Professional Documents
Culture Documents
Zaczarowana Królewna Dąbrowska Doroczny Wstyd
Zaczarowana Królewna Dąbrowska Doroczny Wstyd
7-16
http://rcin.org.pl
Szkice
Grażyna BORKOWSKA
Zaczarowana królewna.
U źródeł publicystyki społecznej Marli Dąbrowskiej
„D ąbrow ska jest pisarką «kilku prostych prawd». D zieło jej cechuje prostota,
którą tru d n o określić i jeszcze trud n iej rozszyfrow ać” - pisał p rzed laty Tadeusz
D rew now ski1. Ten sam autor spostrzega, że krytyka nie pośw ięciła publicystyce
D ąbrow skiej „bliższej uw agi”. N ieliczne opinie na tem at jej pism społecznych nie
układały się w żadną całość: dla jednych była pozytyw istką, dla innych reform ist-
ką, a byli i tacy - pow iada krytyk - którzy w iedzieli w niej m asonkę i bolszewicz-
kę. Z d aniem D rew nowskiego, „postawa społeczna D ąbrow skiej dziw nie wymyka
się ocenie”2.
W łaśnie o tę dziwną trudność oceny chciałabym zapytać: skąd się brała? D la
czego tak różnie odczytywano publicystykę D ąbrow skiej, jej postaw ę ideologicz
ną? G dzie leżała podstaw owa trudność? R ozpoznania D rew nowskiego stanow ią
tu taj dobry p u n k t wyjścia. K rytyk sytuuje pisarkę w przestrzen i polskiego i euro
pejskiego m odernizm u, przełam ującego tradycje dziew iętnastow iecznego podzia
łu na etos w alki i etos pracy. Głosząc potrzebę aktywnego działania i pracy tw ór
czej, wyzwalającej z pęt niew oli politycznej i chaosu cyw ilizacyjnego, D ąbrow ska
dyskontuje - zdaniem D rew nowskiego - „podstawowe idee m ark sizm u i pozyty
w izm u, b ardziej bezp o śred n io - B ergsona, A bram ow skiego, Brzozow skiego”3.
1 T. D rew now ski Idee stam tąd. Wokół publicystyki społecznej M arii Dąbrowskiej,
w: Pięćdziesiąt lat twórczości M arii Dąbrowskiej. Referaty i materiały sesji naukowej,
red. E. Korzeniewska, W arszawa 1963, s. 195.
- Tamże, s. 197.
http://rcin.org.pl
3 Tamże, s. 199.
Szkice
Szczególnie dużo m iejsca poświęca krytyk wpływom tych dwu ostatnich filozo
fów. Brzozowski w nosi do społecznej m yśli pisark i filozofię pracy jako czynu isto t
nego, wyzwalającego i stwarzającego podm iot historii. Jeszcze silniejszy jest wpływ
Abram ow skiego. Ten niezw ykły m yśliciel, socjolog, filozof zaraził D ąbrow ską ideą
solidarystycznego kooperatyzm u, który rozbudzał w lu d ziach inicjatyw ę własną
i zachęcał ich do podejm ow ania w spólnych przedsięw zięć (spółdzielnie, bractw a,
kółka), stanow iących przeciwwagę zarówno dla wielkiego k ap itału , jak i instytucji
państw a. Poglądy Abram ow skiego, nazyw ane n iekiedy „anarchizm em k o n stru k
tyw nym ”, stanow iły rew izję m yśli m arksistow skiej, zakładały rezygnację z czyn
nej w alki politycznej na rzecz działań wspólnotow ych. „Wolny twórca życia, który
działa solidarnie i życie doskonali - oto ideał, jaki wyniosła D ąbrow ska z filozofii
Abram ow skiego, ideał, który był jej główną busolą w śród kataklizm ów i p rzem ian
naszych czasów”4 - konkludow ał D rewnowski.
N ie sposób zaprzeczyć tym spostrzeżeniom . Publicystykę D ąbrow skiej, szcze
gólnie tę wczesną, sprzed pierw szej wojny, faktycznie wiele łączy z Brzozowskim.
W zasadzie najbardziej istotna w ydaje się tu taj - zaznaczona w obu projektach
publicystycznych - spraw a oczekiwanej syntezy w ieku X IX , rozum iana jako próba
urzeczyw istnienia tego, czego nie udało się dokonać w cześniejszym pokoleniom .
