Download as odt, pdf, or txt
Download as odt, pdf, or txt
You are on page 1of 52

Uniwersytet Wrocławski

Wydział Nauk Historycznych i Pedagogicznych


Instytut Historyczny

Patryk Antos
Kariera i życie w armii rzymskiej
w czasach imperium w świetle Scriptores
Historiae Augustae
Praca licencjacka napisana
pod kierunkiem
dr hab. Małgorzaty Pawlak

Wrocław 2013

1
2
Spis treści

WSTĘP.........................................................................................................................................4

ROZDZIAŁ 1: REKRUTACJA............................................................................................................6

ROZDZIAŁ 2: ŻYCIE W ARMII RZYMSKIEJ.....................................................................................14

ROZDZIAŁ 3: KARIERA W ARMII RZYMSKIEJ................................................................................26

ROZDZIAŁ 4: CESARZ I ARMIA.....................................................................................................36

ROZDZIAŁ 5: ARMIA RZYMSKA PODCZAS WOJNY.......................................................................42

ZAKOŃCZENIE............................................................................................................................50

BIBLIOGRAFIA............................................................................................................................51

3
4
Wstęp
Mimo iż historia zapuściła nad Imperium Rzymskim swą pełną zagadek kurtynę już ponad
półtora tysiąca lat temu, w krajach, które obejmowało jego terytorium, wciąż możemy dostrzec
ślady dawnej wielkości. Tym, co pozwoliło Rzymianom ją osiągnąć, była bez wątpienia wyjątkowa
armia. Silna, zdeterminowana i doskonale zorganizowana. To właśnie rzymska armia zdobywała
nowe terytoria, łagodziła niepokoje społeczne i dała początek karierze wielu wybitnych cesarzy i
polityków. Dzięki armii można było się stać pełnoprawnym obywatelem rzymskim, a także
awansować do wyższej klasy społecznej – ekwickiej, a nawet senatorskiej. Życie w armii rzymskiej
nie było jednak łatwe, nawet w przypadku tych, którzy wstępowali do niej jako uprzywilejowani.

W pracy tej skupiłem się na aspektach życia w armii Imperium Rzymskiego oraz na
możliwościach, które zapewniała. Interesuje mnie w tym względzie okres Imperium w drugim i
trzecim wieku naszej ery, chociaż nie sposób wypowiadać się o armii rzymskiej armii bez
powoływania się na wcześniejsze bądź późniejsze wydarzenia – na przykład na reformę Mariusza,
która tę armię zrewolucjonizowała.

Celem tej pracy jest przedstawienie, na podstawie źródeł i literatury, życia żołnierzy w armii
rzymskiej i sprostowanie błędnych poglądów dotyczących ich wyszkolenia i sprawności oraz
jakości rzymskich oficerów.

Praca ta składa się z pięciu rozdziałów. Pierwszy dotyczy rekrutacji do różnych formacji
armii rzymskiej i mówi o początkowym treningu rekrutów. Drugi opisuje życie codzienne w armii,
a zwłaszcza w stałych obozach i fortach. Trzeci traktuje o karierze stojącej otworem przed każdym
Rzymianinem i uzależnionej od jego stanu i predyspozycji; opisuję tu również kilka przypadków
kariery ekwickiej i senatorskiej. Czwarty rozdział przedstawia zależności pomiędzy cesarzami a
armią, ze szczególnym uwzględnieniem ich gwardii przybocznej. Ostatni, piąty rozdział, opisuje
życie armii podczas wojen i kampanii; w rozdziale tym zwróciłem uwagę między innymi na
strategię i taktykę Rzymian, wspomniałem także o szyku i logistyce rzymskiej armii.

Głównym źródłem, z którego korzystałem pisząc tę pracę, są zapisy w Scriptores Historiae


Augustae, które, dobrze przedstawiają życie cesarzy i pretendentów do cesarskiego tronu; nieraz
też bardzo dokładnie opisują ich karierę i szczegółowo wymieniają stanowiska sprawowane przez
nich w armii, a także opisują dokonane przez nich czyny. Posiłkowałem się także innymi, głównie
anglojęzycznymi opracowaniami, do których należą Imperial Roman Army Yanny le Boheca oraz
The Complete Guide to Roman Army Adriana Goldsworthy'ego. Wielką pomoc stanowiły też dla
mnie książki Oddziały pretorianów w Starożytnym Rzymie Ireneusza Łucia oraz Historia

5
starożytnego Rzymu Adama Ziółkowskiego. Korzystałem również z artykułów historycznych
opublikowanych w internecie. Ilustracje zamieszczone w tej pracy to w większości zdjęcia będące
własnością grupy rekonstrukcyjnej Legio XXI Rapax. Zdjęcia wizerunków cesarzy zostały
natomiast udostępnione na podstawie licencji Creative Commons, inne zaś pochodzą ze zbiorów
własnych.

Chciałbym podziękować wszystkim, dzięki którym ta praca mogła powstać.

Przede wszystkim serdecznie dziękuję mojej Promotor, Pani dr hab. Małgorzacie Pawlak –
za wsparcie i wyrozumiałość, których udzieliła mi, kiedy pracę tę pisałem.

Dziękuję za cierpliwość i wyrozumiałość całej swej rodzinie, która wspierała mnie na


wszelkie sposoby, gdy starałem się nadać tej pracy akceptowalną formę.

Dziękuję też Krzysztofowi Laitlowi oraz Cezaremu Wyszyńskiemu z grupy


rekonstrukcyjnej Legio XXI Rapax; to dzięki pasji i ciężkiej pracy wspaniałych ludzi tworzących
ów rzymski, choć nowożytny i osadzony w polskich realiach legion, pojawiły się tu fotograficzne
ilustracje silnie przemawiające do wyobraźni.

I wreszcie: dziękuję, a zarazem dedykuję tę pracę swojemu Ojcu, ś.p. Sławomirowi


Antosowi, doktorowi nauk historycznych.

6
Rozdział 1: Rekrutacja

Pierwszym krokiem, który musiał podjąć każdy z młodych ludzi chcących wstąpić do armii
rzymskiej, było wzięcie udziału w rekrutacji. Przejść ją musieli wszyscy zainteresowani
wstąpieniem do którejkolwiek z frakcji armii rzymskiej, niezależnie od statusu społecznego;
niektóre etapy rekrutacji mogły być pominięte w przypadku kandydatów należących do stanu
senatorskiego lub ekwickiego, jednak każdy z kandydatów musiał wykazać się dobrym zdrowiem.
Rekrutacja w okresie imperium obejmowała w większości ochotników; poza okresami ciężkich
walk w obrębie imperium odchodzono od wyjątkowo niepopularnego obowiązkowego werbunku,
mimo iż służba wojskowa nadal pozostawała obowiązkiem obywateli1. Według obliczeń G.
Forniego każdy z 25 legionów potrzebował rocznie 240 nowych rekrutów2. Jeśli założymy, że
wojska pomocnicze i flota musiały być uzupełniane podobną liczbą nowych żołnierzy, możemy
przypuszczać, iż szeregi wojska rzymskiego wzbogacały się corocznie o około 18 000 sprawnych
młodych ludzi.
Rekrutacja to w języku łacińskim dilectus. Za zaopatrzenie armii w ludzi odpowiadał
gubernator prowincji, niezależnie od tego, jaką rangę posiadał. Gubernator mianował specjalnych
urzędników/oficerów o tytule uzależnionym od statusu prowincji: był to missus ad dilectum w
basenie Morza Śródziemnego, legatus ad dilectum w prowincjach senatorskich oraz dilectator lub
inquisitor w prowincjach imperialnych. Oficerowie rekrutacyjni podróżowali zawsze ze
wspaniałym orszakiem, którego rolą było zachęcenie jak największej liczby młodych mężczyzn do
wstąpienia do armii3.
Przyszli żołnierze musieli przejść przez probatio, na które składało się sprawdzenie ich
zdrowia i siły fizycznej, sprawności intelektualnej oraz statusu prawnego. Wiązało się to również z
przekazaniem komisji ewentualnych listów polecających, które mogły znacznie ułatwić drogę
legionisty do wyższych stopni lub upragnionych formacji. Obywatele ze stanu ekwickiego bądź
senatorskiego zwykle unikali sprawdzenia ich statusu prawnego, jeśli tylko pozwalało im na to ich
nazwisko. Mimo to listy polecające były zawsze pożądane. Podczas badania przymiotów ciała
kandydata mierzono jego wzrost, który musiał przekraczać 165 cm (źródła podają, że osoby niższe,
ale charakteryzujące się silną budową ciała, mogły być również przyjęte), a także stan narządów
płciowych oraz wzrok. Nie pomijano jednakowoż właściwości intelektualnych: kandydat musiał
rozumieć łacinę i posługiwać się nią w stopniu umożliwiającym komunikowanie się za jej pomocą.
Niezwykle przydatne okazywały się także umiejętności liczenia, czytania i pisania, ponieważ mogły
1 Y. Bohec, The Roman Imperial Army, Londyn 2004 str 23
2 Y. Bohec, str 60
3 Y. Bohec, str 70

7
one przyczynić się do znacznie szybszego awansu legionisty. Znany jest przypadek legionisty, który
został dzięki nim księgowym w obozie i nie musiał, jak pozostali szeregowi żołnierze, uczestniczyć
w ciężkich pracach budowlanych4.

Skryba legionu (fot. Cezary Wyszyński)

Najważniejszym etapem rekrutacji było sprawdzenie sytuacji prawnej kandydata. Musiał on


udowodnić swój status społeczny obywatela Rzymu. Jeśli okazało się to niemożliwe, nie mógł
wstąpić do legionów, jeśli natomiast był peragrynem (mieszkał w granicach Imperium Romanum,
lecz nie posiadał obywatelstwa rzymskiego), mógł wstąpić do wojsk pomocniczych; droga ta była
jednak zamknięta dla wyzwoleńców i niewolników – ci, z wyjątkiem szczególnych okoliczności,
nie mogli wstąpić do armii rzymskiej. Niewielka liczba obywateli rzymskich oraz kwestia
nieślubnych dzieci legionistów spłodzonych podczas służby (dzieci te nie posiadały obywatelstwa
rzymskiego mimo statusu ich rodziców) doprowadziły do powstania tezy, iż prawa te nie były
przestrzegane, jednak znane nam źródła twierdzą inaczej5. Przykładem niech będzie opowieść o
gniewie Trajana, który dowiedziawszy się o niewolnikach podających się za obywateli i przyjętych

4 A. Goldsworthy, The Complete Roman Army, Londyn 2007, str 79


5 Y. Bohec, str 80

8
w szeregi legionów postanowił, że muszą oni ponieść pełną karę za podszywanie się pod wolnych
ludzi, jeśli wina leżała po ich stronie (jeśli zaś byli zastępcami, karano oficerów werbunkowych)6.
Niepewny status mógł być również wykorzystany w późniejszych grach o wpływy w armii. Pewien
opiton został oskarżony o nieposiadanie obywatelstwa rzymskiego i z powodu braku szybko
dostępnej dokumentacji posiłkował się zeznaniami świadków, którzy potwierdzili jego status
prawny7. Oczywiście zdarzały się odstępstwa od tej reguły. Wiemy, że Marek Aureliusz w obliczu
wielkich nieszczęść, jakie spadły na Imperium, powołał pod broń niewolników domowych i
gladiatorów. Uzbroił i zaciągnął również bandytów nawiedzających graniczne prowincje8. Zadbał
jednak, by uzbroić ich inaczej niż regularne wojsko, co miało zapobiec zgorszeniu9. Inni oficerowie
werbunkowi potrzebujący rekrutów zwykle nadawali odpowiedni status kandydatom przed
przyjęciem ich do danych jednostek.
Oprócz obywatelstwa niezwykle ważny był zawód wykonywany przez kandydata przed
wstąpieniem do armii, oraz, w szczególnych wypadkach, zawód wykonywany przez jego ojca.
Preferowane były zawody związane z siłą fizyczną i zapewniające umiejętności przydatne w armii,
takie jak rzeźnik, drwal, myśliwy albo kamieniarz; przeciwstawiano je zawodom uznawanym za
niemęskie (na przykład cukiernik, rybak albo piekarz10). Wielka wagę przywiązywano do
standardów moralnych: kandydaci nie mogli być ścigani przez prawo za ciężkie przewinienia, za
które groziła na przykład kara wygnania; drobnych przestępstw nie brano pod uwagę. Co ciekawe,
niektóre zawody obarczone były tak znacznym stygmatem społecznym, iż kandydata nie
dopuszczano do służby nawet wtedy, gdy któryś z tych zawodów wykonywał tylko jego ojciec. Taki
los spotykał na przykład kandydatów pochodzących z rodzin handlarzy niewolników: kandydaci ci
nie mogli dostać się do armii, mimo iż byli obywatelami Rzymu
Po pomyślnym przebrnięciu przez wszystkie etapy rekrutacji kandydat mógł przedstawić
listy polecające, napisane przez wysoko postawionych przyjaciół, krewnych bądź opiekunów.
Znacząca pozycja osoby polecającej kandydata mogła zapewnić mu, już jako żołnierzowi, dużo
szybszy awans, a nierzadko rozpoczęcie służby w stopniu primipilusa czy nawet centuriona. Ważne
jest tutaj zrozumienie mentalności starożytnych, dla których normalne było, że osoby wyżej
postawione bądź mające wysoko postawionych opiekunów mogą liczyć na lepszy start11. W
najkorzystniejszej sytuacji znajdowali się oczywiście podopieczni samego cesarza. Rozwój
wojskowej kariery osób nie posiadających tak wpływowych patronów był znacznie bardziej

6 Pliniusz Młodszy, Letters of Pliny, XXXIX Trajan to Pliny, tłum. William Melmoth
7 A. Goldsworthy, str 78
8 SHA Marek Antoninus Filozof (Aureliusz), 22
9 Y. Bohec, str 42
10 Y. Bohec, str 78
11 Y. Bohec str 68

9
utrudniony. Wiemy, ze przyszły cesarz Helwiusz Pertinaks starał się o przydział w centurii12,jednak
go nie otrzymał i dopiero w wieku 30 lat udało mu się zdobyć stanowisko wojskowe, został jednak
tylko dowódcą kohorty wojsk pomocniczych13.
Po przejściu całego procesu kandydaci otrzymywali status tiro, pośredni pomiędzy statusem
cywilnym a wojskowym. W tym momencie zostawali wpisani in numeros referi14, co oznaczało
zarejestrowanie ich nowego statusu w ewidencji.
Każdy z kandydatów otrzymywał signaculum. Czym ono było? Najłatwiej porównać je do
dzisiejszych nieśmiertelników. Signaculum, wykonane z ołowiu i zawierające informacje o
noszącym je żołnierzu, umieszczane było zazwyczaj w skórzanym woreczku na szyi. Otrzymawszy
signaculum, tiro był już signatus, czyli „oznaczony”, i wyruszał w podróż do swojej przyszłej
jednostki. Zgodnie z tradycją otrzymywał na drogę tak zwane viaticum, czyli trzy złote monety o
łącznej wartości 75 denarów. Eskortujący tiro, uznawali za swój obowiązek uszczuplanie jego
majątku, więc po przybyciu do jednostki świeży rekrut dysponował często zaledwie jedynie jedną
trzecią początkowej kwoty; pieniądze deponował u primipilusa zajmującego się sprawami
finansowymi.

Rejestr legionu (fot. Cezary Wyszyński)

12 A. Goldsworthy str 68
13 SHA Helwiusz Pertinaks, 1-2
14 Y. Bohec str 68

10
Pojawienie się w jednostce oznaczało dla większości rekrutów rozpoczęcie kursu
podstawowego. Miał on przede wszystkim podwyższyć ich sprawność fizyczną oraz rozwinąć
umiejętności bojowe. Bardzo ważnym elementem treningu były marsze. Rekruci odbywali je w
pełnym rynsztunku, a później, wraz z intensyfikacją treningu, zabierali ze sobą swe całe
wyposażenie. Musieli przejść w 5 godzin 20 mil rzymskich zwykłym tempem, a 24 mile tempem
szybkim. Podczas treningu przywiązywano bardzo dużą wagę do umiejętności biegania i skakania.

