Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 11

Teksty Drugie 2005, 6, s.

7-16

Zaczarowana królewna. U źródeł


publicystyki społecznej Marii
Dąbrowskiej.
Grażyna Borkowska-Arciuch

http://rcin.org.pl
Szkice

Grażyna BORKOWSKA
Zaczarowana królewna.
U źródeł publicystyki społecznej Marli Dąbrowskiej

„D ąbrow ska jest pisarką «kilku prostych prawd». D zieło jej cechuje prostota,
którą tru d n o określić i jeszcze trud n iej rozszyfrow ać” - pisał p rzed laty Tadeusz
D rew now ski1. Ten sam autor spostrzega, że krytyka nie pośw ięciła publicystyce
D ąbrow skiej „bliższej uw agi”. N ieliczne opinie na tem at jej pism społecznych nie
układały się w żadną całość: dla jednych była pozytyw istką, dla innych reform ist-
ką, a byli i tacy - pow iada krytyk - którzy w iedzieli w niej m asonkę i bolszewicz-
kę. Z d aniem D rew nowskiego, „postawa społeczna D ąbrow skiej dziw nie wymyka
się ocenie”2.
W łaśnie o tę dziwną trudność oceny chciałabym zapytać: skąd się brała? D la­
czego tak różnie odczytywano publicystykę D ąbrow skiej, jej postaw ę ideologicz­
ną? G dzie leżała podstaw owa trudność? R ozpoznania D rew nowskiego stanow ią
tu taj dobry p u n k t wyjścia. K rytyk sytuuje pisarkę w przestrzen i polskiego i euro­
pejskiego m odernizm u, przełam ującego tradycje dziew iętnastow iecznego podzia­
łu na etos w alki i etos pracy. Głosząc potrzebę aktywnego działania i pracy tw ór­
czej, wyzwalającej z pęt niew oli politycznej i chaosu cyw ilizacyjnego, D ąbrow ska
dyskontuje - zdaniem D rew nowskiego - „podstawowe idee m ark sizm u i pozyty­
w izm u, b ardziej bezp o śred n io - B ergsona, A bram ow skiego, Brzozow skiego”3.

1 T. D rew now ski Idee stam tąd. Wokół publicystyki społecznej M arii Dąbrowskiej,
w: Pięćdziesiąt lat twórczości M arii Dąbrowskiej. Referaty i materiały sesji naukowej,
red. E. Korzeniewska, W arszawa 1963, s. 195.
- Tamże, s. 197.

http://rcin.org.pl
3 Tamże, s. 199.
Szkice

Szczególnie dużo m iejsca poświęca krytyk wpływom tych dwu ostatnich filozo­
fów. Brzozowski w nosi do społecznej m yśli pisark i filozofię pracy jako czynu isto t­
nego, wyzwalającego i stwarzającego podm iot historii. Jeszcze silniejszy jest wpływ
Abram ow skiego. Ten niezw ykły m yśliciel, socjolog, filozof zaraził D ąbrow ską ideą
solidarystycznego kooperatyzm u, który rozbudzał w lu d ziach inicjatyw ę własną
i zachęcał ich do podejm ow ania w spólnych przedsięw zięć (spółdzielnie, bractw a,
kółka), stanow iących przeciwwagę zarówno dla wielkiego k ap itału , jak i instytucji
państw a. Poglądy Abram ow skiego, nazyw ane n iekiedy „anarchizm em k o n stru k ­
tyw nym ”, stanow iły rew izję m yśli m arksistow skiej, zakładały rezygnację z czyn­
nej w alki politycznej na rzecz działań wspólnotow ych. „Wolny twórca życia, który
działa solidarnie i życie doskonali - oto ideał, jaki wyniosła D ąbrow ska z filozofii
Abram ow skiego, ideał, który był jej główną busolą w śród kataklizm ów i p rzem ian
naszych czasów”4 - konkludow ał D rewnowski.
N ie sposób zaprzeczyć tym spostrzeżeniom . Publicystykę D ąbrow skiej, szcze­
gólnie tę wczesną, sprzed pierw szej wojny, faktycznie wiele łączy z Brzozowskim.
W zasadzie najbardziej istotna w ydaje się tu taj - zaznaczona w obu projektach
publicystycznych - spraw a oczekiwanej syntezy w ieku X IX , rozum iana jako próba
urzeczyw istnienia tego, czego nie udało się dokonać w cześniejszym pokoleniom .
M łodej D ąbrow skiej m ożna by przyporządkow ać tę samą opinię, jaką w odniesie­
n iu do Brzozowskiego sform ułow ał A ndrzej M encwel. Pisarka wierzyła, podobnie
jak jej m istrz, że: „myśl polska, świadomość k u ltu ra ln a, po raz pierw szy od stuleci
m iała się wyzwolić z w szystkich w zniosłych kalectw degradacji i niewoli. K alec­
tw em tak im bow iem naznaczone były zarówno rom antyczny m esjanizm , jak pozy­
tyw istyczny organicyzm i m odernistyczny estetyzm ”5.
Jest też tu taj ta sam a, fascynująca am biw alencja wobec m yśli dziew iętnasto­
w iecznej, szczególnie wobec rom antyzm u polskiego. D ąbrow ska nie um ie obyć się
w swych rozw ażaniach publicystycznych bez odniesień do w ielkich rom antyków ,
przede w szystkim zaś M ickiewicza. Pisze M ickiew iczem i m yśli M ickiewiczem .
Ale intryguje ją przede w szystkim M ickiewicz późny, biorący rozbrat z literatu rą.
W w yjeździe do K onstantynopola w idzi gest heroiczny: ostateczne p o rzucenie
poezji i dopełnienie obow iązku su m ien ia6. Tak jak au to r Legendy Młodej Polski,
pisarka jest przekonana o niew ystarczalności sprawczej siły słowa i tak jak on nie
ulega złudnej wierze w moc słownych form uł: „W ielokrotnie w ydaje się nam , że
to, co m ó w i m y , jest już rzeczywistością, posuw ającą spraw ę naprzód. Tymcza­
sem słowa, których tak wiele, a tak m ało, są tylko zestaloną pow ierzchnią n u rtu ją ­
cych w duszy polskiej potrzeb, które trzeba bezpośrednio wcielić w czyn”7.