M łodej D ąbrow skiej m ożna by przyporządkow ać tę samą opinię, jaką w odniesie
n iu do Brzozowskiego sform ułow ał A ndrzej M encwel. Pisarka wierzyła, podobnie
jak jej m istrz, że: „myśl polska, świadomość k u ltu ra ln a, po raz pierw szy od stuleci
m iała się wyzwolić z w szystkich w zniosłych kalectw degradacji i niewoli. K alec
tw em tak im bow iem naznaczone były zarówno rom antyczny m esjanizm , jak pozy
tyw istyczny organicyzm i m odernistyczny estetyzm ”5.
Jest też tu taj ta sam a, fascynująca am biw alencja wobec m yśli dziew iętnasto
w iecznej, szczególnie wobec rom antyzm u polskiego. D ąbrow ska nie um ie obyć się
w swych rozw ażaniach publicystycznych bez odniesień do w ielkich rom antyków ,
przede w szystkim zaś M ickiewicza. Pisze M ickiew iczem i m yśli M ickiewiczem .
Ale intryguje ją przede w szystkim M ickiewicz późny, biorący rozbrat z literatu rą.
W w yjeździe do K onstantynopola w idzi gest heroiczny: ostateczne p o rzucenie
poezji i dopełnienie obow iązku su m ien ia6. Tak jak au to r Legendy Młodej Polski,
pisarka jest przekonana o niew ystarczalności sprawczej siły słowa i tak jak on nie
ulega złudnej wierze w moc słownych form uł: „W ielokrotnie w ydaje się nam , że
to, co m ó w i m y , jest już rzeczywistością, posuw ającą spraw ę naprzód. Tymcza
sem słowa, których tak wiele, a tak m ało, są tylko zestaloną pow ierzchnią n u rtu ją
cych w duszy polskiej potrzeb, które trzeba bezpośrednio wcielić w czyn”7.
4 Tamże, s. 202.
- A. M encwel „No! Io non sono morto... J a k czytać „Legendę Młodej Polski”?,
K raków 2001, s. 61.
6 M. D ąbrow ska Kobieta a czyn polski, „Tygodnik Polski” 1913 n r 11.
http://rcin.org.pl
00 7 Tamże, podkr. autorki.
Borkowska Zaczarowana królewna
Także ideologię pracy rzuca D ąbrow ska na tło - bliskiej Brzozow skiem u myśli
o w ym iennej, w zajem nie w spierającej się funkcji heroicznych czynów i codzien
nej pracy:
Tw arda praca nad oświatowym, społecznym i ekonom icznym odrodzeniem m usi iść w p a
rze z wychowyw aniem heroizm u polskiego, który zdolny będzie do przybliżenia osta
tecznego celu. Z aś ludzie, hołdujący tak jednej, jak drugiej zasadzie, m uszą się zm ienić.
Pam iętajm y o jednym . Ż ołnierz nie stoi zawsze z lancą podniesioną, gotów przebić to,
cokolw iek się nań napatoczy. Ż ołnierz, prócz ćwiczeń, odbywa cały szereg trudnych prac,
bez których żołnierstw o jego byłoby m ato w arte. Czyści on i poi swego konia, utrzym uje
w porządku uzbrojenie i ubranie, w ypełnia funkcje obozowe, a w społeczeństw ach wyso
ko rozw iniętych chodzi na uniw ersytet, pracuje na roli i wykonywa cały szereg pożytecz
nych rzeczy. I jeszcze jedno! W społeczeństw ach sam oistnych - a ta k samo w inno być
w tych, które do sam oistności dążą - każdy obywatel siejąc, orząc i bronując zupełnie
spokojnie, jest o tym przekonany, że gdy ojczyzna znajdzie się niebezpieczeństw ie, przyj
dzie m u iść na pom oc.8
2.
A zatem Brzozowski i A bram ow ski. Czy tutaj w iaśnie bije jedyne źródio spo
łecznych przekonań D ąbrow skiej? W ydaje się, że stw ierdzenie takie jest niewy
starczające. N ie tylko dlatego, że znacznie częściej od siów Brzozowskiego p rzy
w ołuje publicystka cytaty i poglądy innych m odernistów , np. Żerom skiego. I nie
tylko dlatego, że przejm ując idee A bram ow skiego, dokonuje pisarka istotnych
korekt. G ubi się gdzieś tak ważna dla propagatora kooperatyw izm u myśl o n eu
tralizacji państw a jako celu dziaiań w spólnotowych. W publicystyce wczesnej, po-
http://rcin.org.pl
s. 103-104.