Zaprawa fizyczna legionistów (fot. Legio XXI Rapax)


Szermierki uczono w sposób zapożyczony ze szkół gladiatorskich: żołnierze ćwiczyli ciosy
na umieszczonym w ziemi palu o wysokości 6 stóp (około 180 cm). Ten sam pal atakowali za
pomocą pilum. Początkowo używali drewnianych mieczy i wiklinowych tarcz, które były cięższe
niż ich prawdziwe odpowiedniki. Z czasem żołnierze rozpoczynali naukę walki wręcz z użyciem
broni treningowej, później łączono ich w grupy i ćwiczono starcia grupowe. Z czasem zastępowano
treningową broń jej prawdziwymi odpowiednikami, wyposażonymi jednak w skórzane osłony
mające uchronić żołnierzy przed poważniejszymi obrażeniami podczas ćwiczeń15.

15 A. Goldsworthy, str 81

11
Walka treningowa na drewniane miecze (fot. Cezary Wyszyński)

Elementem szkolenia, na który kładziono szczególny nacisk, była kluczowa dla armii
rzymskiej umiejętność równego marszu. Bezustanne ćwiczenia nie kończyły się jednak po kilku
miesiącach przygotowań – miały one stanowić nieodłączną część życia żołnierza w ciągu jego całej
kariery. Za formę żołnierzy odpowiadali ich dowódcy, więc co lepsi z nich dbali o to, by ich
podwładni ćwiczyli regularnie.
Co zatem sprawiało, że armia rzymska nie musiała przez większość czasu narzekać na brak
ochotników? Armia oferowała przede wszystkim stały roczny dochód, chociaż w przypadku
zwykłego piechura nie był on najwyższy (niewykwalifikowani robotnicy w miastach rzymskich
byli w stanie zarobić więcej16). Stałość źródła utrzymania uwalniała natomiast od konieczności
wyszukiwania zatrudnienia. Dodatkowo armia zapewniała swoim żołnierzom odzież, wyżywienie i
lepszą opiekę medyczną niż ta, na którą mogli sobie pozwolić zwykli obywatele. Lecz to jeszcze
nie wszystko: odpowiednio zmotywowani i mający poparcie legioniści mogli znacznie awansować,
i to nie tylko w hierarchii wojskowej, ale i społecznej. Początki kariery wielu cesarzy były
doprawdy skromne i to właśnie wstąpienie do armii, dające zazwyczaj początek serii awansów,
zapewniało im przyszłe laury, sukcesy oraz, ostatecznie, miejsce na cesarskim tronie. Wraz z

16 Y. Bohec, str 86

12
każdym awansem wzrastał żołd, a zarazem prestiż żołnierza. Zdarzało się, iż legioniści, którym
udało się zostać centurionami, awansowali z czasem do stanu ekwickiego, dzięki czemu ich
synowie służący w armii mogli się pokusić o próbę dostania się do stanu senatorskiego. Co
ciekawe, żołnierze mieli prawo pisać testamenty nawet jeśli ich ojcowie wciąż żyli17. Zgodnie z
rzymskim prawem w przypadku śmierci dziecka jego majątek przejmował ojciec. Zasadę tę
wprowadzono najprawdopodobniej z powodu dużej liczby nieślubnych dzieci spłodzonych przez
legionistów. Działo się tak, ponieważ żołnierzy obowiązywał zakaz zawierania małżeństw, a
wszelkie istniejące już więzy małżeńskie ulegały zerwaniu z chwilą zaciągnięcia się do armii18.
Mimo to wielu żołnierzy stworzyło długotrwałe związki i dochowało się potomstwa, które nie
posiadało jednak statusu obywateli, a tym samym nie mogło dziedziczyć w wypadku śmierci ojca.
Żołnierze służący w wojskach pomocniczych mogli liczyć na podobne, chociaż
odpowiednio niższe przywileje. Ich największą nagrodą było otrzymanie rzymskiego obywatelstwa
po zakończeniu służby trwającej zwykle 25 lat. Warto zaznaczyć, że wielu synów żołnierzy
pomocniczych nie rozpoczynało kariery w legionach (chociaż pozwalał im na to umożliwiał im
status obywatela przechodzący na nich z ojców), lecz wolało zaciągać się do lokalnych kohort
wojsk pomocniczych, które stanowiły dla nich powiększoną rodzinę.
Znaczny wpływ na rekrutację i strukturę armii miały dwa edykty cesarskie z II i III wieku
naszej ery. Pierwszy, wydany przez Septimusa Sewera w roku 197, zalegalizował związki żołnierzy
i rozwiązał problem nieślubnych dzieci pozbawionych obywatelstwa19. Drugi – pochodzące z 212
roku zarządzenie Karakali o nadaniu obywatelstwa rzymskiego wszystkim wolnym mieszkańcom
imperium – sprawił, że istniejąca do tej pory różnica pomiędzy wojskami pomocniczymi a
legionami przestała mieć znaczenie.
Rekrutacja wyższych oficerów spośród przedstawicieli stanu senatorskiego i ekwickiego
wyglądała podobnie. Kandydaci o ugruntowanej pozycji społecznej nie byli wprawdzie
zobowiązani do udowodnienia swojego statusu, lecz i oni wykazać się dobrym zdrowiem i brakiem
jakichkolwiek ułomności. Powszechnie znana jest historia pewnego ekwity, który, chcąc uchronić
swoich synów przed służbą wojskową, obciął im kciuki. Nie jesteśmy pewni jego motywów, ale
urzędujący wtedy cesarz Trajan sprzedał go za karę w niewolę. Dla większości osób należących do
stanu senatorskiego służba wojskowa była tylko elementem tak zwanego cursus honorum, czyli
„ścieżki zaszczytów” - szeregu coraz ważniejszych funkcji, których piastowanie stanowiło
gwarancję kariery politycznej. Większość synów senatorów zaczynała ją od funkcji tribunus
laticlavus, czyli trybuna z szerokim paskiem obramowującym togę, i obejmowała swój urząd
17 A. Goldsworthy, str 88
18 A. Goldsworthy, str 86
19 Y. Bohec, str 64

13
zazwyczaj w prowincjach, w których rządził jeden z członków ich rodziny bądź bliski przyjaciel20.
Pozwala to przypuszczać, że tribuni laticlavi osiągali swą pozycję dzięki wstawiennictwu wyżej
postawionych urzędników; podobnie zresztą kształtowała się dalsza kariera senatorskich potomków.
Ścieżka kariery ekwitów była natomiast znacznie bardziej związana z armią. Zapewne niebagatelne
znaczenie w tym względzie miał fakt, iż to właśnie wstąpienie do armii było w pojęciu większości
Rzymian najlepszym sposobem na osiągnięcie znaczącego awansu społecznego. Primus pilus, czyli
pierwszy, najważniejszy z centurionów, otrzymywał status ekwity wraz z nadaniem mu tego
stopnia, a tres militiae – dla ekwitów odpowiednik cursus honorum – obejmował tylko funkcje
wojskowe.
Kariera w Starożytnym Rzymie była niemalże nierozerwalnie związana z armią. Wstąpienie
do niej pozwalało – dzięki umiejętnościom, sprytowi i odpowiednim znajomościom – wznieść się
znacznie ponad stan: peregryn mógł zostać obywatelem, obywatel ekwitą, ekwita zaś senatorem. Ci,
którzy byli naprawdę wytrwali i odznaczali się wyjątkowymi przymiotami, mogli przejść te stopnie
i ostatecznie sięgnąć po laur cesarski.

20 A. Goldsworthy, str 62

14
Rozdział 2: Życie w armii rzymskiej
By zrozumieć tryb życia w armii rzymskiej, należy najpierw przeanalizować kwestie
historyczne oraz zgłębić doktrynę militarną Imperium Rzymskiego.

Armia rzymska od czasu reform Mariusza przestała być armią obywatelską złożoną z
poborowych, a stała się armią zawodową. Co ważniejsze, od tej chwili każdy obywatel rzymski,
niezależnie od stopnia zamożności, mógł wstąpić do armii i to państwo musiało zapewnić mu
ekwipunek. Dało to biednym obywatelom rzymskim szansę na karierę i polepszenie ich sytuacji
majątkowej. Mariusz zunifikował i zintensyfikował trening, który przechodzili żołnierze, co
sprawiło, że nawet w czasie pokoju znajdowali się oni cały czas w najwyższej gotowości bojowej.

Uproszczony plan obozu rzymskiego (ilustracja własna)

Rzymianie twierdzili, że najlepszą obroną jest atak; widać to było w ich sposobie walki oraz
w doktrynie obrony granic późniejszego imperium. Początkowo armia nie posiadała żadnych
stałych obozów, a jedynie zakładane na czas postoju obozy tymczasowe i budowane na czas zimy

15
leża zimowe, czyli hiberna21. O samych obozach oraz ich budowie w czasie marszu piszę w
piątym rozdziale poświęconym działaniu armii rzymskiej podczas kampanii wojennych; tutaj
chciałbym się skupić głównie na leżach zimowych, a także na tym, jak z czasem przekształciły się
w stałe bazy.

Struktura hibernum nie odbiegała w swoich planach od struktury zwykłego obozu


rzymskiego: budowano je na planie prostokąta o zaokrąglonych bokach, z czterema bramami
znajdującymi się pośrodku jego boków prostokąta oraz dwiema przecinającymi się drogami
biegnącymi pomiędzy bramami. Bardziej trwałe bazy rzymskie musiały znajdować się przy którejś
z większych rzek, co ułatwiało zaopatrzenie armii w zboże z powodu najwyższej efektywności
transportu drogami wodnymi. Ważniejsza droga obozowa, zwana via praetoria, biegła od głównej
bramy obozu – porta praetoria na krótszym boku prostokąta – aż do skrzyżowania z drugą drogą,
via principalis. Dwie bramy, pomiędzy którymi znajdowała się wspomniana droga, zwały się
odpowiednio porta principalis dextra oraz porta principalis sinistra. Naprzeciwko skrzyżowania
dróg znajdował się najważniejszy budynek obozu: principia. Via praetoria rozdzielała się na dwie
części, omijające z obu stron principium, a następnie praetorium - duży dom zbudowany w stylu
rzymskich willi i zajmowany przez dowódcę legionu, który zwykle należał do stanu senatorskiego
(sprawiało to, że domostwo dowódcy musiało odpowiadać pewnym standardom). Za praetorium
obie odnogi via praetoria znowu się łączyły i ciągnęły aż do tylnej bramy obozu, zwanej porta
decumena. Wszystkie budynki obozowe budowano początkowo z drewna, jednak wraz z upływem
czasu były one stopniowo zastępowane przez budynki wznoszone z kamieni bądź cegieł (zależnie
od dostępności surowca w okolicy).

Zanim przejdę do dokładnego opisu budynków znajdujących się w stałym obozie,


chciałbym zwrócić uwagę na kilka spraw związanych z możliwościami obronnymi obozu. Mury
obozowe lub, wcześniej, palisady, które otaczały obóz, nie były szczególnym wyzwaniem dla
szturmujących je wrogów Rzymu22. Trudno określić ich dokładną wysokość, jednak trap znajdował
się na wysokości trzech-czterech metrów. Bramy były dwa razy wyższe i zabezpieczone wieżami,
przez co sprawiały wrażenie trudnych do zdobycia. Większość obozów nie posiadała wież innych
niż te przy bramach, nie można więc było prowadzić skutecznego ostrzału z murów lub wież z
powodu zbyt małej wysokości samych murów. Ważnym elementem obronnym były rowy
otaczające mury obozów rzymskich (zawsze co najmniej jeden). Rowy te miały przeważnie
przekrój w kształcie litery V i głębokość około dwóch metrów. Na dnie rowu znajdowało się
dodatkowe zagłębienie o przekroju kwadratowym, ułatwiające usuwanie odpadów oraz narażające
21 A. Goldsworthy str 89
22 A. Goldsworthy str 88

16
atakujących przeciwników na skręcenie kostki. Dookoła obozu znajdowały się też często
zamaskowane wilcze doły, ale zapewne wykopywano je tylko wtedy, gdy przeciwnik zbliżał się do
obozu.

Może się to wydawać dziwne, ze Rzymianie dysponujący wielką wiedzą i możliwościami


inżynieryjnymi tak słabo fortyfikowali swoje stałe obozy, jednak mieli ku temu kilka powodów.
Pierwszym był relatywnie niski poziom techniczny wrogów Rzymu w czasach imperium. Nie
posiadali oni na tyle wykształconych inżynierów oblężniczych, by móc przeprowadzić skuteczny
atak na dobrze zbudowany rzymski obóz. Castra stanowiła więc dla nich zwykle trudny cel,
którego zdobycie wymagałoby zbyt wiele wysiłku. Drugim powodem był sposób walki armii
rzymskiej. Była to mobilna armia polowa, która swym wyszkoleniem i wyposażeniem górowała
nad każdą inną współczesną jej armią. Rzymianie woleli zatem zniszczyć przeciwnika w polu,
zanim ten zdołałby zagrozić obozowi lub mieszkańcom prowincji. Powody te sprawiały, że
Rzymianom po prostu nie opłacało się budować wielkich fortyfikacji na miarę ich prawdziwych
możliwości inżynieryjnych.

Teraz chciałbym opisać najważniejsze budynki znajdujące się w fortecy legionowej.


Pierwszym i najważniejszym było duchowe i administracyjne serce legionu, czyli principium23.
Główne wejście do principia znajdowało się naprzeciwko via praetoria i miało przeważnie
monumentalny, inspirujący wygląd. Otwierało się ono na otoczone kolumnadą i wybrukowane
zwykle podwórze, przylegające do podpartej kolumnami bazyliki albo wielkiej hali. W miejscu tym
urządzano zazwyczaj oficjalne parady i uroczystości. Oprócz samego placu paradnego, który w
cieplejszych regionach nie miał nawet dachu, znajdowała się kapliczka w której przechowywano
najcenniejsze dla żołnierzy przedmioty. Należał do nich signa, każdej centurii (o ile nie znajdowała
się właśnie na wyprawie lub poza terenem obozu), imagines, czyli podobizny cesarza i jego
rodziny, oraz przede wszystkim aquila: orzeł symbolizujący legion. Kapliczka zabezpieczona była
murem bądź płotem, który nie pozwalał zbliżyć się do niej zwykłym legionistom, ale dawał im
możliwość podziwiania relikwii legionu. Po drugiej stronie kapliczki znajdowały się biura
administracji legionu, wyposażone często w piwnicę, w której przechowywano należące do legionu
pieniądze. Wielkość principium oraz szczegóły jego budowy różniły się w zależności od miejsca i
regionu geograficznego, w którym zbudowano obóz (na przykład w cieplejszych rejonach principia
nie miały dachu).

Kolejnym niezwykle ważnym budynkiem w obozie było praetorium - kwatera oficera

23 Y. Bohec, str 159

17
dowodzącego legionem24 i niemal zawsze należącego do rzymskiej arystokracji senatorskiej.
Musiała ona zatem spełniać wymagania związane z tym statusem. Dowódca legionu mieszkał
nierzadko ze swoją najbliższą rodziną i usługującymi mu niewolnikami. Jego dom często posiadał
wewnętrzne podwórze otoczone kolumnadą i ogrzewaną podłogę. Mimo zupełnie odmiennych
warunków pogodowych w rejonach stacjonowania legionów praetoria były zawsze zbudowane w
rzymskim stylu25. Każde praetorium miało własne łaźnie, niejedno też przewyższało wielkością
domy w Pompejach, co jeszcze bardziej podkreślało status zamieszkujących go ludzi. Oprócz
praetorium w obozie znajdowały się inne domy, które jednak nie dorównywały mu ani
przepychem, ani wielkością. Tribuni laticlavi – młodsi oficerowie należący do stanu senatorskiego
– mieszkali w mniejszych domach zbudowanych w tym samym stylu, co dom legata. Mniejsze i
znacznie mniej luksusowe domy przypadały ekwickim trybunom legionowym oraz awansowanemu
do tego stanu przez swoją karierę praefectus castrorum, czyli prefektowi obozowemu.
Centurionowie należący do pierwszej kohorty (primi ordines) mogli mieszkać we własnych
domach, w odróżnieniu od innych centurionów, którzy mieszkali na końcu baraków swojej centurii.

