Professional Documents
Culture Documents
Historya Czyli Dzieie I Przygody Przedziwnego Don Quiszotta Z Manszy - Tom 1
Historya Czyli Dzieie I Przygody Przedziwnego Don Quiszotta Z Manszy - Tom 1
Historya Czyli Dzieie I Przygody Przedziwnego Don Quiszotta Z Manszy - Tom 1
3% #zéá.
Ź, 4x /*•-/,
;BIBLIOTEKA *
ŁAŃCUCKA _–ą
• • í
*~
~~
… º.)
*.
~~
~
*
rw
i º,
-/ #
px !*
• 614
*
-
*
#
~~ ~ ~ ~ ~~~~ ~~~~- - ------------ —
:BIBLIOTEKA • |
ŁAŃCUCKA _ .
**) — —
---- ----
| III STORY A C Z Y L I
4 DZIEIE I PRZYGODY
- PRzE DzI u N E Go -
DO N QU I SZ O TTA
•
Z M A N S Z 1.
z HISZPANSKIEGO NA FRANCUZKIE
A TERAZ NA POLSKIE -
` , Z EP Ł
4 -
O Z O N E
R 2 E Z. • •
F. H. P. K. M.
„TOM PIERWSZY -
$ #%.
§#
#$
•% W A R S Z A W I E
w Drukarni P. DUFOUR Konfyliarza Nadwor
nego J. K. Mci i Dyrektora Drukarni Korpu
fu Kadetów.
M.Dcc Lxxxw I.
|
|
Bayerische -
Staatsbibliothek
München
% | 13 | 00
H I sto RYA
DON QUISZOTTA
Z M A N S Z Y.
r; – - - -
•Ş C P I E R W S Z A.
-
ROZDZIAŁ I.
0 /tanie i obcowaniu nieporownanego Ry
cerza Don Quiñotta.
• •
. .
• *
4
cowica, w Sobotę Jaiecznica ze fłoni
ną po Hifzpańfku: czafem para gołą
biąt w Niedzielę w przydatku, zabie
rały trzy części dochodu iego rocznego:
refzta na oporządzenie była obrocona,
ktore fię fkładało ze zwierzchniey fu
kni nie naygorízego fukna, fpodnie axa
mutne, trochę przetarte : na co dzień ze
zwyczaynego fukna było odzienie. Cho
y
wał przy fobie gofpodynią modniey |
nazywając ochmiftrźynią, ktora chociaż
fię z tym nie wydawała, miała więcey
cożkolwiek nad lat czterdzieści , i fio
ftrzenicę, ktora nie miała dwudzieftu.
Służącego trzymał, co i do domowey
pofługi, i do gofpodarftwa bywał uży
wany: doglądał Rumaka, i do boru po
drwa ieździł. Wiek mafzego Rycerza
zbliżał fię do pięciudziefiąt lat. Był
mocnego złożenia ciała, wytrzymały,
chudy na twarzy, fuchy w fobie i wy
więdły; lubił rano wftawać, i fiła po
lować. Niektorzy go nazywaią Kwik
D o w Q Ursz o T TA 3
fadą, czyli Kwefadą. Dziejopifowie,
co o nim mamieniali, różnią fię w tey
mierze: iakożkolwiek bądź; ieft do po
-
dobieńftwa, iż fię zwał Kwifadą , ale to
mniey należy do opifania ninieyfzego ;
aby tylko w iftocie rzecz wiernie i praw
dziwie była wyrażona. W te dni, kie
dy nafz Pan Szlachetny nie miał co do
czynienia, a to fię trafiło przynay
mniey przez trzy części roku; zabawiał
fię czytaniem xiąg dawnych Bohatyrow
z tak mocnym natężeniem i lubością,
iż przepomniał częfto polowania, i do
mowego ft ania; tak dalece fię zapę
dz•- w tę zabawę, iż powiedaią, że kil
ka kawałow gruntu odprzedał, aby na
kupił Romanfow, że niemi dom napeł
nił. Z tey wielości xiąg żadna mu tak
nieprzypadła do upodobania, iak: Zbior
Powieści Felicyana Sylwy; zachwyco
nym był prawie czyftością i afnych ie
go, C iak mniemał), wykładow, wfzy
ftkie niezrozumiane , pokłocone dziwa
>
ctwa, zdawały mu fię wyborne, i głę
|
bokich myśli pełne. Nigdy mu fię nie
przykrzyło czytać liftowiego miłośnych
i powabnych. Te mu fię zdawały nay
piękniey!zę wyrazy, iako: *
1J
4 . H I S T O R rA
z niewagi, ktorą fprawuiefz w moiey
uwadze , tak nifzczy moją rowną wa
gę, iż nie bez wagi żałę fię na twoiey
piękności powagę. I to drugie miey
fce nieporownane mu fię widziało: Wy
fokie i wfpaniałe nieba, ktore iak Bo
ginią czcić; Boftwa przymiotow i gwiazd
ozdobą cię umacniają, dając ci ziednać
godności wyjednanie, ktorą przejednała
zacność twoia. W pośrzod tak ofobli
wych rozważaniow nafz kawaler niebo
rak utracał nieznacznie rozum, fufzył
fobie prożno mozg nad pojęciem, co
znaczyły te zawiłości; i ty piekney
fze ie znaydował , im mniey rozumiał.
Niemogł fię ufpokoić nad ranami, któ
re Don Belianis odbierał i zadawał, zwa
żaiąc: że chociażby naydokonali byli
cyrulicy , co go leczyli , frogie znaki i
fzramy iednakby fię zoftać mufiały.
Przecięż [zacował wiele pifarza tego
dzieła , i nie raz brała go chęć dokoń
czyć iego xięgi, ktora zoftała niezupeł
na: w pośrzod powieści dziwnego przy
trafienia. Byłby tego dokazał, i pe
wno ze fkutkiem pomyślnym, gdyby
mu inne przywidzenia głowy nie za
przątnęły. Miewał,częte przeczki z
*
*
D 0 N QU I s z o TT A. 5
- B I S T Q R 7" A
/
ID o N Q U 1 S z o T TA. 9
•
I2 PI I S T O R 7" A
#mm*$*$\n=#$%*#
R O ZD Z I A Ł II.
D o w Q U r s z o T T A. H3
** H I s ro - 1 A | •
+
*. . H I s ro r r A
dziewam fię bydź ufzczęśliwionym ich
rozkazami, i dam im poznać przez ści
fłe pofłufzeńftwo, oraz waleczność mo
iego oręża żądanie ufilne, iakie mam oka
zać im nayniżfze moie ufługi. Te Ko
biety nieprzyzwyczaione do podobnych
uczczeń, i tego nierozumiejąc, nic mu
też nie odpowiedziały, ale gofię fpytały, |
jeżeliby fię czym niepofilił? Całym fer
cem, odpowie Don Quifzott, i nie bedzie
to od rzeczy. Był Piątek, i tak nazłość
nie było w całym Domu nic do jedze
nia, tylko kilka kawałkow Dorfzu, kto
-
ry nażywają w niektorych mieyfcach
Hifzpanii Truchuela, co fię znaczy iak
by małe Pftrągi, zaczym go fię fpytali,
ieżeli będzie ieść tę Truchuelą, on ro
zumiejąc, że o pftrążkach mowa, aby ich
było wiele , odpowie: ftaną za iednego
dużego Pftrąga: Jako fześćdziefiąt gro
fzy warte fa zawfze dwóch złotych; i
może Pftrążki będą nakfztałt, Jagnięci
ny, ktora ieft fmacznieyfza niż Skopo
wina; aw refzcie niech będzie co chce,
aby wnet dano, bo ciężar zbroi, i u
trudzenie, fa zaoftrzaiące appetyt, trze
ba fił nabrać. Poftawili mu ftolik przed
Karczmą dla chłodu, i Gofpodarz mu
(
pow. q vrsz o rr4 »
przynioß kawał Dorfzu, źle ugotowane
go, a iefzcze gorzey przyprawnego ,
chleba do tego czarnego i fpleśniałego;.
