Professional Documents
Culture Documents
Wysoko Wrazliwi I Milosc - Elaine N. Aron
Wysoko Wrazliwi I Milosc - Elaine N. Aron
Podziękowania
Podstawy
Wstęp
Co nas różni
Dane zewsząd
Dane z głębi
Ostatnia myśl
Przyczyny kulturowe
Biologiczna „obcość”
Nieśmiałość miłosna
Niska samoocena
Słabo zarysowane granice
BLISKO-DALEKI
Co czujesz, myśląc o bliskości?
Nieświadomość i lęki
Wybór partnera
Wpływ temperamentu na atrakcyjność
Pobudzenie plus wysoka wrażliwość równa się miłość
Pogłębianie relacji
Jak zapobiec zakochaniu się
Po zakochaniu się
Wyzwania
Kilka rozwiązań
Dobre wieści
Dan i María
Opanowywanie stanów nadpobudzenia w czasie konfliktów
Oznaki nadpobudzenia
Zapobieganie nadpobudzeniu
Możesz się kłócić po swojemu, ale się nie wycofuj
Jack i Raven
Oznaki ZAPRZESTANIA WALKI
Wznowienie zaangażowania
Odkrywanie nierozpoznanych życiowych nadziei i lęków
Cień wie
O pożądaniu
Specjalnie dla wysoko wrażliwych – głęboki wgląd w seksualność
Myśli końcowe
Przypisy bibliograficzne
Tytuł oryginału: The Highly Sensitive Person in Love
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej publikacji nie może być powielana ani
rozpowszechniana za pomocą urządzeń elektronicznych, mechanicznych, kopiujących,
nagrywających i innych bez uprzedniego wyrażenia zgody przez właściciela praw.
ISBN 978-83-7229-864-5
Wydanie I, Łódź 2019
Wydawnictwo JK
Wydawnictwo JK, ul. Krokusowa 3,
92-101 Łódź
tel. 42 676 49 69
www.wydawnictwofeeria.pl
Masz przed sobą poprawione wydanie książki The Highly Sensitive Person
in Love. Pierwotnie ukazała się ona drukiem w 2000 roku, ponieważ jednak
niewiele jej fragmentów w moim odczuciu wymagało zmiany, to wszystkie
swoje uwagi zawarłam w niniejszej nocie. Przede wszystkim chcę
przytoczyć wyniki najnowszych badań nad wrażliwością. Pragnę również
podzielić się dwiema refleksjami z obserwacji odbioru książki przez
czytelników w ciągu kilkunastu lat.
Powoli
Nigdy nie odważyłabym się powiedzieć, że bycie (lub nie) osobą wysoko
wrażliwą decyduje o szczęściu i osiąganiu sukcesów w miłości. Art i ja
niewątpliwie musimy sobie radzić z wieloma innymi problemami poza
różnicą wrażliwości. Mogę jednak z przekonaniem stwierdzić, że stopień
nasilenia tej cechy u partnerów jest najbardziej niedocenianym aspektem
w rozumieniu powodzenia ich związku.
Sytuacja ta niebawem całkiem się zmieni. Z badań przeprowadzonych
w roku 1992 przez psychologów Matta McGue i Davida Lykkena
z Uniwersytetu Minnesoty wynika na przykład, że ryzyko rozwodu jest
mniej więcej w 50 procentach uwarukowane genetycznie1! Chociaż za
chwilę zamierzam podważyć znaczenie, jakie moglibyśmy przypisać tej
liczbie, trzeba przyznać, że jest to zdumiewający rezultat. Ponieważ
w naszej kulturze zainteresowanie genetyką wciąż się zwiększa, podobne
problemy wkrótce staną się przedmiotem nowych badań.
Czy geny naprawdę decydują o powodzeniu twoich związków
miłosnych? Zapewne się z tym nie zgodzisz. Ludzie przyswajają różne
postawy i wartości w trakcie dorastania; mogą je także zmieniać – na
przykład postępując zgodnie z zaleceniami poradników takich jak ten.
Wspomniane wyżej badania dotyczące wpływu genów na ryzyko rozwodu
wpisują się jednak w ogólny kierunek myślenia, zgodnie z którym znaczna
część obecnego stanu psychicznego człowieka – w tym poziom
zadowolenia z pracy i sytuacji rodzinnej – wynika z genów, nie zaś
z doświadczeń czy wychowania.
Myślę, że słuszne jest przyjęcie sceptycznej postawy wobec nadawania
genom tak istotnej roli. Po pierwsze, małżeństwo i rozwód mają oczywiście
charakter społeczny (z pewnością to nie geny powodują, że więcej par
rozwodzi się w Kalifornii niż w Minnesocie). Po drugie, moda na
twierdzenie, że zachowanie jest kontrolowane przez geny, może
doprowadzić nas do głębszej i bardziej szkodliwej myśli: pomaganie
ludziom w dążeniu do zmiany własnego życia albo wymaganie od nich
odpowiedzialności za własne zachowania nie ma sensu, bo przecież ci
nieszczęśnicy „tacy się urodzili”. Zaczynamy więc tworzyć etykiety
określające „takich” ludzi: neurotyczny, strachliwy, pesymistyczny, niezbyt
inteligentny, porywczy, nadpobudliwy itd. Owszem, istnieją doniesienia
naukowe, że geny przyczyniają się do powstania tych cech. Nie wiemy
jednak, jak tego dokonują ani jakie wnioski można z tego wyciągnąć.
Dlaczego tak często jedno z bliźniąt jednojajowych, czyli mających taki
sam genotyp, nie doświadcza „odziedziczonych” problemów drugiego?
Chociaż interesują mnie te same obszary ludzkiej psychiki, które badają
znawcy temperamentu uznający, że o większości naszych zachowań
decydują geny, wyciągam z ich obserwacji odmienne wnioski. Po pierwsze,
uważam, że problemy w relacjach mają charakter społeczny, nie
biologiczny. „Dziedziczność” rozwodów oznacza tylko tyle, że jakiś aspekt
genetyczny wpływa na decyzję o rozwodzie – myślę, że przyczyną
problemu nie jest dziedziczony temperament, ale to, że nie potrafimy sobie
z nim odpowiednio radzić. Po drugie, im więcej dowiaduję się o ludzkim
temperamencie, tym bardziej jestem przekonana, że właśnie wiedza o nim
jest kluczem do zmiany człowieka – zmniejszenia odczuwanego stresu oraz
rozwoju tolerancji wobec siebie i innych. Temperament nie stanowi powodu
do tego, by pozostawiać ludzi takimi, jacy są, i postrzegać ich jako
niezmiennych.
Niemniej wyniki badań mówią, że 50 procent ryzyka rozwodu wiąże się
z genami. Oznacza to, że dziedziczony temperament jest bardzo ważnym
i niedocenianym czynnikiem wpływającym na harmonię w związkach.
Jak korzystać z tej książki
Bardzo się cieszę – to najlepsze rozwiązanie. Możecie nawet czytać sobie
nawzajem fragmenty lub cały tekst książki. Sądzę, że zaskoczy was to,
w jak dużym stopniu wspólne przemyślenie waszych temperamentów może
ułatwić porozumienie w relacji.
To też jest w porządku. Możesz dzielić się z ukochaną osobą tym, czego się
nauczyłeś, na przykład czytać jej na głos ważne dla ciebie fragmenty, nie
zmuszaj jej jednak do czytania całej książki. Jeżeli nie jest ani trochę nią
zainteresowana, nie przejmuj się tym zbytnio. Zwykle ludzie sprzeciwiają
się temu, co sprawia, że czują się zagrożeni. Zastanów się więc, dlaczego
twój partner może się obawiać czytania tej książki. Następnie spróbuj
stopniowo zdobywać jego zaufanie. Nie uda ci się tego dokonać, jeśli
będziesz się złościć i obrażać.
Oczywiście wyrozumiałość wobec partnera może cię sporo kosztować
i nie zawsze jest mądrą strategią. Jeśli czujesz się głęboko urażony brakiem
zainteresowania ukochanej osoby, nie powinieneś ukrywać i zapewne nie
zdołasz ukryć swoich emocji. Pamiętaj jednak, że zaciekawienie pojawia
się i znika, podobnie jak obawy. Ludzie otwierają się na nowe idee, kiedy
czują się odprężeni i mają pewność, że są akceptowani. Patrz
perspektywicznie – zachowuj w myślach obraz tego, co kochasz w swoim
partnerze – i przekonaj się, co się stanie.
Jeśli obecnie nie jesteś zakochany
Test 1
W dni, kiedy dużo się dzieje, miewam potrzebę znalezienia chwili dla
siebie, chowając się do łóżka, zaciemnionego pomieszczenia czy
gdziekolwiek indziej, gdzie mogę zaznać trochę spokoju i uciec od
bodźców. T N
Łatwo przytłaczają mnie takie bodźce, jak ostre światło, silne zapachy,
szorstkie tkaniny czy syreny przejeżdżających karetek. T N
Jestem sumienny. T N
Łatwo mnie przestraszyć. T N
Aby poznać swój wynik, przejdź do ramki pod testem dla partnera.
1. Elaine N. Aron, Wysoko wrażliwi. Jak funkcjonować w świecie, który nas przytłacza,
Wydawnictwo Feeria, Łódź 2017. ↩
Czy twój partner jest wysoko wrażliwy?
Jeśli nie jesteś w związku lub jeśli twój partner nie chce wykonać testu,
możesz zaznaczyć odpowiedzi samodzielnie, wyobrażając sobie, jak
zrobiłaby to osoba, którą kochasz lub która była ci bliska w przeszłości
i o której myślisz, czytając tę książkę.
W dni, kiedy dużo się dzieje, miewam potrzebę znalezienia chwili dla
siebie, chowając się do łóżka, zaciemnionego pomieszczenia czy
gdziekolwiek indziej, gdzie mogę zaznać trochę spokoju i uciec od
bodźców. T N
Łatwo przytłaczają mnie takie bodźce, jak ostre światło, silne zapachy,
szorstkie tkaniny czy syreny przejeżdżających karetek. T N
Mam bogate, skomplikowane życie wewnętrzne. T N
Głośne dźwięki sprawiają mi dyskomfort. T N
Irytuje mnie, gdy ludzie wymagają ode mnie zrobienia zbyt wielu rzeczy
jednocześnie. T N
Bardzo dbam o to, by unikać pomyłek czy zapominania o czymś. T N
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś, wykonaj test zamieszczony na stronach 51–
52 i podlicz uzyskane punkty. Następnie rozwiąż poniższy test dotyczący
skłonności do poszukiwania doznań – w dalszej części rozdziału
wyjaśniam, o czym świadczą jego wyniki. (Jeśli wykonasz test, zanim
przeczytasz dalsze fragmenty książki, nie będą one ważyć na twoich
odpowiedziach). Na razie dodam tylko, że osoby wysoko wrażliwe mogą
uzyskać wysokie wyniki w obu testach.
Jeżeli jesteś w związku i twój partner też zgodzi się rozwiązać testy,
poproś go, by zrobił to już teraz, wykorzystując przeznaczone dla niego
kopie kwestionariuszy.
Jeśli z jakiegoś powodu partner nie zechce wypełnić testów, możesz
zrobić to samodzielnie, zaznaczając takie odpowiedzi, jakich według ciebie
by udzielił.
Jeżeli obecnie nie masz partnera, możesz rozwiązać testy w imieniu
osoby, która była ci bliska w przeszłości i o której zamierzasz myśleć
podczas czytania tej książki.
Czy jesteś poszukiwaczem doznań?
Test
Jeśli dostrzegam coś niezwykłego, dużo zrobię, aby się temu przyjrzeć. T
N
Nudzi mnie spędzanie czasu codziennie z tymi samymi osobami. T N
Z chęcią znalazłbym się w miejscu, które będzie dla mnie nowe i obce. T
N
Aby poznać wynik testu, przejdź do ramki pod testem dla partnera.
Czy twój partner jest poszukiwaczem doznań?
Jeśli nie jesteś w związku lub jeśli twój partner nie chce wykonać testu,
możesz zaznaczyć odpowiedzi samodzielnie, wyobrażając sobie, jak
zrobiłaby to osoba, którą kochasz, lub która była ci bliska w przeszłości
i o której myślisz, czytając tę książkę.
Nikt z nas nie pracuje ani nie czuje się dobrze, gdy jest nadto lub
niedostatecznie pobudzony. Zasada ta dotyczy wszystkich gatunków
zwierząt, i to od urodzenia. Niemowlęta płaczą, kiedy są przeciążone na
skutek bólu, głodu, hałasu albo po prostu długiego dnia. Płaczą także wtedy,
gdy się nudzą i brakuje im bodźców pobudzających. Dorośli również nie
lubią nadmiaru stymulacji – spowodowanej przez zgiełk, chaos, ból,
terminy do dotrzymania, presję społeczną, strach, złość, żałobę czy nawet
nadmiar przyjemności, na przykład kiedy podczas urlopu czują, że nie
zniosą już kolejnego zapierającego dech widoku, sklepu lub muzeum.
Nadmierne pobudzenie powoduje dyskomfort fizyczny i psychiczny,
a ponadto poczucie zagubienia – wrażenie, że oblejemy test, popełnimy
błąd, ulegniemy wypadkowi. Wszyscy boimy się zbyt intensywnej
stymulacji. I podobnie boimy się niedostatecznej stymulacji – nudy,
zniecierpliwienia, konieczności bezczynnego czekania.
Wszystkie organizmy lubią optymalny poziom pobudzenia, dlatego
ludzie nieustannie podejmują działania zmierzające do jego utrzymania –
włączamy radio, aby podnieść stymulację; ucinamy sobie drzemkę, aby ją
zmniejszyć; telefonujemy do przyjaciela, by się pobudzić; wyłączamy
telewizor, by się wyciszyć, i tak dalej. Podobnie działamy w dłuższej
perspektywie – zmieniamy pracę, aby zwiększyć poziom pobudzenia,
unikamy rozwodu, aby go zmniejszyć; podróżujemy za granicę, by go
zwiększyć, przenosimy się za miasto, by go zmniejszyć.
