Professional Documents
Culture Documents
Corbett Jim - Lampart Ludojad Z Rudraprayag
Corbett Jim - Lampart Ludojad Z Rudraprayag
Corbett Jim - Lampart Ludojad Z Rudraprayag
PIELGRZYMI SZLAK
nich, nie okupiwszy się łakociami, to przeprawa przez długi i wąski most
ziemi wraz z pałacami ich władców, gdy przerwana została tama na jeziorze
stóp, zaś jej wysokość wynosiła dziewięćset stóp. Kiedy powstała wyrwa,
Hardwaru, niszcząc przy tym wszystkie mosty, tylko jedna rodzina straciła
życie, ale jej członkowie samowolnie powrócili do strefy zagrożenia po
zamierzam opowiedzieć.
muszę cię opuścić, mój druhu pielgrzymie, ponieważ twoja droga wiedzie
przeto ty, którego płuca nigdy nie wdychały powietrza ponad poziomem
morza, który nie wszedłeś wyżej niż dach twego domu i którego stopy nie
sobie pytanie, czy aby przyszła nagroda, o którą zabiegasz, jest warta
[2] Święte miejsce nad brzegiem Gangesu w mieście Hardiwar (przyp. red.).
[4] Inne nazwy: makak królewski, makak rezus; Macaca mulatta; gatunek ssaka
z rodziny koczkodanowatych; zamieszkuje południową Azję od Afganistanu przez Indie po
Chiny (przyp. red.).
[9] Strobilanthes; rodzaj ten obejmuje w przybliżeniu 180 gatunków roślin zielnych,
podkrzewów i krzewów, rosnących głównie na Półwyspie Indyjskim.
[10] Pandit (z hindi) – uczony, znawca sanskrytu i prawa hinduskiego.
rzekę, znaną Indusom jako Ganga Mai, zaś reszcie świata – jako Ganges.
stamtąd się wywodzą. I tak na przykład lampart, który po raz pierwszy zabił
dolin, gdzie płyną rzeki i strumienie, łatwo zrozumieć, iż dla tych małych
duża grupa ludzi jest zajęta dźwiganiem zwłok, zachodu wymaga również
W czasie epidemii grypy, która przetoczyła się przez Indie w roku 1918
Bhainswara
które stąpało po ziemi, gdyż – podług mej wiedzy – pisały o nim gazety
i Badrinath.
miejsce zdarzenia i jeśli ciało ofiary nie zostało odnalezione przed jego
prowadzi rejestr ofiar ludojada. Jeżeli jednak nie udaje się odnaleźć ciała
ludojada.
wielu lat.
na karmę dla bydła; dzieci szły do szkoły albo do dżungli, gdzie wypasały
dzieci, które marudnie wracały ze szkoły albo zapóźniły się przy spędzaniu
kóz czy zbieraniu chrustu, podczas gdy strudzeni pielgrzymi byli przez
Według zapewnień jego pana, którym nie mam powodu nie wierzyć,
owej tragicznej nocy drzwi zostały zamknięte tak jak zwykle. Nosiły one
do środka.
mieć dużego pola manewru, zatem można tylko snuć domysły, czy lampart
dostał się do miejsca, gdzie spał chłopiec, po grzbietach kóz, czy też
kozy, kiedy już dostał się do wewnątrz, i że nie wołał daremnie o pomoc do
deska.
nawet draśnięta.
Pewien człowiek wstąpił do sąsiada na pogawędkę. Pomieszczenie
miało kształt litery L, drzwi zaś były niewidoczne z miejsca, w którym obaj
zajmie się płomieniem. Gdy tak trwał chwilę pochylony, w jego polu
przyjaciela.
słowa:
wyciągnięcie ręki ode mnie, nie usłyszałem nawet jego tchnienia i w ogóle
gdy go porwał i z nim uciekał. Nijak już nie mogłem pomóc memu
przyjaciółki ją pielęgnowały.
lampart próbował wynieść martwą kobietę przez okno, śpiący się pobudzili.
ochronę.
bawoły.
którą zostawili śpiącą, zniknęła, zaś na jej derce widniały plamy krwi.
bawoły, przeciął pole i zszedł parę jardów w dół zbocza, gdzie pożarł swoją
ofiarę.
– Mój brat, sahibie, urodził się pod nieszczęśliwą gwiazdą, bo nie dane
pięćdziesięciu jardów.
lampart mógł wyłamać się z nienaruszalnej zasady, żeby nigdy nie znaleźć
O sto jardów od tego punktu drogi rozciągało się małe pole, pośrodku
aby wędrujący ze stadami kupcy mieli gdzie się zatrzymać na popas, przy
ale o brzasku jego dwa owczarki dały głos, zaś po upływie kilku minut
drogi.
To zły duch tu morduje ludzi, a nie zwierzę, które można zabić kulą, śrutem
temu, który teraz dręczy ten kraj, jął nawiedzać naszą wioskę i wszyscy
tutaj imano się wszelkich sposobów, aby owo zwierzę zabić. Wiele razy
lamparta kulą i śrutem. A gdy już wszystkie próby zawiodły, wielka trwoga
ogarnęła ludzi i nikt nie odważył się wyjść z domu między zachodem
a wschodem słońca.
domu i zabił wnuka, gdy ten spał u jego boku, ale że był to jeden z ludzi,
który mieszkał pośród nich i przybierał postać lamparta, jak odzywała się
przybycie sadhu do wioski zbiegło się mniej więcej z czasem, gdy ludzie
zaczęli ginąć; przypomniano sobie również, jak to po nocy, podczas której
chłopiec postradał życie, sadhu przez cały dzień wylegiwał się na słońcu.
regularnie.
Mój ojciec został przydzielony do grupy trzeciej i jak tylko zapadła noc,
ociekającymi krwią.
siana i nim słońce stanęło nad horyzontem, z chaty została tylko kupa
żadnej na sprzedaż nie mam. Ale jeżeli po usłyszeniu tej historii wciąż
lampart ją zabije, wtedy mi zapłacisz, a jeśli nie, owca wróci do mnie. Cały
ten dzień i noc spędzę tutaj, ale świtem muszę ruszyć w drogę.
nęciła go wystawiona przeze mnie owca, toteż nie byłem zaskoczony, gdy
Hardwaru.
przez siedem dni i nocy sadhu był pilnie strzeżony, zarówno przez policję,
jak i przez tłum. Ósmego dnia rano, akurat w czasie zmieniania się
z upolowanej zwierzyny.
mięsa i krwi, tak jak Bokhsarowie zabijają dla zdobycia biżuterii lub innych
cennych przedmiotów, które ich ofiary mają przy sobie. Prawdą jest, że
przytoczone wyżej.
noc w noc – raz nocy tych było dwadzieścia osiem pod rząd – czatowałem
widzę ogromne jasno ubarwione zwierzę – takim bowiem wydał mi się on,
szatana, który nie spuszczając mnie z oka w ciągu długich nocnych godzin,
Mógłby ktoś zapytać, co rząd robił w ciągu tych wszystkich lat, kiedy
się na nie dziesięć tysięcy rupii w gotówce oraz nadanie dwóch wiosek, co
Garhwalu, że lampart nie tylko nic nie ucierpiał od trucizny, którą połykał,
pożerając ludzkie szczątki, ale wręcz zdaje mu się ona służyć i zachęcać do
dalszych mordów.
póki lampart nie uszedł mostem pewnego odcinka, i dał ognia, a gdy po
lewej tylnej łapy, urywając przy tym część palca, zaś mężczyzna
ludzkich, które ludojad pozbawił życia, będą ich dręczyć, wobec czego
u wejścia do jaskini. Piątego dnia, gdy już zebrało się pięciuset ludzi,
pojawił się ktoś, kogo raport nie wymienia po nazwisku, określając go
i gdyby nie dopuszczono się takich fuszerek, przeszło stu ludzi nie
udręki.