było to widząc, pukać fię od śmiechu,
iak iadł, bo Szyfzak w pół papierowy
tak był ściśniony, że gęby prawie nie
mogł otworzyć, i fwoją rękę doftać,
mufiała iedna z tych uczciwych kobiet |
tę mu czynić przyłługę. i karmić go :
iadł przecież z mocnym fmakiem, ale
jak przy [zło pić, niemożna wcale, trze
ba było cierpieć pragnienie i obeyść
fię bez napoiu, aż Gofpodarz domyślił
fię, trzciny kawałek przedziurawić, kto
rey ieden koniec mu, w gębę wetknął,
a drugim, wino lał. Dobry Szlachcic
znofił to. wfzyftko, cierpliwie, i wolał
wytrzymać tę niewygodę, iak dać po
rznąć wftęgi fztucznego, Hełmu. Gdy
fię to działo, nadiechał Kotlarz do Kar
czmy, ktory świftnąwfzy kilka razy, i
biczem trzafnąwfzy, przez tę wdzię
czną, Harmonią utwierdził tym więcey
nafzego Rycerza, w mniemaniu, iż to.
był fławny iakiś Zamek, rozumiał, że.
mu, Koncert graią do Stołu , i Dorfz.
twardy tym bardziey zdawał mu fię
Rítrągiem, Chleb gruby miał za Bułkę.
*
s4 H I S T O R TA
• p o w o vrsz o rra4
9 ,
***
RozDZIAŁ III.
0 /pofobia *•. • /ię Don
Qui/zott dał uzbroić Rycerzem,
\
|<
*# H I s ro R r A
brządek, i za kilka godzin może bydź
pewnym, zoftać Rycerzem prawdziwym,
iak ktory mogł bydź na świecie. Matz
WPan pieniądze? [pyta fię? Odpowie
Don Quifzott ani fzeląga, nie czyta
łem w żadnym opifaniu Kawelerow błę
dnych, aby ktory z nich woził z fobą
pieniądze. O co w tym fię WPan my
lifz: rzecze Karczmarz ; bo chociaż te
go niemafz w xięgach, to Dziejopifo
wie myślili, że fię powinno famo przez
fię rozumieć bez pifania, i niemożna fo
bie wnofić, żeby Rycerze błędni nieo
patrzyli fię rzeczą tak potrzebną , iak
fą pieniądze i kofzule. Przeto nie trze
ba wątpić, żeby tyle Kawalerow obłą
kanych, ktoremi fą xięgi napełnione ,
nie mieli pełnych workow w potrzebie,
i nie wozili z fobą bielizny, i pufzki
Balfamu na rany, bo znayduiąc fię w
fpotyczkach ftrafznych w pośrzod lafow
i pufzczow, znafz to- WPan dobrze ,
że nie mieli na dorędziu Cyrulikow dla
goienia im ram, i zginęliby inaczey fto
razy, ani ieden by nie ufzedł, chyba
żeby mieli iakiego mądrego Czarnoxię
żnika przyjaznego , ktoryby im przyfłał
z Obłokow przez Dziewicę iaką lub
w
po w q vrsz o rr4 »
Karła flafzkę wodki tak fkuteczney, że
iedną kroplę wziąwfzy na koniec ięzy
ka, zupełnie zdrowi i ożyźwieni fię znay
dowali, iak gdyby naymnieyfzego nie
mieli fzwanku. Ale że to nie było za
wfze pewne, dlatego rozkazywali fwoim
koniufzym przyfpofobić fię w pieniądze,
i rzeczy potrzebne, iako Balfam, płat.
ki, i inne; i gdyby fię trafiło, że Ka
waler nie miał Koniufzego, co fię
iednak rzadko zdarzało, fam te woził
narzędzia, w tłomoczku kfztałtnie do
Konia przygertowanym, iż znać wcale
nie było, bo prawdę mowiąc, rzecz nie
była przyzwoita Mantelzaczki wozić Ka
walerom za fobą, i z infzych miar bar
dzoby fię tego wyftrzegali. I tak (do
dał Karczmarz) radzę WPanu, i rozka
zuię nawet, iako moiemu Synowi w
Kycerftwie, ktorym wnet zoftaniefz,
nigdy bez piniędzy i innych rzeczy po
trzebnych nie ieździć , i obaczyfz, że
będzie mu z tym dobrze, gdy naymniey
fię fpodzieiefz. •
\
Do w Q Ursz o TTA 35
Pge@ekogaç+e$#=#=#=#=#=#=#
R O Z D Z | A Ł IV.
Co fię przytrafiło nowemu Rycerzowi gdy
wyiechał z Gościńca. -
5Q H I S T O R TA ,
DO N QU I SzO TTA 53
ále wraz Dwunaftą Parow Francyi, i po
fpołu dziewięć dawnych Bohatyrow, bo
złączone ich wfzyftkie dzieła heroiczne
nie mogą zrownać moich. Te rozmowy
i wiele innych podobnych do Wfi ich przy
bliżyły: gdzie przybyli wieczorem. Acz
chłop uważny niechcąc, aby widziano
nafzego Szlachcica na tak podłym fiądze
niu, zaczekał trochę, aż fię zmierzchło,
nim zaprowadził Don Quifzotta do domu
iego, gdzie wfzyftko było w zamiefza
niu w nieprzytomności Pana: Xiądz Ple
ban i Cyrulik: iego przyiaciele tam fię
znaydowali. Służąca im rzekła, widzi
cie moy Mci Xięże Pero Peres (było to
nazwifko Plebana ) coż mowicie o na
fzym Panie? Tydzień temu iakieśmy
nie widzieli ani Pana, ani Konia, mufiał
zabrać z fobą Tarczę, Dzidę, i zbroią,
bo ich niemafz Niefzczęście moie, u
ważcie co mowię: niech nie żyję, prze-
klęte Xięgi Rycerftwa, ktore zwyczay
nie czytał z tak mocnym zanurzeniem,
mozg mu przewrociły. Pamiętam dobrze,
żem go Ryfzała mowiącego: iż chciał
zrobić fię Kawalerem błędnym, fzukać
po świecie przypadkow; żeby Szatan i
Barrabafz porwali wfzyftkie Xięgi ; co
56 H I S T O R 7" A
6o H I S T O R 7" A
ROZDZIAŁ VI.
