Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 20

Jan Kochanowski, Pieśni

 Geneza

Niektóre podręczniki i opracowania stosują numerację Hymnu [Czego chcesz od nas, Panie…],
sytuując go jako utwór zamykający Księgi wtóre (II/25). Taka decyzja nie znajduje jednak
uzasadnienia, co potwierdza umieszczenie pieśni w edycji Biblioteki Narodowej przed Księgami
pierwszymi, bez żadnej dodatkowej numeracji.

Kochanowski pisał pieśni przez wiele lat swego życia, szczególnie w okresie dworskim i czarnoleskim.
Nierzadko zdarzało się, że, już mieszkając na stałe w Czarnolesie, powracał do swoich dawnych
utworów powstałych podczas służby dworskiej, poprawiał je i nadawał im ostateczny kształt.

Pierwszym utworem Kochanowskiego napisanym w języku polskim była właśnie pieśń. To


tzw. Hymn zaczynający się od słów Czego chcesz od nas, Panie, za Twe hojne dary, który zdobył
ogromną popularność jako pieśń religijna, śpiewana w kościołach tak katolickich, jak i protestanckich.

Mimo że Kochanowski pisał pieśni przez całe życie, jednak do druku ich zbiór przygotował dopiero tuż
przed śmiercią. Wzorem Horacego zebrał utwory w księgi: pierwsza objęła 25 pieśni (Księgi pierwsze),
druga – 24 (Księgi wtóre). Tom ukazał się w 1586 r., dwa lata po śmierci poety, pod tytułem Pieśni
księgi dwoje. Wydawca dodał jeszcze do zbioru kilka pojedynczych utworów nieponumerowanych,
m.in. Pieśń świętojańską o sobótce oraz Hymn, który wyszedł drukiem dużo wcześniej na odwrocie
karty tytułowej poematu biblijnego Zuzanna (1562). Prawdopodobnie numeracja pierwszych 49
pieśni pochodziła od samego Kochanowskiego, ale już konstrukcja całego tomu była wynikiem
zamysłu drukarza.

 Cechy gatunkowe

Pieśń jest najstarszym gatunkiem lirycznym, często utożsamianym z poezją w ogóle. Wywodzi się z
antycznej tradycji związanej z muzyką i obrzędami. Utwory wierszowane tworzono wówczas z
przeznaczeniem do śpiewu, któremu wtórowały instrumenty muzyczne. Z biegiem czasu pieśń stała
się samodzielnym utworem literackim.

Twórcą, który ukształtował wzorzec gatunkowy pieśni literackiej nieprzeznaczonej do śpiewania, był
rzymski poeta Horacy (65–8 r. p.n.e.). Zbiór swoich utworów tego typu zatytułował Carmina (od
łac. carmen ‘pieśń’). Z czasem przyjęła się też nazwa „oda”. Kochanowski, tworząc polski
odpowiednik ód, nawiązywał w znacznym stopniu do horacjańskiej tradycji. Czerpał z niej tematykę,
motywy, toposy, wiele pieśni przetłumaczył lub sparafrazował. Korzystał też z dorobku innych
twórców antycznych, m.in. Anakreonta.

Pieśń – niejako z założenia – jest gatunkiem zróżnicowanym, tak pod względem wersyfikacyjnym, jak i
tematycznym. Dotyczy to również utworów Kochanowskiego. Podstawowymi cechami gatunkowymi
pieśni są uproszczona budowa, podział na strofy i refreny oraz rytmizacja..

 Kompozycja i styl

Niemal wszystkie pieśni są zbudowane ze strof czterowersowych napisanych regularnym wierszem


sylabicznym. Poeta konsekwentnie stosuje parzyste rymy żeńskie, urozmaicając tok składniowy
przerzutniami. Styl pieśni cechują klasyczny umiar i prostota. Klarowność i naturalność języka są
zachowane mimo wykorzystania bogatego arsenału środków stylistycznych – przenośni, porównań,
epitetów, figur retorycznych.

Kochanowski jest poetą uczonym (łac. poeta doctus), erudytą, znawcą biblijnej i antycznej tradycji
oraz współczesnej mu kultury. Jego utwory są nasycone nawiązaniami do mitologii, Biblii, toposów
literackich, koncepcji filozoficznych oraz twórców starożytnych i renesansowych.
 Tematyka

Nadrzędnym tematem Pieśni jest portret człowieka renesansu, który podejmuje refleksję nad sobą i
otaczającym go światem. Rozległa tematyka zbioru obejmuje utwory miłosne, biesiadne, refleksyjno-
filozoficzne, autotematyczne, religijne, obyczajowe i patriotyczno-obywatelskie. Pojawiają się też w
nich akcenty autobiograficzne.

Tematyka Przykłady pieśni

pieśni autotematyczne – refleksje o statusie poety i jego twórczości – np. [Kto mi dał skrzydła, kto mię
motyw nieśmiertelności poety (horacjańskie exegi monumentum), odział pióry…]
podkreślenie rangi poezji i sławy poetyckiej, przekonanie Kochanowskiego o [Niezwykłym i nie leda
własnym talencie piórem opatrzony…]
[Ucieszna lutni, w której
słodkie strony…]

pieśni patriotyczne i obywatelskie – ojczyzna najwyższym dobrem, Pieśń o spustoszeniu


obowiązek służby na rzecz ogółu, ideał cnoty virtus, apel do szlachty i Podola [Wieczna sromota i
rządzących państwem, by nie przedkładali prywaty nad sprawy kraju nienagrodzona…]
[Wy, którzy pospolitą rzeczą
władacie…]
Pieśń o cnocie [Nie masz, i
po drugi raz nie masz
wątpliwości…]

pieśni religijne, filozoficzne i refleksyjne – moralne pouczenia i wskazówki Hymn [Czego chcesz od nas,
dotyczące tego, jak żyć, renesansowy obraz Boga – dobrego Stwórcy, Panie…]
harmonijne współistnienie różnych filozofii z myślą chrześcijańską Pieśń świętojańska o
sobótce
[Serce roście patrząc na te
czasy…]
[Chcemy sobie być radzi?]
[Nie wierz Fortunie, co
siedzisz wysoko…]
[Nie porzucaj nadzieje…]
Pieśń o dobrej sławie [Jest
kto, co by wzgardziwszy te
doczesne rzeczy…]

pieśni miłosne – potęga miłości silniejsza od człowieka, miłość przynosząca [Złota to strzała i krom
cierpienie, ale także słodycz wszego jadu była…]
[Acz mię twa droga, miła,
barzo boli…]
[Stronisz przede mną, Neto
nie tykana…]
[Srogie łańcuchy na swym
sercu czuję…]
Tematyka Przykłady pieśni

utwory biesiadne – utrzymana w duchu epikurejskim pochwała biesiady, [Dzbanie mój pisany…]
podczas której można się spotkać z przyjaciółmi, miło wspólnie spędzić czas, [Miło szaleć, kiedy czas po
zapomnieć o codziennych troskach i zmartwieniach, przypomnienie o temu…]
zasadzie umiaru, jaką trzeba się kierować w życiu – również w czasie uczty

 Streszczenie

Jest to utwór o charakterze religijnym, śpiewany w kościołach jako pieśń pochwalna, sławiąca dobroć
Stwórcy i Jego miłość do ludzi.

