Download as txt, pdf, or txt
Download as txt, pdf, or txt
You are on page 1of 84

Życie .... Co tu dużo na ten temat mówić ....

niektórzy uważają za dar, inni za


przekleństwo. Ja wolę uważać je za coś co mam tylko jedno i za cholerę nie mogę go
zmarnować. Nazywam się Aurora McCall, a to moje życie które jest dziwne,
skomplikowane, pełne smutku i gniewu ale i także pełne przyjaźni, wsparcia, rodziny
i pełne miłości ... zapraszam

- Lydia nie ubiorę jutro ten bordowej koszulki - westchnęłam. Leżałam na łóżku
patrząc na szafę jednocześnie trzymając telefon przy uchu .

- Czemu nie ?- westchnęła

- A dlatego, że jest za mała - westchnęłam

- przytyło się co? - zażartowała

- Była za mała już w przedszkolu - prychnęłam - A no wiesz ta zielona ... no wiesz


ta z wycięciem na plecach?

- Będziesz wtedy musiała ubrać skórę - przypomniała

- innej opcji nie biorę pod uwa.....- nagle usłyszałam jakiś hałas - Lydia
poczekaj muszę coś sprawdzić - mruknęłam do słuchawki i odłożyłam telefon na łózko.
Wyszłam z pokoju, a z pokoju na przeciwko wyszedł mój bliźniak Scott.

- Co to było ?- zapytał szybko

- nie mam bladego pojęcia - westchnęłam, a ten wrócił do pokoju i wrócił z kijem w
ręce- no tak bo jak to złodziej to przestraszy się kija - zakpiłam

- lepsze to niż nic - wzruszył ramionami. Ruszyliśmy na zewnątrz domu i gdy


staliśmy na werandzie rozglądając się dookoła. Z dachu do góry nogami zwisnął
Stiles najlepszy kumpel mojego brata. Krzyknęliśmy odskakując i on też odskoczył bo
Scott się zamachnął kijem

- Stiles ! Pół mózgu co ty tu robisz o tej porze !?- krzyknęłam wściekła

- Scott nie odbierał telefonu!- wyjaśnił -po co ci ten kij !?

- na drapieżniki - jaka to banda idiotów

- Stiles ! Co ty tu robisz o tej porze !?- powtórzyłam pytanie

- przecież jeszcze noc młoda - przypomniał, a ja spojrzałam na niego z


niedowierzaniem- dobra mam świetne wieści, 20 minut temu dzwoniono po wszystkich
policjantów - zeskoczył z dachu

- Czemu ? - zapytał Scott

- w Lesie znaleziono ciało

- Martwe ?- zapytał Scott

- Nie Scott żywe - prychnęłam

- jasne, że martwe stary - Stiles stanął koło nas

- morderstwo? - zapytałam
- niewiadomi ofiara jest młoda dziewczyna- odparł szybko

-czego szuka policja? - zapytał mój bliźniak

- nie wiecie najlepszego ... jest tylko pół ciała ... jedziemy - uśmiechnął się
szeroko

- tak ... miłej zabawy - mruknęłam odwracając się w stronę drzwi wyjściowych

- A ty nie jedziesz ?- zapytał Stiles

- mam na linii Lydie ... tamtej dziewczynie już nie pomogę- wzruszyłam ramionami i
wróciłam do siebie ... znów się wpakują w kłopoty. - Wróciłam ... to tylko ten
kumpel mojego brata

- ten taki dziwnie energetyczny i w ogóle ... dziwny ?- zapytała

- właśnie ten - westchnęłam - no to zielona co nie? - i rozmowa się kontynuowała.


Gdy już było późno rozłączyłyśmy się, a ja położyłam się do spania. Jednak sen nie
był mi zbytnio dany bo telefon mi zadzwonił, dzwonił mój ukochany braciszek - Co
Chcesz ?- warknęłam do słuchawki

- przyjedziesz po mnie? - Boże z nim gorzej niż z dzieckiem

- gdzie jesteś ?- westchnęłam wstając z łózka i szukając butów

- Rezerwat Beacon Hills ... stoję przy głównej ulicy

- zaraz będę, czekaj przy wejściu, nie zamierzam łazić i cię szukać po lesie -
przetarłam oczy zaspana i ubrałam buty i sweterek. Zabrałam kluczyki do auta mamy i
ruszyłam po Scotta. Stanęłam przy znaku Rezerwat Beacon Hills *Nie wchodzić po
zmroku *, ale ci idioci musieli wejść. Nie było Scotta, a mówiłam, że nie będę go
szukać - Scott ! ... Scott gdzie ty do cholery jesteś !? - wyszłam za znak i
rozglądałam się dookoła. Nie było go nigdzie więc szłam dalej w las. Stałam patrząc
dookoła ale nic nie widziałam. Nagle z jednej strony strzeliła gałąź- Scott?- głos
mi się lekko łamał - Scott jak to ty to... to nie jest zabawne wyłaź!- Byłam
przerażona i przy kolejnej złamanej gałęzi, aż pisnęłam przestraszona. Wtedy
usłyszałam jakby warczenie. Cofnęłam się o parę kroków do tyłu ale to coś się do
mnie zbliżało. Potknęłam się o gałąź, a coś na mnie skoczyło. Krzyknęłam przerażona
i poczułam ból w ramieniu. To coś uciekło. Podniosłam się patrząc dookoła nic nie
było ,ale gdy złapałam się za ramię poczułam ból ,a na palcach miałam krew.
Musiałam się skaleczyć przy upadku.

- Auri nic ci nie jest? - za drzew wyszedł Scott

- nie ... to chyba tylko ... jeleń - mruknęłam cicho - po prostu się
przestraszyłam i upadłam - Chłopak pomógł mi wstać - Co ty tu robisz i gdzie jest
Stiles?!- zapytałam wściekła

- natknęliśmy się na jego ojca ... ja się schowałem - wyjaśnił szybko - Chyba
zgubiłem inhalator

- Co?! Scott on kosztował 8 dych !- krzyknęłam na chłopaka

- gdzieś tu leży ... jutro przyjedziemy i poszukamy go

- mogłam was nie puszczać do tego lasu - Burknęłam pod nosem

- Czy ty masz krew na ramieniu?- zapytał przestraszony


- jak upadłam to musiałam się o coś Skaleczyć, ogarnę to w domu - mruknęłam
odpalając silnik

- znalazłem ciało - powiedział głupio

- żartujesz sobie ze mnie ?

- nie ... znalazłem drugą połówkę ciała

- jak nie będziesz mógł spać to jeszcze ci przywalę - westchnęłam - która


połówka ?

- górna to było potworne - Burknął, a ja spojrzałam na niego i się zaśmialiśmy

- ani słowa mamie ... spadnie na mnie, że was nie upilnowałam

- oczywiście siostrzyczko - uśmiechnął się.

- Chce przypomnieć, że to ty jesteś starszy - odparłam szybko

- ale rozwaga i odpowiedzialność przypadły tobie- przypomniał

- nie znoszę tego - westchnęłam. Dojechaliśmy do domu i wróciłam do snu.


Następnego dnia przed szkołą przyjechała po mnie Lydia

- no ta zielona to był dobry wybór - zaśmiała się - z nieoficjalnych źródeł


dowiedziałam się o imprezie w czwartek - odparła uśmiechnięta

- Czwartek ? ... nie nie mam planów - zaśmiałam się - impreza to idealny plan

- tak ale przed nią będziemy musiały wybrać ubrania

- to przecież oczywiste - prychnęłam - i we wszystkim najlepsze

- i za to cię właśnie kocham - zaśmiała się

- dziś trening Lacrosse idziemy co nie ?

- prawdopodobnie tak - westchnęła - Będziesz dopingować brata na ławce ? - zakpiła

- nie bądź niemiła ... i tak - westchnęłam - może w tym roku się dostanie

- nie mogę uwierzyć, że to twój brat .. ty jesteś popularna i fajna, a on to taki


dziwak

- ej to nadal mój brat więc zważaj na słowa ... tylko ja mam prawo tak na niego
mówić - zaśmiałyśmy się wyjeżdżając na parking szkolny i wychodząc z auta. - o
której ta impreza ?

- O 18 w sobotę mecz

- no tak jeszcze mecz - westchnęłam - Czyli piątek zaplanowany od rana do wieczora


- westchnęłam po czym zaśmiałyśmy się wchodząc do szkoły - pasowałoby pojechać na
zakupy ... dawno nie byłyśmy

- przed czwartkiem nie ma sensu - westchnęła

- no to dziś - odparłyśmy jednocześnie z uśmiechami . Poszłyśmy na lekcje które


jak zwykle były nudne. Przed treningiem stałyśmy przy szafkach

- Auri ?

- Co? - spojrzałam na rudowłosą

- Co to za dziewczyna ? - wskazała głową na brunetkę przy szafkach

- widzę ja tu pierwszy raz - wyszeptałam - niezły szalik

- A ta kurtka, idziemy się przywitać ?- zapytała, a ja przytaknęłam i ruszyliśmy


do dziewczyny

- Cześć ...muszę ci przyznać, że szalowa kurtka - uśmiechnęła się Lydia

- tak, a ten szalik to po prostu bomba m gdzie go kupiłaś?

- moja mama miał butik - wyjaśniła nieśmiało, a my spojrzałyśmy na siebie z


uśmiechami

- już cię lubimy - zaśmiała się Lydia do której podszedł Jackson Whittemore jej
chłopak dla mnie blond pustak i ją pocałował, czyli mi pozostaje przestawienie
postaci.

- Aurora McCall, to Lydia Martin i Jackson Whittemore - przedstawiłam wszystkich

- Alison Argent - uśmiechnęła się

- nie widziałyśmy cię tu wcześniej

- dziś mój pierwszy dzień niedawno się przeprowadziłam - dziewczyna patrzyła na


nas nieśmiało

- ale super, a gdzie wcześniej mieszkałaś ? - i Lydia się ożywiła

- to nie normalne ... ta nowa jest tu od 5 minut, a już przyjaźni się z Aurora i
Lydią - usłyszałam głos ale to nie była ani Lydia ani Alison, a one wesoło o czymś
gadały .

- są pięknem i ona też, a piękni ludzie trzymają się razem - to na pewno głos
Stilsa,a ja zaczęłam rozglądać się dookoła

- Pewnie jest tak samo pusta jak one - znowu ta dziewczyna

- one nie są puste - przypomniał Stiles wrecie zobaczyłam ich jakieś 10 metrów od
nas przy szafkach- są .... po prostu stawiają bardzo mocno na urodę, a nie na naukę

- i są wredne - przypomniawszy dziewczyna - puste lale myślące tylko o tym jak


dobrze wyglądać- mruknęła

- i udaje im się to - przypomniał Stiles

- Aurora ? - usłyszałam głos Lydii

- Tak tak już słucham - uśmiechnęłam się

- Idziesz ... trening - przypomniała Lydia - Lacross trening za 10 minut - mówiła


dalej
- a tak tak wybacz - zaśmiałam się po nosem - Chodźmy - uśmiechnęłam się i
poszłyśmy na boisko

- Czyli Lacross ... łapią piłkę w siatki na kijkach i rzucają do bramek tak ?-
zapytała Alison

- dokładnie ... biegają jak mrówki ale zawodników miewają niezłych - zaśmiałam się

- a kto to jest ? -Zapytała patrząc na boisko.

- Aurora czy to ?

- to mój brat ... co ten idiota robi na bramce? - westchnęłam

- masz brata ?

- tak Scott, a co ?

- siedzi przede mną na angielskim... - nagle trener zagwizdał, a ja czułam się


jakby mi bębenki miały eksplodować

- uuu ale oberwał - prychnęła Lydia, a ja spojrzałam na boisko

- dlatego zawsze siedzi - zaśmiałam się patrzyłam na boisko rzucał kolejny, a


piłka trafiła do siatki Scotta - złapał? - odparłam z niedowierzaniem - on ja
złapał - zaśmiałam się. Kolejni rzucali, a on łapał każdą następna

- jest niezły - mruknęła Lydia

- nawet bardzo - mruknęła Alison

- trochę za bardzo - wyszeptałam ... przecież z dnia na dzień nie można stać się
super graczem - zaraz wrócę - mruknęłam i po trybunach przeszłam do Stilsa
siedzącego na ławce. Złapałam go za ucho

- auauauła ... to boli - mruknął rozmasowując małżowinę uszną - Co ?

- Co brał ?- zapytałam ostro

- nic - powiedział szybko

- nikt nie staje się od tak dobry - warknęłam

- nic nie brał przyrzekam - powiedział szybko

- to czemu tak gra ?

- nieodkryty talent ?- zaproponował

- A ty masz nieodkryty mózg - warknęłam - po co ja się ciebie pytam nawet jeśli to


nie sypnąłbyś go - warknęłam - wracam do moich pustych przyjaciółek - ten spojrzał
na mnie zaskoczony

- gdzie to słyszałaś ?

- na korytarzu mówi się ciszej - Burknęłam i uszlachcam cichy zbliżający się


świst. Odwróciłam się i w mojej ręce wylądowała piłka ... tuż przed moja twarzą ale
złapałam ją
- jak ty to ?- zapytał zdziwiony

- po prostu złapałam - odparłam szybko i wróciłam do dziewczyn - przypomniałam


sobie, że muszę zawieść lunch mamie ... do jutra dziewczyny - uszlachetniam się i
pożegnałam z nimi. Szlam w stronę mojego auta i szybko wróciłam do domu. Siedząc w
aucie spojrzałam na swoje dłonie. Zapałam lecąca piłkę gola ręką i nawet nie mam
jej zaczerwienionej. W domu nie było nikogo. Pewnie mama ma druga zmianę w
szpitalu. Zdjęłam kurtkę i spojrzałam na zabandażowane ramie. Wzięłam apteczkę z
łazienki i zaczęłam zdejmować bandaż na którym była krew ale po ranie ani śladu.
Przetarłam po niej dłonią i nic ... ani zadraśnięcia ani siniaka. Spojrzałam na
siebie w lusterku i byłam zdezorientowana. Co się tu do cholery dzieje ? Musiałam
to sprawdzić za wszelka cenę. Po szlam do kuchni i złapałam nóż. Serce waliło mi
potwornie ale to wszystko jest zbyt dziwne. Zrobiłam delikatne nacięcie które
zakryło się krwią. . Odłożyłam nóż i przemyłam krew pod kranem .... po niecałej
minucie po ranie nie było nawet śladu. Przerażona byłam. Nagle drzwi się otworzyły,
a ja aż podskoczyłam

- o już jesteś w domy ?- zapytał Scott

- tak ... mruknęłam przemywając noż i chowając go do szafki

- widziałaś mnie an boisku ? - zapytał podekscytowany

- tak ... i tu moje pytanie ... co brałeś ?- zapytałam ostro

- Co ?! - zapytał zdziwiony

- Co Brałeś Scott ?! Dziś grałeś jak zawodowiec, a nikt nie staje się dobry z dnia
na dzień - powiedziałam wściekła

- nic nie brałem - powiedział z wyrzutem - jesteś moja siostra ... znasz mnie
przecież

- i dlatego wiem, że ty tak nie grasz m byłam na każdym twoim treningu i nie ma
takiej możliwości abyś w jednym monecie z zera stal się super graczem

- masz mnie za zero ?- zapytał z niedowierzaniem

- wiesz, że nie o to mi chodzi - westchnęłam - Scott ty tak nie grasz ... to nie
ty

- widziałem jak złapałaś piłkę - powiedział

- nie chciałam oberwać w twarz ... to ja złapałam normalne

- masz mnie za zero ... świetnie oczywiście ty jesteś ta super popularna Aurora, a
ja jestem twoim beznadziejnym bratem ?- zapytał wściekły

- Scott co ty gadasz? Nigdy nie miałam cię za zero ... jesteś moim bratem do
cholery i się martwię - wykrzyczałam mu w twarz - aż tak trudno ci to zrozumieć ?

- nie masz o co się martwić ... nic nie brałem przyrzekam nie okłamałbym cię -
westchnęłam i mnie przytulił

- ja się tylko martwię - westchnęłam - i nie mam cię za zero, wiesz, że cię kocham

- ja ciebie też - mruknął - jadę ze Stilesem szukać inhalatora

- obyś go znalazł ... nie mam zamiaru uczestniczyć w twojej wymyślonej historyjce
- zaśmiałam się - uważajcie na siebie

- Będziemy ... nie wiem kiedy wrócę

- 2 lodowce zostawię ci obiad przygrzej go sobie później

- okej - uśmiechnął się i poszedł. Ugotowałam obiad i cześć włożyłam do lodówki .,


a część włożyłam do pudelka i do reklamówki. Zamknęłam dom i ruszyłam do szpitala.
Na recepcji zobaczyłam kobietę - Brązowymi kręcącymi włosami związanymi w koka

- witam witam i o życie pytam - odparłam uśmiechnięta - mam obiadek czy teraz
przyznasz, że jestem twoim ulubionym dzieckiem nachyliłam się nad nią

- moja ulubiona córka - zaśmiała się

- i jedyna - prychnęłam - dziś w menu spaghetti jeśli jutro chcesz coś innego to
zostaw karteczkę na drzwiach lodówki

- pachnie wspaniale - uśmiechnęła się - Co chcesz?

- nic ... tak tylko wpadłam mówiąc, że teraz jadę z Lydia na zakupy, a w czwartek
idę na imprezę - uśmiechnęłam się

- A ja nie mam możliwości nawet co zabronić m dobrze się uczysz nie robisz
kłopotów nie robisz problemu z używkami i alkoholem ... daj mi powód do uziemienia
cię

- nie moja wina, że jestem idealna córką o i zabieram samochód - uśmiechnęłam się
szerzej

- no i haczyk - prychnęłam - jedź ostrożnie

- kocham cię mamo - odparłam z uśmiechem - smacznego- wyszłam ze szpitala


podjeżdżając pod dom Lydii, a ona wyżla z niego

- Witam witam - dziewczyna mnie przytuliła

- witam... no to tak ciuchy czy buty ?- zapytałam z uśmiechem

- Ciuchy czemu wyszłaś wcześniej z treningu

- musiałam zrobić obiad dla mamy i go zawieść - wzruszyłam ramionami

- kłamać to możesz ale nie mnie kochana - prychnęła

- zrobiłam sobie pogadankę z bratem - westchnęłam grał dziś za dobrze i kocham go


ale on jest w Lacrosse beznadziejny

- podejrzewasz, że bierze ?- zapytała zmartwiona

- jak tak to zrobię mu z życia piekło i nawet nie pomyśli o wzięciu kolejnej dawki
- uszlachetniam się cwanie. Do domu z zakupów wróciłam późno ... bardzo późno .
Padnięta poszłam spać.

- nie wierze ... idziesz z moim bratem na imprezę ?- spojrzałam na Alison z


niedowierzaniem

- tak jakoś wyszło mam nadzieje, że nie jesteś zła - uśmiechnęła się niewinnie
- nie no oczywiście, że nie tylko dziwie ci się, że akurat on - zaśmiałam się

- no pospieszcie się bo zaczną kwalifikacje i nas nie będzie - zasiała się Lydia
ciągnąc nas w stronę boiska. Usiadłyśmy na trybunach i patrzyliśmy

- przepatrzyłaś brata ?- zapytała cicho Lydia

- przed szkolą przeszukałam mu plecak ... nic ani tabletki -westchnęłam. Kolejny
ogłuszający gwizdek trenera ... o wiele za głośne. Chłopaki zaczęli grac i Scott
był naprawdę niesamowity na boisko i to mnie przerażało. On nie grał jak on. Dostał
się do pierwszego składu.

- podjadę do ciebie o 17 okej - uśmiechnęła się Lydia, a ja przytaknęłam. Wróciłam


do domu i położyłam się na łózko. Czulak się naprawdę dziwnie. Niespokojnie.
Rozpierała mnie energia. Byłam przerażona. Nie wyleżałam długo i zaczęłam sprzątać
pokój, a co można robić innego gdy się człowiek nudzi? Gdy skończyłam sprzątać
zaczęłam już szukać wstępnie ciuchów na imprezę chodź i tak calom stylizacja zmieni
się jeszcze 7 razy .

- Aurora Lydia przyjechała - krzyknął Scott, a ja stanęłam na szczycie schodów

- no i co się wydzierasz przecież drogę do pokoju zna - uszlachetniam się

- idę do Stilesa - powiadomił

- nie spóźnij się po Alison jak to zrobisz to obiecuje ci, że ogolę cię na łyso -
zagroziłam

- nie spóźnię się - westchnął i poszedł

- i tak się spóźni - prychnęłam i ruszyłam z dziewczyna do pokoju .- dobra


próbowałam ogarnąć jakaś stykówkę ale to dziwnie trudne. - westchnęłam

- daj mi 20 minut - zaśmiała się

- A potem następne 20 - dodałam i dziewczyna otworzyła szafę i położyła dłonie na


biodrach - sukienka czy spodnie

, a w czym lepiej wyglądam ?- zapytałam z uśmiechem

- i właśnie dlatego jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami - uśmiechnęła się - no to


sukienka ... weźmy coś... możne z dłuższym rękawem. Miałaś ostatnio bandaż na
ręce ?

- widziałaś ?- zapytałam zdziwiona - już nie mam - uspokoiłam i na dowód odsunęłam


z ramienia sweterek - lekkie skaleczenie ... nawet nie ma śladu - uspokoiłam ją

- na to możemy pozwolić sobie na krotki rękaw ale kurtkę weź albo nie ta sukienka
boska - dziewczyna wyciągnęła z szafy prosta czarna sukienkę z długim rękawem -
uwielbiam twoja szafę - uśmiechnęła się

- Spodziewam się - prychnęłam i patrzyłam na dziewczynę- weź jeszcze tą brązową


skórę ... będzie pasować i jest wygodna - wskazałam palcem na kurtkę

- może być, a buty ... wysokie co nie ?

- wiadome ... nie wyobrażam sobie pójść na imprezę w trampkach - prychnęłam

- tak największa wpadka jaką mogłabyś popełnić - mruknęła - kiedy kopiłaś te


buty ?- zapytała patrząc na parę botków

- dostałam na urodziny - mruknęłam

- Chwalą temu kto ci je dal bo właśnie w nich dziś idziesz - zaśmiała się i
położyła się koło mnie na łózko - Co tak leżysz ?

- jakoś tak dziwnie się czuje ... nieswojo - szepnęłam pod nosem

- Bać przynajmniej na początku imprezy. Pokaż się, zabaw, a jak ci nie przejdzie
to wracaj do domu - westchnęła

- wiem wiem ... mam nadzieje, że mi przejdzie - położyłam się na plecach - Co


sądzisz o Alison ?

- mila ... trochę cnotka ale do nas będzie pasować idealnie - uśmiechnęła się

- też tak sadze- mruknęłam - wydaje cię grzeczna dziewczynką, ale możne jest jej
przeciwieństwem - spojrzałam na dziewczynę i zaczęłyśmy się śmiać

- nie myśl tyle tylko rusz tyłek i ubieraj się - odparła śmiejąc się i spychając
mnie z łózka. Ubrałam się potem Lydia pomogła mi z Makijażem i fryzurą. Potem
wyjechałyśmy na imprezę. Tak była dobrze rozkręcona. Alkohol głośna muzyka tłum
ludzi m no i czego można chcieć więcej. Na początku tańczyłam z Lydią potem ja
zgubiłam i napatoczyli się jacyś Faceci to tańczyłam z nimi oczywiście wlewając w
siebie hektolitry alkoholu bo jakby inaczej aż się zaczęło ...sama nie wiem co ale
na początku pojawiły się zawroty głowy ... potem ból ... ból psychiczny, jakby coś
chciało się ze mnie uwolnić. Odeszłam od ludzi przed dom gdzie nie było prawie
nikogo ale nadal to czułam. Muzyka dudniła mi w uszach. Zapałam się za włosy chcąc
je sobie najchętniej powyrywać. Wściekło m adrenalina, rozpierająca energia której
nie chciałam uwalniać. W napadzie szalu uderzyłam pięścią w kolumnę z której
kawałek utraciłam. To nie było normalne.

- Aurora ?

- Co chcesz Stiles ?- warknęłam siadając na schodkach i łapiąc się za głowę

- wszystko w porządku ? - podszedł do mnie

- to tylko alkohol - mruknęłam

- odwieźć cię do domu ?- zapytał, a ja przytaknęłam szybko. Pomógł mi wstać i


weszliśmy do jego niebieskiego Jeepa. Rozsadzało mi głowę od środka i piszczało mi
w uszach. Zamknęłam oczy przykładając głowę do szyby, ciężko mi się oddychało.
Dłonie mi się trzęsły przeokropnie, czułam się jakbym dostała jakiegoś ataku. - na
pewno wszystko okej ?- jego głos tak dudnił w uszach i drażnił słucha jak każdy
najmniejszy ćwiek

- tak ... po prostu jedź - wyszeptałam. Po paru minutach byliśmy już pod moim
domem. Wyszłam szybko z auta, a chłopak szedł za mną. - idę do pokoju, dzięki -
mruknęłam szybko, a stojąc przed drzwiami pokoju Scotta usłyszałam huk, chciałam
tam wejść ale zatrzymał mnie Stiles

- idź do pokoju ... ja zobaczę - nakierował mnie do mojego pokoju. Weszłam do


środka i zamknęłam drzwi na klucz. Osiadłam na łózko trzymając się za głowę, czułam
ból który narastał we mnie, serce waliło tak mocno i szybko, że miałam uczucie
jakby chciało rozerwać żebra. Czubki palców zaczęły mnie dziwnie mrowić, a gdy na
nie spojrzałam zobaczyłam pazury, nie pomalowane paznokcie tylko pazury twarde i
ostre . Myśląc, że to zwidy poszłam do łazienki. Oddech zdawał się być jeszcze
szybszy i płytszy. Przemyłam twarz wodą ale w lustrze nie zobaczyłam siebie. Moje
naturalnie brązowe oczy świeciły na zielono, a zamiast zębów miałam kły ... jak
zwierzę ... czułam dziwną wściekłość, a do tego pojawił się strach przed samą sobą.
Skuliłam się na podłodze jednak to nic nie dało. Cis chciało się ze mnie uwolnić i
chyba się uwolniło bo rano zamiast w swoim domu byłam w lesie ., a do domu wróciłam
na piechotę. Przerażona to ja byłam przeokropnie. W głowie miałam tylko pytanie co
się ze mną działo ostatniej nocy. Pamiętałam tylko przebłyski. Chyba biegałam po
lesie, napisałam do Lydii, że nie będzie mnie w szkole. Nie byłam w stanie myśleć.
Wzięłam szybki prysznic, a potem, pozadowalam jakoś ogarnąć myśli co proste nie
było. Cały dzień spędziłam na myśleniu. Ten moment gdy słyszałam Stilesa na
korytarzu, super Refleks gdy złapałam piłkę, super siła gdy rozłupałam kamienną
kolumnę, nad naturalne gojenie się ran, świecące oczy kły pazury, brakuje mi tylko
jednego elementu. Osiadłam przy laptopie i wpisałam jedna frazę. I tak jak
podejrzewałam wczoraj była pełnia. Spojrzałam na zegarek i no tak. Miała pojechać
po mamę do szpitala no tak. Ubrałam się i uczesałam, a potem ruszyłam po matkę.

- Cześć cześć jak życie? - uśmiechnęłam się opierając o recepcję

- spokojnie jeszcze ... poczekasz jeszcze pół godzinki? muszę coś załatwić, a
potem możemy jechać na kolację - uśmiechnęłam się szeroko i przytaknęłam

- Brzmi super - odparłam i usiadłam na jednym z krześle. Wyciągnęłam suchański i


włączyłam muzykę. Na telefonie wpisałam parafrazę ... likantropia ... wilkołak,
tylko o tym potrafiłam myśleć. I oto co mówi Wikipedia *Wilkołak, także wilkołek– w
wielu podaniach i legendach człowiek, który potrafił się przekształcić (sam z
siebie lub przez wpływ osoby z zewnątrz) w wilka lub postać będącą połączeniem tego
zwierzęcia z człowiekiem. Zdolność tę nazywa się wilkołactwem lub likantropią.
Wilkołaki w czasie przemiany były groźne dla innych ludzi i zwierząt domowych, gdyż
atakowały je w morderczym szale. Nie atakowały jednak ludzi, dopóki ci nie stanęli
im na drodze*

Super czyli możne nikogo nie skrzywdziłam m krwi na rękach nie miałam wiec to chyba
dobry znak.

*wilkołaki posiadały wiele nadnaturalnych cech, jak np. możliwość zmiany wyglądu od
człowieka przez pół-człowieka pół-wilka do samego wilka, choć najczęściej mówi się
o tej drugiej formie. Posiadały wielką siłę oraz zwinność. Mogły też wspinać się z
zawrotną prędkością, a także wskakiwać i zeskakiwać z dużych wysokości, nie robiąc
sobie przy tym krzywdy. Miały doskonały węch i słuch, nawet w ludzkiej postaci.
Potrafiły również widzieć w ciemnościach. *...

Poczułam wzrok na sobie na co się rozglądnęłam i prawie padłam na zawal

- Stiles nie zakradaj się tak! - mruknęłam wyjmując słuchawki z uszu

- nie chciałem ... - mruknął nerwowo - Co tu robisz?

- Czekam na mamę miałyśmy iść na kolacje - odparłam szybko kasując strony w


telefonie - A ty ?