Specyfika osób o wysokiej wrażliwości polega na tym, że ulegają
przeciążeniu nadmierną stymulacją nieco szybciej niż pozostali. Oznacza
to, że sytuacja, która innych optymalnie pobudza, dla nas może być już
wyczerpująca. Z kolei to, co my uznalibyśmy za optymalny poziom
pobudzenia, oni mogą oceniać jako nudę. Dlatego chcemy wyłączyć radio,
kiedy nasz partner nie-WWO woli, by grało. Po dniu pełnym wrażeń
chcemy zostać w hotelowym pokoju, chociaż przyjaciel nie-WWO
namawia nas na wieczorną imprezę. Tak rodzą się potencjalne konflikty.
Czy wrażliwość to introwersja? I tak, i nie
Marvin Zuckerman, który zajmuje się badaniem tej drugiej cechy, nazwał ją
skłonnością do poszukiwania doznań (sensation seeking). Według niego
osoby w wysokim stopniu wykazujące tę cechę dążą do „zróżnicowanych,
nowych, złożonych, intensywnych przeżyć i doświadczeń”; są także gotowe
„podejmować ryzyko fizyczne, społeczne, prawne i finansowe, aby
osiągnąć ten cel”12. Badania wykazały, że skłonność do poszukiwania
doznań jest równie mocno uwarunkowana genetycznie co wzrost, czyli
bardzo mocno. Te wyróżniki fizyczne obserwuje się już od pierwszych dni
życia w postaci dużej aktywności niemowląt, które wyrosną na
poszukiwaczy doznań. Czy właściwość ta występuje częściej u chłopców
i mężczyzn? To możliwe, ale bardzo trudno jest stworzyć test mierzący
skłonność do poszukiwania doznań, który byłby wolny od kulturowych
stereotypów związanych z płcią. Panowie jako grupa uzyskują w takich
testach wyższe wyniki od pań, ponieważ mają tendencję do udzielania
odpowiedzi godnych „prawdziwego mężczyzny”.
Może się wydawać, że poszukiwacz doznań (PD), który łatwo się nudzi
i dlatego chętnie podejmuje ryzyko w celu poznawania nowości, jest
dokładnym przeciwieństwem osoby wysoko wrażliwej. To jednak
nieprawda. Skłonność do poszukiwania doznań i wrażliwość są cechami
całkowicie niezależnymi od siebie. Możesz uzyskać wysoki lub niski wynik
w obu kategoriach albo w jednej wysoki, a w drugiej niski. U niektórych
osób jedna z tych cech może mieć poziom umiarkowany, choć dotyczy to
częściej skłonności do poszukiwania doznań niż wrażliwości. Najbardziej
zaskakujące jest jednak to, że można być jednocześnie osobą wysoko
wrażliwą i poszukującą doznań.
Następstwa współwystępowania obu tych cech omówię już za chwilę.
Najpierw postarajmy się lepiej zrozumieć poszukiwaczy doznań.
Dwa układy w mózgu
Chociaż nikt nie wie na pewno, jakie właściwości naszego mózgu decydują
o tym, że jesteśmy wysoko wrażliwi albo że lubimy nowe doznania,
najlepsza hipoteza mówi o istnieniu w mózgu dwóch niezależnych
układów, które różnią się siłą i wydajnością działania. Pierwszy z nich,
określający poziom wrażliwości, jest przez niektórych naukowców
nazywany systemem hamowania behawioralnego, choć lepiej byłoby go
nazywać systemem pauzy kontrolnej czy zatrzymania kontrolnego. Układ
ten pomaga nam przetwarzać wiadomości o bieżącej sytuacji i sprawdzić,
czy w przeszłości mieliśmy podobne doświadczenia, które mogłyby nam
pomóc w podjęciu decyzji o właściwej reakcji. Osoby mające silny system
pauzy kontrolnej – za jakie uważa się wysoko wrażliwych – dokonują
bardzo drobiazgowych rozróżnień między sytuacjami, co wynika z długiego
i głębokiego przetwarzania informacji na ich temat.
Drugi z układów, zwany systemem aktywacji behawioralnej, sprawia, że
jesteśmy zaciekawieni, odczuwamy chęć odkrywania i podniecenie
związane z potencjalnymi nagrodami. Obszary mózgu oraz główny
neuroprzekaźnik (dopamina) będące elementami tego układu są dość
wyraźnie odgraniczone od obszarów odpowiedzialnych za pauzy na
zastanowienie, związanych z innym neuroprzekaźnikiem (serotoniną) 1.
Kiedy system aktywacji u danej osoby funkcjonuje bardzo wydajnie, ma
ona dużą skłonność do poszukiwania doznań.
Chociaż Zuckerman przypisuje skłonność do podejmowania ryzyka
osobom intensywnie poszukującym doznań, osobiście uważam, że jest ona
raczej cechą osób, które nie są wysoko wrażliwe – czyli mają mniej
aktywny system pauzy kontrolnej. Poszukiwacze doznań lubią nowe
doświadczenia. Może się wydawać, że ryzykują częściej niż ludzie wysoko
wrażliwi, ponieważ jeśli naprawdę czegoś pragniemy – w tym wypadku
nowych doświadczeń – jesteśmy bardziej skłonni podjąć ryzyko, by
osiągnąć cel. Jeżeli jesteś poszukującą doznań WWO, też zapewne
podejmujesz więcej ryzykownych działań, mimo że zazwyczaj tacy ludzie
wybierają bezpieczne sposoby odkrywania nowych możliwości. Gdybyś
był poszukiwaczem doznań nie-WWO, ryzykowałbyś jednak zacznie
częściej, ponieważ miałbyś mniejszą skłonność do robienia pauz
kontrolnych.
Poszukiwanie doznań a miłość
Rozumiesz już, czym są wrażliwość oraz druga cecha, która być może
charakteryzuje ciebie lub twojego partnera – skłonność do poszukiwania
doznań. Skoncentrujmy się przez chwilę tylko na tobie, WWO. Czego
potrzebujesz? Chociaż twoje potrzeby są centralnym tematem innych moich
książek (Wysoko wrażliwi i The Highly Sensitive Person’s Workbook), warto
sobie o nich przypominać. Szczęśliwe osoby wysoko wrażliwe stają się
szczęśliwymi partnerami.
1. Potrzebujesz informacji o swojej wysokiej wrażliwości – stałego ich
dopływu. Powinny to być informacje neutralne lub pozytywne, równoważące
negatywne opinie tych, którzy nie rozumieją tej cechy. W przeciwnym razie
– ponieważ nie jest ona wzorcem kulturowym – szybko powrócisz do starań,
by zachowywać się tak jak inni, oraz do krytykowania siebie, jeśli to nie
będzie się udawało. Twoja wysoka wrażliwość istnieje naprawdę – wykazują
ją inni ludzie oraz większość gatunków, a jej istnienie zostało potwierdzone
naukowo.
2. Potrzebujesz zredefiniować przeszłe doświadczenia w kontekście
swojej wrażliwości – dotyczy to szczególnie tych wydarzeń, które wpłynęły
na zmniejszenie twojej pewności siebie. Oznacza to, że musisz przypomnieć
sobie te zdarzenia i poważnie się zastanowić, czy ich przyczyną mogła być
twoja wrażliwość. Być może byłeś w danej sytuacji nadpobudzony lub
próbowałeś uniknąć nadpobudzenia – co nie jest twoją winą, tylko częścią
„transakcji wiązanej”, w której otrzymuje się wrażliwość.
3. Potrzebujesz uleczyć efekty trudnego dzieciństwa lub dorastania w
dysfunkcyjnej rodzinie (a także urazów doświadczonych w późniejszym
wieku). Nie dość, że w dzieciństwie byliśmy bardziej podatni na wpływy
negatywnych wydarzeń, to jeśli na dodatek nasze rodziny zmagały się ze
stresem, mogły nie radzić sobie z delikatnym zadaniem pomagania
wrażliwemu dziecku w doświadczaniu bezpieczeństwa w świecie. Ponadto,
nawet jeżeli dorastaliśmy w całkowicie szczęśliwej rodzinie, musimy uleczyć
skutki subtelnych uprzedzeń wobec nas jako niespełniających kulturowego
ideału. Proces ten wymaga czasu, ale dostępne są różne rodzaje skutecznej
pomocy. Poza tym jeśli ze wspomnianych powodów doświadczasz lęku lub
stanów depresyjnych, powinieneś poszukać też wsparcia w zwalczaniu tych
objawów, tak samo jak zrobiłaby nie-WWO – czytać rzetelne książki,
skorzystać z psychoterapii krótko- lub długoterminowej, farmaceutyków lub
innych form leczenia. Pomocne może się okazać połączenie kilku metod. Nie
gódź się jednak na leczenie wrażliwości jako takiej. To nie ona stanowi
problem.
4. Potrzebujesz pomocy w nauce radzenia sobie z nadpobudzeniem.
Oznacza to naukę, jak go unikać, kiedy jest to możliwe, jak je przetrwać,
kiedy do niego dojdzie, oraz jak wrócić do siebie, kiedy minie.
Nadpobudzenie stanowi największy problem osób wysoko wrażliwych
i chociaż dużo napisano o postępowaniu ze stresem, niewiele z tego odnosi
się konkretnie do nas. Potrzebujemy czegoś więcej niż kilku nowych technik.
Potrzebujemy całościowego stylu życia dostosowanego do naszej
wrażliwości, a także silnego poczucia, że mamy prawo robić to, co nam
służy.
5. Potrzebujesz pomocy w uczestniczeniu w życiu świata przy zachowaniu
optymalnego dla siebie poziomu pobudzenia. Osoby wysoko wrażliwe
powinny być widoczne, zaangażowane i odnosić sukcesy – i możemy tacy
być, ale musi się to odbywać w zrównoważony sposób: ani z pobłażliwością,
ani z brutalnością dla siebie samych. Praca zawodowa musi zaspokajać nasze
zapotrzebowanie na spokój i chwile oddechu, przynosić zasłużony szacunek
oraz jak najlepiej wykorzystywać naszą wrażliwość. WWO zwykle próbują
różnych zajęć, a nawet robią karierę w kilku dziedzinach, zanim znajdą
właściwą niszę, którą często okazuje się samozatrudnienie lub powrót do
nauki. Wszystkie te kwestie należy postrzegać jako konsekwencje
temperamentu.
6. Potrzebujesz pozwalać sobie na częściowe wyłączanie wyczulenia na
potrzeby innych. To wcale nie jest egoizm – może na przykład uczynić
twojego partnera dużo szczęśliwszym. Kiedy starasz się zachowywać jak nie-
WWO i pomagasz wszystkim, u których zauważasz potrzebę uzyskania
wsparcia, nie uda ci się uniknąć nadpobudzenia. To z kolei prowadzi do
bezsenności i lęku, spowodowanych wysokim poziomem hormonu stresu
(kortyzolu), a w rezultacie do obniżenia poziomu neuroprzekaźnika zwanego
serotoniną. A wtedy jesteś w rozsypce – odczuwasz niepokój, jesteś
przygnębiony, drażliwy i niezdatny do służenia nikomu. W ten sposób
marnujesz potencjał swojej serdecznej dobroci. Zdecyduj, kogo chcesz nią
obdarzyć, i zachowaj ją dla niego. Jeśli nie potrafisz tego zrobić, zastanów się
dlaczego.
7. Osoby wysoko wrażliwe z dużą skłonnością do poszukiwania doznań
(WWO/PD) potrzebują szczególnej pomocy w określeniu optymalnego
dla siebie poziomu pobudzenia. Jeśli jesteś taką osobą, szybko się nudzisz
oraz łatwo ulegasz przeciążeniu. Często nie możesz się zdecydować, czy
wolisz wyjść, czy zostać w domu, robić więcej, czy robić mniej – i nie chodzi
tylko o to, że chciałbyś być taki jak nie-WWO wokół ciebie. Doświadczasz
głęboko zakorzenionego wewnętrznego konfliktu, który bywa bardzo
intensywny. Załóżmy, że masz świetny pomysł na biznes. Jesteś pewien, że
warto w niego zainwestować, a jednocześnie wiesz, jak silny stres wiąże się
z zakładaniem nowej firmy, więc już czujesz się emocjonalnie przeciążony.
Co zrobić?
Specjalnie dla WWO/PD
W tej chwili wiesz już więcej o swojej wrażliwości. Trzeba jednak czasu,
by osadzić tę wiedzę w głębi psychiki. Jeśli chodzi o mnie, nawet po
napisaniu Wysoko wrażliwych musiałam nadal pracować nad własną
niechęcią do swojej wrażliwości. A gdy już poradziłam sobie z tym
problemem, musiałam się zmierzyć z tym, że nie zawsze podobało mi się,
iż mój partner jest nie-WWO! Zmiana tego typu postaw wymaga czasu na
refleksję w samotności, a następnie rozmowy, czasami burzliwej dyskusji,
o nowym punkcie widzenia z ludźmi, których kochasz. Ale bądź też
cierpliwy. Nie przerywaj tego procesu.
Zmiana uprzedzeń związanych z temperamentem (temperamentalizmu?
sensofobii?) również wymaga czasu. Musisz się bowiem nauczyć czujności
wobec zewnętrznych sił, które podważają twój szacunek do siebie i innych.
W kulturze agresywnej cechy niespełniające założeń idealnego wzorca
często są patologizowane. Słyszymy więc, że ktoś cierpi na fobię społeczną,
ma zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne, jest współuzależniony lub ma
osobowość depresyjną. Tymczasem wszystko zależy od nasilenia pewnych
cech. W rzeczywistości mniej pożądane cechy często stwarzają poważny
problem tylko dlatego, że wykazujące je osoby doświadczają większego
społecznego odrzucenia. Jeśli jednak myślimy o tych „patologicznych
objawach” jako o właściwościach danej osoby wynikających z jej
temperamentu, mogą się one okazać rezultatem normalnego zróżnicowania,
powodującego, że niektórzy z nas częściej się wycofują w celu
zmniejszenia stymulacji, są wyjątkowo staranni, przejmują się
konsekwencjami, wykazują wrażliwość na potrzeby innych lub silnie
odczuwają dramat ludzkiej egzystencji.
Jeśli nie rozumiemy podstawowych różnic temperamentalnych i dlatego
ich nie szanujemy, oczekujemy od siebie lub partnerów dostosowania się,
zmiany, „normalności” (w zasadzie zbliżenia się do kulturowego wzorca).
