Professional Documents
Culture Documents
12 Sprytnych Sposobow
12 Sprytnych Sposobow
12 Sprytnych Sposobow
Tytuł oryginału
12 SMALL ACTS TO SAVE OUR WORLD
Copyright © WWF, 2018.
All rights reserved.
Text by Emily Beaumont
First published in the United Kingdom by Century,
an imprint of Cornerstone.
Cornerstone is part of
the Penguin Random House Group of companies.
Projekt okładki i ilustracje w środku
Andrzej Rysuje Milewski
andrzejrysuje.pl
Konsultacja i adaptacja do polskich warunków
Magda Wieczerzyńska, WWF Polska
Redaktor prowadząca
Milena Rachid Chehab
Redakcja
Joanna Popiołek
Korekta
Katarzyna Kusojć
Bożena Hulewicz
ISBN 978-83-8169-175-8
Warszawa 2020
Wydawca
Prószyński Media Sp. z o.o.
02-697 Warszawa, ul. Rzymowskiego 28
www.proszynski.pl
Przedmowa Bena Fogle’a, ambasadora WWF oraz patrona
dzikiej przyrody z ramienia ONZ
Wbrew temu, w co każe ci wierzyć Hollywood, nie musisz być Czarną Panterą,
Thorem ani Wonder Woman, żeby ocalić naszą planetę.
Kto z nas by tego nie chciał: oczyścić oceany, ochronić obszary strefy polarnej,
zmniejszyć pozostającą po nas ilość plastiku? Kto nie chciałby uniknąć
najgorszych następstw zmian klimatycznych, odżywiać się żywnością
nienaruszającą równowagi ekologicznej oraz powstrzymać niszczenia środowisk
życia zdumiewających gatunków zwierząt całej planety?
Kto nie chciałby stanąć do walki w imię ocalenia świata niczym Batman –
krzyżowiec w pelerynie?
Zaliczam się do szczęściarzy, ponieważ miałem możność pojechać do każdego
zakątka globu, a samo piękno naszego wspólnego domu nie przestaje mnie
zdumiewać, oszałamiać i elektryzować. Jednakże coraz mocniej też rozwścieczają
i przygnębiają mnie wyrządzane przez nas szkody oraz tempo, w jakim ich
dokonujemy.
Jesteśmy pierwszym pokoleniem, które w pełni pojmuje czynione przez
ludzkość spustoszenia. Jesteśmy też ostatnim, które może odwrócić bieg spraw
i nadać mu właściwy kierunek – dla zdrowia, dostatku i bezpieczeństwa naszych
dzieci, wnuków i przyszłych pokoleń.
Wielu z nas uważa kwestie takie jak zmiany klimatyczne i wycinanie lasów za
beznadziejne, a rozwiązania mające im zaradzić za jeszcze bardziej
skomplikowane. Co naprawdę mogę zrobić w codziennym życiu, żeby coś
zmienić? Jaki sens ma oddawanie przeze mnie odpadów do przetwarzania albo
nieużywanie plastikowych słomek, skoro wielkie firmy nie chcą wprowadzać
zmian? Od czego mam zacząć?
No cóż, książka, którą trzymasz w rękach, jest skierowana do nas wszystkich –
bohaterów codzienności, którzy muszą robić zakupy na cały tydzień, pakować
dzieciom posiłki do szkoły i zmagać się z wymaganiami współczesnego życia.
Została napisana we współpracy ze wspaniałymi ludźmi ze Światowego
Funduszu na rzecz Przyrody (World Wide Fund for Nature, WWF), a wypełniają
ją opisy drobnych, prostych, możliwych do przeprowadzenia działań, które mogą
mieć ogromny wpływ na ocalenie naszej planety. Jeśli chcesz, możesz do lektury
włożyć maskę i pelerynę Batmana.
Nie budzi większego zaskoczenia fakt, że wskutek wielkiego tempa życia
w XXI wieku przyzwyczailiśmy się chadzać na skróty i nabraliśmy złych
przyzwyczajeń. Używane na co dzień plastikowe opakowania do żywności oraz
butelki na wodę zostały wymyślone po to, żeby nasze produkty dłużej zachowały
świeżość. Rywalizacja w zaopatrywaniu nas w jak najtańszą odzież lub energię
może obniżać płacone przez nas rachunki. Jednak te udogodnienia mają swoją
cenę – czynią nieodwracalne szkody w środowisku. To koszty, których nie
możemy dłużej ignorować.
Nieustannie uderza mnie oszałamiające piękno przyrody naszej planety.
Wędrowałem po Arktyce, przepłynąłem łodzią Atlantyk, a niedawno spełniłem
dziecięce marzenie i wspiąłem się na dach świata, by z podziwem rozglądać się
ze szczytu Mount Everestu. To w takich chwilach naprawdę pojmuję kruchość
naszych ekosystemów i zdaję sobie sprawę, że musimy zrobić wszystko, by
ochronić świat i nasze w nim miejsce. Jako ambasador WWF oraz patron dzikiej
przyrody z ramienia Organizacji Narodów Zjednoczonych staram się dzielić
moimi doświadczeniami, naświetlać historię sukcesów, a także wskazywać
dziedziny potrzebujące pilnych zmian. Chcę, żeby moje i twoje dzieci mogły
swobodnie badać i odkrywać świat, tak jak ja.
Zanim zaczniesz czytać tę książkę, chciałbym cię zachęcić stwierdzeniem, że
nigdy nie jest za późno. Inspirującym tego przykładem stała się moja niedawna
wyprawa na Mount Everest. Przed podróżą ludzie stale mnie pytali: „Czy góra nie
jest dziś cała pokryta śmieciami?”. Jednak Everest, jaki zastałem, prawie
powrócił już do swego oszałamiającego, najpiękniejszego stanu. Chociaż górę
odwiedza rocznie 100 000 osób, był to jeden z najczystszych, najporządniej
utrzymanych szlaków na pustkowiach, jakie widziałem.
Stało się tak dzięki wielu czynnikom, w tym podjętej przez rząd Nepalu
wielkiej operacji sprzątania, ścisłym przepisom obowiązującym wszystkich
himalaistów oraz wprowadzonemu ostatnio zakazowi śmiecenia. Są to drobne
działania, które łącznie odniosły olbrzymi skutek.
Teraz naprawdę nadszedł czas na działanie. Nie musisz być superbohaterem, bo
każdy może coś zmienić. Postępując zgodnie z opisanymi w tej książce
działaniami i dostosowując swój styl życia do jednego, dwóch czy trzech –
a naprawdę mam nadzieję, że do wszystkich dwunastu – spowodujesz zmianę.
Zmianę, która stanie się odczuwalna dla ciebie, dla twojego społeczeństwa i dla
świata. Kupując tę książkę, już wykonałeś znakomity krok, by zrobić swoje.
Zatem wszyscy przyłączmy się do walki o ocalenie planety. Nadeszła dla nas
pora, by odwrócić bieg spraw i aktywnie odtwarzać naturę, zamiast samolubnie
z niej czerpać. Bądźmy strażnikami, na których nasz świat zasługuje.
Kto wie, może pewnego dnia w Hollywood będzie się kręcić filmy o nas i o
tym, jak stanęliśmy w obronie świata i ocaliliśmy go.
Wstęp
Czy kiedykolwiek zastanawiasz się, jak bardzo świat w ciągu twojego życia się
przeobraził: od technologii zmieniającej styl twojej egzystencji aż do zmian
środowiskowych, zachodzących w oceanach i w atmosferze? A co z twoim
miejscem na planecie i z tym, jak bardzo twoje działania na nie wpływają? Czy
w dziedzinie globalnych wyzwań często czujesz się jak bezradny, stojący z boku
obserwator?
Wystarczy, żebyśmy włączyli telewizor, by przypomniano nam
o przerażających zmianach, których świadkami jesteśmy: o topniejących w miarę
wzrostu temperatury lodowcach, o częstszych powodziach i suszach, o morzach,
w których pływa plastik, o znikających lasach, o tempie wymierania gatunków,
które rośnie niczym wskaźnik pulsu u pacjenta w ciężkim stresie. Wystarczy
przełączyć się na telewizyjne wiadomości, by aż nazbyt często doznać wrażenia,
że oglądamy początkowe sceny filmu katastroficznego.
Łatwo możesz też doznać poczucia, że powyższe zmiany są nieodwracalne, że
nie masz żadnej kontroli nad przebiegiem wydarzeń na świecie i nie możesz na
nic wpłynąć. Rozumiemy. Mimo to zaufaj nam – masz olbrzymią rolę do
odegrania. Środowisko nie jest czymś leżącym „gdzieś tam”, zbyt wielkim, żeby
jedna osoba mogła coś w nim zmienić. Przeciwnie, wszyscy stanowimy jego
część i każdy dokonany przez nas wybór – bez względu na to, czy wydaje się
ważki, czy błahy – ma wpływ na świat wokół nas.
Dzięki tej książce przywrócimy ci możliwość sprawowania kontroli
i pomożemy ci podjąć pewne proste działania, które pokierują świat we właściwą
stronę i zapewnią lepszą przyszłość ludziom oraz wszystkim pozostałym żyjącym
na tej planecie gatunkom.