Baraki te były najliczniejszymi budynkami w rzymskiej fortecy. Zwykle było ich


sześćdziesiąt lub nawet sześćdziesiąt cztery, jeśli pierwsza kohorta miała podwójną liczbę
żołnierzy26. Centuria rozbijała swe namioty w linii jeden za drugim i taki sam układ został
zachowany przy budowie baraków. Baraki były podłużnymi budynkami w których każda
kontubernia posiadała na własność dwa pokoje podobnej wielkości (około 4,6 metra
kwadratowego), z czego jeden służył jako kwatera mieszkalna, a drugi był prawdopodobnie
składem wyposażenia legionistów27. Pokoje nie były ze sobą połączone korytarzem i wejście do
każdego z nich znajdowało się na zewnątrz. Na końcu każdego baraku znajdowało się kilka pokoi
wyłamujących się ze schematu; najprawdopodobniej były to pomieszczenia administracji centurii i
pokoje należące do centuriona, które zapewniały znacznie wyższy komfort niż pokoje zajmowane
przez zwykłych legionistów. Co ciekawe, liczba pokoi w odnajdywanych przez nas barakach nie
wynosiła 10, jak przypuszczano, ale 11 lub nawet 12. Wysnuwano różne domysły co do funkcji tych
pomieszczeń. Mogły one być zajmowane przez primpilli należących do centurii lub stanowić
lokum nie biorących udziału w walkach posługaczy obozowych. W barakach musiało być raczej
tłoczno i dość ciemno, jednak warunki życia ich mieszkańców przypuszczalnie nie były gorsze od
warunków w miejskich insulae28.

24 Y. Bohec, str 158


25 A. Goldsworthy, str 85
26 Y. Bohec, str 38
27 A. Goldsworthy, str 88
28 A. Goldsworthy, str 86

18
Następnym ważnym budynkiem był obozowy szpital zwany przez Rzymian
valetudinarium29. Zbudowany na planie kwadratu okalał podwórze o takim samym kształcie. W
środku znajdowało się zwykle około 64 sal chorych o podobnej wielkości jak pokoje przynależne
kontubernii. Sale te były oddzielone od siebie ścianami i łączyły się ze wspólnym korytarzem
biegnącym przez cały szpital i ułatwiającym komunikację. Jeśli założymy, że każdy pokój miał
pomieścić od 4 do 8 żołnierzy, można łatwo wyliczyć, że szpital był w stanie zajmować się naraz
nawet pół tysiącem rannych lub chorych. Stanowiło to około 10% do 15% stanu osobowego
legionu. W razie potrzeby urządzano zapewne dodatkowe, tymczasowe sale chorych na podwórzu
szpitala, co mogło znacznie zwiększyć liczbę przyjęć chorych i rannych.

Istotnym aspektem życia obozowego była higiena osobista żołnierzy. Wiemy, że starożytni
przywiązywali znaczną wagę do czystości i doceniali znaczenie kąpieli. Również w fortecach
legionów istniały łaźnie, i to znacznej wielkości. Wykorzystywano w nich te same techniki
regulowania temperatury, co w wielkich łaźniach zbudowanych w rzymskich miastach. W
obozowych łaźniach znajdowały się pokoje zarówno z zimną, jak i z ciepłą wodą, a także
pomieszczenia do kąpieli parowych.

Rzucającymi się w oczy i łatwym do rozpoznania budynkami w obozie były spichlerze.


Wznoszono je zawsze na podwyższeniu, na przykład na palach lub na dość wysokich
podmurówkach, by odizolować je od gruntu i utrudnić szkodnikom dostęp do zgromadzonych
zapasów. Dach spichlerzy był spadzisty i miał dużą powierzchnię, co zapewniało swobodny spływ
wody deszczowej i zapobiegało zawilgotnieniu pożywienia. Okna obozowych spichlerzy
przyczyniały się natomiast do ich bardzo dobrej wentylacji, dzięki czemu pleśń oraz grzyby miały
mniejszą szansę na uszkodzenie zapasów. Wymienione dotąd budynki były stałymi elementami
niemalże wszystkich rzymskich fortec. Oprócz nich istniało jeszcze wiele mniejszych budynków,
jak między innymi kantyny albo bardzo często spotykane manufaktury, zwane po łacinie fabrica30 ,
w których produkowano na przykład cegły. Cegły były bowiem głównym towarem wytwarzanym
przez rzymskie legiony, co potwierdza wiele inskrypcji na charakterystycznych rzymskich cegłach,
które przetrwały do dziś. W pobliżu obozu budowano często arenę, podobną do aren, na których
walczyli gladiatorzy. Wynikało to z faktu, iż legioniści i gladiatorzy trenowali w podobny sposób;
niektóre źródła wspominają też o igrzyskach organizowanych dla żołnierzy31. Pojedynki podczas
owych igrzysk nie toczyły się najprawdopodobniej na śmierć i życie, bo to jedynie osłabiłoby siłą
armii, ale nagrody otrzymywane przez zwycięzców musiały być znaczne32. Obóz legionistów nie
29 Y. Bohec, str 160
30 Y. Bohec, str 160
31 SHA Dwaj Maksyminowie, 2
32 SHA Dwaj Maksyminowie, 2

19
mógł się też obyć bez kuźni oraz warsztatów ciesielskich; w jego granicach znajdowało się również
wiele mniejszych budynków, których funkcji w wielu przypadkach możemy się tylko domyślać.

Legioniści ćwiczący strzelanie z łuku (fot. Cezary Wyszyński)

Kilka rodzajów godnych odnotowania obiektów znajdowało się i poza obozem. Pierwszym z nich
był campus, czyli pole treningowe, na którym legioniści ćwiczyli między innymi strzelanie z łuku
oraz walkę w większych grupach. Było to również dobre miejsce do ćwiczenia jeździectwa oraz
manewrów kawaleryjskich. Czasem, za zgodą legata ,w pewnej odległości od obozu wyrastały
miasteczka obozowe, w których żołnierze mogli nabyć różne dobra, na przykład żywność, która
uzupełniała ich wojskowy jadłospis, bądź też zażyć odrobiny rozrywki po służbie. W miasteczkach
takich, prowadzonych przez lokalną ludność, mieszkały często rodziny założone przez legionistów
podczas służby. Jak wiemy, do czasów Sewera legioniści nie mogli się żenić, a wszelkie
wcześniejsze związki były anulowane z chwilą rekrutacji33. Nieformalne związki były jednak wśród
legionistów niezwykle powszechne, co dodatkowo podkreślało ich prawo do spisywania własnych
testamentów. Dzięki temu nieprawne rodziny żołnierzy mogły liczyć na spadek po nich.

Skoro już wiemy, jak wyglądało środowisko życia większości legionistów w czasach

33 A. Goldsworthy, str 77

20
imperium rzymskiego, możemy pokusić się o zrekonstruowanie ich planu dnia. Dzień w w fortecy
legionu zaczynał się z pewnością od pobudki i porannego apelu, na którym żołnierze mieli się
stawić w pełnym rynsztunku.

Apel legionistów (fot. Cezary Wyszyński)

Podczas apelu sprawdzano stan osobowy oddziałów oraz, w trakcie ceremonii, przydzielano
wartownikom hasła obowiązujące w danym dniu. Po apelu żołnierze, którym nie wyznaczono
określonych zadań – na przykład udziału w pracach publicznych poza obozem – odbywali poranną
sesję treningową, obowiązkową dla wszystkich34. Świeżo przybyłych rekrutów obowiązywała
dodatkowa, wieczorna sesja treningowa, mająca jak najszybciej doprowadzić ich do maksymalnej
sprawności. Ćwiczenia młodych Rzymian przyjętych do armii opisałem w rozdziale dotyczącym
rekrutacji, teraz natomiast skupię się na tym, czym zajmowali się rzymscy legioniści W rozdziale
dotyczącym rekrutacji opisałem sposób, w jaki trenowano rekrutów, teraz natomiast opiszę
czynności wykonywane przez legionistów zaawansowanych stażem.

34 Y. Bohec, str 112

21
Straż przed namiotem (fot. Leszek Karnas)

Po porannych ćwiczeniach przystępowali oni do wykonywania wyznaczonych zadań. W


armii rzymskiej, podobnie jak w wielu współczesnych armiach, uważano, że każdy z żołnierzy
powinien poświęcić jak najwięcej czasu na sprawy związane z wojskowym rzemiosłem.
Dowództwo każdego z legionów musiało wiedzieć, gdzie aktualnie znajdują się jego żołnierze i
jakie zadania wykonują. Zadania przydzielano wedle umiejętności; często też zdarzało się, iż
żołnierze wykręcali się od wykonywania co bardziej uwłaczających im zadań w zamian za
proponowane centurionom łapówki. Mimo usilnej walki z korupcją zjawiska tego nie udało się
nigdy w pełni wyplenić. Część legionistów należących do centurii pełniła stałe funkcje i była
zwolniona z wykonywania codziennych zadań (żołnierzy tych, posiadających określone
umiejętności, wymagające zawodowej wprawy, i będących na przykład skrybami albo kowalami,
zwalniano z codziennych obowiązków, choć musieli oni stale wykonywać swoją pracę; większość z

22
nich uważała się jednak za szczęśliwców). Pozostali żołnierze w liczbie około 30 do 35 zależnie od
okresu historycznego byli do dyspozycji swoich dowódców35. Zadania czekające owych legionistów
bywały przeróżne: od służby wartowniczej na bramach, murach lub w praetorium, poprzez pomoc
w konserwacji maszyn oblężniczych, utrzymywanie łaźni obozowej w pełnej sprawności, aż do
niesławnego i od początku czasów znienawidzonego czyszczenia latryn. Zadania te to, rzecz jasna,
tylko niewielka część tego, co na rozkaz centurionów mieli robić szeregowi legioniści. W
dokumentach III Legionu, zwanego Cyrenejskim, znaleziono zapis z 10 dni jednego miesiąca
przedstawiający zadania przydzielone legionistom36. Pojawia się tam określenie „do butów”. Nie
wiemy dokładnie, na czym przydział ten polega, chociaż możemy mieć co do niego pewne
domysły. Jedna z teorii mówi, iż żołnierz, który ów przydział otrzymał, miał naprawiać buty całej
centurii. Niektórzy autorzy rozszerzają jednak pojęcie „buty” na całe wyposażenie centurii, które
żołnierz ten musiał konserwować. Według jeszcze innej teorii żołnierz ten został przydzielony
samemu centurionowi, dosłownie „pod jego buty”, mógł zatem zajmować się czyszczeniem butów
centuriona37. Można stąd wywnioskować, że żołnierze armii rzymskiej nie poświęcali większości
czasu na pracę zespołową i że wykonywali raczej przydzielane im indywidualnie zadania.
Legioniści brali też poza tym udział w pracach publicznych w rejonie swojego obozu. Bywali tanią
siłą roboczą wykorzystywaną do wznoszenia monumentów lub budynków użyteczności publicznej.
Zdarzało się też często, że gdy w danej prowincji zabrakło specjalistów o odpowiednim poziomie
umiejętności inżynieryjnych, jej mieszkańcy prosili legata o udostępnienie im jednego z
legionowych inżynierów. Legioniści uczestniczyli w budowie akweduktów, amfiteatrów, aren,
mostów, a przede wszystkim dróg38. Drogi stanowiły bowiem nieodłączny element militarnej
doktryny cesarstwa, gdyż zapewniały poruszającej się armii rzymskiej możliwość najszybszego
dotarcia do celu.

Chciałbym teraz poświęcić nieco więcej uwagi kwestii znaczenia ćwiczeń wojskowych dla
starożytnych Rzymian. Pojęcie sztuki wojennej było dla nich równoznaczne z nauczaniem
matematyki i literatury39, a wojskowy trening był najlepszym sposobem kształcenia umiejętności;
na związek treningu z armią wskazuje nawet podobieństwo obu słów w klasycznej łacinie, w której
słowo armia – exercitus – pochodzi od czasownika exercitare, czyli ćwiczyć. Ideałem armii była
bowiem jej bezustanna zdolność bojowa uzyskania osiągnięta przez ciągłe ćwiczenia.

Za ćwiczenia legionu odpowiadali jego wyżsi oficerowie, a wielu z nich, uważając swoje

35 A. Goldsworthy, str 90
36 Papirus P.Gen. lat. Inv. 1, Bibliothèque Publique et Universitaire, Genewa, tłum. A. Goldsworthy
37 A. Goldsworthy, str 91
38 A. Goldsworthy, str 148
39 Y. Bohec, str 152

23
stanowisko jedynie za niewielki krok w stronę znaczniejszej kariery politycznej, zaniedbywało
obowiązki. Na wyciągnięcie takiego wniosku pozwalają częste wzmianki o trybunach
zawdzięczających swe polityczne sukcesy intensywnemu szkoleniu swych żołnierzy; przykładem
niech będzie cesarz obozowy Maksyminus40. W życiorysie Maksyminusa, przedstawionym w SHA,
wielokrotnie wspomina się o jego cnotach związanych z dyscypliną i nazywa się go nawet ojcem
wojska41. Zgodnie z tekstem źródłowym, krótko po objęciu pozycji trybuna Maksyminus „Co pięć
dni kazał żołnierzom defilować w uzbrojeniu, staczać pozorne walki i robić przegląd mieczy,
pancerzy, hełmów, tarcz, tunik i wszelkiej broni; sam nawet przeglądał ich obuwie42. Wcześniej w
tekście źródłowym czytamy, że zachowanie Maksyminiusa było niezwykłe, gdyż, w odróżnieniu od
innych trybunów, nie oddawał się on rozpuście, a tylko dbał o karność swojej armii43. Józef
Flawiusz stwierdził nawet, że nie byłoby przesadą nazwanie ćwiczeń armii rzymskiej bezkrwistymi
bitwami, a ich bitew – krwawymi ćwiczeniami44.

Trening nie tylko przygotowywał żołnierza fizycznie, sprawiając, że mógł on stanąć do


walki z barbarzyńcami jak równy z równym, ale też zwiększał jego wytrzymałość psychiczną na
okropności wojny oraz na wszelkie cierpienia – na rany i ból. Niezwykle istotną rolę odgrywała
psychologiczna strona szkolenia: żołnierze uczyli się słuchać i wykonywać rozkazy, nawet te, które
wydawały im się pozbawione sensu. Dzięki temu mogli sprawie i bez zakłóceń działać na polu
bitwy, wykonując każde, nawet najtrudniejsze z zadań45. Wielu żyjących w czasach Imperium
Rzymskiego twierdziło, że to właśnie rygorystycznemu treningowi armia rzymska zawdzięczała
swoje sukcesy46.

Szkolenie jednostek miało także wymiar polityczny i religijny. Chcąc wywrzeć wrażenie na
senatorach, cesarze zapraszali ich na szkolenia swych żołnierzy, którzy prezentowali siłę i
sprawność. Bezustanne szkolenia oznaczały też ciągłą gotowość do wojny, a ich zaprzestanie
odczytywano jako przejawianą przez cesarza oznakę pokojowej lub wręcz ugodowej polityki i chęć
pozbawienia jego osoby elementu publicznego zagrożenia47.