Czego chcesz od nas, Panie, za Twe hojne dary?


Czego za dobrodziejstwa, którym nie masz miary?

Kościół Cię nie ogarnie, wszędy pełno Ciebie,


I w otchłaniach, i w morzu, na ziemi, na niebie.

Pierwsza zwrotka jest rozbudowaną apostrofą, w której zbiorowy podmiot mówiący zadaje Bogu
retoryczne pytania o sposób, w jaki ludzie mogliby Mu się odwdzięczyć za „hojne dary”. Dobry Bóg,
szczodrze obdarowujący rodzaj ludzki, został tu przedstawiony jako istota tak wielka i potężna, że aż
nie do ogarnięcia – i to nie tylko przez pojedynczego człowieka, ale także przez cały Kościół (czyli
wspólnotę wiernych). Wizerunek Stwórcy ukazany w tej strofie jest zgodny z koncepcją neoplatońską,
którą Kochanowski podziela: Bóg przejawia się w każdym elemencie stworzonego przez siebie świata
(„wszędy pełno Ciebie, / I w otchłaniach, i w morzu, na ziemi, na niebie”). W twórczości
Kochanowskiego przenikniętej na wskroś duchem chrześcijańskim zbiegają się różne wątki myśli
teologicznej i filozoficznej, jak choćby neoplatonizm, stoicyzm, pierwiastki panteizmu.

Złota też, wiem, nie pragniesz, bo to wszytko Twoje,


Cokolwiek na tym świecie człowiek mieni swoje.

Wdzięcznym Cię tedy sercem, Panie, wyznawamy,


Bo nad to przystojniejszej ofiary nie mamy.

Hojność Boga jest bezinteresowna, bo czymże człowiek może zapłacić Stwórcy? Złotem? Przecież
wszystko, co istnieje na świecie, należy do Boga – stwierdza osoba mówiąca w drugiej strofie.
Możemy jedynie modlić się do Niego, wyznawać Go „wdzięcznym sercem”, czyniąc ze swej modlitwy
ofiarę składaną Najwyższemu.
Tyś pan wszytkiego świata, Tyś niebo zbudował
I złotymi gwiazdami ślicznieś uhaftował;

Tyś fundament założył nieobeszłej ziemi


I przykryłeś jej nagość zioły rozlicznemi.

Zwrotka trzecia zawiera wyliczenie działań Boga jako Stwórcy świata. Znajdziemy tu wyraźne
nawiązania do biblijnej kosmogonii, ukazanej w pierwszym wersecie starotestamentowej Księgi
Rodzaju: „Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię”. Kochanowski respektuje ukazaną w Biblii
kolejność dzieła stworzenia i koncentruje się w tej strofie na sklepieniu niebieskim, gwiazdach oraz
roślinności, która z woli Bożej okryła całą ziemię.

kosmogonia – tu: opis stworzenia świata przez Boga. Kosmogoniami są też wszelkie mity i podania
mówiące o powstaniu świata (np. wyłonienie się z Chaosu Gai i Uranosa).

Za Twoim rozkazaniem w brzegach morze stoi,


A zamierzonych granic przeskoczyć się boi;

Rzeki wód nieprzebranych wielką hojność mają.


Biały dzień, a noc ciemna swoje czasy znają.

W czwartej zwrotce znajdziemy rozwinięcie myśli ze strofy poprzedniej. Bóg jawi się już nie tylko jako
Stwórca, ale także jako prawodawca stojący za całym ziemskim porządkiem. Piękno świata wynika z
tego, że jest on harmonijny i zbudowany według idealnego planu. To przecież Bóg określił miejsce dla
mórz, On stworzył też odwieczny rytm wzajemnie przeplatających się dni i nocy.

Tobie k'woli rozliczne kwiatki Wiosna rodzi,


Tobie k'woli w kłosianym wieńcu Lato chodzi,

Wino Jesień i jabłka rozmaite dawa,


Potym do gotowego gnuśna Zima wstawa.

Piąta zwrotka jest opisem harmonijnego porządku, jaki panuje na świecie dzięki Bogu. Kolejne pory
roku następują logicznie po sobie, a każda z nich ma swe uzasadnienie, zgodne z boskim planem. Tak
więc wszystko, co dzieje się na ziemi, dzieje się wedle woli Stwórcy: na wiosnę świat pokrywa się
kwiatami, w lecie dojrzewają zboża, jesienią jabłka. Zimą przychodzi czas odpoczynku i przygotowań
do kolejnego etapu cyklu kalendarzowego.
Z Twej łaski nocna rosa na mdłe zioła padnie,
A zagorzałe zboża deszcz ożywia snadnie;

Z Twoich rąk wszelkie zwierzę patrzą swej żywności,


A Ty każdego żywisz z Twej szczodrobliwości.

Szósta strofa przynosi refleksję, że nie tylko człowiek jest nieustannie obdarzany Bożą łaską. Z
dobrodziejstw Stwórcy korzysta cała planeta – także rośliny (zioła, na które spadają krople nocnej
rosy, i zboża zraszane deszczem) i zwierzęta (znajdują dla siebie odpowiedni pokarm). Bóg żywi
każdego, każdemu daje życie.

Bądź na wieki pochwalon, nieśmiertelny Panie!


Twoja łaska, Twa dobroć nigdy nie ustanie.

Chowaj nas, póki raczysz, na tej niskiej ziemi,


Jedno zawżdy niech będziem pod skrzydłami Twemi!

Ostatnia strofa przynosi pełną miłości i oddania pochwałę Boga nazwanego „nieśmiertelnym Panem”.
Wyraźnie widać tu poczucie bliskości Stwórcy, jakiego doświadcza osoba mówiąca w hymnie. Bóg jest
łaskawy i dobry, a przez to bliski człowiekowi.

