Professional Documents
Culture Documents
Emocje Ujawnione - Paul Ekman
Emocje Ujawnione - Paul Ekman
Emocje Ujawnione - Paul Ekman
EMOCJE UJAWNIONE
Odkryj, co ludzie
chcą przed Tobą zataić,
i dowiedz się czegoś
więcej o sobie
Nikt inny nie zbadał ekspresji mimicznych
tak dogłębnie jak Paul Ekman. W tej książce
dokonuje on w jasny, obrazowy i najbardziej
przystępny sposób prezentacji swoich
fascynujących odkryć.
Oliver Sacks
Magia emocji
Zdobądź kontrolę
nad swoimi emocjami
Używaj emocji
do realizacji swoich celów
PAUL EKMAN
Paul Ekman to mistrz ekspresji emocjonalnej, a to jest jego mistrzowska prezentacja tej dziedziny
wiedzy. Zawiera nawet podpowiedzi, w jaki sposób moglibyśmy wykorzystać odkrycia z obszaru
ekspresji emocjonalnych do polepszenia naszego życia i nadania mu odpowiedniego kierunku.
Joseph Ledoux, profesor na Uniwersytecie Nowojorskim oraz autor książek Synaptic Se//i Mózg emocjonalny
Rekomendacje książki Emocje ujawnione
„Nikt inny na tym świecie nie zbadał ekspresji mimicznych tak dogłębnie j a k
Paul Ekman. W książce Emocje ujawnione przedstawia on — j a s n o oraz w żywy
i najbardziej przystępny sposób — swoje fascynujące obserwacje na temat od-
krytych i ukrytych ekspresji emocjonalnych, z j a k i m i stykamy się sto razy na
dzień, ale które tak często źle i n t e r p r e t u j e m y albo ich nie dostrzegamy. Nie
było książki na ten temat, która miałaby taki rozmach i która zawierałaby tyle
informacji od czasu słynnego dzieła Karola D a r w i n a Expression of the Emotions
sprzed ponad stu lat".
— O L I V E R SACKS, a u t o r książki Uncle Tungsten
psychologia
sensus.pl ^ ^ ^
Spis treści
Podziękowania 9
Przedmowa do drugiego wydania 11
Wstęp 13
EMOCJK UJAWNIONE
Przedmowa
do drugiego wydania
Emocje decydują o jakości naszego życia. Mamy z nimi do czynienia przy każdej
relacji, która jest dla nas ważna — w pracy, w przyjaźni, w odniesieniu do
członków rodziny oraz w n a j b a r d z i e j intymnych związkach. Mogą one ocalić
n a m życie, ale mogą również powodować prawdziwe szkody. Mogą stymulować
nas do działania w sposób, który uznamy za realistyczny i odpowiedni do sytu-
acji, ale mogą też prowadzić nas do postępowania, którego będziemy później
bardzo żałować.
Gdyby Twoja szefowa skrytykowała sprawozdanie, za które spodziewałeś się
jej pochwały, czy Twoją reakcją byłby strach i uległość zamiast obrony swojej
pracy? Czy uchroniłoby Cię to od dalszych szkód, czy też może się okazać, że źle
zrozumiałeś j e j intencje? Czy potrafiłbyś ukryć swoje uczucia i zachować się
„profesjonalnie"? Dlaczego Twoja szefowa u ś m i e c h n ę ł a się, kiedy zaczynała
mówić? Czy chodzi o to, że rozkoszuje się myślą o tym, jak Cię sponiewiera, czy
też uśmiech miał przykryć jej zakłopotanie? A może ten uśmiech miał Ci dodać
otuchy? Czy każdy uśmiech jest taki sam?
Gdybyś miała przepytać męża w związku z odkryciem, że dokonał wielkiego
zakupu, którego wcześniej z Tobą nie konsultował, czy potrafiłabyś rozpoznać,
co jego twarz wyraża: strach czy niesmak, albo może jest to mina, którą przy-
biera, kiedy z a m i e r z a przeczekać to, co nazywa „Twoim przesadnie emocjo-
nalnym zachowaniem"? Czy przeżywasz emocje w taki sam sposób jak on, w taki
sam sposób jak inni ludzie? Czy bywa tak, że rzeczy, które zdają się nie dotykać
innych osób, Ciebie przyprawiają o wściekłość, lęk albo smutek, i czy możesz coś
z tym zrobić?
Czy zdenerwowałbyś się, słysząc, j a k Twoja szesnastoletnia córka wraca do
domu dwie godziny po wyznaczonym terminie? Co uruchomiłoby to Twój gniew:
czy byłby to lęk, jaki odczuwałeś za każdym razem, kiedy spojrzałeś na zegar,
a córka nie dzwoniła, żeby powiedzieć, że się spóźni, czy też fakt, że czekając
na nią nie mogłeś zasnąć? Czy rozmawiając z nią o tym n a s t ę p n e g o r a n k a ,
potrafiłbyś kontrolować swój gniew w takim stopniu, by mogła pomyśleć, że
godzina powrotu wcale nie była dla Ciebie ważna, czy też dałbyś j e j odczuć
Twoją tłumioną wściekłość, z m u s z a j ą c j ą do t ł u m a c z e n i a się? Czy potrafił-
byś wyczytać z wyrazu j e j twarzy, czy jest zakłopotana, czuje się winna albo
może jest trochę zbuntowana?
Napisałem tę książkę, aby znaleźć odpowiedź na takie pytania. Moim celem
jest pomóc czytelnikom w lepszym zrozumieniu i poprawie ich życia emocjo-
nalnego. Wciąż zadziwia mnie, że do całkiem niedawna zarówno naukowcy, jak
i laicy mieli tak niewielką wiedzę na t e m a t emocji, jeśli wziąć pod uwagę ich
znaczenie w naszym życiu. Ale z s a m e j n a t u r y emocji wynika, że nie możemy
w pełni pojąć ich wpływu na nasze zachowanie oraz rozpoznać ich oznak u sie-
bie i u innych, o czym właśnie t r a k t u j e ta książka.
Emocje mogą pojawiać się bardzo szybko, co też często się dzieje, a tempo
ich aktywacji jest tak nagłe, że nie potrafimy świadomie uchwycić, jaki czynnik
doprowadził do ich powstania. T a szybkość może n a m w razie nagłej sytuacji
alarmowej ocalić życie, ale może n a m je również zrujnować w przypadku prze-
sadnie gwałtownych reakcji. Nie m a m y kontroli nad tym, co wzbudza w nas
emocje, ale istnieje możliwość, choć nie jest to łatwe, by wprowadzić pewne
zmiany w tym, co j e aktywuje i j a k się pod ich wpływem zachowujemy.
Z a j m u j ę się b a d a n i e m emocji od ponad czterdziestu lat, k o n c e n t r u j ą c się
przede wszystkim na towarzyszącej im ekspresji, a od jakiegoś czasu również na
ich fizjologii. Badałem pacjentów psychiatrycznych i normalne osoby, dorosłych
i dzieci, w Stanach Zjednoczonych i w wielu innych krajach, badałem ich wtedy,
kiedy przesadnie reagują, kiedy reagują nie dość mocno, kiedy reagują niewła-
ściwie, kiedy kłamią, i kiedy mówią prawdę. Badania te, stanowiące bazę, na
której opieram się, formułując swoje twierdzenia, opisuję w rozdziale 1. „Emocje
w różnych kulturach".
W rozdziale 2. stawiam pytanie: dlaczego podlegamy emocjom w takich,
a nie innych sytuacjach? Jeśli mamy zmienić naszą podatność na emocje w okre-
ślonych w a r u n k a c h , musimy poznać odpowiedź na to pytanie. C o aktywuje
każdą z naszych emocji? Czy możemy zneutralizować dany czynnik spustowy?
Kiedy żona mówi nam, że wybraliśmy najdłuższą drogę do danego celu, może
w nas wezbrać zdenerwowanie, a nawet gniew, wywołany poczuciem, że próbuje
się nami kierować albo że kwestionuje się naszą rolę ża kierownicą. Dlaczego
nie mielibyśmy przyjąć tej informacji bez poddawania się emocjom? Dlaczego
dotyka nas ona do żywego? Czy możemy się zmienić w taki sposób, by tego ro-
dzaju drobiazgi nie prowadziły u nas do wybuchu emocji? Wszystkie te zagad-
nienia o m a w i a m w rozdziale 2. „Kiedy ulegamy emocjom?".
W rozdziale 3. objaśniam, kiedy i w jaki sposób możemy zmienić naszą pod-
ległość emocjom. Pierwszym krokiem do tego jest identyfikacja czynników
spustowych wywołujących zachowania, których później przychodzi nam żałować.
Musimy też dowiedzieć się, czy poszczególne czynniki będą oporne wobec
zmian, czy też okażą się na nie bardziej podatne. Nasze s t a r a n i a nie zawsze
EMOCJK UJAWNIONE
będą uwieńczone powodzeniem, ale dzięki zrozumieniu, w jaki sposób dochodzi
do wykształcenia się czynników aktywujących emocje, będziemy mieli większe
szanse na przejęcie kontroli nad tym, co wywołuje w nas przypływ uczuć.
W rozdziale 4. wyjaśnię, w jaki sposób zorganizowane są nasze reakcje emo-
cjonalne — mimika, działania oraz myśli. Czy potrafimy zapanować nad iryta-
cją w takim stopniu, by nie była słyszalna w naszym głosie ani dostrzegalna na
naszych twarzach? Dlaczego czasem odnosimy wrażenie, że nasze emocje są jak
łódź zerwana z przystani, że nie m a m y nad nimi kontroli? Nie zdołamy tego
zmienić, dopóki nie zrozumiemy, kiedy zachowujemy się w emocjonalny sposób;
często nie zdajemy sobie z tego sprawy, dopóki ktoś nie wyrazi sprzeciwu wobec
naszych działań, albo sami tego nie spostrzeżemy po chwili zastanowienia.
Rozdział 4. objaśnia, w jaki sposób możemy bardziej rozeznawać się w naszych
emocjach w momencie, kiedy ich doświadczamy, dzięki czemu będziemy potra-
lili zachowywać się emocjonalnie, a jednocześnie konstruktywnie.
Aby zredukować liczbę destruktywnych zachowań emocjonalnych, a zwięk-
szyć liczbę tych pozytywnych, musimy poznać historię każdego z naszych uczuć,
dowiedzieć się, j a k a jest jego funkcja. Identyfikując czynniki spustowe urucha-
miające poszczególne emocje, zarówno te, które dzielimy z innymi osobami, jak
i te, które są właściwe tylko nam, m a m y szansę na redukcję ich oddziaływania
albo chociaż na dowiedzenie się, dlaczego niektóre z tych czynników są tak po-
tężne, że opierają się wszelkim próbom zmniejszenia ich wpływu na nasze życie.
Każdej emocji towarzyszy unikalny wzorzec doznań fizycznych w obrębie orga-
nizmu. Lepsze poznanie tych odczuć umożliwi n a m wystarczająco szybką orien-
tację w naszych reakcjach emocjonalnych tak, byśmy mieli możność wyboru,
czy chcemy poddać się d a n e j emocji, czy też wolimy się j e j przeciwstawić.
Każdej emocji towarzyszą też unikalne sygnały, które najłatwiej odczytać
z twarzy i z głosu. W kwestii emocjonalnych sygnałów, które są zapisane w gło-
sie, pozostaje jeszcze dużo zagadnień do zbadania, ale zdjęcia umieszczone
w rozdziałach poświęconych poszczególnym emocjom ukazują najbardziej sub-
telne, łatwe do przeoczenia ekspresje mimiczne, które wskazują, kiedy m a m y
do czynienia z początkiem danej emocji albo kiedy jest ona właśnie tłumiona.
Dzięki umiejętności wczesnej identyfikacji emocji możemy lepiej radzić sobie
z ludźmi w najróżniejszych sytuacjach, a także zdołamy lepiej zapanować nad
naszymi własnymi reakcjami emocjonalnymi na ich uczucia.
Osobne rozdziały poświęcone są smutkowi i cierpieniu (rozdział 5.), gnie-
wowi (rozdział 6.), zaskoczeniu i strachowi (rozdział 7.), obrzydzeniu i pogar-
dzie (rozdział 8.) oraz różnym rodzajom radości (rozdział 9.), a poszczególne
części tych rozdziałów opisują n a s t ę p u j ą c e zagadnienia:
WSTĘP
• J a k ą rolę odgrywają emocje w zaburzeniach umysłowych.
• Ćwiczenia, dzięki którym czytelnik nauczy się lepiej identyfikować doznania
cielesne związane z emocjami, przez co zdobędzie większą zdolność do kie-
rowania swoim postępowaniem w chwili wzburzenia emocjonalnego.
• Zdjęcia n a j b a r d z i e j subtelnych oznak emocji u innych osób, dzięki czemu
czytelnik będzie bardziej świadom ich uczuć.
• O b j a ś n i e n i a , j a k wykorzystać te i n f o r m a c j e na t e m a t uczuć innych osób
w swoich związkach, w pracy, w rodzinie i w przyjaźni.
EMOCJK UJAWNIONE
spożycia. Emocje biorą górę nad instynktem głodu! Wpływowi emocji notorycz-
nie ulega popęd seksualny. Pewne osoby mogą nigdy nie podjąć próby stosunku
seksualnego, z powodu aktywacji uczucia strachu lub obrzydzenia, albo mogą
nigdy nie być w stanie doprowadzić aktu seksualnego do końca. Emocje biorą
więc górę nad p o p ę d e m seksualnym! A rozpacz może przeważyć nawet wolę
życia, stanowiąc motyw samobójstwa. Emocje t r i u m f u j ą nad wolą życia!
Mówiąc jak najprościej, ludzie pragną szczęścia, a większość z nas nie chce
doświadczać strachu, gniewu, obrzydzenia, s m u t k u albo cierpienia, chyba że
w bezpiecznej przestrzeni teatru albo na kartach powieści. J e d n a k , jak wyjaśnię
w dalszej części książki, nie bylibyśmy w stanie żyć bez tych emocji; istotne jest
to, j a k żyć lepiej wraz z nimi.
WSTĘP
1
Emocje w różnych kulturach
FMfiniF. IJTAWNIONli
spróbować rozstrzygnąć raz na zawsze: „Czy ekspresje mimiczne są uniwer-
salne, czy też są, jak język, specyficzne dla d a n e j kultury?". T a k i e m u wyzwa-
niu nie sposób się oprzeć! Nie interesowało mnie, kto okaże się mieć rację,
chociaż nie sądziłem, żeby był to Silvan*.
W moim pierwszym badaniu pokazywałem zdjęcia osobom wywodzącym się
z pięciu różnych kultur — z Chile, z Argentyny, z Brazylii, z Japonii i ze Sta-
nów Zjednoczonych — prosząc je, by oceniły, j a k i e emocje wyrażają poszcze-
gólne twarze na fotografiach. Większość osób z każdej z tych kultur podawała
podobną ocenę, co sugerowało, że ekspresje mimiczne n a p r a w d ę mogą być
uniwersalne'. Carroll Izard, inny psycholog, k t ó r e m u doradzał Silvan, pro-
wadzący b a d a n i a wśród osób z innych kultur, wykonał prawie taki sam eks-
peryment, uzyskując takie same rezultaty 4 . Tomkins nie wspomniał ż a d n e m u
z nas o d r u g i m badaczu, co kiedy odkryliśmy, że nie j e s t e ś m y w naszej pracy
osamotnieni, początkowo wywołało nasz sprzeciw, ale z punktu widzenia nauki
lepiej było, żeby dwóch niezależnych badaczy odkryło to s a m o zjawisko. Wy-
glądało na to, że Darwin miał rację.
Ale był pewien problem: czy mogło być prawdziwe odkrycie, że ludzie z prze-
różnych k u l t u r zgadzają się co do tego, j a k ą emocję pokazują poszczególne
wyrazy twarzy, skoro tak wielu mądrych ludzi było przeciwnego zdania? Nie
tylko podróżnicy twierdzili, że wyrazy twarzy Chińczyków albo Japończyków
lub też innych g r u p kulturowych mają zupełnie inne znaczenia. Birdwhistell,
uznany antropolog specjalizujący się w badaniu ekspresji mimicznych i gestów
(wychowanek M a r g a r e t Mead), pisał, że do porzucenia idei Darwina skłoniło
go odkrycie, iż w wielu kulturach ludzie uśmiechają się, kiedy są nieszczęśliwi 5 .
Ten pogląd wpasowuje się w trend, który dominował w antropologii kulturowej
i wśród większości psychologów — wszystko to, co m a znaczenie społeczne, j a k
na przykład ekspresje mimiczne, musi być produktem uczenia się, a więc jest
różne u różnych kultur.
Udało mi się pogodzić nasze odkrycie, że ekspresje mimiczne są uniwersalne,
z obserwacjami Birdwhistella, że różnią się one w poszczególnych kulturach,
E M O C J E w R Ó Ż N Y C H K U L T U R A C H 16
dzięki wprowadzeniu koncepcji reguł okazywania emocji. Postawiłem tezę, że są
to przyswajane w toku socjalizacji, często różniące się w różnych kulturach za-
sady, kierujące ekspresją emocji, decydujące, kto może okazywać wobec kogo
jakie emocje i kiedy może to robić. T o dzięki nim na większości publicznych
zawodów sportowych przegrany nie okazuje smutku i rozczarowania, które od-
czuwa. Reguły okazywania emocji są przekazywane poprzez u p o m n i e n i a ro-
dziców — „przestań się głupio uśmiechać". Zasady te mogą decydować o tym,
co pomniejszamy, w czym przesadzamy, co zupełnie skrywamy, albo kiedy
m a s k u j e m y wyrażanie emocji, które a k u r a t czujemy 6 .
Przetestowałem tę koncepcję w serii badań, które wykazały, że kiedy są sami,
wtedy zarówno Japończycy, jak i Amerykanie przejawiali takie same ekspresje
mimiczne w odpowiedzi na oglądany film przedstawiający zabieg chirurgiczny
albo wypadek, ale kiedy w trakcie seansu siedział obok nich badacz, Japończycy
maskowali swój negatywny wyraz twarzy uśmiechem bardziej niż Amerykanie.
Czyli prywatnie — wrodzona ekspresja mimiczna, publicznie — ekspresja kon-
trolowana 7 . Ponieważ większość antropologów i podróżników ma okazję obser-
wować zachowania publiczne, zbudowałem w ten sposób wyjaśnienie i zebrałem
dowody na to, w jaki sposób jest ono kształtowane. Natomiast gesty symboliczne,
takie j a k kiwanie głową na znak potwierdzenia, kręcenie głową na znak za-
przeczenia albo znak O K , rzeczywiście są zależne od k u l t u r y . W tej kwestii
Birdwhistell, Mead i większość innych naukowców badających zachowanie miała
rację, mimo że mylili się co do ekspresji mimicznych sygnalizujących emocje.
W moje j koncepcji była j e d n a k pewna luka, a skoro potrafiłem ją zauważyć
j a s a m , na pewno zdołaliby to uczynić również Birdwhistell i M e a d , którzy
z pewnością szukaliby wszelkich sposobów na obalenie moich odkryć. Wszyst-
kie b a d a n e przeze mnie (i przez Izarda) osoby mogły nauczyć się znaczenia
typowych dla kultury zachodniej ekspresji mimicznych, oglądając filmy z Char-
liem C h a p l i n e m albo J o h n e m W a y n e m w kinie albo w telewizji. N a u k a czer-
p a n a z mediów albo kontakty z ludźmi z innych kultur mogły wyjaśniać, dla-
czego osoby wywodzące się z różnych kultur zgodnie oceniały emocje wyrażane
na moich zdjęciach białych ludzi. Potrzebowałem kultury odizolowanej od bodź-
ców wizualnych, w której ludzie nie widzieli żadnych filmów, nie mieli telewizji,
gazet, i spotykali bardzo niewielu, jeśli w ogóle jakichś, obcokrajowców. Jeśli
również oni identyfikowaliby w moim zestawie fotografii takie same emocje jak
badane osoby z Chile, Argentyny, Brazylii, Japonii i ze Stanów Zjednoczonych,
miałbym niezbity dowód.
Człowiekiem, który otworzył przede mną świat kultury z epoki kamiennej,
był Carleton Gajdusek, neurolog pracujący od ponad dekady w takich odizolo-
wanych miejscach, j a k wyżyny Papui-Nowej Gwinei. Próbował tam zidentyfi-
kować przyczynę dziwnej choroby, kuru, która była przyczyną śmierci około
połowy osób w j e d n e j z tamtejszych społeczności. Tubylcy wierzyli, że przyczyną
OO c u n r i B 11 I A W N I OM F
są czary. Kiedy przybyłem na miejsce, G a j d u s e k wiedział już, że czynnikiem
chorobotwórczym jest wolno działający wirus, który ulega wieloletniej inkubacji,
zanim zacznie powodować widoczne objawy (również AIDS jest wywoływane
przez takiego wirusa). Wciąż j e d n a k nie wiedział, jaką drogą następuje zaka-
żenie (okazało się, że był nią kanibalizm. Tubylcy ci nie zjadali swoich wrogów,
w stosunku do których istniało większe prawdopodobieństwo, że ginąc w walce,
są w pełni zdrowi. Zjadali natomiast swoich przyjaciół, którzy zmarli na j a k ą ś
chorobę, w tym wielu na kuru. Ciała przed zjedzeniem nie były gotowane, więc
z łatwością dochodziło do zarażenia. Jakiś czas potem Gajdusek otrzymał Na-
grodę Nobla za odkrycie tego wolno działającego wirusa).
Szczęśliwym t r a f e m Gajdusek zdawał sobie sprawę, że kultury z epoki ka-
miennej stoją na progu zagłady, więc zużył ponad 30 kilometrów taśmy filmowej,
utrwalając na niej codzienne życie tubylców w każdej z dwóch badanych przez
niego kultur. Nigdy nie oglądał tych filmów; nawet jednokrotne przejrzenie tych
materiałów zajęłoby prawie sześć tygodni. I wtedy pojawiłem się j a .
Uradowany, że ktoś miał naukową motywację, żeby przebadać j e g o filmy,
pożyczył mi kopie, a j a i mój kolega Wally Friesen spędziliśmy sześć miesięcy,
uważnie j e analizując. Filmy te zawierały dwa bardzo przekonujące dowody na
uniwersalność ekspresji mimicznych odpowiadających emocjom. Po pierwsze
nie udało n a m się natrafić na wyraz twarzy, którego byśmy już nie znali. Jeżeli
formy ekspresji mimicznej są wyuczone, to te odizolowane ludy powinny prze-
jawiać jakieś inne typy wyrazów twarzy, takie, jakich jeszcze nigdy nie widzie-
liśmy. Nie stwierdziliśmy ani j e d n e g o takiego przypadku.
Wciąż istniała możliwość, że te znajomo wyglądające formy ekspresji mi-
micznej sygnalizują zupełnie inne emocje. Ale choć filmy nie zawsze pokazy-
wały, co miało miejsce tuż przed wystąpieniem danego wyrazu twarzy albo tuż
po nim, to kiedy było to widoczne, stanowiło potwierdzenie naszych interpre-
tacji. Jeśli wyrazy twarzy sygnalizowałyby w różnych k u l t u r a c h różne emocje,
wtedy zupełni outsiderzy, nie mający pojęcia o d a n e j kulturze, powinni okazać
się niezdolni do p o p r a w n e j i n t e r p r e t a c j i tych form ekspresji.
Próbowałem dociec, jakich a r g u m e n t ó w użyliby Birdwhistell i Mead, aby
obalić to twierdzenie. Przyszło mi do głowy, że powiedzieliby: „Nie m a znacze-
nia, że nie stwierdza się żadnych nowych form ekspresji mimicznej; te, które
zaobserwowałeś, miały tak naprawdę inne znaczenie. Zrozumiałeś je, ponie-
waż wskazówką był dla ciebie społeczny kontekst, w którym były zastosowane.
Nigdy nie obserwowałeś emocji w oderwaniu od tego, co wydarzyło się tuż przed
nią, po niej albo w tym samym czasie. Gdybyś miał po t e m u okazję, nie po-
trafiłbyś rozpoznać, co oznacza dany wyraz twarzy". Aby zlikwidować tę lukę,
ściągnęliśmy Silvana ze Wschodniego Wybrzeża, żeby popracował z nami przez
tydzień w moim l a b o r a t o r i u m .
E M O C J E w R Ó Ż N Y C H K U L T U R A C H 18
Z a n i m przyjechał, dokonaliśmy obróbki filmów, tak że mógł oglądać j e -
dynie same ekspresje mimiczne, oderwane od kontekstu społecznego, po pro-
stu s a m e zbliżenia twarzy. Silvan nie miał z tym n a j m n i e j s z e g o p r o b l e m u .
Każda z j e g o interpretacji odpowiadała kontekstowi społecznemu, którego nie
mógł zobaczyć. Co więcej, wiedział dokładnie, skąd czerpie te informacje. Wally
i j a wyczuwaliśmy, jaki przekaz emocjonalny jest wyrażany przez każdą ekspresję
m i m i c z n ą , ale nasze oceny były o p a r t e n a intuicji; zazwyczaj nie potrafiliśmy
określić, co dokładnie w d a n y m wyrazie twarzy odpowiadało za d a n y przekaz
emocjonalny, chyba że był to uśmiech. Silvan podszedł do e k r a n u i wskazał,
które dokładnie k o n k r e t n e ruchy mięśni sygnalizowały poszczególne emocje.
Zapytaliśmy go również o j e g o ogólne w r a ż e n i a n a t e m a t obu tych kultur.
Powiedział, że j e d n a z tych g r u p wydawała się całkiem przyjazna. Drugą cecho-
wało wybuchowe przejawianie gniewu, duża podejrzliwość i homoseksualizm.
G r u p ą , którą opisał w ten sposób, byli Anga. J e g o opis odpowiadał t e m u , co na
ich t e m a t słyszałem od G a j d u s k a , który z nimi pracował. Wielokrotnie ata-
kowali oni australijskich funkcjonariuszy, którzy próbowali założyć t a m stałą
stację. Byli wśród swoich sąsiadów znani ze swojej głębokiej podejrzliwości.
A mężczyźni z tej grupy aż do zawarcia małżeństwa utrzymywali stosunki ho-
moseksualne. Kilka lat później etnolog Irenaus Eibl-Eibesfeldt musiał dosłow-
nie ratować swoje życie ucieczką, kiedy próbował z nimi pracować.
Po tym spotkaniu postanowiłem poświęcić się badaniu ekspresji mimicznych.
Zacząłem jeździć do Nowej Gwinei, p r ó b u j ą c zebrać dowody na poparcie tezy,
której prawdziwości byłem pewny — że przynajmniej niektóre formy ekspresji
mimicznych wyrażających emocje są uniwersalne. Zacząłem też rozwijać obiek-
tywną metodę pomiaru zachowań mimicznych, tak by każdy badacz mógł bez-
stronnie odczytać z ruchu mięśni twarzy to, co tak wyraźnie dostrzegał Silvan.
Pod koniec roku 1967 pojechałem n a t e r e n południowo-wschodnich wyżyn,
żeby zrobić badania wśród ludu Fore, który żył w małych, porozrzucanych wio-
skach dwa tysiące m e t r ó w nad p o z i o m e m morza. Nie z n a ł e m języka fore, ale
dzięki pomocy kilku chłopców, którzy nauczyli się w szkółce misyjnej miejsco-
wego pidżynu*, m o g ł e m porozumiewać się dzięki t ł u m a c z e n i u z angielskiego
n a pidżyn i z pidżynu n a fore, a później w odwrotnym k i e r u n k u . Przywiozłem
ze sobą zdjęcia p o k a z u j ą c e różne wyrazy twarzy, a większość z nich stanowiły
fotografie podarowane mi przez Silvana, kiedy prowadziłem badania nad bar-
dziej zaawansowanymi k u l t u r a m i (na stronie 27 z n a j d u j ą się trzy przykłady).
M i a ł e m również fotografie niektórych przedstawicieli p l e m i e n i a Fore, które
wybrałem z filmu, z a k ł a d a j ą c , że mogą mieć kłopoty z i n t e r p r e t a c j ą emocji
OA L' r» n T V T i T A W N I O N K
okazywanych przez białych. Martwiłem się nawet, że mogą się okazać w ogóle
niezdolni do zrozumienia zdjęć, ponieważ nigdy się z nimi nie zetknęli. Niektó-
rzy antropologowie twierdzili wcześniej, że ludy, które nigdy dotąd nie miały
styczności z fotografią, muszą się nauczyć, j a k j ą interpretować. Ale Fore nie
mieli takich kłopotów; od razu zrozumieli moje zdjęcia i wydawało się, że nie
ma dla nich znaczenia narodowość przedstawionych na nich osób, Fore czy
Amerykanów. Problem tkwił w tym, o co ich poprosiłem.
Nie mieli języka pisanego, więc nie mogłem poprosić ich o dopasowanie do
oglądanej emocji j e d n e g o ze słów ułożonych w listę. Gdybym zaś czytał im tę
listę na głos, musiałbym się martwić, czyją aby zapamiętali i czy na ich wybór nie
m a wpływu kolejność odczytywanych słów. Zamiast tego poprosiłem ich więc
o wymyślenie historii odpowiadającej każdemu z oglądanych wyrazów twarzy.
„Powiedzcie mi, co się tu teraz dzieje, a co się stało wcześniej, że ta osoba m a
taki wyraz twarzy, i co stanie się potem". To było jak wyrywanie zęba. Nie jestem
pewien, czy było to spowodowane przez proces tłumaczenia, czy przez fakt, że Fo-
re nie mieli pojęcia, co chciałbym usłyszeć i dlaczego ich o to proszę. Być może
wymyślanie historii o nieznajomych po prostu nie było wśród Fore praktykowane.
W końcu udało mi się zebrać te historie, ale ich stworzenie zajęło każdej
z badanych osób dużo czasu, po każdej sesji zarówno oni, j a k i j a byliśmy wy-
czerpani. Ale nie n a r z e k a ł e m na brak ochotników, m i m o że podejrzewam, iż
krążyły wśród nich wieści, że to, o co ich proszę, nie jest łatwe. W grę wchodziły
też skuteczne środki zachęty, motywujące Fore do oglądania moich fotografii:
każdej z badanych osób dawałem w zamian za pomoc kostkę mydła albo paczkę
papierosów. Nie dysponowali mydłem, więc miało ono dużą wartość. Hodowali
własny tytoń, który palili w fajkach, ale wyglądało na to, że bardziej smakują im
moje papierosy.
Większość z ich historii odpowiadała emocjom, wyobrażonym na każdej
fotografii. Kiedy patrzyli przykładowo na zdjęcie przedstawiające uczucie oce-
nianie w kulturach słowa pisanego j a k o smutek, Nowogwinejczycy najczęściej
stwierdzali, że osobie tej u m a r ł o dziecko. Ale procedura polegająca na opowia-
daniu historii była nieporęczna, a udowodnienie, że różne historie odpowiadają
poszczególnym emocjom, nie wyglądało na łatwe zadanie. Wiedziałem, że mu-
szę zabrać się do tego inaczej, ale nie wiedziałem j a k .
Filmowałem też wtedy spontaniczne miny tubylców i udało mi się uchwycić
wyraz radości na ich twarzach, kiedy ludzie z pobliskiej wioski spotkali swoich
przyjaciół. Aranżowałem również sytuacje mające wywoływać emocje. Nagra-
łem dwóch mężczyzn grających na swoich i n s t r u m e n t a c h muzycznych, a na-
stępnie utrwaliłem na taśmie ich zaskoczenie i zachwyt, kiedy po raz pierwszy
usłyszeli swoje głosy i muzykę wydobywające się z magnetofonu. Dźgnąłem też
pewnego chłopca gumowym nożem, który miałem ze sobą, a k a m e r a utrwaliła
jego reakcję i reakcje jego kolegów. Uważali, że to dobry żart (miałem na tyle
E M O C J E w R Ó Ż N Y C H K U L T U R A C H 20
rozsądku, by nie próbować tego na którymś z mężczyzn). Takie nagrania nie
mogły służyć za dowód moich tez, ponieważ badacze upierający się przy stano-
wisku, że ekspresje mimiczne różnią się w zależności od kultury, mogliby ar-
gumentować, iż wybrałem jedynie tych kilka przypadków, kiedy m i a ł e m do
czynienia z uniwersalnymi f o r m a m i ekspresji.
Po kilku miesiącach opuściłem Nową Gwineę — nie była to t r u d n a decyzja,
ponieważ byłem spragniony konwersacji, której nie mogłem prowadzić z tu-
bylcami, oraz normalnego jedzenia, co wiązało się z pomyłką, jaką popełniłem,
sądząc, że będzie mi smakowała lokalna kuchnia. Pochrzyn i coś przypomi-
nającego tę część szparaga, którą odrzucamy, zaczęły się robić nudne. Była to
przygoda, najbardziej ekscytująca w moim życiu, ale wciąż martwiłem się, że nie
udało mi się zgromadzić niepodważalnych dowodów. Wiedziałem, że ta kultura
pozostanie już tylko niedługo w izolacji, a podobnych do niej nie pozostało na
świecie zbyt wiele.
Po powrocie do d o m u odkryłem technikę, której psycholog J o h n Dashiel
używał w latach 30. do badania, w j a k i m stopniu małe dzieci potrafią interpre-
tować wyraz twarzy. Są one zbyt małe, by umieć czytać, więc nie mógł im dać
listy słów, z której mogłyby wybierać adekwatne określenia. Zamiast prosić j e
0 wymyślenie historyjki — co zrobiłem na Nowej Gwinei — Dashiel postąpił
sprytnie, czytając im pewną historyjkę, a następnie pokazując im zestaw ob-
razków. Dzieci musiały jedynie wybrać obrazek, który odpowiadał usłyszanej
historyjce. Wiedziałem, że ta metoda sprawdzi się również w moich badaniach.
Przejrzałem więc historie wymyślone przez Nowogwinejczyków, wybierając te,
które podawano najczęściej po obserwacji danego typu ekspresji emocjonalnej.
Były one całkiem proste: ,Jego/jej przyjaciel przyszedł i on(a) jest szczęśliwy/-a;
on(a) jest rozgniewany/-a i zaraz zacznie się bić; jego/jej dziecko umarło i jest
m u / j e j bardzo smutno; on(a) patrzy na coś, coś się m u / j e j nie podoba, albo na
coś śmierdzącego; on(a) patrzy na coś nowego i nieoczekiwanego".
Był pewien problem z najczęstszą historyjką odpowiadającą strachowi, która
opisywała niebezpieczeństwo, j a k i e stanowi dzik. Musiałem j ą zmienić, aby
zmniejszyć ryzyko, że może być zinterpretowana j a k o opowieść o zaskoczeniu
albo o gniewie. Historyjka ta brzmiała następująco: ,,On(a) siedzi sam(a) w do-
mu, a w wiosce nie m a poza tym zupełnie nikogo. W d o m u nie m a też noża,
siekiery ani łuku i strzał. W drzwiach domu stoi dzik, a mężczyzna (kobieta)
patrzy na niego i bardzo się go boi. Dzik stoi j u ż w drzwiach od kilku m i n u t
1 człowiek patrzy na niego z wielkim lękiem, a dzik nie z a m i e r z a odejść od
drzwi, więc człowiek boi się, że dzik go/ją ugryzie".
Stworzyłem zestawy po trzy zdjęcia każdy, które zamierzałem pokazywać ba-
danym osobom w czasie, kiedy będą im odczytywane historyjki (przykład takiego
zestawu zamieszczam poniżej). Badany musiał jedynie wskazać na odpowiednią
fotografię. Zrobiłem wiele takich zestawów i nie chciałem, żeby jakiekolwiek
F.MOC1E U I A W N l O N E
zdjęcie powtarzało się więcej niż j e d e n raz, aby wybór nie dokonywał się przez
wykluczenie: „Aha, to było to zdjęcie, kiedy u m a r ł o dziecko, a to było, kiedy
powiedziałem, że ona zamierza walczyć, więc to musi być historyjka o dziku".
Powróciłem do Nowej Gwinei pod koniec 1968 roku, razem z moimi histo-
ryjkami i zdjęciami oraz z zespołem kolegów, którzy mieli mi pomóc w zbiera-
niu danych 9 (tym razem zabrałem z sobą również jedzenie w puszkach). Myślę,
że o naszym powrocie było głośno, ponieważ poza Gajduskiem i jego kamerzy-
stą Richardem Sorensonem (który bardzo mi pomógł w poprzednim roku) bardzo
niewielu obcych zapuszczało się w te strony, a jeszcze mniej z nich wracało.
Podróżowaliśmy trochę po okolicznych wioskach, ale kiedy rozniosła się wieść,
że to, o co prosimy, jest bardzo proste do zrobienia, zaczęli się do nas schodzić
także ludzie z odległych wiosek. Podobało im się stawiane przed nimi zadanie
oraz byli ponownie zachwyceni mydłem i papierosami.
Zadbałem szczególnie o to, żeby nikt z naszej grupy niechcący nie podpo-
wiedział innym b a d a n y m , które zdjęcie było poprawną odpowiedzią. Zestawy
fotografii były umieszczone na przezroczystych arkuszach, z n u m e r e m kodu
wypisanym na tylnej stronie każdej z nich, tak by można je było zobaczyć, za-
glądając na drugą stronę arkusza. Nie wiedzieliśmy, i naszym celem było nie
wiedzieć, które kody odpowiadają j a k i m ekspresjom mimicznym. Arkusz był
odwracany w stronę b a d a n e g o i ustawiony w taki sposób, żeby osoba zapisu-
j ą c a odpowiedzi nie była w stanie zobaczyć j e g o przedniej części. N a s t ę p n i e
odczytywano historyjkę, badany wskazywał wybrane zdjęcie, a j e d e n z nas zapi-
sywał n u m e r kodu wskazanej fotografii*.
9R l U n r i K III A W N I O N F.
EMOCJE w RÓŻNYCH KULTURACH 29
Najlepszym sposobem na rozwianie tych wątpliwości byłoby powtórzenie
całego badania w stosunku do jakiejś innej, niepiśmiennej, odizolowanej kultury.
Idealnie byłoby, gdyby zrobił to inny badacz, najlepiej ktoś, kto pragnąłby obalić
moją tezę. Gdyby taki naukowiec dokonał takich samych odkryć jak ja, stano-
wiłoby to ogromne wzmocnienie naszego stanowiska. Dzięki kolejnemu łutowi
szczęścia takie właśnie b a d a n i a przeprowadził antropolog Karl Heider.
Heider powrócił niedawno z trwającej kilka lat wyprawy badawczej na ob-
szary plemienia Dani, kolejnej odizolowanej grupy z a m i e s z k u j ą c e j tak zwany
Zachodni Irian, część Indonezji". H e i d e r powiedział mi, że z moimi wynikami
musi być coś nie w porządku, ponieważ Dani nawet nie mają słów na określe-
nie emocji. Zaproponowałem, że przekażę mu wszystkie moje materiały badaw-
cze i nauczę go, jak przeprowadzić konieczne eksperymenty, kiedy następnym
razem wróci na tereny plemienia. Otrzymane przez niego rezultaty doskonale
odpowiadały tym uzyskanym przeze mnie, nawet w kwestii niezdolności do roz-
różniania strachu od zaskoczenia 1 2 .
J e d n a k nawet obecnie nie wszyscy antropologowie są przekonani do tam-
tych badań. J e s t też trochę psychologów, przede wszystkim tych zajmujących
się językiem, którzy wysuwają zarzut, że nasze badania prowadzone wśród pi-
śmiennych kultur, w trakcie których prosiliśmy ludzi o podanie nazwy emocji,
która odpowiadałaby o g l ą d a n e j ekspresji mimicznej, nie mogą stanowić do-
wodu na uniwersalność tych ekspresji, ponieważ słowa odpowiadające każdej
emocji nie dają się dokładnie przełożyć. To, w jaki sposób emocje znajdują od-
zwierciedlenie w języku, jest oczywiście bardziej p r o d u k t e m kultury niż ewo-
lucji. Ale w trakcie badań przeprowadzonych do chwili obecnej już wobec ponad
dwudziestu piśmiennych kultur Zachodu i Wschodu oceny dokonywane przez
większość badanych osób z d a n e j kultury, które określały emocje w y r a ż a n e
przez d a n y rodzaj ekspresji m i m i c z n e j , były takie s a m e . P o m i m o kłopotów
z t ł u m a c z e n i e m , nigdy nie mieliśmy do czynienia z sytuacją, żeby większość
badanych z dwóch różnych kultur przypisywała t e m u s a m e m u typowi wyrazu
twarzy różne znaczenie emocjonalne. Nigdy. Poza tym nasze odkrycia nie są
oczywiście ograniczone do badań, w których ludzie mają z a g a d a n i e określenie
pokazywanych fotografii jednym słowem. Na Nowej Gwinei korzystaliśmy z hi-
storyjek opisujących wydarzenia emocjonalne. P o n a d t o prosiliśmy badanych
o odgrywanie emocji. A w Japonii dokonaliśmy prawdziwych pomiarów zacho-
wania twarzy, które pokazały, że kiedy ludzie są pozostawieni samym sobie,
oglądanie nieprzyjemnego filmu powoduje takie same ruchy mięśni twarzy,
niezależnie od tego, czy osoba oglądająca jest Japończykiem, czy Amerykaninem.
Kolejny krytyk dezawuował nasze badania na Nowej Gwinei z tego powodu,
że używaliśmy historyjek opisujących sytuacje społeczne zamiast pojedynczych
słów 1 '. Krytyk ten zakładał, że emocje to słowa, co oczywiście nie jest prawdą.
Słowa są jedynie reprezentacją emocji, a nie samymi emocjami. Emocja to pro-
in PMor-IK UIAWNIONF
ces, szczególny rodzaj automatycznego oszacowania kształtowanego przez na-
szą ewolucyjną i osobistą przeszłość, w trakcie którego czujemy, że dzieje się
coś istotnego z p u n k t u widzenia naszego dobra, a jednocześnie u r u c h a m i a n e
są zmiany fizjologiczne i zachowania emocjonalne, które mają za zadanie re-
agowanie n a d a n ą s y t u a c j ę . Słowa to j e d e n ze sposobów n a r a d z e n i e sobie
z naszymi uczuciami i używamy ich, kiedy jesteśmy pod wpływem emocji, których
j e d n a k nie można redukować tylko do słów.
Nikt nie wie dokładnie, j a k ą informację o d b i e r a m y automatycznie, kiedy
widzimy czyjś wyraz twarzy. Przypuszczam, że słowa takie j a k „gniew" albo
„strach" nie opisują przekazu, jaki dociera do nas, kiedy jesteśmy w danej sytu-
acji. Używamy ich, kiedy mówimy o emocjach. Przekaz, jaki do nas dociera, jest
częściej taki, j a k to, z czym mieliśmy do czynienia w naszych historyjkach, nie
jest to abstrakcyjne słowo, tylko pewnego rodzaju ocena tego, co dana osoba zrobi
w następnej kolejności albo co spowodowało, że tę osobę ogarnęło to uczucie.
I n n e , dość o d m i e n n e r o d z a j e dowodów także w s p i e r a j ą tezę D a r w i n a , że
ekspresje mimiczne są uniwersalne, że są produktem ewolucji. Jeżeli ekspresje
te nie są wyuczone, to osoby, które rodzą się niewidome, powinny przejawiać
podobne wyrazy twarzy, j a k te, które widzą. W ciągu ostatnich sześćdziesięciu
lat przeprowadzono pewną liczbę badań, które za każdym razem potwierdzały
tę zgodność, szczególnie w odniesieniu do spontanicznych ekspresji mimicznych 14 .
Nasze poparte badaniami wielu różnych kultur odkrycia uruchomiły także
poszukiwanie odpowiedzi na szereg innych pytań dotyczących ekspresji mi-
micznych: ile wyrazów twarzy może przybrać człowiek? Czy ekspresje te do-
starczają wiernych, czy zwodniczych informacji? Czy każdy ruch twarzy jest
oznaką emocji? Czy ludzie mogą kłamać wyrazem twarzy tak samo, jak słowa-
mi? Było więc mnóstwo do zrobienia, mnóstwo zagadnień do zbadania. Obec-
nie dysponujemy już odpowiedziami na wszystkie te pytania i na wiele innych.
Odkryłem, ile typów ekspresji mimicznej może przybrać ludzka twarz — wię-
cej niż dziesięć tysięcy! — i zidentyfikowałem te spośród nich, które wydają się
mieć największe znaczenie dla emocji. Ponad dwadzieścia lat temu Wally Friesen
i j a stworzyliśmy pierwszy atlas twarzy, systematyczny opis, który wykorzystuje
słowa, fotografie i filmy, pokazujący, j a k dokonywać p o m i a r u ruchów twarzy
w kategoriach anatomicznych. W r a m a c h tej pracy musiałem nauczyć się, j a k
wykonywać każdy z ruchów mięśni mojej własnej twarzy. Czasami, aby spraw-
dzić, czy za wykonywany akurat ruch odpowiedzialny był jakiś konkretny mię-
sień, wkłuwałem sobie w skórę twarzy igłę, żeby stymulować elektrycznie od-
powiedzialne za ekspresję mięśnie i żeby powodować ich skurcz. W roku 1978
nasza m e t o d a p o m i a r u twarzy — system kodowania aktywności twarzowej
(l'ACS — Facial Action Coding System) — została opublikowana i jest obecnie
używana przez setki naukowców na całym świecie w celu pomiaru ruchów twarzy,
E M O C J E w R Ó Ż N Y C H K U L T U R A C H 26
a specjaliści od komputerów pilnie pracują nad automatyzacją i przyspiesze-
niem tego procesu 1 5 .
Przez wszystkie te lata używałem systemu kodowania aktywności twarzowej
do badań tysięcy fotografii i dziesiątek tysięcy sfilmowanych ekspresji mimicz-
nych, dokonując pomiaru każdego najmniejszego ruchu mięśni w r a m a c h każ-
dej ekspresji. Zdobywałem wiedzę na t e m a t emocji, d o k o n u j ą c p o m i a r u eks-
presji mimicznych p a c j e n t ó w psychiatrycznych i p a c j e n t ó w cierpiących na
chorobę wieńcową. Badałem zdrowych ludzi, kiedy pokazywali się w progra-
mach informacyjnych, takich jak C N N oraz podczas eksperymentów w moim
laboratorium, w trakcie których prowokowałem u nich emocje.
W ciągu ostatnich dwudziestu lat n a w i ą z a ł e m współpracę z innymi bada-
czami, by dowiedzieć się, co dzieje się w e w n ą t r z o r g a n i z m u i w mózgu, kiedy
na twarzy pojawia się ekspresja emocji. T a k j a k istnieją różne typy ekspresji
dla gniewu, strachu, obrzydzenia i s m u t k u , tak też wydaje się, że m a m y do
czynienia z różnymi wzorcami zmian fizjologicznych w obrębie narządów ciała,
które g e n e r u j ą wyjątkowe dla każdej emocji wrażenia. N a u k a właśnie teraz
odczytuje wzorce aktywności mózgowej, które leżą u podłoża każdej emocji 16 .
Korzystając z systemu kodowania aktywności twarzowej, mogliśmy ziden-
tyfikować pojawiające się na twarzy sygnały kłamstwa. Coś, co nazywam mikro-
ekspresjami, bardzo szybkie ruchy twarzy trwające krócej niż jedną piątą sekundy,
stanowi ważne źródło przecieków, zdradzających emocje, które d a n a osoba pró-
buje ukryć. Fałszywą ekspresję można rozpoznać na kilka sposobów: zazwyczaj
jest nieznacznie asymetryczna i b r a k u j e j e j płynności, na swój sposób prze-
miennie pojawia się i znika z twarzy. Moje badania nad kłamstwem sprawiły,
że nawiązałem kontakt z sędziami, policją, prawnikami, FBI, CIA, A T F i z po-
dobnymi agencjami w niektórych zaprzyjaźnionych krajach. Uczyłem wszyst-
kich tych ludzi, jak dokładniej określić, czy dana osoba mówi prawdę, czy kłamie.
Praca ta dała mi także możliwość badania ekspresji emocjonalnych szpiegów,
zabójców, malwersantów, morderców, przywódców innych państw oraz innych
osób, których przeciętny profesor nie m a zazwyczaj okazji spotkać 1 7 .
Kiedy napisałem już ponad połowę niniejszej książki, spotkał mnie zaszczyt
spędzenia pięciu dni z J e g o Świątobliwością D a l a j l a m ą , wtedy miała miejsce
dyskusja na t e m a t destrukcyjnych emocji. Uczestniczyło w niej jeszcze sześciu
innych dyskutantów — naukowców i filozofów — którzy przedstawiali swoje
koncepcje i włączali się do debaty 1 8 . Poznawanie ich dokonań oraz przysłuchi-
wanie się ich dyskusji nasunęło mi nowe pomysły, które włączyłem w tę książkę.
Po raz pierwszy w życiu m i a ł e m okazję dowiedzieć się, w jaki sposób emocje
postrzega tybetański buddysta, a jest to bardzo o d m i e n n a perspektywa od tej,
j a k a p a n u j e na Zachodzie. Byłem zdumiony tym, że koncepcje, o których piszę
w rozdziałach 2. i 3., są częściowo zgodne z p u n k t e m widzenia buddyzmu, i że
religia ta zainspirowała mnie do takiego rozszerzenia i udoskonalenia moich
pomysłów, iż skłoniło mnie to do daleko posuniętego przekształcenia treści tych
rozdziałów. Przede wszystkim zaś miałem okazję przyswoić sobie od J e g o Świą-
tobliwości Dalajlamy naukę na wielu poziomach, od doświadczalnego do inte-
lektualnego, i j e s t e m przekonany, że n a u k a ta wyszła tej książce na dobre 19 .
