorium, w trakcie których prowokowałem u nich emocje.
W ciągu ostatnich dwudziestu lat n a w i ą z a ł e m współpracę z innymi bada-
czami, by dowiedzieć się, co dzieje się w e w n ą t r z o r g a n i z m u i w mózgu, kiedy
na twarzy pojawia się ekspresja emocji. T a k j a k istnieją różne typy ekspresji
dla gniewu, strachu, obrzydzenia i s m u t k u , tak też wydaje się, że m a m y do
czynienia z różnymi wzorcami zmian fizjologicznych w obrębie narządów ciała,
które g e n e r u j ą wyjątkowe dla każdej emocji wrażenia. N a u k a właśnie teraz
odczytuje wzorce aktywności mózgowej, które leżą u podłoża każdej emocji 16 .
Korzystając z systemu kodowania aktywności twarzowej, mogliśmy ziden-
tyfikować pojawiające się na twarzy sygnały kłamstwa. Coś, co nazywam mikro-
ekspresjami, bardzo szybkie ruchy twarzy trwające krócej niż jedną piątą sekundy,
stanowi ważne źródło przecieków, zdradzających emocje, które d a n a osoba pró-
buje ukryć. Fałszywą ekspresję można rozpoznać na kilka sposobów: zazwyczaj
jest nieznacznie asymetryczna i b r a k u j e j e j płynności, na swój sposób prze-
miennie pojawia się i znika z twarzy. Moje badania nad kłamstwem sprawiły,
że nawiązałem kontakt z sędziami, policją, prawnikami, FBI, CIA, A T F i z po-
dobnymi agencjami w niektórych zaprzyjaźnionych krajach. Uczyłem wszyst-
kich tych ludzi, jak dokładniej określić, czy dana osoba mówi prawdę, czy kłamie.
Praca ta dała mi także możliwość badania ekspresji emocjonalnych szpiegów,
zabójców, malwersantów, morderców, przywódców innych państw oraz innych
osób, których przeciętny profesor nie m a zazwyczaj okazji spotkać 1 7 .
Kiedy napisałem już ponad połowę niniejszej książki, spotkał mnie zaszczyt
spędzenia pięciu dni z J e g o Świątobliwością D a l a j l a m ą , wtedy miała miejsce
dyskusja na t e m a t destrukcyjnych emocji. Uczestniczyło w niej jeszcze sześciu
innych dyskutantów — naukowców i filozofów — którzy przedstawiali swoje
koncepcje i włączali się do debaty 1 8 . Poznawanie ich dokonań oraz przysłuchi-
wanie się ich dyskusji nasunęło mi nowe pomysły, które włączyłem w tę książkę.
Po raz pierwszy w życiu m i a ł e m okazję dowiedzieć się, w jaki sposób emocje
postrzega tybetański buddysta, a jest to bardzo o d m i e n n a perspektywa od tej,
j a k a p a n u j e na Zachodzie. Byłem zdumiony tym, że koncepcje, o których piszę
w rozdziałach 2. i 3., są częściowo zgodne z p u n k t e m widzenia buddyzmu, i że
religia ta zainspirowała mnie do takiego rozszerzenia i udoskonalenia moich
pomysłów, iż skłoniło mnie to do daleko posuniętego przekształcenia treści tych
rozdziałów. Przede wszystkim zaś miałem okazję przyswoić sobie od J e g o Świą-
tobliwości Dalajlamy naukę na wielu poziomach, od doświadczalnego do inte-
lektualnego, i j e s t e m przekonany, że n a u k a ta wyszła tej książce na dobre 19 .
Nie jest to książka o buddyjskim poglądzie na emocje, ale co jakiś czas wspo-
m i n a m o punktach zbieżnych i o tych m o m e n t a c h , w których t a m t o spotkanie
otwierało przed m n ą szczególny wgląd w istotę omawianych zagadnień.
J e d n y m z najbardziej aktywnych obszarów badań jest poznawanie mózgo-
wych m e c h a n i z m ó w doświadczania emocji 20 . To, co napisałem, jest podbu-
dowane wiedzą czerpaną z tych b a d a ń , ale wciąż jeszcze wiemy o mózgu zbyt
mało, by móc odpowiedzieć na wiele z omawianych w tej książce pytań. Wiemy
naprawdę sporo na t e m a t emocjonalnego zachowania, wystarczająco dużo, by
móc dać odpowiedź na niektóre z najbardziej fundamentalnych pytań dotyczą-
cych roli emocji w naszym codziennym życiu. To, o czym piszę w kolejnych
rozdziałach jest o p a r t e przede wszystkim na moich własnych badaniach nad
emocjonalnym zachowaniem, w trakcie których szczegółowo przebadałem po-
stępowanie ludzi pod wpływem bardzo różnych emocji, w wielu różnych kul-
turach. Nauka, jaką z tego wyciągnąłem, podpowiada mi, co ludzie powinni
wiedzieć, by móc lepiej zrozumieć własne emocje.
Chociaż podstawę zagadnień, jakimi się z a j m u j ę w swojej książce, stanowią
moje badania oraz odkrycia innych naukowców, sięgnąłem również poza obszar
naukowo dowiedzionych twierdzeń, aby dotknąć też koncepcji, które uważam za
prawdziwe, choć ich status nie został jeszcze naukowo udowodniony. Zająłem
się także niektórymi zagadnieniami, które, jak sądzę, chcieliby poznać ludzie
starający się polepszyć swoje życie emocjonalne. Przygotowanie tej książki dało
mi nowe z r o z u m i e n i e emocji i m a m n a d z i e j ę , że t e g o s a m e g o doświadczy
również czytelnik.

E M O C J E w R Ó Ż N Y C H K U L T U R A C H 28
Kiedy ulegamy emocjom?

Przez większość czasu, a w przypadku niektórych ludzi przez cały czas, nasze
emocje dobrze służą naszym interesom, mobilizując nas do zajmowania się tym,
co jest w życiu najważniejsze, oraz zapewniając n a m wszelkiego rodzaju radość.
Ale bywa, że wpędzają nas one w kłopoty. Dzieje się tak, kiedy nasze reakcje
emocjonalne okazują się nieadekwatne w j e d e n z trzech następujących sposo-
bów: możemy odczuwać i okazywać właściwą emocję, ale z niewłaściwą inten-
sywnością, np. kiedy nasze zmartwienie było uzasadnione, ale zareagowaliśmy
w przesadny sposób i popadliśmy w przerażenie. Możemy też odczuwać ade-
kwatne emocje, okazując je j e d n a k w niewłaściwy sposób, np. kiedy nasz gniew
był uzasadniony, ale okazywaliśmy go przez u p a r t e milczenie, co było przeciw-
skuteczne i dziecinne. W rozdziale 4. opisuję metody, których zastosowanie
pomoże n a m z m i e n i ć oba te r o d z a j e niewłaściwych r e a k c j i e m o c j o n a l n y c h
— n i e a d e k w a t n ą intensywność i nieodpowiedni sposób okazywania emocji.
W tym rozdziale oraz w rozdziale 3. z a j m ę się t r z e c i m typem niewłaściwej
reakcji emocjonalnej, który t r u d n i e j zmienić, a który jest jeszcze gorszy od
dwóch pierwszych. Nie chodzi w nim o to, że nasze reakcje są zbyt intensywne,
ani o to, że ekspresja emocji jest nieodpowiednia; problem polega na tym, że
odczuwamy zupełnie nieadekwatną emocję. Problemem nie jest tu ryzyko, że
możemy być zbyt przestraszeni, ani możliwość okazania tego uczucia w niewła-
ściwy sposób; chodzi o to, co uświadamiamy sobie po fakcie, że w ogóle nie
powinniśmy odczuwać strachu.
Dlaczego dochodzi do uruchomienia niewłaściwej emocji? Czy możemy zu-
pełnie u s u n ą ć czynnik spustowy, który za to odpowiada, tak żeby na przykład
sytuacja, kiedy ktoś wpycha się przed nami w kolejce, nie wywoływała w nas
gniewu? A może moglibyśmy zmienić naszą reakcję emocjonalną w taki spo-
sób, żeby doświadczenie takie j a k to, że ktoś wpycha się przed nas do kolejki,
zamiast gniewu wywoływało w nas rozbawienie albo pogardę? Jeśli zaś nie mo-
żemy zlikwidować ani zmienić naszej reakcji emocjonalnej na dany czynnik
spustowy, to czy możemy przynajmniej zmniejszyć j e j siłę na tyle, by nie re-
agować w niewłaściwy sposób?
Tego rodzaju pytania nie miałyby racji bytu, gdybyśmy wszyscy reagowali
w ten sam sposób za każdym razem, kiedy się coś stanie, gdyby każde zdarze-
nie wywoływało u każdego tę samą emocję. Oczywiście tak nie jest: niektórzy
ludzie boją się wysokości, inni nie; niektórzy opłakiwali śmierć księżnej Diany,
tak jakby była ona ich bliską krewną, podczas gdy innych w ogóle to nie obe-
szło. Istnieją j e d n a k pewne czynniki spustowe, które generują te same emocje
u wszystkich osób; na przykład wypadki samochodowe, których uczestnicy ocie-
rają się o śmierć, nieodmiennie wywołują m o m e n t y strachu. J a k się to dzieje?
W jaki sposób każdy z nas nabywa własny wyjątkowy zestaw czynników spusto-
wych, a jednocześnie przejawia takie s a m e reakcje emocjonalne j a k wszyscy
inni wobec innych czynników spustowych? Prawie każdy odczuwa strach, jeśli
krzesło, na którym siedzi, nagle się zawali, ale jeśli chodzi o lot samolotem, to
niektórzy się go obawiają, podczas gdy inne osoby wcale nie. Niektóre czynniki
spustowe są wspólne n a m wszystkim, podobnie jak ekspresje mimiczne dla każ-
dej emocji, ale istnieją też takie aktywatory, które nie tylko są specyficzne dla
danej kultury, ale właściwe tylko dla danej osoby. W jaki sposób nabywamy ta-
kie aktywatory emocji, których wolelibyśmy nie mieć? Tymi właśnie pytaniami
zajmuję się w tym rozdziale. Musimy poznać na nie odpowiedzi, zanim będziemy
się mogli zająć praktycznymi kwestiami, którym poświęcimy uwagę w kolejnym
rozdziale, takimi jak odpowiedź na pytanie, czy możemy zmienić czynniki uru-
chamiające nasze emocje.
Odpowiedź na to pytanie jest trudna, dlatego że nie możemy zajrzeć w głąb
czyjejś głowy, by poznać przyczyny uczuć, ani też nie możemy, j a k to później
wyjaśnię, uzyskać odpowiedzi, po prostu pytając ludzi o to, dlaczego i kiedy ule-
gają emocjom. Istnieją techniki obrazowania mózgu, takie j a k funkcjonalny
rezonans magnetyczny (fMRI), w czasie których umieszcza się głowę wewnątrz
cewki magnetycznej, w następstwie czego powstają zdjęcia aktywnych części
mózgu w przeciągu dwóch albo trzech sekund. J e s t to niestety o wiele za długo,
by móc zbadać, j a k rodzi się e m o c j a , ponieważ uczucia często zaczynają się
w ciągu mniej niż j e d n e j sekundy. A nawet gdyby dzięki fMRI można było uzy-
skać zdjęcia procesów zachodzących w mózgu w ciągu ułamków sekundy, urzą-
dzenie nie dałoby n a m zbyt wielu informacji, ponieważ dokonuje ono po prostu
identyfikacji aktywnych rejonów mózgu, a nie określa, czym jest ta aktywność.
Chociaż nie istnieją jeszcze dowody naukowe, które mogłyby dostarczyć od-
powiedzi na pytania, j a k dochodzi do wytworzenia czynników spustowych emo-
cji w naszym mózgu i czy możemy się ich jakoś pozbyć — i miną być może
dziesiątki lat, zanim będziemy umieli rozwiązać te kwestie — można dokonać
pewnych przybliżeń, o p i e r a j ą c się na uważnej obserwacji tego, kiedy i w jaki
sposób ludzie przejawiają emocjonalne zachowania. Odpowiedzi, które mogę
zasugerować, mimo że są ostrożne, mogą n a m pomóc w lepszym radzeniu sobie
z własnymi uczuciami i z reakcjami emocjonalnymi innych ludzi.

1c t^ • ę r^ /-. t l- riiAił/winwc
Nie wszystko wywołuje w nas reakcje emocjonalne; nie zawsze podlegamy
wpływowi uczuć. Emocje przychodzą i odchodzą. C z u j e m y je w j e d n y m mo-
mencie, a w kolejnym możemy nie czuć j u ż zupełnie nic. Niektórzy ludzie są
dużo bardziej emocjonalni niż inni (zobacz rozdział „Konkluzje"), ale nawet
najbardziej emocjonalnym osobom zdarzają się chwile, kiedy nie doświadczają
żadnych uczuć. Pewni uczeni twierdzą, że zawsze podlegamy jakimś emocjom,
ale są one zbyt powierzchowne, byśmy mogli j e zauważyć, lub by mogły one
wpłynąć na nasze działanie. Jeśli są one rzeczywiście tak nikłe, że nie sposób
ich zauważyć, to myślę, iż możemy powiedzieć, że w takich chwilach nie do-
świadczamy żadnych emocji (można dodać, że nawet ci, którzy sądzą, iż zawsze
podlegamy j a k i m ś uczuciom, przyznają, że nie zawsze może być mowa o tym
samym uczuciu. Także ci naukowcy stoją więc wobec pytania, dlaczego w pew-
nym m o m e n c i e doświadczamy j e d n e j emocji, a w kolejnym innej).
Skoro zaś nie każdą m i n u t ę naszego życia wypełniają emocje, powstaje py-
tanie: dlaczego ulegamy emocjom wtedy, kiedy się to dzieje? Emocje powstają
u nas najczęściej wtedy, kiedy czujemy, zasadnie bądź bezzasadnie, że dzieje
się albo m a się wydarzyć coś, co może mieć poważny wpływ na nasz dobrostan,
prowadząc do j e g o poprawy lub pogorszenia. Nie jest to j e d y n a droga, która
prowadzi nas do poddania się emocjom, ale ta jest a k u r a t bardzo ważna, m a
zapewne centralne znaczenie, więc skoncentrujmy się właśnie na niej (w dal-
szym ciągu opisuję osiem kolejnych dróg generowania emocji). Chodzi tu o pro-
stą, ale zasadniczą ideę — emocje wyewoluowały, by przygotować nas do szyb-
kiego r a d z e n i a sobie z n a j b a r d z i e j kluczowymi z d a r z e n i a m i w naszymi życiu.
Przypomnij sobie chwilę, kiedy j e c h a ł e ś s a m o c h o d e m i nagle pojawił się
przed Tobą inny samochód, jadący z bardzo dużą prędkością, a Ty miałeś wra-
żenie, że za chwilę dojdzie między w a m i do zderzenia. Twoja uwaga była do
tego m o m e n t u skupiona na interesującej rozmowie z przyjacielem siedzącym
w fotelu pasażera albo na programie radiowym. W ciągu j e d n e j chwili, z a n i m
miałeś czas, by o tym pomyśleć, zanim świadoma część Twojego umysłu zdążyła
rozważyć tę kwestię, wyczułeś niebezpieczeństwo i spłynął na Ciebie strach.
Kiedy pojawia się emocja, ulegamy j e j w ciągu tych pierwszych milisekund,
oddając j e j kontrolę nad tym, co robimy, mówimy i myślimy. Bez świadomego
wyboru takiej ścieżki działania automatycznie szarpnąłeś kierownicą i doci-
snąłeś hamulec, żeby uniknąć zderzenia z drugim kierowcą. Jednocześnie
przez Twoją twarz przemknął wyraz strachu — brwi uniosły się ku górze i ścią-
gnęły ku sobie, oczy otwarły się bardzo szeroko, a wargi zostały ściągnięte do
tyłu w stronę uszu. Twoje serce zaczęło bić bardziej gwałtownie, zacząłeś się
pocić, a do wielkich mięśni w Twoich nogach zaczęło napływać więcej krwi.
/-wróć uwagę, że zrobiłbyś ten wyraz twarzy nawet wtedy, gdyby nie było z Tobą
w
aucie drugiej osoby, tak jak i serce zaczęłoby szybciej pompować krew, nawet
gdybyś nie zajął się nagle żadną aktywnością fizyczną, która mogłaby wymagać

K I E D Y U L E G A M Y E M O C J O M ? 32
zwiększonej cyrkulacji krwi. Reakcje te zachodzą, ponieważ w toku naszej ewo-
lucji użytecznym r o z w i ą z a n i e m było, żeby inni wiedzieli, kiedy wyczuwamy
niebezpieczeństwo. Użytecznym rozwiązaniem była też gotowość do ucieczki,
kiedy poczujemy strach.
Emocje przygotowują nas do r a d z e n i a sobie z ważnymi wydarzeniami bez
konieczności myślenia o tym, co należy zrobić. O mało co nie doszło do zderze-
nia, którego byś nie przeżył, gdyby część Ciebie nie monitorowała stale Twojego
otoczenia w poszukiwaniu sygnałów niebezpieczeństwa. Nie przeżyłbyś też,
gdybyś m u s i a ł świadomie przemyśleć, co należy zrobić, żeby poradzić sobie
z niebezpieczeństwem, kiedy stało się już ono oczywiste. Emocje robią to, kiedy
Ty nawet nie zdajesz sobie sprawy, co się dzieje, i przez większość czasu wy-
chodzi Ci to na korzyść, tak j a k w wypadku samochodowym, którego ledwo
udało się uniknąć.
Po tym, jak minęło niebezpieczeństwo, wciąż czułbyś buzujący wewnątrz
strach. Uczucia te przyblakłyby dopiero po upływie od dziesięciu do piętnastu
sekund i niewiele byłbyś w stanie zrobić, żeby j e przerwać. Emocje wywołują
zmiany w niektórych obszarach mózgu, które mobilizują nas do stawienia czoła
t e m u , co uruchomiło d a n ą emocję, oraz aktywują nasz autonomiczny układ
nerwowy, który odpowiada za regulację tętna, oddechu, pocenia się i za wiele
innych zmian fizjologicznych, które przygotowują nas do różnorakich działań.
Emocje generują również sygnały, takie jak zmiany naszej ekspresji mimicz-
nej, twarzy, głosu i postawy ciała. Nie wybieramy tych zmian, one po prostu się
dokonują.
Kiedy emocja jest silna, a j e j początek gwałtowny, tak j a k w naszym przy-
kładzie z samochodem, pamięć tego epizodu emocjonalnego nie będzie po jego
zakończeniu szczególnie dokładna. Nie możesz dowiedzieć się, co zrobił Twój
mózg, j a k i e procesy były zaangażowane w identyfikację zagrożenia stwarza-
nego przez drugi samochód. Wiedziałbyś tylko, że szarpnąłeś kierownicą i na-
cisnąłeś na hamulec, ale nie uświadamiałbyś sobie prawdopodobnie, że przez
Twoją twarz przemknęła pewna ekspresja. Odczułbyś niektóre ze zmysłowych
wrażeń, jakie pojawiły się wewnątrz Twojego organizmu, ałe trudno by Ci było
znaleźć słowa na ich opisanie. Gdybyśmy chcieli się dowiedzieć, jakim sposobem
byłeś w stanie wyczuć niebezpieczeństwo, mimo że byłeś skupiony na rozmowie
albo na muzyce w radiu, nie potrafiłbyś udzielić n a m odpowiedzi. Nie potrafisz
zaobserwować procesu, który ocalił Ci życie, ani nie umiesz nim pokierować.
T a wspaniała cecha naszych emocji — że zaczynają się zwykle bez pozosta-
wiania śladu tego procesu w naszej świadomości — może również obrócić się
przeciwko nam, prowadząc do nieadekwatnych reakcji emocjonalnych. Więcej
na ten t e m a t napiszę później.
J e ś l i proces ten byłby wolniejszy, moglibyśmy sobie uświadamiać, co za-
chodzi w naszych mózgach; moglibyśmy nawet poznać odpowiedzi na pytania
postawione w tym rozdziale. Ale nie przeżylibyśmy wtedy wypadku samocho-
dowego, którego cudem udało się uniknąć, nie bylibyśmy w stanie działać wy-
starczająco szybko. W pierwszej chwili decyzja albo ocena, która wywołuje
emocję, jest niezwykle szybka i zachodzi poza świadomością. Musimy mieć me-
chanizmy automatycznej oceny, które nieustannie m o n i t o r u j ą świat wokół nas,
odkrywając, kiedy dzieje się coś istotnego z p u n k t u widzenia naszego dobro-
stanu albo przetrwania.
Kiedy uda n a m się j u ż osiągnąć taki stopień zaawansowania, że będziemy
potrafili obserwować operację automatycznej oceny zachodzącą w mózgu, po-
dejrzewam, że odkryjemy tam nie j e d e n mechanizm, lecz wiele; dlatego od te-
raz będę używał określenia w liczbie mnogiej, kiedy będę odnosił się do me-
chanizmów a u t o m a t y c z n e j oceny, które skrótowo nazywam autoewaluatorami'.
Prawie każdy naukowiec, który prowadzi dziś badania nad emocjami, zga-
dza się z tym, co do tej pory powiedziałem: po pierwsze, że emocje to reakcje
na zdarzenia, które zdają się bardzo ważne dla naszego dobrostanu, a po dru-
gie, że emocje często zaczynają się tak szybko, iż nie jesteśmy świadomi procesu
zachodzącego w naszych umysłach, który wydaje się odpowiedzialny za ich ge-
nezę'. Badania nad mózgiem potwierdzają to, co do tej pory zasugerowałem.
Możemy bardzo szybko, w ciągu milisekund, dokonywać bardzo skomplikowa-
nych oszacowań, nawet nie z d a j ą c sobie z tego sprawy.
Możemy teraz przeformułować pierwszy zestaw pytań odnośnie do tego,
jak to możliwe, że posiadamy jednocześnie uniwersalne i specyficzne dla po-
szczególnych j e d n o s t e k aktywatory emocji. Na co są wyczulone nasze auto-
ewaluatory i jak doszło do ich uwrażliwienia na te właśnie czynniki spustowe?
J a k i m sposobem dochodzi do wykształcenia się czynników spustowych? Odpo-
wiedzi na te pytania powiedzą nam, dlaczego odczuwamy w danej chwili okre-
ślony rodzaj emocji. Pomogą n a m również odpowiedzieć na pytanie, dlaczego
czasem odczuwamy emocje, które wydają się zupełnie nieadekwatne do sytu-
acji, podczas gdy innym razem nasze uczucia są doskonale dostrojone do tego,
co się dzieje, i mogą n a m nawet uratować życie.
Odpowiedzi na te pytania pokażą n a m również, czy jesteśmy w stanie zmie-
nić coś w kwestii tego, co wywołuje w nas emocje. Czy moglibyśmy na przykład
zrobić cokolwiek, żeby nie odczuwać więcej strachu, kiedy samolot wpadnie na

Kiedy pierwszy raz pisałem o autodetektorach, co miało miejsce trzydzieści lat temu,
nie określiłem, jakie zmysły mogłyby być w to zaangażowane. Wydaje się, że mógłby
to być każdy z naszych zmysłów: wzrok, słuch, dotyk, węch i smak. Podejrzewam, że
szczególnie ważny jest wzrok, ale sąd ten może odzwierciedlać mój — subiektywny
— punkt widzenia. Zawsze byłem najbardziej wrażliwy na to, co widzę; dlatego też
moje zainteresowanie emocjami zaczęło się od ekspresji mimicznych. Na razie po-
winniśmy założyć, że źródłem informacji dla autodetektorów może być każdy narząd
zmysłu.

K I E D Y U L E G A M Y E M O C J O M ? 34
dziurę powietrzną? Piloci mówią, że udało im się to osiągnąć, ponieważ sprzęt
pokładowy prawie zawsze ostrzega ich z wyprzedzeniem, kiedy m a j ą się na-
t k n ą ć na złą pogodę. Ale co by było, gdyby nie mieli żadnego ostrzeżenia, czy
czuliby wtedy strach? Nie potrafiłem skłonić żadnego pilota do odpowiedzi na
to pytanie, ale stewardesy mówiły, że owszem, odczuwają w takich sytuacjach
chwilowy strach. Co musielibyśmy przykładowo zrobić, żeby nie odczuwać już
więcej impulsu każącego n a m reagować na gniew gniewem? Czy jest to nie-
możliwe do osiągnięcia? Być może j e s t e ś m y w stanie jedynie zmienić czułość
autoewaluatorów związanych z pewnymi czynnikami spustowymi. A może na-
wet to p r z e r a s t a nasze możliwości. Jeszcze się tym zajmiemy.
Pewne wnioski na t e m a t tego, na jakie zdarzenia wyczulone są nasze auto-
ewaluatory, możemy wyciągnąć, rozważając czas pojawiania się emocji. Więk-
szość z tego, co wiemy na ten t e m a t , nie pochodzi z obserwacji, kiedy ludzie
doświadczają tej albo innej emocji. Informacje te pochodzą natomiast z ich od-
powiedzi na kwestionariusze badające, kiedy p a m i ę t a j ą odczuwanie tej albo
innej emocji. Filozof P e t e r Goldie w swojej pouczającej książce nazywa ten
rodzaj informacji postracjonalizacją 2 . Nie chodzi tu o to, żeby odrzucić takie
informacje. Odpowiedzi dawane przez ludzi w takich kwestionariuszach, po-
dobnie jak wyjaśnienia, które składamy samym sobie po epizodzie emocjonal-
nym, żeby zrozumieć, dlaczego zrobiliśmy to, co zrobiliśmy, mogą być nie-
kompletne, a niewykluczone, że również stereotypowe, ponieważ przechodzą
one przez filtry ludzkiej świadomości i pamięci. W przypadku kwestionariuszy
jest jeszcze dodatkowa kwestia, czyli: co ludzie chcą zdradzić innym osobom.
M i m o to ich odpowiedzi mogą nas całkiem sporo nauczyć.
Mój były student, psycholog J e r r y Boucher, postawił takie pytania w latach
70. mieszkańcom Malezji i Stanów Zjednoczonych 3 . J a k i ś czas p o t e m mój
kolega, psycholog Klaus Scherer oraz j e g o współpracownicy 4 wykonali po-
dobne badania na studentach wywodzących się z ośmiu zachodnich kultur.
O b a j znaleźli dowody na kulturowe różnice, jeśli chodzi o konkretne zdarzenia,
jakie wywołują emocje. Przykładowo, w każdej kulturze s t r a t a czegoś ważne-
go była czynnikiem spustowym smutku, ale to, jaką konkretnie stratę zgłaszano,
różniło się w zależności od kultury.
J e d e n z Malezyjczyków w badaniu Bouchera opowiedział mu historyjkę na
t e m a t osoby, która właśnie usłyszała wezwanie do modlitwy w ramach jednego
z największych muzułmańskich świąt. „Sprawiło to, że człowiek ten poczuł smu-
tek na myśl o swojej żonie i dzieciach w jego wiosce, obchodzących to święto. O n
sam znajdował się wówczas w gęstej dżungli, by bronić swojego kraju. Służył
j a k o żołnierz i nie mógł obchodzić [tego święta] ze swoją żoną i z dziećmi [które
zostały w domu w wiosce]". Pewien Europejczyk z badań Scherera powiedział:
„Myślałem o czymś, co wyzwoliło wspomnienie przyjaciela ze szkolnych lat,
który zginął w wypadku drogowym. Był świetnym uczniem i wspaniałą osobą.
Jego życie zostało zmarnowane, i dlaczego?". Strata to t e m a t powtarzający się
w obydwu historiach, ale są to różne rodzaje straty.
Moje wywiady z ludźmi z mojej rodzimej kultury d o k u m e n t u j ą wiele różnic
między A m e r y k a n a m i względem tego, co ich zasmuca, gniewa, n a p a w a stra-
chem, brzydzi itd. Nie chodzi o to, że nie m a punktów wspólnych. Niektóre
rzeczy s p r a w i a j ą , że n i e m a l wszyscy odczuwają tę s a m ą emocję — g r o ź n a
osoba niosąca pałkę, która znienacka pojawia się w ciemnej ulicy, prawie zaw-
sze wzbudza strach. Ale moja żona boi się myszy, które z kolei we mnie zupeł-
nie nie wzbudzają przerażenia. J a d e n e r w u j ę się, kiedy obsługa w restauracji
wolno wypełnia swoje zadania, n a t o m i a s t mojej żony w ogóle to nie wzrusza.
Także t u t a j m a m y więc do czynienia z problemem: w jaki sposób autoewalu-
atory stały się czułe zarówno na aktywatory emocji, jakie cechują każdego z nas,
jak i na czynniki spustowe, które wywołują różne emocje u różnych osób, nawet
w obrębie tej s a m e j kultury?
Kiedy się nad tym zastanowiłem, stało się dla mnie jasne, że autoewaluatory
muszą zważać na dwa rodzaje czynników spustowych. Muszą być wyczulone na
takie zdarzenia, które przytrafiają się k a ż d e m u , zdarzenia, które są ważne
ze względu na dobrostan albo przetrwanie wszystkich ludzi. Każdej emocji mo-
że odpowiadać kilka scenariuszy takich wydarzeń, które są przechowywane
w mózgu każdego człowieka. Być może jest to schemat, abstrakcyjny zarys al-
bo najbardziej podstawowe komponenty danej sceny, takie j a k groźba doznania
krzywdy w przypadku strachu albo j a k a ś ważna s t r a t a w przypadku s m u t k u .
Kolejna, równie prawdopodobna możliwość jest taka, że przechowywane wzorce
wcale nie mają abstrakcyjnego charakteru, tylko postać konkretnego zdarze-
nia. Na przykład w odniesieniu do strachu mogłaby to być u t r a t a podparcia
albo wspomnienie czegoś zbliżającego się do nas z taką szybkością, że istnieje
dużo ryzyko zderzenia. W przypadku s m u t k u uniwersalnym czynnikiem spu-
stowym może być u t r a t a u k o c h a n e j osoby, kogoś, do kogo j e s t e ś m y b a r d z o
przywiązani. Nie istnieją jak do tej pory podstawy naukowe pozwalające roz-
strzygnąć pomiędzy obu tymi możliwościami, ale nie m a to znaczenia dla tego,
w jaki sposób przebiega nasze życie emocjonalne.
Żyjąc, napotykamy wiele konkretnych wydarzeń, które uczymy się interpre-
tować j a k o wzbudzające strach, gniew, obrzydzenie, smutek, zaskoczenie albo
zadowolenie, i dodajemy je do uniwersalnych wydarzeń prototypowych, rozsze-
rzając tym samym zakres czujności naszych autoewaluatorów. T e wyuczone
zdarzenia mogą przypominać oryginalne zdarzenia prototypowe, w bliski albo
jedynie w odległy sposób. Nie są one takie same dla wszystkich ludzi, ale różnią
się od siebie w zależności od konkretnych jednostkowych przeżyć. Kiedy pod
koniec lat 60. b a d a ł e m członków kultury epoki k a m i e n n e j żyjących na Nowej
Gwinei, odkryłem, że obawiają się oni ataku ze strony dzików. W zurbanizowa-
nych rejonach Ameryki ludzie bardziej boją się ataku ze strony bandytów, ale
obie te sytuacje stanowią f o r m ę zagrożenia 5 .

KIEDY ULEGAMY EMOCJOM? 41


W mojej wcześniejszej książce 6 opisałem wraz z moim współpracownikiem
Wallym Friesenem sceny, które uważaliśmy za uniwersalne dla siedmiu ro-
dzajów emocji. Psycholog Richard Lazarus przedstawił później podobne pro-
pozycje 7 . Użył on zwrotu centralne wątki relacyjne, aby przedstawić swój pogląd
mówiący, że emocje dotyczą przede wszystkim naszych sposobów obchodzenia
się z innymi ludźmi, z którym to stwierdzeniem całkowicie się zgadzam (cho-
ciaż bezosobowe zdarzenia, takie jak zachód słońca albo trzęsienie ziemi, rów-
nież wywołują emocje). Słowo wątek jest dobrym wyborem, ponieważ możemy
wtedy mówić o uniwersalnych wątkach i o wariacjach w obrębie tych wątków,
które rozwijają się w r a m a c h osobistych doświadczeń każdej jednostki.
Kiedy zetkniemy się z jakimś w ą t k i e m , takim j a k wrażenie, którego do-
znajemy, kiedy nieoczekiwanie załamie się pod n a m i krzesło, u r u c h a m i a to
w nas emocję niosącą w sobie bardzo niewielki ładunek oceny. Nasze autoewa-
luatory mogą potrzebować trochę więcej czasu, żeby oszacować wszelkie waria-
cje każdego w ą t k u , które przyswoiliśmy sobie, d o r a s t a j ą c . Im bardziej odda-
lona od wątku jest d a n a wariacja, tym d ł u ż e j może n a m zająć dojście do
punktu, kiedy będziemy w stanie dokonać świadomego oszacowania". Świadome
oszacowanie oznacza, że j e s t e ś m y w pełni świadomi z a c h o d z ą c e g o w nas
procesu oceny; rozważamy to, co się wydarzyło, i z a s t a n a w i a m y się nad tym.
Przypuśćmy, że pewna osoba usłyszała, że w j e j miejscu pracy m a dojść do re-
dukcji zatrudnienia. Zastanawiałaby się ona nad tym, czy możliwe j e s t , że to
właśnie j ą dotknie zwolnienie, a w miarę rozważania tego potencjalnego za-
grożenia mogłaby zacząć odczuwać strach. Nie stać j e j przecież na u t r a t ę
pracy; p o t r z e b u j e zarabianych tu pieniędzy, żeby móc się utrzymać. Zdarze-
nie to m a odniesienie do w ą t k u u t r a t y wsparcia — j a k j u ż sugerowałem, jest
to j e d e n z wątków strachu — ale jest do tego stopnia oddalone od tego wąt-
ku, że proces oceny nie będzie tu automatyczny, lecz przemyślany. W proces
ten zaangażowana będzie świadomość d a n e j osoby.
Oczywiste j e s t , w j a k i sposób nabywane są te idiosynkratyczne wariacje,
indywidualne aktywatory emocji każdej osoby. Są one wyuczone, zależne od
refleksji nad tym, czego każdy z nas doświadcza (bandyci-e«y dziki). Ale w jaki
sposób nabywamy uniwersalne wątki? J a k i m sposobem są one zapisywane w na-
szych mózgach tak, że wywierają wpływ na nasze autoewaluatory? Czy także
one są wyuczone, czy też raczej odziedziczone, j a k o produkt naszej ewolucji?
W a r t o poświęcić czas na s t a r a n n e rozważenie tego zagadnienia, ponieważ
odpowiedź na to pytanie — w j a k i sposób nabywamy uniwersalne wątki —
niesie ze sobą implikacje dla kwestii, w j a k i m stopniu możemy j e modyfikować
albo eliminować. Nie ma niestety dowodów na to, w jaki sposób nabywamy uni-
wersalne wątki. Przedstawię teraz dwie a l t e r n a t y w n e możliwości i wyjaśnię,
dlaczego tylko j e d n a z nich jest moim z d a n i e m prawdziwa.
Zgodnie z pierwszym wyjaśnieniem nie tylko indywidualne wariacje są efek-
tem procesu uczenia się; uczymy się również wątków każdej z emocji. Ponie-
waż odkryto, że te same wątki powtarzają się w wielu różnych kulturach, mu-
szą one być oparte na doświadczeniach, które spotykają każdą, albo prawie
każdą osobę, w efekcie czegoś, co nazywa się uczeniem typowym dla gatunku.
Posłużmy się przykładem gniewu. Każdy człowiek przeżywa sytuacje, w któ-
rych działania innych osób prowadzą do zniweczenia jego zamierzeń, stają na
drodze do osiągnięcia tego, czego ten człowiek bardzo pragnie albo czym się
właśnie zajmuje. Każdy uczy się w miarę nabywania doświadczeń, że konfron-
tacja z taką stojącą n a m na drodze osobą, grożenie j e j albo nawet atak mogą
czasem z powodzeniem prowadzić do usunięcia przeszkody. Wyjaśnienie to
czyni tylko j e d n o założenie na temat właściwości wbudowanych w ludzką na-
turę na drodze dziedziczenia, a chodzi tu o pragnienie osiągania swoich celów,
zdolność do grożenia i a t a k o w a n i a oraz zdolność uczenia się na podstawie
sukcesów w usuwaniu napotykanych przeszkód. T a k i e j aktywności towarzy-
szy podwyższenie tętna, dzięki czemu krew napływa do rąk w oczekiwaniu na
ich wykorzystanie do a t a k u na przeszkodę — wszystko to są znane kompo-
nenty emocjonalnej reakcji charakterystycznej dla gniewu 9 .
Jeśli uniwersalne w ą t k i są nabywane w procesie uczenia się, powinna też
istnieć możliwość oduczenia się ich. Jeśli przyswoimy sobie w ą t e k gniewu, to
może moglibyśmy się od niego również odzwyczaić. Rozpoczynając moje bada-
nia, byłem przekonany, że tak właśnie jest. Wierzyłem, że każdy aspekt emocji,
wliczając w to również j e j czynniki spustowe, jest społecznie wyuczony. Moje
własne odkrycie uniwersalności ekspresji mimicznych oraz odkrycia innych ba-
daczy skłoniły mnie do zmiany zdania. Uczenie się nie jest jedynym źródłem
zjawisk zachodzących w toku przeżywania emocji. Uczenie się typowe dla ga-
tunku nie może wyjaśnić, dlaczego ekspresje mimiczne dzieci, które urodziły
się niewidome, są podobne do tych pokazywanych przez widzące dzieci. Nie
wyjaśnia również tego, które mięśnie są zaangażowane w poszczególne eks-
presje, na przykład: dlaczego w przypadku radości wargi unoszą się raczej do
góry, a nie opadają na dół, natomiast mięśnie wokół oczu się obkurczają. I dla-
czego dzieje się tak na całym świecie, mimo że może to być niedostrzegalne,
kiedy ludzie p r ó b u j ą maskować swój wyraz twarzy. Uczenie się typowe dla
gatunku nie daje też prostej odpowiedzi na nasze najnowsze odkrycie, że gniew,
strach, smutek i obrzydzenie odznaczają się różnymi zmianami tętna, pocenia
się, temperatury skóry i przepływu krwi (wszystkie te odkrycia są opisane w roz-
dziale 4.). Odkrycia te skłoniły mnie do wniosku, że zasadniczą rolę w kształ-
towaniu reakcji emocjonalnych odgrywa nasz bagaż ewolucyjny. Jeśli to prawda,
wydaje się prawdopodobne, że ewolucja odgrywa również zasadniczą rolę w okre-
ślaniu uniwersalnych wątków, które aktywują emocje. Wątki te są nam wrodzone,
a
nie nabyte. Wyuczone są jedynie wariacje i rozwinięcia tych wątków 1 0 .

K I E D Y U L E G A M Y E M O C J O M ? 38
Wydaje się oczywiste, że n a t u r a l n a selekcja ukształtowała wiele aspektów
naszego życia. Pomyśl tylko o takiej cesze, jak przeciwstawny kciuk. Cechy tej
nie można znaleźć u większości innych zwierząt, więc j a k i m sposobem wystę-
puje ona a k u r a t u ludzi? Można przypuszczać, że w odległej historii naszego
g a t u n k u ci z naszych przodków, którzy dzięki zróżnicowaniu g e n e t y c z n e m u
urodzili się z tą użyteczną cechą, rozmnażali się z większym powodzeniem i le-
piej dbali o swoje potomstwo oraz lepiej radzili sobie z polowaniem i z drapież-
nikami. Dzięki t e m u w kolejnych pokoleniach coraz większą część populacji
stanowili ich potomkowie, aż po j a k i m ś czasie każdy człowiek miał tę cechę.
Przeciwstawny kciuk jest wynikiem selekcji, a obecnie jest częścią naszego gene-
tycznego dziedzictwa.
R o z u m u j ą c w podobny sposób, chciałbym zasugerować, że ludzie, którzy
w reakcji na napotykane przeszkody energicznie dążyli do ich usunięcia i któ-
rzy wysyłali wyraźne sygnały swoich intencji, mieli większe szanse na zwycię-
stwo nad k o n k u r e n t a m i , niezależnie od tego, czy k o n k u r e n c j a dotyczyła zdo-
bywania pokarmu, czy łączenia się w pary. Ludzie ci mogli płodzić liczniejsze
potomstwo, więc po j a k i m ś czasie każdy człowiek na świecie przejawiał taki
sam w ą t e k gniewu.
Różnica między obu wyjaśnieniami natury uniwersalnych wątków — ucze-
niem się typowym dla g a t u n k u , a wyjaśnieniem ewolucyjnym — tkwi w tym,
kiedy, zgodnie z każdym z tych wyjaśnień, odbywają się poszczególne zdarzenia.
Wyjaśnienie ewolucyjne uważa, że moment, kiedy wykształciły się te wątki (oraz
inne aspekty emocji, które opiszę w kolejnych rozdziałach) wydarzył się w odle-
głej przeszłości naszego gatunku. Wyjaśnienie oparte na uczeniu się typowym
dla gatunku nie sprzeciwia się twierdzeniu, że niektóre elementy wątku gniewu
(takie j a k p r a g n i e n i e o s i ą g a n i a swoich celów) zostały wykształcone w toku
ewolucji, ale inne komponenty tego wątku (usuwanie przeszkód utrudniających
osiąganie tych celów na drodze grożenia lub ataku) są wyuczone w trakcie ży-
cia każdej osoby. Chodzi po prostu o to, że wszyscy uczą się tego samego i dla-
tego są to uniwersalne zjawiska. -
Wydaje mi się bardzo m a ł o prawdopodobne, że selekcja n a t u r a l n a zanie-
dbałaby zajęcie się czymś tak ważnym i odgrywającym centralną rolę w naszym
życiu, jak aktywacja emocji. Rodzimy się przygotowani, z narastającym wyczu-
leniem na zdarzenia, które były istotne dla przetrwania naszego gatunku w jego
naturalnym środowisku, kiedy byliśmy myśliwymi i zbieraczami. Wątki, pod
których k ą t e m nasze autoewaluatory nieustannie skanują środowisko, zazwy-
czaj nawet bez udziału świadomości, zostały wyselekcjonowane w toku ewolucji.
Dowody na ten punkt widzenia pochodzą z serii znakomitych badań, prze-
prowadzonych przez szwedzkiego psychologa Arnego O h m a n a " . Rozumował
on, że przez większą część biegu naszej ewolucji zagrożeniem dla nas były węże
i pająki. Ci z naszych przodków, którzy szybko nauczyli się, że są one groźne

A A iri łUfMrAMP
i unikali ich, mieli większe szanse przetrwania, spłodzenia dzieci i ich wycho-
wania, niż ci, którzy wolniej przyswajali sobie lekcję, że należy obawiać się węży
i pająków. Jeżeli naprawdę jesteśmy ewolucyjnie przygotowani, by obawiać się
tego, co stanowiło zagrożenie w naszym dawnym środowisku, to współcześni
ludzie powinni, zgodnie z przewidywaniami O h m a n a , szybciej uczyć się strachu
przed wężami i p a j ą k a m i niż strachu przed kwiatami, grzybami i figurami
geometrycznymi. J e g o odkrycia potwierdziły tę hipotezę.
O h m a n łączył uderzenie p r ą d e m (technicznie nazywa się to bodźcem bezwa-
runkowym, ponieważ wywołuje pobudzenie emocjonalne, ale nie aktywuje pro-
cesu uczenia się) z bodźcem m a j ą c y m związek ze s t r a c h e m (wąż albo p a j ą k )
albo z bodźcem n i e m a j ą c y m związku ze s t r a c h e m (grzyb, kwiat, figura geo-
metryczna). Po zaledwie j e d n y m połączeniu rażenia p r ą d e m z bodźcem
m a j ą c y m związek ze s t r a c h e m ludzie zaczęli się bać na widok węża albo pa-
jąka, mimo że tym razem nie towarzyszyło t e m u uderzenie elektryczne, na-
tomiast wywołanie pobudzenia emocjonalnego przez bodźce niemające związku
ze strachem, takie j a k kwiaty, grzyby albo figury geometryczne, wymagało
większej liczby połączeń rażenia p r ą d e m z prezentacją takiego bodźca. Ponad-
to strach przed wężami i p a j ą k a m i był trwały, podczas gdy strach przed kwia-
tami, grzybami i figurami geometrycznymi zanikał wraz z upływem czasu f .
Oczywiście, obawiamy się węży i pająków również w naszym obecnym śro-
dowisku, zatem czy wyjaśnieniem rezultatów O h m a n a naprawdę jest ewolucja?
Gdyby ten kontrargument był prawdziwy, ludzie powinni także na inne niebez-
pieczne obiekty w ich współczesnym środowisku, takie jak broń palna i gniazdka
elektryczne, reagować w taki sam sposób, j a k na pająki i węże. Ale nic takiego
nie udało się stwierdzić. U w a r u n k o w a n i e ludzi tak, żeby bali się broni palnej
i gniazdek elektrycznych, zajęło tyle samo czasu, co warunkowanie do okazy-
wania s t r a c h u wobec kwiatów, grzybów i figur geometrycznych. Broń p a l n a
i gniazdka elektryczne są znane od zbyt krótkiego czasu, żeby naturalna selek-
cja mogła przekształcić j e w uniwersalne czynniki spustowe 1 2 .
W swojej niezwykle przewidującej książce The Expression of the Emotions in Man
and Animals Karol Darwin opisuje e k s p e r y m e n t z wężem, jaki przeprowadził
ponad sto lat temu, a który dobrze wpasowuje się w niedawne odkrycia O h m a n a .
»Przykładam twarz blisko do grubej szyby oddzielającej mnie od żmii w ogro-
dzie zoologicznym, z twardym postanowieniem, że nie cofnę się, jeśli wąż na
mnie skoczy. Ale kiedy tylko atak został przeprowadzony, cała moja determi-
nacja okazała się nic nie w a r t a i odskoczyłem pół m e t r a albo i m e t r do tyłu,

E.O. Wilson omawiał strach przed wężami w kategoriach bardzo spójnych z tym, co
tu zaprezentowałem. Choć nie stosuje on swojej koncepcji konkretnie do emocji, jest
ona bardzo spójna z moimi sugestiami na t e m a t m e c h a n i z m ó w powstawania emocji
(zob. Consilience, R a n d o m H o u s e , 1998, szczególnie strony 136 - 140).

KIEDY ULEGAMY EMOCJOM?


z z a d z i w i a j ą c ą gwałtownością. M o j a wola i r o z u m były b e z r a d n e w s t a r c i u
z wyobrażeniem niebezpieczeństwa, którego nigdy nie doświadczyłem'" 3 . Eks-
peryment D a r w i n a pokazuje, że racjonalne rozumowanie zawodzi, kiedy m a
zapobiec lękowej reakcji na wrodzony wątek strachu, do którego to zagadnie-
nia wrócę za chwilę.
Nie m a pewności, czy istnieją takie wątki emocjonalne, które działałyby jak
aktywne czynniki spustowe jeszcze przed doświadczeniem, które łączyłoby j e
z emocjonalnymi konsekwencjami. P a m i ę t a j m y , że w badaniach O h m a n a
konieczne było pewne doświadczenie, aby wąż i p a j ą k stały się aktywatorami
strachu; nie były p r z e r a ż a j ą c e przy pierwszym okazaniu. Wystarczyło tylko
jedno skojarzenie z nieprzyjemnym r e z u l t a t e m , żeby te obiekty stały się czyn-
nikami spustowymi strachu, ale j e d n a k p o t r z e b n e było to j e d n o skojarzenie.
Być może nie zawsze tak jest, ponieważ Darwin pisał, że bał się węży, nie ma-
jąc wcześniej żadnych związanych z nimi doświadczeń. Z praktycznego punk-
tu widzenia nie m a znaczenia, czy do wykształcenia jakiegoś wątku konieczny
jest proces uczenia się ani czy istnieją wątki niewymagające uprzednich do-
świadczeń do tego, żebyśmy byli wyczuleni na ich obecność. Tak czy siak czer-
piemy korzyści z doświadczeń zgromadzonych przez nasz gatunek na tej pla-
necie, szybko reagując na czynniki spustowe, które były istotne z punktu widzenia
naszego przetrwania.
Jestem przekonany, że j e d n ą z najbardziej wyróżniających cech emocji jest
fakt, iż zdarzenia, które je aktywują, są kształtowane nie tylko przez nasze in-
dywidualne doświadczenia, ale i przez przeszłość naszego gatunku 1 4 . Uczucia,
zgodnie z trafnym określeniem Richarda Lazarusa, odzwierciedlają „mądrość
wieków", zarówno jeśli chodzi o wątki emocjonalne, jak i o reakcje emocjonalne.
Autoewaluatory skanują środowisko w poszukiwaniu tego, co było istotne dla
p r z e t r w a n i a nas samych, ale i dla przeżycia naszych przodków prowadzących
myśliwsko-zbieracki tryb życia.
C z a s e m r e a g u j e m y emocjonalnie na sprawy, które były dla nas ważne na
wcześniejszych e t a p a c h naszego życia, ale obecnie nie m a j ą j u ż znaczenia.
T e wariacje wokół każdego w ą t k u , które wzbogacają odkryte w procesie au-
tomatycznej ewaluacji bodźce o szczegóły, zaczynają być przyswajane j u ż bar-
dzo wcześnie — niektóre w niemowlęctwie, a inne w dzieciństwie. Możemy
zorientować się, że reagujemy nieadekwatnie na rzeczy, które nas dawniej na-
pawały gniewem, strachem albo obrzydzeniem, co obecnie, w dorosłym życiu,
wydaje się niewłaściwe. Prawdopodobieństwo, że w trakcie naszej wczesnej na-
uki czynników spustowych emocji popełnimy jakieś błędy, jest większe z tej
prostej przyczyny, że nasze mechanizmy uczenia się są wtedy słabiej rozwinięte.
J e d n a k to, czego nauczymy się na wczesnym etapie życia, może kryć w sobie
większą siłę i stawiać twardszy opór w przypadku, gdyby ktoś chciał się tego
oduczyć, niż rzeczy, które przyswajamy sobie na późniejszych e t a p a c h życia

A£ PMnriE ITIAWMIONK
(założenie to jest wspólne wielu f o r m o m psychoterapii i m a za sobą wsparcie
niektórych b a d a ń ) .
Nasze autoewaluatory są potężne, nieustannie skanują otoczenie poza udzia-
łem świadomości i uważają na w ą t k i i wariacje z d a r z e ń , które były istotne
z p u n k t u widzenia naszego przetrwania. Zeby odwołać się do k o m p u t e r o w e j
metafory, m e c h a n i z m y a u t o m a t y c z n e j ewaluacji przeszukują nasze środowi-
sko w celu wykrycia wszystkiego, co przypomina to, co zostało zapisane w na-
szej emocjonalnej bazie danych, która utworzona jest częściowo przez naszą
biologię w procesie n a t u r a l n e j selekcji, a częściowo przez nasze indywidu-
alne doświadczenia 1 5 .
Pamiętaj, że zapis pozostawiony przez selekcję naturalną może nie być sam
w sobie czynnikiem spustowym, tylko przygotowaniem, które pozwala pewnym
aktywatorom na szybkie utrwalenie w tej bazie danych. Wielu psychologów
koncentrowało swe b a d a n i a na bliskim, ale o d m i e n n y m zestawie zagadnień,
który można streścić w pytaniu, w jaki sposób autoewaluatory dokonują oceny
nowego zdarzenia, żeby zdecydować, czy odpowiada ono j a k i e m u ś elementowi
już utrwalonemu w bazie danych ocen. M a m pewne wątpliwości co do popraw-
ności ich sugestii, ponieważ są one oparte na tym, co psychologowie ci słyszą od
ludzi, a nikt z nas nie jest świadomy, co robi nasz umysł, kiedy robi coś w ra-
mach procesu a u t o m a t y c z n e j ewaluacji. Badania te dostarczyły dobrych mo-
delów, pokazujących, jak ludzie wyjaśniają, co przyprawia ich o emocje. Tak czy
siak ich sugestie nie mają znaczenia dla teorii, którą sugeruję w pozostałej
części tego rozdziału, dotyczącej rzeczy wywołujących w nas emocje.
Nasza baza danych jest otwarta, nie zaś zamknięta; cały czas dodawane są
do niej nowe informacje 1 6 . W ciągu życia stykamy się z nowymi wydarzeniami,
które mogą być przez autoewaluatory interpretowane j a k o podobne do wątków
i wariacji zapisanych już w bazie, a kiedy się to zdarza, dochodzi do uruchomie-
nia emocji. Psycholog Nico Frijda podkreślał dobitnie, że to, co j a nazywam
wariacjami, nie oznacza jedynie rezultatów wcześniejszych, bezpośrednich
doświadczeń, że często są to nowe bodźce, j a k i e spotykamy na swojej drodze,
a które wydają się mieć znaczenie z punktu widzenia naszych interesów, nazy-
wanych przez Frijdę naszymi troskami".
Ponieważ nie potrzebujemy rozpraszać swojej uwagi, żeby być wyczuleni na
zdarzenia, które stały się dla nas czynnikami spustowymi emocji, możemy wy-
korzystać nasze świadome procesy do czegoś innego (w dalszej części książki
wyjaśnię, że jest oznaką zaburzeń psychicznych, jeśli nasza świadomość zajmuje
S1
ę możliwością realizacji emocjonalnych zdarzeń). Kiedy nauczymy się jeździć
samochodem, robimy to automatycznie, dzięki czemu możemy się swobodnie
skupić na rozmowie, posłuchać radia, pomyśleć o j a k i m ś zbliżającym się wy-
darzeniu itd. Kiedy s k r ę c a m y w lewo, nie m u s i m y z a p r z e s t a ć s ł u c h a n i a ra-
(
'ia, żeby po wykonaniu skrętu móc wybrać właściwy pas. Ale gdyby pojawiło się

KIEDY ULEGAMY EMOCJOM?


niebezpieczeństwo, będziemy wiedzieli, jak się zachować. To właśnie w tym kryje
się jeden z wspaniałych aspektów emocji, sprawiający, że są one tak funkcjonalne.
To, na co r e a g u j e m y , może niestety nie zawsze być a d e k w a t n e dla środo-
wiska, w którym w danym momencie przebywamy. Jeśli odwiedzamy kraj,
gdzie jeździ się po przeciwnej stronie ulicy, nasze automatyczne działanie może
nas zabić, ponieważ nietrudno wtedy o błąd, kiedy podjedziemy do ronda albo
pokonujemy zakręt. Nie możemy prowadzić rozmowy ani słuchać radia. Musimy
świadomie chronić się przed automatycznymi decyzjami, które zostałyby przez
nas w przeciwnym razie podjęte. C z a s e m możemy się zorientować, że pod
względem emocjonalnym żyjemy w innym „kraju", w innym środowisku niż to,
na które wyczulone są nasze mechanizmy autoewaluacji. W takim przypadku
nasze reakcje emocjonalne mogą być nieadekwatne wobec tego, co się dzieje.
Nie byłby to wielki problem, gdyby nie fakt, że nasze mechanizmy auto-
ewaluacji działają niewiarygodnie szybko. Gdyby działały wolniej, nie byłyby
t a k i e użyteczne, ale mielibyśmy czas, żeby sobie uświadomić, co wywołuje
w nas emocje. Nasze świadome oceny nie mogą przerwać tego procesu, kiedy
uważamy, że jest on niewłaściwy albo bezużyteczny, nie przed początkiem
emocji. N a t u r a nie zostawiła n a m t a k i e g o wyboru. Gdyby w ogólnym rozra-
c h u n k u , z p u n k t u widzenia historii naszego g a t u n k u , bardziej użyteczne
było dla nas posiadanie mechanizmów wolnej oceny niż mechanizmów szyb-
kiej oceny, nie bylibyśmy wyposażeni w te gwałtowne, działające poza kon-
trolą świadomości m e c h a n i z m y autoewaluacji.
Chociaż emocje najczęściej u r u c h a m i a n e są przez autoewaluatory, nie jest
to jedyny sposób ich aktywacji. Rozważmy teraz osiem innych dróg generowa-
nia emocji. Niektóre z nich dają n a m większą możliwość kontroli nad tym, czy
ulegniemy uczuciom, czy też nie.
Czasem emocje przychodzą w następstwie rozmyślnej oceny, kiedy nieustannie
rozważamy, co się wokół nas dzieje, nie m a j ą c jednocześnie pewności, co to
oznacza. Kiedy sytuacja zaczyna się wyjaśniać albo zaczynamy j ą lepiej ro-
zumieć, coś się przestawia; nasza emocjonalna baza danych.identyfikuje ja-
kiś bodziec i u r u c h a m i a się mechanizm automatycznej ewaluacji. Rozmyślna
ocena włącza się w przypadku dwuznacznych sytuacji, których nie ogarniają
nasze m e c h a n i z m y a u t o m a t y c z n e j oceny. Przypuśćmy, że spotkałeś osobę,
która zaczyna opowiadać ci o swoim życiu, a Ty nie potrafisz określić, dlaczego
ona to robi ani o co j e j chodzi. Zastanawiasz się nad jej słowami, próbując się
domyślić, co to oznacza, jeśli w ogóle cokolwiek, dla Ciebie. W pewnym mo-
mencie możesz sobie uświadomić, że ta osoba stanowi zagrożenie dla Twojego
stanowiska pracy, i wtedy kontrolę nad resztą przejmą mechanizmy automa-
tycznej ewaluacji, a Ty zaczniesz odczuwać strach, gniew albo inną odpowiednią
do sytuacji emocję.

PUnriF TTIAWNIONK
Rozmyślna ocena m a swoją cenę — czas. Mechanizmy automatycznej
ewaluacji pomagają n a m zaoszczędzić te chwile albo minuty. Dzięki tym
oszczędnościom, niemożliwym w przypadku rozmyślnej oceny, m e c h a n i z m y
a u t o m a t y c z n e j ewaluacji potrafią uchronić nas od katastrofy, co też czasami
czynią.
Plusem rozmyślnej oceny jest to, że m a m y możność wpływu na to, co się
dzieje, kiedy emocje rodzą się w tym właśnie procesie*. Aby było to wykonalne,
musimy być dobrze zaznajomieni z własnymi aktywatorami emocji — tymi
konkretnymi wariacjami wokół uniwersalnych wątków, które mają w naszym
życiu największy wpływ na poszczególne emocje. Lektura rozdziałów od 5. do 9.,
poświęconych poszczególnym w ą t k o m i powszechnym wariacjom, pomoże Ci
rozgryźć Twoje własne czynniki spustowe oraz te, które napędzają otaczają-
cych Cię ludzi. Kiedy znamy własne aktywatory emocji, możemy podjąć świa-
dome wysiłki, żeby nie pozwolić im wykrzywić naszej interpretacji tego, co się
wokół nas rozgrywa.
Przypuśćmy, że czynnikiem spustowym u r u c h a m i a j ą c y m u Ciebie reakcję
smutku/gniewu jest n a j m n i e j s z a poszlaka, która mogłaby wskazywać na to,
że z a m i e r z a Cię opuścić kobieta, ponieważ odkryła Twoją głęboką skrywaną
tajemnicę, Twoje (wyuczone) uczucia albo zasadniczą bezużyteczność. Kiedy
masz czas, możesz wykorzystać rozmyślną ocenę, aby uchronić się przed kon-
kluzją, że zostaniesz porzucony. Nie będzie to łatwe, ale dzięki praktyce mo-
żesz zdołać zmniejszyć ryzyko popadnięcia w smutek/gniew, kiedy wcale nie
groziło Ci porzucenie. Dzięki rozmyślnej ocenie więcej do powiedzenia m a
Twoja świadomość. Masz okazję, by nauczyć się, j a k w zaplanowany sposób
bronić się przed ryzykiem nieprawidłowej interpretacji tego, co się akurat dzieje.
Emocje mogą nas ogarnąć także wtedy, kiedy wspominamy dawne wyda-
rzenia o emocjonalnym c h a r a k t e r z e . Możemy zdecydować, że z a p a m i ę t a m y
dane wydarzenie, przetrawimy je w naszym umyśle, analizując je, żeby rozgryźć,
co się wtedy stało albo dlaczego to się stało, albo też jak inaczej mogliśmy wtedy
postąpić. Może się również zdarzyć, że nie będziemy mieli możliwości wyboru;
wspomnienie będzie poza naszą kontrolą, pojawiając się w naszym umyśle, kiedy

Po rozmowie z J e g o Świątobliwością D a l a j l a m ą na t e m a t tego, czym są j e g o zdaniem


destrukcyjne emocje, oraz o próbach uwolnienia się od nich podejmowanych w r a m a c h
buddyjskich praktyk, odniosłem wrażenie, że ich osiągnięciem jest zastąpienie auto-
matycznej ewaluacji rozmyślną oceną. Wydaje się, że dzięki latom praktyki udaje się
uzyskać buddystom, przez większość czasu, możliwość wyboru, by nie poddawać się
emocjom, albo, kiedy j u ż ogarną ich emocje, by zachowywać się i mówić w taki sposób,
który nie będzie krzywdzący dla innych. M a m nadzieję, że w najbliższych latach uda
mi się zrobić badania, które pozwolą mi zdobyć większą wiedzę, w jaki sposób bud-
dyści potrafią to osiągnąć, i czy istnieją jakieś inne sposoby na osiągnięcie tego stanu
w krótszym czasie.

KIEDY ULEGAMY EMOCJOM?


zechce. Niezależnie od tego, j a k rodzi się dane wspomnienie, czy jest efektem
wyboru, czy też przychodzi nieproszone, od samego początku może zawierać
nie tylko samą scenę i skrypt tego, co się wydarzyło w sferze emocji, ale rów-
nież reakcję emocjonalną. Możemy odczuwać powtórkę emocji, które odczu-
waliśmy w przypadku oryginalnego wydarzenia, możliwe jest też uleganie in-
nym emocjom. Ktoś może na przykład czuć wobec siebie obrzydzenie z tego
powodu, że w toku pierwotnego wydarzenia ogarnął go strach, obecnie jednak
jedyną odczuwaną emocją jest obrzydzenie, a nie m a zupełnie strachu, który
wypełniał pierwotne przeżycie. Może się również zdarzyć, że początkowo
p a m i ę t a m y te zdarzenia o emocjonalnym c h a r a k t e r z e , ale nie odczuwamy
na nowo tamtych ani żadnych innych emocji. Może się również zdarzyć, że
emocje pojawią się, kiedy d a n e wydarzenie na nowo rozgrywa się w naszym
umyśle.
Robert Levenson i j a wykorzystaliśmy zadanie pamięciowe, żeby wzbudzić
emocje w laboratorium, w celu zbadania ekspresji i reakcji fizjologicznych ty-
powych dla każdej emocji. Sądziliśmy, że ludziom będzie trudno na nowo prze-
żywać dawne zdarzenia emocjonalne, skoro zdawali sobie sprawę, że są filmo-
wani, a do różnych części ich ciał podłączone były czujniki, mające mierzyć ich
tętno, oddech, ciśnienie krwi, pocenie się i t e m p e r a t u r ę skóry. Było dokładnie
odwrotnie. Większość ludzi zdawała się wykazywać zapał, kiedy otrzymali oka-
zję do o d e g r a n i a na nowo i do ponownego przeżycia dawnych emocjonalnych
zdarzeń. Wystarczy im tylko dać szansę, a dzieje się to niemal natychmiast,
w dodatku w odniesieniu do większości, jeśli nie wszystkich, emocji.
Prosiliśmy ludzi, żeby zapamiętali swoją osobistą wersję jednego z tych zda-
rzeń, co do której stwierdzono, że jest uniwersalna dla każdej emocji. Przykła-
dowo, żeby wywołać s m u t e k , poprosiliśmy ludzi, żeby przypomnieli sobie taki
m o m e n t w swoim życiu, kiedy zmarła bliska im osoba. Poprosiliśmy ich, by wy-
obrazili sobie m o m e n t , kiedy czuli n a j b a r d z i e j intensywny s m u t e k , a następ-
nie, by spróbowali na nowo przeżyć emocje, które czuli, kiedy dowiedzieli się
o śmierci. —
Zanim zdążyliśmy zakończyć udzielanie tych krótkich instrukcji, nastąpiła
zmiana fizjologii osób badanych, ich subiektywnych uczuć, a w przypadku nie-
których osób — nawet wyrazu twarzy. Nie powinno to być niespodzianką, po-
nieważ każdy z nas doświadczył, co się dzieje, kiedy wspominamy ważne wyda-
rzenie i czujemy emocję. Tym, czego nie wiedzieliśmy przed naszym badaniem,
była kwestia, czy zmiany powstające w trakcie wspominania emocji przypomi-
nają zmiany tworzące się, kiedy emocje są generowane w inny sposób. Okazało
się, że tak właśnie jest. Wspomnienia emocjonalnych zdarzeń, które sami zde-
cydujemy się przywołać w pamięci, a które nie powodują od razu ponownego
przypływu emocji odczuwanych pierwotnie, dają n a m okazję zbadania, w jaki
sposób możemy zrekonstruować wydarzenia dziejące się w naszym życiu, tak
byśmy mieli szansę na zmianę tego, co sprawia, że ulegamy emocjom.
Kolejnym sposobem na wywołanie reakcji emocjonalnej jest wyobraźnia. Jeśli
użyjemy naszej wyobraźni do stworzenia scen, które wedle naszej wiedzy na
pewno wywołają w nas emocje, może n a m się udać stępić działanie czynników
spustowych. Możemy przećwiczyć, we własnej głowie, inne sposoby interpretacji
zachodzących zdarzeń, tak by nie powodowało to u r u c h o m i e n i a naszych re-
gularnych aktywatorów.
Wyzwolić emocje może również rozmowa o przeszłych doświadczeniach
emocjonalnych. Możemy powiedzieć tej samej osobie, wobec której skierowali-
śmy reakcję e m o c j o n a l n ą , j a k się wtedy czuliśmy i jaki był, naszym zdaniem,
tego powód. Możemy to opowiedzieć także przyjacielowi albo psychoterapeucie.
Czasem tak prosta czynność, jak rozmowa o emocjonalnym zdarzeniu, spowo-
duje, że doświadczymy tych samych uczuć na nowo, j a k w naszym ekspery-
mencie, kiedy prosiliśmy ludzi, by spróbowali tak właśnie postąpić 1 8 .
Ponowne przeżycie dawno doświadczonych emocji może być korzystne. Mo-
żemy mieć dzięki temu szansę na osiągnięcie innej konkluzji danego zdarze-
nia; może się też okazać, że uzyskamy w ten sposób zrozumienie i wsparcie
osoby, z którą rozmawiamy. Ponowne przeżycie emocji może nas oczywiście
czasem wpędzić w kłopoty. Możesz sądzić, że po upływie kilku dni od nieporo-
zumienia będziesz już w stanie przeprowadzić z żoną spokojną rozmowę na jego
temat, by nieoczekiwanie przekonać się, że ponownie zaczyna ogarniać Cię
gniew, taki sam, albo nawet silniejszy, jak podczas samej sprzeczki. Taki obrót
sprawy jest możliwy nawet wtedy, gdy jesteś przekonany, że nic takiego nie może
się zdarzyć. Ale przez większość czasu nie m a m y wpływu na wybór m o m e n t u ,
w którym ogarną nas emocje. A kiedy j u ż do tego dojdzie, Twoja twarz zdra-
dzi ten fakt innym osobom, co w tej k o n k r e t n e j sytuacji może oznaczać, że
Twoja żona również wpadnie w gniew wywołany obserwacją, że Ty sam ponow-
nie mu uległeś.
Przypuśćmy, że rozmawiasz z przyjaciółką o tym, jak fatalnie się poczułeś,
kiedy weterynarz powiedział Ci, że Twój ukochany pies nie przeżyje choroby,
^amo opowiadanie tej historii powoduje, że na nowo doświadczasz żalu, który
można też wyczytać z Twojej twarzy, a w miarę jak Twoja przyjaciółka słucha
tej opowieści, ona także zaczyna wyglądać na bardzo s m u t n ą . T o nic wyjątko-
wego, mimo że nie jest to j e j pies, nie jej strata. Wszyscy potrafimy czuć emocje
innych ludzi, a to dzięki empatii. To szósty sposób generowania emocji — kiedy
Jesteśmy świadkiem emocjonalnej reakcji kogoś innego.
Nie zawsze do tego dochodzi; nie stanie się tak, jeśli nie zależy n a m na danej
osobie, jeśli się z nią w jakiś sposób nie identyfikujemy. C z a s a m i bywa i tak,
Ze
j e s t e ś m y świadkiem czyjejś emocji, a sami czujemy zupełnie inną emocję.

KIEDY ULEGAMY EMOCJOM?


Możemy być na przykład pełni pogardy, że ktoś wpadł aż w taki gniew lub
strach, albo możemy się obawiać okazywanego przez kogoś gniewu.
Żeby aktywować naszą empatię, drugi człowiek nie musi być naszym przy-
jacielem. Może być zupełnym nieznajomym, przy którym nawet nie musimy
być obecni. Może się zdarzyć, że widzimy tego człowieka na ekranie telewi-
zora albo w f d m i e lub też czytamy o nim w gazecie albo w książce. Choć nie
m a wątpliwości, że czytanie o kimś n i e z n a j o m y m może wywołać w nas emo-
cje, zadziwiający jest fakt, że coś, co pojawiło się tak późno w historii naszego
gatunku — słowo pisane — jest w stanie j e generować. Podejrzewam, że
słowo pisane jest przekładane w naszym umyśle na wrażenia, obrazy, dźwię-
ki, zapachy, a nawet smaki, a kiedy się to j u ż stanie, obrazy te są przez nasze
m e c h a n i z m y autoewaluacji t r a k t o w a n e j a k wszystkie inne zdarzenia. Gdy-
byśmy potrafili zablokować produkcję tych obrazów, j e s t e m przekonany, że
sam język nie wystarczyłby, żeby wywołać emocje.
Możemy słyszeć od innych osób, czego powinniśmy się bać albo co powin-
no nas gniewać, radować itd. T e symboliczne kanały komunikacji są zwykle
wykorzystywane przez opiekunów na wczesnym etapie życia, a ich wpływ bę-
dzie wzmacniany, jeśli emocje, o których słyszymy, niosą ze sobą duży ciężar.
Możemy również obserwować, co prowokuje emocje u osób, które odgrywają
w naszym życiu ważną rolę, nieświadomie włączając ich wariacje emocjonalne
w nasze życie. Dziecko, którego m a t k a boi się t ł u m u , może również rozwinąć
w sobie taki strach.
Większość z autorów, którzy pisali o emocjach, omawia łamanie norm ge-
nerujące rodzaj uczuć, które odczuwamy, kiedy my sami albo ktoś inny złamie
ważną n o r m ę społeczną 1 9 . Możemy wtedy odczuwać gniew, obrzydzenie, po-
gardę, wstyd, poczucie winy, zaskoczenie albo nawet rozbawienie lub zadowo-
lenie. Zależy to od tego, kto złamał daną normę i czego ona dotyczyła. Normy
nie są oczywiście uniwersalne; bywa, że nie są nawet wspólne dla całego naro-
du albo kultury. Rozważmy na przykład różnicę między młodszą a starszą ge-
neracją w obecnej Ameryce w stosunku do seksu oralnego. Przyswajamy sobie
normy mówiące, co ludzie powinni robić, od wczesnego e t a p u naszego życia
i przez cały okres j e g o trwania.
A oto ostatnia droga wzbudzania emocji — nowatorska i nieoczekiwana.
Odkryłem j ą , kiedy mój kolega Wally Friesen i j a pracowaliśmy nad techniką
pomiaru ekspresji mimicznych. Aby dowiedzieć się, w jaki sposób mięśnie twa-
rzy zmieniają j e j fizyczny wygląd, sfilmowaliśmy samych siebie, systematycznie
wykonując różne kombinacje ruchów mimicznych. Zaczęliśmy od akcji poje-
dynczych mięśni i rozbudowaliśmy to aż do kombinacji sześciu różnych mięśni
łączących siły w j e d n e j ekspresji. Wykonywanie tych ruchów nie zawsze było
proste, ale po wielu miesiącach praktyki nauczyliśmy się, j a k to robić, i zrobili-
śmy oraz nagraliśmy dziesięć tysięcy różnych kombinacji ruchów mięśni twa-
rzy. B a d a j ą c później te n a g r a n i a , dowiedzieliśmy się, j a k po każdej ekspresji

o iinwuinui.
mimicznej poznać, które mięśnie j ą utworzyły (wiedza ta stała się bazą na-
szego systemu pomiarowego — FACS 20 , który omówiłem w rozdziale 1.).
Odkryłem, że w trakcie wykonywania pewnych ekspresji ogarniały mnie sil-
ne doznania emocjonalne. Nie były to po prostu dowolne ekspresje, tylko te,
które zdążyłem już zidentyfikować, jako uniwersalne dla wszystkich ludzi. Kie-
dy spytałem Friesena, czy także on doświadczył podobnych wrażeń, odpowie-
dział, że również j e m u zdarzało się odczuwać emocje w trakcie wykonywania
pewnych ekspresji i że były one czasem bardzo nieprzyjemne.
Kilka lat później Bob Levenson przyjechał, by spędzić rok w moim labora-
torium. Wydawało mu się całkowicie odpowiednim pomysłem, by b ę d ą c na
urlopie w San Francisco, przeznaczyć swój czas na pomaganie n a m w testowa-
niu naszego szalonego pomysłu, że samo przyjmowanie określonej ekspresji
mimicznej może prowadzić do zmian w obrębie autonomicznego układu ner-
wowego człowieka. W toku kolejnych dziesięciu lat wykonaliśmy cztery eks-
perymenty, włączając w to j e d e n przeprowadzony w kulturze niezachodniej,
wśród M i n a n g k a b a u mieszkających na zachodniej S u m a t r z e . Kiedy ludzie
postępowali zgodnie z naszymi instrukcjami dotyczącymi tego, którymi mię-
śniami powinni poruszać, dochodziło u nich do zmian fizjologicznych i więk-
szość z badanych zgłaszała odczucie emocji. Także i w tym przypadku zmiany
te nie były efektem byle jakich ruchów twarzy. Badani musieli wykonywać ta-
kie ruchy twarzy, które zostały przez nasze wcześniejsze badania zidentyfiko-
wane j a k o uniwersalne ekspresje emocji 21 .
W innym badaniu, k o n c e n t r u j ą c y m się wyłącznie na uśmiechach, Richard
Davidson, psycholog z a j m u j ą c y się b a d a n i e m mózgu i emocji, odkrył wraz ze
mną, że uśmiechanie się powoduje w mózgu wiele takich zmian, które zacho-
dzą również w trakcie odczuwania radości. Nie chodziło tu po prostu o jakikol-
wiek uśmiech; musiał to być uśmiech, który wcześniej zidentyfikowałem j a k o
oznaczający prawdziwą radość (zob. rozdział 9.) 22 .
W badaniu tym prosiliśmy ludzi o wykonanie pewnych ruchów twarzowych,
ale wydaje mi się, że uzyskalibyśmy takie same rezultaty, gdyby b a d a n i mieli
wydać z siebie odgłos typowy dla każdej emocji. Większości ludzi dużo większą
trudność sprawia zamierzone wyprodukowanie własnymi strunami głosowymi
dźwięku charakterystycznego dla emocji niż przybranie odpowiedniego wyrazu
twarzy. Znaleźliśmy j e d n a k również j e d n ą kobietę, która potrafiła to zrobić,
1
rzeczywiście, uzyskała ona takie same wyniki przy użyciu głosu, jak wykorzy-
stując s a m e mięśnie twarzy.
Wytwarzanie przeżycia emocjonalnego i zmiana własnej fizjologii poprzez
zamierzone przyjęcie wyrazu danej emocji nie są zapewne dla większości ludzi
najpowszechniejszym sposobem na ich przeżywanie. Ale może się to zdarzać
częściej, niż początkowo myśleliśmy. Wiedział o tym E d g a r Allan Poe, który
pisał w noweli Skradziony list:

KIEDY ULEGAMY EMOCJOM?


„Kiedy p r a g n ę dowiedzieć się, na ile mądry, głupi, dobry albo zły jest
jakiś człowiek bądź też o czym myśli w danym momencie, przybieram
taki wyraz twarzy, który w j a k największym stopniu przypomina wyraz
twarzy tej osoby, a następnie czekam, żeby zobaczyć, j a k i e myśli i od-
czucia pojawią się w moim umyśle i w sercu, a będą one odpowiadać
wykonywanej ekspresji".

Opisałem osiem sposobów na dotarcie do naszych emocji albo na uaktyw-


nienie ich. Najpowszechniejszą drogą do tego celu jest działanie autoewaluato-
rów, mechanizmów odpowiedzialnych za automatyczną ocenę. Drugi sposób
zaczyna się od rozmyślnej oceny, która następnie u r u c h a m i a autoewaluatory.
Trzecią drogą jest pamięć o minionych doświadczeniach emocjonalnych, a czwar-
tą wyobraźnia. Rozmowa o dawnych zdarzeniach emocjonalnych to piąty spo-
sób. Szósty to e m p a t i a . Siódma droga polega na tym, że inne osoby pouczają
nas, jakiego rodzaju emocje m a m y odczuwać. Ó s m a droga to ł a m a n i e reguł
społecznych. O s t a t n i m sposobem jest dobrowolne przybranie wyrazu emocji.
Kolejny rozdział będzie się odwoływał do tego, czego j u ż się dowiedzieliśmy
na temat aktywacji emocji, a poświęcony jest zagadnieniu, dlaczego i kiedy tak
t r u d n o jest zmienić swoje u t a r t e reakcje emocjonalne. Zawiera też sugestie
mówiące, co moglibyśmy zrobić, żeby mieć większą świadomość rodzących się
na skutek działania autoewaluatorów emocji, ponieważ właśnie na tym etapie
najczęściej p a k u j e m y się w kłopoty, a później ż a ł u j e m y swojego zachowania.

EMOCJE UJAWNIONE
3
Jak zmienić to,
co wywołuje w nas emocje?

Spacer w pobliżu krawędzi klifu może być p r z e r a ż a j ą c y m przeżyciem, nawet


jeśli wiadomo, że wyraźnie widoczne ogrodzenie wyklucza ewentualny upadek.
Nieważne, że ścieżka wcale nie jest śliska, a ogrodzenie jest solidne; serce i tak
bije n a m szybciej, a dłonie robią się spocone. Świadomość, że nie m a się czego
bać, wcale nie niweluje strachu. Choć większość ludzi potrafi kontrolować swoje
zachowanie i pozostają na ścieżce, możliwe, że są w stanie jedynie rzucić krót-
kie spojrzenie na przepiękny widok. Wyczuwa się niebezpieczeństwo, mimo że
obiektywnie w ogóle z nim t u t a j nie m a m y do czynienia 1 .
Spacer po klifie pokazuje, że nasza wiedza nie zawsze zdoła przezwyciężyć
ocenę naszych autoewaluatorów, które g e n e r u j ą emocjonalne reakcje. Kiedy
już dojdzie do uruchomienia tych reakcji, możemy sobie na poziomie świado-
mym zdawać sprawę, że wcale nie musimy ulegać emocjom, a j e d n a k uczucia
mogą trwać w dalszym ciągu. Chciałbym postawić hipotezę, że dzieje się tak
wtedy, kiedy czynnikiem spustowym jest w ą t e k emocjonalny ukształtowany
w toku ewolucji albo wyuczony aktywator o dużym podobieństwie do takiego
wątku. Kiedy wyuczony aktywator jest bardziej odlegle związany z tym wąt-
kiem, nasza świadomość może z większym powodzeniem przerwać to emocjo-
nalne doświadczenie. Innymi słowy, jeśli nasze troski są tylko odlegle zwią-
zane z w ą t k i e m , może się n a m udać j e p r z e ł a m a ć świadomym wysiłkiem.
Istnieje jeszcze inny, bardziej poważny sposób, w który nasze emocje prze-
ważają nad tym, co wiemy. Emocje mogą uniemożliwić n a m dostęp do wszel-
kiej posiadanej przez nas wiedzy, do informacji, które mielibyśmy w zasięgu
r
ęki, gdybyśmy nie byli rozemocjonowani, ale pod wpływem uczuć stają się one
(
Ha nas niedostępne. Kiedy j e s t e ś m y we władzy niestosownych emocji, inter-
pretujemy wszystko, co się wokół dzieje, w sposób, który współgra z tym, jak się
czujemy, a ignorujemy wszelkie informacje, które z tym nie współgrają.
E m o c j e z m i e n i a j ą nasz sposób p o s t r z e g a n i a świata i naszą i n t e r p r e t a c j ę
postępowania innych ludzi. Nie p r ó b u j e m y krytycznie spojrzeć, dlaczego od-
czuwamy daną emocję; zamiast tego dążymy do j e j potwierdzenia. Oceniamy
to, co się wokół nas dzieje, w sposób spójny z przeżywanym uczuciem, uspra-
wiedliwiając j e tym samym i p o d t r z y m u j ą c . W wielu sytuacjach może n a m to
pomóc w utrzymaniu koncentracji i może kierować naszymi decyzjami: w jaki
sposób reagować na stojące przed nami kłopoty i j a k pojmować stawkę, o którą
toczy się gra. Ale może to również prowadzić do problemów, ponieważ kiedy
j e s t e ś m y we władzy emocji, d e p r e c j o n u j e m y albo ignorujemy posiadaną j u ż
przez nas wiedzę, która mogłaby podkopać odczuwaną przez nas emocję, tak
jak ignorujemy albo deprecjonujemy nowe informacje płynące do nas ze śro-
dowiska, które nie współgrają z naszym uczuciem. Innymi słowy, ten sam me-
chanizm, kierujący naszą uwagą i j e j koncentracją, może wypaczyć naszą zdol-
ność do radzenia sobie z nowymi informacjami i wiedzą, którą zdążyliśmy j u ż
zmagazynować w mózgu*.
Przypuśćmy, że ktoś wścieka się, ponieważ został publicznie obrażony.
W trakcie przeżywania gniewu takiej osobie nie będzie łatwo rozważyć, czy
to, co zostało powiedziane, naprawdę miało być w zamierzeniu obelgą. Zgro-
madzona w przeszłości wiedza na t e m a t tej osoby oraz o naturze obelg będzie
d o s t ę p n a jedynie w selektywny sposób; do pamięci przebije się tylko ta część
wiedzy, która służy podtrzymaniu wściekłości, a nie ta, która się j e j sprzeciwia.
Jeśli osoba odpowiedzialna za obelgę przedstawi jakieś wyjaśnienia albo prze-
prosi, rozwścieczonemu człowiekowi może się nie udać włączyć tej informacji
(faktu przeprosin) do swojego zachowania.
Podczas emocji pozostajemy przez jakiś czas w swego rodzaju stanie oderwa-
nia, w trakcie którego nasze myślenie nie jest w stanie absorbować informacji,
które by nie współgrały z tym, co czujemy, ani tego nie podtrzymywały, ani nie
usprawiedliwiały. T e n stan oderwania może przysparzać n a m więcej korzyści
niż szkód, o ile trwa krótko, przez sekundę albo dwie. W tym krótkim okienku
czasowym koncentruje on naszą uwagę na bieżącym problemje, odwołując się
do najefektywniejszej wiedzy, która może kierować nagłymi początkowymi
działaniami, a także przygotowaniami do dalszych ruchów. Trudności albo nie-
właściwe zachowanie emocjonalne mogą pojawić się wtedy, kiedy stan oderwa-
nia trwa o wiele dłużej, całymi minutami, a może nawet godzinami. Zbyt długi
okres oderwania wypacza nasz sposób postrzegania świata i samych siebie 2 .

S u g e s t i e , j a k i e czynię w tym m i e j s c u , są b a r d z o p o d o b n e do p o g l ą d u psychologa


Jerry'ego Fodora na t e m a t tego, w jaki sposób informacje mogą zostać zapuszkowane,
przez co r o z u m i a ł taki stan rzeczy, kiedy i n f o r m a c j e , które mogą nie współgrać
z czyimś sposobem interpretowania świata, a które d a n a osoba przyswoiła i zna, stają
się na jakiś czas n i e d o s t ę p n e .

EMOCJK UJAWNIONE
W przypadku zderzenia samochodowego, którego ledwie udało się uniknąć,
możliwe jest, że kiedy już uda się n a m przejechać obok drugiego samochodu,
nie pozostaniemy dłużej w stanie strachu. Bardzo szybko uświadomimy sobie,
¿e niebezpieczeństwo minęło, i zaczekamy, aż nasze t ę t n o i oddech wrócą do
normy, na co wystarczy od pięciu do piętnastu sekund. Ale przypuśćmy, że nasz
strach dotyczy czegoś, co nie może być tak natychmiastowo ani tak dramatycz-
nie rozwiązane. Przypuśćmy, że jakiś człowiek żyje pogrążony w strachu, że
ból odczuwany przez niego w dolnej części pleców może być oznaką raka wą-
troby. Podczas okresu oderwania odrzuci on wszelkie przeczące temu informa-
cje, zapominając o fakcie, że pomagał wczoraj przyjacielowi w przenoszeniu
mebli i to dlatego bolą go plecy.
Rozważmy częstą sytuację rodzinną: rankiem, zanim oboje wyjdą do pracy,
Kuba mówi swojej żonie Helenie, że bardzo mu przykro, ale coś mu wypadło
i nie będzie mógł odebrać ich córki po szkole. Mówi, że będzie to musiała zro-
bić Helena. H e l e n a odpowiada ze zdenerwowaniem w głosie i z wyrazem gnie-
wu na twarzy, jak gdyby była rozdrażniona: „Dlaczego nie uprzedziłeś mnie
wcześniej? M a m na tę godzinę umówione spotkanie z jednym z moich pod-
władnych!". Helena nie zastanawiała się świadomie nad swoją odpowiedzią, roz-
drażnienie nie było efektem j e j wyboru. Doszło do tego, ponieważ jej autoewa-
luatory zinterpretowały k o m u n i k a t męża j a k o przeszkodę j e j celów (co jest
prawdopodobnym w ą t k i e m dla gniewu) bez b r a n i a j e j pod uwagę.
Wyczuwając, że żona jest rozdrażniona jego głosem i wyrazem twarzy, Kuba
podaje w wątpliwość zasadność jej gniewu. Teraz on zaczyna czuć rozdrażnienie
przez Helenę, bo gniew często wywołuje gniew: „Dlaczego się wściekasz z tego
powodu? Nie mogłem ci wcześniej powiedzieć, bo szef zadzwonił do mnie dopiero
kilka minut t e m u i powiedział, że w moim dziale będzie nadzwyczajne spotka-
nie, a j a muszę przyjść". Helena wie już, że Kuba nie był niedbały i że nie m a
powodu, aby wściekać się z powodu niezamierzonej i nieuniknionej frustracji, ale
jeśli wciąż pozostaje w stanie oderwania, będzie to dla niej trudne. J e j rozdraż-
nienie domaga się uzasadnienia. Może odczuwać pokusę, żeby to do niej należało
ostatnie słowo, np.: „Powinieneś był mi od razu to powiedzieć!", ale zdołała się
powstrzymać i nie pozwoliła, żeby j e j zachowanie było kierowane gniewem.
Jeśli H e l e n a zdoła przyswoić sobie tę nową informację od Kuby, zmieni to
jej percepcję tego, dlaczego m ą ż zrobił to, co zrobił. Będzie wtedy mogła od-
rzucić swoją interpretację, zgodnie z którą K u b a był niedbały, a j e j rozdraż-
nienie zniknie. J e s t j e d n a k wiele powodów, dla których okres oderwania może
trwać długo, sprawiając, że Helena zafiksuje się na swoim gniewie i nie zechce
ustąpić, mimo informacji Kuby, które powinny ją uspokoić. Być może nie wy-
spała się poprzedniej nocy. Być może odczuwa w pracy wielką presję, z którą
'He potrafiła sobie poradzić, a teraz wyładowuje swoją frustrację na Kubie. Być
Hoże w poprzednich miesiącach para kłóciła się przez j a k ą ś poważną sprawę,

J A K Z M I E N I Ć T O , C O W Y W O Ł U J E W NAS E M O C J E ?
taką jak decyzja o posiadaniu kolejnego dziecka, a Heleny nie opuściło poczucie
gniewu z powodu postawy Kuby, którą postrzega jako egoistyczną. Helena może
też odznaczać się typem osobowości, w którym gniew odgrywa dominującą rolę
(opisuję swoje badania na t e m a t ludzi, których cechuje wroga osobowość w roz-
dziale 6.) Albo może Helena importuje do tej sytuacji skrypt z innej części swojego
życia, skrypt o wysokim ciężarze emocjonalnym, który wciąż na nowo odgrywa.
Skrypt zawiera zestaw ról, osobę, która go i m p o r t u j e , i inne kluczowe po-
stacie oraz scenariusz oparty na zdarzeniach z przeszłości. Nie każdy importuje
ze swojej przeszłości skrypty emocjonalne, które nie pasują do obecnej sytuacji.
Obiegowa mądrość psychoanalitycznych teorii osobowości mówi, że skrypty są
importowane, kiedy ludzie mają jakieś nierozwiązane uczucia, które nigdy nie
zostały w satysfakcjonujący sposób wyrażone, a jeśli zostały, to nie doprowadziło
to do pożądanych rezultatów. Skrypty zniekształcają bieżącą rzeczywistość,
powodując nieprawidłowe reakcje emocjonalne, i przedłużają czas trwania
okresu oderwania.
Przypuśćmy, że H e l e n a była w swojej rodzinie młodszym dzieckiem, a j e j
brat Wilhelm lubił j ą zastraszać, cały czas d ą ż ą c do dominacji. Jeśli H e l e n a
została zraniona przez to doświadczenie, a j e j rodzice brali stronę Wilhelma,
sądząc, że córka przesadza, kobieta może często importować skrypt pod ty-
tułem: , J e s t e m zdominowana" do różnych sytuacji, które wydają się jej, choć-
by w n a j m n i e j s z y m stopniu, podobne. Jedną z najważniejszych trosk Heleny
jest pragnienie uniknięcia dominacji, co powoduje, że postrzega ona domina-
cję nawet tam, gdzie może j e j nie być. Helena wcale nie chce importować tego
skryptu. J e s t bystrą kobietą, a informacje zwrotne od osób, z którymi jest bli-
sko, nauczyły j ą , że przejawia skłonność do właśnie tego rodzaju błędnej in-
terpretacji i przesadnej reakcji. Ale w trakcie okresu oderwania nie może wiele
na to poradzić. Nawet nie zdaje sobie sprawy, że jest w okresie oderwania. Do-
piero później, po zastanowieniu, H e l e n a uświadamia sobie, że zachowała się
w niestosowny sposób, i żałuje swojego postępowania. Wolałaby usunąć czynnik
spustowy u r u c h a m i a j ą c y w niej skrypt pod tytułem: „ O n próbuje mnie zdo-
minować" ze swojej emocjonalnej bazy danych. J e j życie,byłoby lepsze, gdyby
udało j e j się wykorzenić ten nawyk. Nie nękałaby j e j wtedy skłonność do prze-
wlekłych epizodów gniewu i nie zniekształcałaby motywów innych osób w ta-
ki sposób, by współgrały z j e j emocjami.
Wielu ludzi chciałoby mieć tego rodzaju kontrolę nad tym, kiedy wykazują
reakcje emocjonalne. J e d n y m z powodów, dla których ludzie poszukują pomocy
psychoterapeutów, jest fakt, że nie chcą j u ż dalej ulegać emocjom z powodu
różnych rzeczy oddających ich na łaskę uczuć. Ale nikt z nas nie chciałby cał-
kowicie i nieodwracalnie wyłączyć wszystkich swoich emocji. Zycie byłoby jednak
nudniejsze, mniej soczyste, mniej interesujące i prawdopodobnie mniej bez-
pieczne, gdybyśmy potrafili to zrealizować.