Warto zauważyć, że łaskawość i dobroć przypisywane przez człowieka Najwyższemu są cechami


ludzkimi. Mamy więc do czynienia z antropomorficznym obrazem Boga, świadczącym o
renesansowym zmniejszeniu dystansu między człowiekiem a Stwórcą (jakże typowego dla
średniowiecza). Takie skrócenie perspektywy przejawia się również w stosowaniu zaimków „Tyś”,
„Twoja”, „Twemi”, przy jednoczesnym pominięciu rzeczownika „Bóg”. Oczywiście, nie ma mowy o
zbytniej bliskości, o jakimkolwiek spoufalaniu się z Najwyższym – dobitnie dowodzą tego słowa o
ludziach żyjących na „niskiej ziemi”.

Pieśń I/2 [Serce roście patrząc na te czasy...]

Pieśń druga z Ksiąg pierwszych wyraża renesansowy optymizm i afirmację życia ziemiańskiego poety
zadowolonego z przenosin do Czarnolasu. Utwór przynosi częsty w twórczości Kochanowskiego
motyw przemienności pór roku. Ten topos mający swe korzenie już w starożytności nie funkcjonuje
tu samodzielnie. Niezwykle istotne jest powiązanie w pieśni obserwacji o odwiecznym rytmie
przyrody z refleksją aksjologiczną, umiejętnością odnalezienia w harmonijnym świecie przyrody
wskazówek dotyczących ludzkiego życia.

Serce roście patrząc na te czasy!


Mało przed tym gołe były lasy,

Śnieg na ziemi wysszej łokcia leżał,


A po rzekach wóz nacięższy zbieżał.
Osoba mówiąca jawi się jako wnikliwy obserwator natury, o czym świadczy opisana sceneria
niedostępnej głuszy, jakże odległej od magnackich dworów, które Kochanowski opuścił na rzecz
Czarnolasu. Punktem wyjścia refleksji jest wspomnienie zimy, która „mało przed tym” (‘jeszcze nie
tak dawno’) panowała na świecie. Drzewa w lasach stały gołe, pozbawione liści, ziemię pokrywała
gruba warstwa śniegu, a po skutych mrozem rzekach można było przejeżdżać wozami.

Teraz drzewa liście na się wzięły,


Polne łąki pięknie zakwitnęły;

Lody zeszły, a po czystej wodzie


Idą statki i ciosane łodzie.

Teraz prawie świat się wszystek śmieje,


Zboża wstały, wiatr zachodny wieje;

Ptacy sobie gniazda omyślają,


A przede dniem śpiewać poczynają.

Strofy druga i trzecia przynoszą poetyckie przeniesienie relacji z przeszłości do czasu teraźniejszego
(anafora „teraz” otwierająca obie strofy). Zima odeszła – drzewa się zazieleniły, na łąkach rozkwitły
kwiaty, lody puściły, a po rzekach pływają statki i łodzie. Świat rozkwitł, ożywił się, przyspieszył, stał
się radosny („świat się wszystek śmieje”). Przyroda uległa przemianie – jest teraz przyjazna
człowiekowi, zboża zapowiadają obfite żniwo, wieje ciepły wiatr, ptaki wiją gniazda, a dzień zaczyna
się od ich śpiewu.
Warto zauważyć, że strofy druga i trzecia zostały zestawione ze strofą pierwszą na zasadzie
kontrastu: początkowy śmiertelny chłód ustąpił ciepłu i życiu. Na podobnym kontrastowym
zestawieniu będzie oparty paralelny obraz natury ludzkiej w drugiej części wiersza.

Ale to grunt wesela prawego,


Kiedy człowiek sumnienia całego

Ani czuje w sercu żadnej wady,


Przeczby się miał wstydać swojej rady.

Temu wina nie trzeba przylewać


Ani grać na lutni, ani śpiewać;

Będzie wesół, byś chciał, i o wodzie,


Bo się czuje prawie na swobodzie.
Zwrotki czwarta i piąta przynoszą obraz człowieka prawego, mającego czyste sumienie. Poprzez
zaprezentowanie tego pozytywnego przykładu pieśń nabiera charakteru parenetycznego, propaguje
ideał, który warto w życiu naśladować. Podmiot mówiący wylicza zalety dobrego życia. Człowiek
doskonały moralnie jest pełen wewnętrznego spokoju i może czerpać radość z życia. Ktoś taki czuje
się lekko na sercu, nie musi się wstydzić swoich myśli, nie dba o bogactwa, nie potrzebuje wina ani
rozrywek, aby być w dobrym nastroju. Jest wolny od wszelkich trosk i zmartwień.

Ale kogo gryzie mól zakryty,


Nie idzie mu w smak obiad obfity;

Żadna go pieśń, żadny głos nie ruszy,


Wszystko idzie na wiatr mimo uszy.

Przedostatnia zwrotka przynosi – dla przeciwieństwa – przykład negatywny. To człowiek, którego


sumienie nie jest czyste, sfrustrowany, bezustannie trapiony przez niewidoczne zmartwienia („kogo
gryzie mól zakryty”), pozbawiony harmonii duchowej. Jego nic nie jest w stanie ucieszyć – ani obfity
obiad, ani towarzystwo przyjaciół; ignoruje wszelkie pozytywne sygnały. Zestawienie tych dwóch
postaw daje czytelnikowi wskazówkę moralną, jak żyć, aby osiągnąć szczęście.

Dobra myśli, której nie przywabi,


Choć kto ściany drogo ujedwabi,

Nie gardź moim chłodnikiem chruścianym,


A bądź ze mną, z trzeźwym i z pijanym!

Ostatnia strofa pieśni to apostrofa do „dobrej myśli” (termin ważny u Kochanowskiego, oznaczający
dobre samopoczucie, błogostan wynikający z czystego sumienia i prawości). Poeta podziela założenie
filozofii stoickiej, że źródłem pogody ducha jest cnota. Szczęścia nie przyniosą natomiast dobra
materialne („Dobra myśli, której nie przywabi, / Choć kto ściany drogo ujedwabi”).
Podmiot mówiący pragnie, by dobry nastrój nigdy go nie opuścił, by zawsze mógł się cieszyć tym, co
ma („chłodnik chruściany” staje się synonimem skromnych warunków życia), nieważne, czy będzie
trzeźwy, czy też pijany.

Pieśń I/9 [Chcemy sobie być radzi?]