W naszej kulturze „normalni” (wzorcowi) ludzie są żywiołowi, towarzyscy,
zrelaksowani, samodzielni i skoncentrowani na dążeniu do sukcesu.
Zakładamy że mamy prawo tacy być albo mieć takiego przyjaciela lub
partnera. Tymczasem odchyleń od tego wzorca jest o wiele więcej niż tych
wzorców i są one na swój sposób urocze.
Niektóre cechy uważa się też za niewzorcowe u przedstawicieli
konkretnej płci, co stanowi temat kolejnego rozdziału. Mężczyźni powinni
być zdecydowani, stoiccy, logiczni i niezbyt wrażliwi. Kobiety zaś muszą
lubić towarzystwo, dobrze zajmować się dziećmi, umieć wyrażać uczucia
i wykazywać się wrażliwością. Niepisana zasada głosi, że jeżeli twój
partner (partnerka) nie jest „prawdziwym mężczyzną” („kobiecą kobietą”),
masz prawo czuć się oszukany. Czas nad tym popracować – zbyt długo
bowiem wrażliwość mylnie przypisywano płci.
Rozdział ten ma na celu uwolnienie twojej miłości – to znaczy osoby, którą
kochasz, oraz uczuć miłości w ogóle – od szkodliwego wpływu, jaki mogą
na nią wywierać stereotypy związane z płcią. Sztywne przekonania
i uprzedzenia dotyczące płci przysparzają kłopotów każdemu, ale
szczególnie osobom wysoko wrażliwym. Słabiej wpisujemy się w schematy
i bardziej cierpimy z powodu panujących uprzedzeń. W konsekwencji
możemy mieć wyjątkowo duże trudności w kontaktach z płcią przeciwną –
bywamy nieufni, doświadczamy lęku przed odrzuceniem i nieporozumień.
Zanim przejdziemy do kolejnych zagadnień, musimy się zmierzyć z tym
problemem.
Z oczywistych powodów w rozdziale tym muszę się skoncentrować na
bliskich relacjach damsko-męskich. To w ich kontekście różnice związane
z płcią ukazują swoje najsubtelniejsze i najohydniejsze oblicze. Niemniej
rozmaite związki osób tej samej płci, które dla części z was stanowią
najbliższą relację, są równie mocno osadzone w świecie, w którym płeć
stanowi „podstawowy wyróżnik”. Dlatego wszystkie wiadomości zawarte
w niniejszym rozdziale mogą być – z drobnymi modyfikacjami – przydatne
także dla czytelników pozostających w związkach jednopłciowych.
Dlaczego WWO czują się niezręcznie w obecności
płci przeciwnej
Mogą być aniołami lub demonami, uwodzić lub trwać w czystości, ale mają
ogromną moc ze względu na ich wyobrażoną inność. W dorosłym życiu (…)
rzutujemy jedno lub kilka takich wyobrażeń na osoby płci przeciwnej z wielu
różnych powodów – aby się bronić, zakochiwać, obwiniać drugiego. (…)
Obrazy te czają się w naszych snach, a czasami zaskakują nas na jawie.
Przywołujemy je automatycznie w obecności osób drugiej płci, choć nie
zawierają rzetelnej wiedzy na ich temat1.
Rzecz w tym, że różnice nie są tak duże, jak każda płeć to sobie
wyobraża, ale powiedzmy sobie szczerze: „obcość” będzie intensywniejsza
dla osób wysoko wrażliwych ze względu na naszą skłonność do głębokiego
przetwarzania informacji, tworzenia rozbudowanych wyobrażeń
i wyczuwania emocji innych – w tym wypadku także gniewu i cierpienia
drugiej płci. Z powodu napięcia, nieufności i pobudzenia często nie mamy
pewności, czego się spodziewać, pozostając sam na sam z płcią przeciwną.
Nie czujĘ się „wzorem” męskości czy kobiecości
Niepokój w obecności osób drugiej płci może się znacznie nasilić w wyniku
przekonania, że nie jesteś „wzorem mężczyzny” czy „wzorem kobiety”.
Mimo że rodzi się tyle samo wysoko wrażliwych chłopców co dziewcząt,
od mężczyzny nie oczekuje się wrażliwości. Co prawda „wrażliwi
mężczyźni” wzbudzają obecnie pewne zainteresowanie, zwykle jednak jako
przedmiot żartów.
Kobiecie wolno być wrażliwą, szczególnie na potrzeby i pragnienia
innych. Właściwie wszyscy zakładają, że od urodzenia interesuje ją głównie
przebywanie z ludźmi i podkreślanie własnej atrakcyjności, nawet jeżeli
w rzeczywistości jest skrajnie introwertyczna albo bardziej podoba się jej
praca niż życie towarzyskie i opiekowanie się dziećmi. Co więcej, nie
powinna być tak wrażliwa, by pozwalać sobie na słabość. „Jestem kobietą;
jestem silna”. Krótko mówiąc, w naszej kulturze oczekuje się od kobiet, że
będą towarzyskie, elastyczne i silne według standardów nie-WWO. Toteż
podobnie jak w przypadku mężczyzn wrażliwość kłóci się z zachodnim
ideałem kobiety.
Poczucie, że nie jesteśmy wzorami mężczyzn czy kobiet, pojawia się już
w dzieciństwie. Badania wykazały, że matki często opisują córkę, która jest
„nieśmiała” (czyli w rzeczywistości wysoko wrażliwa), jako swoje
najbardziej ukochane dziecko. To faworyzowanie ma jednak swoją cenę:
dziewczynki takie są często nadmiernie chronione, co powoduje, że
zaczynają się czuć inne i mniej kompetentne od pozostałych dziewcząt.
Tymczasem o „nieśmiałych” chłopcach same matki mówią jako o najmniej
kochanych. To przykre, prawda? Matki nie chcą być uprzedzone wobec
własnych synów, a jednak kultura, w jakiej żyją, subtelnie kształtuje ich
wyobrażenia, sprawiając, że postrzegają wrażliwego chłopca jako
niedoskonałego.
Jeśli matka nadmiernie chroni wrażliwą dziewczynkę, dorasta ona
w poczuciu, że zawsze będzie potrzebowała takiej opieki (z czasem ze
strony mężczyzny), i chętnie rezygnuje w zamian z własnej sprawczości.
Wrażliwy syn, mniej kochany przez matkę, dorasta w przekonaniu, że przez
wszystkich będzie mniej kochany, o ile nie zdoła ukryć swojej wrażliwości.
Krótko mówiąc, osoby wysoko wrażliwe obojga płci mogą dorosnąć
z niedostatkiem pewności siebie i wątpliwościami co do swojej męskości
czy kobiecości, na wszystkim tym zaś cierpi ich zdolność do zachowywania
autentyczności w towarzystwie płci przeciwnej.
Na koniec: jak bardzo się różnimy?
Historia Diane ilustruje częstą sytuację wysoko wrażliwej kobiety, która nie
może korzystać ani z przykładu matki, ani z porad ojca, by nauczyć się
funkcjonować w świecie. Zaakceptowała więc tradycyjne w swej kulturze
rozwiązanie życiowe dla kobiet: wyjść za mąż, choćby i nieszczęśliwie, by
mieć mężczyznę, który zapewni opiekę i utrzymanie. Transakcja ta
sprawiła, że przez dwadzieścia cztery lata kobieta nie doświadczyła wiele
radości, a przy tym niewątpliwie krzywdziła też Rona.
Bez względu na to, czy kobiety są wysoko wrażliwe czy nie, żyje się im
trudniej niż mężczyznom – badania wykazują, że są bardziej podatne na
negatywne skutki nieszczęśliwego dzieciństwa, mają niższe poczucie
własnej wartości, częściej doświadczają trudności z wypowiadaniem się na
forum grupy i wywieraniem swego wpływu2, nie doceniają swoich
zdolności3, zarabiają mniej za wykonywanie tej samej pracy4, są dużo
bardziej narażone na życie w ubóstwie pod koniec życia itd. Przyczyny są
oczywiste. Owszem, świat się zmienia, a rany powoli, z pokolenia na
pokolenie się zabliźniają. Jednak matka Diane, która niewątpliwie cierpiała
częściowo z powodu seksizmu, nie potrafiła uchronić córki przed
podobnym losem.
Subkultura feministyczna walczy o poprawę sytuacji kobiet i zachęca je
do innego postępowania niż Diane. Mniej wrażliwa osoba z bardziej
feministycznym spojrzeniem na rzeczywistość mogłaby zacząć własne
życie po ukończeniu studiów lub po kilku latach nieudanego małżeństwa
i metodą prób i błędów opanowałaby sztukę samodzielności. Jednak dla
kobiet wysoko wrażliwych nagła niezależność połączona z brakiem
wsparcia finansowego może być przytłaczająca. Poza tym cała ta wolność,
aktywizm społeczny, wyrażanie sprzeciwu i wszelkie działania grupowe
propagowane przez feminizm mogą wydawać się prywatnie ryzykowne,
a będąc WWO, mamy skłonność do analizowania zagrożeń przed
podjęciem ryzyka, szczególnie jeśli brakuje nam wsparcia ze strony
rodziny.
Szkodliwe skutki seksizmu prawdopodobnie bardziej dotknęły cię także
dlatego, że z powodu wysokiej wrażliwości wyłapujesz i dogłębnie
przetwarzasz wszystkie negatywne sygnały na temat kobiet, które docierają
do ciebie w formie seksistowskich komentarzy, wykorzystywania naszego
ciała do reklam i sprzedaży produktów, nierównego traktowania płci
w szkole i w pracy, przekonania się o koniecznej ostrożności, by nie paść
ofiarą gwałtu lub nie wyglądać tak, jakbyś sama się prosiła. Jeśli nauczyłaś
się mieć złe zdanie o sobie także ze względu na drugą sprawę, która cię
wyróżnia, wrażliwości, masz dwa powody, by czuć się
niepełnowartościowa i pokochać, lub znienawidzić, pierwszego, niczego
niepodejrzewającego mężczyznę, który się tobą zainteresuje. Pozwalając
sobie na truizm, powiem, że seksizm podkopuje naszą zdolność do miłości.
Gdyby Diane była bardziej pewna siebie, być może nie czułaby potrzeby
wychodzenia za mąż za Rona, a nawet gdyby go poślubiła, z pewnością nie
robiłaby wszystkiego, by go zadowolić. Stając w obronie samej siebie oraz
swojego związku, mogłaby sprowokować męża do większej troskliwości –
badania wykazują, że kobiety często muszą uczyć swoich partnerów
umiejętności małżeńskich, a mężowie, którzy poddają się ich wpływowi, są
szczęśliwsi w związku. Wywieranie wpływu wymaga jednak pewności
siebie oraz świadomości praw i zalet własnej płci, a tego Diane nie miała.
Wydaje się, że u wysoko wrażliwych mężczyzn ten sam brak pewności
siebie wywodzi się z niezdolności do postępowania zgodnie z kodeksem
chłopaka. Być może łamałeś jego zasady, pokazując swoją kreatywność lub
„inność”. Może łatwo reagowałeś płaczem, rumieniłeś się albo
przeszkadzały ci drobiazgi niezauważalne dla „twardzieli” – upał, chłód,
woda w oczach, gryzące ubrania.
Zarówno wysoko wrażliwe kobiety, jak i wysoko wrażliwi mężczyźni
mają trudności ze spełnianiem wymogów dziwnego kulturowego ideału
„fajności”. Łatwo ulegamy nadpobudzeniu w wyniku stymulacji, więc
zamiast wyglądać na wyluzowanych, często sprawiamy wrażenie
nerwowych. Słabo radzimy sobie w sytuacjach wymagających rywalizacji
lub działania pod dużą presją, także podczas pierwszej rozmowy
z potencjalnym partnerem. W wyniku napięcia i niskiej samooceny mogą
się pojawić dolegliwości związane z lękiem – zaburzenia żołądkowe,
wysypki, fobie, jąkanie, nieśmiałość. To z kolei jeszcze bardziej podkopuje
pewność siebie i poczucie własnej atrakcyjności.
Słabo zarysowane granice
Być może przydałaby się definicja. Dla mnie bliskość oznacza bycie
autentycznym, ujawnianie drugiej osobie najbardziej prywatnego siebie,
prawdziwego tu i teraz: swoich myśli, odczuć, cielesności. W zamian druga
osoba ujawnia prawdziwą siebie. Wymaga to wzajemnego zaufania.
Bliskość równa się więc autentyczności, której warunkiem jest zaufanie.
Autentyczność i zaufanie nie należą do łatwych spraw.
Czy warto dążyć do tak rozumianej bliskości? Max zaczął zadawać sobie
to pytanie, które uważam za bardzo rozsądne, choć rzadko stawiane
w naszej ekstrawertycznej kulturze z obsesją na punkcie bliskości. Wyniki
badań wskazują, że osoby będące w bliskich, pełnych miłości, intymnych
związkach romantycznych zwykle są zdrowe i szczęśliwe, znajdują sens
w życiu, mają wysokie poczucie własnej wartości, rzadko odczuwają lęk;
tymczasem ludzie, którzy nie doświadczają tego typu relacji, są
nieszczęśliwi, podatni na choroby, samotni itd1. Czy to oznacza, że bycie
w bliskim związku przynosi szczęście, a samotne życie powoduje
niepowodzenia?
Ani trochę, chociaż większość ludzi zakłada, że tak właśnie jest. Równie
prawdopodobna jest odwrotna zależność – bycie nieszczęśliwym,
chorowitym itd. przyczynia się do braku bliskich relacji, a bycie radosnym
powoduje, że potrafimy tworzyć udane związki. Szczęśliwy człowiek może
jednak znaleźć szczęście także w samotności. Kto powiedział, że radość
życia nie może zaistnieć bez wielkiej bliskości? Poznałam wiele osób
wysoko wrażliwych, między innymi Maksa, które twierdzą, że są
szczęśliwe, mając kilkoro bliskich przyjaciół, lecz nie stałego, oddanego
partnera na wyłączność. Bądźmy więc otwarci na taką możliwość,
przynajmniej w odniesieniu do osób wysoko wrażliwych, i nie zakładajmy,
że bliskość w związku romantycznym to jedyny sposób na osiągnięcie
szczęścia.
