Professional Documents
Culture Documents
Oceany Zimne Oceany Ciepe
Oceany Zimne Oceany Ciepe
Artykuł pochodzi z
"Wiedzy i Życia"
nr 1/1997
Fot. Archiwum
Czym poza rafami koralowymi różnią się wody przybrzeżne (szelfowe) oceanów ciepłych
i zimnych? Żyją w nich różne organizmy, ale także inny jest przepływ energii w łańcuchu
pokarmowym. Podstawą życia w ekosystemie morskim, podobnie jak w lądowym, jest
światło słoneczne. Rośliny, głównie jednokomórkowy plankton, wykorzystują je w
procesie fotosyntezy. Przyrost masy, będący wynikiem tego procesu, nosi nazwę
produkcji pierwotnej. "Pasący się" na fitoplanktonie roślinożercy przerabiają na własną
masę około 1/10 produkcji pierwotnej. Jest to produkcja wtórna. Drapieżniki zjadające
roślinożerców i drapieżniki zjadające inne drapieżniki to kolejne piętra piramidy
pokarmowej. Na każdym z nich tracona jest pewna ilość energii.
Właśnie Petersen stworzył powszechnie akceptowany dziś model funkcjonowania
płytkowodnych ekosystemów morskich. W wodach szelfu tropikalnego energia przepływa
poziomo (ryc. 1b). Jednokomórkowe glony (fitoplankton) fotosyntetyzują przez cały rok.
Powstająca w tym procesie produkcja pierwotna jest niemal w całości wykorzystywana
przez drobne zwierzęta unoszące się w toni, zwane zooplanktonem, ten zaś stanowi
pokarm ryb pelagicznych. Kolejne ogniwa piramidy pokarmowej to duże ryby, na
przykład makrelowate, delfiny i ptaki żerujące na powierzchni morza. Fauna denna, czyli
bentos, reprezentowana jest głównie przez koralowce i zwierzęta głęboko ryjące w
osadzie (infaunę).
W szelfie rejonów polarnych zaś energia przepływa pionowo (ryc. 1a). Fitoplankton
rozwija się masowo, ale tylko przez krótki czas - na wiosnę. Blisko 90% tych drobnych
organizmów opada na dno, a zooplankton wykorzystuje znikomą ich cześć. Obfitość
organizmów planktonowych w górnych warstwach wód jest tak krótkotrwała, że niewiele
tu żywiących się nimi ryb pelgicznych i ptaków, brakuje także delfinów.
Ich miejsce zajmują ryby żerujące przy dnie: płastugi, dorszowate, węgorzycowate i
głowaczowate. Z "deszczu" pokarmu korzystają różnorodne organizmy bentosowe.
Szczególnie dużo jest tu gatunków mułożernych i żyjących na powierzchni osadu
dennego (epifauna). One natomiat są pokarmem morsów, fok brodatych i kaczek.
Głównym powodem opisanych różnic nie jest temperatura wody, choć w tropikach morze
ma blisko 27o C, a w rejonach polarnych 0o C. Czynnikiem determinującym pelagiczny
lub bentosowy kierunek przepływu energii jest długość sezonu wegetacyjnego. Wody
tropikalne otrzymują energię słoneczną, w równych, codziennych porcjach przez cały
rok. Fitoplankton, rozwija się więc równomiernie, z minimalnymi wahaniami
sezonowymi. Wolniej rozwijający się zooplankton znajduje dość pokarmu o dowolnej
porze roku.
W wodach polarnych, od połowy kwietnia do połowy sierpnia, przez całą dobę nie
zachodzi słońce, od listopada do lutego panuje noc polarna. Sezon wegetacyjny trwa w
wodach przybrzeżnych Arktyki zaledwie od końca kwietnia do czerwca. Krótkotrwałość
zakwitu fitoplanktonu jest rekompensowana jego intensywnością. Zooplankton musi
"zdążyć" na krótki okres obfitości pokarmu, który powtórzy się dopiero następnej
wiosny.