Utwór stanowi odpowiedź na tytułowe pytanie, jak być szczęśliwym. To odwieczna kwestia, która
nurtuje człowieka od początku świata: jak żyć, aby być szczęśliwym. Przewija się ona w pieśniach
Kochanowskiego wielokrotnie, zarówno w kontekście aksjologii chrześcijańskiej, jak i filozofów
starożytnych. Innymi słowy, tematem pieśni jest sztuka życia. Podmiot wiersza uczy czytelnika, jak
ten ma pokierować swoim życiem, aby było ono spełnione. Radzi mu cieszyć się teraźniejszością, nie
zamartwiać sprawami, na które nie ma wpływu, doceniać każdą dobrą chwilę, co więcej – nie czekać,
aż sama przyjdzie, lecz wychodzić jej naprzeciw. Na przykład zapraszając przyjaciół do wspólnej
zabawy i biesiadowania (epikureizm, horacjańskie carpe diem).

Chcemy sobie być radzi?


Rozkaż, panie, czeladzi,

Niechaj na stół dobrego wina przynaszają,


A przy tym w złote gęśli albo w lutnią grają.

Odpowiedź, której udziela bezzwłocznie podmiot mówiący, jest utrzymana w duchu epikurejskim – to
zachęta do uczty, wesołego spędzania czasu, korzystania z życia.

Kto tak mądry, że zgadnie,


Co nań jutro przypadnie?

Sam Bóg wie przyszłe rzeczy, a śmieje się z nieba,


Kiedy się człowiek troszcze więcej, niżli trzeba.

Druga zwrotka prezentuje uzasadnienie takiej postawy. Znów pada w pieśni pytanie, tym razem
retoryczne. Daje ono do zrozumienia, że nie ma na świecie człowieka, który wiedziałby, co go czeka w
życiu. Tylko Bóg zna przyszłość. Kiedy usilnie próbujemy przeniknąć Jego tajemnice i niepotrzebnie
zamartwiamy się jutrem, Stwórca śmieje się dobrotliwie z naszych próżnych zabiegów. Motyw
śmiejącego się Boga (Deus ridens) to podkreślenie słabości ludzi w obliczu spraw, na które nie mają
wpływu.

Szafuj gotowym bacznie!


Ostatek, jako zacznie,

Tak Fortuna niech kona: raczy li łaskawie,


Raczy li też inaczej; my siedziem w jej prawie.

U Fortuny to snadnie,
Że kto stojąc upadnie;

A który był dopiero u niej pod nogami,


Patrzajże go po chwili, a on gardzi nami.
Elementem łączącym strofę trzecią i czwartą jest personifikacja losu – Fortuna. Nikt nie ma wpływu
na jej kaprysy i nie zna swego przeznaczenia – ludzie powinni się z tym pogodzić. Jak twierdzili stoicy,
wyroki losu są dla człowieka nieodgadnione i nie może on ich uniknąć. Kochanowski, nawiązując do
motywu koła Fortuny (obecnego już u Cycerona), pokazuje, że życie w każdej chwili może nas
zaskoczyć, wywracając wszystko do góry nogami w najmniej spodziewanym momencie. Jedni w oka
mgnieniu tracą cały dorobek, inni nie stąd ni zowąd stają się wielkimi panami i zaczynają gardzić
resztą.

Wszystko się dziwnie plecie


Na tym tu biednym świecie;

A kto by chciał rozumem wszystkiego dochodzić,


I zginie, a nie będzie umiał w to ugodzić.

Próżno ma mieć na pieczy


Śmiertelny wieczne rzeczy;

Dosyć na tym, kiedy wie, że go to nie minie,


Co z przejźrzenia Pańskiego od wieku mu płynie.

Świat, w którym wszystko zależy od kaprysów losu, może się wydawać człowiekowi niezrozumiały i
godny ubolewania. Nie należy jednak za wszelką cenę dociekać jego praw, bowiem nie sposób
„rozumem wszystkiego dochodzić”.
To ważny moment w całej pieśni. Podmiot mówiący pokazuje czytelnikowi, że światem rządzą siły,
których żaden śmiertelnik nie jest w stanie pojąć. I nie ma w tym niczego dziwnego, zdaje się mówić
Kochanowski, są to bowiem „wieczne rzeczy”, a więc ponadczasowe, ustanowione przez Boga. Należy
uświadomić sobie, że to, co nas spotyka, dzieje się w związku z przeznaczeniem, a o nim decyduje
sam Stwórca. Przeznaczenia nie da się oszukać – i taki wniosek powinniśmy wyciągnąć z
dotychczasowych rozważań.

A nigdy nie zabłądzi,


Kto tak umysł narządzi,

Jakoby umiał szczęście i nieszczęście znosić,


Temu mężnie wytrzymać, w owym się nie wznosić.

Człowiek jest istotą błądzącą, ale temu błądzeniu można zapobiec. W jaki sposób? Kochanowski
znajduje odpowiedź w doktrynie stoickiej: należy tak przygotować umysł, by z jednakowym spokojem
umieć znosić zarówno dobre, jak i złe chwile; zarówno szczęście, jak i nieszczęście. Musimy nauczyć
się wykorzystywać nasz rozum we właściwym celu: nie po to, by próbować przeniknąć niepoznawalną
przyszłość, ale po to, by stać się mędrcem gotowym na taką przyszłość, jaka przypadnie nam w
udziale. Mędrzec, kiedy nadejdą złe czasy, dzięki swemu rozumowi jest zdolny zachować spokój,
wewnętrzną równowagę (złoty środek), i się nie załamać. Podobnie w chwili wielkiego szczęścia –
człowiek rozsądny nie popadnie w ogłupiającą euforię ani zgubną pychę.

Chwalę szczęście stateczne:


Nie chce li też być wieczne,

Spuszczę, com wziął, a w cnotę własną się ogarnę


I uczciwej chudoby bez posagu pragnę.

Ósma zwrotka przynosi rozwinięcie stoickiej postawy, jaką winniśmy przyjąć wobec świata. Tym
razem jest to refleksja natury aksjologicznej. Podmiot mówiący deklaruje, że gwarantem szczęścia
jest zachowanie umiaru w swoich oczekiwaniach od świata. Najważniejsza w życiu jest cnota, którą
można się okryć niczym szatą. Kiedy nauczymy się poprzestawać na tym, co niezbędne, przestaniemy
się przywiązywać zbytnio do dóbr materialnych, wtedy osiągniemy szczęście.

Nie umiem ja, gdy w żagle


Uderzą wiatry nagle,

Krzyżem padać i świętych przenajdować dary,


Aby łakomej wodzie tureckie towary

Bogactwa nie przydały


Wpadwszy gdzie między skały;

Tam ja bezpiecznym sercem i pełen otuchy


W równej fuście popłynę przez morskie rozruchy.

Ostatnie dwie strofy są rozwiniętą metaforą ludzkiego życia przedstawionego jako morska żegluga.
Im mniej zgromadziliśmy dóbr materialnych, tym mniej się o nie martwimy. Kiedy wody są wzburzone
i szaleje sztorm, łatwiej znaleźć ocalenie na skromnej łódeczce niż obładowanym skarbami okręcie.

