Historia Weterynarii I Deontologia

You might also like

Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 427

Spis treści

Przedmowa ..................................................................................................................... 9
1. Udomowienie i zwierzęta domowe – narodziny weterynarii Janeczek M.,
Chrószcz A.,........................................................................................................................ 11
2. Medycyna i weterynaria w mitologii egipskiej i greckiej Janeczek M.,
Ożóg T., Chrószcz A.......................................................................................................... 16
3. Starożytność .................................................................................................................. 26
3.1. Starożytny Bliski Wschód Janeczek M..................................................................... 26
3.1.1. Egipt ................................................................................................................................. 26
3.1.2. Mezopotamia ................................................................................................................. 27
3.1.3. Hetyci ............................................................................................................................... 29
3.2. Starożytny Egipt ........................................................................................................... 30
3.2.1. Mumifikacja w Starożytnym Egipcie Chrószcz A., Janeczek M. ....................... 30
3.2.2. Mumie zwierzęce w Starożytnym Egipcie Chrószcz A., Janeczek M. .............. 33
3.2.3. Metody mumifikacji zwierząt Chrószcz A., Janeczek M. ...................................... 34
3.2.4. Typy mumii zwierzęcych Chrószcz A., Janeczek M. .............................................. 36
3.2.5. Hodowla bydła w Starożytnym Egipcie Janeczek M., Chrószcz A ................... 40
3.2.6. Rola pozostałych zwierząt w Starożytnym Egipcie Chrószcz A.,
Janeczek M ........................................................................................................................ 45
3.2.7. Medycyna i weterynaria w Starożytnym Egipcie Janeczek M.,
Chrószcz A ........................................................................................................................ 47
3.2.8. Papirus weterynaryjny z Kahun (El-Lahun) Janeczek M., Chrószcz A ........... 51
3.3. Medycyna i weterynaria obszaru Mezopotamii, Syro-Palstyny i Anatolii
Janeczek M., Chrószcz A. ................................................................................................. 55
3.4. Grecja i państwa hellenistyczne Janeczek M., Chrószcz A. ................................. 63
3.4.1. Grecja ............................................................................................................................... 63
3.4.2. Grecka filozofia przyrody – główne zagadnienia i pojęcia Ożóg T. ............... 64
3.4.3. Nauka o człowieku i przyrodzie Ożóg T. ............................................................... 79
3.4.4. Filozofia starożytna Ożóg T. ...................................................................................... 81
Sokrates 00; Platon 00; Arystoteles ze Stagiry 00; Epikur 00;
Stoicyzm 00; Marek Aureliusz 00
3.4.5. Wykładnia nauk przyrodniczych w arystotelesowskiej ontologii
Ożóg T., Janeczek M. ....................................................................................................... 90

5
Spis treści

3.4.6. Medycyna i weterynaria Janeczek M. ................................................................... 96


3.4.7. Muzjeon (Janeczek M., Chrószcz A.) ............................................................................. 100
3.5. Rzym (Janeczek M., Chrószcz A.) ................................................................................... 103
3.5.1. Rzym republikański i cesarski (Janeczek M., Chrószcz A.) .................................... 105
3.5.2. Veterinarius (Chrószcz A., Janeczek M.) .......................................................................... 111
3.5.3. Rzymsko-bizantyjskie pisma hipiatryczne (Janeczek M., Chrószcz A.) ............. 112
3.6. Koń w armiach państw starożytnych- wybrane przykłady (Janeczek M.,
Chrószcz A.) ...................................................................................................................... 118
3.7. Kontakty armii europejskich ze słoniami bojowymi w Starożytności
(Janeczek M., Chrószcz A.) ................................................................................................ 127
4. Średniowiecze (Janeczek M., Chrószcz A., Ożóg T.) ................................................... 131
4.1. Filozofia średniowieczna (Ożóg T.) ......................................................................... 134
4.1.1. Arystotelizm i chrześcijaństwo (Ożóg T.) ............................................................. 134
4.2. Bizancjum (Janeczek M., Chrószcz A.) ......................................................................... 136
4.2.1. Medycyna i weterynaria bizantyjska .................................................................... 141
4.3. Arabowie (Janeczek M.) ................................................................................................ 147
4.3.1. Nauka arabska .............................................................................................................. 150
4.4. Średniowiecze w Europie Zachodniej (Janeczek M., Chrószcz A., Ożóg T.) ........ 153
4.4.1. Powolna droga do postępu ........................................................................................ 156
4.4.2. Medycyna monastyczna ........................................................................................... 157
4.4.3. Medycyna świecka ..................................................................................................... 158
4.4.4. Sekcje zwłok ................................................................................................................ 161
4.4.5. Cesarz Fryderyk II Hohnestauf i Szkoła Medyczna w Salerno ................... 163
4.5. Koń w średniowiecznej Europie ............................................................................ 169
4.6. Pies zwierzęciem dworskim .................................................................................... 174
4.7. Plagi ................................................................................................................................ 175
5. Daleki Wschód (Janeczek M.) .................................................................................... 178
6. Ku czasom Nowożytnym (Janeczek M., Chrószcz A.) ............................................ 184
7. Weterynaria na ziemiach polskich (Chrószcz A., Janeczek M.) .......................... 199
7.1. Osadnictwo na ziemiach polskich (Chrószcz A.) .................................................. 199
7.2. Weterynaria u Słowian .............................................................................................. 201
7.3. Weterynaria w państwie Piastów .......................................................................... 206
7.4. Renesans i pierwsze polskie druki weterynaryjne ............................................ 210
7.5. Piśmiennictwo weterynaryjne w Baroku i Oświeceniu .................................. 219
7.6. Piśmiennictwo weterynaryjne w latach 1800–1823 ........................................ 230
7.7. Początki szkolnictwa weterynaryjnego ................................................................. 234
7.8. Szkolnictwo weterynaryjne na Ziemiach Zabranych ...................................... 240
7.8.1. Katedra Weterynarii i pierwsza Szkoła Wileńska ............................................ 240
7.8.2. Ludwik Bojanus – ojciec szkolnictwa weterynaryjnego w Polsce ............... 244
7.7.3. Druga Szkoła Wileńska ............................................................................................. 246
7.9. Szkolnictwo weterynaryjne na obszarze Królestwa Polskiego
w latach 1815–1916 .................................................................................................... 248

6
Spis treści

7.9.1.Instytut Rządowy Weterynarii w Burakowie (1824–1831) ........................... 250


7.9.2.Szkoła Niższych Weterynarzy w Warszawie (1840–1846) ........................... 254
7.9.3.Szkoła Weterynaryjna w Warszawie (1846–1884) ........................................... 255
7.9.4.Uczelnia Weterynaryjna w Warszawie (1884–1889) oraz Warszawski
Instytut Weterynaryjny (1889–1915) ................................................................... 258
7.10. Szkolnictwo weterynaryjne w Królestwie Galicji i Lodomerii .................... 261
7.10.1. Szkoła Weterynarii we Lwowie (1881–1896) ................................................. 263
7.10.2. Akademia Weterynarii we Lwowie (1896–1909) .......................................... 268
7.10.3. Akademia Weterynarii we Lwowie (1909–1918) ........................................... 270
7.11. Szkolnictwo weterynaryjne w Królestwie Prus ................................................ 273
7.12. Szkolnictwo weterynaryjne w Drugiej Rzeczpospolitej (1918–1939) ....... 275
7.13. Okres drugiej wojny światowej .............................................................................. 276
7.14. Szkolnictwo weterynaryjne przy uniwersytetach ............................................. 279
7.15. Uniwersytet Jagielloński ........................................................................................... 280
7.16. Uniwersytet Warszawski .......................................................................................... 282
7.17. Szkolnictwo weterynaryjne w Polsce Ludowej i III Rzeczpospolitej ......... 283
7.18. Niższe i średnie szkolnictwo weterynaryjne ...................................................... 295
7.19. Organizacja służb weterynaryjnych ...................................................................... 300
7.20. Organizacje zrzeszające lekarzy weterynarii i czasopisma weterynaryjne .. 312
7.21. Weterynaria w Wojsku Polskim i Litewskim ..................................................... 316
8. Czasy nowożytne ........................................................................................................ 319
8.1. Główne nurty filozoficzne ....................................................................................... 319
8.1.1. Filozofia XVII wieku ................................................................................................. 319
8.1.2. Oświecenie .................................................................................................................... 325
8.1.3. Wiek XIX ...................................................................................................................... 329
8.1.4. Współczesność ............................................................................................................. 332
8.2. Nauki przyrodnicze i medyczne ............................................................................ 333
8.2.1. Nauki podstawowe, przedkliniczne i diagnostyka ............................................ 333
8.2.2. Drobnoustroje .............................................................................................................. 342
8.2.3. Aseptyka i antyseptyka ............................................................................................. 344
8.2.4. Walka z mikrobami ..................................................................................................... 346
8.2.5. Znieczulenie ................................................................................................................. 347
8.2.6. Od cyrulika do chirurga ............................................................................................ 351
8.2.7. Położnictwo i ginekologia ......................................................................................... 354
8.2.8. Promienie X ................................................................................................................. 357
9. Szkolnictwo weterynaryjne w Europie (Janeczek M.) ................................... 358
10. Choroby zakaźne i ich zwalczanie (Janeczek M., Chrószcz A.) ...................... 365
Wąglik (anthrax) 000; Nosacizna (malleus) 000; Gruźlica (tuberculosis) 000;
Bruceloza (brucellosis) czyli choroba Banga 000; Pryszczyca (aphtae epizootice)
czyli zaraza pyska i racic 000; Wścieklizna (lyssa) 000;Pomór bydła
(pestis bovina) czyli księgosusz 000

7
Spis treści

11. Ubój i nadzór nad surowcami pochodzenia zwierzęcego (Chrószcz A.,


Janeczek M.) .................................................................................................................... 373
11.1. Naukowe podstawy badania mięsa
12. Ochrona zwierząt i środowiska naturalnego (Janeczek M., Chrószcz A.) .. 387
12.1. Myślistwo ...................................................................................................................... 399
13. Podstawy deontologii i nowy status zwierząt (Ożóg T.) .................................. 402
14. Piśmiennictwo .............................................................................................................
15. Indeks osób ..................................................................................................................
16. Indeks nazw .................................................................................................................

8
Przedmowa

O ddajemy do rąk Czytelników publikację z zakresu historii medycyny


weterynaryjnej. Weterynaria jest częścią nauk medycznych i biologicz-
nych, a jej dzieje oraz rozwój wiążą się nierozerwalnie z innymi naukami,
stąd też uznano za konieczne omówienie, w stopniu zdaniem autorów nie-
zbędnym, zagadnień dotyczących obu tych dziedzin nauki. Czy można sobie
wyobrażać dzisiejszą medycynę weterynaryjną bez badań Galena, Harvey’a,
Darwina, Pasteura, Vesaliusa czy Listera? Ich nazwiska nie mogą dla absol-
wenta medycyny weterynaryjnej stanowić zagadki. W przeszłości dziedziny
tych nauk, rozumiane jako medicina in sensu largo, były uprawiane przez tych
samych ludzi i powiązania między nimi były bardziej ścisłe niż dziś (np. Teo-
dorico de Borgognoni). W książce duży nacisk położono na starożytne ko-
rzenie medycyny weterynaryjnej. Doceniono zaawansowanie i stan wiedzy
ludów Starożytnego Bliskiego Wschodu. Dokonano także analizy źródeł mi-
tologicznych leczenia zwierząt. Omawiając zagadnienia weterynarii i medy-
cyny okresu Grecji klasycznej, hellenizmu oraz okresu rzymskiego przybli-
żono filozoficzne podwaliny nauk biologicznych, warunkujące naukowe po-
dejście do szeroko rozumianej medycyny. Rozwój weterynarii osadzono
w ramach realiów historycznych, przybliżając czytelnikom pewne wydarze-
nia z zakresu historii powszechnej, które są ważne a zarazem niezbędne do
zrozumienia procesów zachodzących w nauce. Nie można rozważać szcze-
gółowych zagadnień dziejów nauki bez nawiązania do tła społecznego, poli-
tycznego i gospodarczego. Autorzy przybliżają czytelnikom m.in. przejście
od Antyku do Średniowiecza, a następnie przyczyny regresu nauk w Śre-
dniowieczu i ich erupcję w Odrodzeniu. Uwagę poświęcono również osobom
niezwiązanym bezpośrednio z weterynarią – Marsilio Ficino, Goethemu,
Paracelsusowi czy Miguelowi Serveto, bez których postęp w nauce, w tym
w naukach biologicznych, nie byłby możliwy.
Poruszono również zagadnienia związane z etyką i deontologią oraz
współczesnymi problemami dotyczącymi ochrony zwierząt i środowiska.

9
Przedmowa

Lekarz weterynarii, jako osoba blisko związana ze zwierzętami, powinien


odgrywać i na tym polu właściwą rolę. Niepokojące jest to, że kwestie ochro-
ny i praw zwierząt omawiane są najczęściej przez biologów, lekarzy, etyków
i bioetyków, ale bez udziału lekarzy weterynarii, a przecież to oni wiedzą
w praktyce najwięcej o cierpieniu zwierząt i relacjach człowiek – zwierzę.
Autorzy wykorzystali fragmenty swoich artykułów zamieszczonych
w czasopismach „Medycyna Weterynaryjna” i „Życie Weterynaryjne” oraz
rozdziałów monografii „Dawna medycyna i weterynaria militarna” [102].
Książka adresowana jest przede wszystkim do studentów medycyny we-
terynaryjnej i lekarzy weterynarii, ale autorzy mają nadzieję, że wzbudzi ona
także zainteresowanie miłośników innych dziedzin nauki.
Autorzy dziękują przede wszystkim prof. dr. hab. Vedatowi Onarowi
z Uniwersytetu w Stambule, prof. dr. hab. Oktayowi Belli z Uniwersyte-
tu w Stambule, mgr Zorze Miklikovej ze Słowackiej Akademii Nauk w Ni-
trze, mgr. inż. Pawłowi Frontczakowi, dr. Thimothy Dawsonowi z Instytutu
Archeologii Społecznej z Australii, dr. Wiesławowi Krzyżewskiemu z Mu-
zeum Weterynarii Krzyżewskich w Przasnyszu, którzy udostępnili fotogra-
fie ze swoich zbiorów, prof. dr hab. Janowi Twardoniowi – Dziekanowi Wy-
działu Medycyny Weterynaryjnej we Wrocławiu, który przekazał autorom
archiwum fotograficzne Wydziału, dr. hab. Wojciechowi Niżańskiemu za
udostępnienie zbiorów muzealnych Katedry Rozrodu z Kliniką Zwierząt
Gospodarskich, a także prof. dr. hab. Norbertowi Pospiesznemu – Kierow-
nikowi Zakładu Anatomii Zwierząt za udostępnienie archiwum zakładowej
pracowni historycznej.
Dziękujemy także prof. dr. hab. Stanisławowi Winiarczykowi – Dzieka-
nowi Wydziału Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Przyrodniczego
w Lublinie, prof. dr. hab. Andrzejowi Koncickiemu Dziekanowi Wydziału
Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiemu w Olsz-
tynie i dr Janowi Winnickiemu z SGGW za okazaną pomoc.
Szczególne wyrazy wdzięczności kierujemy do dr. n. wet. Jana P. Madeja,
który wykonał mapy na użytek tej książki.

Autorzy

10
1.
Udomowienie i zwierzęta domowe –
narodziny weterynarii

M edycyna weterynaryjna jest nauką zajmującą się leczeniem cho-


rób zwierząt oraz ochroną zdrowia człowieka przed zagrożenia-
mi powstającymi w kontakcie z nimi. Choroby zwierząt nie pojawiły się
z chwilą ich udomowienia. Odnalezione szczątki zwierząt nieudomowio-
nych wykazują wiele zmian po przebytych chorobach i urazach (ryc. 1).
Szczególnie dobrze poznano zagadnienia związane z chorobami niedź-
wiedzi jaskiniowych (Ursus spelaeus). Szczątki kostne tych zwierząt no-
szą ślady wygojonych złamań, zapaleń kości i stawów oraz ropni zębo-
pochodnych. Liczne są także choroby zwyrodnieniowe stawów. Znane są
również choroby zwierząt udomowionych począwszy od neolitu, np. cho-
roby przyzębia psów oraz stany zapalne i deformacje kości palców bydła.
Nauki badające zmiany chorobowe u zwierząt żyjących w dalekiej prze-
szłości to paleopatologia i archeozoologia.
W życiu codziennym towarzyszy nam wiele gatunków zwierząt, któ-
re powstały w wyniku działalności hodowlanej człowieka. Nazywamy
je zwierzętami domowymi. Udomowienie jest to proces długotrwały,
a w jego następstwie z gatunków zwierząt dzikich powstały zwierzęta
domowe. W trakcie domestykacji (od łac. domesticus – domowy) u gatun-
ków wyjściowych doszło do wielu zmian morfologicznych, fizjologicz-
nych oraz psychicznych. Często zwierzęta udomowione nie są w stanie
samodzielnie przeżyć w środowisku naturalnym, stąd też człowiek po-
nosi odpowiedzialność za zapewnienie im odpowiednich warunków by-
towych. Niektóre zwierzęta, jak np. kot domowy (z wyjątkiem pewnych
ras), są w pełni zdolne do życia w warunkach naturalnych, w związku
z tym rodzi się pytanie – czy kot jest zwierzęciem domowym, czy też
oswojonym?
Proces udomowienia rozpoczął się w okresie tzw. rewolucji neolitycz-
nej (ok. 8 tys. lat p.n.e.), kiedy to człowiek przeszedł z łowieckiego na

11
Udomowienie i zwierzeta domowe – narodziny weterynarii

pasterski tryb życia, aczkolwiek należy zauważyć, że niektóre gatunki


udomowiono już wcześniej. Bezpośrednim skutkiem tego było powstawa-
nie osad, z których niejednokrotnie później rozwinęły się miasta, i zwięk-
szenie populacji ludzi. Początkowo celem udomowienia, w przypadku du-
żych zwierząt, było zapewnienie społeczności stałego dostępu do mię-
sa oraz innych surowców, jak skóry, kości, zęby. Z czasem nauczono się
korzystać z innych dobrodziejstw, np. z mleka. Często zwierzęta dzikie
były chwytane i utrzymywane przez jakiś czas przy życiu stanowiąc żywe
zasoby mięsa. W ten sposób człowiek nabywał doświadczenia w utrzy-
mywaniu zwierząt.
Udomowienie określonego gatunku zwierząt mogło nastąpić w kil-
ku miejscach niezależnie od siebie (udomowienie politopiczne) lub też
w jednym miejscu (udomowienie monotopiczne), skąd gatunek udomo-
wiony stopniowo się rozprzestrzeniał. Najstarszym udomowionym gatun-
kiem jest pies, a jego relacje z człowiekiem (w większości kultur) mają
charakter wyjątkowy. Przyczynę udomowienia psa należy wiązać z obo-
pólnymi korzyściami, jakie wynikały ze współpracy. Pies strzegł obozo-
wisk, ostrzegając przed niebezpieczeństwem, jak czyni to i dziś, oraz pil-
nował zapasów żywności przed innymi zwierzętami – lisami, szakala-
mi lub rosomakami. W zamian dostarczano mu pokarm, ciepło ogniska
i chroniono przed dużymi drapieżnikami. Możliwy proces udomowie-
nia psa pięknie opisał Konrad Lorenz w książce „I tak człowiek trafił
na psa”.
Prócz psa człowiek udomowił dzikie konie. Najstarsze znalezisko udo-
mowionych koni pochodzi ze stanowiska archeologicznego na Ukrainie
(Derejewka), gdzie odnaleziono ok. 2 tys. kości należących do tych zwie-
rząt. Stanowisko datowano na 4. tysiąclecie p.n.e., ale nowsze badania da-
tują to znalezisko na ok. 700 lat p.n.e. Z kolei w Uzbekistanie znajduje się
stanowisko datowane na ok. 7000 lat p.n.e. Badania sugerują, że utrzy-
mywane tam konie używano pod wierzch. W osadzie pochodzącej z kul-
tury Botai znad rzeki Iszym, dopływu rzeki Irtysz, na terenie Kazach-
stanu znaleziono najstarszą uprząż końską. Znalezisko datowane jest na
ok. 3500 lat p.n.e. Badania archeozoologiczne szczątków kostnych koni
z tej osady wskazują, że były to prawdopodobnie zwierzęta udomowio-
ne, a resztki tłuszczu mleka klaczy na naczyniach świadczą o jego spoży-
waniu przez ludzi.
Spośród całego królestwa zwierząt człowiek ograniczył swoją dzia-
łalność domestykacyjną do zaledwie niewielkiej grupy. Były to: pa-

12
Udomowienie i zwierzeta domowe – narodziny weterynarii

Tabela 1. Udomowienie zwierząt

Przybliżona czas
Gatunek Dziki przodek
udomowienia
Alpaka (Vicugna vicugna wikunia (Vicugna vicugna) 6000 lat p.n.e.
f. domestica)
Bawół (Bubalus arnee bawół (Bubalus arnee) ok. 3000 lat p.n.e.
f. domestica)
Bydło domowe (Bos tur (Bos prigeminus) 6000 lat p.n.e.
prigeminus f. domestica)
Gajal (Bos gaurus f. domestica gaur (Bos gaurus) 2500 lat p.n.e.
domestica)
Gęś domowa (Anser anser gęś gęgawa (Anser anser) ok. 3000 lat p.n.e.
f. domestica)
Gołąb domowy (Columba livia gołąb skalny (Columba livia) ok. 4000 lat p.n.e.
f. domestica)
Jak (Bos mustus f. domestica) jak (Bos mutus) 1000 lat p.n.e.
Kaczka domowa (Anas kaczka krzyżówka (Anas ok. 100 lat p.n.e.
platyrhynchos f. domestica) platyrhynchos)
Karp (Ciprinus carpio sazan (Ciprinus carpio) 500 lat p.n.e.
f. domestica)
Koń (Equus caballus) tarpan (Equus gmelini), koń 4000 lat p.n.e.
Przewalskiego (Equus przewalski)
(są także inne teorie)
Kot (Felis silvestris f. domestica)

Koza domowa (Capra aegagrus kilka gatunków kóz dzikich, np. 9000–8000 lat p.n.e.
f. domestica) koza bezoarowa (Capra aegargus)
Królik domowy (Oryctolagus królik (Oryctolagus funiculus)
cuniculus f. domestica)
Kura domowa (Gallus gallus kura dzika (Gallus gallus) ok. 3500 lat p.n.e.
f. domestica) najprawdopodobniej kilka
gatunków
Lama (Lama guanicoe guanako (Lama guanicoe) 5500–4000 lat p.n.e.
f. domestica)
Osioł domowy (Equus osioł afrykański (Equus 4000 lat p.n.e.
africanus f. domestica) africanus)

Owca domowa (Ovis orientalia podgatunki owcy dzikiej (Ovis 8000–6000 lat p.n.e.
f. domestica) ammon)
Perlica (Numida meleagris f. perlica (Numida meleagris) nieznane
domestica)

13
Udomowienie i zwierzeta domowe – narodziny weterynarii

cd. tabeli 1.
Przybliżona czas
Gatunek Dziki przodek
udomowienia
Pies (Canis lupus f. familiaris) wilk (Canis lupus) 13 000–12 000 lat
p.n.e.
Pszczoła miodna (Apis pszczoła miodna (Apis mellifera) 4000 lat p.n.e.
mellifera f. domestica)
Renifer (Ragnifer tarandus renifer (Ragnifer tarandus)
f. domestica)
Słoń afrykański (Loxodonta –
africana)
Słoń indyjski (Elephas – 2000 lat p.n.e.
maximus)

Świnia (Sus scrofa f. domestica) dzik (Sus scrofa) 7000–5000 lat p.n.e.

Świnka morska (Cavia tschudii świnka morska (Cavia tschudii) 2500 p.n.e.
f. domestica)
Wielbłąd dwugarbny, baktrian (Camelus ferus)
baktrian (Camelus ferus f.
domestica)
Wielbłąd jednogarbny, dromader (Camelus dromedarius)
dromader (Camelus
dromedarius f. domestica)

rzystokopytne przeżuwacze (owca, koza, bydło, zebu, jak, bawół, lama,


dromader i baktrian), świnie, konie, psy, koty, fretki, świnki morskie i kró-
liki. Spośród zwierząt częściowo udomowionych – słonie, tzw. zwierzę-
ta laboratoryjne i egzotyczne. Ponadto udomowiono wiele ptaków: kury,
indyki, gęsi, kaczki czy gołębie. Blisko związane z człowiekiem były po-
nadto sokoły, jastrzębie i kormorany, używane głównie w łowiectwie. Ho-
dowano również żółwie i żaby. W Chinach wykorzystywano ryby, ślima-
ki i małże. Spośród owadów najbardziej użyteczne okazały się pszczoły
i jedwabniki.
Udomowienie zwierząt jest bezpośrednio związane z umiejętnościa-
mi ich leczenia, którą dziś nazywamy medycyną weterynaryjną. Licz-
ne szczątki zwierząt odnajdywane przez archeologów noszą znamiona
przebytych chorób. Znane są też choroby zwierząt m.in. dzięki przeka-
zom pisanym pochodzącym ze Starożytnego Egiptu, Mezopotamii, Gre-
cji, Fenicji i Rzymu. Wiadomo, że zwierzęta starano się leczyć, a szcze-

14
Udomowienie i zwierzeta domowe – narodziny weterynarii

gólnie spektakularne przykłady działalności weterynaryjnej odnaleziono


w egipskich mumiach zwierzęcych.
Organizm zwierząt domowych poddawany jest szczególnie dużej
presji, z jednej strony ze względu na nienaturalne dla nich czynności
(np. orka bydłem, wyścigi konne, maksymalizacja wydajności mlecznej),
które wykonują oraz często ekstremalne warunki środowiskowo-bytowe
(hodowla przemysłowa drobiu i trzody chlewnej). Czasem selekcja i ho-
dowla w zbyt dużym pokrewieństwie powodują występowanie chorób ge-
netycznych. Należy też zwrócić uwagę na fakt, że dopuszcza się z różnych
względów do rozmnażania zwierzęta obarczone niekorzystnymi z punktu
wiedzenia biologii i medycyny cechami (np. psy ras brachycefalicznych).
Zwierzęta takie obarczone są podwyższonym ryzykiem wystąpienia cho-
rób czasem specyficznych dla danej rasy, jak niektóre psy, np. buldogi an-
gielskie, które nie są zdolne do samodzielnego porodu, a jedynie przez
wykonanie cięcia cesarskiego.

15
2.
Medycyna i weterynaria w mitologii
egipskiej i greckiej

C zy można pozwolić, aby mity starożytnych mędrców zawładnęły


nami, choćby na kilka chwil? Zapewne tak, ponieważ są one metafo-
ryczną przypowieścią, baśnią, marzeniem, które każdy z nas nosi w sobie
jako dziedzictwo kulturowe – bagaż wiedzy naszych przodków o świecie.
Jak powstawały, towarzyszyły nam przez wieki, kończąc pytaniem – gdzie
szukać ich dzisiaj? Zaczniemy od mitologii greckiej.
Josif Brodski [215] nazwał ją najrozważniejszą tkaniną, z jakiej utka-
ne jest nasze istnienie. Medycynę miał stworzyć Apollo. Cięciem cesar-
skim wyrwał swego syna Asklepiosa z łona płonącej na stosie, niewier-
nej nimfy Koronis. Asklepiosa nazywano patronem lub bogiem medycy-
ny. Przez długie lata kształcił się u dobrego centaura Chirona, który jako
pierwszy siał zioła lecznicze w Tesalii. To dzięki niemu nabrał Asklepios
takiej biegłości w leczeniu, że w wiele lat później ośmielił się przywracać
martwych ludzi do życia. Wówczas Zeus uderzył w niego piorunem.
Tak obrócił się w popiół pierwszy bóg medycyny, który sam powstał
z popiołów – wszak matka jego popielała już na płonącym stosie, gdy
przychodził na świat. Asklepios przywracając życie, przekroczył ludzki
krąg istnienia. Za to pochłonął go ogień.
A jednak człowiek nie zaniechał marzeń. Od zarania dziejów ludzie
poszukiwali sposobów leczenia ran, przepędzania choroby, przywracania
zdrowia. W tym dążeniu sięgali po rośliny, by wydobyć z nich moce ta-
jemne. Nade wszystko jednak, przez tysiąclecia, szukano kamienia filozo-
ficznego, quinta essentia, elixir vitae. Szukano go w Chinach, wiele wieków
przed Chrystusem, aż po Newtona i jeszcze później.
Kamień filozoficzny, utożsamiany z eliksirem życia, miał oczyszczać
ciało z chorób, przemieniać pospolity metal w złoty kruszec, wydłużać
życie o setki lat, starcom przywracać młodość. Ten mit cudownej rośli-
ny, napoju nieśmiertelności, tajemnicy życia zaklętej w kamieniu, śniły
wszystkie ludy indoeuropejskie.

16
Medycyna i weterynaria w mitologii egipskiej i greckiej

Zasadniczym jednak celem mitu jest jego rola w poznaniu świata,


atakże jego znaczenie w formułowaniu i przekazywaniu informacji doty-
czących alethei. Greckie słowo aletheia oddawane jest zazwyczaj za pomo-
cą łacińskiego „Veritas” oraz jego odpowiedników w językach nowożyt-
nych. Znaczy więc tyle, co „prawda”, jednakże zgodnie ze swoją etymolo-
gią aletheia ma sens negatywny, bo jest rzeczownikiem zaprzeczonym. Bę-
dący jej podstawą przymiotnik alethes składa się z partykuły przeczącej
a – i z rdzenia słownego, który w najczystszej postaci widoczny jest w le-
tho, homeryckim wariancie ogólnogreckiego lanthano „ukrywam”, a także
w lethe „zapominanie”, „zapomnienie” oraz w lathos „zapomniany” (The-
ocr. 23, 24), i znaczy „nieukryty”, „niezatajony” [???]. W swym źródłowym
znaczeniu aletheia to – „to, co nieskrywane”, „to, co niezatajone”, bądź we
współczesnej wykładni Martina Heideggera – „nieskrytość” bytu.
Już z perspektywy etymologicznej, zagadnienie roli mitu w pozna-
niu wydaje się być bardzo obszernym tematem, niełatwym do zgłębie-
nia. Mit uważany jest za symboliczną formę kultury, ujmującą zbiorowe
wyobrażenia i doświadczenia w postaci opowieści o przeszłości lub w po-
staci wizji o nieuchronnej przyszłości. Jest hermesowską wykładnią zwy-
czajów sakralnych, praw którymi rządzi się przyroda, stosunków mię-
dzyludzkich, najczęściej pozbawioną analitycznego odbioru lub racjonal-
nego uzasadnienia. Nadużyciem terminologicznym byłoby również od-
mówienie mitom posługiwania się kunsztownie przygotowanymi obra-
zami symbolicznymi i przypowieściami, będącymi najczęściej – choć nie
jest to regułą – próbą zilustrowania, otaczającej człowieka rzeczywistości.
Oczywiście, w ramach szeroko pojętego wywodu filozoficznego prowa-
dzonego w formie dyskursywnej. Mity umożliwiają nam jaśniejsze uję-
cie zagadnień eschatologicznych i wyrażają podstawowe prawdy metafi-
zyczne, z oczywistych powodów trudne do przekazania za pomocą mowy
potocznej (ponieważ semantyka języka nie zawsze może dookreślić to, co
jest esencjonalne dla każdego konkretnego bytu).
Z zastosowania obrazów mitologicznych wynikają jednak pewne ogra-
niczenia, a z ich istnienia należy zdać sobie sprawę. Pierwszym z nich
może być nieczytelność mitycznej przypowieści dla odbiorcy wychowa-
nego w innej tradycji kulturowej, czy też dysponującego innym zasobem
wyobrażeń. Symbole oczywiste na przykład dla Platona, mogą być całko-
wicie niezrozumiałe dla kogoś innego. Trzeba także zwrócić uwagę na to
(kolejne ograniczenie), że stosowanie mitów oddziałuje na podmiot po-
sługujący się nimi. Jeżeli obrazy zawarte w micie mogą rzeczywiście

17
Medycyna i weterynaria w mitologii egipskiej i greckiej

otwierać umysł na niedostrzegane wcześniej aspekty przedmiotu pozna-


wanego, to równocześnie grożą poprzestaniem na samych obrazach, któ-
re mogą być kunsztowne pod względem literackim, lecz w gruncie rzeczy
nie dają żadnego wyjaśnienia sfery praxis.
Język mitu ma głębszy sens o tyle, o ile umożliwia odbiorcy odtworze-
nie na jego podstawie pierwotnej wizji obecnej w umyśle nadawcy – pod-
miotu poznającego. W kontekście ograniczeń języka mitycznego interesują-
ce wydają się uwagi sformułowane przez Gilsona [66], dotyczące milczenia
w filozofii. To, czego nie da się wysłowić precyzyjnie, stosując dokładną
terminologię naukową, skłania tym bardziej do mówienia. Tam gdzie naj-
bardziej adekwatnym obrazem prawdy byłoby milczenie, trzeba korzystać
z języka, gdyż milczenie nie mogłoby istnieć w oderwaniu od języka.
A co o statusie materii ożywionej mówi medycyna starożytnych?
Korzeni sztuki leczenia należy szukać w pradawnych, mitycznych cza-
sach. Początkowo sztuką leczenia zajmowali się bogowie i herosi, potem do-
piero ludzie. Jednak już w czasach historycznych uważano za możliwą,
i niejednokrotnie uważa się po dziś dzień za prawdopodobną, interwencję
istot boskich w sprawy ziemskie (medycyna sakralna lub magia). Samo po-
jęcie mitu może być oczywiście interpretowane i rozumiane różnie. Mir-
cea Eliade podaje następującą definicję mitu: „...mit opowiada, jak dzięki dzia-
łaniu istot nadprzyrodzonych powstała rzeczywistość, zarówno w skali kosmicznej jak
i w detalach. Mit ukazuje oryginalny, uświęcony model ludzkich działań, odtwarzany
cyklicznie w rytuałach (...). Każdy obiekt i każdy akt jest imitacją, powtórzeniem ar-
chetypu, jaki zaistniał in illo tempore...”. Archetyp w definicji Eliadego nie jest
rozumiany według Carla Gustava Junga (składnik kolektywnej nieświado-
mości), ale jako synonim „modelu wzorcowego”. Za przykład może posłu-
żyć coroczny wylew Nilu, a następnie cofanie się jego wód, co nawiązu-
je do bezmiaru pramaterii i wyłaniania się z niej prapagórka (benben), czyli
świata. Jest to zatem swoiste creatio continua. Czasem to odtwarzanie mitycz-
nej rzeczywistości odbywa się zupełnie nieświadomie. Mity przesycone są
symbolami, których zrozumienie, w dzisiejszych czasach, nastręcza trud-
ności, a niektóre spośród nich stają się jasne i nabierają znaczenia dopiero
podczas określonych rytuałów. Niezbędne jest także rozróżnienie magii od
religii. Polski antropozof i parapsycholog Robert Walter (1908–1981) wi-
dzi magię w jej historycznym rozwoju: „...Magia jest zarazem wiedzą i umiejęt-
nością takiego posługiwania się wolą, by uruchomione przez nią nadnaturalne (to jest
niepojęte dla niektórych ludzi) siły powodowały sprawdzalne zdarzenia materialne...”.
Magia polega więc na narzucaniu woli, natomiast w religii człowiek przyj-

18
Medycyna i weterynaria w mitologii egipskiej i greckiej

muje „postawę błagalną”. W postawie religijnej człowiek staje się zależny


od mocy nadprzyrodzonych, musi im zawierzyć.
W mitologii egipskiej odnajdujemy wiele opowieści zarówno o lecze-
niu, jak i samym badaniu. Interesujący opis badania okulistycznego znaj-
dujemy w micie o Horusie. Otóż bóg Re badając chore oko Horusa zakrył
mu oko zdrowe i kazał patrzeć na niewielką namalowaną kreskę, po czym
spytał, czy Horus ją widzi. Kiedy Horus odparł, że nie, wówczas Re ka-
zał, aby wzrok swój skierował na czarną świnię (jeden z symboli Setha)
– Horus ujrzał ją. Thornwald [222] interpretuje to jako badanie ostrości
widzenia. Bardzo wiele elementów terapii zawiera mit o władzy, gdzie
dochodzi do walki pomiędzy Sethem a Horusem. Kiedy Seth, zabójca
Ozyrysa, wyłupił śpiącemu Horusowi oczy, zostały one uleczone przez
boginię Hathor, która omywała je mlekiem gazeli:
„...Wtedy Hathor, Pani Sykomory Południowej, poszła i znalazła Horusa. Le-
żał on i płakał na pustyni. Złapała gazelę, wydoiła ją i powiedziała do Horusa:
– otwórz oczy, abym mogła wlać tam mleko. I otworzył on oczy swoje, a ona wlała
tam mleko, nalewając do prawego i nalewając do lewego. Rzekła mu: – Otwórz oczy
twoje. On otworzył oczy. Popatrzyła na nie i znalazła je zagojonymi...”.
W innej wersji tego mitu, pocięte na 64 części oko Horusa zespala, za
pomocą magii, bóg Toth.
Kiedy podczas kłótni pomiędzy Izydą a jej synem Horusem odcię-
ła mu ona ręce, gdy jej gniew przeminął, sama sprawiła, że przyrosły one
z powrotem. Izyda żona Ozyrysa, była boginią o wielkiej potędze. Uwa-
żana jest za personifikację Wielkiej Bogini, podobnie jak Demeter, Asta-
roth, Kybele i Isztar. W papirusie medycznym z Muzeum Brytyjskiego
(nr. 10 059) pacjent utożsamiany jest z Horusem, a leczy go bogini Izyda,
używając zarówno magii jak i medycyny konwencjonalnej.
Interesującą historię o mocy leczniczej opowiada mit o Izydzie i sied-
miu skorpionach. Izyda uciekała wraz z małym Horusem przed Sethem,
który zabił jej męża, Ozyrysa, a towarzyszyło jej siedem skorpionów. Kie-
dy bogini szukała schronienia w Mieście Dwóch Sióstr w Delcie Nilu,
bogata dama nie wpuściła jej do domu. Wywołało to irytację wśród skor-
pionów. Sześć spośród nich załadowało swój jad do kolca siódmego skor-
piona o imieniu Tefen. Tenże niepostrzeżenie wkradł się do domu kobiety
i ukłuł jej syna, wskutek czego chłopiec śmiertelnie zachorował. Oszala-
łej z bólu i rozpaczy matce nikt nie był w stanie pomóc, w końcu z pomo-
cą umierającemu chłopcu przyszła Izyda, która posługując się magią oraz
lekarstwem na bazie czosnku, jęczmienia i soli uleczyła dziecko.

19
Medycyna i weterynaria w mitologii egipskiej i greckiej

Wierzenia wielu kultur zakładały, że znajomość prawdziwego (ukryte-


go) imienia boga daje na nad nim władzę. Podobnie w Starym Testamen-
cie Bóg nie wyjawia Mojżeszowi swego imienia, poprzestając na stwier-
dzeniu, że jest Jahwe (Ten, który jest; Ten, który będzie).
Za ojca medycyny egipskiej uznawano mędrca Imhotepa. Jest to po-
stać historyczna, która uległa deifikacji (uznana z bóstwo). Imhotep żył
w okresie panowania faraona Dżesera (III Dynastia, Stare Państwo) i był
arcykapłanem w Heliopolis, kapłanem – lektorem oraz głównym architek-
tem – projektantem pierwszych piramid. Jego walory intelektualne, a tak-
że cechy charakteru sprawiły, że z czasem stał się bogiem, którego kult
był popularny nawet w Cesarstwie Rzymskim. Grecy identyfikowali go
z Asklepiosem.
Należy zaznaczyć, że dla Egipcjanina śmierć nie była katastrofą,
a zmianą formy istnienia. Śmierć była środkiem odnowy życia, conditio
sine qua non (warunkiem koniecznym) zmartwychwstania. Wielki Bóg co-
dziennie wkraczał w zaświaty, a następnie się odradzał.
W mitologii, religii greckiej, bardzo wielu bogów miało związek
z lecznictwem. Ich formom związanym z uzdrawianiem dodawano przy-
domek Paeon (Paion, Paian). Paeon był także lekarzem bogów olimpij-
skich.
Dla weterynarii ważna jest postać bogini Artemidy. Według najbar-
dziej rozpowszechnionej wersji była ona córką Zeusa i tytanki Leto. Naj-
słynniejsza jej świątynia zaliczana była do cudów świata i została spalo-
na przez szaleńca Herostratesa w 356 r. p.n.e. Jak podaje Apollodoros, za-
raz po swoim przyjściu na świat bogini pomogła swojej matce w urodze-
niu bliźniaczego brata, Apollona. Jest ona więc opiekunką położnic, ko-
biet brzemiennych, a także zwierząt ciężarnych (w niektórych miastach
nosiła przydomek Lochia). W „Agamemnonie” Ajschylosa czytamy: „...ta
piękna, łaskawa jest dla słabych szczeniąt lwów gwałtownych, czuła jest dla małych
osesków wszelkich zwierząt w borze...”, a także „...żalem wzburzyła się Artemida
czysta przeciw skrzydlatym psom ojca, gdy biedną zajęczycę przed porodem złożyły
w ofierze. Nie cierpi uczty orłów...” [14].
Miała jednak i drugie, okrutne oblicze, o czym opowiada jedna z wersji
mitu o Akteonie. W micie tym pojawia się także symbol i protoplasta we-
terynarii, czyli centaur Chiron (pół człowiek, pół koń). Chiron był isto-
tą nieśmiertelną, synem boga Kronosa i oekanidy Filyry. Pozostałe cen-
taury (Kentauroi) były śmiertelne i wywodziły się od Iksjona oraz pew-
nej chmury, która została uformowana przez Zeusa na kształt jego boskiej

20
Medycyna i weterynaria w mitologii egipskiej i greckiej

małżonki Hery. W przeważającej większości centaury były gwałtowny-


mi dzikusami, które zajmowały się łowiectwem, a także z upodobaniem
ścigały nimfy i kobiety. Wyjątek stanowił Chiron i stateczny centaur Fo-
los. Centaury symbolizowały nieujarzmione jeszcze moce przyrody, z jed-
nej strony potężne, gwałtowne i niebezpieczne, jak większość centaurów,
z drugiej – potrafiły być przyjazne i niezwykle pożyteczne (Chiron). Chi-
ron mieszkał, wraz z Filyrą i Charkilo (jego żona), w jaskini góry Pelion
na terenie Tesalii. Znał się na łowiectwie, muzyce, sztuce wojennej i lecz-
nictwie, czego nauczyli go Apollo z Artemidą. Posiadał zdolność leczenia
przy pomocy rąk, stąd imię Chiron od grec. cheir – ręka.
Być może Chiron leczył rzeczywiście przy pomocy manipulacji ręka-
mi, czyli był prekursorem chirurgii. Możliwe jednak, że do leczenia uży-
wał ziół, ponieważ rośliny lecznicze nazywano „rękami bogów” (grec. che-
ires theon). Trzecia interpretacja mówi o działaniu poprzez „przykładanie
(nakładanie) rąk” (bioenergoterapia). Chiron nie był, co prawda, bogiem,
ale nie można wykluczyć, że jako syn Kronosa dysponował taką mocą.
W terapii wykorzystywał także muzykę (muzykoterapia). A w mi-
cie o Akteonie, Chiron okazuje się prekursorem etologii. Otóż, kiedy psy
myśliwskie rozszarpały swego właściciela, Akteona (zamienionego przez
Artemidę w jelenia), rozpaczały okropnie. Szukając swego pana trafiły
w końcu do jaskini Chirona. Ten, chcąc ukoić ich ból, sporządził wierny
wizerunek Akteona, co uspokoiło psy.
Chiron zajmował się także wychowywaniem tak sławnych mężów, jak
np. Jazon, Achilles i Asklepios czy lekarz Malampod.
Kres życia dobrego centaura był męczeński. Otóż pewnego razu
Herakles zagościł u centaura Folosa na górze Foloe. Folos, sam spożywa-
jąc mięso surowe, podał gościowi danie pieczone. Obaj raczyli się także
obficie winem. Kiedy opróżnili już dzban, z braku innego napitku otwo-
rzyli zapasy wina będące własnością ogółu centaurów, a poświęconego
Bachusowi. Po okolicy rozszedł się aromatyczny zapach przedniego trun-
ku, który zwabił znajdujące się w okolicy centaury. Zaczęły się one doma-
gać podziału napitku. Wywiązała się bójka, a Herakles użył strzał umo-
czonych we krwi Hydry Lernejskiej. Zatruta strzała zadawała ranę śmier-
telną. Po krótkim boju centaury, pozostawiając na placu boju wielu mar-
twych towarzyszy, rzuciły się do ucieczki. Herakles, uniesiony bojowym
zapałem, puścił się w pogoń i ścigał ich aż w okolice pieczary Chirona.
Zaciekawiony zgiełkiem mędrzec wyszedł przed jaskinię i przez przypa-
dek został raniony strzałą. Ranny doczołgał się do jaskini, gdzie okrutnie

21
Medycyna i weterynaria w mitologii egipskiej i greckiej

cierpiał, jako że będąc nieśmiertelnym nie mógł umrzeć, a rana po strzale


okazała się dla niego niezmiernie bolesna. W innej wersji mitu, kiedy He-
rakles opowiedział Chironowi o swoim zwycięstwie nad centaurami i po-
kazał groty swoich strzał, ten rozzłoszczony, iż jego uczeń użył niegodnej
broni, cisnął strzałą o ziemię. Pocisk odbił się od ziemi i ranił Chirona.
W końcu, Chiron ofiarował swe życie za życie przykutego do skały Pro-
meteusza. Dobry centaur zstąpił do Tartaru i zaznał tam spokoju.
Jak widać, śmierć jest tu darem boskim niosącym ukojenie, a nie prze-
kleństwem i karą. Chiron przecież mógł żyć dalej, co jednak wiązało się
z cierpieniem, którego nie mógł znieść. Dokonał zatem wyboru.
Do tragedii doszło też na górze Foloe, gdzie z kolei Folos niezmiernie
zdziwiony faktem, iż jedno draśnięcie Heraklesowej strzały jest w stanie
powalić centaura uważnie zaczął je oglądać. Nieszczęśnik skaleczył się
podczas tych badań i zmarł.
Interesująca jest interpretacja postaci Chirona w świetle psychologii
Carla Gustava Junga. Według niego Chiron jest archetypem zranionego
uzdrowiciela, nie mogąc bowiem uleczyć własnej rany, nadal uzdrawiał
i pomagał innym. Postać taka występuje we wszystkich kulturach, ponie-
waż nie można uzdrawiać samemu, nie poznawszy uprzednio cierpienia.
Ból i cierpienie mają charakter inicjatywny i prowadzą do przemiany, są
one elementem procesu dojrzewania psychicznego i duchowego. Zranio-
ny uzdrowiciel doświadcza odrodzenia. W micie tym mamy do czynienia
z archetypem rany, archetypem cierpienia i archetypem uzdrowienia.
Z archetypem rany jest pewien problem, ponieważ współczesna kul-
tura Zachodu postrzega głównie negatywną stronę zranienia zarówno
somatycznego jak i psychicznego i uważa je za zjawisko niepożądane, za-
pominając o ich kluczowym wręcz dla rozwoju znaczeniu. Chiron zostaje
ranny i cierpi, ale nie może znaleźć ukojenia, ponieważ jest nieśmiertelny.
Wyrzeka się więc nieśmiertelności i doznaje spokoju. Proces leczenia wy-
maga scalenia wymiaru fizycznego (ciało, śmierć fizyczna, wymiar zwie-
rzęcy), psychicznego (przeżycie cierpienia, świadomość, wymiar ludzki)
oraz wymiaru duchowego (nieśmiertelność, wymiar boski). Zaakceptowa-
nie sytuacji i własnych ograniczeń oraz pozbycie się balastu, w tym wy-
padku nieśmiertelności, uwalnia Chirona od cierpienia, ale i zmienia jego
dotychczasowy byt. Przejście do Tartaru można rozumieć jako uzyskanie
nowej świadomości (transformacja i odrodzenie). Na tej drodze inicja-
cja negatywna staje się inicjacją pozytywną. Mechanizm ten wykorzystu-
je terapia psychologiczna, kiedy lekarz-terapeuta styka się ze zranionym

22
Medycyna i weterynaria w mitologii egipskiej i greckiej

pacjentem (inicjacja negatywna). Rolą lekarza jest pomoc w przemianie


inicjacji negatywnej w pozytywną (samouzdrowienie pacjenta).
Najważniejszym bogiem greckim zajmującym się medycyną był
Apollo (Apollo Pean). Jako Apollon Pean przynosił ulgę cierpiącym, jako
Apollon Smintheus tępił zażarcie myszy polne (walka z epidemiami? –
Grecy kojarzyli myszy z pojawianiem się epidemii chorób zakaźnych),
Apollon Alexikakos chronił przed złem, ale z kolei jako Apollon Ouli-
nos zabierał życie i sprowadzał gwałtowną śmierć. Posiadał, zatem stronę
jasną i ciemną.
Apollon jest ojcem dzisiejszego patrona medycyny, czyli Asklepiosa.
W micie o narodzinach tego ostatniego objawia się także mroczna stro-
na natury Apolla. Otóż bóg zakochał się w pięknej śmiertelniczce Koro-
nis. Ojciec jej miał jednak inne plany i znalazł odpowiedniego kandydata
do jej ręki – Ischysa. Pióra kruka, który przyniósł Apollonowi tę wiado-
mość, pierwotnie białe, z woli boga, na znak żałoby, przybrały barwę czar-
ną. Skutkiem tego, wszystkie kruki po dziś dzień mają czarne upierzenie.
Urażony i zazdrosny Apollon zabił wybranka, a z kolei jego siostra, Arte-
mida, zabiła Koronis. Kobieta była w tym czasie brzemienna i w łonie no-
siła syna Apolla, Asklepiosa. Bóg ratując dziecko, wyjął je żywe z macicy.
Dokonując pierwszego sectio cesarea post mortem. Wielce zajęty bóg nie
był jednak skory, aby samemu zajmować się jego wychowywaniem i oddał
syna pod opiekę Chirona. Chiron, wraz ze swoją rodziną, zaopiekował się
młodym herosem i nauczył go wszystkiego, co sam umiał.
Asklepios, kiedy dorósł stał się słynnym lekarzem. Nie można wyklu-
czyć, że jako syn boga i śmiertelniczki dysponował także zdolnościami
cudownymi. W sztuce tej był tak biegły, że potrafił wskrzeszać zmarłych.
Hades, bóg zaświatów, poskarżył się Zeusowi, że jego królestwo pusto-
szeje. Ten uniósł się straszliwym gniewem. Asklepios w swej działalności
wkroczył bowiem w obszar przynależny jedynie działalności boskiej i bu-
rzył porządek świata. Zeus uśmiercił Asklepiosa rażeniem pioruna.
Inna wersja tego mitu głosi, że za wskrzeszanie zmarłych pobierał
Asklepios spore opłaty, co też miało przyczynić się do gniewu bożego.
Jeszcze większe zamieszanie wybuchło, kiedy żądny zemsty Apollo za-
bił z łuku kilku cyklopów wykuwających Zeusowi pioruny, za co na rok
został skazany na wygnanie.
Pierwsza historyczna wzmianka o Asklepiosie pochodzi z Iliady
Homera, gdzie wymienieni są dwaj jego synowie, Machaon i Podali-
rius. Pozwala to więc usytuować istnienie opiekuna lekarzy i medycyny

23
Medycyna i weterynaria w mitologii egipskiej i greckiej

na jedno pokolenie przed wojną trojańską. Córkami jego były natomiast


boginie zdrowia Hygiea, Panakiea, Akeso i Iaso. Pierwszą świątynię
wzniesiono mu w Epidauros w końcu IV wieku n.e., gdzie już wcześniej
istniała świecka szkoła medyczna. Stamtąd kult jego zaczął promienio-
wać na cały świat grecki.
Niezwykle interesującą formą uzdrawiania przez boga była inkuba-
cja (uzdrawiający sen). Opierała się ona na poglądzie, że nieśmiertelny
element człowieka – jego dusza, uzyskuje kontakt ze światem subtelniej-
szym (świat bogów, z którego pochodzi i któremu przynależy), gdzie moż-
liwy jest bezpośredni kontakt z bóstwem. Odbywało się to w świątyniach
Asklepiosa, w miejscu nazywanym abatonem. Przed tym procesem cho-
ry poddawany był oczyszczeniu cielesnemu zewnętrznemu (kąpiele)
i wewnętrznemu (posty). Na progu abatonu pacjent musiał porzucić wszel-
kie myśli, których przedmiotem nie był bóg. Asklepios uzdrawiał na pięć
sposobów. Po pierwsze, mógł podczas snu osobiście odwiedzić chorego,
najczęściej w towarzystwie psa lub węża. Bóg uzdrawiał wówczas na-
tychmiast – miał zatem miejsce cud. Zdarzało się także, że uzdrawianie
następowało na jawie, a cudu dokonywał wysłannik Asklepiosa, pies lub
wąż. Zdarzenia takie są dobrze udokumentowane na stelach dziękczyn-
nych świątyń. Druga możliwość była taka, że bóg nie odwiedzał chore-
go we śnie, ale budził się on zdrowy. W trzeciej formie, Asklepios przy-
bywał i udzielał rad co do postępowania. Chory, po przebudzeniu postę-
pował według instrukcji, co doprowadzało do wyleczenia. Jako czwartą
metodę uznaje się sytuację, kiedy chory nie rozumiał boga i wówczas
kapłani interpretowali boski przekaz. Piąta forma jest niezwykła – inku-
bacja zastępcza. Gdy chory nie mógł z jakichś przyczyn przybyć do askle-
piejonu, inkubacji poddawała się osoba z jego najbliższej rodziny. Szóstą
formę można nazwać metodą kombinowaną, ponieważ kapłani stosowali
środki medycyny konwencjonalnej, a pacjent poddawany był także inku-
bacji. Sam Galen niejednokrotnie, w ciężkich przypadkach, uciekał się do
pomocy Asklepiosa [14]. Inkubacji poddawał się jednak sam lekarz, aby
bóg we śnie wspierał go radą.
Pomimo edyktu cesarza Teodozjusza z 392 r. n.e. zakazującego wszyst-
kich form religii pogańskiej, w tym kultów domowych, asklepiejony za-
kończyły swą działalność dopiero w VI wieku n.e. Podobnie więc jak
kulty innych bogów, także kult Asklepiosa wyeliminowany został przez
uzurpujące sobie prawo do monopolu religijnego chrześcijaństwo. Krót-
kie panowanie cesarza Juliana nie mogło przynieść już znaczącej zmiany,

24
Medycyna i weterynaria w mitologii egipskiej i greckiej

a jego prowadzone w duchu tolerancji reformy, skazane były na niepowo-


dzenie. Bednarczyk [14] pisał:
„...Dopóki istniały asklepieiony, były one nieprzerwanie zamieszkiwane przez
boga – Asklepios nigdy ich nie porzucił. Niezmiennie dokonywał tam cudownych
uzdrowień tych chorych, którzy do niego przybyli i z całą ufnością złożyli swoje losy
w jego ręce...”.

25
3.
Starożytność

P oczątek okresu zwanego Starożytnością przypada na około 5000 lat


p.n.e. Za jego kres uznaje się zaś, symboliczny w swej wymowie, upa-
dek Cesarstwa Zachodnio-Rzymskiego w 476 r. n.e. Z tego okresu histo-
rycznego pochodzą pierwsze udokumentowane świadectwa istnienia za-
wodu lekarza weterynarii. Zmierzch Starożytnego Świata i nastanie Śre-
dniowiecza był procesem niezwykle złożonym, rozciągniętym w czasie.

3.1.
Starożytny Bliski Wschód

Starożytny Bliski Wschód to pojęcie szerokie, obejmujące wiele kul-


tur, ludów i organizacji państwowych. Pod względem terytorialnym obej-
muje ono: Egipt, Syro-Palestynę, Mezopotamię oraz Anatolię. Na tym ob-
szarze geograficznym, z punktu widzenia naszego kręgu kulturowego, po-
wstały pierwsze organizmy państwowe, alfabety, systemy religijne, a tak-
że po raz pierwszy udomowiono wiele gatunków zwierząt. Z obszaru Sta-
rożytnego Bliskiego Wschodu pochodzą pierwsze dowody bezpośrednie
i pośrednie na istnienie weterynarii, a także medycyny człowieka jako za-
wodów.
3.1.1.
Egipt
Dolina Nilu została skolonizowana już ok. 120 000 lat p.n.e. Najstar-
szym w dziejach państwa egipskiego jest okres tynicki datowany od ok.
3150 r. p.n.e. do 2700 p.n.e. Kolejny okres historyczny to tzw. Stare Pań-
stwo (2700–2200 p.n.e.), rozpoczynające się od III Dynastii i kończą-
ce się na VI Dynastii. Wtedy panował faraon Dżeser, którego ważnym
urzędnikiem był Imhotep. Faraonom Starego Państwa – Dżeserowi, Che-

26
Starożytny Bliski Wschód

opsowi, Snofru i Chefrenowi przypisuje się wybudowanie sławnych do


dziś pomników kultury materialnej, piramid. Monarchia obejmowała
Górny i Dolny Egipt, złączone unią personalną władcy. Utrzymywała ona
kontakty dyplomatyczne z wieloma miastami i państwami, m.in. z By-
blos w Palestynie. Egipcjanie kontrolowali także Synaj i Nubię, jako waż-
ne źródła surowców naturalnych. Po Pierwszym Okresie Przejściowym
i czasowym kryzysie państwa nastąpiło odrodzenie nazywane Średnim
Państwem (1991–1785 p.n.e.; XII Dynastia). Egipcjanie opanowali Dolną
Nubię i Kusz (obszar od Drugiej do Trzeciej Katarakty) oraz osadzili gar-
nizon w twierdzy Buhen, nieopodal Drugiej Katarakty. Kontakty dyplo-
matyczne i handlowe obejmowały całą Syro-Palestynę, z Ugarit włącznie.
Apogeum militarnej potęgi Egiptu przypada na panowanie Sezostrisa III,
który interweniował zbrojnie w Syro-Palestynie. Umocniła się także po-
zycja Egiptu na Synaju, gdzie wydobywano turkus i miedź.
Najazd Hyksosów i opanowanie przez nich północnego Egiptu wiąże
się z Drugim Okresem Przejściowym. Hyksosów okrywa mgła tajemni-
cy. Był to lud azjatycki, niezwykle sprawnie posługujący się rydwanami
bojowymi, z czego wynikała ich początkowa przewaga militarna. Hyksosi
upowszechnili konia w Egipcie. Stolicą Hyksosów było Awaris. Starali się
oni asymilować z kulturą egipską, przejmując lokalne wzorce kulturowe.
Mimo tego Egipcjanie uważali ich za najeźdźców i ciemiężycieli, a walka
z nimi rodzimej dynastii tebańskiej miała charakter wojny wyzwoleńczej.
Wyparcie Hyksosów przez faraona Ahmosisa wyznacza początek Nowe-
go Państwa (158–1113 p.n.e.; Dynastie XVIII–XX).
Nowe Państwo to okres budowania imperium egipskiego. Totmes III
starł się z Mitanni, dotarł do Gazy i Tyru. Przekroczył także linię Eu-
fratu. Na południu armie Totmesa III osiągnęły Czwartą Kataraktę. Nig-
dy wcześniej, ani nigdy później, Egipt nie był tak potężny. Za panowania
Ramzesa II doszło do największej udokumentowanej bitwy tego okre-
su starożytności, bitwy pod Kadesz. W starciu armii egipskiej z siłami
hetyckimi króla Muwatalisa wzięło udział kilka tysięcy rydwanów bojo-
wych.
3.1.2.
Mezopotamia
Mezopotamia to obszar geograficzny zawarty pomiędzy dwiema wiel-
kimi rzekami, Eufratem i Tygrysem. Był on jedną z kolebek cywilizacji,
która zawzięcie rywalizowała ze Starożytnym Egiptem o miano najstar-

27
Starożytność

szej. Cywilizacje państw Międzyrzecza wniosły niepodważalny wkład


w rozwój ludzkości. Powstałe tam dzieła literatury miały kolosalne zna-
czenie i wywarły ogromny wpływ na kształtowanie się kultury, choć po
upadku potęgi tych państw nie zdawano sobie z tego sprawy. Wystarczy
nadmienić, że w starobabilońskim eposie „O Gilgameszu” pojawia się po
raz pierwszy słynny potop, a występujący w nim Utanapisztima, to pier-
wowzór biblijnego Noego.
Historia Mezopotamii dzieli się na liczne epoki obfitujące we wstrzą-
sy polityczne, kulturowe i społeczne. Pierwsze trwałe struktury państwo-
we, jakimi były państwa-miasta (np. Sippur, Uruk, Larsa, Lagasz itd.), zo-
stały stworzone przez Sumerów, wynalazców koła i rachunkowości. Oni
też zaczęli budować pierwsze duże miasta. Scentralizowane imperium
stworzyli Akadowie, a pierwszym wielkim władcą zdobywcą był Sargon
(2334–2279 p.n.e.). Język akadyjski jeszcze w czasach perskich był jed-
nym z języków urzędowych monarchii Achemenidów. Następnie pojawi-
li się Gutejowie i Amoryci, a okres ich dominacji określa się jako wie-
ki ciemne. Niezaprzeczalnie stolicą kulturalną Mezopotamii był Babi-
lon, którego władcy stworzyli państwo nazywane od jego stolicy. Następ-
nie powstało potężne mocarstwo Asyrii, które odcisnęło piętno na całym
Starożytnym Bliskim Wschodzie. Asyria w okresie największej świetno-
ści podbiła całą Mezopotamię, Syro-Palestynę, z wybrzeżem fenickim
włącznie, a nawet, choć jedynie przejściowo, większość Egiptu. Królo-
wie asyryjscy wyprawiali się na terytorium współczesnego Iranu, między
innymi po konie. Struktura administracyjna stworzona przez Asyryjczy-
ków była podstawą administracji wszystkich mocarstw starożytnych. To
także Asyryjczycy stworzyli pierwszą profesjonalną armię, w skład któ-
rej wchodziły korpus saperów i korpus logistyczny, a także wywiad woj-
skowy i gospodarczy. Asyryjczycy wsławili się również mniej chlubnymi
wynalazkami, jak np. masowe deportacje ludności (szacuje się, że na te-
reny rdzennej Asyrii deportowano ok. 4,5 mln osób) oraz systematyczne
eksterminacje. Przemarsze armii asyryjskiej wywoływały grozę i panikę
wśród lokalnej ludności. Król Asyrii Assurbanipal stworzył w Niniwie
wielką bibliotekę, będącą nieocenionym źródłem wiedzy, także z zakresu
weterynarii i medycyny. Imperium Asyrii padło pod ciosami koalicji chal-
dejskiej Babilonii i Medów. Prawdopodobnie Babilończycy i Medowie
zaatakowali tereny rdzennej Asyrii w momencie, kiedy główne siły ar-
mii imperialnej były w polu, daleko od swoich baz, niezdolne do podjęcia
skutecznych działań defensywnych. W 612 r. p.n.e., po zażartej obronie,

28
Starożytny Bliski Wschódy

padła stolica Asyrii Niniwa. Asyryjczycy zdołali jednak utrzymać pół-


nocną Mezopotamię i Syrię. Pod osłoną interweniujących w obronie sta-
tus quo ante Egipcjan, zdołali Asyryjczycy przeprowadzić z okolic Harra-
nu skuteczną kontrofensywę, ale po początkowych, znacznych sukcesach,
ponieśli ostatecznie klęskę.
Mezopotamia była obszarem penetracji Hetytów, którzy zwasalizo-
wali część państw Syro-Palestyny i starli się w walce mocarstw zarówno
z Asyrią i Mitanni, jak i z Egiptem. Kulminacją rywalizacji hetycko-egip-
skiej była bitwa pod Kadesz. Z Mezopotamią byli także związani Hury-
ci, Elamici i Urartyjczycy.
Historia tego regionu jest niezwykle interesująca i burzliwa. Jeszcze
perski Król Królów nosił tytuł króla Babilonu, a w skład jego państwa
wchodziły wszystkie obszary wcześniej wspomnianych państw. Zabytki
Mezopotamii nie są tak imponujące jak egipskie, ponieważ materiał, z ja-
kiego powstały, nie był tak trwały. Była nim odpowiednio obrobiona glina,
która nie jest szczególnie odpornym budulcem. Z drugiej strony sposób
zapisu informacji, na glinianych tabliczkach, spowodował, że przetrwały
one nieuszkodzone przez wieki.

3.1.3.
Hetyci
To lud, który około 2000 lat. p.n.e. pojawił się na terenach Anatolii
i stworzył tam prężne państwo. Stolicą państwa hetytów było Hattusas
(dzisiaj Bođazköy w Turcji). Król Hattusilis I skonsolidował i zjednoczył
drobne państwa hetyckie, dzięki czemu umożliwił rozpoczęcie ekspansji
terytorialnej, głównie w kierunku Syrii i Mezopotamii. Hetyci zniszczy-
li państwo Mitanni. Trzon armii hetyckiej i jej główną siłę uderzeniową
stanowiły ciężkie rydwany. Na terenie Syro-Palestyny zagrozili egipskiej
strefie wpływów, co skończyło się długotrwałą wojną. W końcu za pano-
wania Ramzesa II i Hattusilisa III, Egipt i Hetyci osiągnęli porozumienie,
co znalazło odzwierciedlenie w najstarszym znanym nam traktacie po-
kojowym. Kres potędze Hetytów położyła inwazja Ludów Morza, a ich
ostatnie niezależne państewka zajęli Asyryjczycy.

29
Starożytność

3.2.
Starożytny Egipt

3.2.1.
Mumifikacja
w Starożytnym Egipcie
Patrząc na mieszkańców Starożytnego Egiptu przez pryzmat współ-
czesnej hierarchii wartości, łatwo uznać niezwykle staranne zabiegi zwią-
zane z zapewnieniem sobie wieczności za przesadne, prowadzące do pod-
porządkowania wszystkich form działalności ludzkiej temu celowi. Czy
było tak w istocie?
Życie codzienne Egipcjan w Starożytnym Świecie było ściśle związa-
ne z cyklem pór roku i dorocznymi wylewami Nilu. Cyklicznie pojawiają-
ce się zaćmienia słońca oraz inne zjawiska astronomiczne, niejednokrot-
nie wykorzystywane przez egipski aparat państwowy w celach propagan-
dowych, miały głębokie znaczenie symboliczne. Zjawiska te wywierały
znaczący wpływ na sposób życia i obyczaje starożytnych, żyjących w har-
monii z otaczającym światem.
Rok staroegipski cechowała niespotykana dotąd cecha – pokrywał
się on z rokiem słonecznym, liczącym 365 dni. Ten niezwykle praktycz-
ny wynalazek, później przejęty przez Rzymian, z pewnymi modyfikacja-
mi, jako kalendarz juliański, dotrwał aż do XVI wieku. Znalazł on rów-
nież zastosowanie w „De Revolutionibus orbium coelestium” Mikołaja Koper-
nika. 360 dni roku egipskiego dzielono na trzy pory roku: achet – pora wy-
lewów, peret – pora ustępowania wód i siewu, szemu – pora żniw. Poprzez
dodanie 5 świętych dni do każdego roku uzyskiwano rachubę czasu naj-
bardziej zbliżoną do roku słonecznego.
Przez większość roku ludność zajmowała się rolnictwem, jednak w
okresach wylewów Nilu (co 365 dni), czyli od lipca do października, po-
święcała się innym zadaniom, m.in. budownictwu i usuwaniu skutków
wylewów. Przeciętny Egipcjanin skłonny był poświęcić większość swo-
ich zasobów ekonomicznych dla zapewnienia sobie życia po śmierci. To
dzięki zwyczajom pogrzebowym, mniej lub bardziej zdobionym grobow-
com (ikonografia, teksty piramid itd.), pozostawionym w nich przedmio-
tom (przedmioty codziennego użytku, atrybuty zawodu i pozycji społecz-
nej, pożywienie) oraz zmumifikowanym zwłokom możemy dziś pozyskać

30
Starożytny Egipt

informacje o życiu, religii, strukturze społecznej, a nawet poziomie medy-


cyny Starożytnego Egiptu.
Mumifikacja ciała ludzkiego trwała 70 dni i była zgodna z cyklem Sy-
riusza. Najstarsze przejawy tego celowego działania pochodzą z ok. 3000
r. p.n.e. W najbardziej typowej sekwencji zdarzeń proces mumifikacji wy-
glądał następująco:
1. Ciało zmarłego przenoszono do domu oczyszczeń. Tam, specjalny ka-
płan dokonywał nacięcia powłok brzusznych w lewym boku przy uży-
ciu noża krzemiennego. Ponieważ był to, niezbędny do usunięcia na-
rządów wewnętrznych, przejaw bezczeszczenia zwłok, dalsze czynno-
ści podejmowali inni kapłani.
2. Przez nacięcie usuwano trzewia jamy brzusznej, a po przerwaniu
przepony również zawartość klatki piersiowej wyłączając serce.
3. Przez lewe nozdrze usuwano mózgowie, po uprzednim zniszczeniu
kości sitowej.
4. Narządy oczyszczano, suszono, balsamowano i umieszczano w spe-
cjalnych naczyniach, tzw. urnach kanopskich.
5. Wnętrze ciała płukano i odwadniano w natronie (35 dni), jamy cia-
ła wypełniano tkaninami nasączonymi mieszaniną żywic a następnie
przystępowano do jego balsamacji.
6. Ciało owijano w lniane bandaże w charakterystyczny, zmieniający się
na przestrzeni wieków sposób. Pomiędzy warstwami bandaży umiesz-
czano rozliczne amulety, np. skarabeusze sercowe. Wykonywano kar-
tonażową maskę pośmiertną (klika warstw płótna pokrytego gipsem
i farbą, a w przypadku faraonów niejednokrotnie szczerozłote), a ciało
okryte całunami i kolorowymi bandażami tworzącymi specjalny układ
zwojów umieszczano w sarkofagu.
7. Zwieńczeniem mumifikacji była „ceremonia otwarcia ust”, skutkująca
symbolicznym przywróceniem mumii zmarłego pięciu zmysłów.
Zmarłemu pozostawiano inskrypcje wykonywane na zwojach papiru-
su lub na kamieniu, tzw.: Teksty Piramid, Teksty Sarkofagów lub Księgi
Umarłych, stanowiące swoiste przewodniki po zaświatach, pełne magicz-
nych formuł zapewniających bezpieczeństwo zmarłemu.
Człowiek, w pojęciu starożytnych Egipcjan, składał się z pięciu ele-
mentów: Ren – imienia, Szuit – cienia, Ka – sobowtóra lub sił życiowych,
Ba – osobowości lub duszy i Ach – ducha. Pośmiertne zachowanie cia-
ła oraz wszystkie obyczaje pogrzebowe miały na celu umożliwienie Ka
okresowego powracania do mumii, co było niezbędnym warunkiem

31
Starożytność

nieśmiertelności. Podobne znaczenie miała pamięć o imieniu zmarłego,


a odwiedzających kaplice grobowe proszono o głośne jego odczytywanie.
Wraz z kresem Starożytności egipska sztuka mumifikacji uległa zapo-
mnieniu. Jednak zarówno w wiekach średnich, jak i później zwyczaj bal-
samowania ciała zmarłego pozostał żywy. Kiedy podczas krucjaty zginął,
utopiwszy się w rzece, cesarz Fryderyk Barbarossa starano się przewieźć
jego ciało zakonserwowane w occie do ojczyzny. Mimo że ograniczano
się do mumifikacji jedynie najznamienitszych osób, w XX wieku rów-
nież można znaleźć przykłady balsamowania zwłok, np. Włodzimierza
Ilicza Ulianowa (Lenina). Pewną formą dążenia do wiecznego istnienia
ciała są praktyki plastynacyjne, polegające na usunięciu z tkanek wody
oraz tłuszczów i nasyceniu ich odpowiednimi polimerami, co powstrzy-
muje ich rozkład, zachowany zostaje jednak ich kształt.
Jedną z głównych cech charakterystycznych religii starożytnych Egip-
cjan była ich uświęcona łączność ze zwierzętami. Wielu bogów, bohate-
rów niezliczonych mitów i opowieści, miało zwyczaj inkarnować jeden
z aspektów swej boskiej osoby w zwierzęta.
Najważniejszym bogiem egipskiego panteonu był Ra (Re), utożsamia-
ny z tarczą słoneczną, barką słoneczną – na której zwykł przemierzać
obszary swego stworzenia. Jego zagorzałym wrogiem był mityczny wąż
Apop. Gdy dochodziło do zaćmienia słońca, przerażony lud był prze-
konany, że wąż pożarł słoneczną barkę Ra. W chwili ustąpienia tego

Tabela 2. Przykłady bogów egipskich i ich zwierzęcych


inkarnacji

Bóg Wiązane z nim zwierzę


Amon baran
Bast kotka
Horus sokół
Hator krowa
Toth pawian
Montu buhaj (Buchis)
Ptah buhaj (Apis)
Re buhaj (Mnewis)
Atum buhaj (Mnewis)
Seth zwierzę Setha, hipopotam
Sekhmet lwica

32
Starożytny Egipt

zjawiska astronomicznego okazywało się, że najwyższy bóg po raz kolejny


zwyciężył. Sam faraon był uznawany za żyjącego Horusa, syna Ra, a po
swej śmierci osiągał nieśmiertelność łącząc się na powrót z ojcem.
Do najbardziej znanych wcieleń bóstw egipskich należały m.in.: świę-
te byki (patrz rozdz. 3.2.5), koty (Bast), barany (Amon), szakale (Anubis),
lwice (Sekhmet), pawiany (Toth) itd. (tab. 2).
Wielki wezyr Imhotep, kapłan, architekt i ojciec egipskiej medycyny,
był także twórcą pierwszej piramidy, grobowca króla Dżesera. Był posta-
cią historyczną, którą jednak z biegiem czasu i narastającymi wokół niej
mitami, deifikowano.

3.2.2.
Mumie zwierzęce w Starożytnym Egipcie
Cywilizacja egipska zawsze fascynowała Europejczyków. Z uznaniem
wypowiadali się o egipskiej kulturze tacy mędrcy, jak Platon czy Hero-
dot. Platon w Timaiosie stwierdza, że mędrzec Solon pobierał nauki u ka-
płanów egipskich w Sais. Również w teoriach Talesa, Anaksymandra
i Klaudiusza Ptolemeusza odnajdujemy wpływy światopoglądu starożyt-
nych Egipcjan. Jedną z nieodłącznych cech kultury, a także wierzeń staro-
egipskich było zjawisko mumifikacji zwłok. Pierwszego znanego współ-
cześnie, nie do końca prawdziwego, opisu procesu mumifikacji doko-
nał Herodot. Kolejnymi autorami starożytnymi, którzy przyczynili się
do poznania tego zabiegu byli Diodor i Plutarch. Prowadzone współcze-
śnie, przy użyciu najnowocześniejszych metod diagnostycznych badania
nad mumiami ludzkimi oraz zwierzęcymi, dostarczają cennych informa-
cji o historii, religii i zwyczajach mieszkańców Egiptu, utrzymaniu i ho-
dowli zwierząt, ewolucji gatunków zwierząt, chorobach, na które zapada-
li zarówno mieszkańcy Dorzecza Nilu jak i ich zwierzęta, a także historii
chorób. Są one również nieocenionym źródłem wiedzy o historii medycy-
ny i medycyny weterynaryjnej.
Kult zwierząt odgrywał niezwykle istotną rolę w religii staroegipskiej.
Święte zwierzęta oraz ich posągi same w sobie nie były obiektem kultu,
lecz inkarnacją obecnych w nich aspektów boskich. Znany religioznawca
i egiptolog Erick Hornung [???] stwierdził, nawiązując do przedstawienia
boga Amona w zwierzęcej postaci, że Amon nie jest baranem, lecz boską
mocą, która, jeśli zechce, może przybrać między innymi ich formę. Sfor-
mułowanie, że Egipcjanie czcili koty lub barany jest równie prawdziwe

33
Starożytność

jak to, że chrześcijanie oddają cześć boską gołębiom (inkarnacja Ducha


Świętego podczas chrztu Jezusa w jeziorze Genezaret) i palącym się krze-
wom (inkarnacja Jahwe, w której objawił się Mojżeszowi na pustyni).
A zatem posąg nie jest obrazem ciała, lecz ciałem boskości. Jest
to różnica zasadnicza. W posągu boskość przyjmuje widzialne obli-
cze, podobnie jak w świętym zwierzęciu lub zjawisku przyrodniczym.
Pogląd, że kult zwierząt ma swoje korzenie w pierwotnych wierzeniach
z okresu przeddynastycznego i jest następującą stopniowo antropomorfi-
zacją bogów – jest zgoła nieaktualny i nieprawdziwy.

3.2.3.
Metody mumifikacji zwierząt
Egipcjanie mumifikowali wszystkie zwierzęta występujące na obsza-
rze ich kraju, a także gatunki importowane. Zjawisko to dotyczyło przede
wszystkim: mumii zwierząt świętych, mumii wotywnych oraz mumii
wirtualnych (spożywczych), posiadając głębokie znaczenie mistyczno-
religijne. Mumifikacji podlegały także ciała zwierząt towarzyszących.
Klasyczna procedura mumifikacyjna, opisana przez Herodota i stoso-
wana często w odniesieniu do ludzi, występuje w przypadku zwierząt spo-
radycznie. Jedynie zwierzęta utrzymywane jako przyjaciele człowieka były
mumifikowane w ten sposób. Jeśli już stosowano procedury typowe dla
zwłok ludzkich, to substancje użyte do ich konserwacji były takie same.
W poszczególnych okresach trwania cywilizacji staroegipskiej metody
mumifikacji zmieniały się, ale ogólne zasady pozostawały te same.
W odniesieniu do zwierząt stosowano takie metody mumifikacji jak:
1. wytrzewianie i odwodnienie,
2. odwodnienie i balsamację,
3. wlew doodbytniczy i odwodnienie,
4. dekarnizację
5. imersję.
Metoda pierwsza (wytrzewianie i odwodnienie) stosowana była naj-
częściej w okresie Średniego i Nowego Państwa. W pierwszej jej fazie
usuwano mózgowie poprzez (z reguły lewe) nozdrze przednie lub otwór
wielki. Zabieg ten wykonywano u zwierząt przynajmniej średnich roz-
miarów, sporadycznie w okresie Nowego Państwa i późniejszym. Następ-
nie usuwano, poprzez nacięcie w lewym boku, zawartość jamy miednicy,
jamy brzusznej oraz klatki piersiowej. Czasami cięcie prowadzono w oko-

34
Starożytny Egipt

licy podbrzusza oraz okolicy odbytowej. W kolejnej fazie zwłoki myto


wodą oraz winem palmowym, a następnie odwadniano stosując natron,
który jest występującą w Egipcie w warunkach naturalnych, mieszaniną
dwuwęglanu sodu, węglanu sodu oraz chlorku sodu. Długość tego pro-
cesu była różna i na przykład u bydła wynosiła 52 dni, a czasem dłu-
żej. Kiedy uzyskano zamierzony stan odwodnienia, balsamowano zwłoki
używając do tego celu olejków, np. rycynowego, z sałaty czy kolibła egip-
skiego (Balanites eagyptiaca). Zwłokom nadawano odpowiedni kształt po-
przez wypchanie ich tkaninami nasączonymi tymi substancjami. Ostat-
nią fazą zabiegu było owinięcie zwłok bandażami. Ten typ mumifikacji
był czasochłonny, ale przynosił najlepsze rezultaty. Narządy wewnętrz-
ne rzadko umieszczano, podobnie jak w przypadku ludzi, w tzw. kano-
pach (urnach kanopskich) – glinianych naczyniach z ludzką lub zwie-
rzęcą głową, stanowiącą pokrywę. Nazwa urny powstała od miasta (Ka-
nopos), w którym je znaleziono. Kiedyś wiązano je ze sternikiem Mene-
laosa, Kanoposem i jego pochówkiem w Ziemi Egipskiej, przekazanego
nam w Iliadzie przez Homera.
Metoda druga (odwodnienie i balsamacja) była dużo szybsza. Polega-
ła ona na usunięciu trzewi, choć czasem etap ten pomijano, a następnie na
odwodnieniu zwłok natronem. W kolejnym etapie balsamowano je i ban-
dażowano. W innym wariancie tej metody zwłoki pokrywano dodatkowo
mieszaniną olejków, smoły i masy bitumicznej. Masa ta hamowała roz-
wój drobnoustrojów. U mumii tych, często w wyniku niedokładnego wy-
trzewienia oraz krótkiego czasu działania natronu, obserwowano procesy
gnilne. Czasem też aplikowana na ciało gorąca masa bitumiczna i żywice
powodowały destrukcję mumii. Ten typ mumifikacji używano najczęściej
w przypadku mumii „wotywnych”.
Metoda trzecia (wlew doodbytniczy i balsamacja), stosowana rów-
nież czasem u ludzi, polegała na wykonaniu doodbytniczego wlewu olej-
ku cedrowego i terpentyny. Substancje te powodowały rozpuszczenie na-
rządów wewnętrznych (co potwierdzono eksperymentalnie). Odbyt za-
mykano, a ciało odwadniano natronem. Po upływie określonego czasu od-
byt udrożniano i wydobywano płynne już wnętrzności. Ostatnim etapem
było bandażowanie.
Metoda czwarta (dekarnizacja) stosowana była rzadko, a przyczyny
jej użycia są niejasne. Stosowano ją przede wszystkim w przypadku by-
dła i owiec. Ciała poddawano dekarnizacji (zabieg polegający na usunię-
ciu mięśni), a następnie balsamowano olejkami i bandażowano. Być może

35
Starożytność

mięso tych zwierząt było konsumowane w trakcie rytualnej uczty. Stwier-


dzono bowiem, że w czasie ceremonii pogrzebowych odbywały się uczty,
w czasie których spożywano część darów przeznaczonych dla zmarłego,
ciesząc się towarzystwem jego mumii. Znaleziono także psowate podda-
ne takim zabiegom, ale w ich przypadku konsumpcję mięsa należy raczej
wykluczyć.
Ostatnia, piąta metoda (imersja) polegała na zanurzeniu żywego pta-
ka w naczyniu z gorącą mieszaniną masy bitumicznej, żywic i smoły. Bal-
samista trzymał zwierzę za kończyny miedniczne i zatapiał w roztworze.
Niewykluczone jednak, że ptaki przed balsamacją były zabijane. Na koń-
cu owijano je bandażami. Była to metoda bardzo ekonomiczna i szybka,
stosowana przy masowej produkcji mumii wotywnych, głównie ptaków.
Często wykorzystywano kilka technik naraz. Istniało również wiele
metod bandażowania zwłok, co pozwalało nadawać osłonom mumii różne
wzory. Dalsze postępowanie było zależne od przeznaczenia mumii. Mu-
mie wiktualne umieszczano w grobowcach, wotywne ofiarowano w świą-
tyniach i grzebano, mumie zwierząt towarzyszących dołączały do swych
właścicieli poprzez złożenie w ich grobie. Najbardziej podobny do ludz-
kiego był pochówek zwierząt świętych. Zaopatrzono ich mumie w karto-
nażowe, a niejednokrotnie złote, maski i składano w sarkofagach. Ceremo-
nia pogrzebowa Apisa w Serapeum musiała budzić podziw i uznanie dla
„rozmachu i zmysłu logistycznego” Egipcjan.

3.2.4.
Typy mumii zwierzęcych
Rozróżnia się kilka typów mumii zwierzęcych, a przyczyny ich wy-
konywania są bardzo różne i budzą spory. Najrzadziej spotyka się mumie
zwierząt, które za życia towarzyszyły człowiekowi i były jego przyja-
ciółmi. Wykonywano je metodą pierwszą lub drugą, co świadczy, że wie-
le znaczyły dla swoich właścicieli. Ponadto grzebano je wraz z właścicie-
lem (po jego śmierci lub jeszcze przed zgonem). Pozwala to stwierdzić,
że zwierzęta te nigdy nie były pozbawiane życia po śmierci swych wła-
ścicieli, lecz w spokoju dożywały swoich dni. Mumie te są nieocenionym
źródłem wiedzy o kulturze starożytnych Egipcjan, ale także świadczą
o poziomie zabiegów weterynaryjnych. Wśród zmumifikowanych zwie-
rząt przeważają pawiany oraz psy, ale odnaleziono także gazelę (Gazela
dorcas) i konie wraz z pełnym wyposażeniem do jazdy konnej.

36
Starożytny Egipt

W Muzeum Egipskim w Kairze znajdują się mumie pawianów (Papio


hamadryas i P. anubis), które poddano mumifikacji metodą z użyciem wle-
wu doodbytniczego. Ich mózgowia zostały usunięte przez nozdrza przed-
nie. Zwierzęta te pozbawione zostały kłów łuku zębowego dolnego i gór-
nego, a kości czaszki nie noszą znamion uszkodzenia. Celem takiego za-
biegu było prawdopodobnie zabezpieczenie właściciela przed pogryzie-
niem. Ekstrakcja kła jest niezwykle skomplikowanym zabiegiem chirur-
gicznym, wymagającym użycia specjalistycznego instrumentarium oraz
znieczulenia. Świadczy to o wysokim poziomie fachowości ludzi, którzy
podejmowali się jego wykonania. U jednej z mumii pawianów stwierdzo-
no ślady prawidłowego zrośniętego złamania kości ramiennej.
Mumie wotywne stanowią najliczniejszą grupę mumii zwierzęcych.
Tradycyjna teoria głosi, że były one sprzedawane pielgrzymom, którzy
następnie ofiarowywali je bogom. Ich rolę można porównać do roli świe-
czek zapalanych w kościołach chrześcijańskich. Spotyka się wielką roz-
maitość gatunków mumifikowanych w ten sposób zwierząt, np. bogini
Bast ofiarowywane były koty. Badania radiologiczne wykazały, że więk-
szość zmumifikowanych kotów w Bubasteionie w Sakkarze nie osiągnę-
ła jeszcze dojrzałości płciowej w chwili śmierci. Najczęstszą przyczyną
ich zgonu było uduszenie (zadzierzgnięcie). Koty te należały do udomo-
wionego gatunku Felis sylvestris lybica oraz Felis chaus. Odnajdywano także
mumie sokołów, szczurów, nornic, flamingów itd. Wśród mumii wotyw-
nych natrafiano na takie, które zawierały jedynie kawałki zwierząt albo
mieszaninę kości różnych gatunków, a także do których dodawano trawę
lub części gniazd ptasich. Uważa się, że mumie te są oszustwem kapła-
nów, którzy w ten sposób zarabiali na naiwnych pielgrzymach. Inni bada-
cze uważają, że nie było to celowe oszustwo, lecz jedynie świadectwo de-
ficytu zwierząt ofiarnych.
Z taką koncepcją mumii wotywnych nie zgadza się egiptolog
Dieter Kessler [110]. Badacz ten uważa, że mnogość gatunków zmumifi-
kowanych zwierząt jest rezultatem wierzeń religijnych. Jego zdaniem, zie-
mia należąca do świątyni była uważana za tak świętą, że wszystkie zwie-
rzęta, które na niej padły, były deifikowane i grzebane. Do takich wnio-
sków doszedł on na podstawie badań nekropolii w Tuna-el-Gebel, gdzie
obok pawianów i ibisów, którym poświęcona była nekropolia, znaleziono
wiele mumii należących do innych gatunków zwierząt. Nie zgadza się on
też z opinią o sprzedawaniu mumii wotywnych pielgrzymom, ich udzia-
le w pochówku oraz odwiedzaniu przez nich miejsc spoczynku bogów

37
Starożytność

w zwierzęcych postaciach. Uważa on, że osoby postronne nie miały wstę-


pu do miejsc pochówku mumii. Miejscami grzebania zwierząt określo-
nych gatunków miały zajmować się ściśle zhierarchizowane organizacje
stworzone w tym celu. Kessler znajduje także inne wytłumaczenie dla
mumii zawierających szczątki różnych gatunków zwierząt. Uważa on,
że wkładanie np. węży do mumii ibisów lub myszy i ryjówek do mumii
sokołów jest rezultatem przemyśleń teologicznych. Zwierzęta te mogły-
by stać się inkarnacją Setha, dlatego tworzono mumie wspólne, antagoni-
stycznych gatunków zwierząt, jak np. wąż i ibis (Egipcjanie uważali, że
ibisy zjadają węże).
Specyficznym rodzajem są mumie zwierząt świętych. Zwierzęta
te były uważane za wcielenia Ba określonych bogów. Odznaczały się
one odpowiednimi cechami, na podstawie których kapłan rozpoznawał
w nich inkarnację boską. Do najsłynniejszych świętych zwierząt nale-
ży byk Apis z Memfis. Było to zwierzę maści czarnej z czerwonymi
znaczeniami w okolicach żebrowych oraz białą okolicą przedmostkową
i białymi kończynami. Apis był inkarnacją Ptaha-Sekera-Ozyrysa. Po
śmierci identyfikowany był z Ozyrysem (Ozyrys-Apis). Innymi przy-
kładami świętych byków były: Buchis – inkarnacja Montu z Armant
oraz Mnewis – inkarnacja boga Re z Heliopolis. Ciała tych zwierząt
po uprzedniej mumifikacji składano w specjalnych nekropoliach. Pierw-
sze świadectwa kultu Apisa datowane są na schyłek I Dynastii. Najwcze-
śniejszy natomiast pochówek Apisa datowany jest z czasów Amenhote-
pa III (Średnie Państwo). Obok samych byków odkryto także mumie ich
matek. Ostatni pochówek świętego byka Buchisa miał miejsce za pano-
wania cesarza Dioklecjana. Badania szczątków kostnych świętych byków
pozwoliły na stwierdzenie, że w większości dożywały one sędziwego wie-
ku. Teksty świątynne donoszą, że buhaje utrzymywane były w bardzo do-
brych warunkach, miały wybiegi, opiekę weterynaryjną i kontakt z kro-
wami oraz ze swoim potomstwem.
Olbrzymia nekropolia świętych zwierząt zlokalizowana jest w okoli-
cach współczesnej wioski Tuna-el-Gebel. Znajdują się tam przede wszyst-
kim mumie zwierząt związanych z Tothem, tj. pawianów i ibisów. Analiza
szczątków kostnych pawianów pozwoliła na zaklasyfikowanie ich do ga-
tunków Papio hamadryas i P. anubis. Znane są także imiona poszczególnych
pawianów. Szczątki nosiły cechy zapaleń oraz zwyrodnień stawów, wad
zgryzu, tj.: mikro-, oligo- i hipodoncji. Odkryto również zmiany świad-
czące o krzywicy. Zmiany te zinterpretowano jako rezultat utrzymywania

38
Starożytny Egipt

ich w małych, ciemnych pomieszczeniach świątynnych oraz stosowania


niewłaściwej diety. Z kolei zmiany w uzębieniu mogą świadczyć o cho-
wie wsobnym. Odkryto też szczątki samicy pawiana, której szczęka nosi-
ła ślady ciężkiego, wygojonego złamania szczęki. Musiała być ona odizo-
lowana od stada, jej rana została zaopatrzona, a samica pozostawała przez
długi czas na diecie. Jest to dowód troski, jaką otaczano święte zwierzęta
oraz skutecznej pomocy lekarskiej, której im udzielano. Znaleziono także
szczątki pawianów, które po wygojonych urazach czaszek i kości długich,
żyły jeszcze przez jakiś czas. Doskonałym tego przykładem jest pawian
z prawidłowo wygojonym złamaniem spiralnym kości ramieniowej. Tego
typu złamanie bez stabilizacji nie ulega zrostowi. Wydaje się więc oczy-
wiste, że złamanie odprowadzono i ustabilizowano, co więcej – potrafiono
opatrunek utrzymać do chwili wystąpienia odpowiedniego zrostu.
Mumii ibisów w katakumbach zachowało się niewiele, ponieważ na
przestrzeni wieków zostały zniszczone brzez złodziei. Znaleziono m.in.
mumie ptaków czerwonej maści (czczony ibis miał białe upierzenie,
z wyjątkiem czarnej głowy i czarnych piór na kuprze). Jak do tej pory
w Tuna-el-Gebel zidentyfikowano ponad sto gatunków zwierząt podda-
nych mumifikacji. Ilość zmumifikowanych zwierząt innych gatunków nie
jest jednak duża, ponieważ większość ich była prawdopodobnie wysyłana
do nekropolii im poświęconych.
Kessler [???] uważa przypisywanie całych gatunków określonemu bogu
za nieporozumienie. Jest on przekonany, że inkarnację aspektu boskie-
go rozpoznawano w zwierzęciu na podstawie odpowiednich cech. Pod-
czas określonych świąt, w trakcie rytuałów, aspekt boski inkarnował się
w zwierzę, co było niezbędnym warunkiem dla powodzenia i osiągnięcia
celu ceremonii. Czasami rozpoznawano inkarnację Setha (czerwone ibisy,
czerwone koty, czerwone psy), a w takich sytuacjach zwierzęta te rytual-
nie zabijano. W innych stwierdzano inkarnacje, np. Horusa, co dawało im
legitymizację do uczestnictwa w wielkich ceremoniach państwowych, np.
koronacji. Jeszcze inne wiązano z Ozyrysem i mumifikowano po śmier-
ci. Sądzi się również, że poprzez inkarnację w zwierzę, boskość wkracza-
ła niezwykle głęboko w świat człowieka. W normalnych warunkach bóg
nie pojawiał się w świecie ludzi. Podobne poglądy odnaleźć można w ju-
daizmie, gdzie jedynie wybrańcy oglądać mogli bezkarnie Arkę Przymie-
rza, gdzie mieszkał Bóg, a także w podaniach chrześcijańskich (podanie
o św. Graalu i sir Galahadzie). Kult świętych zwierząt, posągów zwie-
rzęcych czy sztandarów zwierzęcych stanowił kluczowy element religii

39
Starożytność

staroegipskiej. Dzięki codziennym inkarnacjom Ba Wielkiego Boga w po-


sągi zwierzęce przed świątyniami, odtwarzało się misterium „pierwszego
razu” (creatio continua). Inkarnacja boskich aspektów w zwierzęta pozwa-
lała ludziom wchodzić w kontakt ze światem boskim. Mumifikacja zwłok
świętych zwierząt była nieodłącznym składnikiem religii staroegipskiej,
będąc elementem nieustannej transformacji i odnowy Wielkiego Boga.
Ostatnim spotykanym rodzajem mumii są mumie spożywcze. Celem
ich sporządzania było dostarczenie pokarmu dla Ba zmarłego człowieka.
Były to najczęściej kawałki mięsa gotowe do spożycia lub poddane osku-
baniu i wytrzewieniu tuszki drobiowe. Co charakterystyczne, mielec oraz
wątroba były przewiązywane bandażami i z powrotem umieszczane w ja-
mie ciała. Znane są także mumie spożywcze z mięsa wieprzowego, co
jest niezwykle tajemnicze i kontrowersyjne. Nie wydaje się, aby Egipcja-
nie ryzykowali oszustwo i świętokradztwo w tak poważnej kwestii. Jest to
raczej kolejny dowód na to, że do świadectw Herodota, jakoby mięso świ-
ni uchodziło za nieczyste, podchodzić należy ostrożnie. Stan mumii unie-
możliwia dokładne poznanie procesów, jakim były poddawane, a badania
przynoszą nowe informacje o kulturze, religii i nauce Starożytnego Egip-
tu, w tym o medycynie człowieka i medycynie weterynaryjnej.

3.2.5.
Hodowla bydła w Starożytnym Egipcie
Bydło odgrywało istotną rolę w gospodarce, kulturze a także religii
Starożytnego Egiptu. Sam moment udomowienia bydła jest przedmio-
tem dyskusji. Epstein i Ghoheim uważają, że udomowione bydło dotar-
ło do Egiptu z obszaru Azji w trzecim tysiącleciu p.n.e. Z kolei badania
przeprowadzone przez innych badaczy wskazują na obecność bydła już w
okresie plejstocenu. Gautier dowodzi, że bydło domowe w Egipcie było
już w okresie paleolitu, a Wendorf– że już około 7700 r. p.n.e. Wydaje się
słuszne założenie, że proces udomowienia bydła przebiegał w Azji i Egip-
cie niezależnie i równolegle (udomowienie politopiczne) [???].
Rasy bydła domowego występujące w Starożytnym Egipcie pochodzi-
ły od bydła turopodobnego (Bos taurus primigenus) oraz krótkorogiego
(B. t. brachyceros). Niektórzy badacze są zdania, że przynajmniej na niektó-
rych obszarach Egiptu hodowano zebu (B. indicus).
Egipcjanie znali wiele ras bydła, o czym świadczą zachowane relie-
fy i malowidła. Hodowano bydło o długich, zakrzywionych rogach, bydło

40
Starożytny Egipt

o rogach krótkich, a także bydło bezrogie. Można jednak postawić pyta-


nie, czy uwiecznione na malowidłach bydło bezrogie jest osobną rasą, czy
też są to sztuki poddane zabiegowi dekornizacji. Wiadomo, że Egipcjanie
potrafili za pomocą serii zabiegów operacyjnych nadać rosnącemu ro-
gowi określony kierunek. Podobne zabiegi praktykuje po dziś dzień lud
Dinka żyjący na terenie starożytnej Nubii.
Bydło hodowano w Egipcie na niezwykle dużą skalę, a jego znacze-
nie dla gospodarki było istotne. Produkcję zwierzęcą nadzorował jeden
z czterech działów administracji państwowej, tj. rolnictwa z wydzielonym
ministerstwem hodowli i uboju. Wszystkie działy administracji podlega-
ły bezpośrednio, w zależności od okresu historycznego, wezyrowi lub we-
zyrom Górnego i Dolnego Egiptu. Papirus Harrisa z czasów Ramzesa IV
(Nowe Państwo) określa stan posiadania pogłowia bydła świątyń w Te-
bach na 421 362 szt., w Heliopolis 45,544 szt., a w Memfis 10,047 szt.
Były to zatem wielkie ilości.
Pod panowaniem Ramzesów, buhaj wart był od 30–120 deben, osioł
40, a koza 2. Jeden deben, oficjalna jednostka monetarna Egiptu fara-
onów, ważył 91 gramów i wykonywano go z miedzi. Faraonowie obciążali
ludność szeregiem podatków pośrednich i bezpośrednich. Opodatkowa-
li także posiadanie bydła, jego hodowlę i handel, zapewniając sobie w ten
sposób stałe źródło dochodów. Poza rolniczym użytkowaniu bydła, popu-
larne były też walki byków. Reliefy przedstawiają walczące ze sobą bu-
haje o imponująco wielkich rogach. Być może obyczaj ten przywędrował
z Krety, z którą Egipt utrzymywał kontakty polityczne i handlowe.
Buhajki przeznaczone na produkcję mięsa poddawano kastracji.
Po uboju uzyskiwano mięso, tłuszcz, kości, skóry, rogi oraz krew. Kości
i rogi używano do produkcji ubrań, broni i narzędzi. Natomiast wykorzy-
stywanie krwi jest problematyczne. Dunlop i Williams [53] jednak twier-
dzą, że w trakcie uboju bydła często, zbierano krew skrwawianego zwie-
rzęcia. Tak więc czarna polewka była znaną potrawą również w Starożyt-
nym Egipcie.
Uboju dokonywano zarówno w celach kultowych na wyznaczonych
terenach mieszczących się w świątyniach, jak i w celach gospodarczych
– w rzeźniach. W staroegipskich rzeźniach znajdowały się magazyny
żywca, w których zwierzęta trzymano przed ubojem. Samego uboju do-
konywali rzeźnicy (sftw) oraz ich pomocnicy. Wiadomo, że rzeźnicy byli
zawodem zhierarchizowanym, o czym świadczą takie tytuły, jak „mistrz
rzeźnicki” czy „nadzorca rzeźni”. Przed ubojem zwierzę obalano na

41
Starożytność

ziemię i pętano. Następnie, pomocnicy rzeźnika odchylali głowę zwie-


rzęcia na prawą stroną, dokonując tym samym ekspozycji lewej strony
szyi. Rzeźnik nożem przecinał tętnicę szyjną wspólną oraz żyły szyjne.
Na niektórych malowidłach przedstawiających procedurę uboju znajdu-
je się lekarz weterynarii (snw), który bada krew zwierzęcia i wydaje opi-
nię. Wątpliwe jednak, aby każdemu ubojowi towarzyszył lekarz weteryna-
rii. Prawdopodobnie przeprowadzał on badanie w sytuacji, kiedy istniały
wątpliwości co do stanu zdrowia zwierzęcia. Możliwe także, że przepro-
wadzał on badanie mięsa przeznaczonego na potrzeby dworu lub kultu.
Houlihan [87] uważa, że sporadycznie badania poubojowego dokonywał
lekarz weterynarii. Jest on zdania, że badanie krwi, przedstawione w ma-
stabie Ptahhotepa II, przeprowadzane jest nie przez lekarza weterynarii,
lecz kapłana bogini Sekhmet, a ubój ma charakter kultowy. Kapłani bo-
gini Sekhmet mieli ścisłe powiązania z weterynarią, ponieważ to oni, jak
zapisano w księgach świątynnych, badali codziennie stan zdrowia Apisa.
Od krów uzyskiwano mleko, z którego produkowano także sery i ma-
sło. Wołów używano do orki oraz jako zwierząt pociągowych. Dunlop
i Williams [53] donoszą, że jarzma były mocowane do rogów lub opiera-
ły się o okolicę przedłopatkową i okolicę stawu ramiennego. Możliwe było
również mocowanie uprzęży pługa w okolicy kłębu. Spotykany w sztu-
ce egipskiej jest motyw udzielania pomocy porodowej krowie. Z regu-
ły pomocy udzielały trzy osoby. Pierwsza przytrzymywała głowę zwie-
rzęcia, druga manipulowała przy cielęciu i drogach rodnych krowy, trze-
cia obserwowała rodzącą i udzielała precyzyjnych poleceń drugiej osobie.
Opis pod jedną z takich scen zawiera np. instrukcję: „… teraz ciągnij (cie-
lę) szybko, bo ma silne bóle (krowa)...; ... teraz ciągnij (cielę) mocno, bo.....”. Zatem
polecenia były dostosowane ściśle do faz akcji porodowej krowy. Tekst za-
leca, aby ciągnąć cielę w momencie parcia i jest to zgodne z zaleceniami
dzisiejszego położnictwa weterynaryjnego. Inne postępowanie nie przy-
nosi sukcesu, a wręcz może skończyć się fatalnie zarówno dla płodu jak
i dla matki. Jest to także jeden z najstarszych przykładów działalności
lekarsko-weterynaryjnej. Chorób bydła dotyczy również jedyny odkryty
do dnia dzisiejszego papirus o tematyce weterynaryjnej.
Bydło było wykorzystywane także do celów militarnych. Z okresu
operacji zbrojnych prowadzonych przez Totmesa III (XVIII Dynastia,
Nowe Państwo) na obszarach północnej Syrii oraz okolicy rzeki Eufrat
pochodzą pierwsze świadectwa wykorzystywania wołów do ciągnięcia
wozów z zaopatrzeniem dla armii. Totmes III dysponował podczas tych

42
Starożytny Egipt

kampanii nawet specjalnymi statkami przystosowanymi do przewozu


wołów pociągowych. Ramzes II (XX Dynastia, Nowe Państwo) w trak-
cie swoich kampanii wojennych, w tym słynnej bitwy pod Kadesz, wyko-
rzystywał także woły do transportu zaopatrzenia. Z późniejszego okresu
epoki Ramessydów pochodzą informacje o użyciu wołów pociągowych
podczas ekspedycji do Uadi Hammamat na Synaju.
Oprócz roli w gospodarce, bydło zajmowało niezwykle ważne miej-
sce w religii egipskiej. Buhaj Apis z Memfis był inkarnacją Ptaha-Seke-
ra-Ozyrysa. Z kolei Mnewis – buhaj z Heliopolis wiązany był z Ra (Re)
i Atumem. Buchis z Armant wiązany był z Montu. Świadectwa kultu
Apisa sięgają okresu predynastycznego. Z ksiąg świątynnych wiadomo,
że święte byki miały świetne warunki bytowe. Miały zapewniony kon-
takt z „żonami” oraz potomstwem, codziennie były badane przez kapła-
na bogini Sekhmet. Zgodnie z zasadami religii Starożytnego Egiptu, wy-
gląd zewnętrzny i eksterier świętych byków był ściśle określony. Apis był
buhajem maści czarnej, z białą gwiazdką na czole, a umaszczenie grzbie-
tu przypominało skrzydła orła. Na języku zwierzęcia występowało zna-
mię przypominające skarabeusza. Mnewis był bykiem o czarnej, ukła-
dającej się w przeciwną niż normalnie stronę sierści, ponadto odróżniał
się od Apisa kształtem rogów, przedstawianych w ikonografii egipskiej
w postaci wygiętej, które otaczały dysk słoneczny umieszczony między
nimi. Buchis cechował się czarnym umaszczeniem głowy i białą maścią
w obrębie pozostałych części ciała.
W dokumentach egipskich zachował się szczegółowy wykaz kolejnych
świętych byków, otoczonych kultem za panowania kolejnych faraonów.
W przypadku ich śmierci, były one mumifikowane i ceremonialnie grze-
bane w specjalnie do tego celu wyznaczonych nekropoliach. Następnie
kapłani rozpoczynali poszukiwania na terenie Starożytnego Egiptu ko-
lejnej inkarnacji określonego boga, odnajdując zwierzę o wyżej opisanym
wyglądzie zewnętrznym i otaczając je czcią. Opisy cech wyglądu ze-
wnętrznego świętych byków, które przetrwały do czasów współczesnych,
różnią się w szczegółach. Można wnioskować, że na przestrzeni dziejów
Starożytnego Egiptu ulegały one stopniowej ewolucji. Kult świętych by-
ków nie był ograniczony jedynie do nich samych, ale również obejmował
najbliżej spokrewnione z nimi osobniki. Zachowały się bowiem świadec-
twa ubóstwienia i rytualnego pochówku „Matek Apisa”. Po śmierci zwie-
rzęta te poddawano procesowi mumifikacji i składano w specjalnych, im
poświęconych, nekropoliach. Mumifikacji byków dokonywano w bardzo

43
Starożytność

staranny i czasochłonny sposób, a ostatni pochówek Apisa miał miejsce


za panowania cesarza Dioklecjana. Obok świętych byków, w nekropoliach
tych spoczywały także ich matki również poddane mumifikacji. Do kul-
tu byków z szacunkiem odnosili się po podboju Egiptu królowie perscy,
Aleksander Wielki, Ptolemeusze oraz cesarze rzymscy. Kres kultowi by-
ków położyły prześladowania ze strony chrześcijan w schyłkowym okre-
sie Cesarstwa Rzymskiego.
Za cesarza Teodozjusza (337–361 r. n.e.) chrześcijaństwo uznano za
jedyną, oficjalną religię państwową, a tzw. „kultów pogańskich” zakazano.
Mimo obowiązujących w teorii zakazów władz cesarskich chroniących
świątynie pogańskie przed dewastacją jako dzieł sztuki i nakazujących
ich zamienianie na obiekty administracyjne, jak pisze Černy [34]: „fana-
tyczne hordy chrześcijan niszczyły świątynie pogańskie”. W 391 r. n.e.
chrześcijański motłoch prowadzony przez patriarchę Aleksandrii biskupa
Teofila, po oblężeniu desperacko bronionego przez kapłanów, członków
gminy pogańskiej, a nawet filozofów sanktuarium, zdemolował i znisz-
czył Serapeum, wielką świątynię Serapisa w Aleksandrii, wraz z prze-
chowywanymi księgami ocalała część Biblioteki Aleksandryjskiej. Świę-
ty, siedmiusetletni posąg Serapisa dłuta Bryaksisa został porąbany siekie-
rą, a szczątki jego triumfalnie spalono.
W religii egipskiej zwierzęta nie były obiektem kultu, lecz boską in-
karnacją w nich obecną. W określonych warunkach, podczas pewnych ob-
rzędów, aspekt boski inkarnował się w zwierzę. W zwierzęciu siła boska
przyjmowała widzialne dla człowieka oblicze i wkraczała w świat mate-
rialny. Samo zwierzę lub jego malowidło czy posąg nie zawierał w sobie
ani nie symbolizował sobą całej istoty boskiej, a jedynie pewien jej aspekt.
Sam bóg w swojej pełni pozostawał nieodkryty, ponieważ dla człowieka
był niezrozumiały i niemożliwy do objęcia jego niedoskonałymi zmysła-
mi. Do potęgi buhajów nawiązywała także symbolika władzy królewskiej.
Już w okresie predynastycznym pojawiają się nawiązania faraona do siły
byka. Na słynnej palecie Narmera król symbolizowany jest przez byka
atakującego rogami mury miasta. Także w okresie Nowego Państwa spo-
tyka się określenia faraona za pomocą epitetów „Silny Byk” czy „Byk Ho-
rusa”. Amenhotep I przyjął imię horusowe „Byk, Który Ujarzmia Kraje”,
a Seti I używał w tytulaturze określenia „Byk Potężny, Który Daje Życie
Obu Krajom Po Koronacji W Tebach”.

44
Starożytny Egipt

3.2.6.
Rola innych zwierząt
w Starożytnym Egipcie
Z przekazów ikonograficznych wiadomo, że w obejściach ludzkich
były utrzymywane psy i koty. W okresie późnym pojawiały się nawet ich
karykatury. Pupilom nadawano imiona. Szczególnie popularne były koty
i psy małych ras, co może dowodzić o ukierunkowanej hodowli psów
w Starożytnym Egipcie.
Koty początkowo pojawiły się jako naturalni wrogowie gryzoni. Dun-
lop i Williams [53] twierdzą, że istnieją dowody na wykorzystywanie ko-
tów podczas polowań, co sugerowałoby że Egipcjanie dobrze komuniko-
wali się z tymi zwierzętami.
Duże psy były używane jako zwierzęta obronne i stróżujące. W okresie
ptolemejskim w jednej z defilad wojskowych udział wzięło kilkaset psów
bojowych. Egipcjanie znali wiele ras psów domowych. Z psami polowa-
no m.in. na antylopy, gazele, ptactwo, a także łowiono ryby (i to nie tylko
słodkowodne).
W domach Egipcjan często spotykane były małpy. Możliwe nawet,
że pawiany służyły w policji, zachowało się malowidło przedstawiają-
ce pawiana prowadzonego na smyczy, który atakuje złodzieja. Mangusty
utrzymywano w celu zwalczania węży oraz z powodu ich apetytu na jaja
krokodyli.
Owce zostały udomowione na terenie Egiptu już w okresie neolitu.
Uzyskiwano od nich wełnę, skóry, mięso i mleko. Były to także zwierzę-
ta związane z kultem Hnuma i Amona. Podobnie jak w przypadku bydła,
znano kilka ras owiec.
Problematyczne jest podejście Egipcjan do trzody chlewnej. Z jednej
strony na malowidłach i reliefach pojawia się ona sporadycznie, poza tym
Herodot pisze, że świnia była uważana za zwierzę nieczyste. Z drugiej
jednak strony świnie znajdują się na listach darów czynionych na rzecz
świątyń przez faraonów, np. Amenophis III, faraon Hyksos, podarował
świątyni Ptaha w Memfis 1000 prosiąt (nie można wykluczyć celowego
świętokradztwa). W medycznym papirusie Ebersa pewne pochodne świ-
ni uważane są za lekarstwo. Na jednym z reliefów pojawia się człowiek ca-
łujący prosiaka w ryjek. Poza tym zdarza się, że mumie wiktualne stanowi
mięso wieprzowe. Znając podejście Egipcjan do kwestii życia pozagrobo-
wego trudno nawet przypuszczać, aby ryzykowali jakieś świętokradz-
two.

45
Starożytność

Świń i kóz używano do wdeptywania ziarna w glebę, po ręcznym siewie,


na zamulonych podczas wylewu Nilu polach uprawnych. Ponadto, trzoda
chlewna i jej skłonności behawioralne były praktycznie wykorzystywa-
ne do usuwania korzeni roślin z rekultywowanych pół. Masowo utrzymy-
wana w delcie Nilu od czasów prehistorycznych świnia z biegiem czasu
popadła w niełaskę. Przyczyną był mit i powiązanie świni z dwoistym bo-
giem Sethem, który pod postacią czarnej świni próbował oślepić oko Ho-
rusa. Za ten postępek Ra zakazał ludziom spożywania wieprzowiny i hodo-
wania tych zwierząt. Jeśli jest to prawdziwy powód uznania przez Egipcjan
świni za nieczystą, to z pewnością przemiana tego zwierzęcia z figury to-
temicznej w tabu dotyczyła, z przyczyn ekonomicznych, jedynie wyższych
warstw społecznych, jako że są dowody na jej wykorzystywanie jeszcze
w okresie wpływów greckich. Herodot donosi o użytkowaniu części tusz
wieprzowych jako przynęty dla krokodyli. Jednakże dla Hyksosów, oku-
pantów znienawidzonych przez Egipcjan, świnia była zwierzęciem nieczy-
stym, co mogło wpłynąć pozytywnie na stosunek do tego zwierzęcia rdzen-
nych Egipcjan podczas okresu hyksoskiej dominacji. Podobnie Żydzi swe
przekonanie o nieczystości trzody chlewnej mogli przejąć podczas niewo-
li egipskiej, a w świetle oczywistych powiązań religii mojżeszowej z reli-
gią staroegipską jest bardzo prawdopodobne. Natomiast osoba boga Setha,
pana nieujarzmionych i potężnych mocy związanych z przyrodą i pustynią
nie jest jednoznaczna. Z jednej strony lękano się go i wręcz panicznie bano,
ale z drugiej strony był on jednym z opiekunów Egiptu, obok Horusa, lega-
lizujących władzę faraona. Był także patronem faraonów, którzy nosili imię
Seti (niektórzy Ramessydzi).
W Egipcie hodowano także ptactwo: czaple (7 gatunków), kaczki,
gęsi, kury i wiele innych. Egipcjanie byli mistrzami irygacji i hydrotech-
niki. Faraon Amenemhat III nakazał nawet, bardzo pożyteczną z punktu
widzenia upraw, zmianę biegu świętej i życiodajnej rzeki Nilu.
Choroby zakaźne u zwierząt domowych, powodujące epidemie wystę-
powały również w Starożytnym Egipcie. Znany był wąglik, a opis plag
egipskich w Księdze Wyjścia jest w dużej mierze zbieżny z objawami kli-
nicznymi tej groźnej choroby. Pojawienie się plag wśród pogłowia zwie-
rząt wiązać należy z jego dużą koncentracją (zaawansowana hodowla),
najazdami obcych oraz z przemieszczaniem zwierząt. Głównie wystę-
powały choroby układu oddechowego i pokarmowego. Duża koncentracja
zwierząt i ludzi sprzyjała również występowaniu chorób pasożytniczych.
Przypuszczenie to potwierdza wynalezienie przez Egipcjan moskitiery.

46
Starożytny Egipt

Często rozpowszechniona była też schistosomatoza wywoływana przez


pasożyta Schistosoma haematobium.
Egipcjanie w przeważającej większości należeli do miłującej pokój na-
cji żyjącej w harmonii z całym otaczającym światem. Rozwinęli wysoką
kulturę rolniczą i hodowlaną, jednak różne okoliczności zmusiły ich do
wojowania.
Koń bardzo długo nie odgrywał żadnej roli, co zmieniło się dopie-
ro w okresie Nowego Państwa. Pierwsze konie przybyły do Egiptu drogą
lądową z Azji Mniejszej. Egipcjanie szybko zdali sobie sprawę z ich za-
let. Zamiast podków stosowali nawet rodzaj osłon podobnych do sanda-
łów. To Hyksosi, czczący budzącego lęk Setha, uzmysłowili im siłę raże-
nia armii uzbrojonej w broń z brązu i zaprzęgającej konie do rydwanów.
Dopiero gdy armia egipska zaczęła wykorzystywać konia w podobny spo-
sób, była ona w stanie pokonać tego groźnego przeciwnika. Egipt szybko
wzbił się na poziom lidera w hodowli koni czystej krwi arabskiej, tworząc
z niej sztukę. Jego mieszkańcy jako jedni z pierwszych wpadli na pomysł
wyhodowania muła i osłomuła, chcąc połączyć cechy niepraktycznego
w tej strefie klimatycznej rumaka z niezastąpionym osłem.
Papirus Harrisa powstały za panowania Ramzesa IV (Nowe Państwo)
określa stan posiadania bydła w Tebach na 421 362 szt. bydła, a w Helio-
polis na 45 544 szt. Z kolei list jednego z nadzorców skarbu Panhesi do
kapłana Amona Horiego za panowania Ramzesa II, podaje szczegółowe
liczby hodowców bydła, kóz oraz drobiu. Dane te pozwalają szacować po-
głowie stad bydła i kóz należących do kapłanów Amona na ponad 6 mln
szt., osłów na 11 250 szt., mułów na 7250 szt. oraz wiele milionów ptac-
twa. Liczby te dają orientację o skali hodowli zwierząt w Dorzeczu Nilu.

3.2.7.
Medycyna i weterynaria
w Starożytnym Egipcie
Badania z zakresu historii medycyny dostarczają interesujących danych
o trybie i warunkach życia, chorobach oraz zabiegach medycznych prak-
tykowanych w Starożytnym Egipcie, niejednokrotnie przyczyniając się do
rozwiązania ważnych kwestii historycznych. Skutkuje to pogłębieniem dzi-
siejszej wiedzy na temat Starożytności. Badania te pozwalają także na śle-
dzenie rozprzestrzeniania się określonych chorób. Przynoszą one odpo-
wiedź na wiele pytań związanych z dzisiejszą cywilizacją, jak np. czy cho-

47
Starożytność

roby naczyń krwionośnych lub choroby nowotworowe są plagą współcze-


snych czasów, czy też występowały już w zamierzchłej przeszłości?
Badania dotyczące historii medycyny i medycyny weterynaryj-
nej w Starożytnym Egipcie są bardzo szerokie, obejmują źródła pisane
i ikonograficzne, a także szczątki ludzkie i zwierzęce. Analizowane są
zachowane staroegipskie teksty medyczne jak np. papirus Ebersa, papi-
rus chirurgiczny Smitha czy papirus ginekologiczny z Kahun. Dowodzą
one niezwykłej wiedzy medycznej ich autorów. Zawierają opis jedno-
stek chorobowych wedle określonych schematów pozostających kanonem
medycyny do dnia dzisiejszego.
Na początku znajduje się opis objawów chorobowych, następnie opis
badania klinicznego i jego wyniki (status praesens)*. Co ciekawe, na długo
przed pracami Galena znaleźć w nich można dokładny opis rany w stanie
zapalnym. Autorzy staroegipscy wymieniają wszystkie cechy zapalenia,
czyli: ból (dolor), zaczerwienienie brzegów rany (rubor), podwyższoną lo-
kalnie ciepłotę (calor), obrzęk (tumor) i upośledzenie funkcji (functio laesa).
Następnie stawiana jest diagnoza (diagnosis) oraz rokowanie (prognosis).
W tekstach medycznych występują trzy typy rokowania:
I typ jest korzystny (prognosis benigna) i stwierdza, że choroba jest
uleczalna i lekarz podejmuje się leczenia;
II typ – przebieg choroby nie jest pewny (prognosis incerta), lekarz
będzie obserwował rozwój wydarzeń i starał się pomóc choremu;
III typ – prognoza niekorzystna (prognosis maligna); choremu nie moż-
na pomóc.
Później podawany jest opis postępowania lekarskiego (therapia, cura-
tio), które dostosowane jest do przebiegu choroby. Postępowanie to może
być chirurgiczne, internistyczne bądź kombinowane chirurgiczno-interni-
styczne. Zaskakujące jest, że dopiero odkrycia naukowe XIX i XX wieku
pozwoliły zrozumieć przyczynę ordynowania i zasady działania okre-
ślonych leków. Ze zdziwieniem stwierdzono, np. że stosowany do prze-
mywania ran gorący wyciąg z Matricaria chamomilla ma działanie anty-
bakteryjne w szczególności przeciwgronkowcowe, a surowe mięso przy-
kładane na ranę ma właściwości hemostatyczne, dzięki zawartym w nim
enzymom. Podobnie podawanie wyciągu z kory wierzby, ze względu na
obecność salicylanów, ma uzasadnienie. Również stosowanie minera-
łów zawierających miedź albo stosowanie pochodnych miodu ma udo-
* Nazwy łacińskie w nawiasach podano dla uwypukenia zbieżności praktyk medycy-
ny staroegipskiej i współczesnej.

48
Starożytny Egipt

wodnione działanie bakteriostatyczne. W przypadku stosunkowo często


występującej schistosomatozy (przebiega m.in. z objawami bólowymi,
krwiomoczem, biegunką, krwawym stolcem) stosowano leki uspokajają-
ce (lulek czarny), diuretyki (jałowiec, piwo), olej rącznika (w celu opróż-
nienia okrężnicy) i leki rozkurczowe (aminek egipski). Egipcjanie jako
pierwsi opisali nowotwór pęcherza moczowego i nadali mu nazwę „bn wt”.
Staroegipscy lekarze potrafili także rozpoznać i zróżnicować zatrzymanie
moczu (retentio urinae), nietrzymanie moczu (incontinentio urinae) oraz za-
palenie pęcherza moczowego (cystitis). W przypadkach urazów kręgosłu-
pa zalecano bezruch i zakładano szynę unieruchamiającą, czyli działano
podobnie jak dziś. Wiązano także urazy głowy z deficytami występujący-
mi na obwodzie.
Opisy zawarte w papirusach medycznych odnieść można także do
historii powszechnej. Trevisanato [225], biorąc pod uwagę opis leczenia
oparzeń chemicznych bez użycia wody, znajdujący się w Londyńskim Pa-
pirusie Medycznym, oraz obecność popiołu wulkanicznego w warstwie po-
chodzącej z epoki brązu, powiązał katastrofę Santorynu z biblijnymi plaga-
mi. Egipcjanie znali i stosowali lewatywy, kauteryzację, przyżeganie i upust
krwi. Za twórcę medycyny, podobnie, jak pisma i architektury, uważali oni
mędrca Imhotepa. O samych ludziach zajmujących się leczeniem zwie-
rząt wiadomo bardzo mało. W przypadku lekarzy medycyny znamy szkoły
w jakich byli kształceni i wiemy jak przedstawiała się ich hierarchia. Dzieli-
li się oni na lekarzy ogólnych (swnw), nadzorujących (imyr swnw), zwierzch-
ników lekarzy (wr swnw), starszych lekarzy (smsw swnw) oraz inspektorów
(ahd swnw). Ponadto występowały specjalizacje, np. okulistyka, chirurgia, gi-
nekologia itp. Nie ma niestety źródeł opisujących bezpośrednio te kwestie
w odniesieniu do lekarzy weterynarii. Jest rzeczą pewną, że byli to ludzie
bardzo dobrze wykształceni, o czym świadczy papirus z El-Lahun. Umie-
jętność czytania i pisania była sztuką trudną, dostępną jedynie ludziom wy-
kształconym. Nie wiadomo, czy istniały specjalne szkoły, w których uczo-
no zawodu lekarza weterynarii. Przypuszcza się, że lekarze leczący ludzi
leczyli także zwierzęta. W Mezopotamii lekarze praktykujący na ludziach
leczyli również zwierzęta, chociaż istnieli równolegle właściwi lekarze we-
terynarii (muna’išu). Możliwe jest także, że lekarze weterynarii kształci-
li się razem z lekarzami ludzi, a weterynarię wybierali jako specjalizację.
Zawód lekarza nie był zarezerwowany tylko dla mężczyzn. Kobiety mo-
gły także się kształcić, a nawet praktykować. Czasem dochodziły do bardzo
wysokich stanowisk. W okresie Starego Państwa pani Peseszet osiągnęła

49
Starożytność

godność Naczelnego Lekarza. W Egipcie nie było w zasadzie stanowisk,


do których kobiety nie miałyby dostępu ex definitione. Zostawały pisarza-
mi, wezyrami, a nawet faraonami (np. Nitokris, Nefru-Sobek, Hatszepsut,
Kleopatra VII). Ograniczenia w prawach kobiet wprowadził dopiero Ptole-
meusz IV Filopater (221–200 p.n.e.), ale był to Grek działający w sprzecz-
ności z egipską tradycją. Ostateczny, definitywny kres emancypacji kobiet
położyło chrześcijaństwo.
Należy pamiętać, że dla starożytnego Egipcjanina wszechświat, wszyst-
kie elementy materialne i niematerialne świata zbudowane były z jednoli-
tej substancji, która występowała w różnych formach. Różnica w statusie
człowieka i zwierzęcia nie była tak wielka, jak w przypadku antropocen-
trycznej kultury europejskiej. Zwierzęta posiadały Ba i były, podobnie jak
człowiek, cząstką boskiej istoty miały prawo głosu podczas sądu nad du-
szą zmarłego człowieka. Formy zwierząt świętych, jako emanacji aspek-
tów boskich lub wcieleń boskiego Ba, posiadały naturalnie status szczegól-
ny, o wiele wyższy od człowieka. Nie należy też zapominać, że za zabój-
stwo kota groziła i wykonywana była kara śmierci, co nie znaczy, że kotów
nie zabijano podczas specjalnych świętych ceremonii.
Na podstawie opisu określającego osobę dokonującą poubojowego ba-
dania mięsa Zulian [???] wysunął przypuszczenie, że wśród lekarzy we-
terynarii także musiała istnieć hierarchia. Określenie Lekarz Wielkiego
Domu wskazuje, że lekarz weterynarii był wysoko postawionym w chie-
rarchii urzędów specjalistą. Nie wiadomo jednak, czy ludzie leczący
zwierzęta specjalizowali się w leczeniu określonych gatunków zwierząt.
Należy wziąć pod uwagę fakt, że hodowla zwierząt była w Egipcie bardzo
dobrze rozwinięta i zapotrzebowanie na specjalistów leczących zwierzę-
ta było bardzo duże.
Tekst księgi świątynnej z Memfis zawiera szczegółowy opis obowiąz-
ków kapłana bogini Sekhmet. Należała do nich między innymi kontrola
stanu zdrowia byka Apisa. Kapłan miał codziennie badać zwierzę, spraw-
dzać, czy nie ma podwyższonej temperatury, śladów ukłucia skorpiona
itp. Kapłani Sekhmet zajmowali się także leczeniem ludzi. Oprócz ty-
powej medycyny posługiwali się także magią. Analiza papirusu wetery-
naryjnego pozwala stwierdzić, że jednostki chorobowe opisywane były
w odniesieniu do określonych gatunków zwierząt. Zachowane teksty do-
tyczą bydła, psów oraz ryb. Można śmiało przypuszczać, na podstawie
wiedzy o kulturze, religii i stosunku Egipcjan do poszczególnych gatun-
ków zwierząt, że istniały (bądź istnieją i czekają na odkrycie) materiały

50
Starożytny Egipt

dotyczące kotów, małp, osłów itd. Wiadomo, że dla Egipcjan kot był dużo
ważniejszym zwierzęciem niż pies, którego opis jednostek chorobowych
zachował się w papirusie weterynaryjnym z Kahun. Herodot opisuje he-
roiczne próby ratowania kotów z pożaru oraz żałobę, jaka ogrania domow-
ników, których kot zdechł bądź zaginął. Mika Waltari w książce „Egip-
cjanin Sinuhe” opisuje sytuację, w której generał Petitaton z powodu ko-
nieczności udzielenia pomocy w porodzie swojej kotki wyznacza nawet
zastępcę do tłumienia rozruchów w Tebach. Trudno przypuszczać, żeby
lekarze weterynarii nie udzielali pomocy chorym kotom, a ich choroby nie
były opisane w celach edukacyjnych.
Badania z historii medycyny oraz weterynarii Starożytnego Egiptu
przynoszą wiele niezwykle interesujących, przydatnych także w innych
gałęziach nauki informacji. Na polu historii weterynarii pozostaje jeszcze
wiele zagadnień czekających na wyjaśnienie.

3.2.8.
Papirus weterynaryjny z Kahun
(El-Lahun)
Teksty źródłowe o tematyce weterynaryjnej należą do rzadkości. Do
obecnej chwili znaleziono tylko jeden, w dodatku niekompletny manu-
skrypt. Został on odnaleziony przez brytyjskiego archeologa W. M. Pe-
triego niedaleko miejscowości El-Lahun w 1889 r. Papirus weterynaryj-
ny nazywany jest mylnie papirusem weterynaryjnym z Kahun, aczkol-
wiek lokacja taka nigdy nie istniała. Pochodzi on z około 2000 r. p.n.e. Zo-
stał zredagowany zgodnie z zasadami właściwymi papirusom z zakresu
medycyny człowieka. Do dziś dotrwały jedynie opisy trzech chorób by-
dła, wraz z rokowaniem i leczeniem. Walker [???] uważa, że opisane w nim
zostały dwie formy głowicy i pomór bydła. Sama konstrukcja papirusu
wskazuje na ścisłe związki medycyny weterynaryjnej z tradycją i prakty-
ką medycyny człowieka. Natomiast zdaniem Boessnecka [???], opis jedno-
stek chorobowych nie pozwala na jednoznaczną ich identyfikację. Pewne
natomiast jest to, że zawiera on opis badania per rectum u bydła i zaleca się
przed i po przeprowadzeniu tego badania umycie rąk.
W papirusach oprócz typowego postępowania lekarskiego uwzględnia-
no także procedury magiczne, które w zależności od sytuacji stanowiły
dopełnienie bądź nawet podstawę leczenia. Mogły one posiadać swe źró-
dło w mitologii i z pewnością miały duży wpływ na psychikę chorego.

51
Starożytność

Trevisanato [224], na podstawie analizy papirusu Ebersa, Londyń-


skiego Papirusu Medycznego, Berlińskiego Papirusu Medycznego, Tory
oraz znalezisk archeologicznych wysunął przypuszczenie, że około 1715
r. p.n.e. w okolicach Awaris wybuchła epidemia tularemii. Jej źródłem
miałyby być szczury przybyłe wraz z karawanami kupieckimi z Kana-
anu, względnie drogą morską, także z Kanaanu. Byłaby to zatem pierwsza
opisana epidemia choroby odzwierzęcej.
Analiza tekstów źródłowych pozwala na ustalenie istotnych fak-
tów obrazujących postęp wiedzy w określonych dziedzinach medycyny.
Papirus Smitha z 1555 r. p.n.e. zawiera informacje z zakresu chorób we-
wnętrznych, m.in. 48 opisów chorób, sposoby nastawiania i unierucho-
miania złamań, zwalczanie infekcji i gorączki odwarem z liści wierzby,
schemat badania pulsu oraz jego powiązanie z akcją serca, a wcześniejszy,
bo z ok. 1550 r. papirus Ebersa zawiera już ogólny opis krążenia krwi, jak
również rozpoznanie stanu serca na podstawie badania pulsu. Co cieka-
we, pewne terminy zastosowane przez Demokryta w dziele „O Żywieniu”
są bezpośrednio zaczerpnięte z papirusu Smitha.
Kolejnym istotnym źródłem wiedzy jest analiza zachowanych reliefów
i malowideł. Na ścianach świątyni Horusa i Sobka w Kom-Ombos odnale-
ziono przedstawienie ikonograficzne zestawu narzędzi operacyjnych, przy
czym niektóre z nich stosowane są także dziś. Ocklitz [156], niemiecki ane-
stezjolog, analizując scenę przedstawiającą ceremonię otwarcia ust zmar-
łemu stwierdził, że na stoliku z instrumentami znajduje się komplet na-
rzędzi do intubacji. Na podstawie rysunków zrekonstruował urządzenie
do otwierania ust. Następnie eksperymentalnie udowodnił, że nadaje się
ono do zabiegu intubacji, a jego współczesna odmiana znajduje się na każ-
dym stoliku anestetycznym (laryngoskop). Wiadomo, że intubację prze-
zkrtaniową opisał dopiero Avicenna w XI wieku n.e. W świetle odkrycia
steli w Djed-Her-le-Sauver zawierającej opis postępowania z pacjentem,
który uległ wypadkowi, z następową utratą oddechu przekonanie to traci
nieco na znaczeniu. Stela ta podaje bowiem szczegółową instrukcję prze-
prowadzenia sztucznego oddychania. Znana jest także stela przedstawia-
jąca zabieg tracheotomii. Znaleziska te wymagają szczegółowych badań.
Znajomość szczegółowych zasad resuscytacji przez starożytnych Egipcjan
nie wydaje się więc całkowicie pozbawiona prawdopodobieństwa. Zacho-
wały się także malowidła przedstawiające zabieg obrzezania.
Egipcjanie przedstawiali wiele gatunków zwierzęt w swojej sztuce: na
malowidłach lub rzeźbach, niewiele natomiast zachowało się świadectw

52
Starożytny Egipt

zabiegów lekarsko-weterynaryjnych. Przykładem może być malowidło


znajdujące się w muzeum w Luwrze, przedstawiające udzielanie po-
mocy porodowej krowie. Pomocy udzielają trzy osoby: jedna przytrzy-
muje jej głowę, druga wykonuje manipulacje przy rodzącym się cielęciu,
trzecia stoi obok i udziela instrukcji (patrz rozdz. 3.2.5).
Z kolei na drewnianym przedstawieniu figuralnym znajdującym się
w Królewskim Muzeum w Ontario pomocy porodowej krowie udziela-
ją dwie osoby. Pierwsza przytrzymuje głowę rodzącego zwierzęcia, dru-
ga natomiast pomaga cielakowi przodującemu głową. Wiadomo także, że
znano i używano linek zakładanych na kończyny do rozwiązywania cięż-
kich porodów. Znany jest również relief przedstawiający zabieg leczniczy
przeprowadzany na psie.
Bardzo interesujący relief znajduje się w mastabie Ptah-hotepa z okre-
su Starego Państwa (2705–2250 p.n.e.). Widnieje na nim osoba dokonu-
jąca badania poubojowego mięsa. Jest ona określona jako lekarz Wielkie-
go Domu, co sugeruje jej związek z dworem królewskim. Houlihan [87]
uważa, że badanie mięsa przez weterynarzy odbywało się sporadycz-
nie. Ubój bydła przedstawia także relief w mastabie Mereruka (Stare
Państwo).
To właśnie malowidła pozwoliły na odkrycie przeprowadzania zabie-
gu ukierunkowywania wzrostu jednego z rogów byka. Dzięki manipula-
cjom chirurgicznym, przebieg rogu miał kierunek przednio-przyśrodko-
wy. Istnieją doniesienia, że podobny zabieg wykonywany jest także dzi-
siaj przez lud Dinka w południowej Nubii, którego kultura i obyczaje są
bliskie starożytnym Egipcjanom. Interesujące jest również występowa-
nie wśród nich ludzi, trudniących się zabiegami lekarsko-magicznymi na
zwierzętach. Przedstawienia ikonograficzne są dowodem na znajomość
starożytnych Egipcjan zabiegu kastracji bydła.
Źródłem nieocenionej wiedzy medycznej są zachowane po dziś dzień
zwłoki. Specyfika religii staroegipskiej spowodowała, że dzięki proce-
sowi mumifikacji uzyskano dostęp do dobrze zachowanych szczątków
ludzkich i zwierzęcych. Prowadzone badania radiologiczne staroegip-
skich mumii pozwoliły na zdiagnozowanie takich jednostek chorobo-
wych, jak np.: ankylosis, sopondylosis, rozliczne wady postawy czy zmia-
ny kostne po ropniach okołowierzchołkowych zębów. Stwierdzono tak-
że wyleczone złamania kości długich, udane amputacje oraz trepanacje
czaszki. Odkryto również protezy amputowanych części kończyn. Zna-
leziska takie pozwalają na przybliżenie poziomu ówczesnej traumatologii

53
Starożytność

i ortopedii. Stan szczątków kostnych pozwolił również na stwierdzenie


krzywic oraz anemii.
Często badania nie dostarczają jednoznacznych odpowiedzi, a ich wy-
niki są dyskusyjne. Niejednokrotnie jednak badania anatomopatologicz-
ne przyczyniają się do rozwikłania zagadek historycznych, jak choćby
śmierć faraona Sekenenre Tao II czy Tutenchamona. Badania z zakresu
histopatologii wykazały, że niektórzy Egipcjanie cierpieli na choroby na-
czyń krwionośnych, np. arteriosklerozę czy zwapnienia ściany tętnic.
Ze względu na charakter wierzeń starożytnych Egipcjan, ich świato-
pogląd i stosunek do zwierząt, dysponujemy także materiałem w posta-
ci mumii oraz szczątków kostnych zwierząt. Pozwalają one określić cho-
roby, na jakie cierpiały bądź padły zwierzęta, a także ich stan utrzymania
i odżywienia. Odnaleziono mumie pawianów, które utrzymywane były
w charakterze zwierząt towarzyszących. Zwierzęta te pozbawione były
przyżyciowo kłów szczęki i żuchwy, aby zabezpieczyć właściciela przed
ewentualnymi uszkodzeniami w przypadku pogryzienia. Zabieg usunię-
cia kłów pawianowi jest zadaniem trudnym i ma charakter zabiegu ope-
racyjnego o dużym stopniu inwazyjności. Nasuwa się zatem pytanie, czy
pawian był znieczulony, a jeśli tak, to w jakim stopniu i przy użyciu ja-
kich środków? Wiadomo, jakie metody i środki anestetyczne stosowane
były w odniesieniu do człowieka.
Odkryto także mumię pawiana z prawidłowo wygojonym złamaniem
spiralnym kości ramiennej. Złamanie takie wymaga stabilizacji, a za-
tem jak tego dokonano? Czy podobnie jak w przypadku ludzi użyto łu-
pek? Zwierzę z taką stabilizacją wymagało niewątpliwie stałego nadzo-
ru. Wśród szczątków świętych pawianów nekropolii w Tuna el-Gebel od-
naleziono m.in. szczękę samicy z wygojonym ciężkim złamaniem. Rana
taka wymagała fachowego zaopatrzenia, a zwierzę musiało przez jakiś
czas być skarmiane pokarmem płynnym. Znaleziska te wzbogacają na-
szą wiedzę o poziomie weterynarii w tamtych czasach, rodząc jednocze-
śnie wiele pytań. Analiza szczątków kostnych pawianów z tego samego
stanowiska wykazała, że cierpiały one na zapalenia i zwyrodnienia sta-
wów oraz krzywicę. U jednego osobnika zdiagnozowano nowotwór oste-
osarcoma kości krzyżowej. Występujące u zwierząt zmiany były prawdo-
podobnie spowodowane małą ilością ruchu, przebywaniem w ciemnych
pomieszczeniach świątynnych oraz złą dietą. Stwierdzono u nich także
wady zgryzu, oligo-, hypo- i mikrodoncję. Wady te należą do dziedzicz-
nych i na tej podstawie wysunięto hipotezą o wsobnym chowie małp.

54
Medycyna i wetrynaria obszaru Mezopotamii...

3.3.
Medycyna i weterynaria obszaru Mezopotamii,
Syro-Palestyny i Anatolii

Hodowla zwierząt w krajach Bliskiego Wschodu była dobrze rozwinię-


ta. Prawdopodobnie tam po raz pierwszy udomowiono bydło. O poziomie
hodowli i zdolności do utrzymywania dużych stad zwierząt może świad-
czyć fakt, że armia hetycka króla Muwattalisa (1309–1287 p.n.e.) skoncen-
trowała pod Kadesz około 2500 rydwanów bojowych, czyli przynajmniej
5000 świetnie wyszkolonych koni. Konie takie wymagały zadawania pa-
szy, pielęgnacji oraz leczenia kontuzji odnoszonych podczas boju lub tre-
ningu. Z około 1345 r. p.n.e. pochodzi dokument dotyczący treningu koni
zaprzęganych do rydwanów. Pismo Huryty Kikkulego pracującego dla
dworu hetyckiego, opisuje w szczegółach trening koni używanych do ry-
dwanów bojowych (szczegóły w rozdz. 3.6: Koń w armiach starożytnych
– wybrane przykłady). Dokument został napisany w państwie hetyckim w
czasie panowania króla Suppililiumy I (1380–1346 p.n.e.). Okres szkolenia
konia wynosił 7 miesięcy. Tekst jest niezwykle dokładny. Opisano w nim ca-
łodzienny program treningu konia. Inny trening stosowano w porze zimo-
wej, a inny w letniej. Przewidywano przerwy w treningu dochodzące na-
wet do 3 dni. Tekst opisuje również żywienie zwierząt. Paszę zadawano 3–4
razy dziennie, podawano siano, pszenicę, jęczmień i słomę. Ilość i rodzaj
karmy dostosowane były do zaordynowanego w danym dniu wysiłku. W
traktacie tym Kikkuli używa liczebników indoirańskich, a także wyrazów
indoirańskich jak np. wartanna, okrążenie toru, czy wasanna, czyli tor wyści-
gowy. Siebie samego autor określa słowem asuanni, wyraz ten pochodzi od
indoirańskiego aśva – koń i oznacza prawdopodobnie hodowcę koni zaprzę-
gowych. Wspiera to teorię o wprowadzeniu rydwanów przez Ariów. Znany-
mi specjalistami w dziedzinie ujeżdżenia koni byli Huryci. Aczkolwiek ich
relacje z Ariami, którzy wprowadzili rydwan do powszechnego użycia nie
są do końca jasne, to nie ulega wątpliwości, że o ile Ariom można przypisać
wynalezienie rydwanu bojowego, to Huryci byli głównym propagatorami
tej militarnej innowacji na Bliskim Wschodzie. W Imperium Asyryjskim
posiadanie koni wiązało się z pozycją społeczną. Większość koni była wła-
snością państw, chociaż, podobnie jak w Mitanni, mogły być utrzymywane
w gospodarstwach żołnierzy w okresie pokoju. Istnieli specjalni urzędnicy
musarkisus (muszarkisu) – oficerowie, którzy trudnili się pozyskiwaniem koni.

55
Starożytność

Odpowiadali oni bezpośrednio przed królem, a niektórzy władcy, np. Asra-


haddon, wymagali od nich szczegółowych raportów. Jak dotąd zidentyfiko-
wano dwie rasy używane przez Asyryjczyków: nubijską i irańską. Wypra-
wy armii asyryjskiej na Wyżynę Irańską miały, oprócz celów politycznych,
także jako jedno z głównych zadań zapewnienie dostaw koni.
Z kolei z Ugarit, fenickiego miasta portowego w Syrii (częściowo za-
mieszkanego przez Hurytów), pochodzi być może najstarszy tekst o te-
matyce weterynaryjnej.
Sekcja 1 (KTU 1.85: 2–4) „…kiedy koń kaszle, weź proszek z kiści tojadu po-
łudniowego i sporządź napój i/lub mndġ (?) i podaj to poprzez nozdrza…”
Sekcja 2 (KTU 1.85:5–6) „…Kiedy koń ma konwulsje (?), weź mg mg
(prawdopodobnie jakaś roślina) i B Ql (jest to jednostka miary) razem i podaj
to przez jego nozdrza”
Sekcja 3 (KTU 1.85:7–8) ”… Alternatywnie, (kiedy) koń ma konwulsje (?),
rozetrzyj MDR (jakaś roślina) ze słodkimi migdałami i podaj mu poprzez
nozdrza…”
Sekcja 4 (KTU 1.85:9–11) „…A kiedy koń nie oddaje kału lub moczu,
zgnieć razem miarkę soku z jałowca z miarką orzecha (nieczytelne) i podaj mu to
poprzez nozdrza…”
Sekcja 5 (KTU 1.85:12–14) „…Kiedy ból (ewentualnie głód?) dosięgną ko-
nia rozetrzyj na proch wysokiej jakości…, miarkę AŠKRR (lulek czarny?) i nasiona
sałaty siewnej i podaj mu to poprzez nozdrza…”
Sekcja 6 (KTU 1.85:15–17) „…Alternatywnie, kiedy ból (ewentualnie głód?)
dosięgnie konia, rozetrzyj na proszek miarkę NNI, miarkę wysokiej jakości (…) i
miarkę oślej (?) IRĠN, i podaj mu to poprzez nozdrza…”
Sekcja 7(KTU 1.85:18–19) „…Kiedy koń dostanie świerzbu, rozgnieć na
proszek kawałek mandragory i podaj mu przez nozdrza…”
Sekcja 9 (KTU 1.85:23–29) „…kiedy koń kaszle, weź miarkę jałowca pospo-
litego (oleju?) i owoce TRB i migdał zwyczajny, (który) jest jak GD, (który) jest jak
TMRG i M M (rodzaj rośliny) i miarkę NNI oraz roślinę abukkatu i miarkę kozł-
ka lekarskiego i MŠ MŠ , oraz sałatę siewną, (która) jest jak ośla IRĠN roślina i
podaj mu to poprzez nozdrza…”
Sekcja 10 (KTU 1.85:30–32) „…kiedy (koń) dostanie świerzbu i drapie się
(?) nieprzerwanie, należy wziąć stare ciastka figowe i stare rodzynki i słód i podaj
mu to przez nozdrza…”.
Tekst nie jest do końca zrozumiały i trwają nad nim badania. Identyfika-
cja poszczególnych jednostek chorobowych budzi wątpliwości, ze względu
na kłopoty z tłumaczeniem języka ugaryckiego. Przy każdym przypadku

56
Medycyna i wetrynaria obszaru Mezopotamii...

ujęte jest rozpoznanie, sporządzenie lekarstwa oraz sposób jego podania.


We wszystkich przypadkach lek aplikowano przez nozdrza. Podano tak-
że postępowanie alternatywne. Prawdopodobnie znaleziony tekst jest kopią
sporządzoną przez uczącego się pisarza, czyli tzw. tabliczką szkolną i jedy-
nie fragmentem większego dzieła. Tekst ten może być jednym z dowodów
ciągłości myśli lekarskiej w Starożytności. Prawdopodobnie znany był Pu-
nijczykowi Magonowi z Kartaginy. Rzymianie przetłumaczyli 28-tomo-
we dzieło Magona o rolnictwie na łacinę. Magon nie był weterynarzem, lecz
uczonym kompilatorem. Nie pisał więc na podstawie własnych doświad-
czeń, lecz korzystał z jakichś źródeł pisanych. Porównanie jego pisma z tek-
stem z Ugarit wskazuje, że nie jest to tekst przepisany bezpośrednio, ale
materia o jakiej traktują, oraz układ tekstu są takie same. Również podobne
jest postępowanie, szczególnie jeśli chodzi o drogę podania leku. Jest zatem
pewne, że pisma Magona nawiązują do dużo starszej tradycji, której repre-
zentantem jest znaleziony w Ugarit tekst. Można więc wnioskować, że za
pośrednictwem Kartagińczyka Rzymianie uzyskali dostęp do starożytnych
źródeł wiedzy weterynaryjnej. W kontekście podróży Solona czy Pitagora-
sa, ale także osiągnięć doby hellenizmu przypuszczenia, że Grecy również
mieli pojęcie o tradycjach i wiedzy weterynaryjnej Starożytnego Bliskiego
Wschodu nie są pozbawione racjonalnych przesłanek. Można zaryzykować
stwierdzenie, że w okresie hellenistycznym, kiedy to diadochowie tworzy-
li własne państwa na gruzach monarchii Achemenidów, Grecy musieli ze-
tknąć się z pismami weterynaryjnymi, skoro znali i kolekcjonowali inne pi-
sma naukowe będące wytworem kultury Wschodu. Szczególną w tym rolę
odgrywał prawdopodobnie Muzejon. Są to zagadnienia niezwykle ciekawe
i czekające na wyjaśnienie.
Zabytki pisane oraz zachowane materiały innego typu, jak np. płasko-
rzeźby oraz stele, pozwalają na wyrobienie sobie poglądu na temat pozio-
mu sztuki medycznej i weterynaryjnej Starożytnego Bliskiego Wschodu.
Wiemy, że w Babilonii znany był zawód lekarza weterynarii. Świadec-
twem tego jest kodyfikacja wynagrodzenia za zabieg weterynaryjny wy-
konywany na bydle i osłach, występująca w babilońskim kodeksie króla
Hammurabiego (1792–1750 p.n.e.) zawarta w §224–225. Zapis mówi:
„…Jeśli lekarz bydła bądź osłów zada bydłu lub osłu ciężką ranę, przez co (zwie-
rzę to) wyzdrowieje, właściciel zwierzęcia zapłaci lekarzowi 1/6 (w syklach srebra)
ceny (zakupu zwierzęcia?) jako wynagrodzenie. Jeśli zada (lekarz) bydłu lub osłu
ciężką ranę i zwierzę padnie, zapłaci (lekarz) wůaúcicielowi krowy lub osůa Ľ (1/5)
ceny zakupu…” .

57
Starożytność

Lekarze medycyny człowieka byli lepiej wynagradzani, ale też i po-


nosili dużo większą odpowiedzialność prawną. Mogli, jeśli chcieli, leczyć
także zwierzęta. Jest to świadectwo silnego związku weterynarii z medy-
cyną, a także świadectwo tego, że organizm zwierzęcia postrzegany był
podobnie do ludzkiego. Na podstawie innych zapisów prawnych wniosko-
wać można także o istnieniu innych zabiegów weterynaryjnych. W §251
kodeks Hammurabiego stwierdza:
„Jeśli czyjeś (obywatela) bydło jest bodliwe i władze jego okręgu oznajmiły mu
to, on zaś rogów bydlęcia nie przyciął, swego bydlęcia nie spętał, a jego bydlę ubodło
potem syna obywatela i zabiło, zapłaci właściciel bydlęcia pół miny srebra”.
Paragraf ten jest świadectwem wykonywania zabiegu dekornizacji lub
skracania rogów u nerwowego bydła. Należy przypomnieć, że także Egip-
cjanie za pomocą serii zabiegów chirurgicznych potrafili nadać rosnące-
mu rogowi odpowiedni kształt. W wielu kodeksach (kodeks Lipit-Iszta-
ra, zbiór praw z Eszunny, kodeks Hammurabiego) z obszaru Mezopota-
mii pochodzą także zapisy o odpowiedzialności za krzywdy i uszkodze-
nia ciała zadane zwierzętom. Pojawia się także pierwsza w historii ludz-
kości wzmianka o wściekliźnie u psów. Poniżej zamieszczono kilka re-
gulacji prawnych związanych ze zwierzętami.
Kodeks Lipit-Isztara:
Art. 34. Jeśli ktoś wynajął wołu [i] uszkodził jego ciało na grzbiecie, zapłaci jed-
ną trzecią ceny [zwierzęcia].
Art. 37. Jeśli ktoś wynajął wołu [i] uszkodził jego ogon, zapłaci jedna czwartą
ceny [zwierzęcia].
Kodeks z Eszunny:
Art. 53. Jeśli wół uderza rogiem wołu i powoduje jego śmierć, obaj właściciele
wołów podzielą się ceną wołu żywego i równowartością wołu martwego.
Art. 54. Jeśli wół jest bodliwy [i] władze Bramy ostrzegły o tym [jego] właścicie-
la, [a on] swojego wołu nie poskramia i [ten] uderza rogiem obywatela i powoduje
jego śmierć, właściciel wołu zapłaci 2/3 miny srebra.
Art. 55 Jeśli [wół ] uderza rogiem niewolnika i powoduje jego śmierć, zapłaci
[właściciel wołu] 15 sykli srebra.
Art. 56. Jeśli pies jest zły i władze Bramy ostrzegły o tym właściciela, lecz on nie
pilnuje swego psa, zaś pies gryzie obywatela i powoduje jego śmierć, właściciel psa
zapłaci 2/3 miny srebra.
Art. 57. Jeśli gryzie niewolnika i powoduje jego śmierć, właściciel psa zapłaci 15
sykli srebra.

