Zientara Benedykt - Konrad Kędzierzawy I Bitwa Pod Studnicą

You might also like

Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 30

B EN E D Y K T Z IENTA RA

Konrad Kędzierzawy i bitwa pod Studnicą

C ie n ie ju ż ró żn e lu d z i n ie b y ły c h w y s z ł y ze m g ły
p rz e d s tw o r z e n ia i o ta c za ją m n ie ciżb ą g w a rzą c ą : p o ­
tr z e b a ty lk o , a b y s ię z e b r a ły w o d d zie ln e tłu m y , a że ­
b y c z y n y ich u ło ż y ły się w p o sta c ie p ir a m id a ln e w y ­
p a d k ó w , a je d n ą p o d ru g ie j g a rs tk ę na ś w ia t w y p y ­
chać b ę d ę — — J e że li in s ty n k t p o e ty c z n y b y ł le p ­
s z y m o d ro zsą d k u , k tó r y n ie r a z tę lu b o w ą r z e c z
p o tę p ił, to B a lla d y n a w b r e w ro z w a d z e i h isto rii zo ­
sta n ie k ró lo w ą p olską...
(Juliusz Słow acki, list dedykacyjny do „Balladyny”).

1. K onrad K ędzierzaw y m a tę wyższość nad B alladyną, że istn iał


n apraw dę, ale wyższość to znikom a. Jeżeli bow iem K onrad stanow i ja ­
kieś pojęcie w historiografii, zawdzięcza to nie sw oim — nie znanym
zupełnie — czynom, ale tw órczości k ronikarzy i historyków , k tórzy upo­
dobali go sobie jako tw orzyw o do przedstaw iania sw ych rzutow anych
w przeszłość idei politycznych.
P rzed k ilk u la ty ogłosiłem szkic, ukazujący, ja k k ształto w ała się
w średniow ieczu legenda K onrada K ędzierzaw ego i ja k ą rolę pełniła,
odradzając się później, w X IX i X X w ieku, w sp rzy jającej takiem u
odrodzeniu atm osferze polityczno-ideow ej *. Sądziłem wówczas, że piszę
o problem ie zam kniętym . Tym czasem w 1976 r. pojaw iła się now a
próba upraw dopodobnienia legendy o K onradzie i bitw ie pod Studnicą:
ta k pow stała potrzeba ponow nego zajęcia się tą spraw ą, rozw ażenia no­
w ych argum entów i ponow nego przem yślenia w łasnego stanow iska.
S praw a nie je st błaha. Opowieść pow stałej w końcu X III w ieku ślą ­
skiej K roniki Polskiej o księciu, k tó ry chciał usunąć ze Ś ląska im ig ran ­
tów niem ieckich i poniósł klęskę w w alce z nim i, sta ła się p u n k te m w y j­
ścia do rozw ijającej się w drugiej połow ie X IX i w X X w ieku legendy
o w alce dw u żywiołów narodow ych n a Śląsku za czasów H en ry k a B ro­
datego (1201— 1238). K lęska Polaków pod S tudnicą była dla historyków
niem ieckich triu m fem niem czyzny na Śląsku i m iała zadecydow ać o jego
germ anizacji. Z kolei polscy historycy, a zwłaszcza publicyści i literaci,
kreow ali K onrada n a św iadom ego obrońcę polskości Śląska, zagrożonej
rzekom o ju ż w ted y przez odw ieczny Drang nach O sten. Rozpowszech­
nienie się tej legendy historiograficznej skrzyw iło obraz rzeczyw istego
oblicza Śląska przed najazdem m ongolskim 1241 ro k u w sk u tek p rzypi­
sania niem ieckim przybyszom roli, k tó rej w te d y odegrać nie mogli, a za-

‘ B. Z i e n t a r a , J a k p o w s ta ją le g e n d y . T ra g e d ia K o n ra d a K ę d zie r za w e g o
i j e j lo s y p o d p ió r e m d z ie jo p is ó w , „Mówią W ieki” r. X V , 1972, nr 8, s. 13—17
i nr 9, s. 14—17.

P R Z E G L Ą D H IS T O R Y C Z N Y , Т О М Ц О С , 1979, Z E S Z . I
28 BENEDYKT Z IE N T A R A

razem — uznania rządzących n a Śląsku polskich w arstw społecznych


za słabsze, niż to w ynika z innych źródeł historycznych.
Tym czasem o bohaterze legendy zachow ały się — poza inkrym inow a­
ną K roniką Polską — nikłe w zm ianki, z k tó ry c h poza istnieniem K on­
rad a niew iele w ynika. W spom ina o n im Żyw ot św. Jadw igi, w ym ieniając
go na drugim m iejscu w śród synów H en ry k a Brodatego i J a d w ig i2; po­
dobnie zw iązana z Ż yw otem G enealogia św. Jadw igi, k tó ra podaje nadto,
że w szystkie dzieci p a ry książęcej, poza H enrykiem Pobożnym i G e rtru ­
dą, zm arły w m ło d o ści3.
Obydw a te źródła pow stały około 1300 r., ale w swej części genealo­
gicznej zasługują n a pełne zaufanie: opierały się na zaginionym Żyw o­
cie pióra cystersa E n g elb erta i n a a k tach procesu kanonizacyjnego. P o ­
siadam y jed n a k rów nież źródło w spółczesne K onradow i: dw a dokum enty,
w ystaw ione w Głogowie na Boże N arodzenie 1208 r. przez księcia kalis­
kiego W ładysław a Odonica 4. W śród licznych dostojnych św iadków , obec­
nych w Głogowie z okazji ważnego zjazdu politycznego i uroczystości
rodzinnych śląskiej rodziny książęcej (chrzciny najm łodszego syna) w y­
m ieniony został Conradus H enrici filius, i to zaraz po ojcu, H e n ry k u
B rodatym ; dopiero za nim w ym ieniono H en ry k a Pobożnego z dodatkiem :
eiusdem H enrici iunior filius. Nie m a więc w ątpliw ości, że K onrad, zgod­
n ie zresztą z danym i Ż yw otu św. Jadw igi, b y ł starszy od H enryka P o ­
bożnego i że w ów czas (tj. w 1208 r.) był n a jsta rsz y m z synów Brodatego,
zapew ne w w yniku przedw czesnej śm ierci B olesław a, którego Żyw ot
i G enealogia w ym ieniły na pierw szym m iejscu.
W klasztorze lubiąskim prow adzono w X III i X IV w ieku w zm ianki
nekrologiczne o książętach, w szczególności pochow anych w klasztornym
kościele (ale z uw zględnieniem rów nież pochow anych gdzie indziej;
zwłaszcza dotyczy to pierw szych generacji P iastów śląskich). O ryginał
ty ch zapisek się n ie dochował: znam y je z kopii papierow ej X V w ieku,
sporządzonej dla k a te d ry w rocław skiej, k tó ra później znalazła się w W e­
necji. K onrad został tu w ym ieniony błędnie jako trzeci syn H enryka
Brodatego i Jadw igi; podano tylko datę dzienną jego śm ierci, 4 w rześ­
nia s. D atę tę pow tórzył zachow any dopiero w siedem nastow iecznym od­
pisie N ekrolog L u b ią sk i6. J e s t ona niew ątpliw ie błędna: w spółczesne
źródło, nekrolog prow adzony w T rzebnicy (może n aw et rę k ą siostry K on­
rada, G ertrudy), k tó ry następnie dostał się do m oraw skiego klasztoru
cystersek w O slaw anach i zn an y jest w lite ra tu rz e jako N ekrolog Czes-
ko-śląski, podaje 4 lis to p a d a 7. Tę sam ą p raw ie datę podaje nekrolog
klasztoru św. W incentego na O lbinie pod W rocław iem (5 listopada) 8.
T ak więc do pew nych wiadom ości o K onradzie m ożem y zaliczyć fakt,
że był drugim synem H en ry k a B rodatego i Jadw igi, że w 1208 r. m iał

2 V ita sa n c ta e H e d w ig is, w y d . A . S e m k o w i c z , M PH t. IV , s. 514.


3 T am że, s. 646. ».
4 KDŚ1. t. II, n r 132, 133; S ch lesisch es U rk u n d e n b u c h [cyt. dalej: S U B ], w y d .
H . A p p e l t , W. I r g a n g , W ien—K öln — G raz 1971— 1977, t. I, nr 116, 117.
6 E p y ta p h ia d u c u m S le zie , w y d . A . B i e l o w s k i , M P H t. III, s. 712: II N onas
S e p te m b ris o b iit C u n ra du s te r ciu s -filius eoru m .
6 M o n u m en ta L u b e n sia , w y d . W. W a t t e n b a c h , B resla u 1861, s. 51: O b iit
d u x C o n ra d u s G lo g o vien sis [sic!]. (f
7 B ö h m isc h -sch le sisch es N ek ro lo g iu m , w y d . W. W a t t e n b a c h , „ Z eitsch rift
des V erein s fü r G esch ich te S ch lesien s” [cyt. dalej: ZG S] t. V , 1863, s. 114.
8 N ek ro lo g o p a c tw a św . W in cen teg o w e W ro c ła w iu , w y d . К . M a l e c z y ń s k i ,
M P H s.n. t. IX , cz. 1, s. 83.
K O N R A D K Ę D Z IE R Z A W Y I B IT W A P O D S T U D N IC Ą 29

la t kilkanaście i b ra ł udział w w ażnym spotkaniu fam ilijno-politycznym


i że u m a rł młodo, najpraw dopodobniej 4 listopada nieznanego roku. Do
tego dochodzi b rak w zm ianek o nim w jakim kolw iek dokum encie po
1208 r.; teoretycznie rzecz u jm ując, m ógłby więc ju ż um rzeć 4 listopada
1209 r. Je d n a k niew ielka liczba zachow anych dokum entów śląskich nie
pozw ala w yciągnąć zbyt daleko idących w niosków z b ra k u jego osoby
n a liście św iadków : b ra t K onrada, H en ry k Pobożny w y stęp u je na tej
liście ponow nie dopiero w 1218 r., ty m razem ju ż s a m 9. G dyby nie
opow ieść K roniki Polskiej, n ik t nie m iałby w ątpliw ości, że m iędzy ro ­
kiem 1209 a 1218 K onrad m usiał um rzeć.
2. K ronika Polska, zachow ana do niedaw na w trz e ch rękopisach
i k ilk a k ro tn ie w ydana, je st m ało zbadanym pom nikiem polskiej h istorio­
g rafii średniow iecznej: rozstrzygnięcie zw iązanych z n ią sp ornych pro­
blem ów należy do pilnych postulatów badaw czych. N a szczęście n ie m a
m iędzy badaczam i w ielkich różnic co do jej datow ania: m usiała pow stać
m iędzy 1285 a 1300 rokiem 10. Z achow ała się w form ie nie w ykończonej,
p rzy czym okres po śm ierci Bolesław a K rzyw oustego został opracow any
dw ukrotnie, a problem , k tó ra z w e rsji je s t pierw otna, je s t do dziś spor­
n y 4 A utor kroniki, zapew ne m nich lubiąski — choć i to je s t kw estio­
now ane — w ykorzystał, dość sam odzielnie zresztą, K ronikę M istrza W in­
centego, N ekrolog L ubiąski i poza ty m chyba niew iele źródeł pisanych.
N atom iast szeroko opierał się n a tra d y c ji ustn ej, co w połączeniu z w łas­
nym i jego kom binacjam i spraw iło, że K ro m k a ro i się od błędów . N a
in n y m m iejscu poddaw ałem analizie jej relację o w alkach Bolesław a
W ysokiego z b rate m M ieszkiem P lątonogim i synem Jaro sław em 12; K a­
zim ierz J a s i ń s k i zdezaw uow ał zaw arte w K ronice dane o m ałżeń­
stw ach W ładysław a W ygnańca i B olesław a W ysokiego 13; ostatnio G era rd
L a b u d a w skazał na zupełne pom ieszanie osób i w ypadków w rela cji
K roniki o zbrodni gąsaw skiej, gdzie dw u W ładysław ów (Laskonogi i Odo-

9 KDŚ1. t. II, n r 198; S U B t. I, n r 171: H ein ricu s d u x Z le sie e t H ein ricu s filiu s
su u s.
10 O statn ie w y d a n ie L. Ć w i k l i ń s k i e g o w M PH t. III, s. 578— 656. Por.:
E. M a e t s c h k e , D as C h ro n ico n P o lo n o -S ile sia cu m , ZG S t. L IX , 1925, s. 137— 152;
H . v o n L o e s c h , Z u m C h ro n ico n P o lo n o -S ile sia c u m , ta m że t. L X V , 1931, s. 218—
238; J. D ą b r o w s k i , D a w n e d z ie jo p is a r s tw o p o lsk ie , W arszaw a 1964, s. 122 n.;
R . H e c k , C h ro n ica p rin c ip u m P o lo n ia e a C h ro n ica P o lo n o ru m , „Sobótka” t. X X X I,
1976, s. 185— 196. W druku a rty k u ł E. W i l a m o w s k i e j n a tem a t ok oliczn ości
p o w sta n ia k ro n ik i i o sob ow ości autora; w ię k sz ą p u b lik a cję p rzy go to w u je Z. W i e l ­
gosz.
11 In teresu ją cy n a s fragm en t zn a jd u je się w w e r sji p rzed staw ia ją cej szerzej
lo k a ln ą h isto rię Ś lą sk a . Z d an iem H . v o n L o e s c h a <op. cit., s. 225 nn.) w er sja
ta p o w sta ła w cześn iej n iż w er sja ak cen tu ją ca sp ra w y o góln op olsk ie; n a to m ia st
L. Ć w i k l i ń s k i (M PH t. III, s. 595), E. M a e t s c h k e (op. cit., s. 138 nn.), J . D ą ­
b r o w s k i (op. cit., s. 122) i R. H e c k (op. cit., s. 193) op o w ia d ają się za p ó źn iej­
sz y m p o w sta n iem w e r sji „ ślą sk iej”. T rzej o sta tn i p rzyp isu ją ją zresztą in n em u
a u toro w i, k orzy stającem u z te k stu w e r sji „ ogóln op olsk iej”. E. W i l a m o w s k a
w id z i tu jed n eg o autora i jed n o d zieło, w k tórym część „ogóln op olska” m iała sta ­
n o w ić tło do p rzed sta w ien ia d ziejó w k sią żą t ślą sk ich , p ozostając w zw iązk u z id e o ­
logią p o lity czn ą H en ryk a IV P robusa (w n ied ru k ow an ej p racy m a gistersk iej H isto ­
rio g ra fia o śro d k a lu b ią sk ieg o w X III— X IV w ie k u , 1977, s. 18 nn.).
12 B. Z i e n t a r a , B o le sła w W yso k i: tu ła c z, re p a tria n t, m a lk o n te n t, P H t. L X II,
1971, s. 385.
13 W recen zji p racy K. B i e d y , W s p r a w ie d ru g ie j ż o n y W ła d y sła w a II W y ­
gnań ca, zam ieszczon ej w „ S tu d iach Z ród łozn aw czych ” t. X IV , 1969, s. 229 nn. Por.
też K . J a s i ń s k i , R o d o w ó d P ia stó w ślą sk ic h t. I, W rocław 1973, s. 40 nn., 46 nn.
30 B E N E D Y K T Z IE N T A R A

nic) pom ieszano i połączono pod im ieniem Odona, nie żyjącego już od
lat przeszło trz y d z ie s tu Vt. P rzykłady m ożna b y m nożyć, stąd analiza
rozum ow ania au to ra K roniki i w ykrycie źródeł jego wiadom ości w ydaje
się spraw ą szczególnie w ażną i aktualną.
In teresu jąca nas opowieść w yróżnia się w tekście K roniki rozm iaram i
narracji, szczególnie na tle bardzo zwięzłego ujęcia dziejów panow ania
H enryka Brodatego, w k tó ry m nieco uw agi poświęcono tylko w ypadkom
gąsaw skim i w alce z K onradem M azowieckim o K raków . G órują u k ro ­
nikarza zainteresow ania genealogiczne, do k tó ry ch m usiał zebrać specjal­
n e m ateriały: z w yraźnym dążeniem do dokładności w ym ieniał członków
dynastii, n aw et zm arłych w dzieciństw ie, i m iejsca ich pochówków.
Na ty m tle poniższy t e k s t 13 w ygląda dość niezw ykle:
„Jeszcze zaś za życia H enryka [Brodatego] i jego żony szatan rozsiał
m iędzy ich synam i, H enrykiem i K onradem , ziarno niezgody. Ojciec
przyrzekł był m łodszem u synow i K onradow i córkę księcia Saksonii [za
żonę], przeznaczając m u Łużyce i Ziem ię L ubuską, starszego zaś H enryka
m iał zam iar ustanow ić królem Polski. D ow iedziaw szy się o tym K onrad,
k tó ry nienaw idził Niemców, zebraw szy Polaków z różnych ziem, zam ie­
rzał w ygnać b ra ta z nielicznym i Niem cam i, jacy wówczas byli na Śląsku.
Ojciec zaś i m atka, k tórzy nie byli w stanie uśm ierzyć tego zła, zezwo­
lili na zbrojne starcie synów, ustępując: ojciec do Głogowa, m atk a do
Niemczy. G dy synow ie sta rli się na polu m iędzy Legnicą a Z łotoryją,
w m iejscu zw anym S tudnica albo C zerw ony Kościół, H en ry k — w raz
z niem ieckim i przybyszam i, tak chłopam i, ja k rycerzam i, któ ry ch ze­
wsząd zebrał — zabiw szy niezliczonych Polaków , triu m faln ie zdobył pole
zw ycięstw a, podczas gdy tam ci, k tórzy zdołali się uratow ać, uciekali.
K onrad zaś, schroniw szy się u ojca w nadziei ocalenia życia, udał się
do Puszczy Tarnow skiej, gdzie podczas polow ania spadłszy z konia, zła­
m ał kręgosłup i um arł, [po czym] przew ieziony do Trzebnicy, pochow any
został w kap itu larzu ze w zględu na siostrę [G ertrudę], k tó ra najbardziej
go um iłow ała. Z w any był zaś K ędzierzaw ym . K iedy na jego pogrzeb
w zyw ano m atkę, przem ilczano jego śm ierć, zaw iadam iając ją, że syn
jest chory. Ona jed n ak rzekła: Na próżno zm yślacie, że chory jest ten,
którego idę pogrzebać; śm ierć jego naprzód przew idziałam , poniew aż
przez jego zapalczyw ość k rew w ielu niew innie została w y lana”.
R elacja o w ojnie dom owej m iędzy K onradem a H enrykiem nie znaj­
duje potw ierdzenia w żadnym w spółczesnym źródle. Co w ięcej, Żyw ot
św. Jadw igi, chętnie n o tu jący proroctw a swej bohaterki, nie w ym ienia
ta k pasującej do katalogu cudów św iętej przepow iedni śm ierci K onrada:
zaw iera jed n ak bardzo podobne przew idzenie śm ierci H enryka Poboż­
nego 16. Jeżeli to ostatnie — co jest bardzo praw dopodobne — znajdow ało
się już w pierw otnym Żywocie pióra cystersa E ngelberta, to mogło po­
służyć jako wzorzec jegq konfratrow i, autorow i K roniki.
R elacja K roniki w eszła do kanonu historiograficznego i była pow ta­
rzana przez op arte na niej późniejsze dzieła: K ronikę K siążąt Polskich

