Deleuze & Guattari - Tysiąc Plateau-Strony-302-318

You might also like

Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 17

/ 14 /

1 4 4 0 – G ł a dk i e i w y ż ło b i o n e

Kołdra

Przestrzeń gładka i przestrzeń wyżłobiona – przestrzeń koczownicza


i osiadła – przestrzeń, w której rozwija się maszyna wojenna i przestrzeń
ustanowiona przez państwo – nie mają one tej samej natury. Niekiedy
możemy wyznaczyć prostą opozycję między dwoma rodzajami prze-
strzeni. Czasami musimy jednakże wskazać dużo bardziej złożoną róż-
nicę, sprawiającą, że kolejne elementy rozważanej opozycji w ogóle się
ze sobą nie zbiegają. Musimy też pamiętać, że obie przestrzenie istnie-
ją jedynie jako mieszaniny łączące jedną i drugą: przestrzeń gładka jest

587
t ys i ąc P l at e au / 1 4 / 1 4 4 0 – G ł a d k i e i w y ż ło b i o n e

cały czas przekładana na przestrzeń wyżłobioną i z nią krzyżowana; prze- Wśród elastycznych i stałych wytworów istnieje jednak również fil-
strzeń wyżłobiona jest wciąż odwracana, zwracana przestrzeni gładkiej. cowanie, które działa zupełnie inaczej, jak anty-tkanina. Nie wiąże się
W pierwszym przypadku nawet pustynia jest organizowana; w drugim, ono z przesuwaniem przędzy lub jej krzyżowaniem, lecz z plątaniem włó-
to pustynia poszerza się i rozrasta; oba przypadki mogą zachodzić rów- kien, uzyskiwanym przez folowanie (na przykład poprzez naprzemienne
nocześnie. Faktyczne mieszaniny nie przeszkadzają zatem w dokonaniu walcowanie bloku włókien w przód i w tył). Tym, co się plącze, są mikro-
rozróżnienia co do zasady, abstrakcyjnego rozróżnienia między obiema łuski włókien. Plątanina ta nie ma nic z jednorodności: jest raczej gładka
przestrzeniami. To właśnie dlatego nie łączą się one ze sobą w ten sam i przeciwstawia się punkt po punkcie przestrzeni tkaniny (jest zasadni-
sposób: owo rozróżnienie co do zasady określa formy, takiej lub innej, czo nieskończona, otwarta, nieograniczona we wszystkich kierunkach;
faktycznej mieszaniny, a także jej znaczenie (czy przestrzeń gładka jest nie ma ani spodu, ani wierzchu, ani centrum; nie wyznacza elementów
schwytana, otoczona przez przestrzeń wyżłobioną, czy to raczej prze- stałych i ruchomych, lecz raczej dokonuje rozkładu ciągłej zmiany). Na-
strzeń wyżłobiona rozpuszcza się w gładkiej, umożliwiając jej rozwój?). wet technolodzy mający zatem największe wątpliwości co do innowa-
Istnieje więc szereg równoczesnych pytań: proste opozycje dwóch prze- cyjności koczowników, muszą uznać ich zasługi w odniesieniu do filcu:
strzeni; złożone różnice; faktyczne mieszaniny i zachodzące między nimi doskonały izolator, genialny wynalazek, materiał nadający się na na-
przejścia; przyczyny mieszanin, które wcale nie są symetryczne i które miot, ubranie, a nawet zbroję (jak u Turko-Mongołów). Bez wątpienia
sprawiają, że przechodzi się już to od przestrzeni gładkiej do wyżłobio- koczownicy z Afryki i Maghrebu traktowali wełnę jak tkaninę. Czyż nie
nej, już to od wyżłobionej do gładkiej, za sprawą zupełnie różnych ru- odkrywamy tu (nawet jeśli ryzykujemy przemieszczenie przeciwstawie-
chów. Konieczne jest zatem przyjrzenie się pewnej liczbie modeli, które nia) dwóch koncepcji, a nawet dwóch bardzo odmiennych praktyk tka-
byłyby niczym zmienne aspekty dwóch przestrzeni i relacji między nimi. ctwa, które różnią się od siebie mniej więcej tak, jak filc i tkanina? Wszak
wśród ludów osiadłych tkanina używana do produkcji odzieży i tkani-
Model technologiczny – Tkanina ma zasadniczo pewien szereg cech po- na stosowana do obić dążą do wchłonięcia już to ciała, już to przestrze-
zwalających zdefiniować ją jako przestrzeń wyżłobioną. Po pierwsze, ni zewnętrznej wobec nieruchomego domu: tkanina łączy ze sobą ciało
tworzą ją dwa równoległe elementy: w najprostszym przypadku są to i zewnętrze w zamkniętej przestrzeni. Koczownik z kolei klasyfikuje za-
elementy pionowe i poziome, krzyżujące się ze sobą prostopadle. Po równo ubiór, jak i dom w ramach przestrzeni zewnętrznej, gładkiej prze-
drugie, dwa rodzaje elementów pełnią dwie różne funkcje; jedne są sta- strzeni, w której się porusza.
łe, drugie natomiast ruchome i przechodzą nad i pod elementami stały- Tkanina i filc wiążą się ze sobą i mieszają na wiele sposobów. Czy
mi. Leroi-Gourhan przeanalizował tę figurę „elastycznych ciał stałych”, nie możemy zatem jeszcze raz przesunąć opozycji? Na przykład robienie
zarówno w odniesieniu do wikliniarstwa, jak i tkactwa: pręty wikliny na drutach, tworzące przestrzeń wyżłobioną, tak, że każdy z drutów peł-
i nici, osnowa i wątek1. Po trzecie, przestrzeń wyżłobiona w ten sposób ni na zmianę rolę wątku i osnowy. Z kolei szydełko wyznacza przestrzeń
jest z konieczności ograniczona, zamknięta co najmniej z jednej strony: otwartą we wszystkich kierunkach, dającą się przedłużać w każdą stronę,
tkanina może mieć nieskończoną długość, ale nie szerokość, określaną jakkolwiek przestrzeń ta nadal posiada centrum. Dużo bardziej znaczą-
przez ogniwa łańcucha ramy osnowy; konieczność przechodzenia na po- ce jest jednak rozróżnienie haftu, wraz z jego tematem czy też motywem
wrót prowadzi do przestrzeni zamkniętej (koliste i cylindryczne figury centralnym, oraz patchworku, z właściwymi mu połączeniami bok-w-
są wszak zamknięte). Wreszcie, tego typu przestrzeń zdaje się z koniecz- -bok i nieskończonym dodawaniem kolejnych fragmentów tkaniny.
ności mieć spód i wierzch; nawet jeśli przędze osnowy i wątku mają do- Niewątpliwie haft może być niezwykle skomplikowany, zarówno jeśli
kładnie tę samą naturę, tę samą liczbę i tę samą gęstość, to tkanie odtwa- chodzi o jego elementy zmienne, jak i stałe, ruchome i nieruchome. Na-
rza spód poprzez przeniesienie supłów na jedną stronę. Czyż to nie ze tomiast patchwork może przedstawiać coś na kształt motywów, syme-
względu na te wszystkie cechy Platon obiera tkactwo za wzór dla „kró- trii, współbrzmienia przypominającego haft. Sama płaszczyzna powsta-
lewskiej nauki”, to znaczy sztuki rządzenia ludźmi lub zarządzania apa- je jednak w zupełnie inny sposób: nie ma tu centrum; wzór podstawowy
ratem państwowym? (block) składa się z pojedynczego elementu; powrót do tego elementu
wyzwala niezwykle rytmiczne walory, odmienne od harmonii cechują-
1 André Leroi-Gourhan, L’homme et la matière, Albin Michel 1973, s. 244 i nast. cej haft (zwłaszcza crazy patchwork, łączący fragmenty tkaniny w różnym
(a także opozycja tkaniny i filcu). kształcie i kolorze, bawiący się jej teksturą). „Pracowała już nad nim od

588 589
t ys i ąc P l at e au / 1 4 / 1 4 4 0 – G ł a d k i e i w y ż ło b i o n e

piętnastu lat, nie rozstając się nigdy z nieforemnym woreczkiem z wy-


tartego i przybrudzonego brokatu, zawierającym przedziwną kolekcję Model muzyczny – Pierre Boulez jako pierwszy rozwinął zbiór prostych
skrawków materiału wszelkiego możliwego kształtu i koloru. Nigdy nie przeciwstawień i złożonych różnic, a także niesymetrycznych współza-
mogła się zdecydować na ułożenie ich według jakiegoś określonego wzo- leżności pomiędzy przestrzenią gładką i wyżłobioną. Stworzył te poję-
ru ani sama wybrać wzór; próbowała wciąż i zmieniała zdanie, zastana- cia i terminy w polu muzycznym, definiując je ściśle na kilku poziomach,
wiała się i przymierzała na nowo skrawki niby klocki układanki, usiłu- aby za jednym zamachem zdać sprawę z abstrakcyjnego rozróżnienia
jąc dopasować je do jakiegoś wzoru czy też wzór dopasować do nich, bez i z konkretnych mieszanin. Ujmując rzecz najprościej, Boulez stwierdził,
użycia nożyczek, wygładzając kolorowe gałganki miękkimi palcami”2. To że gładką czasoprzestrzeń zajmuje się bez liczenia, podczas gdy w czaso-
bezkształtna zbieranina poskładanych ze sobą kawałków, które można przestrzeni wyżłobionej liczy się, aby ją zająć. Takie ujęcie pozwala wy-
połączyć na nieskończenie wiele sposobów: widzimy, że patchwork jest czuć czy też dostrzec różnicę pomiędzy wielościami nie-metrycznymi
dosłownie przestrzenią riemannowską czy raczej przestrzenią odwróco- i wielościami metrycznymi, pomiędzy przestrzeniami kierunkowymi
ną. Stąd wynika ustanowienie bardzo szczególnych grup pracy przy sa- i wymiarowymi. Przywraca im to dźwięczność i muzyczność. Bez wąt-
mej pracy nad patchworkiem (warto zwrócić uwagę na znaczenie, jakie pienia jego własne dzieło wykonane jest z tych relacji, stworzonych czy
w Ameryce miało quilting party, a także rolę, jaką pełniło ono w odnie- też odtworzonych w formie muzycznej4.
sieniu do kobiecej wspólnotowości). Przestrzeń gładka patchworku po- Na drugim poziomie można stwierdzić, że przestrzeń podlega
kazuje też, że „gładkość” nie oznacza jednorodności; przeciwnie, jest to dwóm typom zerwania: jeden definiowany jest przez wzorzec, a drugi –
przestrzeń bezkształtna, amorficzna, będąca prefiguracją op-artu. nieregularny i nieokreślony, mogący realizować się w dowolnym miejscu.
Szczególnie interesująca pod tym względem jest historia Kołdry. Na jeszcze innym poziomie można stwierdzić, że częstotliwości mogą
Kołdrą nazywa się połączenie dwóch fragmentów tkaniny, zszytych ra- rozdzielać się w interwałach, pomiędzy zerwaniami albo też rozkładać
zem i wypchanych. Dlatego może ona nie ani wierzchu, ani spodu. Je- się statystycznie, bez zerwania: w pierwszym przypadku reguła podzia-
śli nałoży się historię kołdry na krótką sekwencję migracji (koloniści, łu zerwań i interwałów określana jest jako „modulo”; może ona być sta-
którzy opuścili Europę, udając się do nowego świata), można zauwa- ła i nieruchoma (przestrzeń wyżłobiona prosto) albo może być zmien-
żyć przejście od formuły zdominowanej przez haft (tak zwane „zwykłe” na, czy to w sposób regularny, czy nieregularny (przestrzenie żłobione
kołdry) do formuły patchworku („kołdry zdobione”, a przede wszyst- w krzywizny, skupione, jeśli modulo jest zmienne w sposób regularny,
kim „kołdry z łączonych kawałków”). Choć więc pierwsi osadnicy w XVI i nieskupione, jeśli jest nieregularne). Jednak gdy nie ma modulo, roz-
wieku przywieźli zwykłe kołdry, wyjątkowo piękne haftowane i żłobio- dział częstotliwości zachodzi bez cięcia: dokonuje się on „statystycznie”,
ne przestrzenie, to do końca XVII wieku rozwijają oni stopniowo techni- na skrawku przestrzeni, nieważne jak mały by on nie był; ma ona jednak
kę patchworku, przede wszystkim ze względu na brak tekstyliów (resztki co najmniej dwa aspekty, wedle których rozdział jest równy (przestrzeń
tkanin, kawałki wycinane ze zużytych ubrań, wykorzystanie zawartości gładka nieukierunkowana) lub też cechujący się różnym stopniem roz-
„worka ze ścinkami”), a także z powodu sukcesu indyjskich materiałów rzedzenia albo gęstości (przestrzeń gładka ukierunkowana). Czy w przy-
bawełnianych. Zupełnie jakby gładka przestrzeń narodziła się lub wyszła padku gładkiej przestrzeni pozbawionej zerwania i modulo można mó-
z przestrzeni wyżłobionej, nie bez wzajemnej korelacji, załatania jednej wić również o braku interwału? Albo przeciwnie, czy w takim przypadku
przez drugą albo przejścia jednej w drugą, obecnej mimo zachodzących wszystko nie staje się interwałem, intermezzo? To, co gładkie, stanowi
między nimi różnic. Zgodnie z migracją, w stopniu, w jakim łączy się ona nomos, podczas gdy to, co wyżłobione, zawsze ma logos, na przykład ok-
z nomadyzmem, patchwork przyjmuje nie tylko nazwy przebytych tras, tawę. Problem Bouleza polega na połączeniu dwóch typów przestrzeni,
lecz również je „reprezentuje”, jako nieoddzielny od prędkości czy też ru-
chu w obrębie otwartej przestrzeni3.
pobudzić pewne tendencje w malarstwie amerykańskim: z jednej strony za
sprawą „bieli na bieli” zwykłych kołder, z drugiej za sprawą kompozycji patch­
2 William Faulkner, Sartoris, tłum. K. Wojciechowska, PIW 1969, s. 146. workowych („można tu odkryć efekty optyczne, obrazy ułożone w serie, za-
3 Na temat historii kołdry i patchworku w wyobraźni amerykańskiej zob. Jo- stosowanie kolorowych pól, rzeczywiste pojmowanie przestrzeni negatywnej,
nathan Holstein, American Pieced Quilts, Viking 1973 (wraz z reprodukcjami sposób ujęcia abstrakcji formalnej itp., s.12).
i bibliografią). Holstein nie udaje, że kołdra jest zasadniczym źródłem sztuki 4 Pierre Boulez, Penser la musique aujourd’hui, Gonthier 1963, s. 95 i nast. Analizę
amerykańskiej, lecz zaznacza, w którym miejscu mogła ona zainspirować lub Bouleza podsumowujemy w kolejnym paragrafie.