Niemniej większość z nas pragnie związku, z wspólnym
zamieszkiwaniem lub nie, w którym każde z partnerów będzie postrzegało
to drugie jako ukochaną i drogą osobę, godną zaufania, obecną na dobre
i na złe, gotową kochać niezależnie od pojawiających się między nami
najmroczniejszych uczuć. (Zwróć uwagę, że nie napisałam „niezależnie od
tego, co robimy”, ponieważ niektóre zachowania, w przeciwieństwie do
uczuć, są nieakceptowalne w relacjach między dorosłymi ludźmi).
Mamy uzasadniony powód, by pragnąć takiego związku: rodzimy się
w czyichś ramionach i przez wiele lat pozostajemy w tej bliskiej relacji
opartej na całkowitej zależności. Dlatego w dorosłym życiu czujemy się
bezpieczniej i spokojniej, kiedy obok jest chociaż jeden człowiek, któremu
bardzo na nas zależy – chyba że bliskość z drugą osobą była dla nas
w przeszłości źródłem ogromnego cierpienia. Prawdopodobnie jednak,
mimo wszelkich negatywnych doświadczeń, każdy z nas instynktownie
odczuwa głębokie pragnienie bliskości, nawet jeżeli czasami strach bywa
od niego silniejszy.
Załóżmy więc, że uważasz, iż byłbyś szczęśliwszy w bliskiej relacji,
i dopuszczasz możliwość, iż – tak jak w przypadku Maksa – przeszkodą są
twoje własne problemy. Będę kierować się dalej dwoma założeniami
u podłoża odkrycia, że szczęśliwi ludzie są częściej z kimś związani –
uznam, że będziesz szczęśliwszy, kiedy będziesz mógł się do kogoś zbliżyć,
a twoja gotowość do zbliżenia wzrośnie, gdy poczujesz się szczęśliwszy.
Powinieneś więc równocześnie pracować nad sobą „na zewnątrz” (starać
się poznawać nowych ludzi, rozwijać swoje umiejętności społeczne) oraz
„wewnątrz”. Przez pracę wewnętrzną rozumiem refleksję nad sobą
z wykorzystaniem snów, medytacji, przydatnych książek, pogłębionych
rozmów, ewentualnie psychoterapii. Na dobry początek przeczytaj ten
rozdział.
Oczywiście praca wewnętrzna nie jest typową receptą na większe
„szczęście”, uważam jednak, że to zwykle najlepsze rozwiązanie dla osób
wysoko wrażliwych. O ile poszukiwanie odpowiedniego partnera może się
kiedyś zakończyć sukcesem, o tyle praca nad sobą jest zadaniem na całe
życie, wierz mi. Jest równie niezbędna do nawiązywania, podtrzymywania
jak i ożywiania intymnych relacji – a także do poczucia zadowolenia bez
takiej relacji.
Nieświadomość i lęki
To oczywiste, że boimy się opuszczenia. Jeżeli tak nie jest – nie obchodzi
nas, czy partner odejdzie lub umrze – trwamy w całkowitym wyparciu.
Tymczasem osoby wysoko wrażliwe z reguły nie stosują wyparcia jako
mechanizmu obronnego. Myśl o śmierci ukochanego budzi grozę – lęk
przed nią może mieć na nas większy wpływ, niż się nam świadomie
wydaje. Bardzo podobnie jest, jeśli chodzi o zerwanie relacji – zrośnięte ze
sobą losy mają się rozdzielić i to nas przeraża. Osoby wysoko wrażliwe
często bronią się przed zakończeniem związku tylko z tego powodu.
Wszelkie pożegnania są bolesne.
Należy także wspomnieć o ukrytym lęku przed zdradą, uświadomieniem
sobie, że partner, w którego miłość uwierzyliśmy, ma romans z kimś innym.
Wszyscy znamy osoby, które po takim doświadczeniu nie potrafią
ponownie zaufać komukolwiek przez wiele lat, czasami do końca życia.
Pojawiają się też żenujące, niekontrolowane napady zazdrości, które mogą
ujawniać się latami.
Lęk przed opuszczeniem może również przyjmować postać obawy przed
„zbytnim uzależnieniem się” od drugiej osoby. Oczywiście chcemy być
zdolni do samodzielnego życia, jeśli zajdzie taka konieczność, uważam
jednak, że w innych okolicznościach lęk przed uzależnieniem to tak
naprawdę obawa przed utratą tej drugiej osoby.
Jeśli doświadczyliśmy straty, opuszczenia lub zdrady we wczesnym
dzieciństwie, zanim nasze „ja” stało się wystarczająco silne, by sobie z tym
poradzić, powstały wówczas brak poczucia bezpieczeństwa może przenikać
całą naszą osobowość; omawiam tę sytuację w dalszej części rozdziału.
U osób wysoko wrażliwych takie pierwotne lęki są intensywniejsze i trzeba
się z nimi bezpośrednio zmierzyć. Można unikać bliskości, aby
zabezpieczyć się przed stratą, jednak dużo lepszą strategią jest
podejmowanie ryzyka bliskości, i to każdego dnia, ponieważ nigdy nie
wiesz, kiedy stracisz tę szansę.
Jeśli doświadczyłeś zdrady, szczególnie trudno będzie ci porzucić myśl,
że nowy partner może okazać się niegodny zaufania. Jako osoba wysoko
wrażliwa będziesz nad wyraz ostrożny, podając w wątpliwość zarówno
cudzą, jak i własną ocenę sytuacji. Być może to, co napiszę, wyda ci się nie
do zaakceptowania, uważam jednak, że to jedyne pocieszenie: nie zdołasz
przewidzieć ani zatrzymać wybuchów w nieświadomości partnera, które
mogą spowodować, że nawet pozornie najlepszy człowiek nagle cię
zdradzi, ale bądźmy sprawiedliwi: nie jesteś też w stanie w pełni panować
nad swoimi wybuchami. Między innymi na tym polega
nieprzewidywalność życia i ludzkiej psychiki.
Najgorszą stroną lęku przed zdradą jest poczucie, że na nią zasłużyłeś,
jesteś bezwartościowy, niegodny miłości, bezsilny lub pozbawiony
wewnętrznego bogactwa. Te najczarniejsze myśli są zasilane przez
niedostatek miłości do siebie. Aby wyobrazić sobie, że możesz
zaryzykować zakochanie się, ponieważ wiesz, że jakoś przetrwasz nawet
zdradę, musisz powrócić do tego, za kogo się miałeś przed poznaniem
partnera. Jeżeli wówczas nie byłeś bezwartościowy, nie będziesz taki
również w przyszłości, choćby partner dokonał jakiegoś
nieprzewidywalnego życiowego wyboru.
4. Lęk przed utratą kontroli
Często słyszy się o tym lęku, zapominając, że może on mieć różne źródła.
Zaangażowania mogą się obawiać osoby, które w przeszłości zostały
skrzywdzone, a także te wychowywane przez zaborczych rodziców.
Narcyzi boją się zaangażować, ponieważ oznaczałoby to przyznanie, że
kogoś potrzebują. Osoby z dużą skłonnością do poszukiwania doznań
obawiają się go, gdyż ogranicza ich swobodę; boją się nudy. Ludzie wysoko
wrażliwi mogą mieć wszelkie powody, by się nie angażować, a dodatkowo
z reguły obawiają się dokonania niewłaściwego wyboru.
Jest to lęk całkowicie rozsądny. Wiesz, że głęboko zaangażujesz się
w relację z osobą, którą kochasz, otwierając się na intensywne doznanie
przyjemności, ale także cierpienia. Będziesz chciał być wierny tej osobie,
zapewne do końca życia. Ponadto wysoko wrażliwi mają genetycznie
zaprogramowaną strategię, charakterystyczną dla mniejszości niemal
w każdym gatunku, która polega na zastanawianiu się przed działaniem.
Dlatego zanim zaangażujesz się w związek, będziesz nad tym długo
rozmyślać.
Ludzie wysoko wrażliwi obawiają się zaangażowania także z powodu
lęku przed odpowiedzialnością za kogoś. Czy nie zawiodę partnera? Nie
zranię go lub nie zdradzę? Co będzie, jeśli zbytnio się ode mnie uzależni?
Czy jeśli nie spełnię tych powinności, zostanę uznany za przegranego? Czy
będę się czuł jak przegrany?
Jedynym znanym mi sposobem poradzenia sobie z tym lękiem jest
akceptacja tego, że właściwie nigdy nie możemy być całkowicie pewni
swojego wyboru. Niemniej w każdej ważnej sprawie trzeba w pewnym
momencie wykonać ruch, ponieważ brak działania również niesie swoje
konsekwencje. Warto też pamiętać, gdzie są drzwi wyjściowe – co zrobić,
jeśli zorientujemy się, że popełniliśmy straszny błąd. Chociaż zakończenie
związku jest rozwiązaniem niepożądanym i bolesnym, masz do niego
prawo, jeśli okaże się konieczne.
Twój uzasadniony lęk przed odpowiedzialnością za innych ma ponownie
związek z kwestią granic siebie. Staraj się zachować równowagę między
oddzielnością a stopieniem się w związku, dąż do zdrowej wzajemnej
zależności. Cieszcie się nawzajem z partnerem ze swoich mocnych stron,
nie zakładając jednak, że zasoby te są do dowolnej dyspozycji drugiej
strony. Pomagajcie sobie, jeśli możecie, a nie dlatego, że musicie.
Wspaniale, jeżeli potraficie wzbudzać w sobie wzajemnie pozytywne
emocje. Pamiętajcie jednak, że szybkie poprawianie partnerowi nastroju
w każdej sytuacji nie jest niczyim obowiązkiem, a natychmiastowe
odzyskiwanie dobrego samopoczucia dzięki działaniu drugiej osoby –
niczyim prawem. Zadaj sobie pytanie: Czy jeśli nie masz siły lub ochoty
pomagać, potrafisz odseparować się od partnera w takim stopniu, by nie
interweniować, lecz pozwolić mu samodzielnie poradzić sobie
z problemem? Być może odkryjesz z zaskoczeniem, że partnerowi nie tylko
nie będzie szkodzić, że natychmiast nie reagujesz, ale odczuje wręcz ulgę,
ponieważ nie będziesz wisieć mu nad głową, pomagając mu, choć wcale
tego nie chciałeś, albo pomagając tylko po to, by zmniejszyć własny
dyskomfort.
Opisane uczucia wraz z koszmarami Elise były dla mnie sygnałem, że jej
psychika jest gotowa na zdrowienie i zmianę niszczącego roboczego
modelu świata. Zaczęłyśmy od jej utożsamiania się z ludźmi wysoko
wrażliwymi. Wiedziała, że był to pierwszy prawdziwy aspekt jej osoby,
a nie utworzony w celu przypodobania się innym. Stał się dla niej
fundamentem dalszej pracy. Na przykład w relacji seksualnej z Chetem
robiła to, czego oczekiwał, ale bez przyjemności. Kiedy przemyślała, co
osobie wysoko wrażliwej mogłoby podobać się w seksie, a co nie, zaczęła
określać bardziej precyzyjnie przynajmniej to, co jej się nie podobało –
najpierw w rozmowach ze mną, a później z mężem. Ponieważ drugą stroną
tego, czego nie lubimy, jest to, co lubimy, Elise odkryła swoje autentyczne
seksualne „ja” przez swoje „ja” wrażliwe.
Pewnego dnia wyznała mi, że z utęsknieniem wyczekuje śmierci i że
gdyby nie Chet i dzieci, odebrałaby sobie życie. Powiedziałam, że pewnie
wyobrażała sobie, jak bardzo jej bliscy by cierpieli, gdyby umarła.
Spojrzała na mnie w osłupieniu. Wcale w ten sposób nie myślała. Następnie
dodała, że wstydzi się o tym mówić, ale nie jest pewna, czy przejęłaby się
ich śmiercią. Nie wiedziała tego; nie potrafiła tego stwierdzić. Po raz
pierwszy zaczęła płakać, wyznając mi, że – ku jej zaskoczeniu – mogłaby ją
poruszyć moja śmierć. Myśl o utracie mnie wręcz ją przerażała. Elise nie
chciała jednak nikim się przejmować, nigdy.
Nasza praca zaczęła przynosić efekty, kiedy Elise nawiązała swoją
pierwszą prawdziwą więź z kimkolwiek. Stawała się coraz bardziej otwarta
i zbliżała się do mnie pomimo własnych lęków, bez konieczności
poświęcania swoich podstawowych, instynktownych potrzeb. Nasza relacja
pomogła Elise odkryć jej własne uczucia. Z czasem odnalazła w sobie
autentyczne emocje w stosunku do Cheta i swoich dzieci. Jej model
roboczy świata zaczął się zmieniać – była osobą, którą inni mogą pokochać
i która potrafi kochać innych.
Test twojego „stylu przywiązania”
To, czy mamy bezpieczny czy inny styl przywiązania, nie ma nic
wspólnego z poziomem wrażliwości; styl bezpieczny wykazuje mniej
więcej taki sam odsetek WWO i nie-WWO. Roboczy model wsparcia, na
jakie możemy liczyć w razie napotkania niebezpieczeństwa podczas
penetrowania świata, nie zależy od temperamentu, lecz od doświadczeń
z pierwszymi opiekunami. Ponieważ jednak jesteśmy wysoko wrażliwi,
nasz styl przywiązania oddziałuje na nas silniej niż na nie-WWO.
Naszą szczególną wrażliwość na opiekunów dobrze pokazały badania
z udziałem osiemnastomiesięcznych dzieci, które uczestniczyły
w pobudzających, nieznanych zdarzeniach w towarzystwie swoich matek8.
Jak podejrzewano, wszystkie wrażliwe dzieci początkowo reagowały na
sytuacje zastygnięciem we wzmożonej czujności z bijącym sercem (oraz
wzrostem poziomu adrenaliny we krwi) – czyli typową dla wysoko
wrażliwych pauzą kontrolną (dzieci o mniejszej wrażliwości bez chwili
zastanowienia rzucały się w tych samych okolicznościach do działania).
Dzieci wrażliwe o bezpiecznym stylu przywiązania do matki zatrzymywały
się jednak tylko po to, aby ocenić sytuację. Uznawszy, że jest ona
bezpieczna, szybko przystępowały do eksploracji, podobnie jak dzieci
niewrażliwe.