Szkice
przedzającej pierw szą wojnę, D ąbrow ska trak tu je w ysiłek spożytkow any w ru ch u
spółdzielczym jako szkołę m yślenia obywatelskiego, jako sam orządny ru ch w spie
rający funkcjonow anie m achiny społecznej. Stosunek spółdzielczości do państw a
w ykłada szczególnie jasno i dobitnie w rozpraw ie Ręce w uścisku:
Ale chodzi nie tylko o to, że D ąbrow ska myśl społeczną Brzozowskiego i Am-
bram ow skiego rozum ie, przekształca i uzupełnia po swojemu. Twórcza recepcja,
tak jak twórcza zdrada należy do obiegowych sposobów w ykorzystywania tradycji
historycznej i literackiej. Rzecz w tym , że publicystyka D ąbrow skiej, szczególnie
ta wczesna, zaw iera w ątki inne, słabo przystające zarówno do prac autora Płomie
ni, jak i rozpraw polskiego teoretyka kooperatyw izm u, a przynajm niej do obiego
wej w iedzy na ich tem at.
Jakie to w ątki? D rew now ski w yróżnia je w yłącznie na podstaw ie k ry teriu m
tem atycznego i nie nadaje im żadnej w ykładni ideologicznej, jedynie biograficzną:
Trzecim nurtem publicystyki D ąbrow skiej - najbardziej zresztą dram atycznym - była
sprawa chłopska. D ąbrow ska wychowała się na wsi, to było jej środowisko w łasne, n a tu
ralne, ku którem u przez całe życie się kierow ała. D zięki tem u jest najautentyczniejszą
w nowszej literatu rze polskiej ru ra listk ą .11
10 Tamże s. 105-106.
11 T. D rew now ski Idee stam tąd..., s. 203.
2 12 Tamże.
http://rcin.org.pl
Borkowska Zaczarowana królewna
skiej w ykazuje silne tendencje w ernakularne, tzn. nastaw ione na definiow anie
kulturow ej swojskości, rodzim ości, ludowości. Przejaw ia się to w rozm aity spo
sób. Pisarka apeluje np. o poszukiw anie narodow ego stylu w architekturze:
N ależy co prędzej wziąć się do przebudow y polskich m iast na m odlę polską, stylową,
naw iązującą do daw nych tradycji. C zy istnieją owe tradycje? N iew ątpliw ie. W zory drze
m ią po starych bibliotekach, po nigdy nie otw ieranych i nie rozpow szechnianych tekach
malarzy. Po obojętnie m ijanych zakątkach życia, po w siach i m iasteczkach zapadłych,
z których niedaw no artysta m alarz Gum ow ski wydobył urjańskie perły urody i prostoty,
rysując daw ne dwory i plebanie. Polskie tradycje architektoniczne istnieją i m uszą one
mocą naszego wysiłku na nowo ziem i naszej kształt pięknym uczynić.13
Świtem polskim jest dziś, jak po wszystkie czasy, m łodzież polska. O d niej zaczyna się
jutro. G dy szukam zaś tej, która najbardziej św itaniu jest podobna, znajduję ją pod chłop
ską strzechą. C icha, skrom na, bezgłośna generacja m łodzieży wnosi w ży cie społeczeń
stwa rzeczy nowe. N ajczystszy i najbardziej współczesny rom antyzm uczucia łączy się
w niej z zim nym , przew idującym spojrzeniem na św iat i jego sprawy. Zam iłow anie do
praktycznych poczynań idzie w parze z entuzjazm em i niesłychanie podniosłym zestrojem
dusz. Poczucie koniecznej reform y życia społecznego w d uchu spraw iedliw ym i n a jb a r
dziej dem okratycznym łączy się w nie w ysychający strum ień z m iłością Ojczyzny, której
zaw dzięczają już oni to, co dobrego w rozwoju swym osiągnęli. U siłow anie w k ierunku
podniesienia obyczajowości towarzyskiej idzie w parze z podniesieniem etyki płciowej -
co tysiąckrotnie należałoby podkreślić. Dość jest czytać listy tej m łodzieży do redakcji
http://rcin.org.pl
15 M. D ąbrow ska Kryształowy pałac, „Tygodnik Polski” 1913 n r 49.
Szkice
pism ludowych pisane, dość przejrzeć ich entuzjastyczne pisem ka „D rużynę”, „M łodzi
id ą ”, by odczuć św ietlaną czystość tego m łodego stru m ie n ia.16
W tym sam ym tekście D ąbrow ska form ułu je ideę odrodzenia narodow ego,
dokonującego się za spraw ą lu d u , który dzięki uobyw atelnieniu i ośw ieceniu jawi
się ostoją Polski.