Nie jest to książka o buddyjskim poglądzie na emocje, ale co jakiś czas wspo-
m i n a m o punktach zbieżnych i o tych m o m e n t a c h , w których t a m t o spotkanie
otwierało przed m n ą szczególny wgląd w istotę omawianych zagadnień.
J e d n y m z najbardziej aktywnych obszarów badań jest poznawanie mózgo-
wych m e c h a n i z m ó w doświadczania emocji 20 . To, co napisałem, jest podbu-
dowane wiedzą czerpaną z tych b a d a ń , ale wciąż jeszcze wiemy o mózgu zbyt
mało, by móc odpowiedzieć na wiele z omawianych w tej książce pytań. Wiemy
naprawdę sporo na t e m a t emocjonalnego zachowania, wystarczająco dużo, by
móc dać odpowiedź na niektóre z najbardziej fundamentalnych pytań dotyczą-
cych roli emocji w naszym codziennym życiu. To, o czym piszę w kolejnych
rozdziałach jest o p a r t e przede wszystkim na moich własnych badaniach nad
emocjonalnym zachowaniem, w trakcie których szczegółowo przebadałem po-
stępowanie ludzi pod wpływem bardzo różnych emocji, w wielu różnych kul-
turach. Nauka, jaką z tego wyciągnąłem, podpowiada mi, co ludzie powinni
wiedzieć, by móc lepiej zrozumieć własne emocje.
Chociaż podstawę zagadnień, jakimi się z a j m u j ę w swojej książce, stanowią
moje badania oraz odkrycia innych naukowców, sięgnąłem również poza obszar
naukowo dowiedzionych twierdzeń, aby dotknąć też koncepcji, które uważam za
prawdziwe, choć ich status nie został jeszcze naukowo udowodniony. Zająłem
się także niektórymi zagadnieniami, które, jak sądzę, chcieliby poznać ludzie
starający się polepszyć swoje życie emocjonalne. Przygotowanie tej książki dało
mi nowe z r o z u m i e n i e emocji i m a m n a d z i e j ę , że t e g o s a m e g o doświadczy
również czytelnik.
E M O C J E w R Ó Ż N Y C H K U L T U R A C H 28
Kiedy ulegamy emocjom?
Przez większość czasu, a w przypadku niektórych ludzi przez cały czas, nasze
emocje dobrze służą naszym interesom, mobilizując nas do zajmowania się tym,
co jest w życiu najważniejsze, oraz zapewniając n a m wszelkiego rodzaju radość.
Ale bywa, że wpędzają nas one w kłopoty. Dzieje się tak, kiedy nasze reakcje
emocjonalne okazują się nieadekwatne w j e d e n z trzech następujących sposo-
bów: możemy odczuwać i okazywać właściwą emocję, ale z niewłaściwą inten-
sywnością, np. kiedy nasze zmartwienie było uzasadnione, ale zareagowaliśmy
w przesadny sposób i popadliśmy w przerażenie. Możemy też odczuwać ade-
kwatne emocje, okazując je j e d n a k w niewłaściwy sposób, np. kiedy nasz gniew
był uzasadniony, ale okazywaliśmy go przez u p a r t e milczenie, co było przeciw-
skuteczne i dziecinne. W rozdziale 4. opisuję metody, których zastosowanie
pomoże n a m z m i e n i ć oba te r o d z a j e niewłaściwych r e a k c j i e m o c j o n a l n y c h
— n i e a d e k w a t n ą intensywność i nieodpowiedni sposób okazywania emocji.
W tym rozdziale oraz w rozdziale 3. z a j m ę się t r z e c i m typem niewłaściwej
reakcji emocjonalnej, który t r u d n i e j zmienić, a który jest jeszcze gorszy od
dwóch pierwszych. Nie chodzi w nim o to, że nasze reakcje są zbyt intensywne,
ani o to, że ekspresja emocji jest nieodpowiednia; problem polega na tym, że
odczuwamy zupełnie nieadekwatną emocję. Problemem nie jest tu ryzyko, że
możemy być zbyt przestraszeni, ani możliwość okazania tego uczucia w niewła-
ściwy sposób; chodzi o to, co uświadamiamy sobie po fakcie, że w ogóle nie
powinniśmy odczuwać strachu.
Dlaczego dochodzi do uruchomienia niewłaściwej emocji? Czy możemy zu-
pełnie u s u n ą ć czynnik spustowy, który za to odpowiada, tak żeby na przykład
sytuacja, kiedy ktoś wpycha się przed nami w kolejce, nie wywoływała w nas
gniewu? A może moglibyśmy zmienić naszą reakcję emocjonalną w taki spo-
sób, żeby doświadczenie takie j a k to, że ktoś wpycha się przed nas do kolejki,
zamiast gniewu wywoływało w nas rozbawienie albo pogardę? Jeśli zaś nie mo-
żemy zlikwidować ani zmienić naszej reakcji emocjonalnej na dany czynnik
spustowy, to czy możemy przynajmniej zmniejszyć j e j siłę na tyle, by nie re-
agować w niewłaściwy sposób?
Tego rodzaju pytania nie miałyby racji bytu, gdybyśmy wszyscy reagowali
w ten sam sposób za każdym razem, kiedy się coś stanie, gdyby każde zdarze-
nie wywoływało u każdego tę samą emocję. Oczywiście tak nie jest: niektórzy
ludzie boją się wysokości, inni nie; niektórzy opłakiwali śmierć księżnej Diany,
tak jakby była ona ich bliską krewną, podczas gdy innych w ogóle to nie obe-
szło. Istnieją j e d n a k pewne czynniki spustowe, które generują te same emocje
u wszystkich osób; na przykład wypadki samochodowe, których uczestnicy ocie-
rają się o śmierć, nieodmiennie wywołują m o m e n t y strachu. J a k się to dzieje?
W jaki sposób każdy z nas nabywa własny wyjątkowy zestaw czynników spusto-
wych, a jednocześnie przejawia takie s a m e reakcje emocjonalne j a k wszyscy
inni wobec innych czynników spustowych? Prawie każdy odczuwa strach, jeśli
krzesło, na którym siedzi, nagle się zawali, ale jeśli chodzi o lot samolotem, to
niektórzy się go obawiają, podczas gdy inne osoby wcale nie. Niektóre czynniki
spustowe są wspólne n a m wszystkim, podobnie jak ekspresje mimiczne dla każ-
dej emocji, ale istnieją też takie aktywatory, które nie tylko są specyficzne dla
danej kultury, ale właściwe tylko dla danej osoby. W jaki sposób nabywamy ta-
kie aktywatory emocji, których wolelibyśmy nie mieć? Tymi właśnie pytaniami
zajmuję się w tym rozdziale. Musimy poznać na nie odpowiedzi, zanim będziemy
się mogli zająć praktycznymi kwestiami, którym poświęcimy uwagę w kolejnym
rozdziale, takimi jak odpowiedź na pytanie, czy możemy zmienić czynniki uru-
chamiające nasze emocje.
Odpowiedź na to pytanie jest trudna, dlatego że nie możemy zajrzeć w głąb
czyjejś głowy, by poznać przyczyny uczuć, ani też nie możemy, j a k to później
wyjaśnię, uzyskać odpowiedzi, po prostu pytając ludzi o to, dlaczego i kiedy ule-
gają emocjom. Istnieją techniki obrazowania mózgu, takie j a k funkcjonalny
rezonans magnetyczny (fMRI), w czasie których umieszcza się głowę wewnątrz
cewki magnetycznej, w następstwie czego powstają zdjęcia aktywnych części
mózgu w przeciągu dwóch albo trzech sekund. J e s t to niestety o wiele za długo,
by móc zbadać, j a k rodzi się e m o c j a , ponieważ uczucia często zaczynają się
w ciągu mniej niż j e d n e j sekundy. A nawet gdyby dzięki fMRI można było uzy-
skać zdjęcia procesów zachodzących w mózgu w ciągu ułamków sekundy, urzą-
dzenie nie dałoby n a m zbyt wielu informacji, ponieważ dokonuje ono po prostu
identyfikacji aktywnych rejonów mózgu, a nie określa, czym jest ta aktywność.
Chociaż nie istnieją jeszcze dowody naukowe, które mogłyby dostarczyć od-
powiedzi na pytania, j a k dochodzi do wytworzenia czynników spustowych emo-
cji w naszym mózgu i czy możemy się ich jakoś pozbyć — i miną być może
dziesiątki lat, zanim będziemy umieli rozwiązać te kwestie — można dokonać
pewnych przybliżeń, o p i e r a j ą c się na uważnej obserwacji tego, kiedy i w jaki
sposób ludzie przejawiają emocjonalne zachowania. Odpowiedzi, które mogę
zasugerować, mimo że są ostrożne, mogą n a m pomóc w lepszym radzeniu sobie
z własnymi uczuciami i z reakcjami emocjonalnymi innych ludzi.
1c t^ • ę r^ /-. t l- riiAił/winwc
Nie wszystko wywołuje w nas reakcje emocjonalne; nie zawsze podlegamy
wpływowi uczuć. Emocje przychodzą i odchodzą. C z u j e m y je w j e d n y m mo-
mencie, a w kolejnym możemy nie czuć j u ż zupełnie nic. Niektórzy ludzie są
dużo bardziej emocjonalni niż inni (zobacz rozdział „Konkluzje"), ale nawet
najbardziej emocjonalnym osobom zdarzają się chwile, kiedy nie doświadczają
żadnych uczuć. Pewni uczeni twierdzą, że zawsze podlegamy jakimś emocjom,
ale są one zbyt powierzchowne, byśmy mogli j e zauważyć, lub by mogły one
wpłynąć na nasze działanie. Jeśli są one rzeczywiście tak nikłe, że nie sposób
ich zauważyć, to myślę, iż możemy powiedzieć, że w takich chwilach nie do-
świadczamy żadnych emocji (można dodać, że nawet ci, którzy sądzą, iż zawsze
podlegamy j a k i m ś uczuciom, przyznają, że nie zawsze może być mowa o tym
samym uczuciu. Także ci naukowcy stoją więc wobec pytania, dlaczego w pew-
nym m o m e n c i e doświadczamy j e d n e j emocji, a w kolejnym innej).
Skoro zaś nie każdą m i n u t ę naszego życia wypełniają emocje, powstaje py-
tanie: dlaczego ulegamy emocjom wtedy, kiedy się to dzieje? Emocje powstają
u nas najczęściej wtedy, kiedy czujemy, zasadnie bądź bezzasadnie, że dzieje
się albo m a się wydarzyć coś, co może mieć poważny wpływ na nasz dobrostan,
prowadząc do j e g o poprawy lub pogorszenia. Nie jest to j e d y n a droga, która
prowadzi nas do poddania się emocjom, ale ta jest a k u r a t bardzo ważna, m a
zapewne centralne znaczenie, więc skoncentrujmy się właśnie na niej (w dal-
szym ciągu opisuję osiem kolejnych dróg generowania emocji). Chodzi tu o pro-
stą, ale zasadniczą ideę — emocje wyewoluowały, by przygotować nas do szyb-
kiego r a d z e n i a sobie z n a j b a r d z i e j kluczowymi z d a r z e n i a m i w naszymi życiu.
Przypomnij sobie chwilę, kiedy j e c h a ł e ś s a m o c h o d e m i nagle pojawił się
przed Tobą inny samochód, jadący z bardzo dużą prędkością, a Ty miałeś wra-
żenie, że za chwilę dojdzie między w a m i do zderzenia. Twoja uwaga była do
tego m o m e n t u skupiona na interesującej rozmowie z przyjacielem siedzącym
w fotelu pasażera albo na programie radiowym. W ciągu j e d n e j chwili, z a n i m
miałeś czas, by o tym pomyśleć, zanim świadoma część Twojego umysłu zdążyła
rozważyć tę kwestię, wyczułeś niebezpieczeństwo i spłynął na Ciebie strach.
Kiedy pojawia się emocja, ulegamy j e j w ciągu tych pierwszych milisekund,
oddając j e j kontrolę nad tym, co robimy, mówimy i myślimy. Bez świadomego
wyboru takiej ścieżki działania automatycznie szarpnąłeś kierownicą i doci-
snąłeś hamulec, żeby uniknąć zderzenia z drugim kierowcą. Jednocześnie
przez Twoją twarz przemknął wyraz strachu — brwi uniosły się ku górze i ścią-
gnęły ku sobie, oczy otwarły się bardzo szeroko, a wargi zostały ściągnięte do
tyłu w stronę uszu. Twoje serce zaczęło bić bardziej gwałtownie, zacząłeś się
pocić, a do wielkich mięśni w Twoich nogach zaczęło napływać więcej krwi.
/-wróć uwagę, że zrobiłbyś ten wyraz twarzy nawet wtedy, gdyby nie było z Tobą
w
aucie drugiej osoby, tak jak i serce zaczęłoby szybciej pompować krew, nawet
gdybyś nie zajął się nagle żadną aktywnością fizyczną, która mogłaby wymagać
K I E D Y U L E G A M Y E M O C J O M ? 32
zwiększonej cyrkulacji krwi. Reakcje te zachodzą, ponieważ w toku naszej ewo-
lucji użytecznym r o z w i ą z a n i e m było, żeby inni wiedzieli, kiedy wyczuwamy
niebezpieczeństwo. Użytecznym rozwiązaniem była też gotowość do ucieczki,
kiedy poczujemy strach.
Emocje przygotowują nas do r a d z e n i a sobie z ważnymi wydarzeniami bez
konieczności myślenia o tym, co należy zrobić. O mało co nie doszło do zderze-
nia, którego byś nie przeżył, gdyby część Ciebie nie monitorowała stale Twojego
otoczenia w poszukiwaniu sygnałów niebezpieczeństwa. Nie przeżyłbyś też,
gdybyś m u s i a ł świadomie przemyśleć, co należy zrobić, żeby poradzić sobie
z niebezpieczeństwem, kiedy stało się już ono oczywiste. Emocje robią to, kiedy
Ty nawet nie zdajesz sobie sprawy, co się dzieje, i przez większość czasu wy-
chodzi Ci to na korzyść, tak j a k w wypadku samochodowym, którego ledwo
udało się uniknąć.
Po tym, jak minęło niebezpieczeństwo, wciąż czułbyś buzujący wewnątrz
strach. Uczucia te przyblakłyby dopiero po upływie od dziesięciu do piętnastu
sekund i niewiele byłbyś w stanie zrobić, żeby j e przerwać. Emocje wywołują
zmiany w niektórych obszarach mózgu, które mobilizują nas do stawienia czoła
t e m u , co uruchomiło d a n ą emocję, oraz aktywują nasz autonomiczny układ
nerwowy, który odpowiada za regulację tętna, oddechu, pocenia się i za wiele
innych zmian fizjologicznych, które przygotowują nas do różnorakich działań.
Emocje generują również sygnały, takie jak zmiany naszej ekspresji mimicz-
nej, twarzy, głosu i postawy ciała. Nie wybieramy tych zmian, one po prostu się
dokonują.
Kiedy emocja jest silna, a j e j początek gwałtowny, tak j a k w naszym przy-
kładzie z samochodem, pamięć tego epizodu emocjonalnego nie będzie po jego
zakończeniu szczególnie dokładna. Nie możesz dowiedzieć się, co zrobił Twój
mózg, j a k i e procesy były zaangażowane w identyfikację zagrożenia stwarza-
nego przez drugi samochód. Wiedziałbyś tylko, że szarpnąłeś kierownicą i na-
cisnąłeś na hamulec, ale nie uświadamiałbyś sobie prawdopodobnie, że przez
Twoją twarz przemknęła pewna ekspresja. Odczułbyś niektóre ze zmysłowych
wrażeń, jakie pojawiły się wewnątrz Twojego organizmu, ałe trudno by Ci było
znaleźć słowa na ich opisanie. Gdybyśmy chcieli się dowiedzieć, jakim sposobem
byłeś w stanie wyczuć niebezpieczeństwo, mimo że byłeś skupiony na rozmowie
albo na muzyce w radiu, nie potrafiłbyś udzielić n a m odpowiedzi. Nie potrafisz
zaobserwować procesu, który ocalił Ci życie, ani nie umiesz nim pokierować.
T a wspaniała cecha naszych emocji — że zaczynają się zwykle bez pozosta-
wiania śladu tego procesu w naszej świadomości — może również obrócić się
przeciwko nam, prowadząc do nieadekwatnych reakcji emocjonalnych. Więcej
na ten t e m a t napiszę później.
J e ś l i proces ten byłby wolniejszy, moglibyśmy sobie uświadamiać, co za-
chodzi w naszych mózgach; moglibyśmy nawet poznać odpowiedzi na pytania
postawione w tym rozdziale. Ale nie przeżylibyśmy wtedy wypadku samocho-
dowego, którego cudem udało się uniknąć, nie bylibyśmy w stanie działać wy-
starczająco szybko. W pierwszej chwili decyzja albo ocena, która wywołuje
emocję, jest niezwykle szybka i zachodzi poza świadomością. Musimy mieć me-
chanizmy automatycznej oceny, które nieustannie m o n i t o r u j ą świat wokół nas,
odkrywając, kiedy dzieje się coś istotnego z p u n k t u widzenia naszego dobro-
stanu albo przetrwania.
Kiedy uda n a m się j u ż osiągnąć taki stopień zaawansowania, że będziemy
potrafili obserwować operację automatycznej oceny zachodzącą w mózgu, po-
dejrzewam, że odkryjemy tam nie j e d e n mechanizm, lecz wiele; dlatego od te-
raz będę używał określenia w liczbie mnogiej, kiedy będę odnosił się do me-
chanizmów a u t o m a t y c z n e j oceny, które skrótowo nazywam autoewaluatorami'.
Prawie każdy naukowiec, który prowadzi dziś badania nad emocjami, zga-
dza się z tym, co do tej pory powiedziałem: po pierwsze, że emocje to reakcje
na zdarzenia, które zdają się bardzo ważne dla naszego dobrostanu, a po dru-
gie, że emocje często zaczynają się tak szybko, iż nie jesteśmy świadomi procesu
zachodzącego w naszych umysłach, który wydaje się odpowiedzialny za ich ge-
nezę'. Badania nad mózgiem potwierdzają to, co do tej pory zasugerowałem.
Możemy bardzo szybko, w ciągu milisekund, dokonywać bardzo skomplikowa-
nych oszacowań, nawet nie z d a j ą c sobie z tego sprawy.
Możemy teraz przeformułować pierwszy zestaw pytań odnośnie do tego,
jak to możliwe, że posiadamy jednocześnie uniwersalne i specyficzne dla po-
szczególnych j e d n o s t e k aktywatory emocji. Na co są wyczulone nasze auto-
ewaluatory i jak doszło do ich uwrażliwienia na te właśnie czynniki spustowe?
J a k i m sposobem dochodzi do wykształcenia się czynników spustowych? Odpo-
wiedzi na te pytania powiedzą nam, dlaczego odczuwamy w danej chwili okre-
ślony rodzaj emocji. Pomogą n a m również odpowiedzieć na pytanie, dlaczego
czasem odczuwamy emocje, które wydają się zupełnie nieadekwatne do sytu-
acji, podczas gdy innym razem nasze uczucia są doskonale dostrojone do tego,
co się dzieje, i mogą n a m nawet uratować życie.
Odpowiedzi na te pytania pokażą n a m również, czy jesteśmy w stanie zmie-
nić coś w kwestii tego, co wywołuje w nas emocje. Czy moglibyśmy na przykład
zrobić cokolwiek, żeby nie odczuwać więcej strachu, kiedy samolot wpadnie na
Kiedy pierwszy raz pisałem o autodetektorach, co miało miejsce trzydzieści lat temu,
nie określiłem, jakie zmysły mogłyby być w to zaangażowane. Wydaje się, że mógłby
to być każdy z naszych zmysłów: wzrok, słuch, dotyk, węch i smak. Podejrzewam, że
szczególnie ważny jest wzrok, ale sąd ten może odzwierciedlać mój — subiektywny
— punkt widzenia. Zawsze byłem najbardziej wrażliwy na to, co widzę; dlatego też
moje zainteresowanie emocjami zaczęło się od ekspresji mimicznych. Na razie po-
winniśmy założyć, że źródłem informacji dla autodetektorów może być każdy narząd
zmysłu.
K I E D Y U L E G A M Y E M O C J O M ? 34
dziurę powietrzną? Piloci mówią, że udało im się to osiągnąć, ponieważ sprzęt
pokładowy prawie zawsze ostrzega ich z wyprzedzeniem, kiedy m a j ą się na-
t k n ą ć na złą pogodę. Ale co by było, gdyby nie mieli żadnego ostrzeżenia, czy
czuliby wtedy strach? Nie potrafiłem skłonić żadnego pilota do odpowiedzi na
to pytanie, ale stewardesy mówiły, że owszem, odczuwają w takich sytuacjach
chwilowy strach. Co musielibyśmy przykładowo zrobić, żeby nie odczuwać już
więcej impulsu każącego n a m reagować na gniew gniewem? Czy jest to nie-
możliwe do osiągnięcia? Być może j e s t e ś m y w stanie jedynie zmienić czułość
autoewaluatorów związanych z pewnymi czynnikami spustowymi. A może na-
wet to p r z e r a s t a nasze możliwości. Jeszcze się tym zajmiemy.
Pewne wnioski na t e m a t tego, na jakie zdarzenia wyczulone są nasze auto-
ewaluatory, możemy wyciągnąć, rozważając czas pojawiania się emocji. Więk-
szość z tego, co wiemy na ten t e m a t , nie pochodzi z obserwacji, kiedy ludzie
doświadczają tej albo innej emocji. Informacje te pochodzą natomiast z ich od-
powiedzi na kwestionariusze badające, kiedy p a m i ę t a j ą odczuwanie tej albo
innej emocji. Filozof P e t e r Goldie w swojej pouczającej książce nazywa ten
rodzaj informacji postracjonalizacją 2 . Nie chodzi tu o to, żeby odrzucić takie
informacje. Odpowiedzi dawane przez ludzi w takich kwestionariuszach, po-
dobnie jak wyjaśnienia, które składamy samym sobie po epizodzie emocjonal-
nym, żeby zrozumieć, dlaczego zrobiliśmy to, co zrobiliśmy, mogą być nie-
kompletne, a niewykluczone, że również stereotypowe, ponieważ przechodzą
one przez filtry ludzkiej świadomości i pamięci. W przypadku kwestionariuszy
jest jeszcze dodatkowa kwestia, czyli: co ludzie chcą zdradzić innym osobom.
M i m o to ich odpowiedzi mogą nas całkiem sporo nauczyć.
Mój były student, psycholog J e r r y Boucher, postawił takie pytania w latach
70. mieszkańcom Malezji i Stanów Zjednoczonych 3 . J a k i ś czas p o t e m mój
kolega, psycholog Klaus Scherer oraz j e g o współpracownicy 4 wykonali po-
dobne badania na studentach wywodzących się z ośmiu zachodnich kultur.
O b a j znaleźli dowody na kulturowe różnice, jeśli chodzi o konkretne zdarzenia,
jakie wywołują emocje. Przykładowo, w każdej kulturze s t r a t a czegoś ważne-
go była czynnikiem spustowym smutku, ale to, jaką konkretnie stratę zgłaszano,
różniło się w zależności od kultury.
J e d e n z Malezyjczyków w badaniu Bouchera opowiedział mu historyjkę na
t e m a t osoby, która właśnie usłyszała wezwanie do modlitwy w ramach jednego
z największych muzułmańskich świąt. „Sprawiło to, że człowiek ten poczuł smu-
tek na myśl o swojej żonie i dzieciach w jego wiosce, obchodzących to święto. O n
sam znajdował się wówczas w gęstej dżungli, by bronić swojego kraju. Służył
j a k o żołnierz i nie mógł obchodzić [tego święta] ze swoją żoną i z dziećmi [które
zostały w domu w wiosce]". Pewien Europejczyk z badań Scherera powiedział:
„Myślałem o czymś, co wyzwoliło wspomnienie przyjaciela ze szkolnych lat,
który zginął w wypadku drogowym. Był świetnym uczniem i wspaniałą osobą.
Jego życie zostało zmarnowane, i dlaczego?". Strata to t e m a t powtarzający się
w obydwu historiach, ale są to różne rodzaje straty.
Moje wywiady z ludźmi z mojej rodzimej kultury d o k u m e n t u j ą wiele różnic
między A m e r y k a n a m i względem tego, co ich zasmuca, gniewa, n a p a w a stra-
chem, brzydzi itd. Nie chodzi o to, że nie m a punktów wspólnych. Niektóre
rzeczy s p r a w i a j ą , że n i e m a l wszyscy odczuwają tę s a m ą emocję — g r o ź n a
osoba niosąca pałkę, która znienacka pojawia się w ciemnej ulicy, prawie zaw-
sze wzbudza strach. Ale moja żona boi się myszy, które z kolei we mnie zupeł-
nie nie wzbudzają przerażenia. J a d e n e r w u j ę się, kiedy obsługa w restauracji
wolno wypełnia swoje zadania, n a t o m i a s t mojej żony w ogóle to nie wzrusza.
Także t u t a j m a m y więc do czynienia z problemem: w jaki sposób autoewalu-
atory stały się czułe zarówno na aktywatory emocji, jakie cechują każdego z nas,
jak i na czynniki spustowe, które wywołują różne emocje u różnych osób, nawet
w obrębie tej s a m e j kultury?
Kiedy się nad tym zastanowiłem, stało się dla mnie jasne, że autoewaluatory
muszą zważać na dwa rodzaje czynników spustowych. Muszą być wyczulone na
takie zdarzenia, które przytrafiają się k a ż d e m u , zdarzenia, które są ważne
ze względu na dobrostan albo przetrwanie wszystkich ludzi. Każdej emocji mo-
że odpowiadać kilka scenariuszy takich wydarzeń, które są przechowywane
w mózgu każdego człowieka. Być może jest to schemat, abstrakcyjny zarys al-
bo najbardziej podstawowe komponenty danej sceny, takie j a k groźba doznania
krzywdy w przypadku strachu albo j a k a ś ważna s t r a t a w przypadku s m u t k u .
Kolejna, równie prawdopodobna możliwość jest taka, że przechowywane wzorce
wcale nie mają abstrakcyjnego charakteru, tylko postać konkretnego zdarze-
nia. Na przykład w odniesieniu do strachu mogłaby to być u t r a t a podparcia
albo wspomnienie czegoś zbliżającego się do nas z taką szybkością, że istnieje
dużo ryzyko zderzenia. W przypadku s m u t k u uniwersalnym czynnikiem spu-
stowym może być u t r a t a u k o c h a n e j osoby, kogoś, do kogo j e s t e ś m y b a r d z o
przywiązani. Nie istnieją jak do tej pory podstawy naukowe pozwalające roz-
strzygnąć pomiędzy obu tymi możliwościami, ale nie m a to znaczenia dla tego,
w jaki sposób przebiega nasze życie emocjonalne.
Żyjąc, napotykamy wiele konkretnych wydarzeń, które uczymy się interpre-
tować j a k o wzbudzające strach, gniew, obrzydzenie, smutek, zaskoczenie albo
zadowolenie, i dodajemy je do uniwersalnych wydarzeń prototypowych, rozsze-
rzając tym samym zakres czujności naszych autoewaluatorów. T e wyuczone
zdarzenia mogą przypominać oryginalne zdarzenia prototypowe, w bliski albo
jedynie w odległy sposób. Nie są one takie same dla wszystkich ludzi, ale różnią
się od siebie w zależności od konkretnych jednostkowych przeżyć. Kiedy pod
koniec lat 60. b a d a ł e m członków kultury epoki k a m i e n n e j żyjących na Nowej
Gwinei, odkryłem, że obawiają się oni ataku ze strony dzików. W zurbanizowa-
nych rejonach Ameryki ludzie bardziej boją się ataku ze strony bandytów, ale
obie te sytuacje stanowią f o r m ę zagrożenia 5 .
K I E D Y U L E G A M Y E M O C J O M ? 38
Wydaje się oczywiste, że n a t u r a l n a selekcja ukształtowała wiele aspektów
naszego życia. Pomyśl tylko o takiej cesze, jak przeciwstawny kciuk. Cechy tej
nie można znaleźć u większości innych zwierząt, więc j a k i m sposobem wystę-
puje ona a k u r a t u ludzi? Można przypuszczać, że w odległej historii naszego
g a t u n k u ci z naszych przodków, którzy dzięki zróżnicowaniu g e n e t y c z n e m u
urodzili się z tą użyteczną cechą, rozmnażali się z większym powodzeniem i le-
piej dbali o swoje potomstwo oraz lepiej radzili sobie z polowaniem i z drapież-
nikami. Dzięki t e m u w kolejnych pokoleniach coraz większą część populacji
stanowili ich potomkowie, aż po j a k i m ś czasie każdy człowiek miał tę cechę.
Przeciwstawny kciuk jest wynikiem selekcji, a obecnie jest częścią naszego gene-
tycznego dziedzictwa.
R o z u m u j ą c w podobny sposób, chciałbym zasugerować, że ludzie, którzy
w reakcji na napotykane przeszkody energicznie dążyli do ich usunięcia i któ-
rzy wysyłali wyraźne sygnały swoich intencji, mieli większe szanse na zwycię-
stwo nad k o n k u r e n t a m i , niezależnie od tego, czy k o n k u r e n c j a dotyczyła zdo-
bywania pokarmu, czy łączenia się w pary. Ludzie ci mogli płodzić liczniejsze
potomstwo, więc po j a k i m ś czasie każdy człowiek na świecie przejawiał taki
sam w ą t e k gniewu.
Różnica między obu wyjaśnieniami natury uniwersalnych wątków — ucze-
niem się typowym dla g a t u n k u , a wyjaśnieniem ewolucyjnym — tkwi w tym,
kiedy, zgodnie z każdym z tych wyjaśnień, odbywają się poszczególne zdarzenia.
Wyjaśnienie ewolucyjne uważa, że moment, kiedy wykształciły się te wątki (oraz
inne aspekty emocji, które opiszę w kolejnych rozdziałach) wydarzył się w odle-
głej przeszłości naszego gatunku. Wyjaśnienie oparte na uczeniu się typowym
dla gatunku nie sprzeciwia się twierdzeniu, że niektóre elementy wątku gniewu
(takie j a k p r a g n i e n i e o s i ą g a n i a swoich celów) zostały wykształcone w toku
ewolucji, ale inne komponenty tego wątku (usuwanie przeszkód utrudniających
osiąganie tych celów na drodze grożenia lub ataku) są wyuczone w trakcie ży-
cia każdej osoby. Chodzi po prostu o to, że wszyscy uczą się tego samego i dla-
tego są to uniwersalne zjawiska. -
Wydaje mi się bardzo m a ł o prawdopodobne, że selekcja n a t u r a l n a zanie-
dbałaby zajęcie się czymś tak ważnym i odgrywającym centralną rolę w naszym
życiu, jak aktywacja emocji. Rodzimy się przygotowani, z narastającym wyczu-
leniem na zdarzenia, które były istotne dla przetrwania naszego gatunku w jego
naturalnym środowisku, kiedy byliśmy myśliwymi i zbieraczami. Wątki, pod
których k ą t e m nasze autoewaluatory nieustannie skanują środowisko, zazwy-
czaj nawet bez udziału świadomości, zostały wyselekcjonowane w toku ewolucji.
Dowody na ten punkt widzenia pochodzą z serii znakomitych badań, prze-
prowadzonych przez szwedzkiego psychologa Arnego O h m a n a " . Rozumował
on, że przez większą część biegu naszej ewolucji zagrożeniem dla nas były węże
i pająki. Ci z naszych przodków, którzy szybko nauczyli się, że są one groźne
A A iri łUfMrAMP
i unikali ich, mieli większe szanse przetrwania, spłodzenia dzieci i ich wycho-
wania, niż ci, którzy wolniej przyswajali sobie lekcję, że należy obawiać się węży
i pająków. Jeżeli naprawdę jesteśmy ewolucyjnie przygotowani, by obawiać się
tego, co stanowiło zagrożenie w naszym dawnym środowisku, to współcześni
ludzie powinni, zgodnie z przewidywaniami O h m a n a , szybciej uczyć się strachu
przed wężami i p a j ą k a m i niż strachu przed kwiatami, grzybami i figurami
geometrycznymi. J e g o odkrycia potwierdziły tę hipotezę.
O h m a n łączył uderzenie p r ą d e m (technicznie nazywa się to bodźcem bezwa-
runkowym, ponieważ wywołuje pobudzenie emocjonalne, ale nie aktywuje pro-
cesu uczenia się) z bodźcem m a j ą c y m związek ze s t r a c h e m (wąż albo p a j ą k )
albo z bodźcem n i e m a j ą c y m związku ze s t r a c h e m (grzyb, kwiat, figura geo-
metryczna). Po zaledwie j e d n y m połączeniu rażenia p r ą d e m z bodźcem
m a j ą c y m związek ze s t r a c h e m ludzie zaczęli się bać na widok węża albo pa-
jąka, mimo że tym razem nie towarzyszyło t e m u uderzenie elektryczne, na-
tomiast wywołanie pobudzenia emocjonalnego przez bodźce niemające związku
ze strachem, takie j a k kwiaty, grzyby albo figury geometryczne, wymagało
większej liczby połączeń rażenia p r ą d e m z prezentacją takiego bodźca. Ponad-
to strach przed wężami i p a j ą k a m i był trwały, podczas gdy strach przed kwia-
tami, grzybami i figurami geometrycznymi zanikał wraz z upływem czasu f .
Oczywiście, obawiamy się węży i pająków również w naszym obecnym śro-
dowisku, zatem czy wyjaśnieniem rezultatów O h m a n a naprawdę jest ewolucja?
Gdyby ten kontrargument był prawdziwy, ludzie powinni także na inne niebez-
pieczne obiekty w ich współczesnym środowisku, takie jak broń palna i gniazdka
elektryczne, reagować w taki sam sposób, j a k na pająki i węże. Ale nic takiego
nie udało się stwierdzić. U w a r u n k o w a n i e ludzi tak, żeby bali się broni palnej
i gniazdek elektrycznych, zajęło tyle samo czasu, co warunkowanie do okazy-
wania s t r a c h u wobec kwiatów, grzybów i figur geometrycznych. Broń p a l n a
i gniazdka elektryczne są znane od zbyt krótkiego czasu, żeby naturalna selek-
cja mogła przekształcić j e w uniwersalne czynniki spustowe 1 2 .
W swojej niezwykle przewidującej książce The Expression of the Emotions in Man
and Animals Karol Darwin opisuje e k s p e r y m e n t z wężem, jaki przeprowadził
ponad sto lat temu, a który dobrze wpasowuje się w niedawne odkrycia O h m a n a .
»Przykładam twarz blisko do grubej szyby oddzielającej mnie od żmii w ogro-
dzie zoologicznym, z twardym postanowieniem, że nie cofnę się, jeśli wąż na
mnie skoczy. Ale kiedy tylko atak został przeprowadzony, cała moja determi-
nacja okazała się nic nie w a r t a i odskoczyłem pół m e t r a albo i m e t r do tyłu,
E.O. Wilson omawiał strach przed wężami w kategoriach bardzo spójnych z tym, co
tu zaprezentowałem. Choć nie stosuje on swojej koncepcji konkretnie do emocji, jest
ona bardzo spójna z moimi sugestiami na t e m a t m e c h a n i z m ó w powstawania emocji
(zob. Consilience, R a n d o m H o u s e , 1998, szczególnie strony 136 - 140).
A£ PMnriE ITIAWMIONK
(założenie to jest wspólne wielu f o r m o m psychoterapii i m a za sobą wsparcie
niektórych b a d a ń ) .
Nasze autoewaluatory są potężne, nieustannie skanują otoczenie poza udzia-
łem świadomości i uważają na w ą t k i i wariacje z d a r z e ń , które były istotne
z p u n k t u widzenia naszego przetrwania. Zeby odwołać się do k o m p u t e r o w e j
metafory, m e c h a n i z m y a u t o m a t y c z n e j ewaluacji przeszukują nasze środowi-
sko w celu wykrycia wszystkiego, co przypomina to, co zostało zapisane w na-
szej emocjonalnej bazie danych, która utworzona jest częściowo przez naszą
biologię w procesie n a t u r a l n e j selekcji, a częściowo przez nasze indywidu-
alne doświadczenia 1 5 .
Pamiętaj, że zapis pozostawiony przez selekcję naturalną może nie być sam
w sobie czynnikiem spustowym, tylko przygotowaniem, które pozwala pewnym
aktywatorom na szybkie utrwalenie w tej bazie danych. Wielu psychologów
koncentrowało swe b a d a n i a na bliskim, ale o d m i e n n y m zestawie zagadnień,
który można streścić w pytaniu, w jaki sposób autoewaluatory dokonują oceny
nowego zdarzenia, żeby zdecydować, czy odpowiada ono j a k i e m u ś elementowi
już utrwalonemu w bazie danych ocen. M a m pewne wątpliwości co do popraw-
ności ich sugestii, ponieważ są one oparte na tym, co psychologowie ci słyszą od
ludzi, a nikt z nas nie jest świadomy, co robi nasz umysł, kiedy robi coś w ra-
mach procesu a u t o m a t y c z n e j ewaluacji. Badania te dostarczyły dobrych mo-
delów, pokazujących, jak ludzie wyjaśniają, co przyprawia ich o emocje. Tak czy
siak ich sugestie nie mają znaczenia dla teorii, którą sugeruję w pozostałej
części tego rozdziału, dotyczącej rzeczy wywołujących w nas emocje.
Nasza baza danych jest otwarta, nie zaś zamknięta; cały czas dodawane są
do niej nowe informacje 1 6 . W ciągu życia stykamy się z nowymi wydarzeniami,
które mogą być przez autoewaluatory interpretowane j a k o podobne do wątków
i wariacji zapisanych już w bazie, a kiedy się to zdarza, dochodzi do uruchomie-
nia emocji. Psycholog Nico Frijda podkreślał dobitnie, że to, co j a nazywam
wariacjami, nie oznacza jedynie rezultatów wcześniejszych, bezpośrednich
doświadczeń, że często są to nowe bodźce, j a k i e spotykamy na swojej drodze,
a które wydają się mieć znaczenie z punktu widzenia naszych interesów, nazy-
wanych przez Frijdę naszymi troskami".
Ponieważ nie potrzebujemy rozpraszać swojej uwagi, żeby być wyczuleni na
zdarzenia, które stały się dla nas czynnikami spustowymi emocji, możemy wy-
korzystać nasze świadome procesy do czegoś innego (w dalszej części książki
wyjaśnię, że jest oznaką zaburzeń psychicznych, jeśli nasza świadomość zajmuje
S1
ę możliwością realizacji emocjonalnych zdarzeń). Kiedy nauczymy się jeździć
samochodem, robimy to automatycznie, dzięki czemu możemy się swobodnie
skupić na rozmowie, posłuchać radia, pomyśleć o j a k i m ś zbliżającym się wy-
darzeniu itd. Kiedy s k r ę c a m y w lewo, nie m u s i m y z a p r z e s t a ć s ł u c h a n i a ra-
(
'ia, żeby po wykonaniu skrętu móc wybrać właściwy pas. Ale gdyby pojawiło się
PUnriF TTIAWNIONK
Rozmyślna ocena m a swoją cenę — czas. Mechanizmy automatycznej
ewaluacji pomagają n a m zaoszczędzić te chwile albo minuty. Dzięki tym
oszczędnościom, niemożliwym w przypadku rozmyślnej oceny, m e c h a n i z m y
a u t o m a t y c z n e j ewaluacji potrafią uchronić nas od katastrofy, co też czasami
czynią.
Plusem rozmyślnej oceny jest to, że m a m y możność wpływu na to, co się
dzieje, kiedy emocje rodzą się w tym właśnie procesie*. Aby było to wykonalne,
musimy być dobrze zaznajomieni z własnymi aktywatorami emocji — tymi
konkretnymi wariacjami wokół uniwersalnych wątków, które mają w naszym
życiu największy wpływ na poszczególne emocje. Lektura rozdziałów od 5. do 9.,
poświęconych poszczególnym w ą t k o m i powszechnym wariacjom, pomoże Ci
rozgryźć Twoje własne czynniki spustowe oraz te, które napędzają otaczają-
cych Cię ludzi. Kiedy znamy własne aktywatory emocji, możemy podjąć świa-
dome wysiłki, żeby nie pozwolić im wykrzywić naszej interpretacji tego, co się
wokół nas rozgrywa.
Przypuśćmy, że czynnikiem spustowym u r u c h a m i a j ą c y m u Ciebie reakcję
smutku/gniewu jest n a j m n i e j s z a poszlaka, która mogłaby wskazywać na to,
że z a m i e r z a Cię opuścić kobieta, ponieważ odkryła Twoją głęboką skrywaną
tajemnicę, Twoje (wyuczone) uczucia albo zasadniczą bezużyteczność. Kiedy
masz czas, możesz wykorzystać rozmyślną ocenę, aby uchronić się przed kon-
kluzją, że zostaniesz porzucony. Nie będzie to łatwe, ale dzięki praktyce mo-
żesz zdołać zmniejszyć ryzyko popadnięcia w smutek/gniew, kiedy wcale nie
groziło Ci porzucenie. Dzięki rozmyślnej ocenie więcej do powiedzenia m a
Twoja świadomość. Masz okazję, by nauczyć się, j a k w zaplanowany sposób
bronić się przed ryzykiem nieprawidłowej interpretacji tego, co się akurat dzieje.
Emocje mogą nas ogarnąć także wtedy, kiedy wspominamy dawne wyda-
rzenia o emocjonalnym c h a r a k t e r z e . Możemy zdecydować, że z a p a m i ę t a m y
dane wydarzenie, przetrawimy je w naszym umyśle, analizując je, żeby rozgryźć,
co się wtedy stało albo dlaczego to się stało, albo też jak inaczej mogliśmy wtedy
postąpić. Może się również zdarzyć, że nie będziemy mieli możliwości wyboru;
wspomnienie będzie poza naszą kontrolą, pojawiając się w naszym umyśle, kiedy
o iinwuinui.
mimicznej poznać, które mięśnie j ą utworzyły (wiedza ta stała się bazą na-
szego systemu pomiarowego — FACS 20 , który omówiłem w rozdziale 1.).
Odkryłem, że w trakcie wykonywania pewnych ekspresji ogarniały mnie sil-
ne doznania emocjonalne. Nie były to po prostu dowolne ekspresje, tylko te,
które zdążyłem już zidentyfikować, jako uniwersalne dla wszystkich ludzi. Kie-
dy spytałem Friesena, czy także on doświadczył podobnych wrażeń, odpowie-
dział, że również j e m u zdarzało się odczuwać emocje w trakcie wykonywania
pewnych ekspresji i że były one czasem bardzo nieprzyjemne.
Kilka lat później Bob Levenson przyjechał, by spędzić rok w moim labora-
torium. Wydawało mu się całkowicie odpowiednim pomysłem, by b ę d ą c na
urlopie w San Francisco, przeznaczyć swój czas na pomaganie n a m w testowa-
niu naszego szalonego pomysłu, że samo przyjmowanie określonej ekspresji
mimicznej może prowadzić do zmian w obrębie autonomicznego układu ner-
wowego człowieka. W toku kolejnych dziesięciu lat wykonaliśmy cztery eks-
perymenty, włączając w to j e d e n przeprowadzony w kulturze niezachodniej,
wśród M i n a n g k a b a u mieszkających na zachodniej S u m a t r z e . Kiedy ludzie
postępowali zgodnie z naszymi instrukcjami dotyczącymi tego, którymi mię-
śniami powinni poruszać, dochodziło u nich do zmian fizjologicznych i więk-
szość z badanych zgłaszała odczucie emocji. Także i w tym przypadku zmiany
te nie były efektem byle jakich ruchów twarzy. Badani musieli wykonywać ta-
kie ruchy twarzy, które zostały przez nasze wcześniejsze badania zidentyfiko-
wane j a k o uniwersalne ekspresje emocji 21 .
W innym badaniu, k o n c e n t r u j ą c y m się wyłącznie na uśmiechach, Richard
Davidson, psycholog z a j m u j ą c y się b a d a n i e m mózgu i emocji, odkrył wraz ze
mną, że uśmiechanie się powoduje w mózgu wiele takich zmian, które zacho-
dzą również w trakcie odczuwania radości. Nie chodziło tu po prostu o jakikol-
wiek uśmiech; musiał to być uśmiech, który wcześniej zidentyfikowałem j a k o
oznaczający prawdziwą radość (zob. rozdział 9.) 22 .
W badaniu tym prosiliśmy ludzi o wykonanie pewnych ruchów twarzowych,
ale wydaje mi się, że uzyskalibyśmy takie same rezultaty, gdyby b a d a n i mieli
wydać z siebie odgłos typowy dla każdej emocji. Większości ludzi dużo większą
trudność sprawia zamierzone wyprodukowanie własnymi strunami głosowymi
dźwięku charakterystycznego dla emocji niż przybranie odpowiedniego wyrazu
twarzy. Znaleźliśmy j e d n a k również j e d n ą kobietę, która potrafiła to zrobić,
1
rzeczywiście, uzyskała ona takie same wyniki przy użyciu głosu, jak wykorzy-
stując s a m e mięśnie twarzy.
Wytwarzanie przeżycia emocjonalnego i zmiana własnej fizjologii poprzez
zamierzone przyjęcie wyrazu danej emocji nie są zapewne dla większości ludzi
najpowszechniejszym sposobem na ich przeżywanie. Ale może się to zdarzać
częściej, niż początkowo myśleliśmy. Wiedział o tym E d g a r Allan Poe, który
pisał w noweli Skradziony list:
EMOCJE UJAWNIONE
3
Jak zmienić to,
co wywołuje w nas emocje?
EMOCJK UJAWNIONE
W przypadku zderzenia samochodowego, którego ledwie udało się uniknąć,
możliwe jest, że kiedy już uda się n a m przejechać obok drugiego samochodu,
nie pozostaniemy dłużej w stanie strachu. Bardzo szybko uświadomimy sobie,
¿e niebezpieczeństwo minęło, i zaczekamy, aż nasze t ę t n o i oddech wrócą do
normy, na co wystarczy od pięciu do piętnastu sekund. Ale przypuśćmy, że nasz
strach dotyczy czegoś, co nie może być tak natychmiastowo ani tak dramatycz-
nie rozwiązane. Przypuśćmy, że jakiś człowiek żyje pogrążony w strachu, że
ból odczuwany przez niego w dolnej części pleców może być oznaką raka wą-
troby. Podczas okresu oderwania odrzuci on wszelkie przeczące temu informa-
cje, zapominając o fakcie, że pomagał wczoraj przyjacielowi w przenoszeniu
mebli i to dlatego bolą go plecy.
Rozważmy częstą sytuację rodzinną: rankiem, zanim oboje wyjdą do pracy,
Kuba mówi swojej żonie Helenie, że bardzo mu przykro, ale coś mu wypadło
i nie będzie mógł odebrać ich córki po szkole. Mówi, że będzie to musiała zro-
bić Helena. H e l e n a odpowiada ze zdenerwowaniem w głosie i z wyrazem gnie-
wu na twarzy, jak gdyby była rozdrażniona: „Dlaczego nie uprzedziłeś mnie
wcześniej? M a m na tę godzinę umówione spotkanie z jednym z moich pod-
władnych!". Helena nie zastanawiała się świadomie nad swoją odpowiedzią, roz-
drażnienie nie było efektem j e j wyboru. Doszło do tego, ponieważ jej autoewa-
luatory zinterpretowały k o m u n i k a t męża j a k o przeszkodę j e j celów (co jest
prawdopodobnym w ą t k i e m dla gniewu) bez b r a n i a j e j pod uwagę.
Wyczuwając, że żona jest rozdrażniona jego głosem i wyrazem twarzy, Kuba
podaje w wątpliwość zasadność jej gniewu. Teraz on zaczyna czuć rozdrażnienie
przez Helenę, bo gniew często wywołuje gniew: „Dlaczego się wściekasz z tego
powodu? Nie mogłem ci wcześniej powiedzieć, bo szef zadzwonił do mnie dopiero
kilka minut t e m u i powiedział, że w moim dziale będzie nadzwyczajne spotka-
nie, a j a muszę przyjść". Helena wie już, że Kuba nie był niedbały i że nie m a
powodu, aby wściekać się z powodu niezamierzonej i nieuniknionej frustracji, ale
jeśli wciąż pozostaje w stanie oderwania, będzie to dla niej trudne. J e j rozdraż-
nienie domaga się uzasadnienia. Może odczuwać pokusę, żeby to do niej należało
ostatnie słowo, np.: „Powinieneś był mi od razu to powiedzieć!", ale zdołała się
powstrzymać i nie pozwoliła, żeby j e j zachowanie było kierowane gniewem.
Jeśli H e l e n a zdoła przyswoić sobie tę nową informację od Kuby, zmieni to
jej percepcję tego, dlaczego m ą ż zrobił to, co zrobił. Będzie wtedy mogła od-
rzucić swoją interpretację, zgodnie z którą K u b a był niedbały, a j e j rozdraż-
nienie zniknie. J e s t j e d n a k wiele powodów, dla których okres oderwania może
trwać długo, sprawiając, że Helena zafiksuje się na swoim gniewie i nie zechce
ustąpić, mimo informacji Kuby, które powinny ją uspokoić. Być może nie wy-
spała się poprzedniej nocy. Być może odczuwa w pracy wielką presję, z którą
'He potrafiła sobie poradzić, a teraz wyładowuje swoją frustrację na Kubie. Być
Hoże w poprzednich miesiącach para kłóciła się przez j a k ą ś poważną sprawę,
J A K Z M I E N I Ć T O , C O W Y W O Ł U J E W NAS E M O C J E ?
taką jak decyzja o posiadaniu kolejnego dziecka, a Heleny nie opuściło poczucie
gniewu z powodu postawy Kuby, którą postrzega jako egoistyczną. Helena może
też odznaczać się typem osobowości, w którym gniew odgrywa dominującą rolę
(opisuję swoje badania na t e m a t ludzi, których cechuje wroga osobowość w roz-
dziale 6.) Albo może Helena importuje do tej sytuacji skrypt z innej części swojego
życia, skrypt o wysokim ciężarze emocjonalnym, który wciąż na nowo odgrywa.
