Professional Documents
Culture Documents
Gazetka Miki #19 (1939)
Gazetka Miki #19 (1939)
G A Z E T K A
MI KI
R O K I. 1939
23 KWIETNIA
y .
111
4 Q
1 ^
TYGODNIK CENA 40 GROSZY
ZYGMUNT NOWAKOWSKI
P E E z I w IA T K
Zatrzymał jakiegoś Araba, pokazał mu na i ujrzał siedzącą na drucie telegraficznym bucie oraz, że narobił pan całą masę głupstw,
migi, że chce przejechać kawałek drogi do jaskółkę. Patrzył długo, wreszcie zerwał się które nie łatwo da się odrobić. Co prawda
Haify, nie mając zaś pieniędzy, może zapłacić na równe nogi, zdjął kapelusz, ukłonił się, siostra Marta niepotrzebnie straszyła pana ry-
koszulą. Arab zgodził się zaraz, kazał wielbłą chciał coś mówić, ale jaskółka nie dopuściła cynusem. To nie jest pedagogiczne! Również
dowi uklęknąć i posadził Staszka na grzbie go do słowa. Z rozpaczą załamując nad nim i konsul mógł sobie inaczej postąpić, zamiast
cie olbrzymiego zwierzęcia. Wielbłąd wstał skrzydełka, spytała ostro o drugi trzewik. krzyczeć! Sama jestem matką i wychowałam
najpierw na tylne nogi, skutkiem czego Sta Staszek zawstydzony bardzo, nie wiedział sporo dzieci, nie pochwalam więc tej metody.
szek gwałtownie poleciał naprzód, o mało nie co odpowiedzieć i przestępował z nogi na Inna sprawa, że pan zasłużył na karę surową:
wybijając sobie zębów o twardy, drewniany nogę, jaskółka jednak sfrunęła z drutu i oświad znalazł pan w tych siostrach najlepsze opie
łęk siodła. Gdy zwierzę z kolei wstało na czyła, że ona i tak wie wszystko. Ma doskonałe kunki i ni stąd ni zowąd ucieka p an !. Proszę mi
przednie nogi, Staszek równie gwałtownie wiadomości z najlepszego źródła, ponieważ nie przerywać!
przechylił się w tył. Arab tymczasem obejrzał dziś rano przypadkiem spotkała pewnego Staszek nie próbował nawet odezwać się,
koszulę i zaraz ubrał w nią jedno ze swoich osiołka w Jerozolimie, który opowiedział jej wiedząc, że jaskółka ma zupełną słuszność,
dzieci, których sześcioro razem z matką jechało ciągnęła więc dalej kazanie. Wyrzucała mu
na innym wielbłądzie. Strach, ile takie zwierzę jedną rzecz po drugiej i dopiero doszedłszy
udźwiga! do nieprzegotowanej wody, rozpuściła dzióbek.
Przez chwilę myślał sobie Staszek, co też — Już mi nie idzie nawet o ten dukat roztrwo
będzie miał do opowiadania w klasie, jak tylko niony tak lekkomyślnie, ale ta woda! Ta nie-
w róci! Wszy scy usta pootwieraj ą , gdy im op owie, przegotowana woda! Trzy kubki! Czy nie
że na wielbłądzie jechał! Taki np. Józek Wo upominałam pana w ostatnich słowach listu!
źniak z pewnością nie uwierzy i Staszek będzie Och te dzieci! Czy ludzkie czy jaskółcze —
musiał dać mu najświętsze słowo honoru, że wszystko jedno. Może nawet małe jaskółki
opowiada praw dę... Zresztą ta jazda na wiel
jeszcze gorsze! Np. moja najmłodsza... Wyszła
błądzie wcale nie jest przyjemna: siodło twarde teraz za mąż za pana Schwalbego i lato spędza
okropnie, a wielbłąd idzie zupełnie inaczej niż w Niemczech... Uważa pan, w Niemczech!
koń, więc równocześnie wyrzuca naprzód obie
Podług mnie to jest mezalians! Ona, Okienkie-
prawe nogi, potem obie lewe, przez co kołysze wiczówna z domu, poszła za jakiegoś pana
jeźdźcem raz na jedną, raz na drugą stronę, aż Schwalbego! Zawsze była nieusłuchana... Więc,
się w głowie zawraca. Te małe Arabiątka nic
co to ja chciałam powiedzieć...