[20] Ghat (z hindi) – schody prowadzące do rzeki; u ich szczytu znajduje się miejsce
przeznaczone do palenia zwłok.
niepożądana.
w świecie!
ludojad się panoszy, ale zasugerował mi, żebym wybrał się do Rudraprayag
Ibbotsona.
mnie list.
ostrzeżenie, gdyż było już zupełnie ciemno. Jednakże Madho Singh, który
się paliła, podczas gdy nabity sztucer spoczywał obok mnie na łóżku. Lecz
czasie szczegóły już mi się zatarły w pamięci, a poza tym relacja taka
o topografii kraju, który ludojad gnębił przez osiem lat i gdzie ja polowałem
tych rzek jest mniej górzysty niż teren po lewej stronie Alaknandy i dlatego
wioski otaczają tylko trawy, podczas gdy w otoczeniu innych znajdują się
(USZEREGOWANE WIOSKAMI)
Liczba Wioska
ofiar
6 Chopra
5 Kothki, Rataura
4 Bijrakot
1918 1
1919 3
1920 6
1921 23
1922 24
1923 26
1924 20
1925 8
1926 14
Łącznie 125
obecność czy brak lasu, gdzie mógłby natychmiast się skryć, nie sprawia
różnicy, toteż jedyna przyczyna, dla której w jednych wioskach było więcej
później nieść swoje ofiary, żeby je móc spokojnie pożreć. Dla lamparta
jeszcze przez dwie mile w dół zbocza po drugiej stronie góry, gdzie rosła
albowiem ludziom, którzy stosują tę metodę, nie dostaje odwagi, aby iść po
raczej łatwe, gdyż lamparty, mając delikatne opuszki łap, jeśli tylko mogą,
kamery zostawia coś, co już nigdy nie przestanie fascynować, podczas gdy
trofeum zdobyte przez naciśnięcie spustu sztucera szybko traci swe piękno
i powszednieje.
są warte opowiedzenia.
wędrówkę i są zbyt zmęczeni na to, żeby iść jeszcze cztery mile, a chcą
przyzywaniem śmierci.
na strzał[29]. Jako że podczas jego pobytu nie zdarzyły się ofiary wśród
stanowisku.
się na drugą stronę przez most linowy, po czym idąc lewym brzegiem,
dojdą do miejsca, gdzie znajdowały się zwłoki sadhu, podczas gdy ludzie
szczyt. Nikt, kto znał Ibbotsona, nie będzie miał wątpliwości, że wszystko
mile, zaś w przypadku ludojadów może to być nawet dziesięć mil lub
mil.
łupie, bądź przy żywej kozie lub owcy. Lecz aby móc się uciec do tego
człowiek postrada życie, aby potem czatować przy jego zwłokach, lecz
mniej więcej równe części sprawiało, że wyłaniał się trochę inny obraz.
w lodowaty wartki nurt takiej rzeki jak Alaknanda i wobec tego byłem
mostów wiszących.
tego rodzaju, z jaką się zetknąłem. Dwie liny ręcznie ukręcone z trawy,
łączyły oba brzegi ponad dwustoma stopami spienionego nurtu, który sto
jardów dalej, rozszalały, z odgłosem gromu wciskał się między dwie ściany
skalne – gdzie, jak powiadano, kakar ścigany przez sforę cyjonów[32] wziął
dwóch cali. Aby dopełnić miary przerażenia, jedna z lin trochę opadała,
Gdy pierwszy raz zbliżyłem się do tego straszliwego tworu, byłem tak
naiwny, że zapytałem inkasenta opłat, który za cenę jednej pajsy[33]
odrzekł, że most nigdy sprawdzany ani naprawiany nie był, ale że kiedyś
został wymieniony po tym, jak się urwał pod ciężarem człowieka, który
plecach, i doznanie to nie opuściło mnie nawet wtedy, gdy już dostałem się
na drugą stronę.
tylko dwa mosty wiszące – gdyby udało się je zamknąć, ludojad musiałby
poszukiwań o połowę.
porzuceniu łupu lampart przeszedł na drugą stronę, gdyż żeby nie wiedzieć
ludojad dał znać o sobie w jakiejś wiosce odległej o dziesięć, piętnaście czy
[32] Cuon alpinus; drapieżnik z rodziny psów, o stadnym trybie życia, waży od 14 do
20 kg; zamieszkuje środkową i południowo-wschodnią Azję; cyjony napadają nawet na
tygrysy i niedźwiedzie.
drugiej stronie rzeki została zabita. Sprawcą niewątpliwie był lampart, ale
ścierwo zostało nadjedzone przez jakieś małe zwierzę, być może kunę.
się ze ścieżką nieopodal miejsca, gdzie leżała koza – również tej nocy
nietknięta.
Lampart, który za mną szedł, mógł być tylko ludojadem. Tego dnia
W tym dniu nic się nie wydarzyło, ale nazajutrz, gdy właśnie
i dwóch moich ludzi ruszyłem w górę stromego stoku. Dzień był gorący,
toteż choć odległość nie była duża – trzy mile najwyżej – wspinaczka na
w środku i sobie palił. Zaledwie kobieta usiadła w progu, jak rozległ się
brzęk upuszczonych naczyń. Było za ciemno, żeby jej mąż mógł dojrzeć, co
pięćdziesiąt jardów między dwoma rzędami chat. Kiedy rozległ się brzęk
stopy nad ziemią i wysoką na sześć stóp; na owej stercie zdecydowałem się
zasadzić.
Tuż obok ciała brała początek wąska ścieżka, biegnąc później głęboko
kobiety, i były one identyczne z tropami tego lamparta, który szedł za mną
pole, na którym leżało ciało, od pola znajdującego się niżej. Do owych tyk
powyżej niej. Gdyby lampart przyszedł ścieżką, jak to uczynił zeszłej nocy,
nigdy dwa razy nie pojawia się przy swoich ofiarach. Koszulę miałem co
naczelnika, aż sam po nich przyjdę lub, gdybym się nie zjawił, aż słońce
wzejdzie na dobre. (Ja bez trudu zstąpiłem ze skarpy na stertę, więc czemu
różową barwę, stanowił ucztę dla oczu. Lecz zaledwie to doznanie przyszło
mówi się o czymś, co jest względne, gdyż to, co jednemu wydaje się
a jeszcze inny spostrzeże jako głęboki zmierzch. Dla mnie, który wiele
bynajmniej, że widzę w nocy równie dobrze jak w dzień, ale widzę na tyle
dobrze, iż nie przedstawia dla mnie żadnej trudności nocny marsz przez
dżunglę czy przez jakikolwiek inny teren. Jasny kamień umieściłem przy
jak łysnęła błyskawica, rozległ się daleki grzmot i w kilka minut niebo
ubranie, on, suchy i ukontentowany, leżał sobie na sianie pode mną. Burza,
która się rozpętała, była jedną z najgorszych, jakie przeżyłem. Kiedy
nieco przejaśniać i wtedy coś przysłoniło płytę, a za chwilę dały się słyszeć
miał tam tylko dwie stopy szerokości, gdy zaś rankiem skrawek ten
Tamtej nocy lampart już się nie pojawił; o wschodzie słońca zebrałem
kobiety oraz jego przyjaciele zabrali jej szczątki w celu poddania ich
kremacji.
[34] Pod trop (myśl.) – w kierunku przeciwnym do tego, w którym prowadzi trop.