EMOCJK UJAWNIONE
S t r a c h nas nie o c h r a n i a ; życie r a t u j e n a m zdolność do o b r o n n e j reakcji
w obliczu zagrożenia krzywdą, bez konieczności myślenia. Reakcja obrzydzenia
sprawia, że ostrożnie podchodzimy do wszelkich form aktywności, które mo-
głyby się okazać toksyczne, czy to dosłownie, czy w przenośni. Smutek i rozpacz
po poniesionej stracie mogą zapewnić n a m pomoc ze strony innych osób. Nawet
gniew — emocja, którą większość ludzi wolałaby wyłączyć — j e s t dla nas uży-
teczny. Ostrzega on innych, a także nas samych, kiedy coś stoi na drodze reali-
zacji naszych zamierzeń. To ostrzeżenie może prowadzić do zmiany, choć może
też wywołać w odpowiedzi gniew u kogoś innego. Gniew motywuje nas do sta-
rań, by zmienić świat, by zaprowadzić sprawiedliwość społeczną, by walczyć
o prawa człowieka.
Czy naprawdę chcielibyśmy pozbyć się tych źródeł motywacji? Bez ekscy-
tacji, przyjemności zmysłowej, dumy z naszych osiągnięć i z osiągnięć naszego
potomstwa, bez rozbawienia, jakie zawdzięczamy wielu dziwnym i niespodzie-
wanym zdarzeniom, które nas spotykają, czy życie byłoby warte, żeby je prze-
żyć? Emocje nie są j a k wyrostek robaczkowy, szczątkowy n a r z ą d , którego nie
potrzebujemy i który należałoby usunąć. Emocje stanowią rdzeń naszej egzy-
stencji. Dzięki nim życie jest w a r t e przeżycia.
Zamiast całkowicie wyłączyć emocje, większość z nas wolałaby mieć zdolność
do selektywnego wyłączania emocjonalnych reakcji na poszczególne czynniki
spustowe. Chcielibyśmy użyć klawisza „delete", żeby usunąć z naszej emocjo-
nalnej bazy danych konkretny czynnik spustowy, cały zestaw takich czynników,
skrypt lub powód do troski. Niestety, nie m a definitywnych, solidnych dowodów,
które rozstrzygałyby, czy t a k a operacja jest możliwa.
J e d e n z najważniejszych badaczy mózgu i emocji, psychologjoseph LeDoux,
napisał ostatnio: „Uczenie się strachu w wyniku w a r u n k o w a n i a prowadzi do
zmian szczególnie odpornych na próby eliminacji i mogą one w gruncie rzeczy
stanowić taką formę uczenia się, którego efektów nie można się oduczyć'. (...)
Nieusuwalność wyuczonego strachu m a dobre i złe strony. Zdolność zapamię-
tywania bodźców i sytuacji, które zostały w przeszłości skojarzone z niebezpie-
czeństwem, jest oczywiście bardzo użyteczna z punktu widzenia naszego mózgu.
Ale te potężne wspomnienia, tworzone zazwyczaj w traumatycznych okoliczno-
ściach, mogą dochodzić do głosu także w codziennych sytuacjach, także w takich,
w których nie są szczególnie użyteczne (...)" 4 .
Szczęśliwie miałem okazję pomówić z LeDoux o tym zagadnieniu, kiedy pi-
sałem ten rozdział, i mogłem wypytać go trochę szczegółowiej, co dokładnie miał
n
a myśli i do jakiego stopnia był tego pewny. Po pierwsze, muszę zaznaczyć,
ze LeDoux wypowiada się jedynie na t e m a t wyuczonych czynników spustowych,
c
zyli tego, co j a nazywam wariacjami. Wątki będące produktem ewolucji oby-
dwaj uważamy za niemożliwe do usunięcia, na co wskazują badania na szczurach,
które urodziły się w laboratorium i nigdy nie miały żadnych doświadczeń z kotem,

J A K Z M I E N I Ć T O , C O W Y W O Ł U J E W NAS EMOCJE?
a m i m o to okazywały strach, kiedy zobaczyły go po raz pierwszy. J e s t to wro-
dzony w ą t e k , czynnik spustowy strachu, który nie wymaga uczenia się. Moc
wzbudzania emocji, jaką m a wątek, można osłabić, ale nie da się j e j wyelimi-
nować. Ale czy można się oduczyć wariacji, czynników spustowych przyswajanych
w toku życia?
Bez wchodzenia w techniczne szczegóły b a d a ń nad mózgiem, j a k i e pro-
wadził LeDoux, trzeba wiedzieć, że kiedy dojdzie do u t r w a l e n i a się czynnika
aktywującego emocje, kiedy nauczymy się czegoś obawiać, pomiędzy g r u p ą
komórek w naszym mózgu wykształcają się nowe połączenia, tworząc coś, co
LeDoux nazywa zgrupowaniem komórek5. Zgrupowania te, kryjące w sobie pamięć
o wyuczonych aktywatorach, zdają się p e r m a n e n t n ą f o r m ą u t r w a l a n i a tego,
czego się nauczyliśmy. Tworzą one to, co nazywam emocjonalną bazą danych.
Możemy się j e d n a k nauczyć zakłócać połączenia między tymi zgrupowaniami
komórek, a naszym zachowaniem. Czynnik spustowy będzie wtedy w dalszym
ciągu uruchamiał ukształtowane zgrupowanie komórek, ale połączenie między
nim, a naszym zachowaniem emocjonalnym może zostać p r z e ł a m a n e , przy-
najmniej na jakiś czas. Będziemy wystraszeni, ale nie będziemy się tak zacho-
wywać. Możemy się również nauczyć przerywać połączenia między czynnikiem
spustowym a zgrupowaniami komórek, by zapobiec aktywacji emocji, ale zgru-
powanie takie istnieje w dalszym ciągu, baza danych nie zostaje wymazana,
a j e j potencjał do połączenia na nowo z czynnikiem spustowym pozostaje nie-
zmieniony. W pewnych okolicznościach, kiedy dotyka nas jakiś stres, czynnik
spustowy może być ponownie aktywowany, odtwarzając połączenie ze zgrupo-
waniem komórek, po czym reakcja e m o c j o n a l n a pojawi się na nowo.
Choć wszystkie b a d a n i a LeDoux dotyczyły strachu, j e g o z d a n i e m nie m a
powodu, by wierzyć, że wyniki byłyby inne w przypadku gniewu albo udręki.
J e s t to zgodne z moim osobistym doświadczeniem i z tym, co zaobserwowałem
u innych, więc założę, że wyniki LeDoux można uogólnić na inne emocje, może
nawet na te pozytywne 1 .

f
J e d n a k nie wszystkie działania, które wywołują emocje, są e f e k t e m warunkowania.
Frijda wskazuje, że niektóre z nich m a j ą „niewiele wspólnego z doświadczaniem awer-
syjnych bądź gratyfikujących konsekwencji towarzyszących k o n k r e t n e m u bodźcowi".
Emocje wiążą się z „przewidywanymi konsekwencjami albo wywnioskowanymi przyczy-
nami... U t r a t a pracy, n a p o t k a n a krytyka, percepcja oznak zapomnienia albo zniewagi
pod własnym adresem, pochwały oraz obserwacja łamania n o r m społecznych [działań,
które stoją w sprzeczności z wartościami drogimi naszemu sercu] — wszystkie te prze-
życia są całkiem niebezpośrednio albo odlegle związane z aktualnymi warunkami,
awersyjnymi bądź g r a t y f i k u j ą c y m i , które j a k o ś sygnalizują, a które d a j ą im życie
emocjonalne". Postrzegam wszystkie te zjawiska jako przykłady wariacji przypominają-
cych uniwersalne wątki, nawet jeśli niektóre z nich są z nimi tylko odlegle związane.
Nasz układ nerwowy nie ułatwia n a m zadania, kiedy p r a g n i e m y zmienić
to, co wywołuje w nas emocje, oduczyć się połączeń między odpowiedzialnym
za emocje zgrupowaniem komórek a reakcją, albo między czynnikiem spusto-
wym a zgrupowaniem komórek. Emocjonalna baza danych jest otwartym sys-
temem, co oznacza, że dodawane są do niego nieustannie nowe wariacje, ale nie
jest to system, który pozwalałby na bezproblemowe wymazywanie raz przyję-
tych danych. Nasz system emocji jest tak skonstruowany, by utrzymywać czyn-
niki spustowe, nie zaś: pozbywać się ich, przez co mobilizuje nasze reakcje
emocjonalne bez udziału myślenia. J e s t e ś m y biologicznie zbudowani w sposób
niepozwalający na łatwą eliminację tych połączeń.
Powróćmy raz jeszcze do mojego przykładu z wypadkiem samochodowym,
którego ledwo udało się uniknąć, żeby zobaczyć, w jaki sposób odkrycia LeDoux
pomagają n a m zrozumieć, co się dzieje, kiedy próbujemy zmienić wydarzenia
wywołujące w nas emocje. Każdy kierowca doświadczył sytuacji, kiedy siedząc
na miejscu pasażera poczuł, jak jego stopa skacze w przód w stronę nieistnieją-
cego h a m u l c a , pod wpływem wrażenia, że inny samochód skręca w naszym
kierunku. Naciskanie h a m u l c a to wyuczona reakcja na lęk przed zderzeniem
z innym samochodem. Wyuczona jest nie tylko ta reakcja (wciśnięcie hamulca),
ale i sam czynnik spustowy. Samochody nie występowały w środowisku naszych
przodków; samochód skręcający w naszym kierunku nie jest żadnym wbudo-
wanym w ą t k i e m , tylko wyuczoną wariacją. Uczymy się j e j z dużą szybkością,
ponieważ jest ona bardzo bliska j e d n e m u z prawdopodobnych wątków strachu
— kiedy coś prędko pojawia się w naszym polu widzenia, zbliżając się do nas
w taki sposób, j a k gdyby miało w nas uderzyć.
Choć większość z nas przyciśnie nieistniejący hamulec, nawet siedząc na
miejscu pasażera, kiedy tylko poczujemy zbliżające się niebezpieczeństwo, in-
struktorzy w szkole jazdy uczą się, by tego nie robić. Mogą nauczyć się przery-
wać reakcję, w którym to przypadku w dalszym ciągu będą się czuli przestra-
szeni, ale nie wykonają fizycznego działania (podejrzewam, że na ich twarzach
w dalszym ciągu rysowałby się wyraz strachu albo byłoby go słychać w ich gło-
sie). Może się także zdarzyć, że uda się im przerwać związek między czynnikiem
spustowym — takim jak mknący w ich kierunku samochód — a zgrupowaniem
komórek w mózgu, które zostało ukształtowane dla tego aktywatora strachu*.
Być może u d a j e się im w końcu tak dostroić związek między czynnikiem spu-
stowym a zgrupowaniem komórek, że do wzbudzenia strachu i do reakcji wci-
skania hamulca dochodzi tylko wtedy, kiedy prawdopodobieństwo niebezpiecz-
nego z d a r z e n i a j e s t b a r d z o wysokie. Ale po n i e p r z e s p a n e j nocy albo kiedy

Moglibyśmy odkryć, które zgrupowanie jest aktywowane, poprzez pomiar ich fizjolo-
gii w trakcie s a m e g o z d a r z e n i a , ale nie m a to ż a d n e g o z n a c z e n i a dla tego, o czym
t e r a z mówię.
wciąż przeżywają niedokończoną kłótnię ze swoją małżonką, j a k a miała miejsce
tego ranka, ich stopa ponownie skoczy do przodu, tak jak w przypadku każdej
innej osoby, która nie jest i n s t r u k t o r e m jazdy i nie uczyła się, j a k zablokować
działanie tego aktywatora emocji. Połączenia między czynnikiem spustowym,
powiązaniami międzykomórkowymi i reakcją nie zostały przerwane, lecz jedy-
nie osłabione.
W pozostałej części tego rozdziału skoncentruję się na osłabianiu emocjo-
nalnych czynników spustowych, zarówno tych ukształtowanych przez bezpo-
średnie warunkowanie, j a k i tych utworzonych pośrednio poprzez połączenie
z j e d n y m z emocjonalnych wątków. W kolejnym rozdziale wyjaśniam, w jaki
sposób można osłabić połączenia między wydarzeniem emocjonalnym a naszą
emocjonalną reakcją. Żadne z tych zadań nie jest proste. Pozwólcie mi wyja-
śnić na kolejnym przykładzie, j a k może się to udać.
Wyobraźmy sobie chłopca, nazwijmy go Tymoteusz, z którego kpił j e g o
ojciec, a kpiny te, choć pozornie mające jedynie żartobliwy wydźwięk, zawierały
też pewną nutkę okrucieństwa, wyszydzając niewystarczające osiągnięcia Ty-
moteusza. J u ż na dość wczesnym etapie życia, prawdopodobnie przez ukończe-
niem pięciu lat, w emocjonalnej bazie danych chłopca pojawi się skrypt zawie-
rający potężną osobę, która poniża go kpinami. W miarę dorastania Tymoteusz
r e a g u j e na kpiny prawie natychmiastowym gniewem, nawet jeśli nie stoi za
nimi złośliwa intencja. Takie przypadki to prawdziwa gratka dla jego ojca, dla
k t ó r e g o powodem do kolejnych kpin z syna j e s t j e g o wybuchowa reakcja na
żarty. Po jakichś dwudziestu latach Tymoteusz w dalszym ciągu reaguje gnie-
wem na pierwsze oznaki kpin pod swoim a d r e s e m . Nie oznacza to, że zawsze
wyładowuje swój gniew, ale jego życie byłoby lepsze, gdyby nie musiał zmagać
się z tym i m p u l s e m n a k a z u j ą c y m m u r e w a n ż z każdym r a z e m , kiedy ktoś
z niego z a ż a r t u j e .
Prawdopodobieństwo sukcesu każdej osoby w redukowaniu intensywności,
trwałości i siły czynnika spustowego emocji oraz długości okresu oderwania
(w trakcie którego potrafimy używać jedynie tych informacji, które wspierają
odczuwane przez nas emocje) zależy od sześciu dość różnych czynników. Pierw-
szym z nich jest bliskość do ewolucyjnego wątku. Im bliższy niewyuczonego w ą t k u
jest dany aktywator emocji, tym trudniej będzie zmniejszyć j e g o siłę. Napady
wściekłości, jakie zdarzają się kierowcom, są przykładem zdarzenia, które blisko
przypomina wątek, nie zaś wyuczoną wariację. Ilustracją tego jest następująca
zagadka. Kiedy szef mojego wydziału jedzie codziennie na uniwersytet, napo-
tyka miejsce, w którym łączą się dwa pasy ruchu. Obowiązuje niepisana zasada,
że samochody z każdego pasa wjeżdżają na połączoną trasę na p r z e m i a n , ale
czasem ludzie wciskają się przed m a j ą c y m i prawo wjazdu kierowcami z pra-
wej strony. Mój szef wpada w furię, choć nie m a to tak n a p r a w d ę znaczenia;
różnica w czasie jego dojazdu na uniwersytet wynosi tylko kilka sekund. J e d n a k
w' pracy, kiedy ktoś z naszej katedry napisze krytykę planów, jakie szef tworzy
dla naszego wydziału, nad którymi pracuje bardzo ciężko i które bardzo wiele
dla niego znaczą, rzadko zdarza mu się wpaść w gniew. Dlaczego zatem wścieka
się z powodu takiego, wydawałoby się, b a n a l n e g o zdarzenia, kiedy nie wpada
w gniew w przypadku dużo ważniejszych rzeczy?
Dzieje się tak, ponieważ działania kierowcy przypominają najpewniej uni-
wersalny, ewolucyjny i gniewny w ą t e k związany z poczuciem, że coś lub ktoś
staje n a m na drodze, nie werbalnie, tylko poprzez fizyczne działanie, które
przeszkadza n a m w dążeniu do celu. Działania nieuprzejmego kierowcy są dużo
bliżej tego wątku niż postępowanie kolegi, który pisze krytykę (a jeśli ktoś za-
stanawia się, dlaczego wściekłość wśród kierowców wydaje się w dzisiejszych
czasach tak rozpowszechniona, to przypuszczam, że dochodziło do niej od zaw-
sze, ale była rzadsza, ponieważ na drogach panował mniejszy ruch. Nie była
też jeszcze wskazywana przez media, co doprowadziło do skoncentrowania na
niej uwagi).
Przykładając tę koncepcję do problemu Tymoteusza, możemy się spodzie-
wać, że miałby on mniejsze problemy z osłabieniem czynnika spustowego, który
w jego przypadku jest raczej odległy od uniwersalnego wątku. Werbalne kpiny
i poniżanie ze strony ojca są bardziej odległe od wątku, niż by to miało miejsce
w przypadku, gdyby jego „żarty" miały fizyczny charakter, taki jak chwytanie
ramion chłopca i dociskanie ich do jego boków, by nie mógł się poruszać. Gdyby
jego pierwotne przeżycia sprowadzały się do werbalnych kpin i poniżania, a nie
miały c h a r a k t e r u fizycznego ograniczania swobody ruchów, Tymoteusz miałby
w dorosłym życiu większą szansę na osłabienie tego aktywatora.
Drugą sprawą, którą należy rozważyć jest zagadnienie, jak bardzo przykłady
aktywującego zdarzenia przypominają oryginalną sytuację, w której doszło do pierw-
szego przyswojenia czynnika spustowego. Osobą, która bezlitośnie kpiła z Ty-
moteusza, był j e g o ojciec — silny, d o m i n u j ą c y człowiek. Kpiny ze strony ko-
biety, rówieśnika albo podwładnego nie będą tak zbliżone do tego prototypu,
jak kpiny ze strony mężczyzny, który ma nad Tymoteuszem j a k ą ś władzę, więc
chłopcu powinno być łatwiej osłabić działanie czynnika spustowego, kiedy kpiny
będą go spotykały ze strony kogoś innego niż osoba obdarzona władzą.
Trzecia kwestia sprowadza się do tego, na jak wczesnym etapie życia został
przyswojony dany czynnik spustowy. Przypuszczalnie im wcześniej do tego doszło,
tym t r u d n i e j będzie go osłabić. J e s t tak częściowo dlatego, że zdolność do
kontroli reakcji emocjonalnych nie j e s t zbyt dobrze rozwinięta na wczesnym
etapie życia. Dlatego też czynniki spustowe przyswojone w tym okresie będą
związane z silniejszą reakcją emocjonalną w porównaniu z tymi, których uczy-
my się w dorosłym życiu, jeśli założyć, że wszystkie inne p a r a m e t r y pozostaną
bez zmian. Częściowo jest tak również z powodu możliwości (sugerowanej przez
l i e k t ó r y c h psychologów rozwojowych i przez wszystkich psychoanalityków,
a obecnie p o p a r t e j rosnącą liczbą dowodów pochodzących z b a d a ń nad mó-
zgiem i emocjami 6 ), że wczesne dzieciństwo stanowi krytyczny okres w formo-
waniu osobowości i życia emocjonalnego. To, czego uczymy się na tym etapie,
m a większą siłę i jest bardziej odporne na zmiany. Czynniki spustowe wyuczone
w tak krytycznym czasie mogą wywoływać dłuższy okres oderwania.
Czwartym z kluczowych czynników jest początkowy ciężar emocjonalny. Im sil-
niejsze przeżywaliśmy emocje wtedy, kiedy pierwszy raz przyswoiliśmy sobie
dany czynnik spustowy, tym t r u d n i e j będzie osłabić j e g o wpływ. Jeśli epizod,
kiedy chłopiec był p r z e d m i o t e m kpin, miał łagodny albo umiarkowany prze-
bieg, zamiast silnego, j e g o poczucie upokorzenia, bezwartościowości i resen-
t y m e n t u spowodowanego utratą władzy będzie raczej łagodne, a nie silne, dzięki
czemu osłabienie czynnika spustowego powinno być łatwiejsze.
Piątym czynnikiem jest częstotliwość doświadczenia, która przekłada się na siłę
i nieusuwalność aktywatora emocji. Częstotliwość wiąże się z powtarzanymi
epizodami o dużym ciężarze emocjonalnym, które zachodzą w krótkich odcin-
kach czasu i wywierają wszechobejmujący wpływ na danego człowieka. Jeśliby
więc w życiu T y m o t e u s z a byłby okres, kiedy chłopiec doświadczał raz po raz
bezlitosnych i intensywnych kpin, byłby to bardzo trudny do osłabienia czynnik
spustowy. Kiedy m a m y do czynienia z bardzo silnym, początkowym ładunkiem
emocjonalnym o dużej częstotliwości, należy się spodziewać, że okres oderwa-
nia w następstwie późniejszych reakcji na ten aktywator będzie długi, przez co
ludziom doświadczającym danej emocji trudniej będzie przez pierwszą sekundę
albo dwie zdać sobie sprawę, że reagują w nieprawidłowy sposób. Jeśli począt-
kowy ciężar emocjonalny był bardzo silny, j u ż sam ten fakt może wystarczyć,
żeby wydłużyć okres oderwania właściwy dla tego czynnika spustowego, nawet
jeśli nie cechował się on wysoką częstotliwością ani nie powtarzał się raz po raz.
Szóstym czynnikiem jest styl afektywny'. Każdy z nas odznacza się różną szyb-
kością i siłą reakcji emocjonalnych oraz w y m a g a n i a m i odnośnie do długości
czasu, jaki jest n a m potrzebny na otrząśnięcie się z emocjonalnego zdarzenia.
Moje b a d a n i a z o s t a t n i c h dziesięciu lat koncentrowały się_właśnie na tym
zagadnieniu (w konkluzji wymieniam cztery pozostałe aspekty stylu afektyw-
nego, inne niż szybkość, siła i długość trwania). Te osoby, które wykazują gene-
ralnie szybsze i silniejsze reakcje emocjonalne, będą miały dużo większe trud-
ności z osłabieniem czynników spustowych.
Zajmijmy się teraz tym, w jaki sposób Tymoteusz mógłby się zabrać za osła-
bianie czynnika spustowego, wiążącego się z d o z n a w a n i e m kpin. Pierwszym
krokiem powinno być zidentyfikowanie, co wprawia go w taki gniew. Tymote-
usz może sobie nie zdawać sprawy, że kpiny ze strony d o m i n u j ą c e j osoby są
bardzo wrażliwym czynnikiem spustowym gniewu. A u t o m a t y c z n a ewaluacja
zachodzi w ciągu milisekund, przed włączeniem się świadomości, zanim czło-
wiek może pojąć, co jest przyczyną j e g o wściekłości. Być może zdaje sobie
sprawę, że chodzi o kpiny, ale nie wie, że muszą one pochodzić od kogoś, kto ma
nad nim j a k ą ś władzę. Może sobie nie uświadamiać, że m a to jakikolwiek
związek z doświadczeniami z dzieciństwa, kiedy to przeżywał nieustanne kpiny
ze strony ojca. Tymoteusz może być bardzo defensywny, bez gotowości do za-
akceptowania f a k t u , że w p a d a w gniew, albo do spojrzenia w oczy prawdzie,
że jego ojciec był okrutny. Pierwszym krokiem będzie dla niego uświadomienie
sobie, że czuje gniew, rozpoznanie wrażeń płynących z wnętrza jego organizmu
(sugestie, w jaki sposób to osiągnąć, zawarte są w rozdziale 6. poświęconym
gniewowi) oraz zrozumienie, jaki efekt wywiera to na inne osoby.
Przypuśćmy, że T y m o t e u s z zacznie rozumieć, iż j e s t czasami niesłusznie
rozgniewany, ale nie rozumie, kiedy albo dlaczego tak się dzieje. Powinien od-
notowywać te okazje, kiedy albo sam rozpoznaje, że uległ gniewowi, albo sły-
szy to od innych osób. W swoim dzienniku powinien zapisywać j a k największą
liczbę informacji dotyczących tego, co zaszło w okresie poprzedzającym wybuch
gniewu. Przyjaciel albo p s y c h o t e r a p e u t a mogą zdołać pomóc Tymoteuszowi
w zrozumieniu na podstawie opowieści o tych epizodach, że to właśnie kpiny
z i n t e r p r e t o w a n e j a k o poniżenie są u niego czułym czynnikiem spustowym.
Należy mieć nadzieję, że kiedy się nad tym zastanowi, uświadomi sobie impor-
towany przez siebie skrypt, te straszne sceny ze swoim ojcem. Nie jestem pewny,
czy Tymoteusz musi mieć tę wiedzę, aby móc osłabić swój skrypt. Być może
wystarczy, jeśli uświadomi sobie, że przesadnie r e a g u j e na kpiny, że t r a k t u j e
je w ten sposób, j a k gdyby zawsze ich celem było j e g o upokorzenie.
Wydaje się, że najprostszym rozwiązaniem byłoby obecnie dla Tymoteusza
unikanie wszelkich sytuacji, podczas których zachodziłoby ryzyko, że spotka się
z kpinami. Założenie to dopuszcza, że ujdzie mu na sucho ciągła nieobecność na
obiadach w jego firmie, w trakcie których istniało ryzyko, że inni będą mu do-
kuczali, a poza tym zakłada, że będzie on w stanie świetnie przewidywać pozo-
stałe sytuacje, w jakich mógłby się zetknąć z kpinami. Lepszym rozwiązaniem
byłaby próba osłabienia czynnika spustowego.
Tymoteusz musi się zastanowić, j a k często postrzegał kpiny, kiedy wcale nie
miał z nimi do czynienia, oraz kiedy nie miały one wcale na celu poniżenia go.
Musi nauczyć się, j a k oceniać motywację kryjącą się za kpinami. T a k a chwila
uważnego zastanowienia może pomóc, o ile będzie ją praktykował regularnie 8 .
Może to zrobić, zastanawiając się nad każdym epizodem kpienia po zakończe-
niu takiego wydarzenia, uważnie r o z t r z ą s a j ą c alternatywne wyjaśnienia, dla-
t e g o spotkał się z kpinami, różne od wątku upokorzenia. Po jakimś czasie Ty-
moteusz może nauczyć się szybszego przeprowadzania takiej ewaluacji, jeszcze
w
trakcie trwania danej sytuacji. Może się też nauczyć wyczuwać, kiedy powi-
nien liczyć się z możliwością kpin i powinien spróbować nie interpretować ich
jako zniewag albo prób poniżenia. Po jakimś czasie czynnik spustowy kpin może
osłabnąć. W najgorszym wypadku, jeśli Tymoteuszowi uda się nauczyć, że kpiny
stanowią u niego aktywator gniewu i że to właśnie zamierzone upokorzenie go
uruchamia, będzie miał większą szansę na kontrolowanie swojego gniewu, kiedy
już znajdzie się pod jego wpływem 9 (zob. więcej na t e m a t kontroli reakcji emo-
cjonalnych w rozdziale 4.).
Jeśli zasugerowane przeze mnie rozwiązania nie działają i czynnik spustowy
emocji w dalszym ciągu wywołuje raz za razem trudne do kontrolowania reak-
cje emocjonalne, należy rozważyć również inne podejścia. J e d n ą z możliwo-
ści jest psychoterapia, chociaż według mojego doświadczenia ogranicza się
ona często do uprzytomniania ludziom, czym jest ich czynnik spustowy i jaki
skrypt podlega importowi, n a t o m i a s t nie zawsze p o m a g a w osłabieniu tego
czynnika. Kolejnym podejściem wartym rozważenia jest terapia behawioralna,
a jeszcze innym t r e n i n g medytacji 1 0 .
Przypuśćmy, że Tymoteuszowi udało się zidentyfikować czynnik spustowy,
spędził trochę czasu na analizie rodzajów sytuacji, w których często niepo-
prawnie dostrzega kpiny, i ćwiczył ponowną ewaluację takich sytuacji, żeby na-
uczyć się traktować kpiny w kategoriach żartu, a nie j a k o zniewagę i poniże-
nie. U z n a j m y dalej, że poszło mu to tym łatwiej, że na wcześniejszym etapie
swojego życia doświadczył j e d y n i e kilku epizodów kpienia rozrzuconych na
p r z e s t r z e n i długich miesięcy, a żaden z nich nie trwał zbyt długo — czyli mały
ciężar i niska częstotliwość. U z n a j m y również, że Tymoteusz nie jest dotknięty
bardzo szybkim i bardzo silnym profilem gniewu. Obecnie rzadko kiedy musi
on walczyć z napadem gniewu, gdy ktoś z niego żartuje. Ale nie jest to wyklu-
czone, a dojdzie do tego najpewniej wtedy, kiedy Tymoteusz będzie, z tego czy
innego powodu, w rozdrażnionym nastroju.
T o dobry m o m e n t , żeby odróżnić emocje od nastrojów. Wszyscy doświad-
czamy obu, ale różnią się one od siebie, mimo że oba zjawiska polegają na od-
czuwaniu. Najbardziej oczywistą różnicą jest fakt, że emocje trwają dużo krócej
niż nastroje. Nastrój może trwać cały dzień, a czasem nawet dwa dni, podczas
kiedy emocja może się pojawić i zniknąć w ciągu kilku m i n u t , czasem nawet
sekund. Nastrój przypomina ciągły stan emocjonalny o lekkim natężeniu. Jeśli
jest to rozdrażnienie, wygląda jak utrzymujące się cały czas odczucie łagodnego
podrażnienia, z gotowością do wybuchnięcia gniewem. Jeśli m a m y do czynienia
z nastrojem przygnębienia, to jesteśmy lekko smutni, z gotowością do pogrą-
żenia się w głębokim s m u t k u . N a s t r ó j potępienia jest bliski emocjom obrzy-
dzenia i pogardy, a euforyczny nastrój zakłada pobudzenie i przyjemność, na-
tomiast nastrój niepokoju łączy się ze s t r a c h e m .
Nastrój u r u c h a m i a specyficzne emocje. Kiedy jesteśmy rozdrażnieni, szu-
kamy okazji do wybuchnięcia gniewem; i n t e r p r e t u j e m y świat w taki sposób,
który pozwala nam, a nawet wymaga od nas, reagowania gniewem. Gniewamy
się z powodu spraw, które normalnie nie wywołują w nas wściekłości, a gniew
ten może być z dużym prawdopodobieństwem silniejszy i bardziej długotrwały,
niż by to miało miejsce, gdybyśmy nie byli w takim nastroju. Nastroje nie mają
własnych sygnałów ani na twarzy, ani w głosie. Z a m i a s t tego możemy rozpo-
znać, że ktoś jest w danym nastroju, ponieważ dostrzegamy oznaki emocji prze-
nikających ten nastrój. Nastroje r e d u k u j ą naszą elastyczność, gdyż obniżają
naszą zdolność reagowania na zmieniające się niuanse naszego otoczenia, wy-
paczając nasze i n t e r p r e t a c j e i reakcje. Emocje także mogą wywoływać takie
efekty, ale jedynie przez m o m e n t , o ile okres oderwania nie rozciąga się na
dłuższy odcinek czasu; nastroje trwają zaś godzinami.
Innym a s p e k t e m odróżniającym nastroje od emocji jest fakt, że kiedy j u ż
dojdzie do aktywacji emocji i staniemy się j e j świadomi, możemy ją zwykle po-
wiązać z wydarzeniem, które ją zapoczątkowało. Natomiast tylko z rzadka wiemy,
dlaczego jesteśmy w danym nastroju. Wydaje się, że po prostu się nam one przy-
trafiają. Możemy się zbudzić któregoś ranka w konkretnym nastroju albo bez
wyraźnego powodu zaczynamy go odczuwać w środku dnia. Choć muszą istnieć
zmiany w autonomicznym układzie nerwowym, które uruchamiają i podtrzy-
mują trwanie nastrojów, sądzę, że mogą być one również efektem doświadczeń
emocjonalnych o wyjątkowo dużej częstotliwości. Gniew o dużej częstotliwości
może skutkować nastrojem rozdrażnienia, tak jak radość o dużej częstotliwości
może przynieść w efekcie nastrój euforyczny. Oczywiście w takich przypadkach
wiemy, dlaczego ulegamy d a n e m u nastrojowi.
We wcześniejszych f r a g m e n t a c h tej książki a r g u m e n t o w a ł e m , że emocje
są w naszym życiu konieczne, i że nie chcielibyśmy się ich pozbyć. M a m dużo
mniejsze przekonanie, że nastroje przynoszą n a m jakikolwiek pożytek". Mogą
one być po prostu niezamierzoną konsekwencją naszej struktury emocjonalnej,
a nie wynikiem selekcji ewolucyjnej pod k ą t e m ich przydatności 12 . Nastroje za-
wężają nasze pole wyboru, wypaczają nasze myślenie i sprawiają, że t r u d n i e j
nam kontrolować to, co robimy, a wszystko to zazwyczaj bez żadnego powodu,
który miałby dla nas jakikolwiek sens. Można argumentować, że kiedy nastroje
są efektem doświadczeń emocjonalnych o dużej częstotliwości, ich funkcją jest
utrzymywanie nas w gotowości do stawiania czoła kolejnym falom tego samego
uczucia. Być może, ale moim zdaniem jest to niewielka korzyść, jeśli wziąć
Pod uwagę powodowane przez nastroje kłopoty. Gdybym mógł, zrezygnował-
bym z odczuwania jakichkolwiek dalszych nastrojów i żyłbym po prostu swoimi
emocjami. Z radością zrezygnowałbym z euforycznego n a s t r o j u po to, żeby
u n i k n ą ć nastrojów rozdrażnienia i przygnębienia. Ale nikt z nas nie m a moż-
liwości takiego wyboru.
Czynniki spustowe, które udało się n a m dzięki ciężkiej pracy osłabić, po-
nownie wracają do sił, kiedy człowieka ogarnie nastrój związany z danym czyn-
nikiem. Kiedy T y m o t e u s z jest rozdrażniony, żarty mogą na nowo u r u c h o m i ć
J e § ° gniew. W grę wchodzi nie tylko, jak to sugerował LeDoux, stresująca sy-
tuacja, która może ponownie połączyć czynnik spustowy z emocją; może tego
dokonać również nastrój. Nawet jeśli aktywator emocji zostanie osłabiony w ta-
kim stopniu, że nie wywołuje już żadnych emocji, wróci on do sił, kiedy nadarzy
się sprzyjający nastrój.
Nawet wtedy, kiedy nie jesteśmy wystawieni na szczególne ryzyko z powodu
nastroju, wielu z nas doświadczy przynajmniej co jakiś czas aktywacji emocji,
których wpływu na nasze zachowanie nie chcemy. W kolejnym rozdziale zaj-
muję się niezależnymi od woli reakcjami emocjonalnymi i zagadnieniem, w ja-
kim stopniu możemy kontrolować to, co robimy, kiedy jesteśmy pod wpływem
emocji.
4
Zachowanie pod wpływem emocji

Zmierzasz właśnie na spotkanie ze swoim szefem. Nie wiesz, czego będzie ono
dotyczyło, nie znasz j e g o programu, nie zabiegałeś o to spotkanie. Sekretarka
szefa powiedziała Ci, ustalając termin, że „to bardzo ważne". To, w jaki sposób
zareagujesz — czy będziesz wyglądał na przestraszonego, rozgniewanego, za-
smuconego; czy uda Ci się zachować zimną krew, czy będziesz sprawiał wra-
żenie zbyt oddalonego; to, co powiesz i w jaki sposób się zachowasz — wszystko
to może mieć rozstrzygające znaczenie dla końcowego rezultatu. Czy miałbyś
zaufanie do własnych reakcji emocjonalnych albo, w razie konieczności, do
swojej zdolności kontroli zachowania emocjonalnego, czy też wypiłbyś jakiś
czas wcześniej drinka albo połknął valium?
T r u d n o jest nie zachowywać się emocjonalnie, kiedy gra toczy się o wysoką
stawkę, w których to okolicznościach wzrasta prawdopodobieństwo odczuwania
silnych emocji. Nasze uczucia są często naszym najlepszym przewodnikiem,
podpowiadając n a m , co dokładnie powiedzieć i jak się zachowywać, by postąpić
stosownie do sytuacji. Ale nie dla wszystkich jest to takie proste. Zdarza się, że
żałujemy, iż postąpiliśmy w określony sposób albo powiedzieliśmy coś pod wpły-
wem emocji. Ale gdybyśmy potrafili zupełnie wyłączyć na jakiś czas nasze
emocje, mogłoby to jedynie pogorszyć sytuację, ponieważ otaczający nas ludzie
mogliby sądzić, że j e s t e ś m y wyalienowani albo co gorsza nieludzcy*. Doświad-
czanie naszych emocji, troska o to, co się wydarzy, kiedy z a c h o w u j e m y się
w sposób, którego ani my, ani inni nie uznają za zbyt emocjonalny, może być
czasem skrajnie trudne. Z kolei niektórzy ludzie mają odwrotny problem: czują
emocje, zależy im, ale nie wyrażają ich w taki sposób, j a k tego oczekują inni,
albo nie wyrażają ich w ogóle; ludzie sądzą z a t e m , że takie osoby zbytnio się
kontrolują.

Stosowane od niedawna zastrzyki z botoksu, m a j ą c e za zadanie zmniejszenie oznak


starzenia się, czynią to kosztem zmieniania twarzy w drewnianą maskę, osoba jest mniej
ożywiona i charakteryzuje się nieemocjonalnym wyglądem; a mniej ożywieni ludzie są
(paradoksalnie) m n i e j atrakcyjni dla innych.
Nasz wpływ na to, j a k wyglądamy i j a k brzmi nasz głos, oraz na to, co
czujemy się zmuszeni robić i mówić, kiedy ulegamy emocjom, jest równie
nikły, co nasze możliwości wyboru momentu, kiedy zaczynamy podlegać oddzia-
ływaniu uczuć. Możemy się j e d n a k nauczyć temperować nasze emocjonalne za-
chowania, których moglibyśmy później żałować, a to w celu zahamowania albo
stłumienia naszych ekspresji, dzięki czemu zapobiegniemy naszym działaniom
i słowom albo chociaż je złagodzimy. Możemy się również oduczyć przesadnej
kontroli, przez którą wydajemy się pozbawieni emocji, jeśli właśnie na tym
polega nasz problem. Jeszcze lepiej byłoby, gdybyśmy potrafili nauczyć się wy-
bierać odczuwane emocje i sposób ich ekspresji, tak by móc wyrażać j e kon-
struktywnie.
Możemy sięgnąć aż do pochodzącego od Arystotelesa opisu umiarkowanego
człowieka, przedstawionego jako wzór konstruktywnego zachowania emocjo-
nalnego 1 . Nasze emocje powinny mieć należyte natężenie, stosowne do zdarze-
nia, które j e wywołało; muszą być wyrażane we właściwym momencie, w sposób
odpowiadający czynnikowi spustowemu oraz okolicznościom, w których się po-
jawiły; ich e k s p r e s j a musi też m i e ć właściwy c h a r a k t e r , tak by nie czyniła
krzywdy innym osobom + . Są to oczywiście bardzo abstrakcyjne idee, ale wyja-
śniają powody, dla których czasem ż a ł u j e m y tego, j a k się zachowaliśmy.
W rozdziale 3. opisywałem, co u r u c h a m i a emocje i w jaki sposób m o ż n a
osłabić aktywne czynniki spustowe, tak by nie poddawały nas za każdym razem
we w ł a d a n i e uczuć. Przypuśćmy j e d n a k , że nie u d a ł o n a m się tego o s i ą g n ą ć
i emocja została już uruchomiona. Pytanie brzmi: czy m a m y wybór, co będzie-
my robić i mówić? Kiedy jesteśmy w okresie oderwania — to ten czas, kiedy nie
mamy dostępu do informacji, które mogłyby zmienić nasze uczucia — nie chce-
my tłumić naszych emocji. To, do czego nas popychają, wydaje się usprawiedli-
wione i konieczne.
Jeśli spróbujemy kontrolować to, co robimy i co mówimy, zacznie się walka
między naszymi świadomymi, zamierzonymi wysiłkami, a niezależnym od naszej
woli zachowaniem emocjonalnym. Walka ta będzie najbardziej zażarta w przy-
padku tych z nas, którzy doświadczają emocji dużo szybciej i silniej niż inni.
Czasami jedyne, co możemy zrobić, to oddalenie się. Nawet to może wymagać
od pewnych osób i w przypadku pewnych emocjonalnych zdarzeń niezwykłego
wysiłku woli. Dzięki praktyce temperowanie naszego zachowania emocjonalne-
go stanie się łatwiejsze, ale wymaga to czasu, koncentracji i zrozumienia. Tak
j a k istnieją czynniki decydujące o tym, kiedy i w jaki sposób może dojść do

Istnieje wyjątek. Kiedy d r u g a osoba zagraża n a s z e m u życiu albo życiu innych ludzi,
usprawiedliwione będzie, jeśli w gniewie zrobimy j e j krzywdę, o ile nie m a innego
sposobu, by zapobiec nieszczęściu. D a l a j l a m a , po pewnym w a h a n i u , zgodził się ze
m n ą w tym punkcie.
osłabienia aktywatora emocji, tak też można zidentyfikować zestaw zbliżonych
czynników, które o k r e ś l a j ą , kiedy m a m y największą szansę na powodzenie
vv łagodzeniu naszego zachowania emocjonalnego. Kiedy n a m się to nie uda,
a każdy ponosi czasem porażki, istnieją działania, które możemy podjąć, żeby
wyciągnąć korzyść nawet z porażki, zmniejszając zarazem prawdopodobieństwo,
¿e potkniemy się kolejnym razem.
Zanim zajmę się obu tymi zagadnieniami — j a k temperować nasze emocjo-
nalne zachowanie oraz, w razie porażki, j a k uczyć się na popełnionych błędach
— musimy się zastanowić, czym jest to, co próbujemy utemperować (zachowa-
nie emocjonalne) wraz z wszystkimi związanymi z nim sygnałami, działaniami
i wewnętrznymi zmianami. Musimy również zrozumieć, jak powstają te zacho-
wania emocjonalne i w jaki sposób możemy wpływać na ten proces. Zaczniemy
od sygnałów — ekspresji emocjonalnych.
Sygnały emocjonalne wysyłane przez drugą osobę często d e t e r m i n u j ą to,
w jaki sposób i n t e r p r e t u j e m y j e j słowa i działania. Ekspresja taka u r u c h a m i a
również naszą własną reakcję emocjonalną, która z kolei zabarwia naszą inter-
pretację słów drugiej osoby oraz wpływa na to, j a k oceniamy j e j motywy, na-
stawienie i intencje.
W poprzednim rozdziale poznaliśmy Helenę, którą rozdrażnił jej mąż, Ku-
ba, kiedy powiedział jej, że nie będzie mógł tego dnia odebrać ich córki ze szkoły.
Helena odpowiedziała: „Dlaczego nie powiedziałeś mi tego z większym wyprze-
dzeniem?". Możliwe, że Kuba nie zareagowałby w odpowiedzi gniewem, gdyby
nie dosłyszana w j e j głosie napastliwość albo wypisana na j e j twarzy wściekłość.
Możliwe j e d n a k , że wystarczyłyby s a m e j e j słowa. Łagodniejszym sposobem
na powiedzenie tego samego byłoby zdanie: „Dobrze by było, gdybyś powiedział
mi to z większym wyprzedzeniem" albo: „Co się stało, że nie mogłeś mi o tym
powiedzieć wcześniej?". T a ostatnia wersja uświadomiłaby Kubie, że żona zdaje
sobie sprawę, iż musi istnieć jakiś powód, dla którego s t a w i a j ą w niewygodnym
położeniu. Ale nawet łagodniejszy język nie załatwiłby sprawy, gdyby zostało
to powiedziane z gniewem w głosie albo na twarzy.
Nawet jeśli H e l e n a nic by nie powiedziała, sam wyraz j e j twarzy mógłby
zdradzić Kubie, że jest wściekła, ponieważ emocje nie są naszą prywatną sprawą.
Z większością z nich wiążą się charakterystyczne sygnały, które mówią innym,
co czujemy. Natomiast nasze myśli są całkowicie prywatne. Nikt nie wie, czy
myślimy o swojej m a t c e , o p r o g r a m i e w telewizji, który n a m uciekł, czy też
o tym, jakie zmiany wprowadzić do naszych inwestycji giełdowych w internecie,
chyba że myśli te zmieszane są z emocjami, co się nierzadko zdarza. Nie m a
żadnych zewnętrznych sygnałów zdradzających innym ludziom, że myślimy, nie
mówiąc już o tym, co myślimy, natomiast inaczej jest w przypadku emocji. Choć
poszczególne osoby różnią się między sobą, jeśli chodzi o ekspresyjność, emocje
nie są ani niewidoczne, ani ciche. Inne osoby, które nas obserwują i które słuchają
tego, co mówimy, mogłyby o d g a d n ą ć , j a k się czujemy, chyba że podjęlibyśmy
świadome wysiłki w celu stłumienia naszej ekspresji. Nawet wtedy jednak pew-
ne ślady emocji mogą wymknąć się na zewnątrz i można j e będzie odkryć 2 .
Nie zawsze j e s t e ś m y zadowoleni z f a k t u , że inni potrafią poznać, j a k się
czujemy; nawet najbardziej otwartym ludziom zdarza się, że woleliby zachować
swoje uczucia dla siebie. Helena mogła nie chcieć, by Kuba poznał, że się roz-
gniewała, ale mogła ją zdradzić j e j twarz, nawet jeśli powstrzymała się od ja-
kichkolwiek słów. T o część naszego ewolucyjnego dziedzictwa każe n a m sygna-
lizować początek każdej emocji. Można przypuszczać, że w toku historii naszego
gatunku bardziej użyteczna była dla innych znajomość doświadczanych przez
nas uczuć, bez konieczności świadomego wyboru z naszej strony, że chcemy im to
okazać. W przypadku Heleny, słaby wyraz rozdrażnienia mógł wystarczyć, by
skłonić Kubę do wyjaśnień, dlaczego nie mógł j e j wcześniej uprzedzić: „Wiem,
że to dla ciebie kłopot, kochanie, ale nie m a m wyboru; mój szef zadzwonił wła-
śnie, kiedy brałaś prysznic i powiedział, że m a m y nadzwyczajne posiedzenie".
Obecnie, uświadomiwszy sobie, że Kuba nie był niedbały, Helena czuje, że jej
gniew słabnie. Ale może nie osłabnąć, jeśli H e l e n a , j a k w s p o m n i a ł e m w roz-
dziale 3., m a też poczucie krzywdy w innych sprawach albo jeśli zaimportuje
do tej sytuacji gniew oparty na j e j doświadczeniu z tyranizującym ją b r a t e m .
Inną godną uwagi cechą emocji jest system sygnałów, który nigdy nie jest
wyłączony. Zawsze jest gotowy do natychmiastowej transmisji każdej z odczu-
wanych przez nas emocji. Pomyśl tylko, jak wyglądałoby życie, gdyby istniał jakiś
przełącznik, dzięki któremu moglibyśmy ten system wyłączyć do momentu, kiedy
znów zechcemy go uruchomić. Na pewno uczyniłoby to niemożliwą opiekę nad
dziećmi. Gdyby system był wyłączony, skąd mielibyśmy wiedzieć, co robić i kiedy
to robić? J a k o rodzice starszych dzieci, czy chcielibyśmy być postawieni w sytu-
acji, kiedy musimy j e prosić o włączenie tej emocjonalnej sygnalizacji? Stałoby się
to centralnym zagadnieniem w przyjaźni, w zalotach, a nawet w pracy: „Czy
twoja sygnalizacja emocjonalna jest włączona czy wyłączona?". Kto chciałby spę-
dzać z nami czas, poza osobami, z którymi utrzymujemy najbardziej trywialne
kontakty, jak w przypadku człowieka sprzedającego nam-poranną gazetę, gdy-
byśmy pozbawili ludzi informacji na t e m a t tego, j a k się czujemy?
Na szczęście nie m a m y takiego wyboru, a choć jesteśmy zdolni do tłumienia
naszych sygnałów emocjonalnych, rzadko udaje się n a m osiągnąć biegłość w ich
hamowaniu. Oczywiście pewne osoby mają większe zdolności do tłumienia albo
nawet eliminacji wszelkich śladów emocji, które przeżywają. Nie j e s t pewne,
czy powodem tego jest fakt, że ludzie ci doświadczają emocji w mniej inten-
sywny sposób, czy też dysponują oni nadzwyczajną zdolnością do gaszenia wszel-
kich śladów uczuć, które ich nawiedzają. J o h n G o t t m a n i Robert Levenson
odkryli, że mężczyźni, którzy odgradzają się m u r e m , okazując bardzo niewiele
z tego, co czują, kiedy ich żony wyrażają gniew, na poziomie fizjologicznym
doświadczają tych emocji w bardzo intensywny sposób 3 . Odgradzanie się mu-
rem może być samo w sobie emocjonalnym sygnałem, świadczącym o tym, że
człowiek stoi w obliczu przeważającej siły i jest niezdolny albo nie chce zajmować
się stojącym przed nim problemem. Mimo że to nie j a przeprowadziłem te ba-
dania, spodziewam się, że uważne spojrzenie na to zagadnienie doprowadziłoby
nas do odkrycia, że przed odgrodzeniem się od otoczenia, albo kiedy już to
n a s t ą p i , s u b t e l n e f o r m y ekspresji wyrażanych twarzą i głosem zdradziłyby
strach i gniew.
Sygnały emocji pojawiają się prawie natychmiast po ich aktywacji. Na przy-
kład, kiedy jesteśmy smutni, nasze głosy automatycznie obniżają się i stają się
bardziej miękkie, a wewnętrzne kąciki naszych brwi zostają uniesione do góry.
Jeśli emocja zaczyna się powoli, przybierając na sile w ciągu kilku sekund, sy-
gnały mogą się robić coraz silniejsze albo możemy zaobserwować serię sygnałów
w formie gwałtownej sekwencji. Sygnały pokazują wyraźnie początek emocji,
a w mniejszym stopniu również j e j zakończenie. Dopóki emocja trwa, będzie się
przyczyniać do zabarwienia głosu, ale mniej pewne jest, czy n a s t ą p i również
zmiana wyrazu twarzy. Możemy ocenić, kiedy dany człowiek nie jest już od wpły-
wem d a n e j emocji, ponieważ nie słychać j e j j u ż w j e g o głosie i nie widzimy
na j e g o twarzy odpowiedniej ekspresji albo słyszymy i widzimy j u ż ekspresje
typowe dla kolejnej aktywowanej emocji.
W a ż n e j e s t , żeby p a m i ę t a ć , iż sygnały e m o c j o n a l n e nie mówią n a m nic
o swoim źródle. Możemy wiedzieć, że ktoś jest rozgniewany, nie wiedząc jed-
nocześnie, jaki jest tego powód. Może chodzić o gniew skierowany pod naszym
adresem, gniew skierowany przez tę osobę na samą siebie albo gniew spowodo-
wany czymś, co d a n a osoba właśnie sobie przypomniała, a co nie m a z n a m i
najmniejszego związku. Czasem możemy to wywnioskować dzięki naszej zna-
jomości bezpośredniego kontekstu. Przypuśćmy, że miałabyś powiedzieć do
swojego syna: ,Jasiu, nie możesz dzisiaj pójść ze swoimi przyjaciółmi do kina.
Musisz zostać w domu i zająć się swoim młodszym bratem, ponieważ opiekunka
odwołała swój przyjazd, a twój ojciec i j a musimy iść na przyjęcie". Jeśli J a ś wy-
gląda na rozgniewanego, to prawdopodobnie jest tak dlatego, że zepsułaś jego
plany, i myślisz, że Twoje plany na wieczór są ważniejsze od jego planów. Ist-
nieje j e d n a k również możliwość, że J a ś jest zły na siebie, za to, że tak mu zale-
żało na tym jego wyjściu i za to, że czuje takie rozczarowanie. Nie jest to szcze-
gólnie prawdopodobne, ale nie m o ż n a tego wykluczyć.
Musimy unikać błędu Otella4. Przypominacie sobie, że w sztuce Szekspira
Otello oskarża swoją żonę Desdemonę o miłość do Kasja. Każe j e j się przyznać,
skoro i tak z a m i e r z a ją zabić za j e j zdradę. D e s d e m o n a prosi O t e l l a , żeby
wezwał Kasja, by ten potwierdził j e j niewinność. O t e l l o odpowiada, że Kasja
kazał zabić j u ż wcześniej. Desdemona uświadamia sobie, że nie będzie w stanie
udowodnić swojej niewinności i że O t e l l o j ą zabije.
DESDEMONA: Biada n a m , on został zdradzony, a j a zgubiona!
OTELLO: Precz, ladacznico! Śmiesz go opłakiwać, p a t r z ą c mi w twarz?
DESDEMONA: W y g n a j mnie panie, ale mnie nie zabijaj!
OTELLO: G i ń , l a d a c z n i c o !

Pomyłka O t e l l a nie polegała na tym, że nie udało m u się rozpoznać uczuć


Desdemony; wiedział, że jest p o g r ą ż o n a w udręce i w strachu. J e g o błąd po-
legał na tym, że wierzył, iż j e j emocje mają tylko j e d n o źródło, jednoznacznie
uznał, że powodem j e j udręki była wiadomość o śmierci j e j d o m n i e m a n e g o
kochanka, a j e j strach interpretował jako lęk niewiernej żony, która została
przyłapana na swojej zdradzie. Z a b i j a j ą , nie biorąc nawet pod uwagę tego, że
j e j u d r ę k a i strach mogły mieć inne przyczyny. Ze były to reakcje niewinnej
kobiety, która wiedziała, że j e j niezwykle zazdrosny mąż z a m i e r z a j ą zabić i że
nie m a żadnej szansy, by mogła dowieść swojej niewinności.
Jeżeli m a m y u n i k n ą ć błędu O t e l l a , musimy oprzeć się pokusie szybkiego
wyciągania wniosków, by spróbować rozważyć alternatywne przyczyny mogące
stać za postrzeganą emocją, inne niż te, które najbardziej podejrzewamy. Strach
m a wiele źródeł. Lęk winnego człowieka przed schwytaniem wygląda tak samo,
j a k strach niewinnej osoby przed tym, że nikt w tę niewinność nie uwierzy 1 .
Sygnały emocjonalne dostarczają n a m ważnych informacji na temat uczuć dru-
giej osoby i tego, co może ona zrobić za chwilę, ale prawie zawsze istnieje wię-
cej niż j e d n a możliwość. Osoba przepełniona s t r a c h e m może zdecydować się
raczej na walkę niż na ucieczkę lub poszukiwanie kryjówki.
Z a c z n i j m y od wyrazu twarzy, n a j k r ó t s z e g o z sygnałów emocjonalnych.
W rozdziale 1. opisałem moje badania, które dowiodły, że siedem emocji m a
odrębne, uniwersalne formy ekspresji mimicznej. Są to: smutek, gniew, zasko-
czenie, strach, obrzydzenie, pogarda i szczęście. Nie muszę definiować tych
słów, może z wyjątkiem pogardy, która mimo że jest łatwo rozpoznawalna, nie
jest słowem szczególnie często używanym w języku polskim. Pogarda to uczucie,
którego doznajemy, kiedy czujemy się lepsi niż inna osoba, kiedy uważamy, że
stoimy wyżej niż inni, zazwyczaj pod względem m o r a l n y m , ale możemy j e
również kierować wobec kogoś, kto odznacza się słabszą inteligencją, mniejszą
siłą itd. Pogarda może być całkiem przyjemną emocją.
Za każdym z tych określeń emocji — s m u t e k , gniew, zaskoczenie, strach,
obrzydzenie, pogarda i szczęście — stoi cała rodzina pokrewnych uczuć. Na
przykład gniew może się o d z n a c z a ć z r ó ż n i c o w a n ą siłą, r o z c i ą g a j ą c ą się od

1
T o poważny p r o b l e m w przypadku każdej m e t o d y wykrywania kłamstw. Poligrafowie
próbują zredukować strach niewinnych osób przed niesłusznym o s k a r ż e n i e m poprzez
z a p e w n i e n i e ich o d o k ł a d n o ś c i maszyny, ale p o n i e w a ż nie j e s t o n a t a k n a p r a w d ę
b a r d z o d o k ł a d n a i coraz więcej osób zdaje sobie z tego sprawę, zarówno niewinne, jak
i w i n n e osoby m o g ą p r z e j a w i a ć taki s a m s t r a c h .
rozdrażnienia do furii, może też obejmować kilka typów, takich jak: ponury
ęniew, gniew pełen urazy, pełen wzburzenia, zimny gniew itp. Wariacje wzglę-
dem intensywności w obrębie każdej emocji odznaczają się wyraźnie na twarzy,
a l e nie przeprowadzono jeszcze badań, które mogłyby ustalić, czy różne typy
wchodzące w skład danej emocji też charakteryzują się wyjątkowymi ekspre-
sjami mimicznymi.
Częstym podejściem w dzisiejszej nauce jest wrzucanie gniewu, strachu,
obrzydzenia, smutku i pogardy do jednego worka — j a k o emocji negatywnych
— i kontrastowanie ich z pozytywnymi emocjami. Ponieważ zaskoczenie może
być zarówno pozytywne, j a k i negatywne, zazwyczaj jest ignorowane. Z tak
prostą dychotomią wiążą się dwa problemy. Po pierwsze, nie uwzględnia ona
bardzo ważnych różnic pomiędzy tzw. emocjami negatywnymi: pod względem
uruchamiających j e czynników spustowych, pod względem uczuć, które im
towarzyszą, pod względem tego, do jakich słów i działań nas popychają, pod
względem sygnałów mimicznych i wokalnych oraz pod względem prawdopo-
dobnych reakcji, j a k i e kierują pod naszym a d r e s e m inni ludzie. Kolejny pro-
blem leży w tym, że nawet te tzw. negatywne emocje nie zawsze są doświadcza-
ne jako nieprzyjemne. Dla niektórych ludzi kłótnia w gniewie jest przyjemnym
przeżyciem, a wielu osobom przyjemność sprawia możliwość wypłakania się,
kiedy oglądają smutny film, żeby wskazać tylko dwa przykłady. Z drugiej strony
rozbawienie, d o m n i e m a n e pozytywne uczucie, może być o k r u t n e , kiedy wią-
że się z wyśmiewaniem. Sądzę, że powinniśmy przebadać szczegóły każdego
epizodu e m o c j o n a l n e g o , z a n i m b ę d z i e m y w stanie powiedzieć, czy j e s t on
przyjemny, czy nieprzyjemny dla zaangażowanej w niego osoby.
Określenie szczęście jest problematyczne, ponieważ tak j a k nieszczęście nie
jest ono wystarczająco konkretne. J a k zobaczymy w rozdziale 9., istnieje wiele
różnych emocji szczęścia. Na przykład rozbawienie i ulga to bardzo odmien-
ne doświadczenia szczęścia, różniące się od siebie tak samo, j a k strach i gniew.
Emocje szczęścia nie mają odrębnych ekspresji mimicznych, wszystkie dzielą
u ś m i e c h n i ę t ą twarz. Różne typy szczęścia m o ż n a zidentyfikować, p o z n a j ą c
przebieg czasowy danej ekspresji mimicznej, ale pierwotnym systemem sygna-
lizacyjnym dla emocji szczęścia nie jest twarz, tylko głos.
Głos to kolejny system sygnalizacyjny emocji, równie ważny j a k ekspresje
mimiczne, ale różniący się od nich na szereg interesujących sposobów 5 . Twarz
jest zawsze widoczna, chyba że człowiek się oddali albo kultura nakazuje no-
szenie maski lub welonu, co jest coraz rzadsze. Głos to j e d n a k nieciągły system
komunikacji, który da się zależnie od woli całkowicie wyłączać. Nie możemy
całkowicie ukryć naszych twarzy, m i m o że pragnienie uczynienia tego może
częściowo wyjaśniać, dlaczego ludzie często wolą skorzystać z telefonu zamiast
utrzymywać komunikację twarzą w twarz (telefon daje oczywiście również inne
korzyści: nie trzeba się stosownie ubierać, w trakcie słuchania drugiej osoby
można jednocześnie robić inne rzeczy itd.). E-mail zapewnia jeszcze inne ko-
rzyści:, nie trzeba nawet słuchać ani być słuchanym, nie m a ryzyka, że głos
zdradzi emocje, nie m a możliwości natychmiastowej odpowiedzi albo protestu.
Niektórzy ludzie próbują zapewnić sobie te korzyści dzwoniąc, kiedy sądzą, że
rozmówcy nie ma w domu, dzięki czemu będą mogli nagrać wiadomość na au-
tomatycznej sekretarce, ale zawsze jest ryzyko, że j e d n a k rozmówca odbierze.
Choć sądzę, że Silvan Tomkins miał rację, twierdząc, że istnieje impuls do
emisji dźwięku zawsze, kiedy dojdzie do wzbudzenia emocji — i jest to inny
dźwięk dla każdej emocji — ludzie mogą te dźwięki z łatwością stłumić. Ale kiedy
ktoś zacznie mówić, t r u d n o j e s t u s u n ą ć z głosu sygnały przeżywanych uczuć.
Bardzo niewielu z nas potrafi p r z e k o n u j ą c o symulować dźwięki odpowia-
d a j ą c e emocjom, kiedy ich nie odczuwamy. W y m a g a to aktorskich talentów,
a aktorom często udaje się pokazać w trakcie występu przekonującą grę głosem
dzięki t e m u , że wzbudzają w sobie właśnie k o n k r e t n ą emocję, w s p o m i n a j ą c
w tym celu jakieś minione wydarzenie ze swojego życia. Z drugiej strony łatwiej
jest zrobić nieszczerą minę, a moje badania pokazują, że takie miny są w stanie
zwieść większość osób, które nie praktykowały identyfikacji ekspresji mimicz-
nych 6 . Głos rzadko przekazuje fałszywe k o m u n i k a t y emocjonalne, choć jeśli
ktoś w ogóle nie mówi, nie przekazuje po prostu żadnych komunikatów. Twarz
przekazuje fałszywe komunikaty emocjonalne częściej niż głos, ale za to nigdy
nie można j e j całkiem wyłączyć. Nawet kiedy tylko słuchamy, a sami nic nie
mówimy, można po nas poznać d r o b n e oznaki ekspresji.
O s t a t n i a różnica między sygnałami mimicznymi a wokalnymi polega na
tym, że głos przykuwa naszą uwagę nawet wtedy, kiedy ignorujemy osobę, która
wysyła takie sygnały, n a t o m i a s t jeśli chcemy wychwycić ekspresje mimiczne,
musimy skupić naszą uwagę na d a n e j osobie. Gdyby nie istniały wokalne sy-
gnały emocji, gdyby tylko twarz sygnalizowała, kiedy odczuwamy j a k ą ś emocję,
opiekunowie podejmowaliby poważne ryzyko z każdym spuszczeniem z oczu
swoich małych podopiecznych. J a k i e ż to byłoby męczące ciągle musieć kon-
trolować wzrokowo, w j a k i m stanie emocjonalnym jest dziecko. Na szczęście
krzyk dziecka wyrażający głód, ból, gniew, strach albo rądość może przykuć
uwagę opiekuna pozostającego całkowicie poza zasięgiem wzroku, a to daje m u
opcję zwaną w języku informatyków wielozadaniowością, czyli możliwość zaj-
mowania się różnymi rzeczami w innych miejscach dopóty, dopóki pozostają
w zasięgu głosu dziecka.
Z racji znaczenia głosu jest czymś godnym pożałowania, że wiemy tak mało
o tym, w jaki sposób służy on przekazywaniu sygnałów emocji, p r z y n a j m n i e j
w porównaniu z sygnalizacją mimiczną. Mój kolega i od czasu do czasu p a r t n e r
w badaniach Klaus Scherer jest j e d n y m z najważniejszych naukowców zajmu-
jących się analizowaniem głosu i emocji. J e g o b a d a n i a wykazały, że wokalne
sygnały emocji są, podobnie jak mimiczne, uniwersalne 7 . Scherer próbował rów-
nież określić, jakie zmiany w sygnałach wokalnych odpowiadają każdej emocji.
Nie m a w tym temacie tak wiele do zaprezentowania j a k w przypadku twarzy,
częściowo dlatego, że nie przeprowadzono w tym obszarze równie wielu badań.
Poza tym t r u d n o jest opisać dźwięki poszczególnych emocji w taki sposób, by
można to było praktycznie wykorzystać. Może to wymagać usłyszenia głosu, tak
jak najlepszym sposobem na wyjaśnienie mimicznych wskaźników emocji jest
pokazanie fotografii, filmów albo wideo. Dla większości ludzi łatwiejsza jest
poza tym wizualizacja sygnału mimicznego na podstawie werbalnego opisu niż
wyobrażenie sobie na tej samej podstawie brzmienia dźwięku. W kolejnych roz-
działach opisuję odkrycia z obszaru wokalnych sygnałów emocji, a także pokazuję
zdjęcia przedstawiające różne ekspresje mimiczne odpowiadające każdej emocji.
Poza sygnałami mimicznymi i wokalnymi istnieją również impulsy emocjo-
nalne pobudzające do fizycznego działania, które również można rozpoznać.
J e s t e m przekonany, że są one tak samo uniwersalne, j a k ekspresje mimiczne
i wokalne, choć przeprowadzono na ten t e m a t niewiele badań. Opiszę j e t u t a j
pokrótce, ponieważ nie są one tak znane. W przypadku gniewu, a także przy
pewnych f o r m a c h radości pojawia się impuls zbliżania się w stronę czynnika
spustowego. W przypadku strachu pojawia się impuls nakazujący zamarcie
w b e z r u c h u , żeby u n i k n ą ć wykrycia, a jeśli to niemożliwe, to żeby u n i k n ą ć
skrzywdzenia. Istnieje też podobny impuls w przypadku obrzydzenia, ale sądzę,
że nie jest on tak silny. Wydaje się, że w tym przypadku chodzi nie tyle o od-
dalenie się, co o pozbycie się budzącego obrzydzenie obiektu. Ludzie mogą się
na przykład odwrócić, jeśli to, co budzi ich obrzydzenie, m a c h a r a k t e r wizu-
alny. Jeśli zaś chodzi o bodziec smakowy albo zapachowy, może pojawić się
odruch wykrztuśny albo nawet wymiotny.
W przypadku smutku, ale już nie w razie udręki, następuje u t r a t a ogólnego
napięcia mięśniowego, postawa ciała zapada się w r a m a c h wycofania, bez żad-
nej akcji. W przypadku pogardy pojawia się impuls każący spoglądać w dół na
obiekt tego uczucia. W przypadku zaskoczenia, a także przy podziwie, mamy do
czynienia z uwagą zafiksowaną na obiekcie tych emocji. W przypadku ulgi po-
jawia się rozluźnienie postawy ciała. W sferze przyjemnych doznań dotykowych
pojawia się ruch w stronę źródła stymulacji, choć może się on ograniczać jedy-
nie do skierowania na to spojrzenia. Oglądanie sportowców pokonujących trud-
ności i zdobywających w ten sposób punkty sugeruje, że może istnieć impuls do
działania, często a n g a ż u j ą c y ręce, występujący w tych m o m e n t a c h , kiedy jest
się d u m n y m z jakiegoś osiągnięcia. Śmiech towarzyszący często intensywnemu
rozbawieniu wywołuje powtarzające się ruchy ciała oraz wynikające z tego śmie-
chu spazmy.
Żaden z tych impulsów do działania 8 nie byłby technicznie zakwalifikowany
jako sygnał, ponieważ nie zostały one wypracowane w toku ewolucji konkretnie
z myślą o jasnym przekazywaniu informacji. Opisałem j e tutaj, ponieważ mogą
nas one informować, z jaką emocją m a m y do czynienia. Nie podlegają one kon-
troli woli, tak samo j a k sygnały mimiczne i wokalne, ale można j e prawdopo-
dobnie dużo łatwiej zablokować. Tak j a k sygnały mimiczne i wokalne są uni-
wersalne i aprioryczne w tym sensie, że nie m u s i m y się ich uczyć.
Wszystkie nasze pozostałe działania podejmowane, kiedy j e s t e ś m y pod
wpływem emocji, są wyuczone, nie zaś wrodzone, więc z dużym prawdopodo-
bieństwem mogą być specyficzne dla d a n e j kultury albo dla k o n k r e t n e j j e d -
nostki. Te wyuczone formy aktywności, wśród których mamy zarówno działania
fizyczne, j a k i wypowiadane słowa, są p r o d u k t e m naszych ciągłych doświad-
czeń z całego życia (oraz oszacowań), mówiących nam, co się sprawdza, kiedy
musimy sobie radzić z czynnikami odpowiadającymi za genezę emocji oraz ze
zdarzeniami zachodzącymi w trakcie epizodu emocjonalnego. J e s t n a m łatwiej
i szybciej przyswoić sobie działania spójne z naszymi wrodzonymi, automatycz-
nymi zachowaniami emocjonalnymi. Przykładowo: na okoliczność strachu ła-
twiej byłoby n a m przyswoić sobie wzorzec działania zakładający dosłowne albo
metaforyczne wycofanie się, niż taki, który zakłada atak. Ale dla każdej emocji
może zostać ukształtowany dowolny wzorzec działania. Kiedy go już zaś sobie
przyswoimy, wzorzec taki działa automatycznie, tak jakby był wrodzony.
Możemy z premedytacją interweniować, przezwyciężając albo z a s t ę p u j ą c
nasze odruchy i impulsy całkiem innymi działaniami, albo nawet powstrzy-
m u j ą c się od działania. T a k a interwencja również może zachodzić automa-
tycznie, kiedy kieruje nią wyuczony nawyk, a nie świadoma decyzja. Mężczyzna
odgradzający się m u r e m może postępować w ten sposób bez chwili zastano-
wienia, bez świadomej decyzji. Tak czy siak, niezależnie od tego, czy m a m y do
czynienia ze świadomym wyborem, czy z dobrze zakorzenionym nawykiem, in-
terwencja w sferę ekspresji mimicznych i działań może wymagać walki, jeśli
t r a f i m y na bardzo intensywną emocję. Dla większości ludzi łatwiejsze będzie
zapobieżenie d a n e m u działaniu niż zupełne usunięcie najmniejszych śladów
emocji ze swojej twarzy albo z głosu. Sądzę, że dzieje się tak dlatego, że m a m y
tak doskonałą dowolną kontrolę nad mięśniami ciała (szkieletowymi), bez któ-
rych nie moglibyśmy zaangażować się w te wszystkie złożone i wymagające
wprawy czynności, jakie są konieczne dla naszego przetrwania. I rzeczywiście,
m a m y dużo lepszą kontrolę nad m i ę ś n i a m i naszego ciała i nad naszymi sło-
wami niż nad mięśniami twarzy i nad ustawieniem a p a r a t u głosowego.
To, że jakieś nasze działanie nie jest zależne od naszej woli i że kieruje nim
automatyczna ewaluacja niepoddająca się świadomym rozważaniom, nie ozna-
cza, że jest ono produktem naszej ewolucji i jest uniwersalne. Nawyki są wy-
uczone i działają automatycznie, często poza naszą świadomością. Aby zrozu-
mieć kaskadę zmian, j a k a zachodzi podczas epizodu emocjonalnego, musimy
pamiętać, że początkowa sekunda albo dwie zakładają kombinację zarówno
wrodzonej ekspresji mimicznej i wokalnej, j a k i wrodzonych oraz wyuczonych
działań, a także inne niewidoczne i niesłyszalne zmiany.
Do tej pory opisywałem to, co sam zaobserwowałem, słyszałem albo widzia-
łem, kiedy ktoś poddał się wpływowi emocji. Istnieje zestaw wewnętrznych
zmian fizjologicznych, które również prowadzą do pewnych widocznych i sły-
szalnych sygnałów komunikujących n a m , co się dzieje. Robert Levenson i j a
badaliśmy pewne zmiany w autonomicznym układzie nerwowym (AUN), które za-
chodzą w trakcie przeżywania emocji, takie jak: pocenie się, które możemy cza-
sem zobaczyć albo poczuć, oddychanie, które możemy usłyszeć, oraz akcję serca
i t e m p e r a t u r ę skóry, które są widoczne. Nasze odkrycia różnych wzorców ak-
tywności AUN dla każdej emocji, jaką przebadaliśmy, wspierają też mój wcze-
śniejszy opis tego, co przedstawiłem j a k o działania aprioryczne. Przykładowo:
zarówno w przypadku gniewu, jak i strachu tętno wzrasta, przygotowując czło-
wieka do poruszania się. W przypadku gniewu wzrasta napływ krwi do r ą k ,
dzięki czemu stają się ciepłe i są gotowe do uderzeń albo innych działań wobec
obiektu gniewu. W przypadku strachu zwiększa się napływ krwi do nóg, przez co
ręce stają się chłodniejsze, a mięśnie nóg przygotowują się do ucieczki 9 . Pocenie
nasila się tak w przypadku gniewu, j a k i strachu, szczególnie jeśli te uczucia są
intensywne. Szybkość oddychania wzrasta w przypadku strachu, gniewu i udręki,
a z innym rodzajem oddechu — z westchnieniem — m a m y do czynienia w przy-
padku ulgi (jeszcze innym całkiem widocznym znakiem jest rumieniec, ale dys-
kusję na ten t e m a t odkładam do rozdziału „Konkluzje" na końcu tej książki).
A teraz odejdźmy od zewnętrznych zachowań — sygnałów, działań, oznak
zmian w A U N — by zająć się zmianami wewnętrznymi, których nie można ani
zobaczyć, ani usłyszeć. Nie ma niestety zbyt wielu badań dotyczących zagad-
nienia, w j a k i m stopniu samo myślenie podlega z m i a n o m z chwili na chwilę
w trakcie epizodu emocjonalnego, ale nie m a m wątpliwości, że zachodzą wtedy
głębokie zmiany w naszej interpretacji świata. Są znane badania pokazujące,
że wspomnienia związane z odczuwanymi przez nas emocjami u d a j e się wy-
dobyć z pamięci, nawet te, które nie są łatwe do przypomnienia, kiedy nie prze-
żywamy k o n k r e t n e j emocji 10 . A co najważniejsze, oceniamy to, co się dzieje,
w sposób, który jest spójny z doświadczanym uczuciem, przez co j e z a r a z e m
usprawiedliwiamy i podtrzymujemy. Tworzą się oczekiwania, powstają sądy,
których zadaniem jest zazwyczaj podtrzymywanie, a nie zmniejszanie odczuwa-
nej emocji.
Inny zestaw wewnętrznych zmian zachodzących w razie uruchomienia emo-
cji sprowadza się do prób regulowania zachowania emocjonalnego. Tradycyjne
podejście głosi, że regulacja emocji następuje po j e j aktywacji, a n i e j e d n o c z e -
śnie z nią. Oczywiście, świadome próby kontroli emocji są podejmowane już po
tym, j a k się ona rozpocznie i zostanie z a r e j e s t r o w a n a przez świadomość, ale
mój kolega, a czasem również współpracownik w badaniach, Richard Davidson
sugeruje, że regulacja zachodzi także jednocześnie z wszystkimi innymi zmia-
nami emocjonalnymi — sygnalizacją, z m i a n a m i w myśleniu i z impulsami do
d z i a ł a n i a " . Choć nie jest to j e d n o z n a c z n i e ustalone, sądzę, że Davidson m a
rację: istnieje początkowy, pozostający poza kontrolą woli etap regulacji, który
zostaje aktywowany jednocześnie z wszystkimi innymi zmianami emocjonal-
nymi i jest w nie wpleciony. J e d n a k Davidson nie napisał jeszcze nigdzie wy-
raźnie, jakie procesy wchodzą tu w grę ani w jaki sposób są one kształtowane 1 2 .
W nadchodzącej dekadzie dowiemy się na ten t e m a t dużo więcej.
T e n inicjalny wzorzec regulacji jest, moim zdaniem, oparty na procesach
uczenia się, prawdopodobnie na procesach wczesnego uczenia się społecznego,
i potencjalnie jest podatny na modyfikacje. Może on współdecydować, jak szyb-
ko d a n a osoba uświadamia sobie doświadczanie danej emocji, a kiedy jest już
tego świadoma, czy łatwo potrafi rozpoznać albo nazwać swój stan emocjonalny
oraz czy dochodzi do natychmiastowej próby z a h a m o w a n i a działania, czy też
odwrotnie — m a m y do czynienia z rozkoszowaniem się impulsywnymi dzia-
łaniami. Trzeba przyznać, że nie wiemy o tym inicjalnym wzorcu regulacyjnym
zbyt wiele, ale wydaje się, że kiedy j u ż rozpocznie się proces uczenia się, emo-
cje nie mogą być zupełnie nieuregulowane, a uczenie się rozpoczyna się j u ż we
wczesnym dzieciństwie. Takie wzorce regulacyjne są pewnie tak dobrze wyuczo-
ne, że działają poza kontrolą woli i są odporne na zmiany. J a k bardzo odporne,
tego nie wiemy, ale jeśli da się j e w ogóle jakoś zmienić, byłaby to n a p r a w d ę
niezła szansa modyfikacji życia emocjonalnego.
Rozważmy przez m o m e n t przypadek osoby, która jest skrajnie niepodatna
na emocje i tak ograniczona w swoich reakcjach emocjonalnych, że nie m a sa-
tysfakcji z życia i chciałaby s t a ć się b a r d z i e j wrażliwa n a e m o c j e . J e d n y m
z wyjaśnień takiego b e z b a r w n e g o życia e m o c j o n a l n e g o j e s t t e m p e r a m e n t ,
genetycznie określone usposobienie emocjonalne. Ale jeśli regulacja emocji
jest wyuczona na bardzo wczesnym etapie życia, to być może człowiek ten ma
za sobą takiego rodzaju doświadczenia, że doprowadziły go one do przesadnej
kontroli własnych emocji. Być może był karany, poniżany albo ignorowany za
najmniejszą oznakę uczuć. Jeśli jego zachowanie spowodowane jest wyuczoną
regulacją, to istniałaby możliwość zmiany jego reakcji. Jeśli zaś przyczyna tkwi
we wrodzonym temperamencie, szansa na zmianę nie jest zbyt wielka. Istnienie
takich inicjalnych wzorców regulacji wskazywałoby na niezwykłą ważność in-
terakcji niemowlaka i dziecka z innymi w kształtowaniu jego późniejszego in-
dywidualnego życia emocjonalnego, co byłoby zgodne z wielu innymi bada-
niami na ten temat 1 3 oraz z podstawowymi założeniami psychoanalizy.
Kiedy jesteśmy pod wpływem emocji, w ułamku sekundy zachodzi kaskada
zmian, bez naszego wyboru ani natychmiastowej świadomości kwestii takich
jak: sygnały emocjonalne w twarzy i w głosie, działania aprioryczne, działania
wyuczone, aktywność autonomicznego układu nerwowego, która reguluje nasz
organizm, wzorce regulacyjne nieustannie modyfikujące nasze zachowanie,
odzyskiwanie znaczących wspomnień i oczekiwań oraz sposoby i n t e r p r e t a c j i
zdarzeń, jakie zachodzą w nas samych oraz w otaczającym nas świecie § . Zmiany
te są niezależne od naszej woli, nie zależą od naszego wyboru. Psycholog Ro-
bert Zajonc nazywa je nieuniknionymiH. Uświadamiając j e sobie, a zwykle dzieje
się to w którymś momencie przed zakończeniem epizodu emocjonalnego, do-
stajemy szansę na wybór, czy chcemy wtrącić się w ich działanie. Z a n i m wy-
jaśnię, co składa się na taką świadomość i jakie kroki możemy podjąć, żeby ją
podnieść, musimy zająć się jeszcze j e d n y m aspektem procesu emocjonalnego
— co stoi za całym tym przedstawieniem, co generuje tę kaskadę nieuniknio-
nych działań emocjonalnych.
To, że tak wiele reakcji — różnych dla poszczególnych emocji i do pewnego
stopnia identycznych dla wszystkich ludzi — zaczyna się tak wcześnie, mówi
nam coś o mechanizmach w mózgu, które organizują nasze reakcje emocjo-
nalne i nimi kierują. C e n t r a l n e m e c h a n i z m y kierujące naszymi reakcjami
e m o c j o n a l n y m i są u r u c h a m i a n e przez a u t o m a t y c z n ą ewaluację, omówioną
w rozdziale 2. Te centralne mechanizmy muszą ukrywać zestaw instrukcji, które
kierują tym, co robimy, i które odzwierciedlają adaptacje z naszej ewolucyjnej
przeszłości. Zrozumienie mojej teorii mówiącej, czym są te centralne mechani-
zmy i w jaki sposób funkcjonują, m a f u n d a m e n t a l n e znaczenie, jeśli chodzi o to,
jakie oczekiwania wobec ludzi pragnących regulować swoje zachowanie emo-
cjonalne są dopuszczalne oraz kiedy uzyskają oni świadomość swoich momen-
talnych doświadczeń emocjonalnych.
Tomkins zaproponował termin program afektywny, żeby nazwać ten odziedzi-
czony, centralny mechanizm, który kieruje naszym zachowaniem emocjonalnym.
Określenie program powstało z dwóch wyrazów: pro oznacza „przed", a graphein
„pisać", więc słowo „ p r o g r a m " odnosi się do m e c h a n i z m u , który m a g a z y n u j e
zapisaną albo, j a k w tym wypadku, odziedziczoną wcześniej informację. Mu-
siałoby istnieć wiele programów, różnych dla poszczególnych emocji. Programy
afektywne są, tak jak emocjonalne bazy danych, metaforą, ponieważ nie wierzę,
by w mózgu funkcjonowało coś w rodzaju p r o g r a m u komputerowego, ani nie
sugeruję, że tylko j e d e n obszar mózgu jest zaangażowany w kierowanie emo-
cjami. Wiemy już, że za generowanie zachowania emocjonalnego odpowiadają
liczne obszary mózgu, ale dopóki nie dowiemy się więcej o mózgu i emocjach,
metafory mogą być n a m pomocne w zrozumieniu naszych uczuć 15 .
Skoro programy afektywne kontrolują nasze zachowanie emocjonalne, lep-
sze poznanie mechanizmu ich działania może n a m pomóc w jego kontrolowa-
niu. Zoolog Ernst Mayr dokonał rozróżnienia między otwartymi a zamkniętymi

Z m i a n y zachodzą również w chemii naszego mózgu. C h o ć wiele z tych z m i a n m a


d u ż o z opisanych przeze mnie właściwości, nie będę się t u t a j n a d nimi rozwodził.
programami. Do zamkniętego programu nic nie może zostać wprowadzone na
drodze nabywania doświadczeń, natomiast otwarty program genetyczny „po-
zwala na dodanie danych wejściowych w toku życia swojego posiadacza'" 6 . Mayr
wskazał, że u zwierząt odznaczających się długim okresem opieki rodzicielskiej
nad młodymi, a w związku z tym przeznaczających długi czas na uczenie się,
przewagą selekcyjną byłoby raczej posiadanie otwartego, nie zaś zamkniętego
programu genetycznego (zatem sugestia, że wszystkie zwierzęta przejawiające
emocje mają otwarte programy afektywne byłaby spójna z ideą Mayra. J e s t to
f u n d a m e n t a l n a część natury emocji). Przykładowo: porównajmy ludzi wyróż-
niających się długoletnim okresem zależności od rodziców z ptakami maleo
zamieszkującymi północne Celebes, wyspę wchodzącą w skład Indonezji. Samica
tego g a t u n k u zakopuje swoje j a j k a głęboko w ciepłym wulkanicznym piasku,
a p o t e m odchodzi. Kiedy pisklę maleo wydostanie się ze swojej skorupki i za-
cznie gramolić się po piasku, będzie pozostawione samo sobie. Musi ono od razu
wiedzieć wszystko, co jest mu konieczne do przetrwania, ponieważ nie może
liczyć na okres zależności, w trakcie którego czerpałoby wiedzę od rodziców.
My, ludzie, jesteśmy po przeciwnej stronie tego spektrum: jeśli człowiek zosta-
nie porzucony po narodzinach, umrze. Nasze programy afektywne są otwarte,
więc m o ż e m y się uczyć, co będzie się sprawdzać w określonym środowisku,
w którym przyszło n a m żyć, oraz możemy zachować te informacje w taki spo-
sób, który pozwoli im na automatyczne kierowanie naszym zachowaniem.
Dowody wskazujące na uniwersalność sygnałów emocji oraz pewnych zmian
w autonomicznym układzie nerwowym sugerują, że chociaż programy afek-
tywne są otwarte na nowe informacje, nie zaczynają swojego istnienia j a k o pu-
ste skorupy, pozbawione informacji. Są już w nich pewne obwody rozbudowy-
wane w trakcie rozwoju, które podlegają wpływowi doświadczenia, choć nie są
skonstruowane w całości tylko przez nie. Muszą istnieć o d m i e n n e obwody dla
różnych reakcji charakteryzujących każdą emocję. Ewolucja zaprogramowała
niektóre z instrukcji albo obwodów w naszych otwartych programach afektyw-
nych, g e n e r u j ą c sygnały emocji, emocjonalne impulsy do działania, oraz for-
m u j ą c okres oderwania, dzięki czemu i n t e r p r e t u j e m y śjyiat w sposób spójny
z odczuwanymi przez nas emocjami 1 7 .
P o n a d t o dowody wskazujące na uniwersalność sygnałów emocji oraz nie-
zależnych odruchów fizjologicznych sugerują, że instrukcje, które kierują pro-
dukcją tych zmian, rozwijają się u każdego w podobny sposób, chyba że zostaną
zmodyfikowane przez jakieś niezwykłe doświadczenia. Choć niezbyt wiele jest
danych, które wyjaśniałyby, w jaki sposób takie doświadczenia mogą modyfiko-
wać ekspresje mimiczne, badania nad syndromem posttraumatycznego stresu
sugerują, że próg aktywacji autonomicznego układu nerwowego może być ra-
dykalnie zmieniony. Przykładowo: kiedy kobiety wykorzystywane we wczesnym
dzieciństwie poproszono o wygłoszenie przemowy do grupy ludzi, odkryto u nich
wyższy poziom hormonów stresu niż w grupie kontrolnej złożonej z kobiet, które
miały szczęście cieszyć bardziej udanym dzieciństwem 1 8 .
Programy afektywne zawierają więcej niż tylko to, co zapisała w nich nasza
ewolucyjna przeszłość wedle kryterium przydatności dla naszych przodków.
Mieszczą się w nich również te rzeczy, które dowiodły swojej przydatności
w naszym własnym życiu, kiedy zajmowaliśmy się najważniejszymi kontaktami,
jakie można utrzymywać z innymi ludźmi — kontaktami emocjonalnymi. Ini-
cjalny wzorzec regulacji związany z każdą emocją jest różny u różnych osób,
zależnie od tego, czego udało się im nauczyć na wczesnym etapie życia. Nauka
ta jest następnie włączana do p r o g r a m ó w afektywnych, a kiedy j u ż się w nie
wkomponuje, zaczyna działać automatycznie, tak jakby została zaprogramo-
wana przez ewolucję, i jest odporna na modyfikację. W skład programów afek-
tywnych wchodzą również wzorce zachowania, których uczymy się przez całe
życie, by radzić sobie z różnorodnymi czynnikami spustowymi, wśród których
mogą pojawiać się zarówno te spójne z apriorycznymi aktywatorami, j a k i te
wyraźnie się od nich różniące. J a k j u ż pisałem wcześniej, kiedy zostaną przy-
swojone, również te czynniki zaczynają działać automatycznie.
Nie wierzę w możliwość zmiany apriorycznych instrukcji zapisanych w na-
szych p r o g r a m a c h afektywnych, ale nie m a na to jeszcze żadnych dowodów.
Możemy próbować manipulować przy tych instrukcjach, ale oznacza to ciężką
walkę właśnie dlatego, że nie zdołamy ich ani wymazać, ani zmienić (wyjątkiem
od tej reguły jest ewentualne uszkodzenie mózgu, które może za sobą pociągać
uszkodzenie tych instrukcji). Gdybyśmy mogli zapisać je na nowo, spotykaliby-
śmy ludzi, których emocje różniłyby się kompletnie od naszych własnych — wli-
czając w to inne sygnały, inne impulsy do działania, inne zmiany tętna, oddechu
itd. Potrzebowalibyśmy tłumaczy nie tylko dla przekładu słów, ale i emocji.
Nie oznacza to, że aprioryczne instrukcje wywołują u wszystkich identyczne
zmiany. Ich działanie zachodzi w różnych układach organizmu, nie mówiąc już
o różnicach między jednostkami i kulturami, dotyczących przyswajanego przez
nie podejścia do swoich zachowań emocjonalnych. Nawet w przypadku takich
samych apriorycznych instrukcji b ę d z i e m y mieć do czynienia z różnicami
w przeżyciu emocji, zarówno indywidualnymi, j a k i powszechnymi.
Kiedy automatyczna ewaluacja doprowadzi do uruchomienia instrukcji za-
pisanych w programach afektywnych, są one realizowane aż do osiągnięcia za-
mierzonego celu. Krótko mówiąc, nie można ich przerwać. Długość fazy, w której
proces wcielania instrukcji w życie nie poddaje się próbom zastopowania, za-
leży od tego, o j a k i m konkretnym systemie reakcji emocjonalnej mówimy. Po-
dej rzewam, że w przypadku ekspresji mimicznych i impulsów do działania jest
to m n i e j niż sekunda. O p i e r a m się tu na obserwacjach, j a k szybko ludzie po-
trafią zetrzeć j a k ą ś ekspresję ze swojej twarzy, r e d u k u j ą c długość j e j trwania
albo m a s k u j ą c j ą inną ekspresją. Słuchając, co ludzie mówią, kiedy próbują
ukryć swoje emocje, zaobserwowałem, że przejęcie kontroli nad swoim głosem
z a j m u j e im więcej czasu, ale wciąż będzie to n a j p r a w d o p o d o b n i e j kwestia
sekund, co najwyżej kilku minut, chyba że' emocja jest bardzo silna albo zajdzie
jakieś nowe wydarzenie, które ją wzmocni. Zmiany oddechu, pocenia i aktyw-
ności serca także rozciągają się na dłuższy okres, niektóre nawet na dziesięć
albo piętnaście sekund. Czytelnik powinien zauważyć, że teza, iż nie można
zatrzymać realizacji instrukcji emocjonalnych, nie m a silnych podstaw nauko-
wych. J e s t j e d n a k zgodna z moimi obserwacjami tego, w jaki sposób zachowu ją
się ludzie pod wpływem emocji.
Pamiętacie mój przykład z Heleną, która rozgniewała się, kiedy jej mąż Kuba
powiedział j e j , że będzie musiała zamiast niego odebrać ich córkę ze szkoły?
Ekspresję irytacji, która przebiegła przez j e j twarz; ton pretensji w j e j głosie,
kiedy zapytała, dlaczego nie uprzedził j e j wcześniej; lekkie wysunięcie j e j ciała
wprzód; wzrost ciepłoty skóry, ciśnienia krwi oraz przyspieszenie tętna — wszyst-
ko to są aprioryczne zmiany, generowane w programach afektywnych. Więk-
szość z nich mogłaby zniknąć chwilę po tym, j a k H e l e n a dowiedziała się od
Kuby, dlaczego nie mógł j e j uprzedzić wcześniej (ciepłota skóry, przyspiesze-
nie t ę t n a oraz poziom ciśnienia krwi potrzebują trochę więcej czasu, żeby po-
wrócić do s t a n u , w którym były przed rozpoczęciem się epizodu). Epizod ten
mógłby też rozwijać się dalej. W przypadku przedłużania się okresu oderwania
H e l e n a mogłaby trwać w swoim gniewie. Powodem mogłyby być pochodzące
z przeszłości r e s e n t y m e n t y albo ewentualny import skryptu opowiadającego
0 tyranizującym ją bracie, albo fakt, że Kuba naprawdę jest niedbały, a obecna
sytuacja jest tylko kolejnym tego przykładem. Jeśli Helena odrzuci usprawie-
dliwienie Kuby, i n t e r p r e t u j ą c j e j a k o kolejny przykład p r z e k o n a n i a męża, że
jego sprawy są ważniejsze od j e j spraw, j e j gniew rozgorzeje na nowo. Chodzi
mi tu o to, że inicjalne zmiany aprioryczne wywołane przez program afektywny
po tym, j a k proces automatycznej ewaluacji uruchomił daną emocję, są krótkie
1 nie muszą się przedłużać w czasie. C z a s e m są adekwatne i p o t r z e b u j e m y
ich, żeby móc sobie poradzić z sytuacją — K u b a naprawdę jęst niedbały i jeśli
żona nie podejmie środków zapobiegawczych, to mężczyzna wejdzie jej na głowę.
Czasem zaś bywają nieadekwatne — Kuba nie mógł j e j wcześniej uprzedzić,
nie mamy do czynienia z wzorcem jego dominacji, Helena po prostu nie wyspała
się wystarczająco o s t a t n i e j nocy i wstała lewą nogą.
Stwierdzenie, że nie możemy zatrzymać naszej reakcji, nie oznacza, że nie
możemy się nią zająć, ale tylko — że nie dysponujemy opcją natychmiastowe-
go j e j wyłączenia. Nawet jeśli dokonamy ponownej oceny tego, co się dzieje,
aktywowane j u ż reakcje emocjonalne mogą nie u s t ą p i ć w ciągu j e d n e j chwi-
li. Mogą się natomiast uaktywnić nowe reakcje emocjonalne, które zmieszają
się z wywołanymi już wcześniej uczuciami. Przypuśćmy, że gniew Heleny na
Kubę spowodowanyjest importem skryptu opowiadającego o prześladowaniu ze
strony brata. Kiedy Helena słyszy, że Kuba naprawdę nie miał wyboru, że nie
chciał nad nią dominować, wie, że dalszy gniew z tego powodu jest niewłaściwy;
ale jeśli doszło do aktywacji skryptu o prześladowaniu, jej gniew się nie zmniejszy
albo może się j e j przypomnieć, że wstała dziś lewą nogą i że to jej nastrój pod-
trzymuje ten niestosowny gniew. Helenę może ogarnąć poczucie winy spowo-
dowane nieustającym rozdrażnieniem. Naukowe badania pokazują nam, że dwie
emocje mogą następować tuż po sobie w błyskawicznej sekwencji, raz za razem.
Dwie emocje mogą się również stopić w mieszankę, ale w trakcie moich badań
obserwowałem to rzadziej niż powtarzające się błyskawicznie sekwencje.
Ponowna ocena nie jest jedynym sposobem na przeskakiwanie przez jakiś
czas pomiędzy różnymi reakcjami emocjonalnymi. Tomkins podkreślał, że czę-
sto odczuwamy j a k ą ś emocję-na-temat-emocji, czyli przeżywamy reakcję emo-
cjonalną na pierwotnie wzbudzone uczucie. Możemy się rozgniewać, że ogarnął
nas strach, albo możemy się przestraszyć, że wpadliśmy w taki gniew. Czujemy
się tak źle, że moglibyśmy zacząć się obawiać o to, co bylibyśmy w stanie zrobić.
Takie dołączenie kolejnej emocji do tej pierwotnie odczuwanej może dotyczyć
dowolnych par uczuć. Silvan Tomkins sugeruje też, że j e d n y m ze sposobów na
zrozumienie wyjątkowości osobowości jest zbadanie, czy d a n a osoba odczuwa
z reguły j a k ą ś konkretną emocję w odniesieniu do innej emocji. Sugerował też,
że czasem nie zdajemy sobie nawet sprawy z naszej początkowej reakcji emo-
cjonalnej, a uświadamiamy sobie jedynie wtórną emocję skierowaną w stronę
tej pierwotnej. Możemy sobie nie uświadamiać, że początkowo byliśmy po pro-
stu przestraszeni, odczuwając jedynie gniew, który pojawił się w reakcji na
ten strach. Nie przeprowadzono jeszcze niestety żadnych badań, które mogłyby
wykazać wartość tych bardzo interesujących pomysłów.
W a ż n e j e d n a k , by z a p a m i ę t a ć , że emocje rzadko przychodzą w pojedynkę
albo w czystej formie. Wywołujący w nas reakcję, ukryty w środowisku bodziec
często podlega szybkim zmianom, zmieniają się również nasze ewaluacje, a po-
nadto możemy odczuwać emocje-na-temat-emocji. Ludzie doświadczają z reguły
strumienia reakcji emocjonalnych, które nie są bynajmniej identyczne. Czasami
każda z takich emocji może być oddzielona od innych kilkusekundową przerwą,
tak że niektóre z początkowych reakcji emocjonalnych wygasają przed zapocząt-
kowaniem nowych, a czasem emocje rozgrywają się w j e d n y m odcinku czasu,
w zmieszaniu.
Musimy rozpatrzyć jeszcze j e d n ą , bardzo ważną sprawę. J a k j u ż powie-
działem, programy afektywne są otwarte, nie zaś zamknięte. W toku życia nie-
ustannie nabywane są nowe zachowania emocjonalne, dodawane do tych aprio-
rycznych. T a cecha naszych programów afektywnych umożliwia n a m adaptację
do każdych warunków, w jakich przyjdzie n a m żyć. T o dlatego nasze reakcje
emocjonalne wiążą się nie tylko z ewolucyjną przeszłością, ale i z naszą oso-
bistą przeszłością oraz z teraźniejszością. Samochody nie były częścią naszej
ewolucyjnej przeszłości, ale związane z nimi skomplikowane działania, wyuczo-
ne nawet nie w dzieciństwie, tylko we wczesnej dorosłości, zostały włączone do
reakcji strachu. Wyuczone reakcje lękowe — kręcenie kierownicą i naciskanie
na hamulec — pojawiają się bez udziału woli ani świadomej refleksji, kiedy
tylko wyczujemy zagrożenie ze strony innego samochodu.
Raz wyuczone i włączone do programów afektywnych, te nowo nabyte reakcje
emocjonalne stają się niezależne od udziału woli, w takim samym stopniu jak
te, które nie są efektem procesu uczenia się. J e d n ą z zadziwiających cech pro-
gramów afektywnych jest fakt, że zarówno wyuczone, j a k i wrodzone zacho-
wania mogą ulec tak ścisłemu połączeniu i mogą włączyć się do akcji tak szybko
i odruchowo. Istnieje j e d n a k również u j e m n a strona posiadania otwartego sys-
temu reakcji emocjonalnych. Te nabyte czy też dodane zachowania trudno za-
hamować, kiedy już zostaną zapisane w programach afektywnych. Uruchamiają
się nawet wtedy, kiedy niekoniecznie jest z nich jakiś pożytek albo kiedy zupełnie
ich nie chcemy.
Przypomnijmy sobie przykład z ostatniego rozdziału, w którym stopa pa-
sażera wyskakiwała do przodu, by przycisnąć hamulec, kiedy tylko w stronę
samochodu wiozącego tego pasażera pędził inny samochód. Pasażer nie może
powstrzymać swojej stopy, ponieważ wystrzeliwuje ona wprzód, zanim pasażer
zdaje sobie sprawę, co się dzieje, tak j a k nie może on powstrzymać ekspresji
strachu, która przemyka po jego twarzy. Czy te nabyte reakcje emocjonalne są
permanentne i równie niezmienne, jak te aprioryczne, które nie wymagały ucze-
nia się? Myślę, że nie. Sądzę, że możemy nie tylko radzić sobie z naszymi naby-
tymi reakcjami emocjonalnymi, ale też potrafimy się ich oduczyć. W przypadku
jednych reakcji będzie to łatwiejsze, w odniesieniu do innych — trudniejsze.
Łatwiejsze do oduczenia są wszelkie reakcje angażujące ruchy ciała, a trud-
niejsze te, które angażują aktywność mimiczną albo wokalną. J a k wyjaśniłem
już wcześniej, m a m y duży wpływ na mięśnie kontrolujące nasze ciało (mięśnie
szkieletowe). Instruktorzy jazdy uczą się nie naciskać stopą podłogi, kiedy
siedzą w fotelu pasażera. Bezwarunkowe działanie, które uległo automatyzacji
i zostało dodane do instrukcji programu afektywnego dla.gmocji strachu, może
dzięki wysiłkowi i praktyce zostać po j a k i m ś czasie zmodyfikowane. Niektóre
z czynników opisanych przeze mnie w ostatnim rozdziale, które określają, jak
łatwo będzie osłabić dany aktywator emocji, stosują się również do tego, jak ła-
two będzie oduczyć się wzorca danego zachowania emocjonalnego. Wzorzec
zachowania nabyty na wczesnym etapie życia, wyuczony podczas bardzo in-
tensywnego epizodu emocjonalnego o dużej częstotliwości albo w toku serii ta-
kich epizodów, będzie trudniejszy do modyfikacji czy do oduczenia.
J a k o dzieci możemy czasem posuwać się do przemocy, a prawie zawsze uczy
się nas, żeby tego nie robić. W rozdziale 6., gdzie omawiam gniew, zastana-
wiam się, czy agresji musimy się uczyć, czy też impuls nakazujący krzywdzenie
innych jest integralną częścią reakcji gniewem. Większość dorosłych wolałaby
nigdy nie odwoływać się do przemocy, chyba że nie ma innego sposobu na obronę
innych osób albo ich samych przed zagrożeniem. (Zdaję sobie sprawę, że ist-
nieją pewne skrzywione osoby, które kochają przemoc — albo dlatego że jest to
element ich działalności kryminalnej, albo ponieważ czerpią z tego przyjem-
ność. Zajmę się tym podczas omawiania przemocy w rozdziale 6.). Czy każdego
z nas można doprowadzić do takiego stanu, kiedy całkowicie tracimy kontrolę,
zaczynamy się zachowywać destrukcyjnie i w tym sensie nie mamy możliwości
wyboru naszych słów ani działań? Czy każdy m a taki punkt, po przekroczeniu
którego puszczają wszelkie hamulce? Czy każdy z nas mógłby popełnić mor-
derstwo, a fakt, że tego dotąd nie zrobiliśmy, świadczy tylko o tym, że nie byli-
śmy wystarczająco mocno sprowokowani? Sądzę, że odpowiedź na te pytania
brzmi: „nie", ale nie istnieją żadne dowody naukowe na potwierdzenie mojego
stanowiska (czy możecie sobie wyobrazić eksperyment, w ramach którego pró-
bowano by za pomocą narastających prowokacji doprowadzić badanego do wy-
buchnięcia przemocą?).
Większość z nas nabyła wzorce regulacyjne, które t e m p e r u j ą nasze zacho-
wania emocjonalne, do pewnego stopnia h a m u j ą c nas w tym, co mówimy i co
robimy, zanim osiągniemy e t a p angażowania się w skrajnie agresywne zacho-
wania. Możemy mówić i robić straszne rzeczy, ale wciąż m a m y pewne ogra-
niczenia — nie zabijamy siebie ani innych w trakcie niekontrolowanej, kiero-
wanej impulsem eksplozji emocji. Nawet kiedy doświadczamy gniewu, strachu
albo udręki, zatrzymujemy się przed granicą, za którą moglibyśmy nieodwo-
łalnie ulec destrukcyjnym popędom. Możliwe, że nie uda się n a m ukryć eks-
presji mimicznej albo wokalnej odczuwanej emocji, że nie zdołamy powstrzy-
mać się od powiedzenia czegoś o k r u t n e g o albo od kopnięcia krzesła (choć to
powinno być prostsze od wytłumienia oznak emocji sygnalizowanych twarzą lub
głosem), ale możemy się powstrzymać przed eskalacją tego okrucieństwa w fi-
zyczną napaść. Nie zaprzeczam oczywiście, że są ludzie, których cechuje słaba
kontrola impulsów, ale postrzegam to j a k o aberrację, a nie n o r m ę .
U z n a j ą c z a t e m , że większość z nas nie posunie się w swoich agresywnych
działaniach do ostateczności, nieodwracalnie raniąc innych albo samych siebie,
nie możemy zaprzeczyć, że większości z nas zdarzy się sporadycznie zrobić albo
powiedzieć coś krzywdzącego. Krzywda ta może mieć c h a r a k t e r raczej psy-
chologiczny niż fizyczny i nie będzie p e r m a n e n t n a , lecz m i m o to zachowanie,
jakie za nią stoi, będzie krzywdzące. Nie musi być ono motywowane gniewem,
a jego szkodliwość może być zwrócona jedynie przeciwko n a m samym, a nie
wobec innych osób. Przykładowo, niekontrolowany strach może na nas podziałać
tak paraliżująco, że uniemożliwi n a m radzenie sobie z niebezpieczeństwem,
smutek może nas skłonić do ucieczki przed światem. Zagadnienie, które mu-
simy obecnie rozważyć, polega na tym, w jaki sposób i kiedy możemy zapobiec
występowaniu destrukcyjnych epizodów emocjonalnych, które mogłyby być szko-
dliwe dla nas samych, dla innych albo dla wszystkich stron.
J e d n ą z funkcji emocji jest koncentracja naszej świadomej uwagi na bieżą-
cym problemie, tym samym, który aktywował daną emocję. Nasze uczucia nie
funkcjonują zazwyczaj poza naszą świadomością, choć nie jest to wykluczone.
Wszystkim n a m zdarzało się, że nie zdawaliśmy sobie sprawy z naszego emo-
cjonalnego zachowania dopóty, dopóki ktoś n a m nie zwrócił na to uwagi. Mimo
że takie sytuacje się zdarzają, najczęściej jesteśmy w pełni świadomi tego, j a k
się wtedy czujemy. Emocje, których doświadczamy, wydają się właściwe i uspra-
wiedliwione. Nie kwestionujemy naszych słów ani naszych działań. Dajemy się
ponieść okolicznościom.
Jeżeli m a m y pohamować nasze zachowanie emocjonalne, jeśli m a m y zmie-
nić nasze uczucia, musimy umieć wypracować inny rodzaj emocjonalnej świa-
domości. Musimy umieć się cofnąć — dokładnie w momencie, kiedy odczuwa-
my d a n ą emocję — żeby móc się zastanowić, czy chcemy pozwolić, by emocja
poniosła nas w kierunku działań, ku którym zmierza, czy też zechcemy zacho-
wać wybór tego, j a k się zachowamy w reakcji na tę emocję. Chodzi tu o coś
więcej niż tylko o świadomość własnego samopoczucia, jest to inna, bardziej
zaawansowana, t r u d n a do opisania forma świadomości. J e s t ona bliska temu,
co myśliciele buddyjscy nazywają uważnością. Filozof B. Allan Wallace nazywa
to „poczuciem świadomości tego, co czyni nasz umysł'" 9 . Twierdzi on, że jeśli
jesteśmy uważni wobec naszych emocji, możemy podjąć następujący wybór:
„Czy chcemy poddać się swojemu gniewowi, czy też po prostu go obserwować" 20 .
Nie używam określenia uważność dlatego, że jest ono osadzone w szerszej filozofii,
dość odmiennej od tego rozumienia emocji, które do tej pory opisywałem, oraz
dlatego, że jest ono związane z dość szczególnymi praktykami, innymi od kro-
ków, które j u ż zasugerowałem i będę sugerował w dalszej części.
Pisząc na t e m a t pamięci, psychologowie Georgia Nigro i Ulric Neisser za-
uważyli, j a k „w pewnych wspomnieniach ich podmiot wydaje się zajmować po-
zycję gapia albo obserwatora, który przygląda się sytuacji z zewnętrznego punk-
tu widzenia i widzi s a m e g o siebie »z zewnątrz«" 2 1 . Porów/iali oni ten rodzaj
wspomnień z takim, w którym m a się perspektywę osoby zanurzonej we wspo-
mnienie. W większości naszych doświadczeń emocjonalnych j e s t e ś m y w nie
tak bardzo zanurzeni, tak ogarnięci uczuciem, że żadna część naszego umysłu
nie obserwuje, nie kwestionuje ani nie rozważa działań, w które się angażujemy.
J e s t e ś m y przytomni i uważni, ale w sposób, który psycholog Ellen Langer na-
zywa bezmyślnym 2 2 .
Rozróżnienie Nigro i Neissera między dwoma typami wspomnień jest bar-
dzo podobne do tego, co buddyjski myśliciel H e n r y Wyner opisał j a k o różnicę
między s t r u m i e n i e m świadomości a czymś, co nazwał strażnikiem, „świado-
mością, która jest czujna i reaguje na znaczenia pojawiające się w strumieniu
świadomości" 2 3 . Abyśmy mogli t e m p e r o w a ć nasze zachowanie emocjonalne,
wybierać, co mówimy i co robimy, musimy być w stanie poznać, kiedy ogarnęły
nas emocje albo jeszcze lepiej — kiedy ogarniają nas emocje.
Można sobie wyobrazić, że mielibyśmy jeszcze większy wybór, gdybyśmy
potrafili świadomie zobaczyć proces automatycznej ewaluacji dokładnie wtedy,
kiedy on zachodzi, i wolno by n a m go było, zależnie od naszej woli, modyfiko-
wać albo eliminować. Ale ponieważ autoewaluatory są tak szybkie, wątpię, żeby
ktokolwiek był tego w stanie dokonać. J e g o Świątobliwość Dalajlama wspomniał
podczas spotkania ze mną o pewnych joginach, którzy potrafią rozciągać czas.
Tych kilka milisekund, w ciągu których przebiegają automatyczne ewaluacje,
może się dla nich rozciągnąć na wystarczającą długość, by mogli świadomie
wybrać, czy chcą zmodyfikować albo skasować proces ewaluacji. Ale D a l a j l a m a
miał wątpliwości, czy tego rodzaju świadomość ewaluacji byłaby możliwa dla ogrom-
nej większości ludzi, wliczając w to j e g o samego.
Kolejnym krokiem, który chyba jest możliwy, ale t r u d n y do realizacji, jest
osiągnięcie świadomości tego, co dzieje się w czyjejś głowie bezpośrednio po
zakończeniu a u t o m a t y c z n e j ewaluacji, ale przed rozpoczęciem zachowania
emocjonalnego oraz świadomości impulsów do działania i mówienia, kiedy
zaczną się one pojawiać. Gdyby można było osiągnąć taką świadomość impulsów2*,
możliwa byłaby decyzja, czy chce się pozwolić na realizację d a n e g o impulsu.
Buddyści wierzą, że udaje im się osiągnąć świadomość impulsów, ale wymaga
to wielu lat praktykowania medytacji. Pójdźmy dalej, by zastanowić się, co jest
bardziej realistycznie, choć w dalszym ciągu nie prosto, co jest osiągalne.
Filozof Peter Goldie opisuje f e n o m e n zwany przez niego świadomością reflek-
syjną j a k o zdawanie sobie sprawy, że odczuwa się strach. Jeśli ktoś miałby po-
wiedzieć „Spoglądając wstecz na to doświadczenie, mogę powiedzieć, że w trak-
cie jego przebiegu w oczywisty sposób byłem przestraszony, ale w t a m t y m
momencie nie czułem żadnego strachu", to, zdaniem Goldie'ego, byłby to przy-
kład na brak świadomości refleksyjnej 2 5 . J e s t ona warunkiem koniecznym tego,
na czym chciałbym się skupić, ale nie jest wystarczająca, ponieważ pomija kwe-
stię, czy chcemy poddać się d a n e j emocji, czy też s p r ó b u j e m y j ą zmienić.
J o n a t h a n Schooler opisuje w swojej charakterystyce tego, co nazywa metaświa-
domością, znane wszystkim doświadczenie: kiedy przewracamy kartki książki,
nie czytając przy tym ani słowa, a zamiast tego z a s t a n a w i a m y się, do której
restauracji pójść tego wieczoru 26 . Nie chodzi tu o to, że nie jesteśmy świadomi;
jesteśmy całkiem świadomi myśli o restauracji, ale nie zdajemy sobie sprawy,
ze przestaliśmy czytać książkę. Gdyby było inaczej, oznaczałoby to, że rozwi-
nęliśmy metaświadomość. To właśnie nad tym rodzajem świadomości tego,
czego doświadczamy w danej chwili, chciałbym się zastanowić, łącznie z kwestią
wyboru, czy chcemy podążać za tym doświadczeniem, czy też wolimy j e zmienić.
Nie byłem w stanie znaleźć j e d n e g o określenia, które opisywałoby ten ro-
dzaj świadomości. Najlepszym, jakie udało mi się wymyślić, jest wsłuchanie się we
własne emocje (aby uniknąć powtarzania całego zwrotu, będę j e czasem skracał do
pisanej kursywą formy wsłuchanie się). Kiedy j e s t e ś m y wsłuchani, w takim zna-
czeniu, jakie nadaję temu słowu, jesteśmy w stanie obserwować samych siebie
w trakcie epizodu emocjonalnego, w idealnym przypadku w ciągu kilku pierw-
szych sekund. Przyznajemy, że jesteśmy emocjonalni i możemy zastanowić się,
czy nasza reakcja była usprawiedliwiona, czy nie. Możemy ponownie ewaluować
to, co mówimy i robimy, a jeśli nie zakończy się to powodzeniem, możemy tym
pokierować. Dzieje się tak, kiedy odczuwamy emocję, jak tylko uświadomimy
sobie nasze emocje i działania.
Większość osób rzadko kiedy jest aż tak wsłuchana w swoje uczucia, ale taki
poziom uwagi jest możliwy do osiągnięcia. J e s t e m przekonany, że możemy w so-
bie rozwinąć taką skłonność do wsłuchiwania się, że stanie się ona nawykiem,
standardową częścią naszego życia. Kiedy to się stanie, będziemy się czuć bar-
dziej otwarci na swoje życie emocjonalne oraz zdołamy je lepiej regulować. Ist-
nieje wiele sposobów na pogłębienie swojego wsłuchania.
J e d n ą z metod, które można zastosować, by osiągnąć ten cel, jest wykorzy-
stanie wiedzy na t e m a t przyczyn każdej emocji opisanych w rozdziałach od 5.
do 9. Z a p o z n a j ą c się coraz lepiej z czynnikami aktywującymi nasze emocje,
możemy powiększyć swoją świadomość odnośnie do tego, kiedy i dlaczego prze-
żywamy napływ uczuć. Kluczowym e l e m e n t e m tej drogi do pogłębionego wsłu-
chania się jest zdolność do identyfikacji swoich własnych czynników spustowych
i do podjęcia kroków mających na celu ich osłabienie. Naszym celem nie jest
wyzbycie się emocji, tylko zdobycie, kiedy już im ulegniemy, większego wpływu
na to, j a k j e wykorzystamy.
Poznawanie doznań, cielesnych wrażeń odróżniających od siebie poszczególne
emocje również powinno n a m pomóc w lepszym wsłuchaniu się. Zazwyczaj jeste-
śmy świadomi tych doznań, ale nie skupiamy się na nich ani nie postrzegamy
ich j a k o sygnałów, które mogłyby nas ponaglić do głębszego wsłuchania się we
własne emocje. W rozdziałach od 5. do 9. podaję ćwiczenią„pozwalające zwięk-
szyć swoją świadomość, jakich odczuć dostarczają te emocje, żebyście mieli
lepsze pojęcie na t e m a t zmian fizjologicznych i byście mogli je wykorzystywać
j a k o zamierzone wskazówki, które pogłębiają nasze wsłuchanie, d a j ą c nam oka-
zję do zastanowienia się nad naszymi emocjami, a potem do ich ponownej
ewaluacji i wreszcie do przejęcia nad nimi kontroli.
O s i ą g n ą ć większe wsłuchanie w nasze emocje może się n a m udać również
wtedy, kiedy staniemy się bardziej wrażliwi na uczucia innych osób, z którymi
utrzymujemy kontakty. Jeżeli wiemy, jak one się czują, jeśli zapisuje się to w na-
szej świadomości, możemy tę wiedzę później wykorzystać jako wskazówkę, żeby
lepiej rozróżniać nasze własne emocje oraz żeby alarmowały nas o konieczności
głębszego wsłuchania się w nasze uczucia.
Moje badania odkryły, że większość z nas nie jest niestety szczególnie dobra
w rozpoznawaniu, jak czują się inne osoby, chyba że ich ekspresje są naprawdę
silne. Nikt nie potrzebuje wielkiej pomocy, żeby rozpoznać jakiś wyraz twarzy
w chwili największego natężenia emocji. W takim momencie ekspresje są już
zazwyczaj niekontrolowane i przybierają formy, które okazały się w moich ba-
daniach uniwersalne. Ale ekspresje mogą być również bardzo subtelne, ograni-
czone jedynie do zmiany w obrębie powiek albo górnej wargi. A często jesteśmy
tak skupieni na tym, co ktoś mówi, że zupełnie uciekają n a m te subtelne znaki.
To niedobrze, ponieważ lepiej wyjdziemy na tym, kiedy zdołamy odkryć, j a k
czuje się druga osoba j u ż na wczesnym etapie interakcji. Dodatek zawiera test,
który pozwoli Ci ocenić, czy dobrze rozpoznajesz subtelne znaki świadczące
o tym, kiedy rozpoczyna się emocja. Rozdziały od 5. do 9. zawierają fotografie,
które pomogą Ci zwiększyć swoją wrażliwość na subtelne ekspresje mimiczne,
oraz pomysły na to, j a k wykorzystać te informacje w życiu rodzinnym, w przy-
jaźni, a także w miejscu pracy.
Nauka wsłuchania się w swoje emocje nie jest prosta, ale jest możliwa, a z cza-
sem, dzięki kolejnym wysiłkom, staje się moim z d a n i e m łatwiejsza". Nawet
kiedy wsłuchanie się będzie już utrwalonym nawykiem, nie zawsze uda się z niego
skorzystać. Jeśli emocja jest bardzo intensywna, jeśli dokonujemy importu skryp-
tu, nie zdając sobie z tego sprawy, jeśli jesteśmy w nastroju odnoszącym się do
emocji, którą właśnie odczuwamy, jeśli niewiele spaliśmy albo doznajemy nie-
u s t a n n e g o fizycznego bólu, może się n a m nie udać wsłuchać w swoje emocje.
Będziemy popełniać błędy, ale będziemy się mogli dzięki nim nauczyć, j a k
zmniejszyć prawdopodobieństwo ich powtórzenia.
Istnieje pewna liczba technik, które możemy wykorzystać w celu utempero-
wania naszego zachowania emocjonalnego za pośrednictwem wsłuchania:

• Możemy spróbować ponownej oceny tego, co się dzieje; jeśli się nam to uda,
zachowanie emocjonalne szybko się skończy i może się pojawić inna, bardziej
adekwatna emocja albo, jeśli nasza początkowa reakcja była właściwa, mo-
żemy uzyskać j e j potwierdzenie; problem z ponowną oceną polega na tym,
że okres oderwania skłania nas do odrzucania informacji — ukrytych w nas
samych — które mogłyby zaprzeczyć naszej emocji. Ponowna ocena jest
łatwiejsza, kiedy okres oderwania dobiegnie końca.
M .
Moje bardzo ograniczone doświadczenia z medytacją oraz moja osobista wiedza na
t e m a t pewnej liczby przyjaciół i kolegów, którzy m a j ą za sobą ogromną ilość praktyki
medytacyjnej, przekonały mnie, że to jest inny sposób na osiągnięcie takiego właśnie
wsłuchania. W trakcie badań, które właśnie rozpoczynam, dowiem się więcej na t e m a t
tego, jak się to odbywa, oraz u d o k u m e n t u j ę wynikające z praktyk zmiany.
• Nawet jeśli nie potrafimy dokonać ponownej oceny tego, co się dzieje, i wciąż
jesteśmy przekonani, że nasze uczucia są uzasadnione, możemy podjąć decy-
zję o zatrzymaniu swoich działań, a w ciągu kilku sekund możemy wstrzymać
swoją wypowiedź albo przynajmniej zapobiec całkowitemu przejęciu kontroli
przez nasze emocje. Możemy spróbować dokonać redukcji sygnałów, j a k i e
wysyłamy twarzą i głosem, stawić opór wszelkim impulsom do działania oraz
ocenzurować swoje wypowiedzi. Świadoma kontrola nieświadomych za-
chowań napędzanych naszymi emocjami nie jest łatwa, szczególnie jeśli od-
czucie emocji jest bardzo intensywne. Możliwe jest j e d n a k wstrzymanie
wypowiedzi i działań, co przychodzi łatwiej niż całkowite usunięcie ze swo-
jego głosu i z twarzy wszelkich śladów emocji. T o właśnie wsłuchanie, świa-
domość, że j e s t e ś m y pod wpływem emocji, może powstrzymać ludzi przed
u t r a t ą kontroli nad tym, co mówią i co robią, przed działaniami, których
później przyszłoby im żałować.

Rozważmy jak się to odbywa, przyglądając się kolejnemu przykładowi, tym ra-
zem wziętemu z mojego życia. Moja żona, Mary Ann, wyjechała na cztery dni
na konferencję do Waszyngtonu. W trakcie naszej wieczornej rozmowy telefo-
nicznej w piątek powiedziałem jej, że w sobotę zamierzam zjeść obiad z kolegą,
a potem będę z nim pracował aż do późna w nocy. O godzinie, o której spodzie-
wałem się wrócić do d o m u , czyli około 11 w nocy, u niej byłaby j u ż d r u g a nad
r a n e m i żona zdążyłaby się j u ż położyć do snu. Ponieważ zapowiadało się, że
w sobotni wieczór nie będziemy mieć okazji do rozmowy, powiedziała, że za-
dzwoni do mnie w niedzielę rano.
M a r y A n n wie, że w s t a j ę wcześnie, nawet w niedzielę, a kiedy nie m a j e j
w domu, o godzinie ósmej zawsze siedzę j u ż przed k o m p u t e r e m . O dziewiątej
wciąż jeszcze nie o d e b r a ł e m od niej telefonu i zacząłem się niepokoić. U niej
było już o tej porze samo południe, więc dlaczego nie zadzwoniła? Do dziesiątej
uczucie zdążyło się j u ż przekształcić w gniew. U niej była j u ż pierwsza, więc
na pewno miała okazję, żeby zadzwonić. Dlaczego tego nie zrobiła? Czy była
skrępowana z powodu czegoś, co zrobiła poprzedniego wieczoru, a czego nie
chciała ujawnić? Nie podobały mi się te myśli, co tylko zwiększało mój gniew.
Gdyby zadzwoniła, nie zacząłbym ulegać zazdrości. Może zachorowała, a może
miała wypadek samochodowy? Z a c z ą ł e m czuć strach. Może powinienem za-
wiadomić waszyngtońską policję? Zona prawdopodobnie tylko zapomniała albo
była tak pochłonięta zwiedzaniem wszystkich muzeów — mówiła mi, że zamie-
rza się tym zająć w niedzielę — że nasze telefoniczne spotkanie wyleciało j e j
z głowy. J e j niedbalstwo ponownie wywołało we mnie gniew, który wyparł strach,
kiedy pomyślałem, że ona się bawi, a j a się tu martwię. Dlaczego miałbym być
zazdrosny? Dlaczego ona nie zadzwoniła?!
Gdybym był sprytniejszy, gdybym nauczył się j u ż lekcji, które omówiłem
w tej książce, mógłbym zacząć działania zapobiegawcze j u ż w sobotę wieczo-
rem albo w niedzielę rano. Wiedząc, że porzucenie przez kobietę jest wrażli-
wym czynnikiem spustowym (moja m a m a umarła, kiedy miałem czternaście lat),
mogłem się przygotować, żeby nie czuć się porzuconym, gdyby Mary Ann za-
pomniała zadzwonić. Przypomniałbym sobie, że żona nie znosi korzystać z telefo-
nu, szczególnie płatnego, więc pewnie zadzwoniłaby do mnie dopiero po powro-
cie do hotelu. Przypomniałbym też sobie, że przez dwadzieścia lat małżeństwa
Mary A n n pokazała, że m o ż n a j e j ufać, więc nie m a m powodów do zazdrości.
Przywołując w myślach wszystkie te fakty, mogłem z powodzeniem osłabić swoje
aktywatory emocji, żeby nie interpretować braku telefonu od żony w taki spo-
sób, który sprawił, że poczułem się porzucony, wściekły, zazdrosny albo zanie-
pokojony o nią, a także rozgniewany, że sprowadziła ona na mnie niepotrzeb-
nie wszystkie te uczucia.
Na takie użyteczne myślenie było już oczywiście za późno, należało to zrobić
z wyprzedzeniem, a nie w niedzielę rano. Po każdej kolejnej fali gniewu, stra-
chu albo zazdrości wpadałem w okres oderwania, podczas którego cała dostęp-
na mi wiedza mogąca załagodzić mój stan była poza moim zasięgiem. Emocje
zostały uruchomione i narastały z każdym kolejnym nawrotem w miarę upływu
czasu, a j a nie mogłem już sięgnąć do odpowiednich informacji na temat Mary
Ann ani na temat siebie samego. Miałem dostęp jedynie do tych danych, które
współgrały z odczuwanymi przeze mnie emocjami.
Byłem zdeterminowany, żeby nie pozwolić moim emocjom na przeszkodze-
nie mi w pracy. Choć mój gniew nie wypełniał nieprzerwanie czasu od ósmej
rano do pierwszej po południu, kiedy to w końcu o d e b r a ł e m telefon od żony
(u niej była czwarta), to za każdym razem, kiedy spojrzałem na zegarek i przy-
pominałem sobie, że Mary Ann wciąż jeszcze nie zadzwoniła, miał u mnie miej-
sce kolejny epizod silnych emocji. J e d n a k z racji długości tego czasu, m i a ł e m
też okazję, by wsłuchać się w swoje uczucia. Choć czułem, że mój gniew spo-
wodowany j e j bezmyślnym zapomnieniem o porannym telefonie, który mi obie-
cała, jest całkiem uzasadniony, uznałem, że lepiej będzie nie wyrażać go tele-
fonicznie, tylko poczekać, aż żona powróci do domu. W trakcie naszej rozmowy
mogłem wyłowić w swoim głosie ślady gniewu, ale udało mi się powstrzymać od
skarżenia się i od wypowiedzenia wszystkich tych oskarżeń, które tak bardzo
p r a g n ą ł e m z siebie wyrzucić. Nie była to szczególnie satysfakcjonująca rozmo-
wa i po kilku minutach zdecydowaliśmy się ją zakończyć, odnotowując na ko-
niec, że następnego wieczora Mary Ann wróci do hotelu dopiero późno w nocy.
Zastanowiłem się nad tym, co zaszło. C z u ł e m ulgę, że powstrzymałem się
od rzucania oskarżeniami, ale wiedziałem, że żona rozpoznała po tonie mo-
jego głosu, że j e s t e m z jakiegoś powodu rozgniewany. W kontrolowany sposób
powstrzymała się od wypytywania mnie o przyczynę. Okres oderwania dobiegł
końca, więc mogłem dokonać ponownej oceny całej sytuacji. Nie czułem j u ż
gniewu, tylko było mi trochę głupio z powodu wcześniejszej wściekłości. Nie
chcąc pozostawiać całej sprawy w zawieszeniu, kiedy i tak dzieliły nas tysiące
mil, a zobaczyć mieliśmy się dopiero za prawie dwa dni, zadzwoniłem do żony.
O d pierwszej konwersacji minęły może dwie minuty. Tym r a z e m nasza roz-
mowa była przyjemna i satysfakcjonująca. Kilka dni później zapytałem ją o ten
epizod, o którym ona zdążyła zapomnieć. Mary Ann potwierdziła, że zdała so-
bie sprawę z mojego gniewu, ale ponieważ sam nie poruszałem tego t e m a t u ,
ona również zdecydowała się tego nie czynić.
J e s t to przykład epizodu emocjonalnego, podczas którego jego uczestnik
żałuje swoich emocji. Zdarzają się też oczywiście inne przypadki, w których je-
steśmy bardzo zadowoleni ze swoich reakcji emocjonalnych. Skupmy się j e d -
nak na tym, czego możemy się nauczyć z tego epizodu, a co może mieć zasto-
sowanie również w innych sytuacjach, w których przychodzi n a m żałować tego,
jak zachowaliśmy się pod wpływem emocji. Pierwszym wnioskiem jest ważność
antycypacji tego, co może się wydarzyć, i zdawanie sobie sprawy z własnych
słabości. Mnie się to nie udało, więc nie mogłem szybko obejść całego proble-
mu; nie mogłem zmniejszyć prawdopodobieństwa, że dojdzie u mnie do importu
skryptu opisującego gniew z powodu porzucenia, co skończyło się wydłużeniem
okresu oderwania. Doświadczenie to nauczyło mnie na szczęście, że jest mało
prawdopodobne, bym za kolejnym r a z e m , kiedy M a r y Ann obieca zadzwonić,
a tego nie uczyni, zareagował gniewem. Kiedy wsłuchuję się w swoje emocje,
mogę wybrać p o w s t r z y m a n i e się od gniewu, ale jeśli j u ż wcześniej w p a d n ę
w nastrój rozdrażnienia albo będę miał akurat wiele innych powodów do stresu,
może mi się to nie udać.
Analiza, jaką musimy wykonać, by osłabić czynnik spustowy, co do którego
możemy mieć podejrzenia, że zaraz wypali, składa się z dwóch części. J e d n a
część k o n c e n t r u j e się na nas samych, na tych e l e m e n t a c h naszego j a , które
s p r a w i a j ą , że r e a g u j e m y e m o c j o n a l n i e w sposób, k t ó r e g o później ż a ł u j e m y .
W podanym przykładzie była to moja diagnoza, że brak telefbnu aktywował
mój, nigdy nierozwiązany, żal do matki za to, że porzuciła tanie, kiedy u m a r ł a ,
który to żal importowałem do tej sytuacji. D r u g a część to próba poszerzenia
naszego pojmowania drugiej osoby. W podanym przykładzie chodziło tu o moją
inspekcję wszystkiego, co wiedziałem na t e m a t Mary Ann, a co mogłoby po-
wstrzymać j ą od zatelefonowania, czyli j e j niechęci do płatnych telefonów,
która nie miała nic wspólnego z porzuceniem.
Nie możemy od siebie wymagać niemożliwego, więc nie zawsze będziemy
w stanie przewidzieć i rozbroić swoje emocje, szczególnie w ich początkowej
fazie. Ale pogłębianie swoich zdolności do radzenia sobie ze swoimi emocjami
polega częściowo na rozwijaniu swoich umiejętności analizy i zrozumienia tego,
co się stało, j a k tylko d a n y epizod dobiegnie końca. Analiza ta powinna być
d o k o n a n a w takiej chwili, kiedy nie czujemy j u ż potrzeby uzasadnienia tego,
co zrobiliśmy. Takie analizy mogą n a m pomóc zachować czujność wobec tego,
czego musimy się strzec, oraz osłabić czynniki spustowe.
W poprzednim rozdziale zalecałem prowadzenie dziennika emocji, gdzie
byłyby odnotowywane te epizody, których żałujemy. Analiza takiego dziennika
może n a m pomóc nie tylko w identyfikacji przyczyn tych epizodów, ale i w okre-
śleniu, kiedy zachodzi prawdopodobieństwo ich ponownego zajścia, oraz w zro-
zumieniu, co możemy zrobić, żeby zmienić się w sposób zapobiegający ich na-
wrotom w przyszłości. Dobrze byłoby zapisywać w tym dzienniku również takie
epizody, podczas których udało się n a m zwyciężyć, kiedy zareagowaliśmy pra-
widłowo. Zapiski te będą n a m nie tylko dodawać otuchy, ale i pozwolą n a m na
zastanowienie się, dlaczego czasem udaje się nam odnieść sukces, a innym razem
ponosimy porażkę.
Częstą kwestią będzie zagadnienie, co robić, kiedy emocja została już akty-
wowana, a my jesteśmy w okresie oderwania, niezdolni do reinterpretacji tego,
co się dzieje. Jeśli jesteśmy wsłuchani, możemy spróbować powstrzymać się od
rozniecania tej emocji, h a m u j ą c jednocześnie wszelkie działania, które mogłyby
sprowokować u innych osób reakcje powodujące wzrost siły naszych uczuć. Gdy-
bym w rozmowie z żoną zaczął rzucać oskarżenia, Mary Ann mogłaby zarea-
gować defensywnie, wybuchając gniewem, co ponownie wzbudziłoby moją wście-
kłość, być może jeszcze silniejszą niż poprzednio. Doszedłem do przekonania,
że kontrola zachowania emocjonalnego, niezależnie od tego, czy w grę wchodzi
strach, czy gniew, jest wyzwaniem, i to wyzwaniem, które prawie mnie cieszy,
mimo że nie zawsze reaguję na nie z powodzeniem. Ale kiedy odnoszę sukces,
m a m poczucie mistrzostwa, które daje mi wiele satysfakcji. Także i w tym przy-
padku uważam, że pomocne będą praktyka i myślenie o tym, co należy zrobić,
a także zachowanie samoświadomości podczas epizodu emocjonalnego.
Kontrola zachowania emocjonalnego nie zawsze się udaje. Kiedy wzbudzo-
na emocja jest bardzo silna, kiedy j e s t e ś m y w n a s t r o j u predysponującym nas
w kierunku j e j odczuwania, kiedy n a p o t k a n e zdarzenie jest bliskie j e d n e m u
z ewolucyjnych wątków emocjonalnych albo wcześnie przyswojonemu czynni-
kowi spustowemu, trudno będzie zastosować moje wskazówki. Ponadto, zależ-
nie od emocji, styl afektywny niektórych osób — które typowo bardzo szybko
ulegają intensywnym e m o c j o m — sprawi, że t r u d n o im będzie kontrolować
niektóre uczucia.
Fakt, że nie zawsze odniesiemy zwycięstwo, nie oznacza, iż nie możemy się
poprawić. Kluczem do tego jest lepsze zrozumienie samego siebie. Dzięki ana-
lizie własnych epizodów emocjonalnych po ich zakończeniu możemy zacząć
rozwijać w sobie nawyk wsłuchiwania się. Ucząc się koncentracji na tym, co od-
czuwamy, i p o z n a j ą c niektóre z wewnętrznych wskaźników, które sygnalizują
n a m r o d z a j odczuwanych emocji, z y s k u j e m y większą szansę n a s k u t e c z n e
m o n i t o r o w a n i e własnych uczuć. Rozwijanie naszej zdolności do wychwyty-
wania oznak świadczących o tym, jak inni ludzie reagują na nas emocjonalnie,
może uczulić nas na punkcie wsłuchania, które powinno cechować to, co robimy
i co czujemy, oraz pomoże n a m reagować na emocje innych osób we właściwy
sposób. Zaś poznawanie powszechnych czynników spustowych typowych dla
każdej emocji, zarówno tych, które dzielimy z innymi ludźmi, jak i tych, które są
szczególnie ważne albo wyjątkowe tylko dla nas, może n a m pomóc w przygoto-
waniach do emocjonalnych zdarzeń. Kolejne rozdziały dostarczają informacji na
t e m a t wszystkich tych zagadnień.
5
Smutek i udręka

T o n a j g o r s z y k o s z m a r k a ż d e g o rodzica. N a g l e , bez ż a d n e g o w y j a ś n i e n i a ,
znika Twój syn. Po kilku m i e s i ą c a c h słyszysz, że policja n a k r y ł a siatkę
homoseksualistów z a j m u j ą c y c h się m o r d e r s t w a m i na masową skalę, którzy
porywali, torturowali, a następnie zabijali młodych chłopców. Potem dowiadujesz
się, że w zbiorowym grobie odkryto i zidentyfikowano zwłoki Twojego syna.
Na ślad przestępstwa naprowadził policję siedemnastoletni E l m e r Wayne
Henley. Został on aresztowany za zastrzelenie swojego trzydziestotrzyletniego
przyjaciela, Deana Corlla, po trwającej całą noc imprezie, w trakcie której obaj
wdychali rozpuszczalnik. Henley twierdził, że należy do siatki seryjnych mor-
derców d o s t a r c z a j ą c e j Deanowi Corllowi młodych chłopców. Kiedy Henley
usłyszał od Corlla, że będzie j e g o kolejną ofiarą, zastrzelił go. Aresztowany
opowiedział policji o mordowaniu chłopców, co miało być „swego rodzaju przy-
sługą dla nich [rodziców]". Sądził, że rodzice powinni wiedzieć, co się stało z ich
synami. O d n a l e z i o n o ciała dwudziestu siedmiu ofiar.
Bettye Shirleyjest matką jednego z tych zamordowanych chłopców. J e j roz-
pacz jest porażająca, a udręka tak dokuczliwa, że samo spojrzenie na j e j twarz
może być ponad czyjeś siły. Można niemal usłyszeć szloch wyrywający się z jej ust
na naznaczonej głębokim nieszczęściem twarzy. Komunikaty sygnalizowane
twarzą i głosem powtarzają się, kiedy nie ma miejsca na próbę kontroli ekspresji.
Śmierć dziecka to uniwersalna przyczyna s m u t k u i udręki*. Być może nie
istnieje żadne inne zdarzenie, które mogłoby wywołać tak intensywne, powra-
cające i długotrwałe poczucie nieszczęścia. W roku 1967, kiedy prowadziłem
badania na Nowej Gwinei, poprosiłem członków plemienia Fore, żeby pokazali
mi, jak wyglądałyby ich twarze, gdyby dowiedzieli się o śmierci swojego dziecka.
Ich nagrane zachowania pokazują taką samą ekspresję mimiczną j a k u Bettye
Shirley, choć mniej intensywną, ponieważ ci ostatni mieli do czynienia z wy-
obrażeniem straty, a nie z j e j doświadczeniem.

Wyjątkiem byłyby sytuacje, kiedy dziecko cierpi na nieuleczalną chorobę albo, w nie-
których społecznościach, dziecko jest noworodkiem, którym rodzina nie może się zająć.
S m u t e k może być aktywowany
przez wiele rodzajów straty: odrzu-
cenie przez przyjaciela albo kochan-
ka, niskie poczucie własnej wartości
związane z niepowodzeniem w reali-
zacji przydzielonego zadania w miej-
scu pracy, u t r a t a uznania lub po-
chwały ze strony zwierzchnika, utrata
zdrowia, u t r a t a części ciała albo j a -
kiejś jego funkcji na skutek wypadku
albo choroby oraz, w przypadku nie-
których osób, utrata cennego przed-
m i o t u . J e s t wiele słów o p i s u j ą c y c h
doznanie smutku, np.: strapiony, roz-
czarowany, przybity, przygnębiony,
osowiały, zniechęcony, zrozpaczony,
zmartwiony, bezradny, nieszczęśliwy,
zatroskany.
Żadne z nich nie wydaje się wystarczająco silne, by opisać emocję m a l u j ą c ą
się na twarzy Bettye Shirley. Wally Friesen i j a zasugerowaliśmy, że uczucie
to ma dwa odrębne aspekty — smutek i udrękę 1 . W momentach udręki m a m y
do czynienia ze sprzeciwem, w przypadku smutku widzimy większą rezygnację
i brak nadziei. Z udręką często wiąże się aktywne zachowanie wobec straty.
Smutek jest bardziej pasywny. U d r ę k a wydaje się często bezcelowa, ponieważ
nie można nic zrobić, żeby odzyskać to, co zostało utracone. Na podstawie wy-
razu twarzy uchwyconego na zdjęciu nie możemy stwierdzić, czy Bettye od-
czuwa smutek, czy udrękę. Byłoby to bardziej widoczne, gdybyśmy przez kilka
sekund mogli obserwować j e j ekspresję, a także gdybyśmy słyszeli, co mówi,
i widzieli ruchy j e j ciała. Słuchanie j e j krzyku rozpaczy lub bólu byłoby oczy-
wiście przykrym przeżyciem, możemy bowiem odwrócić spojrzenie od twarzy,
ale nie uciekniemy przed dźwiękami emocji. Uczymy nasze dzieci powstrzy-
mywać n i e p r z y j e m n e dźwięki związane z niektórymi emocjami, szczególnie
okropne okrzyki rozpaczy i udręki.
S m u t e k to j e d n a z dłużej trwających emocji. Po okresie pełnej sprzeciwu
udręki przychodzi zazwyczaj e t a p pełnego rezygnacji smutku, podczas którego
człowiek czuje się całkowicie bezradny; następnie buntownicza udręka powraca,
jakby próbując odzyskać to, co zostało utracone, a po niej ponownie przycho-
dzi s m u t e k , za którym podąża udręka, itd. Kiedy uczucia są słabe albo nawet
umiarkowane, mogą trwać tylko kilka sekund lub kilka m i n u t , po czym na-
s t ę p u j e kolejna emocja (albo też nie m a żadnego k o n k r e t n e g o uczucia).
Głębokie emocje Bettye Shirley przychodziły raczej falami, ciągle na nowo,
zamiast utrzymywać się stale na wysokim poziomie natężenia. Przy tak inten-
sywnie odczuwanej stracie może się pojawiać utrzymujący się nieustannie w tle
n a s t r ó j smutku albo dysforii, który blaknie pu jakimś czasie, na przykład kiedy

proces żałoby dobiega końca.


Nawet podczas tak intensywnej rozpaczy zdarzają się momenty, w których
pojawiają się inne emocje. Osobie pogrążonej w rozpaczy mogą się przytrafiać
chwile gniewu na życie, na Boga, na osobę albo rzecz, która jest przyczyną stra-
ty, na zmarłą osobę za to, że zmarła, szczególnie kiedy zmarły sam naraził się
w jakiś sposób na ryzyko. Gniew może być także skierowany do w e w n ą t r z ,
np. za to, że nie podjęło się jakichś działań, za brak wyrażenia jakiegoś ważnego
uczucia, za to, że nie zapobiegło się śmierci. Nawet jeśli z racjonalnego punktu
widzenia nie dało się zrobić nic, co zapobiegłoby śmierci kochanej osoby, ludzie
pogrążeni w żałobie mogą czuć się winni i wściekli na samych siebie, ponieważ
nie mieli siły, by t e m u zapobiec.
Bettye Shirley niemal na pewno czułaby gniew skierowany przeciw dwóm
mężczyznom, którzy zabili j e j syna, ale fotograf uchwycił ją w innym momencie
— kiedy zmagała się ze s m u t k i e m i z udręką. Odczuwany gniew kierujemy
przeciw osobie odpowiedzialnej za stratę, natomiast smutek i udręka dotyczą
samej straty. Jeśli strata nie jest p e r m a n e n t n a , j a k w przypadku śmierci, lecz
powstaje na skutek odrzucenia, to jedyną odczuwaną emocją może być właśnie
gniew. Jednak nawet w tym przypadku, kiedy dopada nas poczucie straty, może
pojawiać się smutek. Nie ma tu twardych i niewzruszonych reguł, ponieważ nie
jest niczym niezwykłym, jeśli dotkniętemu poczuciem porzucenia żałobnikowi
przytrafi się m o m e n t gniewu skierowanego przeciw osobie, która z m a r ł a .
Mogą nadejść chwile, w których pogrążona w rozpaczy osoba odczuwa obawę,
jak sobie poradzi bez zmarłego, a także strach przed tym, że już nigdy się po tym
nie otrząśnie. Uczucie to może przeplatać się z wrażeniem, że po takiej stracie
nie da się już wrócić do normalnego życia. Strach może też być dominującym
uczuciem zamiast s m u t k u albo udręki, jeżeli s t r a t a jeszcze się nie dokonała.
Nawet w trakcie doświadczania intensywnego s m u t k u mogą się na krótko
pojawiać pozytywne emocje. Możemy przeżywać m o m e n t y rozbawienia, kiedy
wspominamy jakieś zabawne chwile, które przeżyliśmy wspólnie ze zmarłym.
Przyjaciele i krewni zgromadzeni na uroczystości pogrzebowej albo odwiedza-
jący dom pogrążonych w żałobie osób często wracają do takich pozytywnych
wspomnień, które nawet wyzwalają śmiech. Przez m o m e n t może się również
pojawiać doznanie przyjemności, kiedy witamy bliskiego członka rodziny, który
przybył, żeby dzielić z nami żal i dodać n a m otuchy.
Kiedy prowadziłem badania na nowogwinejskich wyżynach, dowiedziałem
się o jeszcze innej cesze żalu. Pewnego dnia opuściłem wioskę, w której miesz-
kałem, i udałem się w do regionalnego c e n t r u m w O k a p a , gdzie funkcjonował
australijski szpital i gdzie można było wziąć prysznic oraz naładować baterie
do kamery. Do szpitala przybyła wtedy pewna kobieta z oddalonej o kilka mil
wioski i przyniosła ze sobą bardzo chore dziecko, które niestety umarło. Au-
stralijski lekarz, który miał ją odwieźć wraz ze zmarłym dzieckiem z powrotem do
wioski, zaproponował mi, żebym jechał z nimi. Przez całą długą drogę kobieta
siedziała w landroverze w ciszy i bez wyrazu, trzymając w ramionach martwe
dziecko. Kiedy dojechaliśmy na miejsce i m a t k a zobaczyła swoich krewnych
oraz przyjaciół, zaczęła szlochać, okazując głęboką udrękę. Lekarz sądził, że była
nieszczera, że j e j zachowanie było rytualnym okazywaniem emocji, mającym na
celu zrobienie wrażenia na innych mieszkańcach wioski. Uważał, że gdyby na-
prawdę czuła rozpacz, okazywałaby ją j u ż w trakcie podróży s a m o c h o d e m .
Nie uświadamiał sobie, że istnieje możliwość, iż nie przeżywamy tak na-
prawdę udręki, dopóki nie znajdziemy się w obecności ludzi, którzy dzielą z na-
mi naszą stratę. Zdajemy sobie sprawę, co się stało, ale znaczenie tego wyda-
rzenia zostaje wzbogacone, kiedy opowiadamy o tym innym osobom albo widzimy
ich reakcje na naszą stratę 1 . Zachowanie kobiety było przykładem tego feno-
m e n u w skrajnej formie, co wynikało z faktu, że j e j życie płynęło w kulturze
epoki kamiennej, nieznającej zapałek, bieżącej wody, lusterek i u b r a ń innych
niż fartuszek z trawy. J e j dziecko u m a r ł o w okolicznościach, których nie była
w stanie zrozumieć. Zachodni szpital, ze wszystkimi swoimi u r z ą d z e n i a m i ,
nadal całemu przeżyciu nierealny charakter, j a k gdyby kobieta przeniosła się
na chwilę na Marsa, a potem wróciła na Ziemię. Nie można też wykluczyć, że
wstrzymywała swoją rozpacz w obecności dwóch dziwnych mężczyzn — lekarza
i mnie. Być może była również w szoku i potrzebowała czasu na otrząśnięcie
się z niego, żeby móc okazać swoją rozpacz. Mogła się ona u niej pojawić wraz
z upływem czasu, niezależnie od tego, gdzie ta kobieta się znajdowała.
Specjaliści od zdrowia psychicznego uważali kiedyś, że osoby p o g r ą ż o n e
w żałobie, które nie okazywały głębokiej rozpaczy, przejawiały oznaki wyparcia,
co w konsekwencji mogło narażać j e na poważne kłopoty z psychiką w później-
szym terminie. Nowsze badania dowodzą, że nie zawsze jest to prawdą, szcze-
gólnie jeśli zmarła osoba odchodzi powoli, dzięki czemu jest dużo czasu na
przygotowanie się na śmierć. W takich przypadkach, kiedy zgon w końcu na-
stąpi, żałobnicy doznają niewielkiej udręki i tylko sporadycznie s m u t k u . Jeśli
więź między zmarłym a pozostawioną osobą była skomplikowana, z wieloma
burzliwymi epizodami, albo była w znaczącym stopniu naznaczona niezado-
woleniem, śmierci może towarzyszyć poczucie ulgi, a nie rozpaczy.

Psycholog Nico Frijda stwierdził coś bardzo podobnego, kiedy powiedział: „Często
można zaobserwować brak obecności żalu, o ile śmierć albo odejście będą zapowie-
dziane. Takie zapowiedzi wymagają jedynie słów. Żal d o p a d a nas, kiedy wracamy do
pustego domu".
Kiedy śmierć bliskiej osoby przychodzi znienacka i nie można się na nią ża-
den sposób przygotować, zdarza się, i to wcale nierzadko, że pozostawione osoby
s ą przekonane, iż zmarły wciąż żyje. Dr T e d Rynearson, który badał, j a k lu-
dzie reagują na nagłą śmierć bliskich, odkrył, że wiele takich osób rozmawia
ze zmarłym, w pewnym sensie wierząc, że potrafi on ich usłyszeć i im odpowie-
dzieć 2 . Kiedy śmierć jest wynikiem wypadku, zabójstwa albo samobójstwa, roz-
mowa taka może trwać latami, zanim osoba pozostająca w żałobie będzie w sta-
nie całkowicie zaakceptować, że bliski j e j człowiek nie żyje.
Intensywna ekspresja smutku, taka j a k w przypadku Bettye Shirley, może
wystąpić nawet wtedy, kiedy ktoś spodziewający się strasznej straty dostanie
dobrą wiadomość, że z jego bliskimi wszystko w porządku. W pierwszym mo-
mencie ulgi dochodzi do głosu cała powstrzymywana udręka. Spodziewana,
lecz ukrywana rozpacz zostaje teraz wyrażona. W takiej chwili człowiek odczuwa
zarówno smutek, jak i ulgę. Odwleczone emocje, skrywane z tego albo z innego
powodu, zostają wyrażone, kiedy można to bezpiecznie zrobić, nawet jeśli nie
mają j u ż odniesienia do a k t u a l n e j sytuacji.
Jest też inne możliwe, choć niepoddane badaniom wyjaśnienie, dlaczego wi-
dzimy czasem oznaki udręki, w tym również łzy, u osoby, która usłyszała wspa-
niałą wiadomość. Można przypuszczać, że radość o najwyższym stopniu inten-
sywności przeciąża system zarządzania emocjami, a dowolna emocja przeżywana
w nadzwyczajnym nasileniu wywołuje m o m e n t y udręki.
Gniew może być obroną przed udręką, substytutem, a czasem nawet lekar-
stwem. Kiedy porzucony kochanek jest w stanie wybuchnąć gniewem z powodu
tego, co go spotkało, j e g o rozpacz ulega osłabieniu. W chwilach nieznośnej
samotności s m u t e k powróci i ponownie może zostać p r z e g n a n y przez gniew.
U niektórych ludzi gniew czai się w odwodzie, gotów do działania w przypadku
najmniejszej oznaki straty, żeby zapobiec doświadczaniu udręki.
Niektórzy psychoterapeuci uważali, że długotrwały smutek i udręka w re-
akcji na stratę są rezultatem skierowanego do wewnątrz gniewu. Jeśli cierpiąca
osoba zdołałaby skierować ten gniew na zewnątrz, przeciwko zmarłemu, za to,
że ją opuścił, albo przeciw byłemu kochankowi, małżonkowi, nauczycielowi
bądź szefowi, wtedy smutek i udręka zostałyby „zaleczone". Choć takie zacho-
wanie jest możliwe, wątpię, by była to zwykła reakcja. Nierzadko bywa, że
żywimy gniew względem utraconej osoby, ale nie jest on w żadnym razie jedy-
nym uczuciem ani też jego wyrażenie nie jest koniecznym albo pewnym środ-
kiem zaradczym przeciw o d c z u w a n e m u smutkowi i udręce.
W dzisiejszych czasach popularną metodą łagodzenia intensywnego smutku
albo udręki jest zażywanie środków farmaceutycznych, które zmniejszają siłę
zalu. Nie j e s t e m przeciwny stosowaniu leków w celu radzenia sobie z depresją
czy z a b u r z e n i e m emocji, które opisuję w dalszej części tego rozdziału. Ale
j e s t e m dużo m n i e j pewny, czy zagłuszanie s m u t k u i udręki spowodowanych
zwykłymi s t r a t a m i , jakich wszyscy doświadczamy, przynosi korzyści osobom,
które nie są dotknięte depresją kliniczną. Smutek i udręka mogą pomóc w za-
leczeniu poniesionej straty, a ich brak może spowodować, że cierpienie z po-
wodu straty się przedłuży.
Jeśli podamy komuś wystarczająco dużą ilość środków uspokajających, osoba
taka nie będzie sprawiała wrażenia cierpiącej, co może być czynnikiem nega-
tywnym. Smutek i udręka wypisane na twarzy i w głosie są wołaniem o pomoc
skierowanym do innych ludzi. Takie społeczne wsparcie oraz opieka przyjaciół
i rodziny mają lecznicze właściwości. Wobec osoby, która została poddana tak
silnemu działaniu środków uspokajających, że nie okazuje żadnego smutku ani
udręki, mogą być kierowane mniej liczne oznaki takiej leczniczej uwagi. Nie
zamierzam tu sugerować, że oznaki smutku i udręki są wyrażane w jakimkol-
wiek sensie świadomie w celu uzyskania pomocy od innych. Ekspresje te są nie-
zależne od woli, ale j e d n a z ich ewolucyjnych funkcji polega na tym, że każdy,
kto j e dostrzeże u innych, powinien poczuć troskę i chęć pomocy.
Kolejnym zadaniem ekspresji smutku i udręki jest wzbogacenie sensu do-
świadczonej straty. J e s t e ś m y boleśnie świadomi, jakie to uczucie płakać i jakie
cierpienie przenika naszą twarz po długotrwałym wyrażaniu s m u t k u i udręki.
Nie oznacza to, że przy braku ekspresji nie wiedzielibyśmy, co oznacza ta strata;
wiedzielibyśmy, ale nie czulibyśmy tego w pełni, jeśli środki uspokajające przy-
tłumiłyby naszą rozpacz. Smutek m a też za zadanie umożliwienie danej osobie
odbudowy sił i zagwarantowanie oszczędności energii. Realizacja tego zadania
będzie oczywiście niemożliwa, jeśli smutek będzie się przeplatał z udręką, która
pociąga za sobą u t r a t ę zasobów.
C h c i a ł b y m zwrócić uwagę na coś ważnego. Nie m a zdecydowanych „za"
i „przeciw" w stosowaniu środków uspokajających u ludzi zmagających się pod-
czas żałoby albo w innych okolicznościach z n o r m a l n y m i r e a k c j a m i s m u t k u
i straty. Wciąż jeszcze nie wiemy, co powinniśmy doradzać, a j a mogę jedynie
poruszyć te kwestie i pozostawić j e osądowi czytelnika. Także i w tym przypad-
ku chciałbym podkreślić, że o m a w i a ł e m tu reakcje na s t r a t ę mieszczące się
w zakresie normy, a nie depresję kliniczną. W dalszej częścrrozdziału wyjaśnię,
na czym polega różnica między depresją kliniczną a s m u t k i e m i udręką.
L a t e m 1995 roku Europejczycy i Amerykanie ogłosili rejon obozu dla bo-
śniackich uchodźców w Tuzli strefą bezpieczną od serbskich ataków, która miała
podlegać ochronie jednostek N A T O . Ale Serbowie nie przejęli się tą deklaracją
i strefa bezpieczeństwa została zajęta. Serbowie dokonali brutalnych mordów
na wielu mężczyznach. Uchodźcy zmierzający do Tuzli widzieli ciała cywilów
leżące przy drogach i przechodzili obok poczerniałych domów, które wciąż dy-
miły po tym, j a k Serbowie podłożyli pod nie ogień, kiedy w niektórych z nich
wciąż ukrywali się ludzie. Widzieli też zwisające z drzew zwłoki mężczyzn, któ-
rzy próbowali uciekać. Pokazane na zdjęciu osoby to bośniaccy m u z u ł m a n i e
i Tuzli, rzekomej strefy bezpieczeń-
stwa. Właśnie przeczytali listę osób,
które przeżyły, d o w i a d u j ą c się, że
wielu — większości ich ojców, braci
albo m ę ż ó w — się to nie udało.
T r u d n o nie poczuć potrzeby po-
cieszenia dziecka, po którym widać
taką udrękę. Impuls do wyjścia na-
przeciw i udzielenia pomocy stanowi
f u n d a m e n t k a ż d e j wspólnoty. J e g o
motywem jest zaś, przynajmniej czę-
ściowo, udręka, jaką odczuwamy, kie-
dy patrzymy na cierpienie drugiej oso-
by, szczególnie jeśli widzimy bezradne
i nieszczęśliwe dziecko. T o właśnie
jedna z funkcji lub też celów tej eks-
presji: wołanie o pomoc, przekazanie
swojego cierpienia innym, tak by ze-
chcieli nam pomóc. A pocieszanie innych ludzi powoduje napływ dobrych uczuć:
dodawanie otuchy drugiej osobie i redukowanie j e j cierpienia wzbudza pozy-
tywne uczucia u ludzi zaangażowanych w taką działalność.
Być może takie samo pragnienie pomocy i udzielenia pociechy wzbudziła
w Tobie ekspresja na twarzy Bettye Shirley, ale nie było ono zapewne tak silne.
Większość z nas odczuwa mniej zahamowań w przypadku pocieszania obcych
dzieci niż dorosłych, nawet jeśli m a m y do czynienia z wyraźnymi objawami
cierpienia. Socjolog Erving G o f f m a n zauważył, że nie m a m y zbytnich oporów
przed k o n t a k t e m dotykowym z nieznajomymi dziećmi, pocieszamy j e , kiedy są
zmartwione, poklepujemy j e żartobliwie, przechodząc w ich pobliżu (pisał te
słowa w latach 60., przed wzrostem zaniepokojenia pedofilią).
Sam j e s t e m chyba przykładem zbytniej wrażliwości na cudze cierpienie.
Telewizyjna relacja pokazująca cierpienie, nawet jeśli wiadomo, że problem zo-
stał w końcu pomyślnie rozwiązany, natychmiast wyciska z moich oczu łzy i sam
zaczynam cierpieć. Nawet dość prymitywne reklamy pokazujące czyjąś stratę
wystarczą, by z moich oczu pociekły łzy! Nie zawsze taki byłem. Sądzę, że jest
to rezultat nadzwyczaj bolesnego przeżycia, które przydarzyło mi się trzydzie-
ści lat t e m u po operacji pleców. Z powodu medycznego błędu w sztuce nie
dostałem środków przeciwbólowych, więc cierpienie, którego doznawałem bez
przerwy przez pięć dni, było tak okrutne, że gdybym miał możliwość, odebrał-
bym sobie życie. T o straszne, t r a u m a t y c z n e cierpienie wywróciło mój system
emocjonalny zawiadujący smutkiem/udręką. J e s t e m jak żołnierz, który przeżył
ostrzał na polu walki, reagujący przesadnie na każdy najmniejszy dźwięk, który
przypomina mu terkot broni palnej. Bardzo intensywne przeżycia emocjonalne
0 dużej częstotliwości (powtarzane raz po raz) mogą przestawić próg doświad-
czania każdej emocji.
W a r t o zauważyć, że nie każda doświadczająca s m u t k u albo udręki osoba
pragnie pomocy. Niektórzy wolą się wycofać, pobyć w samotności, nie chcą, by
ich oglądano w takim stanie. Osoby te mogą odczuwać wstyd z powodu słabości
1 bezradności, z powodu takiej zależności od drugiego człowieka i takiego
przywiązania, że jego u t r a t a prowadzi u nich do smutku i udręki. Niektórzy są
d u m n i z tego, że nigdy nie okazują negatywnych emocji, przybierając „ka-
mienną twarz". Ale fakt, że ktoś nie chce okazywać swoich uczuć, nie oznacza,
że odniesie na tym polu całkowity sukces. Nie znaczy to też, że człowiek taki
nie czuje emocji tylko dlatego, że tłumi (na tyle, na ile potrafi) ich ekspresję.
J a k wyjaśniłem j u ż w rozdziale 4., ekspresje emocjonalne są niezależne od
udziału woli; zaczynają się pokazywać, nawet jeśli tego nie chcemy. Możemy
j e stłumić, ale nie zawsze w stu procentach. Gdybyśmy potrafili całkowicie wy-
eliminować ekspresję uczuć — tak, aby nie został po nich żaden ślad ani na
twarzy, ani w głosie, ani w ciele — musielibyśmy uważać j e za tak samo nie-
pewne, j a k wypowiadane przez nas słowa.
(Zachowanie takie jest bardziej rozpowszechnione wśród mężczyzn, choć
w żadnym razie nie jest ono ograniczone jedynie do tej grupy, a poza tym nie
wszyscy mężczyźni przejawiają jego symptomy. Znaczącą rolę w kształtowaniu
naszego podejścia do odczuwania albo okazywania smutku i udręki odgrywają
też tradycje kulturowe, wychowanie w obrębie d a n e j kultury, a także zapewne
temperament).
Każda ekspresja przekazuje zestaw powiązanych komunikatów. Komunikaty
typowe dla smutku i udręki obracają się wokół stwierdzenia: „Cierpię; pociesz
mnie i pomóż mi". Nasza reakcja na te ekspresje nie m a zazwyczaj powścią-
gliwego, intelektualnego charakteru, nawet jeśli można by tak sądzić na pod-
stawie ich przykładów przedstawionych w abstrakcyjny sposób na kartach ksią-
żek. J e s t e ś m y tak skonstruowani, by reagować na emocje emocjami, zazwyczaj
dobrze odczytujemy te komunikaty. Nie oznacza to, że zawsze czujemy emo-
cję, k t ó r a j e s t n a m sygnalizowana.
Nie każdy odczuwa cierpienie innych osób i nie każdy ma potrzebę udziele-
nia pomocy oraz pocieszenia nieszczęśliwych ludzi. Niektórzy reagują na cudze
nieszczęście gniewem. Może im się wydawać, że postawiono im n i e p o ż ą d a n e
i nieuzasadnione żądania pomocy: „Dlaczego on sam nie może sobie poradzić?
Dlaczego taki z niego mazgaj?". Silvan T o m k i n s uważał, że f u n d a m e n t a l n e
różnice między ludźmi polegają na tym, j a k r e a g u j ą oni na cierpienie innych
osób. Czy sami zaczynamy odczuwać to cierpienie i pragniemy pomóc osobom
w potrzebie, czy też winą za j e j położenie obciążamy samą cierpiącą i stawiającą
n a m wymogi osobę?
Czasem pewna osoba albo grupa ludzi — Bośniacy, muzułmanie, Żydzi, In-
dianie, afrykańscy niewolnicy, Cyganie — może być postrzegana j a k o nie cał-
kiem wchodząca w obręb ludzkiego g a t u n k u , nie t a k a s a m a j a k reszta z nas.
Niektórzy mogą ich traktować jak zwierzęta, zeby pokazać im, jak mało znaczą.
Choć cierpienie zwierząt wzrusza wielu ludzi, j e d n a k nie każdy tak to odczuwa
i nie każdego wzrusza cierpienie tych, których postrzega j a k o stojących niżej
od człowieka. Ich cierpienie może być zasłużone, a przynajmniej nie jest nie-
przyjemne dla świadków. Są też ludzie, którym cierpienie innych sprawia
przyjemność i torturują ich fizycznie i psychicznie, ponieważ władza daje im
dobre samopoczucie, podobnie jak bycie świadkiem bólu i wywołanego przezeń
cierpienia. Taki wyraz twarzy, jak u tego młodego chłopca, mógłby im tylko
zaostrzyć apetyt, żeby sprowadzić więcej cierpienia na ich ofiary (ludzi takich
omawiam pod koniec rozdziału 6.).
Na udręczonej twarzy chłopca z Tuzli widać strużki łez. Łzy są w zachodniej
kulturze akceptowane u dzieci i u dorosłych kobiet, natomiast u dorosłych męż-
czyzn s m u t e k i u d r ę k a jeszcze do niedawna były uważane za oznakę słabości.
Uważa się, że łzy k a n d y d a t a na prezydenta E d m u n d a Muskie'ego, na które
pozwolił sobie, opisując własną reakcję na gazetowy atak na swoją żonę, kosz-
towały go przegraną w prawyborach w 1972 roku. Współcześnie zdaje się, że
wygląda to inaczej. Bob Dole i Bill Clinton pokazywali łzy w kampanii 1996
roku i nie spotkała ich za to krytyka. Media oraz wielu wykładowców podkre-
ślają dopuszczalność emocji w ogóle, a smutku i udręki w szczególności w od-
niesieniu do mężczyzn. Wątpię, by zmiany te przeniknęły do wszystkich warstw
amerykańskiego społeczeństwa, ale nie m a m y żadnego p u n k t u odniesienia,
aby porównać to, co było zwyczajne trzydzieści lat t e m u , z tym, co jest zwy-
czajne obecnie.
Łzy nie są przypisane jedynie do s m u t k u albo żalu. Mogą się również po-
jawić podczas intensywnej radości i w trakcie napadu śmiechu, choć niedawna
analiza literatury na ten temat wykazała więcej sprawozdań wskazujących na
to, że dorośli płaczą, kiedy czują się bezsilni 3 . Ludzie twierdzą, że czują się
lepiej, kiedy mogą się wypłakać i choć istnieją różnice w kwestii tego, co wy-
wołuje płacz, za którymi może stać kontrola ekspresji, wydaje się on uniwer-
salnym sposobem ekspresji uczuć. Pojawiają się twierdzenia, że płacz jest wy-
jątkowy dla ludzi, j e d n a k znane są też pojedyncze sprawozdania wskazujące,
ze również inne naczelne płaczą, kiedy przychodzi im doznawać udręki.
J a k j u ż wcześniej mówiłem, emocje odgrywają ważną rolę nie tylko w od-
niesieniu do nastrojów, ale też mają zasadnicze znaczenie dla poszczególnych
cech osobowościowych i konkretnych zaburzeń emocjonalnych. Najłatwiejszym
sposobem na odróżnianie emocji (które mogą trwać tylko kilka sekund albo
nawet wiele minut) od nastrojów (które trwają godzinami, a czasami przez cały
dzień albo dwa) i od cech osobowościowych (które kształtują rozległe okresy
w życiu odznaczającej się nimi osoby, takie jak: dorastanie, młodość, a czasem
nawet całe życie) jest przypatrzenie się długości trwania każdego z tych zjawisk*.
Choć zaburzenia emocjonalne mogą być albo epizodyczne, trwając jedynie kilka
tygodni lub miesięcy, albo przewlekłe, kiedy rozciągają się na całe lata lub dzie-
sięciolecia, to tym, co odróżnia je od cech osobowościowych, nie jest długość ich
trwania, lecz sposób, w jaki zaburzają zdolność do prowadzenia normalnego życia.
W przypadku zaburzenia emocje wymykają się spod kontroli i mogą zakłócać
naszą zdolność do życia z innymi ludźmi, do pracy, do j e d z e n i a i do spania.
Kiedy jesteśmy przygnębieni, przez wiele godzin czujemy smutek; człowiek
o osobowości melancholicznej przejawia skłonność do poddawania się smutkowi
albo do przygnębionego nastroju; natomiast depresja to zaburzenie umysłowe,
w którym smutek i udręka grają główne role. Potocznie zdarza się n a m używać
tych określeń zamiennie, na przykład stwierdzając, że ktoś m a depresję, bo
uzyskał kiepskie oceny na egzaminie. Z a b u r z e n i a umysłowe odznaczają się
j e d n a k charakterystycznymi cechami, które sprawiają, że nie mieszczą się one
w s p e k t r u m normalnych reakcji emocjonalnych.
Przede wszystkim zaburzenia trwają o wiele dłużej. „Depresja" po uzyska-
niu słabych ocen minie bardzo szybko, gdy tylko pojawi się jakieś inne zdarze-
nie emocjonalne. Prawdziwa depresja trwa tygodniami, miesiącami, a czasem
nawet latami. W zaburzeniach emocjonalnych poszczególne uczucia dominują
nad całym życiem, ustanawiając swój monopol, tak że przejawić mogą się jesz-
cze tylko bardzo nieliczne emocje. Uczucia stanowiące istotę zaburzenia są
odbierane bardzo intensywnie, raz za razem. Emocje wymykają się spod kon-
troli, doświadczająca ich osoba nie może ich regulować ani przed nimi uciec.
Z a b u r z a j ą j e j zdolność do wypełniania f u n d a m e n t a l n y c h zadań życiowych,
takich jak: jedzenie, spanie, praca i współpraca z innymi. J e s t to poważny stan,
metaforycznie można by to określić j a k o powódź emocji.
Jeżeli w przebiegu depresji dominuje smutek, mówimy o depresji z zaha-
mowaniem, jeśli zaś na pierwsze miejsce wysuwa się udręka, mówimy o depre-
sji z pobudzeniem. Ludzie pogrążeni w depresji nie tylko czują, że nie mogą
zrobić zupełnie nic, by zmienić swoje życie, czują też zupełny brak nadziei. Nie
wierzą, że kiedykolwiek uda im się osiągnąć poprawę swojego s t a n u . Oprócz
smutku i udręki mają też silne poczucie winy i wstyd, ponieważ są przekonani
o swojej bezwartościowości, którą uważają za przyczynę takiego samopoczucia.
D e p r e s j a może pojawić się w reakcji na j a k i e ś wydarzenie w naszym życiu
albo też pozornie bez żadnego powodu, kiedy nie można zidentyfikować jakie-
goś odpowiedzialnego za nią zdarzenia.

Kwestie, co j e powoduje i j a k wpływają na nasze życie, to inne aspekty różniące od


siebie e m o c j e , n a s t r o j e , cechy osobowości i z a b u r z e n i a e m o c j o n a l n e , ale na razie
nie m u s i m y o tym myśleć.
Smutek i udręka nie są jedynymi odczuwanymi emocjami; często pojawiają
się również strach i skierowany do w e w n ą t r z albo na z e w n ą t r z gniew. Jeżeli
obserwujemy wahania nastroju między depresją a skrajną euforią i pobudze-
niem, m a m y do czynienia z zaburzeniami dwubiegunowymi albo, według star-
szej terminologii, z depresją m a n i a k a l n ą . Nie m a wątpliwości, że ważną rolę
w podatności na depresję odgrywają czynniki genetyczne, a pomoc osobom nią
dotkniętym zapewniają w większości przypadków środki farmakologiczne. Psy-
choterapia, połączona z podawaniem leków lub bez nich, również może być
pomocna, choć w literaturze przedmiotu wciąż toczy się spór, czy sama psycho-
terapia może być równie skuteczna jak same środki farmakologiczne, kiedy
mamy do czynienia z ciężką depresją.
Podczas badań nad ludźmi zmagającymi się z depresją nie odkryliśmy żad-
nych wyjątkowych ekspresji z nią związanych, nic, czego nie można by zaob-
serwować u normalnych ludzi przeżywających smutek i udrękę. Każda z trzy-
dziestosekundowych obserwacji pokazywała j e d y n i e , że b a d a n a osoba j e s t
nieszczęśliwa, a nie, że zmaga się z depresją kliniczną. Tym, co sprawiło, że na
podstawie wyrazu twarzy dało się z pewnością zidentyfikować depresję, a nie
po prostu smutek i udrękę, była powtarzalność i siła emocji, okazywane raz za
razem przez całą godzinę.
Natężenie smutku było związane z diagnozą pacjentów. U osób cierpiących
na tak zwaną lekką depresję (mniej poważną) stwierdzano mniejszy smutek
niż u osób, u których zdiagnozowano ciężką depresję. Oprócz niektórych smut-
nych ekspresji pacjenci z manią okazywali dużo więcej uśmiechów, ale nie były
to uśmiechy radości (rozróżnienie między uśmiechem radości a innymi rodza-
jami uśmiechu wyjaśnię w rozdziale 9.).
W badaniach nad p a c j e n t a m i w moim szpitalu odkryliśmy, że różne typy
emocji okazywane przez ludzi w chwili przyjęcia do szpitala prognozowały, na
ile dobrze zareagują na stosowaną terapię, czyli jak dużą poprawę będzie moż-
na u nich zaobserwować po upływie trzech miesięcy 4 .

Rozpoznawanie smutku u siebie samego


Chciałbym skoncentrować się teraz na zagadnieniu, j a k wygląda nasze we-
wnętrzne przeżycie smutku. Być może widok twarzy Bettye Shirley albo chłopca
z Fuzli spowodował, że zacząłeś odczuwać pewien smutek albo udrękę. Jeżeli
tak, spójrz na te zdjęcia jeszcze raz i jeśli zaczniesz odczuwać te emocje, po-
zwól im narastać, by zobaczyć, j a k r e a g u j e Twój organizm. Jeżeli widok tych
zdjęć nie wywołał u Ciebie żadnego s m u t k u , spróbuj się im przypatrzeć po-
nownie i pozwól sobie na przyjęcie tych uczuć. Jeśli się pojawią, pozwól im na-
rastać tak mocno, j a k to możliwe.
Kiedy spoglądałeś n a te fotografie, mógł Ci się przypomnieć jakiś m o m e n t ,
w k t ó r y m s a m byłeś b a r d z o s m u t n y z powodu j a k i e j ś s t r a t y , a w s p o m n i e n i e
to u r u c h o m i ł o u C i e b i e d o z n a n i a s m u t k u . N i e k t ó r z y ludzie przeszli w swoim
życiu s m u t n e wydarzenia, które są dla nich tak ważne, że są oni predyspono-
wani do przeżywania ich n a nowo i do ich w s p o m i n a n i a , do ponownego do-
świadczania zalewu tych s m u t n y c h uczuć. Ich historia czeka tylko na właściwą
okazję do odtworzenia. Takie osoby są wysoce p o d a t n e n a s m u t e k . Muszą od-
czuwać go n a nowo, ponieważ s m u t e k , który kiedyś przeżyli, nie j e s t całkowicie
z a m k n i ę t y m rozdziałem. Pewne przeżycia są tak d e w a s t u j ą c e — j a k n a przy-
kład ś m i e r ć k o c h a n e g o dziecka — że s m u t e k może j u ż nigdy nie p r z e m i n ą ć .
Człowiek, który m a za sobą t a k i e t r a u m a t y c z n e przeżycie, m o ż e z łatwością
ulegać wzruszeniu do łez i j e s t podatny n a wszelkie oznaki cierpienia u innych.
Jeśli wciąż nie poczułeś żadnego s m u t k u , jeśli zdjęcie nie wywołało u Ciebie
ż a d n e g o uczucia e m p a t i i , a w głowie nie pojawiło Ci się ż a d n e s p o n t a n i c z n e
wspomnienie, wypróbuj n a s t ę p u j ą c y sposób. Czy zdarzyło się kiedykolwiek, że
u m a r ł Ci ktoś b a r d z o bliski, czyja ś m i e r ć wywołała u Ciebie s m u t e k ? J e ż e l i
tak, wyobraź sobie tę scenę i niech t a m t e uczucia powrócą. Kiedy zaczniesz
to odczuwać, pozwól im narastać, zwracając uwagę na d o z n a n i a w okolicy twa-
rzy i w innych częściach ciała.
Jeżeli w dalszym ciągu nie poczułeś ż a d n e g o s m u t k u , wypróbuj n a s t ę p u j ą c e
ćwiczenie:

Przybierz smutny wyraz twarzy, taki jak u Bettye Shirley (możesz wykorzystać
lustro, by upewnić się, że wykonujesz właściwe ruchy mimiczne).
• Otwórz usta.
• Opuść kąciki ust ku dołowi.
• Kiedy kąciki ust są już opuszczone, spróbuj unieść ku górze policzki,
tak jakbyś mrużył oczy. Spowoduje to podciągnięcie kącików ust ku górze.
• Utrzymuj to napięcie między uniesionymi policzkami a opuszczonymi
kącikami ust.
• Niech Twoje oczy spoglądają w dół, a powieki niech będą opuszczone.

Jeżeli w dalszym ciągu nie odczuwasz żadnego smutku, spróbuj naśladować


ruchy brwi, które widać u Bettye Shirley. Ruch ten jest dla większości ludzi dużo
trudniejszy do świadomego przeprowadzenia.
• Unieś kąciki brwi ku górze, ale jedynie w ich środkowej części, a nie na całej
długości brwi.
• Pomocne może być ściągnięcie brwi ku sobie i ku górze w ich środkowej części.
• Spuść wzrok i opuść powieki.
Nasze badania pokazują, że jeśli uda Ci się wykonać twarzą te ruchy, od-
czujesz zmiany fizjologiczne i psychologiczne. Jeśli tak się stanie, pozwól uczu-
ciom n a r a s t a ć do takiego nasilenia, j a k i e tylko będzie możliwe.
Jeśli udało Ci się poczuć smutek albo udrękę poprzez spoglądanie na zdję-
cie Bettye, dzięki ćwiczeniu pamięciowemu albo po zastosowaniu instrukcji
odnośnie do ruchów mimicznych, spróbuj zrobić to jeszcze raz. Skoncentruj się
na tym, jakie to uczucie doświadczać tych emocji. Zawróć uwagę na to, co dzieje
się w chwili pojawienia się tych uczuć, w jaki sposób zostają one zarejestrowane,
jakie zmiany zachodzą w Twoim ciele i w świadomości. Pozwól tym uczuciom
narastać, by osiągnęły taki stopień natężenia, na jaki zechcesz przyzwolić. Pod-
czas tego procesu zwróć uwagę na doznania w Twojej głowie, w karku, w twa-
rzy, w gardle, w plecach i barkach, w ramionach, w żołądku i nogach. Wszystkie
one są doznaniami, które towarzyszą smutkowi; są one bardzo nieprzyjemne.
Jeżeli są silne i trwają przez długi czas, mogą graniczyć z bólem.
Twoje powieki mogą się zrobić cięższe. Policzki mogą zacząć unosić się ku
górze. Może Ci zaschnąć w gardle. Twoje oczy mogą zwilgotnieć od napły-
wających łez. Są to normalne reakcje podczas smutku, a także wtedy, kiedy
spoglądamy na twarz kogoś, kto sam intensywnie doświadcza tego uczucia. Re-
agowanie e m p a t i ą j e s t częste i stanowi nasz sposób na tworzenie więzi z in-
nymi ludźmi, nawet z kompletnymi nieznajomymi. Uczucia te sprawiają, że
nie jest Ci obojętne cierpienie Bettye i bośniackiego chłopca i że pragniesz im
pomóc. Bettye Shirley przeżywa najgorszą tragedię, j a k a może się przytrafić
rodzicowi, zaś w życiu chłopca rozegrało się coś, czego każde dziecko obawia się
najbardziej.
W trakcie spoglądania na zdjęcie Bettye albo po przywołaniu wspomnień
lub przeprowadzeniu ćwiczeń mięśni twarzy większość ludzi doświadczy smutku,
a nie udręki. Jeśli uczucie nasili się w skrajnym stopniu albo będzie się utrzy-
mywało przez długi czas, może przekształcić się w u d r ę k ę . Kiedy zapoznasz
się lepiej z tymi uczuciami i rozważysz związane z nimi doznania, będziesz miał
większą szansę na rozpoznanie tych emocji przy pierwszych oznakach ich na-
dejścia i na uświadomienie sobie, kiedy nachodzi Cię poczucie straty.
Opisałem najbardziej rozpowszechnione doznania przeżywane w przypadku
smutku, jego wątek przewodni, ale każdy człowiek charakteryzuje się własnymi
wariacjami w kwestii odczuwania s m u t k u , tak j a k i pozostałych emocji. Za-
kładamy przeważnie, że inni ludzie przeżywają emocje w taki sam sposób jak
my albo że nasz sposób ich przeżywania jest tym właściwym. Ludzie różnią się
podatnością na smutek, szybkością przechodzenia od smutku do udręki i z po-
wrotem do s m u t k u oraz długością utrzymywania się tego uczucia. Poznanie
własnych predyspozycji oraz zrozumienie, w jaki sposób różnią się one od pre-
dyspozycji bliskich Ci osób, może być pomocne w radzeniu sobie z nieporozu-
mieniami, do j a k i c h może dochodzić w Twoim życiu na tle tej emocji.
Są ludzie, którzy potrafią się cieszyć doświadczeniem smutku, choć nie tak
intensywnego, jak ten obserwowany u Bettye. Takie osoby czytają książki okre-
ślane j a k o wyciskacze łez, chodzą do kina ria filmy, o których słyszały, że wy-
wołują smutek, oraz oglądają programy telewizyjne wywołujące taki sam efekt.
Są też ludzie odznaczający się skrajną niechęcią do s m u t k u i udręki, którzy
zrobią wszystko, aby unikać sytuacji, które mogłyby wywoływać u nich te emocje.
Mogą unikać przywiązania albo zaangażowania, ponieważ osoby, którym zależy
na innych ludziach, są p o d a t n e na poczucie straty i s m u t e k .

Rozpoznawanie smutku u innych


Z a j m i j m y się teraz zagadnieniem, w jaki sposób emocja gniewu wyraża się na
twarzach, które widzieliśmy. Zaczniemy od analizy j e j wyglądu w skrajnych
przejawach, a następnie przejdziemy do subtelniejszych oznak smutku i udręki.
Przyjrzyjmy się jeszcze raz ekspresji malującej się na twarzy Bettye. J e j doj-
mujący s m u t e k lub u d r ę k a są wyrażane całą powierzchnią twarzy. Bardzo
wyraźną i pewną oznaką takiego stanu rzeczy są uniesione ku górze we-
wnętrzne kąciki brwi. J e s t to sygnał, na którym można polegać, ponieważ nie-
wiele osób potrafi wykonać ten ruch w sposób kontrolowany, więc rzadko się
zdarza, by był on celowo odgrywany (nie jest tak w przypadku pewnych innych
ruchów mimicznych, którymi z a j m ę się później). Nawet kiedy ludzie s t a r a j ą
się nie pokazywać po sobie swoich uczuć, takie ukośne ustawienie brwi często
może zdradzać ich smutek. Zwróćmy uwagę n a p r z e s t r z e ń pomiędzy brwiami.
U większości ludzi pojawia się w tym miejscu pionowa z m a r s z c z k a , tak j a k
i w tym przypadku, tworząca się, kiedy brwi zostają uniesione ku górze i ścią-
g n i ę t e ku sobie. U n i e k t ó r y c h osób z m a r s z c z k a ta j e s t t r w a l e wyryta na
twarzy i jeśli m a m y do czynienia właśnie z takim przypadkiem, uniesienie brwi
ku górze i ściągnięcie ich ku sobie spowoduje j e j pogłębienie i pociemnienie.
Aby przekonać się o ekspresji brwi, zasłoń całą twarz Bettye poniżej linii
brwi dłonią. Wciąż wygląda na pogrążoną w udręce, mimo że widać jedynie j e j
brwi. Ich ruchy nadały trójkątny kształt j e j powiekom. Czasami jest to jedyna
oznaka s m u t k u .
J e j głęboki s m u t e k przejawia się również wyraźnie w dolnej części twarzy.
Wargi są rozciągnięte w poziomie, dolna jest przy tym wypchnięta ku górze i,
przypuszczalnie, drżąca. Szeroko otwarte usta dodają głębi całemu wyrazowi.
Kolejnym kluczowym znakiem odczuwanej emocji są uniesione policzki, które
także przyczyniają się do wyrażenia głębi tego uczucia. Kąciki ust opadają naj-
pewniej ku dołowi, ale działanie to jest zbyt słabe, by móc j e zaobserwować,
kiedy usta ulegają tak silnemu rozciągnięciu w poziomie, a policzki są silnie
wyprężone ku górze. Przypatrzmy się skórze między czubkiem brody a dolną
wargą, w okolicy, którą anatomowie nazywają podbródkiem. J e s t on zmarsz-
czony i wypchnięty ku górze dzięki działaniu mięśnia podbródkowego, który,
j e ż e l i działa w pojedynkę, odpowiada za tworzenie dzióbka. Dolna warga nie

j e s t na zdjęciu wypchnięta ku górze w formie dzióbka, a to dlatego, że podlega

tak z n a c z n e m u rozciągnięciu.
Przypatrzmy się teraz twarzy młodej kobiety stojącej za Bettye Shirley.
Możemy zobaczyć tylko część j e j twarzy, ale wystarczająco dużą, by zauważyć,
że wewnętrzny kącik jednej z brwi został uniesiony ku górze i w stronę środka,
a policzki są wyprężone ku górze. O b a te sygnały odzwierciedlają to, co zaob-
serwowaliśmy j u ż na twarzy Bettye Shirley. Usta na twarzy młodej kobiety nie
są otwarte, lecz wydają się lekko zaciśnięte, być może w r a m a c h próby po-
wstrzymania się od głośnego szlochu.
Popatrzmy teraz znowu na chłopca z Tuzli. J e g o brwi nie wyginają się ku
górze. Dzieje się tak dlatego, że podczas płaczu zdarza się n a m czasem opuścić
brwi ku dołowi i ku sobie, szczególnie w szczytowym momencie ataku płaczu.
Natomiast podniesione policzki chłopca oraz zmarszczony podbródek mogą
czasem powodować, że kąciki j e g o ust ulegają niewielkiemu uniesieniu, jakby
w grymasie sardonicznego uśmiechu.
Zakryj dłonią górną część twarzy chłopca z Tuzli, tak aby ją było widać od
podstawy dolnych powiek w dół. Wciąż oczywiste j e s t , że uśmiech nie jest tu
uśmiechem radości, a dolna część twarzy wyraża smutek. Niektórzy naukowcy
dali się zwieść takim przypominającym uśmiech formom ekspresji, co prowa-
dziło ich do twierdzeń, że uśmiech nie ma nic wspólnego z radością, ponieważ
można go zaobserwować — tak jak w tym przypadku — u osób, które w oczy-
wisty sposób doznają udręki. Kluczowe znaczenie ma tutaj uświadomienie sobie,
że kąciki ust są unoszone ku górze przez silne działanie mięśni policzkowych,
a nie mięśni odpowiedzialnych za uśmiechanie się. Zauważmy, że podbródek
chłopca bardzo przypomina podbródek Bettye. Istnieje też niewielkie prawdo-
podobieństwo, że chłopiec próbuje maskować u ś m i e c h e m swoją udrękę, aby
pokazać, że potrafi sobie radzić z rozpaczą (być może po to, by nie być ciężarem
dla rodziny).
Na fotografii z Tuzli są jeszcze dwie okazujące żal bądź rozpacz osoby: u ko-
biety po prawej stronie widać typowe ukośne ustawienie brwi, rozciągnięte
usta, nieznacznie obniżone kąciki ust oraz uniesione policzki. Kobieta stojąca
za plecami chłopca m a taki sam j a k on wyraz twarzy.
Młody chłopak przedstawiony na stronie 112 szedł szlakiem prowadzącym
przez nowogwinejskie wyżyny, kiedy napotkał obcego, czyli mnie. Wedle mojej
wiedzy nie widział on wcześniej żadnego innego białego, co najwyżej jakichś
naukowców albo, co jeszcze m n i e j prawdopodobne, przemierzających t a m t e
okolice misjonarzy. Zarówno on sam, jak i większość ludzi w j e g o kulturze żyli
właściwie odizolowani od reszty świata, co było zresztą powodem moich badań
na tym terenie. Chłopiec nigdy nie
widział fotografii, gazety, filmu ani
wideo, więc nie mógł się nauczyć
swojej ekspresji z takich źródeł.
Moja osoba budziła u tych ludzi
o g r o m n e zainteresowanie, ponieważ
prawie wszystko, co robiłem, było dla
nich nowe. Nawet tak prosta czyn-
ność, jak zapalenie fajki zapałką, była
źródłem zdumienia, ponieważ nie po-
siadali oni zapałek. Co wieczór, kiedy
zapisywałem moje przeżycia na ma-
szynie do pisania, otaczała mnie grupa
ludzi. Sądzili oni, że moja przenośna
maszyna do pisania jest urządzeniem
do robienia muzyki, które co kilka se-
kund emituje pojedynczy dźwięk. Nie
musiałem się obawiać, że chłopak wy-
straszy się kamery, ponieważ nie zda-
wał on sobie sprawy, czym jest kamera.
Nie m a m pojęcia, o czym myślał ten chłopiec ani dlaczego na j e g o twarzy
odmalowała się taka s m u t n a ekspresja, ponieważ nie znałem jego języka, a nie
było przy mnie a k u r a t mojego tłumacza. U niektórych osób mięsień, którego
skurcz unosi wewnętrzne kąciki brwi, nie wywołuje wcale ruchu brwi, ale po-
woduje charakterystyczną zmarszczkę. Karol Darwin opisał go w swojej książce
The Expression of the Emotions in Man and Animals następująco: „Można by go dla
zwięzłości nazwać mięśniem zatroskania. [...] Tworzy on znamię na czole, które
porównywano do podkowy".
Skurcz tego samego mięśnia, choć nieco słabszy, odpowiada za ekspresję na
czole Bettye Shirley, ale w przypadku chłopca z Nowej Gwinei poruszyła się je-
dynie skóra pośrodku czoła, a nie brwi. T a niezależna-.od woli ekspresja
przejawia się u niektórych osób w ten właśnie sposób, prawdopodobnie na
skutek uwarunkowań anatomicznych. M i m o że niektórzy mogą sądzić, iż
chłopiec ze zdjęcia jest raczej zmieszany niż smutny, ponieważ j e g o brwi są
ściągnięte do środka, zmarszczka w kształcie podkowy nie pojawiłaby się, gdy-
by nie był smutny. Dla kontrastu przyjrzyjmy się stojącemu z tyłu koledze
chłopca, którego brwi są jedynie ściągnięte do środka i pokazują zakłopotanie al-
bo skupienie.
Siadu smutku nie ma natomiast na ustach ani na policzkach żadnego z chłop-
ców. Jest to przykład częściowej ekspresji. Sygnały emocji pojawiają się wtedy tylko
w części twarzy, co kontrastuje z pełnymi ekspresjami mimicznymi pokazanymi
na wcześniejszych zdjęciach. Możliwe, że przyczyną t a k i e g o s t a n u rzeczy j e s t
próba kontrolowania ekspresji uczuć, ponieważ, j a k j u ż w s p o m i n a ł e m , pano-
wanie nad brwiami j e s t trudniejsze niż kontrola dolnej połowy twarzy. Nie
można też wykluczyć, że uczucie j e s t zbyt słabe, aby j e g o wyraz mógł o b j ą ć
całą twarz.
Z a j m i j m y się t e r a z niektórymi k o m p o n e n t a m i ekspresji s m u t k u i j e g o bar-
dziej subtelnymi o z n a k a m i . Użyję do tego celu fotografii m o j e j córki Eve, które
wykonałem cztery lata t e m u . Nie k a z a ł e m j e j udawać ż a d n e j emocji, tylko po-
kazałem j e j na własnej twarzy, j a k i e k o n k r e t n e ruchy mięśni powinna wykonać.
Zrobiłem j e j tysiące z d j ę ć po to, żeby uzyskać tych kilka, których p o t r z e b u j ę
w celu o b j a ś n i e n i a , do j a k i c h s u b t e l n y c h z m i a n dochodzi podczas ekspresji.
M o d e l e m była dla m n i e tylko j e d n a osoba (oprócz kilku zdjęć m n i e s a m e g o ,
które pojawiają się w kolejnych rozdziałach), więc czytelnika nie powinny roz-
praszać k o n k r e t n e rysy twarzy o g l ą d a n e g o człowieka, dzięki c z e m u będzie
mógł skupić się n a tym, w jaki sposób z m i e n i a j ą się przedstawione ekspresje.

A B (NEUTRALNY) C

D E
Zacznę od oczu — włączając w to brwi i powieki. Zdjęcie B pokazuje neu-
tralną ekspresję bez emocji, żebyśmy mogli porównać, j a k wygląda twarz Eve
bez wyrazu uczuciowego oraz kiedy zachodzą na niej pojedyncze, czasem bar-
dzo nieznaczne zmiany. Na fotografii A widać opadanie powiek, natomiast na
fotografii C można dostrzec jedynie ślad uniesienia wewnętrznych kącików brwi.
Pojawienie się nawet tak nieznacznych zmian może sprawiać, że zmieniona
wydaje się cała twarz.
Aby pomóc czytelnikowi w dostrzeżeniu, że za całą komunikację mimiczną
odpowiada na lewym zdjęciu jedynie powieka, a na prawym brwi, stworzyłem
sztuczne fotografie, wklejając tylko te właśnie elementy do środkowego zdjęcia.
Fotografia D pokazuje powieki ze zdjęcia A wklejone do neutralnego zdjęcia B.
Fotografia E pokazuje brwi ze zdjęcia C wklejone do n e u t r a l n e g o zdjęcia B.
Powinno nas to przekonać, że nawet bardzo niewielkie zmiany zdają się wpły-
wać na wygląd całej twarzy. Tak się składa, że twarz na zdjęciu E wygląda tro-
chę m n i e j s m u t n o niż na zdjęciu C. Przyczyną tego jest fakt, że na zdjęciu C
widzimy bardzo nieznaczny ślad opadających powiek. Byłoby to niewidoczne bez
porównania zdjęć C i E, przy czym zdjęcie C powstało przez wklejenie brwi ze
zdjęcia E w n e u t r a l n ą twarz.
Fotografia C zdecydowanie pokazuje smutek, być może niewielki, może kon-
trolowany albo pokazany w chwili, kiedy zaczyna ustępować. Nie każdy roz-
pozna ten wyraz bez wcześniejszej praktyki, szczególnie jeśli jest on krótki.
Fotografia A jest bardziej dwuznaczna. Może prezentować niewielki albo kon-
trolowany smutek, ale może też oznaczać, że przedstawiona na niej osoba robi
się śpiąca lub znudzona, ponieważ jedynym sygnałem mimicznym są na tym
zdjęciu o p a d a j ą c e powieki.
Zwróć j e d n a k uwagę, co się stanie, kiedy opadające powieki zostaną połą-
czone z uniesieniem brwi. Fotografia F pokazuje połączenie, w którym brwi
ze zdjęcia C oraz powieki ze zdjęcia A zostały wklejone do n e u t r a l n e j twarzy.
Taka sama kombinacja opadających powiek i uniesionych wewnętrznych kąci-
ków brwi ukazana jest na zdjęciu G, ale w tej neutralnej, nieprzerobionej kom-
puterowo fotografii ruchy brwi są mocniejsze. Nie ma już wątpliwości — widzimy
bardzo wyraźny smutek, którego nie sposób przeoczyć ani źte zinterpretować,
chyba że ekspresja byłaby bardzo krótka.
Kolejny rząd fotografii pokazuje inne zmiany w okolicy oczu. Na zdjęciu H
po lewej stronie silnie odznaczają się brwi, ale spojrzenie jest skierowane do
przodu, bez opadania powiek. Na fotografii I uwagę przykuwają górne powieki,
nieco o p a d a j ą c e , a dolne powieki są nieznacznie napięte. Porównajmy dolne
powieki na zdjęciu I z n e u t r a l n y m zdjęciem B. Na zdjęciu J widzimy typową
cechę smutku, czyli skierowanie spojrzenia w dół. Widzieliśmy to już j a k o część
ekspresji na zdjęciu Bettye Shirley. Ludzie spoglądają też oczywiście w dół, kiedy
czytają albo kiedy są zmęczeni, ale jeśli dodać do tego s m u t n e brwi, komunikat
staje się jednoznaczny.
H I J

Brwi to bardzo ważna i bardzo pewna oznaka smutku. Rzadko ustawiają się
w w taki sposób, chyba że właśnie czujemy s m u t e k , ponieważ tylko nieliczni
ludzie potrafią świadomie kontrolować ten ruch. Są wyjątki — na przykład
Woody Allen czy J i m C a r r e y często pokazują ten właśnie ruch brwi. Podczas
gdy większość ludzi podkreśla swoje słowa, unosząc albo opuszczając brwi, ci
dwaj aktorzy używają do tego celu ich konfiguracji wyrażającej smutek. Wydają
się przez to pełni empatii, ciepła i życzliwości, ale może to nie odzwierciedlać
ich prawdziwych uczuć. Dla osób, które podkreślają swoje słowa przez uniesie-
nie wewnętrznych kącików brwi, ruch ten nie ma większego znaczenia, podczas
gdy dla prawie wszystkich innych ludzi jest on ważnym sygnałem s m u t k u .
Skupmy się teraz na tym, jak zachowują się w przypadku smutku usta. Fo-
tografia K pokazuje kąciki ust opuszczone bardzo nieznacznie w dół. Ruch ten
jest wyraźniejszy na zdjęciu L, a jeszcze mocniejszy na zdjęciu M. J e s t to kolej-
na oznaka lekkiego smutku, a możemy się z nią zetknąć również wtedy, kiedy
ludzie próbują ograniczyć swoją ekspresję tego uczucia. Fotografia M prezentuje
K L M

tak silny wyraz ust, że gdyby pokazać je osobno, bez smutku wyrażanego brwiami
i spojrzeniem, nie oznaczałby on prawdopodobnie smutku. J e s t to raczej ten
rodzaj grymasu, który wykonują ludzie wyrażający niewiarę albo negację.
Kolejne zdjęcia pokazują ekspresje pojawiające się, kiedy do góry zostanie
wypchnięta tylko dolna warga. Fotografia N prezentuje dzióbek, który może się
pojawiać w przypadku izolacji, kiedy ktoś zaczyna odczuwać smutek, i jest wstę-
p e m do płaczu. Możemy go również obserwować, kiedy ktoś jest nadąsany.
Na fotografii O grymas ten j e s t zbyt silny, by mógł oznaczać s m u t e k w razie
pojawienia się w przypadku izolacji, bez smutnego ustawienia brwi, powiek i bez
spojrzenia w dół. Wydaje się natomiast, że jest to oznaka niepewności, podobna
do wzruszenia ramionami. Fotografia P łączy wypchnięcie dolnej wargi, jak na
zdjęciach N i O, z napięciem ust. J e s t to często sygnał d e t e r m i n a c j i , a u nie-
których osób f u n k c j o n u j e j a k o częsta m a n i e r a , na przykład u Bi 1 la Clintona.
Niektórzy włączają w to ustawienie również trochę uśmiechu, przez co staje się
ono symbolem postawy mówiącej „znoś trudności z u ś m i e c h e m " .

I.' \/t i r
Kolejne zdjęcia pokazują mieszaninę dwóch emocji. Fotografia Q prezentuje
kombinację wyrażanego brwiami smutku i całkiem wyraźnego uśmiechu. Gdyby
z a s ł o n i ć usta ręką, zobaczylibyśmy na tej twarzy smutek, natomiast zasłaniając

oczy i brwi, zobaczylibyśmy szczęście. Ekspresja ta pojawia się w przypadku


niejednoznacznych, słodko-gorzkich doświadczeń, takich j a k wspomnienie
szczęśliwej chwili naznaczone smutkiem, ponieważ należy już ona do przeszło-
ści, nie m a j e j w obecnej rzeczywistości. Taki wyraz twarzy może się również
pojawiać, kiedy ktoś próbuje uśmiechem zamaskować odczuwany smutek. Fo-
tografia R pokazuje kombinację strachu i s m u t k u , gdzie s m u t e k wyraża się
w ustawieniu brwi, a strach w szeroko otwartych oczach. Zasłoń dłonią naj-
pierw same brwi i zwróć uwagę na strach wyrażony w oczach; następnie zakryj
tylko oczy, a zobaczysz smutną konfigurację brwi, którą widzieliśmy już wcze-
śniej. Fotografia S mogłaby pokazywać mieszaninę s m u t k u i zaskoczenia,
ponieważ usta są rozchylone, a oczy otwarte, choć nie tak bardzo jak w przy-
padku mieszaniny strachu i s m u t k u ze środkowego zdjęcia.