Szkolenie było związane z religią. Rzymianie mieli w zwyczaju nadawanie boskich


przymiotów pojęciom abstrakcyjnym48. Doprowadziło to do pojawienia się w ich panteonie takich

40 Y. Bohec, str 153


41 SHA, Dwaj Maksyminowie, 6
42 SHA, Dwaj Maksyminowie, 6
43 SHA, Dwaj Maksyminowie, 6
44 Józef Flawiusz, The Wars of the Jews or History of the Destruction of Jerusalem, Księga III, 5, 1 tłum. William
Whiston
45 Y. Bohec, str 109
46 A. Goldsworthy, str 94
47 Y. Bohec, str 108
48 Y. Bohec, str 118

24
bóstw jak na przykład Fortuna, bogini szczęścia. Lecz to nie Fortuna była uosobieniem bóstwa
najbardziej związanego z rzymskimi legionistami oraz ich niezwykle silnym poczuciem obowiązku.
Rolę tę spełniała Disciplina49, której kapliczki można dziś znaleźć w ruinach wielu fortec i obozów
należących kiedyś do armii rzymskiej. Oczywiście bardzo ważne miejsce wśród bóstw czuwających
nad rzymską armią i jej przygotowaniem do boju zajmował również Mars50. Oprócz bóstw istniały
też według starożytnych duchy opiekuńcze, które strzegły obozu i wszystkich znajdujących się w
nim żołnierzy. Należy pamiętać, że podczas uroczystości Rzymianie oddawali cześć nie tylko
głównemu bóstwu, ale i bóstwom pomniejszym, związanym z głównym obiektem kultu (należały
do nich na przykład. Demeter i Persefona)51. Starożytni byli przekonani, że ich uwzględnienie
znacznie zwiększa skuteczność modłów52

W armii rzymskiej panowała pewna wolność religijna. Każdy z żołnierzy miał prawo do
wyznawania własnej, prywatnej religii, o ile tylko uczestniczył w państwowych uroczystościach
religijnych. Podobnie było w całym państwie rzymskim i stąd właśnie wynikał tak ostro
zarysowany konflikt pomiędzy chrześcijanami a Rzymianami (chrześcijanom zabraniano
uczestniczenia w państwowych uroczystościach religijnych). Osoby wzbraniające się przed braniem
udziału w uroczystościach religijnych uznawane były za zdrajców, ponieważ sabotowały istnienie
państwa.
Wśród legionistów popularne były lokalne bóstwa, utożsamiane często z ich rzymskimi
odpowiednikami. Przykładem może być Cocidius – prawdopodobnie bóstwo celtyckiego
pochodzenia, czczone przez legionistów w okolicach muru Hadriana53. Popularne były też
wschodnie kulty misteryjne (między innymi kult Mitry54), które wymagały od nowych wyznawców
przejścia kolejnych stopni wtajemniczenia.

Poznawszy aspekty polityczne i religijne szkolenia żołnierzy rzymskich, możemy przejść do


omówienia procesu szkoleniowego. Jego pierwszym etapem, który musiał przejść legionista, był
rygorystyczny trening fizyczny mający przygotować go do dalszego treningu i służby. Obejmował
on gimnastykę w uzbrojeniu bądź z ciężarami, biegi i marsze w pełnym oporządzeniu, a także skoki
i pokonywanie przeszkód oraz pływanie (zdarzało się, że żołnierze pływali w pełnym rynsztunku55).
Po nabraniu przez legionistów odpowiedniej tężyzny fizycznej przystępowano do ćwiczeń o
charakterze typowo wojskowym. Składały się na nie nauka walki mieczem i pilum oraz wpajanie

49 Y. Bohec, str 116


50 Y. Bohec, str 240
51 A. Goldsworthy, str 108
52 Y. Bohec, str 239
53 A. Goldsworthy, str 110
54 A. Goldsworthy, str 112
55 Y. Bohec, str 109

25
wielu innych umiejętności niezbędnych w boju. Następnie ćwiczono walki w formacji oraz
współdziałanie żołnierzy w obrębie jednostki. Najlepszym treningiem współpracy legionistów. a
zarazem świetnym treningiem siłowym, był ich udział w robotach publicznych. Ciężka praca w
kamieniołomach, kopalniach lub na placach budowy uczyła żołnierzy współdziałania, a także
przyczyniała się do rozwoju ich mięśni. Legioniści zatrudnieni na budowach uczyli się wznoszenia
przeróżnych obiektów, nie tylko natury cywilnej i użytkowej, lecz przede wszystkim mających
charakter wojskowy. Jednym z ważniejszych ćwiczeń było rozstawianie obozu; podczas inspekcji
Hadriana wśród jednostek znad Morza Czarnego żołnierze kawalerii zaprezentowali mu swoje
umiejętności w tej dziedzinie. (Więcej informacji o obozach oraz ich stawianiu znaleźć można w
piątym rozdziale tej pracy).

Można zatem dojść do wniosku, że wszystkie czynności wykonywane przez żołnierzy miały
stanowić rodzaj szkolenia i pozwalały im na nabywanie kolejnych umiejętności. Zapewniały też
odpowiedni rozwój fizyczny, psychiczny i psychologiczny legionistów.

Mimo intensywnego szkolenia, pracy społecznej oraz innych obowiązków legioniści


dysponowali pewną ilością czasu wolnego. Po służbie mogli udać się do pobliskiego miasteczka, by
zakupić w nim rozmaite towary (na przykład żywność bądź ozdoby), mogli też odwiedzić obozowe
łaźnie w charakterze gości lub udać się na przedstawienie albo igrzyska, które odbywały się w
amfiteatrach, położonych często w niewielkiej odległości od fortec. Igrzyska organizowane dla
legionistów nie musiały być czymś wyjątkowym – wszak wiadomo, że tylko zadowoleni żołnierze
są w stanie osiągnąć pełną skuteczność bojową.

Myślę, że w rozdziale tym udało się mi przedstawić zarys codziennego życia legionistów,
chociaż objętość tej pracy, jak i ograniczona dostępność materiałów źródłowych, nie pozwalają na
dokładne przeanalizowanie wszystkich jego szczegółów. Wiele aspektów życia w legionach
rzymskich wciąż pozostaje jedynie obiektem spekulacji, czego powodem jest brak źródeł pisanych
bądź znalezisk archeologicznych.

26
Rozdział 3: Kariera w armii rzymskiej

Najsilniejszą, poza kwestiami finansowymi, motywacją do wstąpienia do legionów bądź


wojsk pomocniczych był awans społeczny związany ze służbą wojskową. Nawet ten, kto nie
posiadał obywatelstwa rzymskiego lub był tylko wyzwoleńcem, miał szansę na zdobycie w armii
sławy i zaszczytów, o jakich nie można było marzyć w przypadku kariery cywilnej. Wyższe klasy
społeczne Rzymu nie miały w zwyczaju unikać służby wojskowej. Służba w legionach albo w
wojskach pomocniczych była wręcz nieodzownym warunkiem rozwoju kariery młodych ludzi
pochodzących z uprzywilejowanych stanów.
W przypadku synów senatorów służba wojskowa była nierozerwalnie związana z cursus
honorum56 - rodzajem drogi składającej się z różnych urzędów, obejmowanych kolejno przez
młodych ludzi chcących dowieść swej wartości. Pierwszym stopniem w owej „ścieżce zaszczytów”
była zwykle pozycja w radzie vigintivirów w rodzinnym mieście. Nie wiązała się ona w żaden
sposób z wojskiem, natomiast następna funkcja – tribunus laticlavus57 - już tak. Stanowisko to
plasowało się w hierarchii godności pomiędzy legatem legionu a trybunami angusticlavi
pochodzącymi ze stanu ekwickiego; tribuni laticlavi pełnili zwykle różnego rodzaju funkcje
sztabowe a armii. Nominacja na stanowisko trybuna następowała zazwyczaj dzięki protekcji
wpływowego dygnitarza z prowincji – przyjaciela rodziny bądź krewnego. Należy zaznaczyć, że
starożytni nie uważali tego rodzaju wykorzystywania swej pozycji za rzecz naganną. Wręcz
odwrotnie: od gubernatora oczekiwano, iż otoczy się zaufanymi ludźmi oraz tymi, których mu oni
polecą. Po roku na stanowisku tribunus laticlavus większość osób dostawała się do senatu i
zostawała kwestorami, później zaś przechodziła przez szereg magistratów nie mających żadnego
znaczenia wojskowego, by wreszcie otrzymać stanowisko legata legionów. Legatus legionis
mianowany był wyłącznie przez cesarza i bezpośrednio go reprezentował, na co wskazuje nawet
nazwa: legatus znaczy przedstawiciel58. Powód zastrzeżenia tego przywileju jest zrozumiały.
Senatorzy mogli być potencjalnymi konkurentami do władzy cesarskiej, zatem cesarz, chcąc
zapewnić sobie spokój oraz poparcie w bezustannych walkach o panowanie, wolał osobiście
nadawać funkcje zapewniające dużą władzę wojskową (na przykład dowodzenie legionem) tym,
którzy byli mu wierni. Legat, będący dowódcą legionu, pełnił swą funkcję zwykle przez 3 lata,
chociaż znane są przypadki legatów dowodzących dłużej (od 4 do 6 lat); były to jednak raczej
wyjątki59. Niezwykle rzadko zdarzało się, iż któryś z legatów stawał na czele dwóch różnych

56 Y. Bohec, str 40
57 A. Goldsworthy str 60
58 A. Goldsworthy str 61
59 Y. Bohec str 38

27
legionów. Stało się tak w przypadku Klodiusza Albinusa, jednego z pretendentów to tronu
cesarskiego: dowodził on legionami czwartym i pierwszym60. Następny szczebel kariery stanowiła
funkcja propretora, pozwalająca najwytrwalszym lub tym, którzy mieli najbardziej wpływowych
protektorów, zostać konsulami w Rzymie. Zwieńczeniem kariery nie był jednak tytuł konsula, lecz
stanowisko legatus augusti propretore – gubernatora władającego jedną z rzymskich prowincji
wojskowych. Większość senatorów nigdy nie osiągnęła tej rangi z powodu znikomej liczby posad,
co więcej – funkcję tę nadawał tylko cesarz. W swojej prowincji legatus augusti propretore miał
najwyższą władzę wojskową, sądowniczą i administracyjną. Jedyną sferą administracji, która mu
nie podlegała, były finanse, a dokładniej – zbieranie podatków. Tym zajmowali się prokuratorzy,
odpowiadający bezpośrednio przed Cesarzem. Legatus augusti propretore był zwierzchnikiem
dowódców legionów i wojsk pomocniczych. Jak widać, w karierze każdego senatora niezwykle
ważną funkcję pełnił sam cesarz: był on najwyższym protektorem i posiadał moc nadawania niemal
wszystkich tytułów i funkcji. Lecz nawet jeśli nie mógł obsadzać pewnych stanowisk (na przykład
gubernatorów prowincji senatorskich), to ci, którzy byli do tego uprawnieni, starali się postępować
zgodnie z jego życzeniem.
Jedną z lepiej opisanych w SHA karier senatorskich jest kariera Hadriana, świetnie
wpisująca się w ramy cursus honorum. Obrazuje też ona dobrze wszystkie funkcje nie należące do
głównej linii cursus honorum i będące przystankami (na przykład z powodu wieku kandydata)
pomiędzy kolejnymi głównymi stanowiskami. Hadrian rozpoczął swą karierę polityczną od
stanowisku decemwira zajmującego się rozstrzyganiem sporów61. Decemwirowie byli radą złożoną
z dziesięciu obywateli rzymskich, zwykle młodych ludzi u progu kariery, parających się kwestiami
prawnymi (między innymi wspomnianym już wyżej rozstrzyganiem sporów, a także rozdawaniem
ziemi publicznej lub spisywaniem prawa). W 95 roku, po odbyciu służby na dwóch innych
stanowiskach (kawalerzysty w turmae equitum romanorum oraz prefekta miejskiego), Hadrian
został mianowany trybunem II legionu, zwanego pomocniczym62 i stacjonującego w dolnej Panonii.
Po rocznej służbie został przeniesiony do dolnej Mezji63, do piątego legionu zwanego
macedońskim. W roku 97 znalazł się w wyższej Germanii, by służyć tam jako trybun w
dwudziestym drugim legionie64. Po odbyciu służby wojskowej w randze trybuna Hadrian otrzymał
stanowisko kwestora (stało się to w 101 roku, za czwartego konsulatu Trajana i pierwszego
konsulatu Artykulejusza)65. Odbywszy kwesturę, został ab actis senatus, czyli sprawującym pieczę

60 SHA Klodiusz Albinus, 6


61 SHA Hadrian, 2
62 SHA Hadrian, 2
63 SHA Hadrian, 2
64 SHA Hadrian, 4
65 SHA Hadrian, 3

28
nad aktami senatu66. Trybunem ludowym mianowano go w 105 roku, za drugiego konsulatu
Kwadratusa i Kandydusa67. W roku 106 Hadrian otrzymał tytuł pretora, a następnie (jeszcze w tym
samym roku) dzięki wstawiennictwu Plotyny, żony cesarza Trajana – stanowisko legata I Legionu
Minerwy stacjonującego w dolnej Germanii. W 107 roku, jako legatus Augustii pro praetore dolnej
Panonii, poskromił Sarmatów68, a rok później otrzymał konsulat. W następnych latach pełnił wiele
mniej istotnych funkcji, by w 117 roku zostać w końcu legatem Syrii69. Właśnie na tym stanowisku
zastała Hadriana wiadomość o śmierci Trajana i była to jego ostatnia funkcja przed objęciem
cesarskiego tronu70. Jak widać, Hadrian przeszedł całe cursus honorum; jego kariera była więc
modelowym przykładem dla innych Rzymian chcących pójść podobną drogą.
Wojskowe prerogatywy wiązały się z mniejszą częścią opisanych wyżej funkcji, toteż
można odnieść wrażenie, iż wyżsi oficerowie wojska rzymskiego byli raczej niekompetentni.
Dotyczące tej kwestii zdania w literaturze są podzielone. A. Goldsworthy stwierdza na przykład, że
dowódcy wywodzący się z klasy senatorskiej nie byli najwyższej jakości; wymienia przy tym
przykład Agrikoli, stryja Tacyta, który nie marnował swojego czasu jako trybun na rozpustę71. Nie
sposób oprzeć się podobnemu wrażeniu podczas lektury niektórych ustępów SHA, a zwłaszcza
dotyczących wczesnej kariery Maksyminusa, który, w odróżnieniu od innych trybunów, zajmował
się ciągłym szkoleniem swoich żołnierzy, a nie zabawami i marnowaniem czasu72. Odmiennego
zdanie jest Y. Le Bohec, którego zdaniem senatorowie byli niezwykle dumni ze swych wojskowych
funkcji i zazwyczaj pogłębiali swą wiedzę oraz żołnierskie umiejętności, czytając w tym celu
traktaty strategiczne w domowych bibliotekach, a także często ćwicząc dla utrzymania formy73.
Wspomagając się źródłem, zauważyłem, że wielu z cesarzy miało bardzo dobrze rozpisaną
karierę wojskową, na którą nieraz składało się więcej funkcji, niż przewidywało to cursus honorum.
Cesarzami mogącymi się pochwalić mocnym związkiem z armią byli między innymi Hadrian,
Helwiusz Pertinaks, Sewer, Pesconiusz Niger, Probus oraz wspomniany wcześniej Maksyminus,
Niektórzy uczeni twierdzą, iż każdy młody człowiek z wyższych sfer już od samego początku
kariery był skrupulatnie oceniany pod względem zdolności do obejmowania najwyższych stanowisk
w państwie. Miało to doprowadzić do powstania tak zwanych viri militiares, czyli mężów
wojskowych74. Nie mamy jednak na to dowodów. Jedynym dowodem rekomendacji, który

66 SHA Hadrian, 3
67 SHA Hadrian , 3
68 SHA Hadrian, 3
69 SHA Hadrian, 4
70 SHA Hadrian, 4
71 A. Goldsworthy str 62
72 SHA Dwaj Maksyminowie, 6
73 Y. Bohec str 37
74 A. Goldsworthy str 62

29
przetrwał do naszych czasów, są wspomniane już listy polecające. Możemy założyć, że
przedstawiciele wyższych szczebli władzy starali się nie udzielać swego poparcia bezpodstawnie,
gdyż mogłoby to umniejszyć ich znaczenie w oczach cesarza; potrzebował on ludzi zdolnych do
skutecznego zarządzania prowincjami, a w razie potrzeby – dowodzenia armią. Znamy ze źródła
przypadki nadawania dowództwa na podstawie wcześniejszych dokonań bądź przymiotów
osobistych.