W rozwoju wielu gatunków fauny dennej pojawia się stadium larwy pelagicznej. Larwy te
mają różnorodne kształty i funkcje. Liczne gatunki arktyczne nie przechodzą przez to
stadium, a jeśli się ono pojawia to w postaci tzw. larwy lecitotrofowej - dużej, wolno
rosnącej, z zapasem substancji tłuszczowych. Dzięki temu zapasowi zwierzę może
przetrwać głód w okresie nocy polarnej. W tropikach dominuje planktonotrofowy typ -
małe, szybko rosnące, bez materiałów zapasowych (ryc. 2). Te i inne przystosowania
organizmów arktycznych pozwalają im przetrwać głód, nie są jednak przystosowaniami
do niskiej temperatury.
Petersen, a wcześniej także inni badacze, odkrył na północnej Grenlandii liczne dowody
istnienia tropikalnego morza szelfowego we wczesnym trzeciorzędzie. Podobne ślady
(złoża węgla, ropy naftowej, pozostałości raf koralowych i typowo tropikalnych zespołów
fauny morskiej) odkryto na Spitsbergenie i na innych obszarach arktycznych. Nie ma w
tym, na razie, nic dziwnego. W erze mezozoicznej Grenlandia leżała o wiele dalej na
południe niż obecnie - nad ciepłym, płytkim Morzem Tetydy (ryc. 3). Jak wykazują
badania paleomagnetyczne, północna Grenlandia i Spitsbergen znalazły się w pobliżu
bieguna północnego albo w późnej kredzie, albo na początku trzeciorzędu. Dopiero od
tego czasu obszary te pozostały w strefie wysokich szerokości geograficznych.
Wiemy już, że czapy lodowe i zimne okresy były zaledwie epizodami w długiej historii
Ziemi. Obecny klimat panuje w Arktyce nie dłużej niż 2-4 mln lat, a stała pokrywa
lodowa ma prawdopodobnie nie więcej niż 700 tys lat. Tak więc, pochodzące sprzed 50-
20 mln lat lasy tropikalne na północnej Grenlandii i ławice tropikalnych małży nie
przeczą naszej wiedzy o ewolucji klimatu. Gdyby sprawa dotyczyła jurajskiego Morza
Tetydy wszystko zgadzałoby się. W jurze Grenlandia leżała na mniej więcej 20-40
równoleżniku. Ale znaleziska, które wzbudziły niepokój Petersena, powstały we
wczesnym trzeciorzędzie na 70-80 stopniu szerokości geograficznej północnej, czyli w
obszarze typowego polarnego oświetlenia.
Jak tropikalne dżungle mogły rosnąć w czasie nocy polarnej? Jak płytkie, ciepłe morze,
mogło zostawić osady świadczące o pelagicznym przepływie energii, skoro światło
docierało tam w półrocznych, a nie półdobowych, cyklach?
Pytania postawione przez Petersena nie były niczym nowym. Uczeni stawiali je sobie co
najmniej od XVII wieku, znajdując pozostałości tropikalnej fauny i flory w Europie
Północnej. Uznanie, na początku XX wieku, teorii dryfu kontynentów i odkrycie
"młodości" zimnego klimatu zdawały się rozstrzygać wątpliwości. Współczesna wiedza o
dryfie kontynentów określa jednak dość jednoznacznie położenie Grenlandii w
trzeciorzędzie, a ekologia morza definiuje zasady funkcjonowania ekosystemów płytkich
mórz. Wynika z tego, że na 70o szerokości geograficznej, nawet w ciepłym morzu,
fotosynteza nie mogła się odbywać w cyklu całorocznym. Trudno sobie też wyobrazić
tropikalną roślinność zamierającą na okres nocy polarnej.
Doc. dr hab. JAN MARCIN WĘSŁAWSKI jest kierownikiem Zakładu Ekologii Morza w
Instytucie Oceanologii PAN w Sopocie.