Q R S

Ostatnia fotografia, T, pokazuje kombinację wszystkich oznak smutku, które


już widzieliśmy, plus jedną nową. Wewnętrzne kąciki brwi są uniesione, górne
powieki nieznacznie o p a d a j ą , a kąciki ust są opuszczone. Nowym rysem jest
uniesienie policzków, które ukształtowało zmarszczki biegnące od nozdrzy Eve
na zewnątrz, poza kąciki ust. Nazywamy je bruzdami nosowo-wargowymi. Mięsień
unoszący policzki tworzy także te bruzdy i wypycha do góry skórę pod oczami,
powodując ich zwężenie.
Wielokrotne oglądanie tych fotografii oraz zdjęć z gazet pokazywanych we
wcześniejszej części tego rozdziału pomoże Ci w uwrażliwieniu się na uczucia
innych ludzi bez potrzeby pytania ich o to. Możesz polepszyć swoje zdolno-
ści do r o z p o z n a w a n i a subtelnych oznak s m u t k u (oraz emocji opisywanych
w kolejnych rozdziałach), wykorzystując informacje zamieszczone na stronie
emotionsrevealed.com.
T

Wykorzystywanie informacji uzyskanych


na podstawie ekspresji
Chciałbym teraz rozważyć, co powinieneś zrobić w tej chwili, kiedy j u ż po-
trafisz lepiej rozpoznawać komunikaty wypisane na twarzach innych osób oraz
zakodowane w Twoich automatycznych reakcjach. Oczywiste jest, co powinie-
neś zrobić, kiedy na czyjejś twarzy jest bardzo wyraźnie wypisany smutek, tak
jak w przypadku chłopca z Tuzli, Bettye Shirley, a także na niektórych zdjęciach
Eve (fotografie H, I, J i T). Nie da się uniknąć okazywanego smutku, a oka-
zująca go osoba nie próbuje go ukryć. Kiedy ekspresje przybierają taką skraj-
ną formę, okazująca je osoba czuje to na swojej twarzy i spodziewa się, że inni
ludzie widzą j e j stan emocjonalny. T a ekspresja sygnalizuje potrzebę pocie-
chy, która może przybrać formę objęcia takiej osoby ręką albo po prostu wer-
balnego dodania otuchy.
Ale co m a m y robić, jeśli widzimy jedynie subtelne oznaki, takie j a k na zdję-
ciach A, C albo K? Co powinniśmy zrobić z takimi informacjami? Pamiętajmy,
że ekspresje emocjonalne nigdy nie zdradzają n a m swojego źródła — może być
wiele powodów, dla których j e s t e ś m y przykładowo s m u t n i . Nie zakładaj, że
wiesz, dlaczego ktoś jest smutny. Kiedy widzisz subtelną ekspresję, nie masz
pewności, czy d a n a osoba chce, żebyś widział, j a k ona się czuje, więc nie po-
winieneś zakładać, że Twoim obowiązkiem jest okazanie tej wiedzy. Sytuacja
z subtelnymi oznakami jest zupełnie inna niż w przypadku bardzo wyraźnych
sygnałów emocji, takich jak u Bettye Shirley albo u chłopca z Tuzli. Oni wie-
dzieli, co czują, i wiedzieli, że widać po nich te uczucia, więc miałeś obowiązek
zareagować.
Jeśli j a k a ś ekspresja jest subtelna, pierwsze pytanie sprowadza się do tego,
czy jest ona oznaką początku smutku, lekkiego smutku albo antycypacją roz-
czarowania, czy też m a m y do czynienia z sygnałem świadczącym o próbie kon-
trolowania dojmującego smutku. Czasami można to rozstrzygnąć na podstawie
realiów czasowych takiego wydarzenia. Jeśli widzimy taką ekspresję na samym
początku rozmowy, to jest mało prawdopodobne, że chodzi o początek smutku,
a bardziej, że jest to antycypacja smutku, smutek importowany poprzez wspo-
mnienia albo spowodowany j a k i m ś u p r z e d n i m wydarzeniem. Jeśli ekspresja
pojawia się już w trakcie trwania rozmowy, możemy mieć do czynienia z począt-
kiem emocji albo jest to oznaka kontroli bardziej dotkliwego smutku. Wszystko
zależy od tego, czego dotyczyła rozmowa obydwu osób.
Przypuśćmy, że dostrzegasz j e d n ą z tych subtelnych ekspresji smutku u ko-
goś, kto jest Ci podporządkowany, a Ty właśnie masz go powiadomić, czy do-
stanie awans, czy też zostanie pominięty. Być może jest to smutek wynikający
z antycypacji, a jeśli wieści nie są dobre, lekki s m u t e k , albo, jeśli wiadomości
są naprawdę złe, możesz być świadkiem głębszego, ale kontrolowanego smutku.
Znajomość uczuć danej osoby niekoniecznie oznacza, że zechcesz to przyznać.
Będzie to zależało od Twoich relacji z tą osobą. J e d n a k jest to informacja, którą
możesz wykorzystać, decydując, jaką reakcję wobec tego człowieka zastosować
od razu albo w późniejszym t e r m i n i e .
W pewnych sytuacjach i w odniesieniu do pewnych osób pomocne może być
zwykłe przyznanie, że jest Ci przykro, iż sprawiłeś im zawód. Ale inni mogą to
odebrać j a k o upokorzenie albo nawet powód do gniewu, i w takich przypad-
kach lepiej nic nie mówić. Czy osoba, której sprawiasz zawód, będzie uważała,
że miałeś wybór, czy że byłeś niesprawiedliwy? T a k czy siak, uznanie j e j rozcza-
rowania albo stwierdzenie, że j e s t Ci przykro, może wydawać się nieszczere,
a nawet wyzwalać gniew. Jeśli j e d n a k wciąż istnieje szansa na awansowanie tej
osoby, uznanie jej rozczarowania, przedstawione w kontekście oferty udziele-
nia j e j pomocy w kolejnej próbie może wzmocnić w z a j e m n ą relację.
Innym wartym rozważenia zagadnieniem jest kwestia, jak ważna jest wia-
domość, którą przekazujesz. Jeśli oznacza ona dla tej osoby prawdziwą kata-
strofę, subtelne oznaki smutku mogą sygnalizować próbę stłumienia dużo głęb-
szych emocji. Jeśli tak właśnie jest, każde przyznanie, że wiesz, jak taki człowiek
się czuje, może prowadzić do bardziej intensywnej manifestacji przeżywanych
uczuć. Czy tego właśnie chcesz? Odczytujesz z ekspresji takiej osoby informa-
cje, które wolała ona przed Tobą ukryć. Czy powinieneś więc o tym wspominać
i wygłaszać j a k i e ś k o m e n t a r z e ?
Przypuśćmy, że to Ty jesteś osobą, która otrzymuje złą wiadomość, a kiedy
Twój zwierzchnik informuje Cię, że nie dostałeś awansu, po jego twarzy prze-
myka grymas lekkiego smutku. Oznacza to pewnie, że Ci współczuje i jest mu
przykro, iż musiał przekazać Ci taką złą wiadomość. Czy takie łagodzenie złej
wiadomości wynika z odruchu współczucia, czy może oznacza, że zwierzchnik
nie zgadza się do końca z tą decyzją albo może r e a g u j e po prostu empatycz-
nie na ślady smutku widoczne na Twojej twarzy? Dostrzeżone u niego oznaki
emocji nie udzielą Ci odpowiedzi na te pytania, ale powiedzą, że go to obcho-
dzi, a to już coś wartego odnotowania. Istnieje możliwość, że jesteś świadkiem
fałszywej ekspresji zatroskania, ale większość ruchów mięśni, które są zaanga-
żowane w tworzenie ekspresji smutku, niełatwo wykonać w zamierzony sposób.
Gdybyś rozmawiał z przyjacielem, a nie ze zwierzchnikiem, i zobaczyłbyś
u niego subtelne oznaki smutku, kiedy opowiada Ci o złej wiadomości, którą
ostatnio otrzymał, mógłbyś zechcieć zrobić coś więcej. Może chciałbyś wyra-
zić werbalnie swoje zatroskanie, wczuć się w j e g o położenie i dać m u szansę
na wyrzucenie z siebie przeżywanych uczuć? T a k ż e w tym przypadku musisz
pamiętać, że e k s p r e s j a przyjaciela może być wynikiem próby kontrolowania
i maskowania bardziej dojmujących emocji. Czy masz prawo n a r u s z a ć j e g o
prywatność? Czy Wasza przyjaźń dopuszczała w przeszłości takie otwarcie,
podczas którego przyjaciel oczekiwał od Ciebie otuchy i pocieszenia? Czy nie
lepiej będzie zareagować wymijającym: „Czy wszystko w porządku?", pozo-
stawiając przyjacielowi decyzję, czy zechce bardziej odkryć swoje emocje?
Przypuśćmy, że widzisz taką ekspresję u swojej nastoletniej córki, kiedy py-
tasz, j a k j e j m i n ą ł dzień w szkole. J a k o rodzic masz prawo, a niektórzy po-
wiedzieliby, że obowiązek zwracać uwagę na uczucia swojego dziecka i dawać
t e m u wyraz. J e d n a k gdy dzieci wkraczają w okres d o r a s t a n i a , coraz bardziej
zależy im na prywatności, na możliwości wyboru, kiedy i komu zechcą coś wy-
jawić. Czy mieliście bliską relację i czy możesz poświęcić j e j teraz czas, jeśli
Twój k o m e n t a r z na t e m a t j e j uczuć wywoła u niej falę łez? Myślę, że lepiej
zapytać i przyznać, że się wie, niż udawać, że nic się nie stało, ale to mój sposób
postępowania, który nie musi odpowiadać również Tobie. Między natręctwem
a b r a k i e m zainteresowania jest cienka granica, a rodzic może okazać zatro-
skanie, ale nie powinien naciskać. Jeśli masz do czynienia z nastolatką, do-
brym rozwiązaniem może być pozostawienie j e j decyzji, jak uregulować to, co
się z nią dzieje, mówiąc po prostu: „Czy wszystko w porządku?" albo „Czy mogę
Ci w czymś pomóc?".
S m u t e k pojawia się często podczas pożegnań, kiedy ludzie, .którym na so-
bie n a w z a j e m zależy, m a j ą się nie spotykać przez dłuższy^czas. Najczęściej,
w większości związków, przyznanie się do żalu z powodu rozstania jest wła-
ściwe, j e d n a k nie zawsze. Niektórzy mają tak niewielką tolerancję na smutek,
że t r u d n o by im było zmierzyć się z sytuacją, w której zostają skonfrontowa-
ni ze szczerym przyznaniem się do takich uczuć. Inni zaś mogą mieć w razie
k o m e n t a r z y na t e m a t s m u t k u problemy z zachowaniem kontroli. Jeśli j e s t e ś
w związku, w którym rozstania mają swoje znaczenie, będziesz znał drugą osobę
wystarczająco dobrze, by wiedzieć, w j a k i sposób zareagować.
Powyższe przykłady m a j ą Ci pokazać, że s a m o posiadanie informacji na
t e m a t uczuć drugiego człowieka nie pokazuje Ci, co powinieneś z tą wiedzą
uczynić. Nie w a r u n k u j e ona ani prawa, ani obowiązku przyznania się takiej
osobie, że wiesz, co ona czuje. Są inne rozwiązania, zależne od tego, kim jest
taka osoba, w jakiej relacji do siebie pozostajecie, jakie są aktualne okoliczności
i z czym czujesz się komfortowo. Ale rozpoznanie smutku po subtelnych ozna-
kach uświadamia Ci, że dzieje się albo stało się j u ż coś ważnego, że miała
miejsce strata, a osoba, która j e j doznała, potrzebuje pociechy. Sama ekspresja
nie powie Ci, czy j e s t e ś odpowiednią osobą do udzielenia tej pociechy ani czy
akurat teraz jest na to właściwy m o m e n t .
Przygotujcie się na następny rozdział. Dotyczy on najbardziej niebezpiecz-
nej emocji — gniewu. Nie rozpoczynajcie go, dopóki nie będziecie odprężeni
i przygotowani na spotkanie z tym uczuciem.
6
Gniew

G n i e w to oblicze a g r e s j i i przemocy. W y k r z y k u j ą c y poparcie dla s e p a r a c j i


d e m o n s t r a n t po p r a w e j s t r o n i e właśnie uderzył k a n a d y j s k i e g o p o l i c j a n t a ,
a d e m o n s t r a n t po lewej wydaje się gotów do zadania ciosu. Nie wiemy jednak,
co zaszło wcześniej. Czy policjant zaatakował d e m o n s t r a n t a ? Czy działanie
d e m o n s t r a n t a było samoobroną, czy też była to niesprowokowana przemoc? Czy
reakcja na atak jest w ą t k i e m gniewu, uniwersalnym czynnikiem spustowym
wywołującym to uczucie? Teoretycy zajmujący się emocjami identyfikowali
sporo różnych wątków dla gniewu, ale nie m a dowodów, które wskazywałyby na
centralną rolę któregoś z nich. W rzeczywistości nie można wykluczyć, że
istnieją liczne wątki związane z tą emocją.
Najbardziej skutecznym sposobem na wywołanie gniewu u niemowląt — czym
psychologowie rozwojowi zajmują się w celu badania tej emocji — j e s t fizyczna
ingerencja: przytrzymanie rąk dziecka w taki sposób, by nie mogło ono ich
uwolnić 1 . J e s t to metaforyczne odwzorowanie jednego z najczęstszych powodów
gniewu u dzieci i u dorosłych: kiedy ktoś przeszkadza n a m w zrobieniu tego,
co chcemy. Jeśli sądzimy, że t a k a ingerencja jest zamierzona, a nie przypad-
kowa lub konieczna, jeśli wygląda na to, że przeszkadzająca n a m osoba s a m a
zdecydowała się na tę ingerencję, nasz gniew może jeszcze wzrosnąć. Gniew może
być także generowany frustracją powodowaną przez dowolną rzecz, nawet przez
jakiś nieożywiony przedmiot 2 . Możemy być sfrustrowani nawet zawodnością
naszej pamięci albo umiejętności.
Kiedy ktoś próbuje n a m wyrządzić fizyczną krzywdę, najbardziej prawdo-
podobnymi f o r m a m i reakcji są gniew i strach. Jeśli ktoś próbuje nas zranić
psychologicznie, obrażając nas i k o m e n t u j ą c nasz wygląd albo nasze dokonania,
to prawdopodobieństwo gniewu i strachu również w tym przypadku jest bardzo
duże. J a k już wspomniałem w poprzednim rozdziale, odrzucenie przez kochaną
osobę może prowadzić nie tylko do smutku, ale i do gniewu. Niektórzy mał-
żonkowie albo kochankowie w razie wpadnięcia w gniew biją swoje partnerki.
Gniew p r z e j m u j e kontrolę, gniew karze i bierze odwet.
J e d n ą z n a j b a r d z i e j niebezpiecz-
nych cech gniewu jest fakt, że gniew
prowokuje gniew, szybko prowadząc
do eskalacji. Trzeba być niemal świę-
tym, by nie zareagować gniewem na
gniew drugiej osoby, szczególnie wte-
dy, kiedy j e j gniew wydaje się nie-
uzasadniony i wynikający z zadufania.
G n i e w d r u g i e j osoby m o ż e m y więc
również u w a ż a ć za k o l e j n e źródło
gniewu.
Rozczarowanie czyimś zachowa-
n i e m także może nas rozgniewać,
szczególnie kiedy chodzi o kogoś, na
kim n a m bardzo zależy. Może wyda-
wać się czymś dziwnym, że najwięk-
szy gniew k i e r u j e m y przeciwko tym,
których n a j b a r d z i e j kochamy, ale to
właśnie te osoby potrafią nas najbar-
dziej zranić i rozczarować. Na wczesnym etapie romantycznego związku mo-
żemy snuć różne fantazje na temat kochanej osoby i wpadamy we wściekłość,
kiedy nie udaje się j e j dorównać wymyślonemu ideałowi 3 . Okazywanie gniewu
wobec bliskich osób może się też wydawać bezpieczniejsze niż kierowanie go
pod a d r e s e m obcych. Kolejnym powodem, dla którego największym gniewem
napełniają nas najważniejsze dla nas osoby, jest fakt, że osoby takie, znające
nas od podszewki, znają również nasze lęki i słabości, więc wiedzą, co może
nas najbardziej zranić.
Możemy rozgniewać się na kogoś, kto popiera oburzające nas działania albo
przekonania, nawet jeśli jest to zupełnie obca osoba. Nie musimy go nawet
spotkać — samo czytanie o kimś, kto podejmuje działania alba.popiera prze-
konania, z którymi się nie zgadzamy, może wystarczyć, by wyzwolić nasz gniew.
Badacze ewolucji Michael M c G u i r e i Alfonso Troisi 4 zasugerowali bardzo
interesującą tezę: ludzie mogą przejawiać zwyczajowo różne „strategie beha-
wioralne" w odpowiedzi na różne przyczyny, wątki i wariacje gniewu. Myśl, że
odmienne powody gniewu nie wywołują gniewu o takiej samej intensywności
ani tego samego typu, wydaje się sensowna. Kiedy ktoś nas odrzuci albo roz-
czaruje, możemy próbować odpowiedzieć, raniąc tę osobę, podczas gdy próba
zranienia a t a k u j ą c e g o bandyty mogłaby nas kosztować życie.
Można argumentować, że zarówno frustracja, j a k i gniew drugiej osoby, za-
grożenie zranieniem albo odrzucenie stanowią wariacje na t e m a t wątku prze-
szkadzania. Nawet gniew skierowany przeciw komuś, kto popiera negowane
przez nas stanowisko, może być uznany za wariację na t e m a t tego wątku. Ale
moim zdaniem ważne jest, żeby traktować te fenomeny j a k o różne czynniki
spustowe, i aby ludzie potrafili określić, który z nich jest w ich przypadku naj-
bardziej podatny na aktywację i ma największą siłę.
Słowo gniew jest określeniem wielu różnych pokrewnych doświadczeń. Zna-
my całe s p e k t r u m gniewnych uczuć, od lekkiego rozdrażnienia do wściekłości.
Różnią się one nie tylko siłą, ale i rodzajem doświadc zanego uczucia. Oburzenie
to zadufany rodzaj gniewu, fochy — pasywny, zaś irytacja odnosi się do sytuacji,
w których doświadczamy nadużycia naszej cierpliwości. Rodzajem gniewnego
działania jest zemsta, zazwyczaj popełniana po okresie refleksji na t e m a t pro-
wokującego j ą działania, które czasem przewyższa intensywnością.
Krótka złość również jest członkiem rodziny gniewnych emocji, ale długo-
trwała uraza to coś zupełnie innego. Jeśli ktoś zachował się w sposób, który oce-
niasz j a k o niesprawiedliwy, możesz nie zdecydować się na wybaczenie, ale
chować tę urazę przez bardzo długi czas, czasem przez całe życie. Nie chodzi
o to, że będziesz cały czas rozgniewany, ale zawsze, kiedy pomyślisz o tej oso-
bie albo ją zobaczysz, gniew znowu się pojawi. Uraza może się jątrzyć i w takim
przypadku nigdy nie opuszcza Twoich myśli. O s o b a c h o w a j ą c a taką u r a z ę
jest bardzo p r z e j ę t a przewinieniem, przeżywając j e aż do przesady. Można
przypuszczać, że kiedy m a m y do czynienia z j ą t r z ą c ą się urazą, prawdopodo-
bieństwo zemsty wzrasta.
Nienawiść to trwała, intensywna niechęć. Wobec znienawidzonej osoby nie
odczuwamy nieustannego gniewu, ale spotkanie z nią albo sama wzmianka o niej
może w nas z łatwością wyzwolić gniewne uczucia. Do znienawidzonej osoby
kierujemy też z dużym prawdopodobieństwem uczucie wstrętu i pogardy. Po-
dobnie j a k uraza, nienawiść jest zwykle długotrwała i skoncentrowana na kon-
kretnym człowieku, choć m a uogólniony charakter, podczas gdy uraza wiąże
się z k o n k r e t n ą pretensją albo z całym zbiorem pretensji. Nienawiść również
może się jątrzyć, p r z e j m u j ą c kontrolę nad życiem odczuwającej j ą osoby, tak
że tę ostatnią pochłania w całości obiekt j e j nienawiści.
T r u d n o powiedzieć, j a k sklasyfikować nienawiść i długotrwałą urazę. Nie
są to emocje, ponieważ trwają zbyt długo. Z tego samego powodu nie można
ich uznać za nastroje, także dlatego, że wiemy, dlaczego kogoś nienawidzimy
albo żywimy do niego urazę, podczas gdy zazwyczaj nie m a m y pojęcia, dlaczego
odczuwamy dany nastrój. Zastanawiałem się nad nazwaniem urazy nastawieniem
emocjonalnym, a nienawiści przywiązaniem emocjonalnym, na podobieństwo miłości
rodzicielskiej i romantycznej. Chodzi o to, by zrozumieć, że uczucia te są głę-
boko n a s i ą k n i ę t e gniewem, ale nie są z nim tożsame.
W poprzednim rozdziale napisałem, że k o m u n i k a t e m , który sygnalizuje
światu s m u t e k , jest wołanie o pomoc. T r u d n i e j jest uchwycić taki pojedynczy
k o m u n i k a t w p r z y p a d k u gniewu. W y d a j e się, że częściowo streszczałoby go
stwierdzenie: „Zejdź mi z drogi", skierowane j a k o groźba pod adresem kogoś,
kto n a m przeszkadza. J e d n a k nie opisuje to gniewu wzbudzonego w reakcji na
cudzy gniew ani gniewu odczuwanego wobec osoby, o której dowiadujemy się
z gazety, że zrobiła coś oburzającego. Poza tym zdarza się, że gniew nie jest po
prostu uczuciem, które można by sprowadzić do p r a g n i e n i a usunięcia prze-
szkadzającej osoby z drogi. C z a s e m uczucie to sprowadza się do chęci zro-
bienia tej osobie krzywdy.
Gniew rzadko u t r z y m u j e się przez dłuższy czas w izolacji. Często poprze-
dza go i n a s t ę p u j e po nim strach — przed krzywdą ze strony obiektu gniewu
albo przed własnym gniewem, przed utratą kontroli albo przed wyrządzeniem
komuś krzywdy. U niektórych ludzi często dochodzi do z m i e s z a n i a w s t r ę t u
i gniewu, kiedy coś ich odpycha, czują też impuls do ataku. Wstręt można też
kierować przeciwko s a m e m u sobie za własny wybuch gniewu i za niewystarcza-
j ą c e p a n o w a n i e nad sobą. Niektórych ludzi n ę k a j ą poczucie winy i wstyd,
kiedy ogarniają ich gniewne uczucia.
Gniew jest najbardziej niebezpieczną emocją, ponieważ możemy, jak było to
widoczne na zdjęciu d e m o n s t r a n t ó w , próbować wyrządzić krzywdę obiektowi
naszego gniewu. Może się skończyć tylko na gniewnych słowach, wykrzycza-
nych lub zakomunikowanych w bardziej kontrolowany sposób, ale motyw po-
zostaje taki sam: skrzywdzić obiekt gniewu. Czy ten impuls do robienia krzywdy
jest konieczną, nieodłączną częścią systemu gniewnych reakcji? Jeśli tak jest,
powinniśmy obserwować próby czynienia krzywdy już na wczesnym etapie życia,
a ich nasilenie malałoby jedynie wtedy, kiedy dziecko nauczyłoby się pano-
wać nad takimi impulsami. Jeśli tak nie jest, impuls gniewu zakładałby jedynie
gwałtowną reakcję na problem, a niekoniecznie próbę skrzywdzenia człowieka,
który jest jego przyczyną. Gdyby tak było, obserwowalibyśmy gniewne, krzyw-
dzące zachowania tylko u tych dzieci, które nauczyłyby się od swoich opieku-
nów albo od innych osób, że wyrządzenie komuś krzywdy jest najlepszym spo-
sobem na wyeliminowanie p r o b l e m u . Odpowiedź na to, która z tych wersji
jest prawdziwa, m a duże znaczenie. Jeśli wyrządzanie krzywdy łiie jest wbudo-
wane w system reagowania gniewem, możliwe powinno być. takie wychowanie
dzieci, by bicie albo ranienie kogoś pod wpływem gniewu nie wchodziło do re-
pertuaru ich reakcji.
Zapytałem dwóch znanych badaczy gniewu 5 u niemowląt i dzieci, czy są ja-
kieś mocne dowody na któreś z tych stanowisk. Odpowiedzieli, że nie ma. J o e
Campos, pionier badań nad emocjami w niemowlęctwie, zaobserwował u no-
worodków „siekące i młócące ruchy, których funkcją wydaje się usuwanie prze-
szkód" i wspomina o występowaniu u niemowląt czegoś, co nazywa „proto-
gniewem", a co przejawia się u nich w różnorodnych sytuacjach, wliczając w to
ingerencje w ich działania, takie jak odsunięcie ich od sutka, kiedy ssą. Nie m a
informacji na t e m a t , kiedy dokładnie i w jaki sposób kształtują się takie próby
wyrządzania krzywdy ani czy m a to miejsce u wszystkich niemowląt.
Istnieją dowody, że uderzanie, gryzienie i kopanie są u większości dzieci
widoczne już od najwcześniejszych etapów życia, ale w wieku około dwóch lat
odruchy te zaczynają być poddawane kontroli, a ich częstotliwość spada w ko-
lejnych latach 6 . Psychiatra i antropolog Melvin Konner napisał niedawno:
„Gotowość do przemocy [...] nigdy nie zanika. [...] Zawsze jest w nas'". Wpisuje
się to w moje obserwacje, poczynione w trakcie wychowywania dwójki własnych
dzieci. J u ż od najwcześniejszych etapów ich życia można było zaobserwować
wyprowadzanie przez nie ciosów mających czynić krzywdę. Musiały nauczyć
się hamować te reakcje i wypracować inne sposoby radzenia sobie z przeszka-
dzaniem, obrazą i wielu innymi przewinami. Przypuszczam, że impuls do
krzywdzenia jest c e n t r a l n ą częścią reakcji gniewu u wszystkich ludzi. J e s t e m
jednak przekonany, że istnieją między nami istotne różnice odnośnie do tego,
na ile silne są te gwałtowne impulsy.
Choć możemy potępiać ludzi za to, co mówią albo robią, kiedy są rozgnie-
wani, rozumiemy to. To człowiek wyrządzający krzywdę pod nieobecność gnie-
wu jest niezrozumiały i właśnie taka osoba jest często postrzegana j a k o przera-
żająca. Ludzie często żałują tego, co powiedzieli w gniewie. Podczas przeprosin
wyjaśniają, że porwał ich gniew, i twierdzą, że nie mieli na myśli tego, co po-
wiedzieli. Ich prawdziwe nastawienie i przekonania zostały wykoślawione przez
siłę tego uczucia. O b r a z u j e to znane stwierdzenie „straciłem głowę". Dopóki
utrzymuje się choćby ślad gniewu, przeprosiny nie przyjdą łatwo, a ponadto
mogą nie naprawić poczynionych szkód.
Nawet jeśli wsłuchujemy się w swoje emocje, nie ograniczając się jedynie do
świadomości własnych uczuć, ale przeznaczając pewien czas na zastanowienie
się nad tym, czy na pewno chcemy nasze uczucie gniewu przekuwać na działa-
nia, ewentualna decyzja o niepodejmowaniu żadnej akcji pod wpływem gniewu
i tak będzie wyzwaniem. Będzie ono dla niektórych większe niż dla innych, po-
nieważ niektórzy z nas ulegają gniewowi szybciej i bardziej intensywnie. Wy-
zwanie polega nie na czynieniu krzywdy, podbijaniu stawki, reagowaniu na cu-
dzy gniew jeszcze bardziej intensywnym gniewem i mówieniu niewybaczalnych
słów, tak by zredukować swoją reakcję z poziomu gniewu do poziomu rozdraż-
nienia albo by wyeliminować wszelkie oznaki gniewu. Czasami naprawdę chce-
my wprowadzić nasz gniew w czyn, a działania podejmowane w gniewie mogą,
jak to później wyjaśnię, być użyteczne i konieczne.
W roku 1992 David Lynn Scott III, dwudziestosześcioletni mężczyzna i sa-
mozwańczy ninja, zgwałcił i zamordował córkę Maxine Kenny. Został aresz-
towany w roku 1993, ale proces odwlekł się o cztery lata. Po skazaniu Maxine
zwróciła się do niego bezpośrednio, mówiąc: „Myślisz, że j e s t e ś ninja? Zejdź
na ziemię! Nie żyjemy w f e u d a l n e j Japonii, a gdyby nawet tak było, nigdy nie
udałoby ci się zostać ninja, bo jesteś
tchórzem! Skradałeś się po nocach
ubrany w czarny strój, nosząc ze so-
bą broń i a t a k u j ą c niewinne, bez-
b r o n n e kobiety. [...] Zgwałciłeś i za-
biłeś dla fałszywego poczucia władzy,
jakie to ci zapewniło. Przypominasz
bardziej brudnego, ohydnego kara-
lucha, który wciska się nocą między
ściany i wszystko zanieczyszcza. Nie
m a m dla Ciebie współczucia! Zgwał-
ciłeś, torturowałeś i brutalnie zabiłeś
moją córkę Gail, uderzając j ą nożem
nie raz, ale siedem razy. Nie okazałeś
litości, kiedy rozpaczliwie walczyła o swoje życie, na co wskazują liczne rany na
j e j rękach powstałe podczas obrony. Nie zasługujesz na to, żeby żyć". Scott,
który nie okazał skruchy, uśmiechał się do pani Kenny, kiedy to mówiła. W r a -
cając na swoje miejsce, Maxine K e n n y uderzyła Scotta w głowę, zanim po-
wstrzymali ją mąż i funkcjonariusze widoczni na fotografii.
Często motywem stojącym za naszymi p r ó b a m i kontroli gniewu i skła-
niającym nas do przeciwdziałania jego przechodzeniu we wściekłość jest nasze
zobowiązanie do podtrzymania relacji z osobą, która odpowiada za ten gniew.
Niezależnie od tego, czy chodzi o naszego przyjaciela, pracodawcę, pracownika,
małżonkę, czy dziecko, i niezależnie od tego, co zrobiła taka osoba, zachowuje-
my przekonanie, że niepowodzenie w kontrolowaniu swojego gniewu mogłoby
nieodwracalnie zepsuć nasze przyszłe relacje z tym człowiekiem. W przypadku
Maxine Kenny nie było wcześniejszej relacji z tym człowiekiem ani spodziewanej
relacji w przyszłości, która mogłaby ją zmotywować do powstrzymania się od
działania pod wpływem gniewu.
Możemy oczywiście zrozumieć wściekłość Maxine i postawić się na j e j miej-
scu. Każdy z nas, b ę d ą c w j e j sytuacji, mógłby o d c z u w a ć j a k i e same emocje.
M i m o iż możemy uważać, że j e j atak na Scotta był niesłuszny, t r u d n o ją po-
tępiać. Może widok mordercy j e j córki, który nie okazał śladu skruchy, dopro-
wadził ją do punktu załamania, a może przyczyną był stres wywołany jego śmie-
chem, kiedy obrzuciła go oskarżeniami? Czy każdy zachowałby się w ten sposób?
Czy dla każdego byłby to p u n k t załamania? Czy każdy z nas m a taki punkt?
Nie sądzę. J e j mąż, Don, nie podjął działania pod wpływem swoich gwałtownych
impulsów. Zamiast tego powstrzymywał żonę przed a t a k o w a n i e m Scotta.
Maxine i Don Kenny przeżyli najgorszy koszmar każdego rodzica — okrut-
ną śmierć swojego dziecka, zadaną przez zupełnie obcą osobę, bez żadnego
zrozumiałego powodu. Osiem lat po zgwałceniu i zamordowaniu ich trzydzie-
stoośmioletniej córki Gail opowiedzieli mi, że wciąż cierpią i wciąż za nią tęsk-
nią. Dlaczego zatem podczas tamtej konfrontacji w sądzie Maxine i Don zarea-
gowali w tak różny sposób?
Być może Maxine „ma krótki lont", czyli bardzo szybko i gwałtownie ulega
gniewowi, ale j e j zdaniem wcale taka nie jest. U j e j męża, Dona, gniew rozwija
się powoli, mężczyzna utrzymuje swoje emocje na wodzy, tak że ich narastanie
jest stopniowe. Ludzie, u których gniew n a r a s t a błyskawicznie, z m a g a j ą się
z prawdziwym wyzwaniem, ponieważ jest im dużo trudniej pohamować swoje
gniewne reakcje i powstrzymać się przed eskalacją gniewu do wściekłości.
Choć M a x i n e nie sądzi, by tak właśnie było w j e j przypadku, stwierdza, że
zdarza się j e j wybuchnąć, „kiedy myślę, że mojej rodzinie coś grozi".
Powiedziała mi: „Moje przeżycia emocjonalne są zawsze bardzo intensywne.
[...] Myślę, że ludzie różnią się tym, na ile intensywnie doświadczają swoich
uczuć, i różne osoby są pod tym względem różnie skonstruowane, niektórzy
przeżywają swoje uczucia bardziej intensywnie". Powiedziałem j e j i Donowi,
że prowadzę b a d a n i a dotyczące dokładnie opisywanej przez nią kwestii, i że
moje odkrycia wskazują, iż ma rację (badania te są opisane pod koniec roz-
działu L i w „Konkluzjach").
Każdy z nas cechuje się różną intensywnością przeżywania swoich emocji.
Niektórzy po prostu nie są zdolni do przeżywania skrajnie intensywnego gnie-
wu, więc nigdy w życiu nie doczekamy się z ich strony wybuchu nadzwyczajnej
furii. Zróżnicowana ekspresja gniewu zależy nie tylko od tego, j a k krótki jest
lont, ale i od tego, jak duży potencjał do wybuchu albo, kontynuując porówna-
nie, j a k dużo d y n a m i t u ukrywa dany c h a r a k t e r , a potencjały te nie są takie
same u wszystkich ludzi. Naukowcy nie znają jeszcze źródła tych różnic, nie
wiedzą, na ile są one u w a r u n k o w a n e genetycznie, a na ile przez środowisko.
Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa w grę wchodzą tu oba te czynniki 8 .
W późniejszej części tego rozdziału opiszę niektóre z moich badań nad ludźmi
znanymi ze swoich nadzwyczajnych wybuchów gniewu.
Maxine powiedziała, że nie planowała swojego a t a k u na Davida Scotta.
Sądziła, że ograniczy się jedynie do ataku werbalnego. Ale lawina słownych
obelg może otworzyć drzwi, s p r a w i a j ą c , że gniew zaczyna się sam kumulować
i rosnąć, co powoduje, iż trudniej jest wyhamować i powstrzymać się od fizycz-
nego ataku. W trakcie przerwy w ogłaszaniu wyroku Maxine wyjaśniła pew-
n e m u reporterowi swój atak na Davida Scotta w następujący sposób: „To było
jak chwilowe szaleństwo. Po prostu nie mogłam już nad tym dłużej zapanować".
Zapytałem j ą , czy teraz, kiedy spogląda na to z perspektywy czasu, wciąż sądzi,
ze była szalona. Maxine odpowiedziała: „Tak, p a m i ę t a m , że odczuwałam tak
ogromną nienawiść. [...] Gniew był tak intensywny, że nawet nie myślałam
0 konsekwencjach" (nieoczekiwanie Don m a do siebie p r e t e n s j e , że sam nie
zaatakował Davida Scotta)*.
J e s t e m przekonany, że prawie każdy potrafi powstrzymać się od działania
1 mówienia w gniewie, nawet jeśli jest naprawdę wściekły. Zwróćcie uwagę, że
mówię prawie każdy, ponieważ są osoby, które wydają się niezdolne do kon-
trolowania swojego gniewu. Może to być trwająca całe życie tendencja albo re-
zultat uszkodzeń pewnych obszarów mózgu. Nie odnosi się to j e d n a k do Maxi-
ne, która zawsze była zdolna do regulowania swoich emocji.
Choć możemy czasem czuć impuls, by powiedzieć coś nieprzyjemnego albo
fizycznie kogoś zaatakować, większość z nas potrafi się powstrzymać od takiego
działania. Może się n a m wymknąć kilka słów, możemy potrząsnąć ręką w po-
wietrzu, ale prawie każdy potrafi zachować kontrolę. Każdy z nas, albo prawie
każdy, m a wybór, by powstrzymać się od krzywdzenia innych, by nie używać
przemocy werbalnej i fizycznej. Maxine sama zdecydowała się zabrać głos pod-
czas ogłaszania wyroku i s a m a zechciała mówić w tak ostry sposób, j a k tylko
potrafiła. J e s t d u m n a ze swojej nienawiści, którą wciąż odczuwa.
Sądzę, że większość ludzi posunęłaby się do przemocy, gdyby uważała, że
takie działanie może zapobiec morderstwu ich dziecka, ale czy naprawdę jest
to u t r a t a kontroli? Kiedy przemoc służy osiągnięciu użytecznego celu, niewiele
osób uznaje ją za godną potępienia. Może ona nie wynikać z impulsu, ale być
uważnie zaplanowana. Nawet J e g o Świątobliwość D a l a j l a m a uważa, że prze-
moc jest w takich okolicznościach usprawiedliwiona 9 .
J e s t e m świadomy, że nie każdy, nawet w tak ekstremalnych okolicznościach,
odwołałby się do przemocy. Nie wydaje się, że osoby, które by tego nie uczyniły,
mają wyższy próg aktywacji gniewu, czyli że aby straciły kontrolę, muszą do-
świadczyć bardziej agresywnej prowokacji, t r u d n o bowiem sobie wyobrazić
jeszcze bardziej skrajną. W moich badaniach, w trakcie których prosiłem ludzi
o opisanie najbardziej stymulującej do gniewu sytuacji, jaką potrafią sobie
wyobrazić, zagrożenie śmiercią członka rodziny było wymieniane najczęściej.
Sądzę, że nawet wtedy, kiedy zastosowanie przemocy mogłoby zapobiec śmierci
członka rodziny, nie każdy by się do niej posunął. Niektórzy nie zrobiliby tego

Don wciąż cierpi na s k u t e k tego niszczącego przeżycia, a w swojej głębokiej udręce


i nieustającym żalu uważa się za tchórza dlatego, że nie zabił Davida Scotta, kiedy
miał po t e m u okazję na sali sądowej. Powiedział mi, że w trakcie studiów trenował za-
pasy i mógłby złamać Scottowi kark przy j e d n e j z licznych okazji, kiedy obok niego
przechodził. W y j a ś n i ł e m m u , że a t a k n a S c o t t a byłby a k t e m z e m s t y . R e z y g n a c j a
z zemsty nie jest a k t e m tchórzostwa. Tchórzostwem byłoby niepodjęcie obrony j e g o
córki, kiedy zaatakował j ą Scott. J e s t e m pewien, że gdyby miał taką możliwość, Don
starałby się j ą ochronić. Jeśli obecnie czuje się t c h ó r z e m , to może j e s t tak dlatego,
że wciąż jeszcze do końca nie zaakceptował j e j śmierci, nie pogodził się z tym, że nie
mógł j e j obronić, ponieważ nie miał na to szansy.
ze strachu, a niektórzy z powodu silnych przekonań zakazujących im jakiej-
kolwiek przemocy.
Atak Maxine Kenny na zbrodniarza Davida Scotta jest czymś innym. Atak
ten nie mógł zapobiec zamordowaniu jej dziecka, był on aktem zemsty. Rozu-
miemy j e j zachowanie, ale większość z nas by tego nie zrobiła. Codziennie na
salach sądowych rodzice stają twarzą w twarz z ludźmi, którzy zamordowali ich
dzieci, i nie posuwają się do pełnego przemocy odwetu. T r u d n o j e d n a k nie sym-
patyzować z Maxine Kenny i nie czuć, że j e j działanie było słuszne. Przestęp-
stwo było przecież tak ciężkie, a j e j s t r a t a tak o g r o m n a . A człowiek, który
zgwałcił i zamordował j e j kochaną córkę, siedział sobie i uśmiechał się do niej!
Czy ktokolwiek z nas może być pewny, że będąc w j e j skórze, potrafiłby po-
wstrzymać się od takiego s a m e g o działania?
Zanim spotkałem Maxine i Dona Kenny, napisałem, że nienawiść jest zaw-
sze destrukcyjna, ale teraz nie j e s t e m już tego taki pewny. Czy naprawdę po-
winniśmy od siebie wymagać powstrzymania się od nienawiści, nie p r a g n ą ć
zrobienia krzywdy komuś, kto zgwałcił nasze dziecko, kto siedmiokrotnie pchnął
je nożem, zanim umarło? Czy u t r z y m u j ą c a się nienawiść Maxine do Davida
Scotta nie pełni w j e j życiu jakiejś pożytecznej funkcji, jak opatrunek na ranie?
Nie wygląda, żeby j e j nienawiść się jątrzyła, Maxine prowadzi produktywne ży-
cie, ale p o d t r z y m u j e w sobie nienawiść do Davida Scotta.
Większość z naszych wybuchów gniewu nie jest wywołana przez aż tak agre-
sywne prowokacje. Ale gniew, nawet intensywny i gwałtowny, może wystąpić
również wtedy, kiedy prowokujące go działanie innym osobom wydaje się zu-
pełnie nieznaczne. Może to być nieporozumienie, wyzwanie, obelga, d r o b n a
frustracja. Czasem możemy świadomie zrezygnować z kontroli nad swoim
gniewem, nie dbając o konsekwencje albo przez pewien m o m e n t w ogóle o nich
nie myśląc.
Psycholog Carol Tavris'°, która napisała książkę na t e m a t gniewu, uważa,
że wyładowanie swojego gniewu — co zalecają niektórzy inni psychologowie —
prowadzi zwykle do pogorszenia sytuacji. Po uważnych badaniach doszła ona
do wniosku, że t ł u m i o n y gniew „nie wywołuje w nas przygnębienia w żaden
przewidywalny ani spójny sposób, nie prowadzi do tworzenia się wrzodów na
skutek nadmiernego napięcia, nie prowokuje nas do objadania się ani nie skut-
kuje zawałami. [...] Mało prawdopodobne, by tłumiony gniew pociągał za
sobą jakieś konsekwencje zdrowotne, o ile czujemy, że zachowujemy kontrolę
nad całą sytuacją, która go wywołuje, i jeśli interpretujemy ten gniew jako oznakę
krzywdy, której należy zaradzić, a n i e j a k o emocję, którą powinniśmy ponuro
podtrzymywać, oraz jeżeli j e s t e ś m y związani z wykonywaną przez nas pracą
i z obecnymi w naszym życiu o s o b a m i " " .
Okazywanie gniewu ma swoją cenę 12 . Gniewne działania czy gniewne słowa
mogą psuć nasz związek na jakiś czas, a czasem permanentnie, i często prowadzą
do gniewnego odwetu. Nawet bez gniewnych działań i gniewnych słów możemy
wskazać obiekt naszego gniewu — poprzez nasze ekspresje mimiczne i ton głosu.
Jeśli osoba, przeciwko której kierujemy takie zachowanie, sama zareaguje gnie-
wem albo pogardą, może nam być trudniej zachować kontrolę i powstrzymać się
od walki. Gniewni ludzie nie są szczególnie lubiani. Udowodniono, że rozzłosz-
czone dzieci tracą akceptację swoich rówieśników 13 , a rozzłoszczeni dorośli są
postrzegani j a k o towarzysko nieatrakcyjni 1 4 .
Sądzę, że zazwyczaj lepiej na tym wychodzimy, jeśli nie działamy pod wpły-
wem gniewu albo jeśli zadbamy o to, by zachowywać się w konstruktywny spo-
sób, tak by nie atakować osoby, przeciwko której skierowany jest nasz gniew.
Rozgniewana osoba powinna się zastanowić (czego często nie robi), czy najlep-
szym sposobem na poradzenie sobie z tym, co prowokuje j e j gniew, na pewno
jest j e g o ekspresja. Choć czasem właśnie tak jest, przy wielu innych okazjach
będą istniały prostsze środki zaradcze, o ile tym, na co się skarżymy, zajmiemy
się już po opadnięciu gniewu. Są j e d n a k chwile, kiedy nie obchodzi nas wcale,
że tylko pogarszamy sprawę, i nie zważamy na przyszłe relacje z obiektem na-
szego gniewu.
Kiedy gniew jest intensywny, możemy początkowo nie zdawać sobie sprawy
albo nawet nie chcieć sobie uświadomić, że ulegliśmy jego wpływowi. Nie mó-
wię tu o nieskutecznej próbie wsłuchania się w swoje emocje. Nie chodzi tu o to,
że nie potrafimy się cofnąć i pomyśleć, czy aby na pewno chcemy pójść na całość
i wyładować naszą wściekłość. M a m tu na myśli raczej sytuację, w której nie
jesteśmy nawet świadomi własnego gniewu, mimo że używamy gniewnych słów
i p o d e j m u j e m y gniewne działania.
Powody takiego stanu rzeczy nie są jasne. Czy ta niewiedza jest spowodo-
wana tym, że świadomość własnego gniewu mogłaby nas skłaniać do potępie-
nia naszego zachowania? Czy niektórzy ludzie są bardziej podatni od innych
na taką nieświadomość własnej wściekłości? Czy ta niewiedza jest bardziej
powszechna w przypadku gniewu niż w odniesieniu do innych emocji? Czy ist-
nieje taki poziom gniewu, po którego osiągnięciu przeżywający go ludzie będą
zawsze musieli zdawać sobie sprawę z własnych uczuć, czy też w tej dziedzinie
również m a m y do czynienia z interpersonalnym zróżnicowaniem? Czy wsłucha-
nie się we własne emocje jest trudniejsze pod wpływem gniewu, strachu albo
udręki? Nie przeprowadzono, niestety, badań naukowych, które mogłyby udzielić
odpowiedzi na te pytania.
Główny pożytek z uświadamiania sobie własnego gniewu i ze wsłuchania się
w to uczucie jest taki, ze m a m y możliwość regulowania albo tłumienia naszych
reakcji, ponownej oceny całej sytuacji oraz planowania takich działań, które
z n a j w i ę k s z y m p r a w d o p o d o b i e ń s t w e m u s u n ą źródło t e g o g n i e w u . J e ś l i nie
z d a j e m y sobie sprawy z tego, co czujemy, i po p r o s t u pozwalamy uczuciom
kierować naszymi działaniami, żadna z tych opcji nie będzie dla nas dostępna.
Nieświadomi, niezdolni do chwili refleksji nad tym, co zamierzamy powiedzieć,
ryzykujemy powiedzenie albo zrobienie czegoś, czego możemy później żałować.
Nawet gdybyśmy zdawali sobie sprawę ze swojego gniewu, to jeśli nie będziemy
przy tym wsłuchani we własne uczucia, jeśli się nie zatrzymamy i nie zastanowimy
nad tym, co się dzieje, nie uda się nam przejąć kontroli nad naszymi działaniami.
Nieświadomość własnego gniewu nie u t r z y m u j e się zazwyczaj zbyt długo.
Inne osoby, widzące i słyszące, w jakim jesteśmy stanie, mogą n a m to powie-
dzieć, możemy też sami usłyszeć swój głos albo uda n a m się to wywnioskować
z tego, jakie myśli nas nachodzą i jakie plany pojawiają się w naszej głowie.
T a k a wiedza nie gwarantuje kontroli, ale daje na nią szansę. Niektórym oso-
bom może pomóc przysłowiowe liczenie do dziesięciu, ale są też ludzie, którzy
powinni oddalić się od aktualnej sytuacji, przynajmniej na jakiś czas, by mieć
szansę na ochłonięcie.
Znany jest szczególny sposób gniewnej reakcji, który prowadzi do kłopotów
w związkach intymnych. Mój kolega J o h n G o t t m a n odkrył w trakcie swoich
badań szczęśliwych i nieszczęśliwych małżeństw coś, co można nazwać odgradza-
niem się murem]5. Zjawisko to występuje częściej u mężczyzn niż u kobiet i polega
na zimnym wycofaniu z interakcji, podczas którego odgradzająca się osoba nie
reaguje na emocje partnerki. Z reguły jest to odpowiedź na gniew albo preten-
sje drugiej osoby, do której uciekamy, kiedy czujemy się niezdolni do radzenia so-
bie z własnymi uczuciami i z uczuciami partnerki. Byłoby mniej szkodliwe dla
związku, gdybyśmy zamiast tego przyznali, że słyszymy skargi małżonki, uznaje-
my j e j gniew, i gdybyśmy poprosili o przełożenie rozmowy na ten t e m a t na po-
tem, kiedy będziemy do niej przygotowani i będziemy się lepiej kontrolować.
Badacz emocji Richard Lazarus opisał bardzo t r u d n ą technikę radzenia
sobie z gniewem, której złożoność polega na tym, że celem w niej jest nie tylko
kontrola, ale i rozproszenie gniewu: ,Jeśli naszej małżonce albo kochance udało
się nas obrazić tym, co powiedziała albo zrobiła, zamiast odwetu mającego na
celu podbudowę naszej urażonej dumy, możemy uznać, że z powodu ogrom-
nego stresu nie powinniśmy realistycznie obciążać j e j odpowiedzialnością za to
zachowanie. Inaczej mówiąc, możemy uznać, że nie kontrolowała ona swojego
postępowania, więc najlepiej założyć, że nie kierowały nią złe intencje. Dzięki
t a k i e m u przewartościowaniu cudzych intencji będziemy w stanie wczuć się
w położenie drugiej osoby i wybaczyć j e j ten wybuch'" 6 . Lazarus przyznaje, że
łatwiej to powiedzieć, niż zrobić.
J e g o Świątobliwość Dalajlama 1 7 opisał mi takie samo podejście, w którym
oddzielamy napastliwe zachowanie od stosującej j e osoby. Próbujemy zrozu-
mieć, dlaczego d a n a osoba zachowała się w taki napastliwy sposób, i staramy się
postawić na j e j miejscu, koncentrując się na tym, co mogło ją wprawić w gniew.
Nie oznacza to, że nie m a m y takiego człowieka poinformować, iż nie jesteśmy
zadowoleni z j e g o z a c h o w a n i a . Ale nasz gniew skierowany będzie przeciw
działaniu, a nie przeciw człowiekowi. Jeśli uda n a m się przyjąć takie nastawienie,
nie będziemy chcieli skrzywdzić tej osoby, lecz będziemy j e j chcieli pomóc
powstrzymywać się od takich działań. Są ludzie, którzy mogą sobie nie życzyć
naszej pomocy. Na przykład ktoś, kto znęca się nad innymi, może p r a g n ą ć
dominacji; ktoś okrutny może się bawić robieniem krzywdy. Tylko gniew skie-
rowany na osobę, a nie przeciw działaniu, może zatrzymać takich ludzi.
Sugestie Lazarusa i Dalajlamy mogą być możliwe do wprowadzenia w życie,
kiedy d r u g a osoba nie j e s t złośliwa w sposób zamierzony. Ale nawet wtedy,
kiedy nie m a m y do czynienia ze złośliwym gniewem, stan naszych emocji wpły-
wa na naszą reakcję. Łatwiej n a m będzie skierować swój gniew na działanie,
a nie na osobę, kiedy uczucie to nie jest intensywne, narasta powoli, a my jeste-
śmy go w pełni świadomi. Wystarczy chwilowa pauza, a gorący, szybki i inten-
sywny gniew nie zawsze daje nam na to czas. Kierowanie własnymi działaniami
będzie szczególnie trudne w okresie oderwania, kiedy informacje niewspółgrające
z naszym gniewem nie będą dla nas dostępne. Tak, ten sposób radzenia sobie
z własnym gniewem nie zawsze będzie możliwy, ale dzięki praktyce może być
w naszym zasięgu p r z y n a j m n i e j raz na jakiś czas.
Na pewnym spotkaniu kilka miesięcy temu byłem świadkiem konstruktywne-
go gniewu. Pięć osób planowało projekt badawczy. J o h n sprzeciwił się naszym
planom, mówiąc, że jesteśmy naiwni, próbując wynaleźć koło, a w podtekście,
że kiepscy z nas naukowcy. Zareagował Ralph, podsumowując te kwestie, które
rzeczywiście poruszyliśmy, i spotkanie potoczyło się dalej. J o h n znowu się wtrą-
cił, powtarzając w mocniejszy sposób to samo, co powiedział wcześniej, tak jak-
by nie słyszał odpowiedzi Ralpha. Próbowaliśmy kontynuować bez udzielania
mu bezpośredniej odpowiedzi, ale on na to nie pozwolił. Wtedy znów interwe-
niował Ralph, mówiąc Johnowi, że wszyscy go słyszeliśmy, że się z nim nie zga-
dzamy i że nie z a m i e r z a m y pozwolić mu na dalsze ingerencje. Będzie mógł
zostać, jeśli albo zachowa ciszę, albo zechce n a m pomóc, ale jeśli nie potrafi, to
powinien nas zostawić. Słuchałem uważnie głosu Ralpha i obserwowałem jego
twarz. Dostrzegłem w nim stanowczość, siłę i determinację, może drobne ślady
niecierpliwości i jakiś ślad gniewu. Nie było natomiast ataku na J o h n a , żadnej
wzmianki o tym, że zrobił się on oporny, co zresztą było prawdą. Ponieważ nie
było ataku, J o h n się nie bronił i po kilku minutach opuścił pokój, a jak można
wnioskować z j e g o późniejszego zachowania, nie chował urazy. Ralph powie-
dział mi później, kiedy go o to spytałem, że czuł się lekko rozgniewany. Powie-
dział, że nie planował tego, co powiedział, po prostu tak wyszło. Specjalnością
Ralpha jest uczenie dzieci, j a k radzić sobie z gniewem.
K a ż d e m u z nas t r u d n i e j jest kontrolować swój gniew, kiedy j e s t e ś m y roz-
drażnieni. W takim nastroju w p a d a m y w gniew z powodu rzeczy, które w in-
nym przypadku by nas nie zdenerwowały. Szukamy okazji do wybuchnięcia
gniewem. W takim stanie to, co mogłoby nas jedynie rozdrażnić, wprawia nas
w gniew, a to, co mogłoby nas lekko rozgniewać, doprowadza do furii. Gniew
odczuwany przy nastroju rozdrażnienia u t r z y m u j e się dłużej i t r u d n i e j sobie
z nim radzić. Nikt nie wie, jak uwolnić się od nastroju. Czasami pomocne może
być skupienie się na naszych ulubionych zajęciach, ale nie zawsze. Moja rada
jest taka, by w okresie rozdrażnienia unikać ludzi. Często nie jest to oczywiste
do czasu, kiedy przytrafi się n a m pierwszy wybuch gniewu, po którym uświa-
damiamy sobie, że j e s t e ś m y rozdrażnieni.
Ponieważ przez tak dużą część rozdziału podkreślam ważność panowania
nad swoim gniewem, mogłoby się wydawać, że nie jest on ani użyteczny, ani
adaptacyjny. Albo że może był on użyteczny dla naszych przodków, którzy żyli
z polowań i zbieractwa, ale nie dla nas. Takie myślenie pomija bardzo liczne
pożytki wynikające z gniewu. Gniew może nas motywować do powstrzymania
albo modyfikacji tego, przeciwko czemu jest skierowany. Gniew na niesprawie-
dliwość motywuje działania, które przynoszą zmianę.
Samo przyjęcie czyjegoś gniewu albo brak reakcji na taki gniew nic nie da.
Napastliwy człowiek musi się dowiedzieć, że jego słowa albo działania n a m się
nie spodobały, jeśli chcemy oczekiwać, że go powstrzymamy. Wyjaśnię to na
kolejnym przykładzie. M a t t h e w i jego brat Martin mają różne talenty i zdolno-
ści i obydwaj czują, że utknęli na aktualnie zajmowanych przez siebie stanowi-
skach pracy. Spotykają Sama, który ma liczne kontakty w środowisku bizneso-
wym i mógłby im pomóc znaleźć lepszą pracę. W trakcie rozmowy M a t t h e w
d o m i n u j e , przerywając Martinowi i uniemożliwiając mu sprawiedliwe wyko-
rzystanie okazji, które stwarza ta konwersacja. M a r t i n czuje się sfrustrowany
i wybucha gniewem. „Hej, nie dopuszczasz mnie do głosu przez całą rozmowę
z S a m e m , j a k świnia, daj szansę i m n i e " — mówi. Jeśli powie to z gniewem
w głosie albo na twarzy, może nie wywrzeć dobrego wrażenia na Samie. Choć
może w ten sposób zatrzymać Matthew, j e d n a k za pewną cenę, ponieważ słowo
świnia jest obelgą. Matthew może odpowiedzieć złośliwą uwagą i obydwaj stracą
szansę na pomoc Sama.
Jeśli Martin uświadomi sobie swój gniew, zanim cokolwiek powie, jeśli zdoła
zrozumieć, że chociaż M a t t h e w jest niesprawiedliwy, to nie jest jego intencją
skrzywdzenie b r a t a , może mu się udać zareagować w inny sposób. Mógłby
powiedzieć do Sama: „Usłyszałeś już mnóstwo na temat zainteresowań Matthew,
ale chciałbym się upewnić, że j a również będę miał szansę na przedstawienie
mojej sytuacji, zanim będziesz musiał odejść". Później może powiedzieć Mat-
thew, że rozumie, jak ważne dla niego było to spotkanie, ale uważa, że brat
zajął niemal cały czas, zapominając, że on, Martin, również go potrzebuje. Jeśli
uda mu się to powiedzieć w łagodny sposób, z odrobiną poczucia humoru, bę-
dzie większa szansa, że M a t t h e w wyciągnie z tego odpowiednie wnioski. Jeśli
bezmyślność i niesprawiedliwość nie są typowymi cechami Matthew, to Martin
może w ogóle nie poruszać tego t e m a t u . N a t o m i a s t jeśli obie te cechy są jak
najbardziej typowe dla Matthew, Martin koniecznie powinien uświadomić bratu,
jak bardzo niesprawiedliwe było j e g o zachowanie. Jeżeli powie to z gniewem,
może zrobić na M a t t h e w wrażenie, że chodzi o coś poważnego, ale może też
z a r a z e m wywołać gniewną reakcję, co zablokuje jakikolwiek postęp.
J e d n o z pytań, które powinniśmy odczytać ze swojego gniewu, brzmi: „Co
jest przyczyną mojego gniewu?". Nie zawsze będzie to oczywiste, możliwe rów-
nież, że wcale nie chodzi o to, co masz na myśli. Wszyscy doświadczyliśmy
uczucia, kiedy po prostu chcielibyśmy coś kopnąć, kiedy o g a r n ą ł nas gniew
skierowany przeciwko osobie, która wcale nas nie uraziła, po prostu na skutek
frustracji. Taki niezogniskowany gniew może się również pojawić, kiedy roz-
gniewa nas ktoś, wobec kogo nie możemy wyrazić swojego gniewu, kierując go
zastępczo na kogoś, wobec kogo t a k a reakcja jest bezpieczniejsza.
Gniew informuje nas, że trzeba coś zmienić. Jeśli m a m y dokonać tej zmiany
w możliwie najbardziej efektywny sposób, musimy poznać źródło tego gniewu.
Czy chodzi o j a k ą ś ingerencję w nasze działania, zranioną d u m ę , odrzuce-
nie, gniew drugiej osoby, a może o jakiś krzywdzący postępek? Czy nasza per-
cepcja była niezakłócona, czy też byliśmy rozdrażnieni? Czy leży w granicach
naszych możliwości zrobienie czegokolwiek dla zmniejszenia albo usunięcia
d o z n a n e j krzywdy, a ekspresja naszego gniewu i działanie w wyznaczonym
przez niego kierunku wyeliminują j e g o przyczyny?
Choć gniew i strach często pojawiają się w tej samej sytuacji, w odpowiedzi
na te same zagrożenia, gniew może służyć do redukcji strachu i dostarczać
energii, która zmobilizuje nas do przeciwdziałania zagrożeniu. Gniew był poj-
mowany jako alternatywa dla depresji, obwinianie innych, a nie siebie, za do-
znawane kłopoty, ale nie m a pewności, że tak jest, ponieważ gniew może się
również pojawiać r a z e m z depresją 1 8 .
G n i e w z a w i a d a m i a inne osoby o kłopotach. J a k wszystkie emocje, także
i gniew m a swoje sygnały, silne oznaki wypisane zarówno na twarzy, jak i sły-
szalne w głosie. Jeśli źródłem naszego gniewu jest d r u g a osoba, nasza eks-
presja poinformuje j ą , że j e j działanie albo słowa są niewłaściwe. T a k a wiedza
może być przydatna zarówno dla nas, jak i dla innych, choćoczywiście nie zaw-
sze. Ale n a t u r a nie wyposażyła nas w przełącznik, którym moglibyśmy wyłączyć
dowolną emocję w tych przypadkach, w których nie chcielibyśmy j e j odczuwać.
T a k j a k niektórzy ludzie lubią s m u t e k , tak innym przyjemność sprawia
gniew 19 . Szukają okazji do zwady, napastliwa wymiana zdań i ataki słowne są
dla nich ekscytujące i satysfakcjonujące. Niektórzy ludzie lubią nawet fizyczną
walkę. Żywiołowa, gniewna interakcja może czasem służyć przywróceniu bli-
skości. Niektóre pary małżeńskie uważają, że ich życie seksualne po ostrej
kłótni albo nawet po gwałtownej walce jest bardziej ekscytujące i n a m i ę t n e .
I na odwrót, spotyka się osoby, dla których doświadczenie gniewu jest skrajnie
toksyczne, i zrobią one wszystko, byle u n i k n ą ć tej emocji.
T a k j a k każdej emocji odpowiada n a s t r ó j nią nasycony oraz z a b u r z e n i e
z nią związane, tak też istnieje rys osobowości, w którym każda z emocji od-
grywa kluczową rolę. W przypadku gniewu rysem tym jest wrogość. Moje ba-
dania nad wrogością koncentrowały się na jej oznakach i konsekwencjach zdro-
wotnych, do których prowadzi.
W pierwszym badaniu 2 0 moi koledzy i j a próbowaliśmy ustalić, czy ist-
nieje sygnał w ekspresji mimicznej, który pomagałby określić, czy d a n a oso-
ba należy do typu osobowości A, czy do typu B. Rozróżnienie to, obecnie już nie
tak p o p u l a r n e j a k 15 lat t e m u , kiedy robiliśmy te badania, m a za zadanie
identyfikację osób, których agresywne, wrogie i naznaczone niecierpliwością
właściwości c h a r a k t e r u czyniły k a n d y d a t a m i do choroby wieńcowej (typ A).
N a t o m i a s t typ B jest bardziej zrelaksowany. Nowsze badania pokazują, że to
właśnie wrogość wydaje się najważniejszym czynnikiem ryzyka. Wrogo uspo-
sobione osoby są również bardziej skłonne do okazywania gniewu i właśnie to
chcieliśmy sprawdzić w trakcie naszych badań.
Przebadaliśmy ekspresje mimiczne menedżerów średniego szczebla w dużej
firmie, którzy zostali j u ż wcześniej zakwalifikowani przez ekspertów do typu
A lub B. Wszyscy oni przeszli lekko prowokujący wywiad, podczas którego zo-
stali poddani nieznacznej frustracji. Technicy używali techniki wypracowanej
przez mojego kolegę Wally'ego Friesena i przeze mnie dla p o m i a r u ruchów
mięśni twarzy — systemu kodowania sktywności twarzowej (FACS). J a k już
wyjaśniłem w rozdziale 1., technika ta służy do bezpośredniego pomiaru emocji
i obiektywnie odnotowuje wszelkie ruchy mięśni twarzy. Technicy stosujący
FACS nie wiedzieli, kto z badanych należał do typu A, a kto do typu B. Korzy-
stali z powtórek nagrań wideo w zwolnionym tempie, żeby zidentyfikować po-
szczególne ruchy mięśni twarzy. Analizując rezultaty, odkryliśmy, że pewna
ekspresja — częściowa ekspresja gniewu, którą nazwaliśmy piorunującym spoj-
rzeniem (pokazana jest na stronie 138) i w której dochodzi jedynie do opusz-
czenia brwi, natomiast powieki zostają uniesione — pojawia się częściej u typu
A niż u typu B.
Było to tylko p i o r u n u j ą c e spojrzenie, a nie p e ł n a ekspresja gniewu, praw-
dopodobnie dlatego, że ludzie typu A starali się zmniejszyć oznaki swojego
gniewu. Menedżerowie ci byli zmyślnymi ludźmi, zdawali sobie sprawę, że
powinni się starać nie wyglądać na rozgniewanych. Inna możliwość jest taka,
że byli tylko rozdrażnieni, a ponieważ ich gniew nie był intensywny, nie ujaw-
niał się na całej twarzy.
Główne ograniczenie tego badania — brak wiedzy, co dzieje się z ich ser-
cami, kiedy stosują piorunujące spojrzenie — zostało usunięte podczas kolej-
nych badań. Moja była s t u d e n t k a Erika R o s e n b e r g i j a badaliśmy pacjentów,
u których zdiagnozowano poważną chorobę wieńcową. Byli oni podatni na tak
zwane epizody niedokrwienne, podczas których serce przez pewien czas nie
o t r z y m u j e wystarczającej ilości tlenu. Kiedy do tego dochodzi, większość ludzi
doznaje bólu, dusznicy, który każe im przerwać to, czym się a k t u a l n i e z a j m u j ą ,
ponieważ jeśli tego nie zrobią, ryzykują zawał. Pacjenci, których badaliśmy,
cierpieli n a ciche niedokrwienie, bez bólu i bez ostrzeżenia, kiedy ich serca nie
dostawały należytej ilości t l e n u .

Piorunujące spojrzenie

W trakcie tych prowadzonych we współpracy z g r u p ą J a m e s a B l u m e n t h a l a


z D u k e University badań 2 1 pacjenci byli ponownie filmowani podczas lekko
prowokującego wywiadu. T y m r a z e m przyłożone do ich piersi u r z ą d z e n i a mo-
nitorujące serce w trakcie p r o w a d z o n e j rozmowy d o s t a r c z a ł y n a m p o m i a r ó w
ich niedokrwienia. Zmierzyliśmy ich ekspresje mimiczne podczas d w u m i n u t o -
wego odcinka czasu, w którym pacjenci odpowiadali na pytania dotyczące tego,
j a k radzą sobie z g n i e w e m w swoim życiu.
Ci, u których pojawiało się niedokrwienie, wykazywali n a twarzach pełną
albo częściową ekspresję gniewu dużo częściej niż pacjenci, u których się ono
nie pojawiło. Okazywanie gniewu n a twarzy podczas opowieści na t e m a t przeży-
tych w przeszłości frustracji sugerowało, że pacjenci ci nie tylko mówili o gnie-
wie, oni go na nowo przeżywali. A gniew, j a k wiemy z innych badań, przyspiesza
tętno i zwiększa ciśnienie krwi. T o jakby wbiec po schodach; nie powinieneś tego
robić, jeżeli masz chorobę wieńcową, a nie każdy z badanych n a nią cierpiał.
Tym, którzy nie ulegli gniewowi, groziło dużo mniejsze ryzyko niedokrwienia.
Z a n i m wyjaśnię, dlaczego uzyskaliśmy t a k i e właśnie wyniki, m u s z ę j a s n o
stwierdzić, że b a d a n i a te nie wykazały, by g n i e w prowadził d o choroby serca.
Inne badania"' udowodniły, że jednym z czynników ryzyka wywołujących chorobę
serca j e s t albo t a k a cecha c h a r a k t e r u , j a k wrogość, albo s a m a e m o c j a gniewu
(i nie m a pewności, która z tych alternatyw j e s t prawdziwa), ale my sami tego
nie stwierdziliśmy. Z a m i a s t tego odkryliśmy, że u ludzi, którzy już cierpią n a
chorobę serca, uleganie gniewowi prowadziło do wzrostu ryzyka niedokrwienia,
co n a r a ż a ł o ich n a zwiększone ryzyko zawału serca. A t e r a z z a s t a n ó w m y się,
dlaczego ci pacjenci wpadali w gniew, kiedy opowiadali o epizodzie gniewu
z przeszłości, i dlaczego jest to dla nich ryzykowne.
Każdemu z nas zdarza się mówić o emocjach, których w danym momencie
nie odczuwamy. Opowiadamy komuś o smutnym wydarzeniu, o chwili gniewu,
o tym, co nas wystraszyło, itd. Czasem w trakcie opisywania jakiegoś przeszłego
doświadczenia emocjonalnego zaczynamy przeżywać t a m t o uczucie jeszcze raz.
Myślę, że właśnie to przytrafiło się osobom, u których stwierdzono niedokrwienie.
Nie potrafiły one mówić o doświadczeniach związanych z gniewem bez po-
nownego popadania w to uczucie, bez dawania upustu temu gniewowi. Dla lu-
dzi z chorobą wieńcową jest to niestety niebezpieczne. Dlaczego przytrafiło
się to jednym osobom, a innym nie? Dlaczego pewni ludzie przeżywają na nowo
minione doświadczenia, podczas gdy u innych niczego takiego nie obserwuje-
my? Przypuszczalnie chodzi o to, że gniew p o t r z e b u j e niewielkiej prowokacji,
bo tylko czeka na odpowiednią okazję do wybuchu, u osób, które odznaczają się
wrogą osobowością. Fakt, że samo wspominanie gniewnego zdarzenia prowadzi
do przywrócenia tamtych uczuć, jest zarówno wyznacznikiem, jak i przejawem
wrogiej osobowości.
Pomijając osoby o takiej osobowości, każdemu z nas może się przytrafić po-
nowne doświadczenie minionych emocji, do których wróciliśmy jedynie z za-
miarem ich opisania. Podejrzewam, że dzieje się tak, kiedy zdarzenia takie
pozostały nierozwiązane. Weźmy przykład żony, która wścieka się na męża,
ponieważ znowu wrócił późno do d o m u na obiad, nawet j e j o tym nie uprze-
dzając. Jeśli ta kłótnia skończyła się bez zapewnienia j e j poczucia, że j e j żale
zostały właściwie p o t r a k t o w a n e ( m ą ż nie przeprosił, nie wyjaśnił, dlaczego
nie zadzwonił, ani nie obiecał, że j u ż tego więcej nie zrobi), wzrasta prawdo-
podobieństwo, że w jakimś późniejszym terminie przeżyje ona to doświadcze-
nie na nowo. Jeśli sądzi, że może poruszyć jakiś t e m a t , ponieważ będzie umiała
już mówić o nim w sposób pozbawiony emocji, może się przekonać, że j e j gniew
znowu się pojawia. Może się tak zdarzyć nawet wtedy, kiedy j a k i e ś zdarzenie
zostało rozwiązane, ale w historii d a n e j osoby kryje się jeszcze cały ciąg innych
nierozwiązanych zdarzeń, składających się na zapas urazów, które tylko cze-
kają, aby się ujawnić.
Nie chcę tu sugerować, że niemożliwe jest opisanie minionego wydarzenia
związanego z gniewem bez ponownego popadania w to uczucie. J e s t to możliwe,
jeśli nie m a m y w swojej historii takiego zapasu urazów i jeśli dane zdarzenie
zostało rozwiązane. W trakcie opowiadania o minionych zdarzeniach emocjo-
nalnych możliwe jest nawet odegranie jakiegoś f r a g m e n t u ekspresji gniewu
dla zilustrowania swoich przeszłych uczuć. Mogę na przykład opowiedzieć swo-
jej żonie, j a k wielki gniew i f r u s t r a c j ę odczuwałem wcześniej tego dnia, kie-
dy próbowałem załatwić pewną sprawę w urzędzie skarbowym i musiałem wy-
słuchać całej serii wiadomości głosowych. Przypuśćmy, że wyładowałem swój
gniew na urzędniku, z którym mnie ostatecznie połączono, i otrzymałem od
niego całkowicie satysfakcjonujące przeprosiny. Być może przez moją twarz
przemknie jakiś grymas gniewu — coś, co nazywam ekspresją referencjalną2\
Ekspresja referencjalna odsyła do emocji, której się w d a n e j chwili nie od-
czuwa, jest jak powiedzenie słowa „gniew", ale z odpowiednią miną. Ekspresja
ta musi być trochę zmodyfikowana, żeby oglądająca j ą osoba nie była zmylona
i nie myślała, że osoba robiąca minę jest w tym momencie rozgniewana. Z re-
guły osiąga się tę modyfikację przez użycie tylko f r a g m e n t u ekspresji i przez
bardzo krótki m o m e n t . Referencjalna ekspresja gniewu może zawierać jedynie
uniesienie powiek albo napięcie warg, albo opuszczenie brwi. Jeśli użyty zosta-
nie więcej niż j e d e n element, może to nie tylko zmylić obserwatora konkretnej
ekspresji, ale i prowadzić do przywrócenia gniewu. J a k mogłeś się przekonać
przy wykonywaniu ekspresji opisanych w p o p r z e d n i m rozdziale, jeśli wyko-
nasz twarzą wszystkie ruchy mięśni, które odpowiadają danej emocji, to z reguły
spowoduje to pojawienie się tej emocji.

Przemoc
Tak jak każdej emocji odpowiada związany z nią nastrój, który jest nią przesy-
cony, z każdą z nich wiąże się również zaburzenie psychopatologiczne, w któ-
rym dane uczucie odgrywa ważną rolę. Powszechny zwrot zaburzenie emocjonalne
zwraca uwagę na taki właśnie związek. W przypadku smutku i udręki zaburze-
niem takim jest depresja. Podczas depresji następuje zalew emocji, pogrążone
w niej osoby nie mogą kontrolować swojego smutku albo udręki, które przeni-
kają i zaburzają wszelkie sfery ich życia. Z a b u r z e n i e , podczas którego gniew
jest tak pozbawiony kontroli, że koliduje ze wszystkimi aspektami życia danej
osoby, można obserwować u ludzi, którzy przejawiają pewne formy przemocy.
Nie m a zupełnej zgody odnośnie do tego, czym właściwie jest przemoc. Nie-
którzy badacze za f o r m ę przemocy skłonni są uznawać ataki werbalne, obelgi
i wyśmiewanie się, więc ich b a d a n i a nie odróżniają tych, którzy a n g a ż u j ą się
wyłącznie w ataki werbalne, od tych, którzy posuwają się <fo ataku fizycznego.
Istnieją też agresywne zachowania, które nie wymagają fizycznej przemocy,
takie jak przesadna asertywność albo dominacja, a wielu badaczy nie oddziela
agresji ani od fizycznej przemocy, ani od wyzwisk. Są też ludzie, którzy w ra-
mach aktów przemocy niszczą czyjąś własność, łamią krzesła, tłuką szkło itd.
Nie wiemy, czy za wszystkimi tymi zjawiskami stoją na przykład te same przy-
czyny, taki sam sposób wychowania czy też jakiś rodzaj aktywności mózgu.
Gdyby tak było, moglibyśmy oczekiwać, że ludzie, którzy używają wyzwisk, są
też agresywni i uciekają się do fizycznej przemocy, ale, choć nie jest to wyklu-
czone, są również osoby, które przejawiają j e d n ą z tych form przemocy, a nie
przejawiają drugiej. Sugeruje to, że na obecnym etapie naszego rozpatrywania
fenomenu przemocy m ą d r z e byłoby przeanalizować oddzielnie tych, którzy po-
suwają się jedynie do wyzwisk, tych, którzy przejawiają tylko bardzo agresywne,
ale nieuwłaczające zachowania (zdaję sobie sprawę, że nie zawsze łatwo to roz-
różnić), i tych, którzy stosują fizyczną przemoc. Tylko w ten sposób możemy
określić, czy kierują nimi te s a m e powody i czy j e d e n rodzaj zachowania jest
wstępem do drugiego.
Nawet kiedy ograniczymy nasze zainteresowania do fizycznej przemocy, po-
zostaje do rozpatrzenia wiele j e j rodzajów, a tylko niektóre z nich mogą być
objawami zaburzeń emocjonalnych. Społeczeństwo uważa niektóre akty prze-
mocy za społecznie pożyteczne. Wszyscy oprócz pacyfistów sądzą, że wojna jest
czasami usprawiedliwiona. Są też takie sytuacje, kiedy przemoc ze strony jed-
nostki jest usprawiedliwiona. Kiedy snajper policyjny zabija człowieka, który
groził zabiciem dzieci wziętych j a k o zakładnicy, niewiele byłoby osób, które by
się temu sprzeciwiły, szczególnie jeśli zastrzelony człowiek zabił już j e d n o albo
więcej dzieci. Nie tylko policja może zabijać w usprawiedliwiony sposób; więk-
szość z nas zgodziłaby się, że d a n a j e d n o s t k a m a prawo do przemocy, jeśli jest
ona wymagana dla ochrony życia członków j e j rodziny albo nawet nieznajo-
mych. Przemoc, która nie służy zapobieżeniu gorszym aktom przemocy, lecz
jest motywowana z e m s t ą , będzie zrozumiała, choć nie jest j u ż tak godna po-
chwały.
Podczas dyskusji na t e m a t tych idei z moją przyjaciółką, filozofem ewolu-
cyjnym Heleną Cronin 2 4 , usłyszałem, że we wszystkich kulturach i we wszyst-
kich epokach, jakie znamy, pewne formy przemocy były uważane za usprawie-
dliwione. Niewierność, p o d e j r z e w a n a niewierność, a także groźba odrzucenia
przez p a r t n e r k ę seksualną są najbardziej powszechnymi przyczynami mor-
derstw, a mężczyźni zabijają kobiety dużo częściej niż kobiety mężczyzn. Cro-
nin, wraz z innymi badaczami ewolucji, przypisuje to prawie nieuniknionej nie-
pewności mężczyzny odnośnie do tego, czy naprawdę jest ojcem swoich dzieci.
Pogląd ten wspierają j e d n e z największych b a d a ń nad zabójstwami, które
wykazały, że j e d n o na sześć z wykrytych zabójstw jest popełniane w małżeń-
stwie, a kobiety stanowią trzy czwarte ofiar. Ku mojemu zdziwieniu zabójstwa
w małżeństwie były równie prawdopodobne na wszystkich etapach związku i we
wszystkich g r u p a c h społecznych i ekonomicznych 2 5 .
Morderstwo z zemsty za niesprawiedliwe traktowanie przez szefa także jest
popełniane dużo częściej przez mężczyzn niż przez kobiety, czego powodem
jest większe znaczenie hierarchii statusu wśród mężczyzn niż wśród kobiet.
Zanim oddalimy się zbytnio od naszego t e m a t u — którym jest przemoc wyni-
kająca z zaburzeń emocjonalnych — chciałbym tylko powiedzieć, że myślenie
w k a t e g o r i a c h ewolucyjnych m o ż e n a m p o m ó c z r o z u m i e ć , d l a c z e g o do-
chodzi do pewnych form przemocy, kto dopuszcza się tych gwałtownych czynów
i dlaczego zdarza się, że społeczność j e popiera. Takie formy przemocy mogą
być godne ubolewania, a nawet karalne w świetle prawa, ale przemoc, która
miała dla nas wartość adaptacyjną w toku ewolucji, nie jest raczej rezultatem
zaburzeń emocjonalnych.
Główne rozróżnienie wśród aktów przemocy sprowadza się do tego, czy są
one dokonywane z p r e m e d y t a c j ą , czy pod wpływem impulsu. O b a typy mogą
być n o r m a l n e , a nawet społecznie akceptowane. Wyobraźmy sobie człowieka
trzymanego w niewoli i zdającego sobie sprawę, że jego oprawca zamordował
już innego ze swoich więźniów, pieczołowicie planującego atak na swojego po-
tencjalnego mordercę. J e s t to przemoc z premedytacją, ale nie przemoc pato-
logiczna, i jest ona społecznie akceptowana. Mniej jasne wydaje się, że akcep-
towana może być również przemoc pod wpływem impulsu, ale jest miejsce i na
nią. Kiedy moja córka Eve była małym dzieckiem, często wybiegała na ulicę,
nie zwracając uwagi na przejeżdżające samochody. Ostrzegałem ją przed tym
wiele razy, ale myślę, że nauczyła się to traktować jak grę, sposób na prawdziwe
zdenerwowanie swojego taty. Pewnego dnia tylko dzięki szybkiej akcji udało mi
się uchronić ją od niebezpieczeństwa. Nie zastanawiając się, działając pod wpły-
wem impulsu, uderzyłem ją i krzyknąłem, żeby nigdy więcej tego nie robiła.
Był to jedyny raz, kiedy j ą uderzyłem. Choć pewne osoby mogą potępić moje
gwałtowne zachowanie, córka j u ż nigdy więcej nie wybiegła na ulicę. Ponad
90% rodziców twierdzi, że karało fizycznie swoje małe dzieci 26 .
Podałem przykłady normalnego zastosowania przemocy, zarówno w wersji
z p r e m e d y t a c j ą , j a k i pod wpływem impulsu, ale istnieją też ich n i e n o r m a l n e
odpowiedniki. Zabójcy, gwałciciele i oprawcy mogą pieczołowicie planować
działania, wybierając swoje ofiary oraz czas i sposób ataku. Są też ludzie, któ-
rzy biją żony pod wpływem impulsu, uderzając bez ostrzeżenia i bez planowa-
nia. Zarówno badania osobowości 27 , jak i badania aktywności mózgu 28 wykazały
różnice między przemocą impulsywną a zaplanowaną. Ewidentnie powinno się
brać pod uwagę oba te rodzaje zachowania, choć niektóre badania nie dokonują
takiego rozróżnienia. Mimo że ustalenie, czy badane akty przemocy są impul-
sywne, czy planowane, ma swoje znaczenie, nie w y s t a r c z y ł o do wyizolowania
nienormalnej przemocy.
Koniecznym składnikiem takiej przemocy jest to, że musi ona być j e d n o -
cześnie aspołeczna — potępiana przez społeczeństwo — ale nie zawsze musi to
pociągać za sobą zaburzenie umysłowe, zaś dowody s u g e r u j ą , że wiele osób
przejawiających takie zachowanie nie kontynuuje stosowania przemocy po wej-
ściu w dorosłość 29 . Zwykła aspołeczność nie musi być oznaką jakiejkolwiek
choroby umysłowej, nawet jeśli dochodzi do niej u dorosłych. Celowa przemoc,
taka jak przemoc stosowana dla zdobycia pieniędzy, choć jest niezgodna z pra-
wem, nie musi być oznaką tzw. aspołecznego zaburzenia osobowości, o ile oso-
ba, która się do niej ucieka, ma związki z subkulturą popierającą tego rodzaju
zachowania. Moim zdaniem przemoc aspołeczna jest koniecznym, ale nie wy-
starczającym e l e m e n t e m do zidentyfikowania przemocy b ę d ą c e j p r o d u k t e m
zaburzeń emocjonalnych. Dodałbym jeszcze pewien nie zawsze łatwy do usta-
lenia wymóg: że przemoc ta nie m a poparcia społecznego (co wyklucza prze-
moc stosowaną przez gangi) i jest albo nieproporcjonalna do prowokacji, albo
w ogóle nieprowokowana.
Przemoc aspołeczna, będąca r e z u l t a t e m zaburzeń emocjonalnych, może
mieć charakter chroniczny albo sprowadzać się do pojedynczego odizolowanego
incydentu. Dopuszczająca się j e j osoba może potem odczuwać szczere wyrzuty
sumienia albo nie mieć żadnych. Może też działać na chłodno albo rozpalona
gniewem bądź wściekłością. Obiekt przemocy może być s t a r a n n i e wyselek-
cjonowany albo wybrany na chybił trafił. E l e m e n t e m takiej przemocy mogą być
tortury albo może ich brakować. Wydaje mi się, że badania powinny uwzględ-
niać wszystkie te parametry, pomagając ustalić, czy tym różnym formom aspo-
łecznej przemocy przyporządkowane są różne przyczyny i różne czynniki ryzyka.
Niestety, nie jest to przestrzegane, o czym można się przekonać, studiując kry-
teria diagnozy psychiatrycznej zamieszczone w podręczniku D S M IV, który
stwierdza, że Sporadyczne Zaburzenia Eksplozywne f zakładają „kilka oddziel-
nych epizodów poddania się agresywnym impulsom, które mogą skutkować
poważnymi aktami napaści albo destrukcji mienia; stopień ekspresji obserwo-
wanej w trakcie tych epizodów pozostaje w rażącej dysproporcji do wszelkich
oddziałujących obciążeń psychospołecznych. [...] J e d n o s t k a może opisywać
te epizody agresji j a k o »napady« albo »ataki«, w których wybuchowe zachowa-
nie poprzedzane jest przez poczucie napięcia albo pobudzenia, a następuje po
nich poczucie ulgi" 30 . Choć pochwalam tę definicję tego typu przemocy — chro-
niczna, poważna, dysproporcjonalna względem prowokacji — to błędem jest
łączenie ze sobą przemocy skierowanej przeciwko ludziom z destrukcją mienia
bez dowodów, że oba zachowania wynikają z tych samych przyczyn. Nie m a
sposobu na ustalenie, czy rzeczywiście tak jest, kiedy oba elementy są ze sobą
zlepione.

Choć badania przemocy nie ustanawiają zwykle rozróżnień z taką dokład-


nością, jak bym to sugerował, istnieją dowody wskazujące na różnorodne przy-
czyny przemocy. Z różnymi rodzajami przemocy wiązano obciążenia środo-
wiskowe na wczesnym etapie życia, niedobrą opiekę rodzicielską, urazy głowy
1
czynniki genetyczne 3 1 . Za wcześnie jeszcze, by móc powiedzieć, które z nich
odgrywają najważniejszą rolę w przypadku poszczególnych rodzajów przemocy.
Niewykluczone, że nawet jeśli wprowadzi się subtelne rozróżnienia, uda się
odnaleźć więcej niż j e d e n powód. Przykładowo, nawet gdybyśmy ograniczyli
się jedynie do badania chronicznej aspołecznej przemocy fizycznej, która nie

IED — I n t e r m i t t e n t Explosive D i s o r d e r — przyp. tłum.


zakłada tortur, lecz jest pojedynczym brutalnym aktem popełnionym pod wpły-
wem impulsu przez pojedynczą rozwścieczoną jednostkę przy niewielkiej pro-
wokacji i przeciw w y b r a n e m u celowi, po którym n a s t ę p u j ą wyrzuty sumienia,
prawdopodobnie nie udałoby się n a m zidentyfikować pojedynczej przyczyny.

Rozpoznawanie gniewu u siebie samego


Zajmijmy się teraz tym, jakie doznania wewnętrzne wiążą się z przeżyciem
gniewu. Powinieneś poczuć się w tej chwili rozgniewany, żeby móc porównać
swoje uczucia z danymi na t e m a t doznań związanych z gniewem. Nie mogę
oczekiwać, że samo p a t r z e n i e na fotografie walczących Kanadyjczyków albo
Maxine Kenny obudzi w Tobie to uczucie. M a m y tu do czynienia z ważną róż-
nicą między gniewem a s m u t k i e m . Nawet n i e r u c h o m a fotografia udręki
malującej się na twarzy zupełnie nieznajomej osoby wywołuje nasze zatroska-
nie, ale nie dzieje się tak w przypadku gniewu. Wzbudzenie gniewu wymaga
czegoś więcej. Gdybyś był na miejscu, gdyby ten gniew był skierowany przeciwko
Tobie, sam poczułbyś gniew albo strach, ale samo oglądanie fotografii tego nie
umożliwi. Na podobnej zasadzie, kiedy widzimy kogoś pogrążonego w bólu lub
udręce, odczuwamy pełne współczucia zatroskanie, bez potrzeby dowiedzenia
się, j a k a jest ich przyczyna, ale kiedy widzimy gniew, zanim będziemy w stanie
współczuć rozgniewanej osobie, musimy poznać źródło j e j emocji 32 .
Są dwa sposoby, które może pozwolą Ci doświadczyć uczucia gniewu: j e d e n
z nich odwołuje się do pamięci, a drugi polega na przybieraniu ekspresji.
Spróbuj sobie przypomnieć jakiś m o m e n t w swoim życiu, kiedy byłeś tak
rozwścieczony, że prawie kogoś uderzyłeś (albo rzeczywiście uderzyłeś). Jeśli
nic takiego nigdy nie miało miejsca, spróbuj sobie przypomnieć m o m e n t , kiedy
byłeś tak rozwścieczony, że podniosłeś głos i powiedziałeś coś, czego później
żałowałeś. Ponieważ rzadko zdarza się n a m doświadczać wyłącznie gniewu,
być może odczuwałeś wtedy również strach (przed drugą osobą lub przed
utratą kontroli) albo wstręt (wobec drugiej osoby lub wobec siebie za utratę kon-
troli). Być może towarzyszyło Ci pozytywne uczucie, takie jak poczucie triumfu.
Na razie spróbuj się skoncentrować na chwili, w której poczułeś gniew, a na-
stępnie spróbuj przeżyć te emocje na nowo. Pomocne może być wyobrażenie so-
bie tej zapamiętanej sceny. Kiedy uczucia napłyną, pozwól im narastać tak bar-
dzo, jak tylko się da. Po około 30 sekundach rozluźnij się i zastanów się nad tym,
co poczułeś.
Aby skoncentrować się na tym, j a k odczuwasz gniew na własnej twarzy,
warto wykonać ruchy opisane w poniższym ćwiczeniu. Poza tym, jeśli zadanie
pamięciowe nie wywołało żadnych gniewnych doznań, może Ci w tym pomóc
zrobienie odpowiedniej miny.
Imituj ruchy mimiczne typowe dla gniewu (spróbuj korzystać z lustra, żeby móc
sprawdzić, czy wykonujesz wszystkie ruchy mięśni).

• Ściągnij brwi w dół i ku sobie, przy czym pamiętaj, żeby ich wewnętrzne
kąciki skierowały się w dół, w stronę Twojego nosa.
• Trzymając brwi ściągnięte w dół, spróbuj szeroko otworzyć oczy, tak żeby
Twoje górne powieki zetknęły się z opuszczonymi brwiami, wyrażając
piorunujące spojrzenie.
• Kiedy już będziesz pewny, że wykonujesz właściwe ruchy brwi i powiek,
rozluźnij górną część twarzy i skup się na dolnej części.
• Zaciśnij mocno wargi i je napnij. Nie krzyw ich, po prostu zaciśnij.
• Kiedy już będziesz pewny, że wykonujesz prawidłowe ruchy dolnej części twarzy,
dodaj do tego ustawienie jej górnej części, opuszczając brwi w dół i ściągając
je ku sobie oraz unosząc powieki, tak by osiągnąć uporczywe spojrzenie.

Do gniewnych d o z n a ń zaliczają się też uczucie ciśnienia, napięcie i uczucie


gorąca. W z r a s t a t ę t n o i przyspiesza oddech, ciśnienie krwi rośnie, a twarz mo-
że poczerwienieć. Jeśli nic się nie mówi, często występuje skłonność do mocnego
zaciskania zębów, kiedy dociskasz górne do dolnych, a podbródek wysuwa się
do przodu. Pojawia się również impuls każący poruszać się do przodu, w kie-
r u n k u obiektu gniewu. T o powszechne d o z n a n i a , wspólne dla wielu ludzi. Mo-
żesz odczuwać niektóre z nich mocniej od innych. A teraz spróbuj doświadczyć
gniewu (odwołując się albo do pamięci, albo do ruchów mimicznych, zależnie
od tego, co lepiej się sprawdza), zauważając, czy odczuwasz gorąco, ciśnienie,
napięcie i czy zaciskasz zęby.

Rozpoznawanie gniewu u innych osób


Cofnij się i obejrzyj ponownie pierwsze zdjęcie z tego rozdziału. O b a j rozgnie-
wani mężczyźni m a j ą opuszczone i ściągnięte brwi, które stanowią część wyrazu
twarzy sygnalizującego gniew. Mężczyzna po prawej stronie m a także typowe
dla gniewu piorunujące spojrzenie. W obu twarzach szczęki są mocno zaciśnięte,
a zęby wystawione na pokaz. W a r g i p r z y j m u j ą w razie gniewu dwa różne usta-
wienia. Mogą być o t w a r t e , tak j a k w tym przypadku, p r z y b i e r a j ą c kwadratowy
albo owalny kształt, albo mocno zaciśnięte, j e d n a w a r g a dociśnięta do drugiej.
Na Papui-Nowej Gwinei, kiedy poprosiłem tubylców, by pokazali mi, j a k
wyglądałyby ich twarze, gdyby mieli kogoś uderzyć, ludzie zaciskali mocno u s t a
i unosili rękę do góry, by zadać cios siekierą. Karol Darwin zauważył ponad sto
lat t e m u , że zaciskamy wargi zawsze wtedy, kiedy a n g a ż u j e m y się w jakąkolwiek
aktywność wymagającą intensywnego wy-
siłku fizycznego. Kiedy poprosiłem Papu-
asów, by 'pokazali mi, j a k wyglądałyby ich
twarze, gdyby kontrolowali swój gniew, roz-
chylali wargi, j a k przy mówieniu albo jakby
przygotowywali się, by coś powiedzieć. Od-
wrotną tendencję zaobserwowałem u Ame-
rykanów z klasy średniej: zaciskają oni wargi,
kiedy kontrolują swój gniew, a rozchylają je,
kiedy ich nie gniew nie poddaje się kontroli.
Dla Amerykanów z klasy średniej niekon-
trolowany gniew oznacza chęć z r a n i e n i a
kogoś słowami, a nie pięściami, więc wargi
były zaciśnięte, aby t e m u zapobiec.
Dwaj Kanadyjczycy na fotografii mają otwarte usta, w chwili gdy jeden z nich
właśnie uderzył policjanta. Podejrzewam, że chwilę wcześniej, kiedy akurat za-
dawał cios, j e g o wargi były mocno zaciśnięte.
J e d e n z najważniejszych wskaźników gniewu jest trudny do zauważenia na
tym zdjęciu, choć zapewne był on obecny u obydwu mężczyzn. Czerwone obra-
mowanie ust robi się w chwili gniewu bardziej wąskie, a wargi stają się cieńsze.
Reakcję tę bardzo t r u d n o zahamować, więc może ona zdradzać gniew nawet
wtedy, kiedy nie widzimy innych jego oznak. Odkryłem, że jest to j e d e n z naj-
wcześniejszych sygnałów gniewu, który staje się widoczny, kiedy dana osoba na-
wet sobie jeszcze nie uświadamia, że w p a d a w gniew. Prawie każdy z nas do-
świadczył sytuacji, kiedy ktoś inny zauważył nasz gniew wcześniej, niż sami
zdaliśmy sobie z niego sprawę. Było to spowodowane dostrzeżeniem subtelnych
znaków na twarzy albo wychwyceniem, że nasz głos stał się zduszony albo gło-
śniejszy. Ponieważ wargi stają się w chwili gniewu cieńsze, możemy omyłkowo
przypisywać osobie m a j ą c e j cienkie wargi, że jest ona ponura, zimna i wroga.
Spójrzcie ponownie na zdjęcie Maxine Kenny. J e j brwi są opuszczone i ścią-
gnięte, a oczy m a j ą p i o r u n u j ą c y wyraz. U s t a są rozchylone, a szczęka wysu-
nięta do przodu, co jest dość powszechną oznaką gniewu, i może stąd właśnie
bierze się ostrzeżenie, którego udziela się bokserom, brzmiące: „Nie idź za swoją
szczęką". Nie m a m pojęcia, dlaczego ten właśnie ruch wchodzi często w skład
ekspresji gniewu, ale j e s t e m całkiem pewny, że właśnie tak j e s t .
Sfotografowałem tę młodą kobietę pewnego dnia w wiosce, która była moją
bazą w trakcie pobytu na wyżynach Nowej Gwinei. Choć nie wiedziała ona, czym
jest kamera, w oczywisty sposób dostrzegła, że zwracam na nią uwagę, i wyda-
wało się, że wcale sobie tego nie życzyła. Zazwyczaj reakcją na taką uwagę by-
łoby zakłopotanie, ale w tym przypadku wyraźnie było inaczej. Podejrzewam,
że przyglądając się s a m o t n e j kobiecie w miejscu publicznym, złamałem j a k ą ś
zasadę tej społeczności, co mogło narażać nas oboje na niebezpieczeństwo, ale
nie mogę być tego pewien.
Celowo próbowałem wywoływać u tych ludzi różne emocje, filmując ich
jednocześnie, by zdobyć materiał dla moich późniejszych analiz. Pewnego dnia
przyskoczyłem ku p e w n e m u nastolatkowi z gumowym nożem w dłoni, który
zabrałem ze sobą właśnie w tym celu, ale ten zauważył od razu, jaki przedmiot
trzymam, i film pokazuje tylko jego początkowe zaskoczenie, a potem rozba-
wienie. Dla własnego bezpieczeństwa postanowiłem nie prowokować więcej
gniewu i nigdy już nie miałem wśród tych ludzi do czynienia z gniewnym epi-
zodem. Choć należeli oni do pokojowej kultury, wpadali czasem w gniew, ale
nie publicznie, a przynajmniej nie wtedy, kiedy byłem w pobliżu. Fotografia
młode j kobiety jest moim jedynym zdjęciem przedstawiającym kogoś rozgnie-
wanego w tej kulturze.
Na fotografii tej jest wyraźnie widoczne p i o r u n u j ą c e spojrzenie typowe
dla gniewu, z opuszczonymi i ściągniętymi ku sobie brwiami. Kobieta m a też
zaciśnięte wargi. U kobiety po lewej stronie widać tylko opuszczone i ściągnię-
te brwi. Ekspresja ta, bez p i o r u n u j ą c e g o spojrzenia, może oznaczać różne
rzeczy. Odpowiada za nią mięsień zwany przez Darwina mięśniem trudności.
Zauważył on, podobnie jak ja, że każdy rodzaj trudności, czy to umysłowej, czy
fizycznej, powoduje skurcz tego mięśnia oraz opuszczenie i ściągnięcie brwi.
Konsternacja, dezorientacja, koncentracja, determinacja — wszystkie te do-
znania mogą być sygnalizowane przez tę ekspresję. Pojawia się ona również
wtedy, kiedy komuś świeci w oczy jasne światło, ponieważ brwi są wtedy obni-
żane, by osłonić oczy.
Nie udało mi się znaleźć zdjęcia jesz-
cze bardziej pokazującego powściągany
gniew, z którym często możemy się ze-
tknąć w codziennym życiu, zanim wyrwie
się on spod kontroli. Ale nawet nieznaczne
z m i a n y na twarzy mogą b a r d z o m o c n o
wskazywać na gniew, jak pokazuje to moje
zdjęcie, które sam wykonałem. Zrobiłem
je dwadzieścia lat temu, próbując uzyskać
ekspresję gniewu bez ruchu twarzy. Skon-
centrowałem się na napinaniu mięśni bez
pozwalania im na taki skurcz, który byłby
wystarczający dla poruszenia skórą. Naj-
pierw napiąłem mięśnie brwi, które w ra-
zie skurczu obniżyłyby j e i ściągnęły ku
sobie. Następnie napiąłem mięśnie warg,
co spowodowało ich zwężenie. Nie jest Powściągany gniew
to p r z y j a z n a m i n a , być m o ż e j e s t to b a r d z o k o n t r o l o w a n y g n i e w albo tylko
wyraz r o z d r a ż n i e n i a . Z a j m i e m y się t e r a z z d j ę c i a m i p o k a z u j ą c y m i s u b t e l n e
oznaki gniewu.

A B (NEUTRALNY) C

Zacznijmy od brwi i powiek. N a zdjęciu A dolne i górne powieki są przymru-


żone. M o ż e to być s u b t e l n a o z n a k a h a m o w a n e g o gniewu albo j e d y n i e lekkie
rozdrażnienie. M o ż e m y też zobaczyć tę ekspresję, kiedy w ogóle nie m a m y do
czynienia z gniewem, a osoba j ą p r z e j a w i a j ą c a s t a r a się dosłownie albo w prze-
nośni skupić n a czymś, albo j e s t głęboko s k o n c e n t r o w a n a . Fotografia C to re-
tuszowane zdjęcie uzyskane poprzez wklejenie obniżonych i lekko ściągniętych
brwi z i n n e g o zdjęcia (które nie j e s t tu p o k a z a n e ) do n e u t r a l n e j f o t o g r a f i i B.
Zdjęcie C również może przedstawiać h a m o w a n y gniew albo lekkie rozdraż-
nienie. Ekspresja t a k a może się pojawić, kiedy ktoś j e s t lekko skonsternowany,
skupiony lub uważa, że coś jest trudne. O d kontekstu, w j a k i m pojawi się ta eks-
presja, będzie zależeć, k t ó r a z tych opcji j e s t prawdziwa.