4 Tamże, s. 202.
- A. M encwel „No! Io non sono morto... J a k czytać „Legendę Młodej Polski”?,
K raków 2001, s. 61.
6 M. D ąbrow ska Kobieta a czyn polski, „Tygodnik Polski” 1913 n r 11.

http://rcin.org.pl
00 7 Tamże, podkr. autorki.
Borkowska Zaczarowana królewna

Także ideologię pracy rzuca D ąbrow ska na tło - bliskiej Brzozow skiem u myśli
o w ym iennej, w zajem nie w spierającej się funkcji heroicznych czynów i codzien­
nej pracy:

Tw arda praca nad oświatowym, społecznym i ekonom icznym odrodzeniem m usi iść w p a ­
rze z wychowyw aniem heroizm u polskiego, który zdolny będzie do przybliżenia osta­
tecznego celu. Z aś ludzie, hołdujący tak jednej, jak drugiej zasadzie, m uszą się zm ienić.
Pam iętajm y o jednym . Ż ołnierz nie stoi zawsze z lancą podniesioną, gotów przebić to,
cokolw iek się nań napatoczy. Ż ołnierz, prócz ćwiczeń, odbywa cały szereg trudnych prac,
bez których żołnierstw o jego byłoby m ato w arte. Czyści on i poi swego konia, utrzym uje
w porządku uzbrojenie i ubranie, w ypełnia funkcje obozowe, a w społeczeństw ach wyso­
ko rozw iniętych chodzi na uniw ersytet, pracuje na roli i wykonywa cały szereg pożytecz­
nych rzeczy. I jeszcze jedno! W społeczeństw ach sam oistnych - a ta k samo w inno być
w tych, które do sam oistności dążą - każdy obywatel siejąc, orząc i bronując zupełnie
spokojnie, jest o tym przekonany, że gdy ojczyzna znajdzie się niebezpieczeństw ie, przyj­
dzie m u iść na pom oc.8

Jeszcze bardziej bezdyskusyjny jest wpływ Abramowskiego. Pośród praw ie trzy­


stu artykułów publicystycznych D ąbrow skiej, co najm niej kilkadziesiąt poświęca
autorka spraw ie kooperatyzm u. Pisze o idei w spółdziałania i ru ch u spółdzielczym
w A nglii, Belgii, F inlandii, Polsce. O statnią w ielką pracą na tem at kooperacji jest
w ydana w roku 1938 rozpraw a Ręce w uścisku. Rzecz o spółdzielczości, w której p i­
sarka b roni zarówno ekonom icznej rangi ru ch u spółdzielczego, jak i fundującego
ten ru ch św iatopoglądu. O dpierając staw iany spółdzielcom zarzut radykalizm u
społecznego i rew olucyjności, D ąbrow ska stw ierdza: „radykalizm spółdzielczości
jest pozytywny i twórczy, a jej rew olucyjność pokojowa i budująca. W podobnym
sensie radykalnym i rew olucyjnym byio chrześcijaństw o, krzew iące nowy zakon
śród zakonu starego”9. K ilkakrotnie pisze też o sam ym A bram ow skim . Recenzuje
jego prace, szkicuje m aią m onografię biografii i tw órczości {Zycie i dzieło Edwarda
Abramowskiego, 1925), a w roku 1958 poświęca m u piękny szkic Non omnis moriar,
w chodząc w polem ikę z sam ym Tatarkiew iczem .