IX
ZASADZKA NA MOŚCIE
nie wiedzieć z której strony patrzeć na to, co się wydarzyło w nocy, nie
można było oprzeć się wrażeniu, iż to jakiś bies wyciął fintę mnie i ludowi
Garhwalu.
drodze, a także ci, którzy widzieli mnie ze swoich domów i pól, gorąco
rozległość i piękno tej krainy, tym mniej mi się ona podobała z punktu
widzenia zadania, które mnie czekało. Lud wszelako nie podzielał moich
obaw: byłem dla nich po prostu kimś, kto rozprawił się już z wieloma
ludojadami i kto teraz pojawił się pośród nich, aby uwolnić ich od
niebezpieczeństwa, które wisiało nad nimi od ośmiu długich lat. I oto nagle
ludojada kraj.
w Chatwapipal, albowiem żeby nie wiedzieć jak bardzo się spieszył gnany
łba, to i tak nie zdołałby w ciągu paru godzin, które upłynęły od momentu
w Rudraprayag.
ścieżkę, przy której trzy noce wstecz lampart zabił kozę. Przekonawszy się,
mój zamiar zamykania obu mostów na noc, aby w ten sposób zatrzymać
lamparta po „mojej" stronie rzeki. Plan był prosty, więc jeśli tylko obaj
ludzka istota nie ważyła się używać mostów między zachodem a wschodem
słońca.
z desek. W ciągu całego okresu, kiedy mosty były zamknięte albo strzeżone
nocą przeze mnie, żaden człowiek nie zgłosił potrzeby przejścia na drugą
stronę.
lewej stronie rzeki, i nocy tych póki życia nie zapomnę. Wieża została
ale już wkrótce czuło się zefirek, przybierający na sile w miarę jak dnia
dawała oparcia dla rąk, przeto choć leżałem płasko na brzuchu, istniało
znajdujące się sześćdziesiąt stóp niżej, od których odbiłbym się jak piłka
mało było tego, co wyprawiał ze mną wiatr, dodatkowo dręczyły mnie małe
mrówki, które wchodziły mi pod ubranie i żarły każdy cal skóry. W ciągu
zabierali.
i piersiach. Niósł ze sobą długi na sześć stóp srebrzysty krzyż, a zbliżał się
krzyż przed sobą, pochylił nisko głowę. Chwilę tak trwał, za czym uniósł
krzyż wysoko, wstał z klęczek, zrobił parę kroków, znów uklęknął i skłonił
krzyżami.
Moich ludzi ta dziwna postać zaintrygowała nie mniej niż mnie i gdy
Gangesowi, którego nurt zaniesie go do morza, skąd demon nie zdoła już
powrócić.
ukończony.
nie wpadłby w zachwyt, gdy szykuje się tamasza[35]? Toteż jak „tygrys"
Nazajutrz znajoma postać już nie pojawiła się na skale, gdy zaś
– A któż może wiedzieć, skąd święty mąż przybył, i któż śmiałby pytać,
wyznawcami hinduizmu.
tożsamość i gdzie religia znaczy tak wiele – nie dotyczy to przybyszów zza
zaradzić, a zaraz z rana – oby tylko ludojad zostawił nas w spokoju tej
przez cały czas świadomy – nagle usłyszał trzask, a gdy otworzył oczy,
krów, zaś nie zdoławszy jej przeciągnąć przez drzwi, nażarł się w progu,
nam ślady pazurów zostawione przez ludojada w ciągu wielu lat, gdy
próbował dostać się do wnętrza domów. Jedne drzwi nosiły ślady wyraźnie
głębsze niż inne i były to te same drzwi, które ludojad sforsował, by wejść
podróży, nie mógł uwierzyć, że ktoś w ogóle stertę ruszał, dopóki nie
sąsiednim polu.
kiedy lampart się pojawi, uzgodniliśmy, że strzelał będzie ten z nas, który
sterty, zatrzymał się na kilka minut, po czym wczołgał się pod platformę, na
której siedziałem. Kiedy znalazł się wprost pode mną i tylko cienka deska
a następnie zaczął pełznąć do przodu. Gdy już, już miał wyczołgać się spod
stóp, rozległ się głośny trzask na platformie powyżej mnie. Lampart dał
Najadłszy się strachu, lampart nie powrócił do łupu ani tej nocy, ani
następnej.
Przez dłuższy czas mężczyzna leżał, pocąc się ze strachu, podczas gdy
do woli.
Kilka dni wcześniej rząd przysłał nam potrzask w nadziei, że być może
lamparta, który – byliśmy pewni – już tym razem nam się nie wywinie.
lampy i pochodnie. Krzyczeliśmy do nich, żeby się nie zbliżali, lecz nie
odniosło to skutku, gdyż czynili tak wielki rejwach, że po prostu nas nie
nie to samo zwierzę widziałem tamtej nocy, gdy czatowałem przy zwłokach
mężczyzn.
zbliżył się do słonia i oświetlił przód jego łba, aby Braidwood mógł dać
rozszalałego z bólu lamparta – który, jak się później okazało, już niemal
ziemi, aby tłoczące się dookoła niego dzieci mogły mu się przyjrzeć. Przy
argumenty na rzecz tego, czy zastrzelony lampart jest ludojadem, czy też
załatwiona.
[39] Tj. 0,450 cala – sposób oznaczania kalibrów brytyjskich; podawane wartości
liczbowe określają rzeczywistą kalibrację przeważnie w stopniu tylko przybliżonym
(dotyczy to zresztą również kalibrów europejskich i amerykańskich).
[42] Autor miał dwa domy: letni – w Naini Tal oraz zimowy – w Kaladhungi.
co robić dalej.
napotkanej wiosce.
widniały ślady czterech kłów; pożarł tylko kilka funtów z górnej części
a o tej porze lampart na pewno nie znajdował się w pobliżu, udaliśmy się do
zabierając ze sobą.
sześciomiesięczne dziecko.
Na dwa dni przed śmiercią dziewczyny jej mąż poszedł do Pauri w celu
i zaciągnął ją za skałę. Gdy dziewczyna była już martwa lub może wtedy,
wysoko, że ani ręce, ani nogi nie zarysowały śladu na świeżo zaoranej
sto funtów, o jego sile zaś może dać wyobrażenie fakt, iż przy zeskoku na
przybyli z Rudraprayag.
leży ciało, rozciąga się gęsta dżungla; byli przekonani, że to tam schronił
minut cień zalegał ziemię, gdy kakar ze szczekiem pomknął w dół zbocza
do strzału.
Światło stawało się coraz słabsze, ale było jeszcze na tyle jasno, że dało
wyżej, potoczyła się i trafiła w pień drzewa, blisko moich stóp. Lampart już
z jego łupem, i chociaż mnie mógł nie zauważyć, gdyż byłem wtopiony
Kiedy ściemniło się do tego stopnia, że już od długiego czasu nie byłem
płomyk świecił na tyle jasno, że dało się dojrzeć, gdzie postawić stopę, ale
rodziło się pytanie, jak długo będziemy dysponować choćby tak mizernym
minuty, w ciągu których trzeba będzie pokonać pół mili stromizny, klucząc
przez ludojada.
w pamięci, żeby nie wiedzieć jak wiele czasu od nich upłynęło, i dla mnie
się nie otworzą, to podpalę strzechę. Na to dictum jakiś przejęty głos jął
dlaczego zwlekali z wpuszczeniem nas do środka. Tak długo oni i ich bliscy
żyli zagrożeni przez ludojada, że już prawie zupełnie wyzbyli się odwagi.
Nigdy nie byli pewni, jaką postać ludojad przybierze, więc każdy usłyszany
do wioski.
ryzyka, które za sobą pociągała – gdyż zgodzić się, żeby później wracali
wyjawiło w niej parę kropel oliwy i jakoś udało nam się ją zapalić, po czym
chóralnie żegnani wyszliśmy na zewnątrz, a ledwie przestąpiliśmy próg, jak
uwalniano nas od lampy i broni, nie wiadomo skąd przyplątał się pies. Był
Lampa nam zgasła, jak tylko weszliśmy na dziedziniec, ale nasi ludzie
zaraz dali nam identyczną lampę. Lecz chociaż Ibbotson unosił ją pod
których trudno było znaleźć oparcie dla stopy. Na obszarze tym przebywało
Można było śmiało oczekiwać, że lampart tej nocy powróci do łupu, ale
potrzaskowi i truciźnie.
zostawiliśmy.