Skrypt zawiera zestaw ról, osobę, która go i m p o r t u j e , i inne kluczowe po-
stacie oraz scenariusz oparty na zdarzeniach z przeszłości. Nie każdy importuje
ze swojej przeszłości skrypty emocjonalne, które nie pasują do obecnej sytuacji.
Obiegowa mądrość psychoanalitycznych teorii osobowości mówi, że skrypty są
importowane, kiedy ludzie mają jakieś nierozwiązane uczucia, które nigdy nie
zostały w satysfakcjonujący sposób wyrażone, a jeśli zostały, to nie doprowadziło
to do pożądanych rezultatów. Skrypty zniekształcają bieżącą rzeczywistość,
powodując nieprawidłowe reakcje emocjonalne, i przedłużają czas trwania
okresu oderwania.
Przypuśćmy, że H e l e n a była w swojej rodzinie młodszym dzieckiem, a j e j
brat Wilhelm lubił j ą zastraszać, cały czas d ą ż ą c do dominacji. Jeśli H e l e n a
została zraniona przez to doświadczenie, a j e j rodzice brali stronę Wilhelma,
sądząc, że córka przesadza, kobieta może często importować skrypt pod ty-
tułem: , J e s t e m zdominowana" do różnych sytuacji, które wydają się jej, choć-
by w n a j m n i e j s z y m stopniu, podobne. Jedną z najważniejszych trosk Heleny
jest pragnienie uniknięcia dominacji, co powoduje, że postrzega ona domina-
cję nawet tam, gdzie może j e j nie być. Helena wcale nie chce importować tego
skryptu. J e s t bystrą kobietą, a informacje zwrotne od osób, z którymi jest bli-
sko, nauczyły j ą , że przejawia skłonność do właśnie tego rodzaju błędnej in-
terpretacji i przesadnej reakcji. Ale w trakcie okresu oderwania nie może wiele
na to poradzić. Nawet nie zdaje sobie sprawy, że jest w okresie oderwania. Do-
piero później, po zastanowieniu, H e l e n a uświadamia sobie, że zachowała się
w niestosowny sposób, i żałuje swojego postępowania. Wolałaby usunąć czynnik
spustowy u r u c h a m i a j ą c y w niej skrypt pod tytułem: „ O n próbuje mnie zdo-
minować" ze swojej emocjonalnej bazy danych. J e j życie,byłoby lepsze, gdyby
udało j e j się wykorzenić ten nawyk. Nie nękałaby j e j wtedy skłonność do prze-
wlekłych epizodów gniewu i nie zniekształcałaby motywów innych osób w ta-
ki sposób, by współgrały z j e j emocjami.
Wielu ludzi chciałoby mieć tego rodzaju kontrolę nad tym, kiedy wykazują
reakcje emocjonalne. J e d n y m z powodów, dla których ludzie poszukują pomocy
psychoterapeutów, jest fakt, że nie chcą j u ż dalej ulegać emocjom z powodu
różnych rzeczy oddających ich na łaskę uczuć. Ale nikt z nas nie chciałby cał-
kowicie i nieodwracalnie wyłączyć wszystkich swoich emocji. Zycie byłoby jednak
nudniejsze, mniej soczyste, mniej interesujące i prawdopodobnie mniej bez-
pieczne, gdybyśmy potrafili to zrealizować.
EMOCJK UJAWNIONE
S t r a c h nas nie o c h r a n i a ; życie r a t u j e n a m zdolność do o b r o n n e j reakcji
w obliczu zagrożenia krzywdą, bez konieczności myślenia. Reakcja obrzydzenia
sprawia, że ostrożnie podchodzimy do wszelkich form aktywności, które mo-
głyby się okazać toksyczne, czy to dosłownie, czy w przenośni. Smutek i rozpacz
po poniesionej stracie mogą zapewnić n a m pomoc ze strony innych osób. Nawet
gniew — emocja, którą większość ludzi wolałaby wyłączyć — j e s t dla nas uży-
teczny. Ostrzega on innych, a także nas samych, kiedy coś stoi na drodze reali-
zacji naszych zamierzeń. To ostrzeżenie może prowadzić do zmiany, choć może
też wywołać w odpowiedzi gniew u kogoś innego. Gniew motywuje nas do sta-
rań, by zmienić świat, by zaprowadzić sprawiedliwość społeczną, by walczyć
o prawa człowieka.
Czy naprawdę chcielibyśmy pozbyć się tych źródeł motywacji? Bez ekscy-
tacji, przyjemności zmysłowej, dumy z naszych osiągnięć i z osiągnięć naszego
potomstwa, bez rozbawienia, jakie zawdzięczamy wielu dziwnym i niespodzie-
wanym zdarzeniom, które nas spotykają, czy życie byłoby warte, żeby je prze-
żyć? Emocje nie są j a k wyrostek robaczkowy, szczątkowy n a r z ą d , którego nie
potrzebujemy i który należałoby usunąć. Emocje stanowią rdzeń naszej egzy-
stencji. Dzięki nim życie jest w a r t e przeżycia.
Zamiast całkowicie wyłączyć emocje, większość z nas wolałaby mieć zdolność
do selektywnego wyłączania emocjonalnych reakcji na poszczególne czynniki
spustowe. Chcielibyśmy użyć klawisza „delete", żeby usunąć z naszej emocjo-
nalnej bazy danych konkretny czynnik spustowy, cały zestaw takich czynników,
skrypt lub powód do troski. Niestety, nie m a definitywnych, solidnych dowodów,
które rozstrzygałyby, czy t a k a operacja jest możliwa.
J e d e n z najważniejszych badaczy mózgu i emocji, psychologjoseph LeDoux,
napisał ostatnio: „Uczenie się strachu w wyniku w a r u n k o w a n i a prowadzi do
zmian szczególnie odpornych na próby eliminacji i mogą one w gruncie rzeczy
stanowić taką formę uczenia się, którego efektów nie można się oduczyć'. (...)
Nieusuwalność wyuczonego strachu m a dobre i złe strony. Zdolność zapamię-
tywania bodźców i sytuacji, które zostały w przeszłości skojarzone z niebezpie-
czeństwem, jest oczywiście bardzo użyteczna z punktu widzenia naszego mózgu.
Ale te potężne wspomnienia, tworzone zazwyczaj w traumatycznych okoliczno-
ściach, mogą dochodzić do głosu także w codziennych sytuacjach, także w takich,
w których nie są szczególnie użyteczne (...)" 4 .
Szczęśliwie miałem okazję pomówić z LeDoux o tym zagadnieniu, kiedy pi-
sałem ten rozdział, i mogłem wypytać go trochę szczegółowiej, co dokładnie miał
n
a myśli i do jakiego stopnia był tego pewny. Po pierwsze, muszę zaznaczyć,
ze LeDoux wypowiada się jedynie na t e m a t wyuczonych czynników spustowych,
c
zyli tego, co j a nazywam wariacjami. Wątki będące produktem ewolucji oby-
dwaj uważamy za niemożliwe do usunięcia, na co wskazują badania na szczurach,
które urodziły się w laboratorium i nigdy nie miały żadnych doświadczeń z kotem,
J A K Z M I E N I Ć T O , C O W Y W O Ł U J E W NAS EMOCJE?
a m i m o to okazywały strach, kiedy zobaczyły go po raz pierwszy. J e s t to wro-
dzony w ą t e k , czynnik spustowy strachu, który nie wymaga uczenia się. Moc
wzbudzania emocji, jaką m a wątek, można osłabić, ale nie da się j e j wyelimi-
nować. Ale czy można się oduczyć wariacji, czynników spustowych przyswajanych
w toku życia?
Bez wchodzenia w techniczne szczegóły b a d a ń nad mózgiem, j a k i e pro-
wadził LeDoux, trzeba wiedzieć, że kiedy dojdzie do u t r w a l e n i a się czynnika
aktywującego emocje, kiedy nauczymy się czegoś obawiać, pomiędzy g r u p ą
komórek w naszym mózgu wykształcają się nowe połączenia, tworząc coś, co
LeDoux nazywa zgrupowaniem komórek5. Zgrupowania te, kryjące w sobie pamięć
o wyuczonych aktywatorach, zdają się p e r m a n e n t n ą f o r m ą u t r w a l a n i a tego,
czego się nauczyliśmy. Tworzą one to, co nazywam emocjonalną bazą danych.
Możemy się j e d n a k nauczyć zakłócać połączenia między tymi zgrupowaniami
komórek, a naszym zachowaniem. Czynnik spustowy będzie wtedy w dalszym
ciągu uruchamiał ukształtowane zgrupowanie komórek, ale połączenie między
nim, a naszym zachowaniem emocjonalnym może zostać p r z e ł a m a n e , przy-
najmniej na jakiś czas. Będziemy wystraszeni, ale nie będziemy się tak zacho-
wywać. Możemy się również nauczyć przerywać połączenia między czynnikiem
spustowym a zgrupowaniami komórek, by zapobiec aktywacji emocji, ale zgru-
powanie takie istnieje w dalszym ciągu, baza danych nie zostaje wymazana,
a j e j potencjał do połączenia na nowo z czynnikiem spustowym pozostaje nie-
zmieniony. W pewnych okolicznościach, kiedy dotyka nas jakiś stres, czynnik
spustowy może być ponownie aktywowany, odtwarzając połączenie ze zgrupo-
waniem komórek, po czym reakcja e m o c j o n a l n a pojawi się na nowo.
Choć wszystkie b a d a n i a LeDoux dotyczyły strachu, j e g o z d a n i e m nie m a
powodu, by wierzyć, że wyniki byłyby inne w przypadku gniewu albo udręki.
J e s t to zgodne z moim osobistym doświadczeniem i z tym, co zaobserwowałem
u innych, więc założę, że wyniki LeDoux można uogólnić na inne emocje, może
nawet na te pozytywne 1 .
f
J e d n a k nie wszystkie działania, które wywołują emocje, są e f e k t e m warunkowania.
Frijda wskazuje, że niektóre z nich m a j ą „niewiele wspólnego z doświadczaniem awer-
syjnych bądź gratyfikujących konsekwencji towarzyszących k o n k r e t n e m u bodźcowi".
Emocje wiążą się z „przewidywanymi konsekwencjami albo wywnioskowanymi przyczy-
nami... U t r a t a pracy, n a p o t k a n a krytyka, percepcja oznak zapomnienia albo zniewagi
pod własnym adresem, pochwały oraz obserwacja łamania n o r m społecznych [działań,
które stoją w sprzeczności z wartościami drogimi naszemu sercu] — wszystkie te prze-
życia są całkiem niebezpośrednio albo odlegle związane z aktualnymi warunkami,
awersyjnymi bądź g r a t y f i k u j ą c y m i , które j a k o ś sygnalizują, a które d a j ą im życie
emocjonalne". Postrzegam wszystkie te zjawiska jako przykłady wariacji przypominają-
cych uniwersalne wątki, nawet jeśli niektóre z nich są z nimi tylko odlegle związane.
Nasz układ nerwowy nie ułatwia n a m zadania, kiedy p r a g n i e m y zmienić
to, co wywołuje w nas emocje, oduczyć się połączeń między odpowiedzialnym
za emocje zgrupowaniem komórek a reakcją, albo między czynnikiem spusto-
wym a zgrupowaniem komórek. Emocjonalna baza danych jest otwartym sys-
temem, co oznacza, że dodawane są do niego nieustannie nowe wariacje, ale nie
jest to system, który pozwalałby na bezproblemowe wymazywanie raz przyję-
tych danych. Nasz system emocji jest tak skonstruowany, by utrzymywać czyn-
niki spustowe, nie zaś: pozbywać się ich, przez co mobilizuje nasze reakcje
emocjonalne bez udziału myślenia. J e s t e ś m y biologicznie zbudowani w sposób
niepozwalający na łatwą eliminację tych połączeń.
Powróćmy raz jeszcze do mojego przykładu z wypadkiem samochodowym,
którego ledwo udało się uniknąć, żeby zobaczyć, w jaki sposób odkrycia LeDoux
pomagają n a m zrozumieć, co się dzieje, kiedy próbujemy zmienić wydarzenia
wywołujące w nas emocje. Każdy kierowca doświadczył sytuacji, kiedy siedząc
na miejscu pasażera poczuł, jak jego stopa skacze w przód w stronę nieistnieją-
cego h a m u l c a , pod wpływem wrażenia, że inny samochód skręca w naszym
kierunku. Naciskanie h a m u l c a to wyuczona reakcja na lęk przed zderzeniem
z innym samochodem. Wyuczona jest nie tylko ta reakcja (wciśnięcie hamulca),
ale i sam czynnik spustowy. Samochody nie występowały w środowisku naszych
przodków; samochód skręcający w naszym kierunku nie jest żadnym wbudo-
wanym w ą t k i e m , tylko wyuczoną wariacją. Uczymy się j e j z dużą szybkością,
ponieważ jest ona bardzo bliska j e d n e m u z prawdopodobnych wątków strachu
— kiedy coś prędko pojawia się w naszym polu widzenia, zbliżając się do nas
w taki sposób, j a k gdyby miało w nas uderzyć.
Choć większość z nas przyciśnie nieistniejący hamulec, nawet siedząc na
miejscu pasażera, kiedy tylko poczujemy zbliżające się niebezpieczeństwo, in-
struktorzy w szkole jazdy uczą się, by tego nie robić. Mogą nauczyć się przery-
wać reakcję, w którym to przypadku w dalszym ciągu będą się czuli przestra-
szeni, ale nie wykonają fizycznego działania (podejrzewam, że na ich twarzach
w dalszym ciągu rysowałby się wyraz strachu albo byłoby go słychać w ich gło-
sie). Może się także zdarzyć, że uda się im przerwać związek między czynnikiem
spustowym — takim jak mknący w ich kierunku samochód — a zgrupowaniem
komórek w mózgu, które zostało ukształtowane dla tego aktywatora strachu*.
Być może u d a j e się im w końcu tak dostroić związek między czynnikiem spu-
stowym a zgrupowaniem komórek, że do wzbudzenia strachu i do reakcji wci-
skania hamulca dochodzi tylko wtedy, kiedy prawdopodobieństwo niebezpiecz-
nego z d a r z e n i a j e s t b a r d z o wysokie. Ale po n i e p r z e s p a n e j nocy albo kiedy
Moglibyśmy odkryć, które zgrupowanie jest aktywowane, poprzez pomiar ich fizjolo-
gii w trakcie s a m e g o z d a r z e n i a , ale nie m a to ż a d n e g o z n a c z e n i a dla tego, o czym
t e r a z mówię.
wciąż przeżywają niedokończoną kłótnię ze swoją małżonką, j a k a miała miejsce
tego ranka, ich stopa ponownie skoczy do przodu, tak jak w przypadku każdej
innej osoby, która nie jest i n s t r u k t o r e m jazdy i nie uczyła się, j a k zablokować
działanie tego aktywatora emocji. Połączenia między czynnikiem spustowym,
powiązaniami międzykomórkowymi i reakcją nie zostały przerwane, lecz jedy-
nie osłabione.
W pozostałej części tego rozdziału skoncentruję się na osłabianiu emocjo-
nalnych czynników spustowych, zarówno tych ukształtowanych przez bezpo-
średnie warunkowanie, j a k i tych utworzonych pośrednio poprzez połączenie
z j e d n y m z emocjonalnych wątków. W kolejnym rozdziale wyjaśniam, w jaki
sposób można osłabić połączenia między wydarzeniem emocjonalnym a naszą
emocjonalną reakcją. Żadne z tych zadań nie jest proste. Pozwólcie mi wyja-
śnić na kolejnym przykładzie, j a k może się to udać.
Wyobraźmy sobie chłopca, nazwijmy go Tymoteusz, z którego kpił j e g o
ojciec, a kpiny te, choć pozornie mające jedynie żartobliwy wydźwięk, zawierały
też pewną nutkę okrucieństwa, wyszydzając niewystarczające osiągnięcia Ty-
moteusza. J u ż na dość wczesnym etapie życia, prawdopodobnie przez ukończe-
niem pięciu lat, w emocjonalnej bazie danych chłopca pojawi się skrypt zawie-
rający potężną osobę, która poniża go kpinami. W miarę dorastania Tymoteusz
r e a g u j e na kpiny prawie natychmiastowym gniewem, nawet jeśli nie stoi za
nimi złośliwa intencja. Takie przypadki to prawdziwa gratka dla jego ojca, dla
k t ó r e g o powodem do kolejnych kpin z syna j e s t j e g o wybuchowa reakcja na
żarty. Po jakichś dwudziestu latach Tymoteusz w dalszym ciągu reaguje gnie-
wem na pierwsze oznaki kpin pod swoim a d r e s e m . Nie oznacza to, że zawsze
wyładowuje swój gniew, ale jego życie byłoby lepsze, gdyby nie musiał zmagać
się z tym i m p u l s e m n a k a z u j ą c y m m u r e w a n ż z każdym r a z e m , kiedy ktoś
z niego z a ż a r t u j e .
Prawdopodobieństwo sukcesu każdej osoby w redukowaniu intensywności,
trwałości i siły czynnika spustowego emocji oraz długości okresu oderwania
(w trakcie którego potrafimy używać jedynie tych informacji, które wspierają
odczuwane przez nas emocje) zależy od sześciu dość różnych czynników. Pierw-
szym z nich jest bliskość do ewolucyjnego wątku. Im bliższy niewyuczonego w ą t k u
jest dany aktywator emocji, tym trudniej będzie zmniejszyć j e g o siłę. Napady
wściekłości, jakie zdarzają się kierowcom, są przykładem zdarzenia, które blisko
przypomina wątek, nie zaś wyuczoną wariację. Ilustracją tego jest następująca
zagadka. Kiedy szef mojego wydziału jedzie codziennie na uniwersytet, napo-
tyka miejsce, w którym łączą się dwa pasy ruchu. Obowiązuje niepisana zasada,
że samochody z każdego pasa wjeżdżają na połączoną trasę na p r z e m i a n , ale
czasem ludzie wciskają się przed m a j ą c y m i prawo wjazdu kierowcami z pra-
wej strony. Mój szef wpada w furię, choć nie m a to tak n a p r a w d ę znaczenia;
różnica w czasie jego dojazdu na uniwersytet wynosi tylko kilka sekund. J e d n a k
w' pracy, kiedy ktoś z naszej katedry napisze krytykę planów, jakie szef tworzy
dla naszego wydziału, nad którymi pracuje bardzo ciężko i które bardzo wiele
dla niego znaczą, rzadko zdarza mu się wpaść w gniew. Dlaczego zatem wścieka
się z powodu takiego, wydawałoby się, b a n a l n e g o zdarzenia, kiedy nie wpada
w gniew w przypadku dużo ważniejszych rzeczy?
Dzieje się tak, ponieważ działania kierowcy przypominają najpewniej uni-
wersalny, ewolucyjny i gniewny w ą t e k związany z poczuciem, że coś lub ktoś
staje n a m na drodze, nie werbalnie, tylko poprzez fizyczne działanie, które
przeszkadza n a m w dążeniu do celu. Działania nieuprzejmego kierowcy są dużo
bliżej tego wątku niż postępowanie kolegi, który pisze krytykę (a jeśli ktoś za-
stanawia się, dlaczego wściekłość wśród kierowców wydaje się w dzisiejszych
czasach tak rozpowszechniona, to przypuszczam, że dochodziło do niej od zaw-
sze, ale była rzadsza, ponieważ na drogach panował mniejszy ruch. Nie była
też jeszcze wskazywana przez media, co doprowadziło do skoncentrowania na
niej uwagi).
Przykładając tę koncepcję do problemu Tymoteusza, możemy się spodzie-
wać, że miałby on mniejsze problemy z osłabieniem czynnika spustowego, który
w jego przypadku jest raczej odległy od uniwersalnego wątku. Werbalne kpiny
i poniżanie ze strony ojca są bardziej odległe od wątku, niż by to miało miejsce
w przypadku, gdyby jego „żarty" miały fizyczny charakter, taki jak chwytanie
ramion chłopca i dociskanie ich do jego boków, by nie mógł się poruszać. Gdyby
jego pierwotne przeżycia sprowadzały się do werbalnych kpin i poniżania, a nie
miały c h a r a k t e r u fizycznego ograniczania swobody ruchów, Tymoteusz miałby
w dorosłym życiu większą szansę na osłabienie tego aktywatora.
Drugą sprawą, którą należy rozważyć jest zagadnienie, jak bardzo przykłady
aktywującego zdarzenia przypominają oryginalną sytuację, w której doszło do pierw-
szego przyswojenia czynnika spustowego. Osobą, która bezlitośnie kpiła z Ty-
moteusza, był j e g o ojciec — silny, d o m i n u j ą c y człowiek. Kpiny ze strony ko-
biety, rówieśnika albo podwładnego nie będą tak zbliżone do tego prototypu,
jak kpiny ze strony mężczyzny, który ma nad Tymoteuszem j a k ą ś władzę, więc
chłopcu powinno być łatwiej osłabić działanie czynnika spustowego, kiedy kpiny
będą go spotykały ze strony kogoś innego niż osoba obdarzona władzą.
Trzecia kwestia sprowadza się do tego, na jak wczesnym etapie życia został
przyswojony dany czynnik spustowy. Przypuszczalnie im wcześniej do tego doszło,
tym t r u d n i e j będzie go osłabić. J e s t tak częściowo dlatego, że zdolność do
kontroli reakcji emocjonalnych nie j e s t zbyt dobrze rozwinięta na wczesnym
etapie życia. Dlatego też czynniki spustowe przyswojone w tym okresie będą
związane z silniejszą reakcją emocjonalną w porównaniu z tymi, których uczy-
my się w dorosłym życiu, jeśli założyć, że wszystkie inne p a r a m e t r y pozostaną
bez zmian. Częściowo jest tak również z powodu możliwości (sugerowanej przez
l i e k t ó r y c h psychologów rozwojowych i przez wszystkich psychoanalityków,
a obecnie p o p a r t e j rosnącą liczbą dowodów pochodzących z b a d a ń nad mó-
zgiem i emocjami 6 ), że wczesne dzieciństwo stanowi krytyczny okres w formo-
waniu osobowości i życia emocjonalnego. To, czego uczymy się na tym etapie,
m a większą siłę i jest bardziej odporne na zmiany. Czynniki spustowe wyuczone
w tak krytycznym czasie mogą wywoływać dłuższy okres oderwania.
Czwartym z kluczowych czynników jest początkowy ciężar emocjonalny. Im sil-
niejsze przeżywaliśmy emocje wtedy, kiedy pierwszy raz przyswoiliśmy sobie
dany czynnik spustowy, tym t r u d n i e j będzie osłabić j e g o wpływ. Jeśli epizod,
kiedy chłopiec był p r z e d m i o t e m kpin, miał łagodny albo umiarkowany prze-
bieg, zamiast silnego, j e g o poczucie upokorzenia, bezwartościowości i resen-
t y m e n t u spowodowanego utratą władzy będzie raczej łagodne, a nie silne, dzięki
czemu osłabienie czynnika spustowego powinno być łatwiejsze.
Piątym czynnikiem jest częstotliwość doświadczenia, która przekłada się na siłę
i nieusuwalność aktywatora emocji. Częstotliwość wiąże się z powtarzanymi
epizodami o dużym ciężarze emocjonalnym, które zachodzą w krótkich odcin-
kach czasu i wywierają wszechobejmujący wpływ na danego człowieka. Jeśliby
więc w życiu T y m o t e u s z a byłby okres, kiedy chłopiec doświadczał raz po raz
bezlitosnych i intensywnych kpin, byłby to bardzo trudny do osłabienia czynnik
spustowy. Kiedy m a m y do czynienia z bardzo silnym, początkowym ładunkiem
emocjonalnym o dużej częstotliwości, należy się spodziewać, że okres oderwa-
nia w następstwie późniejszych reakcji na ten aktywator będzie długi, przez co
ludziom doświadczającym danej emocji trudniej będzie przez pierwszą sekundę
albo dwie zdać sobie sprawę, że reagują w nieprawidłowy sposób. Jeśli począt-
kowy ciężar emocjonalny był bardzo silny, j u ż sam ten fakt może wystarczyć,
żeby wydłużyć okres oderwania właściwy dla tego czynnika spustowego, nawet
jeśli nie cechował się on wysoką częstotliwością ani nie powtarzał się raz po raz.
Szóstym czynnikiem jest styl afektywny'. Każdy z nas odznacza się różną szyb-
kością i siłą reakcji emocjonalnych oraz w y m a g a n i a m i odnośnie do długości
czasu, jaki jest n a m potrzebny na otrząśnięcie się z emocjonalnego zdarzenia.
Moje b a d a n i a z o s t a t n i c h dziesięciu lat koncentrowały się_właśnie na tym
zagadnieniu (w konkluzji wymieniam cztery pozostałe aspekty stylu afektyw-
nego, inne niż szybkość, siła i długość trwania). Te osoby, które wykazują gene-
ralnie szybsze i silniejsze reakcje emocjonalne, będą miały dużo większe trud-
ności z osłabieniem czynników spustowych.
Zajmijmy się teraz tym, w jaki sposób Tymoteusz mógłby się zabrać za osła-
bianie czynnika spustowego, wiążącego się z d o z n a w a n i e m kpin. Pierwszym
krokiem powinno być zidentyfikowanie, co wprawia go w taki gniew. Tymote-
usz może sobie nie zdawać sprawy, że kpiny ze strony d o m i n u j ą c e j osoby są
bardzo wrażliwym czynnikiem spustowym gniewu. A u t o m a t y c z n a ewaluacja
zachodzi w ciągu milisekund, przed włączeniem się świadomości, zanim czło-
wiek może pojąć, co jest przyczyną j e g o wściekłości. Być może zdaje sobie
sprawę, że chodzi o kpiny, ale nie wie, że muszą one pochodzić od kogoś, kto ma
nad nim j a k ą ś władzę. Może sobie nie uświadamiać, że m a to jakikolwiek
związek z doświadczeniami z dzieciństwa, kiedy to przeżywał nieustanne kpiny
ze strony ojca. Tymoteusz może być bardzo defensywny, bez gotowości do za-
akceptowania f a k t u , że w p a d a w gniew, albo do spojrzenia w oczy prawdzie,
że jego ojciec był okrutny. Pierwszym krokiem będzie dla niego uświadomienie
sobie, że czuje gniew, rozpoznanie wrażeń płynących z wnętrza jego organizmu
(sugestie, w jaki sposób to osiągnąć, zawarte są w rozdziale 6. poświęconym
gniewowi) oraz zrozumienie, jaki efekt wywiera to na inne osoby.
Przypuśćmy, że T y m o t e u s z zacznie rozumieć, iż j e s t czasami niesłusznie
rozgniewany, ale nie rozumie, kiedy albo dlaczego tak się dzieje. Powinien od-
notowywać te okazje, kiedy albo sam rozpoznaje, że uległ gniewowi, albo sły-
szy to od innych osób. W swoim dzienniku powinien zapisywać j a k największą
liczbę informacji dotyczących tego, co zaszło w okresie poprzedzającym wybuch
gniewu. Przyjaciel albo p s y c h o t e r a p e u t a mogą zdołać pomóc Tymoteuszowi
w zrozumieniu na podstawie opowieści o tych epizodach, że to właśnie kpiny
z i n t e r p r e t o w a n e j a k o poniżenie są u niego czułym czynnikiem spustowym.
Należy mieć nadzieję, że kiedy się nad tym zastanowi, uświadomi sobie impor-
towany przez siebie skrypt, te straszne sceny ze swoim ojcem. Nie jestem pewny,
czy Tymoteusz musi mieć tę wiedzę, aby móc osłabić swój skrypt. Być może
wystarczy, jeśli uświadomi sobie, że przesadnie r e a g u j e na kpiny, że t r a k t u j e
je w ten sposób, j a k gdyby zawsze ich celem było j e g o upokorzenie.
Wydaje się, że najprostszym rozwiązaniem byłoby obecnie dla Tymoteusza
unikanie wszelkich sytuacji, podczas których zachodziłoby ryzyko, że spotka się
z kpinami. Założenie to dopuszcza, że ujdzie mu na sucho ciągła nieobecność na
obiadach w jego firmie, w trakcie których istniało ryzyko, że inni będą mu do-
kuczali, a poza tym zakłada, że będzie on w stanie świetnie przewidywać pozo-
stałe sytuacje, w jakich mógłby się zetknąć z kpinami. Lepszym rozwiązaniem
byłaby próba osłabienia czynnika spustowego.
Tymoteusz musi się zastanowić, j a k często postrzegał kpiny, kiedy wcale nie
miał z nimi do czynienia, oraz kiedy nie miały one wcale na celu poniżenia go.
Musi nauczyć się, j a k oceniać motywację kryjącą się za kpinami. T a k a chwila
uważnego zastanowienia może pomóc, o ile będzie ją praktykował regularnie 8 .
Może to zrobić, zastanawiając się nad każdym epizodem kpienia po zakończe-
niu takiego wydarzenia, uważnie r o z t r z ą s a j ą c alternatywne wyjaśnienia, dla-
t e g o spotkał się z kpinami, różne od wątku upokorzenia. Po jakimś czasie Ty-
moteusz może nauczyć się szybszego przeprowadzania takiej ewaluacji, jeszcze
w
trakcie trwania danej sytuacji. Może się też nauczyć wyczuwać, kiedy powi-
nien liczyć się z możliwością kpin i powinien spróbować nie interpretować ich
jako zniewag albo prób poniżenia. Po jakimś czasie czynnik spustowy kpin może
osłabnąć. W najgorszym wypadku, jeśli Tymoteuszowi uda się nauczyć, że kpiny
stanowią u niego aktywator gniewu i że to właśnie zamierzone upokorzenie go
uruchamia, będzie miał większą szansę na kontrolowanie swojego gniewu, kiedy
już znajdzie się pod jego wpływem 9 (zob. więcej na t e m a t kontroli reakcji emo-
cjonalnych w rozdziale 4.).
Jeśli zasugerowane przeze mnie rozwiązania nie działają i czynnik spustowy
emocji w dalszym ciągu wywołuje raz za razem trudne do kontrolowania reak-
cje emocjonalne, należy rozważyć również inne podejścia. J e d n ą z możliwo-
ści jest psychoterapia, chociaż według mojego doświadczenia ogranicza się
ona często do uprzytomniania ludziom, czym jest ich czynnik spustowy i jaki
skrypt podlega importowi, n a t o m i a s t nie zawsze p o m a g a w osłabieniu tego
czynnika. Kolejnym podejściem wartym rozważenia jest terapia behawioralna,
a jeszcze innym t r e n i n g medytacji 1 0 .
Przypuśćmy, że Tymoteuszowi udało się zidentyfikować czynnik spustowy,
spędził trochę czasu na analizie rodzajów sytuacji, w których często niepo-
prawnie dostrzega kpiny, i ćwiczył ponowną ewaluację takich sytuacji, żeby na-
uczyć się traktować kpiny w kategoriach żartu, a nie j a k o zniewagę i poniże-
nie. U z n a j m y dalej, że poszło mu to tym łatwiej, że na wcześniejszym etapie
swojego życia doświadczył j e d y n i e kilku epizodów kpienia rozrzuconych na
p r z e s t r z e n i długich miesięcy, a żaden z nich nie trwał zbyt długo — czyli mały
ciężar i niska częstotliwość. U z n a j m y również, że Tymoteusz nie jest dotknięty
bardzo szybkim i bardzo silnym profilem gniewu. Obecnie rzadko kiedy musi
on walczyć z napadem gniewu, gdy ktoś z niego żartuje. Ale nie jest to wyklu-
czone, a dojdzie do tego najpewniej wtedy, kiedy Tymoteusz będzie, z tego czy
innego powodu, w rozdrażnionym nastroju.
T o dobry m o m e n t , żeby odróżnić emocje od nastrojów. Wszyscy doświad-
czamy obu, ale różnią się one od siebie, mimo że oba zjawiska polegają na od-
czuwaniu. Najbardziej oczywistą różnicą jest fakt, że emocje trwają dużo krócej
niż nastroje. Nastrój może trwać cały dzień, a czasem nawet dwa dni, podczas
kiedy emocja może się pojawić i zniknąć w ciągu kilku m i n u t , czasem nawet
sekund. Nastrój przypomina ciągły stan emocjonalny o lekkim natężeniu. Jeśli
jest to rozdrażnienie, wygląda jak utrzymujące się cały czas odczucie łagodnego
podrażnienia, z gotowością do wybuchnięcia gniewem. Jeśli m a m y do czynienia
z nastrojem przygnębienia, to jesteśmy lekko smutni, z gotowością do pogrą-
żenia się w głębokim s m u t k u . N a s t r ó j potępienia jest bliski emocjom obrzy-
dzenia i pogardy, a euforyczny nastrój zakłada pobudzenie i przyjemność, na-
tomiast nastrój niepokoju łączy się ze s t r a c h e m .
Nastrój u r u c h a m i a specyficzne emocje. Kiedy jesteśmy rozdrażnieni, szu-
kamy okazji do wybuchnięcia gniewem; i n t e r p r e t u j e m y świat w taki sposób,
który pozwala nam, a nawet wymaga od nas, reagowania gniewem. Gniewamy
się z powodu spraw, które normalnie nie wywołują w nas wściekłości, a gniew
ten może być z dużym prawdopodobieństwem silniejszy i bardziej długotrwały,
niż by to miało miejsce, gdybyśmy nie byli w takim nastroju. Nastroje nie mają
własnych sygnałów ani na twarzy, ani w głosie. Z a m i a s t tego możemy rozpo-
znać, że ktoś jest w danym nastroju, ponieważ dostrzegamy oznaki emocji prze-
nikających ten nastrój. Nastroje r e d u k u j ą naszą elastyczność, gdyż obniżają
naszą zdolność reagowania na zmieniające się niuanse naszego otoczenia, wy-
paczając nasze i n t e r p r e t a c j e i reakcje. Emocje także mogą wywoływać takie
efekty, ale jedynie przez m o m e n t , o ile okres oderwania nie rozciąga się na
dłuższy odcinek czasu; nastroje trwają zaś godzinami.
Innym a s p e k t e m odróżniającym nastroje od emocji jest fakt, że kiedy j u ż
dojdzie do aktywacji emocji i staniemy się j e j świadomi, możemy ją zwykle po-
wiązać z wydarzeniem, które ją zapoczątkowało. Natomiast tylko z rzadka wiemy,
dlaczego jesteśmy w danym nastroju. Wydaje się, że po prostu się nam one przy-
trafiają. Możemy się zbudzić któregoś ranka w konkretnym nastroju albo bez
wyraźnego powodu zaczynamy go odczuwać w środku dnia. Choć muszą istnieć
zmiany w autonomicznym układzie nerwowym, które uruchamiają i podtrzy-
mują trwanie nastrojów, sądzę, że mogą być one również efektem doświadczeń
emocjonalnych o wyjątkowo dużej częstotliwości. Gniew o dużej częstotliwości
może skutkować nastrojem rozdrażnienia, tak jak radość o dużej częstotliwości
może przynieść w efekcie nastrój euforyczny. Oczywiście w takich przypadkach
wiemy, dlaczego ulegamy d a n e m u nastrojowi.
We wcześniejszych f r a g m e n t a c h tej książki a r g u m e n t o w a ł e m , że emocje
są w naszym życiu konieczne, i że nie chcielibyśmy się ich pozbyć. M a m dużo
mniejsze przekonanie, że nastroje przynoszą n a m jakikolwiek pożytek". Mogą
one być po prostu niezamierzoną konsekwencją naszej struktury emocjonalnej,
a nie wynikiem selekcji ewolucyjnej pod k ą t e m ich przydatności 12 . Nastroje za-
wężają nasze pole wyboru, wypaczają nasze myślenie i sprawiają, że t r u d n i e j
nam kontrolować to, co robimy, a wszystko to zazwyczaj bez żadnego powodu,
który miałby dla nas jakikolwiek sens. Można argumentować, że kiedy nastroje
są efektem doświadczeń emocjonalnych o dużej częstotliwości, ich funkcją jest
utrzymywanie nas w gotowości do stawiania czoła kolejnym falom tego samego
uczucia. Być może, ale moim zdaniem jest to niewielka korzyść, jeśli wziąć
Pod uwagę powodowane przez nastroje kłopoty. Gdybym mógł, zrezygnował-
bym z odczuwania jakichkolwiek dalszych nastrojów i żyłbym po prostu swoimi
emocjami. Z radością zrezygnowałbym z euforycznego n a s t r o j u po to, żeby
u n i k n ą ć nastrojów rozdrażnienia i przygnębienia. Ale nikt z nas nie m a moż-
liwości takiego wyboru.
Czynniki spustowe, które udało się n a m dzięki ciężkiej pracy osłabić, po-
nownie wracają do sił, kiedy człowieka ogarnie nastrój związany z danym czyn-
nikiem. Kiedy T y m o t e u s z jest rozdrażniony, żarty mogą na nowo u r u c h o m i ć
J e § ° gniew. W grę wchodzi nie tylko, jak to sugerował LeDoux, stresująca sy-
tuacja, która może ponownie połączyć czynnik spustowy z emocją; może tego
dokonać również nastrój. Nawet jeśli aktywator emocji zostanie osłabiony w ta-
kim stopniu, że nie wywołuje już żadnych emocji, wróci on do sił, kiedy nadarzy
się sprzyjający nastrój.
Nawet wtedy, kiedy nie jesteśmy wystawieni na szczególne ryzyko z powodu
nastroju, wielu z nas doświadczy przynajmniej co jakiś czas aktywacji emocji,
których wpływu na nasze zachowanie nie chcemy. W kolejnym rozdziale zaj-
muję się niezależnymi od woli reakcjami emocjonalnymi i zagadnieniem, w ja-
kim stopniu możemy kontrolować to, co robimy, kiedy jesteśmy pod wpływem
emocji.
4
Zachowanie pod wpływem emocji
Zmierzasz właśnie na spotkanie ze swoim szefem. Nie wiesz, czego będzie ono
dotyczyło, nie znasz j e g o programu, nie zabiegałeś o to spotkanie. Sekretarka
szefa powiedziała Ci, ustalając termin, że „to bardzo ważne". To, w jaki sposób
zareagujesz — czy będziesz wyglądał na przestraszonego, rozgniewanego, za-
smuconego; czy uda Ci się zachować zimną krew, czy będziesz sprawiał wra-
żenie zbyt oddalonego; to, co powiesz i w jaki sposób się zachowasz — wszystko
to może mieć rozstrzygające znaczenie dla końcowego rezultatu. Czy miałbyś
zaufanie do własnych reakcji emocjonalnych albo, w razie konieczności, do
swojej zdolności kontroli zachowania emocjonalnego, czy też wypiłbyś jakiś
czas wcześniej drinka albo połknął valium?
T r u d n o jest nie zachowywać się emocjonalnie, kiedy gra toczy się o wysoką
stawkę, w których to okolicznościach wzrasta prawdopodobieństwo odczuwania
silnych emocji. Nasze uczucia są często naszym najlepszym przewodnikiem,
podpowiadając n a m , co dokładnie powiedzieć i jak się zachowywać, by postąpić
stosownie do sytuacji. Ale nie dla wszystkich jest to takie proste. Zdarza się, że
żałujemy, iż postąpiliśmy w określony sposób albo powiedzieliśmy coś pod wpły-
wem emocji. Ale gdybyśmy potrafili zupełnie wyłączyć na jakiś czas nasze
emocje, mogłoby to jedynie pogorszyć sytuację, ponieważ otaczający nas ludzie
mogliby sądzić, że j e s t e ś m y wyalienowani albo co gorsza nieludzcy*. Doświad-
czanie naszych emocji, troska o to, co się wydarzy, kiedy z a c h o w u j e m y się
w sposób, którego ani my, ani inni nie uznają za zbyt emocjonalny, może być
czasem skrajnie trudne. Z kolei niektórzy ludzie mają odwrotny problem: czują
emocje, zależy im, ale nie wyrażają ich w taki sposób, j a k tego oczekują inni,
albo nie wyrażają ich w ogóle; ludzie sądzą z a t e m , że takie osoby zbytnio się
kontrolują.
Istnieje wyjątek. Kiedy d r u g a osoba zagraża n a s z e m u życiu albo życiu innych ludzi,
usprawiedliwione będzie, jeśli w gniewie zrobimy j e j krzywdę, o ile nie m a innego
sposobu, by zapobiec nieszczęściu. D a l a j l a m a , po pewnym w a h a n i u , zgodził się ze
m n ą w tym punkcie.
osłabienia aktywatora emocji, tak też można zidentyfikować zestaw zbliżonych
czynników, które o k r e ś l a j ą , kiedy m a m y największą szansę na powodzenie
vv łagodzeniu naszego zachowania emocjonalnego. Kiedy n a m się to nie uda,
a każdy ponosi czasem porażki, istnieją działania, które możemy podjąć, żeby
wyciągnąć korzyść nawet z porażki, zmniejszając zarazem prawdopodobieństwo,
¿e potkniemy się kolejnym razem.
Zanim zajmę się obu tymi zagadnieniami — j a k temperować nasze emocjo-
nalne zachowanie oraz, w razie porażki, j a k uczyć się na popełnionych błędach
— musimy się zastanowić, czym jest to, co próbujemy utemperować (zachowa-
nie emocjonalne) wraz z wszystkimi związanymi z nim sygnałami, działaniami
i wewnętrznymi zmianami. Musimy również zrozumieć, jak powstają te zacho-
wania emocjonalne i w jaki sposób możemy wpływać na ten proces. Zaczniemy
od sygnałów — ekspresji emocjonalnych.
Sygnały emocjonalne wysyłane przez drugą osobę często d e t e r m i n u j ą to,
w jaki sposób i n t e r p r e t u j e m y j e j słowa i działania. Ekspresja taka u r u c h a m i a
również naszą własną reakcję emocjonalną, która z kolei zabarwia naszą inter-
pretację słów drugiej osoby oraz wpływa na to, j a k oceniamy j e j motywy, na-
stawienie i intencje.
W poprzednim rozdziale poznaliśmy Helenę, którą rozdrażnił jej mąż, Ku-
ba, kiedy powiedział jej, że nie będzie mógł tego dnia odebrać ich córki ze szkoły.
Helena odpowiedziała: „Dlaczego nie powiedziałeś mi tego z większym wyprze-
dzeniem?". Możliwe, że Kuba nie zareagowałby w odpowiedzi gniewem, gdyby
nie dosłyszana w j e j głosie napastliwość albo wypisana na j e j twarzy wściekłość.
Możliwe j e d n a k , że wystarczyłyby s a m e j e j słowa. Łagodniejszym sposobem
na powiedzenie tego samego byłoby zdanie: „Dobrze by było, gdybyś powiedział
mi to z większym wyprzedzeniem" albo: „Co się stało, że nie mogłeś mi o tym
powiedzieć wcześniej?". T a ostatnia wersja uświadomiłaby Kubie, że żona zdaje
sobie sprawę, iż musi istnieć jakiś powód, dla którego s t a w i a j ą w niewygodnym
położeniu. Ale nawet łagodniejszy język nie załatwiłby sprawy, gdyby zostało
to powiedziane z gniewem w głosie albo na twarzy.
Nawet jeśli H e l e n a nic by nie powiedziała, sam wyraz j e j twarzy mógłby
zdradzić Kubie, że jest wściekła, ponieważ emocje nie są naszą prywatną sprawą.
Z większością z nich wiążą się charakterystyczne sygnały, które mówią innym,
co czujemy. Natomiast nasze myśli są całkowicie prywatne. Nikt nie wie, czy
myślimy o swojej m a t c e , o p r o g r a m i e w telewizji, który n a m uciekł, czy też
o tym, jakie zmiany wprowadzić do naszych inwestycji giełdowych w internecie,
chyba że myśli te zmieszane są z emocjami, co się nierzadko zdarza. Nie m a
żadnych zewnętrznych sygnałów zdradzających innym ludziom, że myślimy, nie
mówiąc już o tym, co myślimy, natomiast inaczej jest w przypadku emocji. Choć
poszczególne osoby różnią się między sobą, jeśli chodzi o ekspresyjność, emocje
nie są ani niewidoczne, ani ciche. Inne osoby, które nas obserwują i które słuchają
tego, co mówimy, mogłyby o d g a d n ą ć , j a k się czujemy, chyba że podjęlibyśmy
świadome wysiłki w celu stłumienia naszej ekspresji. Nawet wtedy jednak pew-
ne ślady emocji mogą wymknąć się na zewnątrz i można j e będzie odkryć 2 .
Nie zawsze j e s t e ś m y zadowoleni z f a k t u , że inni potrafią poznać, j a k się
czujemy; nawet najbardziej otwartym ludziom zdarza się, że woleliby zachować
swoje uczucia dla siebie. Helena mogła nie chcieć, by Kuba poznał, że się roz-
gniewała, ale mogła ją zdradzić j e j twarz, nawet jeśli powstrzymała się od ja-
kichkolwiek słów. T o część naszego ewolucyjnego dziedzictwa każe n a m sygna-
lizować początek każdej emocji. Można przypuszczać, że w toku historii naszego
gatunku bardziej użyteczna była dla innych znajomość doświadczanych przez
nas uczuć, bez konieczności świadomego wyboru z naszej strony, że chcemy im to
okazać. W przypadku Heleny, słaby wyraz rozdrażnienia mógł wystarczyć, by
skłonić Kubę do wyjaśnień, dlaczego nie mógł j e j wcześniej uprzedzić: „Wiem,
że to dla ciebie kłopot, kochanie, ale nie m a m wyboru; mój szef zadzwonił wła-
śnie, kiedy brałaś prysznic i powiedział, że m a m y nadzwyczajne posiedzenie".
Obecnie, uświadomiwszy sobie, że Kuba nie był niedbały, Helena czuje, że jej
gniew słabnie. Ale może nie osłabnąć, jeśli H e l e n a , j a k w s p o m n i a ł e m w roz-
dziale 3., m a też poczucie krzywdy w innych sprawach albo jeśli zaimportuje
do tej sytuacji gniew oparty na j e j doświadczeniu z tyranizującym ją b r a t e m .
Inną godną uwagi cechą emocji jest system sygnałów, który nigdy nie jest
wyłączony. Zawsze jest gotowy do natychmiastowej transmisji każdej z odczu-
wanych przez nas emocji. Pomyśl tylko, jak wyglądałoby życie, gdyby istniał jakiś
przełącznik, dzięki któremu moglibyśmy ten system wyłączyć do momentu, kiedy
znów zechcemy go uruchomić. Na pewno uczyniłoby to niemożliwą opiekę nad
dziećmi. Gdyby system był wyłączony, skąd mielibyśmy wiedzieć, co robić i kiedy
to robić? J a k o rodzice starszych dzieci, czy chcielibyśmy być postawieni w sytu-
acji, kiedy musimy j e prosić o włączenie tej emocjonalnej sygnalizacji? Stałoby się
to centralnym zagadnieniem w przyjaźni, w zalotach, a nawet w pracy: „Czy
twoja sygnalizacja emocjonalna jest włączona czy wyłączona?". Kto chciałby spę-
dzać z nami czas, poza osobami, z którymi utrzymujemy najbardziej trywialne
kontakty, jak w przypadku człowieka sprzedającego nam-poranną gazetę, gdy-
byśmy pozbawili ludzi informacji na t e m a t tego, j a k się czujemy?
Na szczęście nie m a m y takiego wyboru, a choć jesteśmy zdolni do tłumienia
naszych sygnałów emocjonalnych, rzadko udaje się n a m osiągnąć biegłość w ich
hamowaniu. Oczywiście pewne osoby mają większe zdolności do tłumienia albo
nawet eliminacji wszelkich śladów emocji, które przeżywają. Nie j e s t pewne,
czy powodem tego jest fakt, że ludzie ci doświadczają emocji w mniej inten-
sywny sposób, czy też dysponują oni nadzwyczajną zdolnością do gaszenia wszel-
kich śladów uczuć, które ich nawiedzają. J o h n G o t t m a n i Robert Levenson
odkryli, że mężczyźni, którzy odgradzają się m u r e m , okazując bardzo niewiele
z tego, co czują, kiedy ich żony wyrażają gniew, na poziomie fizjologicznym
doświadczają tych emocji w bardzo intensywny sposób 3 . Odgradzanie się mu-
rem może być samo w sobie emocjonalnym sygnałem, świadczącym o tym, że
człowiek stoi w obliczu przeważającej siły i jest niezdolny albo nie chce zajmować
się stojącym przed nim problemem. Mimo że to nie j a przeprowadziłem te ba-
dania, spodziewam się, że uważne spojrzenie na to zagadnienie doprowadziłoby
nas do odkrycia, że przed odgrodzeniem się od otoczenia, albo kiedy już to
n a s t ą p i , s u b t e l n e f o r m y ekspresji wyrażanych twarzą i głosem zdradziłyby
strach i gniew.
Sygnały emocji pojawiają się prawie natychmiast po ich aktywacji. Na przy-
kład, kiedy jesteśmy smutni, nasze głosy automatycznie obniżają się i stają się
bardziej miękkie, a wewnętrzne kąciki naszych brwi zostają uniesione do góry.