O przejrzeniu, i przeznaczeniu, ktore Ple
ban i Balwierz uczynili Aiąg naj;ego
Szlachcica.
cs, H I s ro r r A
z drugiey, iż mniemaią, że ją napifał
iedem Krol Portugalfki. WIzyftkie zda
rzenia w Zamku pięknego weyrzenia fq
dobrze wynalezione, i pełne umiejętno
ści. Wyrazy fą łatwe i iafme, i pifzący
miał przezorność zwykłą zachować przy
zwoitość, ze wfzech miar, i włafność
przymiotow utrzymać. Przeto Panie
Mikołaju, nieprzecząc lepfzemu zdaniu
wafzemu, ta i Amadis z Gallii nie poy
dą na pożar. Co do innych wfzyftkich
iuż ich nie przeglądając niechay giną, i
pamiątka ich nie zoftaie. Nie Mci Xię
że Kmotrze za pozwoleniem W. Pana,
odpowie Balwierz, bo o to ieft fławny
Don Balianis. Co ten? powie Pleban,
z drugą trzecią i czwartą częścią, po
trzebowałby Rhubarby, aby przeczyścić
tę ftrafzną żołć, ktora go bezuftannie
burzy; trzebaby także wyiąć Zamek
Sławy, i fiła innych zdrożności; potym
można mu dać fryfztu iaki czas i jeżeli
fię poprawi lub nie? można go ofądzić,
älbo uwolnić. Tymczafem moy Kumie
zatrzymaycie ją u siebie, i niedozwolcie
nikomu czytać. Ręcze, powie Balwierz
że ją zachowam, i nie turbuiąc fię więcey
przeglądaniem, reizty Xiąg, rzekł Och
, *.
*
Do N Q Ursz o TTA 47
miftrzyni, aby zabrała wfzyftkie wraz,
i na podworze wyrzuciła. Ta co radaby
i więcey [paliła za iedną kofzulę, nieda
ła fobie dwa razy mowić, i wziąwfzy w
raz kilkanaście, co mogła zachwycić, o
knem wyrzuciła, a że za wiele ujęła ra
zem, upuściła iedną blifko Balwierza,
ktory podmioßfzy ią, ciekawość go wzię
ła obaczyć, i otworzywfzy znalazł na
pis. Dzieje Rawnego Strzelca do celu.
Daycie go fam Panie Mikołaju, profzę
was, ieft to lekarftwo od nudności, tam
wynaydziemy odważnego Rycerza Don
Kyrideifon z Montoban i Tomafza iego
Brata z Kawalerem Fonfaką; Spotyczkę
mężnego Detryante przeciwko Brytano
wi; zabiegi Panny Rozkofznicki, miło
ści i obłudy Wdowy fpokoyniuchney;
Cefarzową zakochaną w fwoim Koniu
fzym. Niezmyślam moy Kumie, ta ieft
naylepfza Xiążka ze wfzyftkich dla opifu
dobrego i niewymufzonego. Tam Ry
cerze iedzą, piią, ifpią dobrze, w łożku
umieraią, oftatnią wolą pifzą przed zey
ściem, i tyfiąc innych rzeczy potrzeb
nych i użytecznych, o ktorych inne nie- -
•
* H I s t o r rA
ieżeli ią nie wolę niż Sutannę z naypięk
nieyfzego Atłafu Florenckiego. Te, co
po nich idą, znow Balwierz, fą Paftu
fzek z Iberyi, Nimfy z Enares, i Lekar
ftwo za zawifność; możefz te wfzyftkie
oddać na ftracenie Pani Ochmiftrzyni ,
rzecze Xiądz , niepytając mię fię o przy
czynę, bobyśmy nigdy nie fkończyli,
A Paftufzek Philidy, fpyta Mayfter Mi
kołay ? nie ieft to Paftuch, odpowie
Xiądz, ale zabiegły Dworzanin, ktore
go chować należy, iak fkarb drogi. A
ta fpora co znaczy? Ah! to ieft zbior
różnych Wierfzow, aż nad to tego te
raz, i gdyby były rzadfze, więceyby
ich fzacowano; zdałoby fię z tey xiąż
ki wybrakować wiele proftych i grubych
wyrazow, ktore fię znayduią między
wfpaniałemi, i umnieyfzaią wiele wa
żności iey. Zachowaymy ją iednak:
Wydawca tey ieft moy Przyjaciel, i
inne Dzieła wyborne, co pifał , godne
fą, aby tey przepuścić. Coż to ? znow
Balwierz, otworzywfzy inną xiążkę.
Zebranie Pieśni Lopefa z Maldonatu;
ten Pifarz ieft także z moich poufałych
mówi Pleban, i iego wierfze fą przednie
wiego uftach, bo ma głos wyśmienity,
po w q U r s zorra 7i •
***
R O ZD I A Ł VII.
Druga wyprawa Don Qui/sotta.;
• - - *
[
io H I S T O R T4
ROZDZIAŁ VIII.
O powodzeniu, ktore miał Mężny DON
QUISZOTT w /tra/żnej 1 nie/łycha- -
ne/przygodzie Wiatrakow. -
69 H I S T O R T A
Bayerische
8taatsbibliothek
Mönchen
|
98 H IS T o R I A
tych w Hifzpanii fię ofiarowały; aby u
profić od Pana Boga wybawienie ich
Wfpołecznika i włafne. •
Co ieft nieprzyjemnego w tey powie
ści, że pfzący te Dzieje przerwał w tym
mieyfcu , wymawiając fię, że niemogł
więcey fię dowiedzieć o Dziełach Don
Quifzotta. Wprawdzie drugi wydają
cy to pifmo na widok, niemogąc bydź
przeświadczonym, żeby tak ciekawe -
DON QUISZOTTA
z M A N s z r.
- -
-
-
-
C Z Ę S C D R U G A.
-
• ROZDZIAŁ IX.
Honiec rogiej potyczki filnego Bi/kayczyka
z Mężnym Don Qàñottem,
Zo... » w pierwfzey
tego Opifu śmiałego Byfkayczyka ze fa
Części
wnym Don Quifzottem z bronią pod
niefioną, i w zamachach
•
płatą:
- 1J
fię na
•
• -
H Is to R +A
|
dwoie tak, jak gdyby Pałatze z góry |
Hame fpadały , nieznayduiąc żadnego -
odporu, byliby fię porozcinali w głąb
przynaymniey do Siodeł na wylot fięga
iąc. Wtym mieyfcu zoftała niedokoń
czona powieść, i Pifarz iey nawet nam
nieoznaymił gdziebyśmy mogli wymałeść
dokończenie. Co mię do gniewu pobu
dziło, i początek, nabawiwfzy pociechy,
obrocił fię w fmutek, gdym uznał, że
nie było nadziei dowiedzenia fię refzty.
Jednakowoż zdawało mi fię rzeczą nie
podobną, iako i nieflufzną, żeby tak
mężny Rycerz niemiał iakiego Mędrca,
coby iego, Dzieł niefłychanych opifać •
ofmowę miał ftaranie, na czym nie fcho
dziło nigdy iego Poprzednikom, to ieft
Rycerzom przygodnym, z ktorych każ
dy miał iednego lub dwóch, co jak na
urząd znaydowali fie dla ogłafzania Pi
fmami ich dokazywania, zbierając nawet
ich myśli naymnieyfze. I tak niemogąc
poiąć, żeby tey ważności Rycerz mogł
doznawać w tym niedoftatku, co Platir
i inni podobni, aż nadto mieli; to za
wfze w umyśle miałem, iż tak przedzi
wne Dzieje nie mogły zoftać ułomne,
i znać czas, ktory wfzyßko nifzczy,
4
- -
ro4 H I s to r rA
tłomaczenie było dokończone takie, jak
go wydaje. Na pierwfzey karcie odry
fowane było tak żywe fpotkanie Dom
Quifzotta z Bifkayczykiem w tey pofta
wie, jakieśmy ich zoftawili obu, Pałafze
podniefione, jeden zafłoniony Tarczą, a
drugi Podufzką. Muł Bifkayczyka był
tak wyraźnie odkryślony, żeby go zda
la można poznać, iż był naięty , ni
fko po [ nim był napis. Don Sancho de
Afpetia, a pod drugim Don Quifzott
z Manfzy. Koń iego Rofinant tak był
kfztałtnie odmalowany, długi, fztywny,
i chudy, zmordowany , grzbiet oftroko
ścifty, ufzy opufzczone, iż można by
ło fądzić na pierwfze weyrzenie, że Koń |
żaden nie był godzien łepfzego nazwifka,
Przy nich był Sanfzo Panfa, trzyma
iąc fwoiego Olła za powroz. Spodem
było podpifano Sanfzo Kanzas. Widząc
iego pozorność, znać było, iż miał
brzuch duży, nogi koślawe, fam był
krępy i mały, i dlo tego mu podobno
dane nazwifko obojętne Panfa, czyli Kan
•
fas. Były przy tym i inne wyrazy do
uważania w tym wizerunku, ale małey
wagi, i nic niefłużące do obiaśnienia
tych Dziejow. To przytoczyć można.