- A ... ja ... przyszedłem ... ze Scottem chciał o coś zapytać - patrzyłam na


niego i dziwne słyszałam jak tętno mu przyspiesza ... tętno przyspiesza gdy ludzie
się denerwują, a denerwują się gdy kłamią

- kłamiesz - mruknęłam pod nosem

- Co? nie !- odparł szybko nadal zdenerwowany - jak się czujesz po wczoraj ?

- normalnie, a jak miałabym się czuć, po prostu ... przesadziłam z alkoholem -


szepnęłam - dzięki za podwózkę

- nie ma sprawy, słuchaj o czym czytałaś?

- o niczym ważnym - mruknęłam

- jestem pewny, że zobaczyłem tam słowo wilkołak- odparł siadając obok

- zdawało ci się

- podejrzewasz coś ... albo no nie wiem kogoś o no wiesz wilkołactwo ?

- o co ci chodzi ? - zapytałam wściekła

- widziałaś coś no na przykład wczoraj ?- zapytał ciekawy

- A co cię to obchodzi książkę piszesz? - warknęłam, a wtedy poczułam dziwne


mrowienie na twarzy, on to zauważył

- Co ty ... czy ty ... ty ?

- odwal się Styliński - warknęłam wściekła i ruszyłam do łazienki gdzie przemyłam


twarz zimna wodą ... jest ze mną źle ..., a czuje się jeszcze gorzej. Wyglądałam
już normalnie, zero świecących oczu zero dodatkowej ... sierści ? Otworzyłam drzwi
i zobaczyłam jak Scott gada ze Stilsem po czym poszli. Wróciłam na krzesła

- no możemy już iść - podeszła do mnie koja mama

- super - mruknęłam i poszłyśmy razem gadając m zawsze z mama miałam super


kontakty. Jutro mecz i Scott gra w pierwszym składzie, mama specjalnie wzięła wolne
w pracy.

- tak Lydia będę jutro na meczu - westchnęłam do telefonu

- mam już przygotowany bane...

- nie będę trzymała baneru - zaśmiałam się

- no ej ... dopingujemy Jacksona ma zwichnięty bark, a i tak będzie grał jesteś mi


to winna bo to twój brat mu to zrobił

- Scott to idiota i nic na to nie poradzę - westchnęłam - nie biorę za niego


odpowiedzialności wiec przepraszam ale baneru trzymać nie będę

- nawet dla mnie tego nie zrobisz ? - zapytała

- kocham cię ale nie będę trzymała Baneru ... wiesz jaka mam opinie o Jacksonie i
akceptuje go tylko ze względu na ciebie - westchnęłam

- dobra dobra wybaczam - westchnęła, a wtedy usłyszałam Huk

- słuchaj Lydia muszę kończyć do jutra - pożegnałam się i rozłączyłam. Huk dobiegł
z pokoju Scotta. Słyszałam dwa glosy Scotta i jakiegoś mężczyzny. Zapukałam - Scott
wszystko w porządku ? - zapytałam zmartwiona

- tak przewróciłem się - powiedział szybko

- na pewno ... mogę wejść?


- tak ... wchodź - krzyknął, a ja weszłam do środka wszystko wyglądało normalnie
oprócz tego, że był on lekko zdenerwowany - Coś nie tak ?

- usłyszałam huk i głosy - mruknąć - z kimś gadałeś ?

- tak ze Stilesem przez komputer - mruknął szybko. Kłamał

- kłamiesz Scotty - mruknęłam - Chciałam tylko sprawdzić czy wszystko okej -


mruknęłam i wróciłam do siebie. Czemu naglę wszyscy kłamią i czemu ja to słyszę ? O
możne dlatego, że jestem jakimś cholernym likantropem. Położyłam się spać bo tylko
tak mogłam uciec od tego wszystkiego. Następnego dnia pojechałam z mamą na mecz ...
pierwszy raz Scott na boisku ... dziwne.

- dobrze gra ?- zapytała mama patrząc na boisko

- na treningach był niezły - powiedziałam szybko

- nie mogę się doczekać zobaczyć go w grze, oby nic się nie stało - mruknęła

- Będzie dobrze - uspokoiłam ją i złapałam za ręce. Gra się rozpoczęła. Scott. Ie


miał ani jednej piłki, nic nie złapał co było naprawdę dziwne. Niemalże cala
drożyna zebrała się w okręgu oprócz Scotta. Whittemore coś gadał, a ja za wszelką
cenę chciałam wiedzieć co. Założyłam pasmo włosów starając się wsłuchać w nich ..

- A jak będzie wolny? - to chyba Danny z drożyny czyli mi się udało

- Co powiedziałem? - to Jackson

-Chcemy wygrać - przypomniał

- Wygramy ... co powiedziałem ?

- nie podawać do McCalla -Westchnął, a ja przestałam słuchać ... czyli takie buty.
Pajace. Przy wybiciu piłki w powietrze. Scott wyskoczył do góry i złapał ją potem
zgrabnie wyminął wszystkich i trafił, a trybuny oszalały. Grali... zaciekle

- Czy przeciwnik podał do Scotta ? - zapytała Mama

- właśnie tak - zaśmiałam się, a Scott tak rzucił aż siatka przy kiju bramkarza
rozerwała się. Był remis i ostateczny rzut .. parę sekund do końca. Scott ma piłkę
i trafił

- trafił ... mój Boże trafił - krzyknęła szczęśliwa mama - Był niesamowity

- Bardzo - zaśmiałam się. Wróciliśmy do domu gdzie gratulowałyśmy Scottowi. Cały


Weekend świętowaliśmy sukces Scotta ale następny tydzień też przyniósł
niespodzianki.

- Czyli idziecie dziś na randkę ? - dopytałam Alison

- tak - uśmiechnęła się

- Czyli to już oficjalne ?- zapytałam

- Chyba tak - zaśmiała się

- wyjdźmy gdzieś w czwórkę pójdziemy z wami ja i Jackson ... będzie super -


odparła wesoło Lydia. Auri znajdź kogo...
- o nie mnie w to nie wrobisz ja randki przyjmuje tylko w formie sam na sam -
mrugnęłam do niej

- no tak jak mogłabym zapomnieć - zaśmiała się

- jeszcze nawet nie wiemy gdzie idziemy - Alison starała się odmówić Lydii ale nie
była w stanie

- to nie problem ... tam siedzi Scott - rudowłosa bez namysłu ruszyła do stolika
siadając przy Scottcie ... za nią poszłyśmy my i Jackson i Danny

- podobno sprawca ataku była puma - odparł Denny zaczynając rozmowę. No tak na
parkingu szkolnym jakiś mężczyzna został zaatakowany w autobusie szkolnym. Od rana
o tym się mówi

- słyszałem, że lew Górski - dodał Jackson, a na przewróciłam oczami

- to jedno i to samo - mruknęła Lydia po chwili uświadamiając sobie, że


powiedziała to na głos - prawda ?- zmarszczyła brwi

- to bez znaczenia facet pewnie był bezdomnym ćpunem - Burknął blondyn

- odkryli jego tożsamość- wtrącił Stiles włączając nagranie na którym policja


mówi, że mężczyzna jak mówią Garison Mayers jest w szpitalu i żyje ale jest w
stanie krytycznym.

- znam go ... był kierowca autobusu którym jeździliśmy gdy mieszkaliśmy z ojcem -
wtrącił Scott patrząc na mnie

- możne zapodajmy coś weselszego? - mruknęłam pod nosem

- właśnie gdzie idziemy dziś? Nie zamierzam siedzieć w domu przed telewizorem
rozerwijmy się - oto cala Lydia ... bezpośrednia

- mamy się spotkać we czwórkę ?- zapytał zdezorientowany Scott, a ja ledwo


powstrzymywałam się od śmiechu - masz ochotę na podwójna randkę - Scott spojrzała
na Alison

- tak czemu nie, możne być fajnie - uśmiechnęła się

- wiesz co jeszcze możne być fajne? Zadźganie się tym widelcem - Burknął Jackson

- Chętnie ci w tym pomogę - mruknęłam

- A możne kręgle lubisz porzucać - zaproponowała Lydia zwracając się do Jacksona

- tak ... kiedy mam konkurencje - mruknął Jackson

- A skąd wiesz możne jesteśmy lepsi? - zaśmiała się Alison - umiesz grać?
Spojrzała na Scotta, a dla mnie ta rozmowa wydala się super interesująca

- powiedzmy - mruknął

- tak czy nie ? Zapytał stanowczo Jackson

- tak, jestem naprawdę niezły - słysząc to prawie się zakrztusiłam z resztą nie
tylko ja bo Stiles tak samo.

- oj będzie ciekawie nie mam wątpliwości - szepnęłam pod nosem. To było naprawdę
przezabawne zważywszy na to, że Scott ostatni raz grał w wieku 8 lat na naszych
urodzinach i był beznadziejny. Lekcje dobiegły końca, a ja chciałam wrócić do
domu ... chciałam

- Aurora ... czekaj - to Styliński

- Co ? - mruknęłam

- wiem czym jesteś - powiedział prosto z mostu

- nie wiesz nic - westchnęłam

- super refleks, wyostrzone zmysły, silą. Szybkość, pełnia i jej oddziaływania,


stałaś się agresywniejsza i silniejsza ... prawda ? - zapytał ostro

- nie wiem o czym mówisz - burknęłam

- widziałem twoje oczy ... świeciły

- przywidziało ci się

- zostałaś ugryziona ?

- Co ?

- A możne to bliźniaczy instynkt

- Co ?- mój szok osiągał kulminacyjny moment

- Scott też jest ... został ugryziony w te noc

- nie wiem o czym mówisz - Chciałam go wyminąć ale on mnie zatrzymał

- posłuchaj ... jeśli mówię prawdę to przyjedź dziś do mnie ... sprawdzimy to
wszystko - spojrzałam na niego i wyminęłam go po czym pojechałam do domu. Po głowie
miałam słowa Stilesa ... Scott też został ugryziony ... on też jest i nagle
wszystko się wyjaśniło, super gra, prędkość na boisku, silą z jaka rzucał piłkę.
Wszystko zostało wyjaśnione ... ręka przetarłam ramie i teraz sobie coś
uświadomiłam. To nie było skaleczenie... wtedy w lesie coś mnie ogryzło ... coś
warczało. Podeszło do mnie ... wilk ? Chyba bardziej Wilkołak. Ugryzło mnie, rana
zniknęła, a ja ... a ja stałam się wilkołakiem. Jestem Wilkołakiem ... to nie jest
normalne. Scott poszedł na randkę, a ja ... sama nie wiem co man prowadziło ale
ruszyłam do Stylińskiego. Zapukałam do drzwi które otworzył mi jego ojciec

- Aurora ... Scotta nie ma u nas - odparł szeryf Styliński w mundurze

- tak wiem .. ja do Stilesa mamy robić .. projekt - powiedziałam szybko z


delikatnym uśmiechem

- A w takim razie zapraszam ... oby Stiles cię potem odwiózł, nie wracaj na
piechotę do domu bo jest wprowadzona godzina policyjna

- tak? - zapytałam zdziwiona- z jakiego powodu ?

- dzikie zwierze atakuje mieszkańców przez to mam mnóstwo pracy - westchnął


pokazując odznakę - miłej nauki wiesz gdzie pokój Stilesa - uśmiechnęłam się, a ja
przytaknęłam - miłego dnia - i wyszedł, a ja poszłam pod pokój Stilesa i zapukałam
do drzwi
- tato wchodź - usłyszałam głos chłopaka i weszłam do środka - Aurora

- tak ... powiedziałeś abym przyjechała jeśli masz racje - mruknęłam pod nosem -
Scott też jest ?

- tak ... um ... siadaj - zabrał jakieś karki z biurka ... kartki latały wszędzie-
tak możesz tu albo tu ... albo

- Brałeś leki na ADHD ?- zapytałam

- możne - mruknął, a ja usiadłam na krześle przy biurku - zostałaś ugryziona ?

- Scott zadzwonił abym przyjechała po niego do Rezerwatu. Nie było go wiec wyszłam
z auta i odeszłam od niego. Było cicho aż coś złamało gałąź. Wystraszyłam i
zaczęłam się cofać ... wtedy przewróciłam się i poczułam ból - druga ręka roztarłam
ramie - miałam krew na ramieniu ale myślałam, że to skaleczenie. W domu
zabandażowałam, a po dniu ... po ranie nie było śladu. Nic- westchnęłam

- w te sama noc Scott został ugryziony. Złapał mnie ojciec, a Scott został w
lesie. Mówił że słyszał wycie wilków

- ja słyszałam warczenie - mruknęłam - gdy złapałam ta piłkę .... to był początek


wszystkiego. W domu z ciekawości złapałam noż i przejechałam po dłoni. - mruknęłam
wyciągając z torby scyzoryk i przerzedzając po dłoni aż wypłynęła krew. Zacisnęłam
dłoń i schowałam nożyk wyciągając chusteczkę - A po minucie po ranie nie było śladu
- wytarłam krew i ta rana też zniknęła.

- wow - wyszeptał - naprawdę? Wow

- zanim mnie zobaczyłeś na imprezie ... rozwaliłam pięścią kamienna kolumnę ... w
domu w lusterku ... zobaczyłam potwora ... świecące oczy. Kły ... pazury ... rano
już byłam w lesie - westchnęłam

- Scott chce korzystać z pomocy Dereka Halea - westchnął

- kogo ?

- Hale ... 6 lat temu w pożarze stracił calom rodzinę, a ta dziewczyna zamordowana
i przecięta na pól to jego siostra. Oboje byli wilkołakami i Derek nadal jest. Mówi
że chce mu pomóc ale osobiście w to nie wierze. Jak chcesz to też możesz do niego
iść

- Chce po prostu normalnie żyć - westchnęłam opierając łokcie na biurku.


Spojrzałam na stos kartkę i złapałam jedna. Rysunek wilkołaka - nie chce być
potworem ..., a już na pewno nie chce nikogo zabić - wyszeptałam

- nie zabijesz ... postaramy się pomóc to tobie i Scottu, Hale to kontroluje z
tego co mówił Scott, w czasie pełni on też się przemienił i pobiegł do lasu.
Napotkał Dereka i Łowców

- Łowców ?

- łowców wikolów- dopowiedział - jednym z nich jest ojciec Alison

- żartujesz sobie ?- uniosłam brwi

- nie ... no ale do sedna Derek Hale nie przemienił się jak Scott czyli można to
kontrolować i powstrzymać. Jeszcze nie wiemy jak wiemy tylko że przemianę wywołuje
podwyższone tętno. Jak gadaliśmy zdenerwowałaś się i oczy zaczęły... no wiesz
zaczęły ci świecić

- na zielono - dokończyłam za niego - do tego doszłam sama - westchnęłam.

- tak tylko ... nie miałaś no wiesz jakiś dziwnych snów, że kogoś na przykład
mordujesz albo nie obudziłaś parę kilometrów pd domu.? - zapytał ciekawy

- nie ?- zdziwiłam się

- ani razu ... nie działo się coś dziwne m nie słyszałaś czegoś albo nie czułaś
jakby coś cię wzywało ?- zapytał zaciekawiony

- wzywało ? Dobrze się czujesz Styliński ? - uniosłam brwi

- Scott budził się ponad 5 kilometrowy od domu, to on był przy tym jak zaatakowano
tego mężczyznę w autobusie ... cześć krwi było jego z tego co sobie przypomniał

- po pełni obudziłam się w lesie i kojarzę tylko to, że biegałam ... tak to nic -
mruknęłam pod nosem - A ja podejrzewałam go o narkotyki

- miałaś prawo po tym co robił na boisku ... po meczu prawie starci kontrolę ...
wcześniej na treningu też ... dlatego szukamy sposobu

- skoro tętno wywołuje przemianę to trzeba się nauczyć nad nim panować - mruknęłam
i chciałam włączyć komputer ale się zatrzymałam. - jak włączę komputer to nie
wyskoczą mi żadne strony których wolałabym nie oglądać ?- zapytałam szybko

- Co ? ... czy ty serio myślisz ... ty masz mnie za takich?

- tylko zapytałam - uniosłam dłonie w geście obrony i włączyłam komputer wpisując


w internet termin Likantropia

- nie znajdziesz nic nowego ... przepatrzyłem cały internet i znalazłem jakaś
legendę o powstaniu Wilkołactwa no jakiś tam król Lipano

- Likaon- poprawiłam go - lub coś w tym stylu - dodałam pospiesznie

- znasz ?

- nie ..., a co ja jestem kujon? - mruknęłam pod nosem

- uhm ... tak .. był królem Armati aż podpadł bogowi Zusowi - przymknęłam oczy
próbując się nie odezwać - dostał w nagrodę super umiejętności - pomieszał wszytki
fakty kalecząc nazwy ... nie mogłam tego nawet słuchać

- dość ... to mit ... czyli nic pomocnego - przerwałam mu

- przestań udawać idiotkę - mruknął pod nosem ... chyba miałam tego nie usłyszeć

-pusta idiotka - mruknęłam pod nosem. - świetną masz o mnie opinie - westchnęłam

- Co ci to daje ?- zapytał głośniej, a ja milczałam szukając w internecie jakiś


informacji - ludzie maja cię za głupia lalę i co ci to dało?

- ludzie na ogół nie lubią jak jest się w czymś od nich lepszym - mruknęłam - jest
prościej być popularnym

- ale nie jesteś wtedy sobą - przypomniał, a ja zamilkłam


- może aby zapanować nad sobą trzeba znaleźć punkt przyczepienia.

- Czyli? - westchnął

- pisze się, że wilkołak to tak jakby dusza rozdzielona na cześć zwierzęcą i


ludzką ..- podczas pełni górę bierze ta zwierzęca, a morze trzeba znaleźć coś co
pozwoli nam zostać przy ludzkiej?- mruknęłam

- przemień się to sprawdzimy

- nie umiem na zawołanie - Burknęłam

- no to zdenerwuj się - odparł szybko

- to tak nie działa - prychnęłam

- jakoś w szpitalu wyszło - przypomniał

- Było inaczej. Byłam zdezorientowana, odkryłam, że nie jestem człowiekiem. Byłam


przerażona - wyszeptałam cicho i spojrzałam na swoje dłonie czułam mrowienie,
końcówki palców twarz. Moje ciało trzęsło się jakby z zimna. Nie mogłam oddychać.
Przypominało mi to ataki paniki - mruknęłam - szukajmy coś przydatnego -
westchnęłam patrząc z powrotem na komputer. Znaleźliśmy dziesiątki stron, mitów i
legend ze wszystkich stron świata. Próbowaliśmy też paru sposobów na przemianę
takich jak lód ale to nie dało nic.

- to na nic ... dzięki, że się starałeś muszę znaleźć chyba sposób sama -
westchnęłam zbierając parę kartek i moje rzeczy

- odwiozę cię - uśmiechnął się

- oboje wiemy, że historyjka o dzikim zwierzęciu to bajka policji na niewyjaśnione


ataki - prychnęłam - trafię do domu - uśmiechnęłam się delikatnie

- skoro tak mówisz ... zawsze jestem chętny do pomocy

- na przyszłość nie kłamcie ... wyostrzony słuch dobrze opanowałam

- jasne - zaśmiał się nerwowo. Wyszłyśmy z jego pokoju ale zatrzymał mnie. W
salonie jego tata gadał przez telefon - o czym gada ?

- nie podsłuchuje się policji

- to mój ojciec jego mogę - powiedział szybko, a ja westchnęłam i założyłam kosmyk


włosów za ucho słuchając

- pacjent zmarł ... krwotok wewnętrzne nie było możliwości odratowania, rany były
zbyt rozległe

- wiadomo z analiz co to było za zwierze ?

- analizy wykazały, że było to to samo zwierzę które zabiło Laurę Hale .. przykro
mi. Przestałam słuchać

- i co ?- zapytał chłopak

- Chyba ten z autobusu ... ten mężczyzna ... nie żyje - mruknęłam - mówili, że
zaatakowało go to samo co zabiło Laurę Hale - mruknęłam pod nosem
- Jadę do Scotta - mruknął - odwiozę cię od razu - odparł szybko, a ja
przytaknęłam.

- o Aurora ty jeszcze tu ?- zapytał Szeryf

- tato odwiozę ją - powiedział szybko Stiles

- no mam nadzieje - odparł wesoło mężczyzna - uważajcie na drodze

- tak tak wiem - westchnął chłopak. Weszliśmy do środka, a drzwi były zamknięte.
Stiles gdzieś polazł, a ja ruszyłam do drzwi

- Aurora ?- uszlachcam flos Scotta za sobą

- tak ... Scotty mamy do pogadania - powiedziałam poważnie

- przez przekichane ?

- to nie będzie wykład ... bardziej dopełnienie informacji - mruknęłam i


otworzyłam drzwi. Usłyszeliśmy krzyki dobiegające z pokoju Scotta wiec w parę
sekund tam się dostaliśmy - Co się dzieje ? Zapytałam pospiesznie

- Scott czy twoi kolesie nie uznają drzwi?- zapytała Mama

- Były zamknięte -przypomniałam

- właśnie .. wiecie, że jest godzina policyjna

- no i co ?- zapytał Scott

- no i ... Aurora gdzie ty byłaś? - westchnęła

- u Stilesa - mruknęłam szybko - robiliśmy projekt - dodałam aby nie zadawała


pytań - Szeryf kazał mu mnie odwieźć

- na dziś mam dość wychowywania idę spać - westchnęła - dobranoc

- dobranoc - odparliśmy jednocześnie, a Scott zamknął drzwi - jaki projekt ?

- nie ma projektu - prychnęłam - żeby nie zadawała pytań

- Co robiłaś u Stilesa od paru lad starasz się udawać, że nie istnieje -


przypomniał

- dzięki za podsumowanie informacji - odparł Stiles - potem powyjaśniacie


sprawy ... Scott dzwonili do ojca, chodzi o kierowce .... obrażenia były poważne -
westchnął Stiles

- jak to ?

- Scott on nie żyje - mruknęłam

- Co ? ... to wszystko jego wina ... to wszystko wina Dereka to przez niego to
wszystko się dzieje - powiedział wściekły

- Scott uspokój się - westchnęłam

- nie wiesz nawet o co chodzi więc się nie mieszaj !- krzyknął i wyskoczył przez
okno
- gdzie mieszka ten Hale? - westchnęłam zdejmując kurtkę

- W starej spalonej posiadłości w lesie - wyjaśnił- Biegniesz za nim?

- jeśli Derek jest wilkołakiem to doświadczonym, a Scott to głupi narwany


szczeniak ... idę ratować tyłek bratu - mruknęłam i wyszłam przez okno wchodząc na
dach. Wzięłam głęboki wdech i zeskoczyłam. Delikatnie wylądowałam na ziemi jakbym
zeskoczyła z metra, a nie z 4. Biegłam w stronę posiadłości Hale. Gdy wbiegłam do
Lasu poczułam się swobodnie ... tak jakbym była na swoim terenie jakkolwiek głupio
by to nie brzmiało. Zobaczyłam starą spalona posiadłość. . Zamknęłam oczy
wyostrzając słuch i usłyszałam Huk jakby ktoś kimś walna o ścianę. Wbiegłam do
środka i zobaczyłam dwójkę przemienionych wilkołaków. Dorosły mężczyzna to chyba
ten Derek i Scott- Dość !- krzyknęłam ale nie słyszeli chyba - POWIEDZIAŁAM
DOŚĆ!!!- Mój głos był zmodulowany taki potężny. Oboje spojrzeli na mnie zdziwieni,
a ja czułam jak oczy mi się jarzą - puść mojego Brata - powiedziałam ostro o Hale
wstał.

- Aurora ?- wyszeptał Scott

- ty nie myślisz w ogóle - westchnęłam i pomogłam mu wstać

- ty jesteś ...

- właśnie ... czym jesteś ?- zapytał ten Derek już w ludzkiej postaci

- jednorożcem - zakpiłam - Bądźmy szczerzy i powiedzmy to prosto z mostu ...


zabiłeś tego faceta czy nie ?

- Czy wy nie rozumiecie co się dzieje .... nie zabiłem go i nie ugryzłem cię ...
czy tam was. - warknął wściekły - Scott przypomnij sobie ... cokolwiek, a
zrozumiesz - Scotty patrzył na niego, a potem na mnie, a ja zaczęłam myśleć

- jest jeszcze jeden - mruknął Scott

- tak Alfa ... to on cię przemienił ... was - westchnął - najgroźniejszy z


wilków ... my obaj jesteśmy beta on jest silniejszy niż ty czy ja .moja siostra go
szukała, a teraz ja to robię ale bez ciebie nie dam rady

- Czemu ?

- to on cię ugryzł czyli jesteś z jego stada, a ty - spojrzała na mnie - Czym


jesteś?

- do tej pory myślałam, że Wilkołakiem. Przemieniłam się podczas pełni mam pazury
kły i świecące na zielono oczy ...

- właśnie zielony ... jesteś ... inna

- to znaczy? - westchnęłam

- nie mam pojęcia - mruknął

- no to dowiem się sama, a teraz z laski swojej powiem ci tak ... nie obchodzi
mnie, że jesteś starszy i bardziej doświadczony ... jeśli jeszcze raz zobaczę, że
atakujesz mojego brata, nie będziesz miał życia i nie obchodzi mnie Alfa ani żaden
i ny wilk - powiedziałam ostro - Scott wstajesz i idziemy czeka nas rozmowa. Brunet
wstał i wychodziliśmy
- on was szuka ... ciebie może ale Scotta na pewno - przypomniawszy, a my
wyszliśmy do lasu idąc do domu

- też jesteś ... wilkołakiem ? - zapytał zdziwiony

- gdy przyjechałam po ciebie do lasu ... przewróciłam się i wtedy coś na mnie
skoczyło ... myślałam, że się skaleczyłam ale to coś mnie ugryzło ... zaczęłam się
leczyć ... złapałam piłkę do reki na treningu. Na imprezie zaczęłam tracić
kontrole, a w domu się przemieniłam. W łazience zobaczyłam czym jestem

- skąd wiedziałaś o Dereku i tym gościu?

- Stiles mnie zdenerwował kiedyś i zobaczył jak świecą mi oczy ... wiedział o
tobie wiec domyślił się o mnie dziś jak ty byleś na randce ja byłam u niego i
szukaliśmy jakiś informacji które ułatwia nam zachowanie kontroli. Mówił, że brałeś
byleś gdy zaatakowano tego gościa w autobusie ... mówił, że obudziłeś się parę
kilometrów od domu ..., że parę razy straciłeś kontrolę po treningu i meczu

- Czasem za dużo gada - mruknął pod nosem, a ja się zaśmiałam

- powtarzam ci to od paru lat, a ty nadal się z nim przyjaźnisz - prychnęłam

- to przeze mnie zostałaś ugryziona - szepnął

- tak musiało być nie obwiniam cię - zaśmiałam się - Biegłeś nie myśląc o
zemście ... biegłeś miedzy drzewami

- Co ?

- złap mnie - uśmiechnęłam się

- dobrze się czujesz? - westchnął

- nigdy nie czułam się lepiej ... złap mnie - zaśmiałam się i zaczęłam biec.
Słyszałam, że on biegnie za mną. Omijałam zgrabnie drzewa ., a ostatecznie tak
Skołowałam Scotta, że skoczyłam na niego przez co oboje sturlaliśmy się z górki
śmiejąc się jak małe dzieci

- dobra ... to było super - zaśmiał się - ostatni raz zachowywałaś się tak
dziecinnie .... nigdy - zaśmiał się - jesteś sztywniara

- no wiesz co ? Moi byli inaczej by mnie nazwali - zaśmiałam się

- oszczędź bratu - jęknął, a ja ponownie wybuchłam śmiechem bratu - i tak to jest


beznadziejne

- Likantropia to klątwa ale jak życie daje ci Cytryny to robi się z nich
lemoniadę, a nie narzeka, że są kwaśne - przypomniałam

- Co zrobiłaś z Aurorą ?- zaśmiał się

- jak komos to powiesz to nakopie ci do tyłka jasne - ostrzegłam po czym się


zaśmiałam- wracajmy bo jak mama zauważy, że nie ma nas w pokojach to przez miesiąc
nie wyjdziemy z domu - gadając wróciliśmy do domu gdzie wskoczyliśmy przez okno i
poszliśmy spać do swoich pokoi.

- Aurora wstawaj ... spóźnisz się do szkoły - nie ma to jak z samego rana usłyszeć
wolanie mamy
- już już pali się ? - mruknęłam i wstałam. Obrałam pierwsze lepsze ciuchy. Czarna
spódnica czarna krótka koszulka w białe róże i na to skórzana kurtka. Jeszcze
czarne botki i rozpuszczone włosy delikatny makijaż i gotowa ... złapałam torbę z
książkami i zeszłam do kuchni. Łapiąc gotowego tosta- Czyli dziś z autka nici ? -
zapytałam, a matka pokręciła głową przecząco - spoko pisze do Lydii - mruknęłam i
wyciągnęłam telefon pisząc esemesa

- zaraz będzie Stiles możesz jechać z nami - przypomniał Scott

- kosząca propozycja ale ... nie - mruknęłam - wybacz Scotty ale nie - odparłam
pisząc już do Lydii

- wstydzisz się mieć w rodzinie gwiazdę sportową ?- zapytała mama

- to nie tak, że się wstydzę ... ja mam swoich przyjaciół, a Scott swojego ...
bracha - mruknęłam

- A Alison ?- zapytał Scott

- jest nowa ... mam jeszcze pol drożyny Lacrosse i Lydie za sobą no i tam inne
dziewczyny jest Jenna Alice,

- dobra rozumiemy przenośnie - powiedział Scott, a ja usłyszałam klakson Lydii

- to po mnie papa - pomachałam im i weszłam do auta dziewczyny - uratowałaś mnie


przed starym spoconym Jeepem - skrzywiłam się

- Styliński ? - zapytałam, a ja przytaknęłam - moje biedactwo - pogłaskała mnie po


włosach

- jak wczorajsza randka ?- zapytałam ciekawa

- nawet nawet - mruknęła - wole chyba zwykle randki sam na sam - westchnęła

- widzisz ... ja mam zawsze rację - zaśmiałam się. Minęły możne dwa w miarę
spokojne tygodnie ... życie co dziwne toczyło się tak jak dawniej przed erą
wilkołak Scott i Stiles to Scott i Stiles, a ja zostałam z Lydia Alison i resztą.
Nie wchodziliśmy sobie w drogę. Az do tego dnia, a właściwie nocy. Sam środek nocy
i zostałam obudzona ... zgadniecie czym ? Wyciem wilka ... chciałam to zignorować
ale nie mogłam ... coś kazało mi przyjść ... musiałam iść. Wstałam z łózka i
wyskoczyłam przez okno. Czulak jak oczy mi świecą. Wbiegłam do lasu. I wtedy w
mojej głowie pojawiła się myśl ... co ja najlepszego wyprawiam ? Jakieś wilki wyją,
a ja jak głupie biegnę tam. Usłyszałam kolejne wycie i ból w głowie. Upadlam na
kolana trzymając się za włosy.

