Professional Documents
Culture Documents
Czym Się Różnią Mózgi Wierzących Od Mózgów Niedowiarków
Czym Się Różnią Mózgi Wierzących Od Mózgów Niedowiarków
Czym Się Różnią Mózgi Wierzących Od Mózgów Niedowiarków
niedowiarków?
polityka.pl/niezbednik/1540701,1,czym-sie-roznia-mozgi-wierzacych-od-mozgow-niedowiarkow.read
1/6
mamy zakodowaną w DNA. Choć jednocześnie szczerze przyznał na łamach tygodnika
„New Scientist”, iż naukowcy nie mają pojęcia, czym dokładnie to genetyczne podłoże jest
i jak oddziałuje na nasze mózgi.
2/6
skórnogalwaniczną (bo pod wpływem emocji nasza skóra lepiej przewodzi prąd). Jego
badanie potwierdziło doświadczenie Persingera o związku między aktywnością płatów
skroniowych i religijnym myśleniem.
Natomiast Persinger postanowił sprawdzić, czy u zdrowych ludzi da się sztucznie wywołać
wrażenie bliskości Boga, zaburzając pracę właśnie rejonów skroniowych mózgu. W tym
celu przerobił kask do jazdy saniami motorowymi na urządzenie wytwarzające
w odpowiednich miejscach pole magnetyczne. Persinger twierdził, że 80 proc. osób, które
go założyły, zaczęło doznawać niezwykłych wizji religijnych, np. przejmującego odczucia
bliskości istoty nadprzyrodzonej. Boski hełm dał sobie założyć nawet słynny wojujący
ateista i ewolucjonista prof. Richard Dawkins, ale – jak relacjonował – poza kłopotami
z oddechem i drętwieniem kończyn (badanie trwało 40 min) nie poczuł niczego
specjalnego. Za to psycholog Susan Blackmore, znana demaskatorka zjawisk
paranormalnych i propagatorka teorii memów, wspomina, że urządzenie Persingera
wywołało w niej niezwykłe doznania mistyczne.
Pod koniec 2004 r. na łamach tygodnika „Nature” ukazał się artykuł szwedzkich
naukowców, którzy postanowili powtórzyć eksperyment Persingera. Hełm nie wywoływał
u badanych religijnych doznań. Kwestia ta nadal jest przedmiotem naukowego sporu –
Persinger zarzuca bowiem Szwedom, że zbyt krótko poddawali działaniu pola
magnetycznego mózgi uczestników eksperymentu. Jednak kolejne badania, których
wyniki opublikowano w 2012 r., zdają się potwierdzać sceptycyzm skandynawskich
uczonych.
Okazało się, że gdy Michael medytował, to w jego mózgu uległy wyciszeniu (zmniejszył się
przepływ krwi) płaty ciemieniowe odpowiedzialne m.in. za orientację przestrzenną
i zdolność oddzielenia siebie od świata. Naukowcy stwierdzili, że ten obszar mózgu stawał
się wówczas nieczuły na bodźce zmysłowe. Podobne doświadczenie zostało powtórzone
przy współudziale innych medytujących buddystów i sióstr klarysek, które również
potrafią wprowadzić się w stan religijnej medytacji. Reakcje fizyczne były podobne, a więc
nie są one zależne od religii.
Jak widać, trudno potrzeby religijności wiązać tylko i wyłącznie z jedną częścią mózgu. –
Po głośnym eksperymencie Newberga i d’Aquili media wyciągnęły z tego kuriozalny
wniosek o istnieniu modułu Boga w ludzkich mózgach – mówi prof. Halina Grzymała-
Moszczyńska z Uniwersytetu Jagiellońskiego zajmująca się psychologią religii
3/6
i klinicznymi aspektami religijności. – Ale ani Newberg, ani d’Aquili nie byli zbyt
szczęśliwi z tego powodu, bo ich badanie pokazało jedynie, jak zmienia się
funkcjonowanie mózgu w momencie wchodzenia w stan doświadczenia mistycznego.
Mówienie, że jakaś część mózgu odpowiada za sferę duchowo-mistyczną, to
redukcjonizm i uproszczenie.
Opisane wyżej badania mówią wyłącznie o zaburzeniach pracy mózgu albo działaniu tego
organu w trakcie specjalnych i żmudnych praktyk religijnych. A co dzieje się w głowach
zwykłych wierzących? Według niektórych naukowców, nasza skłonność do wiary
w zjawiska nadprzyrodzone może po części wynikać z działania dwóch wrodzonych
i ewolucyjnie ukształtowanych mechanizmów. Pierwszy z nich polega na
nieświadomym rejestrowaniu subtelnych sygnałów napływających z otaczającego
świata. Wyobraźmy sobie taką oto sytuację: spotyka się dwóch kolegów ze studiów.