58
Medycyna i wetrynaria obszaru Mezopotamii...

Kodeks Hammurabiego:
§245. Jeśli ktoś [obywatel] wynajął bydle, a przez nieostrożność albo biciem spo-
woduje jego śmierć, wynagrodzi właścicielowi bydlęcia bydlęciem za bydle.
§246. Jeśli ktoś [obywatel] wynajął sobie bydlę, a złamie jego nogę albo przetnie
jego ścięgno, wynagrodzi właścicielowi bydlęcia bydlęciem za bydle.
§247. Jeśli ktoś [obywatel] wynajął sobie wołu i wybił mu oko, zapłaci jego wła-
ścicielowi połowę ceny bydlęcia.
§248. Jeśli ktoś [obywatel] wynajął sobie wołu i złamie jego róg, utnie jego ogon
albo porani jego grzbiet, zapłaci 1/5 ceny kupna wołu.
§249. Jeśli ktoś [obywatel] wynajął sobie wołu, zaś bóg je uderzył i wół zginął,
człowiek, który wynajął sobie bydle, przysięgnie i będzie uwolniony.
§250. Jeśli bydlę przechodząc ulicą kogoś [obywatela] ubodzie i zabije, przypadek
ten nie daje podstawy do roszczeń prawnych.
Należy zwrócić uwagę, że zwierzę, które wyrządziło szkodę człowie-
kowi nie podlega karze, ale karany jest jego właściciel. Właściciel zwie-
rzęcia, które zabiło człowieka nie jest karany śmiercią, lecz grzywną fi-
nansową. W przeciwieństwie do norm prawnych w Mezopotamii, stoso-
wane przez Żydów prawa odnoszące się do takich samych przypadków są
niezwykle represyjne, chociaż ich wzór stanowiły właśnie kodeksy praw
Międzyrzecza. Obciąża się także za czyny same zwierzęta, czego w Me-
zopotamii nie stosowano. W Księdze Wyjścia 5. 28–32 czytamy:
„…Jeśliby wół rogiem ubódł męża albo niewiastę i umarliby, ukamienują go i
nie będą jeść mięsa jego; pan też wołu nie będzie winien. Ale jeśliby wół był bodli-
wy i od wczorajszego i dziś trzeciego dnia i oznajmiono to panu jego a on by go nie
zawarł i zabiłby męża albo niewiastę; tedy wołu ukamienują i pana zabiją. A jeśli
okup nań włożą, da za Zycie swoje cokolwiek zażądają. Jeśli też chłopca albo dziew-
czynę rogiem uderzy, takiemu wyrokowi podlegnie. Jeśli się na niewolnika albo nie-
wolnicę rzuci, trzydzieści syklów srebra Panu a wół ukamienowany będzie…”.
Z kolei z eposu nazywanego „O zwycięstwach Eanatuma z Lagasz” po-
chodzącego z ok. 2400 r. p.n.e. pochodzą świadectwa o użytkowaniu go-
łębi pocztowych:
„...Eanatum zaprawdę był mądry:
dwóm gołębiom nałożył szminkę wokół oczu,
na głowach umieścił (gałązki) cedrowe
i puścił (ptaki) do Ninhursangi do Kesz (z posłaniem):...”.
Poczta gołębia ma więc korzenie starożytne. Niezwykle cenny jest
zbiór wróżb i znaków odkrytych w zbiorach biblioteki króla Assur-
banipala. Znajduje się tam dokładny opis blisko 2000 patologii poro-

59
Starożytność

dowych. Są one rezultatem wnikliwych, długoletnich obserwacji kapła-


nów. Tabliczki te podzielono, zgodnie z ich tematyką, na trzy grupy. Gru-
pa pierwsza dotyczy porodów ludzkich, druga porodów zwierząt (głów-
nie owiec), a trzecia atypowych płodów i noworodków zwierząt. Opisy
dotyczą kóz (tablica XVIII), bydła (tablica XIX), osłów (tablica XIX),
świń (tablica XXII), psów (tablica XXIII) i gazeli (tablica XXIV). Spo-
śród patologii noworodków końskich i oślich, na podstawie dokładnych
opisów rozpoznano takie wady, jak: akrania, anophtalmia, monophtalmia, ato-
nia, dignathia, anuria, adaktylia, amelia anterior, amelia posterior, amelia anetrior/
posterior, monobrachia, atrichia. Opisano także bliźnięta syjamskie. Teksty są
dokładne i precyzyjne, odpowiadające współczesnym obserwacjom. Zu-
pełnie niezrozumiała jest natomiast tablica V, na której opisano przypad-
ki „fantastyczne”, np. „…Kiedy owca urodzi cielę – umrze król, a inny król zo-
stanie zaatakowany i połowa kraju zniszczona…”. Być może teksty te zostały
tak ułożone, aby zapisane w nich zdarzeniach były niemożliwe i tym sa-
mym związane z nimi następstwa były nierealne. Zapisy te są niezwykle
interesującym materiałem, dowodzącym istnienia wielu patologii już na
wczesnym etapie hodowli. Na tabliczkach dotyczących medycyny, z po-
dobną dokładnością podane są opisy jednostek chorobowych występują-
cych u ludzi. Np. opis żółtaczki: „…Jeżeli ciało człowieka jest żółte, żółta i czar-
na jest jego twarz, a język czarny, to (choroba) Ahwazu… Przeciw tej chorobie me-
dyk nic uczynić nie może: ten człowiek umrze, bo uleczyć go nie można”. Assurba-
nipal był z całą pewnością człowiekiem wykształconym i mecenasem na-
uki i kultury, z drugiej jednak strony był jednym z najbardziej okrutnych
i bezwzględnych władców Asyrii.
Dzięki zachowanym dokumentom z procesu sądowego, który odbył się
za panowania syna Hammurabiego, króla Samu-iluny (1749–1712), po-
znano z imienia lekarza weterynarii Abu-ilisu. Był on świadkiem pod-
czas procesu sądowego w sprawie kradzieży krowy.
Ponieważ nie było wyraźnego rozgraniczenia pomiędzy medycyną czło-
wieka a weterynarią można domniemywać, że niektóre leki przeznaczone
dla ludzi aplikowano także zwierzętom. W zbiorze recept odnalezionych
w bibliotece Assurbanipala, pomiędzy receptami dla ludzi znalazły się tak-
że recepty dla koni, np. w przypadku kolek. To właśnie z Mezopotamii po-
chodzą pierwsze recepty. Na ich podstawie można stwierdzić, że znano leki
na bazie roślinnej (np. mandragora, wilcza jagoda, lulek, wierzba, lotus, czo-
snek, tamaryszek), mineralnej (np. ałun, siarka, zieleń miedziana) oraz leki
pochodzenia zwierzęcego (np. mocz oślicy, jądro psa, kał gazeli). Zdawano

60
Medycyna i wetrynaria obszaru Mezopotamii...

sobie sprawę z tego, że leki mogą być trucizną. Wilczą jagodę zawierająca
atropinę stosowano np. w przypadkach kolek żółciowych i nerkowych, wy-
korzystując tym samym jej właściwości rozkurczowe. Zachowały się także
zapisy mówiące o testach leków przeprowadzanych na niewolnikach. Za-
bezpieczało to ważne osoby przez skrytobójstwem medycznym. Znano tak-
że vehiculum, a jednym z ulubionych było piwo. Oto przykład recepty:
„…ziarna rośliny stolarza,
ciągliwe grono markazi,
tymian; sproszkuj,
rozpuść w piwie,
niech chory człowiek to wypije. [24]
Układ pisania recepty przypomina obowiązujący współcześnie, mimo
że ordynacja wyrażana w językach narodowych a nie łacinie, zerwała
z wielowiekową tradycją uniwersalistyczną, nie wspominając już o tajem-
nicy lekarskiej. Jako substancji leczniczych używano surowców pocho-
dzenia roślinnego, zwierzęcego i mineralnego. Podobnie jak jeszcze u nas
niedawno, rozpoczyna się ona poleceniem „weź”, któremu odpowiadało
łacińskie recipe – weź (Rp.). Po wymienieniu składników leku, wskazana
zostaje procedura jego przygotowania, podobnie jak misce fiat – zmieszaj,
utwórz (M.f.). W końcu podana jest sygnatura (signatura), czyli wskazów-
ka dla pacjenta/opiekuna, jak przyjmować/podawać lek.
Poziom chirurgii był zdecydowanie niższy niż w Egipcie, a znajomość
anatomii człowieka nikła. Partactwo w zabiegach chirurgicznych było su-
rowo karane, za błąd w sztuce kończący się śmiercią pacjenta można było
stracić prawą rękę. Znana natomiast była dość dobrze anatomia zwierząt,
choćby dlatego, że odczytywano znaki z ich wnętrzności. Znaleziono mo-
dele wątrób przeżuwaczy, służące do nauki hepatoskopii. Modele te odda-
ją bardzo wiernie budowę anatomiczną narządu.
Zdecydowanie więcej mamy świadectw związanych z medycyną czło-
wieka, wobec jej bliskości do medycyny weterynaryjnej. Jeśli chodzi o po-
stępowanie w przypadku chorób u ludzi, wyróżniano trzy grupy ludzi
leczących. Pierwsza grupa to baru, czyli wróżbici. Zajmowali się oni prze-
powiadaniem opartym na interpretacji znaków odnajdywanych w ciałach
niebieskich, narządach zwierząt, zjawiskach przyrodniczych oraz snach.
Potrafili wytłumaczyć przyczyny określonych chorób, a ich opinie mo-
gły dotyczyć zarówno indywidualnych ludzi jak też całych społeczeństw
i państw. Kolejna grupa to zaklinacze, czyli ashipu. Ludzie ci wykorzy-
stywali praktyki magiczno-religijne. Po identyfikacji demona – sprawcy

61
Starożytność

choroby, wypędzali go przy użyciu magii rytualnej i zaklęć. Działali w


imieniu określonych bogów. Stąd też nie można zakwalifikować tego
działania jako sensu stricte magicznego, ponieważ takie zakłada poczyna-
nie maga podług jego woli, a nie w imieniu sił wyższych. Istotne jest to,
że te dwie grupy nie pobierały opłat za swoje praktyki. Trzecią grupę sta-
nowili lekarze parający się medycyną, w naszym rozumieniu konwencjo-
nalną, czyli asu.
Znamy także wydarzenia nieprzynoszące chwały ówczesnym leka-
rzom. Zachowała się interesująca krytyka poczynań kolegów po fachu.
Oto fragment listu lekarza nadwornego Aradanny jaki wysłał on do swego
władcy króla Asyrii Asarhaddona (680–669 p.n.e.): „Jeśli chodzi o krwotok z
nosa…, opatrunek nie był właściwie założony. Umieszczony był z boku nosa, toteż
utrudniał oddychanie i sprawiał, że krew przelewała się do ust. Nos powinien zostać
do głębi zatkany, by nie dostawało się doń powietrze, a wówczas krwawienie by usta-
ło”. Nie wiadomo, niestety, jakie konsekwencje wyciągnął król wobec nie-
udolnego medyka. Babilończycy mieli także pewne, rewolucyjne wręcz,
przypuszczenia co do dróg szerzenia się chorób. W liście do swojej żony
Zimirlim przestrzega ją: „…Słyszałem, że Pani Nanname jest złożona chorobą.
Zbyt wiele bowiem ma kontaktów z ludźmi pałacu i przyjmuje w swej siedzibie wie-
le kobiet. Teraz więc niech wyda surowe rozkazy, by nikt nie pił z jej kubka, nie sia-
dał na jej miejscu i nie spał w jej łożu. Niech nie przyjmuje u siebie kobiet. Choroba
ta jest zakaźna (musztahiz od czasownika ahazu – złapać)…”.
List ten dowodzi, że zdawano sobie sprawę z możliwości przeniesie-
nia się choroby z jednego człowieka na drugiego. Dostrzegano także rolę
przedmiotów, z którymi kontaktował się chory w procesie szerzenia się
choroby. Są to poglądy iście rewolucyjne, nawet jeśli nie były poparte kon-
kretnymi dowodami, a opierały się jedynie na obserwacji i intuicji.
Dużą rolę w medycynie odgrywała religia. Niebagatelny wpływ mia-
ły także praktyki religijno-magiczne na psychikę chorego. Dowiedzio-
no wpływu pewnych elementów rytuału magicznego działającego w sfe-
rze materialnej (np. kał osła). W dziedzinie chirurgii tamtejsi lekarze byli
mniej wykształceni w porównaniu do lekarzy z Egiptu. Ciało człowieka
było tabu, a zatem wiedza z zakresu anatomii znikoma. Swoje informa-
cje czerpali z sekcji zwłok zwierząt. Posiadali natomiast sporą wiedzę o
zwalczaniu bólu i znieczuleniu zabiegowym. Używali mandragory, lulka,
wilczej jagody i konopi indyjskiej, a ze środków przeciwzapalnych kory
wierzby (salicylany). Pierwsze świadectwa wykonywania zabiegu usu-
nięcia zaćmy pochodzą właśnie z Mezopotamii. Przeprowadzano ją me-

62
Grecja i państwa hellenistyczne

todą reklinacji, polegającej na przesunięciu igłą soczewki w dół, co przy-


wracało widzenie.
Spuścizna państw obszaru Mezopotamii była przez długi czas za-
pomniana. Próbą przypomnienia o niej była działalność Berossesa, któ-
ry opisał dzieje Mezopotamii w „Babyloniaca”. Większość jednak moty-
wów kulturowych i religijnych Mezopotamii egzystowała w później-
szych czasach bez świadomości ich pochodzenia. Propaganda biblijna,
pisana z perspektywy zaściankowej Palestyny, wielokrotnie upokarzanej
przez babilońskich czy asyryjskich zdobywców, przekazywała Europej-
czykom krzywdzący obraz jednej ze stolic ówczesnego świata Babilonu
jako „wielkiej nierządnicy świata”. Dopiero dzisiaj, aczkolwiek sporo po-
zostaje nadal tajemnicą, oddaje się ludom państw Międzyrzecza należne
im miejsce w historii i rozwoju ludzkości.

3.4.
Grecja i państwa hellenistyczne

3.4.1.
Grecja
Grecja w odniesieniu do czasów Starożytnych określana jest jako ob-
szar zamieszały przez Greków, a nie konkretne państwo, ponieważ takowe
nie istniało. Dzieje Grecji dzieli się na:
1. okres archaiczny (VIII w. p.n.e.–V w. p.n.e.)
2. okres klasyczny (V–IV w. p.n.e.)
3. okres hellenistyczny (od śmierci Aleksandra Wielkiego do podboju
Egiptu przez Rzymian czyli 323 r. p.n.e.–30 r. n.e.).
W okresie archaicznym zaczęły powstawać słynne polis, czyli miasta-
państwa, oraz ethnos, czyli specyficzne organizacje społeczne bez duże-
go centrum miejskiego (tworzono państwa związkowe, np. Związek Tesal-
ski). W państwach greckich właściwie zanikła monarchia, a wyjątek stano-
wiły takie państwa jak Macedonia i Sparta. W miastach występował mo-
del rządów demokratycznych lub tyrania. Grecy rozpoczęli kolonizację ba-
senu Morza Śródziemnego, a nowo powstające kolonie pozostawały w bar-
dzo różnych stosunkach z miastami założycielami. Ekspansywna polity-
ka Wielkiego Króla Dariusza I doprowadziła do konfliktu persko-grec-
kiego. Persowie narzucili swoje zwierzchnictwo miastom greckim w Azji

63
Starożytność

Mniejszej. Persowie niestety nie poprzestawali na trybucie, ale miesza-


li się w sprawy wewnętrzne Greków popierając ze względów praktycz-
nych tyranów. W 499 r. p.n.e. wybuchło w Azji Mniejszej powstanie anty-
perskie, któremu pomocy, aczkolwiek symbolicznej, udzieliły Ateny i Ere-
tria. Pomoc ta jednak wyrobiła w Persach przekonanie, że bez uzależnienia
Grecji europejskiej nie będą mogli zaprowadzić stabilnych rządów w Jo-
nii. W 490 r. wybuchła I wojna perska, a po niej kolejna. Z obu konfliktów
zbrojnych zwycięsko, choć stroną agresywną była Persja, wyszły państwa
greckie. Niektóre z nich jednak popierały Persję, a czasem zmieniały strony
w zależności od sytuacji strategicznej. Po zwycięskich wojnach na terenie
Europy państwa Greckie usiłowały interweniować w perskiej Azji i Afry-
ce (Egipt) (głównie Ateny i Sparta), co nie przyniosło jednak pożądanych
przez nie rezultatów. V wiek p.n.e. stoi pod znakiem konfliktu dwóch mo-
carstw, czyli Związku Ateńskiego pod przewodnictwem Aten i Związku Pe-
loponeskiego pod przewodnictwem Sparty. Trzy wyniszczające wojny pelo-
poneskie znacznie nadwątliły potęgę Aten i ugruntowały przewagę Sparty.
Oba mocarstwa wyszły z wojen niezwykle wyczerpane. Z kolei dominacja
Sparty została skruszona przez Teby w wyniku bitwy pod Leuktrami (371
r. p.n.e.), kiedy to upadł mit o niezwyciężoności spartańskiej armii lądowej.
Wyniszczające wojny pomiędzy państwami greckimi wykorzystała Mace-
donia, która w wyniku genialnej polityki Perdikkasa II i Filipa II stała się
światowym mocarstwem (patrz rozdz. 3.6: Koń w armiach państw starożyt-
nych – wybrane przykłady).

3.4.2.
Grecka filozofia przyrody – główne zagadnienia
i pojęcia
Starożytni Grecy jako pierwsi przezwyciężyli mityczne postrzega-
nie świata. Ów okres w historii filozofii starożytnej zazwyczaj zwie się
pierwszym etapem racjonalnych ustaleń „myślenia przedfilozoficznego”
(XII–VIII w. p.n.e. – twórczość Homera i Hezjoda, wielkich nauczycieli
greckiej paidei – kształcenie człowieka od najmłodszych lat przez eduka-
cję i wychowanie). Wspominając o „myśleniu magicznym” należy mieć
zwłaszcza na uwadze podmiot poznający ówczesną rzeczywistość, który
pozostawał w grupach plemiennych jak i w kręgu kratofanii (kratos – siła,
fania – ujawniać się; z greki kratós siła bądź moc, phaínein – ukazywać – ter-
min określający przejawianie się sacrum pod postacią mocy). Postrzegał

64
Grecja i państwa hellenistyczne

więc on rzeczywistość jako przejaw nadprzyrodzonych mocy, sam


pozostając w zasięgu ich działania. Nie potrafił jednak w sposób racjonal-
ny ująć i zinterpretować ich natury, nie posiadał bowiem możności samo-
umiejscowienia siebie w relacji poznawczej. O ile przed Talesem i inny-
mi filozofami przyrody istniały rozmaite nauki „praktyczne” – techne prak-
tike, tj. związane z poszczególnymi rzemiosłami, jak też z umiejętnością
wróżbiarską – mantike, o tyle „kochankowie mądrości” wprowadzili teo-
retyczne nastawienie do uprawiania nauki w sensie ścisłym. Miało ono
polegać na tym, że poszukujemy: a) prawdy dla niej samej (nie zaś roz-
wiązań technicznych do budownictwa, rolnictwa czy wojskowości itp.),
b) pierwszych przyczyn – arché zasady, racji bytu, zasad wszechrzeczy
oraz c) odpowiedzi na eschatologiczne pytanie „dia-ti?”, czyli czym są na-
rodziny, śmierć, cel ludzkiego życia czy metafizyczność samego pytania –
„dlaczego i ku czemu podążamy?”.
Pierwsze naukowo-syntetyczne, teoretyczne pytania, jakie postawił
człowiek, dotyczyły otaczającego go świata. Starożytni myśliciele, któ-
rzy nieświadomie zapoczątkowali badania filozoficzne, interesowali się
przyrodą, byli filozofami przyrody – fizyki (hylozoiści), czyli wczesnymi
kosmologami, stąd ów okres starożytnej filozofii nazywany jest też natu-
ralistycznym lub hylozoistycznym. Wychodzili z pewnych empirycznych
założeń odwołujących się do naszego potocznego (laickiego z punktu
widzenia nauki) poznania rzeczywistości i na ich podstawie wysnuwa-
li ogólne twierdzenia dotyczące struktury świata, co więcej – kosmosu.
O ile z dzisiejszej perspektywy możemy mieć zastrzeżenia co do meto-
dologii badań wczesnych greckich filozofów kosmologii, o tyle należy im
przyznać rację, że wielu z nich, dysponując nawet tak „niedoskonałym”
poznaniem i nie posiadając żadnej aparatury badawczej, sformułowało
tezy, które np. dwudziestowieczna fizyka teoretyczna ogłosiła po wie-
lu wiekach żmudnych prac, obserwacji i obliczeń. Należy też pamiętać,
że starożytni filozofowie przyrody wprowadzili do nauki fachową termi-
nologię, którą posługujemy się do dziś („kosmos”, „chaos”, „atom”, „jed-
ność”, „całość” itd.).
Najważniejsze i najstarsze ośrodki filozoficzne w Grecji powstały
w miastach Milet, Efez, Jonia i Elea. Za protoplastę filozofii uważa się
(znanego nam z matematyki) Talesa (VII/VI p. Chr.) z Miletu, który po-
stawił problem struktury świata z innej perspektywy, uznając wodę za ar-
ché – zasadę, podstawowy pierwiastek, za czynnik konstytutywny fizycznej
rzeczywistości. Anaksymander (VII/VI p. Chr.), będący najprawdopo-

65
Starożytność

dobniej uczniem Talesa, uznał bezkres, nieskończoność (apeiron) za arché.


Jego zdaniem, apeiron ma boski charakter. Uczeń Anaksymandra – Anak-
symenes (VI w. p. Chr.) twierdził z kolei, że powietrze, tchnienie stanowi
zasadę rzeczywistości, podstawowy pierwiastek. Dusza też jest powie-
trzem, tchnieniem.
Heraklit (VI/V w. p. Chr.) żyjący w Efezie, uznał ogień za podstawo-
we tworzywo rzeczywistości fizycznej, upatrując w nim wszechogarnia-
jące Prawo świata natury – boski Logos. „Choć ta mowa (Logos – słowo, wy-
kład, prawo, porządek) istnieje zawsze, to jednak ludzie jej nie rozumieją – tak zanim
ją usłyszą, jak i usłyszawszy ją po raz pierwszy. Zaprawdę, chociaż zgodnie z ową
mową dzieje się wszystko, to jednak oni są podobni do zgoła w niej nieuświadomio-
nych, ilekroć próbują uświadomić sobie takie słowa i sprawy, jakie ja wyjaśniam,
rozróżniając rzecz każdą zgodnie z jej naturą i mówiąc o każdej, jak z nią jest”. On
też dostrzegł nieustanną zmienność świata przyrody (gr. panta rei), ale na
tę zmienność naprowadziło go refleksyjne dostrzeżenie zmienności tre-
ści ludzkiego umysłu. Heraklit zwrócił uwagę na to, że nasza świadomość
podlega nieustannym zmianom, ciągle przepływają przez nią nowe treści
i analogicznej zmienności doszukał się w świecie zewnętrznym („do tej sa-
mej rzeki nie można wejść dwa razy”).
Pitagoras (VI/V w. p. Chr.) uchodzący za ojca terminu „filozofia“,
uważał liczbę za konstytutywny czynnik rzeczywistości. „...Pitagorejczycy
– pisze Arystoteles – zajęli się matematyką, pierwsi posunęli ją naprzód i nią wy-
karmieni doszli do przekonania, że jej pryncypia są pryncypiami wszystkich rzeczy.
Ponieważ dalej pierwsze w tych pryncypiach są z natury liczby i ponieważ sobie wy-
obrażali, że w liczbach widzą dużo podobieństw do rzeczy, które istnieją i które po-
wstają, więcej niż w ogniu, ziemi i wodzie, więc na przykład, że taki a taki układ (pa-
thos) liczb jest sprawiedliwością, taki a taki – duszą oraz umysłem, inny znowu porą
i że podobnie jest, rzec można, z każdą pozostałą...”. Świat jest kosmosem, a nie
chaosem, tzn. jest bytem uporządkowanym (i to matematycznie). Punk-
tem wyjścia dla teorii świata jako liczby, było odkrycie przez Pitagorasa
trzech podstawowych interwałów: oktawy, kwinty i kwarty. Ustalił i okre-
ślił zależności między dźwiękami arytmetycznie, prawdopodobnie za po-
mocą jednostrunowego instrumentu, tzw. monochordu.
Moment, w którym filozof uświadomił sobie niezmienny związek to-
nów z liczbami, stanowił przełom dla całego pitagoreizmu.
Pitagoras postawił więc sprawę jasno: „Wszystkie rzeczy są liczbami”.
Według filozofa liczby tworzyły wszelkie fenomeny – rzeczy material-
ne, pojęcia abstrakcyjne – liczby tworzyły wszystko.

66
Grecja i państwa hellenistyczne

Uprawianie nauki teoretycznej było według Pitagorasa także drogą


do oczyszczenia duszy (podobny wątek pojawi się u Platona, zwłaszcza
w średnioakademickich dialogach: Fajdros, Fedon, Państwo lub poprzedza-
jącym je dialogu sokratycznym Uczta).
Jednym z przedstawicieli szkoły eleackiej był Parmenides (VI/V w. p.
Chr.), który jako pierwszy w historii filozofii położył nacisk wyłącznie na
poznanie czysto intelektualne („empiria jest drogą głupców”) oraz na anali-
zowanie zawartości umysłu, gdyż – zdaniem Parmenidesa – treści obecne
w nim można uznać za tożsame z badanym bytem.
W heksametrycznym poemacie ojca Eleatów O naturze bogini Dike po-
ucza Parmenidesa: „... Tylko następujące drogi dociekania dają się pomyśleć: jedna,
że jest i nie może nie być (mian. To, co istnieje, resp. Byt), jest szlakiem przekonania
(peitho), gdyż zbiega się z Prawdą, druga natomiast, że nie jest i musi nie być (mian.
Niebyt, resp. Nic), jest – powiadam ci – zgoła bezdrożną ścieżką, albowiem tego, co nie
jest, ani nie poznasz – to niemożliwe – ani nie wyrazisz; zaprawdę, myśleć o czymś i to,
że ono jest, są tym samym (...to gar auto noein estin te kai einai; frg. B 4 n)”.
Atomiści greccy [Leucyp (V w. p. Chr.), Demokryt (V w. p. Chr.)] od-
rzucali świadectwa zmysłów, uznając je za niewiarygodne, nieprzydatne
z punktu widzenia nauki. Zdaniem tychże filozofów zasadą organizują-
cą fizyczną rzeczywistość są drobne cząstki poruszające się w próżni, czyli ato-
my. Nie są one dostrzegalne za pomocą naszego wzroku, lecz możemy je
ujrzeć „oczyma umysłu”, intelektualnie. Atomiści, co ciekawsze, używali
też zamiennie ze sformułowaniem „atom”, określenia „idea”.
Dla filozofów natury człowiek stanowił jeden z elementów otaczają-
cego świata. Nie uważano go za byt wyróżniony jednostkowo – indywi-
dualny. Na zagadnienia etyczne związane z człowiekiem zwrócili uwagę
dopiero następni greccy myśliciele, tacy jak Sofiści, Sokrates, Platon,
Arystoteles czy szkoła epikurejska.
Dlatego też na przełomie wieków VII i VI przed Chrystusem nastąpi-
ła zmiana percepcji postrzegania świata z wielkiej niewiadomej, stworzonej
i rządzonej przez bogów, na autonomiczny (w pewnym sensie) teren ludz-
kiej działalności. Poczęto badać ów „teren”, zastanawiając się – czysto teo-
retycznie – na jakiej zasadzie on funkcjonuje, kiedy i z czego powstał, jaka
jest rola człowieka w wielkiej machinie wszechświata i jaka jest rola duszy
w mikrokosmicznej machinie człowieka. Warto wspomnieć, iż filozofię po-
wołał do życia sam świat, który zaintrygował i zachwycił człowieka, zmu-
szając go do myślenia, badania i poszukiwania odpowiedzi na pojawiające
się pytania.

67
Starożytność

Badanie określonych struktur nie jest możliwe bez pomocy pojęć.


Zauważono to bardzo szybko i stworzono wiele pojęć ogólnych (arché,
substancja, byt itd.), które okazały się niezwykle pomocne w opisywaniu
systemu przyrody. Zaczęto także posługiwać się pojęciem materii – hyle,
rozumianej jednak nieco inaczej aniżeli dziś. Według filozofów przyro-
dy materia była określonym ciałem lub ich zbiorem – tak jak liczbą na-
zywamy cyfrę lub ich szereg. Nie znali oni abstrakcyjnego pojęcia mate-
rii, tylko jej wyraz; analogicznie można by posługiwać się liczbą i znać
zasady jej tworzenia, a nie rozumieć, co wyraża (a wyraża ilość – także po-
jęcie abstrakcyjne). Filozofowie przyrody, posługując się bardzo niekom-
pletnym pojęciem materii, postawili wiele trafnych diagnoz i przypusz-
czeń, które albo obecna nauka potwierdziła (choć nie zawsze w 100%),
albo wykazała wiele cech zbieżnych i dowiodła wielkiej intuicji myślicie-
li okresu archaicznego.
Filozofia przyrody, jak wcześniej wspomniano, była najwcześniej-
szym okresem greckiego myślicielstwa. Główny okres jej rozwoju przy-
padł na VI w. p.n.e. Myśliciele związani z tym nurtem skupiali się przede
wszystkim na kosmologii, a więc rozważaniami nad powstaniem, przy-
czyną i naturą świata. Najbardziej charakterystycznym poglądem był tu
tak zwany substancjalizm, czyli przekonanie, że istota rzeczywistości
tkwi w jakiejś substancji (żywiole). Poszukiwano więc zasady bytu, tak
zwanej arche, za którą uważano wodę, powietrze czy ogień. Najważniej-
szym pojęciem filozofii przyrody był kosmos (gr. „ład”), czyli wszech-
świat rozumiany jako całość podporządkowana określonym prawom. Fi-
lozofia ta rozwijała się głównie na terenie wysp jońskich oraz na Sycylii
(filozofia bardziej mitologiczna).
W pierwszych okresach greckiej filozofii rozróżnia się 5 głównych
grup filozoficznych: jońscy filozofowie przyrody (Tales), heraklitejczycy,
eleaci, atomiści (Demokryt) i pitagorejczycy.

1. Tales z Miletu (ok. 625–545 p.n.e.) – starał się wytłumaczyć


początek świata w sposób naukowy. Jako pierwszy postawił pytanie: Co
było na początku świata, jaka była pierwotna materia, z której powstał świat? Na
tak sformułowane pytanie odpowiedział,, że świat powstał z wody (połą-
czenie z mitem o Okeanosie i Tetydzie), dlatego że woda jest niezbędna
do życia (empiryczne podejście). Zaobserwował także, że wszystko jest
wilgotne, więc musiało wziąć się z wody i do wody powróci. Tales uwa-
żał także, że materia posiada w sobie życie i siłę. Taki pogląd powziął na

68
Grecja i państwa hellenistyczne

podstawie obserwacji bursztynu i magnesu. Ciała te wykazywały pewną


energię i oddziaływały na inne ciała. Tales był nie tylko jednym z pierw-
szych filozofów, ale także matematykiem i fizykiem. Potrafił mierzyć pi-
ramidy z minimalną różnicą w wynikach, a także jako pierwszy, a w każ-
dym razie pierwszy o którym wiadomo, przewidział zaćmienie Słońca.
U Anaksymandra z Miletu (ok. 547 p.n.e.) po raz pierwszy, pojawia
się słowo „zasada” (arche). Używane jest ono potem często przez innych
filozofów greckich. Termin ten odnosi się do pierwotnej materii, z któ-
rej jako prasubstancji (słowa: materia i substancja nie są tu synonimami,
patrz Arystoteles) miał powstać świat. Był on kolejnym filozofem, który
przyczynił się do sprecyzowania, a zarazem poszerzenia płaszczyzny na-
mysłu nad zagadnieniami dotyczącymi przyrody. Pochodził z Miletu i był
uczniem wspomnianego powyżej Talesa. Dla niego, w przeciwieństwie do
Talesa, świat przyrody wyłania się już nie z wody, alez bezkresu (apeiron).
Anaksymander ujmował go w sposób swoisty, uważał bowiem, że świat
nie mógł powstać z jednego tylko żywiołu, ale z ich wielości, które były
ze sobą zmieszane. Jak twierdzi, „bezkres” ma wieczną naturę, tzn. zawsze
istniał wyłaniając z siebie poszczególne byty. Struktura przyrody powsta-
ła z bezkresu w wyniku wielości transformacji. Ów proces jest możliwy
dzięki obopólnej tensji przeciwieństw, które nawzajem się znoszą. Nale-
ży zaznaczyć, że formowanie się świata nie mogłoby mieć miejsca, gdy-
by nie odwieczny ruch przynależny materii. Głównym budulcem świata
jest (arche) jako wielkość form rzeczywistości, czynnik bezkresny – czyli
pewnego rodzaju nieokreśloność.
Anaksymenes z Miletu (ok. 585–528 p.n.e.) – uczeń Anaksyman-
dra. Myśliciel ten, zafascynowany postacią i działalnością naukową Tale-
sa próbował pogodzić poglądy Talesa oraz swojego mistrza Anaksyman-
dra na temat rozwoju świata, jego kosmogonii i kosmologii. Według niego
świat powstał z powietrza, gdyż jest ono bezkresne (Anaksymander) oraz
niezbędne do życia (Tales). Na podstawie obserwacji świata przyrody do-
szedł do wniosku, że dusza ożywia ciało człowieka i możliwe jest, że po-
dobnie jest także z innymi bytami. Właściwości, które definiują w sposób
fizykalny powietrze umożliwiały stwierdzenie, że to ono ożywia świat.
Powietrze może przyjmować różne stany skupienia, jest bardzo plastycz-
nym żywiołem. Jeżeli jest rozrzedzone – staje się niewidoczne, jeżeli zaś
zagęszcza się – może być przemienione w formę twardego kamienia. Za
stan skupienia powietrza oczywiście odpowiedzialna jest temperatura.

69
Starożytność

2. Heraklit z Efezu (ok. 544–484 p.n.e.), syn Blozona a według


innych Herakonta, z perspektywy starożytnych już jako dziecko był po-
strzegany inaczej niż wszystkie dzieci – był podziwiany. Patrząc przez
pryzmat zgromadzonej wiedzy filozoficznej na przestrzeni dziejów, moż-
na z pewnością stwierdzić, że jako młodzieniec uznawszy swą niewiedzę,
posiadał w sobie pierwiastek filozoficzny. Wraz z osiągnięciem dojrzało-
ści miał posiąść wiedzę absolutną nie słuchając nikogo, lecz badając tyl-
ko i wyłącznie samego siebie. Jednakże Sotion [???] podaje, że wedle nie-
których źródeł był słuchaczem Ksenofanesa. O tym, co jest istotne dla
powyższego tematu można czerpać z dzieła traktującego O naturze, a kon-
kretnie z części pierwszej – O wszechświecie. Niektórzy sądzą, że dzieło to
zostało napisane celowo niejasno ze względu na zamierzony wąski od-
biór, tak aby rozpowszechnione wśród motłochu nie straciło na wartości,
ale nie zostało właściwie zrozumiane.
Zanim Heraklit ustalił swoją zasadę świata, szukał odpowiedzi na wie-
le nurtujących go pytań. Czym jest zmienność, a czym porządek? Gdzie
można znaleźć coś, co je definiuje? Jak je zrozumieć? Heraklit szuka-
jąc odpowiedzi znalazł podstawową regułę kierującą światem przyrody
– zmienność jako porządek świata (jedyne, co jest niezmienne to zmien-
ność). Przez poszukiwania tego co powszechne, ustalił zmienność i porzą-
dek same w sobie, jako coś powszechnego. Ukazał on zmienność jako cią-
głe napięcie, nieprzerwane ścieranie się przeciwieństw. Zmienność sama
w sobie jest powszechna, ale nie można jej wskazać czy uchwycić, gdy
występuje sama. Powszechny jest również porządek i pełni on względem
zmienności bardzo istotną „funkcję”. Porządek mianowicie stanowi Lo-
gos (słowo, rozum), który zatrzymuje zmienność w czasie, pozwalając na jej
uchwycenie i wyrażenie. Istnieje on w każdym przedmiocie. Heraklit o
Logosie mówi: Logosu, który jest, ludzie nigdy nie potrafią zrozumieć, ani przed-
tem, ani zanim go usłyszą, ani usłyszawszy go po raz pierwszy. I choć wszystkie rze-
czy stają się według tego Logosu, to przypominają oni niedoświadczonych, gdy do-
świadczają słów i czynów takich, które ja objaśniam, dzieląc każdą rzecz zgodnie z
naturą i pokazując, w jaki sposób jest. Przed innymi zaś ludźmi ukrywa się to, co czy-
nią po przebudzeniu, tak jak zapominają, co czynią we śnie. Ludzie przytoczeni
w powyższym cytacie nigdy nie będą w stanie zrozumieć tego, czym jest
Logos, mimo faktycznego obcowania z nim na co dzień. Potwierdzeniem
tej tezy jest choćby pierwsze zdanie z jego dzieła: Chociaż Logos (rozum)
istnieje zawsze ludzie [tego] nie rozumieją. Można tu zauważyć typową dla

70
Grecja i państwa hellenistyczne

Heraklita niejasność, a także dwuznaczność słowa „zawsze”, które może


się odnosić zarówno do Logosu, jak i do ludzi skazanych na wieczne ście-
ranie się z niewyjaśnionym Logosem. Według Heraklita w świecie musi
istnieć jedność substancji, pierwotna zasada rzeczywistości, stanowiąca
istotę wszystkich rzeczy. Tą zasadą jest ogień arche.
Dlaczego właśnie ogień, a nie inny żywioł czy jakaś boska siła twór-
cza? Heraklit uznawszy za powszechne zmienność i porządek, chciał zde-
finiować swoją zasadę świata. Skoro Logos wyjaśnił jako mianowicie sło-
wo zatrzymujące w czasie zmienność, to samą zmienność porównał do
ognia, ze względu na ciągłe się jego przeistaczanie. Zarówno siła destruk-
tywna tego żywiołu jak i aspekty przeciwne, jakimi być są choćby świa-
tło czy ciepło, niezbędne do istnienia jakiejkolwiek formy życia, przema-
wiały za słusznością przyjęcia właśnie ognia jako substancji pierwotnej.
Samo pojęcie ognia można odnieść choćby do wody, uznanej przez Talesa
z Miletu za substancję pierwotną o mocy twórczej. Wpływ na zachowa-
nie się wody, a więc jej stany skupienia i inne fizyczne aspekty, na tempe-
raturę – wyższą bądź też niższą. Ogień spływając z górnych regionów za-
mienia się w powietrze, potem w wodę, z kolei przekształca się w najdal-
sze przeciwieństwo ognia, w ziemię. Mogłoby się wydawać, że masywna
ziemia nie podlega już dalszym zmianom. Tak jednak nie jest. Ziemia bo-
wiem wydziela wyziewy i przechodzi stopniowo w wodę, która początko-
wo przybiera postać wilgotnych, a następnie suchych, świecących chmur
i w ten sposób powraca do górnych regionów ognia, łącząc się z nim. Cykl
się zamyka, ale nie kończy. Zaczyna się bowiem proces odwrotny. Wi-
zja heraklitejska przedstawia się jako olbrzymia rzeka, która nieustan-
nie i wiecznie spada z góry na dół, by wznieść się z dołu do góry i powta-
rzać ten cykl przemian przez całą wieczność. Dwukierunkowość mogłaby
wskazywać na dwie drogi, ale jest właściwie jedna droga – hodos ano kato
mie, na której szczycie znajduje się ogień. Ważne jest zwrócenie uwagi na
przedstawienie w prostych słowach przez Heraklita zasady niezniszczal-
ności substancji, w myśl której, mimo niezliczonych transformacji, jej
ilość ani się nie zwiększa, ani nie zmniejsza. Takie rozumowanie pozwoli-
ło Heraklitowi na stworzenie podstawy dla pojmowanego świata jako sys-
temu ograniczonego i zamkniętego. Podstawowa według Heraklita zasada
bytu – ogień, jest nierozerwalnie związana z zasadą podlegania wszelkim
przemianom, panta rhei. Nie ma trwałego bytu, jest tylko wieczne stawa-
nie się – w świecie wszystko płynie. Na tym polega mówienie o rzeczach,
że są i że nie są, bo przy napływaniu nieustannie nowych wód w rzece, nie

71
Starożytność

można mówić o dwukrotnym wstąpieniu do niej jako do tej samej rzeki.


Wszystko się zmienia, przybiera nowe formy. Przez takie oto rozwinięcie
pojęcia zmienności można powrócić do zdania traktującego o przeista-
czaniu się ognia, gdyż jest on idealnym symbolem wiecznych przemian
w świecie. Rozżarza się i przygasa, zmienia swój wygląd w każdym mo-
mencie, przybierając coraz to inne kształty.
Należy jednak pamiętać o tym, że to co jest zmienne nie jest Logosem,
gdyż w toku rozważań filozoficznych łatwo się zatracić w łączeniu zmien-
ności i porządku. Przedmiotem poznania jest tu tylko Logos (zmienność
jest możliwa do poznania tylko w sposób pośredni). Nie bez kozery mówi
się o Heraklicie jako o kapłanie Logosu, gdyż właśnie postępowanie ro-
zumne jest zgodne z porządkiem świata, a co za tym idzie to poznawanie
samej rozumności jest poznawaniem świata.
Logos jest wspólny wszystkim tworom bytu, a jego dodatkowym
aspektem jest to, że obejmuje również akty myślenia i refleksji. Logos jest
zarówno myślą ludzką, jak i rządzącą zasadą świata. W tym aspekcie He-
raklit zbliżył się najbardziej do arche swoich poprzedników, którzy podob-
nie łączyli razem obydwie funkcje, jakie przypisywali swoim zasadom.
Tak postępowali pitagorejczycy, a jeszcze wcześniej rozwijał w tym du-
chu swoją teorię Anaksymenes, którego powietrze jest boskim i żywym
tworem świata, a zarazem elementem duszy i myśli w nas.
U Heraklita Logos ma również swoje materialne ucieleśnienie. Ów Lo-
gos, jako przenikający wszystko, a więc powszechny i wspólny, jest pra-
wem, według którego świat jest uporządkowany. Gdy Heraklit wyraź-
nie podkreśla, że powinniśmy iść za tym, co powszechne, ma wówczas
na myśli siłę częściowo materialną, częściowo duchową, która wprowa-
dza do świata racjonalny porządek, która wszystkim rządzi i kieruje. Po-
znać ów ognisty rozum, który wszystkim rządzi i wszystko przenika, to
tyle, co osiągnąć mądrość. Boska siła wnosząca porządek do świata jest
równocześnie siłą fizyczną, bo tylko tak można było ową siłę rozumieć w
VI i na początku V w p.n.e. Wynika z tego, że nasz związek z tą siłą, na-
sze w niej uczestnictwo dochodzi do skutku również dzięki środkom fi-
zycznym, którymi są przewody (poroi) narządów zmysłowych i czynność
oddychania. Heraklit bynajmniej nie odrzuca jednak percepcji zmysło-
wych, jak Parmenides. Zmysły są złymi świadkami tylko dla ludzi mających
duszę barbarzyńców, tzn. dla tych, którzy nie rozumieją roli, jaką zmy-
sły mają spełniać. Percepcja zmysłowa jakiejś rzeczy czy zdarzenia jest
koniecznym i niezbędnym krokiem prowadzącym do odkrycia Logosu,

72
Grecja i państwa hellenistyczne

czyli prawa, któremu podlega ta rzecz i te zdarzenia. Heraklit nie tylko


toleruje wiedzę zmysłową, ale ją nawet bardzo ceni: Cenię szczególnie rze-
czy, które można widzieć, słyszeć i poznać, natura obdarzyła nas niejako dwoma or-
ganami, przy pomocy których poznajemy i dokładnie badamy, mianowicie słuchem
i wzrokiem, przy czym warto wspomnieć, że przewaga wzroku nad słu-
chem jest – zdaniem Heraklita – niezaprzeczalna. Zmysły można nazwać
subtelnymi kanalikami, przez które, jak i przez oddychanie, wchłaniamy
Logos w dosłownym, fizycznym znaczeniu. Heraklit porównuje zmysły
do okien, przez które nasza myśl przeciska się na zewnątrz i kontaktuje
z tym, co ją otacza, manifestując siłę rozumu. Tak jest na jawie, czasie snu
natomiast zmysłowe przewody (aisthetikoi poroi) są zamknięte, wobec cze-
go myśl przerywa kontakt z otoczeniem i oddziela się od tego, z czym była
na jawie złączona (horidzetai tes pros toperiehon symfyias). Ponieważ jednak
nadal żyjemy, rozłączenie to nie jest całkowite. Jedynym kontaktem śpią-
cego z zewnętrznym źródłem życia jest oddychanie. Jesteśmy więc stale
włączeni do kosmicznej działalności: I ludzie śpiący działają i współdziałają
z wydarzeniami świata. W czasie snu zamykamy się jednak w swoim wła-
snym świecie. Zamknięcie to jest równoznaczne z odcięciem się od po-
wszechnego i prawdziwego Logosu, który jest przecież pokarmem dla na-
szego rozumu – Ci, co się odcinają od Logosu to nie tylko ludzie śpiący
w dosłownym znaczeniu, ale również i ci, którzy na jawie nie mają kon-
taktu z Logosem. Stąd częste słowa Heraklita zachęcające, aby iść za tym,
co wspólne i trzymać się tego wszelkimi siłami.
Nie można interpretować myśli Heraklita w duchu protagorejskiego
subiektywizmu poznawczego, zgodnie z którym każdy człowiek wyda-
je własne sądy na podstawie własnych wrażeń zmysłowych. Przed takim
rozumowaniem Heraklit wyraźnie przestrzega. Istnieje bowiem wspól-
ny świat prawdy, osiągalny dla człowieka tylko wtedy, gdy się wyjdzie
poza indywidualne, niepowiązane z sobą wrażenia zmysłowe, a będzie się
na ich podstawie wyciągać wnioski ogólne przez rozmyślanie albo raczej
przez odwoływanie się do intuicji. Jednakże w tym punkcie interpretacja
myśli przewodniej Heraklita natrafia na pewne trudności. Z jednej stro-
ny podkreśla on wielkie znaczenie zmysłów jako przewodów, dzięki któ-
rym mamy kontakt z Logosem, a z drugiej wyraźnie podkreśla ich ograni-
czoność, a nawet je potępia. Tak należy rozumieć tekst, w którym zawar-
ta jest informacja, że Heraklit „wzrok uważał za zmysł kłamliwy”. Zwy-
kłe patrzenie i słuchanie jest właściwą i jedyną postawą „wielu”, których
Heraklit niemiłosiernie wyśmiewa za ich rezygnację z poznania prawdy.

73
Starożytność

Ucieleśnieniem i materialnym aspektem Logosu jest ogień, nazywa-


ny przez stoików siłą rozumną i odpowiedzialną za rządy całym światem.
Utożsamienie ognia z Logosem będzie koniecznym następstwem, wynika-
jącym z roli i charakteru obu tych czynników kosmicznych. Ogień nie jest
w pojęciu Heraklita żadną metaforą – świat jest rzeczywistym ogniem,
który czasowo przybiera formy ziemi, wody, powietrza itp.
Jeżeli ogień jest materialną postacią Logosu, to z tego faktu wynika, że
ogień w najwyższym stopniu gorący i suchy będzie jego kształtem naj-
doskonalszym. Ta najczystsza postać materii jest nosicielem duszy i my-
śli, albo raczej samą duszą i myślą. Nie można jej jednak wyobrazić so-
bie jako widzialnego płomienia czy żaru, lecz jest to rodzaj niewidzialne-
go tchnienia, jak mówi Filiponos w komentarzu do O duszy Arystotelesa:
Przez ogień nie rozumie on (Heraklit) płomienia: ogniem nazywa suche tchnienie, z
którego się także składa dusza. I na odwrót, trzeba konsekwentnie uznać, że głupota
i śmierć to stany związane z chłodem i wilgotnością, bo tylko sucha dusza jest naj-
mądrzejsza i najlepsza, a gdy człowiek jest pijany, daje się prowadzić dziecku, chwie-
je się i nie wie dokąd idzie, gdyż jego dusza jest wilgotna. Śmierć następuje wów-
czas, gdy dusza przemieni się w wodę. Zarówno sen i zamroczenie alko-
holowe to stany pośrednie, w których wilgotne tchnienia czasowo opa-
nowały duszę. Ponieważ cielesne przyjemności podnoszą stopień zawil-
gotnienia duszy i tym samym ją osłabiają, należałoby ich unikać. Z tym
ostrzeżeniem wiąże się ta myśl, wypowiedziana przez Heraklita: Nie by-
łoby dobrze dla ludzi, gdyby im się spełniały wszystkie pragnienia, a niestety jest
przyjemnością dla dusz stać się wilgotnymi. Jednakże trudna jest walka z pożąda-
niem, a to, czego ono pragnie, dzieje się kosztem duszy. Ta ostatnia maksyma He-
raklita przytoczona w Plutarchowym Koriolanie znana była również Ary-
stotelesowi.
Wszystko znajduje się w ciągłych, cyklicznych zmianach, a w tym
wiecznym procesie uczestniczy również dusza: Śmiercią dla duszy stać się
wodą, a dla wody śmiercią jest stanie się ziemią, ale z ziemi powstaje woda, a z wody
dusza. Podstawiając „duszę” za „ogień”, Heraklit podkreśla ich substan-
cjalną identyczność. Skoro każdy element żyje śmiercią drugiego, to jest
zrozumiałe, że dusze, choć ich właściwa natura jest gorąca i sucha, po-
winny także przebywać w wilgoci. Zgodnie z tym Kleantes powie, że du-
sze są wyziewane z przedmiotów wilgotnych. Z „przedmiotów wilgotnych”, tzn.
z wody, krwi i innych płynów. Arystoteles mówi w Problematach o pew-
nych filozofach „heraklityzujących”, którzy uczyli, że słońce jest wyparowa-
ne z morza. Słońce wyciąga wilgoć i żywi się nią, samo zaś będąc ciałem

74
Grecja i państwa hellenistyczne

gorącym, przemienia ją w ogień. Jest to prosta obserwacja zjawiska paro-


wania. Wobec identyczności ognia i duszy podobne zachowanie się Słoń-
ca i istot żywych jest naturalne i nieuniknione.

3. Eleaci – szkoła eleatów była w zasadzie reakcją na przyrodnicze


koncepcje jońskiej szkoły filozofii przyrody i stanowiła w pewnym sensie
podbudowę idealizmu Platona (wprowadziła rozróżnienie między światem
rzeczy samych w sobie a światem fenomenów). Poglądy eleatów można
streścić następująco: istnieje tylko wieczny, niezmienny i nieruchomy byt,
nie ma niebytu, ruch zaś jest przechodzeniem od bytu do niebytu.
Właściwym twórcą szkoły eleatów był Parmenides (ok. 540–470
p.n.e.). Zasadnicze twierdzenie „ojca ontologii” głosiło, że istnieje tylko
byt, a niebytu nie ma. Wychodząc z tego założenia wszelkie zmiany w
świecie przyrody są nierealne i niemożliwe z punktu widzenia idealnego
bytu, którego nie odnajdziemy w świecie empirycznym. Byt nie ma po-
czątku, bo musiałby powstać z niebytu, ale niebytu przecież nie ma. Nie
może się także zmieniać, bo wtedy był by nie bytem, ciągle brakowało-
by mu „czegoś”. W związku z tym świat, który istnieje w swej istocie jest
niezmienny, wieczny – można powiedzieć, że doskonały. Takie rozumo-
wanie nacechowane było naukową dedukcją posługującą się, zasadą toż-
samości i wyłączonego środka. Wedle takiego rozumowania przyjmuje się
założenia, na przykład: „Za oknem świeci słońce”. A później nie weryfi-
kując owego stanu w rzeczywistości wyciąga się wnioski szczegółowe. In-
dukcja jest oczywiście procesem przeciwnym, polegającym na wniosko-
waniu od szczegółu do ogółu, czyli na przykład: Na dworze świeci słoń-
ce, w piaskownicy bawią się dzieci, jest ciepło i przyjemnie, a więc pogoda
jest ładna”. Na podstawie jednostkowych szczegółów, wyciągamy wnio-
ski ogólne.
Filozofia Parmenidesa jest bardzo trudna do zinterpretowania i nastrę-
cza wiele dwuznaczności. On jako pierwszy zajął się teorią bytu. A byt
definiuje, porównując go do doskonałego kształtu kuli, ponieważ nie ma
ona ani początku ani końca. Według niego istnieją 3 drogi życia, a w rze-
czywistości – poznania: droga prawdy, mniemania oraz fałszu. Drogi fał-
szu należy się wystrzegać.
Zenon z Elei (ok. 490–430 p.n.e.), adoptowany syn Parmenidesa,
a jednocześnie jego uczeń. Był z zawodu geometrą i własne twierdzenia
przedstawiał w formie złożeń geometrycznych, by w ten sposób bardziej
obrazowo przedstawiać swoje wywody logiczne. Zacięcie broniąc poglą-

75
Starożytność

dów Parmenidesa opracował tak zwane „aporie ruchu i zmiany”. Kryty-


kował przede wszystkim współczesną sobie fizykę, którą pojmował po-
dobnie jak Parmenides (doksa – niewzruszona wiedza, prawda). Najpierw sta-
wia pytanie: czy można w sposób ściśle logiczny wykazać realność ruchu,
podpadającego pod zmysły, i czy nie ma w tym pojęciu jakiejś sprzeczno-
ści polegającej na wieloznaczności rozumienia tego terminu? W trakcie
szukania naukowych odpowiedzi na powyższe pytanie, zrodziło się osiem
dowodów Zenona. Cztery z nich miały wykazywać niemożność istnie-
nia mnogości rzeczy i cztery, polegające na zaprzeczeniu istnienia ruchu,
a w dalszej konsekwencji – fizycznej zmiany. Filarem tych dowodów była
myśl, uznana już za aksjomat w szkole eleackiej, że możliwe jest istnie-
nie tylko jednostkowego bytu, niezmiennego, niedającego się ująć w ka-
tegoriach czasu i przestrzeni. Zenon z Elei zapoczątkował nowy i odtąd
ważny problem dla nauk fizyczno-przyrodniczych oraz matematycznych
dotyczący przestrzeni, czasu i opartego na nich ruchu: a) strzała w ruchu
tak naprawdę nie jest w ruchu, bo suma bezruchu (poszczególnych pozy-
cji ruchu strzały) nie może się równać ruchowi. Z czterech paradoksów
dotyczących ruchu, które wymyślił Zenon, najbardziej znany jest drugi
(nazwany później paradoksem Achillesa); b) jeśli żółw wyprzedza trochę
Achillesa, to w czasie wyścigu Achilles nigdy go nie dogoni, gdyż musi
przebiec najpierw połowę odległości, która go dzieli od żółwia, a przed-
tem połowę tej połowy itd. Argumentacja Zenona, która podnosi zagad-
nienie podzielności i regressus ad infinitum, stała się później przedmiotem
ogólnej debaty – nie tylko filozofów, ale głównie matematyków i przyrod-
ników. Niestety trzeba zaznaczyć, że Zenon mieszał pojęcie podzielności
z możliwością dzielenia w nieskończoność.

4. Pitagorejczycy – Związek pitagorejski stworzony przez Pitagora-


sa – etyczno-religijne stowarzyszenie, które koncentruje się na przybliże-
niu człowieka do Boga. Najważniejszym elementem jest nauka, a zwłasz-
cza matematyka. Ona zbliża najbardziej. Świat według pitagorejczyków
pochodzi z liczby. Liczby pojmowanej jednak jako realny byt. Poszcze-
gólne liczby miały dla pitagorejczyków znaczenia np.: 1. punkt, 2. linia,
3. figura geometryczna, 4. bryła, 5. własności ciał, 6. życie, 7. duch,
8. miłość, 9. roztropność, sprawiedliwość, 10. doskonałość wszechświata.
Liczby są tu pewnego rodzaju symbolami.
Pitagoreizm rozwijał się równolegle do innych kierunków filozoficz-
nych w Grecji, często przejmując od nich poszczególne teorie i prze-

76
Grecja i państwa hellenistyczne

kształcając je na własny użytek. Pitagorejczycy wprowadzili dualistycz-


ne spojrzenie na świat, co wywarło bardzo silny wpływ na Platona i póź-
niejszy idealizm grecki. Jednocześnie uprawiana w związku pitagorej-
skim matematyka i inne szczegółowe dyscypliny przyrodnicze silnie od-
działywały na rozwój badań naukowych w dziedzinie astronomii i medy-
cyny. Chociaż pitagoreizm przesuwał umysłowość grecką w stronę mitu
i myślenia mistycznego, niemniej jednak nie mógł się już ostać przed
wpływami jońskiej filozofii przyrody i musiał jej ulegać tam, gdzie tego
wymagała potrzeba i użyteczność myślenia obiektywnego i praktyczne-
go. Jeśli milezyjska filozofia przyrody przyjmowała za podstawę wszyst-
kiego, co istnieje, materialny początek wszechrzeczy, nazywając go bądź
„wodą”, bądź to „bezkresem”, bądź też „powietrzem”, to pitagorejczycy
wychodzili od uznania liczby za zasadę wszelkiego bytu; wyodrębniając
jeden aspekt w pojmowaniu materii, a mianowicie jej wymierność, wyra-
żaną przez liczby, jej stronę ilościową, nadając temu aspektowi charakter
mistyczny i w ostatecznym wyniku przeistaczają liczbę w samodzielną
istotę metafizyczną. Tu sięgają gnozeologiczne korzenie idealistycznych
tendencji filozofii starszych pitagorejczyków. Pitagoras i jego uczniowie
za istotę świata uznawali stosunki ilościowe, zaś symbolikę liczb trakto-
wali jako przejaw odwiecznego ładu rzeczywistości. Liczby jako zasady
wszelkiego bytu miały spełniać funkcję czynników kształtujących i ogra-
niczających wszystko, wyznaczać miarę wszechrzeczy i jej istotę, być
„przyczynami”, „podłożem”, „wzorami” struktury rzeczy, „zasadami” ży-
cia. Pitagorejczycy widzieli w liczbach liczne podobieństwa z tym, co jest
i co się staje. Uważali liczby za rzecz pierwszą w całej naturze, pierwiast-
ki liczb za pierwiastki bytu. Pitagorejczycy jako pierwsi, w świecie grec-
kim, zajęli się matematyką i znacząco ją rozwinęli. Pitagorejczycy prze-
strzegali surowych zasad życiowych i brali udziałem w dosyć tajemni-
czych misteriach, a także kładli duży nacisk na oczyszczanie duszy przez
zgłębianie wiedzy. Swoje twierdzenia prezentowali zazwyczaj w postaci
krótkich pytań i jeszcze krótszych odpowiedzi.
Pitagoras liczby dostrzegał właściwie wszędzie. Po raz pierwszy odna-
lazł je w muzyce. Dostrzegł odpowiednie stosunki wysokości dźwięków
w interwałach muzycznych. Również porządek niebios wyrażał się gamą
muzyczną. Tak rozpoczęło się poszukiwanie liczb w rzeczach. Aby osią-
gnąć cel, pitagorejczycy musieli zbadać jednak liczby same w sobie. W ta-
ki sposób powstała arytmetyka, nauka o liczbach, w odróżnieniu od logi-
styki, czyli sztuki czystego rachowania. Pitagorejczycy uważali, że licz-

77
Starożytność

by żądzą światem. Zauważyli, że różne zjawiska w świecie da się sprowa-


dzić do relacji liczbowych. Co za tym idzie, liczby wyjaśniają świat przy-
rody. Przy czym liczby wyobrażali sobie jako wielkości przestrzenne, jako
byty mające sobie właściwe kształty; liczby nie były materią wszechświa-
ta – i tu różnili się od filozofów z Miletu – lecz jego formą. W ten sposób
w ich myśleniu pojawiła się teoria dualizmu świata, w którym istnieje to,
co jest kształtowane, czyli materia, i to, co kształtuje, czyli forma, w tym
przypadku liczba. Wszystko w przyrodzie jest wymierne i podlega licz-
bie, a liczba – to istota wszechrzeczy. Poznać świat, jego budowę, jego pra-
widłowość oznacza poznać rządzące światem liczby. Takie są podstawo-
we zasady, charakterystyczne dla filozofii pitagorejczyków. Tak zwani pita-
gorejczycy, zająwszy się naukami matematycznymi, po raz pierwszy posunęli je na-
przód i wychowawszy się na nich, uważali, że ich zasady są początkami wszechrze-
czy. Ale w dziedzinie tych nauk liczby z natury zajmują pierwsze miejsce, w liczbach
zaś bardziej niż w ogniu, ziemi i wodzie zdawali się dostrzegać wiele cech podobnych
do rzeczy, które istnieją i powstają, tak że taka to, a taka własność liczb jest spra-
wiedliwością, inna zaś – duszą i rozumem, a jeszcze inna – chwilą stosowaną, i to
samo można powiedzieć o każdym z pozostałych przypadków. Poza tym widzieli oni
w liczbach własności i stosunki właściwe harmonii. Ponieważ zaś wszystko pozo-
stałe całą swą istotą wyraźnie upodabniało się do liczb, a liczby zajmowały w całej
naturze pierwsze miejsce, uznali oni elementy liczb za elementy wszechrzeczy, a ca-
łe niebo za harmonię i liczbę – Arystoteles: Metafizyka. Od pitagorejczyków
pochodzi podział na liczby parzyste i nieparzyste. Liczby przedstawiali
w formie figur geometrycznych, określili także sumy prostych szeregów
arytmetycznych. Pitagorejczycy odkryli wiele własności liczb. Wiedzie-
li o istnieniu liczb niewymiernych, ale zobowiązani byli do zachowania
tego w tajemnicy. Istnienie liczb niewymiernych było niezgodne z ich fi-
lozofią i niezgodne z harmonią świata, w którym liczby naturalne odgry-
wały według nich szczególną rolę. Całokształt rzeczywistości pitagorej-
czycy określali mianem „kosmosu” (tj. ładu, porządku). W określeniu tym
zawiera się najwyższa ocena świata, a ponadto kryterium, według które-
go należy wartościować także porządek państwa i społeczności (odwzoro-
wując doskonałą strukturę kosmosu). Nauki i działania pitagorejczyków
spowodowały rozkwit kultury helleńskiej w Italii. Pitagoreizm wywarł
silny i trwały wpływ na filozofię, matematykę (nierozerwalną z muzyką),
również na malarstwo, rzeźbę, architekturę, nawet na medycynę.
Pitagorejczycy śladem nauki Anaksynamesa stwierdzili, że przyczyną
wszystkich różnic fenomenalnych są różnice, które da się obliczyć – róż-

78
Grecja i państwa hellenistyczne

nice ilościowe. Według ich filozofii matematyka stanowi klucz do zrozu-


mienia wszystkich zjawisk, zarówno zjawisk natury jak i natury człowie-
ka jako jednostki i istoty społecznej. Liczby pozwalały zbadać spektrum
działań człowieka. Liczba przyjmuje więc charakter wskaźnika prawdy
ogólnej.

5. Atomiści – Demokryt z Abdery (460–370 p.n.e.): atomiści


stworzyli najbardziej koherentne poglądy filozoficzne ze wszystkich do-
tąd wymienionych grup dotyczące świata przyrody. Przyjęli za zasadę
świata atomy – wieczne i niepodzielne. Atom – to byt myśli. Z jakościowo
jednorodnych, a ilościowo i geometrycznie zróżnicowanych atomów wy-
wodzą się wszystkie istniejące rzeczy: a) cała przyroda składa się z mno-
gości atomów – niepodzielnych cząstek, b) atomy odróżniają się poprzez
własności ilościowe (kształt, położenie), c) ruch jest podstawową własno-
ścią atomów, d) atomy poruszają się w próżni.

3.4.3.
Nauka o człowieku i przyrodzie
Demokryt w młodości wiele podróżował po krajach Bliskiego Wscho-
du, takich jak Persja, Babilonia i Egipt, gromadząc i pogłębiając swoją
wiedzę z zakresu nauk matematycznych i przyrodniczych. Prawdopo-
dobnie większość dzieł filozofa zebrał Trazyllos, kategoryzując je w pięć
grup (etyka, fizyka, matematyka, muzyka i technika). Niestety do naszych
czasów przetrwały jedynie nieliczne fragmenty. Szczególnie istotny dla
filozofii miał być traktat O małym porządku świata, w którym Demokryt
przedstawił swoją teorię atomistyczną odniesioną do przyrody i ludzkie-
go życia. Człowiek jak i wszystko co ożywione jest według Demokryta
agregatem atomów, różniącym się od innych tym, że jest żywy, rozumny
i posiada świadomość za sprawą duszy. Dusza składa się z atomów róż-
niących się od innych gładkością i ruchliwością, porównywalnych do ato-
mów tworzących ogień. Atomy duszy tkwią w ciele utrzymywane w nim
przez atomy ciała, które są dla nich osłoną (skenos) Dusza jako agregat
szczególnych atomów ożywia ciało, umożliwia odczuwanie, zmysłowe
postrzeganie i rozumne myślenie; świadectwa doksograficzne (Aetius)
przypisują Demokrytowi podział duszy na 3 sfery: rozumną (nous, logos,
phren), usytuowaną w mózgu, odpowiedzialną za uczucia (thymós), miesz-
czącą się w piersiach, pożądliwą (epithymíes aition) z siedzibą w brzuchu.

79
Starożytność

Demokryt uznaje jednak duszy za nieśmiertelną – jako agregat atomów


ginie ona wraz z ciałem, uwalniana ze swej osłony, a jej atomy rozpraszają
się w próżni. Przeciwstawiając się teorii „bytu” i „niebytu” Parmenidesa,
filozof-przyrodnik sprowadził zagadnienie rzeczywistego istnienia bytu
do spostrzeżenia, że „byt” istnieje tak samo istotnie jak i „niebyt”.
Innym jeszcze poglądem filozoficznym był monizm, który uznawał
naturę wszelkiego bytu za jednorodną: materialną (materializm, monizm
materialistyczny), duchową (spirytualizm, monizm spirytualistyczny) lub
materialno-duchową (np. panteizm). Monizm jest przeciwstawnym po-
glądem do dualizmu i pluralizmu. Jednym z bardziej znaczących repre-
zentantów nurtu naturalistycznego (monizm naturalistyczny) był Em-
pedokles z Agrygentu (ok. 495–435 p.n.e.), mówca, polityk, lekarz-przy-
rodnik, uważany często przez współobywateli za cudotwórcę. Skazany
został on jednak na wygnanie za swe demokratyczne przekonania. Jest
autorem dwóch dzieł O przyrodzie i Pieśni oczyszczenia. Empedokles chciał
poznać przyrodę, by móc nad nią zapanować i jednocześnie oddać na
usługi człowieka. U podłoża rzeczywistości znajduje się, według filo-
zofa, jeden wspólny wszystkiemu element, podzielny ilościowo i podat-
ny na zmiany jakościowe. Istnieje on w postaci małych cząsteczek ziemi,
wody, powietrza i ognia, które wiążą się ze sobą w sposób czysto mecha-
niczny – przypadkowy. Przyczyną powstawania tych korelatów są dwie
siły: dośrodkowa czyli Miłość (Phylia) i odśrodkowa czyli Nienawiść (Ne-
ikos). Pierwotnym stanem tych cząsteczek jest okres chaosu zwany przez
Empedoklesa Sfairosem, czyli całkowite ich pomieszanie. Phylia jednoczy
ze sobą cząsteczki podobne, Neikos odpycha od siebie niepodobne. W wy-
niku tego procesu trwa ciągłe przeciwstawianie się sobie elementarnych
cząstek w świecie przyrody. Z nich powstaje samoorganizujący się świat,
czyli kosmos. W kosmicznej przestrzeni każda pojedyncza rzecz podlega
nadal temu samemu prawu ścierania się przeciwieństw, w wyniku czego
wszystko powstaje i ginie, by proces mógł zacząć się od nowa. Dokonu-
je się on na zasadzie ruchu wirowego, z którego najpierw powstaje powie-
trze, następnie wysublimowany ogień, ziemia i woda, a z wody znowu po-
wietrze i dalsze obroty wirowe. Z pierwiastka ziemi powstaje świat roślin-
ny i zwierzęcy oraz człowiek.

80
Grecja i państwa hellenistyczne

3.4.4.
Filozofia starożytna
Sokrates (469–399 p.n.e.)
Sokrates urodził się w Atenach w rodzinie rzeźbiarza Sofroniskosa i
położnej Fainarety. Poczatkowo jego zainteresowania oscylowały wokół fi-
lozofii przyrody i matematyki, które porzucił prawdopodobnie pod wpły-
wem Akanksagorasa. Sofiści byli pierwszymi nauczycielami Ateńczyka
przynajmniej w zakresie dialektyki i metody filozofowania.
Sokrates działał głównie jako moralista i społecznik, poszukując re-
formy negowanego przez siebie ustroju demokratycznego. Jego stanowi-
sko w stosunku do polityki oraz moralności mieszkańców Aten stało się
głównym powodem wszczęcia przeciwko niemu procesu i skazaniu go
na śmierć. Sokrates nie pozostawił po sobie żadnych dokumentów pisa-
nych, wiedzę o jego poglądach czerpie się z doksografów takich jak: Pla-
ton, Ksenofont czy Arystofanes. Filozof poszukiwał metody filozofowa-
nia, próbował dookreślić cel samej filozofii, jak i odnaleźć jej przedmiot
zainteresowania. Z pewnością jest on jednym z pierwszych prawdziwych
twórców etyki w Starożytnej Grecji, stawiając pytania o człowieka, a więc
o jego cnotę i dobro, które powinno popychać go do dzielności (grec. Are-
te). Do takiego działania zachęca delficka maksyma: poznaj samego siebie.
Według niego niewłaściwe postępowanie rodzi się z niewiedzy, gdyż lu-
dzie często nie potrafią rozróżnić rzeczywistego dobra od zła. Dlatego też
mawiał, że: „nikt nie jest zły z własnej woli”, a złym uczynkom możemy zapo-
biec zdobywając wiedzę. Sokrates, „wiedząc że nic nie wie”, zdefiniował
obszar wiedzy pokazując tym samym Ateńczykom, że ich wiedza stanowi
jedynie przeświadczenie człowieka nieznającego jej rzeczywistych gra-
nic. Rozmowy Sokratesa w platońskich dialogach pokazują jego ironicz-
ny stosunek do ludzkiej niewiedzy. W sposób okrężny doprowadza swych
rozmówców do przekonania, w jakim tkwi błędzie. Sokrates, stosując me-
todę majeutyczną, uprawia sztukę duchowego akuszerstwa – on nie na-
ucza, on wyzwala. Według Sokratesa, głownym celem filozofii powinno
być poznanie i wiedza, nie skupiając się na świecie przyrody, lecz na sa-
mopoznaniu człowieka. Tak rozumiana ludzka cnota powinna być przed-
miotem prawdziwej wiedzy. Człowiek posiadając wiedzę o tym, co dobre,
sam staje się dobrym, sprawiedliwym i uczciwym, a człowiek jako byt
powołany jest do umiejętnego korzystania ze swojego rozumu dla osią-
gnięcia pełni szczęścia.

81
Starożytność

Platon (ok. 437–347 p.n.e.)


W dorobku Platona dwie rzeczy łączą się nierozdzielnie – stworzył on
z Sokratesa postać niemal mityczną oraz zbudował system filozoficzny,
przekazując go w formie swych „Dialogów”. Jego twórczość żyła nadal
trzydzieści lat po jego śmierci, następnie nauki Platona kultywowano w
Aleksandrii w III wieku p.n.e., a wreszcie i w Rzymie w czasach Cyce-
rona. Platon w gaju poświęconym Akademosowi założył własną szkołę
zwaną Akademią, którą kierował przez 42 lata. Akademia była najsłyn-
niejszą szkołą filozoficzną. Jej kres to rok 69 n.e., kiedy Ateny zostają pod-
bite, by się znów odrodzić i działać do 529 r. n.e. Jeśli nawet napis wid-
niejący na portyku Akademii (Niech nie wchodzi tu nikt, kto nie zna geometrii)
jest fikcją, to określa on trafnie stosunek Platona do matematyki. Aryt-
metyka, geometria, stereometria, astronomia i muzyka była traktowana
jako droga wiodąca do 5-letnich studiów filozoficznych, których zwień-
czeniem miała być najwyższa jej postać – dialektyka.
Platon podzielił rzeczywistość na dwie sfery, tę podpadającą pod zmy-
sły, zmienną i pozbawioną egzystencjalnej trwałości oraz ponadempirycz-
ną, dającą się ująć jedynie oglądowi umysłu, niezmienną i jedynie w peł-
ni ontycznie istniejącą, jest to sfera transcendentalnego świata idei. Ten
świat obejmuje wszystkie byty: pojedyncze rzeczy, relacje które je łą-
czą, własności rzeczy oraz wszelkie działania. Dlatego też idee w okre-
sie średnioakademickim Platona posiadać będą trojaki charakter: ontolo-
giczny – oznaczający prawzór, czyli trwałe i niezmienne ujęcie istoty rze-
czy; teleologiczny – co oznacza, że każda rzecz zawiera w sobie konkret-
ną ideę porządkującą świat zmysłowy ze względu na ów prawzór; logicz-
ny – idea jest pojęciem jak najbardziej ogólnym o wysokiej abstrakcji, za
pomocą którego jest możliwe jakiekolwiek poznanie. Dlatego też filozofię
Platona można nazwać idealizmem obiektywnym.

Arystoteles ze Stagiry (384–322 p.n.e.)


Arystoteles urodził się w greckiej kolonii u wybrzeży Tracji. Jego oj-
ciec Nikomachos był nadwornym lekarzem macedońskiego króla Amy-
nasa, matka miała na imię Phaestis (Fajstiada). W wieku 17 lat Arystote-
les został wysłany do Aten, aby odebrać staranne wykształcenie w Aka-
demii Platońskiej. Spędził w niej 20 lat, w czasie których najpierw był
studentem, potem asystentem Platona i w końcu samodzielnym wykła-
dowcą. W wieku około 28 lat ożenił się z młodszą o 10 lat Pythias, z którą
miał córkę nazwaną po matce Pythias. Po śmierci żony Arystoteles zwią-

82
Grecja i państwa hellenistyczne

zał się z Herpyllis, z którą miał syna Nikomachusa, nazwanego tak od


imienia ojca Arystotelesa.
Artstoteles, po śmierci Platona, był pierwszym pretendentem do obję-
cia pozycji rektora Akademii. Tak się jednak nie stało, ponieważ członko-
wie Akademii obrali na to stanowisko siostrzeńca Platona. Powodem tego
były rozbieżności systemu filozoficznego Platona i Arystotelesa. Arysto-
teles pracował jako nadworny lekarz i doradca Hermejasa – władcy z ra-
mienia Wielkiego Króla kolonii Assos w Mezji. Prawdopodobnie Arysto-
teles był emisariuszem Filipa II Macedońskiego. Energiczna działalność
rządców miasta Atarneus zwróciła uwagę Wielkiego Króla Artakserkse-
sa III Ochosa. Artakserkses zaprowadzał z nieubłaganą konsekwencją po-
rządek we wstrząsanym buntami Imperium Achemenidów. Arystoteles w
345 r. p.n.e. przeniósł się na zaproszenie botanika Teofrasta do Mityleny
na wyspie Lesbos. W 343 r. otrzymał kolejne zaproszenie, tym razem od
Filipa II na dwór macedoński. Filip proponował mu, aby zajął się kształ-
ceniem swojego syna i następcy tronu Aleksandra. W 341 r. Wielki Król
wysłał dowódcę najemników greckich Mentora do Atarneus, by zakoń-
czyć kłopotliwą sytuację. Hermajas został wbity na pal. Arystoteles był
już jednak bezpieczny i w Miezie napisał odę na część okrutnie straco-
nego przyjaciela. Bez wątpienia Arystoteles znacznie wpłynął na umysł
młodego Aleksandra i zaszczepił mu zainteresowanie nauką, w tym bio-
logią, geografią i medycyną. W służbie dworu macedońskiego pozosta-
wał przez 7 lat aż do przejęcia władzy przez Aleksandra, po czym wró-
cił do Aten. Aleksander do końca życia regularnie wymieniał listy z Ary-
stotelesem, często słuchając jego rad. W Atenach Arystoteles założył wła-
sną, konkurencyjną do Akademii, szkołę filozoficzną zwaną Liceum, któ-
ra była wspierana przez Aleksandra Macedońskiego. Po śmierci Aleksan-
dra i upadku promacedońskiego rządu w Atenach Ateńczycy zamknęli
Liceum, zaś Arystoteles uciekł z miasta i przeniósł się do Chalkis na wy-
spie Eubea, w którym po dwóch latach zmarł.
Arystoteles odrzucając platoński transcendentny świat idei, za podsta-
wę modelowania swych pojęć filozoficznych przyjął biologię; a mówiąc
o bycie miał na myśli przede wszystkim żywe jednostki. Biologia zaję-
ła w systemie filozoficznym Arystotelesa podobne miejsce jak matema-
tyka u Platona, co wyjaśnia przyczyny rozbieżnych poglądów obu filo-
zofów. Przedmiotem zainteresowania Arystotelesa były rzeczy material-
ne i struktura rzeczywistości. Wiedza zdobywana jest, według niego, po-
przez poznanie zmysłowe. Odrzuca on eleackie twierdzenia o bycie, jako

83
Starożytność

podmiocie niezmiennym i stałym. Tym samym zwalczał on poglądy Par-


menidesa z Elei jakoby byt był tożsamy sam ze sobą, uznając że podlega
on nieustannym zmianom (obserwacje przyrody) i jego definicja posia-
da różne znaczenia. Arystoteles podzielił filozofię na teoretyczną i prak-
tyczną, a w swych rozważaniach logicznych rozróżnia w Substancji dwa
składniki: Formę i Materię (gr. hyle – materia; morfe – forma).
W odniesieniu do istoty ludzkiej, jej Formą będzie przynależność
do gatunku ludzkiego wraz z jego niezmiennymi atrybutami, a Materią
zmienne jednostkowe cechy fizyczne, np. wzrost.
Substancja, według Arystotelesa, to byt samoistny, posiadający czte-
ry podstawowe znaczenia: istotę, ogół, rodzaj lub substrat (hypokeimenon).
Poprzez nałożenie arystotelesowskiej Formy na Materię powstaje syno-
lon, czyli złożenie. Materię można podzielić na nieupostaciowaną mate-
rię pierwszą (materia prima) oraz materię określoną (materia signata), któ-
ra powstaje w wyniku złożenia materii z formą, warunku sine equa non ich
istnienia. Cechą formy jest działanie (energia), a materia ma możność po-
przez przyjęcie formy (potencję) jego realizacji.
Arystoteles tłumaczy w następujący sposób swoją ontologię na przy-
kładzie rzeźby z marmuru. Sam marmur stanowi zaledwie materiał (ma-
terię) dla przyszłej rzeźby i możność (możliwość) zrobienia dzieła sztuki.
Dopiero akt (zaktualizowanie możności) przemienia bezkształtną masę
marmuru w piękny kształt (formę). Pełne realizowanie możliwości Ary-
stoteles nazywał entelechią (gr. entelécheia – od én télos échein – ucelowienie),
a potencje (możności) podzielił na czynne i bierne, rozumne (nabyte, wy-
uczone) i nierozumne (wrodzone). Arystoteles uważał, że podstawową ce-
chą przyrody jest ruch, a wszystkie rzeczy materialne nieustannie zmie-
niają się (ilość, jakość, położenie i skład).
Arystoteles uważał, że każdy byt składa się z czterech przyczyn. Przy-
czyną formalną (causa formalis) jest Forma i przyczyną materialną (causa
materialis) Materia. Są to przyczyny wewnętrzne (co to jest? oraz z czego
to jest?). Zaś do przyczyn zewnętrznych filozof zalicza: przyczynę spraw-
czą (causa eficiens) i przyczynę celową (causa finalis) (dlaczego? i po co?).
Przyczyna celowa to wspomniane wyżej ucelowienie, a definicja przy-
czyny sprawczej wymaga arystotelesowskiego założenia ustnienia tzw.
Pierwszego Poruszyciela. Ten ostatni jest przyczyną wiecznego ruchu,
tworem transcendentalnym, czystym aktem myślnym. Jego wieczność,
doskonałość i boskość stała się szczęśliwym powodem akceptacji myśli
Arystotelesa w chrześcijańskim Średniowieczu.

84
Grecja i państwa hellenistyczne

Wszechświat Arystotelesa składa się ze sfer poruszanych przez ruch


eteru wzbudzonego przez Pierwszego Poruszyciela.

Epikur (ok. 341–270 p.n.e.)


Epikur urodził się w Samos w 341 r. p.n.e. W wieku 18 lat przybył do
Aten, by zgłębić tajniki filozofii. Jego szkoła filozoficzna, założona w 306
r. p.n.e., nazywana była Ogrodem. Epikur celowo nie obrał klasycznej dla
szkół siedziby (placu lub budowli), ponieważ chciał uwypuklić odmien-
ność swych poglądów. Za przykładem swego mistrza Nauzyfanesa twier-
dził, że jest samoukiem, którego jedynym nauczycielem są natura i do-
świadczenie empiryczne. Wiadomo, że jego filozofia przyrody uległa du-
żym wpływom koncepcji atomistycznej Demokryta. Zdaniem Epikura,
wszechświat, nieskończona pustka jest miejscem istnienia nieskończonej
liczby światów, a jednym z nich jest ten nasz. Każdy z elementów rzeczy-
wistości musi istnieć w którymś ze światów, wszechświat jest niezmien-
ny, a wszystko co w nim istnieje musi być wynikiem zachodzących we
wszechświecie przemian.
Wcześniejsi filozofowie (Sokrates, Platon i Arystoteles), ze względu
na uwarunkowania historyczne i polityczne wpływające na świat, w któ-
rym żyli, odnosili swe nauki do człowieka – obywatela polis, kształcąc
cnoty obywatelskie tak aby jak najlepiej mogli oni funkcjonować w spo-
łeczeństwie. Epikur żyjący w epoce Aleksandra Wielkiego i kryzysu polis
stara się być pocieszycielem, zwracając uwagę na człowieka jako jednost-
kę, przedkładając osobistą przyjemność i spokój ducha, do którego każdy
ma naturalne prawo, nad obowiązki człowieka – obywatela.
Epikur zauważywszy, że ludzi przepełnia lęk związany z brakiem wie-
dzy o świecie proponuje filozoficzne antidotum zwane tetrafarmakon:
Nieuzasadnione są obawy przed bogami i przed życiem w innym świecie.
Filozof zakładał, że bogowie jako byty doskonale, wieczne i nieśmier-
telne nie mogą jednocześnie być obarczeni cechami typowymi dla ludzi
(nie należy ich antropomorfozować). W związku z tym nie można oba-
wiać się gniewu bogów, jako że z powodu ich natury jest on im zupeł-
nie obcy. Epikur nie wyklucza istnienia bogów, jednak uważa że jako isto-
ty nieskończenie szczęśliwe nie angażują się oni w losy z definicji skoń-
czonego, przemijającego i nieszczęśliwego świata. Przyjmując ten sposób
myślenia, można uwolnić się od lęków i obaw, uzyskując spokój ducha
i szczęście. Rolą filozofa jest poszukiwanie prawdy poprzez wyjaśnianie,

85
Starożytność

że zmiany w otaczającym ich świecie nie są wynikiem boskiego gniewu,


a jedynie praw natury. Ponadto w świecie Eipkura, gdzie wszystkim rzą-
dzi przypadek nie ma mowy ani o boskim gniewie, ani o opatrzności.
Absurdalny jest lęk przed śmiercią, bo jest ona niczym.
Stanowisko Epikura w tej kwestii jest bliskie innemu filozofowi Pirro-
nowi. Epikur zakładał, że: śmierć, najstraszniejsze z nieszczęść, wcale nas nie do-
tyczy, bo gdy my istniejemy, śmierć jest nieobecna, a gdy śmierć się pojawi, wtedy nas
nie ma. Umierając dusza ludzka rozpada się na atomy, a ciało traci możli-
wość odbioru wrażeń zmysłowych. Człowiek nie żyjąc nie jest w stanie
niczego odczuwać, również śmierci. Po śmierci nic nie ma, a więc nie na-
leży żywić obaw o karę w zaświatach, bo one nie istnieją. To co wieczne
to zbiór atomów w próżni, śmierć nie jest ani życiem, ani nieżyciem, nie
jest też jakimś stanem pośrednim między tymi skrajnościami. W związ-
ku z tym, zamiast lękać się śmierci, należy skupić się na życiu docze-
snym i realizacji swych pragnień. Zgodnie z naukami Epikura człowiek
nie jest pozbawiony wpływu na przyszłość. Ten kto to zrozumie, nie bę-
dzie oczekiwać jej niezawodnego zniszczenia, ani też nie straci nadziei co do moż-
liwości jej ziszczenia się.
Przyjemność, kiedy się ją właściwie zrozumie, jest dostępna wszystkim.
Ponieważ ludzki rozum w naturalny sposób ograniacza nas w moż-
liwości odczuwania przyjemności, człowiek nie powinien żywić obaw
przed niemożnością osiągnięcia szczęścia. Zawsze pozostanie jakiś ob-
szar nieskończonej, absolutnej szczęśliwości, którego jeszcze nie dozna-
liśmy i możemy poznać. Epikur twierdzi, że: kto poznał dobrze granice ży-
cia, ten wie, jak łatwo jest zdobyć to, co usuwa ból wywołany brakiem czegoś, a życie
czyni ze wszech miar doskonałym. Wszystkie przyjemności są wynikiem nie-
odczuwania bólu, a nie mnożąc zbędnych potrzeb, człowiek ułatwia so-
bie osiągnięcie szczęścia. Bo zaiste wtedy tylko odczuwamy potrzebę przyjem-
ności, gdy z jej braku doznajemy bólu. Osiągnięcie szczęścia wiąże się z ogra-
niczeniem potrzeb do tych najważniejszych dla człowieka, a przyjemność
przychodzi zaraz po zaspokojeniu potrzeb, jest niestopniowalna. Ponadto
bogowie, pozbawieni cech ludzkich, nie będą przyczyniać się do uniesz-
częśliwiania człowieka, a jego szczęście, podobnie jak cały świat nie po-
winno ich w ogóle interesować. Brak jakiegokolwiek ograniczenia na dro-
dze do szczęścia otwiera nam drogę do jego osiągnięcia.

86
Grecja i państwa hellenistyczne

Cierpienie albo trwa krótko, albo jest łatwe do zniesienia.


Sam Epikur jako człowiek przewlekle chory, dzięki ograniczeniu
swych potrzeb do minimum, każdą chwilę bez bólu odczuwał jako szczę-
ście. Ponieważ przeżywał chwile ciężkiego cierpienia, umiał doceniać
to czym jest szczęście i ukojenie. Ból nie musi być zawsze utożsamiany
z czymś negatywnym, poprzez jego pokonanie możliwe jest osiągnięcie
szczęścia. Ból trwa tu i teraz, przeszłość i przyszłość jest jego pozbawio-
na. Świadomy wybór bólu zamiast odczuwania przyjemności może być
drogą, która prowadzi do większej przyjemności: mędrzec nawet wśród tor-
tur będzie czuł się szczęśliwy.

Tetrafarmakon stanowi fundament systemu epikurejskiego. Jest to filo-


zofia życia oparta na skromności, umiarkowaniu, wierze w ludzi, samego
siebie i swoje możliwości, która pozwala na osiągnięcie harminii, spokoju
ducha i szczęścia w życiu. Poprzez swoiste mierzenie sił na zamiary, umie-
jętność odnalezienia jasnej strony życia nawet w obliczu katasrofy, człowiek
potrafi być naprawdę szczęśliwy. Sam Epikur umierając, odczuwał szczę-
ście patrząc na piękno cytrnowego gaju. Życie jest wartością samą w sobie,
nawet jeżeli nacechowane jest cierpieniem.

Stoicyzm
Szkoła stoików została założona ok. 300/301 r. p.n.e. przez Zeno-
na z Kition. Jej siedzibą była ateńska „Malowana Kolumnada” – Stoa po-
ikile, skąd pochodzi jej nazwa. Stoicyzm okazał się być nie tylko najbar-
dziej uniwersalną spośród szkół filozofii greckiej, ale również odcisnął
największe piętno na Rzymianach. Jego rozwój można podzielić na trzy
okresy: wczesnoateński – Zenon z Kition, Kleantes z Assos, Chryzyp z
Soloi; średni (pozaateński) – Panaitios z Rodos, Poseidonios, Marcus Tu-
lius Cicero i późny, czyli rzymski (neostoicyzm) – Lucius Seneka, Epik-
tet, Marek Aureliusz.
Według stoików, jako istota doskonała Bóg tworząc świat nie mógł
kreować go jako niedoskonały, a wszystko co dzieje się w jego historii wy-
nika z realizacji doskonałych boskich zamierzeń, zaś czuwajaca nad nią
opatrzność – pronoia jest tryumfem najwyższej mądrości. Poprzez ob-
serwację doskonałej konstrukcji świata człowiek jest w stanie osiągnąć
szczęście. Stoicy zakładali następowanie po sobie cyklicznych przemian
we wszechświecie, a samozognienie miało być kolejnym etapem boskie-
go planu. Wspomniana wyżej opatrzność odbierana była jako przeznacze-

87
Starożytność

nie – heirmamene (pepromene, fatum). Niedoskonały człowiek nie jest w sta-


nie wpłynąć na losy doskonałego wszechświata. Brak jest jednocześnie
jakiegokolwiek przypadku, wszystko ma swoją przyczynę i wynika z nie-
zmiennej koneczności (predestynacja).
Dla stoików człowiek stanowił odzwierciedlenie wszechświata w mi-
niaturze. Człowiek posiadał rozum, tak samo jak wszechświat, z tą różni-
cą, że ten ostatni był doskonały. Nauka o przyrodzie stoików jest wyraź-
nie deterministyczna, albowiem wszystko jest realizacją boskiego planu,
któremu człowiek może się tylko poddać. Z kolei w etyce wyróżniali wol-
ną wolę, rozumianą bardziej jako dobra wola. Człowiek uczestnicząc w re-
alizacji boskich zamierzeń, może się im poddać wyrażając dobrą wolę, a
one jako z natury rzeczy doskonałe i dobre stają się przyczyną jego zbli-
żenia do doskonałości. Człowiek naprawdę mądry godząc się z zamierze-
niami boskimi postrzega je jako istotę doskonałej wolności, a nie ucisk.
Wolna wola sprowadza się więc do wyboru: akceptacji lub nieakcepta-
cji zastanego biegu wydarzeń; życia jako człowiek wolny albo zniewolo-
ny, jako istota szczęśliwa lub sfrustrowana i niezadowolona. W rzeczywi-
stości wolna wola sprowadza się do umiejętności dokonania właściwego
wyboru, a poprzez dobrowolne uczestnictwo w boskich zamierzeniach do
osiągnięcia szczęścia. Zgodnie z założeniami stoicyzmu wolna wola może
przejawiać się tylko w sferze etyki, a nie fizyki.
Chryzyp z Soloi (227–206 r. p.n.e.) ujął ten problem w następują-
cy sposób. Porównał on życie człowieka do psa przywiązanego do poru-
szającego się wozu. Pies może z wolnej woli biec za nim lub wbrew swej
woli nadal za nim podążać. Oczywiście pierwsze rozwiązanie jest dla sto-
ików korzystniejsze, ponieważ sama świadomość tego, że należy postępo-
wać zgodnie z boskim planem, była dla nich powodem do szczęścia. Wol-
na wola ma znaczenie dla stoickiej świadomości i postawie wewnętrznej,
pozostając bez wpływu na rzeczywistość.
Najważniejszym czynnikiem kształtującym życie ludzkie jest rozum,
cząstką boskiego rozumu – Logos. Odróżnia on człowieka od zwierząt.
Stoicy wyróżniali istnienie rozumu prawego – orthos logos – zgodny z za-
mierzeniami arcydoskonałego Boga. Człowiek godzący się na boski plan
posiadał najważniejszą dla tego nurtu filozoficznego cechę zwaną naj-
wyższą cnotą – arete. Składa się ona z cnót cząstkowych: mądrości (phro-
nesis), męstwa (andreia), wstrzemięźliwości (sophorsyne) i sprawiedliwości
(dikaiosyne). Mimo że nie muszą się one ujawniać jednocześnie, są one ści-
śle z sobą związane i tworzą obraz prawego rozumu. Przeciwieństwem

88
Grecja i państwa hellenistyczne

cnoty jest nieprawość – kakia. Stoicy uważali, że świat składa się z nie-
skończonej liczby par przeciwieństw, które wzajemnie się definiują i wa-
runkują swe istnienie. Należy pamiętać, że przeciwieństwa nie istnieją w
równej proporcji, to dobro dominuje, a zło ograniczone do minimum jest
konieczne do istnienia i definiowania dobra.
Człowiek postrzegany był jako zupełnie dobrym (spoudaioi) albo zu-
pełnie złym (phauloi), mógł być mędrcem albo głupcem. Mędrzec stano-
wił trudno osiągalny, ale dostępny dla każdego człowieka ideał. Różnicą
między ludźmi była droga i nakład pracy do niego prowadzący.
Afekty – pathe, to przyjemność i żądza oraz smutek i obawa, które
mogą być zastąpione weselem, ostrożnością i ochotą, wraz z całkowitym
wyrugowaniem tych pierwszych. Stoicy nie tolerowali ludzkich ułomno-
ści, a określenie: „stoicki spokój” wiąże się z akceptacją woli boskiej za-
wartej w jego doskonałym planie i świata takim, jaki jest.
Według filozofii stoików podstawową cechą każdego człowieka jest
potrzeba bycia sobą i życzliwość dla samego siebie i otaczającego świa-
ta – oikeosis. Głosili oni zasadę etyki społecznej, w myśl której takie za-
chowanie człowieka wynika z tego, że jest on częścią świata. Uważali, że
model utopii jest możliwy do realizacji, a ludzie mogą być sobie braćmi,
mimo że są sobie zupełnie obcy.
Ważną postacią w ruchu stoickim jest polityk i filozof Lucius Seneka
(3–65 r. n.e.). Twierdził on, że każdy dzień należy przeżyć tak, jakby miał
być dniem ostatnim, ponieważ ludzie poświęcają zbyt wiele czasu na czy-
ny złe i bezproduktywne. Seneka mawiał, że nie otrzymaliśmy życia krótkie-
go, ale czynimy je krótkim. Według niego, filozofia powinna kształtować du-
cha i uczyć czynów, a nie słów. W życiu mędrca może zaistnieć taka sytu-
acja, że w obliczu naporu zła i wrogości świata, powinien on popełnić sa-
mobójstwo, które będzie wyrazem jego woli. Źle jest żyć w okowach koniecz-
ności, żadna jednak konieczność nie zmusza nas do konieczności życia.
Istnieją jednak sposoby na to, aby tę „wrogość” rzeczywistości prze-
zwyciężyć. Jak pisze Seneka w jednym ze swoich listów:
Jedno jest tylko dobro, będące zasadą i podwaliną szczęśliwego żywota: polegać
na sobie. Tego zaś człowiek osiągnąć nie może, jeżeli się obawia trudu i nie zalicza
go do tego, co nie jest ani dobre, ani złe. Niepodobieństwem jest bowiem, by jedna i
ta sama rzecz raz była zła, drugi raz dobra, raz lekka i łatwa do zniesienia, a drugi
raz przerażająca. Trud nie jest dobrem. Cóż więc jest dobrem? Nieobawianie się tru-
du (…) Dla dusz szlachetnych trud jest pokrzepieniem (…).

89
Starożytność

Marek Aureliusz (121–180 n.e.)


Ten rzymski cesarz jest znanym stoikiem. Nazywany jest filozofem na
tronie. Jego dzieło „Rozmyślania”, złożone z 12 ksiąg, jest osobistym pa-
miętnikiem, który pisał po grecku w czasie prowadzonych przez niego
kampanii wojennych. Prawdziwy ich tytuł to: Ta is heauton, co znaczy: Do
siebie samego lub też: Dla siebie samego. Jego stoickie poglądy różniły się do
klasycznych teorii głównych przedstawicieli rego ruchu. Podkreślał on, że
człowiek powinien kochać życie, będące darem opatrzności. Prowadząc
dobre życie, człowiek powinien cieszyć się tym, co może zmienić na do-
bre, co od jego dobrej woli zależy, a lęk przed śmiercią pokonywać świa-
domością, że określone formy życia giną, lecz ich materia powraca do ży-
jącej przyrody. W jego dziełach przebija stoicka wiara w opatrznościo-
wą pomoc bóstw i szczęśliwego losu, a także przekonanie o znikomości
ludzkiego istnienia we wszechświecie. Wskazuje on na potrzebę wsłu-
chania się w głos boży (dajmonion), który przemawia do nas z głębi ludz-
kiego serca.
Mimo swej życzliwości, a nawet współczucia dla ludzi, Marek Au-
reliusz prześladował chrześcijan, którzy w jego oczach byli fanatykami,
wierzącymi w zbawienie i pozaziemski świat, w imię których gotowi byli
poświęcić życie doczesne.
Po śmierci Marka Aureliusza stopniowo zaczęły zanikać zainteresowa-
nia filozofią, na rzecz pogłębiania się synkretyzmu religijnego.

3.4.5.
Wykładnia nauk przyrodniczych w podstawach
arystotelesowskiej ontologii

Wszyscy ludzie wiedzieć pragną z natury (Metafizyka, 980a 21)


Główny wątek filozofii przyrody związany jest z arystotelesowską onto-
logią. Całe nauczanie filozofii w wiekach średnich sprowadzało się do ko-
mentowania dzieł Arystotelesa, a więc do dyskusji nad jego konkluzjami.
Arystoteles jest jednym z największych mędrców starożytnego świa-
ta, który jako pierwszy dokonał systematyki filozofii w sposób „nauko-
wy”. Obszar jego zainteresowań i osiągnięć w wielu dziedzinach jest bar-
dzo szeroki. Wystarczy wspomnieć, że nazywa się go „ojcem biologii”.
Jeżeli bowiem Hippokrates – pisze G. Sarton [???] – zasługuje do pew-
nego stopnia na nazwę ojca medycyny, to Arystoteles ma daleko większe

90
Grecja i państwa hellenistyczne

prawo do miana ojca biologii. On nie tylko był „pierwszym wielkim” na


polu biologii – podobnie jak Hippokrates był nim w medycynie – lecz na
tym polu pozostał „największy przez ponad dwa tysiące lat”.
Swoje rozważania Arystoteles poprzedził gruntownymi przygotowa-
niami. Polemika z dorobkiem poprzedników pozwoliła mu uporządkować
i usystematyzować swój system filozoficzny, koncentrujący się głównie
na pojęciu przyrody i jej zróżnicowaniu. Dostrzegł, że „fizycy” poszuku-
jący arche zasady świata (początek wszechświata w porządku chronolo-
gicznym, nie zaś w porządku poznania; pra – substancji, z której pocho-
dzi świat i natura oraz siły lub mocy, która sprawia, że z pra-materii wy-
łonił się świat) pytali o substancję. Podobnie pitagorejczycy, a także Pla-
ton, w gruncie rzeczy wypowiadali się na temat substancji. Arystoteles
uznał, że substancja jest podstawowym przejawem bytu, a byt – natury,
który nas otacza. Twierdził, że wszystko inne jest bytem, o ile może być
związane z substancją.
Zasadnicze wątki ontologii (bowiem ona jako nauka „o bycie” jest pod-
stawą refleksji Arystotelesa o strukturze natury) związane są ze starogrec-
kim pojmowaniem filozofii natury.
Jak wspomniano wcześniej (patrz rozdz. 3.4.2), Arystoteles przede
wszystkim zanegował platońską teorię idei, czyli pogląd przyjmujący ist-
nienie transcendentnego świata
Rozważania logiczne skłoniły Arystotelesa do rozróżnienia w sub-
stancjach dwu składników, o czym wspomniano w poprzednim rozdzia-
le (patrz rozdz. 3.4.2). Arystoteles w badaniach biologicznych nie ogra-
niczał się jedynie do opisywania i klasyfikowania faktów postrzeżonych.
Starał się dostrzec w nich jakąś przyczynę celową. Innymi słowy, w każ-
dym zjawisku przyrodniczym czy ogólnie – życiowym zapytywał, do cze-
go właściwie służy ono zwierzęciu? To, co jest niezwykle istotne to twier-
dzenie filozofa-biologa, że Natura (duża litera w arystotelesowskim trak-
tacie O rodzeniu się zwierząt) nie tworzy nic bezcelowego, nie czyni nic zbędnego,
nic na darmo, tworzy wszystko dla celu najlepszego w danych okolicznościach, a już
bezwzględnie nie tworzy nic, co by nie było zgodne z naturą jestestwa żywego. Te
oraz podobne im spostrzeżenia i konkluzje występują we wszystkich jego
pismach biologicznych.
W nawiązaniu do arystotelesowskiego pojęcia Materii i Formy (patrz
rozdz. 3.4.2), można przytoczyć fragmenty „Fizyki” poświęcone tym za-
gadnieniom:
„...Substrat jest to coś, o czym wszystkie predykaty są orzekane, podczas gdy on

91
Starożytność

sam nie może być już orzekany o niczym. Dlatego też najpierw należy określić jego
naturę, albowiem jak najbardziej wydaje się, iż w pierwszym rzędzie substrat jest
substancją.
W pewnym sensie substratem nazywa się materię, w innym formę, a w trzecim
połączenie obydwu. Materią w moim rozumieniu będzie na przykład spiż, formą bę-
dzie zarys kształtu, połączeniem obydwu będzie posąg jako całość. Gdy przeto for-
ma jest wcześniejsza od materii i przysługuje jej byt w wyższym stopniu, wobec tego
musi być również z tego samego względu wcześniejsza od całości utworzonej z obu
tych składników. Sprawa jest jeszcze niejasna, a do tego materia staje się substan-
cją, gdyby zaś nie była substancją, to nie wiadomo czym miałaby być. Jeżeli bowiem
usunie się wszelkie atrybuty, to oczywiście nie pozostanie nic innego jak tylko ma-
teria. Atrybutami są właściwości działania i siły potencjalne ciał; a znowu długość,
szerokość i wysokość są ilościami, a nie substancjami. Wszak ilość ilości nie jest sub-
stancją, a jest nią przede wszystkim czemu owe własności przysługują. Gdy przeto
usuniemy długość, szerokość i wysokość, wówczas, jak widać, nic nie zostanie prócz
czegoś, co jest tymi własnościami określone. W świetle powyższych rozważań mate-
ria musi się okazać jedną substancją. Materią nazywam to, co samo przez się nie
jest ani określoną rzeczą, ani nie jest ilością, ani żadną inną kategorią okre-
ślającą byt. Wszak istnieje coś, co o czym każda z tych kategorii może być
orzekana, a co istnieje jakoś inaczej niż każda z tych kategorii (bo kategorie
inne niż substancja są orzekane o substancji, a substancja o materii). Dlatego
ostateczny substrat nie jest sam przez się ani poszczególną rzeczą, ani określoną ilo-
ścią, ani żadną inną kategorią; nie jest też ich zaprzeczeniem, bo również zaprzecze-
nia będą mu przysługiwały akcydentalnie. Z powyższych rozważań wynika, że ma-
teria jest substancją...”
Warto też przypomnieć, na podstawie jakich kryteriów Arystoteles
różnicował pojęcia ogólne czyli gatunkowe przypisując je Formie, a na ja-
kiej podstawie jednostkowe, wiążąc je z materią:
„...Podział rozpoczyna się od podania rodzaju i różnicy gatunkowej, np. zwie-
rzę dwunożne – zwierzę jest rodzajem, a drugi wyraz jest różnicą. Podział dokonu-
je się dalej przez różnicę różnicy. Skoro tak, to staje się oczywiste, że ostatnia różnica
będzie istotą rzeczy i jej definicją (...) Jeżeli więc przeprowadzi się różnicę w każdym
stopniu, jedna różnica – ta ostatnia, będzie formą i substancją...”.
Zarazem filozof-przyrodnik podkreśla, że: istnieje istota tylko tych rze-
czy, których pojęcie jest definicją (...), definicją będzie pojęcie pierwszego przedmiotu,
a pierwszymi przedmiotami będą te wszystkie, które nie będą orzekane o sobie.
Oba składniki substancji uważał za równie niezbędne do powsta-
wania rzeczy jednostkowych, jednakże ich statusy są zasadniczo różne.

92
Grecja i państwa hellenistyczne

Z punkty widzenia logika poszukującego „teorii znaczenia” dla swej


ontologii natury, forma była dlań ważniejsza: pojmował ją jako realny
odpowiednik pojęcia, nieco podobnie jak Platon ideę transcendentną
(powszechniki platońskie nie są oczywiście uniwersaliami arystotelesow-
skimi; tzw. „spór o uniwersalia”).
Szersze podjęcie tematu materii z podziałem na materię pierwszą
i materię określoną, pojęcia potencji i ucelowienia zawiera rozdział 3.4.2.
Arystoteles jest autorem teorii hylemorfizmu (gr. hyle – materia; morfe
– forma). Każde ciało (organizm ożywiony) jest w tej teorii materią pojmo-
waną jako tworzywo. Jest w swojej postaci przypadkowe, zaś duch jest for-
mą, która nadaje materii treść, czyli jest jej aktem. Materia jest pierwiastkiem
nieokreślonym, tworzywem tego wszystkiego, co może powstać, jest podstawą wszel-
kiego stawania się. Możemy rozumieć to w ten sposób, że forma uaktualnia
tkwiące w materii potencje, czyli możliwości do zaistnienia jako substancja.
Wszystkie rzeczy w świecie są z jednej strony materią, z drugiej zaś formą, nasienie jest
materią, drzewo jego formą, drzewo z kolei jest materią, a ociosane belki jego formą.
Arystoteles uważał oba składniki substancji za równie niezbędne, jednakże
nie za równie ważne. Forma była dlań ważniejsza: pojmował ją jako realny
odpowiednik pojęcia, zupełnie tak jak Platon ideę transcendentną. To for-
ma zajęła w jego filozofii miejsce, które u Platona zajmowała idea. Wyro-
sła w rozważaniach Arystotelesa na zasadniczy czynnik zarówno poznania,
jak i bytu. Uczynił to dlatego, że zarówno forma jak pojęcie są czynnikami
jedności w rzeczach: rzeczy, jakkolwiek są materialnie złożone, mają zawsze
jedną formę i jedno pojęcie. Swej nieokreślonej materii przypisywał mimo
wszystko bardzo określone własności. Mianowicie, że jest podłożem zja-
wisk i wszelkiej ich przemiany, że jest tym, z czego substancje są utworzone
i co trwa, gdy substancje ulegają zniszczeniu (gdy posąg jest roztrzaskany,
forma jego ulega zniszczeniu, ale materia trwa); jest też materia tym, co w
substancji jest wielością, różnorodnością, podzielnością (bo z formy może
pochodzić jedynie jedność). Wcześniejsi filozofowie twierdzili, że substan-
cją jest materia, Platon zaś, że substancją są idee. Dla Arystotelesa ani ma-
teria, ani idea nie były substancjami: natomiast i jedna, i druga były składni-
kami substancji. To był jego sposób pogodzenia przedplatoników (czyt. hy-
lozoistów lub materialistów) z Platonem. Z materii przedplatonicy uczyni-
li konkretną substancję; tak samo Platon postąpił z ideą. Tymczasem mate-
ria nie istnieje samodzielnie, tak samo jak nie istnieją idee; czy na pewno?
Przecież idee dla Platona w okresie średnioakademickim istniały na równi
z bytami matematycznymi w sferze abstrakcji myślowej.

93
Starożytność

Arystoteles zasłużył się także stworzeniem klasyfikacji świata zwie-


rząt oraz wieloma opisami z zakresu anatomii i fizjologii. Uważany jest
też za twórcę psychologii. Odpowiedział także na pytanie, na czym pole-
ga wyjaśnienie naukowe w biologii. Twierdził także, że: … w tworach Natu-
ry jest daleko więcej celowości i piękna niż w dziełach ludzkich… (O częściach zwie-
rząt). Opisał i sklasyfikował ponad dwieście gatunków zwierząt włącz-
nie z owadami. Arystoteles klasyfikując jakiś organizm brał pod uwagę
cały zespół własności anatomicznych, co nie odbiega od metody przyję-
tej w czasach nowożytnych. Nie nadawał także nowych nazw, a zachowy-
wał nazwy tradycyjne. Człowiek w jego dziełach z zakresu zoologii trak-
towany jest i opisywany jak inne zwierzęta. Spostrzeżenia i poglądy kon-
frontował z poglądami innych badaczy, których opinie czasem cytował.
Był zwolennikiem teleologii, czyli celowości w naturze. Jego zdaniem or-
ganizmy rozwinęły się w takim a nie innym kierunku, ponieważ taki cel
(grec. telos) miała natura. Chorobom zwierząt poświęcił stosunkowo mało
uwagi, nie podjął także tematu ich terapii. Podzielił zwierzęta na krwiste,
do których zaliczył takie rodzaje jak ptaki, ryby i walenie oraz bezkrwiste
czyli muszlowe, skorupiaki, głowonogi i owady. Pozostałe zwierzęta, jak
się wyraził: …Co do pozostałych gatunków nie istnieje wiele rodzajów: już to jeden
gatunek nie obejmuje większej ilości gatunków, lecz pozostaje pojedynczy i nie dzie-
li się…. Dokonał bardzo wielu trafnych opisów anatomicznych i poczynił
także trafne uogólnienia. Zauważył np. że nerki zbudowane są z wielu czę-
ści (małych nerek) i że prawa nerka zawsze leży wyżej niż lewa. Opisał
także tkankę tłuszczową okołonerkową, przypisując jej funkcję ochronną
względem otoczonego przez nią narządu. Opisał oddychanie, prawidło-
wo charakteryzując funkcję tchawicy i płuc. Człowieka zaliczył do zwie-
rząt i porównywał go z innymi gatunkami. Nie on jeden zresztą tak czy-
nił, ale pozostali uczeni greccy również. Omówił także zagadnienia z za-
kresu fizjologii i etologii. W księdze VI i VII przedstawił rozmnażanie się
istot żywych. Weterynarii oraz medycynie człowieka nie poświęcił zbyt
dużo miejsca. Dokonał opisu jednostek chorobowych (np. przypadków
bezpłodności) w sposób bardzo pobieżny i nie zamieścił żadnej procedu-
ry terapeutycznej. „...Narzuca się tutaj problem ogólnej natury, dlaczego samiec
lub samica są bezpłodne? Bo istnieją także kobiety i mężczyźni niepłodni. Podobny
przypadek zdarza się w każdym gatunku innych zwierząt, np. u koni i u o wiec. Lecz
gdy mowa o mułach, to cały ich gatunek jest niepłodny...”. Z zabiegów chirur-
gicznych opisał m.in. kastrację byczków. Uważał, że najlepiej kastrować
je, gdy mają rok. Zalecał aby w tym celu położyć je na grzbiecie, a mosz-

94
Grecja i państwa hellenistyczne

nę pozostawić. W przypadku świń polecał, aby przed zabiegiem usunię-


cia jajników nie podawać im jedzenia przez dwa dni. Do zabiegu, jego
zdaniem, świnie należy powiesić za tylne kończyny i następnie otwo-
rzyć jamę brzuszną …w miejscu, gdzie u samca znajduje się największa część
jąder… i usunąć jajniki. Pisał także o kastracji wielbłądzic używanych
do celów militarnych. Wymienił tylko trzy choroby psów, tj. wściekli-
znę, podagrę i dławicę. Opisał gruźlicę bydła (kraűros) i pisał o zmia-
nach pośmiertnych w płucach. Jest to niezwykle istotne, ponieważ po-
wiązanie zmian pośmiertnych z chorobą zawdzięczamy dopiero Giam-
battiście Morganiemu, który żył w XVIII w. Zauważył, że konie utrzy-
mywane na padokach rzadziej chorują niż konie trzymane w stajniach.
Bardzo trafny jest opis tężca (tetanos) u koni. W przypadku osłów opisał
nosaciznę i wyróżnił jej dwie formy. Nie wspomniał nic natomiast o no-
saciźnie u koni. Poruszył także zagadnienia chorób owadów. Za sprawcą
chorób pszczół uznał małego owada (kleros lub pyraustes), który przędzie
pajęczynę i niszczy plastry. Zauważył także wpływ klimatu na zdrowie
i samopoczucie zwierząt. Bardzo dużo uwagi poświęcił zagadnieniom
związanym z rozrodem zwierząt. Podał zachowania wieku, w którym
osiągają gotowość płciową, ich zachowania godowe, sposób kopulacji,
przebieg i długość ciąży, a także sam poród i jego objawy zwiastunowe.
Arystoteles uważał, że świat przyrody, który jest postrzegalny i w
którym człowiek się znajduje, jest wieczny. Jego „wieczność” jest wy-
nikiem wiecznej materii, ale jest też przestrzennie ograniczony. Jest tak
dlatego, ponieważ wszystkie żywioły, jakie w świecie istnieją, mają swo-
je konkretne i określone miejsce. Nie istnieje materia poza sferą ostat-
niego istniejącego żywiołu. Jest tylko jeden świat, ten w którym czło-
wiek żyje, istnieje, inne światy i ich istnienie to fikcja. Takie światy nie
istniały, nie istnieją i istnieć nigdy nie będą. Tutaj, w tym świecie, za-
chodzi nieustanny i ciągły proces, podczas którego nieustannie formu-
je się materia. W związku z tym, cały Wszechświat jest jednolitą, spój-
ną i nierozerwalną jednością, coś na wzór łańcucha lub trybów, któ-
re doskonale do siebie przylegają. Wszystko to powiązane jest ze sobą
w sposób celowy i przyczynowy. Wszystkie ogniwa w całym łańcuchu
mają taką samą naturę, wszystkie oprócz jednego. Arystoteles wyróżnił
z tej jedności ogniwo pierwsze i nadał mu szczególną wartość i znacze-
nie. Wszystko, co znajduje się w całym Wszechświecie, ma jakąś swo-
ją przyczynę, nic nie ma przypadkowego w sferze podksiężycowej. Na-
wet przyczyna powstania rzeczy, ma swoją przyczynę. Ta z kolei swoją.

95
Starożytność

Ale czy owa przyczynowość ma jakiś kres? Tak, otóż Arystoteles był
przekonany, że tym kresem jest Pierwsza Przyczyna, z której pochodzą
inne i do której zarazem, sprowadzają się wszystkie inne. Uważał, że ta
przyczyna musi być czymś wyjątkowym, a także jej własności muszą róż-
nić się od własności tych, które człowiek zna i które są jemu dostępne
w poznaniu. Ta Pierwsza Przyczyna, nie ma już swojej przyczyny, ponie-
waż istnieje sama przez siebie i sama w sobie. Jest nią Pierwszy Poruszy-
ciel, jednak On o naszym świecie, nic nie wie (patrz rozdz. 3.4.2).
Podsumowując arystotelesowską teorię natury należy stwierdzić, że
posiadała ona pewne kluczowe cechy: Podejmowała ona ówczesne wy-
zwania teoretyczne stawiane na tym polu. Pozwoliła na legitymizację po-
znania naukowego – wiedzy ogólnej, zachowując pojęcie zmiany i ruchu,
niezbędne choćby w rozważaniach fizycznych. Właśnie dzięki dostrze-
żeniu tego napięcia pomiędzy ogólnością naszej wiedzy (o charakterze
powszechnym) a konkretnym teoretyzowaniem tego, co postrzegane
– mogła narodzić się filozofia z gruntu naukowa (połączenie dedukcji
z procesami indukcyjnymi).
Z perspektywy wielu stuleci, jakie dzielą nas od czasów Arystotelesa,
trudno nie doceniać znaczenia jego dokonań, zwłaszcza w zachodnioeuro-
pejskiej tradycji. Niektóre bowiem elementy jego filozofii pozostają wciąż
żywą inspiracją nawet dla zagorzałych przeciwników arystotelesowskiego
realizmu.

3.4.6.
Medycyna i weterynaria
Związki między medycyną i filozofią były bardzo ścisłe. Medycyna,
jako praktyczna sztuka leczenia i przywracania zdrowia jest oczywiście bez
porównania starsza. Później medycyna kształtowała się jednak pod teore-
tycznym wpływem filozofii. Ma to fundamentalne znaczenie, ponieważ na-
brała z rzemiosła charakter nauki. Występowały przy tym równolegle me-
dycyna sakralna i świecka. (Elementy medycyny sakralnej zostały omówio-
ne w rozdziale 2). Powiązanie filozofii z medycyną przypisywane jest leka-
rzowi, pitagorejczykowi Alkemonowi z Krotony. Przeniesiona do określo-
nych szkół filozofia kształtowała ich teoretyczne założenia, przekładające
się potem na praktykę. Medycyna uważana była za zawód wolny.
Było wiele szkół medycznych. Nie były to jednak szkoły w dzisiej-
szym rozumieniu, a raczej środowiska o wspólnych poglądach. Dla nas

96
Grecja i państwa hellenistyczne

najważniejsze są te związane w pewnym stopniu z Hippokratesem, czyli


Szkoła z Kos, Knidos i sycylijska.
Szkołę z Kos cechuje całościowe spojrzenie na człowieka. Jej zda-
niem, choroba nie była bytem samym w sobie, lecz specyficznym, nienor-
malnym, stanem organizmu. Lekarz zatem nie rozpoznawał choroby, lecz
chorobowo zmieniony organizm. Leczono więc cały organizm oraz przy-
kładano wagę do środowiska i jego wpływu na człowieka. Specjalizowała
się także w traumatologii.
Szkoła w Knidos zakładała istnienie wielu chorób. Jej przedstawicie-
le uważali, że chorują poszczególne narządy, nie zaś cały organizm. Spe-
cjalizowali się w chorobach kobiecych i położnictwie. Do ulubionego ar-
senału ich medykamentów należały mleko, serwatka i przyżeganie. W tej
szkole stworzono podwaliny teorii humoralnej.
Do najwybitniejszych przedstawicieli szkoły sycylijskiej należą Em-
pedokles (ok. 550 r. p.n.e.) i Philistion z Locri (490–450 r. p.n.e.). Teoria
Hippokratesa nawiązuje do teorii czterech elementów Empedoklesa (zie-
mia i woda, powietrze i ogień). Philistionowi przypisywane są niektóre
księgi „Corpus Hippocraticum”.
Wyróżnia się cztery szkoły teorii medycznych:
1. pneumatyków,
2. empiryków,
3. metodyków,
4. dogmatyków (hipokratejczycy).
Za jednego z twórców medycyny, właściwie jej symbol, uznaje się
Hippokratesa. O nim samym mało wiadomo. Jego istnienie potwier-
dza jedynie Platon, Arystoteles i krytykujący go lekarz Diokles z Ka-
rystos. Prawdopodobnie Hippokrates przyszedł na świat na wyspie Kos
między 460–459 r. p.n.e. Jego ojcem był lekarz Herakleides, a matką po-
łożna o imieniu Phainarete. Pierwszych nauk udzielał mu ojciec, później
zaś Prodyk z Kos, Gorgiasz z Leontioni i Demokryt. Został lekarzem wę-
drownym (periodeuta), przenoszącym się z miejsca na miejsce. Przyczy-
nił się do tego poniekąd fakt, że oskarżono go o podpalenie biblioteki
z księgami lekarskimi na Kos. Zmarł w Tesalii dożywszy 109 lat. Wątpli-
we jest, aby sam Hippokrates napisał „Corpus Hippocraticum”. Jest to raczej
dzieło wielu wybitnych lekarzy pozostających pod wpływem jego poglą-
dów i tworzących tzw. szkołę hipokratejską.
Podstawę założeń medycznych hipokratejczyków stanowiła teoria
czterech humorów. Były nimi krew, śluz, żółć jasna (żółta) i żółć ciem-

97
Starożytność

na (czarna). Każdemu z tych humorów przypisał jakości, takie jak chłód,


ciepło i suchość. U każdego osobnika ich mieszanina ta ma nieco od-
mienny skład i rzutuje np. na temperament. Stan zdrowia warunkowany
jest odpowiednim ich zmieszaniem pod względem jakościowym i ilościo-
wym. Mieszanina ta nazywana była krâsis i cechowała się zrównoważoną
proporcją. Choroba powodowana była nadmiarem lub niedostatkiem któ-
regoś ze składników, jak również wydzielaniem się jednego z nich z mie-
szaniny. Bardzo duży wpływ na krâsis miał cykl natury i tak np. w le-
cie wydzielać się miało więcej żółci jasnej. Konsekwencją takiego poglą-
du było stwierdzenie swoistości pewnych chorób zależnych od pór roku.
Hipokratejczycy zaobserwowali dynamizm choroby wyróżniając takie jej
fazy, jak niestrawność (apepsia), apostaza czyli oddzielenie, wyodrębnienie
(apóstasis), kryzys (krisis) i uwolnienie (lysis).
Teorię humoralną rozwinął Klaudiusz Galen. Była to teoria, która
ukształtowała poglądy na wieleset lat. Także pisma hipiatryczne do niej
nawiązują.
Twórcą idei, na której oparli się pneumatycy był Alkemon z Kroto-
nu (VI w. p.n.e.), który za prapierwiastek uznał powietrze. Dzieje powsta-
nia szkoły pneumatyków (pneumatikoi) okrywa mgła tajemnicy. Pierw-
szym znanym pneumatykiem jest Athenaios z Attalei (I w. n.e.). Oparł
się on na hipokratykach, Asklepiadesie z Bitynii, a także takich filozofach
jak Empedokles, Teofrast i Heraklides z Pontu. Athenaios poglądy swoje
wyłożył w 30 księgach pt. „O pomocy lekarskiej”. Dzieło to niestety zagi-
nęło. Wiadomo, że poruszył tam problemy związane m.in. z dietetyką i hi-
gieną. Zachowały się natomiast dzieła innego przedstawiciela tego nurtu,
a mianowicie Aretaiosa i na tej podstawie można wyrobić sobie poglądy
na ich temat. Pneumatykiem był także Diogenes z Apolonii, który jako
pierwszy rozróżnił krew pochodzenia żylnego i tętniczego. Uczniem jego
był Areteusz z Kapadocji, którego opisy chorób takich jak gruźlica, zapa-
lenie płuc, padaczka i tężec zachowały się do dziś, a szczegółowością nie
ustępują Hippokratesowi. Pneumatycy założyli, że istnieją dwie zasady
(archai). Jedną z nich, bierną, była materia (hyle), a drugą, czynną, logos (lo-
gos). Zasady te, wieczne, przenikające się nawzajem wytwarzały elemen-
ty (stocheŠ a ), mające początek i koniec. Elementy te przeobrażały się
w ogień, który kształtował materię. Ogień obdarzał materię jakościami
takimi jak: ciepło, zimno, wilgoć i suchość. Ciało przenikała neuma, która
integrowała ciała i przekształcała je w całość.

98
Grecja i państwa hellenistyczne

Za twórcę szkoły metodyków uważa się Asklepiadesa z Bitynii. Fun-


damentalne znaczenie dla tej koncepcji (koncepcja solidarna) miało po-
jęcie podzielnych drobin, których nie można utożsamiać jednak z atoma-
mi. Caelianus Aurelinaus stwierdził, że atomy, podstawowy budulec cia-
ła, są mniejsze od drobin. Drugim kluczowym pojęciem były kanaliki (pó-
roi). Porami tymi krążyły drobiny w sposób harmonijny (symmetria). Od
stosunków i oddziaływań pomiędzy kanalikami a drobinami zależał stan
zdrowia. Zastój, zator (enstasis) w owym przepływie prowadził do chorób
(phrenitis) przebiegających z objawami gorączki. Druga możliwość choro-
by (solubiles) to rozpadanie się drobin (solutio). Metodycy z tej szkoły chęt-
nie wykorzystywali takie metody terapii jak zimne i napotne kąpiele, ma-
saże oraz diety.
Jeśli chodzi o weterynarię, to w odniesieniu do okresu przedrzymskie-
go wiadomo niewiele. Arystoteles nie poświęcił temu zagadnieniu zbyt
dużo miejsca, uważając je być może za nazbyt specjalistyczne. Najbardziej
znanym autorem piszącym o problematyce związanej z hodowlą zwie-
rząt był Ksenofont (430–355 p.n.e.) – filozof, pisarz, żołnierz i gospo-
darz. Z urodzenia był Ateńczykiem, z powodu jednak prospartańskich po-
glądów a także czynów zmuszony był opuścić ojczyznę i osiąść na Pelopo-
nezie. Był uczniem Sokratesa. Wziął udział w wyprawie hoplitów greckich
u boku Cyrusa Młodszego, której celem było obalenie brata Cyrusa – Wiel-
kiego Króla Artakserksesa. Po porażce w bitwie pod Kunaksą i śmierci Cy-
rusa objął dowództwo nad wycofującymi się hoplitami (Odwrót Dziesię-
ciu Tysięcy). Znaczną część życia spędził u boku króla Sparty Agesilaosa.
W swojej wiejskiej posiadłości w Skilluncie, południowej części Elidy, pi-
sał dzieła o tematyce filozoficznej, ustrojowej, rolniczej, a także hipiatrycz-
nej i kynologicznej. Pierwszym dziełem z zakresu szeroko rozumianego rol-
nictwa i gospodarstwa był „Cynegeticus” („O polowaniu”) poświęcone my-
ślistwu. Ksenofont wymienił w nim wiele ras psów (np. psy lakońskie, kre-
teńskie czy lokryjskie) i pisał o nich pod kątem użytkowania, np. w celu po-
lowania na jelenia zaleca psy w typie charta pochodzące z Persji (czy jak
pisze z Indii). Zwraca uwagę na różny temperament psów. Dokładnie tak-
że podaje budowę dobrego psa myśliwskiego. Pisał także o rozrodzie, za-
lecając, aby suki, które mają być szczenne nie obarczać zbyt ciężką pra-
cą. Podaje, że cieczka trawa 14 dni, a kryć należy sukę, jak się wyraża, „do-
brym psem” pod koniec cieczki. Długość ciąży określa na 60 dni. Szczenię-
ta powinny pozostać przy matce, ponieważ, jak pisze, nic nie jest dla nich
lepsze od mleka matki i jej ciepła. Zdaniem Ksenofonta mleko należy

99
Starożytność

podawać nawet do roku życia, ponieważ ma to korzystny wpływ na roz-


wój kończyn. Uważa, że szczenięta należy zabierać matce dopiero w wie-
ku 8 miesięcy. Jego zdaniem, psom należy nadawać imiona krótkie. Opi-
sując trenowanie psów dodaje, że korzystnie i dopingująco wpływa na nie
głos przewodnika. Ksenofont uważa, że psy należy chwalić, co sprawia im
radość. Zaznacza, że polowanie na dziki jest niezwykle niebezpieczne dla
psów. W przypadku natknięcia się na warchlaki należy zdwoić czujność,
ponieważ niewątpliwe towarzyszy im locha i odyniec.
Jego dwa dzieła traktujące o hodowli, treningu koni oraz organizacji
oddziałów konnych uważane były za klasykę jeszcze w czasach rzym-
skich. Pierwsze z nich to „Peri hippikes” („O sztuce jeździeckiej”). Za-
warł w nim właściwie wszystko, co powinno się wiedzieć o hodowli koni.
W dużym stopniu opiera się w tym dziele Ksenofont na niejakim Szymo-
nie, którego jednak traktat dotyczący hodowli koni zaginął. Szczegóło-
wo omawia zasady wyboru młodego, starszego i dojrzałego konia. Zazna-
cza, że przy wyborze konia, największą uwagę zwrócić należy na kończy-
ny, ponieważ to one decydują o przydatności konia. Badanie kończyny za-
leca rozpocząć od kopyta, którego budowa, zdaniem Ksenofonta, ma klu-
czowe znaczenie. Przekonanie o wadze kopyta podtrzymuje jeszcze Ap-
syrtos, hipiatra rzymski. Ksenofont opisuje zasady utrzymania, żywienia
i pielęgnacji koni, a także ujeżdżenia i treningu. Nie zajmuje się proble-
matyką leczenia koni, a jedynie pisze, że w razie np. niestrawności należy
wezwać pomoc weterynaryjną. Wskazuje to jednak, że pomoc taka była
dostępna i udzielał jej fachowiec. Ksenofont zaznacza, że choroby najle-
piej leczyć szybko, zanim przejdą w postać przewlekłą. W drugim dzie-
le pt „Hipparchikos” („Dowódca jazdy”) opisuje zasady dowodzenia od-
działem kawalerii. Jego pracom z zakresu hippiki przyświecał cel popu-
laryzacji i zwrócenie Grekom uwagi na możliwości konnicy, która wtedy
nie była jeszcze poważanym rodzajem broni. Opisał także osłony dla koni
bojowych, które obesrwował u koni używanych w armii perskiej. Kseno-
font przekonał się bardzo boleśnie o swoich racjach, kiedy to armia te-
bańska, skutecznie wykorzystująca konnicę, rozgromiła tak przez niego
podziwianych Spartan.
3.4.7.
Muzjeon
W październiku 332 r. n.e. armia macedońska wkroczyła do Egiptu
uwalniając kraj spod perskiej okupacji. 14 listopada 332 r. Aleksander zo-

100
Grecja i państwa hellenistyczne

stał koronowany na faraona Egiptu, co miało kolosalny wpływ na psychi-


kę i sposób widzenia świata przez młodego króla. Od tej pory faraona-
mi byli już zawsze Grecy. Po śmierci Aleksandra, w wyniku wojen dia-
dochów, Egipt przypadł Ptolemeuszowi, synowi Lagosa. Został on zało-
życielem dynastii Lagidów (Ptolemejskiej), która nieprzerwanie panowa-
ła w Egipcie aż do śmierci Kleopatry VII w 30 r. n.e. Ptolemeusz I So-
ter był potężnym władcą, a jednym z jego niezwykłych przedsięwzięć
było założenie Muzejonu (ok. 280 r. p.n.e.). Był to wielki instytut badaw-
czy, do którego Ptolemeusz i jego następcy ściągali wszelkie dzieła nauko-
we, a także poezję i prozę jaką mogli znaleźć. W skład jego wchodziła Bi-
blioteka Aleksandryjska, ogród botaniczny i zoologiczny oraz obserwa-
torium astronomiczne. Muzejon przyciągał wybitnych naukowców z ca-
łego świata. Przeważali oczywiście Grecy, ale pracowali tam także Chal-
dejczyk Berosses, twórca historii Mezopotamii („Babyloniaca”), i egipski
kapłan Maneton, który spisał historię Egiptu oraz dokonał podziału dy-
nastii faraonów (obowiązuje do dziś) legitymizując władzę Ptolemeuszy.
Pracowali też tacy wybitni naukowcy jak Archimedes, Euklides, Era-
tostenes z Cyreny, Arystarch z Samos, Ktesibios z Aleksandrii oraz
Klaudiusz Ptolemeusz. Do najwybitniejszych działających wówczas na-
ukowców należał Herophilos z Chalkedonu (ok. 300 p.n.e.), uczeń Pra-
xagorasa z Kos. Wykonywał on sekcje zwłok ludzkich, oraz prowadził
jedne z pierwszych na świecie badania nad układem nerwowym opisując
mózg, komory mózgu i móżdżek. Odróżniał także nerwy od ścięgien oraz
żyły od tętnic, przy czym uważał, że w tętnicach krąży powietrze. Opisał
także wątrobę i trzustkę. Niektóre nazwy jakie nadał narządom obowiązu-
ją do dziś (np. dwunastnica – duodenum, splot naczyniówkowy – plexus cho-
rioideus). Herophilos stwierdził, że siedzibą intelektu jest mózg, a nie ser-
ce, jak uważał Arystoteles. Herophilos jako pierwszy w historii medycyny
wysunął koncepcję, że badanie pośmiertne zwłok ludzkich może ujaw-
nić przyczynę zgonu. Tak jak starożytni Egipcjanie badał puls, opisywał
go i wnioskował na jego podstawie o stanie zdrowia.
Wybitnym przedstawicielem Muzejonu był też Erasistratos z Keos.
Był świetnym chirurgiem i fizjologiem oraz pełnił funkcję przyboczne-
go lekarza faraona. Nie był zwolennikiem teorii humoralnej, jak Herophi-
los, lecz atomistycznej. Opisał serce, w tym ze szczegółami budowę za-
stawki trójdzielnej. Jest on także prekursorem fizjologii eksperymentalnej
– przeprowadzał eksperymenty na zwierzętach. Opisał także budowę gar-
dła oraz jego rolę podczas oddychania i przełykania. Erasistratos w bada-

101
Starożytność

niach stosował także metodę wiwisekcji, a obiektami doświadczalnymi


byli skazańcy.
Przedstawicielem Szkoły Aleksandryjskiej był także Merinos. Jego
20-tomowa anatomia niestety zaginęła. Wiadomo jednak, że opisał 7 ner-
wów czaszkowych i tętnicę centralną siatkówki. Z Muzejonem związa-
na była także pierwsza kobieta lekarz w strefie kultury greckiej. Była
nią Agnodyka (Agnodice), urodzona ok. 300 r. p.n.e. Była ona uczennicą
Herophilosa. To historii przeszła także jako pierwsza kobieta ginekolog.
Członkiem Muzejonu był także Klaudiusz Galen.
Biblioteka Aleksandryjska spłonęła w niejasnych okolicznościach
podczas walk pomiędzy Juliuszem Cezarem a młodszym bratem Kleopa-
try VII Ptolemeuszem XIII. W późniejszym czasie próbowano odtwo-
rzyć zbiory w co zaangażował się m.in. Marek Antoniusz. Jej resztki były
przechowywane w Serapeum, które zostało zniszczone wraz z przecho-
wywanymi zbiorami (szacuje się że ok. 70 000 ksiąg) przez hordę chrze-
ścijan, którym przewodził sam patriarcha Aleksandrii arcybiskup Teofil
w 319 r. n.e.
Tragiczny koniec Muzejonu i nauki starożytnej symbolizuje Hypatia.
Była ona córką matematyka, filozofa, astronoma i członka Muzejonu Teo-
na z Aleksandrii. Zajmowała się filozofią neoplatońską oraz astronomią
i matematyką. Była znaną i poważaną osobą, przyjaciółką prefekta mia-
sta Orestesa. Miała znaczny krąg uczniów i przyjaciół, do którego należe-
li między innymi Synezjusz biskup Ptolemais. Uważa się, że skonstruowa-
ła astrolabium (urządzenie używane w tradycyjnej nawigacji do dziś) i are-
ometr (urządzenie do pomiaru gęstości cieczy). Jej działalności przyglądał
się z oburzeniem nowy patriarcha Aleksandrii arcybiskup św. Cyryl. Objął
on urząd arcybiskupa Aleksandrii zbrojnie rozprawiwszy się ze swoim ry-
walem archidiakonem Tymoteuszem i jego zwolennikami. Następnie usi-
łował zawłaszczyć kompetencje władz municypalnych i cesarskich wcho-
dząc w konflikt z cesarskim prefektem Orestesem. Kolejnym jego przedsię-
wzięciem był pogrom Żydów i wypędzenie ich z Aleksandrii w 414 r. Te
działania spotkały się ze sprzeciwem Orestesa, który złożył oficjalną skargę
do rządu imperialnego w Konstantynopolu. Wtedy, rozsierdzony patriarcha,
podburzył fanatycznych mnichów nitrejskich przeciw prefektowi. Świąto-
bliwi mężowie przybyli w sile 500 do miasta i wszczęli rozruchy. Szarżu-
jący mnisi rozproszyli ochronę osobistą prefekta i ranili go, ocalał on je-
dynie dzięki pomocy mieszkańców Aleksandrii. Kiedy władze ujęły kilku
winnych i skazały ich na śmierć, Cyryl ogłosił ich męczennikami za wia-

102
Rzym

rę. W 415 r. n.e., po kampanii oszczerstw i pomówień (o czary i satanizm)


jego przyboczni (parabolanie) urządzili zasadzkę na Hypatię, 60-letnią już
wówczas kobietę. Kiedy Hypatia wracała powozem z wykładu do domu,
porwano ją, po czym zawleczono do kościoła katedralnego Cezarejon. Ro-
zebrano ją do naga i poddano torturom. Cięto ją odłamkami skorup glinia-
nych i wyłupiono oczy. Po torturach została ukamienowana, a jej ciało po-
ćwiartowano i spalono w miejscu zwanym Kinaron. Sprawy potoczyły się
tak szybko, że służby porządkowe nie zdążyły interweniować. Inna wersja
tej historii podaje, że Hypatię porwano z forum, kiedy wykładała siedząc na
kamiennej katedrze. Po apelach do rządu cesarskiego, dopiero 5 październi-
ka 416 r., prefekt pretorium Monaksjusz zarządził zabranie parabolan spod
władzy arcybiskupa Cyryla (na 2 lata) i ograniczenie ich liczby. Dziełem
życia wojowniczego świętego było przepędzenie patriarchy Konstantyno-
pola arcybiskupa Nestoriusza, zapoczątkowało to kolejny głęboki rozłam
w chrześcijaństwie, tzw. schizmę nestoriańską.
W 529 r. cesarz Justynian Wielki zamknął działającą w Atenach od
900 lat Akademię Platońską, a jej wykładowcy udali się na wygnanie do
Persji.

3.5.
Rzym

Państwo rzymskie u szczytu potęgi obejmowało cały obszar Cywiliza-


cji Śródziemnomorskiej (część Europy, Azji i Afryki).
Osadnictwo na terenach miasta Rzym rozpoczęło się ok. 5000–2000
lat p.n.e. Powstało wówczas kilka wiosek, z których największa usytu-
owana była na Wzgórzu Lewantyńskim. Scalenie wiosek w organizm
miejski zawdzięczali Rzymianie Etruskom. Zgodnie z legendą Rzym
założony został przez uciekinierów z Troi pod wodzą Eneasza. Inna
opowieść opowiada o wykarmionych przez wilczycę Romulusie i Re-
musie. Początkowo w Rzymie panowała monarchia, a od pewnego mo-
mentu władzę sprawowali królowie pochodzenia etruskiego, którym to
Rzym zawdzięczał m.in. kanalizację. Królowie pochodzenia etruskiego
to Trakwiniusz Stary, Serwiusz Tuliusz i Trakwiniusz Pyszny. Po oba-
leniu tego ostatniego Rzym przekształcił się w Republikę. Rzymianie
szybko rozpoczęli ekspansję na sąsiednie tereny. Pokonali Ligę Latyń-
ską, miasta-państwa Etrusków, Samnitów oraz Greków w południowej

103
Starożytność

Italii i stali się panami praktycznie całej Italii. Co prawda Tarentowi,


miastu greckiemu, na pomoc przyszedł król Pyrrus, jednak mimo wielu
zwycięstw nie był w stanie przemóc Rzymu z uwagi na jego olbrzymie
możliwości mobilizacyjne, a jego działalność dała początek przysłowiu.
Jedyną siłą zdolną zagrozić Republice byli Galowie, którzy zdobyli mia-
sto Rzym w 390 r. p.n.e. Jednak prymitywna struktura państwowa Ga-
lów oraz ich metody prowadzenia wojny spowodowały, że z czasem sys-
tematyczni i konsekwentni Rzymianie uzyskali przewagę i wyparli ich
z Italii, a w końcu opanowali także tereny kontrolowane przez Galów.
Po opanowaniu Włoch, Rzym starł się z jedną z największych potęg ba-
senu Morza Śródziemnego (Kartaginą). Z trzech wojen punickich, mimo
wielu porażek i zagrożenia samego Rzymu przez Hannibala Barkasa, Rzym
wyszedł zwycięsko. W trakcie tych wojen Rzymianie doznali szeregu do-
tkliwych klęsk, np. nad Jeziorem Trazymeńskim i pod Kannami. W tej
ostatniej bitwie zagładzie uległa prawie cała armia rzymska licząca blisko
50 tys. żołnierzy. Żadne inne państwo starożytne po takim ciosie nie mogło-
by kontynuować wojny. Rzymski upór, konsekwencja i w zasadzie nieogra-
niczone rezerwy ludzkie były głównymi przyczynami sukcesu. Następnie
Rzymianie zwrócili swą uwagę na Grecję i monarchie hellenistyczne. Gre-
cja została opanowana po wojnach z Macedonią (3 wojny macedońskie),
a po bitwie z Antiochem III Wielkim, Rzymianie uzyskali dominację poli-
tyczną w Azji. W wojnach z królami macedońskimi Filipem i Perseuszem,
a także Antiochem świetnie spisała się legionowa armia rzymska, która po-
twierdziła swoją przewagę taktyczną na falangą.
Długotrwały kryzys Republiki i liczne wojny domowe doprowadzi-
ły do zmiany ustroju państwa. Kłopoty wewnętrzne nie przeszkodziły
jednak Rzymianom w opanowaniu Azji Mniejszej, Armenii oraz Galii.
Przejściowe rozwiązanie, jakim był triumwirat, okazało się nie do utrzy-
mania na dłuższą metę. W 53 r. pod Karrami zginął w walce z Partami
triumwir, pogromca Spartakusa, Marek Krassus. Była to jedna z najwięk-
szych klęsk armii rzymskiej, spowodowana między innymi brakiem do-
brej jazdy. W 50 r. n.e. Juliusz Gajusz Cezar przekroczył Rubikon rozpo-
czynając kolejną wojnę domową, która tym razem na trwałe zmieniła ob-
licze Rzymu. Po zwycięstwie nad Pompejuszem Wielkim, Cezar prze-
jął władze dyktatorską, a po jego skrytobójczej śmierci, po licznych woj-
nach, władzę objął Oktawian August. Oktawian August wprowadził sys-
tem nazywany pryncypatem, polegający na pełnieniu przez niego władzy
przy współudziale senatu. August był cyklicznie wybierany na kluczowe

104
Rzym

stanowiska, a zatem nie będąc królem de facto sprawował podobną władzę.


August rozpoczął okres rządów cezarów, a Rzym z Republiki stał się Ce-
sarstwem, choć zachowano wiele urzędów i struktur republikańskich, na-
wet jeszcze w czasach bizantyjskich.

3.5.1.
Rzym republikański i cesarski
Aczkolwiek Rzym kojarzy się z wysoko rozwiniętą cywilizacją, w wie-
lu dziedzinach Rzymianie pozostawali daleko w tyle za nauką grecką
i uczonymi Bliskiego Wschodu. Sztuka medyczna była na bardzo niskim
poziomie. Pliniusz w „Naturalis Historia” pisze, że początkowo za uniwer-
salne lekarstwa uważano wino i kapustę. Z czasem sytuacja zaczęła się
zmieniać, a wpływ na to miał przede wszystkim kontakt ze światem grec-
kim oraz wcześniejsze wpływy etruskie. W miarę ekspansji Republi-
ki, Rzymianie weszli w kontakt z kulturą innych państw basenu Morza
Śródziemnego, co miało kolosalne znaczenie dla wszystkich dziedzin ży-
cia i nauki, w tym także medycyny i weterynarii.
Leczeniem w Grecji i na Bliskim Wschodzie zajmowali się ludzie
wolni, a zawód lekarza był cenionym i szanowanym zajęciem. W Rzy-
mie zajmowali się tym niewolnicy lub co najwyżej wyzwoleńcy. Dopiero
z biegiem czasu sytuacja zaczęła się powoli zmieniać. Przejawem niepo-
radności medycyny rzymskiej było sprowadzenie z Hellady, za radą ksiąg
sybillińskich, boga Asklepiosa w 293 r. p.n.e. do Rzymu podczas epide-
mii. Bóg przybył drogą morską ze swego sanktuarium w Epidauros i pod
postacią olbrzymiego węża zszedł z pokładu okrętu i zamieszkał na wy-
spie Tiberina. Wybudowano tam świątynię poświęconą Asklepiosowi
(rzymski Eskulap). To pokazuje dobitnie respekt i podziw wobec kultury
i wiedzy greckiej. W Rzymie panował ponadto, popierany przez władze,
kult dawnych obyczajów i tradycji. Starano się tępić obce nowinki jako
zagrożenie dla dawnych, szlachetnych obyczajów. Takim znanym propa-
gatorem tradycyjnego stylu życia był np. Katon Starszy (każde przemó-
wienie w senacie kończył sławnymi słowami: „…A poza tym uważam, że
Kartaginę należy zburzyć...”, łac. „delenda est Carthago…”), a później Oktawian
August.
Pierwszym lekarzem greckim, który uzyskał obywatelstwo rzymskie
w 219 r. p.n.e. był Archagatos. Rzymianie nadali mu przezwisko car-
nifex – co można tłumaczyć jako rakarz (hycel) lub oprawca, co wiele

105
Starożytność

mówi o ich nastawieniu do jego praktyk. Galen, opisując stan medycyny


w Rzymie powiedział: „... Między rabusiami a lekarzami jest tylko ta różnica,
iż tamci dopuszczają się swych karygodnych czynów w górach, a ci w Rzymie...”.
W celu poprawy tej sytuacji, dopiero cesarz Septymiusz Sewer (193–
211 n.e) wprowadził obowiązek uzyskania zezwolenia na praktykę lekar-
ską. Z kolei jego syn, cesarz Aleksander Sewer (222–235 n.e.), uregulo-
wał kwestie kształcenia lekarzy tworząc publiczne sale wykładowe, opła-
cając nauczycieli i wprowadzając coś na kształt stypendiów dla biednych
uczniów.
Aulus Korneliusz Celsus (25–50 p.n.e.) był rzymskim encyklope-
dystą, lecz jego medyczne wykształcenie czy też ewentualna praktyka
lekarska jest powszechnie poddawana w wątpliwość. Jest autorem „De Me-
dicina”, będącego jedyną w pełni zachowaną częścią o wiele większej en-
cyklopedii tego autora, która przetrwała. Jest ona pierwszym szerszym
rzymskim źródłem wiedzy o diecie, farmacji i chirurgii. Celsus opierał
się na Hippokratesie i Szkole Aleksandryjskiej. Opisał szwy jelitowe oraz
bardzo dokładnie sposób zakładania podwiązki naczyniowej, a także kru-
szenie kamieni moczowych. Celsusa pamiętamy głównie dzięki sformu-
łowanym przez niego głównym cechom procesu zapalnego: calor (lokal-
ne podwyższenie temperatury), dolor (ból), tumor (obrzęk), rubor (zaczer-
wienienie). Opisał również sposoby pozyskiwania opiatów dla celów
medycznych. Jako pierwszy opisał tracheotomię. Dzieło Celsusa zosta-
ło ponownie odkryte przez papieża Mikołaja V i opublikowane w 1478 r.
Celsus pisał także o chorobach i leczeniu koni. Problematykę tę podjął
w dziele pt. „De agricultura”. Do dnia dzisiejszego zachowało się niestety
bardzo mało jego fragmentów pochodzących z cytatów innych autorów.
Zaleca podawanie niektórych leków drogą „per nares”. Opisał także obja-
wy kolkowe, podczas których koń rzuca się na ziemię. W przypadkach ko-
lek Celsus zalecał podawanie różnych napojów zawierających m.in. koper
włoski, miętę polną, imbir, koper ogrodowy. Pisał także o innych gatun-
kach zwierząt, zachowały się jednak jedynie fragmenty dotyczące owiec
oraz krów cierpiących na świerzb. Rolnictwu poświęcił Celsus 5 ksiąg
swojej encyklopedii.
Antyllos był wybitnym chirurgiem narodowości greckiej w pierw-
szej połowie II w. n.e. Opisał dokładnie operację tętniaka oraz zmody-
fikował operację zaćmy. O ile w zabiegach operacji zaćmy wykonywa-
nych jeszcze w Mezopotamii pozostawiano soczewkę, to w metodzie An-
tyllosa usuwano ją całkowicie. Antyllos opisał także poprzeczną trache-

106
Rzym

otomię oraz upust krwi tętniczej i żylnej. Podał także dokładną definicję
cierpienia. Jego pisma nie zachowały się, a znany jest dzięki wybitnemu
lekarzowi bizantyjskiemu Oribasiusowi.
W Rzymie pracował Klaudiusz Galen (129–199 n.e.). Jest to jedna
z najwybitniejszych postaci w historii medycyny i nauki, która kształ-
towała poglądy aż do Renesansu. Dzięki Galenowi dzieło Hippokratesa
przetrwało do epoki Odrodzenia (tłumaczone na łacinę), wraz z filozo-
ficznym systemem czterech humorów określanych jako cztery klasyczne
elementy. Stworzył on na tych pryncypiach własną teorię medycyny, igno-
rując przy tym całkowicie pisma Celsusa. Był członkiem aleksandryjskie-
go Muzejonu. Głównym dziełem Galena jest księga składająca się z 17
tomów – „O użyteczności ludzkiego ciała członków”, ponadto pisał o filo-
zofii i filologii, co daje łącznie 22 tomy. Galen był Grekiem i urodził się w
rodzinie architektów w Pergamonie. Jego zainteresowania były niezwykle
szerokie i obejmowały architekturę astronomię, astrologię, filozofię i me-
dycynę. W wieku 20 lat został therapeutes w lokalnej świątyni Asklepio-
sa na okres 4 lat. Do jego obowiązków należało tłumaczenie snów piel-
grzymów spędzających noc w świątyni i zalecanie kuracji (głównie ką-
piele i wizyty w gymnasium). Po śmierci ojca wyjechał studiować za gra-
nicą. Zgłębiał tajniki medycyny w Smyrnie, Koryncie i Aleksandrii przez
12 lat. Po powrocie do Pergamonu pracował jak lekarz w szkole gladiato-
rów, gdzie nabył dużego doświadczenia w zakresie traumatologii i lecze-
nia ran. Później określał rany jako okno, przez które można wejrzeć do
ciała. Od 162 r. mieszkał w Rzymie, gdzie dużo pisał, nauczał i publicznie
demonstrował swą znajomość anatomii. Posiadł szybko reputację dosko-
nałego lekarza i cieszył się ciągle rosnącą popularnością wśród zamożnej
klienteli. Jednym z jego pacjentów był konsul Flawiusz Boethicus, któ-
ry przedstawił go cesarzowi. Wkrótce Galen stał się nadwornym medy-
kiem cesarza Marka Aureliusza, później leczył również Lucjusza Weru-
sa, Kommodusa (Lusius Aurelius Commodus) i Septimusza Sewera. Nig-
dy nie zarzucił ojczystego języka – greki, uznawanego przez Rzymian za
bardziej godny medycyny niż łacina. W 166–169 r. powrócił do rodzin-
nego miasta. Resztę swojego życia spędził na dworze królewskim jako
lekarz i eksperymentator. Zatrudniał 20 skrybów do spisywania własnych
słów, część jego dzieł spłonęła w pożarze Świątyni Pokoju.
Galen sformułował spójną teorię medycyny. Jego teoria zakładała, za
Platonem, istnienie jednej siły sprawczej (natury – gr. physis), będącej
kreatorem wszechrzeczy, co w okresie Średniowiecza umożliwiło ak-

107
Starożytność

ceptację jego nauki przez chrześcijan i muzułmanów, która kojarzyła im


się z monoteizmem. Dla Galena podstawowym elementem życia było
powietrze, później skojarzone z duszą. Pneuma physicon (duch sprawczy)
wpływa na mózg kontrolując ruchy ciała, jego percepcję i zmysły. Pneu-
ma zoticon (siła życia) w sercu kontroluje krew i temperaturę ciała. Z ko-
lei duch natury (spiritus naturalis) w wątrobie sprawuje kontrolę nad me-
tabolizmem i odżywianiem. Galen rozszerzał swoją wiedzę, częściowo
poprzez eksperymenty na zwierzętach. Przeprowadził wiele wiwisek-
cji dla dogłębnego poznania funkcji nerek i rdzenia kręgowego. Jego ulu-
bionym obiektem badań były makaki berberyjskie (Macaca sylvanus), je-
dyne małpy wolno żyjące w Europie (Gibraltar). Przecinał nerw krta-
niowy wsteczny (n. laryngeus reccurens), zwany również nerwem Galena
(opisał tzw. pętlę Galena), żywej świni, aby udowodnić jego wpływ na
wydawanie odgłosów. Podwiązywał moczowody, aby z kolei dowieść, iż
mocz pochodzi z nerek oraz przecinał rdzeń kręgowy dla spowodowa-
nia paraliżu. Z punktu widzenia nauki współczesnej teoria Galena jest
po części słuszna, po części zaś fałszywa. Udowodnił, że tętnice niosą
krew a nie powietrze i stworzył dobre studium dotyczące funkcji ner-
wów, mózgu i serca. Potwierdził również, że to mózg a nie serce jest
siedzibą umysłu, przecząc słowom Arystotelesa. Poniekąd przez Ga-
lena wszelkie późniejsze eksperymenty medyczne i na ich podstawie
studia anatomii i fizjologii zatrzymały się w martwym punkcie – Ga-
len właściwie opisał wszystko. Jego teoria krążenia krwi weszła do ka-
nonów nauki, a zmiany przyniósł dopiero Vesalius. Przy czym pierw-
sze reformy dotyczące układu krążenia wnieśli Miguel Serveto, William
Harvey i Marcello Malphigi. Większość wiadomości o anatomii oparta
była na sekcjach świń, psów i makaków, co nie przeszkodziło Galenowi
odkryć sieć dziwną oraz istnienie splotów żylnych u kopytnych. Uprze-
dził również Fryderyka von Esmarcha, wymyślając opaski do tamowa-
nia krwotoków, a także wprowadził szeroko propagowaną terapię upusz-
czania krwi. Galen opisał między innymi nerwy czaszkowe, mózgowie,
serce, naczynia krwionośne i układ kostno-mięśniowy. Badał i sklasyfi-
kował tętno wyróżniając aż 30 jego odmian. Przeprowadzał także eks-
perymentalne cięcia cesarskie. Galen stwierdził też, że na działanie leku
ma wpływ jego postać. Stworzył laboratoriom, w którym prowadził eks-
perymenty z substancjami chemicznymi. Do dzisiaj stosuje się nazwę
„preparaty galenowe”. Wprowadził do użycia nowe postacie leków, jak
np. nalewki na wodzie, winie lub occie, wyciągi, proszki.

108
Rzym

Galen zebrał poglądy na genezę choroby i usystematyzował je wydzie-


lając:
1. zaburzenia płynów – jakościowe i ilościowe;
2. zaburzenia stałych elementów organizmu – mięśnie, kości;
3 zaburzenia pneumy, czyli ducha.
Określił także, że choroba jest procesem dynamicznym – ma początek,
wzmaganie się (stadium nacieczenia – inflamatio), potem jest okres naj-
większego nasilenia (acme) i ustępowanie (zważenie – coctio). Galen jako
pierwszy powiedział, że każdy lek podany w nieodpowiedniej dawce staje
się trucizną. Większość dzieł Galena przetłumaczono na język aramejski,
język wspólnot chrześcijańskich wschodniej części Morza Śródziemnego,
potem na arabski. Dzieła Galena stały się źródłem dla Avicenny.
Rzymianie, pomimo tego że byli w zasadzie racjonalistami, to w chwi-
lach przełomowych odwoływali się np. do wróżenia z wątroby owczej (he-
patoskopii), którą to sztukę przejęli od Etrusków (haruspik – kapłan od-
czytujący znaki w wnętrznościach zwierząt). Praktyki te stosowano także
na Starożytnym Bliskim Wschodzie, np. w Mezopotamii. Rzymianie znali
zatem i praktykowali starożytny zwyczaj odczytywania znaków z wnętrz-
ności zwierząt, a przed ważnymi bitwami odwoływali się np. do zachowa-
nia się świętych kur przy jedzeniu ziarna. W 249 r. p.n.e. podczas I woj-
ny punickiej konsul rzymski Klaudiusz Pulcher (dziadek cesarza Klau-
diusza), głównodowodzący flotą rzymską zignorował fakt, że święte kury
nie chcą jeść ziarna. Rozłoszczony konsul ze słowami „Skoro nie chcą jeść,
to niech piją” kazał wrzucić ptaki do morza. W bitwie morskiej pod Drepa-
num Kartagińczycy zwyciężyli Rzymian, zaś Klaudiusz Pulcher był już
zawsze stawiany jako przykład słusznie ukaranego świętokradcy.
Choroby zwierząt opisywane były początkowo przez tzw. encyklope-
dystów i pisarzy agrarnych (scriptores rei rusticae). Tematyka weteryna-
ryjna stanowiła z reguły kilka rozdziałów w ich dziełach, choć czasem po-
święcali jej nawet oddzielne księgi. Do autorów poruszających problema-
tykę weterynaryjną należą m.in. Luciusz Junius Moderatus Kolumella,
Marek Porcjusz Katon, Marek Terrencjusz Warrus („Rerum rusticarum li-
bri tres”), Kwintus Gargiliusz Marcjalis i Emiliusz Palladiusz („Opus agri-
culturae”). Wszyscy ci pisarze powołują się często na Magona z Kartagi-
ny (patrz rozdz. 3.5.3: Rzymsko-bizantyjskie pisma hipiatryczne). Auto-
rzy ci opisują zabiegi na zwierzętach gospodarskich, jak np. kastracje bu-
hajków. Kilka chorób bydła opisał Publiusz Wegecjusz Renatus, znany
przede wszystkim z dzieła hipiatrycznego „Ars veterinaria sive mulomedici-

109
Starożytność

na”. Chorobami, o których pisał, były wąglik, gruźlica, tężec, pomór by-
dła i pryszczyca. Zaznaczył, że dodatek o chorobach bydła zamieszcza
na prośbę swych przyjaciół. Katon z kolei napisał „De agri cultura”. Jest to
pierwsze rzymskie opracowanie dotyczące rolnictwa i hodowli. Zamieścił
w nim kilka rozdziałów dotyczących leczenia bydła oraz chorób pasożyt-
niczych owiec. Z kolei Gajusz Klaudiusz Hygin jest autorem pierwszego
latyńskiego opracowania dotyczącego pszczół o tytule „De apibus”. Opisał
w nim bardzo dokładnie zasady hodowli pszczół, a także zamieścił wiele
zaleceń profilaktycznych. Opisywał także liczne niebezpieczeństwa czy-
hające na pszczoły, jak np. atak szerszeni. W skład encyklopedycznego
dzieła wspomnianego wcześniej Celsusa wchodziło pięć ksiąg poświę-
conych rolnictwu, zawierających ustępy o leczeniu zwierząt. Zachowały
się fragmenty dotyczące leczenia bydła i koni. Odnośnie koni Celsus pi-
sze o kolkach, podając objawy i leczenie. Kwintus Gargiljusz Marcialis
napisał dzieło poświęcone chorobom bydła pt. „Curae bovum”. Rutyliusz
Taurus Emiliusz Palladiusz w skład encyklopedii rolnictwa „Opus agri-
culturae” włączył osobną księgę poświęconą weterynarii, a zatytułowaną
„De veterinaria medicina”. Zajmuje się w niej chorobami bydła, mułów, koni,
owiec, kóz i nierogacizny. Oparł się głównie na Kolumelli oraz Anatoliu-
szu z Bejrutu. Palladiusz zalecenia Kolumelli przepisał wiernie, bez skró-
tów, co wynika z ich zwięzłości i trafności. Włączył do tej księgi także li-
stę leków, umieszczając między nimi tak dziwne składniki jak mysz uto-
pioną w oliwie. Publiusz Wergiliusz Maron w księdze III swoich „Geo-
rgik” zamieścił niezwykle dokładny opisu wąglika u różnych zwierząt
(patrz rozdz. 10: Choroby zakaźne i ich zwalczanie). Wszyscy wymienieni
powyżej autorzy nie byli oczywiście lekarzami weterynarii, a dzieła swoje
stworzyli na zasadzie kompilacji, ewentualnie obserwacji własnych. Nie-
którzy byli właścicielami ziemskimi. Dzieł ich nie można więc uznać za
w pełni fachowe, a jedynie za poradniki przeznaczone dla hodowców.
Ze wszystkich dzieł agrarnych szczególne miejsce zajmuje „De re rusti-
ca” Lucjusza Juniusza Moderatusa Kolumelli, napisane w okresie pryn-
cypatu Cezara Augusta. Wyróżnia się ono rozmiarami oraz szczegóło-
wością. Imponuje także wiedzą weterynaryjną w niej zawartą. Składa się
z dwunastu ksiąg, a księgi szósta i siódma poświęcone są hodowli i we-
terynarii. Kolumella podkreśla, że osoba zajmująca się hodowlą zwierząt
i rolnictwem powinna mieć odpowiednie przygotowanie teoretyczne. Pi-
sze on o wszystkich gatunkach zwierząt domowych, podaje opisy zwie-
rząt, fizjologię, dobór osobników do reprodukcji oraz zasady pielęgna-

110
Rzym

cji. Przy opisie chorób zawsze podaje nazwę jednostki chorobowej, obja-
wy i potem leczenie. Zna bardzo dużo metod leczniczych od fizykoterapii
począwszy na chirurgii skończywszy. Postaci leków oraz drogi ich poda-
wania także są zróżnicowane. Kolumella zna m.in. nalewki, czopki i kom-
presy. W wypadku wystąpienia chorób zakaźnych, np. pomoru bydła lub
pryszczycy, zaleca izolację chorych, a nawet natychmiastową ich elimi-
nację i zakopanie zwłok. Jako podstawę zwalczania np. pryszczycy, któ-
rą uważał za nieuleczalną, podaje regularne badanie stada w celu szybkiej
identyfikacji chorych, a następnie ich eliminację. Proponował, aby w każ-
dym gospodarstwie wybudować pomieszczenia dla chorych zwierząt, wy-
posażone w klatki i urządzenia do wiązania zwierząt, tak aby nie mogły
zranić opiekunów ani siebie w razie bólu. Przywodzi to na myśl dzisiejsze
poskromy. Kolumella podkreśla także duże znaczenie zachowania czysto-
ści w pomieszczeniach, w których utrzymywane są zwierzęta. Kolumel-
la nie będąc lekarzem weterynarii opierał się na źródłach fachowych, a je-
dynym o jakim wiadomo jest Magon z Kartaginy.
Publiusz Wegecjusz Renatus stwierdził: „...W weterynarii lepiej należy
znać rodzaj choroby, gdzie zwierzę nie potrafi umiejscowić własnego bólu, niż w me-
dycynie, gdyż postępowanie lekarza ludzi polega na znalezieniu choroby u człowie-
ka, który swój ból może wskazać ręką i głosem...”. Sformułowanie to jest aktual-
ne oczywiście także i dzisiaj.
Zgodnie z ogólną zasadą można stwierdzić, że Rzymianie raczej
porządkowali, udoskonalali i zajmowali się syntezą wiedzy medycznej,
aniżeli sami dokonywali odkryć.