Narada wojenna wyższych oficerów (fot. Legio XXI Rapax)

Drugim stanem, na który chciałbym zwrócić uwagę, są ekwici. Stanowili oni średnio
zamożną klasę społeczną, do której mógł należeć każdy posiadający konia obywatel o
odpowiednim statusie majątkowym (około 400 000 sestercji). W czasie Imperium rola ekwitów
zaczęła stopniowo wzrastać, gdyż przejmowali oni kolejne funkcje wojskowe z rąk senatorów,
posiadali własne prowincje, którymi mogli rządzić, oraz byli faworyzowani przez cesarza (stanowili
dla niego mniejsze zagrożenie niż senatorowie). Ekwici, podobnie jak senatorowie, posiadali swego
rodzaju „cursus honorum”, jednakowoż bazujące wyłącznie na pozycjach w armii. Były to tak
zwane tres militiae, czyli „trzy wojskowe urzędy”75. Kolejność ich sprawowania nie była stała i
zmieniała się kilkakrotnie podczas całego okresu trwania imperium. Początkowo były to stanowiska
trybuna w kohortach wojsk pomocniczych, dowódcy regimentu kawalerii i ostatecznie trybuna w

75 A. Goldsworthy str 65

30
legionach76. Za panowania Flawiuszów kolejność zmieniła się na następującą: prefekt kohorty
wojsk pomocniczych, tribunus augusticlavus oraz prefekt kawaleryjskiego ala.77. Prawdopodobnie
za czasów Hadriana dodano czwartą funkcję: dowódcy ala78. Za czasów Klaudiusza, odbyła się
próba przywrócenia pozycji trybuna jako szczytu możliwości ekwitów, jednak reforma ta nie
cieszyła się popularnością. Splendor oraz swoboda wiążące się z dowodzeniem kawalerią, nawet
składającą się z żołnierzy wojsk pomocniczych, były większe niż na stanowisku oficera sztabowego
w legionach79. Liczba najbardziej prestiżowych stanowisk była jednak ograniczona. Istniało około
300 stanowisk trybunów kohort pomocniczych, 190 miejsc dla tribuni angusticlavi, jedynie 90
stanowisk prefektów alae i już tylko 9 pozycji praefectus alae milliariae – dowódców ala80.
Sprawiało to, że tylko najwybitniejsi żołnierze mogli dojść w trakcie służby do najwyższych
funkcji.
Ekwici tworzyli zasadniczo całą kadrę dowódczą w wojskach pomocniczych: od
wspomnianych już prefektów kohort i dowódców ala aż po trybunów w kohortach noszących
niezwykle prestiżowe oznaczenie C.R. (civicum romanorum - obywatele rzymscy). Oznaczenie to
nadawano oddziałom, których żołnierze za swoją sprawność w walce otrzymywali status obywateli
rzymskich jeszcze przed zakończeniem służby (kwestię tę omawiam w dalszej części rozdziału).
Mimo że należały do nich wszystkie stanowiska oficerskie w wojskach pomocniczych, ekwici
obsadzali też stanowiska w legionach. Ekwici zostawali nie tylko trybunami, lecz również
centurionami. Wydaje się to dziwne, gdyż centurioni ustępowali ekwitom pod względem statusu
społecznego. Centurioni cieszyli się jednak znacznym szacunkiem: jako oficerowie dowodzący na
pierwszej linii frontu i walczący ramię w ramię ze swoimi żołnierzami budzili powszechny respekt i
szacunek.. Warto tu wymienić przykład przyszłego cesarza Helwiusza Pertinaksa, który starał się
właśnie o pozycję centuriona w legionach, chociaż pochodził z wyższego stanu81.
Po zakończeniu służby na opisanych powyżej wojskowych stanowiskach ekwita mógł
zostać jednym z prokuratorów wypełniających specjalne zadania dla cesarza. Szczytowym
osiągnięciem w karierze ekwickiej było jednak objęcie posady prefekta pretorianów lub prefekta
ekwitów. Obie te funkcje, zarezerwowane tylko dla członków stanu ekwickiego, wiązały się z
wielką władzą polityczną i finansową. Praefectus Aegypti rządził Egiptem – wyjątkową prowincją,
która oficjalnie stanowiła bezpośrednią własność cesarza i była też głównym dostawcą żywności

76 A. Goldsworthy str 65
77 Y. Bohec str 43
78 A. Goldsworthy str 65
79 A. Goldsworthy str 65
80 K. Kłodziński, Ekwicki cursus honorum na przykładzie dwóch wybitnych dowódców cesarza Marka Aureliusza,
http://www.kulturaihistoria.umcs.lublin.pl/archives/4073 z dnia 17.07.2013
81 SHA Helwiusz Pertinaks, 2

31
dla Rzymu. Bojąc się konkurencji, cesarz zabronił członkom stanu senatorskiego przebywania na
jej obszarze82. Administrowanie egipską prowincja, a także dowodzenie dwoma stacjonującymi na
jej obszarze legionami, leżały w rękach ekwitów; ekwici zastępowali też senatorów i choć nosili
inne tytuły, mieli takie same prerogatywy.83. Legionami w Egipcie dowodził praefectus legionis.
Najbardziej prestiżowym natomiast stanowiskiem, które mógł otrzymać ekwita, była posada
prefekta kohorty pretoriańskiej. Nie tylko mógł on wywierać wielki wpływ na samego cesarza i całą
politykę imperium (piszę o tym obszerniej w rozdziale „Cesarz i armia”), ale też otrzymywał
gigantyczną pensję w wysokości miliona sesterców rocznie84.
Należy pamiętać, iż społeczeństwo Imperium Rzymskiego charakteryzowało się wysoką
mobilnością społeczną. Każdy, kto wykazał się odpowiednimi umiejętnościami bądź zgromadził
odpowiednio duży majątek, mógł przejść do wyższego stanu. Pierwszym przystankiem na drodze
obywatela do wyższych urzędów był właśnie stan ekwicki. Uzyskanie statusu ekwity zapewniało
obywatelom możliwość wspinania się po szczeblach kariery, łącznie z obejmowaniem funkcji
wojskowych. Co więcej, każda z tych pozycji dawała dostęp do kolejnych godności. Służba w armii
nie tylko pozwalała zgromadzić pokaźny majątek – była także najpopularniejszym sposobem na
awans społeczny.
Chciałbym również wspomnieć o prowincjach ekwickich. Były one na ogół mniejsze i
leżały daleko od granic Imperium, więc nie wymagały obecności pełnego legionu85. Jeśli jednak
okazywała się ona niezbędna (na przykład z powodu zmiany granicy lub buntującego się
społeczeństwa), zależnie od potrzeb zmieniano status prowincji na senatorski bądź imperialny . Tak
stało się z Judeą w 66 roku86. Wyjątkiem od tej reguły była wspomniana już prowincja Egiptu. Do
ekwitów należały również stanowiska w stacjonującej w Rzymie formacji wigilów (vigiles) oraz
większość stanowisk oficerskich we flocie87.
W tym miejscu warto wspomnieć o karierze Luciusza Juliusza Vehiliusa Gratusa Julianusza,
prefekta pretorianów z czasów Kommodusa. Jej przebieg został zapisany inskrypcji CIL VI 31856
= ILS 1327 odnalezionej w Rzymie w roku 188788.

„Luciusowi Iuliusowi Vehiliusowi Gratusowi Iulianusowi, prefektowi gwardii pretoriańskiej,


prefektowi odpowiedzialnemu za dostawy zboża do Rzymu, sekretarzowi od spraw rachunkowości w

82 A. Goldsworthy str 65
83 Y. Bohec str 36
84 K. Kłodziński
85 A. Goldsworthy str 64
86 A. Goldsworthy str 64
87 Y. Bohec str 36
88 K. Kłodziński,

32
kancelarii cesarskiej, prefektowi floty pretorskiej z Misenum, prefektowi floty pretorskiej z
Rawenny, prokuratorowi Augusta i dowódcy oddziałów wydzielonych z legionu w czasach wojny w
Brytanii, prokuratorowi prowincji Luzytanii i Wettonii, prokuratorowi Augusta i dowódcy oddziału
wydzielonego z legionu przez […], prefektowi floty z Pontu, prokuratorowi Augusta i dowódcy
oddziału wydzielonego z legionu w Grecji, Macedonii i w Hiszpanii, walczącemu przeciw
Kostobokom i rebelii Maurów, dowódcy oddziałów wydzielonych z legionu z czasów wojny z
Germanami i Sarmatami, prefektowi skrzydła jazdy Tampianae, prefektowi skrzydła jazdy
Herculanae, trybunowi kohorty pierwszej Ulpiae Pannoniorum, prefektowi kohorty trzeciej Augusta
Thracum, obdarowanemu wojskową nagrodą pieniężną przez Imperatorów Marka Aureliusza i
Lucjusza Werusa za zwycięską wojnę partyjską, podobnie przez Marka Aureliusza i Kommodusa za
zwycięstwo w wojnie z Germanami i Sarmatami […]”89

Jak widać, karierę prefekta przedstawiono tu w formie zstępującej – od ostatniego,


najpoważniejszego stanowiska, po tytuły z jej początków. Lucjusz rozpoczął swą służbę wojskową
od funkcji prefekta w trzeciej kohorcie Augusta Thracum, a następnie został trybunem w pierwszej
kohorcie Ulpiae Pannoniorum. Później objął funkcję prefekta w skrzydle jazdy Herculanae, po
czym został przeniesiony do skrzydła Tampianae. Na tym zakończył przejście przez tres militiae.
Później zajmował jeszcze wiele innych stanowisk; był między innymi dowódcą wyprawy
(vexillationes), dwukrotnie prefektem floty, a także pełnił liczne funkcje prokuratorskie. Lucjusz
objął też niezwykle prestiżowe stanowisko prefekta odpowiedzialnego za zboże dostarczane do
Rzymu. Ostatecznie pełnił najwyższą możliwą w przypadku ekwity ekwity funkcję: został
prefektem pretorianów.
Poza stanowiskami zarezerwowanymi tylko dla ekwitów i senatorów armia rzymska
oferowała znaczną liczbę funkcji przydzielanych żołnierzom nie należących do tych stanów.
Najważniejszą z nich było dowodzenie centurią. Każdy z 59 bądź 60 centurionów w legionie
dowodził oddziałem złożonym z 80 ludzi. Wyjątkiem były centurie pierwszej kohorty legionu,
posiadające podwójną liczbę żołnierzy, czyli liczące po 160 ludzi. Centurionowi podlegała kadra
jego zastępców, czyli principali: optio, signifera i tesserariusa. Optio był bezpośrednim zastępcą
centuriona; przebywał na końcu szyku, gdzie pilnował porządku w szeregach oraz przekazywał
rozkazy centuriona. Signifer był rodzajem chorążego niosącego insygnia centurii do walki. Walczył
zawsze w pierwszym szeregu, mając jedynie małą tarczę dla ochrony. Była to bardzo niebezpieczna
rola. Oprócz tego signifer zajmował się finansami centurii. Tesserarius był dowódcą warty,

89 CIL VI 31856 = ILS 1327, tłum. K Kłodziński, Ekwicki cursus honorum na przykładzie dwóch wybitnych dowódców cesarza
Marka Aureliusza, http://www.kulturaihistoria.umcs.lublin.pl/archives/4073, z dnia 17.07.2013

33
organizował służbę wartowniczą oraz odpowiadał za utrzymanie wart podczas kampanii. Zajmował
w hierarchii stanowisko niższe niż optio i był jego bezpośrednim zastępcą.
Przyjrzymy się karierze centuriona. Można było nim zostać zasadniczo na trzy sposoby.
Pierwszym z nich był bezpośredni przydział, zaraz po probatio; w taki sposób centurionami
zostawali ekwici, osoby posiadające wyjątkowo wpływowych protektorów albo miejscowi
dygnitarze pracujący wcześniej na którymś z publicznych stanowisk90. Drugim była służba w
legionach w roli principalis. Żołnierz mógł wówczas zostać awansowany na centuriona lub
wybrany na to stanowisko przez swoich towarzyszy broni. Ostatnim sposobem awansu było
odbycie służby w kohortach pretorianów. Służba trwała tylko 16 lat, co pozwalało na
kontynuowanie kariery w innych częściach rzymskiej armii już na stanowiskach dowódczych.
Każdy świeżo mianowany centurion zaczynał od stanowiska hastatus posterior. Tak tytułowano
najmłodszych centurionów z każdej kohorty. Wśród centurionów istniało łącznie siedem rang; dziś
uważa się, że, poza pierwszą kohortą, centurionowie byli równi, a o nominacji decydowało
starszeństwo. Rangi te, to kolejno (licząc od najniższej): hastatus posterior, princeps posterior,
pilus posterior, hastatus prior, posterior prior oraz pilus prior91. Wyjątkiem była wspomniana już
pierwsza kohorta, złożona z najlepszych żołnierzy, którymi dowodzili centurioni zwani primi
ordines92. Przydział do pierwszej centurii uznawany był za znaczne wyróżnienie i otwierał przed
centurionem unikalną dla tej formacji drogę awansu . Rozpoczynała się podobnie jak w pozostałych
centuriach. Omijała stanowisko pilus posterior z którego przechodzono na stanowisko princeps
prior, by ostatecznie przejść na wymarzone stanowisko primus pilus.
Tym, co dawało armii rzymskiej przewagę nad innymi współczesnymi jej armiami, był
system nagród i kar. W okresie imperium istniał szereg odznaczeń, które mógł zdobyć każdy
legionista, zarówno zwykły piechur jak i wyższy oficer. Nagrody owe nie tylko przydawały prestiżu
wyróżnionym; mogły one również przyczynić się do znacznego przyspieszenia kariery. Oprócz
nagród pieniężnych przyznawanych z różnych okazji – między innymi wejścia cesarza na tron, jego
urodzin lub ważnych świąt – istniały nagrody o charakterze symbolicznym. Można je porównać do
odznaczeń przyznawanych w dzisiejszej armii. Jednym z rodzajów nagród były wieńce.
Przyznawano je żołnierzom, którzy wyróżnili się wielkimi czynami na polu bitwy. Najrzadziej
przyznawanym i najbardziej prestiżowym z wieńców była corona obsidionalis93. Stanowiła ona
nagrodę dla wodza, który dzięki swej interwencji uratował przed zagładą inną armię, rzymskie
miasto bądź obóz. Corona obsidionalis wykonywano ze znalezionych na polu bitwy traw, kwiatów i

90 A. Goldsworthy str 70
91 Y. Bohec str 74
92 A. Goldsworthy str 75
93 P. Connolly, Historia armii rzymskiej, Wrocław 1992, str 68