14 O dczyt n a p osied zen iu K o m isji M efiiew istyczn ej P TH w P ozn an iu 19 k w ie t­


n ia 1978 r.
15 M PH t. III, s. 647 n. Ze w zg lęd u na długość tek stu , w ielo k ro tn ie przedruko­
w y w a n eg o , n ie przytaczam go tu w b rzm ien iu orygin ału .
“ M PH t. IV , s. 562 n.
K O N R A D K Ę D Z IE R Z A W Y I B IT W A P O D S T U D N IC Ą 3J

P io tra z B y c z y n y 17 i K ronikę D łu g o sza18. W zbogaciły one tę relację


o pew ne am plifikacje, w ynikające z ten dencji politycznej lub m aniery
stylistycznej kronikarzy, w żadnym jed n ak w ypadku z w ykorzystania
dodatkow ego źródła. Jednakże Długosz um ieścił opowieść po raz pierw ­
szy w k o n k retn y m m om encie chronologicznym : pod rokiem 1213. D la­
czego ta k uczynił? Jed n i histo ry cy sądzą, że rozporządzał rocznikiem ,
w k tó ry m znajdow ała się data roczna śm ierci K onrada 19, inni, ja k o sta t­
nio Rom an H e c k , uw ażają tę datę za dow olnie p rzy jętą przez Długosza
bez żadnych p o d s ta w 20. Nie da się oczywiście udow odnić ani jednego,
ani drugiego tw ierdzenia: dopiero dodatkow e dane m ogą upraw dopo­
dobnić datę, podaną przez Długosza.
3. Silniejsze zainteresow anie osobą K onrada narodziło się w drugiej
połowie X IX w. w zw iązku z nasileniem się konfliktów polsko-niem iec­
kich w państw ie pruskim 21. Bliżej zajął się nim czołowy badacz dziejów
Śląska, C olm ar G r ü n h a g e n , którego w ahania w tej spraw ie odpow ia­
dają zm ieniającym się nastrojom politycznym . Po raz pierw szy poddał
analizie tę spraw ę w 1866 r., stw ierdzając wówczas, że cała relacja K ro ­
niki polskiej jest höchst unzuverlässig-, już wówczas zwrócił uw agę na
sprzeczności chronologiczne w niej w y s tę p u ją c e 22. N atom iast w w yda­
n y m w 1884 r. pierw szym tom ie swej „H istorii Śląska” p rzy ją ł już całą
tę relację za dobrą m onetę: w yjaśnił zniknięcie K onrada z dokum entów
po 1208 r. jego „przejściem do opozycji” i zw iązaniem się ze szlachtą
polską, niezadow oloną z faw oryzow ania przez H en ry k a B rodatego nie­
m ieckich przybyszów i z germ anizacji śląskiego d w o r u 23. W trz y lata
później, w a rty k u le ch arak tery zu jący m rolę książąt śląskich w pozyska­
niu k ra ju dla niem czyzny, nie tylko uznał bitw ę pod S tudnicą za fa k t
historyczny, ale n aw et za chw ilę przełom ow ą, decydującą o pozyskaniu
Śląska dla Niemiec. „M iała ona znaczenie rozstrzygające: ona to przy ­
pieczętow ała zw ycięstw o niem czyzny, niem iecki c h a ra k te r śląskiego do­
m u panującego. O kazuje się to ty m bardziej pełne znaczenia, kiedy uśw ia­
dam iam y sobie, na ja k ciężkie p róby m iała jeszcze być w ystaw iona niem ­
czyzna w k ra ja c h kolonizacji w schodniej, kiedy XIV w iek m iał przynieść

17 K ro n ik a k sią żą t p o lsk ich , w y d . Z. W ę c l e w s k i , M PH t. III, s. 487. A utor


K ro n ik i o sła b ił n arod ow y ch arak ter k o n flik tu , u m ieszczając P o lak ó w rów nież
w o b o zie H en ryk a P obożnego.
18 J. D ł u g o s z , A n n a les se u cro n ica e in c liti R eg n i P o lo n ia e t. III (k sięga V
i V I), V a rsa v ia e 1973, s. 219 nn. A m p lifik a cje P io tra z B y czy n y i D ługosza a n a li­
zuje R. H e c k w cytow an ej n iżej (przyp. 20) pracy.
19 S. S m o l k a , H e n ry k B ro d a ty , L w ó w 1872, s. 100 n. i przyp. 14; K. M a l e -
c z y ń s k i , K o n ra d (K ę d z ie r z a w y , C risp u s), P S B t. X III, W rocław 1968, s. 583 n.;
K. J a s i ń s k i , R o d o w ó d , t. I, s. 91; B. Z i e n t a r a , J a k p o w s ta ją le g e n d y , cz. 2,
s. 14; t e n ż e , H e n ry k B ro d a ty i je g o c za sy , W arszaw a 1975, s. 193. P odobnie
E. W a l t e r i J. G o t t s c h a l k w cy to w a n y ch n iżej pracach.
2* C. G r ü n h a g e n , B em e rk u n g e n u n d B erich tig u n g en z u n eu eren S c h rifte n
au f d e m G e b ie te d e r sch le sisch e n G esch ich te, ZG S t. V II, 1866, s. 201; t e n ż e ,
R e g e ste n z u r sch lesisch e n G e sch ich te cz. 1, w y d . 2 ( = C o d e x d ip lo m a tic u s S ilesia e
t. VII), B resla u 1884, s. 108 n.; H . G r о t e f e n d, Z u r G en ea lo g ie u n d G esch ich te
d e r B re sla u e r P ia ste n , „A b h an dlu n gen der sc h lesisch en G esellsch a ft fü r v a te rlä n ­
d isch e C u ltu r”, P h ilo so p h isch -h isto risch e A b teilu n g , 1872— 1873, B r esla u 1873, s. 68;
R. H e c k , O p ie r w s z y m k o n flik c ie n a r o d o w y m n a Ś lą sk u i r z e k o m y m p o w sta n iu
g ó rn ik ó w w cza sach H e n ry k a B ro d a teg o , [w:] A rs h isto ric a , P ozn ań 1976, s. 406.
21 Por. G. A . S t e n z e l , G esch ich te S c h lesie n s cz. 1, B resla u 1853, s. 41 nn.: tu
jeszcze śc iśle za p rzy jęty m litera ln ie tek stem K ro n ik i P o lsk iej.
22 C. G r ü n h a g e n , B e m e rk u n g e n , s. 202.
23 C. G r ü n h a g e n , G esch ich te S c h le sie n s t. I, G otha 1884, s. 62 n. i A n m e r­
k u n g en , s. 19 n.
32

polskości now ą siłę” 24. Nie trzeba dodawać, że H en ry k B rodaty aw anso­


w ał pod piórem G rünhagena na Niem ca i św iadom ego germ anizatora 76.
W arto n atom iast przypom nieć, że od 1883 r., kiedy ukazała się antypolska
publikacja F. J. N e u m a n n a („G erm anisierung oder P olonisierung?”),
m nożyły się b roszury i arty k u ły , w zyw ające do w alki z rzekom ym pol­
skim niebezpieczeństw em : w 1885 B ism arck przeprow adził słynne „ ru g i”
P olaków zza kordonu, a w 1886 pow stała K om isja K olonizacyjna. A tm o­
sfera tego okresu m ogła w płynąć na zm ianę sposobu w idzenia przeszłoś­
ci w śród historyków .
Skoro G rünhagen zdecydow ał się uznać autentyczność historyczną
polsko-niem ieckiego starcia pod S tudnicą i w alki m iędzy synam i B ro­
datego, rep re z en tu ją c y m i dw a antagonistyczne obozy narodow e, stan o ­
wisko to znalazło pow szechne uznanie w historiografii, zarów no niem iec­
kiej, ja k polskiej. Różnice dotyczyły datow ania i — oczywiście — oceny
tych w ypadków .
Szerzej zajął się w Polsce postacią K onrada W acław S o b i e s k i ,
k tó ry w szkicu „Z apom niany bohater śląsk i” kreow ał go n a obrońcę pol­
skości przed germ anizacją. „Był to ostatni, a ze śląskich jed y n y P iast,
k tó ry podniósł oręż w obronie tej dzielnicy przed pokojow ym a pow ol­
nym jej n ie m c z e n ie m --------T aka postać zapom niana w s t a j e --------- z po­
piołów, po w iekach zapom nienia staje się zrozum iałą dla następ n y ch
pokoleń, a n aw et czasem ich prom iennym , pozagrobow ym w odzem ” 26.
Z ty ch i innych zdań szkicu w ynika, że nosił on c h a ra k te r doraźnej
a k tualnej publicystyki, zw iązanej z n a ra stają cą w społeczeństw ie polskim
falą uczuć antyniem ieckich, szczególnie silną po w ypadkach w e W rześni
(1901 r.) i k u lm in u jącą w obchodach grunw aldzkich 1910 r. Szczegóły h i­
storii K onrada nie interesow ały Sobieskiego: zaczerpnął je z G rü n h ag e­
na, to i owo przekręcając. K onrad b y ł m u potrzeb n y jako sym bol w alki
z naporem niem ieckim . Znakom icie — od stro n y literackiej — n ap isan y
szkic Sobieskiego w prow adził postać K o nrada do św iadom ości szerszych
kręgów Polaków , in teresu jący ch się historią. M niej znany, ale w ażny był
a rty k u ł M ariana Ł o d y ń s k i e g o , k tó ry dostarczył now ych a rg u m en ­
tów za historycznością kon flik tu przedstaw ionego w K ronice P olskiej 27.
U stabilizow ana w te n sposób w historiografii legenda stała się tw o rzy ­
w em powieści Zofii K o s s a k „Legnickie pole” (1930), w k tó re j K onrad
został iście dw udziestow iecznym szow inistą Liczne w ydania powieści
przyczyniły się do popularyzacji legendy o tragicznym w ystąpieniu K on­
ra d a w obronie zagrożonej polskości w szerokich kręgach społeczeństw a
polskiego.

24 C. G r ü n h a g e n , D ie a lte n sch lesisc h e n L a n d e sfü rste n , ZG S t. X X I, 1887,


s. 175.
25 T am że, s. 173. ч
26 W. S o b i e s k i , Z a p o m n ia n y b o h a te r ślą sk i, [w :] t e g o ż , S zk ic e h isto ry c zn e ,
W arszaw a 1904, s. 248.
27 M. Ł o d y ń s k i , P o lity k a H e n ry k a B ro d a te g o i je g o sy n a w la ta c h 1232—
1241, P H t. X IV , 1912, s. 145 n.
28 Por. B. Z i e n t a r a , J a k p o w s ta ją le g e n d y , cz. 1, s. 14 n. K onrad b y ł ta k ż e
b oh aterem d ram atu J. N . J a r o n i a, tK o n ra d K ę d z ie r z a w y (1920), por. K . M a l e -
c z y ń s k i , K o n ra d , s. 584. K siążk a Z. o s s а к u k azała się w 1931 r. po n iem ieck u
w M on ach iu m p t. D ie W a h ls ta tt v o n L ie g n itz, w p rzek ła d zie O ttona F o r s t - B a t -
t a g l i i , k tó ry w p o sło w iu w y k a za ł, że au tork a n ie so lid a ryzu je s ię z p ostaw ą
K onrada, a le op ow ia d a się za sta n o w isk iem H en ryk a P ob ożnego, dążącego do u m oc­
n ien ia so lid a rn o ści ch rześcija ń sk iej w o b ec groźb y M ongołów (s. 314 nn.).
K O N R A D K Ę D Z IE R Z A W Y I B IT W A P O D S tU D N I C A 33

Tym czasem legenda K o n rad a została poddana k ry ty c e w dw u k o n k u ­


ren c y jn y ch dziełach zbiorow ych, pośw ięconych historii Śląska: polskim
i niem ieckim . R om an G r ó d e c k i napisał w I tom ie polskiej „H istorii
Ś ląska” : „Osobiście uw ażam opow iadanie o tej bitw ie, jako niem al o w i­
dow isku krw aw ym , któ rem u bezczynnie przyglądał się ojciec i m atka,
nie usiłując zapobiec bratobójczej walce, za zupełne niepraw dopodo­
bieństw o. Być może, że istotnie było jakieś ostre starcie m iędzy obu
braćm i na tle ryw alizacji m iędzy upośledzonym starszym a popieranym
przez ojca m łodszym , ale p rzy b ran ie go w postać o tw artej w alki orężnej
n a oczach rodziców i postaw ienie na tle polsko-niem ieckiego rasow ego
antagonizm u je st — m oim zdaniem — w yraźnie anachronistycznym do­
datkiem pisarza X IV w .” 29.
Podobne stanow isko zajął w I tom ie niem ieckiej „G eschichte Schle­
siens” E rich R a n d t: „M usim y tę legendę z h istorii Śląska w ykreślić,
poniew aż nie tylko brakow ało w szelkich podstaw do takiego k o n flik tu
narodow ego w czasach H en ry k a I, lecz K onrad w edług w szelkiego p raw ­
dopodobieństw a zm arł ju ż w m łodych latach, poniew aż od 1208 r. w żad­
n y c h dokum entach nie w ystępow ał” 3°* Także w pow ojennych studiach
i syntezach na ogół górow ał stosunek sceptyczny do legendy. K arol M a -
l e c z y ń s k i w notce biograficznej K onrada w „Polskim Słow niku
B iograficznym ” stw ierdził, że już w X III w ieku w okół postaci K onrada
„narosło w iele elem entów legen d arn y ch m ających sw e podstaw y w póź­
niejszych w alkach o władzę m iędzy synam i i w nukam i H en ry k a B roda­
tego”, P rzyjm ow ał jed n ak (ostrożnie) historyczność sam ego z a ta rg u m ię­
dzy braćm i, a także dane o dzielnicy lubuskiej K onrada i projekcie jego
saskiego m a łż e ń s tw a 31. N atom iast w „H istorii Ś ląsk a” M aleczyński
w ogóle pom inął problem K o n rad a i b itw y pod S tu d n ic ą 32. In n e stano­
w isko zajął K azim ierz P i w a r s k i , k tó ry w sw ej zw ięzłej „H istorii
Ś ląska” zepchnął w praw dzie K o nrada do przypisu, ale uznał, że „prze­
ciw staw iał się ostro niem czyźnie” w przeciw ieństw ie do krótkow zrocz­
ności o jc a 33.
Od czasów Łodyńskiego je d n a k żaden z historyków , poruszających
problem K o n rad a i b itw y pod S tudnicą, n ie przedstaw ił żadnych now ych
argum entów : ograniczono się do zajęcia stanow iska w obec tego proble­
m u, posługując się arg u m en tacją poprzedników i u znając tezy stro n y
przeciw nej za nieprzekonyw ające. W zasadzie rów nież Jo sep h G o t t -
s c h a l k , k tó ry w 1951 r. ponow nie rozw ażył całość problem u, nie do­
starczył now ego m ateriału , rozw ijając tylko tezę G rünhagena, k tó ry p rzy ­
puszczał, że do rela cji o sporze m iędzy synam i B rodatego w k ra d ły się
rem iniscencje późniejszych konfliktów m iędzy P iastam i śląskim i
G otschalk w idział m ianow icie pierw ow zór legendy w w alkach m iędzy
H en ry k iem III w rocław skim , gorliw ym kolonizatorem , a K onradem I

29 H isto ria Ś lą sk a od n a jd a w n ie js z y c h c za só w do ro k u 1400 t. I, pod red.


S . K u t r z e b y , K rak ów 1933, s. 221.
30 G esc h ich te S ch lesie n s t. I, pod red. H . A u b i n a , B r esla u 1938, s. 96.
31 K . M a l e c z y ń s k i , K o n ra d (jak w przyp. 19), s. 583 n.
32 H isto ria Ś lą sk a t. I, pod red. K . M a l e c z y ń s k i e g o , cz. 1: do p o ło w y
X IV w ., W rocław 1960.
33 К. P i w a r s k i , H isto ria Ś lą sk a w za r y sie , K a to w ice—W rocław 1947, s. 32,
przyp. 1, s. 33.
34 C. G r ü n h a g e n , R e g e ste n , s. 108 η.

