Professional Documents
Culture Documents
Hegel - Fenomenologia Ducha
Hegel - Fenomenologia Ducha
HEGEL
FENOMENOLOGIA
DUCHA
FUNDACJA ALETHEIA
GEORG WILHELM FRIEDRICH
HEGEL
FENOMENOLOGIA
DUCHA
FUNDACJA ALETHEIA
Warszawa 2002
Podstawa przekładu:
Phänomenologie des Ceistes
Fritz Eckhardt Verlag, Leipzig 1909
ISBN 83-87045-94-2
Od Tłumacza
o tyle, o ile sam wytworzył swoją duchową treść; jeżeli jednak jest on
[czymś] dla siebie także dla siebie samego, to owo samowytwarzanie się,
czyste pojęcie, jest dla niego zarazem elementem przedmiotowym,
w którym ma on swoje istnienie [sein Dasein]', i w ten sposób w swoim
istnieniu jest dla siebie przedmiotem refleksyjnie skierowanym ku sobie.
— Duch, który — rozwinięty w ten sposób — zna siebie jako ducha, jest
nauką. Nauka jest rzeczywistością ducha i królestwem, które buduje on
sobie w swoim własnym elemencie.
Czyste samopoznawanie się w absolutnym innobycie, ten eter jako
taki, jest gruntem i terenem nauki, czyli wiedzą w ogólności. Początek
filozofii zakłada jako przesłankę, czy też wysuwa żądanie, by świado
mość przebywała w tym elemencie. Ale ten element sam uzyskuje swoją
zakończoną postać [seine Vollendung] i przejrzystość tylko dzięki
ruchowi swego stawania się. Jest czystą duchowością jako ogólnością,
która ma charakter [die Weise] prostej bezpośredniości; — ta prostota,
w postaci, w jakiej jako taka ma egzystencję, jest terenem, który stanowi
myślenie, który istnieje tylko w duchu. Ponieważ ten element, ta
bezpośredniość ducha jest w ogóle substancjalnością ducha, więc ta
bezpośredniość [sze] jest istotnością opromienioną i przemienioną [die
verklärte Wesenheit], refleksją, która będąc sama czymś prostym, jest dla
siebie bezpośredniością jako taką; bytem, który jest refleksyjnym kiero
waniem się ku sobie [die Reflexion in sich selbst]. Nauka ze swej strony
żąda od samowiedzy, żeby wzniosła się w ten eter, by [dzięki temu]
mogła żyć z nauką i nauką — i by żyła. I na odwrót, jednostka ma prawo
domagać się, żeby nauka przynajmniej podała jej drabinę [, po której
mogłaby się wspiąć] do tego stanowiska, żeby w niej samej wskazała jej
to stanowisko. Jej prawo opiera się na absolutnej samoistności, którą ma
— i wie o tym — w każdej postaci swojej wiedzy, w każdej bowiem,
niezależnie od tego, czy jest ona przez naukę uznana, czy też nie, i bez
względu na to, jaka jest jej treść, jednostka jest absolutną formą, tzn. jest
bezpośrednią pewnością siebie samej, a tym samym — gdyby ktoś wołał
to wyrażenie —jest bytem nieuwarunkowanym. Jeśli stanowisko świa
domości, [mianowicie to,] że rzeczy przedmiotowe są dla niej czymś
przeciwstawnym wobec niej, a ona czymś przeciwstawnym wobec nich,
jest dla nauki tym, co inne — to, co dla świadomości jest czymś, w czym
jest u siebie, nauka uważa raczej za utratę ducha — to z kolei z punktu
widzenia świadomości element nauki jest jakąś zaświatową dalą, w któ
rej nie posiada już siebie. Każda z tych stron wydaje się drugiej
odwróceniem prawdy. To, że świadomość naturalna bezpośrednio po
28 Fenomenologia ducha
wierzą siebie nauce, jest próbą, którą podejmuje ona — nie wiadomo
czym powodowana — po to, by także choć raz chodzić na głowie;
przymus przyjęcia tej niezwyczajnej pozycji i poruszania się w niej jest
jakimś gwałtem, który wydaje się zarówno nieoczekiwany, jak i niepo
trzebny, a który sobie ona zadaje, bo tak jej się podoba. — Czymkolwiek
więc nauka byłaby jako taka, w stosunku do bezpośredniej samowiedzy
przedstawia się ona jako coś odwrotnego do niej; skoro zaś zasadą
rzeczywistości samowiedzy jest pewność siebie, więc z racji tego, że
samowiedza istnieje dla siebie poza nauką, nauka przybiera [dla niej]
formę nierzeczywistości. Dlatego nauka powinna połączyć ze sobą
element rzeczywistości, albo raczej wykazać, że ten element należy do
niej samej, i pokazać, w jaki sposób. Jako pozbawiona takiej rzeczywis
tości jest ona treścią tylko jako to, co samo w sobie, [jako] cel, który jest
dopiero czymś wewnętrznym, nie istnieje jako duch, lecz jest dopiero
substancją duchową. To [bycie] samo w sobie powinno się uzewnętrznić
i stać się [czymś] dla siebie samego — nie znaczy to nic innego niż to, że
powinno założyć samowiedzę jako jedno z sobą.
To stawanie się nauki w ogóle, czyli wiedzy, przedstawia właśnie
niniejsza fenomenologia ducha. Wiedza [taka], jaką jest na początku,
czyli duch bezpośredni, jest tym, co pozbawione ducha, jest świadomoś
cią zmysłową. Żeby stać się wiedzą właściwą, tzn. żeby wytworzyć ten
element nauki, którym jest samo jej czyste pojęcie, musi ona przejść
długą i żmudną drogę. — To stawanie się — [zgodnie z tym,] jak się ono
zaprezentuje w swej treści i w postaciach, które się w nim ukazują
— będzie odbiegać od naszego zwykłego wyobrażenia o tym, czym jest
dochodzenie świadomości nienaukowej do nauki; będzie też czymś
innym niż uzasadnienie nauki;—tak samo zresztą [jak czymś innym] niż
natchnienie, które jak [wystrzał] z pistoletu zaczyna bezpośrednio od
wiedzy absolutnej, a z innymi stanowiskami rozprawia się po prostu
w ten sposób, że nie przyjmuje ich do wiadomości.
Zadanie doprowadzenia jednostki od jej stanowiska niewykształ
conego [ungebildeten] do wiedzy należało ująć w jego ogólnym sensie
i rozpatrywać jednostkę ogólną, świadomego siebie ducha w jego
kształtowaniu się [m seiner Bildung], — Co się tyczy stosunku między
jednym a drugim, to w jednostce ogólnej każdy moment widoczny jest
[zeigtsich] jako coś, co uzyskuje konkretną formę i własną postać [die...
Gestaltung]. Poszczególna [besondre] jednostka jest [zaś] duchem nie
kompletnym, pewną konkretną postacią [eine... Gestalt], w której całym
istnieniu jedna określoność ma charakter dominujący, a inne [określono-
Przedmowa 29
rusza z miejsca, nie wiedząc, co się z nią dzieje. Podmiot i przedmiot itd.,
Bóg, przyroda, rozsądek, zmysłowość itd. — [wszystkie te wyobrażenia]
zostają w ciemno przyjęte za podstawę jako znane i obowiązujące
i stanowią pewne stałe punkty, od których się wychodzi i do których się
powraca. Same te punkty pozostają w bezruchu, a ruch zachodzi
pomiędzy nimi, to w jedną, to w drugą stronę, a zatem [zachodzi] tylko na
ich powierzchni. W ten sposób również ujmowanie i sprawdzanie polega
na tym, żeby zobaczyć, czy każdy to, co się o nich mówi, znajduje także
w swoim wyobrażeniu, czy wydaje się mu to właśnie takie i jest [mu]
znane, czy też nie.
Analizowanie jakiegoś wyobrażenia, jak to dawniej robiono, nie było
niczym innym niż znoszeniem jego formy bycia [czymś] znanym.
Rozkładanie jakiegoś wyobrażenia na jego składniki pierwsze jest
powracaniem do jego momentów, które przynajmniej nie mają formy
zastanego wyobrażenia, lecz stanowią bezpośrednią własność [das Ei
gentum] jaźni. Analiza ta dochodzi wprawdzie jedynie do myśli, które
same są znane, stałe i nieruchome, ale istotnym momentem jest samo to
[, że coś jest] oddzielone, nierzeczywiste; bo to, co konkretne, jest tym,
co się porusza, tylko dzięki temu, że się oddziela i staje się tym, co
nierzeczywiste. Czynność oddzielania to siła i praca rozsądku, najbar
dziej zadziwiającej i największej, albo raczej absolutnej potęgi. Krąg,
który zamknięty w sobie pozostaje bez ruchu i jako substancja utrzymuje
swoje momenty, jest stosunkiem bezpośrednim, a zatem niemającym
w sobie nic nadzwyczajnego. Ale to, że oddzielone od swego kręgu to, co
akcydentalne jako takie, że to, co związane i rzeczywiste tylko w swoim
związku z czym innym, uzyskuje własne istnienie i własną odrębną
wolność, jest ogromną potęgą tego, co negatywne; jest to energia
myślenia, energia czystego Ja. Śmierć —jeśli tak chcemy nazwać ową
nierzeczywistość —jest czymś najstraszliwszym, i trzeba największej
siły, żeby trwale zachować to, co umarło. Bezsilne piękno nienawidzi
rozsądku, ponieważ rozsądek żąda od niego tego, do czego jest niezdol
ne. Ale życiem ducha nie jest życie, które opanowane jest lękiem przed
śmiercią i chciałoby się ustrzec przed zniszczeniem [pozostając jako
życie] w swej czystości, lecz życie, które wytrzymuje śmierć i zachowuje
się w niej. Duch osiąga swoją prawdę tylko wtedy, gdy odnajduje siebie
w absolutnym rozdarciu. Jest tą potęgą nie jako to, co pozytywne,
odwracające wzrok od tego, co negatywne —jak wówczas, gdy mówimy
o czymś, że nic takiego nie ma miejsca, że jest to nieprawda, i uporawszy
się z tym [w ten sposób] przechodzimy do czegoś innego; lecz potęgą tą
32 Fenomenologia ducha
duch jest tylko wtedy, kiedy patrzy negatywności prosto w oczy i za
trzymuje się przy niej. To zatrzymywanie się [przy negatywności] jest
czarodziejską siłą, która przemienia ją w byt. — Siła ta jest tym samym,
co powyżej nazwane zostało podmiotem, który przez to, że nadaje
określoności istnienie we własnym elemencie, znosi bezpośredniość
abstrakcyjną, tzn. tylko w ogóle istniejącą [seiende], i dzięki temu
stanowi prawdziwą substancję, prawdziwy byt, czyli bezpośredniość,
która sama jest swoim zapośredniczeniem, dla której nie jest ono czymś
zewnętrznym.
To, że to, co wyobrażone, stało się własnością [Eigentum] czystej
samowiedzy, owo wzniesienie się do [poziomu] ogólności w ogóle, jest
tylko jedną stroną, a nie zakończonym już kształtowaniem [die Bildung],
— Sposób studiowania [praktykowany w] starożytności tym się różni od
tego [charakterystycznego dla] czasów nowożytnych, że ten pierwszy
był właściwym kształceniem [die eigentliche Durchbildung] naturalnej
świadomości. Wypróbowując siebie na każdej cząstce swego istnienia
z osobna, filozofując na temat wszystkiego, co się zdarzyło, świadomość
ta wytwarzała siebie jako ogólność całkowicie potwierdzoną w działaniu
[erzeugte es sich zu einer durch und durch betätigten Allgemeinheit],
Natomiast w czasach nowożytnych jednostka znajduje abstrakcyjną
formę [jako już] przygotowaną; wysiłek, żeby ją ogarnąć i przywłasz
czyć sobie, jest w większym stopniu niezapośredniczonym wydobywa
niem [Jay... Hervortreiben] tego, co wewnętrzne, i wytwarzaniem
w sposób oderwany [das... abgeschnittene Erzeugen] tego, co ogólne, niż
jego wyłanianiem się z konkretu i bogactwa istnienia. Dlatego praca
polega teraz nie tyle na tym, żeby jednostkę oczyścić z bezpośredniego
zmysłowego sposobu [istnienia] i uczynić z niej substancję myślaną
i myślącą, ile raczej na czymś przeciwnym, [na tym,] żeby przez
zniesienie stałych określonych myśli urzeczywistnić i duchowo ożywić
[begeisten] to, co ogólne. Ale stałe myśli jest znacznie trudniej do
prowadzić do płynności niż zmysłowe istnienie. Wynika to z tego,
o czym właśnie była mowa; owe określenia mają za substancję i za
element swego istnienia Ja, potęgę tego, co negatywne, czyli czystą
rzeczywistość; natomiast określenia zmysłowe — tylko bezsilną, ab
strakcyjną bezpośredniość, czyli byt jako taki. Myśli stają się płynne,
kiedy czyste myślenie, ta bezpośredniość wewnętrzna, poznaje siebie
jako moment, czyli kiedy czysta pewność siebie abstrahuje od siebie
— nie porzuca siebie, nie odstawia na bok, lecz rezygnuje z niezmienno
ści [das Fixe] swego zakładania siebie, zarówno z niezmienności czyś-
Przedmowa 33
cią, że zwierzę jest azotem albo też jest równe południu bądź północy
itd., czy też reprezentuje tę stronę świata [/An] — [mówiąc to] tak bez
osłonek [nackt], jak jest to tutaj wyrażone, albo też w sposób bardziej
uczony za pomocą bogatszej terminologii — to [tylko] kogoś, komu brak
doświadczenia, może wprawić w pełne podziwu zdumienie taka siła,
która łączy to, co wydaje się bardzo odległe, oraz przemoc, której
doznaje w wyniku tego powiązania spokojne zmysłowe [istnienie] i która
nadaje mu pozór pojęcia, ale tego, co najważniejsze, [mianowicie]
wyrażenia samego pojęcia, czyli znaczenia zmysłowego wyobrażenia,
sobie oszczędza; [tylko] ktoś, komu brak doświadczenia, może po
dziwiać w tym głęboką genialność i delektować się czarem [die Heiter
keit] takich określeń, ([którym odznaczają się one,] ponieważ zastępują
abstrakcyjne pojęcie czymś oglądowym i czynią je [przez to] milszym,)
a sobie składać gratulacje z powodu przeczuwanego [własnego] po
krewieństwa duchowego z takim wspaniałym działaniem. Sztuczki takiej
mądrości można wyuczyć się równie szybko, jak łatwo jest ją wykony
wać; a gdy już wiemy, na czym polega, jej powtarzanie staje się równie
nie do zniesienia, jak powtarzanie dobrze znanej sztuczki kuglarskiej.
Posługiwać się narzędziem tego monotonnego formalizmu nie jest
trudniej niż paletą malarza, na której byłyby tylko dwa kolory, na
przykład czerwony i zielony, po to, by pokryć powierzchnię tym
pierwszym kolorem, gdy powstać ma obraz historyczny, a drugim, gdy
[ma to być] krajobraz. — Trudno byłoby rozstrzygnąć, co w tym
wypadku przeważa: czy łatwość, z jaką wszystko, co jest w niebie, na
ziemi i pod ziemią, zamalowuje się jedną farbą, czy też urojenie co do
doskonałości tego uniwersalnego środka; jedno wspiera drugie. Rezul
tatem tej metody — polegającej na tym, by przydać wszystkiemu, co
niebiańskie i ziemskie, wszystkim naturalnym i duchowym postaciom
parę określeń [z] ogólnego schematu i wszystko w ten sposób sklasyfiko
wać— nie może być nic mniejszego niż jasne jak słońce sprawozdanie
na temat organizmu wszechświata, mianowicie tabela, która podobna
jest do szkieletu z przylepionymi karteczkami lub do rzędów zamknię
tych puszek z przyczepionymi etykietkami w sklepie korzennym, która
jest tak wyraźna, jak jedno i drugie, i która również utraciła albo ukryła
żywą istotę rzeczy, tak jak w pierwszym wypadku szkielet pozbawiony
jest mięsa i krwi, w drugim zaś w puszkach ukryta jest równie martwa
zawartość. — Była już mowa o tym, że ta maniera nadaje w konsekwen
cji absolutne znaczenie malarstwu polegającemu na pokrywaniu wszyst
kiego jednym kolorem, bo też wstydząc się różnic występujących
44 Fenomenologia ducha
tyzowania, albo przynajmniej nie byłoby ono dla niego niczym więcej
[würde er... sich nicht mehr damit wissen] niż spisem treści; ten
posługujący się tabelami rozsądek daje tylko spis treści [Inhaltsanzeige],
ale samej treści nie dostarcza. — Choćby określoność — nawet taka, jak
magnetyzm — była sama w sobie określonością konkretną, czyli rzeczy
wistą, to przecież spada ona do [poziomu] czegoś martwego, gdyż jest
tylko orzekana o pewnym innym istnieniu, a nie rozpoznawana jako
immanentne życie tego istnienia, czyli jako taka, która [oder wie sie]
w tym [istnieniu] jako czymś rodzimym i swoistym sama się wytwarza
i przedstawia. Tę główną sprawę [czyli to, jak rzecz sama się określa,]
formalny rozsądek pozostawia jako zadanie dla innych. — Zamiast
wnikać w immanentną treść rzeczy, rozsądek dokonuje zawsze [tylko]
przeglądu całości i stoi ponad jednostkowym istnieniem, o którym mówi,
tzn. wcale nie zwraca na nie uwagi. Naukowe poznawanie wymaga
jednak raczej tego, by oddać się całkowicie życiu przedmiotu, albo — co
na jedno wychodzi — by mieć przed oczyma jego wewnętrzną koniecz
ność i konieczność tę wypowiadać. Wgłębiając się w ten sposób w swój
przedmiot, zapomina ono o owym całościowym spojrzeniu, które jest
tylko refleksyjnym skierowaniem się wiedzy od treści ku sobie. Będąc
zatopione w materii i podążając za jej ruchem, naukowe poznawanie
wraca jednak do siebie, chociaż nie wcześniej, nim wypełnienie treś
ciowe wycofa się z powrotem do siebie, uprości się w określoność,
zdegraduje się do tego, by być jedną stroną danego istnienia, i przejdzie
w swoją wyższą prawdę. W wyniku tego prosta ogarniająca siebie
jednym spojrzeniem całość wyłania się sama z tego bogactwa [treści],
w którym jej refleksja wydawała się zagubiona.
Przez to w ogóle, że—jak już powiedziałem — substancja jest sama
w sobie [an ihr selbst] podmiotem, wszelka treść jest jego własnym
refleksyjnym kierowaniem się ku sobie [seine eigene Reflexion in sich].
Trwałym bytem [das Bestehen], czyli substancją jakiegoś istnienia, jest
równość z sobą; jego nierówność z sobą byłaby jego rozpłynięciem się.
Ale równość z sobą jest czystą abstrakcją; ta zaś jest myśleniem. Kiedy
orzekam [o czymś] [sage]jakość — orzekam prostą określoność; dzięki
jakości jedno istnienie różni się od drugiego, czyli [właśnie] jest
istnieniem; istnieje dla siebie, czyli ma trwały byt [besteht], dzięki tej
prostocie [stosunku, w jakim pozostaje] z sobą. Ale w wyniku tego jest
ono ze swej istoty [wesentlich] myślą. — Ujęte jest tu pojęciowo
[begriffen] to, że byt jest myśleniem, i to [właśnie] dostrzega rozumieją
cy wgląd [die Einsicht], którego przeważnie brakuje zwykłemu, bezpo-
46 Fenomenologia ducha
o czym jest mowa. Myślenie wyobrażające, ponieważ jego naturą jest to,
że posuwa się naprzód, podążając za akcydensami czy też orzecznikami
[an den Akzidenzen... fortzulauferi}, i wychodzi poza nie, co jest słuszne,
jako że nie są one niczym więcej niż tylko orzecznikami i akcydensami,
zostaje zahamowane w swoim ruchu, skoro tym, co ma w zdaniu formę
orzecznika, jest sama substancja. Doznaje ono, żeby posłużyć się takim
wyobrażeniem, pewnego przeciwuderzenia. Zaczynając od podmiotu,
jak gdyby podmiot ten pozostawał tym, co leży u podstawy, stwierdza
— skoro to raczej orzecznik jest substancją — że podmiot przeszedł na
stronę orzecznika [zum Prädikat} i został tym samym zniesiony; a skoro
w ten sposób to, co wydaje się orzecznikiem, stało się samoistną całością
stanowiącą jedną masę, myślenie nie może swobodnie poruszać się
w różne strony [herumirren}, lecz jest wstrzymywane przez ten ciężar.
— Skądinąd przyjmuje się najpierw za podstawę podmiot jako przed
miotową stałą jaźń; dalszy konieczny ruch kieruje się stąd ku rozmaitości
określeń, czyli orzeczników; tu na miejsce tego podmiotu wstępuje samo
wiedzące Ja i jest ono powiązaniem orzeczników i podmiotem dającym
im oparcie [das sie haltende Subjekt}. Skoro jednak ów pierwszy podmiot
wchodzi do samych określeń i jest ich duszą, więc podmiot drugi,
mianowicie podmiot wiedzący, znajduje jeszcze w orzeczniku tamten
[pierwszy podmiot] — z którym chciałby mieć już sprawę zakończoną
i który chciałby przekroczyć, by powrócić do siebie [worüber hinaus... in
sich zurückgehen} — zamiast być czynnikiem działającym w ruchu
orzecznika (jako myślenie rezonujące [na temat tego], czy tamtemu
[podmiotowi] należałoby przypisać ten czy tamten orzecznik), ma on
raczej jeszcze do czynienia z jaźnią treści, ma istnieć nie [jako coś] dla
siebie, lecz razem z tą [treścią].
Formalnie można to, co zostało powiedziane, wyrazić tak, że natura
sądu czy też zdania w ogóle, która zawiera w sobie różnicę podmiotu
i orzecznika, zostaje zburzona przez zdanie spekulatywne, a zdanie
tożsamościowe [der identische Satz}, którym staje się to pierwsze
[zdanie, nietożsamościowe], zawiera przeciwuderzenie [skierowane]
przeciwko owemu pierwszemu [jenem} stosunkowi [różnicy podmiotu
i orzecznika], — Ten konflikt między formą zdania w ogóle a burzącą ją
jednością pojęcia podobny jest do konfliktu, jaki zachodzi w rytmie
między metrum i akcentem. Rytm wynika z tego, że pojawia się coś
między jednym a drugim, w czym akcent łączy się z metrum [aws der
schwebenden Mitte und Vereinigung beider}. Podobnie w zdaniu filozo
ficznym tożsamość podmiotu i orzecznika nie powinna eliminować ich
Przedmowa 51
różnicy, którą wyraża forma zdania, lecz ich jedność powinna się
wyłaniać jako pewna harmonia. Forma zdania jest przejawem okreś
lonego sensu, czy też jest akcentem, który różnicuje [na podmiot
i orzecznik] jego wypełnienie treściowe [seine Erfüllung unterscheidet];
to zaś, że orzecznik wyraża substancję, a podmiot sam popada w ogól
ność [ins Allegemeine fallt], jest jednością, w której ów akcent wy-
brzmiewa.
Wyjaśnijmy to na przykładzie. W zdaniu: Bóg jest bytem orzecz
nikiem jest byt; orzecznik ten [es] ma znaczenie substancjalne, w którym
podmiot się rozpływa [zerfließt]; byt nie ma tu być orzecznikiem, lecz
istotą; wydaje się przez to, że Bóg przestaje być tym, czym jest zgodnie
z układem [Stellung] zdania, mianowicie stałym podmiotem. — Myś
lenie, zamiast w przechodzeniu od podmiotu do orzecznika pójść dalej,
czuje się raczej zahamowane, gdyż podmiot znika, a ponieważ zauważa
jego brak — [czuje się] cofnięte do myśli o podmiocie; albo też znajduje
bezpośrednio podmiot także w orzeczniku, ponieważ orzecznik sam jest
wyrażony jako podmiot, jako byt, jako istota, która wyczerpuje naturę
podmiotu; i teraz, zamiast, wszedłszy w orzeczniku w siebie, zająć
swobodną pozycję myślenia rezonującego, jest ono jeszcze zagłębione
w treść, albo przynajmniej [wysuwane] jest [wobec niego] żądanie
zagłębienia się w nią. — Tak również kiedy powiada się: to, co
rzeczywiste, jest tym, co ogólne, to, co rzeczywiste, przestaje istnieć jako
podmiot w swoim orzeczniku. To, co ogólne, ma mieć nie tylko
znaczenie orzecznika, tak by zdanie wyrażało to, iż to, co rzeczywiste,
jest ogólne, lecz to, co ogólne, ma [także] wyrażać istotę tego, co
rzeczywiste. — Dlatego myślenie traci swój stały przedmiotowy grunt,
który miało w podmiocie, w tym samym stopniu, w jakim w orzeczniku
zostaje cofnięte z powrotem na ten grunt i nie powraca tu [in diesem] do
siebie, lecz do podmiotu treści.
Na tym hamowaniu, do którego się nie przywykło, skupia się
większość skarg na niezrozumiałość pism filozoficznych, o ile poza tym
ogólna kultura jednostki jest wystarczająca do ich rozumienia. W tym, co
zostało powiedziane, upatrujemy podstawę całkiem konkretnego za
rzutu, który często się im stawia, że [mianowicie] wiele miejsc trzeba
kilkakrotnie przeczytać, nim się je zrozumie — co miałoby być rzeczą
tak niestosowną, że gdyby był to zarzut uzasadniony, to stałby się
zarzutem definitywnym i nie dopuszczałby żadnej repliki. — Z tego, co
powiedziałem już [na temat zdania filozoficznego], jasno wynika, jak się
ta sprawa przedstawia. Zdanie filozoficzne, ponieważ jest zdaniem,
52 Fenomenologia ducha
Jeżeli komuś, kto uprawia takie filozofowanie, zarzuca się ich błahość, to
zapewnia w odpowiedzi, że wypełniający üeJ sens \^er ^nn und die
Erfüllung} obecny jest w jego sercu i kiedy z niewinnym sercem
i czystym sumieniem itp. wypowiada rzeczy w swoim mniemaniu
ostateczne, w obliczu których ani nie wchodzi w grę żaden sprzeciw, ani
też nie można domagać się czegoś więcej, to [wie, że] również to samo
musi być w sercach innych. Ale chodziło o to, żeby to, co najlepsze [das
Beste], nie pozostawało we wnętrzu, lecz zostało z tego szybu [aus
diesem Schachte] wydobyte na światło dzienne. Trudu głoszenia tego
rodzaju ostatecznych prawd można było już dawno sobie zaoszczędzić;
od dawna bowiem można je znaleźć choćby w katechizmie, w przy
słowiach ludowych itd. — Nietrudno dostrzec nieokreśloność czy też
opaczność takich prawd, a często można wykazać, że w samej świado
mości, która je uznaje, znajdują się też prawdy wręcz przeciwstawne.
Usiłując wydobyć się z zamieszania, w które została wprawiona, świado
mość ta popadnie w nowe [zamieszanie] i pewnie [w końcu] wybuchnie,
że, jak przecież doskonale wiadomo, jest tak a tak, tamto zaś to są
sofizmaty — frazes pospolitego zdrowego rozsądku wytaczany przeciw
wykształconemu [gebildete] rozumowi. Na podobnej zasadzie ignoran
cja w dziedzinie filozofii zapamiętała sobie raz na zawsze na określenie
tej ostatniej wyraz: urojenia [Träumereien], — Powołując się na uczucie,
na tę swoją wewnętrzną wyrocznię, pospolity rozsądek ma przeciw temu
[ist er gegen den], kto się [z nim] nie zgadza, gotową odpowiedź [fertig];
zmuszony jest oświadczyć, że nie ma nic więcej do powiedzenia komuś,
kto nie znajduje w sobie i nie czuje tego samego; — innymi słowy:
depcze korzeń człowieczeństwa [Humanität], Naturą człowieczeństwa
jest bowiem dążenie do ugody z innymi, a jego egzystencją jest tylko
faktycznie istniejąca wspólnota między świadomościami. To, co anty-
ludzkie, zwierzęce polega na tym, że [jednostka] zatrzymuje się na
uczuciu i tylko przez nie może się kontaktować [z innymi] [sich
mitteilen].
Pytającemu o królewską drogę do wiedzy nie można by wskazać
drogi wygodniejszej od tej, by zdać się na zdrowy rozsądek i [ewentual
nie jeszcze] czytać recenzje z dzieł filozoficznych, czy może nawet
przedmowy do nich i ich pierwsze paragrafy — by w końcu iść też
z postępem, jaki w filozofii niesie z sobą współczesność [und um
übrigens auch mit der Zeit und mit der Philosophie fortzuschreiten];
w przedmowach i pierwszych paragrafach podawane są bowiem ogólne
zasady, na których wszystko się opiera, a recenzje poza informacją
56 Fenomenologia ducha
historyczną zawierają też ocenę, która choćby dlatego, że jest oceną, stoi
ponad tym, co jest oceniane. Tę ogólnie dostępną drogę przemierza się
w bonżurce; ale wzniosłe uczucie wieczności, świętości, nieskończono
ści kroczy w stroju kapłańskim — drogą, która raczej już sama jest
bezpośrednim byciem w centrum, genialnością głębokich, oryginalnych
idei i rozbłysków wyższych myśli [hoher Gedankenblitze}. Ale jak taka
głębia nie objawia jeszcze źródła istoty, tak też te race nie są jeszcze
empireum. Prawdziwe myśli i naukowe zrozumienie [Einsicht} można
osiągnąć tylko [dzięki uczestnictwu] w pracy pojęcia. Tylko pojęcie
może wytworzyć ogólność wiedzy — ogólność, która nie jest ani zwykłą
nieokreślonością i ubóstwem pospolitego zdrowego rozsądku, lecz jest
ukształtowanym i zupełnym poznaniem, ani też nie jest niezwykłą
ogólnością predyspozycji rozumu, marnotrawionych przez geniusza
wskutek lenistwa i pychy, lecz jest prawdą rozwiniętą do postaci, która
jest jej formą rodzimą — prawdą, która [dzięki swej formie] może stać
się własnością [das Eigentum} wszelkiego samoświadomego rozumu.
Ponieważ zakładam, że tym, dzięki czemu istnieje [existiert} nauka,
jest samodzielny ruch pojęcia, więc próbie przedstawienia systemu nauk
opartego na tym określeniu nie wydaje się wróżyć życzliwego przyjęcia
obserwacja, iż od tego [punktu widzenia] odbiegają, ba, są mu całkowicie
przeciwstawne, wymienione już i jeszcze inne zewnętrzne aspekty
rozpowszechnionych w naszych czasach wyobrażeń na temat natury
i postaci prawdy. Ale zarazem mogę też zauważyć, że choć np. nieraz
bywało, iż za to, co doskonałe w filozofii Platona, uważano jego
naukowo bezwartościowe mity, to przecież były też takie epoki, i to
nawet nazywane epokami marzycielstwa1, kiedy poważana była filozofia
arystotelesowska z uwagi na jej spekulatywną głębię, zaś Parmenides
Platona, zapewne największe dzieło antycznej dialektyki, uważany był za
prawdziwą rewelację [Enthüllung} i za pozytywny wyraz boskiego życia
— nawet wielka mętność tego, co powstawało w rezultacie błędnie
pojmowanej ekstazy, nie zmienia faktu, że w istocie nie miała ona
przecież być niczym innym niż czystym pojęciem', — i następnie mogę
też zauważyć, że to, co doskonałe w filozofii naszych czasów, samo
upatruje swojej wartości w naukowości, a jeśli nawet inni widzą to
inaczej, to faktycznie tylko dzięki naukowości nabiera to znaczenia.
Mam więc także nadzieję, że dzięki wewnętrznej prawdzie rzeczy ta
próba przywrócenia nauki pojęciu i przedstawienia jej w tym jej swois
tym elemencie zostanie uwieńczona sukcesem. Powinniśmy być przeko
nani, że w naturze prawdy leży to, iż toruje sobie drogę wtedy i dopiero
Przedmowa 57
wtedy, kiedy nadszedł jej czas, tak że nigdy nie pojawia się za wcześnie,
ani nie staje przed nieprzygotowaną publicznością; [pojawiając się,
może więc liczyć na oddźwięk u publiczności,] zwłaszcza, że jednostka
[, która przedstawia tę prawdę światu,] potrzebuje tego oddźwięku
[dieses Effekts], by dzięki niemu uzyskać [zewnętrzne] potwierdzenie
tego, co jest [najpierw] jeszcze wyłącznie jej osobistą sprawą, i by owego
przekonania, które na razie należy tylko do niej jako jednostki szczegól
nej, doświadczyć jako czegoś ogólnego. Często jednak niezbędne jest
przy tym odróżnianie publiczności od tych, którzy występują jako jej
reprezentanci i rzecznicy. Publiczność zachowuje się bowiem pod
wieloma względami inaczej od nich, ba, nawet wręcz przeciwnie. Jeśli
publiczność winę za to, że jakieś dzieło filozoficzne jej nie odpowiada,
bierze dobrodusznie raczej na siebie, to za to ci, pewni swej kompetencji,
całą winę zrzucają na autora. Oddziaływanie [dzieła] na publiczność jest
cichsze niż działanie tych umarłych, kiedy grzebią swych umarłych2.
Jeśli obecnie ogólne rozumienie jako takie [die allgemeine Einsicht
überhaupt] jest głębsze, ciekawość intelektualna bardziej wyostrzona
[ihre Neugierde wachsamer], a wydawanie sądu szybsze, tak iż stoją już
u drzwi stopy tych, którzy cię wyniosą3, to często trzeba od tego
odróżniać działanie powolniejsze, które koryguje zarówno zainteresowa
nie wymuszone przez buńczuczne zapewnienia, jak i lekceważącą
naganę, i jednym [einem Teile] dopiero po upływie pewnego czasu daje
świat, który jest ich współczesnością [eine Mitwelt], podczas gdy drudzy
po tej [współczesności] nie mają już przed sobą żadnej przyszłości [keine
Nachwelt],
Zresztą w czasach, kiedy ogólność ducha bardzo się umocniła,
natomiast jednostkowość, jak być powinno, stała się odpowiednio do
tego bardziej obojętna (utrzymuje też [sama] ową [ogólność] w jej
pełnym zakresie i ukształtowanym bogactwie i [sama] się go domaga),
udział, który w całym dziele ducha przypada aktywności pojedynczego
człowieka, może być tylko niewielki; a że [skądinąd] wynika to już
z natury nauki, więc jednostka [oddająca się obecnie nauce] tym bardziej
musi o sobie zapomnieć, a mianowicie [musi] stać się tym i czynić to, co
leży w jej mocy [waj> es kann]—że zaś sama mniej może [dziś] od siebie
oczekiwać i dla siebie żądać, więc również mniej należy od niej
wymagać.
Wstęp
których chce się dać odpór nauce jako takiej; stanowią one bowiem tylko
puste zjawisko wiedzy [eine leere Erscheinung des FKiweziy], które
bezpośrednio znika w obliczu występującej [w rzeczywistości] nauki
[Wissenschaft}. Ale nauka w tym [aspekcie], że występuje [w rzeczywis
tości], sama jest pewnym zjawiskiem. Jej występowanie nie jest jeszcze
nią [jako] rozwiniętą i ukazaną w całym bogactwie swej prawdy. Jest przy
tym rzeczą obojętną, czy wyobrażamy sobie, że nauka jest zjawiskiem
[die Erscheinung} z racji tego, że występuje obok innej [wiedzy], czy też
tę inną nieprawdziwą wiedzę nazywamy zjawiskowym przejawianiem
się [Erscheinen} nauki. Nauka musi jednak uwolnić się od tego pozoru
[von diesem Scheine}, a uczynić to może tylko zwracając się przeciwko
niemu. Nie może ona bowiem wiedzy, która nie jest prawdziwa, jedynie
odrzucić jako pospolitego poglądu na rzeczy i zapewniać, że [sama] jest
całkiem innym poznaniem [Erkenntnis}, a owa [pospolita] wiedza jest dla
niej niczym; ani też nie może powoływać się na przeczucie [istnienia]
czegoś lepszego w samej tej wiedzy. Przez owo zapewnienie uznawałaby
ona swoje istnienie [ihr Sein} za swoją siłę; ale wiedza nieprawdziwa
również powołuje się na to, że istnieje, i zapewnia, że nauka jest dla niej
niczym; jedno jałowe zapewnianie jest warte dokładnie tyle samo, ile
drugie. W jeszcze mniejszym stopniu nauka może powoływać się na
przeczucie czegoś lepszego [die bessere Ahnung} obecne w poznawaniu
nieprawdziwym i będące w nim wskazaniem na nią; z jednej [bowiem]
strony powoływałaby się [w ten sposób] znowu na istnienie; z drugiej zaś
— na siebie w tej postaci, w jakiej występuje w poznaniu nieprawdzi
wym, czyli na złą postać [schlechte Weise} swojego istnienia i raczej na
swoje zjawisko niż na to, jak istnieje sama w sobie i dla siebie. Z tego
powodu zajmiemy się tu przedstawieniem przejawiającej się wiedzy [die
Darstellung des erscheinenden Wissens}.
Ponieważ zaś to przedstawienie ma za przedmiot tylko przejawiającą
się wiedzę, więc wydaje się, że samo nie jest wolną nauką, poruszającą
się w swojej właściwej postaci, lecz można je ujmować z tego punktu
widzenia jako drogę naturalnej świadomości dążącej do prawdziwej
wiedzy, albo też jako drogę duszy przechodzącej przez szereg swych
ukształtowali, stanowiących przystanki wyznaczone jej przez jej naturę,
po to, by osiągnąwszy dzięki pełnemu doświadczeniu siebie wiedzę
[Kenntnis} o tym, czym jest sama w sobie, wysublimować się w ducha
[sich zum Geiste läutere}.
Naturalna świadomość okaże się tylko pojęciem wiedzy, czyli
wiedzą, która nie ma charakteru realnego [nicht reales Wissen}. Skoro
Wstęp 63
jednak bezpośrednio uważa się raczej za wiedzę realną [niż za samo tylko
pojęcie wiedzy], więc ta droga ma dla niej znaczenie negatywne i to, co
jest realizacją pojęcia, odczuwa ona raczej jako tracenie siebie — traci
bowiem na tej drodze swoją prawdziwość. Dlatego droga ta może być
uważana za drogę wątpliwości, a właściwie za drogę zwątpienia; nie
występuje bowiem na niej to, co zwykle rozumie się przez „wątpienie”,
nie dochodzi do podważenia takiego czy innego mniemania uważanego
za prawdę, po którym następuje całkowite rozwianie wątpliwości i po
wrót do owej [chwilowo zakwestionowanej] prawdy, tak że na koniec
wraca się do sytuacji wyjściowej. Przeciwnie, droga ta polega na
dokonywaniu świadomego wglądu [die bewußte Einsicht] w niepraw
dziwość przejawiającej się wiedzy, dla której tym, co najbardziej realne,
jest to, co naprawdę jest raczej tylko niezrealizowanym pojęciem [der
nicht realisierte Begriff]. Toteż ten urzeczywistniający się w praktyce
sceptycyzm nie jest tym, dzięki czemu [ktoś mający] poważny i żarliwy
stosunek do prawdy i do nauki wyobraża sobie [wähnt], że przygotował
się i zaopatrzył w odpowiedni rynsztunek do jej uprawiania; [a wyobraża
tak sobie] mianowicie dzięki postanowieniu, by w nauce nie zdawać się
na autorytet cudzych myśli, lecz wszystko badać samemu i iść tylko za
własnym przekonaniem, albo —jeszcze lepiej — by wszystko samemu
tworzyć i tylko własne dzieło [Tat] uważać za prawdę. Szereg form, które
świadomość przybiera kolejno na tej drodze, stanowi raczej szczegółową
historię kształtowania się [Bildung] samej świadomości w naukę. Po
stanowienie, by w nauce nie zdawać się na autorytet cudzych myśli,
opiera się na wyobrażaniu sobie [stellt... vor] [procesu] kształtowania się
we właściwy postanowieniu prosty sposób jako czegoś, co bezpośrednio
[biorąc, jako kultura jednostki,] jest już zakończone i dokonane; ale
— wbrew temu nieprawdziwemu wyobrażeniu — owa droga jest
rozwojem [Ausführung] rzeczywistym. Iść za własnym przekonaniem to
zapewne coś więcej niż zdawać się na autorytet; ale obrócenie [ Verkeh
rung] zdania opartego na autorytecie w zdanie oparte na własnym
przekonaniu nie pociąga za sobą bynajmniej w sposób konieczny zmiany
treści tego zdania i tego, by na miejsce błędu wkroczyła prawda. Różnica
między tym, czy system mniemań i przesądów, w których się tkwi, opiera
się na autorytecie, czy też na własnym przekonaniu, sprowadza się
wyłącznie do próżności występującej w tym drugim wariancie. I dopiero
sceptycyzm kierujący się ku całemu zakresowi przejawiającej się świa
domości czyni ducha zdolnym do zbadania, co jest prawdą, doprowadza
jąc do zwątpienia w tak zwane naturalne wyobrażenia, myśli i mniema
64 Fenomenologia ducha
stwierdza, że jej wiedza mu nie odpowiada, nie ostaje się również sam
przedmiot; czyli wzorzec [używany do] sprawdzania zmienia się, kiedy
nie wytrzymuje próby to, czego miał być wzorcem; i sprawdzanie jest nie
tylko sprawdzaniem wiedzy, lecz także swojego wzorca.
Ten ruch dialektyczny, w który świadomość siebie wprawia, będący
zarówno ruchem jej wiedzy, jak i jej przedmiotu [welche das Bewußtsein
an ihm selbst, sowohl an seinem Wissen, als an seinem Gegenstände
ausübt], jest właściwie tym, co nazywa się doświadczeniem — o ile
w wyniku tego ruchu wylania się dla świadomości nowy prawdziwy
przedmiot. W związku z tym [in dieser Beziehung] należy jeszcze
w opisanym właśnie procesie [an dem soeben erwähnten Verlaufe]
wydobyć [i określić] bliżej pewien moment, dzięki któremu ukaże się
w nowym świetle naukowy aspekt tego, o czym będzie mowa. Świado
mość wie o Czymś, ten przedmiot jest istotą, czyli bytem samym w sobie',
ale jest też bytem samym w sobie dla świadomości; w wyniku tego to coś
prawdziwego nabiera dwuznacznego sensu. Widzimy, że świadomość
ma teraz dwa przedmioty: jednym jest pierwszy byt sam w sobie, drugim
— byt dla niej tego bytu samego w sobie. Ten drugi wydaje się zrazu
tylko refleksyjnym skierowaniem się świadomości ku sobie [die Re
flexion des Bewußtseins in sich selbst], jakimś przedstawianiem sobie
[ein Vorstellen] nie przedmiotu, lecz tylko własnej wiedzy o owym
pierwszym [przedmiocie]. Ale —jak już powiedziałem — zmieniał się
przy tym dla niej pierwszy przedmiot; przestaje on być bytem samym
w sobie i staje się dla niej pewnym takim [przedmiotem], który tylko dla
niej jest tym, co samo w sobie', więc jednak w tej sytuacji tym, co
prawdziwe, jest właśnie byt dla niej tego bytu samego w sobie, a to
znaczy, że to właśnie on jest istotą, czyli jej przedmiotem. Ten nowy
przedmiot zawiera w sobie nicość [Nichtigkeit] tamtego pierwszego, jest
dokonanym na nim doświadczeniem.
W tym przedstawieniu przebiegu doświadczenia występuje pewien
moment, za sprawą którego wydaje się ono niezgodne z tym, co zwykle
rozumie się przez doświadczenie. Mianowicie przejście od pierwszego
przedmiotu i wiedzy o nim do przedmiotu drugiego, na którym, jak się
powiada, zostało dokonane doświadczenie, zostało ukazane w taki
sposób, że to właśnie sama wiedza o pierwszym przedmiocie, czyli [byt]
dla świadomości pierwszego bytu samego w sobie, ma się stać drugim
przedmiotem. Ale skądinąd wydaje się, że doświadczamy niepraw
dziwości naszego pierwszego pojęcia na pewnym innym przedmiocie,
który znajdujemy w sposób przypadkowy i poniekąd zewnętrzny, tak że
Wstęp 69
tylko całość pewności zmysłowej jako taka utrzymuje się w niej jako
bezpośredniość i przez to wyłącza z siebie wszelką przeciwstawność,
która występowała w niej przedtem.
Tej czystej bezpośredniości nic więc już nie obchodzi innobyt Tu
jako drzewa, które w jakimś [innym] Tu jest nie-drzewem, ani innobyt
Teraz jako dnia, które przechodzi w jakieś [inne] Teraz, którym jest noc,
ani jakieś inne Ja, dla którego przedmiotem jest coś innego. Jej prawda
utrzymuje się jako równe sobie odniesienie, które między Ja a przed
miotem nie ustanawia różnicy istotności i nieistotności i w które dlatego
też nie może się wedrzeć w ogóle żadna różnica. Ja [jako] ten oto obstaję
więc przy drzewie jako tym, co jest Tu, i nie odwracam się w taki sposób,
by tym, co Tu, stało się dla mnie jakieś nie-drzewo', nie biorę też pod
uwagę tego, że dla jakiegoś innego Ja tym, co widzi ono jako to, co jest
Tu, jest nie-drzewo, ani tego, że dla Mnie innym razem tym, co jest Tu,
jest nie-drzewo, a tym, co jest Teraz, jest nie-dzień, ale jestem czystym
oglądaniem [reines Anschauen]; Ja pozostaję dla siebie przy tym, że tym,
co jest Teraz, jest dzień, czy też przy tym, że tym, co jest Tu, jest drzewo,
nie porównuję też ze sobą nawzajem samego Tu i Teraz, lecz trzymam
się mocno jednego bezpośredniego stosunku: tym, co jest Teraz, jest
dzień.
Ponieważ w wyniku tego ta pewność nie chce już wyjść poza siebie
[hervortreten\ wówczas, gdy zwracamy jej uwagę na jakieś Teraz,
którym jest noc, albo na jakieś Ja, dla którego tym, co jest Teraz, jest noc,
więc my przychodzimy do niej [treten wir zu ihr hinzu] i każemy sobie
pokazać Teraz, przy którym się obstaje. Musimy kazać sobie to Teraz
[es] pokazać, ponieważ prawda tego bezpośredniego odniesienia jest
prawdą tego oto Ja, które ogranicza się do jakiegoś Teraz lub jakiegoś Tu.
Gdybyśmy zabrali się do tej prawdy później, lub stali daleko od niej, nie
miałaby ona w ogóle żadnego znaczenia; znosilibyśmy przez to bowiem
bezpośredniość, która jest dla niej istotna. Dlatego musimy znaleźć się
w tym samym punkcie czasu czy też przestrzeni i kazać sobie ją pokazać,
tzn. musimy uczynić się tym samym z tym oto Ja, które ma wiedzę opartą
na pewności [zmysłowej] [welches das gewifiwissende zsi]. Zobaczmy
więc, jaka jest ta bezpośredniość, która zostaje nam pokazana.
Wskazane zostaje Teraz', to oto Teraz. Teraz', przestaje ono już istnieć
[w momencie], gdy zostaje wskazane; Teraz, które jest, jest czym innym
niż to wskazane i widzimy, że Teraz jest właśnie czymś takim, że kiedy
jest, to już dłużej nie jest. Teraz, które jest nam wskazane, jest jakimś
Teraz, które było [ein g e w e s e n e s]; i to jest jego prawdą; nie ma ono
Pewność zmysłowa, czyli „to oto" i mniemanie 79
prawdy bycia. Prawdziwe jest jednak to, że ono było [daß es gewesen
«/]. Ale to, co było [was gewesen iii], nie jest faktycznie żadnym
bytem [kein Wesen]; to [es] nie jest, a chodziło o bycie [um das Sein]5.
W tym wskazywaniu widzimy więc tylko ruch, którego przebieg jest
następujący: 1] wskazuję Teraz, to, przy czym obstaje się jako przy
prawdzie; ale wskazuję je jako coś, co było, czyli jako coś zniesionego,
znoszę [więc] pierwszą prawdę i 2] teraz obstaję, jako przy drugiej
prawdzie, przy tym, że ono było, że zostało zniesione. 3] Ale to, co było,
nie jest; znoszę [zatem] bycie czymś, co było, czyli bycie czymś
zniesionym — drugą prawdę; tym samym neguję negację Teraz i w ten
sposób powracam do pierwszego twierdzenia, że Teraz jest. Teraz
i wskazywanie [tego] Teraz ma to do siebie, że ani Teraz, ani jego
wskazywanie nie jest czymś prostym [o charakterze] bezpośrednim, lecz
jest ruchem, który zawiera różne momenty; zakłada się To Oto, ale
zostaje założone raczej coś innego, czyli To Oto zostaje zniesione:
i z kolei ulega zniesieniu to bycie czymś innym [dieses Anderssein],
czyli zniesienie Pierwszego, i powracamy znów do Pierwszego. Ale to
skierowane refleksyjnie ku sobie Pierwsze nie jest już dokładnie tym
samym, czym było przedtem, mianowicie [nie jest już] czymś bezpośred
nim, lecz jest właśnie czymś skierowanym refleksyjnie ku sobie, czyli
czymś prostym, co pozostaje innobytem tego, czym jest [welches ein
Anderssein bleibt, was es zsi]: pewnym Teraz, którym jest nieskończenie
[absolut] wiele Teraz; i to jest prawdziwe Teraz: Teraz jako prosty dzień,
[ale zarazem jako] mające w sobie wiele Teraz — godzin; takie Teraz,
godzina, jest tak samo wieloma minutami, a z kolei te Teraz są również
wieloma Teraz itd. — Wskazywanie jest więc samo ruchem, który mówi,
czym naprawdę jest Teraz — mianowicie, że jest ono pewnym rezul
tatem, czyli pewną wielością Teraz zebraną w jedną całość [zusammen
gefaßt]; i wskazywanie jest doświadczaniem tego, że Teraz jest czymś
ogólnym.