2.
A zatem Brzozowski i A bram ow ski. Czy tutaj w iaśnie bije jedyne źródio spo­
łecznych przekonań D ąbrow skiej? W ydaje się, że stw ierdzenie takie jest niewy­
starczające. N ie tylko dlatego, że znacznie częściej od siów Brzozowskiego p rzy­
w ołuje publicystka cytaty i poglądy innych m odernistów , np. Żerom skiego. I nie
tylko dlatego, że przejm ując idee A bram ow skiego, dokonuje pisarka istotnych
korekt. G ubi się gdzieś tak ważna dla propagatora kooperatyw izm u myśl o n eu ­
tralizacji państw a jako celu dziaiań w spólnotowych. W publicystyce wczesnej, po-

M. D ąbrow ska Czerwcowe dnie, „Tygodnik P olski” 1913 n r 26.


M. D ąbrow ska Ręce w uścisku. R zecz o spółdzielczości, W arszawa. Kraków 1938,

http://rcin.org.pl
s. 103-104.
Szkice

przedzającej pierw szą wojnę, D ąbrow ska trak tu je w ysiłek spożytkow any w ru ch u
spółdzielczym jako szkołę m yślenia obywatelskiego, jako sam orządny ru ch w spie­
rający funkcjonow anie m achiny społecznej. Stosunek spółdzielczości do państw a
w ykłada szczególnie jasno i dobitnie w rozpraw ie Ręce w uścisku:

Jeżeli w czym spółdzielczość odeszła dość daleko od socjalizm u, to w swoim stosunku do


koncepcji państw a. N ie walcząc nigdy i nigdzie z państw em , spółdzielczość nie podziela
socjalistycznej w iary w opatrznościow ą m isje państw a jako czynnika jedynie pow ołane­
go do należytej organizacji społeczeństw a we w szystkich dziedzinach życia. [...] Lecz
będąc w ielką realistką, liczy się ona z faktem dokonanym ogrom nego wszędzie rozrostu
organizacji państwowej, a będąc z n a tu ry rzeczy tyleż przeciw ną totalizm ow i, a choćby
tylko przerostom etatyzm u, ile zdolną do słusznej oceny każdego zjawiska, uznaje poży­
teczność, a niekiedy konieczność um iarkow anej ingerencji dem okratycznego państw a w te
lub owe, dotychczas pozostaw ione inicjatyw ie pryw atnej, dziedziny gospodarcze.10

Ale chodzi nie tylko o to, że D ąbrow ska myśl społeczną Brzozowskiego i Am-
bram ow skiego rozum ie, przekształca i uzupełnia po swojemu. Twórcza recepcja,
tak jak twórcza zdrada należy do obiegowych sposobów w ykorzystywania tradycji
historycznej i literackiej. Rzecz w tym , że publicystyka D ąbrow skiej, szczególnie
ta wczesna, zaw iera w ątki inne, słabo przystające zarówno do prac autora Płomie­
ni, jak i rozpraw polskiego teoretyka kooperatyw izm u, a przynajm niej do obiego­
wej w iedzy na ich tem at.
Jakie to w ątki? D rew now ski w yróżnia je w yłącznie na podstaw ie k ry teriu m
tem atycznego i nie nadaje im żadnej w ykładni ideologicznej, jedynie biograficzną:

Trzecim nurtem publicystyki D ąbrow skiej - najbardziej zresztą dram atycznym - była
sprawa chłopska. D ąbrow ska wychowała się na wsi, to było jej środowisko w łasne, n a tu ­
ralne, ku którem u przez całe życie się kierow ała. D zięki tem u jest najautentyczniejszą
w nowszej literatu rze polskiej ru ra listk ą .11