з
34 B E N E D Y K T Z IE N T A R A

głogowskim — sojusznikiem książąt w ielkopolskich, zdaniem K roniki


W ielkopolskiej — rzecznikiem interesów polskiego ry c e rs tw a 35.
Now ych argum entów przeciw ko m ożliwości polsko-niem ieckiej w o j­
n y domowej za czasów H enryka B rodatego dostarczył natom iast Ew ald
W a l t e r , badając problem pochow ania K onrada w Trzebnicy: n a pod­
staw ie ty ch badań opowiedział się on za w iarygodnością Długoszowej
d a ty śm ierci K onrada K ędzierzaw ego 3®. Z kolei piszący te słow a spróbo­
w ał w yjaśnić zagadkę bitw y pod S tudnicą, wiążąc genezę jej legendy
z pow staniem górników , zanotow anym w rocznikach k a p itu ły praskiej
pod r. 1220 37. P u b lik u jąc ów a rty k u ł, uw ażałem spór o legendę K onrada
za przebrzm iały i m ający już tylko znaczenie jako frag m en t dziejów
historiografii.
Tym czasem w krótce potem w ystąpił w obronie relacji K roniki P o l­
skiej Rom an Heck, przytaczając now e a rg u m e n ty 38. W obec tego okazało
się konieczne ponow ne zbadanie tek stu K ro n ik i na tle całej przytoczonej
dotąd argum entacji.
4. R elacja o ryw alizacji synów H en ry k a B rodatego nie je s t jed n o li­
tym tekstem . W yraźnie rozpada ,się na dw ie części: zaczerpniętą z ja ­
kiejś tra d y c ji u stn ej relację o ryw alizacji książąt, zakończonej w ojną
domową oraz wiadom ość o śm ierci i pochów ku K onrada. A utor K roniki,
posiadający z reg u ły dobre wiadom ości o pochów kach P iastów śląskich
w Pforcie, L ubiążu i Trzebnicy, mógł znać nagrobek K onrada w T rzeb­
nicy z autopsji, a okoliczności jego śm ierci z jakichś zapisek trzeb n ic­
kiego klasztoru lub z w iarygodnej klasztornej tra d y c ji ustnej. W iadomość
o śm ierci K onrada w skutek w ypadku na polow aniu, k tó ra w ogóle się
nie w iąże z poprzednim opow iadaniem o w ojnie dom owej, m ożna więc
uznać za odpow iadającą rzeczywistości. A u to r dość sztucznie połączył ją
z w ojną dom ową z pomocą proroctw a św. Jadw igi, nie pochodzącego z ofi­
cjalnego re je s tru jej cudów i n ajw yraźniej stanow iącego am plifikację,
w tórną w stosunku do legendy o bratobójczej w ojnie.
Uznanie wiadomości o trzebnickim pochów ku K onrada za w iarygodną
pociąga za sobą dalsze konsekw encje. Sam a Trzebnica, jako m iejsce po­
chów ku K onrada, zanotow ana została także w Żyw ocie św. Jadw igi;
K ronika poszerza tę wiadomość, przytaczając dokładne m iejsce pochów ­
ku K onrada: w k ap itu larzu : in Trebnicz delatus in capitulo sepultus est
propter sororem , que m a xim e diligebat i ll u m 39.
Mimo iż o statni w ydaw ca K roniki, L udw ik Ć w i k l i ń s k i , w y d ru ­
kow ał w tekście in capella zam iast in capitulo (opierając się n a najpóź­
niejszym rękopisie królew ieckim , pozostającym tu w sprzeczności z dw o­
m a innym i), należy się opowiedzieć za lectio difficilior. Po pierw sze —
nie w ym ieniono żadnej nazw y kaplicy, co by spraw iło, że określenie
in capella nie daw ałoby żadnego uściślenia m iejsca pochów ku K onrada.
Po drugie — pochów ek w kap itu larzu był czym ś niezw ykłym , a więc

85 J. G o t t s c h a l k , D er a n g eb lich e B r u d e r z w is t u n te r d en S öh n en d e r h e ili­
g e n H e d w ig , „ A rch iv fü r sch lesisch e K irch en g esch ich te” [cyt. dalej: A SK G ] t. IX ,
1951, s. 54 n n . Por. K ro n ik a W ie lk o p o lsk a , w y d . В. K ü r b i s , M PH, s.n. t. V III,
s. 96.
36 E. W a l t è r , D ie G ra b stä tte K o n ra d s, des S o h n es d e r h eilig en H e d w ig , in
T re b n itz u n d a n g eb lich als K r y p ta in t i e K lo s te r k ir c h e e in b ezo g en e a lte P e te r s ­
k a p e lle d a se lb st, A S K G t. X IV , 1956, s. 24 nn.
37 B. Z i e n t a r a , J a k p o w s ta ją le g e n d y (jak w przyp. 19).
38 R. H e c k , O p ie r w s z y m k o n flik c ie (jak w przyp. 20).
39 M PH t. III, s. 648. Por. tłu m aczen ie w y ż e j, s. 30.
K O N R A D K Ę D Z IE R Z A W Y I B IT W A P O D S T U D N IC Ą 35

m usiał w zbudzić w ątpliw ość pisarza i chęć upew nienia się o praw dzi­
wości fak tu , ja k też jego uzasadnienia.
K onrad był pierw szym P iastem , pochow anym w Trzebnicy. W cześ­
niej zm arłe dzieci H en ry k a Brodatego: Zofia, A gnieszka i Bolesław , zo­
sta ły pochow ane w L ubiążu, u boku dziada, Bolesław a W ysokiego i jego
żony. K lasztor trzebnicki i jego kościół, k tó ry m iał stać się m auzoleum
Brodatego i jego rodziny, były jeszcze w początkow ym stadium budow y.
Dopiero w 1214 r. poświęcono k ry p tę kościoła, k tóra m ogłaby służyć jako
m iejsce pochówku. W 1219 r. poświęcono p re z b ite riu m 40.
Ten sta n budow y tłum aczy zdaniem E. W altera zagadkow e m iejsce
pochów ku K onrada: w kapitularzu. W zasadzie pochów ek członka ro­
dziny fu n d ato ra w k ap itu larzu klasztoru cysterskiego b ył czymś w y ją t­
kowym , choć m o żliw y m 41; ty m bardziej niezw ykłe było pochow anie
księcia w k a p itu la rz u klasztoru żeńskiego. W yjaśnia to E. W alter po
pierw sze niem ożliwością pochow ania go w krypcie w sk u tek jej niew y-
kończenia w m om encie śm ierci K onrada, po drugie — specjalną m iłością
siostry G ertru d y , wówczas ju ż m niszki trzebnickiej, do b rata ; to uzasad­
nienie służyło już zresztą kronikarzow i dla w yjaśnienia niezw ykłego
m iejsca pochówku. G e rtru d a nie dopuściła do przeniesienia ciała K on­
rad a do Lubiąża, lecz w ym ogła na ksieni trzebnickiej i na rodzicach zgo­
dę na złożenie ciała b ra ta pod podłogą kapitularza. P o rozbudow aniu
kościoła zwłoki K onrada przeniesiono zapew ne do grobow ca w jego
obrębie 42.
F a k t pochów ku K onrada w k a p itu la rz u pozwala określić datę jego
śm ierci. M usiała ona nastąpić po w stąpieniu G e rtru d y do klasztoru
trzebnickiego (1212 r.) 43, a przed pośw ięceniem k ry p ty tam tejszego koś­
cioła (1214 r.). Z tej kom binacji w ynika, że podana przez Długosza data
śm ierci K onrada — 1213 r. je st ja k najbardziej praw dopodobna; została
więc — ja k się w ydaje — zaczerpnięta z nie znanego nam dziś rocznika 44
P rzy jęcie 1213 r. jako d a ty śm ierci K onrada — w y jaśniające bez
reszty jego zniknięcie z dokum entów — pociąga za sobą je d n a k doniosłe
konsekw encje, k tó re rozum iał już C olm ar G rünhagen: chcąc uratow ać
w iarygodność legendy, przesunął w ydarzenia na lata 1235— 3 8 45. Póź­
niejsze badania nad początkam i kolonizacji niem ieckiej n a Śląsku w y­
kazały, że około 1213 r. ludność niem iecka stanow iła znikom ą garstkę
i ani nie m ogła stanow ić zagrożenia dla polskości, ani podjąć akcji z b ro j­
nej przeciw Polakom , i to akcji zw ycięskiej 46.

40 E. W a l t e r , op. cit., s. 33 n n . O p o św ięcen iu k ry p ty in fo rm u je dokum ent,


w y sta w io n y w 1214 r. przez arcyb isk u p a H en ryk a K ietlicza oraz b isk u p ó w W a­
w rzyń ca w ro cła w sk ieg o i W aw rzyńca lu b u sk iego (K D Sl. t. II, nr 162; S U B t. I,
nr 141). P o św ię cen ie chóru (prezbiterium ) k ościo ła p ośw iad cza dok um ent w y sta ­
w io n y z tej ok azji przez liczn y ch b isk u p ó w p olsk ich (W aw rzyńca w ro cła w sk iego,
P a w ła p ozn ań sk iego, W aw rzyńca lu b u sk ieg o , B arton a w ło c ła w sk ieg o i C hrystiana
pru sk iego oraz K onrada, b y łeg o bisk u p a halb erstad zk iego) 25 sierp n ia 1219
(K D Sl. t. II, n r 220; S U B t. I, nr 187).
41 E. W a l t e r , op. cit., s. 30 n.
42 T am że, s. 39 nn.
43 F akt ten p ośw iad cza dok u m en t W aw rzyńca b isk u p a w ro cła w sk ieg o z 1212 r.
(K DSl. t. II, n r 154; S U B t. I, n r 131).
44 M im o to R. H e c k , odrzucając d atę 1213 r., w ogóle n ie u stosu n k o w a ł się
do tez E. W a l t e r a (O p ie r w s z y m k o n flik c ie , s. 409).
45 С . G r ü n h a g e n , B em erk u n g en , s. 201; t e n ż e , R eg e ste n , s. 108; t e n ż e ,
G esch ich te S ch lesien s t. I: A n m erk u n g en , s. 19 η.
46 Por. В. Z i e n t a r a , H e n ry k B ro d a ty , p a ssim , gd zie m .in. próba ocen y chro­
n o lo gii i rozm iaru n a p ły w u osad n ik ów n iem ieck ich .
36 B E N E D Y K T Z IE N T A R A

W yodrębniw szy z relacji K roniki P olskiej w iarygodną wiadom ość


0 śm ierci i pochów ku K onrada, k tó ra dzięki analizie E. W altera dopo­
m ogła w ustalen iu d a ty śm ierci m łodego księcia, zestaw m y te ra z resztę
relacji: opowieść o synach H en ry k a B rodatego i Jadw igi oraz ich b ra to ­
bójczej walce.
D ow iadujem y się, że starszym synem był H e n ry k i że jego przeznaczył
ojciec na k ró la Polski. Pierw sza wiadom ość je s t w oczyw isty sposób n ie­
praw dziw a, ja k w iem y z dokum entów , potw ierdzających starszeństw o
synów B rodatego, podane w Żywocie św. Jadw igi. D ruga wiadom ość
natom iast m oże być zachow anym w tra d y c ji echem rzeczyw istych sta ra ń
Brodatego o koronę królew ską dla m łodszego H enryka, jakie m ogły być
podejm ow ane po um ocnieniu się śląskich książąt w K rakow ie i zachod­
niej W ielkopolsce (tj. po 1235 r.) 47.
K onrad, rzekom o m łodszy syn Brodatego, m iał czuć się pokrzyw ­
dzony tym w yróżnieniem brata. Oczywiście, zawiść n ie szuka rac jo n al­
n y ch przyczyn, ale form alnych powodów do poczucia krzyw dy nie m ógłby
m ieć, gdyby starszeństw o, podane w tekście kroniki, było zgodne z rze ­
czywistością. J e s t to w ew nętrzna sprzeczność w relacji k ronikarskiej.
K ronikarz w ie także, że K onrad m iał poślubić córkę księcia Saksonii
1 że ojciec przekazał m u jako dzielnicę Łużyce i Ziem ię L ubuską. P ie rw ­
szą z ty ch wiadom ości, o projektow anym saskim m ałżeństw ie, upraw do­
podobnił ostatnio K azim ierz J a s iń s k i48. Ju ż dość daw no lokalny badacz
niem iecki, H. W ä s c h k e , ustalił, że narzeczoną K onrada m iała być
Zofia, córka B ern ard a III saskiego (zięcia M ieszka Starego), k tó ra
w 1221 r. została ksienią klasztoru w G ernrode. W iadomość o ty m za­
czerpnął W äschke z rękopiśm iennych zbiorów badacza z Dessau, M a n n a ;
b ra k im ienia zaręczonego z Zofią księcia śląskiego w skazyw ałby, że w ia­
domość pochodzi ze źródła niezależnego od K roniki Polskiej 49.
B ardziej skom plikow ana je st spraw a rzekom ej dzielnicy, w yznaczonej
K onradow i n a Ziem i L ubuskiej i Łużycach. Było to m ożliw e dopiero po
1210 r., kiedy H en ry k B ro d aty zajął po śm ierci m argrabiego K onrada
L ubusz (utracony w poprzednim ro k u przez W ładysław a Laskonogiego)
oraz część Łużyc (zapew ne przylegającą do Śląska, z G ubinem ) a przed
1217 r., kiedy Ziem ia L ubuska została ponow nie przekazana L askono-
giem u. Ponow nie sytuacja, w k tórej m ożliw e było stw orzenie K onradow i
takiej dzielnicy, pow stała dopiero w 1230 r., po odzyskaniu Ziem i L u b u s­
kiej z rą k arcybiskupa m agdeburskiego; n ie w iadom o, ja k długo pozosta­
w ała w ręk ach B rodatego część Łużyc; w 1234/1235 r. najpóźniej znajdo­
w ały się one już pod panow aniem m argrabiego M iśni, H en ry k a D ostoj­
nego 50.
Sam o w yznaczenie dzielnicy n ajstarszem u synow i przez H en ry k a B ro­
datego leży oczywiście w granicach możliwości. Joseph G ottschalk dziwi
się: „W ydaje się nonsensem , że n ajm ąd rzejszy z książąt śląskich m iał w y ­

47 M. Ł o d y ń s k i , P o lity k a , s. 147 nn.; R. G r ó d e c k i [w:] H isto ria Ś lą sk a


t. I, s. 219 n.; J. B a s z k i e w i c z , P o w s ta n ie zje d n o czo n eg o p a ń stw a p o lsk ie g o na
p rz e ło m ie X III i X I V w ie k u , W arszaw a 1954, s. 74 nn.; J. G o 11 s c h a 1 k, S t. H ed ­
w ig , H erzo g in v o n S ch lesien , K öln — G raz 1964, s. 200 пп.; B . Z i e n t a r a , H e n r y k
B ro d a ty , s. 274 nn.
48 K . J a s i ń s k i , R o d o w ó d t. I, s. 12.
49 H . W ä s c h k e , D ie A sk a n ie r in A n h a lt, D essa u 1904 s. 96. P rof. K a zim ie­
rzow i J a s i ń s k i e m u serd eczn ie d zięk u ję za w iad om ość o b ezsk u teczn ym p o ­
szu k iw a n iu ręk o p isó w M anna.
60 Por. B. Z i e n t a r a , H e n ry k B ro d a ty , w szczeg óln ości s. 162, 225 nn., 231.
K O N R A D K Ę D Z IE R Z A W Y I B IT W A P O D S T U D N IC Ą 37

posażyć sw ego najstarszego syna K onrada w łaśnie tym , ta k późno uzy­


skanym , do 1230 r. spornym obszarem , k tó ry nie obejm ow ał n a w e t dzie­
siątej części obszaru panow ania” 51, k ry ty k u je tu jed n ak d a ta c ję w ypad­
ków przez G riinhagena n a okres 1235— 1238; wcześniej w ładztw o H e n ry ­
k a nie było ta k obszerne. W arto też przypom nieć, że pow ierzanie w yod­
rębnionej dzielnicy najstarszem u synow i nie było niczym niezw ykłym
an i w p rak ty c e piastow skiej, an i w sam ym postępow aniu H enryka B ro­
datego, k tó ry przecież po 1235 r. pow ierzył synow i — H enrykow i Poboż­
nem u — udzielne rzą d y w zachodniej W ielkopolsce. Je d n a k Pobożny
liczył sobie wówczas około czterdziestu lat, podczas gdy K onrad
w 1210 r. — kiedy m ożliw e było w ydzielenie m u ziem i lubuskiej ·— był
k ilk u n asto letn im chłopcem . Jeżeli już zastanaw iam y się n ad przyczynam i
ew en tu aln ej decyzji „najm ądrzejszego z książąt śląskich”, to przede
w szystkim zaskakuje nas fa k t pow ierzenia tem u chłopcu n ajtru d n iejszej
placów ki n a zachodniej gran icy Polski, „klucza K rólestw a Polskiego”.
Z now ym i argum entam i w y stąp ił niedaw no R om an Heck, analizując
zaręczyny K onrada z Zofią saską n a tle pow iązań rodzinnych 52. Zofia była
córką B e rn a rd a III A skańskiego (syna A lbrechta Niedźw iedzia) i Ju d y ty ,
córki M ieszka Starego, a więc by ła siostrzenicą W ładysław a Laskonogiego,
k tó ry do 1209 r. b y ł panem Ziem i L ubuskiej. T rudno się zgodzić z sugestią
R. Hecka, jak o b y dzięki m ałżeństw u z Zofią K onrad K ędzierzaw y uzyski­
w ał jakieś p raw a do Łużyc; zm arły w 1210 r. m arg rab ia K o n rad m iał
bezpośrednie spadkobierczynie: dw ie córki, zam ężne za m arg rab ią b ra n ­
denburskim i palaty n em reń sk im — n ie licząc p re te n sji b raci stry jecz­
nych, W ettinów z M iśni — k tó re zostały ostatecznie uznane przez cesarza.
N atom iast w artościow a je st uw aga R. H ecka o w ielkopolskim tle tego
m ałżeństw a, k tó rą w arto rozw inąć.
Po w yparciu Niem ców z Ziem i L ubuskiej B rodaty znalazł się w dw u­
znacznej sytuacji, poniew aż z a ję ty przezeń te re n należał przed najazdem
K onrada łużyckiego do Laskonogiego. M ałżeństw o najstarszego syna księ­
cia śląskiego z siostrzenicą bezdzietnego Laskonogiego mogło um ożliw ić
kom prom is: n ie sam B rodaty, ale jego syn, spow inow acony z Laskonogim ,
m iał zostać panem Lubusza, oczywiście nom inalnym , poniew aż obrona
Ziem i L ubuskiej m usiała pozostaw ać w m ocnych ręk ach kasztelanów ślą­
skiej lu b w ielkopolskiej prow eniencji. Trzeba pam iętać, że ro k 1211 był
w ażną d a tą w dziejach zbliżenia m iędzy H enrykiem B rodatym a W łady­
sław em Laskonogim , zapoczątkow anego porozum ieniem z 1208 r.: po
opróżnieniu poznańskiej k a te d ry biskupiej doszło wów czas do w yboru na
biskupa Paw ła, poprzednio kap elan a dw oru śląskiego, k tó ry w przyszłości
odgryw ać m iał w ażną ro lę w utrzy m y w an iu kontaktów m iędzy księciem
śląskim i w ielkopolskim , i w pośredniczeniu w u k ła d a c h 53. Toteż, m im o
iż daw niej w ydzielenie m łodem u K onradow i K ędzierzaw em u części Łużyc
i Ziem i L ubuskiej w ydaw ało m i się niepraw dopodobne, w św ietle now ych
arg u m en tó w K. Jasińskiego i R. H ecka, ja k sądzę, stało się m ożliw e do
przyjęcia. Z asługuje też n a uw agę przypuszczenie R. H ecka, że m ałżeń­
stw o z siostrzenicą Laskonogiego mogło „otw ierać K ędzierzaw em u p e r­

