Professional Documents
Culture Documents
Augustyn O Trójcy Świętej
Augustyn O Trójcy Świętej
Augustyn O Trójcy Świętej
Augustyn
O Trójcy Świętej
Św. Augustyn
O Trójcy Świętej
T łu m a c z e n ie
M aria S to k o w sk a
W p ro w a d z e n ie
Ks. J ó z e f T is c h n e r
P o sło w ie i p rz y p isy
J a n M aria S zym u siak SJ
W y d a w n ic tw o Z nak, K ra k ó w 1996
T ytuł oryginału: Aurelii Augustini
De Trinitate Libri Quindecim
P odstaw a w ydania: Pism a Ojców K ościoła, tom X X V ,
W yd. K sięgarnia Św. W ojciecha, P ozn ań -W arszaw a—Lublin 1963
K sięga trzecia. O D Z IA Ł A N IU B O Ż Y M I R O L I A N IO Ł Ó W
W O B JA W IE N IA C H B O Ż Y C H S T A R E G O T E S T A M E N T U
W s t ę p ................................................................................................................. 116
I . 0 zasadach działania PierwszejP rz y c z y n y ......................................... 119
1. Czy B óg działa przez p o śre d n ik ó w ? ................................................... 119
2. D ziałanie Boże w ś w ie c ie ....................................................................122
3. D ziałanie B o g a we w s z y s tk im ............................................................. 124
4. C u d a ............................................................................................................127
II. Poszczególne w ypadki. R ó żn e kw estie d o tyczące teofanii . . 128
1. M ag ia i zw iązane z n ią s p r a w y ................................................... 128
2. W yższość d ziałania B o ż e g o ......................................................... 133
3. O becność B oga w z n a k a c h ...............................................................135
4. B óg nie ukazuje się b e z p o ś r e d n io ..............................................140
K sięga piąta. P R Z E C IW A R IA N O M N A U K A O R E L A C JI
I. Z a s a d y .....................................................................................................194
1. N iezm ienność B o ż a ................................................................................194
2. Przypadłość i r e l a c j a ................................................................................198
3. O „N iezrodzonym ” ............................................................................... 200
II. A bsolutne i relatyw ne orzekanie o B o g u ....................................... 204
1. N ie m a liczby m nogiej w T rójcy Ś w ię te j........................................204
2. Określenia dotyczące życia t r y n i t a r n e g o ........................................208
3. O znaczenia dotyczące s t w o r z e n i a ................................................... 213
K sięga szósta. W Y P O W IE D Z I P IS M A Ś W IĘ T E G O
I R Ó W N O Ś Ć OSÓB B O S K IC H
I. Egzegeza teologiczna niektórych t e k s t ó w ........................................ 217
Spis treści 7
1. O znaczenia w spólne Ojcu i S y n o w i..............................................217
2. D o sk o n ała rów ność O jca i S y n a ................................................... 221
3. R ów ność D u c h a Świętego ...............................................................224
II. Z różnicow anie w prostocie B o ż e j ................................................... 226
1. O prostocie isto ty B o g a .................................................................... 226
2. O n iek tó ry ch w y ra ż e n ia c h ............................ 228
K sięga siódm a. JE D N O Ś Ć A T R Y B U T Ó W A B S O L U T N Y C H
1 T E R M IN O L O G IA T R Y N 1 T A R N A
I. A try b u ty ab solutne w spólne trzem O s o b o m ....................................... 234
1. T ożsam ość O sób i atry b u tó w i s t o t n y c h ....................................... 234
2. Słowo ja k o „M ą d ro ść B o ża” ..............................................................242
II. Ł acińsk a i grecka term inologia t r y n i t a m a ....................................... 246
1. Czy m ożna m ów ić o „ O so b ach ” ........................................................ 246
2. Jak rozum ieć term inologię t r y n i t a m ą .............................................253
3. Człow iek ja k o „ O b raz B oży” ..............................................................257
K sięga ósm a. R O Z U M IE N IE W IA R Y
W s t ę p .......................................................................................................................261
1. B óg najw yższą P raw d ą i najw yższym D o b r e m ............................263
2. W iara w T rójcę Ś w ię tą ......................................................................... 268
3. K to b ra ta m iłuje, ten B oga p o z n a je .................................................. 278
Z a k o ń c z e n ie ........................................................................................................... 284
K sięga dziesiąta. P A M IĘ Ć , R O Z U M , W O L A
W s t ę p .......................................................................................................................307
1. D w o jak ie poznanie duszy: intuicyjne i refleksyjne . . . . 313
2. Oczyszczenie i poznanie siebie s a m e g o .............................................320
Z a k o ń c z e n ie ........................................................................................................... 325
K sięga d w u n asta. W IE D Z A I M Ą D R O Ś Ć
W s t ę p ...................................................................................................................... 355
1. M ałżeń stw o sym bolem dw ojakiej funkcji d u s z y ........................... 358
2. Zniekształcenie o b razu B o ż e g o ........................................................366
3. W iedza i m ą d r o ś ć .................................................................................... 374
8 Spis treści
K sięga czternasta. D U S Z A O B R A Z E M B O G A
W s t ę p ...................................................................................................................... 421
1. O braz B o g a w d u s z y ...............................................................................424
2. O b raz zniekształcony i o d n o w io n y .................................................. 442
O B O G U , K T Ó R Y J E S T BLISKO^
W p ro w ad zen ie do lektury O Trójcy Św iętej
św. A u g u sty n a
ESSE S E G U IT U R A M A R E
m iał bow iem rów nież drugą, polityczną stronę. Jeśli Syn
Boży nie jest Bogiem, to rów nież dzieło, k tó re stw orzył
—K ościół, nie m a bezpośrednio boskiego p o ch o d zen ia2.
Przyjm uje się, że praca n ad tra k ta te m zajęła św. A ugus
tynow i czas od 399 do 419 r. A u to r jest św iadom pię
trzących się trudności. „To wielkie dzieło nie jest skierow a
ne przeciw heretykom , nie m a w ydźwięku apologetycz-
nego. O parte n a Piśm ie św. i n a Tradycji, w ydaje się, że jest
skierow ane przede wszystkim do wierzących. Ż adne o k o
liczności zew nętrzne nie w ym agały tego tra k ta tu . A ugustyn
zaczął pisać dla siebie samego. K ilk a razy tru d n o ść zag ad
nienia zniechęciła go do dalszego pisania, a kiedy część
dzieła została o d d an a w ręce czytelników , a u to r w ogóle
nie chciał dalej pisać. D opiero na w yraźny rozkaz swego
zw ierzchnika, b iskupa K artaginy, A ugustyn zgodził się
dokończyć m o zo ln ą p racę” 3.
Spójrzm y w raz z autorem w głąb tajem nicy Boga.
Sw. A ugustyn stara się w yrazić tę tajem nicę za p o m o cą
słów. „ P a trz ą c ” w Boga, zapom inam y o sobie. N a razie nie
zdajem y sobie spraw y z tego, że m im o woli rozum iem y
B oga wedle tego, ja k rozum iem y siebie. W szelkie rozum ie
nie z ak ład a przedrozum ienie, a treścią przedrozum ienia
jesteśm y —my. Byłoby to niedopuszczalne, gdyby nie to, że
jesteśm y „podobieństw em B oga” .
W opisie najpierw pojaw ia się słowo „ d u ch ” . Czym jest
„ d u c h ” ? Jeśli m ożem y cokolw iek wiedzieć o duchu, to
także tylko ze siebie. A ugustyn w spom aga się je d n ak
rów nież trad y cją platońską. Nie w chodząc w szczegóły,
pow iedzm y o tym , co istotne; nie m ożna zrozum ieć, czym
jest duch, i nie m ożna oddać natury ducha, nie biorąc
p o d uw agę „czegoś idealnego” - idei. D uch jest bowiem
„p rzestrzen ią” , w której właśnie „przebyw ają idee” , szcze
gólnie idea D o b ra . M o żn a pow iedzieć tak: duch jest sam o
św iadom ością D o b ra . A lbo: dzięki duchow i D o b ro wie, że
je st i pow inno być. U św iadam ianie sobie idei („m yślenie”)
jest w prow adzaniem idei w istnienie. D uch, k tó ry uśw iada
2 Por.: M. Simon, Cywilizacja wczesnego chrześcijaństwa, Warszawa 1979,
str. 289 nn.
3 J. M. Szymusiak, Wstęp, dz. cyt., str. 22.
12 Jó ze f Tischner
C Z Ł O W IE K I B O SK A M U Z Y K A
5 Ch. Taylor, Quellen des Seihst. Die Entstehung der neuzeitlichen Identität,
Suhrkamp, Frankfurt am Main 1994, str. 252-253.
O Bogu, który jest blisko 19
P R Z E Z W Y C IĘ Ż E N IE M A N IC H E IZ M U
3. K W E S T IE W S T Ę P N E
1. R ozum i w iara
Dla późniejszych stoików nauka o Bogu jest częścią fizyki, a natura Boża nie
różni się od natury człowieka i jest częścią wszechświata. Już Cycero określa ich
pojęcia w następujący sposób: „Uważają, że świat jest kierowany przez bóstwo, że
wygląda on jak wspólne państwo i społeczeństwo ludzi i bogów, a każdy z nas jest
cząstką tego świata” {De finibus , III. 64).
3 Perypatetycy późnego okresu (np. Teofrast i Straton z Lampsaku), którzy
neguj ą wszelką transcendencję. To są myśliciele wielkiej miary, ale dla nich świat jest
bezcelowy, dusza jest tylko silą utrzymującą części ciała w jednej całości, Bóg
utożsamia się z naturą i nie posiada żadnej cechy osobowości. (Zob. J. CHEVA
LIER, Histoire de la pensée , I, Paris 1955, str. 411-412).
4 Tu jest mowa o neopîatonikach. Zob. A. KROKIEWICZ, Wstęp do Ennead
Plotyna, Warszawa 1959, str. XLIII n.
I, 1-2 23
5 Mimo że PLotyn zwalczał gno styków, można nieraz podciągnąć jego spekulacje
pod któryś z systemów gnostyckich zwalczanych przez św. Ireneusza. W tym właśnie
Augustyn widzi niebezpieczeństwo: obawia się bowiem wszelkich mitologicznych
i kosmologicznych wyobrażeń, których żaden trzeźwy umysł nie może obiektywnie
sprawdzić.
24 Księga I
m alu czk ich w p ostaci rzeczy w ziętych ze św iata stw o rzeń 6*8.
W te n sposób zachęca ich, by każd y w edle sw ych m o żliw o
ści i d o stęp n y m d la siebie k ro k iem zdążał d o rzeczy w yż
szych i o dchodził od tego, co niższe. N a to m ia st b a rd z o
rz a d k o księgi św ięte w ym ieniają to , co się właściw ie o B ogu
o rzek a i czego nie m o ż n a sp o tk ać w stw orzeniu, ja k np.
kiedy było pow iedziane do M ojżesza: „Jam jest, k tó ry m
jest... T a k pow iesz synom Izraelow ym : K tó ry jest, p o słał
m ię d o w as” (W j 3, 14). M o ż n a m ów ić „jest” w pew nym
sensie tak że i w odniesieniu d o ciała czy duszy. G d y b y
je d n a k Pism o nie chciało tu zaznaczyć, że o d n o si się to
w jak iś szczególny sposób do B oga, to nie użyłoby tego
w yrażenia. T o ż sam o dotyczy rów nież słów A p o sto ła: „ O n
sam p o siad a nieśm iertelność” (1 T m 6, 16). T o p ra w d a,
że i d u sza także nazyw a się i je st w pew ien spo só b n ieśm ier
telna. Jednakże A p o sto ł nie pow iedziałby: „sam p o s ia d a ” ,
gdyby nie chodziło tu o tę p raw d ziw ą nieśm iertelność,
k tó ra jest niezm ienna i której nie m oże p o siad a ć ż ad n e
stw orzenie, bo je st o n a w yłącznym przyw ilejem Stw órcy.
T o ż sam o m ów i Ja k u b : „K ażd y d a r d o b ry i k a żd a w zn io s
ła łask a z w ysoka zstępuje od O jca św iatłości, u k tó re g o nie
m asz odm iany ani cienia zm ienności” (Jk 1, 17), a ta k że
i D aw id: „T y zm ienisz je... i p rzeinaczą się, a tyś jest ten
sam ” (Ps 101, 27-28).
2. M e to d a niniejszego d zieła
C el
II. 4. Z w y m ien io n y ch w zględów p o d e jm u je m y p rz y Bożej
p o m o c y dzieło, k tó re g o od n as ż ą d a ją .
W m ia rę sił i m ożliw ości w y k a że m y w nim : że T ró jc a
Św ięta je st je d n y m B ogiem , je d y n y m i p raw d ziw y m ; że
O jciec, Syn i D u c h Św ięty sta n o w ią je d n ą su b sta n c ję, czyli
isto tę , ja k słusznie się m ó w i, w ierzy i r o z u m ie 7.
N ie ch przeciw n icy p rz e k o n a ją się, że nie o szu k u je m y ich
n aszy m i w y m ó w k am i. A le n iech sam i d o św iad c z ą, że is t
n ieje D o b ro najw yższe, k tó re g o k o n te m p la c ja je st d o s tę p
n a je d y n ie d la d o s k o n a le o czyszczonych u m y słó w . N ie c h
z o b ac z ą, że d la te g o nie m o g ą go a n i w idzieć, an i ro z u m ie ć,
iż d u c h lud zk i nie je s t zdolny 8 d o teg o , b y w p a try w a ć się
w tę n ajw yższą św iatłość, c h y b a że z y sk a siły p o te m u ,
k a rm ią c się w iarą.
b in a m iłości i b o ja ź n i B ożej, to m o ż e w te n s p o só b w ró c ą
d o z asa d p raw d ziw ej w iary . M o ż e z ro z u m ie ją nareszcie ja k
z b aw ie n n e u s ta n o w io n o w K o ściele le k arstw o , p o b o ż n o ś
c ią u z d ra w ia ją c n a sz głupi um ysł, ta k by z u ch w a ła le k k o
m y śln o ść nie p c h n ę ła go w błędy i grzech y fałszyw ych
z a p a try w a ń .
J a zaś ch ętn ie b ę d ę zap y ty w a ć in n y c h , n ie m a ją c p e w
n o ści. I n ie w sty d m i p rz y ją ć p o u c z e n ia , gdybym się p o
m ylił.
II. T A JE M N IC A T R Ó JC Y ŚW IĘ T E J
12 Dziwne może być to, że Augustyn nie powołuje się na Symbol Nicejski, ale na
razie wyjaśnia pojęcia wzięte z Pisma św. Sobór Nicejski sprecyzował tylko pojęcie
.jednej substancji” , którą Augustyn wspomina wyżej (IV, 7). Maksyminowi, który
operuje pseudosoborem w Rimini (Posłowie, str. 611), Augustyn odpowie wyrazem
homoousios ustalonym przez Sobór Nicejski. Wyraz łaciński consubstantialis wy
stępuje niżej: VI, 13; VIII, 15 itd...
32 Księga I
Ła Por. św. HILARY, De Trinilate, II, 1 P. L. 10, 50; „Jeden jest stwórca
wszechmocny, ponieważ jeden jest Bóg-Ojciec, od którego wszystko [pochodzi]” . To
jest wyraz prądu teologii greckiej (por. św. IRENEUSZ, Adv. Haer ., IV. XX, 1, 40,
P. G. 7, 1032; św. ATANAZY, List I d o Serapiona, I. 28, P. G. 26, 595), gdzie Ojciec
jest uważany zarówno za źródło stworzenia, jak i samego wewnętrznego życia Trójcy
Świętej. TeoLogia łacińska natomiast - pod wpływem Augustyna - wadzi jedność
działania jako wynik jedności Bożej substancji (zob. niżej XII, 25; także Contra
sermonem arian., 15, P. L. 42, 594; In Jo. tract. 20, 3, P. L. 35, 1557, E p ü t. 11, 2, P.
L. 33, 75, itd...). Pojęcie to zostanie utrwalone w decyzjach Kościelnego Magis
terium: na Soborze Toledańskim (Dz. 281, 284), na IV Soborze Laterańskim (Dz.
428), na Soborze Florenckim (Dz. 703).
V, 8 - VI, 9 33
o b e c n ie w m y c h m y śla c h , p o n ie w a ż p o ry w a m n ie d o c ie
k a n ie p ra w d y , to sta w ia m n ie to w o b e c o b o w ią z k u m iło ś
ci, a że b y z ad o ść u c z y n ić n a le g a n io m lu d z i i p o d z ielić się
z n im i o w o c am i d o ty c h c z a so w y c h ro z m y śla ń . „ I to n ie
d la te g o , ja k o b y m to ju ż o siąg n ą ł, a lb o ju ż s ta ł się d o s k o
n a ły m ” . (Jeśli A p o s to ł w y zn aje, że jeszcze teg o nie o sią g
n ął, to cóż d o p ie ro ja , k tó ry m ta k d a le k o p o n iż ej s tó p
jeg o ?) A le jeżeli w edle d o stę p n e j m i m ia ry , „ z a p o m in a ją c
0 w sz y stk im , co je s t p o z a m n ą , b ieg n ę d o celu, d o n a g ro d y
o b ie ca n e j z n ie b a , k tó r ą je s t B oże w e zw a n ie ” (F lp 3,
12—14), i jeśli d o m a g a ją się o d e m n ie , a że b y m p o w ied ział,
ile z tej d ro g i p rz e b y łe m , d o k ą d d o szed łem , i c o p o z o sta je
jeszcze, ażeb y d o trz e ć d o celu — to sz c z o d ro b liw a m iło ść
k a ż e m i o d p o w ie d z ie ć n a ta k ie p y ta n ia i zad o w o lić te
p ra g n ie n ia .
W iele tu jeszcze b ra k . D a B óg, że in n y m słu żąc tym , co
by p rz e c z y ta ć m o g li, sam sk o rz y sta m i p o s tą p ię n a p rz ó d ;
1 że s ta ra ją c się o d p o w ie d zie ć p y ta ją c y m , z n a jd ę to , czego
sam szu k ałem . P o sta n o w iłe m w ięc —z ro z k a z u i z p o m o c ą
P a n a B o g a n a sz e g o — nie ty le ro z p ra w ia ć a u to ry ta ty w n ie
o ty c h s p ra w a c h 14 ja k o o czym ś z n a n y m , co raczej p o b o ż
nie je b a d a ć i z a p o z n a ć się z nim i.
S y n , B ó g p ra w d ziw y
A w ięc nie ty lk o B ogiem je s t, ale je s t B o g iem p ra w d z i
w y m 16, co ten że J a n b a rd z o w y ra źn ie stw ie rd z a w sw y m
liście: „ I w iem y, że Syn p rz y sz e d ł i u z d o ln ił n a s, ab y śm y
p o z n a li p ra w d ziw e g o B oga i złączyli się z p ra w d z iw y m
S ynem Jeg o . O n je s t B ogiem p ra w d z iw y m i ż y w o te m
w ieczn y m ” (1 J 5, 2 0 —21).
z m ie n n o śc i. T a k je s t i z S y n em , bo O n „ je st ży ciem
w ie cz n y m ” . W ięc ta k ż e d o N ie g o o d n o s z ą się słow a: „ K t ó
ry je d y n y m a n ie śm ie rte ln o ś ć ” , ale m ó w ił to o je d
n y m je d y n y m B o g u , T ró jc y Ś w iętej. Ż ycie w ieczne n ie
je s t śm ie rte ln e, bo nie m a w n im z m ien n o ści. T a k je s t
i z S y n em , b o O n „ jest życiem w ie c z n y m ” . W ięc ta k ż e d o
N ieg o o d n o s z ą się słow a: „ K tó r y je d y n y m a n ie śm ie rte l
ność” .
S ta ją c się u c z e s tn ik a m i Je g o w iecznego życia, i m y ró w
nież sta je m y się w p e w n y m sensie n ieśm ierteln i. C zy m ś
in n y m je d n a k je s t sa m o w ieczne życie, k tó re g o u c z e s tn i
k a m i się stajem y , a czym in n y m je s t to , że, u c z e stn ic z ą c
w n im , b ę d z ie m y żyć n a wieki.Sż
S ło w a A p o s to ła : „ O k a ż e G o w sw oim czasie b ło g o
sław io n y i je d y n y m o c a rz , K ró l k ró ló w i P a n p a n u ją c y c h ,
k tó ry je d y n ie m a n ie śm ie rte ln o ść ” , b y n a jm n ie j n ie o d n o s z ą
się ty lk o d o O jc a z w y łączen iem S yna. R ó w n ie ż i w te d y ,
gdy S y n p rz e m a w ia ją c ja k o M ą d r o ś ć — je s t O n b o w iem
„ M ą d ro ś c ią B o ż ą ” (1 K o r 1, 24) —m ó w i: „ S a m a o b eszłam
o k rą g n ie b io s ” (S yr 24, 8), b y n a jm n ie j n ie o d łą c z a się O n
o d O jca. T y m b a rd z ie j nie n a leż y o d n o sić ty c h słów d o
sam eg o O jc a, z p o m in ię c iem Syna: „ A b y ś z a c h o w a ł to
o r—'k a z a n ie bez s k a z y i n ie n a g a n n ie aż d o p rz y jścia P a n a
n aszeg o J e z u s a C h ry s tu sa . O k a ż e go w sw o im czasie b ło g o
sław io n y i je d y n y m o c a rz , K r ó l k ró ló w i P a n p a n u ją c y c h ,
k tó ry je d y n ie m a n ie śm ie rte ln o ść i m ie sz k a w św iatło ści
n ie p rz y stę p n e j. Ż a d e n z lu d z i G o n ie w idział, a n i też
w idzieć m o ż e . J e m u n iech będzie c h w a ła i p a n o w a n ie
w ieczne. A m e n ” (1 T m 6, 14—16). W sło w ac h ty c h n ie
w y m ien ia się w łaściw ie ani O jc a, a n i S yna, a n i D u c h a
Św iętego, ale się m ó w i: „ B ło g o sła w io n y i je d y n y m o c a rz ,
K ró l k ró ló w i P a n p a n u ją c y c h ” , to je st je d e n , je d y n y
i p ra w d ziw y B ó g , T r ó jc a Ś w ięta.
R ó w n o ść D u ch a Św iętego z O jcem i S y n e m
13. Z e b ra n o ró w n ie ż w iele św iad ectw o d n o sz ą c y c h się d o
D u c h a Św iętego, k tó ry m i w w ielkiej m ierze p o słu g iw a li się
o m a w ia ją c y p rz e d n a m i 17 te kw estie.
Ś w iad ectw a te b a rd z o w y ra źn ie w y k a z u ją , że D u c h Św ię
ty je st B ogiem , a nie stw o rz en ie m . N ie b ę d ą c z aś s tw o rz e
n iem , je s t nie ty lk o B ogiem — bo i ludzi też n a z y w a się
b o g a m i (Ps 81, 6; J 10, 34) — ale je s t p ra w d ziw y m B o g iem .
J e s t w ięc ró w n y O jcu i S ynow i, i w je d n o śc i T ró jc y je st
z N im i w sp ó łisto tn y i w spółw ieczny.
T o , że D u c h Św ięty n ie je s t stw o rz en ie m , o k a z u je się
szczególnie ja s n o w tym m iejscu P ism a św ., gdzie je st
p o w ie d zia n e , by śm y służyli n ie stw o rz e n iu , ale S tw ó rcy
(R z 1, 25). N ie o ta k ą służbę tu ch o d zi, ja k k ie d y w z a je m
nie służym y sobie z m iłości (G a 5, 13), co się p o g re c k u
w y k ła d a douleuein, ale o ten je j ro d z a j, w ja k i służy się
ty lk o B ogu, c o n a zy w a m y p o g re c k u la treu ein . O d teg o
g reck iego w y ra z u w yw odzi się n a z w a idololatrae, b a łw o
chw alcy, m ia n o n a d a w a n e ty m , k tó rz y b a łw a n o m o d d a ją
k u lt n a leż n y B o g u . O ty m ro d z a ju czci je s t p o w ie d zia n e :
„ P a n u B o g u tw e m u k ła n ia ć się b ędziesz i je m u sa m e m u
służyć b ęd ziesz” (P w t 6, 13; M t 4, 10). G re c k i te k s t P ism a
św. d o b itn ie j to w y ra ż a , gdyż m a m y w nim : latreuseis.
S tą d , że nie w o ln o n a m ta k służyć stw o rz e n iu , że 828
p rz y k a z a n o n a m : „ P a n u B o g u tw e m u k ła n ia ć się b ęd ziesz
i je m u sa m e m u służyć b ę d ziesz” , w y w o d zi się o d ra z a
A p o s to ła d o tych, k tó rz y czcili stw o rz e n ia i służyli im
b ard ziej n iż S tw ó rcy . W k a ż d y m w ięc ra z ie D u c h Św ięty
nie je s t stw o rzen iem i święci w szyscy słu żą M u ja k o B o g u ,
zg o d n ie ze słow am i A p o sto ła : ,,B o p ra w d ziw ie o b rz e z a n i
je steśm y m y , służący D u c h o w i B o ż e m u ” (F lp 3, 3), p o
g reck u latreuontes.
L iczne k o d e k sy , m iędzy n im i ta k ż e i łaciń sk ie, p o d a ją to
w n a stę p u ją c y m b rz m ie n iu : „ K tó rz y D u c h o w i B o ż e m u
2. N iższo ść S y n a w o b ec O jc a
18 Tekst grecki (Merk 1957 - Nestlé 1960) podaje: hoi pneumati theou latreuontes
„uprawiając kult w duchu Bożym'1• ale wydania podają w aparacie krytycznym
kilkanaście manuskryptów, które mają (razem z Wulgatą i z tekstem syryjskim):
pneumati theo „(służąc) Duchowi — Bogu ” , Augustyn rozumie pneumati theou
„Duchowi B ożem u", co nie jest absolutnie sprzeczne z gramatyką greki klasycznej.
Najnowsze gramatyki (Blas-Debrunner 1958, Funk, Chicago 1961) o tym przypadku
się nic wypowiedziały.
lu Por. Sermo arianorum, Posłowie, n. 39, Rozprawa z M aksyminem (str.
610-613), który powołuje się na pseudosobór w Sirmium (357). Oto tekst za
cytowany przez św. ATANAZEGO, De Synodis, 28, P. G. 26, 741: „cześć i honor,
chwała i majestat, samo imię nawet, wszystko jest większe u Ojca niż u Syna” (to
samo u św. H ILAREGO, D e Synodis, 11, P. L. 10, 489).
40 Księga I
Z a sa d a wyjaśniająca tę kw estię
III. R Ó Ż N E K W E S T IE D O T Y C Z Ą C E C H R Y S T U S A ,
S Ł O W A W C IE L O N E G O
T e k s t te n n a leż y ro z u m ie ć z u p e łn ie ta k sa m o ja k n a
stęp u jący : „L e cz gdy p rzy jd zie ów D u c h p ra w d y , n a u c z y
w as w szelkiej p ra w d y ” (J 14, 3). C zyż w sło w ac h ty ch
w y łącza się S y n a, ja k gdyby nie u czy ł O n w szelkiej p ra w d y ,
a lb o ja k gdyby D u c h Św ięty u z u p e łn ia ł to , czego S yn nie
m ó g ł n au czy ć? P ro sz ę , n iech p rzeciw n icy n a si m ó w ią , jeśli
im się ta k p o d o b a , że D u c h Ś w ięty je s t w iększy o d S y n a,
ch o ć zw ykle u w a ż a ją G o z a n iższego 24. Je d y n ie d la te g o , że
nie je s t p o w ied zian e: „ T y lk o O n w as n a u c z y ” a lb o : „ N ik t
p o z a N im nie n a u c z y w as w szelkiej p ra w d y " , w o s ta te c z n o
ści i z tru d e m z g a d z a ją się n a to , iż ta k ż e S yn n a u c z a ra z em
z D u c h e m Św iętym . C zyżby w ięc i A p o s to ł w y k lu c z a ł S y n a
o d z n ajo m o ści rzeczy B ożych, p o n ie w a ż m ó w i: „ N ik t nie
z n a teg o , co w B o g u je st, je n o D u c h B o ż y ” (1 K_or 2, 11)?
I p o m y le ń c y ci m o g ą n a tej p o d s ta w ie w n o sić, że w y łączn ie
D u c h Św ięty, ja k w yższy niższego, p o u c z a S y n a o rz e cz ac h
B o ży ch , i że S yn ta k dalece to u z n a je , iż m ó w i: „ A le żem to
w a m p o w ie d zia ł, sm u te k n a p e łn ił se rc a w asze. L ecz j a
p ra w d ę w am m ó w ię: lepiej d la w as, żeby m o d sze d ł, bo
jeżeli nie o d ejd ę, Pocieszyciel nie p rz y jd z ie d o w as, a je śli
o d ejd ę, p o ślę go d o w a s ” (J 16, 6 —7).
24 Zob. Wyznanie wiary bpa Wulfily, Posłowie, n. 40, str. 615; oraz Sermo
arianorum, tamże, n. 39, str. 610.
VIII, 18 - I X , 18 49
3. W id zen ie B o g a
rż ący ch d o k o n te m p la c ji B o g a. D o k o n te m p la c ji b ęd ącej
celem w sz y stk ic h n a sz y c h d o b ry c h u c z y n k ó w i w iecznym
o d p o c z n ie n ie m i szczęściem , k tó re ju ż n ig d y n ie b ę d zie n a m
o d jęte. T o n a m P a n z a p o w ia d a m ó w ią c : „ Z n o w u w as
z o b a c z ę i b ę d zie się ra d o w a ło serce w asze, a ra d o śc i w aszej
n ik t w a m n ie o d b ie rz e ” (J 16, 22).
M a r ia i M a r ta
S y m b o lem z a p o w ia d a ją c y m tę p rz y sz łą ra d o ś ć b y ła M a r ia
sied z ą ca u s tó p P a n a i słu c h a ją c a J e g o s łó w 26. W o ln a od
tro sk i o d z ia ła n ie , c a la z w ró c o n a , c a ła s k u p io n a w p ra w
dzie — w tej m ierze, w ja k ie j je s t d o teg o z d o ln e o b e c n e
życie, n a ty le je d n a k , że m o g ła sta ć się z ap o w ie d z ią te g o , co
będzie w w ieczności.
P o d c z a s gd y s io s tra jej M a r ta k rz ą ta ła się o k o ło ró ż n y c h
p o słu g z ab ie g a ją c o rzeczy, oczyw iście d o b re i p o ży teczn e,
ale m a ją c e p rz e m in ą ć , kiedy n a d e jd z ie o d p o c zn ie n ie , M a r ia
już o d p o c z y w a ła w słow ie P a n a . D la te g o M a rc ie sk arżą ce j
się, że s io stra jej nie p o m a g a , P a n o d p o w ied ział: „ M a ria
n ajlep szą c ą ą stk ę o b ra ła , k tó r a jej nie będzie o d ję ta ”
(L k 10, 42). N ie p o w ie d zia ł, że M a r ta złą c zą stk ę o b ra ła .
Ale p o w ie d z ia ł, że n a jle p sz a je s t ta c zą stk a, „ k tó r a n ie
będzie o d ję ta ” . N a to m ia s t zabiegi m a ją c e n a celu z a o p a -
h y w a n ie p o trz e b p rz e m in ą w ra z z p o trz e b a m i i b ra k a m i.
/ . a p ła tą ty c h d o b ry c h u c z y n k ó w , k tó re u s ta n ą , b ę d zie
o d p o c z y n e k m a ją c y trw a ć n a w ieki. W k o n te m p la c ji tej
Hóg b ęd zie w szy stk im i w e w szy stk ich . W te d y ju ż o n ic nie
b ędziem y p ro sić , b o n a m w y sta rc z y p rz y jm o w a ć b lask Jeg o
św iatło ści i N im się w eselić. P rz e to te n , w k tó ry m D u c h
b ła g a w zd y ch an iem n iew y m o w n y m , ta k m ó w i: „ O je d n o
p ro siłem P a n a , teg o szu k ać będę: ab y m m ie sz k a ł w d o m u
P a ń sk im p o w szystkie d n i życia m e g o ; ab y m p a trz a ł n a
ro z k o sz P a ń s k ą ” (Ps 26, 4).
4. N iższo ści C h ry s tu s a
2a Augustyn wraca kiLka razy do Lej zasady, którą nazywa nawet Reguła fid e i
albo Reguła canonica (zob. niżej ks. II, I, 2, str. 74). Jasno ją wyraża w 83 różnych
zagadnieniach 69, 1 (P. L. 40, 74): „Według zasady wiary katolickiej, gdy tylko
Pismo Sw. mówi o Synu, że jest niższy od Ojca, trzeba mieć na myśli przyjęcie
człowieczeństwa; kiedy natom iast jest mowa o Jego równości, trzeba brać pod
uwagę to, że jest Bogiem” .
X, 21 - XI, 23 55
P r z y k ła d y
Syn — ja k o B óg — je st ró w n y O jcu. T a k sam o i D u c h
Św ięty, gdyż —ja k e ś m y to u p rz e d n io w y k a za li —a n i je d e n ,
an i d ru g i nie je st stw o rz en ie m .
N a to m ia s t ja k o sługa, Syn je st niższy o d O jca, i d la te g o
sam p o w ied ział: ,,O jciec w iększy je s t niźli j a ” (J 14, 28).
N iższy je s t ta k ż e w s to s u n k u d o sam e g o siebie, ja k o N im
je s t p o w ie d zia n e : ,,W yniszczył sam eg o sieb ie ” (F lp 2, 7).
A w reszcie niższy je st o d D u c h a Ś w iętego, co sam stw ier
d za: ,,I k to b y k o lw ie k w yrzekł sło w o przeciw Synow i C z ło
w ieczem u, b ęd zie m u o d p u szc z o n e, k to by zaś w y rzek ł je
p rzeciw D u c h o w i Ś w iętem u, nie b ęd zie m u o d p u s z c z o n e ”
(M t 12, 32). T a k ż e c u d a czynił m o c ą D u c h a Ś w iętego,
o czym sam m ó w i: „L e cz jeśli ja D u c h e m B ożym w y
rz u c a m z w a s c za rty , tedy p rzy szło d o w as K ró le s tw o
B o że” (Ł k 11, 2 0 * ). U Iz a ja sz a je st n a p isa n e : „ D u c h
P a ń s k i n a d e m n ą , d la te g o m n ie n a m aśc ił, a b y m głosił
ew an g elię u b o g im . P o s ła ł m ię, a b y m u zd ro w ił sk ru sz o n y c h
w sercu, a b y m głosił w ięźniom u w o ln ie n ie ” (Iz 61; Ł k 4,
18—19), co sam P a n o d c zy ta ł w sy n ag o d z e i bez w a h a n ia
w y k azał, że te sło w a w N im się spełniły, — przy czym
w sk azu je, że d la p e łn ie n ia ty ch dzieł z o sta ł p o s ła n y i d la te
go D u c h P a ń sk i je s t n a d nim .
J a k o B óg, u c zy n ił w szy stk o : „ W sz y stk o przez n ie się
s ta ło ” (J 1, 3); ja k o słu g a n a ro d z ił się z n iew iasty i był
p odległy Z a k o n o w i (G a 4, 4). J a k o B óg, O n i O jciec
s ta n o w ią je d n o (J 10, 30); ja k o sługa, p rzy szed ł czy n ić
w olę n ie sw o ją, ale T e g o , k tó ry G o p o słał (J 6, 38).
W B oskiej n a tu rz e : „ J a k o ... O jciec m a ż y w o t sam w sobie,
ta k d a ł i S y n o w i, a b y m ia ł ży w o t w sam y m so b ie ” (J 5, 26);
w ed łu g n a tu ry sługi: „ S m u tn ą je s t d u s z a ” je g o „ a ż d o
śm ie rc i” , i „ O j cze m ó j, jeśli to b y ć m o ż e, n iech aj o d ejd zie
o d e m n ie te n k ie lic h ” (M t 26, 38—39). W ed łu g B oskiej
n a tu ry „ jest B o g iem p ra w d ziw y m i ży w o tem w ieczn y m ”
(1 J 5, 20); w n a tu rz e sługi „ u n iż y ł sam e g o siebie, staw szy
się p o słu sz n y aż d o śm ierci, a b y ła to śm ierć k rz y ż o w a ”
(F lp 2, 8).
23. W e d łu g B oskiej n a tu ry , w sz y stk o co m a O jciec, Jeg o
56 Księga I
5. N ie d o sk o n a ło śc i w iedzy C h ry stu so w e j
,,O jciec... d a ł i S y n o w i, że b y m ia ł ż y w o t
w s a m y m so b ie ” ( J 5, 26)
W n a stę p u ją c y c h sło w ach , o ile się je d o b rz e p o jm ie ,
p ra w d a ta w y stę p u je jeszcze w y ra źn iej: „ J a k o b o w ie m
n a z y w a ta k ż e n ie sw oim . Ja k ż e ż to m o ż e być p ra w d z iw e ,
jeśli n ie d la te g o , że p o d in n y m k ą te m p a trz y , m ó w ią c
„ m o ja ” , a p o d in n y m , że nie Jeg o ? „ S w o ją ” n a z y w a tę
n a u k ę ja k o B óg, n ie s w o j ą —ja k o sługa. M ó w iąc : „ N ie je s t
m o ją , ale te g o , k tó ry m n ie p o s ła ł” , k a ż e n a m o d n ie ść się d o
sam eg o S łow a, gdyż n a u k ą O jc a je st Słow o O jca, k tó r e je st
Je g o Synem je d y n y m .
6. S ąd y C h ry s tu s a
W stę p
N ie b ę d ę g n u śn ie szczędził tr u d u w d o c ie k a n iu isto ty
B o g a czy to w P iśm ie J e g o , czy też w stw o rz e n iu . T a k
je d n o b o w ie m , j a k i d ru g ie z o sta ły n a m p rz e d ło ż o n e d o
ro z w a ż a n ia , a b y śm y sz u k a li i m iło w a li B o g a 2, k tó r y p ie rw
sze n a t c h n ą ł 3, a d ru g ie stw o rzy ł.
I. O T R Ó J C Y Ś W IĘ T E J W N O W Y M T E S T A M E N C IE
P r z y k ła d y
3. N ie k tó re w ięc w y p o w ied zi P ism a św. o d n o szą c e się d o
O jca i S yna w sk a z u ją n a je d n o ść i ró w n o ść Ic h isto ty . N p .:
„ J a i O jciec je d n o je steśm y ” (J 10, 30), albo: „ K tó ry m a ją c
n a tu rę B o żą nie p o c zy ty w a ł swej ró w n o ści z B o g iem za
p rzy w łaszczen ie” (F lp 2, 6) itp . In n e je d n a k te k sty w sk a
z u ją n a to , że Syn je st niższy od O jca ze w zględu n a
p rz y ję tą p rzez siebie p o s ta ć sługi, to znaczy ze w zględu n a
p rzyjęcie zm iennej n a tu ry stw o rz o n ej, czyli isto ty lu d zk iej,
n p . k ied y je s t pow iedziane: „ B o O jciec w iększy je st niźli j a ”
(J 14, 28), a lb o : „O jciec nie sąd z i n ik o g o , lecz z d a ł w szelki
sąd n a S y n a ” (J 5, 22), p o czym d o d a n o : „I d a ł m u w ład zę
są d z e n ia , b o je st Synem C zło w ieczy m ” {ibid. 28).
A w jeszcze in n y c h te k sta c h w ogóle nie m a m o w y
o niższości czy ró w n o ści, ale je d y n ie o ty m , że Syn je st
z O jca. O to n p .: „B o ja k O jciec m a życie w sobie, ta k też
S ynow i udzielił, by m ia ł życie w so b ie ” (J 5, 26) o ra z : „ S y n
nie m o ż e nic uczynić sam z siebie, ty lk o to , co w id zi, że
O jciec c zy n i” {ibid. 19).
O S yn u
II. 4. A więc —ja k w sp o m n iałem n a p o c z ą tk u — są ta k ie
w y rażenia w św iętych księgach, co d o k tó ry c h nie w ia d o
m o , ja k je tłu m a c zy ć i d o czego je odnieść: czy d o n iższości
O D uchu Ś w ię ty m
III. 5. O D u c h u Św iętym nie je st pow iedziane: „ W yniszczył
sam eg o siebie przyjąw szy n a tu rę sługi” (F lp 2, 7), ale P a n
o N im m ów i: „L ecz gdy przyjdzie ów D u c h p raw d y ,
n au czy w as w szelkiej p raw d y . B o nie od siebie m ó w ić
będzie, ale co k o lw iek usłyszy, pow ie, i co m a nadejść,
o zn ajm i w am . O n m n ie uw ielbi, bo z m ego w eźm ie, a w am
o z n a jm i” {J 16, 13-14).
G d y b y C h ry stu s P a n nie d o d a ł z araz po ty c h słow ach,
jak gd y by w dalszym ich ciągu: „W szy stk o , co m a Ojciec,
d o m n ie należy. D la te g o pow iedziałem , że - z m o jeg o
b io rą c w a m o z n a jm i” (ibid. 15), m o ż n a by sądzić, że D u c h
Św ięty n a ro d z ił się z C h ry stu sa , ta k ja k C h ry stu s z O jca.
848 O sobie przecież p ow iedział: „ M o ja n a u k a nie je st
78 Księga II
7 Jako Słowo Boże, czyli wyraz myśli Ojca, albo jeszcze jako Mądrość Ojca.
Większość bowiem dawnych Ojców widzi drugą Osobę Trójcy Świętej w uosobionej
Mądrości, która występuje w Księgach Przypowieści i Mądrości. Inni znów utoż
samiają Mądrość z Duchem Świętym. Św. IRENEUSZ czyni to ustawicznie: Adv.
Haer. II 30, P. G. 7, 815: „Ojciec, Bóg... wszystko uczynił przez swoje Siowo i swoją
Mądrość” ; III. 24, 2; IV. 7, 4 (P. G. 7, 961, 993): „Syn i Duch Święty, Słowo
i Mądrość” ; IV. 20, 1 (1032) etc. Zasadniczo natchnienie Pisma św. jest uważane za
dzieło Ducha Świętego.
V, 7 -9 81
N a to o d p o w iem m o je m u p rzeciw n ik o w i, p ro s z ą c go
n a jp ie rw , n iech m i w yjaśni, jeżeli p o tra fi, w ja k i sp o só b
O jciec uśw ięcił Syna, gdy Syn uśw ięcił sam siebie? P rzecież
i je d n o , i d ru g ie p o w ie d zia ł P a n , m ó w iąc: , , 0 ty m , k tó re g o
O jciec uśw ięcił i p o słał n a św iat, w y p o w ia d a c ie , że bluźni,
bo p o w ied ziałem , że jestem S ynem B o ży m ” (J 10, 36). A n a
in n y m m iejscu rzekł: ,,Z a n ic h j a p o św ięcam siebie sam e
g o ” (J 17, 19).
I zap y tu ję: Ja k ż e ż to być m o ż e, by O jciec G o w y d ał,
jeżeli O n w y d a ł sam ego siebie? Bo A p o s to ł P a w e ł m ó w i
ta k o je d n y m , ja k i o d ru g im : „ K tó ry n a w e t w ła sn e g o S yna
nie oszczędził, ale go w y d ał z a n as w sz y stk ic h ” (R z 8, 32).
K ied y indziej zaś p o w ia d a o Z baw icielu: „ K tó ry m ię u m i
ło w ał i w y d a ł sam ego siebie za m n ie ” (G a 2, 20).
U fa m , że odpow ie, jeśli w łaściw ie to ro z u m ie , że w o la
O jca i S y n a je s t je d n a i że d z ia ła n ie ich je st n iero zd zieln e.
N iech że w ięc w ta k i sp o só b ro z u m ie o w o w cielenie się
i n a ro d z e n ie z D ziew icy, k tó re stan o w i m isję S y n a. D o k o
n ało się o n o przez w spólne d z ia ła n ie O jca i S y n a , k tó re je st
n iero zd zieln e, a tak że nie bez u d z ia łu D u c h a Ś w iętego,
gdyż je s t w yraźnie p o w ied zian e: „ P o c zę ła z D u c h a Św ię
te g o ’’.
Id ź m y dalej tą d ro g ą , a m o ż e ja śn iej się n a m p rz e d sta w i,
w czym rzecz.
W ja k i sp o só b B óg p o s ła ł S y n a sw ego? C zy ro z k a z a ł
M u , a b y przyszedł, a Syn p rz y sze d ł z p o s łu sz e ń stw a d la
tego ro z k a zu ? Czy też p o p ro s ił a lb o w y ra ził życzenie?
W k a żd y m razie z w szelką p e w n o śc ią było ta m p o w ie d z ia
ne słow o, a Słow o B oże to je st sam Syn B oży. A p o n ie w a ż
O jciec słow em sw oim p o s ła ł Syna, p rz e to O jciec i Słow o
Jeg o byli sp ra w c a m i m isji Syna. Z a te m p rz e z O jc a i S yna
z o sta ł p o s ła n y ten że Syn, p o n ie w a ż S łow em O jca je s t sam
Syn. Bo k tó ż by się ośm ielił ś w ię to k ra d c z o m n ie m a ć , że
O jciec w y p o w ied ział czasow e ty lk o sło w a d la p o s ła n ia
w iecznego S yna, ażeby o k a z a ł się w d o c ze sn y m ciele?
Z aiste, w sam y m Słow ie B ożym , k tó re b y ło n a p o c z ą tk u
u B o g a i było B ogiem , to je s t w sam ej M ą d ro ś c i B ożej, Syn
był p o z a czasem , ch o ć trz e b a b y ło , b y M ą d r o ś ć cieleśnie
o k a z a ła się w czasie. I ta k , n ie m a ją c p o c z ą tk u w czasie,
v, 9 83
Z n a k i doraźnie się u ka zu ją ce
N ie m o ż em y ró w n ie ż n a z y w a ć D u c h a Św iętego g o łę b ic ą
czy o g n ie m w s p o só b ta k i, ja k n p . C h ry s tu s a n a z y w a m y
„ O p o k ą ” , ja k n a p isa n e jest: „ A o p o k ą b y ł C h ry s tu s ”
(1 K o r 10, 4).
T a sk a ła b o w iem istn ia ła w rzeczyw isto ści, a w s k u te k
teg o , czym b y ła i d o czego służyła (W j 17, 6), d o szło d o
n a z w a n ia ta k C h ry s tu sa , k tó re g o sy m b o liczn ie w y ra ż a ła .
P o d o b n ie rzecz się m a i z k a m ie n ie m , n a k tó ry m J a k u b we
śnie w sp a rł głow ę i k tó ry n a m asz cz e n iem uśw ięcił n a z n a k
P a n a (R d z 28, 18). T a k sam o Iz a a k z a p o w ia d a ł C h ry s tu
sa, k ied y n ió sł d re w n a d la z ło że n ia o fia ry z sam eg o siebie
(R d z 22, 6).
W w y m ie n io n y c h w y p a d k a c h z n aczen ie sy m b o liczn e d o
łą c z a się d o rzeczy ju ż istn iejący ch , n a to m ia s t te, o k tó ry c h
m o w a , istn ia ły ty lk o p rz e lo tn ie i w y łączn ie d la te g o , co
o zn ac z ały . P rz y p o m in a ją m i o ne raczej ó w ogień, k tó ry
u k a z a ł się M o jże szo w i w k rz a k u g o rejący m (W j 3, 2), a lb o
słu p o b ło k u , za k tó ry m szedł lud n a puszczy (W j 13, 2 1 -2 2 ),
a lb o g rz m o ty i b ły sk aw ice to w a rz y sz ą c e n a d a n iu 853 P r a
w a n a g órze (W j 19, 16). T e w idzialne zjaw isk a p o ja w iały
się je d y n ie d la o k a z a n ia czegoś i z a ra z znikały.
II. O B JA W IE N IA B O Ż E W S T A R Y M T E S T A M E N C IE 12
1. U w ag i n a te m a t te o fa n ii
Potrójny problem 13
13. W tej ta k zawiłej kw estii należy z p o m o c ą B o żą z b a d a ć
p rzede w szystkim , k to ukazyw ał się p a tria rc h o m w tych
zjaw iskach n atu ry : Ojciec, Syn czy D u c h Święty? A m o że
rzeczywiście cała Trójca Święta, czy tylko jedna Osoba objawiały się. N a taką
postawę silnie reagują Ojcowie Zachodni: Ambroży i Hieronim, a za nimi Augustyn
(tutaj oraz w Liście 148, P. L. 33, 622-630); nawet jeśli można te objawienia
przypisać jednej Osobie —i to nie zawsze Osobie Syna —to trzeba twierdzić, że cala
Trójca Święta działa w tych objawieniach nierozdzieinie.
13 Do końca tej ks. II autor będzie rozpatrywał tylko pierwszy problem,
pozostawiając dalsze dwa do wyjaśnienia w ks. UL Sprawa nie jest tak błaha, jakby
to mogło się wydawać. Augustyn chce dowieść, że Pismo św. głosi nie tylko jedność
V II, 12 - V III, 14 89
natury Bożej, ale także troistość Osób, w tym znaczeniu jednak, że Bóg nie jest
podzieLony na trzy istoty. Innymi stówy życie Trójcy Świętej jako Trójcy jest przede
wszystkim wewnętrzne. Na zewnątrz działa jedność. Ale na tym polega wielkość
powołania człowieka, że jest on wciągnięty w życie wewnętrzne Trójcy Świętej
i każda teofania jakby jednej z Osób jest wprowadzeniem ludzkiego stworzenia do
najgłębszej rzeczywistości Bożej.
90 Księga 31
3. W idzenie A d a m a
J a k B ó g przem aw iał?
T ru d n o w iedzieć, w ja k i sp o só b B óg p rzem aw iał, chcąc,
ab y G o ludzie słyszeli zew nętrznym sw ym słuchem , zw łasz
cza kiedy ro z m a w ia ł z pierw szym człow iekiem .
857 N ie będziem y się tym obecnie zajm ow ać. P rzecież
n a w e t gdyby sam e ty lk o dźw ięki i głos, d ając pierw szym
lu d z io m o d czu ć obecność B oga, to nie w iem , czem u nie
m ia łb y m w tym u z n a ć obecności B o g a O jca? Z w łaszcza że
Jeg o to O so b a o b ja w iała się w głosie słyszanym w czasie
P rze m ie n ie n ia P a ń sk ieg o n a górze w obecności trzech
u c zn ió w (M t 17, 5), i kiedy p o chrzcie Jego z stąp iła n a ń
g o łęb ica (M t 3, 16), i w tym głosie, k tó ry na p ro śb ę Je z u sa
o chw ałę odp o w ied ział: „ I uw ielbiłem i jeszcze uw ielbię”
(J 12, 28). N ie znaczy to w cale, że głos m ó g ł zab rzm ieć bez
w sp ó łd z ia ła n ia S yna i D u c h a Św iętego, T ró jc a bow iem je st
n ie ro z d zie ln a w sw oim d z iałan iu ; ale znaczy to , że głos ów
o b jaw ił w yłącznie O sobę O jca, p o d o b n ie ja k lu d z k a p o sta ć
S y n a p rz y ję ta z D ziew icy M a ry i je s t dziełem T ró jcy , c h o
ciaż n ależy ty lk o d o O soby Syna, b o w idzialna O so b a
sam ego ty lk o S yna je st dziełem niew idzialnej T ró jcy . T o te ż
n ic n a m nie b ro n i w głosie słyszanym przez A d a m a w idzieć
dzieło T ró jc y a lb o jednej z Jej O sób.
N a to m ia s t w yłącznie O jcu m u sim y go p rzy p isać, k ied y
z o sta ło po w ied zian e: „T en je st Syn m ó j m iły ” (M t 3, 17),
gdyż Jez u s n ie m o ż e być uw ażany z a Syna D u c h a Św ięte
go, a ty m m n iej w łasnego. I k ied y zab rzm iał głos: „ I uw iel
biłem , i jeszcze uw ielbię” , rów nież uznajem y w nim głos
O jca, zw łaszcza że je st to o d p o w ie d ź n a słow a P a n a :
„O jcze..., uw ielbij S yna tw e g o ” , co m ó g ł pow iedzieć je d y
96 Księga II
4. W idzenie A b ra h a m a i L o t a
W idzenie A bra h a m a i L o t a
19. R ó w n ież k ie d y je st nap isan e: ,,I rzekł P a n d o A b ra m a :
«W ynijdź z ziem i tw ojej i od ro d z in y tw ojej, i z d o m u ojca
tw e g o » ” (R d z 12, 1), nie w ia d o m o , czy ty lk o głos d o sze d ł
d o uszu A b ra m a , czy też i oczom je g o coś się o k a z a ło .
L ecz w k ró tc e p o te m nieco jaśn iej p o w ied zian o : ,,I u k a z a ł
się P a n A b ra m o w i, i rzekł ip u : « P o to m stw u tw em u d am
ziem ię tę » ” (R d z 12, 7). Lecz i ta m ta k że n ie je st w y raźn ie
p o d a n e , w ja k i sp o só b u k a z a ł się m u P a n , czy u k a z a ł m u
się Ojciec, Syn, a m o ż e D u c h Święty.
N ie k tó rz y m o g ą sądzić, że to Syn się u k a z a ł, p o n ie w aż
nie je st n a p isa n e : „ U k a z a ł m u się B óg” , ale n a p isa n o :
„ U k a z a ł się P a n A b ra m o w i” . Z w ykliśm y b o w iem S yna
n azy w ać „ P a n e m ” , ja k w łasn y m im ie n ie m 14, zg o d n ie
z tym , co m ó w i A p o sto ł: „ C h o c ia ż bow iem są ta k zw an i
Ł4 Mamy tutaj jeden z istotnych dowodów, jak Objawienie chrześcijańskie
zakorzenione jest w Historii i żyje rodzimą tradycją, która wzbogaca się z każdym
pokoleniem. Pierwsze pokolenia chrześcijańskie, za św. Pawłem, używają tytułu
Kyrios, Dominus Łzn. Pan, prawie wyłącznie dla Chrystusa jako Jego imienia
własnego. A Kyrios w Biblii greckiej (tzw. Septuaginta) jest przykładem imienia
Bożego Adonai, pod którym ukrywa się niewyrażalne Imię Jahweh . To Imię zaś,
które znaczy „Jam jest” w rzeczywistości występuje zawsze, kiedy Bóg wyraża swoją
obecność wśród narodu wybranego: ,jam jest dla was”, „jam jest z wami” .
W Nowym Testamencie „z nami” i „dla nas” jest Chrystus. Nic dziwnego więc, że to
określenie Boga stało się jakby imieniem własnym Chrystusa Zmartwychwstałego
(Dz 2, 36; FIp 2, 11: „Bóg uczynił Go Panem”, „Jezus Chrystus jest Panem”).
Porównać trzeba te teksty z uroczystym oznajmieniem Chrystusa: „Jeśli nie wierzy
cie, żem ja jest, pomrzecie w grzechu waszym” (J 8, 24). Zob. wyżej ks. I przyp. 32.
Stąd też to zastanawianie się Augustyna nad zagadnieniem: czy innej Osobie
w Trójcy Świętej przysługuje tytuł Pan. Ani przez chwilę w to nie wątpi, ale
ponieważ podświadomie żyje kilkutysiącletnią tradycją hebrajską, dla niego „imię
jest streszczeniem wszystkich właściwości danej osoby” (ORYGENES, O modlitwie
Pańskiej, 24, P. G. 11, 494 B).
X, 19 97
W idzenie L o ta
X II. „ I przyszli dw aj aniołow ie do S o d o m y w w ieczó r”
(R d z 19, 1). T u ta j należy b a rd z o pilnie rozw ażyć rzecz,
k tó rą zam ierzam w yłożyć.
A b ra h a m w y raźn ie z trz e m a m ężam i ro zm aw iał, a je d
n a k m ó w i „ P a n ” w liczbie pojedynczej. M oże —pow ie k to ś
— w je d n y m z trzech ro z p o z n a ł P a n a , a w d w ó ch p o z o
stałych, an io łó w Jego. A le co w ta k im razie m a znaczyć, że
z araz p o te m m ó w i Pism o: ,,I odszedł P a n , gdy p rz e sta ł
m ó w ić d o A b ra h a m a , a o n też w ró cił n a m iejsce sw oje.
I p rzy szli dw aj aniołow ie do S odom y w w ieczór” . C zyżby
odszedł te n je d e n , k tó ry w śró d trzech był u znany P an em ,
a d w ó ch an io łó w z N im będ ący ch p o słał dla zniszczenia
Sodom y?