Jeśli emocja zaczyna się powoli, przybierając na sile w ciągu kilku sekund, sy-
gnały mogą się robić coraz silniejsze albo możemy zaobserwować serię sygnałów
w formie gwałtownej sekwencji. Sygnały pokazują wyraźnie początek emocji,
a w mniejszym stopniu również j e j zakończenie. Dopóki emocja trwa, będzie się
przyczyniać do zabarwienia głosu, ale mniej pewne jest, czy n a s t ą p i również
zmiana wyrazu twarzy. Możemy ocenić, kiedy dany człowiek nie jest już od wpły-
wem d a n e j emocji, ponieważ nie słychać j e j j u ż w j e g o głosie i nie widzimy
na j e g o twarzy odpowiedniej ekspresji albo słyszymy i widzimy j u ż ekspresje
typowe dla kolejnej aktywowanej emocji.
W a ż n e j e s t , żeby p a m i ę t a ć , iż sygnały e m o c j o n a l n e nie mówią n a m nic
o swoim źródle. Możemy wiedzieć, że ktoś jest rozgniewany, nie wiedząc jed-
nocześnie, jaki jest tego powód. Może chodzić o gniew skierowany pod naszym
adresem, gniew skierowany przez tę osobę na samą siebie albo gniew spowodo-
wany czymś, co d a n a osoba właśnie sobie przypomniała, a co nie m a z n a m i
najmniejszego związku. Czasem możemy to wywnioskować dzięki naszej zna-
jomości bezpośredniego kontekstu. Przypuśćmy, że miałabyś powiedzieć do
swojego syna: ,Jasiu, nie możesz dzisiaj pójść ze swoimi przyjaciółmi do kina.
Musisz zostać w domu i zająć się swoim młodszym bratem, ponieważ opiekunka
odwołała swój przyjazd, a twój ojciec i j a musimy iść na przyjęcie". Jeśli J a ś wy-
gląda na rozgniewanego, to prawdopodobnie jest tak dlatego, że zepsułaś jego
plany, i myślisz, że Twoje plany na wieczór są ważniejsze od jego planów. Ist-
nieje j e d n a k również możliwość, że J a ś jest zły na siebie, za to, że tak mu zale-
żało na tym jego wyjściu i za to, że czuje takie rozczarowanie. Nie jest to szcze-
gólnie prawdopodobne, ale nie m o ż n a tego wykluczyć.
Musimy unikać błędu Otella4. Przypominacie sobie, że w sztuce Szekspira
Otello oskarża swoją żonę Desdemonę o miłość do Kasja. Każe j e j się przyznać,
skoro i tak z a m i e r z a ją zabić za j e j zdradę. D e s d e m o n a prosi O t e l l a , żeby
wezwał Kasja, by ten potwierdził j e j niewinność. O t e l l o odpowiada, że Kasja
kazał zabić j u ż wcześniej. Desdemona uświadamia sobie, że nie będzie w stanie
udowodnić swojej niewinności i że O t e l l o j ą zabije.
DESDEMONA: Biada n a m , on został zdradzony, a j a zgubiona!
OTELLO: Precz, ladacznico! Śmiesz go opłakiwać, p a t r z ą c mi w twarz?
DESDEMONA: W y g n a j mnie panie, ale mnie nie zabijaj!
OTELLO: G i ń , l a d a c z n i c o !
1
T o poważny p r o b l e m w przypadku każdej m e t o d y wykrywania kłamstw. Poligrafowie
próbują zredukować strach niewinnych osób przed niesłusznym o s k a r ż e n i e m poprzez
z a p e w n i e n i e ich o d o k ł a d n o ś c i maszyny, ale p o n i e w a ż nie j e s t o n a t a k n a p r a w d ę
b a r d z o d o k ł a d n a i coraz więcej osób zdaje sobie z tego sprawę, zarówno niewinne, jak
i w i n n e osoby m o g ą p r z e j a w i a ć taki s a m s t r a c h .
rozdrażnienia do furii, może też obejmować kilka typów, takich jak: ponury
ęniew, gniew pełen urazy, pełen wzburzenia, zimny gniew itp. Wariacje wzglę-
dem intensywności w obrębie każdej emocji odznaczają się wyraźnie na twarzy,
a l e nie przeprowadzono jeszcze badań, które mogłyby ustalić, czy różne typy
wchodzące w skład danej emocji też charakteryzują się wyjątkowymi ekspre-
sjami mimicznymi.
Częstym podejściem w dzisiejszej nauce jest wrzucanie gniewu, strachu,
obrzydzenia, smutku i pogardy do jednego worka — j a k o emocji negatywnych
— i kontrastowanie ich z pozytywnymi emocjami. Ponieważ zaskoczenie może
być zarówno pozytywne, j a k i negatywne, zazwyczaj jest ignorowane. Z tak
prostą dychotomią wiążą się dwa problemy. Po pierwsze, nie uwzględnia ona
bardzo ważnych różnic pomiędzy tzw. emocjami negatywnymi: pod względem
uruchamiających j e czynników spustowych, pod względem uczuć, które im
towarzyszą, pod względem tego, do jakich słów i działań nas popychają, pod
względem sygnałów mimicznych i wokalnych oraz pod względem prawdopo-
dobnych reakcji, j a k i e kierują pod naszym a d r e s e m inni ludzie. Kolejny pro-
blem leży w tym, że nawet te tzw. negatywne emocje nie zawsze są doświadcza-
ne jako nieprzyjemne. Dla niektórych ludzi kłótnia w gniewie jest przyjemnym
przeżyciem, a wielu osobom przyjemność sprawia możliwość wypłakania się,
kiedy oglądają smutny film, żeby wskazać tylko dwa przykłady. Z drugiej strony
rozbawienie, d o m n i e m a n e pozytywne uczucie, może być o k r u t n e , kiedy wią-
że się z wyśmiewaniem. Sądzę, że powinniśmy przebadać szczegóły każdego
epizodu e m o c j o n a l n e g o , z a n i m b ę d z i e m y w stanie powiedzieć, czy j e s t on
przyjemny, czy nieprzyjemny dla zaangażowanej w niego osoby.
Określenie szczęście jest problematyczne, ponieważ tak j a k nieszczęście nie
jest ono wystarczająco konkretne. J a k zobaczymy w rozdziale 9., istnieje wiele
różnych emocji szczęścia. Na przykład rozbawienie i ulga to bardzo odmien-
ne doświadczenia szczęścia, różniące się od siebie tak samo, j a k strach i gniew.
Emocje szczęścia nie mają odrębnych ekspresji mimicznych, wszystkie dzielą
u ś m i e c h n i ę t ą twarz. Różne typy szczęścia m o ż n a zidentyfikować, p o z n a j ą c
przebieg czasowy danej ekspresji mimicznej, ale pierwotnym systemem sygna-
lizacyjnym dla emocji szczęścia nie jest twarz, tylko głos.
Głos to kolejny system sygnalizacyjny emocji, równie ważny j a k ekspresje
mimiczne, ale różniący się od nich na szereg interesujących sposobów 5 . Twarz
jest zawsze widoczna, chyba że człowiek się oddali albo kultura nakazuje no-
szenie maski lub welonu, co jest coraz rzadsze. Głos to j e d n a k nieciągły system
komunikacji, który da się zależnie od woli całkowicie wyłączać. Nie możemy
całkowicie ukryć naszych twarzy, m i m o że pragnienie uczynienia tego może
częściowo wyjaśniać, dlaczego ludzie często wolą skorzystać z telefonu zamiast
utrzymywać komunikację twarzą w twarz (telefon daje oczywiście również inne
korzyści: nie trzeba się stosownie ubierać, w trakcie słuchania drugiej osoby
można jednocześnie robić inne rzeczy itd.). E-mail zapewnia jeszcze inne ko-
rzyści:, nie trzeba nawet słuchać ani być słuchanym, nie m a ryzyka, że głos
zdradzi emocje, nie m a możliwości natychmiastowej odpowiedzi albo protestu.
Niektórzy ludzie próbują zapewnić sobie te korzyści dzwoniąc, kiedy sądzą, że
rozmówcy nie ma w domu, dzięki czemu będą mogli nagrać wiadomość na au-
tomatycznej sekretarce, ale zawsze jest ryzyko, że j e d n a k rozmówca odbierze.
Choć sądzę, że Silvan Tomkins miał rację, twierdząc, że istnieje impuls do
emisji dźwięku zawsze, kiedy dojdzie do wzbudzenia emocji — i jest to inny
dźwięk dla każdej emocji — ludzie mogą te dźwięki z łatwością stłumić. Ale kiedy
ktoś zacznie mówić, t r u d n o j e s t u s u n ą ć z głosu sygnały przeżywanych uczuć.
Bardzo niewielu z nas potrafi p r z e k o n u j ą c o symulować dźwięki odpowia-
d a j ą c e emocjom, kiedy ich nie odczuwamy. W y m a g a to aktorskich talentów,
a aktorom często udaje się pokazać w trakcie występu przekonującą grę głosem
dzięki t e m u , że wzbudzają w sobie właśnie k o n k r e t n ą emocję, w s p o m i n a j ą c
w tym celu jakieś minione wydarzenie ze swojego życia. Z drugiej strony łatwiej
jest zrobić nieszczerą minę, a moje badania pokazują, że takie miny są w stanie
zwieść większość osób, które nie praktykowały identyfikacji ekspresji mimicz-
nych 6 . Głos rzadko przekazuje fałszywe k o m u n i k a t y emocjonalne, choć jeśli
ktoś w ogóle nie mówi, nie przekazuje po prostu żadnych komunikatów. Twarz
przekazuje fałszywe komunikaty emocjonalne częściej niż głos, ale za to nigdy
nie można j e j całkiem wyłączyć. Nawet kiedy tylko słuchamy, a sami nic nie
mówimy, można po nas poznać d r o b n e oznaki ekspresji.
O s t a t n i a różnica między sygnałami mimicznymi a wokalnymi polega na
tym, że głos przykuwa naszą uwagę nawet wtedy, kiedy ignorujemy osobę, która
wysyła takie sygnały, n a t o m i a s t jeśli chcemy wychwycić ekspresje mimiczne,
musimy skupić naszą uwagę na d a n e j osobie. Gdyby nie istniały wokalne sy-
gnały emocji, gdyby tylko twarz sygnalizowała, kiedy odczuwamy j a k ą ś emocję,
opiekunowie podejmowaliby poważne ryzyko z każdym spuszczeniem z oczu
swoich małych podopiecznych. J a k i e ż to byłoby męczące ciągle musieć kon-
trolować wzrokowo, w j a k i m stanie emocjonalnym jest dziecko. Na szczęście
krzyk dziecka wyrażający głód, ból, gniew, strach albo rądość może przykuć
uwagę opiekuna pozostającego całkowicie poza zasięgiem wzroku, a to daje m u
opcję zwaną w języku informatyków wielozadaniowością, czyli możliwość zaj-
mowania się różnymi rzeczami w innych miejscach dopóty, dopóki pozostają
w zasięgu głosu dziecka.
Z racji znaczenia głosu jest czymś godnym pożałowania, że wiemy tak mało
o tym, w jaki sposób służy on przekazywaniu sygnałów emocji, p r z y n a j m n i e j
w porównaniu z sygnalizacją mimiczną. Mój kolega i od czasu do czasu p a r t n e r
w badaniach Klaus Scherer jest j e d n y m z najważniejszych naukowców zajmu-
jących się analizowaniem głosu i emocji. J e g o b a d a n i a wykazały, że wokalne
sygnały emocji są, podobnie jak mimiczne, uniwersalne 7 . Scherer próbował rów-
nież określić, jakie zmiany w sygnałach wokalnych odpowiadają każdej emocji.
Nie m a w tym temacie tak wiele do zaprezentowania j a k w przypadku twarzy,
częściowo dlatego, że nie przeprowadzono w tym obszarze równie wielu badań.
Poza tym t r u d n o jest opisać dźwięki poszczególnych emocji w taki sposób, by
można to było praktycznie wykorzystać. Może to wymagać usłyszenia głosu, tak
jak najlepszym sposobem na wyjaśnienie mimicznych wskaźników emocji jest
pokazanie fotografii, filmów albo wideo. Dla większości ludzi łatwiejsza jest
poza tym wizualizacja sygnału mimicznego na podstawie werbalnego opisu niż
wyobrażenie sobie na tej samej podstawie brzmienia dźwięku. W kolejnych roz-
działach opisuję odkrycia z obszaru wokalnych sygnałów emocji, a także pokazuję
zdjęcia przedstawiające różne ekspresje mimiczne odpowiadające każdej emocji.
Poza sygnałami mimicznymi i wokalnymi istnieją również impulsy emocjo-
nalne pobudzające do fizycznego działania, które również można rozpoznać.
J e s t e m przekonany, że są one tak samo uniwersalne, j a k ekspresje mimiczne
i wokalne, choć przeprowadzono na ten t e m a t niewiele badań. Opiszę j e t u t a j
pokrótce, ponieważ nie są one tak znane. W przypadku gniewu, a także przy
pewnych f o r m a c h radości pojawia się impuls zbliżania się w stronę czynnika
spustowego. W przypadku strachu pojawia się impuls nakazujący zamarcie
w b e z r u c h u , żeby u n i k n ą ć wykrycia, a jeśli to niemożliwe, to żeby u n i k n ą ć
skrzywdzenia. Istnieje też podobny impuls w przypadku obrzydzenia, ale sądzę,
że nie jest on tak silny. Wydaje się, że w tym przypadku chodzi nie tyle o od-
dalenie się, co o pozbycie się budzącego obrzydzenie obiektu. Ludzie mogą się
na przykład odwrócić, jeśli to, co budzi ich obrzydzenie, m a c h a r a k t e r wizu-
alny. Jeśli zaś chodzi o bodziec smakowy albo zapachowy, może pojawić się
odruch wykrztuśny albo nawet wymiotny.
W przypadku smutku, ale już nie w razie udręki, następuje u t r a t a ogólnego
napięcia mięśniowego, postawa ciała zapada się w r a m a c h wycofania, bez żad-
nej akcji. W przypadku pogardy pojawia się impuls każący spoglądać w dół na
obiekt tego uczucia. W przypadku zaskoczenia, a także przy podziwie, mamy do
czynienia z uwagą zafiksowaną na obiekcie tych emocji. W przypadku ulgi po-
jawia się rozluźnienie postawy ciała. W sferze przyjemnych doznań dotykowych
pojawia się ruch w stronę źródła stymulacji, choć może się on ograniczać jedy-
nie do skierowania na to spojrzenia. Oglądanie sportowców pokonujących trud-
ności i zdobywających w ten sposób punkty sugeruje, że może istnieć impuls do
działania, często a n g a ż u j ą c y ręce, występujący w tych m o m e n t a c h , kiedy jest
się d u m n y m z jakiegoś osiągnięcia. Śmiech towarzyszący często intensywnemu
rozbawieniu wywołuje powtarzające się ruchy ciała oraz wynikające z tego śmie-
chu spazmy.
Żaden z tych impulsów do działania 8 nie byłby technicznie zakwalifikowany
jako sygnał, ponieważ nie zostały one wypracowane w toku ewolucji konkretnie
z myślą o jasnym przekazywaniu informacji. Opisałem j e tutaj, ponieważ mogą
nas one informować, z jaką emocją m a m y do czynienia. Nie podlegają one kon-
troli woli, tak samo j a k sygnały mimiczne i wokalne, ale można j e prawdopo-
dobnie dużo łatwiej zablokować. Tak j a k sygnały mimiczne i wokalne są uni-
wersalne i aprioryczne w tym sensie, że nie m u s i m y się ich uczyć.
Wszystkie nasze pozostałe działania podejmowane, kiedy j e s t e ś m y pod
wpływem emocji, są wyuczone, nie zaś wrodzone, więc z dużym prawdopodo-
bieństwem mogą być specyficzne dla d a n e j kultury albo dla k o n k r e t n e j j e d -
nostki. Te wyuczone formy aktywności, wśród których mamy zarówno działania
fizyczne, j a k i wypowiadane słowa, są p r o d u k t e m naszych ciągłych doświad-
czeń z całego życia (oraz oszacowań), mówiących nam, co się sprawdza, kiedy
musimy sobie radzić z czynnikami odpowiadającymi za genezę emocji oraz ze
zdarzeniami zachodzącymi w trakcie epizodu emocjonalnego. J e s t n a m łatwiej
i szybciej przyswoić sobie działania spójne z naszymi wrodzonymi, automatycz-
nymi zachowaniami emocjonalnymi. Przykładowo: na okoliczność strachu ła-
twiej byłoby n a m przyswoić sobie wzorzec działania zakładający dosłowne albo
metaforyczne wycofanie się, niż taki, który zakłada atak. Ale dla każdej emocji
może zostać ukształtowany dowolny wzorzec działania. Kiedy go już zaś sobie
przyswoimy, wzorzec taki działa automatycznie, tak jakby był wrodzony.
Możemy z premedytacją interweniować, przezwyciężając albo z a s t ę p u j ą c
nasze odruchy i impulsy całkiem innymi działaniami, albo nawet powstrzy-
m u j ą c się od działania. T a k a interwencja również może zachodzić automa-
tycznie, kiedy kieruje nią wyuczony nawyk, a nie świadoma decyzja. Mężczyzna
odgradzający się m u r e m może postępować w ten sposób bez chwili zastano-
wienia, bez świadomej decyzji. Tak czy siak, niezależnie od tego, czy m a m y do
czynienia ze świadomym wyborem, czy z dobrze zakorzenionym nawykiem, in-
terwencja w sferę ekspresji mimicznych i działań może wymagać walki, jeśli
t r a f i m y na bardzo intensywną emocję. Dla większości ludzi łatwiejsze będzie
zapobieżenie d a n e m u działaniu niż zupełne usunięcie najmniejszych śladów
emocji ze swojej twarzy albo z głosu. Sądzę, że dzieje się tak dlatego, że m a m y
tak doskonałą dowolną kontrolę nad mięśniami ciała (szkieletowymi), bez któ-
rych nie moglibyśmy zaangażować się w te wszystkie złożone i wymagające
wprawy czynności, jakie są konieczne dla naszego przetrwania. I rzeczywiście,
m a m y dużo lepszą kontrolę nad m i ę ś n i a m i naszego ciała i nad naszymi sło-
wami niż nad mięśniami twarzy i nad ustawieniem a p a r a t u głosowego.
To, że jakieś nasze działanie nie jest zależne od naszej woli i że kieruje nim
automatyczna ewaluacja niepoddająca się świadomym rozważaniom, nie ozna-
cza, że jest ono produktem naszej ewolucji i jest uniwersalne. Nawyki są wy-
uczone i działają automatycznie, często poza naszą świadomością. Aby zrozu-
mieć kaskadę zmian, j a k a zachodzi podczas epizodu emocjonalnego, musimy
pamiętać, że początkowa sekunda albo dwie zakładają kombinację zarówno
wrodzonej ekspresji mimicznej i wokalnej, j a k i wrodzonych oraz wyuczonych
działań, a także inne niewidoczne i niesłyszalne zmiany.
Do tej pory opisywałem to, co sam zaobserwowałem, słyszałem albo widzia-
łem, kiedy ktoś poddał się wpływowi emocji. Istnieje zestaw wewnętrznych
zmian fizjologicznych, które również prowadzą do pewnych widocznych i sły-
szalnych sygnałów komunikujących n a m , co się dzieje. Robert Levenson i j a
badaliśmy pewne zmiany w autonomicznym układzie nerwowym (AUN), które za-
chodzą w trakcie przeżywania emocji, takie jak: pocenie się, które możemy cza-
sem zobaczyć albo poczuć, oddychanie, które możemy usłyszeć, oraz akcję serca
i t e m p e r a t u r ę skóry, które są widoczne. Nasze odkrycia różnych wzorców ak-
tywności AUN dla każdej emocji, jaką przebadaliśmy, wspierają też mój wcze-
śniejszy opis tego, co przedstawiłem j a k o działania aprioryczne. Przykładowo:
zarówno w przypadku gniewu, jak i strachu tętno wzrasta, przygotowując czło-
wieka do poruszania się. W przypadku gniewu wzrasta napływ krwi do r ą k ,
dzięki czemu stają się ciepłe i są gotowe do uderzeń albo innych działań wobec
obiektu gniewu. W przypadku strachu zwiększa się napływ krwi do nóg, przez co
ręce stają się chłodniejsze, a mięśnie nóg przygotowują się do ucieczki 9 . Pocenie
nasila się tak w przypadku gniewu, j a k i strachu, szczególnie jeśli te uczucia są
intensywne. Szybkość oddychania wzrasta w przypadku strachu, gniewu i udręki,
a z innym rodzajem oddechu — z westchnieniem — m a m y do czynienia w przy-
padku ulgi (jeszcze innym całkiem widocznym znakiem jest rumieniec, ale dys-
kusję na ten t e m a t odkładam do rozdziału „Konkluzje" na końcu tej książki).
A teraz odejdźmy od zewnętrznych zachowań — sygnałów, działań, oznak
zmian w A U N — by zająć się zmianami wewnętrznymi, których nie można ani
zobaczyć, ani usłyszeć. Nie ma niestety zbyt wielu badań dotyczących zagad-
nienia, w j a k i m stopniu samo myślenie podlega z m i a n o m z chwili na chwilę
w trakcie epizodu emocjonalnego, ale nie m a m wątpliwości, że zachodzą wtedy
głębokie zmiany w naszej interpretacji świata. Są znane badania pokazujące,
że wspomnienia związane z odczuwanymi przez nas emocjami u d a j e się wy-
dobyć z pamięci, nawet te, które nie są łatwe do przypomnienia, kiedy nie prze-
żywamy k o n k r e t n e j emocji 10 . A co najważniejsze, oceniamy to, co się dzieje,
w sposób, który jest spójny z doświadczanym uczuciem, przez co j e z a r a z e m
usprawiedliwiamy i podtrzymujemy. Tworzą się oczekiwania, powstają sądy,
których zadaniem jest zazwyczaj podtrzymywanie, a nie zmniejszanie odczuwa-
nej emocji.
Inny zestaw wewnętrznych zmian zachodzących w razie uruchomienia emo-
cji sprowadza się do prób regulowania zachowania emocjonalnego. Tradycyjne
podejście głosi, że regulacja emocji następuje po j e j aktywacji, a n i e j e d n o c z e -
śnie z nią. Oczywiście, świadome próby kontroli emocji są podejmowane już po
tym, j a k się ona rozpocznie i zostanie z a r e j e s t r o w a n a przez świadomość, ale
mój kolega, a czasem również współpracownik w badaniach, Richard Davidson
sugeruje, że regulacja zachodzi także jednocześnie z wszystkimi innymi zmia-
nami emocjonalnymi — sygnalizacją, z m i a n a m i w myśleniu i z impulsami do
d z i a ł a n i a " . Choć nie jest to j e d n o z n a c z n i e ustalone, sądzę, że Davidson m a
rację: istnieje początkowy, pozostający poza kontrolą woli etap regulacji, który
zostaje aktywowany jednocześnie z wszystkimi innymi zmianami emocjonal-
nymi i jest w nie wpleciony. J e d n a k Davidson nie napisał jeszcze nigdzie wy-
raźnie, jakie procesy wchodzą tu w grę ani w jaki sposób są one kształtowane 1 2 .
W nadchodzącej dekadzie dowiemy się na ten t e m a t dużo więcej.
T e n inicjalny wzorzec regulacji jest, moim zdaniem, oparty na procesach
uczenia się, prawdopodobnie na procesach wczesnego uczenia się społecznego,
i potencjalnie jest podatny na modyfikacje. Może on współdecydować, jak szyb-
ko d a n a osoba uświadamia sobie doświadczanie danej emocji, a kiedy jest już
tego świadoma, czy łatwo potrafi rozpoznać albo nazwać swój stan emocjonalny
oraz czy dochodzi do natychmiastowej próby z a h a m o w a n i a działania, czy też
odwrotnie — m a m y do czynienia z rozkoszowaniem się impulsywnymi dzia-
łaniami. Trzeba przyznać, że nie wiemy o tym inicjalnym wzorcu regulacyjnym
zbyt wiele, ale wydaje się, że kiedy j u ż rozpocznie się proces uczenia się, emo-
cje nie mogą być zupełnie nieuregulowane, a uczenie się rozpoczyna się j u ż we
wczesnym dzieciństwie. Takie wzorce regulacyjne są pewnie tak dobrze wyuczo-
ne, że działają poza kontrolą woli i są odporne na zmiany. J a k bardzo odporne,
tego nie wiemy, ale jeśli da się j e w ogóle jakoś zmienić, byłaby to n a p r a w d ę
niezła szansa modyfikacji życia emocjonalnego.
Rozważmy przez m o m e n t przypadek osoby, która jest skrajnie niepodatna
na emocje i tak ograniczona w swoich reakcjach emocjonalnych, że nie m a sa-
tysfakcji z życia i chciałaby s t a ć się b a r d z i e j wrażliwa n a e m o c j e . J e d n y m
z wyjaśnień takiego b e z b a r w n e g o życia e m o c j o n a l n e g o j e s t t e m p e r a m e n t ,
genetycznie określone usposobienie emocjonalne. Ale jeśli regulacja emocji
jest wyuczona na bardzo wczesnym etapie życia, to być może człowiek ten ma
za sobą takiego rodzaju doświadczenia, że doprowadziły go one do przesadnej
kontroli własnych emocji. Być może był karany, poniżany albo ignorowany za
najmniejszą oznakę uczuć. Jeśli jego zachowanie spowodowane jest wyuczoną
regulacją, to istniałaby możliwość zmiany jego reakcji. Jeśli zaś przyczyna tkwi
we wrodzonym temperamencie, szansa na zmianę nie jest zbyt wielka. Istnienie
takich inicjalnych wzorców regulacji wskazywałoby na niezwykłą ważność in-
terakcji niemowlaka i dziecka z innymi w kształtowaniu jego późniejszego in-
dywidualnego życia emocjonalnego, co byłoby zgodne z wielu innymi bada-
niami na ten temat 1 3 oraz z podstawowymi założeniami psychoanalizy.
Kiedy jesteśmy pod wpływem emocji, w ułamku sekundy zachodzi kaskada
zmian, bez naszego wyboru ani natychmiastowej świadomości kwestii takich
jak: sygnały emocjonalne w twarzy i w głosie, działania aprioryczne, działania
wyuczone, aktywność autonomicznego układu nerwowego, która reguluje nasz
organizm, wzorce regulacyjne nieustannie modyfikujące nasze zachowanie,
odzyskiwanie znaczących wspomnień i oczekiwań oraz sposoby i n t e r p r e t a c j i
zdarzeń, jakie zachodzą w nas samych oraz w otaczającym nas świecie § . Zmiany
te są niezależne od naszej woli, nie zależą od naszego wyboru. Psycholog Ro-
bert Zajonc nazywa je nieuniknionymiH. Uświadamiając j e sobie, a zwykle dzieje
się to w którymś momencie przed zakończeniem epizodu emocjonalnego, do-
stajemy szansę na wybór, czy chcemy wtrącić się w ich działanie. Z a n i m wy-
jaśnię, co składa się na taką świadomość i jakie kroki możemy podjąć, żeby ją
podnieść, musimy zająć się jeszcze j e d n y m aspektem procesu emocjonalnego
— co stoi za całym tym przedstawieniem, co generuje tę kaskadę nieuniknio-
nych działań emocjonalnych.
To, że tak wiele reakcji — różnych dla poszczególnych emocji i do pewnego
stopnia identycznych dla wszystkich ludzi — zaczyna się tak wcześnie, mówi
nam coś o mechanizmach w mózgu, które organizują nasze reakcje emocjo-
nalne i nimi kierują. C e n t r a l n e m e c h a n i z m y kierujące naszymi reakcjami
e m o c j o n a l n y m i są u r u c h a m i a n e przez a u t o m a t y c z n ą ewaluację, omówioną
w rozdziale 2. Te centralne mechanizmy muszą ukrywać zestaw instrukcji, które
kierują tym, co robimy, i które odzwierciedlają adaptacje z naszej ewolucyjnej
przeszłości. Zrozumienie mojej teorii mówiącej, czym są te centralne mechani-
zmy i w jaki sposób funkcjonują, m a f u n d a m e n t a l n e znaczenie, jeśli chodzi o to,
jakie oczekiwania wobec ludzi pragnących regulować swoje zachowanie emo-
cjonalne są dopuszczalne oraz kiedy uzyskają oni świadomość swoich momen-
talnych doświadczeń emocjonalnych.
Tomkins zaproponował termin program afektywny, żeby nazwać ten odziedzi-
czony, centralny mechanizm, który kieruje naszym zachowaniem emocjonalnym.
Określenie program powstało z dwóch wyrazów: pro oznacza „przed", a graphein
„pisać", więc słowo „ p r o g r a m " odnosi się do m e c h a n i z m u , który m a g a z y n u j e
zapisaną albo, j a k w tym wypadku, odziedziczoną wcześniej informację. Mu-
siałoby istnieć wiele programów, różnych dla poszczególnych emocji. Programy
afektywne są, tak jak emocjonalne bazy danych, metaforą, ponieważ nie wierzę,
by w mózgu funkcjonowało coś w rodzaju p r o g r a m u komputerowego, ani nie
sugeruję, że tylko j e d e n obszar mózgu jest zaangażowany w kierowanie emo-
cjami. Wiemy już, że za generowanie zachowania emocjonalnego odpowiadają
liczne obszary mózgu, ale dopóki nie dowiemy się więcej o mózgu i emocjach,
metafory mogą być n a m pomocne w zrozumieniu naszych uczuć 15 .
Skoro programy afektywne kontrolują nasze zachowanie emocjonalne, lep-
sze poznanie mechanizmu ich działania może n a m pomóc w jego kontrolowa-
niu. Zoolog Ernst Mayr dokonał rozróżnienia między otwartymi a zamkniętymi
• Możemy spróbować ponownej oceny tego, co się dzieje; jeśli się nam to uda,
zachowanie emocjonalne szybko się skończy i może się pojawić inna, bardziej
adekwatna emocja albo, jeśli nasza początkowa reakcja była właściwa, mo-
żemy uzyskać j e j potwierdzenie; problem z ponowną oceną polega na tym,
że okres oderwania skłania nas do odrzucania informacji — ukrytych w nas
samych — które mogłyby zaprzeczyć naszej emocji. Ponowna ocena jest
łatwiejsza, kiedy okres oderwania dobiegnie końca.
M .
Moje bardzo ograniczone doświadczenia z medytacją oraz moja osobista wiedza na
t e m a t pewnej liczby przyjaciół i kolegów, którzy m a j ą za sobą ogromną ilość praktyki
medytacyjnej, przekonały mnie, że to jest inny sposób na osiągnięcie takiego właśnie
wsłuchania. W trakcie badań, które właśnie rozpoczynam, dowiem się więcej na t e m a t
tego, jak się to odbywa, oraz u d o k u m e n t u j ę wynikające z praktyk zmiany.
• Nawet jeśli nie potrafimy dokonać ponownej oceny tego, co się dzieje, i wciąż
jesteśmy przekonani, że nasze uczucia są uzasadnione, możemy podjąć decy-
zję o zatrzymaniu swoich działań, a w ciągu kilku sekund możemy wstrzymać
swoją wypowiedź albo przynajmniej zapobiec całkowitemu przejęciu kontroli
przez nasze emocje. Możemy spróbować dokonać redukcji sygnałów, j a k i e
wysyłamy twarzą i głosem, stawić opór wszelkim impulsom do działania oraz
ocenzurować swoje wypowiedzi. Świadoma kontrola nieświadomych za-
chowań napędzanych naszymi emocjami nie jest łatwa, szczególnie jeśli od-
czucie emocji jest bardzo intensywne. Możliwe jest j e d n a k wstrzymanie
wypowiedzi i działań, co przychodzi łatwiej niż całkowite usunięcie ze swo-
jego głosu i z twarzy wszelkich śladów emocji. T o właśnie wsłuchanie, świa-
domość, że j e s t e ś m y pod wpływem emocji, może powstrzymać ludzi przed
u t r a t ą kontroli nad tym, co mówią i co robią, przed działaniami, których
później przyszłoby im żałować.
Rozważmy jak się to odbywa, przyglądając się kolejnemu przykładowi, tym ra-
zem wziętemu z mojego życia. Moja żona, Mary Ann, wyjechała na cztery dni
na konferencję do Waszyngtonu. W trakcie naszej wieczornej rozmowy telefo-
nicznej w piątek powiedziałem jej, że w sobotę zamierzam zjeść obiad z kolegą,
a potem będę z nim pracował aż do późna w nocy. O godzinie, o której spodzie-
wałem się wrócić do d o m u , czyli około 11 w nocy, u niej byłaby j u ż d r u g a nad
r a n e m i żona zdążyłaby się j u ż położyć do snu. Ponieważ zapowiadało się, że
w sobotni wieczór nie będziemy mieć okazji do rozmowy, powiedziała, że za-
dzwoni do mnie w niedzielę rano.
M a r y A n n wie, że w s t a j ę wcześnie, nawet w niedzielę, a kiedy nie m a j e j
w domu, o godzinie ósmej zawsze siedzę j u ż przed k o m p u t e r e m . O dziewiątej
wciąż jeszcze nie o d e b r a ł e m od niej telefonu i zacząłem się niepokoić. U niej
było już o tej porze samo południe, więc dlaczego nie zadzwoniła? Do dziesiątej
uczucie zdążyło się j u ż przekształcić w gniew. U niej była j u ż pierwsza, więc
na pewno miała okazję, żeby zadzwonić. Dlaczego tego nie zrobiła? Czy była
skrępowana z powodu czegoś, co zrobiła poprzedniego wieczoru, a czego nie
chciała ujawnić? Nie podobały mi się te myśli, co tylko zwiększało mój gniew.
Gdyby zadzwoniła, nie zacząłbym ulegać zazdrości. Może zachorowała, a może
miała wypadek samochodowy? Z a c z ą ł e m czuć strach. Może powinienem za-
wiadomić waszyngtońską policję? Zona prawdopodobnie tylko zapomniała albo
była tak pochłonięta zwiedzaniem wszystkich muzeów — mówiła mi, że zamie-
rza się tym zająć w niedzielę — że nasze telefoniczne spotkanie wyleciało j e j
z głowy. J e j niedbalstwo ponownie wywołało we mnie gniew, który wyparł strach,
kiedy pomyślałem, że ona się bawi, a j a się tu martwię. Dlaczego miałbym być
zazdrosny? Dlaczego ona nie zadzwoniła?!
Gdybym był sprytniejszy, gdybym nauczył się j u ż lekcji, które omówiłem
w tej książce, mógłbym zacząć działania zapobiegawcze j u ż w sobotę wieczo-
rem albo w niedzielę rano. Wiedząc, że porzucenie przez kobietę jest wrażli-
wym czynnikiem spustowym (moja m a m a umarła, kiedy miałem czternaście lat),
mogłem się przygotować, żeby nie czuć się porzuconym, gdyby Mary Ann za-
pomniała zadzwonić. Przypomniałbym sobie, że żona nie znosi korzystać z telefo-
nu, szczególnie płatnego, więc pewnie zadzwoniłaby do mnie dopiero po powro-
cie do hotelu. Przypomniałbym też sobie, że przez dwadzieścia lat małżeństwa
Mary A n n pokazała, że m o ż n a j e j ufać, więc nie m a m powodów do zazdrości.
Przywołując w myślach wszystkie te fakty, mogłem z powodzeniem osłabić swoje
aktywatory emocji, żeby nie interpretować braku telefonu od żony w taki spo-
sób, który sprawił, że poczułem się porzucony, wściekły, zazdrosny albo zanie-
pokojony o nią, a także rozgniewany, że sprowadziła ona na mnie niepotrzeb-
nie wszystkie te uczucia.
Na takie użyteczne myślenie było już oczywiście za późno, należało to zrobić
z wyprzedzeniem, a nie w niedzielę rano. Po każdej kolejnej fali gniewu, stra-
chu albo zazdrości wpadałem w okres oderwania, podczas którego cała dostęp-
na mi wiedza mogąca załagodzić mój stan była poza moim zasięgiem. Emocje
zostały uruchomione i narastały z każdym kolejnym nawrotem w miarę upływu
czasu, a j a nie mogłem już sięgnąć do odpowiednich informacji na temat Mary
Ann ani na temat siebie samego. Miałem dostęp jedynie do tych danych, które
współgrały z odczuwanymi przeze mnie emocjami.
Byłem zdeterminowany, żeby nie pozwolić moim emocjom na przeszkodze-
nie mi w pracy. Choć mój gniew nie wypełniał nieprzerwanie czasu od ósmej
rano do pierwszej po południu, kiedy to w końcu o d e b r a ł e m telefon od żony
(u niej była czwarta), to za każdym razem, kiedy spojrzałem na zegarek i przy-
pominałem sobie, że Mary Ann wciąż jeszcze nie zadzwoniła, miał u mnie miej-
sce kolejny epizod silnych emocji. J e d n a k z racji długości tego czasu, m i a ł e m
też okazję, by wsłuchać się w swoje uczucia. Choć czułem, że mój gniew spo-
wodowany j e j bezmyślnym zapomnieniem o porannym telefonie, który mi obie-
cała, jest całkiem uzasadniony, uznałem, że lepiej będzie nie wyrażać go tele-
fonicznie, tylko poczekać, aż żona powróci do domu. W trakcie naszej rozmowy
mogłem wyłowić w swoim głosie ślady gniewu, ale udało mi się powstrzymać od
skarżenia się i od wypowiedzenia wszystkich tych oskarżeń, które tak bardzo
p r a g n ą ł e m z siebie wyrzucić. Nie była to szczególnie satysfakcjonująca rozmo-
wa i po kilku minutach zdecydowaliśmy się ją zakończyć, odnotowując na ko-
niec, że następnego wieczora Mary Ann wróci do hotelu dopiero późno w nocy.
Zastanowiłem się nad tym, co zaszło. C z u ł e m ulgę, że powstrzymałem się
od rzucania oskarżeniami, ale wiedziałem, że żona rozpoznała po tonie mo-
jego głosu, że j e s t e m z jakiegoś powodu rozgniewany. W kontrolowany sposób
powstrzymała się od wypytywania mnie o przyczynę. Okres oderwania dobiegł
końca, więc mogłem dokonać ponownej oceny całej sytuacji. Nie czułem j u ż
gniewu, tylko było mi trochę głupio z powodu wcześniejszej wściekłości. Nie
chcąc pozostawiać całej sprawy w zawieszeniu, kiedy i tak dzieliły nas tysiące
mil, a zobaczyć mieliśmy się dopiero za prawie dwa dni, zadzwoniłem do żony.
O d pierwszej konwersacji minęły może dwie minuty. Tym r a z e m nasza roz-
mowa była przyjemna i satysfakcjonująca. Kilka dni później zapytałem ją o ten
epizod, o którym ona zdążyła zapomnieć. Mary Ann potwierdziła, że zdała so-
bie sprawę z mojego gniewu, ale ponieważ sam nie poruszałem tego t e m a t u ,
ona również zdecydowała się tego nie czynić.
J e s t to przykład epizodu emocjonalnego, podczas którego jego uczestnik
żałuje swoich emocji. Zdarzają się też oczywiście inne przypadki, w których je-
steśmy bardzo zadowoleni ze swoich reakcji emocjonalnych. Skupmy się j e d -
nak na tym, czego możemy się nauczyć z tego epizodu, a co może mieć zasto-
sowanie również w innych sytuacjach, w których przychodzi n a m żałować tego,
jak zachowaliśmy się pod wpływem emocji. Pierwszym wnioskiem jest ważność
antycypacji tego, co może się wydarzyć, i zdawanie sobie sprawy z własnych
słabości. Mnie się to nie udało, więc nie mogłem szybko obejść całego proble-
mu; nie mogłem zmniejszyć prawdopodobieństwa, że dojdzie u mnie do importu
skryptu opisującego gniew z powodu porzucenia, co skończyło się wydłużeniem
okresu oderwania. Doświadczenie to nauczyło mnie na szczęście, że jest mało
prawdopodobne, bym za kolejnym r a z e m , kiedy M a r y Ann obieca zadzwonić,
a tego nie uczyni, zareagował gniewem. Kiedy wsłuchuję się w swoje emocje,
mogę wybrać p o w s t r z y m a n i e się od gniewu, ale jeśli j u ż wcześniej w p a d n ę
w nastrój rozdrażnienia albo będę miał akurat wiele innych powodów do stresu,
może mi się to nie udać.
Analiza, jaką musimy wykonać, by osłabić czynnik spustowy, co do którego
możemy mieć podejrzenia, że zaraz wypali, składa się z dwóch części. J e d n a
część k o n c e n t r u j e się na nas samych, na tych e l e m e n t a c h naszego j a , które
s p r a w i a j ą , że r e a g u j e m y e m o c j o n a l n i e w sposób, k t ó r e g o później ż a ł u j e m y .
W podanym przykładzie była to moja diagnoza, że brak telefbnu aktywował
mój, nigdy nierozwiązany, żal do matki za to, że porzuciła tanie, kiedy u m a r ł a ,
który to żal importowałem do tej sytuacji. D r u g a część to próba poszerzenia
naszego pojmowania drugiej osoby. W podanym przykładzie chodziło tu o moją
inspekcję wszystkiego, co wiedziałem na t e m a t Mary Ann, a co mogłoby po-
wstrzymać j ą od zatelefonowania, czyli j e j niechęci do płatnych telefonów,
która nie miała nic wspólnego z porzuceniem.
Nie możemy od siebie wymagać niemożliwego, więc nie zawsze będziemy
w stanie przewidzieć i rozbroić swoje emocje, szczególnie w ich początkowej
fazie. Ale pogłębianie swoich zdolności do radzenia sobie ze swoimi emocjami
polega częściowo na rozwijaniu swoich umiejętności analizy i zrozumienia tego,
co się stało, j a k tylko d a n y epizod dobiegnie końca. Analiza ta powinna być
d o k o n a n a w takiej chwili, kiedy nie czujemy j u ż potrzeby uzasadnienia tego,
co zrobiliśmy. Takie analizy mogą n a m pomóc zachować czujność wobec tego,
czego musimy się strzec, oraz osłabić czynniki spustowe.
W poprzednim rozdziale zalecałem prowadzenie dziennika emocji, gdzie
byłyby odnotowywane te epizody, których żałujemy. Analiza takiego dziennika
może n a m pomóc nie tylko w identyfikacji przyczyn tych epizodów, ale i w okre-
śleniu, kiedy zachodzi prawdopodobieństwo ich ponownego zajścia, oraz w zro-
zumieniu, co możemy zrobić, żeby zmienić się w sposób zapobiegający ich na-
wrotom w przyszłości. Dobrze byłoby zapisywać w tym dzienniku również takie
epizody, podczas których udało się n a m zwyciężyć, kiedy zareagowaliśmy pra-
widłowo. Zapiski te będą n a m nie tylko dodawać otuchy, ale i pozwolą n a m na
zastanowienie się, dlaczego czasem udaje się nam odnieść sukces, a innym razem
ponosimy porażkę.
Częstą kwestią będzie zagadnienie, co robić, kiedy emocja została już akty-
wowana, a my jesteśmy w okresie oderwania, niezdolni do reinterpretacji tego,
co się dzieje. Jeśli jesteśmy wsłuchani, możemy spróbować powstrzymać się od
rozniecania tej emocji, h a m u j ą c jednocześnie wszelkie działania, które mogłyby
sprowokować u innych osób reakcje powodujące wzrost siły naszych uczuć. Gdy-
bym w rozmowie z żoną zaczął rzucać oskarżenia, Mary Ann mogłaby zarea-
gować defensywnie, wybuchając gniewem, co ponownie wzbudziłoby moją wście-
kłość, być może jeszcze silniejszą niż poprzednio. Doszedłem do przekonania,
że kontrola zachowania emocjonalnego, niezależnie od tego, czy w grę wchodzi
strach, czy gniew, jest wyzwaniem, i to wyzwaniem, które prawie mnie cieszy,
mimo że nie zawsze reaguję na nie z powodzeniem. Ale kiedy odnoszę sukces,
m a m poczucie mistrzostwa, które daje mi wiele satysfakcji. Także i w tym przy-
padku uważam, że pomocne będą praktyka i myślenie o tym, co należy zrobić,
a także zachowanie samoświadomości podczas epizodu emocjonalnego.
Kontrola zachowania emocjonalnego nie zawsze się udaje. Kiedy wzbudzo-
na emocja jest bardzo silna, kiedy j e s t e ś m y w n a s t r o j u predysponującym nas
w kierunku j e j odczuwania, kiedy n a p o t k a n e zdarzenie jest bliskie j e d n e m u
z ewolucyjnych wątków emocjonalnych albo wcześnie przyswojonemu czynni-
kowi spustowemu, trudno będzie zastosować moje wskazówki. Ponadto, zależ-
nie od emocji, styl afektywny niektórych osób — które typowo bardzo szybko
ulegają intensywnym e m o c j o m — sprawi, że t r u d n o im będzie kontrolować
niektóre uczucia.
Fakt, że nie zawsze odniesiemy zwycięstwo, nie oznacza, iż nie możemy się
poprawić. Kluczem do tego jest lepsze zrozumienie samego siebie. Dzięki ana-
lizie własnych epizodów emocjonalnych po ich zakończeniu możemy zacząć
rozwijać w sobie nawyk wsłuchiwania się. Ucząc się koncentracji na tym, co od-
czuwamy, i p o z n a j ą c niektóre z wewnętrznych wskaźników, które sygnalizują
n a m r o d z a j odczuwanych emocji, z y s k u j e m y większą szansę n a s k u t e c z n e
m o n i t o r o w a n i e własnych uczuć. Rozwijanie naszej zdolności do wychwyty-
wania oznak świadczących o tym, jak inni ludzie reagują na nas emocjonalnie,
może uczulić nas na punkcie wsłuchania, które powinno cechować to, co robimy
i co czujemy, oraz pomoże n a m reagować na emocje innych osób we właściwy
sposób. Zaś poznawanie powszechnych czynników spustowych typowych dla
każdej emocji, zarówno tych, które dzielimy z innymi ludźmi, jak i tych, które są
szczególnie ważne albo wyjątkowe tylko dla nas, może n a m pomóc w przygoto-
waniach do emocjonalnych zdarzeń. Kolejne rozdziały dostarczają informacji na
t e m a t wszystkich tych zagadnień.
5
Smutek i udręka
T o n a j g o r s z y k o s z m a r k a ż d e g o rodzica. N a g l e , bez ż a d n e g o w y j a ś n i e n i a ,
znika Twój syn. Po kilku m i e s i ą c a c h słyszysz, że policja n a k r y ł a siatkę
homoseksualistów z a j m u j ą c y c h się m o r d e r s t w a m i na masową skalę, którzy
porywali, torturowali, a następnie zabijali młodych chłopców. Potem dowiadujesz
się, że w zbiorowym grobie odkryto i zidentyfikowano zwłoki Twojego syna.
Na ślad przestępstwa naprowadził policję siedemnastoletni E l m e r Wayne
Henley. Został on aresztowany za zastrzelenie swojego trzydziestotrzyletniego
przyjaciela, Deana Corlla, po trwającej całą noc imprezie, w trakcie której obaj
wdychali rozpuszczalnik. Henley twierdził, że należy do siatki seryjnych mor-
derców d o s t a r c z a j ą c e j Deanowi Corllowi młodych chłopców. Kiedy Henley
usłyszał od Corlla, że będzie j e g o kolejną ofiarą, zastrzelił go. Aresztowany
opowiedział policji o mordowaniu chłopców, co miało być „swego rodzaju przy-
sługą dla nich [rodziców]". Sądził, że rodzice powinni wiedzieć, co się stało z ich
synami. O d n a l e z i o n o ciała dwudziestu siedmiu ofiar.
Bettye Shirleyjest matką jednego z tych zamordowanych chłopców. J e j roz-
pacz jest porażająca, a udręka tak dokuczliwa, że samo spojrzenie na j e j twarz
może być ponad czyjeś siły. Można niemal usłyszeć szloch wyrywający się z jej ust
na naznaczonej głębokim nieszczęściem twarzy. Komunikaty sygnalizowane
twarzą i głosem powtarzają się, kiedy nie ma miejsca na próbę kontroli ekspresji.
Śmierć dziecka to uniwersalna przyczyna s m u t k u i udręki*. Być może nie
istnieje żadne inne zdarzenie, które mogłoby wywołać tak intensywne, powra-
cające i długotrwałe poczucie nieszczęścia. W roku 1967, kiedy prowadziłem
badania na Nowej Gwinei, poprosiłem członków plemienia Fore, żeby pokazali
mi, jak wyglądałyby ich twarze, gdyby dowiedzieli się o śmierci swojego dziecka.
Ich nagrane zachowania pokazują taką samą ekspresję mimiczną j a k u Bettye
Shirley, choć mniej intensywną, ponieważ ci ostatni mieli do czynienia z wy-
obrażeniem straty, a nie z j e j doświadczeniem.
Wyjątkiem byłyby sytuacje, kiedy dziecko cierpi na nieuleczalną chorobę albo, w nie-
których społecznościach, dziecko jest noworodkiem, którym rodzina nie może się zająć.
S m u t e k może być aktywowany
przez wiele rodzajów straty: odrzu-
cenie przez przyjaciela albo kochan-
ka, niskie poczucie własnej wartości
związane z niepowodzeniem w reali-
zacji przydzielonego zadania w miej-
scu pracy, u t r a t a uznania lub po-
chwały ze strony zwierzchnika, utrata
zdrowia, u t r a t a części ciała albo j a -
kiejś jego funkcji na skutek wypadku
albo choroby oraz, w przypadku nie-
których osób, utrata cennego przed-
m i o t u . J e s t wiele słów o p i s u j ą c y c h
doznanie smutku, np.: strapiony, roz-
czarowany, przybity, przygnębiony,
osowiały, zniechęcony, zrozpaczony,
zmartwiony, bezradny, nieszczęśliwy,
zatroskany.