D o tych w yjaśnień, słabych i niew ystarczających, jeśli zważyć, że pisarka u ro ­


dziła się na wsi, tak jak w ielu innych twórców tego pokolenia i poprzednich, kształ­
ciła w m ieście, a jako nastolatka wyjechała za granicę, dorzuca krytyk dość enig­
m atyczne zdanie: „D o w yniesionych z rodzinnego dom u um iłow ań dołączyły się
pew ne czynniki ideow e”12. Ale jakie to byiy czynniki - n iestety - nie pisze.
O dw róćm y więc perspektyw ę zaproponow aną przez D rew nowskiego i spytaj­
m y nie o to, jak drobnoszlacheckie pochodzenie wpiywaio na św iatopogląd p isa r­
ki, ale jakie czynniki ideowe sprawiiy, że D ąbrow ska czuia tak in teg raln y związek
z polską wsią? Co spraw iio, iż przediużaia swój k o n tak t z k u ltu rą porzuconą już
w dzieciństw ie? Co skianiaio pisarkę do odnaw iania tych więzi? Zauw ażm y więc,
że m im o czy obok otw artości na wzory europejskie wczesna publicystyka Dąbrow -

10 Tamże s. 105-106.
11 T. D rew now ski Idee stam tąd..., s. 203.
2 12 Tamże.
http://rcin.org.pl
Borkowska Zaczarowana królewna

skiej w ykazuje silne tendencje w ernakularne, tzn. nastaw ione na definiow anie
kulturow ej swojskości, rodzim ości, ludowości. Przejaw ia się to w rozm aity spo­
sób. Pisarka apeluje np. o poszukiw anie narodow ego stylu w architekturze:

N ależy co prędzej wziąć się do przebudow y polskich m iast na m odlę polską, stylową,
naw iązującą do daw nych tradycji. C zy istnieją owe tradycje? N iew ątpliw ie. W zory drze­
m ią po starych bibliotekach, po nigdy nie otw ieranych i nie rozpow szechnianych tekach
malarzy. Po obojętnie m ijanych zakątkach życia, po w siach i m iasteczkach zapadłych,
z których niedaw no artysta m alarz Gum ow ski wydobył urjańskie perły urody i prostoty,
rysując daw ne dwory i plebanie. Polskie tradycje architektoniczne istnieją i m uszą one
mocą naszego wysiłku na nowo ziem i naszej kształt pięknym uczynić.13

Zauważmy, że to poszukiw anie wzorów sztuki narodow ej, polskiej należy do


obiegowych motywów k u ltu ry m odernistycznej. Podobne n u ty pojaw iają się jed­
n ak nie tylko u Prusa czy W itkiew icza, ale także w eseistyce krytyków narodowej
dem okracji., np. Z ygm unta W asilewskiego. N aw iasem mówiąc, książki W asilew­
skiego Myśl przebudowy z 1912, broni D ąbrow ska przed atakam i publicysty „Sło­
w a” (praw dopodobnie W incentego Kosiakiewicza), ubolewając, iż idea przem iany
społeczeństwa siłam i lu d u natrafia na tak silny opór ze strony ziem iańskiej ary­
sto k racji14.
K ultura ludow a jawi się D ąbrow skiej jako m ityczny obraz siły i piękna ocze­
kującego na przebudzenie. Pisząc o szklanej budow li oddanej w posiadanie spo­
łeczności L ondynu, publicystka m arzyła o p rzeniesien iu tego pom ysłu na g ru n t
polski: „Tym niem niej w łaśnie o Polsce myślę, gdy śliczna srebrna zjawa szklane­
go p ałacu z zaczarow aną królew n ą-k u ltu rą ludu-m ajaczy m i p rzed oczym a”15.
K ultura ludowa jest jak postać z bajki. Pełna siły i urody, wyniosła i dziewicza,
czeka na właściwy m om ent, by ożyć, by rozpocząć życie na jawie. Ale na p rzeb u ­
dzenie czeka nie tylko k u ltu ra ludu, ale także on sam, jeśli nie w całości, to przy­
najm niej w swojej m łodej reprezentacji:

Świtem polskim jest dziś, jak po wszystkie czasy, m łodzież polska. O d niej zaczyna się
jutro. G dy szukam zaś tej, która najbardziej św itaniu jest podobna, znajduję ją pod chłop­
ską strzechą. C icha, skrom na, bezgłośna generacja m łodzieży wnosi w ży cie społeczeń­
stwa rzeczy nowe. N ajczystszy i najbardziej współczesny rom antyzm uczucia łączy się
w niej z zim nym , przew idującym spojrzeniem na św iat i jego sprawy. Zam iłow anie do
praktycznych poczynań idzie w parze z entuzjazm em i niesłychanie podniosłym zestrojem
dusz. Poczucie koniecznej reform y życia społecznego w d uchu spraw iedliw ym i n a jb a r­
dziej dem okratycznym łączy się w nie w ysychający strum ień z m iłością Ojczyzny, której
zaw dzięczają już oni to, co dobrego w rozwoju swym osiągnęli. U siłow anie w k ierunku
podniesienia obyczajowości towarzyskiej idzie w parze z podniesieniem etyki płciowej -
co tysiąckrotnie należałoby podkreślić. Dość jest czytać listy tej m łodzieży do redakcji