590 591
t ys i ąc P l at e au / 1 4 / 1 4 4 0 – G ł a d k i e i w y ż ło b i o n e

ich naprzemienności i nakładaniu się: w jaki sposób „silnie ukierunko- przestrzeń). Przestrzeń gładka, ukierunkowana czy nie, zwłaszcza jed-
wana, gładka przestrzeń miałaby dążyć do mieszania się z przestrzenią nak nieukierunkowana, ma charakter kierunkowy, nie zaś wymiarowy
wyżłobioną”, w jaki sposób „przestrzeń wyżłobiona, gdzie statystycz- czy też metryczny. Przestrzeń gładka zajmowana jest przez wydarzenia
ny rozkład faktycznie wykorzystywanych wysokości byłby równy, mia- lub istności w znacznie większym stopniu, niż przez rzeczy uformowa-
łaby dążyć do mieszania się z przestrzenią gładką”; w jaki sposób oktawa ne i postrzegane. Jest to przestrzeń raczej afektywna niż nacechowana
może być zastąpiona przez „skale nieoktawowe” odtwarzające się we- własnościami. Postrzeżenie w jej obrębie ma raczej haptyczny niż optycz-
dle zasady spiralnej; w jaki sposób „tekstura” może być przepracowana ny charakter. O ile w przestrzeni wyżłobionej formy organizują materię,
tak, by utracić swe stałe i jednorodne wartości, by stać się wsparciem dla w przestrzeni gładkiej to materiały opisują siły lub służą im za sympto-
prześlizgów w czasie, przesunięć w ramach interwałów, przekształceń my. Jest to zatem raczej intensywna, a nie ekstensywna przestrzeń, prze-
son-artu porównywalnych z tymi, jakie zachodzą w op-arcie. strzeń odległości, nie zaś miar. Intensywne Spatium zamiast Extensio.
Powróćmy do prostego przeciwstawienia: o wyżłobieniu możemy Ciało bez Organów zamiast organizmu i organizacji. Postrzeżenie skła-
mówić w odniesieniu do krzyżowania tego, co stałe i zmienne, tego, co da się raczej z symptomów i szacunków niż z miar i własności. To dlate-
organizuje poziome linie melodyczne i pionowe płaszczyzny harmonicz- go gładką przestrzeń zajmują intensywności, wiatry i szmery, siły, jakości
ne. Gładkość dotyczy z kolei ciągłej zmiany, ciągłego rozwoju sprzyjają- dotykowe i dźwiękowe, jak na pustyni, na stepie albo na lodzie6. Pękanie
cego tworzeniu ściśle rytmicznych wartości, czystego wytyczania linii lodu i pieśń piasków. Tym, co osłania wyżłobioną przestrzeń, jest, prze-
przekątnej poprzez to, co pionowe i poziome. ciwnie, niebo i wynikające z niego mierzalne jakości wizualne.
W tym właśnie miejscu pojawia się szczególny problem morza. Mo-
Model morski – Z pewnością tak w przestrzeni wyżłobionej, jak i gładkiej rze jest w najwyższym stopniu powierzchnią gładką, a przez to jest naj-
istnieją punkty, linie i powierzchnie (również objętości, lecz tę kwestię bardziej podatne na wymogi coraz bardziej ścisłego żłobienia. Problem
odkładamy na razie na bok). A zatem w przestrzeni wyżłobionej linie ten nie pojawia się w pobliżu lądu. Przeciwnie, to nawigacja dalekomor-
i trasy mają tendencję do podlegania punktom: przechodzi się od jed- ska żłobi morza. Przestrzeń morska żłobi się w odniesieniu do dwóch
nego punktu do drugiego. W przestrzeni gładkiej rzecz ma się odwrot- naukowych zdobyczy, astronomicznej i geograficznej: punkt albo poło-
nie: punkty są poddane trasie; w przypadku koczowników jest to wektor żenie, które uzyskuje się w wyniku szeregu obliczeń opierających się na
odzienie-namiot-przestrzeń zewnętrzna. Chodzi o podporządkowanie dokładnej obserwacji gwiazd i słońca; mapa, na której przecinają się po-
siedliska trasie, o uzgodnienie przestrzeni zewnętrznej i wewnętrznej: łudniki i równoleżniki, długości i szerokości, wytyczając tym samym
namiot, igloo, łódź. Zarówno w gładkiej, jak i w wyżłobionej przestrze- obszary znane i nieznane (niczym tablica Mendelejewa). Czy, zgodnie
ni istnieją postoje i trasy; jednak w przestrzeni gładkiej to trasa wprowa- z tezą portugalską, należy wyznaczyć datę przełomu w okolicach 1440
dza postój, to interwał bierze wszystko, to interwał jest substancją (stąd roku, wyznaczającego pierwsze, decydujące żłobienie, które umożliwi-
też wartości rytmiczne)5. ło wielkie odkrycia? Wolimy podążać raczej za Pierre’em Chaunu, odwo-
W przestrzeni gładkiej linia jest zatem wektorem, kierunkiem, nie łującym się do długiego trwania, w którym to, co gładkie i wyżłobione,
zaś wymiarem czy określeniem metrycznym. Jest to przestrzeń stwo- stawiają sobie czoła na morzu, a żłobienie jest ustanawiane stopniowo7.
rzona przez lokalne działania oraz zmiany kierunków. Zmiany te mogą Jeszcze zanim wprowadzono długość, istniała cała koczownicza nawiga-
być spowodowane samą naturą przemierzanych tras, jak u koczowników cja, empiryczna i złożona, która doprowadziła do wynalezienia wiatrów
żyjących na archipelagach (przypadek „ukierunkowanej” gładkiej prze- i odgłosów, kolorów i dźwięków morza; następnie istnieje też nawigacja
strzeni); lecz mogą one również wynikać ze zmienności celu lub punktu ukierunkowana, zarówno przed-astronomiczna, jak i już astronomiczna,
docelowego, jak w przypadku koczowników pustynnych, którzy zmie- posługująca się geometrią stosowaną, choć nie używająca jeszcze szero-
rzają ku lokalnej i tymczasowej roślinności (gładka, „nieukierunkowana” kości, a tym samym niezdolna do „wyznaczenia położenia”, dysponująca

5 Na temat klasyfikacji wnętrza w ramach zewnętrza u pustynnych koczowni- 6 Dwa zbieżne opisy przestrzeni lodowej i piaszczystej: Edmund Carpenter, Eski-
ków zob. Anny Milovanoff, La seconde peau du nomade, „Nouvelles Litteraires” mo oraz Wilfred Thesiger, Arabian Sands, Longmans, Green 1959 (w obu przy-
27 lipca 1978, s. 18. Z kolei na temat stosunków pomiędzy igloo a zewnętrzem padkach uderza obojętność wobec astronomii).
u koczowników żyjących na lodzie, Edmund Carpenter, Eskimo, Toronto Uni- 7 Zob. wykład Pierre’a Chaunu, L’expansion européenne du XIII e au XV e siècle, PUF
versity Press 1964. 1969 s. 288-305.

592 593
t ys i ąc P l at e au / 1 4 / 1 4 4 0 – G ł a d k i e i w y ż ło b i o n e

jedynie portulanami8, którym brak „przekładalnej generalizacji” praw- rozróżnić zjawiska fizycznego, lotu szarańczy i „wrogiego” ataku nad-
dziwych map; mamy też do czynienia z postępem prymitywnej nawiga- chodzącego z dowolnego miejsca? Chodzi tu o przypomnienie, że nawet
cji astronomicznej, w szczególnych warunkach na szerokościach oceanu to, co gładkie, może zostać wytyczone i zajęte przez diabelskie siły or-
Indyjskiego, następnie w eliptycznych kręgach Atlantyku (przestrzenie ganizacji; jednak przede wszystkim, niezależnie od wszelkiego wartoś-
proste i pokrzywione9). Wygląda to tak, jakby morze było nie tylko arche- ciowania, chodzi o pokazanie, że istnieją dwa niesymetryczne ruchy, je-
typem wszystkich gładkich przestrzeni, lecz również pierwszą przestrze- den, który żłobi, i drugi, przywracający gładkość ze żłobienia (nawet jeśli
nią gładką, która została poddana żłobieniu, przyrastającemu stopniowo za punkt odniesienia przyjmiemy gładką przestrzeń organizacji świato-
i pokrywającemu ją siatką, to tu, to tam, raz z jednej, raz z drugiej stro- wej, czyż nie ma tu także nowych gładkich albo dziurawych przestrzeni,
ny. Miasta handlowe uczestniczyły w tym żłobieniu, często wprowadza- które rodzą się w paradnych przebraniach? Virilio przywołuje początki
jąc innowacje, ale tylko państwa były w stanie doprowadzić je do końca, śródziemnomorskiego osadnictwa w „warstwie mineralnej”, mogącego
wynieść je na globalny poziom „polityki nauki”10. Ukierunkowanie pod- przyjąć różnorodne wartości).
porządkowuje się wymiarowości czy też się na nią nakłada. Wróćmy do prostego przeciwstawienia gładkiego i żłobionego, po-
nieważ nie możemy jeszcze poddać pod rozwagę konkretnych i asyme-
To z pewnością dlatego morze, archetyp przestrzeni gładkiej, było rów- trycznych mieszanin. Gładkie i wyżłobione rozróżniają się, po pierw-
nież archetypem wszystkich żłobień dokonywanych w gładkiej prze- sze, przez odmienny stosunek do linii (linia między dwoma punktami
strzeni: żłobienie pustyni, żłobienie powietrza, żłobienie stratosfery w przypadku wyżłobionego, punkt między dwiema liniami w przypad-
(dzięki temu Virilio może mówić o „pionowym wybrzeżu” jako zmia- ku gładkiego). Po drugie, różnią się ze względu na naturę linii (gładkie-
nie kierunku). To przede wszystkim na morzu przestrzeń gładka zostaje -ukierunkowane, interwały otwarte; wyżłobione-wymiarowe, interwa-
oswojona i to właśnie w nim odnaleziono wzorzec spożytkowania, uło- ły zamknięte). Istnieje wreszcie trzecia różnica dotycząca powierzchni
żenia żłobienia tak, aby mogło zostać wykorzystane gdzie indziej. Nie czy też przestrzeni. W przestrzeni wyżłobionej zamyka się powierzch-
przeczy to innej hipotezie Vrilio: przy żłobieniu morze oddaje pewien nię i „rozdziela” ją wedle określonych interwałów, zgodnie z przypisany-
typ przestrzeni gładkiej zajętej przez fleet in being („flotę w gotowości”), mi im cięciami; w gładkiej dokonuje się „rozkładu” w przestrzeni otwar-
następnie zaś przez stały ruch strategicznych łodzi podwodnych, ota- tej, wedle częstotliwości i długości tras (logos i nomos12). Jak jednak prosta
czających wszelką siatkę kartograficzną, wynajdujących neonomadyzm by nie była ta opozycja, nie daje się ona łatwo usytuować. Nie można za-
w służbie maszyny wojennej, jeszcze bardziej niepokojącej niż państwa, dowolić się natychmiastowym przeciwstawieniem gładkiej ziemi ho-
które odbudowują ją na granicy swych żłobień. W przedziwnym odwró- dowcy-koczownika i żłobionej ziemi osiadłego rolnika. Oczywiste jest,
ceniu morze, a następnie powietrze i stratosfera odzyskują swe gładkie że chłop, nawet osiadły, uczestniczy w pełni w przestrzeni wiatrów, jako-
przestrzenie, lecz po to, aby lepiej kontrolować przestrzeń wyżłobioną11. ści dźwiękowych i dotykowych. Gdy starożytni Grecy mówią o otwartej
Gładkie zawsze ma większą moc deterytorializacji niż wyżłobione. Gdy przestrzeni nomos, nieograniczonej, niepodzielnej, przedmiejskiej wsi,
mowa o nowych zawodach, czy nawet o nowych klasach, czyż można nie o zboczu i górze, wzniesieniu, stepie, przeciwstawiają je oni polis, miastu.
wspomnieć o wojskowych technikach, którzy dnie i noce spędzają przed Gdy Ibn Chaldun mówi o badiya, beduińskości, odwołującej się zarówno
ekranami, którzy zamieszkują i jeszcze przez długi czas będą zamieszki- do rolników, jak i koczowników-hodowców, przeciwstawia ją hadarze, to
wali strategiczne łodzie podwodne i satelity, którzy, co gorsza, nie mogą znaczy „miejskości”. Taka ścisłość jest nieodzowna, choć niewiele zmie-
nia. Od najdawniejszych czasów bowiem, od neolitu, a nawet paleolitu,
8 Portulany – mapy żeglarskie Morza Śródziemnego, używane w XIII i XIV wieku to miasto wynajduje rolnictwo: to pod wpływem miasta rolnik i jego wy-
[przyp. red.]. żłobiona przestrzeń nakładają się na przestrzeń, która jest wciąż jeszcze
9 Zwłaszcza Paul Adam, Navigation primitive et navigation astronomique,
gładka (wędrowny rolnik, na wpół osiadły albo już osiadły). Jeśli można
w: M. Mollat, P. Adam (red.), Colloques d’histoire maritime, t. V, SEVPEN 1960 (zob.
geometria stosowana bieguna polarnego). odkryć na tym poziomie prostą opozycję, to poprzez przeciwstawienie
10 Guy Beaujouan, Science livresque et nautique au XV e siècle, tamże.
11 Zob. Paul Virilio, L’insécurité du territoire, Stock 1975, na temat sposobu w jaki 12 Emmanuel Laroche (L’Histoire de la racine nem en grec ancien, Klincksieck
morze oddaje przestrzeń gładką wraz z fleet in being itd.; a także na temat spo- 1949) słusznie wskazuje na różnicę pomiędzy ideą rozdziału i rozkładu, pomię-
sobu, w jaki z dominacji powietrznej i stratosferycznej rodzi się pionowa gładka dzy dwiema grupami językowymi, pomiędzy dwoma rodzajami przestrzeni, po-
przestrzeń (zwłaszcza rozdz. IV, Le littoral vertical). między biegunem „prowincji” i biegunem „stołecznym”.