Ibbotson opuścił Rudraprayag zaraz po śniadaniu, a i ja już pakowałem
tegoż domu. Na usilne prośby tych ludzi odłożyłem wymarsz do Naini Tal
trucizny.
Naczelnik zobaczył mnie zawczasu, jak idę doliną, toteż u celu już
krowimi kończynami.
czym każdy liść, uschły patyk i złamek kości ułożyłem dokładnie tak, jak
potrzask.
ostrożnie oddalił się w górę zbocza. Nic się jednak potem nie działo, toteż
gdy zrobiło się za ciemno, żebym mógł w cieniu rzucanym przez drzewa
Postanowiłem się przekonać, czy tak jest w istocie, więc, zrobiwszy dwa
potrzask, widniały dwa odciski łap, a poza tym grunt był nienaruszony.
ją przez krzaki dzikiej róży i zepchnął pięćdziesiąt jardów w dół stoku, póki
się zeru. Mimo to jednak, chcąc ułagodzić trapiące mnie wyrzuty, że nie
zrobiłem tego poprzedniej nocy, ścierwo krowy zaprawiłem słuszną dawką
wyznaczam nagrodę stu rupii dla tego, kto go znajdzie i przyniesie skórę
zakopał skórę jakiegoś lamparta, który nie żył już od wielu dni.
przedsięwzięcie, które pociąga za sobą taką dozę wysiłku, nie może być
uniknąć kuli, którą już, już mógłbym mu posłać, albowiem badając rankiem
[47] Inna nazwa: kalej czarny; Lophura leucomelana; ptak o długości ok. 70 cm
i wadze do 1,7 kg; występuje w północnym Pakistanie, w północnych Indiach, na części
obszaru Chin i na Półwyspie Indochińskim.
[49] W oryg. rat snake; nazwę tę Brytyjczycy stosowali do różnych węży polujących
na szczury, najczęściej odnosiła się ona do węża znanego wśród induskiej ludności jako
dhaman, Ptyas mucosus.
XV
WĘDKARSKIE INTERLUDIUM
zabił dziesięciu ludzi i w ciągu tego czasu nikt spośród porażonych grozą
całkowicie pożarł ciało chłopca, tak że nie było już przy czym urządzać
czatów.
Toteż teraz, jeżeli gdzieś został zabity człowiek czy choćby pies, koza lub
kosztowały nas marsze przez nieskończoną ilość mil, lecz trudno się temu
zaczynają się bać własnego cienia i każdy szmer rozlegający się wśród nocy
tam wszystko zbadał i doniósł nam, jak się rzeczy mają. Następnego
syna, który poinformował go, że zakupił parę wołów za sto rupii, a według
Galtu zwierzęta te nie były warte więcej niż siedemdziesiąt pięć rupii. Ta
z krowami, zaraz z rana wybrał się do wioski odległej o dziesięć mil, gdzie
mieszkała jego zamężna tam córka, aby przy jej boku ukoić nerwy. A jak
sposób. Chwilę potrwało, zanim zrozumiał komizm sytuacji, ale gdy to już
nastąpiło, śmiał się równie serdecznie jak wszyscy w tłumie – że oto osoba
tak ważna jak patwari tudzież dwustu ludzi przez pięć dni szukali jego
mil.
krowy. Psa i kozy pożarł zupełnie zaraz po ich uśmierceniu, zaś przy każdej
z krów zasadzałem się przez dwie noce. Lampart przyszedł podczas drugiej
nocy czatów przy pierwszej krowie, ale w momencie gdy unosiłem sztucer
Nie zdarzyły się w tym czasie ofiary wśród ludzi, tylko pewna kobieta
Przyglądałem się temu przez mniej więcej godzinę i w ciągu tego czasu
z zainteresowaniem przyglądać.
wysokości stu stóp. Po mojej stronie rzeki nie istniała możliwość zejścia do
poziomu wody, nie dałoby się też iść za rybą wzdłuż brzegu – zakładając,
drzewa i krzewy, przy końcu zaś tego spokojnego odcinka rzeka bystrym
Kiedy wgapiałem się w owe ryby, stojąc na skale dwanaście stóp nad
Zacięcie przy długiej lince, kiedy się stoi wysoko nad wodą, powoduje
duże naprężenia, ale moja dobra wędka łatwo temu sprostała – i oto
gruncie.
kontrolować wzrokiem.
Wysięgająca tuż pode mną w nurt skała utworzyła zastój wodny i tamże
rybę odciąć – kiedy na skałę obok mnie padł jakiś cień. Zerknąwszy poza
rady wyciągnąć ryby na górę wzdłuż ściany skalnej, więc nie pozostaje mi
nic innego, jak ją odciąć, mój rozmówca zawołał: – Poczekaj, sahibie, zaraz
przeto, żeby najpierw dokładnie się umył w górze rzeki, jeśli nie chce
z braci.
stanie na półce, zaś jego brat zejdzie wzdłuż szczeliny na tyle nisko, żeby
móc uchwycić go za lewą rękę, podczas gdy ja miałem położyć się na skale
się z rybami.
i stanowić ogniwa łańcucha. Bez jakiejś dozy ryzyka jednak nie dało się
do ręki, a gdy bracia zajęli już swoje pozycje, położyłem się na skale
chwili mahseer był właściwie bierny, ale gdy coś go chwyciło za gardziel,
rzeki.
skały, jęli się po niej piąć, wspierając się na palcach stóp – byli bowiem
Kiedy zdobycz już znalazła się na brzegu, zapytałem ich, czy jadają
ich, jeśli tylko pomogą mi złowić jeszcze jedną rybę dla moich ludzi.
Ochoczo na to przystali.
kazałem obu braciom usiąść na skale, sam zaś zabrałem się do łowienia
następnej ryby.
nie udało mi się znaleźć, zatem właśnie tam zająłem pozycję z wędką
spłoszyły inne ryby przy skale i na łupkowatym dnie, ale ryby wkrótce
drugim brzegu przyglądali się temu nie mniej uważnie niż obaj bracia.
bracia jęli mnie zaklinać, żebym nie pozwolił rybie dopłynąć do granicy
tylko jakieś pięćdziesiąt jardów linki, mahseer zatrzymał się i choć dzielnie
podnóża skały.
Obie ryby były tej samej długości, z tym że druga ważyła trochę więcej.
złapałem tę wielką rybę, i to tak wielką, że żaden z nich jeszcze takiej nie
widział.
[50] Mahseer (z sanskr.) – wielki karp; nazwa ta obejmuje różne gatunki ryb z rodziny
karpiowatych żyjące w słodkich wodach Indii; najczęściej określa się nią pewien gatunek
brzany, Barbus tor, osiągającej 2 m długości i 90 kg wagi.
Pół mili na północ od wioski, na występie wielkiej góry był duży obszar
ciągnąc się przez całą długość zbocza i sięgając pół mili w głąb obszaru pól
podsuwałem.