34
zbóż, a wręczali ją wodzowi uratowani żołnierze. Mimo pospolitych materiałów corona
obsisionalis stanowiła najcenniejsze odznaczenie, jakie mógł otrzymać rzymski dowódca; w całej
historii odnotowano nieliczne tylko przypadki wyróżnienia tym wieńcem. Drugim z kolei
odznaczeniem była corona civica. Wieniec ten wykonywano z liści dębu i wręczano obywatelowi,
który uratował życie innemu obywatelowi, zabijając wroga. Uratowany musiał sam uznać zasługę
swego wybawcy i własnoręcznie przygotować wieniec. Wielki prestiż związany z corona civica
zobowiązywał do jej noszenia podczas wszystkich uroczystości publicznych, a wyróżniony nią
otrzymywał prawo do zasiadania w senacie, natomiast jego ojciec i dziadek po mieczu zostawali
zwolnieni z powinności publicznych do końca życia94. Pozostałe wieńce wykonywane były ze złota,
jednak mimo cenniejszego materiału uznawano je za mniej znaczące od opisanych powyżej.
Pierwszy z nich, corona muralis, wręczano pierwszemu żołnierzowi, który zdobył mury wrogiego
miasta (dlatego wieniec ten miał kształt murów miejskich). Podobna do corona muralis była corona
vallaris – wieniec wręczany pierwszemu żołnierzowi, który wdarł się na umocnienia wroga, i
przypominający kształtem wały zakończone palisadą. Nie każdy jednak żołnierz mógł zostać
wyróżniony wieńcem. Tradycyjnie były one przyznawane tylko ludziom w randze centuriona (albo
jej odpowiadającej) lub wyższej, a zarazem zarezerwowane dla obywateli rzymskich. Inny rodzaj
wieńca – corona navalis – otrzymywali jedynie trybunowie dowodzący statkami za zdobycie statku
wroga walką; corona navalis wyobrażała dziób i rufę statku wraz z kilkoma wiosłami.
Szeregowi żołnierze nie otrzymywali wprawdzie wieńców, mogli za to liczyć na inne
odznaczenia. Nie znamy dokładnie znaczenia każdego z nich, wiadomo jednak, że były one zwykle
o wiele bardziej cenione przez żołnierzy niż nagrody pieniężne. Adrian Goldsworthy wspomina o
żołnierzu, którego miało ominąć wyróżnienie złotą bransoletą (armilla), ponieważ był kiedyś
niewolnikiem. W zamian zaproponowano mu znaczną nagrodę pieniężną, której przyjęcia odmówił.
Ostatecznie otrzymał srebrną armilla o znacznie mniejszej wartości95. Innym rodzajem nagród były
torques, czyli okrągłe naszyjniki pochodzenia celtyckiego. Były one czasem zbyt małe, by nosić je
na szyi, zakładano je wtedy jako opaskę na ramię. Może wydawać się dziwne, dlaczego nagrodą w
rzymskiej armii nagrodą była celtycka biżuteria. Wiąże się to z wydarzeniem z życia Tytusa
Maniliusa Torquatusa, który podczas jednej z bitew w 357 roku p.n.e. pokonał w pojedynku
znacznie większego od siebie galijskiego wojownika i zabrał jego torques jako trofeum. Żołnierze
rzymscy otrzymywali także phalerae. Były to rzeźbione dyski ze złota, srebra albo brązu. O ile
torques i armillae można było nosić na co dzień lub podczas bitwy, to phalerae wraz z mniejszymi
torques i armillae prezentowano tylko podczas parad i noszono je na specjalnych uprzężach

94 A. Goldsworthy str 95
95 A. Goldsworthy str 96

35
wykonanych ze skórzanych pasków. Legionista mógł też zostać nagrodzony hasta pura, czyli
włócznią bez żelaznego grotu. Była to ceremonialna broń wręczana żołnierzowi, który powalił
przeciwnika podczas potyczki bądź starcia. Istnieją też jednak przekazy, zgodnie z którymi hasta
pura otrzymywali też cywile, a żołnierzy nagradzano nią z innych powodów, na przykład po
zakończeniu rocznej służby na stanowisku primipilusa. Sprawia to, że nie mamy zupełnej pewności
co do znaczenia tej nagrody. Nagrody przyznawano nie tylko indywidualnym żołnierzom, ale i
całym oddziałom; w takim wypadku umieszczano je zwykle na insygniach legionowych.
Wszystkie opisane wyżej nagrody dotyczyły jednak tylko legionistów. Żołnierze walczący w
wojskach pomocniczych nie otrzymywali indywidualnych dona, a honor przypadał całej kohorcie,
która włączała nazwy odznaczeń do swojej własnej. Największą nagrodą dla żołnierza jednostki
pomocniczej było nadanie mu tytułu civis Romanus, czyli obywatel rzymski. Za swoje męstwo i
oddanie w walce tytuł ten otrzymywali wszyscy żołnierze walczący w jednostce, ta zaś
zatrzymywała go nawet po odejściu ze służby wszystkich nowo mianowanych obywateli. Kadra
oficerska, która należała do obywateli rzymskich, nadal otrzymywała wszystkie wymienione
wcześniej tytuły.
Kariera w armii była dla wielu jedynym i najlepszym sposobem na osiągnięcie wysokiego
statusu społecznego. Niejeden cesarz zawdzięczał jej swoją późniejszą władzę, niejeden peregryn
został dzięki niej obywatelem, a wielu obywateli wstąpiło na wyższe szczeble drabiny społecznej.
Dla większości początkiem tej wspinaczki w górę było właśnie probatio.

36
Rozdział 4: Cesarz i armia
Armia rzymska i cesarze byli ze sobą związani na wiele sposobów; w niniejszym rozdziale
chciałbym przedstawić wpływ armii na cesarzy oraz cesarzy na armię.

Cesarz miał dzięki swemu imperium absolutną władzę nad legionami i prowincjami. Nie
pochodziła ona jednak od jednego tytułu, a wynikała raczej ze sprawowania wielu różnych
urzędów, których większość miała korzenie w czasach republiki. Dawało to iluzję dalszego
funkcjonowania republiki, lecz równocześnie pozwalało na skupienie ogromnej władzę w rękach
cesarza. Z powodu niepewnego statusu prawnego władzy, a także niepewnego sposobu sukcesji
tronu, cesarz potrzebował oparcia; szukał go zwykle w armii, w której jego rola była dość znaczna.
Dzięki nagromadzeniu różnych tytułów dysponował on totalną władzą nad wojskami rzymskimi,
stacjonującymi zarówno w Rzymie, jak i poza jego granicami. W gestii cesarza leżało obsadzanie
najwyższych stanowisk publicznych – wojskowych i cywilnych. Cesarz był również najlepszym
protektorem. Poparcie, którego udzielał ubiegającym się o wyższe stanowiska, dawało im niemal
stuprocentową szansę na awans. Imperator mógł jednak nie tylko udzielać biernego poparcia, ale i
dawać natychmiastowe awanse. Tak stało się na przykład w przypadku Maksymina Traka, który,
imponując władcom z dynastii Sewerów, znacznie przyspieszył swoją karierę wojskową96.

Maksymin Trak, popiersie (autor zdjęcia nieznany)

W gestii cesarzy rzymskich leżało także formowanie nowych jednostek – zarówno legionów, jak i
kohort wojsk pomocniczych. Mogli oni również omijać normalne procedury rekrutacji; uczynił tak

96 SHA Dwaj Maksyminowie, 2-3

37
na przykład Marek Aureliusz, który wcielił do wojska niewolników i gladiatorów97. W razie
potrzeby cesarze tworzyli też zupełnie nowe formacje. Dokonał tego między innymi Hadrian:
powołał on do życia frumentari, spełniających rolę jego szpiegów. Dzięki temu zdobywał wiele
cennych informacji o swoich rywalach jednak naraził się też z tego powodu na gniew ludu
rzymskiego98. Władza cesarzy nad armią nie ograniczała się do kwestii administracyjnych. Znamy
wielu rzymskich władców, którzy prowadzili zwycięskie wojny i z wielką wprawą dowodzili
legionami.

Marek Aureliusz, fragment popiersia Hadrian, popiersie


(fot. Marie-Lan Nguyen) (fot. Marie-Lan Nguyen)

Marek Aureliusz, już jako cesarz, z powodzeniem dowodził kampanią przeciwko Markomanom99.
Także Maksymin Trak, choć rządził krótko, dał się poznać jako cesarz – dowódca wojskowy100.
Hierarchia w armii rzymskiej nie była zbytnio rozbudowana, bowiem zwykłego legionistę dzieliło
od najwyższej władzy wojskowej i politycznej w imperium zaledwie siedem szczebli101. Armia była
zatem kuźnią potencjalnych rzymskich cesarzy

97 SHA Marek Antoninus Filozof (Aureliusz), 21-22


98 SHA Hadrian, 11
99 SHA Marek Antoninus Filozof (Aureliusz), 17
100SHA Dwaj Maksyminowie, 12
101A. Goldsworthy, str 51

38
Przed omówieniem wpływu armii granicznych na cesarza skupię się się na formacji
znajdującej się u jego boku: na pretorianach.

W drugim i trzecim wieku pretorianie stanowili znaczną siłę polityczną w Imperium


Rzymskim. Stacjonowali w twierdzy Castra Praetoria na obrzeżach Rzymu. Wartę w pałacu
cesarskim pełniły bezustannie trzy z dziewięciu kohort. Sprawiało to, że imperatorzy mieli swych
pretorianów zawsze pod ręką, a zarazem znajdowali się na ich łasce.

Pretorianie w drugim i trzecim stuleciu zorganizowani byli w dziesięć kohort, w sile tysiąca
ludzi każda. Można więc śmiało oszacować ich liczbę na około dziesięć tysięcy. Dowództwo nad
nimi sprawowali dwaj współrządzący prefekci, obaj mianowani przez samego cesarza i wybrani
przez niego spośród miłych mu ekwitów. Do czasu Aleksandra Sewera niemożliwe było
sprawowanie tego urzędu przez osobę ze stanu senatorskiego102. Struktura gwardii pretoriańskiej
przypominała strukturę innych rzymskich jednost. Różnice pojawiały się na poziomie kohorty,
którą dowodził specjalny trybun - tribunus praetorio. Każda z centurii była natomiast dowodzona
przez centuriona. Od samych początków swego istnienia gwardia posiadała również oddział
kawalerzystów, którzy z czasem zyskali tytuł Equites Singulares Augusti. Ich zadaniem była
bezpośrednia ochrona cesarza. Była to zarazem jedyna jednostka gwardzistów, od której członków
nie wymagano obywatelstwa rzymskiego. Większość jej rekrutów stanowili weterani innych
oddziałów kawaleryjskich z całego imperium. Kawaleria pretoriańska podlegała wspomnianym
wyżej prefektom. Aby dostać się do kohorty pretorianów, należało sprostać większym wymogom
niż te, które stawiano kandydatom do zwykłych legionów lub wojsk pomocniczych. Rekrut musiał
pochodzić z Etrurii, Kambry bądź Lacjum (było to trzy prowincje, na które dzieliła się Italia);
rekruci pochodzący z samego Rzymu mieli pierwszeństwo przed innymi. Musiał także odznaczać
się dobrym zdrowiem i siłą fizyczną, wysokim wzrostem oraz dobrym wzrokiem. Jednak wśród
młodych ludzi w Italii chętnych nie brakowało. Motywacją do wstąpienia do gwardii były krótszy
okres pobytu w armii (jedynie 16 lat), wyższe wynagrodzenie (żołd piechura służącego w gwardii
był, zależnie od stażu, od 1,5 do 3 razy wyższy od żołdu legionisty) oraz, przede wszystkim, fakt, iż
większość służby odbywano w samym Rzymie, nie zaś na peryferiach cesarstwa, jak w przypadku
innych jednostek. Zakończywszy służbę w gwardii, wielu żołnierzy trafiało do legionów, pełniąc w
nich swe obowiązki już w charakterze centurionów. Oficjalnie główną funkcją pretorianów było
zapewnienie bezpieczeństwa imperatorowi w Rzymie oraz w czasie jego podróży i/lub kampanii
wojennych. Wiele osób kwestionuje wartość bojową pretorianów, jednak dzięki temu, że nie
zajmowali się oni pracami publicznymi jak legioniści, mogli poświęcać znacznie więcej czasu na

102SHA, Aleksander Sewer, 21

39
doskonalenie swych umiejętności żołnierskich, a tym samym na podwyższanie swej wartości
bojowej. Podczas całego swojego istnienia formacja ta nieraz towarzyszyła cesarzom
przebywającym na froncie i wielokrotnie dowiodła swych zalet. Pretorianie wykazali się znacznym
męstwem w wojnach z Markomanami, na które wyruszyli u boku Marka Aureliusza103, a także we
wcześniejszych latach, gdy walczyli w Dacji pod dowództwem Domicjana. Później, odznaczywszy
się męstwem w walkach z barbarzyńcami w tym samym regionie, zasłużyli sobie na znaczące
miejsce na kolumnie Trajana. Ich ostatnia bitwa, stoczona przy moście mulwijskim w 312 roku,
mimo przegranej dowiodła znacznej wartości pretorianów, choć po tej właśnie bitwie ich formacja
została ostatecznie rozwiązani przez zwycięskiego Konstantyna.

Bliskość gwardii i cesarza oraz wielka władza polityczna prefektów prowadziły nieraz do
wielu nadużyć. Prefekci spiskowali przeciwko swym imperatorom, czasem wspólnie z senatorami,
czasem zaś samodzielnie szukając możliwości zdobycia władzy. Dodatkowo każdy nowo
wstępujący na tron cesarz musiał zapłacić pretorianom tak zwane donativum, którego wysokość za
czasów Antoninusa Piusa wynosiła około 20 000 sesterców104. Lojalność gwardii, a szczególnie jej
prefektów, mogła doprowadzić do zguby każdego cesarza. Zaangażowanie prefektów pretorianów
w polityczne rozrachunki zostało bardzo dobrze zobrazowane w zawartych w SHA biografiach
cesarzy i pretendentów do cesarskiego tronu. Dobrze obrazują to opisy lat po śmierci Marka
Aureliusza. Rządzący imperium Kommodus powodował ogromne zgorszenie publiczne swoim
karygodnym zachowaniem, w wyniku czego już w roku 182 powstały pierwsze spiski mające
ukrócić życie młodego cesarza. W pierwszym z tych spisków znaczną rolę odegrał prefekt
pretorianów Tarruteniusz Paternus, który prawdopodobnie jako jedyny ze spiskowców uniknął kary;
pozostali, w tym siostra Kommodusa – Lucylla – zostali wygnani z Rzymu, a następnie straceni105.
Paternus oraz inny prefekt, Sekstus Tigidius Perennis, dostrzegli, iż nienawiść ludu rzymskiego
skupia się na Saoterusie – rozpustniku mającym znaczny posłuch u Kommodusa, i zorganizowali
jego zabójstwo106. Po przeprowadzeniu udanego zamachu Kommodus załamał się, ale
przedsiębiorczy Tygidiusz, widząc szansę na przyspieszenie swojej kariery, wydał mu Paternusa i
zasugerował istnienie drugiego spisku, co doprowadziło do śmierci wielu niewinnych ludzi107.
Kommodus został zgładzony 10 lat później, w wyniku spisku, w którym ważną rolę odegrał prefekt
pretorianów Quintus Aemilius Laetus. W wyniku tych wydarzeń władzę przejął Helwiusz Pertinaks,
rozpoczynając tak zwany rok pięciu cesarzy: w tym czasie o władzę walczyło pięciu pretendentów

103SHA Marek Antoninus Filozof (Aureliusz), 21-22


104SHA Marek Antoninus Filozof (Aureliusz), 7
105SHA Kommodus Antoninus, 4
106SHA Kommodus Antoninus, 4
107SHA Kommodus Antoninus, 4

40
do tronu cesarskiego, a pretorianie odegrali znaczną rolę w tych rozgrywkach. Wynieśli Pertinaksa
do władzy, lecz niedługo potem, zawiedzeni niskim donativium108 i surowym sposobem życia
imperatora, zbuntowali się i w sile około trzystu ludzi wdarli się do pałacu cesarskiego, zabijając
Pertinaksa po jego próbach pertraktacji z buntownikami109. Po tym wydarzeniu pretorianie
dosłownie wystawili tron cesarski na przetarg, sprzedając swą wierność temu, kto zapłaci najwięcej.
Ostatecznie Didius Julianus postanowił zapłacić 25 tysięcy sestercji każdemu żołnierzowi
służącemu w gwardii. Wygrał licytację i z poparciem pretorianów uzyskał od zastraszonego senatu
władzę cesarską110. Lecz skandaliczny sposób, w jaki pretorianie przeprowadzili sukcesję, obrócił
przeciwko Didiuszowi lud rzymski, a także trzech generałów: Klodiusza Albinusa, który ogłosił się
imperatorem w Brytani111, Pesconiusza Nigra, uznanego za cesarza przez przez dowodzone przez
niego legiony syryjskie112 oraz Sewera, któremu tytuł cesarza przyznały legiony. Rozpoczęło to
wojnę domową, w wyniku której Sewer zgładził Julianusa, rozwiązał gwardię pretorianów i
uformował nową gwardię złożoną z wiernych mu legionistów naddunajskich113. W tamtym okresie
rozpieszczane jednostki pretorianów przedstawiały dość niską wartość bojową i nie miały
większych szans na zwycięstwo w starciach z zaprawionymi w walce legionistami z wojsk
granicznych. Zostawszy cesarzem, Sewer zniszczył pozostałych pretendentów do tronu i przejął
pełnię władzy nad cesarstwem rzymskim. Rok pięciu cesarzy dobrze obrazuje twierdzenie Tacyta
„kto ma granice, ten ma władzę”. Mimo swej potęgi politycznej i możliwości wywierania presji na
senat pretorianie okazali się bezsilni w konfrontacji z wielką liczbą granicznych legionów.