- nie chce tam iść - mruknęłam pod nosem - nie wzywaj mnie - warknęłam wściekła, a
wtedy usłyszałam warczenie. Spojrzałam przed siebie, a tam w totalnej ciemności
para czerwonych ślepi patrzyła na mnie ... warkot nie cichł. Patrzyłam na te ślepia
jak sparaliżowana. Czułam ból ... potworny ból jak podczas pełni. Cis chciało się
ze mnie wyrwać. - Nie chce ! -Krzyknęłam na granicy płaczu - nie chce być
potworem ! - wykrzyczałam w stronę bestii. Moje oczy przez cały czas świeciły
czułam to. Czulak także jak pazury wbijają mi się w ziemię, a drobne kamienie ranią
mi kolana i bose stopy. Tym razem warkot umilkł, a jej miejsce zastąpił ryk ... ból
narastał, a ja aż krzyknęłam. Przemieniałam się czułam to cala sobą jak wilk ze
mnie wychodzi - Ja..... ja nie chce !- wykrzyczałam chodzi to już nie był mój
głoś . Ryk umilkł, a ja spojrzałam na bestie lecz ślepi już nie było. Oparłam się
dłońmi o ziemie patrząc na nią. Cala przemiana zatrzymała się, a ja płakałam z
przerażenia
- Aurora ?- już dawno nie cieszyłam się tak, że słyszę Scotta chodzi nie jestem
pewna czy to dobrze

- nie chce zrobi ci krzywdy - szepnęłam pod nosem - nie podchodź

- Auri - mój brat i tak podszedł do mnie i mnie przytulił

- nie panuje nad tym ... on mi kazał.- Zmusił mnie - wyszeptałam patrząc na pazury

- przepraszam za to co teraz zrobię - westchnął i zanim ogarnęłam co się dzieje


poczułam potworny ból w przedramieniu. Złamał mi ją - przepraszam ... na czas
momentalny tylko taki sposób znam - westchnął - Ból nas uczłowiecza - wyjaśnił, a
ja spojrzałam na swoje dłonie pazury zniknęły i oczy też przestały świecić.
Wtuliłam się w brata i płakałam

- Był tu ... stal przede mną ... on mnie zmusił do przemiany ... nie dał mi wyboru
- wyszeptałam płacząc

- Chodź wrócimy do domu - Chłopak podniósł mnie, a ja go przytuliłam - mnie też


przywołał ... tylko ja byłem w centrum miasta - westchnął

- też tam biegłam ... ale ... zatrzymałam się chciałam wrócić do domu, a wtedy
przede mną stanął on

- sprzeciwiłaś mu się - westchnął. Doszliśmy do domu gdzie leżałam na łózko. Nie


byłam w stanie zasnąć. Rano doprowadziłam się do jakiegoś w miarę dobrego stanu i
wyszłam z pokoju - Jak się czujesz ?- zapytał z troska Scott

- nijak - burknęłam, a chłopak podał mi kubek z kawa - dzięki - wzięłam łyk napoju

- jak mu się sprzeciwiłaś?

- po prostu ... to ... bolało ... przeokropnie jakby coś chciało na sile rozerwać
mnie na strzępy od środka - wyszeptałam - nie miałam szans ... chciałam się już
poddać aby to minęło - spojrzałam na kubek kawy. Wzięłam jeszcze parę łyków i
wypiłam do końca - on chciał abym kogoś skrzywdziła ... czułam to. Wolał mnie abym
kogoś zaatakowała. Nie chciałam tego

- on jeszcze wezwie każdego z nas nieraz, nie da nam spokoju

- tego się obawiam - burknęłam i usłyszałam klakson - to Stiles idź - burknęłam

- Chcesz jechać z nami?

- nie ... idź - mruknęłam

- jak pojedziesz do szkoły ?

- Alison jedzie najpierw po Lydie, a potem po mnie - wyjaśniłam szybko, a o.


Przytaknął i poszedł. Po paru minutach i po mnie przyjechały dziewczyny. Byłam
zmęczona wiec jakoś nie uczestniczyłam bardzo w ich rozmowie. Wiem, że przez cały
dzień niemalże gadały o tym, że Scott idzie dziś uczyć się do Alison, a Lydia
gadała jej aby kopiła kondomy .... jakoś średnio mnie interesowało życie seksualne
mojego brata.

- oj Alison nie bądź taka cnotka ... popuść trochę - zaśmiała się Lydia, a ja coś
wyczulam

- Czujecie to? Coś śmierdzi - mruknęłam pod nosem


- nic nie czuje - odparła Alison

- ja też - dodała Lydia - jesteś dziś bardzo cicha Auri

- nie wyspałam się- uśmiechnęłam się delikatnie ale zapach nie ustępował - wracam
do domu ... umówiłam się, że jeszcze zjem obiad z mamą - pożegnałam się z
dziewczynami i ruszyłam za zapachem ... był bardzo nie przyjemny. I szybko
dowiedziałam się skąd zapach. Derek Hale ale chyba nie był w formie - Co ty tu
robisz ?- zapytałam ostro

- Aurora tak ? - zapytał dla pewności, a ja przytaknęłam - potrzebuje pomocy -


wyszeptał 8 prawie upadł na ziemie

- Czuje krew ... jesteś ranny - mruknęłam - Chłopaki pewnie są jeszcze na parkingu
chodź - pomogłam mężczyźnie wstać i choć ten ledwo chodził to udało nam się dostał
cna parking, a ten zamiast poczekać wpadł prosto na maskę Jeepa Stilesa i upadł na
ziemie - Czy każdy facet nie myśli - warknęłam pod nosem

- Co on tu robi ?- zapytał podbiegając Scott

- jest ranny, potrzebuje pomocy - westchnęłam

- od czego to rana ?- zapytał Scott

- postrzał - wyjaśnił

- nie możesz wyjąc kuli i po sprawie ?- zapytałam

- to nie była zwykła kula - wyszeptał slabu

- srebro ?- zapytał głupio Stiles

- nie idioto - odparł Hale

- to ty masz 48 godzin- wyszeptał Scott

- Co ?- zapytałam zdziwiona

- kto tak powiedział ?- zapytał Mężczyzna

- ta co cię postrzelono - nagle oczy Dereka zaczęły świecić na niebiesko - nie rób
tak

- on na to nie ma wpływu - westchnęłam

- Derek wstawaj - pomimo slow Scotta Derek nie wstawał - do auta go- podeszłam z
drugiej strony mężczyzny i podnieśliśmy go do auta na miejsce pasażera - jedzcie
gdzieś z nim

-, że akurat ja musiałam na ciebie w szkole trafić - Burknęłam i usiadłam z tylu


Jeepa.

- nie wypłacisz się z tego - Stiles też nie był zachwycony pasażerem w postaci
Halea. Co parę minut pisaliśmy do Scotta aby się pospieszył, a narzekający Hale nie
poprawiał sytuacji

- Cholera ... mamy dać mu więcej czasu - westchnęłam


- świetnie ... ej nie zabrudź tapicerki - upomniał mężczyznę

- serio to jest twój problem ?- zapytałam z niedowierzaniem

- może ciebie nie interesuje ten stary śmierdzący Jeep ale mnie tak - powiedział
ostro - tak ... Scott też posiada czuły słuch - dodał szybko

- A co możne ten Jeep nie jest stary ..., a możne nie śmierdzi ? Czuje więcej niż
ty - przypomniałam ostro

- A pomimo tego ja kocham ten samochód - wykrzyczał

- możne kłótnie małżeńskie odłożycie na później - mruknął Hale -gdzie jedziemy ?

- do ciebie

- Co ? Nie - przerwał mu szybko mężczyzna- nie mogę tam wrócić

- do własnego domu ?

- jestem bezbronny przypomniał ...

- A jeśli Scott nie znajdzie naboju ? Umrzesz?- wykrzyczałam

- mam plan B

- jaki ? - Hale w odpowiedzi podniósł rękaw odsłaniając ranę okrążona czarnymi


żyłam

- Chyba mi nie dobrze - Burknęłam

- Boże m czy to jest zakaźne ? Lepiej wysiać- mruknął Styliński krzywiąc się

- zapal samochód ... teraz - powiedział wściekle Hale

- nie powinieneś się pokazywać w takim stanie ... mógłbym wywlec cię z auta i
zostawić na pewna śmierć - przypomniał

- Stiles przestań się wydzierajać i jedź- warknęłam

- Rusz ... albo cię rozszarpie ... zębami - zagroził mężczyzna, a Styliński
spojrzał najpierw na niego potem na mnie

- robię to ze względu na nią nie dlatego, że się ciebie boje - mruknął zapalając
silnik i jadąc dalej ... ale pytanie brzmi gdzie my jedziemy ? Jeździliśmy tak
niemalże dwie godziny i nic

- naprawdę nie mogę jechać dziś na zakupy Lyds- westchnęłam - mam sprawę nie
cierpiąca zwłoki do tego w ostatnim czasie jakoś gorzej się czuję

- poczujesz się lepiej kupując nowe ubrania

- może jutro będzie lepiej ... obiecuję, że poświecę ci cały dzień co ty na to

- Bez żadnych spraw ?- zapytała

- Bez żadnych spraw .... i tak muszę sobie kopic nowe buty, przy tych moich
ukochanych szarych botkach no tych pasujących do tej niebieskiej koszulki o jak ja
je uwielbiałam - westchnęłam - niestety złamałam obcasa
- moje kochane biedactwo ... zafunduje ci jutro nowa parę - zaśmiała się - muszę
kopic sobie parę nowych sukienek ostatnio z szafy wyrzuciłam parę

- Czemu ?- jęknęłam

- wyszły z mody ... nie ma mowy abym ponownie je ubrała

- zaraz oderwę sobie uszy - mruknął cicho Derek

- dobra Lyds pogadamy jutro bo jakiś pies szczeka mi pod oknem ... buziaczki -
rozłączyłam się - nie ładnie tak wtrącać się w rozmowę - upomniałam Halea

- która trwa już godzinę ... pierwsze 40 minut przekonywania, że lepiej pojechać
na zakupy niż siedzieć w domu, a 20 minut o ciuchach ....

- i co, to chyba moja sprawa o czym gadam z przyjaciółką, moją ludzką przyjaciółka
- burknęłam zła

- dzwonie do Scotta nie wytrzymam z wami - westchnął Stiles i wyciągnął telefon-


Scott ratuj załamania psychicznego z ta dwójka można dostać - powiedział głośno za
co oberwał ode mnie w łeb - no i za co mnie bijesz kobieto?

- za żywota - warknęłam

- Co mam z nimi.... z nim zrobić - poprawił się Stiles- niby gdzie mam go zawieść?
zaczyna śmierdzieć ....śmiercią

- Bardziej zgnilizną

- A twój szef ?- zapytał Stiles dp suchański kontynuując rumowe - nie uwierzycie


dokąd jedziemy - westchnął oddając telefon Derekowi, a sam odpalił samochód

- znalazłeś nabój? ....jeśli go nie znajdziesz umrę... zastanów się Alfa wezwał
cię wbrew twojej woli i znów to zrobi rym razem skrzywdzisz kogoś lub zabijesz
jestem ci potrzebny ... znajdź nabój - i się rozłączył .

- jest szansa aby beta sprzeciwił się Alfie gdy ta go wzywa ? - Zapytałam cicho
patrząc w szybę

- niektórzy tego próbują lecz łączy ich z Alfa nierozerwalna więź ... to on ich
stworzy, a oni mu służą

- A możne nas zmusić do przemiany gdy my się sprzeciwiamy

- gdy nie chcesz słuchać możne wywołać przemianę pokazując, że należysz do


niego ... pokazuje nad tobą władzę. Spotkałaś Alfę ?

- Nie .. tak tylko pytam

- Kłamiesz

- nie twoja sprawa Hale - burknęłam pod nosem

- kiedy go spotkałaś?- zapytał Pstro, a ja milczałam - kiedy go spotkałaś?! -


złapał mnie za nadgarstek pazurami

- Ej dość !... puść ją - wtrącił wściekły Stiles - ona nie musi co się ze
wszystkiego spowiadać - powiedział ostro, a ja oparłam się o szybę. Spojrzałam na
swoja rękę gdzie były 4 ślady po pazurach Halea. Dojechaliśmy do Kliniki
weterynaryjnej ... ironia losu po prostu. Za śmietnikiem był zapasowy klucz wiec
wyciągnęłam go i otworzyłam drzwi i zaprowadziliśmy tak Halea

- dobra ... Tojad mocny co to ?

- wilcze ziele niech przyniesie nabój - odparł Hale

- po co ?

- Bez niego umrę

- świetnie ...- Burknęłam. I odeszłam od nich. Ten dzień jest do dupy to na pewno.

-prześpisz się i jutro będzie lepiej - odparł Stiles, a ja spojrzałam najpierw na


niego, a potem na ranę Halea ... no coś mi się nie wydaje, że będzie lepiej

- jak zakażenie dotrze do serca to umrę

- przygotujmy się na plan B

- jaki plan B? - wtrąciłam

- Stiles odetnie mi rękę - podniósł piłę do góry

- odpadam - uniosłam ręce i odsunęłam się od nich

- ja mam ... o mój boże - jęknął Stiles - A jeśli wykrwawisz się na śmierć?

- Rana się zagoi ...

- Ale ręka nie odrośnie - przypomniałam

- nie wiem czy dam radę - mruknął Stiles

- dlaczego ?

- Boje się przecinać kość no i ta krew- skrzywił się

- mdlejesz na widok krwi ?

- nie ale na widok odciętej reki już tak - przypomniał pospiesznie

- zrobimy tak ... odetniesz mi rękę albo ja odetnę ci głowę

- nie boje się ciebie - Hale złapał go za kołnierz, a chwile potem wypluł
śmierdząca czarna maź - Co ci ?

- moje ciało się broni

- nieskutecznie - Burknęłam

- teraz - wywarczał, a Stiles uniósł piłę - odwróciłam się ... na to patrzeć nie
mogę

- no dobra to raz ... dwa

- Stiles ... Aurora


- dzięki Bogu Scott - wypościłam z trudem powietrze

- Co ty do cholery robisz Stiles ?!

- oszczędziłeś mi naprawdę wielu koszmarów - mruknął Stiles

- masz ?- Zapytał Hale, a Scott podał mu nabój lecz zbyt pięknie być nie moglu.
Hale zemdlał i zaczęły się Akcja po pierwsze wycia ganc nabój z pod polki czym
zajął się Scott i obudzeniem Dereka do czego zabrał się Stiles

- Stiles ja spróbuję - westchnęłam i wzięłam głęboki wdech - dziewczynie nie odda


- i takim sposobem przywaliłam Haleowi z pieści ale przynajmniej się obudził.
Rozwalił nabój i podpalił to co było w środku poszły iskry, a potem jakiś fioletowy
dymek. Przyłożył go do rany i zaczął wrzeszczeć ... to przyjemne na pewno nie było.
Ale pomogło

- wszystko gra ?- zapytał Scott

- poza palącym bólem

- tak sarkazm jest odznaka zdrowia - wtrącił Stiles za co dostał od Halea


mordercze spojrzenie

- uratowaliśmy ci życie, a wiec zostaw nas w spokoju w przeciwnym razie pójdę do


ojca Alison i po...

- zaufasz im ? Myślisz, że ci pomogą ?- zapytał, a ja przez chwile pomyślałam ...


pomogli by ale jakby dowiedzieli się, że Scott jest wilkołakiem to i jego by zabili

- skąd mam wiedzie c, są milsi od ciebie - wykrzyczał

-pokażę Ci jak bardzo są mili... Jedziecie, że mną

- ode mnie się odczep, to Scott przyszedł do ciebie po pomoc ja radze sobie sama -
powiedziałam wściekła - nie chce ani twojej pomocy informacji ani ochrony -
powiedziałam ostro

- ją zostaw w spokoju

- Alfa jej nie zostawi ... nie zlituje się nad nią bo jest twoja młodszą
siostrzyczką - powiedział ostro - jeśli ona mu się będzie dalej sprzeciwiała to on
ją wrecie zabije ...- powiedział Hale

- po prostu zostaw ją w spokoju - westchnął Scotty i poszli.

- idę do domu ... mam ochotę pójść spać ... i najlepiej nigdy już nie wstać -
dodałam ciszej

- odwiozę cię

- Spacer mi się przyda -mruknęłam

- no przestań nikt cię nie zobaczy, że jedziesz ze mną Jeepem

- Co ?

- wstydzisz się pokazywać ze mną i Scottem bo jesteśmy Frajerami ... jest noc nikt
cię nie zobaczy zapewniam
- tu nie o to chodzi - mruknęłam

- A wiec chodzi - odparł pewnie ..


- teraz nie mogłam odmówić wiec poszłam do Jeepa i usiadłam tam gdzie wcześniej
siedział Hale- A wiec spotkałaś Alfę ?

- w nocy ... chciał abym pobiegła gdzieś i kogoś zaatakowałam ale sprzeciwiłam mu
się ... on za to zmusił mnie do przemiany z czym walczyłam ale przyniosło to tylko
ból - mruknęłam opierając się o szybę

- myślisz, że to jest prawda ... że on może się zabić jeśli nie będziesz robiła
tego co on chce ?

- myślę, że tak ... przez mordowaniem skrupułów nie ma - westchnęłam i delikatnie


przymknęłam oczy. Spać mi się chciało przeokropnie - ugh muszę się lekko
rozbudzić ... chyba jednak mogłam wybrać spacer - mruknęłam

- jak chcesz to idź spać ... wiem gdzie mieszkasz - zaśmiał się

- jakbyś nie wiedział to było by już z tobą źle - uśmiechnęłam się pod nosem -
jeszcze jakoś dam radę - mruknęłam i ziewnęłam - jeszcze się trzymam

- nie zgrywaj samodzielnej lali tylko raz przyjmij pomoc od kogoś innego niż Lydia
gdy wybiera ci ciuchy - prychnął

- kąśliwie - szepnęłam - daleko jeszcze ?

- od 10 do 15 minut - mruknął, a ja westchnęłam. Oczy same mi się zamykały.


Oparłam się o szybę i po chwili zasnęłam. Obudziłam się w swoim pokoju ... pewnie
mnie przyniósł głupek.
Kolejne dni mijały na luzaku, a ja żyłam ... dziwnie brzmi ale to cud. Siedziałam
na fotelu czytając książkę gdy zadzwonił mój telefon. Szeryf Styliński coś nowego

- Tak Szeryfie - odebrałam

- Aurora przepraszam, że tak późna porę ale zdążył się wypadek w którym
uczestniczyli twoi przyjaciele Lydia Martin i Jackson Whittemore - odłożyłam
książkę

- wszystko dobrze z nimi ? -zapytałam przejęta

- tak ... lecz nie są w stanie dojechać sami do domu Jackson zostaje jeszcze na
obserwacje, a Lydia jest roztrzęsiona ... powiedział, że jej rodzice pracują i
poprosiła aby zadzwonić do ciebie

- Gdzie ?- zapytałam szybko

- wypożyczalnia Filmów wiesz gdzie to ?

- tak wiem ... będę za 10 minut - odparłam szybko i ubrałam jakieś trampki i
sweter. Zabrałam kluczyki i ruszyłam pod wypożyczalnie. Radiowozy karetki ... po
prostu zamieszanie. zaparkowałam i wyszłam z auta. zobaczyłam Szeryfa wiec szybko
do niego podeszłam - już jestem ... gdzie Lydia ?

- tam siedzi ... jest roztrzęsiona i jest jeszcze w szoku nie zasypuj jej
pytaniami już dziś.

- dobrze Szeryfie dziękuje za kontakt - przytaknęłam szybko i podeszłam do Lydii


- Auri - mruknęła i przytuliła się do mnie. Ja także ją objęłam

- Chodź zawiozę cię do domu - uśmiechnęłam się delikatnie i zaprowadziłam ją do


auta. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam na dachu Dereka i Scotta - muszę jeszcze
popytać o parę spraw zaczekasz tu ? - dziewczyna przytaknęła. Po szlam na tył
budynki i wzięłam głęboki wdech. Wskoczyłam na dach gdzie zobaczyłam Scotta i Halea

- aurora co tu robisz ? - zapytał Scott

- Szeryf wezwał mnie abym przyjechała po Lydie ... to on... alfa ?- Zapytałam
szybko

- Tak - odparł Halea

- Czemu zaatakował Jacksona I Lydie ? Zapytałam ostro - przecież nikomu nic nie
zawinili

- tak wypadło - mruknął Hale, a ja stanęłam na jednym murku. Poczułam coś dziwnego
jakby przepływającą przeze mnie energia

- Aurora co robisz ? - Zapytał Scott- oczy ci świeca

- nic nie robię - wyszeptałam - Czuje coś

- Co ?- zapytał Halea

- nie wiem co ... jakaś energie .... gniew - mruknęłam spojrzałam na podłoże i
zobaczyłam malutkie okruchy czegoś ... kucnęłam i dotknęłam to ręką. Poczułam
ciepło ... ale takie to było dziwne jakbym trzymała gorący kubek z herbata w ręce.
Po tych okruchach zaczęło rozchodzić się to ciepło rozgrzewając je do czerwoności.
Teraz można było zobaczyć, że tworzą spiralę ... olbrzymia spirale na całym dachu

- Co ty robisz ?- zapytał Scott

- nie widzicie tego ?- zapytałam

- Czego nie widzimy ? -Hale zmrużył brwi

*𝐔𝐝𝐞𝐫𝐳*

Ale w co uderzyć?

*𝐔𝐝𝐞𝐫𝐳*

I to właśnie zrobiłam uderzyłam pięściami w podłoże, a ode mnie na nowo pojawi się
znak. Oczy przestały mi świecić

- Spirala - mruknął Hale - jak ty to

- nie mam bladego pojęcia - mruknęłam i spojrzałam na swoje ręce - Czułam to po


prostu

- Co oznacza spirala ?- zapytał Scott

- zemstę - westchnęła Hale - jest mściwy

- za co ... i ma kogo ? - zapytałam stanowczo


- nie wiem - mruknął, a ja spojrzałam w dół

- muszę iść do Lydii - westchnęłam i miałam zeskoczyć ale się zatrzymałam - Czemu
akurat oni ? ... nie wierzę w zbiegi okoliczności - powiedziałam twardo - Czemu
zaatakował moich przyjaciół ?

- Aurora ... możne to był naprawdę zbieg okoliczności - pocieszył mnie Scott - nie
obwiniaj się

- nie wierze w zbiegi okoliczności - mruknęłam i zeskoczyłam z dachu. Głęboki


wdech i wróciłam z Lydia do jej domu. Chwile zajęło zanim zasnęła, a potem przyszła
pani Martin, a ja wróciłam do siebie. Po szlam do szkoły. Lydia została, a ja do
stałam misje. Włożyć Alison balony i kartkę urodzinową. Nie było prosto ale się
udało.

- Aurora - zawołał Stiles na Chemii, a ja starałam się go ignorować - Aurora ...


Aurora ... Aurora

- Co ?- warknęłam do niego

- gdzie Scott ?

- to twój kumpel - przypomniałam i wróciłam do lekcji. Rozejrzałam się po klasie i


miał racje Scott nie było, a dziś wywiadówka.

- Aurora ... Aurora

- no co chcesz ?- zapytałam zła

- A Gdzie masz ty swoja przyjaciółkę Lydie ?

- Co cię to interesuje Styliński

- panno McCall panie Styliński proszę nie rozmawiać - upomniał nas nauczyciel - o
i panie Styliński przestań mazać po książce to chemia nie plastyka

- wiesz co spotkało ją i Jacksona ? - zapytał szybko

- nie pytałam - mruknęłam - ale chyba można się domyślić, a teraz zamilcz -
warknęłam. Do końca lekcji miałam spokój ale i tak po niej nie dawał mi spokoju

- jak to nie pytałaś ? ... możne ona coś widziała

- Styliński miej trochę taktu ... przeżyła szok była roztrzęsiona i przerażona -
przypomniałam z niedowierzaniem

- wiesz co jest ważniejsze ... Alfa - odwróciłam się gwałtownie do niego


wystawiając palec przed jego twarz

- dwie sprawy ... pierwsza nie drzyj się tak bo wyrwę ci język i druga sprawa ...
dla mnie najważniejsza jest Lydia

- oczy - przypomniał, a ja westchnęłam i założyłam przeciwsłoneczne okulary -


przygotowana .. gdzie Lydia

- została w domu ... jadę do niej właśnie i nie nie jedziesz ze mną - powiedziałam
szybko widząc, że chce coś powiedzieć

- ona możne coś widziała, a ty się nie zapytasz ... jesteś za mało bezpośrednia
- za chwile ty bezpośrednio spotkasz się z moja pięścią - warknęłam

- i tak jadę z tobą

- mam własny samochód

- no to jadę za tobą ... wiesz, że i tak to zrobię

- jesteś okropnie irytujący wiesz ?- odwróciłam się idąc do mojego samochodu.


Podjechałam pod dom Lydii, a ten szedł za mną. Zapukałam do drzwi

- Aurora ... witam - uśmiechnęła się pani Martin

- Dzień dobry .. ja do Lydii

- na pewno się ucieszy, a ty ... to

- Stiles Styliński - przedstawił się

- Czyli ...

- kolega Jacksona - wyjaśniłam szybko wiedząc pani Natalie Martin i tak nie
pamięta trzech na czterech znajomych Lydii ale do tego się nie przyzna

- A tak ... tak wchodźcie Lydia jest w swoim pokoju. Musze cię ostrzec, że możne
być lekko przytłumiona ponieważ niedawno zażyła tabletki uspokajające - szepnęła do
mnie kobieta

Nic się nie stało - uśmiechnęłam się, a kobieta odeszła

- zrobiłaś ze mnie Kumpla Jacksona

- Pani Martin nie wpuszcza Byle kogo do swojego domu - przypomniałam i szlam do
pokoju rudowłosej. Zapukałam i weszłam

- Auri moja kochaniutka - dziewczyna rozłożyła ręce na boki, a ja patrzyłam na nią

- Cześć Lyds ... przyszłam ze Stilesem

- Co to jest Stiles ? - spojrzała na mnie robiąc dzióbek

- taki przygłup - zaśmiałam się i poprawiłam jej włosy - widzę, że na makijaż


byłaś na tyle przytomna zaśmiałam się

- Co tu robicie ?-

- przyszliśmy sprawdzić czy wszystko w porządku - odparł Stiles

- dlaczego ?- zapytała zdziwiona i poklepałam miejsce kolo siebie. Ja usiadłam -


nie ty tu - złapała mnie przyciągając do siebie i tuląc, a on tam - zaśmiała się

- tak naćpana Lydia jest przeurocza - westchnęłam - martwiliśmy się kochana, jak
się czujesz ?

- Czuje się fan.ta.sty.cznie - odparła podkreślając każdą sylabę

- tak, a powiedz stół z powyłamywanymi nogami - odparł Stiles patrząc na tabletki


- stół z pomyła... stół z pywył... stół z ...- dziewczyna nagle przerwała -
widziałam

- Co widziałaś - zmartwiłam się

-może Pumę -zaproponował chłopak

- tak ... puma

- na pewno czy powtarzasz słowa policji ?- zapytał

- puma - odparła, a ja wzięłam do reki jej pliszka żyrafę

- Co to ? - zapytałam szybko

- puma

- tak jest naćpana - westchnęłam - nic nie wyciągniesz z niej - pogłaskałam


dziewczynę po głowie

- Aurora - przytuliła mnie

- też się stęskniłam... będziemy musieli iść - przypomniałam

- zostań - mruknęła - ty też zostań

- ja ?- zapytał szokowany chłopak

- zostań błagam zostań- dziewczyna złapała go za policzki, a ja czekałam na rozwój


wydarzeń ... byłam bardzo ciekawa - proszę cię zostań Jackson- i o mało nie
wybuchłam śmiechem

- to by było na tyle - westchnął wtedy zadzwonił jej telefon. Chciałam go złapać


ale on był pierwszy

- nie sprawdzaj jej telefonu - upomniałam go

- to tylko jedna wiadomość - Chłopak coś kliknął, a ja podeszłam do niego patrząc


znad jego ramienia na telefon dziewczyny

- kto pisze ? - zapytałam ciekawa, a on spojrzał na mnie - to moja przyjaciółka ja


wiedzieć mogę

- nawet nie wiem jak to się włącz....- na ekranie pojawił się filmik ...

