Professional Documents
Culture Documents
Para Dyg Maty
Para Dyg Maty
KONSPEKT
KONSPEKT
Te dziedziny wiedzy, które dziś nazywane są naukami społecznymi czy humanistycznymi, nie zawsze
traktowane były jako dziedziny NAUKI. Np. dla Arystotelesa historia była częścią retoryki (por.
tzw. NARRATYWIZM propagowany przede wszystkim przez HAYDENA WHITE’A).
Zmiana poglądów na status metodologiczny nauk społecznych i humanistycznych dokonała się
dopiero dzięki tzw. ANTYPOZYTYWISTYCZNEMU PRZEŁOMOWI W HUMANISTYCE
[Wilhelm DILTHEY (1833 – 1911), Wilhelm WINDELBAND (1848 – 1915), Heinrich RICKERT
(1863 – 1936)]: uznano, że nauki społeczno-humanistyczne posługują się (i muszą się posługiwać
ze względu na inny przedmiot badań) odmiennymi niż w naukach przyrodniczych METODAMI,
ale są pełnoprawnymi naukami, są WIEDZĄ (EPISTEME), a nie doksai (mniemaniami,
przekonaniami niemającymi uzasadnienia).
Oczywiście oprócz tego kryterium – kryterium metody podstawowej - stosuje się jeszcze inne kryteria
odróżniania różnych dyscyplin naukowych.
Istnieje też oficjalna, urzędowa klasyfikacja nauk (zmieniająca się w czasie).
W związku z kwestią klasyfikacji nauk powstaje problem hierarchii nauk. Chcąc dokonać
hierarchizacji nauk, najczęściej bierze się pod uwagę następujące kryteria: użyteczność
praktyczną, stopień kodyfikacji (którego jednym ze wskaźników jest tzw. efekt
natychmiastowości).
Innym – oprócz stosowanej METODY - kryterium klasyfikacji nauk jest EKSPERYMENTALNY
bądź POZAEKSPERYMENTALNY ICH CHARAKTER. Nie jest to jednak kryterium ostre,
pozwalające na dokładne oddzielenie jednych nauk od innych. Czy w takich naukach powszechnie
zaliczanych do nauk społecznych, jak socjologia, ekonomia czy politologia przeprowadza się
eksperymenty? Co to jest eksperyment? Definicja: „Eksperyment jest to powtarzalny zabieg
polegający na planowej zmianie przez badacza jednych czynników w badanej sytuacji, przy
równoczesnej kontroli innych czynników, podjęty w celu uzyskania w drodze obserwacji
odpowiedzi na pytanie o skutki tej zmiany”.
Problemy, na jakie natyka się przedstawiciel nauk społecznych, chcący przeprowadzić eksperyment, są
liczne i niekiedy trudne. Ale czy trzeba w ogóle specjalnie wymyślać jakieś specjalnie aranżowane
eksperymenty w dziedzinie nauk społecznych? Przecież można by powiedzieć, że cała ludzka
historia jest pasmem eksperymentów: oto ludzie PRÓBUJĄ (a łac. experimentum = próba) takich
czy innych form życia, wybierają takie czy inne struktury polityczne, zasady współżycia
społecznego, metody zarządzania państwem, ale też ustanawiają określone zbiory norm etycznych,
decydują się na takie a nie inne formy życia rodzinnego, określają relacje między płciami itd., itd.
Założenia, ukrywające się za taką tezą oraz trudności z interpretacją tak rozumianych
eksperymentów.
Jeszcze innym kryterium klasyfikacji nauk jest tzw. zasada mierzalności. Już Galileusz głosił, że
wszystko powinno być mierzalne - jeśli nie umiemy czegoś zmierzyć teraz, to z pewnością
znajdziemy właściwą metodę w przyszłości, czyli wszystkie wyniki badań naukowych powinny dać
się przedstawić w formie zależności liczbowej. Fizycy, biologowie, medycy potrafią to zrobić, ale
politologowie, literaturoznawcy, filozofowie raczej nie, co ma świadczyć o nienaukowym
charakterze politologicznych, literaturoznawczych czy filozoficznych rozważań. Jednak
niematematyczny charakter twierdzeń humanistyki NIE jest głównym kryterium ich odrębności od
nauk przyrodniczych, ani świadectwem niższości: humanistyka bada co innego niż
przyrodoznawstwo, w dziedzinie ludzkiego świata, w obszarze ludzkiego ducha, rzadko występują
zależności, które dałoby się przedstawić jako zależność matematyczną.