W pewnym momencie jeden mówi do drugiego: Właśnie przyszło mi do głowy, co może
dziać się z naszym kumplem Janem Kowalskim? Na co drugi odpowiada: To niesamowite,
dokładnie w tym samym momencie pomyślałem o nim. Telepatia? Istnieje znacznie
prostsze wyjaśnienie. Mózgi obydwu panów mogły nieświadomie zarejestrować np. obraz
mijanej po drodze osoby podobnej do Jana Kowalskiego. Pobudziły w ten sposób
wspomnienie z nim związane.
Okazało się, że osoby, które przejawiają skłonność do dostrzegania m.in. kształtów czy
wzorów tam, gdzie ich w rzeczywistości nie ma, charakteryzują się zwiększoną
aktywnością prawej półkuli mózgu. Jest ona nazywana półkulą artystyczną, gdyż,
z grubsza rzecz biorąc, związana jest m.in. z wyobraźnią. Lewa natomiast to tzw. półkula
akademicka, bardziej odpowiedzialna m.in. za myślenie logiczne i racjonalną analizę.
W pewnym badaniu poproszono osoby, by spróbowały znaleźć związek pomiędzy
odległymi znaczeniowo wyrazami, używając lewej bądź prawej półkuli (patrzyły raz
4/6
prawym, raz lewym okiem). Używając prawej półkuli ludzie o większej skłonności do
wiary w zjawiska paranormalne szybciej stwierdzali, iż np. lew i paski kojarzą się
z tygrysem. Tymczasem niektórzy „niewierzący” w ogóle nie potrafili dostrzec
jakiegokolwiek powiązania.
Coś w tym jest, bo wielu biorących udział w eksperymentach ludzi na pytanie „czy jesteś
religijny?” odpowiada, że nie, ale duchowość jest już dla nich ważna. Badania prof. Davida
Haya z Religious Experience Research Unit w Oksfordzie przeprowadzone wśród dzieci
z rodzin wierzących i niewierzących wykazały, że potrzeba duchowości występuje w obu
tych grupach na podobnym poziomie, choć pojęcie duchowości jest różnie rozumiane.
Bo religijność nie jest wcale tożsama z pojęciem pobożności. Gdy psycholodzy proszą
ludzi o opis swoich duchowych przeżyć, ci najczęściej mówią o poczuciu harmonii
i jedności z naturą albo opisują przeżycia związane z sytuacją zagrażającą życiu.
Stosunkowo rzadko zaś opisują wizje, w których pojawiają się np. postacie Jezusa i Maryi.
U większości ten kontakt z sacrum nie miał nic wspólnego z przebywaniem w kościele,
a nawet z wiarą w Boga.
Trudno z tych naukowych puzzli ułożyć jakiś jeden spójny obraz genezy religii. Uczeni nie
są zgodni choćby co do tak podstawowej kwestii, czy wiara w świat nadprzyrodzony
wyewoluowała, gdyż była korzystna dla jednostek tworzących społeczności, czy też jest to
tylko produkt uboczny, który przypadkowo wyrósł na mechanizmach głęboko
zakorzenionych w ludzkiej psychice. Zresztą potrzeba duchowości wcale nie jest typowa
tylko dla człowieka. – Reakcja dzikich pawianów na wschód i zachód słońca pokazuje, że
i one wykonują rodzaj religijnego rytuału: zwracają się w stronę tarczy słonecznej, by ją
przywitać lub pożegnać szczekaniem. Twierdzenie, że jesteśmy pod tym względem
wyjątkowi, to arogancja – uważa prof. Grzymała-Moszczyńska.
Pod koniec lat 70. ubiegłego wieku Edward O. Wilson, profesor Uniwersytetu Harvarda
i twórca socjobiologii, czyli dyscypliny mającej wyjaśnić wszelkie zachowania człowieka
w kategoriach biologicznych, uznał, że zjawisko religii stanowi dla tej nowej dziedziny
największe wyzwanie. „Nawet jeśli procesy religijne mają podstawę materialną, która jest
w zasięgu konwencjonalnej nauki, odnalezienie jej jest rzeczą trudną” – stwierdził
w swojej książce „O naturze ludzkiej”.
5/6
6/6