- Czy to z nocy ?- zapytałam, a chłopak zatrzymał w jednym momencie m jarzące się


ślepia

- to nie wygląda na pumę - mruknął, a ja wyrwałam mu telefon- ej co robisz ?

- ona nie może tego zobaczyć ... wysłałam to do siebie i usuwam - powiedziałam
szybko wysyłając. Klik i usunięte. Odłożyłam telefon - musimy lecieć Lyds ...
przyjadę jutro jakbyś nie wróciła do szkoły - odparłam do dziewczyny i wyszłam z
chłopakiem.

- Co to było ? -Zapytał chłopak

- alfa w samej osobie - mruknęłam patrząc na moje nagranie. Dostałam Esemesa ... -
świetnie jeszcze mama potrzebuje samochodu
- możesz przyjść do mnie to przeanalizujemy to nagranie

- w porządku - westchnęłam przyjdę za niedługo - odparłam wchodząc do auta.


Podjechałam do domu gdzie w kuchni już była mama

- dobra szczerze czy moje ciuchy mówią, że jestem odpowiedzialna matką która sobie
sama świetnie radzi ze wszystkim ?- zapytała szybko

- Lepiej bym tego nie ujęła - uśmiechnęłam się

- w porządku, widziałaś Scotta ?

- nie ma go w domu ?- zapytałam zdziwiona

- nie ... dzwoniłam do niego setki razy i nie odbiera i nawet nie odpisuje -
westchnęła - możne o tobie usłyszę coś pozytywnego

- no ja mam nadzieje - zaśmiałam się - wychodzę nie wiem kiedy wrócę

- dopiero wróciłaś - przypomniała - gdzie wychodzisz ?

- mam projekt ... nie masz o co się martwic idę do Stylińskich

- w porządku - westchnęła - życz mi powodzenia

- dasz radę ... jak coś to pozwolę ci urwać Scottowi Łeb

- poszłam do pokoju zabierając teczkę z notatkami na temat tego co dowiedzieliśmy


się ostatnio. Ubrałam cieplejszy i wygodny sweter i ruszyłam do domu Stylińskich na
szczęście był niedaleko. Drzwi otworzył mi Stiles i poszliśmy do jego pokoju.

- nie mogę dodzwonić się do Scotta - westchnął

- nie tylko ty... mama ciągle do niego dzwoni i ja też próbowałam parę razy, ma
wyłączony telefon - westchnęłam i usiadłam na łózko jednak usiadłam na czymś.
Odchyliłam pierzynę i zobaczyłam figurkę - podejrzewałam cię o wiele ale nie o
zabawę lalkami - zakpiłam

- to figurka - poprawił i wziął ode mnie tą ... Figurkę

- Spoko nie oceniam - mruknęłam po czym prawi wybuchłam śmiechem - to możne


zajmijmy się tym nagraniem? - mruknęłam nadal się śmiejąc. Osiadłam na łózko
chłopaka po turecku.

-Dzwonie do niego jeszcze raz - westchnął wyciągając telefon ...- Sekretarka ..


Scott... z Aurora coś znaleźliśmy, nie wiem co robić wie z laski swojej odbierz..
bo w innym razie jak nie odbierzesz zabije cię nie mam czasu opisywać jak to zrobię
ale dopadnę cię - rozłączył i rzucił telefon na poduszki-Zabije twojego brata

- planuje to od paru lat ... ustaw się w kolejce - westchnęłam - jeszcze dziś mama
jest na niego wściekła wiec chwile poczekasz mruknęłam i podeszłam do niego, a
dokładnie do laptopa i podłączyłam do niego telefon. Szybko otworzyłam nagranie ale
zanim je włączyłam ktoś zapukał do drzwi ...- dzień dobry Szeryfie

- dziś nie na służbie - przypomniał Witam Auror ... ponownie projekt

- nadal ten sam - westchnęłam


- w porządku Stiles na zebraniu czekają mnie dobre wieści ? - zapytał Syna

- zależy co przez to rozumiesz - mruknął

- same 6 i wzorowe zachowanie

- przedefiniuj oczekiwania

- tak myślałem ... miłego dnia Auroro

- panu również - odparłam szybko i chwile odczekałam aż uszlachcam zamykanie się


drzwi i uruchamianie silnika - dobra ... - włączyłam nagranie - Lydia musiała robić
zdjęcia i gdy się przestraszyła przez przypadek nacisnęła nagrywanie - mruknęłam

- i nagrała Alfę - przypomniał- Co daje nam to samo, że widziała go

- ma syndrom wyparcia

- Co ?

- inaczej represja taki mechanizm obronny w naszym umyśle po doświadczeniu jakiś


bolesnych lub traumatycznych wydarzeń. Mózg samoczynnie nie dopuszcza do nas jakiś
myśli, wspomnień lub jakiś emocji. -Wytłumaczyłam przeglądając nagranie. - przesuń
się troszkę - mruknęłam, a on zszedł z krzesła na którym usiadłam. Naklikałam
mnóstwo guziczków tu coś popisałam potem znów poklikałam i poprzesuwałam - nagranie
jest w okropnej jakości ... ale jak się je poprawi - mruknęłam, a chłopak nachyli
się nade mną - włala - oparłam się o krzesło

- jesteś geniuszem - odparł z niedowierzaniem

- Bez przesady ... prosta technika na edytowanie zdjęć ...

- to nie była prosta technika

- dobra Styliński skończ i nie jestem geniuszem - mruknęłam patrząc na nagranie.


Trochę mnie zaskoczyło to - ma to ciało niedźwiedzia - mruknęłam - nawet
większe ... wygląda jakby miało ponad 3 metry

- ma łapy takiej budowy jak wilk - odparł - A pysk

- potężny - mruknęłam pod nosem patrząc na każdą klatkę nagrania osobno

- nikt nie możne tego zobaczyć - westchnął i odsunął się

- wiem to ... wyszeptałam-

- usuń to - mruknął

- A Scott ?

- nie ma go tu, nie mam pojęcia gdzie jest przez cały dzień, nie odpiera i nie
odpisuje ... jego strata, nie możemy ryzykować, że ktoś to zauważy

- przynajmniej wiemy jak wygląda - mruknęłam i nacisnęłam na ikonkę usuń. - na


pewno

- tak ... usuń - westchnął, a ja kliknęłam po czym usunęłam z telefonu to


nagranie. Chłopak położył się na łózko - wszystko w porządku ?
- obiecałem, że wam pomogę, a nawet nie mam pojęcia jak - westchnął

- pomagasz ... bardziej niż sobie zdajesz sprawę - uśmiechnęłam się delikatnie

- to czemu Scotta tu nie ma ? - zapytałam

- Bo to głupek ... poszedł na wagary nie myśląc o konsekwencjach czyli tak jak
zawsze. - zaśmiałam się

- nadal nie wiem jak opanować waszą przemianę - przypomniał - może Scott miał
rację z tym, że poszedł do Halea

- wiesz co mu Hale powiedział ... tylko jedno, że przemianę cofa ból ... gdy w
lesie przemieniłam się Scott złamał mi rękę ... on też nie pomaga - Burknęłam

- złamał ci rękę ? - zapytał z niedowierzaniem

- tak .. po prostu złapał i złamał - prychnęłam - Derek nie pomaga ... jest,
zdesperowany

- Czemu ? - zmarszczył brwi

- nie wiem ... po prostu to czuje, tego nie da się wytłumaczyć ale czuje to sam w
wielu kwestiach jest zagubiony i jest ... mściwy. Gdy po prostu znaleźć morderce
siostry.- Wytłumaczyłam

- Jak to czujesz ? - zapytał zaciekawiony

- mówię, że to strasznie trudno wytłumaczyć .. jest to coś na styl aury, energii -


mruknęłam łapiąc ołówek do reki i rysując na kartce - drżenie powietrza ... czuje
gdy ktoś jest zmartwiony, wściekły, zrozpaczony albo szczęśliwy. Ale to musi być
naprawdę mocna emocja

- kiedy coś takiego czułaś

- w nocy. Jak przyjechałam po Lydie Derek i Scott stali na dachu. Popytałam o tym
wszystkim aż w pewnym momencie poczułam ... gniew albo przeogromną chęć zemsty -
mruknęłam pod nosem na narysowałam palcem na biurku spirale - oczy mi zaczęły
świecić, a potem ... nie wiem ale dotknęłam ziemi czując jakby z moich dłoni
wydobywał się ogień ... takie uczucie jakbym trzymała rozgrzany przedmiot. Po dachu
były rozsypane jakby kamyki które nagrzały się aż do czerwononosi. Oni tego nie
widzieli ale ja tak. Cis kazało mi uderzyć i zrobiłam to. Uderzyłam pięściami w
ziemie uwalniając energie i wtedy to zobaczyli. Ogromna Spirala ... Derek wie co to
znaczy ale nie powiedział on ukrywa przed nami większość ważnych faktów

- wilkołaki potrafią coś takiego co zrobiłaś ?

- po jego zdziwionej minie sadze, że nie - westchnęłam. - jak Scott możne mu ufać
skoro nawet go nie zna ... ja osobiście nie mam pojęcia o jego Historii i jego
całym życiu.

- ja wiem tylko o pożarze - westchnął i podszedł do biurka po jakieś papiery - to


akta

- policyjne ?

- oj nie czepiaj się szczegółów - słyszą to przewróciłam oczami i złapał akta -


zginęło osiem na 11 osób - wyjaśnił - piszą, że powodem była elektryka ale
podejrzewa się też podpalenie.
- no tragedia przeokropna ... stracić w ciągu jednej chwili cala swoja rodzinę -
mruknęłam pod nosem

- tak dorośli ... mężczyźni kobiety nawet dzieci - wyjaśniła przeglądając kartki

- i tak go nie znamy to jedno wydarzenie ... westchnęłam - na przykład oczy ...
zauważyłeś on ma błękitne ... Scott ma złote Alfa czerwone, a ja zielone ... z tego
co mówił nietypowe ... co te kolory mogą znaczyć?

- no jasne ... Mówił, że tamten jest Alfa Scott i ty jesteście Betami ... w
stadach wilków jest też jeden statu Omega czyli samotny wilk

- myślisz, że to możne mieć związek ?

- na pewno ... Czerwony zloty niebieski, a zielony ... czyli, że nie jesteś
zwykłym wilkołakiem - westchnął

- świetnie jeszcze, że jestem jakimś dziwadłem to jestem jeszcze dziwniejsza -


mruknęłam pod nosem

- może ... co wtedy czułaś ... emocja która najbardziej czułaś ?- zapytał
zaciekawiony

- Chyba ... nie wiem bałam się o Lydie - westchnęłam

- troska ... przyjaźnie i rodzina to bardzo ważny czynnik wpływający bardzo mocno
na emocje. Na tym się skupmy ...

- rodzina przyjaciele ... no ale co chcemy osiągnąć - westchnęłam

- to co na dachu ... wole nie ryzykować rozszarpaniem ... jesteś groźna jako
człowiek wole nie sprawdzać cię jako wilka - uśmiechnęłam się delikatnie

- dobra wiec co ... rodzina czy przyjaciele

- najbliżsi dla ciebie - wyjaśnił zamknij oczy ... czekaj jeszcze nie - Chłopak
wyszedł i wrócił ze świeczką ...

- nie ma to jak ociupinka romantyzmu - zakpiłam

- mówiłaś, że czułaś ciepło ... sprawdzimy to

- niech ci będzie - westchnęłam i złapałam świeczkę w dłoń i zamknęłam oczy.

- dobra pomysł o rodzinie .... mama ... Scott ... ojciec dalej przyjaciele
Lydia ... Alison ... ja

- to nie działa - westchnęłam nic nie czując

- dobra no to teraz wyobraź sobie ., że ci wszyscy twoi krewni są w potwornym


niebezpieczeństwie ... wszystkim grozi śmierć ... Scott wdał się w bojkę z samym
Alfa i przegrywa nie jesteś w stanie nic zrobić patrzysz na nich czujesz strach o
nich

- nie działa - mruknęłam nic nie czując

- nie starasz się - zaśmiałam się - zamknij oczy ... przypomnij sobie to co
wczoraj czułaś ... ten potwor był o metr od zabicia twojej najlepszej
przyjaciółki ... dziewczyny która była z tobą zawsze z która jeździsz ba zakupy
wybierasz ciuchy ba imprezę z która się uczysz i z którą gadasz przez telefon
godzinami ... wystarczył metr, a nie było by jej .... wszystko przez tego który cię
ugryzł. Który ugryzł twojego brata przez którego zostałaś przeklęta tracąc zwykle
ludzkie życie. - Czułam jak serce mi przyśpiesza - wyobraź to sobie ... przypomnij
to uczucie gdy cię wzywał niedająca wyboru ... odebrał ci wolna wolę. Przypomnij
sobie to co wczoraj czułaś ... troska ... strach przed utrata bliski osoby. Chęć
zemsty ... gniew ... - Czułam pazury, a to zły znak

- Stiles Dość - mruknęłam otwierając oczy które się świeciły - przemiana -


wyszeptałam patrząc na niego

- dobra rozumiem ... uspokój się ... to tylko pazury i oczy

- Nie mogę - wyszeptałam nie mogąc oddychać

- ej ... ej Aurora spokojnie ... - Chłopak odszedł do mnie chcąc zabrać świeczkę
ale gdy dotknął moich dłoni syknął i odskoczył do jeszcze bardziej mnie
przestraszyło. Wstałam wypuszczając świeczkę z dłoni

- przepraszam ...- mruknęłam i szlam do tyłu wpadłam na biurko z którego posypały


się karki ... złapała. Żeby je podnieść, a wtedy stało się coś naprawdę dziwnego.
Zapaliły się.

- Woooooo.... - Chłopak złapał za koc i zakrył nim palące się kartki. - twoje
dłonie - spojrzałam na nie.., a końcówki palców ... nie miałam już pazurów za to
były aż czerwone ... jakby wydobywał się z nich ogień - okej ... okej ...
pomyślmy ... tętno ... miałaś ataki paniki one polegają na tym samym ... Myśl
Stiles myśl. Aurora oddychaj ... patrz na mnie i oddychaj - mruknął kucając na
przeciwko mnie- oddychaj razem ze mną... wdech - powoli wzięłam głęboki wdech -
dobrze, a teraz wydech - i wypościłam powietrze przez chwile tak siedzieliśmy na
ziemi. Az wszystko wróciło do normy - tak to był zły pomysł - mruknął

- Co ty nie powiesz - Burknęłam

- teraz jak ktoś mi powie że nie jesteś gorąca laska to się będę kłócić -
spojrzałam na niego po czym wybuchłam śmiechem i tak oboje się śmialiśmy

- to było okropne ... i nie przemyślane - westchnęłam

- ale po części się udało - mruknęłam biorąc do reki świeczkę. Byk na niej
wytopiony kształt dłoni - no i kartka - westchnął patrząc na do polowy spalona
kartkę - podpaliłaś ją - parzyłaś jam piec

- nie czułam tego - westchnęłam i oparłam się szafkę z której spadła reszta kartek
- Bosko - prychnęłam, a chłopak zaśmiał się - pomogę ci z tymi papierami - zaczęłam
zbierając kartki kładąc je na szafkę - przepraszam za ... to, mówiłam, że nie
panuje nad sobą

- to nie wyglądało jak brak kontroli ... bardziej mi przypominało atak paniki.
Scott ilekroć tracił kontrole stawał się agresywny, parę razy chciał mnie
rozszarpać - zaśmiał się- ty wydawałaś się bardziej przestraszona niż wściekła

- i tak się czułam ... muszę nauczyć się kontroli i to jak najszybciej ...

- jak wywołujesz ... ciepło dłońmi ? - zapytał szybko

- nie wiem ... to zbyt skomplikowane


- mogę coś sprawdzić ?- zapytał, a ja przytaknęłam . Wstała i złapał za coś po
czym wrócił - zaufasz mi na chwile

- już tu jestem wiec mam inny wybór - westchnęłam

- wystaw rękę do przodu i zamknij oczy - zrobiłam to co kazał. Poczułam delikatne


ciepło na dłoni oraz jak oczy zaczynają mi świecić ... odruchowo otworzyłam je. -
Wooow - wyszeptał

- Co mruknęłam nadal nie zabierając reki

- oczy ci świecą

- Czuje - mruknęłam

- dobra koniec - mruknęłam, a ja zamrugałam parę razy i oczy przestały świecić -


Co czułaś

- Ciepło - mruknęłam i spojrzałam na swoja dłoń która była niemalże czarna po


wewnętrznej stronie. Przetarłam parę razy i czerń zniknęła- Co zrobiłeś ?- Chłopak
wystawił przed moja twarz zapalniczkę

- nie czułaś gorąca ?

- lekkie ciepło takie jak ... promienie słońca na twarzy ... no i czułam jak oczy
mi świeca

- reagujesz na ogień. ... popatrz tu - Chłopak zapalił przede mną zapalniczkę -


nic ... daj dłoń nad ogień - westchnęłam i ustawiłam dłoń nad ogniem. Czulak tylko
ciepło - teraz nie świecą

- A ja nie czuje jakbym miała dłoń w ogniu - mruknęłam - dziwne - patrzyłam na ten
ogień i przejechałam po nim dłonią - Czuje energie - mruknęłam

- nie jesteś tylko wilkiem

- to wiem - mruknęłam - ale lepsze pytanie to czym jeszcze jestem - westchnęłam.


Siedziałam u Stylińskiego jeszcze chwile i wróciłam do domu ... gdy Scott i mama
wrodzili dowiedziałam się, że kolo szkoły zabito pumę ... skąd puma ? Przecież puma
to bajka ... siedziałam na podłodze oparta o łózko. Trzymałam w ręce zapalniczkę.
Patrzyłam się na ogień poruszając nad nim rekom ... nie ma czegoś takiego jak
odporność na ogień przecież. Złapałam ogień i otworzyłam dłoń ... był on na mojej
ręce .... patrzyłam na to z zafascynowaniem. Zamknęłam dłoń i on zgasł.... chciałam
czegoś spróbować za wszelka cenę ... zamknęłam oczy i skopiłam się na ogniu ... na
tym cieple które czuje pod skórą. Otworzyłam dłoń jednocześnie oczy ... w lustrze
na przeciwko mnie zobaczyłam, że one świeciły ... bardzo jasno, a w ciemności
oprócz moich oczu oświetlała moja dłoń, a dokładnie palce które każdy z nich
dwuślad jak rozpalony niczym ogień. Stałam przed lustrem. Moje ręce plunęły.
Przejechałam dłonią po twarzy, a na niej pojawiły się żyłki ... jakby w moich
żyłach zamiast krwi płynął ogień ... co jest najlepsze czułam potęgę i sile jak we
mnie rosła. Ogniste żyłki rozprzestrzeniły się po całym moim ciele od twarzy po
stopy. Zamiast mnie to przerażać to podobało mi się to. Wzięłam parę głębokich
wdechów i żyły zaczęły znikać tak samo jak rozpalone dłonie. Zamrugałam o świecące
oczy też zgasły, znów wyglądałam normalnie. Pomyślałam o pazurach i gdy wystawiłam
dłoń przede mną zamiast paznokci miałam pazury. Bez problemu je je także schowała..
Spojrzałam na lustro, a oczy zaświeciły mi się na sekundę. Moja kontrolą jest ogień
.... usłyszałam pukanie do drzwi

- Proszę - krzyknęłam siadając na łózko. Drzwi się otworzyły - Cześć mamo coś się
stało ?- zapytałam zdziwiona

- A rak sobie przyszłam do córki - uśmiechnęłam się

- jak było na zebraniu ? - zapytałam ciekawa, a ona usiadła obok mnie

- wysłuchałam się od waszego nauczyciela Chemii, że jest możliwość, że nie radzę


sobie ze Scottem - westchnęła

- Harris nie znosi ani Stilesa ani Scotta za mną też nie przepada jak za polowa
uczniów - zaśmiałam się

- Brakuje wam ojca ?- zapytała prosto z mostu, a jej tętno przyspieszyło

- Co ? - zmrużyłam brwi

- Czy uważasz, że lepiej wam było jak on był z nami

- Nie - odparłam poważnie - nie było nam lepiej - złapałam ją za rękę - nie tęsknie
za nim ... nie brakuje mi go ani Scottu ..., a ty ... jesteś najlepsza mamą jaka
mogliśmy mieć - uśmiechnęłam się delikatnie

- tyle, że mnie nie ma ... cale dnie przesiaduje w pracy - westchnęła

- to nic ... gdybyś myślała tylko o pracy to nie siedziałabyś tu ze mną, nie
byłabyś na meczu Scotta ... harujesz jak wół aby nam niczego nie zabrakło i nie
brakuje - uśmiechnęłam się - kocham cię mamo.

- mam wrażenie, że ostatnio oddalamy się się ... nie rozmawiamy jak wcześniej -
przypomniała

- wiem przepraszam ... Scott ma dziewczynę, a ja ... ostatnio jestem strasznie


zabiegana ... wracam ze szkoły i już muszę gdzieś jechać jak nie dodatkowa nauka to
przyjaciele ... strasznie dużo tego - westchnęłam

- wiem ... jesteś dobra dzieckiem ... - i tu wyłapałam aluzje

- aż tak było źle u Scotta

- nie pojawił się ... był na wagarach z Alison - westchnęła

- oj Scotty - westchnęłam - jaki to idiota

- tak ... grozi mu nieprzejście do następnej klasy

- postaram się mu pomóc- obiecałam

- wiem to ... mnie już nie chce słuchać ... - westchnęła, a ja ją przytuliłam

- Scott jest nastoletnim chłopakiem który pierwszy raz się zakochał. Alison jest
grzeczna i pookładana ale Scott zaangażował się w to tak mocno, że nie widzi świata
poza nią - westchnęłam - postaram się przypilnować go z nauką ale daj mu czas ...
on też nie ma łatwo, drużyna dziewczyna przyjaciele rodzina praca i jeszcze
nauka ... nic dziwnego, że nie nadążą jest tylko człowiekiem - westchnęłam

- wiem - westchnęła - Chyba potrzebowałam rozmowy matka córka - zaśmiała się

- tak ... mi chyba też była potrzebna - uśmiechnęłam się


- A w twoim życiu coś się dzieje ?- zapytała zaciekawiona

- nie ... chyba muszę znając faceta bo jest zbyt nudno - zaśmiałyśmy się

- jak coś się będzie działo to powiesz mi ?

- wszystko - uśmiechnęłam się delikatnie

- wyśpij się przed szkołą- pogłaskała mnie po włosach - Czemu już nie jesteście ty
słodkimi małymi dziećmi

- Bo czas się nie zatrzymuje ... często nas pospiesza aż za bardzo -westchnęłam-
dobranoc mamo

- Śpij dobrze Auroro - nachyliła się i pocałowała mnie w czoło i wyszła, a ja z


jękiem położyłam siw na poduszkach. Ona nie zasługuje na takie dzieci jak my ..., a
my na nią to jest pewne.

I powrót do rzeczywistości. Szkoła ... szkolą nudna szkoła. Scott od jakiś dwóch
dni ma treningi z Derekiem i też mnie próbowała do nich przekonać co mu się nie
udało od razu mówię. Jak on jest głupi to niech mu ufa.

- Czyli chcesz unikać Alison?- zapytałam przy śniadania - jak długo ?

- nie wiem - westchnął

- i to ma ci pomoc opanować przemianę ?- zapytałam zdziwiona

- Chyba tak ... mam mnie nie rozpraszać ., a ty jak sobie radzisz ?- spojrzała na
mnie

- jako tako - mruknęłam - najpierw rozpracowuje jak to działa ze Stiles doszliśmy


do faktu, że wystarczy podniesione do przemiany i nie każdy wilkołak przechodzi tak
samo

- Ze Stilsem ?, że wy dwoje

- nooo... widzisz w tym coś dziwnego ?- zapytałam ze zmarszczonymi brwiami

- myślałem, że uważasz go za gamonia

- tak samo jak ciebie ... bądźmy szczerzy jesteście obaj bardzo dziwni, a
Styliński przechodzi czasami samego siebie ale wie o co chodzi i chce pomóc ...
czasami nawet pomaga - wyjaśniłam - wiedziałbyś to gdybyś posłuchał przyjaciela, a
nie nawiedzanego omegę z lasu

- ome... co ?

- widzisz nawet podstaw nie wiesz - westchnęłam - Alfa beta i omega ... omega to
samotny wilk ... ten wyrzutek na samym końcu, według naszych insynuacji ma
niebieskie oczy podczas przemiany, a jakie ma Derek ... no właśnie

- A Alfa

- Czerwone Beta złote jak ty, a ja mam zielone bo jestem ... inna - westchnęłam i
usłyszałam podjeżdżające auto na podjazd - Lydia przyjechała po mnie

- Co mam robić Stiles się do mnie nie odzywa - przypomniał gdy zabierałam torebkę
ze stołu
- pogadaj x nim po prostu ... to twój brachol -prychnęłam i wyszłam jadąc razem z
Lydia do szkoły. Na szczęście było już z nią lepiej i nadal jest świecie
przekonana, że zaatakowała ją puma.

- kompletnie nic nie pamiętam po tamtych tabletkach ... czuje się jakbym wtedy
była na haju - westchnęła

- Bo byłaś ... żałuj, że się nie widziałaś - zaśmiałam się i usiadłam przy stoliku
gdzie siedziała już Alison z książka - witam co czytasz ? - uszlachetniam się

- legendę o Bestii z Gévaudan

- la bete du Gévaudan ... czytałam o tym niedawno - uśmiechnęłam się

- o czym to ?- zapytała Lydia

- o bestii która wymordowała większa cześć jakiejś Francuskiej wioski - wyjaśniłam

- to coś więcej posłuchajcie .. *Potwor przypominający wilka grasował po Guvernie


i Dordoni w latach 1764 /67 ... bestia zabiła ponad 100 osób aż król Ludwik XV
wysłał swoich najlepszych ludzi aby ją zgładzili *

- Nudy - podsumowała Lydia, a ja wzięłam łyka napoju słuchając opowieści

-* Kościół nazwał bestie wysłannikiem szatana *

- nie pierwszy raz i nie ostatni - przypomniałam

- *kryptozoolodzy uważali, że był to drapieżnik z rzędu Mesynohia *

-zapadam w śpiączkę - westchnęła Lydia

- inni sadzili, że to czarownik zmieniający się w krwiożercza bestię - i tu coś


mnie zainteresowało

- Wilkołak ? - zapytałam zdziwiona, a ona przytaknęła

- dobra przejdź do podsumowania po co ci to czytać ? - zapytała prosto z mostu


Lydia

-posłuchajcie... *przyjmuje się, że bestie zabił znany myśliwy który bronił żony i
czwórki dzieci przed atakiem potwora ... nazywał się Argent *- odparła. Z
hemimerusem, a ja ogarnęłam ... to historia początku polowania na wilkołaki.

- twój przodek zadźgał wilka ... wielkie mi halo - mruknęła rudowłosa

- to nie był tylko wilk ... o tu jest obrazek - dziewczyna podniosła książkę na
rysunku była wielka czarna bestia ze świecący mi czerwonymi ślepiami ... łudząco
podobna do Alfy. Słyszałam jak serce rudowłosej przyspiesza, a po chwili wraca do
normy

-wygląda jak dyzy wilk - odparła

- zresztą to rysunek jakiegoś legendarnego potwora ... ludzie maja bujna


wyobraźnie - przypomniałam

- muszę lecieć .. widzimy się na Historii dziewczyny- uśmiechnęła się rudowłosa i


poszła
- jak wilk nie wygląda - westchnęła

- to tylko rysunek ... straszny i ciutkę niepokojący zaśmiałam się

- Aurora ... Aurora - to głos Stilesa

- wiem ... muszę skończyć to wypracowanie - westchnęła i zaczęła pisać

- Aurora ... wiemy, że nas słyszysz - teraz Scott

- Będziesz opierać wypracowanie na tej legendzie ?

- w większości ... moja rodzina do teraz zajmuje się łowami dzikich zwierząt jak
sarny lub dziki ... ojciec mówił, że to biznes rodowy - westchnęła

- strzelałaś do ... do sarny lub dzika ?- zapytałam spokojnie

- jak nas słuchasz to daj znak - i znów Scott

- nie skrzywdziłabym zwierzęcia

- masz dobre serce - uśmiechnęłam się

- daj znak - znów Scott. Miałam ich dość. Oparłam łokieć o stolik i wskazałam na
ucho - teraz boisko ... musimy nauczyć się kontrolować przemianę jeszcze dziś. .
Przytaknęłam głową i zaczęłam się pakować

- oj zapomniałam błyszczyku z szafki... powodzenia w pisaniu muszę lecieć -


pożegnałam się z dziewczyna i wyszłam idąc na boisko. Osiadłam na trybunach ..., a
potem nawet leżałam na nich patrząc w telefon

- o ty już jesteś - uszlachcam głos Scotta i odchyliłam głowę do tylu patrząc na


nich

- jestem ... widzę, że już pogodziliście się- odwróciłam się na brzuchu i


patrzyłam na nich

- tak jak powiedziałaś po prostu zacząłem rozmawiać i poprosiłem o pomoc

- Czekaj ty mu kazałaś przyjść do mnie .... wow... czemu ? - zdziwił się Stiles

- Bo mi pomagasz - westchnęłam - i idzie ci to nieźle no i tobie bardziej ufam niż


Derekowi - mruknęłam i spojrzałam na Scotta - jaki plan

- A tak ... załóż to - polecił Scott dając jakaś przepaskę Scottowi

- pulsometr biegaczy ?- zapytał mój brat

- tak pożyczyłem go

- przez pożyczenie rozumiesz, że go ukradłeś

- Czasowo przemieściłem nie czepiajmy się szczegółów - wtrącił - trener podłącza


go sobie do telefonu i mierzy sobie puls, nos go do wieczora

- telefon trenera też masz ?- zapytałam ciekawa

- tak jego ukradłem - przytaknął szybko, a ja parsknęłam śmiechem - ty też chcesz


ozdóbkę ?- zapytał

- skończy jak świeczka

- jaka świeczka ... i po co okradłeś to

- zmieniamy się pod wpływem wzrostu tętna- wyjaśniłam

- tam w czasie meczu, na rance z Alison musisz nauczyć się kontrolować puls

- jak Hulk ?- zapytał., a ja z westchnieniem położyłam głowę na ławce

- taaak ... coś w tym stylu - przytaknął

- super jestem Hulkiem

- jesteś też idiota - mruknęłam

- A ty potrafisz ?- zapytał Scott

- po części ale mnie łapią ataki paniki ... tobą kontroluje gniew mną strach -
wyjaśniłam

- Czyli ?