Dochodzimy tym samym do kolejnego stopnia powiązania między armią a cesarzem. Armia
mogła wynieść swego dowódcę na tron cesarski. Żołnierze czasem z własnej woli, wbrew samemu
kandydatowi, ogłaszali go imperatorem, licząc na awanse i donativia. Jeśli wybrany wódz miał
dostatecznie duże ambicje, przywdziewał purpurę i ubiegał się tron. Tak było między innymi w
przypadku wspomnianego wyżej Sewera, który 13 sierpnia został ogłoszony cesarzem przez własne
wojsko114. Mimo początkowych oporów zgodził się na przyjęcie nominacji i wypłacił legionistom
znaczną nagrodę; według SHA „Sewer podarował wtedy żołnierzom tyle sesterców, ile nie dał im
żaden z cesarzy.115” Inni żołnierze szybko przyłączyli się do Sewera maszerującego w stronę Rzymu
i zapewnili mu zwycięstwo nad przeciwnikiem116. Podobnie wyglądała historia przeciwnika Sewera,

108SHA Helwiusz Pertinaks, 15


109SHA Helwiusz Pertinaks, 11
110SHA Didiusz Julianus, 3
111SHA Pesceniusz Niger, 1
112SHA Pesceniusz Niger, 10-11
113SHA Sewer, 7
114SHA Sewer, 4
115SHA Sewer, 4
116SHA Sewer, 4

41
Pesconiusza Nigra, który również został ogłoszony Cesarzem przez swoje wojska117.

Dalsze dzieje Imperium Rzymskiego oraz jego cesarzy były silnie związane zarówno z
armiami granicznymi, jak i z pretorianami. Rządzący po Sewerze Karakala został zamordowany
podczas oddawania moczu przez swojego własnego gwardzistę118. Morderstwo to było wynikiem
spisku zorganizowanego przez Makrynusa, jednego z prefektów pretorianów, który szybko przejął
władzę cesarską. Lecz nie cieszył się nią długo. Spisek uknuty przez ocalałą rodzinę Karakalli
doprowadził do tego, że legiony syryjskie, skuszone znacznym majątkiem, ogłosiły cesarzem
młodego Heliogabala119. Został on jednak szybko znienawidzony przez lud rzymski z powodu
swego rozwiązłego życia i fanatyzmu religijnego, a następnie zamordowany przez gwardię, która
wcześniej, podczas walk o władzę, przeszła na jego stronę120. Po śmierci Heliogabala gwardia oraz
senat obwołały cesarzem jego kuzyna, Aleksandra Sewera121, który rządził w spokoju przez
trzynaście lat122. Cesarz ten zginął z rąk spiskowców z legionów, którzy nie akceptowali jego
surowość lub działali za namową obwołanego chwilę wcześniej przez armię cesarzem
Maksyminusa123, żołnierza trackiego pochodzenia, wspinającego się po legionowej drabinie od
najniższego szczebla. Śmierć Aleksandra i początek panowania Maksyminusa uznawane są za
punkt zwrotny w historii Imperium, rozpoczynający tak zwany kryzys trzeciego wieku – okres
bezustannych wojen domowych i walk o władzę połączonych z kryzysem ekonomicznym i inflacją.
Armia i pretorianie odgrywali znaczącą rolę podczas trwających wtedy sporów między
pretendentami: sprzedawali swą lojalność i miecze tym, którzy oferowali im najwyższą cenę.

Wydarzenia drugiego i trzeciego wieku naszej ery bardzo dobrze obrazują zależności
pomiędzy różnymi gałęziami armii. Poparcie legionów lub gwardii mogło zaowocować
wyniesieniem do cesarskiej godności, ich pogarda zaś – doprowadzić do szybkiego zrzucenia
cesarza z tronu (jak to się stało z Heliogabalem). Niektórzy cesarze obdarzeni byli jednak na tyle
dużymi zdolnościami lub zasobnymi skarbcami, by móc zyskać przychylność oraz lojalność
legionów i gwardii; przykładem jest Marek Aureliusz, który wykorzystał gwardię na froncie wojen
markomańskich. Gwardia i armia mogły być największymi sprzymierzeńcami cesarza (jak w
przypadku Maksyminusa 124do czasu przedłużającego się oblężenia Akwilei) lub jego największymi
wrogami sprowadzającymi na niego zgubę.

117SHA Pesceniusz Niger, 1


118SHA Pesceniusz Niger, 2
119SHA Antoninus Heliogabal, 2
120SHA Antoninus Heliogabal, 16
121SHA Aleksander Sewer, 1
122SHA Aleksander Sewer, 60
123SHA Dwaj Maksyminowie , 7
124SHA Dwaj Maksyminowie, 23

42
Rozdział 5: Armia rzymska podczas wojny
W rozdziale tym przedstawiam życie legionistów i żołnierzy wojsk pomocniczych w okresie
kampanii. Omawiam niektóre aspekty codziennych żołnierskich zajęć, a także strategię i taktykę
działania rzymskiej armii. Opisuję też ekwipunek rzymskich żołnierzy i uwzględniam jego
pochodzenie.

Chciałbym najpierw zwrócić uwagę na błędne zazwyczaj rozumienie pojęć „strategia” i


„taktyka”. Większość osób myli je albo, co gorsza, stosuje zamiennie, mimo iż różnią się one
fundamentalnie znaczeniem. Strategia to zgodnie z definicją Słownika Języka Polskiego PWN dział
sztuki wojennej, obejmujący teorię i praktykę przygotowania oraz prowadzenia wojny, jej
poszczególnych kampanii i najważniejszych operacji125. Strategia jest zatem sztuką kierowania
całymi armiami, obroną graniczną państw i odnosi do szerokiego spektrum działań wojennych
obejmujących całe armie oraz ich aprowizację. Zasady strategii pozostają niezmienne od początku
dziejów, dlatego też podręcznik strategii Sztuka wojny autorstwa Sun Tzu jest wciąż aktualny, choć
od jego powstania minęło wiele wieków. Taktyka natomiast to część sztuki wojennej obejmująca
teorię i praktykę przygotowania i prowadzenia walki przez pododdziały, oddziały i związki
taktyczne wszystkich rodzajów wojsk i sił zbrojnych126. Ma ona zatem związek z działaniami
wojennymi w znacznie mniejszej skali i dotyczy głównie sposobów walki żołnierzy oraz
realizowaniem bardziej doraźnych celów. Taktyka zmienia się wraz z postępem technologicznym:
rzymscy legioniści, których opisuję, walczyli zupełnie inaczej niż żołnierze sił specjalnych w XXI
wieku. Celem strategicznym może być na przykład zdobycie pozycji przeciwnika na wzgórzu, lecz
sposób wykonania takiego zadania określa się za pomocą ustaleń taktycznych: w skali bardziej
konkretnych działań dotyczących podejścia i eliminacji wroga, co w armii rzymskiej realizowano
między innymi poprzez uderzenie w szyku żółwia – testudo.

Zanim opiszę taktykę działania armii rzymskiej, chciałbym zwrócić uwagę na jej
ekwipunek. Kształtuje on sposób walki jego użytkowników, a zatem i taktykę całych oddziałów.
Armia rzymska w okresie imperium składała się z legionów, wojsk pomocniczych i floty.
Legioniści, jako żołnierze najbardziej prestiżowej formacji, posiadali zwykle najlepsze uzbrojenie.
Jednak wbrew obiegowej opinii wyposażenie wszystkich legionistów nie był identyczne; zmieniało
się też ono w okresie trwania imperium. Osprzęt armii ewoluował przez cały okres jej istnienia,
gdyż Rzymianie włączali do niego wynalazki zapożyczone od innych narodów.

125http://sjp.pwn.pl/szukaj/strategia
126http://sjp.pwn.pl/szukaj/taktyka

43
„Żółw” gotowy do ataku (fot. Legio XXI Rapax)

Legionista w pełnym rynsztunku


(fot. Leszek Karnas)

Legioniści byli ciężką piechotą, ponieważ używali ciężkich zbroi (lorica segmentata lub
lorica hamata, czasem też lorica squamata127), hełmów (cassis albo galea)128, typu galijskiego lub,
127Y. Bohec, str 122
128A. Goldsworthy, str 121

44
później, włoskiego. Nosili też dużą, prostokątną tarczę o zaokrąglonych narożnikach (scutum)129,
którą w późniejszym okresie zastąpiła ją mniejsza tarcza owalna. Podczas marszu tarczę chroniono
przed zniszczeniem (na przykład przed zamoknięciem) za pomocą specjalnego skórzanego
pokrowca130. Broń stanowił krótki miecz (gladius) typu hiszpańskiego oraz krótki sztylet o
szerokim ostrzu (pugio)131. W II wieku rzymska kawaleria zaczęła używać dłuższych mieczy
(sphata)132, które z czasem stały się częścią wyposażenia piechoty. Oprócz tego używano
oszczepów (pilum), później zaś, w II i III wieku, częściej włóczni (hasta). Czasem też stosowano
ochronę rąk i nóg w postaci naramienników oraz nagolenników. Ubiór legionistów był różny,
uzależniony od klimatu regionu, w którym służyli. Zwykle składał się z wełnianej tuniki
(początkowo bez rękawów, później z doszywanymi rękawami), szala zwanego focale133, który
chronił szyje legionistów przed otarciami od pancerza, i skórzanego pasa do miecza zwanego
balteus. Elementem ubioru legionistów, szczególnie w północnych regionach Imperium, stały się z
czasem również spodnie (braccae134) Istotną częścią rzymskich legionistów ekwipunku były buty,
czyli caligae135, wykonane ze skóry i zaopatrzone w mocną podeszwą wzmocnioną metalowymi
gwoździami. Caligae musiały być bardzo wygodne i nie mogły ocierać stóp, by umożliwić
żołnierzom wielodniowe marsze. Legioniści posiadali zwykle dwa rodzaje wełnianych płaszczy:
sagum i paenula (paenula noszona w regionach o chłodniejszym klimacie zaopatrzona była w
kaptur). Rzymianie nosili też subligaria136 czyli bieliznę. Dodatkowym ubiorem ochronnym były
pteruges, wykonane ze skórzanych pasków nabijanych ćwiekami i osłaniające górną część nóg oraz
krocze. Po reformach Mariusza legionistów często nazywano mułami z powodu dużej ilości
ekwipunku, który musieli dźwigać. Tobołek legionisty, zwany sarcina137, składał się ze skórzanej
torby (loculus138), bukłaka z wodą, racji żywnościowych (początkowo na 15 dni marszu), sprzętu do
przygotowywania posiłków oraz sprzętu do budowania obozu – łopaty lub motyki (dolabra);
wszystko to noszono na specjalnym kiju w kształcie litery Y bądź krzyża, zwanym furca139.
Żołnierze nosili też często sudes, czyli specjalne kołki wykonane z twardego drewna, których
przeznaczenie nie jest nam dokładnie znane.

Wyposażenie legionistów rozwijało się stosownie do potrzeb wojska i przystosowywane

129A. Goldsworthy, str 128


130A. Goldsworthy, str 122
131Y. Bohec, str 122
132Y. Bohec, str 124
133A. Goldsworthy, str 121
134A. Goldsworthy, str 123
135A. Goldsworthy, str 122
136A. Goldsworthy, str 124
137Y. Bohec, str 132
138Y. Bohec, str 133
139Y. Bohec, str 132

45
było do walki z nowymi przeciwnikami napotykanymi przez Rzymian. W początkowym okresie
pryncypatu i imperium większość legionistów nosiła lorica segmentata (nazwa ta powstała dopiero
w XIX wieku): zbroję wykonaną z żelaznych folg ustawionych poziomo na wysokości dolnej części
tułowia i pionowo na wysokości jego górnej części. Folgi połączone były od wewnątrz skórzanymi
paskami, na zewnątrz zaś miały mosiężne zatrzaski. Lorica segmentata była najlepszą zbroją w
opisywanych tu czasach i zapewniała lepszą ochronę niż kolczuga, chociaż ważyła trzy razy mniej;
jej wykonanie i utrzymanie w dobrym stanie było jednak czasochłonne i wymagało doświadczenia.
Kolczugi były tańsze, stanowiły skuteczną osłonę, a ich pielęgnacja i naprawa były łatwe140.
Kolczugi nosili na ogół żołnierze wojsk pomocniczych (zarówno piechoty, jak i i kawalerii), jednak
nie stronili od nich i legioniści, zwłaszcza w III wieku. Znaczną popularnością wśród legionistów
cieszyła się również lorica squamata, czyli zbroja łuskowa, na co wskazuje choćby kolumna
Trajana: większość przedstawionych na niej żołnierzy ma na sobie taką właśnie zbroję141. Lorica
squamata składała się z niewielkich metalowych płytek naszytych na skórzaną tunikę. Kształtem
przypominała lorica hamata, czyli była to kończąca się nad kolanami tunika z krótkimi rękawami.
Szczególnie chętnie nosili ją centurionowie, muzycy i sztandarowi. Legioniści stosowali też czasem
osłony na ręce i nogi, czyniąc to zwykle podczas spotkań z przeciwnikami często atakującymi
kończyny, na przykład Dakami uzbrojonymi w groźne falces. Rolę osłony chroniącej całą rękę, w
której legionista trzymał broń, pełniła lorica manica, zbudowana z metalowych folg połączonych
rzemieniami (druga ręka zasłonięta była tarczą). Ewolucji ulegała także broń legionistów – od
oszczepów i pilum, poprzez krótkie miecze gladius hispaniensis pochodzące z Hiszpanii142, aż po
plumbata (krótkie strzałki o zasięgu do 30 m) oraz długie miecze zwanych spatha. Uzbrojenie
wojsk pomocniczych zależało od preferencji ludów, z których wywodzili się żołnierze. Łucznicy
pochodzili często ze wschodnich regionów imperium, podczas gdy kawaleria rekrutowała się
zwykle spośród Galów bądź Sarmatów143.

Teraz chciałbym dokładniej opisać taktykę walki legionów. Wbrew obiegowej opinie armia
rzymska nigdy nie była armią defensywną. Jej doktryna walki zakładała jak najszybszy atak i
zwycięstwo na chwałę Rzymu144. Co ciekawe, wśród Rzymian panowało przekonanie, iż Rzym nie
może odnieść długotrwałej porażki. Sprawiało to, że nawet mimo niesprzyjających okoliczności
Rzymianie nieraz miażdżyli przeciwnika dzięki impetowi ataku i agresywności żołnierzy145. Należy
jednak pamiętać, że rzymscy dowódcy kierowali się rozsądkiem i nie narażali niepotrzebnie na
140A. Goldsworthy, str 130
141A. Goldsworthy, str 129
142Y. Bohec, str 122
143Y. Bohec, str 33
144Y. Bohec, str 142
145Y. Bohec, str 138

46
śmierć ani siebie, ani żołnierzy służących pod ich rozkazami. Nie wydawali samobójczych
rozkazów i nie wydawali bitew dobrze okopanemu przeciwnikowi, jeśli tylko nie pozwalało im na
to niedostateczne przygotowanie lub zbyt mała liczba żołnierzy146. Agresywna postawa Rzymian
zaznaczała się w całej historii Imperium, a wyprawy prewencyjne – na przykład prowadzone przez
Maksyminusa147 - kończyły się unicestwieniem przeciwnika jeszcze na jego ziemiach.