3.5.2.
Veterinarius
W Rzymie narodziło się, używane do dziś, określenie dla lekarzy we-
terynarii – medicus veterinarius. Funkcjonowało także pojęcie ars veteri-
naria, czyli sztuka weterynaryjna. Używano takich określeń, jak: mulome-
dicina, czyli medycyna koniowatych, medicina animalium, czyli medycy-
na zwierząt oraz medicus iumentarius (lekarz zwierząt pociągowych), me-
dicus equarius (lekarz koni) i medicus pecuarius (lekarz bydła).
Kolumella posługuje się terminem veterinarius, kiedy pisze o ludziach
leczących owce, bydło i świnie, oraz terminem mulomedicus pisząc o leka-
rzach zajmujących się końmi (chodziło prawdopodobnie do niewolników
pozostających w służbie Cursus publicus). Z kolei termin medicus equarius

111
Starożytność

dotyczył lekarzy koni, którzy zakończyli służbę wojskową w charakterze


weterynarzy. Publiusz Tarrunteus Paternus, prefekt gwardii pretoriań-
skiej za panowania cesarza Kommodusa, użył terminu veterinarii pisząc
o regulaminie i organizacji armii rzymskiej. On także wskazał na wojsko-
wego lekarza weterynarii jako przynależącego do kategorii immunes. Ma-
rek Terencjusz Warron natomiast używał greckiego terminu hippiatros.
Samo łacińskie określenie veterius (zwierzę juczne) składa się, pod
względem słowotwórczym z: przedrostka ve- pochodzącego od vetus czy-
li zręczny, rdzenia -teri – od greckiego terion czyli zwierzę oraz końców-
ki -us (względnie -a lub -um), w zależności od rodzaju. Było ono źródło-
słowem dla przymiotnika veterinus, w odniesieniu do zwierząt zręcznych,
ułożonych, jucznych, względnie wykastrowanych. Końcówka -arius ozna-
cza osobę zajmująca się czymś, a w tym przypadku zwierzętami (podob-
nie jak vino – vinarius czy ferrum – ferarius). Tworząc zestawienie rzeczow-
ników medicus veterinarius, Rzymianie uzyskali nazwę dla zawodu lekarza
leczącego zwierzęta.
Teoria profesora Merlena [???] zakłada, że veterinarius ma korzenie se-
mickie. Prawdopodobnie Kolumella usiłował możliwie precyzyjne prze-
tłumaczyć określenie fachowca, lekarza zajmującego się zwierzętami,
używane przez Punijczyków. Używali oni określenia btr (arabski, hebraj-
ski i akadyjski) oraz b r (ugarycki, arabski) z emfatycznym t. Obydwa te
rdzenie znaczą dosłownie „ciąć”. Słowo btr zostało zlatynizowane dużo
wcześniej jako veterinus, czyli zwierzę wykastrowane (ewentualnie jucz-
ne). Z kolei gdy Kolumella spotkał się ze specjalistycznym rzeczowni-
kiem b r oznaczającym lekarza zwierząt, logiczne wydało mu się stwo-
rzenie nowego słowa przy użyciu typowej końcówki -arius (podobnie jak
kowal – ferrarius czy winiarz – vinarius) na bazie słowa veterinus. W ten spo-
sób powstało veterinarius. Podobną etymologię, od słowa b r, mają hiszpań-
skie albeiteria i portugalskie avleiteria.

3.5.3.
Rzymsko-bizantyjskie pisma hipiatryczne
Pierwsze pisane wzmianki o leczeniu zwierząt, w tym koni pocho-
dzą z prac traktujących o szeroko rozumianym rolnictwie. Prace te wzo-
rowane są na 28-tomowym dziele autora punickiego, Magona z Kartagi-
ny. Dzieło Magona, po zburzeniu przez Rzymian Kartaginy w 146 r. p.n.e.
podczas III wojny punickiej, zostało przetłumaczone na łacinę przez

112
Rzym

Tabela 3. Ważniejsi rzymscy pisarze agrarni i ich dzieła z zakresu rolnictwa


Marek Porcjusz Katon De agri cultura
Marek Terrencjusz Warrus Rerum rusticarum libri tres
Emiliusz Palladiusz Opus agriculturae
Kwintus Gargiljusz Marcialis Curae Bovum
Publiusz Wergiliusz Maron Georgiki
Gajusz Klaudiusz Hygin De apibus
Luciusz Junius Moderatus Kolumella De re rustica

specjalnie do tego powołaną komisję senacką pod przewodnictwem


Decymusa Sylanusa. Równolegle, dzieło to przełożyli na grekę Diofanes
z Bitynii i Kasjusz Dionizjusz z Utyki (Ityke). Były to wersje skrócone.
Magon nie był lekarzem weterynarii, lecz kompilatorem i opierał się na
sztuce weterynaryjnej wywodzącej się z Bliskiego Wschodu. Kartagina,
jako kolonia Tyru, bazowała na kulturze fenickiej. Często autorzy rzym-
scy przytaczali polecany przez Magona sposób kastracji buhajków. Tak-
że późni hipiatrzy, autorzy pism, które weszły w skład „Corpus hippiatri-
corum graecorum” cytowali Magona. Odniesienia do Kartagińczyka można
również odnaleźć u Publiusza Renatusa.
Do najważniejszych rzymskich pisarzy agrarnych należą Lucjusz
Juniusz Moderatus Kolumella, Marek Porcjusz Katon, Marek
Terencjusz Warron, Kwintus Gargiliusz Marcjalis i Emiliusz Pallidius.
Poruszali oni problemy medycyny koni, albowiem Rzymianie chętnie wy-
korzystywali konie nie tylko w celach militarnych, ale i do parad dwor-
skich, łowów, wyścigów, jako zwierzęta sportowe i pociągowe. Klacze
krzyżowano z ogierami osła, uzyskując muły. Kolumella podzielił konie
według ras na trzy grupy: rasę szlachetną (materies generosa), pospolitą (vul-
garis) oraz rasę służącą do płodzenia mułów (mularis). W Rzymie, aż do
czasów bizantyjskich, niezwykle popularne były wyścigi rydwanów i ist-
niały frakcje hipodromowe (np. Czerwoni, Niebiescy, Zieloni itd.) zwal-
czające się wzajemnie. Najbardziej prestiżowymi zawodami były wyścigi
rydwanów czterokonnych, praktykowano także wyścigi pojazdów z dwo-
ma końmi. Zdarzało się, że konie uczestniczące w wyścigach w Circus Ma-
ximus w Rzymie robiły karierę polityczną, jak słynny Incitatus, który zo-
stał senatorem z woli cesarza Kaliguli (37–41 n.e.). Kiedy cesarz Klau-
diusz robiąc porządki w senacie po swoim poprzedniku Kaliguli skre-
ślał większość senatorów z nadania tego ostatniego pod pretekstem złego

113
Starożytność

prowadzenia się, Incitatus był jednym z niewielu, któremu nie mógł nic
zarzucić. Pozbył się go pod pretekstem, że koń nie dysponuje odpowied-
nim majątkiem, aby być członkiem stanu senatorskiego. Rozruchy sta-
dionowe kibiców na hipodromie niejednokrotnie przenosiły się na uli-
ce, a nawet zdarzało się, że kończyły się kryzysami politycznymi. Takie
rozruchy stadionowe w Konstantynopolu przekształciły się w powstanie
Nika (532 r. n.e.). Zwolennicy Niebieskich i Zielonych obwołali nawet no-
wego cesarza. Dotychczasowy imperator Justynian (117–138 n.e.) wpadł
w panikę i chciał uciekać z miasta, ale jego żona cesarzowa Teodora za-
chowała zimną krew i nakłoniła męża do oporu. Powstanie z najwyższym
trudem stłumili Belizariusz i Narses, wodzowie Justyniana. Podczas walk
ulicznych zginęło kilkadziesiąt tysięcy ludzi.
Wraz z coraz większym znaczeniem konia jako zwierzęcia bojowego
wzrosła liczba pism poświęconych hipiatrii. Rola konia w armii rzym-
skiej ewoluowała (patrz rozdz. 3.6). Lekarze weterynarii służyli w woj-
sku, a także w poczcie państwowej (Cursus Publicus). O ile jednak wetery-
narze wojskowi byli ludźmi wolnymi, o tyle weterynarze w Cursus Publicus
byli niewolnikami (mulomedicus). Z tego też okresu pochodzą znane dziś
dzieła o tematyce weterynaryjnej. W VII wieku naszej ery w armii bizan-
tyjskiej służyło ok. 300 000 koni. Utrzymanie ich w odpowiednim sta-
nie było kluczowym zadaniem. Sytuacja polityczna cesarstwa była trudna
i armia musiała być stale gotowa do działania.
Z obszaru cesarstwa wschodniego, czyli Bizancjum pochodzi „Corpus
hippiatricorum graecorum” (CHG). CHG jest to kompilacja pism wcze-
śniejszych autorów, sporządzona w X wieku prawdopodobnie na rozkaz
cesarza bizantyjskiego Konstantyna VII Porfirogenety (913–959), Micha-
ła II (820–829) lub Michała III (842–867). W owym czasie w Bizancjum
miało miejsce tzw. „odrodzenie macedońskie” i intensywnie badano mię-
dzy innymi pisma starożytne. O ile zachodnie cesarstwo rzymskie prze-
stało istnieć około 476 r., o tyle wschodnie istniało aż do 1453 r., kiedy to
sułtan Mehmed Zdobywca wkroczył, po długim oblężeniu, do Konstan-
tynopola, kładąc kres państwu rzymskiemu. W dziele tym znajdują się
pisma autorstwa Apsyrtosa, Theomnesta, Eumelosa z Teb, Anatolio-
sa, Hippokratesa, Hieroklesa, Tyberiusza oraz Pelagoniusza Saloniusa.
Autorzy ci powołują się często także na innych lekarzy weterynarii i we-
terynarzy. „Corpus hippiatricorum graecorum” omawia poszczególne choro-
by lub objawy chorób, np. gorączkę, podając zróżnicowane metody lecze-
nia. W niektórych sytuacjach objawy u koni konfrontowane są z objawami

114
Rzym

występującymi u ludzi. Sytuacja taka ma miejsce przy opisywaniu per-


forujących ran powłok brzusznych. Autorzy dzielą je na rany perforują-
ce bez wypadnięcia trzewi, rany perforujące z wypadnięciem trzewi i ich
zranieniem bądź nie, rany z wypadnięciem sieci, oraz rany bez wypad-
nięcia narządów wewnętrznych ale z ich niewidocznymi uszkodzeniami.
Metody leczenia, jak piszą, w przypadku ludzi są takie same. Sporo uwa-
gi poświęcają chorobom przewodu pokarmowego, w tym kolek. Autorzy
są zwolennikami teorii humoralnej Hippokratesa, co znajduje odzwier-
ciedlenie zarówno w tłumaczeniu przyczyn jak i terapii chorób. W tek-
ście zamieszczono poglądy autorytetów takich jak Arystoteles, Kseno-
font i Arystofanes, a także współczesnych autorom lekarzy weterynarii
jak Szymon z Aten, Hieronim z Libii i Auxanon. Osobny dział poświęco-
no rasom koni i krótkiej ich charakterystyce. Rasy zostały podzielone na
greckie i niegreckie. Do ras niegreckich zaliczono konie paryjskie, medyj-
skie, armeńskie, kapadockie, sarmackie, hiszpańskie, a do greckich – konie
greckie, epirockie, tesalskie, trackie, kyrenejskie i argolijskie. Dużo miej-
sca poświęcono ocenie zwierzęcia pod kątem jego przydatności do służby
wojskowej, a za jeden z najważniejszych elementów uznano budowę ko-
pyta i charakter zwierzęcia. Za w pełni gotowe do służby uważano te, któ-
re osiągnęły siedem lat, a przydatne do użytkowania miały być do 25 roku
życia. Opisany jest także trening konia w celu przygotowania go do służ-
by wojskowej. Na cykl treningowy znaczny wpływ miały poglądy Kseno-
fonta. Autorem, którego najwięcej pism znajduje się w CHG jest Apsyr-
tos (patrz także rozdz. 4.2.1: Medycyna i weterynaria bizantyjska). Był
on greckim weterynarzem wojskowym i towarzyszył wyprawom armii
rzymskiej przeciw Sarmatom do Panonii i Gotom do Tracji w 332–334
r. Jego krótkie listy pisane w grece opisują choroby koni oraz ich leczenie.
Eumelos z Teb żył w III wieku n.e. i 12 paragrafów CHG jest jego au-
torstwa. Prawdopodobnie na nim opierał się Apsyrtos. Theomnest z ko-
lei przebywał na dworze cesarza Licyniusza (311–323 n.e.) i towarzy-
szył przeprawie armii rzymskiej przez Alpy w lutym 313 r. w drodze do
Milanu na spotkanie z Konstantynem Wielkim. Część jego pism weszła
w skład CHG. Anatolios żył prawdopodobnie w drugiej połowie IV wie-
ku naszej ery. Kompilował dzieła hipiatrów, ale czerpał także z Kolumelli
i Magona z Kartaginy. Pelagoniusz Salonius żył pod koniec IV wieku n.e.
Nie wiadomo, czy był lekarzem weterynarii, ale z całą pewnością można
stwierdzić, że hodował konie, a specjalizował się w hodowli koni używa-
nych do wyścigów rydwanów. Napisał po łacinie „Ars Veterinaria”, którego

115
Starożytność

fragmenty przetłumaczone na grekę znalazły się w CHG. Wyraził przy-


puszczenie, że grypa koni ma charakter zakaźny i zalecał izolację chorych
zwierząt. O pozostałych autorach wiadomo bardzo niewiele. Hierokles
żyjący prawdopodobnie w V wieku był prawnikiem, ale napisał dwuto-
mowe dzieło pt. „O sztuce leczenia koni” („Hippiatrika”).
CHG został odnaleziony w XVIII wieku w kolegium jezuickim
w Paryżu i znany był jako „Codex Phillipicus 1538”. CHG wywarł także
znaczny wpływ na hipiatrię arabską, czego dowody znajdują się np. w
„Kitậb al-furữrỉya wa-I-baytara” autorstwa Muhammada ibn Ya’qűb ibn ahi
Hizam al-Huttali. Dzieła pochodzenia arabskiego były dostępne dla auto-
rów średniowiecznych, m.in. Jordanusa Rufusa czy Johana Alvarez de Sa-
lamiella. Z kolei pochodząca także z okresu Konstantyna VII „Geoponica”
jest encyklopedią rolnictwa napisaną przez anonimowego autora, a będą-
cą właściwie kopią encyklopedii rolniczej napisanej przez Kasjusza Bas-
susa (szczegóły w rozdz. 4.1.2: „Medycyna i weterynaria bizantyjska”).
Z obszaru cesarstwa zachodniego pochodzą „Ars veterinaria” Pelago-
niusza Saloniusa, „Mulomedicina Chironis” nieznanego autora (przypisy-
wana jest Chironowi) oraz „Digestorum artis mulomedicinae libri” („Ars veteri-
naria sive mulomedicina”) Publiusza Wegecjusza Renatusa. „Ars veterinaria”
napisał po łacinie Pelagonius Salonius pod koniec IV wieku. Część jego
dzieła weszła w skład CHG. Dzieło to zostało odnalezione we Florencji
w 1485 r. i wydane pod nazwą „Codex Riccardianus”. Z kolei „Mulomedicina
Chironis” jest nieznanego autorstwa, aczkolwiek wymieniani są jako auto-
rzy poszczególnych rozdziałów Apsyrtos, Chiron (być może pseudonim
Hieroklesa), Farnax oraz Poliklet. Dzieło zostało odnalezione w 1582 r.
w książęcej bibliotece w Bawarii pod nazwą „Codex Latinus Monacensis”.
Podzielone było ono na części opisujące schorzenia określonych części
ciała. Poziom merytoryczny kodeksu jest znacznie niższy niż poziom
dzieł Apsyrtosa. Zresztą autor powołuje się na tego ostatniego jako swo-
jego mistrza. Dzieło zawiera, zaczerpniętą z Apsyrtosa, metodę lecze-
nia wypadnięcia macicy u klaczy: najpierw skrępowaną klacz ułożyć na
grzbiecie, schorzały narząd obmyć letnią wodą i natrzeć miksturą oleju
i wina, co ma zapobiegać uszkodzeniu tkanek podczas zabiegu repozycji;
po odprowadzeniu narządu, do jego wnętrza wprowadzić pęcherz zwie-
rzęcy, nadmuchiwany, a wargi sromowe połączyć trzema szwami; zale-
ca się stosowanie wyciągu ekstraktów roślinnych w postaci wlewów do-
macicznych; po dwunastu dniach szwy i pęcherz usunąć. Z punktu wi-
dzenia dzisiejszej medycyny jest to postępowanie właściwe. Gdyby po

116
Rzym

zreponowaniu macicy nie zabezpieczono jej na jakiś czas, natychmiast


wypadłaby ponownie.
Publiusz Wegecjusz Renatus pełnił na dworze cesarskim funkcję co-
mes sacrarum largitionum. Był to urząd sprawujący zwierzchność nad jed-
nym z departamentów zajmujących się finansami państwa, a konkretnie
Largitionum sacrae. Departament ten zajmował się podatkami ziemskimi
(tituli largitionales), a do jego kompetencji należały m.in. nadzór nad ko-
palniami, kamieniołomami, manufakturami i produkcją wyrobów ze sre-
bra. Dzieło Publiusza Wegecjusza Renatusa „Digestorum artis mulomedi-
cinae libri” powstało w V wieku n.e. najprawdopodobniej jako kompilacja
wielu autorów greckich. Przeniosło ono doświadczenia świata greckiego,
gdzie rozwijała się medycyna weterynaryjna, do Rzymu, gdzie nie pisano
o niej już nic od czasów Kolumelli (I w. n.e.). Dzieło składa się z 3 ksiąg
poświęconych medycynie koni i jednej poświęconej chorobom bydła.
Księga traktująca o bydle jest właściwie wyciągiem z dzieła Kwintusa
Gargiliusza Marcjalisa. Wegecjusz dużo uwagi poświęcił pielęgnacji ko-
pyt koni oraz warunkom ich utrzymania i był zdania, że większości cho-
rób można zapobiec dzięki właściwym warunkom bytowym. Duży na-
cisk kładł na choroby, które przenoszą się na inne zwierzęta, dostrzegając
w nich największe zagrożenie. Uważał, że nosacizna jest chorobą zakaźną.
Opisał kilka jej form i kategorycznie zabraniał stosowania upustów krwi
w jej leczeniu. Za podstawę postępowania przy tej chorobie uznawał od-
izolowanie sztuk chorych oraz usunięcie i głębokie zakopanie zwłok już
padłych. Sporą uwagę poświęcił wskazaniom i samej technice upustu
krwi. Wegecjusz przekazał także informacje, że w zachodnim cesarstwie
leczenie zwierząt nie było zajęciem opłacalnym w porównaniu z lecze-
niem ludzi. Zwrócił też uwagę na to, że leczenie zwierząt jest sztuką bar-
dzo trudną, gdyż w przeciwieństwie do ludzi nie mogą one opisać swoich
odczuć. Ze szczegółami podał budowę poskromu dla bydła i zaznaczył,
że jest to „machina”. Podkreśla bliskość weterynarii i medycyny człowie-
ka. Krytycznie odnosi się do Apsyrtosa i Chirona pisząc, że wysławiają
się oni nieudolnie, a dzieła ich mają chaotyczny charakter. Wegecjuszowi
przypisuje się także autorstwo pisma z dziedziny wojskowości pt. „Rei mi-
litaris instituta” („Epitomy sztuki wojennej”).

117
Starożytność

3.6. Koń w armiach państw starożytnych –


wybrane przykłady

Odkrycia naukowe czasem znajdują przeznaczenie militarne. Dotyczy


to także zwierząt udomowionych, nawet gołębi, które dziś odbierane są
powszechnie jako symbol pokoju. Koń jest gatunkiem, który na przestrze-
ni wieków odgrywał niebagatelną rolę w działaniach wojennych i stosun-
kowo niedawno utracił swoje znaczenie militarne.
Jako pierwsi możliwość zastosowania konia na polu bitwy dostrzegli
prawdopodobnie Ariowie. Za tą teorią przemawia między innymi fakt
pojawienia się w państwie Mitanni wojowników (akad. marijanni lub ra-
kib narkabati), którzy walczyli na rydwanach, a także nosili imiona pocho-
dzenia indoirańskiego. Ariowie nie dosiadali konia wierzchem, lecz za-
przęgali do lekkiej dwukołowej konstrukcji zwanej rydwanem. Dwuko-
łowa platforma znana była już dużo wcześniej, ale zaprzęgano do niej
woły i nie nadawała się do bezpośrednich działań bojowych, a jedynie do
transportu. Jej konstrukcja była także znacznie mniej zaawansowana niż
pojazdy Ariów. Od Ariów rydwan przejęły ludy Starożytnego Bliskiego
Wschodu. Początkowo rydwan był lekki (ważył ok. 50 kg), a załogę jego
stanowiło jedynie dwoje ludzi – woźnica i strzelec. Lekki rydwan ciągnię-
ty był przez dwa konie, których wysokość w kłębie wynosiła 1,4–1,45 m.
Pojazd zapewniał znaczącą przewagę na polu walki, pozwalał na szybkie
przemieszczanie łuczników, a także wywierał duży efekt psychologicz-
ny. W państwie Mitanni konie stanowiły własność państwa, ale utrzymy-
wane były w prywatnych gospodarstwach wojowników marijanni. Koszt
utrzymania ponosiło państwo.
Z około 1345 r. p.n.e. pochodzi dokument dotyczący treningu koni za-
przęganych do rydwanów. Dokument został napisany w państwie hetyc-
kim w czasie panowania króla Suppililiumy I (1380–1346 p.n.e.), auto-
rem jego jest Huryta Kikkuli. Okres szkolenia konia wynosił 7 miesięcy.
Opisano w nim całodzienny program treningu konia. Inny trening stoso-
wano w porze zimowej, inny w letniej. Przewidywano przerwy w trenin-
gu dochodzące nawet do 3 dni. Tekst opisuje również szczegółowo ży-
wienie zwierząt. Paszę (siano, pszenicę, jęczmień, słomę) zadawano 3–4
razy dziennie, w zależności od zaordynowanego w danym dniu wysił-
ku. W traktacie tym Kikkuli używa liczebników indoirańskich, a także
wyrazów indoirańskich, np. wartanna – okrążenie toru czy wasanna – tor

118
Koń w armiach państw starożytnych – wybrane przykłady

wyścigowy. Siebie samego określa słowem asuanni, który to wyraz


pochodzi od indoirańskiego aśva – koń i oznacza prawdopodobnie
hodowcę koni zaprzęgowych.
Z biegiem czasu rydwan stawał się coraz cięższy, jego załoga się
zwiększała, także liczba zaprzęganych koni – nawet do czterech (później-
sza rzymska kwadryga). Rydwany wykorzystywano także do polowań.
Świadectwem tego są płaskorzeźby z Niniwy z pałacu Assurbanipala,
gdzie przedstawiono polowanie na lwy. W jednej z najlepiej udokumen-
towanych bitw tego okresu starożytności pomiędzy armią egipską Ram-
zesa II a hetycką Muwattalisa pod Kadesz (1274 p.n.e.) uczestniczyło po
stronie tych drugich około 2500 rydwanów bojowych. Bitwa nie została
rozstrzygnięta. Hetyci, co prawda, zaskoczyli Egipcjan i rozbili dywizję
Re, ale kontratak poprowadzony osobiście przez Ramzesa II zakończył się
dużym sukcesem. Dywizja Amona opanowała sytuację, a przybywające
na miejsce starcia kolejne dywizje egipskie Ptaha i Setha odwróciły losy
bitwy. Na tyłach Hetytów pojawiły się także nieoczekiwanie posiłki egip-
skie z wybrzeża. Po bitwie obie strony ogłosiły swoje zwycięstwo. Rozgo-
ryczony faraon wspominał:
„...Co powiedzą ludzie, gdy usłyszą, że opuściliście mnie i zostałem zupełnie
sam? Żaden oficer, kapitan czy żołnierz nie wspomógł mnie, gdy walczyłem! Poko-
nałem całe mnóstwo obcych krajów, z samymi tylko Zwycięstwem w Tebach i Mut
jest Zadowoloną, wielkimi rumakami mojego rydwanu! Na nie jedynie mogłem
liczyć, by pomogły mi w walce przeciw wrogim wojskom. Sam dopilnuję, by dostar-
czano im karmę w mojej obecności, każdego dnia, gdy znajdę się już w moim pałacu
– gdyż to one wsparły mnie podczas bitwy, wraz z moim woźnica Menną, moim No-
sicielem Tarczy, i moimi podczaszymi stojącymi koło mnie, świadkami mojej walki.
Ich tylko miałem (przy sobie)...”.
W tekście tym faraon podkreśla wierność i odwagę swoich koni oraz
zapowiada czekającą na nie nagrodę. Wymienia także imiona rumaków.
Rozpowszechnienie rydwanów bojowych w Egipcie przypisuje się na-
jeźdźcom hyksoskim. Rydwan z zaprzęgniętymi końmi przez długi jesz-
cze czas pozostawał pierwszorzędnym środkiem walki. Wraz jednak ze
wzrostem rozmiarów koni oraz umiejętności ich posiadaczy dokonano
udanej próby dosiądnięcia ich wierzchem. Dosiadanie konia i walka z jego
grzbietu były pomysłem asyryjskim. Za panowania króla Asyrii Aszuran-
sirpali II (1031–1020 p.n.e.) istniały już oddziały jazdy. Początkowo jed-
nak jeźdźcy zajmowali miejsce na zadzie konia. Żołnierz dosiadający ko-
nia i prowadzący ostrzał z łuku nie kierował nim sam, lecz drugi jeździec

119
Starożytność

na drugim koniu, wyposażony w pikę i tarczę, podczas gdy ten pierwszy


oddawał się całkowicie rażeniu wroga pociskami. Reliefy z tak właśnie
walczącymi żołnierzami zachowały się w Asyrii. Za czasów Salmansara
II (884–858 p.n.e.) żołnierze dosiadali wierzchowców już nie na zadzie,
lecz na grzbiecie, nadal działali jednak w systemie dwójkowym. Później,
w okresie panowania Tiglatpilesara III (745–727 p.n.e.) sprawność jeźdź-
ców wzrosła do tego stopnia, że mogli oni już sami kierować wierzchow-
cami. Jeźdźcy nie używali strzemion ani siodeł, a wierzchowcem kierowa-
li nogami, głosem, balansem ciała i uzdą. Asyryjczycy wprowadzili także
konnicę opancerzoną, zdolną do szarżowania na przeciwnika. Zakładano
koniom na przedpiersia specjalne ochronne skóry. Najważniejszym źró-
dłem koni dla Asyryjczyków były obszary dzisiejszego Iranu, skąd pozy-
skiwali konie rasy medyjskie. Drugą ważną rasą dla armii imperium były
konie kuszyckie sprawdzane z kraju Kusz (starożytna Nubia). Asyryjczy-
cy sami również hodowali konie. Władcy asyryjscy chętnie przyjmowali
konie w charakterze „dobrowolnego prezentu” („namurta”).
Asyryjczycy utworzyli system poczty państwowej, wykorzystujący
konie rozstawne. Poczta ta stanowiła ważny element integrujący impe-
rium. Prowincjonalni gubernatorzy zobowiązani byli do wysyłania regu-
larnych raportów do stolicy. Dzięki systemowi koni rozstawnych rapor-
ty docierały szybko i regularnie. Jeśli raport nie dotarł na czas lub go nie
doręczono, natychmiast uruchamiano procedury wyjaśniające sytuację.
Konie służące w armii były, podobnie jak w państwach huryckich, wła-
snością państwa, które ponosiło koszty ich utrzymania. Jedne pełniły
służbę liniową (iskaru), drugie to konie rezerwowe (nakamtu), a inne znaj-
dowały się na wypoczynku (ma’assu) u prywatnych właścicieli. W Staro-
żytnym Egipcie natomiast sporadycznie dosiadano rumaków wierzchem,
czynili to głównie kurierzy.
Jazda była tańsza od rydwanów, szybsza, bardziej mobilna, nadawa-
ła się także do działań w trudniejszym terenie. Z biegiem czasu klasycz-
na kawaleria wyparła całkowicie rydwany z pola bitwy, pozostawiając im
tylko funkcję paradną lub sportową. W późniejszych czasach próby przy-
wrócenia rydwanów kończyły się spektakularnymi porażkami.
Persowie, w przeciwieństwie do ich największych wrogów Greków, siłę
swej armii zawdzięczali właśnie konnicy. Trzon armii stanowiły oddziały
lekkiej jazdy rekrutujące się spośród arystokratów. Głównym walorem tej
armii była jej wysoka operatywność. Herodot dokładnie opisuje wyposaże-
nie i wygląd jednostek perskiej konnicy wchodzącej w skład armii Wielkie-

120
Koń w armiach państw starożytnych – wybrane przykłady

go Króla Kserksesa, dokonującej inwazji Grecji. Persowie mieli także nową


rasę koni – konie nezajeskie, które były wyższe (nawet powyżej 150 cm
w kłębie) i lepiej umięśnione od koni używanych wcześniej. Herodot wspo-
mina o zawodach, które urządził Wielki Król pomiędzy wierzchowcami
perskimi (prawdopodobnie nezajskimi) i najlepszymi końmi w całej Grecji
– końmi tesalskimi. Konie Persów nie dały swoim rywalom żadnych szans.
Podczas pobytu armii perskiej na terenach zaprzyjaźnionych – Tesalii i Ma-
cedonii prawdopodobnie użyto wierzchowców nezajskich do polepszenia
miejscowej hodowli. Tego zdania jest przynajmniej część badaczy, którzy
w ten sposób tłumaczą szybki postęp hodowlany w tych krajach. Wierz-
chowce nezajskie były zdolne zarówno do dźwigania jeźdźca w pancerzu
jak i własnego okrycia ochronnego, stanowiły też rasę wyjściową dla nowe-
go typu konia bojowego. Flawiusz Arrian pisze o stadzie 50 000 klaczy rasy
nezajskiej, które pokazano Aleksandrowi Wielkiemu w okolicach Ekbatany.
Miała to być jedynie resztka wielkiego stada, która ocalała z wojennej za-
wieruchy. Także Arystoteles wzmiankuje o koniach nezajskich. W czasach
późniejszych, we wszystkich trzech bitwach w otwartym polu, jakie stoczył
Aleksander Wielki z armią imperium Achemenidów pod Granikiem, Is-
sos i Gaugamelą główny ciężar walki spoczywał na perskiej konnicy i ona
też stanowiła największe, obok najemników greckich, zagrożenie dla Ma-
cedończyków. Szczególnie świetne były jednostki kawalerii perskiej, me-
dyjskiej, baktryjskiej i sogdiańskiej. W bitwie pod Granikiem (334 p.n.e.),
wobec braku pełnowartościowej piechoty, z wyjątkiem greckich oddziałów
najemnych, dowodzący satrapowie Arsites, Spitamenes, Arsamenes oraz
dowódca najemników greckich Memnon z Rodos utworzyli pierwszą linię
właściwie tylko z formacji konnych. Podczas bitwy pod Gaugamelą (331
p.n.e.), Wielki Król Dariusz III Kodomannos (335–330 p.n.e.) wyciągając
wnioski z przegranej bitwy pod Issos (333 p.n.e.) zrezygnował z piechoty
perskiej w pierwszej linii tworząc ją z jazdy, najemników greckich i gwardii
królewskiej (Nieśmiertelni). Istnieją przesłanki pozwalające przypuszczać,
że w bitwie pod Issos Persowie dysponowali pewną ilością kawalerii pan-
cernej, którą dowodził wezyr Nabarzanes. Z kolei w bitwie pod Gaugame-
lą wystąpiły po stronie perskiej oddziały ciężkiej jazdy, a pancerze posia-
dały także wierzchowce. Według Arriana szczególnie dobrze opancerzeni
byli jeźdźcy scytyjscy i ich konie. Jednostki te były prekursorami katafrak-
tów.Podczas tej bitwy jazda baktryjska i indyjska z prawego skrzydła per-
skiego przedarła się przez linie macedońskie prawdopodobnie z zamiarem
uderzenia na tyły Aleksandra, zapędziła się jednak aż do obozu macedoń-

121
Starożytność

skiego gdzie uwikłała się walki z oddziałami osłony. Ta zwłoka umożliwiła


Macedończykom odwrócenie drugiej linii i przeprowadzenie skutecznego
kontrataku. Także walcząc na skrzydłach jazda perska uzyskała przewagę
nad jednostkami macedońskimi i jedynie ucieczka Wielkiego Króla z pola
bitwy przeważyła szalę zwycięstwa.
Armii perskiej nie należy traktować jako niezdolnej do skutecznych
działań bojowych, a państwa schyłkowych Achemenidów za kolosa na
glinianych nogach. Artakserkses III Ochos niezwykle skutecznie stłu-
mił trwające kilkadziesiąt lat powstanie narodowowyzwoleńcze w Egip-
cie oraz spacyfikował własnych satrapów, a także zastraszył państwa grec-
kie. O tym, że Persowie byli naprawdę groźni świadczy fakt, że macedoń-
ska wyprawa przygotowawcza poprowadzona przez generałów króla Filipa
II, Parmeniona i Attalosa została skutecznie i szybko powstrzymana, a na-
stępnie zmuszona do odwrotu przez stosunkowo nieliczne oddziały per-
skie pod dowództwem Memnona z Rodos. W kolejnych bitwach armii
perskiej z Aleksandrem na placu boju stawiały się jednostki z satrapii opa-
nowanych już przez Macedończyków.
W starożytnej Grecji koń nie cieszył się dużym uznaniem jako środek
bojowy. Rydwanów używano w okresie „homeryckim”, później zaś jedy-
nie kawalerii. Jeździe jednak przypisywano głównie rolę zwiadowczą, za-
opatrzeniową, patrolową, ewentualnie osłonową oraz inne funkcje pomoc-
nicze. Główną siłą armii miast państw greckich była ciężkozbrojna pie-
chota – hoplici. W pewnym stopniu było to także odzwierciedlenie do-
minującego ustroju politycznego, czyli demokracji. Bolał nad tym filo-
zof, agronom, pisarz i dowódca wojskowy zarazem Ksenofont (szczegó-
ły w rozdz. 4.2.1: Medycyna i weterynaria bizantyjska). Był on uczest-
nikiem awanturniczej próby obalenia Wielkiego Króla Artakserksesa II
przez jego młodszego brata Cyrusa, a następnie odwrotu (po klęsce i
śmierci Cyrusa pod Kunaksą) Dziesięciu Tysięcy z serca Persji, co opi-
sał w „Anabazie”. Jest on także autorem dwóch wyśmienitych podręczni-
ków kawaleryjskich – „Dowódca jazdy” („Hipparchikos”) i „O sztuce jazdy”
(„Peri hippikes”). Ksenofont uważał, że kawaleria jest niesłusznie niedoce-
niana przez Greków. Jazda grecka nie mogła w żadnym wypadku rów-
nać się i stawić opór jeździe perskiej. Próby z użyciem kawalerii jako peł-
noprawnej formacji wojskowej czynili wybitni stratedzy tebańscy Pelo-
pides i Epaminondas. Brak odpowiedniej kawalerii był jedną z istotniej-
szych przyczyn klęski niesławnej ateńskiej wyprawy na Sycylię (415 r.
p.n.e.). W trakcie tej kampanii jazda Syrakuz wykonywała swoje zadania

122
Koń w armiach państw starożytnych – wybrane przykłady

właściwie bezkarnie, paraliżując poczynania Ateńczyków. Koni używano


czasem do transportu hoplitów. W Sparcie istniał nawet elitarny trzystu-
osobowy oddział hoplitów o nazwie hippeis, czyli jeźdźcy. Nazwa ta jest
myląca, ponieważ walczyli oni pieszo, a koń był jedynie szybkim i oszczę-
dzającym siły żołnierza środkiem transportu. Pierwsze próby z wykorzy-
staniem kawalerii jako pełnowartościowego środka bojowego nastąpi-
ły po wojnach peloponeskich. Konnicą zainteresowali się wybitni strate-
dzy tebańscy, tacy jak Epaminondas i Pelopides. Epaminondas wymyślił
i wprowadził ukośny szyk piechoty stosowany przez Filipa Macedońskie-
go, Aleksandra Wielkiego, a później przez Fryderyka Wielkiego podczas
wojny siedmioletniej. Wyjątek wśród państw greckich stanowiła Mace-
donia. Tutaj jednak walory jazdy doceniano w pełni. Doborowe odziały
kawalerii macedońskiej zwały się hetajrami (hetajrom – towarzysze). Pod-
czas bitwy król strzeżony był przez 7 hetajrów przybocznych (somatofy-
lakes). Uzbrojenie zaczepne hetajra stanowiła włócznia (ksyston) długości
około 190 cm. Do osłony służył im pancerz składający się z metalowego
kirysu jak tors atlety, tarczy, hełmu beockiego przypominającego kształ-
tem kapelusz (przeznaczony specjalnie dla jazdy, nie ograniczał pola wi-
dzenia) i nagolenników. Za Filipa II Macedońskiego (383/2–336 r. p.n.e.)
oddziały hetajrów liczyły 2800 jeźdźców podzielonych na 200-osobowe
szwadrony. Obok wyśmienitej formacji konnej Macedonia dysponowała
najlepszą wówczas piechotą na świecie – falangą macedońską. Twórcą
potęgi militarnej Macedonii był Filip II Macedoński. Dużo jednak bar-
dziej znaną postacią jest syn Filipa, Aleksander Wielki (356–323 p.n.e.).
Klęskę falangitom walczącym na sposób macedoński klęski zadawali do-
piero legioniści rzymscy.
Aleksander posiadał ulubionego wierzchowca, który zwał się Buce-
fałem, czyli byczogłowym. Podczas igrzysk urządzanych przez Filipa
w Dion, tesalski hodowca koni Filonejkos wystawił na sprzedaż ogiera
za gigantyczną sumę 30 talentów (utrzymanie dla jednego człowieka na
sto lat!). Ogier był kary i miał białą strzałkę na czole. Arrian [???] pisze,
że był to koń wielkiego wzrostu i szlachetnego usposobienia. Prawdopo-
dobnie, wnioskując po cenie, miał koło 7 lat. Żaden jednak z królewskich
koniuszych nie mógł go obłaskawić. Aleksander rozpaczał, a wówczas
Filip zaproponował, żeby chłopiec sam ujarzmił ogiera. Aleksander, bę-
dąc bystrym obserwatorem, zauważył, że koń płoszy się na widok wła-
snego cienia. Podszedł do konia, chwycił go za uzdę i obrócił ku słoń-
cu. Po chwili wskoczył mu na grzbiet. Ku zdziwieniu wszystkich koń nie

123
Starożytność

zrzucił chłopca nawet w galopie. Bucefał i Aleksander byli nierozłącz-


ni, nosił on Aleksandra we wszystkich ważniejszych bitwach. Green [...]
za Plutarchem pisze, że kiedy podczas walk w Persji Mardakowie skra-
dli Bucefała Aleksander ogłosił, że jeśli koń nie zostanie zwrócony cały
i zdrowy wówczas „...ziemia ich będzie spustoszona do najdalszych granic, a jej
mieszkańcy wycięci w pień...”. Mardakowie, bardzo rozsądnie, konia zwróci-
li. Z kolei Arrian podaje także tę historię, przy czym według niego Bu-
cefała skradli Uksjowie. Bucefał padł po bitwie nad Hydaspesem z od-
niesionych ran i starości. Aleksander wyprawił mu uroczysty pogrzeb
ze wszystkimi wojskowymi honorami, a jedno z założonych przez siebie
miast nazwał ku jego czci Bukefalą.
Już podczas pierwszej swojej bitwy, która miała miejsce pod Chero-
neą wiosną 338 r. p.n.e. z koalicją antymacedońską utworzoną przez pań-
stwa greckie, Aleksander dowodził atakiem hetajrów na doborowy od-
dział tebańskich hoplitów – Święty Zastęp. Ten oddział piechoty (złożo-
ny z mężczyzn i młodzieńców, których łączyły związki homoseksualne)
zmiażdżył armię Sparty pod Leuktrami, obalając tym samym mit nie-
zwyciężoności hoplitów spartańskich. Macedończycy podczas bitwy po-
zorowali odwrót swego centrum i prawego skrzydła. Widząc to Ateńczycy
i ich sprzymierzeńcy przypuścili, jak pisze Green, nieprzytomny i entu-
zjastyczny szturm łamiąc szyk. Podczas gdy lewe skrzydło oraz centrum
sprzymierzonych chaotycznie nacierały, rozciągając się w sposób niekon-
trolowany, tebański Święty Zastęp na prawym skrzydle utrzymał szyk, co
spowodowało jego zniszczenie. Wytworzyła się mianowicie luka pomię-
dzy centrum a prawym skrzydłem, w którą runęła kawaleria macedoń-
ska dowodzona przez Aleksandra. Filip rozpoczął kontratak, a Aleksan-
der okrążył Święty Zastęp. Armia sprzymierzona rzuciła się do panicznej
ucieczki z wyjątkiem, otoczonego 300-osobowego Świętego Zastępu, któ-
ry bronił się do końca. Zginęło aż 254 członków tego oddziału.
Ostatni raz zastosowano rydwany bojowe w bitwie pod Issos. Pod Issos
także po raz pierwszy zetknęli się Macedończycy ze słoniami bojowymi.
O ile jednak w bitwie tej słonie nie odegrały żadnej roli, pozostając w obo-
zie, to podczas bitwy nad Hydasapesem były główną siłą uderzeniową ra-
dży Porosa. Obecność słoni wywoływała panikę wśród nieprzeszkolonych
koni kawaleryjskich Macedończyków. Jednak mimo zastosowania tej nowej
dla Europejczyków broni, Aleksander wygrał także i tę bitwę.
Rzymianie początkowo niezbyt poważali jazdę. W legionie pier-
wotnie służyło jedynie 300 konnych (equites lub celeres). Za panowania

124
Koń w armiach państw starożytnych – wybrane przykłady

króla Serwiusza Tuliusza lub Tarkwiniusza Starego dokonano pierwszej


reformy armii, podwajając liczebność legionu i zwiększając liczbę kon-
nych do 6 centurii (600 żołnierzy – sex suffragia). W okresie republiki jaz-
dę powoływano spośród 18 centurii najbogatszych obywateli w liczbie
300 dla każdego legionu. Razem tworzyli jedną dywizję (ala), stanowią-
cą jednostkę taktyczną konnicy przy legionie. Dywizja dzieliła się na 10
szwadronów (turmae), po 30 jeźdźców każdy, a te z kolei składały się z 3
decuriae po 10 konnych. Koni dostarczał budżet republiki. Inną formą, za-
pewniającą podstawowy środek transportu, było wypłacenie sumy 10 000
asów na zakup konia i dodatkowych 2000 asów rocznie na jego utrzyma-
nie (aes hordearium). Sumę 2000 asów uiszczały samotne kobiety, na któ-
re nakładano specjalny podatek. Konnica rzymska nie przedstawiała jed-
nak dużej wartości bojowej w porównaniu z jednostkami władców helle-
nistycznych czy jazdy Hannibala z okresu II wojny punickiej. Hannibal
sprowadził z sobą do Italii świetną lekką konnicę numidyjską. Numidyj-
czycy dosiadali dorodnych koni wywodzących się z koni rasy nezajskiej.
Konie nubijskie użyto następnie w hodowli koni rasy hiszpańskiej, tak
cenionej w późniejszym okresie przez Rzymian. Cesarz Tyberiusz wpro-
wadził jednostki mieszane, składające się z około 100 konnych i 480 pie-
szych (cohortes aequitate). Seleukidzi z kolei, wzorując się prawdopodob-
nie na Partach, wprowadzili do swojej armii ciężkozbrojną konnicę – ka-
tafraktów. W przypadku tej formacji pancerze łuskowe nosili nie tylko
jeźdźcy, ale i ich wierzchowce. Podczas bitwy pod Magnezją (190 p.n.e.)
frontalna szarża trzech tysięcy katafraktów wspieranych przez królewską
gwardię konną (składającą się z agemy czyli „idących na przedzie” i heta-
iroi czyli „towarzyszy”) dowodzonych osobiście przez Antiocha III Wiel-
kiego złamała i rozbiła legion rzymski w szyku bojowym, co było to wy-
darzeniem bez precedensu (całą bitwę Seleukida przegrał jednak, między
innym przez użycie rydwanów z kosami, które podczas odwrotu zdezor-
ganizowały całkowicie własną jazdę jego lewego skrzydła).
Brak odpowiedniej i licznej jazdy zakończył się także bezprzykład-
ną klęską triumwira Marka Licyniusza Krassusa, pogromcy Spartakusa,
w 53 r. n.e. pod Karrami. Armia rzymska Krassusa została pobita przez
Partów, a on sam zginął. Partowie podczas bitwy świetnie wykorzystali
oddziały ciężkozbrojnej jazdy oraz konnych łuczników.
Znaczenie konnicy w armii rzymskiej wzrasta dopiero w okresie ce-
sarstwa i osiąga punkt kulminacyjny w momencie utworzenia olbrzy-
mich jednostek konnych działających w charakterze sił interwencyjnych.

125
Starożytność

Za panowania cesarza Galliena (253–268 r. n.e.) utworzono także duże


formacje ciężko opancerzonej konnicy tzw. katafraktów (cataphractarii)
wzorowanych na ciężkozbrojnej jeździe partyjskiej. Pierwsza jednak zna-
na jednostka katafraktów pochodzi z okresu panowania cesarza Hadriana
(117–138 r. n.e.) (Ala I Gallorum et Pannonium catafractata). Utworzone zo-
stały także jednostki opancerzonych łuczników (sagitarii clibanarii), które
współdziałały na polu walki z ciężką konnicą. Reformy te zostały wymu-
szone przez inwazje barbarzyńców na cesarstwo. Legiony strzegące gra-
nic rozciągnięte były na dużym obszarze i nie istniała możliwość szyb-
kiej koncentracji sił na wybranym odcinku, nie mówiąc o niechęci legio-
nistów do porzucania miejsc, gdzie stacjonowali od lat. Na tyłach stacjo-
nowały duże oddziały konne, gotowe w każdej chwili do przerzucenia na
zagrożony obszar. W III wieku naszej ery Rzymianie, aby sprostać cięż-
kiej jeździe perskiej powołali do życia formację jazdy pancernej tzw. cli-
banarii (zamknięci w piecu). Zarówno jeźdźcy jak i konie tej formacji no-
sili pancerze. Clibanarii ściśle współdziałali z łucznikami konnymi (sagit-
tarii clibanarii). Uważa się, że katafrakci służyli do zwalczania wrogiej pie-
choty, a klibanariusze jazdy. Prawdopodobnie w określonych warunkach,
w razie potrzeby katafrakt mógł walczyć jako klibanariusz i na odwrót.
Gruntowne reformy armii rzymskiej rozpoczął Dioklecjan (284–305
r. n.e.), a ostatecznie przeprowadził Konstantyn Wielki (306–337). Armie
podzielono na wojska pograniczne (limitanei) oraz wojska polowe (palati-
ni lub comitatenses).W obu tych rodzajach wojsk główną rolę odgrywała
lekko i ciężkozbrojna kawaleria. O ile w IV wieku konnica stanowiła 25%
stanu osobowego armii rzymskiej, to w V wieku udział jej zwiększył się
do 30%. Kawalerzystów było zatem około 100 000. Jest to liczba olbrzy-
mia, można dodać, że podczas całego średniowiecza nigdy nie wystawio-
no takiej armii. Ciężkozbrojne formacje konne służyły także w średnio-
wiecznym Bizancjum pod nazwą clibanophoroi. Większość jednostek tej
formacji zostało straconych w klęsce pod Mantzikertem, a ich kosztow-
ność nie pozwoliła już nigdy na odtworzenie stanu liczebnego. W legio-
nach służyli także lekarze weterynarii. Należeli oni do immunes, czyli do
żołnierzy, którzy z racji charakteru swojej służby zwolnieni byli z rutyno-
wych obowiązków legionisty. Prefekt pretorium Tarruntenus Paternus w
dziele „De re militarii” wymienia lekarzy weterynarii na 6 miejscu wśród
28 immunes. Autor ten w „De munitionibus castrorum” opisując plan obo-
zu legionowego zamieszcza w nim veterinarium, czyli szpital dla zwierząt
służących w armii. Zwierzęta legionowe to nie tylko konie, ale także np.

126
Kontakty armii europejskich ze słoniami bojowymi w Starożytności

psy pełniące służbę wartowniczą lub biorące bezpośredni udział w wal-


kach.
Wraz z kresem Starożytności, zmianą sposobu prowadzenia wojen
oraz struktury społecznej w Europie, rola konia w armiach znacznie wzro-
sła, stając się zwiastunem „złotego wieku kawalerii”, trwającego aż do I
wojny światowej włącznie.

3.7.
Kontakty armii europejskich ze słoniami
bojowymi w Starożytności
Człowiek wykorzystał i wykorzystuje bardzo wiele gatunków zwie-
rząt do prowadzonych wojen. W armiach państw starożytnych służyły
psy bojowe przodkowie dzisiejszych molosów, gołębie, bydło, konie, a tak-
że słonie. Udomowiono i wykorzystywano do celów militarnych słonia
indyjskiego (Elephas maximus) oraz słonia afrykańskiego (Loxodonta africa-
na), w przypadku tego ostatniego używając z reguły jego podgatunku sło-
nia leśnego (L. a. cyclotis). Czasem też oswajano słonia północonoafrykań-
skiego (L. a. pharaonensis). Słonie pozyskiwano z trzech obszarów geogra-
ficznych: z północno-zachodnich Indii (Elaphas maximus bengalensis), pasa
rozciągającego się od gór Atlas po Saharę (L. africana cyclotis) oraz z ob-
szaru dzisiejszych Sudanu i Etiopii (L. a. pharaonensis). Słonie indyjskie
są większe od słoni afrykańskich, co niejednokrotnie wpływało na wynik
bitew. Słonie indyjskie pochodziły także z zupełnie innego obszaru geo-
graficznego i związku z tym miały kłopoty aklimatyzacyjne oraz pokar-
mowe w obszarze basenu Morza Śródziemnego. Arystoteles wspomina o
trapiących je biegunkach i wzdęciach. Pisze także o konieczności spoży-
wania przez słonie ziemi, błędnie interpretując korzystanie przez nie z li-
zawek dostarczających soli mineralnych. Miarą problemu aklimatyzacji
słoni afrykańskich są olbrzymie starty, jakie poniosły podczas forsowania
przez Hannibala Barkasa Alp.
Słonie, ze względu na swoją inteligencję, rozmiary i olbrzymią siłę
były niezwykle cennym środkiem bojowym zarówno w pierwszej linii,
jak i w oddziałach zaopatrzenia. Posiadanie słoni wpływało pozytyw-
nie na morale własnych wojsk. Chronione zbroją i z umocowaną na ich
grzbiecie wieżyczką z łucznikami lub wojownikami były wykorzysty-
wane do rażenia przeciwnika strzałami i oszczepami, jak również sam

127
Starożytność

mógł tratować, chwytać trąbą czy rozszarpywać ciosami. Widok słonia


bojowego dźwigającego na swoim grzbiecie kornaka oraz łuczników czy
oszczepników budził u przeciwnika grozę. Z wysokości jego grzbietu
można było obserwować pole bitwy i odpowiednio reagować. Konie ar-
mii przeciwnej nie były w stanie dotrzymać słoniom pola. Każdemu
słoniowi towarzyszyło z reguły wsparcie w postaci 30–50 piechurów.
Arystoteles pisze o możliwości niszczenia przez słonie ciosami murów
obronnych miast, co jest oczywistą przesadą. Mogły natomiast niszczyć
umocnienia polowe wykonywane z drewna, co wykorzystali Rzymianie
podczas walk w Hiszpanii.
Europejczycy zetknęli się po raz pierwszy ze słoniami bojowymi pod-
czas inwazji Aleksandra Wielkiego na Persję. W bitwie pod Gaugame-
lą (331 p.n.e.) Dariusz III Kodomannos dysponował 15 słoniami indyj-
skimi. Arrian podaje, że było ich kilkanaście. Jednak dowództwo perskie
nie zdecydowało się na wprowadzenie tych zwierząt do bezpośredniego
starcia. Być może nie przeszły odpowiedniego przeszkolenia i użycie ich
w bitwie mogłoby być niebezpieczne dla własnych wojsk, a zabrano je
w celu propagandowym, aby podnieść morale armii perskiej i wywrzeć
wrażenie własnej potęgi. Bardziej prawdopodobne jest, że taktyka przy-
jęta przez Persów po prostu uniemożliwiła ich użycie. Król Dariusz nie
dysponując pełnowartościową piechotą, która mogłaby wytrzymać na-
tarcie falangi macedońskiej, zrezygnował z wojsk pieszych w pierwszej
linii (nie licząc królewskiej gwardii pieszej, tzw. Nieśmiertelnych, i na-
jemników greckich). Zatem pierwsza linia wojsk perskich składała się
wyłącznie z samej jazdy, która nie była przygotowana do współdziała-
nia ze słoniami. Nieprzeszkolony koń wpadał w panikę na widok słonia.
Gdyby użycie słoni było możliwe, Persowie z pewnością by to zrobili,
skoro nie wahali się przed wprowadzeniem do walki nawet wozów z ko-
sami, broni dawno już przestarzałej. Słonie dostały się w ręce Macedoń-
czyków dopiero po bitwie, po wkroczeniu do obozu perskiego. Aleksan-
der bardzo interesował się słoniami i w późniejszym okresie kampanii
chętnie przyjmował je od kapitulujących radżów indyjskich, a także sam
posiadał indyjskich łowców słoni.
Do poważnej walki z udziałem słoni doszło w roku 326 p.n.e. w trak-
cie kampanii Aleksandra Macedońskiego w Indiach. Maszerując do In-
dii Aleksander natknął się nad rzeką Hydaspes (w dzisiejszym Pakista-
nie) na silną armię hinduską mającą 200 słoni bojowych. Zwierzęta te
siały panikę w szeregach macedońskich żołnierzy. Atak na stojące po

128
Kontakty armii europejskich ze słoniami bojowymi w Starożytności

drugiej stronie rzeki wojska hinduskie utrudniały wezbrane wody. Obie ar-
mie stały naprzeciw siebie po obu stronach rzeki do czasu aż Aleksander
poprowadził część swoich wojsk w górę rzeki i zaatakował wojska Porusa
od tyłu. Władca indyjski Poros ustawił przed swoją piechotą słonie, a na
skrzydłach rozmieścił jazdę. Aleksander skierował część swoich kawale-
rzystów na lewe skrzydło armii hinduskiej. Hinduski wódz postanowił po-
bić jazdę Aleksandra i przerzucił na swoją lewą flankę jazdę z prawego
skrzydła. Wtedy zza macedońskiej piechoty wyjechała niewidoczna dotąd
reszta jazdy Aleksandra i uderzyła na jeźdźców Porosa od tyłu. Żołnierze
indyjskiego władcy stawiali bohaterski opór, ale po ucieczce przerażonych
słoni, musieli także się wycofać. Bitwa była przegrana.
Po śmierci Aleksandra Wielkiego władcy hellenistyczni w pełni doce-
nili słonie bojowe. Używali zarówno słoni indyjskich jak i afrykańskich.
Przykładem starcia słoni dwóch różnych gatunków jest także bitwa pod
Rafią w Palestynie pomiędzy Antiochem III a Ptolemeuszem V. Armia
syryjska posiadała 60 słoni indyjskich wobec 40 słoni afrykańskich w ar-
mii egipskiej. Gwałtowna szarża słoni indyjskich już na początku bitwy
bezpośrednio na słonie afrykańskie zmusiła te ostatnie do odwrotu. Po-
mimo wstępnych sukcesów na lewym skrzydle dowodzonym osobiście
przez Antiocha, armia syryjska poniosła porażkę.
Słonie wylądowały po raz pierwszy w Europie za sprawą Pyrrusa.
W 280 r. p.n.e. armia króla Epiru Pyrrusa dokonała inwazji Italii spiesząc
z pomocą, zagrożonemu przez Rzym, Tarentowi [7, 8, 9]. Pyrrus przy-
wiódł ze sobą 20 indyjskich słoni bojowych. Były to słonie zaprawione
w bojach, używali je przedtem Demetriusz Poliokretes, Lizymach i Ptole-
meusz Keraunos, który przekazał je w ramach traktatu pokojowego Pyr-
rusowi. Słonie wykazały swoją wartość bojową podczas bitwy pod Hera-
kleją w 280 r p.n.e., gromiąc rzymską konnicę chroniącą flankę armii kon-
sula Publiusza Waleriusa Lewinusa. Legioniści, podobnie jak falangici
Aleksandra Wielkiego, początkowo nie umieli sobie radzić z tymi strasz-
liwymi zwierzętami. Widok zwierząt był dla nich wstrząsem. Podobnie
w bitwie po Ausculum w 279 r. p.n.e. słonie zadały ostateczny cios armii
rzymskiej zmuszając legionistów do wycofania się do obozu.
Podczas I wojny punickiej wodzowie kartagińscy użyli słoni bojo-
wych przeciw Rzymianom na Sycylii i w Afryce. Po raz kolejny przyszło
Rzymianom mierzyć się ze słoniami podczas II wojny punickiej. Karta-
gińczycy bardzo dobrze wykorzystywali słonie, czego przykładem może
być wąwóz Piły, gdzie nacierające zwierzęta stratowały zbuntowanych

129
Starożytność

najemników. Hannibal używał słoni afrykańskich leśnych, które są znacz-


nie mniejsze od słoni indyjskich, a także pozostałych podgatunków sło-
ni afrykańskich. Stąd też na ich grzbietach nie umieszczano wieżyczek
z żołnierzami. Aby zapobiec startom we własnej armii, gdyby słoń wpadł
w panikę i przestał słuchać kornaka, posiadali oni specjalne dłuta i młot-
ki, którymi mogli uśmiercić słonia. Metoda ta została prawdopodobnie
wymyślona przez Hamilkara Barkasa, brata Hannibala. W 218 r. p.n.e.
Hannibal prowadził w swojej armii 37 słoni bojowych. Wiele słoni zgi-
nęło podczas przeprawy przez Alpy. W ostatnim akcie tej wojny – bitwie
pod Zamą (202 r. p.n.e.) Hannibal dysponował 80 słoniami. Ich szarża nie
przyniosła jednak spodziewanego rezultatu. Legioniści Scypiona Afry-
kańskiego opracowali taktykę niwelującą skutki ich ataku. Karne mani-
puły rozstępowały się i atak słoni trafiał w próżnię, legioniści natomiast
uderzali słonie czułe miejsca, tj. trąbę i ścięgna.
Rzymianie stosowali słonie bojowe sporadycznie. W bitwie pod Ky-
noskefaltaj (197 p.n.e.) użyli ich z miażdżącym skutkiem przeciwko kró-
lowi Macedonii Filipowi II, wykorzystali je także pod Pydną (168 r p.n.e.)
w bitwie z królem Macedonii Perseuszem. Perseusz wiedział, że Rzymianie
posiadają słonie, które otrzymali od Numidyjczyków i przygotowywał się
starannie do spotkania z nimi, przeprowadzając manewry, podczas których
piechurzy dźwigali makiety imitujące słonie i wydawali straszne dźwięki,
tak aby oswoić konie ze słoniami. Nikt nie potrafił jednak naśladować spe-
cyficznego zapachu słoni. Perseusz utworzył także oddziały piechoty, tzw.
słoniobójców, o specjalnych kolczastych pancerzach. Niestety wszystkie te
zabiegi okazały się nieskuteczne wobec ataku tych majestatycznych zwie-
rząt. W okresie średniowiecza słoń odszedł, jako zwierzę bojowe, w Euro-
pie w zapomnienie.

130
4.
Średniowiecze

Ś redniowiecze jest to okres niezwykle zróżnicowany, a jego ocena bu-


dzi duże kontrowersje. Jedni widzą w nim wieki ciemne i wielki upa-
dek, inni natomiast fascynujące zjawisko społeczno-kulturowe. Bezspor-
nie jednak po upadku struktur państwowych Rzymu nastąpił gwałtowny
i długotrwały regres gospodarki, nauki, sztuki i kultury. Nowo powstające
państwa z reguły nie były tworami długotrwałymi i nie miały siły dźwi-
gać zadań, którymi zajmował się rzymski aparat administracyjny. Nie
posiadały też odpowiedniego doświadczenia i sprawności organizacyj-
nej. Przez Europę przechodziły liczne wojny, wędrówki ludów (np. Hu-
nowie, Wizygoci, Słowianie, Scytowie), a spustoszenie szerzyli wikingo-
wie z Północy, których najazdy miały niszczycielską siłę. Nastąpił regres
gospodarki pieniężnej i powrócono, do dawno zapomnianego już, handlu
wymiennego. Jedynymi monetami mającymi realną wartość pozostawały
przez długi okres czasu monety bizantyjskie. Ocalałe ze zniszczeń dzie-
ła nauki i kultury antycznej były przechowywane w klasztornych biblio-
tekach, do których dostęp był ograniczony. Jedynym wykładnikiem na-
uki, teologii i filozofii na Zachodzie była doktryna Kościoła Rzymskie-
go. Z kolei na Wschodzie panowały niepodzielnie chrześcijańskie Kościo-
ły Wschodnie. Piętno na losach Europy odcisnęło wiele wydarzeń, np.
powstanie a następnie rozpad monarchii karolińskiej, wielka schizma,
podboje normańskie, spór o inwestyturę, reforma gregoriańska, bitwa pod
Poitres, odparcie Arabów spod Konstantynopola, wojna stuletnia.
Jeden ze współczesnych historyków stwierdził, że wraz z upadkiem
Imperium Romanum skończyła się prawdziwa historia, a zaczęła historia
narodowa, w której my jesteśmy dobrzy, a sąsiedzi źli. Świat pogrążył się
w narodowych waśniach.
Pierwszym wielkim filozofem chrześcijańskim był Augustyn (356–
430). Był on obywatelem rzymskim urodzonym w Afryce Północnej
(w Tagaście, obecna Algieria) z ojca poganina i matki chrześcijanki

131
Średniowiecze

(św. Monika). Augustyn w młodości prowadził życie dalekie od święto-


ści (jego syn, Adeodat, był dzieckiem nieślubnym). Biblię uważał za dzie-
ło „barbarzyńskie”, ulegając aktualnie modnym poglądom (manicheizm,
a później Nowa Akademia). Punktem zwrotnym w jego życiu było me-
diolańskie kazanie św. Ambrożego, który wprowadził go w filozofię Plo-
tyna. W sierpniu 386 r. Augustyn doświadczył w Mediolanie ilumina-
cji (usłyszał dziecięcy głos, który nakazuje mu przeczytać Listy apostol-
skie św. Pawła). Po przyjęciu chrztu w 387 r. Augustyn został biskupem
Hippony (dzisiejsza Annaba). Zmarł w 430 r., w czasie oblężenia mia-
sta przez Wandalów. Obszerne dzieło Augustyna wywarło wpływ na całą
późniejszą myśl chrześcijańską (scholastycy, Luter, Kalwin, Bossuet, Fe-
nelon, Pascal itd.). W 386 r. Augustyn napisał dzieło pt. Contra Academi-
cos (Przeciw Akademikom): filozofia, straciwszy nadzieję osiągnięcia praw-
dy, stała się sceptyczna. Na ten sceptycyzm Augustyn ma swoją odpo-
wiedź, twierdząc, że prawda jest osiągalna dzięki związkowi rozumu
z wiarą. Żeby poznanie było osiągalne, rozum musi najpierw ukorzyć
się, z drugiej jednak strony rozum, który jest wyróżnikiem człowieka,
jest niezbędny, aby wiara osiągnęła poznanie i zrozumienie samej siebie.
Trzeba wierzyć, żeby zrozumieć, i rozumieć, aby wierzyć. Choć jedno-
cześnie wiara jest czymś tymczasowym – gdy zobaczymy Boga, będzie-
my wiedzieć z całą pewnością.
Właściwe zrozumienie filozofii Augustyna wymaga poznania jego
koncepcji człowieka. Pojmował on człowieka jako prawie wierne odbi-
cie, obraz Boga, czego przejawem jest przede wszystkim ludzki rozum.
W nim znajdujemy odbicia treści rozumu boskiego, czyli idee – ogólne
wzory, wedle których Stwórca dał istnienie wszechrzeczom. Człowiek
niepotrzebnie szuka wiedzy w świecie go otaczającym, ponieważ posia-
da ją w sobie. Augustyn nakazuje każdemu człowiekowi wejść w siebie
samego i to tam, a nie w świecie empirycznym – na zewnątrz, szukać
prawdy o sobie i świecie. Właściwym przedmiotem poznania jest według
Augustyna tylko dusza i Bóg. Tę samą metodę poznawczą można odnaleźć
w dziełach neoplatoników, dla których dusza powinna odwrócić się od
ułudy świata materialnego poznawanego dzięki omylnym zmysłom, by
zwrócić się ku wnętrzu sąmej siebie i podążyć drogą kontemplacji. Tyl-
ko w taki sposób człowiek jest w stanie dotrzeć do prawdy. Jest to metoda
jedynie pewna, bowiem wyklucza możność wątpienia o własnym myśle-
niu, dając jednocześnie ontologiczną pewność istnienia myślącego bytu
(„jeżeli wątpię, to jestem”). Tu, w umyśle, człowiek znajduje wszystkie prawdy

132
Filozofia średniowieczna

i zasady: logiczne, matematyczne, przyrodnicze i etyczne, które mają wartość


powszechną i ponadczasową, ponieważ ich źródłem jest rozum boży.
Cały świat według Augustyna został stworzony z nicości (creatio ex
nihil). Struktura przyrody – materia, analogicznie jak w neoplatonizmie,
powstała jako wtórny efekt działalności nadprzyrodzonego, z tą jednak
różnicą, że filozof odrzuca czynnik emanacji (jednoznacznego zdetermi-
nowania) na rzecz niczym nieskrępowanego działania Boga. W Umyśle
Absolutu świat powstaje „odwiecznie”, ponieważ wieczny Bóg posiada go
in rationibus aeternis. Świat jednostkowy, zmaterializowany zaczął istnieć
w czasie linearnym, kiedy Bóg przez swój Logos (rozum) zlokalizował ra-
tiones (idee), w powstałej dzięki niemu materii. Ona zaś wyłoniła się z ni-
cości, posiadając wszczepione w siebie zarodki, które sprawiły, że świat
zaczął się rozwijać wedle ustalonych przez Boga praw. Z zarodków tych
powstał świat nieorganiczny jak i organiczny. Posiada on w sobie zło
fizyczne i moralne. Fizyczne zło jest uwarunkowane przez materię, która
fałszuje prawdziwy obraz pierwowzorów w rzeczach, powodując w nich
różne braki. Niegodziwe uczynki moralne wynikają z sprzeniewierzenia
się woli bożej i są udziałem człowieka. On swoją wolą może niszczyć,
porządek i harmonię istnienia ustaloną przez działalność najwyższą.
Jan Szkot Eriugena (810–877) poruszył głównie zagadnienie ontolo-
gicznego problemu „substancji” Boga w zestawieniu z substancją świata
i człowieka. Był on nadwornym nauczycielem na dworze Karola Łysego,
poliglotą i znawcą pism greckich autorów. Myśliciel wyłożył swój system
filozoficzny w traktacie pt. De divisione naturae. Głównym obszarem zain-
teresowań Jana Szkota była przede wszystkim tzw. „fizyka boża”, a zatem
nie metoda poznania zastosowana do treści wiary, nie logiczny charakter
pojęć, lecz związek oraz relacje treści wyrażeń w odniesieniu do natu-
ry Boga, jeśli te wyrażenia mogą cokolwiek o nim orzekać. Jest to niejako
„dialektyka ontologiczna”, która ma na celu poznanie natury wszechrze-
czy. To z substancji, na zasadzie emanacji, rozwija się wszechwielość rze-
czy, podzielna przez filozofa na cztery etapy rozwoju, zwane także natu-
rami: a) natura stwarzająca i niestworzona (Bóg jako przyczyna wszechrze-
czy), b) natura stworzona i stwarzającą (idee boże nieoznaczające tylko jego
myśli, ale także siły dające początek rzeczom), c) natura stworzona i nietwo-
rząca (sfera rzeczywistości materialnej), oraz d) natura niestworzona i nie-
tworząca (Bóg jako ostateczny cel do którego wszystko dąży i powraca).
Zatem wedle powyższych rozważań, Bóg i świat jest jednym, podobnie
jak myślenie i istnienie to jedno.

133
Średniowiecze

4.1.
Filozofia średniowieczna
4.1.1.
Arystotelizm i chrześcijaństwo
Św. Tomasz z Akwinu (1225–1274) – nazwany „doktorem aniel-
skim” był uczniem Alberta Wielkiego i należy, bez wątpienia, do najwięk-
szych myślicieli Średniowiecza. Opowiadał się zdecydowanie za filozo-
fią Arystotelesa, którą starał się oczyścić z rozmaitych, budzących jego
sprzeciw naleciałości (przede wszystkim z awerroizmu). Jego doktryna
nie bez trudności uzyskała akceptację w czasach, gdy na ogół skłaniano
się w stronę platonizmu interpretowanego w duchu neoplatońskim. Kano-
nizacja Tomasza potwierdziła ostatecznie autentyczność chrześcijańskie-
go charakteru tej myśli. Jej konsekwencją było uznanie go za wielkiego
doktora Kościoła. Oprócz licznych komentarzy, traktatów i rozpraw, św.
Tomasz pozostawił po sobie dwa najważniejsze dzieła filozoficzne, któ-
re są syntezą ówczesnej myśli, a dotyczą teologii, filozofii, moralności
i polityki.
Tomasz reprezentuje nurt filozofii, która rozważa byt jako byt, ale też
bierze pod uwagę różnice pomiędzy bytami skończonymi a bytem bo-
skim. Zdaniem Tomasza, Bóg zna nie tylko całość rzeczywistości, lecz
również wszystko, co możliwe. Według niego Bóg nie tylko nie musiał
stworzyć świata, ale nie musiał stworzyć go takim, jakim jest. Nasz świat
nie jest najlepszym z możliwych, lecz najlepszym z istniejących światów.
Tomasz troszczy się o istnienie, odrzucając wszelki esencjalizm – egzy-
stencja to akt, który sprawia, że jakiś byt jest rzeczywisty. Człowiek jest
jednością psychosomatyczną (jedność duszy i ciała) opartą na zasadach
zjednoczenia formy i materii w substancji i ze swej natury dąży do szczę-
śliwości. Koncepcja cnót św. Tomasza nie ogranicza się do cnót wskaza-
nych przez Arystotelesa, wzbogaca je o cnoty kardynalne, takie jak: wia-
ra, nadzieja i miłość. To dzięki nim możliwe jest wzięcie pod uwagę peł-
nię ludzkiej egzystencji, czyli głównie życia duchowego. Św. Tomasz, au-
tor „Sumy teologicznej” oraz „Traktatu o człowieku”, odróżnia wiedzę
od wiary, rozumowania od objawienia. Dla filozofa-teologa objawienie
i rozum są dwoma narzędziami poznania, które pozwalają poznać sferę
wiedzi i wiary. Obie częściowo się zazębiają, a dążenie do poznania istoty
Boga polegać powinno zarówno na nauce empirycznej, jak i objawieniu.

134
Filozofia średniowieczna

Takie spojrzenie na człowieka oznacza zasadniczy zwrot w filozofii


chrześcijańskiej. Postawionej przez św. Augustyna tezie, że ludzkie po-
znanie powinno koncentrować się jedynie na własnej duszy i Bogu, św.
Tomasz przeciwstawił twierdzenie, że Najwyższego poznawać możemy
uważnie badając otaczający nas świat przyrody i prawa, którymi z woli
boskiej się rządzą. Jego pogląd zasadniczo wpłynął na szczególny roz-
kwit nauki i szkolnictwa w okresie późnego Średniowiecza, przygotowu-
jąc niejako grunt pod idee odrodzenia.
Interpretując filozofię wieków średnich nie sposób wtrącić kilku
informacji o człowieku, którego trudno jednoznacznie zaliczyć do grona
filozofów w ścisłym tego słowa znaczeniu. Żyjąc prawie pół wieku przed
Tomaszem z Akwinu św. Franciszek (1182–1226) swoimi naukami jak
i życiem zaświadczał o prostocie chrześcijańskiej postawy i odcisnął wy-
jątkowe piętno na życiu duchowym mu współczesnych. Był jednoznacz-
nie przeświadczony, że wszystkie stworzenia powinny być braćmi, jako
równe w oczach Boga, zaś istotą godnej egzystencji jest wszechobecna
miłość zarówno w stosunku do ludzi, jaki i młodszych braci czyli zwie-
rząt. Gloryfikując ideał wiary radosnej i spontanicznej, stał w sprzecz-
ności z filozofią wczesnego chrześcijaństwa, znosząc nieufność wobec
świata natury. Św. Franciszek, zwany też złotym młodzieńcem, urodzo-
ny w zamożnej rodzinie, w 1206 r. dokonał czynu wówczas niespotyka-
nego. Zrezygnował z wygodnego życia, rozdając swój majątek ubogim
i wyruszył w świat, by nieść pomoc potrzebującym. Z dezaprobatą odnosił
się do bogactw Kościoła Rzymskiego i jego ścisłym powiazaniu z materią
tego świata. Powołując do życia zakon żebraczy Braci Mniejszych próbo-
wał dowieść, że prawdziwa droga życia chrześcijanina powinna wyglądać
inaczej. Założona przez niego wspólnota żyć miała w ubóstwie, nie trosz-
czyć się o pomnażanie dóbr materialnych, lecz radosnym i ufnym sercem
głosić Ewangelię. Nie spotkał się od razu z akceptacją ze strony kościo-
ła instytucjonalnego. Sam nazywał siebie „wesołkiem bożym” i stał się
często przywoływaną postacią w literaturze i sztuce. W malarstwie mo-
żemy odnaleźć przedstawienia świętego, który wygłasza kazania dla ryb
i ptaków, zaś w literaturze jego dziełem są „Kwiatki św. Franciszka”. Są one
dowodem zaświadczającym o bezwarunkowej miłości św. Franciszka do
boskiego stworzenia. Jednym z nich jest nawracająca rozmowa św. Fran-
ciszka z wilkiem z Gubbio:
„ – Bracie wilku, wyrządziłeś wiele szkód tutaj. Czynisz zło i krzywdę stwo-
rzeniom Pana bez jego zgody. A zabijasz i pożerasz nie tylko zwierzęta, ale i ludzi,

135
Średniowiecze

którzy są stworzeni na podobieństwo Boga. Zasłużyłeś sobie na szubienicę jak zło-


dziej najgorszy, jak morderca. Wszyscy szemrzą i wołają przeciwko tobie, cała tutej-
sza ziemia jest ci wrogiem. Ale ja, bracie wilku, chcę uczynić pokój między tobą a
ludźmi. Nie krzywdź ich więcej, a oni wybaczą ci wszystko zło, jakie czyniłeś dotąd,
i nie będą już na ciebie polować ani szczuć cię psami.
Podczas tego przemówienia wilk ruchami ciała, ogona, uszu, pochyleniem łba
pokazywał, że przyjmuje ten układ i że będzie go przestrzegał. A potem święty Fran-
ciszek powiedział:
– Jeśli tak, jeśli naprawdę chcesz się pojednać ze wszystkim, to ja ci, bracie wil-
ku, przyrzekam, że odtąd ludzie tej ziemi będą cię utrzymywać, dopóki żył będziesz.
Że już nigdy nie zaznasz głodu, a wiem, że to z głodu czyniłeś zło. A ponieważ ja ci
coś obiecuję, chcę, żebyś i ty mi coś przyrzekł: nie będziesz już więcej krzywdził żad-
nej ludzkiej istoty ani zwierzęcia. Obiecujesz mi to?
Wilk pokiwał głową na znak, że rozumie, że obiecuje.
– To teraz musisz mi poświadczyć, że dotrzymasz obietnicy i że mogę ci zaufać
– rzekł święty Franciszek. I wyciągnął do wilka rękę. A wówczas wilk podniósł wy-
soko prawą łapę i ufnie położył ją na ręce świętego na znak gwarancji i poświadcze-
nia, czyniąc to tak, jak umiał.”

4.2.
Bizancjum

Po podziale Cesarstwa Rzymskiego na dwie części, zachodnią ze sto-


licą w Rzymie i wschodnią czyli Bizancjum ze stolicą w Konstantynopo-
lu, ta pierwsza, biedniejsza i słabiej zaludniona oraz narażona na bardziej
intensywną ekspansję barbarzyńców, zaczęła powoli chylić się ku upad-
kowi. Powolny rozkład struktur państwowych oraz najazdy barbarzyńców
doprowadziły w końcu do upadku cesarstwa zachodniego. W 480 r. n.e.
Odoaker, wódz germański, odesłał insygnia władzy cesarskiej do Kon-
stantynopola. Od tamtej chwili był już tylko jeden cesarz rzymski, któ-
ry rezydował w Nowym Rzymie – Konstantynopolu. Teoretycznie Odo-
aker sprawował władzę w imieniu cesarza wschodniorzymskiego, w prak-
tyce był suwerenny.
Cesarstwo Bizantyjskie, aż do swojego upadku w 1453 r. kontynuowa-
ło tradycje Imperium Romanum. Bizancjum oczywiście ewoluowało, a jego
struktury państwowe zmieniały się, nabierając z czasem charakteru co-
raz bardziej narodowego. Nie wprowadzono tam jednak nigdy formalnego

136
Bizancjum

feudalizmu, a czasem zdarzało się, że nawet zwykły chłop zostawał cesa-


rzem (np. Justyn, Bazyli I). Zarówno teoretycznie jak i praktycznie awans
społeczny był więc możliwy. Uniwersytet Konstantynopolitański, za-
łożony przez cesarza Bardasa, był miejscem krzewienia idei naukowych
i religijnych. Z niego wywodzili się m.in. św. Cyryl, św. Metody, pierw-
si misjonarze Słowian i twórcy pierwszego ich alfabetu – cyrylicy. W Bi-
zancjum zachowano trójstopniowy, świecki model nauczania. W dużych
ośrodkach miejskich jak Konstantynopol, Aleksandria, Gaza funkcjono-
wały także szkoły wyższe. W dalszym ciągu nauczano klasyków antycz-
nych. Ogólny poziom wykształcenia mieszkańców, a w szczególności elit
Bizancjum, był nieporównanie wyższy od mieszkańców Zachodu. W za-
sadzie każdy Bizantyjczyk mógł własnoręcznie napisać list. W dziedzinie
medycyny, weterynarii i biologii, Bizancjum (patrz rozdz. 3.5.3: Rzym-
sko-bizantyjskie pisma hipiatryczne) kontynuowało tradycje antyczne,
oczywiście w ramach wyznaczonych przez chrześcijaństwo możliwości.
Należy przy tym pamiętać, że w średniowieczu doszło do Wielkiej Schi-
zmy Wschodniej. Za jej bezpośrednią przyczynę można uznać spór mię-
dzy patryjarchą rzymskim, papieżem Leonem IX, a patryjarchą Konstan-
tynopola, Michałem I Cerulariuszem związany z obowiązującym obrząd-
kiem liturgicznym w klasztorach południowych Włoch. Pozostali patriar-
chowie Kościoła czyli patriarcha Aleksandrii, Jerozolimy i Antiochii nie
mieli już w tym czasie realnego znaczenia. W rzeczywistości chodziło
m.in. o prymat papiestwa i niektóre kwestie teologiczne. Chodziło mię-
dzy innymi o przyjęty na Zachodzie dogmat o pochodzeniu Ducha Świę-
tego i od Ojca i od Syna (ex filioque), co dla Kościoła Wschodniego było
absolutnie nie do przyjęcia. Skończyło się to złożeniem 18 lipca 1054 r.
bulli papieskiej na ołtarzu Bazyliki Agia Sofia przez kardynała Humberta,
znanego radykała i autora traktatu o „błędach greków”, wyklinającej pa-
tryjarchę Michała. Patryjarcha Michał nie ugiął się i mając za sobą popar-
cie cesarza (z którym był skonfliktowany) odpowiedział rzuceniem klą-
twy na legatów papieskich. Wzajemna wymiana ekskomunik zakończyła
jedność chrześcijaństwa, a Kościół Zachodni stoczył się w otchłań walk
we własnym łonie.
Bizantyjscy uczeni dużą uwagę poświęcali hipiatrii. Wynikało to nie
tylko z ogromnej roli konia w armiach imperium (pod koniec IV wieku
ok. 300 000 zwierząt), którym należało zapewnić właściwą opiekę i po-
moc na wypadek chorób, ale również z rozmiłowania przeciętnych miesz-
kańców cesarstwa w sportach konnych. W większych miastach budowa-

137
Średniowiecze

no specjalne tory na potrzeby wyścigów, zwane hipodromami. Najwięk-


szy z nich znajdował się w Konstantynopolu. Cały sztab ludzi czuwał
nie tylko nad samym widowiskiem, ale również nad utrzymaniem, tre-
ningiem wierzchowców oraz ewentualną pomocą medyczną dla nich. Po-
wstały wielkie kompendia wiedzy hipiatrycznej, jak np. „Corpus hippiatri-
corum graecorum” czy „Hippiatrica” (patrz rozdz. 3.5.3: Rzymsko-bizan-
tyjskie pisma hipiatryczne).
Po inwazjach barbarzyńców cesarstwo podniosło się z kolan i znowu
stało się światowym mocarstwem. Bizancjum budziło w krajach Europy
zawiść, zazdrość i pogardę, a było przy tym dla nich zupełnie niezrozu-
miałe. Racjonalne, nastawione na oszczędzanie własnych zasobów, spo-
soby prowadzenia wojny na Zachodzie budziły jedynie zgorszenie. Prze-
trwała także w Bizancjum idea imperium uniwersalnego, jednoczące-
go wiele ludów. Nawet ostatni cesarz Bizancjum Konstantyn XI Pale-
olog (1449–1453) był w połowie Serbem, a w jednej czwartej Włochem.
Pomimo że cesarstwo nie miało już środków i możliwości zrealizowania
tej idei, wszyscy wielcy cesarze pamiętali o niej. Na Zachodzie marzenie
o państwie uniwersalnym odżyło dopiero za czasów Ottona III i później
Hohenstauffów.
Pierwszym cesarzem bizantyjskim, który podjął próbę restauracji
wielkiego Cesarstwa Rzymskiego był Justynian (527–565). W 533 r. n.e.
armia bizantyjska pod wodzą Belizariusza dokonała śmiałego ataku na
państwo Wandalów w Afryce i nieoczekiwanie łatwo zniszczyła je. Na-
stępnie w 554 r. n.e. Belizariusz wylądował w Italii i rozpoczął walki
z Ostrogotami. Z pomocą przyszła mu inna armia bizantyjska pod do-
wództwem Narsesa. Po zaciętych bojach Bizantyjczycy opanowali Wło-
chy. Z kolei w 554 r. Bizantyjczycy opanowali część Hiszpanii. Wszyst-
kie te zdobycze po śmierci Justyniana przepadły, a kosztowne wojny sta-
ły się jedną z przyczyn kolejnego kryzysu. W VII stuleciu doszło do na-
jazdu nowych fal Słowian na Bałkany i Peloponez, a równocześnie inwa-
zji na Bizancjum dokonali Persowie. Po wielu klęskach (forpoczty perskie
doszły nawet do Bosforu), Bizantyjczycy pod wodzą cesarza Herakliusza
odparli inwazję perską. W tym momencie na oba, śmiertelnie wyczerpa-
ne mocarstwa, uderzyli Arabowie. Oblegali oni dwukrotnie Konstantyno-
pol, za każdym jednak razem zostali odparci. Bizancjum stanowiło sku-
teczną zaporę pomiędzy krajami islamu a Europą. Walnie przyczynił się
do tego genialny wynalazek, jakim był ogień grecki. Do dzisiaj nie nie jest
znany skład tej tajemniczej mieszanki, która paliła się nawet na wodzie.

138
Bizancjum

Bizantyjczycy za pomocą specjalnych urządzeń wyrzucali ją na dużą od-


ległość, paląc wroga podobnie jak miotaczem płomieni lub napalmem.
Z chwilą kiedy niestało Bizancjum, wyznawcy proroka opanowali bądź
zagrozili istnieniu wielu państw europejskich.
Nowe siły wstąpiły w cesarstwo wraz z nastaniem dynastii mace-
dońskiej. Jej najwybitniejszy przedstawiciel Bazyli II Bułgarobójca
(867–886) swój przydomek zawdzięcza unicestwieniu państwa bułgar-
skiego i wcieleniu go do Bizancjum. Za czasów tej dynastii doszło do od-
rodzenia kulturalnego, tzw. „odrodzenia macedońskiego”. Na rozkaz cesa-
rza Konstantyna VII Porfirogenety (913–959), miłośnika nauki i sztuki,
zebrano m.in. wszystkie zachowane pisma weterynaryjne i wydano pod
nazwą „Corpus hippiatricorum graecorum” rozdz. 3.5.3: Rzymsko-bizan-
tyjskie pisma hipiatryczne).
Z czasem napór państw sąsiednich stawał się coraz silniejszy.
19 sierpnia 1071 r. armia bizantyjska poniosła największą klęskę w histo-
rii cesarstwa. Wielka armia imperialna maszerująca przeciw Turkom sel-
dżuckim sułtana Alp Arslana liczyła około 60 000 konnych, w tym tak-
że clibanophorii oraz najemnych rycerzy frankijskich. Bitwa pod Mant-
zikertem przyniosła jednak zagładę armii bizantyjskiej, której już nig-
dy nie zdołano w pełni odtworzyć. Do niewoli seldżuckiej dostał się ce-
sarz Roman IV Diogenes (1068–1071). Mimo klęski Bizantyjczycy prze-
żyli jeszcze jedno odrodzenie pod rządami dynastii Komnenów. Aleksy I
Komnen (1081–1118) po dojściu do władzy opanował krytyczną sytuację
i odparł śmiertelnie niebezpieczną inwazję normańską Roberta Guiscar-
da, rozbił Pieczyngów i Kumanów oraz spacyfikował Serbów. W 1095
r. podczas soboru w Clermont wysłannicy cesarza Aleksego I Komne-
na poprosili papieża Urbana II o wsparcie w walce z Turkami seldżucki-
mi. Papież zaapelował do państw zachodnich o walkę z niewiernymi i, co
już uczynił z własnej inicjatywy, odzyskanie Ziemi Świętej. Na granicy
osłupiałych i przerażonych Bizantyjczyków, zamiast pojedynczych dru-
żyn rycerskich, które cesarstwo miało zamiar nająć do armii imperialnej,
stanęły wielkie armie zachodnie dowodzone przez możnych feudałów, ta-
kich jak np. książę Lotaryngii Gotfryd de Bouillon, hrabia Tuluzy Raj-
mund, brat króla Francji Hugo de Vermandois, brat króla Anglii Robert
z Normandii, a nawet syn Roberta Guiscarda, Boemud. Nim armie te do-
tarły do Palestyny, maszerowały na Wschód grabiąc miejscową ludność,
urządzając pogromy Żydów (np. krucjata Emicha w krajach niemiec-
kich, Volkmana w Pradze i Gotschalka w Ratyzbonie) oraz paląc miasta.

139
Średniowiecze

Krzyżowcy posunęli się nawet do nieudolnych ataków na przedmieścia


Konstantynopola. Wielokrotnie dochodziło do krwawych starć z usiłują-
cą zapanować nad sytuacją policją cesarską. Armia bizantyjska była nadal
największa i najsprawniejsza w świecie chrześcijańskim, ale nie mogła
być wszędzie naraz, tzn. pilnować zagrożonych granic i kontrolować prze-
marszu armii krzyżowych. Przemarsz armii krzyżowych mieszkańcy
Bizancjum traktowali jako dopust boży. Ignorancja, jaką okazywali przy-
wódcy krucjat życzliwym radom doświadczonych bizantyjskich do-
wódców doprowadziły do wielu zupełnie niepotrzebnych klęsk, co nie
przeszkodziło w oskarżeniu o ich spowodowanie rządu bizantyjskiego.
Rozpoczął się okres pełnych nienawiści wojen świętych. Najtragicz-
niejszy dla Bizancjum przebieg miała IV wyprawa krzyżowa, dowodzo-
na przez dożę Wenecji Henryka Dandolo, która znalazła się pod mura-
mi Konstantynopola 23 czerwca 1203 r. Do tego czasu krzyżowcy zdą-
żyli już zniszczyć chrześcijańskie miasto Zadar, należące do Królestwa
Węgier. Oblężenie Zadaru było na tyle kontrowersyjne i bulwersujące, że
późniejszy oprawca Langwedocji Szymon de Montfort odmówił udziału
w szturmie miasta. Należy zaznaczyć, że po wydarzeniach w Zadarze pa-
pież Innocenty III obłożył krucjatę ekskomuniką trafnie spostrzegając iż
wymyka się ona spod jego kontroli. Bizancjum, targane sporami politycz-
nymi, nie było wstanie skutecznie się bronić. Armie bizantyjskie stacjo-
nowały na granicach i nie było szansy na ściągnięcia ich na czas, zresz-
tą aktualni cesarze nie życzyli sobie obecności silnych oddziałów woj-
skowych w stolicy. Pierwsze szturmy prowadzone od 6 kwietnia 1204 r.,
wobec twardego oporu garnizonu miasta, a przede wszystkim cesarskiej
gwardii wareskiej, zakończyły się niepowodzeniem. Jednak 12 kwietnia
napastnicy wdarli się do miasta. Załamana gwardia wareska odmówiła
dalszego stawiania oporu i miasto zostało bezbronne. Krzyżowcy urzą-
dzili mieszkańcom krwawą łaźnię. Nie oszczędzono nawet kościołów
i klasztorów, m.in. sprofanowano kościół Bożej Mądrości, gdzie krzyżow-
cy pili wino z naczyń liturgicznych, deptali święte księgi i ikony oraz
gwałcili zakonnice. Po opanowaniu Konstantynopola krzyżowcy zało-
żyli Cesarstwo Łacińskie. Będący na przegranych pozycjach Bizantyj-
czycy dokonali rzeczy, wydawałoby się niemożliwej. 25 lipca 1261 r. ar-
mia bizantyjska zajęła przez zaskoczenie Konstantynopol, kładąc kres ra-
chitycznemu Cesarstwu Łacińskiemu. Dokonała się restauracja Bizan-
cjum. Od tej chwili cesarstwo było jednak w stałej defensywie. W XV
wieku cesarstwo znajdujące się już w rozpaczliwej sytuacji zdobyło się

140
Bizancjum

na dramatyczny krok, upatrując w nim jedyną nadzieję na ratunek. Wła-


dze bizantyjskie, wbrew woli i zażartemu oporowi społeczeństwa, uznały
w końcu zwierzchność papieża nad Kościołem Wschodnim. Unię prokla-
mowano 6 lipca 1439 r. we Florencji. Wydarzenie to nie dość, że wywo-
łało zamieszki w Konstantynopolu, to zostało uznane za haniebną zdra-
dę przez Ruś, której duchowni od tej chwili przestali uznawać władzę pa-
triarchy Konstantynopola. Mimo podjęcia tak desperackiej decyzji, prócz
garstki ochotników, żadne państwo zachodnie nie pospieszyło na pomoc
oblężonemu przez Turków Konstantynopolowi. Ostatni cesarz Bizancjum
Konstantyn XI Paleolog zginął w wyłomie murów broniąc miasta.
29 maja 1453 r. sułtan Mehmed II Zdobywca (1451–1481) wkro-
czył do Konstantynopola, likwidując ostatecznie Cesarstwo Rzymskie.
Za swoją ignorancję przyszło Zachodowi drogo zapłacić. W 1529 r. armia
Imperium Ottomańskiego po raz pierwszy, ale bynajmniej nie ostatni, sta-
nęła w samym sercu Europy, pod murami Wiednia. W przeciwieństwie do
renegatów zachodniej Europy, Turcy potraktowali spuściznę ze znacznie
większą uwagą. Znamienne jest, że mimo oporów, Uniwersytet w Stam-
bule powstał w 1453 r., a jedyną aczkolwiek kardynalną zasadą stało się
przejście na islam.

4.2.1.
Medycyna i weterynaria
bizantyjska
Medycyna bizantyjska obficie czerpała wiedzę z najlepszych trady-
cji antycznych. W Europie Zachodniej zawód wykształconego lekarza
i chirurga ginął, w tym samym czasie Bizancjum wydało wielu wybit-
nych medyków. Należeli do nich m.in.: Paweł z Eginy, Oribasius, Palla-
diusz, Theophanos Nonnos, Aecjusz z Amidy, Mikołaj Myrepsos. Ist-
niały nadal słynne szkoły medyczne, jak choćby aleksandryjska. Lekarze
bizantyjscy nie zadawalali się powielaniem i przechowywaniem wiedzy
swoich świetnych poprzedników, ale ciągle rozwijali swoją sztukę i wpro-
wadzali cenne innowacje.
Do najświetniejszych przedstawicieli medycyny bizantyjskiej należał
bez wątpienia Paweł z Eginy (625–690 n.e.). Był on absolwentem słyn-
nej Szkoły Aleksandryjskiej i pozostawił po sobie dzieło pt. „Epitomes
iatrike biblio hepta”. Pisma Pawła z Eginy miały kolosalny wpływ na me-
dycynę arabską, a w późniejszych czasach jego książka była jednym

141
Średniowiecze

z podstawowych podręczników na uniwersytecie w Paryżu. W dziele tym


Paweł wykazał bardzo dobrą znajomość piśmiennictwa swoich antycz-
nych poprzedników. Do informacji zasięgniętych od Arystotelesa, Celsu-
sa, Antylosa i Galena dodał obserwacje własne. Zalecał więc np. przemy-
wanie ran winem. Był to pogląd śmiały, niosący w sobie zapowiedź idei
dezynfekcji i płukania ran. Do pomysłu tego powrócił dużo później Teo-
dorico de Borgognoni, a jeszcze później Ambroży Paré. Paweł w szcze-
gółach opisał objawy i przebieg zapalenia przyusznicy u dzieci (świn-
ka), a także jego leczenie. Opisał technikę usunięcia migdałków (tonsillec-
tomia). W zabiegu tym brało udział dwóch asystentów. Pierwszy utrzy-
mywał głowę pacjenta w określonej pozycji, a drugi szpatułką przyci-
skał język do dna jamy ustnej. Migdałek wyjmował haczykiem, odcinając
u podstawy skalpelem. Bezpośrednio po zabiegu zalecał płukanie gardła
zimną wodą oraz roztworem wody i octu winnego. W wypadku wystą-
pienia krwawienia pozabiegowego polecał wywar z kwasu winnego, jeżyn
i mirtu zwyczajnego. Poświęcając szereg rozdziałów chirurgii naczyniowej
w swej encyklopedii, jak np. „Arteriotomia”, „O krwotokach z żył i tętnic”,
„Wenesekcja” czy „O tętniaku” stał się jednym z prekursorów chirurgii na-
czyniowej. W rozdziale 54 Księgi 4 dokładnie opisał technikę zakładania
podwiązek naczyniowych. Był przeciwnikiem rozpowszechnionej w tam-
tych czasach kauteryzacji krwawiących naczyń, a wyjątek czynił dla opano-
wywania krwotoków przy resekcjach nowotworów. Zdawał sobie sprawę, że
unaczynienie nowotworów czyni podwiązywanie zaopatrujących je naczyń
jako mało skuteczne. Opisał także technikę nakłucia jamy brzusznej (para-
centesis) przy wodobrzuszu. Do dzisiaj metoda ta jest w pewnych sytuacjach
wykorzystywana do ewakuacji płynu z jamy brzusznej.
Z kolei Stefan z Aten, pracujący głównie w Aleksandrii, oraz Teo-
fil Protospatharius, osobisty lekarz cesarza Herakliusza (610–641), zaj-
mowali się uroskopią oraz badaniem moczu. Oceniali kolor, konsystencję,
zapach i ilość oddawanego moczu. W schyłkowym okresie bizantyjskim,
kiedy cesarstwo chyliło się ku upadkowi, Jan Actuarius pracujący na
dworze cesarza Andronika Paleologa (1328–1342) napisał najpełniejsze
kompendium z zakresu uroskopii. Jemu zawdzięczać należy zaobserwo-
wanie, że krwiomocz wystąpić może również w stanach wysokiej gorącz-
ki. Mimo że jego dzieło liczyło aż siedem ksiąg, to jednak Oribasius jako
pierwszy powiązał zmiany właściwości moczu z chorobami wątroby.
Do najbardziej znanych i zarazem najwybitniejszych postaci medy-
cyny bizantyjskiej należy Oribasius z Pergamonu (325–403 n.e.). Był

142
Bizancjum

również absolwentem Szkoły Aleksandryjskiej. Z polecenia cesarza Julia-


na, którego był osobistym lekarzem, dokonał kompilacji całej starożytnej
wiedzy medycznej, wzbogacając ją o własne komentarze. Dzieło to liczy-
ło ponad 70 tomów. Niestety nie zachowało się i znane jest jedynie z cy-
towań i komentarzy. Opisał tam wiele technik operacyjnych, włącznie z
zabiegami chirurgii plastycznej, takimi jak zabiegi odtwórcze uszu, nosa i
policzków. Pisał także o tracheotomii. Dokonał klasyfikacji tętniaków: po-
wstające na skutek poszerzenia światła naczynia tętniczego i będące na-
stępstwem pęknięcia ściany. Pisał o leczeniu żylaków (varices) zlokalizo-
wanych w obrębie kończyn, jamy brzusznej, głowy i moszny. Opracował
także kilka technik ich operacyjnego leczenia. Jego najważniejszym pa-
cjentem był cesarz Julian (331–363), poganin i filozof neoplatoński, któ-
ry desperacko wręcz starał się przywrócić cesarstwu politykę tolerancji i
równouprawnienia religii. Niektórzy badacze uważają, że Oribasius wziął
czynny udział w przygotowaniu przez Juliana zamachu stanu skierowane-
go przeciwko Konstancjuszowi II.
Cesarz Julian nakazał oddawanie zagrabionych przez chrześcijan ma-
jątków świątyń pogańskich. Przywracał poganom pozamykane często już
świątynie oraz dochody. Pozwolił także na powrót wszystkich odłamów
chrześcijaństwa w granice cesarstwa. Zakazał chrześcijanom publicz-
nego wykładania filozofii, ponieważ ją bezpardonowo zwalczali oraz za-
bronił biskupom podróżować na koszt skarbu państwa (przy użyciu Cur-
sus publicus). Było to logiczne, ponieważ nie byli urzędnikami cesarstwa,
a jedynie oni mogli korzystać zgodnie z prawem z Cursus publicus. Julian
był wszechstronnie wykształcony i obdarzony dużym poczuciem humo-
ru. Na brutalne ataki propagandowe na swoją osobę reagował łagodnie
i odpowiadał w sposób dowcipny (traktat „Mispogon” – „Nieprzyjaciel
Brody”), choć jako cesarz mógł z łatwością pozbyć się swych przeciw-
ników w sposób definitywny. Podczas odwrotu armii Juliana z ekspedy-
cji przeciw Persom, podczas potyczki, zwycięskiej z resztą dla Rzymian,
cesarz został ranny w brzuch (w pośpiechu nie zdążył założyć pance-
rza). Powszechnie uważa się, że był to zamach i morderstwo zorganizo-
wane przez chrześcijan. Żaden Pers, mimo wyznaczenia przez szacha ol-
brzymiej nagrody, nie przyznał się do zabicia cesarza. Udokumentowa-
ne są trzy dni, podczas których Oribasius, używając całej znanej wiedzy
medycznej, walczył desperacko o życie cesarza. Po przeniesieniu cesa-
rza do namiotu Oribasius przemył ranę winem i usunął z niej ciała obce.
Dokonał przez to dezynfekcji i oczyszczenia rany, realizując wstępne

143
Średniowiecze

założenia zaopatrywania ran. Następnie zreponował jelita, a jeśli była taka


potrzeba (źródła nie wspominają o tym) zapewne zespolił je. (Było to ze
wszech miar prawdopodobne, gdyż Paweł z Eginy podaje różne rokowa-
nia w zależności od tego, który odcinek jelit zespalano. Nie jest możli-
we, aby Oribasius nie znał dzieł Pawła). Następnie Oribasius zszył po-
włoki brzuszne, a miał do wyboru kilka technik. Znał technikę Galena
(gastroraphia), która polegała na przekłuciu skóry, mięśni, a następnie
przeciwległej otrzewnej od strony jamy brzusznej i wyprowadzeniu igły
poprzez mięśnie i skórę. Następnie należy przekłuć otrzewną przeciwle-
głej strony od jamy brzusznej i wyprowadzić igłę przez mięśnie i skórę na
zewnątrz (skóra–mięśnie–przeciwległa otrzewna–mięśnie skóra–prze-
ciwległa otrzewna–mięśnie–skóra). Galen, a co za tym idzie Oribasius,
znał również inną technikę, polegającą na kolejnym zespalaniu otrzewnej
z otrzewną, mięśni z mięśniami i skóry ze skórą. Chirurg wprowadzał igłę
od zewnątrz przez skórę i mięśnie, po czym przechodził na drugą stronę
rany powtarzając ten sam manewr, a następnie dopiero zespalał otrzewne
po obu stronach rany. Sam Oribasius nie polecał jednak tej metody. Z kolei
Celsus zalecał zszyć najpierw otrzewną, a dopiero potem skórę i mięśnie.
Nie jest do końca pewne, którą techniką posłużył się Oribasius. Trzecie-
go dnia od zabiegu szwy jednak rozeszły się i nastąpił masywny krwotok,
którego nie można było opanować. Cesarz zmarł. Szwy powłok brzusz-
nych z pewnością były założone prawidłowo, nie wystąpiły też objawy za-
palenia otrzewnej, co znaczy, że szwy jelitowe były szczelne, a rana czy-
sta. Uważa się, że przyczyną zgonu był wstrząs hipowolemiczny na skutek
krwotoku z uszkodzonej wątroby. Wobec takiego urazu medycyna była
w tamtych czasach całkowicie bezradna, a i dzisiaj ma z nim poważne
problemy. Desperacka, choć prowadzona z wykorzystaniem całego arse-
nału ówczesnej wiedzy, walka została przegrana.
Bizantyjczycy stosowali środki działające nasennie i uśmierzające ból.
Znali i stosowali opium uzyskiwane z maku lekarskiego (Papaver somnife-
rum). Opium zawiera aż pięć alkaloidów, takich jak morfina, kodeina, te-
baina, papaweryna i narceina. Z maku pozyskiwano sok o nazwie meko-
nion, który miał słabsze działanie niż opium. Wykorzystywana była tak-
że mandragora (Mandragoras officinarum), która zwiera hyoscynę (skopo-
lamina), hyoscyaminę (skopoletyna) i mandragorynę. Wykazuje działa-
nie sedacyjne, analgetyczne, rozkurczowe i rozszerzające źrenicę. Kolejną
rośliną wykorzystywaną do analgezji był lulek czarny (Hyoscyamus niger).
Uśmierzano nim silne bóle, a szczególnie chętnie wykorzystywano go

144
Bizancjum

przy leczeniu zapalenia ucha i oka. Łączony był często z opium. U dzie-
ci używano, podobnie jak dziś, kopru ogrodowego (Anethum graveolens) su-
szonego i gotowanego z oliwą z oliwek.
Interesująca jest także ewolucja poglądów na temat rozpoznawania
i leczenia przepuklin. Obrazuje ona także postęp w tej dziedzinie i prze-
czy skostniałości nauki bizantyjskiej. Przypadłość ta została opisana w
świecie greckim już w „Corpus hippocraticum”, bez jednak konkretnych
wskazówek co do leczenia. Z kolei Korneliusz Celsus zalecał u dzie-
ci z przepukliną pachwinową podjęcie próby leczenia zachowawczego,
a w przypadku przepukliny mosznowej uważał za konieczne operowanie.
Klaudiusz Galen jako pierwszy sklasyfikował przepukliny na pachwino-
we (bubnocele), mosznowe (enterocele) i pępkowe (omphalocele). W później-
szych swoich pismach rozwinął tę klasyfikację, biorąc także pod uwa-
gę zawartość worka przepuklinowego (np. przepuklina zawierające jelita
– enterocele). Techniki i klasyfikację zaproponowaną przez Galena przejęli
Aecjusz i Paweł z Eginy. Oni także podali bardzo szczegółowy opis zabie-
gu na przepuklinie pachwinowej. Do momentu ukazania się tego opraco-
wania lekarze bizantyjscy wybierali jednak raczej prostszą technikę przy-
żegania, która jednak pozostawiała ślad w postaci rozległej blizny. Oriba-
sius natomiast jako pierwszy opisał szczegółowo zabieg na przepuklinie
mosznowej, pozwalający na oszczędzenie jąder. Ostatni znany wybitny
lekarz bizantyjski Jan Actuarius podjął nawet próbę wyjaśnienia przyczyn
powstawania przepuklin. W szpitalach bizantyjskich wydzielono specjal-
nych chirurgów zajmujących sie przypadkami przepuklin, a nazywanych
celotome. Należy wspomnieć, że techniki opracowane przez Bizantyjczy-
ków zostały przejęte przez Arabów, a sam Fryderyk Trendelenburg już
w XIX wieku wzorował się na Pawle Eginy, kiedy tworzył podwaliny pod
współczesną chirurgię przepuklin.
Podobnie jak medycyna człowieka, również medycyna weterynaryj-
na nie uległa zapomnieniu. W szczególności medycyna koni, podobnie
jak ich hodowla, stała w Bizancjum na bardzo wysokim poziomie. Ucze-
ni cesarstwa wschodniego nie tylko zbierali, interpretowali i rekapitulo-
wali dzieła wcześniejszych mistrzów, ale przede wszystkim ich zasłu-
gą było podniesienie praktycznego aspektu weterynarii na bardzo wy-
soki poziom. To dzięki nim rozwijała się terapia szeregu schorzeń i ura-
zów (włączając weterynaryjną traumatologię wojskową). Zajmowano się
również żywieniem, sposobami utrzymywania i hodowlą koni. Potrafiono
leczyć zaburzenia rozrodu oraz bezpłodność. Zajmowano się problematy-

145
Średniowiecze

ką zaburzeń przewodu pokarmowego konia, a dokładny opis objawów kli-


nicznych pozwalał w większości przypadków klinicznych na łatwe posta-
wienie diagnozy. W armii bizantyjskiej, która kontynuowała tradycje woj-
skowości rzymskiej, nadal funkcjonował zawód wojskowego lekarza we-
terynarii.
Nie można przecenić tu wkładu greckiego hipiatry, Apsyrtosa (patrz
rozdz. 3.5.3: Rzymsko-bizantyjskie pisma hipiatryczne), któremu m.in.
zawdzięczamy pierwsze metody szacowania wieku koni na podstawie ich
stanu uzębienia. Opisał on również szereg zabiegów na zębach (włącznie
z ekstrakcjami) oraz choroby zakaźne (np. wąglik). W przypadku ochwa-
tu zalecał ograniczenie żywienia, umiarkowane ćwiczenia fizyczne i lek-
ki upust krwi. Nie wspominał natomiast o potrzebie ochładzania obwodo-
wych odcinków kończyn. Odradzał jednocześnie obligatoryjną phlebotomię
u chorych zwierząt. Jego metody leczenia wynikały z własnego doświad-
czenia i wiedzy medycznej. Zalecał medykom moderowanie zabiegów le-
karskich, kierowanie się prostotą, logicznym rozumowaniem, a przede
wszystkim zdrowym rozsądkiem. Postulował stosowanie w kastracji ligatur
i kauteryzacji. Drenaż ran uzyskiwał poprzez stosowanie sączków wełnia-
nych nasączonych olejem. Złamania poniżej nadgarstka i stępu leczył sto-
sując opatrunki stabilizujące. Apsyrtos pisał także o hodowli koni. Określił
długość ciąży u klaczy na jedenaście miesięcy i dziesięć dni. Opisał trening
konia przeznaczonego do służby wojskowej oraz scharakteryzował kilkana-
ście ras koni. Był także autorytetem w leczeniu bezpłodności koni. Zwra-
cał uwagę na odpowiednią opiekę ciężarnych klaczy ze skłonnościami do
schorzeń morzyskowych. Twierdził, że u zwierząt tych szczególnie ważna
jest odpowiednia dieta, eliminacja czynników stresowych i stosowanie ole-
jów roślinnych (często jako lewatywa) w celu rozluźnienia powłok brzusz-
nych, usprawnienia pasażu treści jelitowej i prewencji wzdęcia. Uważał, że
przyczyną przedwczesnego porodu lub poronienia może być stres. Opisał
również brutalne metody przeprowadzania aborcji u klaczy, u których do-
szło do przypadkowego, niepożądanego krycia. Opisał on także wąglik jako
chorobę, której nie można leczyć. Jest rzeczą pewną, że Apsyrtos czerpał
z tradycji medycyny greckiej Hippokratesa z Kos. Sam sposób pisania
w tonie „mistrza do ucznia” nasuwa bezpośrednie skojarzenia z pismami
szkoły hipokratejskiej. Cytuje także innych, współczesnych mu hipiatrów.
Bez wątpienia hipatrzy znali i adaptowali osiągnięcia medycyny
człowieka. W „Corpus hippiatricorum graecorum” (CHG) znajduje się wie-
le odniesień i komentarzy do terapii stosowanych u ludzi. Apsyrtos był

146
Arabowie

jednym z głównych autorów CHG. Z kolei lekarz Demetriusz z Kon-


stantynopola napisał traktat poświęcony sokołom myśliwskim oraz ich
leczeniu. O kilkaset lat wyprzedził więc cesarza Fryderyka II.
Z okresu panowania Konstantyna VII Porfirogenety pochodzi tak-
że „Geoponica” („Encyklopedia wiedzy rolniczej”). Jest to encyklopedia
rolnicza, będąca kompilacją dzieł wcześniejszych dzieł autorów rzym-
skich i greckich, np. „Wybór dzieł rolniczych” („Synagoge georgikon epitedeuma-
ton”) Kasjusza Bassusa z Bitynii. Jej autor wykorzystał wcześniejsze pra-
ce Windaniosa Anatoliosa z Berytos (IV w. n.e.) oraz Didymosa z Alek-
sandrii (IV–V w. n.e.). O ile dzieło Windaniosa Anatoliosa ma charakter
racjonalny, to pisma Didymosa zawierają dużo elementów magicznych
i przesądów. Taki też, dwojaki charakter, ma i „Geoponica”. Dzieło liczy
ogółem 20 ksiąg. Księgi XIV–XVIII poświęcone są hodowli i leczeniu
zwierząt (ptactwa domowego, pszczół, koni, bydła i nierogacizny), XIX
– hodowli psów i polowaniu z nimi, XX – hodowli ryb. Reprezentuje ona
jednak nieporównywalnie niższy poziom, niż pisma ujęte w CHG. Jest
to kolejne cenne, nieopracowane szczegółowo do dziś dzieło o tematyce
weterynaryjnej.

4.3.
Arabowie

Około 610 r. Muhammad ibn Abd Allah, znany bardziej jako Maho-
met, zaczął głosić nową monoteistyczną religię. Zasady tej religii, a tak-
że kodeks prawny oraz wzorce postępowania człowieka i całych społe-
czeństw zostały opisane w świętej księdze islamu – Koranie.
Muzułmanie przystąpili do podboju sąsiednich terenów i szybko stali
się panami Syrii, Palestyny i Iraku. Zadanie to ułatwiła im wyniszczają-
ca wojna bizantyjsko-perska. Żadne bowiem z wyczerpanych zmagania-
mi mocarstw nie było w stanie stawić im skutecznego oporu. 20 sierpnia
636 r. w bitwie nad brzegami rzeki Jarmuż rozbite zostały główne siły ar-
mii bizantyjskiej w Syrii. Z kolei w 635 r. po 6 miesiącach oblężenia ka-
pitulował Damaszek, a w 640 r. Cezarea. W 638 r. do Jerozolimy wkro-
czył, po przyjęciu kapitulacji obrońców, którzy bronili się ponad rok, ka-
lif Omar (634–644). Nikomu z mieszkańców nic się nie stało. Zaproszo-
ny przez patriarchę Jerozolimy do obejrzenia Kościoła Grobu Pańskiego
kalif Umar odmówił, argumentując, że po jego śmierci wierni odebrali-

147
Średniowiecze

by chrześcijanom kościół. Rzeczywiście, muzułmanie zabrali portyk ko-


ścioła, gdzie Umar rozłożył swój dywan i pomodlił się. Równocześnie
inne siły arabskie w 635 r. rozbiły Persów i zdobyły stolicę Sasanidów
Ktezyfon. Wkrótce potem muzułmanie opanowali Egipt i Mezopotamię.
Muzułmanie nie urządzali mieszkańcom zdobywanych miast krwawych
jatek, jak to mieli we zwyczaju chrześcijanie, a krwiożerczość pojawiła
się w świecie islamu dopiero po dojściu do władzy mameluków, ale nale-
ży przy tym pamiętać że był to jeden z rezultatów wypraw krzyżowych.
Życzliwie odnosili się też do wyznawców innych religii monoteistycz-
nych – Żydów, chrześcijan, a także tolerowali Zaratustrian. Wszystkie te
grupy otrzymały opiekę państwową, która obejmowała gwarancję życia
i własności oraz zapewnienie miejsc kultu. Kalifowie powstrzymywa-
li się też przed nawracaniem na islam siłą. Często chrześcijanie pełnili
wysokie stanowiska w administracji arabskiej. Muzułmanie poważali tak-
że naukę, a sam Mahomet powiedział, że atrament ucznia jest cenniejszy
od krwi męczennika.
Wkrótce świat muzułmański miał już wiele ośrodków władzy, a naj-
ważniejszymi były Bagdad, gdzie rezydowali sunniccy kalifowie z dyna-
stii Omajidów, a później Abbasydów, oraz Kair będący siedzibą szyickich
kalifów z dynastii Fatymidów. Oba kalifaty uważały się za heretyckie.
Rywalizowały jednak nie tylko militarnie, ale także na polu kultury i na-
uki. Nawet po utraceniu przez kalifów realnej władzy świeckiej pozosta-
wali oni najważniejszymi autorytetami moralnymi i religijnymi świata
islamu. Kalifowie sprowadzali do swoich stolic wybitnych naukowców
oraz ludzi sztuki i poezji, stwarzajŕc im dogodne warunki do pracy. Kali-
fowie Al-Mansur i Harun ar-Rađîd zasůynćli jako intelektualiúci i protek-
torzy nauki oraz sztuki.
W XI wieku na Bliskim Wschodzie panowała mniej więcej równo-
waga pomiędzy Turkami seldżuckimi, poddanymi Abbasydów, Fatymi-
dów oraz cesarstwem bizantyjskim. Równowagę tę zniszczyły wyprawy
krzyżowe. 15 lipca 1099 r. armia krzyżowa opanowała Jerozolimę. Miesz-
kańców mordowano cały dzień i noc, nie oszczędzono także tych, któ-
rzy schronili się w meczetach Al-Aksa i Kopuła Na Skale. Przez nieuwa-
gę wymordowano także wiele chrześcijan obrządku greckiego i syryj-
skiego. Krzyżowcy założyli kilka państw: królestwo Jerozolimy, księstwo
Antiochii, księstwo Edessy i hrabstwo Trypolisu. Po otrząśnięciu się
z szoku muzułmanie przystąpili do kontrataku. Wobec braku pomocy ze
strony państw zachodnich, olbrzymiej niechęci miejscowych chrześci-

148
Arabowie

jan i braku współpracy z cesarstwem bizantyjskim (krzyżowcy atakowa-


li także Bizancjum i kwestionowali dobrą wolę jego władców), które mo-
głoby im przyjść z realną pomocą, państwa krzyżowe zaczęły chylić się
ku upadkowi. Idea krucjat także chyliła się ku upadkowi, między innymi
z powodu tego, że papiestwo obiecywało odpusty za walkę z właściwie
wszystkimi swoimi wrogami włącznie z chrześcijańskimi cesarzami z dy-
nastii Stauffów. Bitwa pod Hittinem 4 lipca 1187 r., kiedy to sułtan Sala-
dyn I zadał klęskę armii królestwa jerozolimskiego, jest początkiem osta-
tecznego końca państw krzyżowych. Ostatnią szansą na ratunek stanowi-
ła nowa, ale bardzo niebezpieczna i złowroga siła – Mongołowie. Wie-
lu wybitnych dygnitarzy oraz członków mongolskiej rodziny panującej
było chrześcijanami, obrządku nestoriańskiego. Następcy Dżyngis-Cha-
na, po serii błyskotliwych podbojów, zwrócili w końcu swoją uwagę na
Bliski Wchód. Pierwszy ofiarą padł potężny sułtanat Chorezmu. Wiel-
ka armia szacha Mohammeda II skoncentrowana nad Amu-darią pierz-
chła na samą wieść o zbliżaniu się Mongołów. Po zniszczeniu Chorezmu
Mongołowie wkroczyli do Syrii i Persji. Zniszczyli fortecę Alamut, głów-
ną siedzibę muzułmańskiej sekty assasynów. Tam, po straceniu obroń-
ców i ludności cywilnej, puścili z dymem największą na świecie biblio-
tekę pism hermetycznych. 22 stycznia 1258 r. armia mongolska wysłana
przez Wielkiego Chana Mongkego, dowodzona przez Hulagu-chana, za-
mknęła pierścień oblężenia wokół Bagdadu. W beznadziejnej sytuacji ka-
lif Al-Mustasim zdecydował się na kapitulację. 13 lutego Mongołowie
wkroczyli do Bagdadu. Wymordowano większość mieszkańców miasta
i podpalono większość domów. Zniszczono także system irygacyjny Me-
zopotamii funkcjonujący od tysiącleci, powodując tym samym upadek
rolnictwa. Po 7 dniach Mongołowie wycofali się z miasta wobec realne-
go zagrożenia epidemią spowodowanego olbrzymimi ilościami rozkłada-
jących się zwłok, które zalegały ulice miasta. Mongołowie zamordowali
także kalifa i wszystkich członków rodziny Abbasydów (oszczędzili je-
dynie najmłodszego syna kalifa), kładąc kres istnienia kalifatu. Bezcenne
dzieła nauki i sztuki gromadzone przez 6 wieków uległy zagładzie. Na-
jazd Mongołów na państwa arabskie w połączeniu z ruchem krucjatowym
doprowadził do załamania się arabskiej kultury, sztuki i gospodarki. Wy-
wołał także chaos, z którego Arabowie właściwie nie podnieśli się już nig-
dy (z czasami dzisiejszymi włącznie). Nadzieje na ratunek dla chrześcijan
z rąk Mongołów okazały się płonne. Mongołowie zaangażowani w waż-
niejsze dla nich sprawy dosyć szybko wycofali się z Bliskiego Wschodu.

149
Średniowiecze

Chrześcijańskie państwa Europy Wschodniej także padły ofiarą agre-


sji mongolskiej. Największy potentat Europy, król niemiecki i cesarz
rzymski nie mógł przyjść im z pomocą z powodu toczonej wojny z papie-
stwem, która absorbowała wszystkie jego siły i poprzestał na dodających
otuchy listach. Mongołowie spustoszyli Węgry i po mistrzowsku rozegra-
nej bitwie rozbili armię Beli IV, a z kolei 9 kwietnia 1241 r. koalicja ksią-
żąt śląskich, rycerstwo wielkopolskie, niedobitki rycerstwa krakowskiego
i posiłków morawskich, dowodzona przez księcia wrocławskiego Henry-
ka II Pobożnego, wspierana przez rycerzy zakonów templariuszy (Zakon
Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona), joannitów (Rycerze
Szpitala Jerozolimskiego św. Jana) i krzyżaków (Zakon Szpitala Najświęt-
szej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie) doznała druzgo-
cącej klęski pod Legnicą. Armia czeska spóźniła się na pole bitwy wła-
ściwie kilka godzin, choć niektórzy badacze uważają, że spóźniła się ona
celowo. Ostatnim poważnym wkroczeniem Mongołów na arenę mię-
dzynarodową był niszczycielski najazd Timura Chromego (Kulawego),
osobliwego miłośnika piramid budowanych z ludzkich czaszek. Armia
mongolska przetoczyła się niczym walec miażdżąc wszelki opór przez
Mezopotamię, Syrię i Anatolię. 25 lipca 1402 r. Timur rozbił głów-
ną armię mamelucką pod Ankarą, biorąc do niewoli sułtana Bajazyta I
(1389–1402).
4.3.1.
Nauka arabska
Arabowie z zaciekawieniem i fascynacją przejęli spuściznę nauki hel-
lenistycznej. W IX wieku w Bagdadzie utworzono bibliotekę, a do Kon-
stantynopola w celu pozyskania dzieł naukowych wysłano delegację
pod przewodnictwem nestorianina (odłam chrześcijaństwa). Trudno so-
bie wyobrazić, aby któryś z ówczesnych europejskich chrześcijańskich
suzerenów na przewodniczącego swojego poselstwa desygnował muzuł-
manina. Arabowie znali i studiowali greckie oraz hellenistyczne trakta-
ty naukowe i filozoficzne. Prowadzili badania naukowe, a także rozwinę-
li i stworzyli wiele nowych dziedzin. Są twórcami alchemii, czyli prekur-
sorki dzisiejszej chemii. Słowo alchemia pochodzi od arabskiego. Jedne
z pierwszych tłumaczeń z języka greckiego i koptyjskiego na arabski do-
tyczą właśnie alchemii. Alchemią zajmował się słynny arabski lekarz Abu
Bakr ar-Razi, w Europie nazywany Razesem. Jego zainteresowania obej-
mowały literaturę piękną, muzykę, alchemię oraz medycynę. W dziełach

150
Arabowie

z zakresu alchemii opisał i nazwał takie procesy jak destylacja, wypala-


nie, odparowywanie, krystalizacja, sublimacja, filtracja oraz amalgamacja.
Razes kierował szpitalami w Bagdadzie oraz Rayyu. Najbardziej znanym
jego traktatem jest „Kitâb fi al-gadarî wa-aâl- a ba ” („O ospie i odrze”). Po-
zostawił po sobie także dzieła z zakresu kolek, kamieni nerkowych, cu-
krzycy i chorób dziecięcych. Opisał katar na tle alergicznym i powiązał
jego występowanie w kwitnieniem róż. W swoich teoriach wykorzystywał
mistyczną doktrynę Pitagorasa i Platona. Napisał on także dzieło poświę-
cone zwierzętom pt. „De animalibus”, które niestety zaginęło.
Innym wybitnym przedstawicielem medycyny arabskiej był Al-Ma-
đűsî. W swoich dziełach opierał się na Hipoktaresie, Galenie i Oribasiu-
sie, Pawle z Eginy oraz autorach arabskich. Kolejnym znanym lekarzem
arabskim był Abulcasis (936–1013) – chirurg praktykujący w mieście
az-Zahra nieopodal Kordoby. Opisał on ponad dwieście instrumentów
chirurgicznych. Specjalizował się w odmianach szwów, leczeniu ran i zła-
mań, a także pediatrii.
Najbardziej znanym arabskim lekarzem i tytanem nauki był Abu Ali
al-Husayn Ibn Abdallach Ibn Sina zwany Avicenną (980–1037). Pi-
sał m.in. o higienie seksualnej, lekach kardiologicznych, diagnozowaniu
na podstawie badania tętna i cukrzycy. Opisał m.in. przyrząd do usuwa-
nia ciał obcych z krtani. Dużą wagę przykładał do znoszenia bólu i roz-
patrywał szczegółowo działanie opium, mandragory (stosował nasiona
i korę korzenia), maku lekarskiego, lulka czarnego, szaleju, psianki
nasennej i nasion sałaty. Pisał także o możliwości działania przeciwbó-
lowego poprzez oziębianie. O metodzie znieczulania przez obniżanie
temperatury przypomniano sobie w Europie dopiero w dobie wojen na-
poleońskich. Najbardziej znanym jego działem jest „Canon medicinae”. Po
przetłumaczeniu tego dzieła na łacinę stało się ono jednym z filarów me-
dycyny europejskiej. Jego teorie w znacznym stopniu nawiązywały do
neoplatonizmu. Ibn an Nafis (1210–1290) w komentarzu do dzieła Avi-
cenny opisał krążenie małe. Dokonał tego na podstawie analizy intelek-
tualnej układu krążenia, która nie była poparta obserwacjami bezpośred-
nimi. Tym bardziej dowodzi to przenikliwości badacza. Medycyna arab-
ska stała na bardzo wysokim poziomie i mogła śmiało konkurować z me-
dycyną bizantyjską. Chirurdzy znali wiele rodzajów nici wykonywanych
z wełny, lnu oraz jedwabiu. Potrafili składać złamane kończyny. Skonstru-
owali także specjalną rurkę służącą do usuwania soczewki podczas zabie-
gu usunięcia katarakty.

151
Średniowiecze

Z biegiem czasu postępy w medycynie zaczęły być hamowane przez


coraz bardziej konserwatywnie nastawionych duchownych.
Podobnie jak w innych dziedzinach nauki, tak w przypadku lecze-
nia zwierząt oparli się Arabowie na tradycji greko-rzymskiej. Korzystali
z większości dzieł, które Bizantyjczycy wykorzystali przy tworzeniu
„Corpus hippiatricorum graecorum”. Przykładem pisma korzystającego ze
źródeł bizantyjskich jest „Kitậb al furữrỉya wa-I-baytara” autorstwa
Muhammada ibn Ya’qűb ibn ahi Hizam al-Huttali. Jest to podręcznik
hipiatrii. Zachowane dzieła dotyczą głównie chorób koni, ale też osłów,
wielbłądów, mułów i owiec.
Przykładem encyklopedii rolniczej może być dzieło Ibn-al-Awama
„Księga gospodarstwa rolnego (Kitab-al-Felahah). Książka porusza tema-
tykę prowadzenia gospodarstwa rolnego i składa się z 34 rozdziałów. W
ostatnich czterech omówił autor hodowle zwierząt domowych, pisząc
także o ich chorobach. Ibn al Awama cytuje Arystotelesa, Galena, Hip-
pokratesa, Kolumellę i innych autorów antycznych. Innym przykładem
arabskiego lekarza weterynarii może być nadworny lekarza sułtana Ka-
waluna (Sajf ad-Din Kalawun al-Alfi al-Mansur 1222–1290) Abu Bekr
ibn Bekr. Jego praca liczy 9 rozdziałów i poświęcona jest jedynie koniom.
Autor był synem lekarza weterynarii, o czym często wzmiankuje. Udzie-
la on także informacji odnośnie przestrzegania pewnych zasad etyki za-
wodowej: „…Gdy lekarz zostaje wezwany celem udzielenia swojej rady odnośnie
do zwierzęcia, to udzieli jej zgodnie z prawdą, bez podstępów i niejasności, oraz bez
jakichkolwiek względów. Skoro widzi, że właściciel jest ubogi, to udziela porady, jak
przystoi, bez wynagrodzenia…”.
Dzieła arabskie zawierają bardzo dużo interesujących informacji Le-
karze zawsze szukali przyczyny choroby i starali się ją wyjaśnić opiera-
jąc się na teoriach Galena. Objawy kolkowe u koni wiązali z chorobami
pęcherza moczowego, niedrożnością jelit, zapiaszczeniem jelit oraz wzdę-
ciami żołądka i jelit. Opisywali choroby nerek i wątroby. Klasyfikowali
choroby płuc wyróżniając rozedmę płuc, ostre zapalenie płuc oraz ropne
zapalenie płuc. Poświęcali też dużo uwagi urazom kończyn. Starali się le-
czyć m.in. nagwożdżenie, zagwożdżenie (znali różnicę między nimi), gru-
dę (przewlekłe rozrostowe zapalenie skóry w zgiętku pęcinowym), opo-
je (zapalenie pochewek ścięgnowych okolicy stępu lub nadgarstka), szpat
(przewlekłe zwyrodnieniowe zapalenie, pipaki (zapalenie kaletki mazio-
wej guza), rzekomy rak kopyta.

152
Śreniowiecze w Europie Zachodniej

Rozróżniali także rany świeże od ran starych. Te pierwsze zaszywa-


li dążąc tym samym do wygojenia na drodze rychłozrostu, drugie nato-
miast przyżegano termicznie lub chemicznie siarczanem żelaza, siarcza-
nem miedzi lub azotanem srebra (lapis). O ich biegłości może świadczyć
chirurgiczny zabieg ewakuacji płynu ropnego z komory przedniej oka
(hypopyon). Potrafili także dokonywać punkcji jamy klatki piersiowej oraz
nakłuwać jamę otrzewnej przy wodobrzuszu (ascites). Opisywali także
trokarowanie przy wzdęciach.
Szczególnie duży wkład wnieśli Arabowie do poznania fizjologii oraz
leczenia wielbłądów. W warunkach klimatycznych i środowiskowych
państw islamu było to jedno z najważniejszych zwierząt domowych. Au-
torzy arabscy nie opierali się jedynie na pismach greckich, rzymskich
i bizantyjskich, ale korzystali także ze źródeł hinduskich. Po raz pierwszy,
być może nawet od czasów najazdu Ariów, doszło do tak bliskiego kon-
taktu z wiedzą Dalekiego Wschodu. Lekarzy weterynarii leczących ko-
nie określano mianem baytar. Budowano także specjalne szpitale prze-
znaczone dla koni. Kamil as Sina’atayn pisał o fetotomii i wykorzysty-
waniu haków oczodołowych do rozwiązywania ciężkich porodów oraz
o sposobach repozycji wypadniętej pochwy. Z przyczyn religijnych wła-
ściwie nie kastrowano ogierów, ponieważ Prorok zabronił wykonywania
tego zabiegu u koni. Wyjątek czyniono przy chorobach jąder (np. tła nowo-
tworowego) oraz u koni wyjątkowo ciężkich do okiełznania i narowistych.
Zabiegi takie przeprowadzano wiosną bądź jesienią i dopiero u zwierząt,
które ukończyły 3 rok życia. Posługiwano się techniką miażdżenia po-
wrózka nasiennego, miażdżenia jąder, ale znano także metodę krwawą.
Zajmował się także as Sina’atayn ortopedią i stosował zaawansowane
technicznie podkowy ortopedyczne.
Najstarszą zoologią arabską jest napisana w IX wieku przez Al-Jahiza
„Kitab al-Hayawan”.

4.4.
Średniowiecze w Europie Zachodniej

We wczesnym Średniowieczu sztuka weterynaryjna, podobnie jak


wiele innych, uległa zapomnieniu. Leczenie zwierząt z rąk lekarzy prze-
szło w ręce kowali, hodowców i innych amatorów. W Europie Zachodniej,
gdzie bezsprzecznie panowało chrześcijaństwo, nie zachęcano do nauki

153
Średniowiecze

i badań przyrodniczych. Ogromna część spuścizny starożytnej zginęła


lub pozostawała niedostępna. Drogę do postępu otworzył dopiero bliższy
kontakt z Bizancjum i Muzułmanami w Hiszpanii oraz na Sycylii, a tak-
że, paradoksalnie, wyprawy krzyżowe, podczas których Europejczycy ze-
tknęli się z wyższą kulturą.
Okres przedchrześcijański na terenach niewchodzących w skład Im-
perium Romanum jest niezwykle trudny do odtworzenia, ze względu na
brak pełnych źródeł. Pewne pojęcie o zabiegach leczniczych na zwierzę-
tach daje Apsyrtos, który opisuje kilka zabiegów, jakie stosowali Słowia-
nie u koni.
Fatalna dla kondycji medycyny była postawa Kościoła Katolickiego
(„Ecclesia abhorret e sanguine” – „Kościół wystrzega się krwi”). Sobór late-
rański II w 1139 r. zabronił klerykom zajmowania się medycyną i chirur-
gią, a sobór z Tours w 1163 r. potwierdził to i równocześnie zezwolił na
praktykowanie chirurgii cyrulikom.
O ile w Starożytności rozważania nad istotą choroby oraz metodami
leczenia należały do uczonych, o tyle w Średniowieczu choroba była zja-
wiskiem nadnaturalnym i rozpatrywano ją w kategoriach teologicznych.
Św. Augustyn stwierdził, że wszystkie choroby chrześcijan trzeba przy-
pisać demonom. Biskup Euzebiusz z Cezarei z kolei naigrywał się z leka-
rzy, że modlą się do Galena.
Na porządku dziennym były liczne cuda, jak np. udane przyszycie
nogi pobranej ze zwłok choremu dokonane przez św. Kosmę i św. Damia-
na. Cuda czynione przez świętych nie ograniczały się jedynie do rodza-
ju ludzkiego, ale dotyczyły także zwierząt. Św. Makary uzdrowił swego
czasu smoka wyjmując mu ciało obce z prawego oka. Smok wyraził swo-
ją wdzięczność oddając pokłony świętemu i całując jego stopy. Nie gor-
szy był także św. Szymon, który uleczył smoka, a ten odwdzięczył się
adorując przez dwie godziny klasztor dobroczyńcy. Z kolei św. Marcin z
Tours wyleczył co prawda jedynie krowę, ale starł się przy tym z moca-
mi piekielnymi. Ów święty mąż zdołał mianowicie wypędzić z krowy złe-
go ducha. Wdzięczne zwierzę padło mu do stóp i całowało jego nogi. Cu-
dów oczywiście w świecie nigdy nie brakowało i miały w tym udział tak-
że zarówno tzw. religie pogańskie jak i tajemniczy cudotwórcy jak Or-
feusz, Apoloniusz z Tiany czy Plotyn, nie wspominając nawet o blisko
z chrześcijaństwem związanym Szymonie Magu. Chrześcijaństwo jednak
jako pierwsze oznajmiło, że jedynie cuda odbywające się w jego ramach
są prawdziwe. Pozostałe były zdecydowanie godnym potępienia dziełem

154
Śreniowiecze w Europie Zachodniej

szatana, nawet jeśli chorym przynosiły ulgę. Cóż bowiem znaczy uzdro-
wienie śmiertelnego ciała wobec wiecznych męk duszy będących jego
następstwem. Nikomu także w świecie starożytnym nie przyszłoby do
głowy zwalczanie medycyny czy matematyki i filozofii lub innych nauk
i zastępowanie ich religią.
Chorobę człowieka próbowano tłumaczyć jako:
1. karę za grzechy
2 zapoczątkowanie mąk piekielnych grzesznika
3. próbę skruszenia i nawrócenia grzesznika
4. boskie ustrzeżenie cnoty przed pychą
5. głoszenie chwały bożej w przypadkach cudownego ozdrowienia. [24]
O ile zatem w Starożytności, przynajmniej od czasów greckich,
badania nad naturą choroby były w przeważającej części domeną specjal-
nie jej poświęconej nauki, o tyle w Średniowieczu stały się kwestią teo-
logiczną. Całości obrazu mentalności i światopoglądu ówczesnych Euro-
pejczyków dopełniały opętania, praktyki stylitów (pustelnicy mieszkają-
cy na słupach i nieopuszczający ich) i dendrytów (pustelnicy mieszkający
na drzewach i nie opuszczający ich), stosy czarownic i heretyków, gonią-
ce za ideałem rycerskości zgraje rozpasanych konnych wojowników, po-
dejrzane praktyki alchemików i magów oraz mniej lub bardziej brutalne
praktyki pomazańców bożych i baronów.
Swoistym „wołaniem na puszczy” było encyklopedyczne dzieło Izy-
dora (560–636) arcybiskupa Sewilli, pt. „Etymologies”. Podobnie jak wcze-
śniejsze tego typu teksty rzymskie, traktowało ono o wszystkim, w tym
również o medycynie. Było ono przedziwną hybrydą tekstów starożyt-
nych i myśli Ojców Kościoła.
Pierwszymi oznakami powrotu naukowego sposobu myślenia były
przekłady dzieł Arystotelesa z arabskiego na łacinę w XII w. Tłumaczeń
dokonywano na Sycylii i w Hiszpanii, gdzie możliwy był kontakt z mu-
zułmanami, żywo kultywującymi tradycje antyczne. Kościół początko-
wo patrzył na Arystotelesa podejrzliwie i z rezerwą. Stopniowo jednak
myśliciele tacy jak Albert Wielki czy Tomasz z Akwinu zdołali pogodzić
doktrynę Arystotelesa z chrześcijaństwem. Intelektualne eksperymenty
Orygenesa zakończyły się wygnaniem i ekskomuniką. Należy jednak za-
znaczyć, że w XIII wieku, nowo powstałe uniwersytety zostały stosun-
kowo szybko opanowane przez zakonników (dominikanie, franciszkanie).
Konsekwencją tego było zaniechanie samodzielnych badań naukowych.
Ograniczano się do wykładania i komentowania uznanych autorytetów,

155
Średniowiecze

w dziedzinie biologii głównie Arystotelesa. Nie do pomyślenia było


przedstawienie poglądów własnych, a zbrodnią – jeśliby one stały
w sprzeczności z autorytetem. Jedną z wielu zasług późniejszych bun-
towników, jak Ficino czy Paracelsus, było uwolnienie myśli z narzuco-
nych ram. Oczywiście, także w Starożytności, kompilowano i komento-
wano, nie zatracono przy tym jednak nigdy zdolności do samodzielnego
myślenia i krytycznej analizy.
W rezultacie takiej sytuacji ludzie chorzy zwracali się z prośbą o
pomoc do miejscowych, którzy leczyli za pomocą przeróżnych metod,
w tym magicznych. Nie mieli zresztą żadnej innej możliwości. Ludzie
ci praktykowali tzw. „niższą magię”, która typowa była dla warstw niż-
szych także w Starożytności. Nie jest ona oczywiście tożsama z „wyższą
magią” uprawianą przez starożytnych uczonych, często kapłanów, ta bo-
wiem zanikła. Początkowo osoby te starające się nieść pomoc tak ludziom,
jak i zwierzętom nie były obiektami agresji ze strony władz świeckich
i kościelnych, z czasem jednak sytuacja ta uległa radykalnej zmianie.
Jedną z najbardziej popularnych od Średniowiecza metod leczenia
ludzi i zwierząt był upust krwi, stosowany obligatoryjnie dla odzyskania
równowagi hipokratejskich humorów. Często używano do tego celu pi-
jawki lekarskie (Hirudo medicinalis), stając się przyczyną przedwczesnej
śmierci hiszpańskich Infantów. Jak donosi Dunlop i Williams [53], prak-
tyki te przetrwały aż do XVIII–XIX wieku, kiedy stały się wręcz modne.
Francuz François Joseph Victor Broussais (1772–1838) zwykł był uży-
wać do 50 pijawek dla jednego pacjenta, a w 1833 r. sprowadzono do Fran-
cji 41 milionów pijawek, by zaspokoić potrzeby rynku. Nie należy przy
tym całkowicie dezawuować metod leczenia pijawkami, ponieważ i we
współczesnej medycynie w pewnych sytuacjach (np. choroba zakrzepo-
wa, cukrzyca, nadciśnienie) są one wykorzystywane.

4.4.1.
Powolna droga do postępu
Św. Albert Wielki (Albertus Magnus, Albert von Bollstett – 1193–
1280) nauki pobierał w Padwie i tu rozwinął zainteresowania przyrodni-
cze. Po objawieniu maryjnym w 1223 lub 1224 r. wstąpił do zakonu do-
minikanów. Był to umysł bez wątpienia wybitny, znacznie wyprzedzają-
cy swoje czasy. W sferze jego zainteresowań znalazły się teologia, filozo-
fia, nauki przyrodnicze, w tym alchemia i botanika, a nawet muzyka. Pod-

156
Śreniowiecze w Europie Zachodniej

czas eksperymentów alchemicznych udało mu się dokonać syntezy ar-


szeniku oraz zauważył światłoczułość srebra. Wbrew powszechnie panu-
jącej w Europie opinii, podobnie jak Avicenna, uznawał skamieniałości
za niegdyś żyjące zwierzęta. Napisał wiele dzieł, jak np.: „De vegetabili-
bus et plantis” („O warzywach i roślinach”), „Meteorologica”, „De Mineralibus
et rebus metallicis” („O minerałach i metalach”). Z zakresu zoologii był auto-
rem traktatu „De animalibus” („O zwierzętach”) opartego w znacznej mie-
rze na „Zoologii” Arystotelesa. W dziele tym napisał także znamienne zda-
nie: „Natura non facit distantia genera…” („Przyroda nie tworzy odległych od
siebie rodzajów...”). Twierdził, że pomiędzy poszczególnymi formami ro-
ślin i zwierząt istnieją formy pośrednie. Uważał więc, że organizmy żywe
mogą się zmieniać. Był to pogląd wysoce niebezpieczny i dopiero w XIX
wieku wyrażono go w pełni. O chorobach koni wspomina znajdujący się
w „De animalibus” traktat „Tractatus de equine”. W dziele tym Albert Wiel-
ki odrzucił wiele bajek i przesądów głoszonych we współczesnych mu
bestiariuszach. W dziełach o tematyce zoologicznej opierał się na Ary-
stotelesie, Pliniuszu, Avicennie i innych. Część jego własnych obserwacji
jest jednak nieprawdziwa, np. źle policzył zęby u jelenia, a nawet odnóża
u muchy. Interesujące jest, że Albert Wielki, zgodnie z tradycją, skonstru-
ował pierwszego robota (android czyli robot człekokształtny). Jego wy-
kłady cieszyły się taką popularnością, że wykładał na placach, ponieważ
żadne audytorium nie mogło pomieścić słuchaczy. W „De animalibus” opi-
sał dwadzieścia pięć chorób zwierząt. Wysunął teorię trzech możliwo-
ści zarażenia: poprzez ugryzienie bądź ranę, bezpośredni kontakt z cho-
rym zwierzęciem lub kontakt z miejscem gdzie przebywało oraz drogą
oddechową. Były to przypuszczenia niezwykłe i świadczące o dużej intu-
icji, nie znano wtedy jeszcze drobnoustrojów, aczkolwiek należy pamię-
tać, że teksty starobabilońskie także opisywały takie możliwości w odnie-
sieniu do ludzi.
4.4.2.
Medycyna monastyczna
Twórcą monastyzmu był św. Benedykt z Nursji (480–543). Zało-
żył on zakon benedyktynów w Monte Cassino, dewastując na przy oka-
zji bezlitośnie starożytne resztki świątyni Apollona. Kolejno powstają-
ce klasztory stały się miejscem krzewienia kultury i nauki, oczywiście
w granicach wyznaczonych doktryną rzymską. W ramach działalności
klasztorów zajmowano się także medycyną i farmacją.

157
Średniowiecze

Najwybitniejszą przedstawicielką tego nurtu jest św. Hildegarda


z Bingen (1099–1179). Już jako mała dziewczynka miała objawienia
maryjne, w wieku 14 lat wstąpiła do zakonu benedyktynek i z czasem
została jego przeoryszą. Była postacią niezwykłą, mającą wiele zaintere-
sowań. Miała wielkie wpływy, a wśród grona jej korespondentów znaleźli
się m.in. Bernard z Clairvaux, papieże, a także spotkała się osobiście z ce-
sarzem Fryderykiem I Barbarossą. Patrzyła na medycynę przez pryzmat
religii i natury. Badała wpływ roślin i minerałów na człowieka i zwierzę-
ta. Doceniała rolę postów oraz muzyki i śpiewu. Była jedną z pierwszych
kompozytorek. Jej poglądy na choroby zwierząt przedstawiła w dwóch
księgach: „Physica” i „Causae et curae”. W chorobach koni zalecała pokrzywę
i lubczyk lekarski, bydłu na wzdęcie ordynowała nagietek i kasztany, dla
kóz liście jesionu, a świniom sproszkowane muszle ślimaków. W przypad-
ku wścieklizny polecała głowy skowronków, rany kąsane natomiast zale-
cała opatrywać miodem, białkiem z jaj i krwawnikiem. Stosowała także
takie metody, jak błogosławieństwa i egzorcyzmy.
Medycyna monastyczna przetrwała do dnia dzisiejszego i w niejed-
nym klasztorze mnisi (np. bonifratrzy) nadal leczą ludzi używając róż-
nych metod, najczęściej opartych na ziołolecznictwie.

4.4.3.
Medycyna świecka
Hugon z Lucci (zm. 1252) był największym chirurgiem swoich cza-
sów. Towarzyszył krucjacie w latach 1218–1221 do Egiptu i Palestyny,
co z pewnością poszerzyło jego horyzonty. Być może miał okazję przyj-
rzeć się bezpośrednio praktykom lekarzy arabskich i bizantyjskich. Mu-
siało to wywrzeć na niego duży wpływ. Należy uznać go za prekursora
europejskiej anestezjologii, ponieważ wprowadził do użycia gąbkę przy-
noszącą sen (spongina somnifera) nasączoną mandragorą, lulkiem czar-
nym, wyciągiem z owoców morwy, sokiem z hedery i opium. Gąbki takie
wkładano do ust pacjenta przed bolesnymi zabiegami, wywołując znie-
czulenie i sen. Była to koncepcja rewolucyjna, choć jej skuteczność budzi
pewne wątpliwości. Zakwestionował także pogląd Galena, że ropienie ma
korzystny wpływ na ranę. Jego syn, Teodorico de Borgognoni (1205–
1298), był słynnym lekarzem, jednocześnie biskupem Cervii. Otrzymał
od papieża specjalne zezwolenie na leczenie ludzi i zwierząt. Napisał
4-tomowe dzieło pt. „Chirurgia”. Korzystał z doświadczeń Hippokratesa,

158
Śreniowiecze w Europie Zachodniej

Galena, Avicenny i Abu-Kassisa. Często powoływał się także na ojca.


Interesował się również chorobami koni, którym poświęcił traktat pt.
„Practica equorum” („Praktyczna medycyna koni” ), a sokołom księgę za-
tytułowaną „De cura accipitrum” („O opiece nad sokołem”). Zalecał uży-
wanie lulka czarnego do znieczulania koni przed zabiegami. Zapropono-
wał oryginalną metodę leczenia ran, która była sprzeczna z uznawanymi
w owych czasach metodami. Podobnie jak ojciec, uznał, że ropienie nie
jest niezbędnym elementem procesu gojenia. Odrzucił przyżeganie ran
i zalewanie ich wrzącym olejem jako działanie destruktywne i bolesne.
Zalecał przemywanie ran winem, usuwanie martwych tkanek i obcych
elementów, zamykanie brzegów rany szwami, regularne zmienianie opa-
trunków. Jest to zatem wręcz współczesne podejście do rany, które obliga-
toryjnie zakłada jej oczyszczenie i przemycie. Niestety propozycje Hugo-
na i Teodorica uległy zapomnieniu, a o ich metodach świat przypomniał
sobie dopiero kilkaset lat później.
Jedną z najstarszych w Europie szkołą medyczną, po wcześniej utwo-
rzonej w Salerno (któremu poświęcony jest osobny rozdział), było Mont-
pellier, miasto w regionie Langwedocja. Założono ją w 1220 r., a status
otrzymała w 1298 r. z rąk papieża Mikołaja IV. Jest to zarazem najstar-
sza działająca do dziś szkoła medyczna (Salerno zamknięto w 1811 r.).
Ten południowy region Królestwa Francji wyróżniał się zamożnością,
wysoką kulturą oraz wolnomyślicielstwem. Tutaj rozkwitła tzw. here-
zja katarska. Korzenie miała prawdopodobnie w bizantyjskich paulicja-
nach i bułgarskich bogumiłach. Jej doktryna w znacznym stopniu opie-
rała się na gnostycyzmie i dualności świata. Przeżarta korupcją i upa-
dła moralnie miejscowa hierarchia rzymsko-katolicka, podobnie jak zako-
ny misyjne, nie mogły rozwiązać problemu katarów, a zresztą część księ-
ży była kryptokatarami. W takiej sytuacji Stolica Apostolska postanowi-
ła rozwiązać problem siłowo. Szlachta północnofrancuska była zainte-
resowana łupami wojennymi, nowymi lennami i przy okazji odpustami.
W 1209 r., na wezwanie papieża Innocentego III, ruszyły na Langwedo-
cję krucjaty, których celem była likwidacja katarów. W rezultacie doszło
do 20-letniej niesłychanie brutalnej wojny. Po zdobyciu przez krzyżow-
ców miasta Béziers, spytany o los mieszkańców miasta, legat papieski ar-
cybiskup Narbonne Arnaud Amaury wypowiedział słynne słowa: „Caedi-
te eos! Novit enim Dominus qui sunt eius” (Zabijcie ich wszystkich! Bóg roz-
pozna swoich.). Szacuje się, że w następstwie tych słów zamordowano od
7000 do 12 000 mieszkańców miasta (komunę katarów w mieście szaco-

159
Średniowiecze

wano na 500 osób). W Montpellier pobierał nauki jeden z najwybitniej-


szych chirurgów średniowiecza Guy de Chauliac (1300–1367). Urodził
się on w bardzo biednej rodzinie. Tytuł bakałarza, a następnie mistrza
nauk medycznych otrzymał w Montpellier. Swoją wiedzę w zakresie chi-
rurgii pogłębiał w Bolonii. Okazał się świetnym chirurgiem i został le-
karzem przybocznym papieża Klemensa VI, a następnie Innocentego VI
i Urbana V. W 1348 r. przeżył w Avinionie (siedziba papieży) epidemię
dżumy, co zaowocowało jej opisem z trafnymi spostrzeżeniami jak prze-
bieg gorączki, niedokrwistość i zapalenie węzłów chłonnych pachowych
i pachwinowych. Guy de Chauliac wprowadził leczenie złamań kończyn
dolnych przy użyciu wyciągu. Przy złamaniach otwartych zalecał usunię-
cie z rany luźnych tkanek i odłamów kostnych oraz ciał obcych i drenaż.
Zalecał operacyjne leczenie przepuklin. Wykonywał także tracheotomię
i intubację przeztchawiczą. Swoje poglądy na chirurgię wyłożył w dzie-
le „Chirurgia magna”, które przez 200 lat było najlepszym podręcznikiem
z tej dziedziny medycyny.
Weterynaria jako nauka w okresie Średniowiecza nie istniała. Lecze-
niem zwierząt zajmowali się ich właściciele i hodowcy. W przypadku zwie-
rząt należących do możnych panów leczenie ich i pielęgnacja należała do
giermków, kowali i masztalerzy. Ludzie ci nie mieli żadnego wykształce-
nia, a umiejętności nabywali od starszych kolegów. Jedno z pierwszych
dzieł poświęconych weterynarii napisał paryski uciekinier z Milanu, Gu-
ido Lanfranchi i był to traktat o chirurgii zwierząt, pt. „Practica avium et equ-
orum”. Ukazało się ono dopiero piętnaście lat po jego śmierci, w 1295 r.
Laurentius Rusius (Lorenzo Rusio, 1288–1347) był weterynarzem
w Rzymie. Dokonał on kompilacji znanej sobie wiedzy weterynaryjnej z
zakresu hipiatrii. Korzystał przede wszystkim z Alberta Wielkiego i Jor-
danusa Ruffusa. Jego dzieło nosiło tytuł „Hippiatria sive marescalcia”. Był
dobrym praktykiem, czego świadectwem są jego własne obserwacje. Za-
uważył, że kolka może doprowadzić do perforacji jelit. Szczegółowo roz-
patrywał kulawizny i choroby kopyt, włącznie z zabiegiem zdjęcia pusz-
ki kopytowej. Jako pierwszy używał pijawek w walce z obrzękiem koń-
czyn. Opisał również brutalne metody zdejmowania podeszwy rogowej
w przypadku ochwatu, a popularność jego dzieła spowodowała, że prze-
konanie o niezwykłej skuteczności tej metody pokutowała wśród hodow-
ców przez długie lata.
Johan Alvarez de Salamiella był członkiem dworu księcia Béarn
w Akwitanii. Z książęcego polecenia napisał, mimo że mieszkał w po-

160
Śreniowiecze w Europie Zachodniej

łudniowej Francji, książkę po hiszpańsku, pt.: „Libro de menescalcia et de


albeyteria et fiscica de las bestia”. Dzieło powstało pomiędzy 1340 a 1360 r.
i było bardzo bogato ilustrowane. Na kilku ilustracjach widoczna jest dut-
ka. Salamiella wykorzystywał doświadczenia arabskie, czyli zarazem
bizantyjskie.
W XV wieku w Hiszpanii za panowania Królów Katolickich – Izabe-
li I Kastylijskiej i Ferdynanda II Aragońskiego wprowadzono specjalną
komisję egzaminującą (Tribunal del Protoalbeiterato), która sprawdza-
ła wiedzę potencjalnych weterynarzy. Komisja dysponowała zestawami
pytań i odpowiedzi. Podobne komisje utworzono dla lekarzy, chirurgów
i aptekarzy. Funkcjonowały one aż do XIX wieku.

4.4.4.
Sekcje zwłok
W Średniowieczu początkowo zwłoki uważano za tabu. Sytuacja za-
częła się jednak stopniowo zmieniać. Wpływ na to miały trzy czynni-
ki (wg Prioreschi). Po pierwsze dostrzegano dwoistość bytu ludzkiego,
na który składać się miały dusza i materialne ciało. W takim rozumie-
niu ciało, po śmierci, traciło na znaczeniu. Po drugie, dokonywał się po-
stęp w medycynie, przycznił się do tego lęk przed epidemiami i pragnie-
nie poznania ich przyczyn. Po trzecie, znaczenie miała sama osoba zmar-
łego i potencjalna możliwość wykorzystania zwłok. W 1286 r. w Cremo-
nie przeprowadzono pierwszą sekcję zwłok ludzkich od czasów starożyt-
nych. Było to związane bezpośrednio z epidemią dżumy i poszukiwaniem
jej przyczyn. W 1289 r. wykonano sekcję zwłok w Bolonii. Przeprowadzi-
li ją dwaj medycy, a badanie wykazało, że przyczyną śmierci niejakiego
Iacopo Rustighellego były rany tułowia. W nawiązaniu do tego wydarze-
nia papież Bonifacy VIII wydał bullę „De sepulchri”, uniemożliwiającą po-
dobne praktyki pod pretekstem zapobiegania profanacji zwłok. W pew-
nym sensie sekcje wykonywane były już znacznie wcześniej, miały jed-
nak inny charakter. Zdarzało się, że ćwiartowano zwłoki świętych w celu
uzyskania relikwii. Relikwie te trafiały do kościołów bądź klasztorów, na-
dając im wyższą rangę. Pojawił się wkrótce świetnie prosperujący rynek
relikwii, często zresztą fałszywych. Pojawili się także „kolekcjonerzy reli-
kwii”, np. królowa Węgier – Elżbieta Łokietkówna. W niektórych wypad-
kach relikwie stawały się czynnikiem politycznym. Czasem starano się
zabezpieczyć, lub też preparowano (właściwie ćwiartowano) zwłoki osób

161
Średniowiecze

znacznych. W 1190 r. na wyprawę krzyżową ruszył najwyższy władca


Europy Zachodniej, cesarz Fryderyk Barbarossa. Wyprawę nakazało mu
sumienie, gdyż muzułmanie zdobyli Jerozolimę, a byt ich ostatnich tery-
toriów w Ziemi Świętej wisiał na włosku. Cesarz wystosował list do suł-
tana Saladyna, wzywając go do stoczenia bitwy w Delcie Nilu (miasto
Tinnis). Gigantyczna armia przemaszerowała przez Bałkany i Bizan-
cjum, po czym przeprawiła się do Azji. Niestety wkrótce potem doszło
do tragicznego wypadku. Otóż w rzece Kalykadnos na równinie Seleu-
kii w dosyć niejasnych okolicznościach cesarz Fryderyk Barbarossa uto-
pił się. Ciało władcy starano się uchronić od rozkładu, konserwując je
octem. Niestety metoda ta okazała się nieskuteczna i gnijące doczesne
szczątki cesarza pochowano pospiesznie w katedrze antiocheńskiej. Z ko-
lei ciało króla Anglii Henryka I rozczłonkowano. Po śmierci króla 1 grud-
nia 1135 r., usunięto mu trzewia, mózg i oczy, po czym pochowano je
w Rouen. Resztę ciała pochowano w Caen. Do utrwalenia zwłok uży-
to soli, która od tysiącleci była środkiem używanym do konserwacji mię-
sa. Podobnie postąpiono ze zwłokami innego króla Anglii, Jana, który
zmarł w 1216 r. w okolicach Nottingham. Zwłoki władcy otworzył jego
spowiednik i wyjął z nich wnętrzności. Podobnie jak w przypadku kró-
la Henryka, zakonserwowano je solą i następnie przewieziono do Croke-
stone. Resztę ciała pochowano w Worcester. Także zwłoki oprawcy Lan-
gwedocji, Szymona de Montfort, odpowiednio przygotowano do pochów-
ku. Hrabia zginął 24 czerwca 1217 r. podczas oblężenia Tuluzy na skutek
uderzenia w głowę kamieniem wystrzelonym z murów. Jego ciało prze-
chowywano przez trzy tygodnie owinięte w wołową skórę, a następnie po
przewiezieniu do Carcassone gotowano je do momentu oddzielenia tka-
nek miękkich od kości. Tak spreparowane zwłoki pochowano w kapli-
cy katedry St-Nazire. Podobnie postępowano ze zwłokami innych moż-
nych, najczęściej czyniono tak w Europie Północnej. Sekcje zwłok prze-
prowadzane dla adeptów medycyny długo jeszcze nie były jednak moż-
liwe i szukano innych rozwiązań (patrz rozdz. 4.3.5: Cesarz Fryderyk II
Hohenstauf i Szkoła Medyczna w Salerno). Zdawano sobie sprawę, że
leczenie ludzi bez znajomości anatomii organizmu ludzkiego jest błą-
dzeniem po omacku. Stad też w Salerno uczono anatomii człowieka na
modelu świni. Zapewniało to chociaż minimalną wiedzę, zawsze jednak
lepszą od żadnej.

162
Śreniowiecze w Europie Zachodniej

4.4.5.
Cesarz Fryderyk II Hohnestauf i Szkoła Medyczna
w Salerno

Średniowiecze w Europie Zachodniej było okresem zdecydowanie


niekorzystnym dla nauki, w tym medycyny. Większość osiągnięć antycz-
nych uległa zapomnieniu. Istotnym czynnikiem wpływającym na poziom
wiedzy było przejęcie edukacji przez Kościół Rzymsko-Katolicki.
W cesarstwie bizantyjskim natomiast, obok szkół kościelnych (np.
Akademia Patriarsza w Konstantynopolu), zachował się model naucza-
nia świeckiego na poziomie podstawowym, średnim i wyższym, w dużym
stopniu dzięki św. Bazylemu i Ojcom Kapadockim. W Bizancjum nadal,
także w szkołach kościelnych, studiowano Homera, Platona i Arystote-
lesa, a w naukach medycznych opierano się na Hippokratesie, Galenie
i Celsusie. Uczeni bizantyjscy nie zadowalali się jedynie powielaniem
wiedzy swoich poprzedników, ale twórczo ją rozwijali.
Ożywiony kontakt pomiędzy Europą Zachodnią a Cesarstwem Bizan-
tyjskim i światem arabskim nastąpił dopiero w okresie wypraw krzyżo-
wych. Dla Bizantyjczyków i Arabów wyprawy te miały fatalne skutki.
Nie można jednak zaprzeczyć, że umożliwiły one Europejczykom kon-
takt z krajami znajdującymi się na znacznie wyższym poziomie cywili-
zacyjnym.
Salerno położone jest na południu dzisiejszych Włoch w Kampanii.
Jest to obszar, który znajdował się z jednej strony pod wpływami bizan-
tyjskimi, z drugiej strony miał kontakt ze światem arabskim. Położenie to
niewątpliwie sprzyjało wymianie myśli.
Dokładna data założenia Szkoły Medycznej w Salerno nie jest moż-
liwa do ustalenia. Jej założenie przypisuje się Karolowi Wielkiemu bądź
Arabom. Szkoła miała charakter świecki. Uczyły się w niej także kobie-
ty oraz Żydzi, co na owe czasy było precedensem. Kobiety mogły być
również wykładowcami. Przykładem tego może być Tortula di Rugge-
rio (X–XI w.), która napisała traktat z zakresu ginekologii pt. „Passionibus
mulierium curandorum”. Nauczano tu zarówno medycyny wewnętrznej, jak
i chirurgii, którą ze względu na wpływ Kościoła, zaczęto powoli rugować
z uniwersytetów.
Sobór laterański w 1139 r. i sobór w Tours w 1163 r. zabroniły klery-
kom zajmowania się medycyną i chirurgią. Sobór laterański IV w 1215 r.