Żadne z nich nie wydaje się wystarczająco silne, by opisać emocję m a l u j ą c ą
się na twarzy Bettye Shirley. Wally Friesen i j a zasugerowaliśmy, że uczucie
to ma dwa odrębne aspekty — smutek i udrękę 1 . W momentach udręki m a m y
do czynienia ze sprzeciwem, w przypadku smutku widzimy większą rezygnację
i brak nadziei. Z udręką często wiąże się aktywne zachowanie wobec straty.
Smutek jest bardziej pasywny. U d r ę k a wydaje się często bezcelowa, ponieważ
nie można nic zrobić, żeby odzyskać to, co zostało utracone. Na podstawie wy-
razu twarzy uchwyconego na zdjęciu nie możemy stwierdzić, czy Bettye od-
czuwa smutek, czy udrękę. Byłoby to bardziej widoczne, gdybyśmy przez kilka
sekund mogli obserwować j e j ekspresję, a także gdybyśmy słyszeli, co mówi,
i widzieli ruchy j e j ciała. Słuchanie j e j krzyku rozpaczy lub bólu byłoby oczy-
wiście przykrym przeżyciem, możemy bowiem odwrócić spojrzenie od twarzy,
ale nie uciekniemy przed dźwiękami emocji. Uczymy nasze dzieci powstrzy-
mywać n i e p r z y j e m n e dźwięki związane z niektórymi emocjami, szczególnie
okropne okrzyki rozpaczy i udręki.
S m u t e k to j e d n a z dłużej trwających emocji. Po okresie pełnej sprzeciwu
udręki przychodzi zazwyczaj e t a p pełnego rezygnacji smutku, podczas którego
człowiek czuje się całkowicie bezradny; następnie buntownicza udręka powraca,
jakby próbując odzyskać to, co zostało utracone, a po niej ponownie przycho-
dzi s m u t e k , za którym podąża udręka, itd. Kiedy uczucia są słabe albo nawet
umiarkowane, mogą trwać tylko kilka sekund lub kilka m i n u t , po czym na-
s t ę p u j e kolejna emocja (albo też nie m a żadnego k o n k r e t n e g o uczucia).
Głębokie emocje Bettye Shirley przychodziły raczej falami, ciągle na nowo,
zamiast utrzymywać się stale na wysokim poziomie natężenia. Przy tak inten-
sywnie odczuwanej stracie może się pojawiać utrzymujący się nieustannie w tle
n a s t r ó j smutku albo dysforii, który blaknie pu jakimś czasie, na przykład kiedy
Psycholog Nico Frijda stwierdził coś bardzo podobnego, kiedy powiedział: „Często
można zaobserwować brak obecności żalu, o ile śmierć albo odejście będą zapowie-
dziane. Takie zapowiedzi wymagają jedynie słów. Żal d o p a d a nas, kiedy wracamy do
pustego domu".
Kiedy śmierć bliskiej osoby przychodzi znienacka i nie można się na nią ża-
den sposób przygotować, zdarza się, i to wcale nierzadko, że pozostawione osoby
s ą przekonane, iż zmarły wciąż żyje. Dr T e d Rynearson, który badał, j a k lu-
dzie reagują na nagłą śmierć bliskich, odkrył, że wiele takich osób rozmawia
ze zmarłym, w pewnym sensie wierząc, że potrafi on ich usłyszeć i im odpowie-
dzieć 2 . Kiedy śmierć jest wynikiem wypadku, zabójstwa albo samobójstwa, roz-
mowa taka może trwać latami, zanim osoba pozostająca w żałobie będzie w sta-
nie całkowicie zaakceptować, że bliski j e j człowiek nie żyje.
Intensywna ekspresja smutku, taka j a k w przypadku Bettye Shirley, może
wystąpić nawet wtedy, kiedy ktoś spodziewający się strasznej straty dostanie
dobrą wiadomość, że z jego bliskimi wszystko w porządku. W pierwszym mo-
mencie ulgi dochodzi do głosu cała powstrzymywana udręka. Spodziewana,
lecz ukrywana rozpacz zostaje teraz wyrażona. W takiej chwili człowiek odczuwa
zarówno smutek, jak i ulgę. Odwleczone emocje, skrywane z tego albo z innego
powodu, zostają wyrażone, kiedy można to bezpiecznie zrobić, nawet jeśli nie
mają j u ż odniesienia do a k t u a l n e j sytuacji.
Jest też inne możliwe, choć niepoddane badaniom wyjaśnienie, dlaczego wi-
dzimy czasem oznaki udręki, w tym również łzy, u osoby, która usłyszała wspa-
niałą wiadomość. Można przypuszczać, że radość o najwyższym stopniu inten-
sywności przeciąża system zarządzania emocjami, a dowolna emocja przeżywana
w nadzwyczajnym nasileniu wywołuje m o m e n t y udręki.
Gniew może być obroną przed udręką, substytutem, a czasem nawet lekar-
stwem. Kiedy porzucony kochanek jest w stanie wybuchnąć gniewem z powodu
tego, co go spotkało, j e g o rozpacz ulega osłabieniu. W chwilach nieznośnej
samotności s m u t e k powróci i ponownie może zostać p r z e g n a n y przez gniew.
U niektórych ludzi gniew czai się w odwodzie, gotów do działania w przypadku
najmniejszej oznaki straty, żeby zapobiec doświadczaniu udręki.
Niektórzy psychoterapeuci uważali, że długotrwały smutek i udręka w re-
akcji na stratę są rezultatem skierowanego do wewnątrz gniewu. Jeśli cierpiąca
osoba zdołałaby skierować ten gniew na zewnątrz, przeciwko zmarłemu, za to,
że ją opuścił, albo przeciw byłemu kochankowi, małżonkowi, nauczycielowi
bądź szefowi, wtedy smutek i udręka zostałyby „zaleczone". Choć takie zacho-
wanie jest możliwe, wątpię, by była to zwykła reakcja. Nierzadko bywa, że
żywimy gniew względem utraconej osoby, ale nie jest on w żadnym razie jedy-
nym uczuciem ani też jego wyrażenie nie jest koniecznym albo pewnym środ-
kiem zaradczym przeciw o d c z u w a n e m u smutkowi i udręce.
W dzisiejszych czasach popularną metodą łagodzenia intensywnego smutku
albo udręki jest zażywanie środków farmaceutycznych, które zmniejszają siłę
zalu. Nie j e s t e m przeciwny stosowaniu leków w celu radzenia sobie z depresją
czy z a b u r z e n i e m emocji, które opisuję w dalszej części tego rozdziału. Ale
j e s t e m dużo m n i e j pewny, czy zagłuszanie s m u t k u i udręki spowodowanych
zwykłymi s t r a t a m i , jakich wszyscy doświadczamy, przynosi korzyści osobom,
które nie są dotknięte depresją kliniczną. Smutek i udręka mogą pomóc w za-
leczeniu poniesionej straty, a ich brak może spowodować, że cierpienie z po-
wodu straty się przedłuży.
Jeśli podamy komuś wystarczająco dużą ilość środków uspokajających, osoba
taka nie będzie sprawiała wrażenia cierpiącej, co może być czynnikiem nega-
tywnym. Smutek i udręka wypisane na twarzy i w głosie są wołaniem o pomoc
skierowanym do innych ludzi. Takie społeczne wsparcie oraz opieka przyjaciół
i rodziny mają lecznicze właściwości. Wobec osoby, która została poddana tak
silnemu działaniu środków uspokajających, że nie okazuje żadnego smutku ani
udręki, mogą być kierowane mniej liczne oznaki takiej leczniczej uwagi. Nie
zamierzam tu sugerować, że oznaki smutku i udręki są wyrażane w jakimkol-
wiek sensie świadomie w celu uzyskania pomocy od innych. Ekspresje te są nie-
zależne od woli, ale j e d n a z ich ewolucyjnych funkcji polega na tym, że każdy,
kto j e dostrzeże u innych, powinien poczuć troskę i chęć pomocy.
Kolejnym zadaniem ekspresji smutku i udręki jest wzbogacenie sensu do-
świadczonej straty. J e s t e ś m y boleśnie świadomi, jakie to uczucie płakać i jakie
cierpienie przenika naszą twarz po długotrwałym wyrażaniu s m u t k u i udręki.
Nie oznacza to, że przy braku ekspresji nie wiedzielibyśmy, co oznacza ta strata;
wiedzielibyśmy, ale nie czulibyśmy tego w pełni, jeśli środki uspokajające przy-
tłumiłyby naszą rozpacz. Smutek m a też za zadanie umożliwienie danej osobie
odbudowy sił i zagwarantowanie oszczędności energii. Realizacja tego zadania
będzie oczywiście niemożliwa, jeśli smutek będzie się przeplatał z udręką, która
pociąga za sobą u t r a t ę zasobów.
C h c i a ł b y m zwrócić uwagę na coś ważnego. Nie m a zdecydowanych „za"
i „przeciw" w stosowaniu środków uspokajających u ludzi zmagających się pod-
czas żałoby albo w innych okolicznościach z n o r m a l n y m i r e a k c j a m i s m u t k u
i straty. Wciąż jeszcze nie wiemy, co powinniśmy doradzać, a j a mogę jedynie
poruszyć te kwestie i pozostawić j e osądowi czytelnika. Także i w tym przypad-
ku chciałbym podkreślić, że o m a w i a ł e m tu reakcje na s t r a t ę mieszczące się
w zakresie normy, a nie depresję kliniczną. W dalszej częścrrozdziału wyjaśnię,
na czym polega różnica między depresją kliniczną a s m u t k i e m i udręką.
L a t e m 1995 roku Europejczycy i Amerykanie ogłosili rejon obozu dla bo-
śniackich uchodźców w Tuzli strefą bezpieczną od serbskich ataków, która miała
podlegać ochronie jednostek N A T O . Ale Serbowie nie przejęli się tą deklaracją
i strefa bezpieczeństwa została zajęta. Serbowie dokonali brutalnych mordów
na wielu mężczyznach. Uchodźcy zmierzający do Tuzli widzieli ciała cywilów
leżące przy drogach i przechodzili obok poczerniałych domów, które wciąż dy-
miły po tym, j a k Serbowie podłożyli pod nie ogień, kiedy w niektórych z nich
wciąż ukrywali się ludzie. Widzieli też zwisające z drzew zwłoki mężczyzn, któ-
rzy próbowali uciekać. Pokazane na zdjęciu osoby to bośniaccy m u z u ł m a n i e
i Tuzli, rzekomej strefy bezpieczeń-
stwa. Właśnie przeczytali listę osób,
które przeżyły, d o w i a d u j ą c się, że
wielu — większości ich ojców, braci
albo m ę ż ó w — się to nie udało.
T r u d n o nie poczuć potrzeby po-
cieszenia dziecka, po którym widać
taką udrękę. Impuls do wyjścia na-
przeciw i udzielenia pomocy stanowi
f u n d a m e n t k a ż d e j wspólnoty. J e g o
motywem jest zaś, przynajmniej czę-
ściowo, udręka, jaką odczuwamy, kie-
dy patrzymy na cierpienie drugiej oso-
by, szczególnie jeśli widzimy bezradne
i nieszczęśliwe dziecko. T o właśnie
jedna z funkcji lub też celów tej eks-
presji: wołanie o pomoc, przekazanie
swojego cierpienia innym, tak by ze-
chcieli nam pomóc. A pocieszanie innych ludzi powoduje napływ dobrych uczuć:
dodawanie otuchy drugiej osobie i redukowanie j e j cierpienia wzbudza pozy-
tywne uczucia u ludzi zaangażowanych w taką działalność.
Być może takie samo pragnienie pomocy i udzielenia pociechy wzbudziła
w Tobie ekspresja na twarzy Bettye Shirley, ale nie było ono zapewne tak silne.
Większość z nas odczuwa mniej zahamowań w przypadku pocieszania obcych
dzieci niż dorosłych, nawet jeśli m a m y do czynienia z wyraźnymi objawami
cierpienia. Socjolog Erving G o f f m a n zauważył, że nie m a m y zbytnich oporów
przed k o n t a k t e m dotykowym z nieznajomymi dziećmi, pocieszamy j e , kiedy są
zmartwione, poklepujemy j e żartobliwie, przechodząc w ich pobliżu (pisał te
słowa w latach 60., przed wzrostem zaniepokojenia pedofilią).
Sam j e s t e m chyba przykładem zbytniej wrażliwości na cudze cierpienie.
Telewizyjna relacja pokazująca cierpienie, nawet jeśli wiadomo, że problem zo-
stał w końcu pomyślnie rozwiązany, natychmiast wyciska z moich oczu łzy i sam
zaczynam cierpieć. Nawet dość prymitywne reklamy pokazujące czyjąś stratę
wystarczą, by z moich oczu pociekły łzy! Nie zawsze taki byłem. Sądzę, że jest
to rezultat nadzwyczaj bolesnego przeżycia, które przydarzyło mi się trzydzie-
ści lat t e m u po operacji pleców. Z powodu medycznego błędu w sztuce nie
dostałem środków przeciwbólowych, więc cierpienie, którego doznawałem bez
przerwy przez pięć dni, było tak okrutne, że gdybym miał możliwość, odebrał-
bym sobie życie. T o straszne, t r a u m a t y c z n e cierpienie wywróciło mój system
emocjonalny zawiadujący smutkiem/udręką. J e s t e m jak żołnierz, który przeżył
ostrzał na polu walki, reagujący przesadnie na każdy najmniejszy dźwięk, który
przypomina mu terkot broni palnej. Bardzo intensywne przeżycia emocjonalne
0 dużej częstotliwości (powtarzane raz po raz) mogą przestawić próg doświad-
czania każdej emocji.
W a r t o zauważyć, że nie każda doświadczająca s m u t k u albo udręki osoba
pragnie pomocy. Niektórzy wolą się wycofać, pobyć w samotności, nie chcą, by
ich oglądano w takim stanie. Osoby te mogą odczuwać wstyd z powodu słabości
1 bezradności, z powodu takiej zależności od drugiego człowieka i takiego
przywiązania, że jego u t r a t a prowadzi u nich do smutku i udręki. Niektórzy są
d u m n i z tego, że nigdy nie okazują negatywnych emocji, przybierając „ka-
mienną twarz". Ale fakt, że ktoś nie chce okazywać swoich uczuć, nie oznacza,
że odniesie na tym polu całkowity sukces. Nie znaczy to też, że człowiek taki
nie czuje emocji tylko dlatego, że tłumi (na tyle, na ile potrafi) ich ekspresję.
J a k wyjaśniłem j u ż w rozdziale 4., ekspresje emocjonalne są niezależne od
udziału woli; zaczynają się pokazywać, nawet jeśli tego nie chcemy. Możemy
j e stłumić, ale nie zawsze w stu procentach. Gdybyśmy potrafili całkowicie wy-
eliminować ekspresję uczuć — tak, aby nie został po nich żaden ślad ani na
twarzy, ani w głosie, ani w ciele — musielibyśmy uważać j e za tak samo nie-
pewne, j a k wypowiadane przez nas słowa.
(Zachowanie takie jest bardziej rozpowszechnione wśród mężczyzn, choć
w żadnym razie nie jest ono ograniczone jedynie do tej grupy, a poza tym nie
wszyscy mężczyźni przejawiają jego symptomy. Znaczącą rolę w kształtowaniu
naszego podejścia do odczuwania albo okazywania smutku i udręki odgrywają
też tradycje kulturowe, wychowanie w obrębie d a n e j kultury, a także zapewne
temperament).
Każda ekspresja przekazuje zestaw powiązanych komunikatów. Komunikaty
typowe dla smutku i udręki obracają się wokół stwierdzenia: „Cierpię; pociesz
mnie i pomóż mi". Nasza reakcja na te ekspresje nie m a zazwyczaj powścią-
gliwego, intelektualnego charakteru, nawet jeśli można by tak sądzić na pod-
stawie ich przykładów przedstawionych w abstrakcyjny sposób na kartach ksią-
żek. J e s t e ś m y tak skonstruowani, by reagować na emocje emocjami, zazwyczaj
dobrze odczytujemy te komunikaty. Nie oznacza to, że zawsze czujemy emo-
cję, k t ó r a j e s t n a m sygnalizowana.
Nie każdy odczuwa cierpienie innych osób i nie każdy ma potrzebę udziele-
nia pomocy oraz pocieszenia nieszczęśliwych ludzi. Niektórzy reagują na cudze
nieszczęście gniewem. Może im się wydawać, że postawiono im n i e p o ż ą d a n e
i nieuzasadnione żądania pomocy: „Dlaczego on sam nie może sobie poradzić?
Dlaczego taki z niego mazgaj?". Silvan T o m k i n s uważał, że f u n d a m e n t a l n e
różnice między ludźmi polegają na tym, j a k r e a g u j ą oni na cierpienie innych
osób. Czy sami zaczynamy odczuwać to cierpienie i pragniemy pomóc osobom
w potrzebie, czy też winą za j e j położenie obciążamy samą cierpiącą i stawiającą
n a m wymogi osobę?
Czasem pewna osoba albo grupa ludzi — Bośniacy, muzułmanie, Żydzi, In-
dianie, afrykańscy niewolnicy, Cyganie — może być postrzegana j a k o nie cał-
kiem wchodząca w obręb ludzkiego g a t u n k u , nie t a k a s a m a j a k reszta z nas.
Niektórzy mogą ich traktować jak zwierzęta, zeby pokazać im, jak mało znaczą.
Choć cierpienie zwierząt wzrusza wielu ludzi, j e d n a k nie każdy tak to odczuwa
i nie każdego wzrusza cierpienie tych, których postrzega j a k o stojących niżej
od człowieka. Ich cierpienie może być zasłużone, a przynajmniej nie jest nie-
przyjemne dla świadków. Są też ludzie, którym cierpienie innych sprawia
przyjemność i torturują ich fizycznie i psychicznie, ponieważ władza daje im
dobre samopoczucie, podobnie jak bycie świadkiem bólu i wywołanego przezeń
cierpienia. Taki wyraz twarzy, jak u tego młodego chłopca, mógłby im tylko
zaostrzyć apetyt, żeby sprowadzić więcej cierpienia na ich ofiary (ludzi takich
omawiam pod koniec rozdziału 6.).
Na udręczonej twarzy chłopca z Tuzli widać strużki łez. Łzy są w zachodniej
kulturze akceptowane u dzieci i u dorosłych kobiet, natomiast u dorosłych męż-
czyzn s m u t e k i u d r ę k a jeszcze do niedawna były uważane za oznakę słabości.
Uważa się, że łzy k a n d y d a t a na prezydenta E d m u n d a Muskie'ego, na które
pozwolił sobie, opisując własną reakcję na gazetowy atak na swoją żonę, kosz-
towały go przegraną w prawyborach w 1972 roku. Współcześnie zdaje się, że
wygląda to inaczej. Bob Dole i Bill Clinton pokazywali łzy w kampanii 1996
roku i nie spotkała ich za to krytyka. Media oraz wielu wykładowców podkre-
ślają dopuszczalność emocji w ogóle, a smutku i udręki w szczególności w od-
niesieniu do mężczyzn. Wątpię, by zmiany te przeniknęły do wszystkich warstw
amerykańskiego społeczeństwa, ale nie m a m y żadnego p u n k t u odniesienia,
aby porównać to, co było zwyczajne trzydzieści lat t e m u , z tym, co jest zwy-
czajne obecnie.
Łzy nie są przypisane jedynie do s m u t k u albo żalu. Mogą się również po-
jawić podczas intensywnej radości i w trakcie napadu śmiechu, choć niedawna
analiza literatury na ten temat wykazała więcej sprawozdań wskazujących na
to, że dorośli płaczą, kiedy czują się bezsilni 3 . Ludzie twierdzą, że czują się
lepiej, kiedy mogą się wypłakać i choć istnieją różnice w kwestii tego, co wy-
wołuje płacz, za którymi może stać kontrola ekspresji, wydaje się on uniwer-
salnym sposobem ekspresji uczuć. Pojawiają się twierdzenia, że płacz jest wy-
jątkowy dla ludzi, j e d n a k znane są też pojedyncze sprawozdania wskazujące,
ze również inne naczelne płaczą, kiedy przychodzi im doznawać udręki.
J a k j u ż wcześniej mówiłem, emocje odgrywają ważną rolę nie tylko w od-
niesieniu do nastrojów, ale też mają zasadnicze znaczenie dla poszczególnych
cech osobowościowych i konkretnych zaburzeń emocjonalnych. Najłatwiejszym
sposobem na odróżnianie emocji (które mogą trwać tylko kilka sekund albo
nawet wiele minut) od nastrojów (które trwają godzinami, a czasami przez cały
dzień albo dwa) i od cech osobowościowych (które kształtują rozległe okresy
w życiu odznaczającej się nimi osoby, takie jak: dorastanie, młodość, a czasem
nawet całe życie) jest przypatrzenie się długości trwania każdego z tych zjawisk*.
Choć zaburzenia emocjonalne mogą być albo epizodyczne, trwając jedynie kilka
tygodni lub miesięcy, albo przewlekłe, kiedy rozciągają się na całe lata lub dzie-
sięciolecia, to tym, co odróżnia je od cech osobowościowych, nie jest długość ich
trwania, lecz sposób, w jaki zaburzają zdolność do prowadzenia normalnego życia.
W przypadku zaburzenia emocje wymykają się spod kontroli i mogą zakłócać
naszą zdolność do życia z innymi ludźmi, do pracy, do j e d z e n i a i do spania.
Kiedy jesteśmy przygnębieni, przez wiele godzin czujemy smutek; człowiek
o osobowości melancholicznej przejawia skłonność do poddawania się smutkowi
albo do przygnębionego nastroju; natomiast depresja to zaburzenie umysłowe,
w którym smutek i udręka grają główne role. Potocznie zdarza się n a m używać
tych określeń zamiennie, na przykład stwierdzając, że ktoś m a depresję, bo
uzyskał kiepskie oceny na egzaminie. Z a b u r z e n i a umysłowe odznaczają się
j e d n a k charakterystycznymi cechami, które sprawiają, że nie mieszczą się one
w s p e k t r u m normalnych reakcji emocjonalnych.
Przede wszystkim zaburzenia trwają o wiele dłużej. „Depresja" po uzyska-
niu słabych ocen minie bardzo szybko, gdy tylko pojawi się jakieś inne zdarze-
nie emocjonalne. Prawdziwa depresja trwa tygodniami, miesiącami, a czasem
nawet latami. W zaburzeniach emocjonalnych poszczególne uczucia dominują
nad całym życiem, ustanawiając swój monopol, tak że przejawić mogą się jesz-
cze tylko bardzo nieliczne emocje. Uczucia stanowiące istotę zaburzenia są
odbierane bardzo intensywnie, raz za razem. Emocje wymykają się spod kon-
troli, doświadczająca ich osoba nie może ich regulować ani przed nimi uciec.
Z a b u r z a j ą j e j zdolność do wypełniania f u n d a m e n t a l n y c h zadań życiowych,
takich jak: jedzenie, spanie, praca i współpraca z innymi. J e s t to poważny stan,
metaforycznie można by to określić j a k o powódź emocji.
Jeżeli w przebiegu depresji dominuje smutek, mówimy o depresji z zaha-
mowaniem, jeśli zaś na pierwsze miejsce wysuwa się udręka, mówimy o depre-
sji z pobudzeniem. Ludzie pogrążeni w depresji nie tylko czują, że nie mogą
zrobić zupełnie nic, by zmienić swoje życie, czują też zupełny brak nadziei. Nie
wierzą, że kiedykolwiek uda im się osiągnąć poprawę swojego s t a n u . Oprócz
smutku i udręki mają też silne poczucie winy i wstyd, ponieważ są przekonani
o swojej bezwartościowości, którą uważają za przyczynę takiego samopoczucia.
D e p r e s j a może pojawić się w reakcji na j a k i e ś wydarzenie w naszym życiu
albo też pozornie bez żadnego powodu, kiedy nie można zidentyfikować jakie-
goś odpowiedzialnego za nią zdarzenia.
Przybierz smutny wyraz twarzy, taki jak u Bettye Shirley (możesz wykorzystać
lustro, by upewnić się, że wykonujesz właściwe ruchy mimiczne).
• Otwórz usta.
• Opuść kąciki ust ku dołowi.
• Kiedy kąciki ust są już opuszczone, spróbuj unieść ku górze policzki,
tak jakbyś mrużył oczy. Spowoduje to podciągnięcie kącików ust ku górze.
• Utrzymuj to napięcie między uniesionymi policzkami a opuszczonymi
kącikami ust.
• Niech Twoje oczy spoglądają w dół, a powieki niech będą opuszczone.
tak z n a c z n e m u rozciągnięciu.
Przypatrzmy się teraz twarzy młodej kobiety stojącej za Bettye Shirley.
Możemy zobaczyć tylko część j e j twarzy, ale wystarczająco dużą, by zauważyć,
że wewnętrzny kącik jednej z brwi został uniesiony ku górze i w stronę środka,
a policzki są wyprężone ku górze. O b a te sygnały odzwierciedlają to, co zaob-
serwowaliśmy j u ż na twarzy Bettye Shirley. Usta na twarzy młodej kobiety nie
są otwarte, lecz wydają się lekko zaciśnięte, być może w r a m a c h próby po-
wstrzymania się od głośnego szlochu.
Popatrzmy teraz znowu na chłopca z Tuzli. J e g o brwi nie wyginają się ku
górze. Dzieje się tak dlatego, że podczas płaczu zdarza się n a m czasem opuścić
brwi ku dołowi i ku sobie, szczególnie w szczytowym momencie ataku płaczu.
Natomiast podniesione policzki chłopca oraz zmarszczony podbródek mogą
czasem powodować, że kąciki j e g o ust ulegają niewielkiemu uniesieniu, jakby
w grymasie sardonicznego uśmiechu.
Zakryj dłonią górną część twarzy chłopca z Tuzli, tak aby ją było widać od
podstawy dolnych powiek w dół. Wciąż oczywiste j e s t , że uśmiech nie jest tu
uśmiechem radości, a dolna część twarzy wyraża smutek. Niektórzy naukowcy
dali się zwieść takim przypominającym uśmiech formom ekspresji, co prowa-
dziło ich do twierdzeń, że uśmiech nie ma nic wspólnego z radością, ponieważ
można go zaobserwować — tak jak w tym przypadku — u osób, które w oczy-
wisty sposób doznają udręki. Kluczowe znaczenie ma tutaj uświadomienie sobie,
że kąciki ust są unoszone ku górze przez silne działanie mięśni policzkowych,
a nie mięśni odpowiedzialnych za uśmiechanie się. Zauważmy, że podbródek
chłopca bardzo przypomina podbródek Bettye. Istnieje też niewielkie prawdo-
podobieństwo, że chłopiec próbuje maskować u ś m i e c h e m swoją udrękę, aby
pokazać, że potrafi sobie radzić z rozpaczą (być może po to, by nie być ciężarem
dla rodziny).
Na fotografii z Tuzli są jeszcze dwie okazujące żal bądź rozpacz osoby: u ko-
biety po prawej stronie widać typowe ukośne ustawienie brwi, rozciągnięte
usta, nieznacznie obniżone kąciki ust oraz uniesione policzki. Kobieta stojąca
za plecami chłopca m a taki sam j a k on wyraz twarzy.
Młody chłopak przedstawiony na stronie 112 szedł szlakiem prowadzącym
przez nowogwinejskie wyżyny, kiedy napotkał obcego, czyli mnie. Wedle mojej
wiedzy nie widział on wcześniej żadnego innego białego, co najwyżej jakichś
naukowców albo, co jeszcze m n i e j prawdopodobne, przemierzających t a m t e
okolice misjonarzy. Zarówno on sam, jak i większość ludzi w j e g o kulturze żyli
właściwie odizolowani od reszty świata, co było zresztą powodem moich badań
na tym terenie. Chłopiec nigdy nie
widział fotografii, gazety, filmu ani
wideo, więc nie mógł się nauczyć
swojej ekspresji z takich źródeł.
Moja osoba budziła u tych ludzi
o g r o m n e zainteresowanie, ponieważ
prawie wszystko, co robiłem, było dla
nich nowe. Nawet tak prosta czyn-
ność, jak zapalenie fajki zapałką, była
źródłem zdumienia, ponieważ nie po-
siadali oni zapałek. Co wieczór, kiedy
zapisywałem moje przeżycia na ma-
szynie do pisania, otaczała mnie grupa
ludzi. Sądzili oni, że moja przenośna
maszyna do pisania jest urządzeniem
do robienia muzyki, które co kilka se-
kund emituje pojedynczy dźwięk. Nie
musiałem się obawiać, że chłopak wy-
straszy się kamery, ponieważ nie zda-
wał on sobie sprawy, czym jest kamera.
Nie m a m pojęcia, o czym myślał ten chłopiec ani dlaczego na j e g o twarzy
odmalowała się taka s m u t n a ekspresja, ponieważ nie znałem jego języka, a nie
było przy mnie a k u r a t mojego tłumacza. U niektórych osób mięsień, którego
skurcz unosi wewnętrzne kąciki brwi, nie wywołuje wcale ruchu brwi, ale po-
woduje charakterystyczną zmarszczkę. Karol Darwin opisał go w swojej książce
The Expression of the Emotions in Man and Animals następująco: „Można by go dla
zwięzłości nazwać mięśniem zatroskania. [...] Tworzy on znamię na czole, które
porównywano do podkowy".
Skurcz tego samego mięśnia, choć nieco słabszy, odpowiada za ekspresję na
czole Bettye Shirley, ale w przypadku chłopca z Nowej Gwinei poruszyła się je-
dynie skóra pośrodku czoła, a nie brwi. T a niezależna-.od woli ekspresja
przejawia się u niektórych osób w ten właśnie sposób, prawdopodobnie na
skutek uwarunkowań anatomicznych. M i m o że niektórzy mogą sądzić, iż
chłopiec ze zdjęcia jest raczej zmieszany niż smutny, ponieważ j e g o brwi są
ściągnięte do środka, zmarszczka w kształcie podkowy nie pojawiłaby się, gdy-
by nie był smutny. Dla kontrastu przyjrzyjmy się stojącemu z tyłu koledze
chłopca, którego brwi są jedynie ściągnięte do środka i pokazują zakłopotanie al-
bo skupienie.
Siadu smutku nie ma natomiast na ustach ani na policzkach żadnego z chłop-
ców. Jest to przykład częściowej ekspresji. Sygnały emocji pojawiają się wtedy tylko
w części twarzy, co kontrastuje z pełnymi ekspresjami mimicznymi pokazanymi
na wcześniejszych zdjęciach. Możliwe, że przyczyną t a k i e g o s t a n u rzeczy j e s t
próba kontrolowania ekspresji uczuć, ponieważ, j a k j u ż w s p o m i n a ł e m , pano-
wanie nad brwiami j e s t trudniejsze niż kontrola dolnej połowy twarzy. Nie
można też wykluczyć, że uczucie j e s t zbyt słabe, aby j e g o wyraz mógł o b j ą ć
całą twarz.
Z a j m i j m y się t e r a z niektórymi k o m p o n e n t a m i ekspresji s m u t k u i j e g o bar-
dziej subtelnymi o z n a k a m i . Użyję do tego celu fotografii m o j e j córki Eve, które
wykonałem cztery lata t e m u . Nie k a z a ł e m j e j udawać ż a d n e j emocji, tylko po-
kazałem j e j na własnej twarzy, j a k i e k o n k r e t n e ruchy mięśni powinna wykonać.
Zrobiłem j e j tysiące z d j ę ć po to, żeby uzyskać tych kilka, których p o t r z e b u j ę
w celu o b j a ś n i e n i a , do j a k i c h s u b t e l n y c h z m i a n dochodzi podczas ekspresji.
M o d e l e m była dla m n i e tylko j e d n a osoba (oprócz kilku zdjęć m n i e s a m e g o ,
które pojawiają się w kolejnych rozdziałach), więc czytelnika nie powinny roz-
praszać k o n k r e t n e rysy twarzy o g l ą d a n e g o człowieka, dzięki c z e m u będzie
mógł skupić się n a tym, w jaki sposób z m i e n i a j ą się przedstawione ekspresje.
A B (NEUTRALNY) C
D E
Zacznę od oczu — włączając w to brwi i powieki. Zdjęcie B pokazuje neu-
tralną ekspresję bez emocji, żebyśmy mogli porównać, j a k wygląda twarz Eve
bez wyrazu uczuciowego oraz kiedy zachodzą na niej pojedyncze, czasem bar-
dzo nieznaczne zmiany. Na fotografii A widać opadanie powiek, natomiast na
fotografii C można dostrzec jedynie ślad uniesienia wewnętrznych kącików brwi.
Pojawienie się nawet tak nieznacznych zmian może sprawiać, że zmieniona
wydaje się cała twarz.
Aby pomóc czytelnikowi w dostrzeżeniu, że za całą komunikację mimiczną
odpowiada na lewym zdjęciu jedynie powieka, a na prawym brwi, stworzyłem
sztuczne fotografie, wklejając tylko te właśnie elementy do środkowego zdjęcia.
Fotografia D pokazuje powieki ze zdjęcia A wklejone do neutralnego zdjęcia B.
Fotografia E pokazuje brwi ze zdjęcia C wklejone do n e u t r a l n e g o zdjęcia B.
Powinno nas to przekonać, że nawet bardzo niewielkie zmiany zdają się wpły-
wać na wygląd całej twarzy. Tak się składa, że twarz na zdjęciu E wygląda tro-
chę m n i e j s m u t n o niż na zdjęciu C. Przyczyną tego jest fakt, że na zdjęciu C
widzimy bardzo nieznaczny ślad opadających powiek. Byłoby to niewidoczne bez
porównania zdjęć C i E, przy czym zdjęcie C powstało przez wklejenie brwi ze
zdjęcia E w n e u t r a l n ą twarz.
Fotografia C zdecydowanie pokazuje smutek, być może niewielki, może kon-
trolowany albo pokazany w chwili, kiedy zaczyna ustępować. Nie każdy roz-
pozna ten wyraz bez wcześniejszej praktyki, szczególnie jeśli jest on krótki.
Fotografia A jest bardziej dwuznaczna. Może prezentować niewielki albo kon-
trolowany smutek, ale może też oznaczać, że przedstawiona na niej osoba robi
się śpiąca lub znudzona, ponieważ jedynym sygnałem mimicznym są na tym
zdjęciu o p a d a j ą c e powieki.
Zwróć j e d n a k uwagę, co się stanie, kiedy opadające powieki zostaną połą-
czone z uniesieniem brwi. Fotografia F pokazuje połączenie, w którym brwi
ze zdjęcia C oraz powieki ze zdjęcia A zostały wklejone do n e u t r a l n e j twarzy.
Taka sama kombinacja opadających powiek i uniesionych wewnętrznych kąci-
ków brwi ukazana jest na zdjęciu G, ale w tej neutralnej, nieprzerobionej kom-
puterowo fotografii ruchy brwi są mocniejsze. Nie ma już wątpliwości — widzimy
bardzo wyraźny smutek, którego nie sposób przeoczyć ani źte zinterpretować,
chyba że ekspresja byłaby bardzo krótka.
Kolejny rząd fotografii pokazuje inne zmiany w okolicy oczu. Na zdjęciu H
po lewej stronie silnie odznaczają się brwi, ale spojrzenie jest skierowane do
przodu, bez opadania powiek. Na fotografii I uwagę przykuwają górne powieki,
nieco o p a d a j ą c e , a dolne powieki są nieznacznie napięte. Porównajmy dolne
powieki na zdjęciu I z n e u t r a l n y m zdjęciem B. Na zdjęciu J widzimy typową
cechę smutku, czyli skierowanie spojrzenia w dół. Widzieliśmy to już j a k o część
ekspresji na zdjęciu Bettye Shirley. Ludzie spoglądają też oczywiście w dół, kiedy
czytają albo kiedy są zmęczeni, ale jeśli dodać do tego s m u t n e brwi, komunikat
staje się jednoznaczny.
H I J
Brwi to bardzo ważna i bardzo pewna oznaka smutku. Rzadko ustawiają się
w w taki sposób, chyba że właśnie czujemy s m u t e k , ponieważ tylko nieliczni
ludzie potrafią świadomie kontrolować ten ruch. Są wyjątki — na przykład
Woody Allen czy J i m C a r r e y często pokazują ten właśnie ruch brwi. Podczas
gdy większość ludzi podkreśla swoje słowa, unosząc albo opuszczając brwi, ci
dwaj aktorzy używają do tego celu ich konfiguracji wyrażającej smutek. Wydają
się przez to pełni empatii, ciepła i życzliwości, ale może to nie odzwierciedlać
ich prawdziwych uczuć. Dla osób, które podkreślają swoje słowa przez uniesie-
nie wewnętrznych kącików brwi, ruch ten nie ma większego znaczenia, podczas
gdy dla prawie wszystkich innych ludzi jest on ważnym sygnałem s m u t k u .
Skupmy się teraz na tym, jak zachowują się w przypadku smutku usta. Fo-
tografia K pokazuje kąciki ust opuszczone bardzo nieznacznie w dół. Ruch ten
jest wyraźniejszy na zdjęciu L, a jeszcze mocniejszy na zdjęciu M. J e s t to kolej-
na oznaka lekkiego smutku, a możemy się z nią zetknąć również wtedy, kiedy
ludzie próbują ograniczyć swoją ekspresję tego uczucia. Fotografia M prezentuje
K L M
tak silny wyraz ust, że gdyby pokazać je osobno, bez smutku wyrażanego brwiami
i spojrzeniem, nie oznaczałby on prawdopodobnie smutku. J e s t to raczej ten
rodzaj grymasu, który wykonują ludzie wyrażający niewiarę albo negację.
Kolejne zdjęcia pokazują ekspresje pojawiające się, kiedy do góry zostanie
wypchnięta tylko dolna warga. Fotografia N prezentuje dzióbek, który może się
pojawiać w przypadku izolacji, kiedy ktoś zaczyna odczuwać smutek, i jest wstę-
p e m do płaczu. Możemy go również obserwować, kiedy ktoś jest nadąsany.
Na fotografii O grymas ten j e s t zbyt silny, by mógł oznaczać s m u t e k w razie
pojawienia się w przypadku izolacji, bez smutnego ustawienia brwi, powiek i bez
spojrzenia w dół. Wydaje się natomiast, że jest to oznaka niepewności, podobna
do wzruszenia ramionami. Fotografia P łączy wypchnięcie dolnej wargi, jak na
zdjęciach N i O, z napięciem ust. J e s t to często sygnał d e t e r m i n a c j i , a u nie-
których osób f u n k c j o n u j e j a k o częsta m a n i e r a , na przykład u Bi 1 la Clintona.
Niektórzy włączają w to ustawienie również trochę uśmiechu, przez co staje się
ono symbolem postawy mówiącej „znoś trudności z u ś m i e c h e m " .
I.' \/t i r
Kolejne zdjęcia pokazują mieszaninę dwóch emocji. Fotografia Q prezentuje
kombinację wyrażanego brwiami smutku i całkiem wyraźnego uśmiechu. Gdyby
z a s ł o n i ć usta ręką, zobaczylibyśmy na tej twarzy smutek, natomiast zasłaniając
Q R S
Piorunujące spojrzenie
Przemoc
Tak jak każdej emocji odpowiada związany z nią nastrój, który jest nią przesy-
cony, z każdą z nich wiąże się również zaburzenie psychopatologiczne, w któ-
rym dane uczucie odgrywa ważną rolę. Powszechny zwrot zaburzenie emocjonalne
zwraca uwagę na taki właśnie związek. W przypadku smutku i udręki zaburze-
niem takim jest depresja. Podczas depresji następuje zalew emocji, pogrążone
w niej osoby nie mogą kontrolować swojego smutku albo udręki, które przeni-
kają i zaburzają wszelkie sfery ich życia. Z a b u r z e n i e , podczas którego gniew
jest tak pozbawiony kontroli, że koliduje ze wszystkimi aspektami życia danej
osoby, można obserwować u ludzi, którzy przejawiają pewne formy przemocy.
Nie m a zupełnej zgody odnośnie do tego, czym właściwie jest przemoc. Nie-
którzy badacze za f o r m ę przemocy skłonni są uznawać ataki werbalne, obelgi
i wyśmiewanie się, więc ich b a d a n i a nie odróżniają tych, którzy a n g a ż u j ą się
wyłącznie w ataki werbalne, od tych, którzy posuwają się <fo ataku fizycznego.
Istnieją też agresywne zachowania, które nie wymagają fizycznej przemocy,
takie jak przesadna asertywność albo dominacja, a wielu badaczy nie oddziela
agresji ani od fizycznej przemocy, ani od wyzwisk. Są też ludzie, którzy w ra-
mach aktów przemocy niszczą czyjąś własność, łamią krzesła, tłuką szkło itd.
Nie wiemy, czy za wszystkimi tymi zjawiskami stoją na przykład te same przy-
czyny, taki sam sposób wychowania czy też jakiś rodzaj aktywności mózgu.
Gdyby tak było, moglibyśmy oczekiwać, że ludzie, którzy używają wyzwisk, są
też agresywni i uciekają się do fizycznej przemocy, ale, choć nie jest to wyklu-
czone, są również osoby, które przejawiają j e d n ą z tych form przemocy, a nie
przejawiają drugiej. Sugeruje to, że na obecnym etapie naszego rozpatrywania
fenomenu przemocy m ą d r z e byłoby przeanalizować oddzielnie tych, którzy po-
suwają się jedynie do wyzwisk, tych, którzy przejawiają tylko bardzo agresywne,
ale nieuwłaczające zachowania (zdaję sobie sprawę, że nie zawsze łatwo to roz-
różnić), i tych, którzy stosują fizyczną przemoc. Tylko w ten sposób możemy
określić, czy kierują nimi te s a m e powody i czy j e d e n rodzaj zachowania jest
wstępem do drugiego.
Nawet kiedy ograniczymy nasze zainteresowania do fizycznej przemocy, po-
zostaje do rozpatrzenia wiele j e j rodzajów, a tylko niektóre z nich mogą być
objawami zaburzeń emocjonalnych. Społeczeństwo uważa niektóre akty prze-
mocy za społecznie pożyteczne. Wszyscy oprócz pacyfistów sądzą, że wojna jest
czasami usprawiedliwiona. Są też takie sytuacje, kiedy przemoc ze strony jed-
nostki jest usprawiedliwiona. Kiedy snajper policyjny zabija człowieka, który
groził zabiciem dzieci wziętych j a k o zakładnicy, niewiele byłoby osób, które by
się temu sprzeciwiły, szczególnie jeśli zastrzelony człowiek zabił już j e d n o albo
więcej dzieci. Nie tylko policja może zabijać w usprawiedliwiony sposób; więk-
szość z nas zgodziłaby się, że d a n a j e d n o s t k a m a prawo do przemocy, jeśli jest
ona wymagana dla ochrony życia członków j e j rodziny albo nawet nieznajo-
mych. Przemoc, która nie służy zapobieżeniu gorszym aktom przemocy, lecz
jest motywowana z e m s t ą , będzie zrozumiała, choć nie jest j u ż tak godna po-
chwały.
Podczas dyskusji na t e m a t tych idei z moją przyjaciółką, filozofem ewolu-
cyjnym Heleną Cronin 2 4 , usłyszałem, że we wszystkich kulturach i we wszyst-
kich epokach, jakie znamy, pewne formy przemocy były uważane za usprawie-
dliwione. Niewierność, p o d e j r z e w a n a niewierność, a także groźba odrzucenia
przez p a r t n e r k ę seksualną są najbardziej powszechnymi przyczynami mor-
derstw, a mężczyźni zabijają kobiety dużo częściej niż kobiety mężczyzn. Cro-
nin, wraz z innymi badaczami ewolucji, przypisuje to prawie nieuniknionej nie-
pewności mężczyzny odnośnie do tego, czy naprawdę jest ojcem swoich dzieci.
Pogląd ten wspierają j e d n e z największych b a d a ń nad zabójstwami, które
wykazały, że j e d n o na sześć z wykrytych zabójstw jest popełniane w małżeń-
stwie, a kobiety stanowią trzy czwarte ofiar. Ku mojemu zdziwieniu zabójstwa
w małżeństwie były równie prawdopodobne na wszystkich etapach związku i we
wszystkich g r u p a c h społecznych i ekonomicznych 2 5 .
Morderstwo z zemsty za niesprawiedliwe traktowanie przez szefa także jest
popełniane dużo częściej przez mężczyzn niż przez kobiety, czego powodem
jest większe znaczenie hierarchii statusu wśród mężczyzn niż wśród kobiet.
Zanim oddalimy się zbytnio od naszego t e m a t u — którym jest przemoc wyni-
kająca z zaburzeń emocjonalnych — chciałbym tylko powiedzieć, że myślenie
w k a t e g o r i a c h ewolucyjnych m o ż e n a m p o m ó c z r o z u m i e ć , d l a c z e g o do-
chodzi do pewnych form przemocy, kto dopuszcza się tych gwałtownych czynów
i dlaczego zdarza się, że społeczność j e popiera. Takie formy przemocy mogą
być godne ubolewania, a nawet karalne w świetle prawa, ale przemoc, która
miała dla nas wartość adaptacyjną w toku ewolucji, nie jest raczej rezultatem
zaburzeń emocjonalnych.
Główne rozróżnienie wśród aktów przemocy sprowadza się do tego, czy są
one dokonywane z p r e m e d y t a c j ą , czy pod wpływem impulsu. O b a typy mogą
być n o r m a l n e , a nawet społecznie akceptowane. Wyobraźmy sobie człowieka
trzymanego w niewoli i zdającego sobie sprawę, że jego oprawca zamordował
już innego ze swoich więźniów, pieczołowicie planującego atak na swojego po-
tencjalnego mordercę. J e s t to przemoc z premedytacją, ale nie przemoc pato-
logiczna, i jest ona społecznie akceptowana. Mniej jasne wydaje się, że akcep-
towana może być również przemoc pod wpływem impulsu, ale jest miejsce i na
nią. Kiedy moja córka Eve była małym dzieckiem, często wybiegała na ulicę,
nie zwracając uwagi na przejeżdżające samochody. Ostrzegałem ją przed tym
wiele razy, ale myślę, że nauczyła się to traktować jak grę, sposób na prawdziwe
zdenerwowanie swojego taty. Pewnego dnia tylko dzięki szybkiej akcji udało mi
się uchronić ją od niebezpieczeństwa. Nie zastanawiając się, działając pod wpły-
wem impulsu, uderzyłem ją i krzyknąłem, żeby nigdy więcej tego nie robiła.
Był to jedyny raz, kiedy j ą uderzyłem. Choć pewne osoby mogą potępić moje
gwałtowne zachowanie, córka j u ż nigdy więcej nie wybiegła na ulicę. Ponad
90% rodziców twierdzi, że karało fizycznie swoje małe dzieci 26 .
Podałem przykłady normalnego zastosowania przemocy, zarówno w wersji
z p r e m e d y t a c j ą , j a k i pod wpływem impulsu, ale istnieją też ich n i e n o r m a l n e
odpowiedniki. Zabójcy, gwałciciele i oprawcy mogą pieczołowicie planować
działania, wybierając swoje ofiary oraz czas i sposób ataku. Są też ludzie, któ-
rzy biją żony pod wpływem impulsu, uderzając bez ostrzeżenia i bez planowa-
nia. Zarówno badania osobowości 27 , jak i badania aktywności mózgu 28 wykazały
różnice między przemocą impulsywną a zaplanowaną. Ewidentnie powinno się
brać pod uwagę oba te rodzaje zachowania, choć niektóre badania nie dokonują
takiego rozróżnienia. Mimo że ustalenie, czy badane akty przemocy są impul-
sywne, czy planowane, ma swoje znaczenie, nie w y s t a r c z y ł o do wyizolowania
nienormalnej przemocy.
Koniecznym składnikiem takiej przemocy jest to, że musi ona być j e d n o -
cześnie aspołeczna — potępiana przez społeczeństwo — ale nie zawsze musi to
pociągać za sobą zaburzenie umysłowe, zaś dowody s u g e r u j ą , że wiele osób
przejawiających takie zachowanie nie kontynuuje stosowania przemocy po wej-
ściu w dorosłość 29 . Zwykła aspołeczność nie musi być oznaką jakiejkolwiek
choroby umysłowej, nawet jeśli dochodzi do niej u dorosłych. Celowa przemoc,
taka jak przemoc stosowana dla zdobycia pieniędzy, choć jest niezgodna z pra-
wem, nie musi być oznaką tzw. aspołecznego zaburzenia osobowości, o ile oso-
ba, która się do niej ucieka, ma związki z subkulturą popierającą tego rodzaju
zachowania. Moim zdaniem przemoc aspołeczna jest koniecznym, ale nie wy-
starczającym e l e m e n t e m do zidentyfikowania przemocy b ę d ą c e j p r o d u k t e m
zaburzeń emocjonalnych. Dodałbym jeszcze pewien nie zawsze łatwy do usta-
lenia wymóg: że przemoc ta nie m a poparcia społecznego (co wyklucza prze-
moc stosowaną przez gangi) i jest albo nieproporcjonalna do prowokacji, albo
w ogóle nieprowokowana.
Przemoc aspołeczna, będąca r e z u l t a t e m zaburzeń emocjonalnych, może
mieć charakter chroniczny albo sprowadzać się do pojedynczego odizolowanego
incydentu. Dopuszczająca się j e j osoba może potem odczuwać szczere wyrzuty
sumienia albo nie mieć żadnych. Może też działać na chłodno albo rozpalona
gniewem bądź wściekłością. Obiekt przemocy może być s t a r a n n i e wyselek-
cjonowany albo wybrany na chybił trafił. E l e m e n t e m takiej przemocy mogą być
tortury albo może ich brakować. Wydaje mi się, że badania powinny uwzględ-
niać wszystkie te parametry, pomagając ustalić, czy tym różnym formom aspo-
łecznej przemocy przyporządkowane są różne przyczyny i różne czynniki ryzyka.