Nie przedstawiamy ci po prostu listy rzeczy, które należy i których nie wolno
robić. Książka jest pełna cudownych pomysłów ekspertów oraz przykładów, jak
ludzie na całym świecie przeobrażają życie swoje i innych. Ma ona na celu
pokazanie ci, jakie znaczące działania możesz podjąć w codziennym życiu
i zwykłych czynnościach, zamiast po prostu stać biernie z boku – od zakupów
produktów spożywczych aż do sposobu, w jaki dojeżdżasz do pracy. Książka
wyjaśnia również, dlaczego takie ważne jest podjęcie działań przez nas
wszystkich i w jaki sposób twoje pierwsze posunięcie może stać się punktem
wyjścia całej masy zmian, których możesz w życiu dokonać.
Istnieje też dodatkowa korzyść – to dość prawdopodobne, że omawiane zmiany,
oprócz dobroczynnego wpływu na oceany, atmosferę, rzeki i lądy, sprawią, iż
jednocześnie poczujesz się osobą zdrowszą, żyjącą wygodniej i lepiej sytuowaną.
Być może przysporzą ci też odrobiny szczęścia, a z pewnością sprawią, że nieco
inaczej pomyślisz o świecie i swoim w nim miejscu.
Opisane tu zmiany rozpoczynają się w domu, w pracy oraz we wszystkich
miejscach, gdzie toczy się nasze codzienne życie. Tam jednak się nie kończą.
Indywidualne działania mogą stanowić wiadomość wysłaną do rządzących oraz
do uczestników korporacyjnych narad, że istnieje szerszy ruch – wzbiera fala
ludzi, którzy domagają się od decydentów wprowadzenia w życie zmiany na
globalną skalę. Twoje działania, nawet tak proste jak noszenie butelki na wodę do
wielokrotnego użytku albo dwustronne drukowanie dokumentów w pracy, mogą
zachęcić innych do tego samego i stać się inspiracją do rzeczywistej zmiany.
Wróćmy na chwilę myślą do czasów sprzed 10 lub 20 lat. Jak wtedy w twojej
okolicy wyglądały zakłady przetwarzania odpadów? Może sporadycznie
udawałeś się do pojemnika na surowce wtórne i wrzucając pojedyncze butelki do
otworu, słuchałeś brzęku roztrzaskującego się szkła, ale niewiele więcej mogłeś
zrobić. Teraz zaś, choć i to nadal można ogromnie poprawić, istnieją możliwości
przetwarzania niemal wszystkiego, na co spojrzymy: kolejne miliony puszek,
butelek, kartonowych pudeł i całej reszty przedmiotów codziennie poddaje się
recyklingowi, oszczędzając zasoby, oszczędzając energię, a także oszczędzając
tym artykułom końca na wysypisku śmieci. Pozytywna zmiana, spowodowana
przez ludzi takich jak ty, którzy chcą tę zmianę ujrzeć, może zajść w ciągu
zaledwie kilku lat.
Pomyśl też o niektórych dziko żyjących gatunkach, zepchniętych przez
działalność ludzi na skraj zagłady, którym udało się pomóc. Wydry zniknęły
z dużej części Anglii, kiedy rzeki zostały zatrute chemikaliami stosowanymi
w rolnictwie. Obecnie, gdy po ograniczeniu ilości używanych środków
chemicznych niektóre rzeki powoli, lecz nieustannie się oczyszczały, liczebność
wydr, objętych nowo ustanowioną ochroną, ponownie się zwiększyła. Kondory,
doprowadzone wskutek polowań z bronią palną oraz zatrucia i zniszczenia
środowiska życia niemal do wyginięcia, po programie hodowania w niewoli
i reintrodukcji wróciły na kalifornijskie niebo.
A teraz spróbuj sobie wyobrazić świat za 20 czy 30 lat, zrekonstruowany dzięki
zmianom, których moglibyśmy dokonać: czystsze powietrze, miasta z większą
ilością zieleni, wiejskie okolice pełne ptaków, pszczół i motyli, na całym świecie
zdrowsze rzeki i lasy, nadal pełniące funkcję płuc planety i obfitujące w dziko
żyjące gatunki, stabilny klimat, w którym będą żyć twoje dzieci oraz ich dzieci.
Ten obraz nie jest tak naciągany, jak można by pomyśleć, lecz pomaga wybrać
punkt wyjścia, z którego wyruszymy w drogę do tego lepszego, bardziej
zrównoważonego świata.
Na co zatem czekasz? Chodź, ruszaj naszym śladem, a wspólnie zdołamy
zmienić świat przez sukcesywne wprowadzanie kolejnych drobnych zmian.
Mają małe błyszczące ślepia czerwonej, zielonej lub niebieskiej barwy, którymi
śledzą cię w ciemności, kiedy nocą wychodzisz z pokoju i ziewając, idziesz do
łóżka po rzuceniu szybkim spojrzeniem naokoło dla upewnienia się przed snem,
że wszystko jest tak, jak powinno. Rankiem, kiedy nadal senny wracasz,
przecierając oczy, zerkają na ciebie w półmroku, przycupnięte na swoich
miejscach w narożnikach pokoju lub na stolikach, zanim odsłonisz żaluzje bądź
kotary.
Kiedy śpisz, błyszczą tak we wszystkich pogrążonych w mroku
pomieszczeniach twojego domu. Kiedy wychodzisz do pracy, nadal będą
błyszczeć, ciągną chciwie prąd wtyczkami podłączonymi do sieci zasilającej
i czekają, aż wrócisz i ponownie ich użyjesz, albo bezgłośnie w miarę upływu
dnia obwieszczają godziny w pustych pokojach.
Kiedy pozostawiasz urządzenia, takie jak telewizory, kuchenki mikrofalowe,
laptopy i ładowarki do telefonów, podłączone do gniazdka w trybie czuwania, to
tak, jak gdyby w całym domu przebywała ciżba małych wampirów, wysysających
i zużywających prąd oraz zwiększających twoje rachunki za elektryczność
w ogóle bez żadnego pożytku.
Ta zmarnowana ilość prądu w ciągu roku narasta. Nawet jeśli telewizor
oszczędnie zużywa energię, pozostawiany w trybie czuwania przez cały rok
zużyje jej tyle, ile włączona żarówka przez półtora dnia. Według informacji
Energy Saving Trust (Organizacji ds. Oszczędzania Energii) utrzymywanie
konsoli do gier w trybie czuwania przez cały rok jest jak pozostawienie
włączonego na stałe oświetlenia przez niemal ten sam czas.
Zatem przed pójściem nocą do łóżka albo rano przed wyjściem do pracy
pożegnaj się z wampirami. Sprawdź cały dom i powyłączaj urządzenia albo
odłącz je od gniazdek. Upewnij się, że nie zostawiłeś podłączonej do gniazdka
ładowarki do telefonu. Nawet gdybyś zostawił dla wygody włączone jedno lub
dwa urządzenia, to zrobiłoby to różnicę, gdyż każde z nich zużywa prąd i marnuje
pieniądze oraz zasoby naturalne, niezbędne do wytworzenia energii elektrycznej.
Jeśli chodzi o oszczędzanie energii, każda odrobina pomaga. A oszczędzanie
energii to ogromna część działań potrzebnych do rozwiązania największego
problemu naszych czasów – zmian klimatycznych.
Myślenie o tym, jak nasze działania wpływają na klimat, może być niełatwe. Co
jedna osoba może zrobić w obliczu wzrostu temperatury wskutek uwalniania do
atmosfery coraz większych ilości gazów cieplarnianych oraz groźby fal upałów,
powodzi, podnoszenia się poziomu mórz, coraz silniejszych sztormów oraz
szkód, jakich doznają uprawy i dzika przyroda? Nic dziwnego, że niektórzy
ludzie wolą o tym nie myśleć albo nawet uważają, że nic takiego się nie dzieje.
Stoimy jednak u progu rewolucji. Kraje uznające potrzebę działania w 2015
roku zawarły we Francji porozumienie w sprawie zapobiegania niebezpiecznym
zmianom klimatycznym. Porozumienie paryskie stanowi, że kraje podejmą kroki
mające zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych, pochodzących ze spalania paliw
kopalnych w elektrowniach i silnikach samochodów oraz z wycinania lasów. Ma
to na celu utrzymanie globalnego wzrostu temperatury „znacznie poniżej” 2°C
ponad poziom z XIX wieku, zanim na świecie naprawdę rozpoczęła się era
uprzemysłowienia. Porozumienie zawiera również obietnicę starań o jeszcze
większe ograniczenie wzrostu temperatury – do 1,5°C. A to dlatego, że wiele
krajów, na przykład leżące nisko nad poziomem morza wyspy na Pacyfiku,
obawia się, iż po przekroczeniu wskutek ocieplenia progu 1,5° ich perspektywy
będą się przedstawiać dość ponuro.
Tak oto przechodzimy do sedna. Żeby zatrzymać wzrost temperatury na
poziomie 2°C albo 1,5° lub żeby ustabilizować klimat przy dowolnej
temperaturze, musimy zaprzestać wtłaczania do atmosfery dalszych porcji gazów
cieplarnianych, takich jak dwutlenek węgla, albo zdecydowanie zmniejszyć ich
ilość. Ich emisja ze wszystkich źródeł, od produkcji energii przez transport aż do
wycinania lasów, musi spaść do zera (lub do wartości jak najbliższej zeru),
podczas gdy wpływ wszystkich gazów cieplarnianych, których wytwarzania nie
da się uniknąć, trzeba równoważyć na przykład przez sadzenie większych połaci
lasów. Dla uniknięcia niebezpiecznych zmian klimatycznych musimy osiągnąć
stan świata o zerowej emisji przed połową stulecia – im wcześniej, tym lepiej.