163
Średniowiecze

zabronił ostatecznie duchownym zajmować się chirurgią, dlatego też chi-


rurgia przeszła stopniowo w ręce ludzi niewykształconych (oddzielenie
chirurgii od medycyny). Konsekwencje tego ciągnęły się aż do czasów
nowożytnych.
Kamieniem milowym dla europejskiej medycyny było przybycie
w około 1070 r. do Salerno Konstantyna Afrykańczyka (1025–1087).
W pobliżu szkoły medycznej znajdował się założony już w V wieku
klasztor benedyktyński, w którym z biegiem czasu utworzono szpital. To
on stał się mieszkaniem znanego mnicha poligloty. Studiował on medy-
cynę w Bagdadzie i przywiózł ze sobą szereg dzieł autorów antycznych
oraz arabskich. Co ciekawe, aczkolwiek naganne z dzisiejszego punktu
widzenia, Konstantyn, w przypadku tłumaczeń autorów arabskich, z re-
guły pomijał ich imiona, przypisując autorstwo sobie (powszechna śre-
dniowieczna praktyka zwana epigrafią). Być może jednak, gdyby wyjawił
ich pochodzenie, zostałyby z miejsca odrzucone jako twory szatana. Prze-
tłumaczył dzieła m.in. takich autorów, jak: Hunayn Ibn Ishăq, Issak Isra-
eli (Ishăq Ibn Sulaymăn al-Israili), Ibn al-Đazzăr, Ishăq Ibn Imrăn. Naj-
bardziej jego znane pisma to „Isagoge” będące skróconą wersją pracy Hu-
nayna Ibn Ishăqa oraz „Pantegni” powstałe na podstawie dzieła Alego Ibn
al-Abbăsa al-Mađusigo. Niektóre określenia zastosowane w przekładzie
przez Konstantyna Afrykańczyka jak dura mater czy pia mater są w uży-
ciu po dziś dzień.
Beneventus Grapheus przełożył zarys anatomii oka „De oculis” autor-
stwa Hunayna Ibn Ishăqa. Kolejną wybitną postacią był chirurg Roger
z Salerno (ok. 1070), który napisał dzieło pt. „Practica chirurgiae”, opie-
rając się na najznamienitszym chirurgu arabskim Abul-Kassimie (Abul-
cassis) oraz Bizantyjczyku Pawle z Eginy. Dzięki tłumaczeniom uczo-
nych związanych z Salerno, do Europy zaczęły przenikać, za pośrednic-
twem Arabów, poglądy antyczne. Zapoznawano się także z osiągnięcia-
mi medycyny arabskiej i bizantyjskiej bez porównania bardziej zaawan-
sowanych i twórczych od zachodnioeuropejskiej. Copho (Kopho), jeden
z nauczycieli w Salerno, napisał przewodnik do ćwiczeń prosektoryjnych
na świni zatytułowany „Anatomia Porcii”. Dzieło nauczało anatomii czło-
wieka na modelu świńskim i dało mimowolnie początek anatomii porów-
nawczej. Podręcznik Copho liczył kilka stron i miał formę przewodnika
sekcyjnego.
Prace uczonych z Salerno, dzięki ponownemu przywróceniu teore-
tycznych podwalin, pozwoliły na zmianę postrzegania medycyny z empi-

164
Śreniowiecze w Europie Zachodniej

rycznej techniki na naukę. „Isagoge” i „Pantegni” postulują podział medy-


cyny na część praktyczną i teoretyczną. „Pantegni” definiuje te dwie czę-
ści: „teoria to doskonała znajomość rzeczy, które można uchwycić jedynie intelek-
tem, podporządkowana pamięci, praktyka zaś polega na udowodnieniu teorii, pod-
porządkowanej zmysłom i poprzez działanie manualne, zgodne ze zrozumieniem
istniejącej wcześniej teorii”.
Najbardziej znanym dziełem uczonych z Salerno jest „Compendium
Salernitanum”. Obejmuje ono całość medycyny w szczególności praktycz-
nej. Praca oparta jest na poglądach Hippokratesa i Galena.
Inną słynną postacią związaną z Salerno jest doktor Jan z Procidy,
lekarz wielu koronowanych głów oraz papieży (np. Mikołaja III i Kle-
mensa IV), a zarazem członek dworu i osobisty lekarz cesarza Fryderyka
II Hohenstaufa, kanclerz króla Sycylii Manfreda oraz króla Aragonii Pio-
tra III. Janowi przypisuje się ważną rolę w tzw. nieszporach sycylijskich,
które położyły kres marzeniom Andegawenów o imperium śródziemno-
morskim. Przykład Jana z Procidy może świadczyć, że ze szkoły w Saler-
no wywodziły się postacie nietuzinkowe.
Autorytet szkoły był wielki. Król Roger II Sycylijski (1095–1154)
wydał w 1140 r. kodeks, w którym stwierdził: ”...każdy kto by od teraz chciał
się leczyć, ma się przedstawić naszym pełnomocnikom i sędziom, aby ich posta-
nowieniem być egzaminowanym...”. Pełnomocnikami króla byli nauczyciele
szkoły w Salerno.
Warto wspomnieć także o wielkiej encyklopedii medycyny wewnętrz-
nej Mikołaja z Salerno, pt. „Tractatus de aegritudinum curatione”. W 1471 r.
była ona jedną z pierwszych ksiąg o medycynie wydanej drukiem.
Dzięki Arnoldowi z Villanova szkoła medyczna w Montpelier uzyska-
ła sławę jednej z najlepszych w Europie. Podobnie przenosiny Renalda
z Salerno do Bolonii sprawiły, że uznawano ją za najlepszą szkołę chirur-
gii.
Postacią związaną z nauką, medycyną i oczywiście Szkołą Medycz-
ną w Salerno był Król Niemiec, Król Sycylii i Cesarz Rzymski Narodu
Niemieckiego Fryderyk II Hohenstauf. Był on wnukiem wielkiego ce-
sarza Fryderyka I Barbarossy i synem cesarza Henryka VI. Był to władca
wykształcony, władający łaciną, arabskim, greką, włoskim, niemieckim
i francuskim. Fryderyk był całkowicie wolny od uprzedzeń religijnych i
nie respektował konwenansów kultury feudalnej, a na swój dwór zapra-
szał wybitnych uczonych, także żydowskich i arabskich, m.in.: Judę ben
Salomona Cohena, Jakuba ben Abamariego i Mojżesza ben Salomona.

165
Średniowiecze

Sam także interesował się filozofią, prawem, naukami ścisłymi, naukami


przyrodniczymi i medycyną.
Zaangażowany był w konflikt z papiestwem, z którym walczył przez
całe życie. O 100 km od bram Stolicy Apostolskiej założył w Lucerze ko-
lonię muzułmańską z zapewnieniem wolności religijnej, wprawiając tym
uczynkiem Europę w osłupienie (stupor mundi). Pasował też na rycerza
swojego przyjaciela muzułmanina, emisariusza sułtana Al-Kamila emira
Fachr ad Dina Ibn asz-Szajcha. Cesarz w ramach wydanych przez siebie
tzw. Konstytucji z Melfi (1231–1241) uregulował nauczanie i wykonywa-
nie praktyki lekarskiej. Cesarz ogłosił:
„Mając na uwadze ciężką szkodę i niepowetowaną stratę, które mogłyby wy-
darzyć się z niedoświadczenia lekarzy – rozkazujemy, aby w przyszłości nikt pod
płaszczykiem tytułu lekarza nie odważył się praktykować albo leczyć, zanimby naj-
pierw nie był uznany świadectwem profesorów w Salerno, po publicznej dyspucie...”,
„...Przez tę ustawę także postanawiamy, aby nikt w królestwie poza Salerno nie uczył
medycyny i chirurgii oraz aby nikt nie przywłaszczał sobie tytułu magistra, jeżeli nie
był dokładnie egzaminowany w obecności naszych zaprzysiężonych pełnomocników
i nauczycieli tej sztuki...” i jeszcze „...Postanawiamy, iż nikt nie może studiować
medycyny, jeśli przedtem przez 3 lata nie studiował logiki, po tym trzyletnim okre-
sie może przystąpić, jeśli zechce, do studiowania medycyny w ciągu pięciu lat; jed-
nocześnie również ma nauczyć się chirurgii, która jest częścią medycyny. Potem do-
piero a nie przedtem, może mu być udzielone pozwolenie na wykonywanie praktyki
lekarskiej”.
Dokument ten dokładnie ustala zasady przyznawania prawa do le-
czenia, a także wyraźnie stwierdza, że chirurgia jest integralną częścią
medycyny. Cesarz nakazał również, aby nauczać anatomii człowieka, co
jednak przysparzało dużo problemów, ponieważ sekcje zwłok były abso-
lutnie niemożliwe do wykonania nawet pod skrzydłami Staufów. Wiado-
mości o anatomii czerpano z Galena oraz źródeł arabskich, a w praktyce
sekcjonowano świnie („Anatomia porcii” autorstwa Copho).
8 czerwca 1231 r. Fryderyk nakazał, aby uboju zwierząt i sprzedaży
mięsa dokonywano w jatkach państwowych usytuowanych poza gra-
nicami miast. Oczywiście zarządzenie to korzystne było dla skarbu pań-
stwa, ale bez wątpienia miało także pozytywny wpływ na higienę (patrz
rozdz. 11: Ubój i nadzór nad surowcami pochodzenia zwierzęcego).
Fryderyk II był również założycielem świeckiego, państwowego uni-
wersytetu w Neapolu, czym złamał monopol Kościoła w dziedzinie
oświaty. Postać cesarza budziła u współczesnych mu zdziwienie i przera-

166
Śreniowiecze w Europie Zachodniej

żenie. Papież Grzegorz IX dwukrotnie go ekskomunikował, pierwszy raz,


kiedy Fryderyk mimo obietnicy nie udał się na krucjatę, a drugi raz, kiedy
wyruszył na nią nie uzyskawszy wcześniej absolucji. Pomimo ekskomu-
niki, cesarz podczas prowadzonej przez siebie krucjaty bez rozlewu kro-
pli krwi, na drodze negocjacji z sułtanem Al-Kamilem, odzyskał Jerozo-
limę, Betlejem, Galileę i Nazaret, po czym własnoręcznie 18 marca 1229
r. koronował się w Świątyni Grobu Pańskiego na króla Jerozolimy. Było to
jednak w opinii jego współwyznawców niegodne. Runciman [???] napisał:
„Gdyby rządził w Konstantynopolu albo w Kairze, byłby władcą wybitnym, ale nie
dziwacznym. Jako król Niemiec i cesarz rzymski stanowił przerażający fenomen”.
Kronikarz arabski komentując jego dyskurs z Al-Kamilem napisał: „Obaj
władcy wymienili wiele pytań i odpowiedzi na tematy filozoficzne i pokrewne; cesarz
ten był bowiem człowiekiem bystrego umysłu, miłośnikiem filozofii, logiki i medy-
cyny”. Gdy cesarz wrócił z krucjaty, na swych ziemiach zastał armię papie-
ską. Tego było za dużo nawet dla znanego z pokory wobec kościoła, czło-
wieka bez skazy, pobożnego króla Francji Ludwika IX Świętego (beatyfi-
kowany w 1297 r.). Król Ludwik wystosował ostry list do papieża grożąc
mu konsekwencjami (m.in. wypędzeniem papieża z Lyonu) i żądając wy-
cofania wojsk papieskich z ziem cesarza.
Jednym ze świadectw wszechstronności umysłu Fryderyka może być
fakt, że sam napisał książkę o sokolnictwie, pt.: „De arte venandi cum avi-
bus”. Praca ta nie ogranicza się jedynie do opisu polowania z sokołem, ale
zawiera precyzyjne informacje z zakresu ornitologii. [O obserwacjach, ja-
kie zamieścił w niej autor z uznaniem wyrażał się noblista i jeden z twór-
ców współczesnej etologii Konrad Lorenz.] Rękopis był w posiadaniu
syna Fryderyka II, króla Manfreda, także miłośnika i mecenasa nauki. Po
jego śmierci w bitwie pod Benewentem w 1266 r. rękopis trafił do Biblio-
teki Watykańskiej, gdzie znajduje się po dziś dzień.
Z inicjatywy Fryderyka, Wielki Marszałek Cesarski (Imperialis Mare-
scallus Major) Jordanus Ruffus z Kalabrii (Giordano Ruffo) napisał dzie-
ło o leczeniu koni pt. „De medicina equorum”. Była to pierwsza tego typu
praca w Europie Zachodniej od czasów starożytnych.
Jordanus Ruffus miał dostęp do literatury arabskiej, greckiej i bizan-
tyjskiej, z czego skorzystał. W tym czasie na cesarskim dworze Michał
Szkot tłumaczył „Historia animalium” Arystotelesa. Dzieło Ruffusa podej-
mowało szeroką problematykę leczenia koni, pielęgnacji i hodowli. Był
to swoisty podręcznik dla rycerzy, lekarzy, hodowców i jeźdźców. Ruf-
fus stworzył pierwszy w Europie system klasyfikacji chorób koni, a tak-

167
Średniowiecze

że nadał im łacińskie nazwy. Pisał również o technice kucia i ekstrakcji


zębów. Zlatynizował także zwyczajowe nazwy chorób koni. Opisał pod-
wiązanie naczynia krwionośnego w celu zatamowania krwotoku, defor-
macje wrodzone i ich przyczyny oraz stworzył opis ponad 75 jednostek
chorobowych. Cień na to wielkie dzieło rzucają zbagatelizowanie przez
niego znaczenia badania sekcyjnego oraz mało trafny opis nosacizny. We
wszystkich jednostkach chorobowych opisał postępowanie diagnostycz-
ne, a następnie leczenie. Stosował leki pochodzenia roślinnego, zwierzę-
cego i mineralnego. Jego dzieło cieszyło się wielkim uznaniem przez bli-
sko 500 lat. Równocześnie członek dworu cesarza w Neapolu, mistrz
Albrecht (Albrant, Adalbert) napisał po niemiecku kompendium lecznic-
twa koni. Dzieło Albrechta cieszyło się niezwykłą popularnością w ca-
łej Europie i miało duży wpływ na piśmiennictwo weterynaryjne także i
w Polsce (patrz rozdz. 7.3: Weterynaria w państwie Piastów i rozdz. 7.4:
Renesans i weterynaria w Polsce).
Cesarz Fryderyk zmarł 13 grudnia 1250 r. w Fiorentino, prawdopo-
dobnie na dezynterię. Fryderyk II jest zarazem ostatnim przedstawicie-
lem rodu Staufów na tronie cesarskim. Lękające się i nienawidzące Stau-
fów papiestwo doprowadziło do zniszczenia rodu. Na ostatnim Hohen-
staufie, Konradynie, wnuku Fryderyka II, Karol Andegaweński przy
współudziale papieża Klemensa IV dokonał morderstwa sądowego, które
wstrząsnęło opinią publiczną całej Europy. 29 października 1268 r. wzięci
do niewoli w bitwie szesnastoletni Konradyn oraz jego o trzy lata starszy
kuzyn Fryderyk margrabia Badenii zostali ścięci na szafocie w Neapolu
pod zarzutami zbrodni, których nigdy nie popełnili. Spośród czterech sę-
dziów trzech głosowało za uniewinnieniem oskarżonych, a jeden za karą
śmierci. Za ten czyn Dante Alighieri w swoim poemacie „Boska kome-
dia” umieścił zarówno papieża jak i Karola Andegaweńskiego w piekle.
Szkoła Medyczna w Salerno była jasnym kagankiem w pogrążonej
w mrokach Średniowiecza Europie. To dzięki pracującym w niej uczo-
nym przetłumaczono z języka arabskiego na łacinę szereg dzieł antycz-
nych oraz arabskich, czyniąc je tym samym szeroko dostępnymi dla świa-
ta nauki, na długo przed nastaniem Renesansu. Osoba cesarza Frydery-
ka II Hohenstaufa, przy całym uznaniu kontrowersyjności jego osoby, jest
niezwykłym jak na owe czasy przykładem władcy wszechstronnie uzdol-
nionego, który wyprzedził swoją epokę. Wniósł wielki wkład w rozwój
nauki, w tym medycyny i medycyny weterynaryjnej w Europie.

168
Koń w sredniowiecznej Europie

4.5. Koń w średniowiecznej Europie

Koń był zwierzęciem ściśle związanym z kulturą feudalną i jednym


z jej symboli. Postać rycerza i jego rumaka stanowią jedność, co znajdu-
je także odbicie w ikonografii i poezji. Rycerze przywiązywali dużą wagę
do swoich wierzchowców, nadawali im imiona, często obecne także w bal-
ladach i innych utworach sławiących bohaterów rzeczywistych bądź mi-
tycznych. Znamy imiona wielu koni upamiętnionych w średniowiecz-
nych utworach, jak np. Wejlantyf – koń Rolanda („Pieśń o Rolandzie”) czy
Rabican – koń Karola Wielkiego. Już w późnym cesarstwie rzymskim rola
konia w armii znacznie wzrosła. Służba w jednostkach konnych zaczy-
nała mieć charakter elitarny. Rzymianie stworzyli także jednostki cięż-
kiej konnicy, jak clibanarii i kataphractarii (patrz rozdz. 3.6: Koń w armiach
starożytnych – wybrane przykłady). Nadal jednak główny ciężar podczas
bitwy spoczywał na dobrze wyszkolonej i walczącej w szyku ciężkiej pie-
chocie. Jazda osłaniała flanki, mogła przeprowadzać manewry oskrzy-
dlające, osłaniać odwrót lub atakować wycofującego się wroga. Punktem
przełomowym dla znaczenia konnicy jest m.in. bitwa pod Adrianopolem,
która miała miejsce 9 sierpnia 378 r. W starciu tym zniszczona została
armia wschodniorzymska. W walce zginął cesarz Walens. Bitwa wykaza-
ła wysoką użyteczność konnicy gockiej i jej przewagę nad siłami rzym-
skimi oraz zdolność jazdy do rozstrzygania bitw, przez co znacząco
przyczyniło się do zmian w taktyce prowadzenia działań bojowych.
W początkowym okresie Średniowiecza na Zachodzie hodowla koni
podupadła. Trud hodowlany Rzymian poszedł na marne i jakość koni
gwałtownie podupadła wobec braku realizacji przemyślanej polityki
hodowlanej. Główną masę wojsk stanowiła lekkozbrojna bądź słabo
wyszkolona piechota. Konie były niewielkich rozmiarów i dopiero z
czasem zaczęto hodować konie większe i cięższe. Konnica jako podsta-
wa sił zbrojnych zaczęła upowszechniać się dopiero w państwie Karo-
lingów. W latach 800–840 monarchia Karolingów mogła już wystawić
do 35 000 kawalerzystów. Siłę jazdy armii Karola Wielkiego w kampa-
nii przeciw Awarom w 796 r. szacuje się na 15 000–20 000 konnych. Z
czasem konni wojownicy stali się główną siłą uderzeniową armii zachod-
nich. Koń rycerski był to z reguły ogier. Od źrebięcia przyuczany był do
swojej roli, a uczono go także aktywnego udziału w walce, czyli kopania i
gryzienia przeciwnika. Koń rycerski był niższy od koni dzisiejszych, ale

169
Średniowiecze

należy mieć na uwadze także i to, że ludzie w tamtych czasach byli znacz-
nie niżsi. Stąd też rycerz na koniu sprawiał wrażenie wielkiej potęgi.
Z czasem konie stawały się coraz wyższe i mocniej zbudowane. Rycerz
i koń, oprócz walorów czysto bojowych, wywierali także olbrzymi efekt
psychologiczny. Dobry rumak bojowy wart był wioski wraz z jej miesz-
kańcami i zwierzętami oraz był powodem dumy swojego właściciela. Koń
rycerza stanowił równowartość przynajmniej 10 koni jucznych. Do mo-
mentu wprowadzenia jednostek pieszych – pikinierów osłanianych przez
kuszników, a potem arkebuzerów czy muszkieterów dobrze przeprowa-
dzonej szarży nic nie mogło się oprzeć. Rycerz nie dosiadał konia bojo-
wego na co dzień, lecz jedynie podczas bitwy, turnieju lub ćwiczeń. Także
podczas marszu armii rycerz korzystał z tzw. konia pochodowego (zwane-
go też podjadkiem – palefridus lub palefroi), a nie właściwego rumaka bojo-
wego (dextarius lub dextrier). We wczesnym Średniowieczu rolę konia po-
chodowego, z uwagi na koszty i brak koni, spełniały również muły. Sio-
dło rycerskie było bardzo głębokie i mało łęk przedni oraz znacznie wyż-
szy łęk tylny. Taka konstrukcja dawała jeźdźcowi stabilną pozycję. Żela-
zne strzemiona zwieszone były bardzo nisko, tak że rycerz miał nogi wy-
prostowane. Strzemię zrewolucjonizowało styl jazdy konnej oraz sposób
prowadzenia walki z grzbietu konia. Nie wiadomo jednak, kto je wymy-
ślił. Najstarsze dowody na jego istnienie w postaci figurki datowanej na
300 r. n.e. odnaleziono w Chinach, a najstarsze świadectwo pisane pocho-
dzi także z Chin z 477 r. n.e. Wiadomo że strzemion używali koczowniczy
Awarowie. Na dużą skalę używane było już przez rycerzy Karola Młota
pod Poitires w 732 r. W źródłach bizantyjskich pojawia się po raz pierw-
szy w dziele z przełomu VI i VII wieku przypisywanemu cesarzowi Mau-
rycjuszowi (Pseudo-Maurycy) pt. „Strategikon”. Strzemię określane jest
w nim słowem scala. Dzieło to powstało w znacznym stopniu na podsta-
wie doświadczeń, jakie wynieśli Bizantyjczycy z wojen z Awarami. Moż-
na więc przypuszczać, że to właśnie od tych koczowników nauczyli się
wykorzystywać strzemiona.
Podstawową bronią zaczepną rycerza europejskiego była włócz-
nia, a później kopia. Koń i jeździec stanowili w zasadzie funkcjonalną
całość. Wierzchowiec przyjmował na siebie także większą część siły
zwrotnej uderzenia podczas ataku, dzięki czemu rycerz mógł celować
kopią w tułów przeciwnika. W Starożytności, z uwagi właśnie na siłę
zwrotną, jeźdźcy starali się trafić wroga w głowę. Niejednokrotnie życie
rycerza zależało od umiejętności i szybkości konia. Atak rozpoczynał się

170
Koń w sredniowiecznej Europie

kłusem, podczas którego kusznicy strzelali, a następnie, na rozkaz dowód-


cy, jednostka przechodziła w galop i cwał, zachowując przy tym zwarty
szyk. Ten sposób walki wymagał zdyscyplinowania i treningu. Okrycie
ochronne koni (ladry) było niezwykle drogie i jedynie najmożniejsi pa-
nowie mogli sobie na nie pozwolić. W późniejszym okresie średniowie-
cza modne stały się kropierze, czyli okrywające konia ozdobne derki. W
Średniowieczu upowszechnione zostały żelazne podkowy. Ich kształt był
z reguły czółenkowaty, tj. rozszerzający się do tyłu. Kucie koni musia-
ło być ważną dziedziną, skoro Wilhelm Zdobywca uczynił odpowie-
dzialnym za podkownictwo w zdobytej Anglii hrabiego de Ferre, nadając
mu przy tym 6 podków w herbie. Opieka nad końmi należała do kowa-
li, masztalerzy oraz giermków. Swoje umiejętności i wiedzę czerpali oni
od starszych kolegów. Byli to ludzie pozbawieni jakiegokolwiek wykształ-
cenia medycznego. [Nie dotyczy to krajów arabskich i Bizancjum, gdzie
nadal istniał zawód lekarza weterynarii.]
Zapowiedzią zmierzchu średniowiecznego rycerstwa była klęska fran-
cuska w bitwie pod Azincourt w 1415 r. Wbrew jednak powszechnej
opinii to nie łucznicy angielscy byli głównymi sprawcami pogromu Fran-
cuzów. Najwyższej jakości zbroje, które posiadało francuskie rycerstwo
zapewniały świetną ochronę przed strzałami. Ciężkozbrojne rycerstwo
próbowało atakować olbrzymią masą na bardzo wąskim terenie, po desz-
czu, kiedy grunt był miękki. W dodatku stanowiący ich osłonę kusz-
nicy strzelali dużo wolniej, a zasięg ich broni był mniejszy niż łuków
strzelców angielskich. Na grząskim gruncie błyskawicznie powstało ba-
gno uniemożliwiające przemieszczanie się do przodu, a niektórzy cięż-
ko opancerzeni rycerze po upadku nie mogli się podnieść. Wybuch pani-
ki dokonał reszty.
Sposób dosiadania konia i walki rycerza nie stanowiły wbrew pozo-
rom kroku do przodu w samym jeździectwie. Dopiero wynalezienie sku-
tecznego remedium na szarżę ciężko opancerzonej konnicy pozwoliły
na uwolnienie jeźdźca z pancerza i umożliwiły pełne wykorzystanie za-
let strzemion i siodeł. Należy także przypuszczać, że główną przyczyną
wielkiego sukcesu rycerstwa był brak ciężkiej, dobrze wyszkolonej pie-
choty, jak choćby rzymscy legioniści czy greccy i macedońscy falangici.
Wbrew powszechnej opinii, sukces Wilhelma Zdobywcy i szarż jego nor-
mańskiej konnicy w bitwie pod Hastings 14 października 1066 r. był spo-
wodowany fatalnym dla Anglosasów zbiegiem okoliczności i łutem szczę-
ścia, a nie przewagą stylu walki. Otóż prawie równocześnie do brzegów

171
Średniowiecze

Anglii dobiły dwie flotylle z pretendentami do tronu po zmarłym kró-


lu Edwardzie Wyznawcy, którego pobożność nie pozwoliła na spłodze-
nie potomka. Norwegów prowadził słynny kondotier król Norwegii Ha-
rald III Hardrada, a Normanów książę Normandii Wilhelm Bastard, syn
Roberta Diabła. Nowy król Anglii Harald II Godwinson poprowadził swą
armię najpierw przeciw Norwegom i pobił ich 25 września pod Stamford
Bridge. Hardrada poległ raniony strzałą w szyję. Następnie armia anglo-
saska forsownym marszem udała się na południe i udało jej się zatrzymać
Normanów wkrótce po ich lądowaniu. Zdrożona marszem i wycieńczo-
na morderczą bitwą z Norwegami armia Haralda zajęła korzystną pozycją
obronną na wzgórzu Senlac naprzeciw nadciągających świeżych sił nor-
mańskich. Trzon armii króla Haralda stanowiła uzbrojona w tarcze i topo-
ry doborowa piechota (huscarlowie), a normańskiej ciężkozbrojne konne
rycerstwo, chociaż dysponowali Normanowie także łucznikami i piecho-
tą. Po wstępnym ostrzale łuczniczym, Wilhelm prowadził szarżę za szar-
żą, ale Anglosasi nie ustępowali i Normanowie nie mogli w żaden spo-
sób rozerwać ich szyku. Jedna z szarż Normanów złamała się, co wywo-
łało rozluźnienie szyku Anglosasów, których część, prawdopodobnie po-
spolite ruszenie (fryd), zaczęła ścigać cofających się. Na to czekał Wil-
helm. Konnica normańska przeszła do kontrataku, masakrując przeciw-
ników. Podczas jednego z kolejnych starć padł śmiertelnie ranny Harald
i był to początek końca.
Także w średniowiecznym Bizancjum konnica zaczęła odgrywać
kluczową rolę w armii. Bizantyjczycy oddziedziczyli całą rzymską
infrastrukturę hodowlaną i odpowiednio ją rozwinęli. W obszar ich pań-
stwa wchodziły także tereny, które już w Starożytności słynęły z hodow-
li koni. Bizantyjczycy mieli jednak do koni stosunek mniej emocjonalny
i bardziej racjonalny niż zachodni Europejczycy. Do prowadzenia dzia-
łań wojennych podchodzono w sposób naukowy, toteż dowódcy bizantyj-
scy wnikliwie studiowali antyczne oraz współczesne sobie traktaty z za-
kresu wojskowości. Przykładem takiego traktatu jest „Startegikon”. Armię
bizantyjską cechowała duża elastyczność taktyczna, a sposoby prowadze-
nia działań dostosowywano do przeciwnika. Adaptowano także metody
walki wrogów, np. Hunów czy Awarów, do potrzeb własnych. Turnieje ry-
cerskie były tam nieznane i uważano je za zachodnie dziwactwo. W armii
cesarstwa służyło maksymalnie ok. 300 000 koni, wliczając także konie
pociągowe. Taką liczbą koni dysponowało Bizancjum pod koniec IV wie-
ku. Zwierzęta te były wyższe niż na zachodzie Europy i osiągały ponad

172
Koń w sredniowiecznej Europie

150 cm w kłębie. Głównymi miejscami hodowli koni były Azja Mniej-


sza, Tesalia, niziny Bruttium, Tracja i Frygia. Tam znajdowały się pań-
stwowe hodowle koni na potrzeby armii, dworu i poczty. Urzędnicy od-
powiedzialni za hodowlę koni i wszystkim, co się z nią wiąże mieli rangę
logotetów. Po zakwalifikowaniu zwierzęcia jako zdatnego do służby było
one odsyłane do miejsc koncentracji. Jednym z takich miejsc, w którym
mieściły się wielkie stajnie była Malagina, usytuowana około 30 km od
Nicei. W bezpośredniej bliskości znajdował się trakt wojskowy do Do-
ryleum, co ułatwiało wysyłanie koni w miejsca zapotrzebowania. „Ce-
remoniał dworu bizantyjskiego” Konstantyna VII informuje, że za stan
cesarskiej stajni odpowiadał urzędnik protostrator. Był to człowiek asystu-
jący cesarzowi, kiedy ten dosiadał konia. W praktyce był to urząd spra-
wujący kontrolę nad cesarskimi końmi, stajniami, a także łowami. Praw-
dopodobnie służyli tam również weterynarze. Działania armii bizantyj-
skiej, logistykę oraz wyposażenie jednostek określał w znacznej mierze
regulamin, mający swoje korzenie w wojskości rzymskiej. Dzięki świet-
nym służbom aprowizacyjnym armia mogła działać bez obawy o wyczer-
panie zapasów żywności, paszy i wody. W jednostkach bizantyjskich do-
minowała lekka kawaleria strzelcza wyposażona w łuki i lekkie pancerze.
Jednostki te w zasadzie nie służyły do przełamywania szyku przeciwni-
ka i walki wręcz, lecz do ostrzału i nękania przeciwnika. „Strategikon” za-
lecał, aby konie dowódców i jednostek specjalnych były opancerzone, zaś
ochronne ubranie powinno obejmować także głowę zwierzęcia. Ciężką
formacją byli clibanophorii, którzy w przeciwieństwie do swoich poprzed-
ników w armii rzymskiej byli wszechstronni i używani zarówno do walki
z piechotą jak i z jazdą. Jednostki clibanophorii utworzył w X wieku cesarz
Nikefor II Fokas (963–969). Jeźdźcy nosili zbroje lamelkowe lub kolczu-
gi. Opancerzenie obejmowało także wierzchowca. Bronią zaczepną była
4-metrowa włócznia kontarion i obosieczny miecz lub maczuga. Clibano-
phorii, w przeciwieństwie do zachodnioeuropejskiego rycerstwa, atakowa-
li w kłusie i najczęściej walczyli mieczem lub maczugą. Były to jednost-
ki niezwykle kosztowne i po klęsce pod Mantzikertem nigdy nie odtwo-
rzono ich stanu liczebnego. W armii bizantyjskiej koń służył również czę-
sto jako środek transportu dla jednostek pieszych. Przykładem mogą być
jednostki gwardii wareskiej, które na pole bitwy docierały konno, a na-
stępnie były spieszane. Był to zwyczaj wojenny wywodzący się jeszcze
z tradycji wikingów, z których w początkowym okresie rekrutowała się
gwardia wareska (wareska od Waregów). Najbardziej znanym członkiem

173
Średniowiecze

gwardii, a także jej dowódcą był przyszły król Norwegii i założyciel Oslo
Harald Hardrada (Harald III Surowy). „Startegikon” zaleca także łowy, jako
formę treningu koni. W łowach tych nie używano psów. Uczestniczyły
w nich natomiast tysiące konnych, a piechota pełniła rolę naganki. Wy-
selekcjonowane konie służyły do transportu rannych żołnierzy z pola bi-
twy do szpitali polowych. Inną niezwykle ważną rolą konia w Bizancjum
była służba w poczcie. Poczta integrowała imperium i zapewniała bły-
skawiczny obieg informacji. Nie służyła celom prywatnym, lecz jedynie
państwowym. Co prawda Prokopiusz z Cezarei narzekał, że ze wzglę-
dów oszczędnościowych w niektórych prowincjach europejskich zamiast
koni cesarz Justynian nakazał używania osłów, co odbiło się negatywnie
na szybkości poczty.

4.6.
Pies zwierzęciem dworskim

Psy były nieodłącznymi towarzyszami człowieka podczas polowań.


Polowali z nimi starożytni Egipcjanie, Asyryjczycy, Grecy i Rzymianie.
Pasję łowów z psami podzielali także możni średniowieczni. Pies myśliw-
ski należał, obok sokoła, do zwierząt dworskich cieszących się specjalny-
mi względami, a zręczność i dzielność psów była przedmiotem dumy ich
posiadaczy. Zaczęły także powstawać, aczkolwiek bardzo nieliczne, dzie-
ła poświęcone polowaniom, w których zamieszczano informacje o cho-
robach i leczeniu psów. Jednym z autorów był Wielki Łowczy króla An-
glii Edwarda II William Twice. Najbardziej znanym i poważanym auto-
rem był Gaston Phébus hrabia Foix (1331–1391). W traktacie „Livre de
la chasse” („O polowaniu”) opisał zasady łowów włącznie z całym ich ry-
tuałem. Psom poświęcił jeden rozdział, w którym opisał wiele ich ras pod
kątem użytkowania w polowaniu.
W Średniowieczu, podobnie jak i w innych czasach napawała ludzi ol-
brzymim lękiem wścieklizna. Znane są pochodzące z tego okresu opisy
jej objawów u psów. Zdawano sobie sprawę z faktu, że do zarażenia do-
chodzi przez ugryzienie. Hrabia Foix radził ludziom pokąsanym przez
wściekłego psa udać się nad morze i zanurzać głowę w morskiej wodzie.
Specyficzną próbą profilaktyki i leczenia psów było usuwanie im z języ-
ka fizjologicznego,włóknisto-chrzęstnego tworu noszącego nazwę lyssa.
Znano zapalenie ucha zewnętrznego, którą nazywano rakiem ucha. Roz-

174
Plagi

poznawano pasożytnicze choroby skóry, jak świerzb, który leczono siar-


ką i pięciowodnym siarczanem miedziowym. Częste były również urazy
układu kostno-stawowego i rany.

4.7.
Plagi

Epidemie występowały od początków udokumentowanej historii. Jed-


ną z najstarszych była epidemia tularemii (tularaemia) w mieście Awaris,
w Egipcie w ok. 1800 r. p.n.e. Źródłem były prawdopodobnie karawany
wędrujące z Kanaanu lub też zawleczona została przez żeglarzy kursują-
cych pomiędzy Kanaanem a Awaris. Także bliżej nieznana zaraza (dżu-
ma lub malaria) zdziesiątkowała armię asyryjską króla Sanheriba podczas
oblężenia Jerozolimy. Kolejną wielką zarazą była epidemia dżumy (pestis)
w Atenach podczas wojny peloponeskiej w 429 r. p.n.e. Opisał ją Tukidy-
des podając, że zabiła 1/3 przebywających w mieście ludzi. W mieście
przebywało wówczas bardzo dużo ludzi ewakuowanych z okolic Aten
z powodu inwazji armii Związku Peloponeskiego. Starożytni wybuch za-
razy w Atenach przypisywali Apollonowi, który wspierał w wojnie Spar-
tan (patrz rozdz. 9: Choroby zakaźne i ich zwalczanie). Także Rzymianie
pozostawili po sobie opisy enzootii np. wąglika. Dopiero jednak w okre-
sie Średniowiecza epidemie nabrały nadnaturalnego znaczenia i postrze-
gane były jako zapowiedź nadciągającej apokalipsy. W Średniowieczu
oczekiwano końca świata jako zjawiska realnego, które mogło nastąpić
właściwie każdego dnia. Równocześnie, przy niezwykle głębokim nasta-
wieniu religijnym, wszelkie epidemie traktowano jako zasłużoną karę bo-
ską. Zarazy powodowały wśród ludzi wielkie starty, m.in. przez bardzo ni-
skie standardy higieny, przeludnienie miast, a także brak fachowej opie-
ki lekarskiej. Do najgroźniejszych chorób należała czarna śmierć, czy-
li dżuma (mors nigra). Nazwa pochodzi od pojawiających się rozległych
zmian martwiczo-zgorzelinowych w skórze, przyjmujących ciemną bar-
wę. Występowała w trzech postaciach: gruczołowa (dymieniczna), płucna
i krwotoczna. Dżuma krwotoczna pojawiła się w Europie po raz pierwszy
w 1348 r. i w ciągu trzech lat opanowała cały kontynent. Oznaką zbli-
żającego się zgonu był objaw nazywany facies hippocratica, polegający na
charakterystycznym wyglądzie twarzy chorego. Wielka fala dżumy roz-
poczęła się w 544 r. w Konstantynopolu, a w 546 r. dotarła na południe

175
Średniowiecze

Europy. Od 552 r. dżuma szalała po kontynencie aż do końca wieku.


Kolejne fale dżumy przychodziły w VII, VIII i XI wieku. Ostatnia wiel-
ka epidemia miała miejsce w 1665 r. Brak było skutecznych środków do
walki z dżumą. W 1720 r. biskup Marsylii próbował zaradzić epidemii,
publicznie wyklinając jej złego ducha. W 1560 r., we francuskim mie-
ście Thonon o rozsiewanie zarazy oskarżono dziewiętnaście kobiet i sied-
miu mężczyzn. Mieli to robić poprzez rozcieranie po drzwiach domostw
tłuszczu wytopionego ze zmarłych na dżumę. Na torturach przyznali się
do winy. Przywódców rozerwano końmi, a resztę powieszono. Jednym
z niewielu lekarzy potrafiących właściwie zachować się w obliczu dżu-
my był Nostradamus, dziś kojarzony raczej z proroctwami niż z medy-
cyną. Zalecał on nawadnianie chorych, a także, wykazując się niezwykłą
intuicją, wiązał pojawianie się epidemii dżumy ze szczurami. Uważa
się, że główną przyczyną zlikwidowania epidemii dżumy była walka ze
szczurami. Pojawianie się okresowych epidemii dżumy czy cholery było
powszechnie przez społeczeństwo kojarzone z toczącymi się wojnami.
Ruchy wojsk oraz migracje ludzi i zwierząt miały wpływ na szerzenie się
zaraz. Przykładem może być wybuch epidemii cholery podczas kampanii
napoleońskich w latach 1807 i 1812 oraz dżumy podczas wojny północ-
nej (1700–1721). Niezrozumiałe ataki epidemii wywoływały ataki agresji
w stosunku do domniemanych jej sprawców. Najczęściej winą obarczano
jednostki, bądź grupy w jakiś sposób odmienne od reszty społeczeństwa.
Z reguły kozłami ofiarnymi zostawali Żydzi lub trędowaci. We Fran-
cji podczas epidemii kronikarze donosili, że źródła wody pitnej zostały
prawdopodobnie zatrute przez Żydów i trędowatych na zlecenie sułtana
Grenady. Była to wspaniała, oddziałująca na wyobraźnię, teoria spiskowa.
Z kolei w 1349 r. spalono żywcem w Strasburgu około 1000 Żydów. Ory-
ginalną etiologię epidemii przedstawił anglik Robert Fludd (1574–1637).
Wysnuł on mianowicie teorię, jakoby epidemie zsyłane były przez Boga
za pośrednictwem czterech aniołów: Mahazela, Azazela, Azaela i Sama-
ela. Jedyną obroną przed ich działaniem miałaby być modlitwa. Pogląd ten
wyłożył w księdze zatytułowanej „Medicina catholica”.
Obawy przed śmiercią, chorobą i lęk przed gniewem bożym prowa-
dziły do występowania swoistej atmosfery terroru, która sprzyjała maso-
wym psychozom. Przykładem może być ruch biczowników. Organizo-
wali oni masowe marsze przez Europę, zadając sobie rany. Inny przypa-
dek to tanecznictwo (tarantulizm). Polegało ono na maniakalnym tańcu,
bez przerw na picie, jedzenie czy odpoczynek. Legenda głosi, że pierwsze

176
Plagi

przypadki tanecznictwa w Niemczech spowodowane były klątwą księdza,


który obłożył nią w 1021 r. tańczącą podczas rezurekcji młodzież. Du-
chowny przeklnął ich słowami: „Bodajście tańczyli przez cały rok”. Ludzie
ci tańczyli bez przerwy i dopiero ksiądz biskup uwolnił ich od klątwy.
W 1278 r. w Utrechcie pod tanecznikami załamał się most.
Zarazy zwierząt były jedną z przyczyn kryzysu ekonomicznego póź-
nego Cesarstwa Rzymskiego. Ludy barbarzyńskie przemieszczające się
wraz ze swoimi stadami zwierząt zawlokły na teren imperium choroby
zakaźne zwierząt. Przykładem takiej epizoocji jest zawleczenie pomoru
bydła (typhus bovum contagiosus) przez Hunów Atylli. Bydło na terenach
będących obiektem inwazji Hunów było całkowicie nieodporne, a star-
ty sięgały 95% pogłowia. [Szerszej o chorobach patrz rozdz. 10: Choroby
zakaźne i ich zwalczanie.]

177
5.
Daleki Wschód

J est to obszar, z którym kontakt naszej sfery kulturowej zaczął się sto-
sunkowo późno. Zawsze Indie i Chiny jawiły się jako wielka tajem-
nica, a o istnieniu Japonii nawet nie wiedziano. Arystoteles przekazywał
odnośnie Indii dziwaczne informacje, jakoby żyły tam mrówki wielko-
ści psów wydobywające złoto. Trochę informacji napłynęło z indyjskiej
wyprawy Aleksandra Wielkiego. Wymianie informacji nie służyła także
polityka państw Dalekiego Wschodu, które zamknęły się przed obcymi.
Także warunki geograficzne, np. w Nepalu, bardzo utrudniały kontakty.
W Chinach hodowla zwierząt stała na wysokim poziomie. Już za cza-
sów dynastii Chou (XI–III w. p.n.e.) istniał departament weterynarii zaj-
mujący się głównie końmi wojskowymi. Pojawiła się w tym okresie termi-
nologia określająca ogólnie lekarza weterynarii jako Shou – i z podziałem
na lekarzy leczących choroby zewnętrzne Shou-bing i leczących choroby
zewnętrzne Shou-yang. W opracowanym na potrzeby weterynarii rytuale
organizm zwierzęcia pojmowany był jako całość. Stąd też duże znaczenie
w leczeniu miały ruch, odżywianie, pojenie i masaże, które miały przywró-
cić prawidłowy obieg energii. Dużym uznaniem cieszyła się ziołoterapia.
Najstarszy tekst mówiący o ziołach stosowanych w leczeniu zwierząt po-
chodzi z czasów dynastii Han i napisany został na drewnianej deszczułce.
Taki sposób zapisu stosowano w Chinach przed wynalezieniem papieru.
Z około 1004 r. naszej ery z okresu dynastii Sung pochodzi encyklo-
pedia wojskowa („Hu-ch’ien ching”), w której jest także mowa o chorobach
koni. Jej autorem jest Hsű Tung (970–1011). Tekst mówi o ogólnej oce-
nie konia, opisuje leczenie ran zadanych bronią oraz leczenie chorób ta-
kich jak biegunka, kolki i niestrawność pokarmowa. Książka podaje także
punkty używane w akupunkturze koni. Leki ordynowane były drogą do-
ustną. Z kolei wielką, liczącą pięćdziesiąt dwa tomy encyklopedię leków,
głównie ziołowych napisał Li Shizhen (1518–1593). Opisał on aż 1871
substancji leczniczych, z czego 55 polecał zwierzętom. Interesujące jest

178
Daleki Wschów

to, że opisane są takie substancje, które w Europie poznane zostały dopie-


ro w XX wieku, jak efedryna i kaolina. Dzieło to wywarło wielki wpływ
na rozwój medycyny i botaniki.
Wysoki poziom reprezentowało dzieło braci Yű Pen-Yűan i Yű
Pen-heng. Byli oni lekarzami weterynarii za panowania cesarza Wan-l’i
(1573–1619) z dynastii Ming. Dzieło zostało wydane w 1608 r. pod ty-
tułem „Zebrane przez Yűana i Penga o leczeniu koni” („Yűan-Heng liao-
ma-chi”). Opisane tam zostały także choroby bydła i wielbłądów. Książ-
ka zawierała ilustracje z rycinami do akupunktury. Z okresu dynastii Qu-
ing, z około 1680 r. pochodzi książka zatytułowana „Klasyczne kompen-
dium leczenia bydła”. Książka traktuje o chorobach i leczeniu bydła oraz
bawołów. Radzi się w niej, aby przy stawianiu diagnozy stosowali metodę:
patrz, wąchaj, pytaj i badaj tętno. Książka dotyczyła również akupunktu-
ry przeżuwaczy.
Specyficzną, typową dla medycyny i weterynarii chińskiej metodą
leczenia jest akupunktura, licząca ponad 3000 lat. Klasycznym dzie-
łem zawierającym teoretyczne założenia tej metody oraz opis praktycz-
ny jest „Nei Ching”. Jej autorstwo przypisywane jest cesarzowi Huang-Ti
(ok. 260–210 p.n.e.). Był to pierwszy cesarz Chin, który zakończył Okres
Walczących Królestw. Tradycja głosi, że nie prowadził wojen dla sławy,
ale by zaprowadzić ład i porządek. Cesarz zunifikował walutę, wagi, miary
itd., tworząc jeden organizm państwowy. Uważano, że nauczył ludzi ho-
dowli zwierząt, uprawy zbóż i wielu innych pożytecznych sztuk. Czczony
jest jako Żółty Cesarz. Teoria akupunktury wywodzi się z Zasady Pięciu
Elementów, tj. ognia, ziemi, wody, wody i drzewa. Między tymi elementa-
mi zachodzą relacje warunkujące istnienie świata. Akupunktura wycho-
dzi z założenia, że w ciele organizmu żywego płynie energia Qi. Energia
ta płynie nie tylko w zwierzętach, ale i w roślinach, jest więc czynnikiem
uniwersalnym. Energia przepływa określonymi kanałami, tzw. meridiana-
mi. Meridiany, dzięki systemowi odchodzących od nich cienkich odgałę-
zień, łączą określone punkty na powierzchni ciała z odpowiednimi narzą-
dami wewnętrznymi. Na obwodzie kończyn poniżej stawów łokciowych
i kolanowych meridiany wchodzą w kontakt z sobą za pośrednictwem ga-
łązek łączących. Taka budowa powoduje istnienie sieci obejmującej całe
ciało. Zapewnia to harmonijny przepływ energii. Konsekwencją zaburzeń
przepływu energii jest sytuacja, w której do niektórych narządów dociera
jej za mało, do innych natomiast za dużo. W takim przypadku pojawiają
się objawy chorobowe. Metod akupunktury jest bardzo dużo, poczynając

179
Daleki Wschód

od używania igieł, bodźców termicznych i masaży. Obecnie akupunktura


jest uznaną metodą medyczną, a WHO (Światowa Organizacja Zdrowia)
podaje listę chorób, w których zalecane jest jej stosowanie. W weterynarii
w Polsce jest mało znana i niedoceniana, chociaż pojawiają się już publi-
kacje z tego zakresu. Szczególnie cennym narzędziem może być w przy-
padku znieczulania zwierząt, u których zastosowanie środków farmako-
logicznych jest obarczone wysokim ryzykiem. Należy jednak podkreślić,
że jest to metoda medyczna i może być stosowana jedynie przez wyszko-
lonych fachowców. Jak każda metoda znana medycynie, użyta w sposób
niewłaściwy może zaszkodzić pacjentowi.
Indie są niezwykłym tyglem kulturowym, etnicznym i religijnym.
Także są regionem inspirującym duchowo, czego przykładem może być
fakt, że aż trzy spośród sześciu ogólnoświatowych systemów religijnych
powstało właśnie w Indiach. Systemy religijne mają istotne znaczenie dla
stosunków człowieka do zwierząt i dla całego świata. Religia buddystycz-
na nakazuje, aby do wszystkich istot żywych odnosić się z szacunkiem
i miłością.
Około 1500 lat przed naszą erą Indie zostały podbite przez wojow-
niczych Ariów. Tereny pochodzenia Ariów są zagadką, ale nowsze teorie
wskazują na Europę Środkową. Ariowie narzucili ludom podbitym swoją
religię, czyli wedyzm oraz kulturę i obyczaje. Braminizm to religia odwo-
łująca się do sił przyrody i magii. Z Ariami związany jest też podział spo-
łeczeństwa na kasty. Ariowie byli świetnymi hodowcami bydła i koni. Ko-
nie wykorzystywali militarnie, co zapewniało im przewagę na polu walki.
Ariowie są wynalazcami rydwanu, a kiedy wynalazek ten dotarł na Bli-
ski Wschód zrewolucjonizował sposoby prowadzenia wojen. Głównym
źródłem wiedzy o Indiach są księgi święte – Wedy, które zawierają wie-
le informacji o życiu i społeczeństwie. Weda w sanskrycie oznacza wie-
dzę. Braminizm z czasem został przyjęty przez hinduizm. Także główne
bóstwa panteonu wedyjskiego, jak Wisznu, Indra czy Śiwa znalazły swo-
je miejsce w hinduizmie. Najstarsze pismo induskie i zarazem wedyj-
skie – „Rygweda” jest kanoniczną księgą hinduizmu. Główne religie hin-
duizmu to siwaizm, wisznuizm i śaktyzm. Odłamów jest niezwykle dużo
i są one bardzo zróżnicowane. Koncepcja bóstwa jest niejednolita i róż-
norodna. Hinduizm byt ziemski traktuje jako w pewnym sensie rozpro-
szony Absolut. We wszystkich stworzeniach znajduje się cząstka boga
(w człowieku jest to ataman). Także nieożywione elementy przyrody:
rzeki i góry, traktowane są jako forma emanacji boskiej. Stąd też akty

180
Daleki Wschów

przemocy i wrogości wobec zwierząt, a nawet roślin są niemile widzia-


ne. Zwierzęta uważane są za braci i podobnie jak ludzie – istoty duchowe
obleczone w taką, a nie inną materię. Wedy przyznają także status bo-
ski planecie Ziemia. Braminom zawdzięczamy ideę szczepienia prze-
ciw ospie. Używali do tego wydzieliny z krost ospowych, którą suszyli na
kłębkach bawełny. Między 560 a 480 rokiem przed naszą erą w Indiach
pojawił się człowiek, który był jednym z tych, którzy odmienili świat.
Był to Siddharta Gautama, czyli Budda (558–478 p.n.e.). Jest on twór-
cą pierwszego systemu religijnego opartego na miłości bliźniego i miło-
ści do wszelkich istot żywych. Budda głosił, że pomiędzy bogami a ludź-
mi zbędni są pośrednicy, czyli kapłani. Celem buddyzmu jest uwolnie-
nie się od doczesnego świata i osiągnięcie stanu nirwany. Buddyzm pod-
nosi kwestię przestrzegania pewnych zasad etycznych oraz kładzie duży
nacisk na trening umysłu. Buddyści wierzą także w reinkarnację du-
cha. Buddyzm był religią opozycyjną w stosunku do braminizmu. Nie-
co starszą religią od buddyzmu jest dżinizm. Religia ta odwołuje się jed-
nak do tradycji i pamięci ludzkiej z czasów przedhistorycznych. Dżinizm
(Jainism) był w pewnym sensie reakcją na ściśle zhierarchizowany brami-
nizm. [Pod jego wpływem znajdował się Mahatma Ghandi.] Dżinizm jest
skrajnie pacyfistyczny, zakazuje krzywdzenia wszelkich istot żywych,
a niektóre jego odłamy zakazywały nawet uprawy ziemi, aby nie krzyw-
dzić przy okazji owadów. Dżiniści udzielają opieki zwierzętom i prowa-
dzą dla nich lecznice. Dżinijski mnich Hiaravijaya-Suri przekonał nawet
cesarza Dżalal ad-Dina Muhammada Akbara, by zakazał zabijania zwie-
rząt w określone dni. Około 518 r. p.n.e. na Indię najechali Persowie pro-
wadzeni przez Dariusza I. Achemenidzi sprawowali nad Indiami jednak
jedynie nominalną zwierzchność i Hindusi chyba nawet nie do końca
zdawali sobie sprawę z faktu, że są poddanymi Wielkiego Króla. Podczas
najazdu Aleksandra Wielkiego Hindusi stawili niezwykle twardy opór,
którego Macedończycy nie byli wstanie przezwyciężyć, aczkolwiek poko-
nali w walnej bitwie radżę Porosa.
Dla weterynarii duże znaczenie ma panowanie cesarza Asioki (269–
232 p.n.e.), wnuka Czandragupty, który wyparł z Indii macedońskie gar-
nizony. Początkowo prowadził on z sukcesem krwawe wojny zaborcze,
jednak około 250 r. p.n.e. przeszedł na buddyzm. Z tą chwilą zajął się wy-
łącznie sprawami wewnętrznymi działając na rzecz dobra obywateli oraz
zwierząt. Dając osobisty przykład starał się stworzyć państwo buddyj-
skie. Nakazał, aby drogi w obrębie państwa obsadzono drzewami, co mia-

181
Daleki Wschód

ło zapewniać cień podróżnym. Przy drogach budowano darmowe studnie.


Asioka rozporządził stworzenie szpitali weterynaryjnych oraz szpitali dla
ludzi. W 3. swoim edykcie ograniczył zabijanie zwierząt. Jego dwór zredu-
kował liczbę zabijanych w celach kulinarnych zwierząt z kilkudziesięciu do
nawet dwóch sztuk. W szpitalach starano się udzielać zwierzętom wszel-
kiej możliwej opieki, nie zabijano ich także w chorobach beznadziejnych,
lecz pozwalano spokojnie umrzeć. Szpitale funkcjonowały na koszt pań-
stwa, stąd też wielu biednych ludzi, których nie stać było na zapewnienie
swoim zwierzętom opieki weterynaryjnej zostawiało w nich swoich pod-
opiecznych. W XVI jeden z europejskich podróżników donosił ze dziwie-
niem o istnieniu w Indiach szpitali dla owiec, psów, kotów i ptaków. Pacjen-
tami hinduskich weterynarzy były i są po dziś dzień słonie. Te największe
ssaki lądowe zostały udomowione, oprócz Afryki, także w Indiach. Używa-
no ich w gospodarce jako zwierząt pociągowych oraz służących przy kar-
czowaniu dżungli, a także w armii jako budzące grozę słonie bojowe (patrz
rozdz. 3.7: Kontakty armii europejskich ze słoniami bojowymi w Starożyt-
ności). Autorem najbardziej znanego dzieła poświęconemu zagadnieniom
zdrowia słoni jest Palakapya, a jego dzieło nosi tytuł „Hastyayurveda”. Księ-
ga poświęcona jest bogu Ganeshy i rozpoczyna się wedyjską modlitwą.
Traktat nie został przetłumaczony w całości do dnia dzisiejszego. Moż-
na jednak wyróżnić w nim wstęp, główne choroby słoni, mniej ważne cho-
roby, choroby przewodu pokarmowego, chirurgię i farmakopeę. Opisanych
jest około 315 jednostek chorobowych. Dział poświęcony chirurgii obejmu-
je także zagadnienia anatomii i fizjologii słoni. Dużo uwagi autor poświęca
ranom, jakich w trakcie walki doznać mogły słonie. Z zakresu chorób we-
wnętrznych na uznanie zasługuje opis dwóch form gruźlicy. Rozbudowana
jest stomatologia traktująca o złamaniach zębów, ropniach okołowierzchoł-
kowych i wadach zgryzu. Zwrócono także uwagę na pojenie słoni alkoho-
lem przed bitwą. W dziele jest mowa także o akupunkturze u słoni.
Najsłynniejszym weterynarzem zajmującym się końmi był Śalihotra.
Do dzisiaj w potocznej mowie przetrwało jego imię jako określenie le-
karza weterynarii – Saloter. Żył on w IV wieku naszej ery. Jego księga
poświęcona koniom nosi tytuł „Śalihotrastra” lub „Aśvasastra” (od sastra
– wiedza i aśva – koń). Niestety jak do tej pory teksty hipiatryczne nie
zostały przetłumaczone na języki europejskie i nasza wiedza o nich jest
znikoma. Można jedynie wymienić kilka ksiąg o tej tematyce. Dzieło
Śalihotra jest najstarsze. Później pisali o hipiatrii Vagbhat, Nakula,
Yayadatta Suri i Mahadaji.

182
Daleki Wschów

Bydło stanowiło i stanowi do dziś jeden z ważniejszych elementów


kulturowych i religijnych Indii. Do naszych czasów nie dotrwały żadne
pisma dotyczące chorób i ich leczenia. Mógł mieć na to wpływ fakt, że
o ile hodowlą i utrzymaniem koni oraz słoni zajmowały się wyższe kasty
społeczne, o tyle hodowla bydła znajdowała się w rękach niższych grup
społecznych. Z drugiej jednak strony istniała tradycja ustna dotycząca le-
czenia wielu chorób. Dobrze znany były takie choroby jak pomór bydła,
zaraza pyska i racic, wąglik i piroplazmoza. Zaraza pyska i racic leczo-
na była Acacia arabica, a wrzody płukano mieszaniną oleju z Margosa indi-
ca i kamfory. Używano także środków przeciwpasożytniczych pochodze-
nia roślinnego.
Medycyna człowieka natomiast zadziwiała swoimi osiągnięcia-
mi, a chirurgia stanowiła najwyższy stopień wtajemniczenia medycz-
nego. Wtedy właśnie Suśruta jako pierwszy opisał rekonstrukcje nosa
przy użyciu płata z czoła. Na początku operacje były wykonywane przez
kapłanów hinduskich, a później przez garncarzy z kasty Koomas. Do Eu-
ropy wiedza na temat takich zabiegów dotarła prawdopodobnie za po-
średnictwem kupców arabskich mających kontakty z basenem Morza
Śródziemnego. Do zespalania tkanek używano żwaczek mrówek, które
przystawiano do rany. Kiedy mrówka chwyciła w swe żwaczki tkanki, od-
rywano jej odwłok, a głowa wraz z zaciśniętymi żwaczkami pozostawała
trwale zbliżając tkanki. Jest to prekursor dzisiejszych staplerów.

183
6.
Ku czasom nowożytnym

O ficjalnie przyjmuje się, że Renesans nastał w 1453 r. Jest to oczy-


wiście data umowna i symboliczna. W tym okresie dokonano wie-
lu odkryć, które umożliwiły dalszy postęp i rozwój w nauce. Przełama-
no wiele barier, które jak dotychczas stały na drodze do postępu. Ludzi
Renesansu cechowała duża odwaga twórcza, otwartość umysłów zarów-
no na nowe prądy jak i stałe nawiązywanie do na nowo odkrywanych idei
starożytnych. Aby tym wyzwaniom sprostać, musieli oni być gruntow-
nie wykształconymi ludźmi, znającymi łacinę i grekę, zdolnymi podwa-
żać i obalać naukowe dogmaty. Bardzo duży wpływ na rozwój renesan-
su miał exodus uczonych, filozofów i artystów z Bizancjum do Europy,
a przede wszystkim południowych Włoch. Migracja ta narastała w mia-
rę pogarszania się sytuacji politycznej i militarnej Bizancjum. Emigran-
ci, najczęściej ludzie niezwykle wykształceni, przywozili z sobą swo-
ją wiedzę oraz bogate biblioteki. Do najwybitniejszych należeli kardy-
nał Bessarion i Jerzy Gemistos (Plethon). Plethon był filozofem, który
na powrót tchnął życie w neoplatonizm. Był on także wybitnym teorety-
kiem państwa i to jego idee wpłynęły na Giacomo Macchiavellego do na-
pisania dzieła, jakim był „Książę”. Pod wpływem Plethona Leonardo da
Vinci połączył pierwiastki pogańskie z tradycyjnymi formami chrześci-
jańskimi. Wyraźnie obserwuje się to w jego twórczości (Jan Chrzciciel
przyrównywany jest do Dionizosa, a Maria matka Jezusa do Hebe). Ple-
thon wygłosił we Włoszech serię wykładów, a do jego słuchaczy należeli
Kosma Medyceusz i Marsilio Ficino. Dzięki emigrantom z Bizancjum,
Europa miała nowe możliwości. Możni Zachodu prześcigali się w zdo-
bywaniu bizantyjskich manuskryptów, a szczególnie wielką ich kolekcję
zgromadził król Francji Franciszek I. Uczeni bizantyjscy tłumaczyli dzie-
ła antyczne z greki na łacinę i byli pierwszymi kompetentnymi komenta-
torami Platona i Arystotelesa na Zachodzie. Dzięki osiągnięciom mate-
matyki greckiej Michał Anioł zaprojektował kopułę bazyliki Św. Piotra

184
Ku czasom Nowożytnym

w Rzymie. Mimo że początkowo epoka Odrodzenia stanowiła jedynie


włoski fenomen, wkrótce jej wpływy stały się wyraźnie widoczne w tak-
że innych krajach Europy.
Drugim ważnym zagadnieniem, które odcisnęło piętno na epoce jest
Reformacja. Marcin Luter (1483–1546) ogłosił w Wittenberdze swe
tezy w 1517 r. (95 tez przeciwko papieskiej doktrynie o odpustach), co
stało się umownym początkiem Reformacji. Luter (mnich augustianin)
zerwał z Kościołem Rzymskim z powodów głębszych niż skandal z od-
pustami (odpuszczanie grzechów w zamian za datki pieniężne). Jego zda-
niem, natura ludzka jest do tego stopnia nasycona złem, że jest rzeczą
niemożliwą, by człowiek mógł sam osiągnąć zbawienie, korzystając ze
swej wolności i rozumu oraz spełniając dobre uczynki. By zostać zba-
wionym, trzeba przede wszystkim uznać, że jest się bez reszty grzesz-
nikiem, a zbawienie można osiągnąć jedynie na drodze łaski, której źró-
dłem jest jedynie Bóg. Opierając się na tej koncepcji, Luter głosił ideę,
że Kościół jest wspólnotą wiernych. Zaś przeświadczenie, że można
poznać Boga jako byt substancjalny, jest spekulacją bałwochwalczej filo-
zofii pogańskiej, albowiem Bóg jest nade wszystko miłością, a jednocze-
śnie gniewem. Jedynym źródłem wiedzy teologicznej miało być Pismo
Święte, które poprzez odrzucenie logiki i filozofii można oczyścić teolo-
gicznych błędów i nadinterpretacji. Luter odrzucał sztywne teorie moral-
ne i etyczne twierdząc, że wystarczy kierować się miłością do Boga i bliź-
nich (Arystoteles, wielki nauczyciel etyki, jest uważany za „szarlatana”).
Przeciw zwolennikom teorii wolnej woli, których oskarża o pelagianizm
Luter napisał w 1525 r. dzieło De servo arbitrio (O niewolnej woli). Krótko
rzecz ujmując, dla Lutra liczy się wyłącznie Pismo Święte i wiara (Ko-
ściół Ewangelicko-Augsburski). Luterańskie podejście do kwestii zbawie-
nia stało się podwaliną stworzonej przez Jana Kalwina (Kościół Ewange-
licko-Reformowany), teologicznej tezy predestynacji. Marcin Luter nie
był filozofem w ścisłym tego słowa znaczeniu. Ważne jest jednak to, że
jego teologiczna doktryna i ideologia wywarły istotny wpływ na filozo-
fię. Hegel doktrynę Lutra uważał za źródło nowoczesnej demokracji, na-
tomiast Max Weber – z luterańskiej koncepcji pracy (Beruf – „zawód-po-
wołanie”, będące naszym ziemskim obowiązkiem wobec Boga) wyprowa-
dził swą słynną analizę ducha kapitalizmu.
Szczególnie dużą swobodą cieszyli się uczeni znajdujący się pod pa-
tronatem możnych i wpływowych osobistości, a w dobie rozbicia dziel-
nicowego Włoch i osłabienia papiestwa, o protektora nie było trudno.

185
Ku czasom Nowożytnym

Do takich mecenasów nauki i sztuki należała m.in. potężna rodzina Me-


dyceuszy we Florencji. Około 1460 r. lekarz i filozof Marsilio Ficino
przełożył dzieła Platona, Porfiriusza i Proklosa oraz opracował nową kon-
cepcję zdrowia i choroby. Łączył w niej astrologię z platonizmem i neo-
platonizmem. Innym jego znanym tłumaczeniem był „Corpus hermeticum”,
przypisywane Hermesowi Trismegistosowi, sztandarowe dzieło neopla-
tonizmu i gnostycyzmu. Ficino był zwolennikiem teorii humoralnej. Za-
łożył także, pod patronatem Kosmy Medycusza, Akademię Florencką.
Kontynuatorem jego idei był Agrippa von Nettesheim. Obu ich można
uznać za twórców jatroastrologii. Jatroastrolodzy oprócz powrotu do an-
tycznego sposobu pojmowania choroby, uważali za realny wpływ ciał ko-
smicznych na stan zdrowia i samopoczucie. Jatroastrolodzy uprawiali al-
chemię i astrologię. Astrologia stanowiła pełnoprawną dziedzinę wiedzy,
miała znaczny wpływ na astronomię, matematykę i fizykę. Kierowano się
zasadą „...tak na dole jak na górze...”. Oznaczało to pojmowanie istot ży-
wych jako mikrokosmosu stanowiącego odbicie makrokosmosu. Ich bez-
sporną zasługą jest powrotne osadzenie człowieka i jego chorób w świe-
cie Natury.
Czołowym propagatorem jatrochemii był Philippus Aureolus Bom-
bastus Theophrastus von Hohenheim, znany bardziej jako Paracel-
sus (1493–1541). Paracelsus tytuł doktora nauk medycznych uzyskał
w 1515 r. na uniwersytecie w Ferrarze. Był człowiekiem niepospolitej
odwagi. Postulował, aby zerwać z dogmatami, jeśli budzą one wątpliwo-
ści, i polegać przede wszystkim na własnym doświadczeniu. Do tej pory
nikt nie ważył się na podważanie autorytetów, a ograniczano się jedy-
nie do ich komentowania. Powiązał także medycynę z alchemią, tworząc
tym samym podstawy nowoczesnej chemii. Interesował się również okul-
tyzmem i astrologią. Formułował przepowiednie, które zawarł w książ-
ce pt. „Prognostication”, w czym naśladował słynnego Nostradamusa (tak-
że świetnego lekarza, który miał spore osiągnięcia w zwalczaniu dżumy).
Paracelsus uważał, że wewnątrz organizmu zachodzą procesy chemiczne,
a żołądek nazwał „alchemikiem w brzuchu”. W swoich metodach terapeu-
tycznych szeroko wykorzystywał zioła. Sformułował też tezę, że każdy
lek może być również trucizną, a zależy to jedynie od dawki. Wprowadził
do użytku medycznego nalewkę z opium, czyli słynne laudanum. Leczył
także konie i postulował stosowanie u nich związków arsenu w leczeniu
nosacizny. Parcelsus uważał, że choroba jest wynikiem zaburzeń organi-
zmu, przy czym pod uwagę brał także wpływ planet. Uważał, że przyro-

186
Ku czasom Nowożytnym

da wpływa na człowieka, w tym także na jego stan zdrowia. Duże znacze-


nie przywiązywał do właściwego odżywiania. Był to pogląd iście rewo-
lucyjny, zrywający z dogmatem boskiej interwencji. Stworzył własne la-
boratorium, w którym przeprowadzał eksperymenty alchemiczne. Udało
mu się uzyskać pierwsze skuteczne lekarstwo na kiłę. Było ono oparte
na rtęci i chociaż miało wiele działań ubocznych, stanowiło jednak krok
milowy w leczeniu tej choroby. Dokonał także syntezy eteru, który poda-
wał do picia kurom. Opisał jego nasenne działanie u ptaków. Sugerował
także, że eter można używać u ludzi w zabiegach operacyjnych. Niestety
nikt go nie słuchał i obserwacje te pozostały bez echa. Trzeba było cze-
kać bez mała kilkaset lat, aż przypomniano sobie o dobroczynnym dzia-
łaniu eteru. Przypisuje się mu słowa: „Wszystkie łąki i pastwiska, wszystkie
góry i pagórki są aptekami”. Obserwując chorych wysnuł przypuszczenie, że
w przypadkach wodobrzusza i obrzęku płuc, płyny ustrojowe przemiesz-
czają się w obszary, które nie są im przeznaczone. Głosił, że kamice są
skutkiem patologicznej mineralizacji. Twierdził, że rany same się zagoją,
o ile uchroni się je przed infekcją, a pogląd ten uważano wówczas za nie-
poważny. Jego metoda leczenia ran górowała nad ich przypalaniem bądź
zalewaniem wrzącym olejem. Paracelsus apelował, by nauczać medycy-
ny w językach narodowych, za co został okrzyknięty nieukiem i ignoran-
tem. W 1527 r. publicznie spalił uczone księgi („Canon medicinae” Avicen-
ny) na rynku w Bazylei, manifestując przekonanie, że jeśli autorytety się
mylą, należy z nimi walczyć. Ta manifestacja zakończyła się jego uciecz-
ką z miasta. Zmarł w wieku 48 lat z przyczyn naturalnych.
Achemia była nauką niezwykle ważną. To dzięki niej ujarzmiano sub-
stancje chemiczne i przekształcano je tworząc nowe. Alchemicy przepro-
wadzili wiele interesujących eksperymentów naukowych, tworząc pod-
waliny pod współczesną chemię i farmakologię (patrz rozdz. 4.3.1: Na-
uka arabska). Ich osiągnięcia są często dezawuowane i uważa się alche-
mików za szarlatanów mamiących możnych możliwością stworzenia zło-
ta lub przypisując im szaleńczą ideę poszukiwania „kamienia filozoficz-
nego”. Kamień filozoficzny miał być substancją, za pomocą której meta-
le nieszlachetne (na przykład rtęć, ołów) można by przekształcić w wyni-
ku procesu transmutacji metali w metale szlachetne: złoto lub srebro bez
„równej wymiany”.
Najwybitniejszym przedstawicielem Renesansu, a także najwszech-
stronniej utalentowaną osobę w historii był Leonardo da Vinci (1452–
1519). Obdarzony wieloma talentami artysta i uczony, stworzył wynalaz-

187
Ku czasom Nowożytnym

ki wyprzedzające o co najmniej kilkaset lat swoją epokę. Swoje zdolno-


ści malarskie wykorzystał tworząc szereg, coraz to bardziej doskonałych
a zarazem realistycznych przedstawień ludzi i zwierząt. W tym celu prze-
prowadzał sekcje zwłok ludzkich i zwierzęcych, a tym samym na trwałe
wpisał się w grono pionierów badań anatomicznych. Wyniki swoich ob-
serwacji stosował niejednokrotnie w praktyce, np. tworząc konny pomnik
Francesco Sforzy, wykonał w 1492 r. dokładny model gliniany konia.
Obok działalności artystycznej interesował się także biologią i medycyną.
Trudno właściwie wskazać dziedzinę nauki, którą nie zajmował się Le-
onardo. Jako jeden z pierwszych rysował mózg w przekroju strzałkowym
i wyznaczał szlaki nerwowe. Jego iluminacji przedstawiających wiernie
zagadnienia embriologii bydła, dla którego to zadania odwiedzał rzeźnie,
nie sposób przecenić. Pełne dynamizmu szkice kotów i koni, pełne deta-
li i piękna, można do dziś podziwiać w królewskiej rezydencji w Wind-
sor Castle. Jego prace pomogły nie tylko poznać anatomię i zrozumieć fi-
zjologię, ale również przyczyniły się do dogłębnych studiów potomnych
nad behawiorem zwierząt. Był także ojcem morfologii, ale pojętej w nieco
inny sposób. Przedstawiając obiekty swoich badań, potrafił nie tylko od-
dać morfologię martwego ciała, ale uchwycić „tchnienie życia”, pozwala-
jąc obserwować niemal żywą istotę. Poglądy Leonardo były z reguły kon-
trowersyjne, uważał np. że skamieliny to ongiś żyjące organizmy. Było to
twierdzenie sprzeczne z powszechnie panującym poglądem, że są to dzi-
waczne formy geologiczne, tzw. kaprysy tworzenia.
Albrecht Dürer (1471–1528) z Norymbergii, współczesny da Vin-
ci, mimo że nie był w stanie dorównać geniuszowi Leonarda, zbliżył się
do sposobu jego przedstawień zwierząt. Mimo że rzadko malował moty-
wy zwierzęce i miał tendencję do monstrualizmu (przedstawienie świni z
Landser z ośmioma nogami), jego pełne symbolizmu dzieła przedstawia-
jące plagi Średniowiecza niosą ze sobą idee ich zaraźliwości.
Gigantem anatomii i medycyny był Belg Andreas Witting, znany jako
Vesalius (1514–1564), który w 1536 r. przeprowadził pierwszą publicz-
ną sekcję zwłok ludzkich. Studiował w Padwie oraz Paryżu, w którym
współpracował z Sylwiuszem (François de le Boë Sylvius), który opi-
sał wodociąg Sylwiusza (aquaeductus cerebri). Po uzyskaniu tytułu dokto-
ra nauk medycznych w Padwie w 1537 r., powołano go na stanowisko kie-
rownika Katedry Chirurgii Uniwersytetu w Padwie. W 1543 r., nim osią-
gnął trzydziesty rok życia, stworzył jedno z najznamienitszych dzieł me-
dycznych, jakie kiedykolwiek napisano. W dziele tym, pt. „De Humani cor-

188
Ku czasom Nowożytnym

porus fabrica” („Budowa ludzkiego ciała”), opisał dokładnie budowę cia-


ła ludzkiego, popierając swe twierdzenia 300 drzeworytami wykonanymi
przez ucznia Tycjana, Calcariego. Poprawia tym samym ponad 200 błę-
dów Klaudiusza Galena i udowadnia, że nie wykonał on żadnych sekcji
zwłok ludzkich. Nadał wielu narządom nazwy obowiązujące do dnia dzi-
siejszego (np. valva mitralis – zastawka mitralna, incus – kowadełko, choanae
– nozdrza tylne). Wykazał podczas publicznej sekcji zwłok, że macica
jest narządem jednojamistym (uterus simplex), a nie jak u zwierząt – wie-
lojamistym (uterus bicornus et compositus). Zwrócił także uwagę na zmiany,
jakie powstają w narządach w następstwie chorób. Obalił pogląd o istnie-
niu kości w sercu człowieka, a kiedy zaprezentowano mu przykład pa-
cjenta ze skostniałą tkanką trafnie stwierdził, że to skutek zapalenia osier-
dzia. „...Fabrica” Wesaliusza była bogato ilustrowana przez niderlandz-
kiego artystę Jana van Calcar. Bezpośrednim efektem tego dzieła była
swoista konwulsja świata naukowego i zmasowany atak potężnych konser-
watystów. Nawet jego protektor i nauczyciel prof. Dubois nazwał go sza-
leńcem. Vesalius wszedł także nieroztropnie w konflikt z Kościołem ogła-
szając, że mężczyźnie nie brakuje żadnego żebra i ma ich tyle samo, co ko-
bieta. Podważył tym samym biblijną wersję pochodzenia niewiasty, która
zakładała, że stworzona została ona z żebra pierwszego mężczyzny
– Adama. Do głębi wstrząśnięty brutalnymi atakami na swoją osobę Ve-
salius spalił swoje dzieło, wszystkie manuskrypty i krytyki, strącając na-
uki medyczne na powrót w okowy bigoterii i zabobonów. Wobec szykan
ze strony świata nauki i Kościoła, znalazł się bowiem pod czujnym okiem
inkwizycji, schronienie znalazł na dworze cesarza Karola V i później
Filipa II Hiszpańskiego, pełniąc funkcję nadwornego lekarza. W Madrycie
zgorszył jednak przedstawicieli duchowieństwa, wykonując sekcje zwłok.
Rychło znalazła się okazja do pozbycia się obrazoburcy. Został oskarżony
o wykonanie sekcji na żywej jeszcze kobiecie, ponieważ znaleźli się świad-
kowie, którzy stwierdzili, że kiedy otworzył klatkę piersiową serce jeszcze
biło. Przed straceniem uratował go cesarz, wysyłając Vesaliusa w podróż
pokutną do Ziemi Świętej. Podczas powrotu z pielgrzymki zginął. Vesa-
lius był również wybitnym klinicystą. Jako pierwszy, od czasów autorów
bizantyjskich, opisał tętniaka (aneurysyma) oraz technikę drenażu ropnia-
ka (empyaema) w obrębie klatki piersiowej. Przeprowadził intubację świni
oraz zrewidował pogląd, że ruchy klatki piersiowej są wynikiem aspiracji
powietrza (dowiódł, że jest dokładnie na odwrót). Intubacja, będąca rewo-
lucyjnym wręcz dokonaniem, została niestety zapomniana. Jako pierwszy

189
Ku czasom Nowożytnym

anatom określił plexus mirabilis racicy jako typowy dla przeżuwaczy. Jego
osiągnięcia, jak wiele innych, padły ofiarą kontrreformacji. Święte Ofi-
cjum (Sacrum Officium) za czasów papieża Pawła III gorliwie tępiło wszel-
kie przejawy wolnomyślicielstwa w imię walki z plagą herezji.
Gabriele Falloppio (Fallopius) (1523–1562) był lekarzem oraz
jednym z największych badaczy ludzkiej anatomii. Badania Falloppiu-
sa dotyczyły głównie badań czaszki. Opisał też ucho wewnętrzne wraz
błoną bębenkową i szkieletem kostnym, w którym jest osadzona. Zbadał
połączenie pomiędzy uchem środkowym a uchem wewnętrznym. Opisał
położenie i budowę zatok sitowych, przewody łzowe. Wniósł także duży
wkład do badań nad kośćmi i mięśniami. Badał układ rozrodczy męski
i żeński. Studiował organy rozrodcze obu płci, i opisał jajowód (przewód
Falloppiusa), który biegnie od jajnika do macicy. W swoich czasach był
uważany za autorytet w dziedzinie ludzkiej seksualności. Pisał m.in. na
temat syfilisu i opowiadał się za używaniem prezerwatyw. Zapoczątkował
pierwsze próby z użyciem prezerwatyw i uchodzi za ich twórcę.
Bartolomeo Eustachi (ok. 1514–1574) jest najbardziej znany z opi-
sania tzw. trąbki Eustachiusza. Był profesorem anatomii w Rzymie, zaja-
dłym przeciwnikiem Wesaliusza, któremu wytknął kilka poważnych błę-
dów. Przygotował własne tablice anatomiczne, które jednak wydano do-
piero w 1754 r., czyli w 211 lat po pierwszym wydaniu wesaliszowskiej
De humani corporis fabrica, a tym samym nie wywarły tak wielkiego wpły-
wu na rozwój anatomii jak prekursorskie dzieło Wesaliusza. Prócz wspo-
mnianej trąbki słuchowej Eustachiusz opisał budowę takich narządów jak
nadnercza, pęcherz moczowy i nerki.
Ambroży Paré (1510–1590) to najwybitniejszy chirurg swoich cza-
sów, nazywany ojcem nowoczesnej chirurgii. Był nadwornym lekarzem
króla Francji Henryka II, Franciszka II, Karola IX oraz Henryka III i tak-
że lekarzem wojskowym. Największe osiągnięcia odnosił w traumatolo-
gii. Zmienił radykalnie technikę opatrywania ran postrzałowych, odcho-
dząc od praktyki zalewania ich wrzącym olejem, na korzyść przemywania
ich olejkiem różanym, zmieszanym z żółtkiem jaja kurzego i terpentyną.
Do metody tej doszedł przez przypadek z powodu braku oleju. W owych
czasach infekcje ran postrzałowych uważano za wynik trującego działa-
nia prochu strzelniczego. Wprowadzenie na pole walki broni palnej w po-
staci arkebuzów i muszkietów zrewolucjonizowało nie tylko zasady pro-
wadzenia wojen, ale także medycynę. Kule wystrzeliwane z broni palnej
miażdżyły tkanki, wnikały w głąb ustroju nie tylko otwierając wrota dla

190
Ku czasom Nowożytnym

bakterii, ale także wtłaczając w głąb ciała brudne części ubrań. Nic dziw-
nego, że chirurdzy i medycy wojskowi stanęli przed niespotykaną dotych-
czas ilością ciężkich obrażeń i infekcji. Wyniki swoich obserwacji doty-
czących nowych metod postępowania z ranami opublikował Paré w 1545
r. Wprowadził ponownie, tym razem już na stałe, technikę podwiązywa-
nia naczyń krwionośnych podczas amputacji kończyn. Jako pierwszy opi-
sał złamanie szyjki głowy kości udowej. Konstruował dla swoich pacjen-
tów protezy, przez co jego obszar zainteresowania wyszedł poza zakres
ingerencji lekarza. Paré nie korzystał podczas zabiegów z metod zapropo-
nowanych przez Teodorico de Borgognoni, ponieważ ich nie znał. Swo-
je spostrzeżenia dotyczące chirurgii weterynaryjnej zawarł w II tomie
dzieła, pt. „La méthode de traiter les plaies faites par hacquebutes”. Dotyczy-
ły one leczeniu ran, w szczególności postrzałowych koni. Opracował tak-
że nowe metody operacyjnego leczenia przepukliny pachwinowej bez ka-
stracji, plastyki uszkodzonej twarzy i wyłuszczania stawów. Po raz pierw-
szy zastosował masaż jako metodę leczenia (w Chinach posługiwano się
tą metodą już 3000 lat p.n.e). Pisząc po francusku (nie znał łaciny i gre-
ki), a nie po łacinie, spowodował że jego prace były bardziej dostępne dla
grona mu współczesnych. Jak wszyscy chirurdzy owej epoki nie był czło-
wiekiem wykształconym. W 1590 r. wszystkie jego pisma zostały prze-
tłumaczone na łacinę i wydane pod tytułem „Opera omnia” (Dzieła wszyst-
kie). W 1634 dzieło to przetłumaczono na angielski.
Znaczącym dziełem w medycynie weterynaryjnej było pojawienie się
„Dell anatomia et dell’ infirmita del cavallo” („O anatomii i chorobach koni”)
Carlo Ruiniego (1598).
Carlo Ruini (1530–1598) urodził się we wpływowej rodzinie boloń-
skiej. W wieku dziewięciu lat osierocił go ojciec. Carlo, nie będąc prawni-
kiem ani jurystą, został senatorem. Jego znakomici nauczyciele, m.in. Glau-
dio Betti, arystotelik, zaszczepili w chłopcu miłość do nauk przyrodni-
czych. Jego pasją stały się konie, a dzięki bogatej rodzinnej kolekcji i boga-
temu życiu naukowemu Bolonii, Carlo posiadł bardzo rzeczową wiedzę o
tych zwierzętach. Mimo że nie należał do wspólnoty akademickiej, stwo-
rzył swe wczesne i jedyne dzieło, które zostało wydane miesiąc po jego
śmierci. Dla wielu jego następców stanowiło ono fundament naukowej hi-
piatrii. Pomimo że opis chorób był kompilacją spostrzeżeń poczynionych
trzysta lat wcześniej przez Jordanusa Rufusa, jakość opisu anatomicznego
i morfologia układu naczyniowego oraz nerwowego stawia pracę Ruinie-
go wśród najznamienitszych dzieł naukowych Europy. Mimo pewnych błę-

191
Ku czasom Nowożytnym

dów, naprostowanych zresztą przez potomnych, padając ofiarą rozlicznych


plagiatów, Ruini był nadal autorytetem przez 164 lata od swojej śmierci, do
ukazania się pierwszego nowoczesnego podręcznika anatomii konia.
Wielce znaczącym dla renesansowej hipiatrii dziełem była opubli-
kowana w Paryżu w 1532 r. praca Lorenzo Rusio (Laurentius Rusius)
(1288–1397), pt. „Hippiatria sive Marescalia” (1340 r.). Jej treść wyraźnie
koresponduje z tekstami bizantyjskimi, np. z tekstami Apsyrtosa. Zawiera
ona zaczerpnięty z tego ostatniego opis grypy koni, a także pewne elemen-
ty wiedzy arabskiej. Autor nie ustrzegł się też pokusie opisu pewnych
praktyk magicznych. Dzieło jest kolejnym dowodem transferu strożytnej
wiedzy medycznej dotyczącej koni, poprzez średniowieczne skryptorium
do drukowanego, renesansowego wydania.
Kolejnym poeta doctus nauk przyrodniczych był Hiszpan, Miguel Se-
rveto de Aragon (1511–1553), znany również jako Villanovonus. Stu-
diował w Tuluzie i został okrzyknięty heretykiem w Bazylei jako antytry-
nitarz. Przeprowadził się do Lejdy w Niderlandach, gdzie przeprowadzał
sekcje psów. Zaobserwował, że krew nie przemieszcza się między komo-
rami serca, podważając tym samym pogląd Galena, jakoby była ona w sta-
nie przesączać się przez pory w przegrodzie międzykomorowej. Odkry-
wając krążenie płucne, naraził się ponownie swemu zagorzałemu wrogowi
Janowi Kalwinowi. Kalwińska Rada Genewska, pod pretekstem zamiesz-
czenia przez niego opisu Judei jako krainy pustynnej i jałowej (cytował
Klaudiusza Ptolemeusza), skazała Serveto na śmierć.
Volcher Coiter (1534–1600), holenderski anatom, poświęcił się
studiom nad osteologią porównawczą, rozwojem kości i strukturą ucha
wewnętrznego. Po raz pierwszy opisał szkielet płodu ludzkiego i jego
punkty kostnienia.
Embriologia stała się również przedmiotem dociekań Hieronymu-
sa Fabriciusa z Aquapendente (1533–1619). Był on profesorem anato-
mii w Padwie, gdzie opublikował w 1600 r. swą pracę pt. „De formatione
ovi et pulli”, opisującą rozwój kury (czerpał z Arystotelesa i Galena). Dru-
gie dzieło, pt. „De formatio foetu”, jest wiekopomnym dziełem embriologii
porównawczej kręgowców. Do dzisiaj używamy pojęcia torba Fabrycju-
sza (bursa Fabricii).
Uczniem Fabriciusa, który „przerósł mistrza”, był urodzony w Fol-
kestone w hrabstwie Kent William Harvey (1578–1675). Studio-
wał w Cambridge i Padwie i jako doktor nauk medycznych (1602) był
jednym z prekursorów anatomii porównawczej, tworząc „Tabulae anatomi-

192
Ku czasom Nowożytnym

cae” (1627). Jako profesor anatomii Uniwersytetu Londyńskiego poświęcił


się embriologii. W swym dziele pt. „Exercitationes et generatione animalium”
(1651), poprawił błędy Fabriciusa. Obalił również teorię Arystotelesa, któ-
ra zakładała jakoby samica podtrzymywała życie płodu jedynie dzięki jego
odżywianiu, podczas gdy nowe życie rodzi się z nasienia samca. Jednak
ostateczny kres roli jajnika jako żeńskiego jądra położył dopiero Regnier
de Graaf (1641–1673), odkrywając dojrzałe pęcherzyki jajnikowe (zwa-
ne do dziś pęcherzykami Graafa). Harvey w kwietniu 1617 r. po raz pierw-
szy ogłosił koncepcję istnienia układu krążenia, którą opublikował jednak
dopiero w 1628 r., jako: „Exercitatio anatomica de motu cordis et circulatione san-
guinis in animalibus”. Opisał czterojamiste serce ssaków, kierunek przepływu
krwi w naczyniach krwionośnych i zjawisko tętna. Opisując krążenie płuc-
ne, intuicyjnie założył, że muszą istnieć naczynia włosowate, przeprowa-
dzające krew z tętnic płucnych do żył płucnych. Demonstrował działanie
zastawek dużych naczyń żylnych, a na podstawie obliczeń objętościowych
krwi krążącej i objętości wyrzutowej serca dowiódł, że układ krwiono-
śny ssaków jest zamknięty. Swymi badaniami ostatecznie obalił galenow-
ską teorię czterech humorów. Teoria jego poddana została zażartej krytyce
i długo czekano na jej powszechne uznanie. Zwolennikom Harvey’a nada-
wano przydomek circulator, miało to negatywny wydźwięk. W Polsce teorię
Harvey’a chciał ogłosić Jan Toński (1610–1664), ale ostatecznie przestra-
szył się możliwych konsekwencji. Budowę układu sercowo-naczyniowe-
go uzupełnili uczniowie Harvey’a. Układ chłonny opisali: Gaspari Aselli
(1622) – drenaż limfatyczny i mlecz (chyle), a Pequet (1647) opisał przewód
piersiowy i jego ujście. Cztery lata po śmierci Harvey’a, Marcello Malpighi
(1628–1694), profesor z Pizzy, ojciec anatomii mikroskopowej, udowodnił
istnienie brakującego ogniwa czyli naczyń włosowatych, podczas obserwa-
cji kłębków nerkowych przy użyciu mikroskopu Leeuwenhoeka. Odkrycie
to otworzyło drogę do wyjaśnienia zjawiska oddychania. Malpighi jest tak-
że autorem anatomii jedwabnika morwowego (1669 r.) i jest to równocze-
śnie pierwsza na świecie kompletna anatomia owada.
Do gorących propagatorów idei Harveya należał René Descar-
tes (Kartezjusz) (1596–1650), filozof, matematyk i fizyk. Jest on także
autorem koncepcji pojmowania zwierząt jako „żyjących maszyn”. Twier-
dził, że zwierzęta nie mają świadomości. Pies jest tylko swego rodza-
ju mechanizmem, skonstruowanym z biologicznych odpowiedników
układów mechanicznych przekładni i krążków. Zwierzęta też miały nie
posiadać uczuć i nie odczuwać bólu. Jego poglądy nie przeszkadzały mu

193
Ku czasom Nowożytnym

jadać przy stole ze swoim psem i zwracać się do niego per pan. Uważał,
że ciało i jego fizjologia tworzą dynamiczny układ, który można opisać
dzięki matematyce, fizyce i mechanice. Swoje spostrzeżenia opublikował
w dziele „De l’Homme” lub inaczej „De Homine” w 1662 r. Postulował ist-
nienie łuku odruchowego i zmiennej ogniskowej soczewki oka.
Galileusz (Galileo) (1564–1642) wsławił się nie tylko swymi dokona-
niami na polu astronomii, ale wraz z Santorio z Capodistra (1561–1636)
wynalazł pierwszy, prymitywny jeszcze termometr (nazwany termosko-
pem) oraz przyrząd do mierzenia pulsu. Santorio przeniósł się nawet na
pewien czas z Padwy do Polski, gdzie pracował jako profesor teorii medy-
cyny. Studiami nad narządem trawiennym poświęciło się kilku renesan-
sowych uczonych. François de la Boë (Franciscus Sylvius) (1614–1672),
znany jako Sylwiusz, powiązał zmiany w układzie krążenia ze zmiana-
mi w czynności gruczołów trawiennych. Swoje prace dedykował jed-
nak przede wszystkim medycynie ludzi. Z kolei na zwierzętach ssących,
głównie przeżuwaczach, skoncentrował się Johann Conrad Peyer (1653–
1712). Był on Szwajcarem. Jako pierwszy studiował procesy trawienne
zwierząt przeżuwających, a ich wyniki opublikował w dziele pt. „De ru-
minantibus et ruminatione” w 1685 r. Kilka lat wcześniej (1677), wszedł na
stałe do kanonów anatomii jako odkrywca grudek chłonnych skupionych
w ścianie jelita, zwanych również kępkami Peyera. Inny Szwajcar, Jo-
hann Conrad Brunner (1653–1727) odkrył gruczoły dwunastnicze (gru-
czoły Brunnera) w ścianie dwunastnicy psa i powiązał je z wytwarzaniem
soków trawiennych. Jako pierwszy wywołał eksperymentalnie cukrzycę,
usuwając przyżyciowo trzustkę (pancreatectomia). Nie miał jeszcze jednak
pojęcia o istnieniu wysp trzustkowych, czyli de facto wysp Langerhansa.
Również w końcu sam Regnier de Graaf, nim opisał pęcherzyki jajniko-
we, interesował się sekrecją żółci i soku trzustkowego.
Irlandzki chemik Robert Boyle (1627–1691) jest autorem dzieła pt.
„The sceptical chymist” (1661), w którym udowodnił, że jeden ze składników
powietrza jest niezbędny dla procesów życiowych organizmów żywych.
Eksperymentował również z krwią, stając się tym samym się jednym z oj-
ców fizjologii zwierząt. Jego asystent, Robert Hooker w 1667 r. udowod-
nił eksperymentalnie skuteczność sztucznego oddychania u psa.
Giovanni Alphonso Borelli (1608–1679), włoski profesor matematy-
ki w Pizzie, poświęcił większość swego życia naukowego badaniom mo-
toryki i biomechaniki ciała ludzi i zwierząt. Powiązał skurcze mięśni
z układem nerwowym i udowodnił, że serce jest mięśniem kurczliwym.

194
Ku czasom Nowożytnym

Pisma o charakterze weterynaryjnym i zoologicznym w okresie Rene-


sansu dotyczyły, podobnie jak w Średniowieczu, koni, psów i ewentual-
nie ptaków używanych do polowań. Brak ksiąg poświęconych innym ga-
tunkom zwierząt domowych może tłumaczyć, że ich hodowlą i leczeniem
zajmowali się ludzie niepiśmienni. Sytuacja ta miała się niebawem zmie-
nić. Pierwszą książką poważnie traktującą o hodowli i chorobach świń
było dzieło Johna Blagrave pt. „The epitome of the art of husbandry” wydane
w 1685 r. w Londynie. Książka ta wśród leków wymienia sok z ogórków,
który miał wywoływać wymioty przy zatruciach. Problemy chorób zwie-
rząt gospodarskich poruszano w encyklopediach rolniczych, np. „Oeco-
nomia ruralis et domestica” pastora Johannesa Colerusa wydanej w latach
1593–1610 lub „Georgica curiosa” Wolfganga Freiherr von Hohberg wyda-
nej w 1683 r. Colerus pisał, że chorób zwierząt należy nauczać podobnie
jak chorób ludzi. Jako jeden z pierwszych dostrzegł konieczność powsta-
nia szkół weterynaryjnych.
Zwiastunem nadchodzenia nowej epoki w leczeniu zwierząt była dzia-
łalność Michaela Harwarda z Cheshire i Johna Crashwaya. O ile zain-
teresowanie większości ludzi zajmujących się leczeniem zwierząt ograni-
czało się do koni i im też poświęcone były wydawane książki, to Michael
Howard skoncentrował się na bydle. W 1673 r. napisał on książkę pt. „Thre
herdsman’s mate”, która była podsumowaniem jego bogatych, przeszło
30-letnich doświadczeń. Howard opisał wiele chorób, zabiegów operacyj-
nych, opis wścieklizny bydła po pokąsaniu przez psa. Opisał m.in. embrio-
tomię i cesarskie cięcie. Z zakresu ginekologii opisał także repozycję wy-
padniętej macicy. Wykonywał także dużo pionierskich zabiegów z zakresu
chirurgii jamy brzusznej. Opisał zespolenie jelita metodą koniec–do koń-
ca. Podobne zabiegi opisane są w książce weterynarza z Yorkshire, Johna
Crashwaya, pt. „The countryman’s instructions” wydanej w 1636 r.
Oprócz działania pojedynczych, wybitnych jednostek, powstawały
organizacje stawiające sobie za cele szeroko zakrojone reformy. Był to wy-
raz wzrastającego sprzeciwu przeciw konserwatyzmowi, stosunkom spo-
łecznym i dyktatowi Kościoła, którego zbrojnym ramieniem w znacznej
mierze byli Habsburgowie. Przedstawiciele tej konserwatywnej dynastii
rządzili ponad połową Europy, twardo zwalczając protestantów i wszel-
kie przejawy wolnomyślicielstwa (z wyjątkiem może cesarza Rudolfa II).
Przykładem takiego ruchu mogą być np. różokrzyżowcy. Podczas wojny
trzydziestoletniej w 1614 i 1615 r. w Kassel Wilhelm Wessel wydrukował
dwa manifesty różokrzyżowców, które głęboko poruszyły współczesnych,

195
Ku czasom Nowożytnym

a także i późniejszych intelektualistów. Manifestami tymi były „Fama


Fraternitatis” (1614) i „Confessio Fraternitatis” (1615). Oba dzieła powstały
w środowisku luterańskim w Tybindze. Autorstwo ich przypisywane jest
Johannowi Valentinowi Andreae (1586–1654). W obu ogłoszone zosta-
ły niezwykle śmiałe i reformatorskie tezy. Kolejnymi, bardziej znaczący-
mi publikacjami różokrzyżowców były „Chemiczne zaślubiny Christiana
Rosencreutza”, „Wieża Babel” i „Christianopolis”. Zakładały one gruntow-
ną reformę chrześcijańskiego świata. Działania miały zostać podjęte na
trzech polach: matematyki, sztuki i alchemii duchowej. Różokrzyżowcy
dokonali syntezy filozofii neoplatońskiej, hermetyzmu, filozofii przyrody
oraz idei reformacji luterańskiej. Co istotne, dokonali przejścia z alche-
mii wymiaru materialnego do alchemii duchowej, której celem było uwol-
nienie „iskry bożej” (ataman) uwięzionej w ciele ludzkim. Dla różokrzy-
żowców obowiązkiem było studiowanie natury („Księga natury”), jako
równoważnego lub nawet ważniejszego od Biblii objawienia boskiego. Na-
wiązywali w tym m.in. do Erazma z Rotterdamu, który stwierdził, że jego
polemiści nie są w stanie dostrzec ducha bożego w owadzie. Różokrzy-
żowcy, obeznani z kabałą, uważali matematykę, podobnie jak pitagorej-
czycy, za język uniwersalny. Jeden z nich, Samuel Hartlib, podjął próbę
stworzenia uniwersalnego języka – prekursora esperanto. Myśl różokrzy-
żowców wywarła duży wpływ na potomnych. Jej przejawy odnajduje-
my u sir Francisa Bacona, Johna Fludda, Johna Webstera, Juliusa Sperbe-
ra, Daniela Möglinga, Michaela Maiera, Samuela Hartliba, Johna Pell’e-
go, Williama Petty, Thomasa Whartona, Williama Shakespearea’a i Bena
Jonsona.
Studia naukowe w okresie Odrodzenia wydają się jeszcze bardziej
imponujące, ponieważ ówcześni uczeni pozbawieni byli skomplikowane-
go instrumentarium, mogąc liczyć wyłącznie na własne zmysły, intuicję
i logiczne myślenie. Wspomniany Robert Hooke postulował istnienie
mikroorganizmów już w 1665 r. („Micrographia”), a więc wcześniej nim
zdołano udowodnić ich istnienie pod mikroskopem.
Jednak nauka nadal pozostawała zajęciem wysoce niebezpiecznym.
Wielu uczonych miało okazję przekonać się o tym osobiście. Inkwizy-
tor, Bernard z Gui, napisał podręcznik dla adeptów tej profesji pt. „Practi-
ca inquisititionis heretice pravitatis”. Bernardowi z Gui udało się doprowadzić
do wydania ponad 900 wyroków śmierci. Fundamentalnym przewodni-
kiem do tropienia czarownic i heretyków było wydane w 1486 r. przez in-
kwizytorów Jakuba Sprengera i Henryka Kramera dzieło pt. „Malleus

196
Ku czasom Nowożytnym

maleficarum” („Młot na czarownice”). Działali oni na mocy bulli papieża


Innocentego VIII „Summis desiderantes affectibus” z 1448 r. Kramer nie cie-
szył się dobrą opinią i jego proces przeciwko czarownicom w księstwie
biskupstwie Brixen zakończył się fiaskiem. Także jego dzieło nie cieszy-
ło się za jego życia uznaniem i sławę zyskało dopiero długo po śmierci au-
tora. Wśród ofiar polowań na czarownice przeważały kobiety, co było kon-
sekwencją chrześcijańskiego ich postrzegania. Galileusz po wnikliwym
procesie przed Świętym Oficjum resztę życia spędził w areszcie domo-
wym. Rehabilitowany został dopiero w 1992 r., na wniosek specjalnej
komisji powołanej przez Stolicę Apostolską. Inni kończyli czasem znacz-
nie gorzej. 17 lutego 1600 r., po ośmiu latach więzienia i przesłuchań, spa-
lony za herezję został na stosie dominikanin, lekarz, teolog i filozof Gior-
dano Bruno. Tego typu środki walki opozycją nie były jedynie domeną
Kościoła Rzymskiego, uprawiali je także protestanci (proces i śmierć Mi-
guela Serveto). Bernard Palissy (1510–1589), mistrz ceramiki pracujący
dla Katarzyny Medycejskiej, dokonał śmiałego odkrycia, które na swo-
je nieszczęście ogłosił. Budując w ogrodach królewskich sztuczne jaski-
nie zdobił je znalezionymi skamieniałymi małżami, rakami i rybami. Ob-
serwując skamieliny doszedł do wniosku, że są to zwierzęta, a w miejscu
gdzie je znajdował było morze. Swoją teorię ogłosił w formie książki pt.
„Discours admirabiles de la nature des eaux” („Zadziwiająca rozprawa o natu-
rze wód”), a także zaczął dawać wykłady. Został niezwłocznie aresztowa-
ny i jako hugenot (francuski protestant) wtrącony do Bastylii. Po dwóch
latach więzienia zmarł z wyczerpania i gruźlicy.
Omawiając wybitnych uczonych i przełomowe osiągnięcia nie spo-
sób pominąć Johana Wolfganga Goethego (1749–1832). O ile dziś
postrzega się go jako wybitnego poetę i filozofa o zainteresowaniach na-
ukowych, to sam uważał się za przyrodnika, który w wolnych chwilach
zajmuje się poezją. Pełnił on także różne funkcje na dworze Karola Au-
gusta Wettina, księcia sasko-weimarskiego. Goethe miał bardzo szero-
kie zainteresowania naukowe i wysunął wiele teorii, wykazując czę-
sto niezwykłą intuicję i wręcz „szósty zmysł”. Czasem jedynie inspiro-
wał innych, jak np. von Humboldta. Zajmował się m.in. anatomią, botani-
ką, geologią i fizyką. Stworzył także oryginalną koncepcję nauki. Goethe
odkrył kość przedszczękową u człowieka, co dało poważny argument póź-
niejszym zwolennikom, takim jak Darwin, włączenia człowieka do świa-
ta zwierząt. Jej identyfikacja nie była rzeczą łatwą, ponieważ u człowie-
ka występuje ona jedynie w okresie prenatalnym. Goethe był sceptycznie

197
Ku czasom Nowożytnym

nastawiony do teorii katastrof i niezmienności gatunków, a głoszenie ta-


kich poglądów nazywał zwariowaną modą. Słowa, które napisał: „…Mo-
żemy śmiało powiedzieć wszystkie doskonalsze formy organiczne, pomiędzy który-
mi widzimy ryby, gady, ptaki, ssąca, a na czele tych ostatnich człowieka, ze wszyst-
kie one według jednego prawzoru (Urbild) zostały utworzone, wzoru, który wciąż
jeszcze przez rozmnażanie wykształca się i przeobraża…” bez wątpienia przema-
wiają za zmiennością gatunków i przewidują odkrycie ewolucji. Był tak-
że Goethe twórcą tzw. teorii kręgowej czaszki czyli uważał, że czaszkę
budują przekształcone i zrośnięte z sobą kręgi. Swoją teorię sformował w
1790 r. Podobne poglądy, jeśli chodzi o pochodzenie czaszki, mieli m.in.
Lorenz Oken i Ludwik Bojanus. Dopiero późniejsze badania z zakresu
embriologii dowiodły, że jedynie pewna część czaszki ma pochodzenie
kręgowe. Sir Richard Owen (1804–1892), wybitny anatom i paleontolog,
który zdefiniował pojęcia analogii i homologii w swojej teorii archetypu
(schemat ogólnego szkieletu kręgowców) oparł się na modelu „uniwersal-
nej rośliny” Goethego. Goethe bowiem wyraził przypuszczenie, że orga-
nizmy żywe się zmieniają. Goethe interesował się także geologią i włą-
czył się w dyskusję nad pochodzeniem skał bazaltowych. Pewnego razu
usłyszał, że wielka bryła lodu przeniosła blok granitowy przez cieśninę
Sund. Fakt ten natychmiast powiązał z tajemniczymi głazami porozrzu-
canymi w Europie. Napisał: „… Zakładam, że lodowce spływały nieprzerwanie
dolinami aż nad brzeg jeziora. na nich i razem z nimi ześlizgiwały się luźne bloki
po gładkiej, pochyłej powierzchni, podobnie jak jeszcze i dzisiaj to się dzieje. Zsunię-
te na tafle jeziora leżały na niej, lód tajał, leżały na niej, lód tajał i teraz znajduje-
my je jeszcze…” i jeszcze: „…Do wytworzenia dużej ilości lodu potrzeba dużo zim-
na. Przypuszczam, że przynajmniej nad Europą istniał okres wielkiego chłodu…”.
Jest to nic innego, jak wizja epoki lodowcowej. Goethe badał także natu-
rę światła i tęczy w aspekcie fenomenologicznym i sprzeciwiał się teorii
falowej. Jedną z wspaniałych cech Goethego był jego inspirujący wpływ
na innych, np. na Aleksandra von Humboldta. Promował również wybit-
nych naukowców, np. czeskiego anatoma Jana Evangelistę Purkinjego. Go-
ethe jest także twórcą oryginalnej koncepcji nauki i metodyki naukowej,
która kontynuowana jest dzisiaj przez tzw. goetheanizm, którego teore-
tyczne podwaliny stworzył Rudolf Steiner (1861–1925).

198
7.
Weterynaria i medycyna weterynaryjna
w Polsce

7.1.
Osadnictwo na ziemiach polskich

N ajstarsze ślady obecności człowieka paleolitu na terenie obecnej Pol-


ski zostały odkryte w Trzebnicy i w okolicach Strzegomia. Datu-
je się je na okres 500–370 tys. lat temu. W 2008 r. odnaleziono w jaski-
ni Stajnia w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej pierwsze w Polsce szcząt-
ki neandertalczyka (Homo neanderthalensis). Do innych najbardziej znanych
należą znaleziska w Raciborzu – Studziennej, Głubczycach i Wrocławiu
(220–180 tys. lat temu). Te ostatnie jednak jedynie sugerują jego obecność,
a nie są bezpośrednimi dowodami. Uważa się, że człowiek neandertalski
wymarł 40–30 tys. lat temu, a jego miejsce zajął człowiek współczesny
(Homo sapiens). Przyczyny wymarcia neandertalczyka i potencjalny udział
w tym Homo sapiens sapiens budzą spory.
Około 30–20 tys. lat temu na obszarze Europy doszło do zjawiska
unifikacji kulturowej i pojawił się tzw. kompleks grawecki, związany
z udoskonaleniem technologii wiórowej, stosowaniem łuku i osadzaniem
grotów na drewnianych oszczepach. Okres zlodowacenia (20–18 tys. lat
temu) położył kres osadnictwu ludzkiemu. Kolejne jego ślady wiążą się
dopiero z ustąpieniem lądolodu, gdy okresowo zaczynają pojawiać się lu-
dzie, np. przedstawiciele kręgu magdaleńskiego czy kultury hamburskiej.
W mezolicie stwierdzono na obszarze Polski obecność przedstawicie-
li: grupy protokomornickiej, kultury komornickiej, kultury kundajskiej,
kultury chojnicko-pieńkowskiej i kultury janisławickiej.
Najstarsze procesy kolonizacyjne związane z istnieniem osadnictwa
neolitycznego na ziemiach polskich miały miejsce ok. 5000–4500 lat
p.n.e. Z czasem powstawały stałe osady i rozwinęły się kultury rolnicze.
Do południowej Polski umiejętność uprawy roli i hodowli zwierząt do-
mowych dotarła z Moraw, wraz z ludnością należącą do kultury cera-
miki wstęgowej rytej. Następnie w Polsce południowo-zachodniej poja-
wia się kultura ceramiki wstęgowej kłutej oraz kultura lendzielska i po-
lgarska w Małopolsce. W chalkolicie (epoce miedzi, eneolicie) pojawiają

199
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

się pierwsze produkty wykonane z miedzi. W Polsce początek epoki mie-


dzi wiąże się z kulturą lendzielską i kulturą polgarską, po wyodrębnieniu
się najstarszej fazy kultury pucharów lejkowatych. Okres od 3300–3000
do 2500–2400 lat p.n.e. to dominacja kultury pucharów lejkowatych,
a zanik kultury ceramiki sznurowej i kultury pucharków dzwonkowatych
zamyka z kolei młodszą epokę kamienia. Jednocześnie północna część
Polski nadal obfitowała w przejawy istnienia kultur mezolitycznych,
z których najprawdopodobniej rozwinęła się kultura amfor kulistych
(ok. 3000–2000 lat p.n.e.), pod wpływem kultury pucharów lejkowatych
oraz kultury lendzielskiej.
Okres między 1800–700 lat p.n.e. w Polsce przypada na epokę brą-
zu. Do najważniejszych kultur tego okresu pradziejów należą: kultura
unietycka, kultura przedłużycka (śląsko-wielkopolska kultura mogiłowa)
i łużycka.
Epoka żelaza rozpoczęła się na ziemiach polskich około 700–600
lat p.n.e. Umiejętność wytopu żelaza pozwoliła na wykonywanie znacz-
nie trwalszych narzędzi, a jego łatwa dostępność w środowisku natural-
nym (np. rudy darniowe) pozwoliła na intensyfikację produkcji i obniże-
nie kosztów wytwarzania. W Polsce w tym okresie historycznym wyróż-
nić należy okresy: halsztadzki, lateński, wpływów rzymskich oraz wędró-
wek ludów.
W okresie wpływów rzymskich (I w. n.e.–375 r. n.e.) utrzymywały
się stałe kontakty Imperium Romanum i ludów Barbaricum, m.in. poprzez
bursztynowy szlak. Po okresie dominacji Rzymu, w wyniku wojen mar-
komańskich (166–180 n.e.), załamał się kruchy stan równowagi. Narasta-
jąca ekspansja plemion germańskich była jednym z elementów do kry-
zysu imperium. Pod wpływem naporu Hunów, Awarów i Słowian więk-
szość ludności Europy Środkowej imigrowała na tereny byłego Cesarstwa
Zachodniego, a osadnictwo o tradycjach kultur okresu wpływów rzym-
skich zanikło. Przyjmuje się, że okres wędrówek ludów przypada na lata
375–568 n.e.
Od ponad 100 lat uczeni próbują dociec pochodzenia Słowian.
Najsławniejsze dwie teorie to: alochtoniczna (zakładająca, że Słowianie
zajęli obszary wcześniej opuszczone przez Celtów i plemiona germańskie)
i autochtoniczna (lokują obszar formowania się żywiołu Prasłowian na te-
renach sięgających po Odrę, a nawet Łabę). Obecnie przeważa tzw. umiar-
kowany autochtonizm (ograniczający ten obszar do dorzecza Odry na za-
chodzie). Taki stan rzeczy rzuca nowe światło na Prasłowian. Zwykle pod

200
Weterynaria u Słowian

tym pojęciem rozumie się wspólnotę języka i kultury, która powstać mia-
ła po rozpadzie wspólnoty bałtosłowiańskiej (II – I tysiąclecie p.n.e.). Ich
ekspansja na południe i zachód Europy miała nastąpić w połowie I tysiąc-
lecia naszej ery. Wspominani przez starożytnych autorów w I w. n.e. (Pto-
lomeusz, Tacyt, Pliniusz Starszy) Wenedowie są raczej wypadkową spu-
ścizny Celtów, Iliryjczyków i Słowian, niż żywiołem prasłowiańskim, jak
chcieli dawni autochtoniści. Faktem bezspornym jest też obecność Cel-
tów i ich obiektów kultowych na terenie Dolnego Śląska, do niedawna
niechętnie widziana. Osady celtyckie z tego okresu znane są także z tere-
nów Słowacji i Czech. Niezależnie od tego kto ma rację, pewna jest obec-
ność Słowian na ziemiach polskich około VI w. n.e. To właśnie od Gre-
ka, hipiatry Apsyrtosa (patrz rozdz. 3.5.3: Rzymsko-bizantyjskie pisma
hipiatryczne), biorącego udział w wyprawie cesarza Konstantyna Wiel-
kiego przeciw Gotom i Sarmatom (332–334 n.e.), dowiadujemy się o le-
czeniu zwierząt u Słowian. Dziś spór o pochodzenie Słowian zmienił nie-
co swoją postać, a uczonych dzieli spór: czy ziemie wchodzące obecnie
w skład Polski były granicznym obszarem napływu Słowian, czy też na
tym obszarze zakończyło się ostateczne kształtowanie tego etnosu?

7.2.
Weterynaria u Słowian

Pierwsze pewne świadectwa obecności Słowian na ziemiach polskich


pochodzą z VI w. n.e. Rzymianie nazywali ich Sarmatami, jako że pod
wpływem tego ludu znajdowali się przez długi czas. Próba odtworze-
nia warunków społecznych tamtych czasów jest niezwykle trudna z po-
wodu skąpości źródeł pisanych i świadectw archeologicznych. Obszar
współczesnej Polski otoczony był niemal ze wszystkich stron przez ple-
miona słowiańskie, a jedynym obcym etnicznie sąsiadem byli Prusowie.
Nim na arenie międzynarodowej pojawiło się państwo Piastów, struktu-
ra społeczna Słowian związana była z organizmami plemiennymi, roda-
mi i wywodzącymi się z nich rodzinami. Terytorium plemienne dzieli-
ło się na mniejsze, a zarazem podstawowe jednostki organizacyjne czyli
opola. W skład opola wchodziła pewna wspólnota sąsiedzka, leżące bli-
sko siebie osady wraz z polami, wspólnymi pastwiskami i lasami. Cieszy-
ły się one swoistą formą samorządu. Wspólnoty opolne (wiece) rozstrzy-
gały spory, strzegły ładu i bezpieczeństwa ich członków oraz ustanawiały

201
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

zasady korzystania z dóbr wspólnych. Z biegiem czasu wśród ich człon-


ków istniało coraz bardziej znaczne rozwarstwienie społeczne, szczegól-
nie dobrze widoczne w schyłkowym okresie plemiennym. Większość
mieszkańców opola stanowili wolni rolnicy (w chwili zagrożenia sięga-
jący za broń), poza nimi wyróżnić można zaczątki rodów arystokratycz-
nych i niewolników.
Większość plemion wybierało swoich przywódców, książąt. Było to ze
wszech miar korzystne, ponieważ istnienie urzędu książęcego przyspie-
szało procesy decyzyjne, a sam władca był naczelnym wodzem w czasie
wojny. Trzeba pamiętać, że rola pierwotnych książąt nie musiała być po-
dobna do tej, jaką sprawowali oni w okresie rozkwitu feudalnego Średnio-
wiecza. Mimo to, właśnie plemiona mające książęta, spełniały niezbęd-
ny warunek jako zaczyn instytucji państwowych. Aspiracje państwowe
wymagały osiągnięcia przez wspólnotę określonego poziomu rozwoju,
pozwalającego na utrzymanie nie tylko władcy, ale i jego administracji
oraz ramienia zbrojnego. Sam ustrój plemienny nie stanowił skutecznej
obrony przed inwazjami innych plemion, jak i nie pozwalał na ich zdomi-
nowanie siłą.
Wyżej wspomniany warunek, w naszym obszarze geograficznym,
osiągnęły jako pierwsze Morawy, tworząc Państwo Wielkomorawskie
(IX–X w.). W jego skład wchodziły także tereny obecnej Polski południo-
wej, tj. Dolny i Górny Śląsk oraz część Małopolski zwane wówczas Ślą-
skiem, oraz Małopolską. Na ziemiach późniejszego Królestwa Polskie-
go pierwszą strukturę państwową próbowali stworzyć w IX w. Wiślanie.
Książę Wiślan został jednak pokonany przez Świętopełka Morawskiego,
który uznał za konieczne likwidację państwa Wiślan, z chwilą gdy zaczęli
oni łupić jego pogranicze. Z Morawianami wiąże się także pierwsza próba
chrystianizacji Małopolski i Śląska w obrządku wschodnim. Po upadku
Państwa Wielkomorawskiego tereny państwa Wiślan wraz z Krakowem
przypadły Czechom rządzonym energicznie przez księcia Bolesława I
Okrutnego (929–972). Mniej więcej w tym czasie podbił on także nie-
zależne do tej pory od siebie tereny Śląska. Niektórzy uważają jednak, że
Śląsk opanował już wcześniej książę czeski Wratysław I. Pierwsze forty-
fikacje na terenie dzisiejszego Wrocławia (na Ostrowie Tumskim) wznie-
śli władcy czescy. Wiązało się to ze stacjonowaniem tam zbrojnej zało-
gi. Prawo utworzenia przyszłego państwa polskiego przypadło Polanom,
a ściślej rzecz biorąc jednemu z ich plemion z grodem głównym zwa-
nym Gniezno. Barański [???] określa ich mianem Gnieźnianie, a państwo

202
Weterynaria u Słowian

którym władał Mieszko I, państwem gnieźnieńskim. Jest to nazwa bar-


dziej odpowiadająca rzeczywistości, ponieważ władcy państwa gnieź-
nieńskiego z całą pewnością podbili zbrojnie i podporządkowali sobie
inne państewka Polan.
Podobnie jak struktura społeczna Słowian, tak ich wierzenia i mito-
logia są słabo poznane. Jest jednak rzeczą oczywistą, że wraz z pojawie-
niem się zwierząt domowych, powstała potrzeba niesienia im pomocy
w przypadku zachorowania. Przyczynę wszystkich schorzeń pojmowano
jako działanie czynnika zewnętrznego, a leczenie opierało się na najprost-
szych zabiegach i substancjach występujących w naturze. Wraz z rozwo-
jem życia duchowego, powstaniem wierzeń religijnych, pojawił się dodat-
kowy czynnik nadprzyrodzony, który niejako „uzupełniał” wpływy śro-
dowiskowych czynników zewnętrznych.
Pierwszym znanym systemem wierzeń u Słowian jest animizm (opar-
ty na kulcie duchów przodków). Duch zmarłego oddzielając się od ciała
pędził, podobny do dotychczasowego, niematerialny tryb życia. Nie rozu-
miano śmierci i dopatrywano się w niej jedynie okresowego snu poprze-
dzającego nowe życie. Oddzielenie się ducha od ciała na pewien czas na-
stępowało w trakcie snu, letargu lub zaburzeń świadomości towarzyszą-
cych niektórym chorobom. Jednak tyko w przypadku śmierci miało ono
charakter ostateczny i nieodwracalny. Aby zapewnić sobie pomyślność,
jego żyjący krewni musieli składać duchowi zmarłego ofiary z produk-
tów spożywczych, dostarczać mu broni i narzędzi, a także troszczyć się
o jego doczesne szczątki. Wszystko to znajdowało swój przejaw w zwy-
czajach pogrzebowych, a ofiarę z jadła stanowił zazwyczaj tłuszcz by-
dlęcy, zaś ofiarę z napoju – krew. Gdyby potomni zapomnieli o duchach
przodków, zaczęłyby one im niechybnie szkodzić bądź uszczuplać ich do-
bytek.
U Słowian znane było tzw. prawo zemsty, a w jego egzekucji brali
udział nie tylko przedstawiciele świata materialnego, ale i duchy przod-
ków. Działania tych ostatnich były najczęściej utożsamiane z występowa-
niem epidemii wśród zwierząt gospodarskich.
Stopniowo animizm przekształcił się w wiarę dobre i złe duchy. Przy-
czynę choroby ludzi i zwierząt upatrywano w działaniu sił nadprzyrodzo-
nych, bagatelizując jednocześnie czynniki naturalne. Imię jednego ze sło-
wiańskich złych duchów, tj. Węsada, znamy dzięki pracy pt. „Postępek pra-
wa czartowskiego” z 1570 r. Jest on w niej określony jako duch, „...co ludziom
dobytek morzy”.

203
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

Z czasem również pamięć o doczesnym pochodzeniu duchów uległa


zapomnieniu, a te najznamienitsze ulegały ubóstwieniu. Leczenie opiera-
ło się na próbach pozyskania przychylności dobrych duchów dzięki okre-
ślonym rytuałom ofiarno-błagalnym. Opiekę nad zwierzętami hodowla-
nymi w słowiańskim panteonie sprawowała bogini Kupała, której odda-
wano cześć w sposób łudząco podobny do późniejszych obrzędów nocy
świętojańskiej, paląc zioła w ogniskach i przepędzając przez ich zgliszcza
trzodę. Spośród innych bogów związanych ze światem zwierząt wymie-
nić należy: Dziewonię (opiekunkę zwierząt leśnych) oraz Wołosa i Homi-
łę (protektorów pasterzy).
Podobnie było w zakresie lecznictwa zwierząt. Pierwsze poświadcze-
nia praktyk leczniczych przeprowadzanych przez Słowian przynosi opis
hipiatry legionowego, Apsyrtosa. Donosi on, że Słowianie w lecznic-
twie koni stosują okadzanie podbrzusza zwierzęcia za pomocą bobrowe-
go gonu, czyli wydzieliny dodatkowych gruczołów płciowych bobra, przy
kolkach i zatrzymaniu moczu umieszczają czopki z miodu i soli oraz zna-
ją zabieg kastracji (miażdżenie jąder). Można przypuszczać, że również
inne zabiegi lecznicze i metody opatrywania prostych urazów były Sło-
wianom znane. Działania profilaktyczne, np. kastracja ogierów, skierowa-
ne były najprawdopodobniej przeciw nosaciźnie i zołzom. Obszerne opi-
sy Apsyrtosa dotyczące koni, chorób wśród nich występujących i ich le-
czenia, wynikające z dobrej znajomości Słowian, zawarto w wydanej
w X wielu n.e. dziele pt. „Corpus hippiatricorum graecorum”. Obraz pier-
wotnych zwyczajów i wierzeń Słowian został skutecznie zniszczony lub
przekształcony przez chrześcijaństwo, a do dzisiejszych czasów zacho-
wały się jedynie nieliczne (np. Noc Kupały, zwana potocznie nocą święto-
jańską, obchodzona po dziś dzień na Dolnym Śląsku; niektórzy w tę noc
nawet poszukują kwiatu paproci na świętej górze Śląska – Ślęży). Jedną
z ulubionych metod kościoła było ustanawianie własnych świąt w dniach
świętych dla „pogan”.
Leczeniem zwierząt najprawdopodobniej zajmowali się ich opiekuno-
wie (pasterze), a czasem również kapłani i znachorzy. Kapłanów trud-
niących się leczeniem ludzi i zwierząt nazywano „żercami”. Żerzec miał
bliższy kontakt z bogami i łatwiej było mu pozyskać ich przychylność.
Etymologia tego rzeczownika prowadzi nas do czasownika „żrzeć”, czyli
chwalić. Wśród samych kapłanów wyróżniano „wraczy” – przeprowadza-
jących proste manipulacje w trakcie zabiegów leczniczych, „bajali” – za-
mawiających głośno chorobę i „wałchwów” – czyniących to samo, tyle że

204
Weterynaria u Słowian

szeptem. Określenie pierwszej grupy kapłanów przetrwało do dziś w ję-


zyku rosyjskim, jako odpowiednik polskiego rzeczownika lekarz – wracz
(bрач). Oprócz stosowania praktyk magicznych, posiłkowano się również
działaniami o charakterze racjonalnym (bakteriostatyczne działanie mio-
du), wynikającym z obserwacji wpływu dostępnych produktów pocho-
dzenia zwierzęcego (łój bobrowy), mineralnego i roślinnego (wiele ziół)
na organizm człowieka i zwierząt. Przytoczone przez Apsyrtosa sposoby
leczenia nie są przypadkowe, przypuszczalnie sam autor uważał je za co
najmniej interesujące, jeśli nie godne polecenia. Odnośnie kastracji ogie-
rów (źrebiąt), to zdaniem Apsyrtosa, Słowianie uważali, że zabieg taki
(wykonywali zabieg zmiażdżenia jąder) chroni przed nosacizną i obrzę-
kiem węzłów chłonnych. Z czasem osobami najczęściej trudniącymi się
leczeniem zwierząt stali się sami hodowcy. Poza nimi wyróżnić można
również wróżbitów i magów, tzw. „kudieśnicy”, a także doświadczonych
i wprawnych w znachorstwie ludzi w podeszłym wieku. Ich praktyki
znajdowały odbicie w medycynie ludowej przez wiele stuleci.
Z obserwacji hiszpańskiego Żyda i podróżnika Ibrahima ibn Jakuba
wynika, że pierwszy historyczny władca Polski, książę Mieszko I: „...po-
siadał 3 tys. jazdy pancernej, podzielonej na oddziały”. Ibrahim został wysłany
przez sułtana Kordoby z misją dyplomatyczną do cesarza Ottona I. Pod-
czas swej podróży po krajach niemieckich i Czechach zebrał pewne wia-
domości o państwie Piastów. Jednocześnie istnieją archeologiczne świa-
dectwa znajomości zasad podkownictwa wśród Słowian już w VII w.
Z cytatu z „Kroniki Polskiej” Galla Anonima, kronikarza księcia Bolesła-
wa III Krzywoustego, wynika, że Polska to: „kraj gdzie powietrze zdrowe, rola
żyzna, las miodopłynny, wody rybne, rycerze wojowniczy, wieśniacy pracowici, konie
wytrzymałe, woły chętne do orki, krowy mleczne i owce wełniste”. Wydaje się więc
prawdopodobne, że poziom utrzymania i hodowli zwierząt nie odbiegał
znacznie od jego stanu w krajach ościennych. Należy jednak wziąć pod
uwagę, że kronika Galla powstała na zamówienie dworu (prawdopodob-
nie kanclerza książęcego Michała Awdańca) i spełniać miała zamierzone
działania propagandowe, sławiąc prześwietny ród księcia. Nie brak w niej
odwołań do dokonań jego pogańskich przodków i zdarzeń znanych tyl-
ko z legendarnych przekazów, jednak opis „kraju żyznego” pozwala, wraz
w wcześniej wspomnianymi doniesieniami, przypuszczać istnienie racjo-
nalnego gospodarki rolnej i hodowli znanej od dawna.
Wiadomo, że głównym zwierzęciem pociągowym był wół, co było
w owych czasach praktyką powszechną, wynikającą z przyczyn ekono-

205
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

micznych. Skoro znano woły, znano zabieg kastracji i systemy uprzę-


ży, niestanowiące ryzyka dla zwierzęcia. Na podstawie wyników badań
archeozoologicznych prowadzonych na ziemiach polskich wiadomo, że
bydło było niższe od współczesnego, nie przekraczając 120 cm w kłę-
bie. Zazwyczaj stanowi ono większość pozyskanych przez archeologów
szczątków zwierząt ze stanowisk średniowiecznych, jako resztki pokon-
sumpcyjne. Większy odsetek kości bydła i szczątków zwierząt młodych
w materiale z niektórych stanowisk (np. gromnickie wzgórze zamkowe,
osada w Starym Zamku, Ostrów Tumski) wynikać może ze wzrostu za-
możności członków niektórych społeczności oraz ich statusu społeczne-
go. Źródła archeozoologiczne potwierdzają również znaczny udział trzo-
dy chlewnej i małych przeżuwaczy wśród zwierząt hodowlanych, a nie-
wielka ilość kostnych szczątków ptaków domowych może wynikać nie
tyle z ich niewielkiej popularności, co z ich większego rozczłonkowa-
nia, przeoczenia badaczy i szybszego rozkładu ich szczątków kostnych.
Procent zwierząt dzikich jest zazwyczaj niewielki, co wynika z ich ma-
łej dostępności dla warstw nieuprzywilejowanych. Większy procentowo
udział szczątków zwierząt dzikich znajduje się w zamkach należących do
feudałów, którzy z lubością oddawali się polowaniom.
Dzięki badaniom archeodermatologicznym możliwe jest nie tyl-
ko określenie poziomu średniowiecznego procesu garbowania i wypra-
wy skór oraz gospodarowania materiałem skórzanym, ale również udział
gatunkowy poszczególnych gatunków zwierząt, a nawet identyfikacji
fałszerstw i błędów garbarskich.

7.3.
Weterynaria w państwie Piastów

Pierwszą poświadczoną historycznie datą wiążącą się z istnieniem


państwa piastowskiego jest rok 972, występujący w kronice biskupa
merseburskiego Thietmara. Dziejopis opisuje bitwę pod Cedynią mię-
dzy Mieszkiem, księciem Polan, z margrabią brandenburskim Hodonem.
Spór przerwał cesarz Otton I, który nakazał obu adwersarzom zaprze-
stania walki i wezwał ich do Kwedlinburgu (973 r.) (Labuda uważa, że
sąd odbył się w wcześniej w Ingelsheim). Cesarz, jako najwyższy świecki
arbiter w świecie zachodnim, osądził spór, a jego wyrokowi podporząd-
kowali się zarówno margrabia Hodon jak i książę Mieszko. Syn Mieszka,

206
Weterynaria w państwie Piastów

przyszły Bolesław Chrobry, znalazł się na dworze imperialnym w charak-


terze gościa-zakładnika. Na dworze cesarskim przebywała cała rzesza sy-
nów przeróżnych książąt i pomniejszych feudałów. Z jednej strony stano-
wili oni gwarancje lojalności rodziców, z drugiej jednak poznawali zasady
życia dworskiego i nawiązywali ważne kontakty.
Początkowo państwo Mieszka nie posiadało jednolitego charakteru.
Około 990 r. Mieszko I opanował tereny Małopolski i Śląska należące do-
tychczas do Czech. Mieszko działał za pozwoleniem i z poparciem cesa-
rza Ottona III. Dokument powstały około 990 r., określany jako „Dagome
iudex”, od pierwszych słów jedenastowiecznego tekstu streszczenia, od-
dając włości księcia polskiego pod opiekę Stolicy Apostolskiej, wymienia
poszczególne jego części. Leżały one mniej mniej więcej między Odrą
a Bugiem oraz od Bałtyku po Karpaty.
Kluczowym wydarzeniem dla historii Polski stał się przyjęty z rąk
czeskich chrzest w roku 966. Chrześcijaństwo zabezpieczyło Mieszka
z jednej strony przed groźbą przymusowej chrystianizacji ze strony Ce-
sarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, a z drugiej strony uczyniło go
równym innym książętom chrześcijańskim. Nie bez znaczenia pozosta-
wał także, biorący państwo Mieszka I w kleszcze, sojusz wielecko-czeski.
O możliwościach czeskich przekonano się bardzo boleśnie w 1038 r., kie-
dy to niszczycielski najazd księcia Brzetysława dotarł do samego centrum
państwa Piastów – Gniezna. Czesi Gniezno zdobyli i splądrowali wywo-
żąc stamtąd relikwie św. Wojciecha, Pięciu Braci Męczenników oraz Ra-
dzyma-Gaudentego. Najazdy pogranicznych margrabiów niemieckich
nigdy nie zagroziły samej istocie państwa Piastów, podczas gdy Czesi
byli w stanie zniszczyć jego centralny ośrodek.
Hierarchiczna struktura kościoła i jedna wspólna dla wszystkich pod-
danych wiara, stanowiły ważny czynnik unifikacyjny młodego państwa.
Mieszko przyjmując chrzest na trwałe wpisał siebie i swój kraj do gro-
na chrześcijańskich narodów Europy, nie bacząc, że zdradza przez to tra-
dycje przodków. Tradycje ojca kultywował jego syn, Bolesław I Chrobry,
tworząc silne państwo i organizując zjazd gnieźnieński. Zwieńczeniem
jego działalności była korona królewska otrzymana w 1025 r. Relacje
Bolesława z Cesarstwem Rzymskim były bardzo różne i w pewnym stop-
niu pozostawał on zależny od cesarza, co było oczywiste, ponieważ cesar-
stwo nie mogłoby tolerować niezależnego tworu państwowego przy swo-
ich granicach. Dużym ułatwieniem dla władców Polski był fakt, że cesa-
rze coraz więcej uwagi poświęcali sytuacji we Włoszech oraz konflikcie

207
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

z papiestwem. Wnuk Mieszka I, król Polski (1025–1031) Mieszko II Lam-


bert ugiął się pod naporem wrogo nastawionych sąsiadów i wewnętrzne-
go kryzysu państwa, czyli tzw. reakcji pogańskiej. Pozostawił on po so-
bie jedynego syna, a zarazem jedynego męskiego przedstawiciela Piastów,
księcia Polski, Kazimierza I Odnowiciela. Przebywającemu na wygnaniu
Kazimierzowi udało się wrócić i odzyskać władzę ok. 1041 r. między
innymi dzięki poparciu i życzliwości cesarza Henryka III, u którego wsta-
wili się za nim jego potężni wujowie, tj. arcybiskup Kolonii i kanclerz Ita-
lii Herman oraz książę Szwabii Otton.
Przyjęte przez pierwszych Piastów chrześcijaństwo niewiele
zmieniło w podejściu do medycyny i weterynarii. Średniowieczne upa-
trywanie przyczyn choroby w karze boskiej czy brak racjonalnych prze-
słanek tłumaczących szerzenie się epidemii, nie stało w sprzeczności
z dawnym wierzeniami. Mnisi zastąpili pogańskich kapłanów zajmując
się ziołolecznictwem, zamiast zamawiania duchów zaczęto praktykować
modlitwę, ascezę i kontemplację. Leczeniem ludzi nadal trudnili się, mniej
lub bardziej tępieni za czary znachorzy, a lecznictwo zwierząt pozostawa-
ło w rękach kowali i hodowców. Chwiejna pozycja nowej wiary i później-
sza reakcja pogańska po śmierci króla Bolesława I Chrobrego spowodo-
wały utrwalenie się prastarych metod leczenia, a jeszcze dawniejsze do-
niesienia Thietmara, biskupa Merseburga i twórcy sławnej „Kroniki Thiet-
mara”, chronicznie uprzedzonego do Słowian, mogły jedynie potępiać
pogańskie praktyki kultywowane na górze Ślęży.
O lecznictwie ludzi i zwierząt w czasach drugiej monarchii Bolesława
II Szczodrego, stworzonej przez prawnuka Bolesława I oraz w czasach roz-
bicia dzielnicowego wiemy niewiele. Nie można stąd wnioskować, że nie
zmieniło się nic w metodach leczenia i że nie powstały żadne akty prawne
normujące handel i ubój zwierząt gospodarskich. Skąpość wiadomości na
ten temat wynika zapewne bardziej z licznych wojen i kryzysów państwa
polskiego i w końcu z jego podziału na dzielnice, które pociągnęły za sobą
ich zagładę, niż z braku inicjatyw ówczesnych władców. Zawód koniusze-
go, podobnie jak ptasznika, sokolnika czy psiarza trudniącego się również
leczeniem pojawia się dopiero we wzmiankach z XIII wieku.
Większość norm prawnych dotyczących utrzymania zwierząt, obro-
tu zwierzętami i mięsem obowiązujących w miastach polskich regulowały
wilkierze, wydawane przez rady miejskie. Kontrasygnata (potwierdzenie)
ich przez lokalnych feudałów (biskupów, książąt lub królów) nadawała im
status prawny edyktu. Podobnie jak w całej średniowiecznej Europie, posia-

208
Weterynaria w państwie Piastów

dały one jedynie znaczenie lokalne. Nadzór nad ich przestrzeganiem spo-
czywał na barkach wójtów, burmistrzów i członków rady miejskiej. Cieka-
wostką jest, że wilkierze zabraniały również wprowadzania do rzeźni „ko-
biet nieobyczajnych” i używania światła w nocy (statut z 1257 r.). (Szerszy
opis norm prawnych dotyczących uboju zwierząt i funkcjonowania rzeź-
ni zawiera rozdz. 11: „Ubój, rzeźnie i nadzór nad surowcami pochodzenia
zwierzęcego”).
Do najstarszych pisanych dokumentów dotyczących zwierząt należy
także Statut Wiślicki z 1347 r. Nie występuje w nim opis jakiejkolwiek
praktyki weterynaryjnej, ale wspomina się o pożyczonym koniu, którego
dotknęła kulawizna, a leczenie pozostawiono siłom natury.
Wszystkie wspomniane dokumenty, mimo że o wymiarze lokalnym,
potwierdzają stopniowy i postępowy charakter rozwiązań prawnych
w zakresie uboju i handlu mięsem. Skoro kwestie te były regulowane
niejednokrotnie w niezwykle szczegółowy sposób, musiały się rozwijać
hodowla i lecznictwo zwierząt, oczywiście w ramach skromnych możli-
wości średniowiecznego kraju na północy Europy.
Po bezpotomnej śmierci króla Kazimierza III Wielkiego (zgodnie
z układem o przeżycie) królem został władca Węgier Ludwik I Andega-
weński, a po nim jego córka królowa Polski Jadwiga. Poślubiła ona wiel-
kiego księcia litewskiego Władysława II Jagiełłę, który tym sposobem
przywdział na skronie koronę polską. To z okresu jego panowania zacho-
wał się jeden z pierwszych dokumentów dotyczących zabiegów wetery-
naryjnych. W rejestrach rachunkowych króla odnotowano w 1394 r. wy-
datek 7 groszy dla dozorcy koni królewskich na leczenie koni u kowa-
la Jagusza. Podobne zapisy dotyczą upustu krwi u koni (1 grosz), dozoru
nad koniem (dozorca Bartosz otrzymał 2 skojce) czy 18 skojców za lecze-
nie koni i 6 skojców za dozór. Zapisy te świadczą nie tylko i odpłatności
za czynności lekarsko-weterynaryjne, ale także o tym, że leczeniem, spo-
rządzaniem leków i kuciem koni zajmowali się wówczas kowale, którzy
z czasem zyskali miano konowałów.
Podobnie jak w innych krajach Europy, ówczesny system pieniężny
był dość skomplikowany. Dwa grosze stanowiły jeden skojec, grosz dzie-
lił się na dwanaście denarów, a dwanaście groszy dawało wiardunek. Jed-
na grzywna składała się natomiast z 48 groszy. Za kwotę 20–100 grzy-
wien można było kupić kamienicę w Krakowie, dwa kurczęta kosztowały
1 grosz, a duże cielę 6 groszy. W tym samym czasie dobre buty z cholewa-
mi warte były około 12 groszy.

209
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

W okresie Średniowiecza, dzięki hojności feudałów i królów, bogacił


się Kościół Rzymskokatolicki w Polsce. W wielu zakonach, w duchu me-
dycyny monastycznej, poznawano działanie ziół i czytano łacińskie wo-
luminy dotyczące hodowli i leczenia zwierząt. Prawdopodobnie pod ko-
niec XV wieku w bibliotece rodziny Pileckich znajdował się tekst hipia-
tryczny, uznawany za kopię dzieła mistrza Albrechta (Albranta, Alberta),
kowala cesarza Fryderyka II Hohenstaufa.
Często przy klasztorach budowano przytułki i szpitale, a bogate opac-
twa prowadziły szeroko zakrojoną gospodarkę rolną i hodowlę zwierząt.
Dopiero epoka Odrodzenia przyniosła z sobą znaczące zmiany w pojmo-
waniu choroby i terapii. Nie do przecenienia są wpływy kultury i nauki
włoskiej, które na dobre weszły w wiele sfer życia wraz z przybyciem do
Krakowa małżonki królewskiej Bony Sforza d’Aragona, utrzymując się
do połowy wieku XVIII.

7.4.
Renesans i pierwsze polskie druki
weterynaryjne
Polskie Odrodzenie umownie rozpoczyna się w połowie XV, a kończy
w połowie XVII wieku. Panowanie Jagiellonów w Polsce trwało od 1386
do 1572 r. Ostatnie dwa pokolenia tej dynastii, a w szczególności panowa-
nie króla Zygmunta I Starego i jego syna Zygmunta II Augusta, na trwałe
wpisały się w dzieje polskiego Renesansu. Do Polski przybywali artyści
i uczeni, m.in. Filip Kallimach (Filippo Buonaccorsi) czy Konrad Celtis.
Nadwiślańskie Bractwo Literackie było pierwszym na świecie. Polska sta-
ła się ostoją tolerancji religijnej i intelektualnej. Po odnowieniu Uniwer-
sytetu Jagiellońskiego (1400 r.), szybko powstały kolejne wyższe uczel-
nie: w Królewcu (1544 r.), w Wilnie (1579 r.) i w Zamościu (1594).
Zachowany w Bibliotece Jagiellońskiej znak cechowy kowali-konowa-
łów, w kodeksie z 1505 r., jest najstarszym zachowanym przedstawieniem
zabiegu leczniczego u konia (upustu krwi), narzędzi weterynaryjnych
i metody poskramiania zwierzęcia. Z XV wieku pochodzi przechowy-
wany w Bibliotece Jagiellońskiej rękopis łaciński Piotra Cerestyna (Petri
de Crescentiis), pt. „Ruralium libri absque initio et fine”, traktujący głównie
o rolnictwie, a częściowo o hodowli i lecznictwie zwierząt.

210
Renesans i pierwsze polskie druki weterynaryjne

Jednym z najważniejszych dzieł piśmiennictwa polskiego o tematyce


weterynaryjnej jest praca pt. „Sprawa a lekarstwa końskie przez Conrada
Królewskiego kowala doświadczone: nowo s pilnosczią przełożone, a napier-
wey o poznaniu dobrego konia” (Sprawa a lekarstwa końskie przez Con-
rada królewskiego kowala doświadczone, nowo przełożone, a najpierw
o poznaniu dobrego konia), wydana przez krakowskiego drukarza Floria-
na Unglera w 1532 r. Było to zaledwie 18 lat po pierwszej drukowanej
książce w języku polskim. Zostało ono odkryte przypadkowo na począt-
ku XX wieku w oprawie statutów króla Zygmunta I Starego z 1524 r., na
których cennej oprawie wytłoczony był 1532 r. Udało się zrekonstruować
16 z 18 stron tekstu, jednak niektóre akapity pozostały nieczytelne. Dziś
jedyny egzemplarz przechowywany jest w Bibliotece Narodowej w Kra-
kowie (Zbiory Czapskiego). „Medycyna weterynaryjna” z 1948 r. zamie-
ściła wierny przedruk dzieła Conrada.
Już samo autorstwo tego tekstu budzi kontrowersje. Bernacki przypi-
suje je Biernatowi z Lublina, jednak Chrzanowski podważa tę hipotezę.
Berezowski natomiast twierdzi, że jest to tłumaczenie włoskiego dzieła
zbiorowego. Jeden z najznamienitszych znawców języka polskiego, Alek-
sander Brückner (1856–1939), na podstawie rękopisu książki z 1564 r. pt.
„Lekarstwa doświadczone, które zebrał uczony lekarz pana Jana Pileckiego, które-
mu są przydatne lekarstwa końskie z ćwiczeniem tego lekarza. Przydaliśmy y figu-
ry ziół rozmaitych ku lekarstwie z zielnikami dostatecznemi sprawione” autorstwa
Biernata z Lublina, wskazał tego ostatniego za autora opracowania Con-
rada. Rozległe badania bibliograficzne Perenca [164] dowodzą, że „Spra-
wa a lekarstwa...” są tłumaczeniem podobnych dzieł z języka czeskiego,
a te zaś pochodzą od niemieckich pierwowzorów. Z kolei wersja niemiec-
ka powstała najprawdopodobniej na kanwie włoskiego oryginału. Za tą
hipotezą przemawia bliskie pokrewieństwo języka czeskiego i polskiego,
ich ówczesne znaczne podobieństwo w pisowni i wymowie oraz zauwa-
żalny silny wpływ literatury czeskiej na polską. Niewykluczone, że Bier-
nat z Lublina przetłumaczył i streścił kilka dzieł czeskich (żadne zacho-
wane do dziś nie zawiera całości tekstu dzieła Conrada). Dodatkowo do-
niesienia o obecności w zbiorach Pileckich, których kapelanem, lekarzem
i sekretarzem był Biernat, dzieła mistrza Albrechta (Albranta, Alberta)
jednego z koniuszych cesarza Fryderyka II, mogą wskazywać potencjal-
ną włoską proweniencję części tekstu, a sama praca Conrada mogła po-
wstać z dwóch źródeł językowych jednocześnie, czyli włoskiego (względ-
nie niemieckiego) i czeskiego. Wspomniany koniuszy jest postacią auten-

211
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

tyczną, był członkiem świty cesarza Fryderyka II i rzeczywiście napisał


dzieło o leczeniu koni.
Dzieło Conrada składa się z krótkich rozdziałów, z których cztery do-
tyczą pokroju zwierzęcia, jeden poświęcono zawodom, a 78 metodom
leczniczym. Układ tekstu przypomina, znaną z dzieł chirurgicznych, ko-
lejność od głowy, poprzez tułów a na kończynach kończąc. W większości
przypadków brak jest szczegółowego opisu przyczyn i objawów chorób,
autor zazwyczaj ogranicza się jedynie do podania ich nazwy i sposobu le-
czenia. Dzieło to, mimo że czysto empiryczne, aż do końca XVII wieku
było najpopularniejszą publikacją z zakresu hipiatrii w Polsce. Dla przy-
kładu, w przypadku gdy koń zachoruje: „Na ropę w kopycie”, autor radzi:
„Gdy by ropy nie mogł poznacz ...
...odeymi podkowę
a ley zimną wod[ę gdzie] się woda roschdzi tam otworz róg
...wystruż
y onę ropę wypraw
potym [pomazuj ło]iem kozłowym
a będzie zdrów”.
Opis dotyczy nie tylko objawów, ale i zaleca konkretne postępowa-
nie lekarskie. W przypadku ochwatu Conrad podaje również jego moż-
liwe przyczyny: woda, żyto czy wiatr, podając równocześnie sposoby le-
czenia: „Na ochwat wodny”, „Na ochwat od zyta” i „[Gdy] się czy innym ochwa-
ci”. Tak na przykład:
„Na ochwat wodny
...[It]em, ziela niedospiałku
a dacz mu z ow[sem ies]cz”.
oraz:
„Na ochwat od zyta
Iesli mu iest ochwat od żyta albo od rży mlodey tedi gi w wiescz w wodę zymną
wszystkiego y trzymasz go tam godzinę
potym wywiodszy go z wody iezdzicz nanim w zawod aże się zapoci y robisz
gim”.
Prócz mniej lub bardziej skutecznych metod przypominających
racjonalne leczenie (środki roślinne, kąpiele kończyn w zimnej wodzie),
pojawiają się zabobony pokutujące przez kilka następnych stuleci. Je-
den z nich wiąże się z leczeniem ochwatu poprzez smarowanie wędzidła
kałem ludzkim:
„...[Ite]m, przewlecz wędzidła przez swieże lay[no czł]owiecże a

212
Renesans i pierwsze polskie druki weterynaryjne

włoż koniowi w vsta y zatul [no]zdrze aż pryśnie...”.


Spośród środków leczniczych zalecał głównie liczne zioła (bab-
ka czerwona, brzoza, chrzan, czosnek, dziewanna), środki pochodzenia
zwierzęcego (białko kurze, glisty ziemne, jaszczurki palone, krew, łój,
kał) i mineralnego (ałun palony, atrament, siarczan miedzi, szkło sprosz-
kowane, rtęć). Za nośniki leku uznawał w przypadku wlewów lub kąpie-
li: wodę, wino, ocet, a dla sporządzenia maści, czopków albo past: tłusz-
cze zwierzęce lub wosk. Proszki były wdmuchiwane, np. do oka, lub
zasypywane na ranę.
Stosował strzykawki mosiężne, naczynia w kształcie rogu, worki skó-
rzane z wlewnikiem, nóż kopytowy, puszczało do krwi czy przyżegacze.
Jako opatrunki polecał: przędzę lnianą, chusty i deszczułki (jako łupki).
Praca Conrada była niejednokrotnie cytowana, a nawet przepisywana
w całości przez innych autorów. Wydane przez Marcina Siennika w XVI
wieku dzieło pt. „Nauka lekarstw końskich dobrze doświadczonych od rstrop-
nych masztalerzow, kowalow y roztucharzow...” (1564) oraz „Lekarstwa końskie...”
nieznanego autora walnie przyczyniły się do odtworzenia brakujących
i nieczytelnych fragmentów ich pierwowzoru.
Pierwsze dzieło: „Nauka lekarstw końskich dobrze doświadczonych od ro-
stropnych masztalerzow, kowalow y roztucharzow, ktorzy sye s tym najwięcey obie-
raią. Jest przy tym y nauka konia dobrego poznać, by sie w kupnie nie omylił:
y jako ku zawodowi konia poprawić” jest częścią większej całości, pt. „Lekar-
stwa doświadczone, które zebrał uczony lekarz pana Jana Pileckiego, które-
mu są przydatne lekarstwa końskie z ćwiczeniem tego lekarza. Przydaliśmy
y figury ziół rozmaitych ku lekarstwie z zielnikami dostatecznemi sprawio-
ne” autorstwa Biernata z Lublina. Poza wskazanym rozdziałem, nawią-
zania do zwierząt pojawiają się w innych fragmentach tekstu. Występuje
w nim m.in. nierozpoznana do dziś choroba koni zwana „napaść czyli no-
gieć” oraz ochwat koni rozumiany jednak jako kolka. Część weterynaryjna
opiera się na tekście dzieła Conrada, jednak bez elementów magicznych.
Bydłu poświęcił autor rozdział: „Rozmaitemu bydłu lekarstwa”, kurom: „Ku-
rom pypeć leczyć”, a rybom: „Rybom wszelakim od zarazy”. Autor podjął tak-
że zagadnienia pokrewnego, tzw. „apteki łajen”, niezwykle popularnej
w Średniowieczu i propagującej m.in. ekskrementy jako substancje lecz-
nicze. Interesująca jest sugestia badania węzłów chłonnych żuchwowych
konia (zołzy) przed jego zakupem.
Biernat z Lublina był osobą nietuzinkową. Obdarzony szerokimi ho-
ryzontami myślowymi i gruntownym wykształceniem, pisząc po polsku

213
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

nie tylko zachwiał pozycją wszechobecnej łaciny, ale urósł do rangi ojca
języka polskiego. Nie ograniczał się jedynie do weterynarii czy ogólnie
pojętego rolnictwa i lecznictwa. Pisał prozą i wierszem. Był tak poczytny,
że większość egzemplarzy jego dzieł zaczytano do ich fizycznego znisz-
czenia. Uchodził za jeden z najznamienitszych umysłów swoich czasów
i prawdopodobnie był profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jak wie-
lu mu podobnych, żywiąc nazbyt śmiałe poglądy, broniąc uciśnionych
i wchodząc w konflikt z feudałami oraz kościołem (długo przed Lutrem
znalazł się na indeksie ksiąg zakazanych), został w końcu zmuszony do
wyjazdu do Czech czy Niemiec. Przełożył z czeskiego: „Historię o szczę-
ściu” i był autorem zaginionej pracy (jego manifest polityczny, sprzeciw
przeciwko karze śmierci), z którą polemizował Jan z Pilzna. Napisał dzie-
ło pt. „O żywocie chrześcijańskim”, „Żywot Ezopa Fryga” oraz liczne bajki. Jego
modlitewnik „Raj duszny” był pierwszą polską książką (1513). Dokładna
data jego urodzin i śmierci pozostają nieznane (ok. 1465–po 1529).
Drugie dzieło, pt. „Lekarstwa końskie doskonale doświadczone od wie-
lu stalmistrzów, ktemu nowo przydano, jako koń na być sprawion ku zawo-
du, y innych wiele rzeczy nowych y sprawnych przydano ktemu”, nie ma au-
tora ani daty wydania. Charakter czcionki wskazuje jednak na XVI wiek
i drukarnię Unglera. Możliwe że powstało ono w 1592 r., ale tytuł: „Le-
karstwa końskie...” był dosyć popularny i może być mylący. Stanowi ono tyl-
ko odpis Conrada, poprawiony lingwistycznie i zaopatrzony w oryginal-
ną rycinę na okładce.
Wspomniane na początku rozdziału dzieło Piotra Cerestyna doczeka-
ło się w latach 1549 i 1571 polskiego tłumaczenia jako: „Księgi o gospo-
darstwie”. Zawiera ono w sobie sławny traktat Jordanusa Ruffusa, mar-
szałka cesarskiego dworu Stauffów, pt. „De Medicina equorum” wydany
w Neapolu. Dzieło Crescentyna przetłumaczył z łaciny na język polski
Jędrzej Trzecieski, sekretarz koronny i przyjaciel Mikołaja Reja. Podob-
nie jak oryginał, tłumaczenie polskie podzielone było na rozdziały: „Ko-
nie”, „Bydło rogate”, „Owca”, „Koza”, „Świnia”, „Pies”, „Pasterz”, „Ptactwo domo-
we”, „Pszczoła”, „O myślistwie” i „Ryby”. Jest ono wolne od przesądów i bar-
dzo rzadko używa tzw. „apteki łajen”, a opisując choroby podaje ich przy-
czyny, objawy i przeważnie racjonalne sposoby leczenia.
Cerestyn był osobą znającą się ma medycynie, o czym świadczy jego
znajomość hipokratejskiej teorii czterech humorów. Będąc jej zwolenni-
kiem, upatrywał przyczyn chorób w zaburzeniach równowagi czterech
humorów (krwi, flegmy, żółci czarnej i żółci żółtej). Za przyczynę akrazji

214
Renesans i pierwsze polskie druki weterynaryjne

uważał m.in.: błędy utrzymania i żywienia, powietrze, wodę, wiatr, gwiaz-


dy, wyziewy, klimat, pory roku, trucizny lub czynniki wewnętrzne organi-
zmu, np. wstrzymywanie wydalin. Przykładowo, kolka moczowa objawiać
się miała: obrzękiem moszny, pokładaniem się konia, bólem, anurią. Le-
czenie polegać miało na: przykładaniu okładu na mosznę z odwaru z rze-
żuchy, pietruszki i ziela z korzenia szparagowego; do cewki moczowej na-
leżało wprowadzić pieprz z czosnkiem lub koń powinien: „wolno chodzić
po gnoju”. Spośród środków leczniczych Piotr Crescentyn wymienia wie-
le zalecanych także przez Conrada. Są nimi leki pochodzenia roślinne-
go, zwierzęcego i mineralnego. Podobnie jest w przypadku stosowanych
narzędzi, postaci leków i sposobu ich podawania. Stało się ono podsta-
wą wiedzy weterynaryjnej w Polsce przez blisko 300 lat. Jeszcze Krzysz-
tof Monwid Dorohostayski, stolnik, krajczy i marszałek wielki litewski,
w dziele pt. „Hippika to jest o koniach księgi” wydanym w Krakowie
(1603), powołuje się na autora „Sprawa a lekarstwa...”.
Dorohostayski pochodził ze znanej, kalwińskiej rodziny litewskiej.
Jego ojciec Mikołaj Dorohostayski, wojewoda płocki i wielki stolnik
litewski założył zbór reformowany i drukarnię. Młody Krzysztof pobie-
rał nauki we Włoszech, w Wenecji, Ferrarze, Bolonii i Neapolu. Gościł
na tamtejszych dworach książęcych i u wicekróla w Neapolu. Zaznajo-
mił się, ze sławną w ówczesnej Europie, włoską szkołą jazdy konnej, ho-
dowlą i lecznictwem koni. Znał dzieła starożytnych klasyków, a także pra-
ce Jordanusa Ruffusa i Laurentiusa Rusiusa. W drodze do Polski gościł
na dworze cesarskim, gdzie otrzymał tytuł barona Świętego Cesarstwa
Rzymskiego. U boku króla Stefana Batorego brał udział w wojnie mo-
skiewskiej i na czele własnego oddziału pokonał Szwedów oraz osobi-
ście zdobywał Smoleńsk. Należał do zwolenników teorii humoralnej i ja-
troastrologii. Jego dzieło, przykład pięknej i wyrafinowanej polszczyzny,
jest w większej mierze kompilacją innych autorów, niż rezultatem wła-
snych doświadczeń. Jej pierwsze wydanie opatrzono pięknymi rycinami.
Po raz pierwszy został w nim opisany zabieg na trzeciej powiece konia
związany z leczeniem choroby zwanej „paskudnikiem”. Opisano epilep-
sję koni, a przekonanie o szkodliwości zjadania przez te zwierzęta pają-
ków, pierza lub kału drobiu zaczerpnął autor z tekstów starożytnych. Po-
dano dokładne postępowanie w przypadku trzebienia ogierów, zwraca-
jąc uwagę na: konieczność rozpalenia noża w ogniu przed cięciem mosz-
ny, sposób podwiązania i przecięcia powrózka nasiennego (między pod-
wiązką a jądrem) czy ochronę konia przed muchami z zanieczyszczeniem

215
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

rany. Jako pierwszy w Polsce napisał Dorohostayski o zakaźności chorób


i drogach ich szerzenia: „W domach gościnnych sieła się ludzi i rozmaitych koni
przemija, obawiać się trzeba, żeby jaka szkapa nosata abo parszywa, abo zołzujaca
(...) na tym miejscu gdzie twój (koń) stać ma, przedtem nie stała”. Chorego konia
radzi oddzielić od pozostałych. Wie również, że świerzb może być prze-
noszony za pośrednictwem derek, siodeł i uprzęży. Podaje racjonalne
środki zapobiegania zarazom, a także wymienia po raz pierwszy polską
nomenklaturę medyczno-weterynaryjną, np.: epilepsja – „kaduk lub
słonecznik”, pęcherz moczowy – „mecherzyna” czy prącie – „korzeń”.
Dorohostayski wymienia również osoby, które powinny zajmować się le-
czeniem koni. Są to: kowale, konowały, rostrucharze (handlarze koni), ko-
niuszowie, podkoniuszowie i kawalkatorzy (ujeżdżacze). „Hippika” była
pięciokrotnie wznawiana (ostatnie wydanie w 1861 r.) i weszła w kanon
polskiej hipiatrii na ponad dwa stulecia, w 1685 r. doczekała się tłumacze-
nia na język rosyjski.
Na bezpotomnej śmierci króla Zygmunta II Augusta wygasa dynastia
Jagiellonów. W 1573 r. dochodzi do pierwszej w historii Polski wolnej
elekcji. Nowym monarchą zostaje Henryk de Valois, książę Anjou. Jednak
jego panowanie, mimo że bardzo krótkie, nacechowane było prawdziwym
zderzeniem kultury polskiej i francuskiej. To w Krakowie Henryk widział
pierwszy wychodek zamkowy, łaźnię z ciepłą i zimną wodą oraz widelec.
Wynalazek pierwszy, wraz z jego nagłym powrotem do Francji, po śmier-
ci brata króla Francji Karola IX (1574), stał się nader popularny w Luw-
rze oraz innych zamkach i pałacach. Niestety Henryk nie rozumiał Po-
laków, podobnie jak oni nie rozumieli jego. Wiele z jego nawyków (biżu-
teria, pachnidła, otaczanie się gronem paziów) były uważane za przejaw
zniewieścienia. Jako władca poświęcał wiele uwagi sprawom państwa,
o czym Polacy nie zdążyli się przekonać, a czego Francuzi nie potrafi-
li docenić.
Jak podaje „Encyklopedia staropolska” Zygmunta Glogera, król Hen-
ryk: „...przybywając do Krakowa, przywiózł z sobą z Francyi ułożone jastrzębie”.
Jednak zastał w Polsce wiele doskonale ułożonych sokołów i jastrzębi,
lepszych od francuskich. Gloger pisze dalej: „Atoli dwuletnia zawierucha po-
lityczna po ucieczce Walezego wszystko to rozproszyła. Batory nie zastał ani sokol-
ników, ani sokołów, ani nawet psów legawych. Tyle zaś miał spraw krajowych nie-
słychanie ważnych na głowie, tyle potrzebował czasu dla zapoznania się z rozle-
głym krajem, prawodawstwem Rzplitej, narodem, i tyle miał trudów z upokorze-
niem gdańszczan, iż pomimo namiętnej żyłki myśliwskiej potrzebował lat kilku do

216
Renesans i pierwsze polskie druki weterynaryjne

uorganizowania łowiectwa na wielką skalę”. Świadczy to długoletniej trady-


cji i wysokim poziomie sokolnictwa w Polsce. Już Gall Anonim podkre-
śla zamiłowanie do łowów z sokołem władców polskich, począwszy od
króla Bolesława II Szczodrego. Król Kazimierz III Wielki rozszerza przy-
wilej polowania z sokołem na możnowładców. Najsłynniejszym polskim
sokolnikiem XVI wieku, o którego względy zabiegały wszystkie dwory
królewskie Europy, był Janusz Latarski. Znane również było dzieło Ma-
teusza Cygańskiego, pt. „Myślistwo ptasze, w którym się opisuje sposób dostawa-
nia wszelkiego ptaka”, traktujące o łowiectwie z ptakami. Polskie sokoły sta-
ją się swoistym towarem eksportowym. Trudno przypuszczać, że dzieło
cesarza Fryderyka II Hohenstaufa „De arte venandi cum avibus” czy Al-
berta Wielkiego „De animalibus libri XXII” mogły nie być znane w Polsce.
Tradycje sokolnicze i jastrzębiarskie kultywują również król Władysław
IV Waza i August II Sas. Panowanie króla Stanisława II Augusta Ponia-
towskiego kładzie kres świetności tej sztuki i randze sokolników w Pol-
sce, a na jego odrodzenie trzeba było czekać do lat 70. XX wieku.
Ciekawą publikacją dotyczącą myślistwa była praca autorstwa Jana
Ostroroga, wojewody poznańskiego, pt. „O psiech gończych y myślistwie
z nimi” wydane w 1608 r. Traktuje ona o układaniu psów myśliwskich
oraz o chorobach psów i ich leczeniu. Podzielone jest ono na trzy księgi
i jest to w dużej mierze oryginalne dzieło autora. Ostroróg opisuje cho-
roby wewnętrzne, np.: „ślinogorz” (zapalenie gardła), „stracenie głosu” (angi-
na) oraz „zapieczenie” (niedrożność przewodu pokarmowego); choroby wy-
magające interwencji chirurgicznej, np.: „oparzelina psia” (oparzenie), kula-
wizny psie (w tym „wytecz” czyli nadwichnięcie czy „wybicie” wywichnię-
cie) i „na robaki w ranach”; a także choroby zakaźne, np.: wścieklizna (poda-
je pogryzienie przez chore zwierze jako jedną z przyczyn), świerzb oraz
weszka. Mimo trafnych w większości spostrzeżeń, autor nie wystrzegł
się błędów i wpływów magii. Przykładowo „na robaki w ranach” karze on,
prócz stosowania smoły, wapna, ciemiężycy oraz olejku sosnowego na
ranę, „uwiązać żabę na szyi psa”, a w przypadku wścieklizny, oprócz zaopa-
trzenia rany, radzi psa karmić sercem i wątrobą psa wściekłego. Podobnie
jak Conrad, każe stosować na porost sierści smarowanie „nastrojem z oliwy
z glistami ziemnymi”.
Książka Ostroroga była podstawą hodowli psów w Polsce przez ponad
300 lat (ostatnie wydanie w 1914 r.). Jego zdaniem, lecznictwem psów powi-
nien zajmować się myśliwy, któremu mieli pomagać: „myśliwiec do dojeżdżania
psów” oraz psiarczyk, który „...koło lekarstw psich ma się od starszych uczyć”.