15 M. D ąbrow ska Polska bezdomność, „Praw da” 1914 n r 5.


14 M. D ąbrow ska Demokratyzm gdzie indziej i u nas, „Praw da” 1913 n r 20.

http://rcin.org.pl
15 M. D ąbrow ska Kryształowy pałac, „Tygodnik Polski” 1913 n r 49.
Szkice

pism ludowych pisane, dość przejrzeć ich entuzjastyczne pisem ka „D rużynę”, „M łodzi
id ą ”, by odczuć św ietlaną czystość tego m łodego stru m ie n ia.16

W tym sam ym tekście D ąbrow ska form ułu je ideę odrodzenia narodow ego,
dokonującego się za spraw ą lu d u , który dzięki uobyw atelnieniu i ośw ieceniu jawi
się ostoją Polski.
Co oznacza ów dyskurs w ernakularny w publicystyce D ąbrow skiej? Czy idea
budow ania k u ltu ry narodow ej na fundam encie k u ltu ry ludow ej, rodzim ej, swoj­
skiej połączona z pew nym k u ltem siiy fizycznej i m oralnej ujaw nia jakieś pod­
skórne w ięzi iączące publicystkę z n u rte m narodow ym ? Czy przeciw nie, zbież­
ność jest całkowicie przypadkowa? W iele przem aw ia za absolutną przypadkow o­
ścią w spólnych wątków. Z nam y w yrażaną w ielokrotnie w Dziennikach i w p óźniej­
szych p ism ach publicystycznych - niechęć p isa rk i do N arodow ej D em okracji.
Z nam y jej biografię, europejskie w ykształcenie, otw arty stosunek do trad y cji an ­
gielskiego i belgijskiego kooperatyw izm u, hum anitaryzm , zdrowy rozsądek, etyczne
standardy, o które się upom inała i którym staraia się być w ierna.
Ale jednocześnie natrafiam y w tej wczesnej publicystyce na teksty, nieliczne
w praw dzie, ale dość zastanaw iające. Dotyczą Żydów, kw estii żydowskiej. D ąbrow ­
ska zapew nia w nich, iż szuka neutralnego języka pozwalającego mówić o tej draż­
liwej sprawie. Powiada, iż chce uniknąć skrajności i przesady. U chylić się zarów­
no przed określeniam i typu „zalew Żydów ”, „bezczelność”, „oszukaństw o”, „wy­
zysk”, jak i przed form ułam i w rodzaju „krzywda lu d u żydowskiego”, „prześlado­
w ani przez caie w ieki”17. Sprzym ierzeńca znajd u je w przetłum aczonej na język
polski książce W ernera Som barta, której tytui um ieszcza w nagiów ku swego arty ­
kułu. N ie zam ierzam szczegółowo analizować ani dzieia Som barta, ani artykuiu
D ąbrow skiej. Dość pow iedzieć, że publicystka uważa om aw ianą pracę za książkę
najzupełniej naukow ą, tzn. obiektyw ną i bezstronną. D ąbrow ska przyjm uje p u n k t
wyjścia autora, tzn. przekonanie, iż Żydzi odgrywają w światowej gospodarce szcze­
gólną rolę i że rola ta wypiywa z pew nych cech ich ch arak teru i społecznego poło­
żenia (rzutkość ekonom iczna Żydów jest - w ediug Som barta - funkcją ich obco­
ści, rozproszenia, póiobyw atelskości i zam ożności). Ulega wyrażonej w p rzedm o­
wie deklaracji autora, że na kw estię żydowską n atrafii przypadkow o; interesow ały
go właściwie badania M axa W ebera n ad zw iązkiem m iędzy kapitalizm em a pury-
tanizm em (należałoby pow iedzieć właściwie: protestantyzm em ). Z czasem Som-
b art uznai, że w szystkie „składniki dogm atów pu ry tań sk ich , które posiadiy [...]
znaczenie zasadnicze dla ukształtow ania ducha k ap italizm u , są zapożyczone ze
świata ideaiów religii żydow skiej” 18. D ąbrow ska zdaje się przyjm ować także inne
tezy sform ułow ane we w spom nianej pracy: jednostronność umysłowego rozwoju
Żydów, niezdolność do m yślenia intuicyjnego, nieum iejętność postrzegania caio-

