Professional Documents
Culture Documents
#1?
#1?
- Lydia nie ubiorę jutro ten bordowej koszulki - westchnęłam. Leżałam na łóżku
patrząc na szafę jednocześnie trzymając telefon przy uchu .
- innej opcji nie biorę pod uwa.....- nagle usłyszałam jakiś hałas - Lydia
poczekaj muszę coś sprawdzić - mruknęłam do słuchawki i odłożyłam telefon na łózko.
Wyszłam z pokoju, a z pokoju na przeciwko wyszedł mój bliźniak Scott.
- nie mam bladego pojęcia - westchnęłam, a ten wrócił do pokoju i wrócił z kijem w
ręce- no tak bo jak to złodziej to przestraszy się kija - zakpiłam
- morderstwo? - zapytałam
- niewiadomi ofiara jest młoda dziewczyna- odparł szybko
- nie wiecie najlepszego ... jest tylko pół ciała ... jedziemy - uśmiechnął się
szeroko
- tak ... miłej zabawy - mruknęłam odwracając się w stronę drzwi wyjściowych
- mam na linii Lydie ... tamtej dziewczynie już nie pomogę- wzruszyłam ramionami i
wróciłam do siebie ... znów się wpakują w kłopoty. - Wróciłam ... to tylko ten
kumpel mojego brata
- zaraz będę, czekaj przy wejściu, nie zamierzam łazić i cię szukać po lesie -
przetarłam oczy zaspana i ubrałam buty i sweterek. Zabrałam kluczyki do auta mamy i
ruszyłam po Scotta. Stanęłam przy znaku Rezerwat Beacon Hills *Nie wchodzić po
zmroku *, ale ci idioci musieli wejść. Nie było Scotta, a mówiłam, że nie będę go
szukać - Scott ! ... Scott gdzie ty do cholery jesteś !? - wyszłam za znak i
rozglądałam się dookoła. Nie było go nigdzie więc szłam dalej w las. Stałam patrząc
dookoła ale nic nie widziałam. Nagle z jednej strony strzeliła gałąź- Scott?- głos
mi się lekko łamał - Scott jak to ty to... to nie jest zabawne wyłaź!- Byłam
przerażona i przy kolejnej złamanej gałęzi, aż pisnęłam przestraszona. Wtedy
usłyszałam jakby warczenie. Cofnęłam się o parę kroków do tyłu ale to coś się do
mnie zbliżało. Potknęłam się o gałąź, a coś na mnie skoczyło. Krzyknęłam przerażona
i poczułam ból w ramieniu. To coś uciekło. Podniosłam się patrząc dookoła nic nie
było ,ale gdy złapałam się za ramię poczułam ból ,a na palcach miałam krew.
Musiałam się skaleczyć przy upadku.
- nie ... to chyba tylko ... jeleń - mruknęłam cicho - po prostu się
przestraszyłam i upadłam - Chłopak pomógł mi wstać - Co ty tu robisz i gdzie jest
Stiles?!- zapytałam wściekła
- natknęliśmy się na jego ojca ... ja się schowałem - wyjaśnił szybko - Chyba
zgubiłem inhalator
- Czwartek ? ... nie nie mam planów - zaśmiałam się - impreza to idealny plan
- nie bądź niemiła ... i tak - westchnęłam - może w tym roku się dostanie
- ej to nadal mój brat więc zważaj na słowa ... tylko ja mam prawo tak na niego
mówić - zaśmiałyśmy się wyjeżdżając na parking szkolny i wychodząc z auta. - o
której ta impreza ?
- O 18 w sobotę mecz
- Auri ?
- już cię lubimy - zaśmiała się Lydia do której podszedł Jackson Whittemore jej
chłopak dla mnie blond pustak i ją pocałował, czyli mi pozostaje przestawienie
postaci.
- to nie normalne ... ta nowa jest tu od 5 minut, a już przyjaźni się z Aurora i
Lydią - usłyszałam głos ale to nie była ani Lydia ani Alison, a one wesoło o czymś
gadały .
- są pięknem i ona też, a piękni ludzie trzymają się razem - to na pewno głos
Stilsa,a ja zaczęłam rozglądać się dookoła
- one nie są puste - przypomniał Stiles wrecie zobaczyłam ich jakieś 10 metrów od
nas przy szafkach- są .... po prostu stawiają bardzo mocno na urodę, a nie na naukę
- Czyli Lacross ... łapią piłkę w siatki na kijkach i rzucają do bramek tak ?-
zapytała Alison
- dokładnie ... biegają jak mrówki ale zawodników miewają niezłych - zaśmiałam się
- Aurora czy to ?
- masz brata ?
- tak Scott, a co ?
- trochę za bardzo - wyszeptałam ... przecież z dnia na dzień nie można stać się
super graczem - zaraz wrócę - mruknęłam i po trybunach przeszłam do Stilsa
siedzącego na ławce. Złapałam go za ucho
- gdzie to słyszałaś ?
- Co ?! - zapytał zdziwiony
- Co Brałeś Scott ?! Dziś grałeś jak zawodowiec, a nikt nie staje się dobry z dnia
na dzień - powiedziałam wściekła
- nic nie brałem - powiedział z wyrzutem - jesteś moja siostra ... znasz mnie
przecież
- i dlatego wiem, że ty tak nie grasz m byłam na każdym twoim treningu i nie ma
takiej możliwości abyś w jednym monecie z zera stal się super graczem
- wiesz, że nie o to mi chodzi - westchnęłam - Scott ty tak nie grasz ... to nie
ty
- masz mnie za zero ... świetnie oczywiście ty jesteś ta super popularna Aurora, a
ja jestem twoim beznadziejnym bratem ?- zapytał wściekły
- Scott co ty gadasz? Nigdy nie miałam cię za zero ... jesteś moim bratem do
cholery i się martwię - wykrzyczałam mu w twarz - aż tak trudno ci to zrozumieć ?
- nie masz o co się martwić ... nic nie brałem przyrzekam nie okłamałbym cię -
westchnęłam i mnie przytulił
- ja się tylko martwię - westchnęłam - i nie mam cię za zero, wiesz, że cię kocham
- obyś go znalazł ... nie mam zamiaru uczestniczyć w twojej wymyślonej historyjce
- zaśmiałam się - uważajcie na siebie
- witam witam i o życie pytam - odparłam uśmiechnięta - mam obiadek czy teraz
przyznasz, że jestem twoim ulubionym dzieckiem nachyliłam się nad nią
- i jedyna - prychnęłam - dziś w menu spaghetti jeśli jutro chcesz coś innego to
zostaw karteczkę na drzwiach lodówki
- nic ... tak tylko wpadłam mówiąc, że teraz jadę z Lydia na zakupy, a w czwartek
idę na imprezę - uśmiechnęłam się
- A ja nie mam możliwości nawet co zabronić m dobrze się uczysz nie robisz
kłopotów nie robisz problemu z używkami i alkoholem ... daj mi powód do uziemienia
cię
- nie moja wina, że jestem idealna córką o i zabieram samochód - uśmiechnęłam się
szerzej
- jak tak to zrobię mu z życia piekło i nawet nie pomyśli o wzięciu kolejnej dawki
- uszlachetniam się cwanie. Do domu z zakupów wróciłam późno ... bardzo późno .
Padnięta poszłam spać.
- tak jakoś wyszło mam nadzieje, że nie jesteś zła - uśmiechnęła się niewinnie
- nie no oczywiście, że nie tylko dziwie ci się, że akurat on - zaśmiałam się
- no pospieszcie się bo zaczną kwalifikacje i nas nie będzie - zasiała się Lydia
ciągnąc nas w stronę boiska. Usiadłyśmy na trybunach i patrzyliśmy
- przed szkolą przeszukałam mu plecak ... nic ani tabletki -westchnęłam. Kolejny
ogłuszający gwizdek trenera ... o wiele za głośne. Chłopaki zaczęli grac i Scott
był naprawdę niesamowity na boisko i to mnie przerażało. On nie grał jak on. Dostał
się do pierwszego składu.
- nie spóźnij się po Alison jak to zrobisz to obiecuje ci, że ogolę cię na łyso -
zagroziłam
- na to możemy pozwolić sobie na krotki rękaw ale kurtkę weź albo nie ta sukienka
boska - dziewczyna wyciągnęła z szafy prosta czarna sukienkę z długim rękawem -
uwielbiam twoja szafę - uśmiechnęła się
- Chwalą temu kto ci je dal bo właśnie w nich dziś idziesz - zaśmiała się i
położyła się koło mnie na łózko - Co tak leżysz ?
- jakoś tak dziwnie się czuje ... nieswojo - szepnęłam pod nosem
- Bać przynajmniej na początku imprezy. Pokaż się, zabaw, a jak ci nie przejdzie
to wracaj do domu - westchnęła
- mila ... trochę cnotka ale do nas będzie pasować idealnie - uśmiechnęła się
- też tak sadze- mruknęłam - wydaje cię grzeczna dziewczynką, ale możne jest jej
przeciwieństwem - spojrzałam na dziewczynę i zaczęłyśmy się śmiać
- nie myśl tyle tylko rusz tyłek i ubieraj się - odparła śmiejąc się i spychając
mnie z łózka. Ubrałam się potem Lydia pomogła mi z Makijażem i fryzurą. Potem
wyjechałyśmy na imprezę. Tak była dobrze rozkręcona. Alkohol głośna muzyka tłum
ludzi m no i czego można chcieć więcej. Na początku tańczyłam z Lydią potem ja
zgubiłam i napatoczyli się jacyś Faceci to tańczyłam z nimi oczywiście wlewając w
siebie hektolitry alkoholu bo jakby inaczej aż się zaczęło ...sama nie wiem co ale
na początku pojawiły się zawroty głowy ... potem ból ... ból psychiczny, jakby coś
chciało się ze mnie uwolnić. Odeszłam od ludzi przed dom gdzie nie było prawie
nikogo ale nadal to czułam. Muzyka dudniła mi w uszach. Zapałam się za włosy chcąc
je sobie najchętniej powyrywać. Wściekło m adrenalina, rozpierająca energia której
nie chciałam uwalniać. W napadzie szalu uderzyłam pięścią w kolumnę z której
kawałek utraciłam. To nie było normalne.
- Aurora ?
- tak ... po prostu jedź - wyszeptałam. Po paru minutach byliśmy już pod moim
domem. Wyszłam szybko z auta, a chłopak szedł za mną. - idę do pokoju, dzięki -
mruknęłam szybko, a stojąc przed drzwiami pokoju Scotta usłyszałam huk, chciałam
tam wejść ale zatrzymał mnie Stiles
- spokojnie jeszcze ... poczekasz jeszcze pół godzinki? muszę coś załatwić, a
potem możemy jechać na kolację - uśmiechnęłam się szeroko i przytaknęłam
Super czyli możne nikogo nie skrzywdziłam m krwi na rękach nie miałam wiec to chyba
dobry znak.
*wilkołaki posiadały wiele nadnaturalnych cech, jak np. możliwość zmiany wyglądu od
człowieka przez pół-człowieka pół-wilka do samego wilka, choć najczęściej mówi się
o tej drugiej formie. Posiadały wielką siłę oraz zwinność. Mogły też wspinać się z
zawrotną prędkością, a także wskakiwać i zeskakiwać z dużych wysokości, nie robiąc
sobie przy tym krzywdy. Miały doskonały węch i słuch, nawet w ludzkiej postaci.
Potrafiły również widzieć w ciemnościach. *...
- Co? nie !- odparł szybko nadal zdenerwowany - jak się czujesz po wczoraj ?
- zdawało ci się
- kocham cię ale nie będę trzymała Baneru ... wiesz jaka mam opinie o Jacksonie i
akceptuje go tylko ze względu na ciebie - westchnęłam
- słuchaj Lydia muszę kończyć do jutra - pożegnałam się i rozłączyłam. Huk dobiegł
z pokoju Scotta. Słyszałam dwa glosy Scotta i jakiegoś mężczyzny. Zapukałam - Scott
wszystko w porządku ? - zapytałam zmartwiona
- nie mogę się doczekać zobaczyć go w grze, oby nic się nie stało - mruknęła
- Co powiedziałem? - to Jackson
- nie podawać do McCalla -Westchnął, a ja przestałam słuchać ... czyli takie buty.
Pajace. Przy wybiciu piłki w powietrze. Scott wyskoczył do góry i złapał ją potem
zgrabnie wyminął wszystkich i trafił, a trybuny oszalały. Grali... zaciekle
- właśnie tak - zaśmiałam się, a Scott tak rzucił aż siatka przy kiju bramkarza
rozerwała się. Był remis i ostateczny rzut .. parę sekund do końca. Scott ma piłkę
i trafił
- trafił ... mój Boże trafił - krzyknęła szczęśliwa mama - Był niesamowity
- jeszcze nawet nie wiemy gdzie idziemy - Alison starała się odmówić Lydii ale nie
była w stanie
- to nie problem ... tam siedzi Scott - rudowłosa bez namysłu ruszyła do stolika
siadając przy Scottcie ... za nią poszłyśmy my i Jackson i Danny
- podobno sprawca ataku była puma - odparł Denny zaczynając rozmowę. No tak na
parkingu szkolnym jakiś mężczyzna został zaatakowany w autobusie szkolnym. Od rana
o tym się mówi
- znam go ... był kierowca autobusu którym jeździliśmy gdy mieszkaliśmy z ojcem -
wtrącił Scott patrząc na mnie
- właśnie gdzie idziemy dziś? Nie zamierzam siedzieć w domu przed telewizorem
rozerwijmy się - oto cala Lydia ... bezpośrednia
- wiesz co jeszcze możne być fajne? Zadźganie się tym widelcem - Burknął Jackson
- A skąd wiesz możne jesteśmy lepsi? - zaśmiała się Alison - umiesz grać?