Wskazane Tu, które utrwalam [koncentrując na nim uwagę], jest
również pewnym tym oto Tu, które faktycznie nie jest tym oto Tu, lecz
czymś, co jest czymś z przodu i z tyłu, czymś w górze i w dole, czymś
z prawej i lewej strony6. To, co w górze, samo jest również tym byciem
po wielokroć czym innym [dieses vielfache Anderssein] — na górze, na
dole itp. Tu, które miało być wskazane, znika w innych Tu, ale te [inne
Tu] tak samo znikają; wskazane, utrwalone i trwające [Tu] jest pewnym
negatywnym Tym Oto, które jest takim [właśnie Tym Oto] tylko dlatego,
że [ć/os nur so i s t, indem] brane są [różne] Tu — tak, jak powinny [być
80 Świadomość
brane] — ale ulegają w nim zniesieniu [darin sich auflieben]; jest ono
prostym kompleksem [Komplexion] wielu Tu. Tu, które występuje
w mniemaniu [</ay gemeint wird], byłoby więc punktem; ale punkt nie
[jest czymś, cojjesz, kiedy bowiem wskazany zostajejako taki, który jest
[aZs seiend], wówczas okazuje się, że wskazywanie nie jest wiedzą
bezpośrednią, lecz ruchem od Tu występującego w mniemaniu [gemein
ten] przez wiele innych Tu do Tu ogólnego, które jest prostą wielością
[wielu] Tu w taki sam sposób, jak dzień jest prostą wielością [wielu]
Teraz.
Wynika z tego, że dialektyka pewności zmysłowej nie jest niczym
innym niż prostą historią jej ruchu, czyli jej doświadczenia, a sama
pewność zmysłowa — niczym innym niż tylko tą historią. Dlatego
świadomość naturalna sama także dochodzi zawsze do tego rezultatu, [do
tego,] co jest w niej prawdą, i doświadczalnie się o tym przekonuje; ale
tak samo wciąż na nowo o tym zapomina i zaczyna [cały] ruch od
początku. Dlatego dziwić się należy, kiedy wbrew temu doświadczeniu
wysuwa się jako ogólne doświadczenie, a także jako twierdzenie filozofi
czne — i wręcz jako rezultat sceptycyzmu — to, że realność czyli byt
rzeczy zewnętrznych jako tych oto, czyli jako [rzeczy] zmysłowych, ma
dla świadomości absolutną prawdę; przy tym ten, kto wypowiada takie
twierdzenie, sam nie wie, co mówi, nie wie, że mówi coś przeciwnego
temu, co chce powiedzieć. Prawdziwość dla świadomości zmysłowego
Tego Oto ma być ogólnym doświadczeniem; [jednak] ogólne doświad
czenie jest raczej przeciwieństwem [tego]; każda świadomość sama
wciąż na nowo znosi taką prawdę, jak np.: tym, co jest Tu, jest drzewo,
albo tym, co jest Teraz, jest południe, i wypowiada przeciwieństwo
[tego]: tym, co jest Tu, nie jest drzewo, lecz dom; i również natychmiast
znosi to, co w tym twierdzeniu, znoszącym pierwsze twierdzenie, znowu
jest takim samym twierdzeniem o jakimś zmysłowym Tym Oto; i we
wszelkiej zmysłowej pewności naprawdę doświadcza się tylko tego, co
widzieliśmy, [doświadcza się] mianowicie Tego Oto jako czegoś ogól
nego, [a zatem jako] przeciwieństwa tego, o czym owo twierdzenie
zapewnia, że jest ogólnym doświadczeniem. — W związku z tym
powoływaniem się na ogólne doświadczenie pozwólmy sobie anty
cypować praktyczny aspekt [tego zagadnienia] [die Rücksicht auf das
Praktische]1. Mając na względzie ten aspekt, można powiedzieć tym,
którzy obstają przy owej prawdzie i pewności realności zmysłowych
przedmiotów, że powinni być odesłani na powrót do najniższej szkoły
mądrości, mianowicie do starych eleuzyńskich misteriów Cerery i Bak-
Pewność zmysłowa, czyli „ to oto " i mniemanie 81
sześcienna, także o ostrym smaku itd. Ale o tyle, o ile [insofern] jest
biała, nie jest sześcienna, o tyle, o ile jest sześcienna, a także biała, nie ma
ostrego smaku itd. Składanie w jedno [das Ineinssetzen] tych własności
przysługuje tylko świadomości, która dlatego nie powinna pozwolić, by
miały one swoje Jedno [we... nicht ins Einsfallen zu lassen hat] w rzeczy.
W tym celu świadomość ucieka się do [owego] o tyle, o ile [das Insofern],
dzięki czemu zachowuje je jako wzajemnie rozłączne [auseinander],
a rzecz jako [owo] Także. Właściwie tak naprawdę [recht] świadomość
bierze jedność [i/as Einsseiri] [rzeczy] na siebie dopiero dzięki temu, że
to, co zostało nazwane własnością, wyobrażone zostaje jako wolna
materia. W ten sposób rzecz jest podniesiona do rangi prawdziwego
Także, mianowicie staje się pewnym zbiorem materii i, zamiast być
Jednym, jest tylko pewną otaczającą powierzchnią.
Jeżeli przyjrzymy się temu, co świadomość brała na siebie przedtem,
a co bierze teraz, co przedtem przypisywała rzeczy, a co przypisuje jej
teraz, to okaże się, że zarówno siebie, jak i rzecz czyniła na przemian to
jednym, to drugim, czystym pozbawionym wielości Jednym, albo też
jakimś rozłożonym na samoistne materie Także. W wyniku tego porów
nania świadomość stwierdza więc, że to nie tylko jej branie prawdy
[s e i n Nehmen des Wahren] zawiera różnicę [ Verschiedenheit] ujmowa
nia i powracania do siebie, lecz raczej sama prawda, rzecz, ukazuje się
w ten podwójny sposób. Tak więc doświadczenie pokazuje, iż rzecz
przedstawia się ujmującej świadomości w określony sposób, ale zarazem
dystansuje się od sposobu, w jaki się prezentuje, i kieruje się refleksyjnie
ku sobie, czyli zawiera w sobie pewną prawdę przeciwstawną.
Świadomość dystansuje się więc sama również od drugiego momen
tu, jaki zawarty był w postrzeganiu, mianowicie od tego, że bierze rzecz
jako prawdziwą równą samej sobie rzecz, siebie zaś — jako to, co
nierówne, co wycofuje się z równości z powrotem do siebie; i przedmiot
jest teraz dla niej całym tym ruchem, który przedtem rozdzielony był
między przedmiot a świadomość. Rzecz jest Jednym, czymś skierowa
nym refleksyjnie ku sobie; jest [czymś] dla siebie-, ale jest także [czymś]
dla innego', a mianowicie jest dla siebie czymś innym niż dla innego.
Toteż rzecz jest [czymś] dla siebie, a także [czymś] dla innego, jest
pewnym podwójnym, różnym [w sobie] bytem; ale jest także Jednym-,
lecz bycie czymś jednym [das Einssein] jest sprzeczne z tą jego
różnością; świadomość musiałaby więc znowu wziąć to składanie
w jedno [dies Ineinssetzen] na siebie i nie przypisywać go rzeczy.
Musiałaby więc powiedzieć, że rzecz o tyle, o ile]es\. [czymś] dla siebie,
Postrzeżenie, czyli rzecz i złudzenie 91
nie jest [czymś] dla innego. Ale zgodnie z tym, czego doświadczyła
świadomość, samej rzeczy przysługuje również bycie czymś jednym;
rzecz jest w istotny sposób czymś skierowanym refleksyjnie ku sobie.
Rzeczy przysługuje [fdllt in das Ding] więc w równej mierze [owo]
Także, czyli obojętna różnica, jak i bycie czymśjednym', ale ponieważ oba
[te momenty] są różne, [przysługują one] nie tej samej rzeczy, lecz
różnym rzeczom. Sprzeczność, która występuje w przedmiotowej istocie
w ogóle, rozdziela się między dwa przedmioty. Rzecz jest więc wpraw
dzie czymś samym w sobie i dla siebie, jest równa sobie, ale ta [jej]
jedność z sobą jest zakłócona przez inne rzeczy; w ten sposób zostaje
zachowana jedność rzeczy, a zarazem innobyt pozostaje zarówno poza
rzeczą, jak też poza świadomością.
Chociaż sprzeczność istoty przedmiotowej została w ten sposób
rozdzielona między różne rzeczy, to różnica i tak przecież dotrze do
samej wyodrębnionej rzeczy jednostkowej. Założone są więc [jako
istniejące] dla siebie różne rzeczy', a sprzeczność jest ich wzajemnym
udziałem w taki sposób [fdllt in sie so gegenseitig], że każda [z nich] jest
różna nie od siebie, lecz od innych rzeczy. Ale tym samym każda [z nich]
sama jest określonajako coś odróżnionego i ma w sobie [an ihm] istotną
różnicę od innych [rzeczy]; zarazem jednak [ta różnica] nie polega na
jakiejś przeciwstawności wewnętrznej, lecz na tym, że rzecz jest dla
siebie prostą określonością, która stanowi istotny odróżniający ją od
innych [rzeczy] charakter. Wprawdzie, będąc w rzeczy, różność jest
faktycznie konieczna jako rzeczywista różnica różnorodnej charakterys
tyki [Beschąffenheit], ale ponieważ istotą rzeczy stanowi określoność,
dzięki której różni się ona od innych i istnieje dla siebie, więc ta inna
różnorodna charakterystyka jest tym, co nieistotne. Tym samym rzecz
ma wprawdzie w swej jedności dwa O tyle, o ile [das gedoppelte
Insofern], ale o nierównej wartości, przez co to przeciwstawienie nie
staje się rzeczywistą przeciwstawnością samej rzeczy, lecz rzecz o tyle,
o ile wchodzi w przeciwstawność za sprawą swej absolutnej różnicy, ma
jąpoza sobą w stosunku [gegen] do jakiejś innej rzeczy. W rzeczy istnieje
wprawdzie z konieczności również inna różnorodność, tak że nie może
jej w niej nie być, ale jest dla niej nieistotna.
Otóż ta określoność, która stanowi istotny charakter rzeczy i odróżnia
ją od wszystkich innych, jest określona tak, że za jej sprawą rzecz
pozostaje w stosunku przeciwieństwa z innymi [rzeczami], ale ma się
w tym [przeciwieństwie] utrzymywać [jako istniejąca] dla siebie. Rzecz
jest jednak rzeczą, czyli istniejącym dla siebie Jednym, tylko o tyle, o ile
92 Świadomość
natura tych abstrakcji zbiera te myśli [sze] same w sobie i dla siebie
razem; zdrowy rozsądek pada łupem tych abstrakcji [derselben}, które
kręcą nim w swym wirującym kręgu. Chcąc im nadać prawdę przez to, że
już to ich nieprawdę bierze na siebie, już to złudzenie nazywa pozorem
zawodnych rzeczy i oddziela to, co istotne, od czegoś dla nich koniecz
nego, a przecież mającego być czymś nieistotnym, i to pierwsze za
trzymuje jako prawdę w przeciwieństwie do tego drugiego — rozsądek
nie potrafi utrzymać ich prawdy, a [za to] swoim udziałem czyni
nieprawdę.
III. Siła i Rozsądek, Zjawisko i Świat Nadzmysłowy
Jeden z tych momentów przejawia się więc jako istota, która usunęła
się na bok, jako ogólne medium, czyli jako trwałe istnienie samoistnych
materii. Ale samoistnością owych materii nie jest nic innego niż to
medium; czyli ta ogólność jest bez reszty wielością takich różnych
ogólności. Ogólność pozostaje w sobie samej w nierozłącznej jedności
z tą wielością, znaczy to zaś, że [wszystkie] te materie są [w tym samym
miejscu,] każda jest tam, gdzie [każda] inna, przenikają się one wzajem
nie, ale tak, że nie wchodzą ze sobą w kontakt, bo — od drugiej strony
— to, co [tak] wielorako zróżnicowane, jest również czymś samoistnym.
Tym samym założona jest też ich absolutna porowatość, czyli ich bycie
czymś zniesionym. Z kolei to bycie czymś zniesionym, czyli redukcja tej
różności do czystego bytu dla siebie, nie jest niczym innym niż samym
medium, to zaś [niczym innym niż] samoistnością różnic. Czyli [te
różnice,] założone jako samoistne, przechodzą bezpośrednio w swą
jedność, a ich jedność [przechodzi] bezpośrednio w [ich] rozwinięcie, to
zaś z kolei [przechodzi] na powrót w redukcję. Ruch ten jest zaś tym, co
nazywa się siłą\ jeden z jej momentów, mianowicie siła jako rozprze
strzenianie się samoistnych materii w ich bycie, jest jej uzewnętrz
nianiem się; siła zaś jako ich bycie czymś, co znikło, jest siłą, która
[wycofana] ze swego uzewnętrznienia wepchnięta jest z powrotem
w siebie, czyli jest siłą właściwą. Ale, po pierwsze, siła, która została
wepchnięta z powrotem w siebie, musi się uzewnętrzniać; a po drugie,
w uzewnętrznianiu się jest ona w równej mierze siłą istniejącą w sobie,
jak w tym istnieniu w sobie — uzewnętrznianiem się. — Skoro otrzymu
jemy w ten sposób oba momenty w ich bezpośredniej jedności, więc
rozsądek, do którego należy pojęcie siły, jest właściwie pojęciem, które
utrzymuje [tragt] oba odróżnione momenty jako odróżnione, w samej
sile momenty te bowiem nie powinny być odróżniane; tym samym
różnica jest tylko w myśli. — Czyli tymczasem zostało założone tylko
pojęcie siły, a nie jej realność. Faktycznie jednak siła jest bezwarunkową
ogólnością, która tym, czym jest dla innego, jest również w sobie, czyli
która różnicę — różnica nie jest bowiem niczym innym niż bytem dla
innego — ma w sobie. Żeby więc siła istniała w swojej prawdzie, musi
być całkowicie uniezależniona od myśli i założona jako substancja tych
różnic, tzn. raz [musi] ona [być założona] jako ta cała siła pozostająca
w istotny sposób czymś samym w sobie i dla siebie, a następnie jej
różnice [muszą być założone] jako substancjalne, czyli jako trwale dla
siebie istniejące momenty. Siła jako taka, czyli jako wepchnięta z po
wrotem w siebie, istnieje więc dla siebie jako pewne wyłączające Jedno,
100 Świadomość
ona zarazem pewność siebie, czyli moment swego bytu dla siebie; ale
świadomość nie jest jeszcze świadoma tej podstawy [Grunde], ponieważ
bytem dla siebie, który miałaby mieć w sobie strona wewnętrzna, nie
byłoby nic innego niż negatywny ruch; ale ten [ruch] jest jeszcze dla
świadomości przedmiotowym znikającym zjawiskiem, nie jest jeszcze jej
własnym bytem dla siebie; dlatego strona wewnętrzna jest dla niej
zapewne pojęciem, ale nie zna ona jeszcze natury pojęcia.
W tej wewnętrznej prawdzie ]ako absolutnej ogólności, która oczysz
czona jest z przeciwieństwa ogólności i jednostkowości i stała się
[przedmiotem] dla rozsądku, otwiera się dopiero teraz ponad światem
zmysłowym, jako światem zjawiskowym, pewien świat nadzmyslowy jako
świat prawdziwy, ponad znikającym tym światem [über dem verschwin
denden Diesseits] trwający niezmiennie tamten świat [das bleibende
Jenseits] — coś samego w sobie, co jest pierwszym i już choćby dlatego
niedoskonałym przejawem [Erscheinung] rozumu, czyli tylko czystym
elementem, w którym prawda ma swą istotę.
Naszym przedmiotem jest więc teraz sylogizm [Schluß], którego
terminami skrajnymi są wewnętrzna strona rzeczy i rozsądek, a terminem
średnim zjawisko; ale dzięki ruchowi tego sylogizmu zostaje określone
w sposób bardziej konkretny to, co rozsądek — za pomocą terminu
średniego — dostrzega w stronie wewnętrznej, i [ukazuje] doświad
czenie, którego dokonuje rozsądek w odniesieniu do tego [swojego]
stosunku [sylogistycznego] łączenia się [ze stroną wewnętrzną rzeczy]
[über dieses Verhältnis des Zusammengeschlossenseins].
Strona wewnętrzna jest jeszcze dla świadomości czystą tamtą stroną
[reines Jenseits], świadomość nie odnajduje w niej bowiem jeszcze
siebie; ta strona wewnętrzna [es] jest pusta, jest ona bowiem jedynie
Niczym zjawiska, a pozytywnie — prostą ogólnością. Ten sposób
istnienia strony wewnętrznej zgodny jest bezpośrednio ze stanowiskiem
tych, którzy mówią, że wewnętrznej strony rzeczy nie da się poznać; ale
powód musiałby zostać ujęty inaczej. O tej stronie wewnętrznej, tak jak
tu ona bezpośrednio istnieje, rzeczywiście niczego nie wiadomo, ale nie
dlatego, iżby rozum był zbyt krótkowzroczny, czy też ograniczony, czy
jak jeszcze chciałoby się to nazwać (na ten temat niczego tu jeszcze nie
wiemy, tak głęboko jeszcze bowiem [w to] nie wniknęliśmy) lecz ze
względu na prostą naturę samej rzeczy [der Sache selbst], ponieważ
w tym, co puste, nic poznane być nie może, czyli wyrażając to od innej
strony, ponieważ wewnętrzna strona rzeczy [es] została właśnie okreś
lona jako tamta strona świadomości. — Rezultat jest, oczywiście, ten
106 Świadomość
jest przyciągane. W tym sensie siłą jest np. elektryczność w ogóle; ale
wyrażenie różnicy przypada prawu; różnicą tą jest elektryczność dodat
nia i ujemna [positive und negative]. W ruchu spadania siła jest tym, co
proste, ciężkością, do której stosuje się prawo, że wielkości odróż
nionych momentów ruchu, czasu, który upłynął, i przebytej przestrzeni,
mają się do siebie tak, jak pierwiastek i kwadrat6. Sama elektryczność nie
jest różnicą samą w sobie, czyli nie jest w swej istocie [iw ihrem Wesen]
podwójnością [Doppelwesen] elektryczności dodatniej i ujemnej; dlate
go mówi się zwykle, że podlega ona prawu, na mocy którego istnieje
w ten sposób, albo nawet, że ma ona własność takiego uzewnętrzniania
się. Własność ta jest wprawdzie istotną i jedyną własnością tej siły, czyli
jest ona dla niej konieczna, ale konieczność jest tu pustym słowem; siła
musi się w ten sposób podwoić dlatego właśnie, że musi. Oczywiście,
jeżeli założona jest elektryczność dodatnia, to również elektryczność
ujemna jest sama w sobie konieczna; to, co pozytywne, istnieje bowiem
tylko jako odniesienie do czegoś negatywnego, czyli to, co pozytywne,
jest samo różnicą wobec siebie, tak samo, jak to, co negatywne. Ale to,
żeby elektryczność jako taka w ten sposób się dzieliła, nie jest samo
w sobie czymś koniecznym; jako prosta siłayzst ona obojętna w stosunku
do swego prawa, na mocy któregojest elektrycznością dodatnią i ujemną;
jeśli to pierwsze nazwiemy jej pojęciem, to drugie zaś jej bytem, to
[znaczy to, że] jej pojęcie jest obojętne w stosunku do jej bytu; ona ma
tylko taką własność, co znaczy właśnie, że to nie jest dla niej samo
w sobie konieczne. — Obojętność ta otrzymuje pewną inną postać, gdy
powiada się, że do definicji elektryczności należy to, że istnieje ona jako
dodatnia i ujemna, czyli że jest to bezwględnie jej pojęciem i istotą.
Wówczas jej bytem nazywałaby sięyę/ egzystencja w ogóle; ale w owej
definicji nie jest zawarta konieczność jej egzystencji; elektryczność
istnieje albo dlatego, że się ją odzywa, tzn. wcale nie jest konieczna, albo
istnieje za sprawą innych sił, tzn. jej konieczność jest pewną [koniecz
nością] zewnętrzną. Przez to jednak, że konieczność otrzymuje okreś-
loność bytu dzięki temu, co inne, powracamy znów do wielości okreś
lonych praw, którą dopiero co porzuciliśmy, żeby rozpatrywać prawo
jako prawo; tylko z tym [prawem] należy porównywać jego pojęcie jako
pojęcie, tzn. jego konieczność, która jednak, jak się okazało, jest jeszcze
we wszystkich tych formach pustym słowem.
Obojętność prawa i siły, czyli pojęcia i bytu, występuje w jeszcze
inny sposób niż ten, o którym była mowa. Np. w prawie ruchu konieczne
jest to, żeby ruch rozkładał się [jako na swoje momenty] [sich t e ił e] na
Sila i rozsądek, zjawisko i świat nadzmyslowy 111
Ta zmiana nie jest więc jeszcze zmianą rzeczy samej, lecz przez to
właśnie, że treść momentów zmiany pozostaje ta sama, przedstawia się
ona raczej jako czysta zmiana. Skoro zaś pojęcie jako pojęcie rozsądku
jest tym samym, co wewnętrzna strona rzeczy [der Dinge], więc ta
zmiana staje się dla rozsądku prawem strony wewnętrznej. Doświad
czenie mówi więc rozsądkowi, że prawem samego zjawiska jest to, iż
powstają różnice, które nie są żadnymi różnicami; czyli że to, co
jednoimienne, odpycha się od siebie; i tak samo, że różnice są tylko
takimi [różnicami], które naprawdę nie są żadnymi różnicami i [same]
siebie znoszą; czyli że to, co różnoimienne, przyciąga się. — [Jest to]
drugie prawo, którego treść jest przeciwstawna temu, co przedtem
nazwane zostało prawem, mianowicie [przeciwstawna] stałej różnicy,
która pozostaje równa sobie; to nowe [prawo] wyraża bowiem raczej
stawanie się nierównym tego, co równe, i stawanie się równym tego, co
nierówne. Pojęcie żąda od bezmyślności, by zestawiła oba te prawa
i uświadomiła sobie ich przeciwstawność. Oczywiście, to drugie [prawo]
też jest prawem, czyli pewnym wewnętrznym równym sobie bytem, ale
jest to raczej równość z sobą nierówności, stałość niestałości. — W grze
sił prawo to okazało się właśnie tym absolutnym przechodzeniem
i czystą zmianą; to, co jednoimienne, siła, rozkłada się na przeciwieńst
wo, które zrazu występuje jako pewna samoistna różnica, ale [różnica,]
która faktycznie okazuje się nie być żadną [różnicą]; jest ono bowiem
tym, cojednoimienne, co odpycha siebie od siebie; i dlatego to, co zostało
odepchnięte, w istocie rzeczy się przyciąga, jest bowiem tym samym;
a więc wprowadzona różnica, skoro nie jest żadną różnicą, na powrót
sama się znosi. Tym samym przedstawia się ona jako różnica rzeczy
samej, czyli jako różnica absolutna, ta różnica rzeczy nie jest więc
niczym innym niż tym, co jednoimienne, co się od siebie odepchnęło,
i dlatego zakłada tylko pewne przeciwieństwo, które nie jest żadnym
[przeciwieństwem].
Z racji tej zasady pierwsza nadzmysłowość, spokojne królestwo
praw, bezpośrednie odbicie świata postrzeganego, obraca się w swe
przeciwieństwo; prawo było w ogóle tym, co pozostaje równe sobie,
podobnie jak jego różnice; teraz jednak założone jest, że jedno i drugie
jest raczej własnym przeciwieństwem; to, co równe sobie, raczej od
pycha się od siebie, a to, co nierówne, zakłada raczej siebie jako to, co
sobie równe. Faktycznie tylko [w połączeniu] z tym określeniem, że to,
co równe, jest sobie nierówne, a to, co nierówne — równe, różnica jest
[różnicą] wewnętrzną, czyli różnicą samą w sobie. — Ten drugi świat
114 Świadomość
prawdą intencji jest bowiem tylko sam czyn. Natomiast pod względem
swej treści przestępstwo ma swoje refleksyjne skierowanie się ku sobie,
czyli swoje odwrócenie, w rzeczywistej karze; kara jest pojednaniem
[Aussöhnung] prawa z rzeczywistością, która w przestępstwie mu się
przeciwstawiła. I wreszcie rzeczywista kara ma w sobie swą odwróconą
rzeczywistość w ten sposób, że jest takim urzeczywistnieniem prawa,
dzięki któremu działanie [Tätigkeit] prawa, które ma postać kary, samo
się znosi i prawo z działającego staje się znowu prawem spokojnie
obowiązującym [ruhiges und geltendes], a działanie [Bewegung]
indywidualności przeciw prawu i prawa przeciw indywidualności ustaje.
Z wyobrażenia odwrócenia, stanowiącego istotę jednej strony świata
nadzmysłowego, należy więc usunąć zmysłowe wyobrażenie przytwier
dzenia różnic do jakiegoś różnorakiego elementu trwałego istnienia oraz
ująć i przedstawić w sposób czysty [rein darzustellen und aufzufassen] to
absolutne pojęcie różnicy jako różnicy wewnętrznej, odpychanie się od
siebie tego, co równoimienne, jako równoimiennego, i równość tego, co
nierówne, jako nierównego. Należy ująć myślowo [zu denken] czystą
zmianę, czyli przeciwstawność wewnętrzną [Entgegengesetzung in sich
selbst], sprzeczność. W różnicy bowiem, która jest różnicą wewnętrzną,
to, co przeciwstawne, jest nie tylko jednym z dwóch — bo w takim
wypadku byłoby czymś istniejącym, a nie czymś przeciwstawnym — ale
jest przeciwstawnością czegoś przeciwstawnego, czyli to, co inne, samo
w nim bezpośrednio istnieje. Umieszczam wprawdzie przeciwieństwo
tu, a to, co inne, czego jest ono przeciwieństwem, tam, w wyniku czego
przeciwieństwo jest po jednej stronie, samo w sobie i dla siebie, bez tego,
co inne. Ale właśnie dlatego, że mam tutaj przeciwieństwo samo w sobie
i dla siebie, jest ono przeciwieństwem siebie, czyli faktycznie ma ono to,
co inne, bezpośrednio w sobie. — W ten sposób świat nadzmysłowy,
który jest światem odwróconym, rozciągnął się zarazem na drugi świat
i ma go w sobie; jest on dla siebie światem odwróconym, tzn. jest
własnym odwróceniem; jest on sobą i swoim [światem] przeciwstaw
nym, z którym pozostaje w jedności i stanowi jedno [in Einer Einheit].
Tylko w ten sposób jest różnicą wewnętrzną, czyli różnicą w sobie, albo
też istnieje jako nieskończoność.
Jak widzimy, dzięki nieskończoności prawo zostaje w sobie do
prowadzone do ostatecznej konieczności [zurNotwendigkeit... vollendet]
i wszystkie momenty zjawiska wchłania w siebie strona wewnętrzna. To,
że prostą istotą [das Einfache] prawa jest nieskończoność, znaczy
zgodnie z tym, co się okazało, że a) jest ono czymś równym sobie, co
Sila i rozsądek, zjawisko i świat nadzmyslowy 117
jednak jest samo w sobie różnicą, czyli jest ono czymś jednoimiennym,
co się samo od siebie odpycha, tzn. rozdwaja się. To, co zostało nazwane
prostą siłą, samo siebie podwaja i dzięki swej nieskończoności jest
prawem. P) Rozdwojenie [das Enzweite], ustanawiające [welches...
ausmacht} wyobrażone w prawie momenty [Teile], przedstawia się jako
coś trwale istniejącego; i kiedy momenty te [s/e] rozpatruje się bez użycia
pojęcia różnicy wewnętrznej, wtedy przestrzeń i czas, czy też odległość
i prędkość, które występują jako momenty [Momente] ciężkości, są
zarówno dla siebie nawzajem, jak i dla samej ciężkości obojętne
i niekonieczne [ohne Notwendigkeit], tak jak i dla nich obojętna jest ta
ciężkość jako taka, bez żadnych dalszych określeń, albo elektryczność
w ogóle — wobec tego, co dodatnie i ujemne, y) Ale dzięki pojęciu
różnicy wewnętrznej to coś nierównego i obojętnego, czas i przestrzeń
itd., jest różnicą, która nie jest żadną różnicą, czyli tylko różnicą tego, co
jednoimienne, i w swej istocie jest jednością; pomiędzy jednym a drugim
[momentem różnicy] występuje żywe napięcie jako stosunek wzajemny
tego, co pozytywne, i tego, co negatywne [51'e sind ais Positives und
Negatives gegeneinander begeistet] i ich bytem jest raczej to, że
zakładają siebie jako niebyt i zostają zniesione w jedności. Oba odróż
nione [momenty] trwale istnieją, są czymś samym w sobie jako przeciw
stawne, tzn. są tym, co przeciwstawne [wobec] siebie, mają swoje „inne”
w sobie, istnieją tylko w jedności i jako jedno [sind nur Eine Einheit}.
Tę prostą nieskończoność, czyli absolutne pojęcie, należy nazwać
prostą istotą życia, duszą świata, powszechną krwią, która jest wszech
obecna i której [krążenia] nie zakłóca i nie przerywa żadna różnica, ale to
raczej ona jest wszystkimi różnicami, jak też zniesieniem wszystkich
różnic [ihr Aufgehobensein], a więc pulsuje w sobie, nie poruszając się,
drży w sobie [in sich erzittert], nie będąc niespokojna. Ta prosta
nieskończoność [sze] jest równa sobie, gdyż [jej] różnice są tautologicz-
ne; są to różnice, które nie są żadnymi różnicami. Dlatego ta równa sobie
istota odnosi się tylko do siebie. Do siebie — czyli to sama jest tym, co
inne, ku czemu kieruje się odniesienie, a odnoszenie się do siebie jest
raczej rozdwajaniem się, czyli właśnie ta równość z sobąjest wewnętrzną
różnicą. Tak więc te strony rozdwojenia [diese Entzweiten} istnieją same
w sobie i dla siebie, każda jest przeciwieństwem — [przeciwieństwem]
czegoś innego — i w ten sposób jest już w niej wraz z nią wyrażone to, co
inne', czyli nie jest to przeciwieństwo czegoś innego, lecz jedynie czyste
przeciwieństwo; toteż przeciwieństwo to jest w sobie własnym przeci
wieństwem. Czyli nie jest ono w ogóle przeciwieństwem, lecz istnieje
118 Świadomość
w sposób czysty dla siebie, jest pewną czystą równą sobie istotą, która nie
ma w sobie żadnej różnicy, tak że nie musimy pytać, wjaki sposób z tej
czystej istoty pochodzi, w jaki sposób wychodzi poza nią różnica, czyli
innobyt, a tym bardziej nie musimy uważać zadręczania się takim
pytaniem za filozofię, albo zgoła utrzymywać, że nie może ona na nie
udzielić odpowiedzi; [ale jest to pogląd nie do utrzymania;] rozdwojenie
już się bowiem dokonało, różnica została wyłączona z tego, co równe
sobie, i postawiona obok; to, co miało być równe sobie, jest więc już
raczej jedną stroną rozdwojenia [eins der Entzweiten], aniżeli miałoby
być absolutną istotą. Dlatego to, że to, co równe sobie, rozdwaja się,
znaczy zarazem, iż jako coś już rozdwojonego znosi siebie, znosi siebie
jako innobyt. Jedność, o której zwykle się mówi, że nie może z niej
pochodzić różnica, jest faktycznie tylko jednym momentem rozdwoje
nia; jest abstrakcją prostoty, która jest przeciwstawna różnicy. Ale jeżeli
jedność jest abstrakcją, tylko jednym z przeciwstawnych [elementów], to
jest już przez to powiedziane, że jest rozdwajaniem się; jeżeli bowiem
jedność jest czymś negatywnym, czymś przeciwstawnym, to jest założona
właśnie jako to, co ma w sobie przeciwstawność. Toteż różnice roz
dwojenia i stawania się równym sobie są również tylko tym ruchem
znoszenia siebie', skoro bowiem równa sobie istota [das Sichselbst-
gleiche], która ma się dopiero rozdwoić, czyli stać się swoim przeciwień
stwem, jest abstrakcją, czyli sama jest już czymś rozdwojonym, to jej
rozdwajanie się jest przez to znoszeniem tego, czym ona jest, a więc
znoszeniem jej rozdwojenia [Entzweitseinś]. Stawanie się równym sobie
jest tak samo rozdwajaniem się; to, co staje się równe sobie, staje tym
samym naprzeciw rozdwojenia; znaczy to, że samo ustawia po [jednej]
stronie, czyli staje się raczej czymś rozdwojonym.
Nieskończoność, czyli ten absolutny niepokój czystego wprawiania
w ruch samego siebie, [polegający na tym,] że to, co jest w jakiś sposób
określone, np. jako byt, jest raczej przeciwieństwem tej określoności;
była ona już wprawdzie duszą wszystkiego, o czym dotąd była mowa, ale
sama wystąpiła swobodnie dopiero w tym, co wewnętrzne. Przedstawia
ją już zjawisko, czyli gra sił, ale w sposób wolny występuje ona po raz
pierwszy jako wyjaśnianie', a kiedy staje się wreszcie przedmiotem dla
świadomości jako to, czym jest, wtedy świadomość jest samowiedzą.
Wyjaśnianie rozsądku daje zrazu tylko opis tego, czym jest samowiedza.
Rozsądek znosi występujące w prawie różnice, które stały się już
różnicami czystymi, ale są jeszcze obojętne, i umieszcza je w czymś
jednym, w czym stanowią jedność [in Einer Einheit] — w sile. Ale to
Sila i rozsądek, zjawisko i świat nadzmyslowy 119
w sobie i byt dla innego jest w rezultacie jednym i tym samym8; tym, co
samo w sobie, jest bowiem świadomość; ale świadomość jest również
tym, dla kogo istnieje coś innego (to, co samo w sobie)', i istnieje dla
świadomości to, że byt sam w sobie przedmiotu i jego byt dla innego są
tym samym; „Ja” jest treścią odniesienia [der Beziehung] i samym tym
odnoszeniem się [das Beziehen]9; samo Ja jest przeciwstawne temu, co
inne, i zarazem ogarnia to inne, które dla niego jest również tylko nim10.
Otóż wraz z samowiedzą wstąpiliśmy do rodzimego królestwa
prawdy. Zobaczmy zatem, w jaki sposób ta postać, którą jest samowie
dza, występuje na początku. Jeśli tę nową postać wiedzy, wiedzę o sobie,
rozpatrujemy w stosunku do tego, co [ją] poprzedza, w stosunku do
wiedzy o czymś innym, to [okazuje się, że] ta [poprzednia wiedza]
wprawdzie znikła, ale zarazem zachowały się jej momenty; a strata
polega na tym, że te momenty występują tu w taki sposób, w jaki istnieją
same w sobie. Zarówno byt mniemania, jednostkowość i przeciwstawna
jej ogólność postrzeżenia, jak i pusta strona wewnętrzna rozsądku nie
istnieją już jako istota, lecz jako momenty samowiedzy, tzn. jako
abstrakcje, czyli różnice, które dla samej świadomości są zarazem
niczym [nichtig], czyli nie są dla niej żadnymi różnicami, lecz istotami
jedynie [rein] znikającymi". Wydaje się więc, że przepadł tylko główny
moment jako taki [se/ósi], mianowicie proste samoistne trwale istnienie
[Bestehen] dla świadomości12. Ale w rzeczywistości samowiedza jest
refleksją [odwracającą się] od bytu świata zmysłowego i postrzeganego
i jest ze swej istoty powrotem do siebie z innobytu^. Jako samowiedza
jest ruchem14; skoro zaś odróżnia ona od siebie tylko siebie jako siebie,
więc różnica jest dla niej jako innobyt bezpośrednio zniesiona. Różnica
nie istnieje i samowiedza jest tylko pozbawioną ruchu tautologią: Ja
jestem Ja. O ile różnica nie ma dla niej również postaci bytu, to nie jest
ona samowiedzą. Tak więc istnieje dla niej innobytjako pewien byt, czyli
jako moment odróżniony'5; ale istnieje dla niej także, jako drugi odróż
niony moment, jej jedność z tą [jej] różnicą16. Dzięki temu pierwszemu
momentowi samowiedza istnieje jako świadomość [, tzn. jako świado
mość tego, co inne,] i jest dla niej zachowana cała panorama [Jms-
breitung] świata zmysłowego, ale zarazem tylko jako coś odniesionego
do drugiego momentu — do jedności samowiedzy z sobą; świat zmys
łowy [s/e] jest dla samowiedzy pewnym trwałym istnieniem [ein Be
stehen], które jednak jest tylko zjawiskiem, czyli różnicą, która sama
w sobie nie ma żadnego bytu [—jest tylko czymś dla samowiedzy]. To
przeciwieństwo jej zjawiska i jej prawdy ma jednak jako swą istotę tylko
Prawda pewności samego siebie 127
abstrakcją istoty, czyli jest czymś rzeczywistym tylko jako postać; a to, że
ten płynny element dzieli się na człony, jest znowu rozdwajaniem się
tego, co rozczłonkowane, czyli jego rozpływaniem się. Cały ten ruch
kołowy stanowi życie, [nie jest nim] ani to, co podane jest jako pierwsze
[określenie], mianowicie bezpośrednia ciągłość [Kontinuität] i solidność
jego istoty, ani trwale istniejąca postać i oddzielne istnienie dla siebie
[das für sich seiende Diskrete], ani czysty proces owych aspektów
[derselben], ani też prosta suma [Zusammenfassen] tych momentów
— lecz całość rozwijająca się, znosząca swój rozwój i w tym ruchu
w prosty sposób się utrzymująca41.
Skoro wyszedłszy z pierwszej bezpośredniej jedności powraca się
poprzez moment kształtowania postaci i moment procesu do jedności
obu tych momentów, a zatem znowu do pierwszej prostej substancji, to ta
jedność refleksyjna [reflektierte Einheit] jest inną jednością niż ta
pierwsza42. W przeciwieństwie do tamtej jedności bezpośredniej, czyli
wyrażonej jako byt, ta druga jest jednością ogólną, która ma w sobie
wszystkie te momenty jako zniesione. Jest ona prostym rodzajem, który
w ruchu samego życia nie istnieje [existiert] dla siebie jako to coś
prostego, lecz w tym rezultacie życie odsyła do czegoś innego niż [to,
czym] jest, mianowicie do świadomości, dla której istnieje ono jako taka
jedność, czyli jako rodzaj43.
[IDEA SUBIEKTYWNA]
Ale to inne życie, dla którego istnieje rodzaj jako taki i które samo dla
siebie jest rodzajem, mianowicie samowiedza, początkowo istnieje dla
siebie tylko jako ta prosta istota i ma za przedmiot siebie jako czyste Ja.
W doświadczeniu tej samowiedzy, które teraz należy rozważyć, ów
abstrakcyjny przedmiot stanie się dla niej bogatszy i otrzyma [takie]
rozwinięcie, jakie widzieliśmy przy rozpatrywaniu życia44.
Proste Ja jest tym rodzajem — czyli prostą ogólnością, dla której
różnice nie są żadnymi różnicami — tylko wtedy, gdy jest negatywną
istotą ukształtowanych samoistnych momentów. I w rezultacie samowie
dza jest pewna siebie tylko dzięki znoszeniu tego innego, które przed
stawia się jej jako samoistne życie; jest ona pożądaniem*5. Będąc pewna
nicości tego „innego”, samowiedza ustanawia [setzt] to [ej] dla siebie
jako swoją [seine] prawdę, unicestwia samoistny przedmiot i nadaje
sobie przez to pewność samej siebie jako pewność prawdziwą, jako taką
pewność, która powstała dla niej samej w sposób przedmiotowy.
Prawda pewności samego siebie 131
swoją samoistność, ale wraz ze swą różnicą przestaje być tym, czym
jest50. Natomiast przedmiot samowiedzy jest również czymś samoistnym
w tej negatywności siebie51; a tym samym jest on dla siebie rodzajem, jest
ogólną płynnością52, która ma właściwość bycia czymś wyodrębnionym
jako samowiedza [in der Eigenheit seiner Absonderung}', [jest to czysta
jednostkowość jako równa czystej ogólności;] jest żywą samowiedzą.
Jest to samowiedza dla samowiedzy. Dopiero dzięki temu istnieje ona
naprawdę [in der Tat}', dopiero w tym bowiem powstaje dla niej jej
własna jedność w jej innobycie53. Ja, które jest przedmiotem jej pojęcia,
nie jest naprawdę przedmiotem54. Przedmiot pożądania jest zaś tylko
samoistny, jest bowiem ogólną niezniszczalną substancją, płynną, równą
sobie istotą. [Przedmiot pożądania nie jest z kolei założony jako Ja.] Jeśli
przedmiotem jest samowiedza, [mianowicie jakaś inna samowiedza,] to
przedmiot ten jest zarówno Ja, jak i przedmiotem.
W ten sposób istnieje już dla nas pojęcie ducha. A dla świadomości
dalszą sprawą staje się doświadczenie tego, czym jest duch, owa
absolutna substancja, która w całkowitej wolności i samoistności swego
przeciwieństwa, mianowicie różnych dla siebie istniejących samowiedz,
jest ich jednością: Ja, które jest My, i My, które jest Ja55. Świadomość ma
dopiero w samowiedzy jako pojęciu ducha swój punkt zwrotny, w któ
rym z barwnego pozoru zmysłowego „tego świata” i z pustej nocy
nadzmysłowego „tamtego świata” wkracza ona w duchowy dzień teraź
niejszej obecności [in den geistigen Tag der Gegenwart}.
Panem jest świadomość istniejąca dla siebie, ale już nie samo tylko
jej pojęcie, lecz istniejąca dla siebie świadomość, która zapośredniczona
jest ze sobą samą przez inną świadomość, mianowicie taką, do której
istoty należy to, że jest połączona [synthesiert] z samoistnym bytem,
czyli z elementem rzeczowym [Dingheit] w ogóle. Pan odnosi się do obu
tych momentów: do rzeczy jako takiej, do przedmiotu pożądania, i do
świadomości, dla której tym, co istotne, jest element rzeczowy; a skoro
pan a) jako pojęcie samowiedzy jest bezpośrednim odnoszeniem się bytu
dla siebie, ale b) teraz istnieje zarazem jako zapośredniczenie, czyli jako
byt dla siebie, który jest tym bytem dla siebie tylko dzięki „innemu”,
więc odnosi się on a) bezpośrednio do obu [tych momentów]
i b) pośrednio do każdego z nich poprzez drugi. Pan odnosi się do
poddanego w sposób pośredni poprzez samoistny byt; poddany jest
bowiem przykuty właśnie do tego samoistnego bytu; są to jego kajdany,
od których nie potrafił abstrahować w walce i dlatego okazał się [kimś]
niesamoistnym, mającym swą samoistność w elemencie rzeczowym.
Pan jest zaś władzą nad tym bytem, ponieważ w walce wykazał, że jest to
dla niego coś tylko negatywnego; a skoro pan panuje nad samoistnym
bytem, zaś ów byt panuje nad drugim, więc za sprawą tego sylogizmu
drugi jest mu podporządkowany. Podobnie też odnosi się pan w sposób
pośredni—poprzez poddanego —do rzeczy. Poddany, jako samowiedza
w ogóle, odnosi się do rzeczy również negatywnie i ją znosi, ale jest ona
dla niego zarazem samoistna i dlatego nie może przez swoje negowanie
uporać się z nią w sposób definitywny, unicestwiając ją, czyli jedynie tę
rzecz obrabia. Dla pana natomiast dzięki temu pośrednictwu staje się
możliwe bezpośrednie odnoszenie się [do rzeczy] jako czyste jej negowa
nie, czyli spożywanie. Udaje mu się to, co nie udało się pożądaniu:
uporanie się z rzeczą i zaspokojenie siebie poprzez [jej] spożywanie.
Pożądaniu nie udało się to ze względu na samoistność rzeczy; pan zaś,
wsunąwszy między siebie a rzecz poddanego, wiąże się dzięki temu tylko
z niesamoistnością rzeczy i spożywa ją w sposób czysty; natomiast
aspekt samoistności [rzeczy] pozostawia poddanemu, który ją obrabia.
Dzięki obu tym momentom dochodzi dla pana do skutku jego bycie
uznanym przez drugą świadomość; ta druga świadomość zakłada w nich
bowiem siebie jako coś nieistotnego; po pierwsze w obrabianiu rzeczy,
a po drugie w zależności od pewnego określonego istnienia; w obu tych
momentach nie może ona stać się mocą panującą nad bytem i do
prowadzić do [jego] absolutnej negacji. Zawarty jest więc w tym ten
moment uznawania, że druga świadomość znosi siebie jako byt dla
138 Samowiedza
siebie, a zatem sama czyni to, co czyni wobec niej pierwsza. Również
w wypadku drugiego momentu jest tak, że czynność wykonywana przez
drugą świadomość jest własną czynnością pierwszej. To, co czyni
poddany, jest bowiem właściwie czynnością pana. Udziałem pana jest
tylko byt dla siebie, istota; jest on czystą, negatywną mocą, dla której rzecz
jest niczym, toteż w tym stosunku pan to czysta istotna czynność, poddany
zaś to czynność, która nie jest czysta, lecz jest nieistotna. Ale do uznania
we właściwym tego słowa znaczeniu brakuje jeszcze tego momentu, by
pan to, co czyni w stosunku do drugiego, czynił również w stosunku do
siebie, a poddany to, co czyni w stosunku do siebie, czynił też w stosunku
do drugiego. Powstało [więc] przez to uznanie jednostronne i nierówne.
Świadomość nieistotna jest tu dla pana przedmiotem, który stanowi
prawdę [j ego] pewności siebie. Jest jednak rzeczą jasną, że przedmiot ten
nie odpowiada swemu pojęciu, lecz w tym, w czym się pan zrealizował,
stało się dla niego [przedmiotem] raczej zupełnie co innego niż samoist
na świadomość. Tym, co dla niego istnieje, nie jest świadomość jako
taka, lecz raczej świadomość niesamoistna; nie jest więc pewny bytu dla
siebie jako prawdy, lecz jego prawdą jest raczej świadomość nieistotna
i jej nieistotna czynność.
Prawdą świadomości samoistnej jest zatem świadomość poddańcza.
Wprawdzie świadomość poddańcza wydaje się zrazu istnieć poza sobą
i niejako prawda samowiedzy. Ale tak, jak panowanie wykazało, że jego
istotą jest odwrotność tego, czym chce ono być, tak również poddaństwo
w swoim urzeczywistnieniu stanie się raczej przeciwieństwem tego,
czym jest bezpośrednio; jako świadomość zepchnięta na powrót w siebie
poddaństwo wejdzie w siebie i przeobrazi się w prawdziwą samoistność.
Dotychczas rozpatrywaliśmy poddaństwo tylko z punktu widzenia
stosunku panowania. Ale jest ono samowiedzą i zgodnie z tym należy
teraz rozważyć, czym jest ono samo w sobie i dla siebie. Początkowo dla
poddaństwa istotą jest pan; prawdą jest więc dla niego samoistna,
istniejąca dla siebie świadomość’, wszelako prawda ta nie istnieje dla
niego jeszcze w nim samym [an ihr]. Lecz ma ono faktycznie tę prawdę
czystej negatywności i bytu dla siebie w sobie samym, ponieważ istoty tej
doświadczyło w sobie. Świadomość ta odczuwała mianowicie strach,
który dotyczył nie tego czy owego i nie tego czy tamtego momentu, lecz
całej jej istoty; doznała ona bowiem strachu przed śmiercią, panem
absolutnym. W strachu tym wewnętrznie się rozpłynęła, zadrżała w sobie
na wskroś, zachwiało się w niej wszystko, co miało jakąś stałość. Ten
czysty ogólny ruch, absolutne rozpłynięcie się wszelkiego trwałego
Samoistność i niesamoislrtość samowiedzy 139
samej-, w kształtowaniu byt dla siebie staje się dla niej [przedmiotem]
jako jej własny byt dla siebie i uświadamia sobie, że sama jest czymś
samym w sobie i dla siebie. Forma, przez to, że została przez nią
ustanowiona na zewnątrz, nie staje się dla niej czymś innym niż ona;
albowiem właśnie ta forma jest jej czystym bytem dla siebie, który jako ta
forma staje się dla niej prawdą. Przez to odnalezienie siebie przez siebie
samą świadomość służebna nabiera dla siebie własnego sensu, [a staje się
to] właśnie w pracy, w której zdawała się mieć tylko obcy sens. —
Do tej refleksji konieczne są oba momenty: zarówno strach i służeb
ność w ogóle, jak i kształtowanie, i zarazem oba one muszą występować
jako ogólne. Strach bez dyscypliny służebności i posłuszeństwa pozo-
staje czymś formalnym i nie rozszerza się na świadomą rzeczywistość
istnienia. Bez kształtowania strach pozostaje czymś wewnętrznym i nie
mym, a świadomość nie staje się czymś dla siebie. Jeżeli świadomość
nadaje formę przedmiotowi nie przeżywszy pierwszego absolutnego
strachu, to wyraża się w tym tylko pewien próżny jej własny sens; jej
forma — czyli negatywność — nie jest bowiem negatywnością samą
w sobie-, i dlatego jej czynność nadawania formy nie może jej dawać
świadomości siebie jako istoty. Jeśli świadomość nie doznała absolut
nego strachu, lecz tylko trochę niepokoju, to negatywna istota pozostała
dla niej czymś zewnętrznym i nie przeniknęła na wskroś jej substancji.