D E F
Fotografia U pokazuje kombinację obu ruchów, które widzieliśmy powyżej.
Brwi są lekko obniżone i ściągnięte, a dolne powieki lekko napięte. Powieki te
nie są j e d n a k napięte tak mocno jak na zdjęciu A. To, że naprawdę są napięte,
można zobaczyć, porównując fotografię D z neutralną fotografią B i zwracając
uwagę, jak dolne powieki zaczęły zasłaniać dolny brzeg tęczówek. Wciąż nie
można wykluczyć, że m a m y tu do czynienia z konsternacją albo z koncentracją,
jednak raczej jesteśmy świadkami hamowanego gniewu albo bardzo nieznacz-
nego rozdrażnienia.
Zdjęcie E prezentuje bardzo ważne dodatkowe zachowanie, czyli uniesienie
górnych powiek. Widzimy tu p i o r u n u j ą c e spojrzenie i nie m a wątpliwości, że
mamy do czynienia z sygnałem gniewu, prawdopodobnie hamowanego. Widzie-
liśmy to j u ż wcześniej w tym rozdziale, kiedy opisywałem moje b a d a n i a nad
osobowością typu A. Na fotografii F widać kombinację trzech działań — ob-
niżenie brwi, napięcie dolnych powiek i uniesienie górnych powiek — tylko
w większym natężeniu. T o j u ż wyraźna oznaka gniewu.

G H

Spójrzmy teraz na oznaki zasygnalizowane w szczęce i w wargach. Podczas


gniewu szczęka często zostaje wysunięta do przodu, tak jak na zdjęciu G. Zdję-
cie to powstało poprzez wklejenie tego ruchu (z innej fotografii, która nie zo-
stała tu zaprezentowana) do neutralnego zdjęcia B. Takie samo wysunięcie
szczęki możemy zobaczyć na zdjęciu Maxine Kenny, choć m a ona również
uniesioną górną wargę i obniżoną dolną.
Na fotografii H wargi są zaciśnięte i towarzyszy temu lekkie napięcie dol-
nych powiek. Może to nastąpić w razie bardzo nieznacznego gniewu albo w przy-
padku gniewu, który dopiero się rozpoczyna, zaś u niektórych osób jest to ma-
niera, która nie ma żadnego znaczenia. Gdybyśmy nie obserwowali ruchu dolnych
powiek, a jedynie zaciśnięcie ust, cała ekspresja byłaby wieloznaczna.
J

Na zdjęciu I wargi są zaciśnięte tak samo jak na zdjęciu H, ale dodatkowo


dolna warga została wypchnięta do góry. Może to sygnalizować kontrolowany
gniew albo rezygnację, a u niektórych osób jest to oznaka myślenia, podczas
kiedy u innych to częsta m a n i e r a . Ekspresja ta pojawiała się często u prezy-
d e n t a Clintona właśnie j a k o maniera. Na fotografii J kąciki ust są zaciśnięte,
a dolna warga wypchnięta ku górze. Kiedy widzimy taką ekspresję w izolacji,
tak j a k na tym zdjęciu, jest ona wieloznaczna; może wyrażać którekolwiek ze
znaczeń wyrażonych na zdjęciu I. Ponieważ ekspresja ta jest lekko asymetrycz-
na, może też sygnalizować pewne elementy pogardy. Więcej na temat tej emo-
cji powiem w rozdziale 8.

K L M

Wykorzystałem kilka zdjęć ze m n ą w roli głównej, które zrobiłem prawie


trzydzieści lat t e m u , żeby pokazać b a r d z o ważny ruch, którym jest zwężenie
czerwonego obramowania warg. Fotografie L i M pokazują właśnie to zjawisko,
natomiast fotografia K jest tu dla porównania, żeby zobaczyć, j a k wyglądają
moje wargi, kiedy są rozluźnione. Na zdjęciu M wargi są też rozchylone, j a k
gdyby podczas mówienia. Ruch zwężania warg jest pewną oznaką gniewu, często

150 EMOCJE UJAWNIONE


jest to bardzo wczesny sygnał tego uczucia aioo może wsKazywac na Kontrolo-
wany gniew. Ruch ten wydaje się też t r u d n y do z a h a m o w a n i a .
Ostatni sposób na sygnalizację gniewu ustami widzieliśmy u kanadyjskich
demonstrantów i u Maxine Kenny: górna warga zostaje uniesiona, a dolna ob-
niżona, a obie ulegają zwężeniu. Usta mają kwadratowy zarys.

Wykorzystanie informacji czerpanych z ekspresji


Zastanówmy się, w jaki sposób można wykorzystać informacje, które uda się
nam wychwycić na podstawie sygnałów gniewu pokazanych w tym rozdziale.
Chciałbym powtórzyć coś, o czym powiedziałem już w poprzednim rozdziale,
ponieważ sprawa ta jest nawet ważniejsza w przypadku radzenia sobie z gnie-
wem, niż wtedy, kiedy dostrzegamy oznaki smutku albo udręki. Ekspresje nie
mówią nam, co jest ich przyczyną, a tylko zawiadamiają, że d a n a emocja ma
miejsce. Kiedy widzimy, że ktoś jest rozgniewany, nie wiemy, co go doprowa-
dziło do takiego stanu. J e s t to oczywiste na zdjęciach kanadyjskich demon-
strantów i Maxine Kenny. Ale wyobraźmy sobie, że ktoś pokazuje gniewną eks-
presję w chwili, kiedy rozmawiasz z tą osobą. Czy emocja ta j e s t skierowana
przeciwko Tobie? Czy chodzi o coś, co zrobiłeś teraz albo w przeszłości lub mo-
że coś, co wedle podejrzeń rozgniewanej osoby dopiero planujesz zrobić? A może
gniew ten jest skierowany do wewnątrz — czy rozgniewana osoba może być
wściekła na samą siebie? Inna możliwość jest taka, że gniew skierowany jest
przeciwko jakiejś trzeciej osobie, przeciwko komuś w s p o m n i a n e m u podczas
rozmowy, a może komuś, kto nie był wspomniany, ale przypomniał się rozgnie-
wanemu człowiekowi.
Nie da się tego rozstrzygnąć na podstawie s a m e j ekspresji. C z a s e m bę-
dzie to oczywiste na podstawie zachodzących zdarzeń, w związku z tym, co
zostało albo nie zostało powiedziane, co już się wydarzyło albo dopiero może się
wydarzyć. Czasem nie uda n a m się tego dowiedzieć. Sama wiedza, że ktoś jest
rozgniewany, jest bardzo ważna, ponieważ gniew to najbardziej niebezpieczna
emocja dla innych osób, ale nie zawsze będziemy się mogli upewnić, że to wła-
śnie my j e s t e ś m y obiektem tego uczucia.
Niektóre z najbardziej subtelnych oznak gniewu (zdjęcia A, C i D) mogą być
także oznakami konsternacji albo koncentracji. Istnieją też ekspresje gniewu,
przy których nie m a pewności, czy jest on nieznaczny, dopiero się rozpoczyna,
czy może jest hamowany (zdjęcia G, H, I, L i M, a także moje zdjęcie na stro-
nie 147). Wrócę do tego później. Najpierw skupmy się na tym, co można zro-
bić, kiedy dostrzeżemy wyraźną ekspresję, kiedy nie ma wątpliwości, że sygna-
lizuje ona gniew d a n e j osoby, tak j a k na zdjęciach E i F. Wykorzystam takie
same przykłady j a k pod koniec poprzedniego rozdziału, żeby czytelnik mógł

GNIEW
Ł _. x ~ w przypaciKu percepcji gniewu
w porównaniu z dostrzeżeniem udręki albo s m u t k u . Zobaczymy też, że nasze
podejście zależy w dużym stopniu od naszych relacji z człowiekiem, który oka-
zuje gniew, zależnie od tego, czy jest to zwierzchnik, podwładny, przyjaciel,
kochanka, rodzic albo potomek.
Większość ekspresji emocji trwa około dwóch sekund, niektóre tylko pół se-
kundy, ale rzadko kiedy są one od tego dłuższe lub krótsze. Długość trwania
ekspresji jest zwykle związana z j e j siłą. A więc długo się utrzymująca ekspre-
sja świadczy z reguły o bardziej intensywnych uczuciach niż krótka. Są jednak
wyjątki. Bardzo krótka, intensywna ekspresja (zdjęcia E i F) sugeruje, że poka-
zująca j ą osoba ukrywa swoje emocje. Takie ukrywanie może wynikać ze świa-
domego zamierzenia lub być efektem nieświadomego tłumienia. Bardzo krótka
ekspresja nie mówi nam, czy d a n a osoba zmienia swój wyraz twarzy świado-
mie, czy też nieświadomie, a tylko, że m a m y do czynienia z ukrywaniem emocji.
Długo się u t r z y m u j ą c a , nieznaczna ekspresja (zdjęcia G, H, I, L i M, a także
moja fotografia ze strony 147) jest oznaką świadomego kontrolowania uczuć.
Jeśli j e d n a z tych ekspresji zostałaby pokazana tylko przez pół sekundy albo se-
kundę, wskazywałaby raczej na nieznaczny gniew albo na gniew, który dopiero się
rozpoczyna, a nie na silniejszą kontrolę tego uczucia. To, co napisałem na temat
trwałości ekspresji, j e j związku z siłą emocji i kwestii, czy oznacza to poddanie
tej emocji kontroli, czy też świadczy o j e j nieznacznym nasileniu, odnosi się nie
tylko do gniewu, ale do wszystkich uczuć.
Przypuśćmy, że oznajmiasz swojemu podwładnemu, iż nie dostanie awansu,
a na jego twarzy pojawia się wyraźna ekspresja gniewu. Jeśli będzie to ekspre-
sja taka j a k na zdjęciach E i F albo nawet silniejsza, oznacza to, że pracownik
prawdopodobnie nie zdaje sobie sprawy ze swojego gniewu, szczególnie jeśli
wyraz ten utrzymuje się na jego twarzy dłużej niż ułamek sekundy. Ponieważ
właśnie przekazałeś mu niepomyślną wiadomość, prawdopodobnie to Ty jesteś
obiektem tego uczucia, ale niekoniecznie. Być może jest on wściekły na siebie
za to, że nie udało mu się zrobić tego, co należało, aby uzyskać awans. Zanim się
nie odezwie, nie wiesz, czy ocenia on tę decyzję j a k o niesprawiedliwą, a nawet
kiedy zareaguje, wciąż możesz nie mieć tej pewności, ponieważ pracownik mógł
uznać, że nie leży w jego interesie wyjawianie Ci swoich uczuć, przynajmniej nie
w tym momencie. Jeśli nie znasz tego człowieka w wystarczającym stopniu, nie
powinieneś zakładać, że takie wycofanie się z j e g o strony oznacza, iż chce się
on zastanowić, czy powinien dać ujście swojemu gniewowi, stosując tym samym
to, co nazwałem wsłuchaniem się w swoje uczucia; umiejętność ta nie występuje
u większości ludzi. Co powinieneś więc zrobić?
Mógłbyś zignorować jego przejaw gniewu, zachowując się, jakby nic t a k i e g o
nie miało miejsca, odnotowując to j e d n a k w pamięci i zachowując o s t r o ż n o ś ć
względem tego, co mówisz, i w jaki sposób to mówisz. Nie zawsze, a może n a w e t

KMOCJE UJAWNIONE
„¡gdy nie masz ochoty na konfrontację z kimś rozgniewanym poprzez zwrócenie
s jc do takiej osoby w przykładowych słowach: „Dlaczego jesteś na mnie wście-
|jv ? " albo w mniej konfrontacyjny sposób: ,Jesteś wściekły?". Takie uwagi są
{[l'a drugiej osoby zaproszeniem do powiedzenia czegoś złośliwego albo do
ikiegoś gniewnego zachowania, a to nie zawsze będzie leżało w Twoim intere-
sie ani w interesie tej osoby. Nie chodzi o to, że pretensje i obelgi powinny być
ignorowane, ale lepiej się nimi zająć po ustąpieniu gniewu. Trochę lepszą wer-
s ja pytania „Dlaczego się na m n i e wściekasz?" byłoby stwierdzenie: „Moja
decyzja mogła Cię rozgniewać, czego żałuję; powiedz mi, czy mogę zrobić coś,
aby Ci pomóc?". W takiej reakcji uznajesz gniew tej osoby, zamiast rzucać j e j
wyzwanie, oraz sygnalizujesz swoje zainteresowanie, czy mimo tej niepomyślnej
decyzji nie mógłbyś j e j jakoś pomóc.
W r a c a j ą c do poprzedniego przykładu, przypuśćmy, że Twoja nastoletnia
córka okazała taką samą ekspresję, kiedy powiedziałaś jej, że nie może tego
wieczoru pójść do domu swoich przyjaciół, ponieważ potrzebujesz, żeby zajęła
się swoim młodszym b r a t e m , kiedy Ty będziesz r a z e m z m ę ż e m brała udział
w nagle zwołanym posiedzeniu rady dzielnicy. Czy jest na Ciebie rozgniewana
z powodu zburzenia j e j planów? Zapewne tak, ale może też być wściekła na
siebie za to, że j e j tak bardzo na tym zależało. Twoja reakcja będzie zależeć
od natury Twoich relacji z córką, od Waszych osobowości oraz od historii Wa-
szych wspólnych relacji. J e s t e m j e d n a k przekonany, że jest więcej powodów
przemawiających za tym, by zająć się j e j gniewem, niż to miało miejsce w przy-
padku rozmowy z pracownikiem. Nie oznacza to, że powinnaś skomentować
jej gniew albo ją za niego skrytykować. Przeciwnie, możesz okazać współczucie
dla j e j frustracji i wyjaśnić, dlaczego to zebranie jest takie ważne i dlaczego
przez brak wcześniejszego powiadomienia o j e g o zwołaniu musisz ingerować
w jej plany. Jeśli tak właśnie postąpisz, to znaczy, że gniew córki spełnił swoją
lunkcję. Zwrócił Twoją uwagę na to uchybienie, uświadomił Ci, że to ważna
sprawa, i spowodował Twoją reakcję, kiedy wyjaśniłaś okoliczności całego za-
mieszania. Zrobiłabyś jeszcze lepiej, mówiąc, że zrekompensu jesz j e j to w jakiś
inny sposób.
Zawsze kiedy zauważasz ekspresję emocjonalną u osoby, która nie wyraża
tych uczuć również werbalnie, w pewnym sensie tworzysz sobie informację, któ-
rej osoba ta nie autoryzowała i za którą nie bierze odpowiedzialności. Możliwe,
Ze
podwładny z naszego przykładu z rozmową o awansie robił wszystko, żeby
Pohamować swój gniew. Nie ułatwisz mu tego zadania, wciągając go w kon-
''ontację na ten temat. W środowisku biznesowym możesz woleć uniknąć bez-
pośredniego zajmowania się gniewem swojego podwładnego, szczególnie w przy-
padku kogoś, kto nie dostał awansu. Może to być oczywiście osoba, co do której
Uci
ą z żywisz nadzieję, że otrzyma w końcu ten awans, a zajęcie się j e j uczu-
ciami może być pod jakimś względem korzystne, ale lepiej będzie, jeśli zajmiesz

GNIEW
się tvm później. N a s t ę p n e g o dnia możesz powiedzieć: „Wiem, że to była zła
wiadomość, i spodziewam się, że jesteś rozczarowany. Miałem wrażenie, że by
łeś zdenerwowany [że Cię to dotknęło], i zastanawiam się, czy nie pomogłaby
Ci rozmowa na ten t e m a t " .
Inna opcja to powiedzenie: „Chętnie porozmawiam z Tobą, teraz ałbo póź-
niej, na t e m a t tego, co o tym sądzisz". Także w tym przypadku, dzięki po-
wstrzymaniu się od użycia etykiety pod tytułem gniew, zmniejszasz ryzyko, że
gniew ten zostanie wyrażony w sposób, którego pracownik mógłby pożałować,
ale dajesz mu też szansę na porozmawianie o j e g o troskach w dogodnym dla
niego momencie. Jeśli wiesz, że Twoja córka m a problemy z radzeniem sobie ze
swoim gniewem, możesz użyć jakiegoś wariantu tej odpowiedzi, pozostawiając
j e j wybór, kiedy będzie chciała z Tobą o tym porozmawiać. N a t o m i a s t jeśli
chodzi o związki, to para ludzi może uznać, iż lepiej dać drugiej osobie poznać,
że zauważyło się jej gniew, ale dyskusję na ten temat lepiej odłożyć na później-
szy termin, kiedy prawdopodobieństwo, że gniew doprowadzi do krzywdzących
słów, gniewnych odpowiedzi i defensywnych zachowań, będzie mniejsze.
Często myślimy, że wiemy, dlaczego ktoś się na nas rozgniewał, ale nasza
wersja tego powodu p r e t e n s j i może być niezgodna z wersją tej osoby. Choć
unikanie rozmowy na t e m a t rzeczy, które doprowadzają nas do gniewu, pro-
wadzi do pojawienia się urazy i zwiększa ilość zaległych problemów, to zaj-
mowanie się tym w chwili, gdy j e d n a albo obie osoby są jeszcze pod wpływem
emocji, rzadko jest dobrym pomysłem. Jeżeli sprawa jest tak nagląca, że trzeba
się nią zająć natychmiast i nie można j e j odłożyć do czasu, gdy wszyscy ochłoną,
ważne jest, żeby obie osoby spróbowały się upewnić, że mają już za sobą okres
oderwania. Inaczej dyskusja doprowadzi niechybnie do spotęgowania gniewu,
zamiast skupić się na tym, w czym leży problem i j a k sobie z nim poradzić.
W a ż n e jest też, żeby zrozumieć i zastanowić się nad tym, jak bardzo od-
miennie wyglądałaby cała sytuacja w omawianych przykładach, gdyby j e j
uczestnicy zamienili się rolami. Przypuśćmy, że to Ty jesteś podwładnym, który
dowiaduje się, iż nie dostał awansu, a w chwili, gdy usłyszałeś o tym od swojej
zwierzchniczki, przez j e j twarz p r z e m k n ą ł gniewny grymas. Możliwe, że jest
rozgniewana na Ciebie, ale może też kierować ten gniew przeciw sobie, za to,
że to na nią padło przekazanie Ci takiej niedobrej informacji, albo przeciwko
komuś i n n e m u w firmie. T a k czy siak, w większości organizacji podwładnym
nie przysługuje prawo do komentowania gniewu zwierzchnika. Możliwe, że po
tym, jak już wyrazisz swoje rozczarowanie, będziesz uprawniony tylko do stwier-
dzenia w rodzaju: „Zależałoby mi na możliwości rozmowy z Panią w terminie,
który uzna Pani za stosowny, na t e m a t tego, co w moim postępowaniu nie
spodobało się Pani albo organizacji". Chodzi tu o to, by nie skupiać się na gnie-
wie, ale przyznać, że się go d o s t r z e g a , i p o s t a r a ć się o i n f o r m a c j e zwrotne,

154 E M O C J E UIAWNIDMI-
ułatwiając jednocześnie zwierzchniczce odłożenie rozmowy na ten t e m a t na
późniejszy t e r m i n , kiedy j e j gniew j u ż minie.
Wszystko to, co zasugerowałem na temat możliwej drogi postępowania w ra-
zie dostrzeżenia u kogoś ekspresji gniewu, odnosi się również do takich ekspre-
sji. przy których nie m a pewności, czy wyrażają one nieznaczny gniew, hamo-
wany gniew, czy też gniew, który dopiero się rozpoczyna (zdjęcia G, H oraz I).
Jedyna różnica polega na tym, że jeśli masz powody przypuszczać, iż j e s t e ś
świadkiem właśnie rodzącego się gniewu, na przykład kiedy widzisz zwężenie
ust pokazane na fotografiach L i M, masz większą szansę na zastanowienie się,
cz\ nie m a czegoś, co mógłbyś zrobić albo powiedzieć, by zatrzymać ten gniew,
zanim nabierze siły.
Ekspresja pokazana na zdjęciu C, z opuszczonymi i ściągniętymi brwiami,
wymaga osobnego komentarza. Widziałeś już inną wersję tego grymasu u ko-
biety siedzącej po lewej stronie tej, która wpatrywała się we mnie p i o r u n u j ą -
cym wzrokiem na Nowej Gwinei. Choć może to być oznaka bardzo nieznacz-
nego gniewu, można ją też zaobserwować w wielu trudnych sytuacjach. Jeśli
ktoś podnosi jakiś ciężar albo próbuje rozwiązać t r u d n y problem m a t e m a -
tyczny, wtedy również można dostrzec ten właśnie wyraz twarzy. Można go
spotkać w przypadku trudności dowolnego rodzaju. Jeżeli mówisz, a d r u g a
osoba pokazuje przez m o m e n t taką właśnie ekspresję, może to oznaczać, że
nie rozumie ona do końca, o czy mówisz, albo że nadążanie za tokiem rozmowy
wymaga od niej znacznego wysiłku. Może to być użyteczny sygnał, że powi-
nieneś wyjaśnić to, o czym mówiłeś, innymi słowami.
Nie zdołałbym opowiedzieć o wszystkich rzeczach, które należy brać pod
uwagę, kiedy dostrzeżemy ekspresję gniewu. Moje przykłady m a j ą jedynie
sugerować, że jest wiele możliwości, a także podsuwają Ci pod rozwagę nie-
które z potencjalnych reakcji. Którą z tych reakcji należałoby zastosować, to
już zależy od tego, kim j e s t e ś Ty sam i d r u g a osoba, a także od szczególnych
okoliczności d a n e j sytuacji. Nie ukrywam, że wiele z moich sugestii na t e m a t
tego, jak należy reagować, kiedy zauważymy u drugiej osoby oznaki gniewu,
nie ma pewnych podstaw w badaniach. Szedłem tu na przekór pewnym ideom,
rozpowszechnionym w minionych latach: że powinniśmy nauczyć się, jak wal-
czyć w sprawiedliwy sposób, ale nie powinniśmy unikać walki. Moje doświad-
czenia s u g e r u j ą , że to więcej, niż można wymagać od większości ludzi, i nie-
koniecznie jest to najlepszy sposób na radzenie sobie z przyczynami gniewu.
1'retensje zasługują moim zdaniem na rozważenie, ale nie w chwili najwięk-
szego nasilenia gniewu.
7
Zaskoczenie i strach

Zaskoczenie to najkrótsza ze wszystkich emocji, trwająca co najwyżej kilka se-


kund. Po chwili, kiedy połapiemy się w tym, co się wokół nas dzieje, zaskocze-
nie przemija i przechodzi w strach, rozbawienie, gniew, wstręt itd., zależnie od
tego, z jaką niespodzianką mieliśmy do czynienia. Może się też zdarzyć, że za-
skoczenie nie przejdzie w żadną inną emocję, jeśli tylko uznamy, że niespodzie-
wane wydarzenie było zupełnie nieistotne. Rzadko zdarza się zobaczyć foto-
grafię zaskoczenia. Ponieważ jest ono nieoczekiwanym i krótkim przeżyciem,
fotograf nie jest zwykle przygotowany do utrwalenia tej chwili na kliszy, a na-
wet gdyby był, może się okazać nie dość szybki, by uchwycić tę emocję, kiedy
wydarzy się coś niespodziewanego. Na zdjęciach w gazetach możemy zwykle
oglądać odgrywane albo z a a r a n ż o w a n e zaskoczenie.
Fotograf gazety „The New York Post" Lou Liotta w następujących słowach
opisał, j a k i m sposobem udało m u się zrobić nagrodzoną fotografię dwóch za-
skoczonych mężczyzn:
„Dostałem telefon, żebym przyszedł do pewnego budynku, gdzie pewna ko-
bieta robiła pokaz kaskaderski. Dotarłem spóźniony, kiedy podciągano ją pod
sufit budynku, trzymającą się zębami liny. Założyłem na mój aparat długi
obiektyw i mogłem zauważyć wyraz napięcia na j e j twarzy. J e j ciało wirowało
wokół własnej osi. Zobaczyłem, j a k kobiecie wymyka się lina i podążyłem za nią
wzrokiem, kiedy spadała w dół — j a k to się robi na wyścigach konnych albo
w innych przypadkach. Zrobiłem j e d n o zdjęcie".
Kobieta ze zdjęcia na szczęście przeżyła, choć spadając z wysokości dziesię-
ciu metrów na drewniane deski, połamała sobie nadgarstki i kostki oraz uszko-
dziła kręgosłup. Nas i n t e r e s u j ą j e d n a k emocje odczuwane przez dwóch męż-
czyzn siedzących naprzeciwko a p a r a t u . Zaskoczenie może zostać wywołane
jedynie przez nagłe, nieoczekiwane zdarzenie, takie jak w tym przypadku. Kiedy
nieoczekiwane zdarzenie rozgrywa się powoli, nie odczuwamy zaskoczenia.
Musi być ono nagłe, a my musimy być na nie nieprzygotowani. Mężczyzn ob-
serwujących spadającą kaskaderkę nic nie ostrzegło o tym wypadku, nie mieli
Pojęcia o tym, co zaraz się wydarzy.
Lata temu, kiedy po raz pierwszy uczyłem studentów medycyny, j a k rozpo-
znawać i rozumieć emocje, próbowałem na każdych kolejnych zajęciach wzbu-
dzać u nich inne uczucie. Aby ich zaskoczyć, wynająłem kiedyś tancerkę brzucha,
która miała wyskoczyć zza parawanu, tupiąc stopami i pobrzękując kastanie-
t a m i . J e j pojawienie się na scenie w klubie nocnym mającym w programie tu-
reckie tańce nie byłoby wcale zaskakujące, ale na zajęciach w szkole medycznej
było wyjęte z kontekstu, a nagłe i hałaśliwe pojawienie się tancerki wywołało
zaskoczenie.
Kiedy j e s t e ś m y zaskoczeni, nie m a m y zbyt wiele czasu na zmobilizowanie
sił, aby opanować nasze zachowanie. Rzadko kiedy jest to problemem, chyba że
j e s t e ś m y w takiej sytuacji, że nie powinniśmy być zaskoczeni. Jeżeli na przy-
kład twierdziliśmy, że wiemy wszystko na dany t e m a t , a reagujemy zaskocze-
niem na nieoczekiwane ujawnienie czegoś, o czym powinniśmy byli wiedzieć,
może się stać oczywiste, że chwaliliśmy się większą wiedzą niż ta, którą aktual-
nie posiadaliśmy. Studentka może twierdzić na zajęciach, że przerobiła dodat-
kową lekturę, którą zadano, podczas gdy w rzeczywistości wcale tego nie zrobiła.
J e j zaskoczenie, kiedy wykładowca ujawni coś nieoczekiwanego, co było zawarte
w tym tekście, mogłoby skończyć się z d e m a s k o w a n i e m j e j kłamstwa.
Niektórzy badacze emocji nie uważają zaskoczenia za emocję, ponieważ
twierdzą, że nie jest ono ani przyjemne, ani nieprzyjemne, a ich zdaniem wszyst-
kie emocje muszą należeć do jednego z tych dwóch typów. Nie zgadzam się z tym;
sądzę, że większość ludzi odczuwa zaskoczenie j a k o emocję. W tej krótkiej chwili,
zanim uświadomimy sobie, co się dzieje, zanim przełączymy się na inną emo-
cję albo na brak jakiejkolwiek emocji, możemy odczuwać z a s k o c z e n i e j a k o cos
dobrego albo złego. Niektórzy nie lubią być w ogóle zaskakiwani, nawet gdyby
miało to być pozytywne przeżycie. Mówią ludziom, żeby ich nie z a s k a k i w a l i .
\le inni uwielbiają być zaskakiwani, specjalnie zostawiają wiele spraw nieza-
planowanych, żeby móc często doświadczać nieoczekiwanych przeżyć. Poszukują
i (kich doświadczeń, podczas których prawdopodobieństwo zaskoczenia wzrasta.
Moje wątpliwości odnośnie do tego, czy zaskoczenie jest emocją, wynikają
z faktu, że jego ramy czasowe są ustalone*. Zaskoczenie nie może trwać dłużej
Miż co najwyżej kilka sekund, co nie zdarza się w przypadku żadnej z pozosta-
je h emocji. Mogą być one bardzo krótkie, ale mogą też utrzymywać się znacz-
nie dłużej. Strach, który często n a s t ę p u j e po zaskoczeniu, może być skrajnie
krótki, ale może też trwać przez dość długi czas. Kiedy musiałem przez kilka
dni czekać na wyniki biopsji, by dowiedzieć się, czy nie m a m raka, a jeśli tak, to
jak dalece zaawansowana jest ta choroba, dopadały mnie długotrwałe, prze-
dłużające się okresy strachu. Nie chodzi o to, że bałem się przez całe cztery dni
oczekiwania, ale miałem do czynienia z powtarzającymi się nawrotami sytuacji,
kiedy to bałem się przez wiele sekund, a czasem nawet minut. Na szczęście
wyniki biopsji okazały się u j e m n e . Poczułem wtedy ulgę, wspaniałe uczucie,
którym z a j m ę się w rozdziale 9.
Sądzę, że uwzględnienie zaskoczenia w naszym omówieniu emocji jest uza-
sadnione, ale trzeba też otwarcie powiedzieć o jego znaku charakterystycznym
— niezmiennym, ograniczonym czasie trwania. Każda z rozważanych przez
nas dotąd emocji także ma swoje unikalne cechy. Uczucie smutku/udręki jest
wyjątkowe przynajmniej pod dwoma względami: po pierwsze, są dwie strony
tego uczucia, które często się wymieniają, czyli zrezygnowane uczucie smutku
i pobudzone uczucie udręki, a po drugie, emocja ta może się utrzymywać znacz-
nie dłużej niż wszystkie inne. Gniew różni się od pozostałych emocji tym, że
stwarza n a j w i ę k s z e n i e b e z p i e c z e ń s t w o dla innych osób, z racji skłonności
do przemocy. A wkrótce przekonamy się, że również pogarda, wstręt i wiele

Kolejnym powodem, który może uzasadniać nieuznawanie zaskoczenia za emocję, jest


moje odkrycie, opisane w rozdziale 1., kiedy to stwierdziłem, że badani przeze mnie
1'apuasi nie potrafią odróżnić ekspresji zaskoczenia od ekspresji strachu. Kiedy opo-
wiadałem im historyjki o s t r a c h u , równie p r a w d o p o d o b n e było, że j a k o zdjęcie od-
powiadające t e m u uczuciu wskażą fotografię przedstawiającą zaskoczenie. Kiedy zaś
opowiadałem im zaskakującą historyjkę, wyraźnie częściej wybierali zdjęcia pokazu-
jące zaskoczoną minę. W innych badaniach opowiadaliśmy im historyjki i prosiliśmy
u h o pokazanie opisywanych uczuć na własnej twarzy — o odegranie emocji. Następ-
n e pokazaliśmy te miny amerykańskim s t u d e n t o m . Amerykanie rozpoznali ekspre-
s e
.J gniewu, w s t r ę t u , s m u t k u i szczęścia, ale kiedy pokazywano im miny P a p u a s ó w
,n
ą j ą c e przedstawiać s t r a c h albo zaskoczenie, były one ze sobą mylone w równych
Proporcjach. Nie potrafię wyjaśnić przyczyn tych kłopotów. Ale sam fakt, że do nich
(
'oszto, i że mój kolega Karl H e i d e r wypróbował takie same zadania z inną grupą Pa-
Puasów, co wykazało podobne problemy z rozróżnianiem zaskoczenia i strachu, daje
Powody do wątpliwości, czy wtaściwie rozróżnialne są oba te uczucia.
rodzajów radości wykazuje się takimi cechami, których nie stwierdza się w przy- j
padku żadnej innej emocji. W tym sensie każde uczucie m a swoją historię.
Choć zaskoczenie jest emocją, to nie jest już nią spłoszenie, choć wiele osób
t r a k t u j e te doznania wymiennie. Ale nie wyglądają one tak samo; ekspresja !
1
spłoszenia jest dokładnym przeciwieństwem ekspresji zaskoczenia. Aby spło-
szyć osoby, które brały udział w moich badaniach, używałem wystrzału z pi-
stoletu na ślepaki 1 . Prawie natychmiast badani zaciskali oczy (które w razie '
zaskoczenia są szeroko otwarte), opuszczali brwi (przy zaskoczeniu dochodzi
do ich uniesienia) i rozciągali napięte wargi (przy zaskoczeniu szczęka znacznie
się obniża). We wszystkich pozostałych ekspresjach emocjonalnych najbardziej ;
skrajne ekspresje przypominają te umiarkowane, różni je intensywność skurczu
mięśni. Furia m a intensywniejszą ekspresję niż gniew, przerażenie silniejszą
niż strach itd. Różnica między ekspresją spłoszenia i zaskoczenia pokazuje, że <
spłoszenie nie jest po prostu bardziej skrajną formą zaskoczenia.
Między obu doznaniami występują jeszcze trzy inne różnice. Po pierwsze, j
czas t r w a n i a j e s t w przypadku spłoszenia jeszcze bardziej ograniczony niż
w przypadku zaskoczenia — ekspresja pojawia się zawsze po j e d n e j czwartej ]
sekundy i kończy się po upływie pół sekundy. J e s t tak szybka, że jeśli mru-
gniesz, nie zdążysz zobaczyć u kogoś wyrazu spłoszenia. Po drugie, ostrzeżenie,
że zostaniesz zaraz spłoszony głośnym dźwiękiem, powoduje u większości osób
zmniejszenie siły reakcji, ale j e j nie eliminuje. Natomiast jeśli wiesz, co ma się
wydarzyć, to nie m a mowy o zaskoczeniu. Po trzecie, nikt nie p o t r a f i po-
wstrzymać reakcji spłoszenia, nawet jeśli zostanie dokładnie poinformowany,
kiedy pojawi się hałas. Większość ludzi potrafi pohamować wszystkie oznaki
emocji z w y j ą t k i e m tych najsubtelniejszych, szczególnie jeśli zostaną do tego
wcześniej przygotowani. Spłoszenie jest raczej odruchem fizjologicznym, a nie
emocją.
Podpis pod niezwykłą fotografią na stronie 161 głosi: „W m a j u wojskowa
ciężarówka wioząca ponad stu młodych ludzi przewróciła się pod wpływem
dużego obciążenia na drodze w Surabaji we wschodniej Jawie. Pasażerowie byli
kibicami lokalnego klubu piłkarskiego Persebaya, którzy kojf/ystali z darmowej
podwózki do d o m u i machali flagami, świętując zwycięstwo swojej drużyny.
Ciężarówka — j e d n a z dwudziestu czterech udostępnionych przez dowódcę
wojskowego — przewróciła się już po przejechaniu jednego kilometra. Więk-
szości pasażerów udało się z tej wywrotki ujść bez obrażeń, ale dwunastu
t r z e b a było przyjąć do szpitala z powodu lekkich skaleczeń". Na twarzach
tych młodych ludzi widać strach, najwyraźniej widoczny na twarzy kierowcy.
Gdyby tę fotografię zrobiono chwilę wcześniej, moglibyśmy na ich twarzach
zobaczyć zaskoczenie, chyba że przechył ciężarówki nastąpił powoli.
Przeprowadzono więcej badań nad strachem niż nad jakąkolwiek inną emo-
cją, prawdopodobnie dlatego, że łatwo go wzbudzić u n i e m a l każdego zwie-
rzęcia, w tym u szczurów (ulubionych zwierząt naukowców, co wynika z tego,
że zwierzęta te są niedrogie i łatwe w utrzymaniu). Zagrożenie skrzywdzeniem,
czy to fizycznym, czy psychologicznym, przewija się we wszystkich w ą t k a c h ,
wariacjach i czynnikach spustowych tego uczucia. Głównym wątkiem jest za-
grożenie fizyczne, a wariacje mogą dotyczyć wszystkiego, co możemy w procesie
uczenia się zacząć uznawać za potencjalne źródło zagrożenia, niezależnie od
tego, czy chodzi o niebezpieczeństwo fizyczne, czy psychiczne. T a k j a k fizyczna
przeszkoda jest niewyuczonym czynnikiem spustowym gniewu, tak też istnieją
takie niewyuczone czynniki spustowe charakterystyczne dla strachu: przez
przestrzeń mknie z ogromną prędkością coś, co może nas uderzyć, jeśli się nie
uchylimy; nagła u t r a t a podparcia, powodująca upadek. Zagrożenie fizycznym
bólem jest niewyuczonym czynnikiem spustowym strachu, mimo że w m o m e n -
cie samego doznawania bólu można j u ż nie czuć żadnego strachu.
Innym uniwersalnym i niewyuczonym czynnikiem spustowym strachu może
być widok węża. Przypomnijcie sobie badania O h m a n a , opisane w rozdziale 1.,
które wykazały, że jesteśmy biologicznie zaprogramowani, by bardziej obawiać
S1(
i kształtu węża niż broni palnej albo noży. J e d n a k znacząca liczba ludzi zdaje
S1
? nie odczuwać strachu przed wężami, wręcz przeciwnie, kontakt z tymi ga-
dami zdaje się im sprawiać radość, nawet jeśli są jadowite. Kusi mnie, żeby
zasugerować, że przebywanie na dużej wysokości, gdzie każdy fałszywy krok
może zakończyć się upadkiem, jest kolejnym wrodzonym czynnikiem spusto-
wym. Zawsze byłem przerażony w takich sytuacjach, ale u dużej liczby ludzi nie
wywołują one lęku.
Być może nie istnieją takie wrodzone bodźce strachu, które występowałyby
u wszystkich. Zawsze znajdą się jakieś osoby, u których nie obserwujemy tego,
co 11 prawie wszystkich pozostałych ludzi, niezależnie od faktu, czy chodzi o wy-
zwalający d a n ą emocję bodziec, czy też o najpowszechniejsze reakcje emo-
cjonalne. Poszczególne jednostki różnią się między sobą pod względem prawie
każdego aspektu ludzkiego zachowania, a emocje nie są tu w y j ą t k i e m .
Możemy nauczyć się strachu prawie przed wszystkim. Nie m a wątpliwości,
że niektórzy ludzie boją się rzeczy, które w rzeczywistości nie stwarzają żadnego
zagrożenia, jak to ma miejsce w przypadku dziecięcego lęku przed ciemnością.
Tak dorośli, jak i dzieci mogą wykazywać nieuzasadnione lęki. Przykładowo,
przyłączenie do klatki piersiowej elektrod mierzących aktywność serca (elek-
trokardiogram, EKG) może zaniepokoić osoby, które nie zdają sobie sprawy, że
aparatura dokonuje pomiaru elektrycznych impulsów, ale sama ich nie wywołuje.
Ludzie podejrzewający, że zostaną porażeni, doświadczą prawdziwego, choć
bezpodstawnego strachu. T r z e b a dobrze rozwiniętego zmysłu współczucia,
żeby uszanować te emocje i pocieszyć kogoś, kto okazuje strach przed czymś,
czego sami się nie boimy. Ale zamiast tego większość z nas lekceważy takie lęki.
Nie musimy czuć cudzego strachu, żeby go zaakceptować i pomóc drugiej oso-
bie w j e g o opanowaniu. Dobre pielęgniarki rozumieją lęk swoich pacjentów,
a ponieważ potrafią spojrzeć na to z perspektywy pacjenta, potrafią też dodać
m u otuchy.
Kiedy jesteśmy przestraszeni, możemy zrobić niemal wszystko albo zupeł-
nie nic, zależnie od przyswojonej w przeszłości wiedzy, która podpowiada nam,
co może nas ochronić w d a n e j sytuacji. B a d a n i a na zwierzętach oraz wyniki
badań nad tym, w jaki sposób ludzki organizm przygotowuje się do działania,
s u g e r u j ą , że ewolucja p r e f e r u j e dwie b a r d z o różne r e a k c j e — ukrywanie się
i ucieczkę. Kiedy odczuwamy strach, krew napływa do największych mięśni
nóg, przygotowując nas do ucieczki 2 . Nie oznacza to, że naprawdę podejmiemy
ucieczkę, lecz że ewolucja przygotowała nas do zachowań, które były najbar-
dziej a d a p t a c y j n e w historii naszego g a t u n k u .
Wiele zwierząt przy pierwszej konfrontacji z niebezpieczeństwem, takim
j a k potencjalny drapieżnik, zamiera, zapewne dlatego, że r e d u k u j e to ryzyko
bycia zauważonym. Miałem z tym do czynienia, kiedy zbliżyłem się do grupy
małp zamkniętych w dużej klatce. W miarę j a k podchodziłem, większość małp
zamarła, próbując uniknąć wykrycia. Kiedy zbliżyłem się jeszcze bardziej, tak
że kierunek mojego spojrzenia jednoznacznie wskazywał, na którą małpę patrzę,
zwierzę uciekło.
Jeśli nie zamieramy w bezruchu albo nie uciekamy, kolejną z prawdopo-
dobnych reakcji jest wybuch gniewu skierowanego przeciwko d o m n i e m a n e -
mu zagrożeniu 3 . Nierzadko doświadczamy strachu i gniewu tuż po sobie. Nie
ma pewnych dowodów naukowych, które rozsti zygałyby, czy j e s t e ś m y w stanie
doświadczać dwóch emocji jednocześnie, ale w praktyce może to nie mieć zna-
czenia. Możemy oscylować między strachem a gniewem (lub innymi emocjami)
z tak dużą szybkością, że oba uczucia się zlewają. Jeśli zagrażająca n a m osoba
wvdaje się potężniejsza od nas, prawdopodobnie poczujemy raczej strach niż
gniew, ale mogą t e m u towarzyszyć w takiej chwili (albo dopiero po ucieczce)
przebłyski gniewu skierowane przeciwko takiej osobie. Możemy się też rozgnie-
wać na nas samych za to, że ulegliśmy strachowi, o ile sądzimy, że powinni-
śmy byli poradzić sobie z daną sytuacją bez poddawania się tej emocji. Z tego
samego powodu możemy odczuwać wobec siebie również wstręt.
Czasem, stojąc w obliczu ogromnego zagrożenia, nie możemy zrobić zupełnie
nic — w takiej sytuacji jest kierowca ciężarówki z naszej fotografii. W przeci-
wieństwie do osób siedzących na przyczepie pojazdu, którzy mogli skupić swoją
uwagę na tym, jak z niego zeskoczyć, kierowca nie mógł nic zrobić, a zagrożenie
było ogromne. J e d n a k w sytuacji, kiedy jesteśmy w stanie podjąć działania zarad-
cze skierowane na bezpośrednie, o g r o m n e zagrożenie, tak j a k to miało miej-
sce w przypadku ludzi siedzących na ciężarówce, dzieje się coś interesującego.
T\powe dla strachu nieprzyjemne doznania i myśli mogą się w ogóle nie pojawić,
a zamiast tego nasza uwaga może zostać skoncentrowana na bezpośrednim
zadaniu, jakim jest radzenie sobie z zagrożeniem.
Na przykład kiedy pierwszy raz przyjechałem na Nową Gwineę w roku 1967,
musiałem wynająć jednosilnikowy samolot, którym miałem pokonać ostatni od-
cinek podróży na lotnisko misjonarzy, skąd miałem już dojść do wioski, w któ-
rej miałem zamieszkać. Choć miałem już wtedy za sobą wiele lotów w różnych
częściach świata, wciąż odczuwałem lekki lęk przed lataniem, wystarczający,
by nie móc się rozluźnić, o spaniu nawet nie wspominając, nawet po długiej
podróży. Obawiałem się podróży jednosilnikowym samolotem, ale nie miałem
wyboru — do wioski, ku której zmierzałem, nie prowadziły żadne drogi. Kiedy
byliśmy już w powietrzu, osiemnastoletni pilot, obok którego siedziałem w dwu-
osobowej kabinie, poinformował mnie, że obsługa n a z i e m n a zawiadomiła go
radiowo, iż w trakcie s t a r t u odpadły koła naszego samolotu. Powiedział, że
musimy wrócić i ześlizgnąć się na pole piachu obok pasa startowego. I dodał,
z
e ponieważ w wyniku u d e r z e n i a o ziemię maszyna może się zapalić, powi-
nienem być przygotowany do skoku. Poinstruował mnie, żebym lekko uchylił
drzwi, co miało zapobiec ich zaklinowaniu się po lądowaniu awaryjnym, przez
co mógłbym zostać uwięziony w środku. Powiedział, żebym nie otwierał drzwi
całkowicie, ponieważ wtedy mogę wypaść. Nie muszę dodawać, że nie mieliśmy
pasów bezpieczeństwa.
Kiedy okrążaliśmy lotnisko, przygotowując się do lądowania, nie czułem
żadnych nieprzyjemnych doznań i nie byłem przerażony myślami na t e m a t
mojej możliwej śmierci. Z a m i a s t tego myślałem o tym, j a k i e to dziwne, że po
tym, jak zajechałem już tak daleko, j a k podróżowałem przez ponad dwie doby,
miałbym teraz, niecałą godzinę drogi od mojego celu przeznaczenia, doznać
porażki. Na kilka minut przed lądowaniem awaryjnym wydawało mi się to nie-
dorzeczne, a nie straszne. Obserwowałem, j a k strażacy wjeżdżają na pas star-
towy, by przygotować się na nasz powrót. Kiedy wbijaliśmy się w piach, mocno
chwyciłem klamkę, trzymając drzwi uchylone, ale nie otwarte. I nagle było po
wszystkim. Ż a d n e g o ognia, żadnej śmierci ani obrażeń. W ciągu p i ę t n a s t u
minut wyładowaliśmy mój sprzęt z poważnie uszkodzonego samolotu, załado-
waliśmy go na inny samolot i wystartowaliśmy. Nagle poczułem niepokój, że
cały scenariusz znowu się powtórzy, w dosłownym tego słowa znaczeniu, i że
tym r a z e m tego nie przeżyję.
Od czasu mojego doświadczenia z lądowaniem awaryjnym przeprowadziłem
wiele wywiadów z osobami, które mimo ogromnego niebezpieczeństwa nie do-
świadczały nieprzyjemnych doznań ani myśli. Tym, co odróżnia ich i moje do-
świadczenia od niebezpiecznych sytuacji, w trakcie których odczuwa się strach,
jest kwestia, czy jest możliwość zrobienia czegokolwiek dla poradzenia sobie
z niebezpieczeństwem. Jeśli tak, to strach może się nie pojawić. Jeśli nie, to
nie można zrobić nic innego, jak tylko czekać, czy uda się n a m przeżyć, a wtedy
ludzie są skłonni odczuwać przerażenie. Gdyby nie fakt, że musiałem się skon-
c e n t r o w a ć na t r z y m a n i u tych drzwi s a m o l o t u lekko uchylonych, w napięciu
i w gotowości do skoku, to sądzę, że w trakcie lądowania awaryjnego byłbym
przerażony. To wtedy, kiedy nie możemy nic zrobić, jesteśmy najbardziej nara-
żeni na doświadczanie porażającego lęku, a nie wtedy, kiedy jesteśmy skupieni
na radzeniu sobie z bezpośrednim zagrożeniem.
Niedawne badania wykazały, że istnieją trzy sposoby różnicowania się stra-
chu, w zależności od tego, czy zagrożenie jest bezpośrednie, czy dopiero nad-
ciąga*. Po pierwsze, różne zagrożenia wywołują różne zachowania: bezpośred-
nie zagrożenie prowadzi zwykle do działania (znieruchomienie albo ucieczka),
które m a mu przeciwdziałać, natomiast lęk spowodowany-nadciągającym za-
grożeniem wywołuje wzrost czujności i napięcie mięśni. Po drugie, reakcją na
bezpośrednie niebezpieczeństwo jest często znieczulenie, co zmniejsza doznania
bólowe, natomiast niepokój z powodu n a d c i ą g a j ą c e g o niebezpieczeństwa j e
wzmaga. I wreszcie o s t a t n i a rzecz: p o z n a n o dowody s u g e r u j ą c e , że percepcji
zagrożenia bezpośredniego i n a d c i ą g a j ą c e g o przyporządkowane są o d r ę b n e
obszary mózgu 4 .

Niektórzy badacze określają reakcję na nadciągające niebezpieczeństwo t e r m i n e m


niepokój, który to t e r m i n odnosi się również do rysu osobowości i d o z a b u r z e n i a e m o -
cjonalnego. Ja j e d n a k z a r e z e r w o w a ł e m użycie t e g o o k r e ś l e n i a d o opisu n a s t r o j u .

EMOCIE UIAWNIOMF
Zupełnym przeciwieństwem reakcji na bezpośrednie niebezpieczeństwo jest
panika. Pisanie tego rozdziału musiałem przerwać na pewien czas, kiedy byłem
zmuszony poddać się operacji w celu usunięcia części okrężnicy. Nie odczuwa-
łem żadnego strachu, aż do chwili, kiedy została ustalona d a t a operacji. Ale
w ciągu tych pięciu dni, które upłynęły między u s t a l e n i e m daty operacji a j e j
przeprowadzeniem, doświadczyłem serii ataków paniki. Odczuwałem ekstre-
malny s t r a c h , chłód, brakowało mi oddechu, a moje myśli zostały w całości
pochłonięte przez tę b u d z ą c ą p r z e r a ż e n i e p e r s p e k t y w ę . J a k w s p o m n i a ł e m
w rozdziale 5., p r z e s z e d ł e m j u ż poważną o p e r a c j ę trzydzieści lat wcześniej
i przeżyłem wtedy na skutek medycznej pomyłki niewiarygodny, nieznieczulony
ból, miałem więc powód, by obawiać się ponownej wizyty na sali operacyjnej.
Te ataki paniki trwały od dziesięciu m i n u t do kilku godzin. J e d n a k w dniu,
w którym zgłosiłem się do szpitala, nie czułem w ogóle żadnej paniki ani stra-
chu, a to dlatego, że zdążyłem się j u ż tym wtedy zająć.
Cała rodzina lękowych odczuć może zostać uszeregowana przy użyciu trzech
parametrów:

• Intensywności — na ile poważne jest zagrożenie?


• Czasu — czy zagrożenie j e s t bezpośrednie, czy nadciągające?
• Zdolności radzenia sobie — czy są jakieś działania, które można podjąć w celu
zmniejszenia albo wyeliminowania tego zagrożenia?

Niestety, żadne z badań nie uwzględnia wszystkich tych p a r a m e t r ó w jedno-


cześnie, co u t r u d n i a określenie, jaki dokładnie rodzaj lękowego doznania był
badany. Zdjęcia strachu pojawiające się w prasie dostarczają pewnych wskazó-
wek, często u j a w n i a j ą c skalę zagrożenia, zarówno bezpośredniego, j a k i nad-
ciągającego, a także potencjał, który może być wykorzystany do u p o r a n i a się
z tą groźbą. Na podstawie fotografii autobusu możemy założyć, że kierowca
jest przerażony — zagrożenie jest o g r o m n e , a on nie może stawić m u czoła,
ponieważ jest uwięziony w pojeździe i nie m a możliwości wyskoczenia. J e g o
wyraz twarzy odpowiada temu, który zidentyfikowałem j a k o uniwersalną ekspre-
sję strachu. Niektóre z pozostałych osób, które s t a r a j ą się przeciwdziałać za-
grożeniu, czyli te, które właśnie skaczą albo szykują się do skoku, nie pokazują
tej ekspresji, ale widać na ich twarzach dużo bardziej skupiony i uważny wyraz,
który, jak podejrzewam, jest typowy w przypadku radzenia sobie z bezpośred-
nim zagrożeniem. Zdjęcia osób oczekujących na zagrożenie ukazują ekspresję
podobną do przerażonego wyrazu twarzy kierowcy, ale m n i e j intensywną.
Kiedy czujemy jakikolwiek rodzaj strachu, kiedy j e s t e ś m y świadomi wła-
snego lęku, trudno n a m w takim momencie czuć cokolwiek innego albo myśleć
° czymkolwiek innym. Nasz umysł i nasza uwaga są skupione na zagrożeniu.
Ki edy zagrożenie jest bezpośrednie, koncentrujemy się na nim aż do m o m e n t u
jego eliminacji, a jeśli stwierdzimy, że n a m się to nie uda, nasze uczucia mogą
przerodzić się w przerażenie. Antycypacja zagrożenia może też na długi czas
zmonopolizować naszą świadomość, a l e ' m o ż e też być tylko periodyczna, po-
wracając co jakiś czas w formie epizodów, w d z i e r a j ą c się do naszych myśli,
kiedy z a j m u j e m y się innymi sprawami, tak jak w moim przypadku podczas
tych dni, w których czekałem na wyniki biopsji. Ataki paniki zawsze są epizo-
dyczne; jeśli miałyby się ciągnąć z jednakowym nasileniem przez całe dni,
doświadczenie to mogłoby się okazać tak d e w a s t u j ą c e , że spanikowana osoba
u m a r ł a b y z wyczerpania.
Bezpośrednie zagrożenie powoduje koncentrację naszej uwagi i mobilizuje
nas do radzenia sobie z niebezpieczeństwem. Jeżeli zaś dostrzeżemy nadcią-
gające zagrożenie, nasze zmartwienie tym, co może się zdarzyć, jest w stanie
nas ochronić, ostrzegając nas i zwiększając naszą czujność. Wyraz twarzy przy-
bierany, kiedy jesteśmy zaniepokojeni z powodu nadciągającego niebezpieczeń-
stwa, albo kiedy jesteśmy przerażeni w przypadku gdy zagrożenie jest ogromne,
zawiadamia inne osoby o czającym się niebezpieczeństwie, ostrzegając je, by
się pilnowały, albo nakłaniając je do pomocy w radzeniu sobie z tą sytuacją. Jeśli
wyglądamy na zmartwionych albo na przerażonych, ponieważ ktoś nas atakuje
albo zamierza nas zaatakować, może to spowodować wycofanie się napastnika,
usatysfakcjonowanego tym, że nie będziemy już więcej robili niczego, co spro-
wokowało ten atak (oczywiście nie m o ż n a zakładać, że zawsze zakończy się to
w ten sposób, napastnik poszukujący łatwej ofiary może bowiem zinterpretować
wystraszony wyraz twarzy jako sygnał, że nie będziemy walczyć i że łatwo będzie
nas pokonać). Oznaki naszej paniki powinny innych motywować do udzielenia
n a m pomocy i dodania otuchy.
Rdzeniem strachu jest możliwość bólu, fizycznego albo psychicznego, ale
sam ból nie jest przez badaczy i teoretyków uczuć uważany za emocję. Dlaczego
— mogą spytać niektórzy — ból nie jest emocją? Na pewno może to być bardzo
silne doznanie, które przykuwa całą naszą uwagę. N a p i s a n a czterdzieści lat
temu przez Silvana Tomkinsa odpowiedź na to pytanie jest dziś tak samo do-
bra jak wtedy. Ból, według Tomkinsa, jest zbyt specyficzny, żeby być emocją.
Przy różnych rodzajach bólu zawsze dokładnie wiemy, gdzie nas boli. Ale gdzie
w naszym ciele są zlokalizowane gniew, strach, zmartwienie, przerażenie albo
smutek/udręka? Tak jak w przypadku doznań erotycznych, kiedy czujemy ból,
nie możemy się pomylić co do jego lokalizacji (chyba że jest to ból przeniesiony).
Jeśli skaleczymy się w palec, nie p r ó b u j e m y ukoić bólu, pocierając łokieć, tak
samo j a k w trakcie podniecenia seksualnego nie m a m y wątpliwości, które
części ciała chcemy poddać stymulacji. Ból i seks to bardzo ważne fenomeny,
względem których odczuwamy emocje, ale one same e m o c j a m i nie są.
We wcześniejszej części tego rozdziału, przy omawianiu zaskoczenia, powie-
działem, że niektórym ludziom sprawia ono przyjemność. Każda z tak z w a n y c h
negatywnych emocji może być pozytywna w tym sensie, że niektórzy ludzie lubią
ich doświadczać (to dlatego uważam, że dzielenie emocji jedynie na pozytywne
i n e g a t y w n e , jak to robią niektórzy teoretycy tego zagadnienia, jest błędne).

Niektórym osobom odczuwanie strachu zdaje się sprawiać przyjemność. Stra-


s z ą c e ludzi powieści i filmy są bardzo popularne. Zdarzało mi się siedzieć w kinie
z twarzą odwróconą od ekranu, by obserwować twarze widzów, i widziałem na
nich zmartwienie, czasem przerażenie, a zarazem przyjemność. W naszym ba-
daniu pokazywaliśmy ludziom sceny z horroru, sadzając ich przy tym w samot-
ności w pokoju, a ich ekspresje były nagrywane ukrytą kamerą. Odkryliśmy, że
ci, którzy przybierają wystraszony wyraz twarzy, nie tylko zmieniają swoją
ekspresję, ale i fizjologię — ich tętno przyspiesza, a krew napływa do mięśni
nóg — na typową dla strachu 5 .
Można by się spierać, że osobom tym nic tak naprawdę nie grozi i że wiedzą
one, że nic złego ich nie spotka. Ale są też ludzie, którym nie wystarcza na-
miastka, którzy poszukują strasznych doświadczeń, a nawet bawią się, ryzykując
własne życie podczas uprawiania ekstremalnego sportu. Nie wiem, czy dozna-
wana przez nich przyjemność płynie ze strachu, czy z ekscytacji, którą często
kojarzy się z takim ryzykiem, albo może z ulgi i dumy ze swoich osiągnięć, j a k i e
odczuwają j u ż po wszystkim.
Są też ludzie, którzy sytuują się dokładnie na przeciwległym biegunie, dla
których doznania lękowe są tak toksyczne, że ludzie ci posuną się niezwykle
daleko, byle ich uniknąć. Dla każdej emocji można znaleźć osoby, które lubią
jej doświadczać, oraz ich przeciwieństwo — osoby, które nie mogą j e j znieść,
a także wielu ludzi, którzy nie poszukują tej emocji, ale też nie odczuwają j e j
z reguły j a k o szczególnie toksycznej.
Każda z rozważanych przez nas dotąd emocji odgrywa pewną rolę w bar-
dziej trwałym nastroju, który może utrzymywać się całymi godzinami. Kiedy
czujemy się smutni przez długi czas, oznacza to, że jesteśmy przygnębieni.
Kiedy łatwo nas rozgniewać, bo tylko szukamy czegoś, co mogłoby nas wprawić
w złość, jesteśmy rozdrażnieni. Nastrój, podczas którego jesteśmy zmartwieni
i nie zdajemy sobie sprawy, dlaczego tak jest (nie możemy zidentyfikować czyn-
nika spustowego), określam t e r m i n e m niepokój. Choć m a m y wtedy odczucie,
jakby zagrażało n a m niebezpieczeństwo, nie wiemy, co z tym począć, ponieważ
nie możemy zidentyfikować zagrożenia.
1 ak jak uczuciu smutku/udręki odpowiada przygnębienie, osobowość me-
lancholiczna i depresja, a uczuciu gniewu rozdrażnienie, wroga osobowość i pa-
tologiczna skłonność do przemocy, tak też uczuciu strachu odpowiada nastrój
niepokoju, nieśmiała osobowość i pewna ilość zaburzeń, które opiszę poniżej.
Na przykład e k s t r e m a l n ą nieśmiałość można podobno odnaleźć u 15 procent
populacji 6 . Tacy ludzie przejmują się bardzo tym, że nie uda się im poradzić so-
hie w sytuacjach wymagających kontaktów z innymi ludźmi; unikają kontaktów
s p o ł e c z n y c h i m a j ą niskie p o c z u c i e w ł a s n e j w a r t o ś c i , z w i ę k s z o n y p o z i o m
hormonów stresu oraz wysokie tętno. Z a g r a ż a im również zwiększone ryzyko
c h o r ó b serca 7 . J e d e n z najważniejszych badaczy n a tym polu, J e r o m e K a g a n ,
uważa, że rodzice wyróżniają zwykle trzy r o d z a j e związanych ze s t r a c h e m
postaw: dzieci unikające ludzi nazywają nieśmiałymi, unikające nieznanych sy-
tuacji bojaźliwymi, a u n i k a j ą c e n i e z n a n e g o j e d z e n i a grymaśnymi". Wielu ba-
daczy rozróżnia dwa typy nieśmiałości zamiast trzech i są to: skrępowana nie-
śmiałość (kiedy ludzie walczą sami ze sobą, czy powinni zbliżyć się do obcych i do
nowych sytuacji, czy ich unikać) oraz bojaźliwa nieśmiałość (kiedy ludzie uni-
kają obcych i n i e z n a n y c h sytuacji) 9 .
Z n a m y kilka z a b u r z e ń e m o c j o n a l n y c h , w których s t r a c h odgrywa główną
rolę 10 . N a j b a r d z i e j oczywistym i pewnie n a j b a r d z i e j z n a n y m j e s t fobia. C h a -
r a k t e r y z u j e j ą s t r a c h przed i n t e r p e r s o n a l n y m i z d a r z e n i a m i lub s y t u a c j a m i ,
przed śmiercią, z r a n i e n i e m , c h o r o b ą , krwią, z w i e r z ę t a m i , t ł u m e m , z a m k n i ę -
tymi p r z e s t r z e n i a m i itd. P T S D ( P o s t t r a u m a t i c Stress Disorder)* j e s t uważany
za rezultat wystawienia na e k s t r e m a l n e niebezpieczeństwo, po którym nastę-
puje uporczywe przeżywanie na nowo tego t r a u m a t y c z n e g o w y d a r z e n i a oraz
u n i k a n i e sytuacji kojarzonych z tą t r a u m ą . Stanowi t e m u towarzyszą zwykle
trudności ze s n e m i z k o n c e n t r a c j ą o r a z wybuchy gniewu. Kolejnym zabu-
r z e n i e m emocjonalnym, które łączy się ze z m a r t w i e n i e m albo p r z e r a ż e n i e m ,
są a t a k i paniki. Pojawiają się one często bez w y r a ź n e g o powodu i p o t r a f i ą
n a p r a w d ę ograniczać możliwości d z i a ł a n i a . J e s z c z e innym z a b u r z e n i e m j e s t
patologiczny niepokój, który różni się od zwykłego nastroju niepokoju częstszy-
mi n a w r o t a m i , uporczywością oraz intensywnością i z a b u r z a wypełnianie tak
podstawowych funkcji życiowych, j a k p r a c a i sen.

Rozpoznawanie strachu u siebie


W rozdziale poświęconym smutkowi zasugerowałem, że s a m o spoglądanie na
fotografię Bettye Shirley może u o g l ą d a j ą c e g o wywołać s m u t n e uczucia. Nie
wydaje mi się, by tego typu r e a k c j a występowała w p r z y p a d k u o g l ą d a n i a lu-
dzi o g a r n i ę t y c h g n i e w e m ani w p r z y p a d k u ludzi o k a z u j ą c y c h s t r a c h . Ale mo-
żecie tego spróbować. Spójrzcie na wyraz twarzy kierowcy ciężarówki, a jeśli
w efekcie zaczną pojawiać się u Was emocje, pozwólcie im narastać. Jeśli to nie
działa, spróbujcie postawić się na jego miejscu i w razie pojawienia się emocji
pozwólcie im n a b r a ć siły.
Jeśli oglądanie zdjęcia nie zadziałało, spróbuj sobie przypomnieć j a k ą ś sytu-
ację z własnego życia, kiedy zagrażało Ci poważne i bezpośrednie niebezpieczeń-
stwo, a Ty nie mogłeś nic zrobić, żeby j e zmniejszyć. Mógł to być na przykład

;
Zespół stresu pourazowego—przyp- tłum.
lot s a m o l o t e m , podczas którego pogoda zaczęła sprawiać p r o b l e m y i maszyna
zaczęła w p a d a ć w kolejne d z i u r y p o w i e t r z n e . W m i a r ę odświeżania tego do-
świadczenia pozwól, by t a m t e d o z n a n i a przybierały n a sile.
Jeśli próba przypomnienia sobie jakiejś sceny z przeszłości nie zdała egza-
minu, wykonaj n a s t ę p u j ą c e ćwiczenie:

Niech Twoja twarz przybierze wyraz strachu (konieczne może być skorzystanie
z lustra, żeby móc sprawdzić, czy wykonujesz właściwe ruchy).

• Unieś górne powieki tak wysoko, jak tylko potrafisz, a jeśli zdołasz, napnij
przy tym nieznacznie dolne powieki. Jeśli napinanie dolnych powiek
przeszkadza w unoszeniu górnych powiek, skup się tylko na górnych.
• Otwórz usta i rozciągnij je w poziomie, tak by kąciki kierowały się w stronę
uszu. Twoje usta powinny przybrać taki sam wyraz, jak u kierowcy autobusu.
• Jeśli mimo kilku prób nie uda Ci się tego zrobić, to ogranicz się tylko do
otworzenia ust i nie próbuj rozciągać ich w poziomie.
• Z powiekami uniesionymi tak wysoko, jak tylko się da, i patrząc prosto przed
siebie, unieś również brwi tak mocno, jak potrafisz. Zobacz, czy trzymając
je uniesione w górę, zdofasz je także ściągnąć ku sobie. Jeśli nie potrafisz
wykonać obu tych ruchów naraz, skup się jedynie na unoszeniu brwi i powiek.

Wczuj się w doznania płynące z twarzy, brzucha, rąk i nóg. Sprawdź, jak przebiega
Twój oddech i czy w twarzy oraz w rękach odczuwasz ciepło, czy chłód.

Może się okazać, że Twoje dłonie zrobiły się chłodniejsze, Twój oddech po-
głębił się i przyspieszył, zacząłeś się pocić, a może również odczuwasz napięcie
mięśni r ą k i nóg. Możesz też poczuć, że T w o j a twarz i ciało zaczynają z a p a d a ć
się w g ł ą b f o t e l a .
Kiedy jesteś przerażony, zazwyczaj zdajesz sobie z tego sprawę, ale doznania
towarzyszące lekkiemu z m a r t w i e n i u , o b e c n e m u , kiedy zagrożenie j e s t w przy-
szłości albo nie j e s t poważne, m o g ą Ci już nie być tak d o b r z e z n a n e ( j e s t e m
przekonany, że d o z n a n i a te są podobne do tych odczuwanych w przypadku
przerażenia, tylko m n i e j intensywne, ale nie przeprowadzono j a k d o t ą d b a d a ń ,
które miałyby za z a d a n i e s p r a w d z e n i e , czy z m a r t w i e n i u i p r z e r a ż e n i u odpo-
wiadają różne i n d y w i d u a l n e d o ś w i a d c z e n i a ) .
S p r ó b u j m y wywołać d o z n a n i a , które pojawiają się, kiedy j e s t e ś zmartwiony.
Przypomnij sobie sytuację, w której spodziewałeś się czegoś złego, nie tak po-
ważnego j a k k a t a s t r o f a , ale czegoś, czego z pewnością wolałbyś u n i k n ą ć . Być
może martwiłeś się z powodu u s u w a n i a zęba m ą d r o ś c i albo zabiegu kolono-
skopii. Z m a r t w i e n i e m o g ł o też dotyczyć tego, czy s p r a w o z d a n i e , k t ó r e m i a ł e ś
napisać, zostanie ocenione tak wysoko, jak byś tego pragnął. Zmartwienie mo-
że też dotyczyć tego, jak Ci poszło na egzaminie z m a t e m a t y k i . Kiedy prze-
żywasz takie doświadczenie, to pamiętając, że jest ono przed Tobą, w przyszło-
ści, i antycypując j e g o przebieg oraz nie będąc w stanie zrobić niczego dla
zapobieżenia ewentualnemu zagrożeniu, skoncentruj się na tym, jakie dozna-
nia napływają z Twojej twarzy i z reszty ciała. Powinna to być dużo słabsza
wersja uczucia przerażenia.

Rozpoznawanie strachu u innych


Podpis pod poniższym zdjęciem, które ukazało się w 1973 roku w czasopiśmie
„Life", głosił: „Bolesny upadek w Nowym J o r k u . Z wytrzeszczonymi oczami,
z w r o t k a m i zadartymi do góry oraz desperacko d r a p i ą c powietrze, C h a r l i e
0 ' C o n n e I l z San Francisco Bay Bombers przechodzi właśnie do pozycji, której
każdy śmiałek rywalizujący w Roller Derby § obawia się najbardziej. Właśnie
został solidnie stuknięty przez Billa Grolla z New York Chiefs w trakcie mi-
strzostw rozgrywanych zeszłego m a j a na Shea Stadium. D r u ż y n a 0 ' C o n n e l l a
poniosła sromotną porażkę".

Rodzaj drużynowego sportu na w r o t k a c h — przyp• tłum.

EMOC: II 111 A W
U 0 ' C o n n e l l a widzimy taki sam
wyraz p r z e r a ż e n i a , j a k u kierowcy
ciężarówki, c h o ć t u t a j m o ż n a m u się
lepiej p r z y j r z e ć . G ó r n e p o w i e k i są
uniesione tak wysoko, j a k to tylko
możliwe, brwi uniesione i ściągnięte
ku sobie, a w a r g i są r o z c i ą g n i ę t e w po-
ziomie w s t r o n ę u s z u , przy j e d n o c z e -
snym c o f n i ę c i u p o d b r ó d k a .
Podpis pod tym zdjęciem, również
opublikowanym w czasopiśmie „Life",
głosi: „Dallas, 24 listopada 1963. Do-
kładny m o m e n t historycznego a k t u
z e m s t y uchwycony na kliszy, kiedy
Jack Ruby strzela do zabójcy Kennedy'ego, Harveya Lee O s w a l d a " .
D e t e k t y w J . R . Leavelle, widoczny po lewej s t r o n i e , w ł a ś n i e usłyszał od-
głos w y s t r z a ł u . N a j e g o twarzy m a l u j ą się z a r ó w n o s t r a c h , j a k i gniew. Brwi
ma o p u s z c z o n e i ś c i ą g n i ę t e ku sobie, tak że s t y k a j ą się z p o w i e k a m i , co
tworzy g r y m a s n a z w a n y p r z e z m n i e w rozdziale 6. „ p i o r u n u j ą c y m spojrze-
n i e m " , b ę d ą c y w y r a ź n ą e k s p r e s j ą g n i e w u . D o l n a część twarzy oraz położe-
nie głowy sygnalizują strach. U s t a są rozciągnięte w poziomie, a podbródek
wycofany, n a t o m i a s t cała głowa o d s u w a się od w y s t r z a ł u . S p r ó b u j zasłonić
dolną część j e g o twarzy dłonią, a zobaczysz na górnej jedynie gniew. Następnie
zmień połówki, zasłaniając górną część twarzy, a na dolnej ujrzysz ekspresję
strachu.
Chwilowe poczucie strachu, a może i przerażenia w reakcji na widok pisto-
letu jest czymś n o r m a l n y m , kiedy się nie wie, czy w n a s t ę p n e j kolejności broń
nie zostanie zwrócona przeciwko n a m (po wyrazie bólu na twarzy O s w a l d a
poznajemy, że strzał został j u ż oddany, a r e a k c j a spłoszenia u d e t e k t y w a Le-
avelle'a zaszła wcześniej). D e t e k t y w musiał być rozgniewany na zabójcę Ru-
by'ego, ponieważ jego zadaniem było zapobieżenie takiemu atakowi na Oswalda.
W s p o m n i a ł e m j u ż wcześniej, że n i e r z a d k o z d a r z a się n a m w obliczu zagro-
żenia doświadczać jednocześnie gniewu i strachu, i właśnie z tego rodzaju sy-
tuacją m a m y do czynienia w tym przypadku.
A t e r a z przyjrzyjmy się zdjęciom p o k a z u j ą c y m s u b t e l n e oznaki m i m i c z n e
świadczące o s t r a c h u i zaskoczeniu.
A B (NEUTRALNY) C

R u c h y oczu m a j ą kluczowe z n a c z e n i e z a r ó w n o dla e k s p r e s j i zaskoczenia,


j a k i strachu, a także dla odróżnienia j e d n e j od drugiej. N a fotografii A górne
powieki zostały tylko nieznacznie uniesione w porównaniu z n e u t r a l n ą twarzą
na zdjęciu B. Może to być o z n a k a zaskoczenia, ale bardziej prawdopodobne, że
j e s t to sygnał uwagi albo z a i n t e r e s o w a n i a . N a fotografii C g ó r n e powieki są
bardziej uniesione i w tym przypadku prawdopodobieństwo, że m a m y do czy-
nienia z zaskoczeniem, z m a r t w i e n i e m albo s t r a c h e m , j e s t j u ż b a r d z o duże. To,
która z tych opcji j e s t prawdziwa, będzie zależało od układu pozostałej części
twarzy (żadne ze zdjęć Eve nie u k a z u j e przerażenia, za którego wyraz u w a ż a m
b a r d z o e k s t r e m a l n e e k s p r e s j e , j a k i e m o ż n a z a o b s e r w o w a ć u kierowcy cięża-
rówki i u w r o t k a r z a ) .
Gdyby e k s p r e s j e o g r a n i c z a ł y się j e d y n i e do oczu, tak j a k n a zdjęciu C , ro-
dzaj sygnalizowanego przez nie uczucia zależałby od długości trwania takiego
s p o j r z e n i a . Gdyby r o z s z e r z e n i e oczu widoczne n a zdjęciu C u t r z y m y w a ł o się
przez s e k u n d ę albo dwie, bardziej p r a w d o p o d o b n e , że mielibyśmy wtedy do
czynienia z z a s k o c z e n i e m niż ze z m a r t w i e n i e m albo s t r a c h e m .

D E F

172 F. Vf o n TB ! » • " ' "


Już na pierwszy rzut oka powinno być widoczne, że na tych zdjęciach oczy
|,- ve wyrażają strach. Choć często mówi się o wyrazie oczu, zwykle nie odno-
simy si? samej gatki ocznej, ale do faktu, jaką j e j część dostrzegamy na sku-
tek zmian zachodzących w układzie powiek. Na tych fotografiach wskazówką
świadczącą o tym, że nie obserwujemy tu ani zaskoczenia, ani uwagi, lecz
strach, są dolne powieki. Kiedy napięciu dolnych powiek towarzyszy uniesie-
nie górnych, a pozostała część twarzy jest bez wyrazu, prawie zawsze m a m y
do czynienia z oznaką strachu. Przechodząc po kolei od zdjęcia D do zdjęcia F,
widzimy narastanie tego strachu. Odpowiada za to wzrastające uniesienie gór-
nych powiek. Na zdjęciu F górne powieki są skrajnie wysoko uniesione, tak bar-
dzo, jak Eve była to w stanie zademonstrować. Taki wyraz oczu nie jest efek-
tem strachu czy zmartwienia, ale może być sygnałem przerażenia, przy czym
bvłoby to bardzo kontrolowane przerażenie, przy którym p o k a z u j ą c a tę eks-
presję osoba s t a r a się ze wszystkich sił nie okazywać swoich uczuć.

G H

A teraz zobaczmy, j a k w przypadku zaskoczenia albo strachu zachowują się


brwi. Kiedy są one po prostu uniesione, jak na zdjęciu G, d a j e to dwuznaczny
wydźwięk. Ekspresja ta jest najczęściej sygnałem nacisku, podkreśleniem
czyichś słów. Jeśli o to właśnie chodzi, to usłyszymy jednocześnie wzrost gło-
śności podkreślonego słowa. Fotografia G może też wyrażać znak zapytania,
postawiony na końcu wypowiedzi. Przypomnij sobie, że w poprzednim roz-
dziale wspominałem, iż opuszczanie i ściąganie ku sobie brwi, tak j a k na
zdjęciu D ze strony 172, może służyć także do sygnalizacji znaku zapytania.
-Niektóre z naszych badań sugerowały, że jeśli j a k a ś osoba zna odpowiedź na
zadawane przez siebie pytanie i wykonuje jakiś ruch brwiami, najpewniej bę-
dzie to właśnie taki ruch, j a k ten przedstawiony na fotografii G. N a t o m i a s t
Jeśli osoba ta nie zna odpowiedzi na swoje pytanie, ruch brwi będzie polegał
raczej na ich obniżeniu i ściągnięciu ku sobie, j a k to pokazano w rozdziale 6.
Zdjęcie G może też pokazywać mimiczny odpowiednik wykrzyknika albo wyraz
niedowierzania, szczególnie kiedy obserwujemy ten grymas u osoby, która słu-
cha czyjejś przemowy. Same uniesione brwi, bez uniesionych powiek, rzadko
bywają wyrazem zaskoczenia.
Natomiast zdjęcie H pokazuje bardzo pewne oznaki zmartwienia albo stra-
chu, w tym sensie, że jeśli widzimy u kogoś taki wyraz twarzy, to bardzo wąt-
pliwe, że nie jest to sygnał odczuwanego strachu. Ale nie ma ani jednej ekspresji
mimicznej, która pojawiałaby się zawsze wtedy, kiedy odczuwamy j a k ą ś emocję;
można odczuwać strach, a z a r a z e m nie prezentować wyrazu takiego, j a k na
zdjęciu H — z uniesionymi i ściągniętymi ku sobie brwiami. Czasem nieobec-
ność tej ekspresji może być oczywiście wynikiem świadomej próby jej stłumienia,
ale nawet jeśli nie m a mowy o kontroli wyrazu twarzy, nie po każdym widać
wszystkie oznaki odczuwanej emocji. W obecnej chwili nie potrafimy jeszcze
powiedzieć, dlaczego się tak dzieje, nie wiemy nawet, czy osoby słabo okazujące
strach równie słabo prezentują także inne emocje — temu właśnie zagadnieniu
poświęcone są moje aktualne badania. Rzadko się jednak zdarza, żeby ekspresja
widoczna na zdjęciu H była p r e z e n t o w a n a pod nieobecność uczucia strachu.

I J

Uniesieniu górnych powiek towarzyszy zwykle napięcie dolnych, wraz z wy-


straszonym ustawieniem brwi, j a k to widać na fotografii J . Porównaj zdjęcie I
ze zdjęciem J — na tym drugim brwi są lekko uniesione, nie tak wyraźnie jak
na fotografii G, a oczy są rozszerzone dzięki uniesieniu górnych powiek. Po-
równanie pokazuje rolę powiek i brwi w rozróżnianiu strachu i zaskoczenia.
Wiemy, że fotografia I pokazuje raczej zaskoczenie, a nie strach, ponieważ
dolne powieki nie są napięte, a brwi nie są ściągnięte ku sobie, choć są uniesione.
O b a te ruchy występują natomiast na zdjęciu J .
K L

Skupmy się teraz na oznakach zaskoczenia i strachu w dolnej części twarzy.


W przypadku zaskoczenia szczęka opada ku dołowi, tak jak na zdjęciu K, na-
tomiast w przypadku strachu wargi zostają rozciągnięte tak, że ich kąciki kie-
rują się w stronę uszu, jak to pokazano na zdjęciu L (zwróć uwagę, że zdjęcie L
jest zmontowane z innych fotografii, ponieważ Eve miała trudności z wykona-
niem typowego dla strachu ruchu warg bez napinania dolnych powiek).

M N

Wcześniej przekonaliśmy się już, że brwi i powieki mogą samodzielnie sy-


gnalizować strach albo zaskoczenie, tak jak na fotografii I. Emocje te mogą być
pokazane nawet bez ruchu brwi, o ile do ruchu powiek dołączy również ruch
warg. Zdjęcie M ukazuje zaskoczenie, a zdjęcie N zmartwienie albo strach. Na
°bu nieobecne są ruchy brwi typowe dla tych emocji.
o

Fotografia O pokazuje, jak dużą rolę w sygnalizacji strachu odgrywa unie-


sienie górnych powiek. M i m o że dolne powieki nie są napięte, a widoczny tu
ruch brwi i ust można z reguły obserwować w przypadku zaskoczenia, to unie-
sienie górnych powiek jest na tym zdjęciu na tyle duże, że całość daje wrażenie
strachu (także to zdjęcie zostało utworzone poprzez wklejenie brwi z fotografii G
do innego zdjęcia).
Ponieważ strach i zaskoczenie są często ze sobą mylone, p a r a poniższych
fotografii pokazuje jeszcze j e d n o zestawienie obu tych rodzajów ekspresji,
malujących się na obu zdjęciach na całej twarzy; zdjęcie P pokazuje zaskocze-
nie, a zdjęcie Q strach.

P Q

Wykorzystywanie informacji wyczytanych z ekspresji


Rozważmy obecnie, w jaki sposób moglibyśmy wykorzystać informacje uzyskane
na podstawie czyjejś ekspresji strachu (nie będę się tu zajmował zaskoczeniem,
ponieważ z reguły nie m a m y problemu, w jaki sposób na nie zareagować, chyba

176 FUOPTB łr I A ufMir^Mi.


; / t na naszych oczach rozgrywa się zaprezentowany przeze mnie wcześniej
s c e n a r i u s z , w którym ktoś został zaskoczony przez coś, czego powinien być
albo twierdził, że jest — świadomy)". Dla objaśnień, w jak różny sposób
możemy wykorzystać wiedzę o czyimś strachu w porównaniu do wiedzy o czyimś
smutku albo gniewie, wykorzystam w większości te s a m e sytuacje, które opi-
sałem we wcześniejszych rozdziałach.
W dwóch poprzednich rozdziałach podkreślałem potrzebę zachowania ostroż-
ności, tak by nie zakładać, że wiemy, jakie j e s t źródło p o s t r z e g a n e j ekspresji.
Reakcje emocjonalne nie zdradzają n a m swoich przyczyn, zazwyczaj, choć nie
zawsze, możemy to wywnioskować z kontekstu sytuacyjnego, w którym do nich
dochodzi. W rozdziale 4. opisałem zjawisko nazwane przeze mnie błędem
Otella", polegające na tym, że zakładamy, iż znamy przyczyny d a n e j emocji,
nawet nie zastanawiając się nad możliwością, że może chodzić o zupełnie inne
jej powody. Nasz stan emocjonalny, nasze nastawienie, nasze oczekiwania, to,
w co chcielibyśmy wierzyć, a nawet to, w co nie chcielibyśmy wierzyć — wszystkie
te czynniki mogą wywoływać zaburzenia naszej interpretacji wyrazów twarzy,
albo, ściślej rzecz ujmując, naszej interpretacji tego, co jest przyczyną obserwo-
wanej emocji. Biorąc pod uwagę kontekst sytuacyjny, w którym została okazana
dana ekspresja, możemy zredukować liczbę możliwości, ale nawet to nie jest
pewne. Otellowi to nie pomogło. Jeśli będziesz pamiętał, że ekspresje emocjo-
nalne nie zdradzają swoich przyczyn i że nie można wykluczyć przyczyn innych
niż te, których byś się spodziewał, być może uda Ci się uniknąć błędu Otella.
Zastanów się nad ekspresjami pokazanymi na zdjęciach D, E, F, H, I, L
oraz N. Każda z nich mogłaby sygnalizować zmartwienie, ale na podstawie
samego wyrazu twarzy nie potrafiłbyś powiedzieć, czy zagrożenie jest w tym
przypadku bezpośrednie, czy n a d c i ą g a j ą c e . Nie wiedziałbyś też, j a k bardzo
intensywny strach kryje się za tymi ekspresjami, ponieważ mogą się one po-
jawiać, kiedy natężenie uczuć sięga od nieznacznego do umiarkowanego albo
kiedy uczucia te są bardziej intensywne, ale osoba, która ich doświadcza, stara
się świadomie kontrolować ich ekspresję.
Przypuśćmy, że j e s t e ś zwierzchnikiem przynoszącym p o d w ł a d n e m u złą
wiadomość: że nie dostanie awansu i że przypadnie on komuś innemu. Jeśli zo-
baczysz u niego którąś z tych ekspresji, jeszcze zanim zdążysz przekazać m u
informację, będzie to sugerowało, że pracownik oczekiwał niepowodzenia. Jeśli
ekspresje ujawnią się w trakcie i po przekazaniu informacji, będzie to sugero-
wało j e g o zatroskanie nad wpływem tej wiadomości na j e g o przyszłość. Choć
nie podpowiadam wcale, żebyś zdradził, iż dostrzegasz j e g o grymas strachu,

J a k pewnie p a m i ę t a s z , O t e l l o zabit swoją żonę, ponieważ nie rozumiał, że s t r a c h


przed tym, iż człowiek spotka się z n i e d o w i e r z a n i e m , wygląda tak s a m o j a k strach
przed karą za cudzołóstwo. O t e l l a do p o p e ł n i e n i a tego błędu przywiodła zazdrość.
dobrym zachowaniem może być w takiej sytuacji zapewnienie podwładnego
o tym, że nie ma on powodu, by obawiać się o swoją przyszłość w organizacji (je-
śli to prawda), albo sprowadzenie rozmowy na t e m a t , jakie plany powinien po-
czynić na przyszłość. Nie można j e d n a k wykluczyć, że j e g o strach nie m a nic
wspólnego z niepowodzeniem w osiągnięciu awansu, ale że podejrzewał, iż udało
Ci się odkryć coś innego, co mogłoby mu zaszkodzić. Być może wykorzystał
zwolnienie chorobowe do wyjazdu na wakacje i obawia się, że to odkryłeś; być
może zdefraudował j a k i e ś środki. A może martwi się z powodu wyznaczonej
wizyty u lekarza i jego uwaga odpłynęła na chwilę do tego właśnie zagadnienia?
N a j b a r d z i e j ostrożnym sposobem reakcji byłoby w tych okolicznościach py-
tanie: „Czy chciałbyś w tej sytuacji porozmawiać ze m n ą o czymś jeszcze?".
Możesz też posunąć się dalej i powiedzieć: „Wyczuwam, że chodzi o coś jeszcze,
o czym powinniśmy pogadać".
Odwróćmy tę sytuację: Ty jesteś teraz podwładnym, a Twoja zwierzchniczka
okazuje j e d n ą z tych zmartwionych albo przestraszonych ekspresji na chwilę
przed p o i n f o r m o w a n i e m Cię, że nie dostałeś awansu. Czy martwi się, j a k za-
reagujesz? Czy jest to wyraz empatii dla Twoich ewentualnych uczuć, poka-
zujący, że może się ona domyślać, iż martwisz się o swoją przyszłość? A może
myśli o czymś zupełnie innym, co się jej akurat w tym momencie przypomniało?
Nie zdołasz się tego dowiedzieć na podstawie samej ekspresji, ale zdając sobie
sprawę ze wszystkich tych alternatyw, będziesz przynajmniej świadomy, że sze-
fowa nie zamierza okazać Ci pogardy, czemu towarzyszyłaby adekwatna eks-
presja (którą z a j m i e m y się w kolejnym rozdziale), ani gniewu.
Jeśli Twoja nastoletnia córka okazuje przestraszony wyraz twarzy, kiedy py-
tasz ją o to, jak j e j poszło w szkole, albo okazuje ją któryś z Twoich przyjaciół
w reakcji na pytanie o to, jak mu się układa, to z racji dużo bliższej relacji z ty-
mi osobami możesz być o wiele bardziej bezpośredni. Nie możesz wiedzieć, czy
powodem ich strachu jesteś Ty sam, czy też w ich życiu doszło do jakiegoś zda-
rzenia albo może dopiero ma się stać coś, co wywołuje ich zmartwienie. Gdy-
bym miał podpowiadać, to sugerowałbym, żeby powiedzieć: „Czuję, że coś Cię
martwi, czy mogę Ci jakoś pomóc?".
Jeśli w reakcji na zadane małżonce pytanie o to, gdzie była po południu, kie-
dy próbowałeś się dodzwonić do niej do biura, widzisz u niej zmartwiony wyraz
twarzy, nie wyciągaj pochopnych wniosków i nie podejrzewaj od razu, że stoi
za tym jakaś intryga. Jeśli do głowy przyszło Ci właśnie coś takiego, to możliwe,
że jesteś przesadnie podejrzliwy (chyba że wiesz j u ż o tendencji żony do nie-
wierności; ale w takim razie dlaczego wciąż z nią jesteś?) i można się obawiać,
że bez żadnej przyczyny zrobisz się zazdrosny i zaczniesz j ą oskarżać. A mo-
gło się przecież zdarzyć, że żona poddała się jakimś badaniom i nie zna jeszcze
ich wyników, a m a powód, aby się ich obawiać. J a k j u ż mówiłem wcześniej,
emocje nie zdradzają n a m swoich przyczyn. Jeśli d a n a ekspresja nie współgra
/ ;l lctualną sytuacją albo z wypowiadanymi słowami, rozsądną reakcją będzie
zainteresowanie się, j a k a może być tego przyczyna i czy można jakoś pomóc.
Zaś n a j m ą d r z e j s z ą opcją może być zastosowanie się do rady, którą wypowie-
działem w odniesieniu do reakcji na strach dziecka, i zapytanie żony, czy coś
ją martwi.
8
Wstręt i pogarda

Ten człowiek obserwował, jak j e m z puszki amerykańskie jedzenie, które przy-


wiozłem ze sobą do tej odległej wioski ukrytej na nowogwinejskich wyżynach,
gdzie zamieszkiwało plemię Fore. Kiedy zauważyłem, jak na mnie patrzy, i do-
strzegłem ekspresję, która przemknęła po jego twarzy, upuściłem widelec i chwy-
ciłem za a p a r a t , który zawsze nosiłem na szyi (na szczęście Fore nie zdawali
sobie jeszcze sprawy, do czego służy a p a r a t , i byli przyzwyczajeni, że zbliżam
ten przedmiot do oka bez żadnego widocznego powodu, więc nie wywołało to
u tubylca skrępowania i nie odwrócił się ode mnie, zanim zdążyłem zrobić
zdjęcie). Oprócz egzemplifikacji klasycznej ekspresji wstrętu historia tego zdjęcia
obrazuje ważną rolę, jaką jedzenie odrażających substancji odgrywa w genero-
waniu wstrętu. Mężczyzna ten nawet nie musiał sam jeść tego j e d z e n i a , wy-
starczyło mu widzieć, j a k j a to robię, by wywołać w nim takie uczucie*.
Trzydzieści lat t e m u opisałem wstręt w n a s t ę p u j ą c y sposób.

„...jest to uczucie odrazy. Smak czegoś, co chce się wypluć, a nawet sama
myśl o zjedzeniu czegoś odpychającego wystarczy, by wzbudzić w nas
obrzydzenie. Zapach, k t ó r e m u chce się zablokować dostęp do naszych
nozdrzy lub od którego chce się uciec, sprawia, że czujemy wstręt. I także
w tym wypadku nawet myśl o tym, jak może pachnieć coś odrażającego,
wystarczy do wywołania tego uczucia. Widok czegoś, co może odrażająco
smakować albo pachnieć, potrafi wywołać w nas obrzydzenie. T a k ż e
dźwięki mogą wzbudzać w nas odrazę, jeśli tylko wiążą się ze wstrętnym
wydarzeniem. Nawet dotyk, poczucie czegoś odpychającego, takiego j a k
jakiś oślizgły przedmiot, może prowadzić do napływu takich emocji.

Mimo że przez długie lata zebrałem dziesiątki nowych fotografii prezentujących przy-
kłady wszystkich innych emocji, nie dysponuję żadnym zdjęciem w s t r ę t u . W y n a j ę t a
przeze mnie firma fotograficzna zdołała znaleźć jedynie zdjęcia odgrywanego wstrętu,
m i m o że nie było problemów ze znalezieniem nowych fotografii innych uczuć. Nie
m a się co dziwić, o d r a ż a j ą c e scenki nie są a t r a k c y j n e . Wydawcy czasopism oraz ich
r e k l a m o d a w c y u z n a j ą , że takie zdjęcia nie pomogą w sprzedaży ich produktów.
Wstręt może pojawiać się nie tylko pod wpływem smaków, zapachów,
wrażeń dotykowych, myśli, widoków albo dźwięków, ale też na skutek
działań innych osób, w reakcji na ich wygląd albo nawet w odniesieniu
do idei. Ludzie mogą mieć odrażający wygląd, a spoglądanie na nich mo-
że budzić wstręt. Niektóre osoby doświadczają tego uczucia na widok
zdeformowanych, okaleczonych ludzi albo kogoś brzydkiego. Obrzy-
dzenie może budzić r a n n y człowiek z odkrytymi r a n a m i . Również wi-
dok krwi albo oglądanie zabiegu chirurgicznego sprawia, że niektóre
osoby ogarnia wstręt. Uczucie to wzbudzają także pewne ludzkie działa-
nia: można czuć odrazę względem niektórych zachowań. Obiektem wstrę-
tu może być osoba znęcająca się nad psami albo kotami. Odrażający może
też być człowiek, który podejmuje praktyki seksualne uważane przez in-
nych za perwersję. A jeśli uważamy, że jakaś filozofia albo sposób trak-
towania ludzi jest poniżający, to one również mogą prowadzić do po-
czucia w s t r ę t u ' " .

Moje obserwacje znalazły od tego czasu poparcie i rozszerzenie w serii ba-


dań przeprowadzonych przez naukowca, który w zasadzie j a k o jedyny skupił
niemal wszystkie swoje wysiłki badawcze na eksploracji poczucia wstrętu. Psy-
cholog Paul Rozin, człowiek szczególnie czuły na uroki dobrej kuchni, jest prze-
konany, że u źródeł odrazy leży poczucie doustnej inkorporacji czegoś, co uważa
się za odpychające i nieczyste. Zgodnie z moją terminologią nazwałbym to wąt-
kiem wstrętu. Pomiędzy poszczególnymi k u l t u r a m i istnieją j e d n a k duże róż-
nice odnośnie do tego, jakie pokarmy uznaje się za odrażające. Dobrą ilustracją
tego stwierdzenia jest zdjęcie mężczyzny z Nowej Gwinei. Okazuje on odrazę
pod wpływem widoku i zapachu jedzenia,
które j a uważałem za smaczne. Istnieją
również różnice w obrębie poszczególnych
kultur. Moja żona uwielbia surowe ostrygi,
ale dla mnie są one o d r a ż a j ą c e . W pew-
nych rejonach C h i n za prawdziwy rary-
tas uważa się psy, podczas gdy większości
ludzi Zachodu sama myśl o ich jedzeniu
wydaje się odrażająca. Ale można określić
pewne uniwersalne czynniki uruchamia-
j ą c e tę emocję.
Rozin odkrył, że n a j p o t ę ż n i e j s z y m
uniwersalnym czynnikiem spustowym są
wydzieliny ciała: odchody, wymioty, uryna,
śluz i krew. Znany amerykański psycholog
Gordon Allport zasugerował w roku 1955
pewien „eksperyment myślowy" na t e m a t wstrętu, który możesz przeprowa-
dzić we własnej głowie, aby p r z e k o n a ć się, czy wszystko potoczy się zgodnie
y jego przewidywaniami: „Pomyśl najpierw o przełykaniu śliny albo po prostu
to zrób. N a s t ę p n i e wyobraź sobie, że wypluwasz j ą do kubka i pijesz! Coś, co
wydawało się naturalne i »swojskie«, nagle stało się obce i odrażające" 2 . Rozin
przeprowadził ten eksperyment naprawdę, prosząc jego uczestników o wypicie
kubka wody po tym, jak do niego napluli, i odkrył, że Allport miał rację. Mimo
że chwilę wcześniej ślina znajdowała się w ich własnych ustach, badani nie
chcieli wypić szklanki wody, do której napluli. Rozin twierdzi, że kiedy wydzielina
opuści ciało, staje się dla nas o d r a ż a j ą c a .
Wstręt nie pojawia się j a k o odrębna emocja aż do okresu między czwartym
a ósmym rokiem życia. Wcześniej obserwujemy niesmak, odrzucenie rzeczy,
które źle s m a k u j ą , ale nie wstręt. Rozin poprosił dzieci i dorosłych o dotknięcie
i zjedzenie czekolady, którą uformowano na kształt psich odchodów. Do okresu
między czwartym a siódmym rokiem życia zadanie to nie robiło na dzieciach
wrażenia, ale większość dorosłych nie chciała go wykonać. W podobnym ekspe-
rymencie, jeśli wrzucić wysterylizowanego konika polnego do mleka albo soku,
nie powstrzyma to dzieci poniżej czwartego roku życia od j e g o wypicia 1 .
Wstręt jest fascynujący zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. Rozin przy-
pomina n a m , że w sklepach z g a d ż e t a m i m o ż n a kupić realistyczne imitacje
wymiotów, śluzu i odchodów, a ich głównymi nabywcami są mali chłopcy. Ist-
nieje cały gatunek żartów koncentrujących się wokół wstrętu. Program telewi-
zyjny Beavis and Butt-head, który cieszył się o g r o m n ą popularnością wśród na-
stolatków, a także przeznaczone dla mniejszych dzieci programy z serii Captain
Underpants i Garbage Pail Kids obracają się wokół odrażających sytuacji.