Spojrzała na Scotta, a dla mnie ta rozmowa wydala się super interesująca
- powiedzmy - mruknął
- tak, jestem naprawdę niezły - słysząc to prawie się zakrztusiłam z resztą nie
tylko ja bo Stiles tak samo.
- oj będzie ciekawie nie mam wątpliwości - szepnęłam pod nosem. To było naprawdę
przezabawne zważywszy na to, że Scott ostatni raz grał w wieku 8 lat na naszych
urodzinach i był beznadziejny. Lekcje dobiegły końca, a ja chciałam wrócić do
domu ... chciałam
- Co ? - mruknęłam
- przywidziało ci się
- zostałaś ugryziona ?
- Co ?
- posłuchaj ... jeśli mówię prawdę to przyjedź dziś do mnie ... sprawdzimy to
wszystko - spojrzałam na niego i wyminęłam go po czym pojechałam do domu. Po głowie
miałam słowa Stilesa ... Scott też został ugryziony ... on też jest i nagle
wszystko się wyjaśniło, super gra, prędkość na boisku, silą z jaka rzucał piłkę.
Wszystko zostało wyjaśnione ... ręka przetarłam ramie i teraz sobie coś
uświadomiłam. To nie było skaleczenie... wtedy w lesie coś mnie ogryzło ... coś
warczało. Podeszło do mnie ... wilk ? Chyba bardziej Wilkołak. Ugryzło mnie, rana
zniknęła, a ja ... a ja stałam się wilkołakiem. Jestem Wilkołakiem ... to nie jest
normalne. Scott poszedł na randkę, a ja ... sama nie wiem co man prowadziło ale
ruszyłam do Stylińskiego. Zapukałam do drzwi które otworzył mi jego ojciec
- A w takim razie zapraszam ... oby Stiles cię potem odwiózł, nie wracaj na
piechotę do domu bo jest wprowadzona godzina policyjna
- tak ... powiedziałeś abym przyjechała jeśli masz racje - mruknęłam pod nosem -
Scott też jest ?
- tak ... um ... siadaj - zabrał jakieś karki z biurka ... kartki latały wszędzie-
tak możesz tu albo tu ... albo
- Scott zadzwonił abym przyjechała po niego do Rezerwatu. Nie było go wiec wyszłam
z auta i odeszłam od niego. Było cicho aż coś złamało gałąź. Wystraszyłam i
zaczęłam się cofać ... wtedy przewróciłam się i poczułam ból - druga ręka roztarłam
ramie - miałam krew na ramieniu ale myślałam, że to skaleczenie. W domu
zabandażowałam, a po dniu ... po ranie nie było śladu. Nic- westchnęłam
- w te sama noc Scott został ugryziony. Złapał mnie ojciec, a Scott został w
lesie. Mówił że słyszał wycie wilków
- zanim mnie zobaczyłeś na imprezie ... rozwaliłam pięścią kamienna kolumnę ... w
domu w lusterku ... zobaczyłam potwora ... świecące oczy. Kły ... pazury ... rano
już byłam w lesie - westchnęłam
- kogo ?
- Hale ... 6 lat temu w pożarze stracił calom rodzinę, a ta dziewczyna zamordowana
i przecięta na pól to jego siostra. Oboje byli wilkołakami i Derek nadal jest. Mówi
że chce mu pomóc ale osobiście w to nie wierze. Jak chcesz to też możesz do niego
iść
- nie zabijesz ... postaramy się pomóc to tobie i Scottu, Hale to kontroluje z
tego co mówił Scott, w czasie pełni on też się przemienił i pobiegł do lasu.
Napotkał Dereka i Łowców
- Łowców ?
- nie ... no ale do sedna Derek Hale nie przemienił się jak Scott czyli można to
kontrolować i powstrzymać. Jeszcze nie wiemy jak wiemy tylko że przemianę wywołuje
podwyższone tętno. Jak gadaliśmy zdenerwowałaś się i oczy zaczęły... no wiesz
zaczęły ci świecić
- tak tylko ... nie miałaś no wiesz jakiś dziwnych snów, że kogoś na przykład
mordujesz albo nie obudziłaś parę kilometrów pd domu.? - zapytał ciekawy
- ani razu ... nie działo się coś dziwne m nie słyszałaś czegoś albo nie czułaś
jakby coś cię wzywało ?- zapytał zaciekawiony
- Scott budził się ponad 5 kilometrowy od domu, to on był przy tym jak zaatakowano
tego mężczyznę w autobusie ... cześć krwi było jego z tego co sobie przypomniał
- po pełni obudziłam się w lesie i kojarzę tylko to, że biegałam ... tak to nic -
mruknęłam pod nosem - A ja podejrzewałam go o narkotyki
- miałaś prawo po tym co robił na boisku ... po meczu prawie starci kontrolę ...
wcześniej na treningu też ... dlatego szukamy sposobu
- skoro tętno wywołuje przemianę to trzeba się nauczyć nad nim panować - mruknęłam
i chciałam włączyć komputer ale się zatrzymałam. - jak włączę komputer to nie
wyskoczą mi żadne strony których wolałabym nie oglądać ?- zapytałam szybko
- nie znajdziesz nic nowego ... przepatrzyłem cały internet i znalazłem jakaś
legendę o powstaniu Wilkołactwa no jakiś tam król Lipano
- znasz ?
- uhm ... tak .. był królem Armati aż podpadł bogowi Zusowi - przymknęłam oczy
próbując się nie odezwać - dostał w nagrodę super umiejętności - pomieszał wszytki
fakty kalecząc nazwy ... nie mogłam tego nawet słuchać
- przestań udawać idiotkę - mruknął pod nosem ... chyba miałam tego nie usłyszeć
-pusta idiotka - mruknęłam pod nosem. - świetną masz o mnie opinie - westchnęłam
- ludzie na ogół nie lubią jak jest się w czymś od nich lepszym - mruknęłam - jest
prościej być popularnym
- Czyli? - westchnął
- to na nic ... dzięki, że się starałeś muszę znaleźć chyba sposób sama -
westchnęłam zbierając parę kartek i moje rzeczy
- jasne - zaśmiał się nerwowo. Wyszłyśmy z jego pokoju ale zatrzymał mnie. W
salonie jego tata gadał przez telefon - o czym gada ?
- pacjent zmarł ... krwotok wewnętrzne nie było możliwości odratowania, rany były
zbyt rozległe
- analizy wykazały, że było to to samo zwierzę które zabiło Laurę Hale .. przykro
mi. Przestałam słuchać
- i co ?- zapytał chłopak
- Chyba ten z autobusu ... ten mężczyzna ... nie żyje - mruknęłam - mówili, że
zaatakowało go to samo co zabiło Laurę Hale - mruknęłam pod nosem
- Jadę do Scotta - mruknął - odwiozę cię od razu - odparł szybko, a ja
przytaknęłam.
- tak tak wiem - westchnął chłopak. Weszliśmy do środka, a drzwi były zamknięte.
Stiles gdzieś polazł, a ja ruszyłam do drzwi
- przez przekichane ?
- no i co ?- zapytał Scott
- jak to ?
- Co ? ... to wszystko jego wina ... to wszystko wina Dereka to przez niego to
wszystko się dzieje - powiedział wściekły
- nie wiesz nawet o co chodzi więc się nie mieszaj !- krzyknął i wyskoczył przez
okno
- gdzie mieszka ten Hale? - westchnęłam zdejmując kurtkę
- ty jesteś ...
- właśnie ... czym jesteś ?- zapytał ten Derek już w ludzkiej postaci
- Czy wy nie rozumiecie co się dzieje .... nie zabiłem go i nie ugryzłem cię ...
czy tam was. - warknął wściekły - Scott przypomnij sobie ... cokolwiek, a
zrozumiesz - Scotty patrzył na niego, a potem na mnie, a ja zaczęłam myśleć
- Czemu ?
- do tej pory myślałam, że Wilkołakiem. Przemieniłam się podczas pełni mam pazury
kły i świecące na zielono oczy ...
- to znaczy? - westchnęłam
- no to dowiem się sama, a teraz z laski swojej powiem ci tak ... nie obchodzi
mnie, że jesteś starszy i bardziej doświadczony ... jeśli jeszcze raz zobaczę, że
atakujesz mojego brata, nie będziesz miał życia i nie obchodzi mnie Alfa ani żaden
i ny wilk - powiedziałam ostro - Scott wstajesz i idziemy czeka nas rozmowa. Brunet
wstał i wychodziliśmy
- on was szuka ... ciebie może ale Scotta na pewno - przypomniawszy, a my
wyszliśmy do lasu idąc do domu
- gdy przyjechałam po ciebie do lasu ... przewróciłam się i wtedy coś na mnie
skoczyło ... myślałam, że się skaleczyłam ale to coś mnie ugryzło ... zaczęłam się
leczyć ... złapałam piłkę do reki na treningu. Na imprezie zaczęłam tracić
kontrole, a w domu się przemieniłam. W łazience zobaczyłam czym jestem
- Stiles mnie zdenerwował kiedyś i zobaczył jak świecą mi oczy ... wiedział o
tobie wiec domyślił się o mnie dziś jak ty byleś na randce ja byłam u niego i
szukaliśmy jakiś informacji które ułatwia nam zachowanie kontroli. Mówił, że brałeś
byleś gdy zaatakowano tego gościa w autobusie ... mówił, że obudziłeś się parę
kilometrów od domu ..., że parę razy straciłeś kontrolę po treningu i meczu
- tak musiało być nie obwiniam cię - zaśmiałam się - Biegłeś nie myśląc o
zemście ... biegłeś miedzy drzewami
- Co ?
- nigdy nie czułam się lepiej ... złap mnie - zaśmiałam się i zaczęłam biec.
Słyszałam, że on biegnie za mną. Omijałam zgrabnie drzewa ., a ostatecznie tak
Skołowałam Scotta, że skoczyłam na niego przez co oboje sturlaliśmy się z górki
śmiejąc się jak małe dzieci
- dobra ... to było super - zaśmiał się - ostatni raz zachowywałaś się tak
dziecinnie .... nigdy - zaśmiał się - jesteś sztywniara
- Likantropia to klątwa ale jak życie daje ci Cytryny to robi się z nich
lemoniadę, a nie narzeka, że są kwaśne - przypomniałam
- Aurora wstawaj ... spóźnisz się do szkoły - nie ma to jak z samego rana usłyszeć
wolanie mamy
- już już pali się ? - mruknęłam i wstałam. Obrałam pierwsze lepsze ciuchy. Czarna
spódnica czarna krótka koszulka w białe róże i na to skórzana kurtka. Jeszcze
czarne botki i rozpuszczone włosy delikatny makijaż i gotowa ... złapałam torbę z
książkami i zeszłam do kuchni. Łapiąc gotowego tosta- Czyli dziś z autka nici ? -
zapytałam, a matka pokręciła głową przecząco - spoko pisze do Lydii - mruknęłam i
wyciągnęłam telefon pisząc esemesa
- kosząca propozycja ale ... nie - mruknęłam - wybacz Scotty ale nie - odparłam
pisząc już do Lydii
- to nie tak, że się wstydzę ... ja mam swoich przyjaciół, a Scott swojego ...
bracha - mruknęłam
- jest nowa ... mam jeszcze pol drożyny Lacrosse i Lydie za sobą no i tam inne
dziewczyny jest Jenna Alice,
- nawet nawet - mruknęła - wole chyba zwykle randki sam na sam - westchnęła
- widzisz ... ja mam zawsze rację - zaśmiałam się. Minęły możne dwa w miarę
spokojne tygodnie ... życie co dziwne toczyło się tak jak dawniej przed erą
wilkołak Scott i Stiles to Scott i Stiles, a ja zostałam z Lydia Alison i resztą.
Nie wchodziliśmy sobie w drogę. Az do tego dnia, a właściwie nocy. Sam środek nocy
i zostałam obudzona ... zgadniecie czym ? Wyciem wilka ... chciałam to zignorować
ale nie mogłam ... coś kazało mi przyjść ... musiałam iść. Wstałam z łózka i
wyskoczyłam przez okno. Czulak jak oczy mi świecą. Wbiegłam do lasu. I wtedy w
mojej głowie pojawiła się myśl ... co ja najlepszego wyprawiam ? Jakieś wilki wyją,
a ja jak głupie biegnę tam. Usłyszałam kolejne wycie i ból w głowie. Upadlam na
kolana trzymając się za włosy.