Co oznacza ów dyskurs w ernakularny w publicystyce D ąbrow skiej? Czy idea
budow ania k u ltu ry narodow ej na fundam encie k u ltu ry ludow ej, rodzim ej, swoj
skiej połączona z pew nym k u ltem siiy fizycznej i m oralnej ujaw nia jakieś pod
skórne w ięzi iączące publicystkę z n u rte m narodow ym ? Czy przeciw nie, zbież
ność jest całkowicie przypadkowa? W iele przem aw ia za absolutną przypadkow o
ścią w spólnych wątków. Z nam y w yrażaną w ielokrotnie w Dziennikach i w p óźniej
szych p ism ach publicystycznych - niechęć p isa rk i do N arodow ej D em okracji.
Z nam y jej biografię, europejskie w ykształcenie, otw arty stosunek do trad y cji an
gielskiego i belgijskiego kooperatyw izm u, hum anitaryzm , zdrowy rozsądek, etyczne
standardy, o które się upom inała i którym staraia się być w ierna.
Ale jednocześnie natrafiam y w tej wczesnej publicystyce na teksty, nieliczne
w praw dzie, ale dość zastanaw iające. Dotyczą Żydów, kw estii żydowskiej. D ąbrow
ska zapew nia w nich, iż szuka neutralnego języka pozwalającego mówić o tej draż
liwej sprawie. Powiada, iż chce uniknąć skrajności i przesady. U chylić się zarów
no przed określeniam i typu „zalew Żydów ”, „bezczelność”, „oszukaństw o”, „wy
zysk”, jak i przed form ułam i w rodzaju „krzywda lu d u żydowskiego”, „prześlado
w ani przez caie w ieki”17. Sprzym ierzeńca znajd u je w przetłum aczonej na język
polski książce W ernera Som barta, której tytui um ieszcza w nagiów ku swego arty
kułu. N ie zam ierzam szczegółowo analizować ani dzieia Som barta, ani artykuiu
D ąbrow skiej. Dość pow iedzieć, że publicystka uważa om aw ianą pracę za książkę
najzupełniej naukow ą, tzn. obiektyw ną i bezstronną. D ąbrow ska przyjm uje p u n k t
wyjścia autora, tzn. przekonanie, iż Żydzi odgrywają w światowej gospodarce szcze
gólną rolę i że rola ta wypiywa z pew nych cech ich ch arak teru i społecznego poło
żenia (rzutkość ekonom iczna Żydów jest - w ediug Som barta - funkcją ich obco
ści, rozproszenia, póiobyw atelskości i zam ożności). Ulega wyrażonej w p rzedm o
wie deklaracji autora, że na kw estię żydowską n atrafii przypadkow o; interesow ały
go właściwie badania M axa W ebera n ad zw iązkiem m iędzy kapitalizm em a pury-
tanizm em (należałoby pow iedzieć właściwie: protestantyzm em ). Z czasem Som-
b art uznai, że w szystkie „składniki dogm atów pu ry tań sk ich , które posiadiy [...]
znaczenie zasadnicze dla ukształtow ania ducha k ap italizm u , są zapożyczone ze
świata ideaiów religii żydow skiej” 18. D ąbrow ska zdaje się przyjm ować także inne
tezy sform ułow ane we w spom nianej pracy: jednostronność umysłowego rozwoju
Żydów, niezdolność do m yślenia intuicyjnego, nieum iejętność postrzegania caio-
k ształtu życia: „Traktować jaką spraw ę jako cel sam w sobie, pracować dla radości
pracy, cieszyć się pięknem natury, odnajdywać treść świata w jego tragizm ie lub
jego pięknie, w walce lub w używ aniu jest cechą w ybitnie nieżydowską”19.
To, co pochodzi od samej D ąbrow skiej, jeszcze bardziej dem askuje jej stosunek
do p rzedm iotu opisu. We w prow adzeniu do artykuiu publicystka pisze o Żydach:
Już gdy chodzi o rzecz tak pow ierzchow ną jak nazwa, nie w iadom o praw dziw ie jakim ich
m ianem obdarzyć. W ym ykają się spod wszelkiego m ianow nictw a, tru d n o ich nazwać
narodem , społeczeństw em , ludem ; pod żadną z tych kategorii ściśle oni nie podpadają.