Spalanie paliw kopalnych w celu dostarczania energii do domów oraz ich
ogrzewania, zasilania przemysłu, zaopatrywania nas w żywność i utrzymywania
w ruchu systemów transportu składa się na większość z miliardów ton węgla,
jakie co roku wtłaczamy do atmosfery, a wytwarzanie prądu elektrycznego
stanowi tego dużą część.
Tu jednak zaczynają się dobre wieści – dostrzegamy już zmianę w kierunku
czystszych sposobów wytwarzania energii dzięki spadkowi cen technologii
związanych z odnawialnymi jej źródłami, takich jak panele słoneczne i turbiny
wiatrowe, a Wielka Brytania i Chiny w niezwykłym tempie rozwijają oba te
rodzaje technologii. W piątek 21 kwietnia 2017 roku Wielka Brytania – kolebka
rewolucji przemysłowej – po raz pierwszy w ogóle nie użyła prądu
wytworzonego z węgla od czasu, gdy w latach osiemdziesiątych XIX wieku
zaczęła stosować to paliwo do wytwarzania elektryczności. W 2018 roku
przeżyliśmy już ciąg trzech takich dni. W międzyczasie w ciągu ostatnich pięciu
lat zużycie węgla do wytwarzania prądu spadło w Wielkiej Brytanii z 40 do
niespełna 7 procent.
Na świecie między rokiem 2014 i 2016 przez trzy lata z rzędu występował albo
tylko niewielki globalny wzrost emisji, albo nie było go wcale, co sugeruje, że
krzywa wytwarzania gazów cieplarnianych może ostatecznie przybrać kształt
płaski. Chociaż w 2017 roku emisja znowu wzrosła, dowody wskazują, że
możemy ponownie odwrócić bieg spraw.
Ogromnym fragmentem tej układanki jest zużywanie mniejszej ilości energii.
International Energy Agency (Międzynarodowa Agencja Energetyczna) opisuje
oszczędzanie energii jako jedyną rzecz, której w każdym kraju jest pod
dostatkiem, a także jako pierwszorzędne paliwo rozwoju gospodarczego. To
zdecydowanie najtańszy i najszybszy sposób poradzenia sobie z ceną energii,
zapewnienia sobie jej dostępności i ograniczenia emisji dwutlenku węgla.
W oszczędzaniu energii może wziąć udział każdy. Najprostszy sposób polega na
odłączaniu sprzętu od gniazdek lub wyłączaniu prądu ściennym wyłącznikiem.
Kiedy już wdrożysz się do tego zwyczaju, będziesz mógł zrobić w domu
mnóstwo innych rzeczy dla oszczędności energii. Jeśli gotujesz wodę w czajniku
elektrycznym, nalewaj do niego tylko tyle, ile potrzebujesz. Jeśli potrzeba ci
wody na jedną filiżankę herbaty lub kawy, nalej minimalną ilość wody i korzystaj
w tym celu ze wskaźników na bocznej ściance czajnika. Jeśli przyrządzasz
herbatę w ten sposób, nie tylko oszczędzisz energię i pieniądze, lecz także
uzyskasz smaczniejszy napój, gdyż eksperci twierdzą, że nie powinno się do
zaparzania herbaty używać wody już wcześniej przegotowanej, bo to psuje jej
smak.
Żarówki także stały się ekonomiczniejsze, a wraz z pojawieniem się najnowszej
generacji diod emitujących światło (ang. light-emitting diode, LED) masz do
wyboru świetlówki różnej jasności i barwy, a nawet możliwość przyciemniania
światła, co niegdyś umożliwiały tylko staromodne żarówki. Ceny świetlówek
LED-owych szybko spadają, zużywają one znacznie mniej prądu, są więc tańsze
w eksploatacji, a po zainstalowaniu przez całe lata nie wymagają wymiany.
A jeśli nadal uwielbiasz widok tradycyjnych, edisonowskich żarówek z jarzącymi
się włóknami, to wiesz co? Możesz kupić również takie świetlówki LED-owe.
Kiedy już uznasz, że zrobiłeś dla oszczędności energii wszystko, co da się
zrobić w domu, pomyśl teraz o tym, skąd przede wszystkim pochodzi zużywana
przez ciebie elektryczność. Do połowy tego stulecia (a w niektórych krajach
nawet dekady wcześniej) cała energia ma pochodzić z niskowęglowych źródeł,
takich jak farmy wiatrowe. W ciągu zaledwie paru minut możesz wysunąć się
w tej grze na prowadzenie i przejść na taryfę gwarantowaną na energię w 100
procentach „zieloną”, wspierając w ten sposób firmy, które już nadają bieg takiej
przemianie. Obowiązek załatwienia tej sprawy spoczywa w całości na
dostarczycielu energii, więc przejście jest łatwe, a to przyniesie ci oszczędności
finansowe. Jeśli sam zechcesz być swoim dostarczycielem energii, możesz nawet
zaopatrzyć się we własne panele słoneczne.
Oczywiście nie chodzi tu jedynie o prąd, ponieważ ogrzewanie też stanowi
poważną część zużycia energii. Jeśli masz bojler gazowy lub jeśli twój dom nie
ma dostępu do sieci komunalnej i używasz olejowego pieca grzewczego albo
kominka bądź pieca kuchennego, w których palisz węglem, ogrzewasz dom
paliwem kopalnym, z którego powstaje dwutlenek węgla. Pod pewnymi
względami z paliwami kopalnymi trudniej sobie poradzić niż z wytwarzaniem
elektryczności w czystszy sposób, ponieważ zamiast dużych „brudnych”
elektrowni, które można zastąpić farmami wiatrowymi lub słonecznymi, mamy
do czynienia z małą „brudną” ciepłownią w każdym domu. Urządzenia takie jak
bojlery gazowe stały się ekonomiczniejsze, co doprowadziło w Wielkiej Brytanii
do spadku zużycia gazu w gospodarstwach domowych, lecz nadal są one źródłem
emisji.
Jest mnóstwo sposobów radzenia sobie z tym problemem. Gaz do bojlerów
można zastąpić wtłaczanym do sieci „zielonym gazem” z odnawialnych źródeł,
wyprodukowanym poprzez kompostowanie odpadków żywności lub materiału
roślinnego. Można też go zastąpić wodorem wytworzonym z gazu ziemnego
w procesie, w którym wydziela się węgiel, ale ten ostatni można wychwycić
i zmagazynować na stałe pod ziemią. Następnie wodór można dostarczać rurami
do domów, gdzie – zużywany do ogrzewania – wytwarza jako produkt uboczny
tylko wodę.
Są też powietrzne pompy ciepła zasilane elektrycznością i działające na
zasadzie odwrotnej niż lodówka, pobierające ciepło z powietrza na zewnątrz
w celu ogrzewania domu. Podobnej technologii, wykorzystującej również różnice
temperatur między powietrzem a wodą albo gruntem, można używać na większą
skalę w dzielnicowych systemach grzewczych, w których dziesiątki lub nawet
setki budynków podłącza się rurami do jednego źródła energii doprowadzającego
do domów ciepło bądź chłodzącego je. W Paryżu Sekwanę wykorzystuje się do
chłodzenia budynków w całym mieście, w tym Luwru oraz siedziby
Zgromadzenia Narodowego.
Jakkolwiek by na to spojrzeć, zużywanie mniejszej ilości energii na ogrzewanie
to naprawdę dobry początek, a mieszkańcy mogą się do tego zabrać na długo
przed tym, zanim ktokolwiek zacznie rozkopywać im ulicę.
Możesz zacząć od naprawdę prostych rzeczy, jak zaciąganie kotar na noc, żeby
powstrzymać chłód i sprawić, by pokoje stały się przytulne. Jeśli masz jakieś
zapasowe pomieszczenia, zakręć w nich grzejniki – nawet tego nie zauważysz,
a w ten sposób zaoszczędzisz pieniądze i energię. Kiedy w domu jest już miło
i ciepło, możesz pomyśleć o przykręceniu termostatu o 1°C. Prawdopodobnie
nawet nie odczujesz różnicy.
Do innych możliwości należy wstawienie podwójnych szyb, co ograniczy też
hałas, jeśli mieszkasz przy szczególnie ruchliwej ulicy. Powinieneś również
zadbać, by poddasze i wszelkie przestrzenie pod podłogą miały dobrą izolację
cieplną, a jeśli wymagają ulepszeń, to nie będzie rujnujący wydatek; zamontuj
również taśmy izolacyjne wokół drzwi, gdy odczuwasz przeciągi. W chłodny,
wietrzny dzień przytrzymaj dłoń przy framudze, a jeśli czujesz przewiew, to dość
dobra oznaka, że możesz coś zrobić dla poprawienia skuteczności izolacji
energetycznej drzwi.