- nie chce tam iść - mruknęłam pod nosem - nie wzywaj mnie - warknęłam wściekła, a
wtedy usłyszałam warczenie. Spojrzałam przed siebie, a tam w totalnej ciemności
para czerwonych ślepi patrzyła na mnie ... warkot nie cichł. Patrzyłam na te ślepia
jak sparaliżowana. Czułam ból ... potworny ból jak podczas pełni. Cis chciało się
ze mnie wyrwać. - Nie chce ! -Krzyknęłam na granicy płaczu - nie chce być
potworem ! - wykrzyczałam w stronę bestii. Moje oczy przez cały czas świeciły
czułam to. Czulak także jak pazury wbijają mi się w ziemię, a drobne kamienie ranią
mi kolana i bose stopy. Tym razem warkot umilkł, a jej miejsce zastąpił ryk ... ból
narastał, a ja aż krzyknęłam. Przemieniałam się czułam to cala sobą jak wilk ze
mnie wychodzi - Ja..... ja nie chce !- wykrzyczałam chodzi to już nie był mój
głoś . Ryk umilkł, a ja spojrzałam na bestie lecz ślepi już nie było. Oparłam się
dłońmi o ziemie patrząc na nią. Cala przemiana zatrzymała się, a ja płakałam z
przerażenia
- Aurora ?- już dawno nie cieszyłam się tak, że słyszę Scotta chodzi nie jestem
pewna czy to dobrze
- nie panuje nad tym ... on mi kazał.- Zmusił mnie - wyszeptałam patrząc na pazury
- Był tu ... stal przede mną ... on mnie zmusił do przemiany ... nie dał mi wyboru
- wyszeptałam płacząc
- też tam biegłam ... ale ... zatrzymałam się chciałam wrócić do domu, a wtedy
przede mną stanął on
- nijak - burknęłam, a chłopak podał mi kubek z kawa - dzięki - wzięłam łyk napoju
- po prostu ... to ... bolało ... przeokropnie jakby coś chciało na sile rozerwać
mnie na strzępy od środka - wyszeptałam - nie miałam szans ... chciałam się już
poddać aby to minęło - spojrzałam na kubek kawy. Wzięłam jeszcze parę łyków i
wypiłam do końca - on chciał abym kogoś skrzywdziła ... czułam to. Wolał mnie abym
kogoś zaatakowała. Nie chciałam tego
- oj Alison nie bądź taka cnotka ... popuść trochę - zaśmiała się Lydia, a ja coś
wyczulam
- nie wyspałam się- uśmiechnęłam się delikatnie ale zapach nie ustępował - wracam
do domu ... umówiłam się, że jeszcze zjem obiad z mamą - pożegnałam się z
dziewczynami i ruszyłam za zapachem ... był bardzo nie przyjemny. I szybko
dowiedziałam się skąd zapach. Derek Hale ale chyba nie był w formie - Co ty tu
robisz ?- zapytałam ostro
- Czuje krew ... jesteś ranny - mruknęłam - Chłopaki pewnie są jeszcze na parkingu
chodź - pomogłam mężczyźnie wstać i choć ten ledwo chodził to udało nam się dostał
cna parking, a ten zamiast poczekać wpadł prosto na maskę Jeepa Stilesa i upadł na
ziemie - Czy każdy facet nie myśli - warknęłam pod nosem
- postrzał - wyjaśnił
- Co ?- zapytałam zdziwiona
- ta co cię postrzelono - nagle oczy Dereka zaczęły świecić na niebiesko - nie rób
tak
- Derek wstawaj - pomimo slow Scotta Derek nie wstawał - do auta go- podeszłam z
drugiej strony mężczyzny i podnieśliśmy go do auta na miejsce pasażera - jedzcie
gdzieś z nim
- nie wypłacisz się z tego - Stiles też nie był zachwycony pasażerem w postaci
Halea. Co parę minut pisaliśmy do Scotta aby się pospieszył, a narzekający Hale nie
poprawiał sytuacji
- może ciebie nie interesuje ten stary śmierdzący Jeep ale mnie tak - powiedział
ostro - tak ... Scott też posiada czuły słuch - dodał szybko
- A co możne ten Jeep nie jest stary ..., a możne nie śmierdzi ? Czuje więcej niż
ty - przypomniałam ostro
- do ciebie
- do własnego domu ?
- mam plan B
- Boże m czy to jest zakaźne ? Lepiej wysiać- mruknął Styliński krzywiąc się
- nie powinieneś się pokazywać w takim stanie ... mógłbym wywlec cię z auta i
zostawić na pewna śmierć - przypomniał
- Rusz ... albo cię rozszarpie ... zębami - zagroził mężczyzna, a Styliński
spojrzał najpierw na niego potem na mnie
- robię to ze względu na nią nie dlatego, że się ciebie boje - mruknął zapalając
silnik i jadąc dalej ... ale pytanie brzmi gdzie my jedziemy ? Jeździliśmy tak
niemalże dwie godziny i nic
- naprawdę nie mogę jechać dziś na zakupy Lyds- westchnęłam - mam sprawę nie
cierpiąca zwłoki do tego w ostatnim czasie jakoś gorzej się czuję
- Bez żadnych spraw .... i tak muszę sobie kopic nowe buty, przy tych moich
ukochanych szarych botkach no tych pasujących do tej niebieskiej koszulki o jak ja
je uwielbiałam - westchnęłam - niestety złamałam obcasa
- moje kochane biedactwo ... zafunduje ci jutro nowa parę - zaśmiała się - muszę
kopic sobie parę nowych sukienek ostatnio z szafy wyrzuciłam parę
- Czemu ?- jęknęłam
- dobra Lyds pogadamy jutro bo jakiś pies szczeka mi pod oknem ... buziaczki -
rozłączyłam się - nie ładnie tak wtrącać się w rozmowę - upomniałam Halea
- która trwa już godzinę ... pierwsze 40 minut przekonywania, że lepiej pojechać
na zakupy niż siedzieć w domu, a 20 minut o ciuchach ....
- i co, to chyba moja sprawa o czym gadam z przyjaciółką, moją ludzką przyjaciółka
- burknęłam zła
- za żywota - warknęłam
- Co mam z nimi.... z nim zrobić - poprawił się Stiles- niby gdzie mam go zawieść?
zaczyna śmierdzieć ....śmiercią
- Bardziej zgnilizną
- znalazłeś nabój? ....jeśli go nie znajdziesz umrę... zastanów się Alfa wezwał
cię wbrew twojej woli i znów to zrobi rym razem skrzywdzisz kogoś lub zabijesz
jestem ci potrzebny ... znajdź nabój - i się rozłączył .
- jest szansa aby beta sprzeciwił się Alfie gdy ta go wzywa ? - Zapytałam cicho
patrząc w szybę
- niektórzy tego próbują lecz łączy ich z Alfa nierozerwalna więź ... to on ich
stworzy, a oni mu służą
- Kłamiesz
- Ej dość !... puść ją - wtrącił wściekły Stiles - ona nie musi co się ze
wszystkiego spowiadać - powiedział ostro, a ja oparłam się o szybę. Spojrzałam na
swoja rękę gdzie były 4 ślady po pazurach Halea. Dojechaliśmy do Kliniki
weterynaryjnej ... ironia losu po prostu. Za śmietnikiem był zapasowy klucz wiec
wyciągnęłam go i otworzyłam drzwi i zaprowadziliśmy tak Halea
- po co ?
- świetnie ...- Burknęłam. I odeszłam od nich. Ten dzień jest do dupy to na pewno.
- ja mam ... o mój boże - jęknął Stiles - A jeśli wykrwawisz się na śmierć?
- dlaczego ?
- nie boje się ciebie - Hale złapał go za kołnierz, a chwile potem wypluł
śmierdząca czarna maź - Co ci ?
- nieskutecznie - Burknęłam
- teraz - wywarczał, a Stiles uniósł piłę - odwróciłam się ... na to patrzeć nie
mogę
- masz ?- Zapytał Hale, a Scott podał mu nabój lecz zbyt pięknie być nie moglu.
Hale zemdlał i zaczęły się Akcja po pierwsze wycia ganc nabój z pod polki czym
zajął się Scott i obudzeniem Dereka do czego zabrał się Stiles
- ode mnie się odczep, to Scott przyszedł do ciebie po pomoc ja radze sobie sama -
powiedziałam wściekła - nie chce ani twojej pomocy informacji ani ochrony -
powiedziałam ostro
- ją zostaw w spokoju
- Alfa jej nie zostawi ... nie zlituje się nad nią bo jest twoja młodszą
siostrzyczką - powiedział ostro - jeśli ona mu się będzie dalej sprzeciwiała to on
ją wrecie zabije ...- powiedział Hale
- idę do domu ... mam ochotę pójść spać ... i najlepiej nigdy już nie wstać -
dodałam ciszej
- odwiozę cię
- Co ?
- wstydzisz się pokazywać ze mną i Scottem bo jesteśmy Frajerami ... jest noc nikt
cię nie zobaczy zapewniam
- tu nie o to chodzi - mruknęłam
- w nocy ... chciał abym pobiegła gdzieś i kogoś zaatakowałam ale sprzeciwiłam mu
się ... on za to zmusił mnie do przemiany z czym walczyłam ale przyniosło to tylko
ból - mruknęłam opierając się o szybę
- myślisz, że to jest prawda ... że on może się zabić jeśli nie będziesz robiła
tego co on chce ?
- jak chcesz to idź spać ... wiem gdzie mieszkasz - zaśmiał się
- jakbyś nie wiedział to było by już z tobą źle - uśmiechnęłam się pod nosem -
jeszcze jakoś dam radę - mruknęłam i ziewnęłam - jeszcze się trzymam
- nie zgrywaj samodzielnej lali tylko raz przyjmij pomoc od kogoś innego niż Lydia
gdy wybiera ci ciuchy - prychnął
- Aurora przepraszam, że tak późna porę ale zdążył się wypadek w którym
uczestniczyli twoi przyjaciele Lydia Martin i Jackson Whittemore - odłożyłam
książkę
- tak ... lecz nie są w stanie dojechać sami do domu Jackson zostaje jeszcze na
obserwacje, a Lydia jest roztrzęsiona ... powiedział, że jej rodzice pracują i
poprosiła aby zadzwonić do ciebie
- tak wiem ... będę za 10 minut - odparłam szybko i ubrałam jakieś trampki i
sweter. Zabrałam kluczyki i ruszyłam pod wypożyczalnie. Radiowozy karetki ... po
prostu zamieszanie. zaparkowałam i wyszłam z auta. zobaczyłam Szeryfa wiec szybko
do niego podeszłam - już jestem ... gdzie Lydia ?
- tam siedzi ... jest roztrzęsiona i jest jeszcze w szoku nie zasypuj jej
pytaniami już dziś.
- Szeryf wezwał mnie abym przyjechała po Lydie ... to on... alfa ?- Zapytałam
szybko
- Czemu zaatakował Jacksona I Lydie ? Zapytałam ostro - przecież nikomu nic nie
zawinili
- tak wypadło - mruknął Hale, a ja stanęłam na jednym murku. Poczułam coś dziwnego
jakby przepływającą przeze mnie energia
- Co ?- zapytał Halea
- nie wiem co ... jakaś energie .... gniew - mruknęłam spojrzałam na podłoże i
zobaczyłam malutkie okruchy czegoś ... kucnęłam i dotknęłam to ręką. Poczułam
ciepło ... ale takie to było dziwne jakbym trzymała gorący kubek z herbata w ręce.
Po tych okruchach zaczęło rozchodzić się to ciepło rozgrzewając je do czerwoności.
Teraz można było zobaczyć, że tworzą spiralę ... olbrzymia spirale na całym dachu
*𝐔𝐝𝐞𝐫𝐳*
Ale w co uderzyć?
*𝐔𝐝𝐞𝐫𝐳*
I to właśnie zrobiłam uderzyłam pięściami w podłoże, a ode mnie na nowo pojawi się
znak. Oczy przestały mi świecić
- muszę iść do Lydii - westchnęłam i miałam zeskoczyć ale się zatrzymałam - Czemu
akurat oni ? ... nie wierzę w zbiegi okoliczności - powiedziałam twardo - Czemu
zaatakował moich przyjaciół ?
- Aurora ... możne to był naprawdę zbieg okoliczności - pocieszył mnie Scott - nie
obwiniaj się
- Co ?- warknęłam do niego
- gdzie Scott ?
- panno McCall panie Styliński proszę nie rozmawiać - upomniał nas nauczyciel - o
i panie Styliński przestań mazać po książce to chemia nie plastyka
- nie pytałam - mruknęłam - ale chyba można się domyślić, a teraz zamilcz -
warknęłam. Do końca lekcji miałam spokój ale i tak po niej nie dawał mi spokoju
- Styliński miej trochę taktu ... przeżyła szok była roztrzęsiona i przerażona -
przypomniałam z niedowierzaniem
- dwie sprawy ... pierwsza nie drzyj się tak bo wyrwę ci język i druga sprawa ...
dla mnie najważniejsza jest Lydia
- została w domu ... jadę do niej właśnie i nie nie jedziesz ze mną - powiedziałam
szybko widząc, że chce coś powiedzieć
- ona możne coś widziała, a ty się nie zapytasz ... jesteś za mało bezpośrednia
- za chwile ty bezpośrednio spotkasz się z moja pięścią - warknęłam
- Czyli ...
- kolega Jacksona - wyjaśniłam szybko wiedząc pani Natalie Martin i tak nie
pamięta trzech na czterech znajomych Lydii ale do tego się nie przyzna
- A tak ... tak wchodźcie Lydia jest w swoim pokoju. Musze cię ostrzec, że możne
być lekko przytłumiona ponieważ niedawno zażyła tabletki uspokajające - szepnęła do
mnie kobieta
- Pani Martin nie wpuszcza Byle kogo do swojego domu - przypomniałam i szlam do
pokoju rudowłosej. Zapukałam i weszłam
- Co tu robicie ?-
- tak naćpana Lydia jest przeurocza - westchnęłam - martwiliśmy się kochana, jak
się czujesz ?
- Co to ? - zapytałam szybko
- puma
- nawet nie wiem jak to się włącz....- na ekranie pojawił się filmik ...
- ona nie może tego zobaczyć ... wysłałam to do siebie i usuwam - powiedziałam
szybko wysyłając. Klik i usunięte. Odłożyłam telefon - musimy lecieć Lyds ...
przyjadę jutro jakbyś nie wróciła do szkoły - odparłam do dziewczyny i wyszłam z
chłopakiem.