Powyżej traktu zbocze było z rzadka usiane krzewami, zaś niższą część
ośnieżonych gór nad Kedarnath, a po upływie pół godziny, gdy zmrok już
Przez kilka minut Ibbotson nie odrywał oka od lunety, potem potrząsnął
Koza nie zmieniła pozycji i teraz ja, idąc za jej wzrokiem, skierowałem
nawet mrugnięcie oka, poruszenie ucha czy wibrysów[60] nie uszłyby mej
niczego wyśledzić.
poddawała się szablonom i jak tylko zdjęto jej postronek z szyi, zrobiła
parę godzin wcześniej kosztowała nas wcale ładną sumkę. Toteż ruszyliśmy
dołu – z trawą, jak na ścieżce przed nami zamajaczyło mi coś białego. Było
stoczenie się w dół zbocza. Z gardła tryskała krew, gdy zaś położyłem na
„Macie tu swoją kozę; a jako że jest ciemno, a droga daleka przed wami, to
szczęśliwym trafem nie miał przy sobie całego pudełka zapałek (Ibbotson
się tam o świcie, natknąłem się na odciski lamparcich łap nieopodal wioski,
który nazywał się Nand Ram. Nand Ram pochodził z wioski położonej
do bungalowu.
jedynie ścieżki wydeptane przez kozy i bydło; gdy się okazało, że rosła
jeszcze żyje – wskazały nam miejsce koło drzwi, w którym Gawiya siedział
sto jardów i zabił. Następnie niósł ciało przez czterysta jardów, do małej
Przede mną pięła się stroma zalesiona góra z gęstym podszytem paproci
rósł rododendron.
poziomie po jego drugiej stronie, na prawo ode mnie zaś, jakieś trzydzieści
jardów dalej, mijała krzaki, gdzie leżały zwłoki. W wąwozie nie było wody
owa ostro skręcała i w miejscu tym zaczynała się mała niecka, która sięgała
widzenia.
czterdziestu stóp.
Z początku nic się nie działo, lecz o godzinie ósmej kakar zaczął
szczekać w kierunku zwłok. Lampart przybył, lecz nie obrał był żadnej ze
i głęboko.
wznoszącej się przede mną. Księżyc świecił tak jasno, że niemal mogłem
lada moment zza skrywających mnie gałęzi wychynie łeb lamparta, gdy
nagle, kiedy już nie mogłem znieść napięcia, usłyszałem, jak zeskakuje on
postarać się o następną. Tymczasem jego celem nie byłem ja, lecz źródło,
lampart przestał pić, i już budziła się we mnie nadzieja, że padł przy źródle,
występ góry.
W żadnym momencie: ani wtedy gdy schodził ścieżką w dół, ani gdy
znalazł się przy źródle, ani też wreszcie, gdy szedł w górę stoku po
przeciwnej stronie wąwozu, nie udało mi się go zobaczyć, albowiem,
przypadkiem czy celowo, cały czas trzymał się miejsc, do których nie
o wydarzeniach nocy.
którą napoczął był dwie noce wstecz i w której umieściliśmy pełną dawkę
jaskinia, z wejściem dość dużym na to, żeby lampart mógł się nim
ludzkich stóp.
z Rudraprayag do Badrinath.
pewne było także to, że wszedł do jaskini, bowiem w miejscu, gdzie otarł
wydostać się z jaskini. W każdym razie od tamtego zdarzenia już się nie
postradała życie.
krwi.
w górę zbocza. Zwłoki nie zarysowały śladu, lecz obfitość krwi czyniła
części niższej zaczynał się stromy spad i rósł tam krzak dzikiej róży,
zbocze wznosi się stromo na pięć tysięcy stóp, obszar dwóch tysięcy stóp
się szeroka na pół mili połać niskiej trawy, a jeszcze niżej zaczyna się
krzewiasta dżungla.
niższej – rozciągał się teren otwarty. Grunt w kotlinie był wilgotny i rosło
tam trochę wielkich drzew oraz zwarte zarośla. W wyższej części kotliny
się szeroka na kilka stóp rozpadlina, którą spływał cienki strumyk. Powyżej
skał ciągnął się wąski pas krzewiastej dżungli, a jeszcze wyżej znowu
było zatem zakładać, że już rozwidniło się zupełnie, gdy oddalał się od
dziennej ostoi. Opierając się na tym założeniu – twardy grunt bowiem nie
miejsce, w którym polegiwał był przez kilka godzin. Dalej trop wskazywał,
się o kilka stóp pod górę. Na razie nie musiałem baczyć na rozpadlinę,
albowiem gdyby lampart się ruszył, krzątające się o kilka stóp poniżej niej
mniej więcej czterdzieści stóp pod górę i gdy już znajdowałem się zaledwie
zdało, ponieważ z góry niepodobna było rozpadliny dojrzeć, póki się nie
później.
część tej małej płaskoci ograniczała skarpa, część niższa zaś kończyła się
mała na to, żeby zbudować na niej maczan, zdecydowaliśmy się zatem użyć
Wokół zwłok nie było dla lamparta przeszkód nie do pokonania, przeto
liśćmi, dbając przy tym, żeby wszystkie wcześniej usunięte liście, patyki,
została teraz ucięta – ku mojemu żalowi, gdyż była to nowa i bardzo dobra
po raz drugi.
Rzuciwszy okiem ostatni raz na nasze dzieło – zdające się nam wielce
ziemi tkwiły tak mocno, jakby tam rosły, a i z wyglądu trudno je było
i poruszyć zwłok, żeby nie spotkała je śmierć pod jedną czy drugą postacią;
i wróciliśmy do wioski.
w potrzask.
żeby się na nim wyciągnąć, i na tyle szeroki, że wystarczyło miejsca dla nas
obu. Na wprost przez wąwóz od zwłok dzieliło nas jakieś dwieście jardów,
jeśli zaś chodzi o różnicę poziomów, to maczan znajdował się o sto stóp
niżej.
masyw góry, Ibbotson zaś skoncentruje się na tej jego części, którą zgodnie
jardów.
Podczas gdy Ibbotson oddawał się drzemce, ja patrzyłem, jak cienie gór
Kiedy zapadające słońce oblało purpurą jej szczyt, Ibbotson się obudził i od
każdą stopę znacznej części masywu góry, lecz nie dostrzegliśmy oznak
dobiegła nas z miejsca, w którym znajdowało się ciało kobiety: tak oto
w potrzasku!
się po gałęzi, a to, że żaden z nas nie połamał nóg, zawdzięczamy tylko
ujrzeliśmy jedynie dziurę w ziemi, bez potrzasku, lecz jak tylko rozbłysła
gdybym był sam, wahałbym się, czy opowiedzieć to, co zaraz znajdzie się
w niniejszej relacji.
Otóż, jeśliby nawet ten zbrodzień – doprawdy nie wiem: biesli to czy
pojąć, jak zdołał podczas ciemnej i ulewnej nocy uniknąć tych wszystkich
z nich, robiąc sobie na tyle szeroką furtę, że mógł bez trudu przez nią
unikając przy tym kontaktu z linką opasującą talię kobiety. Nie uważaliśmy
a łapa lamparta znalazła się dokładnie w tym punkcie szczęk, gdzie była
luka po brakującym zębie. Gdyby nie brak zęba, lampart na pewno nie
szczęki dzierżyły jedynie pęk sierści i mały kawałek skóry, który później –
trucizna o bardzo ostrym zapachu, a z którą lampart już się był zetknął –
zachowań.
sprawił, że lampart znalazł się nad pułapką akurat w tym momencie, gdy
i rozczarowań nie tylko mnie nie zniechęciła, ale jeszcze wzmogła moją
determinację, żeby dotrwać do wyśnionego dnia czy nocy, gdy bez trucizn
[63] Bukiet (myśl.) – większa liczba zrywających się ptaków ozdobnie upierzonych.
Jonaszami[69].
od tego, czy jest ono pesymistyczne, czy optymistyczne, nie może w żaden
zwłaszcza tych, które muszą stale strzec się swych naturalnych wrogów, tak
ruchów naszej potencjalnej ofiary, to i ona nie może dostrzec ani usłyszeć
w związku z tym jest wymagana, kiedy się usiłuje je podejść, niech posłuży
mnie hulmany[71].
Tygrys, o którym mówię, nie był ranny, mógłbym zatem zapuścić się
niepokojąc.
lukę, na tyle jedynie wielką, żeby można było przez nią filmować kamerą
poprzednio i że to nie może być nic innego jak kawałek białego futra na
pysku tygrysa. Wyglądało na to, że tygrys mnie usłyszał, albo jak się
zbliżałem do drzewa, albo jak się na nie wspinałem, chociaż, nosząc buty
bezgłośnie; kiedy zatem nadszedł dla niego czas posiłku i ruszył do swojej
namierzyć. Tygrys leżał przez pół godziny nieruchomo niby sfinks, za czym
wtedy bynajmniej nie jestem zaskoczony, słysząc skargi od kogoś, kto pono
przeciwnika.