Pieśń II/5 [Wieczna sromota i nienagrodzona szkoda...] lub Pieśń o spustoszeniu Podola

Utwór należy do nurtu publicystycznego w twórczości poety – powstał w związku z autentycznymi


wydarzeniami, do których doszło w Rzeczpospolitej pogrążonej w drugiej połowie XVI w. w kryzysie.
Po ucieczce Henryka Walezego zapanowało w państwie bezkrólewie, z którego skorzystali Tatarzy,
najeżdżając południowo-wschodnie rubieże kraju. Wojska tatarskie dokonały wówczas na Podolu
poważnych spustoszeń, wzięły w jasyr tysiące jeńców, przeważnie spośród bezbronnej ludności
miejscowej.
Pieśń o spustoszeniu Podola jest jednym z piękniejszych przykładów polskiej liryki obywatelskiej i
patriotycznej. Troskę Kochanowskiego budzi zachowanie szlachty, która lekceważy zagrożenie.
Podmiot mówiący apeluje o ukaranie najeźdźców i zorganizowanie obrony rubieży kraju, krytykuje
szlachtę za jej przywary, budzi gniew na niewiernych i wstyd z powodu bierności Polaków, napomina
rządzących, by nie przedkładali prywaty nad sprawy ojczyzny.

Warto zwrócić uwagę na retoryczną wymowę pieśni – Kochanowski z wielką wprawą manipuluje
uczuciami czytelnika, stosując rozmaite chwyty perswazyjne. Przede wszystkim uważnie dobiera
formy czasownikowe – używa drugiej osoby liczby pojedynczej w poruszającej liryce zwrotu do
adresata, trzeciej osoby w liryce pośredniej opisującej zdarzenia, pierwszej osoby liczby mnogiej we
fragmentach, gdzie utożsamia się z adresatem, i pierwszej osoby liczby pojedynczej, gdy podmiot
mówiący bezpośrednio ujawnia się w tekście. Figury retoryczne służą w wierszu celom dydaktycznym.
Pieśń miała poruszyć sumienia rodaków i zmobilizować ich do działania.

Wieczna sromota i nienagrodzona


Szkoda, Polaku! Ziemia spustoszona

Podolska leży, a pohaniec sprosny,


Nad Niestrem siedząc, dzieli łup żałosny!

Utwór rozpoczyna apostrofa do czytelnika – Polaka. Podmiot mówiący, porte-parole


Kochanowskiego, już w pierwszych słowach pieśni dzieli się z odbiorcą swoim oburzeniem: wstyd i
hańba („Wieczna sromota i nienagrodzona / Szkoda”). Wykrzyknienie „Polaku!” ma za zadanie
zwrócić uwagę czytającego, zaalarmować go, podkreślić powagę chwili. Kolejne dwa wersy przynoszą
opis sytuacji na Podolu – ziemi spustoszonej, zrabowanej przez „sprosnego” Tatarzyna. Użyte przez
Kochanowskiego słowo „pohaniec” służyło pogardliwemu określeniu ‘człowieka prowadzącego
koczowniczy tryb życia’, czyli najczęściej Tatara lub Turka (niektórzy komentatorzy zwracają uwagę na
powiązanie etymologicznie wyrazu „pohaniec” z „poganinem”).

Niewierny Turczyn psy zapuścił swoje,


Którzy zagnali piękne łanie twoje

Z dziećmi pospołu, a nie masz nadzieje,


By kiedy miały nawiedzić swe knieje.

Jedny za Dunaj Turkom zaprzedano,


Drugie do hordy dalekiej zagnano;

Córy szlacheckie (żal się mocny Boże!)


Psom bisurmańskim brzydkie ścielą łoże.
Obraz hańby, jaka dotknęła ojczyznę, dopełniają kolejne dwie strofy. Klęska Polaków jest tym bardziej
kompromitująca, że dali się pokonać nie potężnemu mocarstwu (Turkom – to jakoś można by jeszcze
sobie wytłumaczyć), ale koczowniczym plemionom tatarskim pozostającym na usługach Turków.
Pogardliwe określenie Tatarów – „psów niewiernego Turczyna” – staje się dotkliwym wyrzutem pod
adresem rodaków, którym „psy” tak dotkliwie dały się we znaki. Do emocji odbiorcy odwołuje się
wizja porwanych dzieci i kobiet. „Córy szlacheckie” spotkał straszny los – zhańbione i sprzedane w
niewolę Turkom, muszą im teraz usługiwać (kolejna obelga pod adresem innowierców). Grozę budzi
zestawienie niewinnych „pięknych łani” z „psami bisurmańskimi”, które zbrukały ich honor.

Zbójce (niestety), zbójce nas wojują,


Którzy ani miast, ani wsi budują;

Pod kotarzami tylko w polach siedzą,


A nas nierządne, ach, nierządne, jedzą!

Czwarta zwrotka jeszcze bardziej uwydatnia kontrast między dzikim, pogańskim najeźdźcą a
chrześcijańską, cywilizowaną Rzeczpospolitą. Negatywny obraz Tatarów, którzy nie potrafili nawet
założyć wsi, czy tym bardziej miasta, i żyją na pustkowiach w namiotach („pod kotarzami”), podkreśla
kompromitujący rozmiar katastrofy.

Tak odbieżałe stado więc drapają


Rozbójce wilcy, gdy po woli mają,

Że ani pasterz nad owcami chodzi,


Ani ostrożnych psów za sobą wodzi.

Jakiego serca Turkowi dodamy,


Jesli tak lekkim ludziom nie zdołamy?

Ledwieć nam i tak króla nie podawa;


Kto się przypatrzy, mała nie dostawa.

Kolejne strofy stanowią pewną logiczną całość. Znowu rzuca się w oczy niesłychanie konsekwentne
prowadzenie przez poetę retorycznego wywodu. Użycie pierwszej osoby liczby mnogiej („my”)
wywołuje wrażenie, że Kochanowski utożsamia się z czytelnikiem, ale przede wszystkim chce mu
uświadomić odpowiedzialność spoczywającą na każdym Polaku. Po przedstawieniu ogromu klęski,
która spadła na ojczyznę, przyszedł czas na bliższe przyjrzenie się wrogowi. Poeta ukazał go jako
nieucywilizowaną dzicz. W tym kontekście zastanawia, jak to możliwe, by ktoś tak słaby i nikczemny
mógł zadać tak dotkliwy cios potędze i majestatowi Rzeczypospolitej.
W ten sposób dochodzimy do istoty utworu. Przyczyna klęski podolskiej według Kochanowskiego
miała leżeć w słabości polskiego państwa. Polacy byli niczym stado bezbronnych owieczek
napadnięte przez wilki, a pozbawione przewodnictwa pasterza i opieki psów pasterskich. Są to dwie
ważne w utworze figury stylistyczne: brak pasterza (najazd Tatarów na Podole przypadł na czas
bezkrólewia po ucieczce Henryka Walezego) i psów pasterskich (państwo nie miało sprawnej armii,
granice były słabe, nieobsadzone wojskiem).