217
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

Jan Ostroróg (1565–1622) był jednym z najlepiej wykształconych


Polaków swoich czasów, wychowanek Uniwersytetu Jagiellońskiego,
sprawował funkcję wychowawcy synów króla Zygmunta III Wazy. Był
znanym prawnikiem, przedstawicielem postępowej myśli polskiej.
W dziele pt. „Monumentum pro Rei Publicae ordinatione” postulował stworze-
nie silnej władzy królewskiej, niezależności od Rzymu i opodatkowania
kleru. Wydawał prace o tematyce łowieckiej i rolniczej m.in.: „Myślistwo
z ogary”, „Kalendarz gospodarski na horyzont komarzeński”, „Zwierzyniec koma-
rzeński”, „Chowanie zrzebców”.
Okres Odrodzenia w Polsce to jej złoty wiek. Przewyższał pod wie-
loma względami osiągnięcia odrodzenia francuskiego czy niemieckiego.
Akademia Krakowska, wzorowana na Uniwersytecie Bolońskim, fundo-
wana przez króla Kazimierza III Wielkiego w 1364 r., dzięki mecenato-
wi Jagiellonów wznawia swoją działalność i zostaje podniesiona do rangi
uniwersytetu w 1400 r. Niemały wkład osobisty i finansowy miała pierw-
sza żona wielkiego księcia litewskiego Władysława Jagiełły, królowa Pol-
ski Jadwiga Andegaweńska.
Uniwersytet Jagielloński był, po Uniwersytecie Praskim, najstar-
szą uczelnią wyższą w tej części Europy. Jego rozkwit przypada na XV
i XVI wiek. Stworzona została znana w Europie szkoła matematyczna,
astrologiczna i alchemiczna. Jego wychowankiem był m.in. twórca dzieła
„De revolutionibus orbium coelestium”, wydanego w 1543 r. w Norymberdze,
Mikołaj Kopernik.
Odrzucenie reformacji i kontratak konserwatystów religijnych było
początkiem zmierzchu tej instytucji jako siedziby oświeconych i otwar-
tych umysłów. Malała liczba studentów zagranicznych, polskich i litew-
skich. Coraz większa liczba Polaków wybierała studia zagraniczne w Bo-
lonii czy Padwie. Kończący Wszechnicę Krakowską: Mikołaj Rej, Marcin
Kromer, Jan Kochanowski czy Andrzej Frycz Modrzewski kontynuowa-
li swoją edukację we Włoszech. Pierwsze reformy i wyzwolenie się spod
konserwatywnego wpływu jezuitów to dopiero wiek XVIII.
Okres rozbiorów odebrał uczelni splendor i strącił w przeciętność.
Dopiero autonomia Królestwa Galicji i Lodomerii wraz z Wielkim Księ-
stwem Krakowskim zmieniła ten stan rzeczy. Pojawili się znów sławni
uczeni: Karol Olszewski, Zygmunt Wróblewski, Tadeusz Browicz. Po od-
zyskaniu niepodległości Uniwersytet Jagielloński popadł w rządy konser-
watystów i nacjonalistów, które nie przysporzyły mu zbytniej chwały (np.
getto ławkowe). Dziś jest jedną z najlepszych uczelni polskich, osiągając

218
Piśmiennictwo weterynaryjne w Baroku i Oświeceniu

wysokie miejsca w rankingach uczelni krajowych. Do 2004 r. jako jedyny


w Polsce posiadał wydział medyczny.

7.5.
Piśmiennictwo weterynaryjne w Baroku
i Oświeceniu
Renesans polski skończył się w pierwszej połowie XVII wieku.
To był burzliwy okres wojen z Rosją, Turcją oraz potopu szwedzkiego.
Panowanie dynastii Wazów w latach 1587– 1668, mimo że abdykują-
cy król Jan Kazimierz zmarł dopiero w 1672 r., to kres srebrnego wieku
i hegemonii Rzeczpospolitej. Kolejni władcy z dynastii Wazów, a po nich
Michał Korybut Wiśniowiecki, Jan III Sobieski, August II Mocny Sas,
Stanisław Leszczyński i August III Sas, mimo panowania na Kremlu,
zwycięstwa pod Kircholmem, Chocimiem, Beresteczkiem czy wikto-
rii wiedeńskiej Sobieskiego, nie byli w stanie zapobiec stopniowemu sta-
czaniu się państwa w przepaść. Nietrafne decyzje polityczne, a w szcze-
gólności wplątanie się w szwedzkie problemy dynastyczne, warcholstwo
szlachty, brak stałej, nowoczesnej armii i coraz bardziej anachroniczny,
nieskuteczny ustrój polityczny doprowadziły do anarchii, chronicznego
zrywania sejmów krzyżujacych plany monarchów w zakresie jakichkol-
wiek reform, wzrostu wpływów i stopniowego uzależnienia od Cesarstwa
Rosyjskiego. Wazowie zawsze marzyli o dziedzicznej koronie Szwecji
i zadowalali się elekcyjną koroną Rzeczpospolitej, jednak zawsze cel ten
przyświecał ich działaniu.
Mimo tych zgoła niekorzystnych warunków w polskim piśmiennic-
twie pojawiały się nowe pozycje. Pierwszą z nich było dzieło Szymona
Syreńskiego pt. „Zielnik herbarzem z iezyka łacińskiego zowia, skutków y mocy
ziół wszelakich, drzew, krzewów y korzeni a ich, kwiatu, owoców, soków, miazg, ży-
wic y korzenia do przypraw zaprawiania, także trunków, syropów, wódek, lekiwa-
rzów, konfektów, win rozmaitych, prochów, soli z ziół czynioniey, maści, plastrów,
przytym o ziemiach y glinkach róznych: o kruszcach, perłach y drogich kamieniach.
Też o zwierzętach czworonogich, czołgaiących, ptactwie, rybach y tych wszystkich
rzeczach, które od nich pochodzą: od Dioscorida z przydaniem y dostatecznym do-
kładem, z wielu innych o tey materiey piszących, z położeniem własnych figór dla
snadniejszego ich poznania y używania ku zachwaniu zdrowia tak ludzkiego iako
y bydlęcego chorób przypadłych odpędzenia, z wielkim uważaniem y s rozsądkiem.

219
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

Polskiem językiem zebrany y na ośmioro ksiąg rozłożony. Księga lekarzom, apte-


karzom, cyrulikom, balbirzom, rostrucharzom, końskiem lekarzom, mastalerzom,
ogrodnikom, kuchmistrzom, kucharzom, synkarzom, gospodarzom, mamkom, pa-
nim, pannom y tym wszystkim, którzy się kochaią obieyrzą w lekarstwach. Pilnie ze-
brane a porządnie zapisane przez...” z 1613 r., na który autor, profesor Uni-
wersytetu Jagiellońskiego, wydał cały skromny majątek, a nie mogąc do-
kończyć dzieła, został wspomożony ze szkatuły królowej Anny Jagiellon-
ki (siostry Zygmunta II Augusta i żony Stefana Batorego). W jego tekście
pojawiły się nazwy niektórych chorób koni: morzysko, wartogłowie, mo-
krzenie krwią (hematuria), końska choroba skryta (zaraza stadnicza koni).
Syreński odwołuje się do leków przeważnie pochodzenia roślinnego,
a osoby zajmujące się leczeniem koni po raz pierwszy nazywa „lekarza-
mi końskimi” (nazwa ta przyjęła się powszechnie dopiero wraz z powsta-
niem szkół weterynaryjnych).
Kolejnym autorem był Walenty Kącki, który wydał w Zamościu
w 1614 r. książkę pt. „Nauka kołc pasiek z informaciey pana (...) Anno MDCXII
w Komarnie w mnie Jana Ostroroga wojewody poznańskiego spisana”, traktują-
cą głównie o hodowli pszczół. Jako doskonałe lekarstwa w pasiece wy-
mienia on „mięso borsucze” i „w mrowiskach (...) miód barwy białej”. Ostatnie
wydanie ukazało się w 1821 r.
Praca nieznanego autora, pt. „Lekarstwa domowe, dla poratowania zdro-
wia ludzkiego w chorobach y nagłych wypadkach, z nowego zielnika zebrane, y dla
mniejszego kosztu ludzkiego nowo wydanie” z 1617 r., była głównie poświę-
cona lecznictwu ludzi, a zwierzęta (konie) są wzmiankowane ubocznie.
Praca była wznawiana wielokrotnie (ostatni raz w 1762 r.).
W 1627 r. ukazało się dzieło pt. „O obieraniu i ćwiczeniu koni, przytem
lekarstwo na rozmaite przypadki i choroby końskie, jako ludziom rycerskim tak y
gospodarzom bardzo potrzebne i pożyteczne. Do tego na choroby bydła rozmaitego,
powtórnie dostatecznie wydane”. Perenc [64] uważa, że jest ono przedrukiem
Dorostayskiego i „Lekarstw końskich...”.
W końcu trzech ostatnich: Paweł Guczon, Janusz Dubrawius i Jakub
Kazimierz Haur. Pierwszy jest autorem pracy, pt. „Lekarstwa końskie praw-
dziwie doświadczone. Bardzo potrzebne y pożyteczne. Przydane są k temu ćwiczenia
koni, y insze rzeczy do tego należące. Teraz nowo z włoskiego języka na polski z pil-
nością przełożone przez...”, wydrukowanej w 1630 r. Dziś dzieło znajduje się
w Bibliotece Kurnickiej.
Drugi to twórca pracy „O rybnikach i rybach które się w nich chowają, o
przyrodzeniach xiąg pięcioro”, tłumaczonej z języka czeskiego między 1660

220
Piśmiennictwo weterynaryjne w Baroku i Oświeceniu

a 1685 rokiem. Autor oryginału (1547) to Jan ze Skalky Dubrawky na


Hradište, biskup ołomuniecki.
Trzeci napisał dzieło pt. „Ekonomika ziemiańska generalna punktami par-
tykularnymi interrogateryoami gospodarskiemi, praktyką miesięczną, modela-
rzami albo tabułami arithmetycznemi objaśniona”. Ukazało się ono drukiem
w 1675 r. i było wielokrotnie wznawiane (ostatnie wydanie w 1734 r.).
Jakub Kazimierz Haur (1632–1709) był wychowankiem Uniwersytetu
Jagiellońskiego, wielkorządcą krakowskim, ekonomii samborskiej i bo-
cheńskiej, administratorem dóbr rodziny Morsztynów. Jest to typowe
dzieło agrarne będące kompilacją prac innych autorów z zakresu rolnic-
twa i lecznictwa zwierząt. Haur wprowadził do użycia termin „tylczak”,
nie opisując samej choroby, za to różnicując ją z zołzami i nosacizną oraz
podając model leczenia. Opisuje „powietrze końskie” (zaraza piersiowa,
influenza itp.), łykawość i „małkowatość”. Ta ostatnia występuje u konia,
który: „...ma w kłębie dół jakoby grzbiet rozpadły, bo u kogo by zdechł, trzy dzie-
więci koni po nim, które miał, wyzdychają”. U bydła przyczyny chorób upatry-
wane są w: „...robakach znajdujących się w ziemi, w wodzie i w powietrzu” oraz
czarach. A jako zalecenie, oprócz ziół i cedzenia mleka, wskazywana jest
wizyta księdza. Opisuje kilka „zaraz” określanych zbiorowo jako „powie-
trza”. Najprawdopodobniej znał wąglik, zalecając w ramach profilaktyki
wypas na łąkach zalewanych przez rzeki dopiero po ich spłukaniu przez
deszcze. Jako środki zapobiegawcze przeciw zarazom podaje m.in. „dzie-
gieć ze śledziem”. Podaje przyczyny, objawy i leczenie wzdęcia żwacza.
U owiec wymienia: motylicę, kołowaciznę i zarazę robaczą płuc. U kóz
wymienia „febry”, u świni zatwardzenie, u drobiu wspomina jedynieo
karmieniu posiekaną brusznicą i okadzaniu dymem palonych skorup jaj
kurzych (pomija choroby), a u pszczół jako objawy choroby wymienia
chropowatość i kosmatość tułowia, zamieranie pszczół i zaburzenia be-
hawioralne. W leczeniu sugeruje zaś: proch utartej galasówki, róży, gałki
muszkatołowej, rodzynki, kmin z miodem i okurzanie dymem kadzidła.
Epokowe dzieło Crescentyna było częściowo wznawiane w „Kompen-
dium lekarstw końskich” z 1743 i 1746 r., jednak praca Conrada cieszyła się
większą popularnością wśród hodowców i „lekarzy końskich”.
Lecznictwo zwierząt nadal nie wyzbywa się elementów magicznych,
takich jak zamawianie i odprawianie określonych rytuałów. Na te prakty-
ki powołują się z resztą także Conrad i Haur. Popularna jest jatroastro-
logia (Crescentyn i Dorohostayski). Pojawiają się również wzmianki
o działalności czarownic szkodzących nie tylko ludziom, ale i zwierzę-

221
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

tom, np.: „Postępek prawa czartowskiego” (1570), „Pogrom czarnoksiężki błę-


dy, latawców zdrady i alchemickie fałsze rozprasza” (1595), „Młot na czarowni-
ce” (1614), „Sejm piekielny” (1622) i „Metal w taxie” (1779). Polskie piśmien-
nictwo tej proweniencji dorównywało zachodnioeuropejskim dziełom po-
wstałym w okresie kontrreformacji. Czarownice miały za sprawą czarów
nie tylko powodować chorobę zwierząt, ale nawet je zabijać. Szczegól-
nie podejrzane były nagłe upadki na pastwiskach (wąglik) czy odbieranie
mleka. Kościół zalecał praktyki zapobiegawcze, zabraniając jednocześnie
czarów i postulując modlitwę, użycie wody święconej i rozlicznych świę-
conych ziół. Czarownice posługiwały się wzrokiem, dotykiem oraz zako-
pywaniem przedmiotów w sąsiedztwie stajni, obór czy wodopojów. Zna-
czenie pomieszczeń gospodarczych święconą kredą, wieszanie święco-
nych wieńców z ziół, gromnice czy też modlitwy właściciela miały mieć
działanie zbawienne.
Praktyka odbierania mleka opierała się na rytuale polegającym na
wbiciu przez wiedźmę noża w ścianę domostwa oraz na wykonywaniu
ruchów dojenia na trzonku noża z wiadrem między nogami. W ten sposób
były one zdolne odebrać mleko każdej krowie. Czarownica mogła też ode-
brać mleku jedynie tłuszcz, przez co gospodyni nie potrafiła zbić śmieta-
ny na masło. Aby się tego ustrzec, kościół polecał oddawać sobotni udój
w jałmużnie.
Interesującym rozwiązaniem było stosowanie krzyża patriarchy św.
Benedykta. Był on cudownym antidotum przeciwko wszystkim powyż-
szym przypadłościom, a także chorobom zakaźnym. Wystarczyło ten
amulet zakopać w obrębie gospodarstwa, by odczyniać uroki i odpędzać
zarazę.
Ten dwoisty obraz światopoglądu człowieka, przemieszanie racjonal-
ności z magią, utrzymywał się w świadomości ludzi do czasów nowo-
żytnych. Potęgował się wśród prostych chłopów i zabobonnej, hulaszczej
szlachty, nie znajdując uznania dopiero wśród uczonych oświecenia. Tra-
giczne w skutkach panowanie Augusta III Sasa, nieszczęśliwego króla bez
ekspetatywy na wdrożenie reform i Stanisława Augusta Poniatowskiego,
oświeconego monarchy bez perspektyw na absolutyzm, doprowadziło do
upadku Rzeczpospolitej Obojga Narodów (utworzonej na mocy unii lu-
belskiej z 1569 r.), a postępowe idee Konstytucji 3 maja, dokonania Sej-
mu Czteroletniego i Komisji Edukacji Narodowej, nie były w stanie za-
trzymać pędzącego w przepaść świata Sarmatów. 15 listopada 1795 r. król
Polski i wielki książę litewski Stanisław August Poniatowski abdykował

222
Piśmiennictwo weterynaryjne w Baroku i Oświeceniu

w Grodnie. Rosja stała się depozytariuszem Korony Polskiej, a kolejni ca-


rowie uwzględnili ten fakt prawny w swojej tytulaturze. Należy zazna-
czyć przy tym, że carowie uważali się za prawowitych królów polskich.
Dopiero Sejm Królestwa Polskiego 25 stycznia 1831 r. pozbawił cara
Mikołaja I tytułu króla polskiego. Mimo to figurował on w tytulaturze ca-
rów oraz na pieczęci majestatycznej w postaci herladycznej, aż do ostat-
niego cara Rosji Mikołaja II Romanowa.
W XVIII wieku Francja w wyniku wybuchu Wielkiej Rewolucji Fran-
cuskiej (1789) obaliła z tronu Ludwika XVI de Bourbon. Nim do tego do-
szło, Królestwo Francji było ośrodkiem intelektualnym Europy.
Jednym z najwybitnieszych uczonych XVII wieku był fizyk, matema-
tyk i filozof René Descartes – Kartezjusz (1596–1650). Swoje tezy opu-
blikował w dziełach pt. „Rozprawa o metodzie” (1637) i „Medytacje o pierw-
szej filozofii” (1641). Jest on twórcą poglądu, że istotą człowieka jest fakt,
że posiada on zdolność myślenia, czyli sławne cogito ergo sum (myślę więc
jestem) oraz „teorii żyjących maszyn” (w odniesieniu do roślin i zwie-
rząt).
W XVIII stuleciu Europę nawiedziły epidemie zwierząt domowych
(księgosusz, zaraza płucna, szelestnica itd.). W wielu zakątkach Stare-
go Kontynentu panował głód, wynikający z gwałtownego spadku po-
głowia bydła. Powoli rodziła się idea utworzenia szkół dla lekarzy zaj-
mujących się zwierzętami (jednym z prekursorów tej idei był Goethe),
a także potrzeba stworzenia zasad zwalczania i zapobiegania chorobom
zwierząt gospodarskich.
Pojawiały się nowe, naukowe dzieła traktujące o lecznictwie zwie-
rząt. Należą do nich praca Philippe Etienne Lafosse (1739–1820), ojca
francuskiej anatomii weterynaryjnej, pt. „Cours d’hippiatrique” (1772).
Lafosse był również twórcą jednej z pierwszych szkół weterynaryj-
nych, założonej własnym sumptem w Paryżu (1767).
Kilka lat wcześniej, w 1762 r., francuski prawnik i entuzjasta jazdy kon-
nej, Claude Bourgelat (1713–1779) założył pierwszą nowożytną szko-
łę weterynaryjną w Lyonie. Wkrótce pojawiały się kolejne szkoły:
w Alforcie k. Paryża (1766), Turynie (1769), Getyndze (1771), Kopen-
hadze (1773) (patrz rozdz. 9: Szkolnictwo weterynaryjne w Europie). Ich
pierwszymi słuchaczami byli lekarze medycyny i aptekarze, a także pod-
oficerowie kształceni na potrzeby armii. Pierwsze nieudane próby utwo-
rzenia takiej szkoły w Polsce miały miejsce w 1776 r. w Grodnie przy
współudziale francuskiego uczonego prof. Jeana Emmanuela Giliberta.

223
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

Również w Polsce ukazały się przekłady zachodnioeuropejskich auto-


rów, np. George’a Berkeleya „Dwa sekreta doświadczone i dziwnie skuteczne”
(1747 i 1781) czy Leopolda Lafontaine „O zarazie morowej bydła” (1749).
Berkeley pisze m.in. o księgosuszu, a tej samej tematyce poświęcona jest
jego praca, pt. „Siris, nowy środek księgosuszowy”, przetłumaczona na język
polski przez Jana Załuskiego (1745). Prócz tych, ukazały się również
dzieła innych autorów: M. K. Skrzedulskiego „Informacja podczas zaraźli-
wych chorób z dyspozycji Andrzeja Załuskiego”, J. Klużyńskiego „O sposobach
ratowania bydła”, J. Simona „Informacja praktyczna względem gospodarstwa, czy-
li książka ekonomiczna na pożytek wieyskim y miejskim gospodarzom tak w Polsz-
cze jak y w Litwie” i nieznanego autorstwa tłumaczenie z niemieckiego pt.
„Krótka nauka jako gospodarz podczas panującej na bydło zarazy, tak dla ustrzeże-
nia się, jako dla uśmierzenia onej, ma się sprawować”. Księgosusz był w owym
czasie problemem najwyższej wagi.
Stan wiedzy i poziom lecznictwa zwierząt w ówczesnej Europie do-
skonale charakteryzuje popularność „wody żywicznej”, zaproponowanej
przez Berkeleya jako niemal cudowne panaceum.
W walkę z księgosuszem początkowo angażowali się sami hodow-
cy i rolnicy, bez udziału władz państwowych. Do znanych leków należa-
ła mieszanina: dziegciu, soli kuchennej, czosnku, przegniłe śledzie, jaja
i mąka żytnia podawana jako bolus na czczo bydłu. Jak łatwo dociec, nie
spełniał on ani warunków typowych dla racjonalnego postępowania lekar-
skiego, ani zasad planowego działania na wielką skalę.
Pewne przejawy racjonalizmu pojawiają się w pracy pt. „Krótka na-
uka jako gospodarz podczas panującej na bydło zarazy…”. Postuluje ona
oddzielenie zwierząt chorych od zdrowych ze względu na możliwość za-
każenia, utylizację zwłok zwierząt padłych, dezynfekcji pomieszczeń in-
wentarskich czy zakaz spożywania mleka i mięsa od zwierząt chorych.
Za przyczyny chorób uznaje ona oddziaływanie czynników zewnętrz-
nych (np.: upały, mgły, wczesne wypędzanie na pastwisko, a nawet kara
boska). Najwięcej miejsca poświęcono księgosuszowi, ale wspomnia-
no również o wągliku, szelestnicy, poronieniach, wzdęciach i niedrożno-
ści przewodu pokarmowego oraz kilka innych. Wśród środków terapeu-
tycznych pojawiają się substancje pochodzenia roślinnego, zwierzęcego
i mineralnego, a do oryginalniejszych należą: proszek z dobrze wypieczo-
nej głowy cielęcej (ronienie zakaźne), spalone i sproszkowane poroże jele-
nia (robaczyce) czy spalone i sproszkowane kości (biegunka). Jak wynika
z powyższych przykładów, obok pierwszych prób naukowego rozpatry-

224
Piśmiennictwo weterynaryjne w Baroku i Oświeceniu

wania choroby oraz procesu leczenia, zwalczania i jej zapobiegania, nadal


pokutowały tradycyjne, wywodzące się z zamierzchłej przeszłości, sposo-
by postępowania.
Do najważniejszych polskich autorów XVIII wieku należy ks.
Krzysztof Kluk (1739 – 1796). Jest on autorem dzieła pt. „O zwierzętach,
ptactwie, gadzie, owadzie” (1777), „Zwierząt domowych i dzikich osobliwie kraino-
wych historyi naturalney początki i gospodarstwo” (1779), a przede wszystkim
12-tomowej encyklopedii „Historya naturalna” (1777). Krzysztof Kluk uro-
dził się i zmarł w Ciechanowcu na Podlasiu, gdzie dziś mieści się Mu-
zeum Rolnictwa jego imienia oraz Muzeum Weterynarii. W 1761 r. wstą-
pił do seminarium księży misjonarzy, a po uzyskaniu święceń kapłań-
skich został kapelanem znamienitej rodziny Ossolińskich. Gdy został
proboszczem w rodzinnym Ciechanowcu, korzystając z biblioteki księż-
nej Anny Sapiehy-Jabłonowskiej zaznajomił się z pracami Linneusza,
Buffona, Freischa, Réaunura, traktujących o zoologii, botanice i minera-
logii. Jego obfitująca w publikacje praca przyrodnika przyniosła mu wie-
le zaszczytów, m.in. stopień doktora nauk wyzwolonych i fizjologii Szko-
ły Głównej Wielkiego Księstwa Litewskiego oraz członkostwo w Aka-
demii Wileńskiej. Był pierwszym z polskich autorów, który, prócz po-
dania opisu zwierząt i sposobów ich leczenia, zawarł w swoich dziełach
wiadomości z zakresu anatomii, histologii, fizjologii i hodowli. Jemu za-
wdzięczamy pierwszy polski podział tkanek na: twarde, miękkie, płyn-
ne i skrzepłe. Stworzył pierwszy w języku polskim, spójny opis poszcze-
gólnych składowych organizmu żywego. Do zaproponowanych przez
Kluka mian anatomicznych należą: żyła dęta (żyła główna), rdzeń
grzbietowy (rdzeń kręgowy), wielki mózg (mózg), mały mózg (móżdżek),
torba serdeczna (osierdzie), arteria wielka (aorta) i wiele innych. Autor
podaje również ich odpowiedniki łacińskie. Być może to jemu zawdzię-
czamy spisanie polskich określeń komór żołądka wielokomorowego prze-
żuwaczy. Szczególnie interesujący jest akapit: „Prócz ciała i duchów ożywia-
jących zwierzęta posiadają swoistą duszę (sic!). Nie jest ona tak doskonała jak dusza
człowieka, która jest poza tym duchem. Pamięć o tym powinna wstrzymać rozum-
nego właściciela od krzywdzenia i złego traktowania zwierząt”. Stwierdzenia te
stoją nie tylko w sprzeczności z twierdzeniami Kartezjusza, ale również
są przejawem humanizmu autora i wykładnią jego stosunku do zwierząt
i bardziej przypominają poglądy Starożytnych niż mu współczesnych.
Dodatkowo, nie są one zgodne z doktryną Kościoła rzymskiego, a Kluk
przecież był duchownym.

225
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

Zwierzęta domowe zostały podzielone na: zwierzęta domowe właści-


we (koń, bydło, owca, koza, świnia), zwierzęta domowe oswojone (pies,
kot, królik) i zwierzęta domowe dzikie (mysz, szczur, łasica). Autor po-
święca poszczególnym gatunkom określone rozdziały. W rozdziale o ko-
niach zawarty jest podobny do współczesnego sposób oceny ich wieku na
podstawie zębów (prawdopodobnie był jego autorem), wymieniono rasy
koni, opisano cechy pokroju zwierząt (wedle zasad podobnych do współ-
czesnych), uwzględniono również hodowlę i sztukę ujeżdżenia. Kluk
wspomina nie tylko o mułach i osłach, ale również opisuje „zamary” (krzy-
żówka bydła domowego i konia lub osła). Choroby koni dzieli na głów-
ne (zakaźne i dziedziczne) oraz pomniejsze (niewykazujące powyższych
cech). Leczenie oparte jest na racjonalnych przesłankach, a jednocześnie
brak jest elementów medycyny magicznej. Opisy chorób zawierają obja-
wy kliniczne, środki zapobiegawcze i lecznicze. Na uwagę zasługuje traf-
ny opis nosacizny i świerzbu, wraz z zapobieganiem i postępowaniem ze
zwierzętami chorymi oraz tzw. włogacizna, czyli porażenie kończyn mied-
nicznych konia, podobne do objawów ludzkiej podagry. W odniesieniu
do bydła Kluk uwzględnia nie tylko hodowlę i zasady jego utrzymania,
ale również problematykę mleczności. Wymienia rasy bydła, a najszerzej
opisaną chorobą jest księgosusz. Podobnie jest w odniesieniu do owiec
i kóz, gdzie autor opisuje ich rasy i najważniejsze schorzenia (np.: świerzb,
motylicę, kołowaciznę czy wąglik). U świń, prócz podobnych cech opi-
su, opisana jest dokładnie wągrzyca, wraz z objawami klinicznymi, ba-
daniem mięsa i ochroną ludzi. Psy i koty opatrzone zostały wskazówka-
mi hodowlanymi dotyczącymi ich poszczególnych ras. U psówwymienia
szereg chorób z wścieklizną na czele. Autor stwierdza, że jest to scho-
rzenie nieuleczalne i radzi psa zgładzić. Opisuje również zabieg repozy-
cji jelit u psa myśliwskiego, u którego doszło do otwarcia jamy brzusznej.
W odniesieniu do królików Kluk poprzestaje jedynie na wskazówkach
dotyczących ich hodowli i korzyściach z niej płynących. Poświęca rów-
nież rozdziały ptakom, rybom, pszczołom i jedwabnikom. Opisuje zagad-
nienia związane z ich anatomią, fizjologią, hodowlą i leczeniem. Kluk po-
daje różnice w budowie przewodu pokarmowego u ptaków odżywiają-
cych się różnym pokarmem. Twierdzi, że ryby mają płuca, ale nie deter-
minuje ich fizjologicznej roli. Wśród chorób ryb wymienia przyduchę.
Tom poświęcony pszczołom i jedwabnikom zawiera obszerny opis zasad
hodowli, a także niektóre schorzenia i zasady ich leczenia. Każdy rozdział
kończy się obszernym spisem piśmiennictwa niemieckiego i francuskie-

226
Piśmiennictwo weterynaryjne w Baroku i Oświeceniu

go. To pierwsze naukowe dzieło polskiego przyrodnika i encyklopedysty


stanowi niepośledni obiekt badań dla historyków.
Do dorobku polskiej literatury dotyczącej lecznictwa zwierząt w XVIII
wieku należą także inne prace. Są to m.in.: „O przypadkach z psów uwiado-
mienie” (1781), „Powszechny opis zapobiegania i leczenia wścieklizny”(1784) po-
święcone głównie wściekliźnie, przy czym ostatnia za jedną z przyczyn
uznaje drażnienie psa i hamowanie jego popędu płciowego. Ponadto pro-
blematykę chorób bydła poruszają prace Jana Bogumiła Wolsteina, pt.:
„Uwagi na zarazami bydła z przyłączonym wraz wyłuszczeniem zdania zabijaniu
bydła w zarazach zachwalonemu przeciwnego przez... lekarskiey y cyrulickieynau-
ki doktora, Lekarskiey Bydła Szkoły rządcy y publicznego teyże sztuki w Cesarsko
– Królewskim Bydła Szpitalu nauczyciela, w niemieckim języku wydane” (1782),
„Księga o zarazach bydła dla chłopów od...” (1784) i „Xięga o zarazach y choro-
bach rogatego bydła, owiec y świń. Dla mieszkaiących po wsiach wydana przez...me-
dycyny y chirurgii Doktora, dyrektora i professora sztuki lekatskiey bydląt w Aka-
demii Wiedeńskiey” (1792). Są to polskie tłumaczenia z łaciny lub nie-
mieckiego, a zarazem pierwsze podręczniki zawodowe, napisane przez
wykładowcę, doktora medycyny i chirurgii, organizatora Szkoły Wete-
rynaryjnej we Wiedniu (1777). Pierwsza z wymienionych prac została
przetłumaczona na wszystkie języki europejskie, mimo że na to nie za-
służyła (podważała ono celowość ubijania zwierząt dotkniętych zarazą).
Pomimo błędów i jawnego niezdecydowania w obliczu zarazy, autor nie
jest przeciwny stosowaniu szczepień bydła w postaci zawłok z wypływu,
jak i zasadom racjonalnej dezynfekcji i utylizacji zwłok.
Praca Ulryka Krzysztofa Salchowa, pt. „Sposób leczenia i zupełnego wyko-
rzenienia zarazy na bydło przez...lekarskiej sztuki doktora, chemii profesora...w nie-
mieckim języku opisany a na polskie wyłożony” (1780), dotyczy księgosuszu.
W 1782 r. pojawił się kompilacyjny przedruk Crescentyna, Doroho-
stayskiego i Haura, pt. „Zbiór rzeczy użytecznych zawierający w sobie informa-
cye o sposobach leczenia różnych defektów końskich, bydlęcych, owczych, nauki go-
spodarzom potrzebne o ogrodach, drzewach, zasiewach, niektóre osobliwości sekret-
ne doświadczone”.
Franciszek Curtius, nadworny lekarz króla Stanisława Augusta Ponia-
towskiego, napisał po francusku na zamówienie księżnej Barbary z San-
guszków pracę pt. „Opis chorób prędkiego ratunku potrzebujących, który poprze-
dzają dwa roztrząśnienia: pierwsze o zaraźliwych ludzkich chorobach, drugie o po-
wietrzu na bydło, trzecie jeszcze o ukąszeniu wściekłych bestyj” (1783). Co wręcz
niezwykłe, księżna przetłumaczyła tekst Curtiusa na język polski osobi-

227
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

ście. Jest zdumiewające, że osoba tak wysokiego rodu, w dodatku kobie-


ta, interesowała się chorobami bydła i do tego sama tłumaczyła książki.
Autor skupia się na księgosuszu i wściekliźnie. Wśród metod zapobie-
gania księgosuszowi należy przytoczyć szczepienie zwierząt za pomocą
apertury wypełnionej tamponem z wypływem oraz trzymanie bydła ra-
zem z końmi, których wyziewy chronią przed chorobą, a także standardo-
wy ubój zwierząt chorych. Co się zaś tyczy wścieklizny, to znana jest dro-
ga szerzenia się choroby („jad występuje w ślinie”), rany kąsane przez
włosy lub suknie uchodzą za niegroźne, a chore zwierze poleca obser-
wować w celu dostrzeżenia objawów klinicznych choroby. Obawy te
zostały przez Curtiusa dość szczegółowo opisane. Drugim dziełem po-
święconym wściekliźnie jest praca pt. „Powszechny opis zapobiegania i lecze-
nia wścieklizny” (1784).
Oprócz wyżej opisanych dzieł na uwagę zasługują:
„Wiadomości o chorobach bydła” Clerka (1786).
„Apteczka końska z pism naydoskonalszych autorów wyieta, a doświadczeniem
utwierdzona, z przyłączeniem uwag nad ospicą owiec oraz z przypadkiem figur
do anatomii końskiey należących, z francuskiego na polski język przetłumaczona
przez...kanonika kiiowskiego, professora fizyki i fizjologii w szkołach woiewódz-
kich płockicha dla pożytku powszechnego do druku podana” (1780) Antonie-
go Pietraszkiewicza, oparte na pracach: Bartleta, de la Guériniére i La-
fosse’a, po raz pierwszy pojawia się opis trepanacji jamy nosowej me-
todą Lafosse’a i Parego, omawia choroby koni, kucie, pokrój i hodowlę,
oszustwa związane z handlem końmi, a leki ujęte są w recepty. „Aptecz-
ka końska…” stanowi wartościowy przykład postępu, jako dokonał się
w hodowli i lecznictwie koni.
„Gospodarstwo prawdami istotnemi i doświadczeniem rzeczywistem stwierdzo-
ne, a do użycia krajowego stosownie z łacińskiego na język polski przełożone i po-
trzebnemi wiadomościami opatrzone” (1787), wspomina o leczeniu zwie-
rząt, ale zasadniczo jest pracą o charakterze rolniczym.
„O zarazie motylicowej” (1787) Georga Chmiela, wykładowcy lwowskie-
go (1784 – 1805), ucznia Wolsteina w Wiedniu, oryginał po niemiec-
ku.
„O lekarstwie leczącym parchy owiec” (1787).
„Dykcjonarz powszechny medyki, chirurgii i sztuki hodowania bydląt czyli le-
karz wieyski, zawierający rozciągłe wiadomości wszystkich części sztuki lekar-
skiej, dokładne i najszczególniejsze opisy zażywanych roślin, sposoby ratowania
zdrowia ludzkiego i leczenia chorób bydląt” (1788 – 1793), praca obszerna,

228
Piśmiennictwo weterynaryjne w Baroku i Oświeceniu

w oryginale po francusku, ułożona w porządku alfabetycznym, poru-


sza zagadnienia związane z: anatomią, fizjologią, farmakologią, bota-
niką, chirurgią, chemią, dietetyką, hodowlą, medycyną i weterynarią.
Praca prezentuje ówczesny poziom medycyny człowieka i lecznictwa
zwierząt.
„Biblioteka fizyko-ekonomiczna” (1788), tłumaczenie z francuskiego, je-
dynie niewielka część dotyczy hodowli i leczenia zwierząt.
„Doświadczenia w gospodarstwie, ogrodnictwie, rękodziełach, a lekarstwach
wiejskich etc.” (1791), tłumaczenie z języka francuskiego, część rozdzia-
łów odnosi się do zwierząt.
„Obwieszczenie dotyczące chorób u koni z dnia 16 września 1796”.
„Dzieło doręczne dla ekonomów i wieśniaków o zarazie i innych chorobach ro-
gatego bydła, owiec, koni i świń” (1797) Fryderyka Wernera, ucznia Wol-
steina, praca podzielona na rozdziały omawiające schorzenia poszcze-
gólnych gatunków zwierząt.
„Manualik zawierający sposób leczenia bydląt” (1797) Bekkera, jest to udo-
wodniony przykład plagiatu pracy Wernera.
„Nowa apteczna końska” (1797) François Robichon de la Guériničre, na-
pisane po francusku przez koniuszego króla Ludwika XV i tłumaczo-
ne na język polski i okrojone jedynie do metod leczniczych stosowa-
nych u koni (oryginał traktuje też o hodowli, ujeżdżeniu i anatomii ko-
nia).
„Krótka informacja o wypadku bydła i jakim sposobem w czasie onego postę-
pować należy, z opisaniem choroby bydlęcej, praktykującej się teraz w Finlandii
i Estlandii” (1798) Elizena, napisana po niemiecku, praca opisuje: księ-
gosusz, wąglik, zarazę płucną, zarazę robaczą płuc, nosaciznę i ospę u
owiec.
Wymienione prace stanowią w przeważającej większości tłumacze-
nia obcych autorów. Dotyczą hodowli oraz chorób występujących u by-
dła, koni i małych przeżuwaczy. W większości stanowią one rodzaj porad-
ników dla hodowców opatrzonych podstawami terapii i zwalczania cho-
rób zwierząt gospodarskich. Są również dowodem na to, że w burzliwym
dla Polski okresie rozbiorów istniała stale aktualna paląca potrzeba edu-
kacji z zakresu lecznictwa zwierząt, ich utrzymania i zwalczania chorób
zakaźnych.

229
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

7.6.
Piśmiennictwo weterynaryjne
w latach 1800–1823
W 1795 r. ostatecznie zakończyło się istnienie Rzeczpospolitej Obojga
Narodów. Sytuacja polityczna w poszczególnych zaborach wyglądała róż-
nie, jednak wszystkim działaniom władz państw zaborczych przyświeca-
ła jak najszybsza unifikacja i wcielenie nowych terytoriów. W 1807 r., na
mocy pokoju w Tylży pomiędzy Cesarstwem Francuzów a Cesarstwem
Rosyjskim oraz Królestwem Pruskim, powstało Księstwo Warszawskie.
W jego skład weszły ziemie II i III zaboru pruskiego (tzw. Prusy Połu-
dniowe) oraz w 1809 r. ziemie III zaboru austriackiego.
Powstało Wolne Miasto Gdańsk (1807–1814) pod protektoratem Prus
i Saksonii. Zgodnie z zasadami legitymizmu, I rozbiór polski (1772) od-
dawał w ręce Prus całe Prusy Królewskie bez Gdańska i Torunia, w 1807
r. miastom tym został przywrócony status quo ante. Toruń wszedł w grani-
ce Księstwa Warszawskiego, a Gdańsk otrzymał status wolnego miasta.
Efemeryczny twór, jakim było Księstwo Warszawskie, złączony unią
personalną z Saksonią w osobie jej króla Fryderyka Augusta I Wettyna,
wnuka Augusta III króla polskiego, był całkowicie zależny od rezyden-
tów cesarza Napoleona Bonapartego i stanowił jedynie namiastkę pań-
stwa polskiego. Car Aleksander I Romanow, de jure król Polski, nie zgodził
się na powrót do dawnej nomenklatury państwa polskiego. Kres Księstwa
Warszawskiego przyniosło zajęcie jego terytorium, w wyniku klęski ar-
mii napoleońskiej w Rosji (1812), przez wojska rosyjskie. W Polsce pano-
wał entuzjazm dla osoby i działalności Napoleona I, ale nie należy zapo-
minać, że ziemie polskie stanowiły dla niego jedynie miejsce pozyskiwa-
nia bitnego rekruta, a także to, że rozniósł on pożogę wojenną na cały kon-
tynent. Napoleon jednym być może przynosił ułudę wolności, innym jed-
nak całkiem rzeczywiste zniewolenie (np. Hiszpanom). 18 marca 1813 r.
car Aleksander I powołał do istnienia Radę Najwyższą Tymczasową Księ-
stwa Warszawskiego.
Po upadku Napoleona, kongres wiedeński w latach 1814–1815 ustano-
wił nowy porządek w Europie zachwiany wybuchem Wielkiej Rewolucji
Francuskiej (1789–1799) i okresem wojen napoleońskich (1799–1815).
Większość ziem polskich weszło w skład Cesarstwa Rosyjskiego, tzw.
Ziemie Zabrane (I, II i III zabór rosyjski). Obszar II zaboru pruskie-
go wrócił na powrót w granice Królestwa Pruskiego jako Wielkie Księ-

230
Piśmiennictwo weterynaryjne w latach 1800–1823

stwo Poznańskie (1815–1848). Z pozostałych ziem Księstwa Warszaw-


skiego (III zabór pruski i austriacki) utworzono Królestwo Polskie (tzw.
Królestwo Kongresowe), funkcjonujące w latach 1815–1916 i złączone
unią personalną z Rosją, w osobie Cara Wszechrosji, koronowanego kró-
la polskiego. Ponadto utworzono niewielką Rzeczpospolitą Krakowską
(1815–1846), pozostającą pod kontrolą trzech zaborców. Terytoria I zabo-
ru pruskiego, dawne Prusy Królewskie (tzw. Prusy Zachodnie) podobnie
jak obszar I zaboru austriackiego (Królestwo Galicji i Lodomerii) zajęte
jeszcze w 1772 r., pozostały nadal w granicach Prus i Austrii.
W latach 1815–1830 Polacy mieszkający na terenie Wielkiego Księ-
stwa Poznańskiego cieszyli się znaczną autonomią wewnętrzną, urzędo-
wym językiem polskim (obok niemieckiego), a władze króla Prus repre-
zentował książę-namiestnik, książę Antoni Henryk Radziwiłł, zięć brata
króla pruskiego Fryderyka II Hohenzollerna. W tym samym czasie Kró-
lestwo Polskie (Kongresowe) było monarchią konstytucyjną (konstytu-
cja oktrojowana z 1815 r. należała do najbardziej liberalnych na świecie),
z własnym sejmem, rządem, armią, systemem monetarnym i oświato-
wym. Obok urzędowego języka polskiego funkcjonował również rosyjski,
a władze carskie wielokrotnie ignorowały lub jawnie łamały obowiązują-
ce rozwiązania prawne, z konstytucją włącznie. W imieniu Cara Wszech-
rosji władzę sprawował Namiestnik Królestwa Polskiego, którym w latach
1815–1826 był gen. Józef Zajączek, członek Rady Narodowej Najwyższej
Insurekcji Kościuszkowskiej (1794), jakobin, wolnomularz, oficer armii
napoleońskiej, w 1818 r. osobiście obdarzony przez cara tytułem książę-
cym. W niewielkiej Rzeczpospolitej Krakowskiej (Wolnym Mieście Kra-
kowie) obowiązywał wyłącznie urzędowy język polski, konstytucja wzo-
rowana była na Kodeksie Napoleona (1804), co dawało jej niemal ustrój
republiki. Władzę ustawodawczą sprawowała Izba Reprezentantów, a wy-
konawczą Senat. Wszyscy trzej zaborcy posiadali prawo veta względem
uchwał Izby Reprezentantów. Reasumując, sytuacja Polaków na ziemiach
byłego Księstwa Warszawskiego nie była beznadziejna.
Zupełnie inaczej wyglądała polityka władz mocarstw zaborczych
względem swoich obywateli narodowości polskiej w tzw. Ziemiach Za-
branych (I, II i III zabór rosyjski), w Prusach Zachodnich (I zabór pruski,
dawne Prusy Królewskie) oraz w Królestwie Galicji i Lodomerii (I zabór
austriacki). Obowiązywały tam wyłącznie języki urzędowe zaborców, ich
ustrój prawny, system monetarny, oświatowy i wojskowy. Prowadzono tak-
że intensywne działania rusyfikacyjne i germanizacyjne.

231
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

Wśród weterynaryjnego piśmiennictwa polskiego w latach 1800–


1823 należy wspomnieć następujące publikacje:
„Szczęśliwy prętki i tanio uzdrawiający lekarz koni bardzo pożyteczna i potrzeb-
na xiążeczka dla wszystkich leczących konie i dla wszystkich kochających się
w pięknych i zdrowych koniach” autorstwa Dionysiusa Robertsona, pierw-
sze wydanie w Krakowie (1800). Robertson był Szkotem, ujeżdża-
czem i lekarzem koni księcia wirtemberskiego. Dzieło posiadało cha-
rakter praktyczny (dotycząc koni i bydła), nie wnosząc żadnych
nowości, cieszyło się dużą popularnością nie tylko na terenie państw
niemieckich, ale i poza nimi. Polskie tłumaczenie jest skróconą wer-
sją oryginału.
„Sztuka leczenia chorób bydlęcych albo traktat zupełny utrzymywania koni
w zdrowiu, ich leczenie i oddalanie chorób, którym podlegają, z wyrażeniem przy-
czyn, symptomów charakterystycznych i najskuteczniejszych” wydana w języ-
ku francuskim w Petersburgu (1799), polskie tłumaczenie pojawiło się
w Wilnie w 1804 r.
„Wprowadzenie ziemianina do poznania i leczenia chorób bydła i owiec, tudzież
wypis lekarstw wraz z dodatkiem materii medycznej i wyłożeniem na polskie nie-
których lekarstw po łacinie nazywanych” Antoniego Kar de Willburg (wy-
danie niemieckie, 1775), w języku polskim pojawiło się najprawdo-
podobniej w 1804 r. Dzieło traktuje o chorobach wewnętrznych i pa-
sożytniczych, chirurgii i położnictwie bydła i owiec. Oparte jest czę-
ściowo na pracach innych autorów. W leczeniu wzdęcia u bydła poja-
wia się opis trokarowania żwacza, a w przypadku terapii wypadnięcia
macicy podaje znaną od dawna metodę repozycji i stabilizacji narządu
przy użyciu pęcherza. Autor nie ustrzegł się również błędów, np. opi-
sywał brodawki maciczne bydła jako objaw chorobowy, zalecając ich
usuwanie.
„Jak może gospodarz wieyski poznać konie na nosaciznę (smarkowiznę) i tyl-
czak chore? Jak powinien obchodzić się z końmi na początku parchów i zołzów,
aby zapobiec rozszerzeniu się pierwszych albo pogorszeniu się drugich zawcza-
su. Na rozkaz królewsko-pruskiej regencji wrocławskiey w Szlasku dla nauki go-
spodarzy wieyskich rozwiązane zapytania”, Wrocław 1809 r. Jest to jeden z
pierwszych przykładów prób zwalczania chorób zaraźliwych na dro-
dze administracyjnej. Praca posiada dobry opis objawów klinicznych,
opis leczenia i zwalczania oraz metody odkażania stajni i obór. Wyda-
ne było w języku polskim i skierowane do ludności narodowości pol-
skiej Dolnego Śląska.

232
Piśmiennictwo weterynaryjne w latach 1800–1823

„Zootomia, czyli sztuka leczenia chorób wewnętrznych i zewnętrznych, właści-


wych koniom, bydlętom rogatym, owcom, świniom i psom podług najlepszych
postrzeżeń i doświadczeń wydana” A. Piątkowskiego, Kraków 1809 r. Pra-
ca zorganizowana w sposób naukowy, co wyraźnie odróżnia ją od po-
dobnych dzieł z epoki. Poszczególne rozdziały obejmują: farmakologię,
diagnostykę chorób, choroby wewnętrzne i pasożytnicze wraz z poda-
niem proponowanej terapii, pomoc porodową oraz opisy zabiegów chi-
rurgicznych i zasad podkownictwa. Nazwy polskie uzupełnione się sy-
nonimami łacińskimi. Autor korzysta z doświadczeń Wolsteina, La-
fosse’s i Bourgelata. Dzieło Piątkowskiego jest dobrym przykładem
postępu w medycynie weterynaryjnej, w szczególności dotyczy to far-
makologii, farmakoterapii i chirurgii zwierząt.
„Krótkie opisanie anglizowania z operacją dla amatorów koni, zrobione przez
Antoniego Potockiego”, Warszawa 1809 r.
„Przyjaciel wiejski czyli doświadczone rady i lekarstwa, jak wieśniacy choroby
bydła rogatego rozpoznawać i najdoświadczeńszymi sposobami leczyć i ratować
mogą, z dodatkiem spisu lekarstwa i ziół zalecanych przez…”, Kalisz (1811)
oraz „Rozprawa o przyczynach upadku bydła w Polsce uwieńczona przez To-
warzystwo Królewskie Warszawskie Przyjaciół Nauk na posiedzeniu publicz-
nem dnia 16 lipca 1810 roku”, Warszawa (1812), autorstwa Karola Glot-
za. Pierwsze jest tłumaczeniem pracy pruskiego lekarza Jana Mikoła-
ja Rohlwesa, a traktuje o hodowli i żywieniu bydła oraz ich wpływie
na prewencję chorób.
„O ospie owczej i środkach zmniejszenia jej szkodliwych skutków przez … gospo-
darza wiejskiego, członka Towarzystwa Rolniczego, wydziału chowy bydła do-
mowego”, Warszawa 1816 r.
„Nowy lekarz, czyli sposoby leczenia bydła, koni, owiec i innych domowych zwie-
rząt, tudzież onych karmienia i rozmnażania. Tłumaczenie uwieńczone przez
Towarzystwo Ekonomiczne w Marchii”, Jana Mikołaja Rohlwesa, Wrocław
1818 r. Oryginał powstał w 1802 r., był tłumaczony na wiele języków,
a polskie wydania ukazały się wielokrotnie w Grodnie, Wrocławiu i
Warszawie. Autor podaje przystępne opisy chorób zwierząt. Przej-
rzysty układ pracy powodował jej wielką popularność wśród adeptów
weterynarii. Do ciekawostek należą metody chirurgicznego leczenia
schorzeń prącia buhajów. Dzieło obejmuje również receptularz łaciń-
ski o układzie współczesnego zapisu recept.
„Nadużycie weterynarii w gospodarstwie wiejskim, czyli sposób praktyczny ra-
towania koni, bydła rogatego i owiec drogą najkrótszą i kosztem najmniejszym

233
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

w chorobach, zapobieżeniu lub uleczeniu których zwyczajne błędy, niewiado-


mość i ciemnota przeszkadzają”, Wacława Balickiego, Lwów 1820 r. Autor
próbuje rugować dawne zwyczajowe i często błędne sposoby lecze-
nia zwierząt opierając się na anatomii, fizjologii i chemii. Przykładem
brutalnych praktyk pseudoleczniczych stosowanych w owych czasach
może być, np.: wyciągania płodu przy użyciu zaprzężonego konia i uci-
skania boków zwierzęcia belkami przy ciężkich porodach czy też tzw.
„czyszczenie jamy ustnej konia”, czyli zabieg wybijania przetrwałych
zębów mlecznych przy użyciu dłuta i młota, kaleczenie błony śluzo-
wej podniebienia i dziąseł przy użyciu zaostrzonego rogu lub gwoź-
dzia, itd. Balicki wskazuje racjonalne metody profilaktyki niektórych
schorzeń, np. zwraca uwagę na dobór zwierząt do rozrodu o podob-
nych gabarytach (płód względnie i bezwzględnie za duży).
„Krótkie opisanie choroby owiec, pochodzącej od robaków w wątrobie zwanej
motylice” Chrystofora Bungego, wydana po rosyjsku w Moskwie. Tłu-
maczenie polskie pojawiło się w Wilnie w 1823 r. Praca zawiera opis
dróg szerzenia się motylicy wątrobowej, nazwę łacińską pasożyta, ob-
jawy kliniczne oraz leczenie i profilaktykę.
Jak wynika z powyższych przykładów, zarówno w Królestwie Kongre-
sowym jak i na Śląsku czy w Rzeczpospolitej Krakowskiej pojawiały się
kolejne prace o charakterze weterynaryjnym. Mimo że większość z nich
nie wnosiła nowości, przyczyniły się one do poszerzenia dostępnej wie-
dzy w zakresie leczenia zwierząt i jej popularyzacji. Upadek Księstwa
Warszawskiego nie przerwał tej tendencji. Najlepszym przykładem roz-
woju myśli weterynaryjnej na ziemiach polskich było utworzenie na Uni-
wersytecie Wileńskim Katedry Weterynarii w 1803 r. Jej pierwszym kie-
rownikiem został Ludwik Henryk Bojanus (1776–1827) z Darmstadtu,
który 15 września 1806 r. wygłosił pierwszy wykład dla studentów me-
dycyny.

7.7.
Początki szkolnictwa weterynaryjnego

Burzliwy schyłek Rzeczpospolitej Obojga Narodów nie sprzyjał reali-


zacji inicjatywy stworzenia szkoły weterynaryjnej w Polsce. 5 październi-
ka 1763 r. umiera w Dreźnie Fryderyk August II Wettyn król Polski Au-
gust III Sas, wielki książę litewski, książę saski i książę-elektor. Fakt ten

234
Poczatki szkolnictwa weterynaryjnego

kończy kontrowersyjne i często niesłusznie całkowicie potępiane panowa-


nie dynastii saskiej na polskim tronie.
Jeszcze za życia króla, w 1763 r., stronnictwo Czartoryskich – Familia
przygotowuje zamach stanu mający umożliwić przyszłą elekcję ich kan-
dydata. 11 kwietnia 1764 r. zostaje zwarte porozumienie między Prusa-
mi i Rosją dotyczące wyboru króla Polski. Od 7 maja 1764 r. obraduje
w Warszawie sejm konwokacyjny, związany węzłem konfederacji, wpro-
wadzający pewne reformy ustroju państwa. Sejm ten uznał również tytuł
cara Wszechrusi i króla Prus, co pociągało bezpośrednie zagrożenie dla
integralności Państwa Polskiego. Wykorzystując niewielką liczbę posłów
opozycji konserwatywnej oraz w swoistej „asyście” 7 tysięcy żołnierzy
rosyjskich 7 września 1764 r. wybrany zostaje na króla Stanisław Anto-
ni Poniatowski, wcześniej stolnik wielki litewski. 25 listopada tego roku,
w kolegiacie św. Jana w Warszawie prymas Polski, interrex i arcybiskup
gnieźnieński Władysław Łubieński koronuje Stanisława Poniatowskiego
na króla Polski jako Stanisława II Augusta Poniatowskiego.
Początki panowania nowego władcy wiążą się z próbami wprowadze-
nia pewnych reform państwa. W celu wzmocnienia obronności król zakła-
da w 1765 r. Szkołę Rycerską, powołuje do życia Komisje Dobrego Po-
rządku mające uporządkować sprawy majątkowe, podatkowe i sądownicze
w poszczególnych województwach. W tym samym roku otwarto ponow-
nie mennice i zapoczątkowano reformę monetarną.
Rewizję postanowień sejmu konwokacyjnego przeprowadza zwołany
w 1767 r. Sejm Repninowski. Z inicjatywy posła rosyjskiego Mikołaja
Repnina, pod presją ponownie wprowadzonych na teren Rzeczpospolitej
Obojga Narodów wojsk rosyjskich oraz w obliczu porwania posłów opo-
zycji (konfederacji radomskiej), 24 lutego 1768 r. sejm ratyfikował traktat
wieczystej przyjaźni pomiędzy Rosją a Rzecząpospolitą, strącając de fac-
to Polskę do rangi protektoratu rosyjskiego. Dwa dni później uchwalono
prawa kardynalne przywracające liberum veto, prawo wypowiedzenia po-
słuszeństwa królowi (prawo rokoszu), wyłączne prawo szlachty do spra-
wowania urzędów, całkowitą władzę szlachty nad chłopami oraz równo-
uprawnienie innowierców, którego gwarantem stawała się Rosja. Żądanie
posła rosyjskiego Mikołaja Repnina dotyczące równouprawnienia inno-
wierców postawione w trakcie obrad sejmu koronacyjnego stało się jedną
z przyczyn zawiązania konfederacji barskiej (1768–1772). Jej skutkiem
była wojna polsko-rosyjska, akt detronizacji króla wraz z jego chwilowym
porwaniem oraz I rozbiór Polski (1772), zatwierdzony przez Sejm Roz-

235
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

biorowy (1773–1775). Mimo tych wydarzeń, jeszcze w 1773 r. powołano


do życia Komisję Edukacji Narodowej, pierwszą na świecie instytucję re-
gulującą sprawy szkolnictwa, pierwowzór późniejszych ministerstw edu-
kacji. A w 1775 r. powstaje Towarzystwo do Ksiąg Elementarnych zaj-
mujące się przygotowywaniem podręczników. W 1780 r. wojska rosyj-
skie opuszczają terytorium Rzeczpospolitej, w Warszawie pozostał jed-
nak wszechwładny ambasador rosyjski.
Pierwsze próby organizacji szkoły weterynaryjnej sięgają tego okresu
dziejów Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Intencje te wyrosły z podob-
nych tendencji obserwowanych na obszarze ówczesnej Europy, np. dzia-
łalność Claude Bourgelata we Francji (patrz rozdz. 9: Szkolnictwo we-
terynaryjne w Europie). W 1768 r. uchwalono uchwałę sejmową, zakła-
dającą stworzenie w Warszawie Akademii Lekarskiej kształcącej lekarzy
w zakresie zwalczania chorób zaraźliwych zwierząt. Dowodzi to dobitnie
świadomości politycznej oświeconej części społeczeństwa polskiego, któ-
rego dziełem był Sejm Wielki (Sejm Czteroletni), obradujący od 6 paź-
dziernika 1788 do 29 maja 1792 r. i jego największe dzieło: Konstytucja
3 Maja. O ile fundacja szkoły warszawskiej nigdy nie doszła do skutku,
o tyle na ziemiach Wielkiego Księstwa Litewskiego poczyniono pewne
kroki w celu stworzenia szkoły weterynaryjnej. Idee tę postulował Pod-
skarbi Wielkiego Księstwa Litewskiego Antoni Tyzenhauz, a za miasto
lokalizacji szkoły wybrał Grodno. W celu znalezienia osoby, której moż-
na by powierzyć praktyczne jej zorganizowanie, Tyzenhauz wysłał swego
pełnomocnika do spraw rolnych, chorążego orszańskiego Tadeusza Do-
wnarowicza, do krajów zachodniej Europy. Wysłannik odwiedził Lyon
i tamtejszą szkołę weterynaryjną w kwietniu 1775 r. Poznał tam prof. Je-
ana Emmanuela Giliberta, wychowanka i doktora Wydziału Medycz-
nego Uniwersytetu w Montpellier, ucznia Klaudiusza Bourgelata, który
zgodził się poprowadzić nową szkołę lekarską i weterynaryjną w Polsce.
Wyjątkowo korzystny ze względów finansowych kontrakt dla Jana Gili-
berta, wraz z nienajlepszymi jego stosunkami z resztą francuskiego świa-
ta medycznego, sprawiły, że w 1776 r. przybył on do Grodna.
Szkołę grodzieńską, jej powstanie i ewentualną działalność otacza
nimb tajemnicy. Dogłębne studium tego zagadnienia przeprowadzone
przez Aleksandra Perenca dowodzi, że pomimo pewnych wątpliwych do-
niesień, szkoła weterynaryjna w Grodnie nigdy nie powstała. Prof. Gi-
libert założył co prawda Królewską Szkołę Lekarską (1777), w której
prawdopodobnie prowadzono pewną ilość zajęć związanych z chorobami

236
Poczatki szkolnictwa weterynaryjnego

zaraźliwymi zwierząt, jednak oddzielna szkoła weterynaryjna w Grod-


nie nigdy nie istniała [64]. Przyczyną tego stanu rzeczy mogło być nie-
przychylne nastawienie społeczeństwa polskiego do idei kształcenia le-
karzy weterynarii i przykrości z tym związane, które towarzyszyły po-
bytowi prof. Giliberta w mieście. Po drugie, Jan Gilibert 5 lipca 1780 r.
wręczył Tadeuszowi Downarowiczowi memoriał, w którym opisał swoje
plany związane z otwarciem szkoły weterynaryjnej. Istnieją doniesienia,
jakoby w czasie rozmowy z Downarowiczem Gilibert został obrażony, a to
miało być bezpośrednią przyczyną wyjazdu profesora do Warszawy. Wia-
domo na pewno, że w 1780 r. Antoni Tyzenhauz utracił stanowisko pod-
skarbiego, a wszystkie jego przedsięwzięcia straciły rację bytu. W tym sa-
mym roku król Polski i wielki książę litewski Stanisław August Poniatow-
ski zamyka szkołę lekarską w Grodnie, a samego Jana Giliberta wysyła do
Wilna, gdzie wchodzi on w poczet profesorów Szkoły Głównej Wielkie-
go Księstwa Litewskiego (1781).
Uchwalenie Konstytucji 3 Maja (3 maja 1791), mimo że otoczone
aurom zamachu stanu, pociągnęło za sobą ostatnią próbę reformy pań-
stwa. To drugi taki dokument na świecie i pierwszy w Europie, regulują-
cy zasadnicze sprawy państwa i stanowiący kanwę nowoczesnego ustro-
ju monarchii konstytucyjnej. Reakcją konserwatywnej szlachty polskiej
było zawiązanie 14 maja 1792 r. konfederacji targowickiej. Na prośbę
konfederatów, po raz kolejny granice Rzeczpospolitej przekraczają woj-
ska rosyjskie. Rozpoczyna się wojna polsko-rosyjska 1792 r. Mimo znacz-
nej przewagi Rosjan, pewne sukcesy na froncie ukraińskim nie stawiały
Polski na z góry straconej pozycji. Jednakże przystąpienie króla (jednego
z głównych autorów konstytucji) do targowiczan przypieczętowało klę-
skę. W 1793 r. do Wielkopolski wkroczyły wojska pruskie. 23 stycznia
1793 r. w Petersburgu zostaje podpisany traktat rosyjsko-pruski doty-
czący II rozbioru Polski. W czerwcu tego samego roku rozpoczyna obra-
dy ostatni Sejm Rzeczpospolitej Obojga Narodów, któremu powierzono
ratyfikację traktatu. Milczący protest posłów, odebrany przez zaborców
jako akceptacja, dał mu historyczne miano – Sejmu Niemego. Król Polski
i wielki książę litewski Stanisław August Poniatowski wydaje uniwersał za-
kazujący noszenia Orderu Virtuti Militari, najwyższego odznaczenia woj-
skowego ustanowionego przez tego samego monarchę po zwycięstwie nad
Rosją w bitwie pod Zieleńcami (22 czerwca 1792 r.) oraz nakazujący jego
zwrot do Rady Nieustającej. Jednocześnie w liście kierowanym do cesarzo-
wej Katarzyny II król poleca kraj jej opiece.

237
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

Z końcem państwowości Polski łączy się pierwsza próba organiza-


cji szkoły weterynaryjnej w Wilnie. W 1794 r. wileński wiceprofesor, ks.
Stanisław Bonifacy Jundziłł wyjechał do Wiednia z ramienia Uniwersy-
tetu Wileńskiego, aby zapoznać się z organizacją i funkcjonowaniem tam-
tejszej szkoły weterynaryjnej. Jednak wydarzenia polityczne kolejnych
kilku lat zniweczyły kolejną próbę utworzenia szkoły weterynaryjnej.
W marcu 1794 r. wybucha powstanie narodowe przeciw Rosji i Pru-
som kierowane przez gen. Tadeusza Kościuszkę. Król staje się zakład-
nikiem powstańców. Insurekcję kościuszkowską rozpoczyna symbolicz-
na przysięga Tadeusza Kościuszki na rynku w Krakowie 24 marca 1794
r. Wielkie znaczenie dla morale walczących miało, nie w pełni wykorzy-
stane, zwycięstwo w bitwie pod Racławicami (4 kwietnia 1974 r.). Po-
wstanie stopniowo obejmuje coraz większy obszar dawnej Rzeczpospo-
litej i 17 kwietnia 1794 r. wybucha insurekcja warszawska. Wkrótce po-
wstanie obejmuje również część tzw. Ziem Zabranych, 19 kwietnia 1794
r. ogłoszono powstanie na Litwie, a 27 czerwca tego samego roku powsta-
nie proklamuje Kurlandia. Wielkopolska przystępuje do insurekcji 21
sierpnia. 7 maja 1794 r. Tadeusz Kościuszko wydaje Uniwersał połaniec-
ki, przyznający ograniczoną wolność osobistą chłopom i opiekę rządu. 10
maja 1794 r. zawiązuje się Rada Najwyższa Narodowa, będąca rządem
powstańczym. 16 maja 1794 r. do wojny z powstańcami przystępują Pru-
sy, a 27 czerwca 1794 r. Austria. W obliczu przewagi militarnej sił trzech
zaborców powstanie upada. 16 listopada 1794 r. ostatecznie rozwiązano
oddziały powstańcze i podpisano akt kapitulacji przed gen. Aleksandrem
Suworowem. Bezpośrednim skutkiem powstania był III rozbiór Polski
(1795). Król Stanisław August Poniatowski udał się do Grodna pod opie-
kę namiestnika rosyjskiego, gdzie abdykował 25 listopada 1795 r., sank-
cjonując kres Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Król zmarł 12 lutego
1798 r. w Petersburgu po wypiciu zawartości filiżanki.
Iluzoryczna państwowość Księstwa Warszawskiego (1807–1815),
utworzonego na mocy pokoju w Tylży zawartego między Francją, Rosją
i Prusami, nie mogło mieć większego wpływu na rozwój szkolnictwa we-
terynaryjnego na ziemiach polskich. Księstwo z rąk Napoleona Bonapar-
tego otrzymało konstytucję i własnego monarchę w osobie króla Saksonii,
wnuka króla Polski Augusta III Sasa, Fryderyka Augusta I (III) Wetty-
na. Napoleon Bonaparte miał możliwość przyłączenia do Księstwa War-
szawskiego Warmii, Mazur i Gdańska, czego jednak nie zrobił, a Bia-
łostocczyznę oddał Rosji. W 1809 r. armia Księstwa Warszawskiego

238
Poczatki szkolnictwa weterynaryjnego

zwyciężyła napierającą armię Austrii i na mocy pokoju z Schoenbrunn


terytorium księstwa powiększyło się o obszar III zaboru austriackie-
go. W ciągu całego okresu istnienia Księstwo Warszawskie znajdowało
się pod realnym zwierzchnictwem Francji, a wojna francusko-rosyjska
(1812) przypieczętowała jego kres. Po klęsce Napoleona na ziemie księ-
stwa wkroczyła armia rosyjska. W latach 1813–1815 było ono okupowane
płacąc kontrybucje wojenne na rzecz Rosji.
Z tym okresem dziejów Polski łączy się pochodzenie popularnego w
potocznej polszczyźnie określenia „sumy bajońskie”. Jego genezy trzeba
szukać właśnie w traktacie pokojowym z Tylży. Zgodnie z jego postano-
wieniami, sumy dłużne mieszkańców zaboru pruskiego, które powstały
w wyniku udzielania im kredytów przez rząd Królestwa Prus w latach
poprzedzających powstanie Księstwa Warszawskiego, zostały przekaza-
ne Francji w osobie jej cesarza. Sumy te, oszacowanie na około 40 mln
franków, zostały następnie przekazane władzom Księstwa Warszawskie-
go mocą porozumienia podpisanego w Bajonnie. W zamian za tak wspa-
niałomyślny gest cesarza Francuzów Napoleona Bonapartego, Księstwo
Warszawskie zobowiązywało się do wypłaty 20 mln franków. Mogłoby
się zdawać, że Napoleon niejako podarował połowę sum dłużnych księ-
stwu, jednak szybkie wypełnienie zobowiązań wobec Francji, połączone
z brakiem możliwości egzekucji wierzytelności od mieszkańców, dopro-
wadziły do znacznego kryzysu finansowego państwa. Ten swoisty przejaw
przyjaźni polsko-francuskiej był de facto pewną formą kontrybucji, płaco-
ną przez Księstwo Warszawskie swemu „wspaniałomyślnemu” wyzwoli-
cielowi.
Kongres wiedeński (1814–1815) ostatecznie położył kres istnieniu
Księstwa Warszawskiego. Paradoksalnie sprawa utworzenia Królestwa
Polskiego była inicjatywą cara Aleksandra I przy silnym sprzeciwie Au-
strii, Wielkiej Brytanii i sic! Francji. Królestwo Polskie, połączone unią
personalną z Rosją utworzono 3 maja 1815 r. Sejm nadał Aleksandrowi I
Romanowowi tytuł króla Polski. Car sprzyjał Polakom, reaktywował Uni-
wersytet Wileński z wykładowym językiem polskim, kolebkę szkolnic-
twa weterynaryjnego na ziemiach polskich. Przyjaciel cara, książę Adam
Czartoryski był ministrem spraw zagranicznych Rosji. Ostatnim władcą
Rosji noszącym tytuł króla Polski był car Mikołaj II Romanow.

239
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

7.8.
Szkolnictwo weterynaryjne
na Ziemiach Zabranych

Ziemie Zabrane to określenie wschodnich województw Rzeczpospoli-


tej Obojga Narodów zagarniętych w latach 1772–1795 w wyniku rozbio-
rów Polski przez Cesarstwo Rosyjskie z wyłączeniem obszaru Królestwa
Polskiego. Do Ziem Zabranych zaliczano: Inflanty Polskie, część woje-
wództwa połockiego, województwo witebskie, mińskie, mścisławskie, ki-
jowskie, bracławskie, podolskie, wołyńskie, brzeskie, grodzeńskie i wileń-
skie oraz obwód białostocki.
Innymi słowy, jest to obszar zaboru rosyjskiego, który po utworzeniu
Księstwa Warszawskiego w 1807 r. pozostał w granicach Rosji.

7.8.1.
Katedra Weterynarii i Pierwsza
Szkoła Wileńska
Kolejną, tym razem udaną próbą stworzenia podstaw nauczania we-
terynarii na Rzeczpospolitej Obojga Narodów było utworzenie Katedry
Weterynarii (Katedra Bydlęcego Leczenia) w ramach Imperatorskiego
Uniwersytetu Wileńskiego. Ustawę stanowiącą podstawę jej istnienia wy-
dał car Rosji Aleksander I Romanow 18 maja 1803 r. Uniwersytet Wileń-
ski ogłosił konkurs na stanowisko profesora weterynarii, na który zgło-
sił się 29 kwietnia 1804 r. dr Ludwik Bojanus z Darmstadt. Przesłał
on swoją rozprawę, pt. „Ueber die Tierarztneikunst”, która została przedsta-
wiona komisji uniwersyteckiej. Po pozytywnym rozpatrzeniu całej spra-
wy, 13 czerwca 1804 r. Ludwik Bojanus otrzymał nominację na profeso-
ra weterynarii. Do jego obowiązków miało należeć nauczanie anatomii
porównawczej oraz nadzór nad ambulatorium weterynaryjnym. Wykła-
dy dla studentów medycyny rozpoczęły się 15 września 1806 r. Ich ce-
lem było zaznajomienie praktyczne przyszłych lekarzy z zasadami zwal-
czania chorób zaraźliwych zwierząt. Tworzenie katedr weterynarii przy
wydziałach medycznych było częstą praktyką stosowaną w Europie, cha-
rakterystyczną dla wczesnego okresu rozwoju szkolnictwa weterynaryj-
nego. Lekarze medycyny byli, jako urzędnicy państwowi, kierowani do
zwalczania chorób zaraźliwych zwierząt. W Imperatorskim Uniwersyte-

240
Szkolnictwo weterynaryjne na Ziemiach Zabranych

cie Wileńskim językiem wykładowym był de facto język polski i studiowa-


li w nim m.in. Adam Mickiewicz i Juliusz Słowacki.
Po przybyciu do Wilna, Ludwik Bojanus musiał de novo organizować
nauczanie. Z braku budynków, które można by przeznaczyć na siedzi-
bę katedry weterynarii, władze uniwersyteckie wystarały się o opuszczo-
ną Cerkiew Spaską wraz z przyległymi budynkami, dawną siedzibę Me-
tropolity Unickiego, co stało się faktem z łaski ukazu carskiego 16 maja
1808 r. Sama cerkiew stała się z biegiem czasu siedzibą Instytutu Anato-
micznego Uniwersytetu Wileńskiego, wspólnego dla medycyny człowie-
ka i medycyny weterynaryjnej. W budynkach byłego pałacu metropoli-
tarnego uruchomiono z czasem klinikę weterynaryjną, bursę, mieszkania
dla profesorów i adiunktów, kuźnię i wozownię. Za budynkami zbudowa-
no ujeżdżalnię. W związku z wojnami napoleońskimi uroczyste otwarcie
instytutu miało miejsce dopiero w 1815 r. Prof. Ludwik Bojanus wygłosił
rozprawę pt. O przyczynach znikczemnienia dobrych gatunków koni.
Ludwik Bojanus nie zapomniał o praktycznej stronie zawodu. W
1810 r. zorganizował klinikę dla zwierząt i kuźnię. Pierwszymi ich pra-
cownikami byli lekarze zwierząt: Antoni Auwander, Steven Drew oraz
Grzegorz Seitz, uczeń Szkoły Weterynaryjnej w Wiedniu. Uczniowie
przez cały okres działania szkoły zaznajamiani byli ze sposobami zbiera-
nia wywiadu, badania klinicznego, zasadami stawiania rozpoznania i le-
czeniem zwierząt. Zasada, że każda wizyta powinna dostarczać przykła-
dów teoretycznych i praktycznych dla uczniów szkoły, godna jest polece-
nia dla współczesnych nauczycieli akademickich, często zapominających
o swoich powinnościach względem kształcenia studentów.
Interesujące praktyki Ludwika Bojanusa wiążą się z rekrutacją pierw-
szych uczniów tej szkoły. Ze względu na ogólną niechęć, a czasem wręcz
pogardę dla sztuki leczenia zwierząt wśród mieszkańców miast, musiał
on werbować swoich uczniów spośród synów chłopskich.
W 1822 r. Ludwik Bojanus napisał program przygotowawczy dla przy-
szłych nauczycieli i profesorów nowo powstającej szkoły. Kandydatów
miało się wybierać spośród studentów medycyny 3., 4. i 5. klasy. Profesor
kładł nacisk na znajomość języka polskiego, francuskiego i niemieckiego.
Wiązało się to z potrzebą kształcenia za granicą oraz studiami nad tek-
stami obcojęzycznymi. Powinni oni ukończyć kurs weterynarii na Uni-
wersytecie Wileńskim, zaznajomić się z fachowym piśmiennictwem do-
starczonym przez prof. Bojanusa oraz anatomią porównawczą jako pod-
stawą weterynarii. Do obowiązków kandydatów należało również pisanie

241
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

rozpraw na zadane tematy oraz pomyślne zaliczenie egzaminu teoretycz-


nego i praktycznego z kursu weterynarii. Po spełnieniu powyższych wa-
runków, przyszli nauczyciele mieli być wysyłani na koszt uniwersytetu na
staże zagraniczne w szkołach weterynaryjnych. Podróż trwać miała 2 lata,
miała mieć ściśle ustalony harmonogram, a po powrocie nabyte umiejęt-
ności miały podlegać weryfikacji. Po spełnieniu tych wymogów, kandydaci
mogli starać się o stanowisko adiunkta, a z czasem profesora nadzwyczaj-
nego i zwyczajnego na Uniwersytecie Wileńskim. Pierwsi trzej przyjęci na
powyższych zasadach nauczyciele to: Adam Ferdynand Adamowicz, Ka-
rol Justus Muyschel oraz Fortunat Jurewicz. Po rocznym kursie przygo-
towawczym pod kierunkiem prof. Bojanusa rozpoczęli oni pracę w nowej
placówce.
15 września 1823 r. w Wilnie utworzono Szkołę Weterynaryjną
(Instytut Praktycznej Weterynarii), wchodzącą w skład Wydziału Le-
karskiego Uniwersytetu Wileńskiego. Do historii przeszła ona jako tzw.
Pierwsza Szkoła Wileńska. Trzeba było na nią czekać tak długo z kil-
ku powodów, do których można zaliczyć brak funduszy, wojny napoleoń-
skie oraz samo niezbyt przychylne nastawienie ludności do idei lecznic-
twa zwierząt. Również zawód lekarza medycyny nie cieszył się estymą
i traktowany był pogardliwie. W pierwszym okresie swej działalności (lata
1823–1831) wymagania stawiane uczniom (umiejętność czytania i pisa-
nia) oraz poziom nauczania były niskie. Prof. Bojanus, zgodnie ze swo-
imi przekonaniami, kładł nacisk głównie na praktyczną stronę zawodu.
Nie bez znaczenia jest tu poziom jego współpracowników, którzy dopiero
w przyszłości mieli nabrać doświadczenia i poszerzyć swoją wiedzę wete-
rynaryjną. Stopniowo zarysowywało się zjawisko specjalizacji wśród pra-
cowników szkoły. Adam Adamowicz zajmował się chorobami wewnętrz-
nymi i zakaźnymi, Karol Muyschel chirurgią, a Fortunat Jurewicz anato-
mią zwierząt (zmarł w 1827 r.). Nauka w Instytucie Praktycznej Wete-
rynarii trwała 3 lata. Językiem wykładowym był język polski. Uczniowie
zaznajamiani byli również ze sztuką kucia koni i chorobami kopyt.
W 1829 r. Adam Adamowicz i Karol Muyschel udali się w podróż
naukową za granicę. Nie wiadomo, kto przejął ich obowiązki. Być może
szkoła weterynaryjna w tym czasie (1829–1831) zawiesiła swoją działal-
ność lub znacznie ją ograniczono. Istnieje dokładny opis tych podróży,
co wiąże się z wcześniejszym programem przygotowawczym prof. Bo-
janusa. W trakcie jej trwania Adam Adamowicz odwiedził: Budapeszt,
Wiedeń, Monachium, Genewę, Berno, Lyon, Paryż, Alfort, Kopenhagę

242
Szkolnictwo weterynaryjne na Ziemiach Zabranych

i Berlin. Wraz z każdą wizytą w stolicy miał on uzyskiwać określone


rekomendacje od ambasadora rosyjskiego. W czasie wizytacji szkół wetery-
naryjnych do jego obowiązków należało: zaznajomienie się z ich organiza-
cją i nauczaniem, uczestnictwo w wykładach i kursach, poznanie sposobów
użytkowania i hodowli zwierząt gospodarskich oraz nawiązanie kontaktów
z profesorami i nauczycielami odwiedzanych placówek. Nie do przecenie-
nia są tutaj starania prof. Bojanusa, zmierzające do wykształcenia facho-
wych nauczycieli akademickich i przyszłych profesorów. Należy do nich
zaliczyć nie tylko staże naukowe odbywane przez młodych adeptów sztu-
ki weterynaryjnej, ale również osobiste zaangażowanie profesora dla ich
kształcenia.
Utworzenie pierwszej szkoły weterynaryjnej w Wilnie staje się
umowną datą wyznaczającą początek szkolnictwa weterynaryjnego na
ziemiach polskich. Świadczy to, że początkowo sytuacja Polaków w za-
borze rosyjskim czy Prusach nie była opłakana, a Rzeczpospolita Kra-
kowska cieszyła się względną swobodą wewnętrzną. Mimo ograniczonej
wolności, w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu czy Wilnie pojawiają się
kolejne publikacje w języku polskim. Z biegiem czasu władze carskie
rozpoczęły proces zaostrzania restrykcji wobec Polaków w Królestwie
Kongresowym. W 1819 r. car Rosji i król Polski Aleksander I Romanow
wydał ukaz znoszący wolność prasy i wprowadzający cenzurę. Rozbi-
cie organizacji konspiracyjnych na terenie Ziem Zabranych w 1823 r. do-
prowadziło do prześladowań członków organizacji filomatów i filaretów
prowadzonych przez Nikołaja Nowosilcowa. W nocy z 29 na 30 listopada
1830 r. wybucha powstanie listopadowe w Królestwie Polskim. Fakt ten
pociągnął za sobą szereg działań władz carskich zmierzających do ogra-
niczenia autonomii wewnętrznej królestwa i jego rusyfikacji.
W wyniku klęski powstania listopadowego ukaz carski, kolejnego cara
Rosji i koronowanego w 1829 roku króla Polski Mikołaja I Romanowa,
z 1 maja 1832 r. nakazuje zamknięcie Uniwersytetu Wileńskiego. Na
miejscu zamkniętej szkoły weterynaryjnej, 1 września 1832 r. otwarto
Akademię Medyko-Chirurgiczną z Instytutem Weterynaryjnym. Fakt
ten zbiegł się w czasie z powrotem Adama Adamowicza i Karola Muy-
schela do Wilna po odbytej podróży naukowej. W ramach nowej instytu-
cji, zorganizowali oni szkołę weterynaryjną na wzór zachodnioeuropejski
i zgodny z wymogami prawodawstwa rosyjskiego.

243
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

7.8.2.
Ludwik Bojanus – ojciec szkolnictwa
weterynaryjnego w Polsce
Ludwik Bojanus urodził się w 16 lipca 1776 r. w mieście Buchswe-
iler (Bousville w Alzacji), w hrabstwie Hanau-Lichtenberg, stanowią-
cym część Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, w rodzinie
niemieckiej. Z domu wyniósł znajomość języka niemieckiego i francu-
skiego. W 1789 r., wraz z przejściem Okręgu Dolnego Renu do Fran-
cji, przeniósł się z rodzicami do Darmstadt, stolicy Hrabstwa Krajowe-
go Hessen – Darmstadt, podniesionego rok później przez Napoleona Bo-
naparte do rangi Wielkiego Księstwa Hesji. Studiował medycynę w Jenie
i Wiedniu. W 1797 r. uzyskał w Jenie stopień doktora medycyny i chi-
rurgii. Po powrocie z Wiednia, w 1798 r., na wniosek ministra Hesji
podjął studia weterynaryjne, których celem miało być utworzenie na
terenie Wielkiego Księstwa Hesji szkoły weterynaryjnej. Dr Ludwik
Bojanus odbył kilka podróży naukowych, podjął studia weterynaryjne
i odwiedził szkoły w Alfort, Paryżu, Lyonie, Londynie, Hanowerze,
Berlinie i Kopenhadze. W Paryżu poznał zbiory preparatów anatomicz-
nych George’a Cuvuera, co zaszczepiło w nim zainteresowanie anatomią
porównawczą zwierząt. Zainteresowanie hodowlą zwierząt połączył z po-
dróżą na Węgry. W związku z niemożnością organizacji szkoły weteryna-
ryjnej w przybranej ojczyźnie – Hesji, zgłosił się na konkurs ogłoszony
29 kwietnia 1804 r. przez Uniwersytet Wileński.
Do Wilna przybył w maju 1806 r. Prof. Ludwik Bojanus biegle posłu-
giwał się wieloma językami: niemieckim, francuskim, łaciną, greką, an-
gielskim, włoskim, duńskim, polskim i rosyjskim. Prowadził wykłady dla
studentów medycyny z zakresu zwalczania chorób zakaźnych zwierząt w
języku łacińskim, co przysporzyło mu również sławy doskonałego laty-
nisty. Działalność naukową na Uniwersytecie Wileńskim rozpoczął wy-
kładem inauguracyjnym, pt. De veterinaria medicine excolenda ejusque disci-
pline rite ordinaria. Był kierownikiem Katedry Weterynarii Wydziału Le-
karskiego Wszechnicy Wileńskiej, twórcą pierwszej szkoły weterynaryj-
nej na ziemiach polskich w 1823 r. nazywanej Szkołą Weterynaryjną lub
Instytutem Praktycznej Weterynarii. Spośród najzdolniejszych studen-
tów medycyny wybrał kandydatów na późniejszych nauczycieli tej szko-
ły (Adam Adamowicz, Fortunat Jurewicz i Karol Muyschel). Należy za-
znaczyć, że w trakcie krzewienia nauk weterynaryjnych musiał zmierzyć
się z wieloma uprzedzeniami i powszechnym wówczas poglądem, że

244
Szkolnictwo weterynaryjne na Ziemiach Zabranych

leczenie zwierząt uwłacza ludzkiej godności. Naukowo interesował się


anatomią porównawczą i embriologią, teorią kucia, parazytologią, higie-
ną zwierząt, zoologią, anatomią człowieka, organizacją szkół weterynaryj-
nych i epizootiologią. Zajmował się również leczeniem zwierząt, stworzył
klinikę weterynaryjną i kuźnię. Był zatem Bojanus wybitnym zoologiem
i anatomem zajmującym się budową błon płodowych, anatomią pijaw-
ki lekarskiej oraz narządami oddychania i krążenia mięczaków. Jego pra-
cę poświęconą anatomii żółwia pt. „Anatome testudninis europaeae” do dziś
uważa się za fundamentalną. Jest on także pierwszą osobą związaną z we-
terynarią, która podjęła problematykę archeozoologii, zajmując się bada-
niami nad turem i żubrem. W słynnej pracy „De uro nostrato ejusque selec-
to commentatio, Bovis primigenii selecto auxit” z 1825 r. ogłosił występowa-
nie odrębnego gatunku, jakim był tur (Bos primigenius Bojanus). Tworze-
nie katedr weterynarii przy wydziałach medycznych było częstą prakty-
ką stosowaną w Europie, charakterystyczną dla wczesnego rozwoju szkol-
nictwa weterynaryjnego. Lekarze medycyny byli, jako urzędnicy pań-
stwowi, kierowani do zwalczania chorób zaraźliwych zwierząt. Ludwik
Bojanus umarł w Darmstadt 2 kwietnia 1827 r. Pozostawił po sobie po-
nad 70 prac naukowych pisanych po niemiecku, łacinie, francusku i pol-
sku. W ciągu 18 lat pracy na Litwie na dobre związał się ze swoją, tym
razem już drugą, przybraną ojczyzną. W 1822 r. został wyznaczony na
członka komisji uniwersyteckiej utworzonej na żądanie kuratora okręgu
szkolnego Mikołaja Nowosilcowa. Dołożył wszelkich starań, aby uchro-
nić członków towarzystwa studenckiego Promieniści, założonego przez
Tomasza Zana, przed oskarżeniem o spisek.
Postać prof. Ludwika Bojanusa wpisała się na trwałe w początki no-
woczesnej nauki polskiej. Dziś nieco zapomniany, przez swe niemieckie
pochodzenie dla współczesnej polityki niepoprawny, jest jednym z przed-
stawicieli entuzjastów nauk weterynaryjnych dziewiętnastowiecznej Eu-
ropy, którego los związał z jednym z najtragiczniejszych okresów histo-
rii Polski. Nie sposób przecenić jego wkładu dla krzewienia oświecenia
publicznego ziem polskich okresu rozbiorów. Z drugiej jednak strony po-
glądy Bojanusa na weterynarię, jako zawód czysto praktyczny, poczynił
znaczne szkody. Znany był jego sprzeciw wobec traktowania weterynarii
jako dyscypliny uniwersyteckiej. Był przeciwnikiem obecności wydzia-
łów weterynaryjnych na uniwersytetach. Pogląd taki i praktyki tworzenia
samodzielnych szkół weterynaryjnych zdecydowanie nie sprzyjały pod-
noszeniu rangi weterynarii. Zasadniczo odmienny pogląd reprezentował

245
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

twórca pierwszego nowoczesnego europejskiego uniwersytetu Wilhelm


von Humboldt. On z kolei widział miejsce weterynarii na uniwersytecie,
na równi z innymi naukami jak prawo, teologia, astronomia, fizyka, che-
mia itd. (szczegóły w rozdz. 9: Szkolnictwo weterynaryjne w Europie).

7.8.3.
Druga Szkoła Wileńska
W 1832 r. powstaje Akademia Medyko-Chirurgiczna z Instytu-
tem Weterynaryjnym, jako autonomiczna uczelnia wyższa zorganizowa-
na zgodnie z zasadami ukazu cara Mikołaja I Romanowa. Posiadała ona
autonomię (samorząd i jurysdykcję), a do jej pierwszych wykładowców
należy zaliczyć wychowanków prof. Ludwika Bojanusa: Adama Adamo-
wicza i Karola Muyschela. Na czele tej instytucji stał Prezydent i Kon-
ferencja, złożona z grona mianowanych przez cesarza Rosji akademików
i profesorów. Administracją i finansami szkoły zajmował się powoływany
przez jej prezydenta rząd. Prezydenta szkoły mianował cesarz na wnio-
sek ministra spraw wewnętrznych Cesarstwa Rosyjskiego. Mimo zaleceń
ustawy carskiej, powierzającej wykłady trzem profesorom i adiunktom,
pracę dydaktyczną podjęli jedynie dwaj dostępni uczeni: Adam Adamo-
wicz, jako adiunkt i Karol Muyschel, jako zastępca adiunkta, dzieląc mię-
dzy siebie większość przedmiotów weterynaryjnych. Przedmioty ogólne
powierzono profesorom Wydziału Medycyny i Farmacji.
Zachował się szczegółowy program nauczania z lat 1834–1840, przy-
toczony szczegółowo przez Aleksandra Perenca w „Historii lecznic-
twa zwierząt w Polsce” [64]. Prócz nauk podstawowych (anatomii zwie-
rząt domowych, zoofizjologii), uczniowie uczęszczali na lektorat języ-
ka rosyjskiego oraz naukę religii i moralności. Ponadto wykładano rów-
nież przedmioty o charakterze klinicznym (zoopatologię, farmakologię,
farmację, terapię ogólną, zoochirurgię, higienę zwierząt, weterynarię są-
dową, naukę o rozmnażaniu i udoskonalaniu ras zwierząt, sztukę kucia
koni i epizootiologię). Uczniowie brali udział w zajęciach w klinice cho-
rób wewnętrznych, klinice zoochirurgii i kuźni. Adam Adamowicz prowa-
dził również wykłady dla studentów medycyny z zakresu epizootiologii
i nauk weterynaryjnych.
Uczniowie szkoły dzielili się na: wychowanków rządowych, stypen-
dystów – pensjonarzy i wolnych słuchaczy. Wyróżniano wśród nich
uczniów weterynarii I i II rzędu. Obowiązywał ustalony szczegółowo

246
Szkolnictwo weterynaryjne na Ziemiach Zabranych

Tabela 4. Program nauczania w Akademii Medyko-Chirurgicznej w Wilnie


w roku 1834/35
Klasa 1 i 2 Nauka religii i moralności dla młodzieży wyznania rzymskokatolickiego
Klasa 1 Język rosyjski
Klasa 1 i 2 Anatomia zwierząt domowych
Klasa 2 i 3 Dyssekcja zwierząt domowych
Klasa 1 Zoofizjologia
Klasa 2 Zoopatologia
Klasa 1 Farmakologia i farmacja
Klasa 2 i 3 Ćwiczenia w aptece weterynaryjnej
Klasa 2 Terapia ogólna
Klasa 2 i 3 Zoochirurgia
Klasa 2 i 3 Klinika wewnętrzna
Klasa 2 i 3 Klinika chirurgiczna
Klasa 3 Weterynaria sądowa
Klasa 1 Higiena zwierząt domowych
Klasa 1 Nauka o rozmnażaniu i udoskonalaniu ras zwierząt domowych
Klasa 1 Sztuka kucia koni
Klasa 3 O zewnętrznych kształtach zwierząt, o zębach i inne części sztuki
weterynaryjnej

mundur szkolny. Uczniowie I rzędu musieli ukończyć gimnazjum lub


poddać się egzaminowi, zaś uczniowie II rzędu – umieć czytać i pisać po
rosyjsku oraz znać cztery podstawowe działania matematyczne. Wszy-
scy musieli być w pełni zdrowi i ukończyć 17 rok życia. W obrębie szko-
ły przewidziano 20 miejsc dla uczniów II rzędu i 10 miejsc dla uczniów
I rzędu. Po ukończeniu nauki absolwenci zobowiązani byli do odsłużenia
6 lat w służbie państwowej. W przypadku odmowy wypełnienia tego obo-
wiązku lub przerwania nauki należało zwrócić określony ekwiwalent pie-
niężny. Okres pracy w służbie państwowej dla stypendystów był zależ-
ny od wysokości pobranego stypendium, pensjonarze mieszkali w bursie
szkoły i płacili za naukę i utrzymanie, zaś wolni słuchacze mieszkali na
stancjach w mieście i płacili za naukę. Kurs weterynarii dla uczniów I i II
rzędu wynosił odpowiednio 4 i 3 lata. Istniały trzy rodzaje egzaminów:
półroczne – mające na celu orientację w postępach ucznia; roczne – dające
promocję do następnej klasy; końcowe – nadające stopień naukowy. Dwa
ostatnie miały charakter komisyjny i publiczny. Ferie wakacyjne trwały

247
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

od 1 lipca do 1 września. Kończąc naukę absolwent mógł otrzymać jeden


z trzech możliwych stopni weterynaryjnych:
starszy lekarz weterynaryjny,
młodszy lekarz weterynaryjny,
pomocnik weterynaryjny.
Stopnie lekarzy weterynaryjnych były dostępne jedynie dla uczniów
I rzędu. Ci z nich, którzy nie wykazywali zadowalających postępów w
nauce, otrzymywali stopień pomocnika weterynaryjnego III rzędu. Dla
uczniów II rzędu zarezerwowane były stopnie pomocnika weterynaryjne-
go I, II i III rzędu. Uczniowie stypendyści po ukończeniu nauki otrzymy-
wali kieszonkowy zestaw chirurgiczny i finanse na umundurowanie (woj-
skowe lub cywilne).
W odróżnieniu od swej poprzedniczki (Instytutu Praktycznej Wetery-
narii, 1823– 1832), Instytut Weterynarii przy Akademii Medyko-Chirur-
gicznej nie miał być już szkołą polską. Językiem wykładowym miał być
język rosyjski lub łaciński, a użycie języka polskiego (jedynie w przypad-
ku uczniów II rzędu), wymagało każdorazowej zgody prezydenta i mi-
nistra spraw wewnętrznych. Jednak przez cały okres działalności szkoły,
jako język wykładowy funkcjonował de facto język polski, de jure nielegal-
ny. Przyczyniło się to niechybnie do jej likwidacji w 1842 r.
Do najważniejszych absolwentów wileńskiej szkoły weterynaryjnej
należeli: Michał Dobrogórski – asystent w Akademii Medyko-Chirur-
gicznej w Wilnie, Napoleon Halicki – profesor i dyrektor Szkoły Wete-
rynaryjnej w Charkowie oraz Edward Ostrowski – nauczyciel i dyrektor
Szkoły Weterynaryjnej w Warszawie.

7.9.
Szkolnictwo weterynaryjne na obszarze Królestwa
Polskiego w latach 1815–1916
Po klęsce Wielkiej Armii Napoleona Bonapartego w Rosji w 1812 r.,
cały obszar utworzonego przez niego Księstwa Warszawskiego (1807–
1815) znalazł się pod okupacją armii rosyjskiej. 18 marca 1813 r. car
Aleksander I Romanow powołał do życia Radę Najwyższą Tymczaso-
wą Księstwa Warszawskiego, której głównym zadaniem było pozyskanie
kontrybucji wojennych na rzecz Cesarstwa Rosyjskiego. Zgodnie z posta-

248
Szkolnictwo weterynaryjne na obszarze Królestwa Polskiego...

nowieniami kongresu wiedeńskiego (1814–1815), porządkującego sprawy


Europy po okresie wojen napoleońskich, Księstwo Warszawskie przestało
istnieć. Inicjatorem utworzenia na jego miejscu Królestwa Polskiego (zw.
Kongresowym) była nie Francja czy Wielka Brytania, ale sam car Ro-
sji Aleksander I. W tym samym też roku stał się on królem Polski i nadał
państwu konstytucję. Tak zwana konstytucja oktrojowana, czyli nadana
przez władcę (27 listopada 1815) z pominięciem wcześniejszych proce-
dur ustawodawczych, była kompilacją postanowień Konstytucji 3 Maja
i Konstytucji Księstwa Warszawskiego, a jej współautorem był przyjaciel
cara, późniejszy minister spraw zagranicznych Rosji książę Adam Czar-
toryski. Ten dokument prawny był najbardziej liberalną ustawą zasadni-
czą ówczesnego świata.
Rok później ukazał się ukaz carski (1816 r.), przewidujący utworzenie
szkoły weterynaryjnej w Królestwie Polskim. Dlatego też Komisja Rzą-
dowa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego zwróciła się do prof.
Ludwika Bojanusa (patrz: Szkoła Wileńska), Georga Sicka (Szkoła Wete-
rynaryjna w Berlinie) i dra Adama Rudnickiego o opracowanie planu or-
ganizacyjnego tej instytucji.
„Projekt zaprowadzenia i urządzenia instytutu weterynarii teoretyczno-prak-
tycznej w mieście stołecznym Warszawie”, autorstwa Rudnickiego ukazał się
drukiem w 1817 r. Zakładał on powstanie instytutu, którym zatrudnienie
znaleźliby dwaj profesorowie, aptekarz, hipiatryk (konował) i jego pomoc-
nik kowal. Administracja miała spocząć na barkach dyrektora i adiunkta,
ponadto zatrudnieni mieli być dwaj stróże i stajenni. Oprócz tego należa-
ło, podobnie jak wcześniej w Wilnie, przysposobić do wykładania wete-
rynarii dwóch studentów wydziału medycznego uniwersytetu, którzy do-
celowo mieli objąć obowiązki profesorskie w szkole. Czas nauki uczniów
miał trwać trzy lata, a do przedmiotów studiów należały: historia wetery-
narii (w tym weterynaria starogrecka, rzymska i arabska), zoologia, higie-
na zwierząt, anatomia, fizjologia, patologia i terapia ogólna, farmakologia
z recepturą, toksykologia, chirurgia, nauka o instrumentach i narzędziach
weterynaryjnych, weterynaria sądowa i policja weterynaryjna. Program
nauczania zawierał opis kursu weterynarii dla studentów V roku medy-
cyny, którzy po ukończeniu studiów powoływani być mogli na stanowiska
fizyków, ówczesnych lekarzy powiatowych, odpowiedzialnych za zwal-
czanie chorób zakaźnych zwierząt.
Ludwik Bojanus, twórca szkoły wileńskiej, na prośbę Komisji Rzą-
dowej Wyznań i Oświecenia Publicznego założył własny projekt, w du-

249
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

żej mierze zbieżny z propozycjami Rudnickiego. Różnice obejmowały


zasady organizacji szkoły, a przez to jej charakteru. Rudniki postulował
otwarcie instytutu weterynaryjnego w samym mieście stołecznym, kła-
dąc nacisk na teoretyczny i praktyczny charakter jego nauczania. Boja-
nus proponował natomiast podzielenie placówki na trzy części. Pierwsza,
katedra weterynarii przy uniwersytecie, miała być przeznaczona do celów
kształcenia lekarzy medycyny. Druga, praktyczna szkoła weterynarii miała
uczyć zawodu przyszłych lekarzy zwierząt. Trzecia – to niezależny zakład
doświadczalny, którego celem miało być prowadzenie badań naukowych
użytecznych nie tylko dla rozwoju nauk weterynaryjnych, ale i medycy-
ny ludzkiej. Ponadto miała ona zajmować się kształceniem uzdolnionych
studentów i pracowników szkoły. I w tym projekcie dała więc o sobie dać
niechęć Bojanusa do kształcenia lekarzy weterynarii na uniwersytetach.
21 marca 1822 r. wyżej wspomniana komisja rządowa wyraziła po-
dziękowania prof. Ludwikowi Bojanusowi i ostatecznie zaakceptowała
jego projekt.

7.9.1.
Instytut Rządowy Weterynarii w Burakowie
(1824–1831)
17 lipca 1824 r. odbyło się uroczyste otwarcie Instytutu Rządowego
Weterynarii w Burakowie pod Warszawą. Mowę inauguracyjną wygło-
sił Adam Rudnicki, przemawiał również minister stanu Stanisław Sta-
szic. Szkoła nie była instytucją samodzielną, ale wchodziła w skład zloka-
lizowanego w Marymoncie Instytutu Agronomicznego. Mieściła się ona
w zabudowaniach folwarcznych Burakowa, spalonych w czasie powstania
listopadowego.
Uczniowie szkoły burakowskiej dzielili się na dwie grupy: uczniów
stałych i przychodnich. Pierwszą grupę uczniów stanowili żołnierze
i podoficerowie jazdy kształcący się na hipiatryków, a drugą uczniowie
Instytutu Agronomicznego. Szkoła utrzymywana była ze subsydiów woj-
skowych i budżetu państwa. Podobnie jak wiele innych w ówczesnej Eu-
ropie, miała ona charakter wojskowy (szkoła wiedeńska miała nawet swo-
jego komendanta, któremu podlegali profesorowie). Nauka trwała dwa
lata, a nabór uczniów odbywał się również w dwuletnich odstępach. Kan-
dydaci musieli być obdarzeni dobrym zdrowiem oraz umiejętnością czy-
tania i pisania, a także zdolnością wykonywania czterech podstawowych

250
Szkolnictwo weterynaryjne na obszarze Królestwa Polskiego...

Tabela 5. Program nauczania w Szkole Weterynarii w Burakowie pod Warszawą


Propedeutyka Encyklopedia, metodologia i literatura
Historia weterynarii
Hippotomia O podziale ciała zwierząt, nazewnictwie części ciała
i maściach zwierząt
Fizjologia z zootomi¹ O zjawiskach żywotnych w narzędziach dychania, trawie-
nia, w systemie nerwowym i muszkułowym oraz w orga-
nach rozplemienia
Patologia ogólna
Materia lekarska Podział lekarstw, metody leczenia
Formularz Receptura leków
Patologia i terapia O sposobie egzaminowania chorego zwierzęcia, o postą-
szczegółowa pieniu weterynarza w czasie panujących chorób zaraźli-
wych, o chorobach epizootycznych, o gorączkach, o gorącz-
kach symptomatycznych, o chorobach nerwowych, o wadach
oddychania, o uszkodzeniach w organach trawienia, o cho-
robach dróg urynowych, o chorobach i nadwyrężeniach sys-
temów i organów rodnych, o kacheksjach oraz o chorobach
miejscowych
Nauka operacyjna
Weterynaria sądowa
Sztuka kucia koni
Zootomia
Klinika
Fizyka Instytut Agronomii

Botanika
Chemia

działań arytmetycznych. Program nauczania zamieszczony w Programa


Rudnickiego przestawia tabela 5. Taki charakter szkoły podyktowany był
koniecznością dużego zapotrzebowania armii imperialnej na fachowców
leczących zwierzęta, w szczególności konie.
Kres działalności szkoły przyniósł wybuch powstania listopadowego.
Zamknięto ją 1 stycznia 1831 r.
Do jednych z najważniejszych postaci działających w tej placówce
należy dr n. med. Adam Antoni Rudnicki. Urodził się on 27 paździer-
nika 1785 r. w Warszawie. Dyplom chirurga uzyskał we Lwowie przed
1805 r., a od 1806 r. praktykował w tamtejszym Szpitalu Powszechnym.

251
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

We Lwowie uczestniczył w wykładach weterynarii prowadzonych przez


prof. Adama Chmiela i prof. Franciszka Daubrawę. Ponieważ jedynym
profesorem wykładającym weterynarię na Uniwersytecie Jagiellońskim
był prof. Paweł Adami, nieznający języka polskiego, w związku z plano-
wanym nauczaniem polskojęzycznym Rudnicki zgodził się na wyjazd
do Szkoły Weterynaryjnej w Wiedniu w celu kształcenia się i uzyska-
nia stopnia doktora nauk weterynaryjnych. Dyplom uzyskał 4 paździer-
nika 1808 r. Jego dyplom był pierwszym dokumentem nadającym tytuł
Doktor Veterinär-Kunde (doktora nauk weterynaryjnych) w historii tej
uczelni. W tym samym roku dekret Ministerstwa Oświaty Cesarstwa Au-
striackiego mianował go adiunktem i nauczycielem weterynarii Uniwer-
sytetu Jagiellońskiego. Rudnicki ukończył tam studia medyczne w 1811 r.
Od 1809 r. był profesorem weterynarii, okulistyki i dentystyki, a z czasem
również zastępcą profesora chirurgii. Jako ciekawostkę można podać, że
Wydział Lekarski Uniwersytetu Jagiellońskiego składał się z katedr jak
Anatomii z Fizjologią, Medycyny Wewnętrznej z Sądową, Chirurgii i Po-
łożnictwa z Chorobami Kobiecymi i Dziecięcymi, Farmacji z Farmako-
dynamiką i Higieną oraz Weterynarii z Okulistyką i Dentystyką. Rudnic-
ki służył w Wojsku Polskim Księstwa Warszawskiego. W 1812 r. został
zwolniony z uniwersytetu i wyjechał do Warszawy, gdzie od 1816 r. peł-
nił funkcję fizyka miasta stołecznego Warszawy, lekarza Korpusu Straży
Policyjnej, a rok później piastował też funkcję naczelnego lekarza Szpita-
la Dzieciątka Jezus. W 1819 r. otrzymał stopień doktora medycyny, a od
1820 r. był członkiem Towarzystwa Lekarskiego w Warszawie. W 1824 r.
został mianowany radcą – referentem lekarskim Ministerstwa Spraw
Wewnętrznych i Policji Królestwa Polskiego i członkiem Rady Ogólno-
Lekarskiej. Od 23 czerwca 1824 r. był kierownikiem Instytutu Rządowe-
go Weterynarii w Burakowie. Był również członkiem Towarzystwa Nauko-
wego Uniwersytetu Krakowskiego i Duńskiego Towarzystwa Weteryna-
ryjnego założonego przez Viborga. Kawaler Orderu św. Stanisława, otrzy-
mał nobilitację w 1830 r., podczas powstania listopadowego odznaczony
Krzyżem Virtuti Militari. Wraz z zamknięciem Szkoły Burakowskiej zo-
stał zwolniony z obowiązków jej dyrektora, a w 1833 r. pozbawiony stano-
wiska radcy w Komisji Rządowej Spraw Wewnętrznych i Policji. Zmarł
w Warszawie 5 czerwca 1838 r. Rudnicki już podczas swojej pracy
w Krakowie postulował otwarcie szkoły weterynaryjnej.
W 1830 r. na obszarze zaboru rosyjskiego istniały dwie polskie szko-
ły weterynaryjne (Warszawa i Wilno). Kres obu instytucji przyniósł wy-

252
Szkolnictwo weterynaryjne na obszarze Królestwa Polskiego...

buch powstania listopadowego (29/30 listopada 1830 – 21 październi-


ka 1831 r.). Jedną z głównych jego przyczyn było stopniowe ogranicza-
nie swobód konstytucyjnych Królestwa Polskiego przez carów Rosji i kró-
lów Polski, zapoczątkowane w 1819 r. ukazem Aleksandra I Romanowa,
znoszącym wolność prasy poprzez wprowadzenie cenzury. Wraz z bezpo-
tomną śmiercią cara, rezygnacją z sukcesji tronu przez Wielkiego Księ-
cia Rosji Konstantego (w latach 1815–1830 Naczelnego Dowódcy Armii
Królestwa Polskiego i faktycznego wicekróla), w 1825 r. na tron wstępu-
je drugi brat cara Aleksandra, Mikołaj I Romanow. Nowy car i król rozpo-
czyna rządy od stłumienia szlacheckiego powstania dekabrystów w Ro-
sji. Staje się to bezpośrednim powodem wprowadzenia restrykcyjnych re-
form i państwa policyjnego na obszarze cesarstwa i królestwa. Po rozbi-
ciu tajnych stowarzyszeń na obszarze Ziem Zabranych, Mikołaj Nowo-
silcow rozpoczyna prześladowania filomatów i filaretów. W 1825 r. car
znosi jawność obrad Sejmu Królestwa Polskiego. Rewolucja we Francji i
Belgii (1830) doprowadza do zachwiania, zawartego przez Rosję, Austrię
i Prusy, a później również Francję i nieoficjalnie Wielką Brytanię, Święte-
go Przymierza gwarantującego status quo ante wprowadzonego przez kon-
gres wiedeński. Wraz z dotarciem wiadomości o upadku prorosyjskiego
gabinetu księcia Artura Wellingtona oraz groźbą dekonspiracji spiskow-
ców, w nocy z 29 na 30 listopada 1830 r. członkowie sprzysiężenia pod-
porucznika Piotra Wysockiego zaatakowali Belweder, siedzibę Wielkie-
go Księcia Rosji Konstantego Romanowa, brata cara i znienawidzonego
zwierzchnika polskich sił zbrojnych. Wielki książę uciekł, a spiskowcy,
dzięki pomocy plebsu i pospólstwa, zdołali opanować warszawski arsenał.
Do rana miasto znalazło się pod kontrolą powstańców. Początkowo wła-
dze starały się załagodzić sytuację i rozzbroić powstańców. W obliczu fia-
ska tej idei Rada Administracyjna została rozwiązana, a na jej miejsce po-
wołano Rząd Tymczasowy. Dyktatorem powstania został gen. Józef Chło-
picki. Teoretycznie powstanie było jedynie próbą obrony konstytucji kró-
lestwa, podjęto mediacje z carem w Petersburgu. Po ich nieudanym za-
kończeniu, 25 stycznia 1831 r. Sejm Królestwa Polskiego zdetronizował
cara Rosji, jako króla polskiego Mikołaja I Romanowa, a ponad 100-ty-
sięczna armia gen. Iwana Dybicza przekraczając granicę rozpoczęła jaw-
ną wojnę polsko-rosyjską. Powstanie, mimo początkowych sukcesów mi-
litarnych, zakończyło się klęską w obliczu niemożności pokonania głów-
nych sił armii rosyjskiej. Dodatkowo rozbicie polskich elit, brak jednej
wspólnej koncepcji polityki wobec zaborców, ścierające się poglądy kon-

253
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

serwatywne (pojednanie z carem w imię zachowania własnych interesów)


i liberalne (powstałe na fali rewolucji we Francji i Belgii) były powodem
upadku powstania w 1831 r.
W lipcu 1831 r. generał Franciszek Ksawery Dąbrowski staje na cze-
le Komisji Rządu Tymczasowego likwidującej administrację powstańczą.
W tym samym roku generałem- gubernatorem Królestwa Polskiego zo-
staje generał Iwan Paskiewicz. W 1832 r. przeprowadzono ograniczenie
autonomii i rusyfikację administracji królestwa, likwidację sejmu, pol-
skiego szkolnictwa wyższego, wcielenie armii polskiej do struktur rosyj-
skich i zniesienie konstytucji. Po 1840 r. wprowadzono rosyjski system
monetarny, system miar i wag oraz pobór do armii carskiej.

7.9.2.
Szkoła Niższych Weterynarzy w Warszawie
(1840–1846)
W 1840 r. w imieniu Mikołaja I Romanowa, cara Wszechrosji i kró-
la Polski Rada Administracyjna Królestwa Polskiego ustanowiła Szko-
łę Niższych Weterynarzy w Warszawie. Jej podstawowym celem było
kształcenie: „...weterynarzy do pomocy obwodowym lekarzom, zdolnych do lecze-
nia bydła...”. Nie miała ona, podobnie jak szkoła burakowska, charakteru
uczelni wyższej, a jej struktura była mocno uproszczona. Personel pla-
cówki stanowili: dyrektor (lekarz weterynarii Fryderyk Jacob), pomocnik
(lekarz weterynarii Edward Ostrowski, po śmierci poprzednika dyrektor
szkoły) oraz „uczony kowal”. Nadzorem nad uczniami zajmował się pod-
oficer z korpusu inwalidów armii rosyjskiej. Uczniowie szkoły byli po-
dzieleni na stypendystów (pierwszeństwo mieli absolwenci IV klasy gim-
nazjum lub szkoły powiatowej) i uczących się na własny koszt (znajo-
mość czytania i pisania po polsku oraz zdolność wykonywania czterech
podstawowych działań arytmetycznych). W szkole wykładano następują-
ce przedmioty:
główne zasady anatomii zwierząt, w zakresie potrzebnym do wykony-
wania zawodu
ogólne wiadomości z zakresu fizjologii
ogólne wiadomości o chorobach i ich przyczynach
dietetyka i środki używane w leczeniu zwierząt
o sposobach szczegółowego rozpoznawania chorób wewnętrznych
zwierząt domowych

254
Szkolnictwo weterynaryjne na obszarze Królestwa Polskiego...

o zewnętrznych chorobach zwierząt domowych i ich leczeniu


zarządzenia lekarsko-policyjne stosowane przy chorobach epizootycz-
nych
postępowanie przy zakupie koni i innych zwierząt domowych
podkuwanie kopyt zdrowych i chorych
klinika chorób wewnętrznych i zewnętrznych.
Ogólnym zalecaniem dotyczącym nauczania było maksymalne ogra-
niczenie wiadomości teoretycznych i nacisk na podstawowe umiejętno-
ści praktyczne. Wynikało to z ogólnej polityki edukacyjnej zaborcy (patrz
szkoła wileńska) i odarło szkolnictwo weterynaryjne na ziemiach polskich
z atrybutów nauki na rzecz rzemiosła. Nauki przyrodnicze i farmaceu-
tyczne były praktycznie nieobecne.
Nauka trwała 2 lata i podobnie jak w Burakowie nabór uczniów orga-
nizowano co dwa lata. Uczniowie, począwszy od II półrocza, brali udział
w leczeniu zwierząt, co z czasem powierzano im pod kontrolą nauczy-
cieli. W czasie dwumiesięcznych wakacji nie wolno było im opuszczać
szkoły, a po ukończeniu trzeciego semestru (III klasy) mogli być kierowa-
ni na tereny zapowietrzone, by pracować pod kierunkiem asesorów wete-
rynaryjnych lub lekarzy. Po ukończeniu nauki (zaliczeniu wszystkich eg-
zaminów półrocznych), uczniowie byli zobowiązani do zdania egzaminu
na stopień weterynarza przez delegatami Głównego Inspektora Służby
Zdrowia i Rady Lekarskiej, która wydawała pozwolenie na wykonywanie
zawodu. Prawa absolwentów obejmowały leczenie wszystkich zwierząt
domowych, przyrządzania i ordynowania leków, kwalifikacje do pełnienia
obowiązków pomocników przy lekarzach weterynarii, zwolnienie z pobo-
ru i prawo zakładania kuźni. Nie byli oni jednak upoważnieni do wystę-
powania w charakterze biegłych w sądach. Stypendyści musieli odsłużyć
rok za każde półrocze nauki w służbie państwowej, pozostali otrzymywali
dyplom odpłatnie. Szkoła Niższych Weterynarzy podlegała Komisji Rzą-
dowej Spraw Wewnętrznych i Duchownych. Z jej ramienia bezpośredni
nadzór pełnił Główny Inspektor Służby Zdrowia i Rada Lekarska.

7.9.3.
Szkoła Weterynaryjna w Warszawie
(1846–1884)
W 1845 r. w wyniku carskiego rozporządzenia dotyczącego zatwier-
dzenia prawideł o stopniach naukowych dla uczelni medycznych, farma-

255
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

cji i weterynarii stopień starszego lekarza weterynarii zastąpił stopień


magistra nauk weterynaryjnych. Jednocześnie stopień młodszego leka-
rza weterynarii zamieniono na stopień weterynarza. Pojawił się wówczas
problem legislacyjny polegający na tym, że nadawany przez szkołę war-
szawską stopień weterynarza nie odpowiadał jego nowym kryteriom na
obszarze Cesarstwa Rosyjskiego. W związku z powyższym Rada Admi-
nistracyjna Królestwa Polskiego została zmuszona do zreformowania pro-
gramu nauczania, dostosowując go do nowych wymogów. Polegała ona na
następujących zmianach:
wprowadzenie nowego stopnia dla absolwentów – pomocnik weteryna-
ryjny,
zmiana wszystkich wcześniej wydanych dyplomów w myśl nowych
reguł prawnych,
zmiana nazwy placówki ze Szkoła Niższych Weterynarzy na Szkoła
Weterynaryjna.
Nowa nazwa została wprowadzona 22 maja 1846 r. Kolejne rozporzą-
dzenie Rady Administracyjnej z 18 września tego samego roku nakazy-
wało nowe zasady rekrutacji i reformę nauczania. W myśl tych zarządzeń
wymagano od kandydatów ukończenia IV klasy gimnazjum lub szkoły
powiatowej, nauka trwać miała trzy lata oraz dostosowano program na-
uczania do obowiązującego w Rosji wraz z wprowadzeniem terminolo-
gii rosyjskiej. Wszystkie powyższe zmiany wiązały się ze zmianą cha-
rakteru szkoły, a rok 1846 uznaje się za umowny początek Szkoły We-
terynaryjnej w Warszawie. Wraz z wprowadzeniem trzyletniego okresu
nauki rekrutację kandydatów przeprowadzano co trzy lata. Z progra-
mu nauczania zniknął oddzielny przedmiot: anatomia patologiczna, od-
tąd wykładana razem z zoopatologią. Ponadto zniesiono nauczanie we-
terynarii sądowej, jako nieprzydatnej dla absolwentów niemających pra-
wa występować w sprawach sądowych. Ten stan rzeczy zaczął stopnio-
wo zmieniać się począwszy od 1849 r., kiedy Rada Administracyjna Kró-
lestwa Polskiego zezwoliła na kontynuowanie nauki absolwentów szkoły
w celu uzyskania wyższych stopni naukowych w Warszawskiej Szkole
Farmaceutycznej. W 1857 r. pomocnicy weterynarzy zostali dopuszczeni
do uczestnictwa w wykładach uzupełniających wraz ze studentami me-
dycyny nowo utworzonej Cesarsko-Królewskiej (Rosyjskiej) Akademii
Medyko-Chirurgicznej.
Niedookreślony status Szkoły Weterynarii w Warszawie, niezado-
walający poziom kształcenia jej absolwentów i niewystarczający budżet

256
Szkolnictwo weterynaryjne na obszarze Królestwa Polskiego...

wskazywał na pilną potrzebę dalszych reform. Nie zwiększając środków


finansowych, Rada Administracyjna zarządziła kolejną reorganizację jed-
nostki w 1858 r. Czas nauki wydłużono do lat czterech, rekrutacji zaczęto
dokonywać corocznie, wprowadzono wiele przedmiotów z zakresu nauk
przyrodniczych, anatomię porównawczą i patologiczną, farmację i pod-
stawy wiedzy dotyczące gospodarstwa wiejskiego oraz języka niemiec-
kiego. Ponadto uczniowie uzyskali możliwość osiągnięcia stopnia wetery-
narza i magistra nauk weterynaryjnych, podobnie jak w przypadku uczel-
ni rosyjskich.
Znaczącym osiągnięciem było rozporządzenie cesarza Rosji z 11 mar-
ca 1861 r. Dawało ono szkole prawo egzaminowania i nadawania stop-
ni weterynaryjnych oraz wystawiania odpowiednich dyplomów. Tym sa-
mym wpływ Rady Lekarskiej Królestwa Polskiego na losy szkoły został
znacznie ograniczony. W tym samym roku planowano bezpośrednie pod-
porządkowanie szkoły Komisji Rządowej Oświecenia Publicznego (z po-
minięciem Głównego Inspektora Służby Zdrowia i Rady Lekarskiej).
Mimo uzyskania aprobaty cesarza, w związku z wybuchem powstania
styczniowego (1863), nastąpiło opóźnienie wejścia w życie tych zmian
(1865).
Powstanie styczniowe (1863–1864), największy ze zrywów narodo-
wo- wyzwoleńczych na ziemiach polskich, mimo częściowego poparcia
opinii międzynarodowej, zakończyło się nie tylko klęską, ale znaczącymi
represjami i zmianami politycznymi w obrębie Królestwa Polskiego oraz
na Ziemiach Zabranych. Szczególnie ostry charakter miały one na terenie
byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego, gdzie generał Michaił Wieszatiel
Murawjow przeprowadził pacyfikację Wilna. Poza zsyłkami na Sybir, eg-
zekucjami i konfiskatami majątków szlacheckich, odebrano prawa miej-
skie wielu miastom, przyczyniając się do ich upadku. Jednocześnie wła-
dze carskie rozpoczęły intensywną rusyfikację ziem polskich. W 1867 r.
zniesiono autonomię Królestwa Polskiego, jego nazwę (odtąd Przywiślań-
ski Kraj) i budżet. W 1886 r. zamknięto Bank Polski oraz skonfiskowano
wszystkie klasztory. Mimo realnej likwidacji państwa w 1866 r. i utworze-
nia na jego miejscu 10 guberni rosyjskich, carowie nadal nosili tytuł kró-
lów Polski aż do abdykacji Mikołaja II Romanowa w 1917 r.
Skutki powstania nie mogły ominąć szkolnictwa weterynaryjnego.
W 1873 r. długoletni dyrektor szkoły dr Piotr Seifmann został oddelego-
wany do utworzenia szkoły weterynaryjnej w Kazaniu, a jego miejsce za-
jął Rosjanin mgr Wasilij Sieńcow, absolwent Oddziału Weterynaryjne-

257
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

go Akademii Medyko-Chirurgicznej w Petersburgu. Fakt ten rozpoczyna


rosyjski okres szkolnictwa weterynaryjnego w byłym Królestwie Pol-
skim (1874–1915). Wraz z przybyciem nowego dyrektora wprowadzono
wykładowy język rosyjski. W latach 1874–1890 wśród nauczycieli szko-
ły przeważał personel narodowości polskiej. Od 1880 r. od kandydatów
zaczęto wymagać świadectwa ukończenia sześciu klas gimnazjum.

7.9.4.
Uczelnia Weterynaryjna w Warszawie
(1884–1889)
oraz Warszawski Instytut Weterynaryjny
(1889–1915)
W 1884 r. na mocy opinii Rady Państwa zaakceptowanej przez cara
Wszechrosji Aleksandra III zmieniono nazwę szkoły na Uczelnię We-
terynaryjną, co w hierarchii szkolnictwa carskiej Rosji podnosiło ją do
rangi szkoły wyższej. Urzędowe włączenie jej w struktury szkolnictwa
wyższego wraz z kolejną zmianą nazwy (Warszawski Instytut Wete-
rynaryjny) nastąpiło w 1889 r. Śmierć dyrektora Wasilija Sieńcowa za-
początkowała najcięższy okres rusyfikacji szkoły (1890–1915). Nowy
dyrektor Gieorgij Czułowskij miał ułatwione zadanie. W związku ze
zmianą personelu dydaktycznego szkoły, udało się przeprowadzić za-
sadnicze zmiany w proporcji narodowościowej studentów. Dominująca
w latach 1874–1890 większość polska została zastąpiona przez rosyjską.
W 1896 r. Polacy stanowili zaledwie 15% ogółu studiujących.
Najbardziej burzliwy okres historii Warszawskiego Instytutu Wetery-
naryjnego przypada na lata 1905–1908. Wraz z rewolucją 1905 r. w Ro-
sji daje się zauważyć spontaniczny protest obywateli przeciw rządowi
i przemocy państwa. Do rangi jego symbolu urosła krwawa niedziela
(22 stycznia 1905 r.), kiedy pokojowa demonstracja przed Pałacem Zimowym
w Petersburgu zakończyła się rzezią ponad 1000 demonstrantów, w tym
kobiet i dzieci. Wydarzenia te nie mogły przejść bez echa w byłym Kró-
lestwie Polskim (Przywiślański Kraj). Podobnie jak inne szkoły, Warszaw-
ski Instytut Weterynaryjny został objęty bojkotem ze strony młodzieży
polskiej. Dochodziło do prowokacji i aktów terroru wobec jego dyrekto-
ra i studentów. W 1906 r. strzelano do dyrektora Sadowskiego, a rok póź-
niej na przystanku kolejki jabłońsko-wawerskiej, łączącej szkołę z War-
szawą, ostrzelano grupę studentów, raniąc jednego Rosjanina i dwóch

258
Szkolnictwo weterynaryjne na obszarze Królestwa Polskiego...

Polaków. Zajście to doprowadziło do zamknięcia instytutu w 1907 r.


W latach 1906–1908 praca Warszawskiego Instytutu Weterynaryjnego
miała charakter okresowy, po czym wraz ze stłumieniem ruchów rewolu-
cyjnych na miejsce studentów polskich, którzy opuścili uczelnię, wprowa-
dzono Rosjan. Jako uczelnia rosyjska instytut przetrwał do 1915 r. Wy-
buch I wojny światowej był powodem ewakuacji pracowników, studentów
i części mienia ruchomego do Moskwy, później do Rostowa nad Donem
i w końcu do Nowoczerkaska, gdzie utworzono Instytut Weterynarii I Ar-
mii Konnej. W siedzibie placówki w Warszawie pozostawiono znaczną
część zbiorów instytutu i jego bibliotekę funkcjonującą od 1840 r.
Na przestrzeni lat 1840–1901 szkoła weterynaryjna w Warszawie
nie miała stałej i odpowiedniej dla jej zadań siedziby. Była nią oficyna
domu przy ulicy Jezuickiej, koszary sierakowskie i koszary kawaleryjskie
w pobliżu Łazienek. W każdym wypadku nie było możliwości stworze-
nia kliniki weterynaryjnej ani pomieszczeń dla sekcji. Tych dwóch ostat-
nich Instytut Weterynarii doczekał się dopiero w 1865 r. wraz z kolej-
nymi przenosinami na ulicę Smolną. W końcu w 1901 r. uczelnia doro-
biła się nowego, specjalnie na jej potrzeby zbudowanego, budynku przy
ulicy Grochowskiej, gdzie funkcjonowała aż do jej zamknięcia. Jego ist-
nienie nie było bez znaczenia dla utworzenia szkoły weterynaryjnej
w Warszawie po odzyskaniu niepodległości.
28 czerwca 1914 r. kule zamachowca, Serba Gawriło Principa śmiertel-
nie ranią w Sarajewie następcę tronu Austro-Węgier arcyksięcia Franciszka
Ferdynanda Habsburga d’Este i jego żonę Zofię. Austro-Węgry wystosowa-
ły ostre ultimatum dla Królestwa Serbii, żądając między innymi zrzeczenia
się jego praw do Bośni i udziału Austro-Węgier w śledztwie w sprawie za-
machu. Jak wiadomo, Serbia przyjęła wszystkie warunki z wyjątkiem jed-
nego, nie zezwalając na prowadzenie śledztwa na własnym terytorium. 28
lipca tego roku Austro-Węgry wypowiedziały wojnę Serbii. Skutkiem tego
aktu, w wyniku istnienia skomplikowanego systemu sojuszy, kolejne pań-
stwa Europy przystąpiły do wojny. Dzień ten stał się początkiem, zwanej
przez jej współczesnych wielką wojną, I wojny światowej.
W latach 1915–1918 nie istniało jeszcze Studium Weterynarii Uni-
wersytetu Warszawskiego, jednak myśl o restytucji polskiego szkolnic-
twa weterynaryjnego w stolicy była już od dawna żywa. Towarzystwo
Wyższych Kursów Naukowych, istniejące od czasów Rewolucji 1905
r., 14 stycznia 1905 r. powołało do życia Komisję Szkół Wyższych. W
jej skład weszli przedstawiciele Warszawskiego Towarzystwa Wetery-

259
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

naryjnego utworzonego 1909 r. Wraz z opuszczeniem stolicy przez Ro-


sjan w sierpniu 1915 r. sprawa utworzenia polskiej szkoły weterynaryjnej
w Warszawie nabrała realnych kształtów. Jej głównym propagatorem
był dr Piotr Boczkowski, prezes Warszawskiego Towarzystwa Wetery-
narskiego. Przychylnie odnosił się do tego projektu rektor, restytuowa-
nego w 1916 r., Uniwersytetu Warszawskiego (dawnej Szkoły Głównej pod
imieniem Królewskiego Uniwersytetu fundowanej przez cara Wszechrosji i
króla polskiego Aleksandra I Romanowa i zamkniętego po upadku po-
wstania listopadowego; na jego miejsce w 1857 r. utworzono Akademię
Medyko-Chirurgiczną, od 1862 r. Szkołę Główną zamkniętą po upad-
ku powstania styczniowego w 1869 r., w latach 1870–1915 funkcjonował
Cesarski Uniwersytet Warszawski, jako uczelnia rosyjska).
Otwarcie polskiego Uniwersytetu Warszawskiego było związane z za-
jęciem Królestwa Polskiego przez wojska niemieckie i austro-węgierskie
w toku działań I wojny światowej. Akt 5 listopada 1916 r., wydany przez
cesarza Niemiec i króla Prus Wilhelma II Hohenzollerna i cesarza Au-
strii i króla Węgier Franciszka Józefa I Habsburga uznawał niepodległość
Królestwa Polskiego względem Rosji i rozwiązywał unię personalną obu
krajów. W grudniu 1916 r. powołano do życia Tymczasową Radę Stanu,
a 15 września 1917 r. Radę Regencyjną mającą sprawować władzę do
chwili jej objęcia przez nowego króla Polski. Do jej osiągnięć można zali-
czyć restytucję szkolnictwa polskiego. 13 sierpnia 1918 r., na wniosek Se-
natu Uniwersytetu Warszawskiego, rozporządzeniem Ministra Wyznań
Religijnych i Oświecenia Publicznego powołano do życia Studium We-
terynaryjne przy Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Warszawskiego.
W listopadzie tego samego roku zajęcia zostały zawieszone. 12 listopa-
da 1918 r. przybywa do Warszawy Józef Piłsudski, przejmując z rąk Rady
Regencyjnej władzę formalnie, jako regent. 11 listopada Piłsudski obej-
muje władzę nad wojskiem, a 12 listopada przyjmuje misję tworzenia no-
wego rządu. Kres Królestwa Polskiego nastąpił 22 listopada 1918 r. wraz
ze zmianą ustroju na republikański.
Nowy ład w Europie po zakończeniu I wojny światowej zaprowadza
podpisany 28 czerwca 1919 r. traktat wersalski.
Do postaci najsilniej związanych ze Szkołą Warszawską należeli:
Edward Ostrowski i Piotr Seifmann. Pierwszy z wymienionych, urodzo-
ny w powiecie trockim w 1816 r., był absolwentem Wileńskiej Szkoły We-
terynaryjnej (lekarz weterynarii, mgr n. wet.). Od 1841 r. był wykładowcą
Szkoły Niższych Weterynarzy w Warszawie, potem Szkoły Weterynaryj-

260
Szkolnictwo weterynaryjne w Królestwie Galicji i Lodomerii

nej w Warszawie. W 1853 r. uzyskał nominację na profesora Szkoły Wete-


rynaryjnej w Charkowie. Przeniósł do Warszawy tradycje Szkoły Wileń-
skiej. Był autorem pierwszej ustawy o policji weterynaryjnej, która we-
szła w życie w Królestwie Polskim w 1844 r. Zmarł w 1859 r. w Rokitnie
w Guberni Kurskiej.
Piotr Seifmann był uczniem Edwarda Ostrowskiego. Urodził się w
1823 r. w Warszawie. Ukończył Szkołę Weterynaryjną w Warszawie
(1852), jako pomocnik weterynaryjny. W 1852 r. otrzymał dyplom wete-
rynarza, a rok później stopień magistra nauk weterynaryjnych. Ukończył
medycynę (1869) i uzyskał promocję na stopień doktora nauk medycz-
nych (1879) na Cesarskim Uniwersytecie Warszawskim. Działalność dy-
daktyczną w macierzystej uczelni rozpoczął w 1859 r. Rok wcześniej udał
się w podróż naukową po innych krajach Europy odwiedzając szkoły we-
terynaryjne w: Wiedniu, Monachium, Stuttgarcie, Alforcie, Lyonie, Cure-
ghem, Hanowerze, Berlinie i Dreźnie. W 1869 r. został mianowany dyrek-
torem Szkoły Weterynaryjnej w Warszawie i docentem Cesarskiego Uni-
wersytetu Warszawskiego. Na polecenie władz carskich w 1873 r. udaje
się do Kazania w celu organizacji instytutu weterynaryjnego. Zostaje jego
pierwszym dyrektorem, a w 1881 r. na prośbę władz Austro-Węgier wy-
jeżdża do Lwowa, by i tam założyć szkołę weterynaryjną.

7.10.
Szkolnictwo weterynaryjne w Królestwie
Galicji i Lodomerii
W 1772 r. (I rozbiór Polski) znaczna część południowych rubieży
Rzeczpospolitej Obojga Narodów weszła w skład państw Habsburgów,
cesarzy Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, królów
Czech i Węgier itd. Obszar zaboru austriackiego nazwano Królestwem
Galicji i Lodomerii i obejmował on południową Małopolskę (wraz z Księ-
stwem Zatorskim i Oświęcimskim), Ruś Czerwoną i południową część
Podola. W latach 1795–1809, w wyniku III rozbioru Polski, Cesarstwu
Austriackiemu przypada tzw. Galicja Zachodnia, czyli północna Małopol-
ska i wschodnie Mazowsze. W wyniku I i II koalicji antyfrancuskiej i jej
klęski 1801 r., pozycja Austrii została znacznie osłabiona, a cesarz Świę-
tego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego Franciszek II Habs-
burg, nie mogąc wymóc na elektorach dziedziczności swojego tytułu,

261
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

przyjmuje tytuł cesarza Austrii (1804). Od tego czasu nazywano go po-


dwójnym cesarzem (niem. Doppelkaiser). Klęska III koalicji antyfrancu-
skiej w tzw. „bitwie trzech cesarzy” pod Austerlitz 2 grudnia 1805 r. (dzi-
siejszy Slavkov w Czechach), jeszcze bardziej nadwątliła gasnący autory-
tet cesarski w samej Rzeszy. 12 sierpnia 1806 r. powstał Związek Reński
Państw Niemieckich, który położył kres Świętego Cesarstwa Rzymskie-
go Narodu Niemieckiego. W 1809 r. po przegranej wojnie z Księstwem
Warszawskim, na mocy jednego z postanowień pokoju z Schoenbrunn
obszar III rozbioru Polski wraca do państwa polskiego. Po upadku Napo-
leona, kongres wiedeński dokonuje częściowego restitutio status quo ante.
Księstwo Warszawskie przypada Rosji, jako Królestwo Polskie, a okoli-
ce Krakowa zostają ustanowione Wolnym Miastem pod opieką trzech za-
borców, z urzędowym językiem polskim i polską uczelnią wyższą (Uni-
wersytetem Jagiellońskim). Władze zaborcze stopniowo ograniczały
autonomię Rzeczpospolitej Krakowskiej, a po upadku powstania listopa-
dowego narzucono jej nową konstytucję. W latach 1836–1846 Rzeczpo-
spolita Krakowska była okupowana przez wojska austriackie, co przynio-
sło kres jakiejkolwiek autonomii. Powstanie krakowskie (1846) i rzeź gali-
cyjska Jakuba Szeli doprowadziły do likwidacji Wolnego Miasta Krakowa,
a obszar byłej Rzeczpospolitej Krakowskiej, jako Wielkie Księstwo Kra-
kowskie włączono do Austrii. W skład Galicji nie wchodził obszar Śląska
Austriackiego (Księstwo Cieszyńskie i Księstwo Opawskie), części Ślą-
ska pozostającej przy Austrii po wojnach śląskich (1740–1763).
Zmiany 1846 r. rozpoczęły intensywną akcję germanizacyjną zabo-
ru austriackiego i samego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wiosna Lu-
dów przyniosła nominację pierwszego namiestnika Galicji narodowo-
ści polskiej hr. Agenora Gołuchowskiego, późniejszego ministra spraw
wewnętrznych Austrii i trzykrotnego namiestnika Galicji. W 1861 r.
powstał Sejm Krajowy i Rada Krajowa z siedzibą we Lwowie. Uchwały
Sejmu Krajowego galicyjskiego, podobnie jak innych sejmów krajowych,
wymagały kontrasygnaty cesarza. Dopiero przekształcenie Cesarstwa
Austriackiego w dualistyczną Monarchię Austro-Węgierską (tzw. Ausgle-
ich – Kompromis 1867 r.) przyniosło realny powrót autonomii, a do szkół
i urzędów wprowadzono ponownie język polski. Namiestnikami Króle-
stwa Galicji i Lodomerii od tego czasu byli wyłącznie Polacy. Sejm gali-
cyjski uzyskał szersze uprawnienia w zakresie oświaty, kultury i gospo-
darki wewnętrznej. W 1871 r. na stałe został powołany w Wiedniu mini-
ster do spraw Galicji, a pierwszym został hr. Kazimierz Grocholski. Tym

262
Szkolnictwo weterynaryjne w Królestwie Galicji i Lodomerii

samym pod koniec XIX i na początku XX wieku sytuacja Polaków na ob-


szarze zaboru austriackiego była najkorzystniejsza. Tu też w najbardziej
swobodny sposób mogła rozwijać się nauka polska.
Najstarszą szkołą weterynaryjną w Imperium Habsburgów była Szko-
ła Weterynaryjna w Wiedniu założona w 1767 r. (trzecia w Europie).
Została ona założona z inicjatywy prywatnej absolwenta Szkoły Wete-
rynaryjnej w Lyonie Ludwika Scottiego. Została ona jednak zamknię-
ta już w 1777 r. W tym samym roku absolwent Szkoły Weterynaryjnej
w Alfort Johann Conrad Wolstein przedstawił cesarzowi Franciszkowi II
Habsburgowi projekt nowej szkoły i uzyskał jego aprobatę (patrz rozdz. 9:
Szkolnictwo weterynaryjne w Europie).

7.10.1.
Szkoła Weterynarii we Lwowie
(1881–1896)
Na terenie Królestwa Galicji i Lodomerii już pierwsze próby utwo-
rzenie szkoły weterynaryjnej łączą się z Lwowem. W 1818 r. wykładow-
ca weterynarii Cesarsko- Królewskiego Uniwersytetu Józefińskiego we
Lwowie prof. Antoni Buchmueller starał się o jej fundację. W jego ślady
poszli również jego następcy prof. Franciszek Eckel (1867) oraz prof. Jó-
zef Schultes wraz z prof. Franciszkiem Fritschem i weterynarzem krajo-
wym Filipem Josephu (1867). Sam weterynarz krajowy wystąpił z podob-
ną inicjatywą w 1823 r.
Już od 1855 r. w budżecie krajowym przeznaczano fundusze na utwo-
rzenie szkoły weterynaryjnej. Jednak dopiero w 1871 r. Sejm Krajowy
wydał uchwałę, zgodnie z którą postanawiał założyć Szkołę Weterynaryj-
ną we Lwowie. Zgodnie z tym postanowieniem Wydział Krajowy zakupił
na ten cel grunt i budynki. Jednak dualny ustrój administracyjny Galicji,
Sejm Krajowy i Wydział Krajowy z jednej strony oraz Namiestnik i Rada
Krajowa z drugiej, a także długotrwałe pertraktacje z Wiedniem spowo-
dowały znaczne opóźnienia. Ostatecznie 27 grudnia 1880 r. Franciszek
Józef I z Bożej łaski cesarz Austrii, król Węgier, Czech, Dalmacji, Chor-
wacji, Slawonii, Galicji, Lodomerii i Ilyrii, król Jerozolimy ect. wydaje po-
stanowienie cesarskie nakazując założenie we Lwowie Szkoły Weteryna-
rii i Szkoły Kucia Koni w połączeniu z Zakładem Leczenia Zwierząt. Jed-
nocześnie wyznacza on jej otwarcie na 1 października 1881 r.

263
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

Utworzenie Cesarsko-Królewskiej Szkoły Weterynarii we Lwowie


leżało w gestii Ministerstwa Straw Wewnętrznych, a nadzór nad jej dzia-
łalnością miało pełnić Ministerstwo Wyznań i Oświaty. Oddanie nowo
powstającej placówki pod zarząd Ministerstwa Wyznań i Oświaty jest
oczywistym dowodem, że od samego początku docelowo miała to być
uczelnia wyższa.
Nie można zapomnieć o zasługach Lekarza Naczelnego Namiestnictwa
Galicji dra Alfreda Biesiadeckiego dla ustanowienia szkoły, jako że umiał
on nie tylko pozyskać poparcie władz we Lwowie (hrabiego Alfreda Potoc-
kiego, namiestnika Galicji), ale i przychylność władz centralnych w Wied-
niu. Jako organizatora nowej szkoły weterynaryjnej władze wyznaczyły
ostatniego polskiego dyrektora Szkoły Weterynaryjnej w Warszawie prof.
dr. Piotra Seifmanna. Dyrektorowi szkoły powierzono nie tylko wszystkie
obowiązki administracyjne związane z placówką, ale narzucono mu obo-
wiązek nauczania. W skład grona nauczycieli przedmiotów zawodowych
wchodzili dwaj profesorowie, jeden adiunkt pełniący funkcję profesora,
jeden nauczyciel w Szkole Kucia Koni oraz dwaj asystenci (dla Zakładu
Anatomii Opisowej i Patologicznej oraz dla Kliniki Wewnętrznej i Kli-
niki Chirurgicznej). Jeśli chodzi o przedmioty przyrodnicze (fizyka, che-
mia i botanika), to ich nauczanie powierzono profesorom innych wyż-
szych uczelni, przeznaczając dla nich trzy posady docentów. Kancelarię
szkoły prowadził jeden urzędnik. Ponadto zatrudniano jednego woźnego,
odźwiernego, trzech służących etatowych i jednego nadetatowego. Dyrektor
i profesorowie otrzymywali nominacje cesarskie, pozostałych nauczycieli
i asystentów mianował Minister Wyznań i Oświaty, pozostali pracownicy
etatowi byli mianowani przez Namiestnictwo Królestwa Galicji i Lodo-
merii.
Zgodnie z reskryptem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z dnia 21
czerwca 1881 r., dotyczącym programu nauczania i organizacji szkoły, od
początku językiem wykładowym był język polski. Statut szkoły opierał
się na ustawie z 27 kwietnia 1873 r. o organizacji władz akademickich
oraz na innych ustawach i rozporządzeniach władz austriackich doty-
czących szkół wyższych i weterynaryjnych. Z biegiem czasu wytworzy-
ło się swoiste prawo zwyczajowe, zgodnie z którym większość decyzji po-
dejmowało grono profesorów i adiunktów, profesorowie nauk przyrodni-
czych oraz nauczyciel kucia koni.
Studia podzielone były na trzy obowiązkowe roczne kursy (trzy lata
nauki). Lekarze medycyny i chirurdzy mogli ukończyć szkołę wetery-

264
Szkolnictwo weterynaryjne w Królestwie Galicji i Lodomerii

narii w ciągu 2 lat. Początek i koniec roku szkolnego, ferie oraz waka-
cje były zorganizowane w tych samych terminach, co w uczelniach wyż-
szych. Szczegółowy program nauczania zawiera tabela 6 i 7. program na-
uczania Szkoły Weterynarii we Lwowie był co roku zmieniamy i dosko-
nalony pod okiem Ministerstwa Wyznań i Oświaty. Pomimo że niedosko-
nały, różnił się od obowiązujących w szkole warszawskiej, kładąc od po-
czątku nie tylko nacisk na praktyczną stronę zawodu, ale i przygotowanie
teoretyczne oraz wykształcenie ogólne. Można w nim dostrzec stale po-
stępujące aspiracje do spełnienia warunków kształcenia akademickiego
w języku polskim. Egzaminy dzielono na roczne i końcowe. Egzamin po-
prawkowy przysługiwał jedynie przy jednej ocenie niedostatecznej. Do-
piero pozytywne zaliczenie wszystkich egzaminów rocznych dawało pra-
wo przejścia na kolejny rok nauki. Egzamin końcowy, na podstawie które-
go wystawiano dyplom, posiadał część teoretyczną i praktyczną. W skład
części teoretycznej wchodziły wiadomości z: anatomii opisowej, fizjologii
ogólnej, anatomii patologicznej oraz nauki o chorobach stadnych i poli-
cji weterynaryjnej. W części praktycznej należało przeprowadzić badanie
zwierzęcia w kierunku chorób wewnętrznych, w kierunku chorób chirur-
gicznych, dokonać opisu historii choroby, wykonać konieczne zabiegi chi-
rurgiczne i zaordynować dalsze leczenie. Egzamin końcowy należało zło-
żyć w terminie do dwóch lat od zakończenia nauki przed komisją egza-
minacyjną, w skład której wchodził profesor danego przedmiotu, dyrek-
tor szkoły i przedstawiciel Ministerstwa Wyznań i Oświaty. Obowiązy-
wały trzy noty: celująca, dostateczna i niedostateczna. Powtórny egzamin
mógł odbyć się tylko raz. Po pomyślnym zakończeniu egzaminu absol-
went składał uroczystą przysięgę przed dyrektorem i otrzymywał dwuję-
zyczny dyplom (łaciński i polski). Tytuł zawodowy brzmiał: lekarz wete-
rynaryjny – medicus veterinarius.
6 czerwca 1888 r. wprowadzono po raz pierwszy książeczki frekwen-
cyjne, pełniące funkcję współczesnych indeksów na studiach wyższych.
Kandydaci do szkoły musieli przedstawić świadectwo ukończenia szó-
stej szkoły gimnazjum lub realnej albo średniej szkoły rolniczej. Wiek
określono na od 17–20 lat. Nauka poddanych Austro-Węgier była darmo-
wa. Uczniowie spoza monarchii płacili czesne w wysokości 20 koron au-
striackich. Kliniki weterynaryjne szkoły miały charakter ogólnodostępny.
Opłaty za leczenie pobierano wyłącznie za leczenie psów, kotów i koni,
ponadto w uzasadnionych przypadkach można było i od nich odstąpić.
Dodatkowo Szkoła Kucia Koni kształciła czeladników kowalskich. Po-

265
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce
Tabela 6. Plan zajęć w ramach trzyletniej nauki w Szkole Weterynaryjnej we
Lwowie
Rok I
Semestr I Semestr II
Wstęp do nauk przyrodniczych Anatomia z uwzględnieniem chemii
fizjologicznej i patologicznej
Anatomia opisowa zwierząt domowych Produkcja zwierząt
Chemia ogólna cia³ nieorganicznych Botanika z uwzględnieniem roślin
ważnych dla weterynarii
Nauka produkcji zwierz¹t Ćwiczenia anatomiczne i ćwiczenia w
kuźni
Ćwiczenia w preparacji anatomicznej i
przygotowanie do kucia koni
Rok II
Semestr III Semestr IV
Patologia ogólna i anatomia patologiczna Anatomia patologiczna
Fizjologia z ćwiczeniami histologicznymi Fizjologia z ćwiczeniami histologicznymi
Farmakognozja i katografologia Akuszeria zwierzęca
Uczêszczanie na kliniki codziennie Nauka o narzędziach i opatrunkach
chirurgicznych
Ćwiczenia anatomiczne wykonanie Uczęszczanie na kliniki – codziennie
dwóch preparatów anatomicznych
Uczestnictwo w sekcjach zwierząt Uczestnictwo w sekcjach zwierząt
Ćwiczenia w kuźni sporządzanie Ćwiczenia w pracowni chemicznej
podków i ich dopasowywanie do
martwych kopyt
Ćwiczenia w kuźni – sporządzanie
podków i ich dopasowywanie do
martwych kopyt
Rok III
Semestr V Semestr VI
Klinika wewnętrzna – codziennie Klinika wewnętrzna – codziennie
Klinika chirurgiczna – codziennie Klinika chirurgiczna – codziennie
Patologia i terapia szczegółowa Patologia i terapia szczegółowa
Chirurgia weterynaryjna Chirurgia weterynaryjna
Nauka o operacjach Nauka o operacjach
Nauka o chorobach zaraŸliwych Weterynaria sądowa
Nauka o oglêdzinach byd³a i miêsa Historia i literatura weterynaryjna
Ćwiczenia w kuźni kucie koni żywych Ćwiczenia w kuźni – kucie koni żywych
Poliklinika Poliklinika

266
Szkolnictwo weterynaryjne w Królestwie Galicji i Lodomerii

Tabela 7. Plan zajęć dla lekarzy medycyny i chirurgów w ramach skróconego


kursu w Szkole Weterynaryjnej we Lwowie
Rok I
Semestr I Semestr II
Wstęp do nauk weterynaryjnych Anatomia opisowa
Nauka produkcji zwierząt Produkcja zwierząt
Anatomia opisowa O powierzchowności zwierząt
Teoria kucia O narzędziach i opatrunkach chirurgicznych
Farmakologia, farmakognozja i kato- Anatomia patologiczna
grafologia
Patologia ogólna i anatomia patolo- Ćwiczenia anatomiczne
giczna
Ćwiczenia w kuxni Uczestnictwo w sekcjach zwierząt
Ćwiczenia w kuźni
Rok II
Semestr III Semestr IV
Klinika wewnętrzna Klinika wewnętrzna
Klinika chirurgiczna Klinika chirurgiczna
Patologia i terapia szczegółowa Patologia i terapia szczegółowa

Chirurgia weterynaryjna Chirurgia weterynaryjna


Nauka o operacjach Nauka o operacjach
Fizjologia z æwiczeniami histologicz- Fizjologia z ćwiczeniami histologicznymi
nymi
Nauka o chorobach zaraŸliwych Weterynaria sądowa

O oglêdzinach byd³a i miêsa Historia i literatura weterynaryjna


Poliklinika Poliklinika

czątkowo siedzibą szkoły stała się tzw. Szymanówka, zakupiona na ten cel
przez Wydział Krajowy Galicyjski w 1874 r.
Rozporządzenie z 25 września 1887 r. wprowadziło czwarte stanowi-
sko profesora, a 16 września 1889 r. utworzono osobną Katedrę Patologii
Ogólnej i Anatomii Patologicznej, wyłączając ją ze struktur Katedry Ana-
tomii Opisowej.

267
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

7.10.2.
Akademia Weterynarii we Lwowie
(1896–1909)
W 1890 r. podjęto próby reorganizacji Szkoły Weterynarii we Lwowie,
a wzięli w nich udział nie tylko profesorowie szkoły lwowskiej i wiedeń-
skiej, ale także posłowie do galicyjskiego Sejmu Krajowego i parlamentu
wiedeńskiego oraz Ministerstwo Wyznań i Oświaty. Pojawiały się również
artykuły prasowe dotyczące potrzeby reform. Jednym z nich jest 75-stroni-
cowa praca Henryka Kadyiego: O potrzebie zasadniczej reformy studiów wetery-
naryjnych, wydana przez powstałe w 1886 r. wydana przez Galicyjskie To-
warzystwo Weterynarskie jako broszura. Warto zwrócić uwagę na dwie roz-
prawy o podobnej tematyce wydane w języku niemieckim przez Henryka
Kadyiego i Józefa Szpilmana. Efektem tych zabiegów i apeli było rozpo-
rządzenie cesarskie z 31 grudnia 1896 r., wprowadzające reformę szkoły.
Jej zasady miały epokowe znaczenie dla stopniowego przekształcenia pla-
cówki w pełnoprawną uczelnię wyższą i obejmowały następujące zmiany:
nazwę Cesarsko-Królewska Szkoła Weterynarii we Lwowie zmienio-
no na Akademia Weterynarii we Lwowie [czy Akademia Medycyny Wete-
rynaryjnej we Lwowie] (wprowadzona w 1898 r.),
od kandydatów wymagano świadectwa dojrzałości szkoły gimnazjal-
nej lub realnej,
studia wydłużono do pełnych czterech lat (dla lekarzy medycyny
pozostał nadal kurs dwuletni),
prawa i obowiązki słuchaczy zrównano z przewidzianymi dla studen-
tów szkół wyższych,
wprowadzono nowe przedmioty, a program istniejących rozszerzono
(tab. 8),
wprowadzono dwa egzaminy roczne i trzy ścisłe (rygoroza).
Pierwszy egzamin roczny, tentamen physicum, obejmował: fizykę lekar-
ską, chemię ogólną, zoologię i parazytologię, botanikę z uwzględnieniem
roślin pastewnych, trujących i lekarskich oraz encyklopedię rolnictwa z
uwzględnieniem uprawy roślin rolniczych, a szczególnie chorób roślin
pastewnych, składano go przed przejściem na drugi rok studiów. Drugi
egzamin roczny, tentamen biologicum, to: produkcja zwierząt, eksterier, na-
uka o rasach, chowie, karmieniu i higienie zwierząt gospodarskich, anato-
mia zwierząt z anatomią topograficzną, histologią i embriologią, farmako-
gnozja, fizjologia i farmakologia, receptura i toksykologia, zaliczony pozy-
tywnie dawał prawo promocji na rok trzeci studiów.