•
Do W QU I SZ o TTA, ros
ieżeli iaki zarzut byłby przeciwko pra
wdzie tey Hiftoryi, dlatego chyba, iż iey
wydawca był Arab, ktorzy [q z przyro
dzenia zmyślający. Acz że mam fq nie
nawiśni, dla tegoby więcey uiął, iak
przydał, i zdaje mi fię w famey rzeczy,
gdy mu fię należało rozfzerzać z po
chwałami nafzego Rycerza, złośliwie
fię wftrzymywał, i zamilczał ie. Poftę
pek niegodny dobrego Dziejopifa, kto
| ry powinien bydź rzetelny i wierny;
wyłączony od namiętności wfzelkiey;
| bez zyfku ani przywiązania, ktorego
boiaźń, lub przyjaźń, czyli przymile
nie niepowinny nigdy oddalać od praw
dy iftotney: ktora ieft Matką Hiftoryi;
iako Dziejopis ieft fkładem czynow lu
dzkich i wydobywającym ie z przepom
nienia. Gdyż tam mamy wierne -wy
obrażenia przyfzłości, czerpamy przy
kłady dla terazności, a przeftrogi dla
przy [złości. Pewny ieftem, że fię znay
dzie w tey cożkolwiek według życzenia
|
zabawnego, i przyjemnego , a jeżeli co
brakować będzie, to wina wydawcy nie
ofnowy. Przeto druga część według
przełożenia tak fię zaczyna.
•
166 H I S T O R T 4
•
* --
1cs H I s t o R rA -
nieporownaną Dulcynea, żeby nim roz
rządziła do upodobania. Pani ta ledwie
żywa od ftrachu, niewiedząc, czego żą
dał, ani fię pytając, kto była ta Dul
cynea, obiecała za fwoiego Domownika,
czego fię domagał Dou Quifzott: Niech
żyje , odpowie nafz Rycerz na Rowo W.
Pani, i przez wzgląd iey piękności,
niech używa łafki, ktorey zuchwałość
iego czyniła go niegodnym.
-
* +
D o wą U r s z o T T A te,
R O ZD Z I A Ł X.
rozmowa Don Qui/gotta i San/zo Pan6.
^ •
•-•-•-•-@•••
R 0 Z D Z I A Ł XI.
Co fię przytrafiło Don Qui/zottowi z Pa
- erzami.
-
ID 0 N QU I S Z 0 T TA. r25
mających za Tarczą tym wfzyftkim, kto
rych gwałtowność uciemięża. Ja ieftem
tego poftanowienia, moi dobrzy ludzie :
Rycerzowi błędnemu, i iego Konufze
mu tak miłe przyjęcie oświadczyliście,
i chociaż wfzyfcy fą obowiązani , iak
naylepiey obchodzić fię z ofobami tego
uczeftnićtwa, iednak że to uczyniliście
nieznając mię i z dobrey woli, i chęci,
flufzna rzecz abym wam wyraził moie
zawdzięczenie, przyrzekając, iż pamięć
tego będzie mi zawfze przyiemna.
I tak Orzechy przypomniały złoty
wiek nafzemu Rycerzowi, i do tak pię
kney rozmowy były mu pobudką , bez
ktoreyby fię cale obfzedł, iako i Pafte
rze , ktorzy go fłuchali z pilnością, nic
nierozumiejąc, nic i flowa nie mowiąc.
Sanfzo także milczał, ale niezoftał bez
czynnym, napełniał brzuch orzechami i
ferem, nieomiefzkując żadnego uką[ze
nia, oprocz dla zaglądania nieraz do
koźley [kory z Winem, ktora była zawie
fzona na drzewie dla chłodu. Po fkoń
czoney Wieczerzy ieden z Pafterzow,
rzecze do Don Quifzotta; aby WPanu
dać poznać Mości Panie Kawalerze, że
nam niefchodzi na ochocie, ktorą mamy
Iż6 H I S T O R rA
częftować dobrze WPana i zabawić, da
my mu Ryfzeć wnet iednego z nafzych
Braci, nie zadlugo tu przybędzie, i za
pewne WPana uciefzy. Jeft to młod
Paftufzek mocno zakochany i bardzo do
wcipny, umie czytać i pifać, iak fzkol
ny Uczeń, ale nadewfzyftko śpiewa i
gra na fkrypcach do podziwienia. Ledwie
[kończył mowę Pafterz , ufłyfzeli granie,
wnet przybył młody Dzieciak, około
dwudzieftu dwoch lat maiący dofyć na
dobney poftaci. Spytali go Pafterze,
czyli iuż wieczerzał, odpowiedział, że
iuż. Gdy tak ieft: Antoni rzecze ten,
co wprzod mowił, uczynifz nam miłą
rzecz zaśpiewać co dla dobrego przyję
cia Jegomości nafzego Gościa, aby mu
dać poznać, że w Lafach i Gorach prze
cięż fię znayduią ludzie co grać i fpiewać
umieią. Powiedzieliśmy Jegomości, coś
ty wart, i radzibyśmy nieuchodzić za
zmyślaiących; ufiądź tu, profiemy cię ,
a zaśpieway nam piofnkę, co twoy Stryi
Xiądz napifał na twoią miłość, i ktora
fię tak mocno upodobała w całey okolicy.
Uczynię to chętnie, odpowie Antoni, i
niedaiąc ię długo profić, ufiadł na pień
Do N QUIszo trA :*;
ku, naftroiwfzy fkrzypce, zaczął śpie
wać wierfze naftępujące przygrywając:
Olailla! znam, żeś mię polubiła
Chociaż twe Ufta niechcą tego głofić,
I oczy milczą, iednakeś mi miła,
I ia cię kocham, wiefz; na tym mi dofyć.
Mowią: że miłość, kiedy ieft poznana,
Niezwykła lubey nadziei ofłabić,
Ta co ią znofi będzie przeiednana,
I fama do niey dafię wfpolnie zwabić.