16 M. D ąbrow ska Czeiwcowe dnie, „Tygodnik P olski” 1913 nr 25.


17 M. D ąbrow ska Żydzi i życie gospodarcze, „Praw da” 1913 nr 1.
rs 18 W. Som bartŻ w fel i życie gospodarcze, przeł. M. Brokm anow a, 1913.
http://rcin.org.pl
Borkowska Zaczarowana królewna

k ształtu życia: „Traktować jaką spraw ę jako cel sam w sobie, pracować dla radości
pracy, cieszyć się pięknem natury, odnajdywać treść świata w jego tragizm ie lub
jego pięknie, w walce lub w używ aniu jest cechą w ybitnie nieżydowską”19.
To, co pochodzi od samej D ąbrow skiej, jeszcze bardziej dem askuje jej stosunek
do p rzedm iotu opisu. We w prow adzeniu do artykuiu publicystka pisze o Żydach:

Już gdy chodzi o rzecz tak pow ierzchow ną jak nazwa, nie w iadom o praw dziw ie jakim ich
m ianem obdarzyć. W ym ykają się spod wszelkiego m ianow nictw a, tru d n o ich nazwać
narodem , społeczeństw em , ludem ; pod żadną z tych kategorii ściśle oni nie podpadają.
Są istotnie jak lotny piasek pustyni, w ędrujący z m iejsca na m iejsce, wszędzie przytom ­
ny, wszędzie uczuwalny, a nikły, zm ienny i jednocześnie wiecznie jednaki.20

D aje się w tym fragm encie odczytać coś, co idąc za B aum anem i innym i b ad a­
czam i ideologii dw udziestow iecznych, E ugenia P rokop-Janiec nazywa n iem ożno­
ścią dokonania społecznej kategoryzacji Żydów, i co wlicza do w yznaczników no­
woczesnego antysem ityzm u. N aw iasem mówiąc, Prokop-Janiec przywołuje podobne
sform ułow ania zaczerpnięte z „G iosu” i prasy narodow ej, przyrów nujące Żydów
do „ruchliw ej cieczy, przelew ającej się bez skrupułów ”, „m rowia czern i”, „żywego
srebra, szukującego zagłębień21. Schem at sem antyczny określenia D ąbrow skiej
i powyższych sform ułow ań jest identyczny: zawsze chodzi o to sam o, o m aterię
ruchliw ą i siabo identyfikow alną. Publicystka m ogia m ieć naw et w pam ięci te lub
in n e sform ułow ania, skoro swoją charakterystykę rozpoczęła od w yraźnego n a­
w iązania: „Są i s t o t n i e jak lotny piasek p u s ty n i...” - podkreśl, m oje - G.B).
M ożna jednak pow iedzieć na obronę D ąbrow skiej, że w jej bogatej publicysty­
ce artykuiy tak niechętne Żydom stanow ią w yjątek - i będzie to niepodw ażalna
praw da. Co wcale nie znaczy, że elem enty dyskursu antyżydow skiego zup ein ie
zanikną. Będą się pojaw iać jako dyskretny leitmotiv w różnych m iejscach Dzienni­
ków, zm uszając czytelników do pytania, skąd u liberalnej, otw artej, europejskiej,
staran nie w ykształconej D ąbrow skiej akcenty antysem ickie? Ale o ich wyciszo­
nym istn ien iu będą świadczyć także późniejsze teksty publicystyczne, p arad o k ­
salnie naw et te, które poświęca pisarka obronie Żydów. W artykule Doroczny wstyd
(„D ziennik P o pularny” 1936 n r 43), stanow iącym odważny gios p ro testu przeciw ­
ko w zniecanym w szędzie, także na uczelniach, zam ieszkom antysem ickim D ą­
browska pisaia:

W racając do kwestii antysem ityzm u, która dziś staje się już tylko częścią polityczną p ro ­
gram u niosącego Polsce reakcję, fanatyzm i ciem notę, nie m iejsce tutaj uprzytam niać
nieprzytom nym , że zagadnienie żydowskie w rastało w życie polskie zbyt długo i zbyt
organicznie, aby m ożna je było rozstrzygnąć lub zlikwidować jakim kolw iek doraźnym
sposobem . N ie m iejsce tu tłum aczyć m łodocianym pałkarzom tragizm i zawiłość sprawy

111 M. D ąbrow ska Judaizm a kapitalizm, „Praw da” 1913 n r 9; podkr. autorki.
2(1 M. D ąbrow ska Żydzi i...
21 E. Prokop-Janiec Literatura i nacjonalizm. Twórczość krytyczna Zygmunta

http://rcin.org.pl
Wasilewskiego, Kraków 2004.
Szkice

żydowskiej, której nienorm alny przerost m y sam i, nasz stanowy egoizm szlachty, nasze
wielkie dziejowe grzechy społeczne hodowały i tworzyły przez wieki. N ie m iejsce tu w ska­
zywać drogi, jakim i m oglibyśm y zaradzić niedorozwojowi gospodarstw a narodowego. Nie
m iejsce wreszcie w yjaśniać oślepłym z nienaw iści politykom i zbałam uconym dziecia­
kom, że uszczuplenie praw jakichkolw iek m niejszości narodow ych byłoby m oralnie i p o ­
litycznie klęska państw a polskiego.22