268
Szkolnictwo weterynaryjne w Królestwie Galicji i Lodomerii

Tabela 8. Plan zmian i uzupełnień programu nauczania zgodnie z reformą z


1896 r.
Rok I
Semestr I Semestr II
Ogólna zoologia i parazytologia Botanika ze szczególnym uwzględnieniem
roślin lekarskich, trujących i pastewnych
Encyklopedia rolnictwa z uwzględnieniem
uprawy i chorób roślin
Embriologia
Jazda konna z nauką o uprzęży
Rok II
Semestr III Semestr IV
Anatomia topograficzna Propedeutyka kliniczna
Ćwiczenia w badaniu różnych Ćwiczenia w eksterierze zwierząt
rodzajów karmy
Ćwiczenia farmaceutyczne Wycieczki do praktycznego wykształcenia w
hodowli
Rok III
Semestr V Semestr VI
Ćwiczenia w używaniu wziernika Ćwiczenia bakteriologiczne
ocznego
Ćwiczenia akuszeryjne na fantomie i żywych
zwierzętach
Rok IV
Semestr VII Semestr VIII
Weterynaria publiczna: policja Klinika ambulatoryjna w mieście i okolicach
weterynaryjna, weterynaria sądowa,
nauka o oględzinach bydła i mięsa
Czasowe oddelegowanie do jednego
z powiatów w celu wprowadzenia w praktykę
Wycieczki i ćwiczenia praktyczne z zakresu
weterynarii publicznej

Po całkowitym zakończeniu nauki student uzyskiwał prawo przystą-


pienia do trzech egzaminów ścisłych obejmujących trzy grupy zagad-
nień:
produkcja zwierząt domowych, anatomia opisowa i topograficzna z hi-
stologią i embriologia, fizjologia i farmakologia,
patologia ogólna i anatomia patologiczna z bakteriologią, weterynaria

269
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

państwowa, patologia specjalna i terapia chorób wewnętrznych w za-


razach,
chirurgia z okulistyką i nauką o operacjach, położnictwo, nauka o pod-
kuwaniu.
Po pozytywnym złożeniu trzech egzaminów ścisłych absolwent otrzy-
mywał dyplom ukończenia Akademii Weterynarii we Lwowie.
W 1898 r. ostatecznie zmieniono nazwę szkoły na Akademię Wetery-
narii we Lwowie. Rozporządzenie Ministerstwa Wyznań i Oświaty z 11
czerwca 1901 r. stanowisko dyrektora zastąpiło stanowisko mianowanego
rektora akademii. W tym samym roku odstąpiono od dwujęzycznej wersji
dyplomów, pozostawiając jedynie łacińską. Ukończenie Akademii Wete-
rynarii we Lwowie przez obcokrajowców nie dawało im automatycznego
prawa wykonywania zawodu, jednak zakaz ten często pozostawał martwą
literą z uwagi na los rodaków pochodzących z dwóch innych zaborów.
W 1908 r. szkoła lwowska uzyskała prawo nadawania tytułu doktora
nauk weterynaryjnych (doctor medicinae veterinariae) oraz prawo habilita-
cji docentów. W tym samym roku wprowadzono obowiązkowe czesne dla
wszystkich uczących się oraz wydłużono do lat trzech okres nauki dla le-
karzy medycyny i chirurgów.

7.10.3.
Akademia Weterynarii we Lwowie
(1909–1918)
Reforma szkoły lwowskiej, która miała miejsce w latach 1896–1898,
przekształciła ją w placówkę zbliżoną do uczelni wyższej. Jednak na uzy-
skanie pełnego statusu prawnego typowego dla uniwersytetów trzeba
było czekać jeszcze przeszło 10 lat. 23 czerwca 1909 r. specjalne roz-
porządzenie cesarskie wprowadzało następujące zmiany w strukturze
i działaniu uczelni:
obieralność rektora przez grono profesorów,
nadanie rektorowi akademii tytułu Rector magnificus na czas 2-letniej
kadencji.
Możliwość wybierania rektora, zamiast jego nominacji przez cesarza,
dawało uczelni pełną autonomię wewnętrzną, a przez to status uniwersy-
tetu.
W 1912 r. wprowadzono nowy program nauczania, dzieląc przedmio-
ty na obowiązkowe i zalecane (fakultatywne). Do przedmiotów obowiązko-

270
Szkolnictwo weterynaryjne w Królestwie Galicji i Lodomerii

wych zaliczono: anatomię zwierząt domowych, histologię, patologię i tera-


pię chorób wewnętrznych, klinikę wewnętrzną z polikliniką, bujatrykę, chi-
rurgię i klinikę chirurgiczną z polikliniką i okulistyką, położnictwo i klini-
kę położniczą, sekcję zwierząt, histopatologię, ćwiczenia w podkuwaniu, hi-
gienę mięsa, a także czasowe ekspozytury studentów do wyznaczonych po-
wiatów. Nowo wprowadzone przedmioty to: higiena mleka, nauka o środ-
kach spożywczych, biologia i patologia ryb, nauka o ubezpieczeniach by-
dła, nauka o gospodarstwie połoninowym i spółkach hodowlanych. Ponad-
to podzielono na części weterynarię publiczną tworząc osobne przedmioty,
tj.: policję weterynaryjną, weterynarię sądową oraz higienę mięsa z oględzi-
nami bydła i mięsa. Nauka o żywieniu zwierząt została włączona do przed-
miotu chemia, tworząc wspólnie z nią tzw. chemię lekarską. Zlikwidowano
egzaminy roczne i ścisłe, a wprowadzono trzy egzaminy państwowe.
Pierwszy egzamin państwowy miał miejsce po ukończeniu IV seme-
stru nauki i w jego zakres wchodziły wiadomości z następujących dzie-
dzin: fizyki, zoologii ogólnej i parazytologii, botaniki, chemii lekarskiej,
anatomii zwierząt domowych, fizjologii, histologii oraz embriologii.
Do drugiego i trzeciego egzaminu państwowego przystępowano po
uzyskaniu absolutorium. Drugi egzamin obejmował: anatomię patolo-
giczną, farmakologię, bakteriologię i higienę zwierząt, higienę mleka i na-
ukę o środkach spożywczych, higienę mięsa, patologię szczegółową i te-
rapię chorób wewnętrznych oraz bujatrykę. Z kolei na trzeci egzamin pań-
stwowy składały się: hodowla zwierząt, chirurgia i okulistyka, nauka o ko-
pytach, położnictwo, nauka o zarazach, policja weterynaryjna oraz wete-
rynaria sądowa. Dyplom wystawiano w języku łacińskim.
Dzięki wszystkim powyższym zmianom organizacyjnym i dydak-
tycznym Akademia Weterynarii we Lwowie uzyskała pełnię praw uczel-
ni wyższej. Największą bolączką szkoły były narastające problemy loka-
lowe. Mimo postanowień Wydziału Krajowego i Sejmu Krajowego Gali-
cji z 1895 r. o odstąpieniu własności gruntów szkoły rządowi austriackie-
mu pertraktacje dotyczące finansowania i rozbudowy uczelni trwały aż do
wybuchu I wojny światowej.
Do najwybitniejszych postaci związanych ze szkołą lwowską należeli:
Piotr Seifman – absolwent szkoły wileńskiej, pierwszy dyrektor szko-
ły we Lwowie, dyrektor szkoły warszawskiej, wykładowca patologii
i terapii szczegółowej chorób wewnętrznych oraz choroby zakaźne;
Antoni Barański – jeden z pierwszych profesorów szkoły, lekarz me-
dycyny (Uniwersytet Jagielloński i Uniwersytet Wiedeński), lekarz

271
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

weterynarii (szkoła wiedeńska), wykładowca hodowli i higieny zwie-


rząt, pokroju zwierząt, dietetyki, historii weterynarii, fizjologii, farma-
kologii, nauki o oględzinach bydła i mięsa oraz weterynarii sądowej;
Henryk Kadyi – jeden z pierwszych profesorów szkoły, lekarz medy-
cyny (Uniwersytet Jagielloński i Uniwersytet Wiedeński), docent ana-
tomii człowieka, uczeń Theodora Bilrotha i Ludwika Teichmanna, wy-
kładowca anatomii opisowej i topograficznej zwierząt domowych, hi-
stologii i embriologii, patologii ogólnej i anatomii patologicznej, twór-
ca muzeum anatomicznego, jeden z reformatorów szkoły lwowskiej.
W latach 1898–1899 był rektorem Uniwersytetu Lwowskiego. Był to
światowej sławy anatom. Zmarł tragicznie na skutek skaleczenia pod-
czas balsamacji zwłok Stanisława Badeniego;
Paweł Kretowicz – lekarz weterynarii (szkoła wiedeńska), wykładow-
ca teorii kucia kopyt i racic, autor podręcznika pt. Kucie koni, wydane-
go we Lwowie w 1884 r.;
Stanisław Królikowski – lekarz weterynarii (szkoła warszawska), na-
uczyciel szkoły warszawskiej, wykładowca chirurgii uczelni lwow-
skiej, opracował wiele zagadnień związanych z historią weterynarii,
twórca muzeum patologiczno-chirurgicznego, redaktor galicyjskiego
Przeglądu Weterynarskiego (1898–1911);
Józef Szpilman – lekarz medycyny (Uniwersytet Jagielloński), lekarz
weterynarii (szkoła wiedeńska), wykładowca fizjologii, farmakologii,
toksykologii, patologii i terapii szczegółowej chorób wewnętrznych,
weterynarii sądowej i policji weterynaryjnej, epizootiologii i bakterio-
logii, prowadził klinikę wewnętrzną, ostatni dyrektor i pierwszy rektor
Akademii Weterynarii we Lwowie;
Jan Prus – lekarz medycyny (Uniwersytet Jagielloński), lekarz wete-
rynarii (szkoła lwowska), wykładowca patologii ogólnej i doświadczal-
nej, anatomii patologicznej oraz nauki o oględzinach bydła i mięsa;
Józef Nusbaum-Hilarowicz – zoolog (Uniwersytet Warszawski), wy-
kładowca anatomii porównawczej, embriologii i histologii, aktywny
tłumacz i propagator prac K. Darwina;
Gustaw Piotrowski – lekarz medycyny (Uniwersytet Jagielloński
i Uniwersytet Wiedeński), wykładowca fizjologii, farmakologii i tok-
sykologii;
Włodzimierz Kulczycki – biolog (Uniwersytet Wiedeński i Uniwer-
sytet Lwowski), lekarz weterynarii (szkoła lwowska), wykładowca
anatomii opisowej i topograficznej z histologią i embriologią, zoologii

272
Szkolnictwo weterynaryjne w Królestwie Prus

i parazytologii, kolekcjoner i znawca kobierców wschodnich (obecnie


w Muzeum Wawelskim);
Mieczysław Grabowski – lekarz medycyny (Uniwersytet Jagielloń-
ski), lekarz weterynarii (szkoła lwowska).
W Akademii Weterynarii we Lwowie, jako jednej z dwóch szkół we-
terynaryjnych Austro-Węgier, w latach 1881–1915 było już 855 absol-
wentów narodowości polskiej. Stała się także miejscem nauki dla wielu
przedstawicieli innych narodów słowiańskich. Studiowali w niej: Bułga-
rzy (22), Chorwaci (38), Czesi (103), Rosjanie (1), Serbowie (4), Słowa-
cy (1) i Słoweńcy (2).
Ze Szkołą Weterynaryjną we Lwowie łączy się również powstanie
pierwszej polskiej organizacji zawodowej lekarzy weterynarii, Galicyj-
skiego Towarzystwa Weterynarskiego powstałego 20 czerwca 1886 r.
oraz czasopisma polskojęzycznego pod tytułem Przegląd Weterynarski.
28 czerwca 1914 r. w Sarajewie, stolicy Bośni i Hercegowiny anekto-
wanej w 1908 r. przez Austro-Węgry, został zastrzelony przez Serba Gaw-
riłę Principia następca tronu Austro-Węgier arcyksiążę Franciszek Ferdy-
nand von Habsburg d’Este. Ironią losu jest fakt, że pretekstem do rozpo-
częcia I wojny światowej stała się śmierć człowieka, który nie tylko był jej
zagorzałym przeciwnikiem, ale również propagatorem reform cesarstwa
i uznania roli Słowian południowych, do których należą Serbowie, w rzą-
dzeniu państwem.
W latach 1914–1918 życie akademickie Lwowa i całej Monarchii
Habsburgów zamarło. Działalność naukowo-dydaktyczna uczelni została
znacznie ograniczona. Jednak okres wielkiej wojny nie uszczuplił ani sta-
nu posiadania, ani kadry naukowej lwowskiej szkoły weterynaryjnej. Do-
piero w czasie wojny polsko-ukraińskiej (1918–1919) zabudowania aka-
demii znalazły się pod ostrzałem artyleryjskim, prowadząc do znacznych
szkód materialnych.

7.11.
Szkolnictwo weterynaryjne
w Królestwie Prus
W wyniku I rozbioru (1772) Rzeczpospolita Obojga Narodów utraci-
ła Prusy Królewskie bez Gdańska i Torunia oraz Kujawy na rzecz Kró-
lestwa Prus. W wyniku II i III rozbioru (1793 i 1795) w skład monarchii

273
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

pruskiej weszła Wielkopolska, Mazowsze, ziemia sieradzka, Podlasie, Su-


walszczyzna i województwo kowieńskie, okolice Częstochowy, Gdańsk,
Toruń oraz Warszawa. Po trzecim rozbiorze Polski Polacy stanowili blisko
45% mieszkańców Prus. Ich sytuacja społeczno-polityczna nie była zła.
W 1807 r. Królestwo Prus utraciło na rzecz Rosji okręg białostoc-
ki oraz ziemie III i części II rozbioru na rzecz Księstwa Warszawskiego.
W 1815 r. ziemie byłego Księstwa Warszawskiego utworzyły Królestwo
Polskie połączone unią personalną z Cesarstwem Rosyjskim. W tym sa-
mym roku dawne Prusy południowe tworzą Wielkie Księstwo Poznań-
skie (1815–1848), autonomiczny region w granicach Królestwa Prus, po-
wstały na mocy kongresu wiedeńskiego (1814–1815). 15 maja 1815 r. król
Prus Fryderyk Wilhelm III Hohenzollern ogłasza patent okupacyjny, za-
powiadający równouprawnienie języka niemieckiego i polskiego oraz do-
puszczenie Polaków do sprawowania urzędów. Utworzenie Wielkiego
Księstwa Poznańskiego z księciem-namiestnikiem w osobie Antonie-
go Henryka Radziwiłła, męża propolskiej księżniczki Fryderyki Doro-
ty Ludwiki Hohenzollern, córki brata króla Prus Fryderyka II Wielkiego
(1712–1786), oraz funkcjonowanie od 1824 r. Sejmu Wielkiego Księstwa
Poznańskiego o charakterze doradczym dawało względną swobodę lud-
ności polskiej. Po upadku powstania listopadowego w 1832 r. autonomia
Wielkiego Księstwa zostaje znacząco ograniczona, realna władza zosta-
je podporządkowana mianowanemu w Berlinie prezesowi Księstwa, a ję-
zyk niemiecki staje się językiem urzędowym. Ostatecznie zniesienie swo-
bód dla obywateli pruskich narodowości polskiej następuje po powstaniu
w okresie Wiosny Ludów (1848). Pociągają one za sobą likwidację Wiel-
kiego Księstwa Poznańskiego (powstaje Prowincja Poznańska) i nasilenie
działań germanizacyjnych. W 1867 r. Prowincja Poznańska zostaje włą-
czona do Związku Północnoniemieckiego, a objęcie stanowiska Kancle-
rza Rzeszy Niemieckiej przez księcia Ottona von Bismarck-Schönhausen
spowodowało dalsze zaostrzenie germanizacji dawnych ziem polskich.
W latach 1872–1874 całkowicie wyeliminowano język polski ze szkół,
w 1876 r. usunięto język polski z urzędów i sądów. W 1885 r. rozpoczę-
to tzw. rugi pruskie. Zgodnie z tym zarządzeniem wschodni obszar Króle-
stwa Prus mieli opuścić emigranci polscy z dwóch innych zaborów, niepo-
siadający obywatelstwa niemieckiego. W rok później powołano Komisję
Kolonizacyjną mającą skupować majątki pozostające w rękach Polaków
i przekazywać je Niemcom. Akcja ta jednak nigdy nie przyniosła ocze-
kiwanych rezultatów i to nie tylko z powodu oporu ludności polskiej, ale

274
Szkolnictwo weterynaryjne w Drugiej Rzeczpospolitej...

i niechęci ludności niemieckiej do osiedlania się na terenach wschodnich.


Pod koniec XIX wieku utworzono Związek Kresów Wschodnich (HaKa-
Ta), promujący pruski nacjonalizm na terenach zaboru pruskiego.
W tej sytuacji niemożliwe było utworzenie jakiejkolwiek formy pol-
skiego szkolnictwa weterynaryjnego na tym obszarze. Zawód urzędowych
lekarzy weterynarii sprawowali głównie Niemcy, a większość adeptów za-
wodu lekarza weterynarii pochodziła ze szkół niemieckich. Nie oznacza-
ło to jednak, że Polacy nie kształcili się w nich w języku niemieckim. Naj-
starszą szkołą weterynaryjną na terenie państw niemieckich była szkoła
weterynaryjna założona w Hanowerze (1778 r.), a wkrótce powstały ko-
lejne: w Dreźnie (1780 rok), Berlinie i Monachium (1790 r.) (patrz rozdz.
9: Szkolnictwo weterynaryjne w Europie).
Aż do 1918 r. w tytulaturze królów Prus, a później również cesarzy
Niemiec stale używano tytuł Wielkiego Księcia Poznańskiego. 27 grud-
nia 1918 r. wybuchło powstanie wielkopolskie. Jedyny zwycięski zryw
niepodległościowy w latach 1792–1918. Po opanowaniu całej Wielkopol-
ski przez władze powstańcze, 16 lutego 1919 r. zostaje podpisany rozejm
w Trewirze rozszerzający ustalenia rozejmu kończącego I wojnę światową
z 11 listopada 1918 r. na obszar frontu powstańczego.
Ostateczne uregulowanie nowego ładu w Europie po I wojnie świa-
towej miało miejsce w czasie paryskiej konferencji pokojowej i zawarte
w traktacie pokojowym podpisanym przez Niemcy, państwa Ententy oraz
państwa sprzymierzone i stowarzyszone 28 czerwca 1919 r. jako traktat
wersalski. Został on ratyfikowany i wszedł w życie 10 stycznia 1920 r.
Traktat jako taki był pozbawiony jakiegokolwiek realizmu i jego zerwanie
pozostawało tylko kwestią czasu. Rosja Radziecka nie została dopuszczo-
na do uczestnictwa w konferencji pokojowej, a sprawę wschodniej granicy
II Rzeczpospolitej uregulował dopiero zawarty po wojnie polsko-bolsze-
wickiej (lata 1919–1920) traktat ryski, podpisany 18 marca 1921 r.

7.12.
Szkolnictwo weterynaryjne w Drugiej
Rzeczypospolitej (1918–1939)
W 1918 r. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego
powołuje do życia Studium Weterynaryjne przy Wydziale Lekarskim
Uniwersytetu Warszawskiego. Wielkie zasługi dla jego powstania mia-

275
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

ło założone 1909 r. Warszawskie Towarzystwo Weterynarskie. W 1927 r.


zostaje ono (studium) przekształcone w Wydział Weterynaryjny Uni-
wersytetu Warszawskiego. Jego pierwszym dziekanem został prof. Jan
Gordziałkowski. Wraz z wybuchem II wojny światowej Wydział Wetery-
naryjny, podobnie jak cały Uniwersytet Warszawski, zamknięto.
Drugą placówką II Rzeczypospolitej zajmującą się szkolnictwem
weterynaryjnym była istniejąca od 1881 r. Akademia Weterynarii we
Lwowie. Z założenia od początku była ona nie tylko uczelnią wyższą, ale
również polską. Ponieważ ominęły ją działania germanizacyjne ze strony
władz Austro-Węgier, w przeciwieństwie do zrusyfikowanej szkoły war-
szawskiej, mogła stać się źródłem kadry naukowej dla odradzającego się
szkolnictwa wyższego Polski.
W 1922 r. zmieniono jej nazwę na Akademia Medycyny Weteryna-
ryjnej we Lwowie. Jako autonomiczna uczelnia wyższa szkoła lwowska
funkcjonowała do jej zamknięcia w 1939 r.

7.13.
Okres drugiej wojny światowej

1 września 1939 r. rozpoczęła się II wojna światowa. Okupacyjne wła-


dze niemieckie, a od 17 września również radzieckie doprowadziły do
całkowitej likwidacji państwowości polskiej, włączając szkolnictwo wyż-
sze.
Po wkroczeniu wojsk radzieckich do Lwowa 22 września 1939 r., spo-
śród dwóch polskich uczelni weterynaryjnych, jedynie działalność szkoły
lwowskiej znalazła kontynuację. Z czasem powołano do życia Lwiwskij
Derżawnij Weterynarnyj Instytut (Lwowski Państwowy Instytut Wete-
rynaryjny) wykorzystując budynki, sprzęt i pracowników dawnej akade-
mii, w tym wszystkich przedwojennych profesorów. Pracownicy niższe-
go szczebla, głównie ze względu na ich wiek, powołani w 1939 r. do ar-
mii polskiej podzielili losy innych żołnierzy. Część z nich została interno-
wana na Węgrzech i w Rumunii, część stała się obiektem represji ze stro-
ny agresorów trafiając do obozów jenieckich. Najgorszy los spotkał więź-
niów obozów radzieckich: dr Tadeusz Sadowski i dr Witold Gucia byli
więźniami obozu w Starobielsku i zginęli w Charkowie. Docent Stanisław
Michalski zginął w Katyniu. Rosjanie aresztowali i wywieźli na Wschód
całe rzesze mieszkańców miasta.

276
Okres drugiej wojny światowej

Po wybuchu wojny niemiecko-radzieckiej 22 czerwca 1941 r., 30


czerwca do Lwowa wkroczył niemiecki Wehrmacht. W trakcie walk
ucierpiało miasto, w tym zabudowania należące do byłej akademii.
W wyniku działań wojennych zginął dr Zbigniew Augustyn i dr Ru-
dolf Skurski. Prof. Edward Hamerski został rozstrzelany przez Niemców
i Ukraińców wraz grupą 45 profesorów lwowskich uczelni na Wzgórzach
Wuleckich 4 lipca 1941 r. Prof. Adolf Gizelt zginął podczas likwidacji
getta w 1942 r., a prof. Stanisław Gajewski został aresztowany przez Ge-
StaPo (Gehaimstaatspolizei – Tajna Policja Państwowa) i zmarł w więzie-
niu 12 grudnia 1941 r.
Władze niemieckie Generalnego Gubernatorstwa III Rzeszy nie prze-
widywały kształcenia młodzieży narodów podbitych w szkołach śred-
nich i wyższych. Praca wszystkich lwowskich uczelni została przerwana,
a radzieckie kierownictwo uciekło. W związku z potrzebami gospodarki
niemieckiej i dużym zapotrzebowaniem na terenie Generalnego Guber-
natorstwa na niektóre zawody (w tym lekarzy weterynarii) oraz obietni-
cami utworzenia ukraińskiego szkolnictwa wyższego składanymi przez
Hansa Francka Generalnego Gubernatora okupowanych ziem polskich
(1939–1945) nacjonalistom ukraińskim, w marcu 1942 r. rozpoczęto uru-
chamianie dawnej Akademii Medycyny Weterynaryjnej we Lwowie, tym
razem jako placówki pod nadzorem władz niemieckich. Ogłoszono za-
pisy dla uczestników nauki w prasie, a początek aktywności dydaktycz-
nej wyznaczono na 1 kwietnia 1942 r. Szkoła otrzymała nową nazwę:
Staatliche Tieraerztliche Institute (Państwowe Instytuty Weterynaryj-
ne), a jej absolwenci nie otrzymywali żadnych tytułów i stopni akade-
mickich. Wkrótce nazwę zmieniono na bardziej odpowiadającą rzeczy-
wistości, tworząc Staatliche Tieraerztliche Fachkurse Lemberg (Pań-
stwowe Zawodowe Kursy Weterynaryjne). Planowano również stopnio-
we sprowadzenie niemieckich pracowników naukowych, jednak okazało
się to niemożliwe. Niemieccy profesorowie nie chcieli opuszczać swoich
uniwersytetów i szukać przyszłości na niepewnym wschodzie, a młodsi
wiekiem pracownicy naukowi w trzecim roku II wojny światowej byli już
objęci mobilizacją. Ostatecznie Niemcem był dyrektor placówki dr Ha-
busang i później prof. dr Witte oraz trzech innych nauczycieli: dr Ma-
gerl, dr Sedelmeier i dr Engler. Nauczycielem języka niemieckiego zo-
stał Niemiec o polsko brzmiącym nazwisku Dąbrowski. W 1944 r. do ka-
dry nauczycielskiej dołączył dr Schott. Pozostali pracownicy to przed-
wojenni nauczyciele akademii oraz dwaj profesorowie pochodzący z za-

277
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

mkniętego Uniwersytetu Warszawskiego: Konstanty Łopatyński i Piotr


Andrijewski. Armia niemiecka wykorzystywała olbrzymie ilości zwierząt
i od ich stanu zdrowia zależały w znacznym stopniu jej zdolności opera-
cyjne. Istniało stałe zapotrzebowanie na znaczne ilości lekarzy wetery-
narii. Wehrmacht dysponował specjalnym korpusem weterynaryjnym,
w skład którego wchodziły mobilne szpitale weterynaryjne wyposażone
w nowoczesny sprzęt medyczny, jak np. przenośne aparaty rentgenowskie.
Lekarze weterynarii osiągali w armii niemieckiej nawet rangi general-
skie. Studia w instytucie skierowane były głównie do Ukraińców, jednak
w miarę możliwości uczyli się w niej również Polacy. W tym względzie
władze niemieckie nie czyniły właściwie żadnych trudności. W 1943 r.
studenci narodowości polskiej stanowili aż 45,8% ogółu uczących się. Ofi-
cjalnie językiem wykładowym miał być język niemiecki, wszyscy pro-
fesorowie polscy znali dobrze ten język, rozpoczęto również intensyw-
ną naukę języka niemieckiego dla studentów. Jednak ze względów prak-
tycznych większość zajęć odbywała się po polsku, jako że język ten był
zrozumiały dla większości studentów ukraińskich, a język niemiecki po-
zostawał dla nich całkowitym novum. W latach 1942–1944 szkolę ukoń-
czyło 180 absolwentów, w tym aż 140 Polaków. Miało to duże znaczenie
dla odtworzenia kadry zawodowej lekarzy weterynarii powojennej Polski.
W marcu 1944 r., po zawieszeniu zajęć dydaktycznych, rozpoczęto ewa-
kuację mienia szkoły na zachód.
27 lipca 1944 r. do Lwowa wkracza ponownie Armia Czerwona. Po-
nownie uruchamia się Lwiwskij Derżawnij Weterynarnyj Instytut
(Lwowski Państwowy Instytut Weterynaryjny) pod kierownictwem mo-
skiewskiego profesora Czebotarewa. Poza kierownictwem i radzieckimi
nauczycielami nauk politycznych i wojskowych w szkole działają w więk-
szości nadal pracownicy przedwojennej akademii, w tym profesorowie:
A. Bant, S. Grzycki, W. Herman, B. Janowski, W. Moraczewski, K. Szczu-
dłowski, Z. Sembratowa, W. Skowroński, A. Zakrzewski oraz A. Trawiń-
ski i E. Mikulaszek.
Po zakończeniu II wojny światowej (8 maja 1945 r.), na mocy usta-
leń konferencji jałtańskiej (4–11 lutego 1945 r.) nastąpiła rewizja gra-
nic II Rzeczpospolitej. Państwo polskie utraciło tzw. Kresy Wschodnie
na rzecz ZSRR, a jego granica wschodnia została wyznaczona wzdłuż
tzw. linii Curzona. Jako rekompensatę za szkody wojenne Polsce zosta-
ły przyznane dotychczasowe ziemie niemieckie, tzw. Ziemie Odzyskane
(Śląsk, Lubuszczyzna, Pomorze, Warmia i Mazury). Sama nazwa „Ziemie

278
Szkolnictwo weterynaryjne przy uniwersytetach

Odzyskane” jest określeniem czysto propagandowym. Dla przykładu


można powiedzieć, że Dolny Śląsk znajdował się najpierw w strefie wpły-
wów państwa wielkomorawskiego, kolejno polskiego, potem czeskiego
stanowiącego część Świętego Cesarstwa, następnie w wyniku wojny suk-
cesyjnej królestwa Prus. Owo „odzyskanie” jest kwestią wysoce proble-
matyczną. Jest faktem, że w zamian za wielce zacofane ziemie na wscho-
dzie Polska otrzymała przed wojną kwitnące, zurbanizowane i uprzemy-
słowione ziemie Śląska. Na konferencji jałtańskiej i poczdamskiej (4 paź-
dziernika 1945 r.) ustalono granicę polsko-niemiecką na linii Odry i Nysy
Łużyckiej (nie zostało początkowo doprecyzowane, o którą z Nys chodzi),
która została potwierdzona przez Niemiecką Republikę Demokratyczną
układem zgorzeleckim z 6 lipca 1950 r. Po zjednoczeniu Niemiec granica
polsko-niemiecka została ostatecznie uznana wraz z ratyfikacją traktatu
granicznego między oboma państwami przez Republikę Federalną Nie-
miec na posiedzeniu Bundestagu 16 grudnia 1992 r. Decyzja niemieckie-
go parlamentu uprawomocniła się i weszła w życie miesiąc później, blisko
50 lat po zakończeniu II wojny światowej.
Rewizji granic towarzyszyła jedna z największych w Europie akcja
przesiedleń Polaków i Niemców. W jej wyniku repatrianci ze Wschodu
znaleźli się między innymi w stolicy Śląska, Wrocławiu, a wraz z nimi
pracownicy i część majątku ruchomego Akademii Medycyny Wetery-
naryjnej we Lwowie. 1 listopada 1945 r. Uchwała Senatu Uniwersytetu
i Politechniki we Wrocławiu powołała do życia Wydział Medycyny We-
terynaryjnej. Jego pierwszym dziekanem został prof. dr hab. dr h.c. Zyg-
munt Markowski. Postać symboliczna, ponieważ w latach 1920–1923
oraz 1927–1930 był on Rektorem Akademii Medycyny Weterynaryjnej
we Lwowie. Wypędzeni z ziem przyznanych Polsce Niemcy schronienie
i nowy dom znaleźli głównie w Republice Federalnej Niemiec.

7.14.
Szkolnictwo weterynaryjne
przy uniwersytetach
Podobnie jak w innych krajach Europy, pierwsze placówki poświę-
cone nauczaniu zagadnień związanych z weterynarią organizowane były
w Rzeczpospolitej Obojga Narodów jako „katedry weterynarii” przy wy-
działach lekarskich uniwersytetów. Przykładem takiego stanu rzeczy jest

279
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

opisywana wcześniej Szkoła Wileńska w swej najwcześniejszej formie.


Wykłady dla studentów medycyny rozpoczęły się 15 września 1806 r.,
a profesorem weterynarii został wcześniej wspomniany Ludwik Boja-
nus (patrz: Szkoła Wileńska). Rok 1806 i założenie powyższej placów-
ki, uznaje się za umowny początek szkolnictwa weterynaryjnego na zie-
miach polskich.
Prawda historyczna jest jednak nieco inna. Pierwsza, założona jeszcze
w Rzeczpospolitej Obojga Narodów, Katedra Weterynarii powstała we
Lwowie w 1784 r. i działała, jako Katedra Chorób Zakaźnych Uniwersy-
tetu im. Jana Kazimierza we Lwowie do 1849 r. Była więc ona starsza od
powszechnie znanej placówki Ludwika Bojanusa i dlatego właśnie 1784
r., a nie 1806 należy uznać za początek szkolnictwa weterynaryjnego.
Najwcześniejsze świadectwa o istnieniu Katedry Weterynarii Uniwersy-
tetu Jagiellońskiego pochodzą z 1803 r. Ludwik Bojanus włączony został
w skład grona profesorów Uniwersytetu Wileńskiego Stefana Batorego
w 1804 r. W Warszawie podobna placówka powstała w 1812 r. Mimo że
przeznaczona dla studentów medycyny człowieka, poprzedza ona otwar-
cie 17 lipca 1824 r. Instytutu Rządowego Weterynarii w Burakowie pod
Warszawą czy utworzenie 15 września 1823 r. Szkoły Weterynaryjnej
w Wilnie (Instytut Praktycznej Weterynarii). Ani Instytut Praktycznej
Weterynarii, ani też Instytut w Burakowie pod Warszawą nie aspirowały
do rangi uczelni wyższych i właśnie dlatego zaczyn wyższego szkolnic-
twa weterynaryjnego tworzył się na wydziałach lekarskich uniwersyte-
tów. Truizmem byłoby stwierdzenie, że to właśnie profesorowie medycy-
ny człowieka byli protoplastami kadry naukowej szkół weterynaryjnych,
a obecnie często obserwowana niechęć i brak szacunku adeptów sztuki le-
karskiej do lekarzy weterynarii wydaje się być całkowicie niezrozumiały,
skoro obie gałęzie medycyny wyrastają z tego samego historycznego pnia
i to nie tylko w nowożytnym tego słowa znaczeniu.

7.15.
Uniwersytet Jagielloński

Uniwersytet Jagielloński, założony jako Akademia Krakowska przez


króla Polski Kazimierza III Wielkiego 12 maja 1364 r. jest najstar-
szą uczelnią wyższą ziem polskich. W 1400 r. z fundacji króla Polski,

280
Uniwersytet Jagieloński

Najwyższego (Wielkiego) Księcia Litewskiego itd. Władysława II Jagieł-


ły następuje wznowienie i reforma Uniwersytetu Krakowskiego. Po refor-
mach Komisji Edukacji Narodowej (1781–1796) przybiera on nazwę Szko-
ły Głównej Koronnej. Panowanie austriackie (1796–1809) przynosi kolej-
ną zmianę nazwy uczelni na Uniwersytet Krakowski. W czasach istnienia
Księstwa Warszawskiego (1809–1815) nosi on nazwę Szkoły Głównej Kró-
lewskiej. Dopiero utworzenie na mocy postanowień kongresu wiedeńskie-
go (1814–1815) Wolnego Miasta Krakowa wiąże się z nadaniem mu dziś
powszechnie znanej nazwy Uniwersytetu Jagiellońskiego. Twórcą pierw-
szej Katedry Weterynarii tego uniwersytetu stał się, urodzony na Wę-
grzech w Tręczynie (obecna Słowacja), dr n. med. Paweł Adami miano-
wany w 1803 r. 27 września 1804 r. podejmuje on wykłady dla studentów
medycyny. Obejmowały one: anatomię zwierząt, pokrój zwierząt, patologię
porównawczą, choroby zwierząt i policję weterynaryjną. Z czasem zostały
one rozszerzone o: wstęp do weterynarii i jej historię, anatomię zwierząt do-
mowych, fizjologię zwierząt, zoohigienę, naukę o rasach, zoopatologię oraz
zooterapię ogólną i szczegółową, zoochirurgię, farmakologię, naukę o cho-
robach stadnych i zaraźliwych oraz policję weterynaryjną.
Paweł Adami wykładał po łacinie, gdyż języka polskiego nie znał. Do-
piero jego następca, znany z Instytutu Rządowego Weterynarii w Bura-
kowie, dr n. med. Adam Rudnicki rozpoczął wykłady w języku polskim.
Jego następcy: dr n. med. Sebastian Girtler (korzystając z podręczników
Pilgera i Bojanusa), dr n. med. Ignacy Linhard, dr n. med. Karol Soczyń-
ski, dr n. med. Julian Sawiczewski (według podręczników Veitha, Pilge-
ra i Bojanusa), prof. dr n. med. Józef Majer, prof. dr n. med. Wawrzy-
niec Domański (znający i wykorzystujący podręczniki Gurtla, Haynego
i Schwaba), dr n. med. Michał Mohr, dr n. med. Karol Rasp, dr n. med. lek.
wet. Antoni Barański (późniejszy profesor szkoły lwowskiej), dr n. med.
Jan Buszek, dr n. med. lek. wet. Andrzej Walentynowicz, dr n. med. mag.
n. wet. Piotr Seifman, lek. wet. Maksymilian Papee, dr n. med. lek. wet.
Julian Nowak prowadzili, z kilkoma przerwami, wykłady dla studentów
medycyny do 1918 r., kiedy zostały one ostatecznie zniesione.
Stąd też obserwowane dziś aspiracje Uniwersytetu Jagiellońskiego
mające na celu utworzenie w jego ramach wydziału medycyny wetery-
naryjnej nie powinny budzić zdziwienia. Zarówno tradycja tej uczelni,
jak i rodowód wielu pracowników współcześnie istniejących, bądź uwa-
żających się za spadkobierczynie przedwojennych placówek, wydziałów
weterynaryjnych polskich uczelni w pełni uzasadnia te dążenia.

281
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

7.16.
Uniwersytet Warszawski

17 grudnia 1809 r. powstał niezależny Wydział Lekarski w Warsza-


wie. W 1816 r. został on wcielony, wraz z Wydziałem Prawa, w struktury
nowo powstałego Królewskiego Uniwersytetu Warszawskiego. Od same-
go początku wydziału lekarskiego wykładano na nim wiadomości zwią-
zane z weterynarią na czwartym roku studiów lekarskich, czyli po raz
pierwszy najprawdopodobniej w latach 1812–1813. Pierwszym wykła-
dowcą był prof. Franciszek Brandt.
W przepisach prawnych dotyczących uniwersytetu nakładano na nie-
go obowiązek kształcenia m.in. tzw. konowałów. Aby spełnić te założenia
statutu, w 1818 r. oddelegowano dr n. med. Mikulińskiego na weteryna-
ryjne studia zagraniczne, jednak po powrocie nie objął on katedry wete-
rynarii. Ostatecznie udało się ją uruchomić dopiero w 1825 r., a w pro-
gramie nauczania zawarto: choroby zakaźne zwierząt, medycynę prawną
i policję weterynaryjną. Wykłady z zakresu weterynarii objął prof. Mau-
rycy Woyde. Uczestnictwo w nich, wraz z zaliczeniem specjalnego egza-
minu, umożliwiało późniejsze pełnienie funkcji lekarza urzędowego (fi-
zyka). Katedra Weterynarii przesłała istnieć po upadku powstania listo-
padowego wraz z zamkniętym 24 października 1831 r. Królewskim Uni-
wersytetem Warszawskim. Dopiero powstanie Cesarsko-Królewskiej
Akademii Medyko-Chirurgicznej w 1857 r. wznowiło aktywność wy-
działu lekarskiego i związanej z nią Adiunktury Policji Weterynaryjnej
i Chorób Epizootycznych. Prowadzenie zajęć dla studentów piątego roku
medycyny zarezerwowano dla dyrektora Szkoły Weterynaryjnej w War-
szawie (patrz rozdz. 7.9.3: Szkoła Weterynaryjna w Warszawie).
W 1862 r. zlikwidowano Akademię Medyko-Chirurgiczną, włączając
ją w struktury Szkoły Głównej Warszawskiej. Wykłady z weterynarii ob-
jął ówczesny dyrektor Szkoły Weterynaryjnej w Warszawie mgr n. wet.
Piotr Seifman.
Po powstaniu styczniowym (1863–1864) Szkoła Główna Warszawska
ulegała stopniowej rusyfikacji. W latach 1870–1915 funkcjonował Cesar-
ski Uniwersytet Warszawski, jako uczelnia rosyjska.
Wydział Lekarski powstającego w 1916 r. Uniwersytetu Warszaw-
skiego nie posiadał już katedry weterynarii. Dopiero 13 sierpnia 1918 r.,

282
Szkolnictwo weterynaryjne w Polsce Ludowej i III Rzeczpospolitej

na wniosek Senatu Uniwersytetu Warszawskiego, rozporządzeniem Mi-


nistra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego powołano do życia
Studium Weterynaryjne przy Wydziale Lekarskim Uniwersytetu War-
szawskiego. W samodzielny Wydział Medycyny Weterynaryjnej prze-
kształcone zostało ono dopiero w 1927 r.
Szkolnictwo weterynaryjne nie miało jednolitego charakteru i obej-
mowało zarówno lekarzy medycyny człowieka, jak i przyszłych pomoc-
ników weterynaryjnych, magistrów nauk weterynaryjnych i lekarzy we-
terynarii. Zdarzało się, że szkoły weterynaryjne i katedry weterynarii ist-
niały jednocześnie w tych samych miastach uniwersyteckich, a uczący
w nich ludzie siłą rzeczy często łączyli pracę w obu rodzajach placówek.
O ile działalność katedr i adiunktur weterynarii miała jedynie ubocz-
ne znaczenie dla kształcenia lekarzy medycyny człowieka, o tyle szkoły
weterynaryjne stopniowo rozwijały się, uzyskiwały uprawnienia uczelni
wyższych i w końcu przejęły całość kształcenia z zakresu medycyny we-
terynaryjnej, działając niezależnie lub stanowiąc część uniwersytetów, np.
dzisiejszy Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie.

7.17.
Szkolnictwo weterynaryjne w Polsce Ludowej
i III Rzeczpospolitej
Po zakończeniu II wojny światowej, 1 listopada 1945 r. powstał Wy-
dział Medycyny Weterynaryjnej w ramach nowo utworzonego Uniwer-
sytetu i Politechniki we Wrocławiu, na mocy Dekretu Krajowej Rady
Narodowej z 24 sierpnia 1945 r. Jego pierwszym dziekanem został prof.
dr hab. dr h.c. Zygmunt Markowski.
Jednak tradycje szkolnictwa weterynaryjnego we Wrocławiu nie były
czymś nowym. Pierwszą placówką, położonego w granicach Królestwa
Prus i Cesarstwa Niemiec, i będącego 3 stolicą Rzeszy Niemieckiej, stoli-
cą Śląska i Cesarskim Miastem Rezydencjonalnym z pałacem cesarskim,
Wrocławia, poświęconą naukom weterynaryjnym był Instytut Weteryna-
rii, który wraz z Instytutem Fizjologii i Żywienia Zwierząt oraz Instytu-
tem Technologii Rolniczej, wszedł w skład Uniwersyteckiego Instytutu
Rolniczego przy Królewskim Uniwersytecie Wrocławskim. Admini-
stracyjnie wchodził on w skład Wydziału Filozoficznego i został powoła-
ny do życia na podstawie rozporządzenia Rządu Pruskiego z 26 listopada

283
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

1880 r. Przewidziane w nim studia rolnicze miały się rozpocząć 1 kwiet-


nia 1881 r., a pierwsze wykłady miały miejsce w semestrze zimowym
roku akademickiego 1881/1882. Dyrektorem Instytutu Rolniczego został
mianowany dr Walter Funke. Rolą instytutu było kształcenie rolników
i studentów rolnictwa, a więc nie sensu stricto medycyna weterynaryjna.
Losy tej placówki były zmienne, a w 1890 r. groziła jej wręcz likwi-
dacja. W ramach restrukturyzacji Instytut Fizjologii i Żywienia Zwierząt
oraz Instytut Technologii Rolniczej usamodzielniły się, zaś zredukowany
Instytut Weterynarii został przyłączony do Instytutu Rolniczego tworząc
Instytut Rolniczy i Klinikę Zwierzęcą Królewskiego Uniwersytetu
Wrocławskiego. W latach 1890–1893 powstało gospodarstwo doświad-
czalne i dydaktyczne w Swojcu (Schwoitsch) pod Wrocławiem (działa w
ramach Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu po dziś dzień), a na-
stępnie w latach 1897–1898 podobne gospodarstwo powstało na Różan-
ce (Rosenthal).
W 1898 r. wydzielono, niezależne pod względem dydaktycznym i ba-
dawczym, trzy części Instytutu Rolniczego:
Instytut Rolniczej Produkcji Roślinnej,
Instytut Rolniczej Produkcji Zwierzęcej i Nauk Weterynaryjnych,
Katedra Techniki Rolniczej.
Wskutek tych zmian organizacyjnych Królewski Uniwersytet Wro-
cławski w 1900 r. posiadał sześć placówek zajmujących się naukami rol-
niczymi:
Instytut Rolniczej Produkcji Roślinnej,
Instytut Rolniczej Produkcji Zwierzęcej,
Instytut Weterynarii z Kliniką Zwierząt,
Instytut Agrochemii i Bakteriologii,
Instytut Technologii Rolniczej,
Instytut Techniki Rolniczej.
Po zakończeniu I wojny światowej, wraz z upadkiem Królestwa Prus
i powstaniem Republiki Weimarskiej, zmieniono nazwę uczelni na Uni-
wersytet Wrocławski (1918 r.).
W 1921 r. udało się przenieść siedzibę Instytutów Rolniczych z pl.
Macieja 5 do nowo powstałych budynków przy Hansastrasse 25 (obecnie
C. K. Norwida 25). Uroczyste otwarcie w obecności władz akademickich
i państwowych odbyło się 3 maja 1923 r. Budynki te zbudowano w latach
1914–1919 i służą one dziś jako Gmach Główny Uniwersytetu Przyrod-
niczego we Wrocławiu.

284
Szkolnictwo weterynaryjne w Polsce Ludowej i III Rzeczpospolitej

W 1938 r. Instytuty Rolnicze utworzyły niezależny Wydział Nauk


Przyrodniczych, wyłączając się ze struktur Wydziału Filozoficznego
Uniwersytetu Wrocławskiego.
Po zdobyciu Wrocławia przez Armię Czerwoną, po uprzedniej cha-
otycznej i zbyt późnej ewakuacji ludności miasta (20–21 stycznia 1945
r.), utworzeniu i upadku zażarcie bronionej Twierdzy Wrocław (6 maja
1945 r.), budynki uczelni wraz z wyposażeniem laboratoriów, muzeum
oraz biblioteką weszły w posiadanie nowych władz. Niemieccy pracowni-
cy w pośpiechu ograniczyli się jedynie do zabrania najcenniejszego zwie-
rzęcego i roślinnego materiału hodowlanego oraz wyników badań nauko-
wych. Wrocław został zniszczony w ponad 70%, a późniejszej dewastacji
dokonała odbudowa stolicy Polski, na potrzeby której wyburzone zostały
całe obszary miasta,
Niewątpliwie weterynaria na Uniwersytecie Wrocławskim znajdowa-
ła się w doborowym towarzystwie, Uniwersytet był bowiem przed woj-
ną wielką, znaną w całym świecie instytucją naukową. Wyjątkową potę-
gą był szczególnie w dziedzinie chemii i fizyki. Związanych z nim było
aż dziesięciu laureatów Nagrody Nobla, tj. Theodor Mommsen (1902,
literatura), Philipp Lenard (1905, chemia), Eduard Buchner (1907, che-
mia), Paul Ehrlich (1908, medycyna), Fritz Haber (1918, chemia), Frie-
derich Bregius (chemia, 1931), Erwin Schrődinger (1933, fizyka), Otto
Stern (1943, fizyka), Max Born (1954). Z Wrocławiem związanych było
jeszcze wielu wybitnych uczonych, jak choćby Purkynji, Cohnheim czy
Mikulicz von Radecki.
Wkrótce po ich odejściu pojawili się inni uciekinierzy, pracownicy
lwowskich uczelni, którzy przystąpili do tworzenia struktur nowej, tym
razem polskiej, Wszechnicy Wrocławskiej, a wraz z nią Wydziału Medy-
cyny Weterynaryjnej.
Nim jednak doszło do tych wydarzeń, poważnie rozważano możliwość
utworzenia wydziału medycyny weterynaryjnej na Uniwersytecie Jagiel-
lońskim w Krakowie już w 1944 r. Z inicjatywy prof. Zygmunta Mar-
kowskiego, prof. Andrzeja Klisieckiego, prof. Konstantego Łopatyńskiego
oraz prof. Gustawa Poluszyńskiego Senat Wszechnicy Krakowskiej pod-
jął decyzję o otwarciu Studium Medycyny Weterynaryjnej przy Wydzia-
le Rolniczym. Zgłosiło się nawet około 100 przyszłych studentów. Była
to próba powrotu do tradycji szkolnictwa weterynaryjnego uniwersytetu,
w którym do 1918 r. istniała katedra weterynarii, przy znaczącym współ-
udziale pracowników byłej szkoły lwowskiej.

285
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

Kwestia utworzenia ww. wydziału w ramach Uniwersytetu i Politech-


niki we Wrocławiu stała się aktualna w 1945 r., w związku z rewizją gra-
nic Polski. Prof. Zygmunt Markowski zwrócił się z sugestią otwarcia wy-
działu weterynaryjnego we Wrocławiu do delegata Ministerstwa Oświa-
ty prof. Stanisława Kulczyńskiego, kierownika spraw wyższych uczelni
Wrocławia. Pierwsza grupa pracowników Akademii Medycyny Wetery-
naryjnej we Lwowie przybyła do Wrocławia 28 czerwca 1945 r. Ich ce-
lem było zabezpieczenie budynków i mienia ruchomego przedwojennej
uczelni niemieckiej. Byli to: prof. dr hab. Andrzej Klisiecki oraz Karol
Buluk, Zbigniew Jara i Alfred Senze – asystenci szkoły lwowskiej. Wkrót-
ce po nich przybyli inni pracownicy i studenci.
27 lipca 1945 r. przygotowano projekt struktury nowo powstającej
uczelni. W listopadzie 1945 r. udało się ostatecznie uruchomić Wydział
Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu i Politechniki we Wrocławiu.
Pierwsze wpisy studentów odbyły się 5 listopada, a wykłady (dla studen-
tów I i II roku) 21 listopada 1945 r. Pierwsze posiedzenie Rady Wydzia-
łu Medycyny Weterynaryjnej odbyło się 14 grudnia 1945 r. W Pracowni
Historycznej Zakładu Anatomii Zwierząt Uniwersytetu Przyrodniczego
we Wrocławiu. Rektorem Uniwersytetu i Politechniki we Wrocławiu był
prof. dr hab. Stanisław Kulczyński, ostatni rektor Uniwersytetu im. Jana
Kazimierza we Lwowie. Realizowana była idea uniwersytetu obejmujące-
go większość dyscyplin naukowych.
W 1951 r. oddano do użytku obecny Gmach Główny Wydziału Me-
dycyny Weterynaryjnej, a w następnych latach kolejne cztery budynki
klinik. Z kolei w 1962 r. oddano do użytku nowy budynek Kliniki Chorób
Zakaźnych i Kliniki Chorób Wewnętrznych, w 1964 r. Kliniki Położnic-
twa, a w 1980 Kliniki Chirurgii. Planowano również budowę piątego bu-
dynku, przeznaczonego dla Katedry Anatomii i Histologii, jednak zmien-
ne koleje losów Polski oraz zmiany w samej uczelni, jak dotąd, uniemoż-
liwiają realizację tego projektu.
1 stycznia 1952 r. powstaje Wyższa Szkoła Rolnicza we Wrocławiu
a w jej skład zostaje włączany Wydział Medycyny Weterynaryjnej, jako
Wydział Weterynarii (później pod zmienioną: Wydział Medycyny We-
terynaryjnej). Jednocześnie wydzielono z tego wydziału wszystkie kate-
dry poświęcone hodowli, żywieniu i higienie zwierząt, które następnie
weszły w skład powstającego Wydziału Zootechnicznego. Jest to niejako
powrót, być może niezamierzony, do wyłączenia nauk rolniczych i wete-
rynaryjnych z nauk uniwersyteckich. Prawdopodobnie przedsięwzięciu

286
Szkolnictwo weterynaryjne w Polsce Ludowej i III Rzeczpospolitej

temu przyświecała idea powołania do życia jak największej liczby wyż-


szych uczelni.
W 1970 r. przeprowadzono kolejną reformę struktur uczelni tworząc
cztery instytuty w miejsce dotychczasowych, mniejszych jednostek (ka-
tedr):
Instytut Nauk Fizjologicznych,
Instytut Chorób Zakaźnych i Inwazyjnych,
Instytut Patologii i Terapii,
Instytut Higieny Produktów Zwierzęcych.
Jednak nowa struktura wydziału nie przyjęła się i w 1982 r. powróco-
no do dawnej struktury wydziału z 18 katedrami.
W 1972 r. Wyższa Szkoła Rolnicza we Wrocławiu zmienia nazwę na
Akademia Rolnicza we Wrocławiu, a Wydział Weterynaryjnej składa
się katedr:
Katedra Anatomii i Histologii,
Katedra Biochemii,
Katedra Fizjologii Zwierząt,
Katedra Anatomii Patologicznej, Fizjopatologii i Weterynarii Sądo-
wej,
Katedra Farmakologii i Toksykologii,
Katedra Mikrobiologii Weterynaryjnej,
Katedra Parazytologii i Chorób Inwazyjnych,
Katedra Prewencji i Immunologii Weterynaryjnej,
Katedra Higieny Produktów Zwierzęcych,
Katedra Epizootiologii i Klinika Chorób Zakaźnych,
Katedra i Klinika Chorób Wewnętrznych,
Katedra i Klinika Chirurgii.
Rok 1989 okazał się być przełomowym dla Polski, jak i innych państw
leżących na wschód od tzw. „żelaznej kurtyny”.
W 1989 r. powrócono do starej nazwy – Wydział Medycyny Wetery-
naryjnej.
Od 2002 r. w skład Wydziału Medycyny Weterynaryjnej wchodziły:
Katedra Anatomii i Histologii,
Katedra Biochemii,
Katedra Fizjologii Zwierząt,
Katedra Farmakologii i Toksykologii,
Katedra Anatomii Patologicznej, Patofizjologii, Mikrobiologii i Medy-
cyny Sądowej,

287
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

Katedra Epizootiologii i Administracji Weterynaryjnej z Kliniką,


Katedra Higieny Żywności i Ochrony Zdrowia Konsumenta,
Katedra i Klinika Rozrodu, Chorób Przeżuwaczy oraz Ochrony Zdro-
wia Zwierząt,
Katedra i Klinika Chirurgii,
Katedra Chorób Wewnętrznych i Pasożytniczych z Kliniką Chorób
Koni, Psów i Kotów.
23 listopada 2006 r. Akademia Rolnicza we Wrocławiu przestała ist-
nieć. W jej miejsce powołano Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu.
Można to odczytać, jako próbę powrotu do świata nauki uniwersyteckiej.
Jego Wydział Medycyny Weterynaryjnej należy do Europejskiej Federa-
cji Lekarzy Weterynarii FVE (Federation of Veterinarians of Europe), a w
1998 r. został poddany ocenie przez Stowarzyszenie Europejskiego Sys-
temu Oceny Kształcenia na Wydziałach Weterynaryjnych EAEVE (Eu-
ropean Association of Establishments of Veterinary Education). 14 marca
2003 r. wydział otrzymał akredytację Unii Europejskiej, przy czym pro-
ces kształcenia studentów został jednocześnie dostosowany do tzw. pro-
cesu bolońskiego.
W 2009 r. przeprowadzono kolejną ocenę EAEVE, która przyniosła
akredytację na okres 2 lat. Pokłosiem tej oceny była kolejna reforma pro-
cesu dydaktycznego i struktury wydziału. Powołano do życia następują-
ce jednostki wydziałowe:
Katedrę Biochemii, Farmakologii i Toksykologii,
Katedrę Biostruktury i Fizjologii Zwierząt,
Katedrę Chorób Wewnętrznych z Kliniką Chorób Koni, Psów i Ko-
tów,
Katedrę Epizootiologii z Kliniką Ptaków i Zwierząt Egzotycznych,
Katedrę Higieny Żywności i Ochrony Zdrowia Konsumenta,
Katedrę Immunologii, Patofizjologii i Prewencji Weterynaryjnej,
Katedrę i Klinikę Chirurgii,
Katedrę Patologii,
Katedrę Rozrodu z Kliniką Zwierząt Gospodarskich,
Pracownię Komputerową,
Wiwarium.
W marcu 2010 r. przeprowadzono kolejną wizytację EAEVE.
Drugą uczelnią wyższą zajmującą się kształceniem lekarzy weteryna-
rii powojennej Polski była uczelnia warszawska. Pierwsze próby odnowie-
nia tradycji szkolnictwa weterynaryjnego w Warszawie miały miejsce już

288
Szkolnictwo weterynaryjne w Polsce Ludowej i III Rzeczpospolitej

w 1944 r., a więc jeszcze przed zakończeniem II wojny światowej. Pierw-


sze posiedzenie Rady Wydziały Weterynaryjnego odbyło się 25 września
1945 r., pod przewodnictwem ostatniego przedwojennego dziekana, prof.
dr. hab. Witolda Stefańskiego. Podobnie jak to miało miejsce we Wrocławiu,
do dzieła odtworzenia polskiego szkolnictwa weterynaryjnego przystąpili
dawni pracownicy wydziału. Początkowo siedzibą wydziału warszawskie-
go była jedynie niewielka część jego przetrwałego dziedzictwa materialne-
go. W budynkach uczelni na warszawskim Grochowie mieścił się szpital,
a istniejąca w jednym z nich Pracownia Badawczo-Rozpoznawcza Resor-
tu Rolnictwa dr. H. Szwejkowskiego stała się depozytariuszem zbiorów bi-
bliotecznych i innego mienia ruchomego uczelni, dzięki staraniom takich
ludzi jak: prof. dr hab. K. Łopatyński, dr A. Stryszak, dr H. Szwejkowski,
dr S. Sobota i P. Zarzycki.
Wydział Weterynaryjny rozpoczął swoją działalność dydaktyczną
w roku akademickim 1946/47, czyli blisko rok po immatrykulacji pierw-
szych studentów we Wrocławiu. Uczelnia warszawska, i to nie tylko ze
względu na fizyczną zagładę miasta po upadku powstania warszawskiego,
borykała się z ogromnymi trudnościami lokalowymi. Dopiero po trzech
latach udało się odzyskać pozostałe zabudowania na Grochowie. Cały
czas trwały też prace budowlane mające na celu odtworzenie budynków
zniszczonych w czasie wojny. Główna siedziba wydziału mieściła się
przy ulicy Grochowskiej 272. Tam też zorganizowano kliniki.
W 1952 r., istniejący jako samodzielny wydział Uniwersytetu War-
szawskiego od 1927 r., Wydział Weterynaryjny włączono w skład Szko-
ły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Podobnie stało się we Wrocła-
wiu, gdzie zgodnie z ogólnopolską reformą szkół wyższych powstała
Wyższa Szkoła Rolnicza, wyłączona, jak kilka innych, z ram instytucjo-
nalnych Politechniki i Uniwersytetu we Wrocławiu.
Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego powstała w okresie dwu-
dziestolecia międzywojennego, jako pierwsza szkoła o tym charakterze
w Rzeczypospolitej Polskiej. Była ona spadkobierczynią Królewsko-Pol-
skiej Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego utworzonej w 1918 r., jesz-
cze przed odzyskaniem niepodległości, a w 1919 r. znacjonalizowanej.
W 1956 r. Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego otrzymała, de-
cyzją Rady Ministrów i władz Warszawy, tereny na Ursynowie wraz z go-
spodarstwami rolnymi Wolica, Natolin i Wilanów. W latach 1970–1975
Wydział Weterynaryjny został częściowo przeniesiony do nowych za-
budowań na Ursynowie, jednak kliniki wraz z częścią katedr nadal

289
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

pozostały na Grochowie. Ostatecznie dopiero na przełomie wieków, dzię-


ki inicjatywie Rektora SGGW prof. dr. hab. Władzimierza Klucińskie-
go, udało się zakończyć ten proces, a Wydział Weterynaryjny podzielony
w 2002 r. na pięć katedr (Katedra Nauk Morfologicznych, Katedra Nauk
Fizjologicznych, Katedra Higieny Żywności i Ochrony Zdrowia Publicz-
nego, Katedra Nauk Przedklinicznych oraz Katedra Nauk Klinicznych)
oraz jego kliniki znalazły ostatecznie swe miejsce w nowo wybudowa-
nych budynkach przy ulicy Nowoursynowskiej. Dziś jest to jeden z naj-
prężniej rozwijających się placówek tego typu w Polsce. Od 2000 r. wy-
dział posiada akredytację Europejskiego Stowarzyszenia Uczelni Wetery-
naryjnych (European Association of Establishments of Veterinary Educa-
tion, EAEVE).
Trzecią uczelnią weterynaryjną w Polsce jest istniejący w ramach
Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie Wydział weterynaryjny.
Powstał on na mocy dekretu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowe-
go 23 września 1944 r., w ramach nowo utworzonego Uniwersytetu im.
Marii Skłodowskiej-Curie w Lublinie. Z powstaniem wydziału wetery-
naryjnego najsilniej wiążą się tacy uczeni jak: dr Józef Parnas, prof. dr hab.
Kazimierz Krysiak, dr Grzegorz Staśkiewicz czy płk lek. wet. Eugeniusz
Górniewicz. Jako pierwszy p.o. dziekan powołany został dr Józef Parnas,
którego w roku akademickim 1945/46 zastąpił dziekan prof. dr hab. Ka-
zimierz Krysiak. Pierwsze wykłady rozpoczęły się w listopadzie 1944 r.
Początkowo, podobnie jak na innych uczelniach, podstawowym proble-
mem było zapewnienie pomieszczeń i sprzętu. W 1948 r. wielu profeso-
rów lubelskiego wydziału weterynarii odeszło na inne uczelnie, a na ich
miejsce powołano następców.
W latach 1944–1955 Wydział weterynaryjny w Lublinie wchodził
w skład Uniwersytetu im. Marii Skłodowskiej-Curie w Lublinie. W ra-
mach wspomnianej już wcześniej reformy uczelni wyższych w 1955 r.
powołano do życia Wyższą Szkolę Rolniczą w Lublinie, w której ra-
mach wydział pozostawał aż do 1972 r., kiedy to przemianowano ją na
Akademię Rolniczą w Lublinie. Początkowo wydział borykał się z pro-
blemem znacznego rozproszenia jego struktur w obrębie całego miasta.
W latach 1954–1959 prowadzono szeroko zakrojone działania mające
zmienić ten stan rzeczy. W 1957 r. oddano do użytku gmach główny Col-
legium Veterinarium przy ulicy Akademickiej.
W 2003 r. wydział przeprowadzono reorganizację wydziału, tworząc:
Katedrę Anatomii i Histologii Zwierząt Domowych, Katedrę Przedkli-

290
Szkolnictwo weterynaryjne w Polsce Ludowej i III Rzeczpospolitej

nicznych Nauk Weterynaryjnych, Katedrę Higieny Żywności Pochodze-


nia Zwierzęcego, Instytut Chorób Zakaźnych i Inwazyjnych oraz Insty-
tut Nauk Klinicznych.
17 kwietnia 2008 r. Akademia Rolnicza w Lublinie, na mocy ustawy
Sejmu RP, zmieniła po raz kolejny nazwę na Uniwersytet Przyrodniczy
w Lublinie.
W skład Wydziału Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Przy-
rodniczego w Lublinie dziś wchodzą:
Instytut Biologicznych Podstaw Chorób Zwierząt
– Zakład Chorób Ptaków
– Zakład chorób Ryb i Biologii
– Zakład Mikrobiologii Weterynaryjnej
– Zakład Parazytologii i Chorób Inwazyjnych
– Zakład Prewencji Weterynaryjnej
Katedra Anatomii i Histologii
– Zakład Anatomii Zwierząt
– Zakład Histologii i Embriologii
Katedra Anatomii Patologicznej
Katedra Biochemii i Fizjologii Zwierząt
– Zakład Biochemii
– Zakład Fizjologii
Katedra Eipzootiologii i Klinika Chorób Zakaźnych
Katedra Higieny Żywności Zwierzęcego Pochodzenia
Katedra Przedklinicznych Nauk Weterynaryjnych
– Zakład Farmakologii
– Zakład Patofizjologii
– Zakład Toksykologii i Ochrony Środowiska
Katedra i Klinika Chirurgii Zwierząt
Katedra i Klinika Chorób Wewnętrznych Zwierząt
Katedra i Klinika Rozrodu Zwierząt.
W 2006 r. lubelski wydział medycyny weterynaryjnej uzyskał akre-
dytację EAEVE (Europejskiego Stowarzyszenia Uczelni Weterynaryj-
nych).
Najmłodszym wydziałem weterynaryjnym w Polsce jest wydział olsz-
tyński. 31 maja 1950 r. utworzono Wyższą Szkołę Rolniczą w Olsztynie.
Po przeniesieniu części Wydziału Rybackiego do Wyższej Szkoły Rolni-
czej w Szczecinie w 1963 r. pojawiły się warunki lokalowe do utworze-
nia nowego wydziału. Powstał on w dniu 16 kwietnia 1966 r. jako Od-

291
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

dział Weterynaryjny (pięć katedr i szpital kliniczny) w ramach Wydzia-


łu Zootechnicznego Wyższej Szkoły Rolniczej w Olsztynie. 28 sierp-
nia 1967 r. został on przekształcony w samodzielny Wydział Weteryna-
ryjny WSR w Olsztynie. Placówka ta od początku prężnie się rozwijała.
W 1968 r. otrzymała prawo nadawania stopnia doktora nauk weteryna-
ryjnych, a w 1971 r. doktora habilitowanego. Pierwszym dziekanem wy-
działu był prof. dr hab. Stefan Tarczyński. 1 października 1969 r. powsta-
ła Akademia Rolniczo-Techniczna w Olsztynie, w której skład wszedł
Wydział Weterynaryjny.
1 września 1999 r. Akademia Rolniczo-Techniczna i Wyższa Szkoła
Pedagogiczna w Olsztynie utworzyły Uniwersytet Warmińsko-Mazur-
ski. Siedzibą Wydziału Weterynaryjnego oraz kampusu uniwersyteckie-
go jest malownicza dzielnica Olsztyna Kortowo.
1 października 2003 r., powołano do życia nową strukturę Wydzia-
łu Medycyny Weterynaryjnej, tj.: Katedrę Morfologii Funkcjonalnej,
Katedrę Patologii i Farmakologii, Katedrę Chorób Zakaźnych i Inwazyj-
nych, Katedrę Higieny Zwierząt, Żywności i Ochrony Zdrowia Publicz-
nego oraz Katedrę Nauk Klinicznych. Jednak struktura ta nie sprawdziła
się i powrócono do podziału na niezależne katedry. Dziś są to:
Katedra Anatomii Patologicznej
Katedra Anatomii Zwierząt
Katedra Chirurgii i Rentgenologii z Kliniką
Katedra Chorób Ptaków
Katedra Chorób Wewnętrznych z Kliniką
Katedra Diagnostyki Klinicznej
Katedra Epizootiologii
Katedra Farmakologii i Toksykologii
Katedra Fizjologii Klinicznej
Katedra Histologii i Embriologii
Katedra Mikrobiologii i Immunologii Klinicznej
Katedra Parazytologii i Chorób Inwazyjnych
Katedra Patofizjologii, Weterynarii Sądowej i Administracji
Katedra Prewencji Weterynaryjnej i Higieny Pasz
Katedra Rozrodu Zwierząt z Kliniką
Katedra Weterynaryjnej Ochrony Zdrowia Publicznego
Poliklinika.
Wydział Medycyny Weterynaryjnej w Olsztynie został oceniony
przez grupę ekspertów EAEVE (Europejskiego Stowarzyszenia Uczelni

292
Szkolnictwo weterynaryjne w Polsce Ludowej i III Rzeczpospolitej

Weterynaryjnych) w 1999 r., a następnie otrzymał akredytację w 2005 r.

Dyrektorzy i dziekani uczelni weterynaryjnych

Lwów – Wrocław
Dyrektorzy Cesarsko-Królewskiej Szkoły Weterynarii we Lwowie (1881–1898) i
Cesarsko-Królewskiej Akademii Weterynaryjnej we Lwowie (1898–1901):
1. Piotr Seifman 1881–1894
2. Józef Szpilman 1894–1901
Rektorzy Cesarsko-Królewskiej Akademii Weterynarii we Lwowie (1901–1918),
Akademii Weterynarii we Lwowie (1918–1922) oraz Akademii Medycyny Wetery-
naryjnej we Lwowie (1922–1939):
1. Józef Szpilman 1901–1910, od roku 1909
pierwszy Rector Magnificus z wybzoru
2. Stanisław Królikowski 1910–1913
3. Mieczysław Grabowski 1913–1915
4. Stanisław Fibich 1915–1917
5. Włodzimierz Kulczycki 1917–1919
6. Kazimierz Panek 1919–1920
7. Zygmunt Markowski 1920–1923
8. Stanisław Niemczycki 1923–1925
9. Wacław Moraczewski 1925–1927
10. Zygmunt Markowski 1927–1930
11. Bronisław Janowski 1930–1936
12. Jerzy Alexandrowicz 1936
13. Kazimierz Szczudłowski 1937–1939
Dziekani Wydziału Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu i Politechniki
we Wrocławiu (1945–1952):
1. Zygmunt Markowski 1945–1947
2. Gustaw Poluszyński 1947–1948
3. Antoni Bant 1948–1950
4. Aleksander Zakrzewski 1950–1952
Dziekani Wydziału Weterynarii Wyższej Szkoły Rolniczej we Wrocławiu
(1952–1972):
1. Antoni Bant 1952–1953
2. Tadeusz Sobiech 1953–1956
3. Antoni Bant 1956–1958
4. Lesław Ogielski 1958–1960
5. Tadeusz Sobiech 1960–1962
6. Bronisław Gancarz 1962–1964
7. Ryszard Badura 1964–1965
8. Lesław Ogielski 1965–1966
9. Stanisław Karpiak 1966–1969

293
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

10. Lech Wartenberg 1969–1972


Dziekani Wydziału Weterynarii (1972–1989) oraz Wydziału Medycyny
Weterynaryjnej (1989–2006) Akademii Rolniczej we Wrocławiu (1972–2006):
1. Henryk Balbierz 197 –1975
2. Czesław Kaszubkiewicz 1975–1981
3. Jan Zwierzchowski 1981–1982
4. Tadeusz Martynowicz 1982–1987
5. Eryk Adamczyk 1987–1990
6. Leszek Grzywiński 1990–1993
7. Witold Golnik 1993–1996
8. Józef Nicpoń 1996–2001
9. Bożena Obmińska-Domaradzka 2001–2006
10. Jan Twardoń 2007

Olsztyn
Dziekani Wydziału Weterynaryjnego Wyższej Szkoły Rolniczej w Olsztynie
1. Stefan Tarczyński (1967–1969)
Dziekani Wydziału Weterynaryjnego Akademii Rolniczo-Technicznej
w Olsztynie
1. Kazimierz Markiewicz (1969–1972, 1972–1975, 1981–1984)
2. Stefan Tarczyński (1978–1981)
3. Henryk Janowski (1975–1978)
4. Remigiusz Fitko (1984–1987, 1987–1990)
5. Konstanty Romaniuk (1990–1993)
6. Mirosław Łakomy (1993–1996, 1996–1999)
Dziekani Wydziału Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu
Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie
1. Tomasz Janowski (1999–2002, 2002–2005)
2. Wojciech Szweda (2005)
3. Andrzej Koncicki (2005–2006, 2008–)
4. Sławomir Zduńczyk (2006–2008)

Lublin
Dziekani Wydziału Weterynaryjnego Uniwersytetu Marii Curie–Skłodowskiej
w Lublinie
1. Józef Parnas (1944–1945)
2. Kazimierz Krysiak (1945–1946)
3. Alfred Trawiński
4. Tadeusz Żuliński
5. Marian Chomiak (1953–1955)
Dziekani Wydziału Weterynaryjnego Wyższej Szkoły Rolniczej w Lublinie
1. Zdzisław Fink
2. Feliks Stański

294
Niźsze i średnie szkolnictwo weterynaryjne

3. Edmund Prost (1962–1966)


4. Grzegorz Staśkiewicz (1966–1969)
5. Janusz Welento (1969–1972)
6. Stanisław Wołoszyn
7. Jan Buczek
8. Janusz Wawrzkiewicz
9. Zbigniew Pomorski
10. Stanisław Winiarczyk

Warszawa
Dziekani Wydziału Medycyny Weterynaryjnej SGGW w Warszawie
1. Jan Gordziałkowski (1927–1928)
2. Zygmunt Szymanowski (1928–1929, 1934–1935)
3. Eugeniusz Wajgiel (1929–1930, 1935–1936)
4. Konstanty Łopatyński (1931–1932)
5. Roman Poplewski (1932–1933)
6. Bolesław Gutowski (1933–1934)
7. Witold Stefański (1930–1931, 1936–1939, 1945–1951,
prorektor SGGW 1951–1952)
8. Kazimierz Krysiak (1951–1954, rektor SGGW 1955–1962)
9. Jan Hay (1954–1956)
10. Abdon Stryszak (1956–1958)
11. Roman Hoppe (1958–1960, prorektor SGGW 1962–1965)
12. Stefan Nyrek (1960–1965, protektor SGGW 1965–1969)
13. Stanisław Piwowarczyk (1965–1969)
14. Jerzy Mazurczak (1969–1975)
15. Eustachy Szeligowski (1975–1978)
16. Marcin Szulc (1978 – 1981, prorektor SGGW-AR 1975–1978)
17. Jerzy Kita (1981–1986, 1996–2002)
18. Waldemar Pilarski (1990–1996)
19. Włodzimierz Kluciński (1986–1990, 2002–2008,
prorektor SGGW 1990–1996 , rektor SGGW 1996–2002)
20. Marian Binek (2008–2012)

7.18.
Niższe i średnie szkolnictwo weterynaryjne

Rozwój nowożytnego szkolnictwa weterynaryjnego rozpoczął się w


drugiej połowie XVIII i na początku XIX wieku. Pierwotnie tworzo-
ne szkoły weterynarii początkowo nie posiadały uprawnień szkół wyż-
szych, jednak z czasem je stopniowo nabywały. Skutkiem tego zjawiska

295
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

był powolny wzrost poziomu wykształcenia ich absolwentów, z osiągnię-


ciem poziomu akademickiego kształcenia i stopniem naukowym lekarza
weterynarii uzyskiwanym po zakończeniu studiów włącznie. Dodatkowo
rozwój szkolnictwa weterynaryjnego, zarówno ilościowy jak i jakościowy,
potęgowała rodząca się świadomość potrzeby zwalczania chorób zwie-
rząt (zaraz i pomorów), postęp nauk medycznych i weterynaryjnych oraz
kształtowanie się systemów ochrony zdrowia konsumenta. Nie należy za-
pominać również o niezwykle istotnej roli weterynarii wojskowej w struk-
turach sił zbrojnych mocarstw ówczesnej Europy. Wszystkie te czynni-
ki spowodowały, że wraz ze wzrostem prestiżu społecznego i naukowe-
go lekarzy weterynarii oraz z coraz większą ilością powierzanych im obo-
wiązków, pojawienie się potrzeby kształcenia weterynaryjnego personelu
pomocniczego. Najsilniej tendencja ta zaznaczyła się właśnie w wojsku,
w strukturach którego jako pierwsi pojawili się przeszkoleni w zakresie
podstaw weterynarii podoficerowie, pomocni w pracy wojskowych leka-
rzy weterynarii.
W nowo organizowanych formacjach zbrojnych Wojska Polskiego,
w którym podobnie jak w innych armiach europejskich, koń odgrywał
znaczącą rolę nie tylko w walce, ale i, a może przede wszystkim, w trans-
porcie taboru, najwcześniej szkolenia weterynaryjne zorganizowano
w I Korpusie Polskim gen. Dowbora Muśnickiego przy Szpitalu Wetery-
naryjnym Korpusus (lata 1917–1918). Komendantem szpitala i organiza-
torem owych szkoleń był kpt. lek. wet. Bolesław Czempiński. W później-
szych latach rosnące zapotrzebowanie na weterynaryjny personel pomoc-
niczy zmusiło władze do utworzenia Centralnej Szkoły Podkownictwa
w Warszawie (1919), w której kurs podstawowy trwał 2 miesiące (podku-
wacze i sanitariusze weterynaryjni).
Warunki wojny polsko-radzieckiej (1919–1920) wymusiły dodatkowe
kształcenie przyspieszone, organizowane przez lekarzy weterynarii for-
macji jezdnych i szpitali wojskowych. Szkolenie sanitariuszy weteryna-
ryjnych trwało w nich od 6 do 10 tygodni. To 10-tygodniowe szkolenie,
w warunkach otwartej wojny, przeznaczone było do studentów wydzia-
łów weterynaryjnych szkół ziem polskich i państw obcych, którzy zali-
czyli od 1 do 5 semestrów studiów. Otrzymywali oni po ukończeniu kur-
su stopień starszego sanitariusza weterynaryjnego. W zakres zagadnień
poruszanych w ramach kursów wchodziła: anatomia konia, zasady obcho-
dzenia się z koniem, żywienie, pojenie oraz zabiegi pielęgnacyjne u koni,
pierwsza pomoc chorym zwierzętom, zadawanie leków, sekcja zwłok oraz

296
Niźsze i średnie szkolnictwo weterynaryjne

terapia podstawowych jednostek chorobowych występujących u koni ze


szczególnym uwzględnieniem chorób zakaźnych.
Po zakończeniu działań wojennych (1920) i podpisaniu traktatu
ryskiego (1921) z Rosją sowiecką, wojskowa służba weterynaryjna skła-
dała się z wojskowych lekarzy weterynarii w stopniu oficerskim oraz pod-
oficerów, takich jak: starsi sanitariusze weterynaryjni, sanitariusze wete-
rynaryjni oraz podkuwacze. Szkolenie mistrzów podkownictwa zajęła się
Centralna Szkoła Podkownictwa w Warszawie, a służba weterynaryjna
w armii polskiej podlegała Wydziałowi Weterynaryjnemu Departamen-
tu II Ministerstwa Spraw Wojskowych.
W 1934 r. utworzono Centrum Wyszkolenia i Badań Weterynaryj-
nych w Warszawie, którego komendantem do wybuchu II wojny świato-
wej był płk dr n. wet. Józef Kulczycki. Centrum to utworzono z dwóch,
wcześniej samodzielnych placówek: Szkoły Podoficerów Zawodowych
Służby Weterynaryjnej oraz Wojskowej Pracowni Weterynaryjnej. Od-
dział Wyszkolenia zajmował się kształceniem lekarzy weterynarii oraz
podoficerów służby weterynaryjnej i majstrów podkuwaczy, obok niego
istniały jeszcze: Wydział Badań, kliniki, laboratoria, kuźnia szkolna, pra-
cownia parazytologiczna, biblioteka i muzeum. Okres kształcenia wahał
się od 4 tygodni do 9 miesięcy.
Po zakończeniu II wojny światowej (1945), charakter polskich sił
zbrojnych uległ znaczącym zmianom. Zastąpienie koni pojazdami zme-
chanizowanymi wymusiło ograniczenie roli wojskowej służby weteryna-
ryjnej. Jednocześnie znacznie wzrosło zapotrzebowanie na weterynaryjny
personel pomocniczy w cywilnych służbach weterynaryjnych. W związ-
ku z tym Ministerstwo Rolnictwa i Reform Rolnych w latach 1945–1949
stworzyło sieć podstawowych szkół rolniczych i średnich szkół wete-
rynaryjnych, kształcących sanitariuszy i techników weterynaryjnych.
W latach pięćdziesiątych podstawowe szkoły rolnicze dla sanitariuszy
weterynaryjnych powstały w: Breniu-Oleśnie, Człuchowie, Pawłosinowie,
Suwałkach, Szczytnie i Żyrzynie. Przyjmowano do nich młodzież męską
posiadającą świadectwo ukończenia 7 klasy szkoły podstawowej, a szko-
lenie weterynaryjne prowadzone przez wyznaczonych lekarzy weteryna-
rii trwało 11 miesięcy. W miarę zaspokajania zapotrzebowania na personel
pomocniczy z wykształceniem podstawowym zamykano kolejne placówki,
począwszy od szkoły w Pawłosinie w 1956 r. i w Żyrzynie w 1957 r.
Stacjonarne technika weterynaryjne w latach 1949–1956 istniały w
12 miejscowościach: Bydgoszczy, Chojnowie, Goleniowie, Kluczborku,

297
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

Lęborku, Łomży, Nowym Targu, Pawłosinowie, Prudniku, Puławach,


Starej Wsi i Wrześni. Warunkiem przyjęcia do szkoły była ukończenie
7 klasy szkoły podstawowej oraz wiek 14–16 lat. Po ich ukończeniu otrzy-
mywało się stopień technika weterynaryjnego, świadectwo dojrzałości
i możliwość podjęcia studiów wyższych. Do 1952 r. nauka trwała 2 lata,
a potem wydłużono ją do lat czterech.
W 1956 r. zamknięto Technikum Weterynaryjne w Prudniku, jed-
nocześnie otwarto nowe placówki w Nysie, Kole, Suwałkach i Lutowie.
W latach 1956–1957 istniało w Bydgoszczy technikum weterynaryj-
ne dla wyróżniających się pracowników służb weterynaryjnych, którzy
ukończyli 7-klasową szkołę podstawową, mieli uregulowany stosunek do
służby wojskowej oraz nie przekroczyli 35 roku życia. Nauka w nim trwa-
ła 2 lata. W 1956 r. powołano do istnienia również 4-letnie koresponden-
cyjne technika weterynaryjne wyłącznie dla pracowników służby wete-
rynaryjnej w miejscowościach takich jak: Siedlce, Bydgoszcz, Września
i Chojnów. Wszystkie, z wyjątkiem istniejącego we Wrześni, po roku
rozwiązano.
W latach 70. naukę w technikach weterynaryjnych wydłużono do
5 lat. Istniały wtedy cztery wcześniej założone (Łomża, Nowy Targ, Nysa
i Września) oraz jedno nowo utworzone technikum weterynaryjnej w Je-
leniej Górze. Stan ten dotrwał do 1980 r.
W latach siedemdziesiątych utworzono również policealne zawo-
dowe studium weterynaryjne jako: 11 szkół o specjalności profilak-
tyczno-terapeutycznej (Bydgoszcz, Byki k/Piotrkowa Trybunalskiego,
Lesko, Lidzbark Warmiński, Łomża, Sanok, Sokołów Podlaski, Szczeci-
Dąbie, Torpno k. Grudziądza, Trzcianka k. Rzeszowa i Września), 1 studium
laborantów weterynaryjnych w Gdańsku, 2 studia weterynaryjnych kon-
trolerów sanitarnych (Łódź i Wrocław). Wszystkie z wyjątkiem ostatnie-
go 1-rocznego studium, miały charakter 2-letni. Wszystkie te placówki
przestały istnieć, podobnie jak niektóre ze szkół o charakterze podstawo-
wym, wkrótce po założeniu. Przyczyną były niezbyt przemyślane decyzje
o ich utworzeniu oraz braki odpowiedniej kadry nauczycielskiej.
Ciągłą bolączką podstawowego i średniego szkolnictwa weterynaryjne-
go na przestrzeni całej jego historii był brak odpowiedniej liczby facho-
wej kadry pedagogicznej, brak odpowiednich podręczników i skryptów
oraz niedobory inwestycyjne. W latach transformacji ustrojowej czynniki
te uległy jeszcze większemu nasileniu. W 2006 r. w Polsce istniały czte-
ry stacjonarne technika weterynaryjne: Nowy Targ, Nysa, Września

298
Niźsze i średnie szkolnictwo weterynaryjne

i Jelenia Góra. Jednocześnie zmieniał się rynek pracy oraz poglądy władz
państwowych i samorządów lekarsko-weterynaryjnych. W 1991 r. weszła
w życie Ustawa o zawodzie lekarza weterynarii i Izbach Lekarsko-We-
terynaryjnych, a technicy weterynarii stali się rzeczywistym personelem
pomocniczym, mogącym wykonywać swe czynności jedynie pod kontro-
lą lekarza weterynarii.
Bynajmniej dyskusja na temat potrzeby istnienia i roli średniego
personelu weterynaryjnego nie została zakończona. Rozwój ratownic-
twa medycznego oraz istnienie personelu medycznego średniego szcze-
bla w medycynie człowieka pozwala przypuszczać, że również w medy-
cynie weterynaryjnej powstaną odpowiednie rozwiania i miejsce dla tego
szczebla pracowników weterynaryjnych. Przypuszczalnie wymusi to po-
stępująca specjalizacja poszczególnych gałęzi nauk weterynaryjnych oraz
wzrost zaawansowania procedur medyczno-weterynaryjnych, wymaga-
jących wyspecjalizowanych pracowników ze średnim wykształceniem.
Jak dotąd, samo środowisko lekarzy weterynarii nie jest jednomyślne. Ist-
nieją pomysły zwolnienia lekarzy weterynarii Inspekcji Weterynaryjnej
z obowiązku przynależności do izb lekarsko-weterynaryjnych, czy po-
działu kształcenia na wydziałach medycyny weterynaryjnej na dwa kie-
runki: kliniczny i urzędowy albo potrzeby istnienia zawodu technika we-
terynarii bądź pielęgniarki weterynaryjnej. Niezależnie od oceny tych
idei, już dziś można zauważyć tendencję promieniującej do nas z Eu-
ropy Zachodniej, a dotyczącą powołania pielęgniarzy weterynaryjnych,
tym bardziej że w niektórych krajach Wspólnoty Europejskiej na jednego
lekarza weterynarii przypada do 5 pracowników weterynaryjnych niż-
szego szczebla. Jak dotąd tworzenie kursów dla przyszłych pielęgniarzy
weterynaryjnych nie wyszło poza sferę prognoz lub opiera się na skąpej
inicjatywie prywatnej.
Dziś istnieją następujące szkoły średnie o profilu weterynaryjnym:
Centrum Edukacji „Edus” w Wołominie – technik weterynarii
Technikum Weterynaryjne w Nowym Targu – technik weterynarii
Zespół Szkół RCKU w Trzcianie k/ Rzeszowa – technik weterynarii
Prywatne Technikum Weterynaryjne w Warszawie – technik wetery-
narii
Technikum Weterynaryjne w Kielcach – technik weterynarii
Zespół Szkół Technicznych i Ogólnokształcących we Wrześni – tech-
nik weterynarii
Technikum Weterynaryjne w Łomży – technik weterynarii

299
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

Zespół Szkół Licealnych i Zawodowych, Technikum Hodowli Koni


w Jeleniej Górze
Technikum Hodowli Koni w Chojnowie
Technikum Hodowli Koni Krzyżowice oraz Zaoczne Policealne stu-
dium Hodowli Koni w Kobierzycach
Technikum Hodowli Koni w Wolborzu.

7.19.
Organizacja służb weterynaryjnych

Do najstarszych, odnalezionych dokumentów traktujących o wetery-


narii w Polsce należą:
Statuty Wiślickie – 1374 r.
Zbór Ustaw Ziemskich – 1488 r.
Statut Łaskiego „Communae incliti Regni Poloniae previlegium…” –
1506 r.
zbiór praw „Ustawy prawa ziemskiego polskiego dla pamięci lepszej krótko
i porządnie ze statutów i konstytucji zebrane” – koniec XVI w.
Wszystkie powyższe dokumenty odnoszą się do hodowców w posta-
ci pouczeń i uwag, i bark w nich jasnego określenia procedur obowiązują-
cych w wypadku wybuchu zaraz.
Jak wiadomo, również wilkierze wydawane przez rady miejskie okre-
ślały, mniej lub bardziej szczegółowo, przepisy dotyczące postępowania
ze zwierzętami i produktami pochodzenia zwierzęcego. Jednak posiadały
one jedynie znaczenie lokalne.
Pierwszym dokumentem traktującym o urzędowym postępowaniu
w przypadku wystąpienia chorób zakaźnych zwierząt jest edykt Filipa I
Gryfity Księcia Zachodniopomorskiego, pt. „Mandat wegen der raudigen
Schaeffer” [Mandat z powodu zaświerzbionych owiec], dotyczący głow-
nie świerzbu i kołowacizny owiec oraz zakazujący wwozu na teren księ-
stwa chorych zwierząt.
Podobnym aktem prawnym, odnalezionym na obszarze byłych Prus
Wschodnich po II wojnie światowej, był wydany przez króla w Prusach
Fryderyka Wilhelma I Hohenzollerna edykt dotyczący sposobów zwal-
czania chorób zakaźnych zwierząt, wydany w języku polskim w Królew-
cu w 1732 r. Bezpośrednim źródłem tego dokumentu okazał się, również
odnaleziony w Olsztynie, patent królewski z 1725 r. Wyznaczał on do-

300
Organizacja służb weterynaryjnych

kładne szlaki przepędów zwierząt, ale również ustanawiał konieczność


posiadania przez właścicieli świadectw ich pochodzenia, swoistych pro-
toplastów współczesnych paszportów weterynaryjnych.
Pierwsze próby uregulowania spraw związanych ze zwalczaniem cho-
rób zaraźliwych zwierząt na obszarze Rzeczpospolitej Obojga Narodów
miały miejsce w wieku XVIII. W 1774 r. Sejm uchwalił konstytucję sej-
mową, narzucającą na lekarzy i felczerów obowiązek zwalczania chorób
zaraźliwych. Wprowadzono rejonizację, dzieląc kraj na mniejsze jednost-
ki podporządkowane poszczególnym lekarzom urzędowym (fizykom).
Mieli oni obowiązek monitorowania i zwalczania ewentualnych ognisk
zarazy oraz prawo wydawania lokalnych rozporządzeń i zaleceń.
W okresie istnienia Księstwa Warszawskiego (1807–1815), 1 paź-
dziernika 1807 r. powstała Najwyższa Dyrekcja Lekarska (jednostka
centralna) oraz Dyrekcje Departamentowe Lekarskie (jednostki woje-
wódzkie) odpowiedzialne za zwalczanie chorób zakaźnych. W 1809 r.
Najwyższą Dyrekcję Lekarską przemianowano na Radę Ogólno-Le-
karską na mocy dekretu króla Saksonii i księcia warszawskiego Fryde-
ryka Augusta I (IV) Wettyna (wnuka Augusta III króla Polski i wielkie-
go księcia litewskiego), elektora i księcia Saksonii, a jeden z jej członków
(asesorów) miał być biegły w naukach weterynaryjnych. W celu zaznajo-
mienia lekarzy z zagadnieniami związanymi ze zwalczaniem chorób za-
kaźnych zwierząt organizowano wykłady w tym zakresie. Naczelnym or-
ganem wykonawczym rady był, powołany w ramach Ministerstwa Spraw
Wewnętrznych, Wydział Lekarski. Sprawował on nadzór nad wydziała-
mi i fizykami departamentowymi oraz fizykami i chirurgami powiatowy-
mi. Najwyższa Dyrekcja Lekarska w 1807 r. wydała rozporządzenie re-
gulujące kwestie prawne związane z weterynarią, pt. „Przepisy ratowa-
nia bydła rogatego w teraźniejszych chorobach, wraz z dostatecznymi środ-
kami, końcem ochronienia tegoż od zaraz śmiertelność mnożących”. Regulo-
wało ono sprawy związane z monitorowaniem, zasadami zwalczania cho-
rób, wprowadzało stada izolacyjne, zasady przepędzania zwierząt i obrotu
nimi oraz pewne elementy profilaktyki chorób.
Na obszarze zaboru pruskiego obowiązywało prawodawstwo Króle-
stwa Prus, w którym znajdujemy edykt króla Prus Fryderyka Wilhelma
III Hohenzollerna z 16 grudnia 1808 r., o powołaniu urzędników pań-
stwowych, w tym lekarzy weterynarii, na stanowiska w Ministerstwie
Spraw Wewnętrznych oraz prowincjach, okręgach i powiatach Królestwa
Prus. Była to część szerszej reformy administracyjnej państwa. Przy sta-

301
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

rostwach powiatowych powołano stanowisko lekarza powiatowego, przy


prezydentach okręgów wprowadzono departamentalnego lekarza wetery-
narii, a przy nadprezydencie prowincji Kolegium Medyczne (w jego skład
wchodził asesor weterynaryjny, de facto urzędujący w siedzibie nadprezy-
denta, Departamentalny Lekarz Weterynarii). Pierwszych Powiatowych
Lekarzy Weterynarii powołano już w 1817 r., jednak ze względu na małą
liczbę zawodowych lekarzy weterynarii rozporządzenia z 1819 i 1820 r.
powierzają ich funkcje lekarzom medycyny. Jeszcze po 1844 r. nadal kilka
stanowisk w powiatach nie było obsadzonych przez lekarzy weterynarii.
Po 1845 r. na w każdej regencji (jednostce administracyjnej większej od
powiatu, a mniejszej od prowincji), w Wydziale Prezydialnym istniał De-
cernat Weterynaryjny, którym kierował lekarz weterynarii o statusie rad-
cy regencyjnego podległego bezpośrednio prezesowi regencji.
W 1872 r. nadzór weterynaryjny został przekazany z Ministerstwa
Spraw Wewnętrznych do Ministerstwa Rolnictwa. 25 czerwca 1875 r.
została wprowadzona Ustawa o zwalczaniu zaraźliwych chorób zwie-
rzęcych. Stała się ona wzorem dla innych państw Europy, tworzących
ramy prawne tego zagadnienia. Po odzyskaniu niepodległości władze
ustawodawcze II Rzeczpospolitej wykorzystały założenia i rozwiązania
powyższej ustawy tworząc polskie odpowiedniki.
Zabór pruski i całe Królestwo Prus charakteryzowało się najwcze-
śniejszym wprowadzeniem lekarzy weterynarii jako odpowiedzialnych za
zwalczanie chorób zwierząt oraz nadzór nad obrotem i ubojem zwierząt
w Europie. Na początku XX wieku w Królestwie Prus (części Cesarstwa
Niemiec) pracowało około 400 urzędowych lekarzy weterynarii, którzy
stopniowo przejęli od lekarzy medycyny (fizyków) nadzór weterynaryjny.
Zgodnie z polityką germanizacyjną na obszarze zaboru pruskiego pełni-
li je wyłącznie obywatele narodowości niemieckiej. Lekarze weterynarii
narodowości polskiej byli nieliczni i mogli prowadzić wyłącznie prywatną
praktykę lekarsko-weterynaryjną. W Prusach również często powoływa-
no lekarzy weterynarii na dyrektorów rzeźni. Pierwsze akty normatyw-
ne pojawiały się w Królestwie Prus już w XVIII wiek. W poszczególnych
prowincjach obowiązywały oddzielne, lokalne rozporządzenia dotyczące
nadzoru weterynaryjnego. Do wprowadzenia ustawy z 1875 r., obowiązy-
wał w całych Prusach jedynie patent i instrukcja dotycząca zwalczania
chorób bydła z 1803 r. Wspomniana ustawa była aktem prawnym wspól-
nym dla całego Królestwa Prus. Pierwszy akt o charakterze ogólnonie-
mieckim wydano 1869 r. jako Ustawę o środkach przeciw księgosuszowi,

302
Organizacja służb weterynaryjnych

a po powstaniu w 1871 r. Cesarstwa Niemieckiego pojawiły się trzy kolejne


zarządzenia. W 1880 r. uprowadzono Ustawę o zarazach zwierzęcych, a w
1890 r. Niemcy, jako pierwsze państwo nowożytnej Europy wprowadzi-
ło obowiązek badania mięsa w kierunku włośnicy (Ustawa o badaniu mię-
sa, z obowiązkiem badania w kierunku włośnicy). Z jej powstaniem wiąże się
postać ojca higieny mięsa prof. Maxa von Petenkofera (1818–1901) (patrz
rozdz. 11: Ubój, rzeźnie i nadzór nad surowcami pochodzenia zwierzęce-
go). W 1909 r. weszła w życie Ustawa o chorobach zaraźliwych zwierząt
domowych, regulująca wyżej opisywane kwestie po raz ostatni.
Na ziemiach zaboru rosyjskiego istniały dwa równoległe rozwiązania
prawne. Na tzw. Ziemiach Zabranych (włączonych do Cesarstwa Rosyj-
skiego) obowiązywało prawo wspólne dla całego imperium, na obszarze
Królestwa Polskiego (czyli Królestwa Kongresowego, od 1867 nieoficjal-
nie Przywiślański Kraj) wprowadzono niezależny porządek prawny. Od
chwili jego powstania w 1815 r., Królestwo Polskie oparło swoje rozwią-
zania prawne dotyczące nadzoru weterynaryjnego na wprowadzonych
przez władze Księstwa Warszawskiego w 1809 r. (patrz wyżej) i została
zatwierdzona 21 czerwca 1817 r. Obowiązki z tym związane wykonywali
nadal lekarze medycyny, powołano Komisję Rządową Spraw Wewnętrz-
nych i Policji z Radą Ogólno-Lekarską jako ciałem doradczym. Ta ostat-
nia wchodziła w skład Wydziału Policji Generalnej (potem Dyrekcję Po-
licji i Poczt). Podział administracyjny królestwa spowodował powołanie
do istnienia stanowisk fizyków w województwach i powiatach odpowie-
dzialnych za zwalczanie chorób zakaźnych zwierząt, niedopuszczenie do
obrotu nimi i produktami z nich uzyskanymi oraz ochronę zdrowia kon-
sumentów. W 1837 r. powołano do życia Radę Lekarską zmieniając jed-
nocześnie organizację systemu ochrony zdrowia (1838). W miejsce wcze-
śniejszych rozwiązań wprowadzono stanowisko Głównego Inspekto-
ra Służby Zdrowia w Królestwie Polskim, z urzędu Prezesa Rady Le-
karskiej, sprawującego zwierzchność nad policją lekarską i zwalczaniem
chorób. Kraj podzielono na cztery gubernie: warszawską, lubelską, kielec-
ką i płocką, powołując jednocześnie urząd lekarski Inspektorów Guber-
nialnych (inspektor, akuszer, asesor weterynaryjny, asesor farmacji, se-
kretarz, kancelista oraz dwóch członków honorowych). Nadzorowali oni
pracę asesorów weterynaryjnych, którym podlegała policja weterynaryj-
na i weterynaria sądowa. Asesor weterynaryjny (lekarz weterynarii I lub
II klasy) odpowiedzialny był za proces wykrywania i zwalczania chorób
zaraźliwych zwierząt, nadzór nad obrotem zwierzętami i ich produktami,

303
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

ściganie osób parających się weterynarią bez uprawnień oraz pełnił on


funkcję lekarza weterynarii w stolicy guberni. Istnieli również lekarze ob-
wodowi i miejscy. W 1839 r. ukazały się „Ogólne przepisy lekarsko-policyj-
ne dla władz administracyjnych w Królestwie Polskim”, normujące zasady
zwalczania chorób zaraźliwych zwierząt. Natomiast w 1844 r., wprowa-
dzono w życie „Ustawę policji weterynaryjnej, czyli przepisy mające na celu
zapobieganie i uśmierzanie chorób panujących i zaraźliwych między zwierzę-
tami domowymi”. Jej autorem był lekarz weterynarii Edward Ostrowski,
ówczesny dyrektor Szkoły Weterynaryjnej w Warszawie. Ustawa ta nor-
mowała kompleksowo zagadnienia związane z nadzorem weterynaryjnym
i policją weterynaryjną. Ze względu na niewielką liczbę lekarzy wetery-
narii większość funkcji związanych z nadzorem weterynaryjnym pełni-
li początkowo lekarze medycyny, podlegali im zarówno lekarze wetery-
narii jak i policja w zakresie egzekucji ich zarządzeń. Stopniowo jednak
kompetencje urzędowe przejmowali lekarze weterynarii, co szczególnie
widoczne było po upadku powstania styczniowego (1863), gdy na te sta-
nowiska zaczęto powoływać Rosjan. Już w 1846 r. wprowadzono instruk-
cje dla praktykujących w Królestwie Polskim w stopniach weterynaryj-
nych wyższych oraz w stopniach pomocników weterynaryjnych normu-
jąc szczegółowo obowiązki obu grup zawodowych. Podstawową różnicą
był zakaz interweniowania w sprawach związanych z policją weteryna-
ryjną przez pomocników weterynaryjnych. W drugiej połowie XIX wie-
ku plaga księgosuszu wymusiła na władzach państwowych nowelizację
przepisów lekarsko-weterynaryjnych, którą wprowadziło Postanowienie
Rady Administracyjnej Królestwa Polskiego w 1860 r. W 1861 r. insty-
tucje naukowo-lekarskie wyłączono spod nadzoru Głównego Inspekto-
ra Służby Zdrowia i podporządkowano Szkole Głównej w Warszawie. Na
fali represji po powstaniu styczniowym ukaz carski z 1867 r. likwidował
Radę Lekarską i narzucał całkowitą rusyfikację administracji państwo-
wej. Na początku XX wieku służby weterynaryjne usamodzielniły się. Po-
wołano gubernialnych inspektorów weterynaryjnych, powiatowych leka-
rzy weterynarii odpowiedzialnych za zwalczanie chorób oraz lekarzy we-
terynarii „traktów” (lekarze punktowi) nadzorujących obrót zwierzętami
i mięsem. Całość służby weterynaryjnej Imperium Rosyjskiego podlega-
ła Zarządowi Weterynaryjnemu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych
w Petersburgu. W tym okresie liczbę pracujących w zawodzie lekarzy
weterynarii Królestwa Polskiego szacuje się na około 300. W tym
33 lekarzy weterynarii przy rzeźniach miejskich. W większości wyższe

304
Organizacja służb weterynaryjnych

stanowiska administracji weterynaryjnej od szczebla guberni piastowali


wyłącznie Rosjanie.
Postanowienie Rady Administracyjnej Królestwa Polskiego obowiązy-
wało do 1902 r., jednak od 1867 r. stopniowo dostosowywano je do roz-
wiązań prawa ogólnorosyjskiego. Były to: Prawo o zwalczaniu księgosu-
szu (1879) oraz przepisy Ustawy lekarskiej (1892).
Umowy handlowe zawarte z Cesarstwem Niemieckim, a także zwal-
czanie księgosuszu zaowocowało wprowadzeniem nowych rozwiązań
prawnych w zakresie zwalczania chorób zakaźnych zwierząt w 1902 r.
Przepisy te zostały ujęte w ustawie lekarskiej z 1905 r. jako przepisy we-
terynaryjno-policyjne i weszły w życie w 1908 r. jako „Postanowienie obo-
wiązujące o środkach weterynaryjno-policyjnych mających na celu zapobie-
ganie i uśmierzanie chorób zaraźliwych i stadnych wśród miejscowych zwie-
rząt domowych w Królestwie Polskim”.
W zaborze austriackim początkowo nadzór weterynaryjny leżał w ge-
stii lekarzy medycyny i dopiero w drugiej połowie XIX wieku zadania te
zaczęli przejmować stopniowo lekarze weterynarii. Podlegali oni Mini-
sterstwu Rolnictwa i Dóbr Państwowych w Wiedniu, a później we Lwo-
wie, stolicy Królestwa Galicji i Lodomerii, utworzono przy Namiestnic-
twie Galicji Departament Weterynaryjny.
Ustawa o organizacji służby zdrowia z 30 kwietnia 1870 r. naka-
zywała: „…przestrzeganie ustaw o chorobach zaraźliwych, o epidemiach i zara-
zach na bydło, tudzież o kwarantannach i zakładach kontumacyjnych dla bydła,
dalej czuwanie nad oględzinami zwłok, przestrzeganie ustaw o cmentarzach, czu-
wanie nad grzebaliskami i nad oprawiskami”. Na jej podstawie powołano po-
wiatowych lekarzy weterynarii (lekarzy rządowych), odpowiedzialnych
za zwalczanie chorób zaraźliwych. Podlegali oni Weterynarzowi Kra-
ju, funkcjonującemu przy Krajowej Radzie Zdrowia. Aby móc sprawo-
wać funkcje urzędowe lekarze medycyny i lekarze weterynarii musieli
pozytywnie zaliczyć stosowne egzaminy państwowe. Szczegółowe zwal-
czanie chorób zwierząt określono na podstawie Ustawy o zapobiega-
niu chorobom zwierzęcym zaraźliwym i o tępieniu tychże wydanej w
1880 r. Ustawę tę zastąpiono w 1909 r. przez Ustawę o zapobieganiu za-
raźliwym chorobom zwierząt i ich tępieniu. Została ona opublikowana
w Dzienniku Ustaw Państwa dla Królestw i Krajów w Radzie Państwa
Reprezentowanych także w języku polskim.
Pod koniec XIX wieku lekarze weterynarii sprawowali nadzór nad
rzeźniami i badali mięso, utworzył się również, w ramach autonomii kra-

305
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

ju, polski samorząd lekarsko-weterynaryjny oraz rozpoczęto akcję zwal-


czania gruźlicy bydła. Na przełomie wieków na terenie Królestwa Galicji
i Lodomerii praktykowało około 200 lekarzy weterynarii, w przeważają-
cej większości byli to lekarze spełniający funkcje państwowe narodowości
polskiej. Po odzyskaniu niepodległości ustawodawstwo austro-węgierskie
obowiązywało do 1928 r. na terenie byłego zaboru austriackiego.
W II Rzeczpospolitej, scalonej z trzech zaborów, pojawiły się znacz-
ne problemy związane z ujednoliceniem systemu prawnego, w tym
z utworzeniem jednolitych przepisów weterynaryjnych. W byłym Króle-
stwie Galicji i Lodomerii sprawy te powierzono polskiej Komisji Likwi-
dacyjnej, a następnie Generalnej Delegaturze Rządu Polskiego w Gali-
cji. W dawnym Wielkim Księstwie Poznańskim i odzyskanej części Po-
morza istniejące struktury powierzono w nadzór Sekcji Weterynaryjnej
przy Wydziale Zdrowia Publicznego Naczelnej Rady Ludowej w Pozna-
niu. Z kolei w dawnym Królestwie Polskim nadzór weterynaryjny spra-
wował Wydział Weterynaryjny (utworzony jeszcze 1917 r.), początkowo
w ramach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych na mocy dekretu Rady Re-
gencyjnej Królestwa Polskiego z dnia 3 stycznia 1918 r. Później (od 1919
r.) przekazano go na mocy dekretu Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskie-
go z 31 grudnia 1918 r. do Ministerstwa Rolnictwa i Dóbr Państwowych
jako Urząd Weterynaryjny obejmujący swym nadzorem ziemie byłego
Królestwa Polski.
Nowo powołana Sekcja Weterynaryjna Ministerstwa Rolnictwa i Dóbr
Państwowych stworzyła projekty ustaw weterynaryjnych dla Sejmu Usta-
wodawczego RP (1919–1922), które po uchwaleniu miały obowiązywać na
obszarze całego kraju. Jako ogólnopolski organ administracji weterynaryj-
nej utworzono Państwowy Urząd Weterynaryjny, a ujednolicenie organi-
zacji administracji weterynaryjnej w Polsce miało miejsce w 1921 r.
1 stycznia 1920 r. rozporządzeniem Rady Ministrów RP zlikwido-
wano Urząd Weterynaryjny w Ministerstwie Rolnictwa i Dóbr Państwo-
wych, a jego kompetencje przekazano Sekcji Weterynaryjnej. Pod koniec
tego samego roku wydano Rozporządzenie o tymczasowej organizacji
służby weterynaryjnej. Państwowe służby weterynaryjne przeszły pod
zarząd Ministerstwa Rolnictwa i Dóbr Państwowych. Powołano urzędo-
wych lekarzy weterynarii działających z poręczenia starostów powiato-
wych, wojewódzkich lekarzy weterynarii oraz Państwową Radę Wete-
rynaryjną, których zakres obowiązków miała wskazać Rada Weteryna-
ryjna Państwowej Rady Rolnictwa. Mimo że miały to być rozwiązania

306
Organizacja służb weterynaryjnych

tymczasowe, powołane instytucje funkcjonowały aż do wybuchu II woj-


ny światowej.
W 1921 Sekcja Weterynaryjna została przemianowana na Departa-
ment Weterynarii, a w województwach utworzono Wydziały Weteryna-
rii. Dalsze zmiany organizacyjne wynikały z przekształcenia Minister-
stwa Rolnictwa i Dóbr Państwowych w Ministerstwo Rolnictwa (1927 r.)
oraz utworzenia Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych w 1932 r. W
ramach tego ostatniego stworzono Departament Produkcji Rolnej i We-
terynarii. W końcu w 1937 r. powołano ponownie Państwową Radę We-
terynaryjną dla opracowania metod zwalczania chorób zaraźliwych zwie-
rząt.
W okresie dwudziestolecia międzywojennego w 1924 r. istniało jedynie
11 lecznic weterynaryjnych, a do roku 1939 ich liczba przekroczyła zale-
dwie 30. Większość lekarzy weterynarii pracowała w służbie państwowej
oraz w rzeźniach. Znaczna część lekarzy weterynarii pozostawała w służ-
bie wojskowej. Większość zabiegów lekarsko-weterynaryjnych wykonywa-
li w praktyce weterynarze samoucy (znachorzy), których liczba w samym
powiecie krasnostawskim wynosiła 38. Spraw związanych z lecznictwem
zwierząt oraz nadzorem weterynaryjnym nie udało się ostatecznie uregulo-
wać aż do wybuchu II wojny światowej (1939–1945).
Pod koniec II wojny światowej, w 1944 r. w Lublinie powstała komór-
ka weterynaryjna. W 1945 r. powołano do życia Departament Wetery-
narii w ramach Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych. Utworzono
ponadto Państwową Radę Weterynaryjną i okresowo stanowisko konsul-
tanta do spraw weterynarii.
Dekret z 7 grudnia 1945 r. o wykonywaniu praktyki lekarsko-wete-
rynaryjnej stanowił zakres obowiązków lekarza weterynarii, czyli:
czynności związane z rozpoznawaniem, leczeniem i zwalczaniem
chorób zwierząt,
zapobieganie szerzeniu się chorób zwierząt,
wydawanie orzeczeń lekarsko-weterynaryjnych,
trzebienie zwierząt,
badanie zwierząt rzeźnych i mięsa oraz innych produktów pochodze-
nia zwierzęcego.
Prawo wykonywania zawodu lekarza weterynarii przysługiwało oso-
bie posiadającej dyplom lekarza weterynarii (wydany lub uznany przez
jedną z polskich uczelni weterynaryjnych), będącej obywatelem polskim
oraz posiadającej członkostwo w Izbie Lekarsko-Weterynaryjnej.

307
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

W ten sposób ostatecznie uprawnienia lekarsko-weterynaryjne prze-


szły w ręce lekarzy weterynarii, a felczerzy i oglądacze mięsa mogli peł-
nić jedynie funkcje pomocnicze.
Pod koniec lat 40. rodzi się idea upaństwowienia służby weterynaryj-
nej. Plany obejmują budowę 1120 nowych państwowych lecznic weteryna-
ryjnych, pełniących swe funkcje lecznicze tanio i będących ogólnodostęp-
nymi. W 1945 r. w Polsce istniało zaledwie 30 lecznic weterynaryjnych.
Ich liczba wzrosła do 130 w 1946 r. i 150 w 1947 r. Na podstawie okólnika
Kancelarii Rady Państwa w 1948 r. wszystkie istniejące placówki zostały
upaństwowione. Ustawa Sejmu PRL o zakładach leczniczych dla zwie-
rząt z 1949 r. tworzyła Państwowe Wojewódzkie Zakłady Lecznictwa
Weterynaryjnego. W rok później, na podstawie rozporządzenia Ministra
Rolnictwa powołano do życia Państwowe Zakłady Lecznicze dla Zwie-
rząt. Wprowadzono rejonizację i realizacje określonych planów zabiegów
weterynaryjnych, w tym organizacje akcji masowych. Nowo utworzone
lecznice, przychodnie i punkty weterynaryjne podporządkowano utwo-
rzonym Powiatowym Zarządom Weterynarii, a te z kolei Wojewódzkim
Zarządom Weterynarii na podstawie uchwały Rady Ministrów z dnia
17 lipca 1952 r. Dodatkowo podporządkowano im obwody badania mię-
sa. Jako organ ogólnopolski powołano do życia Centralny Zarząd Wetery-
narii. W wyniku tych operacji przestało istnieć prywatne lecznictwo we-
terynaryjne, a zaczęły powstawać liczne państwowe placówki wyposażo-
ne w standardowe ambulatoria, sale operacyjne, apteki oraz sprzęt i narzę-
dzia weterynaryjne. W 1949 r. liczba placówek weterynaryjnych wynosi-
ła 650, a w 1963 było ich już ponad 2000. Jednocześnie rozpoczęto kształ-
cenie weterynaryjnego personelu pomocniczego w niższych i średnich
szkołach weterynaryjnych.
W 1954 r. powołano odrębną Służbę Weterynaryjną Państwowych Go-
spodarstw Rolnych oraz Inspekcję Higieny i Jakości Mięsa i Mleka.
W 1958 r. utworzono stanowiska wojewódzkiego i powiatowego
lekarza weterynarii oraz Wojewódzkie Zakłady Weterynarii i Powia-
towe Zakłady Weterynarii. Objęły one kontrolę nad Państwowymi Za-
kładami Leczniczymi dla Zwierząt, Weterynaryjnymi Inspektoratami
Sanitarnymi oraz od 1960 r. nad Zakładami Higieny Weterynaryjnej.
W ten sposób przejęły one obowiązki Służby Weterynaryjnej Państwowych
Gospodarstw Rolnych oraz Inspekcji Higieny i Jakości Mięsa i Mleka.
Natomiast kontrolę nad sztucznym unasienianiem zwierząt przekazano
służbom zootechnicznym.

308
Organizacja służb weterynaryjnych

W 1975 r., w wyniku reformy administracyjnej Polskiej Rzeczpospoli-


tej Ludowej (likwidacja powiatów) powołano w urzędach wojewódzkich
stanowisko wojewódzkiego lekarza weterynarii, będącego jednocześnie
dyrektorem Wojewódzkiego Zakładu Weterynarii.
Wszystkie opisane zmiany własnościowe i administracyjne miały na
celu upowszechnienie i ujednolicenie usług lekarsko-weterynaryjnych
oraz nadzoru weterynaryjnego i przyniosły wymierne korzyści dla zwal-
czania chorób zakaźnych zwierząt, doprowadzając do całkowitego zani-
ku występowania wieku z nich. Mimo że okres ten oceniany jest często
krytycznie, jako unicestwienie lekarza weterynarii jako wolnego zawodu
i likwidację prywatnej własności, nie sposób nie docenić jego zasług.
Kolejne zmiany przyniósł 1989 r. Wraz z obaleniem ustroju socjali-
stycznego zmianom uległy praktycznie wszystkie aspekty życia społeczne-
go i porządku prawnego państwa polskiego. Proces ten nie ominął również
zawodu lekarza weterynarii i ram prawnych określających jego wykonywa-
nie, które unormowała Ustawa o zawodzie lekarza weterynarii i izbach le-
karsko-weterynaryjnych z dnia 21 grudnia 1990 roku (Dz. U. z 1991 r. nr
8 poz. 27, z późn. zm.). Dokument ten postanawia, że:
wykonywanie zawodu lekarza weterynarii polega na ochronie zdrowia
zwierząt oraz na weterynaryjnej ochronie zdrowia publicznego,
zawód lekarza weterynarii mogą wykonywać wyłącznie lekarze wete-
rynarii, którzy uzyskali prawo wykonywania zawodu w Polsce,
pełny nadzór nad wykonywaniem zawodu sprawuje samorząd lekarzy
weterynarii, który jest niezależny w wykonywaniu swoich zadań i pod-
lega tylko przepisom ustawy,
członkowie samorządu obowiązani są do przestrzegania zasad Kodek-
su Etyki i Deontologii Weterynaryjnej,
w Polsce wszyscy praktykujący lekarze weterynarii należą do samo-
rządu zawodowego,
samorząd obejmuje 16 okręgowych izb lekarsko-weterynaryjnych
i nadaje osobom uprawnionym prawo wykonywania zawodu lekarza
weterynarii,
działalność okręgowych izb lekarsko-weterynaryjnych jest koordyno-
wana i kontrolowana przez Krajową Izbę Lekarsko-Weterynaryjną,
najwyższą władzą samorządu jest Krajowy Zjazd Lekarzy Wetery-
narii, a między zjazdami Krajowa Rada Lekarsko-Weterynaryjna,
Krajowa Izba Lekarsko-Weterynaryjna od 1999 r. jest stałym człon-
kiem Europejskiej Federacji Lekarzy Weterynarii (FVE).

309
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

Po 1989 r. praktyka lekarsko-weterynaryjna została całkowicie spry-


watyzowana. W analizie funkcjonowania weterynarii w Polsce w zakre-
sie ochrony zdrowia publicznego Krajowa Izba Lekarsko-Weterynaryjna
ustaliła ogólną liczbę lekarzy weterynarii na 12 400 osób (czynni zawo-
dowo, emeryci i renciści). Jednocześnie w 2006 r. liczbę lekarzy wetery-
narii wykonujących swój zawód szacowano na około 7000, z czego około
2000 prowadziło praktykę wyłącznie dla zwierząt towarzyszących. Wie-
lu lekarzy weterynarii praktyków pełni funkcje urzędowe w imieniu In-
spekcji Weterynaryjnej, jako lekarze urzędowi. Etatowi pracownicy Pań-
stwowej Inspekcji Weterynaryjnej to około 2000 osób.
Lekarze weterynarii, prócz prowadzenia prywatnej praktyki, sprawu-
ją funkcje urzędowe, do zakresu których należą: zwalczanie chorób za-
kaźnych zwierząt, nadzór nad rozrodem zwierząt, nadzór nad zwierzęta-
mi rzeźnymi oraz kontrola jakości produktów pochodzenia zwierzęcego
i pasz. Organem, któremu powierzono urzędowe funkcje lekarsko-wete-
rynaryjne jest Państwowa Inspekcja Weterynaryjna, która zastąpiła We-
terynaryjną Inspekcję Sanitarną. Powołano ja do życia na mocy Ustawy
o zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt, badaniu zwierząt rzeźnych
i mięsa oraz Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej z dnia 24 kwietnia
1997 r. Na czele Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej stanął Główny
Lekarz Weterynarii z Głównym Inspektoratem Weterynarii oraz jego
przedstawiciele na szczeblu województw i powiatów, czyli wojewódzki
i powiatowy lekarz weterynarii w wojewódzkich i powiatowych in-
spektoratach weterynaryjnych.
Zgodnie z Ustawą o Inspekcji Weterynaryjnej z dnia 29 stycznia
2004 r. przemianowano Państwową Inspekcję Weterynaryjną na Inspek-
cję Weterynaryjną. Na jej czele nadal stoi Główny Lekarz Weterynarii
i podległe mu inspektoraty (główny, wojewódzkie i powiatowe). W 16 wo-
jewódzkich inspektoratach weterynarii podległych wojewodom funk-
cjonuje 16 zakładów higieny weterynaryjnej. Ponadto w Polsce funk-
cjonują 274 powiatowe inspektoraty weterynaryjne oraz 32 graniczne
inspektoraty weterynaryjne oraz Wojskowa Inspekcja Weterynaryjna.
W związku z wstąpieniem Polski do Unii Europejskiej 1 maja 2004 r. po-
jawiła się konieczność wprowadzenia nowych norm prawnych. Ustawa
o produktach pochodzenia zwierzęcego z dnia 16 grudnia 2005 r. okre-
śla zakres nadzoru Inspekcji Weterynaryjnej. Ustawa ta wdraża następu-
jące Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady Europy:
nr 853/2004 z dnia 29 kwietnia 2004 r. ustanawiającego szczególne

310
Organizacja służb weterynaryjnych

przepisy higieny w odniesieniu do żywności pochodzenia zwierzęce-


go (Dz. U. UE L 139 z 30.04.2004, str. 55 z późn. zm.);
nr 882/2004 z dnia 29 kwietnia 2004 r. w sprawie kontroli urzędo-
wych przeprowadzanych w celu sprawdzenia zgodności z prawem pa-
szowym i żywnościowym oraz regułami dotyczącymi zdrowia zwie-
rząt i dobrostanu zwierząt (Dz. U. UE L 165 z 30.04.2004, str. 1 z
późn. zm.);
nr 854/2004 z dnia 29 kwietnia 2004 r. ustanawiającego szczegółowe
przepisy dotyczące organizacji urzędowych kontroli w odniesieniu do
produktów pochodzenia zwierzęcego (Dz. U. UE L 139 z 30.04.2004,
str. 206 z późn. zm.).

Do obowiązków Inspekcji Weterynaryjnej należy sprawowanie nad-


zoru nad:
zakładami produkującymi produkty pochodzenia zwierzęcego;
badaniem zwierząt rzeźnych i ich mięsa, zwierząt łownych oraz pro-
duktów pochodzenia zwierzęcego przeznaczonych na potrzeby wła-
sne gospodarstwa;
produkcją lodów zawierających w swoim składzie mleko w zakładach
objętych kontrolą Inspekcji Weterynaryjnej;
sprzedażą produktów pochodzenia zwierzęcego w handlu obwoźnym
ze specjalnych środków transportu;
przywożonymi z państw trzecich produktami pochodzenia zwierzęce-
go;
produkcją i sprzedażą bezpośrednią produktów pochodzenia zwierzę-
cego;
prawidłowością prowadzenia systemu HACCP i kontroli wewnętrznej
w zakładach;
zaopatrywaniem środków transportu morskiego w komunikacji mię-
dzynarodowej w produkty pochodzenia zwierzęcego, które nie speł-
niają wymagań weterynaryjnych i są przeznaczone do spożycia przez
załogę i pasażerów.

W związku ze sprawowaną funkcją, Inspekcja Weterynaryjna powin-


na współpracować z Inspekcją Sanitarną. Zasady tej współpracy normuje
Rozporządzenie Ministra Zdrowia i Ministra Rolnictwa z dnia 3 stycznia
2003 r. w sprawie szczegółowych warunków i sposobu współdziałania
organów Państwowej Inspekcji Sanitarnej z organami Inspekcji We-

311
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

terynaryjnej w zakresie sprawowania nadzoru nad jakością zdrowot-


ną żywności (Dz. U. Nr 6, poz. 76 z późn. zm.), znowelizowane 30 kwiet-
nia 2004 r. w związku z nowelizacjami i nowymi ustawami wprowadzo-
nymi w tym zakresie.

7.20.
Organizacje zrzeszające lekarzy weterynarii
i czasopisma weterynaryjne
Powstanie stowarzyszeń zawodowych lekarzy weterynarii wiązało się
z rozwojem nowożytnego szkolnictwa weterynaryjnego i początkowo mia-
ło charakter lokalny. Pierwsza organizacja zawodowa zrzeszająca lekarzy
weterynarii w Europie powstała w 1841 r. na terenie państw niemieckich
pod nazwą Verein Deutscher Tieraerzte [Stowarzyszenie Niemieckich
Lekarzy Weterynarii], z czasem osiągnęło on zasięg ogólnokrajowy obej-
mując całe zjednoczone Cesarstwo Niemiec. Jego sprawność organizacyj-
ną doceniono już w 1863 r. powierzając Niemcom organizację I Świa-
towego Kongresu Weterynaryjnego w Hamburgu. W Zjednoczonym
Królestwie Wielkiej Brytanii pierwsze podobne stowarzyszenie zawodo-
we lekarzy weterynarii powstało w 1882 r. jako National Association
for Veterinary Medicine, które w XX wieku zmieniło nazwę na British
Veterinary Association.
Podobnie było na ziemiach polskich, gdzie 21 czerwca 1886 r. powo-
łano we Lwowie do życia Galicyjskie Towarzystwo Weterynarskie. Zo-
stało ono założone przez 27 absolwentów C. K. Szkoły Weterynarii we
Lwowie i działało nieprzerwanie do 1918 r. Podobnie jak w przypadku
organizacji zrzeszających lekarzy weterynarii innych krajów Europy mia-
ło ono ambicje utworzenia organizacji nie tylko zawodowej, ale i nauko-
wej. To co było możliwe w większości krajów dopiero po II wojnie świa-
towej, mając na celu podkreślenie akademickiego charakteru zawodu, jego
roli społecznej i politycznej oraz aspiracji naukowych, w tym samym roku
powołano również pierwsze polskie czasopismo weterynaryjne pt. Prze-
gląd Weterynarski.
W Królestwie Polskim, nazywanym po zniesieniu autonomii w 1867 r.
nieoficjalnie Przywiślańskim Krajem, sprzyjające warunki dla powsta-
nia podobnej organizacji powstały po rewolucji rosyjskiej 1905 r., kiedy
cesarz rosji i król Polski Mikołaj II Romanow wydał tzw. manifest paź-

312
Organizacje zrzeszające lakarzy weterynarii i czasopisma...

dziernikowy”, będący obietnicą liberalizacji absolutystycznego ustroju


państwa i utworzenia parlamentu (Duma Państwowa i Rada Państwa).
Pierwsza pochodząca z wyborów Duma Państwowa przetrwała zaledwie
kilka miesięcy i została rozwiązana przez cara w 1906 r. Druga Duma
została wybrana w 1907 r., ale ze względu na przewagę partii radykal-
nych spotkał ją ten sam los. W końcu trzecia Duma Państwowa, wybrana
w tym samym roku przetrwała następnych 5 lat z uwagi na to, że więk-
szość w niej posiadali zwolennicy caratu. W 1906 r. premierem Ro-
sji został mianowany Piotr Stołypin, który ostatecznie stłumił rewolu-
cję, uwłaszczył chłopów i wprowadził wolność stowarzyszeń. W 1909 r.
powołano do życia Warszawskie Towarzystwo Weterynarskie założone
przez 67 członków założycieli.
Po odzyskaniu niepodległości w 1918 r. Warszawskie Towarzystwo
Weterynarskie zmieniło nazwę na Polskie Towarzystwo Lekarsko-We-
terynaryjne, wydawało ono periodyk pt. Pamiętnik Warszawskiego To-
warzystwa Weterynaryjnego, a rok później (1919) zmieniono jego nazwę
na Wiadomości Weterynaryjne. Powstały również organizacje weteryna-
ryjne o charakterze regionalnym, były to:
Małopolskie Towarzystwo Lekarzy Weterynaryjnych – kontynuator
tradycji Galicyjskiego Towarzystwa Weterynarskiego,
Krakowsko-Śląskie Towarzystwo Weterynaryjne,
Wielkopolskie Towarzystwo Weterynaryjne,
Pomorskie Towarzystwo Weterynaryjne,
Wileńskie Towarzystwo Weterynaryjne.
W 1920 r. utworzono Związek Zawodowy Lekarzy Weterynarii, jako
jednostkę łączącą organizacje regionalne. Utworzono 16 jego oddziałów
wojewódzkich i zarząd główny. W 1926 r. powstało jego czasopismo pt.
Życie Weterynaryjne.
Wyżej wymienione organizacje działały do 1930 r., w którym to ostat-
ni, likwidacyjny Zjazd Związku Zawodowego Lekarzy Weterynarii prze-
kazał całość majątku organizacji nowo utworzonemu Zrzeszeniu Leka-
rzy Weterynaryjnych Rzeczpospolitej Polskiej. Plan zawiązania no-
wej organizacji powzięto na IV Powszechnym Zjeździe Polskich Lekarzy
Weterynaryjnych w Poznaniu w 1929 r. Wnioskodawcą był przybyły ze
szkoły lwowskiej prof. Zygmunt Markowski, pierwszy powojenny Dzie-
kan Wydziału Medycyny Weterynaryjnej we Wrocławiu. Na przedostat-
nim, IX Zjeździe Związku Zawodowego Lekarzy Weterynarii w tym sa-
mym roku (1929) zatwierdzony został statut nowej organizacji. 18 maja

313
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

1930 r. powołano Zarząd Główny oraz 16 oddziałów wojewódzkich


Zrzeszenia Lekarzy Weterynaryjnych Rzeczpospolitej Polskiej. Samorzą-
dowy charakter tej organizacji przypominał struktury i funkcjonowanie
późniejszych izb lekarsko-weterynaryjnych. Kres jego działalności przy-
niósł w sierpniu 1939 r. zbliżający się wybuch II wojny światowej.
W 1945 r. na mocy Dekretu Tymczasowego Rządu Jedności Narodo-
wej powołano do życia Naczelną Izbę Lekarsko-Weterynaryjną oraz 7
okręgowych izb lekarsko-weterynaryjnych. Istniały one do 1954 r., kie-
dy na mocy Uchwały Rady Ministrów w sprawie organizacji terenowej
służby weterynaryjnej zostały one rozwiązane. Ich mienie włączono do
Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Rolnictwa Naczelnej Orga-
nizacji Technicznej, jako Sekcję Służby Weterynaryjnej. Akt ten przy-
niósł ostateczne unicestwienie lekarza weterynarii, jako wolnego zawo-
du. Została ona rozwiązanie dopiero w 1991 r., a na jej miejsce utworzo-
no typowe dla wolnych zawodów niezależne izby lekarsko-weterynaryjne
na mocy Ustawy o zawodzie lekarsko-weterynaryjnym i izbach lekar-
sko-weterynaryjnych z dnia 21 grudnia 1990 r. Dziś istnieje 16 okrę-
gowych izb lekarsko-weterynaryjnych podporządkowanych Krajowej
Izbie Lekarsko-Weterynaryjnej, funkcjonujących na podobnych zasa-
dach, co powołane po 1989 r. izby lekarskie, aptekarskie czy prawnicze.
Organem prasowym Krajowej Izby Weterynaryjnej stało się ponownie
Życie Weterynaryjne, a izby okręgowe wydają właściwe dla nich biulety-
ny izb lekarsko-weterynaryjnych. Wszyscy lekarze weterynarii praktyku-
jący na obszarze Polski muszą być członkami Izby lekarsko-Weterynaryj-
nej, która przyznaje im prawo wykonywania zawodu.
W 1958 r. powstało spełniające rolę związku zawodowego Zrzeszenie
Lekarzy Weterynaryjnych, a od 1968 r. rozszerzone na techników wete-
rynarii, jako Zrzeszenie Lekarzy i Techników Weterynaryjnych. Wraz
z powołaniem izb lekarsko-weterynaryjnych zrzeszających obligatoryjnie
wszystkich lekarzy weterynarii, uznano jego istnienie za zbędne. Stowa-
rzyszenie uległo samorozwiązaniu jeszcze w 1991 r.
Prócz organizacji o charakterze zawodowym w Polsce istnieją rów-
nież towarzystwa naukowe zajmujące się naukami weterynaryjnymi, do
których przynależność nie jest już obowiązkowa. Największą i najważ-
niejszą organizacją tego rodzaju jest Polskie Towarzystwo Nauk Wete-
rynaryjnych, powstałe w 1952 r. w Warszawie. W latach 1954–1956 po-
wołano oddziały terenowe, mające swoje siedziby w: Gdańsku, Gorzowie
Wielkopolskim, Lublinie, Poznaniu, Wrocławiu, Krakowie, Łodzi, War-

314
Organizacje zrzeszające lakarzy weterynarii i czasopisma...

szawie, Olsztynie i Puławach. Pierwsze posiedzenie Komitetu Organiza-


cyjnego PTNW miało miejsce w Warszawie jeszcze w 1949 r., ale więk-
szość autorów za jego początek uznaje zatwierdzenie statutu organizacji
w 1952 r. W tym samym roku podzielono towarzystwo na 5 sekcji: Sek-
cję Nauk Teoretycznych, Sekcję Nauk Klinicznych, Sekcję Epizootiologii
i Chorób Inwazyjnych, Sekcję Higieny i Technologii Produktów Zwierzę-
cych oraz Sekcję Zoohigieny i Hodowli (ostatnia nie powstała, ze wzglę-
du na włączenie tych dziedzin nauk weterynaryjnych do nauk zootech-
nicznych). W latach 1950–1951 Polskie Archiwum Weterynaryjne, mię-
dzy 1951 a 1957 Roczniki Nauk Rolniczych Seria E i od 1957 r. Medy-
cyna Weterynaryjna jest czasopismem związanym z Polskim Towarzy-
stwem Nauk Weterynaryjnych. W skład PTNW wchodzi również Ośro-
dek Historii Medycyny Weterynaryjnej powołany w 1949 r. przy Uni-
wersytecie Jagiellońskim i w 1959 włączonym do towarzystwa. Polskie
Towarzystwo Nauk Weterynaryjnych było również współzałożycielem
Muzeum Weterynarii przy Muzeum Rolnictwa im. ks. Krzysztofa Kluka
w Ciechanowcu otwartego w 1982 r.
Prócz opisanych wcześniej organizacji lekarsko-weterynaryjnych ist-
nieje wiele podobnych instytucji o charakterze zarówno krajowym jak
i międzynarodowym, do których przynależność nie jest jednak obowiąz-
kowa i zrzeszają one często jedynie adeptów określonych dziedzin me-
dycyny weterynaryjnej. Działalność naukowo-dydaktyczną obejmują
również studia podyplomowe, okresowe szkolenia lekarzy urzędowych
itd.
Bogactwo czasopism dotyczących poszczególnych dziedzin medycy-
ny weterynaryjnej jest ogromna. Istnieją czasopisma o charakterze mię-
dzynarodowym, jak i czasopisma typowo polskie. Najpowszechniej stoso-
wanym jest w nich język angielski, a wiele dostępnych jest również w for-
mie elektronicznej.
Większość lekarzy weterynarii, oprócz obowiązkowej przynależności
do izb lekarsko-weterynaryjnych, należy również do innych organizacji
i czytuje prasę fachową zgodną z ich zainteresowaniami zawodowymi
i potrzebami praktyki lekarsko-weterynaryjnej lub urzędowej.

315
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

7.21.
Weterynaria w Wojsku Polskim i Litewskim

Pierwsze świadectwa dotyczące lecznictwa zwierząt służących w woj-


sku, a konkretnie koni pochodzą z okresu panowania Władysława II Ja-
giełły. Dokumenty wskazują, że chore konie zostawiano na leczenie u ko-
wali. Przykładem może być zapis o zapłaceniu dozorcy koni niejakiemu
Należowi 7 groszy, które tenże zapłacił kowalowi o imieniu Jagusz w Wi-
ślicy. Z kolei innemu kowalowi zapłacono 1 grosz za lekarstwa i puszcze-
nie krwi choremu koniowi. Jeden z dokumentów wymienia imiona cho-
rych koni królewskich: Biskup i Wałach.
Po raz pierwszy etat konowała w wojsku Rzeczpospolitej spotyka się
w 1717 r. Z polecenia hetmana Sieniawskiego utworzono taki etat w ramach
sztabu regimentu dragonów cudzoziemskiego autoramentu. W sumie
w armii służyło 11 konowałów (7 regimentów w Koronie i 4 regimenty na
Litwie). Żołd konowała wynosił 37,50 zł miesięcznie.
Stan jazdy przewidziany ustawą Sejmu z 1717 r. przedstawia tabela 9.
Tabela 9. Stan jazdy zgodnie z uchwałą sejmową z 1717 r. (za Perencem)
Korona Wielkie Księstwo

Ilość Ilość
Ilość Ilość
Nazwa od- Ogółem etatów Nazwa od- Ogółem etatów
etatowa etatowa
działu głów konowa- działu głów konowa-
oddz. oddz.
łów łów
Husarzy 16 1000 Husarzy 6 400
(chorągwi) (chorągwi)
Pancernych 76 3940 Lekkich 25 1600
chorągwi chorągwi
Lekkich 14 1000 Tatarów 14 460
chorągwi chorągwi
Dragonów 7 4000 7 Dragonów 4 1500 4
(regiment) (regiment)
Razem 113 9940 7 Kozaków 8 240
chorągwi
Razem 55 4200 4

Później, w dobie gorączkowych, niestety mocno spóźnionych, reform


za Stanisława Augusta Poniatowskiego, Komisja Wojskowa w regulami-

316
Weterynaria w Wojsku Polskim i Litewskim

nie z dnia 7 maja 1767 o tytule „Regulament regimentom kawalerji” ustaliła


etat jednego konowała na 300 koni pułku jazdy. Ilość konowałów w woj-
sku wzrosła do 47. Było to z jednej strony związane z zakładanym zwięk-
szeniem stanu liczebnego jednostek konnych, ale też z tym, że funkcja ta
najwidoczniej spełniła powierzone jej zadania.
W czasie powstania kościuszkowskiego utworzono Komisariat Wo-
jenny, który posiadał w swojej strukturze organizacyjnej departament
koni i zaprzęgów. W departamencie tym był etat dla jednego konowała.
„Regulamin exercerunku dla Brygad Kawalerji Narodowej i Pułków przedniej
straży wojska” z 6 lutego 1786 r. po raz pierwszy wyszczególnia obowiązki
i zakres działania konowała sztabowego i konowała szwadronowego.
Publikacje wojskowe z tego okresu podkreślają nieuleczalność nosaci-
zny i zalecają zwalczanie zarazy poprzez ubój chorych sztuk. Jest to roz-
wiązanie rozsądne, ponieważ wybuch zarazy mógłby mieć fatalne konse-
kwencje na zdolności bojowe armii.
W okresie Księstwa Warszawskiego utrzymano etaty konowałów i
pomocników konowałów w oddziałach jazdy. Stopień wojskowy konowa-
ła odpowiadał starszemu sierżantowi. W okresie tym oddzielono także
obowiązki kucia koni od leczenia koni. Egzaminy lekarze zwierzęcy oraz
konowałowie zdawać musieli przez komisjami lekarskimi (Rada Ogólno-
Lekarska pełniąca funkcję Naczelnej Komisji Egazminacyjnej). Oprócz
formacji polskich w Księstwie istniały także jednostki konne wchodzące
w skład armii francuskiej, tj. Pułk Lekkokonny Gwardii Napoleona I, pułk
szwoleżerów i pułk eklearów. W jednostkach tych także służyli konowa-
łowie, ale byli oni narodowości francuskiej. Niezwykle nowoczesna armia
napoleońska dysponowała szpitalami pułkowymi dla koni.
Wraz z klęską Napoleona i upadkiem Księstwa Warszawskiego w do-
bie ustalania nowego porządku w Europie powołano do życia Królestwo
Kongresowe. Dysponowało ono własnymi siłami zbrojnymi, w których
znalazło się także miejsce dla lekarzy weterynarii.
Przewidziano trzy kategorie weterynarzy wojskowych, a mianowicie:
1. konowała
2. pomocnika konowała
3. ucznia konowała.
Ogółem w armii służyło 10 konowałów, 8 pomocników konowała
i 24 uczniów konowała. Jednym z głównych zadań utworzonego w 1824
r. Zakładu Naukowo-Weterynaryjnego w Burakowie (w ramach Instytutu
Agronomicznego w Marymoncie) było kształcenie kadr na potrzeby ar-

317
Weterynaria i medycyna weterynaryjna w Polsce

mii. W dalszym ciągu weterynarze egzaminy uprawniające do wykony-


wania zawodu składali przed Radą Ogólno-Lekarską. Do regulaminu ar-
mii wprowadzono także przepisy normujące funkcjonowanie szpitali we-
terynaryjnych. W pułku kawalerii musiał być szpital dla koni, a funkcję
komendanta miał sprawować knował. Liczbę ludzi oddelegowywanych
do obsługi szpitala ustalał dowódca pułku. Pułkownik nie odpowiadał
za starty wynikłe z chorób zakaźnych i zaraźliwych do 50 sztuk. Kosz-
ty koni padłych powyżej liczby 50 pokrywał pułkownik z własnej szkatu-
ły. Był więc on żywo zainteresowany stanem zdrowia zwierząt w podle-
gającej mu jednostce. Jeśli chodzi o stan zdrowia koni to należy uznać go
za dobry. Raport jednego z pułków z 1817 r. określa liczbę koni chorych
na 4,76% stanu w grudniu (stan najwyższy w roku) i 0,97% w paździer-
niku (stan najniższy w roku). W 1812 r. zezwolono na utworzenie służ-
by weterynaryjnej także w pułkach piechoty. Tam konie służyły przede
wszystkim, jako zwierzęta ciągnące zaopatrzenie, ale także znajdowały
się w jednostkach artylerii. Po upadku powstania listopadowego, w roku
1832 Armia Królestwa Polskiego uległa stopniowej rusyfikacji. Od roku
1840 aż do I wojny światowej pobór rekruta następował bezpośrednio do
armii carskiej.

318
8.
Czasy nowożytne

8.1.
Główne nurty filozoficzne
8.1.1.
Filozofia XVII wieku – filozofia nowożytna
Kartezjusz czyli właściwie René Descartes (1596–1650) w swoich
rozważaniach poświęconych zagadnieniom przyrody wychodzi od kon-
cepcji substancji. Twierdzi on, iż substancja powinna być klasyfikowa-
na jako rzecz, która nie potrzebuje do swojego istnienia żadnej innej rze-
czy. Każda z owych substancji manifestuje swoje istnienie przez przy-
mioty, które ją definiują. Kartezjusz dzieli substancje na materialne i nie-
materialne, te które posiadają własne sposoby istnienia i tylko sobie przy-
należne własności, dzięki którym możemy je poznawać. Substancja mate-
rialna, czyli ciało, jest rzeczą rozciągłą i niemyślącą, substancja niematerialna zaś,
czyli dusza, rzeczą nierozciągłą, którą własnością jest myślenie. Główną własno-
ścią ciał jest rozciągłość, bo wedle filozofa tylko ona jest niezmienna, inne
zaś predykaty ciała przysługują mu akcydentalnie. Ten tok dedukcyjne-
go myślenia doprowadza Kartezjusza do refleksji, że cała rzeczywistość
musi być rozciągła, wykluczając tym samym istnienie próżni, która jest
podzielna w nieskończoności. Materia, która rozpościera się w postaci po-
ruszających się atomów ma użyczony ruch przestrzenny dzięki pierwsze-
mu motorowi, czyli pierwszej przyczynie. Na tym kategorycznie ma się
kończyć jakakolwiek ingerencja Boga w świecie. Poruszająca się materia
stopniowo zaczęła się różnicować i samodzielnie przekształcać, tworząc
system słoneczny z krążącymi ciałami niebieskimi wokół niego. Karte-
zjusz podobnie jak Galileusz twierdzi, że Ziemia jest w ruchu z tą różni-
cą, iż zaprzecza wieczności ruchowi obrotowemu (inaczej niż Galileusz).
Była to pierwsza w nowożytnych czasach próba wyjaśnienia skąd pocho-
dzi świat i jaki jest jego rozwój, zrywając z wpływami biblijnej kosmo-
logii. Owa ewolucja obejmowała w systemie ontologicznym filozofa nie
tylko ciała niebieskie, ale także Ziemię i kształtujące się na niej życie or-
ganiczne. Należy zauważyć, że wszystkie zjawiska przyrodnicze i pro-
cesy zachodzące w komórkach żywych rozpatrywane są przezeń w ści-
słym powiązaniu z kategoriami mechaniki. Stosowane przez filozofa po-

319
Czasy nowożytne

jęcie „tchnienia żywotnego” oznacza niezwykle subtelne ciałka (materia)


krążące we krwi, dzięki którym możliwy jest ruch organizmu biologicz-
nego. Każdy organizm zatem (każde zwierzę) jest maszyną działająca
wedle prawideł fizjologicznych, którym podlega również życie psychicz-
ne. Kartezjusz uważa, że rośliny i zwierzęta nie posiadają duszy, ona do-
piero pojawia się u człowieka przybierając postać substancji nierozciągłej
i myśląca. Dlatego można powiedzieć, że jest to system materialistyczny,
w którym istnieją wszakże pewne niekonsekwencje, jednak jest on w mia-
rę spójną i logiczną całością.
Badania Kartezjusza dotyczą między innymi zakresu: matematyki,
medycyny, anatomii, optyki jednak wyjątkowe miejsce w jego refleksjach
zajmuje filozofia, którą odnowił poddając regułom uniwersalnej metody
(10 listopada 1619 r. – tak zwana „noc pełna objawień”, opisana w pry-
watnych notatnikach Olympica), która decyduje o dalszych drogach filo-
zofii Kartezjusza. Czeka go nie lada zadanie, które ukazane jest w trzech
snach. Pierwszy wskazuje „podstawy pewnej zachwycającej nauki”, dru-
gi „złośliwego demona”, który utrudnia drogę do celu, trzeci przypomina
o fragmentach tekstów, które domagają się wyjaśnienia). Pod wpływem
iluminacji, przeświadczony o boskim natchnieniu Kartezjusz z werwą
i entuzjazmem zabiera się do pracy. Precyzuje dwa aksjomaty, które nada-
dzą jego metafizyce konkretny rys: (I) Bóg jest bytem bezwzględnie nie-
skończonym i stanowi ostateczną przyczynę wszystkiego. (II) Istnie-
ją prawdy wieczne (matematyka), które są przejawem absolutnej wolno-
ści boskiej, a nie boskiego rozumu. Dalej: wszystko więc, co jest – zarów-
no „prawdziwe i niezmienne esencje”, jak i byty istniejące – Bóg stworzył
w sposób arbitralny. Dlatego też prawda zależy całkowicie od Boga.
Jedną z istotniejszych rozpraw filozofa ze względu na epistemolo-
gię jest: Rozprawa o metodzie dobrego kierowania rozumem i poszukiwania praw-
dy w naukach. Rozprawie tej towarzyszą: Dioptryka, Meteory i Geometria,
stanowiące próbę urzeczywistnienia „metody”. (I) Jest to opis ewolucji
poglądów Kartezjusza, który dowodzi, że całość wiedzy może być zbu-
dowana na pewnych podstawach, gdy zerwiemy z tradycją. Niezbędna
jest także uniwersalna metoda, jeśli chce się uniknąć błędów, zjednoczyć
naukę i dojść do prawdy pojętej jako oczywistość. (II) Konkretyzuje swo-
iste novum metodologiczne, opatrzone czterema zasadami postulowanej
metody, czyli: oczywistość, analiza, synteza, wyliczenie. (III) W tej roz-
prawie zaprezentowany jest szkic moralności, która wzywa do rozwagi
i stoicyzmu; jest ona moralnością obowiązującą w życiu, do czasu gdy

320
Główne nurty filozoficzne

filozofia nie osiągnie oczekiwanego postępu. (IV) Ta część pokazuje, że


metoda stosowana przez Kartezjusza prowadzi do metafizyki – do ak-
sjomatycznego stwierdzenia tezy: myślę, więc jestem (cogito ergo sum), sta-
nowiącej pierwszą zasadę filozofii. Kartezjusz uważa, że Bóg istnieje,
a ludzka dusza jest tożsama z procesami myślenia, wskutek czego może
istnieć niezależnie od ciała. (V) W tej części odnajdujemy podstawy świa-
topoglądu mechanistycznego, z którego wynika, że to Bóg stworzył świat,
podporządkowując go prawom fizyki, a ludzki rozum może je poznawać.
Jak już wspomniano, zwierzęta według Kartezjusza nie posiadają duszy,
są więc substancjami o charakterze mechanicznym. (VI) Filozof wycią-
ga wnioski, że nauka musi prowadzić do powstawania użytecznej techni-
ki, dzięki której zapanujemy nad przyrodą. W I Medytacji Kartezjusz do-
prowadza wątpienie do skrajności, bo przecież nie tylko błądzimy i ciągle
wątpimy, ale jest także rzeczą całkiem możliwą, że Bóg nas oszukuje, albo
że istnieje jakiś złośliwy demon, który zwodzi nas w sprawach z pozo-
ru tak jasnych i bezsprzecznych, jak elementarne prawdy matematyczne.
W II Medytacji odnajdujemy zasadę: ego cogito, ego existo – żeby się my-
lić, trzeba istnieć. W ten sposób ja myślę, akt myśli myślącej tworzy pierw-
szą jasną i konkretną ideę istnienia, która jest całkowicie niepodważalna,
w każdym razie wówczas, gdy podmiot – Ja myśli. W III Medytacji dzie-
li idee na trzy rodzaje: wrodzone, nabyte i urobione. Poza tym twierdzi,
że idea nieskończoności jest śladem, który Bóg odcisnął w ludzkim umy-
śle, dzięki czemu możemy wnioskować, że Bóg istnieje. Świat natomiast
jest podtrzymywany w istnieniu przez nieprzerwany akt boskiej kreacji.
W IV Medytacji głosi, że fałsz oraz błąd wywodzą się z niewspółmierności
między naszym skończonym rozumem a naszą nieskończoną władzą po-
twierdzania o wolności. V Medytacja jest Medytacją, w której przytoczony
jest dowód ontologiczny na istnienie Boga – zawarte jest w nim metafi-
zyczne przekonanie o tym, że Bóg jest bytem bezwzględnie doskonałym,
a więc takim, który musi istnieć. W VI Medytacji filozof wyprowadza ist-
nienie świata zewnętrznego z idei rzeczy cielesnych; na szczególną uwagę
zasługuje tutaj koncepcja causa sui, według której Bóg jest przyczyną sa-
mego siebie. Ważne jest także to, że zasadą fizyczną staje się prawo bez-
władności, mające swoje oparcie w niezmienności Boga, który udziela
substancji ruchu, a człowiek jako jedność duszy i ciała nie jest bytem czy-
sto fizycznym w odróżnieniu od wcześniej wspominanych zwierząt.
Kolejnym filozofem przełomu XVI i XVII wieku jest Thomas Hob-
bes (1588–1679), który w traktacie Lewiatan próbuje odpowiedzieć na

321
Czasy nowożytne

zasadnicze pytania dotyczące państwa: dlaczego akurat forma państwo-


wości, w jakim celu należy się mu podporządkować?, na jakich zasadach
powinno działać?
Poglądy Hobbesa odnoszące się do tematyki szeroko pojętej państwo-
wości wynikają z założenia, że wszystko co istnieje, wywodzi się z przy-
rodniczej konieczności. Dlatego też problem państwa jest zagadnieniem
siły i powinien być rozpatrywany w kategoriach walki sił, bez wkraczania
na płaszczyzny etyczne. To stanowisko doprowadziło go do zanegowania
tradycyjnej koncepcji człowieka, jako istoty społecznej i politycznej. Hob-
bes przywołuje model fikcyjnego „stanu natury” – w którym to stanie,
gdy nie ma ani państwa, ani prawa, toczy się nieustająca wojna, wszyst-
kich ze wszystkimi. Źródła powszechnej przemocy doszukuje się Hobbes
w jednostkach, które podlegają wyłącznie prawu życia, wyrażającemu się
w namiętnościach, czyli na przykład w instynkcie samozachowawczym
oraz w sile. Człowiek nie jest więc przez cokolwiek ograniczony, gdyż
z natury jest istotą wolną. W tych warunkach konflikt jednostkowych,
egoistycznych potrzeb jest nieuchronny, a człowiek człowiekowi zaczyna
być wilkiem. Należy jednak zaznaczyć, że człowiek dla Hobbesa z natury
nie jest zły, to jedynie naturalny stan czyni go złym.
Ponieważ każdy kieruje się instynktem samozachowawczym, wyraża-
jącym się w lęku przed śmiercią i przed innymi ludźmi, osiągnięcie po-
czucia bezpieczeństwa i pokoju możliwe jest tylko pod tym warunkiem,
gdy wszyscy wyrzekną się swych praw do wszystkiego. W taki sposób
możliwe jest zawiązanie umowy, która nie jest ani zrzeszeniem się ludzi
między sobą, ani podporządkowaniem się istniejącemu już suwerenowi,
lecz stanowi akt przekazania indywidualnych praw trzeciej instancji, któ-
ra tym samym staje się suwerenem. Ponieważ dziełem natury są wyłącz-
nie jednostkowe ciała, nowo powstałe ciało (państwo, biblijny Lewiatan)
jest ciałem sztucznym, które człowiek stworzył naśladując budowę istoty
ludzkiej, przy czym suweren odgrywa w tym tworze rolę duszy. Tak rodzi
się spokój i bezpieczeństwo w państwie, które reprezentuje swoich oby-
wateli i gwarantuje wszystkim równe prawa, w którym człowiek staje się
drugiemu człowiekowi bogiem. Hobbes został oskarżony o głoszenie ma-
terializmu i rozpowszechnianie poglądów ateistycznych, nie można jed-
nak umniejszyć faktu, że dzieło Lewiatan rzuciło nowe światło na postrze-
ganie zagadnień państwowości w pryzmacie wszechobecnych praw, ota-
czającej nas natury.

322
Główne nurty filozoficzne

Gottfried Wilhelm Leibniz (1646–1716)


Był geniuszem o wszechstronnych zainteresowaniach, który stanow-
czo przeciwstawiał się kartezjańskiemu mechanicyzmowi. Uważał, że
ruch jest wyrazem siły (wynalezienie dynamiki), a za zjawiskami fizycz-
nymi kryje się celowość (stąd zasada racji dostatecznej). Zdaniem Leib-
niza: Nasz świat jest najlepszym z możliwych światów (wszelkie byty możli-
we istnieją w Bogu, urzeczywistnione zaś zostają te, z których powstaje
harmonijna całość). Według Leibniza każda substancja w przyrodzie za-
wiera w sobie wszystkie swoje atrybuty, które ujawniają się w jej we-
wnętrznych przemianach. Tym samym ginie pewnego rodzaju opozy-
cja między ogólną istotą a jednostkowością istniejących bytów – istnie-
je indywidualne pojęcie każdego bytu. Każda substancja wyraża wszyst-
kie pozostałe (nieskończoność w skończoności) i zawiera w sobie raz na
zawsze wszystko, co jej się przydarzy oraz wszystko, co w sposób wolny
wybierze. We wszystkim, nawet w zdarzeniach na pozór przypadkowych
i w tak zwanych zjawiskach „nadprzyrodzonych”, przejawia się ukry-
ty porządek. Według niego należy zrehabilitować pojęcie siły (przeciw-
stawiając się Kartezjuszowi) oraz celowości (odrzucając mechanicyzm),
jeśli chce się pojąć Wszechświat fizyczny, różnice zaś między bytami
przyród wynikają z wielości różnych punktów widzenia, z których uj-
muje się tę samą całość. Filozof twierdzi, że wolna wola jest skierowana
ku dobru a jedność duchów w Bogu tworzy Państwo duchów, czyli tak
zwane Państwo Boże – łaska boża uzupełnia tylko naturę, nie będąc z nią
w sprzeczności.
Kartezjańska kategoria substancji pociąga za sobą, zdaniem Leibniza,
jej podzielność, która nie może ciągnąć się w nieskończoność. Muszą więc
oprócz substancji złożonych istnieć i takie, które będą proste. Z przyczyny
swej niepodzielności owe substancje proste nie mogą być rozciągłe. Logicz-
nie tymi substancjami nie mogą być rzeczy materialne, bowiem wszystko,
co materialne, podlega podzielności, wobec czego musi nimi być coś o cha-
rakterze ściśle formalnym. Jak sugeruje Jan Legowicz, coś na kształt arysto-
telesowskiej entelechii czyli celowości czy „punktu metafizycznego”, co filo-
zof nazwie monadą. Tak więc każde z ciał w przyrodzie zdaniem Leibniza
jest połączeniem monad, które bytują niezależnie od siebie.
Idąc dalej tym wywodem, filozof zakłada, że każda monada jest sub-
stancją prostą, myślącą i duchową. Posiada także siłę, która umożliwia jej
zdolność ruchu i działania, bez względu na doznania bodźców zewnętrz-
nych. Jest to siła o charakterze immanentnym, którą można nazwać zdol-

323
Czasy nowożytne

nością poznawania i czucia pożądań. Dzięki zdolności poznawczej każda


monada odbija w sobie jak w lustrzanym zwierciadle cały wszechświat,
a to odbicie jest podtrzymywane dzięki nieustawicznemu pożądaniu, któ-
re żywi. Jednak każda z nich, na swój własny – indywidualny sposób, od-
bija w swym zwierciadle wszechświat. Wynika to z jej istoty, jest bowiem
zamkniętą w sobie indywidualnością i ukazuje ze wszechświata to, co
sama zeń przyjmuje lub akceptuje.
Umiejętności poznawcze poszczególnych monad są zróżnicowane.
Dlatego Leibniz ustala ich hierarchię, w której kategorią je szeregującą
jest stopień ich rozwoju, wewnętrznej doskonałości. Na najniższym ich
rozwoju znajdują się tak zwane monady „nagie”, z nich powstają ciała nie-
organiczne o znikomych możliwościach poznania i pożądania. Nad nimi
znajdują się monady roślin, w których nieznacznie zaznaczone są mecha-
nizmy percepcyjne. Na trzecim miejscu znajdują się monady zwierząt, ob-
darzone pewnym bagażem świadomości doznań, pamięci i zdolnością ko-
jarzenia stanów rzeczywistych. Na kolejnym stopniu znajdują się mona-
dy ludzi, posiadające już nie tylko rozbudowaną sieć kanałów zmysło-
wych, ale także rozum zdolny do logicznego kojarzenia ze sobą faktów.
Na szczycie hierarchii wszystkich monad znajduje się monada najwyż-
sza, która dysponuje doskonałością poznania i wiedzy o wszechświecie.
Powyższe szczeble doskonałości monad bazują u Leibniza na przeświad-
czeniu filozofa o istnieniu monad obwodowych, czyli takich z których two-
rzą się ciała oraz monad centralnych lub ośrodkowych, tworzących duszę
roślin, zwierząt i ludzi. Dusza oznacza więc u Leibniza monadę docelo-
wą oraz sprawczą. Zasadniczym celem każdej monady (jej właściwą na-
turą) jest podążanie w trakcie swojego istnienia ku monadzie ostatecz-
nie centralnej i doskonałej. Dusza poszukuje tego, co jej najbardziej po-
dobne, czyli ducha, natomiast przyroda będąca zespołem monad obwo-
dowych jest ogromnym mechanizmem kosmicznym, kierowanym przez
Boga – „kosmicznego inżyniera”. Filozof zakłada, że na początku wszyst-
kie monady zostały zaprogramowane przez monadę absolutnie naczelną do
stanu bezwzględnej harmonii wprzód ustanowionej. Oznacza to, że cała róż-
norodność wszechświata podlega zawsze temu samemu i niezmiennemu
prawu, które jest prawidłowością wszechkosmiczną. W tej niezmierzonej
strukturze wszechkosmicznej harmonii każda monada choć jednostkowa
i zdeterminowana, nie podlega wpływom zewnętrznym. O swoim wymia-
rze wolności decyduje sama ze względu na stosunek do świata, w którym
się znajduje, który ją otacza.