Ponieważ nie wszystkie treści wypełniające ją jako naturalną świado
mość zostały zachwiane, należy ona jeszcze sama w sobie do bytu
określonego; [jej] własny sens jest uporem [der eigene Sinn ist Eigen-
sinn\ — wolnością, która pozostaje jeszcze w obrębie poddaństwa.
Czysta forma, nie mogąc stać się dla niej istotą, nie może też — trak
towana jako ekspansja na to, co jednostkowe — stać się ogólnym
kształtowaniem, absolutnym pojęciem, lecz jest pewną zręcznością,
która ma władzę tylko nad tym czy tamtym, ale nie nad ogólną potęgą
i całą przedmiotową istotą.
B. WOLNOŚĆ SAMOWIEDZY;
STOICYZM, SCEPTYCYZM I ŚWIADOMOŚĆ NIESZCZĘŚLIWA
Dla samowiedzy samoistnej z jednej strony jej istotą jest tylko czysta
abstrakcja Ja; a z drugiej strony, kiedy ta abstrakcja [sze] wykształca się
i nadaje sobie różnice, odróżnianie to nie staje się dla samowiedzy istotą
przedmiotową, która istniałaby sama w sobie; ta samowiedza nie staje się
Wolność samowiedzy 141
co] powróciło do siebie, to jednak ta jej istota jest zarazem tylko istotą
abstrakcyjną. Wolność samowiedzy jest obojętna w stosunku do natural
nego istnienia, dlatego też puściła je wolno', i refleksja jest podwójna.
Wolność w myśli ma za swą prawdę tylko czystą myśl, która nie jest
wypełniona treścią życia; o tyle też jest ona tylko pojęciem wolności, nie
zaś samą żywą wolnością; albowiem dla tej wolności [ihr] istotą jest na
razie tylko myślenie w ogóle, forma jako taka, która odwracając się
[von... weg] od samoistności rzeczy powróciła do siebie. Żeby jednak
indywidualność jako działająca prezentowała się jako żywa, czy też żeby
jako myśląca mogła ujmować żywy świat jako system myślowy, musia-
łaby w samej myśli być zawarta dla tej pierwszej ekspansji treść tego, co
dobre, a dla tej drugiej treść tego, co prawdziwe — by w rezultacie
w tym, co istnieje dla świadomości, nie było w ogóle żadnego innego
składnika prócz pojęcia, które jest istotą. Ale pojęcie, oddzielając się
— tak jak tu — od różnorodności rzeczy jako abstrakcja, nie ma w sobie
żadnej treści, lecz ma tylko treść, która jest dana. Świadomość, myśląc
treść, unicestwia ją wprawdzie jako obcy byt, ale pojęcie jest pojęciem
określonym i ta jego określoność jest elementem obcym, który ma ono
w sobie. Dlatego stoicyzm był w kłopocie, gdy pytano go — jak to
formułowano — o kryterium prawdy w ogóle, tzn. właściwie o treść
samej myśli. Na pytanie o to, co jest dobre i prawdziwe, wskazywał
w odpowiedzi samo myślenie pozbawione treści', prawda i dobro mają
polegać na rozumności. Ale ta tożsamość myślenia ze sobą jest znowu
tylko czystą formą, w której nic nie jest określone. Toteż ogólniki
o prawdzie i dobru, o mądrości i cnocie, przy których stoicyzm musi
pozostać, są w ogólności zapewne wzniosłe, ponieważ jednak nie dają się
w istocie treściowo rozwinąć, więc szybko zaczynają budzić znudzenie.
Ta myśląca świadomość, zgodnie z tym, jak się [tu] określiła,
[mianowicie] jako abstrakcyjna wolność, jest zatem tylko niedoprowa-
dzoną do końca negacją innobytu. Wycofawszy się tylko z istnienia do
siebie, nie urzeczywistniła siebie [hat es sich nicht... vollbracht] w sobie
jako absolutnej negacji tego istnienia [desselben]. Treść ma wprawdzie
dla niej znaczenie tylko jako myśl, ale też [myśl występuje] przy tym
jako myśl określona — i [występuje tu] zarazem określoność jako taka.
Sceptycyzm stanowi realizację tego, czego stoicyzm jest tylko poję
ciem, i jest rzeczywistym doświadczeniem tego, czym jest wolność
myśli. Wolność ta jest sama w sobie tym, co negatywne, i musi się w taki
sposób zaprezentować. Wraz z refleksją samowiedzy skierowaną ku
prostej myśli o sobie wypadło z nieskończoności — [znalazłszy się]
144 Samowiedza
niu, przy którym świadomość odsuwa wprawdzie od siebie całą moc bytu
dla siebie i przypisuje ją darowi z góry, ale w samym tym odsuwaniu
zachowuje [przecież] dla siebie coś, co jest jej własne [Eigenheit]
— w sensie zewnętrznym w posiadaniu, z którego [w całości] nie
rezygnuje, natomiast w sensie wewnętrznym w świadomości, że sama
podejmuje decyzję i że sama określa swoją treść, której wbrew bezsen
sownie napełniającej ją obcej treści [wcale] nie zmieniła.
W rzeczywiście dokonanej ofierze [wraz z tym], jak świadomość
zniosła działanie jako własne [działanie], samo w sobie opuściło ją
również jej nieszczęście. To, że to opuszczenie dokonało się samo
wsobie,\est wszakże działaniem drugiego terminu skrajnego sylogizmu,
którym [to terminem] jest istota istniejąca sama w sobie. Ale zarazem
owa ofiara [ze strony] nieistotnego terminu skrajnego nie była działa
niem jednostronnym, lecz zawierała w sobie również działanie tego, co
inne. Rezygnacja z własnej woli jest bowiem tylko z jednej strony czymś
negatywnym, natomiast zgodnie ze swym pojęciem, czyli sama w sobie,
jest zarazem także czymś pozytywnym, mianowicie zakładaniem woli
jako [woli] kogoś innego, a konkretnie [zakładaniem] woli jako czegoś
nie jednostkowego, lecz ogólnego. Dla tej świadomości tym pozytyw
nym znaczeniem jednostkowej woli założonej jako coś negatywnego jest
wola drugiego terminu skrajnego, która dla niej, z racji tego, że jest dla
niej właśnie czymś innym, nie staje się sama przez się, lecz dzięki temu,
co trzecie, dzięki pośrednikowi — jako [udzielana przez niego] rada.
Dlatego jej [jem] wola staje się wprawdzie dla niej wolą ogólną i będącą
czymś samym w sobie, ale świadomość ta nie jest sama dla siebie tym
[bytem] samym w sobie', rezygnacja z własnej woli jako woli jedno
stkowej nie jest dla niej, zgodnie z pojęciem, pozytywnym istnieniem
[das Positive] woli ogólnej. Tak samo jej rezygnacja z majątku i spoży
wania ma tylko to samo negatywne znaczenie, a ogólność, która dzięki
temu powstaje dla niej, nie jest dla niej jej własnym działaniem. Ta
jedność tego, co przedmiotowe, i bytu dla siebie, która [zawarta] jest
w pojęciu działania i która dlatego dla świadomości powstaje jako istota
i przedmiot, tak samo, jak nie jest dla niej pojęciem jej działania, nie ma
też dla niej takiego charakteru, że powstaje dla niej jako przedmiot,
bezpośrednio i dzięki niej samej; dlatego pewności tej [jedności] może
dać wyraz [tylko] pośredniczący sługa, [co oznacza, że] w samej tej
pewności jest pęknięcie, [czyli dla świadomości] tylko samo w sobie jej
nieszczęście jest czymś odwrotnym, mianowicie działaniem, które za
spokaja samo siebie w swym działaniu [in seinem Tun], czyli zażywa-
Wolność samowiedzy 159
niem błogości [seliger Genuß]-, także jej nędzne działanie jest [tylko]
samo w sobie swą odwrotnością, mianowicie działaniem absolutnym;
zgodnie z pojęciem działanie jest [bowiem] w ogóle działaniem tylko
jako działanie tego, co jednostkowe. Wszelako dla niej działanie i jej
rzeczywiste działanie pozostaje działaniem nędznym, jej używanie
[życia] [jem Genuß] — bólem, a ich zniesienie w znaczeniu pozytyw
nym — czymś, co [dokonuje się] na tamtym świecie [ein Jenseits]. Ale
w tym przedmiocie, w którym jej działanie i byt jako tej oto świadomości
jednostkowej jest dla niej bytem i działaniem samym w sobie, powstało
dla niej wyobrażenie rozumu [Vernunft], pewności świadomości, że
w swojej jednostkowości jest czymś absolutnie samym w sobie, czyli całą
[alle] realnością.
C. (AA.) ROZUM
V. Pewność i Prawda Rozumu
sama w sobie jest dla siebie i dlatego Ja jest tylko czystą istotnością
[Wesenheit] tego, co istnieje, czyli prostą kategorią. Kategoria, która
skądinąd miała znaczenie bycia istotnością tego, co jest, przy czym było
nieokreślone, czy istotnością tego, co jest w ogóle, czy też tego, co jest,
w przeciwieństwie do [gegen] świadomości, teraz stanowi istotność,
czyli prostąjei/nosc tego, co jest, tylko jako rzeczywistość myśląca; czyli
kategoria jest czymś takim, w czym samowiedza i byt są tą samą istotą; tą
samą nie przy [zewnętrznym] porównaniu, lecz same w sobie i dla siebie.
Tylko jednostronny fałszywy idealizm każę znowu tej jedności stanąć po
jednej stronie, a temu, co samo w sobie — naprzeciw niej. — Ale ta
kategoria, czyli prosta jedność samowiedzy i bytu, ma sama w sobie
różnicę-, jej istotą jest bowiem właśnie to, że w innobycie, czyli w ab
solutnej różnicy, jest bezpośrednio równa sobie. Dlatego różnicajest, ale
jest całkowicie przejrzysta i [występuje] jako pewna różnica, która
zarazem nie jest żadną [różnicą]. Przejawia się ona jako wielość katego
rii. Gdy idealizm twierdzi, że prosta jedność samowiedzy jest całą
realnością, i czyni ją bezpośrednio istotą, bez zrozumienia tego, że ta
jedność samowiedzy [sze] jest istotą absolutnie negatywną — tylko taka
[istota] ma negację, określoność, czyli różnicę w sobie samej — to
jeszcze bardziej niepojęte niż pierwsze jest to drugie [twierdzenie], że
w kategorii są różnice, czyli gatunki. Zarówno to zapewnienie w ogóle,
jak też zapewnienie o jakiejkolwiek określonej liczbie jej gatunków, jest
nowym zapewnieniem, któremu jednak jako zapewnieniu można prze
cież nie dawać wiary. Skoro bowiem w czystym Ja, w samym czystym
rozsądku, pojawia się [anjangt] różnica, to założone jest już przez to, że
rezygnuje się z bezpośredniości, z zapewniania i odkrywania, a zaczyna
się [anjange] pojmowanie [das Begreifen]. Przyjmowanie zaś w jakikol
wiek sposób wielości kategorii znowu jako czegoś znalezionego, np.
[wziętego] z sądów, i akceptowanie jej na tej zasadzie, należy w istocie
uważać za hańbę dla nauki; gdzież jeszcze rozsądek miałby umieć
wykazać jakąś konieczność, skoro nie potrafił jej wykazać w sobie,
w czystej konieczności?
Skoro więc w ten sposób do rozumu należy zarówno czysta istotność
rzeczy, jak i ich różnica, to właściwie nie może już w ogóle być mowy
o rzeczach, tzn. o czymś takim, co dla świadomości byłoby tylko tym, co
negatywne [wobec] niej samej. To, że liczne kategorie są gatunkami
czystej kategorii, znaczy, że jest ona jeszcze ich rodzajem, czyli istotą, że
nie jest im przeciwstawna. Ale są one już [przez to] czymś dwuznacz
nym, co w swej wielości ma zarazem w sobie [an sich] bycie czym innym
Pewność i prawda rozumu 167
A. ROZUM OBSERWUJĄCY
rzeczy, dla nas zaś — to, czym jest ona sama\ ale rezultatem jej ruchu
będzie to, że stanie się dla siebie samej tym, czym jest sama w sobie.
Należy rozpatrzyć działanie [das Tun] rozumu obserwującego w mo
mentach jego ruchu, to, jak przyjmuje on przyrodę, ducha, a w końcu ich
stosunek wzajemny [beider] jako byt zmysłowy i szuka siebie jako
istniejącej rzeczywistości.
a) Obserwacja przyrody
w sobie jest zniesione, czyli czymś ogólnym, i kwas oraz zasada mają
prawdę tylko jako to, co ogólne. Jak więc szkło czy bursztyn mogą być
elektrycznie zarówno dodatnie, jak i ujemne, tak też kwasowość i zasa
dowość nie są jako własność związane z tą, czy też tamtą rzeczywistoś
cią, lecz każda rzecz jest tylko relatywnie kwasowa lub zasadowa; to, co
wydaje się być zdecydowanie zasadą czy też kwasem, otrzymuje w tzw.
synsomatach przeciwstawny charakter wobec czegoś innego.—Rezultat
doświadczeń znosi w ten sposób momenty, czyli żywe napięcia [Begeis-
tungen], jako własności określonych rzeczy i uwalnia orzeczniki od ich
podmiotów. Te orzeczniki ukazują się [takimi], jakimi są naprawdę,
[tzn.] jedynie jako ogólne; toteż ze względu na tę samoistność otrzymują
nazwę [wolnych] materii, które nie są ani ciałami, ani własnościami,
i unika się nazywania ciałami tlenu itd., elektryczności dodatniej i ujem
nej, ciepła itd.
Natomiast materia nie jest jakąś istniejącą rzeczą, lecz jest bytem
jako coś ogólnego, czyli [czymś istniejącym] na sposób pojęcia. Rozum,
będąc jeszcze instynktem, czyni to słuszne rozróżnienie bez świadomo
ści tego, że sprawdzając prawo na wszelkim bycie zmysłowym znosi
właśnie przez to jego byt [jako] tylko zmysłowy, jak również [bez
świadomości] tego, że skoro jego momenty ujmuje jako materie, [to
znaczy to, iż] ich istotność stała się dla instynktu rozumu [¿hm] czymś
ogólnym i zostaje przez to słowo wyrażona jako zmysłowość niezmys-
łowa, jako byt bezcielesny, choć przedmiotowy.
Należy teraz zobaczyć, co dalej dzieje się dla tego instynktu
[fur ihn] z jego rezultatem i jaka nowa postać jego obserwacji wraz
z tym się pojawia. Widzimy, że prawdą tej świadomości ekspery
mentującej jest czyste prawo, które uwalnia się od bytu zmysłowego,
widzimy je jako pojęcie, które istnieje w bycie zmysłowym, lecz
porusza się w nim samodzielnie i w sposób nieskrępowany, i [będąc]
w nim zanurzone, jest od niego wolne i jest prostym pojęciem. To,
co naprawdę jest rezultatem i istotą, samo występuje teraz dla tej
świadomości, ale jako przedmiot, a mianowicie [jedynie] jako pewien
szczególny gatunek [eine besondere Art] przedmiotu, ponieważ dla
niej przedmiot ten nie jest właśnie rezultatem i pozbawiony jest od
niesienia do poprzedniego ruchu, a jej stosunek do tego przedmiotu
jest [tylko] pewnym innym obserwowaniem.
Takim przedmiotem, który w prostocie pojęcia zawiera w sobie
proces, jest to, co organiczne. To, co organiczne, jest tą absolutną
płynnością, w której rozpłynęła się określoność, za sprawą której byłoby
178 Rozum obserwujący
we, nie powinno się nazywać prawami; po części bowiem, jak zostało
wspomniane, takie odniesienie wcale nie wyczerpuje co do swej treści
zakresu tego, co organiczne, a po części też momenty samego od
niesienia są w stosunku do siebie nawzajem obojętne i nie wyrażają
żadnej konieczności. W pojęciu kwasu zawarte jest pojęcie zasady, tak
samo jak w pojęciu elektryczności dodatniej — elektryczność ujemna;
ale bez względu na to, w jak wielkim stopniu gęsta sierść wiązałaby się na
zasadzie miejsca występowania z północą, budowa ryb z wodą, budowa
ptaków z powietrzem, w pojęciu północy nie jest przecież zawarte
pojęcie gęstej sierści, w pojęciu morza budowa ryb, ani w pojęciu
powietrza budowa ptaków. Ze względu na tę wolność obu stron w stosun
ku do siebie nawzajem istnieją też zwierzęta lądowe, które mają istotne
cechy charakterystyczne ptaka, ryby itd. Konieczność — ponieważ nie
może być pojęta jako wewnętrzna konieczność istoty — przestaje
również mieć zmysłowe istnienie i nie może już być zaobserwowana
w rzeczywistości, lecz ją opuszcza. Tak więc nie odnajdując siebie
w samej realnej istocie, jest ona tym, co nazywa się stosunkiem
teleologicznym — stosunkiem, który dla tej realnej istoty [dem] jest
czymś zewnętrznym i dlatego jest raczej przeciwieństwem prawa. Jest
myślą całkowicie uwolnioną od koniecznej przyrody, myślą, która ją
opuszcza i porusza się sama dla siebie ponad nią.
Jeżeli omawiane poprzednio odniesienie tego, co organiczne, do
żywiołowej przyrody nie wyraża istoty tego, co organiczne, to w przeci
wieństwie do tego zawarta jest ona w pojęciu celu. Dla tej świadomości
obserwującej nie jest on wprawdzie własną istotą [tworu] organicznego,
lecz znajduje się poza nim, a zatem jest tylko owym zewnętrznym
stosunkiem teleologicznym, ale zgodnie z tym, jak zostało poprzednio
określone to, co organiczne, twór organiczny jest faktycznie samym
realnym celem; skoro bowiem w odniesieniu do tego, co inne, zachowuje
on siebie, to jest właśnie tą naturalną istotą, w której przyroda kieruje się
refleksyjnie ku pojęciu, a momenty przyczyny i skutku, czegoś aktyw
nego i doznającego, które w konieczności są od siebie nawzajem
pooddzielane, tutaj są połączone w jedno, tak że coś [, co] tu [występuje,]
występuje nie tylko jako rezultat konieczności, lecz z racji tego, że
powróciło do siebie, jest tym, co ostateczne, czyli rezultatem, jest tym, co
pierwsze, co rozpoczyna ruch, i w tej samej mierze jest dla siebie celem,
który urzeczywistnia. To, co organiczne, niczego nie wytwarza, lecz
tylko utrzymuje się, czyli to, co jest wytwarzane, w tej samej mierze już
istnieje, w jakiej jest wytwarzane.
180 Rozum obserwujący
dzie siebie, mianowicie cel, a tak samo ten cel jako rzecz, ale, po
pierwsze, cel znajduje się dla instynktu rozumu poza rzeczą, która
występuje jako cel, a po drugie ten cel jako cel jest zarazem czymś
przedmiotowym i dlatego też nie znajduje się dla tego instynktu w nim
samym jako świadomości, lecz w jakimś innym rozsądku.
Przy bliższym rozpatrzeniu [okazuje się, że] również w pojęciu
rzeczy zawarte jest to określenie, iż jest ona celem w sobie samej.
Mianowicie rzecz utrzymuje się; a to zarazem znaczy, że jej naturą jest
ukrywanie konieczności i przedstawianie jej w formie przypadkowego
stosunku; jej wolność, czyli jej byt dla siebie, jest bowiem właśnie tym, by
w stosunku do swojej konieczności zachowywać się jako coś obojętnego;
rzecz występuje więc sama jako coś takiego, czego pojęcie znajduje się
poza jego bytem. Tak samo koniecznością rozumu jest to, by oglądać
swoje pojęcie jako znajdujące się poza nim samym, a tym samym jako
rzecz, jako coś takiego, wobec czego rozum jest obojętny i co w konsek
wencji również jest ze swej strony obojętne wobec niego i wobec swego
pojęcia. Jako instynkt rozum także zatrzymuje się w obrębie tego bytu,
czyli obojętności, a rzecz, która wyraża pojęcie, pozostaje dla niego
czymś innym niż to pojęcie, pojęcie zaś czymś innym niż rzecz. Tak więc
rzecz organiczna jest dla rozumu celem w sobie samym tylko w ten
sposób, że konieczność, która przedstawia się w jej działaniu jako coś
ukrytego [ponieważ to, co działa, zachowuje się w tym [działaniu] jako
obojętny byt dla siebie], znajduje się poza samym tym, co organiczne.
— Ponieważ jednak to, co organiczne, jako cel w sobie samym nie może
zachowywać się inaczej niż jako coś takiego, to również w sposób
zjawiskowy i zmysłowo obecny występuje to jako cel w sobie samym
i w taki sposób jest obserwowane. To, co organiczne, okazuje się czymś,
co samo siebie zachowuje, co do siebie powraca i powróciło. Ale ta
świadomość obserwująca nie rozpoznaje w tym bycie pojęcia celu, czyli
tego, że pojęcie celu nie znajduje się gdzie indziej w jakimś rozsądku, lecz
właśnie tutaj ma swoją egzystencję [existiert] i istnieje jako rzecz.
Wprowadza ona różnicę, która nie jest żadną różnicą, między pojęciem
celu a bytem dla siebie i utrzymywaniem siebie. Nie istnieje dla niej to, że
nie jest to żadna różnica, lecz działanie, które wydaje się przypadkowe
i obojętne w stosunku do tego, co w jego wyniku dochodzi do skutku, oraz
w stosunku do jedności, która przecież łączy jedno z drugim — owo
działanie i ten cel oddzielają się dla niej od siebie nawzajem.
Tym, co z tego punktu widzenia przysługuje samej istocie organicz
nej, jest działanie leżące w środku pomiędzy tym, co w nim pierwsze,
182 Rozum obserwujący
wieństwa, którego człony, z jednej strony, zdają się więc być dane
w obserwacji, z drugiej zaś strony — co do swej treści — wyrażają
przeciwieństwo między organicznym pojęciem celu a rzeczywistością-,
ponieważ jednak pojęcie jako takie zostało w tym unicestwione, więc
[wyrażają one to przeciwieństwo] w sposób niejasny i powierzchowny,
w którym myśl zniża się do poziomu wyobrażenia. Tak więc widzimy, że
w wyobrażeniu strony wewnętrznej ma się mniej więcej na myśli pojęcie
celu [den ersten... unter dem In n e rn ... gemeint], a w wyobrażeniu
strony zewnętrznej — rzeczywistość [die andere], i ich stosunek określa
[erzeugt] prawo, że to, co zewnętrzne, jest wyrazem tego, co wewnętrzne.
Jeżeli bliżej rozpatrzyć tę stronę wewnętrzną wraz z jej przeciwień
stwem oraz ich stosunek do siebie nawzajem, to okazuje się, że, po
pierwsze, obie strony prawa nie mają już tego znaczenia, co w poprzed
nich prawach, w których każda z nich jako samoistna rzecz występowała
jako jedno z odrębnych ciał [als ein besonderer Körper], ani też, po
drugie, takiego [znaczenia], że to, co ogólne, miałoby mieć swoją
egzystencję gdzieś indziej poza tym, co istnieje. Lecz istota organiczna
leży u podstawy jako w ogóle nierozdzielna, jako treść strony wewnętrz
nej i strony zewnętrznej i jako dla obu to samo; przeciwieństwo jest przez
to jeszcze tylko przeciwieństwem czysto formalnym, którego realne
strony mają za swą istotę ten sam [byt] sam w sobie-, ale zarazem, przez
to, że strona wewnętrzna i strona zewnętrzna są też przeciwstawnymi
realnościami i różnymi dla obserwacji bytami, wydają się one obserwacji
stronami, z których każda ma specyficzną dla siebie treść. Ale ta
specyficzna dla każdej z nich treść, ponieważ jest tą samą substancją,
czyli organiczną jednością, może faktycznie być tylko różną formą tejże
[substancji]; i zostaje to zasugerowane przez świadomość obserwującą
w owej formule [darin], że to, co zewnętrzne, jest tylko wyrazem tego, co
wewnętrzne. — Te same określenia stosunku, mianowicie obojętną
samoistność różnych [stron] i w tej samoistności ich jedność, w której
one zanikają, widzieliśmy w pojęciu celu.
Należałoby teraz przyjrzeć się temu, jaką postać [Gestalt] ma to, co
wewnętrzne, i to, co zewnętrzne, w swoim bycie. Strona wewnętrzna
jako taka musi mieć jakiś zewnętrzny byt i jakąś postać — w równym
stopniu, jak strona zewnętrzna jako taka; jest ona bowiem przedmiotem,
czyli sama jest założona jako coś mającego byt i istniejącego dla
obserwacji.
Substancja organiczna jako coś wewnętrznego jest prostą duszą,
czystym pojęciem celu, czyli tym, co ogólne, co w swym podziale
184 Rozum obserwujący
dzięki czemu występują jako rzeczywiste, ale zarazem też ogólne części,
czyli jako organiczne systemy, tzn. wrażliwość jako system nerwowy,
pobudliwość jako system mięśniowy, reprodukowanie się jako narządy
wewnętrzne [Eingeweide] służące zachowaniu indywiduum i rodzaju.
Stosownie do tego swoiste prawa tego, co organiczne, dotyczą
stosunku momentów organicznych w ich podwójnym znaczeniu, raz
w znaczeniu pewnej części organicznego ukształtowania, a drugi raz
w znaczeniu ogólnej płynnej określoności, która przechodzi przez wszy
stkie owe systemy. Wyrazem takiego prawa byłoby więc np. to, że
określona wrażliwość, jako moment całego organizmu, wyrażałaby się
w ukształtowanym w określony sposób systemie nerwowym albo też
wiązałaby się z określonym reprodukowaniem się organicznych części
indywiduum, względnie z rozmnażaniem się całości itd. — Obie strony
takiego prawa mogą być obserwowane. To, co zewnętrzne, jest, zgodnie
ze swym pojęciem, bytem dla innego', wrażliwość ma np. swój bezpośre
dni sposób urzeczywistniania się [ihre verwirklichte Weise] w systemie
czuciowym [sensibelri], a jako własność ogólna jest w swych przejawach
[Äußerungen] również czymś przedmiotowym. Strona, która nazywa się
wewnętrzną, ma własną stronę zewnętrzną, różną od tej, która w całości
nazywa się stroną zewnętrzną.
Dawałyby się więc wprawdzie obserwować obie strony prawa or
ganicznego, ale nie prawa ich odnoszenia się [do siebie nawzajem];
i obserwacja nie wystarcza nie dlatego, iżby jako obserwacja była zbyt
krótkowzroczna, i nie dlatego, iżby, zamiast postępować w sposób
empiryczny, należało wychodzić od idei — w istocie bowiem takie
prawa, gdyby były czymś realnym, musiałyby istnieć rzeczywiście,
a więc musiałyby dawać się obserwować — ale dlatego, że myśl o tego
rodzaju prawach okazuje się nie mieć w sobie żadnej prawdy.
Prawem okazał się stosunek, [polegający na tym,] że w organicznym
systemie ogólna organiczna własność stała się rzeczą i ma w niej [an ihm]
swoje ukształtowane odbicie, tak że obie [— owa własność i rzecz —]
byłyby tą samą istotą, która raz występuje jako ogólny moment, a innym
razem jako rzecz. Ale poza tym strona tego, co wewnętrzne, [sama] dla
siebie jest również stosunkiem wielu stron i dlatego narzuca się [tu]
najpierw myśl o prawie jako odnoszeniu się do siebie nawzajem ogól
nych organicznych czynności czy też własności. Rozstrzygnąć kwestię,
czy takie prawo jest możliwe, można jedynie na podstawie natury takiej
własności. Otóż po części własność taka, jako ogólna płynność, nie jest
czymś ograniczonym na sposób rzeczy i trzymającym się w obrębie
186 Rozum obserwujący
sobie, to zarówno byt jego całości, jak i jego momenty nie mogą polegać
na jakimś anatomicznym systemie, lecz rzeczywisty wyraz oraz ich
zewnętrzność występują tylko jako ruch, który przechodzi przez różne
części ukształtowania i w którym to, co zostaje wyodrębnione i utrwalo
ne jako jednostkowy system, występuje w istotny sposób jako moment
płynny, tak że nie ta rzeczywistość [taka], jaką znajduje ją anatomia,
powinna być uznawana za ich realność, lecz tylko rzeczywistość jako
proces, w którym jedynie mają jakiś sens także anatomiczne części.
Okazuje się więc, że ani momenty organicznej strony wewnętrznej,
wzięte dla siebie, nie są zdolne do tego, by odpowiadać stronom prawa
[dotyczącego] bytu, ponieważ orzekane w takim prawie o jakimś ist
nieniu [Dasein] byłyby odróżnione od siebie nawzajem i nie można by
było mówić o każdej z nich dokładnie tego samego, mówiąc — zamiast
o niej — o drugiej [nichtjede aufgleiche Weise anstatt der anderen sollte
genannt werden können]-, ani też, postawione po jednej stronie, nie mają
w drugiej [stronie] swej realizacji w jakimś trwałym systemie; taki
system bowiem ani nie jest czymś, co w ogóle miałoby w sobie prawdę
organiczną, ani też nie wyraża owych momentów strony wewnętrznej.
Istotne dla istoty organicznej, jako że sama w sobie jest ona tym, co
ogólne, jest raczej w ogóle to, że ma swoje momenty w rzeczywistości
również jako ogólne, tzn. jako przenikające [ją] procesy, nie zaś to, że
daje obraz tego, co ogólne, w [postaci] jakiejś izolowanej rzeczy.
W ten sposób w tym, co organiczne, gubi się w ogóle wyobrażenie
prawa. Prawo chce ująć i wyrazić przeciwieństwo jako dwie nieruchome
strony i chce w nich ująć i wyrazić określoność, którą jest ich odnoszenie
się do siebie nawzajem. Odpowiadające sobie strony prawa miałaby
stanowić strona wewnętrzna, do której należy przejawiająca się ogól
ność, oraz strona zewnętrzna, do której należą części nieruchomej
postaci; ale w ten sposób od siebie oddzielone tracą one swoje organiczne
znaczenie; a u podstawy wyobrażenia prawa leży właśnie to, że obie jego
strony mają mieć obojętne trwałe istnienie dla siebie i odniesienie ma się
rozdzielać między nie jako [między] dwie odpowiadające sobie okreś-
loności. Każda strona tego, co organiczne, jest raczej w sobie prostą
ogólnością, w której rozpływają się wszystkie określenia, i ruchem tego
rozpływania się.
Wgląd w różnicę między tym ustanawianiem praw a wcześniejszymi
formami wyjaśni do końca jego naturę. — Gdy mianowicie spoglądamy
wstecz na ruch postrzegania i rozsądku, który w tym postrzeganiu kieruje
się refleksyjnie ku sobie i określa przez to swój przedmiot, to [stwier-
Obserwacja przyrody 191
dzamy, że] rozsądek nie ma przy tym przed sobą w swoim przedmiocie
stosunku tych abstrakcyjnych określeń, tego, co ogólne, i tego, co
jednostkowe, tego, co istotne, i tego, co zewnętrzne, lecz sam jest
przechodzeniem, dla którego to przechodzenie nie staje się czymś
przedmiotowym. Tutaj natomiast organiczna jedność, to znaczy właśnie
stosunek owych przeciwieństw — a stosunek ten jest czystym prze
chodzeniem — sama jest przedmiotem. Przechodzenie to w swojej
prostocie jest bezpośrednio ogólnością, a ponieważ wstępuje ona w róż
nicę, a stosunek [stron] tej różnicy ma wyrażać prawo, więc jego [seine]
momenty istnieją jako ogólne przedmioty tej świadomości, a prawo
głosi, że to, co zewnętrzne, jest wyrazem tego, co wewnętrzne. Rozsądek
uchwycił tu myśl o prawie samym, podczas gdy przedtem szukał tylko
w ogóle praw, a ich poszczególne momenty miał przed oczami jako
określoną treść, a nie jako myśl o nich. — W odniesieniu do treści
miałoby się tu więc otrzymywać nie takie prawa, które są tylko spokoj
nym przyjmowaniem w formę ogólności różnic jako tylko [rein] ist
niejących, lecz prawa, które bezpośrednio w tych różnicach mają
również niepokój pojęcia, a wraz z tym — zarazem konieczność
stosunku między stronami. Ponieważ jednak właśnie przedmiot, or
ganiczna jedność, bezpośrednio jednoczy nieskończone znoszenie, czyli
absolutną negację bytu, ze spokojnym bytem, a momenty są w istotny
sposób czystym przechodzeniem, więc nie wyłaniają się żadne takie
istniejące strony, jakie są wymagane w wypadku prawa.
Żeby otrzymać takie [strony], rozsądek musi trzymać się innego
momentu stosunku organicznego — mianowicie tego, że organiczne
istnienie jest czymś refleksyjnie skierowanym ku sobie. Ale byt ten jest
tak całkowicie skierowany refleksyjnie ku sobie, że nie pozostaje w nim
żadna określoność związana z odniesieniem do tego, co inne. Bezpośre
dni byt zmysłowy stanowi bezpośrednio jedno z określonością jako taką
i dlatego wyraża sobą pewną różnicę jakościową, jaką stanowi np. błękit
w przeciwieństwie do czerwieni, to, co kwaśne, w przeciwieństwie do
tego, co alkaliczne itd. Ale byt organiczny, który powrócił do siebie, jest
całkowicie obojętny w stosunku do tego, co inne, jego istnienie jest
prostą ogólnością i nie ukazuje obserwacji trwałych różnic zmysłowych,
czyli — co jest tym samym — pokazuje, że jego istotną określonością
jest tylko zmiana określoności istniejących. Dlatego kiedy różnica
wyrażona zostaje jako istniejąca, znaczy to, że jest ona pewną różnicą
obojętną, czyli istnieje jako wielkość [Größe]. Jednak w wielkości
pojęcie zostało unicestwione, a konieczność znikła. — Ale treść i wypeł
192 Rozum obserwujący
ale ta jedna strona jako istniejący rezultat nie jest właśnie niczym innym
niż tym, o czym już była mowa, mianowicie jednostkową własnością,
[taką,] jak np. zwykła kohezja, obok której istnieją jako obojętne inne
[własności], a wśród nich także ciężar właściwy, i każdą inną można
równie zasadnie, tzn. równie bezzasadnie, wybrać jako reprezentanta
całej drugiej strony [prawa]; jedna czy druga tylko by reprezentowała
istotę — po niemiecku: przedstawiała [vorstellen] — ale nie byłaby
rzeczą samą [die Sache selbst]. Tak więc próbę znalezienia szeregów-
-ciał, które rozwijałyby się na [zasadzie] prostej paraleli obu stron
i wyrażały istotną naturę ciał zgodnie z jakimś prawem tych stron, trzeba
traktować jako pomysł, który nie zna ani swego zadania, ani środków, za
pomocą których miałoby ono być zrealizowane.
Poprzednio stosunek pomiędzy stroną wewnętrzną a stroną zewnęt
rzną postaci, jaki ma się ukazywać obserwacji, został przeniesiony od
razu do sfery tego, co nieorganiczne; teraz można bliżej określić, jak
przedstawia się ten stosunek obserwującemu rozumowi; i wynika stąd
pewna jeszcze inna forma i inne odniesienie tego stosunku. Mianowicie
w wypadku tego, co organiczne, odpada w ogóle to, co w wypadku tego,
co nieorganiczne, zdaje się dawać możliwość takiego porównywania
strony wewnętrznej i zewnętrznej. Nieorganiczna strona wewnętrzna jest
prostą stroną wewnętrzną, która przedstawia się dla postrzeżenia jako
istniejąca własność; dlatego jej określonością jest z istoty rzeczy wiel
kość, a jako istniejąca własność występuje ona jako obojętna wobec
strony zewnętrznej, czyli wobec wielu innych zmysłowych własności.
Ale byt dla siebie żywej organicznej istoty [des Organisch-lebendigen]
nie staje się w taki sposób stroną [przeciwstawną] w stosunku do jej
strony zewnętrznej, lecz ma zasadę swego innobytu w sobie samym. Jeśli
byt dla siebie określamy jako proste utrzymujące się odniesienie do
siebie, to jego innobytem jest prosta negatywność, a jednością organicz
ną jest jedność równego sobie odnoszenia się do siebie i czystej
negatywności. Jedność ta jest jako jedność stroną wewnętrzną istoty
organicznej [des Organischen]; dzięki temu ta [istota organiczna] jest
sama w sobie czymś ogólnym, czyli jest rodzajem [Gattung]. Ale
wolność rodzaju w stosunku do swojej rzeczywistości jest inna niż
wolność ciężaru właściwego w stosunku do postaci. Ta ostatnia jest
wolnością istniejącą, czyli staje się stroną jako własność o charakterze
szczegółowym [besondere]. Będąc zaś wolnością istniejącą, jest też
tylko jakąś jedną określonością przysługującą w istotny sposób tej
postaci, czyli czymś, dzięki czemu ta [postać] jako istota jest czymś
Obserwacja przyrody 199
i pojedynczo [einzeln], brak nie treści, mają one bowiem jakąś określoną
treść, lecz raczej formy, która jest ich istotą. Faktycznie prawa te nie są
prawdą myślenia bynajmniej nie dlatego, że mają być tylko formalne
i mają nie mieć żadnej treści, lecz raczej z przeciwnego powodu,
[mianowicie] dlatego, że w swojej określoności, czyli właśnie jako
pewna treść, której odebrano formę, mają uchodzić za coś absolutnego.
W swej prawdzie, tzn. jako momenty znikające w jedności myślenia,
musiałyby one raczej być uważane za wiedzę, czyli za ruch myślowy
[denkende], a nie za prawa wiedzy. Ale obserwowanie nie jest samą
wiedzą i nie zna jej, lecz odwraca naturę wiedzy w [taki sposób, że
otrzymuje ona] postać bytu, tzn. ujmuje jej negatywność jedynie jako
prawa bytu. — Tutaj wystarczające jest, że wykazana została nieważ
ność tak zwanych praw myślenia na podstawie ogólnej natury rzeczy.
Szersze rozwinięcie [tego] należy do filozofii spekulatywnej, w której
prawa te okazują się tym, czym są naprawdę, mianowicie jednostkowymi
znikającymi momentami, których prawdą jest jedynie całość myślowego
ruchu, sama wiedza.
Ta negatywna jedność myślenia istnieje dla siebie, albo raczej jest
bytem dla siebie samego, zasadą indywidualności, a w swojej realności
— świadomością działającą. Dlatego świadomość obserwująca jest
przez naturę rzeczy prowadzona sukcesywnie do tej świadomości jako
realności owych praw. Ponieważ ten związek nie istnieje dla niej, więc
mniema ona, że myślenie w swych [seinen] prawach pozostaje w stosun
ku do niej [ihm] po jednej stronie, a po drugiej stronie otrzymuje w tym,
co teraz jest dla niej przedmiotem, pewien inny byt, mianowicie świado
mość działającą, która istnieje dla siebie w ten sposób, że znosi innobyt
i w tym oglądaniu siebie jako tego, co negatywne, ma swą rzeczywistość.
Otwiera się więc dla obserwacji nowe pole w postaci rzeczywistego
działania [an der handelnden Wirklichkeit] świadomości. Psychologia
zawiera wiele praw, wedle których duch rozmaicie zachowuje się wobec
rozmaitych postaci [Weisen] swojej rzeczywistości jako pewnego za
stanego innobytu; po części tak, że je wchłania, staje się zgodny
z zastanymi przyzwyczajeniami, obyczajami i sposobem myślenia jako
tym, w czym jest jako rzeczywistość dla siebie przedmiotem; po części
zaś tak, że jest świadomy siebie jako takiego, który jest sam z siebie
aktywny [sich selbsttätig sich zu wissen] wobec nich i wedle swej
skłonności i namiętności wybiera dla siebie tylko coś szczególnego
rodzaju [Besonderes], żeby byt przedmiotowy uczynić zgodnym z sobą
samym; w pierwszym wypadku duch zachowuje się negatywnie wobec
Prawa logiczne i psychologiczne 205
została za stronę istnienia; czyli gdyby nie można było przywołać pojęcia
rzeczy, to przecież doświadczenie uczy, że jak okiem jako organem się
widzi, tak czaszką się nie morduje, nie kradnie, nie tworzy poezji itd.
— Dlatego też należy zrezygnować z wyrazu „organ” w odniesieniu do
czaszki w tym znaczeniu, o którym jeszcze mamy mówić. Bo chociaż
zwykle się powiada, że rozumnemu człowiekowi nie chodzi o słowo,
lecz o rzecz, to przecież nie należy uważać tego za przyzwolenie na
określanie rzeczy nieodpowiednim słowem; jest to bowiem zarazem
niezręczność i oszustwo, jeśli ktoś mniema i utrzymuje, że nie ma tylko
właściwego słowa, a ukrywa to, że faktycznie brakuje mu rzeczy, tzn.
pojęcia; gdyby było pojęcie, miałoby się też właściwe dla niego słowo.
— Na razie określone tu zostało to, że jak mózg jest żywą głową, tak
czaszka jest caput mortuum".
Poruszenia duchowe oraz określone stany [ Weisen] mózgu miałyby
więc w tym martwym bycie tworzyć sobie [sich zu geben] swoje
przedstawienie [w formie] zewnętrznej rzeczywistości, która jednak
istnieje jeszcze w samej jednostce. Jeśli chodzi o stosunek między tymi
poruszeniami duchowymi a czaszką [derselben zu ihm\, która jako
martwy byt nie może być czymś, w czym zamieszkuje duch, to przede
wszystkim nasuwa się [stosunek] już wskazany, [stosunek] zewnętrzny
i mechaniczny, taki że właściwe organy — a te znajdują się w mózgu
— tu czaszkę zaokrąglają, tam rozszerzają albo spłaszczają, czy jak tam
jeszcze można określić ten wpływ. Wprawdzie czaszka sama jest pewną
częścią organizmu i dlatego, jak każda kość, musi być rozumiana jako
żywe samokształtowanie się, tak że, rozpatrywana od tej strony, to raczej
ona naciska na mózg i stanowi jego zewnętrzne ograniczenie, do czego
też prędzej ma zdolność, jako twardsza, ale wciąż jeszcze w określeniu
działania obu [tych stron] na siebie nawzajem występowałby tu ten sam
stosunek [przyczynowy]; to bowiem, czy czaszka jest stroną określającą
czy określaną, nie zmieniłoby niczego w tym, że jest to w ogóle związek
przyczynowy, tyle tylko, że wówczas robiłoby się z czaszki bezpośredni
organ samowiedzy, ponieważ w niej jako przyczynie znajdowałaby się
strona bytu dla siebie. Ale ponieważ byt dla siebie jako organiczna
żywość przysługuje na równi obu [stronom], więc odpada faktycznie
związek przyczynowy między nimi. Ten dalszy rozwój obu wiązałby się
zaś w stronie wewnętrznej [im Inneren] i byłby jakąś organiczną
harmonią wprzódy ustanowioną, która obie odnoszące się do siebie
strony pozostawiałaby wolnymi wobec siebie nawzajem i każdej pozo
stawiałaby jej własną postać, której nie musiałaby odpowiadać postać
Fizjonomika i frenologia 221
treści, która albo dla świadomości tylko istnieje, albo zostaje przez nią
w sposób naiwny tylko wypowiedziana. — Głęboka treść [das Tiefe],
którą duch wydobywa z wnętrza, ale doprowadza ją tylko do swej
świadomości wyobrażającej i w niej pozostawia, oraz niewiedza tej
świadomości w odniesieniu do tego, czym jest to, o czym sama mówi,
jest takim samym połączeniem tego, co wysokie i niskie, [jak to,] które
przyroda w sposób naiwny wyraża w zwierzęciu, w połączeniu organu,
dzięki któremu osiąga ono swoje ostateczne, najwyższe spełnienie [des
Organs seiner höchsten Vollendung] — organu płodzenia — z organem
siusiania. — Sądem nieskończonym jako nieskończonym byłoby ostate
czne spełnienie życia, które się samo ujmuje, a świadomość tego, [jako]
pozostająca w sferze wyobrażenia, jest czymś tego rodzaju, jak siusianie.
dzie w swą wolność. Ten aktywny rozum świadomy jest najpierw siebie
tylko jako pewnej jednostki, a jako taka [jednostka] musi domagać się
swojej rzeczywistości i wytwarzać ją w Innym; — następnie jednak,
kiedy jej świadomość wznosi się do [poziomu] ogólności, jednostka staje
się rozumem ogólnym i jest świadoma siebie jako rozumu, jako czegoś,
co samo w sobie i dla siebie zostało już uznane, co w swojej czystej
świadomości łączy w jedno wszystkie samowiedze [alles Selbstbe
wußtsein vereinigt]; jest ona prostą istotą duchową, która — dochodząc
zarazem do świadomości —jest realną substancją, do której, jako do
swojej podstawy, powracają wszystkie poprzednie formy, tak że formy te
są w stosunku do tej podstawy tylko jednostkowymi momentami jej
stawania się, momentami, które wprawdzie się odrywają i występują we
własnych postaciach, faktycznie jednak mają istnienie i rzeczywistość
tylko dzięki niej jako swemu nośnikowi, a swojąprawrfę—tylko o tyle,
o ile w niej istnieją i pozostają.
Jeśli ten cel — pojęcie, które powstało dla nas, mianowicie uznaną
samowiedzę, mającą pewność samej siebie w innej wolnej samowiedzy
i w tym właśnie swoją prawdę — ujmiemy w jego realności, czyli jeśli
tego wewnętrznego jeszcze ducha wydobędziemy na zewnątrz jako
substancję już dojrzałą [gediehene] do swego istnienia, to w pojęciu tym
rozpocznie się królestwo życia etycznego [<Aw Reich der Sittlichkeit],
Zycie etyczne to bowiem nic innego niż [obecna] w samoistnej rzeczywi
stości jednostek absolutna duchowa jedność ich istoty; to sama w sobie
ogólna samowiedza, która jest dla siebie rzeczywista w drugiej świado
mości w taki sposób, że ta [druga świadomość] ma całkowitą samoist-
ność, czyli jest dla samowiedzy pewną rzeczą, i że właśnie w tej jej
samoistności [darin] samowiedza uświadamia sobie [swą]yWno.ść z nią
i dopiero w owej jedności z tą przedmiotową istotą jest samowiedzą. Ta
substancja etyczna, [wzięta] w abstrakcji ogólności, jest tylko myś
lowym [gedachte] prawem; ale w równej mierze jest też ona bezpośred
nio rzeczywistą samowiedzą, czyli jest obyczajem [5/7te], I na odwrót,
świadomość jednostkowa jest tym oto istniejącym Jednym tylko wtedy,
gdy uświadamia sobie jako swój byt świadomość ogólną w jej jedno-
stkowości, gdy jej działanie i jej istnienie są ogólnym obyczajem.
Pojęcie urzeczywistnienia świadomego siebie rozumu ma faktycznie
swą doprowadzoną do końca realność w życiu narodu, [co polega na
tym,] że rozum ogląda w samoistności Innego swoją całkowitą z nim
jedność, czyli że ten zastany przeze mnie, mający postać rzeczy wolny
byt [freie Dingheit] kogoś innego, będący tym, co negatywne [wobec]
234 Samourzeczywistnianie się rozumowej samowiedzy
Mnie, mam za przedmiot jako swój byt dla siebie [mein Fiirmichseiri].
Rozum występuje tu jako płynna ogólna substancja, niezmienny, prosty
element rzeczowy [Dingheit], rozpryskujący się na wiele całkowicie
samoistnych istot, tak jak światło na gwiazdy jako niezliczone, świecące
dla siebie punkty, które [to samoistne istoty] w swoim absolutnym bycie
dla siebie rozpływają się w prostej samoistnej substancji nie tylko same
w sobie, ale także dla siebie', są one świadome tego, że są tymi
jednostkowymi samoistnymi istotami dzięki temu, iż poświęcają swoją
jednostkowość i ich duszą oraz istotą jest ta ogólna substancja; tak samo
jak z kolei ta ogólność jest ich działaniem jako jednostek, czyli wy
tworzonym przez nie dziełem.
Czysto jednostkowe zachowanie [Tun und Treiben] jednostki odnosi
się do jej potrzeb jako istoty naturalnej [Naturwesen], tzn. jako ist
niejącejjednostkowości. To, że nawet te jej najbardziej pospolite funkcje
nie zostają udaremnione, lecz mają rzeczywistość, dzieje się dzięki
ogólnemu utrzymującemu [ją] medium, potędze całego narodu. — Ale
ma ona w ogólnej substancji nie tylko tę formę trwałego istnienia
swojego działania w ogóle, lecz w równej mierze swoją treść', to, co
jednostka czyni, jest ogólną umiejętnością i obyczajem wszystkich.