594 595
t ys i ąc P l at e au / 1 4 / 1 4 4 0 – G ł a d k i e i w y ż ło b i o n e

sobie rolników i koczowników, ziemi wyżłobionej i gładkiej: jednak tyl- podróże w miejscu: nie myślimy tu o narkotykach, których doświadcze-
ko dokonując zapośredniczenia w mieście jako sile żłobiącej. Od tej pory nie jest dosyć dwuznaczne, lecz raczej o prawdziwych koczownikach. To
nie tylko morze, pustynia, step czy powietrze są miejscem rozgrywki po- w odniesieniu do nich można powiedzieć to, co sugerował Toynbee: nie
między gładkim a wyżłobionym, lecz jest nim również sama ziemia, w za- poruszają się. Są oni koczownikami na mocy swego bezruchu, ze względu
leżności od tego, czy mamy do czynienia z kulturą w przestrzeni-nomosie, na to, że nie migrują, ze względu na to, że trzymają się gładkiej przestrze-
czy z kultywacją w przestrzeni-mieście. Co więcej: czy nie należałoby po- ni, odmawiając jej opuszczenia, chyba że po to, aby dokonać podboju lub
wiedzieć tego samego o mieście? Inaczej niż morze, jest ono przestrze- umrzeć. Podróż w miejscu: oto nazwa odnosząca się do wszelkich inten-
nią wyżłobioną w najwyższym stopniu; jednak tak jak morze było gład- sywności, nawet jeśli rozwijają się one również ekstensywnie. Myśleć to
ką przestrzenią, która daje się żłobić, tak miasto jest siłą żłobiącą, która podróżować, a my podjęliśmy wcześniej próbę naszkicowania teo-noo-
oddaje czy raczej odtwarza przestrzeń gładką, tak na ziemi, jak i w obrę- logicznego modelu przestrzeni gładkich i wyżłobionych. Mówiąc krótko,
bie innych żywiołów – poza sobą, lecz również w sobie. Oto więc gład- tym, co odróżnia od siebie podróże, jest nie obiektywna jakość miejsca
kie przestrzenie wykraczające poza miasto, nie będące jedynie częścią ani mierzalna ilość ruchu – ani nawet coś, co znajdowałoby się jedynie
organizacji światowej, lecz stanowiące również ripostę, łączącą gładkie w naszej głowie – lecz tryb uprzestrzennienia, sposób bycia w przestrze-
i dziurawe, zwracającą się przeciw miastu: olbrzymie, ruchome i tymcza- ni, bycia dla przestrzeni. Podróżować po gładkim lub wyżłobionym i tak
sowe dzielnice nędzy, koczownicy i troglodyci, skrawki metalu i tkaniny, samo myśleć..., zawsze też pamiętać o przejściach między jednym a dru-
patchworki, nieobjęte już żłobieniem pieniądza, pracy lub zamieszkania. gim, o przekształceniach i odwróceniach. W filmie Z biegiem czasu Wen-
Wybuchowa nędza, skrywana przez miasto, odsyłająca do matematycz- ders krzyżuje ze sobą i nakłada na siebie drogi dwóch postaci, z których
nej formuły Thoma: „retroaktywne wygładzanie”13. Skondensowana siła, jedna odbywa podróż goethańską, kulturalną, wspominkową, „poucza-
potencjalność riposty? jącą” i całkiem wyżłobioną, podczas gdy druga zdołała już dokonać pod-
Tak więc za każdym razem prosta opozycja „gładkie-wyżłobione” boju gładkiej przestrzeni, oddając się eksperymentom i zapomnieniu na
odsyła nas do coraz większych komplikacji, do naprzemienności i na- niemieckiej „pustyni”. Jednak, co dziwne, to pierwsza z postaci otwiera
kładania się. Jednak komplikacje te potwierdzają przede wszystkim roz- przestrzeń i posługuje się pewnym rodzajem retroaktywnego wygładza-
różnienie, właśnie dlatego, że wprowadzają ruchy asymetryczne. Na ra- nia, podczas gdy na drugiej ponownie formują się żłobienia, zamykają-
zie należałoby jedynie zaznaczyć, że istnieją dwa rodzaje podróży, które ce jej przestrzeń. Podróżować gładko, to stawać się, a nawet stawać się
różnią się rolą, jaką odgrywa w nich punkt, linia i przestrzeń. Podróż- w trudny, niepewny sposób. Nie chodzi o powracanie do przedastrono-
-Goethe i Podróż-Kleist? Podróż francuska i podróż angielska (lub ame- micznej nawigacji ani do starożytnych koczowników. Przeciwstawienie
rykańska)? Podróż arabska i podróż-kłącze? Jednak nic nie dzieje się rów- tego, co gładkie, i tego, co wyżłobione, przechodzenie jednego w drugie,
nocześnie, wszystko miesza się ze sobą, przechodząc w siebie wzajem. naprzemienność i wzajemne nakładanie się – wszystko to, w najróżniej-
Rzecz w tym, że różnice nie są obiektywne: można zamieszkiwać żło- szych znaczeniach, ma miejsce dzisiaj.
bienia pustyni, stepów albo mórz; można zamieszkiwać gładkość miast,
być miejskim koczownikiem (na przykład spacer Millera w Clichy albo Model matematyczny – Wydobycie przez matematyka Riemanna tego,
po Brooklynie, będący koczowniczym marszem po gładkiej przestrzeni, co mnogie, z jego orzecznikowego stanu i uczynienie z niego rzeczow-
sprawia, że miasto wypluwa patchwork, dyferencjały prędkości, opóź- nika „wielość” było rozstrzygającym wydarzeniem. Oznaczało to koniec
nienia i przyspieszenia, zmiany orientacji, ciągłe wariacje..., bitnicy wie- dialektyki na rzecz typologii i topologii wielości. Każda wielość definio-
le zawdzięczają Millerowi, zmienili oni jednak orientację, zrobili nowy wała się przez n określeń, lecz niekiedy były one niezależne od sytua-
użytek z przestrzeni poza miastami). Fitzgerald powiedział dawno temu, cji, niekiedy zaś od niej zależały. Można na przykład porównać wielkość
że nie chodzi o to, aby wyruszać ku morzom Południa, nie to określa po- pionowej linii pomiędzy dwoma odcinkami i wielkość linii poziomej po-
dróż. Istnieją nie tylko dalekie podróże w obrębie miasta, lecz również między dwoma innymi: widać tu, że wielość jest metryczna wtedy, gdy
pozwala się żłobić, a jej określeniami są wielkości. Z drugiej strony jed-
13 Sformułowanie to znajdujemy u René Thoma, który stosuje je w odniesieniu do nak, nie można porównać różnicy dwóch dźwięków o tym samym na-
ciągłej wariacji, w której zmienna reaguje na swój poprzednik: Modèles mathé-
matiques de la morphogenèse, Collection 10-18, Union Générale d’Éditions 1974, tężeniu i odmiennej wysokości oraz dwóch dźwięków o różnym natę-
s. 218-219. żeniu i tej samej wysokości; w tym przypadku można porównać dwa

596 597
t ys i ąc P l at e au / 1 4 / 1 4 4 0 – G ł a d k i e i w y ż ło b i o n e

określenia jedynie wtedy, gdy „jedno jest częścią drugiego i jeśli zado- jednorodna rozciągłość podział można zawsze przeprowadzać tak dłu-
wolimy się stwierdzeniem, że jeden jest niższy od drugiego, nie mogąc go, jak się chce, nie zmieniając niczego w stałym przedmiocie; wielko-
stwierdzić, o ile”14. Ten drugi rodzaj wielości nie jest metryczny i daje się ści również mogą zmieniać się, z tym tylko skutkiem, że zwiększa się lub
żłobić oraz mierzyć jedynie za pomocą środków pośrednich, którym jed- zmniejsza przestrzeń, którą żłobią. Bergson wprowadził więc „dwie zu-
nakże często się opiera. Są one niedokładne (anexacte), choć ścisłe. Me- pełnie odmienne przestrzenie wielości”, jedną jakościową, fuzyjną i cią-
inong i Russell przywołują pojęcie odległości, przeciwstawiając mu wiel- głą; drugą liczbową i jednorodną, dyskretną. Należy zaznaczyć, że ma-
kość (rozmiar15). Odległości nie są, ściśle rzecz biorąc, podzielne: dają się teria działa przechodząc i wracając obydwoma rodzajami przestrzeni,
dzielić właściwie wyłącznie w przypadku, w którym dane określenie już to otoczona w przestrzeni jakościowej, już to rozwinięta w „schemat”
przynależy do innego. W przeciwieństwie jednak do wielkości, odległo- metryczny, który wyprowadza ją poza nią samą. Konfrontacja Bergsona
ści zmieniają swoją naturę za każdym razem, gdy są dzielone. Intensywność, z Einsteinem, przeprowadzona z punktu widzenia Względności, pozo-
na przykład, nie jest złożona z dających się sumować i przesuwać wiel- staje niezrozumiała bez odniesienia do przekształconej przez Bergsona
kości: temperatura nie jest sumą dwóch mniejszych temperatur, a pręd- podstawowej teorii riemannowskich wielości.
kość nie jest sumą dwóch mniejszych prędkości. Każda intensywność,
sama będąc różnicą, dzieli się zgodnie z porządkiem, w którym każdy Często zdarzało nam się napotkać wszelkie rodzaje różnic między dwo-
element podziału odróżnia się co do swej natury od innego. Odległość ma typami wielości: metryczne i niemetryczne; rozciągłe i jakościowe;
jest więc całością uporządkowanych różnic, to znaczy zawierających się centryczne i acentryczne; drzewiaste i kłączaste; liczbowe i płaskie; wy-
jedne w drugich tak, że można oceniać zarówno większą, jak i mniejszą miarowe i kierunkowe; różnice mas i stad; wielkości i odległości; zerwa-
niezależnie od dokładnej wielkości. Dzielimy na przykład ruch na galop, nia i częstotliwości; gładkie i wyżłobione. Wielością zmieniającą swą na-
kłus, stęp, tak, że to, co dzielone, zmienia naturę przy każdym podziale, turę przy podziale jest nie tylko to, co zaludnia gładką przestrzeń – jak
tak, że żaden z nich nie wchodzi w kompozycję z innymi. To w tym zna- w przypadku pustynnych plemion: bez przerwy zmieniające się odle-
czeniu wielości składające się na „odległość” są nierozdzielne od proce- głości, stada wciąż podlegające przemianie – również sama gładka prze-
su ciągłej zmiany, podczas gdy wielości „wielkości”, przeciwnie, dzielą strzeń, pustynia, step, morze albo lód jest tego typu wielością, nieme-
się na stałe i zmienne. tryczną, acentryczną, kierunkową itd. Można zatem uznać, że Liczba
To dlatego sądzimy, że Bergson (w znacznie większym stopniu niż przynależy wyłącznie innym wielościom i że nadaje im status naukowy,
Husserl czy nawet Meinong i Russell) miał wielki wpływ na rozwój teo- którego jakości niemetryczne są pozbawione. Jednak jest to prawda je-
rii wielości. W tekście O bezpośrednich danych świadomości przedstawia dynie po części. Jest prawdą, że liczba odnosi się do metryczności: wiel-
trwanie jako pewien typ wielości, który przeciwstawia się wielości me- kości żłobią przestrzeń jedynie o tyle, o ile odsyłają do liczb, i odwrotnie,
trycznej albo wielkości. Trwanie wcale nie jest niepodzielne, jednakże liczby pojawiają się, aby wyrazić coraz bardziej złożone stosunki mię-
nie dzieli się ono bez zmiany natury przy każdym podziale (bieg Achille- dzy wielkościami, wprowadzając tym samym przestrzenie idealne, któ-
sa dzieli się na kroki, rzecz jednak w tym, że nie składają się one w sposób re wzmacniają żłobienie i czynią je współistotnym ze wszelką materią.
właściwy wielkościom16). Podczas gdy w takiej wielości, jak na przykład W łonie wielości metrycznych istnieje więc ustanawiająca naukę większa
współzależność między geometrią i arytmetyką oraz geometrią i algebrą
14 Na temat przedstawienia wielości Riemanna i Helholtza zob. Jules Vuillemin, (najbardziej przenikliwi w tym względzie autorzy to ci, którzy dostrzegli,
Philosophie de l’algèbre, PUF 1962, s. 409 i nast.
15 Zob. Bertrand Russell, The Principles of Mathematics, Norton 1964, rozdz. XXXI.
że począwszy od najprostszych jej postaci, liczba ma tu wyłącznie kar-
Poniższe omówienie nie zgadza się z teorią Russella. Świetna analiza pojęć dys- dynalny charakter, a jednostka – charakter z istoty podzielny)17. Można
tansu i wielkości według Meinonga i Rusella znajduje się u Alberta Paiera (La
pensée et la quantité, Alcan 1927).
16 Poczynając od drugiego rozdziału tekstu O bezpośrednich danych świadomo- dotyczy kroku żółwia; zaś pod-wielości „obu stron” różnią się również między
ści (tłum. K. Bobrowska, Rubieszewski i Wrotnowski 1913 ) Bergson raz po raz sobą.
stosuje rzeczownik „wielość” w kontekstach, które powinny zwrócić uwagę ko- 17 Zob. Henri Bergson, O bezpośrednich danych świadomości, s. 57: jeśli wielość „za-
mentatorów: obecne implicite w tekście odniesienie do Riemanna nie pozo- wiera w sobie możliwość uważania liczby za jedność prowizoryczną, która do-
stawia dla nas wątpliwości. W Materii i pamięci (tłum. R. Weksler-Waszkinel, dawać się będzie z sobą, to odwrotnie, jedności z kolei są prawdziwymi liczba-
Zielona Sowa 2006) wyjaśnia on, że bieg, a nawet krok Achillesa dzielą się na mi zmniejszającymi swą wielkość nieograniczenie, ale które musimy uważać za
„pod-wielości”, jednak różnią się one co do natury od tego, co dzielą; to samo prowizorycznie niepodzielne, by móc je układać ze sobą”.