Zetrzy sen z oczu, a czuj w czas o sobie,


Cny Lachu! Kto wie, jemu czyli tobie

Szczęście chce służyć? A dokąd wyroku


Mars nie uczyni, nie ustępuj kroku!

A teraz k'temu obróć myśli swoje,


Jakobyć szkody nieprzyjaciel twoje

Krwią swą nagrodził i omył tę zmazę,


Której dziś niesiesz prze swej ziemie skazę.

Siódma i ósma strofa przynoszą pierwszą propozycję odpowiedzi na pytanie, co należy zrobić w tej
tragicznej chwili. Przede wszystkim – podnosi głos podmiot mówiący, stosując wykrzyknienie i
apostrofę skierowaną do „cnego Lacha” – czas się obudzić. Złu trzeba się przeciwstawić siłą, na gwałt
odpowiedzieć zbrojnie, nie ustępować przed przemocą. Co więcej, Polacy powinni ukarać
nieprzyjaciela, sprawić, by za zbrodnie zapłacił własną krwią.

Wsiadamy? Czy nas półmiski trzymają?


Biedne półmiski, czego te czekają?

To pan, i jadać na śrzebrze godniejszy,


Komu żelazny Mars będzie chętniejszy.

Dziewiąta strofa przynosi zwolnienie tempa. Wydawałoby się, że podmiot mówiący zmierza do
wystosowania odezwy do rodaków, wezwania ich do natychmiastowego ataku na wroga. Okazuje się
jednak, że są oni do takich czynów nieprzygotowani. Polacy – konstatuje ze smutkiem Kochanowski –
zbytnio przywiązali się do dóbr materialnych, do rozkoszy dobrej uczty, by ryzykować życie w boju. W
tym leży przyczyna nieszczęść – w przywarach polskiej szlachty, jej zamiłowaniu do luksusu i
przedkładaniu własnej wygody nad interes ojczyzny. Znów mamy do czynienia z chwytem
retorycznym, manipulowaniem uczuciami czytelnika.
Skujmy talerze na talery, skujmy
A żołnierzowi pieniądze gotujmy!

Inszy to darmo po drogach miotali,


A my nie damy, bychmy w cale trwali?

Dajmy; a naprzód dajmy! Sami siebie


Ku gwałtowniejszej chowajmy potrzebie.

Tarczej niż piersi pierwej nastawiają,


Pozno puklerza przebici macają.

Proponuje poświęcić część majątku, zwłaszcza dobra luksusowe („skujmy talerze na talery”), i
wyposażyć armię („żołnierzowi pieniądze gotujmy”). Tylko podniesienie wydatków na obronę granic
może zapobiec podobnym klęskom w przyszłości, jedynie dobrze uzbrojony żołnierz będzie zdolny
pokonać wrogów.

Przede wszystkim w tej części utworu ujawniają się jego obywatelski charakter oraz przepełniona
humanizmem postawa Kochanowskiego. Poeta czarnoleski podaje w wątpliwość sens utrwalonego
tradycją nakazu moralnego, aby oddawać życie za ojczyznę. O wiele cenniejsza od patriotycznej
śmierci jest umiejętna i mądra praca dla Rzeczypospolitej. W krwawym boju Polaków cechuje piękna
skłonność do wystawiania się na wrogie ciosy, ale może lepiej byłoby nadstawiać tarczę? („Sami
siebie / Ku gwałtowniejszej chowajmy potrzebie”).

Cieszy mię ten rym: „Polak mądr po szkodzie”;


Lecz jesli prawda i z tego nas zbodzie,

Nową przypowieść Polak sobie kupi,


Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.

Pieśń o spustoszeniu Podola nie ma szczęśliwego zakończenia. Trawestacją znanego powiedzenia


„Polak mądry po szkodzie” Kochanowski wbija Polakom jeszcze jedną szpilę. Znając nasze wady
narodowe, wiedząc, jak trudno przychodzi nam samokrytyczna refleksja, gotów jest zaryzykować
przepełnione goryczą twierdzenie, że z podolskiej katastrofy nie wyciągniemy żadnych wniosków na
przyszłość. Niestety, Polak jest głupi nie tylko przed szkodą, lecz także po niej.

Pieśń II/12 [Nie masz, i po raz drugi nie masz wątpliwości...] lub Pieśń o cnocie

Refleksja patriotyczna i obywatelska ma u Kochanowskiego bardzo mocne podłoże etyczne, które


można łączyć z uznaniem przez poetę doktryny stoickiej. Warto pamięć, że człowiek renesansu był
otwarty na różne idee, które miały mu pomóc zbudować własny system wartości, oczywiście pod
warunkiem, że nie pozostawały one w sprzeczności z duchem chrześcijaństwa. Starożytna nauka o
cnocie (aretologia) znalazła w Pieśni dwunastej Ksiąg wtórych doskonały wyraz. W kończącej utwór
puencie Kochanowski wyraźnie zbliża się do rzymskiego ideału virtus – cnoty obywatelskiej.
Nie masz, i po drugi raz nie masz wątpliwości,
Żeby cnota miała być kiedy bez zazdrości:

Jako cień nieodstępny ciała naszladuje,


Tak za cnotą w też tropy zazdrość postępuje.

Pierwsza strofa jest swoistym wykładem moralnym, w którym poeta wskazuje na nierozerwalny
związek dwóch przeciwstawnych sobie wartości: cnoty i zazdrości. Jeden pierwiastek nie może istnieć
bez drugiego, drugi warunkuje istnienie pierwszego. Tak jak dzięki istnieniu zła możemy poznać, czym
jest dobro, a ciemna noc pozwala nam docenić jasność dnia, tak nieodłącznym cieniem cnoty jest
zazdrość.

Nie może jej blasku znieść ani pojźrzeć w oczy,


Boleje, że kto przed nią kiedy wysszej skoczy;

A iż baczy po sobie, że się wspinać prózno,


Tego ludziom uwłóczy, w czym jest od nich rózno.