Jedna rzecz wszelako stanowiła dla mnie źródło bezustannej rozterki:
jednej stronie rzeki. Jak by bowiem na to nie patrzeć, nie wydawało mi się
jednej stronie rzeki. Jednakowoż otwarcie mostów po to, aby lampart mógł
zamknięte, żaden z nich nie usunął barier samowolnie ani nie poprosił,
żebym ja to uczynił.
zresztą też zawitałem do tak wielu wiosek, jak tylko czas i siły mi na to
chociaż wszyscy oni zdawali sobie sprawę, że każde z nich może być
[71] Pełna nazwa: langur hulman; inne nazwy: smukluch, hanuman; Presbytis entellus;
stadna małpa smukłej budowy, o długim ogonie (nawet 110 cm), waży ok. 20 kg;
zamieszkuje Indie, Pakistan i Cejlon – lubi przebywać w pobliżu siedzib ludzkich;
hinduiści uważają ją za świętą.
[72] Inna nazwa: kasintu; Gallus gallus; gatunek z rodziny bażantowatych; uważany za
głównego lub nawet jedynego przodka kury domowej.
duży jak kuc szetlandzki – leżącą blisko drogi, zabitą przez lamparta dla
sportu.
zmorzył nas sen, zbliżył się, aby sprawdzić, czy zaistniałej sytuacji nie da
w którym łączy się ona z traktem; następnie przez cztery mile podążał
naszego bungalowu i tam rozorał pazurami ziemię przy furcie. Dzięki temu,
się wyraźnie; przy okazji można było stwierdzić, iż szczęki potrzasku nie
krawędź zakrętu, podkradł się pod osłoną stoku, zabił najpiękniejszy okaz i,
kiedy kupcy udają się ze stadem na wypas, psy również pozostają na straży
długiego i jawnie bezcelowego marszu ani też nie zabiłby kozy, nie będąc
głodnym.
skinął głową, tak jakby się zgadzał z tym, co usłyszał. A potem powiedział:
za nie, tak jak ja zapłaciłem tej nocy, tracąc moją najlepszą kozę. Moje psy
są odważne jak tygrysy i są najlepsze w całym Garhwalu, i obrażasz je,
obóz, jak zapewne zauważyłeś, znajduje się bardzo blisko drogi, więc
obawiałem się, że gdyby nocą ktoś drogą przechodził, moje psy mogłyby
nie wiń, sahibie, bo tak się wyrywały, aby ratować kozę, że obroże
powrzynały im się w gardła, powodując rany, które będą się goić przez
wiele dni.
ramienia i najpierw ukazał się obłok dymu, a za moment dobiegł nas głuchy
w zasięgu tej strzelby byli ścigający dzika ludzie, ale jako że żaden z nich
Dzik miał przed sobą długi upłaz, tam i sam porośnięty krzewami.
Poniżej granicy trawy zaczynał się nierówny teren, jeszcze niżej zaś
się w gąszcz jak psy, bo wkrótce odszedł od grupy i usiadł na skale, jakby
chciał powiedzieć: „Ja już zrobiłem swoje, a teraz wasza kolej". Trudność
niż dziki, a choć do momentu, gdy zniknął mi z oczu, prąd zniósł naszego
kupiec.
aby zastrzelić tego, którego ty uważasz za złego ducha, a który dla mnie jest
zwykłym lampartem.
– Rób, jak uważasz, sahibie – odparł – i przyjmij ode mnie
rację.
lamparty nie zabijały mu kóz i żeby nikt nie podawał w wątpliwość odwagi
jego psów.
koklusz. Idąc owym tropem przez kilka mil, dotarłem do występu góry,
być tam, gdzie góry sięgają wysokości dwudziestu trzech tysięcy stóp.
Pode mną odsłaniała się dolina Alaknandy, z rzeką niczym wijąca się
i wczesną wiosną suną z hukiem lawiny, zaś powyżej skał zaczynała się
szczyty, nad krainą tą zalegnie trwoga – trwoga tak wielka, że nie obejmie
na czaty. Jedynym drzewem w tej części góry była samotna sosna. Sosna
rosła na grzędzie blisko ścieżki, którą zeszli moi rozmówcy; u jej podnóża
drzewo, a jeślibym nawet tego dokonał i wytrwał na nim całą noc, byłbym
bezbronny wobec ludojada, dla którego takie drzewo nie stanowi żadnej
„pożyjemy, zobaczymy".
stóp z pnia nie wyrastały żadne gałęzie, lecz kiedy udało mi się sięgnąć
skubać trawę rosnącą u stóp drzewa. To, że na razie się nie odezwała – choć
zapewniano mnie, iż nie szczędzi głosu – nie trapiło mnie zbytnio, byłem
Kiedy i one zgasły, długie potoki światła wysmużyły się zza masywu
firmamencie.
sobie płytkie zagłębienie, zwinęła się w kłębek i zasnęła. Tak oto wyłonił
wygodnej pozycji zamierza przespać całą noc. Zejście z drzewa o tej porze
frajdy, jaką sprawia, może, jeśli zajdzie takowa potrzeba, być spożytkowana
którzy mieli okazję polować w Kaszmirze, uprzedzili mnie, iż jeleń ten jest
nadciągać burza.
grad wyglądał jak miliony punktów świetlnych, a każde skrzące się źdźbło
trawy i lśniący liść jeszcze przydawały feerii wspaniałości. Idąc pod górę
dalsze dwa czy trzy tysiące stóp, dotarłem do skalnego występu, u którego
niezapomniany widok.
się duża samotna skała wysokości około czterech stóp; odległość między
się tylko wtedy, gdy łania skubała trawę, a zamierając w bezruchu, gdy
unosiła łeb, zdołałem podkraść się pod skałę. Znać było, że łania pełni rolę
wprawdzie się cofnąć i zajść od góry lasem, lecz wówczas skazałbym całe
także wejść do lasu i obejść dolny kraniec zbocza, ale ten wariant byłby
reagują na głos lamparta tak samo jak czytal[83] bądź sambar. Przynajmniej
jeden lampart żył w tej okolicy na pewno, wcześniej bowiem tego samego
ale owi towarzysze nie ruszą się, dopóki łania nie da znaku głosem, ta zaś
tego nie uczyni, póki lamparta nie zobaczy. Miałem na sobie tweedowy
płaszcz brązowego koloru; uniosłem lewe ramię na kilka cali ponad skałę
ziemi, pierwszy zjawił się roczniak i stanął obok łani; potem doszły trzy
byki i stara łania. Całą chmarę, liczącą sześć sztuk, miałem teraz jak na
dłoni w odległości trzydziestu pięciu jardów. Łania nie milkła, reszta zaś,
chciałem usłyszeć także głos byka. Znowu zatem poruszyłem się w opisany
tonacjach.
teraz nadarzała się okazja. Koza zdążyła mnie zauważyć, lecz gdyby udało
jardów w dół zbocza i rzuciłem okiem za siebie: jelonek wciąż stał na skale,
Cóż, niestety, mam fatalną pamięć, jeśli chodzi o miejsca, i mój opis był
drzewo; jak tylko lampart odezwał się ponownie, zorientowałem się, że tak
zaatakuje kozę.
ponieważ lampart już zanadto się zbliżył, żebym miał podjąć jeszcze jedną
próbę przywabienia go, a jako że ostatni raz słyszał mnie, gdy dzieliło nas
nie zdało. Ale to koza miała tej nocy szczęście, nie ja: lampart przeciął kąt
utworzony przez obie ścieżki i gdy ponownie się odezwał, znajdował się
już sto jardów dalej ode mnie, a sto jardów bliżej zalotnej lamparcicy.
mi się zdawało, z miejsca, gdzie kończy się trawa i zaczyna gęsty las.
z których nie najmniej istotnym był ten, że już było ciemno, lamparty
kociego plemienia są dość brutalne, tak jakby nie zdawały sobie sprawy
Lampart zdołał ujść cało i tej nocy jeszcze żywota nie odda, lecz może
krainy Garhwalu. Przez parę sekund myślałem, że drzewo nie zdoła się
gałęzi, aby w razie czego móc obiema rękami ratować się z opresji. Sosna
ta zapewne przetrwała już niejeden taki atak, niektóre mogły być nawet
znalazły się w moim zasięgu. Może to był tylko wytwór mojej wyobraźni,
ale zdało mi się, że jak tylko drzewo nieco odciążyłem, nie wyginało się
ono już tak bardzo. Całe szczęście, że sosna była stosunkowo młoda
wicher miotał nią niczym źdźbłem trawy – aż ustał równie nagle, jak
z młodzieńców odrzekł:
– Nie ma czego żałować, sahibie. Sher Singh już od dawna odgrażał się,
starej.