598 599
t ys i ąc P l at e au / 1 4 / 1 4 4 0 – G ł a d k i e i w y ż ło b i o n e

stwierdzić w odpowiedzi, że wielości niemetryczne czy też przestrzeń poprzez warunki częstotliwości czy też akumulacji zbioru sąsiedztw, wa-
gładka odsyłają jedynie do geometrii mniejszej, geometrii stosowanej runki całkowicie odrębne od tych, które określają przestrzenie metrycz-
i jakościowej, gdzie obliczenia są z konieczności bardzo ograniczone, ne i ich cięcia (nawet jeśli stosunek między dwoma rodzajami przestrze-
gdzie lokalne działania nie nadają się nawet do ogólnej przekładalności ni musi z nich wynikać)18. Mówiąc krótko: jeśli podążać za tym pięknym
ani do jednorodnego systemu oznaczeń. Jednakże ta „podrzędność” jest opisem Lutmana, to przestrzeń riemannowska byłaby czystym pa-
tylko pozorna, jako że owa niezależność geometrii niemal analfabetycz- tchworkiem. Ma ona połączenia lub relacje styczne. Ma wartości ryt-
nej, ametrycznej, umożliwia niezależność liczby, która nie pełni już funk- miczne, których nie da się znaleźć gdzie indziej, pomimo że dają się one
cji miary wielkości w przestrzeni wyżłobionej (lub nadającej się do wy- przełożyć na przestrzeń metryczną. Jest to przestrzeń gładka, różnorod-
żłobienia). Liczba sama rozkłada się w gładkiej przestrzeni, nie dzieląc na, wciąż się zmieniająca, o ile gładka przestrzeń może być bezkształtna
się już bez każdorazowej zmiany natury, bez zmieniania jednostek, z któ- i niejednorodna. Zdefiniujmy więc, w ogólnym ujęciu, podwójnie po-
rych każda przedstawia odległość, nie zaś wielkość. Jest to liczba wypo- zytywny charakter gładkiej przestrzeni: z jednej strony, z gładką prze-
wiedziana, nomadyczna, kierunkowa, porządkowa, liczba niemianowa- strzenią mamy do czynienia wówczas, gdy określenia, z których jedno
na, która odsyła do gładkiej przestrzeni, tak jak liczba mianowana odsyła stanowi część innego, odsyłają do objętych odległości lub do uporządko-
do przestrzeni wyżłobionej. Tak też w odniesieniu do wszelkiej wielo- wanych różnic, niezależnie od wielkości; z drugiej strony, wówczas, gdy
ści trzeba stwierdzić, że jest ona już liczbą i jeszcze jednostką. Jednak pojawiają się określenia, które nie mogą stanowić części innych okre-
w obydwu przypadkach nie jest to ani ta sama liczba, ani ta sama jednost- śleń, łączące się poprzez niezależny od metryczności proces częstotliwo-
ka, sposób jej podziału również nie jest ten sam. Nauka mniejsza wciąż ści albo akumulacji. Są to dwa aspekty nomosu gładkiej przestrzeni.
wzbogaca naukę większą, łącząc z nią swoją intuicję, swoje drogi i sposo- Jednakże zawsze znajdujemy się w stanie niesymetrycznej koniecz-
by ich przemierzania, swoje znaczenie i upodobanie materii, osobliwo- ności przejścia, tak od gładkiego do żłobionego, jak i od żłobionego do
ści, wariacji, intuicjonistycznej geometrii i liczby niemianowanej. gładkiego. Jeśli prawdą jest, że właściwa gładkim przestrzeniom wę-
Rozważyliśmy na razie tylko pierwszy z aspektów wielości gład- drowna geometria i liczba nomadyczna stale inspirują królewską naukę
kich czy też niemetrycznych, przeciwstawionych wielościom metrycz- przestrzeni wyżłobionej, to i odwrotnie – metryczność wyżłobionych
nym: jak możliwe jest, aby dane określenie mogło znajdować się w sytua- przestrzeni (metron) jest nieodzowna dla dokonania przekładu dziwacz-
cji czyniącej je częścią innego określenia, bez możliwości przypisania tej nych danych gładkiej wielości. Wszelako tłumaczenie nie jest prostą
sytuacji ani dokładnej wielkości, ani wspólnej jednostki, ani nawet obo- czynnością: nie wystarczy zastąpić ruchu przemierzoną przestrzenią,
jętności. Jest to otaczająca lub też otoczona cecha gładkiej przestrzeni. potrzebna jest seria bogatych i złożonych operacji (Bergson powiedział
Ważniejszy jest jednak drugi aspekt: gdy sama sytuacja dwóch określeń to jako pierwszy). Tłumaczenie nie jest też czynnością drugorzędną. Jest
wyklucza ich porównanie. Wiemy, że jest to przypadek przestrzeni rie- to działanie polegające na oswajaniu, nadkodowaniu, metryzacji gładkiej
mannowskich czy raczej odniesionych do siebie riemannowskich frag- przestrzeni, na neutralizowaniu jej, lecz również na zapewnianiu jej oto-
mentów przestrzeni: „przestrzenie Riemanna są pozbawione wszelkiej czenia, w którym może się rozchodzić, rozszerzać, załamywać, odnawiać,
jednorodności. Każda z nich jest określana przez formę wyrażenia, wy- napierać, otoczenia, bez którego być może sama by umarła: jest ono ni-
znaczającą kwadrat odległości dwóch nieskończenie bliskich punktów. czym maska, bez której nie mogłaby ona ani oddychać, ani uzyskać ogól-
(…) W związku z tym dwóch sąsiadujących ze sobą obserwatorów może nej postaci wyrażenia. Nauka większa stale potrzebuje inspiracji pocho-
oznaczyć w przestrzeni Riemanna punkty będące w ich bezpośrednim dzącej od nauki mniejszej; jednak nauka mniejsza byłaby niczym, gdyby
sąsiedztwie, jednak nie mogą, bez przyjęcia nowej konwencji, oznaczyć nie konfrontowała się z wyższymi wymogami naukowymi i nie prze-
siebie poprzez swój wzajemny stosunek. Każde sąsiedztwo jest więc ni- chodziła przez nie. Weźmy dwa tylko przykłady ilustrujące bogactwo
czym maleńki kawałek przestrzeni euklidesowej, ale połączenie jednego i konieczność przekładów, dających tyleż szans na otwarcie, co gróźb
sąsiedztwa z kolejnym nie jest zdefiniowane i może się dokonać na nieskoń- zamknięcia albo zastoju. Po pierwsze, chodzi o złożoność środków, za
czenie wiele sposobów. Przestrzeń Riemanna w najbardziej ogólnym ujęciu pomocą których tłumaczy się intensywności na ilości ekstensywne czy
przedstawia się tym samym jako bezkształtny zbiór zestawionych, ale nie- też, ogólniej, wielości z porządku odległości na systemy wielkości, które
powiązanych ze sobą fragmentów”. Możliwe jest też zdefiniowanie owej
wielości niezależnie od jakiegokolwiek odniesienia do metryczności, 18 Albert Lautman, Les schémas de structure, Hermann 1938, s. 23, 34-35.

600 601
t ys i ąc P l at e au / 1 4 / 1 4 4 0 – G ł a d k i e i w y ż ło b i o n e

mierzą je i żłobią (warto zwrócić tu uwagę na rolę logarytmów). Z drugiej


strony, czy wręcz przede wszystkim, o subtelność i złożoność środków,
poprzez które riemannowskie fragmenty gładkiej przestrzeni uzysku-
ją euklidesowe łączenie (rola równoległości wektorów w odniesieniu do
nieskończenie małych żłobień19). Nie należy mieszać łączenia właściwe-
go fragmentom przestrzeni riemannowskiej („akumulacji”) oraz eukli-
desowego łączenia przestrzeni Riemanna („równoległości”). Obie są jed-
nakże powiązane i podbijają się. Nic nigdy nie jest skończone: sposób,
w jaki przestrzeń gładka daje się żłobić, lecz również sposób, w jaki prze-
strzeń wyżłobiona oddaje gładkość, wraz z ewentualnie bardzo różnymi
wartościami, zakresami i znakami. Być może należy stwierdzić, że wszel- Rys 2.
Gąbka Sierpińskiego: więcej niż powierzchnia, mniej niż
ki postęp dokonuje się poprzez przestrzeń wyżłobioną i w niej, a wszel- objętość. Zasada drążenia tego sześcianu jest intuicyjna

kie stawanie się ma miejsce w przestrzeni gładkiej.


i daje się pojąć w mgnieniu oka. Każda kwadratowa dziura
jest otoczona ośmioma dziurami, jednej trzeciej ich wiel-
Czy można podać bardzo ogólną matematyczną definicję prze- kości; tych osiem dziur również otoczone jest ośmioma
Rys 1. dziurami wielkości jednej trzeciej. I tak dalej, w nieskoń-
strzeni gładkich? Zdaje się, że „obiekty fraktalne” Benoît Mandelbro- Krzywa Von Kocha: więcej niż linia, mniej niż powierzchnia. czoność. Rysownik nie mógł przedstawić nieskończono-

ta mogą nas do niej doprowadzić. Są to zbiory mające cząstkową liczbę Od odcinka AE (1) ujmuje się jego trzecią część pośrodku, za-
stępując ją trójkątem BCD (2). W (3) powtarza się to działa-
ści coraz mniejszych dziur wykraczających poza czwarty
stopień, ale jasne jest, że ów sześcian jest nieskończenie
wymiarów, niecałkowitą albo całkowitą, ale z ciągłą zmienną kierunku. nie osobno dla każdego z odcinków AB, BC, CD i DE. W ten wydrążony, zaś jego całkowita objętość dąży ku zeru,
sposób dana jest kanciasta linia, której wszystkie odcinki są chociaż jego całkowita powierzchnia boczna przyrasta
Na przykład odcinek, którego środkowa trzecia część zostaje zastąpio- równe. Na każdym z tych odcinków powtarza się po raz trze- w nieskończoność. Wymiar tej przestrzeni to 2,726 8. Za-
na przez kąt trójkąta równobocznego, następnie zaś operacja ta zosta- ci (4) to, co zrobiono w (2) i (3); i tak dalej w nieskończoność.
Na końcu otrzymujemy „krzywą” utworzoną z nieskończonej
wiera się więc ona pomiędzy płaszczyzną (o dwóch wy-
miarach) i  objętością (o  trzech wymiarach). Dywan Sier-
je powtórzona na każdym z czterech odcinków itd. w nieskończoność, liczby kanciastych punktów, która nie dopuszcza stycznej w pińskiego to jeden z  boków tego sześcianu, wydrążenia

wedle stosunku jednokładności – taki odcinek będzie stanowił nieskoń-


żadnym ze swych punktów. Przedłużenie tej krzywej jest nie- są wówczas kwadratami, a wymiar takiej powierzchni to
skończone i ma ona więcej niż jeden wymiar: przedstawia ona 1,261 8 (reprodukcja z: Leonard Blumenthal, Karl Mayer,
czoną linię albo krzywą o liczbie wymiarów większej niż 1, ale mniejszej przestrzeń o wymiarze 1,261859 (dokładnie log 4/log 3). Studies in Geometry, Freeman and Company 1970).

niż liczba wymiarów płaszczyzny (= 2). Podobne rezultaty można uzy-


skać przez dziurawienie czy też wycinanie „otworów” z okręgu zamiast Odnośnie obiektów fraktalnych B. Mandelbrota
dodawania „wierzchołków” do trójkąta; tak samo sześcian wydrąża-
ny zgodnie z zasadą jednokładności staje się czymś mniej niż objętość,
czymś więcej jednak niż powierzchnia (jest to matematyczne przedsta- wskaźnikiem ściśle kierunkowej przestrzeni (o stałej zmiennej kierun-
wienie bliskości między wolną i wydrążoną przestrzenią). Ruchy Brow- ku, bez stycznej); 4) przestrzeń gładka definiowana jest zatem przez to,
na, turbulencje czy sklepienie niebieskie, także są „obiektami fraktalny- że nie ma dodatkowego wymiaru w stosunku do tego, który ją przebiega
mi”, choć w innej postaci20. lub się w nią wpisuje: w tym znaczeniu jest to wielość płaska, na przykład
Być może więc pozwala to zdefiniować na nowo zbiory rozmyte. Prze- linia, która wypełnia płaszczyznę właśnie jako linia; 5) przestrzeń i to, co
de wszystkim jednak przestrzeń gładka uzyskuje tu ogólne określenie, ją zajmuje, dążą do utożsamienia się, do posiadania tej samej mocy, pod
zdające sprawę z jej różnic i relacji z przestrzenią wyżłobioną: 1) wyżło- niedokładną, lecz ścisłą postacią liczby niemianowanej albo niecałkowi-
bionym albo metrycznym będziemy nazywać każdy zbiór, którego licz- tej (zajmującej bez zliczania); taka bezkształtna przestrzeń gładka ustana-
ba wymiarów jest całkowita i któremu można przypisać stałe kierunki; wia się poprzez akumulację sąsiedztw, a każda akumulacja definiuje strefę
2) przestrzeń gładka, niemetryczna jest ustanawiana poprzez konstruk- nierozróżnialności właściwą „stawaniu się” (więcej niż linia i mniej niż po-
cję linii o wymiarze cząstkowym większym niż 1 albo powierzchni o wy- wierzchnia, mniej niż objętość i więcej niż powierzchnia).
miarze cząstkowym większym niż 2; 3) liczba cząstkowa wymiarów jest
Model fizyczny – Za sprawą tych różnych modeli potwierdza się pewna
idea żłobienia: dwie serie linii równoległych przecinają się pod kątem
19 Na temat owego ściśle euklidesowego połączenia (całkiem różnego od procesu
akumulacji), zob. Albert Lautman, Les schémas de structure, s. 45-48. prostym, przy czym pionowa pełni rolę nieruchomej albo stałej, pozio-
20 Benoît Mandelbrot, Les objets fractals, Flammarion 1975. ma zaś – raczej rolę zmiennej. Ujmując rzecz bardzo pobieżnie, jest to