- alfa w samej osobie - mruknęłam patrząc na moje nagranie. Dostałam Esemesa ... -
świetnie jeszcze mama potrzebuje samochodu
- możesz przyjść do mnie to przeanalizujemy to nagranie
- dobra szczerze czy moje ciuchy mówią, że jestem odpowiedzialna matką która sobie
sama świetnie radzi ze wszystkim ?- zapytała szybko
- nie ... dzwoniłam do niego setki razy i nie odbiera i nawet nie odpisuje -
westchnęła - możne o tobie usłyszę coś pozytywnego
- nie tylko ty... mama ciągle do niego dzwoni i ja też próbowałam parę razy, ma
wyłączony telefon - westchnęłam i usiadłam na łózko jednak usiadłam na czymś.
Odchyliłam pierzynę i zobaczyłam figurkę - podejrzewałam cię o wiele ale nie o
zabawę lalkami - zakpiłam
- planuje to od paru lat ... ustaw się w kolejce - westchnęłam - jeszcze dziś mama
jest na niego wściekła wiec chwile poczekasz mruknęłam i podeszłam do niego, a
dokładnie do laptopa i podłączyłam do niego telefon. Szybko otworzyłam nagranie ale
zanim je włączyłam ktoś zapukał do drzwi ...- dzień dobry Szeryfie
- przedefiniuj oczekiwania
- ma syndrom wyparcia
- Co ?
- usuń to - mruknął
- A Scott ?
- nie ma go tu, nie mam pojęcia gdzie jest przez cały dzień, nie odpiera i nie
odpisuje ... jego strata, nie możemy ryzykować, że ktoś to zauważy
- pomagasz ... bardziej niż sobie zdajesz sprawę - uśmiechnęłam się delikatnie
- Bo to głupek ... poszedł na wagary nie myśląc o konsekwencjach czyli tak jak
zawsze. - zaśmiałam się
- nadal nie wiem jak opanować waszą przemianę - przypomniał - może Scott miał
rację z tym, że poszedł do Halea
- wiesz co mu Hale powiedział ... tylko jedno, że przemianę cofa ból ... gdy w
lesie przemieniłam się Scott złamał mi rękę ... on też nie pomaga - Burknęłam
- tak .. po prostu złapał i złamał - prychnęłam - Derek nie pomaga ... jest,
zdesperowany
- nie wiem ... po prostu to czuje, tego nie da się wytłumaczyć ale czuje to sam w
wielu kwestiach jest zagubiony i jest ... mściwy. Gdy po prostu znaleźć morderce
siostry.- Wytłumaczyłam
- w nocy. Jak przyjechałam po Lydie Derek i Scott stali na dachu. Popytałam o tym
wszystkim aż w pewnym momencie poczułam ... gniew albo przeogromną chęć zemsty -
mruknęłam pod nosem na narysowałam palcem na biurku spirale - oczy mi zaczęły
świecić, a potem ... nie wiem ale dotknęłam ziemi czując jakby z moich dłoni
wydobywał się ogień ... takie uczucie jakbym trzymała rozgrzany przedmiot. Po dachu
były rozsypane jakby kamyki które nagrzały się aż do czerwononosi. Oni tego nie
widzieli ale ja tak. Cis kazało mi uderzyć i zrobiłam to. Uderzyłam pięściami w
ziemie uwalniając energie i wtedy to zobaczyli. Ogromna Spirala ... Derek wie co to
znaczy ale nie powiedział on ukrywa przed nami większość ważnych faktów
- po jego zdziwionej minie sadze, że nie - westchnęłam. - jak Scott możne mu ufać
skoro nawet go nie zna ... ja osobiście nie mam pojęcia o jego Historii i jego
całym życiu.
- policyjne ?
- tak dorośli ... mężczyźni kobiety nawet dzieci - wyjaśniła przeglądając kartki
- i tak go nie znamy to jedno wydarzenie ... westchnęłam - na przykład oczy ...
zauważyłeś on ma błękitne ... Scott ma złote Alfa czerwone, a ja zielone ... z tego
co mówił nietypowe ... co te kolory mogą znaczyć?
- no jasne ... Mówił, że tamten jest Alfa Scott i ty jesteście Betami ... w
stadach wilków jest też jeden statu Omega czyli samotny wilk
- na pewno ... Czerwony zloty niebieski, a zielony ... czyli, że nie jesteś
zwykłym wilkołakiem - westchnął
- może ... co wtedy czułaś ... emocja która najbardziej czułaś ?- zapytał
zaciekawiony
- troska ... przyjaźnie i rodzina to bardzo ważny czynnik wpływający bardzo mocno
na emocje. Na tym się skupmy ...
- to co na dachu ... wole nie ryzykować rozszarpaniem ... jesteś groźna jako
człowiek wole nie sprawdzać cię jako wilka - uśmiechnęłam się delikatnie
- najbliżsi dla ciebie - wyjaśnił zamknij oczy ... czekaj jeszcze nie - Chłopak
wyszedł i wrócił ze świeczką ...
- dobra pomysł o rodzinie .... mama ... Scott ... ojciec dalej przyjaciele
Lydia ... Alison ... ja
- nie starasz się - zaśmiałam się - zamknij oczy ... przypomnij sobie to co
wczoraj czułaś ... ten potwor był o metr od zabicia twojej najlepszej
przyjaciółki ... dziewczyny która była z tobą zawsze z która jeździsz ba zakupy
wybierasz ciuchy ba imprezę z która się uczysz i z którą gadasz przez telefon
godzinami ... wystarczył metr, a nie było by jej .... wszystko przez tego który cię
ugryzł. Który ugryzł twojego brata przez którego zostałaś przeklęta tracąc zwykle
ludzkie życie. - Czułam jak serce mi przyśpiesza - wyobraź to sobie ... przypomnij
to uczucie gdy cię wzywał niedająca wyboru ... odebrał ci wolna wolę. Przypomnij
sobie to co wczoraj czułaś ... troska ... strach przed utrata bliski osoby. Chęć
zemsty ... gniew ... - Czułam pazury, a to zły znak
- ej ... ej Aurora spokojnie ... - Chłopak odszedł do mnie chcąc zabrać świeczkę
ale gdy dotknął moich dłoni syknął i odskoczył do jeszcze bardziej mnie
przestraszyło. Wstałam wypuszczając świeczkę z dłoni
- Woooooo.... - Chłopak złapał za koc i zakrył nim palące się kartki. - twoje
dłonie - spojrzałam na nie.., a końcówki palców ... nie miałam już pazurów za to
były aż czerwone ... jakby wydobywał się z nich ogień - okej ... okej ...
pomyślmy ... tętno ... miałaś ataki paniki one polegają na tym samym ... Myśl
Stiles myśl. Aurora oddychaj ... patrz na mnie i oddychaj - mruknął kucając na
przeciwko mnie- oddychaj razem ze mną... wdech - powoli wzięłam głęboki wdech -
dobrze, a teraz wydech - i wypościłam powietrze przez chwile tak siedzieliśmy na
ziemi. Az wszystko wróciło do normy - tak to był zły pomysł - mruknął
- teraz jak ktoś mi powie że nie jesteś gorąca laska to się będę kłócić -
spojrzałam na niego po czym wybuchłam śmiechem i tak oboje się śmialiśmy
- ale po części się udało - mruknęłam biorąc do reki świeczkę. Byk na niej
wytopiony kształt dłoni - no i kartka - westchnął patrząc na do polowy spalona
kartkę - podpaliłaś ją - parzyłaś jam piec
- nie czułam tego - westchnęłam i oparłam się szafkę z której spadła reszta kartek
- Bosko - prychnęłam, a chłopak zaśmiał się - pomogę ci z tymi papierami - zaczęłam
zbierając kartki kładąc je na szafkę - przepraszam za ... to, mówiłam, że nie
panuje nad sobą
- to nie wyglądało jak brak kontroli ... bardziej mi przypominało atak paniki.
Scott ilekroć tracił kontrole stawał się agresywny, parę razy chciał mnie
rozszarpać - zaśmiał się- ty wydawałaś się bardziej przestraszona niż wściekła
- i tak się czułam ... muszę nauczyć się kontroli i to jak najszybciej ...
- oczy ci świecą
- Czuje - mruknęłam
- lekkie ciepło takie jak ... promienie słońca na twarzy ... no i czułam jak oczy
mi świeca
- A ja nie czuje jakbym miała dłoń w ogniu - mruknęłam - dziwne - patrzyłam na ten
ogień i przejechałam po nim dłonią - Czuje energie - mruknęłam
- Proszę - krzyknęłam siadając na łózko. Drzwi się otworzyły - Cześć mamo coś się
stało ?- zapytałam zdziwiona
- Harris nie znosi ani Stilesa ani Scotta za mną też nie przepada jak za polowa
uczniów - zaśmiałam się
- Co ? - zmrużyłam brwi
- Nie - odparłam poważnie - nie było nam lepiej - złapałam ją za rękę - nie tęsknie
za nim ... nie brakuje mi go ani Scottu ..., a ty ... jesteś najlepsza mamą jaka
mogliśmy mieć - uśmiechnęłam się delikatnie
- to nic ... gdybyś myślała tylko o pracy to nie siedziałabyś tu ze mną, nie
byłabyś na meczu Scotta ... harujesz jak wół aby nam niczego nie zabrakło i nie
brakuje - uśmiechnęłam się - kocham cię mamo.
- mam wrażenie, że ostatnio oddalamy się się ... nie rozmawiamy jak wcześniej -
przypomniała
- wiem to ... mnie już nie chce słuchać ... - westchnęła, a ja ją przytuliłam
- Scott jest nastoletnim chłopakiem który pierwszy raz się zakochał. Alison jest
grzeczna i pookładana ale Scott zaangażował się w to tak mocno, że nie widzi świata
poza nią - westchnęłam - postaram się przypilnować go z nauką ale daj mu czas ...
on też nie ma łatwo, drużyna dziewczyna przyjaciele rodzina praca i jeszcze
nauka ... nic dziwnego, że nie nadążą jest tylko człowiekiem - westchnęłam
- nie ... chyba muszę znając faceta bo jest zbyt nudno - zaśmiałyśmy się
- wyśpij się przed szkołą- pogłaskała mnie po włosach - Czemu już nie jesteście ty
słodkimi małymi dziećmi
- Bo czas się nie zatrzymuje ... często nas pospiesza aż za bardzo -westchnęłam-
dobranoc mamo
I powrót do rzeczywistości. Szkoła ... szkolą nudna szkoła. Scott od jakiś dwóch
dni ma treningi z Derekiem i też mnie próbowała do nich przekonać co mu się nie
udało od razu mówię. Jak on jest głupi to niech mu ufa.
- Chyba tak ... mam mnie nie rozpraszać ., a ty jak sobie radzisz ?- spojrzała na
mnie
- Ze Stilsem ?, że wy dwoje
- tak samo jak ciebie ... bądźmy szczerzy jesteście obaj bardzo dziwni, a
Styliński przechodzi czasami samego siebie ale wie o co chodzi i chce pomóc ...
czasami nawet pomaga - wyjaśniłam - wiedziałbyś to gdybyś posłuchał przyjaciela, a
nie nawiedzanego omegę z lasu
- ome... co ?
- widzisz nawet podstaw nie wiesz - westchnęłam - Alfa beta i omega ... omega to
samotny wilk ... ten wyrzutek na samym końcu, według naszych insynuacji ma
niebieskie oczy podczas przemiany, a jakie ma Derek ... no właśnie
- A Alfa
- Czerwone Beta złote jak ty, a ja mam zielone bo jestem ... inna - westchnęłam i
usłyszałam podjeżdżające auto na podjazd - Lydia przyjechała po mnie
- Co mam robić Stiles się do mnie nie odzywa - przypomniał gdy zabierałam torebkę
ze stołu
- pogadaj x nim po prostu ... to twój brachol -prychnęłam i wyszłam jadąc razem z
Lydia do szkoły. Na szczęście było już z nią lepiej i nadal jest świecie
przekonana, że zaatakowała ją puma.
- kompletnie nic nie pamiętam po tamtych tabletkach ... czuje się jakbym wtedy
była na haju - westchnęła
- Bo byłaś ... żałuj, że się nie widziałaś - zaśmiałam się i usiadłam przy stoliku
gdzie siedziała już Alison z książka - witam co czytasz ? - uszlachetniam się
-posłuchajcie... *przyjmuje się, że bestie zabił znany myśliwy który bronił żony i
czwórki dzieci przed atakiem potwora ... nazywał się Argent *- odparła. Z
hemimerusem, a ja ogarnęłam ... to historia początku polowania na wilkołaki.
- to nie był tylko wilk ... o tu jest obrazek - dziewczyna podniosła książkę na
rysunku była wielka czarna bestia ze świecący mi czerwonymi ślepiami ... łudząco
podobna do Alfy. Słyszałam jak serce rudowłosej przyspiesza, a po chwili wraca do
normy
- w większości ... moja rodzina do teraz zajmuje się łowami dzikich zwierząt jak
sarny lub dziki ... ojciec mówił, że to biznes rodowy - westchnęła
- daj znak - znów Scott. Miałam ich dość. Oparłam łokieć o stolik i wskazałam na
ucho - teraz boisko ... musimy nauczyć się kontrolować przemianę jeszcze dziś. .
Przytaknęłam głową i zaczęłam się pakować
- Czekaj ty mu kazałaś przyjść do mnie .... wow... czemu ? - zdziwił się Stiles
- tak pożyczyłem go
- tam w czasie meczu, na rance z Alison musisz nauczyć się kontrolować puls
- po części ale mnie łapią ataki paniki ... tobą kontroluje gniew mną strach -
wyjaśniłam
- Czyli ?
