Niespodziewanie Ujrzałem Przed Sobą Sklep .: Był Piękny, Mroźny Dzień

You might also like

Download as docx, pdf, or txt
Download as docx, pdf, or txt
You are on page 1of 1

Był piękny, mroźny dzień.

Naprawdę nie wiem , jak znalazłem się w środku


Londynu.  Ulicami chodzili ludzie w długich, ciepłych  płaszczach i wysokich cylindrach.
O dziwo !  Nie było samochodów, lecz dorożki ciągnięte przez konie. Nie wiedziałem,                    
co   o tym myśleć.Nagle poczułem, że stoję w śnieżnej zaspie. Zrobiło mi się zimno. Nogi
ugięły się pode mną. Na litość boską, co się stało? Jeszcze przed chwilą byłem przecież                        
na gorącej plaży Madagaskaru! Z trudem powstrzymywałem łzy napływające mi do oczu.
Zaszlochałem w głos!. Co ja teraz zrobię?
Niespodziewanie  ujrzałem przed sobą sklep . Na wystawie leżały indyki. Były
naprawdę ogromne i gorące. Miałem ochotę na kawałek soczystego mięsa. Niewiele
myśląc , wszedłem do magazynu. Przede mną  stał wysoki i chudy starzec.
 Jakiż on podobny do Ebenezera Scrooga! Ma siwe włosy, brwi i brodę. Uwagę
przyciąga jego wydłużony nos, pomarszczone policzki  i sztywna postawa -
pomyślałem.
 Co ty tu robisz chłopcze.?Dlaczego masz na sobie krótkie spodenki i krótką
koszulkę? - burknął ostrym głosem.
 Nie mam pojęcia , jak się tu znalazłem! proszę Pana. Czy mógłby pan dać mi
coś do jedzenia - zapytałem.
 Jeszcze cztery dni temu wszyscy znali mnie jako człowieka skąpego. Pamiętam
dokładnie ten dzień, kiedy w noc wigilijną, w moim domu, pojawił się Duch
Przyszłości i  pokazał mi moją śmierć. Stanąłem nad własnym grobem i słuchałem
ludzi, którzy obwiniali mnie za swoje krzywdy. Wyobrażasz to sobie?Nawet stara
sprzataczka nie uszanowała moich zwłok. Ściągnęła z nich koszulę i chciała ją
sprzedać. Przeraziłem się nie na żarty. Dzisiaj, po wizycie duchów, jestem inny,
dlatego Ci pomogę.
 A jednak miałem rację. Nazywa się pan Ebenezer Scrooge? - krzyknąłem.
 Tak , to ja! - wyszeptał zdziwiony starzec.
 Wiedziałem.
 Mam dla ciebie chłopcze propozycję. Kupmy indyka i wybierzmy się wspólnie
do domu Boba.
 To jest świetny pomysł, pójdźmy tam.
Po wyjściu ze sklepu Ebenezer zamówił dorożkę, którą mieliśmy udać się                             
do Cratchita. Usiedliśmy wygodnie w karocy. Ruszyliśmy. Niespodziewanie na drogę
wyskoczyła mysz, która przestraszyła konie. Wierzchowce stanęły dęba i poniosły
dorożkę. Obaj z Ebenezerem próbowaliśmy przytrzymać się drzwi, jednak nie udało się
. Obijaliśmy się o okna i ściany. Staruszek uderzył głową o ławkę. Jego twarz zalała się
krwią. Byłem przerażony!  W pewnym momencie zauważyłem , że nasz wielki indyk
wypadł na ulicę przez otwarte drzwi. W ostatniej chwili ktoś opanował konie i przyniósł
nam zakupione przez nas ptaszysko. Wokół dorożki zgromadzili się ludzie. Nie
wiadomo skąd pojawił się medyk. Opatrzył ranę starego Scrooga i odwiózł nas do
Boba Cratchita. Tam serdecznie przywitała nas żonaBoba, napoiła nas gorącą herbatą,
podziękowała za prezent i usadowiła nas przy stole świątecznym,
 Niewiele mamy , ale chętnie się podzielimy. Cieszymy się, że pracodawca mojego
męża , przyszedł na Wigilię -powiedziała pani Cratchit i postawiła na stole upieczoną
gęś.
Zmieszany Ebenezer zdziwił się, że z taką życzliwością został przyjęty w domu
swojego pracownika. Tak często był dla niego skąpy, niemiły , żałował mu węgla, a jego
rodzina go kochała tylko dlatego, że dawał pracę. 
-Wszystko przez Boże Narodzenie!- pomyślał starzec -rozumiem teraz , że święta mają
ogromną wartość.  Przyglądałem się jak matka Tima kroi soczystą gęś, poczułem
zapach pieczonego mięsa. 
- Dlaczego tutaj jest tak gorąco? Usłyszałem huk. Otworzyłem oczy. nade mna leciał
ogromny samolot, a przede mną rozciągało się ciepłe morze.
- Synku, znowu zasnąłeś na słońcu. To niebezpieczne!

You might also like