Staje się to bardziej oczywiste, kiedy uznamy – jak się to często robi – że przedmiotem
badań nauk społecznych i humanistycznych jest „byt społeczny”, ludzkie działania i wytwory
tych działać, czyli KULTURA (szeroko rozumiana, kulturoznawstwo bowiem skupia się raczej na
tzw. „kulturze duchowej”). Najważniejsze problemy, wiążące się z nadaniami nad kulturą, są
następujące: Co to jest kultura? Wartościujące i opisowe (neutralne) ujęcie kultury. Jak powstaje
kultura - czyli PROBLEM: kultura a natura. Czy tylko ludzie mają kulturę? Kultura a polityka.
Kulturalizm a naturalizm. Czy kultura określa naturę. Uniwersalizm a pluralizm w myśleniu o
kulturze, czyli idea wielokulturowości. Ahistoryzm – historyzm – historycyzm w myśleniu o
kulturze. Postęp czy upadek kultury?
Nasze (przyjmowane z asercją) teorie, przekonania, poglądy, zasady itd. mogą być różnie
uzasadniane, uprawomocniane – przy czym najważniejsze (bo nie jedyne: wstępne, konieczne, ale
nie wystarczające, są takie kryteria, jak spójność – koherencja – zasięg, nawet elegancja, krótkość,
pochodzenie od autorytetu) sposoby to dawność (tradycyjność), rozumność, objawienie. Te trzy
kryteria mogą wchodzić ze sobą w konflikt.
Tu mamy rozpatrzeć problem, jak się ma rozum (zwłaszcza naukowy) do wiary (przede
wszystkim religijnej). Przedstawiono już w tej sprawie mnóstwo rozstrzygnięć - i różnie za nimi
argumentowano. Rozstrzygnięcia te rozpościerają się między tezą, że rozum jest zaprzeczeniem
wiary, a tezą, że między rozumem a wiarą istnieje pełna zgodność, choć każdego człowieka
wierzącego obowiązuje tzw. norma negatywna.
Chcąc uwzględnić fakt, że europejska kultura wiele zawdzięcza chrześcijaństwu i równie wiele
greckiej filozofii i wywodzącej się z niej nauce, powiada się, że religia (czyli chrześcijaństwo w
różnych swoich odmianach) i filozofia (oraz nauka) są dwoma filarami, na których trzyma się
europejska cywilizacja (co różnie można rozumieć, m. in. i tak, że jest to próba pokazania, iż
religia jest niezbywalnym składnikiem naszego – europejskiego - myślenia).
5. Scjentyzm i jego krytyka - czy nauka może wszystko wyjaśnić? Nauka w epoce
postmodernistycznej
Od nauki oczekuje się, że będzie w stanie odpowiedzieć na wszystkie pytania – choć teraz
jeszcze nie może, ale ze względów technicznych – jeśli zaś jakiś problem jest zasadniczo
nierozwiązywalny, to znaczy, że jest bezsensowny, że pytanie jest źle zbudowane. Tak to widzieli
pozytywiści. Ale ten optymizm poznawczy bywa studzony.
Np. wskazywano różne tzw. paradoksy, które może też oznaczają, że są nierozstrzygalne
zasadniczo pytania. Nawet matematyka wcale nie jest tak jednoznaczna, jak się wydaje. Dalej: sądzi
się, że nauka powinna opierać się na dokładnych pomiarach - ale co to znaczy: „dokładnie
zmierzyć”?
Inna trudność, związana ze stosowaniem matematyki w nauce, to niesłychana tzw. złożoność
obliczeniowa wielu problemów.
Jednak trudność zasadnicza – ontologiczna – jest taka: czy świat w ogóle da się
wyjaśnić? Prawdziwą, nieprzekraczalną, ontologiczną przyczyną niewyjaśnialności całkowitej
świata byłaby niekonsystentność (wewnętrzna sprzeczność) lub niezupełność świata lub wreszcie
obie te rzeczy naraz.