602 603
t ys i ąc P l at e au / 1 4 / 1 4 4 0 – G ł a d k i e i w y ż ło b i o n e

przypadek osnowy i wątku, harmonii i melodii, długości i szerokości. Jest zatem jasne, że żłobienie ustanowione w ten sposób ma swo-
Im regularniejsze jest skrzyżowanie, tym bardziej zwarte jest żłobienie, je granice: nie tylko wtedy, gdy w grę wchodzi nieskończoność (tego, co
tym bardziej przestrzeń dąży do stania się jednorodną: to właśnie z tego nieskończenie wielkie, i tego, co nieskończenie małe), lecz również wte-
powodu jednorodność jawiła się od początku nie jako cecha przestrzeni dy, gdy rozważane są więcej niż dwa ciała („problem trzech ciał”). Pró-
gładkiej, lecz, przeciwnie, jako skrajny rezultat żłobienia lub też granicz- bujemy jak najprościej określić sposób, w jaki przestrzeń wymyka się
na forma przestrzeni wyżłobionej we wszystkich kierunkach i w każdej ograniczeniom swego żłobienia. Na jednym biegunie mamy ucieczkę
z części. Jeśli gładkie i wyżłobione pozornie łączą się ze sobą, to tylko poprzez zboczenie, to znaczy przez najmniejsze, nieskończenie małe od-
w tej mierze, w jakiej wyżłobione, osiągnąwszy ideał doskonałej jed- chylenie między pionową linią ciężkości oraz łukiem okręgu, dla które-
norodności, gotowe jest przywrócić gładkie, zgodnie z ruchem, który go prosta ta jest styczną. Na drugim biegunie mamy ucieczkę przez spi-
choć nakłada się na jednorodność, to jest od niej całkowicie odmienny. ralę albo wir, to znaczy figurę zajmującą równocześnie wszystkie punkty
W każdym z modeli to, co gładkie, jawiło się nam w istocie jako przyna- przestrzeni zgodnie z prawami częstotliwości i akumulacji, rozkładu,
leżne do podstawowej różnorodności: filc czy patchwork, nie zaś tka- przeciwstawiające się rozdziałowi określanemu jako „laminarny”, któ-
ctwo, wartości rytmiczne, a nie harmonia-melodia, przestrzeń rieman- ry odpowiada żłobieniu linii równoległych. Od najmniejszego odchy-
nowska, a nie euklidesowa – ciągła zmiana, wykraczająca poza podział lenia po wir ma zatem zachodzić słuszna i konieczna konsekwencja:
na stałe i zmienne, wyzwolenie linii nieprzechodzącej między dwo- tym, co rozciąga się między jednym a drugim, jest właśnie gładka prze-
ma punktami, uwolnienie płaszczyzny, która nie rozwija się w oparciu strzeń, która za swój żywioł ma odchylenie, zaludniona jest zaś przez
o linie równoległe i prostopadłe. spirale. Gładka przestrzeń jest ustanawiana przez minimalny kąt, któ-
Ów związek jednorodności i tego, co wyżłobione, można wyrazić ry odchyla się od linii pionowej, a także przez wir, który wylewa się poza
za pomocą elementarnej, wyobrażeniowej fizyki: 1) zaczynacie od żłobie- żłobienie. Siła książki Michela Serresa polega na ukazaniu owego związ-
nia przestrzeni pionowymi liniami grawitacyjnymi, równoległymi mię- ku z clinamenem jako generatywnym elementem różnicującym oraz na
dzy sobą; 2) owe linie lub siły mają wypadkową, która zostaje przyłożona przedstawieniu formowania się wirów i turbulencji jako tego, co zajmu-
do punktu ciała zajmującego przestrzeń, centrum grawitacyjnego; 3) pozy- je wytworzoną gładką przestrzeń. W rzeczywistości starożytny atom, od
cja tego punktu nie zmienia się przy zmianie kierunku sił równoległych, Demokryta po Lukrecjusza, nigdy nie był ujmowany niezależnie od hy-
gdy stają się one prostopadłe w stosunku do swego pierwotnego kierun- drauliki lub też uogólnionej teorii przepływów i strumieni. Nie da się
ku; 4) odkrywacie, że siła ciężkości jest szczególnym przypadkiem po- zrozumieć starożytnego atomu, o ile nie dostrzeże się, że jego własność
wszechnego przyciągania towarzyszącego dowolnym liniom prostym stanowią płynięcie i cieknięcie. To na poziomie tej teorii zachodzi ścisła
albo wzajemnie jednoznacznym relacjom pomiędzy dwoma ciałami; zbieżność geometrii archimedesowej, całkiem odmiennej od jednorod-
5) definiujecie ogólne pojęcie pracy jako stosunku między siłą a prze- nej i wyżłobionej przestrzeni Euklidesa, oraz fizyki demokrytejskiej, cał-
mieszczeniem w pewnym kierunku; 6) w ten sposób uzyskaliście fizycz- kiem odmiennej od materii stałej lub uwarstwionej22. Ta sama zbieżność
ną podstawę coraz doskonalszej przestrzeni żłobionej, nie tylko w pionie uwidacznia, że zbiór ten nie jest już wcale związany z aparatem państwa,
i poziome, lecz we wszystkich podporządkowanych punktom kierun- lecz z maszyną wojenną: fizyka sfor, turbulencji, „katastrof ” i epidemii,
kach. Nie trzeba nawet przywoływać newtonowskiej pseudofizyki. Już odnosząca się do geometrii wojny, do wojennej sztuki i maszyn. Serres
Grecy przeszli od przestrzeni wyżłobionej pionowo, z góry na dół, do może wskazać to, co zdaje mu się głównym celem Lukrecjusza: przejść
przestrzeni centrycznej posiadającej symetryczne relacje, dające się od- od Marsa do Venus, oddać maszynę wojenną na usługi pokoju23. Jednak-
wracać we wszystkich kierunkach, czyli do przestrzeni żłobionej w każdą że działanie to nie przechodzi przez aparat państwa, przeciwnie, wyraża
stronę, w sposób ustanawiający jednorodność. Jest pewne, że były to jak- ono ostateczną przemianę maszyny wojennej i dokonuje się w ramach
by dwa wzorce aparatu państwa, pionowego aparatu imperium oraz izo- gładkiej przestrzeni.
tropowego aparatu miasta21. Geometria sytuuje się na przecięciu proble-
mu fizycz­nego i sprawy państwowej. 22 Michel Serres, La naissance de la physique dans le texte de Lucrèce, Minuit
1977: „fizyka opiera się na przestrzeni wektorowej w znacznie większym stop-
niu niż na przestrzeni metrycznej” s. 79. Na temat problemu hydraulicznego
21 Na temat tych dwóch przestrzeni zob. Jean-Pierre Vernant, Mythe et pensée chez zob. s. 104-107.
les Grecs, Maspero 1971-1974, t. l, s. 174-175. 23 Michel Serres, La naissance de la physique…, s. 35, 135 i nast.

604 605
t ys i ąc P l at e au / 1 4 / 1 4 4 0 – G ł a d k i e i w y ż ło b i o n e

W innym miejscu natrafiliśmy na rozróżnienie na „swobodne działa- Po drugie, praca realizuje uogólnione działanie żłobienia czasoprzestrze-
nie” w gładkiej przestrzeni i „pracę” w przestrzeni wyżłobionej. W istocie, ni, jest ujarzmieniem swobodnego działania, unieważnieniem gładkich
w XIX wieku podjęto się opracowania dwóch pojęć: fizyko-naukowego przestrzeni, mającym swoje źródło i środek w kluczowym dla państwa
pojęcia Pracy (ciężar-wielkość, siła-przesunięcie) oraz socjoekonomicz- przedsięwzięciu, w jego podboju maszyny wojennej.
nego pojęcia siły roboczej lub pracy abstrakcyjnej (jednorodna abstrak- Kontrdowód: tam, gdzie nie ma aparatu państwa ani pracy dodat-
cyjna ilość dająca się odnieść do wszelkiej pracy, podatna na mnożenie kowej, nie ma również modelu-Pracy. Jest natomiast ciągła zmienność
oraz podział). Zachodził więc głęboki związek między socjologią, która swobodnego działania, przechodzącego od mowy do działania, od da-
dostarczyła społeczeństwu ekonomicznej miary pracy, a fizyką, która za- nego działania do innego, od działania do pieśni, od pieśni do mowy
pewniła „mechaniczną walutę” pracy. Systemowi płacowemu odpowia- i od mowy do przedsięwzięcia, w ramach dziwnego chromatyzmu, wraz
dała mechanika sił. Fizyka nigdy nie była bardziej społeczna, a to dlate- z rzadkimi, lecz intensywnymi momentami szczytowymi albo momen-
go, że w obydwu przypadkach chodziło o zdefiniowanie stałej średniej tami wysiłku, które obserwator zewnętrzny może jedynie „przełożyć” na
wartości dla siły wykorzystywanej do dźwigania i ciągnięcia, wydatko- kategorie pracy. O Czarnych mówi się od wieków: „oni nie pracują, oni
wanej jak najbardziej jednakowo przez standardowego człowieka. Na- nie wiedzą, co to jest praca”. To prawda, że zmuszono ich do tego, by pra-
rzucenie wzorca Pracy wszelkiej aktywności, przełożenie każdej czyn- cowali, więcej niż ktokolwiek inny, wedle abstrakcyjnej ilości. Wydaje się
ności na pracę możliwą albo wirtualną, zdyscyplinowanie swobodnego również prawdą, że Indianie nie pojmowali ani nie byli zdolni do jakiej-
działania, albo też (co sprowadza się do tego samego) przerzucenie go na kolwiek zorganizowanej pracy, choćby niewolniczej: Amerykanie przy-
stronę „czasu wolnego”, istniejącego wyłącznie w odniesieniu do pracy. wieźli tak wielu Czarnych tylko dlatego, że nie byli w stanie wykorzystać
Odtąd można zrozumieć, dlaczego wzorzec Pracy, w swym podwójnym, Indian, którzy woleli raczej umrzeć. Niektórzy wybitni etnolodzy po-
fizycznym i społecznym wymiarze, stał się podstawową częścią aparatu stawili kluczowe pytanie. Zdołali oni odwrócić problem: społeczeństwa
państwa. Człowiek standardowy był najpierw człowiekiem prac publicz- określane mianem pierwotnych nie są społeczeństwami ubóstwa albo
nych24. To nie wytwórnia szpilek jest miejscem, w którym po raz pierwszy społeczeństwami zdolnymi tylko do wyżywienia się w związku z bra-
pojawia się problematyka pracy abstrakcyjnej, zwiększania wydajności kiem pracy, lecz, przeciwnie, są to społeczeństwa swobodnego działania
czy podziału zadań: to przede wszystkim na publicznych budowach oraz i gładkiej przestrzeni, które nie potrzebują czynnika-pracy, o ile nie two-
w organizacji armii (chodzi nie tyko o dyscyplinę, lecz również o prze- rzą zapasu25. Nie są to leniwe społeczeństwa, choć ich różnica względem
mysłową produkcję broni). Nic bardziej normalnego: to nie maszyna pracy może zostać wyrażona pod postacią „prawa do lenistwa”. Społe-
wojenna doprowadziła do tej normalizacji. Lecz państwo, między XVIII czeństwa te nie są też pozbawione praw, choć ich różnica względem pra-
a XIX wiekiem, pozyskało nowy środek zawłaszczania maszyny wojen- wa może zostać wyrażona pod postacią pozoru „anarchii”. Posiadają one
nej: podporządkowanie jej przede wszystkim wzorcowi Pracy właściwe- raczej prawo nomos, regulujące ciągłą zmienność czynności z właściwym
mu budowie i fabryce, rozwijanemu również w innych miejscach, choć mu rygorem i okrucieństwem (pozbyć się tego, czego nie można prze-
wolniej. Maszyna wojenna została być może wyżłobiona jako pierwsza, nieść, starców albo dzieci...).
wytwarzając czas pracy abstrakcyjnej pozwalającej mnożyć skutki i dzie- Jeśli jednak praca ustanawia wyżłobioną czasoprzestrzeń odpo-
lić poszczególne działania. To tutaj swobodne działanie w gładkiej prze- wiadającą aparatom państwa, to czyż nie jest to prawdą przede wszyst-
strzeni musiało zostać przezwyciężone. Fizyko-społeczny wzorzec Pracy kim w odniesieniu do form archaicznych i starożytnych? To właśnie tam
przynależy do aparatu państwa jako jego wynalazek z dwóch powodów. praca dodatkowa jest wyizolowana, wyróżniona pod postacią daniny
Po pierwsze, pojawia się on jedynie wraz z ustanowieniem naddatku; pra-
ca jest wyłącznie pracą gromadzenia, praca (mówiąc ściśle) zaczyna się 25 Jest to wspólny punkt w opowieściach misjonarzy: żadna czynność nie łączy
się z kategorią pracy, nawet w wędrownym rolnictwie, choć karczowanie jest
właściwie wyłącznie wraz z tym, co określa się mianem pracy dodatkowej.
mozolną czynnością. Marshall Sahlins nie zadowala się odnotowaniem krót-
kości czasu pracy koniecznej dla utrzymania i reprodukcji; podkreśla również
24 Anne Querrien trafnie wykazała znaczenie Szkoły Dróg i Mostów w tym rozwi- czynniki jakościowe: ciągłą zmienność regulującą aktywność, mobilność albo
nięciu pojęcia pracy. Na przykład Navier, inżynier i profesor mechaniki, napi- swobodę ruchu wykluczającego możliwość składowania zapasów i mierzo-
sał w roku 1819: „należy ustanowić mechaniczną walutę, za pomocą której moż- nego poprzez „wygodę transportowania danego przedmiotu” (La première so-
na będzie ocenić ilości pracy stosowanej przy wykonywaniu każdego rodzaju ciété d’abondance, „Temps modernes”, październik 1968, s. 654-656, 662-663,
wyrobu”. 672-673).