C zy tajm y w ięc dalej: „ I przyszli dw aj aniołow ie d o
S o d o m y w w ieczór, gdy L o t siedział w b ram ie m iejskiej.
T e n u jrzaw szy ich, w stał i szedł naprzeciw nich, i p o k ło n ił
się tw a rz ą d o ziem i, i rzekł: «P roszę, panow ie, w stąp cie d o
d o m u sługi w aszego i zostańcie z n im » ” (R dz 19, 1-2).
T u oczyw iste je s t i to , że było d w ó ch aniołów i że w liczbie
m nogiej zw racał się d o nich L o t, z ap rasza ją c w gościnę i ze
czcią n a zy w a ł ich „ p a n a m i” , choć p ra w d o p o d o b n ie b ra ł
ich za ludzi.
22. L ecz o to n o w a tru d n o ść : G d y b y L o t nie ro z p o z
n aw ał w n ich an io łó w B ożych, to z pew n o ścią nie p o k ło
niłby się im tw a rz ą d o ziem i. C zem u w ięc o fiarow uje im
100 Księga II
5. P o w o ła n ie M o jżesza
K rza k gorejący
X III. 23. K ied y M o jżesz zo sta ł p o sła n y d la w y p ro w a d z e n ia
lu d u izraelskiego z E g ip tu , w ta k i sp o só b —w ed le św iad e
c tw a P ism a —u k a z a ł m u się P a n Bóg:
„ A M ojżesz pasł ow ce Jetry , teścia sw ego, k a p ła n a m a d ia -
nickiego. A gdy zagnał trz o d ę w głąb p u sty n i, p rzyszedł d o
XII, 22 - XIII, 23 101
g ó ry B ożej H o re b . I u k a z a ł m u się a n io ł P a ń s k i 16 w p ło
m ie n iu ogn isty m z p o ś ro d k a k rz a k a , i w idział, iż k rz a k
g o rzał, 860 a nie zg o rzał. I rzekł M ojżesz: «P ó jd ę i z o b ac z ę
zjaw isko to w ielkie, czem u nie zgorzeje ten k rzak » . A w i
d z ą c P a n , iż szedł p atrzeć, z aw o ła ł go sp o śró d k rz a k a
m ów iąc: «Jam je st B óg o jca tw ego, B ó g A b ra h a m a , B óg
Iz a a k a i B óg J a k u b a » ” (W j 3, 1—6*).
111 R ozbieżność tekstu nie tylko z W ulgatą, ale naw et z popraw nym tekstem
LX X . Św. A ugustyn postugiw at się przekładem łacińskim sporządzonym n a podstaw ie
LX X , ale jeszcze przed uporządkow aniem tekstu LX X przez Orygenesa. Tę swoją
wersję A ugustyn nazyw a „B iblia Ita la ” {De doctrina Christiana 2, 22, P. L. 34, 46).
2U A u to r kom entuje w edług wszelkich m ożliw ych znaczeń w yraz „posteriora".
W języku łacińskim oznacza on ostatn ie m iejsce w przestrzeni i w czasie; m oże mieć
także w ydźw ięk m oralny (podłość, niższość).
108 Księga II
33 Dalszy ciąg kom entarza tekstu Wj 33, 21: „O to miejsce przy m n ie” .
XVII, 30-31 111
7. W idzenie D a n iela
O powiadanie D aniela
T a k o p o w ia d a D aniel: „P rzy p atry w ałem się, aż p o s ta
w io n o stolicę, a Starow ieczny usiadł; szata jego b iała
ja k śnieg, a w łosy głowy jego ja k w ełna czysta, stolica
jeg o — płom ienie ogniste, k o ła jej — ogień ro zp alo n y .
R zek a o g n ista a b y stra w ychodziła przed nim ; tysiąc ty się
cy 867 służyło m u , a po dziesięćkroć dziesięć tysięcy stało
przy nim . R o zp o czął sąd i księgi o tw orzo n o ... P atrzyłem
tedy w w idzeniu nocnym , a oto z obłokam i niebieskim i
ja k b y syn człow ieczy przychodził i aż do Starow iecznego
przyszedł, i staw ili go przed oblicze jego. I d a n o m u
w ładzę i cześć, i królestw o, i w szystkie n aro d y , p o k o le
n ia i języki służyć m u będą; w ładza jego, w ład za wieczna,
k tó ra nie m inie, a królestw o jego nie zaginie” (D n 7,
9 -1 4 * ).
O to O jciec daje, a Syn przyjm uje K rólestw o w iekuiste.
P ro ro k o g lą d a obu w w idzialnej postaci. A więc m o ż n a
słusznie przypuścić, że rów nież i O jciec ukazyw ał się śm ier
telnym w p o strzeg aln y d la nich sposób.
W nioski
35. O m aw iając trzy kwestie, któreśm y postanow ili z b a
d a ć 24, najpierw szukaliśm y odpow iedzi n a pytanie, kto
ukazyw ał się p atriarch o m pod postacią w idzialnego stw o
rzenia? Czy był to Ojciec, Syn i D u ch Święty, czy też
czasem Ojciec, a innym razem Syn albo D uch Święty?
A m oże bez żadnego zróżnicow ania O sób był to, ja k
m ów im y, Bóg jedyny, to jest sam a T ró jca Święta?
Po zb ad an iu licznych tekstów Pism a św. —w tej m ierze,
ja k zdołaliśm y to uczynić i ja k uznaliśm y za w skazane
—w ydaje m i się, iż z pokornego i roztropneg o rozw ażania
B oskich T ajem nic w ynika tylko jedno: Jeżeli sam tek st nie
d o starcza w yraźnych w skaźników , nie należy zuchw ale
rozstrzygać, k tó ra z O sób T rójcy Świętej zjaw iała się
w danym w y p ad k u p atriarch o m i p ro ro k o m w widzialnej
postaci cielesnej albo w podobieństw ie ciał. Sam a bow iem
n a tu ra , substancja czy isto ta Boga, to, czym Bóg jest, nie
m oże być w idziana oczam i ciała. M o ż n a nato m iast przyjąć,
że nie tylko Syn i D u ch Święty, ale rów nież Ojciec, m o g ą
coś o sobie objaw ić zm ysłow em u p o znaniu śm iertelnych za
pośrednictw em w idzialnego stw orzenia lub jego obrazów .
G d y więc ta k się rzeczy m ają, żeby nie przedłużać
nadm iernie tej drugiej księgi, pozostaw iam y resztę do ro z
p atrzen ia w dalszym ciągu dzieła.
24 Zob. wyżej, V II, 13, str. 88-89. Z zapowiedzianych trzech problemów A ugus
tyn rozpatrzyt dopiero pierwszy.
K S IĘ G A T R Z E C IA
W stęp
C el p ra cy A ugustyna
1. N iech w ierzą m i albo nie w ierzą, co d o m n ie je d n a k , to
w olę czytać niż pisać książki.
K to zaś nie zechce tem u uw ierzyć, a m o że i chce się
p rzek o n ać, niechaj d o starczy m i książek o d p o w ia d ają c y ch
n a to , czego j a szukam i o co p y ta ją inni. Bo n a p y ta n ia ich
jestem w ystaw iony z racji m ego u rz ę d u w służbie C h ry stu sa
i ze w zględu n a gorące p rag n ien ie zabezp ieczen ia naszej
w iary przed błędam i łudzi zm ysłow ych i p o zb aw io n y c h
d u c h a. Jeśli d o starczy m i książek, w tedy zobaczy, ja k łatw o
się u sp o k o ję, rzu cając tę p racę, i z ja k ą ra d o śc ią zostaw ię
p ió ro w spo k o ju .
Jed n ak że albo to, cośm y n a ten te m a t czytali, nie jest
w zad o w alający sp o só b p o d a n e w języ k u łaciń sk im 1, alb o
p o p ro s tu nie m a tych rzeczy, a w k ażdym razie tru d n o je
znaleźć. C o do greckiego języ k a to b ra k n a m d o stateczn ej
biegłości, by w nim czytać i rozum ieć dzieła tra k tu ją c e o tej
m a terii, chociaż —sąd ząc n a p o d staw ie tych niew ielu dzieł,
869 k tó re zostały p rz e tłu m aczo n e — w p ism a c h ow ych
niew ątpliw ie znajduje się w szystko, czego m o żem y p o ż y
tecznie szukać 2.
Usposobienie czytelnika
2. Jeśli we w szystkich m ych p ism a ch oczekuję o d czytelni
k a nie ty lk o życzliw ości, ale rów nież sw obodnej i niezależ
nej k ry ty k i, to o ileż bardziej ich p ra g n ę w tym dziele, k tó re
o by —ze w zględu n a sam ą w ielkość p rzed m io tu —znalazło
ty lu szczęśliw ych szperaczy, ilu się sp o ty k a przeciw ników .
P o d o b n ie ja k nie żąd am od czytelnika stro n n iczy ch
w zględów d la m n ie, ta k rów nież nie chcę, by k ry ty k m ia ł je
d la w łasnej opinii. N iech pierw szy nie m iłuje m n ie bardziej
niż w iarę k a to lic k ą , a d ru g i niech nie k o ch a siebie b ardziej
od k ato lick iej praw dy. P ierw szem u z nich m ów ię: N ie
m u sisz p o d p o rz ą d k o w a ć się m o im pism om , ja k p ism o m
k a n o n icz n y m . O dkryw szy bow iem w tych o statn ich coś,
w co nie w ierzyłeś, w inieneś niezw łocznie w to uw ierzyć.
Augustinus und die griechische Patristik, „R evue B énédictine” 1952, str. 202-215.
Posługuje się ich słownictwem. G reckiego języ k a uczył się w szkole ( Wyznania , I,
X III, 20, P. L . 32, 670), ale udoskonali sw ą znajom ość dopiero p o w ydaniu De
Trinitate (por. Contra Julianum, I. V I, 22-26, P. L . 44, 656-658).
118 Księga III
I. O Z A S A D A C H D Z IA Ł A N IA P IE R W S Z E J P R Z Y C Z Y N Y
1. C zy B óg d z iała p rz e z pośred n ik ó w ?
4. C u d a
B ó g sprawcą cudów
V. 11. M o c B oża, rząd ząc całym stw orzeniem duchow ym
i m a te ria ln y m , przyw ołuje corocznie w pew ne dni w ody
m ó rz , by zalew ały pow ierzchnię ziemi. W ów czas je d n a k ,
gdy stało się to n a p ro śb ę św iętego m ęża Eliasza, zjaw isko
było p o p rzed zo n e ta k ciągłą i d łu g o trw ałą suszą, że ludzie
u m ierali z głodu, a w owej godzinie, gdy m odlił się sługa
Boży, żaden ślad wilgoci nie zap o w iad ał bliskiej ulewy.
T o też, gdy n aty ch m iast p o tem spłynęły ta k gw ałtow ne
i obfite p o to k i deszczu, cieszący się tym cudem widzieli
w nim o kazanie się m ocy Bożej (1 K ri 18, 45).
T a k sam o B óg spraw ia zw ykłe błyskaw ice i pioruny.
Lecz gdy te n a górze Synaj pojaw iały się w niezw ykły
sp o só b , gdy grzm oty nie były bezładnie pom ieszanym
h ałasem , ale w yraźnie okazyw ały się znakiem , - to był cud
(W j 19, 16). K tó ż , jeśli nie Bóg, d o p ro w a d za soki od
k o rz e n ia aż d o w innej ja g o d y i daje w ino? K to pow oduje
w zro st, gdy człow iek sadzi i p o d lew a (1 K o r 3, 7)7 A le gdy
rów nież n a ro zk az P a n a w oda z niezw ykłą szybkością
przem ieniła się w w ino, to naw et głupcy przyznali, że
o b jaw iła się w tym m oc B oża (J 2, 9). K to jeśli nie Bóg
co ro czn ie liśćmi i kwieciem p rz y o z d ab ia drzewa? A je d n a k
w kw itnącej lasce k a p ła n a A a ro n a Bóg w jak iś sposób
p rzem aw iał d o pow ątpiew ającej ludzkości (L b 17, 8).
Pew nie, że w szystkie drzew a i ciała zw ierząt ro d zą się
z tej sam ej ziem skiej m aterii. A k tó ż to spraw ia, jeśli nie
T en , k tó ry ro z k a za ł ziemi, żeby rodziła (R dz 1, 24), k tó ry
tym sam ym stw órczym słow em rządzi i działa w tym , co
uczynił? Lecz gdy tę sam ą m aterię naty ch m iast i bezpośred
128 Księga III
II. P O S Z C Z E G Ó L N E W Y P A D K I
R Ó Ż N E K W E S T IE D O T Y C Z Ą C E T E O F A N I 1
1. M a g ia i zw iązane z n ią spraw y
P rzyk ła d y
W szystkie rzeczy rodzące się w sp osób w idzialny i cieleśnie
m a ją n a pew no swe ukryte n a sio n a w m aterialn y ch elem en
ta c h tego św iata.
N ie k tó re z nich są ju ż w idzialne d la naszych oczu, ja k to
m a m iejsce n p . w w ypadku ow oców czy zw ierząt. In n e zaś
19. Pom ińm y zjaw iska m aterialne, pojaw iające się w cza
sie zgodnie z norm alnym porządkiem rzeczy, a więc w scho
dy i zachody ciał niebieskich, rodzenie się i śmierć isto t
żyjących, niezm ierną różnorodność nasion i ziaren, m gły
i obłoki, śniegi i deszcze, błyskawice i grzm oty, pioruny
i grady, w ichry i ogień, zim na i gorąco, i wszystkie inne
p o d o b n e zjawiska.
Pom ińm y rów nież zjaw iska, które, choć rzadkie, należą
je d n a k do tego sam ego p o rząd k u rzeczy, np. zaćm ienia ciał
świetlistych, niezwykłe rodzaje gwiazd, potw ory, trzęsienia
ziemi itp. Pom ińm y te wszystkie zjawiska, których przy
czyną jest w yłącznie w ola Boga i dlatego niektóre z nich
w ym ienia się w Psalmie: „O gniu, gradzie, lodzie i wietrze
gw ałtow ny!” (Ps 148, 8) A następnie, żeby ktoś nie m yślał,
136 Księga III
11 Dowolna interpretacja autora, który łączy dwa wydarzenia nie mające z sobą
nic wspólnego, mianowicie walkę Mojżesza z egipskimi czarownikami (epizod laski
zamienionej w węża, Wj 7, 8-12) oraz ocalenie Izraelitów od śmierci przez spogląda
nie na węża z miedzi stopionego przez Mojżesza (Lb 21,9).
X, 20-21 139
M ow a św. Szczepana
24. R ów nież i Szczepan w D ziejach A p o sto lsk ich p rz e m a
w ia w ten sam sposób, ja k jest n ap isa n e w księgach S tarego
P raw a: „M ężow ie i b racia i ojcow ie, słuchajcie: B óg chw ały
u k azał się ojcu naszem u, A b ra h am o w i, gdy był w M e z o p o
ta m ii” (D z 7, 2).
I żeby ktoś nie m yślał, że B óg chw ały w sam ej istocie
swojej ukazyw ał się oczom śm iertelnych, d o d aje n astęp n ie,
że to anioł u k azał się M ojżeszow i. P o w ia d a więc: „ Z p o
w o d u tych słów uciekł M ojżesz i stał się gościem w ziem i
M ad ia n , gdzie zrodził dw óch synów . A gdy u płynęło lat
czterdzieści, ukazał m u się n a p u sty n i góry Synaj A n io ł
P ański w płom ieniu k rz a k a gorejącego. U jrzaw szy to M o j
żesz zdum iew ał się tym w idokiem . A gdy p rzy stąp ił, aby się
tem u p rzypatrzyć, rozległ się głos P a ń sk i m ów iący: « Jam
Bogiem ojców tw oich, Bogiem A b ra h a m a , B ogiem Iz a a k a
i Bogiem Jak u b a» . A przeraziw szy się M ojżesz nie śm iał
spojrzeć. I rzekł m u Pan: «Zdejm ij sandały z nóg tw o ic h » ”
(D z 7, 2 9 -3 3 * ).
N ie ulega najm niejszej w ątpliw ości, że Szczepan m ó w i tu
„ a n io ł” i „ P a n ” , nazyw ając ta k sam ego „B o g a A b ra h a m a
i B oga Iz a a k a , i Boga J a k u b a ” , ja k o N im pisze K sięg a
R o d zaju.
XI, 24-25 143
O A braham ie
25. A m oże k to ś pow ie, że w praw dzie M ojżeszow i Bóg
u k a za ł się za pośred n ictw em anioła, ale A b ra h am o w i u k a
zał się sam bezpośrednio?
N ie szukajm y odpow iedzi u Szczepana, lecz zap y tajm y
0 to K sięgi, n a pod staw ie której m ów ił Szczepan. Czyż nie
je st tam napisane: „I rzekł P an do A b ra h a m a ” (R dz 12, 1),
a nieco dalej: „ U k a z a ł m u się P a n ” (R dz 17, 1)? Czy m oże
je st ta k n a p isa n e dlatego, że nie stało się to za p o śre d
nictw em anioła? W innym m iejscu czytam y: „I u k azał m u
się P a n p o d dębem w M am b rę, siedzącem u we drzw iach
n a m io tu w sam u p a ł d n ia ” (R dz 18, 1), po czym zaraz
Pism o św. dod aje: „ G d y więc podniósł oczy swe, ukazali
m u się trzej m ężow ie, stojący blisko n ieg o ” (ibid. 2).
Jak żeż zd o łają ci, któ rzy nie chcieli w znieść się o d słów d o
ro z u m ie n ia ich treści, albo zb y t łatw o od pojęć d o słów się
p rzerzu cają, ja k że ż będą m ogli ci ludzie w ytłum aczyć, że
w trzech m ężach ukazał się Bóg, jeśli nie u znają - ja k
zresztą dalszy ciąg w skazuje — że byli to aniołow ie? Czy
m o że dlateg o , że nie jest pow iedziane: A nioł pow iedział,
albo: A nioł się u k azał, dlatego ośm ielają się m ów ić: M o j
żesz w praw dzie m iał to w idzenie i usłyszał ten głos za
p o śred n ictw em an ioła, poniew aż ta k jest napisane. A b ra
h am o w i zaś — poniew aż nie w sp o m in a się o aniele - Bóg
u k a za ł się w istocie swojej i ta k do niego przem aw iał. T ak ,
ale co to będzie znaczyć, jeśli w w ypadku A b ra h a m a też
będzie m ow a o aniele?
O to co czytam y o otrzym anym przez A b ra h a m a ro z
k azie o fia ro w a n ia syna: „ P o tych w y p ad k ach kusił Bóg
A b ra h a m a i rzekł do niego: «A braham ie, A braham ie!» 884
A on odpow iedział: «O to jestem !» R zekł m u: «W eźmij
syna tw ego je d n o ro d z o n eg o , k tó reg o m iłujesz, Izaak a,
a idź do k ra in y górzystej i tam go ofiarujesz n a całopalenie
n a jednej górze, k tó rą tobie u każę»” . N ie ulega w ątp liw o
ści, że w sp o m in a się tu ta j o Bogu, a nie o aniele. Lecz
w k ró tc e p o te m ta k m am y napisane: „I w yciągnął rękę,
1 p o rw a ł m iecz, aby ofiaro w ać syna swego. A oto A nioł
P ań sk i z n ie b a zaw ołał: «A braham ie, A braham ie!» A on
144 Księga III
W stęp
Poznanie siebie
1. Z n ajom ość rzeczy ziem skich i niebieskich je st zw ykle
w wielkiej cenie u ludzi. Lecz z pew nością najlepsi z nich
n ad w iedzę tę p rz e k ład a ją p o zn an ie sam ych siebie.
U m ysł znający w łasną słabość je st bardziej godzien p o
chw ały od tego, k tó ry , niep o m n y n a sw oją nędzę, b a d a
szlaki gw iazd, usiłując je poznać, albo, znając je, nie wie,
jak im i d ro g a m i sam m a zdążać do w łasnego zbaw ienia
i m ocy.
K to zaś, p o b u d zo n y ogniem D u c h a Św iętego, czujnie
otw iera oczy, zw racając je k u B ogu i z m iłości k u N iem u
siebie m a za nic, k to , p ra g n ą c przyjść do B oga, a sił n a to
nie m ając, p rz y p a tru je się sobie sam em u i o d k ry w a siebie
i w idzi, ja k dalece w łasna jego c h o ro b a n iezg o d n a je st
z B oską czystością —ten m a czego rzew nie p ła k a ć i p ro sić
Boga, żeby się jeszcze i jeszcze zm iłow ał, aż się w yzw oli
z całej swej nędzy. I m odli się ufnie, przyjąw szy ju ż w łasce
rękojm ię zbaw ienia 887 od jedynego D aw cy św iatłości
i Zbaw iciela człow ieka. T eg o , k to ta k p o stęp u je i ta k
boleje, w iedza nie n ad y m a, poniew aż go m iło ść b u d u je
(1 K o r 8, 1).
C złow iek ów postaw ił tę w iedzę p o n a d inn e w iadom ości,
p rzek ład a znajom ość w łasnej nędzy p o n a d p o z n a n ie k r a ń
ców ziemi i w ysokości niebios. A przyczyniając tej w iedzy,
M odlitw a A ugustyna
Jeślim je st z tego ro d zaju ludzi, w rodzinie C h ry stu sa
tw ojego, Panie, Boże m ój, jeżeli w śród tw oich ubogich
jęczę i w zdycham , daj m i, bym chlebem tw oim zadow olił
ludzi, k tó rzy nie ła k n ą i nie p ra g n ą spraw iedliw ości
(M t 5, 6), lecz czują się syci i w obfitości. N ie nasyciła ich
bow iem p ra w d a tw oja.
D o b rz e ja wiem, ile się złudzeń rodzi w ludzkim sercu.
A czym że je st serce m oje, jeśli nie sercem człow ieka? Lecz
0 to błagam B oga serca m ojego: niech żadnego z tych
zm yśleń nie p o d a m w tych księgach za m o cn o u tw ierdzoną
p raw d ę. Lecz w szystko, cokolw iek w nich p o d am od siebie,
niech sta m tą d przychodzi, skąd —chociażem z d ala od oczu
tw oich (Ps 30, 23 *) i z d a lek a usiłuję w rócić — d o c h o
dzi d o m n ie tchnienie tw ojej praw dy, przych o d ząc dro g ą,
k tó rą B óstw o uto ro w ało przez człow ieczeństw o Jed n o ro
d zo n eg o .
C zerpię tę praw dę, choć sam jestem zm ianom podległy,
a w niej nie w idzę nic zm iennego: ani zm ian w czasie
1 w przestrzeni, jak im p o dlegają ciała; ani zm ian czysto
czasow ych, a je d n a k niby to przestrzennych, ja k w m yślach
serc naszych; ani tylko czasow ych zm ian bez żadnych
p rzestrzen n y ch obrazów , ja k w rozum ow an iu naszych
um ysłów . Bo tylko isto ta B oga, k tó rą Bóg jest, nie po d leg a
w ogóle żadnym zm ianom , ani w w ieczności, ani w p ra w
dzie, ani w woli; gdyż p ra w d a jest tam w ieczna i w ieczna
m iłość; gdyż praw dziw a tam jest w ieczność i praw dziw a
m iłość, a w ieczność i p ra w d a są m iłow aniem .
J. C H R Y ST U S B Ó G -C Z Ł O W IE K
2 Cenna wskazówka, jak Augustyn czyta Prolog św. Jana (J 1, 3-4); „Wszystko
przez Niego się stało, a bez Niego nic. A to, co istnieje było życiem w Nim”. Tak
czytał Orygenes, tak czytał skryba najstarszego egzemplarza Ewangelii św. Jana, jaki
posiadamy (Papyrus Bodmer XV, wydany przez V. Martin’a, Genewa 1961), który
datuje się z końca II w. Tak samo czytał i LEON WIELKI, Mowa 27 (tłum.
K. Tomczak), str. 108.
152 Księga IV
staw szy się człow iekiem spraw iedliw ym , w staw iał się u B o
ga za grzesznym człow iekiem . I choć nie było p ro p o rcji
pom iędzy grzesznikiem a spraw iedliw ym , była je d n a k od-
pow iedniość pom iędzy człow iekiem i człow iekiem . W iążąc
się z n a m i podobieństw em swego człow ieczeństw a, zniósł
niep o d o b ień stw o naszej niepraw ości; staw szy się uczest
nikiem naszej śm iertelności, dał nam u dział w swoim
B ó stw ie 3. O w szem , śm ierć grzesznika w yn ik ająca z k o n ie
czności p o tęp ien ia została unicestw iona przez śm ierć S p ra
w iedliw ego, p o d ję tą dobrow olnie z m iłosierdzia, gdyż m ię
dzy Bogiem a nam i zachodzi sto su n ek ja k czegoś p o je d y n
czego do podw ójnego. T a k , ta p ro p o rcja , ta zgodność, ten
a k o rd , czy ja k to k to ś lepiej nazw ie, k tó re się w yrażają
w sto su n k u jednego do dw óch w każdej całości złożonej
z części —albo, jeśli kto w oli, w zw iązaniu —d o p raw d y m a
wielkie znaczenie. T ak ie do p aso w an ie w zajem ne to jest to
—ja k m i się w tej chwili p rz y p o m in a —co G recy nazyw ają
harmonia. O tym chciałem m ów ić. N ie m iejsce tu i nie czas,
by w ykazyw ać, ja k w ażny jest ten stosunek jed n eg o do
d w ó ch , k tó ry ustaw icznie w nas spotykam y i k tó ry został
n am n a tu ra ln ie ta k głęboko w pojony (a k tó ż ustanow ił
w nas tę h a rm o n ię, jeśli nie T en, k tó ry nas stw orzył?), że
n aw et ludzie zupełnie nie kształceni odczuw ają to od razu ,
b ąd ź sam i śpiew ając, bądź słuchając innych. N a tym sto
su n k u , w rzeczy sam ej, opiera się a k o rd godzący tony
w ysokie i niskie (oktaw a), a k ażde odstąpienie od niego
b ardzo m o c n o razi, ju ż nie tylko zasady m uzyki, k tó re
m ało k to zna, ale naw et sam zm ysł słuchu. Lecz dla
w y k azania tego trz e b a by dłuższych om ów ień. M o żn a
n a to m ia st sam ym uchem p rz e k o n ać się o tym przy użyciu
je d n o stru n n e g o in stru m e n tu , m o n o c h o rd u 4, jeśli ktoś
um ie się nim posługiw ać.
“ Sw. Augustyn jest szczególnie uczulony na wszystko, co się kryje w Piśmie św.
pod jakimś symbolem. Każda trudność (np. pozorny brak logiki, sprzeczność) jest
znakiem, że mamy do czynienia z jakimś sacramentum, czyli z tajemnicą, którą
trzeba rozszyfrować. Ale szczególnie każda liczba jest tajemnicza i wymaga natęże
nia umysłu, aby odczytać myśl Bożą, która się pod nią kryje. Zob. C. COUTU
RIER, ,,Sacram entum ” et ,,m ysterium " dans l'oeuvre de S. Augustin, w zbiorze pt.
Etudes Augustiniennes, coli. Théologie 28, Paris 1953, str. 243 nn. Augustyn lubuje
się w egzegezie cyfr. Jest to skutek jego sympatii dla neoplatonizmu zabarwionego
neopitagoreizmem. Posługuje się szczególnie traktatem NIKOMACHA Z GERA-
ZY, Theologumena arithmetica, który nam jest znany z Myriohiblionu FOCJUSZA
n. 187 (P. G. 103, 591-604), oraz tego samego tytułu traktatem JAMBL1CHA.
Zachodzi tu jednak różnica: pitagorejczycy zastanawiają się tylko nad pierwszymi
10 cyframi. Egzegeza biblijna, od Filona i Orygenesa do Augustyna rozszerzyła
symbolikę na wszystkie liczby spotykane w tekstach Pisma św. Jednak żaden
z egzegetów nie analizuje tych cyfr z takim zamiłowaniem jak Augustyn. Jego
meLodę dobrze streścił H. 1. MARROU, S. Augustin et la fin de la culture antique,
Paris 1958, str. 452. Technika tej egzegezy jest bardzo prosta i opiera się na
powiązaniach myślowych: najczęściej dana liczba przedstawia jakąś rzeczywistość,
która się z nią bezpośrednio wiąże; np. jedynka oznacza Boga, który jest jeden;
trójka Trójcę Świętą; dwunastka Apostołów; dziesiątka Zakon St. Testamentu
oparty na dziesięciu przykazaniach; czwórka wszechświat (4 strony świata, 4 pory
roku, 4 elementy). Drugi typ opiera się na jakościowej ocenie cyfr, ustalonej przez
starych pitagorejczyków według pojęcia doskonałości, nadmiaru i braku; szóstka
jest cyfrą „doskonałą” (równa się sumie swoich części niepowtarzalnych: 1, 2, 3)
i symbolizuje pełność, dokończenie, ziszczenie czegoś; siódemka jest symbolem
wszechstronności jako połączenie pierwszej liczby nieparzystej z pierwszą parzystą,
którą można podzielić inaczej niż przez nią samą (3 + 4). Na tej zasadzie egzegeza
biblijna Ojców widzi grzech w jedenastce, ponieważ 11 „przekracza” 10, a 10 jest
symbolem Zakonu Mojżeszowego; chorobę w liczbie 38, ponieważ 38 równa się
40 minus 2, czyli to, że całość Zakonu (40 równa się 4 razy 10) nie została wykonana
przez brak 2, czyli miłości etc... Z wielkim wirtuozostwem Augustyn sprowadza
wysokie liczby do ich elementów, do których przywiązane są różne symbole. Np.
liczba 153 ryb w Ewangelii (J 21, 11): 153 = 1 +2 + 3 + ... + 17; a 17=10 + 7; albo
jeszcze 153 = 50 x 3 + 3, a 50 = 7* 7+ 1. Tutaj, aż do VI, 10, mamy zastosowanie tej
ulubionej metody naszego autora.
160 Księga IV
II. C H R Y ST U S P O Ś R E D N IK
1. O roli P ośrednika
Jedno w Chrystusie
IX. Nie powiedział: „abyśm y, ja i oni, byli je d n o ” , choć
jak o G łow a K ościoła i ze względu n a to, że K ościół jest
Jego ciałem (E f 1, 22-23) m ógł powiedzieć: „abyśm y, ja
i oni, stanowili nie jedno, ale Jednego” , poniew aż głow a
i ciało to jeden Chrystus.
Ale, okazując swoje Bóstwo w spółistotne z Ojcem - dla
tego na innym miejscu mówi: „Ja i Ojciec jed n o jesteśm y”
(J 10, 30) - w swoim porządku, to jest w rów ności tej samej
w spółistotnej natury, chce, aby ci, którzy są Jego, stanow ili
jedno, lecz w Nim, poniew aż byliśmy do tego niezdolni
sami w sobie, będąc rozdzieleni przez różne pożądliwości
i chciwości i przez nieczystość grzechu.
Toteż zostali oczyszczeni przez Pośrednika, ażeby w Nim
być jednością. Pewnie, że stanow ią oni jedność z racji tej
samej natury, w której wszyscy ludzie śmiertelni stają się
równi aniołom. Ale, co więcej, są jednością przez tę sam ą
bardzo zgodną wolę, jednom yślną w pragnieniu tej samej
szczęśliwości, ja k gdyby w jednego ducha sto p io n ą w ogniu
miłości. T akie jest znaczenie słów: „A by byli jedno, ja k o
i my jedno jesteśm y” . Jak Ojciec i Syn jednym są nie tylko
równością natury, ale również i woli, tak i ci, któ ry ch jest
Pośrednikiem w obliczu Boga, m ają być jednością nie tylko
VIII, 1 2 - X , 13 167
2. C hrystus i diabeł
nąć nie m ogli, to jest bardziej lękali się śm ierci ciała niż
duchow ej śmierci, więcej kary się bali niż tego, co ją
sprow adza, gdyż wcale lub m ało się troszczą o to, żeby nie
grzeszyć. N ato m iast rozpaczliw ie b ro n ią się przed śm iercią,
chociaż nie m o ż n a nie umrzeć. P ośrednik życia po k azu je,
że nie trzeb a bać się śmierci, której w n atu rze ludzkiej
w ym knąć się nie m ożna, że raczej należy lękać się zm azy
grzechowej, której m o żn a się ustrzec przez w iarę. W y
chodzi więc naprzeciw nas u kresu, do któregośm y zdążali,
lecz nie tą d ro g ą, k tó rą m yśm y szli. M y bow iem do śmierci
doszliśm y przez grzech, a O n przez spraw iedliw ość. Stąd
też nasza śmierć je st k a rą grzechu, a Jego śm ierć była
ofiarą za grzech.
3. C hrystus Zw ycięzca
14 Tak samo niżej, XX, 30, str. 189, Augustyn używa wyrazu commixtus
(zmieszany). Po walkach chrystologicznych uchwały IV Soboru Powszechnego
w Chalcedonie (451) zabroniły używać tak niedokładnego określenia: obie natury
w Chrystusie pozostają „bez pomieszania” (Dz. 148).
XIII, 16-17 171
4. O fiara C hrystusow a
1. L u d zk a niem oc
B łą d p yszn ych
X V . 20. Są tacy, którym się w ydaje, że o w łasnych siłach
zdołają się oczyścić tak , by m óc B oga oglądać i z Bogiem
się zjednoczyć; a tym czasem w łasna pycha najbardziej ich
16
Zob. wyżej ks. 3, przyp. 27, str. 52.
176 Księga IV
la PLATON, Timaios, 29 c.
XVIII, 24 181
3. Posłanie Syna
20 O utożsamieniu Syna z mądrością zob. wyżej ks. II. V, 7, str. 79. Rozumowa
nie o równości Syna z Ojcem powtórzone jest w ks. I. VII, sir. 39—40.
XX, 27 185
4. P osłanie D u c h a Świętego
20 Zob. wyżej, str. 170, przyp. 14. Ale konleksl lulaj jasno podaje myśl orto
doksyjną.
190 Księga IV
24 Jak w ks. UJ (zob. str. 134, przyp. 10) Augustyn podaje tutaj dyskretnie temat
zasadniczych rozważań, z którymi występuje w ostatniej części swego dzielą.
25 W ciągu całej ks. 1H.
26 Jasne odparcie apolinaryzmu (zob. wyżej, str. 85, przyp. 11). A następne
zdanie przypomina naukę o „współorzekaniu przymiotów” u Chrystusa (Ks. 1,
przyp. 22, str. 41). Zob. W. GRANAT, Chrystus Bóg-człowiek, Lublin 1959,
str. 264-266.
192 Księga IV
I. Z A SA D Y
Prośba do Boga
I. 1. Przystępuję obecnie do m ów ienia o rzeczach, co do
k tó ry ch żaden z ludzi, a w każdym razie ja , nie je st zdolny
w pełni w ypow iedzieć tego, co o nich m yśli; choć tak że
i um ysł nasz, kiedy o B ogu T rójcy Świętej rozm yślam y,
czuje, ja k bardzo nie d o ra s ta do tego p rzed m io tu , i nie
pojm uje go, ja k im j e s t 1. Lecz n ap isan o , że naw et ta k
wielcy ja k A p o sto ł Paw eł widzieli tu ta j ,,n iejasn o , ja k
w zw ierciadle” (1 K o r 13, 12). N ajpierw więc P a n a , B oga
naszego — o k tó ry m w inniśm y w ciąż rozm yślać, ch o ć nie
um iem y godnie o N im m yśleć, k tórego w inniśm y chw alić,
błogosław iąc G o w każdym czasie (Ps 33, 1), a n a to, by
m ów ić o N im nie m am y odpow iednich słów — Jego to
proszę o pom oc w rozum ieniu i w w yjaśnianiu tego, co tu
zam ierzyłem . I proszę G o, aby w ybaczył, jeśli w czym
uchybię, gdyż pom ny jestem nie tylko n a to , com z a
m ierzył, ale rów nież i n a słabość m oją.
Bóg je s t istnością
II. 3. W każdym razie nie ulega w ątpliw ości, że B óg jest
substancją, istnością, co by m o ż n a lepiej jeszcze nazw ać
istotą, ousia, ja k m ów ią Grecy.
P o d obnie bow iem ja k sapientia, m ąd ro ść w yw odzi się od
sapere, a od wiedzieć - wiedza, ta k sam o od tego, co
jest, co istnieje, w yw odzi się istność, istota. A k tó ż b a r
dziej jest, ja k nie T en, który rzekł słudze sw em u M o j
żeszowi: „ Jam jest, którym je s t” oraz: „ T a k pow iesz
synom Izraelow ym : K tó ry jest, po słał m ię do w a s” (Wj 3,
14)? In n e istności, czyli istoty albo substancje p rzyjm ują
przypadłości, które w nich p o w o d u ją w iększe czy m niejsze,
ale w każdym razie jakieś zm iany. W B ogu je d n a k nie
m oże się przydarzyć nic takiego. P rzeto je st tylko je d n a
niezm ienna substancja, czyli isto ta , a je st nią B óg. Jem u
zaiste sam byt, istnienie — od czego w yw odzi się n azw a
istoty — o d p o w iad a w najw yższym sto p n iu i n ajp raw d zi-
wiej. T o zaś, co się zm ienia, nie zachow uje tego sam ego
bytu. A to, co m oże ulegać zm ianom , naw et jeśli się nie
zm ienia, m oże je d n a k nie być tym , czym było. D lateg o
bytem w najpraw dziw szym znaczeniu i bez żad n y ch z a
strzeżeń je st jedynie to, co nie tylko nie zm ienia się, ale
w ogóle nie m oże ulec zm ianie.
2. P rzypadłość i relacja
Przypadłość
IV . 5. Zazw yczaj przypadłością nazyw a się to, co m oże być
u tra c o n e w skutek jakiejś zm iany zachodzącej w rzeczy, d o
której ona się odnosi. W praw dzie niek tó rzy m ó w ią o p rz y
pad ło ściach nieodłącznych, będących w łaściw ością nie d o
oddzielenia, co G recy nazyw ają a chorista3, ja k n p . czarny
k o lo r p ió r k ru k a . Oczywiście p ió ra tra c ą tę barw ę, nie
następuje to je d n a k , kiedy one istnieją. U tra ta ta k a zd arza
się dlatego, że p ió ra nie zaw sze istnieją. A dzieje się to
dlatego, że sam a m a te ria jest zm ienna. Przez to , że d a n e
zwierzę czy p ió ro , że całe ciało zm ienia się i o b ra c a
w ziemię, oczywiście zatraca się tak że i ów k o lo r. Pew nie,
że i p rzypadłość zw ana o dłączną jest u tra c a ln a nie przez
oddzielenie, ale przez zm ianę, np. czerń w łosów ludzkich,
d o p ó k i m o g ą one siwieć, uw aża się za cechę d a jąc ą się
oddzielić. Lecz d la uw ażnie p atrzący ch je st całkiem jasn e,
że owo oddzielanie się, ja k b y ustępow anie cechy p rz y p a d
łościowej, nie d o k o n u je się bynajm niej w tak i sp o só b , ja k
gdyby coś m usiało odchodzić o d głowy, gdy ta siwieje,
a więc ja k gdyby czarność u stęp o w a ła n adch o d zącej b ia ło
ści i sam a następnie m iała trw ać gdzie indziej. N ie. T o
jak o ść barw y śm ienia się i p rz e o b raż a . N ie m a w ięc nic
akcydentainego w Bogu, poniew aż nic w N im nie m o że się
zm ienić i nie jest u tracalne.
A m oże ko m u ś n a tym zależy, by p rzy p ad ło ścią nazyw ać
także i to, co je st nieutracalne, co je d n a k zm niejsza się alb o
potęguje, np. życie duszy? D u sz a bow iem istn iejąc zaw sze,
rów nież zaw sze żyje. P oniew aż je d n a k żyje d o sk o n alej
i pełniej, jeżeli jest m ą d ra , a słabsze jest jej życie, gdy jest
p o zb aw io n a m ąd ro ści, więc rów nież i tu ta j zach o d zi pew n a
zm iana, choć nie w tym znaczeniu, by w n iem ąd ry m m ia ło
nie być życia, ta k ja k nie m a m ą d ro ści. Jest go je d n a k
m niej. Lecz nic p o d o bnego nie zachodzi w B ogu, p o n iew aż
Bóg zawsze pozostaje całkow icie niezm ienny.
3 Nieodtączalne.
IV, 5 - V, 6 199
Relacja
V. 6. D la teg o o niczym w B ogu nie m ów i się ja k o o p rz y
padłości, 914 poniew aż nic w nim nie je st przy p ad k o w e.
N iem niej je d n a k nie o w szystkim w B ogu m ó w i się ja k o
o substancji.
C o w rzeczach stw orzonych i zm iennych nie je st su b sta n
cją, to m usi być p rzypadłością. A k cy d en taln e bow iem jest
w nich w szystko, cokolw iek m o g ą utracić, albo co m oże
w nich zmaleć: ta k w ielkości, ja k jak o ści, i to co się uw aża
za będące w sto su n k u do czegoś, a więc przyjaźń, p o
krew ieństw a, służebności, p o d obieństw a, ró w n o ść i inne
rzeczy p o d o b n e , położenie i w ygląd, m iejsca i czasy, d ziała
nie i doznaw anie...
W B ogu zaś nie m ów i się o niczym ja k o o przypadłości,
p o n iew aż nie istnieje w N im nic zm iennego. A je d n a k nie
w szystko, co się o B ogu orzeka, m ów i się ja k o o substancji.
M ó w i się bow iem „ k u czem uś” 4*, ta k ja k Ojciec d o Syna,
Syn do O jca, a to nie jest akcydentalne, gdyż pierw szy jest
zaw sze O jcem , a drugi — zaw sze Synem. O w o „zaw sze”
należy rozum ieć nie w tak im tylko znaczeniu, że o dkąd Syn
zo stał zro d zo n y , to ju ż nie przestanie być Synem , a Ojciec
O jcem . N ie. T o znaczy, że Syn zaw sze był zro dzony i nigdy
nie zaczął być Synem. G d y b y kiedyś zaczął być Synem czy
kiedyś m iał przestać N im być, to trzeba by to uw ażać za
p rzy p ad ło ść.
G d y b y zaś O jca nazyw ało się Ojcem ze w zględu n a
N iego sam ego, a nie ze w zględu n a Syna, i gdyby Syn był
Synem absolutnie, a nie w sto su n k u do O jca, — w tedy
w znaczeniu substancjalnym nazyw alibyśm y jednego O j
cem , a d rugiego Synem . A le poniew aż Ojciec jedynie d late
go zwie się O jcem , że m a Syna, a Syn nazyw a się ta k
d lateg o , że m a O jca, p rzeto określenia takie nie należą d o
rzęd u substancji, bo każdy z N ich je st tym , co się o N im
4 Augustyn posługuje się tutaj pojęciami logiki Arystotelesa, które sobie przy
swoił z tłumaczeń Wiktoryna ( Wyznania , IV. 16, 28, P. L. 32, 704). Te pojęcia były
ogólnie już przyjęte przez Ojców greckich (np. GRZEGORZ Z NAZJANZU, Mowa
29, 15, Teologiczna 3, P. G. 36, 96 B-C), ale Augustyn tutaj wprowadza je do
teologii łacińskiej. Powtórzy tę naukę w ks. VIII, str. 261-262, kiedy będzie
streszczał wszystkie swoje poprzednie wywody.
200 Księga Y
3. O „ N iez ro d z o n y m ”
P rzykłady
V II. 8. W yjaśnią to przykłady. N ajpierw trzeb a stw ierdzić,
że „ Z ro d z o n y ” oznacza to sam o, co „S y n ” . D la teg o jest
Synem, że jest zrodzony. A jeśli jest Synem, to je st z ro d z o
ny. K iedy więc m ów i się „ N iez ro d z o n y ” , to dla o k azan ia,
że nie jest synem. „ Z ro d z o n y ” i „ N iez ro d z o n y ” , genitus
i ingenitus dobrze brzm i w języku łacińskim . „ S y n ” rów nież
m ów i się p o łacinie. N a to m ia st nie m a zw yczaju m ó w ien ia
„nie-syn” , infilius, choć najzupełniej to .samo się rozum ie,
kiedy się m ów i „nie-syn” albo „n ie-zro d zo n y ” . T a k sam o
odnośnym i oznaczeniam i są sąsiad i przyjaciel. N ie m o ż n a
jed n ak pow iedzieć niesąsiad ta k ja k się m ów i nieprzyjaciel.
T o też niew ażne jest to , czy zwyczaj pozw ala m ów ić o rze
czach ta k albo inaczej, ale w ażne jest to, co w yjaśnia ich
znaczenie. Pow iedzm y nie „ n iezro d zo n y ” , ingenitus, choć
m o żn a ta k po łacinie pow iedzieć, ale pow iedzm y non
genitus, nie u ro dzony, co znaczy zupełnie to sam o. Czy
w tedy m ów im y coś innego niż nie-syn? T a n eg aty w n a
p a rty k u ła nie nadaje substancjalnego znaczenia w yrazow i,
k tó ry bez niej p o siad a znaczenie relatyw ne. Przeczy o n a
jedynie tem u, co bez niej było orzekane, 916 p o d o b n ie ja k
to m a m iejsce w innych k ategoriach.
N a przykład w zdaniu: „T o jest człow iek” , oznaczam y
substancję. K to zaś powie: „T o nie jest człow iek” , ten nie
w skazuje przez to n a in n ą k ategorię, ale jedynie zaprzeczy
VII, 8 203
11. A B S O L U T N E I R E L A T Y W N E O R Z E K A N IE O B O G U
Inne kategorie
0 położeniu, zachow aniu się, miejscu i czasie m o żn a m ó
wić w odniesieniu do B oga tylko przenośnie, a nie w łaś
ciwie. M ów i się: „ K tó ry siedzisz na cherubach” (Ps 79, 2),
co dotyczy położenia; m ów i się, że głębina jest M u odzie
niem ja k szata (Ps 103, 6), a to należy do zachow ania się
1 w yglądu; „ L a ta tw oje nie u s ta n ą ” (Ps 101, 28) - słow a
te w ym ieniają czas; „Jeśli w stąpię do nieba, tyś tam je st”
(Ps 138, 8) —tu znów m am y miejsce.
M ożliw e, że to, co się tyczy działania, praw dziw ie się
m ó w i o B ogu, bo tylko Bóg działa, a nie jest uczyniony
i w istocie swej jak o Bóg nie podlega biernie cudzem u
działaniu. P rzeto w szechm ocny jest Ojciec, w szechm ocny
Syn i w szechm ocny D uch Święty, je d n a k nie trzech wszech
m ocnych, tylko jeden W szechm ogący, „albow iem z niego,
p rzez niego i w nim jest w szystko: jem u chw ała” (Rz 11,
36).
A więc w szystko, co się w sensie absolutnym orzeka
o B ogu, czy o jposzczególnych O sobach, to jest o Ojcu,
Synu i D u c h u Świętym, czy łącznie o Trójcy, to m ów i się
w liczbie pojedynczej, a nie m nogiej. Bo dla B oga być i być
206 Księga V
P rzy k ła d z wielkości
X . 11. P o d o b n ie ja k nie m ów im y trzy istoty, ta k sam o nie
m ów im y trzy w ielkości albo trzej wielcy.
W rzeczach, k tó re dlatego są w ielkie, że p arty cy p u ją
w w ielkości, w k tó ry c h być i być w ielkim i, to nie jest to
sam o, ja k np. wielki dom , w ielka góra albo wielki duch;
w tych rzeczach czym innym jest w ielkość, a czym innym
to, co ta w ielkość czyni wielkim . T ak , w ielkość to nie jest
to sam o, co w ielki dom . Lecz praw dziw ą w ielkością jest ta,
k tó ra spraw ia nie tylko to, że w ielki dom czy ja k aś w ielka
g ó ra są wielkie; ale przez nią w ielkim jest w szystko, co k o l
w iek jest w ielkiego, ta k że w ielkość to coś innego niż to, co
się określa ja k o wielkie. T a w ielkość źródłow o, z sam ego
założenia, je st w ielka i o ileż przew yższa w szystko, co jest
wielkie przez uczestnictw o w niej.
Bóg nie jest wielki ta k ą w ielkością, nie będącą tym
sam ym , czym O n jest, bo w takim razie Bóg byłby wielki
przez p artycypację w wielkości, i ow a w ielkość byłaby
czymś w iększym niż Bóg. A przecież nie m a nic większego
niż Bóg. W ięc je st wielki tą wielkością, k tó ra jest tym
sam ym , co O n, przez k tó rą jest O n sam ą wielkością.
D lateg o , p o d o b n ie ja k nie m ów im y trzy istoty, ta k rów nież
nie m ów im y trzy w ielkości. W Bogu bow iem to sam o
znaczy być i być wielkim . Z tej samej racji nie m ó w i
m y o trzech w ielkich, ale o jednym wielkim, gdyż Bóg
jest w ielki nie przez partycypację w w ielkości, ale jest
w ielki sam przez się, bo O n sam jest sw oją w łasn ą w iel
kością.
T o sam o m o ż n a pow iedzieć o dobroci, o wieczności,
o m o cy Bożej i o w szystkich kategoriach, jak ie się d ają do
B oga zastosow ać, o w szystkim , co się o N im sam ym
orzek a, nie w przenośni i podobieństw ach, ale właściwie,
o ile w ogóle u stam i ludzi m o ż n a o Bogu pow iedzieć coś we
w łaściw ym znaczeniu.
208 Księga V
Im ię D ucha Św iętego
N a to m ia st w yrażenie „ D u c h Ś w ięty” , zg o d n ie z tym , co
n ap isano: „D u ch em jest B ó g ” (J 4, 24), m o że o d n o sić się
do całej T ró jcy Świętej, bo i O jciec jest d u c h em , i Syn,
i D u c h Święty. A poniew aż i O jciec, i Syn, i D u c h Św ięty są
jed n y m B ogiem , i to B ogiem św iętym , B ogiem , k tó ry je st
duchem , p rzeto T ró jcę Św iętą m o ż n a n azw ać D u c h em
Św iętym .
Jed n a k ż e D u c h Św ięty —nie ja k o T ró jc a , ale T e n , k tó ry
je st w T ró jcy , którego ja k o w łasnym im ieniem n azy w a się
„D u ch em Św iętym ” —o zn acza relację, poniew aż i d o O jca,
i d o Syna się odnosi, gdyż D u c h Święty jest D u c h e m i O jca,
i Syna. L ecz sam a relacja nie o k azu je się w tym im ieniu.
XI, 12 - X I I , 13 209
"J Augustyn użył tutaj wyrazu cammunio, który oznacza czynne złączenie się.
Zob. str. 225 (7).
210 Księga V
W Y P O W IE D Z I P IS M A Ś W IĘ T E G O I R Ó W N O Ś Ć
O S Ó B B O S K IC H
1. E G Z E G E Z A T E O L O G IC Z N A N IE K T Ó R Y C H T E K S T Ó W
„N a p o c zą tk u było S ło w o " ( J 1, 1)
Co do w yrażenia: „ N a p o c z ą tk u było S ło w o ” , należy to
rozum ieć: „w O jcu było S łow o” . A lbo n aw et gdyby to
przyjąć ta k , ja k b y było pow iedziane: „P rzed w szy stk im ” ,
to z araz p o te m m am y: „ A Słow o było u B o g a ” . Słow o
o zn acza sam ego Syna, nie O jca i Syna razem , ja k gdyby
O baj byli w spólnie jed n y m Słow em (ta k bow iem rzecz się
m a ze Słow em ja k z O brazem . Ojciec i Syn nie są w spólnie
obrazem ; ale wyłącznie sam Syn jest obrazem O jca, ta k ja k
jest Jego Synem , a nie O baj razem są Synem ).
N astęp u je z araz potem : ,,A Słow o było u B o g a ” . W ażne
jest, by zro zu m ian o , że „ S ło w o ” —k tó ry m jest je d y n ie Syn
— „było u B o g a” . Bogiem zaś je s t nie ty lk o O jciec, ale
Ojciec i Syn razem są Bogiem . I cóż w tym d ziw nego, jeśli
m o ż n a ta k m ów ić o dw óch rzeczach, b a rd z o się z so b ą
różniących? C óż bow iem ta k różnego ja k d u sz a i ciało?
M o ż n a by je d n a k pow iedzieć: D u sz a była apud kom inem ,
to znaczy: w czkrwieku, bo chociaż du sza nie je st ciałem ,
człow iek je d n a k je st d u szą i ciałem razem .
T o zaś, co następuje: „I Bogiem było S ło w o ” , należy ta k
rozum ieć, że Słow o, k tó ry m O jciec nie jest, było B ogiem
razem z Ojcem.
P r z y k ła d cnoty lu d zkiej
IV . 6. T a k sam o rzecz się m a z c n o ta m i w du szy człow ieka.
W p raw d zie k a ż d ą z nich inaczej się p ojm u je, niem niej nie
o d d z iela się ich od siebie. Z tej racji ludzie ró w n i np.
m ęstw em , b ę d ą sobie ró w n i ta k że spraw iedliw ością,
w strzem ięźliw ością i ro z tro p n o śc ią . Jeżeli więc pow iesz, że
ci o to lu dzie są sobie ró w n i m ęstw em , lecz je d en z nich
p rzew y ższa p o z o sta ły c h ro z tro p n o ś c ią , to tak że i m ęstw em
n ie są ró w n i, gdyż u pierw szego z nich m ęstw o je st b ardziej
ro z tro p n e . T o sam o stw ierdzisz i w in n y ch c n o tac h , p rz y
p a tru ją c im się w ta k i sp o só b . O czyw iście m o w a tu o m ocy
i z a le ta c h d uszy, a nie ciała.
O ileż to b ard ziej praw d ziw e w tej niezm iennej i w iecznej
su b sta n c ji bez p o ró w n a n ia p rostszej niż d u c h ludzki! D la
d u szy ludzkiej nie je st ty m sam ym być i być m ężn ą,
r o z tro p n ą , w strzem ięźliw ą czy spraw iedliw ą, gdyż d u sza
czło w iek a m o ż e istnieć bez ty ch cn ó t. Lecz d la B o g a tym
sam y m je s t być i być m o c n y m , spraw iedliw ym , m ą d ry m
i m ieć w szy stk o , co k o lw iek d la w yrażenia Jeg o isto ty
m o ż n a pow iedzieć o tej p ro ste j m n o g o ści czy w ielorakiej
p ro sto c ie.
,,B ó g z B o g a ”, B ó g jeden
Z a te m w y rażen ie „B ó g z B o g a ” m o ż n a ro zu m ieć alb o
w ta k i sp o só b , że od n o si się o n o d o poszczególnych O sób,
— p rz y jm u ją c oczyw iście, że te dw ie O soby to nie d w ó ch
b o g ó w n a ra z , ale je d e n Bóg. T e dw ie O soby są ze so b ą
224 Księga VI
3. R ów ność D u c h a Świętego
II. Z R Ó Ż N IC O W A N IE W P R O S T O C IE B O Ż E J
wyrażenia nie są w duchu teologii greckiej, gdzie węzłem Trójcy Świętej jest Ojciec
(GRZEGORZ Z NAZJANZU, Mowa 42, 15, P. G. 36, 476; św. BAZYLI, O Duchu
Świętym, 45, P. G. 32, 152; por. św. ATANAZY, Contra Arianos, ILI. 24. P. G. 26,
373). Niemniej jednak tak na Zachodzie, jak i na Wschodzie teologowie mają tę
samą wiarę o „współprzenikalności” Bożych Osób {circumincessio, perichoresis).
Augustyn wyrazu tego nie używa, ale naukę podaje trochę dalej (VI, 8— VII, 9):
„W jaki sposób substancja ta może być prosta i zróżnicowana” , oraz „Bóg nie jest
«potrójny», a jest Trójcą” .
VI, 8 - VII, 9 227
B óg nie je s t ,,p o tr ó jn y 3’
9. B óg jest T ró jcą , z czego bynajm niej nie w ynika, byśm y
m ieli sądzić, że jest O n p o tró jn y . W takim w ypadku sam
Ojciec albo sam Syn byliby czymś m niejszym niż Ojciec, Syn
i D u c h Święty razem . W łaściw ie to nie w iadom o dokładnie,
ja k m o ż n a m ów ić o O jcu sam ym albo o sam ym Synu, bo są
oni zaw sze nierozdzielnie razem , Ojciec z Synem i Syn
z Ojcem . N ie znaczy to , by obydw aj razem mieli być Ojcem
albo O bydw aj Synem , ale że nigdy żaden z N ich nie jest
sam. T o nazyw am y Świętą T ró jcą, „Bogiem sam ym ” (choć
zawsze jest z ducham i i duszam i świętymi). A le m ów im y
228 Księga VI
2. O n iektórych w yrażeniach
,,Jedyny B óg p ra w d ziw y”
IX . 10. W skazaliśm y już, w jak im znaczeniu m o ż n a m ów ić:
„sam O jciec” , a m ianow icie, że w B ogu tylko O jciec jest
Ojcem.