Są więc agnostycy, wyznający agnostycyzm: pogląd, że prawda jest albo w całości albo w
części niepoznawalna (gr. agnostos – niepoznawalny).
Agnostycyzmu nie należy mylić z fallibilizmem. Jest to pogląd Peirce’a (pragmatysty
amerykańskiego – 1839-1914), że omylność jest niezbywalną cechą poznania albo że pewność nie
jest koniecznym warunkiem posiadania przekonań.
Ale jeśli nawet byłoby to możliwe, to czy wszystko należy i warto wyjaśnić?
I czy każde (prawidłowe z formalnego punktu widzenia) wyjaśnienie jest dobre?
Formalnie rzecz biorąc wyjaśnienie to przedstawienie określonego ciągu zdań, z których ostatecznie
wynika zdanie opisujące wyjaśniane zjawisko (najprościej: [(p---q) ^ p]---q). Ale nie każde
wyjaśnienie, które ma taką postać, jest też realnie dobre. Wyjaśniając popełnia się np. często błąd
ad hoc. Najczęściej zaś błąd taki popełnia się dlatego, że przywołuje się w roli przesłanki jakąś
teorię, która jest niefalsyfikowana. Otóż nauka ma obowiązek odrzucić takie tłumaczenia, i to z
trzech powodów: 1) onus probandi spoczywa na tych, którzy te teorie głoszą; 2) z tego, że nie
umiemy pokazać fałszywości jakiejś teorii, nie wynika, że jest ona prawdziwa; 3) przyjmując takie
wyjaśnienia, których prawdziwości czy fałszywości nie można dowieść, zlikwidowałoby się naukę
– bo przyznałoby się, że każde wytłumaczenie jest możliwe.
Podejmując badania nazywane socjologią wiedzy zakłada się określony obraz procesu
poznania: nie jednostkowy podmiot naprzeciwko przedmiotu, lecz podmiot jako członek
określonego społeczeństwa, przez strukturę społeczną, w której tkwi, warunkowany, naprzeciwko
przedmiotu.
Kto uznaje wpływ czynników społecznych na procesy poznawcze, ten może zakładać, że mają
one albo selektywny, albo konstytutywny wpływ na poznanie – w rezultacie powstaje albo
łagodna, albo radykalna socjologia wiedzy. Kto zakłada selektywny wpływ, ten często twierdzi,
że jest jakiś wyróżniony podmiot poznania, który tym wpływom nie podlega.
Socjologia wiedzy pokazuje, że istnieje korelacja między strukturą społeczną i wiedzą -
problemem jest jednak ustalenie mechanizmu oddziaływania struktury społecznej na wiedzę.
Istnieją liczne przykłady analiz społecznej genealogii wiedzy. Jednak te analizy rzadko kiedy
są systematycznie prowadzone - w tym sensie, że obejmują całość wiedzy, wszystkie jej formy.
Bierze się raczej wybrane fragmenty wiedzy w danym momencie występującej i próbuje się je
przedstawić jako efekt oddziaływań czynników społecznych.
W skład paradygmatu badań naukowych wchodzi też określona koncepcja prawdy czy
prawdziwości. Nauka jest traktowana jako najdoskonalsza realizacja prawdziwego poznania.
Jednak samo pojęcie prawdy nie jest jednoznaczne – obok klasycznego istnieje co najmniej jeszcze
pojęcie prawdy koherencyjne i pragmatyczne.
Dziś w metodologii nauki używa się pojęcia prawdy w dwóch znaczeniach: albo w
ontologicznym, albo w epistemologicznym.
Ontologiczne pojęcie prawdy: prawda jest bytem albo (zazwyczaj) właściwością bytu
(jakiegoś określonego). Prawdziwy byt = byt zgodny ze swoja naturą, istotą, esencją, ze swoim –
inaczej mówiąc - pojęciem. Czyli w ontologicznym ujęciu prawda vs pozór, prawdziwy vs
nieautentyczny.
Epistemologiczne teorie prawdy: prawda to właściwość sądu – taka, że jest on zgodny z
rzeczywistością, o której mówi (koresponduje z nią). Tu prawda vs fałsz.