- ty przemieniając się chciałeś mnie rozszarpać ona starała się ode mnie uciec aby
nie zrobić nikomu krzywdy ... bala się - wyjaśnił Stiles patrząc na mnie

- przemieniłaś się

- jego pomysł ... musieliśmy coś sprawdzić - wyjaśniłam

- Chce wiedzieć co ?

- podejdź - westchnęłam, a ten podszedł złapałam go za przed ranie i zamknęłam


oczy ... gdy czułam jak zaczynają świecić otworzyłam je patrząc na chłopaka

- Co ty robisz ..... ej dobra pość to boli - mruknął, a ja go pościłam i


zamrugałam parę razy

- nieźle zapanowałaś - przybiłam ze Stilsem piątkę a on odskoczył - aj jeszcze


parzysz

- przepraszam - zaśmiałam się - gorzej będzie podczas pełni - westchnęłam

- jak ty to - mruknął Scott rozcierając przed ramię - poparzyłaś mnie

- jestem odrobinkę inna niż ty Scott - wyjaśniłam - podejrzewam, że dlatego Alfa


nie ma nade mną tak bardzo władzy jak nad tobą - westchnęłam - ale opowiadać długo,
a czas mija ... do roboty - klasnęłam

-jeszcze nieb- Stiles zabrał taśmę i zakleiła dłonie Scotta. Ustawili się na
środku boiska, a ja usiadłam na trawie patrząc na telefon na którym było tętno
chłopaka. Stiles miał kij do Lacrosse .

- miałem inne plany na okienko w Lekcjach

- ja też - westchnęłam
- po prostu pamiętaj ... nie złość się

- to są te twoje złote rady ?- zapytałam ze śmiechem

- nie ... ale teraz mam okazje do wyładowania się - zaśmiał się i wziął jedna z
pile złapał ją w kija i rzucił prosto w Scott który oberwał ulw brzuch ... od razu
tętno mu skoczyło do 115 za to Stiles robił to wszystko z uśmiechem na ustach. -
ale zabawa... to znaczy pamiętaj o pulsie - zaśmiał się Stiles

- oczywiście ... nie ważne że dostaje piłkami po twarzy - warknął przez zaciśnięte
żeby Scott obrywając kolejna piłka. Tętno rosło. Z nudów złapał piłkę do reki i
rzuciłam nią w Scotta trafiając w brzuch

- ty mendo !

- ej niezły rzut - zaśmiał się Stiles

- dzięki ... Scotty jak ty się wyrażasz - zaśmiałam się - tętno rośnie -
przypomniałam

- A mi chyba polepsza się cel

- Ciekawe dlaczego - Burknął Scott

- 129 - mruknęłam do Stilesa - 130, 134 - Stiles rzucał dalej, a Scott zaklął -
Stiles dość !- krzyknęłam, a chłopak przestał. Tętno przekroczyło 160 i nadal
rosło, a Scott zaczął się przemieniać. Rozerwał taśmę. - Ej .. Scott .. Scott
przestań nie jesteś taki ... możesz nad tym panować - kucnęłam kolo niego kładąc mu
dłoń na plecach - Scott ochłoń proszę ... nie przemieniaj się tu bo kogoś
skrzywdzisz, a tego nie chcesz - wyszeptałam do niego, a tętno zaczęło spadać - już
dobrze ?

- tak - westchnął ... już dobrze ale ... Derek miał racje nie mogę spotykać się z
Alison - westchnął

- to jeszcze nie zatwierdzone - uśmiechnęłam się pocieszająco

- dobra ... Aurora zmieniasz się ze Scottem

- raz byś mnie uderzył, a obiecuje ci, że wbiłabym ci ten kij w sama krtań -
zagroziłam, a on uniósł dłonie nad głową - Chodźcie już bo za niedługo mamy lekcje

- ekonomia ?

- ekonomia - westchnęłam. W klasie usiedliśmy w ławkach ale Scott miał pecha bo za


nim usiadłam Alison

-Zaczynamy na początek przepytam was lektury ... Grinberg wiem, że czytałeś może...
McCall- Trener który jest też nauczyciel lekko nienormalnym stanął przed Scottem

- słucham ?

-- Przeczytałeś lekturę?- zapytał nauczyciel

- wczorajszą ?- no to już po nim

- przeczytałeś przemowę Gettysburską?- zapytał sarkastycznie


- Co ?

- A wiesz co to sarkazm ?- zapytał Nauczyciel, a Scott spojrzał to na mnie, a


potem na Stilsa

- tak stykam się z nim dosyć często - westchnął

- przeczytałeś czy nie?

- zapomniałem ..- nie zdążył nawet do końca powiedzieć bo nauczyciel mu przerwał

- Brawo pracujesz na troje, a wtedy wylecisz z drużyny, opowiedz krotko co wczoraj


czytałeś ...- poczułam szturchnięcie z tylu, a gdy tam spojrzałam Stiles wskazał na
Telefon ... tętno zaczęło niebezpiecznie szybko rosnąć -czy kiedykolwiek w życiu
cokolwiek przeczytałeś bloga? Etykietę od płatków? Ostrzeżenie na stronie dla
dorosłych - zaraz wybuchnie - pochwal się ... dziękuje ci McCall właśnie odebrałeś
mi resztki wiary w wasze pokolenie - tętno 159 ... Scotty proszę uspokój się -
Brawo następny trening zaczniesz od biegania chyba, że to dla ciebie za trudne - i
nagle coś się stało ... tętno zaczęło spadać. Spojrzeliśmy ze Stilesem na siebie, a
potem na Scotta pod ławka zobaczyłam splecione dłonie Alison i Scotta, to ona go
uspokoiła .... to ona przytrzymuje go przy człowieczeństwie

- to ona - wystrzelił Stiles po zajęciach - to ona cię uspokaja Alison

- Co ?

- pamiętasz jak podczas pełni chciałeś ją chronić... myślałeś o niej, a pierwszy


mecz. Słyszałeś jej głos dlatego zdobyłeś bramkę i nie rzuciłeś się na nią jak na
mnie w szatni - wytłumaczył Stiles - to ona cię uspokaja

- nie zawsze - kiedy ją całuje i dotykam

- nie nie nie Scotty to jest całkowicie co innego ... jesteś facetem do tego
nastolatkiem któremu w głowie tylko jedno - wyjaśnił, a on się uśmiechnął

Myślisz o tym w tej chili ? Zapytał Stiles, a ten się opamiętał

- przyszło mi pracować z idiotami - westchnęłam - w klasie gdy złapała cię za rękę


zacząłeś się uspokajać ...nasze organizmy są podziela na część ludzką i ta
drugą ... gdy zaczynamy się przemieniać potrzebujemy czegoś jak .... kotwica -
wyjaśniłam. - potrzebujemy czegoś co pomoże nam pozostać przy człowieczeństwie ...
u ciebie jest to Alison - wyjaśniłam dokładniej

- Bo ją kocham - uniosłam brwi patrząc na niego - Czy ja to powiedziałem

- owszem powiedziałeś - przytaknął Stiles

- kocham ją

- to wspaniale ale przechodząc...

- ja mówie serio zakochałem się - na twarzy Scotta pojawił się ogromny uśmiech

- to pięknie ale zanim zaczniesz pisać wiersze ustalmy, że życie nie kręci się
tylko wokół niej ... po wywiadowce pocieszałam mamę bo zostało jej wmówione, że
jest słabą matką i nieradzi sobie z upilnowaniem twojego tyłka ... - wzięłam
głęboki wdech patrząc wściekła na Scotta - teraz mój plan za mną gamonie

- teraz ona jest ta wściekła ?- zapytał Scott


- nie jestem wściekła ... mam ochotę dogadać ci do rozumu - mruknęłam pod nosem

- Będzie bolało

- mam nadzieje - mruknęłam wyszliśmy na zewnątrz i rozejrzałam się dookoła myśląc.


Zobaczyła grupkę przy aucie ... no i zatopiony. Podeszliśmy tak. - masz kluczyk?
Wyciąg je

- po co ?

- nie interesuj się - mruknęłam i ustawiłam Scotta aby trzymała kluczyk do góry -
stój tak i myśl o Alison

- ale co..

- nie gadaj - przerwałam mu i wystawiłam w powietrzu pazura ...- Czas zabawy.


Przeszłam wzdłuż auta rysując lakier samochodu pazurem - Stiles zrobisz to za mnie

- Czaje .... Ej co ty koleś robisz !- krzyknął, a tamta grupka się odwróciła


spojrzał na auto, a potem. Na Scotta ... nie czekali długo aby się na niego rzucić
z pięściami

- nastoletni faceci są tacy przewidywalni - westchnęłam

- to zemsta

- mama płakała przez niego ... nie odpuszczę tego, zaczęła zastanawiać się czy
lepiej nam było z tatą - odparłam obojętnie - dla Scotta teraz jest tylko
Alison ... Derek ... czasem praca o nauce nie wspomnę ale gdzieś w tym zamieszaniu
zgubił rodzinę - mruknęłam - wracam do domu ... nie obchodzi mnie czy opanuje ...
ode mnie już nauczkę dostał - burknęłam i odeszłam od nich. Do domu dotarłam na
piechotę. Rodzina ... to jedyne co mamy i o co nie dbamy. Dom był pusty, a miałam
dość. Rzuciłam torebkę i usiadłam na kanapie włączając telewizje. Oto moja chwila
relaksu. Pod wieczór zadzwonił mój telefon

- Cześć Alison co tam ?- mruknęłam siedząc na kanapie

- Cześć jest Scott w domu?- zapytała

- nie ... miał po pracy spotkać się z tobą - przypomniałam

- A nie mówiłam, że cię wystawił - to był głos Lydii - wyjdź przed dom Auri

- o nie - westchnęłam i wstałam. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam auto Jacksona -


gdzie jedziemy ?

- wystawił ją - odparła Lydia

- wcale nie - westchnęła Ali, a jej telefon zabrzęczał mój tak samo. Wyciągnęłam
go i to była wiadomość od Scotta

*przyjedź do szkoły *
*Scott*

- Scott ma czekać na mnie w szkole - odparła Alison, a to jeszcze dziwniejsze

- no to jedziemy - westchnęłam i weszłam do auta. Szkoła o tej porze była


opustoszała.
- to bez sensu szkolą jest zamknięta - przypomniała Lydia

- oprócz tamtych drzwi -wskazałam na otwarte drzwi

- Czyli twój braciszek tam się włamał - odparł kąśliwie Jackson

- Bo to idiota i wpadł pewnie na kolejny idiotyczny pomysł. Pójdę to zobaczyć -


westchnęłam

- możne lepiej zostań - mruknęła Lydia

- Nic mi się nie stanie ...złego diabli nie bierze - mruknęłam pd nosem i ruszyłam
do szkoły czułam zapachy Scott, Stiles i ...i ... Alfa. O nie ... szybko
wyciągnęłam telefon i napisałam do Lydii aby stad odjechali. Nie mogą tu być. Szlam
korytarzami w ciszy. Poczułam przez chwile drżenie i kroki ... ktoś tu był. Za mną.
Odwracam się, a tam na końcu korytarza ogromna bestia. Widziałam jej każdy
szczegół. Miała ponad 2 metry i czerwone jarzące ślepia patrzące prosto na mnie.
Podchodziła ... była coraz bliżej, a ja zaczęłam odsuwać się do tyłu. Poczułam
ciepło w ręce i zamachnęłam się, a w bestie jakby poleciała kulka ognia która ją
zdezorientowana. Uciekałam ... biegłam i biegłam po korytarzach aż na kogoś wpadłam
..

- Scott ty idioto - walnęłam go w klatkę piersiowa

- Aurora ? Co ty tu robisz ?- zapytał zdziwiony

- Napisałeś do mnie ... miałeś mnie nie mieszać w swoje problemy ... po jakiego
diabla ściągnąłeś tu Alfę ... po jaka cholerę przyszedłeś do szkoły w środku nocy -
wykrzyczałam bija go znowu

-nie napisałem .... nawet nie mam telefonu Derek mi go wyrzucił - wyjaśnił

- no to Derek mnie tu ściągnął ... uduszę go

- ktoś cię już wyprzedził - westchnął Stiles - Derek nie żyje

- Co?!

- Alfa przebił go pazurami

- Co?! ... ugh po jaka cholerę tu przyszliście !- wydarłam się na nich

- to już nie ważne - mruknął Scott i nagle usłyszałam dzwonek telefonu ...
znajomego telefonu

- to telefon Alison ... z kim przyjechałaś

- z nimi ... mieli odjechać - westchnęłam - Alison też dostała wiadomość aby
Przyjechała do Szkoły. Musieli nie posłuchać mnie i zostać - złapałam się za włosy

- dzwonie do niej ... znajdziemy ją - Scott odszedł na moment

- spotkałaś go ?- zapytał Stiles - A ja krzyknęłam - zaatakował cię

- podchodził ... spanikowałam rzuciłam w niego ogniem i uciekłam - wyjaśniłam


szybko
- tak też możesz ?

- też się niedawno Dowiedziałam - westchnęłam

- dobra jest kolo basenu idziemy do niej - mruknął Scott i wszyscy poszliśmy ..
spotkaliśmy Alison, a chwile potem przyszła Lydia i Jackson

- nareszcie możemy już wracać ?- zapytała Lydia ale nie zdążyliśmy jej
odpowiedzieć bo coś nad nami zaczęło hałasować

- Biegnijcie - krzyknął Scott, a my zaczęliśmy uciekać. Alga zaczął za nami biec.


Wbiegliśmy do stołówki, a wszyscy zaczęli barykadować drzwi

- Hallo ... hallo ej ludzie - krzyknął Stiles ale reszta go ignorowała. - Ej


Ludzie! - wszyscy na niego spojrzeli - super, a co zrobimy z oknami - Cala jedna
ściana pokryta była wielkimi oknami

- Czy ktoś może nam powiedzieć co tu robimy ? - zapytała Alison po czym spojrzała
na mojego brata - Scott ? - on nie dal rady ... to dla niego za dużo

- ktoś zabił dozorcę - wtrącił Stiles - facet nie żyje

- to jakiś Żart ?- zapytała Brunetka

- kto to zrobił - wtrącił Jackson

- tylko nie to przecież tamta puma ...

- nie łapiesz przecież to nie była puma - przerwał rudowłosej blondyn

- no to kto ?! I czego chce ?- zapytała Alison- Co tu się dzieje ? Scott?!

- nie wiem - odparł pospiesznie - ale jeśli wyjdziemy zabije nas

- nas ? Powiedziałeś nas ?-

- kto nas zabije ?- zapytała Alison

- Derek Hale

- Co ?- zapytałam szokowana ... chce wszystko zwalić na trupa świetnie

- jesteś pewien?

- przecież to puma

- tak to Derek zabił ich wszystkich ... nawet własną siostrę, kierowce też i
faceta z wypożyczalni - zwalił wszystko na kolesia który mu pomagał- jest w szkole,
a jeśli nie uciekniemy to i nas zabije

- nie to nie możliwe - mruknęła Lydia, a ja podeszłam lapisach Scotta i Stilsa na


stronę

- wmieszałeś to Dereka - warknęłam

- wiem

- jaka masz pewność, że nie żyje ?


- Był przebity, a z ust leciała mu krew - wtrącił Stiles

- został postrzelony raz ... i pewnie nie pierwszy ja w napadzie rozwaliłam


kamienna kolumnę ... twoje ramie zostało przebite strzałą ... macie 100 % pewności,
że nie żyje ?- zapytałam ostro

- jak tak na to spojrzeć to nie - mruknął Scott - spanikowałem

- dobra dość tego dzwońcie na policje - powiedział ostro Jackson

- nie

- jak to nie ?

- normalnie nie mam ci to powiedzieć po Hiszpańsku ?- zapytała z wyrzutem Stiles -


No! Nie wiemy czy Derek jest uzbrojony

- twój ojciec ma ze sobą zastęp Glin - przypomniał Blondyn

- ja zadzwonię

- nie Lydia ... - Chłopak nie zdążył podejść do rudowłosej bo już podszedł do
niego blondyn

- ej ... mamy wystarczająco problemów nie potrzebujemy tu bojki - powiedziałam


ostro wchodząc między nich

- Halo policja ktoś uwięził nas w szko.....- i nagle przerwała - rozłączyła się
2
- Co jak to ?- zapytała Alison

- ktoś ich ostrzegł, że dzieciaki będą dzwonić dla żartu i jak zadzwonię jeszcze
raz to aresztują mnie

- no to dzwon

- nie namierzą komórki - westchnął Stiles - najpierw zadzwonią do domu

-to jakiś absurd dlaczego Derek zabija ? - wszyscy spojrzeli na Scotta

- nie patrzcie na mnie !

-Derek nas tu ściągnął?

- Nie .. Nie wiem - mruknął

- uprzedził Policje

- Nie wiem Dobra !- Scott wydarł się na Alison

- dobra przestańcie wszyscy jesteśmy poddenerwowani ale aby wyjść stąd musimy
współpracować albo przynajmniej nie skakać sobie do gardeł - powiedziałam ostro -
Stiles zabierz go niech ochłonie - mruknęłam cicho do chłopaka, a oni odeszli na
bok. - musimy być spokojni ... bez krzyków i bojek to się głównie tyczy ciebie -
wskazałam na Jacksona

- to przez twojego brata tu jesteśmy ... to on wysłał do Alison wiadomość -


przypomniał Jackson
- Scott wczoraj zgubił telefon ... od wczoraj go nie miał wiec jak miał wysłać
wiadomość - powiedziałam ostro i wzięłam głęboki wdech - po prostu uspokójmy się
wszyscy ... jakoś stad wyjdziemy

- Niech Stiles zadzwoni do taty i karze przysłać mu kogoś z bronią co wy na to ?-


zaproponował głośno Jackson

- wszyscy milczeli przez chwilę

- Jackson ma rację ... zadzwoń - odparł Scott

- nie rzucę go na pożarcie- i rozumiem go ... jego tata w pojedynku z bestia


zginałby

- oddawaj telefon - mruknął Jackson chcąc wyrwać Stilesowi komórkę ale ten zadał
mu prawego sierpowego przez co blondyn poleciał na ziemie

- Stiles !- krzyknęłam zła, a ten spojrzała na mnie i wyciągnął komórkę dzwoniąc


do ojca

- hej tato ... poczta głosowa .. odwoń bo sprawa jest pilna- nagle do drzwi
zaczęło się coś dobijać- jesteśmy w szkole - dokończył, a drzwi pomału nie
wytrzymywały

- w kuchni są schody na klatkę - przypomniał Stiles

- tak ale prowadza na gore - przypomniał Scott

- innego wyjścia nie mamy - mruknęłam i zaczęliśmy biec. Dobiegliśmy do sali


chemicznej i zamknęliśmy drzwi. Cis przeszło obok drzwi ... on wie, że tu jesteśmy

- Jackson ile zmieści się osób w twoim aucie

- na upartego 6 - mruknął

- Co ? Ja ledwo się wcisnęłam - przypomniała Alison

- A Jeep ? - przypomniałam

- Akumulator został wyrwany - westchnął

- tu są schody na dach- powiedział cicho Scott, a ja i Stiles podeszliśmy do niego

- są zamknięte - przypomniałam

- dozorca ma klucz

- Chciałeś powiedzie trup - poprawił go Stiles

- zabiorę mu je ... znajdę go po zapachu krwi - Chciał odejść ale złapałam go

- nie licz na to idioto ... nie pójdziesz tam ... na pewno nie sam - powiedziałam
twardo

- ty nie idziesz - powiedział ostro

- Scott to nie jest zabawa ... wiesz jaka On ma władzę nad tobą - przypomniałam
- i tak pójdę - mruknął

- Idę z tobą - powiedziałam ostro

- nie idziesz idę po klucz - powiedział głośniej

- Scott mówisz poważnie? - zapytała Alison

- to jedyna opcja

- Chcesz iść sam ? - Chłopak złapał za jakiś patyk .

- lepsze to niż nic

- znajdźmy coś lepszego- przypomniał Stiles

- mam ...- Lydia wskazała na szafkę z chemikaliami

- Chcesz oblać go kwasem ?- zapytał Stiles

- nie ... zrobimy koktajl Mołotowa - poprawiła to

- jaki

- Mołotowa .... działa na zasadzie bomby - wyjaśniłam

- szafka też jest zamknięta - przypomniał Stiles, a Jackson Rozbił szybę ... z
Lydia przygotowałyśmy butelkę zatkałyśmy ją i daliśmy Scottowi który staną przy
drzwiach ja stanęłam obok. niego

- nie idziesz - powtórzył stanowczo

- nie pytam cię o zdanie ... jesteś moim bratem albo idziemy razom albo w ogóle -
powiedziałam twardo

- właśnie jestem twoim bratem dlatego zostajesz tu

- to szaleństwo ... Scott nie możesz iść sam - powiedziała twardo Alison, a ja
odeszłam a do okna przecierając twarz. Alison płakała, a ja byłam wściekła
usłyszałam zamyka ie drzwi. Poszedł ... cholera poszedł

- wszystko dobrze ?

- nie jest dobrze ... Stiles i ty i ja wiemy, że grozi mu niebezpieczeństwo -


odparłam ściszonym głosem - Scott ledwo nauczył się kontroli bez pełni ... on nie
postawi się Alfie ... są dwa wyjścia ... alba ten potwor zabije najpierw Scotta, a
potem nas ... albo to Scott nas zaatakuje ...

- Skąd wiesz ?

- on wie, że tu jesteśmy ... przeszedł kolo sali ... Scott usłyszał telefon Alison
z dwóch pięter myślisz że on nie usłyszał przyspieszonego oddechu i pulsu przez
marne drzwi ... jakby naprawdę mu na tym zależało zabiłby nas już dawno -
powiedziałam wściekle - Czuje to ...

- Co ?

- potwor napisał do Alison ... napisał też do mnie ... chciał abym i ja tu
była ... on chce abym przestała mu się sprzeciwiać ... czuje to - mruknęłam, a
chłopak nie odzywając się przyciągnął mnie do siebie i przytulił

- Scott nie da się ... ty też jesteś za silna aby mu ulec - wyszeptał

- nie na tyle - westchnęłam cicho ... siedzieliśmy i czekaliśmy na .... na


cokolwiek jak mam być szczera aż w jednym momencie poczułam potworny ból ... był
przeokropny jakby coś rozdzierało mnie ... z zaciśniętymi zębami podparłam się o
ławki ...

- Jackson ...

- Aurora - usłyszałam głos Lydii. Ja nie mogę się zmienić nie przy nich ... -co
się dzieje ? Jackson ?- krzyknęła ponownie. Usłyszałam jęki Jackson aktory leżał na
ziemi ... kucała przy nim Alison

- Aurora co jest ?- zapytał Stiles

- Alfa zmusza nas do przemiany - mruknęłam łapiąc go za rękę - ja nie chce ... -
warknęłam przez zaciśnięte zęby...

- zamknij oczy - powiedział szybko - oj masz już też pazury - westchnął

- Auri wszystko w porządku ?- zapytała Lydia

- ma atak paniki - wyjaśnił Stiles szybko.

- Auri ...

- nie nie podchodź - powiedział szybko Stiles- ona ... potrzebuje przestrzeni,
powietrza - wyjaśnił Stiles

- to moja przyjaciółka - krzyknęła Lydia chcąc podejść ale Stiles ją znowu


zatrzymała. Walczyłam z tym ale to przeokropnie bolało

- Dasz rade Auroro.... jesteś silniejsza niż on ... nie chcesz skrzywdzić
przyjaciół pamiętaj - wyszeptałam cicho pod nosem - nie pozwól mu na to -
wyszeptałam

- Przepuść mnie do niej dziwaku - krzyknęłam dziewczyna do Stilsa i poczułam jej


dłoń na plecach - Aurora ... oddychaj ... pamiętasz jak byłaś młodszą i miałaś
takie ataki ... pamiętasz co wtedy mówiła ci moja mama. Wyobraź sobie mój domek bad
jeziorem i to piękne jezioro ... przypomnij sobie ten spokojny szum drzew ... w
słuchaj się ten spokojny rytm - szepnęła do mnie, a ja ... zaczęłam oddycha
pomalej. Przemiana minęła, a ja mogłam otworzyć oczy. Spojrzałam na rudowłosa i ją
przytuliłam - już lepiej

- tak ... dużo lepiej - mruknęłam cicho do dziewczyny

- to dobrze - westchnęła, a ja spojrzałam na resztę. - słyszycie to - mruknęła..


Podbiegliśmy wszyscy do okien i zobaczyliśmy podjeżdżający radiowóz

- nareszcie - westchnął Jackson, a my odetchnęliśmy z ulgą, koszmar właśnie się


skończył. Wyszliśmy wszyscy ze Szkoły gdzie dołączył do nas Scott ... nawet nie
chciałam na niego patrzeć

- Aurora - mruknął

- Nie odzywaj się do mnie Scott ... - mruknęłam i podeszłam do Szeryfa - Szeryfie
czy mógłby mnie jeden z pan ludzi zawieść do domu ... przyjechałam z Jacksonem, a
oni są nadal badani ... ja już byłam - wyjaśniłam

- A złożyłaś zeznania - przytaknęłam - dobrze ... wasza matka ma dyżur - znowu


przytaknęłam - dobrze powiadomienie jej o tej sprawie i ... Antonio - Szeryf
przywołał do siebie jednego policjanta - zawieś ją proszę do domu McCallów znasz
adres ?- policjant przytaknął i mnie odwiózł do domu. Pierwsze co zrobiłam to
wzięłam szybki prysznic ... miałam tego wszystkiego serdecznie dość. Położyłam się
na łózko i zasnęłam. Z samego rana uszlachcam budzik ale nie zdążyłam go wyłączyć
bo do pokoju weszła mama. Nie miałam sil nawet podnosić głowy

- śpij ... szkoła jest zamknięta do końca tygodnia

- ty nie w pracy - mruknęłam

- wzięłam dzień wolnego. Jak szeryf do mnie zadzwonił przyjechałam do domu od razu
ale ty już spałaś -. Podniosłam się do pozycji siedzącej i przytuliłam się do niej
- już spokojnie kochanie ... mama jest i jesteś bezpieczna

- Bałam się ... byłam przerażona - mruknęłam pod nosem - Chłopaki mówili, że
dozorca został zamordowany ... nie chciałam i ja tak skończyć - mruknęłam

- już dobrze ... ten horror się skończył - pogłaskała mnie po włosach

- wiesz, że bardzo cię kocham - przytuliłam się do niej mocniej

- ja ciebie też księżniczko - uśmiechnęła się - Chcesz śniadanie czy zostaniesz w


łóżku?

- zostanę ... nie mam siły robić cokolwiek

- nie dziwie się ... przeżyłaś prawdziwy horror- westchnęła- jakbyś czegoś
potrzebowała będę w salonie- przytaknęłam, a ona wyszła. Położyłam się na łózko
przykrywając się kołdrą oż od dołu do góry. po paru minutach znów usłyszałam
pukanie do drzwi

- Aurora to ja mogę wejść?

- nie nie możesz - Burknęłam

- proszę

- nie radze wchodzić - warknęłam zła

- Aurora

- nie ... czy tak trudno ci to zrozumieć ... ja wczoraj też nie miałam wyboru i
też musiałam zrozumieć, że zostaje w tej głupiej sali gdy ty poszedłeś na pożarcie
Alfie - krzyknęłam wściekła

- Aurorą mama jest w domu - przypomniał

- no i co ... - krzyknęłam, a drzwi się wtedy otworzyły. Zamachnęłam się, a kulka


ognia wylądował przy głowie Scott - mówiłam abyś nie wchodził

- przepraszam - westchnął, a ja zeszłam z łózka i stanęłam na przeciw niego. Moje


oczy na moment zmieniły kolor

- wiesz za co przepraszasz ?- zapytałam ostro


- za to, że chciałem cię chronić i zostałaś w klasie - gniew we mnie wezbrał.
Wściekła złapałam Scotta za gardło i przyszpilam do ściany - Czyli nie

- ty cholerny idioto - warknęłam do niego - nic nie rozumiesz prawda ?

- Co mam rozumieć ? - gdy czułam, że ręce mi się nagrzewają pościłam go - już i


tak Alison ze mną zerwała nie myśli...