Wspaniałą sprawą wiążącą się z zadbaniem o izolację cieplną domu jest fakt, że
nie tylko utrzymuje ona ciepło w środku podczas chłodów, lecz także pomaga go
chłodzić w upalną pogodę, przez co będzie ci się żyło przyjemniej i zdrowiej,
a jednocześnie oprócz pomagania światu oszczędzisz w ten sposób na rachunkach
za energię.
Istnieje całe mnóstwo działań, które mogą wspomóc planetę i twoje własne
życie – drukowanie dwustronne, dojeżdżanie do pracy rowerem, wyłączanie
komputera albo wchodzenie do biura po schodach zamiast używania windy –
ale często masz poczucie, że jesteś w tym osamotniony, a wtedy łatwo się
poddać.
Dobrze jest natomiast czuć się członkiem społeczności, do której należą
twoi znajomi. Opowiedz im o swoich działaniach, a wtedy będzie bardziej
prawdopodobne, że wytrwasz w swoich wysiłkach i sprawisz, że inni dołączą
do ciebie i zwiększą skalę zachodzących zmian. Założyciele internetowej
platformy Do Nation, pomagającej ludziom w angażowaniu się w drobne
zmiany zachowań kumulujące się w szerszy wpływ, są tego świadomi.
Wymyślili zatem system, w którym ludzie mogą składać obietnice
prowadzenia „zieleńszego”, zdrowszego trybu życia i dzielić się nimi,
a następnie mierzyć swój wpływ na emisję dwutlenku węgla, zużycie wody
oraz ilość odpadów.
Ludzie mogą prowadzić kampanię mającą na celu przyciągnięcie innych. Na
przykład zamiast o sponsoring wspierający pływanie długodystansowe mogą
poprosić przyjaciół i kolegów o złożenie obietnicy, że będą wchodzić w pracy
po schodach, zamiast jeździć windą; po złożeniu takich obietnic będzie można
sprawdzić, o ile zmniejszy to emisję dwutlenku węgla. Może to nawet stać się
alternatywą tradycyjnej listy prezentów ślubnych.
Dyrektor naczelna portalu Do Nation, Hermione Taylor, najpierw sprawdziła
ten pomysł w działaniu podczas wyprawy rowerem z Londynu do Maroka.
Zamiast o tradycyjny sponsoring poprosiła ludzi o wsparcie prostych działań,
takich jak dojeżdżanie do pracy rowerem lub spożywanie mniejszej ilości
mięsa. W rezultacie zdołała ich zachęcić do zmniejszenia emisji dwutlenku
węgla w ilości równoważnej 84 lotom do Maroka, podczas gdy jej podróż nie
samolotem, lecz rowerem oszczędziła tylko równowartość dwóch lotów.
Od tamtego czasu obietnice złożyło tysiące osòb, a firmy i organizacje mogą
też wykorzystać tę platformę internetową, żeby pomagać pracownikom
chronić równowagę ekologiczną i poprawić ich własny komfort życia. Planu
pracy w tej dziedzinie nie musi wdrażać podmiot ze „zrównoważonym
rozwojem” w nazwie – może to zrobić każdy!
Idea polegająca na składaniu wykonalnych obietnic – w postaci dziesiątków
działań, do których użytkownicy portalu mogą przystąpić, od korzystania
z windy aż do wyłączania zbędnego oświetlenia – służy kumulowaniu się
rezultatów, które łącznie spowodują widoczną różnicę.
Strona zachęca też użytkowników do wypełniania obietnic przez dwa
miesiące, gdyż to zwiększa prawdopodobieństwo, że później będą oni dalej
przestrzegać tego zwyczaju, a na zakończenie kontaktuje się z nimi dla
sprawdzenia, jak sobie radzili.
Zespół portalu Do Nation żywi przekonanie, że najważniejszym rezultatem
programu jest zainicjowanie rozmów oraz refleksji osób, które złożyły
indywidualne obietnice, nad sposobem wywarcia szerszego wpływu. To zaś
może wywołać efekt domina, który będzie korzystny dla samych ludzi oraz
dla planety.
Plastik nie ulega w środowisku rozpadowi jak papier oraz inne materiały
pochodzenia organicznego. Chociaż wyrobów z niego możesz używać
zaledwie przez kilka minut, w naturalnym krajobrazie lub w oceanach może
on zalegać całe wieki. Nawet jeśli się rozpada, to nie znaczy, że zniknął –
nadal jest, tyle że w mniejszych kawałkach.
A zatem niedopuszczanie do obecności plastiku w środowisku naturalnym
i ponowne jego wykorzystywanie stanowią konieczność. Powtórne
przetwarzanie plastiku zużywa ponadto znacznie mniej energii niż jego
produkowanie, pozwala też uniknąć dalszego wydobywania paliw kopalnych.
Istnieje mnóstwo rozmaitych typów tworzyw sztucznych i często możesz
dostrzec na artykułach takich jak kubeczki z jogurtem oznakowania cyframi
od 1 do 7, wpisane w trójkąt ze strzałek, a także inicjały typu plastiku,
z którego dany przedmiot wytworzono. Przedmioty mogą być jednak
wyprodukowane z więcej niż jednego typu plastiku, co utrudnia ich
przetworzenie, ponadto plastik nadający się do recyklingu może być
zanieczyszczony innymi materiałami.
Tworzyw sztucznych nie można poddawać przetwarzaniu bez końca, gdyż
w trakcie tego procesu rozpadają się. Na przykład plastikowe butelki do
napojów można recyklingować od trzech do siedmiu razy, więc choć da się
z nich zrobić nowe butelki, to często służą do produkcji innych rzeczy, takich
jak odzież polarowa, zabawki lub meble ogrodowe, a nawet krawężniki.
Plastikowe butelki i pojemniki zbiera się, sortuje według typów tworzyw
sztucznych, a następnie według kolorów. Potem się je tnie, myje, przetapia
i zmienia w granulki, które następnie można zużyć do wyrobu innych
artykułów.
Zbieranie i przetwarzanie plastiku nie zawsze jest opłacalne finansowo –
czarne tacki z tworzywa sztucznego, na których często sprzedaje się mięso, są
tak często pomijane przez maszyny sortujące, że najlepiej całkiem ich unikać.
Recykling plastiku może jednak oznaczać, że producenci nie muszą być w tak
dużym stopniu zależni od zmieniających się światowych cen ropy naftowej,
wpływających na koszt surowca.
Wytwórców zachęca się do produkowania artykułów możliwie jak najlepiej
nadających się do powtórnego przetwarzania, do starań o znajdowanie
rozwiązań tych problemów, a także o większe wykorzystywanie plastiku
z recyklingu. Niedawno doszło do zaskakującego odkrycia – naukowcy
przypadkiem zsyntetyzowali enzym dobrze radzący sobie z trawieniem
plastiku znanego pod skrótową nazwą PET, powszechnie stosowanego
materiału do produkcji butelek. Badania prowadziły zespoły z University of
Portsmouth w Wielkiej Brytanii oraz z National Renewable Energy
Laboratory (Narodowego Laboratorium Energii Odnawialnej) pod egidą
amerykańskiego Departamentu Energii. W trakcie badań nad naturalnym
enzymem umożliwiającym bakteriom rozkładanie plastiku jako źródła
pokarmu uczeni wytworzyli jego skuteczniejszą wersję. To odkrycie może
w przyszłości dostarczyć rozwiązania problemu i doprowadzić do znaczącego
zmniejszenia poziomu zanieczyszczeń plastikiem na całym świecie.
Witryny sklepów przy głównej ulicy, obok których codziennie przechodzisz lub
przejeżdżasz w drodze do pracy, wypełniają towary. Obok sklepów odzieżowych
są też magazyny meblowe, wystawiające łóżka i szafy w zachęcających
wnętrzach, materace kuszące obietnicą cudownego snu, sofy, w których można by
się zapaść. Obok sklep z telefonami połyskuje ekranami komórek oraz reklamami
rozmaitych umów abonamentowych, dzięki którym można je otrzymać. Następny
sklep, niczym sezam, mami zegarkami oraz biżuterią.
W telewizji każdy blok reklamowy w przerwie filmu to parada towarów do
nabycia; w internecie reklamy migają wokół krawędzi okna z tekstem, który
właśnie czytasz. Jeśli tylko klikniesz łącze, bo myślisz o nowym telewizorze do
salonu albo o nowej lodówkozamrażarce, te reklamy zaczną podążać za tobą
poprzez sieć, migocząc etykietami z ceną, zachęcając do zakupu.
Jednak jeśli telewizor i lodówka wyskakują w rogu kolejnej strony internetowej,
czy myślisz tylko o wyglądzie tych towarów, ich jakości i cenie? Czy zadajesz
sobie ważniejsze pytania: jak wielki wpływ to urządzenie lub mebel wywiera na
planetę w wyniku jego wyprodukowania? W jaki sposób zamierzasz go używać?
Wszystkie bowiem kupowane przez nas towary wywierają jakiś wpływ
w postaci energii zużytej na ich wyprodukowanie oraz koniecznej do ich
działania, lasu, z którego pochodzi drewno, albo terenu, wody i chemikaliów
potrzebnych do ich wytworzenia. Myślenie o tym podczas kupowania różnych
rzeczy, od żywności i kosmetyków do sof i odzieży, umożliwia nam dokonywanie
bardziej racjonalnych, „zieleńszych” wyborów i pomaga wykorzystywać nasze
finanse w bardziej pozytywny sposób.