51 J. G o t t s c h a l k , D er a n g eb lic h e B r u d e r z w is t, s. 51.
52 R. H e c k , O p ie r w s z y m k o n flik c ie , s. 413.
53 J. U m i ń s k i , H e n r y k a r c y b is k u p g n ie źn ie ń sk i z w a n y K ie tlic z e m , Lublin
1926, s. 86 nn.; J. T a z b i r ó w a, P ie r w s z e e le k c je k a n o n iczn e b is k u p ó w w P olsce,
iw:] W ie k i śr e d n ie — M e d iu m A e v u m . P ra c e o fia ro w a n e T . M a n te u fflo w i w 60
ro czn ic e u ro d zin , W arszawa 1962, s. 121; B. Z i e n t a r a , H e n r y k B ro d a ty , s. 204n.
38

spektyw y następ stw a tro n u w P oznaniu”, zwłaszcza że W ładysław Lasko-


nogi rów nież później chętnie czynił w szystko, by pozbyć się i w ydziedzi­
czyć swego znienaw idzonego b ratan k a, W ładysław a Odonica. P e rsp e k ty ­
w y te zniw eczyła śm ierć K onrada, zapew ne w 1213 r. Narzeczona jego
w stąpiła do klasztoru ben ed y k ty n ek w G ernrode, gdzie zm arła w 1245 r.54.
5. Je st charakterystyczne, że te elem en ty opowieści K roniki P o l­
skiej, k tó re dają się potw ierdzić lub upraw dopodobnić z pom ocą innych
danych i tła historycznego, pozostają w sprzeczności z resztą opow iada­
nia, t.j. h istorią bratobójczej w alki synów H enryka B rodatego oraz w o j­
n y dom owej osadników niem ieckich z Polakam i.
Po pierw sze zawiść K onrada wobec H en ry k a Pobożnego m iała zostać
zrodzona przez p lan y ojca — H enryka B rodatego — zm ierzające do k o ­
ronacji m łodszego syna na króla Polski. W zw iązku z ty m wszyscy zwo­
lennicy autentyczności faktów , relacjonow anych przez K ronikę — z w y ­
jątk iem St. S m o l k i i R. H ecka — skłonni byli do przesunięcia w y ­
darzeń na okres po 1235 r., kiedy to w w yniku opanow ania przez B ro­
datego K rakow a, zachodniej W ielkopolski oraz uzyskania regencji
w Opołszczyźnie i Sandom ierszczyźnie zarysow ały się realn e p ersp ek ty w y
przyw rócenia K rólestw a Polskiego. W jego budow aniu H en ry k Poboż­
n y ak tyw nie w spółdziałał z ojcem. W latach trzydziestych zresztą licz­
ba kolonistów niem ieckich n a Śląsku znacznie już w zrosła i ew entualne
ich zbrojne w ystąpienie byłoby bardziej praw dopodobne, niż w drugim
dziesiątku X III w ieku.
Toteż w szyscy badacze tego „obozu” odrzucali a lim ine Długoszową
datę 1213, uw ażając ją za fan tazję ojca historiografii polskiej. N atom iast
C. G rünhagen usiłow ał znaleźć bliższe określenie czasu w ydarzeń w sa­
m ej K ronice, podkreślając znaczenie słów „jeszcze za życia” (H enryka
B rodatego i Jadw igi): viv e n tib u s adhuc. To adhuc m iałoby w skazyw ać na
schyłek panow ania Brodatego, dając zarazem zgodność z planam i koro­
n acyjnym i H en ry k a i z odzyskaniem ziem i lubuskiej w 1230 r o k u 55.
D atację G rünhagena (na r. 1233— 1237) p rzy jął rów nież H. G r o t e-
f e n d, a za nim M arian Łodyński i W łodzim ierz D w o r z a c z e k 56.
M. Łodyński w y stąpił z dodatkow ym argum entem , m ającym za­
świadczyć, że K onrad żył w 1235 r. M ianow icie w dw u b u llach papieża
Grzegorza IX, datow anych na 18 i 22 czerw ca 1235 r. H en ry k Pobożny
określony został jako „ju n io r” 51. B ulla z 18 czerw ca adresow ana jest:
nobilibus viris H enrico duci Sieste et Cracovie ас Henrico iuniori filio
eius 5®. T utaj określenie Henrico iuniori nie budzi zastrzeżeń: w y stęp u je
dw u H enryków i m łodszy z nich został w yróżniony jako H e n r i c u s
i u n i o r; nie m a potrzeby odczytyw ania tego tek stu w sensie Henrico
i u n i o r i f i l i o eius. Je d n a k w b u lli z 22 czerw ca rzecz w ygląda in a ­
czej: jest to bu lla protekcyjna, biorąca w opiekę Stolicy A postolskiej

54 H. W ä s c h k e , op. cit., s. 96.


55 C. G r ü n h a g e n , B em erk u n g en , s. 201. T en argum ent n ie w y trzy m u je je d ­
nak k rytyk i. K ronikarz zaznacza, że w y p a d k i te zaszły za życia H en ryk a i Jad w igi,
pon iew aż już p rzedtem , p isząc o fu n d a cji T rzebn icy, w sp o m in a ł o ich p och ow an iu
tam że. N atom iast po fra g m en cie o K onradzie i jego śm ierci p rzeszed ł do op isu
gen ezy w yp a d k ó w g ą sa w sk ich z 1227 r.
58 H. G r ó t e f e n d , Z u r G en ea lo gie (jak w przyp. ’ 20), s. 67 n.; t e n ż e,
S ta m m ta fe ln d e r sch lesisch e n F ürstehr bis zu m Ja h re 1740, w y d . 2, B resla u 1889,
s. 35, nr 18; M. Ł o d y ń s k i , P o lity k a , s. 146; W. D w o r z a c z e k , G en ealogia,
W arszaw a 1959, ta b l. 5.
57 M. Ł o d y ń s k i , P o lity k a , s. 146.
58 S U B t. II, nr 96.
K O N R A D K Ę D Z IE R Z A W Y I B IT W A P O D S T U D N IC Ą 39

samego H enryka Pobożnego i do niego sk ie ro w a n a 59. A dresow ana jest


ona: nobili viro H enrico nato dilecti H enrici ducis Z elezie et Cracovie
iuniori. M. Ł odyński w ysunął z tego w niosek, że skoro H en ry k Pobożny
został w ty m m om encie określony jako natus iunior, to m usiał w tym
czasie żyć jeszcze jego starszy b ra t K onrad. Na ty m w niosku zbudow ał
hipotezę, że papież wziął pod opiekę H en ry k a Pobożnego w raz z jego
posiadłościam i (personam tu a m cum om nibus bonis, que im presentiarum
rationabiliter possides), aby uchronić je przed przyszłym i p reten sjam i
K onrada 60.
Rozum ow anie byłoby praw idłow e, gdyby nie fakt, że z la t trzydzie­
sty ch X III w. zachowało się w iele dokum entów , w k tó ry ch w y stęp u ją
obydw aj H enrykow ie, i nigdy H en ry k Pobożny nie je st określony jako
filiu s iunior. Co w ięcej, w n iek tó ry ch dokum entach ja k np. w doku­
m encie W ładysław a O donica z 22 w rześnia 1234 r. ei, H e n ry k Pobożny
w spom niany je st wogóle bez im ienia, tylko jako syn H en ry k a B roda­
tego, z czego w ynika, że w ięcej synów B rodaty w ty m czasie nie m iał:
a spraw a nie jest błaha, bo chodzi tam m .in. o zapis W ielkopolski, prze­
kazany przez W ładysław a Laskonogiego H enrykow i B rodatem u filioque
suo. G dyby było więcej synów Brodatego, trzeba byłoby z pewnością
zaznaczyć, którego zapis dotyczy.
W obec tego prostsze jest chyba w yjaśnienie, że pisarz lub d y k tato r
k an celarii papieskiej, red a g u jąc y bullę z 22 czerw ca 1235 r., m iał przed
sobą bullę z 18 czerw ca lub rów nie brzm iący b ru lio n i żle zrozum iał
zw rot: H enrico iuniori filio eius. B ulla pro tek cy jn a zaś nie dotyczyła
całego dziedzictw a P iastów w rocław skich, ale terenów , k tó ry m i H en­
ry k Pobożny w ładał w 1235 r. (im p resen tia ru m ), przekazanych m u przez
ojca, tj. zachodniej W ielkopolski, jak się tego dom yślił już R. G ró d e c k i62.
Zagrażał m u tam nie K onrad, ale stale dążący do odzyskania s tra t W ła­
dysław Odonic.
N aw iasem m ówiąc, M. Łodyński znalazł K onradow i n aw et syna,
m im o iż m ałżeństw o z Zofią saską nie doszło przecież do skutku. M ia­
now icie K ronika W ielkopolska dw u k ro tn ie w śród synów H enryka P o ­
bożnego w ym ieniła M ieszka, wyposażonego dzielnicą lu b u sk ą i pocho­
w anego w Lubuszu 63. W ystępuje on także w dokum encie H en ry k a B ro­
datego z g rudnia 1231 r. w raz ze starszym b rate m Bolesław em (Rogat­
ką) 64. O pierając się na fakcie, że K ronika Polska oraz G enealogia św.
Jadw igi pom ijają tego M ieszka, M. Ł odyński doszedł do w niosku, że
K ronika W ielkopolska om yliła się, zaliczając M ieszka do synów P o ­
bożnego; w rzeczyw istości był on rzekom o synem K onrada, na co w ska­
zyw ałoby odziedziczenie L ubusza ^ A rgum entacja jest nieprzekonyw a-
jąca: G enealogia św. Jadw igi zaw iera luki, nie w spom ina np. o znanym
z dokum entów 1208 r. synu księżnej, chrzczonym w Boże N arodzenie
tegoż roku; podobnie pom inięto osobę Mieszka, nie tylko w śród synów
H enryka Pobożnego, ale w o g ó le 66. To samo dotyczy K roniki Polskiej.
Nic też dziwnego, że om aw iając osobę M ieszka w „Rodowodzie Piastów

59 S U B t. II, nr 97.
60 M. Ł o d y ń s k i , P o lity k a , s. 146.
el SU B t. II, n r 70.
62 H isto ria Ś lą sk a t. I, s. 218.
63 M PH s.n. t. VIII, s. 88, 94.
64 SU B t. I, nr 315.
65 M. Ł o d y ń s k i , P o lity k a , s. 156 n.
66 MPH t. IV, s. 646 n.
40 B E N E D Y K T Z IE N T A R A

śląskich” K azim ierz Jasiń sk i pom inął m ilczeniem hipotezę Łodyńskiego 67.
Tak więc śladów życia K onrada K ędzierzaw ego w latach 1230— 1238
brak. Ju ż C. G rünhagen, opow iadając się za ta k ą datacją w ydarzeń opi­
sanych w K ronice Polskiej w yraził w ątpliw ość, czy m a sens wiadom ość
o zaręczeniu K o n rad a z księżniczką saską w ty m okresie, kiedy K on­
ra d m iałby około 40 l a t œ.
6. Trzeba więc było w rócić do okresu 1210— 1218, na k tó ry w ska­
zyw ał S. Sm olka, opow iadający się za datą Długoszową. W przeciw ień­
stw ie do niego jed n a k R. Heck, ostatni obrońca w iarygodności relacji
K roniki Polskiej o w ojnie dom owej, przesuw a tę w ojnę na czasy nieco
późniejsze i — w ślad za piszącym te słow a — w iąże z nią zagadkow ą
no tatk ę roczników k a p itu ły praskiej o pow staniu górników w Polsce.
R. H eck zw rócił uw agę na ów czesny k o n flik t m iędzy H enrykiem B roda­
ty m a biskupem w rocław skim W aw rzyńcem , zw iązany z kw estią poboru
dziesięciny od sprow adzanych przez księcia osadników n iem ie c k ich 69.
Nie będę w chodził tu głębiej w m eritu m sporu, k tó ry m zająłem się na
innym m iejscu. R. H eck pisze: „M ożna sobie w yobrazić, że na tle ow ych
sporów o dziesięciny nastaw iony w rogo (z tego m iędzy innym i powodu)
do Niem ców k le r śląski nie om ieszkał potępiać ich publicznie, co p rzy ­
czyniać się m usiało do szerzenia nastrojów antyniem ieckich w k r a ju ”
(s. 414).
M am y tu do czynienia z piętrow ą hipotezą, op artą n a w yobraźni, ja k
to zaznacza sam jej autor. Nie m a żadnych faktów , k tó re św iadczyłyby
0 istnieniu w d rugim dziesiątku X III w. w rogiego nastaw ienia k leru
śląskiego (R. H eck m a tu zapew ne na m yśli k le r świecki) do N iem ­
ców. Biskupi, kanonicy i inni księża (że w spom nę choćby notariusza M i­
kołaja, fu n d ato ra H enrykow a) nie szczędzili nadań na rzecz klasztorów ,
k tó re R. H eck uw aża za rep rezen tację żyw iołu niem ieckiego. Przedm io­
tem sporu o dziesięciny nie były w yłącznie dziesięciny kolonistów , ale
też dziesięciny różnych g ru p polskich ludzi książęcych, jak: sm ardow ie,
łazękowie, stróże, poprażnicy i rata je , dziesięciny z książęcych kopalni
złota itp. 70. N ie m a żadnego pow odu w iązania tego sporu z antagoniz­
m am i narodow ym i. In n y ch — poza spraw ą dziesięciny — powodów n ie ­
chęci k leru śląskiego do Niem ców nie widzę: odm ienności w obchodze­
n iu w ielkiego postu, rażące później duchow nych polskich, m ogły stać
się m om entem drażniącym dopiero z chw ilą w zrostu liczebnego ludności
niem ieckiej na Śląsku. Ż e „k ler śląski nie om ieszkał potępiać ich p u ­
blicznie” — to ju ż dom ysł, na niczym , poza w yobraźnią, nie oparty, po­
dobnie ja k w y sn u ty z tego dom ysłu w niosek, że „przyczyniać się to
m usiało do szerzenia nastrojów antyniem ieckich w k r a ju ”. D alej czy­
tam y, że „oba niem ieckie klasztory, pozostające pod opieką H enryka
Brodatego i księżnej Jad w ig i”, tj. Lubiąż i Trzebnica, obaw iały się n a ­
paści i rab u n k u ze stro n y pobudzonego przez k le r polski „rycerstw a
1 lu d u ” .
I tu ta j pojaw ia sięv K onrad, zupełnie ja k w „n atchnionym " szkicu
W acław a Sobieskiego. „D la pozyskania sobie zw olenników skorzystał n a j-