606 607
t ys i ąc P l at e au / 1 4 / 1 4 4 0 – G ł a d k i e i w y ż ło b i o n e

lub pańszczyzny. Tak więc to tam pojęcie pracy może ujawnić się z całą zajmowane punkty, jak i bieguny wymiany stają się niezależne od kla-
ostrością: na przykład, wielkie prace podejmowane w ramach imperium, sycznych szlaków żłobienia. Tym, co nowe, są zawsze nowe postacie ro-
prace hydrauliczne, rolnicze lub miejskie, gdzie narzuca się „laminarny” tacji. Obecne przyspieszone formy cyrkulacji kapitału czynią coraz bar-
przepływ wód przez równoległe warstwy (żłobienie). Zdaje się, że w ka- dziej względnymi rozróżnienia na kapitał stały i zmienny, a nawet kapitał
pitalizmie rzecz ma się przeciwnie, praca dodatkowa w coraz mniejszym trwały a obrotowy; kluczową rzeczą jest raczej rozróżnienie na kapitał
stopniu nie daje się odróżnić od pracy „po prostu” i wypełnia ją całkowi- wyżłobiony i kapitał gładki oraz sposób, w jaki pierwszy wytwarza drugi,
cie. Współczesne prace publiczne nie mają tego samego statusu, co wiel- poprzez kompleksy, które przelatują ponad terytoriami i państwami,
kie prace imperialne. W jaki sposób można by odróżnić czas konieczny a nawet różnymi typami państw.
do reprodukcji i czas „wymuszony”, skoro przestały być one oddzielne
w czasie? Ta uwaga nie stoi w sprzeczności z marksistowską teorią war- Model estetyczny: sztuka koczownicza – Kilka praktycznych i teoretycz-
tości dodatkowej, ponieważ Marks pokazuje właśnie, że w systemie ka- nych pojęć może posłużyć do zdefiniowana sztuki koczowniczej i jej
pitalistycznym wartość dodatkowa nie daje się zlokalizować. Jest to wręcz następstw (barbarzyńskich, gotyckich i nowoczesnych). Jest to przede
jego główny wkład. Dzięki temu Marks może lepiej wykazać, że maszy- wszystkim „widzenie z bliska” w odróżnieniu od widzenia z oddali; to
ny same stają się twórcami wartości dodatkowej oraz że cyrkulacja ka- również „przestrzeń dotykowa” czy raczej „przestrzeń haptyczna” w od-
pitału stawia pod znakiem zapytania podział na kapitał zmienny i stały. różnieniu od przestrzeni optycznej. „Haptyczny” to lepsze słowo niż „do-
W tych nowych warunkach pozostaje prawdą, że wszelka praca wykony- tykowy”, ponieważ nie przeciwstawia dwóch narządów zmysłowych,
wana jest ze względu na pracę dodatkową; jednak praca dodatkowa nie lecz pozwala przypuszczać, że samo oko może posiadać ową nieoptyczną
wymaga już pracy. Praca dodatkowa i kapitalistyczna organizacja ujmo- funkcję. We wspaniałym opisie Aloïs Riegl nadał parze widzenie z bliska-
wana jako całość w coraz mniejszym stopniu wymagają żłobienia czaso- -przestrzeń haptyczna zasadniczo estetyczny status. Na razie zapomnij-
przestrzeni odpowiadającej fizyczno-społecznemu pojęciu pracy. Jest ra- my jednak o kryteriach zaproponowanych przez Riegla (następnie przez
czej tak, że ludzka alienacja w pracy dodatkowej została zastąpiona przez Worringera, dzisiaj zaś przez Henriego Maldineya), abyśmy sami zary-
upowszechnione „zniewolenie maszynowe”, tak że wartość dodatko- zykowali i swobodnie posłużyli się tymi pojęciami26. To właśnie gładkie
wa dostarczana jest niezależnie od jakiejkolwiek pracy (dziecko, emeryt, jawi nam się równocześnie jako przedmiot bliskiego widzenia oraz jako
bezrobotny, telewidz itp.). Nie tylko użytkownik jako taki staje się stop- element przestrzeni haptycznej (który może być zarówno wizualny, jak
niowo pracownikiem, lecz sam kapitalizm działa w mniejszym stopniu i słuchowy czy dotykowy). Wyżłobione przeciwnie, zwraca się ku dal-
w oparciu na ilości pracy, w większym zaś – na złożonym jakościowym szemu widzeniu i ku przestrzeni bardziej optycznej – nawet jeśli oko nie
procesie, obejmującym sposoby transportu, miejskie wzorce, media, jest jedynym organem, który ma tę zdolność. Jeszcze raz, jak zawsze, na-
przemysł rozrywkowy, sposoby postrzegania i odczuwania, wszelkiego leży skorygować te ustalenia za pomocą współczynnika przekształcenia,
rodzaju semiotyki. Rzecz ma się tak, jakby w wyniku żłobienia, które ka- wedle którego przejścia pomiędzy wyżłobionym i gładkim są tyleż ko-
pitalizm wyniósł do poziomu niezrównanej doskonałości, cyrkulujący nieczne, co niepewne, i o tyle bardziej wstrząsające. Prawem obrazu jest
kapitał z konieczności odtworzył, czy też ustanowił ponownie, pewien to, że jest wykonywany z bliska, nawet gdyby był oglądany ze względnie
rodzaj gładkiej przestrzeni, na której odgrywany jest ludzki los. Z pew- dużej odległości. Można cofnąć się od rzeczy, lecz nie jest dobrym ma-
nością żłobienie trwa pod swymi najdoskonalszymi i surowymi posta- larzem ten, kto cofa się od obrazu w trakcie jego wykonywania. Doty-
ciami (nie jest ono już tylko pionowe, lecz działa we wszystkich kierun- czy to nawet „rzeczy”: Cézanne mawiał, że koniecznym jest nie dostrzegać
kach); jednakże odsyła ono przede wszystkim do państwowego bieguna już pola zbóż, być zbyt blisko nich, zatracić się, bez punktu odniesienia,
kapitalizmu, to znaczy do funkcji, jaką nowoczesne aparaty Państwa peł- w gładkiej przestrzeni. Wówczas, w następstwie tego może narodzić się
nią w organizacji kapitału. Za to na komplementarnym i dominującym żłobienie: rysunek, warstwy, ziemia, „uparta geometria”, „miara świata”,
poziomie zintegrowanego globalnego (czy raczej integrującego) kapitali-
zmu wytwarzana jest nowa gładka przestrzeń, w której kapitał osiąga swą 26 Podstawowymi tekstami są tutaj: Aloïs Riegl, Spätrömische Kunstindustrie,
prędkość „absolutną”, umocowaną już nie na ludzkiej pracy, lecz na me- Staadt­druckerei 1927; Wilhelm Worringer, Abstraction et Einfühlung, tłum.
D. Vallier, Klincksieck 1978; Henri Maldiney, Regard, parole, espace L’Age
chanicznych komponentach. Wielonarodowe korporacje fabrykują pe- d’homme 1973, przede wszystkim L’art et le pouvoir du fond, a także komentarze
wien rodzaj zdeterytorializowanej, gładkiej przestrzeni, gdzie zarówno Maldineya na temat Cézanne’a.

608 609
t ys i ąc P l at e au / 1 4 / 1 4 4 0 – G ł a d k i e i w y ż ło b i o n e

„podwaliny geologiczne”, „wszystko wali się w dół”... Bez względu na to, stanie się palcem, choćby poprzez oko (w bardzo dużym uproszczeniu
że żłobienie ginie w „katastrofie”, ustępując miejsca nowej gładkiej prze- taka jest właśnie rola kalejdoskopu: nadać oku funkcję cyfrową). Prze-
strzeni i innej przestrzeni wyżłobionej... strzeń wyżłobioną definiuje się, przeciwnie, za pomocą wymogów wi-
Obraz tworzy się z bliska, nawet jeśli jest oglądany z daleka. Mówi dzenia na odległość: stałość orientacji, niezmienność odległości spowo-
się też o kompozytorze, że nie słyszy: rzecz w tym, że słucha on z bliska, dowana przez wymianę bezwładnych punktów odniesienia, połączenie
podczas gdy słuchacz słucha z oddali. Również pisarz pisze za pomocą dokonujące się poprzez zanurzenie w otaczającym środowisku, ustano-
pamięci krótkotrwałej, podczas gdy czytelnik obdarzony jest pamięcią wienie centralnej perspektywy. Jednak nie tak łatwo ocenić twórczy po-
długotrwałą. Oto pierwszy aspekt gładkiej przestrzeni, haptycznej i od- tencjał owej wyżłobionej przestrzeni oraz to, jak potrafi ona wyjść z gład-
syłającej do widzenia z bliska: jest ona ciągłą zmianą orientacji, punk- kiej przestrzeni, nadając jednocześnie pęd wszystkim rzeczom.
tów orientacyjnych i połączeń; postępuje ona stopniowo. Tak samo jest Wyżłobione i gładkie nie przeciwstawiają się sobie w prosty sposób,
w przypadku pustyni, stepu, lodu lub morza – lokalnych przestrzeni czy- jako to, co globalne, i to, co lokalne. W pierwszym przypadku to, co glo-
stego połączenia. W przeciwieństwie do tego, co się niekiedy mówi, w ta- balne, jest wciąż jeszcze względne, podczas gdy w drugim lokalne jest już
kich przestrzeniach nigdy nie widzi się z oddali, nie dostrzega się ich też absolutne. Tam, gdzie widzenie jest bliskie, przestrzeń nie jest wizual-
z daleka, nigdy nie znajdujemy się „naprzeciw”, nie bardziej niż „we- na, a samo oko ma funkcję haptyczną, nie zaś optyczną; żadna linia nie
wnątrz” (jest się „na”...). Kierunki nie są stałe, lecz zmieniają się wedle oddziela ziemi i nieba, są one tą samą substancją; nie ma horyzontu ani
okresów wegetacji, zajęć, opadów... Punkty odniesienia nie mają wzor- głębi, ani perspektywy, ani granicy, nie ma konturu ani formy, nie ma
ca wizualnego, który umożliwiałby ich wzajemną wymienność i łączył też centrum; nie ma pośredniej odległości albo raczej wszelka odległość
je w jednej inercyjnej klasie dającej się odnieść do nieruchomego ze- jest pośrednia. Tak jak w wypadku przestrzeni Eskimosów28. W całkiem
wnętrznego obserwatora. Przeciwnie, są one związane z wieloma obser- inny sposób, w zupełnie innym kontekście, arabska architektura wyty-
watorami, których można zakwalifikować jako „monady”, choć są oni cza przestrzeń zaczynającą się bardzo blisko i bardzo nisko, umieszcza
raczej nomadami wchodzącymi między sobą w relacje dotykowe. Po- lekkość i lotność u dołu, a to, co masywne i ciężkie – w górze, na prze-
łączenia nie wiążą się z żadną otaczającą je przestrzenią, w której wie- kór prawom ciążenia, czyniąc z braku kierunku i negacji objętości siły
lość byłaby zanurzona i które zapewniałyby niezmienność odległości; konstrukcyjne. Koczowniczy absolut istnieje jako lokalne włączanie
ustanawiają się one, przeciwnie, wedle uporządkowanych różnic, któ- w całość, przechodzące od jednej części do drugiej, ustanawiające gład-
re wprowadzają wewnętrzną różnorodność podziału danej odległości27. ką przestrzeń w nieskończonym ciągu połączeń i zmian kierunku. Abso-
Pytania te, dotyczące orientacji, punktów odniesienia i połączeń poja- lut ten stanowi jedno ze stawaniem się, z procesem. Jest to absolut przej-
wiają się za sprawą najbardziej znanych dzieł sztuki koczowniczej: owe ścia, zlewający się w koczowniczej sztuce ze swą manifestacją. Absolut
powykrzywiane zwierzęta nie mają już ziemi pod nogami; grunt wciąż jest tutaj lokalny właśnie dlatego, że miejsce to nie jest ograniczone. Je-
zmienia kierunek, niczym w podniebnej akrobacji; łapy zorientowane śli odniesiemy się zamiast tego do przestrzeni optycznej i wyżłobionej,
są w odwrotnym kierunku niż głowa, tylna część ciała jest odwrócona; przestrzeni widzenia z daleka, zobaczymy, że względna globalność albo
„monadologiczne” punkty widzenia mogą zostać połączone tylko w ra- całość, charakteryzująca tę przestrzeń również wymaga absolutu, choć
mach przestrzeni nomadycznej; całość i części nadają oglądającemu je w zupełnie inny sposób. Absolut jest tutaj horyzontem albo tłem, to zna-
oku funkcję, która nie jest już optyczna, lecz haptyczna. To zwierzęcość, czy Spoiwem, Scaleniem, bez którego nie byłoby ani całości, ani tego, co
której nie da się dostrzec, o ile nie dotknie ona umysłu, o ile umysł nie scalone. To na tym tle uwidacznia się względny kontur czy forma. Sam
absolut może pojawić się w tym, co Scalone, lecz jedynie w uprzywile-
jowanym miejscu, dobrze odgraniczonym jako centrum i pełniącym
27 Wszystkie te punkty odsyłały już do przestrzeni Riemanna, poprzez swój klu-
czowy związek z „monadami” (w przeciwieństwie do jednolitego Podmio-
tu przestrzeni euklidesowej): zob. Gilles Châtelet, Sur une petite phrase de Rie- 28 Zob. opis przestrzeni lodowej i igloo autorstwa Edmunda Carpentera, Eskimo:
mann, „Analytiques”, nr 3, maj 1979. Jednak jeśli „monady” nie są już ujmowane „Brak tutaj jakiejkolwiek pośredniej odległości, brak perspektywy i jakichkol-
jako zamknięte w sobie i miałyby utrzymywać bezpośrednie, stopniowe relacje, wiek konturów, oko uchwycić może jedynie tysiące parujących śniegiem piór.
to czysto monadologiczny punkt widzenia wydaje się niewystarczający i musi Ziemia bez głębi i bez kresu (…), żywy labirynt wypełniony natłokiem ludzi,
ustąpić miejsca „nomadologii” (idealność wyżłobionej przestrzeni, ale realizm gdzie oko i ucho nie ma się czego uczepić prócz płaskich nieruchomych ścian,
przestrzeni gładkiej). oko może jedynie prześlizgiwać się tutaj i gubić gdzieś tam…”.