Twierdzi się niekiedy, że poznanie naukowe nie jest jedynie biernym odwzorowywaniem
struktury świata, lecz twórczą interpretacją. Wyobraźnia jest jednym z podstawowych narzędzi w
pracy badawczej. Kiedy zaczęto rozstawać się z (logocentrycznym, albo pozytywistycznym)
obrazem uczonego, myśliciela jako kogoś, kto ODNAJDUJE jedynie tkwiącą w świecie prawdę,
kto ją ODKRYWA, kiedy zaczęto mówić o nauce jako ludzkim wytworze, a o badaniach
naukowych jako rodzaju twórczości, zaczęto też doceniać wyobraźnię, zaczęto wręcz traktować ją
jako niezbędny warunek nie tylko twórczości artystycznej, lecz także badań filozoficznych i
naukowych. „Już dla Kanta pojęcie nie jest znakiem wskazującym przedmioty, lecz jest organizacją
ustanawiającą ‘rzeczywistość’. Poznanie jest więc KONSTYTUOWANIEM ŚWIATA, a synteza
pojęciowa wykuwa się dzięki ‘schematyzmowi transcenedentalnemu’, to znaczy DZIĘKI
WYOBRAŹNI”.
Oczywiście rola wyobraźni w nauce nie polega na tym, że badacz zmyśla nieistniejące byty
i powiązania między nimi. Jan Łukasiewicz (1878 – 1956) napisał, że to doświadczenie ma „być
bodźcem dla twórczych pomysłów i dostarczać materiału dla ich sprawdzania”. Nawet
neopozytywista Rudolf Carnap (1891 – 1970) uznał – niejako wbrew zasadom pozytywizmu – rolę
wyobraźni: nie można przejść od obserwacji choćby wielu obiektów do zdania ściśle ogólnego, o
które chodzi w nauce, potrzebna jest więc wyobraźnia (i odwaga), aby dokonać takiego
uogólnienia.
Takie docenienie roli wyobraźni jest spójne z tym, co dzisiaj człowiek myśli o sobie: że jest
twórcą swoich poglądów, że sam decyduje o sobie, sam wybiera, konstruuje swoje życie. Ale
niekiedy tezę, że działalność naukowa wymaga koniecznie użycia wyobraźni, chce się przedstawić
jako wniosek z ontologicznych i epistemologicznych rozważań.
9. Podmiotowy i przedmiotowy charakter bytu społecznego
Dotąd mówiliśmy przede wszystkim o EPISTEMOLOGICZNYCH założeniach paradygmatów
nauk społecznych. Teraz zastanowimy się nad problemem ONTOLOGICZNYM - może nad
najważniejszym problemem nauk o społeczeństwie, bo od jego rozstrzygnięcia wiele innych kwestii
zależy.
Chodzi o problem następujący: CZY TZW. BYT SPOŁECZNY – SPOŁECZEŃSTWO
UJMOWANE W PERSPEKTYWIE DIACHRONICZNEJ I SYNCHRONICZNEJ – MA
CHARAKTER PODMIOTOWY CZY PRZEDMIOTOWY?
Otóż kto jest zwolennikiem HISTORYCYZMU, albo kto jest DETERMINISTĄ
HISTORYCZNYM, albo wreszcie kto jest FATALISTĄ HISTORYCZNYM (to są stanowiska w
kwestii ROZWOJU LUDZKICH SPOŁECZEŃSTW, CZYLI SPOŁECZEŃSTW WIDZIANYCH
W PERSPEKTYWIE DIACHRONICZNEJ),albo kto jest zwolennikiem teorii RYNKU (to jest
stanowisko w kwestii SPOSOBU ISTNIENIA LUDZKICH SPOŁECZEŃSTW, CZYLI
SPOŁECZEŃSTW WIDZIANYCH W PERSPEKTYWIE SYNCHRONICZNEJ), ten uważa, że
proces dziejowy (historyczny) NIE MA CHARAKTERU PODMIOTOWEGO, tzn. że NIKT,
ŻADNI LUDZIE nie kierują procesem historycznym, że decydują tu jakieś MECHANIZMY O
NATURZE PRZEDMIOTOWEJ, nad którymi nie mamy władzy i którym musimy się poddać, że
nie jesteśmy podmiotami.