Treść ta, stając się czymś całkowicie ujednostkowionym, wpleciona jest
w swej rzeczywistości w działanie wszystkich. Praca jednostki dla
swych potrzeb jest tak samo zaspokojeniem potrzeb innych, jak włas
nych, a zaspokojenie swoich uzyskuje ona tylko dzięki pracy innych.
— Jak jednostka w swojej pracy jednostkowej wykonuje nieświadomie
pewną pracę ogólną, tak też z kolei wykonuje ona pracę ogólną jako swój
świadomy przedmiot, całość staje się jako całość jej dziełem, dla którego
poświęca siebie i właśnie dzięki temu otrzymuje od niej z powrotem
siebie. — Nie ma tu niczego, co by nie było wzajemne, niczego, w czym
samoistność jednostki nie nadawałaby sobie w rozpływaniu się tej
samoistności, w samym jej negowaniu, swojego pozytywnego znaczenia
bycia dla siebie. Ta jedność bytu dla innego, czyli czynienia siebie
rzeczą, i bytu dla siebie, ta ogólna substancja przemawia swym ogólnym
językiem w obyczajach i prawach narodu, którego członkiem jest jedno
stka; ale ta istniejąca niezmienna istota nie jest niczym innym niż
wyrazem samej jednostkowej indywidualności, która wydaje się jej
przeciwstawna; prawa wyrażają to, czym każda jednostka jest i co czyni;
jednostka rozpoznaje tę substancję [sze] nie tylko jako swój ogólny
przedmiotowy element rzeczowy, ale w równym stopniu rozpoznaje
w niej siebie, czyli we własnej indywidualności i w każdym swoim
Samourzeczywistnianie się rozumowej samowiedzy 235
[durch sich selbst zu erjullen] swą ogólność i troszczyć się same z siebie
[aus sich] o swe przeznaczenie. — W tym pierwszym znaczeniu postacie
te są więc stawaniem się substancji etycznej i idą przed nią; w drugim
znaczeniu następują po niej i rozwiązują dla samowiedzy [problem],
czym jest jej przeznaczenie; od tej pierwszej strony w ruchu, w którym
doświadcza się, na czym polega ich prawda, ulega zniesieniu [geht...
verloren] bezpośredniość czyli surowość popędów, a ich treść prze
chodzi w pewną treść wyższą; od drugiej zaś strony [ulega zniesieniu]
fałszywe wyobrażenie świadomości, która zakłada swe przeznaczenie
w popędach. Od tej pierwszej strony celem, który one osiągają, jest
bezpośrednia substancja etyczna; od drugiej zaś strony — świadomość
tej substancji, mianowicie taka świadomość, która zna ją jako własną
istotę; i o tyle ruch ten byłby stawaniem się moralności, postaci wyższej
niż substancja etyczna. Ale te postacie są zarazem tylko jedną stroną
stawania się moralności, tą mianowicie, która przypada bytowi dla siebie,
czyli w której świadomość znosi swoje cele; nie [są natomiast] tą stroną,
od której moralność powstaje z samej substancji etycznej. Ponieważ
momenty te nie mogą jeszcze mieć znaczenia, zgodnie z którym byłyby
celami jako przeciwstawne w stosunku do utraconego życia etycznego,
więc mają tu one znaczenie stosownie do swej treści bezpośrednio
naturalnej [nach ihrem unbefangenen Inhalte], a celem, do którego dążą,
jest substancja etyczna. Ponieważ jednak bliższa naszym czasom jest ta
ich forma, w której pojawiają się one po tym, jak świadomość utraciła
swoje życie etyczne i szukając go powtarza owe formy, więc łatwiej
można je sobie wyobrazić w ten drugi sposób, w jaki się wyrażają.
Samowiedza, która jest dopiero tylko pojęciem ducha, rozpoczyna tę
drogę jako określona w taki sposób [in der Bestimmtheit], że jest dla
siebie istotą jako duch jednostkowy, a więc jej celem jest urzeczywist
nienie siebie jako jednostkowej samowiedzy i rozkoszowanie się w tym
urzeczywistnieniu sobą jako tą oto [jednostkową samowiedzą].
W określeniu bycia dla siebie istotą jako coś istniejącego dla siebie
samowiedza ta jest negatywnością tego, co inne; dlatego w swojej
świadomości sama jako to, co pozytywne, staje naprzeciw takiej [samo
wiedzy], która wprawdzie Jest, ale ma dla niej znaczenie czegoś, co nie
jest czymś samym w sobie; świadomość przejawia się jako rozdwojona
na tę zastaną rzeczywistość i na cel, który osiąga przez jej zniesienie
i który raczej czyni rzeczywistością w miejsce tej rzeczywistości za
stanej. Ale jej pierwszym celem jest jej bezpośredni abstrakcyjny byt dla
siebie, czyli oglądanie siebie jako tej oto jednostkowej [samowiedzy]
238 Samourzeczywistnianie się rozumowej samowiedzy
siebie. Ale to, czym jest ona dla siebie, samo ma dla niej formę absolutnej
ogólności i właśnie prawo serca stanowi bezpośrednio jedno z samowie-
dzą. Zarazem trwale istniejący i żywy porządek jest również jej istotą
i dziełem, nie tworzy ona bowiem nic innego niż właśnie ten porządek;
pozostaje on więc w tak samo bezpośredniej jedności z samowiedzą.
W ten sposób, jako należąca do podwójnej, przeciwstawnej istotności,
samowiedza jest sama w sobie sprzeczna i w swym najgłębszym wnętrzu
skołatana. Prawem tego oto serca jest tylko to, w czym samowiedza
rozpoznaje siebie; ale ogólny obowiązujący porządek stał się dla niej
w wyniku urzeczywistnienia owego prawa również jej istotą i jej
rzeczywistością', tym, co w jej świadomości jest ze sobą sprzeczne, jest
więc dla niej jedno i drugie w formie istoty i własnej rzeczywistości.
Kiedy samowiedza wypowiada ten moment swojego świadomego
siebie upadku, a w nim rezultat swojego doświadczenia, ukazuje się jako
to wewnętrzne odwrócenie siebie, jako pomylenie [Verrücktheit} świa
domości, dla której jej istota jest bezpośrednio tym, co nieistotne
[Unwesen], a jej rzeczywistość — bezpośrednio nierzeczywistością.
—Za obłęd nie można uważać tego, że w ogóle coś pozbawionego istoty
uważane jest za istotne, coś nierzeczywistego za rzeczywiste, tak iż to, co
dla jednego jest istotne albo rzeczywiste, nie jest tym dla kogoś innego
i występuje wzajemna rozbieżność świadomości rzeczywistości i nie-
rzeczywistości albo istotności i nieistotności. — Jeśli coś jest faktycznie
rzeczywiste i istotne dla świadomości w ogóle, ale nie dla mnie, to
w świadomości nicości tego czegoś mam zarazem — ponieważ jestem
świadomością w ogóle — świadomość jego rzeczywistości, a gdy jedno
i drugie jest utrwalone, to jest to jedność, na której w ogólności polega
obłęd [Wahnsinn], Ale w tym [obłędzie] pomylony [verrückt] jest dla
świadomości tylko pewien przedmiot, nie zaś świadomość jako taka
w [in] sobie i dla siebie. Natomiast w rezultacie, który wyłonił się tu
z doświadczenia, świadomość uświadamia sobie w swoim prawie siebie
jako tę oto rzeczywistość, a zarazem — skoro właśnie ta sama istotność,
ta sama rzeczywistość jest dla niej czymś wyobcowanym—jest ona jako
samowiedza, jako rzeczywistość absolutna, świadoma swej nierzeczywi-
stości, czyli obie strony stosownie do swej sprzeczności mają dla niej
bezpośrednio znaczenie jako jej istota, która jest więc pomylona [ver
rückt] w swym najgłębszym wnętrzu.
Dlatego też bicie serca pragnącego dobra ludzkości przechodzi we
wrzask pomylonej zarozumiałości, we wściekłość świadomości [dążącej
do tego], żeby zachować siebie wbrew swej zagładzie, a mianowicie
Prawo serca i obłęd zarozumiałości 247
spokojna istota, ale właśnie dlatego tylko jako coś wewnętrznego, co nie
jest bynajmniej niczym, ale przecież nie jest rzeczywistością i może
samo stać się rzeczywiste jedynie przez zniesienie indywidualności,
która przypisywała sobie rzeczywistość. Tą postacią świadomości, która
w prawie, w tym, co samo w sobie prawdziwe i dobre, staje się czymś dla
siebie nie jako jednostkowość, lecz tylko jako istota, indywidualność zaś
zna jako to, co odwrócone i [wszystko] odwracające, i dlatego musi
poświęcić jednostkowość świadomości — [tą postacią świadomości] jest
cnota.
nym, tyle tylko, że obecnym dla świadomości w biegu świata nie jako
istniejąca rzeczywistość, lecz [jako] jego wewnętrzna istota. Dlatego
porządek ten nie ma być właściwie dopiero wytwarzany przez cnotę,
wytwarzanie bowiem —jako działanie —jest świadomością indywidu
alności, a ta raczej powinna być zniesiona; ale przez to znoszenie
powstaje niejako tylko [wolna] przestrzeń dla [bytu] samego w sobie
biegu świata, by mógł sam w sobie i dla siebie wstąpić w egzystencję.
Ogólna treść rzeczywistego biegu świata już się wyłoniła; przy
bliższym rozpatrzeniu [okazuje się, że] znowu nie jest nią nic innego niż
oba poprzednie ruchy samowiedzy. Wynikła z nich [obecna] postać
[samowiedzy], którą jest cnota; skoro są one jej źródłem, maje ona przed
sobą; ale dąży do tego, by znieść swoje źródło i zrealizować siebie, czyli
stać się [czymś] dla siebie. Bieg świata jest to więc, z jednej strony,
jednostkowa indywidualność, która szuka własnej przyjemności i użycia,
znajduje w tym jednak swoją zagładę i przez to czyni zadość temu, co
ogólne. Ale zarówno samo to zadośćuczynienie, jak i pozostałe momenty
tego stosunku są odwróconą postacią i [odwróconym] ruchem tego, co
ogólne. Rzeczywistością jest tylko jednostkowość przyjemności i uży
cia, natomiast to, co ogólne, jest jej przeciwstawne; jest koniecznością,
która jest tylko pustą postacią tego, co ogólne, jest tylko negatywnym
reagowaniem na działanie [Rückwirkung] i działaniem pozbawionym
treści. — Drugim momentem biegu świata jest indywidualność, która
sama w sobie i dla siebie chce być prawem i w tym urojeniu [Einbildung]
zakłóca istniejący porządek; ogólne prawo utrzymuje się wprawdzie
wbrew tej zarozumiałości i nie występuje już jako coś przeciwstawnego
świadomości i pustego, jako martwa konieczność, lecz jako konieczność
[zawarta] w świadomości samej. Ale moment ten, istniejąc [wie es...
existiert] jako świadome odniesienie rzeczywistości absolutnie sprzecz
nej, jest pomyleniem [Verrücktheit]; natomiast jako rzeczywistość
przedmiotowa jest opacznością [Verkehrtheit] w ogóle. To, co ogólne,
występuje więc wprawdzie po obu stronach jako moc ich ruchu, ale
egzystencją tej mocy jest tylko ogólne odwrócenie [Verkehrung],
To, co ogólne, ma teraz otrzymać od cnoty swoją prawdziwą
rzeczywistość przez zniesienie indywidualności, zasady odwracania
[wszystkiego]; celem cnoty jest to, by dzięki temu [zniesieniu in
dywidualności] ponownie odwrócić odwrócony bieg świata i wydobyć
[hervorzubringen] jego prawdziwą istotę. Ta prawdziwa istota istnieje
w biegu świata dopiero tylko jako jego [byt] sam w sobie, nie jest jeszcze
rzeczywista, i dlatego cnota tylko w nią wierzy. Chce ona tę wiarę
Cnota i bieg świata 251
która jest jego zagładą; materia bez życia pozbawiona własnej samoist-
ności, która może być formowana tak, albo też inaczej, a nawet na swą
zgubę.
Ponieważ ta ogólność jest w jednakowy sposób do dyspozycji
zarówno świadomości cnotliwej, jak i biegu świata, więc nie da się
przewidzieć, czy tak wyposażona cnota odniesie zwycięstwo nad wy
stępkiem. Broń jest [po obu stronach] ta sama; są nią właśnie te zdolności
i siły. Zarazem jednak cnota zaczaiła się w zasadzce, wierząc w pierwot
ną jedność swego celu i istoty biegu świata, która20 w czasie walki
powinna wedrzeć się na tyły nieprzyjaciela i sama w sobie cel ten
urzeczywistnić, tak że przez to faktycznie dla rycerza cnoty jego
działanie i jego walka jest właściwie walką na pokaz [Spiegelfechterei],
której nie może on brać na serio, ponieważ swoją prawdziwą siłę upatruje
w tym, że dobro istnieje samo w sobie i dla siebie, tzn. samo siebie
realizuje; i również nie wolno mu dopuścić do tego, by ta walka na pokaz
stała się czymś na serio. Tym bowiem, co kieruje przeciw wrogowi oraz
co widzi skierowane przeciw sobie — i co jest przy tym narażone na
zużycie i uszkodzenie, zarówno u niego, jak i u jego wroga — nie
powinno być dobro samo, walczy on bowiem o jego utrzymanie i urze
czywistnienie; tak więc naraża się przy tym tylko obojętne [w stosunku
do dobra] dary i zdolności. Ale te [dary i zdolności] nie są faktycznie
niczym innym niż właśnie samą tą pozbawioną indywidualności ogólno
ścią, która ma być zachowana i urzeczywistniona dzięki walce. — Zara
zem jednak przez samo pojęcie walki dobro [ej] zostało bezpośredniojuż
urzeczywistnione', jest tym, co samo w sobie, tym, co ogólne, a jego
urzeczywistnienie oznacza tylko to, że zarazem istnieje ono dla innego.
Obie wyżej wymienione strony, [które miały to do siebie,] że dobro
ujmowane od każdej z nich [z osobna] stawało się abstrakcją, nie sąjuż
[od siebie] oddzielone, lecz w walce i dzięki walce dobro założone jest
jednocześnie na oba sposoby. — Ale świadomość cnotliwa przystępuje
do walki przeciw biegowi świata jako przeciwko czemuś przeciwstaw
nemu dobru; tym [zaś], co on jej w tej walce oferuje, jest ogólność nie
jako ogólność tylko abstrakcyjna, lecz jako ożywiona przez indywidual
ność i coś istniejącego dla innego, czyli jako rzeczywiste dobro. Tam
więc, gdzie cnota dobiera się do biegu świata, natrafia zawsze na takie
miejsca, które są egzystencją samego dobra, [dobra,] które jako [byt] sam
w sobie biegu świata jest nieodłącznie wplecione we wszystkie jego
zjawiska i w jego rzeczywistości ma również swoje istnienie; bieg świata
jest więc dla cnoty czymś, czego nie wolno jej zranić [unverwundbar].
Cnota i bieg świata 253
wobec tego, co samo w sobie, zawarta w tym pusta chytrość, jak też
subtelne wyjaśnienia, za pomocą których potrafi się wykazać wszędzie
egoizm, wszystko to znikło tak samo jak to, że czyni się cel z tego, co
samo w sobie, i towarzysząca temu gadanina21.
Tak więc działanie i zachowanie indywidualności jest celem samym
w sobie', używanie sił, gra ich uzewnętrznień jest tym, co nadaje im życie
i bez czego byłyby tylko martwym [bytem] samym w sobie; [byt] sam
w sobie nie jest jakąś ogólnością niezrealizowaną, pozbawioną egzysten
cji i abstrakcyjną, lecz sam jest bezpośrednio tą teraźniejszą obecnością
i rzeczywistością procesu indywidualności.
treść tego, co dla jednostki jest celem; treść ta jest wprawdzie treścią
określoną, ale jest ona treścią w ogóle tylko o tyle, o ile byt sam w sobie
rozpatrujemy w sposób izolowany; naprawdę zaś jest realnością przenik
niętą przez indywidualność; rzeczywistość, jaką ma sama w sobie
świadomość jako [świadomość] jednostkowa, a przede wszystkim jako
istniejąca, nie jest założona jako działająca. Jednak z jednej strony dla
działania owa określoność nie jest ograniczeniem, poza które chciałoby
ono wyjść, gdyż rozpatrywana jako jakość istniejąca jest prostą barwą
elementu, w którym się ono porusza; z drugiej zaś strony negatywność
jest określonością tylko w obrębie [aw] bytu; natomiast samo działanie
nie jest niczym innym niż negatywnością; w działającej indywidualności
określoność rozpływa się więc w negatywności w ogóle, czyli w tym, co
stanowi istotę [InbegrijJ] wszelkiej określoności.
Otóż w działaniu i w świadomości działania prosta pierwotna natura
wstępuje w różnicę przysługującą działaniu. Działanie występuje po
pierwszego przedmiot, a mianowicie jako przedmiot należący jeszcze
do świadomości, jako ceł, a więc jako coś przeciwstawnego jakiejś
istniejącej rzeczywistości. Drugim momentem jest ruch celu wyob
rażonego jako coś pozostającego w spoczynku, urzeczywistnienie jako
odniesienie celu do rzeczywistości całkowicie formalnej, a tym samym
wyobrażenie samego [tego] przejścia, czyli środek [do celu]. Wreszcie
trzecim [momentem] jest przedmiot jako niebędący już celem, którego
działający [podmiot] jest bezpośrednio świadomy jako swojego [celu],
lecz [jako] odłączony od niego [aws ihm heraus] i istniejący dla niego
jako coś innego. — Ale zgodnie z pojęciem tej sfery owe różne strony
należy teraz utrwalić tak, że treść pozostaje w nich ta sama i nie pojawia
się żadna różnica, ani indywidualności i bytu w ogóle, ani celu w stosun
ku do indywidualności jako pierwotnej natury, ani [celu] w stosunku do
istniejącej rzeczywistości, czy też środka w stosunku do indywidualności
jako absolutnego celu, ani tego, co zostało uczynione rzeczywistością
[bewirkte Wirklichkeit], w stosunku do celu, albo pierwotnej natury, albo
środka.
Najpierw więc pierwotnie określona natura indywidualności, jej
bezpośrednia istota, nie jest jeszcze założona jako działająca i jako taka
nazywa się szczególną zdolnością, talentem, charakterem itd. Tę swoistą
tynkturę ducha należy traktować jako jedyną treść samego celu i jedyną
realność. Gdybyśmy sobie wyobrażali świadomość jako wychodzącą
poza nią i dążącą do urzeczywistnienia jakiejś innej treści, to wyob
rażalibyśmy ją sobie jako jakieś Nic, zmierzające do Niczego. — Ta
260 Indywidualność, która jest dla siebie sama w sobie i dla siebie realna
pierwotna istota jest następnie nie tylko treścią celu, lecz również sama
w sobie jest rzeczywistością, która skądinąd występuje jako dany mate
riał działania, jako zastana rzeczywistość do ukształtowania w działaniu.
Działanie jest mianowicie jedynie czystym przekładaniem z formy bytu
jeszcze nie ukazanego w formę bytu ukazanego; byt sam w sobie owej
rzeczywistości przeciwstawnej świadomości spadł do [rzędu] samego
tylko pustego pozoru. Kiedy więc ta świadomość decyduje się na
działanie, nie daje się wprowadzić w błąd przez pozór zastanej rzeczywi
stości, a zatem powinna, [odstępując] od zajmowania się pustymi
myślami i celami, skoncentrować się na pierwotnej treści swojej istoty.
— Ta pierwotna treść istnieje wprawdzie dla świadomości dopiero
wtedy, gdy ją ona urzeczywistniła, ale różnica między czymś takim, co
istnieje dla świadomości tylko w jej obrębie, a rzeczywistością, która
istnieje sama w sobie poza nią, odpadła. — Świadomość musi jednak
działać, żeby stać się dla siebie tym, czym jest sama w sobie, czyli
działanie jest właśnie stawaniem się ducha jako świadomości. O tym
więc, czym jest sama w sobie, dowiaduje się ona ze swej rzeczywistości.
Dlatego jednostka nie może wiedzieć, czymjest, dopóki nie urzeczywist
niła siebie dzięki działaniu [Tun].—Ale dlatego wydaje się, że jednostka
nie może określić celu swego działania, zanim tego działania nie dokona;
zarazem jednak, będąc świadomością, musi mieć z góry przed oczami
[vor sich] działanie [Handlung] jako całkowicie swoje, tzn. jako cel.
Wydaje się więc, że jednostka przystępująca do działania znajduje się
w jakimś kole, w którym każdy moment zakłada już z góry inny moment,
i że przez to nie może ona znaleźć żadnego początku, ponieważ swoją
pierwotną istotę, która musi być jej celem, poznaje dopiero z czynu, żeby
zaś działać, musi przedtem mieć cel. Ale właśnie dlatego powinna zacząć
w sposób bezpośredni i niezależnie od okoliczności przystąpić do
działania [Tätigkeit], nie zastanawiając się już dłużej nad początkiem,
środkiem [do celu] i końcem', jej istota i [jej] istniejąca sama w sobie
natura są [tym] wszystkim na raz [zzz Einem]: początkiem, środkiem
i końcem. Jako początek natura ta [sze] jest obecna [zst... vorhanden]
w okolicznościach działania, a zainteresowanie, jakie coś budzi w jedno
stce, jest już udzieleniem odpowiedzi na pytanie, czy jest tu coś do
zrobienia i co konkretnie. To bowiem, co wydaje się być rzeczywistością
zastaną, jest samo w sobie pierwotną naturą jednostki, mającą tylko
pozór jakiegoś bytu — pozór, który tkwi w pojęciu rozdwajającego się
działania — ale jako jej pierwotna natura wyraża się w zainteresowaniu,
jakie ta rzeczywistość w niej budzi. — Tak samo określa się samo
Zwierzęce królestwo ducha i oszustwo, czyli Sprawa 261
w sobie i dla siebie to, jak [¿os Wie], czyli środki. Również talent nie jest
niczym innym niż określoną pierwotną indywidualnością, rozpatrywaną
jako wewnętrzny środek, czyli jako przejście celu w rzeczywistość. Ale
rzeczywistym środkiem i realnym przejściem jest jedność talentu i obec
nej w zainteresowaniu natury rzeczy [Sac/ze]; jako środek talent re
prezentuje aspekt działania, a zainteresowanie — aspekt treści; oba [te
momenty] są samą indywidualnością jako przenikanie się bytu i działa
nia. Tym więc, co tu występuje, są zastane okoliczności, które same
w sobie są pierwotną naturą jednostki; następnie zainteresowanie, za
sprawą którego jednostka zakłada te okoliczności właśnie jako coś
swojego, czyli jako cel', i w końcu połączenie i zniesienie tego przeci
wieństwa w środku. Samo to połączenie znajduje się jeszcze w obrębie
świadomości i rozważana dopiero co całość jest jedną stroną przeciwień
stwa. Ten pozostający jeszcze pozór przeciwieństwa zostaje zniesiony
przez samo przejście, czyli środek',—środek jest bowiemjednością tego,
co zewnętrzne, i tego, co wewnętrzne, przeciwieństwem określoności,
którą ma jako środek wewnętrzny, znosi on więc tę swoją określoność
i zakłada siebie, tę jedność działania i bytu, również jako coś zewnętrz
nego, jako samą indywidualność, która stała się rzeczywista, tzn. która
dla niej samej założona została jako istniejąca. W ten sposób całe
działanie nie wychodzi poza siebie ani jako okoliczności, ani jako cel, ani
jako środek, ani jako dzieło.
Ale wydaje się, że wraz z dziełem pojawia się różnica pierwotnych
natur [der ursprünglichen Naturen]', dzieło — tak jak pierwotna natura,
którą wyraża —jest czymś określonym', puszczona bowiem wolno przez
działanie jako istniejąca rzeczywistość, negatywność występuje w nim
jako jakość. Świadomość zaś określa się w przeciwieństwie do niego
jako taka, która ma w sobie określoność jako negatywność w ogó/e, jako
działanie; jest więc ona tym, co ogólne w stosunku do owej określoności
dzieła, może je zatem porównywać z innymi [dziełami] i na tej podstawie
same indywidualności ujmować jako różne', jednostkę, która w swoim
dziele dalej sięga [das... weiter übergreifende...], [może ująć] jako
silniejszą energię woli albo bogatszą naturę, tzn. taką, której pierwotna
określoność jest mniej ograniczona; — natomiast jakąś inną [indywidu
alność] jako słabszą [energię] i uboższą naturę. W przeciwstawieniu do
tej nieistotnej różnicy ilości [Größe] absolutną różnicę wyrażałoby to, co
dobre, i to, co niedobre [das Gute und Schlechte]', tutaj jednak różnica ta
nie zachodzi. To, co byłoby ujęte w jeden albo drugi sposób, jest w taki
sam sposób działaniem i zachowaniem [Tun und Treiben], jest ob-
262 Indywidualność, która jest dla siebie sama w sobie i dla siebie realna
tości nie może znaleźć niczego innego niż jedność tej rzeczywistości
z sobą, czyli tylko pewność siebie w jej prawdzie, a zatem, że zawsze
osiąga swój cel — może tu tylko doświadczać sama w sobie radości.
Jest to pojęcie, które tworzy o sobie świadomość, mająca pewność
siebie jako absolutnego przenikania się indywidualności i bytu; zobacz
my, czy to pojęcie potwierdza się jej w doświadczeniu i czy zgodna jest
z tym pojęciem jej rzeczywistość. Dzieło jest realnością, którą nadaje
sobie świadomość; jest ono czymś, w czym jednostka jest dla świadomo
ści tym, czym jest sama w sobie, i czymś tego rodzaju [50], że
świadomość, dla której jednostka staje się [czymś istniejącym] w dziele,
nie jest świadomością szczególną [besondere], lecz ogólną', w dziele
wystawiła ona w ogóle siebie na zewnątrz w elemencie ogólności,
w pozbawionej określoności przestrzeni bytu. Świadomość wycofująca
się ze swego dzieła jest faktycznie w stosunku do swego dzieła, które jest
czymś określonym, świadomością ogólną, ponieważ w tym przeciwieńst
wie staje się absolutną negatywnością, czyli działaniem; wychodzi więc
ona poza siebie jako dzieło i sama jest pozbawioną określoności prze
strzenią, która stwierdza, że nie jest wypełniona przez swoje dzieło. Jeśli
przedtem w pojęciu utrzymywała się jednak ich jedność, to działo się tak
właśnie dlatego, że dzieło ulegało zniesieniu jako dzieło istniejące. Ale
dzieło powinno istnieć i należy zobaczyć, jak indywidualność będzie
umiała w bycie dzieła zachować jego ogólność i zaspokoić siebie.
— Najpierw należy więc rozważyć powstałe dzieło [samo] dla siebie.
Włączyło ono w siebie całą naturę indywidualności; dlatego jego byt jest
sam pewnym działaniem, w którym wszystkie różnice przenikają się
i rozpływają; dzieło zostaje więc wyrzucone na zewnątrz w trwałe
istnienie [ih ein Bestehen], w którym określoność pierwotnej natury
zaznacza się faktycznie przez przeciwieństwo wobec innych okreś
lonych natur, ingeruje w nie, tak jak te inne w nią, i w tym ogólnym ruchu
zatraca się jako znikający moment. Jeśli na gruncie pojęcia indywidual
ności samej w sobie i dla siebie realnej wszystkie momenty—okoliczno
ści, cel, środek i urzeczywistnienie — są sobie nawzajem równe,
a pierwotna określona natura ma tylko znaczenie ogólnego elementu, to
wbrew temu, kiedy element ten staje się bytem przedmiotowym, jego
określoność jako taka wychodzi w dziele na światło dnia i jej prawdą
staje się jej rozpłynięcie się. To rozpłynięcie się przedstawia się bliżej
tak, że w owej określoności jednostka stała się dla siebie rzeczywistą jako
ta oto jednostka; ale określoność ta jest nie tylko treścią rzeczywistości,
lecz także jej formą, czyli rzeczywistość jako taka ma w ogóle właśnie tę
264 Indywidualność, która jest dla siebie sama w sobie i dla siebie realna
się więc [od siebie] jako cel i jako coś, co jest pierwotną istotnością. Jest
czymś przypadkowym, że cel zawiera prawdziwą istotę, czyli że celem
czyni się to, co samo w sobie. Tak samo oddzielają się znowu od siebie
pojęcie i realność jako przejście w rzeczywistość i jako cel', czyli jest
czymś przypadkowym, że wybrany zostaje środek wyrażający cel.
I w końcu bez względu na to, czy te wewnętrzne momenty łącznie mają
w sobie jedność, czy też nie, działanie jednostki jest znowu czymś
przypadkowym w stosunku do rzeczywistości w ogóle; [o wszystkim]
decyduje szczęście, [które może działać] zarówno na korzyść źle okreś
lonego celu i źle wybranego środka, jak i przeciw nim.
Jeśli więc teraz dla świadomości w jej dziele istnieje przeciwieństwo
chcenia i dokonania, celu i środków, i z kolei całego tego aspektu
wewnętrznego razem i samej rzeczywistości, co oznacza w ogóle
przypadkowość jej działania, to jednak występuje tu również jedność
i konieczność tego [działania]; ta druga strona rozszerza się na tę
pierwszą i doświadczenie przypadkowości działania jest samo tylko
doświadczeniem przypadkowym. Konieczność działania polega na tym,
że cel odniesiony jest w sposób bezwzględny do rzeczywistości — i ta
jedność stanowi pojęcie działania; działa się dlatego, że działanie samo
w sobie i dla siebie jest istotą rzeczywistości. W dziele widoczna jest
wprawdzie przypadkowość, zawarta w stosunku tego, co zostało dokona
ne, do chcenia i dokonywania, i to doświadczenie, które, jak się wydaje,
musi mieć walor prawdy, zaprzecza owemu pojęciu działania. Jeśli
jednak rozpatrujemy treść tego doświadczenia w jej całokształcie, to
[okazuje się, że] treścią tą jest dzieło znikające; tym, co się utrzymuje, nie
jest znikanie, lecz znikanie samo jest czymś rzeczywistym i związanym
z dziełem — i samo zanika wraz z tym [dziełem]; to, co negatywne, samo
ginie wraz z tym, co pozytywne, czego jest negacją.
To znikanie znikania zawarte jest w samym pojęciu indywidualności,
która jest sama w sobie realna; tym bowiem, w czym dzieło, czy też co
w nim znika, i tym, co temu, co zostało nazwane doświadczeniem, miało
dawać przewagę nad pojęciem, jakie indywidualność ma o sobie, jest
rzeczywistość przedmiotowa', ale rzeczywistość przedmiotowa jest pew
nym momentem, który również w samej tej świadomości nie ma już dla
siebie prawdy, ta prawda polega [zaś] tylko na jedności świadomości
z działaniem, a dziełem prawdziwym jest tylko owa jedność działania
i bytu, chcenia i dokonywania. Tak więc dla świadomości, ze względu na
pewność leżącą u podstawy jej działania, przeciwstawna tej pewności
rzeczywistość sama jest czymś takim, co istnieje tylko dla niej', dla tej
266 Indywidualność, która jest dla siebie sama w sobie i dla siebie realna
wiedzy jej prawdziwe pojęcie jej samej, czyli doszła ona do świadomości
swojej substancji. Zarazem samowiedza, zgodnie z tym, jak tu wy
stępuje, jest dopiero co powstałą i dlatego bezpośrednią świadomością
substancji — i to [właśnie] jest określony sposób, w jaki duchowa istota
jest tu obecna, a jeszcze nie dojrzała do tego, by być substancją naprawdę
realną. Sprawa ma w tej bezpośredniej świadomości substancji formę
prostej istoty, która, jako ogólna, zawiera w sobie wszystkie swoje różne
momenty i [wszystkim] im przysługuje, ale też jest ze swej strony
obojętna wobec nich jako określonych momentów i wolna dla siebie
— i jako ta wolna, prosta, abstrakcyjna Sprawa ma znaczenie istoty.
Różne momenty pierwotnej określoności, czyli sprawy tej oto jednostki,
jej celu, jej środków, samego działania i rzeczywistości, są dla tej
świadomości z jednej strony jednostkowymi momentami, które [są mało
istotne] wobec Sprawy [i dlatego] może [je] ona porzucić, zrezygnować
[z nich]; — ale z drugiej strony, wszystkie te momenty mają za istotę
Sprawę tylko w ten sposób, że jako ich abstrakcyjna ogólność znajduje
się ona w [an] każdym z nich i może być ich orzecznikiem. Sama nie jest
jeszcze podmiotem, lecz znaczenie podmiotu mają owe momenty,
ponieważ przypadają one stronie jednostkowości w ogóle, Sprawa jest
zaś na razie tylko prostą ogólnością. Sprawa jest rodzajem, który
znajduje się we wszystkich tych momentach jako w swoich gatunkach,
a także jest od nich wolny.
Uczciwą nazywa się świadomość, która z jednej strony doszła do tego
idealizmu, którego wyrazem jest Sprawa, a z drugiej strony ma prawdę
w niej jako tej ogólności formalnej; świadomości uczciwej zawsze
chodzi tylko o Sprawę i dlatego obraca się w kręgu jej rozmaitych
momentów czy też gatunków, a gdy nie osiąga jej w jednym z tych
momentów, czyli w jakimś jednym znaczeniu, chwytają przez to właśnie
w innym [z momentów], a więc w istocie zawsze osiąga zaspokojenie,
które miało przypaść w udziale tej świadomości zgodnie z jej pojęciem.
Świadomość uczciwa może poczynać sobie, jak jej się podoba, a i tak
urzeczywistnia Sprawę i działa na jej rzecz, ponieważ Sprawa, jako ten
ogólny rodzaj owych momentów, jest orzecznikiem [ich] wszystkich.
Jeśli nie doprowadza ona jakiegoś celu do urzeczywistnienia, to
przecież chciała go [urzeczywistnić], tzn. czyni ona Sprawą cel jako cel,
czyste działanie [Tun], które niczego nie sprawia [/«/]; i dlatego może się
pocieszać, mówiąc, że jednak jakieś działanie się wykonało i coś się
zdziałało. Ponieważ sama ogólność zawiera w sobie [unter sich enthält]
negatywność, czyli znikanie, więc również samo to, że nic z dzieła nie
268 Indywidualność, która jest dla siebie sama w sobie i dla siebie realna
chce, gdyż jest on jaźnią, czy też wolą tej jaźni. Jako przedmiot sam
w sobie jest to przedmiot realny, ma bowiem w sobie różnicę świadomo
ści; dzieli się na masy, które są określonymi prawami absolutnej istoty.
Ale te masy nie mącą pojęcia, gdyż momenty bytu, czystej świadomości
oraz jaźni pozostają w nim zamknięte [eingeschlossen} — jest ono
jednością, która stanowi istotę tych mas i w tej różnicy nie pozwala już
owym momentom oddzielać się od siebie nawzajem.
Te prawa, czyli masy substancji etycznej, uznawane są w sposób
bezpośredni; nie można poszukiwać ich źródła i uprawnienia, ani czegoś
innego, czymś innym bowiem niż istota istniejąca sama w sobie i dla
siebie byłaby tylko sama samowiedza; ale samowiedza nie jest niczym
innym niż tą istotą, ponieważ sama jest bytem dla siebie tej istoty, która
jest prawdą właśnie dlatego, że jest w tym samym stopniu jaźnią
świadomości, jak jej [bytem] samym w sobie, czyli czystą świadomością.
Kiedy więc samowiedza zna siebie jako moment bytu dla siebie tej
substancji, istnienie prawa w niej wyraża tak, że zdrowy rozum wie
bezpośrednio, co jest słuszne i dobre. Jak bezpośrednio wie on to, tak
bezpośrednio ma dla niego znaczenie i bezpośrednio wypowiada rów
nież: to jest słuszne i dobre. Mianowicie to właśnie; są to określone
prawa, jest to Sprawa wypełniona treścią.
To, co jest w taki bezpośredni sposób dane, musi równie bezpośred
nio być przyjmowane i rozpatrywane; jak w wypadku tego [von dem], co
pewność zmysłowa wyrażała bezpośrednio jako istniejące, tak również
w wypadku bytu, którego wyrazem jest ta bezpośrednia pewność etycz
na, czyli w wypadku bezpośrednio istniejących mas istoty etycznej,
należy zobaczyć, z czym właściwie mamy tu do czynienia [wie sie
beschaffen sind}. Pokażą to przykłady niektórych takich praw, a biorąc je
w formie sentencji wiedzącego, zdrowego rozumu, nie musimy wprowa
dzać od siebie momentu, który w tych prawach, rozpatrywanych jako
bezpośrednie prawa etyczne, domaga się uznania za obowiązujący.
Każdy powinien mówić prawdę. — Przy tym obowiązku wyrażonym
jako obowiązek bezwarunkowy dołączony zostanie od razu warunek:
jeżeli zna prawdę. Tak więc przykazanie [das Gebot} będzie teraz
brzmiało tak: każdy powinien mówić prawdę, w każdym wypadku zgodnie
ze swoją wiedzą i przekonaniem o niej. Zdrowy rozum, [czyli] właśnie ta
świadomość etyczna, która bezpośrednio wie, co jest słuszne i dobre,
wyjaśni też, że z ogólną sentencją przykazania związany już był ten
warunek, toteż właśnie tak rozumiał [gemeint habe} on to przykaza
nie. Tym samym jednak przyznaje faktycznie, że już w samym wypowia
274 Indywidualność, która jest dla siebie sama w sobie i dla siebie realna
co jest dla niego złem, jakie dobro byłoby stosowne [jako środek]
przeciw temu złu i co w ogóle jest jego dobrem; tzn. muszę go kochać
kierując się rozsądkiem [mit Verstand], gdyż miłość nierozsądna za
szkodzi mu być może bardziej niż nienawiść. Ale rozsądne, istotne
czynienie dobra ma swą najbogatszą i najważniejszą postać w rozsąd
nym, ogólnym działaniu państwa — działaniu, w porównaniu z którym
działanie jednostki jako jednostki staje się czymś w ogóle tak błahym, że
prawie niewartym trudu mówienia o nim. Działanie państwa ma przy tym
taką moc, że gdyby działanie jednostkowe chciało mu się przeciwstawić
i albo być wprost dla siebie przestępstwem, albo też ze względu na kogoś
innego oszukiwać to, co ogólne, co do należnego mu prawa i co do
udziału, jaki mu w nim przypada, to byłoby ono działaniem w ogóle
niepotrzebnym i zostałoby nieuchronnie unicestwione. Czynieniu dobra,
jakim jest uczucie, pozostaje tylko znaczenie działania całkowicie
jednostkowego, pomocy doraźnej, która jest równie przypadkowa, jak
chwilowa. Przypadek decyduje nie tylko o sposobności do tego działania,
lecz również o tym, czy w ogóle zostaje dokonane jakieś dzieło, czy też
działanie od razu rozpływa się na powrót w nicość, albo nawet obraca się
raczej w zło. Tak więc to działanie dla dobra innych, o którym mówi się
jako o działaniu koniecznym, jest działaniem tego rodzaju, że może
wystąpić, ale może też nie występować; że jeśli przypadkowo nadarza się
okazja, to być może dokonane zostaje jakieś dzieło—i być może jest ono
dobre, a być może nie jest. Tym samym prawo [to] nie ma ogólnej treści
— tak samo, jak to poprzednio rozpatrzone — i nie wyraża niczego
samego w sobie i dla siebie, co powinno wyrażać, gdyby było absolut
nym prawem etycznym. Czyli takie prawa poprzestają wyłącznie na
powinności, nie mają zaś żadnej rzeczywistości; nie są prawami, lecz
tylko przykazaniami.
Ale faktycznie z natury Sprawy wynika jasno, że należy zrezyg
nować z jakiejś ogólnej absolutnej treści; w odniesieniu bowiem do
substancji prostej (a jej istota polega właśnie na byciu tym, co proste)
każda określoność, jaka zostaje w niej założona, jest czymś nieodpowie
dnim. Samo przykazanie w swojej prostej absolutności wyraża jakiś
bezpośredni byt etyczny; różnica, która się w nim pojawia, jest pewną
określonością, a więc pewną treścią, która podpada [unter... steht]
pod absolutną ogólność tego prostego bytu. Ponieważ tym samym trzeba
zrezygnować z treści absolutnej, więc przykazaniu może przysługiwać
tylko ogólność formalna, czyli to, że nie zaprzecza ono sobie; po
zbawiona treści ogólność jest bowiem ogólnością formalną, a sama
276 Indywidualność, która jest dla siebie sama w sobie i dla siebie realna
absolutna treść znaczy tyle co różnica, która różnicą nie jest, czyli tyle, co
brak treści.
Tym, co pozostaje z ustanawiania praw, jest więc czysta forma
ogólności, czyli faktycznie tautologia świadomości, która występuje
naprzeciw treści i jest wiedzą nie o tym, co istnieje, czyli o właściwej
treści, lecz o istocie, czyli o równości treści z sobą.
Tak więc istota etyczna nie jest sama bezpośrednio żadną treścią, lecz
jest tylko wzorcem, [pozwalającym sprawdzić,] czy jakaś treść nadaje
się, czy też nie nadaje się do tego, by być prawem — czy nie jest ona
wewnętrznie sprzeczna. Rozum ustanawiający prawa zostaje zdegrado
wany do rangi rozumu sprawdzającego.
siebie słuszne, lecz jest prostą wiedzą, czyli formą, która pewną treść
porównuje tylko ze sobą i sprawdza, czy jest ona tautologią. Prawa nie są
już ustanawiane [gegeben], lecz sprawdzane', i dla sprawdzającej świa
domości prawa sąjwż dane [gegeben]; przyjmuje ona ich treść po prostu
taką, jaką jest, bez wdawania się —jak to robiliśmy my — w rozpat
rywanie przywierającej do jej rzeczywistości jednostkowości i przypad
kowości; zatrzymuje się ona przy przykazaniu jako przykazaniu i odnosi
się do niego w sposób równie prosty, w jak prosty sposób jest wzorcem
pozwalającym je sprawdzić [a/s es sein Maßstab ist]23.
Ale z tego powodu sprawdzanie to nie sięga daleko; skoro właśnie
wzorzec jest tautologią i czymś obojętnym w stosunku do treści, to może
wchłonąć w siebie równie dobrze tę, jak i przeciwstawną treść. — Poja
wia się [np.] problem, czy jest samo w sobie i dla siebie prawem istnienie
własności; samo w sobie i dla siebie—nie ze względu na użyteczność do
innych celów; etyczna istotność polega właśnie na tym, żeby prawo było
czymś równym sobie i dzięki tej równości z sobą miało podstawę we
własnej istocie, a nie było czymś uwarunkowanym. Własność nie jest
sama w sobie i dla siebie sprzeczna z sobą; jest pewną określonością
izolowaną, czyli założoną jako równa tylko sobie. [Ale] dokładnie tak
samo ani nieobecność własności [Nichteigentum], bezpańskość rzeczy,
ani też wspólnota dóbr nie jest wewnętrznie sprzeczna. To, że coś nie
należy do nikogo, albo że należy do pierwszego lepszego, który wziął to
w posiadanie, czy też do wszystkich razem i do każdego — stosownie do
jego potrzeby, bądź jako rozdzielone po równo — jest pewną prostą
określonością, pewną formalną myślą [w takim samym stopniu], jak jej
przeciwieństwo — własność. — Oczywiście, jeżeli rzecz bezpańska
traktowana jest jako konieczny przedmiot potrzeby, to jest konieczne,
żeby stała się własnością jakiejś jednostki; i byłoby raczej czymś
sprzecznym czynienie prawem wolności rzeczy. Przez bezpańskość
rzeczy nie rozumie się też jednak jakiejś absolutnej bezpańskości, lecz
[to, że] rzecz powinna być brana w posiadanie stosownie do potrzeby
jednostki; a mianowicie nie po to, by była przechowywana, lecz po to, by
została bezpośrednio użyta. Ale taka troska o potrzebę na zasadzie
zupełnej przypadkowości jest sprzeczna z naturą świadomej istoty,
a jedynie o niej jest tu mowa; istota świadoma musi bowiem wyobrażać
sobie swoją potrzebę w formie ogólności, musi troszczyć się o całą swoją
egzystencję i pozyskiwać dla siebie jakieś trwałe dobra. Tak więc myśl,
że jakaś rzecz ma w sposób przypadkowy stawać się udziałem pierwszej
lepszej świadomej siebie żywej istoty stosownie do jej potrzeby, jest
278 Indywidualność, która jest dla siebie sama w sobie i dla siebie realna
mością,] która tym samym nie może zrezygnować ani z różnicy w tej
istotności, ani z wiedzy o tej różnicy. To, że ustanawianie i sprawdzanie
praw ujawniło swą nicość, ma to znaczenie, że oba [te działania rozumu],
wzięte z osobna [einzeln] i w sposób izolowany, są tylko pozbawionymi
podstawy [haltungslose] momentami świadomości etycznej; ruch zaś,
w którym występują, ma [ten] formalny sens, że dzięki niemu substancja
etyczna występuje jako świadomość.
O ile oba te momenty są bliższymi określeniami świadomości
Sprawy, można je uważać za formy uczciwości, która — jak skądinąd
swoimi momentami formalnymi — teraz zajmuje się tym, co powinno
być treścią tego, co dobre i słuszne, oraz sprawdzaniem takich stałych
prawd i mniema, że przykazania czerpią swą siłę i moc obowiązującą ze
zdrowego rozumu i rozsądkowego rozumienia [verständige Einsicht],
Ale w oderwaniu od [ohne] tej uczciwości prawa nie mają znaczenia
istoty świadomości i tak samo sprawdzanie nie ma znaczenia działania
wewnątrz niej, lecz momenty te w tej postaci, w jakiej występują każdy dla
siebie bezpośrednio jako pewna rzeczywistość, wyrażają: jeden—pozba
wione ważności ustanawianie i istnienie [Sein] rzeczywistych praw; a drugi
— tak samo pozbawione ważności uwalnianie się od nich. Prawo jako
prawo określone ma treść przypadkową—ma to tutaj [takie] znaczenie, że
jest ono prawem jednostkowej świadomości o arbitralnej treści. To
bezpośrednie ustanawianie praw jest więc tyrańskim bezprawiem, które
prawem czyni samowolę, a z życia opartego na obyczaju [Sittlichkeit] czyni
posłuszeństwo wobec tej samowol i—wobec praw, które są tylko prawami,
nie będąc zarazem przykazaniami. Tak samo jak drugi moment, o ile jest
izolowany, oznacza sprawdzanie praw, ruszanie tego, co jest nienaruszal
ne, oraz bezprawie wiedzy, które swobodnie rezonuje o absolutnych
prawach i uważa je za jakąś obcą wobec siebie samowolę.
W obu formach momenty te są negatywnym odnoszeniem się do
substancji, tzn. do realnej istoty duchowej; czyli substancja nie ma w nich
jeszcze swojej realności, lecz świadomość zawiera ją jeszcze w formie
własnej bezpośredniości, i substancją [sie] jest na razie tylko wola
i wiedza tej oto jednostki, czyli powinność [das Sollen] [ustanawiana na
mocy] nierzeczywistego przykazania i wiedza [oparta na] formalnej
ogólności. Skoro jednak te formy [Weisen] uległy zniesieniu, świado
mość powróciła do tego, co ogólne, a owe przeciwieństwa znikły. Istota
duchowa jest rzeczywistą substancją dzięki temu, że te formy [Weisen]
mają znaczenie nie jako osobne [einzeln], lecz tylko jako zniesione,
jednością zaś, w której są one tylko momentami, jest jaźń świadomości,
280 Indywidualność, która jest dla siebie sama w sobie i dla siebie realna
istnieje samo w sobie i dla siebie, ale właśnie w tym życie oparte na
obyczaju [Sittlichkeit} uległo zagładzie.
a więc nie w czymś, co nie jest rzeczywiste, lecz w pewnym duchu, który
istnieje [existiert} i ma moc obowiązującą [gi/r].
Duch ten może być nazwany prawem ludzkim, gdyż istnieje w istot
ny sposób w formie świadomej siebie rzeczywistości. W formie ogólności
jest on [ogólnie] znanym prawem i istniejącym obyczajem; w formie
jednostkowości — rzeczywistą pewnością siebie w jednostce w ogóle;
a pewnością siebie jako prostej indywidualności jest jako rząd [Regie
rung}', jego prawdą jest jawna, widoczna w świetle dnia ważność',
egzystencja, która dla bezpośredniej pewności przyjmuje formę pusz
czonego wolno istnienia.
Naprzeciw tej etycznej mocy i jawności staje jednak inna moc
— prawo boskie. Etyczna władza państwowa ma bowiem jako ruch
świadomego siebie działania swe przeciwieństwo w prostej i bezpośred
niej istocie życia etycznego [Sittlichkeit}', jako rzeczywista ogólność
władza państwowa [sze] jest przemocą wobec indywidualnego bytu dla
siebie; a jako rzeczywistość w ogóle ma w swojej wewnętrznej istocie
jeszcze coś innego niż to, czym jest.