Być może nabraliśmy już zwyczaju myślenia o podejmowaniu korzystnych dla
środowiska decyzji, jeśli chodzi o to, czy kupić plastikową butelkę lub czy zrobić
wieczorem curry z kurczakiem, czy bez. Jednakże przy większych zakupach
wszystkie te myśli często ulatują w przestrzeń i pozostaje tylko pytanie, co zakup
będzie oznaczał dla naszego stylu życia, wyglądu naszego domu oraz portfela.
Nie chcemy się zatrzymać, by zadać sobie inne pytania.
Pierwsze powinno brzmieć: „Czy tego potrzebuję?”. Jeśli kupowanie mniej
licznych, ale lepszych ubrań poskutkuje mniejszym wpływem na środowisko
i jeśli idea „mniej, ale lepiej” sprawdza się również w odniesieniu do mięsa
w diecie, czy pozostanie słuszna także wobec towarów luksusowych? Nie da się
zaprzeczyć, że wydawanie pieniędzy może nas kręcić – posiadanie jakiejś rzeczy
poprawia nam samopoczucie, a demonstrowanie zamożności daje poczucie
sukcesu. Te sprawy potężnie na nas działają. Jednak czy jeszcze jeden telewizor
w kolejnym pomieszczeniu na coś się przyda poza tym, że powstrzyma członków
rodziny przed tym, by zasiedli razem i porozmawiali? Czy tylko zagłuszy
rozmowę przy stole w jadalni i odwróci twoją uwagę od osoby, obok której
siedzisz? Rozejrzyj się po domu, spójrz na sprzęt i meble, ozdoby, książki i resztę
rzeczy – i zadaj sobie pytanie, bez ilu z nich mógłbyś się obejść, a mimo to wieść
całkiem komfortowe życie. Odpowiedź może cię zaskoczyć. Czy są lepsze
rzeczy, by przeznaczyć na nie twoje ciężko zarobione pieniądze, albo czy jest coś,
czemu chętniej poświęciłbyś czas niż zakupom lub porównywaniu całymi
godzinami cen towarów na stronach internetowych? Warto, byś zadał sobie to
pytanie, zanim wyciągniesz kartę kredytową.
Większość osób nie chce żyć prawdziwie po spartańsku i często są różne rzeczy,
których naprawdę potrzebujemy albo które uczynią nasze życie wymiernie
lepszym, radośniejszym lub wygodniejszym. Kiedy jednak już kupujemy,
możemy to robić lepiej. Weźmy urządzenie takie jak lodówka. Widnieje na niej
etykieta z ilością zużywanej energii, widzisz zatem, jak bardzo efektywnie działa.
Obowiązujące w Europie przepisy wymuszające podawanie efektywności
energetycznej urządzeń, od suszarek do włosów i odkurzaczy do telewizorów
i lodówek, pomogły gospodarstwom domowym oszczędzać energię, a tym
samym pieniądze na rachunki za prąd. W 2017 roku instytucja doradcza rządu
brytyjskiego do spraw zmian klimatycznych Committee on Climate Change
orzekła, że popyt na energię spadł w ciągu dekady o 17 procent w wyniku
większej efektywności urządzeń i oświetlenia, co w rezultacie przyniosło
gospodarstwom domowym znaczące oszczędności.
Nadal jednak możesz wybierać między rozmaitymi produktami. Kiedy zatem
kupujesz nową lodówkę, kuchenkę lub zmywarkę, sprawdzaj wskaźnik
efektywności energetycznej i rozważ zakupienie najefektywniejszej w założonym
przez ciebie przedziale cenowym i zakresie preferencji. To nie tylko ograniczy
twój wpływ na zużycie energii oraz emisję gazów zmieniających klimat i nie
tylko korzystnie wpłynie na twój portfel – to będzie także sygnał adresowany do
producentów i rządów, że ludzie domagają się dostępności produktów
o największej efektywności energetycznej. Taki sygnał może pomóc wymusić
innowacje w postaci lepszych urządzeń i bardziej rygorystycznych standardów.
Ta wiadomość zyska wzmocnienie, jeśli zakup ci się spodoba, a ty dasz temu
wyraz w dziale opinii na stronie internetowej. Wspomnij tam o wskaźniku
efektywności energetycznej i o tym, że przy dokonywaniu wyboru wziąłeś go pod
uwagę, bo w ten sposób nie tylko dajesz informację zwrotną firmie sprzedającej
dane urządzenia, lecz także podkreślasz tę kwestię i poddajesz ją pod rozwagę
innym potencjalnym nabywcom czytającym tę recenzję, a to może dać także im
do myślenia.
Jeśli masz trudności ze znalezieniem tego, czego szukasz, daj o tym znać danej
firmie. Jeśli starasz się kupić instalację oświetleniową do łazienki lub okap
kuchenny, a wszystkie mają świetlówki inne niż LED-owe, skontaktuj się
z producentem i spytaj o powód. W ten sposób zwiększysz prawdopodobieństwo,
że dostarczą na rynek potrzebny towar.
Kupowanie nowej rzeczy nieuchronnie pozostawia ślad w wyniku zużycia
energii i zasobów na jej wytworzenie, tak więc – podobnie jak z odzieżą – staraj
się kupować wyroby trwałe. Sprawdzaj, które marki cieszą się dobrą reputacją
z powodu długiego użytkowania produktów i używają materiałów z recyklingu
lub opatrzonych certyfikatem nienaruszania równowagi ekologicznej; unikaj
towarów, o których pisze się w opiniach, że szybko się psują, a jeśli możesz
wydać trochę więcej na zakup towaru dobrej jakości, będzie to wybór
zdecydowanie wart rozważenia.
Przy zakupie towaru mającego zastąpić coś, co już masz, na przykład zepsutą
pralkę lub starą sofę, warto również się dowiedzieć, czy sprzedawca odbierze od
ciebie posiadaną rzecz i zadba o to, by trafiła do recyklingu bądź nowego
użytkownika.
Pomyśl też, czy nie warto samemu skorzystać z używanych rzeczy, zamiast
kupować nowe. Mógłbyś zrobić przegląd sklepów z używanymi przedmiotami
albo domowych wyprzedaży, a jeśli natrafisz na coś, co jest odrobinę
sfatygowane i niezupełnie w idealnym stanie, weź się do renowacji – trochę
szlifowania, maźnięcie farbą, solidne nasmarowanie i wypolerowanie albo
wymiana kawałka tkaniny mogą przeobrazić stary mebel w równie dobry jak
nowy. Tak samo możesz pożyczać rzeczy, których nie potrzebujesz na co dzień.
Jeśli jednak postanawiasz kupić nową dużą lub kosztowną rzecz, taką jak stół,
łóżko albo nawet gitara, poszukaj certyfikatów wykazujących, że materiały
zużyte na jej wytworzenie pochodzą ze źródeł nienaruszających równowagi
ekologicznej. Z certyfikatami FSC sprzedaje się nie tylko papier toaletowy czy
jednorazowe ręczniki. Mogą je mieć również wyroby drewniane, takie jak ławki
ogrodowe lub instrumenty muzyczne. Nielegalny lub naruszający równowagę
ekologiczną wyrąb drzew szkodzi lasowi, w którym się go prowadzi, a także
żyjącym tam dzikim gatunkom. Tak więc poszukiwanie na wyrobach logotypu
FSC to sposób upewniania się, że twoje drewniane meble lub ozdoby nie kosztują
Ziemi zbyt wiele.
Zakup dużych towarów, takich jak wiata, zrobionych z drewna opatrzonego
certyfikatem FSC może być lepszym wyborem niż wyrób z alternatywnego
materiału, takiego jak włókno szklane, ponieważ wiesz, że tworzywo twojej wiaty
pochodzi z dobrze zarządzanego lasu i nie narusza równowagi ekologicznej.
A kiedy jej żywot dobiegnie końca, ten materiał ulegnie rozpadowi i zmieni się
w kompost, w odróżnieniu od włókna szklanego, które pozostanie z nami na całe
wieki.
Możesz nawet szukać certyfikatów na towarach kupowanych na najbardziej
specjalne okazje, jakie cię kiedykolwiek spotkają. Obrączki ślubne można kupić
takie, które zrobiono ze złota opatrzonego znakiem Fairtrade. Ma to na celu
zagwarantowanie, że robotnicy są w procesie produkcji złota chronieni przed
używaniem rtęci oraz innymi niebezpiecznymi praktykami, a środowisko nie jest
zanieczyszczane rtęcią i ściekami. To również gwarantuje, że górnicy, wśród
których jest wiele kobiet zajmujących się także rodzinami i uprawiających
warzywa oraz rośliny zbożowe, żeby wyżywić dzieci, otrzymują sprawiedliwą
zapłatę za złoto oraz ubezpieczenie społeczne. Dbający o równowagę ekologiczną
oraz etykę przemysł biżuteryjny to na razie działalność niszowa, ale to się zmieni
dopiero wtedy, gdy będziemy pytać jubilerów o pochodzenie ich towarów,
a hurtowi nabywcy będą wiedzieć, że ludziom nie jest wszystko jedno, z jakich
źródeł się zaopatrują.