67 K. J a s i ń s k i , R o d o w ó d , s. 111 n.
88 C. G r ü n h a g e n , B em erk u n g en , s. 201.
m R. H e c k , O p ie r w s z y m k o n flik c ie , s. 414. W d alszym ciągu liczb y w n a ­
w ia sa c h w te k śc ie ozn a cza ją stron y te j rozpraw y.
70 W ynika to z b u lli pap ieża H onoriusza III z 1226 r. (K D Sl. t. III, nr 323;
S U B t. I, nr 261) oraz w y ro k u rozjem ców w sp ra w ie b isk up a z k się ciem z 1227 r.
(K D Sl. t. III, n r 337; S U B t. I, nr 281). Por. B. Z i e n t a r a , H e n ry k B ro d a ty , s. 188.
K O N R A D K Ę D Z IE R Z A W Y I B IT W A P O D STU D N IC Ą

praw dopodobniej z fali n astro jó w antyniem ieckich i w ystąpił jako szer­


m ierz polskości, licząc na poparcie polskiego ry cerstw a i k leru . W ie­
dział bowiem , że zatargi dziesięcinne, dotacje na rzecz klasztorów nie­
m ieckich, przyw ileje nadaw ane osadnikom obcym, przekazanie w ręce
Niem ców w ydobyw ania złota w okręgu złotoryjskim i cała polityka go­
spodarcza B rodatego op arta na w spółpracy z żyw iołem niem ieckim m u ­
siała w yw oływ ać żyw iołow ą niechęć w śród ry cerstw a, k leru , m ieszczan
oraz chłopstw a polskiego. Na tere n ie Śląska rozpoczęła się rea k c ja an-
tyniem iecka. Rozpoczęto rabow ać dobra klasztorów niem ieckich. K ler
polski w k onfliktach z tym i klasztoram i sięgał do broni k lątw y i eks­
kom uniki” (s. 419).
C ały te n wyw ód, plastycznie przedstaw iający podłoże rzekom ej w oj­
n y dom owej o p arty je st jed n a k w yłącznie na w yobraźni, i to w yobraź­
ni, nie zdającej sobie spraw y z anachronizm u w yim aginow anej sytuacji.
Jakież pow ody do „żywiołow ej niechęci” mogło m ieć wówczas rycerstw o
śląskie, którego w szak nie usuw ano z dw oru ani nie pozbaw iano urzędów ,
ja k to byw ało w sześćdziesiąt-siedem dziesiąt lat później? N iezadow olo­
n y k le r ■— to biskup i kap itu ła, spraw a dziesięciny nie dotyczyła prze­
cież w iejskich plebanów . K im jest „m ieszczaństw o polskie” tego okresu
— pozostanie tajem nicą autora: tru d n o nazyw ać m ieszczaństw em roz­
m aitego pochodzenia i stan u m ieszkańców podgrodzi i targów . W reszcie
chłopi: cóż w iedzieli chłopi o polityce gospodarczej B rodatego i co ich
m ogła obchodzić eksploatacja złota w Złotoryi? N iem cy — ta k jeszcze
przecież nieliczni — zajm ow ali głów nie tere n y dotychczas wogóle nie
użytkow ane lub stanow iące obszar ekstensyw nej eksploatacji łazęków,
poprażników i im podobnych ludzi książęcych, k tórzy zresztą w sp ra ­
w ach dziesięciny znajdow ali się, podobnie ja k koloniści niem ieccy, w śród
przeciw ników p rete n sji biskupa. Ja k im cudem m ogła w ybuchnąć „ re a k ­
cja an ty n iem ieck a” ?
I jeszcze „klasztory niem ieckie” jako rzekom y kam ień obrazy. A utor
w ym ienia w śród nich Lubiąż i Trzebnicę; trzeba się też tu dom yśleć
w rocław skiego Olbina. Na pew no nie należy tu polski w większości kon­
w e n t kanoników reg u larn y ch P a n n y M arii n a Piasku.
C ysterski Lubiąż m ożna rzeczyw iście uznać za klasztor niem iecki,
którego sta tu s (filia P fo rty ) u tru d n ia ł in filtra c ję polskich m nichów . A le
obcy c h a ra k te r m iały k lasztory cysterskie w całej Polsce, co w ty m
okresie nie pow strzym yw ało ani ofiarności fundatorów , ani stosunków
m nichów z tuziem cam i. K sięga H enrykow ska je st w yraźnym dowodem
b rak u antagonizm ów narodow ych w ty ch kontaktach, a m nisi h e n ry -
kow scy pochodzili w szak z L ubiąża 71. N atom iast Trzebnica, aczkolw iek
otrzym ała konw ent z B am bergi, od początku stanow iła m iejsce lokow a­
n ia niezam ężnych córek szlachty śląskiej, naśladującej zresztą sam ych
Piastów , i podobnie ja k inne klasztory żeńskie w Polsce, szybko się,
p rzynajm niej w znacznej m ierze, polonizow ała72. T rudno więc doszuki­
w ać się niechęci szlachty z przyczyn narodow ościow ych w łaśnie do tego

71 K się g a H e n r y k o w s k a , w y d . R. G r ó d e c k i , P oznań— W rocław 1949, p a ssim .


W yd aw ca p od k reśla (s. 55), że „ani sło w a ujem n ego czy iron iczn ego o p olsk ości
n ie m a w ty m d ziełk u ”, n iesłu sz n ie jed n ak p rzeciw sta w ia p och od zących przecież
z L u b iąża m n ich ów h en ryk o w sk ich sam ym cystersom lu b ią sk im , autorom ostro
ocen ia n eg o w iersza o za słu g a ch cy stersó w w d ziele cy w iliza cji. W iersz pochodzi
przecież co n ajm n iej z p rzełom u X III/X 1V w ie k u i od zw iercied la in n e n astroje
niż pan u jące k ilk a p ok oleń w cześn iej.
72 J. G o t t s c h a l k , S t. H e d w ig , s. 219 nn.
42

klasztoru. W reszcie prem o n stran ten si z O lbina pozostaw ali w praw dzie
w zatargu z benedyktynam i, ale nie ze w zględów narodow ościowych. Ich
benedyktyńscy poprzednicy nie za polskość (skąd inąd nie poświadczoną)
zostali usunięci w spólnym w ysiłkiem księcia Bolesław a W ysokiego, a r­
cybiskupa P iotra, biskupa Żyrosław a i patronów klasztoru z rodu Ł a-
będziów, lecz za niew łaściw y try b życia i roztrw anianie m ają tk u k o ­
ścielnego 73. W arto dodać, że w śród p rem onstratensów olbińskich n a po­
czątku X III w. istotną rolę odgryw ał elem ent rom ański, czego dowodzą
zachow ane im iona członków konw entu 74. Nie m a podstaw do w ydziela­
nia w ty m czasie w łaśnie na Śląsku g ru p y klasztorów „niem ieckich”
w sensie narodow o-niem ieckiego nastaw ienia zakonników , budzącego rze ­
kom o antagonistyczne uczucia ludności polskiej.
R. H eck zgrom adzi jed n ak pew ną liczbę argum entów , m ających po­
pierać jego tezę o antagonizm ie narodow ym na Śląsku w latach 1216— 1218.
W arto tu zaznaczyć, że spór o dziesięcinę, k tó ry zdaniem tego b a ­
dacza znalazł się u podstaw rzekom ych zaburzeń, był już wówczas
zażegnany: ugoda księcia z biskupem W aw rzyńcem , zaw arta zapew ne
jeszcze w 1216 r. za pośrednictw em cystersa K onrada von K rossigk,
byłego bisku pa halberstadzkiego, została zatw ierdzona przez papieża
H onoriusza III 15 lutego 1217 r., otw ierając okres kilk u letn iej h a rm o ­
n ijnej w spółpracy biskupa z H enrykiem B rodatym 75. N aw iasem m ów iąc
pośrednictw o niem ieckiego cystersa, cieszącego się zaufaniem obu stron,
nie bardzo zgadza się z rzekom o narodow ym zabarw ieniem zatargu, k tó ­
re a u to r dyskutow anej hipotezy przeniósł chyba w stecz z drugiej poło­
w y X III w ieku. O tym , że w istocie antagonizm u o ch arak terze n a ­
rodow ym w ty m okresie nie było, św iadczy np. darow izna wsi Zacho-
wice na rzecz rzekom o antyniem ieckiego biskupa i kapituły, dokonana
przez rycerza pochodzenia niem ieckiego Zachariasza syna H artw iga w ios­
ną 1217 r. 76
K oronnym dow odem istnienia na Śląsku w tym czasie zaburzeń a n ty -
niem ieckich m a być c y ta t z bulli pro tek cy jn ej papieża H onoriusza III
dla klasztoru trzebnickiego z 5 lutego 1216. „P ragnąc z ojcow ską tro sk li­
wością zapew nić w przyszłości wasz pokój i spokojność, zabraniam y po­
w agą apostolską, aby ktokolw iek w obrębie w aszych m iejsc [siedzib] lub
grangii dokonyw ał grabieży lub rab u n k u , podkładał ogień, przelew ał
krew , ośm ielał się zuchw ale porw ać człowieka, zabijać lub dokonyw ać
gw ałtu ” 77 Te w łaśnie gw ałty, rabunki, podpalania i zabójstw a m iały
zdaniem R. H ecka m ieć m iejsce na Śląsku w ow ym czasie: potw ierdze­
nie tego fak tu widzi on w identycznym zdaniu, pow tórzonym w analo­
gicznej b u lli p ro tekcyjnej dla Lubiąża, w ystaw ionej przez H onoriu­
sza III 7 m arca tegoż roku 78.

73 Por. b u llę papieża C elestyn a III z 7 k w ietn ia 1193, KDŚ1. t. I, nr 69; S U B


t. I, nr 59. '
74 В . Z i e n t a r a , W a lo n o w ie n a Ś lą sk u w X II i X III w ie k u , P H t. L X V I,
1975, z. 3, s. 352 n.: op aci G erard, A lard, k a n on icy G erold, H ilary, F ranko, L am bert,
W illem in.
75 KDŚ1. ' t. II, nr 186; SU B t. I, nr 153. O w sp ółp racy bisk up a z k się ciem
B. Z i e n t a r a , H e n r y k B ro d a ty , S4AB7 n.
76 Z a tw ierd zen ie jej przez H en ryk a B rod atego z 5 m aja 1217, K D Sl. t. II,
nr 190; S U B t. I, n r 159.
77 K D Sl. t. II, nr 174; SU B t. I, n r 147.
78 K D S l. t. II, nr 175; SU B t. I, nr 148.
K O N R A D K Ę D Z IE R Z A W Y I B IT W A P O D S T U D N IC Ą 43

Ta identyczność pow inna była jed n ak wzbudzić niepokój i przypom ­


nieć autorow i hipotezy zw yczaje k an celarii papieskiej, posługującej się
w takich w ypadkach gotow ym i form ularzam i. W yryw kow o przeglądając
analogiczny m ateriał, znalazłem inkrym inow ane zdanie w b u lli p ro te k ­
cyjnej C elestyna III dla klasztoru w U znam iu z 23 m arca 1194, w bulli
Innocentego III dla D oberanu z 25 listopada 1209 i w b u lli H onoriu­
sza III dla Ł ekna z 31 m aja 1218 79. W nioskow anie z tego zdania na
te m a t rzeczyw istej sy tu acji n a Śląsku jest więc niem ożliw e.
D rugim argum entem je s t b u lla H onoriusza III z 20 m arca 1217 w zy­
w ająca arcybiskupa H en ry k a K ietlicza do obrony interesów cystersów
lu b ią sk ic h 80. „Z dokum entu — pisze R. H eck — w ynika, że klasztor lu -
biąski napastow any był zarów no przez św ieckich napadających n a jego
dobra i zabierających jego posiadłości, ja k i przez duchow nych, którzy
w yklin ali tam tejszy ch zakonników i ogłaszali przeciw nim w yroki in te r -
d y k tu ” (s. 416 n.). Tekst dokum entu jed n ak w rzeczyw istości dotyczy
spraw m niej gw ałtow nych. Chodzi w pierw szym rzędzie o nadane te -
sta m e n ta rn ie klasztorow i dobra, k tó re w m yśl praw a polskiego nie m o­
gły być alienow ane bez zgody krew nych, ja k o ty m in fo rm u je chociażby
K sięga H e n ry k o w sk a 81. P ojaw ił się tu k o nflikt m iędzy zasadam i praw a
polskiego a p raw a kanonicznego, nie m ający nic w spólnego z antagoniz­
m am i narodow ym i. W drugiej kolejności m owa jest o zatarg u o dziesię­
ciny m iędzy klasztorem a duchow ieństw em św ieckim , któ rem u tow arzy­
szyć m iały dyscypliny kościelne (ekskom unika, in terd y k t). Mogło to do­
tyczyć oczywiście różnicy zdań m iędzy klasztorem a duchow ieństw em
św ieckim w spraw ie sposobu pobierania dziesięciny w okresie sporu H en­
ry k a B rodatego z biskupem , w k tó ry m Lubiąż m ógł opow iedzieć się po
stro n ie księcia przeciw biskupow i; ale m ożliw e je s t też, że chodziło
o dziesięciny z poszczególnych wsi, przechodzących z n ad ań różnych
osób w ręce klasztoru: dziesięciny te b yły ju ż pobierane przez inne in ­
s ty tu c je kościelne, co mogło prow adzić do długotrw ałych sporów . E ks­
kom unika i in te rd y k t są tu je d n a k chyba w yolbrzym ieniem ew en tu al- ,
nych rzeczyw istych kroków ze stro n y duchow ieństw a świeckiego. Dwa
dokum enty biskupa W aw rzyńca z lutego 1217 r., porządkujące podziały
p a rafialn e w dobrach klasztoru lubiąskiego świadczą, że pow ażnych kon­
flik tó w m iędzy cystersam i lubiąskim i a biskupem w ty m czasie nie
było 82.
W reszcie trzeci argum ent. W 1218 r. H enryk B ro d aty ponow nie w y ­
tyczył i oznakow ał kam ieniam i granice posiadłości klasztoru trzebnic­
kiego, m im o iż uczynił to ju ż w 1208 r. 83. „Z daje się nie ulegać w ą tp li­
wości — pisze R. H eck — że i T rzebnica padła ofiarą ataków , k tóre
doprow adziły do zajm ow ania jej posiadłości i niszczenia znaków k sią­
żęcych” (s. 417).
W rzeczyw istości ponow ne w ytyczenie i oznakow anie granic posiad­
łości klasztornych wiązało się z pow iększeniem m a ją tk u klasztornego
przez księcia w w yniku dokonanych przezeń tra n sa k cji zam iennych

79 C Pom . t. I, n r 73; M eck len b u rg isch e s U rk u n d en b u ch t. I, S ch w erin 1863,


n r 191; K D W lkp. t. I, n r 101.
80 K D S l. t. II, nr 189; S U B t. I, nr 158.
81 K się g a H e n r y k o w s k a , s. 280 (pouczenie W incen tego z K am ień ca na tem at
p raw k r ew n ia k ó w do ziem i).
82 K D S l. t. II, n r 182, 183; S U B t. I, n r 156, 157.
83 K D S l. t. II, nr 193; SU B t. I, n r 181; por. dokum ent z 1208 r.: K D Sl. t. II,
nr 130; S U B t. I, nr 115.
B E N E D Y K T Z IE N T A R A

z sąsiednim i w łaścicielam i ziem sk im iм . Dzięki tem u m ógł zostać np.


u sunięty pierw szy z kam ieni, ustaw ionych w 1208 r., dzielący klasz­
to rn ą części w si Sulisław ice od biskupiej: z dokum entu 1218 r. dow ia­
du jem y się bowiem , że książę uzyskał dla klasztoru część biskupią wsi;
nabył też od biskupa Nawojowice, co pozwoliło zlikw idow ać d rugi k a ­
m ień graniczny z 1208 r., zn ajd u jący się w łaśnie n a granicy owej wsi.
I ta k dalej m ożna by kontynuow ać analizę zm ian granic posiadłości
trzebnickich. Z aokrąglenie granic posiadłości klasztornych pozwoliło z re­
dukow ać liczbę kam ieni granicznych z 20 n a 16, co ta k niepokoi au to ra
hipotezy. N iektóre zresztą kam ienie pozostały na daw nym m iejscu, ja k
to w ynika z porów nania obu dokum entów .
W te n sposób w yczerpaliśm y polem ikę z arg u m en tacją R. H ecka.
W praw dzie dołącza on tu jeszcze sta ra n ia u su n ięty ch z O lbina ben ed y k ­
tynów o odzyskanie daw nej siedziby, co „zdaje się posiadać — jego zda­
niem — rów nież c h a ra k te r narodow y”, ale je s t to tw ierdzenie goło­
słowne, pow tórzone zapew ne za T. S i l n i c k i m 85, k tó ry rów nież n ie
rozporządzał żadnym i dowodam i. U zasadnić je m a — nie w iadom o d la ­
czego — fa k t pow ierzenia przez papieża tej spraw y „nie biskupow i
w rocław skiem u, lecz prepozytow i głogow skiem u P iotrow i oraz a rch id ia­
konow i Jak u b o w i i kanonikow i w rocław skiem u A lbertow i” (s. 417).
Z tenoru a rty k u łu R. H ecka w ynika, że b iskupa lokuje on w obozie
„antyniem ieck im ” 86; jeżeli dobrze go rozum iem , to w takim razie P io tr,
prepozyt głogowski i dw aj kanonicy w rocław scy: archidiakon J a k u b
i A ndrzej (nie A lbert) m ieliby bronić interesów „niem ieckiego” klasz­
toru. Żadnego z nich nie m ożna z jakąkolw iek dozą praw dopodobień­
stw a uznać za Niemców: nie wiadomo też, dlaczego archidiakon Ja k u b ,
zastępca biskupa w spraw ach adm in istracji kościelnej, m iałby znaleźć
się w obozie przeciw nym biskupow i. N atom iast wiadomo, że P io tr, p re ­
pozyt głogowski, b y ł szczególnie w iern y m w spółpracow nikiem biskupa,
k tó ry zapew nił m u za to k an onikat w rocław ski z zachow aniem dotych­
czasowej p reb en d y głogowskiej 87. W rzeczyw istości papież pom inął b i­
skupa, poniew aż był on stro n ą w sporze jako następca Żyrosław a, k tó ry
usunął benedyktynów z O lbina i zastąpił ich prem onstratensam i. N ie m a
żadnej m ożliwości doczepienia treści narodow ych do tej m onachom achii
benedyktynów z prem onstratensam i.
R. H eck jed n a k zdecydow anie opow iada się za „krw aw ym i w alkam i”
ludności m iejscow ej z N iem cam i w analizow anym okresie. W sta tu ta c h
synodalnych w rocław skich 1248 r. znalazł zw rot: „abyście tego, co zo­
stało uzyskane przez naszych poprzedników przez w iele potu i jeśli
m ożna ta k powiedzieć, krw i, nie zaniedbali przez niedbalstw o zacho­
w ać” 88. Z w rot te n m a zdaniem R. H ecka dowodzić, że „załatw ienie
spraw y opłaty dziesięcin przez kolonistów niem ieckich” spow odow ało
rozlew k rw i (s. 418).
Tym czasem spraw a w cale nie dotyczy kolonistów , ale dziesięcin
z dóbr rycerzy, popełniających nadużycia w korzystaniu z wolności od
biskupiej dziesięciny, pobieranej z ziemi, up raw ian ej n a ich w łasne po­