Są istotnie jak lotny piasek pustyni, w ędrujący z m iejsca na m iejsce, wszędzie przytom
ny, wszędzie uczuwalny, a nikły, zm ienny i jednocześnie wiecznie jednaki.20
D aje się w tym fragm encie odczytać coś, co idąc za B aum anem i innym i b ad a
czam i ideologii dw udziestow iecznych, E ugenia P rokop-Janiec nazywa n iem ożno
ścią dokonania społecznej kategoryzacji Żydów, i co wlicza do w yznaczników no
woczesnego antysem ityzm u. N aw iasem mówiąc, Prokop-Janiec przywołuje podobne
sform ułow ania zaczerpnięte z „G iosu” i prasy narodow ej, przyrów nujące Żydów
do „ruchliw ej cieczy, przelew ającej się bez skrupułów ”, „m rowia czern i”, „żywego
srebra, szukującego zagłębień21. Schem at sem antyczny określenia D ąbrow skiej
i powyższych sform ułow ań jest identyczny: zawsze chodzi o to sam o, o m aterię
ruchliw ą i siabo identyfikow alną. Publicystka m ogia m ieć naw et w pam ięci te lub
in n e sform ułow ania, skoro swoją charakterystykę rozpoczęła od w yraźnego n a
w iązania: „Są i s t o t n i e jak lotny piasek p u s ty n i...” - podkreśl, m oje - G.B).
M ożna jednak pow iedzieć na obronę D ąbrow skiej, że w jej bogatej publicysty
ce artykuiy tak niechętne Żydom stanow ią w yjątek - i będzie to niepodw ażalna
praw da. Co wcale nie znaczy, że elem enty dyskursu antyżydow skiego zup ein ie
zanikną. Będą się pojaw iać jako dyskretny leitmotiv w różnych m iejscach Dzienni
ków, zm uszając czytelników do pytania, skąd u liberalnej, otw artej, europejskiej,
staran nie w ykształconej D ąbrow skiej akcenty antysem ickie? Ale o ich wyciszo
nym istn ien iu będą świadczyć także późniejsze teksty publicystyczne, p arad o k
salnie naw et te, które poświęca pisarka obronie Żydów. W artykule Doroczny wstyd
(„D ziennik P o pularny” 1936 n r 43), stanow iącym odważny gios p ro testu przeciw
ko w zniecanym w szędzie, także na uczelniach, zam ieszkom antysem ickim D ą
browska pisaia:
W racając do kwestii antysem ityzm u, która dziś staje się już tylko częścią polityczną p ro
gram u niosącego Polsce reakcję, fanatyzm i ciem notę, nie m iejsce tutaj uprzytam niać
nieprzytom nym , że zagadnienie żydowskie w rastało w życie polskie zbyt długo i zbyt
organicznie, aby m ożna je było rozstrzygnąć lub zlikwidować jakim kolw iek doraźnym
sposobem . N ie m iejsce tu tłum aczyć m łodocianym pałkarzom tragizm i zawiłość sprawy
111 M. D ąbrow ska Judaizm a kapitalizm, „Praw da” 1913 n r 9; podkr. autorki.
2(1 M. D ąbrow ska Żydzi i...
21 E. Prokop-Janiec Literatura i nacjonalizm. Twórczość krytyczna Zygmunta
http://rcin.org.pl
Wasilewskiego, Kraków 2004.