Większość ludzi ma nadzieję, że kupuje obrączki ślubne raz na całe życie, ale
także podczas niektórych bardziej codziennych zakupów ważną sprawą jest
sięgnięcie wzrokiem poza etykietkę z ceną dla sprawdzenia, co się dzieje pod
powierzchnią.
Tak więc podczas wizyty w supermarkecie nie patrz wyłącznie na opakowania
kupowanych towarów, lecz spójrz też na ich zawartość. Jednym z najczęściej
występujących produktów o olbrzymim wpływie na środowisko jest olej
palmowy. To olej roślinny, obecny w połowie produktów przetworzonych, jakie
można kupić w supermarketach, od spodów do pizzy, herbatników i gotowych
dań aż do szamponów, szminek i środków do prania. Jako artykuł o światowym
zasięgu osiągnął kosmiczny wzrost zużycia od bardzo niskiego poziomu w latach
sześćdziesiątych XX wieku do globalnej produkcji wynoszącej w 2016 roku
przeszło 60 milionów ton. Przewiduje się, że ta liczba do połowy stulecia ulegnie
podwojeniu, jeśli popyt w Azji i innych częściach świata wzrośnie zgodnie
z prognozami.
Około 85 procent światowej produkcji oleju pochodzi z Indonezji oraz Malezji,
gdzie olbrzymie połacie lasu deszczowego są karczowane hektar po hektarze pod
plantacje palm olejowych.
Chociaż ten proces stworzył miejsca pracy, przyniósł też szkody
społecznościom, których członkowie nie mają wyraźnego tytułu prawnego do
zasiedlanej ziemi, a warunki pracy na plantacjach mogą być złe. Ponadto
zniszczył on bogatą przyrodę lasu deszczowego i uwolnił do atmosfery olbrzymie
ilości gazów cieplarnianych w wyniku wycinania albo wypalania drzew, kiedy
bogaty w węgiel torf, na którym rosły, zostaje zdrenowany i osuszony lub
wybucha na nim pożar.
Czy to ze względu na tak wyrazistą twarz orangutana, czy z tego powodu, że
należy on do naszych najbliższych krewnych, los tej rudej małpy – lub „leśnego
człowieka”, bo pod taką nazwą jest również znana – stał się symbolem
spustoszenia dokonanego w imię produkcji oleju palmowego. Naukowcy szacują,
że w latach 1999–2015 na Borneo zabito 100 000 orangutanów, a znaczącą rolę
w tym olbrzymim spadku liczebności populacji odegrały wyrąb drzew, wylesianie
i zakładanie ogromnych plantacji. Oprócz nich w obliczu zagrożenia wskutek
inwazji plantacji oleju palmowego stoi wiele innych gatunków dzikich zwierząt.
Tak więc rzuć okiem na swoje ulubione produkty i sprawdź, co się w nich
znajduje. Sprawdzenie, co zawierają artykuły żywnościowe, zwykle jest
łatwiejsze, ale możesz również szukać oznakowania poświadczającego produkcję
nienaruszającą równowagi ekologicznej, czyli certyfikatu Roundtable on
Sustainable Palm Oil (Porozumienia dla Zrównoważonej Produkcji Oleju
Palmowego, RSPO). Jeśli jednak nie potrafisz orzec, co wchodzi w skład
kosmetyku kupowanej przez ciebie marki albo środka do prania, którego zawsze
używasz, lub jeśli chcesz się więcej dowiedzieć, co robią firmy, których produkty
kupujesz, w sprawie oleju palmowego – skontaktuj się z nimi i podziel się swoimi
obawami oraz poinformuj, czego od nich oczekujesz.
Bez względu bowiem na to, co kupujesz w sklepach lub w internecie – towary
małe czy duże, pomadkę do ust czy kotlet jagnięcy, gitarę czy wiatę ogrodową,
lodówkę czy samochód elektryczny – sposób, w jaki postanowisz wydać
pieniądze, to potężne narzędzie nacisku, które możesz wykorzystać w celu
spowodowania zmian.
Owe zmiany rodzą się z wyborów, jakich dokonujesz, mając na uwadze
zmniejszenie wszelkich negatywnych wpływów kupowanych przez ciebie
towarów. Rodzą się wtedy, gdy twoje wybory zachęcają liderów biznesu do
wymuszania zmian na poziomie krajowym lub światowym, do pociągania za
dźwignie władzy, aby sprawić, żeby produkty i sposób ich trafiania na rynek
mniej wpływały na równowagę ekologiczną i stały się lepsze zarówno dla ludzi,
jak i dla dzikiej przyrody.
To twoje pieniądze. W twojej mocy leży wydawanie ich tak, by służyły dobrej
sprawie.
Czy ocalimy orangutany, bojkotując olej palmowy? Czy może jest coś
jeszcze, co da się zrobić?
Na początek trzeba powiedzieć, że z perspektywy konsumenta unikanie
oleju palmowego jest trudne, jako że zawiera go niemal połowa
sprzedawanych w supermarketach produktów w opakowaniach. A nie zawsze
łatwo go zauważyć. Jednak, jak się najczęściej zdarza, obraz nie jest aż tak
czarno-biały i absolutne odejście od oleju palmowego, zwłaszcza na skalę
całych koncernów, mogłoby w rzeczywistości przynieść więcej szkody niż
pożytku.
A zatem czym jest olej palmowy? To olej roślinny z owoców olejowca
gwinejskiego (zwanego też palmą olejową), rosnącego w rejonach
tropikalnych. Indonezja i Malezja dostarczają 85 procent tego produktu.
Popularność oleju palmowego wynika z jego właściwości: zachowuje on
stabilność w wysokiej temperaturze, nie ma zapachu i zawiera naturalny
konserwant, który może wydłużyć okres przydatności produktów do użycia.
Te właściwości nadają mu taką wszechstronność, że w dużej mierze stanowią
powody występowania oleju w wielu artykułach – od wypieków, takich jak
ciasto na pizzę, przez margarynę aż do mydeł, szamponów i pomadek do ust.
Jako produkt rolny olej palmowy jest ważnym dla całego świata olejem
roślinnym, a jego produktywność w przeliczeniu na hektar jest do dziewięciu
razy większa w porównaniu z innymi tłuszczami roślinnymi. Tak więc
zwyczajna zamiana na inny olej roślinny, na przykład sojowy lub kokosowy,
mogłaby doprowadzić do wykarczowania pod uprawy większych połaci lasów
bądź zniszczenia innych ważnych środowisk w kolejnych częściach świata.
Mogłoby to również zaszkodzić setkom tysięcy drobnych farmerów, którym
olej palmowy zapewnia środki do życia i którzy mają nadzieję na
wydźwignięcie się z nędzy.
Istnieje certyfikat produkcji nienaruszającej równowagi ekologicznej –
Roundtable on Sustainable Palm Oil (RSPO). Mają go producenci, grupy
konsumentów, wielcy nabywcy (łącznie z firmami o zasięgu światowym
i sieciami sprzedawców) oraz organizacje społeczne, które wspólnie pracują
nad rozwijaniem i wdrażaniem globalnych standardów produkcji oleju
palmowego w zrównoważony sposób.
Chociaż ten system nie jest idealny, a działający na rzecz ochrony
środowiska aktywiści znajdowali przykłady wylesiania lub wypalania lasów
na plantacjach mających certyfikat RSPO, stanowi on wielki krok we
właściwym kierunku. Obecnie standard RSPO przechodzi kolejny
z przeprowadzanych co pięć lat przeglądów, mających zapewnić
skuteczniejszą ochronę środowiska naturalnego i społeczności trudniących się
uprawą palm olejowych. Władze WWF uważają, że firmy używające oleju
palmowego do swoich produktów w ramach absolutnego minimum powinny
kupować go od certyfikowanych producentów, a także wykorzystywać swoje
wpływy dla współpracy i wsparcia innych podmiotów w łańcuchu
zaopatrzenia, w tym producentów i ich krajów, w celu poprawienia sytuacji
i sprawienia, by produkcja oleju palmowego mniej naruszała równowagę
ekologiczną. To bowiem pomogłoby stworzyć gałąź gospodarki, która nie
doprowadza do dalszego wylesiania i utraty cennych środowisk życia
orangutanów, słoni i wielu innych gatunków.
Nie powinno się sadzić palm olejowych na glebach bogatych w torf,
z których w wyniku ich drenowania i osuszania w celu uzyskania terenów pod
uprawy uwalnia się olbrzymia ilość węgla. Dziko żyjące gatunki muszą mieć
możliwość migracji, zatem ważne jest pozostawianie pomiędzy plantacjami
korytarzy naturalnego środowiska.
Żeby produkcja oleju palmowego nie naruszała także praw ludzi,
wytwarzające go firmy muszą przestrzegać godziwych praktyk wobec
pracujących na polach robotników i nie poddawać ich wyzyskowi. Powinny
też wspierać miejscowe społeczności i dbać o szanowanie ich praw, takich jak
prawo własności ziemi i przebywania na niej.
Nie chodzi tylko o presję wywieraną przez same firmy; swój odcinek na tym
froncie mają także konsumenci. Sprawdzaj składniki kupowanego gotowego
dania lub kremu nawilżającego oraz ustalaj ich producentów i kontaktuj się
z nimi, żeby zapytać, co robią dla zagwarantowania, że obecny w ich
produktach olej palmowy nie narusza równowagi ekologicznej.