Tymczasem początkowe wahanie wrażliwych dzieci będących
w niepewnej relacji z matką urastało do prawdziwej reakcji lękowej, na co
wskazywało podwyższone stężenie kortyzolu. Kortyzol to hormon
wydzielany przez organizm, kiedy czujemy się zagrożeni. Przygotowuje nas
on do reakcji „walki lub ucieczki”, a jego poziom można łatwo oznaczyć na
podstawie badania śliny, moczu lub krwi. Ponieważ dzieci nieustannie
spotykają się z nowymi sytuacjami podobnymi do tych zaaranżowanych
w ramach eksperymentu, wynika z niego, że wrażliwe dzieci o niepewnym
stylu przywiązania są chronicznie przestraszone i chronicznie zalane
kortyzolem. Stale wysoki poziom tego hormonu powoduje przewlekły,
codzienny lęk, bezsenność oraz spadek odporności, a także zwiększa
skłonność do pauzy kontrolnej w nowych sytuacjach. Dlatego, szczególnie
u osób wysoko wrażliwych, niepewny styl przywiązania wywiera wpływ na
wszystkie aspekty życia.
Prawdopodobnie nie przypominasz sobie dużo z okresu, gdy miałeś
osiemnaście miesięcy, ale twoje doświadczenia w relacjach z opiekunami,
podobnie jak w przypadku dzieci uczestniczących w opisanym
eksperymencie, już wtedy kształtowały twoją osobowość i fizjologię.
Aby nauczyć się żeglować, nie wystarczy o tym czytać – w końcu trzeba
znaleźć jakiś akwen i zwodować łódkę. Jeśli chcesz pokonać lęk przed
bliskością, musisz wejść w bliską relację i zaryzykować szczerość,
autentyczność i bezbronność. Wiele osób bojących się bliskości mówi mi:
„Ciągle opowiadam innym o sobie” albo „Zawsze mówię mojej żonie, co
czuję”. Jednak ich „co czuję” okazuje się tym, co myślą, a cała prawda
o uczuciach pozostaje rzadko wypowiedziana – ze strachu przed odkryciem
się, wzbudzeniem gniewu, porzuceniem i tak dalej. W szczególności
osobom wysoko wrażliwym wydaje się, że utrata szansy na bliskość jest
mniej niebezpieczna niż odrzucenie, nadpobudzenie, pochłonięcie itd.
Tymczasem twoje szanse na bliskość nie są bezgraniczne. Skorzystaj z nich.
Wróćmy do Maksa, wysoko wrażliwego mężczyzny, którego opisałam na
początku rozdziału. Ostatnio opowiedział mi o następującym zdarzeniu.
Spędził dzień w galeriach sztuki ze znajomą, która – jak miał nadzieję –
z czasem mogłaby stać się mu bardzo bliska. Po zwiedzaniu miała ochotę
potańczyć. Max czuł się przytłoczony nadmiarem wrażeń, ale obawiał się,
że zostanie uznany za nieciekawego i zbyt wrażliwego, więc wymówił się
innymi planami.
Kiedy spotkali się ponownie po tygodniu, Maksowi wymsknęło się, że
tamten wieczór spędził w domu. Zrobiło mu się głupio i liczył, że kobieta
nie zwróci na to uwagi, ponieważ nie mógł sobie wyobrazić, jak przyznaje
się do kłamstwa. Przez cały wieczór był podenerwowany i rozkojarzony,
gdyż odczuwał na przemian wstręt do siebie i złość na nią, że „postawiła
go” w takiej sytuacji.
Tymczasem ona stała się oziębła – prawdopodobnie zauważyła
kłamstwo, a także zmianę nastroju Maksa. Być może doszła do wniosku, że
przestała go interesować. Max jednak założył, że kobieta wycofała się
z powodu jego beznadziejnej osobowości, która nie pozwala mu ani mówić
prawdy, ani korzystać z nocnego życia.
Wszyscy wiemy, co Max powinien był zrobić, nawet jeśli postąpilibyśmy
tak samo jak on. Już pierwszego wieczoru powinien przyznać się do
wyczerpania – i do swojej wrażliwości. Jeśli by nie zdołał, co nietrudno
zrozumieć, mógł podczas kolejnego spotkania wyjaśnić, dlaczego wcześniej
nie był z nią szczery. Powiedziałam mu, że wciąż może do niej zadzwonić
i porozmawiać o tym, co się między nimi wydarzyło. Oczywiście byłoby to
trudne. Uważałam jednak, że jeśli ta kobieta była warta dalszych starań
Maksa, byłaby wdzięczna za jego szczerość. Nawiasem mówiąc, Max
zatelefonował do niej i do wszystkiego się przyznał, a ona rozzłościła się,
że ją okłamał i mu nie wybaczyła. Prawdopodobnie nigdy dotąd nie
spotkała swojego „cienia”, więc nie potrafiła wczuć się w sytuację Maksa.
A może w przeszłości zaznała zbyt wielu doświadczeń związanych
z kłamstwem i zdradą. Szczerość nie zawsze popłaca na początku
znajomości w tym sensie, by zapewniła jej trwanie, popłaca natomiast, jeśli
chcemy się przekonać, czy warto, by trwała.
Do jednych emocji będzie ci się łatwiej przyznać, a do innych trudniej.
Przekonaj się, co czujesz, przyznając się na przykład do strachu, smutku,
czułości, złości, optymizmu, ciekawości, nieuczciwości, pożądania
seksualnego, poczucia winy, dumy. Zastanów się, jak z tymi uczuciami
obchodzono się w twojej rodzinie. Czy pewne emocje były „surowo
zabronione”? Co by się stało, gdyby ktoś z twojej rodziny zachował się
wbrew tej zasadzie? Ważne jest, aby w miarę rozwoju bliskości w związku
rozmawiać o tym, które emocje są „drażliwe” dla każdego z was, tak byście
oboje byli wyczuleni na te, które zapewne chcielibyście ukryć.
Gdy druga osoba obawia się bliskości
Jak wykazują moje badania, osoby wysoko wrażliwe zakochują się mocniej
niż nie-WWO. Może się to wydawać paradoksem w świetle omawianej
w poprzednim rozdziale większej skłonności wysoko wrażliwych do lęku
przed bliskością. Większość z nas jednak szybko zrozumie przyczynę tej
sprzeczności: mocniej się zakochujemy i bardziej się tego boimy, ponieważ
pociąga nas głębia i złożoność emocji, którym dajemy wówczas upust, ale
jednocześnie wiemy, że konsekwencje tak intensywnej miłości są
nieprzewidywalne, co nigdy nam nie odpowiada.
W niniejszym rozdziale przyjrzymy się bliżej tym skomplikowanym
głębinom, abyśmy mogli poczuć się nieco pewniej dzięki zrozumieniu, co
się z nami dzieje, kiedy błądzimy w tajemniczym miłosnym świecie
nieziemskiego piękna. Następnie, pozostając bezpiecznie na lądzie,
omówimy, jak wydostać się z tych podwodnych głębin. Tak, choć zdaje się
to odzierać miłość z tajemnicy, porozmawiamy o tym, jak się zakochać. Nic
nie pozwala wysoko wrażliwym lepiej poczuć gruntu pod nogami niż
praktyczne wskazówki. Na początek jednak zapoznajmy się
z pragmatyczną, niebujającą w obłokach definicją miłości – i całkiem
przeciwną jej historią, która doprowadziła do jej sformułowania.
Czym jest miłość?
1. Bywaj tam, gdzie oni bywają, rób to, co oni robią. Aby działać zgodnie
z tą zasadą, musisz myśleć tak jak ludzie wysoko wrażliwi – nic trudnego,
skoro jesteś jednym z nich. Zakładając, że gdy wychodzisz do miasta,
poszukujesz głębokich, interesujących doświadczeń, które jednocześnie nie
są zbyt stymulujące, dokąd byś się wybrał? Spróbuj brać udział
w seminariach (wystarczająco długich, aby miały przerwy pozwalające na
poznawanie ludzi), wyjazdowych rekolekcjach, wydarzeniach artystycznych
i naukowych; unikaj jednak tłumów (wybieraj wczesną lub późną porę albo
imprezy niszowe). Spędzaj czas na łonie natury, uprawiając sporty
odpowiednie dla samotników, na przykład turystykę pieszą, jogging,
pływanie, jazdę na rowerze lub kajakarstwo, i nawiązuj rozmowy na
parkingu, w punktach odpoczynkowych lub specjalistycznych sklepach
sportowych. Pamiętaj, że aby porozmawiać z innymi wysoko wrażliwymi,
musisz być sam. Lista miejsc, które możesz odwiedzić, okaże się długa, o ile
tylko przestaniesz sobie powtarzać, że nigdzie nie da się spotkać WWO, bo
nie przesiadują w pubach i nie bywają w klubach dla singli.
2. Naucz się ich rozpoznawać. Nie będziesz mieć z tym trudności, gdy tylko
zaczniesz się na tym skupiać. Wysoko wrażliwi często mają w sobie coś
szczególnego. Trudno to opisać słowami, ale osobowość (wraz
z temperamentem) ujawnia się w naszym ciele i twarzy – mięśnie
przyzwyczajają się do określonych gestów i pozycji. Osoby wysoko wrażliwe
zwykle wydają się bardziej refleksyjne, subtelne, może nawet delikatne,
powściągliwe lub melancholijne. Trzymają się na uboczu, najlepiej emanując
głębokim spokojem podczas obserwowania i analizowania tego, co się dzieje
wokół, ale mogą też wyglądać na zaniepokojone lub oszołomione nadmiarem
bodźców. Jeśli znajdują się w grupie, zazwyczaj mówią niewiele, a ich
spostrzeżenia bywają albo zadziwiająco trafne, albo niewiarygodnie banalne,
co wynika z przestymulowania lub chęci odciągnięcia od siebie uwagi.
3. Poproś znajomych, by przedstawili cię znanym sobie WWO. Jeśli twoi
znajomi nie czują „typu WWO”, możesz ich zapytać, czy znają więcej takich
wrażliwców jak ty lub nawet podobnych do ciebie „introwertyków” czy
„milczków”, o ile właśnie te opisy pasują do ciebie. Poproś o pomoc
zwłaszcza najbardziej towarzyskie i otwarte osoby. Tacy ludzie często
utrzymują kontakty z kilkoma wysoko wrażliwymi, których mają za
interesujących dziwaków, ale sami mogą nie wpaść na pomysł, by poznać ich
z tobą.
4. Podchodź do wysoko wrażliwych ostrożnie i bądź wytrwały.
Wyobraźmy sobie, że jesteś na imprezie i dostrzegasz drugą osobę wysoko
wrażliwą albo przedstawiono was sobie lub słyszysz, jak z kimś rozmawia.
Spójrzmy prawdzie w oczy – ta osoba najprawdopodobniej zastanawia się już
nad wyjściem i nie ma ochoty na rozmowę z kolejnym obcym człowiekiem,
bez względu na to jak wysoko wrażliwym. Wiesz, co masz robić – chyba że
na myśl o odezwaniu się do nieznajomego odczuwasz tak silny lęk, że
przestajesz zważać na jego potrzeby; a potrafimy być tak nieśmiali. Jeśli
jednak możesz, podejdź do tej osoby i zachowuj się tak, jak chciałbyś, by
ludzie zachowywali się wobec ciebie – wyrozumiale, z łagodną otwartością
– i pozostaw jej dużo przestrzeni na obserwowanie cię i myślenie o tobie.
Możesz zacząć rozmowę od komentarza na temat czegoś, na co oboje
patrzycie – to rodzaj wypowiedzi charakterystyczny dla osób wysoko
wrażliwych, na przykład zwrócenie uwagi na subtelne piękno scenerii lub
drugie dno w zachowaniu zebranych. Potraktuj siebie jako kogoś, kto daje
chwilę wytchnienia, bezpieczną ucieczkę, pogłębioną rozmowę. Temat zależy
od rodzaju imprezy, a rodzaj ten z kolei podpowiada ci, z jakim typem osoby
wysoko wrażliwej masz do czynienia. Wyobrażam sobie, że na wernisażu
w galerii zachęciłoby mnie do rozmowy na przykład pytanie „Jak myślisz,
czy naprawdę istnieje związek między kreatywnością a szaleństwem?”, a na
imprezie towarzyskiej komentarz typu „Zastanawiam się, co właściwie
sprawia, że obcy ludzie spotykają się tutaj i zaczynają rozmawiać, chociaż
gdyby mijali się na ulicy kilka przecznic dalej, nawet by na siebie nie
spojrzeli”.
Załóżmy, że dałeś z siebie wszystko, ale z twarzy rozmówcy wciąż
czytasz pragnienie, by jak najszybciej umknąć z miejsca, w którym się
znajduje. Możesz wtedy wspomnieć, że jest dla ciebie zbyt głośno, więc
zamierzasz wyjść, i wydaje ci się, że on (ona) również ma na to ochotę, ale
może znaleźlibyście jakiś spokojniejszy kąt. Może wyjść na zewnątrz?
A jeśli jesteś bardzo odważny, powiedz, że rzadko ci się to zdarza, ale teraz
intuicja podpowiada ci, że byłoby miło spotkać się kiedyś i porozmawiać
w przyjemniejszym miejscu – może wymienicie się numerami telefonu?
W poznawaniu się z osobą wysoko wrażliwą ważna jest wytrwałość,
oczywiście bez naprzykrzania się. Jeżeli twoje propozycje spotykają się
z reakcjami neutralnymi lub roztargnieniem, a nie kategoryczną odmową,
próbuj dalej. Wiem, że jest to niezgodne z twoją naturalną skłonnością do
niepodejmowania ryzyka, kiedy sytuacja jest mniej niż obiecująca, jeśli
jednak naprawdę chcesz poznać kogoś równie wrażliwego, będziesz musiał
pokonać tę wewnętrzną barierę. Osoby wysoko wrażliwe zawsze potrzebują
chwili przerwy na zastanowienie się nad tobą i podjęcie decyzji, czy chcą
się angażować. W trakcie coraz lepszego poznawania cię mogą kilkukrotnie
zmieniać zdanie o tobie, lecz jeśli zostawisz wszystko w ich rękach, mogą
cię wcale nie poznać.