- ty przemieniając się chciałeś mnie rozszarpać ona starała się ode mnie uciec aby
nie zrobić nikomu krzywdy ... bala się - wyjaśnił Stiles patrząc na mnie
- przemieniłaś się
- Chce wiedzieć co ?
-jeszcze nieb- Stiles zabrał taśmę i zakleiła dłonie Scotta. Ustawili się na
środku boiska, a ja usiadłam na trawie patrząc na telefon na którym było tętno
chłopaka. Stiles miał kij do Lacrosse .
- ja też - westchnęłam
- po prostu pamiętaj ... nie złość się
- nie ... ale teraz mam okazje do wyładowania się - zaśmiał się i wziął jedna z
pile złapał ją w kija i rzucił prosto w Scott który oberwał ulw brzuch ... od razu
tętno mu skoczyło do 115 za to Stiles robił to wszystko z uśmiechem na ustach. -
ale zabawa... to znaczy pamiętaj o pulsie - zaśmiał się Stiles
- oczywiście ... nie ważne że dostaje piłkami po twarzy - warknął przez zaciśnięte
żeby Scott obrywając kolejna piłka. Tętno rosło. Z nudów złapał piłkę do reki i
rzuciłam nią w Scotta trafiając w brzuch
- ty mendo !
- dzięki ... Scotty jak ty się wyrażasz - zaśmiałam się - tętno rośnie -
przypomniałam
- 129 - mruknęłam do Stilesa - 130, 134 - Stiles rzucał dalej, a Scott zaklął -
Stiles dość !- krzyknęłam, a chłopak przestał. Tętno przekroczyło 160 i nadal
rosło, a Scott zaczął się przemieniać. Rozerwał taśmę. - Ej .. Scott .. Scott
przestań nie jesteś taki ... możesz nad tym panować - kucnęłam kolo niego kładąc mu
dłoń na plecach - Scott ochłoń proszę ... nie przemieniaj się tu bo kogoś
skrzywdzisz, a tego nie chcesz - wyszeptałam do niego, a tętno zaczęło spadać - już
dobrze ?
- tak - westchnął ... już dobrze ale ... Derek miał racje nie mogę spotykać się z
Alison - westchnął
- raz byś mnie uderzył, a obiecuje ci, że wbiłabym ci ten kij w sama krtań -
zagroziłam, a on uniósł dłonie nad głową - Chodźcie już bo za niedługo mamy lekcje
- ekonomia ?
-Zaczynamy na początek przepytam was lektury ... Grinberg wiem, że czytałeś może...
McCall- Trener który jest też nauczyciel lekko nienormalnym stanął przed Scottem
- słucham ?
- Co ?
- nie nie nie Scotty to jest całkowicie co innego ... jesteś facetem do tego
nastolatkiem któremu w głowie tylko jedno - wyjaśnił, a on się uśmiechnął
- kocham ją
- ja mówie serio zakochałem się - na twarzy Scotta pojawił się ogromny uśmiech
- to pięknie ale zanim zaczniesz pisać wiersze ustalmy, że życie nie kręci się
tylko wokół niej ... po wywiadowce pocieszałam mamę bo zostało jej wmówione, że
jest słabą matką i nieradzi sobie z upilnowaniem twojego tyłka ... - wzięłam
głęboki wdech patrząc wściekła na Scotta - teraz mój plan za mną gamonie
- Będzie bolało
- po co ?
- nie interesuj się - mruknęłam i ustawiłam Scotta aby trzymała kluczyk do góry -
stój tak i myśl o Alison
- ale co..
- to zemsta
- mama płakała przez niego ... nie odpuszczę tego, zaczęła zastanawiać się czy
lepiej nam było z tatą - odparłam obojętnie - dla Scotta teraz jest tylko
Alison ... Derek ... czasem praca o nauce nie wspomnę ale gdzieś w tym zamieszaniu
zgubił rodzinę - mruknęłam - wracam do domu ... nie obchodzi mnie czy opanuje ...
ode mnie już nauczkę dostał - burknęłam i odeszłam od nich. Do domu dotarłam na
piechotę. Rodzina ... to jedyne co mamy i o co nie dbamy. Dom był pusty, a miałam
dość. Rzuciłam torebkę i usiadłam na kanapie włączając telewizje. Oto moja chwila
relaksu. Pod wieczór zadzwonił mój telefon
- A nie mówiłam, że cię wystawił - to był głos Lydii - wyjdź przed dom Auri
- wcale nie - westchnęła Ali, a jej telefon zabrzęczał mój tak samo. Wyciągnęłam
go i to była wiadomość od Scotta
*przyjedź do szkoły *
*Scott*
- Nic mi się nie stanie ...złego diabli nie bierze - mruknęłam pd nosem i ruszyłam
do szkoły czułam zapachy Scott, Stiles i ...i ... Alfa. O nie ... szybko
wyciągnęłam telefon i napisałam do Lydii aby stad odjechali. Nie mogą tu być. Szlam
korytarzami w ciszy. Poczułam przez chwile drżenie i kroki ... ktoś tu był. Za mną.
Odwracam się, a tam na końcu korytarza ogromna bestia. Widziałam jej każdy
szczegół. Miała ponad 2 metry i czerwone jarzące ślepia patrzące prosto na mnie.
Podchodziła ... była coraz bliżej, a ja zaczęłam odsuwać się do tyłu. Poczułam
ciepło w ręce i zamachnęłam się, a w bestie jakby poleciała kulka ognia która ją
zdezorientowana. Uciekałam ... biegłam i biegłam po korytarzach aż na kogoś wpadłam
..
- Napisałeś do mnie ... miałeś mnie nie mieszać w swoje problemy ... po jakiego
diabla ściągnąłeś tu Alfę ... po jaka cholerę przyszedłeś do szkoły w środku nocy -
wykrzyczałam bija go znowu
-nie napisałem .... nawet nie mam telefonu Derek mi go wyrzucił - wyjaśnił
- Co?!
- to już nie ważne - mruknął Scott i nagle usłyszałam dzwonek telefonu ...
znajomego telefonu
- z nimi ... mieli odjechać - westchnęłam - Alison też dostała wiadomość aby
Przyjechała do Szkoły. Musieli nie posłuchać mnie i zostać - złapałam się za włosy
- dobra jest kolo basenu idziemy do niej - mruknął Scott i wszyscy poszliśmy ..
spotkaliśmy Alison, a chwile potem przyszła Lydia i Jackson
- nareszcie możemy już wracać ?- zapytała Lydia ale nie zdążyliśmy jej
odpowiedzieć bo coś nad nami zaczęło hałasować
- Czy ktoś może nam powiedzieć co tu robimy ? - zapytała Alison po czym spojrzała
na mojego brata - Scott ? - on nie dal rady ... to dla niego za dużo
- Derek Hale
- jesteś pewien?
- przecież to puma
- tak to Derek zabił ich wszystkich ... nawet własną siostrę, kierowce też i
faceta z wypożyczalni - zwalił wszystko na kolesia który mu pomagał- jest w szkole,
a jeśli nie uciekniemy to i nas zabije
- wiem
- nie
- jak to nie ?
- ja zadzwonię
- nie Lydia ... - Chłopak nie zdążył podejść do rudowłosej bo już podszedł do
niego blondyn
- Halo policja ktoś uwięził nas w szko.....- i nagle przerwała - rozłączyła się
2
- Co jak to ?- zapytała Alison
- ktoś ich ostrzegł, że dzieciaki będą dzwonić dla żartu i jak zadzwonię jeszcze
raz to aresztują mnie
- no to dzwon
- uprzedził Policje
- dobra przestańcie wszyscy jesteśmy poddenerwowani ale aby wyjść stąd musimy
współpracować albo przynajmniej nie skakać sobie do gardeł - powiedziałam ostro -
Stiles zabierz go niech ochłonie - mruknęłam cicho do chłopaka, a oni odeszli na
bok. - musimy być spokojni ... bez krzyków i bojek to się głównie tyczy ciebie -
wskazałam na Jacksona
- oddawaj telefon - mruknął Jackson chcąc wyrwać Stilesowi komórkę ale ten zadał
mu prawego sierpowego przez co blondyn poleciał na ziemie
- hej tato ... poczta głosowa .. odwoń bo sprawa jest pilna- nagle do drzwi
zaczęło się coś dobijać- jesteśmy w szkole - dokończył, a drzwi pomału nie
wytrzymywały
- na upartego 6 - mruknął
- A Jeep ? - przypomniałam
- są zamknięte - przypomniałam
- dozorca ma klucz
- nie licz na to idioto ... nie pójdziesz tam ... na pewno nie sam - powiedziałam
twardo
- Scott to nie jest zabawa ... wiesz jaka On ma władzę nad tobą - przypomniałam
- i tak pójdę - mruknął
- to jedyna opcja
- jaki
- szafka też jest zamknięta - przypomniał Stiles, a Jackson Rozbił szybę ... z
Lydia przygotowałyśmy butelkę zatkałyśmy ją i daliśmy Scottowi który staną przy
drzwiach ja stanęłam obok. niego
- nie pytam cię o zdanie ... jesteś moim bratem albo idziemy razom albo w ogóle -
powiedziałam twardo
- to szaleństwo ... Scott nie możesz iść sam - powiedziała twardo Alison, a ja
odeszłam a do okna przecierając twarz. Alison płakała, a ja byłam wściekła
usłyszałam zamyka ie drzwi. Poszedł ... cholera poszedł
- wszystko dobrze ?
- Skąd wiesz ?
- on wie, że tu jesteśmy ... przeszedł kolo sali ... Scott usłyszał telefon Alison
z dwóch pięter myślisz że on nie usłyszał przyspieszonego oddechu i pulsu przez
marne drzwi ... jakby naprawdę mu na tym zależało zabiłby nas już dawno -
powiedziałam wściekle - Czuje to ...
- Co ?
- potwor napisał do Alison ... napisał też do mnie ... chciał abym i ja tu
była ... on chce abym przestała mu się sprzeciwiać ... czuje to - mruknęłam, a
chłopak nie odzywając się przyciągnął mnie do siebie i przytulił
- Scott nie da się ... ty też jesteś za silna aby mu ulec - wyszeptał
- Jackson ...
- Aurora - usłyszałam głos Lydii. Ja nie mogę się zmienić nie przy nich ... -co
się dzieje ? Jackson ?- krzyknęła ponownie. Usłyszałam jęki Jackson aktory leżał na
ziemi ... kucała przy nim Alison
- Alfa zmusza nas do przemiany - mruknęłam łapiąc go za rękę - ja nie chce ... -
warknęłam przez zaciśnięte zęby...
- Auri ...
- nie nie podchodź - powiedział szybko Stiles- ona ... potrzebuje przestrzeni,
powietrza - wyjaśnił Stiles
- Dasz rade Auroro.... jesteś silniejsza niż on ... nie chcesz skrzywdzić
przyjaciół pamiętaj - wyszeptałam cicho pod nosem - nie pozwól mu na to -
wyszeptałam
- Aurora - mruknął
- Nie odzywaj się do mnie Scott ... - mruknęłam i podeszłam do Szeryfa - Szeryfie
czy mógłby mnie jeden z pan ludzi zawieść do domu ... przyjechałam z Jacksonem, a
oni są nadal badani ... ja już byłam - wyjaśniłam
- wzięłam dzień wolnego. Jak szeryf do mnie zadzwonił przyjechałam do domu od razu
ale ty już spałaś -. Podniosłam się do pozycji siedzącej i przytuliłam się do niej
- już spokojnie kochanie ... mama jest i jesteś bezpieczna
- Bałam się ... byłam przerażona - mruknęłam pod nosem - Chłopaki mówili, że
dozorca został zamordowany ... nie chciałam i ja tak skończyć - mruknęłam
- już dobrze ... ten horror się skończył - pogłaskała mnie po włosach
- nie dziwie się ... przeżyłaś prawdziwy horror- westchnęła- jakbyś czegoś
potrzebowała będę w salonie- przytaknęłam, a ona wyszła. Położyłam się na łózko
przykrywając się kołdrą oż od dołu do góry. po paru minutach znów usłyszałam
pukanie do drzwi
- proszę
- Aurora
- nie ... czy tak trudno ci to zrozumieć ... ja wczoraj też nie miałam wyboru i
też musiałam zrozumieć, że zostaje w tej głupiej sali gdy ty poszedłeś na pożarcie
Alfie - krzyknęłam wściekła
- A co mnie obchodzi Alison ?! - krzyknęłam - nic nie ma oprócz wilka i Alison ...
Scott przechodzę przez to samo co ty, a jak widzisz nie skupiam się tylko na
tym ... też do końca nie panuje nad sobą ale ja w porównaniu do ciebie nie
nadstawiam łba pod szubienice
- pod co ?
- za wszystko - wykrzyczałam - Scott jesteś moim bratem ... też jestem z tym
wszystkim z tobą ... nie próbuj dać sobie rade ze wszystkim bo nie jesteś w stanie
- ty sobie poradziłaś
- nie sama ! ... gdy zaczęło się robić źle pomógł mi Stiles ... gdy ty byleś na
rance potem byleś na wagarach i za każdym razom gdy wystawiałeś kumpla do wiatru
pomagał mi. Siedzieliśmy w internecie szukając informacji ... wypróbowywaliśmy
wszystkich metod aż w końcu udało mi się rozumiesz. Masz głowie tylko Alison i
dobrze fajnie zakochałeś się ale nie idź się w tym świecie miłość nie istnie to nie
pieprzona bajka Scotty
Bo taka jestem - warknęłam - jestem także twoją siostra Scott i gdybym cię
straciła to bym cierpiał - oddzielam go w pierś - gdy ty poszedłeś szukać Alfy ryk
rozniósł się po całej szkole Scott i co się z tobą stało ?