Druga zwrotka przynosi rozwinięcie negatywnego składnika rozpatrywanej antynomii, a więc


zazdrości. Zazdrość jest wszystkim tym, czym cnota nie jest. Przede wszystkim ma świadomość swojej
niższości, nie potrafi bowiem znieść blasku cnoty ani spojrzeć jej w oczy. Zazdrość staje się udziałem
tych ludzi, którzy nie mogą się pogodzić z faktem, że innym udaje się osiągnąć w życiu sukces, wybić
ponad przeciętność. Wiąże się z niechęcią do rozwoju, pokonywania własnych słabości, zmiany na
lepsze.

Ale człowiek, który swe Pospolitej Rzeczy


Służby oddał, tej krzywdy nie ma mieć na pieczy;

Dosyć na tym, kiedy praw, ani niesie wady;


Niechaj drugi boleje, niech się spuka jady!

Trzecia zwrotka opisuje człowieka, który nie musi się obawiać zazdrości, bowiem dokonał w życiu
słusznego wyboru – poświęcił się służbie Rzeczypospolitej. Taka służba może być rozumiana w duchu
patriotycznym oraz obywatelskim – jako działalność publiczna prowadząca do rozwoju i umocnienia
ojczyzny.
Cnota (tak jest bogata) nie może wziąć szkody
Ani się też ogląda na ludzkie nagrody;

Sama ona nagrodą i płacą jest sobie


I krom nabytych przypraw świetna w swej ozdobie.

Czwarta zwrotka przynosi – zbudowany na zasadzie kontrastu ze strofą drugą – opis cnoty jako
ideału, do którego człowiek powinien dążyć. Nie może się jednocześnie spodziewać, że zostanie za to
w jakiś sposób nagrodzony, bowiem ona sama w sobie jest już najwyższą nagrodą. Osiągnięcie ideału
cnoty stanowi zwieńczenie dobrego, prawego życia.

A jeśli komu droga otwarta do nieba,


Tym, co służą ojczyźnie. Wątpić nie potrzeba,

Że co im zazdrość ujmie, Bóg nagradzać będzie,


A cnota kiedykolwiek miejsce swe osiędzie.

Ostatnia zwrotka przynosi puentujący utwór morał: służba ojczyźnie otwiera drogę do nieba. Jeśli na
drodze do osiągnięcia ideału człowiek coś utraci, poniesie jakieś szkody, zostanie mu to w raju
wynagrodzone przez samego Boga.

Pieśń II/24 [Niezwykłym i nie leda piórem opatrzony...]

Pieśń, zamykająca zbiór 49 utworów z tomiku Pieśni księgi dwoje, jest autotematyczną refleksją
Kochanowskiego o miejscu poety w społeczeństwie i znaczeniu jego dorobku artystycznego. Trzeba
jednak pamiętać, że nie mamy do czynienia z utworem oryginalnym. Niezwykłym i nie leda piórem
opatrzony to parafraza słynnej ody Horacego Do Mecenasa [Non usitata nec tenui ferar…].

Niezwykłym i nie leda piórem opatrzony


Polecę precz, poeta, ze dwojej złożony

Natury: ani ja już przebywać na ziemi


Więcej będę; a więtszy nad zazdrość, ludnemi

Pierwsza zwrotka przynosi kilka ważnych motywów pokazujących, że Kochanowski doskonale


zadawał sobie sprawę z wielkości swojego talentu (nota bene stosunek do siebie jako poety przejął z
tradycji antycznej):

o motyw skrzydeł, którymi poeta jest „obdarzony”: skrzydło symbolizuje natchnienie


poetyckie, talent, dar wyróżniający poetę spośród innych ludzi; Kochanowski po raz
kolejny w swej twórczości stosuje synekdochę, środek stylistyczny polegający na
podmienieniu wyrazu oznaczającego jakąś całość (tu: skrzydła) wyrazem
określającym tylko część tego zjawiska (tu: pióro);

o motyw lotu, wznoszenia się w przestworza, wzbijania ponad przeciętność; poeta jest
niczym ptak, który wzbija się w niebo dzięki swoim skrzydłom, a więc talentowi i
natchnieniu (w oryginale Horacego mowa jest o łabędziu, ptaku-symbolu poetów);

o motyw poety mającego podwójną naturę – ludzką i ptasią: „ludzki” pierwiastek nie
stanowi żadnego wyróżnienia artysty spośród tłumu, każdy przeciętny człowiek ma
taki (śmiertelny) charakter. Różnica leży w tym drugim, „ptasim” elemencie, którym
obdarzeni zostali tylko wybrani. To jak ciało i dusza, materia i duch, śmiertelność i
nieśmiertelność. Dzięki ptasiej naturze poeta staje się nieśmiertelny, ona też pozwala
mu się wznieść ponad ziemię na skrzydłach natchnienia.

Pierwszą strofę kończy przerzutnia – część frazy została przeniesiona do kolejnego, piątego wersu:

Miasty wzgardzę. On, w równym szczęściu urodzony,


On ja, jako mię zowiesz, wielce ulubiony

Mój Myszkowski, nie umrę ani mię czarnymi


Styks niewesoła zamknie odnogami swymi.

Druga strofa przynosi kontynuację zdania rozpoczętego w zwrotce poprzedniej – z wypowiedzi


podmiotu mówiącego dowiadujemy się o pogardzie, jaką poeta żywi wobec przeludnionych miast.
Jest to konsekwencja wprowadzenia w strofie poprzedniej motywu wertykalnego, tworzącego
opozycję nie tylko między górą a dołem, ale także między tym, co horyzontalne, leżące, a tym, co
wertykalne, wznoszące się ku niebu. Gwarne miasta, z zabieganymi ludźmi, wiecznie zaaferowanymi
swoimi mało ważnymi sprawami, symbolizują taką właśnie przyziemną sferę życia.

Kochanowski zwraca się apostrofą do Piotra Myszkowskiego, swego mecenasa, oświadczając mu z


dumą: „nie umrę”. Jestem poetą, zatem jestem nieśmiertelny, niegroźne są dla mnie wody Styksu.

Najpełniejszym wyrazem przekonania poety o swej nieśmiertelności pozostaje do dziś oda


Horacego Exegi monumentum [Wybudowałem pomnik trwalszy niż ze spiżu], w której padają znane
słowa: Non omnis moriar, czyli „nie wszystek umrę”.

Już mi skóra chropawa padnie na goleni,


Już mi w ptaka białego wierzch się głowy mieni;

Po palcach wszędy nowe piórka się puszczają,


A z ramion sążeniste skrzydła wyrastają.