VIII, 9 - IX, 10 229
,, P ię k n o ” —S yn
12 Nowa zapowiedź daLszych wywodów, jak wyżej HI. IV, 10, str. 126-127.
13
To są te samoistne odnośnie, które wzajemnie powołują się do bytu.
K S IĘ G A S IÓ D M A
I. A T R Y B U T Y A B S O L U T N E W S P Ó L N E T R Z E M O SO B O M
T em a t księgi V I I 1
I. 1. Z ajm iem y się obecnie, jeśli B óg d a, d o k ła d n y m ro z p a
trzeniem kw estii, k tó rą przedtem p o zo staw iliśm y w z a
w ieszen iu 2, a m ianow icie: Czy o każdej z O só b B oskiej
T ró jcy - sam ej i niezależnie od dw óch p o z o sta ły c h —m o ż
n a pow iedzieć, że jest B ogiem w ielkim , m ą d ry m , p ra w
dziw ym , w szechm ocnym , spraw iedliw ym i czy m o ż n a do
niej o dnosić inne p rzym ioty, nie relatyw ne, ale a b so lu tn e,
orzekające o B ogu sam ym w sobie? Czy też p rzy m io ty te
w ym ienia się w yłącznie z m yślą o T rójcy?
2. Słow o ja k o „ M ą d ro ś ć B o ż a ”
II. Ł A C IŃ S K A I G R E C K A T E R M IN O L O G IA T R Y N 1T A R N A
1. Czy m o ż n a m ów ić o „ O so b a c h ”
Term in „O soba”
A więc O jciec, Syn i D u c h Święty są trzej. Szukajm y
je d n ak : co za trzej? co m a ją w spólnego?
Oczywiście nie je st im w spólne to, czym je st O jciec, gdyż
nie są d la siebie naw zajem ojcam i. O p rzy jacio łach —co je st
oznaczeniem w zajem nego sto su n k u — m o ż n a by p o w ie
dzieć: trzej przyjaciele, bo w zajem nie d la siebie są p rz y ja
ciółm i. Lecz tu ta j nie m o ż n a tego zasto so w ać, p o n iew aż
ojcem je st tu jedynie Ojciec, i je st Ojcem nie d w ó ch , ale
ty lk o jed n eg o Syna. I nie trzej są synam i, gdyż O jciec nie
je st Synem , ani D u ch Święty też nim nie jest. I nie trzej
D uchow ie Święci, bo we w łaściw ym znaczeniu nazy w a się
D u c h a Św iętego rów nież D a rem B ożym , czego nie m o ż n a
pow iedzieć ani o O jcu, ani o Synu.
W ięc co za trzej? Jeśli trzy osoby, to w sp ó ln y m d la N ich
byłoby to, czym je st o soba. M ieliby więc, zgodnie ze
zw yczajem m ow y, jak ieś oznaczenie g a tu n k o w e czy ro d z a
jow e. Lecz tam , gdzie nie m a różnicy n a tu ry , ta m wiele
rzeczy ozn acza się rów nie d o b rz e n azw ą ro d z a jo w ą , ja k
i g atu n k o w ą. B o w łaśnie różność n a tu ry sp raw ia, że nie
m o ż n a je d n ą g a tu n k o w ą nazw ą o b jąć w aw rzy n u , m irtu
i oliwki, albo k o n ia, w ołu i psa, ale trz e b a ta k je d n e, ja k
drugie określać ro d zajo w o , m ó w iąc o jedny ch : trzy d rzew a,
a o drugich: trzy zw ierzęta. T a m zaś gdzie nie m a żadnej
różnicy istoty, należałoby je d n ą n azw ą g a tu n k o w ą o b e j
m o w ać trzy rzeczy. A je d n a k nie sp o ty k am y teg o . ,,O so b a ”
IV, 7 -8 249
R O Z U M I E N IE W IA R Y 1
W stę p
W prow adzenie
947 1. P ow iedzieliśm y ju ż gdzie indziej 2, że w ted y d o k ła d
nie o rz e k a m y o tym , co się o d n o si d o w łaściw ości każdej
z O só b T ró jc y Św iętej, gdy w y ra ża m y ich w zajem n e relacje.
M ó w i się w ięc ta k o O jcu, S ynu i D a rz e Ich O b y d w ó ch ,
D u c h u Św iętym , gdyż O jciec nie je st T ró jcą , nie je st N ią
Syn, ani D a r nie je st T ró jc ą .
K ie d y je d n a k m ó w i się o k ażd ej z O sób ab so lu tn ie,
w ów czas nie obejm uje się Ic h liczbą m n o g ą , m ó w ią c ja k o
o T rze c h , ale się m ó w i ja k o o je d n ej rzeczyw istości: T ró jca.
T a k w ięc m ó w iąc: B óg O jciec, B óg Syn, B óg D u c h Święty,
d o b ry O jciec, d o b ry Syn, d o b ry D u c h Święty, albo w szech
m o c n y O jciec, w szechm ocny Syn, w szechm ocny D u c h
Św ięty, nie m ów im y: trzej bogow ie, trzej d o b rz y , trzej
w szech m o cn i, ale je d e n B óg, d o b ry , w szechm ogący, T ró jc a
Św ięta. I ta k m ó w im y o w szystkim , co nie je st o d n o sze
niem się, ale co się a b so lu tn ie o rz e k a o k ażd ej z O sób.
O d n o si się to bow iem do is to ty B ożej —bo w B ogu nie m a
ró żn icy p o m ię d z y tym , że istnieje, a tym , że je st w ielki,
d o b ry i m ą d ry , i że je st tym , co m ożem y pow iedzieć
o k ażd ej z O só b w o d n iesien iu d o N iej sam ej — to sam o
m o ż e m y p o w ied zieć i o sam ej T ró jcy .
K ie d y w ięc m ó w i się o trz e ch O so b a c h alb o o trzech
su b sta n c ja c h , to czyni się ta k nie d lateg o , ażeby w sk azać
R ów ność O sób
I. 2. S tw ierdzam y więc, że w tej T ró jc y dw ie alb o trzy
O soby nie są czym ś więcej niż je d n a z N ich . Z m y sło w e
ro zu m ien ie nie p o jm u je tego, gdyż w m ia rę m o ż n o śc i
d o strz eg a ono p raw d ziw o ść rzeczy stw o rz o n y ch , ale nie
w idzi P raw d y , k tó r a je stw orzyła. G d y b y ta b y ła d la ń
d o stę p n a , to b lask słońca nie w yd aw ałb y m u się ta k ja sn y
ja k to, cośm y pow iedzieli. W su b sta n c ji P ra w d y —b o ty lk o
o n a praw dziw ie istnieje — nic nie m o ż e być w iększe, nie
będąc zarazem bardziej praw dziw e. W ty m , co je s t d u
chow e i niezm ienne, je d n e rzeczy nie są b ard ziej p ra w d z iw e
B óg p o zn a w a n y ja k o praw da
II. 3. M o ż e się z d arzy ć w świecie ciał, że zło to w tej b ry le
je s t ró w n ie p raw d ziw e ja k w ta m te j, a je d n a k ta b ry ła z ło ta
je s t czym ś w iększym od tam te j. M o że się ta k zd arzy ć
w św iecie m a te ria ln y m , gdyż p ra w d a nie jest tu ta j ty m
sam y m , co w ielkość, i co in n eg o być złotem , a co in n eg o
być w ielkim . T o ż sam o w idzim y i w n a tu rz e duszy. P o
w iedzieć, że d u sz a je st p ra w d z iw a i że je st w ielka, to nie
264 Księga VIII
0 Mamy tu echo całej filozofii III i IV w., która zajmuje się przede wszystkim
opisem wądrówki dusz po „krainach” {regiones) duchowych. Cały problem „mądro
ści” polega na przejściu z „krainy” , gdzie poznanie i szczęście są niemożliwe
(dziedzina zmysłów) do „krainy” metafizycznej (Zob. PLOTYN, Enn. I, VI, 8, tłum.
A. Krokiewicza, t. I, sir. 213, gdzie jest opisane to pielgrzymowanie jako „ucieczka
do lubej ojczyzny”, jak głosi Iliada, II, 140). O Absolucie Plotyn twierdzi, że nie
można myśleć ani mówić; trzeba przeżyć spotkanie z nim w przelotnych chwilach
ekstazy. „Kto ujrzał, ten wie, o czym mówię, a mianowicie, że dusza miewa wtedy
inne życie, kiedy podchodzi i już dojdzie i udział w Nim weźmie” {Enn. VI, IX, 9;
por. Enn. V, V, 8). „Bytujemy mocniej, kiedy przytulimy się do Niego... tutaj
wypoczywa dusza poza utrapieniami, nie hołduje żadnym namiętnościom, tutaj i oto
tutaj jest życie prawdziwe” {ibid.). „Trudność na tym głównie polega, że nie można
Go sobie uświadomić, ani za sprawą wiedzy, ani za sprawą myślenia, więc tak jak
inne przedmioty umysłowe, lecz tylko za sprawą «obecności», która jest wyższa od
■wiedzy... Nie można Go przedstawić ani w słowie, ani w piśmie" (por. PLATON,
Farm. 142 a; List VII, 341 c; etc...). Dalsze rozumowanie Augustyna jest równoległe
do opisów Dobra zawartych w Enneadach Plotyna.
266 Księga VIII
2. W ia ra w T ró jc ę Św iętą
“ Tu jest klucz całego rozumowania. Człowiek nie szuka wiadomości o Bogu, ale
samego Boga, aby w spotkaniu z Nim doznać wymiany miłości. Nie wystarczy
filozofia Plotyna, mimo że wyrażenia Augustyna są bardzo podobne do tego, co
spotykamy w Enneadach. Sama ekstaza bowiem hamuje działanie (jak zresztą
Augustyn to zaznacza w Wyznaniach, IX. X, 23—25 i X. XL, 65, P. L. 32, 773— 774:
80&-807), a wierzący chce osiągnąć mądrość czynną, czyli działać w oświetleniu
kontemplacji. Augustyn podkreśli to trochę dalej, kiedy połączy miłość do Boga
z miłością bliźniego. Z toku rozumowania da się wywnioskować, jak nędzna może
być teologia, która nie wiąże się z kontemplacją.
274 Księga VIII
3. K to b ra ta m iłu je , te n B o g a p o z n a je
Z ak o ń czen ie
M Y Ś L , P O Z N A N IE , M IŁ O Ś Ć
W stęp
W iara p o b u d za m y ś l do szukania
I. 1. O czyw iście szu k am y T ró jc y i to n ie ja k ie jk o lw ie k
T ró jcy , ale tej, k tó ra jest p raw d ziw y m , najw yższym i je d y
nym B ogiem 1.
M iej więc cierpliw ość, ty, k tó ry to słyszysz, k im k o lw ie k
jesteś. Bo d o p ie ro szu k am y i n ik t nie gani słusznie szu k a ją
cego, jeśli tow arzyszy m u n ie w zru sz o n a w ia ra w p o s z u k i
w an iu ty ch rzeczy, gdzie ta k tru d n o je st p o z n a ć i ta k
tru d n o to w yrazić. N a to m ia s t k a żd y , k to w ięcej w ie czy
lepiej n a u c z a , słusznie i o d ra z u zg an i w y p o w ia d a ją c y c h
tw ierd zenia. P o w iedziane jest: „S zu k ajcie B o g a, a d u sz a
w asza ożyje” (Ps 68, 33). I żeby k to ś nie sąd ził le k k o m y śl
nie, że ju ż cel osiągnął, P sa lm ista p o w ia d a : „ S z u k a jc ie
zaw sze jeg o o b lic z a ” (Ps 104, 4). A A p o s to ł m ó w i: „Jeśli
k o m u ś się w ydaje, że coś «w ie», to nie d o szed ł jeszcze d o
zro zu m ien ia, ja k w iedzieć w y p a d a . Lecz k to B o g a m iłu je,
te n je st m u z n a n y ” (1 K o r 8, 2 -3 ). N ie m ó w i: „ T e n z n a
B o g a” , co by było nieb ezp ieczn ą śm iałością, lecz p o w ia d a :
„T en je st m u z n a n y ” . T a k sam o w in n y m m ie jscu p o
w iedziaw szy: „ T e ra z znacie B o g a ” , o d ra z u p o p ra w ia się
d o d ając: „ a raczej zostaliście p o z n a n i przez B o g a ” (G a 4,
9). A le n ajw yraźniej to m ów i w n a stę p u ją c y m m iejscu:
„B racia, nie sądzę, abym to ju ż uchw ycił. A le o je d n y m
jestem p rz e k o n a n y , że z a p o m in a ją c o w szy stk im , c o je s t za
2 Rozumiemy ten tekst w świetle komentarza do Listu św. Jana IV. 6 (P. L. 35.
2009), gdzie ten sam cytat występuje: „Bóg, dając nam czekać, powiększa nasze
pragnienie; a gdy mocniej pragniemy, rozszerzamy duszę, która — rozszerzona
—z kolei powiększa swoją pojemność” .
3 Jest to postawa umysłu wierzącego, który całkiem poddaje się przedmiotowi.
Pokora autentycznego filozofa, przyjmując przedmiotowość rzeczywistości, nawet
288 Księga IX
1. M yśl, p o z n an ie , m iłość
D usza i je j m iłość
II. 2. U staliw szy tę zasadę, zw róćm y teraz uw agę n a te trzy
rzeczy, k tó re, ja k nam się zdaje, odkryw am y w n as. N ie
m ów im y jeszcze o tym , co najw yższe — o B ogu O jcu, Synu
i D u c h u Św iętym —ale m ów im y o nierów nym obrazie, a je d
n a k obrazie, o człow ieku. M oże ta k i obraz okaże się bliższy
i łatwiej dostęp n y d la słabego w z ro k u naszego um ysłu.
O to ja , k tó ry tego szu k a m . K ied y coś k o c h a m , to
w ystępują te trzy rzeczyw istości: ja , to , co k o c h a m , i sa m a
jeśli tej rzeczywistości nie może objąć pojęciem, nie buduje swojej prawdy, ale
docieka prawdy obiektywnej.
4 Autor już kilka razy tę kwestię porusza! w poprzednich księgach (Zob. ks. I,
przyp. 30, str. 58) i wróci do niej formalnie w ks. IV. XVII, 29, str. 187. Odpowiedź
znajduje się w teorii apropriacji, która polega na „rozdzieleniu” czynności między
OsobyTrójcy Świętej w'edług zasad analogii; Ojciec jest Stworzycielem, Syn wykona
wcą poleceń Ojca, Duch Święty uświęcicielem. Apropriacja może być mylna i fał
szywa, ale atrybucja, czyli przypisywanie jakiegoś przymiotu Osobie Bożej —nie
może być fałszywa, ponieważ zawsze odnosi się do samej istoty Trójcy Świętej;
przymiot bowiem, który by nie pasował do jednej z Osób, nie pasuje do żadnej
(Zob. W. GRANAT, Bóg jeden w Trójcy Osób, Lublin 1962, str. 403-412 o atry-
bucji, oraz str. 163-164 o przymiotach).
I, 1 - II, 2 289
D usza i je j poznanie
III. 3. D u sz a nie m o że siebie m iłow ać, jeśli siebie nie zna.
Bo ja k m o ż n a kochać, nie w iedząc, co się k o ch a?
M ó w ić, że n a pod staw ie zn ajo m o ści tego sam eg o ro d z a
ju czy g a tu n k u dusza u w a ż a siebie za coś p o d o b n e g o d o
tych zn an y ch ju ż rzeczyw istości, i n a tej p o d s ta w ie siebie
m iłuje, — nie m a sensu. Z resztą skąd by d u sz a z n a ła in n e
dusze, nie znając siebie? O ko ciała w idzi oczy in n y ch , ale
nie w idzi siebie. N ie m o ż n a je d n a k pow iedzieć, by ta k było
z d u szą, by p o z n a w a ła dusze innych, a siebie nie zn ała . Bo
cielesnym i oczym a o g ląd am y ciała: w ysyłane p rzez oczy
p ro m ien ie d o ty k a ją o g ląd an y ch przez nas p rz e d m io tó w ;
II, 2 - I V , 4 291
B y t substancjalny i relatyw ny
5. N a p ro w a d z a to n aszą uw agę n a fa k t — o ile m o ż n a go
ja k o ś zrozum ieć —że te rzeczy jednocześnie w duszy istn ieją
ja k b y nierozw inięte i we w zajem nym zaw ieran iu się, i że
rozw ijają się tak, iż m o ż n a je p ostrzec i określić ja k o
su b stancje czy istoty, gdyż nie w ta k i sp o só b ja k k o lo r,
k ształt, albo ja k a ś in n a ja k o ść czy ilość tk w ią o n e w ciele.
C okolw iek bow iem jest tego ro d z a ju , nie sięga p o z a o b rę b
p o d m io tu , w k tó ry m tkw i. K o lo r bow iem albo k sz ta łt tego
ciała nie m o g ą być kształtem czy k o lo re m ta k że in n eg o
ciała. T ym czasem dusza tą m iłością, ja k ą żywi d la sam ej
siebie, m oże k o c h ać i inne rzeczy o p ró c z siebie. T a k sam o
nie tylko sam ą siebie dusza p o zn aje, ale i wiele in n y ch
rzeczy. Z tej racji m iłość i p o zn an ie nie tk w ią w d u szy , ta k
ja k w podm iocie, lecz istnieją su b stan cjaln ie, ta k ja k sam a
dusza, 964 bo chociaż o rzek a się o nich relaty w n ie ja k o
o w zajem nie się do siebie odnoszących, je d n a k w zięte
każde z o so b n a są substancją. I nie w ta k i sp o só b d o siebie
się o d n o szą ja k b a rw a do rzeczy k o lo ro w ej, to znaczy ja k
k o lo r tkw iący w kolorow ym p o d m io cie, nie m a ją c w sobie
w łasnej substancji, bo su b stan cją je st ciało k o lo ro w e, a k o
lo r jest w tej substancji. T u m a m y sto su n ek ta k i, ja k
pom iędzy d w o m a przyjaciółm i. J a k o ludzie są oni d w iem a
su b stancjam i, a ja k o przyjaciele w y ra ża ją w zajem n y s to su
n ek przyjaźni.
6 Augustyn nie rozróżnia jeszcze zasadniczego poznania od przypadkowego,
okazyjnego, jak to uczyni w ks. X, gdzie rozróżni poznanie (nosse) i myślenie
(cogitare). Podaje tutaj dopiero pierwszy etap swojego rozumowania.
IV, 5-7 293
W nioski
V. 8. Lecz kiedy d u sza siebie z n a i m iłuje, w ów czas te trzy
rzeczyw istości —dusza, m iłość i p o z n a n ie - p o z o sta ją tró jc ą
bez żadnego pom ieszania. K a ż d a z nich je st sam a w sobie,
a je d n a k są one w sobie naw zajem , k a ż d a cała w p o z o s ta
IV, 7 - V, 8 295
2. Słow o duszy
8 Nieraz Augustyn już dal: dowód, że nie jest jakimś zeschłym intelektualistą.
Tutaj także —na tle najgłębszych problemów metafizycznych —zarysowuje się postać
żywego człowieka, ongiś młodego, zamiłowanego w sporcie i w przyrodzie. Tak
sobie go wyobrażały pierwsze następujące po nim pokolenia, jak można stwierdzić na
reprodukcji najstarszego jego ,.portretu” w pałacu Laterańskim. Zob. P. STYGER,
W izerunki św . Augustyna, w: Studia augustyńskie, Warszawa 1931, str. 13—24.
298 Księga IX
Pożądanie i m iłość
13. Słow o to z m iłości się p o czy n a, z m iłości albo stw o rze
nia, alb o Stw órcy, to je st zm iennej n a tu ry albo niezm iennej
praw d y .
V III. P o c z y n a się w ięc albo z p ożądliw o ści, alb o z n a d
p rzy ro d zo n ej m iłości. 968 T o nie znaczy, że nie trzeb a
k o c h ać stw orzenia. A le jeśli ta jego m iłość o d n o si się do
Stw órcy, w ów czas je st o n a m iło śc ią n a d p rz y ro d z o n ą , a nie
p o ż ąd a n ie m . W tedy w ystępuje pożądliw ość, gdy k o c h a się
stw orzenie ze w zględu n a stw orzenie ja k o ta k ie . W ted y
p rzestaje o n o być p o m o c ą d la posłu g u jąceg o się n im , ale
staje się źródłem zepsucia d la tego, k to się nim ro z k o s z u
j e 11. K iedy stw orzenie je st rów ne n a m albo niższe, należy
posługiw ać się i używ ać tego drugiego, ale d la B oga;
rów n y m zaś stw orzeniem należy się cieszyć, lecz w B ogu.
T a k ja k so b ą m asz się ra d o w ać nie w sobie, ale w T y m ,
k tó ry cię stw orzył; ta k sam o i tym , k tó re g o m a sz m iło w ać
ja k siebie sam ego. A więc ta k so b ą , ja k i b raćm i ra d u jm y
się w P an u . D lateg o też nie ośm ielajm y się p o z o sta w ia ć nas
n a m sam ym , p ozw alając w ten sp o só b n a p o ciąg n ięcie
siebie w dół.
Słow o rodzi się w tedy, gdy m yśl u p o d o b a so b ie albo
w grzechu, albo w czynieniu d o b rz e . M iło ść w ięc je st
p o śre d n im łączącym elem entem pom iędzy n aszym słow em
a duszą, z k tó re j się ono rodzi, i sam a ja k o trzeci czy n n ik
zlew a się z nim i bez żadnego p o m ie sza n ia w je d n ą d u c h o w ą
całość.
11 Zob. ks. VIII, przyp. 12. Augustyn wraca tutaj do tego rozróżnienia, ponie
waż —w poszukiwaniu dóbr zmysłowych - ich ujęcie intelektualne i ich posiadanie
nie pokrywają się; natomiast w dobrach duchowych ich ujęcie pokrywa się ze
zrodzeniem „słowa".
VIII, 13 - X , 15 301
S ło w o tw orem ducha
X I. 16. W szelk ie p o z n a n ie o p ie ra ją c e się n a p o ję ciu je s t
p o d o b n e d o rzeczy, k tó r ą p o z n a je . J e s t bow iem in n y je s z
cze ro d z a j p o z n a n ia , p o le g ając y n a w sk a z a n iu b ra k u w s to
s u n k u d o idei. W y ra ż a się o n o w fo rm ie n a p ię tn o w a n ia .
L ecz w sk a z a n ie te g o b ra k u je s t z arazem zaz n a cz e n iem
w a rto śc i idei, a w ięc je st jej u z n a n ie m . Jest w ięc w d u szy
p ew n e p o d o b ie ń s tw o do p o z n a w a n e j p rz e z siebie idei, czy
to d la te g o , że z tej ra c ji b u d z i o n a u p o d o b a n ie w d u szy , czy
też d la te g o , że je g o b ra k u w a ż a z a p o z b a w ia n ie czegoś.
T o te ż w m ia rę , ja k p o z n a je m y B o g a, stajem y się d o M e g o
p o d o b n i. L ecz p o d o b ie ń stw o to nie d o sięg a s to p n ia r ó w n o
ści, p o n ie w a ż n ie zn am y G o w y c ze rp u ją co ta k im , ja k i jest.
K ie d y p rz e z sło w o zm ysłow e w y ra ż a m y ciała, w ó w czas
w d u sz y n aszej w y tw a rz a się p ew n e p o d o b ie ń stw o , k tó re
je s t p e w n eg o r o d z a ju o b ra z e m w p a m ię ci (bo nie sam e ciała
są o b ecn e w n aszej d uszy, gdy o n ic h m y ślim y , ale ich
p o d o b ie ń s tw a ). K ie d y b ierzem y je d n e z n ich za d ru g ie ,
w te d y się m y lim y , gdyż b łąd p o le g a n a u z n a n iu je d n e g o za
d ru g ie . J e d n a k ż e o b ra z c iała o b ecn y w d u szy je s t czym ś
lep szy m n iż sa m a fo rm a ciała, p o n ie w a ż w ted y n ależy o n
d o w yższej n a tu ry , to jest żywej su b sta n c ji, ja k ą je st d u sza .
T a k sa m o , k ie d y B o g a p o z n aje m y . T o p ra w d a , że stajem y
się w ó w czas lepsi niż byliśm y p rz e d te m , nie z n a ją c G o ;
zw łaszcza gdy p o z n a n ie to , b u d z ą c słuszne u p o d o b a n ie
m iło śc i, je s t słow em i staje się p e w n y m p o d o b ie ń stw e m
B o g a. J e d n a k ż e p ojęcie to , ja k ie d u s z a w sobie o B o g u
w y tw a rz a , je s t niższe niż B óg, b o tw o rzy je w so b ie n a
tu r a n iższa. 970 T a k , d u sz a je s t stw o rzen iem , a B óg
— S tw ó rc ą .
S tą d w n io sek : G d y d u s z a p o z n a je sa m ą siebie i zg ad za
się n a to sw oje pojęcie o sam ej sobie, w ów czas to pojęcie,
b ę d ą c e jej słow em , je s t jej całk o w icie ró w n e i w y czerp u jące.
N ie je s t to b o w ie m p o z n a n ie ja k ie jś niższej o d niej n a tu ry ,
ja k c iało , a n i w yższej - ja k B óg. A p o n ie w aż p o z n a n ie
p o d o b n e je s t d o rzeczy p o z n a n e j, to je st tej rzeczy, k tó rej
je s t p o jęcie, p rz e to d u s z a d o s k o n a le i w y czerp u jąco p o
z n a je , k ie d y s a m a je st p rz e d m io te m w łasn eg o p o z n a n ia .
304 Księga IX
P róba w yjaśnienia
18. P rzed e w szystkim oczywiście m oże się zdarzyć, że coś, co
je st p o zn aw aln e, to jest, co m o ż n a znać, p o zo staje je d n a k
nieznane. N a to m ia st nie m o ż n a znać tego, co nie było
p o zn aw aln e. Ja s n e więc, że k a ż d a rzecz, ja k ą p oznajem y,
w sp ó łro dzi w n as swoje poznanie. Przez tych dw oje bow iem
je s t z ro d z o n e poznanie: przez poznającego i p o zn an eg o .
P rzeto d u sza, p o zn ając siebie, sam a jest ro d zicielk ą swego
p o z n an ia . S am a bow iem je st zaró w n o p o zn ająca, ja k p o
z n an a , gdyż zan im siebie zn ała, była z d o ln a siebie p o zn ać,
lecz n ie m ia ła w sobie sw ego p o z n a n ia . S k o ro zaś p o zn aje
siebie, ro d z i w sobie rów ne sobie poznanie, gdyż jej p o z n a
nie ró w n a się jej istocie. P o z n a n ie jej nie jest innej n a tu ry , nie
ty lk o d la te g o , że sa m a poznaje, lecz i dlateg o , że sam ą siebie
p o zn aje, 971 ja k ju ż o tym by ła m o w a 12.
W ięc co o m iłości należy pow iedzieć? D laczego nie w ydaje
się n am , by d u sza , m iłu jąc siebie, rodziła sw ą w łasn ą m iłość?
D u sz a bow iem by ła g o d n a sw ojej m iłości nim siebie k o c h a
ła, gdyż m o g ła siebie uko ch ać; p o d o b n ie ja k była d la siebie
p o z n a w a ln a zanim siebie p o z n ała , gdyż m o g ła siebie p o
znać. B o gdyby nie była d la siebie p o zn aw aln a, to nigdy by
nie m o g ła być przez siebie p o z n a n a . T a k sam o nie b ęd ąc
g o d n ą m iłości, nie m o g łab y być przez siebie k o c h an a . C ze
m u w ięc nie m ów im y, że ro d zi swą m iłość, kiedy siebie
k o c h a, ta k ja k p o z n a ją c siebie rodzi swoje poznanie?
M o ż e d a ło b y się to n a stę p u ją c o w ytłum aczyć: Ja sn e , że
p o c z ą tk ie m m iłości je st to , z czego p o ch o d zi. O tó ż p o
ch o d zi o n a z d uszy, k tó ra b y ła g o d n a m iłości jeszcze zan im
siebie k o c h a ła . Z a te m d u sz a je s t p o c zą tk ie m m iłości, k tó rą
siebie k o c h a . N ie m o ż n a je d n a k słusznie pow iedzieć, że
z ro d z iła o n a sw oją m iłość, ta k ja k z ro d ziła pojęcie, k tó ry m
siebie z n a, p o n ie w aż p rzez p o z n a n ie zo sta ło o d k ry te to,
o czym m ó w im y , że je st z ro d z o n e i o d tw o rzo n e; a o d k ry cie
to b y w a często p o p rz e d z o n e d łu g im szukan iem , k tó re d o
p ie ro u tej m e ty się z a sp o k a ja . B o szuk an ie je st p ra g
n ien iem znalezienia, co m o ż n a by rów nież n azw ać o d
12
Wyżej, XI, 16.
306 Księga IX
Zakończenie
O to p osiadam y obraz T ró jcy Świętej, m ianow icie w samej
duszy, w jej p o zn an iu siebie, k tó re je st jej p ło d em i słow em
przez nią w yrażonym , oraz w m iłości ja k o trzecim członie
analogii: tw orzą one je d n ą rzeczyw istość i je d n ą substancję.
A ni p łó d nie jest m niejszy, poniew aż d u sza się zn a n a m iarę
swojej istoty, ani m iłość nie je st m niejsza, p o n iew aż d u sza
k o ch a się n a m iarę sw ojego p o z n a n ia i swojej isto ty .
10 Elementy analogii są te same, co powyżej (V, 8), ale otrzymują one tutaj
nazwy związane z relacjami pochodzenia: poznanie jest „słowem”, pochodzącym od
duszy i otrzymującym od niej swój kształt, jednocześnie wyrażając ją adekwatnie;
miłość zaś pochodzi z połączenia się duszy ze swoim „słowem”, a zarazem je łączy.
Zatem wyrażenie „słowa” jest wynikiem miłości. Miłość z kolei nie jest zrodzona,
ponieważ dusza wyraziła się już całkowicie w słowie i może tylko spoczywać
w miłosnym rozkoszowaniu się swoim słowem.
KSIĘGA DZIESIĄTA
W stęp
Poszukiw anie 1
I. 1. U w ag a n asza skupi się obecnie n a dokładniejszym
i bardziej ścisłym zgłębianiu tych sam ych rzeczy.
N ajp ierw więc - poniew aż n ik t nie m oże k o ch ać zupełnie
nie znanej sobie rzeczy - co to je st ta m iłość „ sz u k a jąc y c h ” ,
to znaczy tych, k tó rzy jeszcze nie w iedzą, ale ju ż p ra g n ą
p o z n ać ja k ą ś naukę? G dy chodzi o rzeczy tak ie ja k tu ta j,
k tó re w łaściw ie nie są p rzedm iotem b a d an ia , n asza m iłość
k u nim p o w staje zw ykle n a p odstaw ie tego, co o nich
słyozymy. N p . gdy ja k a ś rzecz słynie ze swojej piękności,
w ów czas d u ch zap a la się pragnieniem rozk o szo w an ia się
w idokiem tej rzeczy. P o sia d a on bow iem ogólne pojęcie
o p ięk n o ści ciał, poniew aż wiele ich w idział i o d n ajd u je
w sobie coś, n a p o d staw ie czego ocenia p iękno rzeczy
będących zew nątrz. T ru d n o w tak im w y pad k u pow iedzieć,
by to była m iłość rzeczy zupełnie nie znanej, jeśli du ch zna
ju ż rzeczy tego rodzaju.
P rzy puśćm y, że k ocham y d o b reg o człow ieka, k tó reg o
tw arzy nie w idzieliśm y nigdy. K o ch am y go wówczas d la te
go, że w iem y, co to jest d o b ro ć , a wiedzę tę czerpiem y
z sam ej p raw dy.
A m o ż e chodzi o p o z n an ie jakiejś nauki? N ajczęściej
p o w a g a m ów iących o niej i ich pochw ały b udzą w nas
p ra g n ie n ie jej p o zn an ia. G d y je d n a k w naszej duszy nie był
n a sz k ic o w an y ja k iś zarys p o ję cia o k a żd e j z n a u k , to
z p e w n o śc ią nie p ałalib y śm y p ra g n ie n iem ich p o z n a n ia .
K to zad a w ałb y sobie tru d u czen ia się n p . re to ry k i, gdyby
p rzed tem nie w iedział, że je st to n a u k a w ym ow y? Z d a rz a
się czasem , że n a p o d sta w ie te g o , cośm y słyszeli, alb o
w sk u tek d o św iad c z en ia zw racam y szczególną u w ag ę n a to ,
co je st celem ja k ie jś n a u k i, i b u d z i się w n a s p rag n ie n ie, by
p rzez w ykształcenie się w niej d o jść d o tego celu. T o
zu p ełn ie ta k sam o , ja k gdyby nie zn ają c em u lite r m ó w io n o
o n a u ce , k tó r a p o z w ala p rz e k az y w ać k o m u ś b a rd z o o d
d a lo n e m u słow a w m ilczeniu n a k re ślo n e rę k ą , o trz y m u ją c y
zaś te słow a o d b ie ra je oczym a, a nie za p o m o c ą uszu .
P rzy p u śćm y , że ów a n a lfa b e ta je st św iad k iem ta k ie g o fa k
tu . C zyż człow iek ten nie z ap ra g n ie w iedzieć, czy i o n tak że
nie m ó g łb y ta k zrobić? C zy n ie po d ejm ie z w ielk ą g o rliw o ś
cią w szelkich w ysiłków , żeby sam em u d o p ią ć te g o celu,
o k tó ry m ju ż wie? T a k ro z p a la ją się u m iło w a n ia n a u k . N ie
m o ż n a bow iem k o ch ać teg o , czego się zu p ełn ie nie zn a.
P r zy k ła d
2. P rzy p u śćm y jeszcze, że k to ś słyszy nie z n a n y so b ie zn ak ,
dźw ięk słow a, k tó re g o z n aczen ia nie zna. C h ce w iedzieć, co
znaczy to słow o, co m a n a m p rz y p o m in a ć ten d źw ięk , np.
gdyby usłyszał, że k to ś m ów i: te m e tu m '2 ; n ie w iedząc, co to
o zn acza, d o szu k iw a łb y się jego sensu. C zło w iek te n m u si
w iedzieć ju ż , że to słow o je st ja k im ś z n ak ie m , a więc, że nie
je s t o n o p u sty m dźw iękiem , ale coś oznacza.
Ju ż coś wie o tym słow ie tró j sylab ow ym , za p o ś re d n i
ctw em zm ysłu słuchu ja k o ś w ycisnęło się o n o w je g o duszy
ja k o dźw ięk w ym aw iany. C zy będzie w n im czegoś więcej
szukać, z n ając ju ż w szystkie jeg o litery i b rzm ien ie sylab,
jeśli nie wie jed n o cześn ie, że to słow o je s t zn ak ie m ? A co za
ty m idzie, czy zechce w iedzieć, co o n o oznacza? Im b ard ziej
—c h o ć nie w pełni —to słow o je s t z n a n e , ty m b a rd z ie j d u c h
p rag n ie p o z n a ć to , co jeszcze z o staje d o p o z n a n ia . B o
gd y b y zn ał jed y n ie te n dźw ięk, 973 nie w ied ząc, że o n ja k ą ś
a Np. PLAUTUS, Aulularia, 355; JUWENAL, Sat., 15, 25; ale można także
spotkać ten wyraz u CYCERONA, De república, IV. 6; u HORACEGO, Epistoła,
II. 2, 163.
, - II, 4
1 2 311
P rzykła d y
II. 4. T a k um ysł rozm iłow any w wiedzy, ja k i zwyczajnie
ciekaw y człow iek, żaden z nich nie kocha tego, czego nie
312 Księga X
jących hipostazach, czyli samobytach, jak thimaczy A. Krokiewicz, II, str. 231-262).
Plotyn przeciw własnemu mistrzowi, Platonowi utrzymuje możliwość poznania
podmiotu przez siebie samego, kiedy tradycyjna myśl platońska ujmuje wszelkie
poznanie jako poznanie przedmiotowe, w którym poznana rzecz różni się od
poznającego podmiotu tpor. SEXTUS EMPIRICUS, Adversus M athem., VIL 310).
Augustyn wykazuje tutaj, że dusza poznaje siebie nie drogą introspekcji, a refleksyj
nie. Poznanie jakiegoś przedmiotu jest praktycznie poznaniem siebie samego jako
poznającego ten przedmiot (analiza refleksyjna). W takim ujęciu świadomość
swojego ja nie suponuje podziału między poznanym a poznającym. Jest to sposób
poznania jedyny w swoim rodzaju, ale jest warunkiem jakiegokolwiek innego
poznania. Prawdziwa trudność tkwi wówczas w tym, jak dusza może praktycz
nie nie dojść do poznania samej siebie. Odpowiedź dana jest dalej i wyjaśniona
w ks. XIV. V, 7, str. 429-430.
5 Platońska „anamneza” (Fedon, 72 e n.).
III, 5 - IV, 6 315
siebie szuka, ale swojej części. G d y bow iem o niej sam ej się
m ów i, to m ów i się o całej duszy. Z drugiej stro n y , jeśli
d u sza w ie, że nie całą siebie zn alazła, to wie, czym je st o n a
w całej swej w ielkości. S zuka w ięc tego, czego b ra k jej
p o z n a n iu , p o d o b n ie ja k zw ykliśm y szukać, by p rz y g o to w a ć
w um yśle to , co zeń u b y ło , ale je d n a k nie całkow icie
zanikło. M o ż n a bow iem ro z p o z n a ć w tym p o w ra ca ją cy m
w sp o m n ien iu , że tego w łaśnie poszu k iw aliśm y . 977 W ja k i
je d n a k sp o só b d u sza p o w ra ca d o sam ej siebie, ja k gdyby
d u sza m o g ła nie być w duszy?
D o d ajm y, że jeśli znalazłszy siebie częściow o, d u sza nie
szuka całej siebie, to w każdym razie cała d u sza siebie szuka.
W ięc cała jest w sobie obecna i nie tego jeszcze szuka. Z a tem
brak u je czegoś w tym czego szuka, w przedm iocie p o szu k i
w ań, a nie w szukającym podm iocie. A że całą siebie szuka,
więc nic z niej nie b rak . A lb o jeżeli nie całą siebie szuka, je
żeli ta jej część, k tó rą ju ż znalazła, szu k a części nie znalezio
nej jeszcze, to znaczy, że d u sza nie siebie sam ej szuka,
poniew aż ż ad n a część duszy nie m o że być p rzed m io tem jej
w łasnych poszukiw ań. Istotnie, część znaleziona nie szuka
siebie. T ym bardziej nie szuka siebie część nie zn alezio n a
jeszcze, jeśli jej szuka ju ż od n alezio n a część. G d y b y więc cała
dusza nie szukała siebie i gdyby ż ad n a część siebie nie
szukała, to d u sza w ogóle by siebie nie szukała.
,,P o zn a j siebie”
IX . 12. N iech w ięc d u sza nie szu k a siebie ja k o nieobecnej,
ale niech się s ta ra ro z p o z n a ć siebie ja k o obecną. N iech nie
dąży do p o z n a n ia siebie, ja k gdyby siebie nie znała, ale
niech w y o d rę b n ia p o z n an ie siebie od p o z n a n ia in n y c h 13.
K r y ty k a błędnych opinii
X . 13. N iech więc dusza, o trzy m u jąc n a k a z p o z n a n ia siebie,
nie d o łącza niczego d o tej znajom ości siebie sam ej. W ie o n a
n a pew no, że ten n a k a z d o niej sam ej się zw raca, d o tej,
k tó ra jest, żyje i rozum ie. W p raw d zie tru p ta k że jest, a zw ie
rzę rów nież żyje, lecz ani tru p , ani zw ierzę nie ro zu m ieją.
Z a te m d u sza w ie, że je st i że żyje; w ie, że żyje w ta k i
sp o só b , ja k in te le k t je s t i żyje. K ie d y np. d u sz a w y o b ra ż a
sobie, że je s t pow ietrzem , w ó w czas w y o b ra ż a so b ie, że
p o w ietrze je st ro z u m n e ; ale sam a to wie; n a to m ia s t te g o , że
je st p o w ietrzem , nie wie, ale so b ie w y o b ra ża . N ie c h w ięc
o d rzu ci to, co sobie w y o b ra ża , i n ie ch p rz y p a tru je się tem u ,
co wie. N iech aj z ach o w a tę p ew n o ść, k tó re j n ig d y nie
IX, 12 - X , 14 323
14 Słynne Kartezjusza „Cogito ergo sum " niewątpliwie opiera się na źródłach
neoplatońskich, podobnie zresztą, jak obecne rozumowanie Augustyna.
15 Inny wątek neoplatonizmu —pamięć jako spójnia osobowości - genialnie
wykorzystany w filozofii Bergsona.
324 Księga X
pew ne. Czyż pow ietrze m a w ładzę żyć, pam iętać, rozum ieć,
chcieć, m yśleć, wiedzieć, oceniać? Czy m a ją tę w ładzę
ogień, m ózg, krew , ato m y lub p iąty , nie w iem ja k i, ele
m en t, d o d a n y do czterech zazw yczaj w ym ienianych ele
m e n tó w św iata, lub zw iązek i ró w n o w a g a naszego ciała?
— L udzie w ą tp ią o tym , ta k że jed en u trzy m u je je d n o ,
a d ru gi co innego. A le k tó ż by w ą tp ił o tym , że żyje
i p am ięta, rozum ie i chce, poznaje i m yśli, i fo rm u łu je sądy?
Przecież jeżeli naw et w ątp i, to żyje; jeżeli w ątp i, to p a m ię ta,
że w ątpi; jeżeli w ątp i, to wie, że w ątp i, chce być pew ny;
jeżeli w ątpi, to m yśli; jeżeli w ątpi, to wie, że nie wie; jeżeli
w ątpi, to sądzi, że nie pow inien p o ch o p n ie się zgadzać.
M o ż n a o w szystkim innym w ątpić, ale o ty ch a k ta c h d u c h a
n ik t nie pow inien w ątpić. G d y b y tych a k tó w nie było, to
w ogóle nie m o ż n a by w ątpić.
Z akończenie
16 Cała ta księga jest analizą życia duszy, które się okazuje jako ciągła CZYN
NOŚĆ TROISTOŚCI duszy. Ta troistość tworzy istotę duszy. Następna księga
328 Księga X
W stę p
Troistość w postrzeganiu
II. 2. W id z ą c ja k ie ś ciało m o żem y uw zględnić i w y ró żn ić
—i to z ła tw o śc ią —trzy elem enty. N ajp ierw rzecz o g lą d a n ą ,
n p . k a m ień , ogień czy ja k iś in n y p rz e d m io t w idzialny.
O czyw iście rzecz ta m o g ła istnieć, zanim m yśm y ją dojrzeli
n aszy m i o czym a. N a stę p n ie w idzenie, k tó re g o nie było,
zan im o b e cn o ść p rz e d m io tu nie w yw ołała w rażen ia zm y s
łow ego. P o trzecie w reszcie to , co zatrzy m u je zm ysł w z ro k u
n a w id zialnym przed m io cie ta k d łu g o , ja k d łu g o go o g lą d a
m y : je st to u w ag a.
T e trzy elem en ty nie ty lk o zew nętrznie się ró żn ią, ale
i z n a tu ry swej ta k że są ró żn e. P rzede w szystkim p rz e d m io t
m a te ria ln y je s t zupełnie innej n a tu ry niż zm ysł w zro k u ,
k tó re g o s p o tk a n ie z p rz e d m io te m daje w idzenie. Lecz sam a
w izja n ie je st niczym innym niż z m ia n ą z ac h o d z ąc ą w zm y
śle p o d w pływ em o g ląd an eg o p rz e d m io tu . W p raw d zie
z ch w ilą zniknięcia p rz e d m io tu ustaje w izja i je st o n a
zu p ełn ie niem o żliw a w obecn o ści ciała w idzialnego; n ie
m n ie j je d n a k ciało o d d z iału jąc e n a zm ysł w z ro k u w m o
m en cie p ercep cji i o b ra z , ja k i to ciało w y cisk a w zm yśle,
in n y m i słow y w izja, a b so lu tn ie nie są tej sam ej su b stan cji.
P rz e d m io t p o strz e g a n y m o ż e istnieć oddzielnie, w e w łasnej
sw ojej n a tu rz e. Z m y sł istn ia ł ju ż w żyw ym organizm ie,
z a n im p rzez zetkn ięcie z p rz e d m io te m w idzialnym u jrzał
to , co było do zo b aczen ia. W izja po w staje w zm yśle p o d
w p ły w em w idzialnego ciała, gdy to —w ch o d ząc w k o n ta k t
ze zm ysłem — zo sta ło p o strz eż o n e . Z a te m ta k zm ysł, ja k
i w izja, to je s t zm ysł in fo rm o w a n y z zew n ątrz, należą d o
n a tu ry isto ty żyjącej. N a tu r a ta jest zupełnie in n a niż ciało
p o s trz e g a n e p rzez w z ro k , bo p o d w pływ em p rz e d m io tu
d z iałają c eg o n a w z ro k p o w sta je nie zm ysł, ale w izja. G d y
b y w z ro k nie istn ia ł w n as p rzed zo b aczen iem w idzialnego
p rz e d m io tu , to — będ ąc w ciem ności lu b zam knąw szy
oczy i n ic nie w id ząc — niczym byśm y nie różnili się od
ślepców . O tó ż ró żn im y się o d nich tym , że n aw et nie
w idząc, p o sia d a m y zd o ln o ść w idzenia. T o w łaśn ie n azyw a
332 Księga XI
A p o s to ła , k tó ry m ów i: „ N ie u p o d o b n ia jc ie się d o tego
ś w ia ta ” (R z 12, 2)?
D la te g o tró jc a ta nie je st o b ra z e m B oga. Jest to bow iem
tro is to ś ć w y w o d zą c a się z najn iższeg o , cielesnego stw o rz e
n ia , o d k tó re g o d u s z a sto i w yżej. I tw o rz y się o n a w du szy
za p o śre d n ic tw e m zm ysłów cielesnych. N ie znaczy to je d
n a k , b y n ie b y ło w niej pew nego p o d o b ie ń stw a . Z re sz tą czy
istn ieje coś, co by sto so w n ie d o sw ojego sto p n ia i w ed łu g
sw ojej m ia ry nie n o siło n a sobie ja k ie g o ś p o d o b ie ń stw a
z B ogiem , z tej racji, że „w szystkie dzieła P a ń sk ie są b a rd z o
d o b r e ” (S yr 39, 21), b o O n je st D o b re m n ajw yższym . T a k
w ięc w tej m ierze, w jak iej w szy stk o jest d o b re , k a ż d a rzecz
p o s ia d a pew n e, ch o ć b a rd z o d a lek ie p o d o b ie ń stw o z n a j
w yższym D o b re m . B ędąc n a tu ra ln y m , p o d o b ie ń stw o to
je s t d o b re i je s t w p o rz ą d k u ; lecz jeśli je st o n o w y p aczo n e,
w te d y staje się złe i w y stęp n e. Bo naw et w grzech ach
sw o ich dusze niczego in n eg o nie sz u k a ją niż jak ie g o ś u p o
d o b n ie n ia się d o B oga m im o pełnej p y chy i n iew o lą w y p a
czonej w o ln o ści. N a w e t pierw si ro d zice nie zgadzali się n a
grzech, d o p ó k i im nie p o w ied zian o : „B ędziecie ja k o b o g o
w ie ” (R d z 3, 5). T o p ra w d a , że w szelkie stw o rzen ie no si n a
sobie p ew n e p o d o b ie ń stw o z B ogiem . A le nie k a żd e je st
z tej ra c ji o b ra z em B oga. O b ra ze m B o g a m o że być ty lk o
te n by t, p o n a d k tó ry m je s t ty lk o B óg. O b ra z bow iem to
b e zp o śre d n ie odbicie się B oga, zatem ż ad n e stw orzenie nie
m o ż e s ta n ą ć p o m ię d z y B ogiem a Jeg o o b ra z em 7.
W p ie rw sze j triadzie
9. Z a te m o w a w izja —to znaczy fo rm a ro d z ą c a się w zm yśle
w id zącego p rz e d m io tu — w p e w n y m sensie m a za ro d zica
fo rm ę ciała, z k tó re g o p o w staje. Lecz nie ta fo rm a je st
rzeczy w istym sp ra w c ą jej życia i w izja nie je st jej p ra w
7 Zaznaczone jest tutaj niebezpieczeństwo, które powstaje, jeśli nie pogłębia się
całego zagadnienia życia wewnętrznego. Nie wolno bowiem poprzestać na obrazach
zrodzonych na podstawie żyda zewnętrznego.
342 Księga XI
J e s t to w ty m o k reślo n y m w y p a d k u i w d an ej chwili w o la
zo b ac z en ia , a celem jej je st w izja, niezależnie od teg o , czy
o d n o si się o n a lub nie o d n o si d o czegoś innego. Jeśli w o la
n ie o d n o si wizji do czegoś in n eg o , ale tylko chce zobaczyć,
to nie m a p o co szu k ać d o w o d ó w n a to , że w izja jest celem
d la woli, gdyż to całkiem oczyw iste. L ecz jeżeli p o d p o rz ą d
k o w u je w izję czem uś in n em u , to znaczy, że chce czegoś
in n e g o jeszcze i nie je st to po p ro s tu w o la w idzenia,
a w k a żd y m razie nie ty lk o zo b aczen ia tej rzeczy. P rzy p u ść
m y , że k to ś chce zobaczyć bliznę d la u d o w o d n ie n ia , że tu
była ra n a ; lu b chce w yjrzeć p rzez o k n o , żeby przez nie
zo b aczyć p rze ch o d n ió w . W szystkie te a k ty w oli i im p o
d o b n e , m a ją sw oje w łasne cele od n o szące się d o celu
najw yższej w oli, dzięki k tó rej chcem y być szczęśliwi i o siąg
n ą ć życie, nie o d n o szące się ju ż d o niczego, ale całkow icie
w y starczające m iłu jącem u . Z a te m celem w oli w idzenia je st
w izja. A celem w oli zo b aczen ia tej rzeczy jest zo b aczen ie tej
rzeczy. T a k w ięc w ola zo b ac z en ia blizny d ąży d o sw ojego
celu, k tó ry m je s t zobaczenie blizny i nie o b ch o d zi jej nic
p o z a ty m . B o w ola u d o w o d n ie n ia istnien ia ra n y je st ju ż
in n ą w o lą, k tó r a —ja k k o lw ie k łączy się z pierw szą —m a n a
celu u d o w o d n ie n ie , że b y ła ra n a . W o la zw ró cen ia się d o
o k n a m a n a celu zobaczenie o k n a , a zo baczen ie p rz e c h o d
n ió w je s t ju ż in n y m celem, p o z o stający m w zw iązku z p o
p rzed zający m . T e w ole i inne, zw iązane z nim i w ole są
p raw e, jeśli w o la, do k tó re j w szystkie się o d n o szą, je st
d o b ra . Lecz gdyby o n a była zła, to w szystkie te wole
były b y złe. O to dlaczego łączące się z so b ą p raw e w ole to
ja k b y d ro g a pew nym k ro k ie m p ro w a d z ą c a w zw yż do
szczęśliw ości. N a to m ia s t w iążące się złe i w y p aczo n e w ole,
to łań cu ch y , k tó ry m i będzie zw iązany źle czyniący, ażeby
go w rz u co n o w ciem ności zew nętrzne (M t 22, 13). Szczęś
liw i więc są ci, k tó rz y czynam i i życiem sw oim śpiew ają
„ P ie śń s to p n i” 8, a b ia d a ty m , k tó rz y w lo k ą za so b ą swe
grzechy ja k d łu g i p o w ró z (Iz 5, 18). T e n spoczynek w oli,
8 Kilka psalmów nosi tę nazwę (Ps 119-133). Były to pieśni śpiewane przez
pielgrzymów w drodze („wspinającej się”) do Jeruzalem. Tutaj prawdopodobnie
aluzja do psalmu 121: „uweselitem się z tego, co mi powiedziano: Pójdziemy do
domu Pańskiego!”
344 Księga XI
b ) wola
12. W ięk szą tru d n o ś ć sp ra w ia stw ierdzenie czy w o la — b ę
d ą c a łącznikiem w idzenia z p a m ię cią —nie p o z o sta je w zglę
dem k tó re g o ś z n ich w sto su n k u ojco stw a czy filiacji.
T ru d n o ść ta k ie g o ro z ró ż n ie n ia w ypływ a z ró w n o ści je d
n ak o w ej n a tu ry i s u b s ta n c ji10. S p raw a p rz e d sta w ia się
tu ta j zu p ełn ie inaczej niż w p o z n a n iu zew nętrznego p rz e d
m io tu , gdzie z łatw o ścią ro z ró ż n ia się d ziałający zm ysł,
p o strz eg a ln e d la zm ysłów ciało o ra z w olę, p o n iew aż te trzy
elem en ty są o d rę b n e j n a tu ry , ja k to ju ż p rz e d tem zo stało
d o k ła d n ie w yjaśnione. L ecz tu ta j rzecz p rzed staw ia się
inaczej.
C h o ciaż bow iem tria d a , o k tó re j te ra z m o w a , z o sta ła
z z ew n ą trz w p ro w a d z o n a do duszy, je d n a k ż e d ziałaln o ść
jej ro zw ija się w ew nętrznie i ż ad e n z jej elem entów nie
je st innej n a tu ry niż sam a d u sza . J a k więc w y k azać, że w o la
nie p o z o sta je w s to su n k u ąu asi-o jc o stw a czy q u asi-filia-
cji ani w zględem o b ra z u p rz e d m io tu zach o w an eg o w p a
m ięci, ani w zględem o b ra z u p o w stałeg o w sk u tek p rz y
p o m n ie n ia , k ie d y łączy z so b ą te d w a o b razy ta k ściśle,
iż w y d a ją się o n e czym ś je d n y m i ty lk o n a d ro d ze refleksji
m o ż n a je od siebie od ró żn ić.
staw ień m yślow ych zm ien iają się, w zajem nie u stę p u ją c so
bie m iejsca i k o lejn o p o sobie n astęp u jąc. W te n sp o só b
p o w staje niezliczone m n ó stw o triad , a je d n a k nie n ie sk o ń
c zo n a ich ilość, poniew aż nie p rz e k rac z a o n a ilości rzeczy
p rzech o w y w an y ch w pam ięci. W rzeczy sam ej, rzeczy ze
w n ętrzne p o strzeg an e przez kogoś za p ośred n ictw em zm ys
łów cielesnych — n aw et gdyby dołączyć d o tego w szystko,
co ten człow iek z a p o m n iał —są zaw a rte w pew nej i o g ra n i
czonej liczbie, chociaż m ów im y, że są niezliczone. „ N ie
zliczo n ym ” bow iem nazyw am y nie tylko to , co je st n ie
sk o ń czo n e, ale nazw ę tę stosujem y rów nież i d o rzeczy
sk o ń czo n y ch , k tó ry c h w ielkość przew yższa n aszą zdolność
liczenia.
R o la w oli
15. T a k ja k w o la w iąże zm ysł z p rzed m io tem , ta k sam o
w iąże o n a p a m ię ć ze zm ysłem o ra z w zro k w ew nętrzny
w y o b ra ż e n ia z pam ięcią.