324
Główne nurty filozoficzne

Zasługi Gottfrieda Wilhelma Leibniza w naukach przyrodniczych


i matematycznych są wielkie. Zaistniała w nich po raz wtóry metoda dia-
lektycznego ujmowania systemu przyrody.

8.1.2.
Oświecenie
John Locke (1632–1704) jest autorem „Rozważań dotyczących rozumu
ludzkiego”, a dzieło to można nazwać swoistą „Biblią empiryzmu”. Treść
tego traktatu jest podstawą, a jednocześnie najbardziej klasyczną wersją
empiryzmu. Powyższa pozycja zapewniła autorowi uznanie najwybitniej-
szych umysłów epoki, stała się podstawą nauczania filozofii na uniwer-
sytecie w Dublinie, a także została przełożona na wiele języków obcych.
Z pewnością jest ona punktem odniesienia dla wszystkich empirystów.
Twierdzi się, że Locke a inspirował Gassendi, a pośrednio także Karte-
zjusz, z którym stanowczo polemizował. Locke zdecydowanie nie chce
zajmować się „metafizyką”. Nie wypowiada się również na temat natury
czy istoty rozumu (nie uprawia więc „fizyki” w ówczesnym znaczeniu).
Źródeł takiej metodologicznej postawy należy się dopatrywać w jego ro-
zumieniu teologii, albowiem Locke uważa, że Bóg obdarował człowieka
władzami poznawczymi, co prawda ograniczonymi, jednak wystarczają-
cymi do poznania tego, co jest niezbędne (lub po prostu użyteczne w ży-
ciu codziennym) w praktyce. Dlatego też Locke zawęża w pewien sposób
poznanie do obserwacji zjawisk i opisu „faktów”. Eschatologiczne zagad-
nienie pochodzenia i statusu idei zmienia się więc tutaj w kwestię z za-
kresu psychologii empirycznej, która ma udowodnić, że nie istnieje żadna
„wrodzona zasada”. Wszystko bowiem, co pojawia się w umyśle człowie-
ka ma charakter złożony i zostało zdaniem Locke a, skonstruowane z ele-
mentów prostych na drodze analizy i syntezy poznawczej.
Szkocki myśliciel Dawid Hume (1711–1776), który w przyszłości
wywrze ogromny wpływ na filozofię, oparł całe swe dzieło na przeko-
naniu, że jedynie w naturze ludzkiej można odnaleźć stabilne podstawy,
których brakuje filozofii o zabarwieniu moralnym. Novum filozofii Hu-
me’a polega na tym, że opiera on filozofię na doświadczeniu, co widocz-
ne jest w podtytule traktatu: Próba wprowadzenia do nauk moralnych eks-
perymentalnej metody rozumowania. Można powiedzieć, że Hume pragnął
uzyskać miano Newtona nauki o naturze ludzkiej, którą uważał za kró-
lową wszystkich nauk wyzwolonych. Publikacja dzieła kończy się jednak

325
Czasy nowożytne

całkowitym niepowodzeniem. W wyniku tego Hume zostaje oskarżony


o sceptycyzm i ateizm, doznając wszelkich możliwych upokorzeń zwią-
zanych z tą sytuacją. Sukces naukowy odnoszą dopiero Rozważania po-
lityczne (1752) i nade wszystko późniejsze dzieła filozofa o charakterze
historycznym. Jednocześnie Hume pracuje nad swoją najbardziej osobi-
stą książką – Dialogami o religii naturalnej, której nie zamierzał publikować
(ukazała się dopiero po jego śmierci w 1779 r.). Hume a zalicza się czę-
sto do empirystów, gdy tymczasem jego dzieło jest raczej wyrazem scep-
tycyzmu, co najmniej w tym sensie, że odrzuca on bezwzględną prawdzi-
wość danych zmysłowych. Źródłem wszystkiego, według Hume a, są im-
presje (zmysłowe dane i wewnętrzne odczucia, które są żywymi percep-
cjami), których umysł doznaje. Impresje niczego nie reprezentują, gdyż nie
istnieje żadna różnica między doznawaniem i przedmiotem według Hu-
me’a. Idea, która rodzi się z doświadczenia, jest najpierw kopią impresji,
a potem podwaja się w wyobraźni. Powtórzenie impresji po raz wtó-
ry w pamięci wytwarza przeświadczenie. Nie istnieją zatem żadne idee
wrodzone. Na tym zasadza się słynna krytyka pojęcia przyczynowości
– stwierdzamy powiązanie między przyczyną a skutkiem wyłącznie po
powtórzeniu doświadczenia, z czego wynika, iż chodzi tu o przyzwycza-
jenie, które wytwarza przeświadczenie. Na tym też opiera się krytyka złu-
dzeń i przesądów. Wierzyć w wolność to pomijać powiązanie między na-
szymi motywami a naszymi czynami. Wierzyć w cuda, opatrzność i reli-
gijne objawienie to stawiać na rzeczy bardzo mało prawdopodobne, lub w
ogóle nieprawdopodobne, ponieważ brak tu powtórzenia. Rozważając za-
gadnienia moralności, Hume odróżnia stwierdzenia dotyczące faktów od
stwierdzeń dotyczących zasad (sądy wartościujące i normy) i sądzi, że nie
ma przejścia od jednych do drugich.
Jan Jakub Rousseau (1712–1778) był wielkim człowiekiem epoki
Oświecenia. Swoją pierwszą „Rozprawą (Czy odrodzenie nauk i sztuk przy-
czyniło się do naprawy obyczajów?)”, która powstała w okolicznościach łączą-
cych w sposób bardzo dla niego charakterystyczny filozofię i życie, ak-
tywnie włączył się do ideowej dyskusji swoich czasów. Rozprawa jest re-
akcją Rousseau na konkursowe pytanie zadane przez Akademię w Di-
jon. Przeczytawszy pytanie Akademii, Jan Jakub doznał iluminacji, któ-
ra przesądziła o jego dalszym powołaniu. Tekst przyniósł mu nagrodę
i duży sukces. Jednocześnie spotkał się z ostrą krytyką, ponieważ jego sta-
nowisko stało w sprzeczności z dominującymi wówczas przekonaniami.
Zdaniem Rousseau, postęp nauk i rzemiosł nie tylko nie przyczynił się do

326
Główne nurty filozoficzne

moralnej poprawy ludzi, lecz przeciwnie – zdeprawował człowieka i przy-


czynił się do jego alienacji.
Druga „Rozprawa (Rozprawa o pochodzeniu i podstawach nierówności
między ludźmi)” jest jednym z najbardziej doniosłych tekstów Rousseau,
pogłębiający tezy pierwszej Rozprawy. Autor chce tutaj wyjaśnić pocho-
dzenie zła, które doświadcza ludzkość. Stawia też sobie zadanie ogólniej-
sze, pragnie mianowicie z perspektywy moralnej uzasadnić teorię pra-
wa naturalnego. Nie znając bowiem natury ludzkiej, błądzimy zarówno
w teorii jak i w praktyce. Jak wszakże uchwycić ową naturę w sposób
naukowy, skoro jest ona nam dana wyłącznie w postaci zniekształconej
przez kulturę? By odkryć naturę ludzką, która obecnie jest tak zniekształ-
cona, że uchwycić jej bezpośrednio nie można, Rousseau tworzy fikcję
człowieka w stanie natury. Ta obrazowa fikcja jest wytworem spekulacji,
polegającej na tym, że z definicji człowieka wyklucza się wszystko, co jest
uwarunkowane przez kulturę. W efekcie człowiek w stanie natury jawi się
jako byt całkowicie aspołeczny, nieposiadający rodziny, państwa, języka,
praw, a także cnót i przywar moralnych. Zło jest więc następstwem dena-
turalizacji człowieka, która dokonuje się w historycznym procesie uspo-
łecznienia. To zło jest wielopostaciowe i jego wyrazem jest ogólna (moral-
na, ekonomiczna, polityczna) alienacja natury ludzkiej.
Kolejnym istotnym dziełem w dorobku twórczym filozofa jest: Umo-
wa społeczna. Jest to dzieło postulujące wielką naprawę stosunków poli-
tycznych, stawiające pytanie: dlaczego ludzie, którzy z natury są wolni,
stali się niewolnikami? W odpowiedzi Rousseau odrzuca tradycyjną kon-
cepcję, iż człowiek z natury jest zwierzęciem społecznym i politycznym.
Natrafia jednak na poważną trudność. Jak stworzyć polityczną wspólno-
tę, w której nie istniałaby alienacja, jeśli wszelka wspólnota ma sztuczny,
a nie naturalny charakter? Odpowiedź brzmi z pozoru paradoksalnie – aby
uniknąć alienacji, trzeba doprowadzić do alienacji skrajnej. Na tym pole-
ga umowa społeczna – ludzie wyrzekają się na rzecz wspólnoty wszyst-
kich praw naturalnych, w zamian za to otrzymują prawa obywatelskie.
Problem wolności zostaje rozwiązany – każdy staje się poddanym, ponie-
waż jednak każdy jest też obywatelem, podlegając prawu każdy w gruncie
rzeczy podlega samemu sobie. Prawo zaś wywodzi się z woli powszechnej,
która jest całkowicie suwerenna. Te tezy Rousseau wywołały entuzjazm
u tych, którzy książkę czytali, i zapadły w dusze tych, którzy jej nie czy-
tali. Większość pomysłów Rousseau stała się niezwykle ważna dla jego
potomnych. Ogólny sens dzieła jest jasny, choć w wielu sprawach dwu-

327
Czasy nowożytne

znaczny. Dlatego też długo jeszcze trwać będzie spór między tymi, którzy
w Umowie społecznej widzą źródło francuskiej demokracji, a tymi, którzy
uważają, że stworzyła ona podstawy współczesnej myśli totalitarnej.
Publikacja „Krytyki czystego rozumu” Immanuela Kanta (1724–1804)
to wydarzenie, gdy narodziny nowej filozofii Kanta stają się faktem pu-
blicznym. Sam Kant podzielił swój dorobek na dwa wielkie okresy:
– przedkrytyczny i krytyczny, gdy kształtuje się zasadnicza problematyka
filozoficzna Kanta. W swoich wykładach z geografii i antropologii Kant
próbował przekazać słuchaczom ideę, że człowiek jest obywatelem świa-
ta. Starał się również pogodzić ze sobą różne kierunki w filozofii. Lektu-
ra Hume a, który krytykował przekonanie nauki (Newton), że odkrywa
obiektywne prawa przyrody, poruszyła Kanta do głębi, budząc go z „me-
tafizycznej drzemki”. Krytyka czystego rozumu początkowo uznana zosta-
ła za dzieło niejednoznaczne a na dodatek posługujące się specyficzną
i mało zrozumiałą terminologią. Powoli odsłaniało się jednak fundamen-
talne znaczenie dzieła. W Krytyce czystego rozumu Kant pragnie rozstrzy-
gnąć trzy wielkie zagadnienia epistemologii: co wiemy?, co powinniśmy
robić?, czego możemy się spodziewać? Uzyskawszy odpowiedzi na te py-
tania będzie można, jego zdaniem, położyć kres zarówno dogmatyzmo-
wi jak i sceptycyzmowi (związanymi ściśle ze sobą), które zmieniły me-
tafizykę w arenę jałowych batalii. Krytyka czystego rozumu czyni naukę sfe-
rą wielce problemową. Skoro nauka jest czymś rzeczywistym, to znaczy,
że jest możliwa. Jakie zatem są warunki możliwości nauki? W ten sposób
Kant oddziela filozofię i naukę, które dotychczas stanowiły jedność, i da-
wały początek epistemologii. Dla pytania o naukę decydujące znaczenie
ma „rewolucja kopernikańska”. By zrozumieć, czym jest poznanie, nale-
ży, zdaniem Kanta, dokonać w filozofii rewolucji podobnej do przewrotu,
którego w astronomii dokonał Kopernik, gdy odrzucił tezę, że Słońce krą-
ży wokół Ziemi, i kazał Ziemi poruszać się wokół Słońca. Według Kan-
ta, warunków obiektywności poznania należy szukać w podmiocie, a nie
w przedmiocie poznania. Przyjęta perspektywa pozwala Kantowi wyja-
śnić proces poznania. Punktem wyjścia są tu empiryczne dane zmysłowe,
które wszakże są przez naszą zmysłowość porządkowane w czasie i prze-
strzeni, od czego nie wolno abstrahować. Otóż zarówno czas, jak i prze-
strzeń same nie są obiektywnymi danymi, lecz stanowią formy a priori na-
szej zmysłowości. Dane zmysłowe są następnie formowane za pomocą
kategorii intelektu. Tak na przykład przyczynowość, której daremnie po-
szukiwano w danych empirycznych, jest właśnie jedną z kategorii. W ten

328
Główne nurty filozoficzne

sposób okazuje się, że konieczność i prawomocność poznania zależy od


czynników transcendentalnych. Ponieważ nie jesteśmy w stanie abstraho-
wać od warunków poznania, możemy poznawać rzeczy tylko w tej posta-
ci, w jakiej się nam przejawiają (zjawiska), niedostępne natomiast są nam
rzeczy same w sobie. Wynika z tego, że chcąc zastosować kategorie inte-
lektu do poznania, które przekracza granice wszelkiego możliwego do-
świadczenia, rozum wytwarza pozory poznania, które stanowiły uporczy-
wy problem całej dotychczasowej metafizyki. Niemożliwe jest więc po-
znanie duszy, jak też nie można dowieść istnienia Boga. Trzeba wszak-
że dobrze zrozumieć właściwe znaczenie tego nakazu – poznanie nie ma
również prawa zaprzeczać istnieniu wolności, nieśmiertelności duszy
i Boga. Dlatego też Kant uważał, że to co nierozstrzygalne na gruncie
poznania, może być rozstrzygnięte na gruncie praktycznym.

8.1.3.
Wiek XIX
„System idealizmu transcendentalnego” Friedricha Wilhelma Schellin-
ga (1775–1854) to punkt kulminacyjny fichteańskiego okresu Schel-
linga, obdarzonego bardzo wcześnie dojrzałym i błyskotliwym umy-
słem. Schelling ulega fascynacji filozofią i zaczyna publikować swoje tek-
sty. Twórczość, z jaką Schelling tworzył, nie ułatwia zrozumienia jego
myśli, która kolejno przechodziła kilka etapów rozwoju. System ideali-
zmu transcendentalnego był długo najsłynniejszym dziełem Schellinga,
choć w istocie jest to jedynie okres, w którym filozof znajdował się pod
wpływem twórczości Fichtego. W 1795 r. w traktacie: Vom Ich als Prin-
zip der Philosophie (O Ja jako zasadzie filozofii) Schelling twierdził, że filozo-
fia wychodzi od intelektualnej intuicji tożsamości Ja – Ja (lub też Podmiot
– Przedmiot). Ja jest absolutem opartym na wolności i stanowi przedmiot
bezpośredniego, czystego oglądu intelektualnego. W swoich „Filozoficz-
nych listach o dogmatyzmie i krytycyzmie” Schelling pokazał, że nie jest moż-
liwe rozstrzygnięcie zagadnienia, czy absolutem jest teza: Ja jestem, czy
też twierdzenie: jest Bóg. Wszystkie filozofie są więc skazane na to, by wa-
hać się między tymi dwoma rozstrzygnięciami. Sam Schelling opowia-
da się za krytycyzmem. W „Myśli o filozofii przyrody” Schelling stopnio-
wo odkrywa trzecią drogę. Pokazuje on, że przyroda to widzialny duch, a
duch to niewidzialna przyroda. Ja natomiast jest jedynie moralnym ide-
ałem. Schelling publikuje O duszy świata, gdzie dowodzi, że Absolut sam

329
Czasy nowożytne

w sobie jest niedostępny, lecz staje się przedmiotem poznania dzięki


samowiedzy, gdyż jako nieskończoność zawarty jest w skończoności,
w której potwierdza sam siebie. Stanowisko Schellinga dotyczące kon-
cepcji absolutu jest kompromisowe w stosunku do kantowskiego lub
heglowskiego. U jej podstaw leży silne podkreślenie, fundamentalnego
znaczenia wolności w zreformowanej już filozofii idealizmu. Filozof po-
wołuje do istnienia podmiot empiryczny, który w stosunku do podmiotu
absolutnego zachowuje pewną wolność wyboru, ze względu na absolut-
ny i konieczny cel historii. To dzięki niej jednostkowe działania podmio-
tów subiektywnych nabierają sensów, ogólnych i powszechnych. Tworząc
filozofię podmiotu absolutnego musiał niejako nawiązać do pojęcia tele-
ologii historii, czyli jej celowości. W ten sposób można nazwać Schellin-
ga prekursorem „romantycznego idealizmu”, który pokrywa się z założe-
niami idealizmu ideologii. Mimo tego że Schelling współtworzył tradycję
klasycznego idealizmu w niemieckiej myśli filozoficznej należy zauwa-
żyć, że jego koncepcje są etapami przejściowymi między kształtowaniem
się koncepcji Fichtego i Hegla.
Georg Wilhelm Friedrich Hegel (1770–1831) urodził się w Stutt-
garcie w rodzinie niemieckiego urzędnika. Swoją edukację rozpoczął od
studiów poświęconych teologii w Tybindze. Zgłębianiem nauk filozoficz-
nych zajął się później, bo w 1801 r. podczas wykładania jej na uniwer-
sytecie w Jenie. Źródeł inspiracji filozofii Hegla, czyli tak zwanego „no-
woczesnego systemu idealistycznego”, należy doszukiwać się w filozo-
fii neoplatońskiej, wpływie kantyzmu czy fichteanizmu. Najistotniejszym
filozoficznym dziełem Hegla jest Fenomenologia ducha, która doprowadziła
w dalszej konsekwencji do powstania pracy Nauka logiki w trzech tomach.
Na początku poświęcimy jednak kilka chwil heglowskiej Encyklope-
dii nauk filozoficznych w zarysie, która prezentuje metodologiczną koncep-
cję prawdy samej w sobie i dla siebie, pojętej jako tożsamość podmiotu
i przedmiotu, czyli myśli i rzeczywistości. Przedstawia ona system w cał-
kowicie rozwiniętej postaci, stanowiąc połączenie podstawowych koncep-
cji heglowskich – dialektyki („racjonalna negatywność”, wedle której
przeciwieństwa nie są sobie obce, lecz stanowią jedność, będąc czynni-
kiem lub też prawdziwym motorem rozwoju rzeczywistości) oraz spe-
kulacji („racjonalna pozytywność”, czyli zjednoczenie myśli wyrażają-
cej prawdę absolutną w zwierciadle języka). Encyklopedia nauk filozoficz-
nych w zarysie składa się z trzech podstawowych części: 1) nauki logiki,
2) filozofii przyrody, 3) filozofii ducha. Każda wersja poprzedzona jest

330
Główne nurty filozoficzne

przedmową, przedstawiającą wstępne pojęcie filozofii, a te trzy przedmo-


wy razem wzięte osiągnęły ostatecznie objętość całkiem obszernej roz-
prawy. Czytamy tutaj, że filozofia rodzi się sama z siebie i dzięki sobie,
że filozofia rozwija się w historii i dlatego historia filozofii jest integral-
nym składnikiem filozofii, że aktualnie istniejące filozofie w dużej mie-
rze zatraciły spekulatywny charakter wskutek tego, że oparły się na roz-
sądku, a nie rozumie, że główną wadą filozofów jest to, iż dają się ośle-
pić wiedzy bezpośredniej, co prowadzi do reakcji krytycznej (kantyzm),
a następnie do różnych sztucznych podziałów. Rodzą się z tego wszel-
kiego rodzaju trudności. Zwłaszcza ta, w którą popada teologia, uważa-
jąca się za pobożną wówczas, gdy absolutną prawdę religii przeciwsta-
wia bezużytecznym i niepewnym dokonaniom rozumu. Tymczasem, zda-
niem Hegla, filozofia i religia mają tę samą treść, tyle że prawdę absolut-
ną religia wyraża w formie wyobrażeń, podczas gdy filozofia przedstawia
ją za pomocą pojęć. A zatem filozofować to przechodzić od wyobrażenia
do pojęcia. Dla filozofii prawdziwym punktem wyjścia jest więc Bóg, pod
warunkiem że uznaje się go za Ducha i nie wznosi się do niego, wycho-
dząc od istnienia skończonego świata, jak gdyby ten świat mógł stanowić
oparcie dla Boga, gdy tymczasem to Bóg jest oparciem dla świata. Ency-
klopedia nauk filozoficznych w zarysie prezentuje system, który jest zbudowa-
ny na wzór koła złożonego z kół. 1) W Nauce logiki w trzech tomach Hegel
przedstawia kolejno: logikę bytu, logikę istoty i logikę pojęcia. 2) W Filo-
zofii przyrody Hegel dowodzi, że przyroda jest alienacją Idei absolutnej,
czyli że jest czystą obiektywizacją, Ideą poza sobą, oczekującą zniesie-
nia przez Ducha. 3) W Filozofii ducha Hegel przedstawia byt ludzki, który
jest duszą ucieleśnioną, potem mówi o świadomości i psychologii, a na-
stępnie pokazuje, jak duch wykracza poza subiektywność, obiektywizując
się w świecie zewnętrznym, by na końcu osiągnąć postać ducha absolut-
nego, w którym nauka ukazuje się jako jedność sztuki i religii. Traktat ten
ma ogromne znaczenie dla filozofii moralnej i politycznej, choć prawdą
jest, że był on przedmiotem wielu nieporozumień. Morze atramentu wy-
lano choćby na temat aforyzmu z przedmowy, że co jest rozumne, jest rzeczy-
wiste, a co jest rzeczywiste, jest rozumne. W istocie natomiast to utożsamienie
rozumności i rzeczywistości oznacza, że jedynie Bóg jest naprawdę za-
razem rozumny i rzeczywisty, a to, co przypadkowe, znajduje się na niż-
szym poziomie, a zatem nie wolno budować polityki na podstawie histo-
rycznych wydarzeń.

331
Czasy nowożytne

8.1.4.
Współczesność
Choć Karol Marks (1818–1883) napisał doktorat z filozofii („O róż-
nicy między filozofią przyrody Demokryta a filozofią przyrody Epikura”, w roku
1841), ciągle wolno zadawać sobie pytanie, czy rzeczywiście jest on filo-
zofem. Marks, większość swego dorosłego życia spędził na wygnaniu, po-
święcając się głównie działalności politycznej oraz propagowaniu komu-
nizmu. Młody Marks był człowiekiem, który zajmował się ciężkim poło-
żeniem klas pracujących, brał udział w ideowej walce (po stronie „lewi-
cy heglowskiej”) i pasjonował się ekonomią. Dlatego właśnie przeżył pa-
radoks myśli filozoficznej, która dochodzi do rezultatów podważających
status samej filozofii. Trzeba uznać, że mamy tu do czynienia ze sprzecz-
nością, której się nie da wyrugować . Toteż najbardziej filozoficzne tek-
sty Marksa pozostały brulionami czy fragmentami, których on sam albo
nigdy nie ogłosił, albo opublikował je wiele lat po napisaniu. „Rękopisy fi-
lozoficzno-ekonomiczne” z 1844 r. są zbiorem, który zawiera najważniejsze
wątki filozofii młodego Marksa. Chodzi tu o nową antropologię, według
której człowiek jest bytem społecznym. Według niego człowiek jako gatu-
nek wytwarza sam siebie w procesie pracy, dzięki której odtwarza swe ży-
cie i przekształca przyrodę. Różnica między człowiekiem a zwierzęciem
polega na tym, że człowiek ma świadomość, która czyni go bytem spo-
łecznym. O przekonanie, że całe zło, którego doświadcza ludzkość, płynie
z alienacji będącej następstwem prywatnej własności środków produk-
cji. O wiarę, że złu zapobiegnie komunizm pojęty jako kolektywna wła-
sność środków produkcji. O przeświadczenie, że człowiek powołany jest
do tego, by cieszyć się życiem we wszystkich jego wymiarach – w wymia-
rze materialnym, społecznym i estetycznym (w społeczeństwie bez klas
i bez państwa, co tym samym będzie końcem historii). Prawdziwe obale-
nie idealizmu według Marksa wymaga zmiany rzeczywistości, gdyż to
nie świadomość ludzi określa ich byt, lecz ich byt historyczny i społecz-
ny określa ich świadomość. To, co się uważa za filozofię, jest więc tworem
ideologicznym, to znaczy – odbiciem w świecie idei rzeczywistości nale-
żącej do innego porządku (ostatecznie jest wytwarzaniem dyskursu słu-
żącego interesom klas panujących).

332
Nauki przyrodnicze i medyczne

8.2.
Nauki przyrodnicze i medyczne

Renesans był początkiem epoki postępu, której kulminacja przypada


na XIX wiek. W XVII wieku chirurdzy weterynaryjni John Crawshey
i Michael Harward wykonali serię odważnych zabiegów cięcia cesar-
skiego oraz resekcji jelit u bydła (patrz rozdz. 6: Ku czasom nowożyt-
nym). Zabiegi te miały duże znaczenie poznawcze i praktyczne, należy
jednak zaznaczyć że wobec nieznajomości drobnoustrojów i niestosowa-
nia zasad antyseptyki i aseptyki każda ingerencja chirurgiczna obarczona
była wielkim ryzykiem powikłań, nawet gdy z technicznego punktu wi-
dzenia zabieg się powiódł.
Niekiedy naukowcy zdobywali się na czyny heroiczne w imię postę-
pu. Przykładem takiej postawy był wybitny chirurg i eksperymentator
John Hunter (1728–1793). Początkowo był demonstratorem anatomii
w szpitalu św. Tomasza w Londynie, a po sukcesach zawodowych zo-
stał nadwornym lekarzem króla Jerzego II i królowej Wiktorii. Na swo-
im koncie ma on szereg pionierskich zabiegów operacyjnych. Między
innymi jako pierwszy amputował kończynę dolną w stawie biodrowym.
Z zakresu jego odkryć naukowych można wymienić np. opisanie dna oka
u psa. Zajmował się chirurgią przepuklin brzusznych, tętniaków, gruczo-
łu sutkowego i jąder. Interesował się anatomią porównawczą i zgromadził
kolekcję ponad 14 000 preparatów anatomicznych zwierząt, które sta-
ły się podstawą zbiorów Royal College of Surgeons. Ogłosił kilka prac
z zakresu osteologii ptaków i ryb elektrycznych. Naukowiec ów badając
choroby weneryczne, w celu lepszego śledzenia i opisania ich przebiegu,
sam zaraził się kiłą. John Hunter był również inicjatorem stworzenia
pierwszej szkoły weterynaryjnej w Anglii w 1791 r.

8.2.1.
Nauki podstawowe, przedkliniczne
i diagnostyka
XIX wiek przyniósł z sobą gwałtowny przełom i przyspieszenie we
wszystkich dyscyplinach nauki. Zaczęły się także wyodrębniać poszcze-
gólne dziedziny, aczkolwiek obszary zainteresowań wybitnych naukow-
ców z reguły były bardzo szerokie i nie ograniczały się bynajmniej do

333
Czasy nowożytne

biologii i nauk jej pokrewnych, co świadczy bez wątpienia o niezwy-


kłej otwartości ich umysłów. Zaletą takiej postawy było śmiałe czerpanie
z coraz to nowych osiągnięć pokrewnych sobie nauk, co siłą rzeczy było
kołem zamachowym postępu.
Twórcą najbardziej spójnej od czasów Arystotelesa systematyki
zwierząt był Karol Linneusz (1707–1778). Z wykształcenia był leka-
rzem. Zasady swojej systematyki opisał w „Systema Naturae” (1735). Do-
konał klasyfikacji 7700 gatunków roślin i 4162 gatunków zwierząt. Każ-
dy gatunek otrzymał swoje miano złożone z dwóch elementów. Pierw-
szym była nazwa rodzajowa (z reguły rzeczownik), a drugim nazwa ga-
tunkowa (przymiotnik). Do dzisiaj gatunki oznaczone przez Linneusza
oznacza się skrótem L za nazwą łacińską taksonu. Linneusz podzielił
świat zwierzęcy na 6 klas:
1. Ssaki. Zwierzęta żyworodne, ciepłokrwiste, o sercu czterokomoro-
wym, karmią młode mlekiem.
1. Ptaki. Składają jaja i nie posiadają gruczołów mlecznych, są ciepło-
krwistem, a ich serce jest czterojamiste.
1. Gady. Są zimnokrwiste, oddychają płucami.
1. Ryby. Są zimnokrwiste i oddychają skrzelami.
1. Owady. Posiadają krwistą ciecz, serce ich nie posiada przedsionków,
posiadają czułki stawowate.
1. Robaki. Podobne do owadów, ale ich czułki nie są stawowate.
Człowieka zaliczył Linneusz do ssaków w rzędzie naczelne. Wprowa-
dził więc człowieka na powrót do świata przyrody. Linneusz był jednak
zwolennikiem stałości gatunków.
Karol Linneusz był także inicjatorem powstania i patronem pierw-
szej szkoły weterynaryjnej w Szwecji. Prawdopodobnie bez jego osobi-
stych interwencji utworzenie owej szkoły nastąpiłoby znacznie później.
W anatomii porównawczej na czoło wysuwają się przede wszystkim
Jean Baptiste de Lamarck (1744–1829) oraz jego zagorzały wróg Geo-
rges Cuvier (1779–1832). Lamarck swoje poglądy wyłożył w dziele pt.
„Philosophie zoologique” opublikowanym w 1809 r. Początkowo zajmował
się botaniką i miał w tej dziedzinie spore osiągnięcia, m.in. opublikował
pierwszą książkę z kluczem do oznaczania roślin we Francji. Kiedy w do-
bie Wielkiej Rewolucji Francuskiej w 1793 r. przekształcono Królewski
Ogród Botaniczny w Muzeum Narodowe Historii Naturalnej, Lamarck
objął katedrę Historii Naturalnej Bezkręgowców. Otrzymał tę Katedrę,
ponieważ wszystkie inne, uważane za ważniejsze, były już obsadzone. In-

334
Nauki przyrodnicze i medyczne

tensywne badania nad bezkręgowcami doprowadziły do wydania książki


pt. „Historia naturalna zwierząt bezkręgowych”. Lamarck zmodyfikował
klasyfikację świata zwierząt stworzoną przez Linneusza i wprowadził po-
dział na kręgowce i bezkręgowce. Wyróżnił także aż szesnaście klas zwie-
rząt zamiast jedynie sześciu Linneusza. Stworzył m.in. klasy mięczaków,
skorupiaków, pajęczaków, oraz dokonał podziału robaków na płaskie, obłe
i kolcogłowe. Dziobaka i kolczatkę zaliczył do ptaków, aczkolwiek zazna-
czył że są to zwierzęta na pograniczu ssaków i ptaków. Sławę, choć by-
najmniej nie uznanie, przyniosła mu jednak „Filozofia zoologii”. Przed-
stawił w niej swoją ideę ewolucji organizmów żywych. Opierała się ona
na założeniu, że narządy zwierząt, które są używane wzmacniają się i roz-
wijają adekwatnie do czasu i intensywności ich użytkowania. Narządy
z kolei nieużywane ulegają atrofii, jak np. oczy u kreta. Uważał, że zwie-
rzęta kopalne przekształciły się z czasem w formy dziś żyjące. Za przy-
kład rozwoju poszczególnych narządów podawał szyję żyrafy. Teorie
Lamarcka podważały obowiązującą teorię o stałości gatunków. Teo-
ria ewolucji Lamarcka nie spotkała się z uznaniem większości autory-
tetów naukowych i stał się on obiektem licznych ataków. Cuvier zwykł
przychodzić od czasu do czasu na wykłady Lamarcka, by polemizować z
nim i wystawiać na pośmiewisko słuchaczy. Lamarck był już wtedy sta-
rym, schorowanym i ociemniałym człowiekiem niemogącym mierzyć się
w szermierce słownej z Cuvier’em. Skądinąd Cuvier bardzo cenił La-
marcka jako specjalistę w dziedzinie bezkręgowców.
Georges Cuvier był jednym z najwybitniejszych umysłów swoich
czasów. Był wybitnym anatomem i jednym z pierwszych paleontologów.
Zajmował się także polityką i otrzymał tytuł para Francji (za Ludwika
XVIII), mimo że w okresie rewolucji i cesarstwa także pełnił ważne funk-
cje urzędowe. Zajmował się przede wszystkim jamochłonami, stawono-
gami i kręgowcami (nazwa wprowadzona przez Lamarcka), także ich for-
mami kopalnymi. Stworzył podwaliny anatomii porównawczej. Wprowa-
dził pojęcie korelacji, czyli współzależności budowy lub czynności róż-
nych części organizmu. Był wybitnym paleontologiem, a dzięki świetnej
znajomości anatomii i stosowaniu własnej zasady korelacji dokonał wielu
prawidłowych rekonstrukcji zwierząt kopalnych. Opisał mianowicie oko-
ło 150 kopalnych ssaków i gadów. Do jego czasu rekonstrukcje zwierząt
wymarłych nie powstawały na bazie naukowej, lecz wyobraźni. Potra-
fiono dokonać rekonstrukcji jednorożca, używając do tego zęba narwala
i kości kilku innych zwierząt (rekonstrukcja autorstwa Otto von Gueric-

335
Czasy nowożytne

ke). Cuvier był wrogiem ewolucjonizmu i popierał tzw. „teorię katastrof”,


która tłumaczyła różnice pomiędzy gatunkami współczesnymi a kopal-
nymi. Dopuszczał jednak możliwość, że gatunki zmieniają się w pew-
nym wąskim, określonym zakresie. Ironicznie stwierdzał, że gdyby zgo-
dzić się z Lamarckiem, to po jakimś czasie i w pewnych okolicznościach
z wymoczka można by stworzyć łabędzia lub słonia. Jego następcy doszli
do wniosku, że po każdej katastrofie powstawały, a właściwie stwarzane
były przez Boga, zupełnie nowe gatunki. Wsparcie swojej teorii znajdo-
wali także w Biblii.
W 1859 r. Karol Darwin (1809–1882) opublikował książkę, która
wstrząsnęła światem, a niektóre obszary świata, jak np. Stany Zjedno-
czone Ameryki Północnej i, jak się niedawno okazało ku powszechnemu
zaskoczeniu, pewni naukowcy i w Polsce, nie oswoiły się z myślami tam
zaprezentowanymi po dziś dzień. Tytuł tej publikacji brzmiał „The origin of
species by means of natural selection” („O powstawaniu gatunków drogą dobo-
ru naturalnego”). Praca ta miała fundamentalne znaczenie dla całej nauki
i stanowi po dziś dzień podstawę wszelkich nauk biologicznych. Podstawą
teorii Darwina była zmienność osobnicza. Darwin stwierdził, że w przy-
rodzie toczy się walka o byt, a przeżywają osobniki najlepiej przystoso-
wane i przekazują one swoje cechy potomstwu. Duży wpływ na Darwina
wywarł słynny rejs żaglowcem H.M.S. „Beagle”, podczas którego odwie-
dził Galapagos. Można jednak przypomnieć, że już Leibniz napisał koło
1700 r., że z form zwierząt wodnych powstały płazy, a po nich zwierzęta
niezwiązane już z wodą. Leibnitz jednak przestraszył się chyba śmiało-
ści swoich idei i sam im zaprzeczył. Podobnie zawoalowane poglądy ewo-
lucjonistyczne głosił już wybitny francuski zoolog Buffon utrzymując, że
przyroda przez stopniowanie przechodzi od zwierzęcia mniej doskonałe-
go do bardziej doskonałego. Buffon pisał, że do wniosków takich można
dojść badając sprawę rozumem, za chwilę jednak dodawał, że nie jest to
prawda, ponieważ jak powszechnie wiadomo zwierzętom udzielona zo-
stała łaska bezpośredniego stworzenia. Ośmielił się także stwierdzić, że
zwierzęta i człowiek należą do tej samej rodziny. W swoich czasach Bu-
fon nie mógł jednak rozwijać badań nad zmiennością gatunków, ponieważ
i tak otrzymał już w 1749 r. ostrzeżenie od Sorbony za głoszenie poglą-
dów niezgodnych z Pismem Świętym.
Jako pierwszy zastosował zasady ewolucji w badaniach anatomicznych
Karl Gegenbaur (1826–1903). Szczególnie cenne są jego obserwacje
z zakresu ewolucji kończyny. Jest autorem podręcznika z zakresu anatomii

336
Nauki przyrodnicze i medyczne

porównawczej pt. „Grundzüge der vergleichenden Anatomie”. Większość roz-


działów w podręcznikach anatomii i embriologii zacząć można od słów
„Już Gegenbaur…”. W Polsce autorem pierwszego podręcznika anatomii
porównawczej zwierząt pt. „Anatomia porównawcza” był Józef Nusbaum-
Aleksandrowicz (1857–1917). Jest to postać ściśle związana z weteryna-
rią lwowską. Tytuł magistra zoologii uzyskał w 1880 r. w Odessie, dokto-
ryzował się w 1888 r. w Warszawie, a habilitował w 1891 r. na Uniwersy-
tecie Lwowskim. Początkowo pracował w Warszawie i zajmował się mor-
fologią ryb karpiowatych oraz skąposzczetami. Tłumaczył także na pol-
ski dzieła Darwina, czym przyczynił się walnie do przyswojenia ewolu-
cjonizmu, co zdawało się dziełem karkołomnym. W 1892 r. przeniósł się
do Lwowa, gdzie pracował na Uniwersytecie Lwowskim oraz Akademii
Medycyny Weterynaryjnej.
Podstawy dziedziczenia zostały odkryte przez zakonnika Grzego-
rza Mendla (1822–1884). Nauki pobierał najpierw na Uniwersytecie
w Ołomuńcu, a później w Wiedniu. Badania na grochu zwyczajnym pro-
wadził w opactwie św. Tomasza w Brnie. Badania zajęły mu osiem lat,
podczas których przeprowadzał sztuczne zapylenia krzyżując z sobą od-
miany groszku o różnych cechach morfologicznych. Rezultatem jego
badań było ogłoszenie trzech praw genetyki (prawa Mendla).
Carl Ernest von Baer (1792–1876), profesor uniwersytetów w Kró-
lewcu i Petersburgu, jest jednym z twórców embriologii. W 1817 r. przed-
stawił teorię listków zarodkowych i dowiódł, że w trakcie rozwoju orga-
nizm powtarza filogenezę. Z kolei w 1827 r. odkrył, że pęcherzyk Graafa
nie jest komórką jajową. Von Baer także jako pierwszy dokonał prawidło-
wego opisu jaja ptasiego.
Profesor botaniki w Jenie Matthias Schleiden (1804–1881) ogłosił
w 1838 r., że wszystkie organizmy roślinne zbudowane są z komórek. Już
rok później profesor zoologii Theodor Schwann (1810–1882) stwierdził,
że także u zwierząt najmniejszą jednostką strukturalną jest komórka.
Omawiając wybitnych anatomów i anatomów mikroskopowych nie
sposób pominąć Jakuba Henlego (1809–1885). Henle w 1839 r. ogło-
sił swoje najbardziej znane odkrycie –obecność struktury o kształcie lite-
ry U w miąższu nerki, czyli pętlę Henlego. Z kolei w 1842 r. angielski hi-
stopatolog i okulista William Bowman (1816–1892) opisał początek pę-
tli Henlego, czyli torebkę Bowmana. Odkrycia Henlego i Bowmana po-
zwoliły na zdefiniowanie podstawowej jednostki strukturalnej nerki, jaką
jest nefron. W dzisiejszych czasach struktury te nazywane są raczej pętlą

337
Czasy nowożytne

nefronu lub torebką nefronu, co może stanowić dowód ignorancji i nie-


chęci współczesnych uczonych do swoich wybitnych poprzedników. Po-
zostaje mieć nadzieję, że nazwy struktur anatomicznych, zjawisk oraz
chorób nadal nazywane będą w sposób upamiętniający swoich odkry-
wców.
Jednym z najwybitniejszych naukowców tamtego okresu był czeski
anatom Jan Ewangelista Purkinje (1787–1869). Jego praca doktorska
pt. „Beiträge zur Kenntniss des Sehens in subjectiver Hinsicht” wzbudziła zainte-
resowanie Johanna Wolfganga Goethego. Goethe nie zgadzał się z Pur-
kinjim w wielu punktach, ale nie przeszkodziło mu to jednak w określeniu
Jana Ewangelisty w liście do hrabiego Sternberga jako „genialnego pijara”.
W 1822 r. Purkinji odwiedził Goethego w Weimarze. Także w 1822 r.
objął, dzięki protekcji przyjaciela Goethego – Karla Sigmunda Freiher-
ra von Stein zum Altenstein, Ministra Szkolnictwa Wyższego Królestwa
Prus – stanowisko kierownika Katedry Fizjologii Wydziału Medyczne-
go Uniwersytetu Wrocławskiego. Lista odkryć Purkiniego jest niezwykle
długa. Opisał układ włókien mięśniowych w sercu należących do układu
bodźco-przewodzącego (włókna Purkinjego). Postulował istnienie hierar-
chii funkcjonalnej wśród komórek nerwowych. Stworzył podstawy dak-
tyloskopii, wprowadzając klasyfikację rysunku blaszek skórnych palców.
Jako pierwszy użył słowa „protoplazma”. Z kolei jego badania nad móżdż-
kiem zaowocowały odkryciem warstwy zwojowej (warstwa Purkinjego).
Opisał także gruczoły potowe oraz zaobserwował, że sok trzustkowy tra-
wi białko. Z zakresu mikroskopii wprowadził do użycia dwa podstawowe
odczynniki: kwas octowy i dwuchromian potasu, bez których trudno so-
bie wyobrazić współczesną histologię. Okrył również dwie fazy snu, ini-
cjując tym samym badania nad tym do dzisiaj, nie do końca poznanym,
a fundamentalnym zjawiskiem. Zainteresowania Purkinjego wychodziły
daleko poza nauki biologiczne, był bowiem także pasjonatem literatury
i filologii słowiańskiej.
O związku pomiędzy zmianami pośmiertnymi a przyczyną zgonu pi-
sał już Herophilus, a także Arsytoteles zwracał uwagę na zmiany w płu-
cach padłego na gruźlicę bydła, to jednak współczesna anatomia patolo-
giczna narodziła się ponad tysiąc lat później. Jej twórcą był profesor ana-
tomii w Padwie Giambattista Morgagni (1682–1771). Morgani uwa-
żał, że każda choroba zlokalizowana jest w określonym narządzie, a każde
schorzenie jest zachorowaniem narządu. Jest to podstawa jego teorii na-
rządowej chorób. Wielki nacisk kładł na to, aby po zgonie pacjenta leka-

338
Nauki przyrodnicze i medyczne

rze przeprowadzali sekcje zwłok. Kolumny Morganiego, dziś znane chy-


ba częściej jako słupy odbytnicze, są także jego odkryciem.
Na niższe piętro organizacji ustroju teorię choroby sprowadził
Rudolf Vierchow (1821–1902). Był profesorem uniwersytetów w Würz-
burgu i Berlinie. Jako pierwszy przeprowadzał biopsje i oceniał pobrany
materiał. Zróżnicował białaczkę na limfatyczną i szpikową oraz wprowa-
dził pojęcie leukocytozy. Pracował nad zakrzepami i opracował ich kla-
syfikację. Czynniki decydujące o powstaniu zakrzepu, czyli uszkodzenie
ściany wewnętrznej naczynia, zwolnienie przepływu i wzrost krzepliwo-
ści określa się jako triadę Virchowa. Przedstawił teorię mówiącą o tym,
że wrzód żołądka jest następstwem zaburzeń mikrokrążenia śluzówkowe-
go, a teoria ta jest dyskutowana do dziś. O ile wyznaczniki stanu zapalne-
go były już dawno zdefiniowane, to Virchow jako pierwszy stwierdził, że
aby do zapalenia w ogóle doszło, muszą wystąpić dwa czynniki: bodziec
zapalny i odczyn na ten bodziec ze strony organizmu. Wprowadził do
medycyny termin ischemia (niedokrwienie). Pracował także nad mechani-
zmami nowotworzenia wysuwając hipotezę, że jego przyczyną może być
także ciągłe drażnienie mechaniczne bądź chemiczne. Odkrył zjawisko
metaplazji. Z drugiej jednak strony był zawziętym krytykiem Pasteura
i Listera. Przeczyły bowiem ich odkrycia jego własnym przekonaniom.
Sformułował komórkową teorię choroby. Zgodnie z jej założeniami ko-
mórka jest podstawową nosicielką życia, a więc proces chorobowy umiej-
scawia się wyłącznie w niej. Nie dopuszczał więc możliwości, że choro-
ba może być skutkiem interwencji zewnętrznej. Zwalczał także zawzięcie
teorię choroby sformułowaną przez von Rokitansky’ego. Karl von Roki-
tansky (1804–1878) był wybitnym anatomopatologiem i twórcą szkoły
anatomopatologicznej. Był on Czechem, ale pracował w Wiedniu. Wydał
sześciotomowy, pierwszy współczesny podręcznik anatomii patologicz-
nej. Opisał ostry zanik wątroby (chorobę Rokitansky’ego). Dokonał kla-
syfikacji nowotworów wątroby na pierwotne i przerzutowe. Był autorem
współczesnej humoralnej teorii choroby. Julius Cohnheim (1839–1884),
niemiecki lekarz i patolog żydowskiego pochodzenia przedstawił pogląd,
że ropa w przebiegu procesów zapalnych powstaje z gromadzących się
z krążącej krwi leukocytów (diapedeza). Cohnheim także jest twórcą em-
briogenetycznej teorii nowotworzenia. W istocie, pewna grupa nowotwo-
rów ma takie pochodzenie.
Początki współczesnej fizjologii sięgają czasów Harveya i później
Vesaliusa, choć pamiętać należy, że jedne z pierwszych eksperymen-

339
Czasy nowożytne

tów fizjologicznych przeprowadzone były już przez Herophilusa i Ga-


lena. Stworzenie odrębnej dyscypliny naukowej, jaką jest dziś fizjologia,
jest zasługą Albrechta von Hallera (1707–1777). Von Haller został pro-
fesorem medycyny Uniwersytetu w Getyndze w wieku zaledwie 29 lat.
Jego dorobek naukowy obejmuje imponującą liczbę aż 650 publikacji. Jest
to niewątpliwie świadectwo wręcz niesamowitej pracowitości i płodno-
ści twórczej. Prowadził wiele eksperymentów na zwierzętach, także wi-
wisekcje. Pozostając pod wpływem teorii Newtona o mechanicznej struk-
turze świata, stworzył koncepcję transmisji nerwowo-mięśniowej. Opi-
sał takie własności mięśni jak sprężystość, zdolność na reagowanie po-
przez skurcz na drażnienie odpowiedniego nerwu oraz na reagowanie
na drażnienie bezpośrednie. Dla weterynarii olbrzymie znaczenie mia-
ło ukazanie się dzieła pt. „Szczegółowa patologia i terapia chorób zwie-
rząt”. Jej autorami byli naukowcy, profesorowie weterynarii Franz Hutyra
(1860–1934) i Josef Marek (1868–1952) z Budapesztu. Książka stano-
wiła nowatorską fuzję wiedzy anatomopatologicznej, diagnostyki labora-
toryjnej, symptomatologii i terapii. Została przetłumaczona na język nie-
miecki, włoski, hiszpański, rosyjski, angielski i polski. Marek miał także
znaczne osiągnięcia w leczeniu leczenia kolek u koni i wykazał, że jedną
z ich przyczyn może być zatorowość tętnic krezkowych na tle pasożyt-
niczym (słupkowce). Opisał jako pierwszy chorobę drobiu wywoływa-
ną przez herpes wirus MDV. Choroba ta nosi nazwę do dnia dzisiejszego
choroba Mareka.
Fundamentalny dla weterynarii podręcznik z zakresu anatomii pt.
„Handbuch der vergleichenden Anatomie der Haustiere” napisał w 1822 r.
wybitny anatom i anatomopatolog niemiecki Ernst Friedrich Gurtl
(1749–1882), profesor Wydziału Medycyny Weterynaryjnej Uniwersy-
tetu Humboldta w Berlinie. Kolejne wznowienia tego genialnego bez wąt-
pienia podręcznika były dziełem ucznia Gurtla i Vierchova, Wilhelma
Ellenbergera (1848–1929) i Hermanna Bauma (1864–1932). Baum
był doktorantem Ellenbregera i jego następcą w Dreźnie (dokąd z Berlina
przeniósł się Ellenberger). Ostatnie wznowienie tego dzieła miało miej-
sce w 1943 r. Do dzisiaj w większości podręczników zamieszczane są od-
nośniki do tego właśnie dzieła, a ilustracje w nim zamieszczone są takiej
klasy, że wykorzystywane są także i współcześnie (np. w wydanym ostat-
nio w Polsce niezwykle nowoczesnym podręczniku Hansa Ericha Koeni-
ga z Wiednia i Hansa Georga Liebiecha z Monachium). Kolejnym fun-
damentalnym dziełem dla anatomii weterynaryjnej jest „Lehrbuch der Ana-

340
Nauki przyrodnicze i medyczne

tomie der Haustiere” Paula Martina (1861–1937). Martin był profesorem


anatomii weterynaryjnej w Gissen. Podręcznik ten był sukcesywnie roz-
wijany początkowo przez Wilhelma Schaudera, a w końcu przez trzech
wybitnych anatomów Augusta Schümmera z Giessen, Richarda Nic-
kla z Hannoweru i Eugena Seiferele z Zurychu. Książka ta wznawia-
na jest nadal i kolejne jej wersje uwzględniają nowe osiągnięcia nauko-
we, tak że jest to najbardziej dokładny i precyzyjny podręcznik anato-
mii zwierząt domowych. Ze względu na swoją objętość, a także szczegó-
łowość przeznaczony jest on jednak raczej dla naukowców i nauczycieli
akademickich, niż studentów. Anglosaską szkołę anatomiczną prezentuje
chyba najpełniej podręcznik anatomii psa pt. „Anatomy of the dog” Malcol-
ma E. Millera (1909–1960). Najpełniejszą amerykańską anatomią zwie-
rząt domowych jest „Textbook of veterinary anatomy of domestic animals” Sep-
timusa Sissona (1865–1924). Sisson studiował w Berlinie i Zurychu i jego
książka w znacznej mierze, szczególnie jeśli chodzi o ilustracje, opiera
się na książce Ellenbergera i Bauma. Z kolei jedną z pierwszych anatomii
weterynaryjnych przeznaczoną sensu stricte dla lekarzy weterynarii napi-
sał Jean-Baptiste August Chauveau (1827–1917). Chauveau był absol-
wentem szkoły w Alfort. Objął stanowisko asystenta w Lyonie, gdzie na-
stępnie awansował na kierownika zakładu anatomii i fizjologii, by w koń-
cu zostać profesorem. Jego podręcznik nosił tytuł „Traité d’anatomie compa-
rée des animaux domestique”. Podręcznik ten został przetłumaczony na ję-
zyk angielski i odegrał ważną rolę w nauczaniu anatomii w Zjednoczo-
nym Królestwie.
Badanie kliniczne od czasów starożytnych, pomimo istnienia coraz to
doskonalszych badań dodatkowych, po dziś dzień jest fundamentem me-
dycyny i weterynarii. Jedną z ważniejszych metod badania jest opukiwa-
nie (percussio). Technika ta wprowadzona została w 1761 r. przez austriac-
kiego lekarza Leopolda Auenbruggera (1722–1809). Ojciec Auenbrug-
gera był karczmarzem i metodę opukową stosował do określania ilości
wina w beczkach. Jego syn przeniósł tę metodę ze świetnym skutkiem do
medycyny. Z kolei nieodłączny atrybut lekarza medycyny i weterynarii,
czyli stetoskop odkrył René Théophile Laennec (1781–1826) w 1816
r., wnosząc tym samym nową jakość do osłuchiwania (ascultatio). Kolej-
ne obowiązkowe badanie, a mianowicie pomiar temperatury możliwe sta-
ło się dzięki odkryciu termometru przez niemieckiego fizyka Carla Wun-
derlicha (1815–1877) w 1876 r.

341
Czasy nowożytne

8.2.2.
Drobnoustroje
Zabawka optyczna, jaką był mikroskop skonstruowany przez holen-
derskiego optyka Zachariasa Janssena i jego ojca Hansa w 1590 r., wkrót-
ce stała się podstawowym narzędziem badawczym i pozostaje nim po dziś
dzień. Oczywiście mikroskop skaningowy czy komfoklany niewiele mają
wspólnego z mikroskopem świetlnym, są jednak dziećmi jednej idei. An-
tonie van Leeuwenhoek (1632–1723) jako pierwszy wykorzystał wła-
snoręcznie skonstruowany mikroskop do celów naukowych. Obserwował
pod mikroskopem (powiększającym maksymalnie 270×) naczynia wło-
sowate, krwinki czerwone, bakterie i jako pierwszy człowiek opisał ludz-
ki plemnik, obalając tym samym teorię samorództwa. Nikt jednak nie po-
wiązał mikroorganizmów, włącznie z ich odkrywcą, z chorobami. Pierw-
szym natomiast, który użył terminu „bakteria”, był Christian Gottfried
Ehrenberg (1795–1876) w 1838 r.
Do odkrycia patogenności drobnoustrojów doszło dosyć przypad-
kowo. Otóż Ludwik Pasteur (1822–1895) próbował odkryć przyczynę
psucia się zacierów gorzelniczych i piwowarskich. Badania te doprowa-
dziły go do wniosku, że winne temu zjawisku są drożdże. Wykazał na-
stępnie obecność bakterii w powietrzu. Kluczowe dla mikrobiologii le-
karskiej znaczenie miały jego badania nad etiologią pebryny, czyli zarazy
jedwabników morwowych. Obalił teorię o jej dziedziczności i udowodnił
jej zakaźny charakter (Nosema bombycis). W kolejnych latach odkrył przy-
czynę wąglika i cholery kur. Z punktu widzenia weterynarii i chorób od-
zwierzęcych najważniejszym jego osiągnięciem było opracowanie szcze-
pionki przeciw wściekliźnie. Choroba ta, o której wspominały już kodek-
sy babilońskie, była dotychczas śmiertelna, a jej przyczyny były obiek-
tem wielu spekulacji. Pasteur usiłował wyhodować zarazek wścieklizny
z krwi, a następnie tkanki mózgowej (powiązał objawy chorobowe z ukła-
dem nerwowym), jednak próby te okazały się nieudane. Zniechęcony Pa-
steur zaprzestał badań, a do przełomu doprowadził nieposłuszny mu asy-
stent, lekarz weterynarii Pierre Emile Roux, który w 1884 r. inokulo-
wał materiał zakaźny do mózgu żywego psa. Wywołał przez to chorobę
i rozpoczął hodowlę in vivo. Po opracowaniu szczepionki, Pasteur po raz
pierwszy wypróbował jej skuteczność na 9-letnim chłopcu pogryzionym
przez wściekłego psa 6 czerwca 1885 r. Eksperyment powiódł się, otwie-
rając nowe możliwości walki z wścieklizną.

342
Nauki przyrodnicze i medyczne

Kolejną ważną dla mikrobiologii postacią jest niemiecki lekarz Robert


Koch (1843–1910). Opisał on dokładnie odkrytą już wcześniej przez
Pasteura laskę wąglika i jej postać przetrwalnikową. Jako prowincjonal-
ny lekarz nie miałby jednak szans na objawienie światu swego odkrycia.
Zwrócił się zatem do dyrektora Instytutu Fizjologii Roślin Uniwersytetu
Wrocławskiego profesora Cohna i profesora Juliusa Cohnheima. Ci nie-
zwłocznie zaprosili Kocha do Wrocławia, dając mu tym samym szan-
sę na zaprezentowanie swoich odkryć. Odkrył również czynnik zakaźny
gruźlicy płuc, czyli prątek gruźlicy (prątek Kocha). Uzyskał także tuber-
kulinę, stosowaną do dzisiaj do wywoływania odczynu tuberkulinowe-
go w medycynie i weterynarii. Sformułował też tzw. „triadę Kocha”, opi-
sującą warunki, które musi spełnić drobnoustrój, aby uznać go za zakaź-
nego. Do historii przeszedł jego spór z profesorem Maxem von Petten-
koferem (1818–1901) z Monachium. Pettenkofer był wybitnym higie-
nistą, współtwórcą higieny mięsa, współzałożycielem policji sanitarnej
i odkrywcą kreatyniny. Profesor Pettenkofer nie zgadzał się ze śmiałą
tezą Kocha, jakoby przecinkowiec cholery wywoływał cholerę (cholerae)
u ludzi. Jak na człowieka nauki przystało postanowił dowieść swojej racji
w sposób naukowy, na drodze eksperymentalnej. Poprosił Kocha o przy-
słanie mu próbek materiału zakaźnego, a kiedy mu je dostarczono, w obec-
ności grona naukowego spożył zawartość fiolki. O dziwo, nic się niestało,
był więc Pettenkofer o krok od obalenia teorii Kocha. Aby jednak uzyskać
więcej dowodów, eksperyment powtórzył na swoim asystencie, zmuszając
go do podobnej próby. U nieszczęśnika rozwinęła się cholera.
Milowym krokiem w mikrobiologii było odkrycie przez duńskiego
lekarza Hansa Christiana Joachima Grama (1853–1938) metody bar-
wienia bakterii techniką nazywaną do dziś metodą Grama. Wszystkie
bakterie można usystematyzować na podstawie tego barwienia na Gram-
dodatnie i Gram-ujemne. Oczywiście zdarzają się drobnoustroje jak np.
Mycobacterium, wymagające szczególnych barwień.
Znacznie trudniej jest zidentyfikować wirusa. Słowa tego po raz
pierwszy użył Aulus Cornelius Celsus, opisując wściekliznę. Virus użyty
przez Celsusa oznaczał jad lub truciznę. Przez przypadek użył więc na-
zwy czynnika etiologicznego, który zgodnie ze współczesną terminologią
istotnie chorobę tę wywołuje. W XVIII XIX wieku nazwy wirus używa-
no określając nią bliżej niezidentyfikowany czynnik przenoszący się z or-
ganizmu na organizm i wywołujący chorobę. Nazwy tej użył Edward Jen-
ner, szczepiąc przeciw ospie. Następnie zaczęto nazywać wirusy „czynni-

343
Czasy nowożytne

kami przesączalnymi”. Miało to związek z tym, że w tym czasie odkryto,


że niektóre czynniki chorobotwórcze przenikają przez filtry nieprzepusz-
czające bakterie i w dodatku nie są widoczne pod mikroskopem. Odkry-
cia tego dokonał Dimitrij Iwanowski (1864–1920) badając chorobę mo-
zaikową tytoniu.
Jedną z najpoważniejszych chorób zakaźnych psów jest nosówka.
Jej najlepszy i najpełniejszy opis łącznie z różnymi formami kliniczny-
mi przedstawił Carl Heinrich Hertwig (1798–1881). Etiologia choro-
by została wyjaśniona jednak dopiero przez Henri’ego Josepha Carré
(1870–1938) w 1905 r. Stąd też nazywana jest czasem chorobą Carée.
Inną poważną chorobą psów jest opisana przez Hoffera pod nazwą psie-
go tyfusu w 1850 r. i przez Kletta ze Stuttagartu pod nazwą choroba Stut-
tgardzka, leptospiroza. Czynnik etiologiczny Leptospira icterohaemorrha-
gie została wyizolowana przez T. Dallinga i L.P. Pugha w 1925 r. Z kolei
w 1947 r. McIntyre i Stuart rozpoznali kolejny drobnoustrój mogący
wywołać tę chorobę – L. canicola.

8.2.3.
Aseptyka i antyseptyka
Ofiarą powszechnej opinii o nieistnieniu drobnoustrojów padł wę-
gierski pionier aseptyki i antyseptyki Ignacy Filip Semmelweis (1818–
1865). Był on ordynatorem I Oddziału Wiedeńskiej Kliniki Położniczej.
Na oddziale, którym kierował, szalała, zbierając obfite żniwo, gorączka
połogowa. Semmelweis zauważył, że odsetek śmiertelnej gorączki poło-
gowej wśród położnic na jego oddziale był radykalnie wyższy (10:1), niż
na oddziale jego kolegi. Szukając przyczyn tego zjawiska i równocześnie
próbując mu zaradzić nakazał wietrzenie sal i rodzenie na boku. Kroki te
nie przyniosły postępu. Pomógł mu przypadek. Otóż jego kolega anato-
mopatolog prof. Kolletschka podczas sekcji zwłok został skaleczony skal-
pelem przez studenta, w rezultacie czego zmarł majacząc wśród objawów
wysokiej gorączki. Protokół sekcyjny wykazał takie zmiany, jakie obser-
wował Semmelweis u sekcjonowanych przez siebie kobiet. W tym mo-
mencie Semmelweis doznał olśnienia. Studenci przed zajęciami na jego
oddziale przeprowadzali sekcje, a potem, nie myjąc rąk, badali kobiety.
Okazało się, że po wprowadzeniu dla studentów nakazu mycia rąk wap-
nem chlorowanym przed badaniem odsetek zachorowań spadł do 3,4%.
Zachwycony Semmelweis nakazał, by przed badaniem ręce myli także

344
Nauki przyrodnicze i medyczne

lekarze i pielęgniarki, oraz aby myto narzędzia. Chore kobiety nakazał


trzymać w izolatkach. Spowodowało to gwałtowny sprzeciw personelu
medycznego, w rezultacie czego stracił stanowisko. Pracę znalazł w pro-
wincjonalnym szpitalu św. Rocha w Budapeszcie. Resztę życia poświęcił
propagowaniu idei mycia rąk i narzędzi. Nazywano go „wariatem z Bu-
dapesztu”. Wybitne autorytety ze świata nauki nie pozostawiły na Sem-
melweisie suchej nitki. Poparcie uzyskał jedynie od Gustawa A. Micha-
elisa z Kilonii i Alfreda Hegara z Fryburga. Hegar zresztą jako pierwszy
wdrożył zasady Semmelweisa w swojej klinice. Semmelweis nie wytrzy-
mał miażdżącej krytyki (w tym takich autorytetów jak Virchow) i presji
środowiska. Zmarł w szpitalu psychiatrycznym.
W dużo lepszej sytuacji był angielski chirurg Joseph Lister (1827–
1912). Swoje innowacje zaczął wprowadzać już po ogłoszeniu przez Pa-
steura wyników badań, stąd też nie uważano ich za zupełnie dziwaczne i
niepoważne, aczkolwiek i z nimi polemizowano. Skojarzył on ropienie ran
z drobnoustrojami i wprowadził do użycia kwas karbolowy. Dzięki temu
wiele kończyn, które uprzednio musiano by amputować, ocalało. Możli-
we stało się także otwarcie jamy brzusznej bez wywoływania przy tym
zapalenia otrzewnej. Lister stosował karbol do przemywania ran, mycia
rąk i narzędzi, a nawet rozpylał za pomocą specjalnego urządzenia w sa-
lach operacyjnych. Z rozpylania po jakimś czasie się wycofał. Po długiej
dyskusji w świecie nauki, po pewnym czasie przychylono się do jego po-
stulatów. Do przyjęcia teorii Listera przyczyniło się poparcie Theodora
Billrotha z Wiednia, który był najsłynniejszym chirurgiem tamtej epoki
i nauczycielem wielu sław, takich jak Jana Mikulicz von Radeckiego czy
Williama Halsted. Duży rozgłos przyniosło Listerowi także wyleczenie
nową metodą ropnia królowej Wiktorii. Lister wprowadził także do uży-
cia materiał szewny catgut wytwarzany z jelit baranich lub kozich, a pra-
cował nad nim wraz z założycielem Szkoły Weterynaryjnej w Glasgow
(Glasgow Veterinary College) Jamesem McCallem (1834–1915). Jako
modeli doświadczalnych używali koni i cieląt. Był to pierwszy materiał
szewny ulegający degradacji w obrębie ustroju niewymagający później-
szego wyjmowania. Ostatecznie zasady czystości chirurgicznej wprowa-
dzili do chirurgii Ernst Bergmann (1836–1907) i Kurt Schimmelbusch
(1860–1895).

345
Czasy nowożytne

8.2.4.
Walka z mikrobami
Kiedy pogodzono się już z istnieniem mikroorganizmów, a nawet za-
akceptowano ich chorobotwórczość oraz zaczęto wdrażać w życie zasa-
dy czystości lekarskiej, przyszła pora na aktywne ich zwalczanie. Idea
chemioterapii antybakteryjnej wyszła od Paula Ehrlicha (1854–1915),
a jego preparat salwarsan 606 odegrał poważną rolę w terapii kiły. Skut-
ki działania salwarsanu 606 przedstawił w 1910 r. Erhlich już dużo wcze-
śniej uważał, że jakiś czynnik szkodliwy, toksyczny dla drobnoustroju
mógłby go zabić i przez to wyleczyć pacjenta. Jeszcze przez pracami nad
kiłą, odkrył wraz z Japończykiem Kiyoshi Shiga czynnik etiologiczny dy-
zenterii, a mianowicie Schigellę. Wspólnie z Kiyoshu przeprowadzili sku-
teczne eksperymenty na myszkach przy użyciu trypanu.
Prawdziwy jednak przełom nastąpił po zsyntetyzowaniu przez Frit-
za Nietscha (1896–1958) pierwszego sulfonamidu i wprowadzeniu go
do lecznictwa przez Gerharda Domagka (1895–1964). Swój nowy lek
Domagk wypróbował w 1935 r. ze świetnym rezultatem na swojej córce,
której nie chciała się goić zainfekowana rana ręki i groziła jej amputacja.
W 1939 r. przyznano mu Nagrodę Nobla. Sulfonamidy są używane w we-
terynarii i medycynie człowieka po dziś dzień.
Kolejne odkrycie miało równie doniosłe znaczenie. W 1928 r. Alexan-
der Flemming (1881–1955), pracujący w laboratorium mikrobiologicz-
nym, przez niedbalstwo i nieuwagę zostawił na noc hodowlę gronkowca
złocistego na bulionie. Kiedy przyszedł rano do pracy zauważył w prepa-
racie duże kolonie pleśni, a wokół nich jasne strefy bez gronkowców. Za-
intrygowany tym zjawiskiem podjął próbę wyjaśnienia przyczyn hamo-
wania wzrostu kolonii gronkowca przez pleśń. Badania te doprowadzi-
ły go do odkrycia substancji wydzielanej przez Penicillium, która posia-
da właściwości bakteriobójcze. Substancję tę nazwał penicyliną. Dopie-
ro jednak w 1940 r. udało się otrzymać penicylinę oczyszczoną, nadają-
cą się do leczenia. Za badania nad penicyliną Fleminga, Howarda W. Flo-
reya i Ernsta B. Chaina uhonorowano Nagrodą Nobla w 1945 r. Wkrótce
zaczęto uzyskiwać coraz to nowe antybiotyki o różnych właściwościach
i spektrum działania. Antybiotyki stanowią dziś jeden z filarów medy-
cyny i weterynarii i nikt nie wyobraża sobie leczenia ludzi i zwierząt
bez nich. Z drugiej jednak strony nadużywanie antybiotyków niesie ze
sobą dużo poważnych problemów, a jednym z nich jest narastająca leko-

346
Nauki przyrodnicze i medyczne

oporność mikroorganizmów. Duże nadzieje w takiej sytuacji budzi tera-


pia fagowa. Fagi, a właściwie bakteriofagi, zostały odkryte przez Ernesta
Hanbury’ego w 1896 r. Hanbury zaobserwował, że Hindusi pijący wodę
z Gangesu nie chorują na cholerę. Dopiero jednak Frederickowi W. Twor-
towi (1877–1950) udało się uzyskać przesącz zawierający bakteriofa-
gi. Terapia fagami została wdrożona już w 1919 r. przez francusko-kana-
dyjskiego lekarza Felixa d’Herelle, który leczył w ten sposób czerwonkę
u dzieci. Z uwagi jednak na odkrycie sulfonamidów i antybiotyków prze-
stano się fagami interesować. Fagi stanowią jednak bardzo skuteczną al-
ternatywę wobec chemioterapeutyków. Jedyny w Polsce i zarazem w UE
ośrodek prowadzący terapię bakteriofagami znajduje się we Wrocławiu.
Terapia fagowa, mimo jej niezaprzeczalnych zalet, nie jest popularna,
a jedną z przyczyn tego stanu należy upatrywać w polityce potężnych
koncernów farmaceutycznych produkujących antybiotyki.
Chociaż idea szczepień narodziła się w Indiach (rozdz. 5), to jed-
nak pierwszą szczepionkę opracował angielski lekarz Edward Jenner
(1749–1823). Do momentu jego odkrycia starano się uodparniać lu-
dzi pełnozjadliwą ospą ludzką. Znaczna część szczepionych chorowała
i umierała. Jenner zapoznał się z opowieściami ludowymi mówiącymi, że
dojarki, które zaraziły się wysypką od krów na ospę już nie chorowały.
14 maja 1796 r. przeniósł wydzielinę z pęcherza z ręki dojarki Sary Nel-
mes na ranę na skórze chłopca Jamesa Phippsa. Rok po tym zabiegu za-
szczepił chłopca ospą ludzką i nie pojawiły się u niego żadne objawy
chorobowe. Początkowo odkrycie zostało uznane za śmieszne, a Królew-
skie Kolegium Medyczne w Londynie przesłało mu ostrzeżenie, żeby
nie kompromitował się głoszeniem swoich tez. Jenner był jednak upar-
tym człowiekiem i w końcu jego odkrycie, przełomowe dla medycyny
i weterynarii, uznano. Szczepienia profilaktyczne stanowią dziś podsta-
wę współczesnej medycyny i weterynarii, przyczyniając się do elimina-
cji bądź ograniczenia wielu groźnych chorób (z dziedziny weterynarii np.
nosówka, parowiroza, panleukopenia, choroba Rubartha).

8.2.5.
Znieczulenie
Ból towarzyszący zabiegom operacyjnym właściwie od zawsze był
zmorą chirurgii. Próby podejmowane ze spongia somnifera poszły w zapo-
mnienie. Podobnie pionierskie doświadczenia Paracelsusa z eterem prze-

347
Czasy nowożytne

szły bez echa. Próby z wykorzystaniem dwutlenku węgla u psów prze-


prowadzone przez angielskiego lekarza Henry’ego Hickmana w 1824 r.
były skazane na niepowodzenie, ponieważ gaz ten co prawda ma własno-
ści anestetyczne, ale działanie uboczne uniemożliwiają jego praktycz-
ne zastosowanie. Doświadczenia Mesmera z działaniami na pograni-
czu hipnozy i parapsychologii nie spotkały się z uznaniem świata nauki,
choć zasługują z pewnością na zainteresowanie. Zostały niestety zarzu-
cone. W 1807 r. francuski chirurg wojskowy Wielkiej Armii Dominique
Jean Larrey podczas amputacji kończyny żołnierza, które długi czas spę-
dził w śniegu i na mrozie, zauważył że pacjent nie odczuwa bólu. Zno-
szenie bólu przez mrożenie ma dziś duże znaczenie w medycynie spor-
towej, kiedy przynosi się czasową ulgę przy kontuzji, oraz w stomatolo-
gii, chociaż od tej metody obecnie się odchodzi. Angielski chemik Hum-
prey Davy (1778–1829) po raz pierwszy opisał właściwości narkotycz-
ne podtlenku azotu. W 1798 r. opublikował on raport z działania pod-
tlenku azotu na kota. Nie spotkało się to jednak z uznaniem. Z kolei tak-
że podtlenku azotu zaczął stosować podczas ekstrakcji zębów amerykań-
ski dentysta Horacy Wells (1815–1848). Wells miał większą siłę prze-
bicia i postanowił rozpropagować swoją metodę. Namówił on profesora
anatomii i chirurgii Uniwersytetu Harvarda i zarazem szefa bostońskiej
kliniki chirurgii Johna Collinsa Warrena do próby klinicznej. Niestety pa-
cjent wykazał się brakiem wrażliwości na podtlenek azotu lub też popeł-
niono błąd w procedurze i kiedy Warren rozpoczął zabieg, zaczął gło-
śno krzyczeć z bólu. Wellsa okrzyknięto hochsztaplerem. Horacy Wells
załamał się kompletnie i popełnił samobójstwo. Kolejną substancją pod-
daną próbie był eter. Jego własności usypiające opisali już Paracelsus,
a później Valerius Cordius (1515–1554), zostały jednak zapomniane. Po-
nownie przypomniano sobie o eterze za sprawą chemika Charlesa Jack-
sona (1805–1880), który pewnego razu znalazł swojego asystenta śpiące-
go nad rozlanym eterem. Eter zaczął stosować uczeń Jacksona amerykań-
ski dentysta William Morton (1819–1868). W końcu, po licznych eks-
perymentach na zwierzętach, przeprowadził on w 18 października 1846
r. demonstrację działania eteru w tej samej klinice, w której Wells po-
niósł klęskę. Tym razem udało się i pacjent nie odczuł bólu, a chirurgia
weszła w nową epokę. Przed Wellsem eter zastosował 30 marca 1842 r.
Crawford W. Long, ale przyznał się do tego publicznie dopiero w 1849
r. William Morton nie chcąc ujawnić składu mieszanki anestetycznej na-
zwał ją Letheon, od imienia greckiej bogini snu. Ponieważ jednak Long

348
Nauki przyrodnicze i medyczne

podał do powszechnej wiadomości skład swojego środka usypiające-


go, Morton nie zbił fortuny, a przez wiele jeszcze lat ciągnęły się pro-
cesy sądowe. Wkrótce znieczulenie eterowe zaczęło święcić triumfy
w całym świecie we wszystkich dyscyplinach medycyny inwazyjnej.
Zaczęto też poszukiwać innych, lepszych narkotyków chirurgicznych.
O dziwo, mocny opór napotkało znieczulenie w położnictwie. Okazało
się, że znieczulanie kobiet do cesarskiego cięcia stoi w sprzeczności z Pi-
smem Świętym. Zdanie „… i w bólach rodzić będziesz...” z Księgi Rodzaju
(Rdz. 3, 16–17) uczyniło analgezję niemożliwą. Przełom dokonał się za
sprawą ciąży królowej Wiktorii. Do cesarskiego cięcia znieczulił ją chlo-
roformem położnik John Snow (1813–1858) w 1853 r. Kościół oficjal-
nie dopiero jednak w 1956 r. przyzwolił na znieczulanie kobiet w trak-
cie porodu. Z kolei w 1831 r. James Simpson (1811–1870) odkrył chlo-
roform, a w 1847 r. użył go po raz pierwszy jako anestetyku. Wcześniej
Simpson próby z tym gazem przeprowadzał na zwierzętach w Szkole We-
terynaryjnej w Glasgow. Także u zwierząt szybko rozpoczęto wdrażanie
znieczulenia. Już w 1847 r. M.F. Defays użył eteru do znieczulenia koni,
konstruując do tego specjalny aparat z maską nakładaną na pysk. Opis
tego urządzenia i przebieg znieczulenia zamieścił w Journal Veterinaire
et Agricole de Belgique. Z kolei 1 grudnia 1890 r. w czasopiśmie „Prze-
gląd Weterynarski” ukazał się sensacyjny wręcz artykuł prof. Stanisława
Królikowskiego (1853–1924) ze Lwowa pt. „Przyrząd nowego systemu
do znieczulania zwierząt za pomocą wpylania chloroformu do tchawicy”.
W artykule Królikowski opisał metodę prowadzenia znieczulenia ogólne-
go u konia, bydła i psa chloroformem podawanym bezpośrednio do tcha-
wicy poprzez rurkę. Samo to rozwiązanie nazwał autor intratrachealną pul-
weryzacją. Służyło do tego proste urządzenie będące właściwie zmodyfi-
kowanym rozpylaczem, składające się ze szklanej flaszeczki, gumowego
balonika i wężyka zakończonego igłą o średnicy dostosowanej do wielko-
ści pacjenta. Było to nawiązanie do doświadczeń Vesaliusa. Praca Króli-
kowskiego niestety nie znalazła szerokiego oddźwięku.
Współczesne znieczulenie miejscowe zapoczątkował wiedeński oku-
lista Carl Koller (1857–1914), używając kokainy do znieczulenia oka
w 1884 r. Pierwsze testy przeprowadził na żabie, a osobą która podsu-
nęła mu tę myśl był psychiatra Zygmunt Freud. Do weterynarii metodę
tę wprowadził Jean Leopold Alfred Labat (1851–1931). Z kolei Karol
Ludwik Schleich (1850–1922) nastrzykiwał roztworem kokainy tkanki.
Jak sam napisał, inspiracji dostarczył mu porywająco wykonujący utwór

349
Czasy nowożytne

Chopina Stanisław Przybyszewski. Z kolei William Halstead jest pionie-


rem znieczulenia okołonerwowego, do czego używał właśnie kokainy. Do-
świadczenia z kokainą były niezwykle niebezpieczne, ponieważ nie zna-
no jeszcze jej działań ubocznych i wywoływania uzależnienia. Dobrym
przykładem może być sam Halsted, który traktując ją jako środek dopin-
gujący i poprawiający koncentrację uzależnił się od niej. Szczęśliwie, po
terapii uwolnił się od uzależnienia.
U zwierząt zaczęto przeprowadzać próby wykorzystania kurary, środ-
ka o właściwościach zwiotczających. Próbowano używać jej do terapii
wielu chorób począwszy od tężca u konia, a skończywszy na wściekliźnie
psów. Zaczęto także używać tego środka przy zabiegach operacyjnych,
co spotkało się z potępieniem słynnego fizjologa Clauda Bernarda, któ-
ry słusznie zauważył, że co prawda zwierzę nie może się ruszać, ale za-
chowuje czucie. Kurara był środkiem stosowanym w medycynie Indian
Ameryki Południowej, ale używali i używają jej także do polowań. Nasą-
czone kurarą ostrza strzał stanowiły i stanowią śmiertelną broń.
W 1832 r. Justus von Liebig dokonał syntezy wodzianu chloralu. Ru-
dolf Buchheim i Oskar Liebreich niezależnie od siebie odkryli jego hip-
notyczne działanie. Kiedy Liebreich podawał królikom w iniekcji pod-
skórnej 1,35 g wodzianu chloralu, spały 3 godziny, a kiedy podniósł daw-
kę do 3,5 g, spały aż 16 godzin. Spostrzeżenia te opublikował w sierp-
niu 1869 r. Jest zatem wodzian chloralu pierwszym bezpiecznym iniek-
cyjnym anestetykiem. Szybko wszedł do medycyny człowieka oraz we-
terynarii. Do dnia dzisiejszego używany jest, choć w coraz bardziej ogra-
niczonym zakresie, w medycynie koni, a także w pediatrii. Można go po-
dawać dożylnie, doustnie, doodbytniczo oraz dootrzewnowo. W dzisiej-
szych czasach wyparty został prawie całkowicie przez nowocześniejsze
i zarazem skuteczniejsze i bezpieczniejsze anestetyki.
W 1903 r. wybitny niemiecki chemik Emil Fisher, mający już na kon-
cie wiele odkryć (synteza glukozy i peptydów, prace nad purynami i ich
pochodnymi) i laureat Nagrody Nobla z 1902 r., dokonał syntezy pierw-
szego anestetyku barbituranowego o nazwie weronal. Otworzyło to erę
anestezji infuzyjnej, która w medycynie weterynaryjnej nadal jest jedną
z najbardziej popularnych metod znieczulania. Weronal został wycofany
z użycia dopiero w latach 90. XX wieku. Barbiturany odkrył w 1864 r.
Adolf von Baeyer (1835–1917) syntetyzując kwas barbiturowy, który sam
w sobie nie miał znaczenia klinicznego. Nazwa barbituran stanowi zagad-
kę. Niektórzy uważają, że powstała na cześć świętej Barbary, a inni z ko-

350
Nauki przyrodnicze i medyczne

lei, że nazwa ta wzięła się od imienia serdecznej, bliskiej przyjaciółki von


Baeyera. Za wkład w rozwój chemii organicznej i technologii chemicznej
oraz za badania nad barwnikami i związkami aromatycznymi w 1905 r.
został laureatem Nagrody Nobla.

8.2.6.
Od cyrulika do chirurga
XIX wiek przyniósł z sobą powtórne narodziny chirurgii jako nauki
medycznej. Ponownie chirurdzy, po raz pierwszy właściwie od Średnio-
wiecza, uznani zostali za lekarzy i mogli studiować na uczelniach me-
dycznych. Skończyła się epoka cyrulików i samouków. Do tego momentu
działania chirurgów nacechowane były brutalnością i zarazem niezwykłą
szybkością, która warunkowała ewentualny sukces zabiegu. Brak czysto-
ści operacyjnej powodował, że nawet techniczny sukces zabiegu niwelo-
wany był śmiertelną infekcją. Do dużej natomiast wprawy doszli chirur-
dzy dokonujący amputacji organów. Lekarze medycyny gardzili chirur-
gami i robili wszystko, aby swoim pacjentom oszczędzić kontaktu z nimi.
Zabiegi amputacji traktowane były jako ostateczność. Kolosalne postępy
nauk podstawowych jak anatomia, fizjologia i chemia stworzyły przed chi-
rurgami całkiem nowe możliwości. Wprowadzenie nowoczesnych metod
anestezjologii umożliwiło spokojne, niespieszne i dokładne wykonywanie
zabiegów. Osiągalne stały się narządy, o których operowaniu do niedawna
nawet się nie śniło. Pozwoliło to m.in. Halstaedowi na sformułowanie za-
sad obchodzenia się z tkankami podczas zabiegu. Z kolei wprowadzenie
zasad antyseptyki i aseptyki oraz odkrycie sulfonamidów i antybiotyków
zwielokrotniło szanse na powodzenie operacji. Ogrom postępu poszcze-
gólnych działów chirurgii był tak wielki, że wspomnieć można tylko o kil-
ku ważnych wydarzeniach i związanych z nimi postaciach.
Początki nowoczesnej chirurgii człowieka i chirurgii weterynaryjnej są
ze sobą mocno związane. Większość zabiegów opracowywano na zwie-
rzętach, często na psach. Poszukiwano zarówno nowych rozwiązań za-
biegowych, jak i badano fizjologię. Nagminnie przy tym badania te mia-
ły okrutny charakter. Na przykład słynny lekarz angielski sir Victor Hor-
sley (1857–1916), pionier neurochirurgii i neurofizjolog, przeprowadzał
zabiegi m.in. na wielbłądach. Większość tych zabiegów miała cel nauko-
wy i charakter wiwisekcji, co spotykało się z energicznymi protestami
organizacji ochrony zwierząt. Horsley był gorącym propagatorem wpro-

351
Czasy nowożytne

wadzenia do Anglii szczepionki przeciw wściekliźnie. Ściśle współpra-


cował także ze szpitalem weterynaryjnym, jego częścią eksperymental-
ną, czyli Brown Animal Sanatory Institution, której był superintenden-
tem od 1884 r.
Wiek XIX obfitował w znakomitości chirurgiczne, a wiele narzędzi
i metod stosowanych po dziś dzień nosi nazwiska odkrywców z tam-
tych czasów. Jednym z najsłynniejszych chirurgów był Jean Emilie Pean
(1830–1898). Jako pierwszy usunął śledzionę (spelenctomia) oraz cystę
jajnikową (cystotomia). Stał się jednym z twórców współczesnej mecha-
nicznej hemostazy, konstruując nieodzowne i dziś w pracy każdego chi-
rurga kleszcze hemostatyczne Peana, czyli popularne peany. Przykładem
wagi hemostazy oraz antyseptyki i aseptyki może być zmniejszenie licz-
by zgonów po operacjach przeprowadzanych przez Theodora Billrotha
w 1830 r. w Wiedniu: na 36 resekcji tarczycy zanotowano 16 zgonów, na-
tomiast po wdrożeniu nowoczesnych metod w latach 1877–1881 na 48
zabiegów – 4 przypadki zejścia śmiertelnego.
Christiana Alberta Theodora Billrotha (1829–1894) można uznać
za ikonę chirurgii XIX wieku. Nie ma wielu dziedzin chirurgii, których
podstaw by nie stworzył lub zainicjował. Był twórcą słynnej Wiedeńskiej
Szkoły Chirurgicznej. Jako pierwszy dokonał udanej częściowej resekcji
żołądka i opracował zespolenia żołądkowo-jelitowe, nazywane Billroth I i
Billroth II, umożliwiające dalsze życie. Pierwszy taki zabieg wykonał 29
stycznia 1881 r. Dużo wcześniej, w 1876 r. jego asystenci Carl Gussen-
bauer i Alexander von Winiwarter opracowali eksperymentalnie techni-
kę usuwania odźwiernika i zespalania żołądka z jelitami. W ramach ba-
dań przeprowadzili serię zabiegów, nie stosując metod antyseptyki, na 7
psach, z których 2 przeżyły. Ich doświadczenie powtórzyli Czerny i Ka-
iser w 1878 r. na 14 psach, stosując tym razem antyseptykę. Dzięki temu
osiągnęli znacznie lepsze efekty. Billroth miał także spore osiągnięcia w
chirurgii onkologicznej. Jako pierwszy wykonał operację usunięcia prze-
łyku szyjnego, całkowiego usunięcia krtani, nadłonowego usunięcia pę-
cherza moczowego, okołodobytniczego usunięcia prostaty i wprowadził
mastektomię totalną. Także jako pierwszy usuwał węzły chłonne w przy-
padkach raka języka. Opisał i sklasyfikował złośliwy nowotwór ślinian-
ki przyuszniczej. Początkowo, jak większość naukowców i chirurgów epo-
ki, z rezerwą odniósł się do odkrycia Pasteura oraz metod Listera, który
wprowadził odkażanie fenolem (kwas karbolowy) ran, rąk chirurgów, na-
rzędzi, nici chirurgicznych, pola operacyjnego, a nawet powietrza w salach

352
Nauki przyrodnicze i medyczne

operacyjnych. Billroth uważał fenol za niezwykle drażniący. Mimo uprze-


dzeń wysłał jednak swoich asystentów, by sprawę dokładnie zbadali. An-
ton von Eiselberg pojechał do Berlina, gdzie stosowano metody Liste-
ra, Wőlfera bezpośrednio do Listera do Edynburga, a Volkmann do Hal-
le. Sprawozdania asystentów radykalnie zmieniły nastawienie Billrotha
i stał się on orędownikiem nowych zasad. Billroth był nauczycielem i mi-
strzem wielu chirurgicznych sław, takich jak Vinzenz Czerny, Carl Gus-
senbauer, Alexander von Winiwarter, Anton Wőlfer, Jan von Mikulicz-Ra-
decki, Anton von Eiselberg, Richard von Volkmann i Willam S. Halsted.
Opisywał również swoje porażki, przez co pozwalał innym na uniknięcie
jego własnych błędów. Billroth był także melomanem i serdecznym przy-
jacielem Brahmsa – grał na pianinie i wiolonczeli oraz był krytykiem mu-
zycznym.
Jednym z uczniów Billrotha był Jan von Mikulicz-Radecki (1850–
1905), chirurg, jeden z pionierów antyseptyki i aseptyki w Polsce. Uro-
dził się w rodzinie o polsko-niemieckich korzeniach. Studia ukończył na
Uniwersytecie Wiedeńskim. Po studiach został przyjęty do kliniki Bill-
rotha, a po 3,5 roku został jego asystentem. Jednym z pierwszych zadań
było zbadanie usuniętej tkanki ze zmianą, która w powszechnej opinii
miała charakter nowotworowy. Badania Mikulicza wykazały, że nie był to
nowotwór, ale tkanki zmienione na skutek przewlekłego zapalenia. Od-
kryte przez niego olbrzymie komórki noszą nazwę komórek Mikulicza.
W rezultacie tego odkrycia Światowy Kongres Otolaryngologiczny zmie-
nił klasyfikację tej choroby oraz nazwę z rhinoscleroma na scleroma. Po
ukończeniu nauki i osiągnięciu stopnia docenta, mimo zażartego opo-
ru miejscowego grona profesorskiego, został, dzięki osobistej protekcji
Billrotha, kierownikiem Katedry Chirurgii Uniwersytetu Jagiellońskie-
go. Była to w owym czasie bardzo prowincjonalna i uboga klinika. Z dru-
giej strony nacjonalistyczne poglądy kadry naukowej właściwie uniemoż-
liwiały zatrudnienie dobrych i renomowanych chirurgów. Mikulicz grun-
townie ją zmodernizował. Atmosfera towarzysząca jego pracy nie była
jednak dobra i gdy tylko otrzymał lepszą propozycję, skorzystał z niej.
Po opuszczeniu Krakowa i krótkim pobycie w Królewcu, osiadł na sta-
łe we Wrocławiu. W tym przodującym podówczas ośrodku nauki stwo-
rzył jedną z najnowocześniejszych w tym czasie klinikę chirurgii na świe-
cie. Jan von Mikulicz-Radecki ma na swoim koncie takie osiągnięcia, jak
opracowanie pierwszego na świecie endoskopu sztywnego, pionierskie
zabiegi na wrzodach żołądka, resekcje żołądka, plastykę odźwiernika (py-

353
Czasy nowożytne

loroplastyka Heinecke-Mikulicza), opracowanie drenu (dren Mikulicza)


do drenażu jamy otrzewnowej, wprowadzenie do użycia bawełnianych rę-
kawiczek operacyjnych oraz rutynową dezynfekcję rąk przed zabiegami
i wprowadzenie masek chirurgicznych (w 1897 r.). W swojej klinice uży-
wał znieczulenia opracowanego przez Billrotha mieszaniną chloroformu,
eteru i alkoholu. Zamiast żrącego kwasu karbolowego używał jodoformu.
Wraz z Ferdynandem Sauerbruchem opracował podstawy torakochirur-
gii. Badania przeprowadzali Mikulicz i Sauerbruch na psach w specjalnie
skonstruowanej komorze niskociśnieniowej. Klinika we Wrocławiu, jako
wiodący ośrodek chirurgiczny na świecie, była wizytowana przez wiele
osobistości, m.in. amerykańskich lekarzy Harveya Cushinga i braci Mayo.
Uczniem von Mikulicza-Radeckiego był jeden z twórców współczesnej
chirurgii japońskiej prof. Hayari Miyake, oraz jeden z najlepszych chirur-
gów tego okresu Ferdinand Sauerbruch.
Innym wielkim chirurgiem ówczesnej epoki był Emil Theodor Ko-
cher (1841–1917). Dziś znany jest powszechnie z wielu instrumentów
chirurgicznych własnej konstrukcji (kleszcze hemostatyczne, zgłębnik).
Opracował wiele nowych technik zabiegowych, m.in. manewr Kochera,
czyli mobilizacja dwunastnicy stosowana przy resekcji żołądka. Intereso-
wał się także ortopedią i jedno ze złamań głowy kości ramiennej nosi na-
zwę złamania Kochera-Lorenza. Koronną dziedziną Kochera była chi-
rurgia tarczycy, której jest współtwórcą. Z zakresu leczenia oraz fizjologii
tarczycy w 1909 r. otrzymał Nagrodę Nobla. Kocher odbył wiele podróży
po świecie, pobierając nauki m.in. u Vierchova, Billrotha, Horsleya i Pa-
steura. Wywarł wielki wpływ na Williama Halstaeda i Harveya Cuhinga.
William Halsted (1852–1922), amerykański chirurg, wprowadził do
powszechnego użycia jałowe jednorazowe rękawiczki lateksowe. Był tak-
że prekursorem znieczuleń miejscowych, w tym celu przetestował na
sobie działanie zastrzyków z kokainy. Jego nazwiskiem nazwano kilka
modeli kleszczyków naczyniowych (kleszczyki naczyniowe Halsted-
-Mosquito).

8.2.7.
Położnictwo i ginekologia
Idea cięcia cesarskiego ma bardzo stare korzenie. Pierwszym, które je
wykonał był bóg Apollo. Zabieg wykonał na martwej już kobiecie, Koro-
nis, wyjmując z jej macicy żywe niemowlę, swego syna Asklepiosa. Źró-

354
Nauki przyrodnicze i medyczne

dła starożytne niewiele mówią o możliwości wykonywania tego zabiegu.


Najstarszy przekaz pochodzi z 23 r. panowania króla Hammurabiego. Wy-
ryte na glinianej tabliczce słowa są tekstem urzędowym mówiącym o ad-
opcji chłopca urodzonego przez cesarskie cięcie wykonane na martwej
matce. Prawo rzymskie (Rex Legia) z okresu monarchii, króla Numy Pom-
pijusza (717–673 p.n.e.) nakazuje, aby w przypadku śmierci ciężarnej na-
ciąć jej macicę i wyjąć dziecko, ponieważ istnieje szansa na jego przeży-
cie („a caeso matris utero”). Prawo to zakazywało chowania zmarłych ciężar-
nych przed sprawdzeniem, czy płód żyje. Źródła historyczne (Pliniusz)
podają, że przez cięcie cesarskie przyszedł na świat Scypion Afrykański
w 234 r. p.n.e. Cięcia cesarskiego na żywych kobietach nie wykonywano.
Słowo cięcie pochodzi od łacińskiego caedare. Wbrew jednak obiegowej
opinii nie urodził się w ten sposób Juliusz Gajusz Cezar. Omylnie zinter-
pretowano słowa Pliniusza, który napisał, że w ten sposób na świat przy-
szedł pierwszy z Cezarów, mając na myśli jego przodka pretora Sekstu-
sa Juliusza Cezara.
Pierwszym, po okresie starożytnym, który przeprowadził zabieg ce-
sarski na żywej kobiecie był szwajcarski kastrator świń Jakub Nufer
(Neufer) z Sigershausen w 1500 r. Zgodnie z przekazem kobietą tą była
jego żona. Historia ta początkowo uważana za fałszywą, po dokładniej-
szej analizie nabiera znamion prawdziwości. Otóż lekarze nie prakty-
kowali chirurgii, a z kolei chirurdzy niebędący lekarzami nie mieli poję-
cia o anatomii nie tylko człowieka, ale o anatomii w ogóle. Nufer kastro-
wał świnie, więc anatomia układu rozrodczego, ograniczona zapewne do
macicy i jajników, była mu znana. Świnie po jego zabiegach przeżywały,
w przeciwnym razie nie mógłby pracować. Paradoksalnie posiadał więc
o wiele lepsze przygotowanie od chirurgów i lekarzy swojej epoki. Poza
tym fakt, że zabieg przeprowadził u siebie w domu także przemawia na
jego korzyść. W szpitalach do czasów Listera panował bród i szalały za-
każenia szpitalne, w domach było zdecydowanie czyściej i stąd też jego
żona uniknęła morderczej infekcji. Uczeń Ambrożego Pare Jacques Gu-
illemeau (1550–1613) wykonywał przecięcie powłok brzusznych i ma-
cicy w celu wydobycia płodu u kobiet martwych. Następnie zaryzykował
wykonanie tego zabiegu u kobiet żywych. Wszystkie zmarły tuż po lub w
trakcie operacji na skutek krwawienia lub infekcji. W 1610 r. w Wittem-
bergii cięcie cesarskie przeprowadził Trautmann w asyście dwóch położ-
nych. Pacjentka zmarła po 25 dniach, jed+nak sekcja wykazała, że maci-
ca właściwie się zrosła. Z kolei Caspar Wolff (1531–1601) i François Ro-

355
Czasy nowożytne

usset (1535–1590), lekarz przyboczny księcia Sabaudii, opisali zabieg, ale


nie wykonali go sami. Rousset jako pierwszy wprowadził nazwę cięcie ce-
sarskie – sectio caesarea. Sformułował też tezę, niesłuszną zresztą, że maci-
cy, ze względu na jej umięśnienie, nie trzeba zespalać po nacięciu. Pierw-
szego w pełni udokumentowanego cięcia cesarskiego dokonał Jean Ru-
leau w 1689 r. we Francji. Z kolei w 1876 r. Edoardo Porro wprowadził
usunięcie jajników i macicy przy cesarskim cięciu. Tym samym ogra-
niczył śmiertelność związaną z szyciem macicy i krwawieniem. Dzięki
metodzie Porro śmiertelność przy tym zbiegu spadła z prawie 100% do
56%. Przed Porro, podobną koncepcję miał Joseph Cavallini, który wyko-
nywał zabiegi usunięcia jajników i macicy u ciężarnych suk i owiec. Do
momentu jednak wprowadzenia zasad antyseptyki i aseptyki oraz nowo-
czesnej anestezjologii zabieg ten był ruletką. Ciekawy opis podał angiel-
ski lekarz-podróżnik R.W Felkin. Otóż w 1879 r. podczas podróży przez
Ugandę był świadkiem cesarskiego cięcia wykonanego przez miejscowe-
go szamana. Co niezwykłe, przed zabiegiem szaman nie tylko umył wła-
sne ręce, ale i brzuch ciężarnej. Do znieczulenia wykorzystał wino z ba-
nanowca. Zarówno dziecko, jak i matka przeżyły.
W dzisiejszych czasach cięcie cesarskie jest jednym z podstawowych
zabiegów operacyjnych w weterynarii. U niektórych ras psów (np. buldo-
gów angielskich) na skutek hodowli doszło do tak dużej dysproporcji po-
między kanałem rodnym a głową szczenięcia, że porody fizjologiczne są
bądź niemożliwe, bądź obarczone olbrzymim ryzykiem dla matki i szcze-
niąt. W takich sytuacjach cesarskie cięcie jest rozwiązaniem z wyboru.
Bardzo stara jest idea sztucznego zapłodnienia. Ten zabieg, stanowią-
cy dziś jeden z filarów współczesnej produkcji zwierzęcej, ale także będą-
cy istotny dla medycyny małych zwierząt opisali po praz pierwszy Ara-
bowie w XIV wieku. Zapładniali w ten sposób klacze. Pierwszy udoku-
mentowany, udany przypadek zapłodnienia suki świeżym nasieniem miał
miejsce w 1780 r. we Włoszech. Zabiegu dokonał prof. Lazzaro Spallan-
zani (1729–1799), a w jego wyniku urodziły się trzy szczenięta. Spallan-
zani podał nasienie za pomocą kateteru prosto do macicy. Z kolei w 1803
r. odkrył on, że nasienie ogiera można mrozić, a plemniki po rozmrożeniu
zachowują ruchliwość. Na bazie doświadczeń Spallanzaniego, w 1799 r.
udany zabieg sztucznego zapłodnienia przeprowadził John Hunter u ko-
biety. E. I. Ivanov od 1899 r. wykonywał udane inseminacje na klaczach,
owcach, a nawet ptakach.
Z kolei pierwszego embriotransferu dokonał w 1890 r. Walter Heape

356
Nauki przyrodnicze i medyczne

na króliku. Prekursorem stosowanego dzisiaj na masową skalę embrio-


transferu bydła był zespół E. L. Willeta, który zabieg taki przeprowadził
w 1951 r.

8.2.8.
Promienie X
Jednym z najbardziej doniosłych odkryć w historii fizyki i medycyny
są promienie X, popularnie nazywane promieniami Roentgena. Pozwoli-
ły one na bezinwazyjne obrazowanie struktur anatomicznych i raz na za-
wsze zmieniły oblicze diagnostyki medycznej. Odkrywcą promieniowana
był fizyk Wilhelm Conrad Roentgen (1845–1923) z Wűrzburga. Wy-
niki swoich doświadczeń ogłosił w 1895 r. Pierwsze zdjęcie zrobił swo-
jej żonie, a czas ekspozycji wynosił aż 30 minut. Częste dawki promie-
niowania spowodowały niestety jej śmierć. W 1896 r. metoda ta została
wprowadzona do weterynarii. Dziś jest to jedna z podstawowych dodat-
kowych metod rozpoznawczych i w większości zakładów leczniczych dla
zwierząt znajdują się aparaty rentgenowskie. Wprowadzone zostały tak-
że pewne ustandaryzowane badania radiograficzne, warunkujące dopusz-
czanie np. psów do rozrodu. Przykładem tego może być badanie w kie-
runku dysplazji stawów biodrowych i łokciowych u owczarków niemiec-
kich. Technika rentgenowska stale się rozwija i wprowadzane są do uży-
cia coraz to nowsze jej modyfikacje, jak np. radiografia cyfrowa lub tomo-
grafia komputerowa.

357
9.
Szkolnictwo weterynaryjne
w Europie

Wzrost hodowli zwierząt, ich duża koncentracja oraz przemieszczanie


stad znacznie ułatwiły rozprzestrzenianie się chorób zakaźnych. Straty,
jakie ponosili hodowcy były coraz większe i niejednokrotnie padały mi-
liony sztuk zwierząt. Dla przykładu można podać, że pomiędzy rokiem
1713 a 1786 zarazy owiec zabiły około 10 mln tych zwierząt we Francji
i Belgii. Zarazy niejednokrotnie powodowały kryzysy ekonomiczne, a tak-
że powodowały olbrzymie zagrożenie dla zdrowia ludzi. Z drugiej strony
armie posiadały wielkie ilości zwierząt jucznych oraz bojowych wierz-
chowców. Od zapewnienia zdrowia tych zwierząt zależały zdolności bo-
jowe armii, a nie należy zapominać, że był to okres obfitujący w konflik-
ty militarne na skalę niespotykaną od czasów starożytnych. Pryszczyca,
księgosusz, nosacizna i inne choroby szalały na starym kontynencie. Siłą
rzeczy zaczęto dostrzegać potrzebę zapewnienia zwierzętom odpowied-
niej, fachowej opieki lekarskiej. Weterynarze nieposiadający właściwie
żadnego wykształcenia, opierający się na zasadzie nauki mistrz-uczeń,
pozbawieni jakiegokolwiek zaplecza naukowego byli właściwie bezradni
i nie mogli sprostać rosnącym potrzebom. Jako próby walki z kryzysami
powoływano specjalne komisje składające się z lekarzy, chirurgów, biolo-
gów i botaników. Były to jednak środki jedynie doraźne i nie mogły trwa-
le rozwiązać narastającego problemu. Nie bez znaczenia dla możliwości
utworzenia edukacji weterynaryjnej było poparcie takich wybitnych au-
torytetów, jak John Hunter, Comte de Buffon czy Karol Linneusz.
Pierwszą nowożytną szkołę weterynaryjną założono we Francji
w Lyonie w 1762 r. Jej założycielem by Calude Bourgelat (1712–1779).
Był to oficer armii francuskiej, prawnik oraz dyrektor szkoły jazdy kon-
nej w Lyonie. Był osobą znaną i mającą szerokie koneksje, znał m.in. Wol-
tera. Do swojego pomysłu pozyskał generalnego inspektora odpowie-
dzialnego za rolnictwo Henri Leonarda Jeana Baptiste Bertina. Królew-
ski urzędnik przerażony był zbierającymi swe krwawe żniwo epidemia-

358
Szkolnictwo wetrynaryjne w Europie

Tabela 10. Daty założenia ważniejszych ośrodków edukacji weterynaryjnej


Lyon, 1762 Marburg, 1789 (+1839) Stuttgart, 1821 (+1912)
Alfort, 1766 Berlin, 1790 Utrecht, 1821
Limoges, 1766 (+1768) Monachium, 1790 Edynburg (Dick), 1823
Wiedeń, 1767 (Scotti), 1777 Mailand, 1791 Tuluza, 1828
(Wolstein)
Turyn, 1769 Londyn, 1791 Lizbona, 1828
Getynga, 1771 (+1777) Wűrzburg, 1791 (+1896) Abuzabel-Giza, 1831
Kopenhaga, 1773 Modena, 1791 (+1925) Bruksela, 1836
Padwa, 1774 (+1819) Madryt, 1792/93 Piza, 1839
Drezno, 1774 (prywatna), Neapol, 1798 Warszawa, 1840
1780 (państwowa, a od 1928
w Lipsku)
Skara, 1775 (+1886) Charków, 1805 Kordoba, 1847
Gizen, 1777 (tylko wykłady), Brno, 1805/06 Saragossa, 1847
1829
Hanower, 1778 Wilno, 1806, (+1841) Dorpat, 1848
Freiburg, 1783, 1833 (+1877) Petersburg, 1807 Istambuł, 1849
(+1883)
Bolonia, 1784 Schwerin, 1812 (+1843) Leon, 1852
Karlsruhe, 1784 (+1860) Parma, 1815 (+1840), Meksyk, 1853
1845
Turku, (1786) Jena, 1816 (+1846) Edynburg (Gamgee),
1857 (+1868)
Ferrara, 1786 Zurych, 1820 Nowy Jork, 1857
(+1870)
Budapeszt, 1787 (kat.), 1826 Sztokholm, 1821

mi, którym de facto nie mógł ani zaradzić, ani zapobiec. Zgodził się z Bo-
urgletem co do konieczności stworzenia instytucji kształcącej fachowców
w dziedzinie leczenia zwierząt. Dekret królewski Ludwika XV przyznają-
cy środki na otwarcie szkoły datowany jest na 4 sierpnia 1761 r. W 1764 r.
szkoła otrzymała status Szkoły Królewskiej. Poziom nauczania w szkole
był oczywiście niski, ponieważ brakowało doświadczenia nie tyle w ob-
chodzeniu się z końmi, co z ich leczeniem. Założyciele szkoły posiadali
znikomą wiedzę z zakresu fizjologii i anatomii. W znacznym stopniu
bazowano na dziele najbardziej znanego w Europie znawcy koni lorda
Williama Cavendisha księcia New Castle pt. „A General System of Horse-

359
Szkolnictwo wetrynaryjne w Europie

manship”, która opublikowana została we Francji w 1658 r. Wkrótce po


szkole w Lyonie niestrudzony Bourgelat założył kolejną szkołę weteryna-
ryjną w Alfort (1766 r.). Tabela 10
Wielkim rywalem i zarazem wrogiem Bourgleta był Philippe Étien-
ne Lafosse (1739–1820). Jego ojciec był masztalerzem leczącym konie
i wykonującym na nich pewne zabiegi operacyjne. Fach ojca przejął syn.
Lafosse junior zaznajomił się gruntownie z anatomią konia i przeprowa-
dzał także sekcje zwłok zwierząt padłych. Wstąpił do armii i służył w
niej jako lekarz koni podczas wojny siedmioletniej. W tym okresie nabył
dużego doświadczenia praktycznego. W 1757 r. został przyjęty do Fran-
cuskiej Akademii Nauk. Ukończył także medycynę i obronił pracę dok-
torską z zakresu nosacizny u koni. Miał więc świetne przygotowanie za-
równo teoretyczne, jak i praktyczne do leczenia zwierząt. Mógł przenieść
swoją wiedzę z zakresu medycyny człowieka do weterynarii. Lafosse wy-
tknął braki programowe szkołom założonym przez Bourgleta, słusznie
zauważając, że brak im podstawowych informacji z zakresu biologii, ana-
tomii, fizjologii i medycyny. Założył prywatną szkołę weterynaryjną w
Alfort. Po jej zamknięciu przeniósł się do Paryża. Lafosse uważany jest
za ojca współczesnej anatomii weterynaryjnej. Jest także autorem książek
m.in. zakresu anatomii, chorób zakaźnych koni i podkownictwa („Cours
d’hippiatrique, ou traité complet de la médicine des chevaux” – 1772, „Mémoire sur
la morsure de la musaraigne” – 1763, „Guide du Maréchal” – 1766, „Dictionna-
ire raisonné d’hippiatrique, cavalerie, mančge et maréchallerie” – 1775).
Szkoły francuskie rychło stały się wzorem do naśladowania w całej
Europie. Już w 1763 r. cesarzowa Austrii i królowa Węgier Maria Teresa
delegowała trzech wysłanników, aby zapoznali się z nauczaniem prowa-
dzonym w Lyonie. Największy jednak udział w powstaniu szkół wetery-
naryjnych w Imperium Habsburgów przypadł Johannowi Gottliebowi
Wolsteinowi (1738–1820). Wolstein był chirurgiem wojskowym, który
ukończył także medycynę we Wiedniu. W 1769 r. następca Marii Teresy,
cesarz Józef II, wysłał go do szkoły weterynaryjnej w Alfort. Studiował
tam u Bourgleta, lecz stosunkowo szybko, jako lekarz i chirurg, stwierdził
duże braki programowe szkoły. Przeniósł się więc do prywatnej szkoły
weterynaryjnej Lafosse’a. Ta spełniła jego oczekiwania. Nawiązał także
osobistą przyjaźń z Lafosse’em. Po powrocie do Wiednia, w 1777 r. zało-
żył tam szkołę weterynaryjną. W Wiedniu funkcjonowała już wcześniej,
bo od 1767 r., Szkoła Chirurgii Końskiej (Pferdekur-Operationschule)
kierowana przez profesora Ludwika Scottiego (1728–1806). W ten spo-

360
Szkolnictwo wetrynaryjne w Europie

sób powstała pierwsza państwowa szkoła weterynaryjna w Wiedniu, zna-


na jako Cesarsko-Królewski Szpital dla Zwierząt. Johann Conrad Wolste-
in kierował nią do 1795 r. Od 1818 r. szkoła wiedeńska nosiła nazwę Ce-
sarsko-Królewskiego Instytutu Weterynaryjnego, a w latach 1850–1896
Cesarsko-Królewskiego Wojskowego Instytutu Weterynaryjnego. Uzy-
skanie praw uczelni wyższej nastąpiło w 1897 r., a w 1905 r. nazwano ją
Cesarsko-Królewską Wyższą Szkołą Weterynaryjną w Wiedniu. Od 1975
r. znana jest jako Uniwersytet Weterynaryjny w Wiedniu.
Z kolei w Szwecji szkoły weterynaryjne powstały dzięki osobistemu
zaangażowaniu Karola Linneusza, który namówił swojego ucznia lekarza
Petera Hernqvista (1726–1818) do studiów we Francji u Bourgleta i La-
fosse. Po powrocie w 1772 r. Hernqvist zaproponował założenie instytutu
weterynaryjnego i szpitala weterynaryjnego w Sztokholmie. Niestety ten
ambitny plan się nie powiódł. Rozpoczął zatem nauczanie weterynarii w
Skara, ale początkowo miał zaledwie dwóch uczniów i była to w zasadzie
szkoła prywatna, o ile można ją w ogóle szkołą w pełnym słowa tego zna-
czeniu nazwać. Dopiero w 1775 r. na mocy edyktu królewskiego udało się
utworzyć państwową szkołę weterynaryjną.
Z kolei z Danii wysłano grupę studentów medycyny do Lyonu w 1763
r. Wśród nich znalazł się Peter Christian Abildgaard (1740–1801). Po-
dobnie jak Wolstein, także i Abildgaard stwierdził, że szkoła Bourgleta
właściwie nie naucza anatomii porównawczej i chorób wewnętrznych. Po
powrocie do kraju, ponieważ klimat polityczny nie sprzyjał uzyskaniu po-
parcia rządu królewskiego, założył prywatną szkołę weterynarii w 1773 r.
Dopiero w 1777 r. udało mu się uzyskać edykt króla Christiana VII pro-
klamujący utworzenie szkoły weterynaryjnej w Kopenhadze. Najwybit-
niejszym uczniem Abildgaarda był Erik N. Viborg (1759–1822).
Jednym z twórców przyjaznego klimatu do powstania szkół wetery-
naryjnych w krajach niemieckich był Wilhelm von Humboldt, starszy
brat wybitnego podróżnika i twórcy biogeografii Alexandra von Hum-
boldta (1769–1859). To właśnie Alexander ze swoich podróży po Amery-
ce Południowej przywiózł do Europy kurarę, a jego podróże stały się in-
spiracją dla Darwina. Wilhelm von Humboldt był jednym z inicjatorów
gruntownej reformy uniwersytetów w Prusach. W duchu idei von Hum-
boldta powstał w 1810 r. Uniwersytet w Berlinie. Był to pierwszy w peł-
ni nowoczesny uniwersytet w Europie. Wcielono także do niego powsta-
łą w 1790 r. Szkołę Lekarsko-Weterynaryjną. Warto nadmienić, że Taj-
ny Radca i członek Pruskiej Akademii Nauk Christian Andreas Cothe-

361
Szkolnictwo wetrynaryjne w Europie

nius (1708–1789) planował utworzenie Szkoły Bujatrycznej już w 1768 r.


Jednak z powodów finansowych król Fryderyk Wilhelm II odwołał cieka-
wie zapowiadającą się inicjatywę. Von Humboldt był zdania, że nauczanie
leczenia zwierząt powinno odbywać się w ramach uniwersytetów i być
traktowane jako jedna z dyscyplin nauki. W opozycji to tego poglądu po-
zostawała inna wybitna postać związana z narodzinami szkolnictwa we-
terynaryjnego, a mianowicie Ludwik Henryk Bojanus (1776–1827). W
jego opinii weterynaria powinna być sztuką praktyczną, a nauczana po-
winna być w szkołach weterynaryjnych jako zawód. Był więc przeciwni-
kiem traktowania weterynarii jako nauki i widział ją jedynie w postaci po-
żytecznego rzemiosła. Pogląd ten był wysoce niebezpieczny i miał nieste-
ty bardzo poważne konsekwencje. Bojanus ten fatalny dla nauczania wete-
rynarii pogląd zaprezentował w piśmie zatytułowanym „O celowości i or-
ganizacji szkół weterynaryjnych” (Über den Zweck und Organisation der Thie-
rarzneischulen”) w 1805 r.
W krajach niemieckich pierwszą szkołę weterynaryjną założył Jo-
hann Christian Polycarp Erxleben (1744–1777) w Getyndze. Z wy-
kształcenia był przyrodnikiem. Jako bardzo młody 24-letni człowiek za-
proponował stworzenie edukacji weterynaryjnej księciu elektorowi hano-
werskiemu i księciu Brumszwiku-Luneburga Jerzemu II Augustowi Ha-
nowerskiemu, późniejszemu królowi Wielkiej Brytanii jako Jerzy II, któ-
ry był założycielem Uniwersytetu w Getyndze (w 1734 r.). W celu naby-
cia doświadczenia książę elektor wysłał Erxlebena do najlepszego w kra-
jach niemieckiego lekarza koni barona Johanna von Sinda (1709–1776), a
następnie do Holandii i Francji. Po powrocie Erxlebena w 1770 r., kolej-
ny książę elektor Jerzy III Wilhelm otworzył Instytut Weterynarii w ra-
mach Uniwersytetu. Erxleben został pierwszym uniwersyteckim profe-
sorem weterynarii na świecie. W takiej formie weterynaria miała charak-
ter dyscypliny uniwersyteckiej, co niezwykle podnosiło jej prestiż i ran-
gę. Stawiało ją na równi z innymi uniwersyteckimi dziedzinami i stanowi-
ło świetny fundament pod badania interdyscyplinarne. Kandydaci na stu-
dentów musieli umieć pisać, czytać, liczyć oraz znać łacinę i francuski. Po
śmierci Erxlebena instytut początkowo wcielono do Wydziału Medycy-
ny i Farmacji, a następnie zamknięto. Z kolei 10 marca 1790 r. dekretem
królewskim utworzono Szkołę Weterynaryjną w Hannowerze, pozostają-
cą już jednak poza strukturami Uniwersytetu. Jej pierwszym dyrektorem
został Johann Adam Kersting (1726–1784).
W Wielkiej Brytanii początki szkół weterynaryjnych są ściśle zwią-

362
Szkolnictwo wetrynaryjne w Europie

zane z lekarzami zajmującymi się leczeniem ludzi. Człowiekiem, który


przyczynił się do utworzenia edukacji weterynaryjnej był William Mo-
orcroft (1765–1825). Utrata wielkich stad owiec z powodu zarazy przez
jego rodzinę sprawiła, ze zainteresował się weterynarią. Naocznie prze-
konał się o całkowitej bezsilności domorosłych weterynarzy. Najpierw
kształcił się w Liverpoolu na lekarza, a jego nauczycielem był John Lyon.
Jemu zdradził się ze swoimi zamiarami reformy lecznictwa zwierząt.
Lyon bez entuzjazmu podszedł do tego pomysłu i namówił Moorcrofta to
udania się do Londynu do Johna Huntera. W Londynie Moorcroft został
przyjęty do ekskluzywnego szpitala prowadzonego przez Huntera. Szyb-
ko okazało się, że Hunter sam jest gorącym zwolennikiem istnienia szkoły
weterynaryjnej i prowadzi lobbing na rzecz jej założenia. Z pomocą Hun-
tera i Odiham Agriculture Society of Hampshire wyjechał do Francji do
szkoły Bourgleta. Przybył tam jednak w niespokojnym okresie rewolu-
cji francuskiej, kiedy to program nauczania znacznie ograniczono, a czas
kursu zredukowano do jedynie 12 miesięcy. Po ukończeniu szkoły został
pierwszym Anglikiem z formalnym wykształceniem weterynaryjnym. Po
powrocie do Londynu w 1792 r. założył pierwszą praktykę leczenia koni.
Tuż po wyjeździe Moorcrofta do Francji, w 1791 r. złożono w Londynie
pierwszą szkołę weterynaryjną. Jej dyrektor profesor Charles Vial de Sa-
inbel pechowo zmarł jednak już rok później z powodu nosacizny. Kolej-
nym jej dyrektorem został także wychowanek Huntera, Edward Coleman
(1765–1839).
Początki edukacji weterynaryjnej i jej powrót do świata nauki nie były
łatwe. Do dnia dzisiejszego funkcjonują dwie formy nauczania wetery-
narii. Jedna ma miejsce w ramach uniwersytetów, np. na Uniwersytecie
Ludwika-Maximiliana w Monachium, gdzie istnieje Wydział Medycy-
ny Weterynaryjnej. Druga forma to niezależna szkoła weterynaryjna, jak
np. w Hannowerze i Wiedniu. W Polsce (patrz rozdz. 7: Weterynaria i
medycyna weterynaryjna w Polsce) obecnie trzy wydziały weterynaryjne
działają w ramach przekształconych wyższych szkół rolniczych, noszą-
cych nazwy uniwersytetów przyrodniczych, a jeden, w Olsztynie, wcho-
dzi w skład nowo utworzonego uniwersytetu. Rozważa się również moż-
liwość otwarcia nowych wydziałów weterynaryjnych w innych szkołach
wyższych. Weterynaria jest nieodłączną częścią nauk biologicznych, me-
dycznych i rolniczych. Powinna ona funkcjonować w ramach uniwersyte-
tów obok innych dyscyplin nauki jak matematyka, prawo, chemia, filozo-
fia itd. Podobnie sytuacja przedstawia się w przypadku medycyny czło-

363
Szkolnictwo wetrynaryjne w Europie

wieka. Istnienie oddzielnych szkół rolniczych, weterynaryjnych czy me-


dycznych jest zaszłością z czasów, kiedy dyscyplin tych nie traktowano
jako nauk, a jedynie rzemiosło i nie było dla nich miejsca na uniwersyte-
tach, gdzie uprawiano „prawdziwą” naukę. Współczesne tendencje panu-
jące w szkolnictwie weterynaryjnym, mimo jego coraz silniejszej specja-
lizacji związanej z lawinownym postępem w naukach weterynaryjnych,
powinny zapewniać absolwentom szkół weterynaryjnych nie tylko profe-
sjonalne podejście do zawodu lekarza weterynarii, ale również przekazać
wiedzę niezbędną człowiekowi z wyższym wykształceniem, prócz nauk
przyrodniczych i lekarskich, uwzględniając w pewnym zakresie więdzę
ogólną i humanistyczną).

364
10.
Choroby zakaźne i ich zwalczanie

Choroby zakaźne są znane od zarania ludzkości i od początku hodow-


li zwierząt. Rozwinięcie się hodowli na dużą skalę, a co za tym idzie duża
koncentracja zwierząt sprzyjała i sprzyja epizootiom. Także rozwój stosun-
ków międzynarodowych i handlu był korzystny dla możliwości rozprze-
strzeniania się chorób ludzi i zwierząt. Już Homer w Iliadzie wspomina o
tajemniczej zarazie dotykającej ludzi i zwierzęta podczas oblężenia Troi.
Jedną z najstarszych znanych epidemii jest wybuch tularemii w Egipcie w
Awaris oraz podczas konfliktu egipsko-hetyckiego (od 1335 r. p.n.e.), kie-
dy to zaraza dotarła aż na Kretę. Egipcjanie chorobę tę określili jako „za-
raza hetycka”. Tajemnicza choroba, prawdopodobnie zakaźna, zdziesiątko-
wała także armię asyryjską króla Sancheriba w okolicach Peluzjum, kiedy
maszerowała na Egipt. Źródła biblijne podają, że zmarło 180 000 żołnierzy
asyryjskich. Biblia utrzymuje także, zgodnie ze swoim duchem, że spraw-
cą tak wielu zgonów był anioł Jahwe. Herodot z kolei nic nie pisze o ofia-
rach śmiertelnych, lecz o poprzegryzaniu przez myszy cięciw łuków. Być
może najbliższy prawdy jest Józef Flawiusz, który pisze o wybuchu w obo-
zie dżumy. Pewne wskazówki zdają się sugerować ujawnienie się mala-
rii. W każdym bądź razie Asyryjczycy odstąpili od oblężenia. Mimo przej-
ściowego sukcesu, już w następnym roku Judea płaciła Asyryjczykom try-
but, a armia asyryjska wtargnęła do Egiptu. Dżuma z kolei spowodowała,
jak twierdził Tukidydes, śmierć 1/3 mieszkańców Aten podczas wojny pe-
loponeskiej (patrz rozdz. 4.6). Pewne badania zdają się jednak wskazywać
nie na dżumę, lecz na Salmonella enterica. Zaraza miała oczywisty wpływ na
losy wojny. W poniższym rozdziale przedstawiono historię występowania i
badań nad niektórymi chorobami zakaźnymi.

Wąglik (anthrax)
Chorobę wywołuje laska wąglika (Bacillus anthracis). Nazwa choroby
pochodzi od greckiego słowa anthrakites, które oznacza „jak węgiel”. Przy-

365
Choroby zakażne i ich zwalczanie

puszcza się, że opisane w Księdze Wyjścia plagi szósta i piąta to właśnie


wąglik. Najlepszy starożytny opis wąglika podał Wergiliusz w „Georgi-
kach” w księdze III poświęconej hodowli bydła. Opis dotyczy zarazy, któ-
ra wybuchła w prowincji Noricum w Alpach Wschodnich. Wergiliusz pi-
sze, że epizootia wybuchła w ciepłym okresie jesieni i dotknęła nie tyl-
ko owce, ale wszystkie zwierzęta domowe (owce, bydło, konie, psy) i dzi-
kie (także gady). Wymienia takie objawy jak wysoka gorączka, obrzmie-
nie żył oraz krwisto-pienisty wyciek z jamy ustnej. Zalecał możliwie naj-
szybszą izolację sztuk wykazujących objawy chorobowe, zwrócił uwa-
gę na możliwość zarażenia przez kontakt z padłymi zwierzętami. Ostrze-
gał także, aby nie używać skór zwierząt padłych, miał więc świadomość
możliwości zarażenia tą drogą. O wągliku u bydła pisał także Publiusz
Wegecjusz Renatus. W XVIII wieku epizootia zniszczyła połowę popu-
lacji owiec w Europie. W Polsce wąglik szalał w 1628, 1726, 1776, 1807
i 1834 r. Z kolei w Europie częste zachorowania zanotowano pomiędzy
1802 a 1827. W 1850 r. Pierre François Olive Rayer wraz z Casimirem
Josephem Davainem zaobserwowali nitkowate twory około dwa razy
dłuższe od krwinek czerwonych we krwi chorej na wąglik owcy. Z ko-
lei lekarz weterynarii, profesor uczelni dorpackiej (Estonia), Friedrich
Brauell (1807–1882) w 1856 r. zaobserwował laski wąglika w krwi swo-
jego współpracownika, który zaraził się podczas sekcji zwłok padłej owcy.
Udowodnił tym samym, że wąglik jest chorobą odzwierzęcą. Brauell po-
bierał krew od chorych zwierząt i inokulował nią myszy, które następnie
ginęły. W krwi padłych myszy obserowował laski wąglika. Wielkie zasłu-
gi zwalczaniu wąglika oddali Koch i Pasteur. Robert Koch uzyskał pe-
łen cykl laski wąglika i stwierdził, że Bacillus wytwarza spory. Koch eks-
perymentalnie zarażał zwierzęta kulturami uzyskanymi w hodowli in vi-
tro. Koch pracował na odległej prowincji i nie mial dużych możliwości za-
prezentowania wyników swoich badań. Był to też czas, kiedy wielkie au-
torytety dość niechętnie odnosiły się do nowinek z zakresu mikrobilo-
gii. Koch zaryzykował i swoje wyniki przesłał do profesora Uniwersyteu
Wrocławskiego Juliusa Cohnheima. Ten entuzjastycznie przyjął prace
Kocha i nie tylko umożliwił ich publikacje w 1876 r., ale ściągnął Kocha
do Wrocławia, a następnie do Berlina. Ludwik Pasteur w 1881 r. podał 25
owcom i 25 krowom szczepionkę przeciw wąglikowi. Wszystkie zwierzę-
ta zaszczepione przeżyły infekcję, podczas gdy zwierzęta z grupy kontrol-
nej (nie podano im szczepionki) padły. W badaniach swoich Pasteur stoso-
wał metodę atenuacji opracowaną przez Toussainta, ale nie podał tego do

366
Choroby zakażne i ich zwalczanie

wiadomości publicznej. W rezultacie doszło do procesu sądowego. Jean


Joseph Henri Toussaint (1847–1890) był absolwentem Szkoły We-
terynaryjnej w Lyonie i profesorem mikrobiologii i immunologii wete-
rynaryjnej w Tuluzie. Podgrzewał on surowicę krwi chorych na wąglik
przez 10 minut w temperaturze 55şC, a następnie podawał zwierzętom
(Pasteur stosował temp. 42–43şC). Swoje doświadczenie przeprowadził
na 8 psach, z czego 4 stanowiły grupę kontrolną. Wszystkie psy z gupy
kontrolnej po podaniu wąglika padły, a zaszczepione przeżyły. W 1881 r.
Toussaint za badania z dziedziny mikrobiologii otrzymał Nagrodę Bar-
biera Academie Nationale de Médicine. Toussaint wykazł także, że wirus
ospy przeprowadzony przez bydło jest nadal chorobotwórczy dla człowie-
ka oraz wyizolował w 1879 r. czynnik chorobotwórczy cholery drobiu.

Nosacizna (malleus)
Nosacizna wywoływana jest przez pałeczkę nosacizny Burkholderia
(Pseudomonas) mallei. Chorują na nią zwierzęta nieparzystokopytne. Znana
była już w starożytności, a nazwa malleus wywodzi się z greckiego słowa
złośliwość. Nazwy tej użył także Arystoteles, opisując ją u osłów. Dzie-
ła hipokratejskie podają, że jest to choroba koni, na którą chorują rów-
nież ludzie. Nazwę choroby zlatynizował Wegecjusz i od tej chwili brzmi
ona malleus, czyli młot. Opis nosacizy podał „Corpus hippiatricorum graeco-
rum” Apsyrtos zaznaczając, że jest zaraźliwa. Eumelos także, we wspo-
mnianym powyżej dziele opisał formę stawową (arthritis), suchą (xera),
wilgotną (hygra), białą (leuke) i czarną nosacizny (melaina). Także Publiusz
Wegecjusz Renatus opisał tę chorobę zwracając uwagę na kilka jej form,
a także na zakaźność: „...Sama zaraza, jak to wyżej podano, zaczyna się
od jednego zwierzęcia i szybko przenosi się na inne. Dlatego należy
oddzielić te konie, co do których istnieje podejrzenie, że noszą w sobie
zarazki tej choroby, do tego stopnia nawet, że ciała martwych zwierząt,
które padły z powodu tej zarazy, powinny być wyniesione w takie miej-
sca, gdzie nie ma dojścia dla innych zwierząt, ponadto trzeba je zakopać
głęboko w ziemi...”.
W 1797 r. Erik Viborg (1759–1822) podał pobraną krew od koni cho-
rych na nosaciznę, dożylnie koniom zdrowym. Spowodowało to wystą-
pienie objawów chorobowych i tym samym dowiódł Viborg zakaźności
choroby. Dyskusja nad przenoszeniem się choroby trwała cały XIX wiek.
W 1849 r. francuski lekarz Jean Hamecau zaprezentował w pełni udoko-
mentowny przypadek zachorowania u człowieka w następstwie kontak-

367
Choroby zakażne i ich zwalczanie

tu z chorym koniem. Pacjentem był lekarz weterynarii, który badał konia


chorego na nosaciznę, a następnie nie umył rąk. Pacjent zmarł po trzech
miesiącach. Jako pierwszy zaobserwował bakterię pod mikroskopem ru-
muński lekarz Victor Babes w 1881 r. w materiale pobranym od chore-
go człowieka. W 1886 r. Friedrich Lőffler wyhodował kultury bakteryjne
i wykazał ich chorobotwórczość. Maleinę, czyli przesącz z hodowli zjadli-
wych bakterii nosacizny w pożywce bulionowo-glicerolowej, odkryli nie-
zależnie od siebie lekarze weterynarii Otto Ivanovitsch Kalning z Do-
rpatu i Christopher Ivanovitsch Helman z Petersburga w 1890 r. Male-
inizacja, czyli wykonywanie próby alergicznej przy użyciu maleiny (do-
spojówkowa, śródskórno-powiekowa, podskórna) służy do wykrywania
zwierząt zarażonych nosacizną. Obecnie na terenie Unii Europejskiej no-
sacizna nie występuje.

Gruźlica (tuberculosis)
Jest to zakaźna choroba atakująca zwierzęta i ludzi, a jej czynnikiem
etiologicznym jest prątek gruźlicy (Mycobacterium tuberculosis). Gruźli-
ca to choroba niezwykle stara, której ślady odnajdywane są w mumiach
egipskich, aczkolwiek nie jest wzmiankowana w papirusach medycz-
nych. Świadectwem jej istnienia są między innymi w Talmudzie, w któ-
rym określa się ją słowem schachepheth. Arystoteles pisał o gruźlicy by-
dła, wskazując na zmiany pośmiertne w płucach. Szkoła hipokratejska
dobrze ją znała i nazywala phthisis. Hippokrates podaje, że atakuje naj-
częściej ludzi pomiędzy 18 a 35 rokiem życia. Uważał jednak, że jest to
choroba wrodzona. Galen zalecał chorym świeże powietrze, mleko oraz
podróże morskie. Był on zdania, że gruźlica jest zakaźna (dogmat Gale-
na). W wiekach XVI, XVII i jeszcze XVIII, perlicę (forma gruźlicy) by-
dła uważano za odmianę syfilisu. Mięso od takich krów było utylizowa-
ne. Wysuwano także teorię, że jest ona skutkiem sodomii. Dopiero Ernst
Friedrich Gurlt (1794–1882), anatomopatolog weterynaryjny z Berlina
stwierdził, że perlica ma tło gruźlicze. Pierwszy hipotezę o możliwości
zarażenia się ludzi od zwierząt wysunął w 1790 r. francuski weterynarz
J. B. Huzard. Jean Antoine Villemin (1827–1892), francuski lekarz woj-
skowy, inokulował materiał zakaźny od człowieka do królików. Udowod-
nił przez to zakaźność choroby oraz że łamie ona barierę gatunkową. Teo-
ria jego spotkała się z gwałtowną krytyką świata nauki, m.in. Virchova.
W tym samym czasie podobny eksperyment, potwierdzający wnioski
Villemina, przeprowadził profesor wetertynarii z Lyonu Jean Baptiste

368
Choroby zakażne i ich zwalczanie

Auguste Chauveau (1827–1878). Rober Koch z kolei opracował in-


nowacyjną metodę barwienia z wykorzystaniem błękitu metylenowe-
go, umożliwiającą oglądanie prątków gruźlicy w preparatach. Opracował
także specjalne podłoże do hodowli tej bakterii, czyli skrzepłą surowicę
krwi. Jednak jego próby uodparniania zawiesiną osłabionych bakterii lub
metabolitem prątków spełzły na niczym. Zamiast tego udało mu się uzy-
skać tuberkulinę, czyli białko uzyskiwane z hodowli prątków. Okazała się
ona niezastąpiona w diagnostyce gruźlicy po dziś dzień. Za badania nad
gruźlicą został on w 1905 r. uhonorowany Nagrodą Nobla.

Bruceloza (brucellosis), czyli choroba Banga


Bruceloza jest przewlekłą zakaźną i zaraźliwą chorobą ludzi i zwierząt.
Chorobę wywołują bakterie z rodzaju Brucella. U ludzi znana była także
jako gorączka maltańska. Nazwa ta wzięła się z tego, że w 1905 r. amery-
kańscy marynarze napili się mleka koziego od kozy z Malty, po czym za-
chorowali na brucelozę. Duński lekarz weterynarii i mikrobiolog Bern-
hard Laurits Frederic Bang (1848–1932), który wcześniej dowiódł, że
cielęta krów z gruźlicą mogą być zdrowe, jeśli zaraz po urodzeniu odizolu-
je się je od matek, odkrył czynnik sprawczy choroby. Również jako pierw-
szy na świecie przeprowadził masową tuberkulinizację w Danii. Bang
wspólnie ze Striboltem wyizolowali czynnik zakaźny powodujący ronie-
nia bydła. W 1809 r. dowiedli, zarażając ciężarną krowę, która w wyniku
infekcji poroniła, że bruceloza jest zakaźna. Podczas sekcji zwłok stwier-
dzili zmiany typowe dla brucelozy, a z tkanek wyizolowali Gram-ujemne
drobnoustroje. Opracowali także metodę hodowli in vitro. Dużą ich zasłu-
gą było wykazanie patogenności tej bakterii dla koni, owiec i kóz. Dopie-
ro jednak Alice Catherine Evans (1881–1975) z US Bureau of Animal
Industry dowiodła serologicznego pokrewieństwa pomiędzy Brucella abor-
tus a Brucella melitensis. Bruceloza jest chorobą odzwierzęcą i zawodową le-
karzy weterynarii.

Pryszczyca (Aphtae epizootice), czyli zaraza pyska i racic


Jest to ostra i niezwykle zaraźliwa choroba zwierząt parzystokopyt-
nych. Znana była już w Starożytności, a pisali o niej m.in. Publiusz We-
gecjusz Renatus i Kolumella. Kolumella pisał, że jest to choroba nieule-
czalna atakująca owce, która błyskawicznie szerzy się w całym stadzie.
Zalecał działania profilaktyczne, takie jak regularne przeglądy stada,
a w razie zauważenia objawów chorobowych – radykalne środki zaradcze,

369
Choroby zakażne i ich zwalczanie

jak zakopywanie żywego zwierzęcia, po którym miało przejść całe sta-


do. Kolumella wymienia kilka leków, które można stosować przy prysz-
czycy, ale ostrzega, że choroba jest nieuleczalna, a terapia przynosi jedy-
nie czasową poprawę. Aczkolwiek rozpatrywana jest tu z punktu widzenia
historycznego, to jednak nie należy zapominać, że stanowi ona śmiertel-
ne zagrożenie i dzisiaj. Powoduje olbrzymie straty gospodarcze i rozprze-
strzenia się niezwykle szybko. Aby uzmysłowić sobie skalę potencjalnych
strat należy przytoczyć fakt, że w latach 1889–1894 w Niemczech pa-
dło na pryszczycę 7 mln sztuk bydła. Największe nasilenia epizooti przy-
szczycy na terenie Europy miały miejsce w XVIII i XIX w. W 1897 r.
Lőffler i Frosch wykazali, że choroba wywoływana jest przez tzw. czyn-
nik przesączalny. W 1938 r. opracowano skuteczną szczepionkę przeciw
pryszczycy.

Wścieklizna (lyssa)
Wścieklizna jest jedną z najstarszych chorób znanych rodzajowi ludz-
kiemu. Jej opis znaleziono m.in. w kodeksach babilońskich. Pisał o niej
także Arsytoteles, określając ją jako hydrophobia czyli wodowstręt, sygna-
lizując zarazem jeden z charakterystycznych objawów. Arystoteles za-
uważył także, że wszystkie pogryzione zwierzęta chorują. Napisał co
prawda, że ludzie po pogryzieniu nie chorują, ale uważa się, że na my-
śli miał fakt, że jeśli człowieka ochroni ubranie, to może uniknąć zacho-
rowania. Galen z kolei zalecał usunięcie tkanek w okolicy ugryzienia. Cel-
sus doradzał wypalić ranę, a jeśli nie można tego uczynić to upuścić krwi
z miejsca pogryzienia. Innym sposobem terapii było udanie się do łaź-
ni, aby tam z otwartej rany jad wypłynął. Zalecał także bardziej brutal-
ne formy terapii, jak podtopienia. W przypadku wściekłych psów, Celsus
uważał za wskazane pojenie je wodą, a jeśli miały niechęć do gorzkiego,
podawanie im miodu. Kolumella w ramach profilaktyki wścieklizny za-
lecał obcinanie ogonów szczeniętom 40 dni po ich narodzeniu. Uważał
także, że podawanie psom gorącego jedzenia może wywołać wściekliznę.
Jak widać, próby zapobiegania i leczenia były raczej rozpaczliwe. Wege-
cjusz Renatus z kolei napisał: „...Ukąszenie wściekłego psa zwykle przynosi i lu-
dziom i zwierzętom zgubę do tego stopnia, że ci, którzy zostali ugryzieni, odczywa-
ją wstręt do wody i popadają we wściekliznę...”. Jako leczenie zalecał okładanie
miejsca ukąszenia kwiatem siana lub doustnie roztartą wątrobę wściekłe-
go psa, różę pospolitą, smołę żydowską rozpuszczoną w ćwiartce wina,
jagody bzu i inne.

370
Choroby zakażne i ich zwalczanie

W czasach Pasteura powszechną metodą leczenia było wypalanie rany


zadanej przez wściekłe zwierzę żelazem. Ludwik Pasteur wraz z Pier-
rem Emile Roux opracowali i zastosowali pierwszą szczepionkę prze-
ciw wściekliźnie (patrz rozdz. 7.2). Z kolei Adelchi Negri (1876–1912)
w cytoplazmie neurocytów zwierząt chorych na wściekliznę odkrył spe-
cyficzne ciałka wtrętowe (ciałka Negriego), które uznaje się za objaw
patognomiczny w badaniu pośmiertnym.

Pomór bydła (Pestis bovina), czyli księgosusz


Ta śmiertelna i niezwykle zaraźliwa choroba bydła pojawiła się na are-
nie dziejowej wraz z nastaniem Wędrówki Ludów u schyłku Starożyt-
ności. Napierające na Cesarstwo Zachodniorzymskie i osiedlające się na
jego terenach ludy przyniosły z sobą tę zarazę. Bydło zachodnioeuropej-
skie było całkowicie nieodporne, stąd też zachorowalność i śmiertelność
przekraczała 90% pogłowia. Choroba została opisana w traktatach agrar-
nych. Kolumella zalecał, aby możliwie jak najszybciej oddzielić sztu-
ki chore i odizolować je całkowicie od innych zwierząt i dopiero wte-
dy podjąć próby leczenia. Rozprzestrzenianiu się choroby sprzyjały woj-
ny i największa liczba zachorowań wystąpiła podczas najazdów mongol-
skich (XII w.), wojny trzydziestoletniej (XVII w.) i wojen napoleońskich
(XVIII w.). Jan Długosz zanotował, że w 1298 r. na pomór padło w Polsce
bardzo wiele zwierząt (wyraził pogląd, że większość pogłowia bydła). Na
skutek wojen rosyjsko-szwedzkich pojawił się księgosusz z wielką siłą w
1709 r., nabierając charakteru panzootii. W ciągu pięciu lat padło aż 1,5
mln sztuk bydła, a pomór przedostał się nawet na Wyspy Brytyjskie. Jed-
ne z pierwszych przypadków zachorowań w Europie Zachodniej odnoto-
wano wówczas w posiadłościach kościelnych niedaleko Padwy. Miejsco-
wy biskup zwrócił się o pomoc do lekarza papieża Klemensa XI, Giovan-
niego Marii Lancisiego (1654–1720). Lekarz ten interesował się medy-
cyną porównawczą i przeprowadził szczegółowe badania nad szerzącą się
zarazą. Wysunął przypuszczenie, że choroba przenosi się ze zwierzęcia
na zwierzę. Swoje poglądy przedstawił przed Kolegium Kardynalskim.
Zaproponował, aby każde zwierzę z objawami chorobowymi poddać ubo-
jowi, jego zwłoki spalić oraz zakazać przemieszczania się bydła na tere-
nach, gdzie wystąpiły zachorowania. Bydło sprowadzane zalecał podda-
wać kwarantannie. Propozycje te zostały przez kardynałów zaaprobowa-
ne. Były to pierwsze tak radykalne, a zarazem skuteczne środki podjęte
dla zwalczenia choroby zakaźnej u zwierząt. Z kolei straty poniesione na

371
Choroby zakażne i ich zwalczanie

skutek pomoru w Europie w latach 1735–1770 oszacowano na przeszło


3 mln sztuk bydła.
W dobie rozwoju mikrobiologii usiłowano za księgosusz winą
obarczyć bakterie, a hipotetycznym sprawcom nadano nazwę Micrococ-
cus pestis bovinae. Dopiero jednak w 1902 r. francuskiemu mikrobiologo-
wi Mauricowi Nicolle (1862–1932) i tureckiemu lekarzowi weteryna-
rii Adilowi Mustafie (1871–1932) udało się wyizolować chorobotwór-
czy czynnik przesączalny z mózgowia, płynu mózgowo-rdzeniowego i kę-
pek Peyera zwierząt chorych. W 1920 r. podczas enzootii padło w Polsce
w ciągu 3 miesięcy ponad 40 tys. sztuk bydła. Do 1922 r. zlikwidowano
księgosusz w Polsce całkowicie. Obecnie jego ogniska występują w Azji
i Afryce, aczkolwiek są nadzieje na całkowite jego wyeliminowanie.