- nie ... pomógł mi Stiles ..., a uspokoiła mnie Lydia myśląc, że mam atak paniki
takie jak miałam za dziecka pamiętasz to jeszcze ?- zapytałam patrząc na niego -
wyszedłeś Scott oni nie wiedzieli ale ja tak... to nie był zwykły morderca to nawet
nie był człowiek ... to była bestia która mogla cię rozszarpać ... i co ? Myślisz,
że pogodziłabym się z tym, że nie poszłam wtedy z tobą ... myślisz, że kogo bym
winiła ciebie czy siebie ..., a możne obojga ?
- Aurora ja prze...
- nie chce przeprosin ... to tylko słowo, zrobiłeś co zrobiłeś ... ten potwor nie
tylko tobie zniszczył życie, nie tylko w ciągu roku stałeś się w połowie
zwierzęciem. Zaufałeś Derekowi, a ile o nim wiesz ?
- wystarczająco
- ja ...
- ale ja ...
- Chłopaki do środka
- heeej ... Aurora ... co tu robisz kotku ? - tak Stiles był nieźle pijany
- trochę szacunku dla dziewczyn .... bo źle to się dla ciebie skończy - zagroziłam
- i pościłam jego rękę
- łapy precz od mojej siostry - warknął, a jego oczy zmieniły kolor. Odsunęli się
- Aurusia przyjechałaś po nas ... masz dobre serduszko- - mruknął pijany Stiles
- po co ci świeczki
- nie twój interes - mruknęłam pod nosem. W ciszy dojechaliśmy do domów i oddalam
zgubę Szeryfowi, a mamie depresyjnego nastolatka. Następnego dnia wstałam w miarę
wypoczęta. Ubrała sukienkę w kolorze fuksji, czarna skórzana kotkę i czarne botki
na wysokim obcasie. Włosy związałam w niskiego roztrzepanego koka. Powrót do
normalności moi drodzy ... wyszłam z pokoju i w kuchni spotkałam mamę
- jeśli chodzi ci o naszego depresiaka to nie przejmuj się ... przekonał się co to
znaczy mieć złamane serce - mruknęłam gryząc tosta - przeżyje
- jesteście skłóceni ?
- nic poważne nie masz o co się martwić - uśmiechnęłam się delikatnie - ze mną
wszystko w porządku, a nawet czuje się wybitnie i mam nową energie na
zdobywanie ... wiedzy - zaśmiałam się i usłyszałam pipczenie - to pomnie ... miłego
dnia mamo - pożegnałam się i ruszyłam do auta Lydii - nareszcie - westchnęłam
- aż tak źle ?
- nie odzywam się do Scotta który zachowuje się jak samobójca stojący na moście i
mający skoczyć, a mama zachowuje się jak typowana nadopiekuńcza mamcia jesz, że
wczoraj wieczorem musiałam pojechać po tego idiotę i jego kumpla bo nachlali się w
lesie - westchnęłam
- widzisz ... jak to czasem dobrze zobaczyć ponownie Lydie - zaśmiała się, a ja ją
objęłam- uwaga kieruje ... i zapnij pas- westchnęłam i zapięłam pas- u mnie też
mama stała się strasznie nadopiekuńcza ... jakby mogla to zamknęłaby mnie w wieży
abym nigdzie nie poszła - zakpiła - kocham już ale wole jak mniej się mną
interesuje - zaśmiała się
- ona i Scott zerwali ... nie dziwnie się ... powtarzałam mu żeby się nie
angażował aż tak, miłość nie istnieje, a życie jest pięknie ubranym kłamstwem -
westchnęłam malując się do lustereczka
- możne zrobimy sobie nocowanie jak dawniej ... dawno tego nie robiłyśmy ?-
zapytała z uśmiechem
- umówiłam się z mama ... ostatnim czasem dużo ją ignoruje - wyjaśniłam szybko gdy
wjechałyśmy na parking szkoły - dziwnie tu być
-to takie dziwne .. wszyscy gadają o poprzedniej nocy, a nikt nie wie, że chodzi o
nas - mruknęła Alison
- Alison ... Scott to niedojrzały idiota ... wyszedł z sali zostawiając nas i
jednoczenie narażając siebie.
- nie martw się ... Scott to dyzy chłopiec., a na twojej drodze pojawi się jeszcze
wielu - westchnęłam
- tak możne macie racje ... ta koszulka jest aż taka zła ?- zapytała patrząc na
swoja koszulkę po czym wszystkie wybuchłyśmy śmiechem idąc na kolejną lekcje.
Sprawdzian ... usiadłyśmy w jednym rzędzie i czekałyśmy. Byk na tej lekcji także
Scott i Stiles ale na szczęście siedzieli daleko. Odpowiedz znałam na niemalże
każde pytanie wiec bez stresu wszystko pisałam chodzi przy skupieniu i przy
wyostrzonych zmysłach plus do tego Pełnia nie było prosto ... strzelanie długopisów
zamazywanie, uderzanie palcami o blaty biurka. Tupanie nogami wszystko nachodziło
na siebie aż można było dostać ataku i to czułam nie tylko ja bo po paru minutach z
klasy wybiegł Scott, a za nim Stiles. Scott starci swoja kotwicę ... już nie są z
Alison razem i nie ma czego się trzymać.
- nie obchodzi mnie to ... pewnie się nie nauczył i spanikował - prychnęłam
- dziś pełnia
- tak oschła gburowata suka bez serca ... tak tak pusta głupia lala ... tyle wiem
wiem al o gadasz albo spadasz Styliński
- poradzę sobie ... mam dość problemów wilków w które wszyscy mnie wplątują ...
poradzę sobie sama dzięki - mruknęłam
- słuchaj ... chciałem się jeszcze zapytać jak po ... po tej nocy w szkole
- Stiles jesteś kumplem Scotta wiec to nim się zajmij ... bardziej potrzebuje
pomocy - mruknęłam i pomachałam do Lydii - A teraz z laski swojej spadaj bo moja
przyjaciółka idzie - powiedziałam oschle, a on poszedł. Wiem, że potraktowałam go
wrednie zważywszy, że gdy potrzebowałam pomocy to on mi pomógł ale lepiej żeby
zajął się Scottem ... jemu bardziej przyda się kumpel niż mi.
- o tak? ... jak to się mogło stać - wzięła lusterko i poprawiła go.
- Czego ?
- oj tam oj tam
- nie winny calu nic wielkiego - machnęłam ręką - Alison jakoś mogla się z nim
spotykać
- Lydia ... po pierwsze to masz chłopaka, a po drugie ... tyle co Alison z nim
zerwała po co to zrobiłaś
- niech mówią co chcąc ... ważne, że my wiemy jaka jest prawda ... straciłam
ochotę na oglądanie treningu wracam do domu
- Auri ...
- Nie Lydia- mruknęłam - przepraszam ale ... to i tak dla mnie za dużo - mruknęłam
idąc w stronę domu ... myśląc nad wszystkim zaszłam na piechotę do domu
- tak ... miałam zostać na treningu ale .... źle się poczułam i wróciłam ..., a ty
jeszcze nie w pracy ?- zapytałam z uśmiechem
- trochę głowa ale jest okej ... odpocznę odrobię prace domowe możne potem coś
poczytam ... wszystko w porządku mamo - uśmiechnęłam się
- to dobrze ... jakbyś chciała coś zjeść to ugotujesz sama czy zostawić ci drobne
- nie wątpię -w westchnęła, a ja poszłam do swojego pokoju. Teraz tylko wymysł jak
przetrwasz pełnie Aurora myśl.
- mogłaś przyjąć tą pomoc, a nie zgrywać sukę - warknęłam pod nosem jak zostanę w
pokoju to rozniosę go. W pyl, a nie mam pewność i czy się opanuje ... nie mam czym
się przywiązać bo sznurki przerwę na pewno. Może wystarczy się uspokoić ...
zapanować nad nerwami, a jak miałam ataki paniki to co zaproponował psycholog ...
medytacje możne i teraz pomoże. Obrałam koszulkę na ramiączkach wygodne dresy, a
włosy związałam w koka ... słuchawki do uszu z relaksacyjna muzyką ... t możne się
udać. Gdy księżyc zaczął wschodzić usiadłam na podłodze i zaczęłam sekwencje
medytacji. Oczyszczenie umysłu. Poczułam jak ręce mi się rozgrzewają ale było to
dobre ciepło utrzymane pod kontrolą.
- Aurora ...
- Ciii - uniosłam dłoń - zakłócasz moja aurę oczyszczania umysłu ... - mruknęłam
- Chciałam tylko
- Ciii .... nie dziś ... westchnęłam i delikatnie otworzyłam oczy które świeciły -
Chyba nie chcesz abym zaatakowała - odparłam i usłyszałam huk - Scott potrzebuje
pomocy ... pomóż mu nie mi - mruknęłam szybko, a on wyszedł. Spojrzałam na swoje
dłonie. Płonęły ogniem. Wstałam i stanęłam przed lustrem tak jak kiedyś
przejechałam po ciele pazurami. W żyłach krew zagotowała się, a przez skore było to
widać jakby zmieniła się w ogień żywy. Fascynował mnie ten widok. Hipnotyzował ...
zachwycał. Skora pokryta płonącymi żyłkami przy dłoniach pazury, a oczy jarzące się
jaskrawa zielenią, było w tym coś pięknego ... spojrzałam przez okno i zobaczyłam
księżyc w pełni.
- wiesz ... usiądź tu ...ał- Chciał złapać mnie za ramiona ale poparzył się -
dobra ... ochłoń troszkę i mówię to dosłownie Aurora ochłoń
- po co hamować nature taka jestem Stiles ... taka czuje się potężna - wyszeptałam
- gadasz od rzeczy wiec z laski swojej.. dobra na spokojnie bo nie mam czasu.
Wyłącz to - zaczął machać rekami wskazują na mnie, a ja sprawiłam, że moje ciało
wróciło do normy ... zamknęłam oczy i ich kolor też wrócił do normy, a ja wzięłam
głęboki wdech jakbym wróciła do swojego ciała - wszystko w porządku ?
- wiem ... ja, nie wiem chciałem abyście byli bezpieczni Alison i ty. Jesteś
wilkołakiem też ale jesteś nadal moja młodszą siostrzyczka - ucichnął się patrzą na
mnie - zawsze będę cię bronił
- Bez tajemnic - złapał swoim małym palcem o mój palec, a ja się zaśmiałam
- wiem... nie dało się was nie usłyszeć - prychnął - zachowałaś się jak
bezuczuciowa suka - prychnął
- Chcesz być człowiekiem bo wtedy będziesz z Alison ?- uniosłam brwi, a on się nie
odezwała co ja przyjęłam za potwierdzenie - a z Lydia całowałeś się - przypomniałam
- skąd ty ?
- znam przyjaciółkę .... chciała się zemścić za to, że Jackson interesuje się Ali
- wiem ... pełnia prowadziła mnie przez większość dzisiejszego dnia - westchnął -
mam kontrole dwulatka
- lepiej bym tego nie ujęła - prychnęłam - A teraz spadaj stąd bo chce mi się spać
- prychnęłam. Chłopak wyszedł, a ja położyłam głowę na poduszce. Czy ja na pewno
chciałabym się tego pozbyć .... dobrze mi z tym, jestem szybsza silniejsza i
zwinniejsza słyszę widzę i czuje więcej niż inni. Jestem rozważna i potrafię
przetrwać ... zamiast mnie to osłabiać to dodaje mi siły wie czemu mam się tego
pozbywać. Jest to przeszkoda na drodze ale co mnie nie zaje to mnie wzmocni co nie?
Mieliśmy parę dni spokoju ale Derek jednak żyje i jest ścigany ... do tego on ściga
nadal alfę. Jednego wieczoru musieliśmy zabrać jego auta i my uciekaliśmy autem
przed łowcami. Bardzo emocjonująca noc, a podsumowanie było takie, że potrzebny
jest naszyjnik który nosi Alison.
- Aurora !
- mam parę spraw ... takie przyboczne nie warte wzmianki, a wiec o czym gadałyście
- A ona jest wariatka - zaśmiałam się - to była chyba .... boże to było tyle lat
temu aż nie pamiętam - zaśmiałam się. - jak ja z tobą wytrwałam ten cały czas
- Była taka dziewczyna która śmiała się ze mnie - wyjaśniła Lydia - A Aurora
stanęła w mojej obronie - uśmiechnęła się patrzą na mnie
- gdy dostała prawo jazdy trochę tego żałowałam bo niemalże co tydzień wyciągała
mnie na zakupy typu KARNO
- KARNO ... Kupuj Aż Ręce Nie Odpadną - zaśmiała się Lydia po czym wszystkie
wybuchłyśmy śmiechem
- tak z czasem zakupy stały się rutyną ... metoda na odstresowanie świetne
pocieszanie ... to po prostu metoda na wszystkie problemy przecież par butów nigdy
nie za dużo - zaśmiałam się
- nawet nie wiesz jak bardzo - westchnęłam. Scott i Stiles wyszli ze sali -
sprawdzę co jest ... widzimy się potem - pożegnałam się z dziewczynami i łapiąc
torbę z książkami poszłam za nimi - dobra gamonie o co chodzi z Jacksonem
- Co wie ?