sobie z tego nie robią, ale Staszek już po — O tej wodzie pewnie!
chwili miał ochotę zsiąść i iść piechotą. Co — Właśnie że nie o wodzie! I proszę mi nie
więcej, spostrzegł, że wielbłąd kroczy bardzo przerywać! Babką będę niedługo, powinien
powoli, idący bowiem koło niego Arab ani więc pan mieć szacunek dla siwych skrzydeł!...
trochę nie musi przyśpieszać kroku, czyli z tego I co ja teraz z panem zrobię? Do Jerozolimy
wynika, że jadąc na wielbłądzie, Staszek będzie wracać pan nie może, bo dziś rano zaczęły
w tej Haifie chyba za jakiś tydzień... się w najbliższej okolicy miasta jakieś utarczki
Pomyślał chwilę i znowu na migi pokazał Arabów z policją a nawet z wojskiem angiel
Arabowi, że chce zsiąść. Arab zatrzymał wiel skim, czyli ma pan zamkniętą drogę powrotną...
błąda i Staszek, podobnie jak przy wsiadaniu, Hm, choć nie zasługuje pan na to, muszę panu
poleciał najpierw naprzód, brodą dotykając pomóc, tylko nie wiem jak... Piórko, które
łęku, aby o mało nie zrobić koziołka w tył dołączyłam do listu, ma pan chyba?
z chwilą, gdy olbrzymie zwierzę przyklękło
Staszek kiwnął wprawdzie głową na znak,
z kolei na zadnie nogi. Szczęśliwy, że jest już
że ma to piórko, jednak nagłym strachem
na ziemi, pożegnał się z Arabem i pędem
pognał naprzód. zdjęty, zaczął go szukać po wszystkich kiesze
Ubiegłszy kilkaset kroków, postanowił prze niach. W bluzce go nie było, w spodniach
także nie, zaczął więc szukać coraz prędzej,
cież wypocząć. Ledwie usiadł w rowie przy
o całym sprawowaniu się Staszka, więc także wywracając po kolei wszystkie kieszenie. Czyż
drożnym, doleciały go wyraźnie, czystą pol
o kąpieli w Morzu Martwym i o ucieczce dzi by osiołek zgubił piórko po drodze? Nic innego,
szczyzną wypowiedziane słowa:
siejszej. tylko musiało wypaść! Tego brakowało!
— A pan co tu robi?
— Ja, proszę pani... — Niechże pan szuka spokojnie! Taka rzecz
— Teraz ja mówię! Nie przerywa się star nie mogła zginąć w żaden sposób! Jeszcze raz
szym! Wiem także o strzelaniu z procy do tych proszę przeszukać ale powoli, porządnie a nie
Zasłużone kazanie nielitościwych Arabów i o rozbiciu dzbanów tak nerwowo!
Staszek, usłyszawszy nagle te słowa polskie, z oliwą! Proszę mi nie przerywać! Rozumiem Staszek drżącymi rękami zaczął na nowo
zdziwił się ogromnie. Zaczął oglądać się na opiekę nad zwierzętami, jednakże sposób, jaki obmacywać wszystkie kieszenie po kolei. Pa
wszystkie strony ale nikogo nie zauważył. pan sobie wybrał, nie prowadzi do celu. miętał, że było w bluzce, w górnej, prawej
Myślał nawet, że pewnie musiało mu się tylko Jestem przekonana, że właściciel będzie się kieszeni, obejrzał ją więc dokładnie i zobaczył,
zdawać, bo i skądże by tu ktoś mógł mówić po mścił na osiołku, bo też okropne zwierzę z tego że ta kieszeń ma dziurę, wielką dziurę, przez
polsku? Przecież pusto jest dokoła, tylko gdzieś Araba! I właściwie dobrze pan zrobił, rozbi którą pewnie... Zbladł, zaczął się jąkać, wre
daleko widać wielbłądy, idące w tumanach jając te dzbany, ponieważ będzie przynajmniej szcie wykrztusił, że piórko musiało zginąć...
kurzu. miał naukę, że nie wolno bezkarnie dręczyć... On nie jest temu winien, bo uważał, ale...
— Dzień dobry panu! — Widzi więc pani, że... — Skandal! — rzekła oburzona jaskółka. —
Tym razem Staszek podniósł głowę wysoko — Na razie widzę to, że pan jest w jednym Skandal! (c. d. n.)>