Niestety, nie jest to przestrzegane, o czym można się przekonać, studiując kry-
teria diagnozy psychiatrycznej zamieszczone w podręczniku D S M IV, który
stwierdza, że Sporadyczne Zaburzenia Eksplozywne f zakładają „kilka oddziel-
nych epizodów poddania się agresywnym impulsom, które mogą skutkować
poważnymi aktami napaści albo destrukcji mienia; stopień ekspresji obserwo-
wanej w trakcie tych epizodów pozostaje w rażącej dysproporcji do wszelkich
oddziałujących obciążeń psychospołecznych. [...] J e d n o s t k a może opisywać
te epizody agresji j a k o »napady« albo »ataki«, w których wybuchowe zachowa-
nie poprzedzane jest przez poczucie napięcia albo pobudzenia, a następuje po
nich poczucie ulgi" 30 . Choć pochwalam tę definicję tego typu przemocy — chro-
niczna, poważna, dysproporcjonalna względem prowokacji — to błędem jest
łączenie ze sobą przemocy skierowanej przeciwko ludziom z destrukcją mienia
bez dowodów, że oba zachowania wynikają z tych samych przyczyn. Nie m a
sposobu na ustalenie, czy rzeczywiście tak jest, kiedy oba elementy są ze sobą
zlepione.
• Ściągnij brwi w dół i ku sobie, przy czym pamiętaj, żeby ich wewnętrzne
kąciki skierowały się w dół, w stronę Twojego nosa.
• Trzymając brwi ściągnięte w dół, spróbuj szeroko otworzyć oczy, tak żeby
Twoje górne powieki zetknęły się z opuszczonymi brwiami, wyrażając
piorunujące spojrzenie.
• Kiedy już będziesz pewny, że wykonujesz właściwe ruchy brwi i powiek,
rozluźnij górną część twarzy i skup się na dolnej części.
• Zaciśnij mocno wargi i je napnij. Nie krzyw ich, po prostu zaciśnij.
• Kiedy już będziesz pewny, że wykonujesz prawidłowe ruchy dolnej części twarzy,
dodaj do tego ustawienie jej górnej części, opuszczając brwi w dół i ściągając
je ku sobie oraz unosząc powieki, tak by osiągnąć uporczywe spojrzenie.
A B (NEUTRALNY) C
D E F
Fotografia U pokazuje kombinację obu ruchów, które widzieliśmy powyżej.
Brwi są lekko obniżone i ściągnięte, a dolne powieki lekko napięte. Powieki te
nie są j e d n a k napięte tak mocno jak na zdjęciu A. To, że naprawdę są napięte,
można zobaczyć, porównując fotografię D z neutralną fotografią B i zwracając
uwagę, jak dolne powieki zaczęły zasłaniać dolny brzeg tęczówek. Wciąż nie
można wykluczyć, że m a m y tu do czynienia z konsternacją albo z koncentracją,
jednak raczej jesteśmy świadkami hamowanego gniewu albo bardzo nieznacz-
nego rozdrażnienia.
Zdjęcie E prezentuje bardzo ważne dodatkowe zachowanie, czyli uniesienie
górnych powiek. Widzimy tu p i o r u n u j ą c e spojrzenie i nie m a wątpliwości, że
mamy do czynienia z sygnałem gniewu, prawdopodobnie hamowanego. Widzie-
liśmy to j u ż wcześniej w tym rozdziale, kiedy opisywałem moje b a d a n i a nad
osobowością typu A. Na fotografii F widać kombinację trzech działań — ob-
niżenie brwi, napięcie dolnych powiek i uniesienie górnych powiek — tylko
w większym natężeniu. T o j u ż wyraźna oznaka gniewu.
G H
K L M
GNIEW
Ł _. x ~ w przypaciKu percepcji gniewu
w porównaniu z dostrzeżeniem udręki albo s m u t k u . Zobaczymy też, że nasze
podejście zależy w dużym stopniu od naszych relacji z człowiekiem, który oka-
zuje gniew, zależnie od tego, czy jest to zwierzchnik, podwładny, przyjaciel,
kochanka, rodzic albo potomek.
Większość ekspresji emocji trwa około dwóch sekund, niektóre tylko pół se-
kundy, ale rzadko kiedy są one od tego dłuższe lub krótsze. Długość trwania
ekspresji jest zwykle związana z j e j siłą. A więc długo się utrzymująca ekspre-
sja świadczy z reguły o bardziej intensywnych uczuciach niż krótka. Są jednak
wyjątki. Bardzo krótka, intensywna ekspresja (zdjęcia E i F) sugeruje, że poka-
zująca j ą osoba ukrywa swoje emocje. Takie ukrywanie może wynikać ze świa-
domego zamierzenia lub być efektem nieświadomego tłumienia. Bardzo krótka
ekspresja nie mówi nam, czy d a n a osoba zmienia swój wyraz twarzy świado-
mie, czy też nieświadomie, a tylko, że m a m y do czynienia z ukrywaniem emocji.
Długo się u t r z y m u j ą c a , nieznaczna ekspresja (zdjęcia G, H, I, L i M, a także
moja fotografia ze strony 147) jest oznaką świadomego kontrolowania uczuć.
Jeśli j e d n a z tych ekspresji zostałaby pokazana tylko przez pół sekundy albo se-
kundę, wskazywałaby raczej na nieznaczny gniew albo na gniew, który dopiero się
rozpoczyna, a nie na silniejszą kontrolę tego uczucia. To, co napisałem na temat
trwałości ekspresji, j e j związku z siłą emocji i kwestii, czy oznacza to poddanie
tej emocji kontroli, czy też świadczy o j e j nieznacznym nasileniu, odnosi się nie
tylko do gniewu, ale do wszystkich uczuć.
Przypuśćmy, że oznajmiasz swojemu podwładnemu, iż nie dostanie awansu,
a na jego twarzy pojawia się wyraźna ekspresja gniewu. Jeśli będzie to ekspre-
sja taka j a k na zdjęciach E i F albo nawet silniejsza, oznacza to, że pracownik
prawdopodobnie nie zdaje sobie sprawy ze swojego gniewu, szczególnie jeśli
wyraz ten utrzymuje się na jego twarzy dłużej niż ułamek sekundy. Ponieważ
właśnie przekazałeś mu niepomyślną wiadomość, prawdopodobnie to Ty jesteś
obiektem tego uczucia, ale niekoniecznie. Być może jest on wściekły na siebie
za to, że nie udało mu się zrobić tego, co należało, aby uzyskać awans. Zanim się
nie odezwie, nie wiesz, czy ocenia on tę decyzję j a k o niesprawiedliwą, a nawet
kiedy zareaguje, wciąż możesz nie mieć tej pewności, ponieważ pracownik mógł
uznać, że nie leży w jego interesie wyjawianie Ci swoich uczuć, przynajmniej nie
w tym momencie. Jeśli nie znasz tego człowieka w wystarczającym stopniu, nie
powinieneś zakładać, że takie wycofanie się z j e g o strony oznacza, iż chce się
on zastanowić, czy powinien dać ujście swojemu gniewowi, stosując tym samym
to, co nazwałem wsłuchaniem się w swoje uczucia; umiejętność ta nie występuje
u większości ludzi. Co powinieneś więc zrobić?
Mógłbyś zignorować jego przejaw gniewu, zachowując się, jakby nic t a k i e g o
nie miało miejsca, odnotowując to j e d n a k w pamięci i zachowując o s t r o ż n o ś ć
względem tego, co mówisz, i w jaki sposób to mówisz. Nie zawsze, a może n a w e t
KMOCJE UJAWNIONE
„¡gdy nie masz ochoty na konfrontację z kimś rozgniewanym poprzez zwrócenie
s jc do takiej osoby w przykładowych słowach: „Dlaczego jesteś na mnie wście-
|jv ? " albo w mniej konfrontacyjny sposób: ,Jesteś wściekły?". Takie uwagi są
{[l'a drugiej osoby zaproszeniem do powiedzenia czegoś złośliwego albo do
ikiegoś gniewnego zachowania, a to nie zawsze będzie leżało w Twoim intere-
sie ani w interesie tej osoby. Nie chodzi o to, że pretensje i obelgi powinny być
ignorowane, ale lepiej się nimi zająć po ustąpieniu gniewu. Trochę lepszą wer-
s ja pytania „Dlaczego się na m n i e wściekasz?" byłoby stwierdzenie: „Moja
decyzja mogła Cię rozgniewać, czego żałuję; powiedz mi, czy mogę zrobić coś,
aby Ci pomóc?". W takiej reakcji uznajesz gniew tej osoby, zamiast rzucać j e j
wyzwanie, oraz sygnalizujesz swoje zainteresowanie, czy mimo tej niepomyślnej
decyzji nie mógłbyś j e j jakoś pomóc.
W r a c a j ą c do poprzedniego przykładu, przypuśćmy, że Twoja nastoletnia
córka okazała taką samą ekspresję, kiedy powiedziałaś jej, że nie może tego
wieczoru pójść do domu swoich przyjaciół, ponieważ potrzebujesz, żeby zajęła
się swoim młodszym b r a t e m , kiedy Ty będziesz r a z e m z m ę ż e m brała udział
w nagle zwołanym posiedzeniu rady dzielnicy. Czy jest na Ciebie rozgniewana
z powodu zburzenia j e j planów? Zapewne tak, ale może też być wściekła na
siebie za to, że j e j tak bardzo na tym zależało. Twoja reakcja będzie zależeć
od natury Twoich relacji z córką, od Waszych osobowości oraz od historii Wa-
szych wspólnych relacji. J e s t e m j e d n a k przekonany, że jest więcej powodów
przemawiających za tym, by zająć się j e j gniewem, niż to miało miejsce w przy-
padku rozmowy z pracownikiem. Nie oznacza to, że powinnaś skomentować
jej gniew albo ją za niego skrytykować. Przeciwnie, możesz okazać współczucie
dla j e j frustracji i wyjaśnić, dlaczego to zebranie jest takie ważne i dlaczego
przez brak wcześniejszego powiadomienia o j e g o zwołaniu musisz ingerować
w jej plany. Jeśli tak właśnie postąpisz, to znaczy, że gniew córki spełnił swoją
lunkcję. Zwrócił Twoją uwagę na to uchybienie, uświadomił Ci, że to ważna
sprawa, i spowodował Twoją reakcję, kiedy wyjaśniłaś okoliczności całego za-
mieszania. Zrobiłabyś jeszcze lepiej, mówiąc, że zrekompensu jesz j e j to w jakiś
inny sposób.
Zawsze kiedy zauważasz ekspresję emocjonalną u osoby, która nie wyraża
tych uczuć również werbalnie, w pewnym sensie tworzysz sobie informację, któ-
rej osoba ta nie autoryzowała i za którą nie bierze odpowiedzialności. Możliwe,
Ze
podwładny z naszego przykładu z rozmową o awansie robił wszystko, żeby
Pohamować swój gniew. Nie ułatwisz mu tego zadania, wciągając go w kon-
''ontację na ten temat. W środowisku biznesowym możesz woleć uniknąć bez-
pośredniego zajmowania się gniewem swojego podwładnego, szczególnie w przy-
padku kogoś, kto nie dostał awansu. Może to być oczywiście osoba, co do której
Uci
ą z żywisz nadzieję, że otrzyma w końcu ten awans, a zajęcie się j e j uczu-
ciami może być pod jakimś względem korzystne, ale lepiej będzie, jeśli zajmiesz
GNIEW
się tvm później. N a s t ę p n e g o dnia możesz powiedzieć: „Wiem, że to była zła
wiadomość, i spodziewam się, że jesteś rozczarowany. Miałem wrażenie, że by
łeś zdenerwowany [że Cię to dotknęło], i zastanawiam się, czy nie pomogłaby
Ci rozmowa na ten t e m a t " .
Inna opcja to powiedzenie: „Chętnie porozmawiam z Tobą, teraz ałbo póź-
niej, na t e m a t tego, co o tym sądzisz". Także w tym przypadku, dzięki po-
wstrzymaniu się od użycia etykiety pod tytułem gniew, zmniejszasz ryzyko, że
gniew ten zostanie wyrażony w sposób, którego pracownik mógłby pożałować,
ale dajesz mu też szansę na porozmawianie o j e g o troskach w dogodnym dla
niego momencie. Jeśli wiesz, że Twoja córka m a problemy z radzeniem sobie ze
swoim gniewem, możesz użyć jakiegoś wariantu tej odpowiedzi, pozostawiając
j e j wybór, kiedy będzie chciała z Tobą o tym porozmawiać. N a t o m i a s t jeśli
chodzi o związki, to para ludzi może uznać, iż lepiej dać drugiej osobie poznać,
że zauważyło się jej gniew, ale dyskusję na ten temat lepiej odłożyć na później-
szy termin, kiedy prawdopodobieństwo, że gniew doprowadzi do krzywdzących
słów, gniewnych odpowiedzi i defensywnych zachowań, będzie mniejsze.
Często myślimy, że wiemy, dlaczego ktoś się na nas rozgniewał, ale nasza
wersja tego powodu p r e t e n s j i może być niezgodna z wersją tej osoby. Choć
unikanie rozmowy na t e m a t rzeczy, które doprowadzają nas do gniewu, pro-
wadzi do pojawienia się urazy i zwiększa ilość zaległych problemów, to zaj-
mowanie się tym w chwili, gdy j e d n a albo obie osoby są jeszcze pod wpływem
emocji, rzadko jest dobrym pomysłem. Jeżeli sprawa jest tak nagląca, że trzeba
się nią zająć natychmiast i nie można j e j odłożyć do czasu, gdy wszyscy ochłoną,
ważne jest, żeby obie osoby spróbowały się upewnić, że mają już za sobą okres
oderwania. Inaczej dyskusja doprowadzi niechybnie do spotęgowania gniewu,
zamiast skupić się na tym, w czym leży problem i j a k sobie z nim poradzić.
W a ż n e jest też, żeby zrozumieć i zastanowić się nad tym, jak bardzo od-
miennie wyglądałaby cała sytuacja w omawianych przykładach, gdyby j e j
uczestnicy zamienili się rolami. Przypuśćmy, że to Ty jesteś podwładnym, który
dowiaduje się, iż nie dostał awansu, a w chwili, gdy usłyszałeś o tym od swojej
zwierzchniczki, przez j e j twarz p r z e m k n ą ł gniewny grymas. Możliwe, że jest
rozgniewana na Ciebie, ale może też kierować ten gniew przeciw sobie, za to,
że to na nią padło przekazanie Ci takiej niedobrej informacji, albo przeciwko
komuś i n n e m u w firmie. T a k czy siak, w większości organizacji podwładnym
nie przysługuje prawo do komentowania gniewu zwierzchnika. Możliwe, że po
tym, jak już wyrazisz swoje rozczarowanie, będziesz uprawniony tylko do stwier-
dzenia w rodzaju: „Zależałoby mi na możliwości rozmowy z Panią w terminie,
który uzna Pani za stosowny, na t e m a t tego, co w moim postępowaniu nie
spodobało się Pani albo organizacji". Chodzi tu o to, by nie skupiać się na gnie-
wie, ale przyznać, że się go d o s t r z e g a , i p o s t a r a ć się o i n f o r m a c j e zwrotne,
154 E M O C J E UIAWNIDMI-
ułatwiając jednocześnie zwierzchniczce odłożenie rozmowy na ten t e m a t na
późniejszy t e r m i n , kiedy j e j gniew j u ż minie.
Wszystko to, co zasugerowałem na temat możliwej drogi postępowania w ra-
zie dostrzeżenia u kogoś ekspresji gniewu, odnosi się również do takich ekspre-
sji. przy których nie m a pewności, czy wyrażają one nieznaczny gniew, hamo-
wany gniew, czy też gniew, który dopiero się rozpoczyna (zdjęcia G, H oraz I).
Jedyna różnica polega na tym, że jeśli masz powody przypuszczać, iż j e s t e ś
świadkiem właśnie rodzącego się gniewu, na przykład kiedy widzisz zwężenie
ust pokazane na fotografiach L i M, masz większą szansę na zastanowienie się,
cz\ nie m a czegoś, co mógłbyś zrobić albo powiedzieć, by zatrzymać ten gniew,
zanim nabierze siły.
Ekspresja pokazana na zdjęciu C, z opuszczonymi i ściągniętymi brwiami,
wymaga osobnego komentarza. Widziałeś już inną wersję tego grymasu u ko-
biety siedzącej po lewej stronie tej, która wpatrywała się we mnie p i o r u n u j ą -
cym wzrokiem na Nowej Gwinei. Choć może to być oznaka bardzo nieznacz-
nego gniewu, można ją też zaobserwować w wielu trudnych sytuacjach. Jeśli
ktoś podnosi jakiś ciężar albo próbuje rozwiązać t r u d n y problem m a t e m a -
tyczny, wtedy również można dostrzec ten właśnie wyraz twarzy. Można go
spotkać w przypadku trudności dowolnego rodzaju. Jeżeli mówisz, a d r u g a
osoba pokazuje przez m o m e n t taką właśnie ekspresję, może to oznaczać, że
nie rozumie ona do końca, o czy mówisz, albo że nadążanie za tokiem rozmowy
wymaga od niej znacznego wysiłku. Może to być użyteczny sygnał, że powi-
nieneś wyjaśnić to, o czym mówiłeś, innymi słowami.
Nie zdołałbym opowiedzieć o wszystkich rzeczach, które należy brać pod
uwagę, kiedy dostrzeżemy ekspresję gniewu. Moje przykłady m a j ą jedynie
sugerować, że jest wiele możliwości, a także podsuwają Ci pod rozwagę nie-
które z potencjalnych reakcji. Którą z tych reakcji należałoby zastosować, to
już zależy od tego, kim j e s t e ś Ty sam i d r u g a osoba, a także od szczególnych
okoliczności d a n e j sytuacji. Nie ukrywam, że wiele z moich sugestii na t e m a t
tego, jak należy reagować, kiedy zauważymy u drugiej osoby oznaki gniewu,
nie ma pewnych podstaw w badaniach. Szedłem tu na przekór pewnym ideom,
rozpowszechnionym w minionych latach: że powinniśmy nauczyć się, jak wal-
czyć w sprawiedliwy sposób, ale nie powinniśmy unikać walki. Moje doświad-
czenia s u g e r u j ą , że to więcej, niż można wymagać od większości ludzi, i nie-
koniecznie jest to najlepszy sposób na radzenie sobie z przyczynami gniewu.
1'retensje zasługują moim zdaniem na rozważenie, ale nie w chwili najwięk-
szego nasilenia gniewu.
7
Zaskoczenie i strach
EMOCIE UIAWNIOMF
Zupełnym przeciwieństwem reakcji na bezpośrednie niebezpieczeństwo jest
panika. Pisanie tego rozdziału musiałem przerwać na pewien czas, kiedy byłem
zmuszony poddać się operacji w celu usunięcia części okrężnicy. Nie odczuwa-
łem żadnego strachu, aż do chwili, kiedy została ustalona d a t a operacji. Ale
w ciągu tych pięciu dni, które upłynęły między u s t a l e n i e m daty operacji a j e j
przeprowadzeniem, doświadczyłem serii ataków paniki. Odczuwałem ekstre-
malny s t r a c h , chłód, brakowało mi oddechu, a moje myśli zostały w całości
pochłonięte przez tę b u d z ą c ą p r z e r a ż e n i e p e r s p e k t y w ę . J a k w s p o m n i a ł e m
w rozdziale 5., p r z e s z e d ł e m j u ż poważną o p e r a c j ę trzydzieści lat wcześniej
i przeżyłem wtedy na skutek medycznej pomyłki niewiarygodny, nieznieczulony
ból, miałem więc powód, by obawiać się ponownej wizyty na sali operacyjnej.
Te ataki paniki trwały od dziesięciu m i n u t do kilku godzin. J e d n a k w dniu,
w którym zgłosiłem się do szpitala, nie czułem w ogóle żadnej paniki ani stra-
chu, a to dlatego, że zdążyłem się j u ż tym wtedy zająć.
Cała rodzina lękowych odczuć może zostać uszeregowana przy użyciu trzech
parametrów:
;
Zespół stresu pourazowego—przyp- tłum.
lot s a m o l o t e m , podczas którego pogoda zaczęła sprawiać p r o b l e m y i maszyna
zaczęła w p a d a ć w kolejne d z i u r y p o w i e t r z n e . W m i a r ę odświeżania tego do-
świadczenia pozwól, by t a m t e d o z n a n i a przybierały n a sile.
Jeśli próba przypomnienia sobie jakiejś sceny z przeszłości nie zdała egza-
minu, wykonaj n a s t ę p u j ą c e ćwiczenie:
Niech Twoja twarz przybierze wyraz strachu (konieczne może być skorzystanie
z lustra, żeby móc sprawdzić, czy wykonujesz właściwe ruchy).
• Unieś górne powieki tak wysoko, jak tylko potrafisz, a jeśli zdołasz, napnij
przy tym nieznacznie dolne powieki. Jeśli napinanie dolnych powiek
przeszkadza w unoszeniu górnych powiek, skup się tylko na górnych.
• Otwórz usta i rozciągnij je w poziomie, tak by kąciki kierowały się w stronę
uszu. Twoje usta powinny przybrać taki sam wyraz, jak u kierowcy autobusu.
• Jeśli mimo kilku prób nie uda Ci się tego zrobić, to ogranicz się tylko do
otworzenia ust i nie próbuj rozciągać ich w poziomie.
• Z powiekami uniesionymi tak wysoko, jak tylko się da, i patrząc prosto przed
siebie, unieś również brwi tak mocno, jak potrafisz. Zobacz, czy trzymając
je uniesione w górę, zdofasz je także ściągnąć ku sobie. Jeśli nie potrafisz
wykonać obu tych ruchów naraz, skup się jedynie na unoszeniu brwi i powiek.
Wczuj się w doznania płynące z twarzy, brzucha, rąk i nóg. Sprawdź, jak przebiega
Twój oddech i czy w twarzy oraz w rękach odczuwasz ciepło, czy chłód.
Może się okazać, że Twoje dłonie zrobiły się chłodniejsze, Twój oddech po-
głębił się i przyspieszył, zacząłeś się pocić, a może również odczuwasz napięcie
mięśni r ą k i nóg. Możesz też poczuć, że T w o j a twarz i ciało zaczynają z a p a d a ć
się w g ł ą b f o t e l a .
Kiedy jesteś przerażony, zazwyczaj zdajesz sobie z tego sprawę, ale doznania
towarzyszące lekkiemu z m a r t w i e n i u , o b e c n e m u , kiedy zagrożenie j e s t w przy-
szłości albo nie j e s t poważne, m o g ą Ci już nie być tak d o b r z e z n a n e ( j e s t e m
przekonany, że d o z n a n i a te są podobne do tych odczuwanych w przypadku
przerażenia, tylko m n i e j intensywne, ale nie przeprowadzono j a k d o t ą d b a d a ń ,
które miałyby za z a d a n i e s p r a w d z e n i e , czy z m a r t w i e n i u i p r z e r a ż e n i u odpo-
wiadają różne i n d y w i d u a l n e d o ś w i a d c z e n i a ) .
S p r ó b u j m y wywołać d o z n a n i a , które pojawiają się, kiedy j e s t e ś zmartwiony.
Przypomnij sobie sytuację, w której spodziewałeś się czegoś złego, nie tak po-
ważnego j a k k a t a s t r o f a , ale czegoś, czego z pewnością wolałbyś u n i k n ą ć . Być
może martwiłeś się z powodu u s u w a n i a zęba m ą d r o ś c i albo zabiegu kolono-
skopii. Z m a r t w i e n i e m o g ł o też dotyczyć tego, czy s p r a w o z d a n i e , k t ó r e m i a ł e ś
napisać, zostanie ocenione tak wysoko, jak byś tego pragnął. Zmartwienie mo-
że też dotyczyć tego, jak Ci poszło na egzaminie z m a t e m a t y k i . Kiedy prze-
żywasz takie doświadczenie, to pamiętając, że jest ono przed Tobą, w przyszło-
ści, i antycypując j e g o przebieg oraz nie będąc w stanie zrobić niczego dla
zapobieżenia ewentualnemu zagrożeniu, skoncentruj się na tym, jakie dozna-
nia napływają z Twojej twarzy i z reszty ciała. Powinna to być dużo słabsza
wersja uczucia przerażenia.
EMOC: II 111 A W
U 0 ' C o n n e l l a widzimy taki sam
wyraz p r z e r a ż e n i a , j a k u kierowcy
ciężarówki, c h o ć t u t a j m o ż n a m u się
lepiej p r z y j r z e ć . G ó r n e p o w i e k i są
uniesione tak wysoko, j a k to tylko
możliwe, brwi uniesione i ściągnięte
ku sobie, a w a r g i są r o z c i ą g n i ę t e w po-
ziomie w s t r o n ę u s z u , przy j e d n o c z e -
snym c o f n i ę c i u p o d b r ó d k a .
Podpis pod tym zdjęciem, również
opublikowanym w czasopiśmie „Life",
głosi: „Dallas, 24 listopada 1963. Do-
kładny m o m e n t historycznego a k t u
z e m s t y uchwycony na kliszy, kiedy
Jack Ruby strzela do zabójcy Kennedy'ego, Harveya Lee O s w a l d a " .
D e t e k t y w J . R . Leavelle, widoczny po lewej s t r o n i e , w ł a ś n i e usłyszał od-
głos w y s t r z a ł u . N a j e g o twarzy m a l u j ą się z a r ó w n o s t r a c h , j a k i gniew. Brwi
ma o p u s z c z o n e i ś c i ą g n i ę t e ku sobie, tak że s t y k a j ą się z p o w i e k a m i , co
tworzy g r y m a s n a z w a n y p r z e z m n i e w rozdziale 6. „ p i o r u n u j ą c y m spojrze-
n i e m " , b ę d ą c y w y r a ź n ą e k s p r e s j ą g n i e w u . D o l n a część twarzy oraz położe-
nie głowy sygnalizują strach. U s t a są rozciągnięte w poziomie, a podbródek
wycofany, n a t o m i a s t cała głowa o d s u w a się od w y s t r z a ł u . S p r ó b u j zasłonić
dolną część j e g o twarzy dłonią, a zobaczysz na górnej jedynie gniew. Następnie
zmień połówki, zasłaniając górną część twarzy, a na dolnej ujrzysz ekspresję
strachu.
Chwilowe poczucie strachu, a może i przerażenia w reakcji na widok pisto-
letu jest czymś n o r m a l n y m , kiedy się nie wie, czy w n a s t ę p n e j kolejności broń
nie zostanie zwrócona przeciwko n a m (po wyrazie bólu na twarzy O s w a l d a
poznajemy, że strzał został j u ż oddany, a r e a k c j a spłoszenia u d e t e k t y w a Le-
avelle'a zaszła wcześniej). D e t e k t y w musiał być rozgniewany na zabójcę Ru-
by'ego, ponieważ jego zadaniem było zapobieżenie takiemu atakowi na Oswalda.
W s p o m n i a ł e m j u ż wcześniej, że n i e r z a d k o z d a r z a się n a m w obliczu zagro-
żenia doświadczać jednocześnie gniewu i strachu, i właśnie z tego rodzaju sy-
tuacją m a m y do czynienia w tym przypadku.
A t e r a z przyjrzyjmy się zdjęciom p o k a z u j ą c y m s u b t e l n e oznaki m i m i c z n e
świadczące o s t r a c h u i zaskoczeniu.
A B (NEUTRALNY) C
D E F
G H
I J
M N
P Q
„...jest to uczucie odrazy. Smak czegoś, co chce się wypluć, a nawet sama
myśl o zjedzeniu czegoś odpychającego wystarczy, by wzbudzić w nas
obrzydzenie. Zapach, k t ó r e m u chce się zablokować dostęp do naszych
nozdrzy lub od którego chce się uciec, sprawia, że czujemy wstręt. I także
w tym wypadku nawet myśl o tym, jak może pachnieć coś odrażającego,
wystarczy do wywołania tego uczucia. Widok czegoś, co może odrażająco
smakować albo pachnieć, potrafi wywołać w nas obrzydzenie. T a k ż e
dźwięki mogą wzbudzać w nas odrazę, jeśli tylko wiążą się ze wstrętnym
wydarzeniem. Nawet dotyk, poczucie czegoś odpychającego, takiego j a k
jakiś oślizgły przedmiot, może prowadzić do napływu takich emocji.
Mimo że przez długie lata zebrałem dziesiątki nowych fotografii prezentujących przy-
kłady wszystkich innych emocji, nie dysponuję żadnym zdjęciem w s t r ę t u . W y n a j ę t a
przeze mnie firma fotograficzna zdołała znaleźć jedynie zdjęcia odgrywanego wstrętu,
m i m o że nie było problemów ze znalezieniem nowych fotografii innych uczuć. Nie
m a się co dziwić, o d r a ż a j ą c e scenki nie są a t r a k c y j n e . Wydawcy czasopism oraz ich
r e k l a m o d a w c y u z n a j ą , że takie zdjęcia nie pomogą w sprzedaży ich produktów.
Wstręt może pojawiać się nie tylko pod wpływem smaków, zapachów,
wrażeń dotykowych, myśli, widoków albo dźwięków, ale też na skutek
działań innych osób, w reakcji na ich wygląd albo nawet w odniesieniu
do idei. Ludzie mogą mieć odrażający wygląd, a spoglądanie na nich mo-
że budzić wstręt. Niektóre osoby doświadczają tego uczucia na widok
zdeformowanych, okaleczonych ludzi albo kogoś brzydkiego. Obrzy-
dzenie może budzić r a n n y człowiek z odkrytymi r a n a m i . Również wi-
dok krwi albo oglądanie zabiegu chirurgicznego sprawia, że niektóre
osoby ogarnia wstręt. Uczucie to wzbudzają także pewne ludzkie działa-
nia: można czuć odrazę względem niektórych zachowań. Obiektem wstrę-
tu może być osoba znęcająca się nad psami albo kotami. Odrażający może
też być człowiek, który podejmuje praktyki seksualne uważane przez in-
nych za perwersję. A jeśli uważamy, że jakaś filozofia albo sposób trak-
towania ludzi jest poniżający, to one również mogą prowadzić do po-
czucia w s t r ę t u ' " .
Rozin wyjaśnia tę różnicę, postulując, że młodsze dzieci nie posiadają zdolności umy-
słowych, które pozwalałyby im n a odczuwanie w s t r ę t u — na przykład zdolności do
rozpoznawania, że wygląd może mijać się z rzeczywistością, jak w przypadku czekola-
dowych psich odchodów. Teza ta jest również zgodna z jego poglądem, że zwierzęta
nie czują w s t r ę t u . M o i m z d a n i e m wyjątkowość takiego f u n d a m e n t a l n e g o sposobu
reagowania na rzeczywistość dla ludzkiego g a t u n k u byłaby czymś niezwykłym, więc
poprosiłem o opinię w tej sprawie specjalistę od zachowania zwierząt, F r a n s a de
Waala. O t o , co odpisał: „ E m o c j a ta musi się pojawiać u innych naczelnych. W s t r ę t
musiał mieć pierwotnie coś wspólnego z odrzuceniem jedzenia, a wszystkie naczelne
s
ą do tego w oczywisty sposób zdolne. Co do specyficznej ekspresji, to trudniej na to
odpowiedzieć". J a k na razie zagadnienie to wydaje się nierozstrzygnięte, ponieważ nikt
nie przeprowadził b a d a ń nakierowanych specyficznie n a odkrycie, czy e k s p r e s j a
wyjątkowa dla odrzucenia p o k a r m u pojawia się również u innych naczelnych, a jeśli
tak, to czy j e s t o n a p r e z e n t o w a n a również w reakcji n a przewinienia o c h a r a k t e r z e
społecznym.
Profesor prawa William Miller zauważa w swojej fascynującej książce The
Anatomy ofDisgust, że wstręt fascynuje nie tylko dzieci. „ [ W s t r ę t ] m a pewien
powab i jest fascynujący, co przejawia się w trudności, j a k ą sprawia n a m od-
wrócenie wzroku od strasznego wypadku [...] albo w atrakcyjności filmów
grozy 3 . [...] Nasze własne smarki, odchody i uryna są dla nas nieczyste i od-
rażające, [a m i m o to j e s t e ś m y nimi] [...] w niezwykły sposób zainteresowani
[...] oglądamy te nasze wytwory częściej, niż to przyznajemy [...] jakże często
ludzie oglądają chusteczkę albo papier, w który właśnie wyczyścili nos" 4 . Suk-
ces kasowy takich filmów, j a k np. Sposób Na Blondynkę nie jest zasługą wyłącznie
nastolatków.
Rozin rozróżnia wstręt podstawowy i coś, co nazywa wstrętem interperso-
nalnym 5 . Wymienia cztery grupy wyuczonych interpersonalnych czynników
spustowych: obcość, chorobę, zły los oraz zepsucie moralne. Moje badania, które
przeprowadziłem wraz z M a u r e e n 0'Sullivan, dostarczają pewnych argumen-
tów na poparcie tezy Rozina. Poprosiliśmy s t u d e n t ó w o zapisanie n a j b a r d z i e j
intensywnych epizodów wstrętu, jakie mogliby sobie wyobrazić. Opisywano wą-
tek oralnego skażenia (np. zmuszenie kogoś do zjedzenia cudzych wymiotów),
ale stanowił on jedynie 11% propozycji. Najczęściej wymienianym czynnikiem
spustowym uruchamiającym ekstremalny wstręt (wymieniło go 62% badanych)
było moralnie niedopuszczalne zachowanie, takie j a k to, którego świadkami
byli żołnierze a m e r y k a ń s c y odkrywający nazistowskie zbrodnie popełnione
w obozach koncentracyjnych. Prawie połowa z wymienianych zachowań moral-
nie niedopuszczalnych dotyczyła odrażających działań o c h a r a k t e r z e seksu-
alnym, takich jak seks z małym dzieckiem. O s t a t n i a grupa przykładów, wymie-
niana przez 18% badanych, dotyczyła fizycznej odrazy niezwiązanej zjedzeniem,
takiej j a k ta odczuwana po znalezieniu zwłok, z których wychodzą robaki 6 .
Nasze rezultaty s u g e r u j ą , że u dorosłych to właśnie zjawiska i n t e r p e r s o n a l n e
są szczególnie odrażające pod względem moralnym, a nie podstawowy wstręt
wynikający z d o u s t n e g o skażenia.
Powiedziałem wcześniej, że podstawowy wstręt Rozina stanowi wątek emo-
cjonalny, i że jeśli m a on rację, iż cztery interpersonalne formy wstrętu — ob-
cość, choroba, zły los oraz zepsucie moralne — są wyuczone, to stanowiłyby one
wariacje na t e m a t tego w ą t k u . Wydaje mi się j e d n a k możliwe, że wszystkie
cztery formy interpersonalnego wstrętu również mają status w ą t k u i są obecne
w każdej kulturze, a różnią się tylko wyuczonymi szczegółami, które są zależne
od jednostki, grupy społecznej i kultury. Przykładowo, każdy może reagować
wstrętem na osobę zepsutą moralnie, ale już definicja zepsucia moralnego mo-
że być zróżnicowana. Co jest obce, a co dobrze znane, oraz co uważamy za zły
los, również zmienia się zależnie od okoliczności, ale nie dotyczy to chyba cho-
roby. Ludzie dotknięci ciężką d e f o r m a c j ą ciała, cieknącymi wrzodami i in-
nymi tego rodzaju przypadłościami mogą być odrażający w każdej kulturze.
Miller zwraca uwagę, że kultury m a j ą większe pole m a n e w r u , jeśli chodzi
0 włączanie jakichś rzeczy albo zachowań w pole odczuwania wstrętu, niż jeśli
c h o d z i o wykluczanie ich z tego pola. J e s t to zgodne z i d e a m i o m a w i a n y m i
w rozdziałach 2., 3. i 4., w których a r g u m e n t o w a ł e m , że emocjonalna baza
danych każdego człowieka jest otwarta, nie zaś z a m k n i ę t a . T e bazy danych,
wraz z programami kierującymi naszą reakcją na własne zmienne emocje, nie
są puste w momencie naszych narodzin. Ewolucja zdążyła już w nich zapisać
instrukcje mówiące nam, w jaki sposób i na co reagować. J a k zwraca uwagę Mil-
ler, instrukcje te trudno zmienić, ale ponieważ baza danych jest otwarta, mo-
żemy uczyć się nowych czynników spustowych i nowych reakcji emocjonalnych.
Choć zarówno Japończycy, j a k i Amerykanie reagują w s t r ę t e m na odchody
1 doustną inkorporację, to Rozin odkrył różnice w odniesieniu do wstrętu spo-
łecznego. Osoba niewpasowana w aktualny porządek społeczny i niesprawie-
dliwie krytykująca innych wywoływała wstręt u Japończyków. Amerykanie czuli
odrazę do ludzi, którzy zachowywali się w brutalny sposób albo byli rasistami.
Ale nie wszystkie przejawy wstrętu społecznego są zależne od kultury. Rozin
odkrył, że w wielu kulturach ludzie czują obrzydzenie do polityków!
Dodatkowo, oprócz czterech rodzajów wstrętu interpersonalnego opisanych
przez Rozina, jest jeszcze j e d e n typ tego uczucia — nazywany przeze mnie
wstrętem z przesytu — który s u g e r u j ą odkrycia psychologów J o h n a G o t t m a n a ,
Erica Woodina i Roberta Levensona. Ich badania zasługują na szczególną uwagę,
ponieważ są oni jedynymi naukowcami, którym udało się dokonać precyzyjnego
pomiaru ekspresji emocji w trakcie j e d n e j z najbardziej naładowanych emo-
cjami interakcji, j a k a ma miejsce na gruncie życia społecznego — w relacji
między m ę ż e m i żoną*.
Co zadziwiające, ekspresja wstrętu u żony, skierowana do j e j męża podczas
rozmowy, w której oboje próbowali rozwiązać jakiś konflikt, okazała się pro-
gnozować, jaką ilość czasu w ciągu kolejnych czterech lat para spędzi oddzielnie 7 .
C o t t m a n odkrył, że ekspresja wstrętu u żony pojawiała się z reguły w reakcji na
wycofanie męża (odgradzanie się m u r e m opisane w rozdziale 6.), kiedy nie po-
trafił on sobie poradzić z j e j emocjami. Mówiąc kolokwialnie, żona miała dość,
zachowanie to po prostu się j e j przejadło. Zwróć uwagę, że m e t a f o r a nawią-
zująca do jedzenia wydaje się bardzo stosowna. Jeśli własny p a r t n e r wydaje Ci
się odpychający, nie m a się co dziwić, że przyszłość nie maluje się w wesołych
barwach (wrócimy jeszcze do odkryć G o t t m a n a w późniejszej części tego roz-
działu, kiedy z a j m ę się opisem pogardy).
:
Dla porównania trzeba dodać, że większość naukowców bada emocje u ludzi, którzy są
sami albo zaangażowani w j a k ą ś trywialną interakcję, a zamiast obserwować, co ludzie
n a p r a w d ę robią, naukowcy proszą swoich b a d a n y c h o wypełnienie kwestionariuszy
każących im opisać, j a k sobie wyobrażają d a n e uczucie albo j a k j e w s p o m i n a j ą .
Miller czyni bardzo interesujące spostrzeżenie: że w intymnych związkach
obniżamy próg tego, co u z n a j e m y za o d r a ż a j ą c e . Dobrym tego przykładem
jest „...wymiana pieluch, sprzątanie zwróconego pokarmu, inne formy opieki
nad chorymi i niedołężnymi bliskimi. [...] Rodzice będą dbali o dzieci choćby
nie wiem co, będą usuwali ich odchody, ryzykując ubrudzenie nimi rąk i ubra-
nia, będą znosili, kiedy dziecku zdarzy się oddać na nich kał. [...] Przezwycię-
żanie wstrętu, nieodłącznego w przypadku nieczystych substancji, j e s t em-
blematyczne dla bezwarunkowej n a t u r y troskliwej miłości rodzicielskiej" 8 .
Do takiego samego zawieszenia wstrętu dochodzi między p a r t n e r a m i sek-
sualnymi. Ponownie zacytuję Millera: ,Język drugiej osoby w Twoich ustach
może być oznaką bliskości, ponieważ może to być również obrzydliwa napaść.
[...] Seks za zgodą obu stron oznacza obopólne przekroczenie obwarowanych
wstrętem granic. [...] Seks jest tylko j e d n y m ze sposobów na przekroczenie tej
granicy, a łączy się z nim j e d e n rodzaj nagości. Istnieją również inne rodzaje
nagości, sposoby odsłaniania się i typy wiedzy, na których budowana jest inten-
sywna bliskość, bliskość oznaczająca długotrwały, ścisły i pełen miłości kontakt.
Myśli się wtedy o odkrywaniu i dzieleniu ze sobą wątpliwości, trosk, zmartwień;
o wyznaniach dotyczących swoich aspiracji, własnych braków, a także porażek;
wreszcie także o tym, że możemy być postrzegani ze wszystkimi swoimi bra-
kami, słabościami i p o t r z e b a m i , [...] Moglibyśmy zdefiniować naszych
przyjaciół i bliskie n a m osoby j a k o ludzi, którym pozwalamy na wyżalanie się
przed nami, w zamian za co my możemy żalić się tym osobom, a obie strony ro-
zumieją, że takie żalenie się jest przywilejem bliskości, i że nasze poczucie god-
ności oraz wstręt niechybnie by się t e m u sprzeciwiły w przypadku braku tego
przywileju. [...] Miłość [...] pozwala innym osobom na zobaczenie nas w ta-
kim świetle, że wywołałoby to w nas wstyd, a u innych ludzi wstręt § , gdyby
nie wpływ miłości" 9 .
Niezwykłe spostrzeżenia Millera sugerują społeczne funkcje wstrętu, które
inaczej nie byłyby widoczne. Zawieszenie wstrętu prowadzi do bliskości i jest
oznaką osobistego zaangażowania. To akceptacja rzeczy, które innym osobom
mogłyby się wydać godne wstydu, to zaangażowanie w ząchowania fizyczne,
Mój wydawca zwraca uwagę, że istnieje różnica między zawieszeniem wstrętu ze strony
rodziców a tym samym ze strony kochanków. N a tyle, na ile potrafię to ocenić, pielu-
chy dziecka zawsze są o d r a ż a j ą c e , nawet jeśli j e s t to nasze dziecko. K o c h a j ą c y ro-
dzice przezwyciężają swój wstręt, żeby móc zajmować się dzieckiem, wciąż j e d n a k go
odczuwają. N a t o m i a s t w przypadku seksu dochodzi do zmiany. J ę z y k d r u g i e j osoby
w naszych ustach wcale nie jest odrażający — wręcz przeciwnie. Dlatego w pierwszym
przypadku m o ż e m y mówić o przezwyciężeniu w s t r ę t u albo o j e g o zawieszeniu, na-
tomiast w d r u g i m przypadku wstręt j e s t p r z e k s z t a ł c a n y w coś zupełnie innego.
które z innymi osobami byłyby odrażające — nie chodzi tu tylko o seks. Po-
myśl, jak różniłoby się s p r z ą t a n i e wymiocin obcego człowieka od s p r z ą t a n i a
w y m i o c i n kochanej osoby — może to być nie tylko oznaka miłości, ale i środek
na jej wzmocnienie.
Inną bardzo ważną funkcją wstrętu jest oddalenie nas od tego, co odra-
żające. Oczywiście użytecznym zachowaniem jest niejedzenie gnijącego po-
karmu, a wstręt społeczny odsuwa nas w analogiczny sposób od zjawisk, które
uważamy za godne potępienia. Zgodnie z tezą Millera jest to osąd moralny,
dzięki któremu nie stać nas na kompromis z odrażającą osobą ani z odrażają-
cym zachowaniem. Badaczka prawa M a r t h a N u s s b a u m pisze, że „większość
społeczeństw uczy swoich członków unikania pewnych g r u p ludzi, których
definiuje j a k o fizycznie odrażających'" 0 . Niestety, może to być również nie-
bezpieczne uczucie, ponieważ odczłowiecza ono osoby uważane za odrażające,
a w konsekwencji pozwala n a m nie traktować ich j a k ludzi.
Pewne zachowania uznaje się często za nielegalne, ponieważ obrażają one
moralność publiczną (budzą wstręt), a są wśród nich takie zjawiska, j a k por-
nografia dziecięca albo nieprzyzwoitość. N u s s b a u m uważa, że prawo nie po-
winno opierać się na tym, co ktoś uważa za o d r a ż a j ą c e , i s u g e r u j e , że za pod-
stawę naszego osądu prawnego powinno n a m służyć raczej oburzenie, a nie
wstręt. „ [ O b u r z e n i e ] jest uczuciem moralnym dużo lepiej dostosowanym do
osądu prawnego i można na nim polegać w o wiele większym stopniu niż na
wstręcie. Stoi za nim rozumowanie, które może być publicznie zakomunikowane,
i nie prowadzi ono do dyskusyjnego postrzegania przestępcy j a k owada albo
ślimaka. Przeciwnie, potwierdza ono stanowczo jego przynależność do moral-
nej wspólnoty i osądza j e g o działania na m o r a l n e j podstawie"".
Zwracając uwagę, że stan emocjonalny sprawcy w momencie popełnienia
przestępstwa może być uznawany za okoliczność łagodzącą, Nussbaum twierdzi,
że wstręt nie jest emocją, którą powinno się w tej sytuacji brać pod uwagę., J e d n o
zabójstwo nie jest gorsze od drugiego z powodu większej obrzydliwości...'" 2 .
Rozsądną odpowiedzią na w s t r ę t j e s t j e j z d a n i e m „oddalenie się z miejsca,
w którym przebywasz, aby nie zabić osoby, która przyprawia Cię o odrazę —
np. homoseksualistów. [Samo] poczucie z a b r u d z e n i a albo obrzydzenia z czy-
jegoś powodu nigdy nie jest wystarczającym powodem, by uzasadnić stosowa-
nie przemocy wobec tej osoby'" 3 .
Ci, którzy usprawiedliwiają najgorsze poniżenia innych ludzi, często na-
zywają swoje ofiary zwierzętami (i nie chodzi tu o żadne miłe egzemplarze);
czasem wobec ofiar używa się określenia jakiejś nieożywionej odrażającej sub-
stancji, takiej j a k plugastwo albo męty. O b a w i a m się, że oburzenie również
może być użyte dla usprawiedliwienia m o r d e r s t w a , a nawet t o r t u r , ale nie
WJXVJ uai 1CI « ja».ie wznosi mięazy , j a " a innymi wstręt (Nussbaum
skoncentrowała się oczywiście na użyciu emocji dla uzasadnienia praw, a nie
dla usprawiedliwienia działań, legalnych czy nielegalnych). J e d n ą z barier albo
blokad, które mogłyby, j a k się wydaje, zahamować przemoc, jest widok i odgłos
cierpień ofiary, j e j krzyki i j e j krew. Ale nie zawsze się tak dzieje, być może
dlatego, że te dowody j e j cierpienia sprawiają, iż budzi ona wstręt. Nawet jeśli
w naszych myślach odnośnie do drugiej osoby nie m a początkowo odrazy, wi-
dok jej krwi i zniekształcenia j e j ciała, będące e f e k t e m ran albo t o r t u r , mogą
wywołać raczej wstręt, a nie zatroskanie.
N a wczesnym etapie moich b a d a ń nad ekspresją emocji w różnych kultu-
rach odkryłem, że filmy przedstawiające cierpiących ludzi — film z tubylczego
rytuału obrzezania albo z operacji oka — wywoływały wyraz odrazy na twa-
rzach większości studentów, których badałem w Japonii i w Ameryce. Pokazy-
wałem też inne filmy treningowe dla lekarzy, z których j e d e n prezentował prze-
cinanie ciała i dużo krwi w ramach operacji chirurgicznej, a drugi przedstawiał
stojącego człowieka z poparzeniami trzeciego stopnia, kiedy spalona skóra była
usuwana z j e g o ciała. Także i w tym przypadku większość osób okazywała i de-
klarowała uczucie odrazy. Filmy te mogły być używane wymiennie, ponieważ
wywoływały takie same emocje, i są one pośród najczęściej wykorzystywanych
bodźców filmowych w b a d a n i a c h emocji.
Była też j e d n a k mniejszościowa grupa (około 20%), która wykazywała bar-
dzo o d m i e n n e reakcje na widok cierpienia innych osób przedstawionego na
filmach. Zamiast okazywać wstręt, ludzie ci reagowali s m u t k i e m i bólem, tak
jakby identyfikowali się z ofiarą.
Wygląda na to, iż n a t u r a skonstruowała nas w ten sposób, że czujemy odrazę
na widok wnętrza ciała obcej osoby, szczególnie jeśli towarzyszy temu duża ilość
krwi. T a reakcja wstrętu jest zawieszana w przypadku, kiedy druga osoba nie
jest n a m obca, ale bliska, np. jesteśmy z nią spokrewnieni. W takiej sytuacji je-
steśmy zmotywowani, żeby starać się zredukować cierpienie tej osoby, a nie
uciekać. Można sobie wyobrazić, w jaki sposób odraza wobec fizycznych oznak
cierpienia albo choroby mogła kiedyś służyć zmniejszeniu ryzyka zarażenia, ale
ceną za to jest redukcja naszej zdolności do empatii i współczucia, które mogą
być bardzo przydatne w budowaniu wspólnoty.