84 K. D z i e w o ń s k i , G eog ra fia T rze b n ic y i u ja z d u tr ze b n ic k ie g o w o k re s ie


w c ze sn o ś re d n io w ie c z n y m , „Studia W czesn ośred n iow ieczn e” t. I, 1952, s. 27.
85 H isto ria Ś lą sk a t. II, K rak ów IŁ 39, s. 92 nn.
86 Inaczej T. S i l n i c k i , op. cit., s. 94.
87 K D S l. t. III, n r 331; S U B t. I, nr 267.
88 SU B t. II, nr 346, § 7.
K O N R A D K Ę D Z IE R Z A W Y I B IT W A P O D S T U D N IC Ą 45

trz e b y (zaczątek późniejszego folw arku). S ta tu t żąda w y k ry w an ia i k a ­


ra n ia ty ch m achinacji, naw ołując kler, aby nie zaniedbyw ał tej sp ra ­
w y. Z w rot o „pocie i k rw i” dotyczy oczywiście p racy i o fiar poprzed­
nich pokoleń ludzi Kościoła, m .in. m ęczenników , i nie m a nic wspólnego
z kolonistam i.
Rów nież rzekom y przyw ilej lo k acy jn y Lw ów ka z 1217 r . 89 m a św iad­
czyć o toczących się w alkach, poniew aż n a jego liście św iadków w y­
stę p u ją rycerze niem ieccy, „którzy zapew ne dopiero w ted y p rzybyli na
Śląsk, być może ściągnęli z okazji pilnej potrzeby w o je n n e j” (s. 418).
Tym czasem wiadomo, że rzekom y „przyw ilej lo k acy jn y ”, (spisany w ję ­
zyku niem ieckim ) je st w istocie zestaw ieniem otrzym yw anych w różnych
czasach u p raw n ień m iasta, spisanym n a początku X IV w ieku, zaś lista
św iadków odpow iada czasom Bolesław a R ogatki (t.j. po 1241 r . ) 90.
7. T ak więc żaden z arg u m en tó w R. Hecka, m ających udow odnić
istn ien ie polsko-niem ieckiej w ojny dom owej na Śląsku w 1217 r. nie
w y trzy m u je naw et pow ierzchow nej k ry ty k i. Pozostaje m u jeszcze jeden:
n o tatk a roczników k a p itu ły praskiej z 1220 r., k tó ra pow iada: „Polacy,
zabijani przez P rusów , przez R usinów w ycinani szałem m iecza i m a­
sakrow ani przez kopaczy złota, w nieszczęsny sposób ginęli” 91.
Zapiska naw iązuje z jed n ej stro n y do pustoszących M azowsze n ajaz­
dów pruskich, z drugiej — do klęski Leszka Białego w w alce o tro n h a ­
licki. N ie m a więc powodów, ab y odrzucić trzecią wiadomość, dotyczącą
kopaczy złota (fossores auri). M usi ona dotyczyć Śląska, poniew aż tylko
tam w Polsce w ydobyw ano złoto. N azw a m iejscow a Kopacz[e] w pobli­
żu Z łotoryi może w skazyw ać na starszą eksploatację z pom ocą ludności
służebnej. Z apew ne Bolesław W ysoki jeszcze w X II w. sprow adził
tu saskich górników : z ich osady pow stało m iasto Z łotoryja, którego
m ieszkańcom H en ry k B ro d aty pozwolił w 1211 r. posługiw ać się praw em
m agdeburskim . Rów nież pow stały nieco później L w ów ek b y ł ośrodkiem
górnictw a złota. Trzeci ośrodek n a to m ia st rozw inął się w posiadłościach
biskupów w rocław skich, a raczej w przyw łaszczonych przez nich te re ­
n ach puszczy granicznej k u M oraw om , w C ukm antlu (dziś Z la te H o ry )M.
W zm iankę roczników p raskich po ra z pierw szy bliżej zbadał K arol
M aleczyński, w iążąc ją z pow staniem górników z okręgu Z łotoryi i Lw ów ­
ka, w yw ołanym k onfliktem z funkcjonariuszam i sk arb u książęcego,
krzyw dzącym i górników " . Inaczej zin terp reto w ał ją W ładysław D z i e ­
w u l s k i , k tó ry odniósł ją do granicznych konfliktów b iskupa W aw ­
rzyńca z m argrabią m oraw skim W ładysław em H enrykiem . Około 1220 r.
m ianow icie m argrabia odebrał biskupow i C ukm antel, co stało się po­
w odem do długotrw ałych zatargów biskupów w rocław skich z Czechami.
Z daniem W. D ziew ulskiego górnicy z C ukm antla przeszli n a stro n ę m a r­
grabiego. „W trak cie działań w ojennych zdarzyło się zapew ne, że jakiś
oddziaïek ry cerstw a polskiego został zniszczony przez w alczących po
stro n ie m argrabiego górników z C ukm antla, p rzy czym górnicy w brew

89 KDSl. t. II, nr 180; SUB t. I, nr 166.


90 Por. komentarz H. A p p e l t a w SU B t. I, nr 166 oraz A. G i e y s z t o r ,
L e s c h a rte s d e fra n c h ises u rb a in e s e t ru ra le s e n P o lo g n e a u X I I I e siè c le , [w:] L e s
lib e r té s u rb a in es e t ru ra le s d u X I e a u X I V e siè c le , B ruxelles 1968, s. 115 n.
91 A n n a les P ra g en ses, w yd. J. E m 1 e r, F o n tes re ru m B o h e m ic a ru m t. II, Praha
1874, s. 283.
92 B. Z i e n t a r a , H e n ry k B ro d a ty , s. 115 п., 132 п., 187.
93 К. M a l e c z y ń s k i , U w a g i o p o w sta n iu g ó rn ik ó w w r. 1220, KH r. LXI,
1954, nr 3, s. 143— 155.
46

obow iązującym w śród feudałów regułom , nie daw ali pardonu przeciw ­
nikow i” ^
Za tą in te rp re ta c ją przem aw ia zbieżność chronologiczna pow stania
górników ze sporem granicznym m iędzy biskupem i m argrabią oraz fakt,
że pow stanie zostało zapisane tylko w czeskim ź ró d le 95. Przeciw ko —■
określenie poszkodow anych rycerzy jako Poloni, sugerujące raczej od­
dział książęcy niż orszak b is k u p i96. Nie je st to jed n ak argum ent, zdol­
n y obalić całkow icie hipotezę W. Dziewulskiego.
Jeżeli opow iedziałem się za lokalizacją pow stania, dokonaną przez
K. M aleczyńskiego (Złotoryja-L w ów ek), to m iałem na względzie nie tylko
wielkość tam tejszego ośrodka górniczego, k tó ry łatw iej mógł się stać
m iejscem m asow ego zbrojnego w ystąpienia, niż zaczynający dopiero sw ą
karierę C ukm antel. Sądziłem , że pow iązanie przez au to ra K roniki P o l­
skiej legendy o polsko-niem ieckiej w ojnie dom owej ze Studnicą m usi
m ieć jak ąś przyczynę i legenda m ogła narosnąć wokół rzeczyw istych
w ypadków , choć m ających in n e podłoże i in n ą skalę.
Oto ja k starałem się zrekonstruow ać w ypadki: „G órnicy dostarczali
księciu złota, k tó re stanow iło »główny nerw « jego polityki i adm ini­
stracji. N iew iele jed n a k sam i m ieli stąd korzyści, a książęca a d m in istra ­
cja otaczała ich zapew ne surow ą kontrolą. M ożem y się tylko dom yślać
przyczyn k onfliktu, ale m im o iż górnicy byli głów nie Niemcami, a fu n k ­
cjonariusze książęcy — głów nie Polakam i, nie m ożna się w nim doszu­
kiw ać m om entów narodow ych. W ysłany przez księcia oddział rycerstw a,
k tó ry m iał stłum ić b u n t górników , został przez nich w ycięty (Poloni
-------m actati sunt).
Otóż S tudnica (dziś: Czerw ony Kościół) leży na drodze ze Z łotoryi
do Legnicy, jednej z głów nych rezydencji H en ry k a Brodatego. M ożna
przypuszczać, że górnicy ruszyli zbrojnie w k ieru n k u dw oru książęcego,
aby dom agać się od księcia spraw iedliw ości, a oddział ry cerstw a usiło­
w ał ich pow strzym ać. Nie w iem y, ja k zw ycięstw o górników w płynęło na
dalszy rozwój w ypadków , ale raczej należy sądzić, że książę poczynił
pew ne ustępstw a. Z brojne pogotowie górników i ich w ojskow a sp ra w ­
ność była gw aran cją utrzy m an ia ty ch przyw ilejów . W bitw ie z M ongo­
łam i pod Legnicą górnicy złotoryj scy (i lwóweccy) odegrali pow ażną
rolę i w ielu z nich poległo” 97.
Je st to oczywiście hipotetyczna rek o n stru k c ja w ydarzeń, w y korzystu­
jąca możliwość pow iązania pow stania górników z 1220 roku z m iejsco­
wością kojarzącą się jakoś w pam ięci późniejszych pokoleń Niem ców ślą ­
skich z krw aw y m starciem , w k tó ry m w łaśnie N iem cy m ieli uzyskać
zwycięstwo. Poniew aż data 1220 w kontekście zestaw ienia różnych
klęsk Polaków , dokonanego przez czeskiego rocznikarza, m usi być tra k ­
tow ana jako orien tacy jn a (tj. o k o ł o 1220), m ożna by powiązać po­

94 W. D z i e w u l s k i ' S ta rc ie r y c e r z y ślą sk ic h z g ó rn ik a m i w p o c zą tk u X III w .,


„ S ob ótk a” t. X II, 1957, s. 293—298, cytat ze s. 298.
95 W zm ianka w p óźn ym R oczniku K ra siń sk ich (wyd: A . B i e l o w s k i , M PH
t. III, s. 132) została, jak to stw ierd ził K . M a l e c z y ń s k i (U w agi, s. 144) p rze­
pisan a z rocziiika p rask iego w drugiej p o łow ie X IV w .
96 P olon i — to w źródle czeskisrj. rep rezen tu ją cy w a rstw ę czynną p olity czn ie
rycerze („naród p o lity czn y ”). P rzeciw sta w ia się im zarów no zew n ętrzn y ch p rze­
c iw n ik ó w p o lity czn y ch (P ru sow ie, R usini), jak m iejsco w y ch p leb ejó w (kopacze
złota n ie są tu n a zw a n i N iem cam i, bo n ie sta n o w ią części żadn ego „narodu p o li­
ty czn eg o ”).
97 B. Z i e n t a r a , J a k p o w sta ją le g en d y , cz. 2, s. 17.
K O N R A D K Ę D Z IE R Z A W Y I B IT W A P O D S T U D N IC Ą 47

w stanie górników z odnotow aną przez roczniki m ałopolskiej prow enien­


cji pod rokiem 1221 klęską powodzi i głodu, k tó ra m iała ciągnąć się przez
dw a lub trz y l a t a 98. O bjęcie Śląska przez tę klęskę pośw iadczone jest
przez Ż yw ot św. Jadw igi, k tó ry w spom ina o proroctw ie księżnej, prze­
pow iadającej epidem ię, a także o działalności księżnej podczas w ielkie­
go n ieurodzaju " . P o d atn e n a klęski powodzi okolice Z łotoryi i Lw ów ka,
być m oże jeszcze niesam ow ystarczalne pod w zględem p rodukcji żyw ­
ności, m ogły znaleźć się w szczególnie dram atycznej sytuacji, zaostrza­
jącej nabrzm iałe konflikty. Oczywiście k o n flikty te nie m iały podłoża
narodow ego i rozm iary ich nie przekraczały skali lokalnych w ydarzeń:
nie znalazły też odbicia w żadnym polskim roczniku an i kronice (z w y­
jątk ie m późnego, w yolbrzym ionego echa w K ronice Polskiej). Tylko
czeski rocznikarz w spom niał o krw aw ym zajściu, poniew aż pasowało
m u ono do obrazu p o trójnych plag, spadających jednocześnie n a P ola­
ków. N ie tw ierdzę jednak, że zw iązki m iędzy klęskam i żyw iołow ym i,
pow staniem górniczym z 1220 r. i legendą o starciu pod S tudnicą są
pew nikiem . H ipoteza W. D ziew ulskiego może być n ad al tra k to w a n a jako
inna m ożliwość w ytłum aczenia zapiski z 1220 r.
A utor K roniki Polskiej korzystał w sw ej pracy poza nielicznym i
źródłam i pisanym i z tra d y c ji ustnej różnego typu: tra d y c ji dw orskiej,
k lasztornej, z tra d y c ji niem ieckich osadników , z k tó ry ch grona zapew ­
ne pochodził. O m iejscow ym pochodzeniu w y daje się św iadczyć jego
przyw iązanie do k ra ju i dynastii oraz niechęć do sprow adzanych przez
Bolesław a R ogatkę na Śląsk niem ieckich rycerzy-rabusiów ; o niem iec­
kim pochodzeniu ■ — różne w ypow iedzi kry ty czn e pod adresem polskiej
tra d y c ji historycznej oraz podkreślanie zależności Polski od cesarstw a.
Jeżeli p rzy jm iem y dość pow szechne ostatnio przekonanie badaczy
o zw iązku a u to ra K roniki z program em politycznym H en ry k a P ro b u -
sa 100 i uznam y la ta 1285— 1290 za czas pisania K roniki, to znajdziem y
się w sam ym c e n tru m rodzących się n a Śląsku konfliktów , p rzy b ie ra ją ­
cych coraz częściej postać antagonizm u narodow ościow o-językow ego.
A utor K ro n ik i nie p rzejaw ia pogardliw ych ten d en cji w obec Polaków , ja ­
k ie m ożna w yczytać w późniejszym w ierszu jego lubiąskiego k o le g ił01;
nic to dziwnego, jeżeli przyjm iem y, że służył księciu, k tó ry postaw ił
sobie pro g ram przyw rócenia K ró lestw a Polskiego; p rzy jm u je je d n a k po­
staw ę obronną wobec przejaw ów polskiej ksenofobii, k tó ra znalazła w y­
raz w antyniem ieckich w ystąpieniach znacznej części k le ru oraz zab ar­
w iła specyficznie w ystąpienie biskupa w rocław skiego Tom asza II p rze­
ciw księciu. W okresie w alki księcia z biskupem , p rzybierającej b ru ta l­
ne form y, mogło dochodzić do żyw iołow ych zaburzeń i sta rć obu g rup
etnicznych, zwłaszcza n a te re n ie m ia s t 102. P olacy nazyw ali N iem ców

98 N ajob szern iej w R oczn ik u M ałop olsk im (w yd. A . B i e l o w s k i , M PH t. III,


s. 164): I te m e o d em an n o eru p cio y m b r iu m et a q u a ru m in u n d a cio p e r trie n n iu m
in P olon ia, e t e x hoc fu it fa m e s p e r b y e n n iu m , e t m o r tu i su n t m u lti. Por. ta k że
R ocznik T ra sk i i R ocznik K rak ow sk i, M PH t. II, s. 836.
99 M PH t IV , s. 550, 558.
100 В . K ü r b i s , W ize ru n k i P ia stó w w op in ia ch d zie jo p isa rsk ic h , [w:] P ia sto *
w ie w d zie ja c h P o lsk i, W rocław 1975, s. 222. O bszerne u za sa d n ien ie tej te z y przed­
sta w iła E. W i l a m o w s k a w p racach cy to w a n y ch w przyp. 10 i 11.
101 Z teg o w zglą d u R . H e c k jest sk łon n y n a w et uznać au tora „ w ersji ślą sk ie j”
za P olak a (R. H e c k , C h ron ica, s. 193). P od ob n ie d a w n iej już J. D ą b r o w s k i ,
D a w n e d z ie jo p is a r s tw o , s. 122 n.
102 B. Z i e n t a r a , K o n flik ty n a ro d o w o śc io w e na p o g ra n iczu n ie m ie c k o -sło w ia ń -
ek im w X III— X IV w . i ich za się g sp o łe c zn y , P H t. L IX , 1968, z. 2, s. 206 nn.
48 B E N E D Y K T Z IE N T A R A

„psam i” i w skazyw ali im P sie Pole pod W rocław iem , jako m iejsce, gdzie
ongiś zm asakrow ali ich p rzo d k ó w 103. W śród Niem ców śląskich z ko­
lei w spom inano z dum ą rzeź, dokonaną przez górników niem ieckich
na polskich rycerzach, ja k sądzę — pod Studnicą. P otrzeb y k o n ­
flik tu etnicznego dodaw ały tej opowieści b arw i ro z m ia ró w 104. B itw a
pod S tudnicą nie była ju ż tylko potyczką górników z k a rn ą ekspedycją:
stała się gen eraln ą rozpraw ą Niem ców śląskich z ich polskim i przeciw ­
nikam i m . Do tra d y c ji studnickiej dołączyła się tra d y c ja udziału g órni­
ków w bitw ie z M ongołam i pod Legnicą, gdzie odznaczyli się m ęstw em ,
w alcząc pod sztandaram i H en ry k a Pobożnego. K siążę ten, dokoła k tó re ­
go K ronika — jed y n a w całym ów czesnym piśm iennictw ie — zaczęła
rozw ijać atm osferę k u l t u 106, był bohaterem , którego N iem cy śląscy
chętnie w łączyli do w łasnej tra d y c ji i postaw ili n a sw ym czele nie ty l­
ko pod L egnicą, ale rów nież w legendarnej bitw ie studnickiej. Może
k rąż y ły gdzieś jak ieś echa nieporozum ień m iędzy H enrykiem a K o n ra ­
dem ; echa ta k ie m ogłyby się przyczynić do ostatecznego ukształtow a­
n ia opowieści przez kronikarza. W ątpię w to jednak: chłopięce k o n flik ty
m iędzy synam i H en ry k a B rodatego m iędzy 1208 a 1213 r. nie m ogły
znaleźć trw ałego odbicia w tra d y c ji. To raczej — ja k przypuszczał J o ­
seph G ottschalk — antagonizm y i w alk i synów H en ry k a Pobożnego
o identycznych im ionach pom ieszały się w tra d y c ji ludow ej z legendą
studnicką. K o n rad głogowski, w sp ieran y przez książąt w ielkopolskich
m ógł od biedy w fan ta zji uchodzić za rzecznika polskości, H en ry k III
w rocław ski, gorliw y propagator kolonizacji i opiekun m ieszczan — za
sym patyka niem czyzny, choć jedno i drugie nie odpow iadało rzeczyw i­
stości 107 Z bitka ty ch różnych tra d y c ji z w iadom ościam i o K onradzie
została przez k ro n ik arza zredagow ana jak o opowieść o bitw ie Polaków
z N iem cam i śląskim i pod Studnicą. N ie m usiał on niczego sam w ym yślać
lub fałszować: zapew ne w dobrej w ierze ko n stru o w ał z różnych elem en­
tów opowieść „ku pokrzepieniu serc” sw ych niem iecko-śląskich rodaków .
W tej m etodzie m iał w szak w ielu poprzedników i w ielu następców w śród
kro n ik arzy i historyków .