Czasami jeden uprzejmy list może zmienić pogląd zarządu firmy na daną
sprawę, a ostatecznie także jego postępowanie.
Po długim dniu spędzonym w biurze jesteś już w domu. Idziesz wzdłuż podjazdu
do drzwi i w ogrodzie przed domem albo przed progiem lub na balkonie, bądź też
na okiennym parapecie widzisz kwietnik z roślinami kwitnącymi ile sił – ich
kwiaty kołyszą się na wietrze, a płatki o jaskrawej lub stonowanej barwie
kontrastują z kolorem płytek chodnikowych albo ściany domu. Na pobliskim
drzewie śpiewa ptak, zgłaszając bogactwem melodyjnych tonów swoje roszczenia
do terytorium.
Cieszy cię widok kwitnących roślin, bo spędziłeś wiele czasu przy tym
kwietniku – wybrałeś go, po czym hodowałeś rośliny z nasion lub zakupionych
sadzonek w nadziei, że urosną. Zasadziłeś je w doniczkach i podlewałeś, a może
zamontowałeś im podpory z tyczek i żyłek. A teraz kwitną nie tylko dla ciebie, bo
pająk tka na nich sieć, której nitki odbijają blask zachodzącego słońca; owady też
się nimi cieszą – pszczoła lub jakaś muchówka z rodziny bzygowatych z cichym
brzęczeniem skrzydeł ląduje na kwiecie. A ten śpiewający ptak, cóż, on też się
cieszy, bo owady to prawdopodobnie jego kolacja.
W czasie deszczu lecące na beton podjazdu lub chodnika kropelki wody
wpadają również do doniczek, a rośliny wchłaniają je i powstrzymują przed
spływaniem do ścieków. W innych miejscach tworzą się kałuże, niektóre całkiem
głębokie, jeśli mocno pada i kanalizacja jest zatkana lub woda nie ma gdzie
wsiąkać. A donica to mała oaza, w której liście połyskują zielenią skropione
deszczem. Miasto oddycha wtedy odrobinę lżej.
Przeważnie myślimy o naszych domach i ogrodach lub balkonach jak o miejscu
schronienia, małej prywatnej wyspie na morzu świata, dokąd możemy uciec,
zamknąć drzwi przed resztą ludzkości i być po prostu sobą, żyć własnym życiem.
O ile jednak nie mieszkamy sami na odległej wyspie ani na pustkowiu albo na
wsi, nie jesteśmy tak odseparowani od innych, jak chcielibyśmy myśleć. Pewne
działania, które możesz podjąć w domu – oszczędzanie energii i wody albo
zmiana diety – pomagają na poziomie indywidualnym i mogą kumulować się
w znacznie większy wkład, jeśli wiele osób przyłączy się do tych inicjatyw. Są
też inne rzeczy, które możesz robić w domu, a które dopomogą twojemu
bezpośredniemu otoczeniu, a ponadto uczynią twoje życie trochę
przyjemniejszym.
Weź choćby tę donicę przed progiem frontowych drzwi domu albo na
podjeździe. Jeśli mieszkasz w mieście i masz ogród lub podwórze przed domem,
wszystko, co możesz zrobić, by ten obszar trochę się zazielenił, pomoże twojemu
bezpośredniemu otoczeniu.
Zieleń może mieć swój udział w obniżeniu temperatury w mieście. Duże i małe
miasta są szczególnie narażone na przegrzanie, ponieważ ciemne powierzchnie,
takie jak jezdnie i chodniki, wchłaniają więcej ciepła niż obszary porośnięte trawą
i inną roślinnością. To zjawisko przyczynia się do powstawania w miastach efektu
wyspy cieplnej i może nasilać upały, które będą narastać w miarę podnoszenia się
globalnej temperatury, powodując dyskomfort mieszkańców, lub nawet narażając
ich życie na niebezpieczeństwo. Fala upałów, jaka w 2003 roku przetoczyła się
przez Europę, doprowadziła według szacunkowych ocen do dziesiątków tysięcy
zgonów, a szczególnie mocno ucierpiała wtedy Francja. Drzewa i inne rośliny
pomagają chłodzić budynki i ulice, a także zmniejszają ilość dwutlenku węgla.
Drzewa, żywopłoty i pnącza na budynku mogą nawet chronić zimą dom przed
utratą ciepła, działając jak wiatrochron.
Obszary zielone w miastach mogą też ograniczać gwałtowne podtopienia,
powodowane przez intensywne, choć krótkie ulewne deszcze, kiedy woda nie
znajduje ujścia. Kanalizacja ulega przeciążeniu, deszcz bowiem nie może wsiąkać
w ziemię na obszarach w dużej części wybrukowanych lub pokrytych asfaltem.
Drzewa i krzewy na krótko zatrzymują wodę na listowiu i spowalniają jej
opadanie na ziemię, a porastająca grunt roślinność pomaga jej wsiąkać w glebę,
powstrzymując jej spływanie i gromadzenie się w miejscach, gdzie może
spowodować podtopienie.
Liczne drzewa i inne rośliny mogą również poprawić miejscową jakość
powietrza, absorbując zanieczyszczenia – żeby nie wspomnieć o hałasie –
i działając jak płuca miasta. Oczywiście dziko żyjące gatunki także odnoszą
korzyść, gdy w ogrodzie przed domem lub za nim jest więcej roślin, a mniej
betonu – czy to ptaki żywiące się zbieranymi z ziemi robakami, czy pszczoły oraz
inne owady i stworzenia, które muszą gdzieś znajdować schronienie i budować
gniazda.
Chociaż często myślimy o przyrodzie jako czymś odrębnym od nas
i egzystującym „gdzieś tam”, obecność roślin i dziko żyjących gatunków przed
drzwiami domu jest dla nas korzystna. Przekonaliśmy się już, że czas spędzany na
łonie natury, na przykład w lesie, może poprawiać nasz komfort życia i łagodzić
stres, a to dotyczy również środowiska miejskiego. Z ankiety przeprowadzonej
przez brytyjskie Królewskie Towarzystwo Ogrodnicze (Royal Horticultural
Society) wynika, że prawie trzy czwarte badanych (73 procent) uważa, iż tereny
porośnięte roślinnością wzdłuż dróg i ulic sprawiają, że czują się oni szczęśliwsi,
trzy piąte – że czują się zdrowsi, a prawie tyle samo sądzi, iż ich uspokajają.
Mimo to w Wielkiej Brytanii przestrzeń przed przeszło jedną czwartą domów jest
całkowicie wybrukowana – to prawie trzykrotnie więcej niż jeszcze dekadę temu
– a wokół 5 milionów domów w ogóle nic nie rośnie.
Chociaż ogródki przed domem służą wielu osobom jako podjazdy,
zaparkowanie samochodu wymaga mniej miejsca, niż myślisz – w końcu opony
potrzebują jedynie dwóch ścieżek. Resztę mogłaby pokrywać nisko rosnąca
roślinność, miałbyś wtedy też spokój z chwastami wyrastającymi wśród żwiru.
A jeśli nawet w ogródku przed domem lub na tyłach obszerną przestrzeń porasta
trawa, to chyba mógłbyś zrobić coś więcej dla stworzenia korzystniejszego
środowiska dla dziko żyjących gatunków. One lubią bowiem zaniedbane miejsca,
opadłe liście, stos drewna na opał, dzikie kwiaty dające dostęp do pyłku i nektaru,
krzewy i drzewa. Więc spokojnie, twój ogród nie musi wyglądać jak na zdjęciu
w efektownym czasopiśmie. Jeśli ktoś patrzy na ciebie krytycznie, odpowiadaj, że
utrzymujesz ogród dla dzikiej przyrody.
Staraj się hodować rośliny, które przyciągną dziko żyjące gatunki, na przykład
owady zapylające, takie jak pszczoły, których liczebność w wielu rejonach świata
spada. W 2017 roku niemieccy naukowcy stwierdzili, że na obszarach
chronionych liczba owadów latających spadła w ciągu trzech dekad o 75 procent,
co oznacza, że na zwykłych terenach miejskich bądź rolniczych ich populacje
mogą być w jeszcze gorszym stanie.
Ogrody mogą zapewniać schronienie dzikim gatunkom, które zostały
wypchnięte z terenów rolniczych. Jednym z czynników wpływających na owady
są pestycydy, więc im bardziej możemy unikać stosowania chemikaliów, tym
lepiej, nawet jeśli to oznacza, że będziemy mieli do czynienia z paroma
szkodnikami. Są inne sposoby pozbycia się szkodników takich jak ślimaki – od
pułapek z przynętą w postaci piwa aż do fusów po kawie – które możesz
zastosować, jeśli gnębi cię myśl, że szkodniki zjadają twoje cenne rośliny. Albo
możesz zachęcić do zagoszczenia w twoim ogrodzie inne dziko żyjące gatunki, na
przykład ptaki, w nadziei, że pożywią się uprzykrzonymi szkodnikami. Twój
ogród może stać się schronieniem dla jeży, które lepiej sobie radzą na obszarach
miejskich niż na wsi i będą zjadały twoje ślimaki – zadbaj tylko o dziurę
w płocie, by mogły nią wchodzić i wychodzić. Wybierz też inny kompost niż
torfowy, nie chcesz przecież tworzyć w ogrodzie wymarzonego siedliska
gatunków lub pięknej przestrzeni z użyciem produktu otrzymanego przez
niszczenie torfowisk, ważnego środowiska magazynującego węgiel
i podtrzymującego dziką przyrodę.