Wspomniane już zostało, że każdy z przeciwstawnych sposobów
istnienia substancji etycznej zawiera ją całą i wszystkie momenty jej
treści. Jeśli więc wspólnota jest tą substancją jako świadome siebie
rzeczywiste działanie, to druga strona ma formę substancji bezpośred
niej, czyli istniejącej. W ten sposób substancja jest, z jednej strony,
wewnętrznym pojęciem, czyli ogólną możliwością życia etycznego
[Sittlichkeit} w ogóle, z drugiej zaś strony ma ona w sobie również
moment samowiedzy. Samowiedza będąca wyrazem życia etycznego
[Sittlichkeit} w elemencie bezpośredniości, czyli bytu, mianowicie samo
wiedza, która w tym, co inne, jest bezpośrednią świadomością siebie,
zarówno jako istoty, jak też jako tej oto jaźni, tzn. naturalna wspólnota
etyczna — to rodzina. Jako nieświadome, jeszcze wewnętrzne pojęcie,
przeciwstawia się ona świadomej siebie rzeczywistości; jako element
rzeczywistości narodu — samemu narodowi; jako bezpośredni byt
etyczny — rzeczywistości etycznej [Sittlichkeit} kształtującej się i utrzy
mującej dzięki pracy dla ogółu; [jako] penaty — duchowi ogólnemu.
Chociaż byt etyczny rodziny ma określenie bytu bezpośredniego, to
jednak rodzina jest w swoim obrębie istotą etyczną nie o tyle, o ile jest
naturalnym stosunkiem [das Verhältnis der Natur} jej członków,
czyli [o ile} ich odnoszenie się jest bezpośrednim odnoszeniem się
jednostkowych rzeczywistych [ludzi]; pierwiastek etyczny jest bowiem
sam w sobie czymś ogólnym i ten naturalny stosunek jest również
Świat etyczny 291
znaczenie tej oto jednostki, lecz tego krewnego, tę oto jednostkę należącą
do rodziny, ma za swój przedmiot i swoją treść jako pewną istotę ogólną,
uwolnioną od rzeczywistości zmysłowej, tzn. jednostkowej, [takie po
stępowanie] dotyczy już nie kogoś żyjącego, lecz zmarłego, który
z długiego szeregu swego rozproszonego istnienia skupił się w jedną
ostatecznie ukształtowaną postać i z niepokoju przypadkowego życia
wzniósł się do spokoju prostej ogólności. — Ponieważ jednostka jest
rzeczywista i substancjalna tylko jako obywatel, więc o tyle, o ile nie jest
obywatelem i należy do rodziny, jest ona tylko nierzeczywistym bezsil
nym cieniem.
Ta ogólność, którą osiąga jednostka jako taka, to czysty byt, śmierć',
jest to bycie czymś, co powstało w sposób bezpośredni, naturalny [das
unmittelbare natürliche Gewordensein], a nie działanie [Tun] świadomo
ści. Dlatego obowiązkiem członka rodziny jest dodanie tej strony, żeby
również ostateczny byt jednostki, ten ogólny byt, nie należał tylko do
przyrody i nie pozostawał czymś nierozumowym, lecz był czymś
uczynionym [ein Getanes] i było w nim utwierdzone prawo świadomości.
Czyli sensem postępowania jest raczej to, żeby — skoro spokój i ogól
ność świadomej siebie istoty nie należą naprawdę do przyrody — od
padał pozór takiego działania jako uzurpowanego sobie przez przyrodę
i przywracana była prawda. — To, co robi z jednostką przyroda, stanowi
tę stronę, od której jej stawanie się ogólnością przedstawia się jako ruch
czegoś istniejącego [eines Seienden], Sam ten ruch dokonuje się
wprawdzie w obrębie wspólnoty etycznej i ma ją za cel; śmierć jest
zakończeniem i dopełnieniem [ Vollendung] [jednostkowego życia] i naj
wyższą pracą, którą jednostka jako taka podejmuje dla wspólnoty. Ale
ponieważ jednostka jest w istotny sposób czymś jednostkowym, jest
rzeczą przypadku to, że jej śmierć związana była bezpośrednio z pracą
dla ogółu i była jej rezultatem; jeśli była nim ona, to po części jest ona
naturalną negatywnością i ruchem jednostki jako czegoś istniejącego,
w którym świadomość nie powraca do siebie i nie powstaje samowiedza;
albo też, gdy ruch bytu [des Seienden] jest taki, że zostaje zniesiony
i dochodzi do bytu dla siebie, śmierć jest stroną rozdwojenia, w której
osiągany byt dla siebie jest czymś innym niż byt na początku swego
ruchu. — Ponieważ życie etyczne [Sittlichkeit] jest duchem w jego
bezpośredniej prawdzie, więc strony, na które rozszczepia się jego
świadomość, popadają również w tę formę bezpośredniości i jedno-
stkowość kieruje się w stronę tej abstrakcyjnej negatywności, którą
— bez pociechy i pojednania w sobie — musi ona z istoty rzeczy przyjąć
Świat etyczny 293
ści, więc wewnątrz nich rozwija się różnica; stanowi to ich ruch i swoiste
życie. Rozważenie tych różnic pokazuje zarówno rodzaj [Weise] aktyw
ności i samowiedzy obu tych ogólnych istot świata etycznego, jak też ich
związek i przechodzenie jednej w drugą.
Wspólnota, prawo górnego królestwa [obere] obowiązujące jawnie
w świetle dnia, ma swoje rzeczywiste życie [Lebendigkeit] w rządzie,
jako w czymś, w czym jest ona [pewnym] indywiduum. Rząd jest
skierowanym refleksyjnie ku sobie rzeczywistym duchem, prostą jaźnią
całej substancji etycznej. Ta prosta siła pozwala wprawdzie istocie
rozwinąć się w swoją postać rozczłonkowaną i każdej części nadać
trwałe istnienie i własny byt dla siebie — duch ma w tym rozczłon
kowaniu [hieran] swoją realność, czyli swoje istnienie, a elementem tej
realności jest rodzina — ale duch jest zarazem siłą całości, [siłą,] która
poszczególne te części łączy znowu w negatywne Jedno, wytwarza
w nich poczucie ich niesamodzielności i utrzymuje w świadomości, że
mają swe życie tylko w całości. Wspólnota może więc, z jednej strony,
zorganizować się w systemy osobistej autonomii i własności, prawa
osobowego i rzeczowego; tak samo [mogą się] rozczłonkować na osobne
stowarzyszenia i zautonomizować sposoby pracy [podejmowanej] ze
względu na cele przede wszystkim jednostkowe — dla zarobku i kon
sumpcji. Duchem stowarzyszenia ogólnego jest [zaś] prostota i negatyw
na istota tych izolujących się systemów. Żeby nie dopuścić do tego, by
się one zakorzeniły i utrwaliły w tym izolowaniu się oraz by wskutek
tego rozpadła się całość i ulotnił duch, rząd musi od czasu do czasu za
pomocą wojen wstrząsnąć wewnętrznie tymi systemami, naruszyć i za
kłócić przez to ich uświęcony porządek oraz ich prawo do autonomii;
jednostkom zaś, które tkwiąc w nich głęboko odrywają się od całości
i dążą do [zapewnienia sobie] nienaruszalności własnego bytu dla siebie
oraz osobistego bezpieczeństwa, dać odczuć w owej nałożonej na nie
pracy ich pana—śmierć. Przez to likwidowanie formy trwałego istnienia
duch broni się przed odchodzącym od istnienia etycznego pogrążaniem
się w istnieniu naturalnym oraz zachowuje i podnosi na wyższy poziom
wolność oraz silę świadomej go jaźni. — Negatywna istota okazuje się
właściwą mocą wspólnoty i siłą jej samoutrzymywania się; wspólnota
ma więc prawdę i potwierdzenie swej mocy w istocie prawa boskiego
i w królestwie podziemnym.
Prawo boskie, panujące w rodzinie, ma ze swej strony w sobie także
różnice, których odnoszenie się [do siebie nawzajem] stanowi żywy ruch
jego rzeczywistości. Ale spośród trzech stosunków — męża i żony,
Świat etyczny 295
i substancji, daje wyraz temu, że rzeczywistość nie jest dla istoty czymś
przypadkowym, lecz [jako pozostająca] z nią w przymierzu, nie zostaje
nadana niczemu, co nie jest prawdziwym prawem. Świadomość etyczna
musi uznać to przeciwstawne sobie [prawo] ze względu na tę rzeczywis
tość i ze względu na jego [sezzze] działanie uznać przeciwstawne sobie
prawo za własną [rzeczywistość], musi uznać swoją winę:
c) Stan prawny
rzeczywistym, jego istota jest czymś innym niż jego rzeczywistość. Nic
nie ma ducha ugruntowanego i zawartego [inwohnenderi] w sobie
samym, lecz [wszystko] istnieje poza sobą w jakimś obcym [duchu],
równowaga całości nie jest jednością pozostającą u siebie, która przez
powrót do siebie osiągnęła spokój, lecz polega na wyobcowaniu tego, co
przeciwstawne. Dlatego całość, jak też każdy jednostkowy moment, jest
realnością, która wyobcowała się od siebie; rozpada się ona na królestwo,
w którym zarówno samowiedza, jak i jej przedmiot jest czymś rzeczywis
tym, i na drugie [królestwo], królestwo czystej świadomości, które
[znajdując się] po „tamtej stronie” pierwszego [królestwa] nie ma
rzeczywistej teraźniejszej obecności, lecz istnieje w wierze. Otóż tak jak
świat etyczny z oddzielenia prawa boskiego i ludzkiego oraz ich postaci,
a jego świadomość z podziału na wiedzę i nieświadomość [Be
wußtlosigkeit] powraca do swego [seine] przeznaczenia, do jaźni jako
negatywnej mocy tego przeciwieństwa, tak również oba te królestwa
wyobcowanego od siebie ducha powrócą do jaźni; o ile jednak tamta jaźń
była pierwszą jaźnią, mającą znaczenie bezpośrednio: jednostkową
osobą, to ta druga, która ze swego wyzbycia się siebie [Entäußerung]
powraca do siebie, będzie jaźnią ogólną, świadomością ujmującą poję
cie; a te duchowe światy, których wszystkie momenty obstają przy
swojej zakrzepłej [fixierte] rzeczywistości i nieduchowym trwałym
istnieniu [Bestehen], rozpłyną się w czystym własnym rozumieniu [in der
reinen Einsicht]. To czyste własne rozumienie, jako jaźń ujmująca
siebie, kończy kształtowanie świata kultury [vollendet die Bildung]. Nie
ujmuje ono niczego więcej niż [a/s] jaźń, i ujmuje wszystko jako [a/s]
jaźń, czyli ujmuje wszystko w sposób pojęciowy [begreift], usuwa [tilgt]
wszelką przedmiotowość i przemienia wszelki byt sam w sobie w byt dla
siebie. Zwrócone przeciw wierze jako obcemu, leżącemu po tamtej
stronie królestwu istoty, jest ono Oświeceniem. Oświecenie doprowadza
do końca wyobcowanie również w tym królestwie, do którego, jako do
świadomości równego sobie spokoju, schronił się wyobcowany duch;
powoduje ono zamęt w prowadzonym tu przez niego gospodarstwie
— przez wnoszenie sprzętów [ze] świata doczesnego, którego nie może
się on wyprzeć jako swojej własności, gdyż jego świadomość także
należy do tego świata. W tym negatywnym zajęciu czyste własne
rozumienie realizuje zarazem samo siebie i wytwarza własny przedmiot,
niepoznawalną istotę absolutną i pożyteczność. Ponieważ rzeczywistość
utraciła w ten sposób wszelką substancjalność i samo w sobie nic w niej
już nie istnieje, więc jak królestwo wiary, tak również obalone jest
Duch wyobcowany od siebie 317
siebie; dzięki temu zakłada siebie jako coś ogólnego i ta jej ogólność jest
tym, co nadajejej znaczenie [sein Gelten], i jej rzeczywistością. Dlatego
ta równość ze wszystkimi nie jest ową równością prawa, nie oznacza
tego, że samowiedza jest uznawana i ma znaczenie bezpośrednio
— przez sam fakt, że istnieje-, lecz żeby mieć znaczenie, musi ona
wprzódy poprzez wyobcowujące zapośredniczenie uczynić siebie zgod
ną z ogólnością. Bezduszna ogólność prawa wchłania w siebie każdą
naturalną postać [Weise] zarówno charakteru, jak istnienia, i czyni ją
czymś uprawnionym. Ale ogólność, która tutaj ma znaczenie, jest
ogólnością powstałą i dlatego rzeczywistą.
Tym, co nadaje tu jednostce znaczenie i rzeczywistość, jest więc
kultura. Jej prawdziwą pierwotną naturą i substancją jest duch wyob
cowania bytu naturalnego. Dlatego to wyzbywanie się siebie [Ent
äußerung] jest zarówno jej celem, jak i jej istnieniem; jest ona zarazem
środkiem, czyli przejściem pomyślanej substancji w rzeczywistość, jak
też na odwrót—określonej indywidualności w istotność. Ta indywidual
ność kształtuje się w to, czym jest sama w sobie, i dopiero dzięki temujest
czymś samym w sobie i ma rzeczywiste istnienie; ile ma ona kultury, tyle
rzeczywistości i mocy. Chociaż jaźń zna tu rzeczywiście siebie jako tę
oto [DZeses], to przecież jej rzeczywistość polega jedynie na znoszeniu
jaźni naturalnej; dlatego jej pierwotnie określona natura redukuje się do
nieistotnej różnicy wielkości, do większej lub mniejszej energii woli.
Jednak jej cel i treść należy wyłącznie do samej ogólnej substancji i może
być tylko czymś ogólnym; szczegółowość natury, która staje się celem
i treścią, jest czymś bezsilnym i nierzeczywistym; jest pewnym typem
[eine Art], który w sposób daremny i śmieszny usiłuje nadać sobie
rzeczywistość [sich ins Werk zu setzen]; jest sprzecznością jako nadawa
nie temu, co szczegółowe, rzeczywistości będącej bezpośrednio tym, co
ogólne. Jeśli więc fałszywie umieszcza się [gesetzt wird] indywidualność
w szczegółowości natury i charakteru, to w świecie realnym nie ma
indywidualności i charakterów, lecz jednostki mają dla siebie nawzajem
takie samo istnienie; owa domniemana [vermeintliche] indywidualność
jest właśnie tylko mniemanym istnieniem [das gemeinte Dasein], niema-
jącym żadnej trwałości [Bestehen] w tym świecie, w którym rzeczywis
tość otrzymuje tylko to, co samo się siebie wyzbywa [das Sichselbstent-
äusserende], a zatem tylko to, co ogólne.
Dlatego to, co mniemane, uchodzi za to, czym jest: za pewien typ
[eine Art]. [Niemieckie] Art nie jest całkiem tym samym, co [francuskie]
espèce-, „przezwisko najstraszniejsze ze wszystkich, bo oznacza mier-
Kultura i jej królestwo rzeczywistości 319
czegoś [jej] równego, drugim zaś odnoszenie się [jej] do nich jako do
czegoś [jej] nierównego. — Świadomość odnoszenia się znajdującego
[je] równymi [ze sobą] jest świadomością szlachetną. We władzy
publicznej widzi ona to, co z nią równe, [w tym sensie], że ma w niej
swoją prostą istotę oraz jej potwierdzenie w działaniu [Betätigung}
i w [swej] służbie okazuje jej zarówno rzeczywiste posłuszeństwo, jak
też wewnętrzny szacunek. Tak samo w bogactwie [widzi to, co z nią
równe, w tym sensie], że dostarcza jej ono świadomości jej drugiej
istotnej strony, bytu dla siebie', i dlatego również uważa je ona za istotę
w stosunku do siebie, a tego, dzięki komu go używa, uznaje za
dobroczyńcę i uważa się za zobowiązaną do wdzięczności [wobec
niego].
Natomiast świadomość drugiego odnoszenia się jest świadomością
nikczemną, która obstaje przy swej nierówności z obiema istotnościami.
We władzy panującego widzi więc kajdany i tłamszenie bytu dla siebie,
i dlatego panującego nienawidzi, okazywane mu posłuszeństwo jest [z jej
strony] tylko podstępem i zawsze jest gotowa do buntu, a w bogactwie,
dzięki któremu może rozkoszować się swoim bytem dla siebie, dostrzega
również tylko [swoją] nierówność, mianowicie z istotą pozostającą [jako
reszta]; ponieważ dzięki niemu dochodzi ona tylko do świadomości
jednostkowości i przemijającej rozkoszy, więc kocha bogactwo, ale [też
nim] pogardza, a wraz ze znikaniem rozkoszy, [czyli] tego, co samo
w sobie niknące, uważa również swój stosunek do bogatego za coś, co
znikło.
Otóż te [dwa sposoby] odnoszenia się wyrażają dopiero sąd, okreś
lenie tego, czym obie istoty są jako przedmioty dla świadomości,
a jeszcze nie [wyrażają tego, czym są one] same w sobie i dla siebie.
Refleksja przedstawiona [vorgestellt} w sądzie jest po pierwsze dopiero
dla nas zakładaniem zarówno jednego, jak i drugiego określenia i dlatego
w równym stopniu znoszeniem ich obu — nie jest jeszcze ich refleksją
dla samej świadomości. Po drugie są one istotą dopiero bezpośrednio
— ani się nią nie stały, ani w sobie samych nie są scraowiedzą. Ta
[samowiedza], dla której istnieją, nie jest jeszcze czymś, co je ożywia
[ihre Belebung}', są one orzecznikami, które same nie są jeszcze pod
miotem. Ze względu na to rozdzielenie całość duchowego sądzenia
rozpada się jeszcze na dwie świadomości, z których każda podporząd
kowana jest pewnemu jednostronnemu określeniu. — Otóż tak, jak
najpierw obojętność obu stron wyobcowania —jednej, którą był byt sam
w sobie czystej świadomości, a mianowicie określonych myśli o tym, co
326 Duch wyobcowany od siebie. Kultura
państwowej swoją jaźnią [damit], lecz dopiero swoim bytem; złożyła jej
w ofierze tylko swoje istnienie, a nie swój byt sam w sobie. — Samowie-
dza ta uchodzi za taką, która jest zgodna z istotą, jest uznana ze względu
na swój byt sam w sobie. Inni znajdują w niej rzeczywiste potwierdzenie
swojej istoty [ihr Wesen betätigt], ale nie swojego bytu dla siebie
— [znajdują] wypełnienie [erfüllt] swego myślenia, czyli czystej świado
mości, nie zaś swej indywidualności. Dlatego samowiedza ta ma znacze
nie [gz/i] w ich myślach i doznaje czci. Samowiedza ta to dumny wasal,
który działa na rzecz władzy państwowej, o ile nie jest ona własną wolą
[panującego], lecz wolą istotną, i który ma dla siebie znaczenie tylko
w tej czci, tylko w istotnym wyobrażeniu [o nim] ogólnej opinii, a nie we
wdzięcznym wyobrażeniu indywidualności, nie dopomógł on jej bowiem
w jej bycie dla siebie. Mowa tej samowiedzy, gdyby zwracała się do
własnej woli władzy państwowej [jako woli] jeszcze nie zdecydowanej
[der noch nicht geworden zsZ], byłaby radą, której udziela ona dla dobra
ogółu.
Dlatego władza państwowa jest jeszcze bezwolna w stosunku do rady
i nie jest w stanie rozstrzygać między różnymi mniemaniami o tym, co
jest dobrem ogółu. Nie jest ona jeszcze rządem, a zatem nie jest jeszcze
naprawdę rzeczywistą władzą państwową. — Bytem dla siebie, wolą,
która jako wola nie jest jeszcze złożona w ofierze, jest wewnętrzny
oddzielony duch stanów; który wbrew swojemu mówieniu o dobru
ogólnym zabezpiecza swoje dobro partykularne i ma skłonność do
traktowania tej gadaniny o dobru ogólnym jako czegoś, czym można
zastąpić [zu einem Surrogate] [rzeczywiste] działanie. Składanie w ofie
rze istnienia, które dokonuje się w służbie, jest wprawdzie zupełne, kiedy
doprowadzone zostało aż do śmierci; ale wyjście cało z niebezpieczeń
stwa śmierci, zachowanie życia pozostawia pewne określone istnienie,
a tym samym własny odrębny [besondres] byt dla siebie, który czyni radę
udzieloną dla dobra ogółu czymś dwuznacznym i podejrzanym — i fak
tycznie zapewnia sobie możliwość wysuwania przeciw władzy państwo
wej własnego mniemania i partykularnej woli. Dlatego byt dla siebie [es]
zachowuje się wobec władzy jako jeszcze jej nierówny i podpada pod
określenie świadomości nikczemnej, zgodnie z którym jest ona zawsze
gotowa do buntu.
Ta sprzeczność, którą byt dla siebie [ej] ma znieść, zawiera w tej
formie pozostawania bytu dla siebie w [stosunku] nierówności wobec
ogólności władzy państwowej zarazem [taką] formę, że owo wyzbywa
nie się [Entäußerung] istnienia, o ile zostaje, mianowicie w śmierci,
328 Duch wyobcowany od siebie. Kultura
doprowadzone do końca, jest samo wyzbyciem się, które jest bytem [eine
seiende], a nie czymś powracającym do świadomości, [co znaczy,] że
świadomość nie wychodzi z niego żywa i sama w sobie i dla siebie [już]
nie istnieje, lecz tylko przechodzi w niepojednane przeciwieństwo.
Dlatego prawdziwe jest tylko takie złożenie w ofierze bytu dla siebie,
w którym byt ten poświęca siebie tak całkowicie jak w śmierci, ale w tym
wyzbyciu się siebie [Entäußerung] zarazem się zachowuje; byt dla siebie
staje się w ten sposób rzeczywisty jako to, czym jest sam w sobie, jako
tożsama jedność siebie samego i siebie jako tego, co przeciwstawne.
Dzięki temu, że oddzielny wewnętrzny duch, jaźń jako taka, występuje
i wyobcowuje się, zarazem i władza państwowa podniesiona zostaje do
poziomu istoty mającej własną jaźń [zu eignem Selbst] ; ponadto bez tego
wyobcowania zgodne z honorem postępki szlachetnej świadomości i jej
rozumne rady pozostawałyby czymś dwuznacznym, podszytym jeszcze
partykularnym zamysłem i samowolą.
Ale wyobcowanie to dokonuje się tylko w mowie, która występuje tu
w swoim specyficznym znaczeniu. Mowa — w świecie etyczności
prawo i rozkaz, w świecie rzeczywistości na razie rada — ma za treść
istotę i jest jej formą; ale tutaj formę, którąjest, otrzymuje ona nawet jako
treść i ma znaczenie jako mowa; siła mówienia jako takiego jest tym, co
rozwija [ausfuhrt] to, co należy rozwinąć. Jest bowiem istnieniem czystej
jaźni jako jaźni; w mowie istniejąca dla siebie jednostkowość samowie-
dzy wstępuje jako taka w egzystencję, tak że jest czymś dla innych. Ja
jako to czyste Ja nie jest [nigdzie] poza tym uobecnione w swym istnieniu
[mV sonst nicht da], W każdym innym zewnętrznym przejawie
[Äußerung] Ja jest zanurzone w jakąś rzeczywistość i [występuje]
w jakiejś postaci, z której może się wycofać; ze swego postępku, jak też
ze swego fizjonomicznego wyrazu kieruje się refleksyjnie ku sobie
i opuszcza takie niepełne istnienie, w którym zawsze jest zarówno za
dużo, jak i za mało, jako coś pozbawionego duszy. Mowa zaś zawiera to
Ja w jego czystości, tylko ona wypowiada Ja, Ja samo. To jego istnienie
[Dasein] [w mowie] jest jako istnienie pewną przedmiotowością, która
zawiera w sobie jego prawdziwą naturę. Ja jest tym oto Ja, ale tak samo
jest czymś ogólnym; jego przejawianie się jest tak samo bezpośrednio
wyzbywaniem się siebie [Entäußerung]'** i znikaniem tego oto Ja, a przez
to jego dalszym trwaniem [już tylko] jako Ja ogólnego. Ja, które
wypowiada siebie, jest słyszane [vernommen]; jest zarażeniem, w którym
przeszło bezpośrednio w jedność z tymi, dla których istnieje, i [przez to]
jest samowiedzą ogólną. — W tym, że zostaje usłyszane, samo jego
Kultura i jej królestwo rzeczywistości 329
wyrażony jej duch, czyli że mówi się o niej w sposób pełen ducha [mit
Geist] i stwierdza się, czym onajest.—Świadomość uczciwa bierze każdy
moment za pewną trwałą istotę [eine bleibende Wesenheit] i cechuje ją
—z braku kultury [umysłowej]—bezmyślność [die ungebildete Gedan
kenlosigkeit] Jpolegająca na tym], że nie wie ona, iż czyni również coś
odwrotnego. Świadomość rozdartajest zaś świadomością odwracania, i to
odwracania absolutnego; tym, co w niej panuje, jest pojęcie—łączące ze
sobą myśli, które dla uczciwości są bardzo od siebie odległe, dlatego język
świadomości rozdartej jest pełen ducha [geistreich].
Treścią mowy ducha na własny temat jest więc odwrócenie wszy
stkich pojęć i realności, ogólne oszukiwanie samego siebie i innych,
a bezwstydność tej oszukańczej mowy [diesen Betrug zu sagen] jest
właśnie dlatego największą prawdą. Ta mowa jest szaleństwem muzyka,
który „splatał i mieszał ze sobą trzydzieści arii włoskich, francuskich,
tragicznych, komicznych, o rozmaitym charakterze; już to głębokim
basem wstępował aż do piekła, już to ściskał gardło i darł się pod niebiosa
falsetem, na przemian wściekły, łagodny, władczy i szyderczy”23.
Świadomości spokojnej, która w poczciwości swojej [ehrlicher
weise] zakłada, że melodia dobra i prawdy polega na równości tonów,
tzn. na Jednej nucie, mowa ta jawi się jako „bredzenie, w którym mądrość
graniczy z szaleństwem, jako mieszanina zręczności i podłości, idei
słusznych i fałszywych, zupełnej uczuciowej przewrotności nie cofającej
się przed żadnym bezeceństwem i najszczerszej prawdy24. Nie będzie
ona mogła odmówić wnikania we wszystkie te tony i przebiegania w górę
i w dół całej skali uczuć od najgłębszego potępienia i odtrącenia do
najwyższego podziwu i wzruszenia; do tych ostatnich dołączy się pewien
rys śmieszności, który odbiera im ich naturę”; te pierwsze przez samą
swą otwartość będą miały pewien rys pojednania, a dzięki swej wstrząsa
jącej głębi — rys wszechmocy, wyrażający się w nadawaniu samemu
sobie ducha [den allgewaltigen Zug..., der den Geist sich selbst gibt].
Jeśli rozważamy w zestawieniu z językiem tej jasnej dla siebie samej
gmatwaniny język owej prostej świadomości prawdy i dobra, to [okazuje
się, że] w przeciwieństwie do otwartej i świadomej siebie elokwencji
ducha kultury może on być tylko monosylabiczny; owa prosta świado
mość nie może bowiem temu duchowi powiedzieć nic, czego on sam nie
wie i nie mówi. Jeśli więc wychodzi ona poza swoją monosylabiczność,
to mówi to samo, co wypowiada duch kultury, a do tego dopuszcza się
w tym jeszcze naiwności, mniemając, że mówi coś nowego i innego.
Nawet jej słowa [Silben]: haniebne, nikczemne — są już tą naiwnością,
Kultura i jej królestwo rzeczywistości 339
myśli ma dla niej znaczenie istoty nie [jako istniejąca] jedynie w formie
abstrakcyjnego [bytu] samego w sobie, lecz [jako występująca] w formie
czegoś rzeczywistego w pospolitym sensie [eines Gemeinwirkli
chen], [w formie] pewnej rzeczywistości, która zostaje tylko pod
niesiona do [sposobu istnienia specyficznego dla] pewnego innego
elementu, nie tracąc w nim [jednak] określoności rzeczywistości niema-
jącej myślowego charakteru [nich gedachten]. Należy dostrzegać istotną
różnicę między tym, co jest istotą dla tej świadomości, a [bytem] samym
w sobie [es ist wesentlich von dem Ansichzu unterscheiden], stanowią
cym istotę świadomości stoickiej-, dla świadomości stoickiej znaczenie
miała tylko forma myśli jako takiej, a treść tej myśli jest jakąś dowolną
obcą treścią wziętą z rzeczywistości; natomiast dla obecnie rozważanej
świadomości tym, co ma znaczenie, nie jest forma myślenia1 ,—tak samo
[należy odróżniać tę jej istotę] od [bytu] samego w sobie świadomości
cnotliwej, dla której istota pozostaje wprawdzie w stosunku do rzeczy
wistości i jest istotą samej rzeczywistości — ale na razie tylko istotą
nierzeczywistą; — dla obecnej świadomości istota, choć istnieje po
tamtej stronie rzeczywistości — ma jednak znaczenie istoty rzeczywis
tej. Tak samo [jak istota świadomości cnotliwej] ani to, co jest samo
w sobie słuszne i dobre dla rozumu ustanawiającego prawa, ani ogólność
świadomości sprawdzającej prawa nie mają określenia rzeczywistości.
Jeśli więc nawet czyste myślenie pojawiało się w obrębie świata kultury
jako jedna ze stron wyobcowania, mianowicie jako miara tego, co
abstrakcyjnie dobre i nie-dobre, [stosowana] w sądzeniu, to przeszedłszy
przez ruch całości wzbogaciło się ono o moment rzeczywistości, a w re
zultacie [o moment] treści. Ale ta rzeczywistość istoty jest zarazem tylko
rzeczywistością czystej, a nie rzeczywistej świadomości; podniesiona
wprawdzie do [poziomu] elementu myślenia, rzeczywistość ta nie ma
jednak jeszcze dla tej świadomości znaczenia myśli, lecz raczej istnieje
dla niej po tamtej stronie jej rzeczywistości; rzeczywistość istoty jest
bowiem ucieczką [świadomości] od jej rzeczywistości.
Religia —jasne jest bowiem, że to o niej jest mowa — w tej postaci,
w jakiej występuje tu jako wiara świata kultury, nie występuje jeszcze
w taki sposób, w jaki istnieje sama w sobie i dla siebie. — Pojawiała się
już przed nami w innych określonościach, mianowicie jako świadomość
nieszczęśliwa, jako postać pozbawionego substancji ruchu samej świado
mości. Występowała też religia na gruncie [an] substancji etycznej jako
wiara w świat podziemny; ale świadomość ducha, który rozstał się ze
światem [des abgeschiedenen Geistes], nie jest właściwie wiarą, nie jest
Wiara i czyste własne rozumienie 343
jego ducha oraz jego istnienie, które zostało [już] rozpatrzone; po części
zaś występuje przeciw tej swojej rzeczywistości jako próżnej i jest
ruchem jej znoszenia. Ruch ten nie polega na tym, iżby miała ona pełną
ducha świadomość obracania się tej rzeczywistości we własną odwrot
ność [über ihre Verkehrung}', jest bowiem świadomością prostą, która
również to, co pełne ducha, zalicza do tego, co próżne, gdyż ta pełna
ducha świadomość [t/Zeres] ma jeszcze za swój cel świat realny. Lecz
spokojnemu królestwu jej myślenia przeciwstawia się rzeczywistość
jako pozbawione ducha istnienie, które z tego względu musi być
przezwyciężone w pewien sposób zewnętrzny. To posłuszeństwo służby
i chwały wytwarza przez znoszenie zmysłowej wiedzy i działalności
świadomość jedności z istotą, która istnieje sama w sobie i dla siebie, ale
nie [jest to świadomość tej jedności] jako oglądanej, rzeczywistej
jedności, lecz służba ta jest tylko ciągłym wytwarzaniem, które nigdy
w teraźniejszości celu swojego w pełni nie osiąga. Osiąga go wprawdzie
gmina, gdyż jest ona ogólną samowiedzą; ale dla samowiedzy jedno
stkowej królestwo czystego myślenia pozostaje z konieczności pewną
tamtą stroną jej rzeczywistości, albo — gdy dzięki wyzewnętrznieniu się
[Entäußerung} przez wieczną istotę królestwo to [i/zeses] wstąpiło
w rzeczywistość — rzeczywistość ta [sie] jest pewną nieujętą pojęciowo
[unbegriffene} rzeczywistością zmysłową; jedna rzeczywistość zmys
łowa pozostaje jednak obojętna w stosunku do drugiej i tamten świat [das
Jenseits} otrzymał do tego jeszcze to określenie, że jest jedynie czymś
odległym w czasie i przestrzeni. Ale pojęcie, rzeczywistość ducha
mająca dla samej siebie teraźniejszą obecność, pozostaje w wierzącej
świadomości stroną wewnętrzną, która jest wszystkim i wszystko spra
wia, ale sama nie ujawnia się.
Natomiast w czystym własnym rozumieniu jedynym, co rzeczywiste,
jest pojęcie; a ta trzecia strona wiary, bycie przedmiotem dla czystego
własnego rozumienia, jest właściwym stosunkiem, w którym wiara tu
występuje.—Należy również rozważyć samo to czyste własne rozumie
nie, po części samo w sobie i dla siebie, po części w stosunku do
rzeczywistego świata, o ile świat ten istnieje jeszcze pozytywnie,
mianowicie jako próżna świadomość, po części wreszcie [właśnie]
w owym stosunku do wiary.
Widzieliśmy [już], czym jest czyste własne rozumienie samo w sobie
i dla siebie; jak wiara jest spokojną czystą świadomością ducha jako
istoty, tak czyste własne rozumienie jest jego samowiedzą-, dlatego zna
ono istotę niejako istotę, lecz jako absolutnąjaźń. Zmierza więc do tego,
Wiara i czyste własne rozumienie 347
II. Oświecenie
Dopiero wtedy, gdy zaraza już się rozprzestrzeniła, istnieje ona dla
świadomości, która beztrosko się jej oddała. To, co świadomość ta [ej]
przyjęła w siebie, było bowiem wprawdzie istotą prostą, równą sobie
i jej, ale była to prostota refleksyjnie ku sobie skierowanej negatywności,
która później, zgodnie ze swą naturą, rozwija się także jako coś
przeciwstawnego i przypomina w ten sposób świadomości jej poprzedni
sposób [istnienia]; ta refleksyjnie ku sobie skierowana negatywność [j/e]
to pojęcie, będące prostą wiedzą, która zna samą siebie i zarazem swe
przeciwieństwo, ale przeciwieństwo to zna w sobie jako zniesione. Toteż
skoro tylko czyste własne rozumienie zaistniało dla świadomości, już się
rozpowszechniło; walka z nim zdradza, że doszło do zarażenia; podjęta
jest ona za późno i każdy zastosowany środek pogłębia tylko chorobę;
ogarnęła ona bowiem sam rdzeń życia duchowego, mianowicie świado
mość w jej pojęciu, czyli samą jej czystą istotę; dlatego też nie ma
w świadomości [in ihm] żadnej siły, która byłaby wyższa nad chorobę.
Ponieważ choroba tkwi w samej istocie, jej pojedyncze przejawy dają się
jeszcze powstrzymać, a powierzchowne objawy przytłumić. Jest to
wysoce korzystne dla choroby; nie trwoni ona bowiem w tej sytuacji
niepotrzebnie sił, ani nie okazuje się niegodna swej istoty, co ma miejsce
w wypadku, kiedy na treść wiary i na kontekst stanowiący jej zewnętrzną
rzeczywistość napada [tylko] w formie objawów i pojedynczych wybu
chów. Lecz teraz [niby] niewidzialny i niezauważony duch, przechodzi
ona ukradkiem na wskroś przez szlachetne części [ciała] nieświadomego
bożyszcza i niebawem ma już całkowicie w swej władzy wszystkie jego
wnętrzności i członki, a ,pewnego pięknego poranku pchnie łokciem
swego towarzysza — hrrrym! i oto bożyszcze już na ziemi”25. Pewnego
pięknego poranku, którego południe nie jest krwawe, kiedy zaraza
przeniknęła wszystkie organy życia duchowego; wtedy tylko pamięć
przechowuje jeszcze jako pewną historię, która nie wiadomo w jaki
sposób odeszła w przeszłość, martwą formę [Weise] poprzedniej postaci
ducha; a wyniesiony jako obiekt czci [für die Anbetung erhöhte] nowy
wąż mądrości zrzucił tylko w ten sposób bezboleśnie [swoją] zwiędłą
skórę.
Ale to nieme poruszanie się ducha naprzód w prostym wnętrzu
własnej substancji, przed którą jego działanie się ukrywa, jest tylko jedną
stroną realizacji czystego własnego rozumienia. Jego rozpowszechnianie
się polega nie tylko na zgodności równego z równym, a jego urzeczywist
nianie się jest nie tylko wolnym od przeciwieństwa rozprzestrzenianiem
się, lecz działanie negatywnej istoty jest w równie istotny sposób
Walka Oświecenia z przesądem 353
istniejącej dla siebie świadomości formę, ale też tylko pustą formę
przedmiotowości; istota ta [es] występuje w określeniu czegoś wyob
rażonego. Ale czystemu własnemu rozumieniu — ponieważ jest ono
czystą świadomością od strony istniejącej dla siebiejaźni — to, co inne,
jawi się jako coś negatywnego [w stosunku do] samowiedzy. To [coś]
mogłoby jeszcze być ujęte albo jako czysty byt sam w sobie myślenia,
albo też jako byt pewności zmysłowej. Skoro jednak istnieje to zarazem
dla jaźni, a jaźń jako jaźń, która ma pewien przedmiot, jest rzeczywistą
świadomością, to swoisty przedmiot czystego własnego rozumienia [zAr]
jest jako taki pewną istniejącą zwykłą rzeczą pewności zmysłowej. Ten
jego przedmiot pojawia się mu w wyobrażeniu wiary. Potępia ono to
wyobrażenie, a w nim — własny przedmiot. Dopuszcza się zaś wobec
wiary niesprawiedliwości już w ujmowaniu jej przedmiotu w ten sposób,
że jest to jego przedmiot. Zgodnie z tym mówi ono o wierze, że jej
absolutną istotą jest kawał kamienia lub drewniany kloc, który ma oczy,
a nie widzi, albo też trochę ciasta chlebowego [ze zboża] wyrosłego na
roli, przemienionego przez człowieka [w to ciasto] i zwracanego roli;
— czy w jaki tam inny jeszcze sposób wiara antropomorfizuje istotę,
uprzedmiotawia ją sobie i uobecnia [sich gegenständlich und vorstellig
mache].
Oświecenie, które podaje się za to, co czyste, czyni to, co dla ducha
jest życiem wiecznym i Duchem Świętym, pewną rzeczywistą przemija
jącą rzeczą i kala to poglądem pewności zmysłowej, który jest sam
w sobie pozbawiony jakiegokolwiek znaczenia — poglądem, który dla
wiary wielbiącej [Boga] w ogóle nie wchodzi w grę, tak że przypisywa
nie jej tego poglądu przez Oświecenie jest czystym kłamstwem. Tym,
czemu wiara oddaje cześć [boską], nie jest w żadnym razie ani kamień,
ani drzewo, ani chleb, ani żadna inna doczesna rzecz zmysłowa. Jeśli
Oświeceniu przychodzi do głowy powiedzieć, że przedmiotem wiary jest
przecież także i to, albo nawet, że wiara sama w sobie i naprawdę tym
właśnie jest, to [odpowiedzieć na to należy, że] z jednej strony wiara zna
również owo także, ale jest to dla niej coś, na co nie rozciąga się jej kult,
z drugiej zaś strony coś takiego jak kamień itd. w ogóle nie jest dla niej
czymś samym w sobie, lecz czymś samym w sobie jest dla niej tylko
istota czystego myślenia.
Drugim momentem jest odnoszenie się wiary jako świadomości
wiedzącej do tej istoty. Istota ta jest dla wiary jako dla myślącej czystej
świadomości czymś bezpośrednim; ale czysta świadomość jest również
zapośredniczonym odnoszeniem się pewności do prawdy; [jest to] od
358 Duch wyobcowany od siebie. Kultura
noszenie się, które stanowi podstawę wiary. Ta podstawa staje się dla
Oświecenia również pewną przypadkową wiedzą o przypadkowych
zdarzeniach. Ale podstawą wiedzy jest ogólność wiedząca, a w swej
prawdzie—absolutny duch, który w abstrakcyjnej czystej świadomości,
czyli w myśleniu jako takim, jest tylko absolutną istotą, zaś jako
samowiedza jest wiedzą o sobie. Tę ogólność wiedzącą — prostego
znającego samego siebie ducha — czyste własne rozumienie zakłada
także jako to, co negatywne [w stosunku do] samowiedzy. Rozumienie to
[s/e] jest wprawdzie samo czystym zapośredniczonym, tzn. zapośred-
niczającym się z sobą myśleniem—jest czystą wiedzą; skoro jednak jest
czystym własnym rozumieniem, czystą wiedzą [Wissen], która nie zna
[weiß] jeszcze samej siebie, tzn. dla której nie istnieje jeszcze to, że [to]
ono [samo — czyste własne rozumienie —] jest owym czystym zapoś-
redniczającym ruchem, więc ruch ten jawi się mu—jak wszystko, czym
samo jest — jako coś innego. Z pojęciowego punktu widzenia [begrif
fen], czyste własne rozumienie rozwija w swoim urzeczywistnianiu się
ten swój istotny moment, ale tenże moment, jako należący do wiary
i w jej określoności, jawi mu się jako coś zewnętrznego wobec niego
[jako czystego własnego rozumienia], jako jakaś przypadkowa wiedza
o takich właśnie rzeczywistych w pospolitym sensie historiach. Imputuje
więc tu ono wierze religijnej to, że jej pewność opiera się na kilku
jednostkowych świadectwach historycznych, które — rozpatrywane jako
świadectwa historyczne — nie mogą oczywiście zagwarantować w od
niesieniu do swej treści takiej pewności, jaką dają nam na temat jakichś
wydarzeń wiadomości prasowe; następnie, że jej pewność oparta jest na
przypadkowości zachowania się tych świadectw—z jednej strony dzięki
papierowi, a z drugiej dzięki umiejętności i uczciwości przenoszenia ich
z jednego papieru na drugi — i w końcu pewność ta zależy od tego, czy
właściwie pojmowany jest sens martwych słów i liter. Faktycznie jednak
wierze nie przychodzi do głowy, by wiązać swą pewność z takimi
świadectwami i przypadkowościami; jest ona w swej pewności prostym
i naturalnym [unbefangenes] stosunkiem do pewnego absolutnego przed
miotu, czystą o nim wiedzą, która do swej świadomości istoty absolutnej
nie miesza liter, papieru ani kopisty i która nie zapośrednicza się z nią
przez tego rodzaju rzeczy, lecz świadomość ta jest samozapośred-
niczającą się podstawą tej wiedzy, jest duchem samym, który jest
świadectwem o sobie, zarówno we wnętrzu jednostkowej świadomości,
jak i dzięki ogólnej obecności wiary w tego ducha [jako wiary] wszyst
kich. Kiedy wiara chce, opierając się na tym, co historyczne, uzasadnić
Walka Oświecenia z przesądem 359
rozum, czyste własne rozumienie, nie jest zapewne czymś pustym, gdyż
to, co negatywne wobec niego samego, istnieje dla niego i jest jego
treścią, lecz jest właśnie czymś bogatym — ale tylko w jednostkowość
i ograniczenie; nienarzucanie i nieprzydawanie absolutnej istocie nicze
go tego rodzaju jest z jego strony sposobem bycia pełnym zrozumienia
[ihre einsichtsvolle Lebensart], umiejętnością pozostawania wraz ze
swym bogactwem tego, co skończone, na właściwym miejscu i godnego
traktowania Absolutu.
Naprzeciw tej pustej istoty znajduje się — jako drugi moment
pozytywnej prawdy Oświecenia — wyłączona z absolutnej istoty jedno
stkowość w ogóle, [jednostkowość] świadomości i wszelkiego bytu, jako
absolutny byt sam w sobie i dla siebie. Świadomość, która w swojej
najpierwszej rzeczywistości jest pewnością zmysłową i mniemaniem,
powraca tu z całej drogi swojego doświadczenia do tej pierwszej swej
postaci [dahin] i jest na powrót wiedzą o tym, co czysto negatywne
w stosunku do niej samej, czyli o rzeczach zmysłowych, tzn. istniejących,
które stoją obojętnie naprzeciw jej bytu dla siebie. Ale tutaj nie jest ona
bezpośrednią naturalną świadomością, lecz taką [świadomością] stała
się dla siebie. Wydana początkowo na łup wszelkiego zagmatwania,
w które popada za sprawą swego rozwijania się [Entfaltung], teraz
sprowadzona przez czyste własne rozumienie na powrót do swojej
pierwszej postaci, doświadczyła jej jako rezultatu. Ta pewność zmys
łowa, oparta na zrozumieniu [Einsicht] nicości wszystkich innych
postaci świadomości, a tym samym nicości wszelkiej „tamtej strony”
[w stosunku do] pewności zmysłowej — nie jest już mniemaniem, lecz
raczej absolutną prawdą. Ta nicość wszystkiego tego, co wykracza poza
pewność zmysłową, jest wprawdzie tylko negatywnym dowodem tej
prawdy, ale pewność zmysłowa [sze] nie jest zdolna do żadnego innego
[dowodu], gdyż pozytywną prawdą pewności zmysłowej samej w sobie
jest właśnie niezapośredniczony byt dla siebie samego pojęcia jako
przedmiotu, i to w formie innobytu — [prawdą tą jest] to, że ten
przedmiotowy byt dla siebie [ej] jest bezwzględnie pewny dla każdej
świadomości, że istnieje, a poza nim inne rzeczywiste rzeczy, i że
w swoim naturalnym bycie, podobnie jak te rzeczy, istnieje sam w sobie
i dla siebie, czyli jest czymś absolutnym.
I w końcu trzecim momentem prawdy Oświecenia jest stosunek istot
jednostkowych do istoty absolutnej, odnoszenie się obu pierwszych
[momentów do siebie]. Własne rozumienie jako czyste własne rozumie
nie tego, co równe albo nieograniczone, wychodzi też poza to, co
362 Duch wyobcowany od siebie. Kultura
b) Prawda Oświecenia
są tym samym, nie [doszły] do myśli, że byt, czysty byt, nie jest jakąś
konkretną rzeczywistością, lecz czystą abstrakcją', i odwrotnie, [że]
czyste myślenie, równość samemu sobie, czyli istota, jest zjednej strony
tym, co negatywne [w stosunku do] samowiedzy, a tym samym bytem,
a z drugiej, jako bezpośrednia prostota, również nie jest niczym innym
niż byf, myślenie jest rzeczowością [Dingheit], czyli rzeczowość jest
myśleniem.
Istota ma tu w sobie rozdwojenie dopiero w taki sposób, że należy do
dwóch sposobów rozpatrywania; zjednej strony istota musi mieć w sobie
samej różnicę, a z drugiej strony właśnie w tym oba sposoby rozpat
rywania schodzą się w jeden; abstrakcyjne momenty czystego bytu
i tego, co negatywne, przez co się one różnią, są następnie połączone
w przedmiocie tych sposobów rozpatrywania. — Wspólną ogólnością
jest abstrakcja czystego wprawienia się w drżenie w sobie samym [des
reinen Erzitterns in sich selbst], czyli abstrakcja czystego myślenia siebie
samego. Ten prosty ruch dokoła własnej osi musi porozdzielać się [na
odrębne momenty], ponieważ sam jest ruchem tylko o tyle, o ile odróżnia
swoje momenty. To odróżnianie momentów porzuca to, co nieruchome,
jako pustą powłokę czystego bytu, który nie ma już w sobie samym
rzeczywistego myślenia, życia; jest ono bowiem jako różnica wszelką
treścią. Ale to odróżnianie, które zakłada siebie na zewnątrz owej
jedności, jest tym samym niepowracającą do siebie wymianą momen
tów: bytu samego w sobie, bytu dla innego i bytu dla siebie', jest [taką]
rzeczywistością, jaka jest przedmiotem dla rzeczywistej świadomości
czystego własnego rozumienia — pożytecznością.
Choć tak źle przedstawia się pożyteczność wierze, czułostkowości
czy też abstrakcji, która nazywa siebie spekulacją i utrwala sobie to, co
samo w sobie, to jednak jest ona tym, w czym czyste własne rozumienie
doprowadza do końca swoją realizację i jest dla samego siebie swoim
przedmiotem, którego teraz już się nie wypiera i który także nie ma dla
niego znaczenia [Wert] tego, co puste, czy też czystej „tamtej strony”.