Całą trzecią strofę wypełnia obraz metamorfozy poety przeobrażającego się w ptaka. To również
piękna poetycka wizja starzejącego się człowieka – każda kolejna fizyczna oznaka wchodzenia w wiek
dojrzały (chropowaciejąca skóra na goleniach, siwizna i włosy pojawiające się na dłoniach,
przygarbione plecy) jest równocześnie znakiem upodabniania się do łabędzia, ptaka, który w
starożytności był poświęcony Muzom.

Nieodwracalnym końcem procesu starzenia się jest śmierć. W wypadku poety może ona oznaczać
ostateczne wyzwolenie się ptasiej części natury z doczesnych oków ciała.

Terazże, nad Ikara prędszy przeważnego,


Puste brzegi nawiedzę Bosfora hucznego

I Syrty Cyrynejskie, Muzom poświęcony


Ptak, i pola zabiegłe za zimne Tryjony.

O mnie Moskwa i będą wiedzieć Tatarowie,


I różnego mieszkańcy świata Anglikowie;

Mnie Niemiec i waleczny Hiszpan, mnie poznają,


Którzy głęboki strumień Tybrowy pijają.

Dwie kolejne strofy zawierają motyw sławy poetyckiej, która obiega, a właściwie oblatuje, cały świat.
Kochanowski wprowadza do wiersza motyw ikaryjski – motyw lotu. Pierwsza osoba liczby
pojedynczej („nawiedzę”) nie odnosi się do poety, on sam przecież nie wzbiłby się powietrze (jak się
to skończyło w przypadku nieszczęsnego Ikara, wszyscy wiedzą). W obu omawianych zwrotkach jest
mowa o metaforycznym locie, jaki odbywa twórczość poety. A ponieważ Kochanowski w swoich
wierszach wyraża całego siebie, pisane przez niego wiersze można utożsamić z jego duszą. Fakt, że
poezja ta będzie czytana przez potomnych, gwarantuje poecie nieśmiertelność, o której tak marzył za
życia.

Niech przy próżnym pogrzebie żadne narzekanie,


Żaden lament nie będzie ani uskarżanie:

Świec i dzwonów zaniechaj, i mar drogo słanych,


I głosem żałobliwym żołtarzów śpiewanych!

Ostatnia strofa to wezwanie skierowane do uczestników pogrzebu. Podmiot mówiący nawołuje, by


nie wylewali niepotrzebnych łez. Pochówek jest przecież „próżny”, czyli zbyteczny – trumna pusta,
wypełniają ją jedynie doczesne szczątki. To, co najważniejsze – zaklęta w wierszach dusza – nadal
żyje. Nie ma więc powodów do zapalania gromnic, bicia w dzwony czy śpiewania żałobnych pieśni.

 Najważniejsze problemy

Pieśni najpełniej spośród wszystkich utworów Kochanowskiego manifestują jego renesansowy


światopogląd. Koronne miejsce w hierarchii wartości poety zajmuje cnota. To wywodzące się z
antyku pojęcie oznacza umiejętność godnego i szczęśliwego życia. Człowiek cnotliwy wyznaje zasadę
złotego środka, wystrzega się skrajności, zachowuje we wszystkim umiar. Dąży do osiągnięcia ładu i
harmonii wewnętrznej. Cechują go szlachetność, moralna doskonałość, mądrość. Zwieńczeniem
takiej postawy jest egzystencja użyteczna dla dobra wspólnego. Kochanowski apeluje do szlachty o
odpowiedzialne traktowanie swych obowiązków wobec ojczyzny, o przedkładanie interesu państwa
nad partykularyzm i prywatę.

Cnota jako najwyższe dobro i szczęście człowieka jest główną ideą stoicyzmu. Filozofia ta uczy
dystansu do kaprysów Fortuny, niepewności i zmienności ludzkiego losu. Broni przed rozpaczą w
nieszczęściu i przesadną euforią w chwilach radości. Światopogląd Kochanowskiego kształtował się
także pod wpływem epikureizmu. Jego przesłanie zawiera się w horacjańskiej sentencji carpe
diem (łac. ‘chwytaj dzień’). Aby być szczęśliwym, trzeba cieszyć się każdą chwilą i korzystać z uroków
życia. Dlatego tak wiele pieśni opiewa miłość, biesiadowanie w gronie przyjaciół, zabawę i
przyjemności związane z życiem dworskim czy ziemiańskim.

Postawę Kochanowskiego cechuje afirmacja rzeczywistości takiej, jaka ona jest. Poeta godzi się na
wyroki opatrzności, gdyż wpisują się one w boski porządek świata. Podziwia doskonałość i piękno
natury, nieskończoną dobroć i hojność Stwórcy. Podkreśla, jak wielkim darem od Boga są wolna wola
i zdolność tworzenia

 Kontynuacje i nawiązania

o Horacy Ody (wzór tematyczny i gatunkowy pieśni)

o Francesco Petrarka Sonety do Laury (źródło inspiracji pieśni miłosnych


Kochanowskiego)

o Adam Mickiewicz Pan Tadeusz (sielankowy obraz Soplicowa przypomina arkadyjską


wieś z Pieśni świętojańskiej o sobótce)

o Cyprian Norwid Moja piosnka (I) (osobisty wiersz-wyznanie, w którym Norwid


przywołuje twórczość Kochanowskiego jako niedościgły wzorzec poezji)

o Leopold Staff Przedśpiew (nawiązanie do gatunku pieśni, filozoficzny charakter


utworu – stoicyzm, afirmacja życia w duchu odrodzeniowego humanizmu, odwołanie
do Terencjusza: „Nic co ludzkie, nie jest mi obce”, postawa złotego środka)

o Julian Tuwim Rzecz czarnoleska (tomik nazwany tak od zawartego w nim wiersza,
autotematyczny – podejmuje problematykę dotyczącą poety i jego warsztatu
poetyckiego, nawiązuje do twórczości Jana z Czarnolasu jako jednego z
najważniejszych wzorców polskiej literatury)

o Konstanty Ildefons Gałczyński Pieśni (cykl utworów, które można czytać jako
testament poetycki Gałczyńskiego – poeta dokonuje rozliczenia ze swoją twórczością,
przyznaje, że chciał w niej „ocalić od zapomnienia” drobne chwile, z których składa
się życie)

 Utwór możesz przywołać

Utwór możesz przywołać w wypowiedziach poruszających następujące tematy:

o pochwała życia na wsi

o arkadia
o rodzina

o ojczyzna

o koncepcja Boga jako Artysty

o stoicki ideał cnoty

o afirmacja życia

o nawiązania do Biblii

o nawiązania do antyku

o patriotyzm i poświecenie się dla dobra ogółu.

You might also like