Poznawanie nie-WWO
1. Bywaj tam, gdzie oni bywają, rób to, co oni robią. Aby poznać nie-
WWO, możesz się udać w dowolne miejsca, także w te, które wskazałam
jako odpowiednie dla osób wysoko wrażliwych. Właściwie szukanie nie-
WWO w miejscach lubianych przez WWO – na przykład w filharmonii lub
na wyprawie wspinaczkowej, jeśli lubisz właśnie takie rzeczy – może być
dobrym pomysłem. Wówczas z nowo poznaną osobą połączą cię wspólne
zainteresowania. Pamiętaj, aby w miarę możliwości rozmawiać z nie-WWO
w sytuacjach niepobudzających dla ciebie. Jeśli nie czujesz się swobodnie
w grupie lub wśród wielu nieznajomych, nie staraj się poznać kogoś właśnie
w takich okolicznościach. Nie zaprezentujesz się najlepiej. Spróbuj się
w jakiś sposób oddzielić od grupy, na przykład podczas wędrówki górskiej
postaraj się o to, byście zostali trochę w tyle albo wysunęli się na czoło. Jeśli
poznaliście się na kursie, na imprezie albo w innej sytuacji zbiorowej, poproś
tę osobę, by wyszła z tobą sama na spacer czy na posiłek.
2. Kiedy czujesz się pobudzony lub stremowany, zadawaj pytania i
słuchaj. W pierwszych chwilach spotkania lub w innych okolicznościach,
gdy wzrasta twoje pobudzenie, zamiast na sobie, skoncentruj uwagę na nie-
WWO. Zadawaj pytania (możesz z góry je obmyślić), na które nie da się
odpowiedzieć „tak” lub „nie”, na przykład „Gdzie spędziłeś dzieciństwo?”
albo „Dokąd lubisz podróżować?”. Nie-WWO będzie mniej spięty niż ty
i zacznie swobodnie mówić. Kiedy zaangażujesz się w tę opowieść,
zapomnisz o swoich obawach, poza tym prawdopodobnie potrafisz dobrze
słuchać, więc zostaniesz doceniony za okazanie zainteresowania.
3. Daj się poznać, szczególnie pokaż głębsze aspekty siebie. Nie zajmij
się słuchaniem do tego stopnia, żebyś wcale się nie odzywał. Znów z góry
przemyśl, jakie aspekty twojej osoby są najbardziej interesujące i jak można
napomknąć o nich, tak by wzbudziły zaciekawienie. Z moich doświadczeń
wynika, że osoby wysoko wrażliwe robią lepsze drugie wrażenie niż
pierwsze. Być może nie należymy do mistrzów ciętej riposty, mamy jednak
głębokie przemyślenia tego rodzaju, jaki nie wypływa w pierwszych
minutach znajomości. Niemniej nie wszyscy nie-WWO docenią twoje
wnikliwe refleksje, dlatego dobrze jest się zorientować, czy twój rozmówca
jest nimi zainteresowany, tak żebyś wiedział, czy warto podejmować wysiłek
podtrzymywania rozmowy. Jeśli zaś będziesz tylko słuchać, nie-WWO może
uznać to za tak miłe, że niebawem przystąpi do wyznania ci uczucia
(wyznania, które odwzajemnisz z wdzięczności za docenienie), a ty z czasem
możesz odkryć, że trwasz w jednostronnej relacji, w której zawsze jesteś
widzem dogłębnie analizującym występy partnera – sytuacja dla ciebie
zdecydowanie nie najlepsza.
4. Przygotuj się na występowanie różnic między wami. Wcześniej czy
później wyjdą na jaw dzielące was różnice. Od początku powinieneś być
gotów do pracy opisanej w kolejnym rozdziale: bronić tego, kim jesteś, dbać,
abyście oboje mieli szacunek do twojej wrażliwości, płci, korzeni –
wszystkiego, co stanowi o tobie. Jednocześnie sam masz honorować prawo
partnera do jego temperamentu, płci, korzeni i całej reszty. Nie wszystkie
konsekwencje tych różnic muszą ci się podobać. Jeśli niektóre okażą się
irytujące, uszanuj w sobie to uczucie, otwarcie się do niego przyznając. Nie
oznacza to jednak, że druga osoba będzie zobligowana do zmiany. Nie
zapominaj, że nie-WWO może się czuć onieśmielona twoją intuicją
i wnikliwością. Chwal jej zdolności, w miarę jak będą się ujawniać,
wskazując na różnice między wami i ich wzajemne uzupełnianie się.
Pogłębianie relacji
Niezależnie od tego, czy poznana przez ciebie osoba jest wysoko czy
niewysoko wrażliwa, jeżeli chcesz się zakochać, musisz pogłębić waszą
relację. Czy planowanie bliskości nie jest formą manipulacji? Nie, jeśli
wykonujesz te gesty dlatego, że jesteś szczerze zainteresowany drugą
osobą. Czy planowanie nie zabija romantyzmu, czy miłość nie powinna po
prostu stać się? Wszystko zależy od tego, jak bardzo jesteś niecierpliwy, ale
jako psycholog społeczny jestem szczerze przekonana, że sytuacja
i działania, jakie podejmujemy – czyli czynniki, nad którymi mamy
kontrolę – znacząco wpływają na zakochiwanie się. O spotkaniu
odpowiedniej osoby czasami decyduje przypadek, ale to, czy relacja
zostanie pogłębiona i czy przetrwa, w dużej mierze zależy od ciebie,
a właściwie od was dwojga.
1. Jeśli kogoś lubisz, to, na litość boską, mu o tym powiedz! Powiedzenie
drugiej osobie o swoich uczuciach to największe ryzyko, jakie podejmuje się,
aby zdobyć jej miłość. Nie chcesz się zagalopować i stanowczo nie chcesz
wyolbrzymić swego uczucia. Kiedy jednak emocje rosną, jedno z was
w końcu to powie; aby mieć pewność, że tak się stanie, zrób to ty. Nie musisz
przysięgać miłości aż po grób. Po prostu szczerze powiedz, co czujesz teraz.
Możesz też dodać, co chciałbyś czuć w przyszłości.
2. Spędzajcie razem czas w twórczych lub znaczących emocjonalnie
sytuacjach. Myślisz pewnie: „zaraz mi każe zaaranżować, żebym utknął
z kimś w windzie albo spotkał się na rozbujanym moście linowym”.
Rzeczywiście wybieranie odpowiedniego miejsca do zakochania się sprawia
wrażenie manipulacji. Jednak ilekroć z kimś się gdzieś wybieramy, robimy
plany. Romantyczne plany. Dlaczego więc nie miałbyś postąpić kreatywnie?
Piknik, nawet w czterech ścianach, jest dużo ciekawszą opcją niż lunch
w lokalnej, pseudoromantycznej restauracji sieciowej. A co byś powiedział
na lunchbox w zoo, na przykład z widokiem na lwy? Twórcze myślenie
i wyobraźnia to talenty, które wysoko wrażliwi wnoszą do związków,
a przynajmniej mogą wnieść, jeśli pomyślą. Relacje pogłębiają się
najbardziej, kiedy razem przeżywa się intensywne wydarzenia. Studenci
znają to ze wspólnej nauki do egzaminów, zawodnicy z meczów barażowych,
przyszli rodzice z przyjaźni z innymi rodzicami oczekującymi dziecka. Tak
powstają więzi. W odróżnieniu od tego oglądanie w kinie czy w domu filmu
o ludziach zbliżających się do siebie w trudnych chwilach nie przynosi tego
rodzaju efektów. Dlatego gdy następnym razem znajdziesz się w kryzysowej
sytuacji i uznasz, że poznana osoba mogłaby cię wesprzeć, poproś ją, by
towarzyszyła ci w poczekalni u dentysty przed leczeniem kanałowym lub
poczekała z tobą na rezultat operacji twojej matki. A może przydałaby ci się
rozmowa z kimś o śmierci twojego psa? Albo jeśli ta osoba będzie miała
trudności – i na przykład odmówi spotkania z powodu nadmiaru zajęć –
zapytaj, co możesz zrobić, by jej pomóc. Nie musisz się zgodzić na więcej,
niż zechcesz, ale nawet pomoc w zrobieniu prania lub sprzątnięcie kuwety to
zaskakująco intymne, istotne życiowo zajęcia, które znacznie bardziej
zbliżają ludzi niż wspólne wybieranie restauracji.
3. Stosuj wnioski ze zjawiska przeniesienia w psychoterapii. Bądź
bezgranicznie akceptujący, co nie powinno być trudne, jeśli się zakochałeś.
Dodaj do tego troskliwość – pozwól na zależność, beztroskę, dziecinne
zachowania. Nie zapominaj, jak ważny jest przytulny, intymny świat was
dwojga. Dotknijcie też sfery archetypowej, na przykład czytając sobie
nawzajem poezję albo mity. Przede wszystkim zaś pielęgnujcie bliskość
między wami, wyznania, zaufanie, autentyczność (ta ostatnia zasługuje
zresztą na osobny punkt – patrz poniżej).
4. Bądź szczery. Może jesteś już zmęczony tą radą, ponieważ wielokrotnie ją
powtarzam, ale im bardziej autentycznie wyrażamy swoje uczucia, tym
bliższy staje się nasz związek z drugą osobą. Oczywiście istnieją pewne
ograniczenia, wynikające głównie z etapu relacji. Odkrywanie siebie
w intymnych chwilach odbywa się stopniowo, a większość z nas potrafi
dobrze wyczuć, jakiego typu zwierzenia są odpowiednie w danym momencie.
Jednak przejęcie inicjatywy podczas przechodzenia do kolejnego etapu, gdy
nadchodzi na to czas, jest podobne do przejęcia inicjatywy w pierwszym
wyznaniu miłości. Może wywołać głęboką reakcję. Czego jeszcze, oprócz
miłości, może dotyczyć twoja szczerość? Możesz mówić o swoim lęku przed
reakcjami partnera na ciebie lub o obawach związanych z waszą wspólną
przyszłością. Możesz się przyznawać do rozczarowania lub zniecierpliwienia
zachowaniem partnera – wyjaśnienie nieporozumień często prowadzi do
znacznego pogłębienia więzi. Możesz się dzielić swoimi spostrzeżeniami na
temat was dwojga jako pary, waszej „historii” (nawet jeśli ma tylko kilka
godzin) albo powstałych nawyków – rzeczy, które oboje zawsze zaczynacie
mówić albo przemilczać. Jeśli druga osoba czuje się na to gotowa, opowie
o własnych uczuciach i obserwacjach tego typu.
5. Nie wyciągaj pochopnych wniosków. Dobrze znane jest w psychologii
zjawisko, że jeśli na przykład sami skłamaliśmy lub zrobił to ktoś nam bliski,
zakładamy, iż wymagała tego sytuacja lub było to wyjątkowe zdarzenie,
jeżeli natomiast kłamstwa dopuścił się słabo nam znany człowiek,
przypisujemy to jego osobowości18. Uznajemy, że ten człowiek jest
nieuczciwy. Jaki to ma związek z poznawaniem kogoś? Przypuśćmy, że
zostawiłeś dla kogoś wiadomość, a on nie oddzwonił. Jeżeli to twój znajomy,
stwierdzisz, że był pewnie zbyt zajęty albo zepsuła mu się poczta głosowa.
Jeśli jednak chciałeś się umówić na randkę z dopiero co poznaną osobą, a ona
nie oddzwania, pomyślisz, że jest zbyt szałowa, by interesować się takimi jak
ty, albo jest niekulturalna, albo obojętna – uzasadnieniem jest jej osobowość.
Teraz pomyśl: prawdopodobieństwo tego, że ktoś nie zadzwonił do ciebie
z powodu natłoku zajęć albo dlatego że poczta głosowa nie zarejestrowała
twojej wiadomości, jest takie samo niezależnie od tego, czy to twój dobry
znajomy, czy nie. Zadzwoń ponownie. Osoby mające niskie poczucie własnej
wartości, do jakich zalicza się wielu wysoko wrażliwych, mogą odwracać
opisany mechanizm wyciągania wniosków na temat siebie i innych. Kiedy
coś nam nie wychodzi, uznajemy, że winna jest nasza osobowość; kiedy nie
wychodzi komuś innemu, mówimy, że to wypadek, wina okoliczności. Jeśli
nie oddzwonimy do nowo poznanej osoby, możemy stwierdzić, że odpowiada
za to nasza tchórzliwość i nieśmiałość. Jeżeli inni ludzie nie odpowiadają na
nasze wiadomości, uznajemy, że nie spodobaliśmy się im dostatecznie albo
że mają zbyt dużo na głowie, by się nami przejmować. Tłumaczymy ich
zachowanie okolicznościami, tym, że to my dzwoniliśmy. Zastanów się
jednak nad sytuacją ze swojej strony – być może nie miałbyś tylu
wątpliwości, gdyby osoba, do której próbowałeś dzwonić, wydała ci się
bardziej przyjazna podczas pierwszego spotkania. Zarówno miłość do siebie,
jak i do innych rośnie, kiedy nie składamy zbyt wiele na karb własnej czy
czyjejś osobowości, lecz uświadamiamy sobie, że zachowań nie można
w pełni wyjaśnić za pomocą takich etykiet, jak „nieśmiały”, „niemiły” czy
nawet „wysoko wrażliwy”, życiowe sytuacje zaś są złożone, bogate, często
nieprzewidywalne i nieskończenie ciekawe.
6. Daj sobie czas. Wbrew obiegowej opinii tylko 11 procent ludzi mówi, że
zakochało się od pierwszego wejrzenia19. Częściej zdarza się, że znajoma
twarz stopniowo staje się ukochaną. Osoby wysoko wrażliwe potrzebują
szczególnie dużo czasu, aby zdecydować o swoim stosunku do innych –
potrzebujesz go ty, a także twój partner, jeżeli jest wysoko wrażliwy.
Potrzebujecie czasu spędzanego wspólnie oraz przerw na refleksje
w pojedynkę. Uczucia zawsze się zmieniają – zastanów się, jak zmieniają się
twoje. Jeśli będziesz wytrwały, miłość może się rozwinąć, ale może też
wygasnąć. Czas działa jednak na twoją korzyść – w tym sensie, że im lepiej
poznacie się nawzajem, tym bardziej to, co się ostatecznie stanie, wyjdzie
wam na dobre.
Jak zapobiec zakochaniu się
Dla wielu czytelników etap zakochiwania się jest już zapewne dawno
miniony. Chcą zrozumieć to, co działo się później. Być może dowiedzieć
się, dlaczego miłość osłabła i jak można ją ożywić. Czy tamte intensywne
miesiące radości były tylko jakimś złośliwym biologicznym żartem natury,
która lubi kojarzyć wszystko w pary?