•
po w «wszorra 131
R 0 Z D Z I A Ł XII.
co Pafterz opowiedział tym co byli
• Don Qui/kotem
X
13* H I S T O R + A
/
\ • •
D O N QU I sz o T TA 133
Don Quifzott profił Piotra, aby mu po
wiedział nazwifko umarłego, i co była
za iedna Paftufzka; na co Piotr dał od
powiedź: że niewiedział więcey, nadto
iż ten zefzły był młodzian fyn Szlachci
ca bogatego , ktorego oyciec miał Dom
Twoy blifko tych gor, iż długo fię uczył
w Salamance, i powrocił do Domu bar
dzo umiejętny, iak wfzyfcy twierdzili
ale naywięcey, mowi daley Piotr, znał
fię, iak powiadają na nauce gwiazd, i
co fię tam dzieje między Słońcem i Mie
fiącem, tak że nieomiefzkał opowiedzieć
zawfze dzień w dzień Eklizy Słońca, i
Miefiąca : Eklipfy fię nazywaią moy
Przyiacielu, nie Eklizy przerwie mu
Don Quifzott, co fię znaczy zaćmienie
ktore fię trafiają tym Planetom. Zga
dał także, bo nie każdy tak zważa z bli
fka; kiedy miał być Rok dobry, albo
zły. Jego Rodzice i Przyiaciele, co
temu wierzyli, iak powiadał, iego rady
fłuchali, izbogacili fię w krotkim czafie.
Raz mowił żeby fieli jęczmień a nie
pfzenicę, drugi raz groch i buber, nie
ięczmień. Ten rok będzie obfity, zbio
rą dotyć oliwy, ale trzy lata naftępują
ce nic nie przyniofą, i to zawfze fię tak
#34 r 1 s r o r rA
dzialo iak przepowiedział. Ta nauka
Gwiazdarfka, naywa fię Aftrologia rze-
cze poważnie Don Quitzott. Niewiem,
iak fię zowie, odpowie, Piotr, ale to mi
wiadomo, że to wfzyftko umiał, i iefzcze
więcey. W kilka Miefięcy powrociwfzy
z Salamanki , widzieliśmy go iednego
dnia pięknie przybranego po Pafterfku z
torbką, i fwą Trzodą: iego wielce pou
fały Ambroży, ktory był z nim wfpoł
uczniem, także porzucił fzkolny ubior,
i iak tamten uftroił fię w paftufze fuknie.
Zapomniałem WPanu powiedzieć, że
ten Chryzoftom był bardzo fpofobny do
pieśni ułożenia, tak, że na Boże Naro
dzenie każde pifał, cofię w nocy przyi
ścia Pań[kiego śpiewają, i na Boże Cia
ło Dyalogi, ktore dzieci po wfiach udają
tak, że niemożna było lepiey. Gdy oba
czono tych dwoch Studentow przeftrojo
nych za Pafterzow, zadziwili fię wfzyfcy
tak prędkiey odmianie, ktorey niemogli
zgadnąć przyczyny. OyciecChryzoto
ma w ten czas właśnie umarł,izoftawił go
właścicielem znacznego maiątku, bydła
doftatek dużego i małego, porządkow ro
żnych, i pieniędzy gotowych co nie
miara. I doprawdy wart był tego wfzy
*
13s H I s To R r A
ko mogł zalecał zacne przymioty tych,
co fię o nią ftarali, profząc, i namawia
iąc ią, aby pofzła za Mąż, i fama fo
bie obrała tego, ktoryby iey fię nayle.
piey upodobał, nieodpowiadała więcey
na to, iak: że iefzcze o zamężciu nie
myśli, i że za młoda, aby fię tak pręd
ko namyśliła o poftanowieniu. Temi
wymowkami, ktore fię zdawały dofyć
pozorne, uwolniła fię od naprzykrzenia
Stryła , ktory czekąć chciał, ażby do
wieku ftalfzego cożkolwiek przyfzła;
i fama fobie obrała Męża; bo mawiał,
i dobrze tu uważał, że nigdy Rodzice
nie powinni Dzieci niewolić do niczego.
Na refztę iednego pięknego dnia, kiedy
nikt fię niefpodział, aż ta razem pogar
|
dzaiąca Marcella zoftała Pafterką ; po
mimo Stryia i wfzyftkich, ktorzy ią
chcieli od fiego odprowadzić, pobiegła
w pola z innemi Pafterkami, fama fwo
ią trzodę pafąc. Panno Nayświętfza!
w tenczas fię gorzey ftąło! bo iak fię
tyłko pokazała odkrycie, niemożna po
liczyć młodych ludzi, tak ze Szlachty,
iako i bogatych kmieciow Synow, co
fię Pafterzami zrobili, i biegli za nią na
zaloty z oświadczeniem każdy przyia
• 4
Do w QU I szo TTA. , 139
źni. Jeden z tych, iakom wyraził był
nieborak Chryzoftom, i powiedają: że
nie kochał iey, ale wielbił nad zwy
czay i fzalał prawie dla niey. Nietrze
ba zaś myśleć, że gdy obrała fobie ten
fpofob życia ofobliwy i wolny, Mar
cella, miała co naymniey przeciwko
poczciwości wykroczyć, i coby iey cno
tę i ftatek pod wątpliwość podawało; o
wfzem tak pilno przeftrzega fwoich u
czynkow, i tak fię zachowuje oftrożnie,
iż żaden z tych, co iey nadfkakują, nie
może fię pochwalić, żeby mu naymniey
fzą uczyniła otuchę, i choć już nieu
nika rozmowy z Pafterzami, i grzecznie
fię z niemi obchodzi: gdy fię iednak zda
rzy, że ktory z nich odważy fię odkryć
iey fwoią miłość, choćby maybardziey
niewinna była, iako to do zamężcia dą
żąca , tak daleko go odrazi od fiebie,
że nie śmie drugi raz fię porwać. I tak
ta Dziewica ieft fzkodliwfza na świecie,
niż zaraza, bo iey piękność i grze
czność zniewala ferca wfzyftkich, co ią
widzą, iey zaś upor do rozpaczy przy
wodzi. Nie zoftaie im tylko ią głośno
nazywać , niewdzięczną, okrutną, i tym
podobnemi nazwitkami, ktorych warta
r4o I rs to r rA
ta złośnica. Gdybyś tu WPan był cza
fem, Mci Panie Kawalerze, ufły [załbyś
rozlegające fię odgłofem góry i doliny
wyrzekaniami tych nieboraków kochan
kow pogardzonych , i w pewnym miey
fcu z tąd niedaleko, ieft ze fto drzew
bukowych , nieznaydzie tam żadnego ,
na ktorymby niebyło wyrzniętego imie
nia Marcelli, a na wierzchu niektorych
ieft Korona, chcąc dać poznać, że war
ta wieńca piękności. I tak w iednym
kącię wzdycha ieden paftufzek, w dru
gim inny fię żali. Tu miłofne piofnki
śpiewają , tam żałośne ięczenia wydają,
niektorzy po całych nocach pod drze
wami fiedząc , albo na górach zanurzeni
w zamyfłach oka niezmrużywfzy, cze
kaią wfchodu flońca, drudzy niedaiąc
odpoczynku wzdychaniom, w naygoręt
fze dni lata na rozpalonym piatku le
żąc , głofy do Nieba i narzekania żało
śne rozpościerają. Zaś harda Marcella
na to wfzyftko niedbając , iak gdyby
nic nie było, żartuje z nich, odrzucając
i iednych i drugich. Jednak wfzyfcy
co tu iefteśmy, i znamy ją, oczekuje
my dokąd zaprowadzi frogość tey nie
beśpieczney Dziewicy, i ktory będzie
po N g UISZC TTA 14
tak fzczęśliwy,żeby udobruchał tak ;*
kie ftworzenie. Wfzyftko, com WPanu
powiedział, ieft famą prawdą, i nie wąt
pię, co nafz Pafterz oznaymił o śmier
ci Chryzoftoma. Zyczyłbym WPanu
Mci Panie Kawalerze bydź przytomnym
iutro na iego pogrzebie , będzie to za
pewne rzecz godna widziwienia, i nie
mafz z tąd iak pół mile. Nieomiefzkam
tam bydź, rzecze Don Quifzott , i dzię
kuię wam , za opowiedzenie tego przy- .
trafienia, ktore mię zabawiło. Oy! za
pewne, rzecze Pafterz, i połowy WPa
nu nie wypowiedziałem, co fię zdarzyło
Miłośnikom Marcelly , ale iutro idąc
tam, znaydziemy ktorego Pafterza, co
WPanu więcey doniefie. Teraz zaś Mci
Panie, dobrzeby, żebyś WPan pofzedł,
gdzie położyć fię pod dach, ponieważ
na dworze źle fpać na WPana ranę, lu
bo z tym przywinięciem, com WPanu
przyłożył, niemafz fię czego obawiać.