Bez względu na to, czy masz obszerny ogród, czy tylko skrzynkę za oknem lub
nasłoneczniony parapet, możesz też starać się uprawiać własne zioła i jarzyny,
a nawet owoce. Jeśli starasz się jadać produkty sezonowe i cenisz sobie domową
kuchnię, nic nie będzie bardziej sezonowe od tego, co sam wyhodujesz. Takie
uprawy zajmują mniej miejsca, niż myślisz. Na większości nasłonecznionych
parapetów znajdzie się przestrzeń na posadzenie bazylii lub papryki chilli,
potrzebujesz też tylko tyle miejsca, ile zajmuje worek lub donica, żeby hodować
trochę ziemniaków albo pomidorów. Wyhodowanie własnych warzyw wymaga
czasu, lecz nie ma nic bardziej satysfakcjonującego niż posiłek z czegoś, co się
samemu uprawiało – nie tylko dlatego, że lepiej smakuje, bo produkty są takie
świeże, lecz również z tego powodu, iż dokładnie wiesz, jak je wyhodowano,
a odległość od rośliny do talerza wynosi zaledwie kilka metrów.
Możesz także wykorzystać wszelkie resztki żywnościowe z własnego stołu oraz
materiał pochodzący z koszenia trawnika i przycinania roślin do wyprodukowania
własnego kompostu. Zrobienie dobrego kompostu wymaga odrobiny wiedzy, ale
jego używanie, rozrzucanie go w ogrodzie lub dodawanie do doniczek to
doświadczenie nader satysfakcjonujące.
Recyklingowi nie poddaje się wyłącznie resztek żywności. W domu
prawdopodobnie wytwarzasz niezłą ilość odpadków, postaw zatem kilka
pojemników, żeby można było wrzucać do nich różne rzeczy tak samo łatwo jak
do kubła na śmieci, a będziesz robił to automatycznie. Upewnij się, czy dokładnie
wiesz, co lokalne służby będą odbierać i gdzie trzeba odstawiać rzeczy
przeznaczone do recyklingu oraz w jaki sposób najlepiej to robić. Na przykład
może będziesz musiał wyjąć butelki po środku do czyszczenia ogrodowego
zraszacza, zanim przekażesz resztę szkła do recyklingu. Im lepiej nadający się do
powtórnego przetwarzania materiał mogą zbierać miejscowe władze i na tym
zarabiać, tym lepiej dla rachunków płaconych przez wszystkich mieszkańców,
a nie tylko dla planety. W ten sposób zmniejszy się też ilość odpadów
wywożonych do spalarni lub na wysypisko śmieci.
Musisz także dbać o to, żeby wszystkiego, co nie nadaje się do recyklingu,
pozbywać się w odpowiedzialny sposób. Wyrzucanie śmieci w miejscach
niedozwolonych to w wielu rejonach ogromny problem, a mnóstwo tych
odpadów to po prostu zbędne przedmioty z gospodarstw domowych. Ważne, żeby
się upewniać, że ten, komu zlecasz usunięcie niechcianych rzeczy – od mebli
i urządzeń do gruzu budowlanego i starych ogrodzeń – zamierza odwieźć je we
właściwe miejsce i pozbyć się ich w legalny oraz odpowiedzialny sposób. Zadbaj
również o to, żeby otrzymać wszelkie dokumenty, które mogą być potrzebne.
W ten sposób będziesz mógł wrócić do domu i ogrodu i spędzać czas na ich
upiększaniu, nie martwiąc się, że mimowolnie stałeś się dla pozostałej części
społeczności zagrożeniem w rezultacie nielegalnego wyrzucania odpadów.
A czas, jeśli chodzi o naturę, będzie ci potrzebny. Poeta William Blake pisał:
„Stworzenie małego kwiatka to praca wieków”4. To prawda, różne istoty żywe
wymagają czasu, by urosnąć. Jednakże dla ciebie i twojego otoczenia będzie to
czas dobrze wykorzystany.
4 William Blake, Przysłowia piekielne, w: Wieczna Ewangelia: wybór pism, przeł. Michał
Fostowicz, Pracownia Borgis, Wrocław 1998 (przyp. tłum.).
Tyle spraw ważnych dla naszego wpływu na planetę rozgrywa się w naszych
domach, na podjazdach i w ogrodach, ale naprawdę przeobrażą nasze życie
inteligentne domy.
Jeśli popatrzeć na nie z zewnątrz, niekoniecznie muszą wyglądać na dzieła
zaawansowanej technologii, ale poradzenie sobie ze zmianami zachodzącymi
w świecie będzie od nas wymagało inteligentnych rozwiązań. Mogą do nich
należeć dachy porośnięte zielenią, która pomoże absorbować wodę ze skrajnie
intensywnych opadów deszczu i chłodzić obszar miasta.
Na ziemi będzie leżał przepuszczalny bruk z obszarami tworzącymi małe
„mokradła” lub „strumienie”, obsadzone roślinami obniżenia terenu lub
kanały, mające spowalniać strumień spływającej wody. Podjazd lub chodnik
będą oświetlały wyłącznie lampy solarne.
Dom również może być pokryty panelami słonecznymi, choć te niezgrabne
urządzenia mocowane śrubami na dachach są już trochę przestarzałe. Obecnie
panele nie wystają ponad powierzchnię dachówek. Dachówki można też już
wymienić na słoneczne, przypominające łupek albo terakotę.
Panele są jednym z trzech rozwiązań stanowiących energetyczne serce
inteligentnego domu wraz z domowym blokiem akumulatorów wielkości
dawnego bojlera oraz stojącym na podjeździe elektrycznym samochodem.
W ten sposób dom wytwarza w panelach prąd elektryczny i magazynuje jego
nadwyżkę, ładując akumulatory oraz samochód.
Jeśli to dom wybudowany według nowego projektu, to prawdopodobnie
będzie się odznaczał wysoką efektywnością energetyczną dzięki izolowanym
ścianom i powierzchni dachu oraz oknom o potrójnych szybach,
zatrzymujących pożądane ciepło w środku lub niepożądane na zewnątrz.
Domy budowane zgodnie ze standardem „budynku pasywnego” zużywają
bardzo mało energii na ogrzewanie, mają świetną izolację cieplną, do większej
części zadań wykorzystują energię słoneczną, a ich system wentylacji
odzyskuje i powtórnie wykorzystuje ciepło z powietrza wydostającego się
z budynku.
Inteligentna technologia prawdopodobnie pozwoli nam w przyszłości
w znacznie większym stopniu sprawować kontrolę nad ogrzewaniem
i oświetlaniem naszych domów. Można już zaopatrzyć się w systemy
umożliwiające włączenie ogrzewania w drodze z pracy do domu i ustawienie
preferencji czasowych dla każdego pomieszczenia, dzięki czemu
w sypialniach może być chłodniej, a w salonach cieplej. Automaty mogą
włączać i wyłączać oświetlenie, kiedy się wchodzi do pomieszczeń lub się je
opuszcza, pomagają zmniejszyć straty wody i energii, na przykład za pomocą
kranów, które zamykają wodę, gdy się usunie dłonie spod strumienia po ich
zwilżeniu, albo pryszniców zmniejszających strumień wody do momentu, aż
stanie się dostatecznie gorący.
Technologia zdalnego sterowania, umożliwiająca włączenie pralki lub
zmywarki na odległość za pomocą aplikacji w telefonie, podobnej do tej
sterującej systemami ogrzewania, może zmniejszyć wydatki. Wyższa cena
prądu w godzinach szczytowego obciążenia sieci może zachęcać do
załadowania danej maszyny przed wyjściem do pracy, po czym włączenia jej
w ciągu dnia, kiedy zapotrzebowanie i cena są mniejsze.
W Wielkiej Brytanii WWF współpracuje z National Grid and Environmental
Defense Fund (Narodowym Funduszem ds. Sieci i Ochrony Środowiska),
dostarczając danych wykorzystywanych przez wspomniane aplikacje
informujące mieszkańców z wyprzedzeniem, kiedy w sieci znajdzie się dużo
energii ze źródeł odnawialnych. Na przykład gdy zapowiada się wietrzny
dzień, użytkownicy mogą włączać urządzenia, żeby zrobić z energii jak
najlepszy użytek.
Urządzenia można by również podłączać do sieci o szerszym zasięgu za
pośrednictwem inteligentnych liczników prądu, które mogłyby na kilka minut
wyłączać odbiorniki, żeby pomóc w równoważeniu szczytowych wartości
zapotrzebowania. Tak więc kiedy w telewizji po upływie połowy meczu
następuje przerwa albo gdy zakończy się transmisja ze ślubu w rodzinie
królewskiej, gdy wszyscy wstają, by zaparzyć sobie filiżankę herbaty lub
wyjąć z lodówki schłodzony napój, sieć mogłaby przeciwdziałać
gwałtownemu wzrostowi poboru energii, zmniejszając na kilka minut dopływ
prądu do zamrażarek, żeby pomóc w zrównoważeniu popytu i podaży bez
obawy zepsucia się przechowywanej żywności.