W kolejnych trzech rozdziałach omawiam etap „po zakochaniu się”,
najpierw w kontekście związku z nie-WWO, a następnie z WWO.
W rozdziale 7 przyjrzymy się kilku zasadom, o których osoby wysoko
wrażliwe powinny pamiętać niezależnie od temperamentu partnera.
Rozdział 5
Związki WWO z nie-WWO
Jak zachować miłość mimo zderzenia
temperamentów
PATRICK I CONNIE
Wysoko wrażliwy Patrick i Connie, niebędąca osobą wysoko wrażliwą, są
małżeństwem od trzydziestu lat i bardzo się kochają. Wspaniale się
komunikują, są cierpliwi i okazują sobie wzajemnie szacunek. Chętnie
spędzają czas we dwoje. Wspierają się podczas każdego kryzysu i razem
stawiają czoło przeciwnościom losu. Mimo to w ich związku pojawia się
wiele napięć (choć mało kłótni), szczególnie od czasu, gdy ich dwie córki
weszły w okres nastoletni.
Nową komplikacją jest to, że obecnie Connie i Patrick uczą w tej samej
szkole średniej, mogą się więc wzajemnie porównywać. Według Particka
uczenie młodzieży daje satysfakcję, ale wymaga znacznego wysiłku.
Należy on do skrupulatnych pedagogów, którzy wzbudzają szacunek
dyrekcji, rodziców oraz uczniów; jest regularnie proszony o fachowe
porady; i co wieczór jest wypompowany. Tymczasem Connie często trafia
na dywanik, ponieważ nie wywiązuje się ze swoich oficjalnych
obowiązków, niemniej uczniowie co roku przyznają jej tytuł ulubionego
nauczyciela. Młodzi ludzie uwielbiają jej energię, a ona kocha uczyć.
Wprowadza różne innowacje edukacyjne na lekcjach – czasami realizując
pomysły podpowiadane przez Particka, których on sam nie wcielił w życie
z powodu przeciążenia pracą.
W weekendy Patrick nadrabia zaległości zawodowe, jednocześnie
przyjmując na siebie połowę, a nawet więcej obowiązków domowych. Gdy
tylko się z nimi upora, zamyka się w pracowni malarskiej, gdzie oddaje się
swojej prawdziwej pasji, lub zajmuje się pieleniem ogrodu i rozmyślaniem.
Connie zawsze wykorzystywała weekendy na wspólne robótki ręczne
z córkami. Przed kilkoma laty zaczęły szyć maskotki, które później dawały
w prezencie krewnym lub przekazywały na świąteczne aukcje
charytatywne. Pewnego razu jedną z uszytych przez nią żyraf wypatrzył
dyrektor firmy zajmującej się sprzedażą unikatowych upominków. Kupił od
niej wówczas wszystkie pluszaki, jakie miała, i wciąż zamawia kolejne.
Obecnie szyciem zajmują się głównie zatrudnione przez Connie sąsiadki –
domowy budżet nauczycieli zasila więc dochód z prowadzonego przez nią
i dobrze prosperującego małego przedsiębiorstwa.
Connie i Patrick podjęli decyzję o wykorzystaniu części dodatkowych
pieniędzy na wspólne weekendowe wycieczki we dwoje. Partick rozważa
także przejście na wcześniejszą emeryturę. Zalety i wady różnic miedzy
małżonkami nigdy jednak nie były tak wyraźne, jak teraz. To częsta
sytuacja, z jaką muszą się mierzyć dojrzałe pary – każde z partnerów chce
żyć w większej zgodzie ze swoją prawdziwą naturą, a rozwiązywanie
konfliktów między osobami o różnym poziomie wrażliwości wymaga coraz
bardziej twórczego myślenia, a także taktu i wzajemnego szacunku.
Mając w pamięci Particka i Connie, omówimy dobrodziejstwa oraz
wyzwania, jakich doświadczają pary WWO/nie-WWO.
Dobre wieści
1. Masz ochronę przed tym, co cię rozstraja, i pomoc w tym, czego nie
lubisz robić. Korzyści te mogą być dla osoby wysoko wrażliwej tak znaczne,
że wpędzają ją w poczucie winy, jednak zwykle to, co jest trudne dla ciebie,
okazuje się stosunkowo łatwe dla twojego partnera, a ponadto szczerze cieszy
się on, że jest potrzebny – daje mu to sygnał, że nie rozpłyniesz się zupełnie
w swoich rozmyślaniach. Poza tym robienie czegoś umożliwia mu
utrzymanie odpowiedniego poziomu pobudzenia. Kiedy wyjeżdżamy gdzieś
z Artem, on woli pędzić na dworcu do rozkładów jazdy i kas biletowych, a ja
cichutko zaczekać, aż się z tym upora. Nie ma powodu do poczucia winy
u żadnego z nas.
2. Jeśli twój partner nie-WWO cię kocha, doświadczasz uzdrawiającego
działania szacunku. Osoby wysoko wrażliwe często czują się nieszanowane
przez nie-WWO lub od nich gorsze. Wspaniale, że pokochał cię ktoś tak
różny od ciebie – prawdopodobnie w dużej mierze właśnie z powodu twojej
wrażliwości.
3. Będziesz mieć więcej przygód. Ponieważ twój partner nie waha się tak
bardzo przed przystąpieniem do czynów, przeżyjesz z nim więcej przygód niż
WWO związane z innymi WWO. Moim ulubionym przykładem jest historia
o tym, że zawsze bardzo chciałam mieć własnego konia, ale z jakichś
przyczyn wyobrażałam sobie, iż to niemożliwe. Kiedy po poznaniu Arta
przez pewien czas mieszkaliśmy za miastem, zapytał: „Czemu nie kupisz
sobie konia?”. Powiedziałam, że nigdy nie miałam konia; nie wiedziałabym,
jak się nim zajmować; konie są wielkie i skomplikowane; nie mamy
ogrodzonego wybiegu; jesteśmy zbyt zajęci, by dokładać sobie tyle nowych
obowiązków itd. Art odpowiedział: „Wypożycz jakieś książki o koniach, kup
wszystko, co będzie potrzebne, i poproś kogoś, kto się zna, aby pomógł ci
wybrać odpowiednią sztukę. A kiedy przywieziesz go do domu, będę musiał
znaleźć czas, by postawić dookoła niego ogrodzenie”. Tak właśnie stałam się
właścicielką konia. Mąż częściej wyciąga mnie też do teatru, na balet czy
koncert, niż chodziłabym, będąc sama. Twierdzi, że gdy mu towarzyszę,
czerpie z tych wydarzeń więcej przyjemności, więc robię to „dla niego”.
Jednocześnie bardzo się cieszę, że wyciąga mnie z domu. Kiedy jestem sama,
bardzo rzadko wychodzę do miasta (z kolei gdy on jest sam, wychodzi dużo
częściej).
4. Staniesz się bardziej elastyczny, ponieważ mimo zachowania swego
temperamentu upodobnisz się nieco do swojego partnera. Po latach
wspólnego wychodzenia z Artem zdarza mi się zaplanować wyjście na
spektakl w pojedynkę. Kiedy mąż wyjeżdża i zostaję sama na dłuższy czas,
tęsknię za teatrem bardziej, niż bym się tego spodziewała. Nie-WWO służy
przede wszystkim wzorem spontaniczności, nie pozwalając ci popadać
w niewolę twojej drogocennej rutyny, a to sprawia, że uczysz się też
samodzielnie wyrywać na wolność.
Korzyści dla nie-WWO
KILKA ROZWIĄZAŃ
KILKA ROZWIĄZAŃ
KILKA ROZWIĄZAŃ
Cieszcie się, że udało wam się znaleźć kogoś tak bardzo podobnego do was.
Jeśli oznacza to jednocześnie więcej pracy nad sobą zarówno dla ciebie, jak
i dla twojego partnera z powodu przeszłych doświadczeń i właściwego
naszej kulturze podejścia do wrażliwości, potraktujcie to jako element
„transakcji wiązanej” – podobnie jak WWO w parze z nie-WWO, macie
określony zestaw nierozłącznych korzyści i problemów. Na szczęście dzięki
specyfice waszego temperamentu będziecie sobie wzajemnie pomagać,
stając się prawdziwymi ekspertami w zakresie subtelnej psychologii
partnera, a także psychologii związków. Celem kolejnego rozdziału jest
poszerzenie u was tej specjalistycznej wiedzy.
Rozdział 7
Tworzenie satysfakcjonującego
wrażliwego partnerstwa
Porady dostosowane do WWO
Aby prowadzić dialog, każde z was musi mieć pewność, że druga osoba
będzie nie tylko słuchać bez wygłaszania pochopnych ocen i przerywania,
lecz także mówić całą prawdę na dany temat. Ogląd sytuacji przez każdą
osobę jest tak samo uprawniony i zasługuje na uszanowanie. Nie powinien
być przeredagowywany, krytykowany czy w żaden sposób lekceważony –
ani przez twojego partnera, ani przez twój wewnętrzny krytyczny głos bądź
lęk przed nadpobudzeniem.
Jeżeli masz partnera, który woli nie podejmować dialogu, tylko po prostu
stawiać na swoim, musisz mu wyjaśnić, dlaczego takie podejście w dłuższej
perspektywie okaże się poważnym błędem. Krótko mówiąc, jeśli tak jak
tobie zależy mu na bliskości między wami, oboje musicie zaufać sobie
nawzajem, a zaufanie wymaga, by żadne z partnerów nie czuło się
zdominowane, co wymaga zaś, abyście słuchali się z szacunkiem i mieli
równy udział w dochodzeniu do rezultatu rozmowy.
Oczywiście istnieją sprawy, na temat których zawsze będziecie mieć
odmienne zdanie – w takich wypadkach tym większe znaczenie ma
podstawowa zasada dialogu: jeśli spór dotyczy wartości i uczuć (a nie na
przykład tego, w którą stronę jest północ), oba punkty widzenia mogą być
równie uprawnionymi poglądami. Jeśli wysłuchamy uważnie drugiej osoby,
lepiej zrozumiemy jej motywacje oraz konkretne powody, dla których nie
może się z nami zgodzić. Po odbyciu dobrego dialogu być może poczujesz,
że na miejscu swojego partnera miałbyś takie samo spojrzenie na daną
sprawę. Jesteś jednak sobą, dlatego prawdopodobnie nie podzielasz,
a nawet nie możesz podzielać jego zdania. To także jest ważne.
Dan i María
Wycofanie nie zawsze jest tak skrajne. Może na przykład dotyczyć tylko
jednego obszaru życia – przestajecie spędzać razem czas wolny, nie
rozmawiacie o tym, co słychać w pracy, albo nie uprawiacie seksu. Wydaje
się to całkiem znośne. Ale nawet jeżeli tylko jedna dziedzina życia
powoduje zbyt duże napięcie, by o niej rozmawiać, wasz związek stoi na
niepewnym gruncie.
Wznowienie zaangażowania
Błędy natomiast w drastyczny sposób szybko dają o sobie znać wtedy, gdy
zostanie zadzierzgnięta więź z drugim człowiekiem – wtedy będą je mogli
wyraźnie dostrzec obaj partnerzy tworzący ten związek. Dopiero wówczas
będzie je można postrzec i poznać w ich prawdziwej naturze. Przyznanie się
wobec samego siebie do własnych win najczęściej odnosi marne skutki lub
zgoła nie odnosi żadnych skutków – to samo dokonane w obliczu drugiego
człowieka może przynieść znacznie lepsze rezultaty17.
Podobnie jak inne poradniki, książka ta też daje ci wiele dobrych powodów
do obwiniania innych ludzi lub okoliczności (na przykład swojego
temperamentu) zamiast przyjrzenia się własnym kompleksom i potencjalnej
potrzebie uzyskania pomocy. W książkach nie ma stosunkowo
obiektywnego obserwatora, jakim jest terapeuta, który pomógłby ci
dostrzec, w jakich sytuacjach działasz pod wpływem kompleksów. Mimo to
serdecznie cię proszę: postaraj się nie wykorzystywać swojego
temperamentu jako wymówki do uprzykrzania życia partnerowi.
Rozdział 8
Nasza seksualność
Wysoko wrażliwi w łóżku
☐ Wcale
☐ Raz lub dwa
☐ Mniej więcej raz w miesiącu
☐ Dwa lub trzy razy w miesiącu
☐ Mniej więcej raz w tygodniu
☐ Dwa lub trzy razy w tygodniu
☐ Cztery razy w tygodniu lub częściej
13. __ Czy podczas seksu lubisz być osobą bardziej aktywną, „dowodzącą”,
decydującą o tym, co się wydarzy?
16. __ Czy jeśli coś cię na chwilę rozproszy lub zdekoncentruje, przestajesz
mieć ochotę na seks?
19. __ Czy lubisz, jeśli za każdym razem seks wygląda tak samo?
20. __ Czy podczas uprawiania seksu lub decydowania się na niego łatwo
rozpraszają cię ciche dźwięki, delikatne zapachy, dostrzeganie różnych
rzeczy (w otoczeniu lub u partnera)?
23. __ Czy według ciebie seks ma w sobie jakąś tajemnicę lub moc?
31. __ Czy w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy stres lub presja, których
doświadczałeś w życiu, zakłócały twoją aktywność seksualną?
35. __ Jeśli miewasz fantazje erotyczne, czy masz w nich władzę nad drugą
osobą?
36. __ Jeśli miewasz fantazje erotyczne, czy druga osoba ma w nich władzę
nad tobą?
Inne pytania:
☐ Tak
☐ Nie
Jeśli tak, czy uważasz, że te doświadczenia miały jakikolwiek wpływ na
twoje późniejsze życie?
☐ Tak
☐ Nie
WYNIKI U MĘŻCZYZN
Często zastanawiam się, czy moja wrażliwa natura nie dała mi jakiegoś
„bonusu” w odczuwaniu przyjemności; przypuszczam, że tak.