Sanfzo, ktory fto razy przeklął i Pafte
rza, i iego baianie, namawiał Pana, aby
wizedł do chałupki Piotra; i dał fię
przecięż namowić; ale to było dla roz
myślania refztę nocy o Twoiey nielito
ściwey Dulcynei; aby kochankom Mar
4
-
|
142 H I s To R » A
celly wtym prymu nieuftępował. San
fzo ze Twoiey ftrony położył fię na bar
łogu w ftayni między Kotlinantem i
fwoim Ofłem, nie jak köchanek źle
1potkany, ale iak Człowiek z turbowany,
i nie prożny Brzuch maiący
Do M 2 L HS-Z o TTA 143
RozDzIAŁ XIII
Dal/xa Powieść o Marcelli.
144 H I S TO R yA
150 H I S T Q R ?" A
D o w Q U r s z o T TA 151
wznak, i ną śmierć przebitym; a drugi
ledwie fię utrzymał za Grzywę konia.
Otoż ia nierozumiem, jak ten zabity
mogł mieć czas, Panu Bogu fię oddać
w tak prędkim uwinieniu fię. Mnieby fię
zdawało nayprzyzwoiciey, żeby fię Ry
cerz wprzod do Pana Boga modlił, za
miaft dofwoiey miłey; bo przynaymniey
by zadofyć uczynił powinności Chrze
ściańfkiey, i umieraiąc wina by iego zo
ftała tyłko względem kochanki, coby
nie z naywiękfzą dla niego ftało fię fzko
dą: a do tego wątpię, żeby wfzyfcy
Rycerze błędni mieli fwoje ukochane,
ktorymby fię ofiarować mogli: Tobydż
niemoże, zawoła Don Quifzott, niemafz ,
Rycerza błędnego bez Damy, prędzeyby
Niebo było bez Gwiazd, to ieft właśnie
treść i iftota Ryserzow, i znaleść mi pro
fzę aby ieden przykład w Dziejach wfzy
ftkich przeciwny. Więcey WPanu po
wiem, i to oświadczam, że gdyby tra
funkiem znalazł fię iaki kawaler błędny
bez miłości, niebyłby trzymany za do
brze urodzonego, ani prawego Rycerza
ale raczey żabękarta; i wfzedłby do Ry
cerítwa obłąkanego nie drzwiami, ałe
oknem, iako zboyca i złoydziey. Wy
•
I52 H I S T o R rA
daje mi fię iednak, rzecze Wivaldo ieżeli
dobrze pamiętam, że Don Galoar Brat mę
żnego Amadifaniemiał Damy pewney, do
ktoreyby fię w gonitwach modlił. Z tym
wfzyftkim niemniey za odważnego miany
i fzacowany. Jedna Jafkułka nieprzynofi
wiofny,odpowie DonQuifzott, oprocz, że
wiem dowodnie, iż ten Rycerz kochał
fię taynie i mocno, i gdyby tym wfzy
ftkim, co ładne znaydował, przymilał
fię, działo fię to z iego fkłonności przy
rodzoney, ktorą nie władnął, iednakże
zawfze bez pokrzywdzenia tey; co zna
my z pewney wiadomości, iż była iedy
ną Panią iego woli, i ktorey fię z całe
go ferca polecał, chociaż fkrycie: bo
zbytnią względnością fię uwodził. Daię
fię przekonać, rzecze Wivaldo, a że ieft
treścią każdego Rycerza obłąkanego
bydź zakochanym, mamy to za pewne
że WPan także miłośnikiem iefteś, bę
dąc tego kunfztu, dla tego jeżeli WPan
nie zafadzafz fię na fkrytości , iak Ga
loar, profzę go Imieniem wfzyftkich tu
obecnych uwiadomić nas, o nazwifku
i zacności fwoiey ulubioney i opifać nam
ią. Powinna mieć fobie za fzczęście »
|
\
154 E rs ro r rA •
p o w Q U r s z or TA 155
Niechay niema ośmielenią,
Dotykać fię kto tey broni,
Bo fię pewno nieuchroni
Mieć z Rolandem do czynienia,
x56 B 1s to r rA
górami dwudzieftu Pafterzow w czarne
fuknie przybranych wfzyftkich, na gło
wach Cypryfem z Lipiną uwieńczonych.
Sześciu z nich nofili ciało gałązkami
i kwiatkami nakryte, iak fię zbliżyli.
Otoż , rzecze iedem z Pafterzow niofą
do pochowania Chryzoftoma; i pod tą
Gorą obrał fobie mieyfce pogrzebu. To
przyśpie!zyło wfzyftkim prędzey iazdy,
gdzie ftanęli właśnie w tedy, gdy nio
fący poftawili ciało , i czterech ludzi
kopali doł pod fkałą; przywitali fię
wfpolnie, i po pierwfzych ukłonach wża
iemnych, Don Quifzott i iego Wfpołe
cznicy, przypatrywali fię złożeniu. iego,
gdzie obaczyli młodego Człowieka trzy
dzieści lat blifko maiącego, iak umierał,
w fukniach Pafterfkich okryty kwiata
mi. Chociaż iuż nieżywy, iednak fa
dzić można było łatwie, że był urodzi
wy i kfztałtney poftaci. Było w trun
nie dofyć papierow pifanych, otwartych,
i pokładanych. Ile fię tam znaydowało
przytomnych , tak ci, co zabawiali fię
robotą, iako też co patrzali, w głębo
kim milczeniu zoftawali; ktore ieden z
tych, co go nieśli, przerwał, mowiąc
do drugiego : patrzay Ambroży, ieżeli
Do w Qv Iszo TTA, 1sę
to ieft mieyfce, co Chryzoftom obrał;
ty, co żądafz, aby iego oftatnia wola
była tak dokładnie dopełniona Toż fa
me ieft, odpowie Ambroży. Tu mi wła
śnie moy Przyiaciel niefzczęśliwy o
powiadał nie fto razy fwoją żałofną do
lą. Tu pierwfzy raz obaczył tę nieprzy
jaciołkę nifzczącą rodzay ludzki. Tam
że pierwfze oświadczenie uczynił iey
fwey miłości tak cnotliwey iak gwałto
wney. W tymże mieyfcu niemiłofierna
Marcella dokończyła go rozpaczać przez
fwoie pogardy, i przynagliła zakończyć
oftatni los życia iego fmutnego; i tu
tay chciał bydź pochowanym, aby za
chować pamięć tylu niepomyślności ie
go. Ambroży obrociwfzy fię potym do
Don Quifzotta, i innych tak daley mo
wił. To Ciało, ktore WPanowie zwa
żacie zapewne z politowaniem, zawie
rało niedawno Dufzę, ktorą Niebo ozdo
biło wielu darow fowitych udziałem,
Jeft to tego Chryzoftoma, ktory miał
rozum nieporownany, poczciwość iak
drugiey pofzukać, przyjaźń niepoślako
waną. Był hoyny i wfpaniały bez na
dętości; ftateczny i poważny bez wy
nioRości; umiarkowany bez przyfadno
158 H I s ro R 4 A
§ci; miły i zabawny bez podłości, ło
wem; był pierwfzy między dobremi. Ja
ko był w niefzczęściu bez rownego ,ko.