Rozin wyjaśnia tę różnicę, postulując, że młodsze dzieci nie posiadają zdolności umy-
słowych, które pozwalałyby im n a odczuwanie w s t r ę t u — na przykład zdolności do
rozpoznawania, że wygląd może mijać się z rzeczywistością, jak w przypadku czekola-
dowych psich odchodów. Teza ta jest również zgodna z jego poglądem, że zwierzęta
nie czują w s t r ę t u . M o i m z d a n i e m wyjątkowość takiego f u n d a m e n t a l n e g o sposobu
reagowania na rzeczywistość dla ludzkiego g a t u n k u byłaby czymś niezwykłym, więc
poprosiłem o opinię w tej sprawie specjalistę od zachowania zwierząt, F r a n s a de
Waala. O t o , co odpisał: „ E m o c j a ta musi się pojawiać u innych naczelnych. W s t r ę t
musiał mieć pierwotnie coś wspólnego z odrzuceniem jedzenia, a wszystkie naczelne
s
ą do tego w oczywisty sposób zdolne. Co do specyficznej ekspresji, to trudniej na to
odpowiedzieć". J a k na razie zagadnienie to wydaje się nierozstrzygnięte, ponieważ nikt
nie przeprowadził b a d a ń nakierowanych specyficznie n a odkrycie, czy e k s p r e s j a
wyjątkowa dla odrzucenia p o k a r m u pojawia się również u innych naczelnych, a jeśli
tak, to czy j e s t o n a p r e z e n t o w a n a również w reakcji n a przewinienia o c h a r a k t e r z e
społecznym.
Profesor prawa William Miller zauważa w swojej fascynującej książce The
Anatomy ofDisgust, że wstręt fascynuje nie tylko dzieci. „ [ W s t r ę t ] m a pewien
powab i jest fascynujący, co przejawia się w trudności, j a k ą sprawia n a m od-
wrócenie wzroku od strasznego wypadku [...] albo w atrakcyjności filmów
grozy 3 . [...] Nasze własne smarki, odchody i uryna są dla nas nieczyste i od-
rażające, [a m i m o to j e s t e ś m y nimi] [...] w niezwykły sposób zainteresowani
[...] oglądamy te nasze wytwory częściej, niż to przyznajemy [...] jakże często
ludzie oglądają chusteczkę albo papier, w który właśnie wyczyścili nos" 4 . Suk-
ces kasowy takich filmów, j a k np. Sposób Na Blondynkę nie jest zasługą wyłącznie
nastolatków.
Rozin rozróżnia wstręt podstawowy i coś, co nazywa wstrętem interperso-
nalnym 5 . Wymienia cztery grupy wyuczonych interpersonalnych czynników
spustowych: obcość, chorobę, zły los oraz zepsucie moralne. Moje badania, które
przeprowadziłem wraz z M a u r e e n 0'Sullivan, dostarczają pewnych argumen-
tów na poparcie tezy Rozina. Poprosiliśmy s t u d e n t ó w o zapisanie n a j b a r d z i e j
intensywnych epizodów wstrętu, jakie mogliby sobie wyobrazić. Opisywano wą-
tek oralnego skażenia (np. zmuszenie kogoś do zjedzenia cudzych wymiotów),
ale stanowił on jedynie 11% propozycji. Najczęściej wymienianym czynnikiem
spustowym uruchamiającym ekstremalny wstręt (wymieniło go 62% badanych)
było moralnie niedopuszczalne zachowanie, takie j a k to, którego świadkami
byli żołnierze a m e r y k a ń s c y odkrywający nazistowskie zbrodnie popełnione
w obozach koncentracyjnych. Prawie połowa z wymienianych zachowań moral-
nie niedopuszczalnych dotyczyła odrażających działań o c h a r a k t e r z e seksu-
alnym, takich jak seks z małym dzieckiem. O s t a t n i a grupa przykładów, wymie-
niana przez 18% badanych, dotyczyła fizycznej odrazy niezwiązanej zjedzeniem,
takiej j a k ta odczuwana po znalezieniu zwłok, z których wychodzą robaki 6 .
Nasze rezultaty s u g e r u j ą , że u dorosłych to właśnie zjawiska i n t e r p e r s o n a l n e
są szczególnie odrażające pod względem moralnym, a nie podstawowy wstręt
wynikający z d o u s t n e g o skażenia.
Powiedziałem wcześniej, że podstawowy wstręt Rozina stanowi wątek emo-
cjonalny, i że jeśli m a on rację, iż cztery interpersonalne formy wstrętu — ob-
cość, choroba, zły los oraz zepsucie moralne — są wyuczone, to stanowiłyby one
wariacje na t e m a t tego w ą t k u . Wydaje mi się j e d n a k możliwe, że wszystkie
cztery formy interpersonalnego wstrętu również mają status w ą t k u i są obecne
w każdej kulturze, a różnią się tylko wyuczonymi szczegółami, które są zależne
od jednostki, grupy społecznej i kultury. Przykładowo, każdy może reagować
wstrętem na osobę zepsutą moralnie, ale już definicja zepsucia moralnego mo-
że być zróżnicowana. Co jest obce, a co dobrze znane, oraz co uważamy za zły
los, również zmienia się zależnie od okoliczności, ale nie dotyczy to chyba cho-
roby. Ludzie dotknięci ciężką d e f o r m a c j ą ciała, cieknącymi wrzodami i in-
nymi tego rodzaju przypadłościami mogą być odrażający w każdej kulturze.
Miller zwraca uwagę, że kultury m a j ą większe pole m a n e w r u , jeśli chodzi
0 włączanie jakichś rzeczy albo zachowań w pole odczuwania wstrętu, niż jeśli
c h o d z i o wykluczanie ich z tego pola. J e s t to zgodne z i d e a m i o m a w i a n y m i
w rozdziałach 2., 3. i 4., w których a r g u m e n t o w a ł e m , że emocjonalna baza
danych każdego człowieka jest otwarta, nie zaś z a m k n i ę t a . T e bazy danych,
wraz z programami kierującymi naszą reakcją na własne zmienne emocje, nie
są puste w momencie naszych narodzin. Ewolucja zdążyła już w nich zapisać
instrukcje mówiące nam, w jaki sposób i na co reagować. J a k zwraca uwagę Mil-
ler, instrukcje te trudno zmienić, ale ponieważ baza danych jest otwarta, mo-
żemy uczyć się nowych czynników spustowych i nowych reakcji emocjonalnych.
Choć zarówno Japończycy, j a k i Amerykanie reagują w s t r ę t e m na odchody
1 doustną inkorporację, to Rozin odkrył różnice w odniesieniu do wstrętu spo-
łecznego. Osoba niewpasowana w aktualny porządek społeczny i niesprawie-
dliwie krytykująca innych wywoływała wstręt u Japończyków. Amerykanie czuli
odrazę do ludzi, którzy zachowywali się w brutalny sposób albo byli rasistami.
Ale nie wszystkie przejawy wstrętu społecznego są zależne od kultury. Rozin
odkrył, że w wielu kulturach ludzie czują obrzydzenie do polityków!
Dodatkowo, oprócz czterech rodzajów wstrętu interpersonalnego opisanych
przez Rozina, jest jeszcze j e d e n typ tego uczucia — nazywany przeze mnie
wstrętem z przesytu — który s u g e r u j ą odkrycia psychologów J o h n a G o t t m a n a ,
Erica Woodina i Roberta Levensona. Ich badania zasługują na szczególną uwagę,
ponieważ są oni jedynymi naukowcami, którym udało się dokonać precyzyjnego
pomiaru ekspresji emocji w trakcie j e d n e j z najbardziej naładowanych emo-
cjami interakcji, j a k a ma miejsce na gruncie życia społecznego — w relacji
między m ę ż e m i żoną*.
Co zadziwiające, ekspresja wstrętu u żony, skierowana do j e j męża podczas
rozmowy, w której oboje próbowali rozwiązać jakiś konflikt, okazała się pro-
gnozować, jaką ilość czasu w ciągu kolejnych czterech lat para spędzi oddzielnie 7 .
C o t t m a n odkrył, że ekspresja wstrętu u żony pojawiała się z reguły w reakcji na
wycofanie męża (odgradzanie się m u r e m opisane w rozdziale 6.), kiedy nie po-
trafił on sobie poradzić z j e j emocjami. Mówiąc kolokwialnie, żona miała dość,
zachowanie to po prostu się j e j przejadło. Zwróć uwagę, że m e t a f o r a nawią-
zująca do jedzenia wydaje się bardzo stosowna. Jeśli własny p a r t n e r wydaje Ci
się odpychający, nie m a się co dziwić, że przyszłość nie maluje się w wesołych
barwach (wrócimy jeszcze do odkryć G o t t m a n a w późniejszej części tego roz-
działu, kiedy z a j m ę się opisem pogardy).

:
Dla porównania trzeba dodać, że większość naukowców bada emocje u ludzi, którzy są
sami albo zaangażowani w j a k ą ś trywialną interakcję, a zamiast obserwować, co ludzie
n a p r a w d ę robią, naukowcy proszą swoich b a d a n y c h o wypełnienie kwestionariuszy
każących im opisać, j a k sobie wyobrażają d a n e uczucie albo j a k j e w s p o m i n a j ą .
Miller czyni bardzo interesujące spostrzeżenie: że w intymnych związkach
obniżamy próg tego, co u z n a j e m y za o d r a ż a j ą c e . Dobrym tego przykładem
jest „...wymiana pieluch, sprzątanie zwróconego pokarmu, inne formy opieki
nad chorymi i niedołężnymi bliskimi. [...] Rodzice będą dbali o dzieci choćby
nie wiem co, będą usuwali ich odchody, ryzykując ubrudzenie nimi rąk i ubra-
nia, będą znosili, kiedy dziecku zdarzy się oddać na nich kał. [...] Przezwycię-
żanie wstrętu, nieodłącznego w przypadku nieczystych substancji, j e s t em-
blematyczne dla bezwarunkowej n a t u r y troskliwej miłości rodzicielskiej" 8 .
Do takiego samego zawieszenia wstrętu dochodzi między p a r t n e r a m i sek-
sualnymi. Ponownie zacytuję Millera: ,Język drugiej osoby w Twoich ustach
może być oznaką bliskości, ponieważ może to być również obrzydliwa napaść.
[...] Seks za zgodą obu stron oznacza obopólne przekroczenie obwarowanych
wstrętem granic. [...] Seks jest tylko j e d n y m ze sposobów na przekroczenie tej
granicy, a łączy się z nim j e d e n rodzaj nagości. Istnieją również inne rodzaje
nagości, sposoby odsłaniania się i typy wiedzy, na których budowana jest inten-
sywna bliskość, bliskość oznaczająca długotrwały, ścisły i pełen miłości kontakt.
Myśli się wtedy o odkrywaniu i dzieleniu ze sobą wątpliwości, trosk, zmartwień;
o wyznaniach dotyczących swoich aspiracji, własnych braków, a także porażek;
wreszcie także o tym, że możemy być postrzegani ze wszystkimi swoimi bra-
kami, słabościami i p o t r z e b a m i , [...] Moglibyśmy zdefiniować naszych
przyjaciół i bliskie n a m osoby j a k o ludzi, którym pozwalamy na wyżalanie się
przed nami, w zamian za co my możemy żalić się tym osobom, a obie strony ro-
zumieją, że takie żalenie się jest przywilejem bliskości, i że nasze poczucie god-
ności oraz wstręt niechybnie by się t e m u sprzeciwiły w przypadku braku tego
przywileju. [...] Miłość [...] pozwala innym osobom na zobaczenie nas w ta-
kim świetle, że wywołałoby to w nas wstyd, a u innych ludzi wstręt § , gdyby
nie wpływ miłości" 9 .
Niezwykłe spostrzeżenia Millera sugerują społeczne funkcje wstrętu, które
inaczej nie byłyby widoczne. Zawieszenie wstrętu prowadzi do bliskości i jest
oznaką osobistego zaangażowania. To akceptacja rzeczy, które innym osobom
mogłyby się wydać godne wstydu, to zaangażowanie w ząchowania fizyczne,

Mój wydawca zwraca uwagę, że istnieje różnica między zawieszeniem wstrętu ze strony
rodziców a tym samym ze strony kochanków. N a tyle, na ile potrafię to ocenić, pielu-
chy dziecka zawsze są o d r a ż a j ą c e , nawet jeśli j e s t to nasze dziecko. K o c h a j ą c y ro-
dzice przezwyciężają swój wstręt, żeby móc zajmować się dzieckiem, wciąż j e d n a k go
odczuwają. N a t o m i a s t w przypadku seksu dochodzi do zmiany. J ę z y k d r u g i e j osoby
w naszych ustach wcale nie jest odrażający — wręcz przeciwnie. Dlatego w pierwszym
przypadku m o ż e m y mówić o przezwyciężeniu w s t r ę t u albo o j e g o zawieszeniu, na-
tomiast w d r u g i m przypadku wstręt j e s t p r z e k s z t a ł c a n y w coś zupełnie innego.
które z innymi osobami byłyby odrażające — nie chodzi tu tylko o seks. Po-
myśl, jak różniłoby się s p r z ą t a n i e wymiocin obcego człowieka od s p r z ą t a n i a
w y m i o c i n kochanej osoby — może to być nie tylko oznaka miłości, ale i środek

na jej wzmocnienie.
Inną bardzo ważną funkcją wstrętu jest oddalenie nas od tego, co odra-
żające. Oczywiście użytecznym zachowaniem jest niejedzenie gnijącego po-
karmu, a wstręt społeczny odsuwa nas w analogiczny sposób od zjawisk, które
uważamy za godne potępienia. Zgodnie z tezą Millera jest to osąd moralny,
dzięki któremu nie stać nas na kompromis z odrażającą osobą ani z odrażają-
cym zachowaniem. Badaczka prawa M a r t h a N u s s b a u m pisze, że „większość
społeczeństw uczy swoich członków unikania pewnych g r u p ludzi, których
definiuje j a k o fizycznie odrażających'" 0 . Niestety, może to być również nie-
bezpieczne uczucie, ponieważ odczłowiecza ono osoby uważane za odrażające,
a w konsekwencji pozwala n a m nie traktować ich j a k ludzi.
Pewne zachowania uznaje się często za nielegalne, ponieważ obrażają one
moralność publiczną (budzą wstręt), a są wśród nich takie zjawiska, j a k por-
nografia dziecięca albo nieprzyzwoitość. N u s s b a u m uważa, że prawo nie po-
winno opierać się na tym, co ktoś uważa za o d r a ż a j ą c e , i s u g e r u j e , że za pod-
stawę naszego osądu prawnego powinno n a m służyć raczej oburzenie, a nie
wstręt. „ [ O b u r z e n i e ] jest uczuciem moralnym dużo lepiej dostosowanym do
osądu prawnego i można na nim polegać w o wiele większym stopniu niż na
wstręcie. Stoi za nim rozumowanie, które może być publicznie zakomunikowane,
i nie prowadzi ono do dyskusyjnego postrzegania przestępcy j a k owada albo
ślimaka. Przeciwnie, potwierdza ono stanowczo jego przynależność do moral-
nej wspólnoty i osądza j e g o działania na m o r a l n e j podstawie"".
Zwracając uwagę, że stan emocjonalny sprawcy w momencie popełnienia
przestępstwa może być uznawany za okoliczność łagodzącą, Nussbaum twierdzi,
że wstręt nie jest emocją, którą powinno się w tej sytuacji brać pod uwagę., J e d n o
zabójstwo nie jest gorsze od drugiego z powodu większej obrzydliwości...'" 2 .
Rozsądną odpowiedzią na w s t r ę t j e s t j e j z d a n i e m „oddalenie się z miejsca,
w którym przebywasz, aby nie zabić osoby, która przyprawia Cię o odrazę —
np. homoseksualistów. [Samo] poczucie z a b r u d z e n i a albo obrzydzenia z czy-
jegoś powodu nigdy nie jest wystarczającym powodem, by uzasadnić stosowa-
nie przemocy wobec tej osoby'" 3 .
Ci, którzy usprawiedliwiają najgorsze poniżenia innych ludzi, często na-
zywają swoje ofiary zwierzętami (i nie chodzi tu o żadne miłe egzemplarze);
czasem wobec ofiar używa się określenia jakiejś nieożywionej odrażającej sub-
stancji, takiej j a k plugastwo albo męty. O b a w i a m się, że oburzenie również
może być użyte dla usprawiedliwienia m o r d e r s t w a , a nawet t o r t u r , ale nie
WJXVJ uai 1CI « ja».ie wznosi mięazy , j a " a innymi wstręt (Nussbaum
skoncentrowała się oczywiście na użyciu emocji dla uzasadnienia praw, a nie
dla usprawiedliwienia działań, legalnych czy nielegalnych). J e d n ą z barier albo
blokad, które mogłyby, j a k się wydaje, zahamować przemoc, jest widok i odgłos
cierpień ofiary, j e j krzyki i j e j krew. Ale nie zawsze się tak dzieje, być może
dlatego, że te dowody j e j cierpienia sprawiają, iż budzi ona wstręt. Nawet jeśli
w naszych myślach odnośnie do drugiej osoby nie m a początkowo odrazy, wi-
dok jej krwi i zniekształcenia j e j ciała, będące e f e k t e m ran albo t o r t u r , mogą
wywołać raczej wstręt, a nie zatroskanie.
N a wczesnym etapie moich b a d a ń nad ekspresją emocji w różnych kultu-
rach odkryłem, że filmy przedstawiające cierpiących ludzi — film z tubylczego
rytuału obrzezania albo z operacji oka — wywoływały wyraz odrazy na twa-
rzach większości studentów, których badałem w Japonii i w Ameryce. Pokazy-
wałem też inne filmy treningowe dla lekarzy, z których j e d e n prezentował prze-
cinanie ciała i dużo krwi w ramach operacji chirurgicznej, a drugi przedstawiał
stojącego człowieka z poparzeniami trzeciego stopnia, kiedy spalona skóra była
usuwana z j e g o ciała. Także i w tym przypadku większość osób okazywała i de-
klarowała uczucie odrazy. Filmy te mogły być używane wymiennie, ponieważ
wywoływały takie same emocje, i są one pośród najczęściej wykorzystywanych
bodźców filmowych w b a d a n i a c h emocji.
Była też j e d n a k mniejszościowa grupa (około 20%), która wykazywała bar-
dzo o d m i e n n e reakcje na widok cierpienia innych osób przedstawionego na
filmach. Zamiast okazywać wstręt, ludzie ci reagowali s m u t k i e m i bólem, tak
jakby identyfikowali się z ofiarą.
Wygląda na to, iż n a t u r a skonstruowała nas w ten sposób, że czujemy odrazę
na widok wnętrza ciała obcej osoby, szczególnie jeśli towarzyszy temu duża ilość
krwi. T a reakcja wstrętu jest zawieszana w przypadku, kiedy druga osoba nie
jest n a m obca, ale bliska, np. jesteśmy z nią spokrewnieni. W takiej sytuacji je-
steśmy zmotywowani, żeby starać się zredukować cierpienie tej osoby, a nie
uciekać. Można sobie wyobrazić, w jaki sposób odraza wobec fizycznych oznak
cierpienia albo choroby mogła kiedyś służyć zmniejszeniu ryzyka zarażenia, ale
ceną za to jest redukcja naszej zdolności do empatii i współczucia, które mogą
być bardzo przydatne w budowaniu wspólnoty.
Ani empatia, ani współczucie nie są emocjami; odnoszą się one do naszych
reakcji na emocje drugiej osoby. Dzięki e m p a t i i kognitywnej rozpoznajemy, co
czuje drugi człowiek. Dzięki empatii emocjonalnej możemy naprawdę poczuć to,
co czuje d r u g a osoba, natomiast dzięki empatii współczującej chcemy pomagać
innym w radzeniu sobie z ich położeniem i emocjami. E m p a t i a kognitywna

150 E M O C J E UJAWNIONE
jest konieczna, by móc osiągnąć którąś z pozostałych form empatii, ale nie mu-
simy mieć e m p a t i i emocjonalnej, żeby wykazywać e m p a t i ę współczującą" 1 4 .
Pogarda jest spokrewniona ze wstrętem, ale się od niego różni. Nie udało
mi się znaleźć żadnej fotografii prasowej, która mogłaby służyć za ilustrację
lego uczucia. T a k jak wstręt, pogarda nieczęsto t r a f i a na łamy czasopism,
/ d j ę c i e H pod koniec tego rozdziału pokazuje przykładową ekspresję.
Wiele lat t e m u odróżniałem pogardę od wstrętu w n a s t ę p u j ą c y sposób.

„Pogardę odczuwamy jedynie wobec ludzi i ich zachowań, a nie wobec


smaków, zapachów i wrażeń dotykowych. Wejście w psią kupę może
wywołać wstręt, ale nigdy pogardę, sama myśl o zjedzeniu cielęcego
móżdżku może być obrzydliwa, ale nigdy nie wzbudzi pogardy. Można
j e d n a k pogardzać osobami, które jedzą takie odrażające rzeczy, po-
nieważ p o g a r d a zawiera e l e m e n t wyższości odczuwanej względem j e j
obiektu. Lekceważąca niechęć wobec osób albo ich zachowań sprawia,
że czujesz się od nich lepszy (zazwyczaj w sensie m o r a l n y m ) . Ich po-
stępek jest poniżający, ale nie musisz od razu od nich uciekać, co zro-
biłbyś w przypadku wstrętu'" 5 .

Nie m a niestety żadnego Paula Rozina od pogardy, nikt nie uczynił przed-
miotem swoich b a d a ń tej właśnie emocji. Miller dokonał i n t e r e s u j ą c e g o spo-
strzeżenia: że m i m o poczucia wyższości względem drugiej osoby, z j a k i m
mamy do czynienia w przypadku pogardy, ludzie o niższej pozycji mogą pogar-
dzać swoimi zwierzchnikami. Pomyśl tylko o „pogardzie, j a k ą nastolatki od-
czuwają względem dorosłych, kobiety względem mężczyzn, słudzy względem
panów, pracownicy względem szefów, [...] czarni względem białych, niewy-
kształceni względem wykształconych... 1 6 . Pogarda skierowana do góry [...]

Sposób użycia tych terminów na gruncie buddyzmu tybetańskiego jest inny, ale po-
dobny. Używane przez nich określenie odnoszące się do naszej zdolności do empatii
można, zdaniem Dalajlamy, przełożyć jako „niezdolność do znoszenia widoku cudze-
go cierpienia". Nie chodzi zatem o to, że ucieka się przed tym widokiem, a wręcz
przeciwnie: „To właśnie on sprawia, [...] że krzywimy się na widok doznawanej przez
drugą osobę krzywdy i cierpimy, stając twarzą w twarz z cudzym cierpieniem". Bud-
dyjskie użycie terminu współczucie zakłada dużo więcej niż to, co wyrażamy tym sło-
wem po angielsku. Wyjaśnienie tej różnicy odwiodłoby nas daleko od zagadnienia
wstrętu, lecz warto zauważyć, że buddyści uważają zarówno empatię, jak i współczu-
cie za ludzkie zdolności, których nie trzeba się uczyć, ale trzeba kultywować, jeśli
mają się ujawniać. Przyjmuję, że oznacza to, iż jeśli mamy uważać wszystkich ludzi
za naszych bliźnich, zawiesić swoją odrazę wobec krwawych oznak cierpienia i szkód
wyrządzonych przez choroby, musimy nad tym pracować, ponieważ natura wcale
nam tego zadania nie ułatwiła.

WSTRĘT I POGARDA
l Ziajinuj£JL-yiIl 11 IZ. sz-4 pozycję na podkreślenie swojej wyższo-
ści pod względem jakiejś specyficznej cechy. [...] Osoby na niższym szczeblu
wiedzą, że ich pozycja jest postrzegana przez innych j a k o niższa oraz że w ja-
kimś sensie inni nimi p o g a r d z a j ą . . . ' " 7 .
Aby przekonać się o znaczeniu pogardy, zastanówmy się nad poniższym
zestawem niezwykłych odkryć, jakich dostarczyły przeprowadzone przez Gott-
m a n a i j e g o kolegów badania nad i n t e r a k c j a m i małżeńskimi. Zony, których
mężowie okazywali im pogardę:

• czuły się przytłoczone;


• były przekonane, że ich problemów nie da się rozwiązać;
• były przekonane, że ich problemy małżeńskie były poważne;
• w ciągu kolejnych czterech lat często zapadały na choroby.

Fakt, że okazywana przez mężów ekspresja wstrętu albo gniewu nie prowadziła
do podobnych rezultatów, podkreśla zasadność wyróżniania pogardy jako osobnej
emocji (nie jest to rozróżnienie uznawane przez wszystkich badaczy emocji).
Pogarda, tak jak wszystkie inne emocje, którymi się już zajmowaliśmy, może
odznaczać się różną siłą albo intensywnością, podobnie jak wstręt. Podejrze-
wam, że górna granica rozciąga się znacznie dalej w przypadku w s t r ę t u niż
pogardy, czyli że maksymalne natężenie pogardy pod względem siły nawet się
nie zbliża do m a k s y m a l n e g o n a t ę ż e n i a w s t r ę t u .
Wstręt jest bez wątpienia negatywną emocją; nie jest to miłe uczucie, nawet
jeśli jesteśmy nim, jak już wcześniej wspomniałem, bardziej zafascynowani, niż
można by się tego było spodziewać w przypadku niemiłej emocji. Kiedy jest in-
tensywny, nie m a wątpliwości, że związane z nim doznania są n i e p r z y j e m n e
i prowadzą do mdłości. Sam nie j e s t e m już natomiast równie mocno przeko-
nany, że pogarda też jest negatywnym uczuciem, przeciwnie, sądzę, że jest ona
miła dla wielu osób, które ją odczuwają. Po fakcie możemy czuć zażenowanie
spowodowane tym, że dopuściliśmy taką emocję, ale doznania, których do-
świadczamy pod j e j wpływem, są bardziej p r z y j e m n e niż nieprzyjemne. Nie
oznacza to, że emocja ta m a korzystny wpływ na innych. Wyniki G o t t m a n a
pokazują, że tak nie jest. Ale doznania odczuwane w trakcie przeżywania po-
gardy nie są koniecznie nieprzyjemne. T r u d n o uchwycić jak^ś inną funkcję po-
gardy niż sygnalizowanie poczucia wyższości, pokazanie, że nie musimy się
dostosowywać ani dogadywać. Uczucie to służy podkreśleniu swojej siły albo sta-
tusu. Osoby mniej pewne swojego statusu mogą z większym prawdopodobień-
stwem odwoływać się do pogardy, aby podkreślić swoją wyższość wobec innych.
Pogardzie często towarzyszy łagodna forma gniewu, taka j a k rozdrażnienie,
choć można ją też odczuwać bez żadnego odcienia gniewu. Gniew może też
występować na przemian ze wstrętem, jeśli odczuwająca wstręt osoba jest roz-
gniewana, że coś ją doprowadziło do tego stanu.

150 E M O C J E UJAWNIONE
Nie m a m y słów na opisanie nastrojów związanych ze wstrętem albo pogar-
dą, ale nie oznacza to, że emocji tych nie doświadczamy, a tylko, że dyspo-
nujemy prostym sposobem na ich określanie. Przeczucie mówi mi, że takie
n a s t r o j e istnieją, ale nie wiem o żadnych badaniach ani teoriach, które by

s ię nimi zajmowały.
Zastanówmy się teraz, czy istnieją zaburzenia emocjonalne powiązane ze
wstrętem albo z pogardą. W artykule zatytułowanym „Wstręt — Z a p o m n i a n a
Emocja Psychiatrii" psychiatrzy Mary L. Phillips, Carl Senior, T o m Fahy i A.S.
David sugerują, że chociaż wstręt nie jest uznawany za ważny w zaburzeniach
psychicznych, to j e g o rola w pewnej liczbie takich zaburzeń jest znacząca 1 8 .
Zaburzenia związane ze w s t r ę t e m wydają się odgrywać ważną rolę w nerwicy
natręctw, co przejawia się obsesyjnym myśleniem o brudzie i zanieczyszczeniu
oraz przesadną potrzebą mycia. Na wstręcie mogą być też o p a r t e fobie przed
zwierzętami, zaś fobie społeczne, w których d o t k n i ę t a nimi osoba obawia się
upokorzenia, mogą łączyć w sobie elementy wstrętu zwróconego przeciwko sobie.
Zaburzenia wstrętu mogą też być czynnikiem powodującym fobię na krew. Lu-
dzie cierpiący na zaburzenia odżywiania, takie j a k anoreksja albo bulimia,
czują silny wstręt względem części własnego ciała, seksualności i pewnych po-
karmów. Do chwili obecnej nie m a żadnych twierdzeń odnośnie do zaburzeń
psychiatrycznych, które miałyby wiązać się ze w s t r ę t e m .

Rozpoznawanie wstrętu i pogardy u siebie


Zajmijmy się teraz wewnętrznymi doznaniami, których doświadczamy w przy-
padku w s t r ę t u i pogardy. Przywołanie odczucia w s t r ę t u powinno być łatwe,
kiedy pomyślimy o jednym z wątków doustnej inkorporacji albo o jakimś mo-
ralnie niedopuszczalnym zachowaniu. Zwróć uwagę na d o z n a n i a w gardle,
gdzie pojawia się uczucie lekkiego dławienia. Zwiększa się także czułość górnej
wargi i nozdrzy, j a k gdyby wrażliwość tych części twarzy została wzmocniona,
byś mógł być ich bardziej świadomy. Po rozluźnieniu jeszcze raz spróbuj do-
świadczyć wstrętu, ale w tak nikłym stopniu, jak to tylko możliwe, ponownie
skupiając się na doznaniach w gardle, w nozdrzach i w górnej wardze.
Dużo t r u d n i e j jest zidentyfikować doznania związane z pogardą. Pomyśl
o czyimś zachowaniu, które nie wywołało w Tobie wstrętu, ale spowodowało, że
poczułeś wobec tej osoby pogardę. Może to być ktoś wpychający się do kolejki,
ktoś, kto ściąga, ktoś, kto popisuje się znajomościami. Upewnij się, że nie czu-
jesz żadnego gniewu ani odrazy, a jedynie pogardę. Zwróć uwagę na tendencję
do unoszenia podbródka, j a k gdybyś chciał spojrzeć na kogoś z góry. Poczuj na-
pięcie w kąciku ust.

WSTRĘT I POGARDA
Rozpoznawanie wstrętu i pogardy u innych
Z a j m i j m y się t e r a z tym, j a k obie o m a w i a n e e m o c j e są w y r a ż a n e n a twarzy.
C o f n i j się trochę i spojrzyj jeszcze raz n a wyraz twarzy Nowogwinejczyka za-
mieszczony na początku tego rozdziału. G ó r n a w a r g a j e s t uniesiona tak wysoko,
j a k to możliwe. Dolna w a r g a także j e s t uniesiona i lekko wypchnięta do przodu.
Bruzdy r o z c i ą g a j ą c e się z o b s z a r u powyżej nozdrzy aż po r e j o n poniżej kąci-
ków ust są głębokie i u f o r m o w a n e w kształt przypominający odwróconą literę
U. Skrzydełka nozdrzy są uniesione, a na grzbiecie nosa i na jego bocznych ścian-
kach zarysowują się zmarszczki. U n i e s i e n i e policzków i o b n i ż e n i e brwi pro-
wadzi do pojawienia się n a twarzy zmarszczek przypominających kurze łapki.
Wszystko to stanowi oznaki e k s t r e m a l n e g o w s t r ę t u .
Zdjęcia Eve pokazują bardziej subtelne w a r i a n t y ekspresji w s t r ę t u , a także
przykłady pogardy. Są dwa b a r d z o r ó ż n e grymasy, k t ó r e sygnalizują w s t r ę t :
m a r s z c z e n i e nosa i u n i e s i e n i e g ó r n e j wargi, przy czym często w y s t ę p u j ą oba
razem. Dla porównania zamieściłem też przedstawiającą n e u t r a l n y wyraz twa-
rzy f o t o g r a f i ę A.

A
(NEUTRALNY)

Przyjrzyjmy się n a j p i e r w marszczeniu nosa. Zdjęcie B- przedstawia jedynie


najlżejsze oznaki tego ruchu, n a t o m i a s t zdjęcie D pokazuje intensywne marsz-
czenie nosa. Zwróć u w a g ę , że kiedy m a r s z c z e n i e j e s t tak silne, j a k n a foto-
grafii D, dochodzi również do obniżenia brwi, co sprawia, że niektórzy sądzą, iż
m a j ą do czynienia z g n i e w e m . Ale jeśli przyjrzeć się dokładniej, to widać, że
górne powieki nie są uniesione, a brwi nie są ściągnięte ku sobie. Dla porów-
n a n i a spójrz n a zdjęcie E w rozdziale 6. T e r a z m a m y do czynienia ze wstrę-
t e m , a nie z gniewem. N a tych przedstawiających ekspresję w s t r ę t u fotogra-
fiach widzimy uniesione policzki, p o w o d u j ą c e wypchnięcie do góry dolnych
powiek, ale w a ż n e są z m i a n y w o b r ę b i e nosa, ust i policzków, a nie w o b r ę b i e
oczu. M i ę ś n i e powiek są raczej r o z l u ź n i o n e niż n a p i ę t e .
B C D

A teraz przyjrzymy się wstrętowi sygnalizowanemu przez uniesienie górnej


wargi. Na zdjęciu E widać lekkie uniesienie górnej wargi, silniej zaznaczone na
zdjęciu F. Fotografia G pokazuje to samo zachowanie, ale tylko po jednej stro-
nie twarzy. Kiedy ekspresja ta nie jest symetryczna, tak j a k na tym zdjęciu,
może sygnalizować wstręt albo być oznaką pogardy.

E F G

Porównaj fotografię G ze zdjęciem H pokazującym wyraz pogardy. Na zdję-


ciu H całe zachowanie mimiczne również jest skoncentrowane po j e d n e j stro-
nie twarzy, ale jest ono zupełnie inne. Kącik ust jest tu napięty i lekko uniesiony.
Jest to wyraźna ekspresja pogardy. Fotografia I pokazuje taki sam grymas, jak
zdjęcie G, ale silniejszy, przez co usta są z j e d n e j strony lekko rozchylone. Fo-
tografia I, tak j a k G, może sygnalizować wstręt albo pogardę.
H I

Fotografia J pokazuje mieszankę lub połączenie dwóch emocji w r a m a c h


j e d n e j ekspresji. Nos jest zmarszczony, co jest oznaką wstrętu, a brwi są nie
tylko obniżone, ale i ściągnięte ku sobie, natomiast górne powieki są uniesione
— co sygnalizuje gniew. Uniesienie górnych powiek nie jest bardzo wyraźne,
ponieważ brwi zostały znacznie obniżone. Porównanie zdjęcia J z n e u t r a l n ą
fotografią A — albo nawet z fotografią C, która p r e z e n t u j e jedynie zmiany
w obrębie brwi, policzków i nosa — powinno j a s n o pokazać, że górne powieki
zostały uniesione, a dolne napięte, co jest oznaką gniewu.

Zaciskanie warg — kolejny objaw gniewu — może często towarzyszyć eks-


presji pokazanej na zdjęciu J i jest z a p r e z e n t o w a n e na specjalnie utworzonej
fotografii K, na której zostało dodane do ekspresji przedstawionej na zdjęciu J-
Inne potencjalne połączenie emocji, tym razem pogardy i radości, zostało po-
kazane na fotografii L. Ekspresja ta łączy w sobie zaciśnięty kącik ust z odrobi-
ną uśmiechu, co daje w efekcie pogardliwy i zadowolony z siebie wyraz twarzy.
K L

Wykorzystywanie informacji wyczytanych z ekspresji


Zanim zastanowimy się, w jaki sposób można wykorzystać informację, że ktoś
odczuwa wstręt albo pogardę, pamiętaj, że nie można wykluczyć, iż osoba oka-
zująca odrazę nie kieruje j e j przeciwko Tobie. Może być ona skierowana prze-
ciwko samej tej osobie, możliwe też, że osoba ta wspomina minione odrażające
doświadczenie. Choć można sobie wyobrazić, że człowiek okazujący pogardę
kieruje ją wobec swoich zachowań albo myśli, j e d n a k nie spotkałem się z tego
rodzaju postępowaniem.
Ponieważ gniew to emocja, która jest najczęściej mylona ze wstrętem, a re-
akcja gniewu może się po jakimś czasie przerodzić we wstręt, podkreślę różnice,
które mogą Ci podpowiedzieć, w jaki sposób zareagować, kiedy uchwycisz sy-
gnały wstrętu albo pogardy, w porównaniu z reakcjami na gniew. Przypuśćmy,
iż powiedziałeś swojemu podwładnemu, że nie dostanie awansu. J e g o reakcją
jest wyraźny wyraz wstrętu, taki jak pokazany na zdjęciu D, jednoznaczna eks-
presja pogardy, taka jak na zdjęciu H, albo j e d n a z oczywistych ekspresji gnie-
wu pokazanych w rozdziale 6. Ponieważ właśnie przekazałeś t e m u człowiekowi
złą wiadomość, obiektem jego wstrętu, pogardy albo gniewu jesteś prawdopo-
dobnie właśnie Ty, ale powinieneś wziąć również pod uwagę możliwość, że re-
akcja ta jest skierowana na coś innego.
Jeżeli podwładny okaże wstręt, jest on prawdopodobnie skierowany prze-
ciwko Tobie albo sytuacji — w kontekście biznesowym — i wskazuje, bardziej
niż miałoby to miejsce w przypadku gniewu, że pracownik nie jest zaintereso-
wany ponowną próbą uzyskania tego awansu. M a to sygnalizować, że nie tylko
podjąłeś błędną decyzję, ale zrobiłeś coś gorszego: o d m a w i a j ą c mu awansu,
zachowałeś się niemoralnie, a cała ta sytuacja wydaje się mu podejrzana. Jeśli
podwładny okaże pogardę, będzie to sugerowało, że uważa się pod jakimś wzglę-
dem za lepszego niż Ty. Być może sądzi, że jest od Ciebie ważniejszy: lepiej
zna ten zawód, tę firmę, rodzaj wykonywanej pracy, lepiej się ubiera itd. T o
poczucie wyższości mogłoby też wynikać z czegoś zupełnie niezwiązanego z miej-
scem pracy.
W rozdziale poświęconym gniewowi zasugerowałem, że w takiej sytuacji
niekoniecznie powinieneś skłaniać się ku bezpośredniej konfrontacji sygnali-
zowanego gniewu. Z a m i a s t tego mógłbyś powiedzieć coś w rodzaju: „Moja
decyzja mogła Cię rozgniewać i żałuję tego. Powiedz mi, czy mogę zrobić coś,
co mogłoby Ci pomóc". Ale jeśli zobaczyłeś wyraz wstrętu, możesz spróbować
innego zwrotu: „Spodziewam się, że moja decyzja mogła Cię zdenerwować.
Czy mogę Ci to jeszcze jakoś wyjaśnić albo może chcesz porozmawiać o innych
sprawach związanych z Twoją przyszłością?". Sugeruję, żeby nie sprawdzać
bezpośrednio możliwości, czy podwładny czuje do Ciebie wstręt, ponieważ
większości ludzi t r u d n o to przyznać, nawet jeśli wiedzą, że to właśnie czują.
Ale udzielenie mu szansy na rozmowę o j e g o uczuciach może być pomocne,
szczególnie jeśli chciałbyś go zatrzymać w firmie. Reakcja pogardy może przy-
brać opisaną przeze mnie wcześniej f o r m ę „pogardy skierowanej w górę",
kiedy osoba na niższym szczeblu hierarchii s t a r a się podkreślić, że wcale nie
jest bezsilna ani podrzędna. T a k ą reakcję w a r t o przemilczeć, mówiąc pra-
cownikowi, że chciałbyś umówić się z nim na jakiś inny termin, żeby porozma-
wiać o j e g o przyszłości.
T r z y m a j ą c się w dalszym ciągu tej sytuacji, gdyby oznaki ekspresji mimicz-
nej były bardziej subtelne, raczej takie, j a k na zdjęciu B niż na D, albo raczej
zbliżone do tych ze zdjęcia G niż ze zdjęcia I, a ponadto byłyby to pierwsze sy-
gnały reakcji po wysłuchaniu złej wiadomości, miałbyś wtedy większą swobodę
w postępowaniu. Kiedy ekspresja jest nieznaczna, oznacza to, że albo m a m y do
czynienia z t ł u m i e n i e m emocji, albo z samym j e j początkiem. Jeśli ekspresja
pojawia się natychmiast po usłyszeniu niepomyślnej informacji, sądzę, że praw-
dopodobnie wskazuje to na początek reakcji emocjonalnej, a dla Ciebie ko-
rzystne mogłoby się okazać bardziej bezpośrednie podejście do całej sprawy.
Mógłbyś na przykład powiedzieć: „Wyczuwam, że t r u d n o Ci zaakceptować tę
decyzję, ponieważ myślisz, że jest ona pod j a k i m ś względem nieuzasadniona.
Czy możemy o tym porozmawiać?". Możesz też uznać, że w ogóle nie chcesz
tego komentować i poczekać, by przekonać się, czy uczucia przybiorą na sile
albo czy nie uda Ci się wymyślić czegoś innego, co mógłbyś powiedzieć, żeby
zredukować uczucie wstrętu. Choć nie przeprowadzono na ten temat żadnych
badań, to sądzę, że odkrycia grupy G o t t m a n a dotyczące małżeństw miałyby
zastosowanie również w tym przypadku — kiedy osoba pozostająca w pozycji
jakiejś zależności okazuje wstręt albo pogardę wobec osoby stojącej wyżej od
niej, jest mało prawdopodobne, by udało się utrzymać taką roboczą relację.
Zastanówmy się nad jeszcze j e d n ą sytuacją, którą omawiałem w rozdziale 6.
Zobaczyłaś takie ekspresje u swojej nastoletniej córki, po tym jak powiedziałaś
jej, że nie może tego wieczoru pójść nocować do swojej przyjaciółki, ponieważ
potrzebujesz, żeby popilnowała swojego młodszego brata, kiedy Ty i Twój mąż
będziecie brali udział w zwołanym w o s t a t n i e j chwili zebraniu mieszkańców
dzielnicy. W rozdziale poświęconym gniewowi zasugerowałem, że masz więcej
powodów, by zająć się gniewem córki, niż miałoby to miejsce w przypadku
jakiegoś pracownika, który dowiedział się, że nie dostał awansu. Nie oznacza
to, że nie powinnaś skomentować j e j gniewu albo podważyć j e j prawa do takich
emocji. Przeciwnie, możesz okazać współczucie dla j e j frustracji i wyjaśnić,
dlaczego to zebranie jest takie ważne, i dlaczego musisz narzucać j e j zmianę
planów.
Jeśli córka okaże wstręt, to również sądzę, że nie powinnaś tego zlekcewa-
żyć. Czy córka czuje, że m a dość, a może wydaje j e j się, że Twoje zachowanie
jest pod j a k i m ś względem moralnie n a g a n n e ? Przede wszystkim musisz się
zastanowić, czy w tym m o m e n c i e jest właściwa pora na rozmowę, czy też
powinnaś najpierw pozwolić swoim emocjom na opadnięcie. Jeśli zdecydujesz
się poczekać, to uważaj, ponieważ będziesz odczuwała pokusę, by nigdy się tym
nie zająć. Bardzo bezpośrednim sposobem konfrontacji w s t r ę t u córki byłoby
powiedzenie: „Wydaje Ci się, że postępuję z Tobą dość niesprawiedliwie" albo
„Czy masz po dziurki w nosie rozmowy ze mną?". Jeśli zdołasz, spróbuj się nie
bronić i pozwól córce w pełni wytłumaczyć, co czuje. Następnie spróbuj j e j spo-
kojnie przedstawić swoje uczucia i postępowanie, bez w e r b a l n e j agresji.
Jeśli córka na wieść o tym, że nie może pójść na imprezę i musi zostać w do-
mu, kiedy Ty pójdziesz na zebranie, okaże pogardę, sam zostawiłbym ją raczej
w spokoju. Być może jest to jedynie przykład pogardy skierowanej do góry, ty-
powa dla okresu d o r a s t a n i a próba podkreślenia, że jest się tak s a m o dobrym,
albo i lepszym, niż rodzice. C z a s e m może się zdarzyć, że uznasz za stosowne
się tym zająć, ale nie jest to konieczne.
We wszystkich dotychczasowych przykładach z Twoją córką zakładałem, że
jej ekspresja była dosyć wyraźna (np. taka, jak na zdjęciu D, a nie jak na zdję-
ciu B). Jeśli masz do czynienia z bardziej subtelną reakcją wstrętu, pogardy albo
gniewu, nie m o ż n a wykluczyć, że córka s a m a nie zdaje sobie jeszcze sprawy
ze swoich uczuć lub też są one dopiero w fazie początkowej. Jeżeli uda Ci się
okazać otwartość i akceptację, łatwiej Ci będzie zastosować wskazówki przed-
stawione w poprzednich akapitach. Uważaj tylko, by nie ustawić j e j w pozycji
defensywnej. Powiedz j e j , że rozumiesz przyczyny j e j emocji, i że chciałabyś
0
nich porozmawiać, aby odkryć, co mogłybyście razem zrobić, żeby nie odczu-
wała ich zbyt często.
Zauważ, że w moim scenariuszu rodzic jest w porządku: zebranie zostało
zwołane nieoczekiwanie, więc nie miałaś czasu na znalezienie innego roz-
wiązania, nie wymagasz od córki poświęcenia tylko po to, by mieć czas na przy-
jemności. Oczywiście sytuacja nie zawsze będzie wyglądała w ten właśnie
sposób, a reakcje Twojego dziecka, niezależnie od tego, czy będzie to gniew,
wstręt, czy pogarda, mogą sprawić, że zastanowisz się, czy nie jesteś przypad-
kiem niesprawiedliwa, bezmyślna albo egoistyczna. J e ś l i zrozumiesz, że za-
chowałaś się egoistycznie i będziesz w stanie to przyznać, wyjaśnij córce, co
się stało, i j e j podziękuj. Masz świetną okazję, by pokazać j e j , j a k negatywną
emocję, taką j a k wstręt albo gniew, m o ż n a wykorzystać w pozytywny sposób.
9
Radosne emocje

Loretta Stirm i j e j dzieci czekały cierpliwie przy płycie lotniska Travis Air Force
Base, aż grupa powracających pilotów opuści samolot, który przywiózł ich z po-
wrotem do Ameryki. Starszy oficer, podpułkownik Robert Stirm, który właśnie
został zwolniony z północnowietnamskiego obozu jenieckiego, miał wygłosić
krótką mowę, zanim wszyscy zwolnieni zostaną połączeni ze swoimi rodzinami.
Z a t e m jego rodzina musiała czekać. Sal Verder, fotograf uhonorowany za to
zdjęcie nagrodą Pulitzera, napisał: „Kiedy podpułkownik zakończył swoją prze-
mowę, rozejrzał się dookoła i zobaczył swoją rodzinę pędzącą w j e g o kierunku
z wyciągniętymi rękami i z promiennymi uśmiechami sygnalizującymi wybuch
prawdziwej radości'". Radość jest najlepszym słowem na określenie pokazanej
na tym zdjęciu emocji, ponieważ sygnalizuje ono większą intensywność niż we-
sołość albo szczęście. Ale, podobnie j a k te słowa, słowo radość nie mówi n a m
dokładnie, z którą z radosnych emocji m a m y do czynienia.
J e s t e m przekonany, że istnieje więcej niż tuzin radosnych emocji, a każda
z nich jest uniwersalna i różna od innych w taki sam sposób, j a k różne od siebie
są smutek, gniew, strach, wstręt i pogarda. T a k j a k istnieje zestaw emocji,
które nas zazwyczaj nie cieszą, tak też istnieje zestaw poszczególnych emocji,
które nas cieszą. Kłopot z takimi słowami, j a k wesołość albo szczęście polega na
tym, że nie są one wystarczająco dokładne. Sugerują pojedynczy rodzaj stanu
ducha i uczuć w taki sam sposób, j a k określenia zdenerwowany i negatywny nie
z d r a d z a j ą , czy ktoś czuje s m u t e k , gniew, s t r a c h , czy w s t r ę t . Język angielski
nie m a właściwych słów na określenie wszystkich radosnych emocji, o których
wspominam w tym rozdziale, więc pożyczyłem j e z innych języków, żeby móc
je t u t a j opisać.
O większości radosnych emocji nie wiemy jeszcze zbyt wiele, ponieważ pra-
wie wszystkie badania nad emocjami, włączając w to również moje, koncen-
trowały się na uczuciach negatywnych. Uwagę przykuwają te emocje, które
sprawiają problemy i n a m samym, i innym. W efekcie wiemy więcej na temat
zaburzeń psychicznych niż na t e m a t zdrowia psychicznego. Obecnie zaczyna
się to zmieniać, ponieważ uznanie zdobywa nowe podejście, kładące nacisk na
tak zwane pozytywne emocje 2 . Uważam, że możemy bardzo skorzystać na więk-
szej znajomości naszych radosnych uczuć, ponieważ odgrywają one zasadniczą
rolę przy dostarczaniu n a m motywacji.
Zacznijmy od przyjemności zmysłowych. Są rzeczy przyjemne w dotyku, a i sa-
mo poczucie, że jest się dotykanym, może być bardzo przyjemne, szczególnie
gdy jest to dotyk ważne j dla nas osoby, wykonany w czuły albo zmysłowy sposób.
Istnieją też widoki, które cieszą oko, takie j a k piękny zachód słońca. Istnieją
p r z y j e m n e dźwięki, takie j a k odgłos fal o c e a n u , s z e m r z ą c a po k a m i e n i a c h
w s t r u m y k u woda, wiatr w koronach drzew oraz różne rodzaje muzyki. Sma-
kami i zapachami zajęliśmy się j u ż częściowo przy okazji omawiania wstrętu,
ale słodkie potrawy sprawiają przyjemność większości osób, podczas gdy zdol-
ność do delektowania się kwaśnym, gorzkim albo pikanfhym smakiem jest
przyswajana wraz z upływem czasu. Woń rozkładu jest dla większości ludzi
nieprzyjemna, a pewne cenione gatunki serów wydzielają zapach, który więk-
szość osób uznałaby za okropny. Podejrzewam, że dla każdej z pięciu modal-
ności zmysłowych, które mogą n a m dostarczać przyjemności, istnieją pewne
uniwersalne wątki oraz liczne wyuczone wariacje.
Pozostaje otwartym pytaniem, czy przyjemności zmysłowe to tylko różne
sposoby na osiągnięcie tego samego doświadczenia emocjonalnego i czy w związ-
ku z tym powinny być uważane za jedną emocję, czy też powinniśmy traktować je
jako pięć różnych emocji — wzrokową, dotykową, węchową, słuchową i smakową.

n rv rv
Któregoś dnia rozstrzygną to badania, które ustalą, czy przyjemności zmy-
słowe różnią się między sobą subiektywnymi doznaniami, wysyłanymi do innych
sygnałami i zachodzącymi w ich przebiegu z m i a n a m i fizjologicznymi. Na ra-
zie będę j e traktował j a k pięć różnych emocji, ponieważ przeczucie mówi mi, że
badania udowodnią istnienie między nimi różnic wykraczających poza zróżni-
cowanie dróg, j a k i m i są one przyswajane przez organizm.
Mój mentor, Silvan Tomkins, nie uważał przyjemności zmysłowych za emo-
cje. Uważał, że emocja może być aktywowana przez prawie dowolny bodziec,
a każda z tych pięciu przyjemności jest ograniczona tylko do j e d n e j modalności
zmysłowej. Mnie to nie przekonuje, ponieważ w obrębie każdej z tych modalno-
ści, np. w dźwięku, istnieje wiele różnych czynników spustowych. Choć niektóre
z nich są uniwersalne, inne już takie nie są, na co wskazuje niezwykłe zróżni-
cowanie smaków, widoków, zapachów, wrażeń dotykowych i dźwięków uzna-
wanych w różnych kulturach za przyjemne.
Psychologowie Barbara Fredrickson i Christine Brannigan także twierdzą,
że przyjemności zmysłowe nie powinny być uważane za emocje, ale wysuwają
wobec nich inne zastrzeżenia 3 . A r g u m e n t u j ą one, że przyjemności zmysłowe po
prostu się n a m przytrafiają, bez konieczności stosowania ewaluacji, a jeśli nie
ma ewaluacji, nie może być mowy o emocji. Nie mogę się z tym j e d n a k zgodzić,
ponieważ wiele powszechnie akceptowanych emocji negatywnych może zostać
aktywowanych przez bezpośrednie doznania zmysłowe. Czy automatyczna
przyjemność, której ludzie doznają na widok zachodu słońca, zakłada mniej-
szą ewaluację niż automatyczny strach, odczuwany, kiedy zawali się pod Tobą
krzesło, na którym siedzisz, albo gdy w chwili, kiedy przechodzisz przez ulicę,
nagle skręci w Twoim kierunku pędzący z dużą prędkością samochód? Nie są-
dzę. Poza tym większość bodźców dostarczających n a m przyjemności zmy-
słowych, niezależnie od tego, czy docierają do nas za pośrednictwem modalno-
ści wzrokowej, słuchowej, smakowej, czy węchowej, a w mniejszym stopniu
również dotykowej, ma charakter wyuczonych czynników spustowych, często wy-
magających rozległej ewaluacji. Na przykład przyjemność odczuwana przy
oglądaniu abstrakcyjnego obrazu Picassa nie jest wolna od procesu ewaluacji.
Przyjemności zmysłowe są dla nas miłe i nie widzę żadnego powodu, żeby nie
uznawać ich za emocje.
J e d n ą z najprostszych radosnych emocji jest rozbawienie. Większość z nas lubi
być rozbawiona przez coś, co wydaje się n a m zabawne. Niektórzy z nas są bar-
dzo zabawni i umieją sypać żartami jak z rękawa. Duże połacie przemysłu roz-
rywkowego poświęcone są wywoływaniu tej emocji, więc z łatwością możemy
zdecydować, kiedy zechcemy poczuć rozbawienie. Uczucie to może mieć różne
natężenie, od nieznacznego po skrajnie intensywne, kiedy wybuchamy śmie-
chem, a nawet płaczemy ze śmiechu 4 .
Kiedy cały świat wydaje się w porządku i kiedy czujemy, że nic nie musimy
zmieniać*, to w takiej chwili jesteśmy zadowoleni albo, mówiąc potocznie, wy-
luzowani. Nie wiem, czy istnieje ekspresja mimiczna zadowolenia; być może
dochodzi wtedy do rozluźnienia mięśni twarzy. Bardziej prawdopodobne, że
uczucie to jest słyszalne w głosie. W dalszej części rozdziału wyjaśnię, w jaki
sposób różnice między poszczególnymi radosnymi emocjami są sygnalizowane
bardziej głosem niż twarzą.
Natomiast podekscytowanie powstaje w reakcji na coś nowego albo na wyzwa-
nie. Tomkins uważał, że podekscytowanie jest najintensywniejszą formą emocji
zainteresowania, ale zainteresowanie m a głównie c h a r a k t e r intelektualny,
zachodzi w sferze myśli, a nie w sferze uczuć. J e d n a k prawdą j e s t , że rzeczy,
które początkowo były po prostu interesujące, mogą stać się ekscytujące, szcze-
gólnie kiedy zmiany zachodzą w dużym t e m p i e albo tworzą nowe wyzwania
oraz są nieoczekiwane i świeże. Niełatwo jest zdefiniować uniwersalny czynnik
spustowy podekscytowania i j e g o w ą t e k . Wszystkie, które przychodzą mi do
głowy — szusowanie po stoku, spadające gwiazdy — mogą być prawdopodob-
nie dla pewnych osób p r z e r a ż a j ą c e . Myślę, że czasami istnieje bliski związek
między ekscytacją a strachem, nawet jeśli ten strach m a jedynie zastępczy cha-
rakter, a nie wynika z prawdziwego zagrożenia. Podekscytowanie m a własny,
wyjątkowy smak, odmienny od wszystkich innych radosnych emocji. Uczucie
to może się również łączyć z wybuchami gniewu, d a j ą c w efekcie wściekłość,
albo ze s t r a c h e m , prowadząc do przerażenia.
Poczucie ulgi, któremu często towarzyszy westchnienie, głęboki wdech i wy-
dech, jest emocją odczuwaną wtedy, kiedy jakiś bodziec, który doprowadził do
silnego rozbudzenia naszych uczuć, zanika. C z u j e m y ulgę, kiedy dowiadujemy
się, że wynik naszego testu na raka wypadł negatywnie, albo kiedy wiemy, że
udało się nam zdać trudny egzamin, po którym spodziewaliśmy się słabych wy-
ników. Poczucie ulgi może też następować po pozytywnych doświadczeniach,
czego przykładem jest rozładowanie napięcia seksualnego i ekscytacja odczu-
wana po orgazmie, czasem zmieszana z ulgą, która może się pojawiać, jeśli
istniały jakieś obawy co do wydolności seksualnej. Strach jj^st częstym prekur-
sorem ulgi, ale nie zawsze, ponieważ epizod strachu niekoniecznie musi mieć
dobre zakończenie. Chwile udręki mogą poprzedzać m o m e n t ulgi, kiedy ktoś
zdoła nas pocieszyć albo doda nam otuchy po poniesionej stracie. Ulgę mogą też
poprzedzać chwile intensywne j przyjemności. Uczucie to jest niezwykłe z tego
względu, że nie występuje samotnie. W przeciwieństwie do pozostałych uczuć,
zawsze poprzedza j e j a k a ś inna emocja.

Nie chodzi mi tu o nastrój, w którym czujemy się zrelaksowani, wyciszeni i zadowoleni


przez wiele godzin, a który został opisany n a s t r o n a c h 66 — 67.
Kolejną radosną emocją jest zdumienief. Wiemy o nim bardzo niewiele, ale do
tezy, że jest ono odrębną emocją, przywiodło mnie pewne doświadczenie głę-
bokiego zdumienia, jakie przeżyłem około piętnastu lat temu 5 . W ciągu pięciu
minut od spotkania R i c h a r d a Schechnera, profesora z New York University
zajmującego się t e a t r e m , odkryłem dużą liczbę naszych zbieżności życiowych,
zbyt dużą, by to pojąć. O b a j wyrośliśmy w Newark, w stanie New Jersey. O b a j
uczęszczaliśmy do tego samego gimnazjum, ale nigdy się tam nie spotkaliśmy,
ponieważ Richard był o j e d e n rocznik niżej. O b a j przenieśliśmy się na to samo
przedmieście i na tę samą ulicę! Nawet teraz, kiedy o tym piszę, zaczynam od-
czuwać to samo zdumienie co wtedy. Rodzice Richarda kupili nasz dom od mo-
jego ojca po śmierci mojej matki, a pokój Richarda został urządzony w pomiesz-
czeniu, które było moją sypialnią!
Wyznacznikiem z d u m i e n i a jest j e g o rzadkość oraz poczucie przytłoczenia
czymś niepojętym. W przeciwieństwie do innych osób piszących o zdumieniu,
sądzę, że ważne jest, by odróżnić j e od strachu, mimo że obie te emocje mogą
się łączyć, kiedy doświadczamy jakiegoś przytłaczającego i trudnego do pojęcia
zagrożenia. J e s t to d o j m u j ą c y stan w e w n ę t r z n e j radości. N i e m a l każda nie-
wiarygodna, niepojęta i fascynująca rzecz może być źródłem tego uczucia. Nie
rozumiemy, czym ono jest, ale nie obawiamy się go, chyba że stwarza zagroże-
nie dla naszego bezpieczeństwa, kiedy to zaczynamy odczuwać również strach.
D a c h e r K e l t n e r i J o n a t h a n Haidt ujęli to w swojej niedawnej teorii na t e m a t
nabożnej trwogi (którego to terminu używają na określenie kombinacji zdu-
mienia i strachu) w następujący sposób: „...dotyczy ona obiektów, których
ogarnięcie przekracza możliwości umysłu..." 6 . Być może zdumienie nie było
niczym rzadkim na wcześniejszych e t a p a c h naszej historii, kiedy ludzie mieli
znacznie mniejszą wiedzę na t e m a t otaczającego ich świata. Nie przeprowa-
dzono żadnych badań na t e m a t tego uczucia. Pomyśl tylko, j a k trudno byłoby
zaaranżować wywołanie z d u m i e n i a w l a b o r a t o r i u m , gdzie m o ż n a by dokonać
jego uważnego p o m i a r u .
Darwin pisał o gęsiej skórce, która pojawia się przy okazji zdumienia, i jest
to j e d n a z najsilniejszych reakcji fizjologicznych związanych z tą emocją. Na
podstawie własnych doświadczeń sądzę, że aktywacja z d u m i e n i a powoduje
również łaskotanie w ramionach i tylnej części karku. Możliwe, że dochodzi do
zmian w oddychaniu, ale nie jest to w e s t c h n i e n i e ulgi, lecz głębokie wdechy
i wydechy. Można też zaobserwować pełne niedowierzania kręcenie głową. Nikt
nie p o t r a f i jeszcze powiedzieć, czy emocji tej odpowiadają o d r ę b n e sygnały
w twarzy, w głosie albo w ruchach ciała.

We wcześniejszych dyskusjach na określenie tego, co teraz nazywam zdumieniem, uży-


wałem pojęcia trwoga. Dokonałem zmiany, ponieważ pisarka Claudia Sorsby zwróciła
mi uwagę, że Oxford English Dictionary informuje nas, iż trwoga zawiera silny kompo-
nent lęku i grozy, n a t o m i a s t z d u m i e n i e ich nie zawiera.
Podziw dla innych osób albo czerpanie z nich inspiracji i uleganie ich cha-
ryzmie wywołują uczucia zbliżone do zdumienia, ale j e s t e m zdania, że nie są
one z nim tożsame. Podziw nie wywołuje takich samych doznań wewnętrznych
jak zdumienie — gęsiej skórki, zmian w oddechu, westchnień ani potrząsania
głową. Pragniemy podążać za inspirującymi ludźmi, lgniemy do nich, ale kiedy
czujemy zdumienie, z a m i e r a m y bez ruchu i nie czujemy żadnego impulsu do
działania. Pomyśl o reakcji ludzi z filmu Bliskie spotkania trzeciego stopnia, kiedy
ich oczom ukazały się światła pojazdów kosmicznych.
Za kolejną radosną emocję można uznać ekstazę albo błogostan, stan prze-
kraczającego własne granice uniesienia, osiągany przez jednych dzięki medyta-
cji, przez innych dzięki kontaktowi z n a t u r ą , a przez jeszcze innych za pośred-
nictwem doznań seksualnych z kochaną osobą. Podobnie j a k podekscytowanie
i z d u m i e n i e , e k s t a z a j e s t d o j m u j ą c y m doświadczeniem, k t ó r e g o nie m o ż n a
przeżyć w słabym natężeniu 7 .
Przedstawiona na zdjęciu poniżej J e n n i f e r Capriati wygrała właśnie turniej
tenisowy French O p e n . Osiągnęła coś wspaniałego, coś bardzo wymagającego,
szczególnie jeśli wziąć pod uwagę, że udało się j e j to zrobić po kilku latach prze-
rwy w profesjonalnej grze w tenisa, spowodowanej problemami osobistymi.
Jakie słowo opisuje jej doznania? Moglibyśmy powiedzieć, że czuje się ona świet-
nie albo że jest zadowolona czy też szczęśliwa, ale wszystkie te określenia za-
wierają w sobie zbyt wiele radosnych emocji. J e n n i f e r stawiła czoło wyzwaniu
i zdołała sobie z nim poradzić. Chodzi tu o dużo więcej niż tylko uczucie sa-
tysfakcji; jest to rodzaj dumy, ale i to słowo m a zbyt szerokie pole znaczeniowe.
Na drodze ku tej emocji trzeba dokonać czegoś trudnego, a uczucie płynące
z przezwyciężenia trudności i osiągnięcia powodzenia jest bardzo p r z y j e m n e
i dość wyjątkowe. Inni ludzie nie muszą wiedzieć
o Twoim osiągnięciu, sam pławisz się w jego bla-
sku. Włoska psycholog Isabella Poggi identyfi-
kuje tę emocję, która nie ma nazwy w języku an-
gielskim, jako/i^ro 8 .
Postawa, którą widzimy u Capriati, jest często
spotykana u sportowców, którzy wygrali t r u d n y
mecz, mimo że sport nie jest jedynym rodzajem
wyzwania, które może wyzwolić to uczucie. Sam
odczuwam fiero, kiedy uda mi się znaleźć rozwią-
zanie trudnego problemu intelektualnego. Nie ma
wtedy przede mną żadnej publiczności, o której
aplauz miałbym zabiegać. Fiero wymaga trudnego
wyzwania, które pozwala nam poczuć się bardzo
dobrze w chwili j e g o realizacji. Słowo „ t r i u m f '
nie jest dobrym określeniem tej emocji, ponieważ implikuje ono zwycięstwo
w rywalizacji, a j e s t to tylko j e d e n z k o n t e k s t ó w , w których może pojawiać
się fiero.
J e s t e m przekonany, że jest to o d r ę b n a emocja, nie t a k a j a k przyjemności
zmysłowe ani jak ulga lub rozbawienie. Podekscytowanie może poprzedzać fiero,
kiedy szykujemy się do stawienia czoła wyzwaniu, ale nie jest to jeszcze to uczu-
cie. Fiero jest samodzielną emocją. Można wręcz powiedzieć, że o ile pycha
jest tradycyjnie u z n a w a n a za pierwszy z siedmiu grzechów głównych, to pra-
gnienie odczuwania fiero miało zasadnicze znaczenie w ludzkiej historii, ponie-
waż pomagało zapewnić motywację do ogromnych wysiłków i wielkich osiągnięć*9.
Jak się poczujesz na wieść, że Twój syn albo córka zostali przyjęci na najlep-
szy uniwersytet, dali wspaniały występ na recitalu, otrzymali nagrodę od
hufca harcerskiego albo osiągnęli jakikolwiek inny znaczący sukces? Można by
odpowiedzieć, że jesteś dumny, ale nie jest to wystarczająco konkretne określe-
nie dla zbioru doznań fizycznych, których doświadczają rodzice, kiedy ich dzie-
ciom uda się osiągnąć coś ważnego, być może nawet p r z e r a s t a j ą c e g o osią-
gnięcia rodziców. Ale w jidysz istnieje specyficzny termin na określenie tego
właśnie uczucia: naches. Pisarz Leo Rosten definiuje naches j a k o „blask przy-
jemności-i-dumy, który jedynie dziecko może dać swoim rodzicom: »Czuję tak
wielkie naches.«'" 0 . Pokrewnym słowem jest w jidysz kvell, które Rosten defi-
niuje w następujący sposób: „Mamy z tym do czynienia, kiedy ktoś promienieje
niezwykłą d u m ą i radością, najczęściej z powodu osiągnięcia dziecka lub wnuka.
Jest to takie uczucie, że można pęknąć z d u m y " " . Naches to emocja, zaś kvell
to j e j ekspresja. M o j a córka zasugerowała, że dzieci też mogą czuć n a c h e s
w związku z osiągnięciami rodziców. J e j uwaga sprawiła, że poczułem naches,
co widać po wyrazie kvell, jaki m a l u j e się na mojej twarzy.
Uczucie naches motywuje rodziców do inwestowania w rozwój swoich dzieci
i w ułatwianie im zdobywania kolejnych osiągnięć. Niestety, niektórzy rodzice
nie czują tej emocji, kiedy ich dzieci osiągają doskonałe wyniki, p n ą c się wy-
żej, niż się to udało rodzicom. Tacy zazdrośni rodzice często rywalizują z wła-
snymi dziećmi, co może być bardzo destrukcyjne zarówno dla rodziców, jak i dla
dzieci. Widziałem też ten rodzaj rywalizacji w środowisku akademickim, i to
niejeden raz, pomiędzy wykładowcami a s t u d e n t a m i . „Dlaczego zaprosili j ą
na tę konferencję? To j a j e s t e m ekspertem, ona była moją studentką". Na-
uczyciel, tak jak rodzic, musi czuć naches, jeśli student m a się nauczyć czuć
f iero, które zmotywuje go do wielkich osiągnięć, dzięki czemu wszyscy będą mo-
gli zobaczyć ekspresję kvell u nauczyciela. T e przykłady sugerują interesującą

Psycholog Michael Lewis zachowuje t e r m i n duma na określenie tego, co j a nazywam


fiero, odróżniając zarazem d u m ę od pychy, ale zauważa, że wiele osób nie potrafi od-
różnić d u m y w r o d z a j u fiero od pychy, poczucia satysfakcji albo od efektywności.
możliwość — istnieją radosne emocje, których pewni ludzie nigdy nie do-
świadczają. Na pewno jest tak w przypadku upośledzenia fizycznego, które
może blokować którąś ze zmysłowych przyjemności, ale być może istnieje rów-
nież upośledzenie psychiczne, które również blokuje zdolność do odczuwania
radosnych emocji.
Antropolog J o n a t h a n Haidt postawił tezę, że za kolejną radosną emocję po-
winno się uważać rodzaj doznania nazywany przez niego podniesieniem na duchu.
Opisuje j ą j a k o „ciepłe, dodające sił uczucie, którego doświadczamy na widok
nieoczekiwanych aktów dobroci, życzliwości i współczucia'" 2 . Kiedy j e s t e ś m y
podniesieni na duchu, sami zyskujemy motywację do lepszego zachowania i do
angażowania się w altruistyczne działania. Nie m a m wątpliwości, że zjawisko
zidentyfikowane i nazwane przez H a i d t a istnieje, ale nie j e s t e m pewien, czy
spełnia ono wszelkie kryteria rozstrzygające o tym, czy zalicza się do emocji.
Nie każde z naszych doświadczeń jest emocją; m a m y też na przykład myśli,
nastawienia i wartości.
Richard i Bernice Lazarusowie opisali wdzięczność jako „docenienie altruistycz-
nego p o d a r u n k u , który przyniósł korzyść'" 3 . Zwracają uwagę, że kiedy ktoś
robi dla nas coś miłego i jest to działanie altruistyczne, z reguły odczuwamy
wdzięczność. Możemy też j e d n a k czuć skrępowanie z powodu znalezienia się
w centrum czyjejś uwagi, urazę z powodu powstałego długu albo nawet gniew, je-
żeli uważamy, że ktoś był dla nas miły, ponieważ myślał, że jesteśmy tacy biedni.
Rzeczywiście, wdzięczność to skomplikowana emocja, ponieważ trudno prze-
widzieć, kiedy się pojawi. Spodziewam się, że pomiędzy różnymi k u l t u r a m i
istnieją poważne różnice co do tego, w jakich sytuacjach społecznych pojawia się
poczucie wdzięczności (na przykład pytanie, kiedy dawać napiwek, m a bardzo
różne odpowiedzi w Stanach Zjednoczonych i w Japonii). W Stanach Zjedno-
czonych, kiedy ktoś wykonuje swoją pracę, często twierdzi, że nie oczekuje za
to podziękowań. Jeśli pielęgniarka po prostu pełni funkcję pielęgniarki, kiedy
zapewnia doskonałą opiekę bardzo choremu pacjentowi, można by stwierdzić,
że nie oczekuje ani nie potrzebuje wdzięczności. J e d n a k z mojego doświadcze-
nia wynika coś przeciwnego. Wyrażanie wdzięczności jesj;, często doceniane
właśnie w takich sytuacjach.
Wątpię, by istniał uniwersalny sygnał wdzięczności. Jedynym, jaki przycho-
dzi mi na myśl, jest lekkie skinienie głową, ale ten ruch może również ozna-
czać wiele innych rzeczy, na przykład uznanie. W ą t p i ę też, by istniał zestaw
wyjątkowych doznań typowy dla wdzięczności. Nie podaję tu w wątpliwość sa-
mego istnienia wdzięczności, zastanawiam się tylko, czy powinniśmy umiesz-
czać j e w tej samej kategorii, co rozbawienie, ulgę, przyjemności zmysłowe itd.
Uczucie, którego doświadczasz, kiedy czytasz o cierpieniu swojego najgor-
szego wroga, może być przyjemne i jest to kolejny rodzaj wesołości, inny od roz-
patrywanych do tej pory. Po niemiecku uczucie to jest nazywane Schadenfreude.
W przeciwieństwie do innych radosnych emocji, S c h a d e n f r e u d e spotyka się
czasem z potępieniem, przynajmniej w zachodnich społeczeństwach (nie wiem
nic na t e m a t postaw niezachodnich społeczeństw względem tej emocji) 14 . J e s t
przyjęte, że nie napawamy się własnymi sukcesami ani nie cieszymy się z nie-
powodzeń naszych rywali. Czy napawanie się powinno być uważane za odrębną
radosną emocję? Pewnie nie, zbyt przypomina fiero, okazywane w obecności
innych osób.
Czy n a p r a w d ę istnieje szesnaście radosnych emocji? Czy pięć przyjemności
zmysłowych, rozbawienie, zadowolenie, podekscytowanie, ulga, zdumienie, eks-
taza, fiero, naches, podniesienie na duchu, wdzięczność i S c h a d e n f r e u d e , czy
wszystkie te doznania kwalifikują się jako odrębne emocje? Na to pytanie mogą
udzielić odpowiedzi jedynie badania, które sprawdziłyby, kiedy się one pojawiają,
w jaki sposób są sygnalizowane i jakie zmiany fizjologiczne im towarzyszą. Na
razie j e s t e m przekonany, że powinniśmy przebadać każde z nich. Niektórzy
mogą stwierdzić, że jeśli nie mamy słowa na określenie jakiejś emocji, to znaczy,
że nie kwalifikuje się ona do tego miana. Ale przecież z pewnością nie powinni-
śmy być tak krótkowzroczni, żeby upierać się przy stosowaniu jedynie angiel-
skich słów! Nie sądzę, aby warunkiem koniecznym dla uznania jakiegoś prze-
życia za emocję było znalezienie w którymkolwiek języku odpowiadającej mu
nazwy, choć podejrzewam, że w którymś języku udałoby się j ą w końcu zna-
leźć. Słowa to nie emocje, to tylko reprezentacje emocji. Musimy być naprawdę
ostrożni, by nasze słowa nie zwiodły nas co do natury emocji. Sposób użycia
słów może być czasem mylący. Użyłem słowa rozbawienie dla opisania radosnej
emocji, którą czujemy w reakcji na coś śmiesznego, z reguły żart, ale i na inne
bodźce o humorystycznym zabarwieniu. Zastanówmy się teraz nad emocjami
odczuwanymi w parku rozrywki. Nie m a m y t a m okazji wysłuchać zbyt wielu
żartów, choć jeśli są tam jacyś komicy, możemy doświadczyć rozbawienia. Ga-
binety rozrywki i rollercoastery wyzwalają w nas raczej podekscytowanie, strach
i ulgę, a nie rozbawienie. Możemy też odczuwać trochę fiero, z racji przetrwania
wymagających wyzwań. Fiero może się też pojawiać, kiedy wygramy coś na auto-
matach albo pójdzie n a m dobrze na strzelnicy. Jeśli sukces w tych zabawach
przypadnie naszym dzieciom, możemy poczuć naches. Oferowana lista atrakcji
może n a m także zapewnić różnego rodzaju przyjemności zmysłowe. Zgodnie
z zastosowaniem słów nazwa „park rozrywki" byłaby tu bardziej na miejscu.

Te radosne emocje napełniają nasze życie motywacją, sprawiają, że robimy


rzeczy, które generalnie przynoszą n a m pożytek. Skłaniają nas do angażowania
S1
ę w działania konieczne dla przetrwania gatunku — stosunki seksualne i wy-
chowanie dzieci. J e s t to bardzo odległe od hedonizmu, ponieważ postępowanie
altruistyczne, czynienie dobra oraz tworzenie wspaniałych rzeczy może stano-
wić wyuczone źródło fiero, ekscytacji, rozbawienia, przyjemności zmysłowych
[•••] właściwie to wszystkich radosnych emocji. Pogoń za radosnymi doznaniami
nie musi być s a m o t n a ani samolubna. J e s t e m przekonany, że jest dokładnie
odwrotnie, że bez przyjaźni, bez osiągnięć i bez kontaktu z innymi osobami,
który jest źródłem zmysłowych przyjemności, życie byłoby dosyć jałowe.
T a k jak Tomkins, uważam, że pogoń za radością jest naszym głównym źró-
dłem motywacji. Ale których spośród radosnych przeżyć poszukujemy najbar-
dziej? Każdy człowiek może ich doświadczyć, jeśli nie jest upośledzony w zakre-
sie którejś modalności zmysłowej, ale większość z nas jest wyspecjalizowana,
pragniemy jednych emocji bardziej niż innych. Ludzie organizują własne życie
w taki sposób, aby maksymalizować swoje szanse na doświadczanie niektórych
z tych radosnych uczuć. Sam koncentruję się zwykle na tym, by zapewnić sobie
możliwość doświadczania uczuć fiero, naches i niektórych z przyjemności zmy-
słowych. Kiedy byłem młodszy, bardziej interesowała mnie ekscytacja niż na-
ches (ponieważ nie miałem jeszcze wtedy dzieci). Podejrzewam, że w miarę
upływu lat kilkukrotnie zmieniamy nasze zainteresowania, ale tę kwestię trzeba
dopiero zbadać.
Poszukiwanie zadowolenia zawsze plasowało się nisko na mojej liście, ale
m a m przyjaciół, dla których jest to ich główny cel, poszukują oni chwili wyci-
szenia i spokoju. Inne znane mi osoby celowo n a r a ż a j ą się na niebezpieczeń-
stwo, by zwiększyć swój poziom pobudzenia i doświadczyć ekscytacji, fiero oraz
ulgi. Są też i tacy, dla których rozbawienie, a dokładniej ujmując, zarówno do-
świadczanie rozbawienia, j a k i rozbawianie innych, jest głównym e l e m e n t e m
ich osobowości. Altruistyczne osoby, które często decydują się na pracę w orga-
nizacjach takich, jak Habitat for H u m a n i t y albo w Korpusie Pokoju, mogą po-
szukiwać podniesienia na duchu i wdzięczności, a być może również fiero.
Cofnij się i obejrzyj raz jeszcze zdjęcie powitania rodziny Stirmów. Spróbuj-
my zidentyfikować, jakie radosne emocje odczuwała córka biegnąca z otwar-
tymi ramionami, by uściskać ojca. Widzimy tu podekscytowanie, a także anty-
cypację przyjemności zmysłowych, j a k i e poczuje wkrótce po tym, gdy będzie
mogła go uściskać i przypomnieć sobie znajomy dotyk i zapach. Prawdopodob-
nie kilka chwil wcześniej odczuwała ulgę, kiedy przekonała się, że j e j ojciec na-
prawdę wrócił do domu bez żadnych obrażeń wojennych. Być może przeżywała
też m o m e n t zdumienia w obliczu zupełnej niezrozumiałości jego powrotu po
pięcioletniej nieobecności, co stanowi bardzo długi etap w życiu młodej kobiety.
Ponowne połączenie z osobą, do której jest się bardzo przywiązanym, może
być uniwersalnym wątkiem radosnych emocji. Na Nowej Gwinei stwierdziłem,
że spotkania z sąsiadami z zaprzyjaźnionych wiosek stwarzały najlepszą okazję
do sfilmowania spontanicznej radości. Wystarczyło usiąść przy drodze, prawie
kryjąc się w zaroślach, z a p a r a t e m w dłoni, i poczekać na spotkanie przyjaciół.
Spotkania wzmacniają więzi między ludźmi. J a k i ś okres rozstania n a p r a w d ę
sprawia, że nasze uczucia stają się bardziej gorące, a spotkanie osób, na których
n a m zależy, to miłe uczucie.
Kolejnym uniwersalnym w ą t k i e m są związki seksualne, które dostarczają
wielu radosnych emocji. M a m y więc oczywiście do czynienia z licznymi
przyjemnościami zmysłowymi, a także z ekscytacją na wczesnym etapie i z
ulgą po osiągnięciu orgazmu. Pożądanie i pragnienie seksualne są przesiąk-
nięte erotyczną antycypacją, która dotyczy przyjemności zmysłowych, oraz
podekscytowaniem z powodu perspektywy realizacji swoich pragnień.
Kiedy poprosiłem studentów o opisanie najszczęśliwszego zdarzenia, jakie
można przeżyć (pytanie stanowiło element moich nieopublikowanych badań),
więcej osób, niż się spodziewałem, i to zarówno mężczyzn, j a k i kobiet, wymie-
niało narodziny oczekiwanego dziecka. Podekscytowanie, zdumienie, ulga, fiero,
a może również wdzięczność to radosne emocje, które mogą wydarzyć się w ta-
kich okolicznościach.
Kolejnym uniwersalnym wątkiem jest przebywanie z ukochaną osobą. Za-
równo miłość rodzicielska, jak i romantyczna zakładają trwałe zaangażowanie
oraz głębokie przywiązanie do k o n k r e t n e j osoby. Ż a d e n z tych czynników nie
jest emocją. Emocje mogą być bardzo krótkie, natomiast miłość trwa. J e d n a k
choć r o m a n t y c z n a miłość może przetrwać przez całe życie, często tak się nie
dzieje. Miłość rodzicielska jest dużo częściej więzią trwającą całe życie, choć
i tu można spotkać wyjątki, kiedy rodzice wypierają się własnych dzieci. Jest też
inne znaczenie miłości, które odnosi się do krótkich, przejściowych porywów
niezwykłej przyjemności i bliskości związanych z kochaną o s o b ą 1 W ł a ś n i e to
uczucie nazwałem wcześniej ekstazą lub błogostanem i zasługuje ono w pełni
na m i a n o emocji.
Zycie w rodzinie, którą wiążą pełne miłości relacje, daje n a m okazję do prze-
żywania licznych radosnych emocji, ale czasem dostarcza n a m również okazji
do przeżywania tych nieprzyjemnych. Bliskie n a m osoby mogą wzbudzać w nas
gniew, wstręt albo rozczarowanie, a w razie śmierci takiej osoby często od-
czuwamy rozpacz i udrękę. Sądzę, że rodzice nigdy nie przestają się przejmo-
wać d o b r e m i bezpieczeństwem swoich dzieci, choć uczucie to jest silniejsze,
kiedy dzieci są małe. Kontakt ze swoim dzieckiem, prawdziwy, wspominany lub
wyobrażony, może generować wiele radosnych emocji: przyjemności zmysłowe,
naches, chwile zadowolenia lub podekscytowania, ulgę, kiedy dziecku uda się
uniknąć niebezpieczeństwa, a co jakiś czas na pewno też rozbawienie.
Romantyczna miłość także nie chroni przed odczuwaniem wszelkiego ro-
dzaju nieprzyjemnych emocji, ale można mieć nadzieję, że są one dużo rzadsze
od tych radosnych. Rzadko pojawia się w tym kontekście wstręt i pogarda, a kiedy
się pojawią, jest to oznaka, że związek przechodzi trudny etap. Związki roman-
tyczne różnią się między sobą częstotliwością występowania poszczególnych
radosnych emocji 16 . Niektóre pary wspólnie angażują się w poszukiwanie fiero
albo czerpią satysfakcję n a w z a j e m ze swoich indywidualnych osiągnięć. Inne
pary mogą być bardziej skoncentrowane na ekscytacji albo zadowoleniu, żeby
podać tylko kilka przykładów.
Choć j e s t e m przekonany, że wymienione przeze mnie powyżej wątki mają
uniwersalny c h a r a k t e r , podlegają one j e d n a k kształtowaniu w toku naszych
doświadczeń. Poza tym całe mnóstwo wariacji na t e m a t tych wątków nabywa-
my w procesie uczenia się, po czym stają się one głównym źródłem różnych na-
szych radosnych emocji.
M o ż n a zidentyfikować nastroje związane z niektórymi z radosnych uczuć,
a konkretnie z ekscytacją, zadowoleniem i rozbawieniem. Taki stan umysłu
może się utrzymywać przez długi czas, całymi godzinami, kiedy bardzo łatwo
poczuć emocję związaną z d a n y m n a s t r o j e m .
Na początku tego rozdziału powiedziałem, że słowo szczęście nie mówi nam,
z którym z rodzajów szczęścia m a m y do czynienia. Kolejna dwuznaczność tkwi
w tym, że termin „szczęście" może się również odnosić do zupełnie innej kwe-
stii, a mianowicie do ogólnego poczucia subiektywnego dobrostanu. Psycholog
Ed Diener, czołowy badacz subiektywnego dobrostanu, definiuje go j a k o ewa-
luację własnego życia. Stan ten był mierzony głównie za pomocą odpowiedzi na
twierdzenia takie, jak: „Moje życie jest bliskie ideału" albo ,Jak do tej pory udaje
mi się zrealizować wszystkie ważne rzeczy, których chcę od życia". Dobrostan
zdaje się obejmować pewną liczbę różnych czynników: satysfakcję w konkret-
nych obszarach życia, na przykład w pracy, a także w z a j e m n e proporcje do-
świadczanych radosnych emocji i ich nieprzyjemnych odpowiedników.
Subiektywny dobrostan został poddany ogólnoświatowym b a d a n i o m przy
użyciu kwestionariuszy. Odeszlibyśmy zbyt daleko od t e m a t u , zagłębiając się
w coś więcej niż jedynie przelotne wspomnienie o tych badaniach, ale jedno uni-
wersalne odkrycie polega na stwierdzeniu, że istnieje pozytywna korelacja między
dobrostanem a siłą nabywczą naszych dochodów. Jedną z kulturowych różnic jest
fakt, że szacunek do samego siebie jest w świecie Zachodu bardziej związany z su-
biektywnym dobrostanem, niż ma to miejsce w innych cywilizacjach. We wszyst-
kich kulturach bliskie związki są również kojarzone z poczuciem dobrostanu 1 7 .
Istnieje również zestaw cech osobowościowych, które wiążą się z radosnymi
emocjami. Ludzie uzyskujący wysokie wyniki w badaniach ekstrawersji i sta-
bilności emocjonalnej deklarują większe poczucie szczęścia-1-8. Badania mające
na celu odkrycie, w jaki sposób takie cechy osobowości mogą prowadzić do więk-
szego szczęścia, nie brały pod uwagę zarysowanych przeze mnie rozróżnień
między odrębnymi rodzajami radości, ale s u g e r u j ą , dlaczego ekstrawersja
może nas predysponować do większego szczęścia. Ekstrawertycy mogą być
mniej wrażliwi na odrzucenie albo karę oraz bardziej skłonni do dokonywania
pochlebnych dla siebie porównań między sobą a innymi. Niewykluczone również,
że ekstrawertycy są lepiej wpasowani w amerykańską kulturę niż introwertycy 1 ".
Ludzie różnią się między sobą także pod względem poziomu o p t y m i z m u
i pogody ducha, które to właściwości wydają się raczej trwałymi cechami niż
reakcjami na konkretne sytuacje albo zdarzenia. Christopher Peterson, j e d e n
z ekspertów w tej dziedzinie, stawia tezę, że optymizm to postawa odnosząca
się do prawdopodobieństwa doświadczania radosnych emocji 20 . M i m o że nie
wszyscy ludzie są wielkimi optymistami, to takie podejście do życia jest dobre
— o d n a j d u j e m y j e u osób, które czerpią z życia więcej radości, są bardziej
wytrwałe i m a j ą większe osiągnięcia. Co godne podkreślenia, pewne badania
s u g e r u j ą , że optymiści cieszą się lepszym zdrowiem i dłuższym życiem 21 ! Pe-
terson postawił tezę, że indywidualny poziom ogólnego optymizmu w odnie-
sieniu do życia „może być biologicznie zaprogramowaną skłonnością, której
kultura nadaje społecznie akceptowany kształt, i która prowadzi daną jednostkę
do osiągania pożądanych rezultatów, ponieważ generuje ona ogólny wigor i od-
porność" 22 . Peterson zadaje również pytanie: ,Jakim uczuciem jest optymizm?
Czy jest to szczęście, radość, hipomania (zaburzenie psychiczne, w którym
doświadczająca go osoba wykazuje bardzo podwyższony nastrój), czy też po
prostu zadowolenie?" 2 3 .
W poprzednich rozdziałach opisywałem, j a k n a d m i e r n a ilość pewnych
negatywnych emocji — strach, gniew i smutek były tego najłatwiejszymi przy-
kładami — stanowi oznakę zaburzeń emocjonalnych. Zupełny brak radosnych
emocji — niezdolność do odczuwania fiero, naches, przyjemności zmysłowych
itd. — j e s t w psychiatrii określana t e r m i n e m anhedonia. Natomiast przesadna,
nieustająca ekscytacja, czasem połączona z błogostanem i fiero, stanowi kom-
ponent zaburzenia emocjonalnego zwanego manią.

Rozpoznawanie radości u innych


Nawet pobieżne spojrzenie na zamieszczone w tym rozdziale zdjęcia pokazuje
w oczywisty sposób, że sygnałem radosnych emocji jest uśmiech. Rozbawienie,
fiero, naches, zadowolenie, podekscytowanie, przyjemności zmysłowe, ulga,
zdumienie, Schadenfreude, ekstaza, a być może również podniesienie na duchu
i wdzięczność — wszystkie te emocje wywołują uśmiech. Poszczególne uśmie-
chy mogą się różnić co do natężenia, szybkości pojawiania się na twarzy, długo-
ści utrzymywania się na twarzy oraz co do tego, j a k szybko z niej znikają.
Jeśli te wszystkie radosne emocje dzielą tę samą uśmiechniętą ekspresję,
to skąd m a m y wiedzieć, którą z nich odczuwa d r u g a osoba? Niedawne badania,
o których w s p o m i n a ł e m w rozdziale 4., w s p i e r a j ą m o j e przeczucie 2 4 , że to
w głosie, a nie na twarzy zapisane są sygnały, które pozwalają odróżnić j e d n ą
radosną emocję od drugiej. Angielscy psycholodzy Sophie Scott i Andrew Calder
zidentyfikowali różne sygnały głosowe w przypadku zadowolenia, ulgi, przy-
jemności zmysłowych związanych z dotykiem oraz fiero. Aby ustalić, czy emo-
cje te są sygnalizowane głosem, imitowali każdy rodzaj głosu i stwierdzili, że
słuchający ich ludzie nie mieli problemu z odróżnieniem j e d n e j emocji od dru-
giej. Ż a d n e z nich nie opisało jeszcze, co dokładnie w d a n e g o rodzaju głosie
odpowiada za sygnalizowanie emocji. Spodziewam się, że uda im się znaleźć
sygnały głosowe również dla innych radosnych uczuć.
Uśmiech może być mylący, ponieważ nié tylko towarzyszy on każdej rado-
snej emocji, ale też jest prezentowany, kiedy ludzie nie odczuwają w ogóle żadnej
radości, na przykład przez grzeczność. Istnieje j e d n a różnica oddzielająca
uśmiech spowodowany radością od uśmiechu bez radości. J e s t bardzo subtelna
i nasze badania przeprowadzone wspólnie z psychologiem Markiem Frankiem
sugerują, że umyka ona większości osób 25 . Jeśli nie wiesz, na co zwracać uwagę,
możesz ulec pomyłce, stracić rozeznanie i dojść do wniosku, że na u ś m i e c h u
nie można polegać. To nieprawda. Uśmiech jednoznacznie, choć w subtelny
sposób, mówi n a m , c z y j e g o źródłem jest radość, czy też nie.
Ponad sto lat temu słynny francuski neurolog Duchenne de Boulogne odkrył,
na czym polega różnica między uśmiechem wynikającym z prawdziwej radości
a takim, który z radością nie m a nic wspólnego 26 . Badał on zmiany w wyglądzie
twarzy spowodowane przez pojedyncze ruchy mięśni, a robił to za pomocą elek-
trycznej stymulacji poszczególnych części twarzy, f o t o g r a f u j ą c jednocześnie
powstałe na j e j skutek skurcze mięśni ( p r z e p r o w a d z a ł ten e k s p e r y m e n t na
mężczyźnie, który nie odczuwał w twarzy żadnego bólu, więc nie przejmował się
całą tą procedurą). Kiedy Duchenne przyjrzał się zdjęciom uśmiechu wywołane-
go przez podrażnienie mięśnia jarzmowego większego — który biegnie od policzków
w dół do kącików ust, unosząc j e pod pewnym k ą t e m w wyraz uśmiechu — za-
uważył, że mężczyzna wcale nie wyglądał na szczęśliwego. Będąc dobrym ekspe-
rymentatorem, Duchenne opowiedział mężczyźnie dowcip i sfotografował jego
reakcję. Porównanie obu zdjęć ujawniło, że w przypadku prawdziwej radości, oka-
zanej w reakcji na dowcip, mężczyzna nie tylko się uśmiechnął, ale i uaktywnił
mięsień otaczający oczy. Sam porównaj zdjęcie, na którym mężczyzna m a elek-
trody na twarzy (po lewej), ze zdjęciem bez elektrod, na którym uśmiecha się
w reakcji na żart (po prawej).
Duchenne napisał: „Uczucie szczerej radości jest wyrażane na twarzy po-
przez połączony skurcz mięśnia jarzmowego większego i mięśnia okrężnego oka. Pierw-
szy z nich jest zależny od woli, ale drugi ulega aktywacji jedynie pod wpływem
słodkich emocji naszej duszy [pamiętaj, że pisał te słowa w roku 1862]. Fałszywa
radość i oszukańczy śmiech nie mogą wywołać skurczu tego mięśnia [...] Mięsień
otaczający oko nie słucha naszej woli, uruchamia się jedynie pod wpływem praw-
dziwego uczucia, pod wpływem p r z y j e m n e j emocji. W kwestii u ś m i e c h u jego
bezwolność pomaga n a m zdemaskować fałszywych przyjaciół" 27 .
Nasze badania 2 8 potwierdziły wnioski D u c h e n n e ' a , że nikt nie może celo-
wo wykonać skurczu mięśnia okrężnego oka („nie słucha on woli"), choć trudności
z dowolnym kurczeniem go dotyczą jedynie części tego mięśnia. Składa się on
z dwóch części: wewnętrznej, która zaciska powieki i napina skórę znajdującą
się bezpośrednio pod nimi, oraz zewnętrznej, która otacza oczodół i obniża
>
3* r
UŚMIECH DUCHENNE'A
V
brwi o r a z z n a j d u j ą c ą się pod n i m i skórę, a t a k ż e p o d c i ą g a do góry skórę po-
niżej oczu i unosi policzki. D u c h e n n e miał rację, jeśli chodzi o zewnętrzną część
tego m i ę ś n i a — b a r d z o niewiele osób p o t r a f i p o d d a ć j e j skurcz swojej woli
(tylko około 10% b a d a n y c h ) .
W e w n ę t r z n ą część, o d p o w i a d a j ą c ą za zaciskanie powiek, m o ż e kontrolo-
wać każdy, więc nieobecność skurczu w tej części nie może służyć do „ d e m a -
skowania fałszywych przyjaciół". Aktorzy, którzy potrafią przekonująco odegrać
radość, albo należą do tej nielicznej grupy, której członkowie potrafią kontro-
lować skurcz z e w n ę t r z n e j części tego mięśnia, albo, co bardziej prawdopodobne,
przywołują j a k i e ś wspomnienie, które wywołuje p o t r z e b n ą emocję, co prowadzi
w efekcie do u k s z t a ł t o w a n i a prawdziwej, n i e z a l e ż n e j od woli ekspresji.
Chociaż Karol Darwin cytował D u c h e n n e ' a i wykorzystywał niektóre z j e g o
fotografii dla zilustrowania różnicy między u ś m i e c h a m i , naukowcy z a j m u j ą c y
się b a d a n i e m ekspresji mimicznych ignorowali to odkrycie przez n a s t ę p n e sto
lat z kawałkiem 2 9 . Moi koledzy i j a odświeżyliśmy odkrycie D u c h e n n e ' a dwa-
dzieścia lat temu 3 0 i udowodniliśmy od tego czasu j e g o znaczenie. Przykładowo,
kiedy do d z i e s i ę c i o m i e s i ę c z n e g o n i e m o w l a k a zbliża się n i e z n a j o m y , u ś m i e c h
dziecka nie wywoła skurczu m i ę ś n i wokół oczu; m i ę s i e ń t e n z o s t a n i e j e d n a k
włączony d o ekspresji u ś m i e c h u , kiedy zbliżającą się osobą będzie matka 5 3 1 .

Choć nie spodziewam się, by dziesięciomiesięczne niemowlęta kłamały, kiedy oka-


zują względem obcych nieszczery uśmiech, potrafią one j u ż w tym wieku wykonać
uśmiech społeczny, czyli rodzaj uśmiechu, który okazujemy przez całe życie pod-
czas zapoznawania nieznajomych.
Kiedy szczęśliwe pary małżeńskie spotykają się pod koniec dnia, w ich uśmie-
chach można dostrzec ruch mięśni otaczających oczy, ale będzie on nieobecny
w trakcie spotkania p a r tkwiących w nieszczęśliwym małżeństwie 3 2 . Ludzie,
którzy mówiąc o niedawnym zgonie współmałżonka, potrafią u ś m i e c h n ą ć się
w sposób uruchamiający mięśnie okrężne oka, wykazują redukcję żalu po upły-
wie dwóch kolejnych lat 33 (nie chodzi tu o to, że osoby te cieszą się ze śmierci
małżonka, tylko że potrafią przywołać radosne wspomnienia i na chwilę ponow-
nie doświadczyć t a m t e j radości). Kobiety okazujące uśmiech u r u c h a m i a j ą c y
mięśnie wokół oczu na zdjęciach w kronice studiów trzydzieści lat później
zgłaszały mniej skarg na stres, a także wykazywały ogólnie większy emocjonalny
i fizyczny dobrostan 3 4 . Ogólnie rzecz biorąc, ludzie, u których często można
zaobserwować uśmiech uruchamiający mięśnie okrężne oczu, deklarują większe
odczucie szczęścia, mają niższe ciśnienie krwi, a ich współmałżonkowie i przy-
jaciele twierdzą, że są to osoby szczęśliwe 35. Natomiast w trakcie naszych badań
odkryliśmy, że uśmiech angażujący zarówno mięśnie wokół oczu, jak i wargi, ak-
tywuje te obszary mózgu (skroniowe i czołowe obszary lewej półkuli), które biorą
udział w przeżywaniu spontanicznej radości, ale uśmiech angażujący s a m e
wargi nie powoduje j u ż takiej reakcji 3 6 .
Na cześć D u c h e n n e ' a chciałbym zasugerować, by prawdziwy uśmiech rado-
ści, aktywujący zewnętrzną część mięśni otaczających oczy, nazwać uśmiechem
Duchenne'a.