- A co mnie obchodzi Alison ?! - krzyknęłam - nic nie ma oprócz wilka i Alison ...
Scott przechodzę przez to samo co ty, a jak widzisz nie skupiam się tylko na
tym ... też do końca nie panuje nad sobą ale ja w porównaniu do ciebie nie
nadstawiam łba pod szubienice

- pod co ?

- właśnie po to ci nauka idioto !- wykrzyczałam

- jesteś na mnie za za naukę

- za wszystko - wykrzyczałam - Scott jesteś moim bratem ... też jestem z tym
wszystkim z tobą ... nie próbuj dać sobie rade ze wszystkim bo nie jesteś w stanie

- ty sobie poradziłaś

- nie sama ! ... gdy zaczęło się robić źle pomógł mi Stiles ... gdy ty byleś na
rance potem byleś na wagarach i za każdym razom gdy wystawiałeś kumpla do wiatru
pomagał mi. Siedzieliśmy w internecie szukając informacji ... wypróbowywaliśmy
wszystkich metod aż w końcu udało mi się rozumiesz. Masz głowie tylko Alison i
dobrze fajnie zakochałeś się ale nie idź się w tym świecie miłość nie istnie to nie
pieprzona bajka Scotty

- gadasz jak oschła suka

Bo taka jestem - warknęłam - jestem także twoją siostra Scott i gdybym cię
straciła to bym cierpiał - oddzielam go w pierś - gdy ty poszedłeś szukać Alfy ryk
rozniósł się po całej szkole Scott i co się z tobą stało ?

- przemieniłem się - wyjaśnił

- właśnie .... ja też - westchnęłam, a on spojrzała na mnie

- Czy oni ...

- nie ... pomógł mi Stiles ..., a uspokoiła mnie Lydia myśląc, że mam atak paniki
takie jak miałam za dziecka pamiętasz to jeszcze ?- zapytałam patrząc na niego -
wyszedłeś Scott oni nie wiedzieli ale ja tak... to nie był zwykły morderca to nawet
nie był człowiek ... to była bestia która mogla cię rozszarpać ... i co ? Myślisz,
że pogodziłabym się z tym, że nie poszłam wtedy z tobą ... myślisz, że kogo bym
winiła ciebie czy siebie ..., a możne obojga ?

- Aurora ja prze...

- nie chce przeprosin ... to tylko słowo, zrobiłeś co zrobiłeś ... ten potwor nie
tylko tobie zniszczył życie, nie tylko w ciągu roku stałeś się w połowie
zwierzęciem. Zaufałeś Derekowi, a ile o nim wiesz ?

- wystarczająco

- Co wiesz ?, że jego rodzina spłonęła w pożarze ..., że tylko trójka z nich


przeżyła ..., że podejrzewa się podpalenie ? Zauważyłeś, że Hale i Alfa wrzucili
nas do gry w której chodzi tylko i wyłącznie o pożar tego jednego domu i o zemstę.
Jesteśmy bronią w rękach dwóch psychopatów... i co ci obiecał, że będziesz wolny ?
Hmmm .... jesteś naprawdę idiota Scott, a ja ... chce skończyć przynajmniej
Szkołę ... chce mieć swoje życie. Co się stało to się nie odstanie ale nie
zamierzam plątać się w sprawy które nie dotyczą ani mnie ani mojej rodziny ... ani
moich przyjaciół

- ja ...

- Wyjdź stąd - mruknęłam pod nosem

- ale ja ...

- wyjdź bo następna kula trafi w ciebie - powiedziałam poważnie, a on spojrzałam


na mnie smutnym wzrokiem i wyszedł. Położyłam się na łózko. Rzadko kłócę się ze
Scottem i szczerze nie znoszę tego ale on już dawno przyszedł granice. Nie miałam
ochoty wychodzić nigdzie ... siedziałam w domu cale dnie Az w niedziele wieczorem
dostałam telefon od Scotta bym przyjechała po niego i Stilsa bo są w lesie z
butelka Wishy ... to są dzieciaki. Wsiadłam w auto i pojechałam po nich. Irytujący
czy nie to mój brat ... głupi idiotyczny brat. I chyba przyjechałam w samą porę bo
jakaś dwójka chłopaków zaczepiała Scotta i Stilsa

- Chłopaki do środka

- heeej ... Aurora ... co tu robisz kotku ? - tak Stiles był nieźle pijany

- powiedziałam co - powiedziałam twardo

- właśnie jedzcie do domu jak mamusia każde - zakpił jeden z chłopaków, a ja


podeszłam do niego i stanęłam na przeciw niego - no co tam mała

- mały to ty masz mózg ... oddawaj butelkę - powiedziałam twardo

- ostra ... takie lubię - zaśmiała się, a ja złapałam za butelkę i mu ją wyrwałam.


- ej zaczekaj - złapał mnie za przed ramie, a ja złapałam go za przed ramie. Moja
skora zaczęła się nagrzewać, a ja powoli ścisnęłam rękę ... zwichnęłam mu
nadgarstek, a ten aż upadł na kolana

- trochę szacunku dla dziewczyn .... bo źle to się dla ciebie skończy - zagroziłam
- i pościłam jego rękę

- ty suko - Chłopak wstał chcąc mnie uderzyć ale złapał go Scott

- łapy precz od mojej siostry - warknął, a jego oczy zmieniły kolor. Odsunęli się

- Scott do Auta - mruknęłam. chłopaki weszli, a ja odjechałam.

- Aurusia przyjechałaś po nas ... masz dobre serduszko- - mruknął pijany Stiles

- Styliński zamknij się bo ci przywalę - mruknęłam ostro - A ty nie świeć tymi


oczami na prawo i lewo bo kiedyś złapią cię ... jeśli wcześniej cię nie zabiją .

- teraz cię to interesuje - mruknął

- zachowujesz się jak rozkapryszony nastolatek - warknęłam

- uuuu świeczki, to dla romantycznego nastroju ?- wybełkotał Stiles


- Styliński zostaw - powiedziałam ostro - idź spać najlepiej

- po co ci świeczki

- nie twój interes - mruknęłam pod nosem. W ciszy dojechaliśmy do domów i oddalam
zgubę Szeryfowi, a mamie depresyjnego nastolatka. Następnego dnia wstałam w miarę
wypoczęta. Ubrała sukienkę w kolorze fuksji, czarna skórzana kotkę i czarne botki
na wysokim obcasie. Włosy związałam w niskiego roztrzepanego koka. Powrót do
normalności moi drodzy ... wyszłam z pokoju i w kuchni spotkałam mamę

- Cześć już idziesz nie zjesz śniadania

Zjem coś po drodze - mruknęłam

- kiedy Lydia przyjedzie ? Spojrzałam na telefon

- za jakieś 7 minut - mruknęłam, a ona wskazała na krzesło- niech ci będzie


westchnęłam i wzięłam do reki tosta - nocna zmiana dziś ?- zapytałam, a ona
przytaknęła i spojrzała na schody

- wszystko z tobą w porządku ? - zapytała

- jeśli chodzi ci o naszego depresiaka to nie przejmuj się ... przekonał się co to
znaczy mieć złamane serce - mruknęłam gryząc tosta - przeżyje

- jesteście skłóceni ?

- tak jakby - mruknęłam

- Coś się stało ?

- nic poważne nie masz o co się martwić - uśmiechnęłam się delikatnie - ze mną
wszystko w porządku, a nawet czuje się wybitnie i mam nową energie na
zdobywanie ... wiedzy - zaśmiałam się i usłyszałam pipczenie - to pomnie ... miłego
dnia mamo - pożegnałam się i ruszyłam do auta Lydii - nareszcie - westchnęłam

- aż tak źle ?

- nie odzywam się do Scotta który zachowuje się jak samobójca stojący na moście i
mający skoczyć, a mama zachowuje się jak typowana nadopiekuńcza mamcia jesz, że
wczoraj wieczorem musiałam pojechać po tego idiotę i jego kumpla bo nachlali się w
lesie - westchnęłam

- widzisz ... jak to czasem dobrze zobaczyć ponownie Lydie - zaśmiała się, a ja ją
objęłam- uwaga kieruje ... i zapnij pas- westchnęłam i zapięłam pas- u mnie też
mama stała się strasznie nadopiekuńcza ... jakby mogla to zamknęłaby mnie w wieży
abym nigdzie nie poszła - zakpiła - kocham już ale wole jak mniej się mną
interesuje - zaśmiała się

- to samo u mnie - westchnęłam - Alison obierała od ciebie

- ani razu - mruknęła - wiesz coś

- ona i Scott zerwali ... nie dziwnie się ... powtarzałam mu żeby się nie
angażował aż tak, miłość nie istnieje, a życie jest pięknie ubranym kłamstwem -
westchnęłam malując się do lustereczka

- Ciekawe podejście do życia


- jest ciekawe dopóki nie chce poznawać prawdy - wyjaśniłam szybko

- możne zrobimy sobie nocowanie jak dawniej ... dawno tego nie robiłyśmy ?-
zapytała z uśmiechem

- Bardzo chętnie ale ... jutro okej ?- uśmiechnęłam się

- A masz plany na dziś- tak i zostało mi szybkie poszukiwanie wymówki w głowie.


Nie powiem przecież, że dziś pełnia i jak pójdę do niej to grozi to tym, że
rozszarpie ją

- umówiłam się z mama ... ostatnim czasem dużo ją ignoruje - wyjaśniłam szybko gdy
wjechałyśmy na parking szkoły - dziwnie tu być

- trochę - rudowłosa wzięła głęboki wdech - Chodźmy i zróbmy szał

- jak zawsze - odparłyśmy jednocześnie śmiejąc się i wyszłyśmy z auta. Szłyśmy


dumne i uśmiechnięte ... dwie najpopularniejsze wiecznie dobrze ubrane z idealnym
makijażem przyjaciółki. Wcale nie trzeba być bogatym aby być popularnym. Poszłyśmy
na pierwsza lekcje gdzie dołączyła do nas Alison. Wszyscy mówili o tym co wydarzyło
się w poprzednim tygodniu.

-to takie dziwne .. wszyscy gadają o poprzedniej nocy, a nikt nie wie, że chodzi o
nas - mruknęła Alison

- Chwała obronie nieletnich - zaśmiałyśmy się

- Bardzo śmieszne - prychnęła - powiedzcie mi podjęłam złą decyzje ?

- ubierając tę koszulkę ? Definitywnie- przytaknęła rudowłosa

- wiecie o co mi chodzi- westchnęła

- Alison ... Scott to niedojrzały idiota ... wyszedł z sali zostawiając nas i
jednoczenie narażając siebie.

- powinien nam sfinansować psychoterapie - dodała Lydia, a ja się zaśmiałam

- nie martw się ... Scott to dyzy chłopiec., a na twojej drodze pojawi się jeszcze
wielu - westchnęłam

- tak możne macie racje ... ta koszulka jest aż taka zła ?- zapytała patrząc na
swoja koszulkę po czym wszystkie wybuchłyśmy śmiechem idąc na kolejną lekcje.
Sprawdzian ... usiadłyśmy w jednym rzędzie i czekałyśmy. Byk na tej lekcji także
Scott i Stiles ale na szczęście siedzieli daleko. Odpowiedz znałam na niemalże
każde pytanie wiec bez stresu wszystko pisałam chodzi przy skupieniu i przy
wyostrzonych zmysłach plus do tego Pełnia nie było prosto ... strzelanie długopisów
zamazywanie, uderzanie palcami o blaty biurka. Tupanie nogami wszystko nachodziło
na siebie aż można było dostać ataku i to czułam nie tylko ja bo po paru minutach z
klasy wybiegł Scott, a za nim Stiles. Scott starci swoja kotwicę ... już nie są z
Alison razem i nie ma czego się trzymać.

- Co jest twojemu bratu ? - zapytała Lydia

- nie obchodzi mnie to ... pewnie się nie nauczył i spanikował - prychnęłam

- nie martwisz się

- on ma moje zamartwienia w dupie wiec po co mam się wysilać - mruknęłam. Lekcje


jak minęły tak minęły, a po lekcjach poszliśmy na trybuny oglądać jak zawsze
trening. Siedziałam na czas momentalny sama no Lydie gdzieś wcięło

- Hej Aurora - podszedł do mnie Stiles, a ja zmierzyłam go oschłym wzrokiem

- Czego ?- mruknęłam patrzeć w lusterko i poprawiając puder na policzkach

- dziś pełnia

- Brawa za spostrzegawczość- mruknęłam

- Coś się stało ?

- to ty podszedłeś wiec gadaj albo spadaj - Burknęłam

- jesteś zła ...

- tak oschła gburowata suka bez serca ... tak tak pusta głupia lala ... tyle wiem
wiem al o gadasz albo spadasz Styliński

- dobra ... dziś pełnia ... potrzebujesz pomocy

- poradzę sobie ... mam dość problemów wilków w które wszyscy mnie wplątują ...
poradzę sobie sama dzięki - mruknęłam

- słuchaj ... chciałem się jeszcze zapytać jak po ... po tej nocy w szkole

- Stiles jesteś kumplem Scotta wiec to nim się zajmij ... bardziej potrzebuje
pomocy - mruknęłam i pomachałam do Lydii - A teraz z laski swojej spadaj bo moja
przyjaciółka idzie - powiedziałam oschle, a on poszedł. Wiem, że potraktowałam go
wrednie zważywszy, że gdy potrzebowałam pomocy to on mi pomógł ale lepiej żeby
zajął się Scottem ... jemu bardziej przyda się kumpel niż mi.

- Czego czego chciał ten dziwak ?

- nie wiem dokładnie ... spławiłam go - wzruszyłam ramionami - masz rozmazany


błyszczyk - zmrużyłam brwi

- o tak? ... jak to się mogło stać - wzięła lusterko i poprawiła go.

- Jackson jest na boisku - przypomniałam - i spojrzałam na wszystkich ... tyle co


przyszedł Scott, a ja spojrzałam na Lydie niedowierzająco - nie zrobiłaś tego -
mruknęłam

- Czego ?

- Lydia proszę powiedz mi, że nie zrobiłaś tego co myślę, że zrobiłaś-wyszeptałam

- oj tam oj tam

- Lydia !- wstałam gwałtownie

- oj tam nie wyolbrzymiaj - spojrzałam na nią z niedowierzaniem i po prostu


odeszłam- no Auri ... nie przesadzaj

- spójrz mi w oczy - rozkazałam - Całowałaś się ze Scottem ?

- nie winny calu nic wielkiego - machnęłam ręką - Alison jakoś mogla się z nim
spotykać
- Lydia ... po pierwsze to masz chłopaka, a po drugie ... tyle co Alison z nim
zerwała po co to zrobiłaś

- Bo ona zabiera mi Jacksona - krzyknęła - odkąd się pojawiła przestał traktować


mnie tak jak wcześniej, za to do nie stal się troskliwy i opiekuńczy - powiedziała
ostro

- to nie powód aby w zemście całować innych - powiedziałam z niedowierzaniem - nie


jesteś dziwką która puszcza się z każdym i która rzuca się na każdego -
przypomniałam

- Co innego mówią za naszymi plecami

- niech mówią co chcąc ... ważne, że my wiemy jaka jest prawda ... straciłam
ochotę na oglądanie treningu wracam do domu

- Auri ...

- Nie Lydia- mruknęłam - przepraszam ale ... to i tak dla mnie za dużo - mruknęłam
idąc w stronę domu ... myśląc nad wszystkim zaszłam na piechotę do domu

- Cześć ty już w domu

- tak ... miałam zostać na treningu ale .... źle się poczułam i wróciłam ..., a ty
jeszcze nie w pracy ?- zapytałam z uśmiechem

- nie jeszcze nie ... coś cię boli ?

- trochę głowa ale jest okej ... odpocznę odrobię prace domowe możne potem coś
poczytam ... wszystko w porządku mamo - uśmiechnęłam się

- to dobrze ... jakbyś chciała coś zjeść to ugotujesz sama czy zostawić ci drobne

- zobaczę potem ... możesz zostawić drobniaki ... poradzę sobie

- nie wątpię -w westchnęła, a ja poszłam do swojego pokoju. Teraz tylko wymysł jak
przetrwasz pełnie Aurora myśl.

- mogłaś przyjąć tą pomoc, a nie zgrywać sukę - warknęłam pod nosem jak zostanę w
pokoju to rozniosę go. W pyl, a nie mam pewność i czy się opanuje ... nie mam czym
się przywiązać bo sznurki przerwę na pewno. Może wystarczy się uspokoić ...
zapanować nad nerwami, a jak miałam ataki paniki to co zaproponował psycholog ...
medytacje możne i teraz pomoże. Obrałam koszulkę na ramiączkach wygodne dresy, a
włosy związałam w koka ... słuchawki do uszu z relaksacyjna muzyką ... t możne się
udać. Gdy księżyc zaczął wschodzić usiadłam na podłodze i zaczęłam sekwencje
medytacji. Oczyszczenie umysłu. Poczułam jak ręce mi się rozgrzewają ale było to
dobre ciepło utrzymane pod kontrolą.

- Aurora ...

- Ciii - uniosłam dłoń - zakłócasz moja aurę oczyszczania umysłu ... - mruknęłam

- Chciałam tylko

- Ciii .... nie dziś ... westchnęłam i delikatnie otworzyłam oczy które świeciły -
Chyba nie chcesz abym zaatakowała - odparłam i usłyszałam huk - Scott potrzebuje
pomocy ... pomóż mu nie mi - mruknęłam szybko, a on wyszedł. Spojrzałam na swoje
dłonie. Płonęły ogniem. Wstałam i stanęłam przed lustrem tak jak kiedyś
przejechałam po ciele pazurami. W żyłach krew zagotowała się, a przez skore było to
widać jakby zmieniła się w ogień żywy. Fascynował mnie ten widok. Hipnotyzował ...
zachwycał. Skora pokryta płonącymi żyłkami przy dłoniach pazury, a oczy jarzące się
jaskrawa zielenią, było w tym coś pięknego ... spojrzałam przez okno i zobaczyłam
księżyc w pełni.

- Aurora ? ... wow - spojrzałam w stronę drzwi prosto na Stilsa

- pomóc ci w czymś?- zapytałam ale to nie był mój głos ...

- wiesz ... usiądź tu ...ał- Chciał złapać mnie za ramiona ale poparzył się -
dobra ... ochłoń troszkę i mówię to dosłownie Aurora ochłoń

- po co hamować nature taka jestem Stiles ... taka czuje się potężna - wyszeptałam

- gadasz od rzeczy wiec z laski swojej.. dobra na spokojnie bo nie mam czasu.
Wyłącz to - zaczął machać rekami wskazują na mnie, a ja sprawiłam, że moje ciało
wróciło do normy ... zamknęłam oczy i ich kolor też wrócił do normy, a ja wzięłam
głęboki wdech jakbym wróciła do swojego ciała - wszystko w porządku ?

- Co ?, a tak tak wszystko w porządku - mruknęłam chodzi czułam dziwne mrowienie w


ciele- Co chcesz ... i po co tu wszedłeś ... jestem nie przywiązana i wystarczy
jeden skok tętna, a mogę nad sobą nie zapanować - powiedziałam szybko

- Scott uciekł - mruknął - A ja spojrzałam na niego

- idiota - westchnęłam i zdjęłam sweter - Czego się zerwał

- kajdanek - powiedział szybko

- A miałam spokojnie spędzić pełnie w pokoju - westchnęłam i wyskoczyłam przez


okno. Biegłam prosto za zapachem Scotta. Biegłam i biegłam aż trafiłam do lasu.
Trop Scotta był mocniejszy aż nawet go zobaczyłam. Skoczyłam na niego i sturlaliśmy
się z górki. Wylądowałam na nim przytrzymując go za gardło. - Scott ... pamiętaj o
kontroli - warknęłam na niego, a moje oczy zaczęły świecić. On się wyrywał -
Scott .... Scott - darłam się na niego - SCOTT! - zaryczałam, a on patrzył na mnie
i wrócił do ludzkiej postaci - wiedziałam, że tak będzie - pościłam go i pomogłam
mu wstać

- dzięki - mruknął ciężko oddychając

- A jednak poradziłaś sobie bez mojej pomocy

- miałeś nie żyć - Burknęłam patrząc na niego

- przepraszam, że rozczarowałem - podszedł do nas

- ja jednak załoję, że nie żyjesz, mruknęłam - spadam - odwróciłam się i


podbiegłam do swojego domu ... Stilesa już nie było tak samo jak mamy ... słyszałam
jak do pokoju wrócił Scott i o zgrozo Derek nie interesowało mnie o czym gadają
wiec po prostu położyłam się na łózko patrząc na sufit. Jak byłam dzieckiem mama
przykleiła mi na suficie gwiazdki bo tak je uwielbiam. Po jakimś czasie drzwi do
mojego pokoju się otworzyły, a do środka wszedł Scott usiadł w nogach mojego łózka
opierając się o ramę. Przez chwile trwała cisza ale to nie ja zamierzałam
zaczynając rozmowę

- przepraszam.... naprawdę przepraszam za ... za wszystko - westchnął, a ja


milczałam - miałaś racje, nie mogę robić wszystkiego sam bo wcześniej czy później
nie będę miał już takiego szczęścia i zginę. Pomogłaś mi dziś. Ty miałaś kontrole,
a ja nie - mruknął pod nosem

- w porę zrozumiałeś - mruknęłam i podniosłam się opierając o druga ramę na


przeciwko Scotta - jestem twoją siostra ... bliźniaczką w dodatku, los zakpił sobie
z nas ale nie bez powodu zostaliśmy przemienieni we dwoje .... zawsze hak coś
kombinowaliśmy to tylko naszej dwójce razem się udawało, a jak jedno chciało coś
robić samemu to i tak drugie musiało to odkręcać - kąciki moich ust się uniosły, a
on się zaśmiał - nie chce cię po prostu stracić Scott - mruknęłam patrząc na niego

- wiem ... ja, nie wiem chciałem abyście byli bezpieczni Alison i ty. Jesteś
wilkołakiem też ale jesteś nadal moja młodszą siostrzyczka - ucichnął się patrzą na
mnie - zawsze będę cię bronił

- Co nadal nie zmienia faktu, że najczęściej to ja ratuje tyłek tobie - zaśmiałam


się spojrzałam na niego i podeszłam do niego przytulając go - nie znoszę naszych
kłótni

- ja też - westchnął - nie miejmy tajemnic, a zwłaszcza związanymi z ... tym


światem - westchnął - one są bardziej niebezpieczne niż cały ten świat

- Bez tajemnic ?- uniosłam mały palec

- Bez tajemnic - złapał swoim małym palcem o mój palec, a ja się zaśmiałam

- wylądowałam wściekłość na Stilesie - westchnęłam

- wiem... nie dało się was nie usłyszeć - prychnął - zachowałaś się jak
bezuczuciowa suka - prychnął

- tak jest najprościej - szepnęłam - Ludzie przyzwyczaili się do takiej mojej


wersji wiec po co mam ich wyprowadzać z błędu - westchnęłam - jaki masz plan z
Halem

- zabijemy alfę tylko tak możemy się z tego wyleczyć - westchnął

- wyleczyć ?- zapytałam - z wilkołactwa - przytakną

- tak ... nie chciałabyś być znowu normalna

- Chcesz być człowiekiem bo wtedy będziesz z Alison ?- uniosłam brwi, a on się nie
odezwała co ja przyjęłam za potwierdzenie - a z Lydia całowałeś się - przypomniałam

- skąd ty ?

- znam przyjaciółkę .... chciała się zemścić za to, że Jackson interesuje się Ali

- wiem ... pełnia prowadziła mnie przez większość dzisiejszego dnia - westchnął -
mam kontrole dwulatka

- lepiej bym tego nie ujęła - prychnęłam - A teraz spadaj stąd bo chce mi się spać
- prychnęłam. Chłopak wyszedł, a ja położyłam głowę na poduszce. Czy ja na pewno
chciałabym się tego pozbyć .... dobrze mi z tym, jestem szybsza silniejsza i
zwinniejsza słyszę widzę i czuje więcej niż inni. Jestem rozważna i potrafię
przetrwać ... zamiast mnie to osłabiać to dodaje mi siły wie czemu mam się tego
pozbywać. Jest to przeszkoda na drodze ale co mnie nie zaje to mnie wzmocni co nie?

Mieliśmy parę dni spokoju ale Derek jednak żyje i jest ścigany ... do tego on ściga
nadal alfę. Jednego wieczoru musieliśmy zabrać jego auta i my uciekaliśmy autem
przed łowcami. Bardzo emocjonująca noc, a podsumowanie było takie, że potrzebny
jest naszyjnik który nosi Alison.

- Aurora !

- tak już jestem - mruknęłam wyrywając się z zamyśleń

- gratuluje, a gdzie byłaś ?- zapytałam szybko

- mam parę spraw ... takie przyboczne nie warte wzmianki, a wiec o czym gadałyście

- za niedługo Bal pamiętasz

- tak tak ... od początku roku o nim mi przypominasz - uśmiechnęłam się

- noo ... i idziemy na zakupy

- innej opcji nie brałam pod uwagę. - usiadłyśmy na stołówce

- jak to możliwe, że się aż tak dobrałyście ?- zapytała Alison patrząc na nas

- zdziwiłabyś się ale jesteśmy całkiem inne

- tak ona jest ta szalona

- A ona jest wariatka - zaśmiałam się - to była chyba .... boże to było tyle lat
temu aż nie pamiętam - zaśmiałam się. - jak ja z tobą wytrwałam ten cały czas

- Była taka dziewczyna która śmiała się ze mnie - wyjaśniła Lydia - A Aurora
stanęła w mojej obronie - uśmiechnęła się patrzą na mnie

- gdy dostała prawo jazdy trochę tego żałowałam bo niemalże co tydzień wyciągała
mnie na zakupy typu KARNO

- typu co ? - zaśmiała się

- KARNO ... Kupuj Aż Ręce Nie Odpadną - zaśmiała się Lydia po czym wszystkie
wybuchłyśmy śmiechem

- tak z czasem zakupy stały się rutyną ... metoda na odstresowanie świetne
pocieszanie ... to po prostu metoda na wszystkie problemy przecież par butów nigdy
nie za dużo - zaśmiałam się

- ty też się przyzwyczaisz nie martw się - odparła rudowłosa do Brunetki

- właśnie od pierwszego dnia jesteś w naszych szponach - zaśmiałam się

- nie ma wybacz - westchnęła po czym się uśmiechnęła

- zobaczycie będziemy na balu wyglądać olśniewająco

- A czy my kiedyś nie wyglądałyśmy olśniewająco - zapytałam, a wtedy po stołówce


rozniósł się trzask i wszystkie oczy spoczęły na jego źródle ... Scott złamał
tackę, a ja przełknęłam ślinę. Złapałam ze Stilesem kontakt wzrokowy, a on wskazał
na Jacksona ... co ma Jackson z tym wszystkim wspólnego

- twój brat z dnia na dzień robi się dziwniejszy

- nawet nie wiesz jak bardzo - westchnęłam. Scott i Stiles wyszli ze sali -
sprawdzę co jest ... widzimy się potem - pożegnałam się z dziewczynami i łapiąc
torbę z książkami poszłam za nimi - dobra gamonie o co chodzi z Jacksonem

- on wie- mruknął Scott

- Co wie ?

-, że jestem no wiesz - mruknął

- ty idioto - westchnęłam- wie o mnie ?

- nie ... chyba nie ,mówił tylko o mnie - westchnął Scott

- jak to się stało? - zapytałam ostro

- po prostu się dowiedział okej !- krzyknął odwracając się do mnie, a ja na


sekundę zmieniłam kolor oczu

- lepiej się uspokój Scott

- wiem przepraszam - westchnął

- powiedział, że albo załatwię mu to samo albo rozpowie wszystkim - westchnął

- nie możesz tego zrobić - powiedziałam twardo

- tyle wiem - westchnął

- A wiec jaki plan ?- zapytałam patrząc na obojga

- jeszcze planu nie ma - westchnął Stiles

- dałeś mu powód do odkrycia prawdy o tobie - spojrzałam na Scotta

- Czy dałem mu powód no jasne, że nie ...

- został współkapitanem drożyny - tracił Stiles, a ja spojrzałam z politowaniem na


Scotta

- to nie moja wina ... nie prosiłem się o to - powiedział szybko

- Czyli tak zabrałeś mu drożynę czyli najważniejsze co dla niego jest ? -


zapytałam dla pewności

- nie zabrałem ... jesteśmy kapitanami razem - mruknął

- tak bo Jackson przecież słynie z tego, że kocha się dzielić - zakpiłam - nie
obchodzi mnie jak ale odkręć to Scott .... nie wiem dogadaj się z nim, nawet jak
będzie trzeba to zaprzyjaźnij się z nim ale odkręć to - dźgnęłam go w klatkę
piersiowa i wtedy zadzwonił dzwonek, a ja się uśmiechnęłam - wracam na lekcje do
potem - pomachałam im i poszłam do siebie na lekcje z kolejny problem, a z każdą
chwila było ich coraz więcej.