- tak bo Jackson przecież słynie z tego, że kocha się dzielić - zakpiłam - nie
obchodzi mnie jak ale odkręć to Scott .... nie wiem dogadaj się z nim, nawet jak
będzie trzeba to zaprzyjaźnij się z nim ale odkręć to - dźgnęłam go w klatkę
piersiowa i wtedy zadzwonił dzwonek, a ja się uśmiechnęłam - wracam na lekcje do
potem - pomachałam im i poszłam do siebie na lekcje z kolejny problem, a z każdą
chwila było ich coraz więcej.
- myślisz, że jak długo zajmie mi pozbieranie się po drugim kapitanie .... PARĘ
SEKUND!!- to był krzyk Lydii, a jak Lydia krzyczy w szkole to nie jest dobrze
- oszalałaś?! Jesteś niesamowita i przez jednego palanta który widzi tylko koniec
własnego nosa nie wolno ci w to zwątpić - starałam jej z policzka łzę oraz starałam
tusz który się rozmazał - pokaż mu ze to on cię starci - uśmiechnęłam się- palant
- tak... nie możne mnie złamać jeden chłopak - wzięłam głęboki wdech
- tak - westchnęła - idę do łazienki, a potem ... wrócę do domu podwieźć cię ?
- nie ... ostatnio mam za mało ruchu - zaśmiałam się - Będziesz na meczu -
pokręciła przecząco głową - Lyds nie pokazuj mu, że cię zranił ... przyjdź na mecz
uśmiechnięta jak zawsze - przypomniałam
- dziękuje, że jesteś... naprawdę nie wiem jakbym poradziła sobie bez ciebie
- dobra lecę się ogarnąć - westchnęła i poszła. Ja też wróciłam do siebie do domu
dziś mecz oby Scott jakoś ogarną sprawę z Jacksonem chodzi teraz nie widzę
przeszkód do zabicia go oczywiście powodem jest tylko to i wyłącznie to, że wie, że
Scott jest Wilkołakiem. Nie leżałam długo bo zadzwonił mój telefon. Nie patrząc kto
to odebrałam
- jesteś w domu ?
- przyjdź do mnie
- Co? nie nie ... to nie - i powstał ćwiek jakby ktoś mu wyrwał telefon i wyrwał -
posłuchaj mnie ... albo tu przy albo rozszarpie jego gardło pazurami wybieraj - to
był głos Dereka
- Aurora ... dostałaś w te noc w szkole wiadomość od niby Scotta abyś przyjechała
tak ?- przytaknęłam - jesteś mózgiem komputerowym jak kiedyś zauważyłem
- nie pamiętam już jak to się dokładnie robi ... ale miałam wspólnika
- Danny - przypomniał
- np wiem ale mówiła. Ze mam rodzinna kolacje ... dziś mecz to jutro pójdziemy
okej
- słowo McCalla
- o nie
- w co mnie wplątujesz?
- wszelkie oskarżenia do Stylińskiego on ściągnął mnie, a ja ciebie wie do niego z
zażaleniami ... wstęp zaczęłam ale uczę nauczyciela nie przerósł - zaśmiałam się
- mieliśmy po 13 lat
- tu siedzi syn szeryfa ... jesteśmy bezpieczni nie martw się, a jutro pójdziemy
do klubu i będziemy się bawić do rana albo dopóki kogoś sobie nie znajdziesz co ty
na to ?- uśmiechnęłam asie, a ten osiadł koło mnie. Też cię uwielbiam - zaśmiałam
się
- tak właśnie ej Miguel ... mówiłem abyś znalazł sobie jakaś koszulkę - derek
spojrzała na Stilsa morderczym wzrokiem ale podszedł do szafki i zaczął szukać
- to znajdź inna - mruknął Stiles, a ja patrzyłam w tamtym kierunku ... Derek bez
koszulki przykuwa wzrok. Mogę go nienawidzić ale ciało to on ma. Przykul wzrok i
nie tylko mój bo Danny też się tam patrzył, a no tak nie wspomniałam, że jest Gejem
- Stiles... żadna nie pasuje - wtrącił Derek po czym ubrał na siebie pomarańczowo-
niebieska koszulkę w paski
- tak ... nie pasuje do niego - dodał Danny. Zabraliśmy do pracy i potrwało to
nawet ... no trochę czasu to zajęło. - dobra skończone oto komputer z którego
wysłano wiadomość
- znajdźcie pielęgniarkę, opiekuje się wujkiem - wyjaśnił Derek ale gdy stanęliśmy
w drzwiach odpowiedniego pokoju nikogo tam nie było
- Witajcie - odparł poważnie. Poczułam jak Stiles ciągnie mnie do tylu ale na
naszej drodze stanęła pielęgniarka.
- A ty ?
- nic mi nie będzie - nagle rozległ się ćwiek tłoczonego szklą, a ja oparłam głowę
o szafkę
- nawet nie wiesz jak bardzo - mruknął - ale teraz wszystko ma nogi ... szukał
zemsty za to co mu zrobili od pożaru był w takim paraliżu. Jego organizm
funkcjonował ale mózg nie był w stanie nim poruszać. Był jak warzywo - wyjaśnił -
Peter Hale brat matki Dereka
- tak - westchnął. Odwiózł mnie do domu gdzie zamknęłam się w pokoju. Czulak
specyficzny lęk. Co teraz się wydarzy ? Bo wydarzy się na pewno i przekonałam się o
tym jeszcze w tyn tygodniu trzy dni po tym wydarzeniu ... w Sobotę.
- Czyżby ?
- tak ... jako koleżanka nie masz nic przeciwko - zwróciła się do Lydii
- jasne .. przecież nie rzucę się na niego w gabinecie trenera - odparła pewnym
głosem a Lydia spojrzała ana mnie. Uniosłam ręce do góry
- tak musimy k tym pogadać - mruknęła. Szłyśmy przez jakiś czas, a potem Alison z
torby wyciągnęła łuk i strzały
- Strzelasz ?- zapytałam zdziwiona ale sekundę potem uświadomiłam sobie jak głupie
to jest pytanie ... jest z rodziny łowców na pewno potrafi strzelać
- tak ... jestem całkiem niezła - przytaknęła - ale teraz muszę coś sprawdzić
- sama nie wiem ale to coś w stylu specjalnej strzały ... mruknęła i wyciągnęła
strzale z torby i nakręciła specjalny grot. Naciągnęła i wystrzeliła, a gdy grot
spotkał się z drzewem wybuchł, a ja już miałam przeczucie, że to coś z arsenału jej
ojca
- nie mam pojęcia - wyszeptała Ali, a mój telefon zadzwonił. Numer nieznany ale
odebrałam i odeszłam na bok.
- Halo - mruknęłam
- Peter - wyszeptałam
- wiem, a więc możne nie wyraziłem się jasno, przyjdziesz do mojego rodzinnego
domu albo twojej rudowłosej przyjaciółce stanie się krzywda- spojrzałam w kierunku
Lydii która stała przy Alison
- dlatego to ty masz wybór i to ty będziesz mieć ja., a sumieniu ... masz 10 minut
... zegnam - i rozłączył się, a ja wzięłam głęboki wdech. Wróciłam do dziewczyn
- muszę zbierać się do domu ... widzimy się w szkole tak - uszlachetniam się do
nich delikatnie
- tej jaka zawrzemy ... nie spodobało mi się to, że skutecznie nie poddajesz się
mojej władzy ... nie ładnie być nieposłuszna i na pewno boleśnie czyż nie ?
- mogę być psychopatą ale... jestem honorowy i zawsze dotrzymuje danego słowa -
odparł
-czyli ?
- zgoda - szepnęłam
- dobrze, że doszliśmy do zgody ... możne dzięki tobie i twój brat złagodnieje
- tak ... powstaje gdy pole magnetyczne styka się atmosfera słoneczną ... uznawane
jest za najpiękniejsze zjawisko na świecie. Derek opowiadał mi, że nie jesteś
zwykłym czysto krwistym wilkołakiem ... chciałbym to ujrzeć na własne oczy. Pokaż
mi twe oczy. - patrzyłam na niego z odrazą najchętniej bym stąd wyszła ale
zaryzykowałabym atakiem na moich bliskich. Zamknęłam oczy i gdy się świeciły
otwarłam je - Niezwykłe - wspominał także o twojej niezwyklej umiejętności ...
zademonstrujesz
- Co dokładnie ?
- nie wiem ... mogę już wrócić do siebie mogę być lojalna ale sto nie znaczy ze
jestem skazana na przebywanie w waszym towarzystwie - powiedziałam ostro, a ręce mi
zgasły. On przytknął, a ja wyszłam. Miałam serdecznie dość ... nie chciałam się w
to mieszać, a to się właśnie stało. Do swojego pokoju wskoczyłam przez okno. Ledwo
powstrzymywałam się od płaczu, a to jeszcze nie był koniec ... to początek końca.
- Aurora proszę muszę usłyszeć twoja opinię - do mojego pokoju weszła mama
elegancko ubrana
- Chyba tak - przytaknęła. Zadzwonił wtedy dzwonek. - o nie jeszcze nie ... idź
otwórz drzwi dam ki 2 minutki
- powiedziała szybko ale ja już słyszałam jak Scott wychodzi z pokoju. Szlam do
drzwi frontowych przecież muszę zobaczyć faceta który wyciąga moja matkę na kolacje
co nie ? Jednak tego wolałam nie widzieć
- Aurora co mile ponowne spotkanie - tak to ten cholerny Alfa Peter. Podeszłam
szybko do niego ze świecącymi oczami
- Scott ... Scott Scott ... wiesz jak się nazywały łodzie niemieckie które
zwyciężyły bitwy ... były nazywane wilczymi stadami
- Dołącz Scott ... uwierz tak będzie lepiej nie tylko dla ciebie - wyszeptałam
cicho i odeszłam albo chciałam odejść
- ona nie musi się ciebie słuchać. Potrafi ci się sprzeciwiać - odparł Scott
- wiem ale wiem gdzie lezy slaby punkt i jej i twój - spojrzał na nas - Auroro ...
co byś powiedziała gdyby do stada dołączyła jeszcze twoja matka możne to by
bardziej przekonało twojego brata
- to by cię przekonało Scott ..., a gdyby zależało od tego życie twojej siostry -
mężczyzna wyciągnął rękę z pazurami i przyłożył mi do twarzy. Teraz lekko się
przestraszyłam ale nie ruszałam się z miejsca - jak blisko musi być śmierci aby cię
przekonać - przechla pazurem wzdłuży mojej twarzy skąd zaczęła po mojej skórze
płynąć krew.. przymknęłam oczy czując ból.
- gdybym do niego nie dołączyła zabije wszystkich jeśli nie będę mu lojalna -
wyjaśniłam szybko - od Lydii Jacksona Alison ciebie Stilsa, mamę po przypadkowe
osoby ze szkoły. Nie mam wyboru Scott. To potwor, a ja ... muszę należeć do jego
stada - wyszeptałam i poczułam łzę na policzku. - nie wiem co robić ale nie chce
was stracić - wyszeptałam cicho, a on mnie przytulił
- mam z nim umowę kro rej nie mogę złamać - wyszeptałam - mam być lojalna, a każdy
sprzeciw jazdy gest niesubordynacji będzie karany śmiercią osoby mi bliskiej -
wytłumaczyłam- ja ... ja nie mogę
- nie martw się ... zrobię wszystko aby nas z tego odkręcić - przytaknęłam - mów
mi wszystko co karze ci mówić albo robić
- Scott przestań tak się tłuc bo aż cię do mnie do pokoju słychać - westchnęłam
wchodząc do jego pokoju
- nie śmiej się ... po prostu proszę cię abyś nie halsował bo i tak mam nerwy w
strzępach. Westchnęłam przykładając dłoń do głowy
- Coś chciał?
- i co ? - zapytał szybko
- po co ? - zapytała Stiles
- po sukienki - wyjaśniłam - Chce się wyspać wiecie jak to jest chodzić 4 godziny
po sklepach bez przerwy szukając idealnej kiecki ?
- właśnie ... po prostu nie tłuc się - westchnęłam i poszłam do swojego pokoju.
Stałam się strasznie nerwowa
- dobra Lydia czyli tak cel to Sukienki i buty - powiedziała jasno Alison
- no tak ale tam nowa torebka koszulka czy spódnica to nie zaszkodzą -
przypomniała. Rudowłosa, a ja się zaśmiałam
- uśmiechnij się .. możne ktoś się w tobie zakocha- przypomniała Lydia - kupie ci
sukienkę
- odpuść jej przecież widzisz jak tego załoję - westchnęłam obejmując Lydie - robi
czasami głupie rzeczy ale kto nie popełnia błędów co nie - uśmiechnęłam się
- trudno ... chce żebyś spławiła głupka z którym idziesz na bal i poszła na bal z
kimś innym - wyjaśniła brunetka
- mam porzucić gracza Lacross dla ....? - spojrzałam na brunetkę, a ona spojrzała
do tylu gdzie i ja spojrzałam. Przy perfumach stal Stiles który zaczął dziwnie się
poruszać jakby coś wpadło mu do nosa
- dobrze razem wyglądacie ... to możne nie być głupi pomysł - mruknęła- jest tu to
będziemy miały bagażowego - przypomniała
- zwariowałyście - mruknęłam
- uśmiechnij się ..., a możne ktoś się w tobie zakocha - przypomniała Alison, a ja
spojrzałam na nią złowrogo i zaczęłam iść w kierunku Stilesa
- spodziewam się - spojrzałam na dziewczyny które mnie popędzały. Sama nie wierze,
że to robię - mam pytanie ... może poszedłbyś ze mną na Bal co ty na to -
uśmiechnęłam się delikatnie
- Co ?.....ja?
- tak ..., a wodzisz żebym mówiła do kogoś innego - zaśmiałam się - A więc?