Lecz ta s a m a w ola, k tó ra łączy ze so b ą w ym ienione
p a ry , ró w n ież dzieli je i o d siebie odcina. 996 W w y p a d k u
p ercep cji w z ro k o w ej d o k o n u je o n a tego przez pew ne o d
d ziały w an ie n a ciało i ta k od d ziela zm ysł ciała o d w id zial
n y ch p rz e d m io tó w cielesnych, ażeby przeszk o d zić w idzeniu
a lb o je p rzerw ać. Z a m y k a m y więc oczy albo o d w racam y
się, żeby nie w idzieć jak ieg o ś p rz e d m io tu . P o d o b n ie czyni
m y z u szam i, gdy chodzi o dźw ięki, z nosem w w y p ad k u
z ap a c h ó w . Z a m y k a m y u s ta lub w ypluw am y p o k a rm , żeby
nie czuć sm ak u . T a k sam o z dotykiem : albo o d su w am y się,
żeb y u n ik n ą ć tego, czego nie chcem y d o tk n ą ć , albo — d o
tk n ą w sz y ju ż p rz e d m io tu — o d rzu cam y go p recz i o d
p y c h am y . W ięc z a p o śred n ictw em ru ch ó w ciała w o la p rz e
sz k a d z a s p o tk a n iu się zm ysłu z p rz e d m io ta m i. P rzeszk ad za
w tym w tak iej m ierze, w jak ie j to jest d la niej d o stęp n e,
gdyż w sk u te k naszego niskiego stan u i śm iertelności, wy-
350 Księga XI
W yobraźnia tw órcza
WIEDZA I MĄDROŚĆ
W stęp
Dwie fu n k c je rozum u
III. 3. T o , co w nas je st n astaw io n e n a działan ie w doczes
nym świecie rzeczyw istości m a te ria ln y ch , ale w spo só b
w yróżniający nas od zw ierząt, to należy z p ew n o ścią do
rozum u. Jed n a k ż e funkcja ta k a w yn ik a z n a tu ry naszej
I, 1 - IV, 4 357
C zy rodzina j e s t obrazem B o ży m ?
V. 5. O p in ia ty c h , k tó rz y d o p a tr u ją się tro iste g o o b ra z u
B ożego w trz e c h o s o b a c h w y stęp u ją c y ch w n a tu ra ln y m
p o rz ą d k u życia lu d z k ie g o , w y d a je m i się z u p ełn ie n ie p ra w
dopodobna.
S zu k a się b ow iem u rz e c z y w istn ie n ia o b ra z u B o żeg o
w o b ecn o ści m ę ż a i żony w m a łż e ń stw ie o ra z w d z ie c k u ,
k tó re d o p e łn ia tę tró jcę. M ą ż — w ed łu g ow ego m n ie m a n ia
— z a jm o w a łb y tu w p ew n y m sensie m iejsce B o g a O jca.
D z ie c k o p o c h o d z ą c e od niego p rz e z z ro d z e n ie p rz e d s ta w ia
ło b y S yna. T rz e c ia zaś o so b a , o d p o w ia d a ją c a D u c h o w i
Ś w iętem u, to by b y ła —ja k u trz y m u ją — n ie w ia sta , k tó r a
p o c h o d z i o d m ę ż a , nie b ę d ą c je d n a k a n i je g o sy n em , a n i
c ó rk ą (R d z 2, 22), c h o cia ż p o c z y n a i ro d z i p o to m s tw o .
C zyż P a n nie p o w ie d z ia ł o D u c h u Ś w iętym , że o d O jc a
p o c h o d z i (J 15, 26), a je d n a k n ie je s t Synem ? — W cały m
ty m b łęd n y m m n ie m a n iu ty lk o je d n a rzeczy m a ja k ą ś
w a rto ść: to stw ierd zen ie, że z g o d n ie ze św iad e c tw em P ism a
św. o p o c h o d z e n iu niew iasty , n ie w sz y stk o , co p o c h o d z i od
d ru g iej o so b y i sa m o je s t o so b ą , m u s i b y ć n a z w a n e sy n em .
O so b a n ie w iasty p o w s ta ła z o s o b y m ę ż a , a je d n a k nie
n a zy w a się je g o c ó rk ą . D a lsz y ciąg tej a n a lo g ii, to o p in ia
ta k d ziw ac z n a, że o b a len ie jej w c a le nie p rz e d s ta w ia t r u d
n o ś c i3 .
P o m ija m p y ta n ie , p rz e z co w ta k im ra z ie D u c h Św ięty
m ia łb y sta ć się m a tk ą S y n a, a o b lu b ie n ic ą O jca? M o ż e by
m i o d p o w ie d z ia n o , że ta k ie a lu zje są u w ła cz a jąc e je d y n ie
w o c za c h lu d z i, k tó rz y m a ją n a m y śli ty lk o cielesne p o
częcie i ro d z e n ie . T o p ra w d a , że d la czy sty ch w sz y stk o je st
czyste. T a k , ale d la n ieczy sty ch , d la ludzi, k tó ry c h d u sze
i s u m ie n ia są sp lam io n e, nic n ie je s t czyste (T t i , 15).
N ie k tó ry c h z nich 4 razi n a w e t to , że Syn B oży n a ro d z ił się
w ed łu g ciała, c h o ć było to n a ro d z e n ie z D ziew icy. A p rz e
cież jeśli się m ó w i o ty m , co n ajw y ższe w p o rz ą d k u d u
c h o w y m , gdzie nie m a m o ż liw o ści sp lam ien ia czy zep su cia,
an i n a ro d z in w czasie, an i p rz e jśc ia od nie u k s z ta łto w a n ia
d o u fo rm o w a n e g o ; jeśli się w tej dzied zin ie m ó w i o ta k ic h
ta je m n ic a c h , d la k tó ry c h zaled w ie o b ra z em , i to b a rd z o
o d le g ły m , je s t ro d z e n ie się stw o rz e ń , ta k że i n ajn iższy ch ,
— to n ie p o w in n o to 1001 n ie p o k o ić niczyjej zdrow ej
sk ro m n o ś c i. M o ż n a by b o w iem — p o z o rn ie d la u n ik n ię c ia
z g o rsz e n ia —p o p a ś ć w b a rd z o n ieb ezp ieczn e b łęd y . T rz e b a
p rz y z w y c z a ja ć się d o o d k ry w a n ia w d o czesn o ści ślad ó w
te g o , co d u c h o w e . A le trz e b a czynić to w ta k i sp o só b ,
w z n o sz ą c się p o d p rz e w o d e m ro z u m u , by nie w ciąg ać za
s o b ą d o w yższych rzeczy, d o n iezm ien n ej p ra w d y tego,
czym się w z g ard z iło w n iższych rzeczach . N ik t n ie w stydzi
się, o b ie ra ją c m ą d ro ś ć n a o b lu b ie n ic ę i nie ru m ie n i się,
c h o c ia ż m ia n o o b lu b ie n ic y p rz y w o d z i n a m y śl zw iązek ciał
ś m ie rte ln y c h m a ją c y n a celu ro d z e n ie p o to m s tw a . A więc
m o ż e k o m u p rz e sz k a d z a to , że sa m a m ą d ro ś ć je st płci
niew ieściej? G d y ż rzeczyw iście, o z n aczający j ą w y raz
i w grece, i w ła cin ie je s t ro d z a ju żeńskiego.
4 Szczególnie tzw. doketów (od gr. dokeo : wydaje mi się), którzy twierdzili, że
Chrystus przybrał tylko pozorną postać ludzką. Zwalczał ich m.in. św. IGNACY
ANTIOCH EŃ SK I (L isty do Efezjan, VII. 2, XVIII. 2, XIX. 1-2; D o Magnczjan, XI.
1; Do Tralian, IX. 1—2; Do Sm yrneńczyków, I-III etc . ... P. G. 5, 649, 660, 672, 681,
708...).
360 Księga XII
E ta p y upadku
IX . 14. D u s z a ro z m iło w a n a w p o siad a n e j p rz e z siebie
w ład zy o d tego, co p o w szech n e i w spólne, o p a d a k u tem u ,
co w ła sn e i p ry w a tn e . T a o d stę p c z a p y c h a z o sta ła n azw a n a
„ p o c z ą tk ie m g rz e c h u ” (Syr 10, 15).
G d y b y ow a d u sz a w ra z z c ałą p o w szech n o ścią stw o rzeń
szła z a B ogiem , d a jąc M u się p ro w a d zić, to m o g ła b y się
d o s k o n a le rz ą d z ić Jego p ra w em . A le że p ra g n ę ła d la siebie
czegoś w ięcej niż m a ją w szyscy 1006 i chciała sam a rządzić
się w łasn y m p ra w e m , nie b ęd ąc niczym więcej niż w szyscy,
p rz e to p o p a d a w tro sk i o sw oje m a łe spraw y. C h cąc więcej
p o siad a ć , sa m ą siebie p o m n ie jsza . Stąd chciw ość zw ie się
„ k o rz e n ie m w szelkiego z ła ” (1 T m 6, 10). N a d w szystkim
— w czym usiłuje p rz e p ro w a d z ić coś w łasnego w brew p r a
368 Księga XII
“ Czyli zam iast dążyć d o Boga zostaje tylko człowiekiem na „stanow isku
pośrednim ” m iędzy aniołem a zwierzętami.
T o je s t w iedza czysto ludzka nie sięgająca do m ądrości nadprzyrodzonej.
370 Księga XII
z p o stan o w ien iem n ied o p ełn ien ia złych czynów —to nie je st
w y p a d ek p o d o b n y d o teg o , ja k gdyby n iew iasta p o tę p iła się
sam a, bez m ęża. N ie w olno ta k m yśleć. T u ta j b o w iem jest
ty lk o je d n a o so b a, jed en człow iek. A te n cały b ędzie p o tę
p io n y , jeśli te grzechy, k tó ry c h nie chce p op ełn ić, ale k tó ry
m i się d elek tu je w ew nętrznie, nie z o s ta n ą m u o d p u szczo n e.
3. W iedza i m ą d ro ść
W iedza i m ądrość
X IV . Bo i w iedza rów nież jest n a swój sp o só b d o b re m , jeśli
w niej to , co „ n a d y m a ” czy m o że n a d y m ać , je st p o d
p o rz ą d k o w a n e m iłości d ó b r w iecznych, k tó r a —ja k w ia d o
m o — „ b u d u je ” (1 K o r 8, 1). W rzeczy sam ej, bez w iedzy
nie m a c n ó t n a d a ją c y c h życiu p raw y k ie r u n e k 13, k tó re
n a m p o zw alają ta k p o stę p o w a ć w ty m n ę d zn y m życiu,
byśm y przez nie doszli d o życia w iecznego, je d y n eg o p ra w
dziw ie szczęśliw ego żyw ota.
10 Augustyn wiernie trzyma się tutaj tradycji stoickiej. Stoicy pierwsi podeszli do
zagadnienia cnoty i cnotliwego życia jako do sprawy naukowej. (DIOG. LAERT.
VII. 125-131; SEXTUS EMPIRICUS, Iły po ty poséis pyrrh., CYCERO, Nova Acadé
mica I.). Por. FILON ALEKS., De virtutibus.
XIV, 22-23 375
m o w a m ą d ro śc i, a in n em u m o w a um iejętności w edług
te g o ż D u c h a ” (1 K o r 12, 8), 1010 to niew ątpliw ie je
w ów czas ro z ró ż n ia , choć nie w y jaśn ia an i ich isto ty , ani
zach o d zącej pom iędzy nim i różnicy, ani cech ro z p o z n a w
czych. Z g łęb iając n ie p rz eb ran e b o g a ctw a K siąg Św iętych,
zn alazłem w księdze H io b a ta k ie słow a tego św iętego m ęża:
„ O to p o b o ż n o ść to jest m ą d ro ś ć , a o d stęp o w ać o d złego
—w ied za” (Jo b 28, 28*). R o zró żn ie n ie to u k azu je n a m , że
m ą d ro ś ć o d n o si się do k o n tem p lacji, a w iedza —d o d z ia ła
n ia. W cy to w an y c h słow ach H io b u to żsam ia p o b o ż n o ść
z k u ltem B oga, co po grecku w y k ład a się theosebeia.
Isto tn ie ta k ie słow o zaw ierają k o d e k sy greckie. I cóż p o n a d
B oga w śród w iecznych rzeczyw istości? T ylko Jeg o n a tu ra
je st n iezm ien n a. A czym je st k u lt B oga, jeśli nie m iło ścią k u
B ogu, m iłością, k tó r a spraw ia, że ju ż te ra z p rag n iem y G o
w idzieć, że w ierzym y i ufam y, iż o g ląd ać G o będziem y.
W m ia rę , ja k n a p rz ó d p o stęp u jem y „ te ra z w idzim y przez
zw ierciadło, w zagadce w idzim y, lecz k ied y ś” objaw i się
n a m w yraźnie. T o bow iem A p o s to ł P aw eł chce w yrazić,
kiedy m ó w i: „ tw a rz ą w tw a rz ” . A J a n rzecze: „najm ilsi,
te ra z jesteśm y dziećm i B ożym i. A czym kiedyś będziem y,
to się nie u jaw niło jeszcze. W iem y tylko, że gdy się to ujaw
ni, p o d o b n i będziem y d o N iego, bo ujrzym y G o tak im ,
ja k im je s t” (1 J 3, 2). W ydaje m i się, że w ty ch i tym
p o d o b n y c h te k sta c h je st m o w a o m ąd ro ści. N a to m ia st
„ o d stę p o w a ć od złego” , to niew ątpliw ie d o tyczy rzeczy
doczesnych. B o czasow i będąc, jesteśm y w śród złych rze
czy, od k tó ry c h m am y „ o d stę p o w a ć ” . T o też w szystko,
c o k o lw iek czynim y ro z tro p n ie , m ężnie, z u m iarem i sp ra
w iedliw ie, to należy d o w iedzy, czyli um iejętności p o stę p o
w ania, uczącej n as działać tak , by u n ik a ć zła i p ra g n ą ć
d o b ra . O d n o si się d o niej ró w n ież i to w szystko, czego
uczym y się ty tu łe m p rz y k ła d u z historycznego p o z n a n ia
i co w o d p o w ie d n im d o sto so w a n iu naśw ietla nasze w łasne
życie.
p rz e ż u w a ć n a n o w o , i m o ż n a n a u k o w o , m e to d y c z n ie so b ie
p rz y sw o ić to , co się z ach w y ciło w ta k i s p o só b . G d y b y
z a p o m n ie n ie c ałk o w icie z a ta rło w sz y stk o , n a u k a m o ż e o ż y
wić n a n o w o to , co ju ż b yło z u p e łn ie stra c o n e , i p o z w a la je
o d n a le ź ć ta k im , ja k im by ło .
K r y ty k a rem iniscencji p la to ń s k ie j
X V . 24. P la to n , te n sław n y filo zo f, usiłu je p rz e k o n a ć n a s,
że d u sze żyły ju ż tu ta j n a ziem i, z a n im jeszcze złączyły się
z ciałem . S tą d , je g o z d a n ie m , p o c h o d z i, że p o z n a n ie je s t
raczej p rz y p o m in a n ie m so b ie rzeczy ju ż z n a n y c h n iż p o
z n a w a n ie m n o w y c h rzeczy. O p o w ia d a n p ., że ja k iś c h ło
piec, k tó re m u s ta w ia n o p y ta n ia z z a k re su g e o m etrii, o d
p o w ia d a ł ja k w ielce d o św ia d c z o n y m istrz . P y ta n y u m ie ję t
nie i s to p n io w o , w id ział, co n ależy , i m ó w ił to , co w i
d z ia ł 14.
G d y b y to je d n a k było p rz y p o m in a n ie m so b ie p rz e d te m
n a b y ty c h w ia d o m o śc i, to n ie w szyscy m o g lib y o d p o w ia d a ć
n a te g o ro d z a ju p y ta n ia . N ie w szyscy bow iem byli g e o m e t
ra m i w p o p rz e d n im życiu. G e o m e tró w ta k rz a d k o s p o ty k a
m y, że tr u d n o by ic h znaleźć. R aczej c h y b a n a le ż a ło b y
p rz y ją ć, że d u s z a z n a tu ry swej, zg o d n ie z z am y sła m i
S tw ó rcy , o g lą d a n a tu ra ln e b y ty u m y sło w e. W idzi je w p e w
nego ro d z a ju n ie m a te ria ln y m św ietle w łaściw ym jej n a tu
rze, p o d o b n ie ja k o k o c ia ła w m a te ria ln y m św ietle w id zi
o ta c z a ją c e je p rz e d m io ty , to je s t w św ietle, ja k ie m o ż n a
o trz y m y w a ć i d o ja k ie g o je s t d o s to s o w a n e p rz e z a k t s tw o
rzen ia. W rzeczy sam ej, je że li człow iek m o ż e bez p o m o c y
m is trz a o d ró ż n ić b ia łe o d c z a rn e g o , to nie z tej racji, że
z n a ł ju ż te b a rw y z an im je g o d u s z a złączy ła się z ciałem .
A w reszcie, c z e m u ż to je d y n ie n a te m a t b y tó w u m y sło w y ch
m o ż n a ta k słu szn ie o d p o w ia d a ć n a zręcznie sta w ia n e p y ta
n ia, c h o ć b y się n a w e t nie z n a ło d a n e j gałęzi w iedzy? C zem u
ta k n ie je s t ró w n ie ż i w o d n ie sie n iu d o rzeczy m a te ria ln y c h ?
14 M enon 81 d-84 cytowany według Cycerona, Tusc. I. 24, 56, por. Fedon 72 e;
Faidr. 249 c-250. Nie tylko Platona krytykuje tutaj Augustyn, ale także Orygenesa,
który głosił tę teorię, logicznie związaną z teorią preegzystencji dusz.
378 Księga XII
Z a ko ń czen ie księgi
25. Jeśli is to tn a ró ż n ic a p o m ięd zy m ą d ro ś c ią i w iedzą n a
ty m p o leg a, że in te le k tu aln e p o z n an ie rzeczyw istości w iecz
n y ch należy d o m ą d ro ści, a ro z u m o w e p o z n a n ie rzeczyw is
tości tego św iata —do w iedzy, to n ie tru d n o n am o sąd zić, co
należy staw iać n a pierw szym m iejscu, a co n a o sta tn im .
P rzy puśćm y, że trz e b a by jeszcze szu k a ć innej zasady
ro z ró ż n ia n ia ty c h dw óch p o rz ą d k ó w p o z n a n ia . A p o sto ł
niew ątpliw ie p o d k re śla tę różnicę, kiedy m ó w i: „ Je d n e m u
d o staje się przez D u c h a m o w a m ą d ro śc i, a in n e m u m o w a
u m iejętności w edług tegoż D u c h a ” (1 K o r 12, 8). N a w e t
i w tedy w sk a z a n a przez nas ró ż n ic a w y stęp u je b a rd z o
w yraźnie, a m ianow icie, że je d n o jest in te le k tu a ln y m p o
zn an iem rzeczyw istości w iecznych, a d ru g ie — ro z u m n y m
p o zn an iem rzeczyw istości d oczesnych, p rzy czym n ik t c h y
b a nie w ą tp i o w yższości pierw szego z nich.
XV, 24-25 379
WIARA DROGĄ K U M ĄD R O ŚC I 1
W stę p
2. E w an g elista J a n ta k ro z p o c z y n a sw ą E w angelię:
„ N a p o c z ą tk u było Słow o,
a Słow o było u B oga i B ogiem było Słow o.
O no było n a p o c z ą tk u u B oga.
stęp n eg o je d y n ie d la in te le k tu a ln e g o ro z u m ie n ia . Im b a r
dziej k to ś p o s tą p i w ty ch rzeczach, tym je st m ęd rszy .
Lecz dalsze słow a: „ A św iatło ść w c iem n o śc ia ch świeci,
lecz ciem ność jej nie o g a rn ę ła ” , w sk a z u ją n a k o n ie cz n o ść
w iary , b y p rz y ją ć to , czego się nie w idzi. ,,C ie m n o śc i”
o z n ac z ają tu , że serca n ieśm ierteln y ch o d w ró c iły się od
św iatła i stały się m niej zd o ln e d o je g o o g lą d a n ia . D la te g o
E w a n g e lista d o d aje: ,,Z jaw ił się człow iek w y słan y przez
B o g a, im ieniem J a n . P rzy szed ł o n n a św iad ectw o , by św ia
dczyć o św iatłości, ab y w szyscy w ierzyli p rzez n ie g o ” . T o ,
o czym tu m o w a , d ziało się ju ż w czasie i n ależy d o w iedzy
objętej n a u k ą h isto rii. C złow ieka J a n a w y o b ra ż a m y sobie
n a p o d staw ie zn ajo m o ści n a tu ry ludzkiej w p ro w a d z o n e j do
naszej p am ięci. W ta k i sam sp o só b m y ślą o ty m i ci, k tó rz y
w ierzą, i ci, k tó rz y nie w ierzą. I je d n i, i d ru d z y w ied zą, co
to je st człow iek, k tó re g o z ew n ę trz n ą część, to je st ciało,
o g lą d a ją oczam i ciała. C o d o w ew nętrznej części, to je st
duszy, tę oni zn ają, z n ają c siebie i dzięki o b c o w a n iu
z innym i ludźm i. M o g ą w ięc ro zu m ieć, co to znaczy: „B ył
człow iek im ieniem J a n ” , b o i im io n a też z n a ją , sam i je
w y p o w iad ając lub słysząc. N a to m ia s t słow a: „w y słan y
przez B o g a ” , p rzy jm u ją ty lk o ci, k tó rz y w ia rę p rz y jm u ją .
C i zaś, k tó rz y w iary nie m a ją , nie p rz y jm u ją ich, albo
w a h a ją się p o w ą tp iew a ją c, alb o nie w ierzą. Ci w szyscy
n ależą d o tego ro d z a ju ludzi, k tó rz y w sercu sw oim m ó w ią :
„N ie m asz B o g a ” (Ps 13, 1). T a c y ludzie, słysząc p rz y to
czone słow a, z a sta n a w ia ją się, m yśląc: co to je st B óg? i co
znaczy: być p o słan y m p rzez B oga? W y o b ra ż a ją so b ie p rzy
ty m te rzeczy nie ta k ja k o n e w rzeczyw istości się p rz e d
staw iają, ale ta k , ja k ich n a to stać.
1. W ia ra je st w ied zą o szczęściu
a św. Tomasz z Akwinu bez przerwy powołuje się na naukę św. Augustyna ( C om m ent.
in Sent., II dist. 23— 25; D e Veritate, q. XIV; S u m m a Theol., 2 a—2 ae q. 1—12;
In Boetium D e T rinitate, II. 1 ad 4). Cała teoria św. Augustyna sprecyzuje się jeszcze,
kiedy się zetknie z peiagianizmem, i wyrazi się w całej pełni w Komentarzu do
św. Jana, In Jo. Tract. (szczególnie 96-98, P. L. 35, 1868—i 883).
6 Tzn. najgłębszej rzeczywistości w człowieku —stworzonym, aby znać i kochać:
„Stworzyłeś nas, Panie, dla siebie i serce nie zażywa spokoju tak długo, jak w Tobie
nie spocznie” ( W yzn . I. I. 1).
II, 5 - III, 6 387
P ew n e p ra g n ien ia w spólne w s z y s tk im
III. 6. Istn ie je w śró d is to t ro z u m n y c h ja k a ś ta k w ielk a
w s p ó ln o ta d ą że ń , że chociaż je d e n n ie w idzi p ra g n ie ń d ru
giego, to je d n a k n ie k tó re p ra g n ie n ia są w sp ó ln e w szy stk im
i są z n a n e k a ż d e m u n a w et in d y w id u aln ie. C h o ć p o szczeg ó l
n y czło w iek n ie w ie, czego chce d ru g i człow iek, je d n a k w ie,
czego w p ew n y ch d z ied zin ach p r a g n ą w szyscy ludzie.
388 Księga XIII
D w a w a ru n ki szczęśliw ości
V. 8. M o ż e n a s tę p u ją c a u w a g a będzie w yjściem z tej
tru d n o ś c i nie d o ro zw ik ła n ia: J a k m ów iliśm y , k a ż d y w idzi
szczęście w ty m , co m u sp ra w ia najw ięcej ra d o ści, a w ięc
E p ik u r w p rz y je m n o śc i, Z e n o n w cnocie, te n w tym ,
a ta m te n w czym ś in n y m jeszcze. C zy w ta k im razie n ie
m o g lib y śm y po w ied zieć, że żyć szczęśliw ie, to zn aczy żyć
w ed łu g teg o , c o je st d la n a s ra d o ścią ? N ie p o m y lim y się
w ta k im w y p a d k u m ó w ią c , że w szyscy c h c ą być szczęśliw i,
p o n ie w a ż k a ż d y ch ce żyć w ed łu g tego, co m u sp ra w ia
p rz y je m n o ść . G d y b y ta k p o w ie d zia n o tłu m o w i w te atrze ,
w szyscy b y to o d n a leź li w sw oich p ra g n ie n iac h . A je d n a k
C y ce ro , k tó ry sam p rzez ro z m ó w c ę w w y m ien io n y m d ia lo
g u w y p o w ia d a ta k ie tw ierd zen ie, zbija je k u zaw sty d zen iu
m y ślą cy c h w te n sp o só b : „ O to ludzie, k tó rz y g orliw ie rw ą
się d o d y s p u t, c h o c ia ż nie są p rzecież praw d ziw y m i filo zo
fa m i, m ó w ią , że szczęśliw i są w szyscy, k tó rz y żyją ta k ja k
sam i c h c ą ” (m yśm y to o k reślili ta k im i słowy: „W e d łu g
te g o , co k o g o ra d u je ” ). I ciągnie dalej: „T w ierd zen ie to
je d n a k fałszyw e: jeśli się b o w iem chce teg o , czego się chcieć
n ie g o dzi, to sam o ta k ie p ra g n ie n ie je s t nieszczęściem .
M n ie jsz y m nieszczęściem je s t n ie m ó c o siąg n ą ć tego, czego
obrona filozofii, zachęta do poszukiwania najwyższej mądrości. Przeczytanie Hor-
tensjusza było wielkim wstrząsem dla Augustyna i poważnie przyczyniło się do jego
nawrócenia ( Wyznania, M . IV. 7).
392 Księga XIII
1° D obrze ży ć
V I. 9. Jeśli w ięc n a tych d w ó c h w a ru n k a c h o p ie ra się
szczęśliw ość życia, jeśli je s t o n a w szy stk im z n a n a i w sz y st
kim d ro g a , to dlaczego ludzie, nie m o g ą c m ieć ty ch d w ó c h
rzeczy n a ra z , w y b ierają raczej p o s ia d a n ie teg o , co ch cą
m ieć, niż to , żeby chcieć d o b ra p ra w ą w o lą , n a w e t jeżeli go
nie m ają?
ll> Fragm. 60, wyd. M. Ruch, zacytowany także w D e beata vita , II, 16, tłum.
A. Świderkówna (Św. Augustyn, Dialogi filozoficzne, t. I, Warszawa 1953, sir. 18).
V, 8 - V il, 10 393
12 Andria, akt II, w. 5-6. Pocieszenie dane nieszczęśliwemu Pamfilowi, który nie
może otrzymać ręki ukochanej Glycerii.
396 Księga XIII
I co znaczy: „ P o je d n a n i p rz e z śm ierć S y n a je g o ” ? C zy
m o ż e należy ro z u m ie ć to w ta k i sp o só b , że ro z g n ie w an y
O jciec, w id ząc śm ierć S yna sw ojego za n as u s p o k o ił swój
gniew w sto su n k u do nas? C zyżby w ięc Syn, p rz e d te m ju ż
był ta k dalece łask aw d la naszej sp raw y , że ra c zy ł n a w e t
um rzeć za n a s, p o d czas gdy O jciec w ciąż jeszcze był z a
g n iew an y do tego s to p n ia , że nic p o z a śm iercią S y n a nie
m o g ło G o p rzebłagać?
A co znaczy to , co tenże N auczyciel p o g a n m ó w i w innym
m iejscu: „ C ó ż więc n a to pow iem y? Jeśli B óg z n a m i, k tó ż
przeciw nam ? O n, k tó ry n a w e t w łasnego S y n a n ie oszczę
dził, ale G o w ydał za n a s w szystkich, ja k ż e by n a m w szyst
kiego w raz z nim nie d a ro w a ł? ” (R z 8, 31—32). C zyżby
O jciec nie przejednany jeszcze m ó g ł S yna sw ego nie oszczę
dzić, w ydając G o za nas? Sądzę, że byłoby to sprzeczne
z p o p rzed n im zdaniem . T a m p o w ied zian o , że Syn za nas
u m iera i że śm ierć Jego p o je d n a ła O jca z n am i; a tu ja k
gdyby O jciec pierw szy um iło w ał n a s i w łaściw ie O n nie
oszczędził Syna, w ydając G o za nas n a śm ierć. W idzę
je d n a k , że O jciec p rzedtem ju ż nas m iłow ał; nie ty lk o zan im
Syn p o n ió sł za n as śm ierć, ale zanim stw o rzy ł św iat, ja k
o tym św iadczy tenże A p o sto ł, m ów iąc: „ J a k o w y b rał nas
w nim przed założeniem św ia ta ” (E f 1, 4). Syn ró w n ież nie
zo stał ja k b y w brew w oli w y d an y przez O jca, k tó r y M u nie
przepuścił, b o w łaśnie o S ynu je st pow iedziane: „ K tó ry m ię
u m iło w ał i w ydał sam ego siebie za m n ie ” (G a 2, 20).
W szystko w ięc w spólnie czynią Ojciec i Syn, a ra z e m z N im i
tak że i D u c h ich O bydw u. L ecz u sp raw iedliw ien i byliśm y we
krw i C hrystusow ej i p o je d n an i jesteśm y z B ogiem p rzez
śm ierć S yna Jego. A ja k się to stało, w y tłu m aczę teraz, o ile
zd o łam i o ile w y d a m i się to p o trz e b n e w ty m m iejscu.
1B Znowu występują cztery zasadnicze cnoty moralne jak wyżej (VI, 9) w kon
tekście czysto filozoficznym. Tutaj te same cnoty nabierają oddźwięku nadprzyro
dzonego w związku z ogólnym tłem walki z szatanem.
X IV , 18 407
E ko n o m ia śm ierci C hrystusow ej
21. D laczeg o z ate m n a s tą p iła śm ierć C h ry stu sa ? C o w ięcej,
dlaczego w śród m n ó s tw a in n y c h s p o so b ó w , k tó ry m i
W szech m o cn y m ó g ł się p o słu ży ć d la w y zw o len ia n a s, w y
b ra ł w łaśnie śm ierć?
B óstw o Jeg o nie z o sta ło p rz e z to ani u m n ie jsz o n e , ani
nie uległo żadnej zm ianie, a człow ieczeństw o Jeg o u d a ro -
w ało ludzi ta k w ielkim i d o b ro d z ie jstw a m i! B o w ieczny Syn
B oży, a z arazem Syn C złow ieczy, p o n ió sł n ie z a słu ż o n ą
przez siebie śm ierć d o c ze sn ą, a że b y lu d z i w y b aw ić od
śm ierci w iecznej, n a k tó r ą o n i zasłużyli. D ia b e ł d zierży ł
w sw ym rę k u nasze grzechy i — p o g rą ż o n y c h w śm ierci
— p rzy g w ażd żał n as nim i. O d p u śc ił n a m te g rzech y T e n ,
k tó ry sam g rz e ch u nie m a ją c , zo sta ł n iew in n ie p o p ro w a
d zo n y n a śm ierć. T a k w ielk a b y ła c en a k rw i C h ry stu so w e j,
że ten , k tó ry czasow o z a d a ł C h ry stu so w i śm ie rć n ie m a ju ż
p ra w a z a trz y m a ć w śm ierci w iecznej —ch o ć n a to zasłu ży li
Z a k o ń c ze n ie
P rzez w iedzę z d ąż a m y d o m ą d ro ści
m o w a m ą d ro śc i, a in n e m u m o w a u m ie ję tn o śc i” , gdyby
sło w a te n ie p o siad a ły p ew n eg o o d rę b n e g o zn aczen ia, co
o b ecn ie p o s ta ra m y się w yjaśnić.
S treszczen ie księg i
X X . 25. Z o b a c zy m y te ra z, co n a m p rz y n io sły ta k długie
o m ó w ie n ia i d o czego w n ich doszliśm y.
C hcieć być szczęśliw ym - ta k , w szyscy te g o ch cą. A le nie
w szyscy m a ją w iarę, k tó r a d o tego d o p ro w a d z a . A je d n a k
dzieje się ta k , że przez w iarę, k tó re j nie w szyscy p ra g n ą ,
d o c h o d z i się d o szczęścia, k tó re g o n ik t nie m o ż e nie chcieć.
K a ż d y d o strz e g a to w sw oim sercu, że chce być szczęśliw y,
ta k a je st w tej spraw ie sk ło n n o ść w oli w n a tu rz e ludzkiej,
że człow iek nie m o ż e się om ylić w n io sk u ją c co d o tego
0 u czuciach in n y ch ludzi n a p o d sta w ie w ła sn y c h uczuć.
Jed n y m słow em , w ia d o m o , że w szyscy teg o p ra g n ą . N a to
m ia s t w ielu nie żywi n ad ziei co do tego, by m o g li być
n ieśm iertelni, a przecież bez tego n ik t nie m o ż e być szczęś
liwy, czego k a ż d y p ra g n ie . C hcieliby je d n a k być n ie śm ier
telni, gdyby to było m ożliw e, ale nie w ierząc w tę m o ż
liw ość, nie żyją w ta k i sp o só b , by to się stało m ożliw e.
Z a tem w ia ra je s t n a m p o trz e b n a do o siąg n ięcia szczęśliw o
ści w pełni d ó b r n a tu ry ludzkiej, ta k duszy, ja k i ciała.
W ia ra ta streszcza się w C h ry stu sie , k tó ry w ciele z m a r
tw ychw stał, 1035 żeby ju ż n ig d y nie u m rzeć. T y lk o O n
je d e n p rz e z odpuszczenie grzechów m o ż e w yzw olić n as
z m ocy d ia b ła . I o tym jeszcze n a u c z a n a s w ia ra , że
p o z o sta ją cy p o d w ład zą d ia b e lsk ą w io d ą nieszczęśliw y ży
w o t, i to n a zaw sze, ta k , że je st to raczej śm ierć niż życie.
P rzed staw iłem tę w iarę w księdze niniejszej, ja k u m ia łe m
1 ja k czas m i n a to pozw olił, choć m ó w iłem ju ż o niej do ść
obszernie w IV k s ię d z e 27. W te d y je d n a k o m a w iałem ją
z in n eg o p u n k tu w idzenia, a te ra z inaczej. W ó w czas c h cia
łem w y k azać dlaczego i w ja k i sp o só b C h ry s tu s z o stał
p o słan y p rzez O jca, kied y n a s ta ła p e łn o ść czasu (G a 4, 4);
a p o d jąłem to w tedy ze w zględu n a ty ch , k tó rz y u trz y m u ją ,
W stę p
D efinicja m ądrości
I. 1. B ędziem y te ra z m ów ili o m ą d r o ś c i1. N ie o tej Bożej
M ą d ro ś c i, k tó r a n iew ątpliw ie je st B ogiem , p o n iew aż M ą d
ro śc ią B oga n azy w a się Syn Jeg o je d n o ro d z o n y (S yr 24, 5;
1 K o r 1, 24). A le będziem y m ó w ić o ludzkiej m ą d ro śc i,
p raw d ziw ej je d n a k , tej w edług B oga, k tó ra je st a u te n ty c z
n y m i szczególnym k u ltem B o g a, tym , co p o g reck u ok reśla
się ja k o th eo se b e ia 2. Ł acin n icy —ja k w spo m n iałem — n a z y
w a ją ją p o b o ż n o śc ią —p ie t as, ch cąc o d d a ć tę treść w je d
nym słow ie ta k ja k G recy. W p raw d zie u G re k ó w p ieta s
o z n a c z a to , co oni n a zy w ają eusebeia. Lecz p e łn a treść
sło w a theosebeia nie m o g ła być o d d a n a po łacinie je d n y m
słow em . D la te g o lepiej tłu m aczy ć ją p rzez określenie: k u lt
B oga, D e i c u ltu s 3.
Z e n a ty m polega m ą d ro ść lu d z k a — co p rzed staw iliśm y
w d w u n a ste j księdze niniejszego d z ie ła 4 - n a to w sk azu je
p o w a g a P ism a św. w księdze sługi B ożego H io b a , gdzie
czy tam y, że s a m a M ą d ro ś ć B oża p o w ied ziała d o człow ie
ka: „ O to p o b o ż n o ść , to je s t m ą d ro ś ć , a o d stęp o w ać od
M ą d ro ść i filo z o fia
2 . Lecz jeśli d y sk u to w a ć o m ą d ro śc i je st p rzy w ilejem sa
m y ch ty lk o m ęd rcó w , to co m y m a m y po cząć? C zy o śm ieli
m y się m o że p o d a w a ć z a m ę d rc ó w , żeby n ie p o c z y ta n o
n a m z a bezczelność d y s k u to w a n ia o m ą d ro śc i? C zy też
p o w strz y m a n as p rz y k ła d P ita g o ra s a , k tó ry nie śm iał p o
d a w ać się z a m ę d rc a i d la te g o n a zy w a ł siebie filo zo fem , to
je st m iłośnikiem m ąd ro ści? Słow o to zy skało n a stę p n ie ta k
w ielkie p o w o d z en ie u tych, k tó rz y p o n im przyszli, że
żad en człow iek, n aw et n ajb ard zie j celujący we w szy stk im ,
co d o ty czy m ą d ro śc i — ta k w e w łasnym m n ie m a n iu , ja k
i w oczach in n y ch - nie b y ł ju ż n a zy w a n y inaczej, ja k
filozofem . Jeśli w ięc ż ad e n z ty c h lu d zi nie śm iał p o d a w a ć
siebie za m ę d rc a , to czy nie d la te g o , że u w a ża li, iż m ę d rz ec
to człow iek bez skazy? L ecz nasze K sięgi Św ięte teg o nie
m ó w ią. P o w ia d a ją one: „ K a rć m ą d re g o , a b ęd zie cię m iło
w a ł” (Prz 9, 8). Z a te m u w a ż a ją go za g rz e sz n ik a , jeśli 6
6 Augustyn doskonale sobie zdaje sprawę, że discipiina od discere, i scientia od
scire nie łączą się etymologicznie. Ale zrwycza.jem retorów zadowala się dla publicz
ności pewną grą stów, która podkreśla jakieś pokrewieństwo wyrazów.
I, 1-3 423
W iedza i m ądrość
3. R o z p ra w ia ją c y o m ą d ro śc i p o d a ją ta k ą jej definicję:
„ M ą d ro ś ć je s t z n ajo m o ścią rzeczy B oskich i lu d z k ic h ” 6.
D la te g o to sam tw ierdziłem w p o p rzed n iej k s ię d z e 67, iż
i m ą d ro ś c ią , i w iedzą m o ż n a n a zy w a ć z n ajo m o ść o b u
ro d z a jó w rzeczyw istości, to je s t i rzeczy B oskich, i rzeczy
lu d zk ich . Je d n a k ż e ro z ró ż n ie n ie p rz e p ro w a d z o n e p rz e z
A p o s to ła w słow ach: „ Je d n e m u d o sta je się... m o w a m ą d r o
ści, a in n e m u m o w a u m ie ję tn o śc i” (1 K o r 12, 8), zach ęca
n a s d o p o d z ia łu tej definicji n a dw ie, n azy w ając w łaściw ie
m ą d ro ś ć z n ajo m o śc ią rzeczy B oskich, a w łasne im ię w iedzy
z ac h o w u ją c d la spraw ludzkich.
M ó w iłem o w iedzy w księdze trzy n astej. P rzy p isy w ałem
jej w te d y oczyw iście nie w szy stk o , co m o że być p rz e d
m io te m w iedzy ludzkiej —d o czego d o łą cz a się tyle p ró ż n o
ści n ie p o trz e b n y c h i niebezpiecznej ciekaw ości —ale jed y n ie
to p o z n a n ie , k tó re ro d zi, k a rm i, b ro n i i zasila zb aw ie n n ą
w iarę, d o p raw dziw ego szczęścia p ro w a d zą c ą. W ielu w ier
n y c h n ie p o s ia d a tej w iedzy, m im o że ich w ia ra je st b a rd z o
m o c n a . Is to tn ie , ró ż n a to rzecz p o p ro stu w iedzieć, w co
człow iek m a w ierzyć, by o siąg n ąć szczęśliwe życie, to je st
ży w o t w ieczny, a co innego w iedzieć, w ja k i sp o só b ta
w ia ra m a być w ielką p o m o c ą d la w iernych i ja k jej b ro n ić
1. O b ra z B o g a w d u szy
R o zw ią za n ie trudności
5. C zy je d n a k d la p rz e k o n a n ia się, że ta k je st, nie n a le ż a ło
by sięg n ą ć głębiej i d o k ła d n ie j z b a d a ć zag ad n ien ie? M o ż n a
by p rz e cie ż 1039 p ow iedzieć, że ta tria d a nie p rz e sta n ie
istn ie ć, n a w e t gdy w ia ra u sta n ie . T a k ja k te ra z zach o w u je-
426 Księga XIV
11
X I. II, 2 -5 , str. 331—336.
III, 5 - IV, 6 427
12 A więc mamy do czynienia nie z jakąś aLegorią czy tylko porównaniem. Dusza
jest istotnie i ontologicznie obrazem Boga. W tym samym znaczeniu Ojcowie greccy
mówią o „naturalnym” (kata physin ) Bożym życiu zaszczepionym w duszy (np.
GRZEGORZ Z NAZJANZU, Poemat I. II, 31 N. 7: „Poznaj siebie samego, mój
drogi: Pamiętaj skąd pochodzisz, jaka twoja natura”; por. Poeni. II. 1, 51, w. 24;
I. II, 15, w. 151-152). Augustyn tak jak tutaj podkreśli jeszcze dalej (VIII, 11), że
dusza może dążyć do Boga, ponieważ „z natury” jest Jego obrazem. Ale jest to
obraz dynamiczny, nie statyczny. Winniśmy dążyć do urzeczywistnienia tego obrazu
w sobie (por. XII. VII, 10). Obraz zachowuje się tylko przez dążenie do Tego, który
wypisał go w duszy (XII, XI, 6). Inaczej obraz zaciera się. Istnieje tylko jeden Obraz:
zapoczątkowany jest w chwili stworzenia, wypaczony w grzechu, odnowiony w na
wróceniu, udoskonalony w wizji ostatecznej.
IV, 6 - V, 7 429
14 X. V, 7, str. 316-317.
Y, 8 - VI, 8 431
Z n a jo m o ść siebie i m y ś l o sobie
9. P o w ied zieliśm y p rz y k o ń c u d ziesiątej księgi, że d u sz a
zaw sze o sobie p a m ię ta , że zaw sze siebie ro z u m ie i k o c h a ;
c h o ciaż nie zaw sze, m y ślą c o sobie, o d ró ż n ia siebie od teg o ,
co n ią nie jest.
T rz e b a więc z b a d a ć , w ja k im to z n a c z e n iu in te lig e n cja
n ależy d o m yśli; a z d ru g iej s tro n y , w ja k im z n a c z e n iu
m ó w i się, że z n a jo m o ść , no titia , w szy stk ieg o , co je st w d u
szy, n a w e t gdy o n a n ie m y śli o so b ie sam ej, n ależy d o
p am ięci. B o jeśli ta k je st, to d u s z a nie m ia ła ty c h trz e ch
rzeczy: pam ięci, ro z u m ie n ia siebie i m iło ści k u so b ie; m ia ła
ty lk o p am ięć sam ej siebie, a d o p ie ro p ó ź n iej, z ac z y n a ją c
m y śleć o sobie, z ac z y n a ro z u m ie ć i k o c h a ć s ie b ie 16.
V II. R o z w a ż m y w ięc d o k ła d n ie p rz y k ła d p rz y to c z o n y d la
w y k a z a n ia ró ż n ic y p o m ię d z y z n a jo m o śc ią ja k ie jś rzeczy
i m y ślą o niej. M o ż e się z d arzy ć , że człow iek z n a ja k ą ś
rzecz, ale o niej nie m yśli, 1043 gdy z w rac a m yśl k u in n y m
rzeczo m . W eźm y czło w iek a biegłego w d w ó c h a lb o k ilk u
d z ie d z in a c h n a u k i. M y ślą c o je d n e j z n ich , z n a je d n a k
p o z o sta łe , n a w e t jeżeli o n ich n ie m y śli. C zy je d n a k słu szn ie
b ędzie p o w ied zieć: T e n m u z y k n iew ątp liw ie z n a m u z y k ę,
ale w tej chw ili jej nie ro z u m ie , p o n ie w a ż o niej n ie m yśli;
n a to m ia s t ro z u m ie g e o m etrię , b o w łaśn ie o niej m yśli.
J a k ż e ż n ie d o rz e c z n e w y d aje się to zdanie! A co o ty m
p o w iem y: T e n m u z y k z p e w n o śc ią z n a m u z y k ę, ale w tej
chw ili n ie lu b i jej, bo o niej nie m yśli; za to w tej chw ili lu b i
g e o m etrię , b o w łaśn ie te ra z o niej m yśli. C zyż nie je s t to
ró w n ie bez sensu? N a to m ia s t b y ło b y całk iem słu szn e, g d y
b y śm y pow iedzieli: T e n człow iek, k tó ry , ja k w idzisz, m ó w i
w tej chw ili o g eo m etrii, je s t ró w n ie ż św ietnym m u z y k ie m .
P a m ię ta o n tę sw o ją u m ie ję tn o ść , ro z u m ie ją i k o c h a . Lecz
c h o c ia ż ją z n a i m iłu je, nie m y śli je d n a k o niej w tej chw ili,
p o n ie w a ż m y śli o g e o m etrii, o k tó re j d y sk u tu je .
P rz y to c z o n y p rz y k ła d u czy n a s, że w głębi naszej d u szy
p rz e c h o w u ją się pew n e w ia d o m o śc i, k tó re w y stę p u ją w p e ł
n y m św ietle p rz e d w zro k iem d u c h a d o p ie ro w tedy, gdy
o n ic h m y ślim y . W ó w czas d u s z a o d k ry w a , że p rz e c h o w y
w a ła w p a m ię ci, ro z u m ia ła i k o c h a ła to , o czym nie
m y śla ła , m y ś lą c o in n y c h rzeczach . Lecz co d o rzeczy,
o k tó ry c h n ie m yśleliśm y p rz e z d łuższy czas i o k tó ry c h
nie m o ż e m y m y śleć bez ja k ie g o ś b o d ź ca , to nie w iem
d o p ra w d y , ja k się to dzieje, że nie w iem y o ty m , że je
z n am y .
natomiast, na skutek interwencji myśli, jest dynamiczna i pokazuje, jak jej elementy
są podstawą żywych relacji: pierwszy bowiem rodzi, drugi jest zrodzony, trzeci
występuje jako spójnik. Dusza (mens) wzięta jest w innym znaczeniu niż w ks. IX,
ponieważ tutaj nie jest oddzielona od członów triady. Lepiej to zrozumie czytelnik
w dalszych objaśnieniach autora: poznanie siebie, jakie posiada dusza, to już nie
sama pamięć (memoria sui), która nie jest ożywiona w świadomości dziecka, to jest
zrozumienie swojego ja (intelligentia sui) niezależnie od wszelkiego myślenia (cngitn-
tió). Ale gdy powstaje myślenie, tj. kiedy rozum poprzednio zamknięty w głębi duszy
wynurza się na pole świadomości, triada duszy przechodzi ze stadium statycznego
istnienia w dynamiczne uświadomienie żywej manifestacji przez „słowo” .
434 Księga XIV
P ra w d ziw y obraz B o ży
V III. 11. O to doszliśm y te ra z do tego m o m e n tu n aszy ch
p o sz u k iw a ń , w k tó ry m będziem y ro z p a try w a ć n ajw y ższą
część d u szy lu d zk iej, ażeby w niej o d k ry ć o b ra z B oży —to ,
p rz e z co d u s z a p o z n a je B o g a a lb o m o że G o p o zn ać. D u sz a
lu d z k a nie je s t tej sam ej n a tu ry , co B óg. T o p ra w d a ,
a je d n a k o b ra z u tej najw yższej ze w szystkich n a tu r należy
szu k a ć i o d n a jd o w a ć w n a s, w ty m , co n a s z a n a tu r a m a
najlep szego.
L ecz n a jp ie rw trz e b a się p rz y jrz e ć sam ej d u szy , jeszcze
zanim zyskuje uczestnictw o w B ogu, i w niej sam ej trz e b a
zn aleźć o b ra z B oży. N a w e t w ted y , gdy — ja k m ó w iliśm y
—d u sz a je st sp la m io n a i z n ie k sz ta łc o n a p rzez u tra tę u c z e st
n ic tw a w B ogu, n a w e t w tedy je s t n a d a l o b ra z e m B o ży m 19.
B o ty m , co sp ra w ia, że je st o b ra z e m , je s t jej z d o ln o ść
u czestn iczen ia w B ogu. T a k w ielkie d o b ro je st d la niej
d o stę p n e je d y n ie d la te g o , że je s t o b ra z e m B o g a.
O to dlaczego d u sz a p a m ię ta siebie, ro z u m ie i k o c h a .
G d y b y śm y to w idzieli, w idzielibyśm y tró jc ę , k tó r a n ie je st
jeszcze B ogiem , ale ju ż je st o b ra z e m B ożym . P a m ię ć nie
z z e w n ą trz o trz y m a ła to , co m a z ach o w ać. I n ie z z ew n ą trz ,
ja k o k o ciała, in te le k t zn ajd u je to , czem u m a się p rz y
glądać. A w o la nie zew n ętrzn ie łączy ty c h d w o je, ja k łączy
fo rm ę ciała zew n ętrzn eg o z fo rm ą , k tó ra j ą o d tw a rz a we
w zro k u w idzącego. I kiedy m yśl z w rac a się k u p a m ię ci, to
z n ajd u je w niej nie ja k iś o b ra z rzeczy w id zian ej z z ew n ą trz
i ja k b y p rzen iesio n y d o s k a rb c a p am ięci d la p o ru s z e n ia
w e w n ę trz n e g o w z ro k u tego, k to p rz y w o łu je je g o w sp o m
nienie, gdy w o la ja k o trzeci czy n n ik łączy o b ra z ze w z ro
kiem . T a k ie b a d a n ia p rz e p ro w ad z iliśm y z tria d a m i, o d
k ry w a n y m i w p rz e d m io ta c h m a te ria ln y c h a lb o o b ra z a c h
ty ch p rz e d m io tó w , k tó re zm ysły w p ew ien sp o só b ja k b y
z ac ią g ają d o naszego w n ę trz a. 1045 O w szy stk im ty m b y ła
m o w a w księdze jed en a stej 20.
I nie je st to rów nież ta k , ja k z ty m , co b y ło i co n a m się
u k a zy w a ło , gdyśm y m ów ili o w iedzy n ależącej ju ż d o
d ziałaln o ści człow ieka w e w n ętrzn eg o , k tó r ą je d n a k m u s ie
liśm y ograniczyć do m ą d r o ś c i21. T o , co w iem y, je st p o
n iek ąd d o d a n e d uszy, ja k n p . w ia d o m o śc i h isto ry c zn e
o ty m , co się d ziało i co m ó w io n o , co p rz e m ija w czasie lu b
p o z o sta je w y ry te w n a tu rz e n a w łaściw y m so b ie m iejscu ;
ro d zen ie się w człow ieku n o w y ch rzeczy w isto ści, k tó re
zaw d zięcza n a u c e o trzy m y w an ej o d in n y c h lu b o so b istej
19 XIV. IV, 6, str. 427-429.
20 XI. II, 2-4, str. 331-335.
21 XII. I, I—II, 2, str. 355-356.
VIII, 11 437
22
XIII. I, 3—II, 5, sir. 382-387.
438 Księga XIV
m ię d z y d o b ry m a złym . S a m o p o z n a n ie n a tu ry i w ied za
u czy n ią n a s szczęśliw ym i. O ne, k tó re życie b o g ó w czynią
g o d n y m z azd ro ści. W idzim y w ięc, że o ile ta m te rzeczy w y
n ik a ją z k o n ieczn o ści, o tyle te o s ta tn ie zależą o d w o li” '24.
T a k m ó w i te n w ielki m ó w c a , w ysław iając filozofię. S tre
szczając ja sn o i z w dziękiem p rz e k a z a n ą p rzez filo zo fó w
n a u k ę , m ó w i, że te cztery c n o ty bez w y ją tk u są n a m
p o trz e b n e je d y n ie w tym życiu, pełnym u tra p ie ń i błędu.
Ż a d n a z n ic h nie przydia się n a m n a nic, gdy o p u ścim y ju ż
to życie, jeśli n a m będzie d a n e żyć ta m , gdzie się je s t
szczęśliw ym . D o życia szczęśliw ego w ystarczy d u sz o m c n o
tliw y m p o z n a n ie i w iedza, to je s t k o n te m p la c ja N a tu ry , d o
k tó re j n ie d a się p o ró w n a ć nic d o sk o n alsz eg o , nic ró w n ie
g o d n e g o m iło ś c i25. T o ta N a tu r a stw orzy ła i u rz ą d z iła
w szy stk ie inne. O tó ż jeśli je st to w łaściw e d la sp ra w ie d liw o
ści, że się p o d p o rz ą d k o w u je rz ą d o m tej N a tu ry , to znaczy,
że sp ra w ied liw o ść je s t b ezsp rzeczn ie n ieśm ierteln a. N ie
ty lk o nie u sta je o n a w szczęśliw ości, ale przeciw nie, o sią g
n ie o n a d o s k o n a ło ś ć i pełnię nie do prześcignięcia.
M o żliw e n a w e t, że i trzy p o z o sta łe c n o ty u trz y m a ją się
w ty m szczęśliw ym życiu: ro z tro p n o ś ć , k tó re j n ig d y nie
g rozi n ieb ezp ieczeń stw o b łęd u ; m ę stw o bez k o n ieczn o ści
z n o sz e n ia p ró b i cierpień, u m ia rk o w a n ie bez p o trz e b y
s ta w ia n ia o p o ru n a m ię tn o śc i. Z a te m ro z tro p n o ś ć będzie
p o le g a ć n a ty m , żeby ż ad n e g o in n e g o d o b ra nie p rz e k ła d a ć
an i nie sta w ia ć n a ró w n i z B ogiem ; m ęstw o — by być
b a rd z o m o c n o z N im złączonym ; u m ia rk o w a n ie — by nie
p ó jść z a ż ad n y m grzesznym u p o d o b a n ie m . Lecz ro la , ja k ą
te ra z sp e łn ia spraw iedliw ość, p rz y c h o d z ą c z p o m o c ą n ie
szczęśliw ym , ro z tro p n o ś ć —w y strzeg ając się z asad zek , m ę
stw o — trw a ją c n iezło m n ie w tru d n o ś c ia c h , u m ia rk o w a n ie
— p o w śc ią g a ją c grzeszne u p o d o b a n ia , ta ro la w tedy ju ż
z p e w n o śc ią n ie będzie m ia ła żad n ej racji istn ie n ia, p o n ie
C zy m o że b yć p a m ię ć rzeczy obecnych?
X I. 14. M o ż n a by je d n a k pow iedzieć: T a w ład za, dzięki
k tó re j d u s z a u staw ic z n ie o sobie p a m ię ta , b ęd ąc sobie
w ciąż o b e c n a , to nie je s t pam ięć. Bo pam ięć d o ty czy
p rzeszło ści, a nie teraźn iejszo ści.
R zeczyw iście n ie k tó rz y , a m ię d z y nim i C y c e ro 26, m ó
w ią c o c n o ta c h w y ró ż n ia ją trz y a sp e k ty ro z tro p n o śc i: p a
m ięć, ro z u m i p rz e w id y w a n ie , łą cz ą c p am ięć z p rzeszło ścią,
ro z u m z ty m , co obecne, a p rz e w id y w a n ie z przyszłością.
T o o s ta tn ie p o d a ją za n ie o m y ln e jed y n ie u tych, k tó rz y
p o s ia d a ją u p rz e d n ią z n a jo m o ść rzeczy przyszłych, co n a
o g ó ł n ie je s t przyw ilejem lu dzi, c h y b a że o trz y m u ją to
z w y so k o śc i, ja k p ro ro c y . D la te g o m ó w i P ism o św. w K s ię
d ze M ą d ro ś c i o lu d ziach : ,,M y śli śm ierteln y ch są b ojaźliw e
i n ie p ew n e p rz e w id y w a n ia n a s z e ” (M d r 9, 14). P am ięć je s t
p e w n a te g o , co b yło, a in telig en cja —te g o co jest, w k a żd y m
ra z ie rzeczy w isto ści n ie m a te ria ln y c h , gdyż ciała m a te ria ln e
są o b e c n e je d y n ie w ted y , gd y oczy je w idzą.
26
De finibus, III. VII, 21.
442 Księga XIV
2. O b ra z zniekształcony i o d n o w io n y
O braz i m ądrość
X II. 15. T a tró jc a duszy nie d lateg o je st o b ra z em B o g a, że
d u sza siebie p a m ię ta, ro zu m ie i k o c h a , ale d la te g o , że m o ż e
ró w n ież p a m iętać, ro zum ieć i k o c h a ć T eg o , k tó ry ją stw o
rzył. S k o ro to czyni, du sza staje się m ą d ra .