610 611
t ys i ąc P l at e au / 1 4 / 1 4 4 0 – G ł a d k i e i w y ż ło b i o n e

w związku z tym funkcję odrzucania poza granice wszystkiego, co za- się w żłobionej przestrzeni, która zmierza od imperiów do miast lub też
graża procesowi włączania w obręb całości. Widać tu dobrze, w jaki spo- do rozwiniętych imperiów. Nie przez przypadek Riegl dąży do usunię-
sób gładka przestrzeń jest w stanie przetrwać, choć wyłącznie po to, aby cia ściśle koczowniczych czy wręcz barbarzyńskich czynników w sztuce;
wydobyć z siebie to, co wyżłobione. To dlatego pustynia, niebo, morze, nie jest też przypadkiem, że Worringer, choć wprowadza przecież ideę
Ocean czy to, co Nieograniczone, grają przede wszystkim rolę scalają- sztuki gotyckiej w najszerszym znaczeniu, odnosi tę ideę, z jednej stro-
cą i dążą do stania się horyzontem: ziemia jest więc otoczona, zglobali- ny, do niemieckich i celtyckich migracji z Północy, z drugiej zaś, do Im-
zowana albo scalona, „ufundowana” na elemencie, który utrzymuje się periów Wschodu. Pomiędzy nimi jednakże istnieli jeszcze koczowni-
w nieruchomej równowadze, umożliwiając Formę. W tej mierze, w jakiej cy, którzy nie pozwalają się sprowadzić do imperiów, stawiając im czoła,
to, co scala, samo pojawia się w centrum ziemi, odgrywa ono drugą rolę, ani też do migracji, które wywołują; ściśle rzecz biorąc, Goci wraz z Hu-
która polega tym razem na spychaniu w czeluść, do siedziby umarłych, nami i Sarmatami stanowili część owych stepowych koczowników, bę-
wszystkiego, co gładkie i niemierzalne, a co zdołało przetrwać29. Żłobie- dących kluczowym wektorem łączącym Wschód z Północą, ale również
nie ziemi ma za swój warunek owo podwójne traktowanie tego, co gład- czynnikiem niedającym się usunąć ani z jednego, ani z drugiego wymia-
kie – z jednej strony, jest ono wyniesione albo sprowadzone do stanu ab- ru30. Z jednej strony, Egipt miał już swych Hyksosów, Azja mniejsza –
solutnego, scalającego horyzontu, z drugiej zaś, wygnane poza obręb Hetytów, Chiny – Turko-Mongołów; z drugiej strony, Hebrajczycy mie-
tego, co podlega względnemu scaleniu. Wielkie religie imperialne po- li swych Habiru, a Germanie, Celtowie i Rzymianie – Gotów, Arabowie
trzebują więc gładkiej przestrzeni (na przykład pustyni), ale po to, by na- zaś – Beduinów. Istnieje pewna koczownicza specyfika, którą zbyt szyb-
dać jej prawo, które pod każdym względem przeciwstawia się nomosowi ko sprowadza się do jej skutków, włączając koczowników w obręb impe-
i przemienia absolut. riów albo zaliczając do migrantów, sprowadzając już to do jednych, już
Być może to właśnie wyjaśnia nam dwuznaczność świetnych ana- to do drugich, odmawiając im ich własnej „woli” sztuki. Powtórzmy, od-
liz Riegla, Worringera i Maldineya. Ujmują oni przestrzeń haptyczną mawia się pośrednikowi pomiędzy Wschodem a Północą jego absolutnej
w imperialnych warunkach sztuki egipskiej. Definiują ją przez obec- swoistości, odrzuca się to, że pośrednik, interwał, pełnił właśnie ową za-
ność tła-horyzontu, redukcję przestrzeni do płaszczyzny (pion i poziom, sadniczą rolę. Skądinąd nie pełni on jej poprzez „wolę”, ma tylko stawa-
wysokość i szerokość) a także przez kontur liniowy, który zamyka jed- nie się, wynajduje „stawanie się artystą”.
nostkowość, chroniąc ją przed zmianą. Dotyczy to również formy pira- Jeśli przywołujemy pierwotną dwoistość gładkiego i wyżłobione-
midy, mającej na każdym ze swych boków płaską powierzchnię, na tle go, to po to, aby stwierdzić, że różnice „haptyczne-optyczne”, „widze-
nieruchomej pustyni. Z drugiej strony, pokazują oni, jak sztuka grecka nie z bliska-widzenie z daleka” również podlegają temu rozróżnieniu.
(następnie zaś bizantyjska, aż po renesans) odróżnia przestrzeń optycz- Nie będziemy więc definiować tego, co haptyczne, przez nieruchome
ną od haptycznej, wprowadzając tło w obręb formy, nakładając na siebie tło, płaszczyznę i kontur, ponieważ jest to już stan wymieszany, w któ-
płaszczyzny, pozyskując głębię, pracując na objętości albo w sześcianie, rym to, co haptyczne, służy do żłobienia i wykorzystuje swoje gładkie
organizując perspektywę, grając wypukłościami i cieniami, światłami elementy składowe jedynie po to, by przemienić je w inny rodzaj prze-
i barwami. Od początku zatem natrafiają oni na przestrzeń haptyczną, strzeni. Funkcja haptyczna i widzenie z bliska zakładają przede wszyst-
w momencie jej mutacji, w warunkach, w których służy ona już do żłobie- kim to, co gładkie, nie dopuszczając ani tła, ani płaszczyzny, ani konturu,
nia przestrzeni. Optyka czyni to żłobienie doskonalszym, bardziej zwar- lecz tylko zmiany kierunkowe i lokalne łączenia części. Rozwinięta funk-
tym czy też doskonałym w inny sposób, zwartym w inny sposób (nie cja optyczna, odwrotnie, nie zadowala się przepchnięciem żłobienia na
mamy tu do czynienia z tą samą „artystyczną wolą”). Wszystko odbywa nowy poziom doskonałości, nadającej mu wyobrażeniowe, uniwersalne

29 Oba aspekty, czyli To, co Scala i Centrum, można znaleźć w dokonanej przez 30 Niezależnie od wzajemnych interakcji, istnieje pewna specyfika „sztuki ste-
Jean-Pierre’a Vernanta analizie przestrzeni Anaksymandra (Mythe et pensée pów”, która dotarła do Germanów za sprawą migracji: zwrócił na to uwagę
chez les Grecs, t. I, część trzecia). Z innego punktu widzenia jest to cała historia René Grousset pomimo licznych zastrzeżeń pod adresem kultury koczowniczej
pustyni: jej możliwość stania się elementem scalającym oraz bycia odrzuconą (L’empire des steppes, Payot 1965, s. 42-62). Sztuka scytyjska nie daje się spro-
przez centrum, jak w odwróceniu ruchu. W fenomenologii religii, którą propo- wadzić do sztuki asyryjskiej, sztuka sarmacka do perskiej, a sztuka hunicka do
nuje Van der Leeuw, sam nomos pojawia się jako scalająca granica albo tło, lecz chińskiej. Można by stwierdzić wręcz, że sztuka stepowa miała więcej wpływów
również jako to, co odepchnięte, wykluczone w ruchu odśrodkowym. niż zapożyczeń (zob. zwłaszcza sztukę ordyjską i jej stosunki z Chinami).

612 613
t ys i ąc P l at e au / 1 4 / 1 4 4 0 – G ł a d k i e i w y ż ło b i o n e

wartości i zakres; jest ona również zdolna do przywrócenia tego, co gład- dlatego, że posługuje się ona abstrakcyjną, choć nie prostą, linią: „Sztu-
kie, wyzwolenia światła i modulacji barwy, przywrócenia pewnego ro- ka pierwotna ma swój początek w tym, co abstrakcyjne, wręcz prefigu-
dzaju powietrznej przestrzeni haptycznej, która ustanawia nieograniczo- ratywne (…) sztuka jest abstrakcyjna od początku i nie mogła być inna
ne miejsce współoddziaływania płaszczyzn31. Krótko mówiąc, gładkie u swych źródeł”33. W istocie linia jest o tyle abstrakcyjna, o ile nie ma pis-
i wyżłobione muszą być zdefiniowane najpierw, zanim wyprowadzi się ma, niezależnie od tego, czy nie ma go jeszcze, czy też jest, lecz wyłącz-
z nich relatywne podziały na to, co haptyczne i optyczne, bliskie i dalekie. nie na zewnątrz lub z boku. Gdy pismo rządzi abstrakcją, jak w impe-
Tutaj wkracza trzecia para: „linia abstrakcyjna-linia konkretna” riach, linia tracąc na znaczeniu, dąży z konieczności do stania się linią
(obok „haptycznego-optycznego” i „bliskiego-dalekiego”). To Worringer konkretną czy wręcz figuratywną. Dzieci nie potrafią już rysować. Gdy
nadał zasadniczą wagę owej idei linii abstrakcyjnej, widząc w niej począ- jednak nie ma pisma lub też gdy ludy nie potrzebują własnego pisma, po-
tek sztuki lub też pierwszy wyraz wartości artystycznej. Sztuka, maszy- nieważ jest im ono zapewniane przez bliższe lub dalsze imperia (tak jak
na abstrakcyjna. Bez wątpienia, będziemy tu ponownie dążyć do pod- u koczowników), wówczas linia może być wyłącznie abstrakcyjna; korzy-
kreślenia tych samych zastrzeżeń, co poprzednio: dla Worringera linia sta koniecznie z całej mocy abstrakcji, która nie znajduje żadnego innego
abstrakcyjna zdaje się pojawiać przede wszystkim pod egipską, imperial- wyjścia. To dlatego sądzimy, że różne wielkie typy linii imperialnej, egip-
ną postacią, geometryczną albo krystaliczną, przede wszystkim prosto- ska linia prosta, syryjska (albo grecka) linia organiczna, scalająca, ponad-
liniową; dopiero później przechodzi ona szczególny rodzaj przemiany, -zjawiskowa linia chińska, przemieniają linię abstrakcyjną, wydzierają ją
ustanawiającej „linię gotycką albo północną” w bardzo szerokim zna- z jej gładkiej przestrzeni i nadają jej konkretne walory. Można jednak-
czeniu32. Dla nas, przeciwnie, abstrakcyjna linia jest przede wszystkim że stwierdzić, że owe linie imperialne są równoczesne z linią abstrakcyj-
„gotycka” czy raczej koczownicza, nie zaś prostoliniowa. Nie rozumiemy ną; jest ona tyleż „początkiem”, co biegunem zawsze zakładanym przez
więc w ten sam sposób motywacji estetycznej linii abstrakcyjnej ani jej wszystkie linie zdolne do ustanowienia innego bieguna. Linia abstrak-
tożsamości z początkiem sztuki. Egipska linia prosta (czy też „regularnie” cyjna znajduje się na początku, tyleż przez historyczną abstrakcję, co
zaokrąglona) znajduje negatywną motywację w lęku przed tym, co prze- przez prehistoryczne datowanie. Ujawnia się ona więc w oryginalno-
mija, płynie albo zmienia się, i wznosi stałość oraz wieczność W sobie. ści, nieredukowalności sztuki koczowniczej, nawet wówczas, gdy mię-
Z kolei linia koczownicza jest abstrakcyjna w zupełnie inny sposób, ści- dzy nią a liniami sztuki osiadłej zachodzi interakcja, wpływ, konfronta-
śle rzecz biorąc dlatego, że ma ona wieloraką orientację i przechodzi mię- cja lub wzajemność.
dzy punktami, postaciami i konturami: jej pozytywna motywacja tkwi Abstrakcja nie przeciwstawia się bezpośrednio figuratywności:
w gładkiej przestrzeni, którą wytycza, nie zaś w żłobieniu, którym mo- to, co figuratywne, nie przynależy nigdy jako takie do „woli sztuki”; nie
głaby się posłużyć, by odegnać lęk i podporządkować to, co gładkie. Linia można przeciwstawiać w sztuce linii figuratywnej i takiej, która nie by-
abstrakcyjna jest wzruszeniem przestrzeni gładkich, nie zaś uczuciem łaby figuratywna. To, co figuratywne, czy też imitacja, reprezentacja, są
lęku odwołującym się do żłobienia. Z drugiej strony, jest prawdą, że sztu- konsekwencją, rezultatem, który wynika z pewnych cech linii, gdy przy-
ka rozpoczyna się wraz z linią abstrakcyjną, ale nie dlatego, że linia pro- biera ona taką czy inną formę. Tak więc to właśnie te cechy należy zde-
sta miałaby być pierwszym sposobem zerwania z naśladownictwem na- finiować. Weźmy system, w którym linie poprzeczne są podporządko-
tury, to znaczy z naśladownictwem nieestetycznym, od którego miałaby wane przekątnym, przekątne podlegają liniom poziomym i pionowym,
zależeć prehistoryczność, dzikość, dziecięcość, jako coś, czemu brakuje te zaś – punktom, choćby wirtualnym: taki prostoliniowy albo jednoli-
„woli sztuki”. Przeciwnie, jeśli istnieje w pełni prehistoryczna sztuka, to niowy (niezależnie od liczby linii) system wyraża warunki formalne, pod

33 André Leroi-Gourhan, Le geste et la parole, Albin Michel 1964-1965, t. I, s. 263


31 Na temat owego pytania o światło i barwę, zwłaszcza w sztuce bizantyjskiej, zob. i nast.; t. II, s. 219 i nast. („Znaki rytmiczne są uprzednie względem wyraźnych
Henri Maldiney, Regard, parole, espace, s. 203 i nast, 239 i nast. postaci”). Pozycja Worringera jest bardzo dwuznaczna; uznając, że sztuka prehi-
32 Już Riegl sugerował pewną korelację pomiędzy tym, co „haptyczne-bliskie-abs- storyczna była przede wszystkim figuratywna, wykluczył on ją ze Sztuki, na tej
trakcyjne”. Jednak to Worringer rozwija motyw linii abstrakcyjnej. I choć ujmuje samej podstawie co „bazgroły dziecka”: Abstraction et Einfühlung, s. 83-87. Na-
on ją głównie pod postacią egipską, to opisuje też jej drugą postać, w której to, co stępnie zasugerował hipotezę, zgodnie z którą mieszkańcy jaskiń są być może
abstrakcyjne nabiera intensywnego życia i ekspresjonistycznego waloru, pozo- „ostatecznym elementem” serii, która miałaby się zacząć od abstrakcji s. 166. Czy
stając całkiem nieorganiczne: Abstraktion et Einfühlung, rozdz. V, przede wszyst- jednak taka hipoteza nie zmusiłaby Worringera do przeformułowania jego kon-
kim zaś L’art gothique, tłum. D. Decourdemanche, Gallimard 1941, s. 61-80. cepcji abstrakcji i zaprzestania utożsamiania jej z egipską geometrycznością?