[80] Dicrurus paradiseus; czarno ubarwiony ptak wielkości kosa, lecz o niemal
półmetrowym ogonie; zamieszkuje południową Azję od Himalajów po Borneo.
[81] Inna nazwa: hanguł; Cervus elaphus affinis; podgatunek jelenia zamieszkujący
Kaszmir; żyje pojedynczo lub w małych stadach; byki osiągają ciężar 180 kg.
[86] Moschus moschiferus; gatunek małego jelenia pozbawiony poroża; waży do 17 kg;
zamieszkuje wschodnią i środkową Azję.
XXII
GROZY ZAZNAŁEM I JA
mi się też natrafić na jego trop – jak również na trop jego towarzyszki, która
obszarem pól uprawnych. W lesie tym czułem się pewniej, ponieważ żyły
tam zwierzęta, które w każdej chwili służyły pomocą, więc jeśliby lamparty
Samica, dla której czas rui jeszcze się nie skończył, usłyszawszy mnie
lewym brzegu dbali o to, żeby nie przyszło mu łatwo pozyskanie kolejnej
w Rudraprayag.
rzadko szczekał, ale tamtej nocy ujadał zawzięcie przez pięć minut, aż
z nagła szczekanie zakończyło się skowytem, po którym rozległy się
i znalazłby się na moście, ale właśnie tych pięciu kroków nie uczynił.
to wielu z nich w ciągu tych ośmiu lat ledwie o włos uniknęło paszczy
natomiast ograniczał się do atakowania ludzi, którzy nocną porą znaleźli się
mówili – szaitan[87] tak się rozzuchwalił, iż gdy nie udaje mu się wyłamać
drzwi, potrafi wyszarpać dziurę w glinianej ścianie i tamtędy wywlec
człowieka.
i nie zdają sobie sprawy, jaką rolę w ich psychice odgrywa wymiar
lampart wyłamywał drzwi lub robił dziurę w ścianie, choć mieli pod ręką
dla bydła) i wycięła nim napastnika. Ten jednakże chwytu nie zwolnił, lecz
i wtedy ludojad szarpnął tak mocno, że wyrwał kobiecie nogę. Traf sprawił,
do wioski; spędził nawet noc w izbie, w której nastąpił atak, lecz lampart
zaczaić.
wioski.
kiedykolwiek.
a ścierwo leżało tylko o trzydzieści jardów ode mnie i już ja zadbam o to,
żeby strzał był tak mierzony, iżby nie zaistniała konieczność dochodzenia
rannego zwierza.
W wąwozie panowała niezmącona cisza. W ciągu ostatnich paru dni
najcichszy szmer.
przecież już tak dawno nie kosztował ludzkiego mięsa. Tylko bowiem tym
sposobem tłumaczył się fakt jego nieobecności, toteż jeśli miałem wyjść
z tego wąwozu żywy, mój słuch musiał działać tak niezawodnie, jak nigdy
przedtem.
miarą do zwyczajnych lampartów się nie zaliczał, toteż trudno było nawet
strony, tkwić w kryjówce przez następne sześć godzin i cały czas oczekiwać
było czymś, czemu moje nerwy nie potrafiłyby sprostać; wstałem więc na
swoim towarzyszem.
Dołączyli oni do mnie i Madho Singh powiedział mi, iż był o mnie
spokojny, dopóki nie zaczął padać deszcz, a jak już się rozdeszczyło, zapalił
ludojada; w jakim wszelako czasie po nas się tam pojawił, tego nie
potrafiłem ustalić.
Gdy przywołuję w pamięci tę noc, jawi mi się ona jako niekłamana noc
grozy. Strachu zdarzyło mi się najeść niezliczoną ilość razy, ale nigdy nie
szlakiem Golabrai, minął wąwóz, w górę którego zapuścił się kilka dni
Hardwaru.
w wyższych partiach gór, gdzie obie świątynie się znajdują. Właśnie przed
Rudraprayag. Czas trwania takiej rundy był różny, lecz przeciętnie ślady
Przez dwa dni żadne wieści o nim do mnie nie docierały; rankiem
ustalić, czy nie dał on o sobie znać w którejś z wiosek znajdujących się
go gorączka, i nie czuł się na siłach przejść jeszcze raz osiemnaście mil
nas, część z nich zniknęła za linią grzbietu, część wyszła nam naprzeciw.
mej uldze oznajmił mi, że docelowa wioska znajduje się tuż za szczytem
Szeroka na cztery stopy weranda biegła przez całą długość budynku, do jej
szła jako trzecia, jej syn zamykał pochód. Znalazłszy się w połowie
niósł jej syn, upada na schody i stacza się na dół; z reprymendą na ustach
i zaczęła go nawoływać.
zewsząd zbiegli się ludzie, pomiędzy którymi znajdował się pewien starzec,
niegdyś towarzysz swego pana w wielu wyprawach myśliwskich. Starzec
rozcapierzone tropy lamparta. Aż do tej chwili nikt nie brał pod uwagę
mniejszej niż dziesięć mil od ich wioski. Kiedy wreszcie zrozumiano, co się
rozpętało się istne pandemonium, bębny i strzelby grzmiały przez całą noc.
rozpaczy, a następny już się zbliża. Ponieważ nie bardzo wiem, jak
opowiadała stawało się jasne, iż jej głównym celem jest dać upust
rozgoryczeniu pod adresem mężczyzn z wioski, którzy, wedle jej słów, nie
jej syna, to się myli. Albowiem kiedy lampart chwycił chłopca za gardło,
kły rozerwały kręgi szyjne, tak że chłopiec był już martwy, zanim lampart
przeniósł go przez dziedziniec, więc cokolwiek by uczynili mężczyźni
ludzi. Nie mogłem pojąć, jak zwierzę wielkości lamparta potrafiło za dnia
ludzi i jak to się stało, że nie zwietrzyły go znajdujące się w wiosce psy.
dwanaście stóp – i przecinał drugie pole. U końca drugiego pola rósł zwarty
w bębny.
w nieodpowiednich miejscach.
ziemi, należało właściwie siadać gdzie popadło, nie wiedząc przy tym,
jeślibym znalazł się w zasięgu jego łap, nie mógłbym zrobić użytku
dostrzeżony.
obwieściły burzę. Przez godzinę żywioły szalały, błyskawice były tak jasne
Była to upragniona przeze mnie okoliczność, gdyż tylko słuch mógł mnie
słuch uchwycił dźwięk, jakby coś poruszyło się na wysokości moich stóp,
zwany szortami, to jest spodniami, które sięgają tylko do kolan. Zaraz też
lekkie dotknięcie jego łapy – chciał zapewne uzyskać oparcie dla chwytu –
odgłosem walki tak zajadłej, że jeszcze nie zdarzyło mi się takiej słyszeć.
nocy zostawił łup, zaczął go szukać, będąc w nie nazbyt dobrym nastroju,
przypadkiem dwa osobniki tej samej płci wejdą sobie w drogę, wówczas
pory grasował, żaden inny osobnik nie kwestionował jego pozycji, ale tutaj,
konieczność stoczenia walki o życie. I bez ochyby taki bój teraz się toczył.