N iech w ięc p am ięta o B ogu sw oim , n a k tó re g o o b ra z
z o sta ła stw o rzo n a, niech G o p o z n a je i m iłu je, je d n y m
słow em , niech czci B oga nie stw o rzo n eg o , o d k tó re g o
o trz y m a ła tę m o c, że m o że uczestniczyć w Jeg o życiu
i d lateg o to n ap isa n o : ,,O to k u ltem B o g a je s t m ą d ro ś ć ”
(Jo b 28, 2 8 * ) 29. A będzie m ą d ra nie w ła sn ą św iatło ścią,
00 Augustyn żyje tradyq'ą biblijną. W Piśmie św. Starego Testamentu śmierć jest
kilkadziesiąt razy utożsamiona z tzw. Szeolem, wyraz tłumaczony często w LXX,
a zawsze w Nowym Testamencie na grecki Hades, czyli „olchtań” (Mt 11, 29;
Flp 2, 10; Ap 20, .19 etc.).
XIII, 17 - XIV, 18 445
Ś la d y obrazu w grzeszniku
X V . 21. Z p ew nością nie w ątp i o n a o tym , że je st n ę d zn a
i że p rag n ie być szczęśliwa.
I d latego tylko spodziew a się osiąg n ąć to , że sam a
p o d leg a zm ian o m . G d y b y ta k nie było, g dyby n ie p o d
legała zm ian o m , to z aró w n o nie m o g ła b y stać się b ie d n ą,
kiedy ju ż była szczęśliwa, ja k i będąc n ę d zn a nie m o g ła b y
stać się szczęśliw ą. A cóż by ją m o g ło uczynić nieszczęśliw ą
p o d ta k d o b ry m i w szechm ocnym P a n e m , jeśli nie jej
grzech i spraw iedliw ość P an a? 1052 A cóż ją czyni szczęś
liwą, jeśli nie w łasn a zasługa i n a g ro d a ze stro n y jej P an a?
Lecz i zasługa jej ró w n ież je s t z łaski T eg o , k tó re g o
n a g ro d a stanie się jej szczęściem 34. S am a bow iem n ie m o ż e
d ać sobie spraw iedliw ości. N ie m a jej, bo ją u traciła.
C złow iek o trzy m ał spraw iedliw ość w tedy, g dy z o sta ł stw o
rzony. A le zgrzeszył i przez to całkow icie ją u tra c ił. O trz y
34 W kilku zdaniach jest tutaj streszczona cala nauka Augustyna o Tajemnicy
łaski, którą opracowywał w tym samym okresie, co ostatnie księgi De Trinitate, np.
De natura et gratia, rozdz. 21-31 (P. L. 44, 222—234), pisane w 415 r.
X I V , 2 0 - X V , 21 449
3a Por. wyżej XI, L4, str. 441: „Czy może być pamięć rzeczy obecnych?”
36 Por. Wyznania II. IV, 9, gdzie jest mowa o „Zasadzie w sercu zapisanej,
której nawet nieprawość nie może zniszczyć". Jest to w tradycji stoickiej (CYCERO,
De legibus II. IV, 8; De república III. 22). Te same myśli u AUGUSTYNA, De ordine
II. VIII, 25; D e libero arbitrio I. VI, Í4 —VII, 17; Contra Faustum XXII, 27; De
spiritu et littera XXVII, 47; De cliversis quaestionibus 83, 31, 1; De Civitate Dei,
XXII. 24). Przykazania dekalogu są tylko zewnętrznym wyrazem tej zasady za
pisanej w sercu (In Psalm. 51, 1 P. L. 36, 673).
450 K się g a X IV
d u ch , p rz e to A p o sto ł „ d u ch e m u m y s łu ” n a zw a ł te g o d u
cha, o k tó ry m zw ykle m ów im y: d u sz a ro z u m n a . W p o d o b
ny sp o só b w y ra ża się tenże A p o sto ł, m ó w iąc: o zw leczeniu
„ cia ła zm y sło w eg o ” (K ol 2, 11). N ie w sk azy w ał tu n a
różn icę p o m ięd zy ciałem a ja k im ś in n y m ciałem zm y s
łow ym . A le p o n ie w aż je st wiele rzeczy, k tó re n azy w am y
ciałem , np. ciała niebieskie i ziem skie, a nie są o n e ciałam i
zm ysłow ym i, p rz e to A p o sto ł ta k się w yraził, żeby w skazać,
0 ja k ie ciało chodzi. T a k sam o w ięc „ d u c h e m u m y s łu ”
n azy w a tego d u c h a , k tó ry jest d u sz ą ro z u m n ą .
W in n y m m iejscu jeszcze w yraźniej w y m ie n ia jąc o b ra z ,
to sam o zaleca: „Zw lekliście przecież z siebie d aw n eg o
człow ieka z jeg o u czy n k am i, a p rzy o b lek liście n o w eg o
człow ieka, k tó ry o d n aw ia się n ie u sta n n ie k u g łębszem u
p o z n a n iu w edle o b ra z u tego, k tó ry go stw o rz y ł” (K o l 3,
9—10). 1054 P o p rz e d n io czytaliśm y: „O bleczcie się w n o w e
go człow ieka, k tó ry w edług B oga stw o rz o n y je s t” , a tu ta j
m am y : „P rzy o b lek liście now ego człow ieka, k tó ry o d n a w ia
się n ie u stan n ie ... w edle o b ra z u teg o , k tó ry stw o rz y ł” . T a m
m ów ił: „w ed łu g B o g a ” , tu: „w edle o b ra z u tego, k tó ry go
stw o rzy ł” . W m iejsce tego, co ta m m ów ił: „w sp ra w ie d
liw ości i św iętości p ra w d y ” , tu ta j p o w ia d a: „ k u p o z n a n iu ...
B o g a ” . A w ięc to od n o w ien ie d u c h a d o k o n u je się „w ed łu g
B o g a ” , albo „w ed łu g o b ra z u ” B ożego. A le A p o s to ł m ó w i:
„w ed łu g B o g a ” , żeby k to nie m y ślał, że to m a się stać
w edług jak ie g o ś innego stw o rz en ia , a „w ed łu g o b ra z u ”
B oga, m ó w i, żeby w sk azać, że to o d n o w ie n ie m a m iejsce
tam , gdzie je st o b ra z B oży, to znaczy w d u szy . T a k sam o
m ów im y: „ u m ie ra w edług c ia ła ” , a nie „ w ed łu g d u c h a ” ,
gdy k to ś jest w ierny i spraw iedliw y w chw ili o p u szc z en ia
ciała. C óż bow iem chcem y o zn aczy ć m ó w ią c, że u m a rł
„w ed łu g c ia ła ” , ja k nie to , iż b y ła to śm ierć p rz e z ciało
1 w ciele, a nie przez duszę i w duszy? „ P ię k n y w ed łu g
c iała ” , „ m o c n y w ed łu g c ia ła ” —ta k ie o k re śle n ia o z n ac z ają :
„ T e n człow iek ciałem , a nie d u sz ą je st p ię k n y i m o c n y ” .
M o ż n a by przytoczyć ta k ic h o k reśleń bez lik u . N ie ro z u
m iejm y więc słów: „W ed le o b ra z u teg o , k tó ry go stw o
rz y ł” , ja k gdyby inny był o b ra z , w edług k tó re g o d o k o n u je
się o d now ienie, a inny, w k tó ry m o n o m a m iejsce.
X V I, 22 - X V II, 23 453
W stęp
sferze czci i modlitwy skierowanych do Boga. Prowadzi nie tylko do poznania Boga,
ale do pokochania Go i do przyjęcia Go w swoje życie. Doskonale określi!
zasadniczą postawę Augustyna w całej jego działalności protestancki historyk
A. HARNACK {Dogmengeachichte, III. Ttibingen 1910"*, str. 103): ,,0 malarzu
z Fiesole [Fra Angelico] powiedziano, że malowane przezeń freski są jego modlitwą
utrwaloną na ścianie; można by tak samo twierdzić o Augustynie, że jego nagtębsze
myśli... zrodziły się z jego modlitwy” . Szczególnie mistycznym dziełem w literackiej
spuściźnie Augustyna są Wyznania . Traktat O Trójcy Świętej jest jakby dalszym
ciągiem Wyznań, ale z zabarwieniem spekulatywnym.
II, 3 - III, 5 461
m ą d ro śc i, ale je d n a m o c i je d n a m ą d ro ść , ta k ja k jed en
Bóg, je d n a isto ta .
N astę p n ie b a d ałem , dlaczego m o ż n a m ó w ić 1060 je d n a
isto ta , trzy O soby, albo ja k się w y ra ża ją niek tó rzy sp o śró d
G rek ó w : je d n a isto ta, trzy sub stan cje. D oszedłem do p rze
k o n a n ia , że zm u sza nas d o tego konieczność użycia je d n o -
w yrazow ego ok reślen ia o d p o w iad ająceg o n a pytanie: „ K to
są ci T ro je ? ” Bo przecież praw dziw ie w yznajem y i O jca,
i Syna, i D u c h a Św iętego.
W ósm ej księdze odw ołaliśm y się także i do refleksji,
żeby ja sn o w ykazać tym , k tó rz y p o słu g u ją się przede
w szystkim rozum em , że o ntologicznie nie tylko O jciec nie
je s t w iększy od Syna, ale obydw aj razem nie są czymś
więcej niż sam D u c h Święty; że dw ie O soby, o b o jętn e
k tó re , nie p rz e d sta w ia ją w tej T ró jcy czegoś więcej niż
je d n a ; i że cała T ró jc a O sób nie je st czymś więcej niż k a żd a
z n ich z o so b n a.
N a stę p n ie - o p e ru ją c lo g ik ą (w przeciw staw ieniu do
p o p rz e d n io zasto so w an ej o n to lo g ii) o raz pojęciem najw yż
szego d o b ra ja k o ź ró d ła w szelkiego d o b ra , i spraw iedliw oś
cią, ze w zględu n a k tó rą spraw iedliw y jest k o ch an y naw et
p rzez tych, co jeszcze spraw iedliw i nie są — starałem się
w m ia rę m o żn o ści u k a z a ć tę n a tu rę nie ty lk o bezcielesną,
ale i niezm ienną, ja k ą je st B óg. W reszcie, dzięki pojęciu
m iło ści, k tó ra w Piśm ie św. je st n azw an a Bogiem (1 J 4,
16), zaczęła się w m yśli zarysow yw ać tró jca —m iłującego,
m iło w an eg o i sam ej m iłości.
W dziew iątej księdze doszliśm y d o o b ra z u B ożego, k tó
rym je st człow iek ja k o d u sz a ro z u m n a . W duszy tej o d
kry łem ro d z a j trójcy: to d u sza, po zn an ie, k tó ry m siebie
zn a, o ra z m iłość, k tó rą m iłuje siebie i swoje p oznanie.
W y k azałem ró w n o ść tych trzech rzeczy i je d n o ść ich istoty.
D z ie sią tą księgę pośw ięciłem tem u sam em u zag ad n ien iu ,
ro z p a tru ją c je jeszcze d o k ła d n ie j i z w iększą w nikliw ością.
T o m ię d o p ro w a d z iło do o d k ry cia w duszy jeszcze w yraź
niejszej tria d y , a m ianow icie pam ięci, inteligencji i woli.
C h o ć —ja k w iad o m o —d u sza nie m oże nie pam iętać siebie,
ro zu m ieć i k o ch ać, je d n ak ż e nie zaw sze o sobie m yśli;
a kiedy m yśli o sobie, to też nie zaw sze p o tra fi o d ró żn ić
464 Księga XV
30
466 K sięg a X V
13. K to z lu d zi z d o ła p o ją ć tę m ą d ro ś ć , p rz e z k tó r ą B óg
z n a w szy stk o w ta k i sp o só b , że to , co n a zy w a m y p rz e sz ło ś
cią, nie m ija w ty m p o z n a n iu ; a co zw ie się p rzy szły m , teg o
się n ie o czek u je ja k o n ieo b ecn eg o jeszcze, żeb y n a d esz ło ;
ale w szystko - p rzeszłe i p rzy szłe w ra z z o b e cn y m i rzeczam i
—je st d la niej teraźn iejszo ścią? Ż e w idzi o n a rzeczy n ie ja k o
k o le jn o p o so b ie n a stę p u ją c e , ale je d n y m w ejrzen iem o g a r
n ia w szystko? K tó ż — p o w ia d a m — p o jm u je tę m ą d ro ś ć
b ę d ą c ą i p rzew idyw aniem , i w ie d z ą z araz em , k to p o jm u je ,
sk o ro n a sz a w ła sn a m ą d ro ś ć n ie je s t p rzez n a s ro z u m ia n a ?
O w szem , to co je st obecne czy to d la zm y słó w , 1067 czy d la
p o z n a n ia ro zu m em , m o ż em y w ja k iś sp o só b p o strz e g a ć ;
n a to m ia s t rzeczy n ieo b ecn e, k tó re je d n a k b y ły , z n am y
dzięki pam ięci, jeśliśm y ich nie zap o m n ieli. I n ie z p rz y
szłych rzeczy p o z n a je m y p rzeszłe, ale o p rz y szły c h w n ie
pew ny s p o só b w n io sk u jem y n a p o d s ta w ie teg o , co było.
K ied y b ow iem szczególnie w y ra źn ie i z w ięk szą p e w n o śc ią
p rz e d sta w ia m y sobie p ew n e rzeczy ja k o z b liż ają c e się
w przyszłości, czyniąc ta k , g d y to m ożliw e, o p ie ra m y się n a
p am ięci. T a k , dzięki p am ięci to czynim y, p a m ię c i, k tó ra
— z d a w a ło b y się — o d n o si się d o p rzeszło ści, a n ie d o
przyszłości. P rz e k o n u je m y się o ty m , n p . re c y tu ją c z p a m ię
ci całe m o w y czy p o e m a ty . O czyw iście, n ie p rz e w id u ją c
V il, 1 2 - VIII, 14 475
P o zn a n ie ,,p r z e z zw ierciadło — w z a g a d c e ”
V III. 14. W iem , że m ą d ro ś ć je s t bezcielesn ą su b sta n c ją, że
je s t św iatło śc ią , w k tó rej o g lą d am y to , czego nie w id zą
o czy ciała. A je d n a k m ą ż o w ielkim d o św iad czen iu d u
ch o w y m p o w ia d a : „ T e ra z w idzim y p rz e z zw ierciadło, w za
g a d ce w idzim y; lecz kiedyś tw a rz ą w tw a rz ” (1 K o r 13, 12).
Jeżeli z a p y ta m y , ja k ie to zw ierciadło i czym o n o je st, to o d
ra z u n a rz u c a n a m się m yśl, że to , co w idzim y w zw ierciad-
476 Księga XV
,,Z a g a d k a ’
IX . 15. W szy stk ie te u w a g i są k o m e n ta rz e m słó w A p o s to
ła: „ T e ra z w id zim y przez z w ie rc ia d ło ” . N a stę p n ie d o d a je:
„w z a g a d c e ” . Słow o to nie je st z ro z u m iałe d la p ro s ta c z k ó w
nie z n a ją c y c h te o rii o fig u rac h re to ry c z n y c h zw an y ch p rzez
G re k ó w „ tr o p a m i” , m im o że tą g re c k ą n a z w ą p o słu g u je m y
się ró w n ie ż w łacin ie. P o d o b n ie ja k częściej m ó w im y „ sc h e
m a ty ” n iż „ fig u ry ” , ta k sam o częściej używ am y o k re ślen ia
„ tr o p y ” n iż „ fig u ry re to ry c z n e ” . T łu m ac z en ie n a łacin ę
g reck ich n a zw p o szczeg ó ln y ch tro p ó w je st rzeczą tr u d n ą
i n ie sto so w a n ą . S tąd n ie k tó rz y z n aszy ch tłu m a c zy , nie
ch cą c zam ieszczać greckiego w y ra zu w tekście A p o sto ła :
„ A to je st p o w ie d zia n e przez alegorię” (G a 4, 24), p rz e ło ży
li go w te n sp o só b : „ S ło w a te w y ra ż a ją je d n ą rzecz p rzez
d r u g ą ” . O tó ż te n ro d z a j tro p u , zw any a leg o rią, dzieli się n a
w iele p o m n ie jszy c h g a tu n k ó w , a m ięd zy nim i je st a enigm a,
czyli z a g a d k a . D e fin ic ja ro d z a ju o b ejm u je z k o n ieczn o ści
w szy stk ie g a tu n k i, n p . k a ż d y k o ń je st zw ierzęciem , ale nie
k a ż d e zw ierzę je st ko n iem ; p o d o b n ie k a ż d a z a g a d k a je s t
a le g o rią , lecz n ie k a ż d a a le g o ria je s t z a g a d k ą . A cóż to je st
a le g o ria , jeśli nie fig u ra, w k tó re j je d n ą rzecz o zn acza się
p rz e z in n ą rzecz. O to n p .: „ N ie śpijm y ja k d ru d z y , lecz
c zu w ajm y i b ą d ź m y trzeźw ym i. Bo ci, co śp ią, n o c ą śpią;
a ci, co się u p ija ją , u p ija ją się n o c ą . Lecz m y , k tó rz y do
d n ia p rz y n a le ż y m y , chcem y żyć trz e ź w o ” (1 T es 5, 6—7).
1069 J e s t to a le g o ria , a nie z a g a d k a , gdyż sens jej je st od
ra z u u c h w y tn y d la k a ż d e g o z w y jątk iem b a rd z o m a ło
lo tn y c h u m y słó w . Z a g a d k a zaś — żeby ująć to w dw ó ch
sło w ac h —je s t z a k ry tą i n ie ja sn ą a leg o rią, ja k np. „ P ija w k a
m a trz y c ó r k i” (P rz 30, 15*) i in n e p o d o b n e . L ecz ta m ,
gdzie A p o s to ł m ó w i o alegorii, ch o d zi o fa k ty , nie o sło
478 Księga XV
to je st d o ż ad n e g o z tych, k tó re n azy w am y ję z y k a m i
n a ro d ó w , linguae g e n tiu m , d o k tó ry c h należy i n a sz a łaci
na). K a ż d y , p o w ia d a m , m o ż e zro zu m ieć, co to je st słow o,
m o ż e ju ż w idzieć przez zw ierciad ło i w tej z ag a d c e p ew n e
p o d o b ie ń stw o tego Słow a, o k tó ry m p o w ie d z ia n o : „ N a
p o c z ą tk u było Słow o, a Słow o było u B oga, a B ogiem było
S ło w o ” (J 1, 1). Jeśli m ó w im y coś p ra w d ziw e g o , to znaczy
coś, co z n am y , w ów czas m u si się ro d z ić słow o z tej z n a jo
m o ści, k tó r a je st w p am ięci i je st o n o zu p ełn ie je d n o ro d n e
z tą w iedzą, z k tó re j p o c h o d z i. M yśl u k s z ta łto w a n a n a
p o d sta w ie teg o , co ju ż w iem y, je s t ty m słow em w y p o w ie
d z ian y m w głębi serca. N ie je s t to słow o an i greckie, an i
łaciń sk ie, a n i z ż ad n e g o in n e g o ję z y k a . Lecz k ied y trz e b a je
p rz e k a z a ć d o p o z n a n ia tych, d o k tó ry c h m ó w im y , w ó w
czas p rzy jm u je się ja k iś o z n ac z ają c y je z n ak . N ajczęściej
je s t nim dźw ięk, czasam i gest. P ierw szy z n ic h z w ra c a
się do uszu, d ru g i do w z ro k u , żeby te z n a k i cielesne
ró w n ież cielesnym zm ysłom p rz e k az ały to , co m a m y w d u
szy. C zy d a w a n ie z n ak ó w za p o śre d n ic tw e m g estó w je s t
czym ś in n y m n iż p rz e m aw ia n ie m w ja k iś w id zialn y sp o só b ?
P ism o św. p o d a je p rz y k ła d teg o , co m ó w ię. C z y ta m y
b ow iem w E w an g elii św. J a n a : „ Z a p ra w d ę , z a p ra w d ę p o
w ia d am w am , że je d e n z w as z d ra d z i m nie. S p o g lą d a li ted y
uczniow ie je d e n n a d ru g ieg o niep ew n i, o kim m ó w ił. A je
den z u czn ió w jeg o , k tó re g o Jez u s u m iło w ał, sp o cz y w ał n a
piersi Jezu sa. N a niego ted y sk in ą ł S zy m o n P io tr i rz e k ł
m u : «O kim to o n m ó w i?» ” (J 13, 21—24) S k in ien iem
p o w ied ział to , czego nie śm ia ł p o w ie d zie ć sło w am i. A le te
zn ak i w idzialne z a k ła d a ją o b e cn o ść słu c h a ją c y c h i w id z ą
cych, ty ch, d o k tó ry c h m ó w im y . Z a to p ism o z o sta ło
w y n alezione p o to, ażeb y śm y m o g li ro z m a w ia ć n a w e t
z n ieo b ecn y m i. L itery są z n a k a m i d źw ięków , p o d o b n ie ja k
dźw ięki w m o w ie są z n a k a m i m yśli.
Z w ró ć m y u w a g ę n a jeszcze in n e p o d o b ie ń s tw o tej „ z a g a
d k i” d o S ło w a B ożego. J a k b o w ie m p o w ie d z ia n o : „ W s z y s t
k o p rz e z nie się s ta ło ” , k ied y się stw ie rd z a , że B ó g p rz e z
S ło w o sw oje w sz y stk o stw o rzy ł; ta k s a m o i czło w iek nie
czy n i nic, co b y się p rz e d te m nie w y ra ziło w głębi serca.
D la te g o czy ta m y : „ P o c z ą tk ie m k a ż d e g o d zieła je s t s ło w o ”
(S y r 37, 2 0 * ). I tu ta j ta k ż e , k ie d y słow o je s t p ra w d ziw e ,
m a m y w nim z a c z ą te k d o b ry c h u c z y n k ó w . P ra w d z iw e zaś
je s t to sło w o , k tó r e się ro d z i z u m ie ję tn o śc i czy n ie n ia
d o b rz e , p rz y czym z a c h o w u je się: „ J e s t —je s t, n ie - n ie ” , b o
jeśli coś je s t w w ied zy m a ją c e j s ta ć się z a s a d ą życia, to je s t
ró w n ie ż i w słow ie k ie ru ją c y m d z ia ła n ie m ; a jeśli nie je s t tu ,
to i ta m go n ie m a . W p rz e ciw n y m ra z ie ta k ie sło w o b y ło b y
k ła m stw e m , a n ie p ra w d ą , w ięc g rz e ch e m , a n ie d o b ry m
u c zy n k ie m .
Jeszcze in n e p o d o b ie ń s tw o z a c h o d z i p o m ię d z y sło w em
n a sz y m a S ło w em B ożym . N a sz e słow o m o ż e istn ieć, n a w e t
je śli n ie n a s tę p u je p o nim czyn; lecz nie m o ż e być d z ia ła n ia ,
je śli n ie p o p rz e d z a go sło w o . T a k sa m o i Słow o B oże m o ż e
istn ieć bez stw o rz e ń ; lecz nie b y ło b y ż a d n e g o stw o rz e n ia ,
g d y b y n ie b y ło S łow a, „ p rz e z k tó r e w sz y stk o się s ta ło ” .
D la te g o n ie B ó g O jciec, n ie D u c h Św ięty i n ie c ała
T ró jc a , ale je d y n ie Syn b ę d ą c y Słow em B o ży m s ta ł się
czło w iek iem , c h o ć d o k o n a ło się to z a s p ra w ą całej T ró jc y .
A s ta ło się ta k , ż eb y śm y — id ą c z a N im i n a ś la d u ją c Jeg o
p rz y k ła d n a sz y m sło w em — żyli d o b rz e , to je st, żeb y nie
było k ła m s tw a ani w k o n te m p la c ji, a n i we w p ro w a d z a n iu
w czyn n a sz e g o słow a.
K ie d y ś o b ra z te n sta n ie się d o s k o n a ły . J a k z d ą ż a ć d o tej
p e łn i d o s k o n a ło ś c i? —teg o uczy n a s N au czy ciel d o b ry p rz e z
w ia rę c h rz e ś c ija ń s k ą i p rz e z z a p ra w ę w p o b o ż n o śc i, a b y ś
m y „z o d k ry tą tw a r z ą ” —w o ln i o d z a sło n P ra w a b ęd ąceg o
cien iem rzeczy p rz y szły c h — „ p a trz e li n ib y w zw ierciad le
i p rz e m ie n ia li się z ch w ały w ch w ałę, ja k b y o d D u c h a
P a ń s k ie g o ” (2 K o r 3, 18*). 21
(1 J 3, 2), „ tw a rz ą w tw a rz ” , ja k m ó w i P aw eł A p o sto ł
(1 K o r 13,12). T e ra z zaś — w ty m o d b iciu i w tej zag ad ce,
w tym ja k im ś ty lk o p o d o b ie ń stw ie — k tó ż p o tra fi p rz e d
staw ić, ja k w ielkie je st tak że i n ie p o d o b ie ń stw o . A je d n a k
sp ró b u ję — n a ile m nie stać — u w id o czn ić n ie k tó re z tych
rzeczy.
F ilozofia A k a d e m ii
X II. N a jp ierw w ięc sa m a w iedza, n a k tó re j p raw d ziw ie
k ształtu je się nasze p o zn an ie, k ie d y m ó w im y to , co w iem y:
ja k ie o no je st i w ja k ie j m ierze je st d a n e człow iekow i n aw et
n ajb ard ziej w y k ształco n em u ? P o m iń m y to , co w d u szy je st
w k ład em zm ysłów , b o w tej dziedzinie złu d zen ie ta k często
z d ra d z a rzeczyw istość, że szaleniec m a ją c um ysł p rz e ła d o
w a n y złu d zen iam i, uw aża się za b a rd z o ro z są d n e g o . F ilo
zo fia A k a d em ii do szła d o tego, że w ątp i o w szy stk im , co
je st jeszcze bardziej nieszczęsnym o b łę d e m 21.
P o m iń m y więc w szystko, o czym d u sza d o w ia d u je się za
p o śre d n ictw e m zm ysłów . C o z p o z o sta ły c h rzeczy w iem y
z ró w nie w ielką pew nością, ja k to , że żyjem y? T u ta j n a
pew no nie m a obaw y p o m y łek w o p a rc iu o z łu d n e p o
d o b ie ń stw a . N ie ulega bow iem w ątp liw o ści, że żyje tak że
i ten, k to się m yli. 1074 Jest to coś całkow icie ró ż n e g o niż
z w idzeniem z ew n ętrzn y ch p rz e d m io tó w , co d o k tó ry c h
o k o m o że ulegać złu dzeniu. N a p rz y k ła d w iosło z a n u rz o n e
w w o dzie w y gląda ja k złam an e, w ieże z d a ją się ch w iać, gdy
im się p rz y g lą d a ją ja d ą c y o k rę te m , a p o n a d to jeszcze
m ó g łb y m w yliczyć wiele in n y ch złudzeń m a m ią c y c h w zro k
p a trz ąc e g o .
T u je d n a k nie oczym a c iała w idzim y. Ś w iad o m o ść tego,
że żyjem y je st w ew nętrznym p o z n a n ie m . T u ż ad e n z filo zo
fów A k a d em ii n a m nie pow ie: „ M o ż e śpisz n ie w iedząc
0 lu d z ia c h i ich c z y n a c h , k tó re p o z n a je m y , c zy ta ją c d z ieła
h is to ry k ó w ; n ie z n a lib y śm y rzeczy, o k tó ry c h co d n ia
1 zew sząd się d o w ia d u je m y , k tó re z n a jd u ją pew n e i z g o d n e
p o tw ie rd z e n ia ; a w reszcie n ie w ied zielib y śm y , g d zieśm y się
u ro d z ili i k to to są n a si ro d z ic e. O ty m w szy stk im w iem y
w ie rz ąc św iad e c tw u in n y c h .
A w ięc to szczyt n ie d o rz e c z n o śc i głosić ta k ie rzeczy.
P rze c iw n ie, w in n iśm y szczerze p rz y z n a w a ć , ja k w iele n a sz e
p o z n a n ie z a w d z ię cz a te m u , o czym d o w ia d u je m y się za
p o ś re d n ic tw e m zm y słó w n ie ty lk o n a sz y c h , ale i in n y c h
lu d z i.
22. W sz y stk ie w ia d o m o śc i, ja k ie d u s z a lu d z k a u z y sk a ła
s a m a p rz e z się, p rz e z zm ysły a lb o ze św ia d e c tw a in n y c h ,
w sz y stk o to je s t p rz e c h o w y w a n e w s k a rb c u p a m ię ci. D u s z a
w ięc ro d z i w so b ie p ra w d z iw e sło w o ju ż w te d y , k ied y to , co
w ie, w e w n ą trz siebie w y p o w ia d a i to p rz e d w szelkim g ło
sem , n a w e t p rz e d w sz e lk ą m y ś lą o głosie. W ó w czas słow o
je s t c ałk o w icie p o d o b n e d o rzeczy z n a n e j, z k tó re j się ro d z i
i k tó re j je s t o b ra z e m , p o n ie w a ż w iz ja teg o , co m y ślę,
p o w sta je z w izji te g o , co w iem . N ie je s t to słow o ja k ie g o ś
ję z y k a . T o słow o p ra w d z iw e o p ra w d z iw e j rzeczy, nie
b io rą c e n ic z siebie sam e g o , ale w sz y stk o z tej w iedzy,
z k tó re j się ro d z i. M n ie jsz a o to , k ie d y u z y sk a ł w ia d o m o śc i
te n , k tó ry w y p o w ia d a to , co w ie. C z a sa m i w y p o w ia d a je
n a ty c h m ia s t, s k o ro ty lk o się d o w ie d z ia ł. B yłe ty lk o słow o
b y ło p ra w d z iw e , to z n ac z y b io rą c e p o c z ą te k z rzeczy z n a
n y ch .
R ó żn ic e
X I I I . C zy żb y B ó g O jciec, p rz e z k tó re g o je s t z ro d z o n e
S ło w o , B ó g z B o g a, czyżby B ó g O jciec, w tej m ą d ro ś c i,
k tó r ą je s t sam d la siebie, n a b y ł p e w n e w ia d o m o śc i p rzez
zm y sły c iała, a in n e m ia ł z sam eg o siebie?
J e s t to n ie d o p rz y ję c ia d la te g o , k to m yśli o B o g u nie
ja k o o ro z u m n y m stw o rz e n iu , ale ja k o o b ę d ąc y m p o n a d
d u s z ą ro z u m n ą . W k a ż d y m ra z ie d la m y ślą ce g o o B o g u ,
j a k lu d z ie m o g ą o N im m y śle ć s ta w ia ją c G o p o n a d w szy st
490 K sięga XV
k ie is to ty żyjące i p o n a d w sz e lk ą d u szę , c h o c ia ż G o w id zą
ty lk o „ p rz e z zw ierciad ło , w z a g a d c e ” , d o m y ś la ją c się ty lk o ,
a n ie o g lą d a ją c G o tw a rz ą w tw a rz ta k ie g o , ja k im je st.
C zy żb y w ta k im ra z ie B óg O jciec d o w ie d z ia ł się s k ą d in ą d
o d k o g o ś , ty c h p ra w d , k tó re z n a nie p rz e z ciało (b o go nie
m a ), ale sam p rz e z się? C zy żb y p o trz e b o w a ł z w ia s tu n ó w
i św ia d k ó w , ażeb y je p o z n a ć ? — Z p e w n o śc ią nie! Je g o
w ła s n a d o s k o n a ło ś ć w y sta rc z a , ażeb y w ied ział w sz y stk o , co
ty lk o m o ż n a w iedzieć. M a w p ra w d z ie z w ia s tu n ó w , to je s t
a n io łó w , ale n ie p o to , żeby M u o z n a jm ia li nie z n a n e M u
rzeczy. B o n ie m a ta k ic h rzeczy, k tó ry c h by n ie z n ał. N ie,
to a n io ło w ie d la sw ojego d o b ra w d z ia ła n iu sw ym z a s ię g a ją
ra d y Je g o p ra w d y . 1076 K ie d y się m ó w i, że z w ia s tu ją B o g u
p ew n e rzeczy, to nie znaczy, że B óg d o w ia d u je się o d n ich
ty c h rzeczy, ale że o n i sam i d o w ia d u ją się o n ich od B o g a
z a p o śre d n ic tw e m S łow a, bez d ź w ięk u w y ra zó w . O z n a j
m ia ją oni to , co B óg chce; są p o sy ła n i do k o g o B óg zech ce,
o trz y m u ją c od B o g a w szy stk o p rz e z Je g o S ło w o , to zn aczy
o d n a jd u ją c w P ra w d z ie B ożej, co m a ją u c zy n ić i w sz y stk o ,
co k o m u i k ie d y m a ją o zn ajm ić. M y sam i m o d lim y się d o
N ie g o , ale to nie z n aczy , że p o w ia d a m ia m y G o o n a sz y c h
p o trz e b a c h . „ W ie O jciec w asz n ie b ie s k i” — p o w ie d z ia ło
S łow o Jeg o — „ cz e g o p o trz e b u je c ie , pierw ej, n iż G o wy
p ro s ic ie ” (M t 6, 8). B óg nie d o w ie d z ia ł się ty c h rzeczy
w ja k im ś m o m e n c ie czasu . B ó g w w ieczn o ści p rz e w id z ia ł
w szy stk ie p rz y szłe rzeczy m a ją c e z d a rz y ć się w czasie,
— a w śró d n ic h ta k ż e i rzeczy b ę d ą c e p rz e d m io te m n a sz y c h
m o d łó w — i w w ieczności p rz e w id z ia ł, k o g o w y słu c h a a lb o
nie w y słucha. N ie d la te g o B óg z n a całe sw oje s tw o rz e n ie
d u c h o w e i cielesne, że o n o istnieje; ale d la te g o o n o istn ie je,
że B ó g je z n a. N ie m ó g ł nie z n a ć te g o , co m ia ł stw o rz y ć .
A że z n ał, w ięc stw o rzy ł; a nie d la te g o z n a , że stw o rz y ł.
I nie inaczej je z n a p o s tw o rz e n iu , n iż z n a ł je p rz e d te m . T e
s tw o rz o n e p rz e z N ie g o by ty n ic n ie d o d a ją d o Je g o w iedzy.
P o p ro s tu do szły o n e d o is tn ie n ia , j a k n a le ż a ło i k ie d y
n a le ż a ło . A m ą d ro ś ć Je g o trw a b ez z m ia n . T o te ż c z y ta m y
u E k lez ja sty k a : „ A lb o w ie m P a n u B o g u , pierw ej niżeli były
stw o rz o n e , w szystkie rzeczy z n a jo m e były, ta k ż e i p o
d o k o ń c z e n iu n a w szy stk ie p a tr z y ” (S yr 23, 20). „ T a k ż e ” ,
X III, 22 - X IV , 23 491
p o w ia d a - ta k sa m o były M u z n a n e p rz e d stw o rz e n ie m , ja k
i „ p o d o k o ń c z e n iu ” . J a k ż e ż nie p o d o b n a d o tej w iedzy je s t
n a s z a w iedza! C o je s t w ie d zą w B o g u , je s t ró w n ie ż m ą d r o ś
cią, a m ą d ro ś ć je s t te ż is to tą i s u b sta n c ją . B o w p rz e d ziw n e j
p ro s to c ie n a tu ry B ożej być m ą d ry m i istn ieć to nie są d w ie
rzeczy ró ż n e , ale m ą d ro ś ć — ja k c zę sto w sp o m in aliśm y
w k się g a c h p o p r z e d n ic h 23 —je s t w N im ty m sam y m , co
b y t. N a s z a w ied za w w ielu d z ie d z in a c h m o ż e z a n ik a ć alb o
j ą m o ż n a z d o b y w a ć n a n o w o . B o d la n a s być i w iedzieć nie
je s t ty m sam y m ; gdyż m y m o ż em y istn ieć, n a w e t jeżeli nie
z n a m y i nie k o s z tu je m y teg o , o czym d o w ia d u je m y się
s k ą d in ą d . T o te ż p o d o b n ie ja k n a s z a w ie d za je st r ó ż n a od
w ied zy B ożej, ta k sa m o i n a sz e sło w o ró ż n i się od teg o
S ło w a B ożego, k tó r e się ro d z i z is to ty O jc a , a to w y ch o d zi
n a je d n o , ja k g d y b y m p o w ied ział: „ z w iedzy O jc a ” , ,,z
m ą d ro ś c i O jc a ” , a lb o ściślej m ó w ią c : „ z O jca, k tó ry je st
w ie d z ą ” , „ z O jca, k tó ry je st m ą d r o ś c ią ” .
S ło w o rów ne O jcu
X IV . 23. Z a te m S ło w o B o g a O jca je s t J e g o je d n o ro d z o n y m
S y n em , w e w sz y stk im O jcu p o d o b n y m i ró w n y m , je s t
B o g iem z B o g a, Ś w iatłem z Ś w ia tło śc i, M ą d ro ś c ią z M ą d
ro ści, I s to tą z I s t o t y 24. Je st z u p e łn ie ty m sam y m , co
O jciec, a je d n a k n ie je st O jcem , gdyż S ło w o je st S ynem ,
a O jciec O jcem . P rz e z to z n a w sz y stk o , co z n a O jciec; lecz
p o z n a n ie m a z O jca, ja k i isto tę , gdyż p o z n a n ie i b y t je s t
w B o g u je d n ą i tą s a m ą rzeczą. O jciec ja k b y siebie w y p o
w ia d a ją c z ro d z ił S łow o. N ie w y p o w ie d zia łb y siebie c a ł
k o w ic ie i d o s k o n a le , g d y b y sta ł się w Słow ie k im ś m n ie j
szym a lb o w ię k sz y m , n iż je st sam w so b ie. T u ta j w n a jw y ż
szym s to p n iu s p ra w d z a się, co p o w ie d z ia n o : „ Je s t — je st,
n ie — n ie ” (M t 5, 37). D la te g o S łow o to n a p ra w d ę je s t
P r a w d ą , gdyż w sz y stk o , co je s t w tej w ied zy , z k tó re j O n o
23 VIL I, 2 (P. L. 42, 935), str. 236-240; XIV. I, 1 (P. L. 42, 1036), str. 421, etc.
24 Augustyn wykorzystuje analizę ks. VI. II, 3 - III, 4 oraz VIL II], 4—IV, 7
(str. 219—222, 242-248). Ale niektóre wyrażenia przypominają pierwszą triadę ks. IX
(dusza, poznanie, miłość). Jak zwykle silnie podkreśla równość Osób Bożych,
zwłaszcza kiedy omawia Ich pochodzenie.
4 92 Księga XV
S ło w o d uszy
24. A le w ró ć m y d o n aszeg o sło w a, sło w a bez b rz m ie n ia
g ło su czy m yśli o głosie, d o sło w a, k tó re je s t w e w n ę trz n ie
w y p o w ia d a n ą m y ś lą o rzeczy w id z ia n e j, i nie n a le ż y d o
ż ad n e g o ję z y k a . S tą d je s t w n im —n ib y w z a g a d c e —ja k ie ś
p o d o b ie ń stw o d o S ło w a B o żeg o , k tó re je s t B o g ie m , bo
n a sz e słow o ro d z i się z n a sz e g o p o z n a n ia , ja k S ło w o B oże
ro d z i się z p o z n a n ia O jca. L ecz c h o c ia ż n a sz e sło w o p rz e d
sta w ia p ew n e p o d o b ie ń s tw o ze S łow em B o ży m , n ie z a
w a h a jm y się je d n a k ro z w aż y ć i p o w ied zieć, je śli z d o ła m y ,
ja k d alece je s t o n o ró w n ież i n ie p o d o b n e 25.26
26 Nierówność pochodzi przede wszystkim z tego, że ,,słowo” nasze podlega
zmianom szczególnie pod wpływem czasu, a czasowość wprowadza między człowie
kiem a Bogiem różnicę ontologiczną. Zupełne upodobnienie nastąpi dopiero w wizji
X IV , 23 - XV, 24 493
N ie za w s z e p ra w d ziw e
X V . C zyż n a sz e sło w o nie ro d z i się z p o s ia d a n e j p rz e z n a s
w iedzy? C zy n ie w y p o w ia d a m y ró w n ie ż m n ó s tw a rzeczy,
k tó ry c h nie z n a m y ? W y p o w ia d a ją c je , n ie w ą tp im y o ich
p ra w d z iw o śc i. P rz y p u ść m y , że p rz y p a d k ie m są o n e p ra w
dziw e; w ó w czas b ę d ą p ra w d z iw e w rzeczy w isto ści, ale
n ie p ra w d z iw e w n a sz y m słow ie, b o sło w o n ie je st p r a w
d ziw e, je śli się n ie ro d z i z rzeczy z n a n e j. A w ięc fałszyw e
je s t w te d y n a sz e sło w o , co nie zn aczy , b y śm y k ła m a li, ale
d la te g o , że się m y lim y .
N a to m ia s t, k ie d y w ą tp im y , to jeszcze nie m a sło w a
o rzeczy, co d o k tó re j p o w ą tp ie w a m y , za to je st sło w o
d o ty c z ą c e sam e g o w ą tp ie n ia . W p ra w d z ie n ie w iem y czy to ,
o czy m w ą tp im y , je s t p ra w d ziw e , ale w iem y, że w ą tp im y 26.
K ie d y w y p o w ia d a m y to n a sz e w ą tp ie n ie , w ów czas je s t
p ra w d z iw e sło w o , p o n ie w a ż m ó w im y to , co w iem y.
A c o m y śle ć o ty m , że m o ż e m y k ła m a ć ? — C zy n iąc to ,
d o b ro w o ln ie i św ia d o m ie d a je m y fałszy w e sło w o . A le je s t
w ty m i p ra w d z iw e sło w o , p o n ie w a ż w iem y , że k ła m ie m y .
Jeśli w y z n a m y , żeśm y sk ła m a li, w ó w czas m ó w im y p ra w d ę:
m ó w im y b o w iem to , co w iem y, a w iem y, żeśm y sk łam ali.
O tó ż sło w o , k tó r e je s t B ogiem i je s t o d n a s m o cn iejsze,
nie m o ż e k ła m a ć . B o „ n ie m o ż e n ic u c zy n ić..., je n o to , co
w idzi, że i O jciec c z y n i” . I nie od siebie m ó w i, ale 1078 o d
O jc a p o c h o d z i w sz y stk o , co m ó w i, gdyż O jciec w y p o w ia d a
ty lk o to je d n o S ło w o . J e s t to w ie lk ą p o tę g ą tego S ło w a, że
nie m o ż e k ła m a ć , b o nie m o ż e w N im być i « T a k » i « N ie»
(2 K o r 1, 19), ale je d y n ie : „ J e s t —je s t, n ie —n ie ” .
W łaściw ie nie n a le ż a ło b y n a z y w a ć słow em teg o , co nie
je s t p ra w d z iw e . T a k . C h ę tn ie się n a to zg o d zę. A le cóż!
G d y n a sz e sło w o je s t p ra w d z iw e i z asłu g u je n a n azw ę
sło w a, m o ż n a by ró w n ie d o b rz e n a z w a ć je w id zen iem *26
z w id z en ia a lb o p o z n a n ie m z p o z n a n ia . C zy m o ż n a by
n a z w a ć je is to tą z isto ty , ta k ja k w n a jp e łn ie jsz y m z n a c z e
n iu n a le ż a ło b y p o w ied zieć o S łow ie B ożym ? Z p e w n o śc ią
nie! A dlaczeg o ? B o d la n a s b y ć i p o z n a w a ć n ie je s t ty m
sam y m . W iele je s t w n a s ta k ic h w ia d o m o śc i, k tó re ja k
g d y b y żyją w naszej p a m ię ci i ja k b y u m ie ra ją w sk u te k
z a p o m n ie n ia . A jeśli ich w o g ó le n ie p o z n a je m y , to i ta k
je steśm y . N a w e t gdyby zu p ełn ie z a n ik ła n a s z a w ie d za , to
m y i ta k żyć będziem y.
N ie trw a le
25. A te rzeczy, k tó ry c h p o z n a n ie nie m o ż e ulec z a g ła
d zie, bo są zaw sze d la d u sz y o b e c n e i są n ie o d łą c z n e od
jej n a tu ry , n p . św ia d o m o ść , że żyjem y (isto tn ie je s t to
p o z n a n ie trw a ją c e ta k d łu g o , ja k d łu g o istn ieje d u sz a ),
a w ięc p o z n a n ie trw a ją c e zaw sze, b o d u s z a zaw sze trw a ć
będzie?
N a w e t te i im p o d o b n e z n a jo m o śc i, w k tó ry c h p rz e d e
w szy stk im n a le ż y d o p a try w a ć się o b ra z u B o że g o , b ę d ą c
zaw sze z n a n e , nie zaw sze je d n a k są p rz e d m io te m m y śli.
Ja k ż e ż w ięc m o ż n a by o n ich w y p o w ia d a ć w ie c z n o trw a łe
sło w o , jeśli słow o je s t w y p o w ia d a n e w łaśn ie p rz e z m y śl?
Z aw sze trw a ją c e bow iem je s t życie d u sz y , jej ś w ia d o m o ś ć
teg o , że żyje. L ecz n ie zaw sze trw a to , że m y śli o sw o im
życiu a lb o o sw ojej św iad o m o śc i życia. M y ślą c o in n y c h
rz eczach , p rz e sta je o ty m m y śleć, m im o że n a d a l o ty m wie.
S tą d —c h o cia ż m o ż e istn ieć w d u sz y p e w n a w ciąż trw a ją c a
w ied za —je d n a k nie m o ż e stale w niej trw a ć m y śl o ty m , co
w ie. A że n a sz e słow o w e w n ę trz n e nie m o ż e być w y p o w ia
d a n e inaczej n iż p rz e z m yśl, p rz e to n a leż y p rz y ją ć , iż
je d y n ie B óg p o s ia d a Słow o ciągle trw a ją c e i w sp ó ł w ieczne
S obie.
T a k je st, c h y b a że sa m ą m o ż n o ś ć w y p o w ia d a n ia b ę d z ie
m y uw ażać za słow o (n a tej z asa d z ie , iż rzeczy z n a n e ,
n a w e t k ied y się o n ich nie m y śli, je d n a k m o g ą b y ć w m y śli
w y ra ż o n e ), i u z n a m y w y raz z a ró w n ie zaw sze trw a ją c y ja k
sa m o p o z n a n ie . A le w ja k i s p o s ó b m o ż e sta ć się w y ra z e m
to , co nie u k s z ta łto w a ło się je sz c ze w w izji m y ślo w ej? J a k
X V , 2 5 - X V I, 25 495
m o ż e p o s ia d a ć p o d o b ie ń s tw o d o p o z n a n ia , z k tó re g o się
ro d z i, jeśli nie m a je g o fo rm y i ty lk o d la te g o n a z y w a się
w y ra ze m , że m o ż e j ą m ieć? T o z u p ełn ie ta k , ja k g d y b y
p o w ie d z ia n o , że n ależy n a z y w a ć je sło w em , p o n ie w a ż m o ż e
nim być.
A le czym je s t to , co m o ż e stać się słow em i d la te g o
z asłu g u je n a n a z w ę słow a? C zy m je s t - p o w ia d a m —to , co
jest n a s ta w io n e n a p rz y ję cie fo rm y , ale jeszcze jej nie m a?
C zy n ie je s t n im to coś n ie o k re ślo n e g o w n aszy m u m y śle,
co u staw ic z n ie je s t w ru c h u i co w ciąż p rzen o sim y z p rz e d
m io tu n a p rz e d m io t, gdy m yślim y ra z o ty m , ra z o ta m ty m ,
z ależn ie o d te g o , co o d k ry w a m y i c o się n a d a rz a ? W te d y
m ielib y śm y p ra w d z iw y w yraz, g d y b y to coś, co o k reśliłem
ja k o b ę d ąc e w u sta w ic z n y m ru c h u , z a trz y m a ło się n a
czy m ś p rz e z n a s p o z n a n y m , i s tą d w zięło fo rm ę, p rz y
jm u ją c je g o p o d o b ie ń s tw o p o d k a ż d y m w zględem , ta k iż
rzecz w y ra z iła b y się m y ślo w o w ta k i sp o só b , ja k je s t
p o z n a w a n a , 1079 to je s t bez gło su i b e z m yśli o d źw ięk u
słó w n a le ż ą c y c h d o ja k ie g o ś ję z y k a —ta k ja k jest w y p o w ia
d a n a w głębi serca . P rz y jm ijm y d la u n ik n ię c ia s p o ru o te r
m in y , że sło w em m y ślo w y m n a zw ie m y to , co z n aszej
w ied zy m o ż e się w y ra zić, n a w et jeśli jeszcze nie jest, a je d
n a k — ja k rz e k łem — m o ż e być sfo rm u ło w a n e . K to w te d y
n ie d o strz e ż e , j a k w ielkie z a c h o d z i tu n ie p o d o b ie ń stw o ze
S ło w em B ożym ? S łow o to b o w iem nie było m ożliw e d o
w y ra ż e n ia z a n im n ie z o sta ło w y ra ż o n e , i n ig d y nie było
b e z k s z ta łtn e . O n o je s t fo rm ą p r o s tą i p o p ro s tu ró w n ą
te m u , z k tó re g o p o c h o d z i i z k tó ry m je st p raw d ziw ie
w sp ó łw ieczn e.
R ó ż n ic e te u tr zy m u ją się i w w idzeniu
X V I. D la te g o m ó w i się o Słow ie B ożym , a nie o m y śli
B o żej, ż eb y śm y n ie p rz y p u szc za li, że je st to ja k a ś w ła d z a
z m ie n n a , k tó r a ra z p rz y b ie ra fo rm ę , a b y stać się Słow em ,
a p ó ź n iej m o ż e tę fo rm ę o p u ścić i jeszcze dalej b ezład n ie się
z m ie n ia ć . D o b rz e z n a ł w a rto ś ć słów i d o b rz e ro z u m ia ł
ru c h liw o ś ć m y śli te n św ietn y p o e ta , k tó ry m ó w i w swej
p ie śn i: „ U s ta w ic z n ie się to c z ą w je g o um yśle ró ż n e z d arzę -
496 Księga XV
27
Wergiliusz, Eneida, X, 159-160.
XVI, 26 - XVII, 27 497
3. D u c h Św ięty ja k o m iłość
D uch Ś w ię ty darem B o ży m
X IX . 33. C zyż trz e b a jeszcze d o w o d z ić, że D u c h Św ięty je s t
n a zw a n y D a re m B ożym w P iśm ie św.? A w ięc m a m y
z ap isa n e w E w an g elii św. J a n a sło w a J e z u s a C h ry s tu sa :
„Jeśli k to p ra g n ie , niech do m n ie p rzy jd zie, a pije. K to
w ierzy w e m n ie, ja k m ó w i P ism o , rzek i w o d y żyw ej p o
p ły n ą z je g o w n ę trz a ” . E w a n g e lista z a ra z d o d a je: „ A to
m ó w ił o D u c h u , k tó re g o o trz y m a ć m ieli w ierzący w e ń ”
(J 7, 37-39). S tą d też i sło w a A p o s to ła P aw ła: „W szy scy
je d n y m D u c h e m byliśm y n a p o je n i” (1 K o r 12, 13).
C zy d a re m m a m y n a zy w a ć tę w odę, k tó r ą je st n a z w a n y
D u c h Św ięty — o to p y ta n ie ? J e d n a k ż e ta k , ja k w ty m
m iejscu o D u c h u Św iętym m ó w i się ja k o o w odzie żyw ej,
ta k w in n y m m ie jscu tejże E w an g elii t a w o d a z o sta ła
n a z w a n a d a re m B ożym . W ro z m o w ie z n ie w iastą s a m a ry
ta ń s k ą przy stu d n i P a n jej p o w ied ział: „ D a j m i p ić ” . A gdy
ta o d rzek ła, że Ż y d zi nie p rz e sta ją z S a m a ry ta n a m i, o d
p o w ia d a ją c Jez u s rz e k ł jej: „ G d y b y ś z n a ła d a r B oży i kim
je s t ten , k to ci m ów i: D a j m i pić, z ap e w n e p ro s iła b y ś go,
a d ałb y ci w o d y żyw ej. R zecze m u n ie w iasta : P a n ie , nie 30
m a s z n a w et czym z ac z e rp n ą ć , a s tu d n ia je st g łę b o k a,
sk ą d ż e ted y m a sz w o d ę żyw ą?... 1084 A o d p o w ia d a ją c
Jezu s rzek ł jej: K a ż d y k to pije tę w odę, z n o w u p ra g n ą ć
b ędzie; k to je d n a k n a p ije się w ody, k tó r ą j a m u d a m , n ig d y
nie u czu je p ra g n ie n ia . A le w o d a , k tó r ą ja m u d a m , stan ie
się w n im ź ró d łe m w o d y w y try sk ającej k u ży w o to w i w iecz
n e m u ” (J 4, 7—14). A p o n ie w a ż ta w o d a ży w a — ja k
w y ja śn ia E w a n g e lista — to D u c h Św ięty, p rz e to nie ulega
w ątp liw o ści, że D u c h Św ięty je st D a re m , o k tó ry m P a n
tu ta j m ó w i: „ G d y b y ś z n a ła d a r B oży i kim je st ten, k to ci
m ó w i: D a j m i pić, z ap e w n e p ro siła b y ś go, a d a łb y ci w ody
żyw ej” . J a k ta m pow ied ział: „ R z e k i w o d y żywej p o p ły n ą
z je g o ło n a ” , ta k tu ta j m ó w i: „ S ta n ie się w n im ź ró d łem
w o d y w y try sk a jąc e j k u żyw otow i w ie cz n e m u ” .
34. T a k ż e i A p o s to ł P aw eł m ów i: „ A k a żd e m u z n a s
d a n a je s t ła s k a w ed łu g m ia ry d a ru C h ry stu so w e g o ” i żeby
p o k a z a ć , że d a re m C h ry stu so w y m je s t D u c h Św ięty, d o d a
je: „ D la te g o p o w ia d a Pism o: W stą p iw szy n a w y so k o ść
w y w ió d ł w ię źn ió w p o jm a n y c h i ludzi d a ra m i o b d a rz y ł”
(E f 4, 7—8). O tó ż w ia d o m o w szy stk im , że P a n Jezu s, k ied y
po z m a rtw y c h w s ta n iu w stąp ił d o n ie b a, d a ł D u c h a Św ięte
go, k tó ry m n a p e łn ie n i w iern i m ó w ili ję z y k a m i ró ż n y c h
n a ro d ó w . N ie ch n a s nie dziw i to , że m ó w i o d a ra c h , a nie
o d a rz e , gdyż P a w e ł cytuje tu sło w a P sa lm u , w k tó ry m
p o w ie d zia n o : „ W stą p iłe ś n a w y so k o ść , p o jm a łe ś p o jm a
n y ch , n a b ra łe ś d a ró w m ięd zy lu d ź m i” (Ps 67, 19). R zeczy
w iście ta k b rz m i te k st licznych k o d e k só w , zw łaszcza g rec
kich, i ta k je s t w p rz e k ła d a c h z h e b ra jsk ie g o . D la te g o
z a ró w n o u A p o s to ła , ja k i P r o r o k a m a m y „ d a r y ” , z tą
je d n a k ró ż n ic ą , że p o d c za s gdy w P sa lm ie m am y : „ n a b ra łe ś
d a ró w m ię d z y lu d ź m i” , A p o s to ł w o la ł pow iedzieć: „ L u d z i
d a ra m i o b d a rz y ł” . T e d w a tek sty , p ro ro c k i i a p o sto lsk i,
o b a o p ie ra ją c e się n a p o w a d z e S łow a B ożego, o d d a ją sens
w całk o w itej je g o p ełn i. O b a z n a c z e n ia są praw d ziw e, gdyż
P a n d a ł lu d z io m d a ry i n a b ra ł d a ró w m ięd zy lu d źm i. D a ł
lu d zio m ta k j a k głow a sw oim c z ło n k o m , ale i p rzy jm o w ał
w o s o b a c h sw o ich czło n k ó w , za k tó ry m i u jm o w a ł się
w o ła jąc z n ie b a: „S zaw le, Szaw le, czem u m n ie p rz e śla d u
504 K się g a X V
D u ch Ś w ię ty w spólnotą O jca i S y n a
36. J e d n a k ż e p o n ie w a ż w sp o m n ia n i lu d zie u z n a ją p rz y n a j
m n iej to , że D u c h Św ięty je s t D a re m B ożym , p rz e to n ależy
zw ró cić ich u w a g ę, że słow a „ D a r D u c h a Ś w ię te g o ” n a le ż ą
d o teg o sam eg o ro d z a ju w y ra ż e ń , co „zw leczen ie c iała
z m y sło w e g o ” (K o l 2, 11). A p o n ie w a ż p o w ło k a c iała
zn aczy tyle co c iało , zatem D a r D u c h a Ś w iętego nie je s t
niczym in n y m ja k sam y m D u c h e m Św iętym .