Ani empatia, ani współczucie nie są emocjami; odnoszą się one do naszych
reakcji na emocje drugiej osoby. Dzięki e m p a t i i kognitywnej rozpoznajemy, co
czuje drugi człowiek. Dzięki empatii emocjonalnej możemy naprawdę poczuć to,
co czuje d r u g a osoba, natomiast dzięki empatii współczującej chcemy pomagać
innym w radzeniu sobie z ich położeniem i emocjami. E m p a t i a kognitywna
150 E M O C J E UJAWNIONE
jest konieczna, by móc osiągnąć którąś z pozostałych form empatii, ale nie mu-
simy mieć e m p a t i i emocjonalnej, żeby wykazywać e m p a t i ę współczującą" 1 4 .
Pogarda jest spokrewniona ze wstrętem, ale się od niego różni. Nie udało
mi się znaleźć żadnej fotografii prasowej, która mogłaby służyć za ilustrację
lego uczucia. T a k jak wstręt, pogarda nieczęsto t r a f i a na łamy czasopism,
/ d j ę c i e H pod koniec tego rozdziału pokazuje przykładową ekspresję.
Wiele lat t e m u odróżniałem pogardę od wstrętu w n a s t ę p u j ą c y sposób.
Nie m a niestety żadnego Paula Rozina od pogardy, nikt nie uczynił przed-
miotem swoich b a d a ń tej właśnie emocji. Miller dokonał i n t e r e s u j ą c e g o spo-
strzeżenia: że m i m o poczucia wyższości względem drugiej osoby, z j a k i m
mamy do czynienia w przypadku pogardy, ludzie o niższej pozycji mogą pogar-
dzać swoimi zwierzchnikami. Pomyśl tylko o „pogardzie, j a k ą nastolatki od-
czuwają względem dorosłych, kobiety względem mężczyzn, słudzy względem
panów, pracownicy względem szefów, [...] czarni względem białych, niewy-
kształceni względem wykształconych... 1 6 . Pogarda skierowana do góry [...]
Sposób użycia tych terminów na gruncie buddyzmu tybetańskiego jest inny, ale po-
dobny. Używane przez nich określenie odnoszące się do naszej zdolności do empatii
można, zdaniem Dalajlamy, przełożyć jako „niezdolność do znoszenia widoku cudze-
go cierpienia". Nie chodzi zatem o to, że ucieka się przed tym widokiem, a wręcz
przeciwnie: „To właśnie on sprawia, [...] że krzywimy się na widok doznawanej przez
drugą osobę krzywdy i cierpimy, stając twarzą w twarz z cudzym cierpieniem". Bud-
dyjskie użycie terminu współczucie zakłada dużo więcej niż to, co wyrażamy tym sło-
wem po angielsku. Wyjaśnienie tej różnicy odwiodłoby nas daleko od zagadnienia
wstrętu, lecz warto zauważyć, że buddyści uważają zarówno empatię, jak i współczu-
cie za ludzkie zdolności, których nie trzeba się uczyć, ale trzeba kultywować, jeśli
mają się ujawniać. Przyjmuję, że oznacza to, iż jeśli mamy uważać wszystkich ludzi
za naszych bliźnich, zawiesić swoją odrazę wobec krwawych oznak cierpienia i szkód
wyrządzonych przez choroby, musimy nad tym pracować, ponieważ natura wcale
nam tego zadania nie ułatwiła.
WSTRĘT I POGARDA
l Ziajinuj£JL-yiIl 11 IZ. sz-4 pozycję na podkreślenie swojej wyższo-
ści pod względem jakiejś specyficznej cechy. [...] Osoby na niższym szczeblu
wiedzą, że ich pozycja jest postrzegana przez innych j a k o niższa oraz że w ja-
kimś sensie inni nimi p o g a r d z a j ą . . . ' " 7 .
Aby przekonać się o znaczeniu pogardy, zastanówmy się nad poniższym
zestawem niezwykłych odkryć, jakich dostarczyły przeprowadzone przez Gott-
m a n a i j e g o kolegów badania nad i n t e r a k c j a m i małżeńskimi. Zony, których
mężowie okazywali im pogardę:
Fakt, że okazywana przez mężów ekspresja wstrętu albo gniewu nie prowadziła
do podobnych rezultatów, podkreśla zasadność wyróżniania pogardy jako osobnej
emocji (nie jest to rozróżnienie uznawane przez wszystkich badaczy emocji).
Pogarda, tak jak wszystkie inne emocje, którymi się już zajmowaliśmy, może
odznaczać się różną siłą albo intensywnością, podobnie jak wstręt. Podejrze-
wam, że górna granica rozciąga się znacznie dalej w przypadku w s t r ę t u niż
pogardy, czyli że maksymalne natężenie pogardy pod względem siły nawet się
nie zbliża do m a k s y m a l n e g o n a t ę ż e n i a w s t r ę t u .
Wstręt jest bez wątpienia negatywną emocją; nie jest to miłe uczucie, nawet
jeśli jesteśmy nim, jak już wcześniej wspomniałem, bardziej zafascynowani, niż
można by się tego było spodziewać w przypadku niemiłej emocji. Kiedy jest in-
tensywny, nie m a wątpliwości, że związane z nim doznania są n i e p r z y j e m n e
i prowadzą do mdłości. Sam nie j e s t e m już natomiast równie mocno przeko-
nany, że pogarda też jest negatywnym uczuciem, przeciwnie, sądzę, że jest ona
miła dla wielu osób, które ją odczuwają. Po fakcie możemy czuć zażenowanie
spowodowane tym, że dopuściliśmy taką emocję, ale doznania, których do-
świadczamy pod j e j wpływem, są bardziej p r z y j e m n e niż nieprzyjemne. Nie
oznacza to, że emocja ta m a korzystny wpływ na innych. Wyniki G o t t m a n a
pokazują, że tak nie jest. Ale doznania odczuwane w trakcie przeżywania po-
gardy nie są koniecznie nieprzyjemne. T r u d n o uchwycić jak^ś inną funkcję po-
gardy niż sygnalizowanie poczucia wyższości, pokazanie, że nie musimy się
dostosowywać ani dogadywać. Uczucie to służy podkreśleniu swojej siły albo sta-
tusu. Osoby mniej pewne swojego statusu mogą z większym prawdopodobień-
stwem odwoływać się do pogardy, aby podkreślić swoją wyższość wobec innych.
Pogardzie często towarzyszy łagodna forma gniewu, taka j a k rozdrażnienie,
choć można ją też odczuwać bez żadnego odcienia gniewu. Gniew może też
występować na przemian ze wstrętem, jeśli odczuwająca wstręt osoba jest roz-
gniewana, że coś ją doprowadziło do tego stanu.
150 E M O C J E UJAWNIONE
Nie m a m y słów na opisanie nastrojów związanych ze wstrętem albo pogar-
dą, ale nie oznacza to, że emocji tych nie doświadczamy, a tylko, że dyspo-
nujemy prostym sposobem na ich określanie. Przeczucie mówi mi, że takie
n a s t r o j e istnieją, ale nie wiem o żadnych badaniach ani teoriach, które by
s ię nimi zajmowały.
Zastanówmy się teraz, czy istnieją zaburzenia emocjonalne powiązane ze
wstrętem albo z pogardą. W artykule zatytułowanym „Wstręt — Z a p o m n i a n a
Emocja Psychiatrii" psychiatrzy Mary L. Phillips, Carl Senior, T o m Fahy i A.S.
David sugerują, że chociaż wstręt nie jest uznawany za ważny w zaburzeniach
psychicznych, to j e g o rola w pewnej liczbie takich zaburzeń jest znacząca 1 8 .
Zaburzenia związane ze w s t r ę t e m wydają się odgrywać ważną rolę w nerwicy
natręctw, co przejawia się obsesyjnym myśleniem o brudzie i zanieczyszczeniu
oraz przesadną potrzebą mycia. Na wstręcie mogą być też o p a r t e fobie przed
zwierzętami, zaś fobie społeczne, w których d o t k n i ę t a nimi osoba obawia się
upokorzenia, mogą łączyć w sobie elementy wstrętu zwróconego przeciwko sobie.
Zaburzenia wstrętu mogą też być czynnikiem powodującym fobię na krew. Lu-
dzie cierpiący na zaburzenia odżywiania, takie j a k anoreksja albo bulimia,
czują silny wstręt względem części własnego ciała, seksualności i pewnych po-
karmów. Do chwili obecnej nie m a żadnych twierdzeń odnośnie do zaburzeń
psychiatrycznych, które miałyby wiązać się ze w s t r ę t e m .
WSTRĘT I POGARDA
Rozpoznawanie wstrętu i pogardy u innych
Z a j m i j m y się t e r a z tym, j a k obie o m a w i a n e e m o c j e są w y r a ż a n e n a twarzy.
C o f n i j się trochę i spojrzyj jeszcze raz n a wyraz twarzy Nowogwinejczyka za-
mieszczony na początku tego rozdziału. G ó r n a w a r g a j e s t uniesiona tak wysoko,
j a k to możliwe. Dolna w a r g a także j e s t uniesiona i lekko wypchnięta do przodu.
Bruzdy r o z c i ą g a j ą c e się z o b s z a r u powyżej nozdrzy aż po r e j o n poniżej kąci-
ków ust są głębokie i u f o r m o w a n e w kształt przypominający odwróconą literę
U. Skrzydełka nozdrzy są uniesione, a na grzbiecie nosa i na jego bocznych ścian-
kach zarysowują się zmarszczki. U n i e s i e n i e policzków i o b n i ż e n i e brwi pro-
wadzi do pojawienia się n a twarzy zmarszczek przypominających kurze łapki.
Wszystko to stanowi oznaki e k s t r e m a l n e g o w s t r ę t u .
Zdjęcia Eve pokazują bardziej subtelne w a r i a n t y ekspresji w s t r ę t u , a także
przykłady pogardy. Są dwa b a r d z o r ó ż n e grymasy, k t ó r e sygnalizują w s t r ę t :
m a r s z c z e n i e nosa i u n i e s i e n i e g ó r n e j wargi, przy czym często w y s t ę p u j ą oba
razem. Dla porównania zamieściłem też przedstawiającą n e u t r a l n y wyraz twa-
rzy f o t o g r a f i ę A.
A
(NEUTRALNY)
E F G
Loretta Stirm i j e j dzieci czekały cierpliwie przy płycie lotniska Travis Air Force
Base, aż grupa powracających pilotów opuści samolot, który przywiózł ich z po-
wrotem do Ameryki. Starszy oficer, podpułkownik Robert Stirm, który właśnie
został zwolniony z północnowietnamskiego obozu jenieckiego, miał wygłosić
krótką mowę, zanim wszyscy zwolnieni zostaną połączeni ze swoimi rodzinami.
Z a t e m jego rodzina musiała czekać. Sal Verder, fotograf uhonorowany za to
zdjęcie nagrodą Pulitzera, napisał: „Kiedy podpułkownik zakończył swoją prze-
mowę, rozejrzał się dookoła i zobaczył swoją rodzinę pędzącą w j e g o kierunku
z wyciągniętymi rękami i z promiennymi uśmiechami sygnalizującymi wybuch
prawdziwej radości'". Radość jest najlepszym słowem na określenie pokazanej
na tym zdjęciu emocji, ponieważ sygnalizuje ono większą intensywność niż we-
sołość albo szczęście. Ale, podobnie j a k te słowa, słowo radość nie mówi n a m
dokładnie, z którą z radosnych emocji m a m y do czynienia.
J e s t e m przekonany, że istnieje więcej niż tuzin radosnych emocji, a każda
z nich jest uniwersalna i różna od innych w taki sam sposób, j a k różne od siebie
są smutek, gniew, strach, wstręt i pogarda. T a k j a k istnieje zestaw emocji,
które nas zazwyczaj nie cieszą, tak też istnieje zestaw poszczególnych emocji,
które nas cieszą. Kłopot z takimi słowami, j a k wesołość albo szczęście polega na
tym, że nie są one wystarczająco dokładne. Sugerują pojedynczy rodzaj stanu
ducha i uczuć w taki sam sposób, j a k określenia zdenerwowany i negatywny nie
z d r a d z a j ą , czy ktoś czuje s m u t e k , gniew, s t r a c h , czy w s t r ę t . Język angielski
nie m a właściwych słów na określenie wszystkich radosnych emocji, o których
wspominam w tym rozdziale, więc pożyczyłem j e z innych języków, żeby móc
je t u t a j opisać.
O większości radosnych emocji nie wiemy jeszcze zbyt wiele, ponieważ pra-
wie wszystkie badania nad emocjami, włączając w to również moje, koncen-
trowały się na uczuciach negatywnych. Uwagę przykuwają te emocje, które
sprawiają problemy i n a m samym, i innym. W efekcie wiemy więcej na temat
zaburzeń psychicznych niż na t e m a t zdrowia psychicznego. Obecnie zaczyna
się to zmieniać, ponieważ uznanie zdobywa nowe podejście, kładące nacisk na
tak zwane pozytywne emocje 2 . Uważam, że możemy bardzo skorzystać na więk-
szej znajomości naszych radosnych uczuć, ponieważ odgrywają one zasadniczą
rolę przy dostarczaniu n a m motywacji.
Zacznijmy od przyjemności zmysłowych. Są rzeczy przyjemne w dotyku, a i sa-
mo poczucie, że jest się dotykanym, może być bardzo przyjemne, szczególnie
gdy jest to dotyk ważne j dla nas osoby, wykonany w czuły albo zmysłowy sposób.
Istnieją też widoki, które cieszą oko, takie j a k piękny zachód słońca. Istnieją
p r z y j e m n e dźwięki, takie j a k odgłos fal o c e a n u , s z e m r z ą c a po k a m i e n i a c h
w s t r u m y k u woda, wiatr w koronach drzew oraz różne rodzaje muzyki. Sma-
kami i zapachami zajęliśmy się j u ż częściowo przy okazji omawiania wstrętu,
ale słodkie potrawy sprawiają przyjemność większości osób, podczas gdy zdol-
ność do delektowania się kwaśnym, gorzkim albo pikanfhym smakiem jest
przyswajana wraz z upływem czasu. Woń rozkładu jest dla większości ludzi
nieprzyjemna, a pewne cenione gatunki serów wydzielają zapach, który więk-
szość osób uznałaby za okropny. Podejrzewam, że dla każdej z pięciu modal-
ności zmysłowych, które mogą n a m dostarczać przyjemności, istnieją pewne
uniwersalne wątki oraz liczne wyuczone wariacje.
Pozostaje otwartym pytaniem, czy przyjemności zmysłowe to tylko różne
sposoby na osiągnięcie tego samego doświadczenia emocjonalnego i czy w związ-
ku z tym powinny być uważane za jedną emocję, czy też powinniśmy traktować je
jako pięć różnych emocji — wzrokową, dotykową, węchową, słuchową i smakową.
n rv rv
Któregoś dnia rozstrzygną to badania, które ustalą, czy przyjemności zmy-
słowe różnią się między sobą subiektywnymi doznaniami, wysyłanymi do innych
sygnałami i zachodzącymi w ich przebiegu z m i a n a m i fizjologicznymi. Na ra-
zie będę j e traktował j a k pięć różnych emocji, ponieważ przeczucie mówi mi, że
badania udowodnią istnienie między nimi różnic wykraczających poza zróżni-
cowanie dróg, j a k i m i są one przyswajane przez organizm.
Mój mentor, Silvan Tomkins, nie uważał przyjemności zmysłowych za emo-
cje. Uważał, że emocja może być aktywowana przez prawie dowolny bodziec,
a każda z tych pięciu przyjemności jest ograniczona tylko do j e d n e j modalności
zmysłowej. Mnie to nie przekonuje, ponieważ w obrębie każdej z tych modalno-
ści, np. w dźwięku, istnieje wiele różnych czynników spustowych. Choć niektóre
z nich są uniwersalne, inne już takie nie są, na co wskazuje niezwykłe zróżni-
cowanie smaków, widoków, zapachów, wrażeń dotykowych i dźwięków uzna-
wanych w różnych kulturach za przyjemne.
Psychologowie Barbara Fredrickson i Christine Brannigan także twierdzą,
że przyjemności zmysłowe nie powinny być uważane za emocje, ale wysuwają
wobec nich inne zastrzeżenia 3 . A r g u m e n t u j ą one, że przyjemności zmysłowe po
prostu się n a m przytrafiają, bez konieczności stosowania ewaluacji, a jeśli nie
ma ewaluacji, nie może być mowy o emocji. Nie mogę się z tym j e d n a k zgodzić,
ponieważ wiele powszechnie akceptowanych emocji negatywnych może zostać
aktywowanych przez bezpośrednie doznania zmysłowe. Czy automatyczna
przyjemność, której ludzie doznają na widok zachodu słońca, zakłada mniej-
szą ewaluację niż automatyczny strach, odczuwany, kiedy zawali się pod Tobą
krzesło, na którym siedzisz, albo gdy w chwili, kiedy przechodzisz przez ulicę,
nagle skręci w Twoim kierunku pędzący z dużą prędkością samochód? Nie są-
dzę. Poza tym większość bodźców dostarczających n a m przyjemności zmy-
słowych, niezależnie od tego, czy docierają do nas za pośrednictwem modalno-
ści wzrokowej, słuchowej, smakowej, czy węchowej, a w mniejszym stopniu
również dotykowej, ma charakter wyuczonych czynników spustowych, często wy-
magających rozległej ewaluacji. Na przykład przyjemność odczuwana przy
oglądaniu abstrakcyjnego obrazu Picassa nie jest wolna od procesu ewaluacji.
Przyjemności zmysłowe są dla nas miłe i nie widzę żadnego powodu, żeby nie
uznawać ich za emocje.
J e d n ą z najprostszych radosnych emocji jest rozbawienie. Większość z nas lubi
być rozbawiona przez coś, co wydaje się n a m zabawne. Niektórzy z nas są bar-
dzo zabawni i umieją sypać żartami jak z rękawa. Duże połacie przemysłu roz-
rywkowego poświęcone są wywoływaniu tej emocji, więc z łatwością możemy
zdecydować, kiedy zechcemy poczuć rozbawienie. Uczucie to może mieć różne
natężenie, od nieznacznego po skrajnie intensywne, kiedy wybuchamy śmie-
chem, a nawet płaczemy ze śmiechu 4 .
Kiedy cały świat wydaje się w porządku i kiedy czujemy, że nic nie musimy
zmieniać*, to w takiej chwili jesteśmy zadowoleni albo, mówiąc potocznie, wy-
luzowani. Nie wiem, czy istnieje ekspresja mimiczna zadowolenia; być może
dochodzi wtedy do rozluźnienia mięśni twarzy. Bardziej prawdopodobne, że
uczucie to jest słyszalne w głosie. W dalszej części rozdziału wyjaśnię, w jaki
sposób różnice między poszczególnymi radosnymi emocjami są sygnalizowane
bardziej głosem niż twarzą.
Natomiast podekscytowanie powstaje w reakcji na coś nowego albo na wyzwa-
nie. Tomkins uważał, że podekscytowanie jest najintensywniejszą formą emocji
zainteresowania, ale zainteresowanie m a głównie c h a r a k t e r intelektualny,
zachodzi w sferze myśli, a nie w sferze uczuć. J e d n a k prawdą j e s t , że rzeczy,
które początkowo były po prostu interesujące, mogą stać się ekscytujące, szcze-
gólnie kiedy zmiany zachodzą w dużym t e m p i e albo tworzą nowe wyzwania
oraz są nieoczekiwane i świeże. Niełatwo jest zdefiniować uniwersalny czynnik
spustowy podekscytowania i j e g o w ą t e k . Wszystkie, które przychodzą mi do
głowy — szusowanie po stoku, spadające gwiazdy — mogą być prawdopodob-
nie dla pewnych osób p r z e r a ż a j ą c e . Myślę, że czasami istnieje bliski związek
między ekscytacją a strachem, nawet jeśli ten strach m a jedynie zastępczy cha-
rakter, a nie wynika z prawdziwego zagrożenia. Podekscytowanie m a własny,
wyjątkowy smak, odmienny od wszystkich innych radosnych emocji. Uczucie
to może się również łączyć z wybuchami gniewu, d a j ą c w efekcie wściekłość,
albo ze s t r a c h e m , prowadząc do przerażenia.
Poczucie ulgi, któremu często towarzyszy westchnienie, głęboki wdech i wy-
dech, jest emocją odczuwaną wtedy, kiedy jakiś bodziec, który doprowadził do
silnego rozbudzenia naszych uczuć, zanika. C z u j e m y ulgę, kiedy dowiadujemy
się, że wynik naszego testu na raka wypadł negatywnie, albo kiedy wiemy, że
udało się nam zdać trudny egzamin, po którym spodziewaliśmy się słabych wy-
ników. Poczucie ulgi może też następować po pozytywnych doświadczeniach,
czego przykładem jest rozładowanie napięcia seksualnego i ekscytacja odczu-
wana po orgazmie, czasem zmieszana z ulgą, która może się pojawiać, jeśli
istniały jakieś obawy co do wydolności seksualnej. Strach jj^st częstym prekur-
sorem ulgi, ale nie zawsze, ponieważ epizod strachu niekoniecznie musi mieć
dobre zakończenie. Chwile udręki mogą poprzedzać m o m e n t ulgi, kiedy ktoś
zdoła nas pocieszyć albo doda nam otuchy po poniesionej stracie. Ulgę mogą też
poprzedzać chwile intensywne j przyjemności. Uczucie to jest niezwykłe z tego
względu, że nie występuje samotnie. W przeciwieństwie do pozostałych uczuć,
zawsze poprzedza j e j a k a ś inna emocja.
A B
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że jedyna różnica między obu
powyższymi zdjęciami polega na tym, że oczy na zdjęciu B są bardziej zwężone,
ale jeśli uważnie porównać obie fotografie, można zauważyć także pewne inne
różnice. Na zdjęciu B, które pokazuje prawdziwą radość z uśmiechem Duchen-
ne'a, policzki są uniesione wyżej, ich zarys uległ zmianie, a brwi zostały lekko
obniżone. Wszystko to spowodowane jest działaniem zewnętrznej części mię-
śnia okrężnego oka.
r — - T
' 1
Ł s n r ^ mbSSB <
u « t p t l'
W#J|.j k
<
% i mm^ ml I
1 rl
C D
G H I
1
Mgnienie oka — przyp. tłum.
dziennikarzy telewizyjnych i tych piszących do gazet, którzy są rozczarowani,
że nie potrafię im przedstawić jednego stuprocentowo pewnego wskaźnika be-
hawioralnego sygnalizującego kłamstwo. Ale takiego wskaźnika nie ma. Każdy,
kto twierdzi, że zna całkowicie pewną oznakę pozwalającą rozpoznać kłamcę,
jest albo szarlatanem, albo się myli.
Przede wszystkim nie chciałbym sprawiać wrażenia, że większość kłamstw
jest wykrywana dzięki mikroekspresjom czy innym oznakom emocjonalnego
zachowania. Czasem wykrycie kłamstwa nie m a nic wspólnego z zachowaniem
kłamcy. Zdradzić go mogą przecież także niezbite dowody płynące z innego
źródła, jak wiarygodni świadkowie albo dowody materialne. Czasem zdarza się,
że kłamca nie potrafi się powstrzymać od przechwałek, wyznając swój sekret
komuś, komu nie powinien był ufać, co kończy się wydaniem go w ręce policji.
Słynny szpieg J o h n W a l k e r sprzedawał Związkowi Radzieckiemu t a j e m n i c e
dotyczące tego, w jaki sposób produkuje się ciche śruby napędowe do atomo-
wych łodzi podwodnych. Przed jego zdradą śruby te zapewniały Stanom Zjed-
noczonym o g r o m n ą przewagę taktyczną nad przeciwnikiem. Sowieci nie po-
trafili odkryć, gdzie kryją się amerykańskie łodzie, natomiast głośne śruby
radzieckich łodzi zdradzały ich położenie siłom amerykańskiej marynarki.
Walker nie został schwytany ani dzięki wykrywaczowi kłamstw, ani dzięki prze-
nikliwym śledczym. Pochwalił się swojej byłej żonie, jak dużo pieniędzy dostaje
od Sowietów, nie biorąc pod uwagę faktu, że była to jego była żona, a on zalegał
z zapłatą alimentów! Został przez nią wydany.
Czasem wszystko zależy od oceny zachowania. Przykładowo, postępowaniu
kryminalnemu zostaje nadany tok procesowy (zamiast zakończyć je ugodą z pro-
kuratorem), kiedy nie można znaleźć bezspornych dowodów winy lub niewin-
ności. O tym, j a k a jest prawda, rozstrzygają członkowie ławy przysięgłych de-
cydujący, których świadków uznać za wiarygodnych na podstawie tego, co
mówią i w jaki sposób to mówią. Przysięgłych nie łączy zwykle ze świadkami
żadna trwała relacja ani nie mają zbyt wiele czasu na obserwację, w jaki sposób
zmienia się zachowanie świadków w zależności od zmian t e m a t u . Przysięgli
rzadko mają okazję do postawienia dodatkowych pytań, jeśli uda się im zauwa-
żyć jakiś dzwonek alarmowy; te sprawy pozostają w gestii prawników i sędziego.
A świadkowie zdają sobie sprawę, że ich oświadczenia są oceniane pod k ą t e m
wiarygodności, a czasem w grę wchodzi wysoka stawka.
Mimo to istnieją okoliczności, w których trening w identyfikacji emocjonal-
nych dzwonków alarmowych kłamstwa ma żywotne znaczenie. Porywacze sa-
molotów z 1 1 września byli ponoć przesłuchiwani przez osoby wydające wizy,
urzędników biura do spraw imigracji oraz personel lotniska, zanim rozbili sa-
moloty o bliźniacze wieże w Nowym J o r k u i o budynek Pentagonu. Gdyby choć
część ich kłamstw została wykryta, to jakiejś części (jeśli nie całości) katastrofy
można było uniknąć. Prawie do tego doszło. J e d e n z funkcjonariuszy lotniska
opowiadał później, że był nieufny wobec j e d n e g o z porywaczy, który zacho-
wywał się j e g o z d a n i e m w dziwny sposób. J e d n a k o t r z y m a n e wcześniej prze-
szkolenie nie dało mu tyle pewności siebie, by zdecydował się sprawdzić swoje
podejrzenia, więc nie zatrzymał porywacza do dalszej kontroli i nie podjął próby
zbadania, z kim m a do czynienia.
Obecnie większość ludzi odpowiedzialnych za egzekwowanie prawa czy za
bezpieczeństwo narodowe albo nie przechodzi żadnego szkolenia na temat tego,
w jaki sposób należy przeprowadzać wywiad, albo otrzymuje mylne informacje,
że istnieją stuprocentowo pewne wskaźniki pozwalające wykryć kłamcę. Co gor-
sza, kiedy osoby te zdecydują się oprzeć swój osąd na niepewnych wskaźnikach,
rzadko dostają informację zwrotną, która uświadomiłaby im, że popełniły błąd,
a jeśli już uda się im to odkryć, to dzieje się tak po upływie tak długiego czasu,
że nie potrafią już sobie przypomnieć, jakie sygnały doprowadziły ich do podję-
cia mylnej decyzji.
Większość osób szkolonych w ocenie wiarygodności o t r z y m u j e informacje
niepoparte żadnymi dowodami naukowymi — a czasem nawet informacje, któ-
rych błędność została naukowo dowiedziona. W pewnym eksperymencie nie-
zależne laboratorium trenowało ludzi przy użyciu wskazówek stosowanych
przez j e d n ą z firm, które zajmują się aktualnie szkoleniem policji — firma ta
trenuje więcej policjantów niż jakakolwiek inna organizacja w Stanach Zjedno-
czonych — i odkryto, że osoby poddane treningowi wykazały się mniejszą traf-
nością przy ewaluacji wiarygodności 10 !
Wraz z psychologami Markiem Frankiem i J o h n e m Yuille (którego doświad-
czenie w kwestii słów i pamięci odpowiada m o j e m u doświadczeniu w kwestii
ekspresji i gestykulacji) oraz z emerytowanym inspektorem policji z departa-
m e n t u zabójstw i profilerem J o h n e m Yarbrough opracowaliśmy nowe podej-
ście do szkolenia ludzi w ewaluacji wiarygodności, które opiera się na dowo-
dach naukowych i na praktycznym doświadczeniu. P r z e k a z u j e m y jedynie te
informacje, które są oparte na badaniach naukowych i eksperymentach (wiele
z nich przeprowadziliśmy w naszym własnym laboratorium), a na ich kształt
ma wpływ również doświadczenie z pracy w policji (nabyte w~realnych okolicz-
nościach przez funkcjonariuszy, którzy współpracowali z nami przy opraco-
wywaniu planu treningu). Preferowana długość szkolenia to trzy dni, co daje
czas zarówno na praktykę, jak i na informacje zwrotne, ale ponieważ wiele ze
szkolonych przez nas osób z a j m u j e odpowiedzialne stanowiska, które nie po-
zwalają im na trzydniową nieobecność, stworzyliśmy także drugi f o r m a t szko-
lenia: w nim całość p r o g r a m u została skondensowana do dwóch długich dni.
szkoliliśmy już śledczych ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Kanady.
Choć policjanci są z n a t u r y sceptyczni wobec możliwości, by naukowiec mógł
im dostarczyć jakichkolwiek praktycznych informacji, udaje n a m się ominąć to
nastawienie dzięki t e m u , że t r e n i n g jest zawsze prowadzony wspólnie przez
osobę mającą za sobą wiele lat pracy w organach ścigania oraz naukowca zaj-
mującego się badaniami nad zachowaniem i kłamstwem. Po odbyciu szkolenia
policjanci przekonują się, że potrafią dostrzec i zrozumieć zachowania, których
poprzednio nie rozumieli albo j e źle interpretowali.
Nie można jeszcze powiedzieć, kto czerpie z tych treningów najwięcej — czy
ci, którzy na początku byli najgorsi w ocenianiu wiarygodności, czy ci najlepsi
— a może poprawę odnotowuje każdy uczestnik szkolenia. Nie wiemy też, przez
¡ák długi czas udaje się utrzymać zdobyte umiejętności ani czy istnieje koniecz-
ność szkolenia odświeżającego. Na szczęście wydaje się, że rząd Stanów Zjed-
noczonych zamierza sfinansować badania pozwalające uzyskać odpowiedzi na
te pytania.
Zapewnialiśmy też szkolenie wywiadowi wojskowemu i funkcjonariuszom
kontrwywiadu. Funkcjonariusze wywiadu wojskowego prowadzili przesłuchania
osób schwytanych w trakcie działań bojowych, na przykład w Iraku; przesłu-
chiwanych podejrzewano o wrogie zamiary wobec Stanów Zjednoczonych. Choć
bardzo głośne stały się przypadki zastosowania nieludzkich, okrutnych i uwła-
czających metod przesłuchiwania, niewiele osób wie, że j e d n a z grup funkcjo-
nariuszy wywiadu wojskowego została przez nas przeszkolona w korzystaniu
z metod oceny wiarygodności niewymagających stosowania środków przymusu.
Funkcjonariusze ci zostali później przydzieleni do więzienia Abu G h r a i b po
tym, jak ujawniono tam przypadki kontrowersyjnych incydentów w trakcie prze-
słuchań. Mamy od nich informacje na temat przydatności naszych szkoleń w tak
trudnych w a r u n k a c h .
Kontrwywiad to zupełnie inna sprawa: j e g o celem jest wykrywanie ludzi,
którzy świadomie lub nieświadomie przekazują informacje obcym rządom.
Większość osób podlegających ocenie nie wie, że jest oceniana. Aż do m o m e n t u
aresztowania albo podjęcia decyzji o deportacji podejrzany nie zdaje sobie spra-
wy, że jest poddawany ocenie. Niektórym ludziom uważanym za szpiegów po-
daje się fałszywe informacje albo po prostu poddaje się ich wieloletniej obser-
wacji. Funkcjonariusz kontrwywiadu nie ujawnia swojej tożsamości, ale i tak
z n a j d u j e sposób na zorganizowanie nieformalnych, czasem regularnych spo-
tkań z podejrzanym. W takich sytuacjach nie uczymy agentów, j a k m a j ą ma-
skować siebie albo swoje intencje (tzn. jak maskować własne dzwonki alarmo-
we), tylko j a k wykorzystać nasze informacje na t e m a t oceny wiarygodności
podczas oceniania podejrzanego.
Kilka lat t e m u poproszono nas o udzielenie pomocy Foreign Service Insti-
tute (FSI)* Amerykańskiego D e p a r t a m e n t u Stanu w szkoleniu nowego perso-
nelu, którego pierwszym z a d a n i e m miało być przeprowadzanie podczas pro-
c e d u r y wizowej wywiadów z o b c o k r a j o w c a m i p r a g n ą c y m i odwiedzić S t a n y
Wszyscy doświadczamy takich samych emocji, ale każdy z nas w inny sposób.
Na przykład mój sposób doświadczania gniewu nie jest pod każdym względem
taki sam, j a k sposób przeżywania gniewu mojej żony. Wiemy o tym, m a j ą c za
sobą j u ż ponad dwadzieścia lat wspólnego życia, ale t r u d n o by n a m było opisać
te różnice. J a k większość ludzi: nie dysponujemy żadną metodą zbadania tego,
pod j a k i m względem nasze emocje się od siebie różnią, a pod j a k i m mogą być
takie same. Wiemy, że czynniki spustowe dla gniewu nie są dla nas obojga takie
same i że j a wpadam w gniew szybciej niż żona, ale nie potrafilibyśmy powie-
dzieć wiele więcej ponad to. Kiedy dzielące nas różnice wysuwają się na pierwszy
plan, ponieważ j e d n o z nas albo oboje ogarnia gniew, jesteśmy zbyt pochłonięci
tym, co się dzieje, by móc zidentyfikować inne różnice w naszym przeżywaniu
gniewu. A j e d n a k nasze doświadczenie gniewu m a również pewne wspólne
aspekty — przyczyną gniewu jest dla nas zazwyczaj jakaś przeszkoda unie-
możliwiająca n a m realizację naszych zamierzeń, okazujemy podobne ekspre-
sje na twarzy, nasze głosy przybierają taki sam ostry ton, nasze serca zaczynają
szybciej bić, a nasze dłonie robią się cieplejsze. W doświadczeniu emocji takie
indywidualne e l e m e n t y towarzyszą uniwersalnym cechom każdego uczucia.
J e s t jak najbardziej na miejscu, że z a j m u j ę się opisem indywidualnych róż-
nic w doświadczaniu emocji w ostatnim rozdziale tej książki, ponieważ opiera
się on na badaniach, którymi obecnie wciąż jeszcze się z a j m u j ę i nad którymi
pracowałem przez ostatnią dekadę z moim przyjacielem i współpracownikiem
Robertem Levensonem. Choć moim najbardziej znanym osiągnięciem są ba-
dania nad uniwersalnymi e l e m e n t a m i emocji, obecnie zajmuję się czymś prze-
ciwnym, czyli kwestią, w jaki sposób doświadczenia emocjonalne każdej poje-
dynczej osoby są wyjątkowe. Różnice indywidualne pojawiały się j u ż w moich
badaniach nad uniwersaliami, tak j a k i w każdym innym b a d a n i u emocji, ale
ponieważ dowody na istnienie uniwersaliów były tak mocne, indywidualne róż-
nice można było o d s u n ą ć na drugi plan.
Kwestia uniwersaliów przyciągała mnie, ponieważ miała ona wyjątkową
historię, w której wiele sławnych osób zajmowało przeciwstawne stanowiska.
Po rozstrzygnięciu tej kwestii, co dało mi wiele satysfakcji, zainteresowały mnie
badania różnic indywidualnych, które były dla mnie sposobem na pogłębienie
zrozumienia samego siebie, a także rodziny i przyjaciół. Nie próbuję odkryć,
dlaczego się różnimy w zakresie doświadczania emocji. Z a m i a s t tego pierw-
szym krokiem jest dla mnie identyfikacja tych różnic, aby odkryć ich istotę,
odnaleźć podstawę indywidualnych profili emocjonalnych wyrażanych przez
wyjątkowe sposoby przeżywania każdej emocji. J e s t dla mnie niezwykłe, że
niektóre z n a j b a r d z i e j f u n d a m e n t a l n y c h pytań dotyczących tego, w czym po-
szczególne osoby są o d m i e n n e od siebie w kwestii doświadczania emocji, nie
zostały nawet zadane, nie mówiąc j u ż o znalezieniu na nie odpowiedzi.
Wiemy, że ludzie różnią się między sobą tym, z jaką siłą przeżywają z reguły
poszczególne emocje. Niektórzy reagują zwykle bardzo gwałtownym gniewem,
a inni umiarkowanym albo łagodnym (i nie chodzi tu o to, że dzieje się tak na
skutek kontrolowania tego gniewu). Niektóre osoby wpadają w gniew znacznie
szybciej niż inne, a z kolei gniew innych osób utrzymuje się zwykle przez długi
czas, podczas gdy jeszcze innych charakteryzują bardzo krótkie wybuchy gniewu.
Kiedy gniew zaczyna opadać, może zniknąć z dużą szybkością albo odpływać
bardzo powoli. A więc j u ż s a m o rozważenie jedynie tych czterech aspektów,
którymi mogą się od siebie różnić doświadczenia emocjonalne — szybkości
pojawienia się emocji, siły reakcji emocjonalnej, długości tej reakcji oraz ilości
czasu potrzebnego na otrząśnięcie się z emocji i powrót do stanu wyjściowego
— stawia przed n a m i mnóstwo interesujących pytań. Czy każdy, kto szybko
wpada w gniew, równie szybko się z niego otrząsa, czy też można szybko wpa-
dać w gniew, a długo z niego wychodzić? Czy jeśli szybko wpadasz w gniew, to
znaczy, że Twoja reakcja emocjonalna będzie bardzo silna, czy też możliwe jest
połączenie szybkiego ulegania gniewowi z j e g o słabym n a t ę ż e n i e m ? A jeśli
gniew jest bardzo intensywny, czy oznacza to, że z reguły trwa przez krótką
chwilę, w postaci bardzo krótkich wybuchów o dużym natężeniu, czy też może
się utrzymywać przez dłuższy czas?
M a m pewne odpowiedzi na te pytania, a pochodzą one z danych, które wła-
śnie skończyłem analizować i które przygotowuję do publikacji naukowej. Za-
dziwiające jest to, że wszystko, co może się zdarzyć, naprawdę się dzieje. Roz-
ważmy na przykład związek między siłą reakcji emocjonalnej a j e j szybkością.
Spodziewałem się, że odkryję, iż osoby r e a g u j ą c e bardzo szybko przejawiają
również bardzo dużą siłę tej reakcji, ale okazało się, że równie liczni byli ci,
których siła reakcji była słaba. Natomiast osoby o wolnym czasie reakcji dzie-
liły się na grupy o dużej i o nieznacznej sile reakcji. Tak samo przedstawiała
się sytuacja, jeśli chodzi o długotrwałą reakcję a j e j siłę. Sądziłem, że jeśli
ktoś r e a g u j e z dużą siłą, to zakończenie tej reakcji będzie zabierało więcej
czasu. Nic z tych rzeczy. Osoby o dużej sile reakcji były podzielone na grupy
0 krótkiej i długiej trwałości, a taki sam podział dotyczył też osób wykazują-
cych małą siłę reakcji. Wciąż pracujemy nad tymi badaniami, zadając pytania
dotyczące różnic pomiędzy poszczególnymi j e d n o s t k a m i .
Kolejną kluczową kwestią dla zrozumienia indywidualnego profilu emocjonal-
nego jest częstotliwość naszych epizodów emocjonalnych. Możesz być osobą,
którą gniew ogarnia powoli, nigdy nie wpadasz w furię, Twój gniew utrzymuje
się przez rozsądny czas, a potem od razu zanika, ale tego rodzaju epizody przy-
trafiają Ci się jedynie kilka razy do roku. Ale zdarza się też, że takie epizody
pojawiają się kilka razy na tydzień. Ważnym elementem w indywidualnym pro-
filu emocjonalnym każdej osoby jest też umiejętność kontroli swoich słów i za-
chowań podczas trwania epizodu emocjonalnego, a kolejny aspekt dotyczy tego,
czy dla innych osób są j a s n e nasze sygnały emocjonalne. Niektórzy ludzie oka-
zują jedynie bardzo subtelne oznaki swoich uczuć, nawet jeśli nie próbują tego
kontrolować. Inni odznaczają się silnymi, wyraźnymi e k s p r e s j a m i m i m i c z n y m i
1 wokalnymi, nawet jeżeli usiłują nad nimi zapanować. I wreszcie ostatnia kwe-
stia dotyczy tego, jakie zdarzenia najłatwiej wywołują każdą z naszych emocji.
Czy nasze odkrycia dotyczące j e d n e j emocji, powiedzmy gniewu, stosują się
również do strachu albo smutku? Czy daną osobę charakteryzuje ten sam profil
— szybki początek, umiarkowana siła, długa trwałość, szybki powrót do stanu
wyjściowego, duża częstotliwość epizodów, łatwość kontroli ekspresji i wyraźna
sygnalizacja — w odniesieniu gniewu, strachu i smutku? Na jeszcze innym
poziomie możemy zadać n a s t ę p u j ą c e pytanie: jeśli u kogoś stwierdzamy silne
sygnały emocjonalne okazywane na twarzy i w głosie, to czy u tej osoby zacho-
dzą też silne zmiany w obrębie j e j autonomicznego układu nerwowego, czy też
oba te systemy reakcji emocjonalnej są rozłączne? Odpowiedź zdaje się brzmieć
„tak" w odniesieniu do tej j e d n e j części profilu emocjonalnego, którą udało
n a m się przebadać: siła reakcji d a n e j osoby jest podobna w przypadku gniewu,
strachu, smutku i wstrętu, a siła przeżycia wyrażana przez ekspresję jest po-
dobna do siły reakcji autonomicznego układu nerwowego. Należy wykonać jesz-
cze dużo badań, aby powtórzyć te wyniki i przeanalizować inne aspekty profilu
emocjonalnego 1 .
Jeśli jesteś zainteresowany sporządzeniem własnego profilu emocjonalne-
go, a może również profilu innej osoby, z którą łączy Cię intymny związek,
metodę, która pozwoli Ci to zrobić, możesz odnaleźć na stronie internetowej:
www.paulekman.com.
A teraz z a j m ę się opisem najpowszechniejszych cech identyfikowanych we
wszystkich emocjach. Jeśli wykorzystamy wszystkie idee zamieszczone we wcze-
śniejszych rozdziałach, to zobaczymy, że emocja m a n a s t ę p u j ą c e cechy:
Pojawia się uczucie, zestaw doznań, których doświadczamy i z których często
z d a j e m y sobie sprawę.
Epizod emocjonalny może być krótki, czasem zajmuje jedynie kilka sekund,
a czasem trwa o wiele dłużej. Jeśli ciągnie się całymi godzinami, to m a m y do
czynienia z n a s t r o j e m , a nie z emocją.
Emocja dotyczy czegoś ważnego dla odczuwającej ją osoby.
Doświadczamy emocji w taki sposób, j a k się nam przytrafiają, a nie w za-
leżności od naszego wyboru.
Proces ewaluacji, podczas którego nieustannie monitorujemy nasze otocze-
nie w poszukiwaniu ważnych dla nas rzeczy, jest zwykle automatyczny. Nie
j e s t e ś m y świadomi własnej ewaluacji, z wyjątkiem sytuacji, kiedy rozciąga
się ona na dłuższy okres.
Występuje okres oderwania, dochodzi w nim do selekcji informacji i wiedzy
zapisanej w naszej pamięci, tak że m a m y dostęp jedynie do tych danych,
które wspierają odczuwaną przez nas emocję. Okres oderwania może trwać
tylko kilka sekund albo przez znacznie dłuższy czas.
Zaczynamy być świadomi własnych emocji, kiedy tylko one się pojawią,
kiedy wstępna ewaluacja zostanie zakończona. Kiedy zdamy sobie sprawę,
że j e s t e ś m y we władaniu emocji, możemy dokonać ponownej oceny całej
sytuacji.
Istnieją uniwersalne wątki emocjonalne, które odzwierciedlają historię
ewolucji naszego gatunku, a także wiele kształtowanych w procesie spo-
łecznego uczenia się wariacji, które odzwierciedlają nasze indywidualne do-
świadczenia. Innymi słowy: doświadczamy emocji nie tylko w odniesieniu do
spraw, które były istotne dla naszych przodków, ale i wobec tych, które są
istotne w naszym własnym życiu.
Pragnienie przeżywania albo unikania emocji stanowi motywację stojącą za
większością naszych zachowań.
Efektywne sygnały — wyraźne, szybkie i uniwersalne — informują innych
ludzi, jakich uczuć doświadcza o g a r n i ę t a e m o c j a m i osoba.
Udawane ekspresje emocjonalne mogą być wykryte, choe-nie jest to łatwe,
na podstawie zwiększonej asymetrii wyrazu twarzy, b r a k u poszczególnych
ruchów mięśni, które są charakterystyczne dla szczerej ekspresji, a t r u d n e
do kontrolowanego wykonania, oraz dzięki rozbieżnościom w koordynacji
ekspresji i wypowiadanych słów.
Emocje maskowane uśmiechem mogą i tak zostać zdradzone przez układ
górnych powiek, brwi i czoła.
Zanim zakończę, chciałbym powiedzieć coś jeszcze na t e m a t poczucia winy,
wstydu i zakłopotania* 2 . Emocjom tym nie odpowiada oddzielna ekspresja mi-
miczna. Poczucie winy i wstyd trudno odróżnić od smutku z wyjątkiem tego, że
zdarza się zaobserwować odwracanie głowy. J e d n a k brak odrębnych sygnałów
dla poczucia winy i wstydu m a swój sens, ponieważ odczuwająca j e osoba nie
chce, żeby inni wiedzieli o tych uczuciach, więc może to właśnie dlatego w pro-
cesie ewolucji nie nabyliśmy żadnych odrębnych sygnałów dla tych emocji.
Bardziej problematyczne j e s t zakłopotanie. Z a r u m i e n i e n i a nie można uznać
za sygnał zakłopotania, ponieważ nie widać go u ciemnoskórych osób. Da-
cher K e l t n e r wykazał, że w przypadku zakłopotania nie można znaleźć ani
j e d n e j m o m e n t a l n e j ekspresji, które są widoczne w przypadku gniewu, strachu,
wstrętu, pogardy, s m u t k u i radości. Zakłopotanie jest wyrażane poprzez se-
kwencję ekspresji postępujących w czasie 3 . Być może uczucie to pojawiło się na
późnym etapie naszej ewolucyjnej historii, więc nie upłynęło jeszcze wystar-
czająco dużo czasu, aby zdążyła się ukształtować efektywna ekspresja.
Kolejną emocją wykazującą większość z zamieszczonych powyżej cech jest
zawiść, z tym w y j ą t k i e m , że wydaje się, iż nie odpowiada j e j żaden odrębny
sygnał 4 . Natomiast nie uważam za emocję zazdrości, którą uznaję za emocjo-
nalną scenę albo fabułę: występuje w niej troje aktorów, ten obawiający się
utraty zainteresowania drugiej osoby, d r u g a osoba oraz rywal. W obrębie tej
fabuły u poszczególnych osób możemy identyfikować k o n k r e t n e emocje, ale
nic nie jest tu z góry określone. Rywal może doświadczać poczucia winy, wsty-
du, strachu, gniewu albo pogardy, zależnie od okoliczności. Osoba obawiająca
się utraty zainteresowania kogoś drugiego może czuć gniew, strach, smutek
albo wstręt. N a t o m i a s t osoba, o której zainteresowanie toczy się rywalizacja,
może doświadczać wielu różnych emocji.
Mimo że nie mają wyraźnych i efektywnych sygnałów, to nie m a m wątpli-
wości, że zakłopotanie, poczucie winy, wstyd i zawiść również są emocjami.
Postanowiłem nie poświęcać im osobnych rozdziałów, ponieważ nie przepro-
wadzałem na ten t e m a t żadnych badań.
W roku 1872 Karol Darwin stwierdził, moim zdaniem słusznie, że czynnikiem odpo-
wiedzialnym za wywołanie zakłopotania, które odczuwamy zarówno w reakcji na po-
chwałę, j a k i na krytykę, jest skoncentrowanie uwagi na sobie s a m y m , szczególnie
zaś n a swoim wyglądzie.
poświęcone dwóm n a j t r u d n i e j s z y m p r o b l e m o m , j a k i e napotykamy w naszym
życiu emocjonalnym. Wyjaśniłem, dlaczego tak trudno wprowadzić jakąś zmianę
w odniesieniu do tego, co wywołuje w nas emocje. Nie jest to niemożliwe, tylko
t r u d n e . M u s i m y zidentyfikować u siebie n a j a k t y w n i e j s z e czynniki spustowe
i musimy zrozumieć, od czego zależy nasz sukces w osłabianiu tych czynników.
Równie trudna, ale nie niemożliwa, jest zmiana naszego zachowania pod wpły-
wem emocji, tak by zachowanie nie stwarzało zagrożenia dla innych i dla nas
samych. Kluczowe jest tutaj wypracowanie specyficznego rodzaju nastawienia,
które nazwałem wsłuchaniem się we własne emocje, dzięki temu będziemy w stanie
zorientować się, że ulegamy emocjom bez niepotrzebnej straty czasu. Przed-
stawione przeze mnie ćwiczenia mające służyć podwyższeniu świadomości fi-
zycznych doznań, jakich doświadczamy podczas każdej emocji, mogą Ci pomóc
we wsłuchiwaniu się we własne uczucia, a także przybliżają inne podejścia, o któ-
rych wspomniałem.