Różnie owe mechanizmy, decydujące ponad głowami ludzi o stanie spraw ludzkich,
przedstawiano: mówiono o BOŻEJ OPATRZNOŚCI, albo o DUCHU ŚWIATA, ale też o
ŚRODOWISKU GEOGRAFICZNYM, O WZROŚCIE LUDNOŚCI, albo o PRAWACH RYNKU,
jak TO DZIŚ NAJCZĘŚCIEJ SIĘ ROBI.
Już Grecy znali rozróżnienie, o które tu chodzi, mianowicie rozróżnienie na dwa rodzaje
porządku społecznego: taxis i kosmos. Taxis – porządek społeczny, którym ktoś (jednostka czy
grupa jednostek) kieruje, porządek o naturze podmiotowej; kosmos – porządek społeczny, którym
nikt, żaden podmiot, nie kieruje, porządek o naturze przedmiotowej
ALE byli też i tacy myśliciele, którzy uważali, że to jednak LUDZIE decydują o biegu
historii. Najbardziej znana jest koncepcja Thomasa Carlyle’a (1795 – 1881) – teoria heroizmu: to
„wielcy ludzie”, historyczni bohaterowie, nadają kierunek rozwojowi historycznemu.
Ontologia narzuca epistemologię, metody badawcze (POR. WYKŁAD NR 1). Jeśli byt pozaludzki
czy byt ludzki potraktujemy jako byt przedmiotowy, to poznając go będziemy się starali go
wyjaśnić. Co to jest wyjaśnianie? Najczęściej przebiega ono wg schematu [(p--- q) ^ p] – q, gdzie
(p – q) to prawo ogólne (przesłanka większa), p – to warunek początkowy (przesłanka mniejsza), a
q to wyjaśniany fakt. Zakłada się tu bowiem, że w bycie przedmiotowym działają bezosobowe
prawa, których jednostkowym przykładem są wyjaśniane fakty. Ponieważ w przyrodoznawstwie
odkrywa się właśnie te ogólne prawa, nauki przyrodnicze (i techniczne) nazywa się
nomotetycznymi (Windelband) czy generalizującymi (Rickert).
Jeśli byt pozaludzki czy byt ludzki potraktujemy, ujmiemy jako byt podmiotowy, będziemy
starali się go zrozumieć. Co to jest rozumienie? Przebiega ono wg schematu logicznie podobnego,
ale jeśli w wyjaśnianiu (p – q) to prawo ściśle ogólne, to tu symbolizuje ono następujące wyrażenie:
jeśli jakiś działający podmiot ma taki a taki system wartości i taką a taką wiedzę (dotyczącą
sposobu realizowania owych wartości) ^ jeśli jest racjonalny, to podejmuje działalność prowadzącą
do celu najbardziej preferowanego i to w taki sposób, jaki wynika z owej posiadanej wiedzy (to jest
przesłanka większa); p – oznacza: podmiot ma taką właśnie wiedzę i system wartości (to jest
przesłanka mniejsza); q wreszcie oznacza rozumiany czyn (lub jego wynik).
Wyjaśnianie nie jest łatwe, gdyż mamy przecież do czynienia ze skutkami, działania praw –
samych praw zaś musimy szukać wysuwając hipotezy. Rozumienie też jest trudne – gdyż mamy
do czynienia ze skutkami ludzkich czynów (np. wierszem) – i musimy rekonstruować żmudnie
wiedzę i wartości poety, w świetle której to wiedzy i wartości rozumiemy dopiero, dlaczego właśnie
wiersz powstał i właśnie taki a taki. A jak to robić? Przez wczuwanie się? Przez odwoływanie się
do wiedzy historycznej, kulturowej, biograficznej? Rozumienie jest sztuką – a sztuka rozumienia
to hermeneutyka.
Najpierw (już w starożytności) była ona uznawana za umiejętność filologiczną – dopiero w
w. XVIII/XIX stała się filozofią i metodologią nauk humanistycznych (a było to skutkiem
przemiany w pojmowaniu człowieka i jego kondycji; por. Heidegger: „Człowiek w świecie jest w
ten sposób, że zawsze już ten świat rozumie”).
Na czym polega problem rozwoju wiedzy? Jest to pytanie, w jaki sposób przechodzi się od
teorii mniej doskonałej do lepszej (obszerniejszej, dokładniejszej)?