A B

Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że jedyna różnica między obu
powyższymi zdjęciami polega na tym, że oczy na zdjęciu B są bardziej zwężone,
ale jeśli uważnie porównać obie fotografie, można zauważyć także pewne inne
różnice. Na zdjęciu B, które pokazuje prawdziwą radość z uśmiechem Duchen-
ne'a, policzki są uniesione wyżej, ich zarys uległ zmianie, a brwi zostały lekko
obniżone. Wszystko to spowodowane jest działaniem zewnętrznej części mię-
śnia okrężnego oka.

r — - T
' 1

Ł s n r ^ mbSSB <
u « t p t l'
W#J|.j k
<

% i mm^ ml I
1 rl
C D

Kiedy m a m y do czynienia z dużo szerszym uśmiechem, jest tylko j e d n a


wskazówka pozwalająca rozróżnić radosny uśmiech od tego bez radości. Szeroki
uśmiech, taki jak na zdjęciu C, powoduje wypchnięcie policzków ku górze, przez
co pod oczami tworzą się fałdki, zwęża szparę oczną, a nawet prowadzi do po-
jawienia się kurzych łapek — a wszystko to bez żadnej akcji ze strony mięśnia
okrężnego oka.
Dla porównania, zdjęcie D pokazuje, że brwi oraz fałda górnej powieki (skó-
ra pomiędzy powieką a brwią) zostały przez mięsień okrężny ściągnięte ku
dołowi. Fotografia D pokazuje szeroki uśmiech radości, natomiast fotografia C
szeroki uśmiech bez radości. Zdjęcie C zostało utworzone poprzez wklejenie
części zdjęcia D poniżej dolnych powiek do neutralnego zdjęcia E. Fotografia F
także została poddana retuszowi: uśmiechnięte wargi ze zdjęcia D zostały
wklejone do n e u t r a l n e j fotografii E. Ludzie nie potrafią udawać ekspresji
przedstawionej na zdjęciu F. Powinna Ci się ona wydać dziwna, a powodem te-
go jest fakt, że kiedy wykonujemy szeroki uśmiech, wywołuje on wszystkie te
zmiany w policzkach i w oczach, które widziałeś na zdjęciu D. Zaprojektowa-
łem fotografię F, aby podkreślić fakt, że bardzo szeroki uśmiech prowadzi nie
tylko do zmian w obrębie ust, ale również w rejonie policzków i w wyglądzie
obszarów skóry położonych pod oczami.
E (NEUTRALNY)

Istnieje wiele rodzajów u ś m i e c h u bez radości. N i e k t ó r e z nich, n a przykład


uśmiech z grzeczności, wymagają jedynie ruchu warg. Widać to również w uśmie-
chach sygnalizujących, że osoba s ł u c h a j ą c a z g a d z a się z osobą m ó w i ą c ą albo
że j ą rozumie. Niektóre uśmiechy bez radości w y m a g a j ą jeszcze innych ruchów
m i m i c z n y c h oprócz s a m y c h u ś m i e c h n i ę t y c h ust.
T e n Nowogwinejczyk był s z a n o w a n y m
członkiem starszyzny w swojej wiosce. J e g o
p e ł e n w a h a n i a albo o s t r o ż n y u ś m i e c h sy-
g n a l i z u j e , że nie m a on złych z a m i a r ó w ,
ale nie j e s t też p e w i e n , co się za chwilę
wydarzy. Ludziom z wioski wydawałem się
b a r d z o n i e p r z e w i d y w a l n ą osobą, robiącą
dziwne rzeczy — paliłem zapałki, świeciłem
latarką, sprawiałem, że z pudełka płynęła
m u z y k a . N o w o g w i n e j c z y k m i a ł j u ż do
czynienia z tymi d z i w a e t w a m i i l g n ą ł do
m n i e , wiedząc, że m o ż e się po m n i e spo-
dziewać czegoś z a d z i w i a j ą c e g o , ekscytu-
j ą c e g o a l b o z a b a w n e g o , ale nie p o t r a f i !
przewidzieć, kiedy s p r ó b u j ę go spłoszyć
czy zadziwić. Rozchylenie uśmiechniętych
warg, a także skrzyżowane r a m i o n a p o m a -
gają m u ukryć w a h a n i e .
WAHAJĄCY SIĘ UŚMIECH
Przez cały d z i e ń dochodziło do spięć.
Prezydent Reagan w końcu zakończył swoją
p r z e m o w ę do K r a j o w e g o Stowarzyszenia
na Rzecz Promocji Kolorowych Obywateli
(NAACP), ale w trakcie mowy wprowadza-
jącej do t e g o w y s t ą p i e n i a p r z e w o d n i c z ą c a
M a r g a r e t Bush Wilson k i l k u k r o t n i e ro-
biła pod j e g o a d r e s e m przytyki, wypomi-
n a j ą c m u , że nie pojawił się n a konferencji
tego stowarzyszenia w trakcie k a m p a n i i
wyborczej. Wywołała też aplauz zgroma-
dzonych, kiedy wygłosiła n a s t ę p u j ą c e de-
menti: „ N A A C P n i e k o n i e c z n i e p o d p i s u j e
się pod wszystkimi p o g l ą d a m i , których tu
za chwilę wysłuchamy". Po przemówieniu
prezydent uściskał Wilson i była to dosko-
nała okazja do czegoś, co moglibyśmy na-
zwać nędznym uśmiechem albo uśmiechem
przez zaciśnięte zęby 37 . T e n rodzaj uśmie-
chu stanowi p r z y z n a n i e się do n i e p r z y j e m n y c h emocji, p o k a z u j e , że j e s t e ś
t w a r d y m zawodnikiem, który potrafi przyjąć krytykę z u ś m i e c h e m . Nie jest to
próba ukrycia emocji, lecz widoczny k o m e n t a r z co do swojego m a r n e g o samo-
poczucia. O z n a c z a on, że okazująca go osoba nie zamierza, p r z y n a j m n i e j w tym
m o m e n c i e , z a p r z e c z a ć i s t n i e n i u swojego kiepskiego n a s t r o j u .
Zwróć uwagę, że oprócz szerokiego u ś m i e c h u , prezydent R e a g a n m a rów-
nież zaciśnięte wargi. N a podstawie b r u z d y z a r y s o w a n e j n a j e g o p o d b r ó d k u
m o ż e m y też stwierdzić, że j e g o dolna w a r g a j e s t wypchnięta do góry. N a pod-
stawie t e g o zdjęcia nie d a się ustalić, czy w e k s p r e s j ę były też z a a n g a ż o w a n e
mięśnie okrężne oczu; niewykluczone, że R e a g a n a bawiło własne niewygodne
położenie. U ś m i e c h przez zęby po-
jawia się zazwyczaj pod n i e o b e c n o ś ć
prawdziwej radości, ale j e j nie wy-
klucza, j a k w tym p r z y p a d k u .
Po u s t ą p i e n i u ze s t a n o w i s k a były
p r e z y d e n t R i c h a r d Nixon o k a z a ł tę
ekspresję w swoim łzawym pożegnaniu
z osobami pracującymi w j e g o admini-
stracji kilka chwil p r z e d o s t a t e c z n y m
opuszczeniem Białego D o m u . Nikt nie
kwestionuje faktu, że Nixon był w tym
m o m e n c i e nieszczęśliwy, ale c i e ń KONTROLA EMOCJI POPRZEZ UŚMIECH
uśmiechu pokazuje, że się nie załamał, że sobie poradzi ze swoim żalem i pew-
nie z rozpaczą. W a r g i są b a r d z o nieznacznie wygięte w dół, co j e s t oznaką
s m u t k u , a e k s p r e s j a ta byłaby bardziej intensywna, gdyby nie fakt, że Nixon
p r ó b u j e się jednocześnie uśmiechać. J e g o oczy nie błyszczą, a taki błysk to-
warzyszy często radosnemu uśmiechowi, którego źródłem jest działanie mięśni
okrężnych oczu. Na zdjęciu widać też nieznaczne zaciśnięcie warg, jak gdyby
usunięty ze stanowiska prezydent próbował kontrolować swoje emocje.
Zajmiemy się teraz końcowymi fotografiami, pokazującymi mieszankę ra-
dości i innych emocji.

G H I

Każde z kolejnych zdjęć pokazuje mieszany uśmiech. Połączenie obniżenia


brwi i uśmiechu widoczne na zdjęciu G spotyka się rzadko. Nie jest to gniew-
ny uśmiech, ponieważ nie widać zwężenia i napięcia warg ani uniesienia gór-
nych powiek. Nie mogę mieć pewności, co sygnalizuje ten uśmiech, ponieważ nie
spotkałem się z nim w trakcie żadnego z moich badań. Zdjęcie H jest łatwiej-
sze, przedstawia ono bowiem w wyraźny sposób wstręt, sygnalizowany uniesie-
niem górnej wargi. Śmiech nadaje t e m u wyrazowi odcień wahania, ale nie wi-
dzimy tu kogoś, kto cieszyłby się własną odrazą. Na zdjęciu I obserwujemy
mieszankę radości i pogardy, co n a d a j e twarzy wyraz zadowolenia z siebie.
Widzieliśmy to zdjęcie j u ż w poprzednim rozdziale, poświęconym wstrętowi
i pogardzie.

Wykorzystywanie informacji wyczytanych z ekspresji


W poprzednich rozdziałach o m a w i a ł e m sposoby wykorzystania informacji,
które można wyczytać z subtelnych ekspresji mimicznych w różnego rodzaju
relacjach międzyludzkich. W tym rozdziale nie p r z e j d ę do takich omówień,
ponieważ rzadko się zdarza, by spostrzeżenie, że ktoś doświadcza radosnych
emocji, mogło wywoływać trudności. Często nie m a nawet znaczenia, czy ktoś
pokazuje uśmiech Duchenne'a, czyli szczerą radość, czy też uśmiecha się przez
grzeczność albo nawet fałszywie. Jeśli Twój szef opowiada dowcip, który nie
wydaje Ci się bardzo zabawny, i tak będziesz się uśmiechał, a mało prawdopo-
dobne, by szef zechciał się z a j ą ć s k r u p u l a t n ą analizą Twojej ekspresji w celu
upewnienia się, czy aby nie udajesz. Najważniejsze, że postarałeś się wyglądać,
jakbyś się ucieszył. Może się j e d n a k zdarzyć, że będzie Ci n a p r a w d ę zależa-
ło, by poznać, czy radość drugiej osoby jest rzeczywiście szczera. Teraz j u ż
wiesz, że oznak szczerości powinieneś wypatrywać w fałdzie górnej powieki
bezpośrednio poniżej brwi.
10
Ktamstwa i emocje

Odkrycie, w j a k i sposób emocje mogą być wykorzystane do ewaluacji praw-


domówności, nie było moim pomysłem. Pytanie to pojawiło się prawie czter-
dzieści lat temu, kiedy pierwszy raz prowadziłem wykłady dla studentów psy-
chiatrii na swoim uniwersytecie. Choć moje badania sugerujące uniwersalność
ekspresji mimicznych (opisane w rozdziale 1.) studenci uważali za ekscytu-
jące, to tak naprawdę chcieli przede wszystkim wskazówek, które mogłyby im
pomóc przy krytycznych decyzjach, jakie musieli podejmować w szpitalu. Kiedy
pacjent przyjęty z powodu ostrej depresji prosi o jednodniową przepustkę do
d o m u , twierdząc, że czuje się j u ż dużo lepiej i nie m a myśli samobójczych,
w jaki sposób można stwierdzić, czy taki człowiek mówi prawdę? Czy może
kłamać, by wydostać się spod szpitalnego nadzoru i móc odebrać sobie życie?
Dochodziło do takich wypadków. Jeśli jednak pacjent mówił prawdę i naprawdę
czuł się j u ż lepiej, spędzenie jednego dnia w domu mogło być ważnym krokiem
na drodze powrotnej do n o r m a l n e g o życia.
Nie m i a ł e m pojęcia, j a k i e odpowiedzi uda mi się odnaleźć. Czy znajdą się
jakieś sygnały ukryte w ekspresji mimicznej albo w gestykulacji, które wskazy-
wałyby, że emocja jest symulowana, nie zaś prawdziwa? Czy jakakolwiek osoba
poza wytrenowanymi aktorami może z premedytacją nadać swojej twarzy wy-
raz szczerości, kiedy w rzeczywistości wcale szczera nie jest? Czy ludzie są
zdolni do świadomego t ł u m i e n i a wszelkich oznak prawdziwych uczuć, szcze-
gólnie kiedy przeżywają j e bardzo intensywnie? Czy istnieje jakiś sposób na do-
strzeżenie prawdziwych emocji pod maską fałszu?
Poszukiwanie odpowiedzi na te pytania zacząłem od szczegółowego prze-
badania taśm z mojego zbioru filmów (było to jeszcze przed wynalezieniem
wideo, kiedy t a ś m y były j e d y n y m m e d i u m używanym do u t r w a l a n i a ekspre-
sji i gestów). Przez cały poprzedni rok filmowałem wywiady przeprowadzane
z pacjentami cierpiącymi na zaburzenia psychiatryczne w momencie ich przyję-
cia do szpitala, następnie w chwili, kiedy zdaniem personelu doszło u nich do
znacznej poprawy, i po raz ostatni na tydzień przed ich wypisaniem do domu.
Personel szpitalny powiedział mi, że j e d n a z pacjentek wyznała, iż w trakcie
wywiadu przeprowadzonego na środkowym etapie hospitalizacji skłamała.
Stwierdziła mianowicie, że nie cierpi już na depresję i poprosiła o przepustkę
na weekend. Na kilka dni przed wyznaczonym t e r m i n e m przepustki przyznała
się, że po wyjściu ze szpitala zamierza odebrać sobie życie. Szczęśliwym t r a f e m
miałem n a g r a n i e z wywiadu, w którym skłamała.
Mary (nie jest to j e j prawdziwe imię) była czterdziestoletnią kobietą, która
w chwili hospitalizacji miała już za sobą trzy niemal udane próby samobójcze.
Kiedy po raz pierwszy oglądałem nagranie wywiadu ze środkowego etapu ho-
spitalizacji, nie dostrzegłem żadnych śladów wskazujących na to, że kłamała na
temat swoich emocji. Dużo się uśmiechała, mówiła z optymizmem i wydawała
się pogodna. Sam bym j e j uwierzył, lekarze zresztą też jej uwierzyli.
Razem z j e d n y m z moich współpracowników, Wallym Friesenem, zmonto-
waliśmy skomplikowany projektor umożliwiający odgrywanie taśm w różnym
tempie, żeby przebadać każdy pojedynczy grymas i gest tej kobiety klatka po
klatce, zarówno w zwolnionym tempie, j a k i w przyspieszeniu. Przebrnięcie
dwunastominutowego filmu zajęło n a m ponad sto godzin, ale było warto.
W pewnym momencie wywiadu lekarz zapytał Mary o j e j plany na przy-
szłość. Dostrzegliśmy, jak w chwili pauzy przed udzieleniem odpowiedzi przez
twarz Mary p r z e m k n ą ł wyraz głębokiej udręki. Był on widoczny na jedynie
dwóch klatkach z dwudziestu czterech — 1/12 s e k u n d y — i szybko przykrył go
uśmiech. Oglądaliśmy ten m o m e n t wiele razy, nie było wątpliwości, co miał
on wyrażać. W zatrzymanym kadrze prawdziwe emocje Mary były boleśnie czy-
telne, a następnie zostały świadomie ukryte. Kiedy już odkryliśmy, czego ma-
my wypatrywać w trakcie przeglądania nagrań w zwolnionym tempie, odkryli-
śmy w tym filmie jeszcze dwie bardzo szybkie ekspresje udręki.
Nazwaliśmy te bardzo szybkie ruchy mimiczne t r w a j ą c e od 1/25 do 1/5
sekundy mikroekspresjami i zwróciliśmy uwagę na to, że stanowią one niewerbalny
przeciek na t e m a t prawdziwych uczuć danej osoby 1 . Później dowiedziałem się, że
psychologowie Ernest Haggard i K e n n e t h Isaacs dokonali już odkrycia mikro-
ekspresji trzy lata przed nami, ale postulowali, że są one niewidoczne na żywo,
i że stanowią sygnał represji emocji, nie zaś oznakę ich świadomego tłumienia 2 .
Odkryliśmy, że można dostrzec mikroekspresje nawet bez zwolnionego tempa,
jeśli się tylko wie, czego wypatrywać. Nie wiedzieliśmy jeszcze, j a k proste bę-
dzie nauczenie ludzi wychwytywania mikroekspresji.
Wykonaliśmy dalsze badania nad świadomie tłumionymi emocjami, a także
nad tymi poddanymi represji 3 . Badania te, prowadzone przez ponad trzydzieści
lat pokazały, że mikroekspresje mogą występować albo kiedy m a m y do czy-
nienia ze świadomym ukrywaniem, tak j a k w przypadku Mary, albo kiedy
człowiek nie wie, co czuje, inaczej mówiąc, kiedy dochodzi do represji emocji,
j a k postulowali to H a g g a r d i Isaacs. W a r t o zauważyć, że mikroekspresje wy-
glądają jednakowo, niezależnie od tego, czy powstają w wyniku stłumienia,
czy represji emocji. S a m a mikroekspresja nie wyjawi n a m , z którym z tych
mechanizmów m a m y do czynienia, trzeba to ustalić na podstawie kontekstu,
w którym się pojawiła, a często będzie to wymagało również dodatkowych pytań.
To dobry m o m e n t , by wyjaśnić, co m a m na myśli, używając określenia kon-
tekst. T a sama mikroekspresja może mieć bardzo różne znaczenia w odmien-
nych kontekstach.
Kontekst to w najszerszym znaczeniu natura danej konwersacji. Czy jest to
pierwsze spotkanie, czy jest to przypadkowa rozmowa, formalny dialog, prze-
słuchanie, w trakcie którego d r u g a osoba zdaje sobie sprawę, że ciąży na niej
podejrzenie popełnienia przestępstwa?
Drugie znaczenie kontekstu to historia danej relacji. C o miało miejsce na
wcześniejszych etapach tej konwersacji? J a k wyglądały poprzednie kontakty
między ocenianą osobą a osobą, która dokonuje oceny? I jakich relacji każda
z tych osób spodziewa się i pragnie w przyszłości?
Trzecie znaczenie kontekstu to kolejność zachowań. Czy mikroekspresja jest
okazywana w chwili, kiedy oceniana osoba przemawia, czy kiedy słucha?
I wreszcie czwarte znaczenie kontekstu to zgodność. Czy emocja wyrażona
w mikroekspresji współgra z wypowiadanymi w d a n e j chwili przez ocenianą
osobę słowami, z tonem j e j głosu, i z j e j gestykulacją oraz postawą ciała, czy też
stoi z nimi w sprzeczności? Jeśli mikroekspresja pojawia się w chwili, kiedy oce-
n i a n a osoba słucha, to czy m i k r o e k s p r e s j a współgra ze słyszanymi słowami
i z tym, co oceniana osoba zacznie mówić w dalszej kolejności?
Choć wszystkie te cztery aspekty kontekstu należy brać pod uwagę, kiedy do-
konuje się oceny normalnej ekspresji mimicznej jakiejś emocji, czyli makroek-
spresji, bywają one szczególnie istotne, kiedy przychodzi n a m się zająć mikroek-
spresjami. Należy też o nich pamiętać, kiedy oceniamy sygnały emocji zapisane
w głosie, w postawie ciała i w innych kanałach, które mogą zawierać wskazówki
co do ewentualnych prób oszustwa.
Większość ludzi nie zwraca uwagi na mikroekspresje, kiedy pojawiają się
one w trakcie rozmowy i muszą rywalizować o uwagę ze słowami, tonem głosu
i gestykulacją. Umykają n a m także z tej przyczyny, że często rozpraszamy się
myśleniem o tym, co powiedzieć w następnej kolejności, zamiast uważnie wy-
patrywać mikroekspresji u naszego rozmówcy. Nawet kiedy pokazywałem ba-
danym mikroekspresje wyjęte z kontekstu — z wyłączonym dźwiękiem i bez
potrzeby zastanawiania się nad ripostą — większość niewytrenowanych osób nie
umiała ich zaobserwować zbyt wiele. Ponieważ nie jesteśmy zbyt dobrzy w sa-
modzielnej obserwacji tych mikrosygnałów, podczas pierwszych prób naucze-
nia badanych wychwytywania tych znaków byłem zaskoczony tym, j a k szybko
udawało im się to opanować. Nawet tylko po j e d n e j godzinie nauki ludzie są
w stanie znacząco poprawić swoje zdolności dostrzegania mikroekspresji. Jestem
przekonany, że główne elementy, które pozwalają im na tak szybką naukę, to
natychmiastowa informacja zwrotna na temat poprawności ich osądu, regular-
na praktyka oraz wizualne skontrastowanie ze sobą najczęściej mylonych eks-
presji, szczególnie gniewu i wstrętu oraz strachu i zaskoczenia.
Ale nie wszystkie behawioralne wskaźniki fałszu są emocjonalne. Mogą być
one generowane tak przez myślenie (wskaźniki kognitywne), jak i przez odczu-
wanie (wskaźniki emocjonalne). Ponieważ ta książka dotyczy emocji, zajmę się
nimi bardziej szczegółowo, ale ważne jest, żeby mieć też pewną wiedzę na te-
mat roli myślenia, aby mieć pełny obraz procesu ewaluacji prawdomówności.
Emocje oddziałują na myślenie (silna emocja, taka j a k strach, może zmącić
przejrzystość myślenia), a myślenie oddziałuje na emocje (myśli na t e m a t kon-
sekwencji wpadnięcia w cudze ręce albo spotkania się z niedowierzaniem mogą
powodować zwielokrotnienie strachu).
Najbardziej oczywiste wskaźniki kognitywne sugerujące możliwość, że ma-
my do czynienia z kłamstwem, to sprzeczności w zeznaniach osoby opowiadającej
o tym, co robiła albo co planuje zrobić — choć niektóre sprzeczności pojawiają
się również przy mówieniu prawdy, więc podczas oceniania czyjejś prawdomów-
ności na podstawie dostrzeżonych sprzeczności trzeba zachować ostrożność.
Rzadko się zdarza, żeby ktoś przekazał tę samą skomplikowaną relację w do-
kładnie ten sam sposób. Ludzie dodają albo odejmują szczegóły, o których po-
czątkowo zapomnieli, albo zapominają o nich przy powtórnym opowiadaniu, co
może stwarzać pozory sprzeczności.
Innym oczywistym, ale użytecznym wskaźnikiem, że coś się nie zgadza, jest
wahanie okazane podczas udzielania odpowiedzi na pytanie, na które należałoby
się spodziewać szybkiej reakcji, o ile wypytywana osoba mówi prawdę. Przy-
kładowo, jeśli żona zapyta mnie, co robił mój samochód przed hotelem St. Regis
wczoraj o godzinie czternastej, powinienem znać odpowiedź. Wahanie nasuwa
podejrzenie, że nie robiłem tam nic dobrego, i nie spodziewając się, iż moja obec-
ność w tamtym miejscu zostanie odkryta, nie przygotowałem sobie zawczasu
żadnego usprawiedliwienia. Z drugiej strony pytanie, kto będzie za kilka lat kan-
dydował na prezydenta może spowodować wahanie z mojej strony, ponieważ nie
jestem komentatorem polityki i nie zastanawiałem się zbytnip nad odpowiedzią
na to pytanie, więc w tym przypadku takie w a h a n i e nie będzie podejrzane.
Zanim przystąpisz do interpretacji jakiegoś zachowania, powinieneś wziąć
pod uwagę nie tylko wahanie, ale i dwie kolejne rzeczy, które mogą wskazywać
na ewentualne kłamstwo. Po pierwsze chodzi tu o znaczące zmiany w zachowaniu,
szczególnie w zachowaniu, które widać w momencie zmiany omawianego te-
m a t u . Przykładowo: jeśli w sytuacji, kiedy m a m coś powiedzieć albo próbuję
sobie przypomnieć jakieś minione wydarzenia, zawsze widać po mnie wahanie,
to nie powinno być ono t r a k t o w a n e j a k o wskaźnik fałszu, chyba że znacząco
odbiega od innych przejawów wahania zaprezentowanych w toku wcześniejszej
rozmowy. Jeśli widać znaczący wzrost tego wahania, może to oznaczać, że
próbuję na gorąco zmyślić j a k ą ś historyjkę, żeby coś ukryć. Jeśli widać znaczą-
cą redukcję wahania, może to oznaczać, że miałem j u ż na to pytanie wcześniej
przygotowaną odpowiedź. Po drugie, nawet znaczące w a h a n i e w reakcji na
pytanie, na które należałoby się spodziewać prostej odpowiedzi, może być re-
zultatem zupełnie niewinnych procesów. Nawet jeśli nie byłem dwulicowy, mogę
się zawahać, kiedy przyjdzie mi do głowy pytanie, czy moja żona nie jest aby
podejrzliwa albo dlaczego jest podejrzliwa. Mogę się nawet zastanawiać nad
tym, czy zadzwonić do niej, czy nie.
Ponieważ sprzeczności i w a h a n i e mogą wskazywać na myślenie o czymś
niezwiązanym z oszukiwaniem, wszystkie tego rodzaju zachowania wolę nazy-
wać dzwonkami alarmowymi, a nie oznakami kłamstwa. Sygnalizują one m o m e n t ,
kiedy powinieneś spróbować zdobyć więcej informacji. Zanim dojdziesz do wnio-
sku, że zmiana czyjegoś zachowania jest dowodem kłamstwa, należy wykluczyć
alternatywne wytłumaczenie tych zmian.
Jedyną osobą, u której można było zobaczyć oczywisty sygnał oszustwa wi-
doczny za każdym razem, kiedy kłamała, był Pinokio. U reszty z nas można co
najwyżej zaobserwować dzwonki alarmowe. Nawet gdybym w reakcji na py-
tanie żony o samochód zaparkowany przed hotelem St. Regis okazał mikroek-
spresję strachu, byłby to jedynie dzwonek alarmowy. M o g ł e m się wystraszyć,
że żona mi nie uwierzy, albo mogłem być zmartwiony kondycją naszego mał-
żeństwa, skoro żona m a wobec mnie tego rodzaju wątpliwości. Mogę nawet
próbować ukryć swój strach, ponieważ nie chcę, żeby wiedziała, że m a m takie
wątpliwości na temat niej i naszego małżeństwa, mimo że nie zrobiłem niczego,
co mogłaby uznać za niewłaściwe. Strach przed przyłapaniem na cudzołóstwie
i próba ukrycia go, żeby żona o niczym się nie dowiedziała, to tylko j e d n a z moż-
liwości. Ponieważ to tylko dzwonek alarmowy, mądrym posunięciem byłoby po-
stawienie kolejnych pytań i zdobycie większej ilości informacji, żeby wyjaśnić,
jakie było źródło ukrywanej emocji.
Ludzki głos i gestykulacja zdradzają pewną liczbę sygnałów świadczących
0 tym, że ktoś myśli pod wpływem chwili. Są pewne wpadki pamięciowe, do
których n o r m a l n i e nie dochodzi, jeśli tylko mówi się prawdę. A w przypadku
kłamstwa może się pojawić bardzo dobra pamięć do szczegółów. J o h n D e a n ,
doradca p r e z y d e n t a za kadencji Nixona, opisuje w swojej książce, z j a k dużą
starannością przygotował bardzo szczegółową relację o zaistniałych wydarze-
niach, ponieważ myślał, że włączenie wielu szczegółów sprawi, że będzie bar-
dziej wiarygodny 4 . Gdyby słuchające go osoby zapoznały się z wynikami badań
nad pamięcią, zareagowałyby w dokładnie przeciwny sposób, ponieważ bardzo
szczegółowa pamięć na t e m a t wydarzeń, które nie zostały w swoim czasie zapi-
sane, jest czymś bardzo nietypowym.
Takie dzwonki alarmowe i pytania dotyczące kwestii, dlaczego ludzie kłamią
1 kiedy najłatwiej, a kiedy n a j t r u d n i e j ocenić szczerość d a n e g o zachowania, są
opisane w mojej książce Telling Lies5. Mój kolega J o h n Yuille byt jednym z ba-
daczy prowadzących imponujące badania na temat kognitywnych dzwonków
alarmowych".
Jeśli kłamstwo dotyczy tego, j a k d a n a osoba czuje się w danym m o m e n c i e
— jak to miało miejsce w przypadku kłamstwa Mary na temat stanu j e j umysłu
— składa się ono zazwyczaj z dwóch komponentów: ze skrywanej emocji i zmy-
ślonej zasłony albo maski. M a s k a pojawia się z dwóch powodów. Po pierwsze
dlatego, że łatwiej jest ukryć emocję pod j a k ą ś ekspresją niż pod pustym, po-
zbawionym emocji wyrazem twarzy. Poza tym sytuacja, która skłania do kłam-
stwa, często wymaga nie tylko ukrycia uczuć (np. w przypadku M a r y ukrycie
udręki), ale i wymyślenia jakiejś zasłony d y m n e j (np. w przypadku Mary ma-
skująca pogoda ducha). Uśmiech jest najczęstszym rodzajem maski, ponieważ
większość sytuacji społecznych wymaga pozytywnego zachowania, takiego j a k
skrywanie nieprzyjemnych uczuć, ale emocje mogą być maskowane dowolnymi
innymi emocjami, na przykład kiedy gniew zostaje wykorzystany do zamasko-
wania strachu, j a k to opisałem w rozdziale 6.
Ekspresje mimiczne mogą zdradzać fałszerstwo na kilka różnych sposobów.
J e d n y m z nich jest asymetria. Zmyślone ekspresje są bardziej asymetryczne od
szczerych i spontanicznych, choć różnica ta jest generalnie nieznaczna i niełatwa
do wykrycia bez odpowiedniego treningu. Asymetrię można zmierzyć za pomocą
Facial Action Coding System (FACS)*.
J a k już wspomniałem w rozdziale 9., wielki francuski neurolog Duchenne du
Boulogne był pierwszym, który postawił tezę, że brak ruchów mięśni związa-
nych z odczuwaniem emocji (tych ruchów większość ludzi nie potrafi wykony-
wać w dowolny sposób) pozwala „zdemaskować fałszywych przyjaciół" 7 . Brak
takich niezależnych od woli ruchów sugeruje, że oglądana ekspresja może być raczej
udawana niż szczera. W przypadku uśmiechu brak ruchu zewnętrznych części
mięśnia okrężnego oka (w terminologii FACS zwanego A U 6) pozwala odróż-
nić, kiedy jest on udawany, a kiedy m a m y do czynienia ze szczerą reakcją. Jeśli
uśmiech jest tylko nieznaczny albo m a ograniczoną szerokość, łatwo zauwa-
żyć brak tego ruchu, ponieważ na twarzy nie pojawiają się wtedy kurze łapki,
a policzki nie są uniesione na skutek działania mięśni, co prowadziłoby do zwę-
żenia szpary ocznej (przyjrzyj się ponownie porównaniu zdjęć A i B ze strony
214). Z drugiej strony celowo wykonany szeroki uśmiech spowoduje wystąpie-
nie wszystkich tych elementów, przez co spostrzeżenie fałszu będzie u t r u d -
nione, musisz wtedy wypatrywać bardziej subtelnych wskaźników, takich j a k
bardzo nieznaczne obniżenie brwi i skóry z obszaru między brwiami a górną
powieką, zwanej fałdą powiekową (przyjrzyj się ponownie różnicy między zdję-
ciami C i D na stronie 215). T a różnica jest trudna do zauważenia, więc z reguły

System kodowania aktywności twarzowej — p r z y p . tłum.


d a j e m y się zwieść szerokim, udawanym uśmiechom, co może też wyjaśniać,
dlaczego jest to tak powszechny rodzaj maski.
Inne emocje mają swoje charakterystyczne ruchy mięśni, które trudno wy-
konać w kontrolowany sposób. Udawanie smutku albo udręki może zostać
rozpoznane dzięki brakowi uniesienia wewnętrznych kącików brwi (co poka-
zano na zdjęciu H ze strony 173). W udawanym gniewie nie dostrzeżemy za-
pewne zwężenia czerwonego obramowania ust (pokazane na zdjęciu L i M ze
strony 150). Ale w przypadku wstrętu i pogardy nie istnieją żadne trudne do
świadomego wykonania ruchy mimiczne, przez co w ekspresji tych emocji nie
ma niczego, czego brak mógłby n a m nasuwać podejrzenia.
Trzecim czynnikiem, dzięki k t ó r e m u można czasem zidentyfikować uda-
wanie, jest dynamika czasowa ekspresji. Nasze podejrzenia powinny budzić ekspre-
sje pokazujące się bardzo gwałtownie lub równie gwałtownie znikające, chyba
że kontekst danej rozmowy uzasadnia takie ostre przejścia emocjonalne. Ana-
logicznie: jeśli ekspresje f o r m u j ą c e się na twarzy stopniowo albo równie powoli
z niej schodzące mają być wiarygodne, to muszą współgrać z rytmem konwer-
sacji (to kwestia zgodności kontekstualnej, którą opisywałem wcześniej).
Oprócz wywoływania udawanych ekspresji kłamstwa na t e m a t emocji mogą
powodować pojawianie się mikroekspresji zdradzających ukrywane emocje
albo wyciek prawdziwych uczuć, który przebija się przez maskę. Przykładowo:
uśmiech nie ma wpływu na górne powieki, brwi i na czoło, więc emocje ma-
skowane uśmiechem wciąż mogą zarysować się w górnej części twarzy. Możesz
dostrzec te zarysowane w górnej części twarzy mikroekspresje w przypadku
strachu (zdjęcie J na stronie 174), gniewu (zdjęcie E na stronie 148), zaskocze-
nia (zdjęcie I na stronie 174) i s m u t k u (zdjęcie S na stronie 117).
J a k dotąd koncentrowałem się na tym, w jaki sposób możemy odczytać emo-
cje, które są ukrywane albo udawane. Oczywiście wiele kłamstw nie dotyczy
wcale emocji, tylko działań, planów, myśli albo wartości. Nawet takie kłamstwa
mogą generować d a j ą c e się wychwycić emocjonalne dzwonki alarmowe, o ile
odwołanie się do kłamstwa wzbudza w stosującej j e osobie jakieś uczucia. Trzy
emocje najczęściej doświadczane przez ludzi kiedy kłamią, to strach, poczucie
winy i, co może zaskakujące, f r a j d a .
Strach przed przyłapaniem na kłamstwie to n a j b a r d z i e j powszechna ze
związanych ze stosowaniem kłamstwa emocji. Ale strach ten pojawia się tylko
wtedy, kiedy gra toczy się o wysoką stawkę, czyli kiedy kłamca jest przekonany,
ze może uzyskać znaczącą gratyfikację, ale i ponieść srogą karę. Nawet wtedy
nie wszyscy kłamcy odczuwają strach przed d e m a s k a c j ą . Jeśli ofiara czyichś
kłamstw m a r e p u t a c j ę osoby naiwnej, albo jeśli kłamcy udało się j u ż w prze-
szłości wielokrotnie z powodzeniem zastosować takie właśnie kłamstwo wobec
tej ofiary, albo jakiejś innej osoby bardzo do niej podobnej, to jest mało praw-
dopodobne, żeby za kolejnym razem kłamca odczuwał albo okazywał strach.
Poczucie winy to n a s t ę p n a emocja, która może się pojawiać przy pewnych
kłamstwach. Prawdopodobieństwo pojawienia się poczucia winy jest niskie,
kiedy wynika ono z pełnionych obowiązków; j a k w przypadku t a j n e g o a g e n t a
policji, szpiega działającego na stałe w innym państwie albo przedstawiciela
handlowego n a k ł a n i a n e g o do przedstawienia p r o d u k t u w fałszywym świetle.
Ale kiedy kłamstwo nie wynika z pełnionych obowiązków albo pojawią się ja-
kieś wątpliwości odnośnie do tego, czy m a m y obowiązek mówić prawdę, mo-
że dojść do wzbudzenia poczucia winy, szczególnie kiedy ofiary kłamstwa nie
można łatwo uznać za podłą lub niesprawiedliwą, a kłamcę i okłamywanego
łączą jakieś wspólne wartości i spodziewają się oni kontynuacji tej relacji.
Kolejną emocją pojawiającą się przy zastosowaniu kłamstwa jest uczucie
zwane przeze mnie frajdą z naciągania, które zdefiniowałem j a k o czystą przy-
jemność płynącą z podjęcia ryzyka i sprostania wyzwaniu, j a k i m jest przejęcie
kontroli nad drugim człowiekiem. Z uczuciem tym mogą się też wiązać pogarda,
ekscytacja i wesołość. Frajdę z naciągania t r u d n o opanować, często prowadzi
ona do przechwałek, które mogą zdradzić kłamstwo. T a k a sytuacja jest naj-
bardziej prawdopodobna w przypadku, kiedy ofiara kłamstwa jest uważana za
osobę trudną do oszukania, a świadkami całego zajścia są inne osoby stojące po
stronie kłamcy, które zdają sobie sprawę z popełnianego kłamstwa.
Nie są to jedyne emocje, jakie można odczuwać w następstwie popełnienia
poważnego kłamstwa, które niesie ze sobą poważne konsekwencje zarówno dla
kłamcy, j a k i dla j e g o ofiary. K ł a m c a może być na swoją ofiarę rozgniewany
z najróżniejszych powodów, ale może uważać za konieczne ukrycie tego uczu-
cia, żeby oszustwo mogło odnieść zamierzony skutek. Analogicznie, kłamca
może też odczuwać pod adresem swojej ofiary odrazę. Może też kierować któ-
rąkolwiek z tych emocji przeciwko sobie za to, że dopuszcza się kłamstwa.
Z a n i m przejdziemy dalej, ważne j e s t , by wypunktować trzy ważne ostrze-
żenia. We wcześniejszej części tego rozdziału wyjaśniałem, że nie m a sygnałów
samego kłamstwa, a jedynie dzwonki alarmowe. Emocje n i e p a s u j ą c e do kon-
tekstu mogą być dzwonkami alarmowymi, ale emocje mogą się pojawiać z wielu
powodów, nie tylko na skutek kłamstwa. Na stronie 73 podkreślałem, że sygnały
emocji nie mówią n a m nic na t e m a t tego, co j e wyzwoliło. Wyciągając zbyt
prędko wniosek, że obserwowana przez nas emocja jest skutkiem kłamstwa bez
rozważenia innych czynników, które mogły ją wyzwolić, ryzykujemy popełnienie
błędu Otella. Choć taki osąd jest kuszący, do czasu zgromadzenia większej liczby
informacji, które dadzą n a m pewność, że za dzwonkiem alarmowym kryje się
kłamstwo, a nie jakiś innych czynnik spustowy, musimy znosić tę dwuznaczność.
W sytuacjach, kiedy oceniany wie, że jest poddawany osądowi, osoba doko-
nująca oceny może czasem zwiększać prawdopodobieństwo, że oceniany bę-
dzie się bał zostać przyłapany na kłamstwie. O c e n i a j ą c y może nawet zredu-
kować ryzyko, że ktoś mówiący prawdę będzie odczuwał strach, że spotka się
z niedowierzaniem. Kiedy zaaranżowaliśmy r a z e m z moim kolegą M a r k i e m
F r a n k i e m e k s p e r y m e n t , w którym badani mieli kłamać albo mówić prawdę
— w pewnych przypadkach na temat swoich przekonań politycznych, a w innych
odnośnie do tego, czy przywłaszczyli sobie nienależące do nich pieniądze — po-
stąpiliśmy właśnie w ten sposób". Z a n i m rozpocząłem wywiady z badanymi,
pokazywałem im egzemplarz książki TellingLies i stwierdzałem, że to j a j e s t e m
jej autorem. Byłem zatem ekspertem: gdyby zachciało się im kłamać, na pewno
bym ich przyłapał (miało to zwiększyć strach przed przyłapaniem u tych osób,
które nastawiały się na kłamstwo), ale jeśli powiedzą prawdę, także to rozpo-
znam (miało to na celu redukcję strachu przed spotkaniem się z niewiarą u osób,
które zamierzały powiedzieć prawdę). Nawet jeśli nie jesteś ekspertem, to dzięki
podkreślaniu, że masz otwarty umysł i nie masz żadnych uprzedzeń, tylko za-
mierzasz starannie i dokładnie przeanalizować każde słowo i wszystkie pozo-
stałe wskazówki, możesz spróbować zmniejszyć strach niewinnej osoby przed
niedowierzaniem.
Błąd Otella najłatwiej zrozumieć w kontekście strachu, ponieważ niewinni
ludzie mogą się obawiać, czasami w uzasadniony sposób, że ktoś im nie uwierzy.
Ale błędu Otella można się dopuścić w kontekście każdej emocji. Po prawdo-
mównej osobie widać czasami poczucie winy, spowodowane tylko przez to, że
łatwo ją wpędzić w to uczucie, a jego ekspresja pojawia się u niej w reakcji na
skierowane przeciwko niej podejrzenia. Poczucie winy może też być aktywowa-
ne przez coś związanego z omawianym t e m a t e m , choćby nie zachodziło w j e g o
przypadku żadne kłamstwo. Rozważ przypadek sierżanta, który był pierw-
szym człowiekiem, jaki n a t k n ą ł się na nagie zwłoki j e g o sąsiadki, a t r a k c y j n e j
żony innego sierżanta. Podczas przesłuchania zaprzeczył on, jakoby miał być
sprawcą tego mordu, ale trzykrotnie nie przeszedł testu na wykrywaczu kłamstw.
Kiedy fizyczne dowody spowodowały w końcu, że prawdziwy morderca przyznał
się do winy, sierżant został uniewinniony. Ale dlaczego nie poradził sobie z ba-
daniem na wykrywaczu kłamstw? Zawsze miewał fantazje seksualne na t e m a t
swojej sąsiadki, a kiedy znalazł j e j nagie ciało, poczuł pewne podniecenie, mi-
mo że kobieta już nie żyła. T a reakcja wywołała w nim ogromne poczucie winy.
Za każdym razem, kiedy pytano go o jej śmierć i o znalezienie ciała, aktywowało
to j e g o poczucie winy i to ta właśnie emocja sprawiła, że trzykrotnie poniósł
porażkę w badaniu poligrafem. Poczucie winy, j a k każde inne uczucie, może
mieć wielorakie przyczyny.
Choć wydaje mi się, że okazywanie przez niewinnie podejrzewaną osobę
frajdy z naciągania jest mniej prawdopodobne, może dojść i do takiej sytuacji.
Niedawno konsultowałem się z policją z zagranicy w sprawie nastolatka, który
był podejrzewany o zamordowanie swojej byłej dziewczyny. W sfilmowanym
wywiadzie pokazywał on wiele pogardliwych ekspresji oraz inne oznaki frajdy
z naciągania. J e d n a k brakowało innych sygnałów, które mogłyby sugerować,
że kłamie, więc uznałem oznaki emocji widoczne u niego podczas tego wywiadu
za nierozstrzygające. Był to młody zażywający narkotyki człowiek z półświatka,
którego ekspresje mogły z równym prawdopodobieństwem oznaczać poczucie
wyższości oraz pogardę względem policji, bo była to osoba, której mogłaby
sprawiać przyjemność zabawa ze śledczymi, niezależnie od tego, czy był winny,
czy nie.
We wszystkich tych sytuacjach emocje nie zdradzają n a m swojego źródła,
a odczytywane dzwonki alarmowe nie są dowodem kłamstwa. Ukryta emocja
sygnalizowana przez m i k r o e k s p r e s j ę albo n o r m a l n a e k s p r e s j a , k t ó r a stoi
w sprzeczności z wypowiadanymi słowami, tonem głosu albo gestykulacją danej
osoby, wskazują na to, że musimy poprosić o dalsze wyjaśnienia. To wszystko.
W a r t o powtórzyć: dzwonki alarmowe sygnalizują te momenty, kiedy powinni-
śmy poszukać kolejnych informacji, aby móc dokonać poprawnej oceny praw-
domówności.
Ponieważ mikroekspresje pojawiają się tak szybko — w mgnieniu oka, żeby
użyć wyrażenia odświeżonego niedawno przez Malcolma Gladwella w jego bar-
dzo i n t e r e s u j ą c e j książce — łatwo j e przeoczyć. W książce Blink+ Gladwell
podaje wiele przykładów na to, że kształtowanie się wrażeń — dokonywanie
sądów — dokonuje się błyskawicznie, na podstawie bardzo niewielkiego wy-
cinku zachowania, i w j e d n y m z przykładów powołuje się właśnie na mikro-
ekspresje 9 . Ale większość ludzi nie dostrzega mikroekspresji, chyba że przejdą
trening w tym kierunku. Zeby jeszcze bardziej skomplikować całe to zagadnienie,
świadomość, że wystąpiła u kogoś ukryta emocja, nie wystarcza, by zrozumieć,
jakie jest j e j znaczenie, szczególnie jeśli chodzi o trafną ocenę, czy d a n a osoba
kłamie, czy jest prawdomówna. Dłuższy f r a g m e n t zachowania — odsłaniający
kontekst — będzie konieczny, aby można było dokonać takiej oceny.
I wreszcie ostatnie ostrzeżenie: nie każdy, u kogo zachodzi tłumienie albo
represja emocji, ujawnia na swojej twarzy związane z nimi mikroekspresje.
W naszych badaniach odkryliśmy mikroekspresje u mniej więcej połowy ludzi,
którzy świadomie kłamali. Obecność mikroekspresji coś oznacza (że występuje
emocja i że dochodzi do j e j utajenia), ale ich brak nie mówi nam, czy człowiek,
który mikroekspresji nie przejawia, skrywa swoje uczucia, czy też nie. Ciągle
jeszcze nie wiemy, dlaczego w przypadku ukrywania uczuć mikroekspresje
widoczne są tylko u niektórych osób.
A patrząc bardziej ogólnie, nie udało się n a m znaleźć żadnych zmian beha-
wioralnych, które zachodziłyby zawsze u każdej kłamiącej osoby. Dlatego jeśli
chce się wychwycić kłamstwo, trzeba się nauczyć czujności wobec wszelkich
aspektów zachowania, ponieważ nigdy nie wiadomo z góry, w jaki sposób zo-
stanie zasygnalizowana ważna informacja. T a wiadomość zawsze zniechęca

1
Mgnienie oka — przyp. tłum.
dziennikarzy telewizyjnych i tych piszących do gazet, którzy są rozczarowani,
że nie potrafię im przedstawić jednego stuprocentowo pewnego wskaźnika be-
hawioralnego sygnalizującego kłamstwo. Ale takiego wskaźnika nie ma. Każdy,
kto twierdzi, że zna całkowicie pewną oznakę pozwalającą rozpoznać kłamcę,
jest albo szarlatanem, albo się myli.
Przede wszystkim nie chciałbym sprawiać wrażenia, że większość kłamstw
jest wykrywana dzięki mikroekspresjom czy innym oznakom emocjonalnego
zachowania. Czasem wykrycie kłamstwa nie m a nic wspólnego z zachowaniem
kłamcy. Zdradzić go mogą przecież także niezbite dowody płynące z innego
źródła, jak wiarygodni świadkowie albo dowody materialne. Czasem zdarza się,
że kłamca nie potrafi się powstrzymać od przechwałek, wyznając swój sekret
komuś, komu nie powinien był ufać, co kończy się wydaniem go w ręce policji.
Słynny szpieg J o h n W a l k e r sprzedawał Związkowi Radzieckiemu t a j e m n i c e
dotyczące tego, w jaki sposób produkuje się ciche śruby napędowe do atomo-
wych łodzi podwodnych. Przed jego zdradą śruby te zapewniały Stanom Zjed-
noczonym o g r o m n ą przewagę taktyczną nad przeciwnikiem. Sowieci nie po-
trafili odkryć, gdzie kryją się amerykańskie łodzie, natomiast głośne śruby
radzieckich łodzi zdradzały ich położenie siłom amerykańskiej marynarki.
Walker nie został schwytany ani dzięki wykrywaczowi kłamstw, ani dzięki prze-
nikliwym śledczym. Pochwalił się swojej byłej żonie, jak dużo pieniędzy dostaje
od Sowietów, nie biorąc pod uwagę faktu, że była to jego była żona, a on zalegał
z zapłatą alimentów! Został przez nią wydany.
Czasem wszystko zależy od oceny zachowania. Przykładowo, postępowaniu
kryminalnemu zostaje nadany tok procesowy (zamiast zakończyć je ugodą z pro-
kuratorem), kiedy nie można znaleźć bezspornych dowodów winy lub niewin-
ności. O tym, j a k a jest prawda, rozstrzygają członkowie ławy przysięgłych de-
cydujący, których świadków uznać za wiarygodnych na podstawie tego, co
mówią i w jaki sposób to mówią. Przysięgłych nie łączy zwykle ze świadkami
żadna trwała relacja ani nie mają zbyt wiele czasu na obserwację, w jaki sposób
zmienia się zachowanie świadków w zależności od zmian t e m a t u . Przysięgli
rzadko mają okazję do postawienia dodatkowych pytań, jeśli uda się im zauwa-
żyć jakiś dzwonek alarmowy; te sprawy pozostają w gestii prawników i sędziego.
A świadkowie zdają sobie sprawę, że ich oświadczenia są oceniane pod k ą t e m
wiarygodności, a czasem w grę wchodzi wysoka stawka.
Mimo to istnieją okoliczności, w których trening w identyfikacji emocjonal-
nych dzwonków alarmowych kłamstwa ma żywotne znaczenie. Porywacze sa-
molotów z 1 1 września byli ponoć przesłuchiwani przez osoby wydające wizy,
urzędników biura do spraw imigracji oraz personel lotniska, zanim rozbili sa-
moloty o bliźniacze wieże w Nowym J o r k u i o budynek Pentagonu. Gdyby choć
część ich kłamstw została wykryta, to jakiejś części (jeśli nie całości) katastrofy
można było uniknąć. Prawie do tego doszło. J e d e n z funkcjonariuszy lotniska
opowiadał później, że był nieufny wobec j e d n e g o z porywaczy, który zacho-
wywał się j e g o z d a n i e m w dziwny sposób. J e d n a k o t r z y m a n e wcześniej prze-
szkolenie nie dało mu tyle pewności siebie, by zdecydował się sprawdzić swoje
podejrzenia, więc nie zatrzymał porywacza do dalszej kontroli i nie podjął próby
zbadania, z kim m a do czynienia.
Obecnie większość ludzi odpowiedzialnych za egzekwowanie prawa czy za
bezpieczeństwo narodowe albo nie przechodzi żadnego szkolenia na temat tego,
w jaki sposób należy przeprowadzać wywiad, albo otrzymuje mylne informacje,
że istnieją stuprocentowo pewne wskaźniki pozwalające wykryć kłamcę. Co gor-
sza, kiedy osoby te zdecydują się oprzeć swój osąd na niepewnych wskaźnikach,
rzadko dostają informację zwrotną, która uświadomiłaby im, że popełniły błąd,
a jeśli już uda się im to odkryć, to dzieje się tak po upływie tak długiego czasu,
że nie potrafią już sobie przypomnieć, jakie sygnały doprowadziły ich do podję-
cia mylnej decyzji.
Większość osób szkolonych w ocenie wiarygodności o t r z y m u j e informacje
niepoparte żadnymi dowodami naukowymi — a czasem nawet informacje, któ-
rych błędność została naukowo dowiedziona. W pewnym eksperymencie nie-
zależne laboratorium trenowało ludzi przy użyciu wskazówek stosowanych
przez j e d n ą z firm, które zajmują się aktualnie szkoleniem policji — firma ta
trenuje więcej policjantów niż jakakolwiek inna organizacja w Stanach Zjedno-
czonych — i odkryto, że osoby poddane treningowi wykazały się mniejszą traf-
nością przy ewaluacji wiarygodności 10 !
Wraz z psychologami Markiem Frankiem i J o h n e m Yuille (którego doświad-
czenie w kwestii słów i pamięci odpowiada m o j e m u doświadczeniu w kwestii
ekspresji i gestykulacji) oraz z emerytowanym inspektorem policji z departa-
m e n t u zabójstw i profilerem J o h n e m Yarbrough opracowaliśmy nowe podej-
ście do szkolenia ludzi w ewaluacji wiarygodności, które opiera się na dowo-
dach naukowych i na praktycznym doświadczeniu. P r z e k a z u j e m y jedynie te
informacje, które są oparte na badaniach naukowych i eksperymentach (wiele
z nich przeprowadziliśmy w naszym własnym laboratorium), a na ich kształt
ma wpływ również doświadczenie z pracy w policji (nabyte w~realnych okolicz-
nościach przez funkcjonariuszy, którzy współpracowali z nami przy opraco-
wywaniu planu treningu). Preferowana długość szkolenia to trzy dni, co daje
czas zarówno na praktykę, jak i na informacje zwrotne, ale ponieważ wiele ze
szkolonych przez nas osób z a j m u j e odpowiedzialne stanowiska, które nie po-
zwalają im na trzydniową nieobecność, stworzyliśmy także drugi f o r m a t szko-
lenia: w nim całość p r o g r a m u została skondensowana do dwóch długich dni.
szkoliliśmy już śledczych ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Kanady.
Choć policjanci są z n a t u r y sceptyczni wobec możliwości, by naukowiec mógł
im dostarczyć jakichkolwiek praktycznych informacji, udaje n a m się ominąć to
nastawienie dzięki t e m u , że t r e n i n g jest zawsze prowadzony wspólnie przez
osobę mającą za sobą wiele lat pracy w organach ścigania oraz naukowca zaj-
mującego się badaniami nad zachowaniem i kłamstwem. Po odbyciu szkolenia
policjanci przekonują się, że potrafią dostrzec i zrozumieć zachowania, których
poprzednio nie rozumieli albo j e źle interpretowali.
Nie można jeszcze powiedzieć, kto czerpie z tych treningów najwięcej — czy
ci, którzy na początku byli najgorsi w ocenianiu wiarygodności, czy ci najlepsi
— a może poprawę odnotowuje każdy uczestnik szkolenia. Nie wiemy też, przez
¡ák długi czas udaje się utrzymać zdobyte umiejętności ani czy istnieje koniecz-
ność szkolenia odświeżającego. Na szczęście wydaje się, że rząd Stanów Zjed-
noczonych zamierza sfinansować badania pozwalające uzyskać odpowiedzi na
te pytania.
Zapewnialiśmy też szkolenie wywiadowi wojskowemu i funkcjonariuszom
kontrwywiadu. Funkcjonariusze wywiadu wojskowego prowadzili przesłuchania
osób schwytanych w trakcie działań bojowych, na przykład w Iraku; przesłu-
chiwanych podejrzewano o wrogie zamiary wobec Stanów Zjednoczonych. Choć
bardzo głośne stały się przypadki zastosowania nieludzkich, okrutnych i uwła-
czających metod przesłuchiwania, niewiele osób wie, że j e d n a z grup funkcjo-
nariuszy wywiadu wojskowego została przez nas przeszkolona w korzystaniu
z metod oceny wiarygodności niewymagających stosowania środków przymusu.
Funkcjonariusze ci zostali później przydzieleni do więzienia Abu G h r a i b po
tym, jak ujawniono tam przypadki kontrowersyjnych incydentów w trakcie prze-
słuchań. Mamy od nich informacje na temat przydatności naszych szkoleń w tak
trudnych w a r u n k a c h .
Kontrwywiad to zupełnie inna sprawa: j e g o celem jest wykrywanie ludzi,
którzy świadomie lub nieświadomie przekazują informacje obcym rządom.
Większość osób podlegających ocenie nie wie, że jest oceniana. Aż do m o m e n t u
aresztowania albo podjęcia decyzji o deportacji podejrzany nie zdaje sobie spra-
wy, że jest poddawany ocenie. Niektórym ludziom uważanym za szpiegów po-
daje się fałszywe informacje albo po prostu poddaje się ich wieloletniej obser-
wacji. Funkcjonariusz kontrwywiadu nie ujawnia swojej tożsamości, ale i tak
z n a j d u j e sposób na zorganizowanie nieformalnych, czasem regularnych spo-
tkań z podejrzanym. W takich sytuacjach nie uczymy agentów, j a k m a j ą ma-
skować siebie albo swoje intencje (tzn. jak maskować własne dzwonki alarmo-
we), tylko j a k wykorzystać nasze informacje na t e m a t oceny wiarygodności
podczas oceniania podejrzanego.
Kilka lat t e m u poproszono nas o udzielenie pomocy Foreign Service Insti-
tute (FSI)* Amerykańskiego D e p a r t a m e n t u Stanu w szkoleniu nowego perso-
nelu, którego pierwszym z a d a n i e m miało być przeprowadzanie podczas pro-
c e d u r y wizowej wywiadów z o b c o k r a j o w c a m i p r a g n ą c y m i odwiedzić S t a n y

Instytut Służby Z a g r a n i c z n e j -przyp. tłum.


Zjednoczone. J e d n y m z celów tego szkolenia było znalezienie sposobu na iden-
tyfikację osób, które kłamią, mówiąc, że przyjechały jedynie na wakacje albo
na krótki pobyt, podczas gdy w rzeczywistości z a m i e r z a j ą zostać j a k o niele-
galni pracownicy. Drugi, znacznie poważniejszy cel, to identyfikacja osób prze-
mycających narkotyki, pieniądze albo zamierzających prowadzić działalność
terrorystyczną.
Aby stworzyć program dla FSI, wysłaliśmy dwuosobowe zespoły, składające
się z naukowca i funkcjonariusza sił porządkowych, do Toronto, Kairu i Mek-
syku, aby obserwowali nowych urzędników w trakcie przeprowadzania rozmów
o wizę. Ponieważ osób, którymi urzędnicy musieli się zająć, było dużo, każdej
z nich można było poświęcić jedynie trzy minuty — ten czas musiał wystarczyć
do podjęcia decyzji o przyjęciu bądź odrzuceniu podania lub też o skierowaniu
danej osoby na bardziej szczegółową rozmowę. W Meksyku, dokąd sam się
udałem, przeprowadza się około tysiąca takich rozmów dziennie.
Kiedy usłyszałem, że rozmowy trwają tylko trzy minuty, początkowo my-
ślałem, że nauczenie funkcjonariuszy FSI czegokolwiek, z czego mogliby mieć
pożytek w tak ograniczonym czasie, będzie niemożliwe. Ale obserwując rozmowy
w Meksyku i oglądając nagrania z rozmów w Toronto, zrozumiałem, że nasze
metody znajdą tu zastosowanie. W ciągu trzech minut dużo się może zdarzyć,
o ile pytania są przenikliwe, wymagają czegoś więcej niż tylko prostej odpowie-
dzi „tak" łub „nie", a osoba oceniająca j e s t wyczulona na dzwonki alarmowe.
Nasze szkolenia są wykorzystywane przez FSI do identyfikacji dzwonków
alarmowych również wtedy, kiedy Amerykanie przychodzą do ambasad lub
konsulatów po poradę, by przedłużyć paszport, by zaaranżować powrót do kraju
wraz z adoptowanym dzieckiem itd. Przykładowo: pewien ze szkolonych przez
nas urzędników FSI zauważył, że w trakcie j e d n e j z rozmów z przebywającym
za granicą i ubiegającym się o przedłużenie paszportu A m e r y k a n i n e m ,jego
twarz się skurczyła przez ułamek sekundy w klasycznej mikroekspresji wstrę-
tu, kiedy zapytałem go o jego rodzinne miasto. To wystarczyło, żeby wzbudzić
podejrzenie wicekonsula, ten zajął się sprawą i odkrył, że osoba, za którą po-
dawał się wnioskodawca, przebywa w więzieniu na Florydzie. Sam wniosko-
dawca był obywatelem USA poszukiwanym za rabunek i gwałt w innym stanie.
Ukrywał się on od kilku lat, a wcześniej został m u wydany paszport z fałszywy-
mi danymi. Został aresztowany przez holenderską policję".
Służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo na lotniskach mają jeszcze bar-
dziej utrudnione zadanie, jeśli chodzi o identyfikację osób mających wrogie za-
miary albo zajmujących się działalnością przestępczą, ponieważ stopa bazowa,
czyli liczba osób, które mogłyby potencjalnie sprawiać problemy, jest niewiel-
kim ułamkiem ogólnej liczby pasażerów. Każdego dnia przez amerykańskie
lotniska przewijają się dwa miliony osób i uważa się, że 99 procent z nich nie
stwarza żadnych problemów. Wyłuskanie spomiędzy nich terrorystów przy-
pominą przysłowiowe szukanie igły w stogu siana, ałe przeoczenie tej igły mo-
głoby mieć k a t a s t r o f a l n e skutki. Przesłuchanie każdej rozmowy toczonej na
a m e r y k a ń s k i m lotnisku jest po prostu niemożliwe. Na takie podejście może
sobie pozwolić służba ochrony lotnisk w Izraelu, ponieważ przez jedyny między-
narodowy port lotniczy tego kraju przechodzi dziennie tylko pięćdziesiąt tysięcy
pasażerów, ale Stany Zjednoczone nie mogą codziennie przesłuchać dwóch mi-
lionów podróżnych.
Nowym sposobem na zapewnienie bezpieczeństwa oprócz sprawdzania bile-
tów, skanowania bagażu i sporządzania list z nazwiskami ludzi, na których
trzeba mieć oko, jest obecnie obserwacja zachowania. Program ten skonstru-
owany przez Z a r z ą d Zabezpieczenia T r a n s p o r t u (TSA) i o b e j m u j ą c y obecnie
także nasze szkolenia z oceny wiarygodności (zastosowane również w podob-
nym programie wprowadzonym na brytyjskich lotniskach), nazywa się SPOT,
Screening Passengers by Observational Techniques § . Personel odpowiedzialny
za S P O T to nie ci ludzie, którzy przeszukują Twój bagaż i każą Ci zdejmować
buty. Stoją oni na uboczu, obserwując każdą osobę w celu wychwycenia wszel-
kich nieprawidłowości, wypatrując ludzi zachowujących się w odmienny sposób
od innych stojących w kolejce. W grę może wchodzić mikroekspresja albo jakieś
inne zachowanie z listy kontrolnej. Jeśli zaobserwuje się pewną ilość podejrza-
nych sygnałów, funkcjonariusze S P O T podchodzą do takiej osoby i zadają j e j
kilka pytań, podczas gdy człowiek ten wciąż pozostaje na swoim miejscu w ko-
lejce. W ogromnej większości przypadków przekonują się, że niezwykłe zacho-
wanie takiej osoby m a całkowicie niewinne przyczyny. Ten, kto okazuje wiele
objawów niepokoju, może na przykład zastanawiać nad tym, czy wyłączył ku-
chenkę przed opuszczeniem domu. W niektórych przypadkach zatrzymuje się
ludzi na kolejne rozmowy i bardzo duży odsetek tych zatrzymanych to poszu-
kiwani przestępcy, przemytnicy narkotyków albo pieniędzy, nielegalni imi-
granci czy terroryści.
Ocena wiarygodności jest również istotna z punktu widzenia bezpieczeństwa
przedsiębiorstw, kiedy trzeba zidentyfikować osoby z a m i e r z a j ą c e zaszkodzić
d a n e j firmie przez stosowanie szpiegostwa przemysłowego; jest to dziedzina,
w której dopiero rozpoczynamy stosowanie naszych szkoleń.
Szkolenia te mają także pożyteczne zastosowania dla opiekujących się ludź-
mi lekarzy i pielęgniarek. Medycy mogą na przykład lepiej ocenić, czy pa-
cjent symuluje chorobę, by otrzymać chorobowe, albo czy próbuje sobie załatwić
zabieg mający uwolnić jego samego albo j e g o dzieci od dręczącej ich choroby,
na którą wcale nie cierpi (zespół Miinchausena i zastępczy zespół Münchausena).
Częściej z d a r z a się, że p a c j e n c i n i e m a j ą c y wcale złych intencji ukrywają
swoje lęki, takie j a k wątpliwości co do proponowanej terapii albo odnośnie

* K o n t r o l a Pasażerów przy Użyciu T e c h n i k Obserwacyjnych — przyp. tłum.


do kompetencji swoich terapeutów, a przyczyną tego jest skrępowanie albo strach
przed odrzuceniem. Pacjenci mogą też mieć poczucie winy i świadomie kłamią
na t e m a t tego, czy przestrzegają zalecanegó sposobu leczenia i czy zażywają
przepisane leki. Także wstyd z powodu choroby albo utraty niezależności spo-
wodowanej przypadłością może stwarzać motywację do ukrywania n a t ę ż e n i a
swoich objawów. J a k d o t ą d l e k a r z e , w tym specjaliści z uczelni m e d y c z n e j
Mayo Clinic, zgłaszali się tylko na szkolenia z rozumienia emocji, ale pewnego
dnia mogą wykorzystać w swojej pracy także nasze odkrycia w dziedzinie oceny
wiarygodności.
Choć większość czytelników nie zechce albo nie będzie w stanie wziąć udziału
w j e d n y m z naszych szkoleń w zakresie oceny wiarygodności, pewną część tej
wiedzy można przyswoić bez konieczności uczestniczenia w kursie. Po odkryciu,
że szkoleni przeze mnie ludzie potrafili błyskawicznie nauczyć się spostrzegania
mikroekspresji, stworzyłem interaktywny samouczek na płycie CD, który na-
zwałem Micro Expression Training Tool (METT)**. J u ż po godzinnym treningu
M E T T powoduje znaczący wzrost zdolności do spostrzegania mikroekspresji.
M E T T pozostaje jednym z najpewniejszych i najlepiej sprawdzonych sposobów
na wytrenowanie się w wychwytywaniu mikroekspresji (informacje na t e m a t
tego, jak można zamówić to CD, znajdują się na ostatniej stronie tej książki).
Ponieważ mikroekspresje są zawsze e f e k t e m ukrywania — albo świado-
mego, albo represji — trzeba ciągle pamiętać, że używasz informacji, która nie
została Ci udostępniona. Dlatego przed wykorzystaniem tej informacji nale-
ży się uważnie zastanowić, czy taka wiedza nie będzie destrukcyjna dla Ciebie
albo dla drugiej osoby. Nie zakładaj, że znasz przyczynę dostrzeżonej przez siebie
emocji. Mikroekspresja gniewu nie powie Ci, że ktoś jest rozgniewany na Ciebie.
Taka osoba może być rozgniewana na siebie albo może wspominać wcześniej-
sze zdarzenie, które wprawiło ją w gniew. Pierwszą rzeczą, nad którą należy się
zastanowić, jest kwestia, w czyją stronę skierowane jest d a n e uczucie.
Rozdziały od 5. do 8. zawierały przykłady pokazujące, co należy brać pod
uwagę w kontekście rodziny, w pracy, oraz w przyjaźni, i j a k wykorzystywać
informacje uzyskane dzięki mikroekspresjom oraz innym subtelnym sygnałom
w odniesieniu do każdej emocji. W tym miejscu chciałbym przekazać Ci kilka
generalnych wskazówek, które odnoszą się do wszelkiego rodzaju informacji na
t e m a t emocji, jakie uda Ci się wychwycić w taki sposób.
Często najlepsze, co możesz zrobić, jest zupełne przemilczenie tego, co za-
uważyłeś. Bądź za to przygotowany na różne ewentualności. Możesz też zapytać:
„Czy chciałbyś mi powiedzieć coś jeszcze na temat swoich uczuć?". Kolejnym
krokiem mogłoby być stwierdzenie: „Odniosłem wrażenie, że czujesz coś więcej,
niż chcesz to przyznać". Możesz być nawet bardziej konkretny, zadając pytanie

M e t o d a Szkolenia w Zakresie M i k r o e k s p r e s j i -przyp. tłum.


o dostrzeżoną emocję. Twoja reakcja będzie zależeć od natury Waszej relacji,
od j e j historii i od tego, j a k ą chciałbyś j ą widzieć w przyszłości, oraz od zna-
jomości d a n e j osoby.
Nie zawsze będziesz miał możliwość skomentowania wykrytych emocji, nawet
w wymijający sposób. Chociaż j e s t e m przekonany, że związki układają się ge-
neralnie lepiej, kiedy ludzie rozumieją, co czuje druga osoba i się z tym nie kryją,
to nie zawsze wygląda to w ten sposób. Bądź ostrożny, nie pozwól, by d r u g a
osoba poczuła, że nie ma j u ż żadnej prywatności.
Konkluzje:
Życie z emocjami

Wszyscy doświadczamy takich samych emocji, ale każdy z nas w inny sposób.
Na przykład mój sposób doświadczania gniewu nie jest pod każdym względem
taki sam, j a k sposób przeżywania gniewu mojej żony. Wiemy o tym, m a j ą c za
sobą j u ż ponad dwadzieścia lat wspólnego życia, ale t r u d n o by n a m było opisać
te różnice. J a k większość ludzi: nie dysponujemy żadną metodą zbadania tego,
pod j a k i m względem nasze emocje się od siebie różnią, a pod j a k i m mogą być
takie same. Wiemy, że czynniki spustowe dla gniewu nie są dla nas obojga takie
same i że j a wpadam w gniew szybciej niż żona, ale nie potrafilibyśmy powie-
dzieć wiele więcej ponad to. Kiedy dzielące nas różnice wysuwają się na pierwszy
plan, ponieważ j e d n o z nas albo oboje ogarnia gniew, jesteśmy zbyt pochłonięci
tym, co się dzieje, by móc zidentyfikować inne różnice w naszym przeżywaniu
gniewu. A j e d n a k nasze doświadczenie gniewu m a również pewne wspólne
aspekty — przyczyną gniewu jest dla nas zazwyczaj jakaś przeszkoda unie-
możliwiająca n a m realizację naszych zamierzeń, okazujemy podobne ekspre-
sje na twarzy, nasze głosy przybierają taki sam ostry ton, nasze serca zaczynają
szybciej bić, a nasze dłonie robią się cieplejsze. W doświadczeniu emocji takie
indywidualne e l e m e n t y towarzyszą uniwersalnym cechom każdego uczucia.
J e s t jak najbardziej na miejscu, że z a j m u j ę się opisem indywidualnych róż-
nic w doświadczaniu emocji w ostatnim rozdziale tej książki, ponieważ opiera
się on na badaniach, którymi obecnie wciąż jeszcze się z a j m u j ę i nad którymi
pracowałem przez ostatnią dekadę z moim przyjacielem i współpracownikiem
Robertem Levensonem. Choć moim najbardziej znanym osiągnięciem są ba-
dania nad uniwersalnymi e l e m e n t a m i emocji, obecnie zajmuję się czymś prze-
ciwnym, czyli kwestią, w jaki sposób doświadczenia emocjonalne każdej poje-
dynczej osoby są wyjątkowe. Różnice indywidualne pojawiały się j u ż w moich
badaniach nad uniwersaliami, tak j a k i w każdym innym b a d a n i u emocji, ale
ponieważ dowody na istnienie uniwersaliów były tak mocne, indywidualne róż-
nice można było o d s u n ą ć na drugi plan.
Kwestia uniwersaliów przyciągała mnie, ponieważ miała ona wyjątkową
historię, w której wiele sławnych osób zajmowało przeciwstawne stanowiska.
Po rozstrzygnięciu tej kwestii, co dało mi wiele satysfakcji, zainteresowały mnie
badania różnic indywidualnych, które były dla mnie sposobem na pogłębienie
zrozumienia samego siebie, a także rodziny i przyjaciół. Nie próbuję odkryć,
dlaczego się różnimy w zakresie doświadczania emocji. Z a m i a s t tego pierw-
szym krokiem jest dla mnie identyfikacja tych różnic, aby odkryć ich istotę,
odnaleźć podstawę indywidualnych profili emocjonalnych wyrażanych przez
wyjątkowe sposoby przeżywania każdej emocji. J e s t dla mnie niezwykłe, że
niektóre z n a j b a r d z i e j f u n d a m e n t a l n y c h pytań dotyczących tego, w czym po-
szczególne osoby są o d m i e n n e od siebie w kwestii doświadczania emocji, nie
zostały nawet zadane, nie mówiąc j u ż o znalezieniu na nie odpowiedzi.
Wiemy, że ludzie różnią się między sobą tym, z jaką siłą przeżywają z reguły
poszczególne emocje. Niektórzy reagują zwykle bardzo gwałtownym gniewem,
a inni umiarkowanym albo łagodnym (i nie chodzi tu o to, że dzieje się tak na
skutek kontrolowania tego gniewu). Niektóre osoby wpadają w gniew znacznie
szybciej niż inne, a z kolei gniew innych osób utrzymuje się zwykle przez długi
czas, podczas gdy jeszcze innych charakteryzują bardzo krótkie wybuchy gniewu.
Kiedy gniew zaczyna opadać, może zniknąć z dużą szybkością albo odpływać
bardzo powoli. A więc j u ż s a m o rozważenie jedynie tych czterech aspektów,
którymi mogą się od siebie różnić doświadczenia emocjonalne — szybkości
pojawienia się emocji, siły reakcji emocjonalnej, długości tej reakcji oraz ilości
czasu potrzebnego na otrząśnięcie się z emocji i powrót do stanu wyjściowego
— stawia przed n a m i mnóstwo interesujących pytań. Czy każdy, kto szybko
wpada w gniew, równie szybko się z niego otrząsa, czy też można szybko wpa-
dać w gniew, a długo z niego wychodzić? Czy jeśli szybko wpadasz w gniew, to
znaczy, że Twoja reakcja emocjonalna będzie bardzo silna, czy też możliwe jest
połączenie szybkiego ulegania gniewowi z j e g o słabym n a t ę ż e n i e m ? A jeśli
gniew jest bardzo intensywny, czy oznacza to, że z reguły trwa przez krótką
chwilę, w postaci bardzo krótkich wybuchów o dużym natężeniu, czy też może
się utrzymywać przez dłuższy czas?
M a m pewne odpowiedzi na te pytania, a pochodzą one z danych, które wła-
śnie skończyłem analizować i które przygotowuję do publikacji naukowej. Za-
dziwiające jest to, że wszystko, co może się zdarzyć, naprawdę się dzieje. Roz-
ważmy na przykład związek między siłą reakcji emocjonalnej a j e j szybkością.
Spodziewałem się, że odkryję, iż osoby r e a g u j ą c e bardzo szybko przejawiają
również bardzo dużą siłę tej reakcji, ale okazało się, że równie liczni byli ci,
których siła reakcji była słaba. Natomiast osoby o wolnym czasie reakcji dzie-
liły się na grupy o dużej i o nieznacznej sile reakcji. Tak samo przedstawiała
się sytuacja, jeśli chodzi o długotrwałą reakcję a j e j siłę. Sądziłem, że jeśli
ktoś r e a g u j e z dużą siłą, to zakończenie tej reakcji będzie zabierało więcej
czasu. Nic z tych rzeczy. Osoby o dużej sile reakcji były podzielone na grupy
0 krótkiej i długiej trwałości, a taki sam podział dotyczył też osób wykazują-
cych małą siłę reakcji. Wciąż pracujemy nad tymi badaniami, zadając pytania
dotyczące różnic pomiędzy poszczególnymi j e d n o s t k a m i .
Kolejną kluczową kwestią dla zrozumienia indywidualnego profilu emocjonal-
nego jest częstotliwość naszych epizodów emocjonalnych. Możesz być osobą,
którą gniew ogarnia powoli, nigdy nie wpadasz w furię, Twój gniew utrzymuje
się przez rozsądny czas, a potem od razu zanika, ale tego rodzaju epizody przy-
trafiają Ci się jedynie kilka razy do roku. Ale zdarza się też, że takie epizody
pojawiają się kilka razy na tydzień. Ważnym elementem w indywidualnym pro-
filu emocjonalnym każdej osoby jest też umiejętność kontroli swoich słów i za-
chowań podczas trwania epizodu emocjonalnego, a kolejny aspekt dotyczy tego,
czy dla innych osób są j a s n e nasze sygnały emocjonalne. Niektórzy ludzie oka-
zują jedynie bardzo subtelne oznaki swoich uczuć, nawet jeśli nie próbują tego
kontrolować. Inni odznaczają się silnymi, wyraźnymi e k s p r e s j a m i m i m i c z n y m i
1 wokalnymi, nawet jeżeli usiłują nad nimi zapanować. I wreszcie ostatnia kwe-
stia dotyczy tego, jakie zdarzenia najłatwiej wywołują każdą z naszych emocji.
Czy nasze odkrycia dotyczące j e d n e j emocji, powiedzmy gniewu, stosują się
również do strachu albo smutku? Czy daną osobę charakteryzuje ten sam profil
— szybki początek, umiarkowana siła, długa trwałość, szybki powrót do stanu
wyjściowego, duża częstotliwość epizodów, łatwość kontroli ekspresji i wyraźna
sygnalizacja — w odniesieniu gniewu, strachu i smutku? Na jeszcze innym
poziomie możemy zadać n a s t ę p u j ą c e pytanie: jeśli u kogoś stwierdzamy silne
sygnały emocjonalne okazywane na twarzy i w głosie, to czy u tej osoby zacho-
dzą też silne zmiany w obrębie j e j autonomicznego układu nerwowego, czy też
oba te systemy reakcji emocjonalnej są rozłączne? Odpowiedź zdaje się brzmieć
„tak" w odniesieniu do tej j e d n e j części profilu emocjonalnego, którą udało
n a m się przebadać: siła reakcji d a n e j osoby jest podobna w przypadku gniewu,
strachu, smutku i wstrętu, a siła przeżycia wyrażana przez ekspresję jest po-
dobna do siły reakcji autonomicznego układu nerwowego. Należy wykonać jesz-
cze dużo badań, aby powtórzyć te wyniki i przeanalizować inne aspekty profilu
emocjonalnego 1 .
Jeśli jesteś zainteresowany sporządzeniem własnego profilu emocjonalne-
go, a może również profilu innej osoby, z którą łączy Cię intymny związek,
metodę, która pozwoli Ci to zrobić, możesz odnaleźć na stronie internetowej:
www.paulekman.com.
A teraz z a j m ę się opisem najpowszechniejszych cech identyfikowanych we
wszystkich emocjach. Jeśli wykorzystamy wszystkie idee zamieszczone we wcze-
śniejszych rozdziałach, to zobaczymy, że emocja m a n a s t ę p u j ą c e cechy:
Pojawia się uczucie, zestaw doznań, których doświadczamy i z których często
z d a j e m y sobie sprawę.
Epizod emocjonalny może być krótki, czasem zajmuje jedynie kilka sekund,
a czasem trwa o wiele dłużej. Jeśli ciągnie się całymi godzinami, to m a m y do
czynienia z n a s t r o j e m , a nie z emocją.
Emocja dotyczy czegoś ważnego dla odczuwającej ją osoby.
Doświadczamy emocji w taki sposób, j a k się nam przytrafiają, a nie w za-
leżności od naszego wyboru.
Proces ewaluacji, podczas którego nieustannie monitorujemy nasze otocze-
nie w poszukiwaniu ważnych dla nas rzeczy, jest zwykle automatyczny. Nie
j e s t e ś m y świadomi własnej ewaluacji, z wyjątkiem sytuacji, kiedy rozciąga
się ona na dłuższy okres.
Występuje okres oderwania, dochodzi w nim do selekcji informacji i wiedzy
zapisanej w naszej pamięci, tak że m a m y dostęp jedynie do tych danych,
które wspierają odczuwaną przez nas emocję. Okres oderwania może trwać
tylko kilka sekund albo przez znacznie dłuższy czas.
Zaczynamy być świadomi własnych emocji, kiedy tylko one się pojawią,
kiedy wstępna ewaluacja zostanie zakończona. Kiedy zdamy sobie sprawę,
że j e s t e ś m y we władaniu emocji, możemy dokonać ponownej oceny całej
sytuacji.
Istnieją uniwersalne wątki emocjonalne, które odzwierciedlają historię
ewolucji naszego gatunku, a także wiele kształtowanych w procesie spo-
łecznego uczenia się wariacji, które odzwierciedlają nasze indywidualne do-
świadczenia. Innymi słowy: doświadczamy emocji nie tylko w odniesieniu do
spraw, które były istotne dla naszych przodków, ale i wobec tych, które są
istotne w naszym własnym życiu.
Pragnienie przeżywania albo unikania emocji stanowi motywację stojącą za
większością naszych zachowań.
Efektywne sygnały — wyraźne, szybkie i uniwersalne — informują innych
ludzi, jakich uczuć doświadcza o g a r n i ę t a e m o c j a m i osoba.
Udawane ekspresje emocjonalne mogą być wykryte, choe-nie jest to łatwe,
na podstawie zwiększonej asymetrii wyrazu twarzy, b r a k u poszczególnych
ruchów mięśni, które są charakterystyczne dla szczerej ekspresji, a t r u d n e
do kontrolowanego wykonania, oraz dzięki rozbieżnościom w koordynacji
ekspresji i wypowiadanych słów.
Emocje maskowane uśmiechem mogą i tak zostać zdradzone przez układ
górnych powiek, brwi i czoła.
Zanim zakończę, chciałbym powiedzieć coś jeszcze na t e m a t poczucia winy,
wstydu i zakłopotania* 2 . Emocjom tym nie odpowiada oddzielna ekspresja mi-
miczna. Poczucie winy i wstyd trudno odróżnić od smutku z wyjątkiem tego, że
zdarza się zaobserwować odwracanie głowy. J e d n a k brak odrębnych sygnałów
dla poczucia winy i wstydu m a swój sens, ponieważ odczuwająca j e osoba nie
chce, żeby inni wiedzieli o tych uczuciach, więc może to właśnie dlatego w pro-
cesie ewolucji nie nabyliśmy żadnych odrębnych sygnałów dla tych emocji.
Bardziej problematyczne j e s t zakłopotanie. Z a r u m i e n i e n i a nie można uznać
za sygnał zakłopotania, ponieważ nie widać go u ciemnoskórych osób. Da-
cher K e l t n e r wykazał, że w przypadku zakłopotania nie można znaleźć ani
j e d n e j m o m e n t a l n e j ekspresji, które są widoczne w przypadku gniewu, strachu,
wstrętu, pogardy, s m u t k u i radości. Zakłopotanie jest wyrażane poprzez se-
kwencję ekspresji postępujących w czasie 3 . Być może uczucie to pojawiło się na
późnym etapie naszej ewolucyjnej historii, więc nie upłynęło jeszcze wystar-
czająco dużo czasu, aby zdążyła się ukształtować efektywna ekspresja.
Kolejną emocją wykazującą większość z zamieszczonych powyżej cech jest
zawiść, z tym w y j ą t k i e m , że wydaje się, iż nie odpowiada j e j żaden odrębny
sygnał 4 . Natomiast nie uważam za emocję zazdrości, którą uznaję za emocjo-
nalną scenę albo fabułę: występuje w niej troje aktorów, ten obawiający się
utraty zainteresowania drugiej osoby, d r u g a osoba oraz rywal. W obrębie tej
fabuły u poszczególnych osób możemy identyfikować k o n k r e t n e emocje, ale
nic nie jest tu z góry określone. Rywal może doświadczać poczucia winy, wsty-
du, strachu, gniewu albo pogardy, zależnie od okoliczności. Osoba obawiająca
się utraty zainteresowania kogoś drugiego może czuć gniew, strach, smutek
albo wstręt. N a t o m i a s t osoba, o której zainteresowanie toczy się rywalizacja,
może doświadczać wielu różnych emocji.
Mimo że nie mają wyraźnych i efektywnych sygnałów, to nie m a m wątpli-
wości, że zakłopotanie, poczucie winy, wstyd i zawiść również są emocjami.
Postanowiłem nie poświęcać im osobnych rozdziałów, ponieważ nie przepro-
wadzałem na ten t e m a t żadnych badań.

Opisałem wiele z wypełniających nasze życie emocji, wyjaśniając przyporząd-


kowane każdej z nich czynniki spustowe, kiedy i dlaczego bywają one dla nas
pożyteczne, j a k rozpoznać ich n a j b a r d z i e j subtelne ekspresje u innych osób
oraz j a k wykorzystać te wyczytane z najdrobniejszych sygnałów i n f o r m a c j e
w swojej pracy, w życiu rodzinnym i w przyjaźni. Początkowe rozdziały były

W roku 1872 Karol Darwin stwierdził, moim zdaniem słusznie, że czynnikiem odpo-
wiedzialnym za wywołanie zakłopotania, które odczuwamy zarówno w reakcji na po-
chwałę, j a k i na krytykę, jest skoncentrowanie uwagi na sobie s a m y m , szczególnie
zaś n a swoim wyglądzie.
poświęcone dwóm n a j t r u d n i e j s z y m p r o b l e m o m , j a k i e napotykamy w naszym
życiu emocjonalnym. Wyjaśniłem, dlaczego tak trudno wprowadzić jakąś zmianę
w odniesieniu do tego, co wywołuje w nas emocje. Nie jest to niemożliwe, tylko
t r u d n e . M u s i m y zidentyfikować u siebie n a j a k t y w n i e j s z e czynniki spustowe
i musimy zrozumieć, od czego zależy nasz sukces w osłabianiu tych czynników.
Równie trudna, ale nie niemożliwa, jest zmiana naszego zachowania pod wpły-
wem emocji, tak by zachowanie nie stwarzało zagrożenia dla innych i dla nas
samych. Kluczowe jest tutaj wypracowanie specyficznego rodzaju nastawienia,
które nazwałem wsłuchaniem się we własne emocje, dzięki temu będziemy w stanie
zorientować się, że ulegamy emocjom bez niepotrzebnej straty czasu. Przed-
stawione przeze mnie ćwiczenia mające służyć podwyższeniu świadomości fi-
zycznych doznań, jakich doświadczamy podczas każdej emocji, mogą Ci pomóc
we wsłuchiwaniu się we własne uczucia, a także przybliżają inne podejścia, o któ-
rych wspomniałem.
Kiedy dziesiątki lat temu rozpoczynałem badania nad emocjami, naukowców,
którzy zajmowali się tym zagadnieniem, była ledwo garstka. Obecnie muszą
ich być tysiące. Opublikowany niedawno podręcznik zawiera ponad czterdzieści
rozdziałów, z których każdy opisuje inny zestaw odkryć i pytań dotyczących emo-
cji, nastrojów i odpowiadających emocjom cech osobowościowych 5 . W mojej
książce nie próbowałem zajmować się wszystkim, co wiadomo w tej dziedzinie,
tylko wybrałem to, co uważam za najważniejsze dla zrozumienia i poprawy
naszego życia emocjonalnego i na czym się najlepiej z n a m . W kolejnej deka-
dzie pojawi się wiełe nowych odkryć, które trzeba będzie włączyć w to, co tu
napisałem.
Posłowie

Chciałbym podzielić się z Tobą jeszcze pewnymi przemyśleniami na temat jed-


nej z umiejętności emocjonalnych, które przedstawiłem na początku tej książki,
czyli wsłuchania — kontrolowanej świadomości — we własne emocje.
N a t u r a nie ułatwia n a m osiągnięcia świadomego dostępu do pierwszych
chwil, kiedy rodzą się emocje, nie mówiąc j u ż o automatycznej ocenie otaczają-
cego nas świata, która odpowiada za ich tworzenie. Świadome wejrzenie we
własne procesy automatycznej ewaluacji inicjujące powstawanie emocji jest dla
większości ludzi niemal niemożliwe. Dan Goleman nazwał to świadomością
ewaluacji'. Ale dzięki ciężkiej pracy i rozwijaniu zdolności, których n a t u r a n a m
nie zapewniła i których zdobywania wcale n a m nie ułatwia, niektórzy mogą na-
uczyć się świadomości impulsów, czyli staną się świadomi impulsów kierowanych
emocjami, zanim pojawi się zachowanie. Nie sądzę, by ewolucja emocji prede-
stynowała j e do wspierania takiej świadomości impulsów. W y d a j e się, że sys-
t e m emocjonalny nie chce, by nasza świadomość w t r ą c a ł a się w j e g o sprawy.
Ponad czterdzieści pięć lat t e m u Frank G o r m a n , mój superwizor na trenin-
gu psychoterapii, powiedział, że moim celem powinna być pomoc pacjentowi
w zwiększaniu odległości między impulsami a zachowaniami. Buddyści mówią
o rozpoznawaniu iskry (która rozbłyska, by zainicjować emocję) przed płomie-
niem (czyli zachowanie emocjonalne, które wyraża emocję). Nie proszą nas
o rozpoznanie procesu ewaluacji, który g e n e r u j e iskrę. W tej kwestii perspek-
tywa buddyjska i zachodnia są zgodne.
Świadomość impulsów to duża sztuka. Nie sądzę, by każdemu udało się ją opa-
nować, i j e s t m a ł o prawdopodobne, by nawet ci, którym się to uda, zawsze
dawali sobie z tym radę 2 . Ale praca, j a k ą wykonujemy, aby rozwinąć w sobie
świadomość impulsów, pomoże n a m w wypracowaniu czegoś, co jest osiągalne
niemal dla każdego — świadomości zachowania emocjonalnego, czyli zdolności do
rozpoznawania własnego stanu emocjonalnego j a k tylko zacznie się on wyrażać
w naszych słowach i działaniach. Jeśli zdołasz sobie uświadomić, że emocja
zaczęła kierować Twoim zachowaniem, możesz świadomie rozważyć, czy Twoja
reakcja emocjonalna jest stosowna do sytuacji, w jakiej się znajdujesz, a jeśli
tak, to czy odznacza się należytą intensywnością i czy przejawia się w najbar-
dziej konstruktywny sposób.
Ponieważ jest to takie ważne, chciałbym tu podsumować wszystkie metody
zwiększania swojej świadomości zachowań emocjonalnych, a dla niektórych z nas,
przynajmniej od czasu do czasu, również świadomości impulsów.

• Stosuj ćwiczenia służące podwyższeniu świadomości zmian fizycznych za-


chodzących w Twoim ciele, kiedy ogarniają Cię emocje, żebyś mogły Cię
uprzedzać, kiedy zaczynasz ulegać uczuciom (ćwiczenia te są prezento-
wane w środkowej części rozdziałów 5., 6., 7. i 8.).
• Rozpoznawaj te momenty, kiedy wzrasta ryzyko, że zaczniesz ulegać emo-
cjom, szczególnie w sposób, którego mógłbyś później żałować, pomoże Ci
w tym kronika godnych pożałowania epizodów emocjonalnych. Pozwoli Ci
to przewidywać najaktywniejsze czynniki spustowe, zanim się z nimi ze-
tkniesz, a dzięki przemyśleniu, czy nie importujesz przypadkiem jakichś
skryptów z minionych doświadczeń emocjonalnych, uda Ci się doprowadzić
do osłabienia tych czynników (więcej na ten t e m a t na stronach 58 - 68).
• Naucz się dostrzegać reakcje emocjonalne osób, z którymi rozmawiasz,
żebyś mógł je wykorzystać j a k o podpowiedź odnośnie do własnego stanu
emocjonalnego.

Chciałbym też wspomnieć o podejściu uzupełniającym względem tych za-


biegów, czyli o medytacji uważności. Nie rozwodziłem się nad tym zagadnie-
niem w Emocjach ujawnionych, ponieważ dowody na to, że medytacja naprawdę
służy poprawie życia emocjonalnego, aktualnie dopiero się gromadzi. Rezultaty
są obiecujące, ale j e s t jeszcze za wcześnie, by mieć pewność, j a k i e j poprawy
można się spodziewać, czy medytacja jest użyteczna dla wszystkich ludzi oraz
przez jak długi czas utrzymują się korzystne efekty 3 . Poza tym nie potrafiłem
wcześniej zrozumieć, dlaczego koncentrowanie się na własnym oddechu miało-
by wspomóc nasze życie emocjonalne.
Wyjaśnienie dotarło do mnie dopiero na kilka tygodni przed napisaniem
tego posłowia i spadło na mnie jak przysłowiowy piorun z jasnego nieba. S a m a
nauka koncentrowania uwagi na automatycznym procesie, który nie wymaga
żadnego świadomego monitorowania, buduje zdolność do wsłuchiwania się rów-
nież w inne a u t o m a t y c z n e procesy. Oddychamy, nawet o tym nie myśląc, bez
świadomego kierowania każdym wdechem i wydechem. N a t u r a nie wymaga od
nas, byśmy marnowali naszą uwagę na oddychanie. Kiedy próbujemy się skon-
centrować na każdym oddechu, okazuje się, że t r u d n o n a m to zrobić przez
dłużej niż pięć m i n u t , a nawet te pięć m i n u t jest t r u d n e do osiągnięcia, bez
rozpraszania się własnymi myślami. Nauka skupiania uwagi na oddechu wy-
maga codziennych ćwiczeń, w toku których rozwijamy nowe ścieżki neuronowe
pomagające n a m w realizacji tego wysiłku. A oto i puenta: umiejętności te znaj-
dują zastosowanie również do innych automatycznych procesów, wspomagając
świadomość zachowań emocjonalnych, a w końcu, u niektórych osób, również świa-
domość impulsów. Skonsultowałem moje wyjaśnienie z u z n a n y m i e k s p e r t a m i
w dziedzinie medytacji, emocji oraz mózgu i uważają oni, że m a ono sens 4 .
Polecam wypróbowanie medytacji, by sprawdzić, czy jest ona pomocna rów-
nież dla Ciebie. J a k już powiedziałem, nie będzie łatwo, a Twoje życie emocjo-
nalne nie skorzysta na tym, jeśli nie będziesz ćwiczył regularnie. W każdym
większym mieście książka telefoniczna zawiera listę kursów medytacji, często
dostępnych bezpłatnie. J e s t wiele rodzajów medytacji, typ, o którym j e s t tu
mowa, to m e d y t a c j a uważności. N a rynku jest też wiele książek, które po-
zwolą Ci na samodzielne zdobywanie wiedzy na ten t e m a t 5 .

Z a j m i j m y się teraz zwiększaniem świadomości o uczuciach innych osób.


W rozdziale 10. opisałem mikroekspresje, mogące zdradzać ukrywane
emocje, ale nie wspomniałem o subtelnych zmianach w ekspresji, które zostały
opisane w rozdziałach 5. - 8. Jeżeli wiesz, na co zwracać uwagę, czasami z sub-
telnych ekspresji drugiej osoby możesz wyczytać j e j emocje, jeszcze zanim ta
osoba s a m a zacznie sobie z nich zdawać sprawę. C z a s a m i subtelne ekspresje
pojawiają się, kiedy okazujący je ludzie doskonale wiedzą, co czują, ale nie chcą
dać tego po sobie poznać. Ich staraniom ocenzurowania własnego wyrazu twa-
rzy wymykają się jedynie te subtelne ekspresje, a proces ten określiłem słowem
wyciek''.
Zamieszczony w dodatku test oraz zdjęcia Eve z rozdziałów 5. - 8. pokazują
wszystkie odkryte przez mnie subtelne ekspresje. Wyprodukowana przeze mnie
nowa płyta C D — Subtle Expression Training Tool (SETT)* — pomaga tchnąć
w te f o t o g r a f i e życie, s p r a w i a j ą c , że wszystko rozgrywa się n a żywo przed
Twoimi oczami. Im dłużej będziesz to ćwiczył, tym lepiej będziesz sobie radził
z odczytywaniem subtelnych ekspresji.
Wyprodukowane przeze mnie płyty C D , które udostępniają zarówno
Micro Expression Training Tool (METT)", jak i Metodę Szkolenia w Zakresie
Subtelnych Ekspresji (SETT), są używane przez tysiące ludzi uprawiających
najrozmaitsze zawody. Skończyłem właśnie tworzenie ulepszonej wersji obu
tych metod (zajrzyj na ostatnią stronę tej książki, by dowiedzieć się, jak można
j e nabyć). M E T T 2 pokazuje twarze osiemdziesięciu czterech różnych osób,
połowa z nich to mężczyźni, a połowa to kobiety, wywodzących się z sześciu róż-
nych grup etnicznych. SETT2 również zawiera zdjęcia mężczyzn i kobiet z sze-
ściu różnych g r u p etnicznych, a dodatkowo wiele fotografii pokazanych w tej
książce.

M e t o d a Szkolenia w zakresie Subtelnych Ekspresji -przyp. tłum.


M e t o d a Szkolenia w zakresie Mikroekspresji —przyp- tłum.
Umiejętności przyswaja się z t r u d e m , a utrzymanie niektórych z nich wy-
maga n i e u s t a n n e j praktyki, tak j a k to bywa w przypadku właśnie opisanych
umiejętności emocjonalnych. Nauka niektórych z nich przypomina naukę jazdy
na rowerze; kiedy już to opanujesz, to nie zapomnisz i nie potrzebujesz ciągle
jeździć. Podejrzewam, że nauka wyciągnięta z M E T T i S E T T ma raczej właśnie
taki c h a r a k t e r . Praktyka będzie pomocna przez jakiś czas, ale p o t e m umie-
jętności zostaną przyswojone i już z Tobą zostaną — masz wyczulone oko.
Ale umiejętności bez wiedzy nie wystarczą. Aby polepszyć swoje życie emocjo-
nalne, musisz zrozumieć każdą z emocji: j e j fabułę, uniwersalny wątek, który j ą
uruchamia, niektóre z bardziej powszechnych wariacji wokół tych wątków, funk-
cje tych emocji — co dla nas robią — ich związek z nastrojami oraz kiedy i w jaki
sposób mogą się one przejawiać w zaburzeniach emocjonalnych, które obja-
śniłem w rozdziałach 5. - 9. Za kilka lat, przy nieustającym wzroście liczby ba-
dań nad emocjami, na pewno będzie jeszcze więcej informacji. Nie rozłączaj się.
Dodatek:
Czytanie z twarzy — test

Zalecam, byś zrobił ten test przed lekturą tej książki, zanim zobaczysz zdjęcia
z rozdziałów 5. — 9., a później drugi raz, już po tym, gdy znajdziesz czas na icli
obejrzenie. Jeśli to Twoje pierwsze podejście do tego testu, a szczególnie jeżeli
nie zagłębiłeś się jeszcze w książkę, nie oglądaj fotografii na kolejnych stronach,
dopóki nie przeczytasz tego wstępu objaśniającego, j a k m o ż n a maksymalnie
wykorzystać test.
Dlaczego miałbyś zajmować się tym testem? Czy ktoś jeszcze nie wie, j a k
czytać ekspresje mimiczne? Czyż moje badania nie dowodzą, że jest to wro-
dzona umiejętność? Choć j e s t e m pewien, że nie musimy się uczyć wyrażania
emocji twarzą (te umiejętności dostaliśmy w procesie ewolucji, a pojawienie się
ekspresji n a s t ę p u j e spontanicznie, kiedy tylko ogarną nas emocje), to j e s t e m
dużo mniej przekonany, czy zdolność do rozpoznawania tych sygnałów również
opiera się na ewolucyjnych mechanizmach, czy może podlega przyswojeniu na
wczesnym etapie życia. Być może prawda leży pośrodku i zdarza się, że ewolu-
cyjne instrukcje ulegają uszkodzeniu albo zniszczeniu pod wpływem burzli-
wych przeżyć we wczesnym dzieciństwie. Choć nie możemy być pewni, jakie
czynniki odpowiadają za takie braki, to wiemy, że zaniedbane i wykorzystywane
dzieci nie osiągają takiej s a m e j trafności w rozpoznawaniu różnych ekspresji
emocjonalnych j a k dzieci, które były t r a k t o w a n e dobrze 1 .
Na szczęście większość ludzi ma za sobą dzieciństwo wolne od zaniedbań
i wykorzystywania, więc jeśli tylko ekspresja jest intensywna, a o k a z u j ą c a ją
osoba nie próbuje j e j zredukować albo ukryć, nie mają kłopotów z rozpoznawa-
niem wypisanych na twarzy lub w głosie emocji. Ale często jest inaczej. Moje
badania 2 wykazały, że większość osób zdaje się nie wykorzystywać informacji
zapisanych w bardziej subtelnych ekspresjach, jakie pokazano w niniejszej
książce. A przecież w wielu rozmowach subtelne ekspresje pojawiają się znacz-
nie częściej niż te pełne i intensywne. Subtelne ekspresje są często najważniejsze,
ponieważ mogą nam powiedzieć coś, co nie zostało jeszcze wyrażone w słowach
i może nigdy nie zostanie.
Kiedy dopiero zaczynamy sobie zdawać sprawę z d o z n a w a n e j emocji i nie
jest ona intensywna, może się przejawiać w bardzo nieznacznej ekspresji, pod-
czas której skurcz mięśni jest niewielki, albo może wywoływać częściową eks-
presję, widoczną tylko w j e d n y m rejonie twarzy, ale nie na całej twarzy, j a k
w przypadku pełnej ekspresji ( p a m i ę t a j , że nie wszystkie emocje odznaczają
się na początkowym etapie swojego przebiegu słabą intensywnością, niektóre
potrafią mieć w sobie od s a m e g o początku wielką siłę). Kiedy ludzie próbują
zmieniać swój wyraz twarzy, żeby zredukować wszelkie oznaki przeżywanych
uczuć, wtedy w rezultacie również można u nich dostrzec nieznaczne albo czę-
ściowe ekspresje. Kiedy widzimy ten rodzaj ekspresji, możemy przyjąć, że albo
jesteśmy świadkami samego początku danej emocji, albo kontrolowania j e j sy-
gnałów, tak by wydawały się słabsze.
Jeśli spróbujemy wyeliminować wszelkie oznaki emocji, e f e k t e m takiego
postępowania mogą być mikroekspresje, czyli bardzo krótkie ekspresje, trwające
zwykle j e d n ą piątą sekundy albo mniej. Mikroekspresje pojawiają się, kiedy
d a n a osoba próbuje świadomie ukryć wszelkie oznaki świadczące o j e j emo-
cjach (osoba ta zdaje sobie sprawę ze swoich uczuć, ale nie chce, żebyś Ty się
o nich dowiedział). Mogą też występować, kiedy tłumienie jakiejś ekspresji
zachodzi bez udziału świadomości, kiedy d a n a osoba nie zdaje sobie sprawy
z własnych uczuć.
Mikroekspresje mogą wyglądać jak bardzo krótka pełna ekspresja albo jak
bardzo krótka częściowa i/lub nieznaczna ekspresja. K o m b i n a c j a wszystkich
trzech cech — mikro (bardzo krótka), częściowa (widoczna tylko w j e d n y m
rejonie twarzy) i nieznaczna (słaby skurcz mięśni) — j e s t n a j t r u d n i e j s z a do
rozpoznania. J e d n a k możesz się tego nauczyć.