Kiedy dziesiątki lat temu rozpoczynałem badania nad emocjami, naukowców,
którzy zajmowali się tym zagadnieniem, była ledwo garstka. Obecnie muszą
ich być tysiące. Opublikowany niedawno podręcznik zawiera ponad czterdzieści
rozdziałów, z których każdy opisuje inny zestaw odkryć i pytań dotyczących emo-
cji, nastrojów i odpowiadających emocjom cech osobowościowych 5 . W mojej
książce nie próbowałem zajmować się wszystkim, co wiadomo w tej dziedzinie,
tylko wybrałem to, co uważam za najważniejsze dla zrozumienia i poprawy
naszego życia emocjonalnego i na czym się najlepiej z n a m . W kolejnej deka-
dzie pojawi się wiełe nowych odkryć, które trzeba będzie włączyć w to, co tu
napisałem.
Posłowie
Zalecam, byś zrobił ten test przed lekturą tej książki, zanim zobaczysz zdjęcia
z rozdziałów 5. — 9., a później drugi raz, już po tym, gdy znajdziesz czas na icli
obejrzenie. Jeśli to Twoje pierwsze podejście do tego testu, a szczególnie jeżeli
nie zagłębiłeś się jeszcze w książkę, nie oglądaj fotografii na kolejnych stronach,
dopóki nie przeczytasz tego wstępu objaśniającego, j a k m o ż n a maksymalnie
wykorzystać test.
Dlaczego miałbyś zajmować się tym testem? Czy ktoś jeszcze nie wie, j a k
czytać ekspresje mimiczne? Czyż moje badania nie dowodzą, że jest to wro-
dzona umiejętność? Choć j e s t e m pewien, że nie musimy się uczyć wyrażania
emocji twarzą (te umiejętności dostaliśmy w procesie ewolucji, a pojawienie się
ekspresji n a s t ę p u j e spontanicznie, kiedy tylko ogarną nas emocje), to j e s t e m
dużo mniej przekonany, czy zdolność do rozpoznawania tych sygnałów również
opiera się na ewolucyjnych mechanizmach, czy może podlega przyswojeniu na
wczesnym etapie życia. Być może prawda leży pośrodku i zdarza się, że ewolu-
cyjne instrukcje ulegają uszkodzeniu albo zniszczeniu pod wpływem burzli-
wych przeżyć we wczesnym dzieciństwie. Choć nie możemy być pewni, jakie
czynniki odpowiadają za takie braki, to wiemy, że zaniedbane i wykorzystywane
dzieci nie osiągają takiej s a m e j trafności w rozpoznawaniu różnych ekspresji
emocjonalnych j a k dzieci, które były t r a k t o w a n e dobrze 1 .
Na szczęście większość ludzi ma za sobą dzieciństwo wolne od zaniedbań
i wykorzystywania, więc jeśli tylko ekspresja jest intensywna, a o k a z u j ą c a ją
osoba nie próbuje j e j zredukować albo ukryć, nie mają kłopotów z rozpoznawa-
niem wypisanych na twarzy lub w głosie emocji. Ale często jest inaczej. Moje
badania 2 wykazały, że większość osób zdaje się nie wykorzystywać informacji
zapisanych w bardziej subtelnych ekspresjach, jakie pokazano w niniejszej
książce. A przecież w wielu rozmowach subtelne ekspresje pojawiają się znacz-
nie częściej niż te pełne i intensywne. Subtelne ekspresje są często najważniejsze,
ponieważ mogą nam powiedzieć coś, co nie zostało jeszcze wyrażone w słowach
i może nigdy nie zostanie.
Kiedy dopiero zaczynamy sobie zdawać sprawę z d o z n a w a n e j emocji i nie
jest ona intensywna, może się przejawiać w bardzo nieznacznej ekspresji, pod-
czas której skurcz mięśni jest niewielki, albo może wywoływać częściową eks-
presję, widoczną tylko w j e d n y m rejonie twarzy, ale nie na całej twarzy, j a k
w przypadku pełnej ekspresji ( p a m i ę t a j , że nie wszystkie emocje odznaczają
się na początkowym etapie swojego przebiegu słabą intensywnością, niektóre
potrafią mieć w sobie od s a m e g o początku wielką siłę). Kiedy ludzie próbują
zmieniać swój wyraz twarzy, żeby zredukować wszelkie oznaki przeżywanych
uczuć, wtedy w rezultacie również można u nich dostrzec nieznaczne albo czę-
ściowe ekspresje. Kiedy widzimy ten rodzaj ekspresji, możemy przyjąć, że albo
jesteśmy świadkami samego początku danej emocji, albo kontrolowania j e j sy-
gnałów, tak by wydawały się słabsze.
Jeśli spróbujemy wyeliminować wszelkie oznaki emocji, e f e k t e m takiego
postępowania mogą być mikroekspresje, czyli bardzo krótkie ekspresje, trwające
zwykle j e d n ą piątą sekundy albo mniej. Mikroekspresje pojawiają się, kiedy
d a n a osoba próbuje świadomie ukryć wszelkie oznaki świadczące o j e j emo-
cjach (osoba ta zdaje sobie sprawę ze swoich uczuć, ale nie chce, żebyś Ty się
o nich dowiedział). Mogą też występować, kiedy tłumienie jakiejś ekspresji
zachodzi bez udziału świadomości, kiedy d a n a osoba nie zdaje sobie sprawy
z własnych uczuć.
Mikroekspresje mogą wyglądać jak bardzo krótka pełna ekspresja albo jak
bardzo krótka częściowa i/lub nieznaczna ekspresja. K o m b i n a c j a wszystkich
trzech cech — mikro (bardzo krótka), częściowa (widoczna tylko w j e d n y m
rejonie twarzy) i nieznaczna (słaby skurcz mięśni) — j e s t n a j t r u d n i e j s z a do
rozpoznania. J e d n a k możesz się tego nauczyć.
Instrukcje do testu
Będziesz potrzebował kartki papieru z linijkami ponumerowanymi od 1 do 14.
U góry arkusza napisz n a s t ę p u j ą c e słowa: gniew, strach, smutek, wstręt, po-
garda, zaskoczenie, radość. To wszystkie dostępne możliwości wyboru w sto-
sunku do ekspresji przedstawionych na c z t e r n a s t u fotografiach pokazanych
na kolejnych stronach. Jeśli uważasz, że do jakiejś fotografii nie pasuje żadne
z tych słów, możesz wpisać w odpowiadającą j e j linię dowolne inne słowo. Bę-
dziesz też potrzebował kawałka papieru na zakładkę.
Xa każde zdjęcie powinieneś popatrzeć jedynie przez ułamek sekundy, tak
by uzyskać efekt podobny do obserwowania mikroekspresji. Później będziesz
miał okazję przyjrzeć się im dokładniej i zobaczyć, czy Ci to pomoże.
O d b i e r a n y przez Ciebie obraz twarzy powinien być tej s a m e j wielkości co
w normalnych warunkach, inaczej mówiąc: powinien być tej samej wielkości co
zwykła ludzka twarz. Ponieważ fotografie są mniejsze, musisz j e trzymać na
odległość wyciągniętej ręki, dzięki czemu rozmiar obrazu na Twojej siatkówce
będzie taki sam j a k wtedy, gdyby jakiś człowiek siedział przed Tobą oddalony
na dystans, jaki zwykle dzieli rozmówców.
Ważne, żebyś spoglądał tylko na j e d n o zdjęcie na raz. Obejrzyj każde z nich
tak krótko, jak tylko potrafisz, i natychmiast zamknij książkę (zostaw zakładkę,
żebyś mógł z łatwością powrócić do tego miejsca). Często nie będziesz potrafił
powiedzieć, jaką emocję przedstawia d a n a fotografia, ale nie spoglądaj po raz
drugi. Działaj na wyczucie, wykorzystaj intuicję, a jeśli trzeba, zgaduj, bo może
się zdarzyć, że rozpoznasz ekspresję — pamiętaj, że są one uniwersalne i zapi-
sane w naszych umysłach — nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Wpisz w od-
powiednią linię j e d n o z określeń emocji zapisanych u góry kartki albo jakieś
inne słowo, jeśli Twoim zdanie lepiej t a m pasuje. K o n t y n u u j , aż przejrzysz
wszystkie czternaście zdjęć.
Teraz będziesz miał drugą szansę na ich obejrzenie, tym razem przez dłuż-
szy czas. Najlepiej zrobić sobie kilkuminutową przerwę i wziąć nową kartkę,
żeby zmniejszyć ryzyko, że zapamiętałeś swoje pierwsze wrażenie z oglądania
fotografii. Kiedy będziesz gotowy, przytrzymaj książkę na odległość wycią-
gniętej ręki i spójrz pojedynczo na kolejne zdjęcia, p r z y p a t r u j ą c się im tylko
przez j e d n ą sekundę (powiedz do siebie powoli „jeden tysiąc") i zapisz swoje
i n t e r p r e t a c j e wyrazu twarzy. Zastanawiasz się może, dlaczego każę Ci spo-
glądać tylko przez j e d n ą sekundę, bo przecież ekspresje często trwają dłużej.
Odkryliśmy, że podczas rozmowy większość ekspresji trwa od półtorej do dwóch
i pół sekundy. Choć wiele z nich utrzymuje się dłużej niż przez sekundę, to często
rywalizują one o Twoją uwagę z głosem i r u c h a m i ciała obserwowanej osoby,
a także z Twoimi myślami dotyczącymi tego, co ta osoba mówi i robi, nie mó-
wiąc j u ż o innych zakłóceniach.
Kiedy już wykonasz test po raz drugi, jeśli masz cierpliwość, możesz podejść
do niego po raz trzeci, tym razem poświęcając każdej fotografii tyle czasu, ile
zechcesz.
Kiedy będziesz gotowy na przejrzenie odpowiedzi, przejdź na stronę 266.
Policz, ile ekspresji udało Ci się rozpoznać dzięki intuicji i praktyce.
ZDJĘCIE 11 ZDJĘCIE 12
Rozpoznawanie ekspresji — odpowiedzi
Zdjęcie 1.
Nieznaczny smutek. Jeśli przyszło Ci do głowy jakieś pokrewne słowo, takie jak
„osowiałość", „melancholia" albo „przygnębienie", to też jest dobra odpowiedź.
Ekspresja wyraża się poprzez opadanie górnych powiek. Poprawne byłoby też
stwierdzenie, że to twarz osoby zmęczonej albo śpiącej, nie dlatego, że są to
pokrewne słowa, tylko dlatego, że górne powieki zaczynają opadać podczas zmę-
czenia, ale wtedy można też zaobserwować u t r a t ę koncentracji wzroku i spo-
radyczne ziewanie albo potrząsanie głową. Więcej informacji na temat oznak
smutku znajdziesz w rozdziale 5.
Zdjęcie 2.
Wstręt. Także i tutaj można zaakceptować pokrewne określenie, ale nie słowo
z kontinuum gniewu, takie jak rozdrażnienie albo irytacja. Wskaźnikiem emocji
jest nieznaczny skurcz mięśni marszczących nos i zwężających oczy. Rozdział 8.
zawiera bardziej obszerne wyjaśnienie, j a k odróżnić gniew od wstrętu.
Zdjęcie 3.
Ponownie nieznaczny smutek, tym razem wyrażony poprzez wargi, po któ-
rych widać lekkie obniżenie kącików ust. Porównaj układ warg na tym zdjęciu z
ich pozycją na zdjęciu 1., na którym są one rozluźnione. Smutek może być
wyrażony poprzez wargi, powieki albo przez oba te narządy, j a k to opisano
w rozdziale 5.
Zdjęcie 4.
Nieznaczna radość. Każde z pokrewnych słów — zadowolenie, jest OK, dobre
samopoczucie — byłoby poprawne. Porównaj wargi na tym zdjęciu z rozluź-
nionymi wargami ze zdjęcia 1. Ekspresja radości została opisana w rozdziale 9.
Zdjęcie 5.
Bardzo kontrolowany albo bardzo nieznaczny gniew (rozdrażnienie) bądź też
determinacja. Kiedy jedynym wskaźnikiem jest nieznaczne zaciśnięcie i zwę-
żenie ust, nie można mieć pewności. Ale nie powinno się lekceważyć tego
wskaźnika, nawet jeśli jest dwuznaczny, ponieważ gdybyś zobaczył go na żywo,
prawdopodobnie byłbyś w stanie odgadnąć, czy jest to oznaka gniewu, czy
determinacji, opierając się na wiedzy, kiedy została okazana ta ekspresja albo
jakie słowa padały wtedy z ust drugiej osoby albo z Twoich. Może to być jeden
z najwcześniejszych sygnałów gniewu, uprzedzający Cię, zanim wybuch emocji
będzie nieodwracalny. Sygnał ten pojawia się czasami, jeszcze zanim druga
osoba zda sobie sprawę z ogarniającego ją gniewu. Więcej informacji na temat
gniewu znajdziesz w rozdziale 6.
Zdjęcie 6.
Nieznaczny albo kontrolowany strach. Najczęstszą pomyłką jest interpretacja
tej ekspresji jako sygnału wstrętu. Wskaźnikiem strachu są lekko rozciągnięte
wargi. Tę subtelną ekspresję strachu można czasem zobaczyć, kiedy jakaś osoba
mówi lub myśli o chwili, gdy była przestraszona, ale nie czuje tej emocji w danym
momencie. Strach został omówiony w rozdziale 7.
Zdjęcie 7.
Ponownie wstręt, tym razem sygnalizowany nie oczami lub nosem, tylko lek-
kim uniesieniem górnej wargi. Ekspresje tę można by również określić słowem
„wzgarda". Wstręt został obszernie omówiony w rozdziale 8.
Zdjęcie 8.
Zdenerwowanie, nieszczęście, zakłopotanie... Wszystko to są możliwości zwią-
zane z wątkiem gniewu, odwołującym się do sytuacji zmagania się z jakąś prze-
szkodą na drodze do zamierzonego celu. Być może jest to nawet bardzo kon-
trolowany gniew. Uczucie to sygnalizują obniżone brwi i napięte dolne powieki.
Więcej informacji na t e m a t takich emocji i tego, jak je od siebie odróżniać,
znajdziesz w rozdziale 6.
Zdjęcie 9.
Maskowana ekspresja gniewu. Twarz wygląda na szczęśliwą dzięki uśmiechowi,
ale ustawienie brwi nie pasuje do radosnej emocji. Mamy tu do czynienia albo
z próbą maskowania gniewu (emocji sygnalizowanej brwiami) wesołym uśmie-
chem, albo z mieszanką gniewu i wesołości, albo z rozbawieniem wywołanym
przez własne zakłopotanie lub zmieszanie. Ustawienie brwi na tym zdjęciu jest
takie samo jak na zdjęciu 8., ale trochę intensywniejsze. Więcej informacji na
t e m a t gniewu znajdziesz w rozdziale 6.
Zdjęcie 10.
Strach albo zaskoczenie bądź też napięta uwaga. T r u d n o mieć pewność, kiedy
wskaźnik ogranicza się jedynie do uniesienia górnych powiek. Jeśli mamy do
czynienia ze strachem albo zaskoczeniem, to albo są one odczuwane tylko w nie-
znacznym stopniu, albo są intensywniejsze, tyle że poddane silnej kontroli.
Strach i zaskoczenie zostały objaśnione w rozdziale 7.
Zdjęcie 11.
Kontrolowany gniew, początek bardzo nieznacznego podenerwowania albo
trudności ze s k u p i e n i e m się na czymś (dosłownie lub w p r z e n o ś n i ) . Kiedy
wskaźnikiem są napięte powieki, pomocny w poprawnym zrozumieniu cudzych
emocji może być kontekst. Więcej i n f o r m a c j i na t e m a t gniewu znajdziesz
w rozdziale 6.
Zdjęcie 12.
Zmartwienie, obawa, albo kontrolowany strach. Takie ustawienie brwi to j e d e n
z najpewniejszych sygnałów tych uczuć. Rozdział 7. pokazuje, na czym polega
różnica między tą ekspresją a ustawieniem brwi, które sygnalizuje zaskoczenie.
Zdjęcie 13.
Kontrolowany gniew albo rozdrażnienie. Wskaźnikiem jest szczęka, tu wysu-
nięta do przodu. Dolne powieki są lekko napięte. Rozdział 6. zawiera pełen opis
ekspresji gniewu.
Zdjęcie 14.
Pogarda, zadowolenie z siebie albo lekceważenie. Sygnałem takiego zestawu
pokrewnych emocji jest napięcie jednego kącika ust. Więcej informacji na te-
mat pogardy i tego, co ją odróżnia od wstrętu, znajdziesz w rozdziale 8.
Nie przejmuj się tym, ile popełniłeś błędów. Większość ludzi nie potrafi po
krótkim spojrzeniu na te fotografie podać więcej niż pięciu poprawnych odpo-
wiedzi. A nawet kiedy wolno im przypatrywać się dłużej, większości nie udaje się
zidentyfikować więcej niż dziesięciu wyrazów twarzy. Są one trudne — ponie-
waż są częściowe, nieznaczne, a czasem wyrażają dwie emocje naraz połączone
w mieszankę. Rozpoznawanie tych emocji powinno się stać prostsze, kiedy prze-
czytasz wyjaśnienia na temat sposobów wyrażania każdej z nich na twarzy oraz
obejrzysz jeszcze wiele dalszych fotografii przedstawiających subtelne eks-
presje, które pomogą Ci polepszyć swoje wyczulenie na t e n j o d z a j sygnałów.
Pamiętasz pewnie, jak na początku tego rozdziału powiedziałem, że istnieją
trzy typy subtelnych ekspresji — częściowe, nieznaczne i mikroekspresje. Waż-
ne jest, byś pamiętał, że jeśli zdołasz uchwycić częściową albo nieznaczną eks-
presję, w rodzaju tych użytych w naszym teście, albo przemykającą szybko przez
twarz mikroekspresję, nie powie Ci to, dlaczego emocja została okazana w ten
właśnie sposób. Jest kilka możliwości.
Nieznaczna ekspresja • Początek emocji
• Słaba emocja
• Ograniczona emocja
• Nieudana próba ukrycia emocji
W obliczu tak licznych możliwości, może się wydawać, że nie d a się efektyw-
nie wykorzystać tych i n f o r m a c j i . Ale ś w i a d o m e r o z p o z n a n i e , j a k ą e m o c j ę od-
czuwa d a n a osoba, to wielki krok n a drodze do poprawy komunikacji. W niektó-
rych przypadkach, za pomocą kontekstu i częściowej albo nieznacznej ekspresji,
możesz być w s t a n i e rozpoznać, że j e s t e ś właśnie ś w i a d k i e m p o c z ą t k u emocji
d r u g i e j osoby. T w o j e r e a k c j e w czasie, kiedy ta osoba przechodzi przez o k r e s
o d e r w a n i a , m o g ą m i e ć d u ż e z n a c z e n i e . C z a s a m i może się wręcz zdarzać, że
zdołasz rozpoznać emocje d r u g i e g o człowieka, z a n i m on sam się o nich dowie,
szczególnie jeśli s y g n a ł e m rozpoznawczym będzie w y n i k a j ą c a z t ł u m i e n i a
uczuć mikroekspresja. Możesz też być w stanie rozpoznać, że niewykluczone, iż
d r u g a osoba próbuje ograniczyć lub ukryć swoje ekspresje, a to może wpłynąć
n a Twoją reakcję n a j e j słowa i działania. W m i a r ę j a k będziesz coraz bieglej
orientował się w poszczególnych grupach uczuć opisanych w rozdziałach 5. - 9.
i będziesz się wprawiał w rozpoznawaniu nieznacznych i częściowych ekspresji,
odkryjesz, że tę b a r d z o w a ż n ą wiedzę m o ż n a wykorzystać z a r ó w n o w przy-
j a ź n i , j a k i w pracy oraz n a łonie rodziny.
Aby z a m ó w i ć płytę C D d o ćwiczeń r o z p o z n a w a n i a w s z y s t k i c h s u b t e l -
nych e k s p r e s j i p r z e d s t a w i o n y c h w n i n i e j s z e j k s i ą ż c e , z a j r z y j n a s t r o n ę :
www.emotionsrevealed.com. N a s t r o n i e t e j możesz również znaleźć d r u g ą płytę
u m o ż l i w i a j ą c ą n a u k ę r o z p o z n a w a n i a b a r d z o krótkich m i k r o e k s p r e s j i . N a
o s t a t n i e j s t r o n i e t e j książki z n a j d z i e s z więcej i n f o r m a c j i n a t e m a t płyt C D
służących do ćwiczenia identyfikacji wszystkich subtelnych ekspresji ( S E T T 2 )
i mikroekspresji (METT2).
Przypisy
18. Uczestnikami tego spotkania byli: Richard Davidson, Paul E k m a n , Owen Flanna-
gen, Daniel Goleman, Mark Greenberg, T h u p t e n J i n p a , M a t t h i e u Ricard, J e a n n e
Tsai, Francisco V a r e l a i B. Alan Wallace.
19. D z i ę k u j ę organizacji Mind Life F u n d a t i o n za zaproszenie m n i e na to spotkanie,
a szczególnie Adamowi Engle, Richardowi Davidsonowi i Danowi G o l e m a n o w i .
20. J.E. LeDoux, The Emotional Brain: The Mysterious Underpinnings of Emotional Life, Si-
m o n and Schuster, Nowy J o r k 1996; J . Pankssepp, The Foundations of Human and
Animal Emotions, O x f o r d University Press, Nowy J o r k 1998; A.R. D a m a s i o , De-
scartes' Error: Emotion, Reason and the Human Brain, P u t n a m , Nowy J o r k 1994; E.T.
Rolls, The Brain and Emotion, O x f o r d University Press, Nowy J o r k 1999.
5. Smutek i udręka
1. Zamiast słowa „udręka" stosowaliśmy początkowo słowo „cierpienie", ale dalsze ba-
dania zasugerowały, że cierpienie m a większy zasięg znaczeniowy niż udręka; jest
w nim również e l e m e n t s t r a c h u . P. E k m a n , W.V. Friesen, Unmasking the Face...,
op. cit.
2. E.K. Rynearson, „Suicide internalized: An existential s e q u e s t r u m " , „ A m e r i c a n
J o u r n a l of Psychiatry", 138, 1981, s. 8 4 - 8 7 .
3. A.JJ.M. Vingershoets, R.R. Cornelius, G.L. V a n Heck, M.C. B e c h t , , A d u l t crying:
A model a n d review of t h e l i t e r a t u r e " , „Review of G e n e r a l Psychology", 4, 2000,
s. 354.
4. P. E k m a n , D. M a t s u m o t o , W.V. Friesen, „Facial expression in affective disorders",
[w:] P. E k m a n , E.L. R o s e n b e r g , What the Face Reveals..., op. cit. Mój pierwszy
g r a n t badawczy został spożytkowany na b a d a n i a p a c j e n t ó w z z a b u r z e n i a m i psy-
chicznymi, ale ponieważ nie dysponowałem wtedy żadnym sposobem p o m i a r u
zachowań mimicznych, s k u p i ł e m się na r u c h a c h ciała. Opisywane tu r e z u l t a t y
zostały uzyskane dwadzieścia lat później, j u ż po tym, j a k opracowaliśmy System
Kodowania Aktywności T w a r z o w e j opisany w rozdziale 1. W połowie lat 60., pod
wpływem Silvana T o m k i n s a i m a j ą c do dyspozycji fundusze przeznaczone na bada-
nia porównawcze różnych kultur, zostawiłem badania pacjentów psychiatrycznych,
aby skoncentrować się n a samych emocjach, zamiast na zaburzeniach emocjonal-
nych. Kiedy zostawiałem b a d a n i a psychiatryczne, nie m i a ł e m ani narzędzi, ani
podstawowej wiedzy n a t e m a t emocji, które umożliwiałyby mi p r z e b a d a n i e pa-
cjentów o najsilniejszych zaburzeniach. Szczęśliwym t r a f e m obecnie kilku badaczy
n a d r a b i a t e r a z te braki przy użyciu Systemu Kodowania Aktywności T w a r z o w e j
albo innych m e t o d umożliwiających p o m i a r ekspresji mimicznych i wokalnych
pacjentów; pewna liczba przykładów takich badań została zamieszczona w książce
What the Face Reveals...
6. Gniew
1. C.R. Sternberg, J.J. C a m p o s , „The development of a n g e r expressions in infancy",
[w:] N.L. Stein, B. Leventhal, T. Trabasso, Psychological and Biological Approaches to
Emotions, Lawrence E r l b a u m Associates, Hillsdale, Nowy J o r k 1990, s. 247 - 282.
2. L. Berkowitz, „The frustration-aggression hypothesis revisited", [w:] L. Berkowitz,
Roots of Aggression, A t h e r t o n Press, Nowy J o r k 1969, s. 1 - 28.
3. Moja córka Eve zapytała J e g o Świątobliwość D a l a j l a m ę , dlaczego gniewamy się na
tych, których kochamy, a on przedstawił j e j swoje wyjaśnienie.
4. Aby przeczytać i n t e r e s u j ą c e omówienie kosztów, j a k i e się z tym wiążą, z ewolu-
cyjnej perspektywy, zob. M. McGuire, A. T r o i s i , , A n g e r : An evolutionary view", [w:]
R. Plutchik, H. Kellerman, Emotion, Psychopathology and Psychotherapy, Academic Press,
Nowy J o r k 1990.
5. J . Campos, University of California, Berkeley, M. Greenberg, Pennsylvania State
University, Personal communication, 2000.
6. C. H o l d e n , „The violence of the lambs", „Science", 289, 2000, s. 5 8 0 - 5 8 1 .
7. M. K o n n e r , The Tangled Wing: Biological Constraints on the Human Spirit, wydanie
drugie, H e n r y Holt, Nowy J o r k 2001, rozdział 9.
8. Aby zapoznać się z omówieniem wpływu czynników dziedzicznych i środowiska n a
agresywne zachowanie, przeczytaj R. Plomin, K. Nitz, D.C. Rowe, „Behavioral ge-
netics and aggressive behavior in childhood", [w:] M. Lewis, S. Miller, Handbook of
Developmental Psychopathology, P l e n u m , Nowy J o r k 1990. Zob. także D.R. Miles, G.
Carey, „Genetic and environmental architecture of h u m a n aggression", J o u r n a l
of Personality and Social Psychology", 72, 1997, s. 207 - 217.
9. Dalai L a m a , Personal communication, 2001. Zob. też D. G o l e m a n , Destructive Emotions:
How Can We Overcome Them?, op. cit.
10. C. Tavris, Anger: The Misunderstood Emotion, T o u c h s t o n e Books, Nowy J o r k 1989.
11. Ibidem, s. 1 2 5 - 127.
12. M. M c G u i r e , A. Troisi, „Anger: An evolutionary view", op. cit.
13. E. Lemerise, K. Dodge, „The development of anger and hostile interactions", [w:]
M. Lewis, J . Haviland Jones, Handbook ofEmotions, wydanie drugie, The Guilford Press,
Nowy J o r k 2000, s. 594 - 606.
14. M. M c G u i r e , A. Troisi, „Anger: An evolutionary view", op. cit.
15. J . M . G o t t m a n , R.W. Levenson, „How stable is marital interaction over time?", op.
cit., s. 1 5 9 - 165.
16. R. Lazarus, Emotion and Adaptation, op. cit.
17. D. G o l e m a n , Destructive Emotions..., op. cit.
18. Zob. C. Izard, Patterns of Emotions, Academic Press, San Diego, Kalifornia 1972. N a
t e m a t depresji i gniewu zob. E. Harmon-Jones, „Individual differences in anterior
brain activity and anger: Examining the roles of attitude toward anger and de-
pression", w recenzji.
19. E. H a r m o n - J o n e s , „Individual d i f f e r e n c e s . . . " , op cit.
20. M.A. Chesney, P. Ekman, W.V. Friesen, G.W. Black, M.H.L. Hecker, „Type A be-
havior pattern: Facial behavior and speech components", „Psychosomatic Medicine",
53, 1990, s. 3 0 7 - 3 1 9 .
21. E.L. Rosenberg, P. E k m a n , W . J i a n g , M. Babyak, R.E. C o l e m a n , M. H a n s o n , C.
O ' C o n n o r , R. W a u g h , J.A. Blumenthal, „Linkages between facial expressions of
emotion in transient myocardial ischemia", „Emotion", 1, 1990, s. 107 - 115; E.L.
Rosenberg, P. Ekman, J.A. Blumenthal, „Facial .expression and the affective com-
ponent of cynical hostility", „Health Psychology", 17, 1998, s. 376 - 380.
22. J.C. Barefoot, W.G. Dahlstrom, R.B. Williams, „Hostility, C H D incidence, and total
mortality: A 25-year follow-up study of 255 physicians", „Psychosomatic Medicine",
45, 1983, s. 59 - 63; R.B. Williams, L.T. Haney, K.L. Lee, Y. Kong, J . Blumenthal,
R. Whalen, „Type A behavior, hostility, and coronary atherosclerosis", „Psychoso-
matic Medicine", 42, 1980, s. 539 - 549; B. Ironson, C.B. Taylor, M. Boltwood,
T. Bartzokis, C. Dennis, M. Chesney, S. Spitzer, G.M. Segall, „Effects of anger on
left ventricular ejection fraction in coronary artery disease", „American J o u r n a l
of Cardiology", 70, 1992, s. 281 - 285; M.A. M i t t l e m a n , M. M a d u r e , J.B. Sher-
wood, R.P. Mulry, G.H. Toiler, S.C.Jacobs, R. Friedman, H. Benson,J.E. Muller,
„Triggering of acute myocardial onset by episodes: D e t e r m i n a n t s of myocardial
infarction onset study investigators", „Circulation", 92, 1995, s. 1720 - 1725; E.L.
Rosenberg, „Linkages between facial expressions of emotion in transient myocar-
dial ischemia", op. cit.
23. P. Ekman, ,About brows: Emotional and conversational signals", [w:] M. von Cra-
nach, K. Foppa, W. Lepenies, D. Ploog, Human Ethology, Cambridge University
Press, Nowy J o r k 1979, s. 1 6 9 - 2 4 8 .
24. Zob. doskonałą książkę Heleny Cronin: The Ant and the Peacock: Altruism and Sexual
Selection from Darwin to Today, C a m b r i d g e University Press, Nowy J o r k 1991.
25. „Correctional Service of C a n a d a report", w cytacji Gayli Swihart, J o h n a Yuille,
Stephena P o r t e r a w: The Role of State-Dependent Memory in "Red-Outs".
26. Sprawozdanie Laury H e l m u t h na t e m a t odkryć socjologa M u r r a y a Strausa w ar-
tykule: L. Helmuth, „Has America's tide of violence receded for good?", „Science",
289:585, 2000.
27. R.J. Davidson, K.M. P u t n a m , C.L. Larson, „Dysfunction in the n e u r a l circuitry
of e m o t i o n r e g u l a t i o n — a possible p r e l u d e to violence", „Science", 289, 2000,
s. 5 9 1 - 5 9 4 .
28. A. Raine,,Antisocial behavior in psychophysiology: A biosocial perceptual and a pre-
frontal dysfunction hypothesis", [w:] D.M. Stoff,J. Breiling, J.D. Maser, The Hand-
book ofAntisocial Behavior,John Wiley & Sons, Nowy J o r k 1997,"?. 289 - 303.
29. Zob. dokonane przez Michaela R u t t e r a omówienie odkryć innych badaczy na temat
przestępczości w okresie dorastania we wprowadzeniu do jego Genetics of Criminal
and Antisocial Behavior, J o h n Wiley & Sons, Nowy J o r k 1996.
30. „ I n t e r m i t t e n t explosive disorder", [w:] Diagnostic and Statistical Manual of Mental
Disorders: DSM-IV, A m e r i c a n Psychiatric Association, W a s h i n g t o n , D.C. 1994,
s. 6 2 7 - 6 3 0 .
3 1. Aby zapoznać się z przeglądem wielu z tych zagadnień, zob. specjalny rozdział w cza-
sopiśmie „Science" z 28 lipca 2000 [289 (28), s. 569 - 594], Inna dobra kompilacja
różnych podejść do zachowań antyspołecznych znajduje się w: D.M. Stoff, J. Breiling,
J . D . Maser, The Handbook of Antisocial Behavior, op. cit.
32. Zob. interesujący raport P e t e r a Goldiego „Compassion: A n a t u r a l moral emotion",
publikacja n i e b a w e m w „ D e u t s c h e Z e i t s c h r i f t f u r Philosophie".
7. Zaskoczenie i strach
1. P. E k m a n , W.V. Friesen, R.C. Simons, „Is the startle reaction an emotion?", . J o u r -
nal of Personality a n d Social Psychology", 49(5), 1985, s. 1416 - 1426.
2. R.W. Levenson, P. Ekman, K. Heider, W.V. Friesen, „Emotion and autonomic ne-
rvous system activity in the Minangkabau of West S u m a t r a " , op. cit., s. 972 - 988;
R.W. Levenson, L.L. C a r s t e n s e n , W.V. Friesen, P. E k m a n , „Emotion, physiology,
a n d expression in old age", op. cit., s. 28 - 35; R.W. Levenson, P. E k m a n , W.V.
Friesen, „Voluntary facial action g e n e r a t e s emotion — specific autonomic nervous
system activity", op. cit., s. 363 - 384; P. E k m a n , R.W. Levenson, W.V. F r i e s e n ,
„ A u t o n o m i c n e r v o u s s y s t e m activity d i s t i n g u i s h e s b e t w e e n e m o t i o n s " , op. cit.,
s. 1 2 0 8 - 1210.
3. Byłoby to zgodne z przewidywaniami teorii psychologa Leonarda Berkowitza, która
zakłada, że niepomyślne zdarzenie może skutkować albo gniewem, albo s t r a c h e m ,
w zależności od wpływu okoliczności, uprzedniego procesu uczenia się oraz wrodzo-
nych predyspozycji. L. Berkowitz, „Disgust: T h e body a n d soul e m o t i o n " , [w:]
T. Dalglish, M J . Power, Handbook of Cognition and Emotion, J o h n Wiley & Sons, Chiche-
ster, Wielka B r y t a n i a 1999, s. 429 - 446.
4. Polegam tu na badaniach Rhudy'ego i M e a g h e r a dotyczących strachu i niepokoju,
choć stosuję przy tym własną terminologię do opisu ich odkryć oraz odkryć innych
naukowców, o których ci dwaj donoszą. J.L. Rhudy, M.W. M e a g h e r , „Fear and
anxiety: Divergent effects on h u m a n pain thresholds", „Pain", 84, 2000, s. 65 - 75.
5. I b i d e m .
6. L.A. Schmidt, N.A. Fox, „Conceptual, biological and behavioral distinctions a m o n g
different categories of shy children", [w:] L.A. Schmidt, J . Sculkin, Extreme Fear, Shy-
ness, and Social Phobia: Origins, Biological Mechanisms, and Clinical Outcomes, Oxford
University Press, Nowy J o r k 1999, s. 47 - 66.
7. I b i d e m .
8. J . K a g a n , „The concept of behavioral inhibition", [w:] L.A. Schmidt, J . Sculkin,
Extreme Fear..., op. cit., s. 3 - 13.
9. W.R. Crozier, „Individual differences in childhood shyness: Distinguishing fearful
and self-conscious shyness", [w:] L.A. Schmidt, N.A. Fox, „Conceptual, biological
a n d behavioral d i s t i n c t i o n s . . . " , op. cit., s. 14 - 29 i 47 - 66.
10. O p i e r a m się tu mocno na bardzo interesującym rozdziale O h m a n a . A. O h m a n , „Fear
a n d anxiety: Evolutionary, cognitive, a n d clinical perspectives", [w:] M. Lewis,
J . Haviland-Jones, The Handbook of Emotions, wyd. 2, T h e Guilford Press, Nowy J o r k
2000, s. 573 - 593.
11. Zob. moje omówienie w: P. E k m a n , Telling Lies..., op. cit.
8. W s t r ę t i p o g a r d a
9. R a d o s n e e m o c j e
Posłowie
Strona 29: wzięte z Theface of Man: Expressions of Universal Emotions in a New Guinea
Village. Copyright © 1980 Paul E k m a n .
Strona 112: wzięte z The face of Man: Expressions of Universal Emotions in a New
Guinea Village. Copyright © 1980 Paul E k m a n .
Strona 146: wzięte z The face of Man: Expressions of Universal Emotions in a New
Guinea Village. Copyright © 1980 Paul E k m a n .
Strona 158: upadek. Copyright © 1979 Louis Liotta/ „New York Post". Prze-
druk za zgodą.
Strona 171: Jack Ruby strzela do zabójcy Kennedy'ego Lee Harveya Oswalda.
Copyright © 1963 Robert H . J a c k s o n / „Dallas T i m e s - H e r a l d " . Przedruk
za zgodą.
Strona 182: wzięte z The face of Man: Expressions of Universal Emotions in a New
Guinea Village. Copyright © 1980 Paul E k m a n .
Strona 200: ponowne połączenie rodziny Stirmów. Copyright © 1973 Slava
veder/Associated Press. P r z e d r u k za zgodą ĄP/Wide World Photos.
Strona 213: ( D u c h e n n e )
Strona 216: wzięte z The face of Man: Expressions of Universal Emotions in a New
Guinea Village. Copyright © 1980 Paul E k m a n .
N a g r o d a za W y b i t n e O s i ą g n i ę c i a N a u k o w e — przyp. tłum.
C z y j e s t e ś gotowy na polepszenie swojego zrozumienia emocji?
Wypróbuj tę przeznaczoną do samodzielnego treningu płytę wyprodukowaną
przez Paula E k m a n a
G K a g a n j e r o m e , 168 Minangkabau, 53
Munchausen, Patrz zespół
kanał komunikacji, 52
Gajdusek Carleton, 22, 23, Keltner Dacher, 203, 243 Miinchausena
24,27 kłamstwo, 32 myśli, 71,89, 182, 195
gesty, 20,21 Konner Melvin, 127
symboliczne, 22 kontekst, 223, 227, 230 N
Gladwell Malcolm, 230 Kontrola Pasażerów
głos, 70, 75, 76, 84 przy Użyciu Technik naches, 205, 207-209,211
gniew, 24, 26, 28, 32, 35, 40, Obs e rwacyj nyc h, nastawienie emocjonalne,
41,43, 46, 48, 4 9 , 5 1 , 5 2 , Patrz SPOT 125
57, 58, 59, 62-64, 66, 67, kuru, 23 nastrój, 66, 67, 105, 125,
72-74, 76, 77, 79, 84-87, kvell, 205 13 7,"440, 167
92-95,99, 101, 104, 107, Neisser Ulric, 88
119, 123, 124, 126, 127, nerwica natręctw, 191
131-133, 135-138, 140, L nienawiść, 125, 131
143, 152, 154, 157, 159, Langer Ellen, 88 niepokój, 167, 168
160, 163, 166, 171, 190, Lazarus Bernice, 206 niesmak, 183
191, 194-197,202, 206, Lazarus Richard, 42, 46, nieśmiałość, 167
209, 227, 239-241,243 133, 134, 206 Nigro Georgia, 88
konstruktywny, 134 LeDoux Joseph, 59-61, 67 norma społeczna, 52
protogniew, 126 Levenson Robert, 50, 53, 72, Nussbaum Martha, 187, 188
przyczyna, 136 79, 185, 239
rozpoznawanie, 144, 145
o Poggi Isabella, 204
pogoda ducha, 210
s
O'Sullivan Maureen, 184 postracjonalizacja, 40 scenariusz, 58
obelga, 140, 153 Posttraumatic Stress Schadenfreude, 206, 207, 211
obrzydzenie, 28, 32, 41,43, Disorder, Patrz PSTD Schechner Richard, 203
46, 50, 52, 59, 66, 74, 77, profil emocjonalny, 241 Scherer Klaus, 40, 76
181, 185 program afektywny, 81-86 Schooler Jonathan, 89
oburzenie, 125, 187 protogniew, 126 Scott Sophie, 211
oddech, 38, 50, 57, 79, 84, przemoc, 123, 130, 140-143 Screening Passengers by
145 aspołeczna, 143 Observational Techniques,
oderwanie, 56-58, 62, 64, 67, celowa, 142 Patrz SPOT
70, 82, 84,91,93-95, 134, przerażenie, 160, 164-167, Senior Carl, 191
154 173, 202 skrępowanie, 206, 236
odgradzanie się m u r e m , 72, przygnębienie, 167 skrypt, 58, 59, 62, 65, 66, 84,
78, 133, 185 przyjemności zmysłowe, 200, 8 5 , 9 1 , 9 4 , 246
odraza, 181, 182, 184, 188, 201,205-209,211 smak, 52, 182, 189, 200
191 przywiązanie emocjonalne, smutek, 22, 25, 28, 32, 40,
O h m a n Arne, 44-46, 161 125 4 1 , 4 3 , 4 9 , 50, 59, 74,77,
optymizm, 210, 211 psychoanaliza, 80 87,97-99,101,102,104-107,
Osgood Charles, 20 psychoterapia, 66, 107 109-111, 113, 114, 118, 119,
osobowość, 58, 64, 106, 139, PTSD, 82, 168 123, 125, 136,140, 151,152,
142, 167,210 pycha, 205 159, 166, 188, 227, 241,243
rozpoznawanie, 107, 110
P R socjalizacja, 22
Sorenson Richard, 27
pamięć, 38, 54 radość, 43, 53, 76, 105, 160, Sorsby Claudia, 203
panika, 165, 168 199, 203, 208,210-212, spłoszenie, 160
Papuasi, 146, 159 214-216,218, 243 sporadyczne zaburzenia
Peterson Christopher, 210, rozpoznawanie, 211 eksplozywne, 143
211 reakcja emocjonalna, 35-37, SPOT, 235
Phillips Mary L., 191 46, 48, 5 0 , 5 1 , 5 4 , 55, 58, strach, 26, 28, 30, 32, 36, 37,
pidżyn, 24, 28 5 9 , 6 1 , 6 3 , 64, 66, 177 38, 40-43, 45, 46, 48, 50,
piorunujące spojrzenie, 137, reguły okazywania emocji, 52, 59, 73-76, 79, 85,87,
171 22 89, 92, 95, 99, 107, 123,
pocenie się, 37, 38, 43, 50, represja emocji, 222, 223, 126, 136, 144, 157, 160,
79, 84 230, 236 162-164, 166, 168, 171,
poczucie ulgi, Patrz ulga Rosenberg Erika, 137 173, 176, 177-179, 202,
poczucie winy, 52, 106, 126, Rosten Leo, 205 2 0 3 , 2 0 7 , 2 2 7 , 241,243
227-229, 236, 243 rozbawienie, 35, 52, 59, 75, rozpoznawanie, 168, 170
podekscytowanie, 202, 204, 77, 99, 157, 201,205-210 strategia behawioralna, 124
207-209,211 rozczarowanie, 209 strumień świadomości, 88
podniesienie na duchu, 206, rozdrażnienie, 125, 127, 135, styl afektywny, 64
208 148, 167, 190 syndrom posttraumatycznego
podziw, 77, 204 Rozin Paul, 182-185 stresu, Patrz PSTD
Poe Edgar Allan, 53 rozmyślna ocena, 48, 49, 54 system kodowania
pogarda, 35, 52, 74, 159, 181, rozpacz, 59, 97, 100-102, aktywności twarzowej, 32,
189-191, 193, 195-197, 209, 111,209 53, 137, 226
218, 227, 243 rumieniec, 79 szczęście, 28, 72, 74-76, 199,
rozpoznawanie, 191, 192 Rynearson Ted, 101 2 1 0 , 211
ś w Y
świadome oszacowanie, 42 Wallace B.Allan,,88 Yarbrough J o h n , 232
świadomość, 80, 88-90 wariacja, 42, 43, 46, 47, 52, Yuille J o h n , 226, 232
ewaluacji, 245 60, 124, 1 6 1 , 2 0 0
impulsów, 89, 245, 247
refleksyjna, 89
idiosynkratyczna, 42
wątek, 60, 123, 124, 161,
Z
zachowania 182, 200, 202,210 zaburzenie
emocjonalnego, 245, emocjonalny, 55, 95, 184 dwubiegunowe, 107
247 relacyjny, 42 e m o c j o n a l n e , 140, 141,
uniwersalny, 42-44 143, 168
T wdzięczność, 206-209,211
wesołość, 199
osobowości aspołeczne,
142
Tavris Carol, 131 WoodinEric, 185 psychopatologiczne, 140
t e m p e r a m e n t , 80, 104 wrażenie, 52 umysłowe, 142
temperatura skóry, 43, 50, 79 wrogość, 137, 138 zachwyt, 25
terapia behawioralna, 66 wskaźniki fałszu zadowolenie, 41, 52, 202,
tętno, 38, 4 3 , 5 0 , 5 7 , 79, 145, b e h a w i o r a l n e , 224 209, 210
167 emocjonalne, 224 zainteresowanie, 202
T o m k i n s Silvan, 2 0 , 2 1 , 2 4 , kognitywne, 224, 226 Zajonc Robert, 81
7 6 , 8 1 , 8 5 , 104, 166, 201, wsłuchanie się we własne zakłopotanie, 243
202, 208 emocje, 90, 91, 93, 127, zapach, 52, 182, 189, 200
t r e n i n g medytacji, 66 132, 245 zaskoczenie, 25, 26, 28, 41,
t r i u m f , 204 współczucie, 188, 189, 197 52, 74, 75, 77, 157, 159,
Troisi Alfonso, 124 w s t r ę t , 125, 126, 144, 157, 227
troska, 47 159, 163, 181-183, 185- zawiść, 243
trwoga, 203 187, 189-191, 193, 195- zazdrość, 243
197, 209, 224, 2 2 7 , 2 3 4 , zdumienie, 203, 204, 208,
241,243
U i n t e r p e r s o n a l n y , 184
209
zemsta, 125
uczenie typowe rozpoznawanie, 191, 192 zespół Miinchausena, 235
dla g a t u n k u , 43 z przesytu, 185 zmartwienie, 166, 167, 177,
udręka, 97-100, 102-104, wstyd, 52, 104, 106, 126, 243 178
106, 109, 111, 132, 140, wściekłość, 124, 128, 132,
144, 151, 152, 159, 166,
202, 209, 222, 226, 227
143, 202
wyciek, 247
ż
ulga, 77, 79, 101, 202, wycofanie, Patrz żal, 99-101, 105, 111, 120
205-207, 209 o d g r a d z a n i e się m u r e m
u n i w e r s a l n a ekspresja wydzieliny ciała, 182
emocji, 53 Wyner Henry, 88
s t r a c h u , 165 wyobraźnia, 51, 54
uraza, 125 wyraz twarzy, 19, 22, 23, 25,
uśmiechanie się, 53 26, 2 8 , 3 1 , 3 2 , 7 3 , 7 4
uważność, 88 wyśmiewanie się, 140
uznanie, 200, 206
POKAŻ MI S W O J Ą T W A R Z , A POWIEM CI, CO C Z U J E S Z
Czy odnosisz czasem wrażenie, że ludzie zachowują się niedorzecznie? Czy zdarza Ci się,
że nie jesteś w stanie wytłumaczyć, dlaczego postąpiłeś tak, a nie inaczej, a potem snujesz
w wyobraźni plany, co by było, gdybyś powiedział I zrobił coś innego? Szukasz winnych?
To emocje! To właśnie one kierują naszymi wyborami i zachowaniem. Pozytywne potrafią
nas uskrzydlić, dodać energii, uczynić bogami kreatywności, zaś negatywne wpędzają nas
w otchłań rozpaczy i sprawiają, że popełniamy niewybaczalne błędy. Jednak bez uniesień życie
byłoby nudne, smutne, a nawet niebezpieczne — w końcu bez emocji żyją psychopaci...
Zamiast rozważać, jak wyglądałby świat wyprany z uczuć, czas zacząć pracować nad ich
okiełznaniem. Jeśli chcesz dowiedzieć się, w jaki sposób zapanować nad swoimi emocjami,
a także nauczyć się odczytywać z ludzkich twarzy nawet najbardziej skrywane uczucia, ta
książka będzie dla Ciebie prawdziwą podróżą w głąb ludzkiej psychiki. Poznasz mechanizmy
rządzące naszym postępowaniem, poprawisz jakość komunikacji, uporządkujesz swoje życie
wewnętrzne, lepiej zrozumiesz innych ludzi, ale przede wszystkim dowiesz się o sobie samym
rzeczy, o których nie miałeś pojęcia.
PANI FkMAN
I l \ U L L I M I #m I ^ to światowej sławy psycholog i jeden z najwybitniejszych
ekspertów specjalizujących się w dziedzinie emocji oraz motywacji. Jest pionierem badań nad
ekspresją mimiczną uczuć, a także twórcą narzędzi do ćwiczenia umiejętności emocjonalnych
wykrywania kłamstwa. Pracował jako doradca dla policji, oddziałów antyterrorystycznych,
3 także wytwórni filmowych. Jest autorem czternastu książek. Znajduje się na liście
100 najwybitniejszych psychologów XX wieku, a w roku 2009 magazyn „Time" zaliczył go
do grona 100 najbardziej wpływowych ludzi na świecie. Jest także pierwowzorem postaci
dra Cala Lightmana z popularnego serialu Magia kłamstwa (Lie to me).
OSOBOWOŚĆ ODNOWA
Osensus Cena 39,90 zł
(Nr katalogowy: 7 4 7 Sprawdź najnowsze promocje: ISBN 9 7 8 - 8 3 - 2 4 6 - 3 4 1 4 - 9
© http://sensus.pl/promocje
Księgarnia i n t e r n e t o w a : ] Książki najchętniej czytane:
a
Zamów informacje o nowościach:
N © http://sensus.pl/nowosci
Zamówienia telefoniczne:
Helion SA
0 801 339900 ul. Kościuszki 1c, 44-100 Gliwice
tel.: 32 230 98 63