Czyste własne rozumienie jest bowiem, jak widzieliśmy, istniejącym
pojęciem samym, czyli równą sobie samej czystą osobowością, w taki
sposób różnicującą się w sobie, że każdy z odróżnionych [momentów]
jest sam czystym pojęciem, tzn. jest bezpośrednio tym, co nieodróżnione;
jest ono prostą czystą samowiedzą, która zarówno dla siebie, jak i sama
w sobie jest w bezpośredniej jedności. Dlatego byt sam w sobie tej
samowiedzy nie jest trwałym bytem, lecz bezpośrednio przestaje w swo
jej różnicy być czymś; taki zaś byt, który nie ma bezpośrednio żadnego
374 Duch wyobcowany od siebie. Kultura
oparcia, nie istnieje sam w sobie, lecz z istoty rzeczy istnieje dla innego,
które jest pochłaniającą go mocą. Ale ten drugi moment przeciwstawny
pierwszemu, bytowi samemu w sobie, znika równie bezpośrednio, jak
pierwszy; czyli jako byt tylko dla innego jest raczej samym znikaniem
i założony jest [przez to] powrót do siebie samego, byt dla siebie. Ale ten
prosty byt dla siebie jest jako równość samemu sobie raczej jakimś
bytem, a tym samym istnieje dla innego. — Tę naturę czystego własnego
rozumienia w rozwinięciujego momentów, czyli to rozumienie [jze] jako
przedmiot, wyraża to, co pożyteczne. Jest to coś, co samo w sobie trwale
istnieje, czyli rzecz, ale ten byt sam w sobie jest zarazem tylko czystym
momentem; to, co pożyteczne, istnieje więc w sposób absolutny dla
innego, ale też istnieje dla innego tylko o tyle, o ile istnieje samo w sobie;
te przeciwstawne momenty powróciły do nierozerwalnej jedności bytu
dla siebie. Ale jeśli nawet pożyteczność wyraża pojęcie czystego własne
go rozumienia, to jednak nie jest nią ono jako takie, lecz jako wyobraże
nie, czyli jako jego przedmiot', jest ona tylko bezustanną wymianą owych
momentów, z których jeden jest wprawdzie powrotem do samego siebie,
ale tylko jako byt dla siebie, tzn. jako pewien abstrakcyjny moment,
zajmujący miejsce po przeciwnej stronie w stosunku do innych. Pożyte
czność sama nie jest negatywną istotą, która miałaby te momenty jako
w swej przeciwstawności zarazem nierozdzielne podjednym i tym samym
względem, czyli jako pewne myślenie samo w sobie — tak jak istnieją
one jako czyste własne rozumienie; moment bytu dla siebie jest wpraw
dzie [zawarty] w pożyteczności, ale nie w taki sposób, żeby podporząd
kowywał sobie inne momenty, byt sam w sobie i byt dla kogoś innego,
a więc byłjaźnią. Czyste własne rozumienie ma więc w pożyteczności za
przedmiot własne pojęcie w jego czystych momentach; jest świadomoś
cią tej metafizyki, ale jeszcze nie jej pojmowaniem; świadomość ta [ej]
nie doszła jeszcze dojedności bytu i samego pojęcia. Ponieważ pożytecz
ność ma jeszcze dla czystego własnego rozumienia \fiir jze] formę
pewnego przedmiotu, więc wprawdzie nie ma ono już takiego [świata],
który istniałby sam w sobie i dla siebie, ale przecież ma jeszcze jakiś
świat, który odróżnia od siebie. Skoro jednak przeciwieństwa wystąpiły
w samym szczytowym punkcie pojęcia [auf die Spitze des Begriffs
herausgetreten sind], następnym szczeblem będzie to, że one upadają,
a Oświecenie zbiera owoce swoich czynów.
Jeśli rozpatruje się przedmiot, otrzymany tu jako rezultat [erreich-
ten], w odniesieniu do całej tej sfery, to [okazuje się, że] rzeczywisty
świat kultury skoncentrował się w próżności samowiedzy — w bycie dla
Prawda Oświecenia 375
siebie, który ma jeszcze za swą treść zamęt tego świata i jest jeszcze
pojęciem jednostkowym, a nie jest jeszcze pojęciem dla siebie ogólnym.
Ale jako przedmiot, który powrócił do siebie, jest to czyste własne
rozumienie, czysta świadomość jako czysta jaźń, czyli negatywność, tak
jak wiara to ta sama czysta świadomość jako czyste myślenie, czyli
pozytywność. Wiara ma w owej jaźni uzupełniający ją moment;—skoro
jednak ginie ona wskutek tego uzupełnienia, to teraz w samym czystym
własnym rozumieniu widzimy oba momenty, jako istotę absolutną, która
jest czymś czysto myślowym [gedacht], czyli negatywnym, i jako
materię, która jest tym, co pozytywnie istnieje. —Tej zupełności brakuje
jeszcze owej rzeczywistości samowiedzy, [rzeczywistości,] która należy
do próżnej świadomości — [brakuje] świata, z którego myślenie wznios
ło się do siebie. Ten brakujący moment jest osiągany w pożyteczności
o tyle, o ile czyste własne rozumienie uzyskało w niej pozytywną
przedmiotowość; staje się ono dzięki temu rzeczywistą, zaspokojoną
w sobie świadomością. Ta przedmiotowość stanowi teraz jego świat,
stała się prawdą całego poprzedniego świata, zarówno idealnego, jak
i realnego. Pierwszy świat ducha to rozległe królestwo jego rozpraszają
cego się istnienia i jego ujednostkowionej pewności samego siebie; tak
jak przyroda rozprasza swe życie na nieskończenie różnorodne postacie
bez [urzeczywistnienia] tego, by istniał [dla siebie] ich rodzaj. Drugi
[świat ducha] zawiera rodzaj i jest królestwem bytu samego w sobie,
czyli prawdy, przeciwstawnej owej pewności. Trzeci zaś [świat], pożyte
czność, jest prawdą, która jest zarazem pewnością siebie samej. Królest
wu prawdy wiary brakuje zasady rzeczywistości, czyli pewności samego
siebie jako tego otojednostkowego [istnienia]. Rzeczywistości zaś, czyli
pewności samego siebie jako tego oto jednostkowego [istnienia], brakuje
tego, co samo w sobie. W przedmiocie czystego własnego rozumienia
połączone są oba [te] światy. Pożyteczność jest przedmiotem, o ile
samowiedza go przejrzała [ihn durchschaut] i ma w nim jednostkową
pewność samej siebie, swoje używanie (swój byt dla siebie)-, w ten
sposób samowiedza pojmuje go własnym rozumem [sieht... ein] i to jej
własne rozumienie [Einsicht] zawiera prawdziwą istotę przedmiotu
(bycie czymś, co zostało przejrzane, czyli istnienie dla innego)-, własne
rozumienie samo jest więc prawdziwą wiedzą i samowiedza ma w tym
stosunku równie bezpośrednio ogólną pewność samej siebie, swoją
czystą świadomość; w stosunku tym połączone są zatem zarówno
prawda, jak i teraźniejsza obecność i rzeczywistość. Oba światy są
pogodzone i niebo przeniesione jest na dół, na ziemię.
376 Duch wyobcowany od siebie. Kultura
się] w jego ramach, zniosła swoją barierę; jej cel jest celem ogólnym, jej
mowa — prawem ogólnym, jej dzieło — dziełem ogólnym.
Przedmiot i różnica utraciły tu znaczenie pożyteczności, która była
predykatem wszelkiego realnego bytu; świadomość nie rozpoczyna
swojego ruchu od przedmiotu [an ihm] jako czegoś obcego, od czego
dopiero powróciła do siebie, lecz przedmiotem jest dla niej sama
świadomość; przeciwieństwo polega więc jedynie na różnicy świadomo
ści jednostkowej i ogólnej', ale świadomość jednostkowa jest sama
bezpośrednio dla siebie czymś, co miało tylko pozór przeciwieństwa; jest
ogólną świadomością i wolą. Tamta strona tej jej rzeczywistości unosi
się nad trupem nieistniejącej już samoistności bytu realnego, czy też
będącego przedmiotem wiary, tylko jako wyziew jakiegoś pozbawione
go smaku gazu, pustego Etre supreme.
Po zniesieniu odróżnionych mas duchowych i ograniczonego życia
jednostek, a także jego obu światów, istnieje więc tylko ruch ogólnej
samowiedzy w sobie samej jako wzajemne oddziaływanie samowiedzy
w formie ogólności i [samowiedzy] w formie świadomości osobowej',
ogólna wola wchodzi w siebie samą i jest wolą jednostkową, której
przeciwstawia się ogólne prawo i dzieło. Ale tajednostkowa świadomość
jest świadoma równie bezpośrednio siebie jako woli ogólnej; jest świado
ma tego, że jej przedmiotem jest przez nią nadane prawo i przez nią
dokonane dzieło; przechodząc do działania i tworząc przedmiotowość,
nie robi więc ona nic jednostkowego, lecz tylko [tworzy] prawa i [wyko
nuje] czynności państwowe.
Ten ruch jest przez to wzajemnym oddziaływaniem w obrębie samej
świadomości, w którym świadomość nie pozwala niczemu wystąpić
w postaci wolnego, przeciwstawnego jej przedmiotu. Wynika z tego, że
świadomość ta nie może doprowadzić do [powstania] żadnego pozytyw
nego dzieła, ani żadnych ogólnych dzieł mowy bądź rzeczywistości, ani
praw i ogólnych instytucji wolności świadomej, ani czynów i dzieł
wolności chcącej. — Dzieło, którym mogłaby siebie uczynić wolność
nadająca sobie świadomość, polegałoby na tym, że wolność ta, jako
ogólna substancja, uczyniłaby siebie przedmiotem i trwałym bytem. Ten
innobyt byłby w niej różnicą, zgodnie z którą dzieliłaby się ona na trwale
istniejące masy duchowe i na człony różnych władz; [tak] że z jednej
strony te masy byłyby rzeczami myślowymi odrębnej władzy ustawodaw
czej, sądowniczej i wykonawczej, z drugiej zaś strony realnymi istotami,
które wyłoniły się w realnym świecie kultury i — gdyby była bliżej
uwzględniona konkretna treść ogólnego działania — szczegółowymi
Wolność absolutna i terror 379
istnieje tylko jako wiedza; to, czego świadomość by nie wiedziała, nie
miałoby żadnego sensu i nie mogłoby być dla niej żadną mocą; do jej
wiedzącej woli wycofała się wszelka przedmiotowość i cały świat. Jest
ona absolutnie wolna w tym, że zna swoją wolność, i ta właśnie wiedza
o własnej wolności jest jej substancją i celem oraz jedyną treścią.
indywiduum, lecz jest pewną taką [jednością], która wyłania się z uświa
domionego przeciwieństwa obu [stron]. Dopiero taka jedność jest rzeczy
wistą moralnością, zawarte jest w niej bowiem przeciwieństwo, dzięki
któremu dopiero jaźń jest świadomością, czyli czymś rzeczywistym,
i jest naprawdę jaźnią, a zarazem czymś ogólnym; czyli wyrażone jest
w niej [darin] to zapośredniczenie, które —jak widzimy —jest istotne
dla moralności. — Skoro z dwóch momentów przeciwieństwa zmys
łowość jest bezwzględnie innobytem, czyli tym, co negatywne, zaś czyste
myślenie obowiązku jest istotą, z której niczego nie można zaniechać,
więc wydaje się, że wytworzona jedność może dojść do skutku tylko
przez zniesienie zmysłowości. Ale ponieważ zmysłowość [ne] jest sama
jednym z momentów tego stawania się — momentem rzeczywistości
— więc dla [określenia tej] jedności trzeba będzie zrazu zadowolić się
wyrażeniem, że zmysłowość jest zgodna z moralnością. — Ta jedność
jest również pewnym bytem postulowanym, ona nie istnieje [z 51 nicht
da\, tym, co istnieje, jest bowiem świadomość, czyli przeciwieństwo
zmysłowości i czystej świadomości. Ale zarazem jedność ta [s/e] nie jest
czymś samym w sobie, jak [to zakładał] pierwszy postulat, w którym
wolna przyroda stanowi jedną ze stron, i dlatego jej harmonia ze
świadomością moralną znajduje się poza tą świadomością; lecz przyroda
jest tu czymś, co istnieje w samej świadomości, i chodzi tu o moralność
jako taką, o harmonię, która jest własną harmonią działającej jaźni;
dlatego świadomość ma sama doprowadzić do skutku tę harmonię
i czynić wciąż postępy w moralności. Ale osiągnięcie doskonałości
moralnej [die Yollendung derselben] musi zostać przesunięte w nie
skończoność', gdyby bowiem rzeczywiście się ona pojawiła, świadomość
moralna zniosłaby siebie. Moralność jest bowiem świadomością moral
ną tylko jako negatywna istota, dla której czystego obowiązku zmys
łowość [ma] tylko znaczenie negatywne, jest tylko [z nim] niezgodna.
W harmonii zaś znika moralność jako świadomość, czyli jej rzeczywis
tość, tak jak w świadomości moralnej, czyli w rzeczywistości moralno
ści, znika jej harmonia. Dlatego doskonałość jest w rzeczywistości
nieosiągalna, lecz może być pomyślana tylko jako absolutne zadanie,
tzn. jako takie zadanie, które pozostaje bezwzględnie zadaniem. Zara
zem jednak treść tego zadania musi zostać pomyślana jako taka, która
bezwzględnie musi istnieć i nie może pozostać zadaniem, bez względu
na to, czy wyobrażamy sobie w owym punkcie docelowym świadomość
[jako] zupełnie zniesioną, czy nie; jak to właściwie z tym jest, nie daje się
już wyraźnie stwierdzić w ciemnej dali nieskończoności, w którą właśnie
Moralny pogląd na świat 389
ona do siebie nawzajem i nie porównuje ich ze sobą, lecz tylko toczy się
naprzód w swym rozwoju, nie będąc dla [jej] momentów pojęciem, które
utrzymuje je w jedności. Zna bowiem czystą istotę, tzn. przedmiot, o ile
jest on obowiązkiem, o ile jest on abstrakcyjnym przedmiotem jej czystej
świadomości, tylko jako czystą wiedzę, czyli jako siebie samą. Zachowu
je się więc ona tylko w sposób myślący, a nie pojmujący. Dlatego
przedmiot jej rzeczywistej świadomości nie jest dla niej jeszcze przejrzys
ty; nie jest ona absolutnym pojęciem, które [jako] jedyne ujmuje innobyt
jako taki, czyli swoje absolutne przeciwieństwo, jako siebie samo. Własna
rzeczywistość świadomości moralnej [seine] — tak jak wszelka rzeczy
wistość przedmiotowa — ma więc wprawdzie dla niej znaczenie czegoś
nieistotnego, ale jej wolność jest wolnością czystego myślenia i dlatego
naprzeciw niej powstaje zarazem dla niej przyroda jako coś tak samo
wolnego. Ponieważ oba [momenty] — wolność bytu i jego zamknięcie
[das Eingeschlossenseiri] w świadomości — istnieją w tej świadomości
w ten sam sposób, więc jej przedmiot powstaje jako przedmiot istniejący,
który zarazem jest tylko pomyślany; w ostatniej części jej poglądu [na
świat] treść zostaje w swej istocie założona w ten sposób, że jej byt jest
pewnym bytem wyobrażonym, a to powiązanie bytu i myślenia zostaje
wyrażone jako to, czym faktycznie jest — [jako] wyobrażanie.
Kiedy moralny pogląd na świat rozpatrujemy w taki sposób, że ten
przedmiotowy sposób [istnienia] nie jest niczym innym niż samym
pojęciem moralnej samowiedzy, które czyni ona dla siebie czymś
przedmiotowym, to dzięki tej świadomości na temat formy tego, co
stanowi źródło tego poglądu, jego przedstawienie otrzymuje inną postać.
— Pierwszym [momentem], stanowiącym punkt wyjścia, jest mianowi
cie rzeczywista samowiedza moralna, czyli to, że jest taka samowiedza.
Pojęcie zakłada ją bowiem w określeniu, że wszelka rzeczywistość
w ogóle ma istotę tylko o tyle, o ile jest zgodna z obowiązkiem, a zakłada
ono tę istotę jako wiedzę, tzn. w bezpośredniej jedności z rzeczywistą
jaźnią; jedność ta jest więc sama czymś rzeczywistym —jest rzeczywistą
świadomością moralną. — Otóż świadomość moralna jako świadomość
wyobraża sobie swoją treść jako przedmiot, mianowicie jako ostateczny
cel świata, jako harmonię moralności i wszelkiej rzeczywistości. Skoro
jednak tę jedność wyobraża [sobie] jako przedmiot i nie jest jeszcze
pojęciem, które ma władzę nad przedmiotem jako takim, więc jedność ta
jest dla niej czymś negatywnym [wobec] samowiedzy, czyli jedność ta
znajduje się poza nią jako tamta strona jej rzeczywistości, ale zarazem
jako coś takiego, co jest również istniejące, lecz tylko jako pomyślane.
Moralny pogląd na świat 393
Tak więc tym, co pozostaje jeszcze dla tej świadomości, która jako
samowiedza jest czymś innym niż przedmiot, jest dysharmonia między
świadomością obowiązku a rzeczywistością, a mianowicie jej własną
[rzeczywistością]. Toteż twierdzenie brzmi teraz tak: nie istnieje żadna
moralnie doskonała rzeczywista samowiedza; a ponieważ to, co moralne,
istnieje w ogóle tylko o tyle, o ile jest doskonałe — obowiązek jest
bowiem czystym [bytem] samym w sobie bez żadnej domieszki, a moral
ność polega tylko na zgodności z obowiązkiem w tej jego czystości [zu
diesem Reinen], więc drugie twierdzenie brzmi w ogóle tak, że nie
istnieje w rzeczywistości nic moralnego [es kein moralisch
W i r k l i c h e s gibt].
Skoro jednak, po trzecie, świadomość moralna [es] jest jedną jaźnią,
więc jest ona sama w sobie jednością obowiązku i rzeczywistości; toteż
jedność ta staje się dla niej przedmiotem jako moralność doskonała
— wszelako jako coś po tamtej stronie jej rzeczywistości, co jednak
powinno rzeczywiście istnieć.
W tym celu syntetycznej jedności obu pierwszych twierdzeń zarówno
samowiedna rzeczywistość, jak i obowiązek założone są tylko jako
zniesione momenty; ani jedno, ani drugie nie istnieje bowiem oddzielnie
[einzeln]; w ich istotnym określeniu zawarte jest to, by jedno było wolne od
drugiego, ale w jedności nie sąjuż wolne jedno od drugiego, każde z nich
jest więc zniesione, a tym samym co do treści stają się przedmiotem jako
takie, z których każde ma znaczenie drugiego, a co do formy [przedstawia
się to] tak, że ta ich wymiana jest zarazem tylko czymś wyobrażonym.
— Czyli to, co w rzeczywistości nie [jest] moralne, w wyobrażeniu jest
jednak moralne i uznawane jest za w pełni ważne, gdyż jest również
czystym myśleniem i czymś wznoszącym się ponad swoją rzeczywistość.
W ten sposób zostaje przywrócone pierwsze twierdzenie, żejest samowie
dza moralna, ale [jako] powiązane z drugim, że nie ma żadnej samowiedzy
moralnej, mianowiciejest jakaś [samowiedza moralna], ale tylko w wyob
rażeniu; albo nie ma wprawdzie żadnej [samowiedzy moralnej], ale pewna
inna samowiedza dopuszcza jednak, by ona za taką uchodziła.
wzniosły cel, [jakim jest] dobro najwyższe. Ale to znowu jest tylko
przeinaczeniem [Verstellung] sprawy, gdyż w tej sytuacji odpadłoby
wszelkie działanie i wszelka moralność. Czyli właściwie świadomość ta
nie bierze działania moralnego na serio, lecz czymś najbardziej pożąda
nym, absolutnym jest to, by najwyższe dobro było zrealizowane, a dzia
łalność moralna zbyteczna.
Od tego rezultatu musi jednak świadomość toczyć się dalej naprzód
w swoim sprzecznym ruchu i z kolei musi z konieczności ustawić inaczej
[verstellen] znoszenie moralnego działania. Moralność jest tym, co samo
w sobie: żeby mogła mieć miejsce, ostateczny cel świata nie może być
urzeczywistniony, lecz musi istnieć dla siebie świadomość moralna
i zastawać przeciwstawną w stosunku do niej przyrodę. Ale w sobie
samej świadomość moralna musi być doskonała. To prowadzi do
drugiego postulatu, [postulatu] harmonii między nią a przyrodą bezpo
średnio w niej istniejącą — zmysłowością. Samowiedza moralna wysu
wa swój cel jako czysty, jako niezależny od skłonności i popędów, tak że
cele zmysłowości są z niego usunięte. — Ale to wysunięte zniesienie
zmysłowej istoty świadomość znowu odsuwa [verstellt]. Świadomość
działa, urzeczywistnia swój cel, a świadoma siebie zmysłowość, która
ma być zniesiona, jest właśnie tym terminem średnim między czystą
świadomością a rzeczywistością — zmysłowość ta [sze] jest narzędziem
czystej świadomości [des erstem] [służącym jej] do tego, by się urzeczy
wistnić, czyli organem i tym, co nazywa się popędem, skłonnością.
Świadomość nie bierze więc na serio zniesienia popędów i skłonności,
ponieważ one właśnie są urzeczywistniającą się samowiedzą. Toteż nie
powinny być dławione, lecz mają być tylko zgodne z rozumem. I też są
zgodne z rozumem, działanie moralne nie jest bowiem niczym innym niż
świadomością, która się urzeczywistnia, a więc nadaje sobie postać
popędu, tzn. jest bezpośrednio obecną w teraźniejszości harmonią mię
dzy popędem a moralnością. Ale faktycznie popęd jest nie tylko tą pustą
postacią, która mogłaby mieć w sobie jakąś inną niż sam popęd sprężynę,
którą byłaby napędzana. Zmysłowość jest bowiem pewną naturą, która
ma w sobie samej własne prawa i sprężyny; dlatego moralność nie może
brać na serio tego, by być sprężyną napędową popędów, kątem na
chylenia skłonności [die Triebfeder der Triebe, der Neigungswinkel der
Neigungen]. Skoro bowiem popędy i skłonności mają własną stałą
określoność i swoistą treść, więc świadomość, z którą miałyby być
zgodne, byłaby raczej zgodna z nimi — zgodność, którą samowiedza
moralna sobie wyprasza. Harmonia obu stron jest więc tylko czymś
398 Duch pewny samego siebie. Moralność
wiedzą i czystym obowiązkiem. Ona sama jest dla siebie tym, co w swej
przypadkowości ma pełną ważność, co swoją bezpośrednią jednostko-
wość zna jako czystą wiedzę i [czyste] działanie, jako prawdziwą
rzeczywistość i harmonię.
Ta jaźń sumienia, duch bezpośrednio pewny siebie jako absolutnej
prawdy i bytu, jest trzecią jaźnią, która powstała dla nas z trzeciego
świata ducha i którą należy krótko porównać z poprzednimi [postaciami
jaźni]. — Totalnością, czyli rzeczywistością, która ukazuje się jako
prawda świata etycznego, jest jaźń osoby, jej istnieniem jest bycie
uznawaną. Jak osoba jest pozbawioną substancji jaźnią, tak również to jej
istnienie jest abstrakcyjną rzeczywistością; osoba ma znaczenie, i to
bezpośrednio; jaźń jest punktem spoczywającym bezpośrednio w ele
mencie swego bytu; punkt ten nie jest oddzielony od swojej ogólności,
dlatego oba [te momenty] nie [są] w ruchu i [nie pozostają w] stosunku do
siebie nawzajem, ogólność występuje w nim jako nieodróżniona i ani nie
jest treściąjaźni, ani jaźń nie jest wypełniona sobą samą.—Drugąjaźnią
jest świat kultury, który doszedł do swojej prawdy, czyli zwrócony na
powrót sobie duch rozdwojenia — absolutna wolność. W tej jaźni owa
pierwsza bezpośrednia jedność jednostkowości i ogólności rozszczepia
się [tritt... auseinander}-, ogólność, która zarazem pozostaje istotą czysto
duchową, tym, że jest się uznawanym, czyli ogólną wolą i wiedzą, jest
przedmiotem i treściąjaźni oraz jej ogólną rzeczywistością. Ale nie ma
formy istnienia wolnego od jaźni; dlatego nie dochodzi w tej jaźni do
żadnego wypełnienia [treścią] i do żadnej pozytywnej treści, do żadnego
świata. Samowiedza moralna uwalnia wprawdzie swą ogólność, tak iż
staje się ona pewną własną naturą, ale zatrzymuje ją zarazem w sobie
jako zniesioną. Jest to jednak tylko gra naprzemiennego przesuwania
[das verstellende Spiel der Abwechslung} obu tych określeń. Dopiero
jako sumienie samowiedza moralna [ej] ma w pewności samej siebie
treść dla pustego przedtem obowiązku, jak też dla pustego prawa i pustej
ogólnej woli; a ponieważ ta pewność samej siebie jest również czymś
bezpośrednim, [ma ona w niej też] samo istnienie.
Samowiedza moralna, doszedłszy do tej swojej prawdy, porzuca
więc albo raczej znosi rozdzielenie w sobie samej, z którego wynikało
przesuwanie [ Verstellung} — [mianowicie] rozdzielenie bytu samego
w sobie i jaźni, czystego obowiązku jako czystego celu i rzeczywistości
jako przyrody oraz zmysłowości przeciwstawnej czystemu celowi. Sa
mowiedza moralna [ej], powróciwszy w ten sposób do siebie, jest
konkretnym duchem moralnym, który nie bierze sobie świadomości
Sumienie, piękna dusza, zto i jego wybaczenie 405
się, że] świadomość moralna ujmowała siebie tylko jako to, co samo
w sobie, czyli jako istotę; jako sumienie zaś ujmuje ona swój byt dla
siebie, czyli swoją jaźń. — Sprzeczność moralnego poglądu na świat
rozwiązuje się, tzn. okazuje się, że różnica leżąca u jej podstawy nie jest
żadną różnicą i zbiega się w czystą negatywność; [negatywnością] tą jest
zaś właśniejaźń; pewna prostajaźń, która jest zarówno czystą wiedzą, jak
i wiedzą o sobie jako tej oto jednostkowej świadomości. Dlatego jaźń
stanowi treść pustej poprzednio istoty, jest bowiem tym, co rzeczywiste,
co nie ma już znaczenia bycia przyrodą obcą istocie i samoistną we
własnych prawach. Jaźń ta jest jako to, co negatywne, różnicą [wobec]
czystej istoty, jest pewną treścią, i to taką, która ma znaczenie sama
w sobie i dla siebie.
Jaźń ta jest następnie jako czysta, równa sobie samej wiedza tym, co
bezwzględnie ogólne, tak że właśnie ta wiedza jako jej wiedza, jako
przekonanie, jest obowiązkiem. Obowiązek nie jest już ogólnością, którą
jaźń ma naprzeciw siebie, lecz wie ona, że w takim oddzieleniu nie ma on
żadnej mocy obowiązującej; prawo jest teraz prawem, które istnieje ze
względu na jaźń, a nie czymś, ze względu na co istnieje jaźń. Ale dlatego
prawo i obowiązek nie mają jedynie znaczenia bytu dla siebie, lecz mają
również znaczenie bytu samego w sobie, wiedza ta jest bowiem ze
względu na swoją równość z sobą samą właśnie tym, co samo w sobie.
Ten [byt] sam w sobie oddziela się też w świadomości od owej
bezpośredniej jedności z bytem dla siebie; w ten sposób jako stojący
naprzeciw jest bytem, bytem dla innego. — Obowiązek zostaje teraz
właśnie —jako obowiązek, który jest porzucony przez jaźń — poznany
jako coś będącego tylko momentem; ze swego znaczenia czegoś, co jest
absolutną istotą, spadł on do [poziomu] bytu, który nie jest jaźnią, nie
istnieje dla siebie, a więc jest bytem dla innego. Ale ten byt dla innego
pozostaje istotnym momentem właśnie dlatego, że jaźń jako świadomość
stanowi przeciwieństwo bytu dla siebie i bytu dla innego i obowiązek jest
teraz w sobie samym czymś bezpośrednio rzeczywistym, nie jest już tylko
abstrakcyjną czystą świadomością.
Ten byt dla innego jest więc odróżnioną od jaźni substancją, która
istnieje sama w sobie. Sumienie nie zrezygnowało z czystego obowiązku,
czyli z abstrakcyjnego [bytu] samego w sobie, lecz jest on istotnym
momentem odnoszenia się jako ogólności do innego. Sumienie jest
wspólnym elementem samowiedz, a ten [element] jest substancją, w któ
rej czyn ma trwale istnienie i rzeczywistość; [jest] momentem zostania
uznanym przez innych. Samowiedza moralna nie ma tego momentu bycia
408 Duch pewny samego siebie. Moralność
określone, nie to, co istnieje samo w sobie, lecz tylko znająca siebie jaźń
jako taka. Elementem trwałego istnienia jest ogólna samowiedza; to, co
wstępuje w ten element, nie może być skutkiem działania; działanie
w tym elemencie nie utrzymuje się bowiem i nie otrzymuje żadnego
trwałego istnienia—tylko samowiedza jest tym, co uznawane i uzyskuje
rzeczywistość.
Tym samym widzimy znowu mowę jako istnienie ducha. Mowa jest
samowiedzą istniejącą dla innych, samowiedzą, która istnieje bezpośred
nio jako taka i jako ta oto jest czymś ogólnym. Jest ona jaźnią
oddzielającą się od siebie samej, jaźnią, która staje się dla siebie czymś
przedmiotowym jako czyste Ja = Ja, [i] w tej przedmiotowości zarówno
zachowuje siebie jako tę oto jaźń, jak też bezpośrednio zlewa się
z innymi i jest ich samowiedzą; zarówno słyszy [vernimmt] siebie, jak
jest słyszana przez innych — a słyszenie jest właśnie istnieniem, które
stało się jaźnią.
Treścią, którą uzyskała tu mowa, nie jest już odwrócona i od
wracająca oraz rozdarta jaźń świata kultury, lecz duch, który powrócił do
siebie, jest pewny siebie i pewny jest w swojej jaźni swojej prawdy, czyli
swojego uznawania, oraz jest uznawany jako ta wiedza. Mową ducha
etycznego jest prawo i prosty rozkaz oraz skarga, która jest bardziej łzą
[wylaną] nad koniecznością; natomiast świadomość moralna jest jeszcze
niema, zamknięta u siebie w swoim wnętrzu, gdyż jaźń nie ma w niej
istnienia, lecz istnienie i jaźń pozostają dopiero w zewnętrznym stosunku
do siebie nawzajem. Mowa zaś występuje tylko jako termin średni
samoistnych i uznanych samowiedz, a jaźń mająca istnienie jest bezpo
średnio ogólnym, zwielokrotnionym i w tym zwielokrotnieniu prostym
byciem uznanym. Treścią mowy sumienia jest jaźń znająca siebie jako
istotę. Mowa ta wyraża jedynie jaźń — i to wyrażanie jest prawdziwą
rzeczywistością działania i znaczeniem uczynku. Świadomość wyraża
swoje przekonanie-, jedynie to przekonanie jest tym, w czym uczynek jest
obowiązkiem; i też uchodzi za obowiązek jedynie dzięki temu, że
przekonanie [o tym] zostaje wyrażone. Ogólna samowiedza jest bowiem
wolna od tylko istniejącego określonego uczynku, który jako istnienie nic
dla samowiedzy nie znaczy; znaczenie ma dla niej przekonanie, że jest on
obowiązkiem; a przekonanie jest rzeczywiste w mowie. — Urzeczywist
nienie uczynku nie oznacza tu przełożenia jego treści z formy celu albo
bytu dla siebie w formę abstrakcyjnej rzeczywistości, lecz przełożenie
z formy bezpośredniej pewności siebie samego, która zna jako istotę
swoją wiedzę, czyli swój byt dla siebie, w formę zapewnienia, że
416 Duch pewny samego siebie. Moralność
[z nią] równość i żeby nastąpiło uznające istnienie. Jej przyznanie się nie
jest upokorzeniem, spodleniem, poniżeniem się wobec tej drugiej; to
stwierdzenie nie jest bowiem stwierdzeniem dotyczącym jednej strony,
przez które zakładałaby ona swoją nierówność z tą drugą, lecz mówi
o sobie z tą drugą tylko ze względu na ogląd jej równości ze sobą,
w swoim przyznaniu się mówi ze swej strony o tej ich równości, a mówi
o niej dlatego, że mowa jest istnieniem ducha jako bezpośredniej jaźni;
oczekuje więc, żeby i ta druga wniosła swój wkład do tego istnienia.
Ale na wyznanie zła, jestem nim, nie następuje takie odwzajemnienie
się podobnym wyznaniem. Przy owym sądzeniu żaden taki sens nie
wchodził w rachubę; przeciwnie! Sądzenie to odpycha od siebie tę
wspólnotę, jest twardym sercem, które istnieje dla siebie i odrzuca
ciągłość z tą inną [świadomością], — W wyniku tego sytuacja się
odwraca. Ta [świadomość], która się przyznała, widzi siebie jako
odepchniętą, tę drugą zaś jako niesprawiedliwą, powstrzymującą swą
stronę wewnętrzną przed przechodzeniem w istnienie mowy i przeciw
stawiającą złu piękno swojej duszy, a przyznaniu się nieugięty kark
charakteru, który pozostaje sobie równy, i uparte milczenie, by zachować
siebie w sobie i nie poniżyć się wobec innego. Wywołuje to najwyższe
oburzenie ducha pewnego siebie samego; ogląda on bowiem siebie jako
tę oto prostą wiedzę jaźni w tym, co inne, i to w taki sposób, że także
zewnętrzna postać tego „innego” nie jest, jak w wypadku bogactwa,
czymś pozbawionym istoty, nie jest rzeczą, lecz tym, co zostaje mu
przeciwstawione, jest myśl, sama wiedza; to właśnie ta absolutna płynna
ciągłość czystej wiedzy jest tym, co odmawia nawiązania z nim kontaktu
— z nim, który już w swoim przyznaniu się wyrzekł się odrębnego bytu
dla siebie i założył siebie jako zniesioną szczegółowość, a przez to jako
ciągłość z innym, jako coś ogólnego. Ale ta druga [świadomość]
zachowuje dla siebie w sobie samej swój nieudzielający się byt dla siebie;
w [świadomości] przyznającej się zachowuje właśnie ten sam [byt dla
siebie], który jednak przez tę świadomość został już porzucony. Okazuje
się przez to świadomością opuszczoną przez ducha i zapierającą się
ducha, nie zauważa bowiem tego, że duch w absolutnej pewności samego
siebie jest mistrzem panującym nad wszelkim czynem i wszelką rzeczy
wistością i może je porzucić i uczynić niebyłymi. Zarazem nie zauważa
sprzeczności, której się dopuszcza, nie uznając porzucenia bytu dla
siebie dokonanego w mowie za porzucenie prawdziwe, podczas gdy
sama ma pewność swojego ducha nie w rzeczywistym postępowaniu,
lecz w swym wnętrzu, a jego istnienie—wmówię, w której wyraża swój
Sumienie, piękna dusza, zlo i Jego wybaczenie 425
sąd. Sama jest więc czymś, co hamuje powrót tej drugiej z czynu do
duchowego istnienia mowy i do równości ducha, i przez tę twardość
wytwarza istniejącą jeszcze nierówność.
Otóż pewny samego siebie duch nie ma, jako piękna dusza, siły
uzewnętrzniania [Entäußerung] trzymanej przez nią przy sobie wiedzy
o sobie samej [des an sich haltenden Wissens ihrer selbst]; dlatego też
piękna dusza [sie] nie może dojść do równości ze świadomością od
trąconą, a więc do oglądania własnej jedności w tej drugiej, do istnienia;
z tego względu równość [między nimi] dochodzi do skutku tylko
w sposób negatywny, jako byt pozbawiony ducha. Pozbawiona rzeczy
wistości piękna dusza, [tkwiąc] w sprzeczności między swą czystą jaźnią
a jej koniecznością wyzewnętrznienia się w byt [sich zum Sein zu
entäußern] i przemienienia się w rzeczywistość, [tkwiąc] w bezpośred
niości tego utrzymującego się przeciwieństwa — w pewnej bezpośred
niości, która jako jedyna jest terminem średnim i pojednaniem tego
podniesionego do swojej czystej abstrakcji przeciwieństwa oraz czystym
bytem, czyli pustym Niczym —jest z tego względu, jako świadomość tej
sprzeczności w jej niepojednanej bezpośredniości, skołatana do obłędu
i rozpływa się w pełnym tęsknoty suchotniczym zanikaniu30. Tym
samym rezygnuje faktycznie z uporczywego trzymania się swego bytu
dla siebie, wytwarza zaś tylko pozbawioną ducha Jedność bytu.
Prawdziwe, mianowicie świadome siebie i istniejące wyrównanie
jest od strony swej konieczności zawarte już w tym, o czym poprzednio
była mowa. Pękanie [t/as Brechen] twardego serca i jego wznoszenie się
do [poziomu] ogólności jest tym samym ruchem, jaki zaszedł w świado
mości, która przyznała się do tego, czym jest. Rany ducha goją się, nie
pozostawiając blizn; czyn nie jest czymś nieprzemijającym, lecz zostaje
przez ducha wycofany na powrót do siebie, a zawarty w nim aspekt
jednostkowości, czy to jako zamiar, czy to jako istniejąca negatywność
i jego granice, jest tym, co bezpośrednio znika. Urzeczywistniająca jaźń,
forma jej działania, jest tylko pewnym momentem całości, i tak samo
[tylko pewnym momentem jest] wiedza określająca za pomocą sądu
i ustalająca różnicę między jednostkową a ogólną stroną działania. Owa
zła świadomość zakłada to wyzbywanie się [Entäußerung] siebie, czyli
[zakłada] siebie jako moment, zachęcona do tego, by przyznać się, czym
jest w swym istnieniu [in das bekennende Dasein] przez oglądanie siebie
samej w tej drugiej. Ale jak tej złej świadomości musi pęknąć jej
jednostronne, nieuznane istnienie szczególnego bytu dla siebie, tak tej
drugiej —jej jednostronny, nieuznany sąd; i jak ta pierwsza przedstawia
426 Duch pewny samego siebie. Moralność
w tym ruchu, są jego postacie jako duchy, które razem stanowią całość
jego przejawiania się, a sam ten ruch jest stawaniem się jego zupełnej
rzeczywistości poprzez jej jednostkowe aspekty, czyli poprzez jego
niezupełne rzeczywistości.
Pierwszą rzeczywistością ducha jest samo pojęcie religii, tzn. religia
jako bezpośrednia, a zatem jako religia naturalna', duch zna w niej siebie
jako swój przedmiot w postaci naturalnej, czyli bezpośredniej. Drugą
[rzeczywistością ducha] jest jednak z konieczności to, że zna on siebie
w postaci zniesionej naturalności, czyli w postaci jaźni. Jest nią więc
religia artystyczna [künstliche Religion]; postać wznosi się bowiem do
formy jaźni przez obiektywizowanie się [Hervorbringen] świadomości,
która dzięki temu ogląda w swym przedmiocie swoje działanie, czyli
swoją jaźń. Trzecia wreszcie [rzeczywistość ducha] znosi jednostron
ność pierwszej i drugiej; zarówno jaźń jest pewną jaźnią bezpośrednią,
jak i bezpośredniość jest jaźnią. O ile w pierwszej duch w ogóle istnieje
w formie świadomości, a w drugiej w formie samowiedzy, o tyle
w trzeciej istnieje on w formie jedności świadomości i samowiedzy
[beider]; duch ma postać bytu samego w sobie i dla siebie; a zatem skoro
wyobrażony jest w taki sposób, w jaki istnieje sam w sobie i dla siebie, to
jest to religia jawna. Ale chociaż duch osiąga w tej religii swoją
prawdziwą postać, to właśnie sama postać oraz wyobrażenie są jeszcze
aspektem nieprzezwyciężonym, od którego duch musi [się uwolnić i]
przejść w pojęcie, ażeby w ten sposób uległa w nim całkowitej likwidacji
forma przedmiotowości — w nim, który również to swoje przeciwieńst
wo zawiera w sobie. Wtedy dopiero duch ujmuje pojęcie samego siebie
w taki sposób, w jaki na razie tylko myje ujęliśmy, a jego postacią, czyli
elementem jego istnienia, jest on sam, jako że postacią tą jest pojęcie.
A. RELIGIA NATURALNA
a) Istota świetlna
czoność form i składa się w ofierze bytowi dla siebie, żeby to, co
jednostkowe, mogło sobie wziąć dla swojej substancji trwałe istnienie.
b) Roślina i zwierzę
cyjny byt dla siebie. Ponieważ to, co samo w sobie, zostaje za sprawą
przeciwieństwa zdegradowane do [roli] pewnej określoności, więc nie
jest już własną formą ducha absolutnego, lecz pewną rzeczywistością,
którą jego świadomość znajduje przeciwstawioną sobie jako zwykłe
istnienie, znosi ją i zarazem jest nie tylko tym znoszącym bytem dla
siebie, lecz także wytwarza swoje wyobrażenie, swój byt dla siebie
uzewnętrzniony w formie [herausgesetzt zur Form] pewnego przed
miotu. Wszelako to wytwarzanie nie jest jeszcze doskonałym wytwarza
niem, lecz jest pewną działalnością uwarunkowaną i formowaniem
czegoś zastanego [eines Yorhandneri].
c) Majster
myśli. Dlatego też postać ta nie jest już używana przez pracownika jako
jedyna i w całości, lecz w połączeniu z postacią [właściwą] myśli,
z postacią ludzką. Ale dziełu brakuje jeszcze postaci i istnienia, w któ
rych jaźń istnieje [existiert] jako jaźń; —- brakuje mu jeszcze tego, by
wypowiadało w sobie samym, że zawiera w sobie pewne wewnętrzne
znaczenie; brakuje mu mowy, elementu, w którym obecny jest sam
wypełniający [je] sens. Dlatego dzieło, nawet gdy zupełnie oczyściło się
z tego, co zwierzęce, i przybiera jedynie postać [właściwą] samowiedzy,
jest jeszcze postacią niemą [tonlose], która potrzebuje promienia wscho
dzącego słońca, by wydawać ton [um Ton zu haben], który [jako]
wytworzony przez światło jest też tylko dźwiękiem, a nie mową, ukazuje
tylko pewną jaźń zewnętrzną, a nie wewnętrzną.
Tej zewnętrznej jaźni postaci przeciwstawia się inna postać, taka,
która wskazuje, że ma w sobie coś wewnętrznego. Przyroda powracająca
do swojej istoty degraduje swoją żywą, ujednostkowiającą się i gmat
wającą się w swym ruchu różnorodność do [roli] nieistotnej obudowy,
będącej tylko pokrowcem tego, co wewnętrzne. I początkowo to wnętrze
jest jeszcze prostą ciemnością, czymś nieruchomym, czarnym, bez
kształtnym kamieniem.
Oba przedstawienia zawierają oba momenty ducha — wewnętrzność
i istnienie', i w obu przedstawieniach oba [te momenty występują]
zarazem w przeciwstawnych stosunkach, jaźń [występuje] zarówno jako
coś wewnętrznego, jak i jako coś zewnętrznego. Jedno z drugim należy
połączyć. — Dusza posągu ukształtowanego w ludzką postać nie wy
chodzi jeszcze z wnętrza, nie jest jeszcze mową, istnieniem, które
w sobie samym jest czymś wewnętrznym — a wnętrze wielokształtnego
istnienia jest jeszcze czymś niemym [das Tonlose], czymś, co nie
odróżnia jeszcze siebie w sobie samym, co jest jeszcze oddzielone od
swej strony zewnętrznej, do której należą wszystkie różnice. — Dlatego
majster łączy jedno z drugim w mieszaninie postaci naturalnej i samo-
wiednej, a te dwuznaczne, zagadkowe dla siebie samych istoty, w któ
rych to, co świadome, zmaga się z tym, co nieświadome, prosta strona
wewnętrzna idzie w parze z wielokształtną stroną zewnętrzną, ciemność
myśli z jasnością wyrażenia, wybuchają mową głębokiej i trudno
zrozumiałej mądrości.
W dziele tym kończy się instynktowna praca, która jako przeciw
stawiona [gegenüber] samowiedzy tworzyła dzieło nieświadome;
w dziele tym bowiem działanie majstra, w którym głos decydujący ma
samowiedza [welche das Selbstbewußtsein ausmacht], wspiera [kommt...
Majster 445
B. RELIGIA SZTUKI
jako istotę. Samowiedzą tą jest duch pewny siebie, który rozpacza nad
utratą swego świata i, wzniósłszy się ponad rzeczywistość, wytwarza
teraz swą istotę z czystości jaźni.
W takiej epoce pojawia się sztuka absolutna; wcześniej sztuka [sze]
jest instynktowną pracą, która, zatopiona w istnieniu, z niego [czerpie
materiał] i w nim się wprawia, nie ma swojej substancji w wolnej
obyczajowości i dlatego też jej pracującej jaźni nie stanowi wolna
duchowa aktywność. Później duch wznosi się ponad sztukę, by uzyskać
swoje wyższe przedstawienie; — mianowicie takie, by duch był nie tylko
zrodzoną z jaźni substancją, lecz by w jego przedstawianiu ta jaźń
występowała jako przedmiot, by nie tylko rodził się on ze swego pojęcia,
lecz miał jako [swą] postać samo swoje pojęcie, tak by pojęcie i stworzo
ne dzieło sztuki wiedziały o sobie nawzajem, że są jednym i tym samym.
Skoro zatem substancja etyczna wycofała się ze swojego istnienia do
swojej czystej samowiedzy, więc ta ostatnia jest stroną pojęcia, czyli
aktywności, za pomocą której duch wytwarza siebie jako przedmiot. Jest
ona czystą formą, gdyż jednostka w swym posłuszeństwie i służeniu
temu, co nakazują obyczaje [im sittlichen Gehorsam und Dienste],
usunęła swą pracą wszelkie pozbawione świadomości istnienie i stałe
określenie, a sama substancja stała się tą płynną istotą. Forma ta jest nocą,
w której substancja została zdradzona i stała się podmiotem; to właśnie
z tej nocy czystej pewności samego siebie zmartwychwstaje duch etyczny
jako postać uwolniona od przyrody i od swego bezpośredniego istnienia.
Egzystencją czystego pojęcia, w które uciekł duch ze swego ciała,
jest jednostka, którą obrał on sobie za naczynie swego bólu. Istnieje on
w niej [an diesem] jako jej ogólność i jej moc, od której doznaje ona
przemocy —jako jej patos, któremu samowiedza oddaje się, tracąc swą
wolność. Ale owa pozytywna moc ogólności zostaje pokonana przez
czystą jaźń jednostki—jako moc negatywną. Ta czysta aktywność jaźni,
świadoma swojej niewyczerpanej siły, walczy z tą bezpostaciową istotą;
stając się [panującym] nad nią mistrzem, uczyniła patos swym tworzy
wem, nadała sobie swą treść i jedność ta występuje jako dzieło — zin
dywidualizowany i wyobrażony ogólny duch.
Narodem, który w kulcie religii sztuki zbliża się do swego boga, jest
naród etyczny, który swe państwo i jego działania [Handlungen] uświa
damia sobie jako wolę i urzeczywistnianie samego siebie. Dlatego ten
duch, stając naprzeciw samowiednego narodu, nie jest istotą świetlną,
która, pozbawiona jaźni, nie zawiera w sobie pewności jednostek, lecz
jest raczej tylko ich ogólną istotą i despotyczną mocą, w której one
znikają. Toteż kult religii tej prostej bezpostaciowej istoty daje w zamian
swoim uczestnikom w ogólności tylko to, że są narodem swego boga;
zyskują oni dzięki niemu tylko swe trwałe istnienie i prostą substancję
w ogóle, ale nie swą rzeczywistą jaźń, która raczej jest odrzucona. Czczą
bowiem swego boga jako pustą głębię, a nie jako ducha. Z drugiej zaś
strony w kulcie religii sztuki brakuje owej abstrakcyjnej prostoty istoty,
a zatem i jej głębi. Ale istota, która jest bezpośrednio połączona zjaźnią,
\estsama w sobie duchem i wiedzącą [wissende] prawdą, chociaż jeszcze
niepoznaną [gewußte], tzn. nieznającą [wissende] siebie samej w swej
głębi. Skoro zatem istota ma tu w sobie jaźń, więc jej przejawianie się jest
czymś przyjaznym dla świadomości i w kulcie świadomość [Jteses]
uzyskuje nie tylko ogólne usprawiedliwienie swego istnienia, lecz także
swoje samowiedne w sobie istnienie; jak też na odwrót, istota nie ma już
rzeczywistości pozbawionej jaźni w jakimś nikczemnym narodzie, uzna
wanym tylko w swej substancji, lecz ma ją w narodzie, którego jaźń
uznawana jest w jej [seiner] substancji.
Z kultu wyłania się więc samowiedza zaspokojona w swej istocie
i bóg, który wszedł w samowiedzę jako swą siedzibę [Stätte]. Siedziba ta
jest dla siebie nocą substancji, czyli jej czystą indywidualnością, ale już
nie [ową] natężoną [nocą] artysty, która nie pojednała się jeszcze ze swą
uprzedmiotowiającą się istotą, lecz nocą zaspokojoną, która ma w sobie
swój patos bez doznawania niedostatku, gdyż powraca do siebie z oglą-
Żywe dzieło sztuki 457
bogowie, jak i ludzie robili więc to samo. Powaga owych mocy jest
jakimś śmiesznym nadmiarem, gdyż faktycznie są one siłą działającej
indywidualności; — a wysiłek i praca indywidualności [dieser] są
również niepotrzebnym trudem, gdyż kierują wszystkim raczej owe
ogólne moce [/ene], — Nadaktywni [übertätige] śmiertelnicy, którzy są
niczym, są zarazem potężnąjaźnzą, która podporządkowuje sobie istoty
ogólne, obraża bogów i dostarcza im rzeczywistości i jakiegoś motywu
[Interesse] działania; jak też na odwrót: te bezsilne ogólności, żywiące
się darami ludzi i dopiero dzięki nim mające coś do zrobienia, są
naturalną istotą i tworzywem wszystkich zdarzeń, a także materią
etyczną i patosem działania. Wprawdzie ich elementarne natury zostają
urzeczywistnione i wprawione w ruch jako strona stosunku [in Wirklich
keit und betätigtes Verhältnis gebracht werden] dopiero przez wolną jaźń
indywidualności, ale w równej mierze są one ogólnością, która uchyla się
od tego związku, pozostaje w swym określeniu nieograniczona i dzięki
niedającej się przemóc elastyczności swej jedności zaciera punktowość
tego, co aktywne, oraz jego ukształtowania, utrzymuje siebie w czystości
i wszystko, co indywidualne, roztapia w swojej płynności.
