Superliga

You might also like

Download as doc, pdf, or txt
Download as doc, pdf, or txt
You are on page 1of 2

(Nie)powstanie Superligi.

Refleksje na temat komercjalizacji piłki nożnej

Muszę przyznać, że zaskoczyły mnie informacje o powstaniu, a następnie nagłym odwołaniu


Superligi. Kolejne doniesienia pojawiały się z taką prędkością, że nie nadążałem się z nimi zapoznać.
W końcu projekt elitarnych rozgrywek piłkarskich upadł zaledwie po dwóch dniach od komunikatu o
ich utworzeniu. W ten sposób odczułem przejawy zjawiska opisywanego przez Thomasa Hyllanda
Eriksena – przyspieszającego natłoku informacji, na których przyswojenie nie starcza nam czasu.
Zresztą niektóre doniesienia na temat Superligi przypominały nieco transferowe plotki –
przepowiednie o przyciągającym tytule, które rzadko się sprawdzają. Trudno o ich weryfikację. W tym
gąszczu informacji można się pogubić.

Informacje na temat Superligi wywołały szeroką dyskusję, choć rozgrywki nawet nie wystartowały.
Pojawiły się liczne komentarze krytyczne wobec komercjalizacji piłki nożnej. Jedni komentatorzy
zwracali uwagę na rewolucyjność projektu, inni wskazali, że „superliga” już istnieje w postaci Ligi
Mistrzów. Za jednym i drugim stanowiskiem przemawiają pewne racje.

Za rewolucyjny można uznać przede wszystkim pomysł opuszczenia struktur UEFA oraz zerwania z
pewnymi aspektami logiki rywalizacji sportowej na rzecz logiki rynku. Projekt Superligi zakładał
rywalizację kilkunastu najpotężniejszych klubów Europy. Nowością okazał się dobór tych drużyn – nie
był on warunkowany formą sportową, lecz marką. Grać ze sobą miały wyłącznie najbardziej markowe
zespoły. Przykładowo Arsenal, który miał występować w Superlidze, obecnie nie kwalifikuje się do
europejskich pucharów. Ponadto, kluby założycielskie Superligi nie musiały obawiać się spadków –
drużynom zapewniono stałe występy, niezależnie od wyników.

W ten sposób doszłoby do naturalizacji pozycji „superklubów”. A przecież ich dzisiejsza pozycja
wynika ze skomplikowanego splotu okoliczności, zarówno sportowych, jak i ekonomicznych.
Osiągnięcie wysokiego miejsca w hierarchii to zasługa zarówno sukcesów na boisku, jak i działań
inwestorów. Innymi słowy, Superliga prezentowałaby mit, w ramach którego historia piłki nożnej
ukazana jest jako jej natura. Widać to zwłaszcza, gdy pomyślimy o drużynach, które mogłyby grać w
Superlidze, gdyby wystartowała w innych czasach. Wątpliwe, aby w roku 2000 wśród elity znalazłby
się choćby Manchester City czy Tottenham.

W Superlidze nie ma miejsca na inną mityczną opowieść, która obecna jest w Lidze Mistrzów. To
opowieść o „kopciuszku”, nienajbogatszej drużynie, która stawia się futbolowym krezusom. W micie
tym jednak brakuje rozróżnienia między znaczącym a znaczonym – między sukcesem poszczególnych
drużyn a perspektywami sukcesu. Liga Mistrzów pozostaje otwarta dla nieco biedniejszych klubów,
które co jakiś czas przeszkadzają bogatszym. Niemniej to kluby z pięciu zachodnioeuropejskich lig
całkowicie zdominowały turniej.

W rozgrywkach piłkarskich uwidacznia się efekt św. Mateusza – wygrywają przede wszystkim kluby
najbogatsze, które dzięki temu stają się jeszcze bogatsze, a ich szanse na kolejne zwycięstwa
wzrastają. Tymczasem założyciele Superligi powołują się na wątpliwą teorię skapywania. Zdaniem
prezesa Realu Madryt, gdy bogacą się najbogatsze kluby, rzekomo zyskują również biedniejsze.

Zarówno Superligę, jak i Liga Mistrzów należy uznać za przejawy komercjalizacji futbolu. W połowie
XX wieku Roger Caillois pisał, że gra jest zajęciem bezproduktywnym. Okazuje się jednak, że sport nie
musi wytwarzać dóbr materialnych, aby sprzedawać. Początkiem komercjalizacji piłki nożnej była
sprzedaż biletów na mecz. Rozwój transmisji telewizyjnych sprawił, że dochód z dnia meczowego
zaczął rosnąć (to właśnie dochody z praw transmisyjnych stały się zarzewiem konfliktu między UEFA a
klubami z Superligi).

Z czasem doszło do wykształcenia się tzw. złotego trójkąta – mariażu futbolu, biznesu oraz mediów.
Najsłynniejsze kluby piłkarskie stały się markami, które oferują klientom określoną tożsamość. Kluby
te pełnią rolę franczyz, za pomocą których można sprzedać niemal dowolny produkt.

Istotnym elementem komercjalizacji futbolu jest proces mcdonaldyzacji. Polega on na racjonalizacji,


np. poprzez minimalizację niepewności. Skrajnym przykładem tego zjawiska jest właśnie projekt
Superligi. Założycielskie kluby chciały mieć pewność, że co roku będą grały w elitarnych rozgrywkach,
a ich przeciwnicy okażą się atrakcyjni marketingowo. Tymczasem Liga Mistrzów dopuszcza możliwość
braku awansu, rywalizację ze słabiej rozpoznanymi markami i wreszcie porażkę z mniej uznanym
rywalem, choć jednocześnie zapewnia przywileje dla drużyn z najbogatszych lig. W przypadku
Superligi racjonalizacja ekonomiczna stanęła w sprzeczności z logiką rywalizacji sportowej. Dlatego
wielu miłośników sportu odebrało projekt nowych rozgrywek jako niesprawiedliwy.

Kryzys związany z Superligą pokazuje, że jednym z najważniejszych wyzwań, jakie stoją przed
federacjami piłkarskimi, jest wzrost nierówności ekonomicznych. Problem ten nie pojawił się wraz z
ogłoszeniem powstania Superligi i nie zniknął w chwili upadku elitarnych rozgrywek.

You might also like