chał bez miary, a był nienawidzony ;
wielbił, a był pogardzony ; fłużył bez
zyfku - dzikiey i Trogiey kobiecie, kto
rey niemogł zmiękczyć i płakał, i jęczał
przed marmurem głuchym i nieczułym;
Jego głofy na powietrzu fię rozchodzi
ły, iego wzdychania wiatr rozwiał , i
żale rozprofzył; przywiązał fię do fa
mey niewdzięczności; i w nadgrodę o
trzymał widzieć fię śmierci ofiarą w po
śrzod naypięknieyfzych dni wieku, przez
okrutność nielitościwey Pafterki; ktorą
fwemi wierfzami chciał w nieśmiertelney.
pamięci zachować żyiących. Te pifma,
co zważacie, mogłyby bydź świade
ćtwem tego, co mowię, gdyby mi nie
rozkazał palić ie zaraz, iakbym oddał
ciało iego ziemi. Byłbyś frożfzym, niż
on, zawoła Wivaldo, gdybyś to wypeł
nił. Nienależy zachowywać tak ściśle
rozkazow tych , ktore fa przeciwko ro
ftropności zlecone. Wieleż pięknych
rzeczy byłoby utraconych, gdyby ofta
tnie wole, iak ta ; były ufkutecznione?
I tak Panie Ambroży uczyńcie tę przy
Dow QUIszor74 159
Hugę iedną iefzcze wafzemu przyjacie
lowi, aby iego pracę wybawić od nie
pamięci, i zachować należy te Pifma.
ktore zaświadczaią cnotę wazego Przy
iaciela, i niewdzięczność Marcelli; choć
by tylko dla przeftrogi innym, i nau
czania ich przez ten fmutny przykład,
aby nie wpadli w podobną przepaść. Co
o nas, iuż wiemy fmutne przytrafienie
Chryzoftoma, i przyczynę iego śmier
ci, znamy przyiaźń, która was wiąza
ła wfpolnie, i czego żądał, umierając;
a przez tę żałofną przygodę fądziemy,
jaka była frogdść Marcelli, i pafterza
kochanie ; i co za koniec czeka tych,
ktorzy wypufzczają cugle prożnym na
dzieiom, ktoremi miłość ich łudzi, i
podchlebia. Ażeśmy fię dowiedzieli
wczoray wieczór o śmierci Chryzoftoma;
i że miano go chować w tym mieyfcu, li
tość więcey iak ciekawość zwrociła nas
z drogi inney, aby bydź przytomnemi
Obrządkowi temu, i dać poznać, że
poczciwi ludzie biorą część niefzczęść
drugich. Profzę was tedy wierny Am
broży, żeby nafza dobra chęć niezofta
ła omylna, uczyń to na proźby naswfzy
ftkich tu zgromadzonych, aby niepalić
-
/
16o H I S T O R TA
Pifmow Jego. To mowiąc, i nieczeka
iąc odpowiedzi Vivaldo, przybliżył fię
do grobu, i wziął niektore Pifma. Ze
zwalam, rzecze Ambroży, aby te, coś
W Pan zabrał , zoftały fię, ale co inne ,
profzę WPana niefprzeciwić fię, żeby
oftatnie żądanie moiego Przyjaciela zo
ftało dopełnione. Były jego włatne »
mogł niemi rozrządzić, iak mu, fię Po
dobało. Wivaldo niecierpliwy obaczyć,
co to Pifmo zawierało , ktore wziął, o
tworzył ie zaraz, i uyrzał, że miało
napis, Miłośnik w rofpączy, a że zaraz
czytać zaczął głośno Otoż to rzecze
Ambroży, oftatnie Pifmo Chryzoftoma,
i żeby wfzyfcy tu przytomni wiedzie
Ii, do iakiego ftanu go przyprowadziły
iego niefzczęścia. czytay WPan profzę,
czas wyftarczy, nim doł wykopią. Do
brze, chętnie czynię, powie Vivaldo »
zatym wfzyfcy obecni obtoczyli go, a
on czytał naftępujące Wierze.
Wier
•
WIERSZE ROZPACZAIĄCE
|
* @ma i inne • •
3l/#/ld.
i , ,, ,
Roz PAC z. . . M. . I: **Lo ścI. . .
- -
, •• • •• • • • • • ** - * * * * • •
- - - • •• • ••
- i dufzę " -
Tom I. • • - L -
|
-
I62 H 1 S T O R T A
Lećcie Ptaki drapieżne złych wrogow tło.
Jh12CZe ,
głofi,
Łączcie fię Kruki, Wrony, Sowy i Puhacze.
Wyidźcie z ciemnych Jafkiń wy dzikie ftra
fzydła,
Wfzak ryk okropny do mych przydaycie ię
•czeniów:
*
DO N g U IS z ETTA 165 |
O! ty przykry Tyranie miłośnego Pańtwa,
Nienawiści zazdrośna porufz moy gniew go *)
rzy,
Niechay mnie to wfpomnienie, męczy i umo
•
4
174 H I s ro r r A
gaią, to chyba dla podziwienia piękno
ści Nieba, i przypomnienia fobie, że to
ieft mieyfce, zkąd wyfzłam, i dokąd
mam powrocić. Te fłowa wymawiając
Pafterka, nieczekając odpowiedzi, po
biegła nayprzykrzeyfzą ściefzką Gory,
i znikła z oczu tych, co iey fłuchali,
zoftawiwfzy wfzyftkich w zadumieniu
iey roftropności i nieczułości, iako też
cudney piękności. Znaydowali fię tam
iey miłośnicy, ktorzy niezważając na
oświadczenie, co im wynurzyła, chęć
mieli biec za nią; a gdyfię zabierali, Don
Quifzott, ktory pomiarkował ich ułoże
nie, i uznał zdarzającą fię [pofobność za
dofyć uczynienia fwoiemu obowiązkowi
Rycerftwa, porwał flę do fzpady, i za
wolał mocnym głofem aby go każdy u
fłyfzał: niechay nikt, bądź jakiegokok
wiek ftanu,nieważy fię iść w pogoń za pię
kną Marcellą pod karązafłużenia na moie
zagniewanie. Dała poznać z dowodow bez
wymowki,iż ieft zupełnie niewinna śmier
ci Chryzoftoma, i jak daleka ieft, odpo
wiadać łafkawie na żądze kochankow; nie
chaytedy przeftaną prześladować iey i
zaczey niech będzie fzacowana i czczona
Do w QUISz o TTA 175
od wfzyftkich poczciwych ludzi ponieważ
ieft podobno jedna na świecie, ktora żyie z
tak czyftemi myślami. Bądź na pogroż
ki Don Quifzotta, bądź, że Ambroży
profił Pafterzow, aby nieodftępowali
czynić oftatniey ufługi Jego przyiacie
lowi, nikt fię nierufzył z mieyfca, aż
Pifma Chryzoftoma były fpalone, i iego
Ciało pochowane, co fię zakończyło nie
bez wylania łzow obfitych wfzyftkich
przytomnych. Położono potym wiel
ki kamień na Grobie, nim Marmurowy
nagrobek naftąpić miał, ktory , iak po
wiedał, Ambroży, kazał robić, i na nim
te Wierfze miały bydź wyryte.