M ów iąc o m iastach , m am n a m y śli n ie ty le k o n flik t m ięd zy n iem ieck im m ie sz ­


cza ń stw em a p o lsk im p leb sem (w P o lsce w y stą p i on zn aczn ie p óźn iej), co a n ta go ­
n izm m ięd zy b og atym i n iem ieck im i m ieszcza n am i a ok oliczn ym ub ogim p olsk im
rycerstw em ; an ta g o n izm ten w y stą p ił szczeg ó ln ie siln ie w K ra k ow ie i ok olicach .
103 L eg en d ę o P sim P olu , zn an ą au toro w i K ron ik i P o lsk iej z k ro n ik i M istrza
W incentego, p rzek azał on w bardzo ogóln ej p o staci, o p ow iad ając o ro zb itym ta m
obozie cesarza H en ryk a , n a k tóry P o la cy n a p a d li p od stępem , za b ijając w ie lu N iem ­
ców . Z am iast w e r sji W in cen tego o p sach , p o żera ją cych cia ła p o leg ły ch (M PH t. II,
s. 349), au tor K ron ik i P o lsk iej d aje in n ą, w sp ółczesn ą ety m olo gię, w sp o m in a ją c,
że P o la cy n a zy w a ją N iem có w psam i, w ię c P sie P o le to m iejsce, g d zie N ie m cy
sta li obozem i gd zie część ic h p o legła (M PH t. III, s. 630). Że teg o rod zaju e p ite ty
p od a d resem N ie m c ó w b y ły w zw y czaju , św ia d cz y w y p o w ied ź J ak u b a Ś w in k i do
k róla W acła w a II, cy to w a n a w K ron ice Z b rasła w sk iej, F o n tes re r u m B o h em ica ru m
t. IV , P rah a 1884, s. 82.
11)4 A u tor K ro n ik i P o lsk iej p rzytacza in n e jeszcze o p o w ieści, sta n o w ią ce k u lty ­
w o w a n e m o m en ty d u m y w sp ó ln o ty etn iczn ej N iem có w śląsk ich : o b o h a tersk im
rycerzu P er eg ry n ie z W iesen b u rga, którego p o św ięc en ie u ratow ało ż y c ie H en ryk a
B rod atego (M PH t. III, s. 640, 648) i o d zieln ej obronie w ro cła w ia n , o b leg an ych
przez B o lesła w a R o g a tk ę (tam że, s.j,051 n.).
105 A n alog iczn ą m eta m o rfo zę p rzeszła w c ią g u w ie k u X II trad y cja o P sim
P o lu , b yć m oże ja k o p sy ch iczn a rek om p en sata k lę s k i 1157 roku.
106 M P H t. III, s. 643: b e a tu s p rin c ep s, k tó ry p ro su is e t cu m su is p ro s te rn itu r.
107 J. G o t t s c h a l k , D er a n g eb lic h e B r u d e r z w is t, s. 54 nn.
K O N R A D K Ę D Z IE R Z A W Y I B IT W A P O D S T U D N IC Ą 49

8. P rz ejd ę te ra z do ostatniego problem u, problem u n ie w iążącego się


bezpośrednio an i z K onradem K ędziarzaw ym , an i z b itw ą pod S tu d n i­
cą — m ianow icie do stosunków m iędzy dzielnicą H en ry k a B rodatego
a W ielkopolską. Ze spraw ą K o n rad a zw iązał te kw estie R. H eck, k tó ry
w idział w spółdziałanie m iędzy u d erzający m z zew n ątrz n a B rodatego
W ładysław em Laskonogim a b u n tu ją c y m się w ew n ątrz dzielnicy ś lą ­
skiej K onradem . W ypadki te zaszły — jego zdaniem — w 1217 r. N ie­
bezpieczeństw em ze stro n y W ielkopolski tłum aczył R. H eck w ystęp u jące
w K ronice Polskiej zastanaw iające tw ierdzenie, że B ro d aty n ie s ta ra ł
się zapobiec rzekom ej w alce m iędzy synam i, lecz u su n ął się do Głogowa:
Głogów znajdow ał się w szak w pobliżu zagrożonej granipy z W ielkopol­
sk ą (s. 418). K onrad w praw dzie poniósł klęskę w w alce z zastępującym
ojca w e W rocław iu H en ry k iem Pobożnym (tu R. H eck p rzy jm u je sta rą
tezę G riinhagena uznającego, że Pobożny w raz ze sw ym i N iem cam i dzia­
łał z upow ażnienia ojca 108, ale Laskonogi pobił z kolei starszego H en­
ry k a i zm usił go układem z 1218 r. do odstąpienia Lubusza (s. 415,
419 n.).
Przypom inając, że w 1217 r. K o n rad K ędzierzaw y najpraw dopodob­
niej ju ż n ie żył, p rzy jm ijm y n a chw ilę założenie R. H ecka, k tó ry
za M. Ł odyńskim w idział go p rzy życiu jeszcze w 1235 r. Jeżeli — ja k
to w ślad za R. H eckiem uznaliśm y za praw dopodobne — K onrad
otrzym ał w lub po 1211 r. w posiadanie Ziem ię L ubuską w drodze kom ­
prom isu z W ładysław em Laskonogim , oraz z przyrzeczeniem rę k i sio­
strzenicy tegoż ostatniego; jeżeli — przypuśćm y — w 1217 r. sprzym ie­
rzył się z Laskonogim przeciw ko ojcu, to czem uż te n sprzym ierzeniec,
w yzuł go z w ydzielonej m u uprzednio (z w łasnej poręki) dzielnicy
i czem u n ie doszło do projektow anego m ałżeństw a K o n rad a z Zofią
saską? R. H eck m a tu w yjaśnienie godne Szekspira lu b Słowackiego:
„skruszony i załam any psychicznie sta rszy sy n H en ry k a I pow rócił do
ojca, k tó ry je d n a k nie pow ierzył m u ju ż nigdy żadnych fu n k c ji p ań ­
stw ow ych i u su n ą ł go całkow icie z życia publicznego. T ru d n o powiedzieć,
czy w ypływ ało to ze stanow iska Brodatego, czy po p ro stu z tego, że
K o n rad po przeżyciach 1217 r. popadł w chorobę psychiczną i n ie mógł,
czy nie chciał nigdy w ięcej publicznie w ystępow ać” (s. 420).
G dyby ktoś pow iedział, że D ichtung und W a hrheit splotły się w ty m
w yw odzie nierozerw alnie, to trzeb a b y m u było odpowiedzieć, że D ich­
tu n g k ró lu je tu niepodzielnie, i to w sty lu rom antycznego d ram atu : sk ru ­
szony trag iczn y grzesznik, działający w szak w dobrej w ierze, zrozum iaw ­
szy swój błąd, okazuje skruchę i pośw ięca resztę życia pokucie, popada­
jąc od czasu do czasu w obłęd z rozpaczy. N ie p asu je tu ty lk o śm ierć na
polow aniu, p rzy czynnościach bądź co bądź rozryw kow o-sportow ych. Nie
m a też te n d ram a t najm niejszej podstaw y w realiach historycznych.
R. H eck zapom niał tu o punkcie w yjścia sw ej hipotezy — pow iązaniu
z L askonogim i nie w prow adził do fin ału tragedii postaci zdradzieckiego
sprzym ierzeńca, opuszczającego w potrzebie nieszczęsnego bohatera.
W racając do rzeczy — nie m a żadnych podstaw do łączenia stosun­
ków politycznych śląsko-w ielkopolskich w 1217 r. z osobą zm arłego za­
pew ne ju ż w cześniej K onrada K ędzierzaw ego, an i z późniejszym lokal­
n y m starciem górników z oddziałkiem ry cerzy pod S tudnicą. S tosunki
polityczne z la t 1216— 1219 w Polsce są jed n a k ta k zagm atw ane i ta k źle

108 C. G r ü n h a g e n , G e sch ich te S c h lesie n s t. I, s. 63.


50 B E N E D Y K T Z IE N T A R A

ośw ietlone przez źródła, że m ożliw a je st rozm aita in te rp re ta c ja faktów


przez różnych historyków . Jed n i (jak S tanisław Sm olka, C olm ar G rü n ­
hagen, A dam K ł o d z i ń s k i , Stanisław Z a c h o r o w s k i i R om an
H eck 109) przypuszczają, że układ m iędzy Laskonogim i B rodatym z 1218 r.
był w ynikiem przegranej przez H enryka w ojny, inni (jak: Rom an G ró­
decki, K arol M aleczyński, G erard L abuda i piszący te słow a 110) sądzą,
że układ ten był jed n ą z konsekw encji długotrw ałego w spółdziałania po­
litycznego obydw u książąt.
P rz y jrz y jm y się raz jeszcze tem u układow i ш . Zachow ał się on w y ­
łącznie w tekście b u lli papieża H onoriusza III, zatw ierdzającej go 9 m aja
1218 pow agą S tolicy A postolskiej i grożącej karam i kościelnym i za zer­
w anie u k ła d u 112. Zw ażyw szy zawiłą procedurę w ystąpienia do R zym u
0 potw ierdzenie u k ład u (zajęli się ty m biskupi: w rocław ski, poznański
1 lubuski), trzeb a sam układ datow ać raczej n a koniec 1217 niż na
1218 rok.
T ekst u k ład u zaw iera zobowiązania W ładysław a Laskonogiego wobec
Brodatego. O trzym ując od niego Ziem ię L ubuską (ziemię, a nie tylko
gród, ja k sądzili n iektórzy historycy), Laskonogi zobowiązał się zw rócić
ją H enrykow i lub jego dziedzicowi (h eredi — proszę zwrócić uw agę na
liczbę pojedynczą) po swej śm ierci; p rzejął także obronę posiadłości H en­
ryka, m .in. Łużyc, od stro n y Ziem i L ubuskiej. Inne, m niej istotne, p u n k ty
regulow ały spory graniczne: napady rabusiów (fures) oraz zbiegostwo
poddanych c h ło p ó w ш . Laskonogi przyrzekał zwrócić zbiegów, k tórzy
znaleźli się w W ielkopolsce od czasu zjazdu obu książąt w Sądow lu,
także tych, k tó rz y osiedli w dobrach jego rycerzy, a także pow ściągać
swoich ry cerzy od daw ania schronienia rabusiom (pod k a rą u tra ty po­
siadłości). A nalogiczne przyrzeczenia złożył H enryk, a więc nie m ożna
tu widzieć jednostronnego zbiegostw a ze Śląska do W ielkopolski lub
jedn o stro n n y ch napadów z te re n u W ielkopolski na Śląsk (jak sądzą nie­
k tó rz y badacze, m.in. R. Heck).

109 S. S m o l k a , H e n ry k B ro d a ty , s. 30 n.; C. G r ü n h a g e n , G esch ich te


S ch lesien s t. I, s. 48; A. K ł o d z i ń s k i , S to su n k i L a sko n og iego z O d o n iczem
1202—1231, [w :] K się g a p a m ią tk o w a u c zn ió w U n iw e r s y te tu J a g iello ń sk ieg o , K rak ów
1900, s. 128; S. Z a c h o r o w s k i , S tu d ia do d z ie jó w XI I I w ie k u w p ie r w s z e j je g o
p o ło w ie, R A U w h f, t. L X II 1920, s. 122 n.; t e n ż e [w:] R. G r ó d e c k i , S. Z a ­
c h o r o w s k i , D zie je P o lsk i ś r e d n io w ie c zn e j t. I, K rak ów 1926, s. 222 n.; R. H e c k ,
O p ie r w s z y m k o n flik c ie , s. 415.
110 R. G r ó d e c k i , [w:] H isto ria Ś lą sk a t. I, s. 202 n.; K. M a l e c z y ń s k i,
[w:] H isto ria Ś lą sk a t. I, s. 340 n.; G. L a b u d a [w:] D zieje W ie lk o p o lsk i t. I, pod
red. J. T o p o l s k i e g o , P oznań 1969, s. 291; B. Z i e n t a r a , H e n r y k B ro d a ty ,
s. 202 n.
111 KDŚ1. t. II, nr 201; S U B t. I, nr 173. U k ła d n ie b y ł zaw arty w S ąd ow lu ,
jak to pod ają n iek tó rzy autorzy: sp otk an ie H en ryk a z L ask on ogim w S ą d o w lu o d ­
b y ło się n a ja k iś czas przed zaw arciem u k ład u , w k tórym zostało w sp om n ian e;
m ogło m ieć m iejsce »krótko przed 1217 r., a le raczej stan o w i ja k iś w cześn iejszy
etap k on ta k tó w obu k siążąt, r eg u lu ją cy ich d a w n iejsze spory. N ie w y k lu czon e, że
m ogło b yć to sp otk an ie z 1211 r., w y ja śn ia ją c e statu s Z iem i L u b uskiej. W każd ym
razie m ięd zy sp o tk a n iem w S ąd o w lu a u k ła d em z 1217 r. m u siało upłyn ąć sporo
czasu, sko.ro w ciągu n ieg o n arosła k on ieczn ość zajęcia się problem em zb iegostw a.
112 K D S l. t. II, nr 206; SU B t. I, n r 175.
113 N ie ch od zi tu o zb ieg ły ch fze Ś ląsk a p o lity czn y ch p rzeciw n ik ó w B rodatego,
jak p rzy jm o w a li zw o len n icy hip otezy o w o jn ie m ięd zy B rodatym a L askonogim ,
p on iew aż f u g itiv i ( = zb iegow ie) b y li p rzetrzy m y w a n i zarów no przez k się cia (tj.
w dobrach k siążęcych ), jak i przez jego rycerzy (a m e is d eten to s). S p raw y zb iegły ch
pod d an ych często w y stęp u ją w d ok u m en tach tej epoki.
K O N R A D K Ę D Z IE R Z A W Y I BITW A PO D S T U D N IC Ą

U kład nie nosi, ja k to już zauw ażył R. Gródecki, żadnych śladów


ko n flik tu w ojennego, k tó ry m iałby go p o przedzić114. M iał to być układ
o przyjaźni (foedus amicitie), św iadczący o szczerej w zajem nej miłości
(sincera caritas), co w skazuje raczej na um owę dla osiągnięcia w spólnych
celów w przyszłości, niż na ustępstw a tery to rialn e pokonanego w w ojnie
H enryka. Św iadczy o ty m rów nież fak t, że tylko zobow iązania W ładysła­
w a poddano gw arancji papieskiej. N ie był to bow iem zw ykły sposób
um acniania układów politycznych. „Zgodnie z poglądam i ów czesnych
m ożnych — stw ierdza słusznie H einrich A ppelt w kom entarzu do doku­
m en tu — układ m iędzy książętam i n ie w ym agał sform ułow ania na piśm ie;
w ystarczyła uroczysta przysięga p artn e ró w ” 115. G dyby H en ry k ustępow ał
ziem ię lu buską pokonany i pod przym usem , a Laskonogi dom agałby się
papieskiej gw arancji dla sw ych zdobyczy, spodziew alibyśm y się, że to
uroczysty a k t zrzeczenia się Lubusza przez H enryka B rodatego zostanie
sform ułow any na piśm ie i przesłany do R zym u dla zatw ierdzenia. Tym ­
czasem nic podobnego nie nastąpiło; natom iast zaw arow any gw arancją
papieską został a k t W ładysław a Laskonogiego. Św iadczy on, że w łaśnie
B rodatem u zależało na tym , aby czasowe zrzeczenie się Lubusza specjal­
nie zostało sform ułow ane, a zw rot Lubusza po śm ierci Laskonogiego przez
jego spadkobierców — zagw arantow any cenzuram i kościelnym i. Jeżeli
p rzyjm iem y — za R. H eckiem — że poprzednio L ubusz został w ydzie­
lony K onradow i K ędzierzaw em u, co kom prom isow o rozw iązyw ało spór
0 jego przynależność, to po śm ierci K onrada spór staw ał się znów a k tu a l­
ny, a Laskonogi m ógł się uw ażać pokrzyw dzonym w obec p rzetrzym yw a­
nia Ziem i L ubuskiej przez H en ry k a B rodatego. U kład z 1217/1218 r., od­
dający Laskonogiem u Ziem ię L ubuską w dożywocie, stanow ił więc now y
kom prom is.
Z pew nością nie w szystkie p u n k ty układ u m iędzy B rodatym a Lasko-
nogim zostały u trw alo n e n a piśm ie: n iek tó re m ogły być utrzy m an e w ta ­
jem nicy. N ie p o trafim y np. dow iedzieć się, co oznacza tajem nicze sfo r­
m ułow anie W ładysław a: „P rzyrzekłem m u, że w edług m oich m ożliwości
będę m u pom agał dla zachow ania i popraw ienia jego godności (ad hono­
rem ipsius conservandum e t reform andum )”. Ju ż K aro l M aleczyński
uw ażał, że jednoczesne u k ład y m iędzy H enrykiem , W ładysław em i Lesz­
kiem B iałym krakow skim z 1217 r. uregulow ały w zajem ne dziedziczenie
dzielnic: po nie m ających wówczas dziedziców książętach W ielkopolski
1 M ałopolski dzielnice te m iałyby, w edług tej hipotezy, przejść n a książąt
w rocław skich 116. O pow iedziałem się za tą hipotezą w m ej pracy o H en­
ry k u B rodatym , ale stw ierdzam z naciskiem , że jest to ty lk o przypusz­
czenie, opierające się na nikłych przesłankach. N iem niej faktem je st
ścisłe w spółdziałanie trzech książąt w ciągu praw ie całego następnego
dziesięciolecia 117.