- myślisz, że jak długo zajmie mi pozbieranie się po drugim kapitanie .... PARĘ
SEKUND!!- to był krzyk Lydii, a jak Lydia krzyczy w szkole to nie jest dobrze

- Lyds - mruknęłam do niej kładąc jej dłoń na ramieniu - wszystko w porządku ?-


dziewczyna rozejrzała się dookoła

- nie tu - mruknęła, a ja przytaknęłam. Stanęłyśmy na mniej uczęszczanym


korytarzu, a dziewczyna pokazała mi esemesa jakiego dostała od Jacksona

- zerwał z tobą przez esemesa ? - zapytałam ostro - Co za pieprzony tchórz być


razem w jednym budynku i to jeszcze tak okrutnie ... wsadziłabym mu ten klucz do
mieszkania w ciemna dziurę - warknęłam

- spokojnie ... wszystko do tego zmierzało - wyszeptała, a ja stanęłam kolo niej i


ją przytuliłam - Czy coś, że mną nie rak - wyszeptała

- oszalałaś?! Jesteś niesamowita i przez jednego palanta który widzi tylko koniec
własnego nosa nie wolno ci w to zwątpić - starałam jej z policzka łzę oraz starałam
tusz który się rozmazał - pokaż mu ze to on cię starci - uśmiechnęłam się- palant

- tak... nie możne mnie złamać jeden chłopak - wzięłam głęboki wdech

- i to jest moja Lydia ... na co nam faceci ... jesteśmy stworzone bo to mi


jesteśmy potrzebni im - przypomniałam i westchnęłam - skoro nie docenił takiej
buźki jak twoja to widocznie jest największym idiota jaki chodził po ziemi -
zaśmiałam się czym rozbawiłam rudowłosa

-dzięki bogu mam cię ie - przytuliła mnie

- to siw nie zmieni nigdy - uśmiechnęłam się delikatnie - A obiecuje ci, że


Jackson jeszcze pożałuje, że zerwał z tobą przez esemesa ... serio jakim trzeba być
tchórzem aby zerwać z dziewczyna przez esemesa będąc w tym samym czasie razem w
szkole ... no ludzie - Burknęłam pod nosem

- tak - westchnęła - idę do łazienki, a potem ... wrócę do domu podwieźć cię ?

- nie ... ostatnio mam za mało ruchu - zaśmiałam się - Będziesz na meczu -
pokręciła przecząco głową - Lyds nie pokazuj mu, że cię zranił ... przyjdź na mecz
uśmiechnięta jak zawsze - przypomniałam

- dziękuje, że jesteś... naprawdę nie wiem jakbym poradziła sobie bez ciebie

- tak samo jak ja bez ciebie - przypomniałam

- dobra lecę się ogarnąć - westchnęła i poszła. Ja też wróciłam do siebie do domu
dziś mecz oby Scott jakoś ogarną sprawę z Jacksonem chodzi teraz nie widzę
przeszkód do zabicia go oczywiście powodem jest tylko to i wyłącznie to, że wie, że
Scott jest Wilkołakiem. Nie leżałam długo bo zadzwonił mój telefon. Nie patrząc kto
to odebrałam

- Halo - westchnęłam do słuchawki

- jesteś w domu ?

- Stiles co chcesz - mruknęłam

- przyjdź do mnie

- na randkę zaprasza się osobiście - zażartowałam

- Co? nie nie ... to nie - i powstał ćwiek jakby ktoś mu wyrwał telefon i wyrwał -
posłuchaj mnie ... albo tu przy albo rozszarpie jego gardło pazurami wybieraj - to
był głos Dereka

- wiesz co Gburku wolałam jak byleś martwy - mruknęłam i się rozłączyłam.


Zostawiłam torbę i wzięłam tylko telefon i zmieniłam buty z wysokiego obcasa na
średni po czym poszłam do Stylińskich ...zapukałam

- Drzwi otwarte wchodź !- westchnęłam zmęczona i weszłam po schodach do jego


pokoju. Stanęłam w drzwiach i spojrzałam to na Dereka to na Stilsa

- w co tym razem mnie wplątujecie ?- zapytałam oschle

- Aurora ... dostałaś w te noc w szkole wiadomość od niby Scotta abyś przyjechała
tak ?- przytaknęłam - jesteś mózgiem komputerowym jak kiedyś zauważyłem

- do czego pijesz Styliński ?- westchnęłam

- wiadomość została wysłana i to nie od Scotta, wysłał ją Alfa czyli wystarczy, że


prześledzisz wiadomość

- ostatni raz to robiłam jak miałam ...

- 13 lat - dokończył Stiles - zostałaś Aresztowana wiem widziałem akta

- nie pamiętam już jak to się dokładnie robi ... ale miałam wspólnika

- Danny - przypomniał

-właśnie - przypomniałam i wyciągnęłam telefon - Denny mój przyjacielu mam prośbę

- wystawiłaś mnie wczoraj i nie przyszłaś do klubu

- np wiem ale mówiła. Ze mam rodzinna kolacje ... dziś mecz to jutro pójdziemy
okej

- słowo McCalla

- słowo hakera - uśmiechnęłam się

- o nie

- przyjedź do Stylińskiego proszę Denny zrób to dla przyjaciółki - mruknęłam


błagalnie - Danny ... jak przyjedziesz to obgadamy to co dostaniesz w zamian, a
wiesz dobrze, że ja dotrzymuje danego słowa to jak - przez chwile trwała cisza

- Będę za 15 minut - westchnął

- Całuski na drogę ... bajbaj kotku - uśmiechnęłam się i rozłączyłam. Patrzyłam na


Dereka i Stilsa którzy patrzyli na mnie - proszę was myśleliście, że nie przekonam
go ...nie bez powodu mam tytuł najpopularniejszej dziewczyny w szkole ..., a z
Dannym urządzamy bardzo często Klubing. On poszukuje miłości, a ja naiwniaków
którzy postawia mi drinka - zaśmiałam się - A teraz posuń się - mruknęłam to Stilsa
który siedział na krześle przed komputerem. - trzeba zrobić wstępne poprawki -
westchnęłam wyciągając telefon. Podłączyłam go do komputera. Zaczęłam uruchamiać
potrzebne piliki oraz odblokowywać wszelkie hasła dostępu.

- tak w ogóle za co was aresztowali ?- zapytał Stiles, a ja uśmiechnęłam się


delikatnie

- nie wtryniaj nosa Styliński - mruknęłam patrząc na ekran po paru minutach


przyszedł Danny, a ja spojrzałam na niego z uśmiechem- witam przyjacielu

- w co mnie wplątujesz?
- wszelkie oskarżenia do Stylińskiego on ściągnął mnie, a ja ciebie wie do niego z
zażaleniami ... wstęp zaczęłam ale uczę nauczyciela nie przerósł - zaśmiałam się

- ostatnio byliśmy aresztowani - przypomniał

- mieliśmy po 13 lat

- jeśli znowu nas złapią będziemy mieć kłopoty

- tu siedzi syn szeryfa ... jesteśmy bezpieczni nie martw się, a jutro pójdziemy
do klubu i będziemy się bawić do rana albo dopóki kogoś sobie nie znajdziesz co ty
na to ?- uśmiechnęłam asie, a ten osiadł koło mnie. Też cię uwielbiam - zaśmiałam
się

- kto to jest - wskazał na Dereka

- to ? To mój kuzyn Miguel - mruknął Stiles, a ja spojrzałam na niego z


politowaniem

- ma krew na koszulce ?- zapytał niepewnie

- Cierpi na przewlekle krwotoki z nosa - wyjaśniłam mówiąc pierwsze co mi w padło


do głowy

- tak właśnie ej Miguel ... mówiłem abyś znalazł sobie jakaś koszulkę - derek
spojrzała na Stilsa morderczym wzrokiem ale podszedł do szafki i zaczął szukać

- Kuzynie to nie pasuje - mruknął patrzą cna szara koszulkę

- to znajdź inna - mruknął Stiles, a ja patrzyłam w tamtym kierunku ... Derek bez
koszulki przykuwa wzrok. Mogę go nienawidzić ale ciało to on ma. Przykul wzrok i
nie tylko mój bo Danny też się tam patrzył, a no tak nie wspomniałam, że jest Gejem

- Stiles... żadna nie pasuje - wtrącił Derek po czym ubrał na siebie pomarańczowo-
niebieska koszulkę w paski

- jak można było kopic takie świństwo - westchnęłam bo aż oczy bolały

- tak ... nie pasuje do niego - dodał Danny. Zabraliśmy do pracy i potrwało to
nawet ... no trochę czasu to zajęło. - dobra skończone oto komputer z którego
wysłano wiadomość

- to nazwisko osoby której to komputer ?- zapytał Stiles, a on przytaknął

- dziękuje Danny ...

- Jutro klub. Punk 9 - przypomniał

- oczywiście ... nie martw głowy nie zawiodę

- idę przygotować się do meczu - westchnął i pożegnałam się z nim. Spojrzałam


ponownie na komputer ... Melisa McCall ... moja mama .

- to nie ona - powiedziałam szybko

- wiemy o tym - mruknął Stiles

- jedziemy to sprawdzić - mruknął Derek. Wsiedliśmy do Jeepa i dojechaliśmy do


jakieś Kliniki przy szpitalu. Ja i Stiles poszliśmy do środka gadając z Derkiem
przez telefon. On nadal jest poszukiwany.

- znajdźcie pielęgniarkę, opiekuje się wujkiem - wyjaśnił Derek ale gdy stanęliśmy
w drzwiach odpowiedniego pokoju nikogo tam nie było

- nie ma ani jej ani jego - wyjaśniłam

- Co ?!.... Stiles Aurora uciekajcie to on jest Alfą!- zanim zorientowaliśmy się


było już za późno, a my byliżby w pułapce. Odwróciliśmy się, a przy ścianie stal
mężczyzna w czarnym płaszczu i zabliźnioną polowa twarzy

- Witajcie - odparł poważnie. Poczułam jak Stiles ciągnie mnie do tylu ale na
naszej drodze stanęła pielęgniarka.

- Co wy tu robicie ... jest już późno

- ty i on ....to twoja ... o mój boże zaraz umrzemy - wyszeptał Stiles

- nie dziś - spojrzałam na Alfę i wystawiłam pazury. Wtedy Derek przywalił


pielęgniarce

- nieładnie to moja pielęgniarka- odparł wuj Dereka

- raczej psychopatka pomagające ci mordować- warknął Derek, a jego oczy zmieniły


kolor to był uch konflikt. Ze Stilsem odsunęliśmy się od nich i gdy oni zaczęli się
tłuc schowaliśmy się za recepcje

- Co teraz ?- zapytał Stiles

- ty uciekaj... nie uzdrawiasz się - przypomniałam

- A ty ?

- nic mi nie będzie - nagle rozległ się ćwiek tłoczonego szklą, a ja oparłam głowę
o szafkę

- Spokojnie pamiętaj - mruknęłam patrząc na mnie - Co słyszysz - mruknęła gdy


zrobiło się ciszej

- są daleko ... Teraz Stiles mamy szanse - mruknęłam i wstaliśmy uciekając do


Jeepa ... odjechaliśmy, a ja przetarłam twarz - to chore

- nawet nie wiesz jak bardzo - mruknął - ale teraz wszystko ma nogi ... szukał
zemsty za to co mu zrobili od pożaru był w takim paraliżu. Jego organizm
funkcjonował ale mózg nie był w stanie nim poruszać. Był jak warzywo - wyjaśnił -
Peter Hale brat matki Dereka

- A i tak nie miał skrupułów przed zabiciem siostrzenicy - dodałam. - teraz


dopiero rozpoczyna się zabawa

- tak - westchnął. Odwiózł mnie do domu gdzie zamknęłam się w pokoju. Czulak
specyficzny lęk. Co teraz się wydarzy ? Bo wydarzy się na pewno i przekonałam się o
tym jeszcze w tyn tygodniu trzy dni po tym wydarzeniu ... w Sobotę.

- Alison, a dokładnie to po co tułamy się po lesie ?- zapytałam idąc z Lydia i


Brunetka przez las ona miała jakaś torbę

- właśnie jaki jest cel tej wyprawy ?- zapytała Lydia


- Chciałam zapyta was o opinie ....Jackson zaprosił mnie na Bal - odparła idąc
przed nami. Ser e Lydii mocno przyspieszyło

- Czyżby ?

- tak ... jako koleżanka nie masz nic przeciwko - zwróciła się do Lydii

- nie ale ręce przy sobie - odparła Rudowłosa

- jasne .. przecież nie rzucę się na niego w gabinecie trenera - odparła pewnym
głosem a Lydia spojrzała ana mnie. Uniosłam ręce do góry

- tak musimy k tym pogadać - mruknęła. Szłyśmy przez jakiś czas, a potem Alison z
torby wyciągnęła łuk i strzały

- Strzelasz ?- zapytałam zdziwiona ale sekundę potem uświadomiłam sobie jak głupie
to jest pytanie ... jest z rodziny łowców na pewno potrafi strzelać

- tak ... jestem całkiem niezła - przytaknęła - ale teraz muszę coś sprawdzić

- Co dokładnie ? - zapytałam ciekawa

- sama nie wiem ale to coś w stylu specjalnej strzały ... mruknęła i wyciągnęła
strzale z torby i nakręciła specjalny grot. Naciągnęła i wystrzeliła, a gdy grot
spotkał się z drzewem wybuchł, a ja już miałam przeczucie, że to coś z arsenału jej
ojca

- Co to u licha jest ?- zapytała Lydia

- nie mam pojęcia - wyszeptała Ali, a mój telefon zadzwonił. Numer nieznany ale
odebrałam i odeszłam na bok.

- Halo - mruknęłam

- Aurora - gdy uszlachcam ten głos zmroziło mnie

- Peter - wyszeptałam

- Czyli przedstawianie mamy za sobą .. dobrze. Prosiłabym abyś przyszła do mojego


rodzinnego domu. W tym właśnie momencie

- kpisz sobie ze mnie - warknęłam do słuchawki - jesteś mordercą nie ufam ci -


dodałam

- wiem, a więc możne nie wyraziłem się jasno, przyjdziesz do mojego rodzinnego
domu albo twojej rudowłosej przyjaciółce stanie się krzywda- spojrzałam w kierunku
Lydii która stała przy Alison

- nie krzywdź jej - wyszeptałam - jest niewinna

- dlatego to ty masz wybór i to ty będziesz mieć ja., a sumieniu ... masz 10 minut
... zegnam - i rozłączył się, a ja wzięłam głęboki wdech. Wróciłam do dziewczyn

- muszę zbierać się do domu ... widzimy się w szkole tak - uszlachetniam się do
nich delikatnie

- już idziesz ? Zapytała Lydia

- muszę ... do zobaczenia kochane - pożegnałam się z nimi i ruszyłam do starej


posiadłości Hale. Weszłam do środka i w czymś co kiedyś było salonem stało dwójka
wilkołaków Peter i Derek Hale.

- wiedziałem, że jednak przyjdziesz

- po prostu jej nie krzywdź ... nikomu nie zawiniła - wyszeptałam

- oczywiście. Jak ty będziesz trzymała się umowy to i ja też

Jakiej umowy ?- zapytałam zdziwiona

- tej jaka zawrzemy ... nie spodobało mi się to, że skutecznie nie poddajesz się
mojej władzy ... nie ładnie być nieposłuszna i na pewno boleśnie czyż nie ?

- streszczaj się- warknęłam

- Będziesz mi posłuszna bez sprzeciwiania się ...

- nie prosiłam się o ugryzienie - mruknęłam pod nosem

- wiem kochana ale potraktuj to jako ...dar.

- nie dołączę do twojego stada - warknęłam

- dołączysz bo inaczej zabije twoich przyjaciół potem bliskich mamę Scotta, a


potem zacznę zabijać przypadkowe osoby ..., a chyba tego nie chcesz - zamilkłam

- nie zrobisz tego - mruknęłam, a on się zaśmiał

- nie rozśmieszaj mnie - prychnął. Spojrzałam na Dereka

- i co ci to da Derek ... zabił twoja siostrę i myślisz, że ciebie uchroni bo


jesteś siego siostrzeńcem .... błagam, psychopata zawsze zostanie psychopata -
spojrzałam na Alfę - skąd mam mieć pewność, że dotrzymasz umowy ?

- mogę być psychopatą ale... jestem honorowy i zawsze dotrzymuje danego słowa -
odparł

- nie będę zabijać na twoje życzenie

- oczywiście nie oczekuje tego od ciebie ... chce tylko lojalności

-czyli ?

- po prostu ... wymagam lojalności jak od Dereka - wskazał na siostrzeńca

- tylko tyle ..., a jak się zbuntuje

- wiesz co nastąpi - jego oczy zmieniły kolor na czerwony

- zgoda - szepnęłam

- dobrze, że doszliśmy do zgody ... możne dzięki tobie i twój brat złagodnieje

- nie mieszaj go w to ... jestem ja i Derek ... Scott jest niepotrzebny -


wtrąciłam szybko

- piękna Auroro ... Aurora Borealis .. wiesz co to jest ?


- zorza polarna

- tak ... powstaje gdy pole magnetyczne styka się atmosfera słoneczną ... uznawane
jest za najpiękniejsze zjawisko na świecie. Derek opowiadał mi, że nie jesteś
zwykłym czysto krwistym wilkołakiem ... chciałbym to ujrzeć na własne oczy. Pokaż
mi twe oczy. - patrzyłam na niego z odrazą najchętniej bym stąd wyszła ale
zaryzykowałabym atakiem na moich bliskich. Zamknęłam oczy i gdy się świeciły
otwarłam je - Niezwykłe - wspominał także o twojej niezwyklej umiejętności ...
zademonstrujesz

- Co dokładnie ?

- A co potrafisz - odparł pawonie, a ja westchnęłam. Wystawiłam ręce które zaczęły


się nagrzewać ... wtedy delikatnie nimi drgnęłam zapłonęły - A to ciekawe ... czym
ty moja droga jesteś ?

- nie wiem ... mogę już wrócić do siebie mogę być lojalna ale sto nie znaczy ze
jestem skazana na przebywanie w waszym towarzystwie - powiedziałam ostro, a ręce mi
zgasły. On przytknął, a ja wyszłam. Miałam serdecznie dość ... nie chciałam się w
to mieszać, a to się właśnie stało. Do swojego pokoju wskoczyłam przez okno. Ledwo
powstrzymywałam się od płaczu, a to jeszcze nie był koniec ... to początek końca.

- Aurora proszę muszę usłyszeć twoja opinię - do mojego pokoju weszła mama
elegancko ubrana

- wyglądasz ... inaczej ... w pozytywnym znaczeni u m wyglądasz bardzo dobrze -


uszlachetniam.się elegancko - gdzie się tak wystroiłaś ?

- jadę na kolacje z dorosłym płci przeciwnej - uśmiechnęła się

- Randka ?- uniosłam brwi - Gratuluje zaśmiałam się

- Alison jest u Scotta - wyszeptała

- godzą się ?- uniosłam brwi

- Chyba tak - przytaknęła. Zadzwonił wtedy dzwonek. - o nie jeszcze nie ... idź
otwórz drzwi dam ki 2 minutki

- powiedziała szybko ale ja już słyszałam jak Scott wychodzi z pokoju. Szlam do
drzwi frontowych przecież muszę zobaczyć faceta który wyciąga moja matkę na kolacje
co nie ? Jednak tego wolałam nie widzieć

- Aurora co mile ponowne spotkanie - tak to ten cholerny Alfa Peter. Podeszłam
szybko do niego ze świecącymi oczami

- mieliśmy umowę - powiedziałam ostro

- i nadal mamy ... po prostu zabieram piękna kobietę na kolację po 5 latach


paraliżu chyba mi się należny czyż nie ?

- Nie z moja matka - warknął Scott

- Scott ... Scott Scott ... wiesz jak się nazywały łodzie niemieckie które
zwyciężyły bitwy ... były nazywane wilczymi stadami

- Niemcy przegrali wojnę - przypomniał


- historycy mówią, że to wina przywódcy ... nam to nie grozi. Twoja siostra
zrozumiała co będzie najlepsze i dołączyła do stada ty nie bądź głupi - Scott
spojrzała na mnie, a ja spuściłam wzrok

- Aurora ? - nie zdążyłam noc powiedzieć bo alfa zaczął mówić

- dołącz do stada, a będziemy potężni ... wszyscy. Co nie Auroro ? - spojrzeli


obaj na mnie

- Dołącz Scott ... uwierz tak będzie lepiej nie tylko dla ciebie - wyszeptałam
cicho i odeszłam albo chciałam odejść

- jeszcze nie - podniósł dłoń.- zostań jeszcze chwilę

- ona nie musi się ciebie słuchać. Potrafi ci się sprzeciwiać - odparł Scott

- wiem ale wiem gdzie lezy slaby punkt i jej i twój - spojrzał na nas - Auroro ...
co byś powiedziała gdyby do stada dołączyła jeszcze twoja matka możne to by
bardziej przekonało twojego brata

- zostaw ją proszę - wyszeptałam cicho

- to by cię przekonało Scott ..., a gdyby zależało od tego życie twojej siostry -
mężczyzna wyciągnął rękę z pazurami i przyłożył mi do twarzy. Teraz lekko się
przestraszyłam ale nie ruszałam się z miejsca - jak blisko musi być śmierci aby cię
przekonać - przechla pazurem wzdłuży mojej twarzy skąd zaczęła po mojej skórze
płynąć krew.. przymknęłam oczy czując ból.

- Przestań- warknął Scott, a on odsunął dłoń

- Auror idź wytrzyj twarz ja z twoim bratem dojdę do porozumienia - spojrzałam na


na Scotta, a on przytaknął. Po szlam do łazienki i wzięłam ręcznik mocząc jego
część. Przetarłam twarz zmywając krew. Ranki jeszcze były ale już nie krwawiły.
Kucnęłam opierając się o szafki i zakryłam twarz w dłoniach. Usłyszałam jak auto
odjeżdża, a ja nie mogłam oddycha.

- Aurora wyjaśnisz - w drzwiach stanął Scott

- gdybym do niego nie dołączyła zabije wszystkich jeśli nie będę mu lojalna -
wyjaśniłam szybko - od Lydii Jacksona Alison ciebie Stilsa, mamę po przypadkowe
osoby ze szkoły. Nie mam wyboru Scott. To potwor, a ja ... muszę należeć do jego
stada - wyszeptałam i poczułam łzę na policzku. - nie wiem co robić ale nie chce
was stracić - wyszeptałam cicho, a on mnie przytulił

- jadę to odkręcić ... - mruknął - jedziesz ze mną

- mam z nim umowę kro rej nie mogę złamać - wyszeptałam - mam być lojalna, a każdy
sprzeciw jazdy gest niesubordynacji będzie karany śmiercią osoby mi bliskiej -
wytłumaczyłam- ja ... ja nie mogę

- nie martw się ... zrobię wszystko aby nas z tego odkręcić - przytaknęłam - mów
mi wszystko co karze ci mówić albo robić

- w porządku ... jada na kolacje z mama, nie pozwól nu jej skrzywdzić -


wyszeptałam

- nie pozwolę - mruknął i wstał wychodząc z domu. Poszłam do swojego pokoju i


zmęczona dniem dzisiejszym po prostu zasnęłam. Następny tydzień miał być jeszcze
bardziej emocjonujący. Przecież zbliża się bal ., a jeszcze sprawa strzelaniny
gdzie Scott był ranny ale pomógł mu weterynarz, a Derek został porwany.

- Scott przestań tak się tłuc bo aż cię do mnie do pokoju słychać - westchnęłam
wchodząc do jego pokoju

- Widziałaś mój telefon ?

- znów go zgubiłeś ?- jęknęłam - obiecuje że jak nie odzyskasz tego to następny


będziesz nosił na łańcuszku

- to nie śmieszne - mruknął

- nie śmiej się ... po prostu proszę cię abyś nie halsował bo i tak mam nerwy w
strzępach. Westchnęłam przykładając dłoń do głowy

- Coś chciał?

- pytał się kiedy wychodzę gdzieś z Lydia i Alison

- i co ? - zapytał szybko

- jutro po szkole jedziemy do Galerii - wyjaśniłam

- po co ? - zapytała Stiles

- po sukienki - wyjaśniłam - Chce się wyspać wiecie jak to jest chodzić 4 godziny
po sklepach bez przerwy szukając idealnej kiecki ?

- um... nie - mruknęli jednocześnie

- właśnie ... po prostu nie tłuc się - westchnęłam i poszłam do swojego pokoju.
Stałam się strasznie nerwowa

- dobra Lydia czyli tak cel to Sukienki i buty - powiedziała jasno Alison

- no tak ale tam nowa torebka koszulka czy spódnica to nie zaszkodzą -
przypomniała. Rudowłosa, a ja się zaśmiałam

- KARNO - przypomniałam - to nic trudnego do zrozumienia - stałyśmy ma parkingu


Galerii Handlowej.

- jak długo nam to mniej więcej zajmie ? - zapytała Alison

- liczymy średnio 3-4 godziny, a co ?- zapytała Lydia

- ach ostatnio mam sporo na głowie - westchnęła

- uśmiechnij się .. możne ktoś się w tobie zakocha- przypomniała Lydia - kupie ci
sukienkę

- przyznaje to całkiem niezłe przeprosiny - zaśmiała się Alison. No tak ta sprawa


ze Scottem

- odpuść jej przecież widzisz jak tego załoję - westchnęłam obejmując Lydie - robi
czasami głupie rzeczy ale kto nie popełnia błędów co nie - uśmiechnęłam się

- ty rozumiesz mnie jak nikt inny - westchnęła

- zapomnę pod warunkiem, że ty coś zrobisz


- ja ? ... to jej błąd nie mój - przypomniałam

- trudno ... chce żebyś spławiła głupka z którym idziesz na bal i poszła na bal z
kimś innym - wyjaśniła brunetka

- mam porzucić gracza Lacross dla ....? - spojrzałam na brunetkę, a ona spojrzała
do tylu gdzie i ja spojrzałam. Przy perfumach stal Stiles który zaczął dziwnie się
poruszać jakby coś wpadło mu do nosa

- dla niego - mruknęła, a ja się zaśmiałam

- żartujesz ze mnie tak ? Lydia skomentujesz to jakoś?- zapytałam Rudowłosej

- dobrze razem wyglądacie ... to możne nie być głupi pomysł - mruknęła- jest tu to
będziemy miały bagażowego - przypomniała

- dziewczyny proszę was to Stiles - przypomniałam

- nie przesadzaj ... jak to zrobisz to wybaczę Lydii

- Czyli ja jestem znowu karta przetargowa ?- zapytała.

- no coś w ten deseń - przypomniała, a Lydia patrzyła na mnie z hemimerusem

- zwariowałyście - mruknęłam

- uśmiechnij się ..., a możne ktoś się w tobie zakocha - przypomniała Alison, a ja
spojrzałam na nią złowrogo i zaczęłam iść w kierunku Stilesa

- Cześć ... Scott też tu jest - powiedział szybko .

- spodziewam się - spojrzałam na dziewczyny które mnie popędzały. Sama nie wierze,
że to robię - mam pytanie ... może poszedłbyś ze mną na Bal co ty na to -
uśmiechnęłam się delikatnie

- Co ?.....ja?

- tak ..., a wodzisz żebym mówiła do kogoś innego - zaśmiałam się - A więc?

- tak no jasne że tak to znacz .... tak w sumie czemu nie

- Super, a jako, że tu jesteś to idziesz z nami na zakupy

- Co ? Po co ?

- Bo Stoisz bezczynnie - przypomniałam - no chodź co ci szkodzi pochodzić po paru


sklepach.... nie będziesz nic ubierał ani kupował no chyba że będziesz chciał
będzie po prostu ... chodził z nami co ty na to - uśmiechnęłam się - Proszę Stiles

- niech ci będzie - westchnął

- super jesteś najlepszy - objęłam go, a ten nagle upuścił flakonik z perfumami.

- ja ...- spojrzała na sprzedawce który spojrzała na niego wymownie - jak drogie


były te perfumy ?

- 100 dolarów - Stilesowi chyba szczerze opadła


- Roberto proszę zapiszesz mi to w rachunku ?- zapytam robiąc ładne oczka -
Robertino

- dobrze - westchnął i spojrzała złowrogo na Stilsa i poszedł

- powstrzymaj się od niszczenia - zaśmiałam się

- wybacz - zaśmiał się pod nosem

- nie pozwól mi tego żałować Styliński - ostrzegłam i złapałam go za koszule -


idziemy na zakupy. Mruknęłam i ruszyliśmy do sklepu - wisicie mi 100 dolców -
mruknęłam do dziewczyny, a Alison wystawiła kciuki do góry ja Lydia i Alison
chodziłyśmy pomiędzy wieszakami zabierając sukienki które wpadną nam w oko, a co
najlepsze, że Stiles chodził na nami i trzymał wszystko co chcemy przymierzyć.

- Malina czy Burgund ?- zapytałam wystawiając dwie sukienki

- um.... czerwona ?- odparł

- Co? tu nie ma czerwonej - westchnęłam i spojrzałam na nie - żadna z nich -


odłożyłam obie - Co tu robicie ze Scottem ?- zapytałam ciekawa

- Scott pilnuje Alison ... Peter jest

- Czuje go ... nie widziałam ale czuje, że tu jest - mruknęłam pod nosem

- stresuje cię to

- staram się nie myśleć o tym wiec jakbyś mógł o niego nie pytać bo moim
priorytetem w tej chwili jest sukienka

- we wszystkim będziesz dobrze wyglądać - przypomniał, a ja z uśmiechem spojrzałam


na niego

- niezły strzał ale i tak spędzimy tu dobre 3 godziny ... taki koszt przyjaźni ze
mną i towarzyszenia mi na balu

- może być - zaśmiał się. Po jakimś czasie mogłyśmy wrócić każdą do siebie. Teraz
mamy tylko niecały dzień do balu. W szkole uczniowie mówili tylko o tym, a potem
był czas przygotowań.