Typowa bitwa rozpoczynała się od rozstawienia jednostek. Przed rozpoczęciem ataku


Rzymianie ostrzeliwali wroga za pomocą machin wojennych i angażowali łuczników wojsk
pomocniczych. Często też posiłkowali się procarzami, którzy, mimo iż nie zadawali swą bronią tak
głębokich ran jak łucznicy, wprowadzali znaczny zamęt w szeregach przeciwnika. Pociski
wyrzucane procy nie są widoczne podczas lotu, a nagłe uderzenie ich dużej liczby wywołuje
popłoch. Poszczególne formacje przystępowały do działania dopiero wtedy, gdy wróg znalazł się w
zasięgu ich pocisków oraz broni miotanej. Z chwilą zbliżenia się przeciwnika na odpowiednią
odległość rzymscy legioniści wydawali okrzyk bojowy i wykonywali kontrszarżę, miotając
przygotowanymi wcześniej oszczepami – pilami - które dodatkowo osłabiały wolę walki
atakowanych tą bronią. Legioniści chronieni przez wysokie tarcze nie musieli się obawiać pocisków
nadlatujących z naprzeciwka. W chwili zetknięcia się przeciwnych formacji tarcze uderzały o
tarcze, a Rzymianie zakłuwali wrogów gladiusami lub siekli ich spathami148. Konstrukcja rzymskiej
tarczy pozwalała nią swobodnie uderzać w celu odtrącenia tarczy wroga lub powalenia go na
ziemie. Mając do czynienia z dobrze okopanym przeciwnikiem, Rzymianie skracali dzielący ich od
niego dystans i przechodzili do szarży, a atakowani znaczną ilością broni miotanych formowali
żółwie. Taktyka Rzymian zakładała jak najszybsze przejęcie inicjatywy i zmiażdżenie
nieprzyjaciela dzięki lepszemu treningowi i wyposażeniu rzymskich jednostek.

Zanim jednak doszło do konfrontacji, armia musiała dotrzeć na pole bitwy. Dzięki dużym
zdolnościom strategicznym i logistycznym miała ona znaczną przewagę nad innymi,
współczesnymi sobie armiami. Dzięki sieci dróg budowanych przez legionistów (również na
terytorium wroga) armia mogła szybko przemieszczać się z miejsca na miejsce. Co istotne, tylko
niewielka część tych dróg była brukowana149. Żołnierze rzymscy ograniczali się na ogół do
oczyszczenia dróg już istniejących, to jest do usunięcia głazów, drzew i innych przeszkód oraz
postawienia kamieni przydrożnych oznaczających poszczególne szlaki150. Dzięki niewielkiemu
taborowi mogli poruszać się bardzo szybko, unikając problemów związanych ze zwierzętami

146Y. Bohec, str 133


147SHA, Dwaj Maksyminowie, 12
148Y. Bohec, str 121
149Y. Bohec, str 155
150Y. Bohec, str 155

47
pociągowymi. Na każdą kontubernię, czyli 8 żołnierzy, przypadał jeden muł lub osioł, przenoszący
wspólny ekwipunek, na przykład namiot lub cięższe narzędzia. Podczas marszu rzymscy dowódcy
usiłowali za wszelką cenę unikać niektórych miejsc, takich jak przewężenia terenu, wąwozy bądź
inne punkty sprzyjające atakom, a gdy nie było to możliwe, starali się jak najbardziej
zminimalizować nieprzygotowanie swoich żołnierzy do walki. Przednią straż podczas marszu armii
stanowiły zwykle alae kawalerii oraz lekka piechota wojsk pomocniczych151, za nimi natomiast
maszerowali weterani152, gotowi do podjęcia walki w każdej chwili. Dalej rozmieszczano zwykle
tabory, chronione z flank, czasem jednak pozbawione takiej ochrony (decyzję w tej kwestii
podejmował główny dowódca). Ariergardę stanowili pozostali legioniści i wojska pomocnicze.
Oddzielenie żołnierzy od bagażu miało niebagatelne znaczenie, gdyż w chwili zagrożenia wielu z
nich starało się najpierw zabezpieczyć swój dobytek podróżujący w taborze153. Zachowanie takie
stanowiło poważny błąd i powodowało tylko chaos w zaatakowanej kolumnie. Dlatego kolumny
ustawiano w taki sposób, by mogły one w jak najkrótszym czasie osiągnąć gotowość do walki,
niezależnie od kierunku, z którego atakował przeciwnik. Największe jednak znaczenie miało
unikanie sytuacji ułatwiających zaatakowanie rzymskiej armii154: omijanie w miarę możliwości
ciasnych przejść, wąwozów i brodów lub ich pokonywane w pośpiechu i z maksymalną
ostrożnością. Wypatrywaniem nieprzyjaciół oraz wszelkich oznak niebezpieczeństwa zajmowali się
zwiadowcy wędrujący przed czołem kolumny.155. Dodatkowo każdego wieczoru żołnierze
rozkładali obóz warowny, co pozwalało im bezpiecznie spędzić noc. Obozy rozkładano w
godzinach wieczornych i ich urządzanie nie zajmowało, wbrew pozorom, większości dnia. Dobrze
wyszkolenie żołnierze potrzebowali na to zaledwie kilku godzin156; zazwyczaj usypywali oni wał i
wykopywali rów, a jeśli było to konieczne, stawiali także palisadę157. Obozy zakładano zwykle w
pobliżu źródła wody. Wyposażenie legionistów w zapas żywności wystarczający na 15 dni
marszu158 gwarantowało rzymskiej armii mobilność, na jaką nie mogły sobie pozwolić inne im
armie tamtych czasów. Aleksander Sewer wprowadził pewne zmiany pod tym względem: SHA
wspomina, iż zmniejszył on liczbę dziennych racji żywnościowych; jedynie w przypadku wypraw
do krajów barbarzyńskich żołnierze otrzymywali zapas żywności na 17 dni. Uzupełniająca
aprowizacja żołnierzy na terenie prowincji odbywała się na przygotowanych wcześniej

151Y. Bohec, str 128


152Y. Bohec, str 127
153Y. Bohec, str 127
154Y. Bohec, str 128
155Y. Bohec, str 129
156A. Goldsworthy, str 72
157A. Goldsworthy, str 82
158Y. Bohec, str 136

48
posterunkach159.

Do czynników leżących u podstawy sukcesów armii rzymskiej należały jej doskonała


logistyka i aprowizacja; stały one na poziomie niespotykanym w jakiejkolwiek innej armii
istniejącej w opisywanych tu czasach160. Znane są przypadki zwycięstw odniesionych przez
Rzymian właśnie dzięki ich świetnemu zaopatrzeniu. Gdy pewnego razu postanowili wziąć na
przetrzymanie armię barbarzyńców, ci musieli po kilku dniach rozejść się do domów z powodu
braku zapasów. Rzymianie zaatakowali wówczas rozproszone grupy nieprzyjaciół, wyniszczając po
kolei ich wszystkie plemiona161. Było to możliwe tylko dzięki doskonałej organizacji i bardzo
dobrej infrastrukturze. Zboże i sprzęt dla armii, a także żołnierzy, przerzucano najpierw drogą
morską, później zaś, o ile tylko było to możliwe, rzekami. Gdy dalsza podróż wodą stawała się
niemożliwa, przenoszono zboże na wozy zaprzęgnięte w woły i dostarczano je do tymczasowych
obozów armii. Umożliwiało to prowadzenie znacznie dłuższych kampanii i wypraw, a nawet, po
uprzednim przygotowaniu, także prowadzenie wojen zimą, na co nie mogły sobie pozwolić inne,
współczesne Rzymianom armie.162

Rzymianie przywiązywali wielką wagę do obrony granicznej Imperium. Jego linie


graniczne, zwane limites, miały zróżnicowany charakter: były one inaczej zorganizowane w
Germanii, a zupełnie inaczej w Egipcie czy Brytanii. Ważne dla zrozumienia systemu limites jest
samo znaczenie tego słowa. Pierwotnie słowo limes oznaczało drogę oddzielająca dwa pola163 i
dopiero później przekształciło się w określenie granicy. Granice, wyznaczane w oparciu o drogi,
stanowiły oś, na której budowano forty i posterunki pozwalające na szybkie przekazywanie
informacji o ruchach przeciwnika i reagowanie stosownie do sytuacji. Celem budowy dróg na
terytoriach wroga nie był rozwój infrastruktury, a jedynie ułatwienie jednostkom rzymskim ataków
odwetowych bądź prewencyjnych skierowanych przeciwko barbarzyńcom164. Rzymianie nie byli
zwolennikami obrony liniowej, do której służył na przykład Wielki Mur Chiński. Mimo iż posiadali
wiedzę oraz środki pozwalające im na wzniesienie równie imponującej budowli tego rodzaju, byli
zdania, że jej obsadzenie okaże się problemem, a pokonanie w niebronionym miejscu stanie się
bardzo łatwe165. Północną granicę Imperium Rzymskiego w Brytanii stanowiły dwa mury:
wcześniejszy mur Hadriana i późniejszy mur Antoniusza wraz z rozmieszczonymi wzdłuż nich
fortami. Był to jeden z niewielu przypadków, gdy Rzymianie zastosowali obronę liniową. Na

159SHA, Aleksander Sewer, 48


160Y. Bohec, str 124
161Y. Bohec, str 148
162A. Goldsworthy, str 168
163Y. Bohec, str 134
164A. Goldsworthy, str 156
165Y. Bohec, str 149

49
granicy z Germanią granica Imperium opierała się na Renie, który stanowił idealną naturalną zaporę
przed najeźdźcami. Również na tym odcinku granicy rozlokowano forty i posterunki graniczne,
które zapewniały bezpieczeństwo i możliwość szybkiej reakcji w razie ataku barbarzyńców.
Podobnie zorganizowana była granica na Dunaju. Każdy, kto przekroczyłby tę naturalną granicę,
natknąłby się na znacznie bardziej skomplikowany system fortów, dróg i posterunków pełniących
podobną rolę co rzeka. Obrona we wschodnich prowincjach opierała się na fortach, natomiast w
południowych nie wymagała wznoszenia serii fortyfikacji ani posterunków – na południu
Rzymianie zajmowali się bowiem głównie śledzeniem ruchów migrujących plemion i
obserwowaniem miejscowej ludności.

Jak widzimy, prawda o sposobie, w jaki walczyła armia rzymska, znacznie odbiega od
naszych dzisiejszych wyobrażeń. Rzymianie nigdy nie skupiali się na obronie, gdyż uważali ją za
przyczynek do porażki. Starali się zawsze przejmować inicjatywę i niszczyć przeciwnika na swoich
zasadach. Rygorystyczny trening fizyczny i umysłowy sprawiał, że rzymscy legioniści byli
doskonale przygotowani do walki z barbarzyńskimi hordami, mimo iż pozornie ustępowali im pod
względem siły fizycznej i liczebności. Gdyby nie wrodzona determinacja i niedopuszczanie myśli o
porażce, Rzymianie zapewne nigdy nie stworzyliby tak wielkiego i imponującego swą potęgą
imperium.

50
Zakończenie
Gromadząc materiały, których potrzebowałem do napisania tej pracy musiałem, ku swemu
zaskoczeniu, zrewidować wiele poglądów dotyczących armii rzymskiej. Okazuje się, że armia ta
była świetnie naoliwioną maszyną, która nie tylko gwarantowała Rzymowi przewagę militarną nad
innymi krajami, ale też w znacznym stopniu przyczyniła się do rozprzestrzenienia się rzymskiej
kultury oraz powiększania się grona ludzi wiernych Rzymowi – wielu z nich uzyskało bowiem
status jego obywateli.

Armia Imperium Rzymskiego otwierała przed jego wolnymi mieszkańcom wielkie


możliwości, co znajdowało wielkie uznanie w oczach starożytnych, starających się usilnie zapewnić
awans społeczny swemu potomstwu. W podzięce za służbę w w wojskach pomocniczych peregryn
mógł zostać obywatelem Rzymu. Synowie peregrynów, już jako pełnoprawni obywatele rzymscy,
mogli natomiast zostać legionistami, a wykazując się odpowiednimi zdolnościami i koneksjami –
awansować na centurionów, a następnie zostać primipili, co po roku służby gwarantowało im awans
do stanu ekwickiego. Przynależność do tego stanu stwarzała jeszcze większe możliwości: dawała
szansę na jedno z trzech, zarezerwowanych tylko dla ekwitów, najbardziej dochodowych i
prestiżowych stanowisk w Imperium – stanowisko prefekta Egiptu lub jedno z dwóch stanowisk
prefekta pretorianów – stanowiska te były bowiem zarezerwowane tylko dla ekwitów. Ekwita
mający poparcie cesarza mógł nawet starać się o togę senatorską; wielu zaś ekwitów nie poprzestało
na tym i, podobnie jak niejeden senator, starało się sięgnąć po laur cesarski.

Wyjątkowym przykładem zawrotnej kariery w armii rzymskiej jest kariera Maksymina


Traka, obrazująca świetnie możliwości, jakie miał każdy żołnierz wstępujący do wojska. Ścieżka
kariery Maksymina – od barbarzyńcy po żołnierza, dowódcę jazdy, trybuna i w końcu cesarza – jest
doprawdy niezwykła.

Przed sięgnięciem po cesarski laur większość przyszłych imperatorów odznaczała się


zarówno w służbie cywilnej, jak i wojskowej jak i cywilnej. Przyciągało to uwagę dygnitarzy, a w
końcu samego cesarza, później zaś prowadziło do adopcji i późniejszego wyznaczenia na następce.
Jednak było kilku takich, którzy zawdzięczali swoją władzę armii i jej poparciu.

Jak starałem się wykazać w tej pracy, armia rzymska stwarzała wielkie możliwości, była
bardzo dobrze wyszkolona, a jej kadra dowodząca wykazywała się doskonałymi kompetencjami i,
wbrew obiegowej opinii, była starannie dobierana.

51
Bibliografia
Yann le Bohec, Imperial Roman Army, Londyn 2004
Adrian Goldsworthy, The Complete Roman Army. Londyn 2007
Ireneusz Łuć, Oddziały pretorianów w starożytnym Rzymie, Lublin 2004
Peter Connolly, Historia armii rzymskiej, Wrocław 1992
Adam Ziółkowski, Historia Rzymu, Poznań 2008
Karol Kłodziński, Ekwicki cursus honorum na przykładzie dwóch wybitnych dowódców
cesarza Marka Aureliusza, artykuł ze strony czasopisma Kultura i historia,
http://www.kulturaihistoria.umcs.lublin.pl/archives/4073 z dnia 17.07.2013
http://sjp.pwn.pl/slownik

Źródła
Historycy cesarstwa rzymskiego – Żywoty cesarzy od Hadriana do Numeriana, tłum. Hanna
Szelest, wyd. Czytelnik, 1966

Letters of Pliny, Pliniusz Młodszy, tłum. William Melmoth, Project Gutenberg 2013,
http://www.gutenberg.org/files/2811/2811-h/2811-h.htm#link2H_4_0112 z dnia 16.08.2013

The Wars of the Jews or History of the Destruction of Jerusalem, Józef Flawiusz, tłum.
William Whiston, Project Gutenberg 2013, http://www.gutenberg.org/files/2850/2850-
h/2850-h.htm#link32H_4_0001 z dnia 15.08.2013

52

You might also like