13. Fałszywa świadomość - ideologia – zła wiara jako zagrożenia dla nauk społecznych
Człowiek poznający – zakładamy w duchu antropocentryzmu - chce dotrzeć do prawdy, aby móc
skutecznie działać, pozbyć się lęku, zyskać nadzieję na rozwiązanie trapiących go problemów itd.
Jeśli te wszystkie cele nie dadzą się osiągnąć jednocześnie, może zostać uruchomiony mechanizm
wytwarzania ideologii, fałszywej świadomości, złej wiary, racjonalizacji – i tak w naukach często
się zdarza.
Nie chodzi o to, że w nauce pojawia się często fałsz, że naukowcy się mylą, co się szybciej
czy później okazuje - ALBO że często produkują na zamówienie czy z własnej inicjatywy fałszywe,
na użytek propagandowy robione, wizje rzeczywistości, którą niby opisują. Fałszywa świadomość
(ideologia – choć różne są rozumienia tego terminu – zła wiara, racjonalizacja, myślenie
życzeniowe) to taki fałsz, który jest specjalnie (choć wytwórca, tzn. badacz czy zwykły człowiek
ze swoim myśleniem potocznym nie uświadamia sobie, co robi) produkowany po to, aby właśnie
zasłonić prawdę.
15. Paranauka
Paranauka (gr. para = poza, obok) to te wszystkie koncepcje, które pod pewnymi drugorzędnymi
względami są podobne do nauki (noszą odpowiednie nazwy, mają własne skomplikowane
słownictwo, przedstawiają wyjaśnienia pewnych zjawisk, ich zwolennicy podają przykłady
skutecznego stosowania ich teorii itd.), ALE nie spełniają istotnych kryteriów naukowości –
zwłaszcza kryterium obalalności, czyli falsyfikowalności.
Ale falsyfikowalność to nie jedyne kryterium naukowości jakiejś koncepcji. Wymienia się
też takie: 1) ciągłość obserwacyjna (teoria jest w stanie wyjaśnić wszystkie sukcesy swej
poprzedniczki; 2) płodność (zdolność teorii do generowania nowych koncepcji, kierujących
dalszymi badaniami) ; 3) dotychczasowe sukcesy (liczba sukcesów, jakie odniosła teoria w
przeszłości); 4) wsparcie dla innych teorii (zdolność do dostarczenia dodatkowych argumentów na
rzecz innych teorii); 5) oszczędność (teoria potrzebuje bardzo niewielu hipotez pomocniczych, żeby
wyjaśnić swoje [ewentualne?] porażki; 6) wewnętrzna spójność (teoria zawiera nieliczne
stwierdzenia, które prowadzą do przyjęcia logicznie niesprzecznych przewidywań); 7) metafizyczna
zgodność (teoria jest zgodna z naszymi innymi przekonaniami, w tym również z ogólnym
stanowiskiem metafizycznym); 8) prostota.
To dziwne na pierwszy rzut oka pytanie jest jednym z tzw. pytań o powszechniki. Można je
postawić w następującej formie: czy społeczeństwo to tylko zbiór jednostek, żyjących na
pewnym terytorium i w pewnym czasie, czy też społeczeństwo to coś więcej niż tylko zbiór
jednostek, jakiś byt swoisty?
Gdyby ktoś zajął stanowisko pierwsze, to byłby zwolennikiem poglądu, który nazywa się
nominalizmem albo indywidualizmem ontologicznym. Jest to pogląd, że społeczeństwo jest
„stowarzyszeniem” jednostek, że jednostka może z danego „stowarzyszenia” wystąpić i wstąpić do
innego, że społeczeństwo powinno działać dla dobra jednostki.
Kto zaś jest zwolennikiem drugiego poglądu: że społeczeństwo to coś więcej niż tylko
zbiór jednostek, jakiś byt swoisty – jest zwolennikiem tzw. realizmu albo holizmu
ontologicznego, czyli stanowiska, wg którego społeczeństwo jest „wspólnotą”, jednostka jest
niesamodzielnym składnikiem owej wspólnoty, interesy jednostek powinny być
podporządkowane interesom wspólnoty.