O tyle je s t D a re m B ożym , o ile je s t d a n y ty m , k tó rz y
z N ieg o k o rz y s ta ją . S am w so b ie zaś je s t B o g iem , c h o c ia ż
n ik o m u nie je s t d a n y , p o n ie w a ż je st B ogiem w sp ó łw iecz-
n y m O jcu i S y n o w i, z an im k o m u k o lw ie k z o sta ł u d zielo n y .
T o zaś, że O jciec i Syn d a ją G o , a O n je s t d a n y , n ie czyni
G o m n ie jszy m od N ich . T a k b o w ie m je st d a n y — O n , D a r
B oży —ja k też sam d aje siebie sam e g o ja k o B óg. B o n ie
m o ż n a m ó w ić, że nie je s t sa m o w ła d n y , s k o ro P ism o św.
m ó w i: „ D u c h tc h n ie , kęd y c h c e ” (J 3, 8), a sło w a św. P a w ła
ju ż w sp o m in a łe m , że „w sz y stk o to s p ra w ia je d e n i te n ż e
D u c h , u d z ie la ją c k a ż d e m u z o s o b n a ja k o c h c e ” (1 K o r
12, 11). N ie m a tu zależności d la T e g o , k tó ry je s t d a n y , an i
w yższości D a ją c y c h : p a n u je m ię d z y N im i d o s k o n a ła h a r
m o n ia .
4. O p o c h o d z e n ia c h w B o g u
właściwą drogę do prawdy (por. XV. II, 2 i XXVII, 50). Najwierniejsze podobień
stwo Trójcy Świętej znajduje się nie w wiedzy duszy, ale w' jej istocie, jak to autor
wyrazi w swojej modlitwie końcowej (XXVIII, 51): „Obym o Tobie pamiętał, Ciebie
zrozumiał i pokochał... Liczne wprawdzie są moje myśli... lecz nie pozwól, bym się
na nich z rozkoszą zatrzymywał” .
XX, 39 - XXI, 41 511
3Ł Miłość ludzka daje bardzo niewierny obraz Ducha Świętego, ponieważ jest
sama ontologicznie uboga. Ale m ożna doskonale w niej odkryć cały system relacji
istniejących w Trójcy Świętej. „Wypływa bowiem z wiedzy i łączy pamięć z rozu
mem, o ile jest wspólna rodzącemu i zrodzonemu; stąd nie można jej rozumieć ani
jako źródła, ani jako wyniku” . W tych słowach streszcza się cała teologia Ducha
514 Księga XV
5. O p o c h o d z e n iu D u c h a Św iętego
46. C ze m u je d n a k p o Z m a rtw y c h w s ta n iu sw ym P a n
n a jp ie rw n a ziem i d a je D u c h a Św iętego (J 20, 22), a n a s tę p
nie p o s y ła G o z n ie b a (D z 2, 4)?
38
Szczególnie IX. VII, 12; IX, 14-X, 15, str. 299-302.
518 K sięg a X V
an Nigdy dostatecznie nie podkreślimy tego, że św. Augustyn nie jest teorety
kiem psychologii i metafizyki. Wszystkie jego wywody powstały z konieczności
wyjaśnienia pewnego faktu historycznego, mianowicie, że Chrystus przekazał nam
wiadomość o głębinach życia Boga, i dane przez siebie świadectwo przypieczętował
ofiarą własnej krwi. Dlatego żadna teoria —niech będzie ona najwznioślejsza —nie
jest warta chwili zastanowienia, jeśli nie ma oddźwięku w naszym życiu.
X X V I, 46 519
P ochodzenie p o z a czasem
47. Ja k ż e ż w ięc pytać: czy D u c h Św ięty p o c h o d z ił ju ż od
O jca, k iedy S yn z o sta ł z ro d z o n y ; czy też nie p o c h o d z ił
jeszcze w ów czas, a n a stą p iło to d o p ie ro p o z ro d z e n iu
Syna?
J a k m o ż n a staw iać ta k ie p y ta n ia ta m , gdzie w cale nie m a
czasu? M o g lib y śm y o to p y ta ć w w y p a d k a c h , gdzie czas
w ch o d zi w grę, w ta k i sp o só b , ja k n p . p y ta m y , czy p o
ch o d zen ie w oli w duszy ludzkiej w y p rz e d z a p o sz u k iw a n ie
tego, co — ra z zn alezio n e — n azy w a m y ja k g d y b y jej
p ło d em ? Bo w o la d z ia ła ją c a u z y sk u je swe d o k o ń c z e n ie
i d o sk o n a ło ść , gdy to , co było p ra g n ie n ie m szu k a ją ce g o ,
staje się ro z k o sz o w a n ie m się m iło ści p o c h o d z ą c y m z o b o j
ga, to je s t z ro d z ą ce g o u m ysłu i z ro d z o n ej idei.
N ie m o ż n a w ięc p y ta ć o ta k ie rzeczy ta m , gdzie n ic nie
zaczy n a się w czasie i nic nie u zy sk u je d o s k o n a ło ś c i w c za
sie. T o te ż k to m oże, k to z d o ła zro z u m ieć p o z a c z a so w e
zro d zen ie Syna, n iech aj ta k sa m o ro z u m ie i p o c h o d z e n ie
D u c h a Św iętego ja k o będące p o z a czasem . A k o g o s ta ć n a
zro zu m ien ie słów Syna: „B o ja k O jciec m a życie w sobie,
ta k też i Synow i udzielił, by m ia ł życie w so b ie ” (J 5, 26),
jeśli wie, że o z n ac z ają one nie to , ja k o b y O jciec d a ł życie
Synow i ju ż istn iejącem u , k tó ry je d n a k ży cia jeszcze nie
m iał, jeśli wie, że słow a te o z n a c z a ją , iż O jciec z ro d z ił S yna
p o z a czasem , a życie, k tó re O jciec d a ł S yn o w i je s t w sp ó ł-
w ieczne życiu d ającego je O jca — n iech aj, ro z u m ie ją c te
rzeczy, z ro z u m ie rów nież, że ja k O jciec sam w so b ie
p o s ia d a to , iż D u c h Św iaty o d N ieg o p o c h o d z i, ta k też
i Synow i d a ł to , że D u c h Św ięty o d N ie g o p o c h o d z i, i że od
O b y d w u p o c h o d z i jp o z a czasem . A k ied y się m ó w i o p o
c h o d zen iu D u c h a Św iętego od O jca, to trz e b a ro z u m ie ć to
w ta k i s p o só b , że p o c h o d z i O n rów nież i o d S y n a, co
je d n a k S yn o trz y m a ł od O jca. Jeżeli bo w iem w szy stk o , co
S yn m a , o trz y m u je o d O jca, w ta k im ra z ie od O jca m a
ró w n ie ż i to , że o d N iego D u c h Św ięty p o c h o d z i. Lecz
m y ślą c o ty m , nie w o ln o tu w p ro w a d za ć p o ję cia czasu ,
z a w ie ra ją ce g o w sob ie „ p rz e d te m ” i „ p o te m ” , p o n ie w a ż tu
nie m a n ic ta k ie g o .
C zy zatem nie b y ło b y szczytem nied o rzeczn o ści n azy w ać
D u c h a Św iętego Synem d w ó ch p o z o sta ły c h O só b B oskiej
T ró jcy ? Jeśli O jciec, z ra d z a ją c S y n a, u d ziela M u isto tę sw ą
bez p o c z ą tk u w czasie i o niezm iennej n a tu rz e , 1095 to ta k
sam o D u c h Św ięty, p o c h o d z ą c od O jca i S y n a, o trz y m u je
o d N ic h is to tę Ic h bez p o c z ą tk u w czasie i bez zm ien n o ści
n a tu ry .
D la te g o — nie n azy w a ją c D u c h a Św iętego z ro d z o n y m
— nie o śm ielam y się je d n a k n azy w ać G o n ie z ro d z o n y m ,
ażeb y n a p o d s ta w ie ta k ie g o n a z w a n ia nie p rzy p u szczał k to ,
że je s t d w ó c h O jców w T ró jc y Św iętej, alb o że nie dw ie
O so b y są z in n e j O soby. B o ty lk o O jciec nie bierze p o c z ą t
k u z d ru g iej O so b y i d la te g o je d y n ie Je g o n a z y w a się
N ie z ro d z o n y m ; n a zy w a ją c G o ta k , jeśli nie w P iśm ie Św ię
ty m , to w k a ż d y m razie w sp o so b ie w y ra ża n ia się m ó w ią
cych o tej ta k w ielkiej tajem n icy , k tó rz y m ó w ią o ty m ta k ,
ja k ich n a to sta ć . S yn z O jca je s t z ro d z o n y . D u c h Święty
principaliter, ź ró d ło w o , z O jca p o c h o d z i, a — z D a r u O jca
u d z ielo n eg o S ynow i — bez żad n ej różnicy w czasie, com -
m u n iter, w sp ó ln ie o d N ich O b y d w ó ch . T y lk o w te d y n a z y
w ałb y się O n synem O jca i S yna — co o d rz u c a ją o d ra z u
w szyscy z d ro w o m y ślący — g d y b y O ni O b aj G o zrodzili.
Z a te m D u c h n ie je st z ro d z o n y p rzez dw ie p o z o sta łe O soby
B oskiej T ró jc y , ale o d N ic h p o c h o d zi.
te m a t w k a z a n iu do lu d u c h rz eścijań sk ie g o , i co — w y
głosiw szy —spisaliśm y. W ś ró d w ielu in n y c h rzeczy b o w iem
w y ja śn ia łe m w tedy św iad e c tw a P ism a św. o p o c h o d z e n iu
D u c h a Św iętego od O jc a i S y n a 42.
„Jeżeli więc —m ó w iłem w ów czas — i od O jca, i od S yna
p o c h o d z i D u c h Św ięty, to d la cz e g o Syn o N im p o w ied ział:
« O d O jc a p o c h o d z i» (J 15, 26)? C zem u —ja k m y ślisz —jeśli
nie d la te g o , że Syn zw ykł o d n o s ić to , co m a , d o T e g o ,
z k tó re g o sam jest? P rz e to i to ta k ż e p o w ia d a : « M o ja
n a u k a nie je st m o ją , ale T e g o , k tó ry m ię p o słał» (J 7, 16).
Jeśli w ięc ro z u m ie m y , że c h o d z i tu o Jeg o w ła s n ą n a u k ę ,
c h o cia ż n a z y w a ją nie w ła sn ą , ale O jca, to o ileż b ard ziej
jeszcze należy p rzy jąć, iż D u c h Św ięty p o c h o d z i ta k ż e i od
S y n a, k ie d y Syn m ó w i o N im : «O d O jca p o c h o d z i» , a nie
w te n sp o só b , ja k gdyby p o w ied ział: „ N ie o d e m n ie p o
c h o d z i” . O d k o g o bow iem Syn o trz y m a ł to , że je s t B ogiem
—gdyż je s t B ogiem z B o g a —od T e g o o trz y m a ł ró w n ie ż i to ,
że od N ieg o p o c h o d z i D u c h Św ięty. T a k sa m o to , że D u c h
Św ięty p o c h o d z i od S yna, ta k ja k od O jca, D u c h Św ięty
o trz y m u je to o d O jca.
N a p o d s ta w ie p rz y to c z o n y c h słów ro z u m ie się c h o ć
tro c h ę — o ile n a s s ta ć n a ro z u m ie n ie teg o , n a s, słab y c h ,
i ta k ic h , ja k im i je steśm y —d la cz e g o D u c h Ś w ięty p o c h o d z i,
a nie je s t z ro d z o n y . B o gdyby b y ł n a z w a n y m sy n e m , to by
zn aczy ło , że je s t synem Ic h o b u , co b y ło b y szczy tem
n ied o rz ec z n o śc i. N ie m o ż n a p rzecież być sy n em in n y c h
d w o jg a niż o jc a i m a tk i. N ie ch B óg z a c h o w a , żeb y śm y coś
ta k ie g o m o g li p rz y p u śc ić p o m ię d z y B o g iem O jcem i B o
giem Synem ! T a k ż e i u ludzi syn nie p o c h o d z i ró w n o c z e ś
nie z o jca i z m a tk i. L ecz z o jc a w m a tc e p o c h o d z i, i w ted y
nie z m a tk i p o c h o d z i. A k ie d y n a ten św ia t w y d a je go
m a tk a , w ów czas nie z ojca, lecz z m a tk i p o c h o d z i. O tó ż
D u c h Św ięty nie z O jca p rz e c h o d z i w S y n a , a n a s tę p n ie
z S y n a d la u św ięcen ia stw o rz e ń . A le ró w n o c z e śn ie z O b y
d w ó ch p o c h o d z i, choć O jciec S y n o w i 1096 to d a ł, że ta k
ja k z N ie g o , ta k i z S y n a D u c h Św ięty p o c h o d z i. W rzeczy
sam ej nie m o ż e m y p o w ied zieć, by D u c h Św ięty n ie był
życiem , gdy O jciec je s t życiem i Syn ta k ż e je st życiem . J a k
O jciec m a ją c życie sam w so b ie d a ł S ynow i, ażeb y m ia ł
życie w so b ie, p rz e z to sa m o d a ł M u ta k ż e i to , że życie
z N ie g o p o c h o d z i” .
O to , c o p rz e p isu ję w tej księdze z ow ego k a z a n ia . A le d o
w ierzący ch , a nie n ie w ierzą c y ch p rz e m aw ia łe m w ted y .
N a le ży tr zy m a ć się za sa d y w iary
49. T o p ra w d a , że są ta c y lu d zie, n ie zd o ln i d o o g lą d a n ia
tego o b ra z u s tw o rz o n e g o , a n i żeby d o strz e c w sw ojej
d u szy , iż w y m ie n io n e trz y w ład ze nie są w niej trz e m a
o s o b a m i, ale w szystkie trz y n a le ż ą d o c zło w ie k a b ęd ąceg o
je d n ą o s o b ą .
C ze m u je d n a k nie w ierzą o n i raczej te m u , co c zy tają
w P iśm ie św. o tej najw yższej T ró jc y , k tó r a je st B ogiem ,
z a m ia s t w y silać się n a z u p ełn ie ja s n e z ro z u m ien ie ta je m n i
cy, k tó re j m a ło p o ję tn a i s ła b a m y śl lu d z k a nie m o ż e p o jąć.
N iech w ięc n ie w zru sz en ie w ie rz ą P ism u św. ja k o n a jp ra w
d z iw sz e m u św iad e c tw u . N ie c h p rz e z m o d litw ę , ro z m y śla n ie
i św ięte życie s ta r a ją się d o jść d o ro z u m ie n ia , czyli d o tego,
żeby m y ś lą w id zieć (o ile m o ż n a w idzieć) to , co p rz y jm u ją
p rzez w iarę. K to im teg o b ro n i? C o w ięcej, k to ich d o teg o
nie z ach ęca? C zy ż d la te g o n a leż y przeczyć ty m rzeczo m , że
nie m o ż n a ich d o s trz e c u m ysłem ?
Ś w ia tło ść w ięc w c iem n o śc ia ch świeci. A jeśli ciem ności
jej nie o g a rn ia ją (J 1, 5), to n iech aj p o z w o lą się ośw iecić
D a ro w i B o że m u n a jp ie rw p o to , ażeby m ieć w ia rę i stać się
św ia tło śc ią w p o ró w n a n iu z niew iern y m i. Z ało ży w szy tę
p o d w a lin ę w ia ry , n ie c h się w z n o sz ą d o ro z u m ie n ia tego,
w co w ie rz ą, ażeb y kied y ś m o g li to o g ląd ać.
S ą w p ra w d z ie rzeczy, w k tó r e się w ierzy, ale n ig d y się ich
nie z o b ac z y . N ie u jrz y m y n p . p o ra z d ru g i C h ry s tu sa n a
k rz y ż u . O ile je d n a k n ie b ę d ziem y w ierzyć, iż się to stało
i b y ło w id z ia n e , c h o ć nie sp o d z ie w a m y się p o w tó rz e n ia
teg o i z o b a c z e n ia n a n o w o , n ie d o jd ziem y d o C h ry s tu sa
ta k ie g o , ja k ie g o m a m y o g lą d a ć bez k o ń c a .
524 Księga XV
N a to m ia s t gd y c h o d z i o tę n a jw y ższ ą, n ie w y ra ż a ln ą
i n ie z m ie n n ą n a tu rę , k tó r a m a być ja k o ś d o s trz e ż o n a p rz e z
in telig en cję, to c ó ż człow iek m o ż e lepszego d la jej p o z n a n ia
u czy n ić, n iż — oczyw iście p o d p rz e w o d e m w ia ry — z a
p ra w ia ć u m y sł p rz e z b a d a n ie w swej w łasn ej n a tu rz e teg o ,
co je s t w niej lepsze n ie ty lk o od z w ierzą t, ale n a w e t od
p o z o sta ły c h d z ied z in je g o w łasnej d u szy , m ia n o w ic ie p rz e z
b a d a n ie sw ojego u m ysłu. Je m u b o w ie m je s t d a n e p ew n e
p o s trz e g a n ie rzeczy w isto ści n ie w id zialn y c h . O n to —ja k b y
n a ja k im ś w y n io sły m i w e w n ę trz n y m p o c ze sn y m m ie jscu
— je s t p o w ia d a m ia n y o w szy stk im , n a w e t p rz e z zm ysły,
i w sz y stk o o c en ia . I nic nie je s t p o n a d n im , k tó re m u
w szy stk o je s t p o d d a n e , n ic — o p ró c z B o g a.
M o d litw a końcow a
X X V III. 51. P a n ie , B oże n a sz , w ierzym y w C ieb ie, O jca,
S y n a i D u c h a Ś w iętego. B o nie m ó w iła b y P ra w d a : „ Id ą c
ted y , n a u cz a jcie w szystkie n a ro d y , c h rz c z ą c je w im ię O jca
i S y n a, i D u c h a Ś w ięteg o ” (M t 28, 19), gdybyś T ró jc ą nie
był. I n ie k a z a łb y ś n a s ch rzcić w im ię T e g o , k tó ry by nie
był P a n e m i B ogiem . G ło s B oży nie m ó w iłb y : 1098 „ S łu
ch aj Izraelu ! P a n , B óg n asz, P a n je d e n je s t” (P w t 6, 4),
g dy b y ś nie b y ł T ró jc ą , a je d n o c z e śn ie je d y n y m P a n e m
i B ogiem .
G d y b y ś T y , B oże O jcze, nie ró ż n ił się o d S y n a , to zn aczy
S łow a T w e g o i J e z u sa C h ry s tu s a , a n i o d W asz eg o D a m ,
D u c h a Św iętego, nie c zy talib y śm y w P iśm ie św. p ra w d y :
„ P o s ła ł B óg S y n a sw eg o ” ( G a 4, 4; J 3, 17), a n i T y ,
J e d n o ro d z o n y , n ie m ó w iłb y ś o D u c h u Św iętym : „ K tó re g o
O jciec pośle w im ię m o je ” (J 14, 26) i „ K tó re g o j a w am
poślę od O jc a ” (J 15, 26). T rz y m a ją c się tej z a s a d y w iary
k ie ro w a łem cały m sw oim w ysiłkiem ; nie szczęd ziłem w łas
n y ch sił i liczyłem n a T w o ją p o m o c , a b y sz u k a ć C iebie.
P ra g n ą łe m w idzieć siłam i u m y słu to , w c o u w ierzyłem .
W iele d o c ie k a łe m , wiele p ra c o w a łe m . P a n ie , B o że m ó j,
je d y n a n a d z ie jo m o ja , w y słu ch aj m n ie, a b y m n ie uległ
zm ęczeniu i nie z a n ie c h a ł p o s z u k iw a n ia C iebie, ale bym
zaw sze g orliw ie szu k a ł O b lic za T w e g o . T y sam d aj m i siły
n a p o szu k iw a n ie . T yś bow iem p o z w o lił, a b y m C ię z n ala z ł,
T y ś m i d a ł n a d zie ję , że o d n a jd ę C ię c o ra z w ięcej. P rzed
T o b ą je s t m o c i n iem o c m o ja : m o c z ac h o w aj, n ie m o c ulecz.
P rze d T o b ą je s t w ied za m o ja i n iew ied za; w b ra m ie p rzez
C iebie u ch y lo n ej przyjm ij m n ie . U d rz w i z a m k n ię ty c h ,
kiedy p u k a m , o tw ó rz m i. N ie c h o T o b ie p a m ię ta m , n iech
C iebie z ro z u m ie m , n iech C ieb ie p o k o c h a m . W z m o c n ij we
m n ie te trz y dziedziny, aż m n ie d o c n a o d tw o rz y sz .
W iem , że je s t n a p isa n e : „ W w ie lo m ó w n o śc i nie o b e jd zie
się bez g rz e c h u ” (P rz 10, 19). O b y m m ó w ił ty lk o g ło sząc
słow o T w o je i ch w alą c C iebie! N ie ty lk o u n ik n ą łb y m
grzechu, ale z y sk ałb y m d o b r ą zasłu g ę, n a w e t d u ż o m ó w ią c
w te n sp o só b . Bo człow iek, k tó re g o szczęściem T y je steś,
nie m ó g łb y n a k a z y w a ć g rz e ch u p ra w d z iw e m u sy n o w i swej
X X V III, 51 527
43 Stałą obawą mężów oddanych służbie Bożej było, żeby nie uchodzić za
mędrców świeckich. Hieronim wyrzekał się swego „cyceronianizmu” (Lisi 22, 30
opowiada słynny jego „sen” , tłum. J. Czuj, t. J, Warszawa 1952, str. 146). Taki sam
prąd nurtował na Wschodzie, ale pod wpływem Orygenesa, najwięksi z Ojców
greckich, wielcy Kapadocjanie, mimo że sami wyrzekli się przyjemności wypływają
cych z uprawiania kultury świeckiej, bardzo żywo zachęcali młodzież do zdobywa
nia tej kultury jako podstawy do wyższych osiągnięć w zrozumieniu Pisma św.
i prawd objawionych. Słynna jest Homilia św. Bazylego „Do młodzieży” o tym, jak
należy z pożytkiem czytać dzieła autorów pogańskich (P. G. 31, 563-590): tłum.
T. Sinko, Wyhór..., Kraków 1947, str. 213—230). Słynne także poematy św. Grzego
rza z Nazjanzu do Nikobulosa, II. II, 4 i 5 (P. G. 37, 1505-1541) i Seleukosa II. ił, 8
(ibidem 1577-1599):
„Kiedy młodość moja to wszystko opanuje, tzn. kiedy dojdę poprzez logikę
i poprzez oglądanie zjawisk naturalnych przyrody do niewyrażalnego wyczucia Boga,
kiedy już przestudiuję i zrozumiem tak jak starożytni mędrcy Lo, co zwykłemu
śmiertelnikowi nie jest dostępne, -wtedy przyłożę swój umysł do ducha Bożego i pójdę
śladami tych ukrytych piękności, aby zbliżyć się do prawdziwej światłości. TJłożę sobie
zasady życiowe za pomocą i pod przewodnictwem Chrystusa, którego obieram sobie
za towarzysza [w tym poszukiwaniu]; już nie będę oglądał z daleka jakby w zwierciad
le bladych obrazków prawdy, ale uchwycę samą prawdę oczyma bez zasłony, tę
prawdę, której pierwszym i zasadniczym pierwiastkiem jest Trójca Święta - czczona
jako Bóg jedyny, jako jedyne światło w' trzech równych promieniach”.
Do Seleukosa : „Ćwicz i wygładzaj sobie umysł, zapoznaj się głębiej z poetami,
/. komentarzami historyków, z przykładami gładkiej wymowy oratorów, z subtel
nymi myślami filozofów. Unikaj cierni, zrywaj róże. To jest pierwsza z zasad
w studiach świeckich... A kiedy dostatecznie sobie wyćwiczysz umysł w literackich
dyscyplinach... zabierz się do ksiąg natchnionych” .
528 Księga XV
44„Eklezjastyk” tzn. mąż Kościoła, czyli oddany społeczności i przez nią uznany
jako swój. Dla starszych Ojców był to tytuł najbardziej zaszczytny. Orygenes np. nie
chciał żadnego innego tytułu.
4a P. L. Suppl. II, 1543 podaje inną modlitwę św. Augustyna, która wygląda na
przeróbkę średniowieczną.
J A N M A R IA S Z Y M U S IA K S J
P O S Ł O W IE
n a u k ę o ró w n o śc i O só b w T ró jc y Św iętej, u z n a ją c p r a k
ty czn ie ty lk o O jc a ja k o B o g a z n a tu ry , z o sta n ie o sta te c z n ie
p o k o n a n y d o p ie ro n a d ru g im so b o rz e p o w sz e c h n y m (w
K o n s ta n ty n o p o lu — 381 r.). A le te n d ru g i u ro c z y sty zjazd
b isk u p ó w z całego Im p e riu m R z y m sk ie g o m ó g ł się o d b y ć
d zięk i te m u , że przez la t czterd zieści d z ia ła ł p o całym
Im p e riu m n a p rz e ró ż n y c h je g o te re n a c h , gdzie p rz e b y w a ł
n a w y g n a n iu , p a tria rc h a A le k s a n d rii A ta n a z y , zw an y
W ielk im . N a w io sn ę ro k u 362, w p rz e rw ie m ię d z y trz e c im
a c z w a rty m w y g n a n iem A ta n a z e g o , k o rz y s ta ją c ze z m ia n y
c esa rza — K o n s ta n c ju s z a (1 3 6 1 ), a ria n in a — n a J u lia n a
„ filo z o fa ” , k ilk u n a s tu b isk u p ó w s p o ty k a się w A le k sa n d rii,
a b y o m ó w ić s p o so b y p rz y w ró c e n ia p o k o ju w g m in a c h
c h rz e śc ija ń sk ic h , p o je g o z a k łó c e n iu w szczętym n a tle s p o
ró w a ria ń sk ic h i o so b isty c h zaw iści. H is to ry k R u fin z A k -
w ilei n a z w ie te o b ra d y „ S o b o re m W y z n a w c ó w ” 1, p o n ie
w aż zeb rali się ta m b isk u p i p rz e śla d o w a n i p rz e z K o n s ta n c
ju sz a . P o z a d e k re ta m i d y sc y p lin a rn y m i o d ecy z ja ch n a c e
c h o w a n y c h w ielkim m iło sie rd z iem —w szyscy o d stę p c y m a
j ą o trz y m a ć ro zg rzeszen ie, jeśli o d p ra w ią n a d a n ą im p o
k u tę —p ró b o w a n o ta m p o ra z p ierw szy u z g o d n ić s ło w n ic t
w o te o lo g ic z n e w o m a w ia n iu d o g m a tu o T ró jc y Św iętej.
O jciec, i że D u c h Św ięty p o s ia d a ta k ż e n a tu rę B o sk ą n a
ró w n i z O jcem i S ynem , a razem są je d n y m B o g ie m 2.
A ta n az y nie n a u c z a ł3 nigdy czegoś innego. T o sam o u trz y
m y w a ł n a jg o rę tsz y je g o z w o le n n ik n a Z a c h o d z ie , św. H ila
ry , b is k u p P o itie rs (3 1 5 -3 6 7 ), p ie rw szy d o k to r K o ś c io ła
ła c iń sk ie g o , k tó ry d zięk i w y g n a n iu n a W sc h ó d z a p o z n a ł się
z te o lo g ią g re c k ą i s ta r a ł się u z g o d n ić te rm in o lo g ię o b u
ś w ia tó w 4. Jeg o d zieło o T ró jc y Ś w ię te j5 je s t p ie rw szą
s y n te z ą te o lo g ic z n ą , k tó rą nie p o g a rd z i sam A u g u s ty n 6.
2 Oto np. w jaki sposób omawia sprawę G RZEG O RZ Z NAZJANZU w swojej
mowie pochwalnej na cześć św. Atanazego {Mowa 21, 35, P. G. 35, 1124—1 125):
„Dodam jeszcze coś, co wielce się przyda w naszych czasach tak obfitych
w spory. Oby posłużyło za naukę postępowanie Atanazego. Tak np. jest z wodą: nie
tylko ubywa tego, co ręka zaczerpnie, aie także ginie to, co między palcami
wycieknie. Tak samo [w dyskusjach] odrzuca się nie tylko to, co jest niezgodne
z świętą prawdą, ale nawet elementy najświętsze. Gdyby tematem dyskusji były
opinie bardzo ważne i godne zastanowienia, to jeszcze można się zastanawiać, ale
dyskutuje się o słówkach, które wyrażają inaczej tę samą myśl.
A więc u nas [Greków] mówi się z pobożnością o jednej istocie i o trzech
hipostazach —pierwsze słowo wyraża jedną naturę Bożą, drugie -p o trójne właściwo
ści. Tak samo myślano w Italii, ale z powodu ubóstwa ich języka i braku słów nie
mogli oni rozróżnić hipostazy [substancji] od istoty i -wprowadzili pojęcie trzech
Osób, aby nie przyjmować trzech istot. ! co się stało? —Coś, co by było bardzo
śmieszne, gdyby nie aż tak godne pożałowania. Okazała się bowiem różnica wiary
tam, gdzie był tylko spór o jakiś dźwięk. WymyśLano od sabelian zwolennikom,
trzech Osób, od arian zwolennikom trzech hipostaz: widma wywołane przez ducha
sprzeczki. 1 proszę, co dalej? — Dodało się trochę kwasów jak zwykle w sporach
i nastąpiło niebezpieczeństwo rozdarcia sylabami całego świata.
Widział to i słyszał św. Atanazy i jako prawdziwy mąż Boży, a wielki kierownik
dusz, myślał, że nie może pozwolić na tak nieprzystojne i tak niemądre rozdarcie
Mądrości. Postanowił zastosować w tej chorobie leczenie na własny sposób. A jak to
uczynił? —Zwołał obie strony z wielką dobrocią i życzliwością, zbadał dokładnie, co
wyrażały ich sformułowania, a stwierdziwszy, iż zgodne są ich przekonania, a nauka
wierna przekonaniom, zostawił każdego przy swoich wyrazach, a połączył ich
w rzeczywistości” .
Oficjalne streszczenie akt „Soboru Wyznawców” w postaci L istu do A ntiocheń-
c zy kó w ( T om us ad A ntiochenos, P. G. 26, 796), podpisanego przez wszystkich
obecnych, potwierdza to opowiadanie św. Grzegorza z Nazjanzu.
3 Chociaż pojawiły się w naszych czasach pewne zastrzeżenia co do jego nauki
o Ludzkiej naturze Chrystusa. Zob. np. A. GRILLM EIER, D ie theologische und
sprachliche V orbereitung der christolog'ischen Form el von C halkedon, w: D as K onzil
von C halkedon I, W ürzburg 1951, str. 68—102; I. ORTIZ DE URBINA, L 'anim a
um ana d i C risto secondo S. A tanasio, w „Orientalia Christiana Periodica” 20 (1954),
str. 26—43; P. GALTIER, S a in t A th a n a se et l'äm e du Christ, w „Gregorianum” 36
(1955), str. 553-589.
4 W D e Synodis, P. L. 10, 479-548.
5 D e T rin ita te , P. L. 10, 26—472.
8 Np. powołuje się na niego m. in. w De T rinitate, VI. X, 11—12. P. L. 42, 931;
XV. III, 5, P. L. 42, 1059.
532 Jan M aria Szym usiak S J
J e d n a k b e z p o śre d n im i s p a d k o b ie rc a m i m y ś li A ta n a z e
go b ę d ą trzej n a jw ięk si O jco w ie K o ś c io ła W sc h o d n ie g o ,
tzw . K a p a d o c ja n ie — m ia n o w ic ie G rz e g o rz z N a z ja n z u
(3 2 9 -3 8 5 ), zw an y T e o lo g ie m , p a tr ia r c h a K o n s ta n ty n o p o la ,
je g o p rzy jaciel B azyli W ielk i (329—379), b is k u p C ezarei
K a p a d o c k ie j, i b ra t tego o sta tn ie g o G rz eg o rz, b isk u p N issy
(335—395), k tó ry w y stą p i ja k o n a jw y b itn ie jsz y te o lo g n a
S o b o rz e K o n s ta n ty n o p o ls k im (381). N a s ta ły ju ż w ó w czas
sp o k o jn ie jsz e d la K o ś c io ła czasy z a c e s a rz a T e o d o z ju sz a .
N a Z a c h o d z ie św. A m b ro ż y (339—397), b is k u p M e d io la n u ,
k tó re g o A u g u s ty n u w a ż a ł z a sw ego ojca w w ierze, ro z p o
w sz e c h n ia n a u k ę O jców k a p a d o c k ic h . A b y je d n a k d o jść d o
teg o o sta te c z n e g o triu m fu , p o trz e b n a b y ła w y trw a ła w a lk a
A ta n a z e g o przeciw A riu sz o w i i je g o z w o le n n ik o m .
N a p rz e strz e n i je d n e g o stu le c ia — o d ro k u 318, k ie d y to
A riu s z p o ra z pierw szy z a c z y n a ro z siew a ć n ie p o k ó j w d u
sza c h p rz e z sw oją n a u k ę g ło sz o n ą w k o ściele B a u k a lis n a
p rz e d m ie śc ia c h A le k sa n d rii, aż d o 425 r o k u , k ie d y A u g u s
ty n - j u ż p o n a p is a n iu sw o jeg o tr a k ta tu o T ró jc y Św iętej
(3 9 9 -4 1 9 ) — staw ia czoło d u c h o w y m p rz y w ó d c o m p le m io n
b a rb a rz y ń s k ic h z a k a ż o n y c h a ria n iz m e m 7, h e re z ja a ria ń s k a
p rz y b ie ra ró ż n e fo rm y . P o k o le n ia ró ż n ie p o jm u ją m yśl
A riu s z a , a n a w e t zu p ełn ie o d n a w ia ją je g o m y śl w z a le ż n o
ści nie ty lk o od sw ojej fo rm a c ji m y ślo w ej, ale n a w e t o d
o k o lic z n o śc i p o lity c z n y ch czy p o trz e b sp o łec z n y ch .
P o n ie w a ż p o s ta c ie h e re z ja rc h ó w w y stę p u ją ra z p o ra z
w a lu z ja c h z a w a rty c h w p ierw szej części t r a k t a t u św. A u g u
sty n a , p rz e to p rz e d sta w im y w zary sie g łó w n e e ta p y a ria ń -
skiego b łą d ze n ia .
I. A R IU S Z 1 W A L K A O W IA R Ę N IC E J S K Ą
3 A riu s z (2 5 6 -3 3 6 ), k a p ła n a le k s a n d ry js k i, ale p o c h o
d z e n ia lib ijsk ieg o a w y k sz ta łc e n ia sy ry jsk ieg o , cieszy się
u w ie rn y c h sw ojego K o ś c io ła w ielk im i w p ły w a m i d zięk i
su ro w o śc i o b y czajó w i d a ro w i w y m o w y . J e d n a k o k o ło
ro k u 318 n a p ły w a ją d o b is k u p a A le k s a n d ra s k a rg i n a jeg o
n a u k ę o S y n u B o ży m . P o k ilk u u p o m n ie n ia c h , p o d o
c h o d z e n iu h is z p a ń s k ie g o b is k u p a H o z ju sz a z K o r d ob y ,
d o ra d c y c esa rsk ie g o d o sp ra w relig ijn y ch , A riu s z z o sta je
p o tę p io n y p rz e z m iejsco w y sy n o d w szy stk ich stu b isk u p ó w
e g ip sk ich . O p u sz c z a A le k sa n d rię i z n a jd u je sch ro n ie n ie
u sw o ich sy ry jsk ich p rz y ja c ió ł, b is k u p a E u z e b iu sz a z C e z a
rei, sły n n eg o h is to ry k a K o śc io ła , i E u z e b iu sz a z N ik o m e -
d ii, „ p r y m a s a ” w sc h o d n ie j części C e sa rstw a . M a ją c ta k ic h
p ro te k to ró w o rg a n iz u je s p ry tn ą p ro p a g a n d ę , k tó r a sięga
n a w e t d o w a rstw lu d o w y c h . R o z p isu je listy, w y z n a n ia
w ia ry i u k ła d a d zieło p t. Talia (p o g re c k u „ U c z ta ” ),
w k tó ry m p r o z a je st p rz e p la ta n a w ierszam i i p io se n k a m i.
W e w sz y stk ic h p o rta c h sy ry jsk ich m a ry n a rz e ro z p o w sz e c h
n ia ją te p io s e n k i8.
1. A riu s z
N a u k a A r iu s z a 9: „ W y z n a je m y je d y n e g o B o g a, je d y n e g o
nie z ro d z o n e g o , je d y n e g o w ieczn eg o , je d y n e g o , k tó ry je s t
bez p o c z ą tk u i je s t je d y n y m p ra w d ziw y m B o g iem ” . W ty m
w y z n a n iu w ia ry , p o z o rn ie o rto d o k s y jn y m , z a w a rty je st
lo g iczn ie cały a ria n iz m . Jeśli b o w iem z z a ło ż e n ia B óg je st
nie z ro d z o n y (ą g e n n eto s), to nie m o ż e być m o w y o ja k im ś
p rz e d w ie c z n y m ro d z e n iu , w k tó ry m by B ó g bez p o d z ia łu
i z m ia n y w S o b ie u d zielał w ła s n ą sw o ją isto tę . T y m sam y m
Syn z ro d z o n y z O jca nie m o ż e b y ć B ogiem p raw d ziw y m .
A z a te m je s t stw o rz o n y . O to p ra w d a log iczn a, k tó r ą A riu sz
w y p ro w a d z ił z p o s tu la tu ra c jo n a ln e g o , nie trz y m a ją c się
B o żeg o O b ja w ie n ia . D a lsz e tw ie rd z e n ia z a w a rte w T a lii:
— S y n nie je s t w ieczny: „ B ó g nie b y ł w iecznie O jcem ...
Syn n ie m o ż e b yć B ogiem , s k o ro b y ł czas, k ie d y nie ist
i p rz y jm u je p o d s u n ię tą p rz e z H o z ju sz a m y śl z w o ła n ia so
b o r u p o w sz e c h n e g o . P o c z ta c e sa rsk a zw ozi b is k u p ó w z c a
łe g o Im p e riu m , w w ięk szo ści je d n a k ze W sc h o d u , w liczbie
o k o ło trz y s tu (tra d y c y jn a cy fra 318 p o c h o d z i z P ism a
Ś w ięteg o , R d z 14, 14). U ro c z y s tą m o w ą 20 m a ja cesarz
o tw ie ra so b ó r. M im o o p o zy cji m a le ń k iej g ru p y z w o le n
n ik ó w A riu s z a — s ie d e m n a stu b is k u p ó w p o d p rz e w o d n ic
tw em d w ó c h E u z e b iu sz ó w — O jcow ie s o b o ru o d rz u c a ją ze
z g o rsz e n ie m tw ie rd z e n ia h e re z ja rc h y . L ecz sam o sp isa n ie
w y z n a n ia w ia ry s ta w ia tru d n o ś c i n a tu r y p ro to k o la rn e j.
E u z e b iu sz o w i z C ez a re i n ie u d a je się o trz y m a ć z a tw ie r
d z e n ia te k s tu , k tó r y p o d s u w a O jco m s o b o ru . W p ro w a d z o
n o z a s a d n ic z ą z m ia n ę w z a p ro je k to w a n y m p rz e z n iego
w y z n a n iu w ia ry , m ia n o w ic ie słó w k o „ H o m o o u sio s —w sp ó ł-
is to tn y ” . U s ta lo n y te k s t p o d p is u ją w szyscy o b ecn i z w y ją t
k ie m d w ó c h , k tó ry c h s k a z a n o n a ty c h m ia s t n a w y g n a n ie 14.
S o b ó r z a m y k a sw oje p o sied z e n ie w ielkim i u ro c z y sto śc ia m i
d n ia 19 c z e rw c a 325 r o k u 15.
2. S y m b o l N icejski
4 S y m b o l N ic e js k i16 z a w ie ra w y z n an ie w ia ry u z u p eł
n io n e fo r m u łą p o tę p ie n ia , ,,a n a te m a ty z m e m ” .
W y z n a n ie w ia ry w y ra ż a p rzeciw h erezji a ria ń sk ie j, w j a
k im z n a c z e n iu Je z u s C h ry s tu s je s t S ynem B ożym . P o d k r e ś
lić trz e b a w y ra zy n a stę p u ją c e :
— F iliu m D e i — Syn B oży. S o b ó r w o la ł to w y ra że n ie n iż
o k re śle n ie V erbum D e i (logos) — S łow o B oże, k tó re je s t
m n ie j e w an g e lic zn e i trą c i filo z o fią h e lle ń sk ą , a je s t z a w a rte
w S y m b o lu C ez a re jsk im .
— N a tu m e x P â tre unigenitum , hoc est de substantiel P a tris
- z ro d z o n y z O jca ja k o J e d n o ro d z o n y Syn, tzn. z je g o
14 Mianowicie dwóch Libijczyków: Secundusa bpa PtoLemaidy i Teonasa bpa
Marmaryki.
1<s O hipotezie ponownego posiedzenia Soboru w 327 r. (E. SCHWARTZ, Zur
Geschichte des Athanasius , Berlin 1959, str. 205) zob. ATHANASE D ’ALEXAN
D R IE , D eu x Apologies, Paris 1958, Appendice 1, str. 169 (S. C. 56).
16 Autentyczny tekst grecki i tłumaczenie łacińskie w Dz. 54. Por. J. ORTIZ DE
URBINA, Textus symboli Nicaeni, „Orientalia Christiana Periodica” II (1936), str. 330.
536 Jan M aria Szym usiak S J
3. W a lk a o S y m b o l N icejsk i
5 O p o z y cja w y stąp i ja w n ie, gdy ty lk o b isk u p i w ró c ą do
sw oich gm in. P o śm ierci K o n s ta n ty n a p o w sta je o tw a rta
w a lk a , k tó r a z ak o ń c z y się II so b o re m p o w sz e ch n y m
w K o n s ta n ty n o p o lu z a p a n o w a n ia T e o d o z ju sz a (381).
P rzyczyny o p ozycji i w alki są p o tró jn e : b ra k precyzji
w sfo rm u ło w a n ia c h S ym bolu, p o lity c z n a i d ia le k ty c z n a
zręczn o ść b isk u p ó w a ria ń sk ic h o ra z in terw en cje w ładzy
św ieckiej w sp ra w a c h w iary.
W s fo rm u ło w a n iu S y m b o lu nie m a w y ra źn e g o o k re ś
len ia B ó stw a D u c h a Ś w iętego i jeg o p o c h o d z e n ia . O jciec,
S yn i D u c h Św ięty nie są n a z w a n i O so b a m i. Szczególnie
n iejasn o ść p o jęć z a w a rty c h w w y ra za c h h yp o sta sis i ousia
w y w o ła „w alk ę w c iem n o śc ia ch ” 25. B ędzie się w y d a w a ło ,
że p o tę p ia ją c tych, k tó rz y u trz y m u ją — n a W sch o d zie,
w ję zy k u greckim — że Syn je s t „ z innej h ip o s ta z y ” niż
O jciec, S y m b o l N icejski p rz y jm u je ty lk o je d n ą O so b ę B o
żą. Ł a tw o będzie p o tę p ić je g o o b ro ń c ó w ja k o zw o len n ik ó w
n a u k i S abeliusza. O d w ro tn ie , w św iecie ła ciń sk im nie p rz y
jm ie się fo rm u ła g re c k a O jców k a p a d o c k ic h o „jed n ej
istocie w trz e c h h ip o s ta z a c h ” , p o n iew aż h ip o s ta z a d la nich
u to ż sa m ia się z s u b sta n c ją czyli is to tą 26.
C o do p o sta w y b isk u p ó w , to z a w y jątk iem d w ó c h Libij-
czyków , w szyscy b isk u p i o b e cn i w N icei p o d p is a li S ym bol
w ia ry —n ie k tó rz y z o b aw y p rz e d k a rn y m i k o n sek w e n cjam i.
P o z am k n ięciu s o b o ru , gdy ty lk o K o n s ta n ty n w yjechał,
trzech b isk u p ó w o d w o łało sw oje p o d p isy , a m ię d z y nim i
E u zeb iu sz z N ik o m e d ii i sam b is k u p N icei, T e o g n is. In n i,
ja k E u zeb iu sz z C ezarei, u dzielili sw oim w iern y m o b ja ś
n ien ia o z a b a rw ie n iu a ria ń s k im 27; jeszcze in n i p o m ija li
26 „Nych tom achia” mówi historyk SOKRATES, który jest echem św. Atanaze
go {Hist. EccL, I. 23, P. G. 67, 141). Wyraz prosopon, maska teatralna, nie oznacza
jeszcze wówczas osoby. W języku łacińskim persona m a to samo znaczenie „maski”
w języku potocznym, ale w języku prawniczym, jak to widzimy u Tertuliana, już
oznacza osobę (por. CYCERO, De orat., 2, 134).
28 Nawet św. HIERONIM wyraża swoje zastrzeżenia co do tej terminologii
w listach 15 i 16 do papieża Damazego (366-384), 17 do kapłana M arka {Listy,
tłum. J. Czuj, t. I, Warszawa 1952, str. 46-53). Św. Augustyn natomiast rozstrzygnie
ten problem w ks, V swojego traktatu o Trójcy Świętej.
27 P. G. 20, 1536-1544.
P o s ło w ie , 5 —6 539
P ierw sza fa z a
W p ierw szej fazie a ria n ie z b ie ra ją sw oje siły i zw alczają
z w o len n ik ó w o rto d o k sy jn o śc i. D o śm ierci K o n s ta n ty n a
(337) nie tk n ą S y m b o lu N icejskiego, k tó ry cesarz u w a ż a z a
sw oje o so b iste dzieło. A le sięgną p o stolice b isk u p ie p rz e
c iw n ik ó w n a u k i aria ń sk ie j. P a tria rc h a A n tio c h ii z o sta je
s trą c o n y ze sw ego sta n o w isk a — o sk a rż o n y o sab elian izm
i z n iew a ż an ie c esa rsk ieg o m a je s ta tu 29. A ta n a z y , m ło d y
ZB SOKRATES, H ist. Eccl., I. 9, P. G. 67, 88.
ZB Nieostrożnie się wyraził o skromnym pochodzeniu matki cesarza (ATANA
ZY, Hist. Arianorum, 4, P. G. 25, 700 A).
540 Jan M aria Szym usiak S J
D ru g a fa z a
N a s ta ją czasy jeszcze cięższe d la p ra w ej w iary . D w ó c h
b e z p o ś re d n ic h u c z n ió w A riu s z a z czasó w je g o p o b y tu n a
w y g n a n iu w Ilirii —U rz a c ju s z i W a le n s — o p a n o w u je u m y sł
c e sa rz a i p ro w a d z i k a m p a n ię h e re ty c k ą n a te re n a c h z a c h o d
n ic h 35. H ila ry z P o itiers, D io n iz y z M e d io la n u , sam p a p ie ż
L ib eriu sz, sędziw y H o zju sz, w reszcie A ta n a z y , o p u szczają
p o d p rz e m o c ą sw oje sto lice i z o s ta ją z a stą p ie n i p rz e z
h e re ty k ó w . N a W sc h o d z ie je d n a k p o k a z u ją się ry sy w m u -
ra c h tw ie rd z y a ria n iz m u . Z a c z y n a ją się m n o ż y ć szk o ły ,
o d ła m y i g ru p k i c o ra z to m ą d rz e jsz y c h m istrz ó w w sp ra w ie
S y n a B o żeg o i D u c h a Ś w iętego. T rz y w y ra zy o k re śla ją
z a sa d n ic z e k ie ru n k i: anom oios, hom o io u sio s, hom oios. P ie r
w szy w y ra z je s t h a słe m tw a rd y c h , n ie u stęp liw y c h a ria n ,
w y c h o w a n y c h n a m ą d ro ś c i A ry s to te le s a i sto su ją c y c h
w s p ra w a c h w ia ry ry g o r d ia le k ty k i ra c jo n a listy c z n e j. P o d
p rz y w ó d z tw e m A e cju sz a, w y ch o w aw cy c esa rza J u lia n a ,
i E u n o m iu sz a , k tó re g o n a k a ż d y m k ro k u b ę d ą zw alczać
O jco w ie k a p a d o c c y , o ra z E u d o k s o s a , p a tria rc h y k o n s ta n
ty n o p o lita ń s k ie g o , ci logicy „ z g łę b ili” w szelkie ta jn ik i n a
tu ry B o sk iej. D la n ic h B óg —je d y n y i n ie p o d zieln y —je st
d o s k o n a le p o jm o w a n y p rz e z u m y sł ludzki: w y starcz y p rz e
a n a liz o w a ć p o jęcie agennetos. E u n o m iu sz tw ie rd z i n a w et,
że B o g a z n a ta k , ja k B óg z n a S am Siebie. A p o n ie w a ż B óg
je s t n ie z ro d z o n y (agennetos), w ięc Syn je d n o ro d n y m o ż e
b y ć ty lk o stw o rz e n ie m i je s t z in n ej su b sta n c ji n iż O jciec.
N ie m o ż e b y ć w sp ó łisto tn y O jcu i w e w szy stk im się ró ż n i
o d N ie g o , czyli je s t anom oios — n ie p o d o b n y do O jca. Jeśli
się ró ż n i o d in n y c h stw o rz e ń , to d la te g o że B óg stw o rz y ł
G o b e z p o ś re d n io , a b y stał się n a rz ę d z ie m w stw o rz e n iu
D u c h a Ś w iętego i w szech św iata.
7 Z w o le n n ic y tej n a u k i n o s z ą w te k s ta c h O jcó w K o ś
c io ła ró ż n e n azw y : an o m ei, a e c ja n ie , e u n o m ia n ie , e u d o k s-
ja n ie , h e te ro u z ja ś c i i in n e . Ic h p a r tia zw ycięża n a p s e u d o -
so b o rz e w S irm iu m (357), ta k że z a b ro n io n o w n a u k a c h
o fic ja ln y c h u ż y w ać w y ra z ó w hom oousios i hom oiousios.
W ięk sz o ść b isk u p ó w p o d p is u je h e re ty c k i fo rm u la rz sy rm ij-
s k i36, n a w e t se n io r e p is k o p a tu H o z ju sz . A le H o z ju s z liczył
w ó w czas b lisk o sto la t i nie m o ż n a tw ierd zić, a b y jeszcze
b y ł o d p o w ie d z ia ln y z a sw ój b r a k w n ik liw o ści w głębie
d ia le k ty k i. N ie u d a ło się je d n a k w y m u sić n a n im p o d p is u
p o d w y ro k n a A ta n a z e g o : to b y ł d la n ieg o żyw y s z ta n d a r
o rto d o k s y jn o ś c i, k tó re g o nie m ó g ł się w y p rzeć.
D ru g a g ru p a (sem i-arian ie) z e b ra ła s ię 37 w o k ó ł B azy le
go z A n c y ry . Z ło ż o n a z lu d z i bezw zg lęd n ie w ie rz ąc y ch
w T ró jc ę Ś w iętą, c h cia ła w sz y stk ic h p o g o d z ić . D o n ich
p rz e z p e w ien czas n a le ż a ł św. C yryl z J e r o z o lim y 38. Ci
k a to lic y „ u g o d o w i” p o tę p ia li A ta n a z e g o d la o g ó ln e g o p o
k o ju i n ie p rz y jm o w a li w y ra z u hom oousios, a stw o rzy li
hom oiousios. C h c ą o n i o calić B ó stw o S y n a i ro z ró ż n ia ć
Je g o O so b ę o d O so b y O jca. D la te g o m ó w ią , że O jciec i Syn
m a ją p o d o b n ą (h o m o io s) s u b sta n c ję , czyli isto tę . N ie k tó rz y
z n ic h b ę d ą p ó źn iej z w alczać B ó stw o D u c h a Św iętego
i z o s ta n ą p o tę p ie n i n a II so b o rz e p o w s z e c h n y m 39. B azyle-
m u z A n c y ry u d a ło się n a w e t z d o b y ć u z n a n ie u cesarza.
Z w o łu je s o b ó r w sw oim m ieście i c e sa rz sk a z u je n a w y g n a
nie w sz y stk ic h „ e u n o m ia n ” . P a p ie ż L ib e riu sz z g a d z a się n a
n o w e s fo rm u ło w a n ie w ia ry i w ra c a d o R z y m u . Św. H ila ry ,
ja k i św. A ta n a z y , w sw o ich ro z p ra w a c h o ty c h ró ż n y c h
s o b o ra c h (D e S y n o d is) p rz y z n a ją , że m o ż n a ro z u m ie ć o r to
d o k sy jn ie w y ra z hom oiousios.
T rz e c ia g ru p a u tw o rz o n a z o p o rtu n is ty c z n y c h p o lity
k ó w p o d p rz y w ó d z tw e m A k a c ju s z a z C e z a re i, o d rz u c a
w szystkie sfo rm u ło w a n ia i ch ce, a b y m ó w io n o , że „ w e d łu g
36 Tzn. drugi (zob. wyżej, przyp. 34). Papież Liberiusz podpisał jeden z for
mularzy syrmijskich, ale na pewno nie heretycki (zob. ATHANASE D ’ALEXAN
DRIE, Paris 1958, S. C. 56), Introduction n. 32, gdzie autor podaje dyskusje na ten
temat i bibliografię. Zob. Dz. 93.
37 Zob. wyżej ATHANASE D’ALEX., Introduction n. 33; por. GRZEG O RZ
Z NAZJANZU, Mowa 21 na cześć Atanazego, n. 33, P. G. 35, 1107.
38 SOKRATES, Hist. EccL, V. 8, P. G. 67, 576. Św. CYRYL nie używa
w swoich Katechezach wyrazu homoousios; znajdujemy natomiast u niego formuły
Bazylego z Ancyry (IV, 7, P. G. 33, 461 B; XI, 4, ibid. 696 B).
39 Zob. Dz. 85.
P o s ło w ie , 7 - 8 543
n a u k i P ism a św . S yn je s t p o d o b n y d o O jc a ” . W ty m czasie
o d b y w a ją się w R im in i i w Seleucji d w a so b o ry , ale bez
s k u tk u , a n a w e t w trz y la ta p ó ź n iej (360) B azyli z A n c y ry
z o sta je p o tę p io n y w K o n s ta n ty n o p o lu ra z e m z C y ry le m
z J e ro z o lim y . W sz y stk ie m e tro p o lie są w rę k a c h a ria ń sk ic h .
W ty m czasie m a m iejsce p o lity c z n y b u n t c e s a rz a J u lia n a .
K o n s ta n c ju s z u m ie r a 3 lis to p a d a 361. Z a c z y n a się o s ta tn i
e ta p ż m u d n e j w a lk i o w ia rę w B ó stw o C h ry s tu sa . W ielk im
zw ycięzcą b ę d zie A ta n a z y .
8 T rzec ia fa z a
P o śm ierci K o n s ta n c ju s z a A ta n a z y w ra c a d o sw ojej
trz ó d k i 21 lu te g o 362. Je s t b is k u p e m o d trz y d z ie stu czte
rech la t. S p o k o jn e g o p a s te rz o w a n ia m ia ł ty lk o la t dziesięć
(346—356). C ałe d w a n a śc ie la t sp ęd ził p o z a sw o ją o jczy zn ą.