Instrukcje do testu
Będziesz potrzebował kartki papieru z linijkami ponumerowanymi od 1 do 14.
U góry arkusza napisz n a s t ę p u j ą c e słowa: gniew, strach, smutek, wstręt, po-
garda, zaskoczenie, radość. To wszystkie dostępne możliwości wyboru w sto-
sunku do ekspresji przedstawionych na c z t e r n a s t u fotografiach pokazanych
na kolejnych stronach. Jeśli uważasz, że do jakiejś fotografii nie pasuje żadne
z tych słów, możesz wpisać w odpowiadającą j e j linię dowolne inne słowo. Bę-
dziesz też potrzebował kawałka papieru na zakładkę.
Xa każde zdjęcie powinieneś popatrzeć jedynie przez ułamek sekundy, tak
by uzyskać efekt podobny do obserwowania mikroekspresji. Później będziesz
miał okazję przyjrzeć się im dokładniej i zobaczyć, czy Ci to pomoże.
O d b i e r a n y przez Ciebie obraz twarzy powinien być tej s a m e j wielkości co
w normalnych warunkach, inaczej mówiąc: powinien być tej samej wielkości co
zwykła ludzka twarz. Ponieważ fotografie są mniejsze, musisz j e trzymać na
odległość wyciągniętej ręki, dzięki czemu rozmiar obrazu na Twojej siatkówce
będzie taki sam j a k wtedy, gdyby jakiś człowiek siedział przed Tobą oddalony
na dystans, jaki zwykle dzieli rozmówców.
Ważne, żebyś spoglądał tylko na j e d n o zdjęcie na raz. Obejrzyj każde z nich
tak krótko, jak tylko potrafisz, i natychmiast zamknij książkę (zostaw zakładkę,
żebyś mógł z łatwością powrócić do tego miejsca). Często nie będziesz potrafił
powiedzieć, jaką emocję przedstawia d a n a fotografia, ale nie spoglądaj po raz
drugi. Działaj na wyczucie, wykorzystaj intuicję, a jeśli trzeba, zgaduj, bo może
się zdarzyć, że rozpoznasz ekspresję — pamiętaj, że są one uniwersalne i zapi-
sane w naszych umysłach — nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Wpisz w od-
powiednią linię j e d n o z określeń emocji zapisanych u góry kartki albo jakieś
inne słowo, jeśli Twoim zdanie lepiej t a m pasuje. K o n t y n u u j , aż przejrzysz
wszystkie czternaście zdjęć.
Teraz będziesz miał drugą szansę na ich obejrzenie, tym razem przez dłuż-
szy czas. Najlepiej zrobić sobie kilkuminutową przerwę i wziąć nową kartkę,
żeby zmniejszyć ryzyko, że zapamiętałeś swoje pierwsze wrażenie z oglądania
fotografii. Kiedy będziesz gotowy, przytrzymaj książkę na odległość wycią-
gniętej ręki i spójrz pojedynczo na kolejne zdjęcia, p r z y p a t r u j ą c się im tylko
przez j e d n ą sekundę (powiedz do siebie powoli „jeden tysiąc") i zapisz swoje
i n t e r p r e t a c j e wyrazu twarzy. Zastanawiasz się może, dlaczego każę Ci spo-
glądać tylko przez j e d n ą sekundę, bo przecież ekspresje często trwają dłużej.
Odkryliśmy, że podczas rozmowy większość ekspresji trwa od półtorej do dwóch
i pół sekundy. Choć wiele z nich utrzymuje się dłużej niż przez sekundę, to często
rywalizują one o Twoją uwagę z głosem i r u c h a m i ciała obserwowanej osoby,
a także z Twoimi myślami dotyczącymi tego, co ta osoba mówi i robi, nie mó-
wiąc j u ż o innych zakłóceniach.
Kiedy już wykonasz test po raz drugi, jeśli masz cierpliwość, możesz podejść
do niego po raz trzeci, tym razem poświęcając każdej fotografii tyle czasu, ile
zechcesz.
Kiedy będziesz gotowy na przejrzenie odpowiedzi, przejdź na stronę 266.
Policz, ile ekspresji udało Ci się rozpoznać dzięki intuicji i praktyce.
ZDJĘCIE 11 ZDJĘCIE 12
Rozpoznawanie ekspresji — odpowiedzi
Zdjęcie 1.
Nieznaczny smutek. Jeśli przyszło Ci do głowy jakieś pokrewne słowo, takie jak
„osowiałość", „melancholia" albo „przygnębienie", to też jest dobra odpowiedź.
Ekspresja wyraża się poprzez opadanie górnych powiek. Poprawne byłoby też
stwierdzenie, że to twarz osoby zmęczonej albo śpiącej, nie dlatego, że są to
pokrewne słowa, tylko dlatego, że górne powieki zaczynają opadać podczas zmę-
czenia, ale wtedy można też zaobserwować u t r a t ę koncentracji wzroku i spo-
radyczne ziewanie albo potrząsanie głową. Więcej informacji na temat oznak
smutku znajdziesz w rozdziale 5.

Zdjęcie 2.
Wstręt. Także i tutaj można zaakceptować pokrewne określenie, ale nie słowo
z kontinuum gniewu, takie jak rozdrażnienie albo irytacja. Wskaźnikiem emocji
jest nieznaczny skurcz mięśni marszczących nos i zwężających oczy. Rozdział 8.
zawiera bardziej obszerne wyjaśnienie, j a k odróżnić gniew od wstrętu.

Zdjęcie 3.
Ponownie nieznaczny smutek, tym razem wyrażony poprzez wargi, po któ-
rych widać lekkie obniżenie kącików ust. Porównaj układ warg na tym zdjęciu z
ich pozycją na zdjęciu 1., na którym są one rozluźnione. Smutek może być
wyrażony poprzez wargi, powieki albo przez oba te narządy, j a k to opisano
w rozdziale 5.

Zdjęcie 4.
Nieznaczna radość. Każde z pokrewnych słów — zadowolenie, jest OK, dobre
samopoczucie — byłoby poprawne. Porównaj wargi na tym zdjęciu z rozluź-
nionymi wargami ze zdjęcia 1. Ekspresja radości została opisana w rozdziale 9.

Zdjęcie 5.
Bardzo kontrolowany albo bardzo nieznaczny gniew (rozdrażnienie) bądź też
determinacja. Kiedy jedynym wskaźnikiem jest nieznaczne zaciśnięcie i zwę-
żenie ust, nie można mieć pewności. Ale nie powinno się lekceważyć tego
wskaźnika, nawet jeśli jest dwuznaczny, ponieważ gdybyś zobaczył go na żywo,
prawdopodobnie byłbyś w stanie odgadnąć, czy jest to oznaka gniewu, czy
determinacji, opierając się na wiedzy, kiedy została okazana ta ekspresja albo
jakie słowa padały wtedy z ust drugiej osoby albo z Twoich. Może to być jeden
z najwcześniejszych sygnałów gniewu, uprzedzający Cię, zanim wybuch emocji
będzie nieodwracalny. Sygnał ten pojawia się czasami, jeszcze zanim druga
osoba zda sobie sprawę z ogarniającego ją gniewu. Więcej informacji na temat
gniewu znajdziesz w rozdziale 6.

Zdjęcie 6.
Nieznaczny albo kontrolowany strach. Najczęstszą pomyłką jest interpretacja
tej ekspresji jako sygnału wstrętu. Wskaźnikiem strachu są lekko rozciągnięte
wargi. Tę subtelną ekspresję strachu można czasem zobaczyć, kiedy jakaś osoba
mówi lub myśli o chwili, gdy była przestraszona, ale nie czuje tej emocji w danym
momencie. Strach został omówiony w rozdziale 7.

Zdjęcie 7.
Ponownie wstręt, tym razem sygnalizowany nie oczami lub nosem, tylko lek-
kim uniesieniem górnej wargi. Ekspresje tę można by również określić słowem
„wzgarda". Wstręt został obszernie omówiony w rozdziale 8.

Zdjęcie 8.
Zdenerwowanie, nieszczęście, zakłopotanie... Wszystko to są możliwości zwią-
zane z wątkiem gniewu, odwołującym się do sytuacji zmagania się z jakąś prze-
szkodą na drodze do zamierzonego celu. Być może jest to nawet bardzo kon-
trolowany gniew. Uczucie to sygnalizują obniżone brwi i napięte dolne powieki.
Więcej informacji na t e m a t takich emocji i tego, jak je od siebie odróżniać,
znajdziesz w rozdziale 6.

Zdjęcie 9.
Maskowana ekspresja gniewu. Twarz wygląda na szczęśliwą dzięki uśmiechowi,
ale ustawienie brwi nie pasuje do radosnej emocji. Mamy tu do czynienia albo
z próbą maskowania gniewu (emocji sygnalizowanej brwiami) wesołym uśmie-
chem, albo z mieszanką gniewu i wesołości, albo z rozbawieniem wywołanym
przez własne zakłopotanie lub zmieszanie. Ustawienie brwi na tym zdjęciu jest
takie samo jak na zdjęciu 8., ale trochę intensywniejsze. Więcej informacji na
t e m a t gniewu znajdziesz w rozdziale 6.

Zdjęcie 10.
Strach albo zaskoczenie bądź też napięta uwaga. T r u d n o mieć pewność, kiedy
wskaźnik ogranicza się jedynie do uniesienia górnych powiek. Jeśli mamy do
czynienia ze strachem albo zaskoczeniem, to albo są one odczuwane tylko w nie-
znacznym stopniu, albo są intensywniejsze, tyle że poddane silnej kontroli.
Strach i zaskoczenie zostały objaśnione w rozdziale 7.
Zdjęcie 11.
Kontrolowany gniew, początek bardzo nieznacznego podenerwowania albo
trudności ze s k u p i e n i e m się na czymś (dosłownie lub w p r z e n o ś n i ) . Kiedy
wskaźnikiem są napięte powieki, pomocny w poprawnym zrozumieniu cudzych
emocji może być kontekst. Więcej i n f o r m a c j i na t e m a t gniewu znajdziesz
w rozdziale 6.

Zdjęcie 12.
Zmartwienie, obawa, albo kontrolowany strach. Takie ustawienie brwi to j e d e n
z najpewniejszych sygnałów tych uczuć. Rozdział 7. pokazuje, na czym polega
różnica między tą ekspresją a ustawieniem brwi, które sygnalizuje zaskoczenie.

Zdjęcie 13.
Kontrolowany gniew albo rozdrażnienie. Wskaźnikiem jest szczęka, tu wysu-
nięta do przodu. Dolne powieki są lekko napięte. Rozdział 6. zawiera pełen opis
ekspresji gniewu.

Zdjęcie 14.
Pogarda, zadowolenie z siebie albo lekceważenie. Sygnałem takiego zestawu
pokrewnych emocji jest napięcie jednego kącika ust. Więcej informacji na te-
mat pogardy i tego, co ją odróżnia od wstrętu, znajdziesz w rozdziale 8.

Nie przejmuj się tym, ile popełniłeś błędów. Większość ludzi nie potrafi po
krótkim spojrzeniu na te fotografie podać więcej niż pięciu poprawnych odpo-
wiedzi. A nawet kiedy wolno im przypatrywać się dłużej, większości nie udaje się
zidentyfikować więcej niż dziesięciu wyrazów twarzy. Są one trudne — ponie-
waż są częściowe, nieznaczne, a czasem wyrażają dwie emocje naraz połączone
w mieszankę. Rozpoznawanie tych emocji powinno się stać prostsze, kiedy prze-
czytasz wyjaśnienia na temat sposobów wyrażania każdej z nich na twarzy oraz
obejrzysz jeszcze wiele dalszych fotografii przedstawiających subtelne eks-
presje, które pomogą Ci polepszyć swoje wyczulenie na t e n j o d z a j sygnałów.
Pamiętasz pewnie, jak na początku tego rozdziału powiedziałem, że istnieją
trzy typy subtelnych ekspresji — częściowe, nieznaczne i mikroekspresje. Waż-
ne jest, byś pamiętał, że jeśli zdołasz uchwycić częściową albo nieznaczną eks-
presję, w rodzaju tych użytych w naszym teście, albo przemykającą szybko przez
twarz mikroekspresję, nie powie Ci to, dlaczego emocja została okazana w ten
właśnie sposób. Jest kilka możliwości.
Nieznaczna ekspresja • Początek emocji
• Słaba emocja
• Ograniczona emocja
• Nieudana próba ukrycia emocji

Częściowa ekspresja • Słaba emocja


• Ograniczona emocja
• Nieudana próba ukrycia emocji

Mikroekspresja • Świadome stłumienie emocji


• Nieświadome stłumienie emocji

W obliczu tak licznych możliwości, może się wydawać, że nie d a się efektyw-
nie wykorzystać tych i n f o r m a c j i . Ale ś w i a d o m e r o z p o z n a n i e , j a k ą e m o c j ę od-
czuwa d a n a osoba, to wielki krok n a drodze do poprawy komunikacji. W niektó-
rych przypadkach, za pomocą kontekstu i częściowej albo nieznacznej ekspresji,
możesz być w s t a n i e rozpoznać, że j e s t e ś właśnie ś w i a d k i e m p o c z ą t k u emocji
d r u g i e j osoby. T w o j e r e a k c j e w czasie, kiedy ta osoba przechodzi przez o k r e s
o d e r w a n i a , m o g ą m i e ć d u ż e z n a c z e n i e . C z a s a m i może się wręcz zdarzać, że
zdołasz rozpoznać emocje d r u g i e g o człowieka, z a n i m on sam się o nich dowie,
szczególnie jeśli s y g n a ł e m rozpoznawczym będzie w y n i k a j ą c a z t ł u m i e n i a
uczuć mikroekspresja. Możesz też być w stanie rozpoznać, że niewykluczone, iż
d r u g a osoba próbuje ograniczyć lub ukryć swoje ekspresje, a to może wpłynąć
n a Twoją reakcję n a j e j słowa i działania. W m i a r ę j a k będziesz coraz bieglej
orientował się w poszczególnych grupach uczuć opisanych w rozdziałach 5. - 9.
i będziesz się wprawiał w rozpoznawaniu nieznacznych i częściowych ekspresji,
odkryjesz, że tę b a r d z o w a ż n ą wiedzę m o ż n a wykorzystać z a r ó w n o w przy-
j a ź n i , j a k i w pracy oraz n a łonie rodziny.
Aby z a m ó w i ć płytę C D d o ćwiczeń r o z p o z n a w a n i a w s z y s t k i c h s u b t e l -
nych e k s p r e s j i p r z e d s t a w i o n y c h w n i n i e j s z e j k s i ą ż c e , z a j r z y j n a s t r o n ę :
www.emotionsrevealed.com. N a s t r o n i e t e j możesz również znaleźć d r u g ą płytę
u m o ż l i w i a j ą c ą n a u k ę r o z p o z n a w a n i a b a r d z o krótkich m i k r o e k s p r e s j i . N a
o s t a t n i e j s t r o n i e t e j książki z n a j d z i e s z więcej i n f o r m a c j i n a t e m a t płyt C D
służących do ćwiczenia identyfikacji wszystkich subtelnych ekspresji ( S E T T 2 )
i mikroekspresji (METT2).
Przypisy

1. Emocje w różnych kulturach


1. P. E k m a n , W.V. Friesen, „The repertoire of nonverbal behavior: Categories, ori-
gins, usage, a n d coding", „Semiótica", 1969, 1: 49 - 98; P. E k m a n , W.V. Friesen,
„Nonverbal behavior a n d psychopathology", [w:] The Psychology of Depression:
Contemporary Theory and Research, red. R J . Friedman, M.N. Katz, J . Winston, Wa-
szyngton 1974, s. 203 - 2 3 2 .
2. J e s t e m d ł u ż n i k i e m C a r r o l E m m o n s , k t ó r a napisała do każdego z nas i zasuge-
rowała, żebyśmy się spotkali w związku z naszymi zbieżnymi z a i n t e r e s o w a n i a m i .
3. P. E k m a n , E.R. Sorenson, W.V. Friesen, „Pan-cultural e l e m e n t s in facial displays
of e m o t i o n s " , „Science", 164 (3875), 1969, s. 86 - 88.
4. C. Izard, The Face of Emotion, A p p l e t o n - C e n t u r y - C r o f t s , Nowy J o r k 1971.
5. R.L. Birdwhistell, Kinesics and Context, University of Pennsylvania Press, Filadelfia
1970.
6. Reguły okazywania opisałem razem z Wallacem V. Friesenem po raz pierwszy w cza-
sopiśmie „Semiótica", w artykule zatytułowanym „The r e p e r t o i r e of nonverbal
b e h a v i o r " z 1969 roku. M n i e j drobiazgowe omówienie tej kwestii m o ż n a znaleźć
w pismach O t t o Klineberga i innych badaczy, którzy zajmowali się tym zagadnie-
niem p r z e d e m n ą , choć nie z d a w a ł e m sobie wtedy z tego sprawy. O. K l i n e b e r g ,
Social Psychology, H o l t , Nowy J o r k 1940.
7. P. E k m a n , „Universals and cultural differences in facial expressions of emotion",
[w:] Nebraska Symposium on Motivation, r e d . J . Cole, Lincoln, N e b r a s k a 1972,
s. 207 - 283.
8. H . G . J o h n s o n , P. E k m a n , W.V. Friesen, „Communicative body movements: Ame-
rican e m b l e m s " , „Semiótica", 15 (4), 1975, s. 335 - 353.
9. R a z e m ze m n ą podróżował mój kolega Wally Friesen, m o j a ówczesna żona D i a n a
Russell oraz Neville H o f f m a n ze swoją żoną. Podczas mojej pierwszej wyprawy n a
Nową Gwineę Neville właśnie kończył swój dwuletni staż, który odbywał j a k o au-
stralijski lekarz pracujący w szpitalu w bazie okręgu, dokąd przychodzili chorzy tu-
bylcy. Był t a m znany i lubiany. O n i j e g o żona również bardzo dobrze znali pidżyn.
10. P. Ekman, W.V. Friesen, M. O'Sullivan, A. Chan, I. Diacoyanni-Tarlatzis, K. Heider,
R. Krause, W.A. L e C o m p t e , T. Pitcairn, P.E. Ricci-Bitti, K.R. Scherer, M. T o m i t a ,
A. T z a v a r a s , „Universals a n d c u l t u r a l d i f f e r e n c e s in t h e j u d g m e n t s of facial
expressions of emotion", „Journal of Personality and Social Psychology", 53, 1987,
s. 712 - 717; P. E k m a n , „Facial expressions", [w:] T. Dalgleish, T. Power, The
Handbook of Cognition and Emotion, J o h n Wiley & Sons, Sussex, Wielka B r y t a n i a
1999, s. 3 0 1 - 3 2 0 .
11. Karl był wtedy żonaty z byłą koleżanką (Eleanor Rosch) z pokoju w a k a d e m i k u
m o j e j byłej żony, Diany, i usłyszał od swojej żony, za p o ś r e d n i c t w e m m o j e j żony,
j a k i e odkrycia ogłosiłem.
12. P. E k m a n , „Universals and cultural differences in facial expressions of emotion",
op. cit.
13. A. Wierzbicka, Emotions Across Languages and Cultures: Diversity and Universals,
C a m b r i d g e University Press, Paryż 1999.
14. J . T h o m p s o n , „ D e v e l o p m e n t of facial expression of e m o t i o n in blind a n d seeing
children", „Archives of Psychology", 37, 1941; J . S . F u l c h e r „»Voluntary« facial
e x p r e s s i o n in blind a n d s e e i n g c h i l d r e n " , „Archives of Psychology", 38, 1942;
I. Eibl-Eibesfeldt, Ethology, the Biology of Behavior, Holt, R e i n h a r t a n d W i n s t o n ,
Nowy J o r k 1970; D. Galati, K.R. Scherer, P.E. Ricci-Bitti, „Voluntary facial
expression of emotion: C o m p a r i n g congenitally blind with normally sighted enco-
ders", , J o u r n a l of Personality a n d Social Psychology", 73, 1997, s. 1363 - 1379.
15. P. E k m a n , W.V. Friesen, Facial Action Coding System: A Technique for the Measurement
of Facial Movement, Consulting Psychologists Press, Palo Alto, Kalifornia 1978. W 2002
roku opublikowano drugie wydanie w wersji elektronicznej. P. E k m a n , E.L. Rosen-
berg, What the Face Reveals: Basic and Applied Studies of Spontaneous Expression Using
the Facial Action Coding System (FACS), O x f o r d University Press, Nowy J o r k 1997;
J.F. C o h n , A. Zlochower, J . Lein, T. K a n a d e , , A u t o m a t e d face analysis by f e a t u r e
point tracking has high concurrent validity with m a n u a l FACS coding", „Psy-
chophysiology", 36, 1999, s. 35 - 43; M.S. B a r t l e t t , P.A. Viola, T.J. Sejnowski,
B.A. G o l o m b , J . L a r s e n , J . C . H a g e r , P. E k m a n , „Classifying facial action", [w:]: D.
T o u r e t z k y , M. Mozer, M. H a s s e l m o , Advances in Neural Information Processing Sys-
tems 8, M I T Press, C a m b r i d g e , M a s s a c h u s e t t s 1996, s. 823 - 829.
16. Zob. liczne inne artykuły i książki, by zdobyć dalsze i n f o r m a c j e : R.W. Levenson,
P. E k m a n , K. Heider, W.V. Friesen, „Emotion and autonomie nervous system ac-
tivity in the M i n a n g k a b a u of W e s t S u m a t r a " , . J o u r n a l of P e r s o n a l i t y a n d Social
Psychology", 62, 1992, s. 9 7 2 - 9 8 8 ; R.W. Levenson, L.L. C a r s t e n s e n , W.V. Friesen,
P. Ekman, „Emotion, physiology, and expression in old age", „Psychology and Aging",
6, 1991, s. 28 - 35; R.W. Levenson, P. E k m a n , W.V. Friesen, „Voluntary facial ac-
tion generates emotion — specific autonomic nervous system activity", „Psy-
chophysiology", 27, 1990, s. 363 - 384; P. E k m a n , R.W. Levenson, W.V. Friesen,
, A u t o n o m i c nervous system activity distinguishes between emotions", „Science",
221, 1983, s. 1 2 0 8 - 1210; P. Ekman, R.J. Davidson, The Nature of Emotion: Fundamental
Questions, O x f o r d University Press, Nowy J o r k 1994; P. E k m a n , R.J. Davidson,
„Voluntary smiling c h a n g e s regional brain activity", „Psychological Science", 4,
1993, s. 342 - 345; R.J. Davidson, P. E k m a n , C. Saron, J . Senulis, W.V. Friesen,
„Emotional expression and brain physiology I: Approach/withdrawal and cerebral
a s y m m e t r y " , , J o u r n a l of Personality and Social Psychology", 58, 1990, s. 330 - 341;
P. E k m a n , R J . Davidson, W.V. Friesen, „Emotional expression and brain physio-
logy II: T h e Duchenne smile", ,Journal of Personality and Social Psychology", 58,
1990, s. 3 4 2 - 3 5 3 .
17. P. Ekman, Telling Lies: Clues to Deceit in the Marketplace, Marriage, and Politics, W.W.
Norton, New Nowy J o r k 1985. Trzecie wydanie zostało opublikowane przez W.W.
Norton w roku 2002. Zob. też N.L. Ecoff, P. E k m a n , J.J. Mage, M.G. Frank, „Lie de-
tection a n d l a n g u a g e loss", „ N a t u r e " , 405, 2000, s. 139; M.G. Frank, P. E k m a n
(złożone), „Appearing t r u t h f u l generalizes across different deception situations";
D.B. Bugental, W. S h e n n u m , M. Frank, P. E k m a n , „»True Lies«: Children's abuse
history and power attributions as influences on deception detection", [w:] V. Ma-
nusov,J.H. Harvey, Attribution, Communication Behavior, and Close Relationships, C a m -
bridge University Press, C a m b r i d g e 2000, s. 248 - 265; P. E k m a n , M. O'Sullivan,
M. Frank, , A few can catch a liar", „Psychological Science", 10, 1999, s. 263 - 266;
P. E k m a n , „Lying a n d D e c e p t i o n " , [w:] N.L. Stein, P.A. O r n s t e i n , B. Tversky, C.
Brainerd, Memory for Everyday and Emotional Events, Lawrence E r l b a u m Associates,
Hillsdale, Nowy J o r k 1997, s. 333 - 347; M.G. Frank, P. E k m a n , „The ability to
detect deceit generalizes across different types of high-stake lies",, J o u r n a l of Per-
sonality a n d Social Psychology", 72, 1997, s. 1 4 2 9 - 1439.

18. Uczestnikami tego spotkania byli: Richard Davidson, Paul E k m a n , Owen Flanna-
gen, Daniel Goleman, Mark Greenberg, T h u p t e n J i n p a , M a t t h i e u Ricard, J e a n n e
Tsai, Francisco V a r e l a i B. Alan Wallace.
19. D z i ę k u j ę organizacji Mind Life F u n d a t i o n za zaproszenie m n i e na to spotkanie,
a szczególnie Adamowi Engle, Richardowi Davidsonowi i Danowi G o l e m a n o w i .
20. J.E. LeDoux, The Emotional Brain: The Mysterious Underpinnings of Emotional Life, Si-
m o n and Schuster, Nowy J o r k 1996; J . Pankssepp, The Foundations of Human and
Animal Emotions, O x f o r d University Press, Nowy J o r k 1998; A.R. D a m a s i o , De-
scartes' Error: Emotion, Reason and the Human Brain, P u t n a m , Nowy J o r k 1994; E.T.
Rolls, The Brain and Emotion, O x f o r d University Press, Nowy J o r k 1999.

2. Kiedy ulegamy emocjom?


1. W przeciwieństwie do psychologów z a j m u j ą c y c h się innymi z a g a d n i e n i a m i , ci,
którzy b a d a j ą emocje, uznają istotność automatycznych procesów, choć są jeszcze
ciągle teoretycy stojący na stanowisku, że samodzielnie d e c y d u j e m y o tym, kiedy
n a j d ą nas emocje.
2. P. Goldie, The Emotions, O x f o r d University Press, O x f o r d 2000, s. 47.
3 . J . D . Boucher, M.E. Brandt, J u d g m e n t of emotion: American and Malay antece-
dents", , J o u r n a l of C r o s s - C u l t u r a l Psychology", 12, 1981, s. 272 - 283.
4. K.R. Scherer, H.G. Wallbott, A.B. Summerfield, Experiencing Emotion: A Cross-cultural
Study, C a m b r i d g e University Press, C a m b r i d g e 1986.
5. P.J. Richardson, R. Boyd, „Culture is part of h u m a n biology: Why the superorganic
concept serves the h u m a n sciences badly", [w:] W.M. G o o d m a n , A.S. M o r r a t , Pro-
bing Human Origins, A m e r i c a n A c a d e m y of A r t s a n d Sciences, C a m b r i d g e , Mas-
s a c h u s e t t s 2002.
6. P. E k m a n , W.V. F r i e s e n , Unmasking the Face: A Guide to Recognizing Emotions from
Facial Clues, P r e n t i c e Hall, U p p e r Saddle River, Nowy J o r k 1975.
7. R. L a z a r u s , Emotion and Adaptation, O x f o r d UniversityPress, Nowy J o r k 1991.
8. T o wypowiedź Magdy Arnold: M. Arnold, Feelings and Emotions, Academic Press,
Nowy J o r k 1970, rozdział 12.
9. R.W. Levenson, P. E k m a n , K. H e i d e r , W.V. Friesen, „ E m o t i o n a n d a u t o n o m i c
nervous system activity in the Minangkabau of West Sumatra", op. cit., s. 972 - 988;
R.W. Levenson, L.L. C a r s t e n s e n , W.V. Friesen, P. E k m a n , „Emotion, physiology,
a n d expression in old age", op. cit., s. 28 - 35; R.W. Levenson, P. E k m a n , W.V.
Friesen, „Voluntary facial action g e n e r a t e s emotion — specific autonomic nervous
system activity", op. cit., s. 363 - 384; P. E k m a n , R.W. Levenson, W.V. F r i e s e n ,
„ A u t o n o m i c n e r v o u s s y s t e m activity d i s t i n g u i s h e s b e t w e e n e m o t i o n s " , op. cit.,
s. 1208 - 1210; A.F. Ax, „The physiological d i f f e r e n t i a t i o n between fear a n d an-
ger in h u m a n s " , „Psychosomatic Medicine", 15, 1953, s. 433 - 442.
10. Frijda, Lazarus i Scherer zgadzają się z tym poglądem. Zob. K.R. Scherer, A. Schoor,
T. J o h n s t o n e , Appraisal Processes in Emotion, Oxford UniversityPress, Nowy J o r k 2001.
11. A. O h m a n , „Fear and anxiety as emotional p h e m o n e n a : Clinical phenomenology,
evolutionary perspectives, and information processing", [w:] M. Lewis, J . Haviland,
The Handbook of Emotions, T h e Guilford Press, Nowy J o r k 1993, s. 511 - 536.
12. T r z e b a zaznaczyć, że nie wszyscy naukowcy a k c e p t u j ą taką i n t e r p r e t a c j ę odkryć
O h m a n a , za j a k ą o p o w i a d a się s a m odkrywca. Zeby z a p o z n a ć się z solidnym
przeglądem przeciwnych i n t e r p r e t a c j i , zob. S. M i n e k a , M. Cook, „ M e c h a n i s m s
involved in the observational conditioning of f e a r " , , J o u r n a l of E x p e r i m e n t a l Psy-
chology", 122, 1993, s. 3 - 3 8 .
13. K. Darwin, The Expression of the Emotions in Man and Animals, O x f o r d University
Press, wyd. 3, Nowy J o r k 1998, s. 43.
14. J e s t e m wdzięczny p r a c o m Toobeya i C o s m i d e s za podkreślenie tego p u n k t u . L.
Cosmides, J . Tooby, „Evolutionary psychology and t h e emotions", [w:] M. Lewis,
J . M . Haviland-Jones, The Handbook of Emotions, op. cit., s. 91 - 115.
15. Bardzo podobna j e s t koncepcja „pamięci afektywnej" i zasad j e j działania Magdy
Arnold, ale nie kładła ona, j a k to czynię j a , nacisku na to, że część zmagazyno-
wanych danych j e s t d a n a z góry, nie zaś wyuczona.
16. E. Mayr, „Behavior p r o g r a m s and evolutionary strategies", , A m e r i c a n Scientist",
62, 1974, s. 6 5 0 - 6 5 9 .
17. N . H . Frijda, The Emotions, C a m b r i d g e University Press, C a m b r i d g e 1986, s. 277.
18. Dziękuję Philowi Shaverowi za przypomnienie mi, że T o m SchefF zajmował się tą
kwestią obszernie w swojej książce: T. SchefT, Catharsis in Healing, Ritual, and Drama,
University of C a l i f o r n i a Press, Berkeley, K a l i f o r n i a 1979.
19. J e s t e m wdzięczny Nico Frijdzie za p r z y p o m n i e n i e mi o tym.
20. P. E k m a n , W.V. Friesen, Facial Action Coding System: A Technique for the Measurement
of Facial Movement, C o n s u l t i n g Psychologists Press, Palo Alto, K a l i f o r n i a 1978.
21. R.W. Levenson et al., „Emotion and autonomic nervous system activity in the Mi-
n a n g k a b a u of W e s t S u m a t r a " ; R.W. Levenson et al., „Emotion, physiology, a n d
expression in old age"; R.W. Levenson, P. E k m a n , W.V. Friesen, „Voluntary facial
action generates emotion — specific autonomic nervous system activity"; P. Ekman,
R.W. Levenson, W.V. Friesen, , A u t o n o m i c nervous system activity distinguishes
between emotions".
22. P. E k m a n , R. Davidson, The Nature of Emotion: Fundamental Questions, op. cit. Aby
poznać więcej szczegółów, zajrzyj do następujących artykułów: P. E k m a n , R.J.
Davidson, „Voluntary smiling changes regional brain activity", „Psychological Scien-
ce", 4, 1993, s. 342 - 345; R J . Davidson, P. Ekman, C. Saron,J. Senulis, W.V. Friesen,
„Emotional expression and brain physiology I: Approach/withdrawal and cerebral
a s y m m e t r y " , , J o u r n a l of Personality and Social Psychology", 58, 1990, s. 330 - 341;
P. Ekman, R.K. Davidson, W.V. Friesen, „Emotional expression and brain physiology
II: T h e D u c h e n n e smile", op. cit., s. 342 - 353.

3. Jak zmienić to, co wywołuje w nas emocje?


1. J e s t e m wdzięczny Peterowi Goldiemu za zwrócenie mi uwagi na ten opisany przez
Davida H u m e ' a przykład.
2. Moje podejście do tego zagadnienia zaostrzyło się po spotkaniu z J e g o Świątobliwo-
ścią Dalajlamą w marcu 2000 roku, dotyczącym destrukcyjnych emocji. Zob. ostat-
nią książkę D a n i e l a G o l e m a n a na t e m a t tego spotkania: D. G o l e m a n , Destructive
Emotions: How Can We Overcome Them?, BantamBooks, Nowy J o r k 2003. Szczególnie
wdzięczny j e s t e m Alanowi Wallace'owi, za zastrzeżenia zgłoszone wobec mojego
wcześniejszego ujęcia tej kwestii.
3. J.E. LeDoux, The Emotional Brain: The Mysterious Underpinnings of Emotional Life, Simon
a n d Schuster, Nowy J o r k 1996, s. 204.
4. I b i d e m , s. 146.
5. LeDoux zauważa, że pierwszy wprowadził ten termin Donald H e b b w swojej książce:
D. H e b b , The Organization of Behavior, J o h n Wiley & Sons, Nowy J o r k 1949.
6. R.J. Davidson, mający się niedługo ukazać artykuł ,Affective style, psychopatho-
logy a n d resilience: Brain m e c h a n i s m s a n d plasticity", „American Psychologist".
7. P. E k m a n , R. Davidson, The Nature of Emotion: Fundamental Questions, op. cit.
8. R. Lazarus, Emotion and Adaptation, op. cit.; J.J. Gross, .Antecedent- and response-
-focused emotion regulation: Divergent consequences for experience, expression and
physiology", „Journal of Personality and Social Psychology", 74, 1998, s. 224 — 237;
J J . Gross, „The e m e r g i n g field of e m o t i o n regulation: An integrative review",
„Review of General Psychology", 2, 1998, s. 271 - 2 9 9 .
9. By zapoznać się z bardziej obszernym omówieniem tej techniki, zob. J.J. Gross,
„The e m e r g i n g field of emotion regulation", op. cit.
10. Z.V. Segal, J.M. Williams, J.D. Teasdale, Mindfulness-based Cognitive Therapy for De-
pression: A New Approach to Preventing Relapse, T h e Guilford Press, Nowy J o r k 2002.
11. Aby zapoznać się z kilkoma różnymi poglądami na naturę nastrojów i emocji, zob.
rozdział 2. w książce P. E k m a n a i R.J. Davidsona, The Nature of Emotion..., op. cit.
12. Dziękuję J e n n y Beers za udostępnienie mi tej sugestii.

4. Zachowanie pod w p ł y w e m emocji


1. J e s t e m t u t a j dłużnikiem P e t e r a Goldiego za j e g o omówienie tego z a g a d n i e n i a
w książce The Emotions, Oxford University Press, Nowy J o r k 2000, s. 113.
2. P. E k m a n , Telling Lies..., op. cit.
3. J . M . G o t t m a n , R.W. Levenson, „How stable is marital interaction over time?",
Family Processes, 38, 1999, s. 1 5 9 - 165.
4. Aby zapoznać się z omówieniem błędu Otella w kontekście podejrzeń o kłamstwo,
zajrzyj do mojej książki Telling Lies..., op. cit.
5. K. Scherer, T. Johnstone, G. Klasmeyer, „Vocal Expression of Emotion", [w:] R.
Davidson, H. Goldsmith, K.R. Scherer, Handbook of Affective Science, Oxford Univer-
sity Press, Nowy J o r k , w przygotowaniu.
6. P. Ekman, M. O'Sullivan, M. Frank, ,A few can catch a liar", „Psychological
Science", 10, 1999, s. 263 - 266; P. Ekman, M. O'Sullivan, „Who can catch a liar?",
„American Psychologist", 46, 1991, s. 913 - 920.
7. R. Banse, K.R. Scherer, „Acoustic profiles in vocal emotion expression", ,Journal
of Personality and Social Psychology", 70, 1996, s. 614 - 636.
8. Do opisu zachowań charakteryzujących każdą emocję włączone jest u Frijdy wszystko
to, co powiedziałem, i jeszcze całkiem sporo innych rzeczy. Moim zdaniem jedynie
te podstawowe, początkowe ruchy postawy są wrodzone, automatyczne i uniwersalne.
9. R.W. Levenson, P. E k m a n , K. Heider, W.V. Friesen, „Emotion and a u t o n o m i e
nervous system activity in the Minangkabau of West Sumatra", op. cit., s. 972 - 988;
R.W. Levenson, L.L. Carstensen, W.V. Friesen, P. E k m a n , „Emotion, physiology,
and expression in old age", op. cit., s. 28 - 35; R.W. Levenson, P. E k m a n , W.V.
Friesen, „Voluntary facial action generates emotion — specific autonomic nervous
system activity", op. cit., s. 363 - 384; P. E k m a n , R.W. Levenson, W.V. Friesen,
„Autonomic nervous system activity distinguishes between e m o t i o n s " , op. cit.,
s. 1 2 0 8 - 1210.
10. N.L. Stein, P.A. Ornstein, B. Tversky, C. Brainerd, Memoryfor Everyday and Emotional
Events, Lawrence E r l b a u m Associates, M a h w a h , Nowy J o r k 1997.
11. R.J. Davidson, D . C . J a c k s o n , N.H. Kalin, „Emotion, plasticity, context and regula-
tions. Perspectives f r o m affective neuroscience", „Psychological Bulletin", 126,
2000, s. 890 - 906.
12. Gross opisuje regulację zachodzącą w przedniej części, ale nie z a j m u j e się w ogóle
tą niezależną od woli, niemal natychmiastową regulacją, którą proponuje Davidson,
zamiast tego przygląda się bardziej świadomym próbom reinterpretacji tego, co się
dzieje: J.J. Gross, „Antecedent- and response-focused emotion regulation: Diver-
gent consequences for experience, expression and physiology", ,Journal of Perso-
nality and Social Psychology", 74, 1998, s. 224 - 237; J.J. Gross, „The e m e r g i n g
field of emotion regulation: An integrative review", „Review of General Psychology",
2, 1998, s. 271 - 2 9 9 .
13. M.T. G r e e n b e r g , J.L. Snell, „Brain development and emotional development: T h e
role of teaching in organizing the frontal lobe", [w:] P. Salovey, D J . Sluyter, Emo-
tional Development and Emotional Intelligence, Basic Books, Nowy J o r k 1997.
14. R.B. Zajonc, „Emotion", [w:] D.T. Gilbert, S.T. Fisk, G. Lindzey, The Handbook of
Social Psychology, McGraw-Hill, t o m I, wyd. 4, Boston 2001, s. 591 - 632.
15. W dzisiejszych czasach bardziej popularne jest odwołanie się do modeli koneksjo-
nistycznych, ale są one t r u d n i e j s z e do z r o z u m i e n i a , więc sądzę, że wziąwszy pod
uwagę cel, jaki mi tu przyświeca, moja komputerowa m e t a f o r a z p r o g r a m e m i in-
strukcjami j e s t bardziej użyteczna.
16. E. Mayr, „Behavior programs and evolutionary strategies", „American Scientist",
62, 1974, s. 6 5 0 - 6 5 9 .
17. Nie sądzę, by było to widoczne od pierwszych dni życia, ale zgadzam się z odkryciami
Lindy C a m r a s i H a r r i e t O s t e r , że ujawnia się to stopniowo w miarę rozwoju nowo-
rodka: L. C a m r a s , H. O s t e r , J . C a m p o s , K. Miyake, D. B r a d s h a w , , J a p a n e s e a n d
A m e r i c a n i n f a n t s ' responses to a r m r e s t r a i n t " , „ D e v e l o p m e n t a l Psychology",
28, 1992, s. 578 - 582; także D. Rosenstein, H. Oster, „Differential facial responses
to four basic tastes in newborns", „Child D e v e l o p m e n t " , 59, 1988, s. 1555 - 1568.
18. C. H e i m , D.J. Newport, S. H e i t , Y.P. G r a h a m , M. Wilcox, R. Bonsall, A.H. Miller,
C.B. N e m e r o f f , „Pituitary-adrenal and autonomic responses to stress in w o m e n
a f t e r sexual a n d physical a b u s e s in childhood", . J o u r n a l of t h e A m e r i c a n Medi-
cal Association", 284, 2000, s. 592 - 597.
19. A. Wallace, Tibetan Buddhism, from the Ground Up, Wisdom Publications, Boston
1993, s. 103.
20. I b i d e m , s. 132.
21. G. Nigro, U. Neisser, „Point of view in personal memories", „Cognitive Psychology",
15, 1983, s. 4 6 7 - 4 8 2 .
22. E. Langer, „Well-Being, Mindfulness versus Positive Evaluation", [w:] C.R. Snyder,
S.J. Lopez, The Handbook of Positive Psychology, O x f o r d U n i v e r s i t y Press, Nowy
J o r k 2002.
23. H. Wyner, „The Defining Characteristics of the H e a l t h y H u m a n M i n d " (nieopu-
blikowane).
24. Jestem wdzięczny Danowi Golemanowi za to, że p o d s u n ą ł mi tę terminologię, by
n a d a ć j a s n o ś ć m o j e m u myśleniu na t e n t e m a t .
25. P. Goldie, The Emotions, op. cit., s. 65.
26. J . W . Schooler, „Discovering memories of abuse in light of metaawareness", J o u r -
nal of Aggression, M a l t r e a t m e n t a n d T r a u m a " , 4, 2001, s. 105 - 136.

5. Smutek i udręka
1. Zamiast słowa „udręka" stosowaliśmy początkowo słowo „cierpienie", ale dalsze ba-
dania zasugerowały, że cierpienie m a większy zasięg znaczeniowy niż udręka; jest
w nim również e l e m e n t s t r a c h u . P. E k m a n , W.V. Friesen, Unmasking the Face...,
op. cit.
2. E.K. Rynearson, „Suicide internalized: An existential s e q u e s t r u m " , „ A m e r i c a n
J o u r n a l of Psychiatry", 138, 1981, s. 8 4 - 8 7 .
3. A.JJ.M. Vingershoets, R.R. Cornelius, G.L. V a n Heck, M.C. B e c h t , , A d u l t crying:
A model a n d review of t h e l i t e r a t u r e " , „Review of G e n e r a l Psychology", 4, 2000,
s. 354.
4. P. E k m a n , D. M a t s u m o t o , W.V. Friesen, „Facial expression in affective disorders",
[w:] P. E k m a n , E.L. R o s e n b e r g , What the Face Reveals..., op. cit. Mój pierwszy
g r a n t badawczy został spożytkowany na b a d a n i a p a c j e n t ó w z z a b u r z e n i a m i psy-
chicznymi, ale ponieważ nie dysponowałem wtedy żadnym sposobem p o m i a r u
zachowań mimicznych, s k u p i ł e m się na r u c h a c h ciała. Opisywane tu r e z u l t a t y
zostały uzyskane dwadzieścia lat później, j u ż po tym, j a k opracowaliśmy System
Kodowania Aktywności T w a r z o w e j opisany w rozdziale 1. W połowie lat 60., pod
wpływem Silvana T o m k i n s a i m a j ą c do dyspozycji fundusze przeznaczone na bada-
nia porównawcze różnych kultur, zostawiłem badania pacjentów psychiatrycznych,
aby skoncentrować się n a samych emocjach, zamiast na zaburzeniach emocjonal-
nych. Kiedy zostawiałem b a d a n i a psychiatryczne, nie m i a ł e m ani narzędzi, ani
podstawowej wiedzy n a t e m a t emocji, które umożliwiałyby mi p r z e b a d a n i e pa-
cjentów o najsilniejszych zaburzeniach. Szczęśliwym t r a f e m obecnie kilku badaczy
n a d r a b i a t e r a z te braki przy użyciu Systemu Kodowania Aktywności T w a r z o w e j
albo innych m e t o d umożliwiających p o m i a r ekspresji mimicznych i wokalnych
pacjentów; pewna liczba przykładów takich badań została zamieszczona w książce
What the Face Reveals...

6. Gniew
1. C.R. Sternberg, J.J. C a m p o s , „The development of a n g e r expressions in infancy",
[w:] N.L. Stein, B. Leventhal, T. Trabasso, Psychological and Biological Approaches to
Emotions, Lawrence E r l b a u m Associates, Hillsdale, Nowy J o r k 1990, s. 247 - 282.
2. L. Berkowitz, „The frustration-aggression hypothesis revisited", [w:] L. Berkowitz,
Roots of Aggression, A t h e r t o n Press, Nowy J o r k 1969, s. 1 - 28.
3. Moja córka Eve zapytała J e g o Świątobliwość D a l a j l a m ę , dlaczego gniewamy się na
tych, których kochamy, a on przedstawił j e j swoje wyjaśnienie.
4. Aby przeczytać i n t e r e s u j ą c e omówienie kosztów, j a k i e się z tym wiążą, z ewolu-
cyjnej perspektywy, zob. M. McGuire, A. T r o i s i , , A n g e r : An evolutionary view", [w:]
R. Plutchik, H. Kellerman, Emotion, Psychopathology and Psychotherapy, Academic Press,
Nowy J o r k 1990.
5. J . Campos, University of California, Berkeley, M. Greenberg, Pennsylvania State
University, Personal communication, 2000.
6. C. H o l d e n , „The violence of the lambs", „Science", 289, 2000, s. 5 8 0 - 5 8 1 .
7. M. K o n n e r , The Tangled Wing: Biological Constraints on the Human Spirit, wydanie
drugie, H e n r y Holt, Nowy J o r k 2001, rozdział 9.
8. Aby zapoznać się z omówieniem wpływu czynników dziedzicznych i środowiska n a
agresywne zachowanie, przeczytaj R. Plomin, K. Nitz, D.C. Rowe, „Behavioral ge-
netics and aggressive behavior in childhood", [w:] M. Lewis, S. Miller, Handbook of
Developmental Psychopathology, P l e n u m , Nowy J o r k 1990. Zob. także D.R. Miles, G.
Carey, „Genetic and environmental architecture of h u m a n aggression", J o u r n a l
of Personality and Social Psychology", 72, 1997, s. 207 - 217.
9. Dalai L a m a , Personal communication, 2001. Zob. też D. G o l e m a n , Destructive Emotions:
How Can We Overcome Them?, op. cit.
10. C. Tavris, Anger: The Misunderstood Emotion, T o u c h s t o n e Books, Nowy J o r k 1989.
11. Ibidem, s. 1 2 5 - 127.
12. M. M c G u i r e , A. Troisi, „Anger: An evolutionary view", op. cit.
13. E. Lemerise, K. Dodge, „The development of anger and hostile interactions", [w:]
M. Lewis, J . Haviland Jones, Handbook ofEmotions, wydanie drugie, The Guilford Press,
Nowy J o r k 2000, s. 594 - 606.
14. M. M c G u i r e , A. Troisi, „Anger: An evolutionary view", op. cit.
15. J . M . G o t t m a n , R.W. Levenson, „How stable is marital interaction over time?", op.
cit., s. 1 5 9 - 165.
16. R. Lazarus, Emotion and Adaptation, op. cit.
17. D. G o l e m a n , Destructive Emotions..., op. cit.
18. Zob. C. Izard, Patterns of Emotions, Academic Press, San Diego, Kalifornia 1972. N a
t e m a t depresji i gniewu zob. E. Harmon-Jones, „Individual differences in anterior
brain activity and anger: Examining the roles of attitude toward anger and de-
pression", w recenzji.
19. E. H a r m o n - J o n e s , „Individual d i f f e r e n c e s . . . " , op cit.
20. M.A. Chesney, P. Ekman, W.V. Friesen, G.W. Black, M.H.L. Hecker, „Type A be-
havior pattern: Facial behavior and speech components", „Psychosomatic Medicine",
53, 1990, s. 3 0 7 - 3 1 9 .
21. E.L. Rosenberg, P. E k m a n , W . J i a n g , M. Babyak, R.E. C o l e m a n , M. H a n s o n , C.
O ' C o n n o r , R. W a u g h , J.A. Blumenthal, „Linkages between facial expressions of
emotion in transient myocardial ischemia", „Emotion", 1, 1990, s. 107 - 115; E.L.
Rosenberg, P. Ekman, J.A. Blumenthal, „Facial .expression and the affective com-
ponent of cynical hostility", „Health Psychology", 17, 1998, s. 376 - 380.
22. J.C. Barefoot, W.G. Dahlstrom, R.B. Williams, „Hostility, C H D incidence, and total
mortality: A 25-year follow-up study of 255 physicians", „Psychosomatic Medicine",
45, 1983, s. 59 - 63; R.B. Williams, L.T. Haney, K.L. Lee, Y. Kong, J . Blumenthal,
R. Whalen, „Type A behavior, hostility, and coronary atherosclerosis", „Psychoso-
matic Medicine", 42, 1980, s. 539 - 549; B. Ironson, C.B. Taylor, M. Boltwood,
T. Bartzokis, C. Dennis, M. Chesney, S. Spitzer, G.M. Segall, „Effects of anger on
left ventricular ejection fraction in coronary artery disease", „American J o u r n a l
of Cardiology", 70, 1992, s. 281 - 285; M.A. M i t t l e m a n , M. M a d u r e , J.B. Sher-
wood, R.P. Mulry, G.H. Toiler, S.C.Jacobs, R. Friedman, H. Benson,J.E. Muller,
„Triggering of acute myocardial onset by episodes: D e t e r m i n a n t s of myocardial
infarction onset study investigators", „Circulation", 92, 1995, s. 1720 - 1725; E.L.
Rosenberg, „Linkages between facial expressions of emotion in transient myocar-
dial ischemia", op. cit.
23. P. Ekman, ,About brows: Emotional and conversational signals", [w:] M. von Cra-
nach, K. Foppa, W. Lepenies, D. Ploog, Human Ethology, Cambridge University
Press, Nowy J o r k 1979, s. 1 6 9 - 2 4 8 .
24. Zob. doskonałą książkę Heleny Cronin: The Ant and the Peacock: Altruism and Sexual
Selection from Darwin to Today, C a m b r i d g e University Press, Nowy J o r k 1991.
25. „Correctional Service of C a n a d a report", w cytacji Gayli Swihart, J o h n a Yuille,
Stephena P o r t e r a w: The Role of State-Dependent Memory in "Red-Outs".
26. Sprawozdanie Laury H e l m u t h na t e m a t odkryć socjologa M u r r a y a Strausa w ar-
tykule: L. Helmuth, „Has America's tide of violence receded for good?", „Science",
289:585, 2000.
27. R.J. Davidson, K.M. P u t n a m , C.L. Larson, „Dysfunction in the n e u r a l circuitry
of e m o t i o n r e g u l a t i o n — a possible p r e l u d e to violence", „Science", 289, 2000,
s. 5 9 1 - 5 9 4 .
28. A. Raine,,Antisocial behavior in psychophysiology: A biosocial perceptual and a pre-
frontal dysfunction hypothesis", [w:] D.M. Stoff,J. Breiling, J.D. Maser, The Hand-
book ofAntisocial Behavior,John Wiley & Sons, Nowy J o r k 1997,"?. 289 - 303.
29. Zob. dokonane przez Michaela R u t t e r a omówienie odkryć innych badaczy na temat
przestępczości w okresie dorastania we wprowadzeniu do jego Genetics of Criminal
and Antisocial Behavior, J o h n Wiley & Sons, Nowy J o r k 1996.
30. „ I n t e r m i t t e n t explosive disorder", [w:] Diagnostic and Statistical Manual of Mental
Disorders: DSM-IV, A m e r i c a n Psychiatric Association, W a s h i n g t o n , D.C. 1994,
s. 6 2 7 - 6 3 0 .
3 1. Aby zapoznać się z przeglądem wielu z tych zagadnień, zob. specjalny rozdział w cza-
sopiśmie „Science" z 28 lipca 2000 [289 (28), s. 569 - 594], Inna dobra kompilacja
różnych podejść do zachowań antyspołecznych znajduje się w: D.M. Stoff, J. Breiling,
J . D . Maser, The Handbook of Antisocial Behavior, op. cit.
32. Zob. interesujący raport P e t e r a Goldiego „Compassion: A n a t u r a l moral emotion",
publikacja n i e b a w e m w „ D e u t s c h e Z e i t s c h r i f t f u r Philosophie".

7. Zaskoczenie i strach
1. P. E k m a n , W.V. Friesen, R.C. Simons, „Is the startle reaction an emotion?", . J o u r -
nal of Personality a n d Social Psychology", 49(5), 1985, s. 1416 - 1426.
2. R.W. Levenson, P. Ekman, K. Heider, W.V. Friesen, „Emotion and autonomic ne-
rvous system activity in the Minangkabau of West S u m a t r a " , op. cit., s. 972 - 988;
R.W. Levenson, L.L. C a r s t e n s e n , W.V. Friesen, P. E k m a n , „Emotion, physiology,
a n d expression in old age", op. cit., s. 28 - 35; R.W. Levenson, P. E k m a n , W.V.
Friesen, „Voluntary facial action g e n e r a t e s emotion — specific autonomic nervous
system activity", op. cit., s. 363 - 384; P. E k m a n , R.W. Levenson, W.V. F r i e s e n ,
„ A u t o n o m i c n e r v o u s s y s t e m activity d i s t i n g u i s h e s b e t w e e n e m o t i o n s " , op. cit.,
s. 1 2 0 8 - 1210.
3. Byłoby to zgodne z przewidywaniami teorii psychologa Leonarda Berkowitza, która
zakłada, że niepomyślne zdarzenie może skutkować albo gniewem, albo s t r a c h e m ,
w zależności od wpływu okoliczności, uprzedniego procesu uczenia się oraz wrodzo-
nych predyspozycji. L. Berkowitz, „Disgust: T h e body a n d soul e m o t i o n " , [w:]
T. Dalglish, M J . Power, Handbook of Cognition and Emotion, J o h n Wiley & Sons, Chiche-
ster, Wielka B r y t a n i a 1999, s. 429 - 446.
4. Polegam tu na badaniach Rhudy'ego i M e a g h e r a dotyczących strachu i niepokoju,
choć stosuję przy tym własną terminologię do opisu ich odkryć oraz odkryć innych
naukowców, o których ci dwaj donoszą. J.L. Rhudy, M.W. M e a g h e r , „Fear and
anxiety: Divergent effects on h u m a n pain thresholds", „Pain", 84, 2000, s. 65 - 75.
5. I b i d e m .
6. L.A. Schmidt, N.A. Fox, „Conceptual, biological and behavioral distinctions a m o n g
different categories of shy children", [w:] L.A. Schmidt, J . Sculkin, Extreme Fear, Shy-
ness, and Social Phobia: Origins, Biological Mechanisms, and Clinical Outcomes, Oxford
University Press, Nowy J o r k 1999, s. 47 - 66.
7. I b i d e m .
8. J . K a g a n , „The concept of behavioral inhibition", [w:] L.A. Schmidt, J . Sculkin,
Extreme Fear..., op. cit., s. 3 - 13.
9. W.R. Crozier, „Individual differences in childhood shyness: Distinguishing fearful
and self-conscious shyness", [w:] L.A. Schmidt, N.A. Fox, „Conceptual, biological
a n d behavioral d i s t i n c t i o n s . . . " , op. cit., s. 14 - 29 i 47 - 66.
10. O p i e r a m się tu mocno na bardzo interesującym rozdziale O h m a n a . A. O h m a n , „Fear
a n d anxiety: Evolutionary, cognitive, a n d clinical perspectives", [w:] M. Lewis,
J . Haviland-Jones, The Handbook of Emotions, wyd. 2, T h e Guilford Press, Nowy J o r k
2000, s. 573 - 593.
11. Zob. moje omówienie w: P. E k m a n , Telling Lies..., op. cit.
8. W s t r ę t i p o g a r d a

1. P. E k m a n , W.V. Friesen, Unmasking the Face..., op. cit., s. 66 - 67.


2. Cytat za Millerem, W.I. Miller, The Anatomy of Disgust, Harvard University Press,
C a m b r i d g e , M a s s a c h u s e t t s 1997, s. 97.
3. Ibidem, s. 22.
4. Ibidem, s. 118.
5. P. Rozin, J . H a i d t , C.R. McCauley, „Disgust: T h e body and soul emotion", [w:]
T. Dalglish, M.J. Power, Handbook of Cognition and Emotion, J o h n Wiley & Sons, Chiche-
ster, Wielka Brytania 1999, s. 435.
6. Całość nie sumuje się do 100 procent, ponieważ pojawiały się też odpowiedzi nie-
sklasyfikowane.
7. J . M . G o t t m a n , R.W. Levenson, „How stable is marital interaction over time?", op.
cit., s. 159 - 165; J . G o t t m a n , E. Woodin, R. Levenson, „Facial expressions during
m a r i t a l conflict", J o u r n a l of Family C o m m u n i c a t i o n " , 1, 2001, s. 37 - 57.
8. W.I. Miller, The Anatomy of Disgust, op. cit., s. 133 - 134.
9. Ibidem, s. 1 3 7 - 138.
10. M.C. Nussbaum, „Secret sewers of vice: Disgust, bodies and the law", [w:] S. Bandes,
The Passions of Law, New York University Press, Nowy J o r k 2000, s. 19 - 62.
11. Ibidem, s. 44.
12. Ibidem, s. 47.
13. Ibidem.
14. R.W. Levenson, A.M. Reuf, „Physiological aspects of emotional knowledge a n d
r a p p o r t " , [w:] W.J. Icles, Empathic Accuracy, T h e Guilford Press, Nowy J o r k 1997,
s. 4 4 - 4 7 .
15. P. E k m a n , W.V. Friesen, Unmasking the Face..., op. cit., s. 67.
16. W.I. Miller, The Anatomy of Disgust, op. cit., s. 207.
17. Ibidem, s. 221.
18. M.L. Phillips, C. Senior, T. Fahy, A.S. David, „Disgust — the forgotten emotion of
psychiatry", „British J o u r n a l of Psychology", 172, 1998, s. 373 - 3 7 5 .

9. R a d o s n e e m o c j e

1. H. Buell, Moments, Black Dog and Leventhal, Nowy J o r k 1999, s. 108.


2. Zob. np. C.R. Synder, S.J. Lopez, The Handbook of Positive Psychology, op. cit. Krytyka
tej pracy w: R. Lazarus, „Does the positivity movement have legs?", „Psychological
Inquiry", publikacja niebawem.
3. B.L. Fredrickson, C. Branigan, „Positive emotions", [w:] T J . Mayne, G.A. Bonanno,
Emotions: Current Issues and Future Directions, T h e Guilford Press, Nowy J o r k 2001,
s. 1 2 3 - 151.
4. Omówienie kwestii h u m o r u w: W. Ruch, P. E k m a n , „The expressive p a t t e r n of
laughter", [w:] A.W. Kaszniak, Emotion, Qualia, and Consciousness, W o r d Scientific
Publisher, Tokyo 2001, s. 426 - 443. Zob. także J . Bachorowski, M J . O w r e n , „Not
all laughs are alike: Voiced but not voiced l a u g h t e r readily elicits positive affect",
„Psychological Science", 12, 2001, s. 252 - 257.
5. P. E k m a n , , A n a r g u m e n t for basic emotions", „Cognition and Emotion", 6, 1992,
s. 1 6 9 - 2 0 0 .
6. D. Keltner, J . H a i d t , , A p p r o a c h i n g awe, a moral, aesthetic, and spiritual emotion",
„Cognition and E m o t i o n " , publikacja n i e b a w e m .
7. D z i ę k u j ę Paulowi K a u f m a n o w i , który zauważył, że opuściłem tę emocję.
8. Skonsultowałem się z innym włoskim e k s p e r t e m od emocji, Pio Ricci Bittim, a on
potwierdził, że Jiero to zapewne najlepsze określenie na emocję, którą chciałem opi-
sać, choć wspomniał też o alternatywnym słowie appagato. Wybrałem fiero, ponie-
waż jego brzmienie zdaje się lepiej odpowiadać doświadczeniu. Ale s a m o słowo nie
j e s t ważne. W a ż n e j e s t wyróżnienie o d r ę b n e g o r o d z a j u radości.
9. M. Lewis, „Self-conscious emotions", [w:] M. Lewis, J . Haviland-Jones, The Handbook
ofEmotions, wyd. 2, op. cit.
10. L. R o s t e n , The Joys of Yiddish, Pocket Books, Nowy J o r k 1968, s. 257.
11. I b i d e m .
12. J . Haidt, „The positive emotion of elevation", „Prevention and T r e a t m e n t " , 3, 2000.
13. R. Lazarus, B.N. Lazarus, „The emotion of g r a t i t u d e " , raport zaprezentowany n a
zjeździe Amerykańskiego Stowarzyszenia Psychologicznego, San Francisco, Kali-
fornia 2001.
14. R.H. Smith, T.J. T u r n e r , R. Garonzik, C.W. Leach, V. Vuch-Druskat, C.M. Weston,
„Envy a n d S c h a d e n f r e u d e " , „Personality a n d Social Psychology Bulletin", 22,
1996, s. 1 5 8 - 2 1 6 ; N.L. B r i g h a m , K.A. Kelso, M . A . J a c k s o n , R.H. Smith, „The
roles of invidious comparison and deservingness in sympathy and Schadenfreude",
„Basic a n d Applied Social Psychology", 19, 1997, s. 363 - 380.
15. D z i ę k u j ę J e n n y Beer za zwrócenie mi na to uwagi.
16. Aby przeczytać bardzo interesujące opracowanie na t e m a t miłości, zob. R.C. Solo-
m o n , ^ « « / Love, Simon & Schuster, Nowy J o r k 1988. Aby zapoznać się z niedawnym
p r z e g l ą d e m b a d a ń nad romantyczną miłością, który t r a k t u j e j ą j a k o emocję, zob.
E. Hatfield, R. Rapson, „Love and a t t a c h m e n t processes", [w:] M. Lewis, J . Havi-
land-Jones, The Handbook of Emotions, wyd. 2, op. cit.
17. Przeczytaj n a s t ę p u j ą c e artykuły: E. Diener, „Subjective well-being: T h e science of
happiness and a proposal for a national index", „American Psychologist", 55, 2000,
s. 34 - 43; D.G. Myer, „ T h e f u n d s , f r i e n d s , a n d f a i t h of h a p p y people", „Ameri-
can Psychologist", 55, 2000, s. 56 - 67.
18. Aby zapoznać się z przeglądem tego i podobnych badań, zob. J.R. Averill, T A . More,
„Happiness", [w:] M. Lewis, J. Haviland-Jones, The Handbook of Emotions, wyd. 2, op.
cit., s. 663 — 676.
19. I b i d e m .
20. C. Peterson, „The future of optimism", „American Psychologist", 55, 2000, s. 44 - 55.
21. Aby zapoznać się z przeglądem nowych odkryć, zob. D.D. D a n n e r , D.A. Snowdon,
W.V. Friesen, „Positive emotions in early life and longevity: Findings from the nun
study", J o u r n a l of Personality a n d Social Psychology", 80, 2001, s. 804 - 813.
22. C. P e t e r s o n , „ T h e f u t u r e of o p t i m i s m " , op. cit.
23. Ibidem, s. 49.
24. P. E k m a n , „An a r g u m e n t for basic e m o t i o n s " , op. cit., s. 169 - 200.
25. M.G. Frank, P. E k m a n , W.V. Friesen, „Behavioral m a r k e r s and recognizability of
the smile of enjoyment", J o u r n a l of Personality and Social Psychology", 64, 1993,
s. 83 - 93; M.G. Frank, P. E k m a n , „Not all smiles are created equal: T h e differen-
tiation between enjoyment and non-enjoyment smiles", „ H u m o r " , 6, 1993, s. 9 - 26.
26. G.B. D u c h e n n e de Boulogne, The Mechanism of Human Facial Expression, p r z e t ł u m a -
czone i zredagowane przez A. C u t h b e r t s o n a (oryginalne wydanie 1862), C a m b r i d g e
University Press, Nowy J o r k 1990.
27. I b i d e m , s. 72.
28. P. E k m a n , G. Roper, J . C . H a g e r , „Deliberate facial m o v e m e n t " , „Child Develop-
m e n t " , 51, 1980, s. 8 8 6 - 8 9 1 .
29. K. Darwin, The Expression of the Emotions in Man and. Animals, op. cit.
30. P. E k m a n , W.V. Friesen, „Felt, false and miserable smiles", J o u r n a l of Nonverbal
Behavior", 6(4), 1982, s. 238 - 252.
31. N.A. Fox, R J . Davidson, „Electroencephalogram asymmetry in response to the
approach of a s t r a n g e r a n d m a t e r n a l separation in 10-monthold children",
„Developmental Psychology", 23, 1987, s. 233 - 240.
32. J . G o t t m a n , University of W a s h i n g t o n , Seattl t , Personal communication, 2000.
33. D. Keltner, G.A. Bonanno, , A study o f l a u g h t e r and dissociation: Distinct correlates
of laughter and smiling during b e r e a v e m e n t " , J o u r n a l of Personality and Social
Psychology", 4, 1997, s. 687 - 702.
34. L. H a r k e r , D. Keltner, „Expressions of positive emotion in women's college year-
book pictures and their relationship to personality and life outcome across adul-
thood", J o u r n a l of Personality a n d Social Psychology", 80, 2001", s. 112 - 124.
35. J . D . Konow, J.E. Earley, według doniesień dziennika „New York T i m e s " z 19 m a j a
2001, s. 17.
36. P. E k m a n , R.J. Davidson, W.V. Friesen, „Emotional expression and brain physio-
logy II: T h e D u c h e n n e smile", op. cit., s. 342 - 353.
37. P. E k m a n , Telling Lies..., op. cit., s. 153.
10. Kłamstwa i emocje
1. P. Ekman, W.V. Friesen, „Nonverbal Leakage and Clues to Deception", „Psychiatry",
1969, s. 32, 8 8 - 105.
2. E.A. Haggard, K.S. Isaacs, „Micro-momentary Facial Expressions as Indicators of
Ego Mechanisms in Psychotherapy", [w:] L.A. Gottschalk, A.H. Auerbach, Methods
of Research in Psychotherapy, Appleton-Century-Crofts, Nowy J o r k 1966.
3. J e s t e m wdzięczny dr. Mardiemu J . Horowitzowi za możliwość zbadania wywiadów
z p a c j e n t a m i poddającymi represji poszczególne emocje.
4 . J . D e a n , Blind Ambition, Simon & Shuster, Nowy J o r k 1976.
5. P. E k m a n , Telling Lies..., op. cit.
6. S. Porter, J . C . Yuille, A. Birt, „The Discrimination of Deceptive, Mistaken, and
Truthful Witness Testimony", [w:] R. Roesch, R.R. Corrado, R. Dempster, Psycho-
logy in the Courts: International Advances in Knowledge, Routledge, Nowy J o r k 2001.
7. G.B. D u c h e n n e de Boulogne, The Mechanism of Human Facial Expression, op. cit.
8. Dr Mark Frank, profesor nadzwyczajny, Wydział Komunikacji State University of
New York, Buffalo.
9. M. Gladwell, Blink: The Power of Thinking Without Thinking, Little, Brown, Nowy
J o r k 2005.
10. S.M. Kassin, C.T. Fong, „I'm Innocent!: Effects of T r a i n i n g on J u d g m e n t s of
T r u t h and Deception in the Interrogation Room", „Law & H u m a n Behavior", 23,
1999, s. 4 9 9 - 5 1 6 .

Konkluzje: Życie z emocjami


1. Aby zapoznać się z innymi b a d a n i a m i dotyczącymi tego, co nazwałem profilami
emocjonalnymi, zob. S.H. Hemenover, „Individual differences in mood course and
mood change: Studies in affective chronometry", J o u r n a l of Personality and So-
cial Psychology", publikacja niebawem; R.J. Davidson, ,Affective style and affec-
tive disorders", „Cognition and Emotion", 12, 1998, s. 307 - 330.
2. Aby zapoznać się z badaniami nad wstydem, zob. T. Scheff, „Shame and the social
bond", „Sociological Theory", 18, 2000, s. 84 - 98; R. Smith, „The role of public
exposure in moral and n o n m o r a l s h a m e and guilt", J o u r n a l of Personality and
Social Psychology", 83(1), 2002, s. 138 - 159. Aby zapoznać się z b a d a n i a m i nad
zakłopotaniem, zob. S. Rowland, I. Miller, „The n a t u r e and severity of self-
reported embarrassing circumstances", „Personality and Social Psychology Bulletin",
18(2), 1992, s. 1 9 0 - 198.
3. D. Keltner, „Signs of appeasement: Evidence for the distinct displays of embar-
rassment, amusement, and shame", J o u r n a l of Personality and Social Psychology",
68, 1995, s. 441 - 454. Przeczytaj mój rozdział podważający te odkrycia: P. Ekman,
„Conclusion: What we have learned by measuring facial behavior", [w:] P. Ekman,
E.L. Rosenberg, What the Face Reveals..., op. cit., s. 469 - 495.
4. Aby dowiedzieć się więcej na t e m a t zawiści, zob. P. Salovey, The Psychology of Jealousy
and Envy, T h e Guilford Press, Nowy J o r k 1991. Przeczytaj też rozdział 10. z fascy-
n u j ą c e j książki: B.A. Ze'ev, The Subtlety of Emotions, M I T Press, C a m b r i d g e , M a s s a -
c h u s e t t s 2000.
5. R.J. Davidson, K.R. Scherer, H . H . Goldsmith, Handbook of Affective Sciences, Oxford
University Press, Nowy J o r k 2003.

Posłowie

1. D. G o l e m a n , Destructive Emotions..., op. cit.


2. J a k do tej pory nie przeprowadzono na ten t e m a t dosłownie żadnych badań, więc
to, co napisałem, opieram na rozmowach z ludźmi, którzy, co wiem z własnego do-
świadczenia, odznaczają się świadomością impulsów. Opowiadają oni, że nie zawsze
im się to u d a j e .
3. Rozmawiałem z R i c h a r d e m J . D a v i d s o n e m , p r o f e s o r e m University of Wisconsin,
i z J e g o Świątobliwością D a l a j l a m ą .
4. T. Bennett-Goleman, Dalai Lama, Emotional Alchemy: How the Mind Can Heal the Heart,
Three Rivers Press., Nowy J o r k 2002; A. Wallace, L. Quirolo, Buddhism with an Attitude,
Ithaca, Snow Lion Publications, Nowy J o r k 2001; J . Kabat-Zinn, Wherever You Go
There You Are: Mindfulness Meditation in Everyday Life, Hyperion, Nowy J o r k 1995.
5. P. E k m a n , Telling Lies..., op. cit.
6. P. Ekman, Reading Faces, Educational Testing Service, Princeton, Nowy Jork, w przy-
gotowaniu.

Dodatek: Czytanie twarzy — test

1. D.B. Bugental, W. S h e n n u m , M. Frank, P. E k m a n , „»True Lies«:Children's abuse


history and power attributions as influences on deception detection", [w:] V. Ma-
nusov, J . H . Harvey, Attribution, Communication Behavior, and Close Relationships, C a m -
bridge University Press, C a m b r i d g e 2000, s. 248 - 265.
2. P. Ekman, M. O'Sullivan, M. Frank, „A few can catch a liar", „Psychological Science",
10, 1999, s. 263 - 266; P. Ekman, M. O'Sullivan, „Who can catch a liar?", .American
Psychologist", 46, 1991, s. 913 - 920.
Zdjęcia

Strona 29: wzięte z Theface of Man: Expressions of Universal Emotions in a New Guinea
Village. Copyright © 1980 Paul E k m a n .

Strona 98: Bettye Shirley na konferencji prasowej. Copyright © 1974 Associated


Press. Przedruk za zgodą AP/Wide World Photos.

Strona 103: obóz dla uchodźców w Tuzli, Bośnia. Copyright © Corbis/Bettman.


P r z e d r u k za zgodą.

Strona 112: wzięte z The face of Man: Expressions of Universal Emotions in a New
Guinea Village. Copyright © 1980 Paul E k m a n .

Strona 124: kanadyjscy d e m o n s t r a n c i uciekają się do przemocy. Copyright


© C o r b i s / B e t t m a n . Przedruk za zgodą.

Strona 128: zatrzymanie Maxine K e n n y na sali sądowej. Copyright © 1998


J a y Racz/The Press-Enterprise. P r z e d r u k za zgodą.

Strona 146: wzięte z The face of Man: Expressions of Universal Emotions in a New
Guinea Village. Copyright © 1980 Paul E k m a n .

Strona 158: upadek. Copyright © 1979 Louis Liotta/ „New York Post". Prze-
druk za zgodą.

Strona 161: wypadek autobusu w Surabaji na wschodniej Jawie. Copyright ©


1996Jawa Pos Daily, P r z e d r u k za zgodą.

Strona 170: wypadek na zawodach wrotkarskich. Copyright © 1973 G e n e


Kappock/ „New York Daily news". Przedruk za zgodą.

Strona 171: Jack Ruby strzela do zabójcy Kennedy'ego Lee Harveya Oswalda.
Copyright © 1963 Robert H . J a c k s o n / „Dallas T i m e s - H e r a l d " . Przedruk
za zgodą.
Strona 182: wzięte z The face of Man: Expressions of Universal Emotions in a New
Guinea Village. Copyright © 1980 Paul E k m a n .
Strona 200: ponowne połączenie rodziny Stirmów. Copyright © 1973 Slava
veder/Associated Press. P r z e d r u k za zgodą ĄP/Wide World Photos.

Strona 204: J e n n i f e r C a p r i a t i okazuje fiero. Copyright © 2001 Clive Brun-


skill/All-sport. P r z e d r u k za zgodą G e t t y Images.

Strona 213: ( D u c h e n n e )

Strona 216: wzięte z The face of Man: Expressions of Universal Emotions in a New
Guinea Village. Copyright © 1980 Paul E k m a n .

Strona 217: Ronald R e a g a n na zjeździe NAACP. Copyright © 1981 Associ-


ated Press. P r z e d r u k za zgodą AP/Wide World Photos.

Strona 217: Richard Nixon podczas pożegnania z u r z ę d e m . Copyright ©


1974 Associated Press. P r z e d r u k za zgodą AP/Wide World Photos.

Wszystkie pozostałe zdjęcia: Copyright © 2003 Paul E k m a n .


O autorze

Dr Paul E k m a n jest profesorem psychologii na Wydziale Psychiatrii University


of California Medical School w San Francisco. J e s t l a u r e a t e m wielu wyróżnień,
a w szczególności Distingushed Scientific C o n t r i b u t i o n Award* w 1991 roku
oraz doktoratu honoris causa University of Chicago w 1994 roku. W niedaw-
nym rankingu najbardziej wpływowych psychologów dwudziestego wieku Ekman
został umieszczony w pierwszej setce.
Jego zainteresowania skupiają się na niewerbalnych zachowaniach i komuni-
kacji, a w szczególności na ekspresji i fizjologii emocji oraz kłamstwie. W łatach
70. E k m a n oraz psycholog Wally Friesen stworzyli metodę pomiaru ekspresji
mimicznych — Facial Action Coding System (system kodowania aktywności
twarzowej) — który jest obecnie wykorzystywany przez setki naukowców na
całym świecie. J e s t a u t o r e m lub r e d a k t o r e m trzynastu wcześniejszych książek,
w tym Telling Lies, i często doradza w kwestii ekspresji emocjonalnych agen-
cjom rządowym, takim j a k FBI, CIA oraz ATF, a także prawnikom, sędziom,
policji i Firmom, wliczając w to studia animacji komputerowej Pixar i Indu-
strial Light and Magic. Mieszka w O a k l a n d w Kalifornii.

N a g r o d a za W y b i t n e O s i ą g n i ę c i a N a u k o w e — przyp. tłum.
C z y j e s t e ś gotowy na polepszenie swojego zrozumienia emocji?
Wypróbuj tę przeznaczoną do samodzielnego treningu płytę wyprodukowaną
przez Paula E k m a n a

Płyta z hybrydowym treningiem METT/SETT


Dostępna od marca 2007 roku, płyta ta łączy w sobie Subtle Expression Tra-
ining Tool (SETT) z Micro Expression Training Tool(METT)* i umożliwia sa-
modzielny trening, który poprawi Twoją zdolność rozpoznawania ekspresji
mimicznych emocji. S E T T nauczy Cię rozpoznawania najbardziej subtelnych
oznak emocji, które właśnie rodzą się w sercu drugiej osoby. M E T T w niecałą
godzinę w y t r e n u j e Cię w d o s t r z e g a n i u b a r d z o krótkich (1/25 sekundy) mi-
kroekspresji skrywanych emocji. Płyta pokazuje osiemdziesiąt cztery różne
osoby, kobiety i mężczyzn z sześciu grup etnicznych, prezentujących siedem
różnych emocji. Płyta ta, b ę d ą c doskonałym u z u p e ł n i e n i e m Emocji ujawnio-
nych, ożywia zamieszczone w książce f o t o g r a f i e i pozwoli Ci na ćwiczenie
identyfikacji mikroekspresji i subtelnych ekspresji. J e s t dostępna na stronie:
www.emotionsrevealed.com.

M e t o d a Szkolenia w Zakresie Subtelnych Ekspresji i M e t o d a Szkolenia w Zakresie


Mikroekspresji — przyp. tłum.
Skorowidz

A c du Boulogne Duchenne, 226


duma, 59, 205
agresja, 143 Calder Andrew, 211 dusznica, 138
aktywator, 36, 3 9 , 4 1 , 4 2 , 49, Campos Joe, 126 dźwięki, 52, 182, 200
55, 62, 64, 66, 6 8 , 7 1 , 9 3 ciężar emocjonalny, 64
Allport Gordon, 182, 183 ciśnienie krwi, 50, 138, 145
Cronin Helena, 141
E
Anga, 24
anhedonia, 211 czynnik spustowy, 35, 36, Eibl-Eibesfeldt Irenaus, 24
anoreksja, 191 39-41,43,45-47,49,51,55, ekscytacja, 59, 207, 209,
ARPA, 20 58-67, 70, 75, 77, 83, 90, 93, 210, 211
Arystoteles, 70 95, 125, 161, 182, 184, 185, ekspresja
asertywność, 140 201,202, 239, 243 referencjalna, 140
asymetria, 226 ekspresja emocjonalna, 153
atak fizyczny, 140
atak werbalny, 140
D ekspresje emocjonalne, 71
ekspresje mimiczne,
atlas twarzy, 32 Dalajlama, 33, 49, 70, 89, Patrz mimika
autoewaluator, 39-42, 44, 130, 133, 134, 189 ekstaza, 204, 207,211
46-48,54,55,57,89 Dani, 30 ekstrawersja, 210
autonomiczny układ Darwin Karol, 20,21,45, 112, emocje, 35, 36, 38-40, 42, 43,
nerwowy, 67, 79, 82, 241 147,203,213,243 46, 47, 49, 50, 52, 53, 55,
Dashiel J o h n , 26 59-62,64, 66, 67,69-71,
B David A.S., 191
Davidson Richard, 53, 79
73-76, 78, 79,81-83,85-87,
89-95, 105, 157-159, 167,
Bateson Gregory, 20 de Boulogne D u c h e n n e , 168,177, 178, 221,239-241,
Birdwhistell Ray, 20-23 212-214 243
Blumenthal James, 138 de Waal Frans, 183 aktywacja, 44, 54
błąd Otella, 73, 74, 177, Dean J o h n , 225 destrukcyjne, 33, 49
228, 229 depresja, 19, 140, 167 negatywne, 75, 167
błogostan, 204, 211 z pobudzeniem, 106 pozytywne, 75, 200
bodziec bezwarunkowy, 45 z zahamowaniem, 106 radosne, 199, 201,202,
Boucher Jerry, 40 depresja kliniczna, 102 204, 206-211,218
Brannigan Christine, 201 depresja maniakalna, Patrz empatia, 51,54, 109, 188
bulimia, 191 zaburzenia dwubiegunowe emocjonalna, 188
Diener Ed, 210 kognitywna, 188
dobrostan, 210, 214 współczująca, 188
dominacja, 140 epizod niedokrwienny, 137
dotyk, 200, 208 ewolucja, 43, 45
F rozproszenie, 133 M
sygnały, 146, 147, 151
Facial Action Coding System, GofTman Erving, 103 . makroekspresja, 223
Patrz system kodowania Goldie Peter, 40, 89 mania, 211
aktywności twarzowej Goleman Dan, 245 maska, 226
FACS, Patrz system Gorman Frank, 245 Mayr Ernst, 81,82
kodowania aktywności G o t t m a n J o h n , 72, 133, 185, McGuire Michael, 124
twarzowej 190, 196 Mead Margaret, 20-23
FahyTom, 191 mechanizm automatycznej
fiero, 204, 205, 207-209,211
H oceny, Patrz autoewaluator
medytacja, 91, 246
fMRI, 36
fobia, 168, 191 Haggard Ernest, 222 uważności, 247
fochy, 125 Haidt J o n a t h a n , 203, 206 metaświadomość, 89
Fodor Jerry, 56 Hall Edward, 20 mięsień jarzmowy większy,
Fore, 24, 25, 97, 181 Heider Karl, 30, 159 212
frajda, 227-229 hipomania, 211 mięsień okrężny oka, 212,
Frank Mark, 212, 229, 232 214,215, 226
Fredrickson Barbara, 201 mięsień trudności, 147
I
Friesen Wally, 23, 32, 42, 52, mikroekspresja, 32, 222,
53,98, 137, 222 introwersja, 210 223, 225, 227, 230, 234,
Frijda Nico, 47, 100 irytacja, 125 236, 247, 250, 268
frustracja, 123, 124, 131, 136 Isaacs Kenneth, 222 Miller William, 184-187,
funkcjonalny rezonans Izard Carroll, 21,22 189
magnetyczny, Patrz fMRI mimika, 20-24, 36, 38, 43,
furia, 129, 135, 160 52, 53, 75, 76, 137, 138,
K 221,222,226, 227

G K a g a n j e r o m e , 168 Minangkabau, 53
Munchausen, Patrz zespół
kanał komunikacji, 52
Gajdusek Carleton, 22, 23, Keltner Dacher, 203, 243 Miinchausena
24,27 kłamstwo, 32 myśli, 71,89, 182, 195
gesty, 20,21 Konner Melvin, 127
symboliczne, 22 kontekst, 223, 227, 230 N
Gladwell Malcolm, 230 Kontrola Pasażerów
głos, 70, 75, 76, 84 przy Użyciu Technik naches, 205, 207-209,211
gniew, 24, 26, 28, 32, 35, 40, Obs e rwacyj nyc h, nastawienie emocjonalne,
41,43, 46, 48, 4 9 , 5 1 , 5 2 , Patrz SPOT 125
57, 58, 59, 62-64, 66, 67, kuru, 23 nastrój, 66, 67, 105, 125,
72-74, 76, 77, 79, 84-87, kvell, 205 13 7,"440, 167
92-95,99, 101, 104, 107, Neisser Ulric, 88
119, 123, 124, 126, 127, nerwica natręctw, 191
131-133, 135-138, 140, L nienawiść, 125, 131
143, 152, 154, 157, 159, Langer Ellen, 88 niepokój, 167, 168
160, 163, 166, 171, 190, Lazarus Bernice, 206 niesmak, 183
191, 194-197,202, 206, Lazarus Richard, 42, 46, nieśmiałość, 167
209, 227, 239-241,243 133, 134, 206 Nigro Georgia, 88
konstruktywny, 134 LeDoux Joseph, 59-61, 67 norma społeczna, 52
protogniew, 126 Levenson Robert, 50, 53, 72, Nussbaum Martha, 187, 188
przyczyna, 136 79, 185, 239
rozpoznawanie, 144, 145
o Poggi Isabella, 204
pogoda ducha, 210
s
O'Sullivan Maureen, 184 postracjonalizacja, 40 scenariusz, 58
obelga, 140, 153 Posttraumatic Stress Schadenfreude, 206, 207, 211
obrzydzenie, 28, 32, 41,43, Disorder, Patrz PSTD Schechner Richard, 203
46, 50, 52, 59, 66, 74, 77, profil emocjonalny, 241 Scherer Klaus, 40, 76
181, 185 program afektywny, 81-86 Schooler Jonathan, 89
oburzenie, 125, 187 protogniew, 126 Scott Sophie, 211
oddech, 38, 50, 57, 79, 84, przemoc, 123, 130, 140-143 Screening Passengers by
145 aspołeczna, 143 Observational Techniques,
oderwanie, 56-58, 62, 64, 67, celowa, 142 Patrz SPOT
70, 82, 84,91,93-95, 134, przerażenie, 160, 164-167, Senior Carl, 191
154 173, 202 skrępowanie, 206, 236
odgradzanie się m u r e m , 72, przygnębienie, 167 skrypt, 58, 59, 62, 65, 66, 84,
78, 133, 185 przyjemności zmysłowe, 200, 8 5 , 9 1 , 9 4 , 246
odraza, 181, 182, 184, 188, 201,205-209,211 smak, 52, 182, 189, 200
191 przywiązanie emocjonalne, smutek, 22, 25, 28, 32, 40,
O h m a n Arne, 44-46, 161 125 4 1 , 4 3 , 4 9 , 50, 59, 74,77,
optymizm, 210, 211 psychoanaliza, 80 87,97-99,101,102,104-107,
Osgood Charles, 20 psychoterapia, 66, 107 109-111, 113, 114, 118, 119,
osobowość, 58, 64, 106, 139, PTSD, 82, 168 123, 125, 136,140, 151,152,
142, 167,210 pycha, 205 159, 166, 188, 227, 241,243
rozpoznawanie, 107, 110
P R socjalizacja, 22
Sorenson Richard, 27
pamięć, 38, 54 radość, 43, 53, 76, 105, 160, Sorsby Claudia, 203
panika, 165, 168 199, 203, 208,210-212, spłoszenie, 160
Papuasi, 146, 159 214-216,218, 243 sporadyczne zaburzenia
Peterson Christopher, 210, rozpoznawanie, 211 eksplozywne, 143
211 reakcja emocjonalna, 35-37, SPOT, 235
Phillips Mary L., 191 46, 48, 5 0 , 5 1 , 5 4 , 55, 58, strach, 26, 28, 30, 32, 36, 37,
pidżyn, 24, 28 5 9 , 6 1 , 6 3 , 64, 66, 177 38, 40-43, 45, 46, 48, 50,
piorunujące spojrzenie, 137, reguły okazywania emocji, 52, 59, 73-76, 79, 85,87,
171 22 89, 92, 95, 99, 107, 123,
pocenie się, 37, 38, 43, 50, represja emocji, 222, 223, 126, 136, 144, 157, 160,
79, 84 230, 236 162-164, 166, 168, 171,
poczucie ulgi, Patrz ulga Rosenberg Erika, 137 173, 176, 177-179, 202,
poczucie winy, 52, 106, 126, Rosten Leo, 205 2 0 3 , 2 0 7 , 2 2 7 , 241,243
227-229, 236, 243 rozbawienie, 35, 52, 59, 75, rozpoznawanie, 168, 170
podekscytowanie, 202, 204, 77, 99, 157, 201,205-210 strategia behawioralna, 124
207-209,211 rozczarowanie, 209 strumień świadomości, 88
podniesienie na duchu, 206, rozdrażnienie, 125, 127, 135, styl afektywny, 64
208 148, 167, 190 syndrom posttraumatycznego
podziw, 77, 204 Rozin Paul, 182-185 stresu, Patrz PSTD
Poe Edgar Allan, 53 rozmyślna ocena, 48, 49, 54 system kodowania
pogarda, 35, 52, 74, 159, 181, rozpacz, 59, 97, 100-102, aktywności twarzowej, 32,
189-191, 193, 195-197, 209, 111,209 53, 137, 226
218, 227, 243 rumieniec, 79 szczęście, 28, 72, 74-76, 199,
rozpoznawanie, 191, 192 Rynearson Ted, 101 2 1 0 , 211
ś w Y
świadome oszacowanie, 42 Wallace B.Allan,,88 Yarbrough J o h n , 232
świadomość, 80, 88-90 wariacja, 42, 43, 46, 47, 52, Yuille J o h n , 226, 232
ewaluacji, 245 60, 124, 1 6 1 , 2 0 0
impulsów, 89, 245, 247
refleksyjna, 89
idiosynkratyczna, 42
wątek, 60, 123, 124, 161,
Z
zachowania 182, 200, 202,210 zaburzenie
emocjonalnego, 245, emocjonalny, 55, 95, 184 dwubiegunowe, 107
247 relacyjny, 42 e m o c j o n a l n e , 140, 141,
uniwersalny, 42-44 143, 168
T wdzięczność, 206-209,211
wesołość, 199
osobowości aspołeczne,
142
Tavris Carol, 131 WoodinEric, 185 psychopatologiczne, 140
t e m p e r a m e n t , 80, 104 wrażenie, 52 umysłowe, 142
temperatura skóry, 43, 50, 79 wrogość, 137, 138 zachwyt, 25
terapia behawioralna, 66 wskaźniki fałszu zadowolenie, 41, 52, 202,
tętno, 38, 4 3 , 5 0 , 5 7 , 79, 145, b e h a w i o r a l n e , 224 209, 210
167 emocjonalne, 224 zainteresowanie, 202
T o m k i n s Silvan, 2 0 , 2 1 , 2 4 , kognitywne, 224, 226 Zajonc Robert, 81
7 6 , 8 1 , 8 5 , 104, 166, 201, wsłuchanie się we własne zakłopotanie, 243
202, 208 emocje, 90, 91, 93, 127, zapach, 52, 182, 189, 200
t r e n i n g medytacji, 66 132, 245 zaskoczenie, 25, 26, 28, 41,
t r i u m f , 204 współczucie, 188, 189, 197 52, 74, 75, 77, 157, 159,
Troisi Alfonso, 124 w s t r ę t , 125, 126, 144, 157, 227
troska, 47 159, 163, 181-183, 185- zawiść, 243
trwoga, 203 187, 189-191, 193, 195- zazdrość, 243
197, 209, 224, 2 2 7 , 2 3 4 , zdumienie, 203, 204, 208,
241,243
U i n t e r p e r s o n a l n y , 184
209
zemsta, 125
uczenie typowe rozpoznawanie, 191, 192 zespół Miinchausena, 235
dla g a t u n k u , 43 z przesytu, 185 zmartwienie, 166, 167, 177,
udręka, 97-100, 102-104, wstyd, 52, 104, 106, 126, 243 178
106, 109, 111, 132, 140, wściekłość, 124, 128, 132,
144, 151, 152, 159, 166,
202, 209, 222, 226, 227
143, 202
wyciek, 247
ż
ulga, 77, 79, 101, 202, wycofanie, Patrz żal, 99-101, 105, 111, 120
205-207, 209 o d g r a d z a n i e się m u r e m
u n i w e r s a l n a ekspresja wydzieliny ciała, 182
emocji, 53 Wyner Henry, 88
s t r a c h u , 165 wyobraźnia, 51, 54
uraza, 125 wyraz twarzy, 19, 22, 23, 25,
uśmiechanie się, 53 26, 2 8 , 3 1 , 3 2 , 7 3 , 7 4
uważność, 88 wyśmiewanie się, 140
uznanie, 200, 206
POKAŻ MI S W O J Ą T W A R Z , A POWIEM CI, CO C Z U J E S Z
Czy odnosisz czasem wrażenie, że ludzie zachowują się niedorzecznie? Czy zdarza Ci się,
że nie jesteś w stanie wytłumaczyć, dlaczego postąpiłeś tak, a nie inaczej, a potem snujesz
w wyobraźni plany, co by było, gdybyś powiedział I zrobił coś innego? Szukasz winnych?
To emocje! To właśnie one kierują naszymi wyborami i zachowaniem. Pozytywne potrafią
nas uskrzydlić, dodać energii, uczynić bogami kreatywności, zaś negatywne wpędzają nas
w otchłań rozpaczy i sprawiają, że popełniamy niewybaczalne błędy. Jednak bez uniesień życie
byłoby nudne, smutne, a nawet niebezpieczne — w końcu bez emocji żyją psychopaci...

Zamiast rozważać, jak wyglądałby świat wyprany z uczuć, czas zacząć pracować nad ich
okiełznaniem. Jeśli chcesz dowiedzieć się, w jaki sposób zapanować nad swoimi emocjami,
a także nauczyć się odczytywać z ludzkich twarzy nawet najbardziej skrywane uczucia, ta
książka będzie dla Ciebie prawdziwą podróżą w głąb ludzkiej psychiki. Poznasz mechanizmy
rządzące naszym postępowaniem, poprawisz jakość komunikacji, uporządkujesz swoje życie
wewnętrzne, lepiej zrozumiesz innych ludzi, ale przede wszystkim dowiesz się o sobie samym
rzeczy, o których nie miałeś pojęcia.

• Co powoduje uwolnienie konkretnych emocji?


•Jakie korzyści przynoszą nam emocje i jakie powodują szkody?
•Jaką rolę odgrywają emocje w zaburzeniach umysłowych?
• Jak można kierować swoim postępowaniem w chwili wzburzenia emocjonalnego?
• Wjaki sposób rozpoznawać prawdziwe emocje, ujawniające się w mimice?
• Jak wykorzystać informacje na temat uczuć innych osób w związkach, pracy, rodzinie i przyjaźni?

PANI FkMAN
I l \ U L L I M I #m I ^ to światowej sławy psycholog i jeden z najwybitniejszych
ekspertów specjalizujących się w dziedzinie emocji oraz motywacji. Jest pionierem badań nad
ekspresją mimiczną uczuć, a także twórcą narzędzi do ćwiczenia umiejętności emocjonalnych
wykrywania kłamstwa. Pracował jako doradca dla policji, oddziałów antyterrorystycznych,
3 także wytwórni filmowych. Jest autorem czternastu książek. Znajduje się na liście
100 najwybitniejszych psychologów XX wieku, a w roku 2009 magazyn „Time" zaliczył go
do grona 100 najbardziej wpływowych ludzi na świecie. Jest także pierwowzorem postaci
dra Cala Lightmana z popularnego serialu Magia kłamstwa (Lie to me).

OSOBOWOŚĆ ODNOWA
Osensus Cena 39,90 zł
(Nr katalogowy: 7 4 7 Sprawdź najnowsze promocje: ISBN 9 7 8 - 8 3 - 2 4 6 - 3 4 1 4 - 9
© http://sensus.pl/promocje
Księgarnia i n t e r n e t o w a : ] Książki najchętniej czytane:

JttiS http://sensus.plJ © http://sensus.pl/bestsellery

a
Zamów informacje o nowościach:
N © http://sensus.pl/nowosci
Zamówienia telefoniczne:
Helion SA
0 801 339900 ul. Kościuszki 1c, 44-100 Gliwice
tel.: 32 230 98 63

0 601 339900 e-mail: sensus@sensus.pl


http://sensus.pl

You might also like