D ąbrow ska nie m a w ątpliw ości, iż przem oc wobec Żydów jest aktem b arb a­
rzyństw a i na dodatek błędem politycznym , ale fakt ten nie zm ienia jej sposobu
postrzegania tego, co nazywa „kwestią antysem ityzm u”. N apływ Żydów do Polski
jest - pisze o tym m .in. w Rozdrożu - historyczną zaszłością w ynikająca z w ielo­
wiekowej pańszczyzny. C hłop przyw iązany do ziem i nie mógł rozwijać „narodo­
wego” przem ysłu, handlu. F unkcję tę w ypełnili Żydzi. Egoizm szlachty przyczy­
nił się więc do obserwowanego stanu rzeczy. N abrzm iałej sytuacji nie m ożna roz­
wiązywać siłą, lecz sposobem. Jednym z nich jest w łaśnie kooperatyw a, powoływa­
nie czysto polskich spółek, spółdzielni, bractw. D ąbrow ska pisze uczciwie, że nie
jest to główny pow ód rozw oju ru ch u spółdzielczego w Polsce i w świecie, ale ra ­
czej przyczyna uboczna, służąca rozładow aniu napięć narodow ościowych. Pod­
kreślając, iż obok spółdzielczości niem ieckiej i ukraińskiej istnieje spółdzielczość
czysto polska D ąbrow ska konkludow ała:

Ci, co żądają, żeby spółdzielczość wystawiła hasła antysem ickie i zam iast robić swoje,
stała się narzędziem negatywnej akcji szykanow ania Żydów, zapom inają, że spółdziel­
czość pow stała i rozw inęła się w krajach, gdzie Żydów prawie nie ma lub gdzie nie o d ­
grywają żadnej prawie roli w h an d lu i przem yśle. M usi więc m ieć ona jakieś inne w łasne
i ważne zadania do spełnienia i nie może tych zadań porzucać, aby służyć innym . Tak
jak i Polska cała istnieje nie dla walki z Ż ydam i i nie jako narzędzie tej walki, lecz ma
inne znacznie donioślejsze zadania do spełnienia. A o ile spełni je należycie, to i kwestię
żydowską rozwiąże w sposób, jaki przystoi w ielkiem u narodow i i państw u.23

Dąbrow ska jest więc otwarcie przeciw na upolitycznianiu ru ch u spółdzielczego


i w plątyw aniu go w bieżące działania antysem ickie. Podkreślając jednak niezależ­
ność spółek od obcego kapitału i obcych elem entów etnicznych zdradza swoje rozu­
m ienie kwestii żydowskiej: Żydzi są obcym ciałem ; trzeba neutralizow ać ich wpływ
na życie społeczne i gospodarcze. Ta bariera jest w m yśleniu Dąbrowskiej nieprze­
kraczalna: nie wiem, czy pisarka się z nią urodziia, ale z pewnością z nią umrze.

3.
Jak tłum aczyć tak różne w ątki dyskursu publicystycznego D ąbrow skiej? Jak to
się dzieje, że u pisarki związanej z odiam em liberalnej inteligencji spotykam y tyle

-- Cyt. za B.E. A nlen „Doroczny wstyd”. Tło i odgłosy na artykuł M arii Dąbrowskiej
s 1936, W arszawa 1972, (m aszynopis), cz. I, s. 16.
M. D ąbrow ska Ręce ..., s. 88.
http://rcin.org.pl
Borkowska Zaczarowana królewna

elem entów zbieżnych z propagandą odrzucanego przez nią skrzydia narodowego?