614 615
t ys i ąc P l at e au / 1 4 / 1 4 4 0 – G ł a d k i e i w y ż ło b i o n e

którymi przestrzeń jest żłobiona, a linia ustanawia kontur. Taka linia jest wyrażenia, które opisują gładką przestrzeń i łączą się z materią-przepły-
przedstawieniowa w sobie, formalnie, nawet jeśli nie przedstawia ona wem, ze żłobieniami, przemieniającymi przestrzeń i czyniącymi z niej
żadnej rzeczy. Przeciwnie, linia, która nie ogranicza niczego, która nie kreśli formę wyrażenia, znaczącymi ją siatką i organizującymi materię.
już żadnego konturu, która nie biegnie już od jednego punktu do drugie- Najpiękniejsze stronice Worringera to te, gdzie przeciwstawia on to,
go, lecz przechodzi między punktami, linia, która wciąż odchyla się od co abstrakcyjne, i to, co organiczne. To, co organiczne, nie oznacza czegoś
poziomu i pionu, od stawania się przekątną przez ciągłą zmianę kierun- przedstawionego, lecz przede wszystkim formę przedstawienia, a nawet
ku – taka mutująca linia bez zewnętrza ani wnętrza, bez formy i tła, bez uczucie, które jednoczy przedstawienie z podmiotem (Einfühlung). „We
początku i końca, równie żywa jak ciągła zmienna, jest prawdziwą linią wnętrzu dzieła sztuki rozwijają się procesy formalne, które łączą się z na-
abstrakcyjną, opisującą przestrzeń gładką. Nie jest ona nieekspresywna, turalnymi, organicznymi dążeniami obecnymi w człowieku”. Jednakże
choć rzeczywiście nie ustanawia żadnej stabilnej i symetrycznej formy tym, co przeciwstawia się temu, co organiczne, nie może być liniowość
wyrażenia, ufundowanej na współbrzmieniu punktów, na połączeniu li- czy geometryczność. Grecka linia organiczna, która podporządkowuje
nii. Niemniej ma ona materialne cechy wyrażenia, które przemieszczają się objętości czy też przestrzenności, przejmuje pałeczkę po geometrycz-
się wraz z nią i których skutek stopniowo się pomnaża. To w tym znacze- nej linii egipskiej, która sprowadza je do płaszczyzny. To, co organiczne,
niu Worringer mówi o linii gotyckiej (dla nas jest to linia koczownicza, wraz ze swą symetrią, konturem, swym zewnętrzem i wnętrzem, odno-
nacechowana abstrakcją): ma ona moc wyrażenia, a nie formy, o jej mocy si się ponadto do liniowych współrzędnych przestrzeni żłobionej. Cia-
stanowi powtórzenie, nie zaś symetria rozumiana jako forma. To po- ło organiczne przedłuża się w linie proste, łączące je na odległość. Stąd
przez symetrię systemy oparte na linii prostej ograniczają powtórzenie, pierwszeństwo człowieka lub twarzy, ponieważ jest on samą formą wy-
utrudniając nieskończony postęp i podtrzymując organiczną dominację rażenia, zarówno najwyższym organizmem, jak i stosunkiem wszelkiego
centralnego punktu i promienistych linii, jak w odbitych albo gwiaździ- organizmu do przestrzeni metrycznej w ogólności. To, co abstrakcyjne,
stych figurach. Jednakże wyzwolenie mocy powtórzenia jako siły maszy- przeciwnie, zaczyna się jedynie wraz z tym, co Worringer przedstawia
nowej, pomnażającej swój skutek i podejmującej nieskończony ruch, jest jako przemianę „gotycką”. To właśnie o tej koczowniczej linii mówi on:
właściwym swobodnym działaniem, działającym poprzez przesunięcie, jest mechaniczna, ale działa swobodnie, obraca się; jest nieorganiczna,
decentrację, a przynajmniej przez ruch peryferyjny: raczej przesunięty jednakże żyjąca i o tyle właśnie żywsza. Odróżnia się ona zarówno od
politeizm niż symetryczny antyteizm34. Nie należy więc mieszać cech tego, co geometryczne, jak i od tego, co organiczne. Wznosi ona na po-
ziom intuicji relacje „mechaniczne”. Głowy (nawet ludzka głowa, niebę-
dąca już twarzą) rozwijają się i zwijają się we wstążki w nieprzerwanym
34 Worringer przeciwstawia moc powtórzenia, mechaniczną, pomnażającą, po-
procesie; usta wykręcają się w ślimaka. Włosy, odzież.... Ta frenetyczna
zbawioną stałej orientacji, oraz moc symetryczną, organiczną, addytywną, zo-
rientowaną i mającą centrum. Dopatruje się on zasadniczej różnicy pomiędzy linia zmienności, wijąca się, spiralna, zygzakowata, w kształcie litery S,
zdobnictwem gotyckim oraz zdobnictwem greckim albo klasycznym: L’art wyzwala moc życia, którą człowiek naprostował, a organizmy zamknęły,
gothique, s. 83-87 („nieskończona melodia i linia północna“). W pięknej książ- materia zaś wyraża ją obecnie jako rys, strumień lub przenikający ją pęd.
ce Esthétiques d’Orient et d’Occident, E. Leroux 1937, Laure Morgenstern oma-
wia szczególny przykład, rozróżniając „antytetyzm symetryczny” sztuki persko- Jeśli wszystko żyje, to nie dlatego, że wszystko jest organiczne i zorgani-
-sasanidzkiej i „przesunięty antytetyzm” sztuki iranizujących się koczowników zowane, lecz przeciwnie, ze względu na to, że organizm jest zaprzecze-
(Sarmatów). Wielu komentatorów podkreślało jednak motywy symetryczne niem życia. Mówiąc krótko, intensywne życie jest nieorganiczne w za-
i centryczne w sztuce koczowniczej. Ale Worringer odpowiedział z góry: „Za-
miast regularnej i pod każdym względem geometrycznej gwiazdy, zamiast ro-
rodku: potężne życie bez organów, Ciało żyjące właśnie o tyle, o ile jest
zety albo innych figur w spoczynku, natrafiamy na obracające się koło, turbinę bez organów, wszystko to, co uchodzi między organizmami („Gdy raz
albo koło określane mianem słońca; wszystkie te modele wyrażają gwałtowny naturalne ograniczenia czynności organicznej zostały zerwane, nie ma
ruch; kierunek ruchu nie jest promienisty, lecz peryferyjny”. Historia techno-
dla niej już więcej granic”). Często próbowano zaznaczyć w sztuce ko-
logii potwierdza znaczenie turbiny w życiu koczowniczym. W innym, bioeste-
tycznym kontekście Gabriel Tarde przeciwstawiał powtórzenie jako nieokre- czowniczej pewien rodzaj dwoistości, między abstrakcyjną linią zdob-
śloną moc i symetrię jako ograniczenie. Wraz z symetrią życie uczyniło z siebie niczą oraz motywami zwierzęcymi; albo też bardziej subtelnie, między
organizm i przybrało gwiaździstą lub odbitą, pofałdowaną postać (zwierzęta prędkością, w obręb której linia włącza cechy wyrażenia, oraz powolnoś-
promieniste i mięczaki). To prawda, że symetria wyzwala przez to inny typ po-
wtórzenia, realizujący się w zewnętrznej reprodukcji; zob. L’opposition univer- cią czy skostniałą stałością przekraczanej w ten sposób materii zwierzę-
selle, Alcan 1897. cej, między linią ujścia bez początku i końca oraz niemal nieruchomym

616 617
t ys i ąc P l at e au / 1 4 / 1 4 4 0 – G ł a d k i e i w y ż ło b i o n e

krążeniem w kółko. Jednak wszyscy są ostatecznie zgodni, że chodzi tu Nie należy mnożyć modeli. Wiemy dobrze, że istnieje wiele innych: mo-
o tę samą wolę czy też to samo stawanie się35. Nie, że to, co abstrakcyjne, del ludyczny, w którym gry zestawiane są ze sobą wedle typu przestrzeni,
tworzy motywy organiczne przez przypadek albo przez asocjację. Właś- a teoria gier nie ma tych samych zasad – na przykład gładka przestrzeń go
nie ze względu na to, iż czysta zwierzęcość przeżywana jest jako nieor- i wyżłobiona przestrzeń szachów; lub też model noologiczny, który do-
ganiczna lub ponadorganiczna, można ją tak łatwo zestawić z abstrak- tyczy nie tyle treści myśli (ideologia), ile formy, sposobu czy trybu, funk-
cją, a nawet zestawić powolność lub ciężar materii ze skrajną prędkością cji myśli, wedle wytyczanej przez nią przestrzeni mentalnej, z punktu wi-
linii, która jest już tylko duchowa. Owa ociężałość stanowi część tego dzenia ogólnej teorii myśli, myślenia myśli itd. Co więcej, należy zdać
samego świata, co skrajna prędkość: stosunki prędkości i powolności sprawę z jeszcze innych przestrzeni: przestrzeń dziurawa i różne sposoby,
między elementami, które przekraczają zarówno sposób poruszania się w jakie łączy się ona z przestrzenią gładką i wyżłobioną. Tym, co nas in-
właściwy formie organicznej, jak i organiczne określenie. Linia wymyka teresuje, są właśnie przejścia i kombinacje działań żłobienia i wygładza-
się geometrii za sprawą uchodzącej ruchliwości w tym samym momen- nia; to, w jaki sposób przestrzeń pozostaje wyżłobiona pod wpływem sił,
cie, w którym życie odrywa się od organiczności poprzez permutacyj- które w niej działają; w jaki sposób rozwija ona równocześnie inne siły
ne wirowanie w miejscu. To właśnie ta życiowa siła właściwa Abstrakcji i rodzi nowe gładkie przestrzenie poprzez żłobienie. Nawet najbardziej
wyznacza przestrzeń gładką. Linia abstrakcyjna jest namiętnością prze- wyżłobione z miast tworzy gładkie przestrzenie: zamieszkiwać miasto
strzeni gładkiej, tak jak organiczna reprezentacja była uczuciem kieru- jako koczownik lub troglodyta. Niekiedy wystarczą ruchy, prędkość albo
jącym przestrzenią wyżłobioną. A zatem różnice haptyczne-optyczne powolność, by odtworzyć przestrzeń gładką. Oczywiście przestrzenie
i bliskie-dalekie muszą zostać poddane owej linii abstrakcyjnej i linii or- gładkie nie są wyzwalające same przez się. Jednak to w nich zmienia się
ganicznej, aby odkryć swoją zasadę w bardziej ogólnej konfrontacji prze- i przemieszcza walka, i to w nich życie odtwarza swe stawki, staje w ob-
strzeni. Linia abstrakcyjna nie może być zdefiniowana jako linia geome- liczu nowych przeszkód, wynajduje nowe sposoby postępowania i zmie-
tryczna lub prosta. Skąd pytanie: jak należy określić abstrakcję sztuki nia przeciwników. Nigdy nie należy wierzyć, że sama gładka przestrzeń
nowoczesnej? Linia w zmiennym kierunku, która nie wytycza żadnego wystarczy, by nas ocalić.
konturu i nie ogranicza żadnej formy...36.

35 Na temat wszystkich tych kwestii zob. bardzo intuicyjną książkę Geor-


ges’a Charrière, L’art barbare, Éd. Du Cercle d’Art 1971, w której znajduje się ol-
brzymia liczba reprodukcji. To bez wątpienia René Grousset najtrafniej zwracał
uwagę na „powolność” jako dramatyczny biegun sztuki koczowniczej: L’empire
des steppes, s. 45.
36 Dora Vallier ma rację, gdy w przedmowie do Abstraction et Einfühlung zazna-
cza wzajemną niezależność Worringera i Kandinskiego oraz różnicę dzielącą
problemy, przed którymi obaj stają. Niemniej utrzymuje ona, że może zacho-
dzić między nimi zbieżność czy też rezonans. W pewien sposób wszelka sztuka
jest abstrakcyjna, a figuratywność wynika jedynie z niektórych typów abstrak-
cji. Jednak z drugiej strony, ponieważ istnieje tyle różnych typów linii – egip-
ska-geometryczna, grecka-organiczna, witalna-gotycka itd. – chodzi o okre-
ślenie, która z nich pozostaje abstrakcyjna lub też realizuje abstrakcję jako taką.
Wątpliwe, by była to linia geometryczna, jako że wciąż wyznacza ona figurę, na-
wet jeśli abstrakcyjną albo nieprzedstawieniową. Linią abstrakcyjną byłaby ra-
czej ta zdefiniowana przez Michaela Frieda na podstawie pewnych dzieł Pol-
locka: wielokierunkowa, bez wnętrza ani zewnętrza, bez formy ani tła, niczego
nie ograniczająca, nie opisująca konturu, przechodząca między plamami albo
punktami, wypełniająca gładką przestrzeń, mieszająca wizualną materię hap-
tyczną i bliską, taka, która „równocześnie przyciąga oko widza i nie pozostawia
mu żadnego miejsca dla odpoczynku” (Three American Painters, Fogg Art Mu-
seum 1965, s. 14). U samego Kandinskiego abstrakcja jest w mniejszym stopniu
zrealizowana przez struktury geometryczne niż przez linie marszu czy marszru-
ty, które zdają się odsyłać do mongolskich, koczowniczych motywów.

618

You might also like