Szansa na strzał przepadła, gdyż nawet jeśliby ludojad zdołał pokonać
w ciągu ośmiu lat nie sprostały temu zadaniu połączone wysiłki czynników
końcu wciąż rozlegały się głosy obu zwierząt. Po dziesięciu czy piętnastu
tego terenu radzi sobie lepiej i wypiera przeciwnika z ringu. Trzecia runda
trwała krócej niż dwie poprzednie, będąc jednak nie mniej zażartą. Potem
znów nastąpiła przerwa, a gdy pojedynek został na nowo podjęty, stało się
odgłosy.
między dwoma lampartami skończy się śmiercią ludojada, także okazała się
płonna. W zmaganiach tych ludojad istotnie brał krwawe cięgi, ale było
powrotną do Rudraprayag.
pełen nadziei, że już tym razem osiągnę cel, i dzień w dzień wracałem
nie fatum sprawiło, że ludojad zostawił ofiarę w miejscu, gdzie nie było
niewzruszona wiara tego ludu – taka, co góry przenosi, będąc przy tym
umrzeć, póki nie nadejdzie jego czas, a ponieważ czas ludojada jeszcze nie
nadszedł, nie miało sensu domagać się wyjaśnień ni dawać upustu próżnym
żalom.
zapewne wszedł na trakt już wiele mil wstecz, ale ja dopiero teraz,
Golabrai.
widnieją tylko odciski tylnych łap; lecz gdy szybkość ulega z jakiegoś
Już wcześniej miałem okazję się przekonać, jak dobrym ludojad jest
schudłem.
Pandit wyraził zgodę i poradził jej, żeby ulokowała się przy drzwiach
w połowie długości schroniska, ale był cofnięty w kierunku góry, tak że gdy
skorpion. Pielgrzymi nie mieli lamp, ale ktoś zaświecił zapałkę i okazało
wokół niej, a jednak lampart przeszedł pomiędzy nimi, ową kobietę zabił
znajdujących się tam osób nosiła kolorowe szaty. Nie znajduję tego
A może był to zwykły pech? A może stało się tak dlatego, że kobieta ta była
powietrzem, poczuł, jak coś z potężną siłą chwyta go za gardło. Pandit nie
schodów. Bliski omdlenia, przesunął się o krok na bok, oparł się obiema
się kłami w lewe przedramię; pandit wszakże mocno trzymał się poręczy
wrzeszczeli ze strachu.
miał się na baczności tak on, jak i jego pielgrzymi, albowiem zły duch po
tuziemcy uważał, iż to, że tak się dzieje, nie jest niczyją winą, a lampart
i tak zginie – jeśli nie dzisiaj, to jutro, a jeżeli nie jutro, to pojutrze. Miałem
dni, tudzież wyraziłem opinię, że jedynym sposobem zabicia go, jaki w tej
chwili widzę, jest urządzanie zasadzki koło drogi przez dziesięć nocy
z rzędu, gdyż wtedy na pewno chociaż raz się pojawi. Ibbotson odniósł się
które spędziłem na czatach, kolejne dziesięć to już by było nieco nadto. Nie
powrócić do Naini Tal i ustąpić pola innym myśliwym, którzy uznają misję
za wartą zachodu.
zapalić, póki bardziej się nie ściemni, i w tym celu usiadłem na skale u stóp
drzewa. Za chwilę przysiadł się pandit; był on bhaktą[91], więc nie palił.
Widział, jak budujemy maczan, i teraz starał się wyperswadować mi
jak i dziewięć następnych nocy, bo nawet jeżeli nie uda mi się zabić złego
wszelkimi wrogami.
ślady ludojada, moi ludzie zaś szli za mną, niosąc pled i sztucer.
rano przychodzili, gdy słońce stało już wysoko nad górami wznoszącymi
odezwał, a i nikt inny nie zareagował na apele rządu i prasy. Ani Ibbotson,
rozmówcy z ran, które węże zadały sobie podczas walki. Odłamawszy kij
się w jamie znajdującej się w skarpie, skąd nie udało się nam go wydobyć.
Zabity przez Ibbotsona wąż miał mniej więcej siedem stóp długości, był
ukąszeniu, ale nie wiem, czy jad ma również zabójcze działanie na węże
tego samego gatunku; toteż nie wiem także, czy ten, który uciekł do dziury,
zmiany stanu rzeczy, więc jedynie poprosiłem go, żeby w moim imieniu
powiedział, co kazałem.
jakiś kupiec wędrowny – nie ten, którego znałem – zamknął stado kóz
mając okazji do jej użycia, a nie wiedziałem, jaki jest żywot baterii i że
drzwi i zakrzyknął w noc pytanie, czy nie potrzebuję pomocy. Lecz ja,
zaopatrywany.
się nasłuchiwaniu.
ukazała się ponad wzgórzami. O godzinie trzeciej nad ranem, gdy księżyc
zawędrował wyżej i znalazł się nad moją głową, wspiąłem się na czubek
drzewa, ale okazało się, że rozłożyste gałęzie zasłaniają widok. Zszedłem
bielić się świt i już dało się jako tako rozpatrzyć w otoczeniu, zszedłem na
teraz widniała szeroka na cal strużka farby; tak farbujący lampart mógł żyć
nocnych godzin, trząsł się od tłumionego chichotu, widząc, jak daremnie się
lampart, który tym się różnił od swoich pobratymców, że pysk miał siwy
prawom dżungli, albowiem nie po to przelewał ludzką krew, aby siać grozę,
ale po to, aby utrzymać się przy życiu; a teraz spoczywał z przymkniętymi
okrzyk z drogi:
bambusowej żerdzi moi ludzie opowiadali mi, że nie mogli tej nocy zasnąć
krew, podczas gdy koza była cała i zdrowa, pomyśleli, że ludojad mnie
którzy już tłoczyli się wokół niego, chłonąc jego wersję nocnych wydarzeń,
wszystkim.
rządu, prasy, mojej siostry oraz swojej żony Jean. O nic mnie nie zapytał.
zatem, żem nigdy nie widział kogoś tak uszczęśliwionego jak Ibbotson
WYMIARY
Długość mierzona w linii prostej: 7 stóp 6 cali. Długość mierzona po
godzin).
OPIS
Futro: kolor jasnosłomkowy, włosie krótkie, łamliwe.
Wibrysy: brak.
Stara obcierka po kuli na stopie lewej tylnej łapy plus odstrzelona część
na łbie, prawej tylnej łapie i ogonie były wynikiem walki stoczonej przez
stopie lewej tylnej łapy spowodował strzał młodego oficera w 1921 roku.
drzewa i przez cały dzień tysiące mężczyzn, kobiet i dzieci przybywało, aby
go zobaczyć.
starzy i opuszczeni.
i gotował strawę.
– Mój syn ciężko się rozchorował w nocy i nikt się nie odważył pójść
żołnierzami.
dwie kule. Gdy się zbliżyłem, z wielkim trudem zsunął się z krzesła
siłach, mój ojciec zaś nie mógł mnie nieść, gdyż nie jest silnym
bo będę mógł powiedzieć ojcu, że cię widziałem, a jeśli uda mi się znaleźć
rozmawiałem.
tak naprawdę tylko nielicznym dane było poznać. I wiem, że to właśnie owi
Przekład: ATRA
2016
Wydanie II poprawione
Źródła ilustracji:
ISBN 978-83-65443-01-4
Wydawca:
ATRA
biuro@atraworld.pl
www.atraworld.pl
woblink.com