Pierwszy to tzw. prezentyzm (od łac. praesens ‘obecny’, współczesny). Błąd ten
popełniamy wtedy, gdy prowadzimy badania historyczne i nie przestrzegamy zasady, aby
rozpatrywać kwestie społeczne we właściwym ich kontekście historycznym i do oceny działań
ludzi i wytworów tych działań nie używać naszych współczesnych standardów moralnych. Wedle
niektórych jednak błędu tego nie da się właściwie uniknąć.
Błąd etnocentryzmu (łac. etnos – naród) polega na tym, że do wyjaśnienia i oceny innych
narodów, kultur, cywilizacji używamy kategorii i standardów naszego narodu, kultury,
cywilizacji.
Po drugie: problem założeń, które się akceptuje, często bezwiednie, dokonując takiej oceny:
konsekwencjonalizm albo intencjonalizm, podmiotowy albo przedmiotowy charakter bytu
społecznego. Warto uprzytomnić sobie trudności związane z przyjęciem każdego z tych stanowisk.
Uwaga dodatkowa: pojęcie racji stanu (raison d’etat) – od łac. status, wł. stato – państwo)
interesy państwa, (długofalowe) cele, ku któremu zmierza dane państwo czy jakoś inaczej
funkcjonujący organizm społeczny.
Jak mówić o kwestiach społecznych, tzn.? Jak ocenić zasadę tzw. poprawności politycznej?
Ocenę ułatwi odwołanie się do rozróżnienia moralności jako moich własnych przekonań
dotyczących dobra i zła oraz etyczności jako powszechnie obowiązujących, intersubiektywnie
uznawanych (pod groźbą kary nawet) zasad postępowania.
Wybrana literatura pomocnicza (uwaga: nie podaję dokładnych adresów bibliograficznych, gdyż
większość pozycji ma różne wydania):
S. Amsterdamski: Tertium non datur? H. Arendt, Korzenie totalitaryzmu; H. Arendt: Między
czasem minionym a przyszłym. Osiem ćwiczeń z myśli politycznej, E. Baldwin, B. Longhurst,
S. McCraken, M. Ogborn, G. Smith: Wstęp do kulturoznawstwa; J. Baszkiewicz: Władza; J.
Bronowski: Źródła wiedzy i wyobraźni; T. Buksiński: Współczesne filozofie polityki; F. Capra:
Punkt zwrotny. Nauka, społeczeństwo, nowa kultura; Th. Carlyle, Bohaterowie. Cześć dla
bohaterów i pierwiastek bohaterstwa w historii; A. Chodubski: Wstęp do badań
politologicznych; B. Chwedeńczuk: Spór o naturę prawdy; R. Dahl: Demokracja i jej
krytycy; D. Dobrzański: Interpretacja jako proces nadawania znaczeń; G. Durand:
Wyobraźnia symboliczna;. H. Eilstein: „Pseudoscjentyzm i antyscjentyzm”, Przegląd
Filozoficzny 1999, nr 3; S. Filipowicz: Historia myśli polityczno-prawnej; S. Filipowicz:
Historia myśli polityczno-prawnej; S. Filipowicz i inni (red.): Historia idei politycznych.
Wybór tekstów, t. 1 i 2; M. Gardner: Pseudonauka i pseudouczeni; J. Goćkowski: Autorytety
świata uczonych; M. Gołaszewska (red.): Oblicza nowej duchowości; E. Gilson: Chrystianizm
a filozofia; M. R. Goodin, P. Pettit (red.): Przewodnik po współczesnej filozofii politycznej; S.
Griffits (red.): Prognozy. Trzydziestu myślicieli o przyszłości; J. H. Hallowell: Moralne
podstawy demokracji; E. Hałoń i G. Labuda (red.): O nauce, pseudonauce i paranauce. Zbiór
wypowiedzi; F. A. Hayek: Zgubna pycha rozumu. O błędach socjalizmu; B. Hindess: Filozofie
władzy. Od Hobbesa do Foucaulta; M. Heller, J. Życiński: Dylematy ewolucji; M. Heller:
Filozofia nauki. Wprowadzenie; M. Heller, J. Mączka i J. Urbaniec (red.): Granice nauki; P.