Tak jak owe ogólne moce [sze] popadają w ten sprzeczny stosunek
z przeciwstawną naturą jaźniową, tak samo ich ogólność popada w kon
flikt z ich określeniem i ich stosunkiem do innej [ogólności]. Są to
wieczne piękne jednostki, które, trwając spokojnie we własnym ist
nieniu, wolne są od przemijania i obcej przemocy. — Ale są one
jednocześnie określonymi elementami, szczegółowymi bogami, a zatem
odnoszą się do innych. Stosunek do innych, który z racji swej przeciw-
stawności oznacza konflikt z nimi, jest jednak z ich strony jakimś
komicznym zapomnieniem o swej wiecznej naturze — Określoność
zakorzeniona jest w boskim trwałym istnieniu i w jego ograniczeniu
zawiera [hat] samoistność całościowej indywidualności; przez tę samo-
istność [durch diese] ich charaktery zatracają zarazem ostrość swej
specyfiki i w swej wieloznaczności mieszają się [ze sobą nawzajem],
— Cel aktywności i sama ich aktywność, ponieważ, zwrócona jest
przeciw czemuś innemu, a tym samym przeciw niezwyciężonej boskiej
sile, jest jakąś przypadkową, pustą fanfaronadą, która tak samo się
rozpływa i przemienia pozorną powagę postępowania w bezpieczną,
pewną samej siebie grę bez rezultatu i wyniku. Skoro jednak w naturze
ich boskości negatywność, czyli określoność tejże [boskości] jawi się
tylko jako niekonsekwencja ich [ihrer] działania i jako sprzeczność
między celem a [uzyskanym] rezultatem, zaś owa samoistna pewność
Duchowe dzieło sztuki 463
Świadomość, czyli sposób, w jaki istota istnieje dla niej samej, jej
postać, jest tu więc faktycznie równa swej samowiedzy; ta postać jest
sama pewną samowiedzą. Ale tym samym jest ona zarazem istniejącym
przedmiotem, a ten byt ma tak samo bezpośrednio znaczenie czystego
myślenia, absolutnej istoty. — Absolutna istota, która istnieje jako
rzeczywista samowiedza, wydaje się istotą, która zstąpiła ze swej
wiecznej prostoty, ale naprawdę dopiero dzięki temu wzniosła się do
swej istoty najwyższej. Dopiero wtedy bowiem, kiedy pojęcie istoty
osiągnęło swą prostą czystość, jest ono absolutną abstrakcją, która jest
czystym myśleniem, a tym samym czystą jednostkowością jaźni, tak jak
ze względu na swą prostotę jest tym, co bezpośrednie, czyli bytem. — To,
co nazywa się świadomością zmysłową, jest właśnie tą czystą abstrakcją,
jest tym myśleniem, dla którego byt jest tym, co bezpośrednie. To, co
najniższe, jest więc zarazem tym, co najwyższe; to, czego jawność
posunięta jest do całkowitego wyjścia na powierzchnię [das ganz an die
Oberfläche herausgetretene Offenbare}, jest właśnie w tym [wyjściu]
tym, co najgłębsze. To, że najwyższa istota jest jako pewna istniejąca
samowiedza widziana, słyszana itd., jest więc faktycznie doprowadze
niem jej pojęcia do końca; a dzięki temu doprowadzeniu do końca istota
tak samo bezpośrednio istnieje, jak jest istotą.
Zarazem to bezpośrednie istnienie nie jest tylko świadomością
bezpośrednią, lecz jest świadomością religijną. Z bezpośredniością
wiążą się nierozłącznie dwa znaczenia, oznacza ona nie tylko pewną
istniejącą samowiedzę, lecz także czysto myślową [gedachtet], czyli
absolutną istotę. Świadomość religijna uświadamia sobie to, co my
uświadamiamy sobie w naszym pojęciu — mianowicie, że byt jest istotą.
Tajedność bytu i istoty, myślenia, które jest bezpośrednio istnieniem, tak
jak jest myślą tej świadomości religijnej, czyli jej wiedzą zapośred-
niczoną,\est też jej wiedzą bezpośrednią. Ta jedność bytu i myślenia jest
bowiem sawowiedzą i sama istnieje, czyli jedność pomyślana ma
zarazem tę postać czegoś, co tą jednością jest [dessen, was sie w/]. Bóg
jest tu więcjawny [offenbar], [taki], jakim jest', istnieje zgodnie z tym [er
ist so da], jaki jest sam w sobie; istnieje jako duch. Bóg jest osiągalny
tylko w czystej wiedzy spekulatywnej, tylko w niej istnieje i jest tylko
samą tą wiedzą, jest on bowiem duchem, a ta spekulatywna wiedza jest
wiedzą religii jawnej. Wiedza spekulatywna zna Boga jako myślenie,
czyli czystą istotę, a to myślenie —jako byt i jako istnienie, istnienie zaś
jako negatywność siebie samej, a tym samym jako jaźń: tę oto [jaźń]
i ogólną jaźń; to właśnie wie religia jawna. — Poprzedni świat cisnął się
480 Religia jawna
Wahrheit]. Ale jej prawdąjest nie tylko substancja gminy, czyli to, co jest
[bytem] samym w sobie tejże, nie tylko wznoszenie się z tej [swojej]
wewnętrzności do przedmiotowości wyobrażenia, lecz także stawanie
się rzeczywistą jaźnią, refleksyjne kierowanie się ku sobie i bycie
podmiotem. To jest więc ruch, którego dokonuje duch w swej gminie,
czyli to jest jego życie. Tak więc tego, czym ten objawiający się duch jest
sam w sobie i dla siebie, nie wydobędzie się w ten sposób, że jego bogate
życie w gminie [stanowiące złożony splot różnych wątków] rozplecie się
niejako i sprowadzi do jego pierwotnych wątków [auf seinen ersten
Faden], np. do wyobrażeń pierwotnej, niedoskonałej gminy, czy wręcz
do tego, co powiedział rzeczywisty człowiek. U podstawy tego sprowa
dzenia leży instynkt kierowania się ku pojęciu, ale miesza ono początek
jako bezpośrednie istnienie pierwotnego zjawiska z prostotą pojęcia.
Dlatego przez to zubożenie życia ducha, przez usuwanie wyobrażenia
gminy i jej działanie przeciw swemu wyobrażeniu powstaje zamiast
pojęcia raczej sama tylko zewnętrzność i jednostkowość, historyczny
sposób [istnienia jako] bezpośredniego zjawiska i wyzbyte ducha wspo
mnienie pewnej jednostkowej wyobrażonej [gemeinten] postaci i jej
przeszłości.
Dla świadomości ducha duch jest treścią najpierw w formie czystej
substancji, czyli jest najpierw treścią jego czystej świadomości. Ten
element myślenia jest ruchem zstępowania ku istnieniu, czyli ku jedno-
stkowości. Terminem średnim pomiędzy nimi jest ich syntetyczne
połączenie, świadomość stawania się czymś innym, czyli wyobrażanie
jako takie. Tym, co trzecie, jest powrót z wyobrażenia i innobytu, czyli
element samowiedzy samej. — Te trzy momenty stanowią ducha.
Rozdzielanie się [Auseinandertreten] tego ducha w wyobrażeniu polega
na tym, że istnieje on [w nim] w pewien określony sposób [besteht darin,
auf eine bestimmte Weise zu sein]; ale ta określoność nie jest niczym
innym niż tylko jednym z jego momentów. Jego szczegółowo rozwinięty
[ausjuhrliche] ruch jest więc eksplikowaniem [auszubreiten] swojej
natury w każdym swoim momencie jako pewnym elemencie; ponieważ
każdy z tych kręgów doprowadza siebie w sobie do zakończonej postaci
[sich in sich vollendet], więc to jego refleksyjne skierowanie się ku sobie
jest zarazem przejściem do innego [kręgu]. Wyobrażenie stanowi termin
średni między czystym myśleniem a samowiedzą jako taką i jest tylko
jedną z określoności; ale zarazem, jak się okazało, jego charakter — to,
że jest syntetycznym połączeniem — rozszerzył się na wszystkie te
elementy i jest ich wspólną określonością.
Religia jawna 483
inne. Istota ogląda tylko siebie samą w swoim bycie dla siebie; jest w tym
wyzbyciu się siebie [Entäußerung] tylko u siebie, byt dla siebie, który
odłącza się od istoty, jest wiedzą o istocie samego siebie [das Wissen des
Wesens seiner selbst]; jest słowem, które wypowiedziane pozostawia
wypowiadającego jako wyzbytego siebie [entäußert] i opróżnionego, ale
tak samo bezpośrednio jest słyszane i tylko to słyszenie samego siebie
jest istnieniem słowa. W rezultacie różnice, które są ustanowione,
rozpływają się równie bezpośrednio, jak są ustanawiane, i są ustanawiane
równie bezpośrednio, jak się rozpływają, a to, co prawdziwe i rzeczywis
te, jest właśnie tym krążącym w sobie ruchem.
Ten ruch w sobie samym wyraża istotę absolutną jako ducha;
absolutna istota, która nie jest ujmowana jako duch, jest tylko abstrakcyj
ną pustką, tak jak duch, który nie jest ujęty jako ten ruch, jest tylko
pustym słowem. Kiedy jego momenty ujmowane są w swej czystości, są
one niespokojnymi pojęciami, których bytem jest tylko to, że w sobie
samych są swym przeciwieństwem, a swój stan spoczynku mają w cało
ści. Ale właściwe gminie obracanie się w kręgu wyobrażeń [das Erstel
len der Gemeinde] nie jest tym pojęciowym myśleniem [dies begreifende
Denken], lecz ma treść bez jej konieczności i zamiast formy pojęcia
wnosi do królestwa czystej świadomości naturalne stosunki ojca i syna.
Ponieważ w ten sposób nawet myślenie gminy odbywa się w wyob
rażeniach [ej so im Denken selbst sich vorstellend verhält], więc istota
jest wprawdzie dla tego myślenia [ihm] jawna, ale jej momenty, z racji
tego syntetycznego [charakteru] wyobrażenia, zjednej strony oddzielają
się dla niego jako takie od siebie, tak że nie odnoszą się do siebie
nawzajem dzięki własnemu pojęciu; a z drugiej strony wycofuje się ono
z tego swojego czystego przedmiotu, odnosi się do niego tylko w sposób
zewnętrzny; jest on jej objawiony przez kogoś obcego i w tej myśli
o duchu [des Geistes] nie poznaje ono samego siebie, nie poznaje natury
czystej samowiedzy. Ponieważ należy wyjść poza formę wyobrażenia
i owych stosunków zaczerpniętych z tego, co naturalne, a zatem w szcze
gólności również poza traktowanie momentów ruchu, którym jest duch,
jako izolowanych, stabilnych [nichtwankende] substancji czy też pod
miotów, zamiast jako przechodzących [w siebie nawzajem] momentów,
więc to wychodzenie — jak niedawno wspomnieliśmy w związku
z innym aspektem — trzeba uznać za dokonujące się pod náporem
pojęcia; ponieważ jednak jest to tylko instynkt, nie docenia się tego, wraz
z formą odrzuca się również treść i — co jest tym samym — zniża się ją
do poziomu historycznego wyobrażenia i czegoś, co stanowi część
Religia jawna 485
pojęcia [das Wort der Vorstellung jiir den Begriff selbst] stosownie do
jego absolutnego ruchu albo też dla [wyrażenia] tego, że to, co proste,
wyrażone jako coś absolutnego, czyli czyste myślenie, ponieważ jest
tym, co abstrakcyjne, jest raczej tym, co negatywne, a tym samym tym,
co przeciwstawne wobec siebie, czyli tym, co inne; albo — by to samo
powiedzieć jeszcze w innej formie — [jest tym, co negatywne,] ponie
waż to, co założone jako istota, jest prostą bezpośredniością, czyli bytem,
a jako bezpośredniość, czyli byt, pozbawione jest jaźni, toteż nie mając
strony wewnętrznej jest czymś pasywnym, czyli bytem dla kogoś innego.
— Ten byt dla innego jest zarazem pewnym światem; duch w określeniu
bytu dla innego jest spokojnym trwałym istnieniem momentów za
mkniętych przedtem w czystym myśleniu, a więc rozpłynięciem się ich
prostej ogólności i rozdzieleniem się ich na [różnorodność, w ramach
której każdy ma] własną szczegółowość.
Świat nie jest jednak tylko tą uporządkowaną zewnętrznie całością
rozproszonego ducha [dieser auseinander in die Volständigkeit und deren
äußere Ordnung geworfene Geist], lecz ponieważ duch jest w istotny
sposób prostąjaźnią, więc ta [jaźń] jest również obecna w świecie; [jest to]
duch istniejący [daseiende], którym jest jednostkowa jaźń, mająca
świadomość i odróżniająca od siebie [samej] siebie jako to, co inne, czyli
jako świat. — Ta jednostkowa jaźń zgodnie z tym bezpośrednim
sposobem, w jaki tymczasem jest założona, nie jest jeszcze duchem dla
siebie; nie istnieje więc jako duch, można ją nazwać niewinną, ale nie
można raczej jej nazwać dobrą. Żeby faktycznie była jaźnią i duchem,
musi ona—tak samo jak wieczna istota [która] przedstawia się jako ruch
[zmierzający do tego], by w swoim innobycie być równą sobie samej
—stać się najpierw dla siebie samej czymś innym. Ponieważ ten duch jest
określonyjako istniejący dopiero bezpośrednio, albo też jako rozproszony
w różnorodności swojej świadomości, więc jego stawanie się czymś
innym jest w ogóle wchodzeniem w siebie wiedzy. Bezpośrednie istnienie
zmienia się nagle w myśl, czyli świadomość tylko zmysłowa przechodzi
w świadomość myśli, chociaż ze względu na to, że jest to myśl pochodząca
z bezpośredniości, czyli uwarunkowana, nie jest ona czystą wiedzą, lecz
myślą, która ma w sobie innobyt, a więc przeciwstawną sobie samej myślą
o tym, co dobre i złe. Człowiek jest wyobrażony tak, że to stało się jako
coś, co nie było konieczne — że człowiek utracił formę równości z sobą
samym przez zerwanie [owocu] z Drzewa Wiadomości Dobrego i Złego
i wygnany został ze stanu niewinnej świadomości, z przyrody, która
oferuje siebie bez pracy, i z raju — ogrodu [dla] zwierząt.
Religia jawna 487
powrót sobie, tzn. że w swoim innobycie jako takim jest ona u siebie5.
Taki jest ruch świadomości i w ruchu tym świadomość jest totalnością
swoich momentów6. Świadomość musiała również do przedmiotu od
nosić się zgodnie z totalnością swoich określeń oraz ujmować go
odpowiednio do każdego z nich. Totalność jego określeń sprawia, że
przedmiot jest sam w sobie istotą duchową7, a dla świadomości staje się
nią naprawdę dzięki ujmowaniu każdego z osobna z [tych jego] określeń
jako [wyzewnętrznienia] jaźni, czyli dzięki wspomnianemu właśnie
duchowemu odnoszeniu się do nich8.
[B. Rzecz jako eksterioryzacja Ja, świat kultury, odpowiednik przedmiotu postrzeżenia
i momentu szczegółowości pojęcia]
[C. Ja jako to, co ma znaczenie samo w sobie, sfera moralności, odpowiednik przedmiotu
rozsądku]
ono tym, co kończy ten szereg ukształtowań ducha; duch dochodzi w nim
bowiem do wiedzy o sobie — [do wiedzy] nie tylko o tym, jak istnieje
sam w sobie, czyli stosownie do swej absolutnej treści, ani nie tylko
o tym, jak istnieje dla siebie stosownie do swej pozbawionej treści formy,
czyli od strony samowiedzy, lecz o tym, jak istnieje sam w sobie i dla
siebie.
[8. Połączenie obu tych stron jako coś, co dokonuje się od strony ducha pewnego samego
siebie — mianowicie w dalszym rozwoju „pięknej duszy” jako w ludzkiej samowiedzy
nadającej sobie jak gdyby znaczenie istoty boskiej, rozwoju polegającym na tym, że staje
się ona jednością Ja i Ty]
jak znika we mgle i rozwiewa się w pustkę — ale też [z drugiej strony]
w sposób pozytywny uzewnętrznia się [Entäußerung] i rozwija się dalej
[Fortbewegung]42. Dzięki tej realizacji ulega zniesieniu obstawanie przy
sobie43 tej bezprzedmiotowej samowiedzy [— bezprzedmiotowej z racji
jej przekonania o swej wyższości nad wszelką przedmiotową treść],
określoność pojęcia przeciwstawna [gegen] jego wypełnieniu [Erfül
lung]-, samowiedza pojęcia [sein] uzyskuje formę ogólności [dzięki
zakładaniu swej równości z innymi samowiedzami], a tym, co jej
pozostaje, jest jej prawdziwe pojęcie, czyli pojęcie, które doszło do swej
realizacji; jest to pojęcie [er] w swojej prawdzie, a mianowicie w jedno
ści ze swym wyzewnętrznieniem [Entäußerung] [— czyli ze swym
bytem dla innego, tzn. z działaniem i byciem uznawanym]; — [jest to]
wiedza o czystej wiedzy, [gdyż jaźń, będąca jako samowiedza świadoma
siebie, jest właśnie czystą wiedzą,] [ale] nie [o czystej wiedzy] jako
abstrakcyjnej istocie, którą jest obowiązek44, lecz o czystej wiedzy [von
ihm] jako istocie, która jest [samą] tą wiedzą, [wiedza ma tu bowiem
znaczenie rzeczywistej wiedzącej podmiotowości, która jest tą wiedzą,]
tą czystą samowiedzą, a więc zarazem prawdziwym przedmiotem, ten
przedmiot [er] jest bowiem istniejącą dla siebie jaźnią45.
Swe wypełnienie [Erfüllung] pojęcie to nadało sobie z jednej strony
w działającym duchu pewnym samego siebie46, a z drugiej strony
—w religii. W tej ostatniej uzyskało ono absolutną treśćjako treść, czyli
w formie wyobrażenia, bycia dla świadomości tym, co inne [des
Andersseins für Bewußtsein]. Natomiast w tej pierwszej postaci formą
jest [nie wyobrażenie, lecz] sama jaźń, postać ta [sie] zawiera bowiem
działającego ducha pewnego samego siebie; jaźń urzeczywistnia [fuhrt...
durch] życie ducha absolutnego47. Postać ta, [„piękna dusza”,] jak
widzimy, jest owym prostym pojęciem [przed swym „wyzewnętrz
nieniem się”], które rezygnuje jednak ze swej wiecznej istoty, [„wyzew-
nętrznia się”,] istnieje [da ist]48, czyli działa. Rozdwajanie, czyli ukazy
wanie się [Hervortreten], duch ten [er] ma w czystości pojęcia; czystość
ta jest bowiem absolutną abstrakcją, czyli negatywnością49. Tak samo ma
on w pojęciu [in ihm] w [an] samej czystej wiedzy element swojej
rzeczywistości, czyli bytu, wiedza ta [es] jest bowiem prostą bezpośred
niością, która jest zarówno bytem i istnieniem [Dasein], [tzn.] myśleniem
negatywnym, jak istotą—myśleniem pozytywnym jako takim [selbst]50.
Wreszcie istnienie [Dasein] to jest w równej mierze byciem skierowa
nym refleksyjnie od ducha [aus ihm]51 — zarówno jako istnienia
[Dasein], jak też jako obowiązku52—ku sobie [in sich], czyli jest byciem
506 Wiedza absolutna
[9. Wiedza absolutna jako dokonane przez myślenie połączenie religijnej treści z formą
ludzkiej jaźni]
[II. Ostatnia postać ducha — wiedza absolutna. Natura i sposób istnienia wiedzy
absolutnej]
[12. Nauka — wieczna w swej istocie — istnieje dopiero po przebyciu przez świadomość
całej drogi opisanej w Fenomenologii ducha]
świadomości samego siebie96. Jako duch, który wie, czym jest, nie
istnieje on nigdzie więcej, lecz tylko tam, gdzie zakończył już pracę
przezwyciężania swojej niedoskonałej postaci, zdobywania dla swojej
świadomości postaci tożsamej z własną istotą i zrównywania w ten
sposób swej samowiedzy ze swn świadomością91.— Duch istniejący sam
w sobie i dla siebie, [o ile jest] odróżniony w swych momentach, [tzn.
rozdzielony na byt sam w sobie i byt dla siebie] jest [od strony momentu
określonego jako byt dla siebie] istniejącą dla siebie wiedzą, pojęciowym
ujmowaniem w ogóle, które jako takie nie osiągnęło jeszcze [drugiego
momentu, tzn. bytu samego w sobie,] substancji, czyli nie jest w sobie
samym wiedzą absolutną98.
Otóż w rzeczywistości wiedząca substancja [, czyli istniejące Ja jako
podmiot myślenia,] istnieje [«/... da] [w czasie] wcześniej niż forma,
czyli pojęcie jako postać tej substancji99. Substancja jest bowiem nieroz-
winiętym jeszcze [bytem] samym w sobie'00, czyli podstawą101 i pojęciem
w swej niewprawionej jeszcze w ruch prostocie102, a więc wewnętrznoś-
cią [Innerlichkeit]'03, czyli jaźnią [Selbst] ducha, która jeszcze nie
istnieje [da z\/]l<M. To, co istnieje [da isr], [w odróżnieniu od jaźni ducha,
która jeszcze nie istnieje,] istnieje [zsZ] jako nierozwinięta jeszcze
prostota [, mianowicie jako podmiotowe pojęcie w swym czystym bycie
dla siebie, czyli jako Ja, jaźń jednostkowa,] i [jako] bezpośredniość, czyli
jako przedmiot przedstawiającej [vorstellenden] świadomości w ogó
le105. Poznanie, ponieważ jest świadomością duchową106, dla której to, co
jest samo w sobie, istnieje tylko o tyle, o ile jest bytem dla jaźni oraz
bytemjaźni, czyli pojęciem — poznanie to ma z tego właśnie powodu na
początku za swój przedmiot tylko przedmiot ubogi [w treść], w porów
naniu z którym substancja i jej świadomość są czymś bogatszym.
Jawność [Offenbarkeit], którą substancja ma w świadomości, [jako coś,
co przedstawia się jej w sposób bezpośredni, zmysłowy,] jest właściwie
jej ukryciem [Verborgenheit]; substancja jest bowiem bytem jeszcze
pozbawionym jaźni, [tzn. jest ona założona jako byt materialny, którego
natura jest całkowicie różna od natury myślenia,] a jawna jest dla siebie
tylko pewność samego siebie107. Toteż początkowo przypadają samowie
dzy z substancji tylko abstrakcyjne momenty; [np. byt jako coś, co
samowiedza zna w abstrakcyjny sposób jako własny byt]; wobec tego
jednak, że jako czyste ruchy napędzają one dalej same siebie108, samo
wiedza wzbogaca się tak długo, aż wydrze świadomości całej substancję,
wessie w siebie całą strukturę, jaką tworzą jej istotne określenia [Wesen
heiten], i — ponieważ to negatywne odnoszenie się do przedmiotowości
510 Wiedza absolutna
[13. Czas jako istniejące czyste pojęcie przedstawiające się świadomości w oglądzie]
— Czas'12 to pojęcie samo, [czyli czyste Ja], które istnieje [da is/]113
i przedstawia się [sich... vorstellt] świadomości jako pusty ogląd114;
dlatego duch z konieczności przejawia się w czasie115 i przejawia się
w nim dopóty, dopóki nie ujmie swego czystego pojęcia, czyli dopóki nie
przekreśli [tiłgt] czasu116. Czas to zewnętrzna, oglądana czysta jaźń
nieujęta przez jaźń — tylko oglądane pojęcie117; ujmując samo siebie,
pojęcie znosi swoją formę czasową, ujmuje oglądanie pojęciowo i jest
pojęciowo ujętym i pojęciowo ujmującym oglądaniem. — Czas jawi się
więc jako przeznaczenie i konieczność ducha, który nie jest jeszcze
w sobie doprowadzony do zakończonej postaci [vollendet], jako koniecz
ność zwiększenia w świadomości udziału samowiedzy, wprawienia
w ruch bezpośredniości bytu samego w sobie, czyli formy, w jakiej
substancja istnieje w świadomości, albo też odwrotnie — ujmując byt
sam w sobie jako to, co wewnętrzne—jako konieczność zrealizowania
i ujawnienia tego, co istnieje dopiero w sposób wewnętrzny, tzn. do
chodzenia praw, jakie ma do tego pewność samego siebie.
W związku z tym należy stwierdzić, że nie ma się wiedzy o niczym,
co nie występuje w doświadczeniu, albo —jak również można to samo
wyrazić — co nie jest obecne jako odczuta prawda, jako wewnętrznie
objawiona wieczność, jako świętość, w którą się wierzy, czy jakich tam
jeszcze wyrażeń zwykle się używa118. Doświadczenie polega bowiem na
tym, że treść — a jest nią duch —jest tym, co samo w sobie, substancją,
a więc przedmiotem świadomości. Ale substancja, która jest duchem, jest
jego stawaniem się tym, czym jest sam w sobie', i dopiero jako to
kierujące się refleksją ku sobie stawanie się, jest on sam w sobie
naprawdę duchem. Jest on sam w sobie ruchem, który jest poznaniem:
przemianą owego bytu samego w sobie w byt dla siebie, substancji
— w podmiot, przedmiotu świadomości — w przedmiot samowiedzy,
tzn. w przedmiot, który jest w tej samej mierze przedmiotem zniesionym,
Wiedza absolutna 511
[14. Stawanie się „religii jawnej” wiedzą absolutną. Historia filozofii w świecie germańs-
ko-chrześcijańskim]
[15. Stanowisko samego Hegla jako zwieńczenie historii filozofii w świecie germańsko-
-chrześcijańskim, a zarazem rezultat ruchu świadomości przedstawionego w Fenomenolo
gii ducha — zebranie razem dwóch momentów: 1) czystej wewnętrzności samowiedzy
i 2) zatopienia się samowiedzy w substancji]
Duch jednak, zgodnie z tym, jak nam się ukazał145, to nie jest ani tylko
wycofywanie się samowiedzy w jej czystą wewnętrzność, [jak to ujmuje
idealizm subiektywny Fichtego,] ani samo tylko jej zatapianie się
w substancji i niebyt jej różnicy, [czyli to, że samowiedza określona jest
tylko jako tożsamość i pozbawiona jest momentu różnicy, jest bezpo
średnio tożsama z substancją — stanowisko Schellinga,] lecz jest to ten
ruch jaźni, która — wyzewnętrzniając się — wyzbywa się samej siebie,
zatapiając się w swej substancji, i która zarówno weszła w siebie
[wycofawszy się] z substancji i — jako podmiot — czyni z niej
przedmiot i treść146, jak i znosi tę różnicę przedmiotowości i treści147.
Owo pierwsze refleksyjne wycofywanie się z bezpośredniości jest
odróżnianiem się przez podmiot od swojej substancji, czyli jest roz-
dwajającym się pojęciem — wchodzeniem w siebie i stawaniem się
czystego Ja148. Ponieważ różnica ta [— mianowicie różnica substancji
i podmiotu, bytu i myślenia—] jest czystym działaniem owego „Ja = Ja”,
przeto pojęcie [— mianowicie czyste pojecie, czyli Ja —] jest koniecz
nością i wyłanianiem się istnienia [Dasein], które ma za swą istotę
substancję i utrzymuje się dla siebie jako coś trwałego. Ale trwałe
utrzymywanie się dla siebie istnienia jest założonym w określoności
[tego istnienia] pojęciem149, a tym samym także jego zachodzącym w nim
samym ruchem schodzenia w dół do prostej substancji, która dopiero jako
ta negatywność i ten ruch jest podmiotem150. — „Ja” ani nie powinno
utrwalać się w formie samowiedzy jako przeciwstawne formie substan-
cjalności i przedmiotowości, tak jak gdyby obawiało się swojego przejś
cia w zewnętrzność [Entäußerung] [, jak to jest u Fichtego]; siła ducha
polega bowiem raczej na tym, ażeby w swoim wyzewnętrznieniu
pozostać równym sobie samemu i ażeby, będąc tym, co istnieje samo
w sobie [tzn. jako byt] i dla siebie [tzn. jako myślenie siebie], założyć byt
dla siebie także tylko jako moment, podobnie jak byt sam w sobie; ani też
514 Wiedza absolutna
[16. Wiedza absolutna jako realizacja pierwszego momentu — wycofania się samowiedzy
we własną wewnętrzność — o tyle, o ile wiedzę absolutną brać w przeciwstawieniu do
ruchu świadomości opisanego w Fenomenologii ducha]
[18. Jeszcze dalsze zatopienie się samowiedzy w substancji jako wyzbycie się momentu
podmiotowego. Uniezależnienie bytu samego w sobie poprzez założenie go w formie
całkowicie nieduchowej]
Ale to wyzewnętrznienie się czy też wyzbycie się siebie jest jeszcze
czymś niezupełnym; wyraża ono stosunek pewności samego siebie do
przedmiotu, który właśnie dlatego, że pozostaje w stosunku, nie osiągnął
swojej pełnej wolności171. Wiedza zna [kennt] nie tylko siebie, lecz także
to, co stanowi negatywność jej samej, czyli swoją granicę172. Znać
516 Wiedza absolutna
To jego stawanie się w tej drugiej formie, przyroda, jest jego żywym
bezpośrednim stawaniem się174; przyroda, duch wyzewnętrzniony i wy
zuty z siebie [der entäußerte Geist], nie jest w swoim istnieniu [Dasein]
niczym poza tym wiecznym wyzewnętrznianiem [Entäußerung] swoje
go trwałego istnienia [Bestehens] i ruchem przywracania podmiotu'15.
Przedmowa
wynika z całego ruchu wiedzy, nie może więc być jakimś prostym,
bezpośrednim wejściem wyrwanym z tego kontekstu — takim wejściem
„bezceremonialnym”, jak się wyraża Hegel. Jest to wejście zapośred-
niczone, dokonujące się w sferze wiedzy, a nie w sferze bezpośredniego
widzenia.
13 Chodzi tu o świadomość w sensie węższym, o świadomość, dla
której prawdą jest coś zewnętrznego w stosunku do niej. W tym sensie
świadomość obejmuje tylko te trzy wymienione przez Hegla formy,
a następnie przechodzi w samowiedzę, która, oczywiście, również jest
świadomością, ale w sensie szerszym.
to zewnętrzny byt, który dotąd był prawdą, jest czymś bez istoty, czymś
nieistotnym — czyli poniekąd nieprawdziwym, bo niemającym swego
pojęcia w sobie samym. Hegel przystępuje więc teraz do opisu nowej
postaci, jaką przybiera przedmiot świadomości. I najpierw ujmuje go
w pierwszy ze wskazanych sposobów.
6 Hegel określa tu tę nową postać świadomości za pomocą poprzed
nio wprowadzonej terminologii, w której subiektywna pewność wy
stępowała jako przeciwstawna wobec obiektywnej prawdy. Prawdą było
to, co samo w sobie, założone jako niezależne od świadomości. Teraz
tym, co samo w sobie, jest sama świadomość.
7 Występuje tu nawet potrójne odróżnienie. Jeżeli świadomość
siebie jest myśleniem siebie, to, po pierwsze, występuje tu różnica
między tym, co myśli, a tym, co jest myślane, jako różnica dwóch stron
relacji, po drugie różnica między myśleniem jako ruchem, a tym, ku
czemu kieruje się ten ruch myślenia, co założone jest niejako ruch, lecz
jako coś substancjalnego, jako Ja, a po trzecie, różnica między myś
leniem a bytem — to, co myśli, istnieje, a ponieważ myśli samo siebie,
więc również to, co myślane, jest czymś istniejącym i jako byt jest jak
gdyby czymś różnym od myślenia. Skoro jednak jest to byt polegający na
myśleniu siebie, więc, bezpośrednio biorąc, jest to „różnica, która
różnicą nie jest”.
8 Hegel nawiązuje tu do opisanego we Wstępie (zob. s. 66) spraw
dzania przez świadomość, czy pojęcie odpowiada przedmiotowi, gdzie
stwierdza ogólnie, że jest obojętne, którą z porównywanych stron
nazwiemy pojęciem, a którą przedmiotem. Tym bardziej jest to obojętne
tutaj, gdzie obie strony są założone jako to samo.
9 Twierdzenie to wydaje się wewnętrznie sprzeczne. Rozwiązanie
tej sprzeczności polega na tym, że „Ja” nie istnieje poza odnoszeniem się
do siebie, w którym „Ja”, które się odnosi, i „Ja”, do którego się ono
odnosi, są tylko czymś założonym jako idealne momenty, czymś po
zbawionym bezpośredniego istnienia. Istnieje więc właściwie odnosze
nie się do siebie — i to ono stanowi „Ja”.
10 Chodzi tu Heglowi zapewne o to, że „Ja” istnieje dla siebie tylko
jako takie, które odróżnia się od czegoś innego, a zatem w sposób trwały
związane jest z tym „innym”. W wyniku tego to „inne” jako „Nie-Ja”
stanowi własny moment „Ja”. Hegel wyraża się tu w tak ogólnikowy
sposób, że brak podstaw do bardziej konkretnej treściowej interpretacji
tego „innego”. Jeżeli jednak to zdanie ma coś istotnego wnosić do jego
wywodu, to założyć należy, że owo „inne” jest furtką pozwalającą wyjść
Przypisy 531
dza własne istnienie. Natomiast z punktu widzenia Hegla odnosi się ona
w takim wypadku do przedmiotu nieistniejącego, ponieważ wodzie
brakuje poczucia siebie i organicznej przedmiotowości, która takie
poczucie siebie umożliwia. Co więcej, unicestwianie wody przez jej
wypicie jest bardzo wątpliwym jej unicestwianiem. Woda w rzece
i w brzuchu pozostaje w zasadzie tą samą wodą. Natomiast to, co żywe,
można uśmiercić, tzn. unicestwić to jego żywe istnienie. Jeżeli więc
Hegel zaznacza, że przedmiot pożądania jest czymś żywym, to być może
chodzi tu właśnie o to specyficzne pozbawianie istnienia, którego można
w pełni doświadczyć tylko wtedy, gdy ma się do czynienia z czymś
rzeczywiście istniejącym jako byt dla siebie. Rozważana trudność bierze
się stąd, że „samowiedza” pojawia się w Fenomenologii ducha po
„świadomości”, czyli jak gdyby powinna znać rezultat jej dotychczaso
wego rozwoju. Ale sama w sobie istnieje ona na długo przed dojściem do
tego rezultatu, a więc rozważając ją w tym nowym dziale od początku,
musimy rozważać ją jako taką, której stosunek do świata jest jeszcze
całkiem naiwny. Lecz w Fenomenologii ducha występuje także jak
najdalszy od naiwności narrator, który opisuje tylko to, co istotne
z punktu widzenia dalszego rozwoju świadomości. Wie, że picie wody
nie wniesie tu niczego poza chwilowym zaspokojeniem. Stawia więc
przed samowiedzą prawdziwy przedmiot, zgodnie z tym, jak wyłonił się
on w wyniku zniesienia rozsądku, a stawia go na tej zasadzie, że wie, iż
takie przedmioty istnieją, bo w szczególności sama rozważana samowie
dza jest jednym z nich. Czemu więc samowiedza nie miałaby w swym
doświadczaniu świata natknąć się na taki przedmiot? To, czy „pewność”
samowiedzy odpowiada „prawdzie”, zależy od tego, jakiego przedmiotu
ta pewność dotyczy. Jeśli dotyczy przedmiotu, który sam w sobie nie
istnieje, to samowiedza, która praktycznie dowodzi jego nicości, ma
całkowitą rację. Wypijana woda zasługuje w zupełności na swój los, ma
swoją prawdę w tym, że dzięki jej wypiciu to, co istnieje naprawdę,
powraca do swej równości z sobą, a skądinąd też utrzymuje się w swym
istnieniu. Logika wywodu każę więc postawić przed samowiedzą przed
miot, w wypadku którego jej pewność może rozmijać się z prawdą.
Przedmiotem tym jest życie zwierzęce. Ale samowiedza będzie ten
przedmiot traktować zrazu tak samo, jak wspomnianą wodę. 1 warun
kiem jej dalszego rozwoju jest to, by ten przedmiot nie dał się w ten
sposób potraktować.
22 Rozsądek odróżniał od siebie istotę i zjawisko jako dwie strony
stosunku, jako to, co wewnętrzne, i to, co zewnętrzne, ale prawdą jest
536 Fenomenologia ducha
raczej to, że istota pojmowana tak, jak pojmował ją rozsądek, nie istnieje
poza zjawiskiem, jako jakaś „rzecz sama w sobie”, ale w samym
zjawisku, jako jego prawo. Natomiast istotą rzeczywiście istniejącą dla
siebie jest świadomość siebie. I tutaj do pewnego stopnia sytuacja
przedstawia się podobnie. Skoro świadomość siebie jest stroną wewnę
trzną przedmiotu, to jest ona w swym istnieniu właśnie istnieniem
przedmiotu — świadomością siebie przyrody — i zewnętrzność przed
miotu jest własną zewnętrznością świadomości siebie, samowiedzy.
Świadomość siebie pojawiła się przecież w wyniku dialektycznego
ruchu samego przedmiotu, który będąc pierwotnie przedmiotem tylko
zewnętrznym, skierował się refleksyjnie ku sobie, wszedł w siebie. I taki
skierowany refleksyjnie ku sobie przedmiot jest właśnie prawdziwym
przedmiotem, a nie świadomością siebie przeciwstawną wobec przed
miotu.
23 Kiedy przedmiot staje się świadomy siebie, wówczas jako czysta
świadomość siebie odrywa się od samego przedmiotu i to, co pierwotnie
jest centrum przedmiotu, istnieje dla siebie jako samo tylko centrum. To
samoistne istnienie centrum jest, oczywiście, tylko pewnym momentem,
a nie całą prawdą.
24 Należy to rozumieć tak, że dla samowiedzy istnieje abstrakcyjny
rezultat tego, co dokonało się samo w sobie, żeby samowiedza mogła
zaistnieć. Oczywiście, samowiedza nie ogarnia całego systemu konkret
nych różnic pracujących na jej jedność, gdyż tak naprawdę jest to jedność
wszechogarniająca, obejmująca nie tylko życie w sensie węższym, ale
też cały kosmiczny system życia: słońce, żywioły itp. A system ten nie
jest świadomy swej jedności w inny sposób niż za pośrednictwem
jednostkowej samowiedzy, która jednak bezpośrednio świadoma jest tej
jedności jako własnej jednostkowej jedności.
25 Jak już wspominałem, Heglowski punkt widzenia, jedność pod
miotu i przedmiotu, nie polega na jednostronnej redukcji jednego z tych
elementów do drugiego, ale na ich pełnej równowadze. Idea istnieje
w postaci dwóch idei, z których każda jest — od swojej strony — całą
ideą. Te idee to idea subiektywna i idea obiektywna. W tym wypadku
idea subiektywna określiła się jako samowiedza, a idea obiektywna
— jako życie. Idea obiektywna ma samowiedzę nie tylko po drugiej
stronie, w idei subiektywnej, ale również w sobie samej. Idea subiektyw
na musi się urzeczywistnić w sposób przedmiotowy, nie może pozo
stawać zamknięta w czystej podmiotowości. Naprawdę więc idea obiek
tywna nie jest niczym mniej niż idea subiektywna—i na odwrót. Dlatego
Przypisy 537
rozpłynięciu się staje się ona w sobie czymś ogólnym, tak jak czymś
ogólnym jest płynność życia, którego ukształtowania rozpływają się
i afirmują w ten sposób płynność jako to, co trwa. Tożsamość jako moment
związany z płynnością i różnice jako ukształtowania podciąga tu Hegel pod
formę substancji i akcydensów. Osobną kwestią są konkretne wyobraże
nia, jakie należy podkładać pod pojęcie różnic, nazywanych członami,
częściami, postaciami itd. Mogą to być części organizmu, narządy,
poszczególne osobniki, gatunki, w stosunku do których ogólną całością jest
życie osobnika, gatunku, systemu ekologicznego itd. Na poziomie
ogólności, na którym rozwija się wywód Hegla, nie ma to znaczenia. Jest to
charakterystyczna cecha Heglowskiego filozofowania spekulatywnego, że
często nie daje on żadnych odniesień do konkretnych wyobrażeń i nazywa
jednym terminem rzeczy istotnie różne z perspektywy niespekulatywnej.
Na przykład przy opisie stosunku panowania i poddaństwa mianem rzeczy
określa Hegel zarówno życie, które naraża się w walce, jak i rzecz, którą
poddany kształtuje swą pracą, by mógł z niej korzystać pan.
30 Taką istniejącą abstrakcją jest prosta tożsamość całości.
31 Ponieważ różnice te są, logicznie biorąc, czymś szczegółowym,
tzn. każda z nich odnosi się w swej określoności do tego, co inne, np.
płuca do powietrza, zęby do pokarmu, samiec do samicy itd.
32 Tzn. są one tylko akcydensami tej substancji, nie są — w przeci
wieństwie do niej — bytami samoistnymi.
33 Inaczej mówiąc, różnice te same dla siebie nie są tym, co ogólne,
ale są momentami tego, co ogólne, albo też są skończone ze względu na
swą szczegółową określoność, ale są momentami nieskończoności, którą
jest tożsamość całości zapośredniczona przez znoszenie swych różnic.
Jako te momenty nie odnoszą się więc one do prostego bytu całości,
w którym są zniesione, ale do siebie nawzajem i w tym wzajemnym
odnoszeniu się do siebie stanowią organiczną jedność, przedmiotowy
korelat prostej podmiotowej jedności.
34 Tzn. istnieje tylko jako powrót od tego, co inne, do siebie, a zatem
jest rozdwojona na siebie samą i swoje „inne”.
35 Tzn. w taki sposób, że zniesieniu ulega byt dla siebie postaci, jako
że jest ona podporządkowana życiu całości.
36 Tzn. postać ma trwały byt dla siebie dzięki życiu całości i dlatego,
działając na rzecz życia całości, utrzymuje zarazem własne życie, czyli
poniekąd „powraca ze swego innego do siebie”, znosi rozdwojenie.
37 Życie całości jest czymś jednym i ogólnym, podczas gdy po
szczególna postać jest tylko jednym z wielu ukształtowań. Nie ma więc
Przypisy 541
42 Jest to ten sam schemat, który znany jest ogólnie jako proces
heglowskiego Absolutu: Idea wyzewnętrznia się w przyrodę i powraca
do siebie jako duch, zyskując dzięki temu moment poznania samej siebie.
A zatem powrót do siebie jest czym innym niż punkt wyjścia. 1 w obu
wypadkach jest to ruch kołowy — wieczne wychodzenie z siebie
i powracanie do siebie.
43 Ludzkie Ja jest w swej istocie jednostkowością, która jest zarazem
ogólnością, tzn. tym samym, co rodzaj. Ale jest ono ogólnością istniejącą
dla siebie. Od pierwszego — czyli abstrakcyjnego — wystąpienia
ludzkiego Ja w tym określeniu do jego pełnego urzeczywistnienia jest
jednak droga daleka. Dopiero po jej przejściu staje się ono formą dla
wiedzy absolutnej.
44 Ciekawe, że to samo określenie „prosta istota”, które przy rozpat
rywaniu życia miało znaczenie tego, co ciągłe, teraz, przy rozpatrywaniu
samowiedzy, ma znaczenie tego, co dyskretne, odrębne. Rozważanie
życia doprowadziło do rezultatu, że jest ono czymś zawierającym oba te
momenty, ciągłość i dyskretność. Rozwinięcie pojęcia samowiedzy musi
więc pójść w kierunku rozpoznania momentu ciągłości w sferze samo
wiedzy. Ciągłością tą jest duch jako pewna rzeczywistość ponadjedno-
stkowa obecna w każdej jednostkowej samowiedzy.
45 Pożądanie jest podmiotową stroną reprodukowania się życia.
Zycie jako coś żywego jest bowiem niesamoistne, zależne od zewnętrz
nych rzeczy, które są pożądane i pochłaniane, przetwarzane we własną
substancję żywego organizmu. To własne życie założone jest więc
poniekąd na zewnątrz, a zatem jako samoistne w stosunku do pożądającej
samowiedzy, która jednak pochłaniając je, znosi jego samoistność.
W takim abstrakcyjnym ujęciu życie żywi się życiem, w wyniku czego
pożądanie pożąda życia i przedmiot pożądania przedstawia się samowie
dzy jako samoistne życie. Ale w wywodzie Hegla ta relacja ujęta jest
w sposób jednostronnie subiektywny. Skoro więc po jednej stronie
występuje czysta samowiedza, to po drugiej powinna występować rzecz
w ogóle. Tyle tylko, że ma to być skądinąd przedmiot, który wyłonił się
w wyniku zniesienia przedmiotu rozsądku, mianowicie taki przedmiot,
który ma rzeczywistą stronę wewnętrzną zamiast pozoru strony wewnę
trznej jako istoty różnej od zjawiska. To jednak kazałoby zakładać
zwierzęce pożądanie jako świadomość, która przeszła całą drogę teorety
cznego poznania zakończoną zniesieniem rozsądku i jego przedmiotu.
Ewentualnie można też założyć, że Hegel rozważa jako przedmiot
pożądania coś żywego, bo tylko taka sytuacja posuwa naprzód wywód,
Przypisy 543
jest tylko momentem ducha, nie jest jako taka absolutem, a z kolei duch
jest rzeczywisty tylko za sprawą jednostkowych samowiedz. Wszelako
jednostkowa samowiedza istnieje jako taka tylko za sprawą odnoszenia
się do innych samowiedz — jest ona w swej istocie społeczna. To
społeczne zapośredniczenie jest jedną z form istnienia ducha.
56 Jest to szczególny przypadek ogólnej tezy, że jednostkowa samo
wiedza stanowi jedynie moment pewnej ponadjednostkowej rzeczywis
tości duchowej, poza którą nie może istnieć. Ta rzeczywistość to sfera
zapośredniczania się samowiedzy z sobą samą przez inną samowiedzę.
Dokładniej biorąc, chodzi tu o byt dla innego jako to, co zapośrednicza
byt dla siebie. A ponieważ bytem samym w sobie samowiedzy jest jej byt
dla siebie, więc w konsekwencji jej byt sam w sobie jest uwarunkowany
przez byt dla innego. W zapośredniczeniu tym chodzi nie tylko o to, żeby
samowiedza mogła „oglądać” swój byt dla siebie jako coś przedmioto
wego, tzn. istniejącego w drugiej samowiedzy, która ten byt dla siebie
uznaje, podnosząc tym samym jej pewność siebie do godności prawdy,
ale również o to, by dla samowiedzy zaistniała jej równość z inną
samowiedzą. Dopiero dzięki świadomości tej równości samowiedza
istnieje dla siebie jako ogólna, tzn. nie tylko jako indywiduum, lecz
również jako rodzaj. Sposób, w jaki istnieje samowiedza dla samowie
dzy, jest jednak dość skomplikowany. Nie jest to istnienie bezpośrednio
zmysłowe, ale istnienie zakładane. W zakładaniu tym samowiedza
uznaje swoje „inne” za samowiedzę w podwójnym sensie terminu
„uznawać”, który oznacza z jednej strony akt teoretyczny, rozpoznanie
w „innym” samowiedzy jako jego wewnętrznej rzeczywistości, czyli
uznawanie innego za samowiedzę, a z drugiej strony akt woli, to, że
uznaje się innego jako samowiedzę, tzn. jako suwerenny byt dla siebie,
którego prawa się respektuje. Mówiąc o uznawaniu jako warunku
istnienia samowiedzy, Hegel stawia więc tezę o społecznym sposobie
istnienia samowiedzy. Zarazem takie podejście związane jest z uznaniem
działania za istotę samowiedzy, ponieważ samowiedza może zaistnieć
dla drugiej jako samowiedza tylko dzięki działaniu, w którym wychodzi
na zewnątrz i manifestuje się jako samowiedza.
57 Nieskończone w rozumieniu Hegla jest to, co ma swoje „inne”
w sobie samym. Jedność samowiedzy w jej podwojeniu to zgodnie
z użytym powyżej sformułowaniem ,Ja, które jest My, i My, które jest
Ja”. „Innym” Ja jest tu Ty, ale Ja jako My jest jednością Ja i Ty.
58 To źle brzmiące po polsku twierdzenie ma sens taki, że „bycie
uznaną”, stanowiące istotny moment samowiedzy, a zatem należące do
546 Fenomenologia ducha
3 Von dem Einen zu dem Anderen sich herüber und hinüber wirft.
Sformułowanie to jest dwuznaczne — jego pierwszą część można
rozumieć albo w sensie potocznym: „od jednego do drugiego”, albo na
gruncie specyficznie Heglowskiej terminologii filozoficznej: „od Jed
nego”, czyli od czystej świadomości, czy też jedności apercepcji, by użyć
terminu Karnowskiego, który za chwilę się pojawi, „do tego, co inne”,
tzn. do innobytu, do obcej treści zawartej we wrażeniach. Zdecydowałem
się w tłumaczeniu na ten pierwszy, „normalny” wariant, jako bardziej
prawdopodobny, chociaż oznacza on dwukrotne powtórzenie właściwie
tego samego: „od jednego do drugiego” i „to w tę, to w tamtą stronę”.