114 R. G r ó d e c k i [w:] H isto ria Ś lą sk a t. I, s. 202, przyp. 2.


115 S U B t. I, nr 173.
116 K. M a l e c z y ń s k i [w:] H isto ria Ś lą sk a t. I, s. 340 n.
117 В . Z i e n t a r a , S p r a w y p ru sk ie w p o lity c e H e n ry k a B ro d a teg o , „Z apiski
H isto ry czn e” t. X L I, 1976, s. 640. W zw ią zk u z tak im u k ład em p o lityczn y m n ależy
odrzucić dw a uboczne tw ierd zen ia R. H e c k a (O p ie r w s z y m k o n flik c ie , s. 413
i 415), dotyczące ty tu la tu r y L ask on ogiego i B rodatego w ty m czasie. V lo d izla u u s
M agnus d u x P olon ie w u k ład zie L ask on ogiego z B rod atym n a leży czytać: „W łady­
sła w S ta r y ” (w od różn ien iu od m łod ego W ład ysław a Odonica), a n ie: „W ład ysław
w ie lk i k sią żę P o lsk i”. P o lsk a w ty tu la tu r z e k siążęcej teg o okresu, to ty lk o W ielk o ­
p olsk a, a ty tu la tu ra w ielk o k sią żęca po M ieszk u S ta ry m (który jed n ak ty tu ło w a ł
się d u x m a x im u s) n ig d zie n ie w y stęp u je. D ok u m en t z 1217 r., w którym B rodaty
52 B E N E D Y K T Z IE N T A R A

Innym ta jn y m p u n k tem mogło być porozum ienie przeciw W ładysła­


w ow i Odonicowi, którego wówczas w łaśnie Laskonogi zam ierzał pozba­
w ić dzielnicy i w ygnać z W ielkopolski. Z asługuje na uw agę fak t, że B ro­
d a ty i Laskonogi um aw iali się w spraw ie k o n troli zbiegostw a i innych
zakłóceń porządku granicznego, podczas gdy od 1216 r. posiadłości ich
przedzielała poznańsko-kaliska dzielnica Odonica, k tó rą Laskonogi m usiał
zwrócić m u, jako posiadłość dziedziczną, pod naciskiem papieża i a rc y ­
biskupa K ietlicza 118. Albo więc układ został zaw arty już po w ygnaniu
O donica (które Rocznik K ap itu ły G nieźnieńskiej d a tu je na 1217 r .119),
albo uk ład ający się książęta przew idyw ali ry ch łe usunięcie Odonica.
H en ry k pozostaw ał z Odonicem w n ieprzyjaznych stosunkach, poniew aż
książę poznański nie chciał oddać m u K alisza, do czego zobowiązał się
daw niejszym i układam i. S tąd też nie m iał pow odu bronić O donica p rzed
atakiem stry ja . Za przesunięciem d a ty w ygnania O donica na 1218 r. p rze­
m aw ia fakt, że jeszcze 24 m aja 1218 w Rzym ie nie w iedziano o jego u su ­
nięciu: tego dnia H onoriusz III w yznaczył pełnom ocników do rokow ań
z Odonicem o zw rot K alisza B rodatem u 120.
Przyznaję, że nie w szystkie argum enty, zm ierzające do obalenia hipo­
tezy o rzekom ej w ojnie B rodatego z Laskonogim m ają jednakow ą siłę.
P rzyznaję też, że odstąpienie Lubusza przez H en ry k a B rodatego L asko-
nogiem u zaskakuje b rak iem w ystarczającej rek o m p en saty i w ygląda n a
w ym uszone ustępstw o: każde w yjaśnienie tej tra n sa k cji je st ty lk ę hipo­
tezą. A le ty m bardziej hipotezą jest rzekom a w ojna m iędzy Laskonogim
a B rodatym , nigdzie nie poświadczona. K to ta k ą hipotezę p rzyjm uje, m u ­
si w yjaśnić co n ajm n iej dw ie kw estie: dlaczego W ładysław Laskonogi,
szykujący się do usunięcia b ra ta n k a z W ielkopolski, w daw ałby się je d ­
nocześnie w k o n flik t w ojenny z silnym sąsiadem — H enrykiem B roda­
tym ? Dlaczego u k ład Laskonogiego z B rodatym reg u lu je problem y g ra ­
niczne tak, jak b y dzielnica Odonica nie dzieliła ich posiadłości?
9. Tak ja k B alladyna nie została „ w l e w rozw adze i h isto rii” królow ą
polską, lecz m usi poprzestać na roli b œ ia te rk i szekspirow skich w ariacji
Słowackiego, ta k i K o n rad K ędzierzaw y jako bo h ater kon flik tu narodo­
wego na Śląsku w X III w ieku m usi pozostać najw yżej postacią literacką.
K ażda próba w prow adzenia legendy, przekazanej przez K ronikę Polską
pom iędzy fa k ty historyczne, pow oduje „tysiące anachronizm ów ” p rze­
rażające nie ty lko — ja k u Słow ackiego — „śpiących w grobie h isto ry ­
ków i k ro n ik arzy ”, ale i niem ałą liczbę żyw ych.

ty tu ło w a n y jest d u x Z le sie e t C ra co u ie (K D Sl. t. II, n r 178; SU B t. I, nr 352) jest


od strony form aln ej fa lsy fik a tem , sporządzonym przed lub w 1237 r. (k ied y H en ryk
rzeczy w iście u ży w a ł ta k ieg o ty tu łu ), tą sam ą ręk ą, którą sp isa n y został dokum ent
z 1237 r. (d yk tat od b iorcy — k lasztoru a u g u stia n ó w w N ow ogrod zie B obrzańskim ).
N ie w iad om o czem u R. H e c k (s. 413, przyp. 33) k ateg oryczn ie, a cz bez a rg u m en ­
tacji, odrzuca zd an ie w y d a w cy , H. A p p e l t a , jak o n iep rzek o n yw a ją ce. S p isa n ie
około 1237 r. upraw nień^ ja k ie rzeczy w iście k laszto r około 1217 r. od k sięc ia o trzy ­
m ał, n ie ró w n ało się w p row ad zen iu n iep ra w d ziw y ch treści (poza zak tu a lizow a n ą
tytu latu rą); sp o w od o w a n e b y ło różn ym p o d ejściem praw a p olsk iego i p raw a k a n o­
n iczn ego do d ok u m en tu pisanego.
ш K D W lkp. t. I, nr 89, 90. P ap ież pisze: n o b is m e d ia n tib u s. Por. J. U m i ń ­
s k i , H e n ryk , s. 201 nn. T ym czasem R. H e c k (O p ie r w s z y m k o n flik c ie , s. 415)
p isze o zb rojn ym zd ob yciu P ozn an ia przez O donica, id ąc tu za A . K ł o d z i ń ­
s k i m , (op. cit., s. 124 n.) i S. Z a c h o r o w s k i m (S tu d ia , s. 120 n.).
119 R oczn ik K a p itu ły G n ieźn ień sk iej, w yd. B. K u r b i s , M PH s.n. t. VI, s. 3.
D a tę tę p rzejęła K ron ik a W ielk op olsk a (M PH s.n. t. V III, s. 80).
120 K D S l. t. I, nr 212; S U B t. I, n r 179.
K O N K A D K Ę D Z IE B Z A W Y I B IT W A P O D S T U D N IC Ą 53

K o n rad był n ajstarszy m synem H enryka B rodatego i św. Jadw igi,


osiągnął form aln ą pełnoletność (udział w zjeździe głogow skim 1208 r.)
i zm arł m łodo w w yniku w y p adku n a polow aniu, zapew ne w 1213 r.
Być m oże otrzy m ał przedtem w w yn ik u kom prom isu m iędzy H enrykiem
B rodatym a W ładysław em Laskonogim Ziem ię L ubuską oraz został zarę­
czony z Zofią, córką B ern ard a III saskiego, siostrzenicą Laskonogiego.
Około 1220 ucisk fiskalny, a zapew ne i sk u tk i klęsk żywiołow ych,
spow odow ały w ybuch niezadow olenia w śród dolnośląskich górników zło­
ta, przybyszów z Niemiec, działających w okolicach Z łotoryi i Lw ówka.
Z buntow ani górnicy rozbili pod S tudnicą, na drodze do Legnicy, w ysłany
przeciw nim oddział rycerzy. Z apew ne w ym usili też polepszenie swej
sytuacji.
W lata ch 1280— 1290 w zrosły na Śląsku k o n flik ty m iędzy polskim
duchow ieństw em i rycerstw em , a napływ ającym i Niem cam i, k tó re p rzy ­
b ra ły w w ielu w ypadkach form ę antagonizm u narodow o-językow ego. N a
ty m tle rozw inęła się polem ika, sięgająca do w ydarzeń historycznych.
W tra d y c ji historycznej niem ieckich Ślązaków dużą rolę odgryw ały
w spom nienia o zw ycięstw ie pod S tudnicą, w yolbrzym ione do rozm iarów
w ielkiej b itw y śląskich Polaków z N iem cam i. Ozdobiło te w spom nienia
przypisane H enrykow i Pobożnem u, bohaterow i spod Legnicy, przyw ódz­
tw o w tej zw ycięskiej walce.
N ie m iały nic w spólnego z K onradem , ani ze Studnicą, u k ład y poli­
tyczne H en ry k a B rodatego z książętam i w ielkopolskim i. W końcu 1217
lu b na początku 1218 r. zaw arł on przym ierze z W ładysław em L askono­
gim. S kierow ane było ono sw ym ostrzem przeciw W ładysław ow i O doni-
cowi, ale stanow iło elem ent trw ałego porozum ienia politycznego trz e ch
najpotężniejszych książąt piastow skich, w skład którego poza B rodatym
i Laskonogim w chodził Leszek Biały. Porozum ienie w ym agało now ego
kom prom isu w spraw ie Lubusza,' zajętego przez H en ry k a (ew entualnie
po śm ierci jego m ożliwego posiadacza — K onrada K ędzierzaw ego) w brew
pretensjom Laskonogiego. Ten o statni otrzym yw ał obecnie L ubusz w do­
żywocie, a pow rót grodu i ziem i do B rodatego po jego śm ierci m iała
zapew nić papieska g w arancja układu.
T yle da się pew nych lub praw dopodobnych rzeczy pow iedzieć o om a­
w ianych tu osobach i w ypadkach. R eszta je st m ilczeniem lu b sfe rą fan ­
tazji. R om anow i Heckowi, k tó ry może nieco za daleko w tę fan tazję
zabrnął, w inniśm y wdzięczność za postaw ienie licznych p y tań, do k tó ry ch
rozw iązania w niósł w sw ym śm iałym i kry ty czn y m a rty k u le niejed n ą
cegiełkę.

Бенедикт Зентара

КОНРАД КУДРЯВЫЙ И СРАЖЕНИЕ ПОД СТУДНИЦЕЙ

Автор анализирует легенду о якобы состоявшемся вооруженном столкновении немецкого


и польского населения Силезии времен князя Хенрыка Бородатого (1201— 1238) — сражении,
о котором сообщает Chronica Polortorum, составленная в конце ΧΙΠ в. Автором этой Хро­
ники, заключающей в себе много неточностей, был по-видимому немецкий цистерс, связан·
ный с двором князя Хенрыка IV Пробуса (1266—1290), государя, стремившегося к объеди­
54 B E N E D Y K T Z IE N T A R A

нению Польши и получению королевской короны. Смерть князя провела, вероятно, к прекра­
щению работы над Хроникой.
Прежняя историография (Ц. Г р ю н га ген , С. С м о л ь к а , В. С о беск и й ) и более новая
(Р. Х екк) пыталась отстаивать историчность сообщения о гражданской войне силезских
поляков и немцев. Летописец связывал ее с соперничеством сыновей Хенрыка Бородатого:
Хенрыка Набожного и Конрада Кудрявого. Автор доказывает, что такой конфликт неявлял-
ся возможным ни во втором, ни в третьем десятилетии XIII в. Конрад Кудрявый, мнимый
руководитель поляков, боровшихся против пришельцев из Германии, скончался в раннем
возрасте в 1213 г., оставаясь известным лишь по двум документам и нескольким родослов­
ным и некрологическим запискам. Наплыв немецкого населения в Силезию находился тогда
лишь в своей первоначальний стадии, и нелься себе представить, чтобы небольшая числом
группа немцев могла в тот период одержать победу над преобладавшим в любом отношении
польским элементом. Вероятно запись в Chronica Polonorum, представляет собой отголосок
национальных конфликтов времен Хенрыка IV, которые летописец хотел снабдить более
древней традицией. Автор полагает, что имела здесь место амплификация и разукрашивание
действительного факта, имевшего место около 1220 г., отмеченного в Анналах пражской
капитулы: восстания нижесилезских горняков (немецкого происхождения), которым удалось
уничтожить направленный против них отряд рыцарей. Это столкновение могло произойти
под СтудНицей (нем. Роткирх), на которую Хроника Полонорум указывает как на место польс­
ко-немецкого сражения: эта местность расположена по пути из центров добычи золота (Зло-
горыя, нем. Гольдберг) в Легницу, резиденцию силезских князей. В традиции силезских нем­
цев этот факт приобрел вскоре легендарные черты и служил возвышением их истории в м о­
мент подлинного начала национальных конфликтов.
Автор подвергает критике также и факты, собранные недавно Р. Хекком, ради поддер­
жания тезиса о наличии национальных конфликтов в Силезии во втором десятилетии XIII в.
Ни в одном из современных источников невозможно найти следы такого конфликта.

Benedykt Zientara

CONRAD LE CKÊPU ET LA BATAILLE DE STUDNIOA

Il s ’a g it, d a n s cet article, d ’ex a m in er la lé g en d e d’un soi-disanit com b at e n tre


la p op u lation a llem a n d e e t p o lo n a ise d e S ilé sie , so u s Ie r èg n e du d u c H en ri le
B arb u <1201— 1238), rap p orté par la C hronica P olon oru m , dont la red action rem on te
à la fin du X J II-e s.
U n cister cie n a llem a n d , a tta c h é à la co u r d u d u c H en ri IV P rob u s (1266—
1290) a u ra it é té l ’a u teu r d e cette ch ron iq u e q u i r e n fer m e d e n om b reu ses in e x a c ti­
tu d es. C e p r in c e s e p rop osait d e réu n ir le s p ro v in ces de P o lo g n e e t d ’o b ten ir la
couronne roy a le. S a m ort au ra it interrom pu le s tra v a u x du chroniqueur.
L 'h istoriograp h ie d ’a u trefo is (C. G r ü n h a g e n , S. S m o l k a , W. S o b i e s k i )
e t ce lle p lu s ré cen te ÇR. H e c k ) o n t te n té d e d é fen d r e la v éra cité d e la r e la tio n
d’une guerre c iv ile en tre P o lo n a is e t A llem a n d s silésie n s. L e chroniqu eur l ’a v a it
rattach ée à la r iv a lité d e s fils d’H en ri le B arbu — H en ri le P ie u x e t Conrad
le Crépu. N ou s d ém on tron s q u e c e co n flit n ’a p u a v o ir lie u n i d a n s la secon d e,
n i dans la tro isièm e d éc en n ie d u _X III-e siè c le . Conrad le Crépu, so i-d isa n t ch e f
des P olon ais q u i lu tta ie n t con tre1 le s n o u v e a u x a rriv a n ts d ’A llem agn e, m ou ru t
jeune, e n 1213 eit n ’e s t co n n u q u e g râ ce à d e u x d ocu m en ts e t à q u elq u es a p o stilles
gén éalogiq u es e t n écro log iq u es. L ’a fflu e n ce de la p o p u lation a llem an d e en S ilé sie
ven ait à p ein e d e com m en cer e t il est lim possible d e s e fig u rer qu'un grou p e p eu
K O N R A D K Ę D Z IE R Z A W Y I B IT W A P O D S T U D N IC Ą 55

n o m b reu x d ’A llem a n d s pût rem p orter u n e v ic to ir e sur l’élém en t p olon ais, dom inant
p a rto u t e t so u s to u s le s rapports. P ro b a b lem en t la n o tic e d e la C hronica P o lo n o m m
e s t un e rém in isce n ce d es c o n flits d e n a tio n a lités d e l ’ép oq u e d'H enri IV , a u x q u els
l ’a u teu r a v o u lu fou rn ir u n e ■tradition p lu s ancienne. N ous croyon s q u ’il s ’ag it ic i
d’un év én em en t a m p lifié e t coloré, leq u el s ’e st d érou lé e n 1220 e t a é té n o té
dans le s an n a les d u ch ap itre d e P ra g u e e n ta n t q u e ré v o lte d e m in eu rs d e B asse-
-S ilé sie (d’o rig in e allem an d e) q u i so n t a rriv és à m ettr e en d éro u te une com p agnie
de ch ev aliers, d irigée con tre e u x . C et en g a g em en t au rait pu a v o ir lieu à S tu d iü ca
(ail. R othkirch), o ù la C hronica P o lo n o ru m p la ce la b ataille p olon o-allem an d e;
c e tte lo c a lité est situ é e su r le ch em in q u i m è n e d es cen tres d e m ines d ’or (Z ło­
toryja, a il. Goldberg) à L egn ica, résid en ce d es d u cs silésiiens. D ans la trad ition
des A llem an d s d e S ilé s ie c e t é v é n e m e n t a b ien tôt em p ru n té d e s -traits lég en d aires
et a s e r v i à g lo rifier le u r h isto ire au m o m en t o ù o n t é c la té d e v érita b les co n flits
n ation au x.
N ous faiso n s ég a lem en t u n e a n a ly s e c ritiq u e d e s fa its récem m en t recu eillis par
R . H eck e t q u i Jui se r v e n t à so u ten ir sa th è s e su r l ’e x is te n c e d e c o n flits n a tio n a u x
dans la seco n d e d é c en n ie d u X I I I -e siè c le . N ous d ém on trons q u e d a n s a u cu n e d es
sou rces d e l’ép oq u e o n n ’a rriv e à tr o u v er d e s v e stig e s d e te ls co n flits.

You might also like