Sw ą n a u k ę o T ró jc y Św iętej p rz e d sta w ił szczeg ó ln ie
w trz e c h M o w a c h p rze c iw a ria n o m 4,0, n a p is a n y c h p o d c z a s
trzecieg o w y g n a n ia , k ie d y p rz e b y w a ł w śró d p rz y ja z n y c h
m u m n ic h ó w n a p u s ty n i (356—361). P isze ta k ż e w ó w czas
ro z p ra w y o B ó stw ie D u c h a Ś w ię te g o 4041. P o tzw . so b o rz e
w y z n a w c ó w 42 p ó jd z ie jeszcze d w a ra z y n a w y g n a n ie,
a o s ta te c z n ie w ró c i d o A le k s a n d rii d o p ie ro n a sied em la t
p rzed śm ie rc ią (366). W łaściw ie je g o o s o b ista d z ia ła ln o ść
n a p o lu te o lo g ic z n y m ju ż się z a k o ń c z y ła . D z ię k i je g o
w y trw a ło ści w o b ro n ie S y m b o lu N icejsk ieg o n o w y d u c h
w stą p ił w szeregi sił k a to lic k ic h . N o w e p o k o le n ie te o lo g ó w
- w śró d k tó ry c h O jcow ie k a p a d o c c y ja ś n ie ją ja k g w iazd y
pierw szej w ie lk o śc i —p o d n ie sie s z ta n d a r S y n a B ożego i d o
p ro w a d z i w a lk ę d o o s ta te c z n e g o zw ycięstw a. W szyscy m is
trz o w ie te o lo g ii s ta ro ż y tn e j zaw sze b ę d ą w y stęp o w a li ja k o
je g o s p a d k o b ie rc y i u c z n io w ie 43. N a u k a św. A u g u s ty n a
40 P. G. 26, 12-468.
41 W formie czterech Listów do Serapiona, biskupa Ttrruis w Egipcie (P. G. 26,
525—676; przekład francuski i obszerny wstęp napisał J. LEBON w S. C. 15, Paris
L947).
42 Zob. wyżej n. 1.
43 BAZYLI pisze do niego list oznajmiający swoje mianowanie na biskupstwo
w Cezarei Kapadockiej (370) oraz inne listy, w których prosi o skontaktowanie go
r. papieżem Damazym (E pist. 66, 67, 69, 80, 82, P. G. 32, 424 n.). GRZEGORZ
544 Jan M aria Szym u sia k S J
p o k ry w a się z ic h n a u k ą 44. C ie k a w e b y ło b y p o ró w n a n ie
ty c h d w ó c h p r ą d ó w — z a c h o d n ie g o i w sc h o d n ie g o — p o
z b a d a n iu try n ita rn e j n a u k i, j a k ą K a p a d o c ja n ie p rz e jęli p o
A ta n a z y m .
S am A ta n a z y nie je st filo z o fe m i z a rz u c a a ria n o m , że
n a d u ż y w a ją „ d ia le k ty c z n e j te c h n o lo g ii” 45. N ie je s t n a w e t
w y b itn y m te o lo g ie m s p e k u la ty w n y m , ta k im , k tó r y by
ch ciał u ło ż y ć d a n e O b ja w ie n ia w z w a rty sy stem . J e s t p rz e
d e w szy stk im d o b ry m p a s te rz e m , k tó ry b ro n i swej o w c z a r
n i p rz e d in n o w ie rc a m i i w ie rn y m p rz e k a z u je a u te n ty c z n ą
n a u k ę C h ry s tu s a . Je g o n a u k a o T ró jc y Św iętej b ę d z ie w ięc
w y razem tra d y c y jn e j w ia ry K o ś c io ła w O jca, S y n a i D u c h a
Ś w ięteg o, o p a rte j n a P iśm ie św. A fa k ty p rz e z niego
stw ie rd z o n e w e jd ą p o p rz e z O jc ó w k a p a d o c k ic h w sk ła d
sy n tezy u ło ż o n ej p rz e z A u g u s ty n a .
Syn je s t B o g iem z sam ej sw ojej n a tu ry . B ó stw o J e g o je s t
to sa m o , co B ó stw o O jca, c h o c ia ż trz e b a o d ró ż n ić O jca
i S y n a 46. A ta n a z y d a je n a to d w a d o w o d y : je d e n — z w y
z n a n ia w ia ry p rz y u d z ie la n iu c h rz tu : C h rz e s t o trz y m u je m y
w im ię T ró jc y je d n e j i n ie p o d z ie ln e j47; d ru g i - ze s k u tk ó w
Z NAZJANZU ułoży jedną z najpiękniejszych swoich mów na jego cześć (Mowa 21,
P. G. 35, 1081-1128; zob. piękny szkic jego postaci w M owie 25, P. G. 35, 1212-1213).
44 Z tym zastrzeżeniem, że Augustyn, kiedy pisał swój traktat, nie zetkną! się
osobiście z żywymi arianami z krwi i kości. Nastąpi to dopiero kilka lat później, jak
to omawiamy niżej (n. 39).
45 Np. Historia arian, P. G. 25, 692 B, a w Vita Antonii, P. G. 26, 952 C,
przeciwstawia sylogizmom ariańskim „M oc Krzyża Pańskiego” (Cała I I I M owa
przeciw arianom jest w tym duchu). Tak samo G R ZEG O RZ Z NTSSY o Aecjuszu
(iContra Eunomium, I, P. G. 45, 261 D): „Aecjusz zebra! całą masę sylogizmów
Arystotelesa i taką sztuką (Kakotechnia ) chce podbijać naszą wiarę” (ibid. XII). Nie
inaczej myśli BAZYLI (Epist., 90, P. G. 32, 473, i Contra Eunom., I, P. G. 29,
516-532). Zastosowanie argumentów filozoficznych w jego traktacie o Duchu
Świętym tak zdziwiło Erazma, który ten traktat tłumaczył na język łaciński, że ten
wybitny humanista byl przekonany o zniekształceniu pierwotnego tekstu. Zob. List
do Jana von Höfena, bpa chełmińskiego (P. S. ALLEN, Opus epistolarum Erasmi,
Oxford 1941, t. X, str. 14, List 2643 z 30. IV. 1530). Ale nie wahał się Atanazy użyć
pojęć i słownictwa logików, aby z nimi walczyć na ich własnym terenie. Tak samo po
nim Ojcowie kapadoccy, wspaniale przygotowani przez 20 lat studiów świeckich,
posługują się dialektyką w dyskusjach z eunomianami. Jednak dopiero Augustyn
osiągnie doskonałość w tej dziedzinie, jak to stwierdzimy w anałizie jego traktatu
o Trójcy Świętej.
46 M owa I I I przeciw arianom, 4, P. G. 26, 328—329.
47 M owa I przeciw ar., 18, P. G. 26, 48; Epist. I do Serapiona, 14, 17, 20, 24,
P .G . 26, 565-576.
P o sło w ie , 8 545
z b a w ie n ia C h ry s tu s o w e g o : S yn p rz e z W c ie le n ie i p rz e z
o fia ro w a n ie sw e g o c ia ła n a śm ie rć, d a je n a m u d z ia ł w B ó s t
w ie. N ie m ó g łb y n a m d a ć ta k ie g o u c z e s tn ic tw a , g d y b y sa m
n ie b y ł B o g ie m 48. W n a s tę p s tw ie teg o m u s im y p rz y z n a ć , że
je s t O n w ie c z n y j a k i O jciec. T r ó jc a b o w ie m je s t w ie c z n a
i n ie z m ie n n a , je s t ź ró d łe m s tw o rz e n ia , a n ie s tw o rz o n a .
M ó w ić o L o g o s ie , że „ b y ł czas, k ie d y nie is tn ia ł” , to z n iż a ć
T r ó jc ę Ś w ię tą d o p o z io m u n ic o śc i. A riu s z je s t b lu ź n ie rc ą ,
„ p o n ie w a ż z n ie w a ż y ć S y n a , to ty le, co z n ie w a ż a ć O jc a ” 49.
S y n je s t z ro d z o n y z s u b s ta n c ji O jc a , a n ie s tw o rz o n y .
P o z o s ta je je d n a k ta je m n ic a , m ia n o w ic ie : Jeśli S y n je s t ty m
s a m y m w ie c z n y m B o g ie m co O jciec, to j a k Ic h ro z ró ż n ić
i u n ik n ą ć h e re zji sa b e lia n iz m u ?
N a to A ta n a z y o d p o w ia d a : Syn r ó ż n i się od O jc a ja k o
z ro d z o n y , n ie r ó ż n i się ja k o B óg. I d a je n a s tę p u ją c e p o r ó w
n a n ie : „ B la s k te ż je s t św ia tło śc ią : n ie z a c z y n a is tn ie ć p ó ź
n iej n iż sło ń c e i n ie je s t in n ą ś w ia tło śc ią a n i częścią św ia tła ,
a le w cało śc i p o c h o d z i o d ś w ia tła ” 50. N ie m o ż n a r o z u m o
w a ć o rz e c z y w isto śc i d u c h o w e j ta k j a k o cielesnej, „ B ó g
b o w ie m n ie s k ła d a się z c zę ści” 51. S tą d p o tró jn y w n io se k :
— S y n je s t d o s k o n a ły m o b ra z e m O jca, w ieczn y j a k O j
ciec, S tw ó rc a j a k O n 52.
— „ N a le ż y d o w ła śc iw o śc i S y n a , że p o s ia d a to w sz y stk o ,
c o p o s ia d a O jciec, i że w id zi się w N im sa m e g o O jc a ” ; „ je st
p e łn ią B ó s tw a ” ; „ je s t B o g ie m w c a ło ś c i” 53.
— „ J e s t je d y n y , p o n ie w a ż O jciec je s t je d e n i b ę d ą c nie
z ło ż o n y z n a tu r y sw o jej, m o ż e m ie ć ty lk o je d n ą św iatło ść ,
je d n ą m ą d ro ś ć , je d n o S ło w o ” 54.
J e d n y m sło w e m , je s t H o m o o u sio s — w s p ó łisto tn y , a n ie
ty lk o h o m o io u sio s — p o d o b n e j is to ty , czy h o m o io s —p o d o b
n y . W p ra w d z ie A ta n a z y u ż y w a ra z p o ra z w sz y stk ic h ty c h *8124
w y ra że ń ; n ie chce, a b y ja k o h e re ty k ó w p o tę p ia n o sem i-
-a ria n , z w o le n n ik ó w B azylego z A n c y ry , k tó rz y sto su ją
w y ra że n ie h o m o iousios. A le w y d a je m u się, że je d y n ie słow o
H o m o o u sio s — con substantialis — w sp ó listo tn y , d o k ła d n ie
w y ra ż a to , że Syn m a tę s a m ą isto tę co O jciec i o d O jca
p o c h o d z i: bo n p . c y n a m o ż e b y ć p o d o b n a d o s re b ra , ale
z n ieg o nie p o c h o d z i.
w św iecie ła c iń sk im p o p rz e d n ic y św . A u g u s ty n a . W te n
s p o s ó b ta k ż e u jm u je p o ję c ie B o g a m o d litw a litu rg ic z n a ,
szczeg ó ln ie w sw o im w y ra z ie rz y m s k im . T r z e b a je d n a k
p rz y z n a ć , że ta k ie p o d e jśc ie d o rz e c z y w isto śc i B o żej p rz y
c zy n iło się d o p o w s ta n ia i ro z p o w s z e c h n ie n ia h e re z ji a ria ń -
skiej. T r u d n o b o w ie m u n ik n ą ć — w r o z u m o w a n iu czy sto
lo g ic z n y m — b łę d u s u b o rd y n a c ja n iz m u . N a ra z ili się n a te n
s z k o p u ł i T e rtu lia n , i N o w a c ja n , O ry g en es i je g o sz k o ła ,
c h o c ia ż ic h n a u k a n ie b y ła fo rm a ln ie h e re ty c k a : p o z o s
ta w a ła b o w ie m n a te re n ie w y ja ś n ie ń te o lo g ic z n y c h . A le
sam fa k t, że ci te o lo g o w ie z o s ta w ia li w c ie n iu z a g a d n ie n ia
je d n o ś c i B o że j, p o d k re ś la ją c ty lk o n ie ro z d z ie ln o ś ć n a tu ry
B o żej, je j w ie cz n o ść, je j w sz e c h m o c i jej d z ia ła ln o ś ć n ie p o
d z ie ln ą , p rz y c z y n ił się d o h e re zji.
Św. A u g u s ty n n a to m ia s t i je g o n a s tę p c y —p rz e z n o r m a l
n y o d ru c h a p o lo g e ty c z n y — w y c h o d z ą z z a ło ż e n ia is to tn e j
je d n o ś c i n a tu r y B o żej. N a p o ty k a ją je d n a k p o te m tr u d n o ś ć
o b ie k ty w n e g o ro z ró ż n ie n ia O s ó b w Św iętej T r ó jc y i n a to
p rz e rz u c a ją p u n k t c ięż k o ści ta je m n ic y . W ó w c z a s n a p ie rw
szy p la n w y s u w a się p r a w d a filo z o fic z n a o je d n o ś c i B o g a,
k tó re j n ie m o ż n a k w e s tio n o w a ć , t a k j a k n ie k w e s tio n u je
się p o s tu la tu . W ś re d n io w ie c z u tzw . p s y c h o lo g ic z n a te o ria
św. A u g u s ty n a , k tó r a je s t ra c ze j in tu ic y jn y m o p is e m i p o
ró w n a n ie m , z n a jd z ie o m ó w ie n ie o c h a r a k te r z e m e ta fiz y c z
n y m u św . A n z e lm a , a p o te m u św . T o m a s z a . W y s u w a się
tu ta j n ie b e z p ie c z e ń stw o p o d c h o d z e n ia w s p o s ó b sz tu c z n y
d o ro z ró ż n ie n ia tro is to ś c i. C z ło w ie k s ta je p rz e d B o g ie m
w p o s ta w ie filo z o fa i ta je m n ic a T r ó jc y Ś w iętej n ie w ią ż e się
ży cio w o z c o d z ie n n ą rz e c z y w isto śc ią k o n t a k t u z B o g ie m .
M a ło k to w p ó ź n ie jsz y c h w ie k a c h o d w a ż y się p o r u s z a ć te n
te m a t w z w y k ły c h k a z a n ia c h . W y tw o rz y się ro z d w o je n ie
w p sy ch ic e w ie rz ą c y c h : w y s u w a się n a p ie rw s z y p la n — i to
z u p e łn ie słu sz n ie — o s o b a C h ry s tu s a , S y n a W c ie lo n e g o ,
p ie rw o ro d n e g o w lu d z k o ś c i o d n o w io n e j, a le z a c ie ra się
w ś w ia d o m o śc i w y czu cie O so b y O jc a , k tó r e m u S y n je s t
ró w n y ; a żyw y w ęzeł u o s o b io n e j m iło ś c i — D u c h Św ięty
sta je się B o g ie m n ie z n a n y m . P ra k ty c z n ie p o z o s ta je w p s y
ch ice re lig ijn ej ty lk o p rz e d w ie c z n y B ó g — B ó g filo z o fó w ,
B ó g S ta re g o T e s ta m e n tu — i p rz y n im C h ry s tu s - P o ś re d n ik .
Posłowie, 9—10 549
T e o lo g ia b ę d z ie o m a w ia ła je d n o ś ć B o g a {D e D e o unó)
w u ję c iu ja k ie jś filo zo ficz n ej te o d y c e i, ilu s tro w a n e j te k s ta
m i P is m a św . i T r a d y c ji, o ra z C h ry s to lo g ię . O m ó w ie n ie
ta je m n ic y T r ó jc y Św iętej p o z o s ta je w ó w cz a s b a rd z o te o r e
ty c z n e i n ie ż y c io w e . T r a k t a t św . A u g u s ty n a p o k a ż e , w ja k i
s p o s ó b trz e ź w y te o lo g o g łę b o k o re lig ijn y m n a s ta w ie n iu
u n ik n ą ł te g o n ie b e z p ie c z e ń s tw a 06.
IX. T R A K T A T ŚW . A U G U S T Y N A
10 A u g u s ty n , n im się z e tk n ie z ży w y m i a ria n a m i
w o s o b ie g e rm a ń s k ic h s p rz y m ie rz e ń c ó w 667 — d w a n a ś c ie la t
p o s o b o rz e p o w s z e c h n y m w K o n s ta n ty n o p o lu i je g o z a
tw ie rd z e n iu p rz e z R z y m 68 — u w a ż a , że p rz y s z e d ł czas
n a s y n te ty c z n e o m ó w ie n ie c e n tra ln e j ta je m n ic y n a sz e j w ia
r y 69. Z tej w ła ś n ie n a u k i, p o g łę b ia n e j p rz e z całe d w a -
A b y m ó w ić o rzeczach n ie w y ra ż a ln y c h , c h cą c coś p o
w iedzieć w m ia rę n a sz y c h m o żliw o ści n a te m a t te g o , co nie
jesteśm y w s ta n ie om ó w ić, n a si G re c y użyli w y ra że n ia :
„ je d n a is to ta , trz y s u b s ta n c je ” , ła c in n ic y n a to m ia s t: „ je d n a
is to ta alb o su b sta n c ja , trz y o s o b y ” , p o n ie w a ż , ja k ju ż to
p o w ied zieliśm y w y ż e j70, w n a sz y m ję z y k u , tzn . p o łacin ie,
„ is to ta ” a „ s u b s ta n c ja ” m a ją zw ykle to s a m o zn aczen ie.
K ie d y w y starcz ało z ro z u m ieć w p rz y b liż e n iu to , co się
m ó w i, p rz y ję to te n s p o só b w y ra ż a n ia się, a b y coś o d
p o w ied zieć n a p y ta n ie : co to są ci „ T rz e j” ? C o z a „ T r o je ”
w yznaje n a sz a w ia ra , k ie d y tw ie rd z i, że O jciec ró ż n i się od
S y n a, a D u c h Św ięty — d a r B oży — ró ż n i się o d O jc a i o d
S yna.
K ie d y w ięc s ta w ia się p y ta n ie , co to s ą ci „ T r o je ” ,
s ta ra m y się w ym yślić ja k ie ś m ia n o sp ecy ficzn e, o g ó ln e ,
k tó re o b ję ło b y tę p o tr ó jn ą rzeczy w isto ść; i n ic n a m n a m yśl
nie p rz y c h o d zi, p o n ie w a ż w ie lk o ść B ó stw a p rz e w y ż sz a m o
żliw ości p o to c z n e g o sło w n ictw a. B liższe b o w iem p ra w d y
je s t p o jęcie o B o g u niż m ó w ie n ie , a s a m a p r a w d a p rz e w y ż
sza jeszcze p o ję c ie 71.
sa m e g o . K ilk a ra z y tr u d n o ś ć z a g a d n ie n ia z n ie c h ę c iła g o d o
d a lsz e g o p is a n ia , a k ie d y część d z ie ła z o s ta ła p o d s tę p n ie
o d d a n a w rę c e c z y te ln ik ó w 74, a u t o r w o g ó le n ie c h c ia ł
d a le j p isa ć . D o p ie r o n a w y ra ź n y r o z k a z sw e g o z w ie rz c h n i
k a , b is k u p a K a r ta g in y , A u g u s ty n z g o d z ił się d o k o ń c z y ć
m o z o ln ą p ra c ę . W ó w c z a s p rz y k o ń c u o s ta tn ie j k s ię g i75
z d ra d z ił s w o ją u k r y tą in te n c ję : „ P rz e p is u ję tu ta j sło w a
m o je g o k a z a n ia [o D u c h u Ś w ię ty m ], ale d o w ie rz ą c y c h ,
a n ie d o n ie w ie rz ą c y c h p rz e m a w ia łe m w te n c z a s ” . W id o c z
n i e 76 „ A u g u s ty n ży w ił n a d z ie ję , że c z y ta ć g o b ę d ą n ie
w ie rz ą c y a lb o h e re ty c y ; c h c ia ł im w y ja śn ić , że ta je m n ic a
T r ó jc y Św iętej n ie je s t s p rz e c z n a z ro z u m e m , p o n ie w a ż
sa m ro z u m d a je o N ie j w y o b ra ż e n ie ; m y ś la ł, że m o ż n a
n a tej p ła sz c z y ź n ie w s k a z a ć n ie w ie rz ą c y m d ro g ę d o w ia ry ,
a o św ie c o n y m k a to lik o m d a ć m o ż n o ś ć p o g łę b ie n ia n a u k i
o b ja w io n e j... W ła śn ie d la ty c h u m y s łó w w y ć w ic z o n y c h
w d y s c y p lin a c h in te le k tu a ln y c h , a z d a tn y c h d o k o n te m
p la c ji, p o ś w ię c ił w iele c z a su n a ż m u d n e p o s z u k iw a n ia ;
d la n ic h to n a p is a ł sw o je w n ik liw e a n a liz y filo z o fic z n e .
N a to m ia s t w ie rn i o m n ie js z y c h z d o ln o ś c ia c h z n a jd ą w y
s ta rc z a ją c e p o u c z e n ie w o b ja ś n ie n ia c h d o P is m a św .,
z a w a rty c h w ty m tr a k ta c ie . C z y ż n ie s ą w p o s ia d a n iu
ś w ia tła w ia ry i s o lid n e j n a u k i g ło sz o n e j w P iś m ie św .? C zy
p o trz e b n e im są n ie ja sn e p o b ą k iw a n ia r o z u m u i o b fito ś ć
słó w ? ” 77.
Z n a m ie n n e je s t to , że u św . A u g u s ty n a z n a jd u je m y
n a jw z n io śle jsz e w z lo ty m is ty c z n e p o łą c z o n e z ja s n o ś c ią
w y w o d ó w , n a c e c h o w a n y c h r o z b r a ja ją c ą p o k o r ą . W ie d z ia ł,
że to d z ieło n ie b ę d z ie ła tw e d o c z y ta n ia , p r z e to k i l k a k r o t
n ie p o d a je s tre s z c z e n ia s w o ic h r o z u m o w a ń 78.
2. Z a ry s d z ie ła
12 T r z e b a p rz y z n a ć , że u k ła d d z ie ła n ie je s t szc z e g ó ln ie
z rę c z n y , ja k z re s z tą u w ię k sz o śc i s ta r o ż y tn y c h re to r ó w .
M n o ż ą się ró ż n e a n a liz y , d y s k u s je , ,,e x c u rs u s y ” , k tó r e
w n o w o c z e s n y c h k s ią ż k a c h z n a la z ły b y się w p o s ta c i p r z y p i
só w , ta k że A u g u s ty n p rz e p ra s z a — n ie ty le c z y te ln ik a , ile
s a m e g o B o g a — z a sw o je „ g a d u ls tw o ” 79. A le to w s z y s tk o
u A u g u s ty n a je s t celow e: tr z e b a b o w ie m w y ć w icz y ć u m y s ł,
a b y p o w o li o c z y śc ił się i d o s z e d ł d o sa m e g o s e d n a z a g a d
n i e n i a 80 81. W in n y c h d z ie ła c h A u g u s ty n d a ł d o w ó d , że
p o tr a f i p rz e d s ta w ia ć z a g a d n ie n ia z w ie lk ą p r o s to tą i j a s
n o 8 L.
P o r ó w n a n ie z h o m ilia m i św . J a n a C h r y z o s to m a p rz e c iw
e u n o m ia n o m 82 p o z w a la n a m o c e n ić p o s ta w ę ty c h d w ó c h
te o lo g ó w je d n e g o p o k o le n ia o ró w n ie g łę b o k im d u c h u
re lig ijn y m , o p o d o b n e j p o b o ż n o ś c i. O b a j O jc o w ie b r o n ią
tra n s c e n d e n c ji B o g a ja k o n ie d o s tę p n e j lu d z k ie m u u m y s
ło w i. A le w y siłe k A u g u s ty n a d ą ż y d o o d d a le n ia g ra n ic
n ie d o s tę p n o ś c i, m im o że a u to r p rz y z n a je , iż o s ta te c z n e
o s ią g n ię c ie je s t n ie m o ż liw e .
P ię k n e są te z m a g a n ia u m y s łu lu d z k ie g o z n a jw y ż s z ą
rz e c z y w is to ś c ią , a b y j ą u c h w y c ić . N a jb a r d z ie j o ry g in a l
n y m e le m e n te m n a u k i A u g u s ty n a w tej d z ie d z in ie są lic z n e
s e rie p o tr ó jn y c h u g r u p o w a ń , czyli „ t r i a d ” , k tó r e m u p o
z w a la ją n a s z k ic o w a ć i p o g łę b ić r ó ż n e a s p e k ty n ie w y c z e r
p a n e j T r ó jc y B o żej w Jej n a jg łę b sz y m życiu. A b y c zy
te ln ik o w i d a ć ja k iś d o s tę p d o ta jn ik ó w ż y c ia B o ż e g o ,
A u g u s ty n k o m e n tu je to z a s a d n ic z e tw ie rd z e n ie O b ja w ie
n ia , u trz y m u ją c e , że c z ło w ie k je s t s tw o rz o n y n a o b r a z
B o ż y 83. P o d ty m k ą te m w id z e n ia stw ie rd z a , że o s o b o w o ść
stre sz c za się w p a m ię ci, p o z n a je d zięk i ro z u m o w i, d z iała
d zięk i w o li. J e d n a k te trz y w ła d z e w c zło w ie k u tw o rz ą
je d y n ą rz e cz y w isto ść i są ja k b y zw iercia d łe m trz e c h O só b
b ę d ą c y c h je d y n y m B ogiem . P a m ię ć u to ż s a m ia się a n a lo
gicznie z O jcem , in te lig e n c ja z S ynem , w o la z D u c h e m
Św iętym . C zło w iek je st o b ra z e m B o g a z sam e j sw ojej
n a tu ry ; n ie za le żn ie od te g o , czy te n o b ra z je s t n ie n a ru s z o n y
czy też z n ie k s z ta łc o n y 84. A le je g o p o d o b ie ń s tw o z B o g iem
je s t d o s k o n a ls z e , jeżeli — p o n a d ś w ia d o m o ś c ią w łasnej
o so b y i p o n a d m iło śc ią , j a k ą żyw i d o siebie sam e g o —c zło
w iek u ś w ia d a m ia so b ie B o g a, p o z n a je G o i G o k o c h a ,
jeżeli bierze u d z ia ł w św ia d o m o śc i i m iło śc i, ja k ie B ó g żywi
w s to s u n k u d o Siebie; jeżeli p o d z ie la n a jg łę b sz e życie B oże.
Ś w ia d o m o ść o B o g u p rz e k s z ta łc a się u c z ło w ie k a w św ia
d o m o ś ć B o g a, w ie d z a o B o g u sta je się B o ż ą w ied zą, m iło ść
d o B o g a staje się m iło śc ią B o żą. S zczytem t r a k t a t u o B o
skiej T ró jc y je s t nie ty lk o w g lą d w n a jg łę b sz ą ta je m n ic ę
ży cia B o że g o , ale ta k ż e o lś n ie w a ją c a w izja n a d p r z y r o d z o
n eg o życia ła sk i w d u szy c zło w ie k a , ła sk i, k tó r a je s t fo r
m a ln y m u d z ia łe m w n a jg łę b sz y m ży ciu sa m e g o B o g a 85.
13 N ie o d ra z u je d n a k A u g u s ty n s ta w ia n a s w o b e c ty c h
n ie z ró w n a n y c h rzeczy w isto ści. W p ro w a d z a n a s d o n ich
sto p n io w o ; i jeżeli sam się o d w a ży ł n a ta k ie p o ró w n a n ia , to
ty lk o d la te g o , że n u r t T ra d y c ji p o d ą ż a ł w ty m k ie ru n k u .
W p ra w d z ie P ism o św. i n a js ta rs z a T r a d y c ja m ó w ią
o O so b a c h B o ży ch p rz e d e w sz y stk im w Ic h s to s u n k u d o
ft3 W tym samym okresie (od 418 r.), kiedy układa swój traktat o Trójcy,
św. Augustyn omawia także Psalmy. Spotykamy w Enarrationes in Psalmos, 42, 6,
P. L. 36, 480, następujące stwierdzenie:
„Rozumiemy, że posiadamy coś w sobie, gdzie przebywa obraz Boży, mianowi
cie duszę i rozum. Ta dusza zaw\sze pragnęła światłości Bożej i praw'dy Bożej. Przez
nią oceniamy, co prawe i co nieprawe; dzięki niej rozróżniamy prawdę od fałszu. To
ona jest nazwana rozumem, którego nie posiadają zwierzęta. Jeśli ktoś w sobie
zaniedbuje siły intelektualne i stawia je na ostatnim miejscu, to po prostu odrzuca je,
jakby nie istniały, i może usłyszeć upomnienie Psalmu (Ps 31, 9): „Nie bądźcie jak
koń i muł, które nie mają rozumu” .
34 De Trinitate, XIV. IV, 6; VIII, 11 (P. L. 42, 1040; 1044).
as Por. A. GARDEÍL, L a Structure de l ’âme et l ’expérience mystique, Paris
19272.
Posłowie, 13 555
U3 D e Tri nita te, VH. VI, 11 (P. L. 42, 945). M. SCHMAUS, Die psychologische
Trinitätslehre des hl. Augustinus, Münster 1927, str. 102, zebrał wszystkie teksty,
w których św. Augustyn stwierdza, że sama natura Boska polega na bycie w tro-
islości.
04 D e Trinitate, XI. I, 1; XV. III, 5 (P. L. 42, 1036; 1060).
0E D e Trinitate , XI. IV, 7 (P- L. 42, 1040).
558 Jan M aria Szym u sia k S J
3. O b ra z B oży w d u szy
16 T a p ię k n a a n a lo g ia nie w y c ze rp u je b o g a c tw a o b r a
zu B o że g o , ja k im je s t c zło w iek . K się g i X II i X III o m a w ia ją
ao D e Trinitate, IX. V, 8 (P. L. 42, 965). Tłumaczymy mens jako „myśl” , ale
wyraz ten oznacza duszę w jej najwyższym działaniu (greckie Notes).
100 D e Trinitate, X. XI, 18 (P. L. 42, 983). T a druga „triada” szczególnie będzie
podkreślona w Sentencjach PIOTRA LOM BARDA, który zebrał wszystkie analizy
Augustyna na ten temat w ks. I (wyd. Quaracchi 19162, szczególnie str. 33-36).
560 Jan M aria Szym u sia k S J
ró ż n ic ę m ię d z y m ą d ro ś c ią a w ie d z ą i w reszcie w k sięd ze
X IV A u g u s ty n d a je n a jw z n io śle jsz y o b ra z ży cia B o żeg o
w d u sz y lu d z k ie j, ja k to p rz e d sta w iliś m y w yżej. A u g u s ty n
p o z o s ta je d o k o ń c a w ie rn y sw ojej m e to d z ie : n a św ie tlić
u m y sł o lś n ie w a ją c ą rz e cz y w isto śc ią w ia ry .
P o z o s ta je n a m ty lk o n a sz k ic o w a ć e ta p y , p rz e z k tó re
p rz e sz ła m y śl A u g u s ty n a , n im o s ią g n ą ł te szczy ty życia
B o żeg o , n ie ty lk o w y o b ra ż a n e g o , ale i o d tw o rz o n e g o p rz e z
B o g a w d u sz y c zło w ie k a . N ie m a m y b o w ie m d o c zy n ie n ia
z w y w o d a m i d y d a k ty c z n y m i, lecz ze sta ły m p o s z u k iw a
n ie m i o d k ry w a n ie m . Jeżeli A u g u s ty n p o s łu g u je się a n a lo
g iam i w zięty m i ze s tr u k tu r y d u szy , a b y p o g łę b ić ta je m n ic ę
T ró jc y , to d la te g o , że w ie z O b ja w ie n ia , iż d u s z a je s t
s tw o rz o n a n a o b ra z i p o d o b ie ń s tw o B o g a. N ie u m y sł
lu d z k i ze sw o im i n ę d z n y m i siłam i m o ż e u s ta lić — d zięk i
su b te ln y m a n a lo g io m — w ą tłą i z e w n ę trz n ą w ięź m ię d z y
d u s z ą a B ogiem . R aczej B ó g w ło ż y ł w d u sz ę to z a sa d n ic z e
p o d o b ie ń s tw o , k tó re n a leż y d o jej s tru k tu ry . N ie n a sz e
a n alizy p o łą c z ą w ied zę filo z o fic z n ą z p r a w d ą o b ja w io n ą ,
ale n a s z a re fle k sja n a d p r a w d ą o b ja w io n ą p o z w o li n a m
o d k ry ć , w czym d u s z a je s t o b ra z e m B o g a i co z B o g a
o d zw iercie d la . D u s z a p o z n a sieb ie d z ię k i o d k ry c iu w ło ż o
nej w n ią B ożej m y śli.
P o d o b n ie p rz e d s ta w ia się s p ra w a z c a łą p r z y r o d ą , w k tó
rej A u g u s ty n o d n a jd u je śla d y T ró jc y . B y lib y śm y b o w ie m
,,s k a z a n i n a z u p e łn e m ilc z en ie o B o sk iej n a tu rz e , g d y b y śm y
nie w iedzieli, że w sz y stk ie rzeczy m a ją z n a k Z a s a d y , od
k tó re j b io rą sw ój b y t d zięk i p o d o b ie ń s tw u d o sieb ie, ja k im
je s t S łow o. J e d y n ą w ięc d r o g ą d o w z n ie s ie n ia się d o p e w
n e g o p o z n a n ia B o g a , d o s tę p n ą d la c zło w ie k a , je s t ro z w a ż a
n ie Je g o d z ie ł” 101. J u ż n a d ziesięć la t p rz e d ro z p o c z ę c ie m
p is a n ia t r a k t a t u o T ró jc y , A u g u s ty n o m a w ia „ tr ia d ę ” 102:
esse (b y t) — sp ecies (o b ra z ) — m a n e n tia (trw a n ie ). W id z ą c
b o w iem ja k iś p rz e d m io t, ro z ró ż n ia m y trz y s k ła d n ik i: rzecz
ło1 E. GILSON, Wprowadzenie do nauki św. Augustyna, Warszawa 1953, str. 291.
iu2 Epist. 11, 3, P. L. 33, 75. W tym samym duchu G R Z EG O R Z Z NAZJAN-
ZU twierdzi (M owa 34, 8, P. G. 36, 249 A): „Boga m ożna określić tą potrójną
zasadą: przyczyna, Ład, doskonałość. Mówię o Ojcu, Synu i Duchu Świętym” .
Posłowie, 16 561
T o s a m o p o ró w n a n ie z n a jd u je m y w Q uaestio 18 p t. D e
T r in ita te , n a p is a n e j w ty m sa m y m o k resie co p o p rz e d n io
c y to w a n y l i s t 104. Ż e p rz e d m io t istn ie je, to o z n ac z a S tw ó r-
cę-O jca ; że je s t ta k i, ja k i je st, ró ż n ią c się o d in n y c h p rz e d
m io tó w , to o z n a c z a ideę, w e d łu g k tó re j z o sta ł stw o rz o n y ,
czyli S y n a ; że trw a , czyli d ą ż y d o p o z o s ta n ia ta k im , ja k i
je s t, z a c h o w u ją c sw ó j b y t k o n k re tn y , to o zn acza D u c h a
Ś w ięteg o , k tó r y je s t ja k b y w ię zią łą cz ą cą O jca z S ynem .
T a k s a m o j a k te trz y e le m e n ty n ie m o g ą się obejść bez
sieb ie, ta k s a m o trz y O so b y is tn ie ją i d z ia ła ją w n a tu rz e
B o sk iej.
T rz e c ie p o ró w n a n ie p o d a n e je s t w D e vera religione 105
w n a s tę p u ją c e j fo rm ie : U nitas (je d n o ść) — species (o b ra z )
— ordo (p o rz ą d e k ). S p y ta jm y r o b o tn ik a b u d u jąceg o łu k ,
d la c z e g o się w y sila, by z ro b ić je d n ą je g o stro n ę ró w n ą
d ru g ie j. O d p o w ie n ie z a w o d n ie , że czy n i ta k d lateg o , żeb y
o d p o w ie d n ie części b u d y n k u były ró w n e . M o że o n nie
w ie d zie ć , że te g o w y m a g a z a s a d a h a rm o n ii, czyli je d n o śc i;
103 E. GILSON, Wprowadzenie..., str. 285. Por. D e Trinitate, XI. II, 4-5 (P. L.
42, 987-988).
104 P. L. 40, 15.
100 D e vera religione, 7, 13 (P. L. 34, 129). Z tego samego okresu życia
Augustyna (391 r.).
562 Jan M aria Szym usiak S J
106 Ibid., 32, 59-60 (148-149). Por. D e libero arbitrio, II, 16, 42, P. L. 32,
1263-1264, pisane także w tym okresie.
Ł0T C. III. P. L. 42, 553.
108 W De Civitate Dei, XI. 25:
„Filozofowie, o ile wiemy, całą wiedzę filozoficzną na trzy części podzielili,
a raczej spostrzegli to, że z trzech części się składa... Nie wynika bynajmniej z tego,
żeby filozofowie w tych trzech częściach wiedzy filozoficznej mieli na myśli troistość
w Bogu, jakkolwiek powiadają, że ten podział Platon pierwszy wynalazł i zalecał,
który Boga uważał i za twórcę wszystkich natur i za dawcę rozumu i za tego, co
miłość wdraża wiodącą nas do dobrego i szczęśliwego żywota” (tłum. W. Kubic
kiego, P. O. K. 12, Poznań 1934, str. 220-221).
Posłowie, 17 563
4. P la n tr a k ta tu
to w a n ia b e z n ie ró w n e g o p o d z ia łu . A u g u s ty n ch ce w ięc
p rz e d e w sz y stk im z ab ezp ieczy ć i z ro z u m ie ć je d n o ś ć , ale
je d n o ś ć ro z w in ię tą w tro isto ś ć .
D la te g o , c h o c ia ż u sta lił, że trz e b a w d u sz y sz u k a ć o b
ra z u T ró jc y Św iętej p rz e z B o g a ta m w ło ż o n e g o (V II. V I,
12), n a jp ie rw m u s i o k reślić, w czym i j a k o d n a jd z ie m y ta m
je d n o ś ć i ró w n o ść . P rz e to w k sięd ze V III z a s ta n a w ia się
n a d m e to d ą i n a z a k o ń c z e n ie (V III. X , 14) s tw ie rd z a , że cel
o siąg n ą ł.
J a k d o te g o celu doszedł? — P rz e d e w szy stk im trz e b a
o d rzu cić czysto ra c jo n a ln ą n a u k ę o d u szy sam ej w sobie.
D u s z a je s t rzeczyw istością k o n k re tn ą z w ią z a n ą z ty m św ia
te m i z B ogiem . P o p rz e z analizę jej d o b ro c i d o c h o d z im y d o
jej ź ró d ła —B o g a — o ile się z B ogiem łączy m y m iło ścią. A le
ja k p o k o c h a ć coś, czego się w p ierw n ie p o z n a ło ? W p ra w d z ie
w ia ra p o z w a la p o k o c h a ć to , co n a m w y k a z u je n a w e t sa m y
m i ty lk o p o to c z n y m i p o jęciam i. A le co m y m a m y w sp ó ln eg o
z B ogiem ? — C o? Jed y n ie m iło ść, k tó r a istn ieje w n a s ja k o
p ra w d a s a m a p rz e z się z ro z u m ia n a , ja k o n o r m a n a sz y c h
sądó w . L ecz t a m iło ść nie od n as p o c h o d z i. M a sw oje ź ró d ło
p o z a i p o n a d n a m i. Je st s a m o istn a , zaw sze ró w n a so b ie, czy
to w p o d m io c ie k o c h ają c y m , czy to w p rz e d m io cie k o c h a
n y m . D a je w ięc d o k ła d n e p o z n a n ie B o g a, p o n ie w a ż B ó g je st
m iło ścią i o d B o g a p o c h o d z i w szelk a a u te n ty c z n a m iło ść,
ta k ja k w szy stk o , co d o b re , m a u d z ia ł w D o b ru .
A w ięc d w a p y ta n ia k ry te rio lo g ic z n e s p o w o d o w a ły p o
d w ó jn y p o w ró t d ia le k ty c z n y . P ie rw sz e p y ta n ie p ro w a d z iło
p o d ro d z e p o z n a n ia ra c jo n a ln e g o , o d rz u c iliś m y je . D ru g ie
p ro w a d z i n a s d o w y b ra n e g o p u n k tu w y jś c ia 117, z ty m , że
p o d ro d z e o d n a le ź liśm y w m iło śc i s w o istą m e to d ę p o
z n a n ia . D r o g a je s t te ra z w y ty c z o n a : K ie d y d u s z a „ in f o r
m u je się” m iło ś c ią d o p ra w d w ie cz n y c h , w ó w c z a s o k a z u je
się w niej b a rd z iej zro z u m iałe p o d o b ie ń stw o B oże, w k tó ry m
p a n u je je d n o ść i ró w n o ść. W streszczen iu księgi V I I I 118
A u g u s ty n z a z n a c z a , że nie o d w a ży ł się z a trz y m a ć o s ta te c z
n ie n a k o n te m p la c ji n ie z m ie n n e g o D o b r a . P o d a ł d o p ie ro
19 K s ię g a X V m a sw o iste z n ac z en ie . N a jp ie rw s tre s z
c z a w n io s k i p o s z c z e g ó ln y c h k siąg , p o te m w ień czy c a ło ść
ja k b y b e z p o ś re d n ią k o n te m p la c ją is to ty B ożej. P o n ie w a ż
p is a n a je s t d la zw y k ły ch śm ie rte ln ik ó w , n ie k o n ie c z n ie
o b d a rz o n y c h j a k sam a u to r d a re m k o n te m p la c ji m is ty c z
n ej, p rz e to u ż y w a w y ra z ó w d o s tę p n y c h i p rz e strz e g a p rz e d
z łu d z e n ie m , j a k o b y p o p rz e d n ie a n a liz y d u szy p o z w a la ły n a
d o s k o n a łe o b jęcie ta je m n ic y B ożej T ró jc y . P o d k r e ś la o n a
g ru n to w n e ró ż n ic e , k tó re istn ie ją m ię d z y stw o rz o n y m i o b
ra z a m i T ró jc y a s a m ą T r ó jc ą P rz e n a jśw ię tsz ą . O b ra z d u szy
p ro w a d z i d o z ro z u m ie n ia T ró jc y B ożej w łaśn ie p rz e z sw o ją
n ie d o s k o n a ło ś ć , sw oje n ie d o k o ń c z e n ie , p o p rz e z w ła s n ą
sw o ją ta je m n ic ę . T a je m n ic a B o ża p o z o sta je n ie n a ru s z o n a
w sw ojej d o s k o n a łe j i isto tn e j je d n o śc i.
Z a n im p rz e jd z ie m y d o o m ó w ie n ia p o szc z eg ó ln y c h k siąg ,
m o ż e m y ju ż te ra z p o d a ć z a ry s całego dzieła.
20 I. W i a r a w T r ó j c ę Ś w i ę t ą w e d ł u g P i s m a ś w .
(ks. I - I V )
W stę p : W ia r a a ro z u m (I. I, 1—3); M e to d a (I. I, 4 —IV , 7).
A —J e d n o ś ć i ró w n o ś ć B o ży ch O só b :
w s p ó łis tn o ś ć (I. V , 5 — II. V I, 11)
m im o n iż sz o ści S y n a W c ie lo n e g o (I. V II, 14 —VI I I , 17)
B — U k a z y w a n ie się B o g a p a tr ia r c h o m i p r o r o k o m o ra z
z n a k i d a n e p rz e z C h ry s tu s a w czasie d z ia ła ln o śc i a p o s to l
skiej i p o Z m a rtw y c h w s ta n iu (II. V II, 12 —III)
C — P o s ła n ia B o ży ch O só b — S y n a i D u c h a Ś w iętego
(II. IV , 6 - V , 10 o ra z ks. IV )
A — S to su n k i w B ogu, czyli „ re la c je ” lu b o d n o ś n ie , n a u k a
sk ie ro w a n a przeciw a ria n o m (V . I, 1 —V II, 8)
—n ie zm ien n o ść
—p rz y p a d ło ść a o d n o ś n ia
— s p ra w a e u n o m ia ń sk ie g o agennetos
B - P rz y m io ty i p rz y m io tn ik i w B ogu: B oże im io n a ;
m n o g o ść i p r o s to ta w B o g u (V. V III — V I. X , 12)
—sło w n ictw o te o lo g ic zn e o T ró jc y (V IL I - V I, 11)
Z a k o ń c ze n ie : Z a p o w ie d ź o s ta tn ie j części tr a k ta tu o czło
w iek u ja k o o b ra z ie B o g a (V II. V I, 12)
I I I . O b r a z y B o g a w s t w o r z e n i u (ks. IX —X IV )
W stę p (ks. V III) —N o w e d ro g i d o p o z n a n ia życia w e w n ę
trz n e g o T ró jc y Św iętej p o p rz e z a n a liz ę o b ra z u B o żeg o ,
ja k im je st człow iek. P o z n a n ie z a w a rte je s t w w ierze, k tó r a
p o le g a n a p o łą c z e n iu się z B o g iem w ak cie m iło śc i
A — P ie rw sz a „ tr ia d a ” : M e n s (d u sz a ) — n o titia (p o z n a n ie )
— am or (m iłość) — (ks. IX )
N o titia (p o z n a n ie ) w y ła n ia się z m iło śc i i j ą zasila
B — D ru g a „ tr ia d a ” : M e m o ria (p a m ię ć ) — in telligentia
(in telek t) — voluntas (w o la) — (ks. X ) — a n a liz a s to s u n k u
m ięd zy d w o m a m o m e n ta m i p o z n a n ia , m ia n o w ic ie z a p o
z n a n ia się i m y śle n ia (n o titia i c o g ita tio )
C — S to p n io w e p o g łę b ia n ie p rz e z u m y sł w z a je m n y c h s to
su n k ó w m ię d z y w ła d z a m i duszy:
1. przez o d s z u k a n ie ślad ó w T ró jc y w c z y n n o ś c ia c h z w ią
z an y c h ze z m y słam i czło w iek a (ks. X I): p e rc e p c ja w z ro k o
w a, w sp o m n ien ie, w zajem n e u s to s u n k o w a n ie się elem en
tó w d z ia ła n ia zm y sło w eg o , w y o b ra ź n ia tw ó rc z a
2. „ T ró jc a ” w ew n ętrzn eg o człow ieka:
— P o d w ó jn a c zy n n o ść d u c h a c zło w ie k a (ks. X II):
czy n n o ść k o n te m p la c y jn a — w m ą d ro ś c i (sa p ien tia );
czy n n o ść a k ty w n a (p o d rz ę d n a ) — w n a u c e (scien tia )
— R o la w ia ry w p o rz ą d k u z b a w ie n ia (ks. X III )
3. D u s z a lu d z k a ja k o o b ra z T ró jc y Św iętej (ks. X IV )
— O b ra z B oży istnieje w d u szy nie ja k o n a b y ty p o
przez w ia rę , ale o n to lo g ic z n ie i w ieczn ie (IV , 6 —X I,
14)
— D u sz a z a p o m in a o so b ie, k ie d y o B o g u z a p o m in a ;
P o s ł o w i e , 2 0 —21 569
5. P o szczeg ó ln e księgi
21 T o n a sz k ic o w a n ie p la n u cało ści tr a k ta tu o T ró jc y
Św iętej p o d a je ty lk o o g ó ln y k ie ru n e k m y śli św. A u g u sty n a .
Bez p rz e rw y d o z asa d n icz y c h w y w o d ó w w łą c z a ją się ró ż
n o ro d n e te m a ty , k tó re ro d z ą się z w e w n ę trz n e g o b o g a c tw a
u m y słu a u to r a o ra z z n iem o żliw o ści o p a n o w a n ia z a s a d
niczego w ą tk u zw iązan ej z s a m ą te c h n ik ą k o m p o z y c ji p i
sarsk iej w sta ro ż y tn o ś c i: k s ią ż k a w fo rm ie zw o ju , d y k to w a
nie s e k re ta rz o w i, b ra k p rz y p isó w itp. A le m o żem y iść za
o p in ią w ielk ieg o sp ecjalisty stu d ió w a u g u sty ń sk ic h , k tó ry
u w a ż a , że u k ła d teg o a rc y d zie ła nie je s t w cale ta k n ie p o -
rz ą d n y , ja k b y się w y d a w a ło w p o ś p ie c h u p ierw szej le k
t u r y 119.
22 K sięga I
W e w stęp ie d o I księgi A u g u s ty n s ta w ia p ro b le m n a
w łaściw ej płaszczy źn ie: z b y t w ie lk a u fn o ś ć w siły ro z u m u
z a c ie m n ia w e w n ę trz n y w z ro k d u szy i nie p o z w a la jej p o
słu g iw ać się św iatłem w iary. A u to r m a n a m yśli n ie ty lk o
h e re ty k ó w , ale ró ż n y c h te o re ty k ó w b ó stw a , szczególnie
e p ik u re jc z y k ó w i m yślicieli ta k zw an ej N o w ej A k a d e m ii,
czyli p la to n ik ó w u le g ając y ch w p ły w o m sto icy zm u i p ita g o -
re iz m u . P is m o św. n a to m ia s t p rz e m a w ia d o w szy stk ich ,
n a w e t d o m a lu c z k ic h , parvu lis congruens, a b y d ać w łaściw e
p o jęcie o B ogu. C h c ą c m ieć d o N ie g o d o stę p , trz e b a
oczyścić u m y sł (necessaria est p u rg a tio m e n tis), „ a b y w s p o
só b n ie w y m o w n y N ie w y m o w n e g o o g lą d a ć ” 123. P o te m
o czy szczo n y u m y sł z n a jd u je p o m o c w O b ja w ien iu sp isa
n y m w o b u T e s ta m e n ta c h , a p o d a n y m n a m w K o śc ie le ,
a b y „ o d s z u k a ć o blicze B o g a ” je d y n e g o w T ró jcy . C z y te l
n ik , k tó ry ty c h e le m e n tó w nie b ierze p o d u w ag ę, lepiej
z ro b i, z o sta w ia ją c to d zieło , i n ie c h a j s z u k a gdzie in d ziej,
b y leb y ty lk o n ie k ry ty k o w a ł z g ó ry te g o , co m u się w y d a je
n ie d o stę p n e , i z a c h o w a ł w strz em ię ź liw o ść w sło w ach , a m i
ło sie rd zie w d u szy .
122 Zob. np. Kazanie 52, VIII—IX (P. L. 38, 362—363) w przekładzie polskim
zawartym w małym wyborze kazań, wydanym w Poznaniu 1936 przez ks. W. Ebo-
rowicza, str. 17—35:
,,Pan nam dopomoże, widzę, że już się stało, bośtie zrozumieli; wasze okrzyki są
dla mnie dowodem, że tę naukę zaczynacie pojmować... Z wielką bojaźnią podjąłem
się wyłożyć i nauczyć tej tajemnicy. Obawiałem się bowiem, że moje wyjaśnienia
zadowolą przenikliwe umysły, a znudzą mniej wyćwiczone [wyłożył przed chwilą
swoją analogię «pamięć —rozum - wola»]. Widzę teraz, że jest odwrotnie; przez
pilne słuchanie moich słów i przez szybkie ich zrozumienie nie tylko pojęliście moje
wyjaśnienia, lecz nawet uprzedziliście je” .
123 Ks. I. I, 3 (P. E. 42, 821).
572 Jan M aria S zym u sia k S J
T a k i je s t w stę p te g o w z n io słe g o d z ie ła . Z a r a z p o te m
A u g u s ty n z a b ie ra się d o p rz e d s ta w ie n ia w ia ry c h rz e ś c ija ń
skiej w o d n ie s ie n iu d o ty c h p ra w d , ta k j a k j ą o d n a la z ł
w O b ja w ie n iu i u sw o ic h p o p r z e d n ik ó w n a ty m p o lu .
A w ięc: B ó g je s t je d e n w T rz e c h O s o b a c h . W p ra w d z ie ra z
p o ra z k tó r a ś z O s ó b w y s tę p u je ja k b y o d d z ie ln ie d z ia ła ją c
(I. V , 8), ale w rz e cz y w isto śc i O n e z aw sze w y k o n u ją ra z e m
to , co p rz y p is u je m y Je d n e j z N ic h (I. V I, 12 i X I I , 25) 124.
B ó g je s t T r ó j c ą 125, O jc em , S y n e m i D u c h e m Ś w iętym
w je d n e j n a tu r z e . T a k tw ie rd z ą E w a n g e lie , ta k tw ie rd z i
św. P a w e ł w s w o ic h lista c h . O so b y są so b ie ró w n e , a ty lk o
o S y n u W c ie lo n y m — C h ry s tu sie m ó w ią , że je s t n iższy od
O j c a 126. A le c a ła T r a d y c ja k a to lic k a d o s k o n a le to z r o
z u m ia ła , ta k ż e A u g u s ty n m o ż e m ó w ić o „ z a s a d z ie w ia ry ”
K o ś c io ła w tej s p r a w i e 127. T a k m y śle li A ta n a z y , H ila ry ,
G rz e g o rz z N a z ja n z u , B azy li i in n i. T a k się w y ra ż a S y m b o l
P s e u d o -A ta n a z e g o , k tó r y p rz y k o ń c u V w ie k u z e b r a ł f o r
m u ły tr y n ita r n e św. A u g u s t y n a 128.
124 Por. In Jo. Traci., 20, 3; 95, 1; 110, 3; Serm o 213, 6 (In trąd. Sym boli, 2, P. L.
38, 1065); Epist. 11, 2, P. L. 33, 75.
128 B. A. 15, str. 570, daje wykaz wszystkich tekstów, gdzie Augustyn wymienia
Boga jako w Trójcy jedynego: D eus Trinitas, U nitas-Trinitas, D eus-Trinitatis, Trini-
tas. Jest ich około 40 w samym D e Trinitate. Nie inaczej się wyraża Grzegorz zwany
Teologiem o „Trójcy czczonej jako jeden Bóg, jedno światło w trzech równych
promieniach” (Poem at II, II, 4, w. 88, P. G . 37, 1512); „O Ciebie tylko, Trójco moja,
chcę się troszczyć” (Poem at II, I, 11, w. 1852, P. G. 37, 1159; por. Poem at II, I, 8);
„Trójco, przedmiocie moich trosk i źródło wszelkiego dobra!” (M ow a 42, 27, P. G.
36, 492 C) itp.
126 J 14, 28; Flp 2, 7.
127 „Reguła canonica” , D e Trinitate, II. 1, 2, gdzie Augustyn wraca do tego
zagadnienia. Por. Quaestio 69, 1, w P. L. 40, 74: „Z asada wiary katolickiej wymaga,
kiedy Pismo św. mówi o Synu, że jest niższy od Ojca, aby przez to rozumieć Jego
Wcielenie; kiedy natom iast Syn uważany jest za równego Ojcu, to się rozumie o Jego
naturze Boskiej” .
128 „Równy Ojcn według Bóstwa, niższy od Ojca według człowieczeństwa” .
Symbol zwany Quicumque (od pierwszego słowa). Tekst w Dz. 32, w P. L. 88, 585
oraz w Brewiarzu Rzymskim na Prymę w dzień Trójcy Świętej. N ikt już go nie
przypisuje św. Atanazemu, mimo że nadal się go cytuje jako Sym bolum Athanasia-
num. Istnieje po grecku, ale pierwotny tekst jest po ładnie. Przypisują go niektórzy
św. Ambrożemu (np. O. SCHEPENS w R. H. E. 32, 1936, str. 548—569). Ale nacisk,
jaki jest położony na dogmaty chrystologiczne, oznacza, że już się rozpętała walka
z nestorianizmem i z monofizytyzmem. Po raz pierwszy zacytowany jest przez
Cezariusza z Arles (542), ale porównanie „Unii hipostatycznej” z połączeniem data
i duszy już było przestarzałe w początkach VI w. M ożna więc trzymać się opinii, że
P o s ł o w i e , 2 2 —23 573
P o p ię k n y c h w y w o d a c h o C h ry s tu s ie K r ó lu i P o ś r e d n ik u
A u g u s ty n w s k a z u je n a o s ta te c z n y cel życia: w izję tw a r z ą
w tw a rz , d o k tó re j p ro w a d z i n a s S y n p ie rw o ro d n y i w k t ó
rej O n sa m b ę d z ie p rz e d m io te m n a sz e j ra d o s n e j k o n te m
p la c ji. A u to r n ie m o ż e się p o w s trz y m a ć o d e n tu z ja z m u
i u d z ie la go n a m . A ta k s a m o b ę d z ie z D u c h e m Ś w ięty m ,
k tó r y p a n u je w n a s z y c h s e rc a c h , k tó r y ra z e m z O jc em
i S y n e m je s t celem n a sz e j z iem sk iej p ie lg rz y m k i. N ie b ę d z ie
ju ż w ó w c z a s C h ry s tu s p o tr z e b o w a ł z a n a m i się w sta w ia ć ,
ta k j a k to c z y n i o d ch w ili sw ego W n ie b o w s tą p ie n ia , b o ju ż
b ę d z ie m y m ie li u d z ia ł — p o o k re s ie k r z ą ta n in y M a r ty
—w b e z p o ś re d n im p o łą c z e n iu z u k o c h a n y m , ja k im ciesz y ła
się M a r ia .
