Piusa XII dla nazistów i jego świętą cierpliwość dla smrodu bydlęcych wagonów wywożących Żydów z Rzymu do Auschwitz. Dlatego właśnie zostanie świętym? Ratzinger z całą pewnością nie urodził się pod szczęśliwą gwiazdą, na przykład betlejemską, tylko pod jakąś pechową. Czego się nie dotknie – spieprzy. Wykład w Ratyzbonie o islamie – tragedia; przywrócenie lefebrystów na łono Krk – makabra; zapowiedź wyświęcenia papieża Piusa XII – katastrofa. I to katastrofa, która będzie eskalować i może więcej złego zrobić Kościołowi niż wszystkie jego afery pedofilskie razem wzięte. Zdecydował bowiem Benedykt XVI, że z łotra – lub choćby tylko z cynicznego konformisty – zrobi świętego. Co prawda pamięć ludzka bywa krótka, ale na szczęście nie aż tak bardzo, by nie pamiętać czynów sprzed nieco więcej niż pół wieku. Nie ma miesiąca niemal, aby na światło dzienne nie wychodziły kolejne dokumenty kompromitujące nieżyjącego pupila żyjącego papieża. Tak stało się i teraz. Dwaj włoscy historycy – Mario J. Cereghino i Giuseppe Casarrubea – odnaleźli dokumenty, po opublikowaniu których Pius XII (Eugenio Maria Giuseppe Giovanni Pacelli) powinien zostać niezwłocznie przetransportowany windą z nieba (o ile tam jakimś cudem jest) do piekła – i to do karnej kompanii. Jeden z dokumentów to stenograficzny zapis spotkania Pacellego z ambasadorem USA przy Watykanie Haroldem Tittmannem. W rozmowie dyplomata poruszył kwestię wstrząsających scen łapanki ponad tysiąca rzymskich Żydów (dzień wcześniej) oraz wywózki ich do obozu Auschwitz i „spodziewał się poruszającej reakcji papieża”. No i doczekał się poruszenia namiestnika Chrystusa, który rzeczywiście się zdenerwował, ale... działaniem „komunistycznych band stacjonujących wokół Rzymu”. Tak Pius XII określił włoski, antyfaszystowski ruch oporu! Antyhitlerowska partyzantka to – zdaniem papieża – bandyci. Indagowany w kwestii holokaustu Pacelli zdenerwował się po raz wtóry i oświadczył amerykańskiemu dyplomacie, że „Niemcy szanują państwo watykańskie i własność Stolicy Apostolskiej w Rzymie, ponadto niemieckie dowództwo wydaje się dobrze nastawione wobec Watykanu”. A przecież własność i spolegliwość władzy to dla Watykanu dwa największe skarby, nieprawdaż? Historycy odnaleźli też dokument kolejny. Pochodzi z 10 listopada 1944 roku i jest sprawozdaniem z rozmowy papieża z ambasadorem brytyjskim D’Arcym Osbornem. Do spotkania tego doszło dokładnie w czasie, gdy oddziały SS dokonały ludobójstwa na przeszło 400 tysiącach węgierskich Żydów. Gdy ambasador błagał o reakcję, ba, wręcz śmiał zażądać od Piusa XII zdecydowanego potępienia bestialstwa nazistów, usłyszał, że „jeżeli do potępienia w ogóle dojdzie, to będzie ono wyłącznie anonimowe”! W zamian papież zaproponował, że może publicznie potępić „bestialstwa, jakich dopuszcza się Armia Czerwona”. Na takie dictum brytyjskiemu dyplomacie opadła szczęka. Później przerażony wyprosił u Pacellego, aby zrezygnował z tego zamiaru, bo „mogłoby to być fatalnie zrozumiane przez antyhitlerowską koalicję aliantów”. Ta rezygnacja z potępienia Armii Czerwonej musiała papieża naprawdę dużo kosztować, więc pewnie dlatego właśnie Benedykt XVI uznał heroiczność jego cnót. A może ta heroiczność polegała na tym, że Pius XII był chorobliwie wręcz wyniosły i pyszny, nawet w porównaniu z dawnymi „cesarzami” Watykanu. Do służby – z wyjątkiem swojej zaufanej niemieckiej zakonnicy Pasqualiny – odnosił się z pogardą. Jako ostatni papież kazał się nosić w lektyce, w odróżnieniu od swego następcy – przyjaznego ludziom Jana XXIII. Wkrótce B16 wyniesie Czcigodnego Sługę Bożego Piusa XII na ołtarze. W ten sposób nazistowscy ludobójcy będą mieli swojego patrona. JOANNA GAWŁOWSKA