Hudzik: Wykłady z filozofii polityki; J. Hurwic: „Przyczyny i skutki epistemofobii w
społeczeństwach Zachodu”. Nauka 1995, nr 1; J. J. Jadacki i K. Wójtowicz (red.): Człowiek –
nauka – wiara. Materiały sympozjum dla uczczenia 2000-lecia chrześcijaństwa; Jan Paweł II:
Fides et ratio; P. Johnson: Intelektualiści. St. Judycki: „Prawda i kryterium prawdy:
korespondencja, koherencja, praktyka”. Kwartalnik Filozoficzny 1999, nr 4; St. Kamiński:
Światopogląd. Religia. Teologia; A. Kasia: Wiara i rozum. Szkice o Ojcach kościoła; T.
Klementewicz: Rozumienie polityki. Zarys metodologii nauki o polityce: R. Kleszcz: O
racjonalności. Studium epistemologiczno-metodologiczne; J. Kmita (red.): Zagadnienie
przełomu antypozytywistycznego w humanistyce; L. Kołakowski: „Nieracjonalności
racjonalizmu” [w:] tenże: Pochwała niekonsekwencji, t. 2; H. Kozakiewicz i inni (red.):
Racjonalność, nauka, społeczeństwo; Z. Kuderowicz: Filozofia dziejów; T. S. Kuhn:
Struktura rewolucji naukowych; W. Kymlicka: Współczesna filozofia polityczna; S. M. Lipset,
Homo politicus. Społeczne podstawy polityki; M. I. Łojewska: „Irracjonalizm w nauce”,
Edukacja Filozoficzna 1988, t. 4; D. Marsh, G. Stoker (red.): Teorie i metody w naukach
politycznych; R. K. Merton: Teoria socjologiczna i struktura społeczna: E. Nagel: Struktura
nauki. Zagadnienia logiki wyjaśnień naukowych; W. Ockenfels, Zarys katolickiej nauki
społecznej; R. W. Oldendick, „Survey Research Ethics [w:] Lior Gideon (Ed.), Handbook of
Survey Methodology for the Social Science; J. Pelc: „Kryteria oceny naukowej”. Nauka 1996,
nr 3; M. Pepliński (red.): Racjonalność przekonań religijnych; G. Picht: Odwaga utopii. I.
Pogonowska: Paranauka. Studium z filozofii nauki; K. R. Popper, Nędza historycyzmu; K. R.
Popper, Społeczeństwo otwarte i jego wrogowie; I. Prigogine i I. Stengers: Z chaosu ku
porządkowi. Nowy dialog człowieka z przyrodą; M. Przełęcki: „Prawda” [w:] Filozofia a
nauka. Zarys encyklopedyczny; M. G. Roskin, R. L. Cord, J. A. Medeiros, W. S. Jones:
Wprowadzenie do nauk politycznych; J. Scott: Władza; Z. Stawrowski: Prawo naturalne a ład
polityczny; L. Strauss: Sokratejskie pytania. Eseje wybrane; A. Swift: Wprowadzenie do
filozofii politycznej; J. Szacki: Historia myśli socjologicznej; J. Szacki: Spotkania z utopią: J.
Szacki (red.), Ani książę, ani kupiec: obywatel. Idea społeczeństwa obywatelskiego w myśli
współczesnej; A. Szahaj i M. N. Jakubowski: Filozofia polityki; M. Szulakiewicz (red.):
Filozofia i polityka w XX wieku; G. Tinder, Myślenie polityczne. Odwieczne pytania; J.
Topolski: Metodologia historii; K. Waltz: Struktura teorii stosunków międzynarodowych; A.
Walicki: Marksizm i skok do królestwa wolności; A. Waśkiewicz: Interpretacja teorii
politycznej. Spór o metodę we współczesnej literaturze anglosaskiej; M. Weber: Polityk jako
zawód i powołanie; M. Weber: Racjonalność, władza, odczarowanie; G. Witaszek: „Wiara i
rozum”, Znak 1996, nr 9; Ph. P. Wiener (red.), Dictionary of History of Ideas, New York
1973, t. 1-5; K. Zamorski, Dziwna rzeczywistość. Wprowadzenie do ontologii historii; J.
Zdybel i L. Zdybel (red.): Filozofia polityki współcześnie; M. Żardecka-Nowak: Rozum i
obywatel. Idea rozumu publicznego praz koncepcja jednostki we współczesnej filozofii
polityki;