Moje ciało zaczyna się kołysać i czuję rodzaj wyzwolenia, choć nie jest to
prawdziwy orgazm. Często kołysanie zaczyna się na chwilę przed tym, zanim
mój partner szczytuje. Wtedy oboje się poruszamy, choć nie w ramach
stosunku, i razem szczytujemy. To prawie tak, jakbym wyczuwała, co dzieje
się u niego, i moje ciało na to reagowało. Jest pobudzane tymi intuicjami.
Czynności seksualne mogą czasami powodować ból, jeśli nie wszystko jest
w stylu WWO. Sytuacja może się zmienić w mgnieniu oka pod wpływem
nadzwyczaj subtelnych bodźców, których mój partner (nie-WWO) jest
zupełnie nieświadomy. Doświadczam też problemów z powodu
nadwrażliwych zmysłów. Jestem na przykład bardzo wyczulona na
nieprzyjemne zapachy okolic intymnych.
Kiedy kobieta prosiła pierwszego partnera, aby się umył, ten myślał, że
według niej sam seks jest „brudny”. Obecnie zdaje ona sobie sprawę, że
mężczyzna nie miał tak wyczulonego węchu jak ona, jednak wspomnienia
nieporozumień w tamtym związku wciąż są dla niej bolesne.
Seksualność a empatyczna więź
Chociaż na ogół seksualność osób wysoko wrażliwych nie jest bardziej niż
u nie-WWO ograniczona dysfunkcjami, chorobami, stresem, działaniem
leków, niezadowoleniem z relacji czy doświadczeniami molestowania,
kilkoro uczestników badań napisało, że menopauza, brak zainteresowania
partnera lub wcześniejsze nadużycia seksualne miały wpływ na różne
aspekty ich życia erotycznego.
Jedna z najbardziej przejmujących historii dotyczy tego, jak uraz
fizyczny w dzieciństwie spowodował problemy seksualne w dorosłości. Jest
to opowieść Bruce’a, bardzo wrażliwego mężczyzny, który w wielu siedmiu
lat zapadł na chorobę Heinego-Medina (porażenie dziecięce) i dwukrotnie
myślał, że umiera. Kiedy w dorosłym życiu zakochał się i próbował
uprawiać seks ze swoją młodą żoną, nie miał wytrysku. Psychoterapia
pomogła mu odkryć przyczynę: w szpitalu Bruce’em zajmowały się
głównie pielęgniarki, które musiały „naruszać” jego cielesność (podczas
płukania żołądka i drenażu płuc), co spowodowało, że bał się zaufać
jakiejkolwiek kobiecie, która mogłaby chcieć wydobyć coś z jego ciała,
w tym nasienie.
Żona Bruce’a trwa przy nim od wielu lat. Małżonkowie zaznali
przełomów i okresowej poprawy, ale sytuacja jest wciąż daleka od
doskonałości. Okazuje się jednak, że łączy ich pełna miłości, silna więź.
Czują wręcz, że problemy ich do siebie zbliżyły; konieczność
zaakceptowania tej ekstremalnej „transakcji wiązanej” wzmocniła ich
charaktery. Przesłaniem historii Bruce’a jest prawdopodobnie to, że
satysfakcjonujące życie intymne może być ważne w relacji i jest warte
wielkiego wysiłku, jednak seks to nie wszystko.
Kilka porad seksualnych dla WWO
D.H. LAWRENCE:
Małżeństwo, które nie jest harmonią krwi, nie jest małżeństwem. Krew
bowiem jest substancją duszy i najgłębszej świadomości. (…) Krew
mężczyzny i krew kobiety to dwa wiecznie różne prądy, które nigdy nie mogą
być złączone. Ale właśnie dlatego są one tymi dwoma prądami, które
opływają całe życie, a w małżeństwie bieg okrężny jest zamknięty,
w seksualizmie zaś dwa te strumienie stykają się wzajemnie i odnawiają, nie
mieszając się jednak nigdy ani stapiając. Wiemy o tym. Phallus jest kolumną
krwi, która wypełnia dolinę krwi kobiety. Wielki strumień krwi męskiej
dotyka zupełnie głęboko strumienia krwi kobiecej – ale żaden nie przełamuje
swoich granic. Jest to najgłębsze ze wszystkich zjednoczeń, jak o tym
w praktyce wiedzą wszystkie religie2.
I płci są chyba bardziej ze sobą spokrewnione, niż się sądzi, a wielka odnowa
świata będzie zapewne polegała na tym, że mężczyzna i dziewczyna,
uwolnieni od wszelkich błędnych uczuć i niechęci, będą do siebie wzajem
dążyli nie jak przeciwieństwa, lecz jak rodzeństwo i sąsiedzi, i że połączą się
jako ludzie, by po prostu nieść wspólnie, poważnie i cierpliwie, ciężar płci,
którym zostali obarczeni4.
Nie przejmuj się jednak, jeśli nie jesteś świadomy tego wszystkiego,
ponieważ „przyszłość nadejdzie także wtedy, gdy [kochankowie] błądzą
i gdy ślepe są ich uściski (…). Ci, co fałszywie i źle przeżywają tę
tajemnicę (…), choć sami się jej pozbawiają, to przekazują ją dalej niczym
zaklejony list, sami o tym nie wiedząc”7.
BERND JAGER:
Fenomenolog Jager opisuje seksualną namiętność jako rodzaj buntu ciała.
W codziennym życiu „powierzchnia dominuje nad głębią”, tak jak głowa
dominuje nad ciałem.
Zbliżający się orgazm jest jak cel podróży, na której końcu „dobry
sternik, uczyniwszy wszystko, co było możliwe, przywiązuje się do steru
i zawierza swój los niosącym go falom (…). U szczytu namiętności to woda
prowadzi statek”10.
Ten przeskok, przerwa w aktywności dotyczy również samych narządów
płciowych. Jager postrzega dłonie jako stworzone do eksploracji
zewnętrznego świata oraz do poddawania się naszej woli. Tymczasem
„narządy płciowe zwrócone są ku wewnętrzu, zadumane, nieczynne
i nieprzydatne do powszednich zajęć. Wzwód i opad penisa nie są
wyczynem siły, ani nawet zręczności (…)”11. Przestajemy być
pracownikami, którzy chwytają narzędzie, a poddajemy się sile narzędzia,
które wcale nie jest narzędziem, chyba że jako sługa wolnego od pracy
świata nocy.
Myśli końcowe
Ani ja, ani Edinger nigdy nie sprowadzilibyśmy pełni natury twojej relacji
z Duchem do twoich trudności z dzieciństwa. Nie zaskakują nas jednak
wyniki badań, które konsekwentnie potwierdzają tezę, że tworzone przez
ludzi obrazy Boga są podobne do ich obrazu siebie 3, tak że na przykład
osoby z wysokim poczuciem własnej wartości mają skłonność do
postrzegania Boga jako kochającego opiekuna. Jeśli chodzi o style
przywiązania (opisane w rozdziale 3), psychologowie społeczni Lee
Kirkpatrick i Phil Shaver ustalili 4, że osoby wykazujące bezpieczny styl
przywiązania postrzegały Boga jako znacznie bardziej kochającego, a mniej
zdystansowanego i kontrolującego, niż osoby o niepewnych stylach
przywiązania. („Bezpieczni” nie wykazywali większej skłonności do
angażowania się w religię lub duchowość – ten aspekt może być związany
raczej z wysoką wrażliwością. Jeśli jednak są uduchowieni, ich duchowość
jest zabarwiona pozytywnie). Spośród typów wykazujących niepewne style
przywiązania osoby unikające (badacze rozpatrywali typy ignorujący
i lękowy łącznie) zazwyczaj były agnostykami, jak można by się
spodziewać, skoro ogólnie unikają sfery relacji i nikogo ani niczego nie
oczekują. Jednocześnie to one zdecydowanie najczęściej doświadczały
nagłego nawrócenia religijnego (44 procent w tej grupie, 10 procent
w pozostałych).
Osoby o stylu wątpiącym częściej popadały w skrajności – w zaciekły
ateizm lub intensywne doznania duchowe, na przykład „mówienie
językami”. Właśnie takich rezultatów można było się spodziewać po
osobach lękliwie, ambiwalentnie przejętych relacjami, wyjątkowo silnie
obawiających się tworzenia więzi, w tym także więzi z Jaźnią.
Jak wspomniałam w rozdziale 3, ludzie wysoko wrażliwi nie wykazują
niepewnych stylów przywiązania częściej niż pozostali – dla wszystkich
prawdopodobieństwo wynosi około 50 procent. Jeśli zaś chodzi o więź
z Jaźnią lub Bogiem, twój styl wchodzenia w relację może być nawet
bardziej bezpieczny, zważywszy na twoje uzdolnienia duchowe. Jeżeli
jednak miałeś bardzo niepewną więź ze swoim najwcześniejszym
opiekunem, musisz pamiętać o konsekwencjach ustalenia Gunnara, że
wrażliwe dzieci z niepewnym stylem przywiązania mają większą niż
pozostałe skłonność do postrzegania nowych doświadczeń jako zagrożenia.
Z takim bagażem doświadczeń trudno poczuć się bezpiecznie we
wszechświecie. Biorąc pod uwagę twoje naturalne predyspozycje, możesz
więc zwracać się ku Bogu jako jedynemu gwarantowi bezpieczeństwa,
trudno jest jednak ufać w realność tego bezpieczeństwa, skoro twoje
doświadczenie i fizjologia są osadzone w niepewności.
Rozumienie podstaw niepewnego stylu przywiązania w kontekście osi
ego–Jaźń jest szczególnie wartościowe w odniesieniu do osób wysoko
wrażliwych. Taka perspektywa pomaga na przykład wyjaśnić, dlaczego
niepewność w dzieciństwie częściej prowadzi do depresji i lęku u dorosłych
WWO niż nie-WWO. Z braku opiekuńczego rodzica/więzi z Jaźnią
wyciągamy logiczny ostateczny wniosek – wszechświat jest pusty. Są
wszelkie powody do rozpaczy, wszelkie powody do poczucia własnej
bezwartościowości. Według Edingera kiedy rodzic odrzuca dziecko, oboje
oni nieświadomie postrzegają go jak Boga. Rodzic „urasta do
gigantycznych rozmiarów przez utożsamienie z bóstwem”, co sprawia, że
dziecko postrzega odrzucenie przez rodzica/Jaźń „jako coś
nieczłowieczego, całkowitego i nieodwołalnego” 5. To z pewnością opis
dotyczący raczej doświadczeń wrażliwego dziecka.
Traktując urazy z dzieciństwa jako zakłócenia na osi ego–Jaźń, potrafimy
też docenić pomocną rolę religii, która podkreśla ogrom Boskiej miłości
i akceptacji dla nas. Jednak szczególnie w osobach z niepewnym stylem
przywiązania może tkwić coś, czemu trudno się do niej przekonać.
Blokada osi ego–Jaźń a miłość
O SNACH I ZDROWIENIU
Jak Lancelot i Ginewra musimy się uwolnić się od łączących nas słów
i wejść w subtelniejszą, trwałą relację. Trudno jest pisać te końcowe zdania.
Mam poczucie straty. Zbliżyliśmy się wzajemnie do siebie. Zawsze czułam
twoją obecność, chociaż nie znam twojego imienia. Starałam się
przewidzieć twoje potrzeby, pytania, problemy. Wynika to z mojej natury
wrażliwca – ty zrobiłbyś dla mnie to samo.
Moja wrażliwość sprawia również, że nie lubię takich pożegnań jak to.
Mój wewnętrzny kochanek, mędrzec, stara się pomóc mi przechodzić przez
takie przełomowe chwile, przypominając, że każdy początek wymaga
końca. Pocieszam się więc myślą o początku, który stworzysz z kimś
innym, wewnętrznym lub zewnętrznym, mężczyzną lub kobietą, w nowym
micie lub nowym rozdziale swojego mitu. Dalej śnimy ten sen. Dobranoc.
1. K.S. Kendler, C.O. Gardener, C.A. Prescott, Religion, Psychopathology, and Substance
Use and Abuse: A Multimeasure Genetic-Epidemiologic Study, „American Journal of
Psychiatry” 1997, s. 322–329. ↩
2. E.F. Edinger, Ego and Archetype: Individuation and the Religious Function of the Psyche,
Penguin Books, New York 1972. ↩
3. P. Benson, B. Spilka, God Image as a Function of Self-Esteem and Locus of Control,
„Journal for the Scientific Study of Religion” 1973, nr 12, s. 297–310. ↩
4. L.A. Kirkpatrick, P.R. Shaver, An Attachment-Theoretical Approach to Romantic Love and
Religious Belief, „Personality and Social Psychology Bulletin” 1992, nr 18, s. 266–275. ↩
5. Edinger, Ego and Archetype, s. 39–40. ↩
6. Ibid., s. 40. ↩
7. Edinger, Ego and Archetype, s. 117. ↩
8. Jung, Praktyka psychoterapii, s. 271. ↩
9. J. Karman, Robinson Jeffers: Poet of California, Story Line Press, Brownsville, Ore. 1996.
↩
Przypisy bibliograficzne
.
1 J.J. Griffin, Sexual Fantasy, Extramarital Affairs, and Marriage Commitment (praca
doktorska, California Graduate School of Family Psychology 1990).
2 D.H. Lawrence, Marriage and the Living Cosmos, [w:] Challenge of the Heart: Love,
Sex, and Intimacy in Changing Times, (red.) J. Wellwood, Shambhala, Boston 1985,
s. 166. Przekład za wyd. pol. Obrona Lady Chatterley, tłum. M. Tarnowski, Księgarnia
M. Fruchtmana, Warszawa 1933, s. 115–116.
3 Ibid. 129–130.
4 R.M. Rilke, Advice for a Young Lover, [w:] The Art of Staying Together: Embracing
Love, Intimacy, and Spirit in Relationships, (red.) M.R. Waldman, Jeremy P.
Tarcher/Putnum, New York 1998, s. 171. Przekład za wyd. pol. Listy do młodego
poety, tłum. J. Nowotniak, Świat literacki, Izabelin 1996, s. 32.
5 Ibid.
6 Ibid., s. 30.
7 R.M. Rilke, Learning to Love, [w:] Challenge of the Heart, 264. Przekład za wyd. pol.
Listy do młodego poety…, s. 31.
8 B. Jager, Passion and Transformation, [w:] Challenge of the Heart, s. 218.
9 Ibid., s. 218–219.
10 Ibid., s. 220.
11 Ibid., s. 221.