4 Gramatycznie biorąc, zaimek diese oznacza raczej realność niż
rozum, jeżeli traktować oba te terminy rozłącznie. Z punktu widzenia
sensu należy jednak chyba odnosić to diese do rozumu i realności łącznie,
czyli do „rozumu, który miałby być wszelką realnością”. Przy abstrak
cyjnym rozumieniu formuły idealizmu okazuje się ona nieprawdziwa
— realność empiryczna występuje jako taka, która nie jest realnością
rozumu, a „prawdziwa” realność, której szuka rozum, to, oczywiście,
Kantowska „rzecz sama w sobie”, czyli coś dla Hegla w oczywisty
sposób nieprawdziwego, pustego.
5 Niemiecki rzeczownik die Gegenwart ma dwa znaczenia: „obec
ność” i „teraźniejszość”, co po polsku trudno jest oddać jednym wyra
zem. Ze względu na oczywiste odniesienie historyczne do epoki Od
rodzenia, znajdującej sens nie tylko w „tamtym”, ale również w „tym”
świecie, można by też termin die Gegenwart przetłumaczyć w drugim
wypadku jako „doczesność”, mianowicie: „doczesność jest rozumna”
6 Zwrot in Wahrheit nehmen występuje u Hegla zawsze jako aluzja
do Wahrnehmen (postrzegać). Por. rozdział II: Postrzeżenie, czyli rzecz
i złudzenie.
1 Określenia chemischerweise i empirischerweise odpowiadają uży
tym powyżej przeciwstawnym terminom „bycie w stosunku” i „spokojne
bycie”. Pojęcie tego, co chemiczne, ma tu więc sens czysto logiczny,
wykraczający poza to, co na ogół się przez nie rozumie.
8 Zapewne nie należy tu wiązać mniemań z przyrodą w tym sensie,
iżby chodziło Heglowi również o jakieś „mniemania przyrody”. Wyraże
nie „pomysły przyrody” ma sens o tyle, że te „pomysły” są zrealizowane
w postaci różnych jej form, które przedstawiają się dla rozumu jako
raczej dowolne, ale istniejące. Natomiast mniemania mają charakter
subiektywny w tym sensie, że rozmijają się z tym, co jest naprawdę—to,
co jest treścią mniemania, nie istnieje — istnieje tylko w mniemaniu.
Przypisy 553
VI. Duch
VIII. Religia
nia się treścią. Oczywiście, nie jest to jakieś przelewanie tej samej
zawartości zjednej formy w drugą, z formy rzeczy w formę samowiedzy
lub na odwrót, ponieważ forma pojęcia, którą otrzymuje zniesiony świat
przedmiotowy, nie jest formą, która by przyjmowała w siebie w bierny
sposób obojętnie jaką zewnętrzną treść, tworząc tylko jej odbitkę
w bardziej idealnym elemencie, jak to sobie wyobrażali empiryści
angielscy, mówiąc o zapełniających umysł ludzki ideach, ale jest raczej
tak, że pojęcie nie jest w ogóle podobne do materialnej rzeczy. Zmysłowa
rzecz jest jakimś skrzepem zmysłowych jakości, a pojęcie — zupełnie
odzmysłowionym ruchem myśli.
6 Momenty te wynikają z ruchu „wyzewnętrznienia” i znoszenia
„wyzewnętrznienia”, a zatem stanowią je początek, środek i koniec tego
procesu, czyli pusta samowiedza przed „wyzewnętrznieniem”, „wyzew-
nętrznienie” jako stosunek świadomości i zewnętrznego przedmiotu oraz
samowiedza wypełniona treścią.
7 Ujmując swój przedmiot odpowiednio do każdego ze swoich
trzech momentów, świadomość określa go w trojaki sposób, co konstytu
uje trzy momenty przedmiotu, które zebrane razem ukazują również sam
przedmiot jako totalność określeń. Dla nas, czyli sam w sobie, przedmiot
świadomości, podobnie jak ona sama, jest „wyzewnętrznieniem” ducha,
a zatem sam w sobie jest istotą duchową; ale idąc drogą fenomenologicz
nego rozwoju, trzeba tę duchowość rozpoznać w samym przedmiocie,
nie wiedząc jeszcze, że jest on tym „wyzewnętrznieniem”, co dokonuje
się dzięki trojakiemu ujęciu przedmiotu, a następnie zebraniu razem tych
trzech ujęć jako trzech momentów przedmiotu. Dopiero rozpoznając
w przedmiocie tę totalność trzech momentów, czyli własną strukturę
ducha, świadomość rozpozna w nim „wyzewnętrznienie” samowiedzy.
8 Skoro w wyniku zniesienia świadomości i jej przedmiotu okazało
się, że to sama samowiedza „wyzewnętrzniając” się ustanawia zewnętrz
ny przedmiot, a siebie jako świadomość tego przedmiotu, więc tym
samym świadomości i jej przedmiotowi zostaje „zwrócony honor”, tyle
tylko, że nabierają one innego, wyższego znaczenia, mianowicie znacze
nia duchowego. Zewnętrzny świat nie jest już materialnym bytem
samym w sobie, ale stanowi sposób, w jaki duch istnieje dla ducha. Z tego
względu nie można kierując się ku duchowi jako ku prawdzie odwracać
się od zewnętrznego świata jako nieprawdy, ponieważ ten zewnętrzny
świat także jest momentem ducha. Duch jest totalnością obejmującą
zarówno czyste myślenie, jak i zmysłowość, a także wszystko to, co
znajduje się pomiędzy jednym a drugim. Tak samo totalnością jest
Przypisy 573
i ruch ich znoszenia jako takich, które miałyby mieć znaczenie całej
i pełnej prawdy. Dochodząc do końca tego procesu, świadomość ujmuje
proste pojęcie prawdy, ale zarazem pamięta o całej drodze, którą
przeszła, i w tej postaci zawarte jest w osiągniętym rezultacie również
całe bogactwo treści.
14 To, co duchowe, czyli — w swej czystej postaci — pojęcie,
istnieje w inny sposób niż przedmiot świadomości, tzn. zmysłowa rzecz,
albo odbijające ją wyobrażenie. Różnica polega na tym, że to, co
nieduchowe, ma postać zakrzepłą, statyczną, podczas gdy duch, pojęcie,
jest ruchem, przechodzeniem w to, co inne, kierowaniem się od momen
tów ku całości, a od całości ku momentom. Płynność i całościowy
charakter prawdy zatraca się, gdy staje się ona przedmiotem świadomo
ści. To, co zastygłe i pokawałkowane, musi być na powrót wprawione
w ruch i scalone, co jednak dokonuje się w myśleniu, którego przedmiot
jest całkowicie odzmysłowiony, czyli duchowy, logiczny, pozbawiony
momentu ze wnętrzności.
15 Rozum obserwujący jest formą świadomości, pomimo tego, że
zakłada w swoim przedmiocie własny byt, a zatem jest potencjalnie
samowiedzą. Wynika to z faktu, że przedmiot, którym rozum się
zajmuje, jest czymś zewnętrznym i obojętnym wobec niego, czymś
przypadkowo znajdowanym. W tej formie przedmiot jest więc tym, co
inne, wbrew temu, że sam w sobie założony jest jako obiektywnie-
-rozumowy, tzn. jako mający tę samą naturę, którą ma rozum obser
wujący jako rozum podmiotowy. Rozum obserwujący jako byt dla siebie
byłby więc wewnętrznie pęknięty — żeby być czymś dla siebie, musiał-
by dopiero poszukać i znaleźć siebie gdzieś na zewnątrz.
16 Tzn. zajmując się najwyższą postacią, do której dochodzi przed
miot w postaci rzeczy, mianowicie taką rzeczą, która wewnątrz siebie
jest jaźnią.
17 Nazywając ten sąd sądem nieskończonym, Hegel dokonuje pew
nego skrótu myślowego. Wiadomo, że według Hegla forma sądu zawiera
sprzeczność, polegającą na tym, iż Jest”, które łączy podmiot z orzecz
nikiem, stwierdza ich tożsamość, a zatem, formalnie biorąc, praw
dziwym sądem może być tylko „A jest A” lub „A nie jest B”. Sąd „A jest
A” niczego nie mówi, więc jest pozbawiony sensu, a sąd „A nie jest B”
również pozbawiony jest sensu, bo na tej samej zasadzie można twier
dzić, że „A nie jest C”, „A nie jest D” i tak dalej w nieskończoność. Żeby
nadać temu spekulatywny sens, należy połączyć sąd „A jest A” z nie
skończoną koniunkcją wszystkich sądów negatywnych na temat A w taki
Przypisy 577
którego uświadamia ona sobie jako własny konieczny moment swój byt
dla siebie jako czystą wiedzę. Musi teraz jednak dojść do tego, żeby
każda z samowiedz ukazała się drugiej również od strony tego momentu,
który zrazu od siebie odpychała, tak że pozostawał on w niej tylko jej
bytem samym w sobie. Występuje tu więc następująca kolejność:
najpierw tylko byt sam w sobie, potem własna wiedza o tym bycie
samym w sobie i wreszcie ukazanie owego momentu tej drugiej jako
„świadome działanie”.
61 Sam fakt, że czysta samowiedza ujmuje siebie jako przeciwstawną
w stosunku do samowiedzy działającej, jest czymś podwójnym. Z jednej
strony wyraża jej jednostronność, z drugiej jednak strony zawiera
w sobie związek obu tych samowiedz, polegający na tym, że nie ujmuje
ona samej siebie w inny sposób niż tylko w przeciwstawieniu do tej
drugiej. Ten drugi moment istnieje jednak zrazu tylko sam w sobie, tzn.
samowiedza czysta nie ujmuje jeszcze samej siebie jako jedności obu
samowiedz. To jednak, że w ogóle odnosi samą siebie do tej drugiej,
oznacza, że rezygnuje z absolutnego zamknięcia w sobie samej, które
stanowi jej pojęcie. Gdyby miała naprawdę urzeczywistniać to swoje
pojęcie, nie mogłaby, oczywiście, odnosić się do niczego innego poza
sobą samą. Wyższa samowiedza, która teraz się pojawia, zachowuje
w formie zniesionej oba te momenty. Samowiedza uświadamia sobie
swoją jedność z drugą samowiedzą, ale ponieważ jedność ta pojawia się
w rezultacie stosunku między jedną a drugą, a stosunek zawiera w sobie
zawsze moment przeciwstawności—odróżnienie obu jego stron—więc
czysta samowiedza musi pozostać samowiedzą równą sobie samej, tzn.
pozostać jak gdyby przy swoim jednostronnym pojęciu, żeby w ogóle
móc występować w relacji do drugiej, ale zarazem musi też zakładać tę
drugą samowiedzę jako taką, która w sobie samej jest także czymś
równym sobie samej. Inaczej mówiąc, przeciwstawność, która począt
kowo występowała jako dwie przeciwstawne szczegółowości (Beson
derheiten), teraz powinna być określona jako przeciwstawność dwóch
różnych jednostkowości, które jednak w swej istocie niczym się od siebie
nie różnią. Dlatego też pierwsza samowiedza musi włączyć w siebie
także moment reprezentowany uprzednio przez tę drugą, tzn. wychodze
nie poza siebie samą. To wychodzenie poza siebie występowało w sferze
ducha pewnego samego siebie jako działanie moralne, realizowanie
dobra. Ponieważ zaś tym dobrem jest w ostatecznym rezultacie samo Ja,
więc wychodzenie poza siebie i kierowanie się ku temu, co inne, jest tak
naprawdę kierowaniem się jednego Ja ku drugiemu Ja. Mamy więc teraz
Przypisy 589
wiary (der Glaube) i własnego rozumu (die Einsicht). Chodzi o to, żeby
nie mylić myślenia, pojęcia, z wyobrażeniem, tzn. żeby nie traktować go
jako formy, w którą można wkładać dowolną skończoną treść. Pojęcie
nie jest czymś, co utrwala tę treść w elemencie myślenia, ale czymś,
w czym ta treść się rozpływa.
88 Hegel dokonuje tu odróżnienia wiedzy (das Wissen) od nauki (die
Wissenschaft). Wiedza jest totalnością podmiotowo-przedmiotową.
Obejmuje nie tylko naukę, ale i podmiot, który jest w jej posiadaniu. Jako
wiedza absolutna jest zaś totalnością podmiotowo-przedmiotową rów
nież w tym sensie, że jest wiedzą podmiotu o samym sobie, samowiedzą.
Natomiast nauka jest wiedzą w aspekcie przedmiotowym, tzn. pewną
abstrakcją, oddzieleniem tego, co podmiot wie, od samego podmiotu.
Można zapewne tę wiedzę spisać i wówczas będzie to nauka rzeczywiś
cie oderwana od wiedzącej jaźni jako tej oto jaźni. Ale, oczywiście,
nauką nie są same tylko litery, ale sens, które one wyrażają, duch, który je
ożywia. Tym ożywiającym duchem jest jaźń czytelnika, który rozumie
duchowo to, co znaczą litery. W relacji książka-czytelnik nauka powraca
więc do wiedzy, choć, oczywiście, mogą być różnice między tym, co miał
na myśli autor, który książkę napisał, a tym, co myśli czytelnik, który ją
czyta. Absolutną rzeczywistością jest dla Hegla wiedza absolutna, a nie
jakaś istniejąca nie wiadomo gdzie nauka absolutna. Rozdział kończący
Fenomenologię ducha zatytułowany jest właśnie Das absolute Wissen,
Wiedza absolutna. Nauka może istnieć w czysto logicznej postaci.
I następne po Fenomenologii ducha wielkie dzieło Hegla nosi tytuł
Wissenschaft der Logik, Nauka logiki. Ale rozumiejący ją podmiot nie
wyczerpuje się w czystym pojęciu, którym jest w swej najgłębszej
istocie, i duch ożywiający jego rozumienie nauki jest duchem bogatszym.
Zresztą sama czysta nauka zawiera w sobie konieczność przejścia w inną
sferę. Na koniec Nauki logiki czysto logiczna idea „przechodzi” w przy
rodę— następuje przejście od nauki logiki do filozofii przyrody. Wiedza
absolutna w nic bardziej absolutnego już nie przechodzi, jest ostatecz
nym zwieńczeniem całej sfery ducha. Ale z drugiej strony nauka sama ma
swój udział w stawaniu się wiedzy, ponieważ wiedza nie może istnieć
naprawdę w inny sposób niż wyartykułowany, czyli konkretnie biorąc,
wyrażony w słowach i w takiej lub innej postaci utrwalony, zwłaszcza że
jest to bogaty, rozwinięty system. Wszystkie logiczne przejścia muszą
być pojęciowo wywiedzione, nie mogą opierać się na jakiejś mglistej
intuicji. Tak więc pojawienie się nauki w formie zobiektywizowanej jest
koniecznym momentem w stawaniu się wiedzy absolutnej.
598 Fenomenologia ducha
się od tego, co inne. Myśl Hegla jest tu więc inna. Zakładając ową treść
jako różną od myśli i różną od Ja i stwierdzając, że tę treść Ja od siebie
odróżnia, Hegel stwierdza następnie, że ta treść jest sama w sobie
negatywnością samej siebie, tzn. znosząc samą siebie, okazuje się Ja, co
może też być ujęte w ten sposób, że wyłaniające się z tej treści Ja kieruje
się w niej refleksyjnie ku samemu sobie. Dzięki temu treść może być
przez Ja pojęta, gdyż sama w sobie jest właśnie Ja.
94 Może to się wydawać sprzeczne z podanym powyżej wyjaś
nieniem, ale w istocie mamy tu głębsze wyjaśnienie tego, co poprzednio
zostało wyrażone w sposób tylko przybliżony. Mówiąc Ja, mamy przy
tym za sprawą języka wyobrażenie jakiegoś tożsamego z samym sobą
Czegoś. A zatem byłoby to takie wyobrażenie, że jedno Coś poznaje
drugie Coś, które ma tę samą naturę, co ono, mianowicie naturę Ja. Ale Ja
ze swej natury nie jest żadnym Czymś, ale—jak to ogólnie wyraża Hegel
— jest negatywnością, w szczególności negatywnością wszelkiego
Czegoś. Ja jako refleksyjne kierowanie się ku sobie założone jest
wprawdzie jako jakieś Coś, ku któremu ten ruch refleksji się kieruje, ale
Ja tak naprawdę jest tym ruchem, a nie spoczynkiem u jego kresu. Ja nie
może uchwycić siebie w pozytywny sposób w bezruchu, jest bowiem
negatywnością i jako takie jest zawsze uwikłane w to, co inne, i odróż
nianie się od niego. Ponieważ taka jest natura Ja założonego tu jako
podmiot, więc taką też naturę powinien mieć przedmiot, czyli to, co
występuje tu jako treść. Przedmiotem jest zatem ruch treści, inaczej
mówiąc, treścią jest ruch treści, czyli pewna „meta-treść”, aspekt czysto
logiczny. W taki sposób wiedza oczyszcza się ze swej pozalogicznej,
zmysłowej zawartości.
95 Ten skomplikowany sposób istnienia, który należy do natury Ja,
tym bardziej cechuje ducha. O ile mówiąc o Ja, rozdzielaliśmy Ja po
stronie podmiotowej od Ja po stronie przedmiotowej, o tyle dzięki
pojęciu ducha nie musimy już nawet zachowywać tego odróżnienia. To
wszystko bowiem jest jeden duch, który zbiera w sobie cały ruch
i wszystkie stosunki między jego momentami, inaczej mówiąc, całą
idealność rzeczywistości, a odróżnia się od substratów zakładanych
w wyobrażeniu jako jakaś sztywna realność, czyli w istocie od pozoru
tego, co nieduchowe. Określenie ducha pojawiło się tu od strony treści,
jako jej ruch, którym jest w istocie ruch pojęcia. To za sprawą pojęcia,
myślowego ujmowania przedmiotu, przedmiot ulega zniesieniu, czyli
podlega ruchowi. Bez pojęcia byłby nieruchomy, zastygły w swej
bezpośredniej określoności. A zatem duch żyje i porusza się w pojęciu.
Przypisy 601
Ale, oczywiście, nie byłoby tego ruchu przedmiotu, gdyby nie podmiot.
I to nie tylko dlatego, że tym pojęciem jest myślenie podmiotu, ale
zwłaszcza z tego względu, że przedmiot, który sam z siebie ulega
zniesieniu i dzięki temu jest przedmiotem w ruchu, nie jest i nie może być
przedmiotem samym w sobie, ale jest jedynie przedmiotem dla pod
miotu, dla świadomości. Skoro więc koniecznym momentem ruchu
treści jest podmiot, więc duch, który jest tym ruchem, obejmuje sobą
również podmiot i w ten sposób istnieje dla siebie. Gdyby szukać
fizykalnych analogii dla duchowego sposobu istnienia, określanego
przez wiele języków (choć akurat nie przez niemiecki—np. łac. spiritus,
gr. 7cvev|ia) jako podmuch, tchnienie, to można by jego naturę wyrazić
jako falową, a nie korpuskulamą. Fala przemieszcza się w materialnym
ośrodku, który w sumie pozostaje w spoczynku. I czymś podobnym jest
ruch poznania prowadzący od pewności zmysłowej do wiedzy absolutnej
w taki sposób, że stanowiące tu punkt wyjścia zmysłowe rzeczy, mimo że
logicznie zdyskredytowane i pozostawione z tyłu, dla oglądu pozostają
niezmienione.
96 Znaczy to, że duch w formie pojęcia, nauka, istnieje dopiero po
przejściu całej drogi opisanej w Fenomenologii ducha.
97 Zrównywanie samowiedzy ze świadomością oznacza, z jednej
strony, rozszerzanie się samowiedzy przez wchłanianie przez nią treści,
która występuje zrazu jako treść świadomości, czyli jako treść zewnętrz
na w stosunku do Ja, a z drugiej strony, „kurczenie się” przedmiotu
świadomości wskutek rozpoznawania w nim przez samowiedzę własnej
jaźni. Ponieważ to „kurczenie się” przedmiotu jest ruchem myśli, więc
świadomość sama występuje przy tym jako myślenie — i w tej formie,
w formie wiedzy pojęciowej o jaźni jako świecie i świecie jako jaźni
następuje zrównanie samowiedzy ze świadomością.
98 W wiedzy absolutnej podmiot i substancja, forma i treść, świado
mość i samowiedza są bowiem tym samym, nie są rozdzielone. Jeśli
jednak te momenty zostają oddzielone, to po stronie podmiotowej
występuje formalny element wiedzy, pojęcie, które nie jest jeszcze
wypełnione treścią, a po drugiej stronie — treść, która nie jest jeszcze
przeniknięta przez pojęcie.
99 Inaczej mówiąc, substancja jako podmiot wiedzy istnieje wcześ
niej niż substancja w formie wiedzy, tzn. jako ujęta pojęciowo w całym
swym bogactwie.
100 Substancja istnieje zrazu w dwóch postaciach: jako prosty mo
ment bytu w obrębie Ja i jako materialny świat na zewnątrz Ja. Zanim te
602 Fenomenologia ducha
dwie postacie zbiegną się w jedno, każda z nich występuje jako byt sam
w sobie nieujęty przez wiedzę. Substancja w obrębie czystego Ja jest
prostym momentem, w którym w tej postaci nie ma właściwie nic do
ujęcia, a zatem wymyka się on wiedzy. Przedmiotem poznania substan
cja staje się jako „wyzewnętrzniona”, ale jako taka jest ona innobytem
pojęcia, czyli czymś, co nie występuje jako wiedza, lecz jako byt sam
w sobie, czyli byt całkiem nieprzejrzysty dla myśli. Wprawdzie substan
cja ta istnieje dla świadomości, ale istnieje dla niej w formie zmysłowego
zjawiska, które jest tylko punktem wyjścia właściwego poznania. Po
znanie to jest w swej istocie ruchem powrotu substancji do Ja i właśnie
ten ruch jest rozwijaniem jej treści i jej pojęciem.
101 Substancja w obrębie Ja jest podstawą jego istnienia, tzn. jego
bytem samym w sobie, którego cała treść sprowadza się do tego, że
jednostkowe Ja jako myślące siebie nie jest autonomiczne bytowo, lecz
opiera się w swym istnieniu na czymś różnym od siebie, czego nie zna.
102 Tym, co wprawia pojęcie w ruch, jest jego określenie, na
początku zaś substancja jako przedmiot zewnętrznego poznania jest
bogata w (bezmyślną) zmysłowość, a uboga w (określone) myślenie, tzn.
odpowiadające jej pojęcie jest w ogóle pozbawione zróżnicowania, czyli
tego, co wprawia je w ruch.
103 Substancja dana jest świadomości jako zewnętrzność, a wewnę-
trzność substancji jest właśnie tym, co nie jest świadomości dane.
Faktycznie zaś tą wewnętrznością jest owo pojęcie, którego brakuje
świadomości.
104 Znaczy to w istocie, że substancja, będącą w swej istocie duchem,
jest jako substancja w znaczeniu nieduchowym pozorem wynikającym
z braku wiedzy. Ten fragment zdania jest trudny do zinterpretowania bez
sprecyzowania, co w sensie filozoficznym oznacza użyty tu czasownik
dasein. Należy chyba uwzględnić podkreślenia przy lnnerlichkeit oraz
da ist i zinterpretować te terminy jako przeciwstawne. Skoro wewnętrz-
ność substancji jest tym, co nie jest jawne dla świadomości, więc przy
takiej interpretacji sposobem istnienia określanym mianem Dasein było
by istnienie dla świadomości, istnienie bezpośrednie, teraźniejsze, jawne
w tym sensie, jak jawny jest dla świadomości „ten świat” i ona sama,
a „tamten świat” (transcendentny, „wewnętrzny”) — niejawny. Świado
mość istniejąca dla siebie jest, oczywiście, jaźnią, która da ist i która ist.
A skoro tak, to istnieje (ist) również duch, w którego „łonie” ta jaźń
istnieje (ist). Nie chodzi tu więc Heglowi o sytuację, w której jaźń ducha
jeszcze nie istnieje (noch nicht ist), tzn. istnieje jedynie potencjalnie, ale
Przypisy 603
o sytuację, w której jaźń ducha noch nicht da ist, czyli w której to, co
naprawdę (wewnętrznie) jest duchem, jawi się poznaniu — od strony
istnienia określanego mianem Dasein—jako substancja, czyli rzeczywi
stość nieduchowa, a zatem jako coś, w czym duch nie jest jeszcze czymś
jawnym.
105 Ponieważ przedmiotową bezpośredniość, czyli przede wszystkim
zmysłowy obraz świata, trudno określić mianem prostoty, więc wyraże
nie „prostota i bezpośredniość” interpretuję rozłącznie, pierwsze słowo
odnosząc do czystego pojęcia, czyli do samego Ja, a drugie do przed
miotu świadomości skierowanej na zewnątrz. Określenie „przedmiot
przedstawiającej świadomości w ogóle” może dotyczyć zarówno jed
nego, jak i drugiego, co wynika z twierdzenia, które padnie nieco dalej,
że mianowicie pojęcie samo przedstawia się świadomości w oglądzie
jako czas. To przedstawianie się trzeba zapewne odróżniać od myślenia,
a zatem prostota czystego pojęcia przedstawiająca się świadomości jako
coś, co istnieje (da ist), byłaby jednak czym innym niż czyste pojęcie,
które myśli samo siebie. Wprowadzając tu termin „przedstawiać się”,
odstępuję wyjątkowo od ugruntowanego w polskiej terminologii Heg
lowskiej tłumaczenia Vorstellung, vorstellen jako „wyobrażenie”, „wy
obrażać” — tak żeby to vorstellen miało najszerszy możliwy zakres.
Hegel przeciwstawia sobie Begriff i Vorstellung na tej zasadzie, że
Vorstellung coś przedstawia, reprezentuje, podczas gdy pojęcie bezpo
średnio jest tym, co wyraża. Pojęcie nie ma obrazowego charakteru, nie
jest obciążone żadną domieszką zmysłowości, podczas gdy przedstawie
nie ma mniej lub bardziej zmysłową naturę. Rozumiane w sensie
wyobrażenia, przenosi ono treść zmysłową w bardziej wewnętrzny
element świadomości. To, co zwykle nazywa się pojęciami — pojęcie
konia, stołu itd. — to według Hegla jedynie wyobrażenia. Kluczem do
zrozumienia, czym jest dla Hegla pojęcie, jest jego twierdzenie, że
czystym pojęciem jest Ja, tzn. coś ze swej istoty nieobrazowego,
niezmysłowego. Odnosząc termin vorstellen do czystego pojęcia, Hegel
wskazuje na to, że przedstawia się ono świadomości jako prostota.
Czyste pojęcie jako myślane nie jest, oczywiście, proste—jest złożonym
splotem określeń logicznych, wielorakim zapośredniczeniem, ruchem
myśli.
106 Poznanie jest wytwarzane przez pojęcie, jest więc działaniem Ja,
które nasycając przedmiot własnym elementem stopniowo wypiera
z niego to, co zmysłowe, co pierwotnie wydaje się prawdziwym przed
miotem samym w sobie. Tak więc świadomość czysto zmysłowa nie
604 Fenomenologia ducha
dla niego i za niego ten drugi świat. Oba światy są dla niego obce, gdyż
jeden jest nieosiągalny i niepojęty, a drugi wyzbyty autentycznej warto
ści i odciągający go od prawdy i Zbawienia. Kierując się ku światu
wiecznemu, średniowieczny chrześcijanin podejmuje nakazane mu
przez Kościół działania, które dla niego samego są niezrozumiałe,
i zamiast znosić w ten sposób obcość tamtego świata, wprowadza tylko
obcość do swoich zachowań w tym świecie.
130 Światem intelektualnym nazywa Hegel niewidzialny świat zbu
dowany wysiłkiem myśli i wyobraźni przez neoplatoników i nawiązują
cych do ich idei chrześcijańskich teologów, świat, który stopniowo
stawał się coraz bardziej rozległy i różnorodny, zapełniał się zastępami
aniołów, rzeszami świętych itp. Świadomość tego świata wpajana była
chrześcijanom przez kapłanów od dzieciństwa i jako element świadomo
ści potocznej ten niby intelektualny świat był w istocie swoistą kopią
świata zmysłowego, aczkolwiek w elemencie zmysłowości wysublimo
wanej.
131 W swym wywodzie Hegel podkreśla myślowy, abstrakcyjny
charakter świata intelektualnego, a nie jego obciążenie zmysłowością.
Jak już wspominałem, chrześcijaństwo ze swą wiarą w niewidzialny
świat ducha przyczyniło się, zdaniem Hegla, do formalnego wykształ
cenia prymitywnej umysłowości germańskiej, wytwarzając pewien we
wnętrzny element świadomości, w którym mogło rozwinąć się myślenie.
Toteż dokonujące się w epoce Odrodzenia zstąpienie człowieka z nieba
na ziemię nie oznaczało bynajmniej tylko opuszczenia świata intelek
tualnego i zadomowienia się wyłącznie w świecie zmysłowym, ale było
też dalszym rozwojem świata intelektualnego jako wewnętrznej prze
strzeni rzeczywistej ludzkiej jaźni, która wykształciła się na tyle, że stała
się zdolna do abstrakcyjnego myślenia, czyli do poruszania się w tej
własnej przestrzeni. W tym formalnym sensie, tzn. jako element intelek
tualny, niebo znalazło się teraz wewnątrz człowieka.
132 Z jednej strony jest to Baconowski empiryzm, który w drodze
obserwacji znajduje prawa rządzące rzeczywistością, będące obecnym
w istnieniu logosem, myślą, a z drugiej strony —jako drugi fundament
filozofii nowożytnej — Kartezjańskie „myślę, więc jestem”. W swoich
Wykładach z historii filozofii (t. III) Hegel zmodyfikował to dość
powszechne ujęcie początku filozofii nowożytnej. Mianowicie w pierw
szej parze ustawia nie Bacona z Kartezjuszem, lecz Bacona z Bóhmem.
Ma to istotny sens. U Bóhmego, który otrzymał znaczący przydomek
philosophus (lub theosophus) teutonicus, skupia się wszystko to, co
616 Fenomenologia ducha
które nie są czystym eterem logicznym, lecz obdarzone są (czy też, jak
mówi Hegel — „obciążone”) pewną cielesnością. Zapewne są tej
cielesności „duszą”, ale bez niej tracą uchwytność. I właśnie w takim
elemencie pojęciowej ęi/asi-cielesności rozwija się poznawcza aktyw
ność prawej półkuli, czyli duchowego Wschodu. Po tej stronie sytuuje się
filozofia jońska — z takimi filozoficznymi zasadami, jak woda, powiet
rze, ogień. Po drugiej stronie — czysto logiczna filozofia eleatów. Na
początku filozofii nowożytnej, zgodnie z tym samym schematem, Hegel
widzi po jednej stronie Ślązaka Bóhmego, z jego „ciemnym ogniem”
i innymi pojęciami przybranymi w alchemiczne szaty, a po drugiej
— Kartezjusza, wypowiadającego twierdzenie: „myślę, więc jestem”.
A on sam po której jest stronie? Oczywiście, świadom tej przeciwstaw-
ności musi dążyć do tego, żeby w swoim stanowisku zawrzeć obie jej
strony, tzn. musi dążyć do równowagi między nimi. Faktycznie jednak
zmierza w tym kierunku, żeby jedna strona wessała w siebie całą treść
drugiej i następnie ukazała samą siebie jako całość, a tę drugą —jako
pozór. Co więcej, chciałby stwierdzić, że zostało to już dokonane. Można
się zastanawiać, czy jest to program sam w sobie słuszny, a także czy jest
w ogóle wykonalny. Można też zapytać, w jakim stopniu udało się go
zrealizować samemu Heglowi. Co się tyczy tej ostatniej kwestii, to
myślę, że Hegel usiłuje stwarzać pozory, iż tego dokonał, a służy temu
właśnie język. Inaczej mówiąc, myśląc bardziej konkretnie, tzn. jak
gdyby bardziej cieleśnie i obrazowo, wyraża to abstrakcyjnie, sugerując,
że wszystko zostało ujęte i rozwiązane w elemencie czystego pojęcia. Ta
symbolicznie rozumiana lewa i prawa półkula to jak gdyby myślenie
i byt. W tym układzie pojęciowym Bóhme w myśleniu Hegla ma
znaczenie bytu, natomiast typ filozofowania kontynuującego kartezjańs-
kie „myślę, więc jestem” — znaczenie myślenia. 1 zapewne od strony
„bytu” Hegel wie, jak to jest. Sugeruje jednak, że wie to również od
strony „pojęcia”.
Co zatem Hegel wie, jeśli chodzi o ostateczne kwestie filozofii? Jak
sądzę, uznaje on istnienie idealnej substancji, którą na użytek wyob
rażenia można określić tradycyjnym mianem eteru. Jest to pewna
idealna, ale zarazem realna przestrzeń, niebędąca jednak przestrzenią
w sensie fizykalnym. W aspekcie swej ciągłości istnieje ona w sposób
pozaczasowy, jako rzeczywistość wieczna. Ale przestrzeń ta punktu-
alizuje się. Jako byt punktowy jest jednostkową podmiotowością, wy
stępującą w relacji do tego, co ciągłe — jako rzeczywistości przed
miotowej. W ramach tej relacji pojawia się czas jako funkcja ograniczo
636 Fenomenologia ducha
zostaje? Duch święty, bo jeśli coś jest święte, to właśnie duch, i idea
bogoczłowieczeństwa, ale w sensie radykalnie różnym od chrześcijańs
kiej ortodoksji. Już raczej w takim sensie, jak w żydowskiej kabale,
w której to raczej człowiek zbawia Boga. I jeszcze idea grzechu
pierworodnego, ale jako powinność wydobycia się ze stanu natury, który
bynajmniej nie jest rajem, lecz wręcz przeciwnie. Wąż-Lucyfer wcale nie
oszukał człowieka. Jeżeli więc prawdą jest, że filozofia Hegla jest
spekulatywną transpozycją chrześcijaństwa, to tym chrześcijaństwem
nie są bynajmniej wyobrażenia podzielane przez masy, przez całe narody
europejskie, lecz chrześcijaństwo ezoteryczne, bardziej heretyckie niż
ortodoksyjne. A w szczególności Jakob Bóhme, który był wprawdzie
chrześcijaninem, ale uwikłanym ponadto w alchemię, kabałę, herme-
tyzm, a przede wszystkim czerpiącym nie tyle z nauki Kościoła, ile
z samego siebie jako zasadniczego źródła, tak że powszechne wyob
rażenia religijne były w jego wypadku raczej tylko czymś, co mąciło
czystość przekazu.
159 Owym pojęciem jest czysta myśl, którą jest Ja. Ale skądinąd Ja
istnieje, co konkretnie polega też na tym, że żyje. I w myśleniu Ja żyje
duch, co jest jednak ujęciem stosunku między Ja a duchem tylko z punktu
widzenia jednego momentu. W tym elemencie istniejącego dla siebie
myślenia rozwija się teraz treść, która jako „wyzewnętrznione” czyste
pojęcie miała formę oglądu, tzn. występowała dla świadomości jako
zewnętrzny wobec niej byt sam w sobie. Obecnie treść jest już tylko
ukształtowaniem owego elementu, w którym istnieje samo Ja. Jako to
ukształtowanie elementu myślenia nie jest już ono zewnętrznym świa
tem, przyrodą, ale nauką. Jako nauka ukształtowanie to jest też odróż
nione od Ja, które istnieje dla siebie jako prosty, czysty nieukształtowany
element myślenia. Wydaje się, że Hegel odróżnia tu naukę od wiedzy
w taki sposób, że wiedza (das Wissen) jest wiedzą Ja o sobie samym jako
o prawdzie, czyli wiedzą dla siebie, samowiedzą. Natomiast nauka
(Wissenschaft) jest wiedzą oderwaną od konkretnego Ja, wiedzą samą
w sobie, czystą logiką. Swoje następne po Fenomenologii ducha dzieło
Hegel zatytułuje Nauka logiki (Wissenschaft der Logik}.
160 Jak to jest w Fenomenologii ducha, w której cały czas utrzymuje
się różnica podmiotu i przedmiotu, a w wyniku dialektyki tego stosunku
ulega zmianie nie tylko przedmiot, ale także związana z nim forma
świadomości.
161 Hegel odróżnia czyste pojęcie, którym Ja jest, od pojęć okreś
lonych, które Ja ma. Pojęcie według Hegla zawiera trzy momenty:
Przypisy 639
tatu, czyli nauki. Istotnym momentem samej tej nauki jest więc to, że
musi ukazać sobie samej swoje powstawanie i mieć w sobie cały ten
proces — ujęty w jego konieczności logicznej —jako swoją konkretną
treść. Sposób, w jaki Hegel opisuje to przejście od czystego pojęcia do
zmysłowej świadomości, w widoczny sposób przypomina słynny opis
przechodzenia idei logicznej w przyrodę, kończący jego Naukę logiki.
Tam również jest to jak gdyby cofnięcie się do początku, tzn. do bytu. Ale
nie jest to pojęcie bytu, od którego zaczyna się Nauka logiki, lecz
zmysłowa przyroda, w której należy dopiero rozpoznać logiczną ideę.
Jest to więc przejście od logiki do filozofii przyrody, a nie od końca logiki
do jej początku. Również Fenomenologia ducha nie kończy się bynaj
mniej powrotem do swego początku. Hegel zdaje sobie bowiem sprawę,
że trzeba się cofnąć znacznie dalej, tzn. wyzbyć się tego, co jest założone
jako przesłanka całej Fenomenologii, czyli świadomości, której rozwój
jest jej przedmiotem, i znającego już rezultat narratora, przedstawiające
go ten rozwój w jego konieczności logicznej. Inaczej mówiąc, trzeba
najpierw pokazać konieczność wyłaniania się z przyrody świadomości,
a następnie przedstawić pierwsze — a nie ponowne — dochodzenie
przez świadomość do nauki. Dzięki temu dopiero nauka staje się wiedzą
absolutną. Oczywiście, Hegel jako narrator Fenomenologii ducha nie
może wyzbyć się zarazem samego siebie, gdyż wówczas nie miałby kto
dokonać zwieńczenia gmachu wiedzy absolutnej.
171 Przedmiot jako przedmiot pozostaje w stosunku do świadomości.
Wprawdzie świadomość zakłada swój przedmiot jako istniejący zarazem
niezależnie od niej, tzn. jako istniejący sam w sobie, ale ten byt sam
w sobie jest bytem samym w sobie tylko dla świadomości, jak wiemy ze
Wstępu. A zatem pełną wolność przedmiot osiągnie dopiero wtedy, gdy
założony zostanie w ogóle bez związku ze świadomością, czyli gdy
świadomość założona zostanie jako nieistniejąca — gdy „wyzbędzie się
siebie” całkowicie.
172 Oprócz wiedzy istnieje to, co nie jest wiedzą, co znaczy, że
wiedza jako wiedza jest czymś jednostronnym, „zamkniętym w czystej
idealności”. Drugą stroną jest „realność”, byt sam w sobie. Ta realność
jest czymś podwójnym—jest realnością podmiotu wiedzy i realnością
przedmiotu wiedzy. Realność podmiotu wiedzy jest tożsama z idealnoś-
cią — jest to realność Jawna”, przejrzysta dla myśli jako jedność
istnienia myślącego i myślanego. Wiedza absolutna polega wprawdzie
na utożsamieniu podmiotu i przedmiotu, ale nie oznacza to, że w ten
sposób przeciwieństwo między realnością i idealnością ulega ostatecz
Przypisy 643
prosty. Z jednej strony mamy człowieka jako żywą istotę, która powstaje
bezpośrednio, tzn. siłami natury, rozwijając się w łonie matki i przycho
dząc na świat tak, że sama o tym nie wie, a rodzice, którzy dają jej życie,
nie czynią tego jako istoty duchowe, nie wytwarzają jej sami jako swego
dzieła, lecz robią to za nich ich geny i ich nieświadoma fizjologia. Ludzie
rodzą się i żyją jedni obok drugich, rozrzuceni w przestrzeni na powierz
chni ziemi, i ten stan rzeczy trwa bez większych zmian, podobnie jak
ziemia kręci się wokół słońca i wokół własnej osi, woda paruje, a potem
skrapla się i spada jako deszcz itd. Z drugiej jednak strony ludzie istnieją
w czasie, stanowiąc nie tylko układ synchroniczny, ale również diachro-
niczny, w szczególności następstwo pokoleń — historię ludzkości.
I właśnie z tym wymiarem czasowym Hegel wiąże stawanie się duchowe
człowieka. Oczywiście, nie ma sensu przypuszczenie, że Hegel nie wie, iż
przyrodnicze stawanie się człowieka też zachodzi w czasie. Ciąża trwa
dziewięć miesięcy, dochodzenie do wieku biologicznej dojrzałości — ki
lkanaście lat, a pierwszy wyraźniejszy przebłysk ludzkiej świadomości
w biologicznym człowieku, czyli jego narodziny duchowe, należy wiązać
z tym, jak daleko wstecz sięga pamięć osobnicza i kiedy dziecko zaczyna
mówić. I te narodziny duchowe nie są już, jak się wydaje, wytworem
samej tylko przyrody, bo następują w środowisku społecznym i uwarun
kowane są przez proces wdrażania do ludzkiej kultury. Hegel to wszystko
wie, ale tutaj stara się całą rzecz ująć w sposób możliwie najogólniejszy
za pomocą swej abstrakcyjnej terminologii. Stąd uproszczenie modelu.
Tak więc przyroda wytwarza człowieka w postaci zwierzęcia z pier
wszym przebłyskiem jaźni. Ten wytwór przyrody jest od stuleci taki sam.
Nic tu się w istotnym sensie nie zmienia, więc w skali gatunkowej czas nie
odgrywa żadnej roli. Czas odgrywa jednak istotną rolę w stawaniu się
jaźni ludzkiej. Proces ten przebiega zarówno w wymiarze życia indywi
dualnego, jak i w skali całej ludzkości, i ma charakter kulturowo-
-społeczny. Jednostki najpierw przyswajają sobie kulturę, w której się
rodzą, a następnie rozwijają ją, dzięki czemu ich następcy mogą podejmo
wać dzieło dalszego kształtowania jaźni z wyższego pułapu. Tak więc
rozwój ducha ludzkiego posuwa się naprzód, mimo że przyroda wytwarza
wciąż takich samych ludzi, tzn. stoi jak gdyby w miejscu. Jeżeli historię
ludzkości mierzoną w tysiącach lat rozpatrujemy na tle biologicznej
ewolucji gatunku ludzkiego mierzonej w milionach lat, to ujęcie sugero
wane przez Hegla, abstrahujące od ewolucji, ma swój poglądowy sens
i bynajmniej nie jest równoznaczne ze stwierdzeniem, że w przyrodzie
nie ma ewolucji, że od zawsze jest ona taka, jak obecnie.
Przypisy 647
stkowej jaźni. Kiedy jakaś konkretna postać ducha osiągnie już wiedzę
o sobie, żegna się —jako substancja — z tym światem, a zachowuje się
jako wiedza. Sposobem, w jaki się zachowuje, jest wspomnienie. Kiedy
jakiś świat ducha zostaje wchłonięty przez wiedzę, tym, co z niego
pozostaje, jest pusta łupina, pozbawione soku wytłoczyny — i świat taki
wali się w sobie, nie budząc już dalej żadnego duchowego zainteresowa
nia. Mówiąc, że świat taki staje się wspomnieniem, Hegel operuje
przeciwstawieniem äußer (zewnętrzny) i inner (wewnętrzny), występu
jącym w terminach Entäußerung (wyzbycie się) i Erinnerung (wspo
mnienie). Stąd terminy te w ramach swych normalnych znaczeń sugerują
też przeciwstawienie „wyzewnętrznienia” i „uwewnętrznienia”. We
wspomnieniu to, co przedtem istniało w sposób zewnętrzny w tym
sensie, że występowało jako coś, czego można było wielorako doświad
czać, na co można było też oddziaływać i dzięki temu posuwać się
naprzód w zgłębianiu jego istoty, istnieje już tylko wewnątrz ducha, jako
coś wyrwanego ze swego pierwotnego substancjalnego istnienia. Musi
teraz napłynąć nowa fala substancji jako kolejne „wyzewnętrznienie”,
zawierające treść ducha, której duch jeszcze nie zna, musi pojawić się
nowy świat ducha.
180 Hegel opisuje tu fenomenologiczny proces, który pomimo tego
opisu pozostaje zagadkowy, ponieważ jest „pogrążony w nocy”, odbywa
się „za plecami samowiedzy”. Chodzi o to, żeby przedstawić, w jaki
sposób po odejściu w przeszłość jednej postaci ducha i odpowiadającego
jej świata rodzi się nowa postać ducha i nowy świat. Oczywiście, można
to z grubsza opisać za pomocą kategorii zniesienia, tzn. negacji, która jest
zarazem kontynuacją w postaci nowej pozytywności, wkraczającej na
miejsce poprzedniej pozytywności. „To zniesione istnienie... jest ist
nieniem nowym” — stwierdza Hegel. O ciągłości między jednym
a drugim stanowi to, że zniesieniem pierwszego istnienia jest wiedza
o nim. Wszelako jako nowe istnienie nie jest to po prostu istnienie tego
pierwszego istnienia w formie wiedzy, tzn. w elemencie pojęcia, ale jest
to istnienie, które będzie występować jako przeciwstawne wiedzy, tzn.
jako takie, które ma być dopiero poznawane. Hegel powiada, że jest to
„istnienie... zrodzone... z wiedzy”, a zatem można domniemywać, że nie
jest nim sama wiedza, ale wiedza, która przeszła w istnienie. Formalnie
można to przedstawić tak: pierwsze istnienie — wiedza o pierwszym
istnieniu — drugie istnienie. I to drugie istnienie jest określone jako
zniesienie pierwszego istnienia. Terminem średnim jest tu wiedza,
a istnienie występuje jako przeciwstawne wiedzy, jako coś, co jest przez
650 Fenomenologia ducha
co zna na wskroś jako własną naturę. Dlatego treść, która uzyskuje formę
pojęcia, jest do końca objawiona. Ponieważ jednak w wiedzy absolutnej
treść i forma są tym samym, więc absolutne pojęcie może być założone
jako głębia ducha, która początkowo nie jest objawiona. Głębia ta może
być również rozumiana jako głębia czystego pojęcia, czyli zawarty
w nim moment bytu. Objawieniem tej głębi jest „wyzewnętrznienie” się
czystego pojęcia w przestrzeni. Ale to objawienie zarazem nie jest
objawieniem, ponieważ „wyzewnętrznienie” się pojęcia jest jego wy
zbyciem się siebie (Entäußerung). Jest to więc objawienie, które jest
zarazem ukryciem. Inaczej mówiąc, treść absolutnego pojęcia ukazuje
się w formie, która nie jest pojęciowa, tzn. przedstawia się jako byt
materialny, nieprzejrzysty dla myślenia. Ale ten materialny byt jako
rozciągły, tzn. przestrzenny, ukazuje różnorodność treściową, której nie
ukazuje czyste pojęcie w swej postaci „niewyzewnętrznionej”.
183 Jak już mówiłem poprzednio, „wyzewnętrznienie wyzewnętrz-
nienia” polega na tym, że różnorodność treści zawartej w absolutnym
pojęciu występuje jako zewnętrzna przedmiotowość, mająca po swej
drugiej stronie podmiotowość, jaźń. Po stronie przedmiotu istnieje
materialny byt sam w sobie, po stronie podmiotu — czysty element
wiedzy, pojęcie. Chodzi teraz o to, żeby ten pozór bytu samego w sobie,
jakim jest materialność przyrody, zastąpić rzeczywistym bytem samym
w sobie, jakim jest pojęcie, myśl. Pojęcie musi więc samo wystąpić jako
substancja różnic, które przedstawia sobą przyroda. Nie polega to jednak
na tym, że pojęcie te różnice po prostu utrwala, jak to ujmuje empiryzm,
dla którego pojęcie jest tylko duplikatem treści zmysłowej. Pojęcie ze
swej natury znosi różnice zjawiska zmysłowego, wykazując, że to, co
skończone, nie istnieje, i prowadząc w ten sposób od tego, co skończone,
do tego, co nieskończone. Pojęciowy obraz świata jest więc zasadniczo
różny od oglądu zmysłowego — restytuuje on w wielości jedność,
a w przedmiotowości podmiotowość. I ostatecznie okazuje się samowie-
dzą poznającego ducha. Proces poznawczego znoszenia obcego pojęciu
istnienia zewnętrznego świata zachodzi dla Hegla z konieczności w cza
sie, nie jest mistycznym aktem oświecenia, w którym bezpośrednio
ogląda się jedność wszystkiego i rozciąganie się własnego Ja na całość
bytu, względnie jego roztapianie się w Absolucie, lecz dokonuje się
poprzez kolejne etapy, które zachowują się w pamięci ducha i które
również są etapami kształtowania się ducha aż do takiej postaci, która
jest zdolna do osiągnięcia wiedzy absolutnej. Te etapy w kształtowaniu
się ducha to kolejne postacie ducha i zarazem kolejne postacie świata.
654 Fenomenologia ducha
W parafrazie Hegla:
Od tłumacza............................................................................................ 5
Przedmowa ........................................................................................... 13
Wstęp..................................................................................................... 59
A. ŚWIADOMOŚĆ
B. SAMOWIEDZA
C. (AA.) ROZUM
(BB.) DUCH
(CC.) RELIGIA
FUNDACJA ALETHEIA