372
11.
Ubój, rzeźnie i nadzór nad surowcami
pochodzenia zwierzęcego

O d najdawniejszych czasów ubój zwierząt odbywał się, podobnie jak


dziś, w celu pozyskania mięsa oraz innych surowców pochodzenia
zwierzęcego lub, co z kolei dziś w większości świata jest niepraktykowa-
ne lub nielegalne, związany był z rytuałem religijnym bądź magicznym.
Pierwszy typ uboju odbywał się zgodnie z tradycją kultywowaną w róż-
nych kulturach, a świadectwa tego dostarczają źródła archeozoologiczne
lub historyczne. W wypadku tego drugiego, reguły jego przeprowadzania
były i są ściśle określone, ponieważ warunkuje to powodzenie i skutecz-
ność ceremonii. Zasady religijne dotyczące tego zagadnienia obowiązu-
ją do dnia dzisiejszego w niektórych społecznościach. Jednocześnie wie-
le zakazów powoduje powstrzymywanie się od uboju i spożywania mięsa
pochodzącego od zwierząt określonych gatunków, np. świń.
Pierwsze świadectwa badania poubojowego mięsa pochodzą ze Staro-
żytnego Egiptu i zostały opisane w rozdziale poświęconym staroegipskiej
weterynarii (patrz rozdz. 3.2.5: Rola bydła w Starożytnym Egipcie). Nie
było to rutynowe badanie mięsa, ale jedynie przewidziane w przypadku
surowca przeznaczonego na cele kultowe lub dla dworu faraona. Częste
w sztuce egipskiej są przedstawienia całego cyklu pozyskiwania mięsa,
np. z bydła, ryb i ptaków. Ukazane są w kolejności sceny postępowania
z wszelkimi szczegółami.
Szereg obwarowań prawnych o charakterze pseudosanitarnym zawie-
ra Tora. Między innymi zakazano w niej spożycia wieprzowiny. Korzenie
tego zakazu opisano w rozdziale dotyczącym weterynarii staroegipskiej
(patrz rozdz. 3.2.6). Wprowadzono także zakaz konsumpcji krwi, stąd też
zwierzęta podczas uboju były skrwawiane. Jako przyczynę tego zakazu
uznano przekonanie, że krew, która jest siedzibą duszy, nie może być spo-
żywana. Nie jadano także pierworodnych zwierząt, lecz ofiarowywano je
Bogu. Wyjątkiem były zwierzęta chrome i ślepe, które nie były przezna-
czane na ofiarę, lecz zjadane przez ludzi. Nie wolno było również spoży-
wać mięsa zwierząt upolowanych przez zwierzęta mięsożerne oraz padli-

373
Ubój i nadzór nad surowcami pochodzenia zwierzęcego

ny. Niedozwolone było także jedzenie tłuszczu zwierzęcego. W Księdze


Kapłańskiej dokonano podziału zwierząt na czyste, czyli zdatne do spo-
życia oraz nieczyste, czyli niezdatne do spożycia. Do zwierząt czystych
zaliczono parzystokopytne z wyjątkiem świni, ryby i zwierzęta rodzące
się w wodzie. Do nieczystych – zwierzęta nieparzystokopytne, zwierzęta
czworonożne bez kopyt, zwierzęta żyjące w wodzie nieposiadające łusek
i skrzeli oraz wiele ptaków, przede wszystkim drapieżnych. Za nieczyste
uznano także płazy i gady.
W Starożytnej Grecji funkcjonowała specjalna policja – agoranomoi
– nadzorująca sprzedaż mięsa na agorze. Mięso było sprzedawane w spe-
cjalnie wydzielonym budynku. Do dnia dzisiejszego zachowało się ponad
200 inskrypcji ze 120 miast świadczących o działaniu tej instytucji.
W Rzymie republikańskim od 367 r. p.n.e. edylowie kurulni (aedi-
les curules) kontrolowali zarówno stan mięsa jak i obrót nim, a także ubój
i handel zwierzętami. Wynikało to z ich zakresu cura annonae, czyli nad-
zoru nad zaopatrzeniem miasta w żywność. Do ich zadań należało też
utrzymanie porządku w mieście i nadzór nad praktykami handlowymi,
nadzór nad budowami i pracami publicznymi oraz nadzór nad porząd-
kiem i bezpieczeństwem miasta (cura urbis). Edyl był to urząd sprawowa-
ny przez rok, a wyboru i nominacji dokonywały komicja trybusowe. Po-
czątkowo był to urząd patrycjuszowski, jednak wkrótce dopuszczono do
niego plebejuszy. Edylowie mieli prawo skonfiskować i zniszczyć zakwe-
stionowane mięso. Rzeźnie lokalizowano w halach targowych, np. w Rzy-
mie macellum Liviae, a w Pompejach macellum Augustinum. Ubój zazwyczaj
poprzedzało ogłuszenie zwierzęcia, a specjalne pomieszczenia przezna-
czone do uboju bydła nazywano laniena. Mięso koni było spożywane jedy-
nie sporadycznie i to głównie przez uboższe warstwy społeczne. W cza-
sach rzymskich praktykowano również ubój przydomowy. W okresie Ce-
sarstwa zakres działalności poszczególnych urzędów wywodzących się
z Republiki był przejmowany przez urzędników cesarskich. Cura canis ro-
zumiane jako nadzór nad wysokością cen mięsa w mieście Rzym przejął
prefekt miasta (praefectus urbi). Mówi o tym monografia Ulpiana:
D.I 12, 1, 11 (Ulp., l. s. de. off. praef. urbi): Cura carnis omnis ut iustio pretio pra-
ebeatur ad curam praefecturae perinet, et ideo et forum suarium sub ipsius cura est:
sed et ceterorum pecorum sive armentorum quae ad huiusmodi praebitionem spec-
tant ad ipsius curam pertinent.
W jego kompetencji leżało także sprawdzanie jakości oferowanych to-
warów pochodzenia zwierzęcego. Nadzór ten wynikał z faktu, że kramy

374
Ubój i nadzór nad surowcami pochodzenia zwierzęcego

(tabernae), w których pracowali kupcy stały na terenie publicznym i teren


ten był im jedynie wynajmowany w imieniu ludu. Największy targ mię-
sny znajdował się na Forum Suarium. Być może z tej też przyczyny, za cza-
sów Sewerów lub Aureliana, właśnie w bezpośrednim sąsiedztwie Forum
Suarium ulokowano koszary podległych prefektowi miasta kohort miej-
skich (Castra Urbana). Prefekt kontrolował także wszystkie place, na któ-
rych handlowano trzodą chlewną i bydłem. Do kompetencji prefekta mia-
sta należała również kontrola nad cenami mięsa w obrębie miasta.
Nadzór natomiast nad handlem i cenami produktów pochodzenia in-
nego niż zwierzęce sprawował prefekt anony (praefectus annonae). Za cza-
sów cesarza Aureliana prefekt miasta był odpowiedzialny za zaopatrze-
nie miasta w mięso i jego dystrybucję. Prefekt miasta dysponował własną
administracjąm, czyli officium. Officium składało się z oficerów wywodzą-
cych się z kohort miejskich (cohortes urbanae), podlegających prefektowi
miasta. Urzędnicy ci byli więc równocześnie oficerami zachowującymi
mundur, żołd i stopień, a rozwiązanie takie było typowe dla administracji
rzymskiej. Demilitaryzacja officium prefekta nastąpiła dopiero pod koniec
IV w n.e. Od tego momentu trybun targu mięsnego (tribunus Fori Suari),
jako dowódca kohort miejskich podlegający od drugiej połowy III wieku
prefektowi miasta, który do tej pory swoje obowiązki wykonywał przy po-
mocy żołnierzy miejskich, zaczął posługiwać się officiales, a sam miał ran-
gę clarissimus. Żołnierze kohort miejskich zostali wcieleni do officium i sta-
li się cywilnymi urzędnikami policyjnymi (contubernales).
Spożycie mięsa psów budzi pewne kontrowersje. Pliniusz Starszy pi-
sze w „Naturalis historia”, że w starożytności uważano ssące szczenię-
ta za przysmak, natomiast w Chinach zwierzętami rzeźnymi były psy
rasy chow-chow, a z kolei w Meksyku psy bezwłose. Wiadomo także, że
psy były zwierzętami ofiarnymi, być może i konsumpcyjnymi u Celtów.
Świadectwem tego są typowe pozostałości po rozbijaniu spojenia żuchwy
i wybijaniu żuchwy ze stawu skroniowo-żuchwowego, jakie zostały ziden-
tyfikowane w ośrodkach osadnictwa celtyckiego, również kultu. Być może
konsumpcja mięsa psiego miała charakter rytualny. W Europie stosowa-
no podobne kryteria okresowo w Saksonii, Danii i Włoszech. W XIX wie-
ku dostrzeżono również możliwość transmisji włośnicy i echinokokozy
z psów na ludzi. Ustawa z dnia 3 czerwca 1900 r. włączyła psy do zwie-
rząt rzeźnych i nakazała szczegółowe ich badanie przed- i poubojowe,
wraz z badaniem w kierunku włośnicy na terenie Niemiec. Rozwiąza-
nia te podtrzymała ustawa o badaniu zwierząt rzeźnych i mięsa z dnia 28

375
Ubój i nadzór nad surowcami pochodzenia zwierzęcego

czerwca 1902 r. Na ziemiach polskich jednak kynophagia była zjawiskiem


całkowicie obcym.
W średniowieczu uboju zwierząt i obrotu mięsem nie obejmowały
prawa ogólnopaństwowe. Problematyką tą zajmowały się rady miejskie,
ewentualnie, w zależności od państwa, suzereni. Zdawano sobie oczywi-
ście sprawę z nietrwałości mięsa i niebezpieczeństw z tym związanych.
Stąd też odpowiednie władze wydawały zarządzenia regulujące ubój,
przetwórstwo i handel mięsem. Mięso pochodziło ze zwierząt hodow-
lanych i drobiu, ale jadano również dziczyznę i ryby. Często miasta pod-
siadały własne stada zwierząt hodowlanych, np. bydła. Szczególnie duże
znaczenie miała dziczyzna na dworach rycerskich, książęcych i królew-
skich. Polowania na zwierzęta dziko żyjące obwarowane były regulacjami
prawnymi, spełniającymi w pewnym stopniu funkcje ochrony zwierząt.
W Polsce ochroną taką usiłowano otoczyć m.in. tura (Bos primigenius Bo-
janus) W statucie litewskim z 1523 r. król Zygmunt I Stary wprowadził
znaczne ograniczenia polowań m.in. na tura. Restrykcje te podtrzymał,
a nawet zaostrzył w 1587 r. król Zygmunt III Waza. Niestety mimo tych
starań, ostatni tur (samica należąca do specjalnie chronionego stada), padł
w Puszczy Jaktorowskiej (okolice Grodziska Mazowieckiego) w 1627 r.
Jednym z pierwszych przepisów szczegółowych jest rozporządzenie
cesarza Fryderyka II Hohenstaufa dotyczące uboju zwierząt wydane 8
czerwca 1231 r. w Apulii. Wykonawcami rozporządzenia mieli być ko-
mornicy apulijscy.
„…Na całym obszarze podlegającym ich władzy sądowniczej przenieść rzeź-
nie poza obręb miast na stosowne miejsce zgodnie z radą mieszkańców, aby ubój
i sprzedaż bydła prowadzone były w dworskich jatkach, które wójtowie każą zbu-
dować według zarządzenia komorników, i nikt inny nie ma prawa posiadać jatek,
a tylko w dworskich jatkach może być prowadzona sprzedaż, tak aby skarb państwa
był pomnażany…”.
Na obszarze monarchii piastowskiej regulacje te należały do kompe-
tencji władz miejskich, książęcych bądź królewskich. Kamieniem milo-
wym było wprowadzenie na obszar Polski prawa magdeburskiego. Zgod-
nie z jego założeniami Rady Miejskie mogły wydawać uchwały normu-
jące różnorakie obszary życia społecznego, tzw. wilkierze (niem. Wille-
kür, samowola). Jednych z pierwszych lokacji na tym prawie dokonano
prawdopodobnie we Wrocławiu (w roku 1214 lub 1226) za panowania
księcia Henryka I Brodatego. Jednak żaden z aktów lokacyjnych miasta
się nie zachował. Istnieją jedynie poszlaki wskazujące na nadanie przez

376
Ubój i nadzór nad surowcami pochodzenia zwierzęcego

księcia Henryka I Brodatego takich praw miejskich, jak korespondencja


z Radami Miejskimi Magdeburga i Halle. Pewna jest natomiast lokacja
nadana Wrocławowi przez księcia Bolesława Rogatkę 10 marca 1242 r.
Na podstawie wzoru wrocławskiego sporządzono m.in. dokumenty loka-
cyjne Bochni i Krakowa (1257 r.), a mieszczanie wrocławscy brali udział
w tych lokacjach.
Najstarsze dokumenty śląskie wspominające o rzeźnictwie i obrocie
mięsa, a zarazem jedne z najstarszych w Europie, pochodzą z kancelarii
księcia wrocławskiego, śląskiego, opolsko-raciborskiego, kaliskiego, kra-
kowskiego, sandomierskiego i wielkopolskiego, pana ziemi lubuskiej Hen-
ryka I Brodatego z 1224 r. Dotyczą one klasztoru klarysek w Trzebnicy,
dając mu prawo posiadania rzeźni w mieście Wrocławiu i handlu mię-
sem jako serwitutu usług rzeźniczych, ale nie wiadomo czy z przywileju
tego już wtedy skorzystano. Gdyby tak się stało, byłby to zarazem dowód
pośredni, pozwalający uznać rzeźnię wrocławską za najstarszą, nie tyl-
ko w monarchii Piastów, ale i w Europie. Kronika Rzeźni Wrocławskich
z 1900 r. zaznacza, że pierwsza rzeźnia miejska została założona przez
księcia krakowskiego, śląskiego, wrocławskiego (później legnicko-gło-
gowskiego), wielkopolskiego i w końcu tylko legnickiego Bolesława II Ro-
gatkę wraz z ponowną lokacją miasta na prawie magdeburskim (1242 r.).
Jednocześnie istnieją wzmianki o istnieniu rzeźni w Żmigrodzie, niedale-
ko Wrocławia, fundowanej przez księcia Henryka III Białego w 1253 r.
Miasta średniowieczne nie grzeszyły zbytnią higieną. Ich mieszkańcy
mieli przy swoich domostwach chlewiki oraz pomieszczenia dla drobiu.
Zwierzęta zabijano na zasadach uboju przydomowego. Mieszczanie mo-
gli na targach nabywać zwierzęta żywe dla własnych potrzeb. Istniały tak-
że jatki, gdzie mięso sprzedawali cechowi rzeźnicy. Zawód rzeźnika nale-
żał do zawodów cechowych i powstał w X w. we Włoszech. Na ziemiach
Królestwa Polskiego i w Państwach Niemieckich pojawił się w XII wie-
ku. Cechy sprawowały nadzór nad rzeźniami i obrotem mięsem zgodnie
ze statutami cechowymi. Normowały one również ceny za poszczególne
części tuszy i zasady szkolenia czeladników rzeźnickich. Przed ubojem
rzeźnicy przeprowadzali oględziny zwierzęcia. Jeśli stwierdzono, że zwie-
rzęta były ślepe lub chore nie kwalifikowano ich do uboju. Do obowiąz-
ków rzeźników należała także kontrola nad jakością sprzedawanego mię-
sa. Obwarowania prawne dotyczyły również przekupek handlujących go-
towanym lub pieczonym mięsem na rynku. Nie mogły one przyrządzać
potraw z mięsa podejrzanego pochodzenia i wątpliwej jakości (statut Śro-

377
Ubój i nadzór nad surowcami pochodzenia zwierzęcego

dy Śląskiej z 1637 r.). Uchybienia w przestrzeganiu przepisów groziły


karami, a nawet wykluczeniem z cechu. Specjalną uwagę władze miej-
skie poświęcały pozyskiwaniu i handlowi rybami. Sprzedaż ryb, podob-
nie jak mięsa, odbywała się w ściśle określonych miejscach, np. we Wro-
cławiu w zachodniej części rynku (obecnie znajduje się tam pomnik
hrabiego Aleksandra Fredry). Wraz z postępującym rozwojem miast,
stopniowo przenoszono handel mięsem na okolice w sąsiedztwie rynku,
np. ulica Jatki we Wrocławiu, tworząc kompleks stanowisk handlowych
pod wspólnym dachem. Podobne rozwiązanie funkcjonowało w Krako-
wie na Małym Rynku.
Władze książęce mogły nadawać miastom różne przywileje, jak np.
prawo targowe (ius fori), czyli prawo organizacji handlu targowego, lub
nakaz dla kupców przejeżdżających tranzytem do wystawienia swojego
towaru na rynku miejskim (prawo składu – ius stapulae). Towar niesprze-
dany mógł być wywieziony. Opłaty targowe wprowadzane na ziemiach
monarchii piastowskiej już w XIII wieku nosiły różne nazwy: dan, mir,
pomat lub po prostu targowe. Prawo magdeburskie dało również możli-
wość wprowadzenia ceł targowych, umożliwiając władcom feudalnym
łatwą wymianę monet starych na nowe, emitowanych często przez
mennice książęce i królewskie.
W XV wieku we Wrocławiu istniały już trzy cechy rzeźnickie: Stary,
Nowy i cech „rzeźników kóz” (prawdopodobnie sprzedawali oni mięso
gorszej jakości). Podczas gdy w 1403 r. było 47 rzeźników ze Starych Ja-
tek, 25 z Nowych Jatek i 27 rzeźników bez jatek, to już w 1490 r. było 54
rzeźników ze Starych Jatek, 38 z Nowych Jatek i 32 bez jatek (tzw. „kozia-
rzy”). Koziarze mogli swój towar wystawiać jedynie w południowej czę-
ści Placu Solnego, wyłącznie w soboty. Stałe spory między rzeźnikami
z jatek i rzeźnikami kóz, nazywanych „geisslerami”, nie przeszkadzały
im jednak solidarnie występować podczas sobotnich przeglądów jakości
mięsa, gdzie starsi cechów pełnili wspólnie funkcje sanitarne. Nawiasem
mówiąc, kontrola ta dawać musiała nędzne rezultaty w związku z całko-
witą nieznajomością w średniowieczu istoty chorób zwierzęcych. Tak na
przykład mięso „wągrowate” uważano za nieszkodliwe dla ludzi, lecz je-
dynie za produkt gorszej jakości i sprzedawano je nieco taniej. Nie wolno
było natomiast sprzedawać mięsa świń karmionych makuchami i buczy-
ną. Szczegółowe przepisy dotyczyły także sprzedaży różnych gatunków
mięsa. Na przykład nie wolno było sprzedawać koźliny od 24 sierpnia
do Wielkanocy. Właściciele lad, czyli kramów musieli uiszczać do kasy

378
Ubój i nadzór nad surowcami pochodzenia zwierzęcego

miejskiej odpowiednie opłaty czynszowe. Na czele każdego cechu stali


tzw. przysięgli wybierani na roczną kadencję. Wyboru początkowo doko-
nywali rajcy miejscy, ale od 1320 r. przywilej ten przeszedł na członków
cechów. Tabela 11

Tab.ela 11. Najstarsze rzeźnie w Polsce i ich fundatorzy

Miasto rok fundator

Wrocław 1224? książę Henryk I Brodaty


Wrocław 1242 książę Bolesław II Rogatka
Żmigród 1253 książę Henryk III Biały
Kraków 1257 książę Bolesław V Wstydliwy
Poznań 1280 król Przemysł II
Racibórz 1313 książę Mieszko I Raciborski
Opole 1357 książę Władysław II Opolczyk

Wraz z rozwojem średniowiecznych miast na prawie magdeburskim


pojawiają się kolejne dokumenty fundacji rzeźni miejskich. Jednym
z nich jest dokument książęcy z 1257 r. księcia krakowskiego i sando-
mierskiego Bolesława V Wstydliwego, ostatniego Piasta małopolskiego,
nadający Krakowowi prawa magdeburskie. Drugim dokumentem, jak
wskazuje Wyrost [???], jest dokument wydany przez księcia wrocławskie-
go w 1262 r. Być może dotyczył on kolejnej rzeźni (w 1427 r. we Wro-
cławiu były trzy rzeźnie). Wiadomo również, że książę Henryk III Biały
18 maja 1266 r. potwierdził sprzedaż 24 jatek wraz z rzeźnią na Nowym
Targu za sumę 300 grzywien. Zakupu dokonali rajca miejski Helwig
z Bolesławca oraz Konrad Bawar i Konrad Schartelzan. Czynsz, jaki na-
łożyli nowi właściciele wynosił 36 grzywien rocznie od jatek i 4 grzywny
z rzeźni.
Czerner lokalizuje jedną z rzeźni wrocławskich w okolicach ulicy
Rzeźnickiej, drugą (kramy klasztoru trzebnickiego) w obszarze Nowe-
go Targu i Wyspy Piaskowej, a trzecią (najbardziej zagadkowa) w okoli-
cy ujścia Oławy do Odry. Trzecim w kolejności aktem fundacji jest rzeź-
nia poznańska utworzona przez księcia poznańskiego, wielkopolskiego,
późniejszego księcia pomorskiego, krakowskiego i króla Polski, ostatnie-
go Piasta wielkopolskiego, Przemysła II w 1280 r. Pierwsze wzmianki
o rzeźni w Opolu pochodzą z 1357 r. (książę Władysław II Opolczyk),

379
Ubój i nadzór nad surowcami pochodzenia zwierzęcego

zaś Racibórz, pierwsza stolica Księstwa Opolsko-Raciborskiego, posiadał


takową już w 1313 r. (książę Mieszko I Raciborski).
W okresie trzeciej monarchii, stworzonej przez księcia krakowskiego,
sandomierskiego, łęczyckiego, kujawskiego i sieradzkiego Władysława I
Łokietka, późniejszego księcia pomorskiego i wielkopolskiego, a w koń-
cu króla Polski oraz jego syna króla Kazimierza III Wielkiego, powstawa-
ły dalsze szczegółowe uregulowania prawne. Również czasy późniejsze
przyniosły wiele przykładów tego typu rozwiązań.
W 1364 r. w Krakowie pojawiła się policja targowa – tutnarze, inaczej
sacarze. Do ich obowiązków należało niedopuszczanie do uboju zwierząt
chorych i słabych, kontrola mięsa, eliminowanie mięsa poćwiartowanego
o niewiadomym pochodzeniu i egzekucja zakazu wprowadzania w obręb
murów miejskich nieoskórowanych półtuszy. Za niedopełnienie obowiąz-
ków krakowski tutnar mógł zostać wtrącony do wieży na 8 dni. Podobne
instytucje powstawały w innych miastach, np. w Poznaniu ich funkcjona-
riusze nazywani byli cudzarami i stołowymi. Jednym z wilkierzy (statutów
miejskich) z obszaru Królestwa Polskiego należy krakowski dokument
z 1462 r. zakazujący handlu rybami z dnia poprzedniego oraz eliminują-
cy ryby z pęcherzami lub plamami na skórze, jak również ze zmianami
w obrębie przewodu pokarmowego. Najczęściej wilkierze odnosiły się do
zasad uboju bydła i sposobu oględzin mięsa (Statut Krakowa z 1536 r.).
Interesujący przykład rozwiązań prawnych stanowi Statut Cechu
Rzeźnickiego Dolska z 1561 r. Zakazuje on zabijania zwierząt ślepych,
słabych i chorych, uznając za zwierzę rzeźne takie, które jest w stanie
przebiec milę drogi. Ranne zwierzęta musiały mieć zezwolenie starszego
cechu przed ubojem (Statut Poznania 1571). Ponadto zwierzęta „...zużyte,
chrome lub ułomne...”, a także budzące „...wstręt i obrzydzenie...” nie mogły być
poddawane ubojowi (Statut Dolska 1561, Statut Wschowy 1666).
Rady miejskie, książęta i królowie podejmowali wiele działań mających
na celu wprowadzanie przepisów o charakterze sanitarno-porządkowym.
W 1347 r. cesarz rzymski i król czeski Karol IV Luksemburski zezwolił
na sprzedawanie dziczyzny na wrocławskim targu. Świadczy to o randze,
jakiej przyznawał cesarz miastu, któremu osobiście poświęcał czas oraz
troskę o jego dobrobyt. W 1536 r. Rada Miejska Poznania zakazuje ubo-
ju: „…bydła niezdrowego lub chorobą zaraźliwą dotkniętego”. Cesarz Rudolf II
Habsburg zatwierdza w 1608 r. uprawnienia wrocławskiego cechu rzeźni-
ków w odniesieniu do uboju zwierząt i oceny mięsa. Cech rzeźnicki Kra-
kowa w swoim statucie z 1658 r. zaznacza, że: „obcym rzeźnikom, tzw. kija-

380
Ubój i nadzór nad surowcami pochodzenia zwierzęcego

kom, nie wolno sprzedawać podrobów i mięsa wędzonego, tylko mięso w tuszach lub
połówkach na targu i ma być oglądane przez starszych cechu”. Dni targowe nazy-
wano wolnicami, ponieważ na targ mogli przyjeżdżać wówczas również
rzeźnicy zamiejscowi, niezwiązani z cechami. Rzeźnicy mogli przywozić
i sprzedawać jedynie mięso zdrowe, świeże i pochodzące od zwierząt do-
brze odżywionych. W przypadku uchybień rzeźnik podlegał karze, a mię-
so konfiskacie (Statut Poznania 1571 r., artykuły sądów marszałkowskich
wpisane do uchwał sejmowych w Warszawie 1678 r., poznańska Komi-
sja Dobrego Porządku 1779 r.). W Warszawie jeszcze w XVIII wieku za
łamanie prawa rzeźnik mógł zostać zamknięty w żelaznej klatce na ryn-
ku oraz poddany publicznej chłoście. Targi mięsne zazwyczaj ogranicza-
no od 24 sierpnia do Środy Popielcowej, wolnice otwierano po godzinie
drugiej po południu, a wieczorem rzeźnicy zamiejscowi musieli wraz z to-
warem opuścić miasto. Zabroniony był handel mięsem na ulicach, przed
jatkami i pod gołym niebem (Statut Poznania 1571 r.). W 1669 r. zakaza-
no przepędzania bydła i świń przez miasto Wrocław. Zwierzęta wałęsają-
ce się były wyłapywane i po określonym czasie przechodziły na własność
miasta, które z reguły ofiarowywało je na cele charytatywne.
Również liczba ubijanych zwierząt była często ograniczana. Statut
Wągrowca z 1517 r. nie ograniczał uboju zwierząt w dniach targowych,
jednak pomiędzy 8 dniem po Wielkiejnocy a 28 października wolno było
tylko dwóm mistrzom bić po sztuce bydła raz w tygodniu. Pozostali mi-
strzowie rzeźniccy mogli dokonywać uboju tylko jednej jałówki na ty-
dzień. Jednocześnie, za brak wystarczającej ilości mięsa rzeźnicy podle-
gali karze 10 grzywien z dwóch jatek (Statut Krakowa 1536 r.). W celu
zapewnienia odpowiedniej podaży mięsa, uchwała Rady Miasta Poznania
z 1582 r. znosi zwyczaj uboju kolejnego i pozwala rzeźnikom na ubój do-
wolnej liczby zwierząt.
W niektóre dni świąteczne, zgodnie ze statutem Cechu Rzeźnickiego
Wschowy (1681 r.), w Wigilię i Zielone Świątki mieszkańcy mogli ubi-
jać tylko jedno cielę na własne potrzeby. Czasami niektóre uregulowania
prawne były włączane do tzw. artykułów sądów marszałkowskich lub są-
dów dworskich, a nawet uchwał sejmu (artykuły sądów marszałkowskich
wpisane do uchwał sejmowych w Warszawie 1678 r.).
Rzeźnie lokowano w drewnianych budynkach w bezpośrednim są-
siedztwie wody (w Krakowie nad Rudawką, w Poznaniu nad Wartą,
a we Wrocławiu nad odnogami Odry). W ich pobliżu znajdowała się obora
dla zwierząt przeznaczonych do uboju. Rzeźnie były wyposażane w na-

381
Ubój i nadzór nad surowcami pochodzenia zwierzęcego

rzędzia niezbędne do pełnienia ich funkcji (topory, siekiery, noże, kamie-


nie do ostrzenia, kotły, piece, liny do podtrzymywania oprawianych zwie-
rząt). W rzeźni znajdowała się drewniana podłoga i pomost do czerpania
wody i płukania jelit. W miastach posiadających rzeźnie zabroniony był
ubój poza nimi, z wyjątkiem uboju na własny użytek (Wilkierz m. Krako-
wa 1468 r., Statut Poznania 1571 r.). W przypadku uboju przydomowego
właścicielowi nie wolno było się dzielić pozyskanym mięsem nawet z są-
siadami czy znajomymi (Statut Rawicza 1681 r.). Oględziny mięsa i bez-
pośredni nadzór nad rzeźnią sprawowali przedstawiciele cechu rzeźni-
ków. Byki, w określonym czasie przed ubojem, były trzebione (Statut Po-
znania 1571 r., Statut Środy 1637 r.). Tusze zwierząt poddanych ubojowi
z konieczności bądź niespełniających kryteriów przepisów prawnych
konfiskowano, a następnie rzucano psom na pożarcie (Statut Środy 1637
r.) lub wrzucano do rzeki (Statut Poznania 1571 r.). Stosowano metody
dezynfekcyjne za pomocą opalania, używano także ługów oraz siarkę pa-
loną (choroby zakaźne).
Istniały miasta posiadające więcej niż jedną rzeźnię, jak np. Kraków
i Wrocław. We Wrocławiu w 1427 r. były aż trzy rzeźnie: przy ulicy Rzeź-
niczej, na Nowym Targu i przy ujściu rzeki Oławy do Odry. Ta ostat-
nia była prawdopodobnie rzeźnią żydowską, przekształconą w 1870 r. w
rzeźnię koni. Pierwsza murowana rzeźnia, największy tego typu obiekt w
Europie, powstała we Wrocławiu w 1615 r. i funkcjonowała do otwarcia
współczesnej rzeźni w 1896 r. (ul. Legnicka) Ten niezwykle nowoczesny,
jak na swoje czasy, zakład, pomnik architektury industrialnej XIX wieku,
został bezmyślnie i zupełnie bezkarnie rozebrany w 1999 r. W jej miejscu
znajduje się obecnie jedno z wielu centrów handlowych.
Rzeźnie istniały również w mniejszych miastach i miasteczkach. O
jednej z nich wspomina przywilej króla Kazimierza III Wielkiego z 1342
r., dotyczący sprzedaży sołectwa myślenickiego wraz z rzeźnią na dzie-
dziczną własność rodzinie Hinków (Heinzów) z Wieliczki. Prawa wła-
sności rzeźni miejskich miały różny charakter. Część z nich należała do
lokalnych feudałów bądź dziedzicznych wójtów, inne stanowiły własność
państwa, jeszcze inne były w posiadaniu miast.
W przypadku społeczności żydowskiej, wiadomo że ubój rytualny od-
bywał się w ściśle określony sposób (ubój bezpośredni), w wyznaczonym
miejscu. W Królestwie Polskim kwestie te poruszają uchwały synodów
z 1254 i 1258 r., oddzielając kramy i jatki żydowskie od chrześcijańskich.
Sytuację prawną Żydów wielkopolskich normuje, wydany w 1264 r. przez

382
Ubój i nadzór nad surowcami pochodzenia zwierzęcego

księcia wielkopolskiego i gnieźnieńsko-kaliskiego, księcia regenta na Ma-


zowszu, w Inowrocławiu i Bydgoszczy Bolesława I Pobożnego, przywilej
wielkopolski. W roku 1267 synod wrocławski, na polecenie legata papie-
skiego Gwidona, wydał uchwałę wzywającą chrześcijan do nienabywania
mięsa od Żydów: „…aby chrześcijanie mięsa zwierząt, ani innych środków spo-
żywczych od Żydów nie nabywali, aby przez to Żydzi chrześcijan, których uważają
za wrogów, przez podstępne działanie nie wytruli”. Dopiero przywilej króla Ka-
zimierza III Wielkiego (1334 r.) znosi zalecenia synodu, znosząc nie tyl-
ko restrykcje dotyczące uboju, ale pozwalając również na nieograniczony
obrót i handel mięsem. W Poznaniu Żydzi mieli własną rzeźnię rytualną
już w 1559 r. Ponowne ograniczenia przynoszą dekrety kolejnych monar-
chów polskich, króla Jana II Kazimierza Wazy (1649 r.) oraz króla Jana III
Sobieskiego (1681 r.).
Wojny szwedzkie (1563–1721) przynoszą upadek miast polskich, które
i wcześniej nie były zbyt potężne, a wraz z nim zanik rzeźni publicznych.
Nie było to zjawisko typowe jedynie dla Rzeczpospolitej Obojga Narodów,
podobne procesy miały miejsce w całej Europie Zachodniej, a za jedną
z ich przyczyn można uznać wojnę trzydziestoletnią (1618– 1648). Mimo
to pojawiają się kolejne akty prawne normujące ubój zwierząt i obrót mię-
sem. W 1731 r. cesarz Karol VI Habsburg wydał „Generalne Patenty dla ce-
chów”, wyznaczające główne kierunki działania tych instytucji. W Polsce
dopiero w 1688 r. dekret sądów nadwornych koronnych nakazuje stworze-
nie rzeźni w Warszawie. Dokument ten zostaje potwierdzony przez Rezo-
lucję Rady Nieustającej w 1778 r. Asesor poznański (1756 r.), na wniosek
Rady Miejskiej, zobowiązał rzeźników chrześcijańskich do wystawienia
rzeźni: „…ponieważ bijąc (…) po domach, stają się przyczyną niechlujstwa i smro-
du w mieście”. Powyższe zarządzenie zostało dopiero wyegzekwowane przez
Komisję Dobrego Porządku (1779 r.), a rzeźnia powstała na łąkach grocho-
wych w 1780 r. Podobne zarządzenie dotyczące rzeźni krakowskich zostało
wydane przez ww. komisję w 1792 r., nie zostało ono jednak wprowadzone
w życie z uwagi na upadek Rzeczpospolitej i II rozbiór (1793 r.).
Ubój z konieczności był ściśle normowaną procedurą. O zdolności do
uboju zwierzęcia rzeźnego decydował starszy cechu (Statut Środy 1637
r., Statut Wschowy 1666 r., Statut Rawicza 1681 r.) bądź kolegium star-
szych cechu (Statut Krakowa 1536 r.). Stosowano ocenę organoleptycz-
ną podejrzanego mięsa. Jeśli w mięsie świni znaleziono wągry, tuszy nie
dzielono na części, a przed sprzedażą opatrzano ją tabliczką z wizerun-
kiem świni (Statut Poznania 1571 r.).

383
Ubój i nadzór nad surowcami pochodzenia zwierzęcego

Po upadku Rzeczpospolitej Obojga Narodów (1795 r.) na ziemiach


trzech zaborów zostają stopniowo wprowadzone właściwe im normy
prawne, skutkiem czego brak jest jednolitego prawodawstwa dotyczące-
go badania i kontroli obrotu mięsa i zwierząt rzeźnych na ziemiach Kró-
lestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego aż do odzyskania nie-
podległości (1918 r.).
W czasach nowożytnych także nie było konkretnej koncepcji nadzo-
ru nad jakością produktów pochodzenia zwierzęcego. W okresie wojen
napoleońskich administracja francuska nakładała obowiązek budowa-
nia rzeźni w miastach na wzór rzeźni paryskiej. Zamęt wojenny nie po-
zwolił jednak na realizację tych zamierzeń. W 1803 r. w Królestwie Prus
wprowadzono w życie „Patent chorób zaraźliwych”, nakładający niezwy-
kle restrykcyjne jak na owe czasy, przepisy dotyczące zwalczania chorób
zakaźnych zwierząt, przede wszystkim księgosuszu.
W 1811 r. w Księstwie Warszawskim powołano do życia Radę
Lekarską, która miała nadzorować także produkty pochodzenia zwie-
rzęcego. Rada ta wyznaczała fizyków, do których obowiązków należało
próbowanie mleka i śmietany sprzedawanych na targach oraz oglądanie
wystawionego na sprzedaż mięsa. Ludzie ci jednak nie mieli zbyt du-
żego pojęcia ani o chorobach zwierząt, ani o chorobach odzwierzęcych.
Nie istniały także jeszcze przesłanki naukowe do wiązania np. transmisji
chorób pasożytniczych ze zwierząt na ludzi.
W 1817 r. w Krakowie powstał „szlachtuz jeneralny”, a ubój poza nim
był zakazany (uchwała Senatu Wolnego Miasta Krakowa z 1823 r.).
Władze carskie Królestwa Kongresowego (dekret carski Królestwa
Kongresowego 1820 r.) nakazały budowę rzeźni w miastach, a w przypad-
kach koniecznych przewidziano stosowne subsydia państwowe. Od 1830
do 1866 r. rzeźnie objęte były monopolem państwowym i podatkiem kon-
sumpcyjnym. Później przeszły ponownie pod zarząd miejski. Organizacja
służby zdrowia z 1838 r. („Instrukcja dla asesora weterynaryjnego przy Urzędzie
Lekarskim gubernialnym”) wskazuje lekarzy weterynarii jako odpowiedzial-
nych za nadzór nad ubojem zwierząt i obrotem mięsa. W przypadku ich
braku, obowiązki policji targowej spoczywały na lekarzach medycyny. Usta-
nawiała ona również zasady uboju z konieczności i nakładała obowiązek
utylizacji pozyskanego tą drogą mięsa w obecności lekarza weterynarii.
Wiadomo również, że już w 1820 r. w Warszawie pracował niejaki
Fryderyk Jacob (absolwent szkoły drezdeńskiej), a w Wolnym Mieście
Krakowie od 1829 r. praktykował Franciszek Fitz (absolwent wiedeńskiej

384
Ubój i nadzór nad surowcami pochodzenia zwierzęcego

szkoły weterynaryjnej). W 1830 r. potwierdzono też istnienie stanowiska


miejskiego i okręgowego weterynarza rządowego w Krakowie.
W ustawie o policji weterynaryjnej z 1844 r. wskazano, że ubój ma się
odbywać sposobem krótkim, przez ogłuszenie, gnykowanie lub sposobem
rytualnym. Ustalono również maksymalny czas przechowywania mięsa
określonych gatunków zwierząt, np. wołowina i wieprzowina w lecie mo-
gła być przechowywana nie dłużej niż 3 dni, a zimą czas ten ulegał po-
dwojeniu. Latem zakazany był również wyrób i handel kiszkami, kaszan-
kami i pasztetami. Jednocześnie nadzór weterynaryjny powierzono po-
nownie lekarzom weterynarii lub lekarzom medycyny. Ustawa ta oma-
wia również zasady oceny ryb i ptactwa przeznaczonego na sprzedaż oraz
kontrolę nad ich obrotem. Zakazano sprzedaży ryb słabych i śniętych, po-
siadających pęcherze i plamy na skórze, osłabionych w czasie ikrzenia lub
wykazujących zmiany chorobowe przewodu pokarmowego. W przypadku
martwych zwierząt zalecano eliminowanie sztuk oślizłych, wydających
przykrą woń, wyschniętych, o niewłaściwej konsystencji mięsa, jego bar-
wie i zapachu. W odniesieniu do ptactwa ustawa ograniczała okres jego
przechowywania po uboju, np. gęsi i kaczki 4 dni w lecie i 8 dni w zi-
mie. Zalecano niszczenie drobiu chorego, zbyt chudego, przechowywane-
go w nieczystości, o nieprawidłowej barwie, konsystencji i kolorze mięsa.
W przypadku bezkręgowców zezwalano jedynie na handel żywymi ra-
kami. Mięso zwierząt dotkniętych wąglikiem, księgosuszem, posoczni-
cą, ropnicą, łomikostem, wągrami, ospą, nosacizną, tylczakiem lub wście-
klizną należało zniszczyć wraz ze skórą. Natomiast w przypadkach zara-
zy racic, świerzbu, biegunki bydła, grudy zgorzelinowej koni, nosacizny
psów oraz zarazy piersiowej koni, mięso musiało być utylizowane, a skó-
ra, po odkażeniu, mogła nadawać się do przerobu.
Od 1846 r. w Szkole Weterynaryjnej w Warszawie wprowadzono zaję-
cia z zakresu badania przed- i poubojowego zwierząt rzeźnych. Od 1867
r. na terenie Królestwa Polskiego obowiązywały jednolite rosyjskie ure-
gulowania prawne.
Na Śląsku badanie mięsa powierzono lekarzom weterynarii w 1844 r.
W 1858 r. Zarząd Miejski Wrocławia przejął administrację rzeźni z rąk
cechu rzeźników. Obowiązek stosowania metody trychinoskopowej został
wprowadzony po raz pierwszy na terenie Prus w 1875 r. Propagatorami
trychinoskopii byli m.in. Ostertag i Virchow. Ze względu na dużą praco-
chłonność, małą wiarygodność oraz wysokie koszty badania metoda ta
wzbudzała od samego początku pewne zastrzeżenia. Od 1878 r. obowią-

385
Ubój i nadzór nad surowcami pochodzenia zwierzęcego

zywało w jednolite prawo pruskie w zakresie badania mięsa i zwierząt


rzeźnych oparte na ustawie z 1868 r. Oceną mięsa zajmowali się, zaakcep-
towani przez starostów lekarze weterynarii I klasy, zaś nadzór nad targa-
mi spoczywał na powiatowych lekarzy weterynarii. W 1877 r. pruski mi-
nister spraw wewnętrznych nakazał budowę rzeźni we wszystkich mia-
stach powyżej 10 tys. mieszkańców. Rewolucja przemysłowa XIX wieku
przyniosła powstanie rzeźni municypalnych, dostępnych dla wszystkich
mieszkańców: Katowice (1875 r.), Cieszyn i Mysłowice (1876 r.), Opole
(1885 r.), Bytom i Rybnik (1889 r.), Tarnowskie Góry i Chorzów (1891
r.), Bielsko (obecnie Bielsko-Biała) (1902 r.), Zabrze (1903 r.) i Racibórz
(1917 r.). Rzeźnie te zostały zbudowane zgodnie z nowoczesnymi standar-
dami europejskimi. Miały zwartą zabudowę, oddzielne miejsca do uboju
zwierząt rzeźnych poszczególnych gatunków, nowoczesny sprzęt (chłod-
nie amoniakalne Carla von Linde, tzw. chłodnie Lindego, po 1900 r.), ka-
nalizację, oczyszczalnie ścieków i wieże wodne. Wyodrębniono również
specjalne miejsca do przeprowadzania uboju sanitarnego i utylizacji mię-
sa. Funkcję dyrektorów sprawowali lekarze weterynarii.
W zaborze austriackim nakazano budowę rzeźni w miastach w 1850
r. Przepis ten pozostawał jednak martwy aż do 1890 r., kiedy to Krajowa
Rada Zdrowia zmusiła ostatecznie władze miejskie do jego przestrzega-
nia. Jednak jeszcze w 1895 r. w miastach austriackich handel żywcem or-
ganizowany był zazwyczaj na rynku, ale był on już objęty kontrolą wete-
rynaryjną. Stąd też rzeźnia w Cieszynie należała do jednych z najwcze-
śniejszych.
Po odzyskaniu niepodległości (1918 r.), wraz z włączonymi do nowego
państwa obszarami zaboru pruskiego i austriackiego, Polska odziedziczyła
stosunkowo dobrą infrastrukturę rzeźniczą, a polskie dokumenty prawne
normujące badanie i ubój zwierząt rzeźnych i obrót mięsa były kopią roz-
wiązań stosowanych przez zaborców (Prusy i Austro-Węgry) przepisów
prawa sanitarnego. W większości niepodległych państw Europy Środko-
wej rozwiązania te uznano za dobre i wzorcowe. W okresie międzywojen-
nym powstały nowoczesne zakłady rzeźne m.in. w Lublinie i Gdyni.
Najważniejsze przepisy prawne obowiązujące w okresie dwudziesto-
lecia międzywojennego to:
Rozporządzenie Prezydenta RP z dnia 22 marca 1928 r. o dozorze nad
artykułami żywności i przedmiotami użytku,
Rozporządzenie Prezydenta RP z dnia 22 marca 1928 r. o badaniu
zwierząt rzeźnych i mięsa,

386
Ubój i nadzór nad surowcami pochodzenia zwierzęcego

Rozporządzenie Ministra Rolnictwa z dnia 29 stycznia 1929 r., wy-


dane w porozumieniu z Ministrem Spraw Wewnętrznych, o badaniu
zwierząt rzeźnych i mięsa w kraju.

11.1.
Naukowe podstawy badania mięsa

Współczesna higiena mięsa narodziła się w Niemczech. Przyczyni-


ło się do tego odkrycie przez lekarza urzędowego Gottliba Friedricha
Heinricha Kűchenmeistra (1821–1890) z Drezna, że do zarażenia czło-
wieka tasiemcem uzbrojonym (Taenia solium) dochodzi po spożyciu mię-
sa świńskiego z wągrami (Cysticercus cellulosae). Nico później profesor zoo-
logii Rudolf Leuckart (1822–1898) z Lipska odkrył, że z kolei tasie-
miec nieuzbrojony (Taenia saginata) rozwija się z wągrów w mięsie wo-
łowym (Cysticercus inermis). Richard Owen (1804–1892) zaobserwował
larwy włośnia krętego (Trichinella spiralis) w mięśniach człowieka. Cykl
rozwojowy tego pasożyta opisał Ernst Friedrich Herbst (1803–1890).
Z kolei Virchow zaobserwował, że z form larwalnych bytujących w mię-
śniach, w jelicie psa rozwijają się formy dojrzałe. Do tego momentu ob-
jawy włośnicy kojarzono z tyfusem. Odkrywcą choroby w powiązaniu
z jedzeniem mięsa świńskiego zawierającego larwy włośni, jest Friedriech
Albert Zenker (1825–1895) z Drezna. Skutkiem postępu parazytologii
lekarsko-weterynaryjnej było stopniowe wprowadzanie obligatoryjnego
badania mięsa i zwierząt rzeźnych: Hiszpania (1859 r.), Portugalia (1863
r.), Prusy (1868 r.), Chile (1873 r.), Austro-Węgry (1888 r.), Włochy (1890
r.), Norwegia (1892 r.), Rumunia (1893 r.), Szwecja (1895 r.), Rosja (1904
r.) i Stany Zjednoczone (1905 r.).
Obowiązek urzędowego badania mięsa wprowadzono w Prusach z ini-
cjatywy Rudolfa Virchowa. Z kolei na Uniwersytecie w Monachium z ini-
cjatywy Otto von Bollingera (1843–1909) i Maxa von Pettenkofera wpro-
wadzono wykłady z zakresu zoonoz i badania mięsa („Sanitätspolizei der
menschlichen Fleischnahrung und den auf den Menschen űbertragbaren Zoonosen”
– O Policji sanitarnej badaniu mięsa konsumpcyjnego i transmisji zoonoz
na człowieka). Uczeń Pettenkofera, Robert von Ostertag (1864–1940)
opracował nowoczesne prawo o higienie żywności, które weszło w życie
3 lipca 1903 r. w Niemczech. Był on także pierwszym dyrektorem De-
partamentu Medycyny Weterynaryjnej Cesarskiego Ministerstwa Zdro-

387
Ubój i nadzór nad surowcami pochodzenia zwierzęcego

wia. W 1890 r. był współzałożycielem czasopisma naukowego poświęco-


nego zagadnieniom związanym z badaniem zwierząt rzeźnych i mięsa, pt.
„Zeitschrift für Fleisch und Milchhygiene”, i jego redaktorem naczelnym przez
50 lat. Największe jego dzieło, podręcznik akademicki pt. „Lehrbuch fűr
Fleischbeschauer”, wydany w Berlinie w 1892 r., stał się kanonem i podsta-
wą nauczania higieny środków spożywczych w wielu krajach, w tym tak-
że w Polsce. Ostertag bywa nazywany „ojcem higieny mięsa”.
W Polsce po II wojnie światowej odbudowano lub zbudowano od nowa
wiele zakładów rzeźnych dużej wielkości, zgodnie ze standardami Eu-
ropy Zachodniej. Oprócz nich funkcjonowało wiele niewielkich ubojni
w małych miejscowościach. W okresie przemian ustrojowych (po 1989
r.) wiele z nich zamknięto. Jednocześnie powstały nowe niewielkie za-
kłady prywatne, których poziom higieny i organizacji pracy nie zawsze
odpowiadał obowiązującym przepisom. W ostatnich latach wiele zakła-
dów mięsnych poddano kontroli, co spowodowało dostosowanie ich do
poziomu technicznego i sanitarnego obowiązującego w Unii Europej-
skiej. Obecnie w Polsce nadzór nad produkcją zwierzęcą i produktami
pochodzenia zwierzęcego sprawują lekarze weterynarii, a instytucją wy-
konującą na mocy obowiązującego prawa jest Inspekcja Weterynaryjna
z Głównym Lekarzem Weterynarii w randze Sekretarza Stanu na czele.
Przed służbami weterynaryjnymi stają wciąż nowe zadania, jak np. „cho-
roba szalonych krów”, „ptasia grypa” bądź „świńska grypa”. Brak stoso-
wania odpowiedniego reżimu sanitarnego prowadzi do niebezpiecznych
sytuacji, jak miało to miejsce w przypadku „ptasiej grypy”. Coraz czę-
ściej obserwujemy łamanie bariery gatunkowej przez patogeny. Toczy się
także dyskusja nad reformą służb odpowiedzialnych za nadzór nad pro-
dukcją i obrotem żywności (w obecnej chwili powyższe czynności wyko-
nuje kilka inspekcji). Do najważniejszych aktów prawnych regulujących
zagadnienia związane z kontrolą nad produkcją i obrotem żywności po-
chodzenia zwierzęcego należą:
Ustawa z dnia 24 kwietnia 1997 r. o zwalczaniu chorób zakaźnych
zwierząt, badaniu zwierząt rzeźnych i mięsa oraz o Inspekcji Wetery-
naryjnej,
Ustawa z dnia 25 sierpnia 2006 r. o bezpieczeństwie żywności
i żywienia,
Decyzja Komisji z dnia 8 czerwca 2001 r. ustanawiająca przepisy
dotyczące regularnych kontroli higieny ogólnej prowadzonych przez
kierowników w zakładach, zgodnie z dyrektywą 64/433/EWG

388
Ubój i nadzór nad surowcami pochodzenia zwierzęcego

w sprawie problemów zdrowotnych dotyczących produkcji i wpro-


wadzania do obrotu świeżego mięsa oraz z dyrektywą 71/118/EWG
w sprawie problemów zdrowotnych wpływających na produkcję
i wprowadzanie do obrotu świeżego mięsa drobiowego,
Rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 11 wrze-
śnia 2002 r. w sprawie sposobu badania zwierząt rzeźnych i mięsa tych
zwierząt oraz mięsa zwierząt łownych,
Rozporządzenie (WE) nr 178/2002 Parlamentu Europejskiego
z dnia 28 stycznia 2002 r. Dziennik Urzędowy Wspólnoty Europej-
skiej 1.2.2002 L 31/1 ustanawiające ogólne zasady i wymagania pra-
wa żywnościowego, powołujące Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa
Żywności oraz ustanawiające procedury w zakresie bezpieczeństwa
żywności,
Rozporządzenie (WE) nr 852/2004 Parlamentu Europejskiego i Rady
z dnia 29 kwietnia 2004 r. w sprawie higieny środków spożywczych,
Rozporządzenie (WE) nr 853/2004 Parlamentu Europejskiego i Rady
z dnia 29 kwietnia 2004 r. ustanawiające szczególne przepisy dotyczą-
ce higieny w odniesieniu do żywności pochodzenia zwierzęcego,
Decyzja Komisji z dnia 26 kwietnia 2004 r. zmieniająca decyzję
2001/471/WE w odniesieniu do badań bakteriologicznych w niektó-
rych zakładach mięsnych,
Rozporządzenie (WE) nr 854/2004 Parlamentu Europejskiego i Rady
z dnia 29 kwietnia 2004 r. ustanawiające szczególne przepisy doty-
czące organizacji urzędowych kontroli w odniesieniu do produktów
pochodzenia zwierzęcego przeznaczonych do spożycia przez ludzi,
Rozporządzenie (WE) nr 1/2005 z dnia 22 grudnia 2004 r. w spra-
wie ochrony zwierząt w trakcie transportu i związanych z tym działań
oraz zmieniające dyrektywy 64/432/EWG i 93/119/WE oraz rozpo-
rządzenie (WE) nr 1255/97
Rozporządzenie Komisji (WE) nr 2075/2005 z dnia 5 grudnia 2005 r.
ustanawiające szczegółowe przepisy dotyczące urzędowych kontroli
w odniesieniu do włosieni (Trichinella) w mięsie,
Ustawa z dnia 16 grudnia 2005 r. o produktach pochodzenia zwierzę-
cego,
Ustawa z dnia 25 sierpnia 2006 r. o bezpieczeństwie żywności
i żywienia.

389
12.
Ochrona zwierząt i środowiska
naturalnego
Jedno jest niebo nad naszymi głowami.
Jedna jest Ziemia pod stopami.
Jedno jest powietrze, którym oddychamy
I jeden jest Bóg, będący życiodajną Jasnością w każdym z nas.

Satya Sai Baba

Ochrona zwierząt i środowiska naturalnego jest zagadnieniem trud-


nym i złożonym. Niniejszy rozdział ma uzmysłowić ewolucję postawy
człowieka oraz przykłady jego działalności. Nie sposób oczywiście omó-
wić całego problemu, stąd poruszonych zostanie jedynie kilka, w ocenie
autorów ważnych, zagadnień. W założeniu ma to skłonić czytelnika do
własnych przemyśleń i podjęcia poszukiwań, które umożliwią mu wypra-
cowanie własnego stanowiska. Autorzy zdają sobie też sprawę z reakcji
wielu środowisk na niniejszy rozdział, ze względu jednak na przekonania
własne postanawiają go umieścić, roszcząc sobie pretensje do dobrze po-
jętej prowokacji intelektualnej.
Człowiek jeszcze do niedawna nie uważał się za element środowiska,
lecz jako czynnik stojący ponad nim. Przy takim stosunku ochrona śro-
dowiska nie jest obowiązkiem, lecz sprawą dobrej woli, o ile potrzeba taka
jest ogóle zauważalna. Nie brał też w żaden sposób pod uwagę potrzeb
świata roślin i zwierząt, koncentrując się na własnych, jego zadaniem nad-
rzędnych. Na stosunek człowieka do przyrody nakładają się jeszcze in-
teresy państw czerpiących zyski z eksploatacji surowców pochodzenia
naturalnego oraz wielkich konsorcjów, np. wydobywczych, energetycz-
nych czy farmaceutycznych. Jesteśmy świadkami wymierania całych ga-
tunków zwierząt (np. tygrys z wyspy Bali, Panthera tigris balica) i drama-
tycznego zmniejszania się powierzchni lasów. Spowodowane jest to ra-
bunkową, nastawioną na maksymalny zysk, polityką człowieka, jak choć-
by wytępienie populacji gołębia wędrownego czy wyrąb lasów tropikal-
nych Amazonii.
Alienacja człowieka ze środowiska nie zawsze była tak radykalna. W
Starożytnym Egipcie człowiek postrzegany był jako element środowiska.
Równowaga pomiędzy wszystkimi elementami mikro- i makrokosmosu,

390
Ochrona zwierząt i środowiska naturalnego

rozumiane jako Maat, warunkowała trwanie świata. Zaburzenie tej rów-


nowagi miało skończyć się kosmiczną katastrofą i końcem świata. Co cie-
kawe, Egipcjanie uważali, że jedynie człowiek może być na tyle nieroz-
sądny, aby równowagę tę zaburzać. Stosunek człowieka do zwierząt nie
był nacechowany antropocentryzmem, a stosunek człowieka podczas
życia ziemskiego do zwierząt miał poważne konsekwencje w życiu po-
śmiertnym. Podczas sądu Ozyrysa duch zmarłego oświadczał:
„Bydłu nie odebrałem od pyska
Ani paszy, ani karmy
Nie traktowałem źle żadnego zwierzęcia”
Co więcej, w Tekstach Piramid z okresu V i VI dynastii podczas sądu
Ozyrysa można przeczytać:
Przeciw ..... nie ma oskarżeń żywego
Przeciw ..... nie ma oskarżeń zmarłego
Przeciw ..... nie ma oskarżeń gęsi
Przeciw ..... nie ma oskarżeń krowy”
Osąd nad powyższym tekstem pozostawiamy czytelnikowi. Dzisiejszy
światopogląd raczej nie dopuszcza takiej możliwości. Jak widać na przy-
kładzie egipskim, człowiek nie zawsze stał ponad środowiskiem.
Sytuacja zaczęła się zmieniać pod wpływem kultury starożytnych
Greków. Platon przedstawił koncepcję dwoistości istoty ludzkiej. Z jed-
nej strony człowiek miał się składać z nieśmiertelnego pierwiastka bo-
skiego, a z drugiej z pierwiastka ziemskiego. Pierwiastek boski obleczo-
ny jest w ciało materialne i tęskni za światem boskim. W zasadzie czło-
wiek postrzegany jest jako element wtrącony i na świecie ziemskim obcy.
Z drugiej jednak strony świat jest dziełem boskim i tak dobrym, jak to
tylko możliwe. „…Przypomnijmy, że wszechświat jest najpodobniejszy do tej isto-
ty żywej, której poszczególne istoty żywe i gatunki są cząstkami. Ta istota obejmu-
je i ma w sobie wszystkie istoty żywe pomyślane tak, jak ten świat zawiera nas i inne
zwierzęta natury widzialnej. Bóg chciał jak najbardziej upodobnić świat do najpięk-
niejszego z przedmiotów myśli i ze wszech miar najdoskonalszego, więc zrobił go w
jedną istotę żywą, widzialną, która zwiera w sobie wszystkie istoty żywe spokrew-
nione z nią co do natury…”. Podkreśla więc Platon mimo wszystko integral-
ność całego stworzenia. Koncepcja ta odpowiada koncepcji staroegipskiej
wizji świata i miejsca człowieka. W dzisiejszym świecie istnieją podob-
ne poglądy o charakterze naukowym (hipoteza Gai). Platon wysunął tak-
że koncepcję wędrówki dusz, w której udział biorą także i zwierzęta, na-
wet takie jak ryby i ostrygi. Przyznaje zatem człowiekowi rolę szczegól-

391
Ochrona zwierząt i środowiska naturalnego

ną, ale nadal widzi w nim integralną cząstkę wszechświata. W później-


szym czasie wywodząc swoje teorie z Platona neoplatonicy i gnostycy
postrzegali często świat materialny jako twór szatana lub archonta, w któ-
rym uwięzione są nieszczęsne dusze. Znamienne, że Arystoteles opisu-
jąc świat roślin i zwierząt umieścił w nim również człowieka, a struktu-
ry anatomiczne oraz fizjologię człowieka odnosi i porównuje z różnymi
gatunkami zwierząt.
Bardzo poważny wpływ na stosunek człowieka do przyrody wywarł
Stary Testament, ponieważ opiera się na nim religia dominująca w Euro-
pie od czasów Średniowiecza. Znajdują się w nim elementy, które moż-
na uznać za nakazujące człowiekowi szacunek dla zwierząt, a zaliczyć do
nich można ustępy z Księgi Wyjścia, Księgi Powtórzonego Prawa i Księ-
gi Kapłańskiej. Szlachetny jest niewątpliwe zakaz zabierania nowo naro-
dzonego zwierzęcia matce oraz uboju zwierząt młodych i dorosłych tego
samego dnia. Z drugiej jednak strony znaczący jest słynny cytat: „…Bądź-
cie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną;
abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystki-
mi zwierzętami pełzającymi…”. Warto zauważyć, że mówi on o zaludnieniu,
a nie przeludnieniu Ziemi i pisany był w warunkach, kiedy cała populacja
ludzka liczyła może kilkanaście milionów. Rozpatrywać można znacze-
nie słowa „panować”, które przecież nie musi być tożsame z uprawianiem
„krwawej tyranii”, władzy bezwzględnej nie liczącej się z nikim i niczym.
Słowa te, niezależnie od ich prawdziwego sensu stały się podstawą do ar-
gumentacji i usprawiedliwiania bezwzględnego wyzysku przyrody oraz
eksterminacji całych gatunków zwierząt w imię ludzkiej korzyści.Pozy-
skiwanie płetw grzbietowych od żywych rekinów dla celów kulinarnych
czy wszystkiego co z mielonym ciałem tygrysa związane, jako afrodyzja-
ku czy panaceum, można nazwać conamniej głupotą.
W dobie eksplozji nauk przyrodniczych jedną z bardziej powszech-
nych metod badawczych stała się wiwisekcja. Badania te dostarczy-
ły wielu niezwykle cennych i niejednokrotnie przełomowych odkryć,
z drugiej strony wiązały się z niewyobrażalnym cierpieniem „obiek-
tów” doświadczalnych. W imię spokoju sumienia próbowano nawet udo-
wodnić, że zwierzęta nie odczuwają bólu lub starano się udowadniać, że
jeśli „coś” odczuwają, to nie jest to tożsame z czuciem człowieka. Było
to sprzeczne z twierdzeniami znanymi od czasów starożytnych. Już Epi-
kur stwierdził przecież, że wszystkie istoty żyjące odczuwają ból. Co zna-
czące, twierdzenie wspomnianego filozofa nie powstrzymało Herofilosa

392
Ochrona zwierząt i środowiska naturalnego

przed sekcjonowaniem żywych ludzi, a Galena zwierząt. A zatem i Sta-


rożytni dopuszczali takie działania w tzw. „imię nauki”. Niestety przepro-
wadzone badania często nie miały większego sensu, a były niesłychanie
wręcz okrutne. Za przykład można podać eksperyment Roberta Boyle-
’a. Umieszczał on zwierzęta w szczelnych pojemnikach, a następnie wy-
pompowywał z nich powietrze. Nietrudno przewidzieć, że zwierzęta ginę-
ły na skutek uduszenia. Podobnie, nie sposób uzasadnić eksperymentów
przeprowadzanych przez studentów w ramach kursu fizjologii pod koniec
XX wieku, np. wykorzystywania płazów do wykonywania tzw. „łapki re-
oskopowej”. A określenie tych praktyk mianem nierozsądnych wydaje się
aż nazbyt łagodnym.
Jednym z twórców całkowitego zerwania człowieka z przyrodą był
Descartes Rene Kartezjusz (1596–1650). Jego zdaniem zwierzęta nie
posiadały duszy, a jedynie ciało, wysuwając koncepcję zwierzęcia jako ży-
wej maszyny. Podobnie uważano, że zwierzęta nie myślą. Temu akurat po-
glądowi sprzeciwił się stanowczo Jean-Jack Rousseau (1712–1778). Za
cierpiącymi katusze w imię badań naukowych ujął się także Artur Scho-
penhauer (1788–1860). Jako jeden z pierwszych autorytetów postulo-
wał on wprowadzenie ograniczeń w wiwisekcjach. Karol Darwin powie-
dział, że zwierzęta posiadają takie same zmysły i odczucia co ludzie, a je-
dynie na innym poziomie rozwoju. Wyjątkowość człowieka miałaby być
powodowana jego wolną wolą i rozumem. Kryteria te zostały jednak do-
brane przez samego człowieka, są więc oczywiście zupełnie subiektyw-
ne (paradoks sędziego we własnej sprawie). Krytykę wyjątkowości czło-
wieka i jego specjalnych przywilejów podjął Dalajlama XIV w słowach:
„...W naszym podejściu do życia podstawowym faktem, wobec którego musimy sta-
nąć niewątpliwie i uczciwie, jest pragnienie pokoju, bezpieczeństwa i szczęścia. Różne
formy życia na różnych poziomach egzystencji tworzą obfitość mieszkańców naszej
planety. I nie ma znaczenia, czy należą one do istot wyższych, jak ludzie, czy niższych
jak zwierzęta; wszystkie istoty żyjące przede wszystkim poszukują, wygody i bezpie-
czeństwa. Życie jest tak samo cenne dla jakiegoś niemego stworzenia, jak i człowie-
ka. Nawet najniższe insekty dążą do ochrony przed niebezpieczeństwami, które za-
grażają ich życiu. Tak samo jak każdy z nas chce szczęścia i obawia się bólu, jak chce
żyć, a nie umierać, tak samo dotyczy to wszystkich innych stworzeń”.
Aby uzmysłowić sobie spustoszenie, jakie sieje w przyrodzie człowiek
wraz ze wzrostem możliwości technicznych, podać można kilka sztanda-
rowych przykładów. W 1599 r. odkryty został na Mauritiusie nielot ptak
dodo (Raphus cucullatus), jednocześnie wytępiony on został przez Ho-

393
Ochrona zwierząt i środowiska naturalnego

lendrów do drugiej połowy XVIII wieku. Ponieważ dodo nie bał się lu-
dzi, zabijano go w wielkich ilościach przy użyciu pałek, nie trzeba było
marnować amunicji. Z kolei gołąb wędrowny (Ectopistos migrotomus)
ostatecznie został wytępiony na wolności w 1900 r., a nieco później, bo
w 1915 r. padł ostatni egzemplarz w ogrodzie zoologicznym. Gołębie te
latały w gigantycznych stadach liczących do 2 mln osobników. Ponieważ
w takiej masie stanowiły łatwy cel, strzelano do nich z broni maszynowej,
a nawet z dział przeciwlotniczych. Ostatnie sztuki tygrysa kaspijskiego
(Panthera tigris virgata) zamieszkującego Bliski Wschód i Azję Środko-
wą wytępiono w latach 1968–1970. Tragicznie skończył także najwięk-
szy mięsożerca spośród torbaczy na kontynencie australijskim – wilk
workowaty (Thylacinus cynocephalus). Oskarżano go o mordowanie wiel-
kich ilości owiec, a rząd australijski w 1886 r. wprowadził dofinansowa-
nie odłowów tego drapieżnika. Ostatniego na wolności widziano w 1932
r., a ostatnia samica o imieniu Benjamin (myślano że to samiec) zdechła
w zoo w 1936 r.
W obecnej chwili, na oczach całego świata, odbywa się eksterminacja
wielorybów dokonywana przez Japończyków i Norwegów. Pomimo po-
wszechnego sprzeciwu Wspólnota Międzynarodowa pozostaje jednak
obojętna. Czy można jednak oczekiwać jakichś energiczniejszych działań
od organizacji, które przymykają oczy nawet na łamanie praw człowieka,
jakie ma miejsce w różnych zakątkach świata? Równie wstrząsająca jest
kaźń młodych fok, które zabija się tysiącami za pomocą pałek na teryto-
rium Kanady. Z kolei populacja nosorożca białego na całym świecie liczy
zaledwie kilkadziesiąt sztuk i właściwie każde zwierzę musi mieć uzbro-
jonego wartownika. Bogaci kolekcjonerzy bądź zwyczajni miłośnicy „me-
dycyny naturalnej” czekają niecierpliwie na sproszkowane rogi tych zwie-
rząt, podobnie jak na suplementy diety zawierające przeróżne medialnie
promowane substancje, np. olej z wątroby rekina. Dramat goryli, jednych
z najbliższych krewnych człowieka, ukazuje dobitnie oparty na faktach
film „Goryle we mgle”.
Zwierzęta giną nie tylko z powodu bezpośredniego zagrożenia, jakie sta-
nowi człowiek, ale przede wszystkim pośrednio w wyniku niszczenia ich
naturalnego środowiska. Można przypomnieć, że każdego dnia wycinanych
jest 860 km2 lasów deszczowych, a w skali rocznej ponad 310 tys km2, co
odpowiada wielkości przeciętnego państwa. Lasy te stanowią ważny ele-
ment ekosystemu planety, a ich niszczenie doprowadzi nieuchronnie do ka-
tastrofalnych zmian klimatycznych odczuwanych przez nasze wnuki.

394
Ochrona zwierząt i środowiska naturalnego

Od lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia organizują się stowa-


rzyszenia walczące o ratowanie środowiska naturalnego. Sama ekologia
stała się uznawaną nauką. Pojawiły się także intrygujące koncepcje sa-
mej istoty Ziemi. Jedną z ciekawszych koncepcji przedstawił James Lo-
velock, uznany – do momentu przedstawienia swojej teorii – naukowiec
(wcześniej odkrył m.in. detektor wychwytu elektronów czyli tzw. pułap-
kę elektronową). Ekosystem ziemski nazwał on Gają, co jest bezpośred-
nim nawiązaniem do Bogini Matki (hipoteza Gai). Jego zdaniem Zie-
mia jest organizmem składającym się ze wszystkich żywych istot, pozo-
stających w interakcjach między sobą oraz związkami chemicznymi. Hi-
poteza ta przyjmuje integralność całego ekosystemu, a jego składowym
przypisuje celowe działanie. Sama Ziemia byłaby więc formą organizmu
żywego czy też systemem życia o zdolnościach samoregulacyjnych i dzia-
łającego w interesie wszystkich tworzących ją form. Gaję charakteryzo-
wałyby trzy podstawowe cechy:
1. tendencja do utrzymywania stałych warunków odpowiednich dla ca-
łego życia na Ziemi, a każda ich zmiana będzie mieć fatalne konse-
kwencje, np. zmiana zawartości tlenu w atmosferze do 25% skończy-
łaby się spaleniem praktycznie wszystkich lasów, co doprowadziłoby
do zagłady większości gatunków;
2. życiowo ważne organy Gai znajdują się w centralnych partiach,
co rzutować powinno na podejmowane przez człowieka działania;
3 reakcja Gai na pogorszenie warunków musi być w zgodzie z prawami
cybernetyki, w których ważnymi czynnikami są czas i wzmocnienie.
Niejednokrotnie na efekt ludzkiego działania trzeba czekać latami, ale
w chwili jego nadejścia będzie on odpowiednio mocny.
Początkowo teoria ta była zażarcie zwalczana przez świat nauki, mimo
iż na jej poparcie autor wysunął szereg dowodów z dziedziny przede
wszystkim biochemii i chemii. W końcu jednak uformowała się nowa
dziedzina nauki – geofizjologia – zajmująca się procesami biochemicz-
nymi i fizjologicznymi Ziemi. Można też zauważyć podobieństwo wizji
Lovelocka do cytowanego wcześniej Platona. W ujęciu takim pojawiające
się co jakiś czas nowe choroby, jak np. dżuma, czarna ospa, odmiany gry-
py, AIDS, byłyby próbami Gai regulacji populacji ludzkiej. Czy jednak
wobec braku skutku podjętych wcześniej prób nie sięgnie ona po środ-
ki bardziej radykalne i nie skończy z ludzkością jak z dinozaurami? Pla-
neta broniąc się przed zagładą nie zawaha się przecież przed wyelimino-
waniem jednego ze szkodzących jej samej elementów, który wymknął się

395
Ochrona zwierząt i środowiska naturalnego

spod kontroli. Podobnie my traktujemy nowotwory – teoretycznie tkanki


własne, nad którymi jednak ustrój nie sprawuje już żadnej kontroli.
W związku ze zmieniającym się światopoglądem zaczyna się rozumieć
konieczność zmiany podejścia do zwierząt i środowiska. Pierwsza ustawa
o ochronie zwierząt powstała w 1822 r. z inicjatywy Richarda Martina. No-
siła nazwę „An Act to Prevent the Cruel and Improper Treatment of Cattle”. Za na-
rodziny światowej koncepcji ochrony zwierząt i środowiska należy uznać
rok 1968. Oczywiście dużo wcześniej powstawały akty prawne biorące
pod ochronę zwierzęta, brakowało im jednak jednej spójnej idei i przede
wszystkim współpracy międzynarodowej. 2 kwietnia 1977 r. powołano do
życia Międzynarodową Federację Praw Zwierząt, która już 21 września
1977 r. uchwaliła Światową Deklarację Praw Zwierząt.
Warto przytoczyć jej artykuły:
Art. 1. Wszystkie zwierzęta rodzą się równe wobec życia i mają te
same prawa do egzystencji.
Art. 2 a. każde zwierzę ma prawo do szacunku,
b. człowiek jako gatunek zwierzęcy, nie może rościć sobie prawa do tę-
pienia innych zwierząt lub do ich wyzyskiwania. Ma natomiast obowią-
zek wykorzystania całej swojej wiedzy w służbie zwierząt,
c. każde zwierzę ma prawo oczekiwać od człowieka poszanowania,
opieki i ochrony.
Art. 3 a. żadne zwierzę nie może być przedmiotem maltretowania i
ataków okrucieństwa,
b. jeśli okaże się, że zwierzę musi być zabite, należy je uśmiercić szyb-
ko, nie narażając je na ból i trwogę.
Art. 4. Każde zwierzę, które należy do gatunku dzikiego, ma prawo do
życia na wolności w swym naturalnym otoczeniu, ziemskim, powietrz-
nym lub wodnym, oraz prawo do rozmnażania się. Każde pozbawienie
wolności, choćby w celach edukacyjnych, jest z tym prawem sprzeczne.
Art. 5 a. każde zwierzę należące do gatunku, który żyje zazwyczaj
w środowisku ludzkim, ma prawo żyć i rosnąć zgodnie z rytmem i warun-
kami życia i wolności właściwymi dla jego gatunku,
b. każde zakłócenie tego rytmu i tych warunków przez człowieka
w celach merkantylnych jest z tym prawem sprzeczne.
Wyrazem prób podejmowanych przez społeczność międzynarodową
są konwencje międzynarodowe, z których wymienić można kilka:
§ Konwencja berneńska (1979) o ochronie europejskich dzikich
gatunków fauny i flory oraz ich naturalnych siedlisk,

396
Ochrona zwierząt i środowiska naturalnego

§ Konwencja bostońska (1979) o ochronie migrujących gatunków


dzikich zwierząt,
§ Konwencja ramsarska (1971) o obszarach wodno-błotnych ma-
jących znaczenie międzynarodowe, zwłaszcza jako środowisko życiowe
ptactwa wodnego,
§ Konwencja o różnorodności biologicznej (Nairobi, 1992)
(CBD),
§ Konwencja o ochronie ptaków pożytecznych dla rolnictwa (Pa-
ryż, 1902),
§ Konwencja o uregulowaniu połowu wielorybów (Genewa,
1931),
§ Konwencja o ochronie fok antarktycznych (Londyn, 1972).
Przestrzeganie konwencji jest dobrą wolą państw, a nie przymusem.
Chyba że państwa te wchodzą w skład struktur ponadpaństwowych, które
swoim członkom stawiają pewne wymogi. Taką organizacją jest Unia Eu-
ropejska. Rzeczpospolita Polska jest krajem należącym do Unii Europej-
skiej, której prawo w dziedzinie ochrony zwierząt i środowiska jest bar-
dzo postępowe i restrykcyjne. Wymogło to na Polsce wprowadzanie prze-
pisów dostosowujących prawo i tym samym podnoszących kraj na wyż-
szy poziom cywilizacyjny. Problematykę tę regulują ustawy Sejmu Rzecz-
pospolitej Polskiej:
§ Ustawa o ochronie przyrody z 1991 r. (Dz. U. z 2001 r., nr 99, poz.
1079, ze zm.),
§ Ustawa o organizacji hodowli i rozrodzie zwierząt gospodarskich
(Dz. U. z 1997 r., nr 774, poz. 123),
§ Ustawa o lasach (Dz. U. z 2000 r., nr 56, poz. 679, ze zm.),
§ Ustawa o ochronie zwierząt (Dz. U. z 2003 r., nr 106, poz. 1002, z
późn. zm.),
§ Ustawa – Prawo Ochrony Środowiska (Dz. U. z 2001 r., nr 62, poz.
627 z późn. zm.),
§ Ustawa Prawo wodne z 2001 r. (Dz. U. z 2001 r., nr 115, poz.
1229),
§ Ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym z 2003 r.
(Dz. U. z 2003 r., nr 80, poz. 717),
§ Ustawa o doświadczeniach na zwierzętach z 2005 r. (Dz. U. z 2005
r., nr 33, poz. 289),
§ Nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt z dnia 24 kwietnia 2009 r.
o zmianie ustawy o ochronie zwierząt (Dz. U. z 2009 r., nr 79, poz. 668)

397
Ochrona zwierząt i środowiska naturalnego

wprowadza zmiany w ustawie z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwie-


rząt (Dz. U. z 2003 r., nr 106, poz. 1002, z późn. zm).
Ustawy dopełniane są przez rozporządzenia właściwych ministrów,
które w sposób szczegółowy regulują określone zagadnienia, np.:
§ Rozporządzenie Ministra Ochrony Środowiska, Zasobów Natural-
nych i Leśnictwa w sprawie ustalenia listy gatunków zwierząt łownych
oraz określenia okresów polowań na te zwierzęta. (Dz. U. 97.1.5 – tekst
Dz. U. 97.1.5 1998-05-07 zm.: Dz. U. 98.50.314),
§ Rozporządzenie Ministra Ochrony Środowiska, Zasobów Natural-
nych i Leśnictwa w sprawie wysokości ekwiwalentu za zwierzynę bez-
prawnie pozyskaną (Dz. U. z dnia 28 marca 1997 r.),
§ Rozporządzenie Ministra Transportu i Gospodarki Morskiej
w sprawie szczegółowych zasad i warunków transportu zwierząt. (Dz. U.
z 1998 r., nr 86, poz. 552),
§ Rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji w
sprawie zasad i warunków wyłapywania bezdomnych zwierząt (Dz. U.
z 1998 r., nr 116, poz. 753),
§ Rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 13 wrze-
śnia 2005 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie minimalnych warun-
ków utrzymywania poszczególnych gatunków zwierząt gospodarskich
(Dz. U. 2005 r., nr 181, poz. 1514),
§ Rozporządzenie Ministra Ochrony, Zasobów Naturalnych i Leśnic-
twa w sprawie określenia okresów polowań na zwierzęta łowne (Dz. U.
z 2005 r., nr 48, poz. 459),
§ Rozporządzenie Ministra Ochrony, Zasobów Naturalnych i Leśnic-
twa w sprawie rocznych planów łowieckich i wieloletnich łowieckich pla-
nów hodowlanych (Dz. U. z 2007 r., nr 221, poz. 1646),
§ Rozporządzenie Ministra Nauki i Informatyzacji z dnia 29 lipca
2005 r. w sprawie Komisji Etycznej (Dz. U. 05.153.1275),
§ Rozporządzenie Ministra Nauki i Informatyzacji w sprawie kwalifi-
kacji osób nadzorujących doświadczenie na zwierzętach, przeprowadza-
jących doświadczenie i uczestniczących w doświadczeniu oraz wzoru ze-
zwoleń indywidualnych (Dz. U 05.153.1275),
§ Rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 10 mar-
ca 2006 r. w sprawie szczegółowych warunków utrzymywania zwierząt
laboratoryjnych w jednostkach doświadczalnych, jednostkach hodowla-
nych i u dostawców (Dz. U. z 2006.50.368).

398
Ochrona zwierząt i środowiska naturalnego

12.1.
Myślistwo
Polowanie jest w przyrodzie zjawiskiem naturalnym. Polują drapież-
niki, a nawet zwierzęta wszystkożerne, jakimi są małpy człekokształtne.
Niedawno odkryto, że szympansy polują od czasu do czasu na inne małpy
i to z użyciem nagonki, a działanie to ma znamiona zaplanowanego. Jesz-
cze bardziej zaskakujące okazało się, że w łowach tych szympansy uży-
wają kijów z zaostrzonymi końcami. Przeczy to jednemu z dogmatów za-
kładającemu wyrób narzędzi jako kryterium odnoszącym się wyłącznie
do człowieka. Narzędzi do polowania używają też pewne gatunki ptaków,
które za ich pomocą łowią pędraki.
Od zarania dziejów człowiek polował. Opowiadają o tym już rysunki
naskalne przedstawiające polowania na renifery, żubry, konie i inne zwie-
rzęta. W grotach i osadach ludzkich znajdowane są tysiące kości zwie-
rząt dzikich. W okresie przed udomowieniem i hodowlą zwierząt (rewo-
lucją neolityczną), mięso uzyskiwane z polowań znacząco uzupełniało
dietę. Od zręczności i skuteczności myśliwych zależały losy społeczno-
ści. Oprócz mięsa uzyskiwano także cenne skóry, kości, ścięgna i tłuszcz.
Myślistwo warunkowało więc warunki egzystencji danej społeczności
i było absolutnie niezbędne. Po udomowieniu zwierząt rola łowiectwa
stopniowo spadała. W dalszym ciągu oddawano się polowaniom zdoby-
wając mięso, skóry i inne trofea. Często polowano dla ochrony społeczno-
ści lub jej zwierząt czy upraw. Polowanie na grubego zwierza było przy-
czyną dumy i świadczyło o potędze polującego. Sceny polowań na lwy są
jednym z bardziej ulubionych motywów płaskorzeźb w pałacach królów
Asyrii. Obrazy te często mają znaczenie symboliczne czy wręcz propa-
gandowe, jak np. król powalający lwa gołymi rękoma. Wśród ludów pier-
wotnych polowanie miało często charakter inicjatywny. Polowania były
z reguły sprawą męską. Mężczyzna, który był dobrym myśliwym miał
pełnię atrybutów męskich, stając się przez to niezwykle atrakcyjny dla
kobiet. Z czasem polowanie nabrało charakteru przywileju, a potem spor-
tu i rozrywki. W miarę kurczenia się zasobów środowiska naturalnego
starano się chronić pewne szczególnie cenne gatunki zwierząt, jak tury
czy jelenie i bobry, a polować na nie mogli jedynie feudałowie. W zasadzie
hodowla zwierząt zaspokajała większość zapotrzebowania na mięso. Na-
leży przy tym zaznaczyć, że człowiek był jedynym gatunkiem polującym
dla zabawy, sportu i sławy.

399
Ochrona zwierząt i środowiska naturalnego

W dzisiejszych czasach nie można już jednak łowiectwa motywo-


wać koniecznością zdobycia pożywienia i innych surowców niż mięso.
Poziom produkcji zwierzęcej w pełni zaspokaja potrzeby człowieka,
a zasoby zwierząt dzikich są tak niewielkie, że nie mają żadnego praktycz-
nego znaczenia. Inną sprawą jest brak równomiernego dostępu do tych
dóbr. Obyczaj polowania jednak przetrwał. Często państwa rozwijające
się organizują ograniczone odstrzały cennych gatunków zwierząt, a za
przyjemność zabicia płacą bogaci myśliwi z państw dobrze rowiniętych.
Z drugiej strony ingerencja człowieka w środowisko naturalne doprowa-
dziła do sytuacji gdzie zanikły, przynajmniej zdaniem myśliwych oraz
popierającego ich lobby, mechanizmy kontroli liczebności populacji zwie-
rząt. Skutki takich ingerencji, jak np. przywiezienie królików, świń czy
wielbłądów do Australii obserwujemy do dziś. A sami myśliwi mieliby
regulować, niejako w zastępstwie przyrody, populacje określonych gatun-
ków zwierząt. Przy czym zapomina się, że w warunkach naturalnych dra-
pieżnik eliminuje zwierzęta słabe, stare bądź chore, a myśliwy najchęt-
niej osobniki w kwiecie wieku ze względu na efektowne trofeum.Nie-
jednokrotnie na działalność łowiecką nakłada się aspekt zagrożenia mie-
nia ludzkiego lub samych ludzi lub też nieudolność aparatu państwowego
w zakresie ewentualnych odszkodowań za powstałe szkody. Tępienie
wielich kotów tłumaczy się bezpośrednim niebezpieczeństwem a wil-
ków ubijaniem trzód. Nikt nie zwraca jednak uwagi na fakt, że każdy
duży drapieżnik potrzebuje odpowiednio rozległego terytorium, a ono
nieubłaganie kurczy się w wyniku działań osadniczych. Do rangi przy-
słowia urósł już mechanizm tzw. „kompleksu czerwonego kapturka”.
Konsekwentnie maluje się oczom opinii publicznej obrazy watach wil-
ków mordujących masowo owce i inne zwierzęta, a nawet wdzierające
się do wiosek. Zapomina się przy tym, że populacja wilka europejskie-
go (podobnie jak wielkich kotów) stoi na granicy możliwości odtwarza-
nia własnego gatunku, a fakt zwiększonej ich obecności w bezpośrednim
sąsiedztwie ludzi jest spowodowany przez niemożność zaspokojenia
w warunkach naturalnych potrzeb bytowych tych zwierząt, co z kolei jest
wynikiem polowań organizowanych przez człowieka oraz powiększania
obszarów zagospodarowanych przez ludzi. Zjawiska te przyjmują postać
typowego błędnego koła, a przypisywane wilkom szkody często bywają
wynikiem działania zdziczałych psów, których losem człowiek nie zwykł
się interesować nigdy.

400
Ochrona zwierząt i środowiska naturalnego

Jest też rzeczą ciekawą, z psychologicznego punktu wiedzenia, że my-


śliwi sami dokarmiają tudzież hodują i potem wypuszczają do środowiska
naturalnego zwierzęta dziko żyjące. Powodem takiego działania ma być
chęć odtworzenia środowiska naturalnego poprzez introdukcję określo-
nych gatunków na obszary, gdzie kiedyś występowały bądź ratowanie ga-
tunków zagrożonych. Czy jednak nie jest tak, że starają się jednocześnie
zapewnić sobie z czasem odpowiedniego do łowów pogłowia? Czy wcze-
śniejsze doświadczenia nie każą dojść do wniosku, że człowiek nie jest
w stanie zastąpić mechanizmów doboru naturalnego i równowagi ekosys-
temów? W końcu, czy świadoma obecność człowieka na terytorium ło-
wieckim jakiegoś drapieżnika nie usprawiedliwia faktu, że staje się jego
potencjalną ofiarą? W końcu to rekin biały znajduje się w swoim natural-
nym środowisku, pozwalającym mu na realizowanie naturalnych instynk-
tów, a nie człowiek. Interesujące jest również, że nomenklatura myśliw-
ska maskuje niejako pewne fakty i nie nazywa ich po imieniu. Ogromne
znaczenie mają tu uwarunkowania słowotwórcze i kulturalne kształtowa-
ne na przestrzeni historii. Jednak można przypuszczać, że określenie śla-
du krwi jaki pozostawia uciekające ranne zwierzę nazywane jest farbą.
Zaskakujące wydaje się być zjawisko myślistwa wśród lekarzy wete-
rynarii. Lekarze weterynarii po ukończeniu studiów składają Przysięgę
Hippokratesa. W pełnej swojej wersji zakazuje ona lekarzowi uśmiercania
swoich pacjentów z premedytacją, nie mówiąc już, o znanym wszystkim,
ogólnomedycznym „primum non nocere”. Trudno zatem pogodzić, z punk-
tu widzenia deontologii zawodu, czynne uczestnictwo lekarza weterynarii
w polowaniu, jako że niejako ex definitione winien on nieść pomoc zwie-
rzęciu jako pacjentowi, niekoniecznie jedynie zwierzęciu domowemu. Ist-
nieją współcześnie ośrodki leczenia zwierząt dziko żyjących, w których
pracują lekarze weterynarii. Czy zatem możliwe jest, aby inni koledzy po
fachu wmiast nieść pomoc swoim potencjalnym pacjentom, jedynie przy-
sparzali nowych podopiecznych wspomnianym ośrodkom? Czy Przysię-
ga Hippokratesa nie staje się przysięgą hipokryty? Czy z punktu widze-
nia szeroko pojętej moralności takie działania są do pogodzenia?, pozo-
stawiamy roztropności czytelnika. Dość napisać, że Izby Lekarsko-We-
terynaryjne, mające w swoich zadaniach pieczę nad etyką i deontologią
medycyny weterynaryjnej zachowują nie tylko milczenie, ale niejedno-
krotnie były współorganizatorami tego typu poczynań.

401
13.
Podstawy deontologii i nowy
status zwierząt

Nie można mówić o obowiązku, jeżeli nie mówi się o sumieniu.


Walther Eisinger

W celu zdefiniowania pojęcia deontologia konieczne jest podanie defi-


nicji etyki. Zanim jednak to uczynimy, przypomnijmy – czym jest filozo-
fia jako nauka i jakie płaszczyzny namysłu można w niej wyróżnić? Ter-
min filozofia (grec. φιλοσοφία – umiłowanie mądrości), zgodnie z liczny-
mi komentatorami i doksografami filozofii starożytnej, stworzył Pitago-
ras. Znaczenie słowa filozofia w potocznym języku jest tłumaczone jako:
umiłowanie mądrości (z grec. philia – miłość, ukochanie, sophia – mą-
drość).
Filozofię można podzielić na następujące dziedziny:
logikę, (grec. λόγος, logos – rozum), naukę o prawdzie i fałszu – logi-
kę formalną, analizującą źródła poznania, poprawne rozumowanie, a w
szczególności metody wnioskowania;
metodologię nauk – jest to dziedzina badająca metody stosowane
przy formułowaniu twierdzeń i teorii naukowych, jak i ich paradyg-
matów. Zazwyczaj owe reguły czy metody są wspólne dla wielu nauk,
zwłaszcza przyrodniczo-matematycznych. Metodologia nauk inter-
pretuje nie tylko schematy działań badawczych, lecz również ich wy-
twory: pojęcia, definicje, hipotezy, prawa, twierdzenia, dogmaty;
w obrębie logiki: semiotykę – semiologię – semantykę (naukę o zna-
ku, jego znaczeniu i interpretacji, często zwaną filozofią lingwistycz-
ną);
ontologię, często zwaną „metafizyką pierwszą lub klasyczną” (dział
filozofii badający strukturę rzeczywistości, odnoszący się do pojęcia
bytu, istnienia, istoty, zadający pytania: czym jest byt?, w jaki sposób
może przejawiać się jego istnienie?, atrybuty?, uwzględniając katego-
rie: przyczynowości – czasu oraz przestrzeni);
metafizykę (grec. τα μετα τα φυσικά ta meta ta physika – „to, co po fi-
zyce, ponad fizyką”); naukę wykraczającą poza sferę poznania empi-
rycznego, poszukującą odpowiedzi na pytania „pierwsze” – eschatolo-

402
Podstawy dentologii i nowy status zwierząt

giczne: o początek i koniec życia, cel jego trwania, sens samego istnie-
nia oraz co może czekać nas po śmierci?;
fenomenologię, XX-wieczny kierunek filozoficzny mający swe źródła
głównie w ontologii starożytnych eleatów, którego głównym reprezen-
tantem jest Edmund Husserl, czyli naukę o zjawiskach i ich naturze;
epistemologię (grec. πιστήμη, episteme – „wiedza; umiejętność, zro-
zumienie”; λόγος, logos – „nauka; myśl”); naukę o wiedzy – jej statusie,
naukę o prawdzie, gr. aletheia – „to, co nieskrywane”, „to, co niezatajo-
ne” – w swym źródłowym znaczeniu;
etykę (grec. θος ethos – „zwyczaj”), scharakteryzowaną poniżej oraz
w jej obrębie;
aksjologię (grec. αξιοs – godny, cenny + λογοs – nauka), naukę o war-
tościach i
deontologię (grec. déon – to, co niezbędne, właściwe; obowiązek i logos
– mowa, słowo), to nauka o powinnościach i obowiązkach. Inaczej teo-
ria powinności, o której szerzej w tym rozdziale.

Etymologia słowa etyka bierze swój początek w języku starogreckim.


Etyka z greckiego, czyli – ethikos – zwyczajny lub ethos – obyczaj, zwy-
czaj, jest ona zespołem norm i moralnych ocen, będących charaktery-
stycznym filarem zasad postępowania w danej społeczności (np. środo-
wiska zawodowego, warstwy społecznej, wyznania religijnego). Z punktu
widzenia filozofii ujętej w ramach wykładni akademickiej etyka jest na-
uką o moralności, zajmującą się wyjaśnianiem i sankcjonowaniem ta-
kich kategorii, jak dobro i zło, sumienie, powinność względem rodziny,
państwa czy odpowiedzialność. Najważniejszą jednak charakterysty-
ką etyki jest wytaczanie zasad i norm moralnego postępowania. Ety-
kę dzielimy na dwa zasadnicze działy: aksjologię (teoria wartości) i de-
ontologię (naukę o powinnościach). Jednocześnie trzeba tu jednak odgra-
niczyć etykę lekarską od bioetyki (o której będzie mowa w dalszej czę-
ści rozdziału), gdyż nie mogą stanowić one synonimów. Na czym polega
owa różnica?
W odróżnieniu od etyki lekarskiej sięgającej dokonań starożytnych fi-
lozofów-lekarzy, korzeni bioetyki należy doszukiwać się w poprzednim
stuleciu. Etyka lekarska ma na celu próbę normatywnego odczytania
ethosu lekarza w wykonywaniu jego powinności. Bioetyka zaś, jako filo-
zofia, a raczej – etyka życia, powstała jako reakcja na gwałtowny wybuch
dokryć nauk przyrodniczych i medycznych, posiadając szersze znaczenie.
Przytoczenie reprezentatywnej definicji „nowej bioetyki” będzie możliwe

403
Podstawy dentologii i nowy status zwierząt

w dalszej części rozdziału przy omawianiu poglądów kluczowego przed-


stawiciela tego spektrum namysłu – Petera Singera.
Deontologia jest działem etyki, który koncentruje się nad obowiąz-
kami moralnymi, np. etyką lekarską, normującą obowiązki moralne leka-
rza względem pacjentów i kolegów – lekarzy. Termin ten został stworzo-
ny przez Jerem’yego Benthama dla określenia utylitarystycznej teorii po-
winności i zakłada jak najbardziej ogólną, a zarazem ścisłą znaczeniowo,
wykładnię obowiązków dla danej jednostki – społeczeństwa. Obecnie de-
ontologia definiowana jest jako zbiór powinności, obowiązków i wiążą-
cych się z nimi odpowiedzialności i zobowiązań. Dotyczy ona nie tylko
społeczności zawodowej. Jest ona praktyczną wykładnią moralnych obo-
wiązków ludzi, adeptów zawodu, w przypadku lekarzy czy lekarzy we-
terynarii, spełnianych w odniesieniu do ich pacjentów oraz wspólno-
ty zawodowej. Termin deontologia został po raz pierwszy zastosowany
w uchwalonym na X Zjeździe Lekarzy i Przyrodników (Lwów, 1907)
Kodeksie deontologii lekarskiej. Warto jednocześnie dodać, że tą samą ter-
minologią (deontologia lekarska) posłużył się związek lekarzy francu-
skich, uchwalając w 1945 r. przepisy postępowania dla swoich członków.
Przewodnia idea etycznego postępowania każdego lekarza weterynarii
zawarta jest w Kodeksie Etyki i Deontologii Weterynaryjnej, przyjętym na Kra-
jowym Zjeździe Lekarzy Weterynarii:
Przyrzekam jako lekarz weterynarii, że w zgodzie z mym powołaniem, w trak-
cie pełnienia obowiązków zawodowych będę postępował sumiennie i zgodnie z aktu-
alną wiedzą weterynaryjną, przestrzegał godności zawodu, przyczyniał się w miarę
możliwości do postępu nauk weterynaryjnych, a także wykonywał obowiązki wyni-
kające z przepisów prawa oraz zasad Kodeksu Etyki i Deontologii Weterynaryjnej.
Deontologia zatem próbuje przełożyć i zastosować w konkretnych
przypadkach, ogólno przyjęte normy etyczne w odniesieniu do lekarzy
weterynarii i podejmowanych przez nich działań. Jej obiektem zaintere-
sowań są ponadczasowe pytania dotyczące: zabijania i okoliczności, w któ-
rych jest ono akceptowalne; odpowiedzialności lekarskiej i jej konsekwen-
cji; a także aspektów powstrzymywania się od wyrządznia szkody, w tym
również lekarskiego „primum non nocere”. Zasady postulowane przez de-
ontologię znajdują odbicie w większości kodeksów prawa. Dla unaocz-
nienia owej zależności można posłużyć się zapisem z polskiego Kodek-
su etyki lekarskiej, w którym to czytamy: „Zasady etyki lekarskiej wynikają
z ogólnych norm etycznych” (art. 1). Należy zadać sobie pytanie: czy rze-
czywiście lekarzowi, w pełni ukształtowanemu moralnie człowiekowi,

404
Podstawy dentologii i nowy status zwierząt

niezbędne są szczegółowe wskazówki, jak ma wykonywać swoje obo-


wiązki i jaką postawę przybrać w sytuacjach zawodowych? Czy sam, jako
człowiek, nie cechuje się wykształconymi w pełni granicami moralny-
mi swego świadomego postępowania, np. względem torturowania zwie-
rząt w tzw. „imię nauki”?. Pojawia się pytanie, jeśli moralność lekarza zo-
stanie tak bardzo wypaczona, że nie będzie on w stanie się powstrzy-
mać od żadnych działań względem pacjenta, czy będzie on jednocześnie
w stanie pozostać odpowiedzialnym i uczciwym lekarzem-kolegą w obrę-
bie zawodowego środowiska? Czy będzie w stanie niedopuszczać się na-
gannych praktyk w imię zysku, eliminowania konkurencji czy w końcu
poświadczania nieprawdy dla osiągnięcia partykularnych korzyści? Nie-
stety, w pewnych przypadkach wejdzie on w kolizję z prawem cywilnym
bądź karnym. A mimo że poniesie konsekwencje swoich działań, zna-
ny jest fakt, że nie istnieje kodeks etyczny, który byłby w stanie zawcza-
su zapobiec „moralnej ślepocie”. Tzw. ethos lekarza jest ukonstytuowany
przez wielość wartości przynależnych dla wykonywanych przez niego
czynności, z których dwie nabierają zasadniczego znaczenia: kompeten-
cja (Obym był umiarkowany we wszystkim, z wyjątkiem zgłębiania wiedzy – jak
mówi Kodeks Majmonidesa) i odpowiedzialność. Wiedza i wiążąca się
z nią kompetencja powinna mieć dla lekarza charakter wartości pozamo-
ralnej, wręcz moralnie konstytutywnej, poza wszelką wątpliwością. Zgod-
nie z Polskim Kodeksem Etyki Lekarskiej: „Powinnością każdego lekarza jest
stałe uzupełnianie i doskonalenie swej wiedzy i umiejętności zawodowych” (art.
56), a kształcenie ustawiczne, popełniane w celu jak najlepszego wypeł-
niania swojej zawodowej misji powinno być właściwe również lekarzom
weterynarii. Po wtóre, z punktu widzenia możliwości dzisiejszej medy-
cyny, etyki oraz refleksji deontologicznej, na plan pierwszy dziś wysuwa
się odpowiedzialność. To co należy czynić, powinność, odpowiedzialne
korzystanie z posiadanej wiedzy i kompetencji zdaje się być najważniej-
szą cechą powinności lekarza, kształtującą jego ethos. Tom Beauchamp
i James Childress w swoim klasycznym już podręczniku: Principal of bio-
medical ethic, wyróżniają cztery zasady etyki lekarskiej (zasada nieszko-
dzenia, autonomii, dobroczynności i sprawiedliwości), które jako wtórne,
dadzą się sprowadzić do pojęcia, działania odpowiedzialnego i kompe-
tentnego.
W literaturze analizującej zagadnienia etyki lekarskiej można wyróż-
nić trzy podstawowe nurty: etykę deontologiczną, kazuistyczną i pro-
blemową. Najważniejszą w zakresie powinności lekarza weterynarii

405
Podstawy dentologii i nowy status zwierząt

będzie etyka deontologiczno-kodeksowa, tworząca system norm obowią-


zujących w świecie lekarskim, opierając się na ustaleniach samego śro-
dowiska lekarskiego. Źródeł kodeksowej etyki lekarskiej należy szukać
w kulturze śródziemnomorskiej, czasów legendarnego lekarza Hippokra-
tesa (460–377 p.n.e.), jednocześnie nie zapominając o wcześniejszych do-
konaniach w tej materii, lekarzy Dalekiego Wschodu czy Starożytnego
Egiptu. Jednak to on w IV w. przed Chr. skrupulatnie zredagował tekst
przysięgi, która do współczesnych nam czasów – najczęściej w okrojonej
postaci – dotrwała, stanowiąc rotę przysięgi adeptów sztuki medycznej.
Mimo upływu lat, nadal wyznacza ona główne zasady lekarza lub jak ktoś
woli – jego ethosu: zakaz odbierania życia (wiadomo, że problem eutanazji
nie stanowi novum naszego stulecia), szacunek względem mistrzów, kie-
rowanie się dobrem chorego uznając jego wolę, zaniechania hospitalizacji
lub jej kontynuowania, przestrzegania tajemnicy lekarskiej.
Przysięgam Apollinowi lekarzowi, Eskulapowi,
Hygei i Panakei, wszystkim bogom i boginiom,
biorąc ich za świadków, jako przysięgi tej i
zobowiązań następujących, dochowam ściśle,
wedle sił moich i zdolności.
Mojego nauczyciela w sztuce lekarskiej, na równi z
rodzicem moim szanować będę, moje mienie z nim
podzielać, a w przypadku, czegokolwiek zapotrzebuje,
wszystkiego z wdzięcznym sercem dostarczać mu będę;
dzieci jego za rodzonych braci moich uważać,
a na żądanie uczyć ich będę sztuki lekarskiej
bez wynagrodzenia i bez jakiegokolwiek z ich
strony zobowiązania.
Prawidła sztuki, wykład jej ustny i całą naukę właściwą,
wygłaszać będę moim synom, mojego nauczyciela synom,
i innym przysięgą lekarską związanym uczniom;
oprócz tych, nikomu więcej.
Sposób życia urządzać będę chorym, dla ich dobra,
podług sił moich i zdolności, dalekim będąc od
wszelkiego uszkodzenia i krzywdy wszelkiej.
Nigdy nikomu, ani na żądanie ani na prośby niczyje,
nie podam trucizny, ani też nigdy takiego sam nie

406
Podstawy dentologii i nowy status zwierząt

powezmę zamiaru, jak również nie udzielę żadnej


niewieście środka poronnego.
W czystości i niewinności świętej, zachowam życie
moje i sztukę moją, ani też operacji kamienia nigdy
wykonywać nie będę, pozostawiając to ludziom
tego rzemiosła.
Do czyjegokolwiek domu wnijdę, celem wejścia
mojego będzie jedynie dobro chorego, jakoż nigdy
kierować mną nie będzie bezmyślne bezprawie, ani
występek, ani chuć lubieżna, bądź względem niewiasty,
bądź względem mężczyzny, ani wolnych, ani niewolników.
Cokolwiek bym podczas pełnienia obowiązków zawodu
mojego, a nawet poza obrębem czynności lekarskich,
w życiu ludzkim zobaczył, lub posłyszał, co rozgłaszanem
być nie potrzebuje, przechowam w milczeniu, nigdy, nikomu,
nie wypowiadając tego.
Jeżeli przysięgi tej dotrzymam w świętości i w niczem jej
nie naruszę, oby mi wolno było w szczęśliwości i poważaniu
wszystkich ludzi wieść życie po wsze czasy i błogich owoców
sztuki mojej używać w obfitości; jeżeli naruszę przysięgę tę i
stanę się wiarołomnym, przeciwnej niech doznam doli.
(Wśród różnych tłumaczeń na język polski najbardziej krytycznie
uzasadnione tłumaczenie podaje J. Gula – Przysięga Hippokratesa).

Późniejsza rzymska maksyma w centrum zobowiązań lekarza stawia za-


sadę: „Primum non nocere – po pierwsze, nie szkodzić”, deprecjonując nie-
co dzieło Hippokratesa. Może ono już być rozumiane bardziej wieloznacz-
nie, bo przecież interpretacja tych słów podlega różnicowaniu względem
ich podmiotu. W Średniowieczu reprezentatywny kodeks medyczny opra-
cował znany żydowski filozof i lekarz, Majmonides (1135–1204). W dzie-
więtnastym stuleciu pojawiają się nowe kodeksy medyczne. Ich wielość
wynika z ogromenego, nigdy wcześniej nieobserwowanego, postępu badań
i odkryć naukowych. Wiele z nich wiązało się z postępem nauk medycznych
oraz, niejednokrotnie ekstremalnych, warunkach w jakich przyszło prakty-
kować lakarzowi (wojny, które wraz z rozwojem broni masowego rażenia
stawiały człowieka w obliczu nowych, wcześniej niespotykanych zadań).

407
Podstawy dentologii i nowy status zwierząt

W końcu w XX wieku następuje dalszy rozwój nauki, zaciera się stop-


niowo granica między życiem a śmiercią, pojawiają się zagadnienia zwią-
zne z aborcją, eutanazją, eksperymentami na ludziach i zwierzętach, ma-
nipulacjami genetycznymi, transplantologią, paternalizmem wobec pa-
cjentów, czy w końcu zaniechaniem terapii i leczeniem paliatywnym. Jed-
nakże etyka lekarska we wszystkich trzech powyżej wspomnianych nur-
tach (kodeksowym, kazuistycznym i systematyczno-problemowym) jest
i prawdopodobnie pozostanie jeszcze przez wiele lat próbą wypracowania
norm moralnych, którymi powinien kierować się adept sztuki medycznej
w swej powinności zawodowej.
Nawiązując do nadmienionego wcześniej zagadnienia – współcze-
snych bioetyków, powróćmy do przybliżenia tego pojęcia.
Szczegółowa definicja bioetyki brzmi: Bioetyka (...) stanowi dział filo-
zoficznej etyki szczegółowej, która ma ustalić oceny i normy (reguły) moral-
ne ważne w dziedzinie działań (aktów) ludzkich polegających na ingerencji
w granicznych sytuacjach powstawania życia, jego trwania i śmierci.
W spektrum bioetyki mieszczą się następujace składowe psychologii
medycyny, tj.: biogeneza, bioterapia i tanatologia oraz etyka środowiska
naturalnego. Stara się ona znaleźć odpowiedź na pytanie: czy wszystko,
na co pozwala postęp biotechnologii powinno być wprowadzane do prak-
tyki badań naukowych? Istotne jest też właściwe rozpoznanie, interpreto-
wanie i wykorzystywanie zależności międzygatunkowych, a szczególnie
analiza relacji człowiek–zwierzę–środowisko.
Prawdą jest, że sfera zainteresowań bioetyki i etyki lekarskiej zazę-
biają się. Przedstawiciele „nowej bioetyki” rozpatrują jej problematykę w
możliwie najszerszym znaczeniu, upatrując miejsce człowieka w środo-
wisku na równi z innymi gatunkami i znosząc barierę: człowiek – reszta
świata ożywionego, działanie rozumne (warunkowe) – działanie mecha-
niczne (bezwarunkowe), samoświadome – pozbawione świadomości, pod-
miotowe (człowiek) – przedmiotowe (zwierzęta), byt autonomiczy – byt
zależny. Zgodnie z założeniami nowej bioetyki, człowiek nie zajmuje po-
zycji nadrzędnej w stosunku do innych gatunków, a każda istota żywa po-
siada niezbywalne i równe człowiekowi prawo do wyrażania swojego be-
hawioru, emocji, uczuć i potrzeb, w sposób zgodny ze swoją naturą.
Bez wątpienia najbardziej znanym, ale i kontrowersyjnym przedsta-
wicielem nowej myśli bioetycznej jest Australijczyk pochodzenia ży-
dowskiego, profesor bioetyki na Uniwersytecie w Princeton, Peter Sin-
ger, autor książek, pt: Etyka praktyczna, How Are We to Live? Ethics in an

408
Podstawy dentologii i nowy status zwierząt

Age of Self-interest, Rethinking Life and Death: The Collapse of Our Traditional
Ethics, A Darwinian Left, One World: Ethics and Globalization, Pushing Time
Away: My Grandfather and the Tragedy of Jewish Vienna, The President of Good
and Evil: The Ethics of George W. Bush, urodzony w 1946 r. W najbardziej
znanej jego pracy pt. Wyzwolenie zwierząt (1975) Singer stawia tezę, że
podstawową zasadą etyczną powinno być minimalizowanie lub w mia-
rę możności całkowite niwelowanie cierpienia, nie tylko w odniesieniu
do ludzi, ale również odczuwających ból zwierząt. Potępia on jednocze-
śnie ludzki „szowinizm gatunkowy”, w myśl którego, człowiek uzurpuje
sobie prawo do decydowania o życiu i śmierci zwierząt, bądź szerzej,
środowiska naturalnego.
Nie bez znaczenia dla dalszej analizy twierdzeń zawartych w Etyce
praktycznej czy Wyzwoleniu zwierząt jest znalezienie odpowiedzi na pytanie:
jakie jest miejsce i rola człowieka w srodowisku?, jaką wartość ma byt jed-
nostkowy? czy kim jest człowiek i jaką rolę odgrywa jego odrębność ga-
tunkowa w budowie fundamentów cywilizacji europejskiej? i w końcu:
jakie zagrożenia i szanse ma ludzkość w przyszłości?By znaleźć odpo-
wiedzi na powyższe pytania, trzeba zastanowić się nad znaczeniem ter-
minu etyka oraz rozważyć kwestię konieczności postępowania zgodnego
z normami narzuconymi nam przez moralność. Jednocześnie często zda-
rza się, że namysł filozoficzny dotyczący wyżej wspomnianego problemu
nie przynosi żadnej ostatecznej odpowiedzi, a sam namysł jako logicznie
niewłaściwy traktowany jest: „… : jako próba zapytania o coś, o co w ogóle nie
można zapytać (Singer). Tymczasem pytanie to stawiane jest coraz częściej,
jako skutek ciągle poszerzanych granic granic wpływu człowieka na ota-
czające go środowisko oraz pojawiania się nowych zadań oraz postaw.
Powszechne w społeczeństwie jest zjawisko niechęci i oporu w sto-
sunku do obowiązujących norm etycznych, a jego przyczyn należy upa-
trywać w pragmatycznym stwierdzeniu, że wszystko co nas otacza pro-
wadzi do ograniczenia naszych możliwości działania i przez to pośrednio
do zmniejszenia zakresu odczuwanego przez nas szczęścia. Źródłem po-
wyższego poglądu są twierdzenia Niccolo Machiavellego, który uważał,
że nowe horyzonty moralne wyznaczone w celu osiągnięcia danego celu
pojawiają się jedynie wtedy, gdy działanie polityczne zostanie postawio-
ne ponad indywidualną etyką. Niektórzy twierdzą, że partykularne inte-
resy polityczne i procesy mające na celu ich realizację zasadniczo oddzia-
łują na ludzkie zachowanie i postępowanie, a te mogą być postrzegane
w kontekście zasad etycznych.

409
Podstawy dentologii i nowy status zwierząt

Czy w naturze człowieka leży świadome postepowanie zgodne z zasa-


dami etyki, niepowodowane określonymi nakazami prawnymi czy party-
kularnym interesem? Peter Singer pisząc, że: „… jeśli (ludzie) będą postępo-
wać zgodnie z tymi (moralnymi) racjami, będą postępować tylko egoistycznie, nie
(zaś) moralnie”. Niezmiernie istotne jest wpajanie przekonania, że normy
moralne są ważną treścią ludzkiej egzystencji, a nie jedynie wynikają z
korzyści, jakie człowiek może dzięki nim uzyskać.
Lektura starożytnych podań mitologicznych, czy też Biblii pozwala
dostrzec, że zabijanie towarzyszy człowiekowi od zarania dziejów. Mimo
to, prawie nigdy nie zostało ono uznane przez ludzi za uniwersalną i osta-
teczną drogę prowadzącą do wyznaczonego celu. Powiedzenie, że „cel
uświęca środki”, mimo okresowej popularności, nidy nie zostało trwale
zaakceptowane, stojąc w sprzeczności z istniejącymi normami moralny-
mi i etyką w ogólności. Większość stworzonych przez człowieka kultur
postulowała ochronę życia ludzkiego (w różnym zakresie), każąc zarów-
no zabójców jak i potępiając czyny samobójcze. Jednak o ile zasadę tę sto-
sowano do człowieka, o tyle w stosunku do zwierząt, pomijając nieliczne
wyjątki, zasady takie nie obowiązywały.
Powszechna i absolutna ochrona życia ludzkiego jest bez watpienia ce-
chą świata nowożytnego. Jednak również dziś jej szczegółowy zakres róż-
ni się, od całkowitej ochrony wykluczającej aborcję czy eutanazję do sto-
sunkowo liberalnych zasad dopuszczających w określonych przypadkach
możliwość uśmiercenia człowieka, np. ze względu na beznadziejny stan
chorego. Nigdzie natomiast nie obowiązuje kodeks karny, w myśl którego
zabójstwo człowieka nieobwarowane by było żadną karą.
Uznanie życia ludzkiego za wartość nadrzędną wiąże się z rozwojem
chrześcijaństwa w Europie, jako religii dominującej. Jak wiemy, nie tyl-
ko w państwach antycznej Hellady dopuszczano możliwość uśmiercania
jednostek słabszych zaraz po urodzeniu. Wielcy filozofowie starożytnego
świata, np. Platon czy Arystoteles, uważali te praktyki za ze wszechmiar
słuszne i zasługujące na naśladowanie. Dopiero doktryna chrześcijańska,
wprowadzajaca ideę przyjścia Boga w ciele człowieka i składającego ofia-
rę z samego siebie dla naszego zbawienia, nadała nowy i wyjątkowy sta-
tus istocie ludzkiej. Jednocześnie to właśnie chrześcijaństwo postrzegało
życie ludzkie jako dar Boga, a przez to jedynie niemu wolno było to ży-
cie odebrać. Zabójstwo traktowano jako grzech popełniony przeciwko bo-
skim prawom (św. Tomasz z Akwinu). Inną kwestią była powszechna ak-
ceptacja dla stosowania kary śmierci w Średniowieczu.

410
Podstawy dentologii i nowy status zwierząt

To właśnie chrześcijański pogląd o szczególnym statusie i miejscu


człowieka, „… stworzonym na obraz i podobieństwo Boga”, był powodem
późniejszego przekonania, jakoby zwierzęta, twory pozbawione duszy, zo-
stały dane człowiekowi ku jego wygodzie i pożytkowi, a przez to sam
człowiek może decydować o ich losie, w tym również życiu lub śmierci.
Zupełnie inaczej postrzegano zwierzęta w religii staroegipskiej, gdzie
cieszyły się one równym człowiekowi lub czasem wyższym statusem spo-
łecznym. Nie wykluczało to jednak możliwości oboju zwierząt czy to dla
celów konsumpcyjnych, czy też kultowych.
Kwestie odbierania życia, ograniczeniami tej możliwości i czynnika-
mi zezwalającymi przedstawia P. Singer w wyżej wspomnianej już publi-
kacji, pt. Etyka praktyczna.
Rozwój współczesnej medycyny skutecznie zatarł, dawniej wyraźną,
granicę między życiem i śmiercią. Możliwości nowoczesnej terapii, po-
zwalające na długotrwałe podtrzymywanie życia lub wcześniejsze jego
zakończenie, postawił przed lekarzem i społeczeństwem wiele nowych
pytań natury etycznej, dotyczących sensu terapii uporczywej czy uza-
sadnienia eutanazji. Niestety w przyszłości pojawią się zapewnie kolej-
ne problemy etyczne, wynikające z kolejnych osiągnięć medycyny i bio-
technologii.
Aby rozwiązać powyższy problem, Singer radzi, by najpierw zdefinio-
wać życie ludzkie i istotę ludzką jako takie. Pierwszym problemem, na
który natknie się czytelnik, będzie kwestia ustalenia początku ludzkiego
życia. Czy za człowieka należy uznać już zygotę, czy też płód. A jeśli ten
ostatni – to na jakim poziomie rozwoju?. Dla lekarza czy biologa oczywi-
ste jest, że ontogeneza jest powtórzeniem filogenezy. Czy więc emrion za-
sługuje na miano człowieka, skoro w pewnej fazie swojego rozwoju bar-
dziej przypomina rybę? W końcu czy w pełni człowiekiem jest osoba
skrajnie upośledzona lub wykazujaca cechy śmierci mózgowej? Niestety,
uzyskanie ostatecznego rozwiązania tego zagadnienia wydaje się niemoż-
liwe. Wszystkie bowiem wspomniane przykłady są przedstawicielami ga-
tunku Homo sapiens w sensie genetycznym, ale czy jest to równoważne ze
stwierdzeniem, że są one ludźmi?
Joseph Fletcher, protestancki teolog, stworzył listę „wyznaczników
człowieczeństwa”, uznając za nie:: samoświadomość, samokontrolę, po-
czucie przeszłości, zdolność odnoszenia się do innych, komunikację i cie-
kawość. W ten sposób powstało drugie znaczenie określenia „istota ludz-
ka”.

411
Podstawy dentologii i nowy status zwierząt

Zarówno genetyczne, jak i psychiczne i behawioralne znaczenie okre-


ślenia człowiek wzajemnie się uzupełniają. Przy czym cechy takie jak:
czucie bólu, zdolność komunikacji czy samoświadomość mogą być wła-
ściwe nie tylko ludziom, ale również niektórym zwierzętom.
John Locke, definiując osobę ludzką, posłużył się kryteriami podob-
nymi do wprowadzonych przez Joseph’a Fletchera. Racjonalność i sa-
moświadomość człowieka są najważniejszymi, jego zdaniem, atrybuta-
mi właściwymi istocie ludzkiej. Jednocześnie badania zachowań małp
człekokształtnych prowadzone w XX wieku dowiodły, że nie tylko są one
zdolne do racjonalnego, celowego działania, rozwiązywania problemów,
wytwarzania narzędzi itd., ale że najprawdopodobniej są one samoświa-
dome (rozpoznają w lustrze własne odbicie). Powstał w ten sposób kolej-
ny dylemat: czy więcej warte jest życie pozbawionego przytomności czło-
wieka czy też normalnie funkcjonującego goryla?
Czy pozbawienie człowieka nieuleczalnie chorego życia z pobudek
humanitarnych, mających na celu skrócenie jego cierpienia jest złem?
Czy zabójstwo w obronie własnej można usprawiedliwić? Jeśli na choć-
by jedno z tych pytań uzyskamy odpowiedź twierdzącą, to czy w isto-
cie życie ludzkie jest święte i nienaruszalne? Z punktu widzenia utylita-
ryzmu etycznego pośrednio życie jest wartością samą w sobie i zasługu-
je na ochronę. Jednak czy można skutecznie chronić życie, skoro nie moż-
na wyznaczyć precyzyjnie ani jego początku, ani końca? W końcu, czy
należy zaznaczyć, że jedynie istota świadoma własnego istnienia, posia-
dająca poczucie czasu oraz pragnienia dotyczące przyszłości może po-
przez uniemożliwienie ich realizacji zostać naprawdę zabita? Ostatnie
stwierdzenie, wypływające z klasycznego utylitaryzmu nie odnosi się do
osób pozbawionych świadomości własnej egzystencji, ponieważ nie mogą
troszczyć się one o własną egzystencję, odczuwać niespełnienie ze wzglę-
du na niezrealizowane pragnienia czy martwić się o przyszłość. Wycho-
dząc z tego punktu widzenia dochodzimy do wniosku, że większą war-
tość ma życie w pełni świadomego człowieka, niż przedstawiciela gatun-
ku nieposiadającego wyznaczników człowieczeństwa.
Singer dowodzi, że morderstwo osoby dokonane w tajemnicy podwa-
ża twierdzenie utylitarystów, że jest ono złem. Zgodnie z ich założeniem,
zakaz zabijania ludzi prowadzi do wyrugowania obawy o własne życie,
zwiększając bezpieczeństwo i poczucie szczęścia. Zapomina jednak, że
sam morderca jako człowiek może ulegać wyrzutom sumienia, a przez to
obniżyć poczucie szczęśliwości siebie i innych ludzi.

412
Podstawy dentologii i nowy status zwierząt

W założeniach utylitaryzmu preferencji można odnaleźć usprawiedli-


wienie stosowania kary śmierci. Głoszą oni, że niewspółmiernie gorsze
jest pozbawienie życia osoby świadomej, niż pozbawionego samoświado-
mości przedstawiciela gatunku ludzkiego. Jednocześnie przeciwne pre-
ferencje ogółu mogą stanowić wystarczającą przesłankę do pogwałcenia
preferencji ofiary i w określonych warunkach usprawiedliwiać zbrodnię.
Jeszcze inną kwestię stanowi możliwy, nieświadomy opór ofiary działa-
jącej instynktownie w swojej obronie, a same działania instynktowne są
przejawem dwoistości natury ludzkiej, będącej po części zwierzęcą.
Obrońcy bezwzględnej nienaruszalności życia ludzkiego prowokują
do postawienia pytania: czy prawo do życia właściwe jest jedynie isto-
tom ludzkim? Na to pytanie można odpowiedzieć twierdząco [Tooley,
???], mimo uwzględnienia okresowej niepoczytalności i chęci realizacji ja-
kichkolwiek pragnień. Podobnie jak Tooley, głosząc tezę o prawie do ży-
cia istot świadomych, Kant uznaje za najwyższe uzasadnienie życia ludz-
kiego automonię osoby, jej chęć kontynuowania swej egzystencji, a ich po-
gwałcenie uznaje za złe.
Singer, na podstawie swoich rozważań, postuluje że są cztery powody
ochrony życia osoby. Utylitaryści klasyczni zwracają uwagę na ewentual-
ne efekty zbrodni, utylitaryści preferencji „ważą na wadze” za i przeciw
preferencji ofiary i oprawcy, jeszcze inni rozważają zdolność potencjalnej
ofiary do świadomości położenia, w jakim się znalazła i w końcu kantyści
zasłaniają się autonomią jednostki. Żadna z tych przesłanek nie może być
uznana w oderwaniu od pozostałych, podobnie jak żadna nie może być
odrzucona nie biorąc pod uwagę innych.
Wszystkie cztery stanowiska etyczne: konsekwencje pozbawienia ży-
cia (utylitaryzm klasyczny), preferencje ofiary i oprawcy (utylitaryzm
preferencji), samoświadomość jednostki (Tooley) i autonomia jednostki
(Kant), mogą istnieć jedynie równocześnie i traktowane razem być powo-
dem ochrony życia ludzkiego.
Osobne zagadnienie stanowi występujące, w określonych sytuacjach,
pragnienie śmierci wyrażane przez człowieka. Czy z punktu widzenia
etyki dopuszczalna jest zgoda na rozstanie się z życiem, czy też rolę nad-
rzędną odgrywa przekonanie ogółu o jego nienaruszalności?
Singer zastanawia się nad tym, czy sam fakt, że jakaś istota żywa jest
zdolna do odczuwania bólu i przyjemności, jest usprawiedliwieniem dla
ochrony jej życia. Jak łatwo przewidzieć, bioetyk nie daje tu jednoznacznej
odpowiedzi, starająć się niejako wybrnąć z trudnej sytuacji postulując wy-

413
Podstawy dentologii i nowy status zwierząt

bór mniejszego zła. Aby uniknąć konieczności ostatecznego wyboru, poleca


stosować rozwiązania pośrednie. Lepiej jest powstrzymać się od prokreacji,
niż być zmuszonym do eutanazji nieuleczalnie chorego dziecka?
Kolejną kwestią, którą próbuje rozstrzygnąć Singer jest zasadność,
wypływającej z antropocentryzmu, tezy o wyższości życia istot świado-
mych nad nieświadomymi. Koniecznym warunkiem dla ustalenia hierar-
chi żywych istot jest możność wcielenia się w każdą z nich, co jest jego
zdaniem niemożliwe. Człowiek niezdolny do wcielenia się w inny prze-
jaw życia nie jest w stanie w sposób obiektywny dokonać takiego podzia-
łu. Nie zgadzając się z poglądem Johna Stuarta Milla, jakoby lepiej było-
by być nieszczęśliwym mędrcem niż szczęśliwym głupcem, Peter Singer
podważa możliwości obiektywnego sądu mędrca niezdolnego przecież do
postawienia się w roli głupca.
Znaczący dla Singera jest inny aspekt tezy Milla. O ile przedkładanie
życia samoświadomego człowieka nad życie zwierząt nie budzi większych
sprzeciwów, o tyle podobne potraktowanie ludzi pozbawionych z jakiegoś
powodu samoświadomości nie jest już do przyjęcia. Wydaje się mało praw-
dopodobne, by istota bardziej świadoma była zdolna do odczuwania więk-
szego poziomu szczęścia. Każda żywa istota potrafi być jednakowo szczę-
śliwa, odczuwając to uczucie jedynie na właściwym sobie poziomie per-
cepcji, który nie może podlegać gradacji na drodze bezpośrednich porów-
nań. Dlatego też pogląd Milla nie może zostać zaakceptowany przez przed-
stawicieli klasycznego utylitaryzmu. Podobnie jest w przypadku utylitary-
zmu preferencji, ponieważ nie sposób porównywać ze sobą i ustalić hierar-
chię w odniesieniu do sprzecznych ze sobą preferencji.
Dylematy moralne związane z kwestią aborcji czy eutanazją wyda-
ją się aż nazbyt jaskrawe, a ich ewentualne rozwiązanie nie zadowoli nig-
dy wszystkich. Inny, o wiele mniej kontrowersyjny, wymiar ma prawo do
pozbawiania życia zwierząt w kręgu kultury europejskiej, wyrastającej
z tradycji chrześcijańskich. Jednak we współczesnym świecie, teza o wy-
jątkowym miejscu człowieka, jako jedynej samoświadomej istoty może
zostać podważona. Wspomniane wcześniej kryteria właściwe jedynie
człowiekowi okazują się nie być takimi jak je opisywano.
Doświadczenia prowadzone przez naukowców z University of Neva-
da w Reno, Beatrice i Allena Gardnerów, na najbliższych krewnych ludzi,
szympansach, dowiodły nieprawdziwości hipotezy o nadzwyczajnym
i jedynie właściwym człowiekowi znaczeniu określenia osoba. Okazało
się, że małpy nie tylko były w stanie nauczyć się języka migowego i komu-

414
Podstawy dentologii i nowy status zwierząt

nikować się za jego pomocą z członkami przybranego ludzko-szympan-


siego stada, ale że zaczęły go stosować w stosunku do innych przedsta-
wicieli własnego gatunku. Teza o niemożności nauczenia małpy ludzkiej
mowy z powodu ograniczeń intelektualnych została ostatecznie obalona,
a jedynym powodem wcześniejszych niepowodzeń była budowa anato-
miczna krtani małp, uniemożliwiająca wydawanie przez nie artykułowa-
nych dźwięków. Szympans okazał się również istotą samoświadomą, po-
trafiąc rozpoznać jako samego siebie odbicie widziane w lustrze.
W świetle twierdzenia Stuarta Hampshire’a czy Michaela Leahy’e-
go, że warunkiem koniecznym do uznania żyjącego stworzenia za rozum-
ne jest posługiwanie się przez nie językiem, należałoby uznać szynpan-
sa za istotę rozumną. Jednocześnie głoszony przez nich pogląd odbiera
prawo do uznania za rozumne niemowlę. Większość zwierząt wykształci-
ła w toku ewolucji zdolność komunikowania się między sobą. Być może
to człowiek nie jest w stanie nawiązać kontaktu ze zwierzętami, a nie one
z nim. Ostatnie stwierdzenie powinno również budzić nasz sprzeciw, jako
że człowiek jest w stanie nawiązać trwałe porozumienie ze zwierzętami
udomowionymi, który ułatwia ich celowe wykorzystanie, a same zwierzę-
ta potrafią w ograniczony sposób manifestować swoje potrzeby w sposób
zrozumiały dla ludzi (np. psy). Ostatnie zjawisko mogłoby być interpreto-
wane jako właściwa zwierzętom mowa ciała, ale czy również w odniesie-
niu do zachowań ludzkich nie można o niej mówić? W końcu szympans
okazał się być istotą świadomą swej egzystencji, co miało być wyłączną
cechą ludzi. Czy większość naszych, jak się okazuje fałszywych, opinii
o zwierzętach nie wynika z ograniczenia naszych zmysłów, niezdolnych
do dostrzeżenia prawdziwej zwierzęcej natury?
Niemieckie doświadczenia szympansicy Julii, posługującej się szere-
giem kluczy w drodze do wcześniej wyznaczonego sobie celu, potwier-
dza, że nawet istoty nieznające żadnego języka są w stanie działać inten-
cyjnie, mieć pragnienia i myśleć w sposób złożony. Potwierdzono wie-
lokrotnie, że cechą niektórych gatunków zwierząt jest nie tylko samo-
świadomość czy świadomość istnienia innych zwierząt, ale i wydawałoby
się typowo ludzka: możliwość działania zwodniczego, świadomość czasu
i zdolność planowego działania, a także działanie intencjonalne, zdolność
przewidywania przyszłości oraz determinacja w działaniu i podstęp.
Przyjmując do wiadomości powyższe fakty, nie jesteśmy w stanie
odmówić prawa do życia osobom-jednostkom niebędącym ludźmi, ale
również zostajemy zmuszemi do jego ochrony.

415
Podstawy dentologii i nowy status zwierząt

Zgodnie z intencjami Singera powinniśmy odrzucić tezę o prymacie


życia ludzkiego nad życiem innych istot, kierując się faktem, że kryteria
właściwe osobie-jednostce są w stanie spełniać niektóre gatunki zwierząt,
a jednocześnie nie spełniają ich wszyscy przedstawicele naszego gatunku.
A przecież życie osoby mamy chronić i zamach na nie traktować jako zło.
Małpy człekokształtne, będące naszymi najbliższymi krewnymi
w sensie ewolucyjnym, a jednocześnie zwierzęta, najłatwiej bezspornie
zaliczyć do samoświadomych osób – jednostek. Konsekwencją tego bę-
dzie uznanie za barbarzyństwo, w pełnym tego słowa znaczeniu, trakto-
wania ich jako obiekt handlu czy zniewolenia.
Należy pamiętać, że wspomniane wyżej Naczelne nie są jedynymi
zwierzętami, u których można dostrzec pewne cechy w części pokrywa-
jące się z atrybutami osoby-jednostki. Poczynając od waleni, a na zwie-
rzętach domowych skończywszy, istnie wiele mniej lub bardziej nauko-
wych dowodów, że zwierzęta te mogą się ze sobą komunikować, mają
poczucie czasu, a to czy są samoświadome pozostaje w sferach domysłów
ze względu na nasz prymitywizm badawczy. Wiadomo, że wiele doświad-
czeń pozwala uznać świnię domową za bardziej inteligentną od psa. Czy
zatem sposób jej użytkowania przez człowieka nie uległby diametralnej
zmianie w wyniku naszego bliższego, bezpośredniego z nią „zaznajomie-
nia”? Czy Singer nie ma racji, zadając pytanie: „Czy nie zmieniamy przy-
padkiem osoby w bekon?”
Stosując prawną zasadę domniemania niewinności i interpretowania
wątpliwości na korzyść oskarżonego, należy raczej uznać istnienie osób
niebędących ludźmi a zwierzętami, niż pozbawiać je możliwości świado-
mego istnienia, jedynie na podstawie wątpliwych poszlak. W tym miej-
scu jesteśmy o krok od uznania, że masowe zabijanie zwierząt-osób jest
zasadniczo złe.
Nie wszystkie zwierzęta można obdarzyć mianem osoby-jednost-
ki. Przykładem takich zwierząt mogą być choćby kręgowce niższe, np.
ryby. Singer uważa masowo zabijane ryby za istoty świadome, ale nieau-
tonomiczne. Opierając się na utylitaryzmie, bioetyk próbuje interpretować
ewentualne dobro i zło płynące z pozbawienia ich życia. Ponieważ śmierć
może potencjalnie pociągać za sobą szereg negatywnych skutków, tj.: uczu-
cie straty czy długotrwały ból po stracie potomstwa, sugeruje on odstępo-
wanie od zabijania zwierząt niezależnie od tego czy są one osobami, czy też
nie. W końcu w odniesieniu do istot nieświadomych, pozwalając na ich bez-
bolesne i pozbawione cierpienia uśmiercanie, Singer zwraca uwagę na nie-

416
Podstawy dentologii i nowy status zwierząt

możność całkowitego lekceważenia ich potrzeb (utylitaryzm preferencyj-


ny). Zapożyczone od Shakespeare’a porównanie życia do „niepewnej po-
dróży pełnej niebezpieczeństw” wydaje się Singerowi słuszne, uznając że
uśmiercenie świadomej istoty u schyłku życia za mniejsze zło niż pozba-
wienie go osoby młodej, zdolnej do realizacji swoich przyszłych zamierzeń
i potrzeb.
Jak pisze Singer: „Dopóty odczuwające istoty są świadome, mają inte-
res w doświadczaniu tak dużo przyjemności i tak mało bólu, jak to możli-
we. Odczuwanie wystarcza, by umiejscowić istotę w sferze równego roz-
ważania interesów; ale to nie znaczy, że istota ma osobisty interes w kon-
tynuowaniu życia”.
Ostatecznie bioetyk dochodzi do wniosku, że termin „zwierzę” jest
zbyt ogólny i wieloznaczny, a odpowiedź na pytanie: „Czy jest (...) złe
pozbawienie zwierzęcia życia?”, na tej podstawie jest niemożliwa. Wie-
lu przedstawicieli świata zwierząt stosunkowo łatwo uznać za osoby-jed-
nostki, inni nie posiadają takich cech. Pozbawienie życia tych pierwszych
jest do głębi naganne, podobnie jak w przypadku ludzi, również tych nie-
świadomych, mających więcej wspólnego ze zwierzętami nienoszącymi
miana osób. Dogłębnej rewizji wymagają poglądy dotyczące naszych naj-
bliższych krewnych, Naczelnych, których zgodnie z logicznym wywo-
dem przyczynowo-skutkowym powinniśmy zrównać w prawach z samy-
mi sobą. Pojawia się tutaj następujące pytanie: czy innym ssakom jeste-
śmy winni choć część tych samych praw? A jeśli tak, to w jakim zakresie?
W końcu, czy zabijanie ssaków, niezależnie od jego przyczyny czy sposo-
bu przeprowadzenia należy uznać za złe?
W odniesieniu do zwierząt uznawanych za nieświadome i niezalicza-
nych do grona osób-jednostek łatwiej jest zaakceptować konieczność od-
bierania im życia. Skoro nie zdając sobie sprawy z własnej egzysten-
cji nie mogły odczuwać związanej z nią przyjemności, żadne zło nie zo-
stanie wyrządzone w chwili ich uśmiercenia. Tym bardziej jeśli zgodnie
z teorią Leslie Stephana byt ten jest zastępowalny. Jednak nie sposób sto-
sować tego argumentu w sposób niczym nieograniczony. Nie można za-
akceptować istnienia ferm wielkotowarowych, w których wegetacja zwie-
rząt nie ma nic wspólnego z możliwością odczuwania przez nie przyjem-
ności, czy też myśliwego, którego trofeum nie zostanie automatycznie za-
stąpione przez inne. Nie sposób oczywiście wykluczyć sytuacji, w której
zabicie zwierzęcia będzie nie tylko pozbawione znamion zła, ale również
uzasadnione. Takie działanie człowieka, choćby we własnej obronie, sta-

417
Podstawy dentologii i nowy status zwierząt

nowi jedynie wyjątek niestosujący się do ich regularnej i planowej ekster-


minacji, prowadzonej w imię uzyskiwanych przez człowieka korzyści.
Istnienie zwierząt użytkowych powoduje lekceważenie przez ludzi ich
praw do życia. Singer jest na prostej drodze do ortodoksyjnego wegetaria-
nizmu, postulując rezygnację z zabijania zwierząt w celach konsumpcyj-
nych. Jednocześnie należy pamiętać, że bezwzględna eksterminacja jedno-
stek słabych w społeczeństwie starogreckim, jest jedynie odbiciem brutal-
nych praw przyrody (doboru naturalnego i eleminacji sztuk słabych przez
drapieżniki). Istnienie łańcucha pokarmowego, podział świata ożywionego
na producentów, konsumentów i reducentów staje się przesłanką do odstą-
pienia od obrony życia za wszelką cenę. Człowiek staje tutaj przed wybo-
rem między humanitaryzmem a swoją zwierzęcą naturą i lepsze wydaje się
odpowiednie ograniczenie naszych naturalnych potrzeb, niż ich całkowita
negacja. Peter Singer postuluje stworzenie nowej bioetyki, lepiej odpowia-
dającej współczesnym potrzebom człowieka, a stare pięć „przykazań”:
Pierwsze stare przykazanie: Traktuj wszelkie ludzkie życie jako mające taką
samą wartość.
Drugie stare przykazanie: Nigdy rozmyślnie nie pozbawiaj życia niewinnej isto-
ty ludzkiej.
Trzecie stare przykazanie: Nigdy nie odbieraj sobie życia i staraj się przeszkodzić
innym w samobójstwie.
Czwarte stare przykazanie: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się.
Piąte stare przykazanie: Zawsze traktuj życie ludzkie jako cenniejsze od życia
zwierząt,
chce zastąpić nowymi, bardziej aktualnymi:Pierwsze nowe przykazanie:
Uznaj, że wartość ludzkiego życia się zmienia.
Drugie nowe przykazanie: Bierz odpowiedzialność za konsekwencje własnych
decyzji.
Trzecie nowe przykazanie: Szanuj pragnienie śmierci lub życia innej oso-
by.Czwarte nowe przykazanie: Sprowadzaj na świat dzieci tylko wtedy, gdy są chcia-
ne.
Piąte nowe przykazanie: Nie dyskryminuj na podstawie przynależności gatun-
kowej.

Tezy głoszone przez Petera Singera wielokrotnie były uznawane za ro-


dzaj prowokacji intelektualnej. Należy mieć jedynie nadzieję, że współ-
czesny człowiek, żyjący w antropocentrycznym świecie, wyciągnie z niej
jedynie pozytywne wnioski.

418
Piśmiennictwo

1. Ackerknecht E. H.: A short history of medicine. Baltimore, Johns Hopkins University


Press, 55, 1982.
2. Adamczyk E.: Higiena artykułów spożywczych. Głos Uczelni 71, 2007.
3. Adamczyk E.: Pomniki prawa żywnościowego w dawnym Wrocławiu. Głos Uczelni
84, 2008.
4. Adamson P. B.: Surgery in ancient Mesopotamia. Med. Hist., 35, 428–435, 1991.
5. Amann J.: Ausgewählte Kapitel űber Chirurgie und Pferdezucht im Corpus Chip-
piatricorum Graecorum. Űbersetzung und Beschprechung. Disseration, Műnchen
1983.
6. Ambros C., Müller H.-H.: Frűgeschichtliche Pferdeskelettfunde aus dem Gebiet der
Tschechoslowakei. Veda, Bratislava 1980.
7. Appel J.: Die Kapitel űber die Haut, die Haare, und das Urogenitalsystem in Corpus
Hippiatricorum Graecorum. Űbersetzung und Beschprechung. Disseration, Műn-
chen 1983.
8. Arrian F.: Wyprawa Aleksandra Wielkiego. Tłum. Geszoft-Gasztold H., Ossolineum
Wrocław 2004.
9. Assman J.: Ägypten. Eine Sinngeschichte. Carl Hanser Verlag, Wien 1996.
10. Aufderheide A. C. The scientific study of mummies. Cambridge University Press,
Cambridge 2003.
11. Baczyński Z.: Studia lekarsko-weterynaryjne we Lwowie w latach 1939–1944. Życie
Wet. 65 (5–6), 111–115, 1990.
12. Barański M. K.: Dynastia Piastów w Polsce. PWN, Warszawa 2006.
13. Beauchamp T. L., Childress J. F.: Zasady etyki medycznej, tłum. W. Jacórzyński. Warsza-
wa 1996.
14. Bednarczyk A.: Medycyna i filozofia w starożytności. Uniwersytet Warszawski,
1999.
15. Berge R. L., Goot van de, F. R. W.: Seqenenre Taa II, the violent death of pharaoh.
J. Clin. Path. 55, 232, 2002.
16. Bernard J.: Od biologii do etyki, tłum. J. A. Żelechowska. Warszawa 1994.

419
Piśmiennictwo

17. Biernacki W.: Ajgospotamoj 405 p.n.e. Wyd. Inforteditions 2006.


18. Boessneck J.: Zarys historii chirurgii weterynaryjnej. [W:] Scheibnitz H., Bras.: Chi-
rurgia ogólna dla lekarzy weterynarii i studentów. PWRiL, Warszawa 1983.
19. Boessneck J., von den Driesch A.: Studien an subfossilen Tierknochen aus Ägypten.
München 1982.
20. Bogusz J.: Sumienie najwyższym sędziom. [W:] Chorzy w stanach terminalnych a etyka zawo-
dowa w medycynie, red. J. Bogusz, Bydgoszcz 1985.
21. Boessneck J., von den Driesch A.: Tuna el Gebel I. Die Tiergalerien. Hildsheim
1987.
22. Bökönyi S.: History of domestic mammals in Central and Eastern Europe. Akade-
miai Kiado. Budapest 1974.
23. Boyer R. S., Rodin E. A., Grey T. C., Connoly R. C.: The skull and cervical spi-
ne radiographs of Tutankhamen: a critical apprisial. AJNR Am. J. Neuroradiol. 24,
1142–1147, 2003.
24. Brzeziński T.: Historia medycyny. Wydawnictwo Lekarskie PZWL, Warszawa
1995.
25. Burl A.: Krucjata przeciw albigenesom. Wrocław 2003.
26. Busman D. C.: Theodor Billroth 1829–1894. Acta Chir. Belg. 106, 743–752, 2006.
27. Buśko C., Goliński M., Kaczmarek M., Ziątkowski L.: Historia Wrocławia. Od pra-
dziejów do końca czasów habsburskich. Tom I. Wydawnictwo Dolnośląskie, Wro-
cław 2001.
28. Bziuk P.: Babilon. Dom Wydawniczy Bellona, Warszawa 2005.
29. Campbell J.: Potęga mitu. Znak. Kraków 2007.
30. Carry M., Scullard H. H.: Dzieje Rzymu. Tom I, PIW, Warszawa 2001.
31. Carry M., Scullard H., H.: Dzieje Rzymu. Tom II, PIW, Warszawa 2001.
32. Cartledge P.: Aleksander Wielki. Bellona, Warszawa 2005.
33. Cegielski T., Kądziela Ł.: Rozbiory Polski 1772–1793–1795. WSIP, Warszawa 1990.
34. Černy J.: Religia Starożytnych Egipcjan. PIW, Warszawa 1974.
35. Chańska W.: Nieszczęsny dar życia. Filozofia i etyka jakości życia w medycynie współczesnej,
Wrocław 2009.
36. Chhem R. K., Schmit P., Faure C.: Did Ramesses II really have ankylosing spondyli-
tis? A reappraisal. CARJ. 55, 211–217, 2004.
37. Chrószcz A., Janeczek M., Pospieszny N.: Mumie zwierzęce w Starożytnym Egipcie.
Medycyna Wet. 62 (11), 1330–1332, 2006.
38. Conrad: Spraua a lekarstua końskie przez Conrada królewskiego kowala doświad-
czone: nowo s pilnosczią przełożone, a napierwey o poznaniu dobrego konia (wierny
przedruk z 1532 r.). 1948. Medycyna Wet., 4 (10), 665–673.

420
Piśmiennictwo

39. Czapliński M., Kaszuba E., Wąs G., Żerelik R.: Historia Śląska, WUW, Wrocław
2002.
40. Davies N.: Boże igrzysko, Historia Polski, T. I Od początków do roku 1795. Wyd.
Znak, Kraków 1991.
41. Davies N.: Boże igrzysko, Historia Polski, T. II Od roku 1795. Wyd. Znak, Kraków
1991.
42. Davies N.: Mikrokosmos. Portret miasta środkowoeuropejskiego. Wyd. Znak, Zakład
Narodowy im. Ossolińskich, Kraków 2002.
43. Dąbrowa E.: Gaugamela 331 p.n.e. Wyd. MON, Warszawa 1988.
44. Dąbrowa E.: Rozwój i organizacja armii rzymskiej (do początku III wieku n.e.). Filo-
mata, Kraków 1990.
45. Diamandopulos A.: Twelve centuries of nephrological writings in the Graeco-Ro-
man world ef the Eastern Mediterranean (from Hippocrates to Aetius Amidanus).
Nephrol. Dial. Transp.14, suppl. 2, 2–9, 1999.
46. Diamandopoulos A., Skarpelos A.: Ancient Greek and Byzantine writers on veteri-
nary renal problems. Am. J. Nephrol. 22 (2–3), 139–145, 2002.
47. Dodson A.: Bull Cults. [W:] Divine Creatures, ed. S. Ikram. Animal Mummies in An-
cient Egypt. American University in Cairo Press, 72–105, 2005.
48. Driesch von A.: Affenhaltung und Affenverherung in Spätzeit des Alten Ägypten.
Tierärztl. Prax. 21, 95–101, 1993.
49. Driesch von A.: Is there a veterinary papirus of Kahun. Hist. Med. Vet., 26 (3–4),
105–106, 2001.
50. Driesch von A., Joris P.: Geschichte der Tiermedizin. Schattauer, Stuttgart-New
York 2003.
51. Driesch von A., Kessler D., Peters J.: Mummiefied Baboons and other Primates from
the Saitic-Ptolemaic Animal Necropolis of Tuna el-Gebel, Middle Egypt. Doc. Ar-
cheobiol. 2, 231–278, 2004.
52. Dudek Z. W: Zraniony uzdrowiciel. Albo-albo. Inspiracje jungowskie. Wydawnictwo
Psychologii i Kultury Eneteia, 58–70, 1997.
53. Dunlop R. H., Williams D. J.: Veterinary Medicine. An Illustrated History. Mosby-
Year Book, 1996.
54. Dzielska M.: Hypatia z Aleksandrii. UNIVERSITAS, Kraków 2006
55. Dzierzęcka M., Kobryń H., Wielądek A.: Typy morfologiczne i rasy koni wykorzy-
stywane w walce. [W:] Dawna medycyna i weterynaria militarna. Pod red. Felsman-
na M., Z., Szarka J., Felsmann M. Chełmno 2009.
56. El-Rashidy A., El-Sayed M.: ENT practice in pharaonic medicine. Part 2. Pharaonic
Otologist. Int. Cong. Ser. 1240, 1379–1382, 2003.

421
Piśmiennictwo

57. Engelmann H., Hallof J.: Medizinische Nothilfe und Unfallversorgung auf staatli-
chen Arbeitsplätzen im alten Ägypten. Ägypt Sprache und Altertumskunde, 12,
119–120, 1995.
58. Epstein H.: The Origin of the domestic Animal in Africa. 1, New York 1971.
59. Ewy Z.: Losy Akademii Medycyny Weterynaryjnej we Lwowie w latach 1939–1945.
Med. Wet. 48 (5), 228–231, 1992.
60. Ewy Z.: Losy Akademii Medycyny Weterynaryjnej we Lwowie w latach 1939–1945.
[W:] Lwowskie Środowisko Naukowe w latach 1939–1945. PAN Instytut Historii
Nauki, Oświaty i Techniki Zakład Historii Nauk Społecznych. Warszawa 1991.
61. Ferraris Z. A., Ferraris V. A.: The women of Salerno: Contribution of the origins
from surgery from the Medieval Italy. Ann. Thorac. Surg. 64, 1855–1857, 1997.
62. Fisher (Mack-Fisher), Loren R., From Ugarit to Gades: Mediterranean Veterinary
Medicine, MAARAV, 5–6, Spring, 207–220, 1990.
63.
64. Frazer J. G.: Złota Gałąź. PWN, Warszawa 1978.
65. Galewicz W.: Antologia bioetyki, T. 1. Wokół śmierci i umierania, Warszawa 2006.
66. Gardner J. C., Garvin G., Nelson J. A., Vascotto G., Conlouge G.: Paleoradiology in
mummy studies: the Sulman Mymmy Project, Can. Assoc. Radiol. J. 55 (4), 228–34,
2004.
67. Ghonheim W.: Die Oekonomische Bedeuting des Rindes in Alten Agypten, Bonn,
1977.
68. Gilson E.: Lingwistyka i filozofia. Rozważania o stałych filozoficznych językach,
przeł. H. Rosnerowa, Warszawa 1975.
69. Głombiowski K.: Ksenofont. Żołnierz i pisarz. Ossolineum, Wrocław, Warszawa,
Kraków 1993.
70. Gőbel P.: Ausgewählte Kapitel aus dem Bereich der Inneren Medizin in Corpus
Hippiatricorum Graecorum. Űbersetzung und Beschprechung. Disseration, Műn-
chen 1984.
71. Golnik W., Wyrost P.: Pięćdziesiąt lat Wydziału Medycyny Weterynaryjnej we Wro-
cławiu. Med. Wet. 51 (11), 635–645, 1995.
72. Goodrich J. T.: History of spine surgery in tne ancient and medival worlds. Neuro-
surg. Focus, 16, 1–13, 2004.
73. Graves R.: Mity Starożytnej Grecji. Nasza Księgarnia, Warszawa 2004.
74. Green P.: Aleksander Wielki. W.A.B., Warszawa 2004.
75. Grimmal N.: Dzieje Starożytnego Egiptu. PIW, Warszawa 2005.
76. Grzybowski S.: Henryk Walezy. Ossolineum, Wrocław 1980.
77. Gurney O. R.: Hetyci. PWN, Warszawa 1997.

422
Piśmiennictwo

78. Gurunluoglu R., Gurunluoglu A.: Paul of Aegina: Landmark in Surgical Progress.
World J. Surg. 27, 18–15, 2003.
79. Hammond N.: Geniusz Aleksandra Wielkiego. Axis, Poznań 2000.
80. Hammond. N: Filip Macedoński. Axis, Poznań 2002.
81. Hart G: Mity egipskie. Prószyński i S-ka, Warszawa 1999.
82. Herodot: Dzieje Księga II. w Herodot: Dzieje. tłum. Seweryn Hammer, Czytelnik
Warszawa 2005.
83. Hiepe T.: Das „Buch űber die Stallmeisterei der Pferde” von Jordanus Ruffus aus
dem 13. Jahrhundert. Rozprawa doktorska, Monachium 1990.
84. Hiki S., Hiki Y.: Professor von Mikulicz-Radecki, Breslau: 100 years since his de-
ath. Langenbecks Arch. Surg. 390, 182–185, 2005.
85. Homer: Iliada. Zakład Narodowy im. Ossolińskich Wrocław-Warszawa-Kraków,
Wrocław 1968.
86. Hornung E.: Jeden czy wielu? Koncepcja Boga w starożytnym Egipcie. Warszawa
1991.
87. Houlihan P. F.: The Animal World of the Pharaos. The American University in Ca-
iro Press, 1996.
88. http://univ.gda.pl/~literat/glogers/0025.htm
89. http://www.biblia.poznan.pl/Biblia.htm
90. http://www.sokolnictwoijastrzebiarstwo.pl/historia.htm
91. http://www.telecomtally.com/blog/2007/08/putting_it_all_together_the_ugaritic_veterina-
ry_text_that_is.html)
92. Hyland A.: The horse in the ancient World. Sutton Publishing, 2003.
93. Hyland A.: The horse in the Middle Age. Sutton Publishing, 1999.
94. Hyland A: The Medieval Warhorse. From Byzantium to the Crusades. Sutton publi-
shing 1994.
95. Ikram S.: Choice Cuts: Meat Production in Ancient. Egypt.Orientalia Lovaniensia
Analecta 69, Peeters Press & Department Oriental Studies Bondgenotenlaan, Leu-
ven 1995.
96. Ikram S.: Divine Creatures. Animal Mummies in Ancient Egypt. The American
University in Cairo Press, Cairo, New York, 2005.
97. Ikram S.: Death and Burial in Ancient Egypt. Pearson Education Ltd. 2003.
98. Ikram S.: Śmierć i pogrzeb w Starożytnym Egipcie. PIW, Warszawa 2004.
99. Ingarden R.: Wykłady z etyki, Warszawa 1989.
100. Jaczynowska M., Musiał D., Stępień M.: Historia Starożytna. Wydawnictwo
„TRIO”, Warszawa 2001.
101. Jane J. A., Thapar K., Laws E. R.: A History of Pituitary Surgery. Op. Techn. in Neu-
rosurg. 5 (4), 200–209, 2002.

423
Piśmiennictwo

102. Janeczek M., Chrószcz A.: Koń w armiach starożytnych – wybrane przykłady Życie
Wet. 81 (12), 834–837, 2006.
103. Janeczek M., Chrószcz A.: Szkoła Medyczna w Salerno i cesarz Fryderyk II Hohen-
stauf. Życie Wet. 82 (7): 615–617, 2007.
104. Janeczek M., Chrószcz A., Ożóg T.: Tekst weterynaryjny z Ugarit i jego wpływ na
piśmiennictwo rzymskie. [W:] Dawna weterynaria i medycyna militrana. Pod red.:
Felsmanna Z., Szarka J., Felsmann M., Chełmno 2009.
105. Jaquart D.: Wpływ medycyny arabskiej na średniowieczny Zachód. [W:] Rashed R.,
Morelon R.: Historia nauki arabskiej. 3. Technika, Alchemia, Nauki Przyrodnicze i
Medycyna. Wydawnictwo Akademickie Dialog, Warszawa 2005.
106. Joannes F.: Historia Mezopotamii w I tysiącleciu przed Chrystusem. Wydawnictwo
Poznańskie, Poznań 2007.
107. Jonas H.: Teoria odpowiedzialności: pierwsze rozróżnienia, tłum. M. Klimowicz, Znak nr
10, 1995.
108. Kämpf P.: Die Kapitel űber Erkrankungen im Brustraum und Hufrehe im Corpus
Hippiatricorum Graecorum. Űbersetzung und Beschprechung. Disseration, Műn-
chen 1984.
109. Karpowicz J.: Chiron – mityczny uzdrowiciel. Albo-albo. Inspiracje jungowskie.
Wydawnictwo Psychologii i Kultury Eneteia, 55–57, 1998.
110. Kessler D.: Tierische Missverständnisse:Grundsätzliches zu Fragen des Tierkultes.
BAOS IV, 33–67, 2002.
111. Kęcik K.: Benewent 275 p.n.e. Dom Wydawniczy Bellona, Warszawa 2003.
112. Kęcik K.: Kynoskefaltaj 197 p.n.e. Dom Wydawniczy Bellona, Warszawa 2002.
113. Kęcik K: Magnezja190 p.n.e. Bellona, Warszawa 2003.
114. Kielanowski T.: Historia i ewolucja kodeksów deontologicznych. [W:] T. Kielanowski, red.:
Wybrane zagadnienia z etyki i deontologii lekarskiej, Warszawa 1980.
115. Kita J. 2009: 90 lat polskiej służby weterynaryjnej. Życie wet. 84 (11), 914–919.
116. Kitchen K. A.: Ramzes Wielki i jego czasy. PIW, Warszawa 2002.
117. Kloos H., David R.: The paleoepidemiology of schistosomiasis in ancient Egypt.
Human Ecol. Rev. 9, 14–25, 2002.
118. Kluczycka-Leciejowiczowa A.: Osadnictwo neolityczne w Polsce południowo – za-
chodniej. PAN, Wrocław 1993.
119. Kmieciński J.: Pradzieje Ziem Polskich, T. I Od paleolitu do środkowego okresu la-
teńskiego. PWN, Warszawa–Łódź 1989.
120. Kmieciński J.: Pradzieje Ziem Polskich, T. II Epoka brązu i początek epoki żelaza.
PWN, Warszawa–Łódź 1989.
121. Kolb E.: Cattle breeding and veterinary medicine in Egypt 2000 year B.C. Tierärz-
tliche Umschau, 57 (8), 438–444, 2002.

424
Piśmiennictwo

122. Kolb von E.: Rinderhaltung und Veterinärmedizin vor etw 4000 Jahren in Ägypten.
Tierärztl. Umaschau 57, 2002.
123. Kollumela L. J. M.: O rolnictwie. Tłum. Mikołajczyk I. Ossolineum, Wrocław–War-
szawa–Kraków 1991.
124. Kozuschek W.: Jan Mikulicz Radecki 1850–1905. Współtwórca nowoczesnej chirur-
gii. Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2005.
125. Kreyser K., Tropiło J.: Leczenie zwierząt w starożytności. [W:] Tarczyński S.: Zarys
historii polskiej weterynarii z podstawami deontologii. PWN, Warszawa 1990.
126. Kreyser K.: Zwierzęta gospodarskie w traktatach agrarnych pisarzy rzymskich I
wieku cesarstwa. Wydawnictwo SGGW 1996.
127. Kubiak Z.: Mitologia Greków i Rzymian. Świat Książki, Warszawa 2005.
128. Kuryłowicz M.: Prawa Antyczne. Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skło-
dowskiej, Lublin 2006.
129. Laertios D.: Żywoty i poglądy słynnych filozofów. Tłum. Krońska I. PWN, Warsza-
wa 2004.
130. Lancel S.: Hannibal. PIW, Warszawa 2001.
131. Larski Z., Millak K.: Uczelnia Weterynaryjna we Lwowie w okresie okupacji nie-
mieckiej podczas Drugiej Wojny Światowej (1942–1944). Zesz. Nauk. SGGW Ser.
Historyczna 5, 95–106, 1968.
132. Lascaratos J., Lapis Ch., Kouvaraki M.: Surgery on varices in Byzantine times. J.
Vasc. Surg. 33, 197–203, 2002.
133. Lascaratos J. G., Tsiamis C., Kostakus A.: Surgery for Inguinal Hernia in Byzantine
Times (A.D. 324–1453): First Scientific Descriptions. World J. Surg. 27, 1165–1169,
2003.
134. Lascaratos J., Voros D.: Fatal Wounding of the Byzantine Emperor Julian the Apo-
state (361–363 A.D.): Apporach to the Contribution of Ancient Surgery. World. J.
Surg. 24, 615–619, 2000.
135. Lascaratos S., Malakates S., Kostakopulos A.: Urological treatment In Byzantine
hagiographical Texas (324–1453 AD): miracles or reality. British J. of Urol. 79,
153–158, 1997.
136. Lascaratos S., Malakates S., Louras G.: Penile Surgery techniques described by Ori-
basius (4th century CE). BJU. International, 84, 16–19, 1999.
137. Lasota-Moskalewska A.: Zwierzęta udomowione w dziejach ludzkości. WUW, War-
szawa 2005.
138. Libermann-Meffert D.: Short Story of Theodor Kocher’s Life and Relationship to
the International Society of Surgery. World. J. Surg. 24, 2–9, 2000.
139. Lipińska J., Marciniak M.: Mitologia Starożytnego Egiptu. Wydawnictwo Arty-
styczne i Filmowe, PWN, Warszawa 2002.

425
Piśmiennictwo

140. Machek: Wiadomości o weterynarzach z przed 41 wieków, 1905. Przeg. Wet. 2,


45–47.
141. Magdoń M.: Współodczuwanie w medycynie, Warszawa 2003.
142. Mango C.: Historia Bizancjum. Wydawnictwo Marabut, Gdańsk 2004.
143. Marciniak A.: Placing animals in the Neilithic, Social zooarchaeology of prehistoric
farming communities. UCL Press, London 2005.
144. McMikken D. F.: Ancient origins of horsemanship. Equine Vet. J., 22 (2) 73–77,
1990.
145. Mellick S. A.: The Montpellier School and Guy de Chauliac. Aust. N.Z.J. Surg. 69,
297–301, 1999.
146. Michalak S.: Jan Ewangelista Purkinje – badacz układu nerwowego i humanista.
Neuroskop, 6, 119–123, 2004.
147. Mielczarek M.: Partyjska jazda ciężkozbrojna zwana cataphracti w I wieku p.n.e. Ze-
szyt Naukowy Muzeum Wojska, 119–133, Białystok 1993.
148. Mikołajczyk I.: Rzymska literatura agronomiczna. Wydawnictwo Uniwersytetu
Mikołaja Kopernika, Toruń 2004.
149. Modlin I. M.: Surgical Triumwirate of Theodor Kocher, Harvey Cushing and Wil-
lam Halsted. World J. Surg. 22, 103–113, 1998.
150. Moraw T.: Medycyna weterynaryjna średniowiecznego Wschodu. Przeg. Wet, 4,
222–232, 1935.
151. Nawrocka A.: Etos w zawodach medycznych. Kraków 2008.
152. Nerlich A. G., Rohrbach A., Zink A.: Paläopathologie altägyptischer Mumien und
Skelette. Pathol. 23, 37–385, 2002.
153. Niwiński A.: Mity i symbole Starożytnego Egiptu. Wydawnictwo Pro-Egipt, War-
szawa 2001.
154. O’Brien A. A.: Death in Ancient Egypt. The Research Archives of the oriental Insti-
tute, Chicago, 1999.
155. Ocklitz A.: Kűnstliche Beatmung mit technischen Hilfsmittel schon vor 5000 Jah-
ren. Anaesthesist, 45, 19–21, 1996.
156. Ocklitz A.: Rekonstruktion des altägyptischen Mundőffnungsgeräts. Anaesthesist,
46, 599–603, 1997.
157. Oldoni M.: Monastic nephrology in the School of Salerno and in an unpublished
treatise in middelatin and Italian volgare oft he manuscript 2Qq C63 in the Public
Library of Palermo. J.N. 17 (2). 334–336, 2004.
158. Olejnik S.: Etyka lekarska, Katowice 1994.
159. Olszaniec Sz.: Cesarz Julian Apostata jako reformator religijny. Nomos, Kraków
1999.
160. Ostrogorski G.: Dzieje Bizancjum. PWN, Warszawa 2008.

426
Piśmiennictwo

161. Outram A., K., Stear N., A., Bendrey R., Olesn S., Kasparov A., Zaibert V., Thorpe
N., Evershed R., P.: The earliest Horse Harnessing and Milking. Science, 323,1332–
1335, 2009.
162. Pardalidis N., Kosmaoglu E., Diamantis A., Sofiktis N.: Uroscopy in Byzantium
(330–1453 AD). J. of Urol. 179, 1271–1276, 2008.
163. Pellegrino E. D.: The virtues in medical practice. New York, Oxford University Press,
184, 1993.
164. Perenc A.: Historia lecznictwa zwierząt w Polsce. Zakład Narodowy im. Ossoliń-
skich Wydawnictwo PAN, Wrocław, Warszawa 1958.
165. Perenc A.: Szkoła Weterynarii w Burakowie pod Warszawą i jej dyrektor dr Adam
Antoni Rudnicki. Ann. Univ. Mariae Curie-Skłodowska Lublin 5 (13), 233–272,
1950.
166. Perenz A.: Polska historja wojskowo-weterynaryjna. Przegląd Wet. 6–7–8, 270–320,
1926.
167. Pieper A.: Einführung in die Ethik. Tübingen 1991.
168. Pfister T.: Die Hippiatrica Parisina im Corpus Hippiatricorum Graecorum, Band II
(§§568–1224) Űbersetzung und Besprechung. Rozprawa doktorska. Monachium
1990.
169. Piwowarczyk D.: Normanowie i Bizancjum w XI stuleciu. Bellona, Warszawa
2006.
170. Platon: Timajos, Kritias. Antyk, 2002.
171. Platon: Timajos. Unia Wydawnicza “Verum”, Warszawa 1993.
172. Słownik pojęć filozoficznych pod. red. W Krajewski, R. Banajski. Wydawnictwo Nauko-
we SCHOLAR, Warszawa 1996.
173. Popko M.: Huryci. PIW, Warszawa 2005.
174. Popp J. A.: Crossroads at Salerno: Eldridge Campbell and the Teodorico de Borgo-
gnoni on wound healing. J. Neurosurg. 83, 1995.
175. Prioreschi P.: Determinants oft he revival of dissection oft he human body in the
Middle Ages. Med. Hypotheses, 56 (2), 229–234, 2001.
176. Prioreschi P.: Medieval anaesthesia – the spongia somnifera. Med. Hyp. 61 (2),
213–219, 2003.
177. Prokopiuk A.: Gnosis aeterna – ścieżki wtajemniczenia. tChu, Warszawa 2000.
178. Prokopiuk J.: Jestem heretykiem. Ogdoaga gnostycka. Studio Astropsychologii, Bia-
łystok 2004.
179. Prost E.: Zwierzęta rzeźne i mięso – ocena i higiena. LTW Lublin 2006.
180. Quack J. F.: Die Rolle des heligen Tieres im Buch vom Tempel. B.A.O.S. IV. 111–123,
2002.
181. Radek T.: Assasmentof Feather material on the material and archaeozoological exa-

427
Piśmiennictwo

minations of production wastes. Mil Anns De Trabajo del Cuero. Actas del II Sim-
posium de Historia de las Tecnicas. Kordoba, 6–8 V 1999, 2003.
182. Ramoutsaki I. A., Dimitriou H., Kalmanti M.: Managment of childhood diseases in
the Byzantine period. I – Analgesia. Ped. Int. 44, 335–337, 2002.
183. Reale G.: Historia filozofii starożytnej. Tom I–V, Lublin, RW KUL, 1999.
184. Renatus Wegecjusz Publiusz: Zarys antycznej sztuki weterynaryjnej. Tłum. Żakowa
D., Gesztoft-Gasztold H., P.P. Evan, Warszawa.
185. Rogala D., Jachimowicz-Wołoszyne D., Skinder Ż.: Ewolucja podejścia do procesu
rodzenia. Przesądy i zabobony. w: Dawna medycyna i weterynaria militrana. Pod
red. Felsmanna M., Z., Szarka J., Felsmann M., Chełmno 2009.
186. Rosenberg R.: Filozofia medycyny. Wprowadzenie, tłum. Z. Szawarski. Warszawa
1993.
187. Rotkiewicz T.: Historia weterynarii i deontologia. Wyd. UWM, Olsztyn 2006.
188. Rotkiewicz T., Tarczyński S.: Weterynaria w mitologii. w Rotkiewicz T: Historia
weterynarii i deontologia. Wyd. UWM, Olsztyn 2006.
189. Roux G.: Mezopotamia. Wydawnictwo Akademickie Dialog, Warszawa 2006
190. Ruciński S.: Praefectus Urbi. Strażnik porządku publicznego w Rzymie w okresie
wczesnego Cesarstwa. Wyd. Poznańskie, Poznań 2008.
191. Runciman S.: Dzieje Wypraw Krzyżowych. Tom I, II, III. PIW, Warszawa 1988.
192. Runciman S.: Nieszpory Sycylijskie. Dzieje świata śródziemnomorskiego w drugiej
połowie XIII wieku. Wydawnictwo „Książnica”, Katowice 1997.
193. Runciman S.: Wielki Kościół w niewoli. Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa
1973.
194. Rupp U.: Die Kapitel űber Erkrankungen des Gastrointestinaltraktes im Corpus
Hippiatricorum Graecorum. Űbersetzung und Beschprechung. Disseration, Műn-
chen 1984.
195. Rutledge R. H.: Theodor Billroth: A century later. Surg. 118, 36–43, 1995.
196. Said G., Z.: The management of skeletal injuries in ancient Egypt. AO Dialog. 15,
2002.
197. Schäffer J.: Die Pferdeheilkunde in der Spätantike – zum Stand der Bearbeitung des
Corpus Hippiatricorum Graecorum. Pferdeheilkunde 1, 75–94, 1985.
198. Schäffer J.: „Wenn eine Stute Zwillinge wirft…” mesopotamische Geburtomina und
ihre (Be-) Deutung. Pferdeheilkunde, 5 (2), 81–87, 1988.
199. Schäffer J.: Abil-Ilišu – ein „Rinderarzt” in Babylonien (um 1739 v. Chr.). Deutsch.
Tierärztl. Wochenschrift, 106, 229–268, 1999.
200. Schwabe C. W.: A unique surgical operation on the horns of african bulls in ancient
and modern times. Agric. Hist. 58, 138–156, 1984.
201. Schwartländer J.: Odpowiedzialność jako podstawowe pojęcie filozoficzne, tłum. J. Filek.

428
Piśmiennictwo

Znak nr 10, 1995.


202. Shelton J.: Elephants as Enemies in Ancient Rome. Concentric: Literary and Cultu-
ral Studies 32.1, 3–26, 2006.
203. Siemianowski A.: Szkice z etyki wartości, Gniezno 1995.
204. Sindell P.: Warhorse. Cavalry in ancient warfare. MPG Books, Bodmin, Cornwall,
2006.
205. Singer P.: Etyka praktyczna, tłum. A. Sagan. Warszawa 2003.
206. Singer P.: Jeden świat: Etyka globalizacji, tłum. C. Cieśliński. Warszawa 2006.
207. Singer P.: O życiu i śmierci: Upadek etyki tradycyjnej, tłum. A. Alichniewicz i A. Szczę-
sna. Warszawa 1997.
208. Singer P.: Przewodnik po etyce, Warszawa 2000.
209. Singer P.: Wyzwolenie zwierząt, tłum. A. Alichniewicz i A. Szczęsna. Warszawa
2004.
210. Sipos P., Gyŏry H., Hagymási K., Ondrejka P., Blázovics A.: Special wound healing
methods used in Ancient Egypt and the mythological backgroung. World J. Surg.
28, 211–216, 2004.
211. Składanek B.: Historia Persji. Tom I. Wydawnictwo Akademickie Dialog, Warszawa
2004.
212. Skrzypek W.: Wojskowa medycyna weterynaryjna do połowy pierwszego tysiąclecia
naszej ery. Medycyna Wet. 47 (7), 332–333, 1991.
213. Sroka S. T.: Nauki Weterynaryjne we Lwowie do roku 1945. Instytut Europejskich
Studiów Społecznych w Rzeszowie, Rzeszów 1999.
214. Stachowicz K.: W poszukiwaniu podstaw moralności, Kraków 2002.
215. Szczeklik A.: Medycyna w poszukiwaniu nieśmiertelności. Eliksir życia. Tygodnik
Powszechny, 45, 1–6, 2000.
216. Szumowski W.: Historia medycyny filozoficznie ujęta: podręcznik dla lekarzy i studentów me-
dycyny z ilustracjami, Warszawa 1994.
217. Świderkówna A.: Hellada królów. PIW, Warszawa 1999.
218. Ślipko T.: Granice życie. Dylematy współczesnej bioetyki. Warszawa 1988.
219. Tarczyński S.: Zarys historii polskiej weterynarii z podstawami deontologii. PWN,
Warszawa 1990.
220. Temkin O., Hippocrates in a world of pagans and Christians. Baltimore, Johns Hopkins
University Press, 42, 1991.
221. Temkin O.: The idea of respect for life in the history of medicine. [W:] O. Temkin, W. K.
Frankena, S. H. Kadish, red.: Respekt for life in medicine, philosophy and law. Baltimore,
Johns Hopkins University 5, 1976.
222. Thornwald J: Medycyna dawna jej tajemnica i potęga. Zakład Narodowy im. Osso-
lińskich 1990.

429
Piśmiennictwo

223. Trevisanato A. I.: Ancient Egyptian doctors and the nature of biblical plagues. Med.
Hyp. 61, 811–813, 2005.
224. Trevisanato A. I.: Did an epidemic of tularemia in Ancient Egypt affect the course
of world history. Med. Hyp. 63, 905–910, 2004.
225. Trevisanato A. I.: Treatment for burns in the London Medical Papyrus show the first
seven biblical plagues of Egypt are coherent with Santorini,s volcanic fallout. Med.
Hyp. 66, 193–196, 2006.
226. Unterholzner G.: Die Hippiatrica Parisina im Corpus Hippiatricorum Graecorum,
Band II (§§1–567) Űbersetzung und Besprechung. Rozprawa doktorska, Mona-
chium 1988.
227. Walker R. E.: The Veterinary Papyrus of Kahun. Vet. Rec. 76, 198–228, 1964.
228. Weidenhöfer V., Heide M., Saker S., Weninger S., Ritz M. V., Peters J.: Hippiatrica
arabica: Kontinuität und Innovation. Pferdeheilkunde22 (1), 41–57, 2006.
229. Wies E. W: Cesarz Fryderyk II. Mesjasz czy antychryst. PIW, Warszawa 2002.
230. Willerson J. T., Teaff R.: Egyptian contributions to cardiovascular medicine. Tex. He-
art Inst. J. 23, 191–200, 1996.
231. Withalm G: Pathologies of Cave Bear Bones from Potocka zijalka (Slovenia). Mitt.
Komm. Quartärforsch. Ősterr. Akad. Wiss. 13, 183–196., 2004.
232. Wolicka E.: Mit – symbol rozwinięty. W kręgu platońskiej hermeneutyki mitów. Lu-
blin 1989.
233. Wrześniewski W.: Dolny Śląsk, Monografia historyczna. WUW, Wrocław 2006.
234. Wulff H. R., Pedersen S. A., Rosenberg R.: Filozofia medycyny. Wprowadzenie, tłum.
Z. Szawarski, Warszawa 1993.
235. Wyrost P.: Historia medycyny weterynaryjnej i deontologia. Maszynopis.
236. Wyrost P.: Setna rocznica utworzenia we Lwowie polskiej uczelni weterynaryjnej
(1881–1981). Med. Wet. 38 (12), 663–669, 1981.
237. Wyrost P.: Ze wspólnych kart historii Akademii Medycyny Weterynaryjnej we
Lwowie (1881–1939) i Wydziału Medycyny Weterynaryjnej AR we Wrocławiu.
Med. Wet. 51 (11), 640–645, 1995.
238. Zabłocka J.: Historia Bliskiego Wschodu w Starożytności. Zakład Narodowy im.
Ossolińskich, Wrocław 1982.
239. Zajączkowski T.: Johann Anton von Mikulicz-Radecki (1850–1905) – a pionieer
of gastroscopy and modern surgery: his credit to urology. World J. Urol. 26, 75–86,
2008.
240. Zbarsky I.: Lenin’s Embalmers. Harvill Press, London 1997.
241. Zientara B.: Henryk Brodaty. Wydawnictwo Trio, Warszawa 2006.
242. Zink A. R., Sola Ch., Reischl U., Grabner W., Rastogi N., Wolf H., Nerlich A.: Cha-
racterisation of Mycobacterium tuberculosis complex DNAs from egyptian mum-

430
Piśmiennictwo

mies by spoligotyping. J. Clin. Microbiol. 41, 359–367, 2003.


243. Zivie A., Lichtenberg R.: The Cats of the Goddess Bastet. w Ikram S.: Divine Cre-
atures. Animal Mummies in Ancient Egypt. American University in Cairo Press,
106–119, 2005.
244. Zulian M.: The veterinarian figure in ancient Egypt: a rare scene of slaughtering and
flesh examination in the Old Kingdom. 35 th. WHAVM Congress Turin, Italy, Sep-
tember 7–10, 2, 2004.

(Footnotes)

431

You might also like