D o tąd jedynym w ytłum aczeniem byi w iejski (drobnoszlachecki) rodow ód pisarki;
on m iai być źródiem ludowego antysem ityzm u i tendencji w ernakularnych. Po­
dobnym chw ytem posiużyi się D rew now ski lokując wszystko to, co nie m ieściio
się w dziedzictw ie m yśli w ielkich m odernistów (Brzozowskiego i A bram ow skie­
go), w bliżej nieokreślonej tem atyce chłopskiej. C hciałabym jed n ak pójść inną
drogą, wywiedzioną z bardzo inspirującej (i przywoływanej już przeze m nie) książki
E u g en ii Prokop-Janiec o Z ygm uncie W asilew skim . A utorka zauw aża elem enty
w ernakularnego m yślenia w różnych odiam ach publicystyki m odernistycznej. N ie
wszystkie są pochodzenia endeckiego i nie wszystkie prow adzą w stronę ideologii
narodow ej dem okracji. M otyw rodzim ości k u ltu ry jest w ażny i dla Przybyszew­
skiego, i dla Kasprow icza, i dla T retiaka, i dla W asilewskiego. Jest w ażny także dla
m iodej D ąbrow skiej, która incydentalnie wiącza w pole rozw ażań „kwestię żydow­
ską” i idiom antysem icki. Byioby więc rzeczą logiczną przyjąć, że w pierw szym
dziesięcioleciu i na początku drugiej dekady XX w ieku dom inow ał w polskiej
publicystyce dyskurs narodow y lub - j ak pow iedziałby W alicki - dyskurs nacj ona-
listyczny. Siowo nacjonalizm nie oznacza w tym ujęciu żadnych z góry pejoratyw ­
nych (lub pozytywnych) zjawisk, lecz wyraża jedynie takie ukierunkow anie k u ltu ­
ry, które czyni z niej narzędzie obrony w iasnej tożsam ości czy stan u posiadania.
Publicyści podejm ujący ten dyskurs, ten ton, w ykazują różnorodną podatność na
frazeologię antysem icką, ksenofobiczną. N a ogói jednak, a w każdym razie często,
zostaw ia ona jakiś ślad.
Pow tórzm y raz jeszcze. We w skazanym okresie owemu dyskursow i ulegali n ie­
m al wszyscy; niezależnie od rodow odu intelektualnego, sym patii politycznych.
O rodzim ości kultury, o idiom ie polskości, o zagrożeniu narodow ej tożsam ości p i­
sali P rus, Świętochowski, W itkiewicz, O rkan, Popław ski, W asilewski. Ba, naw et
w p racach ideologa bezpaństw owego socjalizm u, Edw arda A bram ow skiego zn aj­
dziem y artykuiy naznaczone tą samą narodow ą gorączką. Polem izując z arty k u ­
łem Czesiaw a Jankow skiego, publicysty i krytyka zw iązanego przez d iu g i czas
z W ilnem , na tem at ew entualnego wycofywania się Polaków z tzw. kresów w schod­
n ich byiej Rzeczpospolitej A bram ow ski pisai z irytacją:

Idea Polski „etnograficznej” nie jest na nieszczęście ideą u nas nową. Są jednostki, któ­
rych przem oc sugestionuje, które gotowe są naw et uznać, że Polski nie m a wcale, i jak
owi znajom i p. Jank.(ow skiego) szukać palcem po karcie Europy, gdzie jest ich „ojczy­
zn a ”. Bywają i tacy, którzy z poczuciem w iny przepraszają za swoje istnienie jako Pola­
ków i gotowi są ustąpić grzecznie m iano „Polski” choćby na rzecz „Polsko-Judei”.24

A bram ow ski mógi tak napisać w roku 1914 nie budząc niczyjego zdziw ienia,
bow iem dyskurs nacjonalistyczny bardzo często, niejako „n a tu raln ie”, splatai się

-4 E. A bram ow ski Pomniejszyćkle Ojczyzny, w: tegoż Pisma publicystyczne


w sprawach robotniczych i chłopskich, oprać. K. Krzeczkowski, W arszawa 1938,

http://rcin.org.pl
s. 276 (prwd. „K urier W arszaw ski” 1914 n r 85-86).
Szkice

językiem antysem ickim . Był to także - jak pokazyw aliśm y - przypadek D ąbrow ­
skiej. U kształtow any w czasach jej m łodości sposób m yślenia o polskiej tożsam o­
ści i polskich Ż ydach przycichł w latach 20. i 30. pod w pływem b ru taln ej fali eu­
ropejskiego i miejscowego antysem ityzm u, ale nigdy nie zn ik n ął z pola w idzenia.
D la D ąbrow skiej obow iązki państw a polskiego wobec w szystkich obywateli, także
wobec m niejszości narodow ych, to jedno; a przekonanie, że jest jakiś prawdziwy,
czysty rdzeń polskiej k u ltu ry utożsam iony z idiom em ludowości, gm inności, chłop-
skości - to sprawa równie ważna.
Tym trzecim przem ilczanym fun d am en tem publicystyki D ąbrow skiej nie jest
więc, jak pisał D rew nowski, po pro stu tem atyka chłopska, ale owiany narodow ą
gorączką początku XX w ieku m it k u ltu ry ludowej (narodowej) jako zaczarowanej
królewny. I wszelkie konsekw encje tego sposobu myślenia.

http://rcin.org.pl

You might also like