- Co ? Po co ?
- super jesteś najlepszy - objęłam go, a ten nagle upuścił flakonik z perfumami.
- Czuje go ... nie widziałam ale czuje, że tu jest - mruknęłam pod nosem
- stresuje cię to
- staram się nie myśleć o tym wiec jakbyś mógł o niego nie pytać bo moim
priorytetem w tej chwili jest sukienka
- niezły strzał ale i tak spędzimy tu dobre 3 godziny ... taki koszt przyjaźni ze
mną i towarzyszenia mi na balu
- może być - zaśmiał się. Po jakimś czasie mogłyśmy wrócić każdą do siebie. Teraz
mamy tylko niecały dzień do balu. W szkole uczniowie mówili tylko o tym, a potem
był czas przygotowań.
- dobra dziewczyny będę musiała kończyć widzimy się na balu- uśmiechnęła się
Alison i wyłączyła się
- ja też lecę ... papatki śliczna - zaśmiała się i też się rozłączyła, a ja
zamknęłam laptopa. Poprawiłam włosy i znalazłam buty ale szlak trafił moje kolczyki
...wyszłam z pokoju zabierając torebkę
- jakie brat mówię to z bólem serca ale wyglądasz naprawdę dobrze - zaśmiał się
chłopak, a ja się uśmiechnęłam
- dzięki - uśmiechnęłam się i poszłam do pokoju matki ... szybko znalazłam mona
zgubę. Ostateczne poprawki w lustrze i jeszcze czarne torebka i pod dom podjechał
Jeep ... ten zrzędliwy silnik można rozróżnić bez problemu. Na bal pojadę
niebieskim starym Jeepem ... bosko
chciałam otworzyć drzwi ale wyprzedziła mnie mama uśmiechnięta szeroko co mnie
rozbawiło
- nigdy w życiu nie użyłam takich słów ... nikt od jakieś dekady nie użył takich
slow mamo jesteś przestarzała - zaśmiałam się podchodząc to drzwi - tak Stiles
jestem gotowa - uśmiechnęłam się, a on patrzył na mnie lekko otworzona buzią
- dzięki ... jedziemy - uśmiechnęłam się, a ona wyciągnął w moja stronę ramię
które złapałam
- jeden dzień gdy nie jestem wilkiem ... dziś jestem zwykła dziewczyna która chce
się świetnie bawić na balu - uśmiechnęłam się szeroki
- nigdy nie byłaś zwykła ... przecież jesteś Aurora McCall. Dojechaliśmy do szkoły
gdzie już. Było słychać muzykę i widzieliśmy kolorowe światła z sali. Trzymając się
ramienia Stilsa doszliśmy do sali gdzie grała głośna muzyka, a na scenie był
zespół. Impreza się rozkręcała. Zobaczyłam Lydie i przez jakiś czas siedziałyśmy
gadając po czym ona poszła tańczyć z chłopakiem który ją zaprosił, a ja siedziałam
patrząc dookoła. Alison tańczyła z Jacksonem, a Danny był z chłopakiem którego
zapoznał w klubie kiedy byliśmy tam ostatnio
- Zatańczymy ?
- Czy zatańczymy ? - zapytała jeszcze raz wstając i wystawiając w moja stronę dłoń
- wolny kawałek ... nie tańczę do takich - mruknęłam szybko patrząc dookoła
- spróbuję inaczej ... podniesiesz teraz ten swój śliczny tyłek i pójdziesz ze mną
na parkiet teraz - Chwile patrzyłam na niego po czym się zaśmiałam
- udaje już tak długo, że już nie tak prosto być sobą - wyjaśniłam.szepcząc. Byłam
blisko chłopaka przez co nawet szept był słyszalny pomimo muzyki
- przy mnie jakoś ci się to udaję ... i dobrze ta głupia lala mnie lekko irytuje -
zaśmiał się, a ja się uśmiechnęłam - przyjemniej się rozmawia i żartuje z tą
wszechwiedząca geniuszką
- tamta jest słabą ... boi się wszystkiego - mruknęłam cicho obejmując mocniej
chłopaka
- nie jest słabą ..., a bać każdy się boi to nie robi z ciebie słabej bo jesteś
najsilniejszą dziewczyna jaka znam - mruknął - nikt slaby nie byłby w stanie
sprzeciwić się Alfie i odmawiając mu pomimo narastającego bólu
- ale nie poddałaś - wtrącił - jesteś silna ... nie ważne co mówisz wiem to -
mruknął
- muszę iść ... nie możne gadać z Jacksonem - mruknęłam i wyszłam na zewnątrz
chłopak wyszedł zw mną. Szukałam Lydii ale nie widziałam jej ... co gorsze czułam
Alfę - on tu jest - wyszeptałam
-kto ?
- miałaś być mi lojalna jednak ty działaś na dwa fronty ... najpierw przychodziłaś
do mnie, a potem szłaś do brata. Możesz mieć ją na sumieniu - powiedział szybko i
chciała podejść do mnie ale w mojej obronie stanął Stiles - Chłopcze chcesz się
mierzyć z wilkołakiem - zakpił - Chyba, że Aurora chce mieć na sumieniu kolejne
życie
- nie ... proszę Stiles odsuń się ..- Chłopak spojrzała na mnie - Stiles... proszę
- wyszeptałam starając się tamować ranę Lydii. Płakałam ... i nic dziwnego moja
najlepsza przyjaciółka wykrwawia się na trawie- Czemu ... czemu ona
- Czołem od niej zal ... była sama i była łatwym celem, a teraz wstań oboje
idziecie ze mną
- przykro mi ale nie macie wyboru ... chodzi bo zabije najpierw twojego koleżkę, a
potem ciebie - powiedział ostro
- tak ... jak nie to umrze ... nie martw się będzie silniejsza szybsza
- wiesz bardzo dobrze, że jest kobieta wiec więcej niż raz. Zakpił
- nie chce - wyszeptałam, a on nagle złapał Stilsa za Kark- nie proszę zostaw go
-nie ... nie znam ani loginu ani hasła Scotta - wyszeptałam
- nawet nie muszę słuchać bicia twojego serca aby widzieć, że kłamiesz - spojrzała
na niego kpiącym wzrokiem. Nagle złapał go za kark i przycisnął do laptopa
- Puść go !- krzyknęłam - Puść go ! Powtórzyłam lekko drżącym głosem i złapałam
alfę za przed ramie, a koja dłoń zaczęła się nagrzewać
- puść go - powiedziałam starając się brzmieć twardo .czułam jak coraz większe
ciepło wydobywa się z moich dłoni. Po chwili mężczyzna puścił go
- masz się zalogować w tej chwili - powiedział ostro do Stilesa, a ten spojrzał na
mnie. Delikatnie przytaknęłam, a ten zaczął coś wpisywać
- zgina kolejni
- obiecaj, że nie zrobisz krzywdy ani Scottowi ani Aurorze - powiedział stanowczo
Stiles, a ja zmarszczyłam brwi
- wiesz dlaczego wilki polują stadami ? Bo ofiary są zbyt duże aby mogły sobie
poradzić z nimi same. Scott i Aurora i Derek należą do mojego stada
- mylisz się będzie ratował Alison tak samo jak Aurora ratuje ciebie -
przypomniał, a ja zamknęłam oczy czując kolejne łzy - ty mi pomagasz bo chcesz
ratować ich obojga ., a ty ze Scottem twój najlepszy przyjaciel, jesteście sobie
tak bliscy, że znacie swoje poufne dane - przypomniał, a Stiles wpisał Login -
Login to Alison ? ... Hasło też?
- nie ... pod nim i nawet wiem gdzie - nagle usłyszeliśmy wycie wilkołaka - i nie
tylko ja
- Scott - mruknęłam pod nosem. Alfa podszedł do auta a. Wtedy rozniosło się drugie
wycie - Derek
- drugi bieg ciężko chodzi - ale Alfa tylko złapał kluczyki i zgniótł je. Potem
odwrócił się i chciał wejść? do auta - nie zabijesz nas ?- zapytał chłopak
- lubię was ... boicie się .. szysze to i czuje ale pomimo tego potraficie
odpyskować ... pomogliście mi więc będę hojny Auroro ... teraz tylko lojalność bez
wykonywania dla mnie zadań, a ty Stiles dam ci to czego pragniesz ... mogę cię
ugryźć
- Co ? Zapytał chłopak, a ja lekko otworzyłam buzie
- mogę cię ugryźć, a jeśli nie umrzesz, a to się zdarza staniesz się jednym z wasz
czyli wilkołakiem i pozwól, że wyjaśnię. Ugryzłem Scotta i Aurorę bo kompletowałem
stado, a oni się napatoczyli ale moglu też paść na ciebie i mogłeś być tak silny
jak on. Koniec chowania się za plecami tych lepszych. Koniec patrzenia jak staje
się popularny i zdobywa dziewczynę ... stalibyście się równi, a może byłbyś lepszy
- to nie jest tak kolorowo jak mówisz - mruknęłam - ugryzienie bywa darem daje nam
szybkość abyśmy mogli uciec. Sile abyśmy mogli walczyć i zmysły abyśmy mogli
przetrwać ... tracimy życie na rzecz przetrwania - przypomniałam
- wiesz co usłyszałem ... twoje serce zabiło mocniej na słowa nie chce ...
oszukujesz sam siebie żegnam kochanie - odparł szybko i wsiadł do auta odjeżdżając,
a aj zostałam sama ze Stilesem
- wiem wiem ... cała się trzęsiesz - mruknęła i założył mi marynarkę na ramiona po
czym spojrzał na mnie
- Aurora oddychaj cala się trzęsiesz- mruknął po czym mnie przytulił - już
odjechał
- myślałem o ty ... nie wiem sam - westchnął - Chyba nie przecież ktoś musi was
pilnować - zażartował- Cała się trzęsiesz - mruknął
- Bo ... bo się boje - wyszeptałam - musimy iść do Lydii ... szybko - mruknęłam, a
chłopak przytaknął. Ruszyliśmy na piechotę do szpitala ... zobaczyliśmy policje i
podszedł do nas ojciec Stilsa
- Co z nią ? - zapytałam czując jak ręce mi się trzęsą- proszę mi powiedzieć czy
wyjdzie z tego
- nie wiadomo ... straciła dużo krwi ale jest coś jeszcze - i w tym momencie
ziemia się dla mnie zatrzęsła pod nogami
- Co ? Zapytał Stiles
- A Scott ?
- widział coś ?
- poszła cię szukać ... chciała z tobą pogadać. -Mruknęłam czując łzę na policzku
- Była jaka była ale nie zasługuje na to - wyszeptałam
- Byliście przy tym prawda ?- zapytał, a ja delikatnie przytaknęłam - Czy ona ...
przemieni się
- nie wiem - westchnęłam - nie chce tego dla niej ... ale nie chce aby umarła
- Co zrobiłeś Scottowi
- zawiozę was
- to twoja wina - powiedziałam wściekła - przez ciebie muszę jechać szukać brata
zanim łowcy zrobią to pierwsi bo inaczej go strace - powiedziałam ostro
- ja też ... nie możemy się do niego dodzwonić - dodałam spokojnie, a oni
spojrzeli na Jacksona
- ja.... ja nie
- nie wiemy gdzie jest Scott - odparł szybko Stiles, a mężczyzna złapał go i
przyszpilił do ściany
- ja widziałem podobnie wyglądał mój kolega który zmieniał się podczas pełni ...
jesteś ciekaw co się stało
- nie musi pan lepiej dobierać kumpli - mężczyzna uderzył dłonią o ścianę przy
głowie Stilsa, a ja aż odskoczyłam
- Czy Scott próbował cię zabić ? ... musiałeś go zamknąć ?
- nigdy?
- Zawieszka ...- odparłam głośniej - winna miała zawieszkę ... ta która Alison
otrzymała od ciotki. Nie wiedział pan p tym, jaka jest kara za złamanie kodeksu ?-
zapytałam - za zabicie niewinnego ? - mężczyzna spojrzał na mnie ale nieodzywając
się puścił Stilsa o wyszli. - to Kate .. skąd wiedziałeś ?- zapytałam Stilsa
- Aurora co jest ?
- Alfa ... wzywa do walki ... aby go bronic - wyjaśniłam, a moje oczy zaczęły się
świecić
- dasz radę
- dupek - warknęłam - on tego chce - wyjaśniłam. Wzięłam głęboki wdech ... pazury
zniknęły - Stiles pospiesz mruknęłam
- rodzice - mruknął
- Ej wszystko dobrze?
- ja... muszę się ... tak na piechotę - mruknęłam i odwróciłam się zaczęłam iść
- w domu Scott ... nie teraz - westchnęłam i odwróciłam się. Czulak się naprawdę
dziwnie szlam i szlam. Może za dużo emocji na raz w jeden dzień. Czulak jak nie
tylko ręce się rozpalają ale i cale ciało. Spojrzałam na dłonie które jakby
płonęły. Obejrzałam się dookoła i zobaczyłam, że zostawiam ślady ... za mną
zostawała spalona wypalona trawa. Przejechałam dłonią po drzewie i ona też
zostawiła ślad .... zaczęłam lekko panikować. Wbiegłam do lasu. Nic nie płonęło
tylko wypalało się ... złapałam się za włosy i upadlam na kolana, a wokół mnie
zapłonął okrąg. Patrzyłam dookoła i spojrzałam do góry na gwiazdy .- Co się ze mną
dzieje ?- wyszeptałam. Oczy mi świeciły ... czułam to całą sobą. Czułam moc jaka
płynęła w każdym koniuszku mojego ciała ... jednak *Co się do cholery ze mną dzieje
?*