O s ta tn ia część I k sięg i w ra c a z n o w u d o ro li C h ry s tu s a
w s to s u n k u d o n a s: Z b a w ic ie la , P o c ie sz y c ie la i ź ró d ła
ż y cia , p o p r z e z k rz y ż , sąd i m iło s ie rd z ie .
23 K się g a I I
II k s ię g a z a c z y n a się a p e le m d o p o b ła ż liw o ś c i w z g lęd e m
b łą d z ą c y c h w o d c z y ty w a n iu ta je m n ic y u k ry te j w P iśm ie św .,
je śli są g o to w i p o d d a ć się p ra w d z ie , k ie d y się im j ą p o
k a z u je . N ie ła tw o b o w ie m i n ie z a w sz e m o ż n a z ro z u m ie ć
w E w a n g e lii w y p o w ie d z i C h r y s tu s a , czy to o w ła sn e j O s o
b ie, p o d d a n e j O jc u i w s p ó łp ra c u ją c e j z O jc em , czy to
o D u c h u Ś w ię ty m , p o c h o d z ą c y m o d O jc a , w y sła n y m p rz e z
S y n a , a d a n y m p rz e z O jca. T e T rz y O so b y , k tó re w z aje m n ie
w y s ła w ia ją się i ra z e m p r a c u ją n a d z b a w ie n ie m i u św ięce
n ie m c z ło w ie k a s ą s o b ie ró w n e . S y n je s t p o s ła n n ik ie m
O jc a , D u c h Ś w ię ty s p e łn ia z le c o n e M u p rz e z O jc a i S y n a
p o s ła n n ic tw o i d o N ic h n a le ż y . A le „ n ig d y P is m o n ie
tw ie rd z i, że O jc ie c je s t w ię k sz y o d D u c h a Ś w ię te g o ” . W ię k
szy m m o ż e b y ć O jc iec ty lk o w s to s u n k u d o S y n a W c ie lo n e
go. I n n e O s o b y n ie p o s ia d a ją n a tu r y s tw o rz o n e j, D u c h
Ś w ię ty n ie w c ielił się w sw o je sy m b o le — g o łęb icę i p ło m ie
129 W ks. IV. XXI, 31 (P. L. 42. 910) Augustyn argumenluje w ten sam sposób
na temat „głosu” Ojca, który daje świadectwo Synowi (Mt 17, 5; J 12, 28).
iao Zob. także Epist. 148 (P. L. 33, 622-630), gdzie AUGUSTYN powołuje się
na Atanazego, Ambrożego, Hieronima, Grzegorza z Elwiry. Wydaje się, że dotych
czas Ojcowie przypisywali starotestamentowe teofanie Synowi, jak to omawia
M. SCHMAUS w swoim wstępie do niemieckiego przekładu De Trinitate, M ona
chium 1935, str. XXXVI, Bibliothek der Kirchenváter XI. Augustyn zrywa z tą
tradycją i za Wielkimi Kapadocjanami uważa, że w tych teofaniach występuje
nierozdzielnie cała Trójca Święta. Poza ks. II i III zagadnienie występuje przełotnie
w ks. I (np. IV, 7; V, 8; VI, 12; VIII, 15 i in.) Por. J. L. M EIER, Les missions divines
selon Saint Augustin, Fryburg Szwajc. 1960.
131 Np. II. VIIÍ, 18 (P. L. 42, 857). Dalej (II. X, 19—21) Augustyn omawia
ukazanie się Abrahamowi trzech podróżnych, w których patriarcha rozpoznaje
Boga: „Trzech zobaczył, jednemu się pokłonił” . Tak się wyraża św. AM BROŻY (De
excessu fratris, II, 96, P. L. 16, 1342; oraz w De Fide, I, 13, 80, P. L. 16, 547). Tak
samo św. HILARY w swoim D e Trinitate (IV, 25, P. L. 10, 115). Sam AUGUSTYN
powtórzy własne słowa w Contra M axim inum (II, 25, 5, P. L. 42, 806). Por.
GRZEGORZ Z NAZJANZU, Mowa 28, 18 (P. G . 36, 50 B).
P o s ło w ie , 2 3 —25 575
24 K sięga I I I
W k sięd ze I I I , p o w stęp n y m ro z w a ż a n iu n a te m a t p rz y
czyn, ja k ie sk ło n iły go d o p is a n ia , A u g u s ty n p rz y p o m in a
z a g a d n ie n ie ró w n o ś c i T rz e c h O só b o ra z Ic h p o sła n ia ,
i w ra c a d o te m a tu : W ja k i s p o s ó b n a p rz e strz e n i w iek ó w
B ó g J e d y n y w T ró jc y u k a z y w a ł się lu d z k o śc i. C zy p o
słu g iw ał się a n io ła m i132 czy siłam i p rz y ro d y ? J a k a je s t
ró ż n ic a m ię d z y d z ia ła n ie m O p a trz n o ś c i w n o rm a ln y c h w y
p a d k a c h z m ia n w p rz y ro d z ie , a d z ia ła n ie m w n ie w y tłu m a
c za ln y c h c u d a c h a lb o w u d z ie la n iu ła sk n a d p rz y ro d z o
n y ch ? T rz e b a p rz y ją ć , że T ró jc a Ś w ięta nie p o k a z u je się
b e z p o ś re d n io w sw ojej isto cie, ale p o s łu g u je się ja k im ś
z n a k ie m czy sy m b o lem , w k tó ry m d u s z a w ie rz ą c a o d c z y ta
Jej o b e cn o ść . D y sk re tn ie w ięc z a p o w ie d z ia n y je s t te m a t
trzeciej części tr a k ta tu , m ia n o w ic ie o d c z y ta n ie ślad ó w
T ró jc y w stw o rz e n iu .
25 K sięga I V
IV k się g a o tw ie ra się m o d litw ą d o B o g a z p ro ś b ą o ła sk ę
ro z p o z n a n ia rzeczyw istości B ożych w o d c z y ty w a n iu z n a
k ó w , a szczególnie n a jw ięk sz eg o z n a k u — sam eg o C h ry s
tu s a , w c ielo n e g o S ło w a B ożego. D la ośw iecen ia d u sz lu d z
k ic h , d la w y leczen ia ic h ze śle p o ty g rzech u , Słow o B oże
,,s ta ło się ciałem i m ie sz k a ło m ię d z y n a m i” . P rzy szło
,,w ziąć u d z ia ł w n aszej śm ie rte ln o śc i, a b y u d zielić n a m
sw ojej B o sk o ś c i” 133 i o d tw o rz y ć „ h a r m o n ię ” m ię d z y B o
giem a czło w iek iem . A ż ta k ie ś ro d k i były p o trz e b n e , ab y
26 K sięga V
Z k sięg ą V p rz e c h o d z im y d o d ru g iej części tr a k ta tu ,
w k tó re j A u g u s ty n m a z a m ia r ro z p ra w ić się z h e re z ją
a ria ń s k ą . S p o ty k a m y tu ta j w szy stk ie h a sła o rto d o k s y jn e
134 Chrystus jest kaptanem i ofiarą (De Trinitate, IV. XIV, 19). Por. D e C m tate
Dei, X. 20, P. L. 41, 298:
„Prawdziwy ten Pośrednik, gdy przyjął postać sługi (FIp 2, 7), stał się pośred
nikiem między Bogiem a ludźmi - on, człowiek, Jezus Chrystus (1 Tm 2, 5):
w postaci bowiem Boga on przyjmuje ofiarę wraz z Ojcem, z którym jest jednym
Bogiem. Wszakże w postaci sługi wolał być ofiarą, niż przyjmować ją, aby w tym
wypadku nie dać sposobności do myślenia, że ofiary można składać jakiemuś
stworzeniu. Tym sposobem jest on kapłanem, gdyż sam ofiaruje, ale i ofiarą. Chciał,
aby święty symbol, sacramentum , tej rzeczywistości był codzienną ofiarą Kościoła.
A ponieważ Kościół jest ciałem, którego On jest głową, uczy go ofiarować siebie
poprzez własną osobę” .
Por. jeszcze In Psalm 26 (P. L. 36, 200); In Psalm 65 (P. L. 36, 798); Epist. 187
(P. L. 840).
P o s ło w ie , 26 577
135 To samo twierdzenie w Contra sermonem arianorum, 36, 34 (P. L. 42, 707),
gdzie Augustyn cytuje grecki wyraz homoousios, wzięty z wyznania wiary So
boru Nicejskiego, którego bronili Atanazy, Hilary i Kapadocjanie. Zob. takie
Epist. 120, 17 (P. L. 33, 460); EpEt. 166, 4 (P. L. 33, 721-722).
136 N auka już ostatecznie ustalona przez Ojców kapadockich, szczególnie przez
GRZEGORZA Z NAZJANZU w jego M owach teologicznych (M owy 27—31, P. G.
36, 11—172) i GRZEGORZA Z NISSY (Contra Eunomium , P. G. 45, 243—1122).
Augustyn posługuje się tutaj Arystotelesowskim pojęciem „relacji”. Por. De Civilate
Dei, XI. 10, 1 (P. L. 41, 325).
137 Zob. wyżej, n. 2.
578 Jan M aria S zym usiak S J
27 K sięga V I
N a w stęp ie k sięg i V I A u g u s ty n p rz y p o m in a u lu b io n e
h a s ło A riu sz a : „ B y ł czas, k ied y S y n n ie is tn ia ł” . N a to
b lu ź n ie rcz e tw ie rd z e n ie o d p o w ie d ź b y ła d a n a ju ż n a sto la t
p rz e d u k a z a n ie m się A riu s z a , m ia n o w ic ie u O ry g e n e sa ,
k ie d y te n m is trz w sz y stk ic h te o lo g ó w w sc h o d n ic h p o ró w
n u je B o g a d o ś w ia tło ś c i138: n ie m a ś w ia tła bez p ro m ie n io
w a n ia , i B óg je s t o d w ie cz n ie O jcem S y n a p rz e d w ie c z n e g o .
R ó w n ie ż i w ielk i p o g ro m c a A riu s z a , A ta n a z y , n ie m ó g ł
in aczej r o z u m o w a ć 139. A u g u s ty n w z n a w ia tu ta j te n s p o
só b a rg u m e n ta c ji.
C o d o p rz y m io tó w B o ży ch , to są o n e ró w n o z n a c z n e
i w s p ó ln e trz e m O s o b o m B o ży m , p o n ie w a ż O so b y nie
ty lk o są sobie ró w n e , a le s ta n o w ią je d n o B ó stw o . B y t B oży
u to ż s a m ia się z w ie lo ra k im i p rz y m io ta m i, p o n ie w a ż ta
m n o g o ś ć je s t ty lk o w y ra z e m n ie sk o ń c z o n e j p r o s to ty s u b
sta n c ji B o g a. A u g u s ty n n ig d y n ie p o m ija o k a z ji g r u n to w
n e g o o m ó w ie n ia w sz y stk ic h s p ra w w ią ż ą c y c h się z D u c h e m
Ś w ięty m . J u ż u z a r a n ia sw ego ży cia k a p ła ń s k ie g o u b o le w a ł
n a d ty m , że O s o b a D u c h a Ś w iętego je s t n ie z n a n a 140. T u ta j
w y stę p u je z n a u k ą o D u c h u Ś w iętym ja k o żyw ej m iło śc i,
czyli w ięzi m ię d z y O jcem a S ynem 141. „ Je s t ich ty lk o tro je :
je d e n m iłu ją c y te g o , k tó r y z n ieg o p o c h o d z i, je d e n m iłu ją c y
te g o , z k tó re g o p o c h o d z i i s a m a ta ich m iło ść . B ó g nie je s t
p o tr ó jn y , ale je d y n y w T ró jc y , a T r ó jc a Ś w ię ta n ie je st
w ię k sz a od k a ż d e j z O só b . B o ty lk o c ia ła r o s n ą p rz e z
d o d a w a n ie , a d u c h o w e is to ty r o s n ą p rz e z u le p sz a n ie się.
W B o g u zaś je s t n ie s k o ń c z o n a d o s k o n a ło ś ć , k tó re j nie
13a W swojej syntezie teologicznej pt. Peri archon, czyli „O zasadach” {De
principiis), I, II, 2 i IV, 74 (P. G. 11, 131 AB; 372 A).
130 Zob. np. Contra ananas, I, 29, P. G. 26, 72—73. Podobne porównanie ze
światłem kilka razy występuje u G RZEG O RZA Z NAZJANZU: M owa 31, 3 -4 ,
P. G. 36, 136, B; 137 A—B, gdzie właśnie występuje krytyka Lego hasła Ariusza,
M ow a 44, 3, P. G. 36, 609 B.
140 Zob. wyżej, n. 10.
141 Przed nim na Zachodzie pierwszy M ARIUSZ W IKTORYN występuje z tą
teorią w swoich H ym nach : Hymn I, 4; Hymn III, 98 i 226-251 (P. L. 8, 1139 D; 1144
B; 1146 A—B). Augustyn wróci do swej ulubionej teorii, która po nim stanie się
tradycyjna w teologii katolickiej, w ks. LX. V II]-X , i w ks. XV. XIX, 37.
Posłowie, 27—28 579
m o ż n a n ic d o d a ć a n i n ic o d ją ć . J e d y n y p ra w d z iw y B ó g to
O jciec, S y n i D u c h Ś w ięty w T ró jc y Ś w iętej” .
A ria n ie n ie z ro z u m ie li teg o , co C h ry s tu s p o w ie d zia ł
(J 17, 3): „Ż y c ie w ieczne to p o z n a ć C ieb ie, je d y n y p r a w
d ziw y B o ż e ” , ja k b y S y n n ie był p ra w d z iw y m B ogiem .
D o d a je przecież: „ i te g o , k tó re g o ś p o s ła ł, J e z u s a C h ry s
tu s a ” . P rze c ież w ia d o m o , że Syn i O jciec tw o rz ą je d n ą
rz e cz y w isto ść , i to d z ię k i D u c h o w i Ś w iętem u , k tó ry Ic h
łączy.
N a z a k o ń c z e n ie m a ła d y g re sja o te rm in o lo g ii św. H ila re
go 142, k tó ry O jc u p rz y p isu je w ieczn o ść, S y n o w i p ię k n o ,
D u c h o w i ra d o ś ć . A u g u sty n , o b ja śn ia ją c te o k re ś le n ia H ila
re g o , d y s k re tn ie z a p o w ia d a sw o ją w ła sn ą serię a n a lo g ii
w zięty c h z p rz y ro d y i z c zy n n o ści d u szy , k tó re w y k o rz y sta
w trzeciej części t r a k t a t u 143.
28 K sięg a V I I
Z a k o ń c z e n ie m d ru g ie j części n a sz e g o tr a k ta tu m a b y ć
k s ię g a V II, w k tó re j a u to r z a m ie rz a o m ó w ić p o p rz e d n io
z a p o w ie d z ia n y p ro b le m je d n o śc i b ezw zg lęd n y ch p rz y m io
tó w B o ży ch . D y s k u tu je to szczeg ó ło w o i ja s n o ro z ró ż n ia
p o ję c ia o d n o sz ą c e się d o is to ty B ożej, j a k m o c , m ą d ro ś ć
i w ie lk o ść , i p o ję c ia re la ty w n e , tzn. te, k tó re o k re ś la ją
k a ż d ą O so b ę w je j specy ficzn o ści, czyli w m ia rę jej o d ró ż
n ia n ia o d in n y c h O só b , ja k n p . Słow o B oże, o b ra z , S yn.
M ą d r o ś ć je st p rz y m io te m is to ty B ożej, ale staje się często
w P iśm ie św . (P rz 8, 2 2 -3 2 ; S y r 1, 4 - 1 0 ; M d r 7, 2 5 -2 6 )
ty tu łe m S yna, ta k im ja k Słow o, i je s t w te d y p rz y m io te m
w z g lęd n y m . N ie ra z a u to rz y u to ż s a m ia ją M ą d r o ś ć z D u
c h e m Ś w ię ty m 144. A le w ów czas m a ją n a m y śli d z ia ła n ie
B o że n a z e w n ą trz i w y ra ż a ją p rz e z to p rz y m io t is to ty
B o żej.
N a s tę p u je d y s k u s ja o w a rto ś c i o k re ś le n ia „ o s o b a ” , k tó
ry m p o słu g u je się te o lo g ia , a b y w y ra z ić tro is to ś ć w T ró jc y
Św iętej bez n a ru s z e n ia je d n o ś c i Jej is to ty . A u g u s ty n d y s
k u tu je ta k ż e n a te m a t ró ż n ic y m ię d z y is to tą (essen tia
— ousia) a s u b s ta n c ją (su b sta n tia — h yp o sta sis). P ie rw sz a
b a rd z ie j o d p o w ia d a m y śli ła ciń sk ie j. L ep iej je s t u ży w ać
w łacin ie w y ra z u p erso n a , o s o b a , ta m gdzie G re c y u ż y w a ją
h yp o sta sis, m im o że lepszym o d p o w ie d n ik ie m ła ciń sk ie j
p e rso n a b y łb y w y ra z pro so p o n , k tó re g o G re c y n ie c h c ą
u ży w ać.
W reszcie, k r ó tk ą w z m ia n k ą o w y ra ż e n iu w zięty m z P is
m a św. a u to r o tw a rc ie ju ż z a p o w ia d a o s ta tn ią część tr a k
ta tu : czło w iek z o s ta ł s tw o rz o n y n a o b r a z i p o d o b ie ń s tw o
B oże (R d z 1, 26). T u ta j A u g u s ty n w y su w a w ła s n ą te o rię ,
k tó r a z a sa d n ic z o ró ż n i się o d m y śli g reck iej. U O jcó w
G re c k ic h c zło w iek je s t u w a ż a n y z a p o d o b ie ń s tw o o b ra z u
B o żeg o , czyli S y n a — je st o b ra z e m O b ra z u (e iko n e ik o n s
a lb o eikon k a fe ik o n a ) 145. D la A u g u s ty n a n a to m ia s t, k tó ry
tu ta j św ia d o m ie i fo rm a ln ie o d c in a się o d G re k ó w , c z ło
w ie k je s t o b ra z e m T ró jc y Św iętej, w m y śl tw ie rd z e n ia
św. P a w ła , że „ cz ło w ie k je st o b ra z e m i c h lu b ą B o g a ”
(1 K o r 11, 7) i że „ n o w y c z ło w ie k ” u s ta w ic z n ie „ o d n a w ia
się k u p o z n a n iu B o g a w ed łu g o b ra z u te g o , k tó r y g o s tw o
rz y ł” (K o l 3, 10). P o p rz e d n io n a s z a u to r szed ł za tr a d y c ją
g r e c k ą *146, k tó r a k ła d z ie m n ie jsz y n a c is k n a je d n o ś ć is to ty
B ożej, a je s t b a rd z iej c z u ła n a d z ia ła n ie p o sz c z e g ó ln y c h
O só b : O jciec s tw a rz a św iat z a p o ś re d n ic tw e m sw ego L o g o
29 K sięg a V I I I
K się g ę V III ju ż p rz e g lą d a liś m y p o p rz e d n io , o m a w ia ją c
p la n c a ło ś c i147. P rz y p o m in a m y ty lk o , że d o p ro w a d z a n a s
o n a d o p rz e k o n a n ia o tro is to ś c i m iło ści, p o d c z a s gdy
a ria n ie — g dyż A u g u s ty n m a zaw sze p rz e d o c z y m a ich
lo g ik ę — p o m ija ją te n is to tn y e le m e n t w ied zy o B ogu.
S tresz cz e n ie księgi V , k tó re o tw ie ra k sięg ę V III, nie
m o ż e b y ć z ro z u m ia n e , jeśli się n ie m a w p a m ię ci A u g u s ty ń -
skiej te o rii o re la c ja c h w B ogu. T r u d n o b o w iem p o g o d z ić
ro z ró ż n ie n ie O só b z p r o s to tą i je d n o ś c ią B ożej isto ty :
p r o s to ta w y k lu c z a p rz y p a d ło śc i, a je d n o ś ć nie m o ż e się
p o d z ie lić n a trz y su b sta n c je . A b y tę tru d n o ś ć p rz e zw y c ię
żyć, A u g u s ty n p re c y z u je p o ję c ie relacji. P o jęcie c z ło n u
re la ty w n e g o o z n a c z a ty lk o , że istn ie je s to s u n e k m ięd zy
je d n y m c z ło n e m a d ru g im , k tó re m u o n się p rz e ciw sta w ia,
ale k tó re g o z a ra z e m w y m a g a. O d n o ś n ia w ó w czas ju ż nie
je s t p rz y p a d ło ś c ią i p o z w a la w p ro w a d z ić p ew n e z ró ż n ic o
w a n ie w B ożej s u b sta n c ji, n ie n a ru s z a ją c jej p ro s to ty a n i jej
je d n o ś c i. K a ż d y c z ło n relacji je s t ró ż n y (alius), ale n ie je s t
c z y m ś in n y m (aliu d ). R o z u m o w a n ie A u g u s ty n a w ów czas
je s t ja s n e : k a ż d e o k re ś le n ie a b s o lu tn e (B óg, byt, w ielki,
d o b ry , m ą d ry ) o z n a c z a is to tę , a k a ż d e o k re ślen ie re la ty w n e
(O jciec n ie je s t S y n em , O jciec i Syn nie są D u c h e m Św ię
ty m ) o z n a c z a o d n o ś n ie , k tó r e ro z ró ż n ia ją i p rz e c iw sta w ia ją
O so b y . W re sz cie k a ż d e o k re śle n ie w z ięte w z n a c z e n iu a b
s o lu tn y m , ja k ie się z a sto su je d o p o sz c z e g ó ln y c h O só b ,
b ę d z ie u ż y w a n e w liczb ie p o je d y n cz e j, p o n ie w a ż O so b a
w te n s p o s ó b w y ró ż n io n a (ja k o d o b r a , w sz e ch m o cn a , m ą d
r a itp .) n ie o d ró ż n ia się o d isto ty , k tó r a je s t w ró w n y m
p o s ia d a n iu u w sz y s tk ic h trz e c h O só b . Is tn ie ją w ięc w B o g u
147
Zob. wyżej, n. 18.
582 Jan M aria S zym u sia k S J
g r z e c h 152, p rz e z co d u s z a z o s ta ła z n ie k s z ta łc o n a (clefor-
m is). J e d y n ie p o w ró t d o B o g a, i to z p o m o c ą B o ż ą 153,
z a p e w n i jej p o w ró t d o p ie rw o tn e j p ię k n o śc i. D o te g o
p o tr z e b n e są c n o ty te o lo g ic z n e - w ia ry , n a d zie i i m iło śc i
(1 K o r 13, 13). W ia r a p rz e d e w sz y stk im je s t r o z u m n ą
z g o d ą n a rze cz y w isto ść n ie w id z ia ln ą p o p rz e z ja k ą ś rz e c z y
w is to ść , k tó r a n a s d o tej pierw szej w p ro w a d z a . P o z n a n ie
w ia ry je s t p o n a d p o rz ą d k ie m czy sto d o św ia d c z a ln y m i r a c
jo n a ln y m , ale o p ie ra się n a fa k ta c h h is to ry c z n y c h i m o ż e
sz u k a ć d o w o d ó w ro z u m o w y c h . N ie je s t je d n a k c zy stą
s p e k u la c ją u m y słu . M u si w y razić się w d z ia ła n iu . D la te g o
w y m a g a z g o d y w oli i serca: je s t p ra g n ie n ie m . W ierzy ć — to
„ se rc e m trz y m a ć się p ra w d y ” , a w ięc k o c h a ć . W p ra w d z ie
tą d r o g ą n ie d o jd z ie się d o T ró jc y Św iętej, ale p o z a
d o ś w ia d c z e n ie m h is to ry c z n y m , p o z a a n a liz ą stw o rz o n y c h
„ t r i a d ” o tw a r ta je s t je szcze d ro g a u m y sło w a p ra w id e a l
n y c h i n ie z m ie n n y c h : D o b ro , S p raw ie d liw o ść. N ie p rz y
c h o d z ą o n e o d n a s, ale w id zim y je w so b ie i u m y sł m o ż e się
n a n ic h o p rz e ć j a k n a z a s a d a c h . W id zim y je w św ietle
B o ży m i p o p rz e z nie „ w id zim y B o g a ” . P o z n a je m y je ty lk o
p rz e z p rz y łą c z e n ie się d o n ich , a w ięc w p o r z ą d k u m iło ści.
T o z n a c z y , że p o z n a liś m y ju ż B o g a, k ie d y p ra g n ę liśm y G o
i k o c h a liśm y G o , nie w ie d zą c jeszcze, że G o z n am y . P o z n a
n ie to w y ła n ia się s to p n io w o —w m ia rę d o jrz e w a n ia n aszej
m iło ś c i — czyli p rz e z w k ra c z a n ie w d z ied z in ę m ą d ro ś c i
k o n te m p la c y jn e j154. J u ż w księd ze V III A u g u s ty n sta w ia
z a s a d ę w z a je m n o śc i m ię d z y p o z n a n ie m a m iło śc ią : m iło ść
p o s ia d a w w ie rz e sw ój p u n k t w yjścia, sw o ją n o rm ę , sw ój
ro z r o s t. A le je d y n ie w ieczn a fo r m a m iło śc i d a je n a m m o ż
liw o ść p o łą c z e n ia się z p rz e d m io te m w ia ry i je g o o cen y
z w y ższeg o p u n k tu w id z en ia . T y lk o m iło ś ć d a je n a m w ie
d z ę o B o ż y c h p ra w d a c h p rz e d s ta w ia n y c h n a m p rz e z w iarę.
152 Por. opisy zawarte w D e Trinitale, X. V, 7 -V I I , 9 oraz XK. VII, 13—XI, 16.
N a ten temat por. wnikliwe analizy u E. GłLSONA, Wprowadzenie..., str. 121 n.
153 D e Trinitate, XVI. XVI, 22, P. L. 42, 1053.
154 Obszerniej to wszystko jest omówione w ks. XTV (XIX, 25—26). Na tej
drodze pokaże się w całym swoim blasku Obraz Trójcy (XIV. XII, 15). Por.
u G RZEG O R ZA Z N A ZIA N ZU , Poemat I, II, 10, w. 984 (P. G. 37, 751): „Miłość
wprowadza do poznania”, a Poem at I, II, 25, w. 363 (P. G. 37, 838): „Bez miłości
Boga nie pojmiesz” .
584 Jan M aria Szym usiák S J
30 K sięga I X
L ep iej je szcze w y k a że to k sięg a IX : o s ta te c z n ą z a s a d ą
m iło śc i (a w ięc p o z n a n ia ), ja k ą człow iek żyw i d o siebie
s a m e g o 168, je s t m y śl B o ż a (ratio aeternd). W sz e lk a in n a
m iło ść je s t w p e w n y m sensie ró w n ie ż z a tra c e n ie m sie
b ie 159. W stę p d o księgi I X p rz y p o m in a z a s a d ę w ia ry
0 T ró jc y Św iętej, tj. o B o g u je d y n y m w sw ojej isto cie,
a tro is ty m w O s o b a c h w z aje m n ie się d o siebie o d n o s z ą
cych. P o z a ty m o strz eg a , a b y w a n a lo g ia c h trz y m a n o się
bez w a h a n ia z a s a d y w ia ry o ra z w y m a g a ń p ra w d y n a u k o
wej z w ie lk ą o s tro ż n o śc ią , tzn . m ię d z y in n y m i, by elem en ty
o d n a le z io n y c h a n a lo g ii m ia ły id e n ty c z n ą isto tę i o d n o siły
się całk o w ic ie i w ró w n y m s to p n iu je d n e d o d ru g ic h ,
in aczej o d z w ie rc ie d lo n y w n ic h o b ra z T ró jc y Św iętej b y łb y
z b y t w y p a c z o n y . T e g o ty p u a n a lo g ię z n a jd u je m y w d u szy :
k ie d y b o w iem k o c h a m y co ś, is tn ie ją trz y elem en ty , m ia n o
w icie p o d m io t k o c h a ją c y , p rz e d m io t k o c h a n y o ra z s a m a
m iło ść , k tó r a je w iąże. K ie d y d u s z a k o c h a siebie, istn ie ją
ta k sa m o trz y czło n y , ale w je d n e j isto cie, b o c h o c ia ż
p o d m io t k o c h a ją c y i p rz e d m io t k o c h a n y są tą sa m ą rzeczą,
je d n a k w łą c z a się tu ta j, ja k o n o w y e lem en t, p o z n a n ie d u szy
p rz e z siebie sa m ą . M a m y b o w ie m , z je d n e j stro n y , d u szę
1 jej m iło ść , a z d ru g ie j, d u szę i jej p o z n a n ie ; a w ięc trz y
e le m e n ty — d u sz ę , p o z n a n ie i m iło ść — k tó re tw o rz ą je d n ą
rzeczy w isto ść. K ie d y te e lem en ty są d o s k o n a łe , to są sobie
ró w n e . P o z a ty m n ie m o ż n a u w a ż a ć teg o p o d w ó jn e g o
d z ia ła n ia d u szy z a p rz y p a d ło ść : d u s z a k o c h a ją c a je s t s u b
s ta n c ją , a ta k sa m o d u c h o w y m i su b sta n c ja m i są jej p o z n a
n ie i jej m iło ść.
31 K sięga X
W stę p tej k sięgi p o ru s z a z ag a d n ie n ie m iło ści ja k o ź ró d ła
p o z n a n ia : a b y czegoś szukać, trz e b a ju ż m ieć p rz y n a jm n ie j
ja k ie ś o g ó ln e pojęcie o tej rzeczy lub o czym ś z n ią
z w iąz a n y m . C o ś zupełnie nie z n a n e g o nie je st k o c h a n e ,
a chęć sz u k a n ia ro d z i się z o d ra z y d o niew iedzy.
M o ż n a w ięc p o staw ić p y ta n ie : co k o c h a d u sza , kied y
sz u k a siebie, a jeszcze się nie zna? N a pierw szym etap ie
w iedzy o sobie w y starcz y , że d u s z a w ie, iż je st p o d m io te m
w iedzy. G d y bo w iem d u sz a zacznie szu k a ć siebie sam ej, to
ju ż się z n a ja k o szu k a ją ca ; a w ty m ju ż je s t z a w a rta
z n a jo m o ść s ie b ie 164. N ie m a w d u szy ż ad n eg o p o d z ia łu ,
ż ad n e g o ro z d w o je n ia n a część z n a ją c ą i n a część p o z n a w a
n ą: w sam ej czy n n o ści p o z n a w a n ia d u sz a p o z n a je siebie
c ałą . A u g u sty n s ta r a się je d n a k w yjaśnić, dlaczego fa k ty c z
nie d u sz a nie p o z n a je się d o k ła d n ie i u w a ż a się za ja k ą ś
su b sta n c ję cielesną. T u ta j w y stęp u je ro z ró ż n ie n ie m iędzy
nosse (znać) a cogitare (m yśleć). D u sz a nie p o w in n a u to ż
sa m ia ć siebie z o b r a z a m i165 cielesnym i, k tó re w sobie
n a g ro m a d z iła . M y li się, k ie d y to czyni, m im o że nie m o że
p rz e sta ć p o z n a w a ć siebie n a w e t w ty m w y p a d k u . T o p o
z n a n ie b o w iem n ależy d o je j n a t u r y 166. A u g u sty n n azy w a
nosse p o z n a n ie z a w a rte w p am ięci duszy, n aw et w tedy,
k ie d y o n a te g o sobie nie u św ia d a m ia . W y tłu m aczy ć to
m o ż n a p rzez a n alo g ię z p la to ń s k ą te o rią p rz y p o m in a n ia ,
rem in iscencji: k ie d y p am ięć o d szu k u je coś, co z ap o m n iała ,
to zn aczy, że d u s z a tego nie zn a, p o n ie w a ż p o szu k u je tego.
M u s i je d n a k ja k o ś to z n a ć , in aczej b o w ie m n ie p o w s ta łb y
p ro c e s ,,re m in is c e n c ji” w y w o ła n y ja k ą ś n ie ja s n ą z n a jo m o ś
cią. T a k s a m o je s t z d u sz ą : k ie d y się w y ra ż a w sw o im
„ sło w ie ” , p o z n a je się w n im d la te g o , że ju ż sieb ie z n a .
T y lk o n a d a lsz y m e ta p ie s a m o p o z n a n ia n ie m o ż n a ju ż
m ó w ić , że p o z n a n ie {nosse, n o titia ) je s t je d y n ie z a w a rte
w p a m ię c i. G d y ż o n o ju ż je s t tą p a m i ę c i ą 167 *. P o w s ta je
w ó w c z a s m y ś le n ie (c o g ita tio }, czyli s y n te ty c z n a c z y n n o ś ć
d u s z y p o z n a ją c e j się w sw o im „ s ło w ie ” , w k tó ry m m a
u p o d o b a n ie , czyli w y ła n ia się m iło ś ć .
P o o m ó w ie n iu k ilk u ró ż n y c h te o rii filo z o fic z n y c h o d u
szy, A u g u s ty n z a z n a c z a , że d u s z a p o w in n a się w y z w o lić
z o b ra z ó w z m y sło w y c h i s z u k a ć ty lk o siebie. B łę d y , ja k ie
p o p e łn ia w o d n ie s ie n iu d o sieb ie sa m e j, n a le ż ą n ie d o
d z ie d z in y p o z n a n ia {nosse), a le d o d z ie d z in y m y śli {co g ita
re), k ie d y p o z w a la , a b y u trz y m y w a ła się m ię d z y n ią a jej
w y ra z e m (v erb u m ) z a s ło n a o b ra z ó w z m y sło w y c h . T o z łu
d z e n ie je s t w y n ik ie m g rz e c h u , czyli u p o d o b a n ia w r z e
c z a c h , k tó r e n ie n a le ż ą d o n a tu r y d u sz y . U le g a o n a w ó w
c z a s p o d w ó jn e j alien acji: n a jp ie rw b o w ie m u d z ie la ty m
z łu d o m coś ze sw ojej s u b s ta n c ji, a w ra c a ją c d o sieb ie
sam e j, d a lej je s t n im i o b a rc z o n a . P o w in n a s łu c h a ć filo z o fi
c z n e g o n a k a z u : P o z n a j sam e g o sieb ie. A to p o z n a n ie je s t
ra c z e j o c zy sz cz en iem siebie (o d n a jd ź sieb ie ta k im , ja k im
je ste ś ) n iż p ra w d z iw y m p o s z u k iw a n ie m . N ie c h w ię c o d
dzieli się od te g o , co so b ie n ie słu sz n ie d o d a ła , i z o b a c z y się
ta k ą , ja k ą j e s t 16 8. N ie z a p o m in a jm y je d n a k , że d u s z a m o ż e
sam ej so b ie w y ra z ić w ła sn e „ s ło w o ” ty lk o p rz e z o d n ie s ie
n ie się d o p r a w d w ie cz n y c h , j a k to z a z n a c z y ła p o p r z e d n ia
k s ię g a 169. A w ięc p ra w d z iw y p o w r ó t d o sieb ie b ę d z ie
z w ro te m d o B o g a . J u ż w cześn iej 170 A u g u s ty n w y m a g a ł od
d u sz y ś w ia d o m e g o i w o ln e g o p o w r o tu d o B o g a, a ż e b y
sieb ie o d n a le ź ć .
C a ła k s ię g a X w y d a je się ja k b y ć w iczen iem d u s z y w p o
sz u k iw a n iu sieb ie. N o w a „ tr ó jc a ” (p a m ię ć —in te le k t — w o
la ), d o k tó re j d o p r o w a d z a A u g u s ty n , n ie je s t o w iele
ja śn ie js z a , ale ro z u m o w a n ie je s t d o s to s o w a n e d o u m y s łó w
m n ie j b ie g ły c h w d ia le k ty c e , j a k to s tw ie rd z a m y je sz c ze
w d a lsz y c h r o z w a ż a n ia c h n a sz e g o a u to r a 171.
P o p r z e d n ia k s ię g a p rz e a n a liz o w a ła „ tr ó jc ę ” , k tó r ą A u
g u s ty n o d n a la z ł ju ż g o to w ą w isto c ie d u sz y . A le p o w s ta ło
p y ta n ie — n a k tó r e tu ta j o d p o w ie d z ia ł — m ia n o w ic ie : C zy
d u s z a zaw sze p o z n a je siebie? A u g u s ty n ro z p a trz y ł p ro b le m
o d n o w a . B io rą c p o d u w a g ę u m y sły m n ie j p rz e k o n a n e
o słu sz n o śc i je g o p o r ó w n a n ia , ro z w in ą ł p rz e d n im i b a rd z ie j
w y m o w n ą fe n o m e n o lo g ię „ ż y c ia ” d u sz y . P o d ją ł sam ich
p o s z u k iw a n ia , ic h w ą tp liw o śc i, ic h b łę d y n a w e t, a b y im
p o k a z a ć , że to „ ż y c ie ” d u sz y je s t n ie u s ta n n y m d z ia ła n ie m
o trz e c h c z ło n a c h — p a m ię c i, in te le k tu i w o li — i że n a ty m
d z ia ła n iu p o le g a is to ta d u sz y . A ż e b y lepiej je szcze p r z e a n a
liz o w a ć to d z ia ła n ie , p o k a ż e te ra z , j a k d u s z a o p e ru je ty m i
c z ło n a m i w s to s u n k u d o p rz e d m io tó w z e w n ę trz n y c h .
32 K się g a X I
K s ię g a X I p rz e rz u c a ś w ia tło n a z e w n ę trz n e g o c z ło w ie k a .
A n a liz a z n o w u b ę d z ie b a rd z ie j p s y c h o lo g ic z n a . Z n a jd u je
m y w c zło w ie k u z e w n ę trz n y m dw ie serie „ tr ia d ” , m ia n o w i
cie: 1) „ tr ia d ę ” p e rc e p c ji w z ro k o w e j, s k ła d a ją c ą się z k s z ta ł
tu p rz e d m io tu , z o b r a z u w y c iśn ię te g o n a zm y śle, i z w oli,
k t ó r a s k ie ro w u je z m y sł n a p rz e d m io t; 2) „ tr ia d ę ” w s p o m
n ie n ia u tw o r z o n ą z o b r a z u z a p is a n e g o w p a m ię c i, z je g o
w izji w e w n ę trz n e j i z w o li, k tó r a u trz y m u je p a m ię ć z w ró c o
n ą k u w izji. K ie d y te trz y e le m e n ty s ą z e b r a n e (co g u n tu r)
w je d n ą c a ło ść , w ó w c z a s ic h z e s p ó ł (c o a ctu s) o trz y m u je
m ia n o m y śli (c o g ita tio ).
zaledwie podkreślony w ks. X. V, 7, ale do tego Augustyn wróci w ks. XTV. XIV, 18,
kiedy będzie omawiał odnowienie obrazu.
171 IX. X II, 18, P. L. 42, 971.
592 Jan M aria Szym u sia k S J
T a se ria „ tr ia d ’" n ie m o ż e b yć o b ra z e m B o g a , p o n ie w a ż
je s t za b a rd z o z a le ż n a o d zm y słó w . N ie m n ie j je d n a k m o ż n a
w n ic h o d k ry ć ślad B oży, p o n ie w a ż n a le ż ą d o p o rz ą d k u
n ie sk o ń c z o n e g o D o b r a . P rzecież n a w e t g rzech z a c h o w u je
w so b ie p o z o ry d o b r a . Z a c h ę ty m o ra ln e , k tó re tu z n a j
d u je m y , są z a p o w ie d z ią a n a liz z a w a rty c h w k się d z e X IV ,
gdzie A u g u s ty n w y ja śn ia , ja k D o b r o k s z ta łtu je d u szę .
T u ta j, w z e tk n ię c iu się c zło w ie k a ze św iate m , k s z ta łt p rz e d
m io tu , z e w n ę trz n y a lb o z a w a rty w p a m ię c i, ro d z i wizję,
czyli w y stę p u je w o b e c niej ja k b y w ro li o jca. W o la n a to
m ia s t - e le m e n t n a jb a rd z ie j d u c h o w y ze w sz y stk ic h trz e c h
— łą c z ą c d w a p ie rw sz e e lem en ty — p r z y p o m in a d z ia ła n ie
D u c h a Ś w iętego. T o je s t oczyw iste w pierw szej „ tr ia d z ie ” :
w o la b o w iem istn ieje, n im w z ro k z o sta je tk n ię ty p rz e z
p rz e d m io t. W d ru g ie j „ tria d z ie ” to n ie je s t ta k ie ja s n e , ale
m o ż n a z ro z u m ieć , że w o la w y stę p u je c z y n n ie , b o d o m a g a ją
się te g o d w a p ierw sze czło n y . D z ia ła o n a ja k o „ łą c z n ik ,
d z ięk i k tó re m u z cało ści tw o rz y się d o s k o n a ła je d n o ś ć ” .
M o ż n a stw ie rd z ić to tró jc z ło n o w e p o s tę p o w a n ie w k a ż
dej m y śli, k ie d y p rz y jm u je czyjeś św ia d e c tw o a lb o gdy
d z ia ła w y o b ra ź n ia tw ó rc z a . Z a w sze w y stę p u ją : p a m ię ć —j a
k o n o rm a i o k re śle n ie d a n e g o w y o b ra ż e n ia , w iz ja w e
w n ę trz n a — ja k o „ lic z b a ” m n o ż ą c a o b ra z y d o n ie s k o ń
c zo n o śc i, w o la —ja k o „ c ię ż a re k ” , k tó r y p rz y c ią g a u w a g ę
d o p rz e d m io tu . „ T e trz y p rz y m io ty — m ia r a , lic z b a , c iężar
— z n a jd u ją się w e w sz y stk ic h rz e c z a c h ” . S ilnie je s t p o d
k re ś lo n e w całej k sięd ze w z a je m n e u s to s u n k o w a n ie się
rzeczy m ię d z y s o b ą , co je s t c h a ra k te ry s ty c z n e d la m e to d y
św. A u g u s ty n a w cały m tra k ta c ie .
33 K sięga X I I
A u g u s ty n ro z p o c z ą ł p o s z u k iw a n ie o b ra z ó w T r ó jc y Ś w ię
tej w czło w ie k u o d a n alizy c z ło w ie k a w e w n ę trz n e g o (ks. IX
i X ). J e d n a k o d n a le z io n e tu p o d o b ie ń s tw a n ie b y ły z b y t
ja s n e i a u to r p rz e rz u c ił się n a p o r ó w n a n ia z czło w ie k ie m
z e w n ę trz n y m (ks. X I). K się g a X II p o w r a c a d o c z ło w ie k a
w ew n ętrzn eg o . P rz e p ro w a d z a o n a c z y te ln ik a o d „ tr ia d ” o d
czy ta n y c h w d z ia ła n iu percepcji zm ysłow ej i w c zy n n o śc iac h
Posłowie, 32—33 593
p a m ię ci (człow iek „ z e w n ę trz n y ” ) d o „ tr ia d ” w ew n ętrzn y ch ,
z w ią z a n y c h z d z ia ła ln o ś c ią c zło w ie k a w e w n ę trz n e g o , m ia
n o w ic ie w ied zy L m ą d ro ś c i. P ierw sze b o w ie m d a ją ty lk o
z a m a z a n e śla d y T ró jc y Ś w iętej, a p ra w d z iw y Jej o b ra z
p o k a z u je się d o p ie ro w te d y , gdy d u s z a o d d a je się k o n te m
p l a c j i 172. P o d o b n ie ja k w sw ojej p o s ta w ie fizycznej c z ło
w ie k je s t is to tą s to ją c ą i ty m się ró ż n i od is to t czy sto
cielesn y ch , k tó r e o d c z u w a ją z a sa d n ic z y p o c ią g d o ziem i,
t a k s a m o w k o n te m p la c y jn e j p o s ta w ie d u szy czło w iek
w z n o si się d o n a jw y ż sz y c h rzeczy w isto ści d u c h o w y c h „ n ie
w y n io sło śc ią p y c h y , ale p ę d e m św iętej m iło ś c i” .
T a k ie m y śli n a su w a ły się a u to ro w i ju ż w p o p rz e d n ie j
k s ię d z e i o d ra z u p o w s ta ła a lu zja d o p ie rw szy c h ro d z ic ó w :
A d a m i E w a chcieli sta ć się p o d o b n i d o B o g a. N ie ste ty
p rz e z to s a m o , że chcieli się u n ie z a le ż n ić o d N a jw y ższe g o
D o b r a , p o g rą ż y li się w s ta n n a jn iż sz y c h is to t, u k tó ry c h
o b r a z T r ó jc y Ś w iętej je s t z a m a z a n y 173. T a k i u p a d e k s p o
w o d o w a n y z łu d z e n ie m z m y słó w z a m y k a d u sz ę w niew o li
d ó b r zm y sło w y c h . D u s z a nie ro z ró ż n ia ju ż w ó w czas b y tu
o d rz e cz y w isto śc i c ielesn y ch i m a te rii u d z ie la w a lo ró w
b ó s tw a —z a p o m in a ją c o sw ojej w ła sn e j d u c h o w o śc i i o d u
c h o w o śc i B o g a. W y p a c z e n ia w o li o d b ija ją się n a ja sn o śc i
u m y s łu d o te g o s to p n ia , iż m o ż n a tw ierdzić, że n a w et b łą
d z e n ia filo zo fó w n a te m a t n a tu ry d u szy są sk u tk iem grze
c h u , a u p o d o b n ie n ie się czło w iek a d o z w ierząt je s t w y n ik iem
—n ie ź ró d łe m —zła. A le d ro g ą do teg o b y ła p y ch a: człow iek
s p a d a z w y ż y n m iło ści B ożej w o tc h ła ń zm y sło w y ch m iłości,
172 Innymi słowy, nie każde podobieństwo trynitam e jest obrazem Bożej Trójcy
(D e G enesi a d lii teram líber im perf., 16, 57, P. L. 34, 242). Szczególnie złudnym
porównaniem jest odnoszenie się dó, ęgdziny ludzkiej (V, 5). W żadnym wypadku
bowiem D uch Święty nie może być symbolizowany przez małżonkę. Doprowadziło
by to do rozróżnienia w Trójcy Świętej nie trzech Osób, a trzech Bogów. Jeśli
człowiek jest obrazem Boga, to nie dlatego, że jest mężczyzną; kobieta bowiem także
jest człowiekiem i w jej duszy także odbija się obraz najświętszej Trójcy. Wszystkie
porów nania muszą odzwierciedlać istotną jedność Bożą w troistości odnośni.
Słyszymy w tej ks. X II echo dwóch.zasadniczych Hematów rozwiniętych w przejś
ciowej ks. VIII, gdzie jest zapowiedziana cała trzecia część traktatu, mianowicie, że
nasz jedyny Bóg jest Trójcą i że dusza jest Jej obrazem, w miarę jak podąża do Boga
„świętym pędem miłości do Sprawiedliwości”.
173 D e T rinitate, XI. V, 8 (P. L. 42, 990-991). Por. objaśnienia o grzechu zawarte
w D e C ivitate D el, XII, 16, 11 i XIV, 4, 11. Pierwszy zarys w W yznaniach i w r a ż a
niu 96, 2 (P. L. 38, 585).
594 Jan M aria Szym usiak S J
174 Por. słynne powiedzenie z D e Civitate Dei, XIV. 28: „Dwie miłości utworzyły
dwa światy...” Trzeba oczywiście te dwa światy rozumieć w przenośni mistycznej,
ponieważ w świecie przyziemskim istnieją członkowie świata Bożego, a w świecie,
który uchodzi wśród nas za świat Boży, znajdują się członkowie państwa szatań
skiego (Enarr. in Psatmos, 148, 4, P. L. 37, 1490; obszerniej we wstępie do Enarr. in
Psalm., 64, 1—3, P. L. 36, 772-775). Ale, by poznać prawdę, musi człowiek poddać
się miłości {Wyznania, VII. X, 16, P. L. 32, 742).
175 Analizowane przez J. M OIN G T w B. A. 16, sir. 620. Por. E. GILSON,
Wprowadzenie..., str. 189—202.
Posłowie, 33 595
34 K sięga X I I I
A by zrozum ieć księgę X III, trz e b a sięgnąć do stresz
czenia, k tó re sam A u g u sty n p o d a je w jej zakończeniu:
d o p iero tam w idzim y ja sn o , ja k łączą się z so b ą dziedziny
w iary i m ą d ro ści. D o k o n u je się to przez „oczyszczenie
serca, k tó re p rzez w iarę p ro w ad zi do szczęśliwości” . A u to r
w yjaśnia to przez głęboką analizę Prologu E w angelii
św. J a n a , w k tó ry m p raw d y historyczne, zw iązane z w iarą,
są ja sn o o d ró ż n io n e od p ra w d w iecznych, będących dzie
d z in ą m ą d ro śc i. N ajlepszym przy g o to w an iem serca do
praw dziw ej szczęśliw ości w w ieczności je st og ląd an ie świę
tości Z baw iciela.
D lateg o księga ta om aw ia n ajpierw zagadnienie szczęś
liwości. F ilo zo fia n am w yjaśnia, że szczęśliwość je st n a j
pow szechniejszym celem każdej isto ty rozum nej, a polega
n a p o sia d a n iu tego, czego się p rag n ie, oraz n a o d rzu can iu
w szelkiego zła. A le w ostatecznym w yniku ta chęć szczęścia
dąży do osiągnięcia nieśm iertelności. T u ta j je d n a k filozofia
n asza nie m o że ju ż kierow ać p o szukiw aniem um ysłu: p o
trzeb a d a ru O bjaw ien ia —w iary.
P rzechodzim y w ięc n a teren teologii, k tó ra b a d a zaw ar- 186
35 K sięga X I V
J u ż w iem y, że m ą d ro ś ć n a s z a p o le g a n a n a le ż y ty m
u s to s u n k o w a n iu się d o B o g a. N a ty m św iecie je s t o n a
p ra k ty c z n y m w p ro w a d z e n ie m w ia ry w życie: a b y c zło w ie k
Posłowie, 34—35 599
p o d ą ż a ł d o w ie cz n o ści z g o d n ie z z a m y s ła m i w o li B ożej. A le
w w ieczn o ści — k ie d y w ia r a ju ż z n ik n ie , n ie z n a jd u ją c
z a s to s o w a n ia w b e z p o ś re d n im w id z e n iu — m ą d ro ś ć p o z o
sta n ie . Jeśli w ięc m a z a n ik n ą ć w ia ra , to z a n ik n ie ta k ż e
i „ t r i a d a ” o p a r ta n a w ierze. D la te g o nie m o ż n a tw ie rd z ić,
b y ta „ t r i a d a ” b y ła czym ś w ięcej n iż ty lk o p o ró w n a n ie m .
N ie m o ż e b yć o b ra z e m B o g a , p o n ie w a ż o b ra z te n —ja k ju ż
w ia d o m o —n a le ż y o n to lo g ic z n ie d o d u sz y , sta n o w i jej by t.
P o w s ta je o n ra z e m z d u sz ą , tr w a n a w e t u g rz e sz n ik a ,
o d n a w ia się p rz e z ła sk ę u św ię c a ją c ą , d o c h o d z i d o p e łn i
d o s k o n a ło ś c i w w id z en iu . O pis d z iejó w teg o o b ra z u T ró jc y
w s tw o rz e n iu je s t częściow o p rz e d m io te m księgi X IV . O n -
to lo g ic z n e p o s ia d a n ie o b ra z u n ie o z n a c z a je d n a k , że d u s z a
o trz y m a ła w u d z ia le coś z sam ej is to ty B ożej, ja k tw ierd zi
n a u k a n e o p la to ń s k a . Z n a c z y ty lk o , że d u sz a je s t p o w o ła n a
d o ży cia B ożego 187. G d y j e d n a k z d a rz y się je j, że B o g a
o p u śc i, że się o d N ie g o o d w ró c i, w ó w cz a s tra c i co ś ze
sw eg o k s z ta łtu , a w ięc ze sw eg o b y tu : ro z p ra s z a się w licz
n y c h p o ż ą d a n ia c h , p rz y w ie ra d o d ó b r n iższy ch , z a tr a c a
s ie b ie 188. Z a w sz e je d n a k p o z o s ta je co ś z jej sz la c h e tn e g o
p o c h o d z e n ia , to jej n ie z a tra c a ln y c h a r a k te r d u c h o w y .
D z ię k i n ie m u d u s z a p o s ia d a i z a c h o w u je p a m ię ć o so b ie
(m e m o ria su i); m a w ięc z aw sze m o ż liw o ść p o n o w n e g o
p o z n a n ia i p o k o c h a n ia siebie. A k ie d y d u s z a z a m y k a się
w so b ie p rz e z g rzech , to ślad T ró jc y Św iętej p rz e o b ra ż a się
w niej w „ tr ia d ę ” g łu p o ty , sn u i z a p o m n ie n ia , czyli w „ t r i a
d ę ” d u sz y s z a rp a n e j p rz e z siły śm ierci i g rzech u , z a m ia st
w „ tr ia d ę ” m ą d ro ś c i u k r y tą w „ ta je m n ic y o b lic z a B o ż e g o ”
(P s 30, 21). C h c ą c je d n a k p o w ró c ić d o B o g a, to z n ac z y
187 Nieraz to Augustyn podkreśla. Np. ks. XII. VII, 10 (P. L. 42, 1004): „Im
bardziej [dusza] podąża do tego, co wieczne, tym wierniejszym staje się obrazem
Boga” . A nawet zachowuje się w bycie tylko dzięki temu, że posuwa się w kierunku
swojego Stwórcy (XII. XI, 16, 1007). Tutaj, w ks. XIV. X III, 17 -X V , 21, Augustyn
stara się wyttumaczyć, w jaki sposób obraz Boży trwa w duszy grzesznika, który od
Boga ucieka.
188 Nie m ożna mówić, że odrzuca jakiś dodatek do swojego bytu, czy jakąś
większą szczęśliwość i że ogranicza się do losu czysto ludzkiego —na własną miarę.
Nie, po prostu zatraca się: „Nie może się sobą zadowolić ani czymś innym, jeśli
odwraca się od Jedynego, który by ją zadowolił” (X. V, 7, P. L. 42, 977). Por.
Plotyn, Enn. V. I, 1 (tłum. A. Krokiewicza, t. II, str. 209).
600 Jan M aria Szymusiak. S J
36 K sięga X V
P o o sta te c z n y m sp re cy z o w an iu n a tu ry i w łaściw o ści o b
ra z u B ożego w d u szy A u g u sty n p rz e c h o d z i d o sam ej Bożej
T ró jcy z z a m ia re m w y k a z a n ia Jej tro isto śc i, nie ty lk o n a
p o d s ta w ie P is m a św ., ale ta k ż e ro z u m u . N a jp ie rw streszcza
w y n ik i p o p rz e d n ic h p o sz u k iw a ń . P rz y p o m n ie n ie p ie rw
szych siedm iu k siąg silnie u w y d a tn ia p rz e w o d n ią m y śl
całego tr a k ta tu : że w T ró jc y Św iętej p a n u je d o s k o n a ła
ró w n o ść. P o d ty m k ą te m a u to r o cen ia p o ró w n a n ia za
sto so w a n e w p o p rz e d n ic h k sięg ach . P rz y p o m in a , że ra d o ś ć
nie je st u d z iałem tych, k tó rz y z n a jd u ją , ale t y c h , k t ó r z y
s z u k a j ą P a n a (Ps 104, 3), a u m y sł je s t d a n y czło w ie
k o w i p o to , ab y szukał. D la te g o A u g u sty n s z u k a c o ra z to
n o w y ch o b ra z ó w B oskiej T ró jc y , o b ra z ó w , k tó re byłyby
d o stę p n e d la człow ieka. M n o ż y je, ale w ciąż w ra c a do
duszy ludzkiej o b d a rz o n e j m ą d ro ś c ią B ożą. T o je s t z a s a d
niczy o b ra z , k tó ry zaw ie ra w sobie w szy stk ie in n e. W nim
B óg n ajw y raźn iej u k a z u je się p o p rz e z w iarę, ab y p o łą cz y ć
189 Zob. Pieśń Duchowa, 38, 3—4, w: Dzieła, Kraków 1961, t. Ii, str. 237.
Posłowie, 36 601
190 „Istotną cechą życia mistycznego jest stopniowe uświadamianie sobie obec
ności Boga przebywającego w duszy, jak to obszernie przedstawia GRZEGORZ
Z NISSY w H omilii o szóstym błogosławieństwie (J. DANIÉLOU, Platonisme et
théologie mystique, Paris 19542, str. 209). Por. E. BRUNNER, Die M ystik und das
W ort, Tübingen 1928, str. 369.
602 Jan M aria Szym u sia k S J