- i co dziewczyny ?- zapytałam do kamerki bo gadałyśmy przez video czat. Alison


układała włosy, a Lydia robiła makijaż ja już byłam prawie gotowa tylko jeszcze
buty i male szczegóły

- mówiłam, że będziesz cudnie wyglądać w tej sukience - uśmiechnęła się Lydia do


kamerki

- jest ślicznie Aurora Stilesowi szczena opadnie

- wpakowałyście mnie w to - przypomniałam - zwłaszcza ty Al - wskazałam na


dziewczynę - wy też wyglądacie cudnie - uśmiechnęłam się. Miałam na sobie bordowa
sukienkę z ozdabiana górna częścią srebrnym paskiem w talii i delikatna spódnica do
kolana ., a włosy miałam zakręcone na lokówce i boki były delikatnie spięte.

- dobra dziewczyny będę musiała kończyć widzimy się na balu- uśmiechnęła się
Alison i wyłączyła się

- ja też lecę ... papatki śliczna - zaśmiała się i też się rozłączyła, a ja
zamknęłam laptopa. Poprawiłam włosy i znalazłam buty ale szlak trafił moje kolczyki
...wyszłam z pokoju zabierając torebkę

- mamo widziałaś moje srebrne kolczyki z bordowymi kamieniami ?- zapytałam szybko


szukając jej

- jestem u Scotta !- krzyknęła, a ja tam weszłam Scott siedział kolo niej w


bokserkach, a ona szyła mu spodnie gdy weszłam spojrzeli na mnie z rozszerzonymi
oczami

- Co ? Cis nie tak ?- Zapytałam zmartwiona patrząc na siebie

- wyglądasz ślicznie - mruknęła moja mam - olśniewająco

- jakie brat mówię to z bólem serca ale wyglądasz naprawdę dobrze - zaśmiał się
chłopak, a ja się uśmiechnęłam

- A z kim tak w ogóle idziesz ?- zapytała mama, a ja westchnęłam

- idzie ze Stilsem - zaśmiał się się, a Scott, a ja spojrzałam na niego zirytowana

- ze Stiles ... wy się w ogóle przyjaźnicie

- tak wyszło długa historia -westchnęłam - widziałaś kolczyki

- tak są u mnie w szufladzie

- dzięki - uśmiechnęłam się i poszłam do pokoju matki ... szybko znalazłam mona
zgubę. Ostateczne poprawki w lustrze i jeszcze czarne torebka i pod dom podjechał
Jeep ... ten zrzędliwy silnik można rozróżnić bez problemu. Na bal pojadę
niebieskim starym Jeepem ... bosko

chciałam otworzyć drzwi ale wyprzedziła mnie mama uśmiechnięta szeroko co mnie
rozbawiło

- nie powiedz nic głupiego - ostrzegłam

- przecież znasz mnie

- dlatego to mówię - zaśmiałam się, a ona otworzyła drzwi

- Stiles witam ...Scott już idzie - powiedziała szybko, a ja stajać za drzwiami o


mało się nie roześmiałam

- właściwie ja po Aurorę - odparł szybko - jest już gotowa

- A czyli to ty jesteś tym boskim ciachem

- nigdy w życiu nie użyłam takich słów ... nikt od jakieś dekady nie użył takich
slow mamo jesteś przestarzała - zaśmiałam się podchodząc to drzwi - tak Stiles
jestem gotowa - uśmiechnęłam się, a on patrzył na mnie lekko otworzona buzią

- Wow ... Aurora wyglądasz ... przepięknie - mruknął

- dzięki ... jedziemy - uśmiechnęłam się, a ona wyciągnął w moja stronę ramię
które złapałam

- Bez szaleństw dzieciaki - zażartowała moja matka, a ja westchnęłam ciężko.


Stiles otworzył mi drzwi z mojej strony do Jeepa ... możne jednak ma coś z
Dżentelmena. Zamknął za mną drzwi i sam wsiadł i ruszył. Wyciągnęłam lusterko
poprawiając makijaż.

- nie masz już co poprawiać jest wyglądasz idealnie - przypomniał, a ja spojrzałam


na niego z hemimerusem

- nie za dużo tych komplementów dzisiaj ? - zapytałam

- nie moja wina, że jesteś piękna

- jeden dzień gdy nie jestem wilkiem ... dziś jestem zwykła dziewczyna która chce
się świetnie bawić na balu - uśmiechnęłam się szeroki

- nigdy nie byłaś zwykła ... przecież jesteś Aurora McCall. Dojechaliśmy do szkoły
gdzie już. Było słychać muzykę i widzieliśmy kolorowe światła z sali. Trzymając się
ramienia Stilsa doszliśmy do sali gdzie grała głośna muzyka, a na scenie był
zespół. Impreza się rozkręcała. Zobaczyłam Lydie i przez jakiś czas siedziałyśmy
gadając po czym ona poszła tańczyć z chłopakiem który ją zaprosił, a ja siedziałam
patrząc dookoła. Alison tańczyła z Jacksonem, a Danny był z chłopakiem którego
zapoznał w klubie kiedy byliśmy tam ostatnio

- Zatańczymy ?

- Co ?- zapytałam szybko bo zostałam wyrwana z zamyśleń

- Czy zatańczymy ? - zapytała jeszcze raz wstając i wystawiając w moja stronę dłoń

- wolny kawałek ... nie tańczę do takich - mruknęłam szybko patrząc dookoła

- spróbuję inaczej ... podniesiesz teraz ten swój śliczny tyłek i pójdziesz ze mną
na parkiet teraz - Chwile patrzyłam na niego po czym się zaśmiałam

- niezły chwyt ale nie - prychnęłam

- Aurora ... czy to ma związek, że ja to Stiles ?- zapytał ponownie, a ja


spojrzałam na niego zaskoczona - tak wiem jaka masz o mnie opinie. Ten gamoniowaty
kumpel twojego brata ten dziwak ale nie obchodzi mnie to ... jesteś niesamowita
dziewczyna która wygląda dziś jeszcze piękniej niż zazwyczaj chodzi myślałem, że to
już nie możliwe. Dziewczyna która udaje pusta i głupia myśląc, że tak będzie nadal
popularna choć ja wole widzieć tą wesołą i uroczą geniuszkę potrafiącą dogadać
komukolwiek w ciągu 10 sekund ... wiec pomimo wszystko zapytałam jeszcze raz i nie
pytam teraz tej pustej lali która udajesz tylko prawdziwa Aurorę ... czy tańczysz
ze mną ?- zapytał wystawiają do mnie dłoń, a ja spojrzałam na niego i uszlachetniam
się

- wystarczy mi 5 sekund - uśmiechnęłam się - i nie jestem urocza ... śliczna


czująca i uwodzicielska ale nie urocza - mruknęłam łapiąc jego dłoń

- oczywiste - zaśmiał się. Poszliśmy na parkiet i położyłam swoje dłonie na karku


chłopaka, a on trzymał mnie w tali ... pomimo wysokich obcasów byłam nadal
minimalnie niższa od niego. Parz chwile patrzyłam mu w oczy i ten kontakt wzrokowy
speszył mnie i zerwałam go, a żeby nie było niezręcznie po prostu położyłam głowę
na jego ramieniu obejmując go mocnej co i on zrobił. Co dziwne czułam się
bezpiecznie ... nie obchodził mnie zaginiony Derek czy Alfa ... naprawdę dziwne
uczucie.

- udaje już tak długo, że już nie tak prosto być sobą - wyjaśniłam.szepcząc. Byłam
blisko chłopaka przez co nawet szept był słyszalny pomimo muzyki
- przy mnie jakoś ci się to udaję ... i dobrze ta głupia lala mnie lekko irytuje -
zaśmiał się, a ja się uśmiechnęłam - przyjemniej się rozmawia i żartuje z tą
wszechwiedząca geniuszką

- tamta jest słabą ... boi się wszystkiego - mruknęłam cicho obejmując mocniej
chłopaka

- nie jest słabą ..., a bać każdy się boi to nie robi z ciebie słabej bo jesteś
najsilniejszą dziewczyna jaka znam - mruknął - nikt slaby nie byłby w stanie
sprzeciwić się Alfie i odmawiając mu pomimo narastającego bólu

- Chciałam się poddać

- ale nie poddałaś - wtrącił - jesteś silna ... nie ważne co mówisz wiem to -
mruknął

- dziękuje - mruknęła cicho - gdy potrzebowałam przyjaciela byleś obok i za to ci


dziękuje - dodałam

- dla ciebie zawsze - westchnął. Tańczyliśmy aż zobaczyłam jak Lydia gdzieś


wychodzi

- Lydia gdzieś idzie - mruknęłam cicho odsuwając się od Stilesa

- rozumiem ... możesz iść

- muszę iść ... nie możne gadać z Jacksonem - mruknęłam i wyszłam na zewnątrz
chłopak wyszedł zw mną. Szukałam Lydii ale nie widziałam jej ... co gorsze czułam
Alfę - on tu jest - wyszeptałam

-kto ?

- Alfa - mruknęłam i zaczęłam iść szybko za zapachem. Doszłam na boisko i


zobaczyłam tylko jak Peter zatapia kły w Lydii. Krzyknęłam czując jak coś się we
mnie zapada i gdy by nie Stiles pewnie upadłabym na ziemie. Podeszłam do Lydii i
czując łzy w oczach upadlam koło niej na kolanach - my ... mieliśmy umowę -
wyszeptałam

- miałaś być mi lojalna jednak ty działaś na dwa fronty ... najpierw przychodziłaś
do mnie, a potem szłaś do brata. Możesz mieć ją na sumieniu - powiedział szybko i
chciała podejść do mnie ale w mojej obronie stanął Stiles - Chłopcze chcesz się
mierzyć z wilkołakiem - zakpił - Chyba, że Aurora chce mieć na sumieniu kolejne
życie

- nie ... proszę Stiles odsuń się ..- Chłopak spojrzała na mnie - Stiles... proszę
- wyszeptałam starając się tamować ranę Lydii. Płakałam ... i nic dziwnego moja
najlepsza przyjaciółka wykrwawia się na trawie- Czemu ... czemu ona

- Czołem od niej zal ... była sama i była łatwym celem, a teraz wstań oboje
idziecie ze mną

- nie ... nie zostawię jej - wyszeptałam cicho

- przykro mi ale nie macie wyboru ... chodzi bo zabije najpierw twojego koleżkę, a
potem ciebie - powiedział ostro

- zabierz tylko mnie, a ją zostaw - mruknął Stiles


- Bardzo heroiczny gest lecz jest taki sposób ... mógłbym wziąć jedno z was
ponieważ dla Scotta oboje jesteście ważni lecz ty nie dasz skrzywdzić jej, a ona
ciebie i w tym tkwi zabawa - wyjaśnił, a ja spojrzałam na niego zapłakanym
wzrokiem. Podszedł do mnie i łapiąc mnie za przedramię odciągnął do Lydii. -
zadzwońcie do Jacksona on ją znajdzie i ze mną - powiedział, a ja trzęsącymi się
dłońmi we krwi przyjaciółki wyciągnęłam telefon. Stiles złapał mnie za dłonie i
wziął telefon sam wykonał telefon po czym mnie objął. Szłyśmy za Alfa, a ja ciągle
miałam na rekach krew Lydii co mnie przerażało. Wsiedliśmy do Jeepa ja siedziałam z
tylu chusteczka wycierając każdą plamkę.

- zmieni się ?- zapytała Alfy

- tak ... jak nie to umrze ... nie martw się będzie silniejsza szybsza

- i będzie chciała rozszarpać wszystko co się rusza w każdą pełnie - wtrącił


Stiles

- wiesz bardzo dobrze, że jest kobieta wiec więcej niż raz. Zakpił

- jesteś potworem - wyszeptałam. Dojechaliśmy do jakiegoś garażu i wychodząc Jeepa


Peter zaczął otwierać bagażnik auta .

- Czyj to samochód ?- zapytała Stiles

- Mojej pielęgniarki - wyjaśnił alfa

- A gdzie ona - wyszeptałam, a on otworzył bagażnik gdzie leżało martwe ciało aż


krzyknęłam przerażona i odskoczyłam do tyłu .- Jesteś świrem !- krzyknęłam
przerażona

- no co ? Wyzdrowiałem - mruknął i zabrał walizkę. Stałam przynajmniej dwa metry


od nich i byłam zbyt przerażona aby zrobić cokolwiek. - Auroro podobno jesteś
geniuszem komputerowym

- nie chce - wyszeptałam, a on nagle złapał Stilsa za Kark- nie proszę zostaw go

- Chodzi tu - powiedział twardo, a ja podeszłam do komputera

- proszę pość go - mruknęłam przełykając ślinę - proszę- i go puścił - nie


złapiesz tu sygnału - wyjaśniłam, a on wyciągnął i laptopa i własny ruter

- wow masz własna siec i laptopa z jabłuszkiem to ulubiona siec wilkołaków -


zażartował Stiles i pewnie gdyby nie była to tragiczna sytuacja, a w głowie nie
miałabym tylko bezpieczeństwa przyjaciół to możne nawet bym się zaśmiała. Zaczęłam
łączyć laptopa z siecią i wpisywałam odpowiednie programy próbując wyszukać telefon
Scotta

-nie ... nie znam ani loginu ani hasła Scotta - wyszeptałam

- nie martw się moja droga po to mamy Stilsa

- też nie znam

- nie kłam - powiedział poważnie Alfa

- naprawdę nie znam

- nawet nie muszę słuchać bicia twojego serca aby widzieć, że kłamiesz - spojrzała
na niego kpiącym wzrokiem. Nagle złapał go za kark i przycisnął do laptopa
- Puść go !- krzyknęłam - Puść go ! Powtórzyłam lekko drżącym głosem i złapałam
alfę za przed ramie, a koja dłoń zaczęła się nagrzewać

- nie radzę... bp wbije mu w tchawicę pazury potem zabije ciebie

- puść go - powiedziałam starając się brzmieć twardo .czułam jak coraz większe
ciepło wydobywa się z moich dłoni. Po chwili mężczyzna puścił go

- masz się zalogować w tej chwili - powiedział ostro do Stilesa, a ten spojrzał na
mnie. Delikatnie przytaknęłam, a ten zaczął coś wpisywać

- Co będzie jak znajdziesz Dereka ?- zapytała Stiles

- nie myśl tylko pisz - warknął

- zgina kolejni

- tylko winni- wyjaśnił alfa

- obiecaj, że nie zrobisz krzywdy ani Scottowi ani Aurorze - powiedział stanowczo
Stiles, a ja zmarszczyłam brwi

- wiesz dlaczego wilki polują stadami ? Bo ofiary są zbyt duże aby mogły sobie
poradzić z nimi same. Scott i Aurora i Derek należą do mojego stada

- Scott nie pomoże - przypomniał

- mylisz się będzie ratował Alison tak samo jak Aurora ratuje ciebie -
przypomniał, a ja zamknęłam oczy czując kolejne łzy - ty mi pomagasz bo chcesz
ratować ich obojga ., a ty ze Scottem twój najlepszy przyjaciel, jesteście sobie
tak bliscy, że znacie swoje poufne dane - przypomniał, a Stiles wpisał Login -
Login to Alison ? ... Hasło też?

- nadal chcesz z nim polować ?- zapytała Stiles, a ja prychnęłam

- wygląda na to, że uwięzili go we własnym domu - mruknęłam patrząc na ekran

- nie ... pod nim i nawet wiem gdzie - nagle usłyszeliśmy wycie wilkołaka - i nie
tylko ja

- Scott - mruknęłam pod nosem. Alfa podszedł do auta a. Wtedy rozniosło się drugie
wycie - Derek

- Daj klucze - Peter podszedł do Stilsa który westchnął i wystawił klucze

- drugi bieg ciężko chodzi - ale Alfa tylko złapał kluczyki i zgniótł je. Potem
odwrócił się i chciał wejść? do auta - nie zabijesz nas ?- zapytał chłopak

-nie Rozumiesz? To nie ja jestem czarnym charakterem

- to czemu zmieniasz się w potwora i tak się zachowujesz ?- zapytałam

- lubię was ... boicie się .. szysze to i czuje ale pomimo tego potraficie
odpyskować ... pomogliście mi więc będę hojny Auroro ... teraz tylko lojalność bez
wykonywania dla mnie zadań, a ty Stiles dam ci to czego pragniesz ... mogę cię
ugryźć
- Co ? Zapytał chłopak, a ja lekko otworzyłam buzie

- mogę cię ugryźć, a jeśli nie umrzesz, a to się zdarza staniesz się jednym z wasz
czyli wilkołakiem i pozwól, że wyjaśnię. Ugryzłem Scotta i Aurorę bo kompletowałem
stado, a oni się napatoczyli ale moglu też paść na ciebie i mogłeś być tak silny
jak on. Koniec chowania się za plecami tych lepszych. Koniec patrzenia jak staje
się popularny i zdobywa dziewczynę ... stalibyście się równi, a może byłbyś lepszy

- to nie jest tak kolorowo jak mówisz - mruknęłam - ugryzienie bywa darem daje nam
szybkość abyśmy mogli uciec. Sile abyśmy mogli walczyć i zmysły abyśmy mogli
przetrwać ... tracimy życie na rzecz przetrwania - przypomniałam

- to nie twoja decyzja lecz Stilsa - przypomniał Alfa i złapał Stilsa za


nadgarstek przystawiając kły do przedramienia - idziesz w to ?- zapytał, a chłopak
chwile stal i myślał, a gdy Peter miał go ugryźć zabrał rękę

- nie chce być tobą - przypomniała

- wiesz co usłyszałem ... twoje serce zabiło mocniej na słowa nie chce ...
oszukujesz sam siebie żegnam kochanie - odparł szybko i wsiadł do auta odjeżdżając,
a aj zostałam sama ze Stilesem

- wszystko w porządku zapytałam

- tak ... to nie była dobra propozycja - westchnął

- ty podjąłeś dobrą ... to nie jest takie piękne jak opowiadał

- wiem wiem ... cała się trzęsiesz - mruknęła i założył mi marynarkę na ramiona po
czym spojrzał na mnie

- muszę zobaczyć co z Lydia - mruknęłam

- nie may auta - przypomniał

- no to na piechotę .. muszę się dostać do szpitala - powiedziałam szybko

- Aurora oddychaj cala się trzęsiesz- mruknął po czym mnie przytulił - już
odjechał

- Chciałeś być ugryziony ?- wyszeptałam

- myślałem o ty ... nie wiem sam - westchnął - Chyba nie przecież ktoś musi was
pilnować - zażartował- Cała się trzęsiesz - mruknął

- Bo ... bo się boje - wyszeptałam - musimy iść do Lydii ... szybko - mruknęłam, a
chłopak przytaknął. Ruszyliśmy na piechotę do szpitala ... zobaczyliśmy policje i
podszedł do nas ojciec Stilsa

- wszystko z wami w porządku ?- zapytał szybko

- Co z Lydia ?- zapytałam od razu

- nie martw się Auroro - szeryf położył mi dłoń na ramieniu

- Co z nią ? - zapytałam czując jak ręce mi się trzęsą- proszę mi powiedzieć czy
wyjdzie z tego

- nie wiadomo ... straciła dużo krwi ale jest coś jeszcze - i w tym momencie
ziemia się dla mnie zatrzęsła pod nogami

- Co ? Zapytał Stiles

- dostała jakiegoś uczulenie, jej ciało przeżyło wstrząs - wyjaśnił. Spojrzałam ze


Stiles na siebie ... jeśli jej organizm odrzuci ugryzienie ona umrze - Byliście tam
.. wiecie kto ją zaatakował ?- zapytałam podejrzanie

- nie wiemy ... byliśmy ma sali - odparł szybko Stiles

- A Scott ?

- Co z nim ?- zapytałam zdziwiona

- widział coś ?

- nie ma go tu ? - zapytałam zdezorientowana

- dzwoniłem ale nie odbiera telefonu - wyjaśnił, a ja usłyszałam mocno


przyspieszone tętno spojrzałam w tamtym kierunku i zobaczyłam Jacksona

- i nie odbierze - mruknął Stiles .

- dobrze .. usiądźcie tu poczekajcie

- pójdę sprawdzić co z nią - mruknęłam i odeszłam od nich. Podeszłam do Jacksona i


stanęłam kolo niego

- Co się z nią stało ?- zapytał

- poszła cię szukać ... chciała z tobą pogadać. -Mruknęłam czując łzę na policzku
- Była jaka była ale nie zasługuje na to - wyszeptałam

- Byliście przy tym prawda ?- zapytał, a ja delikatnie przytaknęłam - Czy ona ...
przemieni się

- nie wiem - westchnęłam - nie chce tego dla niej ... ale nie chce aby umarła

- przepraszam za Scotta - mruknął, a ja spojrzałam na niego

- Co zrobiłeś Scottowi

- ja wydałem go ... ojcu Alison - zakryłam dłonią usta

- Co ... co zrobiłeś ?- zapytałam lekko wściekła

- przepraszam- mruknął, a ja podeszłam do niego i walnęłam go pięściami w klatkę


piersiową

- ty samolubny dupku !- krzyknęłam wściekła - szantażowałeś ... grałeś mu na


nerwach, a teraz wydałeś go co to za popaprana gra - powiedziałam wściekła, a moje
ręce zaczęły się nagrzewać. Wściekła złapałam chłopaka za rękaw, a on zaczął Dymić

- Aurora - pojawił się Stiles - nie przy ludziach - wyszeptał

- on wydal Scotta łowcom

- wiem ale wydając siebie mu nie pomożesz - mruknął do mnie, a ja spojrzałam


wściekła na Jacksona
- ty też jesteś ?- zapytał zdziwiony

- Co mnie też wydasz ?- zapytałam wściekła

- koniec tego Aurora jedziemy szukać jesteś w stanie ?

- mniej więcej - mruknęłam pod nosem

- nie macie auta pojadę z wami

- swoje już zrobiłeś - odparł ostro Stiles

- zawiozę was

- to twoja wina - powiedziałam wściekła - przez ciebie muszę jechać szukać brata
zanim łowcy zrobią to pierwsi bo inaczej go strace - powiedziałam ostro

- mam samochód ... chce dobrze - powiedział poważnie

- przyjechałeś Porsche ? - zapytał brunet, a blondyn przytknął i wystawił klucze -


ja prowadzę - zabrał klucze i już mieliśmy iść ale coś stanęło nam na drodze, a
właściwie ktoś ... ojciec Alison

- Witajcie ... powiecie mi możne gdzie mogę znaleźć Scotta ?- zapytała, a ja


zrobiłam spokojnie krok w tył i wzięłam głęboki wdech

- ostatni raz widziałem go na balu - wyjaśnił Stiles

- ja też ... nie możemy się do niego dodzwonić - dodałam spokojnie, a oni
spojrzeli na Jacksona

- ja.... ja nie

- na miłość boska - westchnął Stiles. Złapali nas i zaciągnęli do jednej ze sali

zapytam jeszcze raz gdzie jest Scott ?

- Co chcecie od mojego brata ?- zapytałam ostro

- wiesz bardzo dobrze co

- nie wiemy gdzie jest Scott - odparł szybko Stiles, a mężczyzna złapał go i
przyszpilił do ściany

- pozwól, że zadam ci pytanie Stiles ... widziałeś kiedyś wściekłego psa ?

- nie ale wszystko przede mną

- ja widziałem podobnie wyglądał mój kolega który zmieniał się podczas pełni ...
jesteś ciekaw co się stało

- nie ale świetnie pan opowiada

- Chciał mnie zabić, a ja musiałem strzelić mu w głowę. Długo umierał ale


ostatkiem sil chciał dosięgnąć mnie pazurami rozumiesz mnie ?

- nie musi pan lepiej dobierać kumpli - mężczyzna uderzył dłonią o ścianę przy
głowie Stilsa, a ja aż odskoczyłam
- Czy Scott próbował cię zabić ? ... musiałeś go zamknąć ?

- przykułem go do kaloryfera, a co ? Powinienem zaciągnąć go do piwnicy i podpalić


dom ?- zapytała, a ja zaczęłam słuchać

- rozczaruje cię ale to nie nasza sprawka

- Bo macie kodeks ?- zapytałam, a on spojrzał na mnie - poluje na tych którzy


polują na nas ... tak to szlo prawda ?- zapytałam - w takim razie kogo zabili
Halowie, że na nich polujecie ?- zapytałam szybko - wasi porwali Dereka ...
wiedział pan o tym ?- zapytałam

- nikt z nas nie lamie kodeksu - powiedział mniej pewnie

- nigdy?

- A jeśli ktoś by złamał ?- zapytał Stiles

- na przykład kto ?- Argent nawet na niego nie patrzył

- Na przykład pańska siostra - patrzyłam na Stilsa i dopiero teraz skojarzyłam


fakty ... Harris dał siostrze Dereka informacje o winnej ... wisiorek ... ten sam
który Alison otrzymał od ciotki na urodziny
.. no jasne.

- Zawieszka ...- odparłam głośniej - winna miała zawieszkę ... ta która Alison
otrzymała od ciotki. Nie wiedział pan p tym, jaka jest kara za złamanie kodeksu ?-
zapytałam - za zabicie niewinnego ? - mężczyzna spojrzał na mnie ale nieodzywając
się puścił Stilsa o wyszli. - to Kate .. skąd wiedziałeś ?- zapytałam Stilsa

- Tata przesłuchał Harrisa ... dokładniej niż Derek - wyjaśnił - jedziemy

- Czekajcie - mruknęłam i podeszłam do półki z chemikaliami - przyda się bron -


spojrzałam na nich i otworzyłam szafkę

- koktajl Mołotowa ?- zapytał Jackson

- ogień zawsze zwycięża - przypomniałam i zaczęłam przygotowywać odpowiednie


proporcje ... wzięliśmy dwie buteleczki i niepostrzeżenie wyszliśmy ze Szpitala.
Jechaliśmy pod spalony dom Halów musieliśmy się tam dostać jak najszybciej. Droga
ciągnęła się w nieskończoność, a ja usłyszałam ryk na który musiałam zatkać uszy

- Aurora co jest ?

- Alfa ... wzywa do walki ... aby go bronic - wyjaśniłam, a moje oczy zaczęły się
świecić

- dasz radę

- tak - zacisnęłam zęby

- Co to znaczy ?- zapytała Jackson

- walczą z nim - mruknęłam pod nosem

- przemieniasz się ... uważaj na fotele !- krzyknął

- dupek - warknęłam - on tego chce - wyjaśniłam. Wzięłam głęboki wdech ... pazury
zniknęły - Stiles pospiesz mruknęłam

- ej to nie auto terenowe - mruknął Jackson gdy wjechaliśmy do lasu

- ty je kupiłeś? - zapytał Stiles

- rodzice - mruknął

- Wiec zamknij się - mruknął i przyspieszył po chwili byliśmy pod Posiadłością


Hale. Wyszliśmy z Auta. Na środka Stal przemieniony w potwora Alfa. Stiles rzucił
butelkę ale ten ją złapał - o cholera

- wszystko da się naprawić - mruknęłam czując jak ręce mi zaczynają płonąc -


Chciał abym się przemieniła to niech ma - warknęłam, a moje oczy zaczęły świecić.
Przy rekach pojawiły się pazury. Machnęłam dłońmi, a one zapłonęły - ogień zwalcza
się ogniem - mruknęłam po czym jakbym uwolniłam energie w stronę Alfy ... w tym
momencie poczułam ogromny przypływ energii który ze mnie nie wydobywał się lecz z
każdą chwilą było jej coraz więcej. Pod wpływem temperatury butelka pękła wylewając
zawartość na futro łapę Alfy która zapłonęła. Gdy w stronę Alfy poleciała druga ja
odpuściłam. Nagle osłabłam i upadlam na kolana. Potwor płonął.

- Ej wszystko dobrze?

- nawet lepiej - mruknęłam z uśmiechem do Stilsa, a ten się zaśmiał i pomógł mi


wstać.

- Derek nie !- usłyszałam krzyk Scotta i spojrzałam na nich - On możne mi pomóc -


mruknął Scott - on możne mnie wyleczyć

- na to nie ma lekarstwa - mruknęłam pod nosem. Nagle Derek zamachnął się i


rozciął gardło Peterowi, a ja odskoczyłam do tyłu.

- to już koniec - mruknął do mnie Stiles

- oj nie ... to początek - westchnęłam. Rozejrzałam się dookoła. Alison klęczała


przy nieprzytomnym ojcu ... czyli on mnie nie widział ale ona tak. Patrzyła na
mnie. Wyszeptałam ciche przepraszam i odwróciłam się. - wracam do domu - mruknęłam
i ściągnęłam buty

- na piechotę ?- zapytał zdziwiony

- ja... muszę się ... tak na piechotę - mruknęłam i odwróciłam się zaczęłam iść

- Aurora - uszlachcam Scotta

- w domu Scott ... nie teraz - westchnęłam i odwróciłam się. Czulak się naprawdę
dziwnie szlam i szlam. Może za dużo emocji na raz w jeden dzień. Czulak jak nie
tylko ręce się rozpalają ale i cale ciało. Spojrzałam na dłonie które jakby
płonęły. Obejrzałam się dookoła i zobaczyłam, że zostawiam ślady ... za mną
zostawała spalona wypalona trawa. Przejechałam dłonią po drzewie i ona też
zostawiła ślad .... zaczęłam lekko panikować. Wbiegłam do lasu. Nic nie płonęło
tylko wypalało się ... złapałam się za włosy i upadlam na kolana, a wokół mnie
zapłonął okrąg. Patrzyłam dookoła i spojrzałam do góry na gwiazdy .- Co się ze mną
dzieje ?- wyszeptałam. Oczy mi świeciły ... czułam to całą sobą. Czułam moc jaka
płynęła w każdym koniuszku mojego ciała ... jednak *Co się do cholery ze mną dzieje
?*

You might also like