Szkice
żydowskiej, której nienorm alny przerost m y sam i, nasz stanowy egoizm szlachty, nasze
wielkie dziejowe grzechy społeczne hodowały i tworzyły przez wieki. N ie m iejsce tu w ska
zywać drogi, jakim i m oglibyśm y zaradzić niedorozwojowi gospodarstw a narodowego. Nie
m iejsce wreszcie w yjaśniać oślepłym z nienaw iści politykom i zbałam uconym dziecia
kom, że uszczuplenie praw jakichkolw iek m niejszości narodow ych byłoby m oralnie i p o
litycznie klęska państw a polskiego.22
D ąbrow ska nie m a w ątpliw ości, iż przem oc wobec Żydów jest aktem b arb a
rzyństw a i na dodatek błędem politycznym , ale fakt ten nie zm ienia jej sposobu
postrzegania tego, co nazywa „kwestią antysem ityzm u”. N apływ Żydów do Polski
jest - pisze o tym m .in. w Rozdrożu - historyczną zaszłością w ynikająca z w ielo
wiekowej pańszczyzny. C hłop przyw iązany do ziem i nie mógł rozwijać „narodo
wego” przem ysłu, handlu. F unkcję tę w ypełnili Żydzi. Egoizm szlachty przyczy
nił się więc do obserwowanego stanu rzeczy. N abrzm iałej sytuacji nie m ożna roz
wiązywać siłą, lecz sposobem. Jednym z nich jest w łaśnie kooperatyw a, powoływa
nie czysto polskich spółek, spółdzielni, bractw. D ąbrow ska pisze uczciwie, że nie
jest to główny pow ód rozw oju ru ch u spółdzielczego w Polsce i w świecie, ale ra
czej przyczyna uboczna, służąca rozładow aniu napięć narodow ościowych. Pod
kreślając, iż obok spółdzielczości niem ieckiej i ukraińskiej istnieje spółdzielczość
czysto polska D ąbrow ska konkludow ała:
Ci, co żądają, żeby spółdzielczość wystawiła hasła antysem ickie i zam iast robić swoje,
stała się narzędziem negatywnej akcji szykanow ania Żydów, zapom inają, że spółdziel
czość pow stała i rozw inęła się w krajach, gdzie Żydów prawie nie ma lub gdzie nie o d
grywają żadnej prawie roli w h an d lu i przem yśle. M usi więc m ieć ona jakieś inne w łasne
i ważne zadania do spełnienia i nie może tych zadań porzucać, aby służyć innym . Tak
jak i Polska cała istnieje nie dla walki z Ż ydam i i nie jako narzędzie tej walki, lecz ma
inne znacznie donioślejsze zadania do spełnienia. A o ile spełni je należycie, to i kwestię
żydowską rozwiąże w sposób, jaki przystoi w ielkiem u narodow i i państw u.23
3.
Jak tłum aczyć tak różne w ątki dyskursu publicystycznego D ąbrow skiej? Jak to
się dzieje, że u pisarki związanej z odiam em liberalnej inteligencji spotykam y tyle
-- Cyt. za B.E. A nlen „Doroczny wstyd”. Tło i odgłosy na artykuł M arii Dąbrowskiej
s 1936, W arszawa 1972, (m aszynopis), cz. I, s. 16.
M. D ąbrow ska Ręce ..., s. 88.
http://rcin.org.pl
Borkowska Zaczarowana królewna
Idea Polski „etnograficznej” nie jest na nieszczęście ideą u nas nową. Są jednostki, któ
rych przem oc sugestionuje, które gotowe są naw et uznać, że Polski nie m a wcale, i jak
owi znajom i p. Jank.(ow skiego) szukać palcem po karcie Europy, gdzie jest ich „ojczy
zn a ”. Bywają i tacy, którzy z poczuciem w iny przepraszają za swoje istnienie jako Pola
ków i gotowi są ustąpić grzecznie m iano „Polski” choćby na rzecz „Polsko-Judei”.24
A bram ow ski mógi tak napisać w roku 1914 nie budząc niczyjego zdziw ienia,
bow iem dyskurs nacjonalistyczny bardzo często, niejako „n a tu raln ie”, splatai się
http://rcin.org.pl
s. 276 (prwd. „K urier W arszaw ski” 1914 n r 85-86).
Szkice
językiem antysem ickim . Był to także - jak pokazyw aliśm y - przypadek D ąbrow
skiej. U kształtow any w czasach jej m łodości sposób m yślenia o polskiej tożsam o
ści i polskich Ż ydach przycichł w latach 20. i 30. pod w pływem b ru taln ej fali eu
ropejskiego i miejscowego antysem ityzm u, ale nigdy nie zn ik n ął z pola w idzenia.
D la D ąbrow skiej obow iązki państw a polskiego wobec w szystkich obywateli, także
wobec m niejszości narodow ych, to jedno; a przekonanie, że jest jakiś prawdziwy,
czysty rdzeń polskiej k u ltu ry utożsam iony z idiom em ludowości, gm inności, chłop-
skości - to sprawa równie ważna.
Tym trzecim przem ilczanym fun d am en tem publicystyki D ąbrow skiej nie jest
więc, jak pisał D rew nowski, po pro stu tem atyka chłopska, ale owiany narodow ą
gorączką początku XX w ieku m it k u ltu ry ludowej (narodowej) jako zaczarowanej
królewny. I wszelkie konsekw encje tego sposobu myślenia.
http://rcin.org.pl