Download as rtf, pdf, or txt
Download as rtf, pdf, or txt
You are on page 1of 3

25.12.2018 r.

Drogi Pamiętniku,

wczoraj wydarzyło się coś niesamowitego... Ale od początku.

Mamę jak zwykle opętało świąteczne szaleństwo, jak co roku w każdą


Wigilię. W prawdzie pozwoliła nam dłuzej pospać, ale i tak obudziło
mnie jej kszatanie się po domu oraz piękne aromaty dochodzące z
kuchni. Chyba poczuła je też Mericzka ( moja ukochana sunia rasy
maltańczyk), która postanowiła pokazać mi, że już należy wstać. Chcąc,
nie chcac i tak wstałam o 8.30 i natychmiast zostałam zgarniona do
pracy. Przez kilka godzin pomagałam mamie w przygotowaniu
wigilijnych potraw, których oczywiście musi się pojawic dwanaście. Cóz,
tradycja to tradycja. To nic, że podobnie jak w większosci domów,
większosc z nich nie zostanie zjedzona. Wszystko musi być tak jak należy.
Około godziny piętnastej na stole pojawił się biały obrus, okreslona ilośc
nakryć dla wszystkich domowników, jedno dla niezapowiedzianego
goscia oraz opłatek. Moja mama jak zawsze dopilnowała, zeby na stole
pojawił sie ten religijny akcent, czyli światełko betlejemskie. Przywożą je
harcerze z Ziemi Świętej. Wszyscy odświetnie ubrani przystępujemy do
ubierania choinki. Potem już wspólna wigilijna kolacja, śpiewanie kolęd ,
a później odpoczywamy, bo po spożyciu takiej ilości potraw każdy czuje
się przejedzony.

Wczorajszego dnia byłam zmęczona, dlatego po oficjalnej części Wigilii


usnęłam. Może i to dobrze, bo iałam czas, aby zregenerować się przed
pójściem na pasterkę.

Nagle poczułam coś wilgotnego na mojej ręce. Okazało się, że budzi


mnie moja Merunia.

- Wstawaj! Już czas! - powiedziała ludzkim głosem moja pupilka.

Zszokowana zaniemówiłam, co dla mnie nietypowe. Musiałam sie


uszczypnąć, by sprawdzić, czy to dzieje się na prawdę.

- Ty, ty...yyy..to.. - zaczęłam się jąkać ze zdenerwowania.

- No jak to? Nie słyszałaś moja kochana panciu, że w Wigilię zwierzęta


przemawiają ludzkim głosem?

- No niby tak, ale nigdy nie miałam okazji sie o tym przekonać. Ale skoro
mogę cię już usłyszeć, to może powiesz mi jak mnie oceniasz jako swoją
właścicielkę?

- Jaką właścicielkę? Myślałam, że jesteśmy przyjaciókami.

- No przepraszam, oczywiście, że jesteśmy... Myślę, że domyślasz się


tego po tym, jak o ciebie dbam. Pozwalam ci razem z nami spać, daję ci
jeść, bawię się z tobą.

- Tak, jasne, doceniam to wszystko. Cieszę się na twój widok, lubię jak
mnie głaszczesz, przytulam się do ciebie, ale obiecaj mi jedno, postaraj
się nie zostawiać mnie samej na tak długo. Bo wiesz co wtedy robię z
twoimi kapciami.

- Postaram się - powiedziałam i w tej samej chwili znów poczułam


wilgotny dotyk na mojej ręce. Obejrzałam się i okazało się, że chyba
mam deja - w.

- Mericzko, znowu mnie budzisz?

Tym razem moja kochana psina nie odpowiedziała. Znów uszczypnęłam


się w rękę, aby sprawdzić, czy to omamay, czy rzeczywistość, ale tym
razem moja sunia nie powiedziała nic.

Usłyszałam zatem głos mamy, żebym ubierałam się do kościoła, bo


spóznimy się na pasterkę.

You might also like