Tu leży martwe Ciało nędznego kochanka.
Ktorego zamęczyły miłość, złość, i wzgarda!
Pafterka nienawifna, okrutna, i harda
Zle nadgrodziła miłość, zabiła Tyranka.
W tym mieyfcu niefzczęść fwoich wyiawił
odkrycie,
Tu zaczął kochać fzczerze, wyznał oświad
czenie,
Tutay ftało fię frogie miłości wzgardzenie,
W tymże padole.fmutne wzięło koniec życie,
1-6 : -H ISTo R y i
Przechodzący ftrzeżcie fię. unikacie zdrady,
Jezli żyie Pafterka ; tenże los was czeka;
Lepfzego trudno znaleść, pafterza bez wady:
Bądź zdrow podrożny, az tąd unikay zdaleka.
# • •• • • •
• • •
- Tom I. M
DZIEJE I PRZYGODY
PRZ EDZI W NEGO
DON QUISZOTTA
Z M A N S Z Ź.
CZ Ę SC TRZEC1 A.
ROZDZIAŁ XIV.
O niepomyślney przygodzie, ktorą miał Don
Qui/sott z Furmanami z jangos.
\
162 Py I S T O R T /
zge#=#=#=#=#=#=#=#=#=#=#=#=#=#
ROZDZIAŁ XV.
Co fie przytrafiło Don Qui/sottowi w
Karczmie, ktorą brał za Zamek.
1 •
DO N QU I SZOTTA 175
176 H I S T O R T A
Przecież moia Pani, profzę, zachować
z kilka plaftrow. będzie gdzie ich użyć,
bo mię boki także trochę bolą. Czyś
podobnież fpadł z gory ? zapytała go
Gofpodyni. Ja ne upadłem odpowie
Sanfzo, ale widząc Pana moiego wy
wracającego fię, coś mię tak przeraziło
po całym ciele, że mi fię zdaje, jakby mi
tyfiąc kiiow dano Zapewne nie dziwuię
fię powie Gofpodaríka corka, bo i mnie
trafiło fię we śnie ; zdawało mi fię, żem
z wyfokiey wieży leciała na doł, i nig
dym niemogła do ziemi dopaść, a gdym
fię obudziła, tak byłam zmordowana i
zmęczona, iak gdyby do prawdy mię z
wieży zrzucono. Jeft to podobne do
tamtego rzecze Sanfzo. W tym tylko roż
ność, że mnie fię nic nie śniło, będąc tak
czuwającym iak teraz ieftem, jednak
fię znayduię niemniey potłuczony; iak
Pan Jakże nazywa fię wafz Pan? odezwie
fię Marytorna. Don Quifzott z Manfzy,
odpowie Sanfzo, Rycerz błedny, i jeden
z nayprawdziwfzych, ktorych od dawne
go czafu widziano. Kawaler błędny? po
wtorzy Afturyika; Coż to znaczy?
3ako! iefteś tak nowa na świecie, od
Powie Sanfzo, naucz fię moiafioftro; że
Do w Q U Iszo TTA 177
Kawaler błędny ieft to ofoba, colada
dzień może bydź lub Cefarzem, lub kiy
mi zbitym , dziś nayniefzczęśliwfze
ftworzenie z żyjących; iutro trzy albo
cztery Kroleftwa ma do rozdania fwoie
mu Komiufzemu. Za coś rzecze Gofpo
dyni będąc Koniufzym tak wielkiego Pa
na, nie macie do tąd przynaymniey ia
kiego Hrabftwa? Oh ! to nie idzie tak
prędko, odpowie Sanfzo, nie mafz ie
fzcze miefiąca, iak fzukamy fzczęścia i
przygodow, a iefzcześmy nie napadli na
takiego gatunku, oprocz tego czę[to fię
fzuka iedney rzeczy, a znaydzie fię dru
ga. Ale mowiąc prawde , ieżeli Pan
moy Don Quifzott wygoi fię z potłucze
nia, a ia nie zoftanę kaleką z przełę
knienia, nie mnieniałbym moich nadziei
za naylepfze Margrabftwo w Hifzpanii.
Don Quifzott, ktory fię przytłuchywał z
pilnością rozmowie , mniewał, iż było
przyzwoitością grzeczności weyść w
nią. Wziął przyiaźnie Gofpodynią za
rękę, i rzekł iey. Wierzay mi moia pię
kna Damo, nie ieft to dla ciebie niepo
myślnością, żeś miała [pofobność przy
iąć mię w fwoim zamku. Niemowię wię
eey, nic, bo nie należy, famemu nigdy
-
/
-
178 H I S T O R TA
D o w Q U r s z o T T A. 18,
cerza, ktorych mu dodawały nieuftan
nie rożne zdarzenia, co wyczytał z
xiąg, zaprzątnęły mu głowę przewidze
niem naydziwacznieyfzym, ktore mo
żna wynaleść. Rozumiał fię bydź w fa
wnym Zamku, bo żadney karczmy nie
było, ktoreyby nie uczcił tym imieniem;
i że córka gofpodarfka , ktorey oyciec
także w iego rozumieniu był Rządzcą
Zamku , zakochana w jego piękney po
ftaci i układności, obiecała wymknąć
fię gładko, i przyiść pobawić fię z nim
w nocy czas iaki. Tamara dręcząc go
iakby co rzetelnego było, czyniła nie
fpokoynym, iż wierność iego byłaby na
fztych wydana. Acz ułożył w fwym
fercu naymnieyfzego nie czynić prze
niewierzenia fwoiey ulubioney Dulcy
nei; choćby Krolowa Geniowra fama
ze fwoją poufałą Guintagnoną przyby
ła zachęcać go. Gdy w tych marzeniach
rozmyślał, niezawodna Afturyanka my
sliła, iak fłowa dotrzymać; w kofzuli
i bofo , włofy zwinąwfzy w czepek bar
chanowy fzła na palcach, fzukając, łoż
ka furmana. Don Quifzott ufzu madfta
wiaiąc, ußyfzał i domyślił fię, że ktoś
wchodzi ; podnioßfzy fię na łożku po
182 H 1 S T O R 7" 4
I88 - R I S T O R T A
#*#*#*#*#*;
R 0 Z D Z I A Ł XVI.
. D o w Q U r s z o T TA. 197
pędzał, a miał ie poświęcić wfzyftkim, |
Do w Q U r sz o T TA zo3
fobie , chociaż prowadziła wolnieyfze
życie. Sanfzo wypiwfzy, zoftał odpro
wadzony uczciwie do drzwi Karczmy,
gdzie zwarłfzy piętami ofła, wyiechał
rad, że nic nie zapłacił, tylko grzbię
tem zwykłą monetą. Prawda fakwy
zoftały w żaftaw, ale go radość wym
knienia fię z rąk zaprzątnęła, że tego
niepotrzegł. Karczmarz pozbywfzy fię
ich, chciał zamknąć wrota na kłotkę, ale
owi fwawolnicy niedbając o Kawalera,
chociażby był naygodnieyfzy, niedo
puścili tego , i możeby radzi znaleść
fpofobność uciefzenia fię z Panem, jak
uczynili ze fugą.
2O4 H I S T 0 R 7" A
••••@*-**-**
RoZDZIA Ł XVII.
Rozmowa Don Qui/sotła z San/xem Pan
/ą i inne przypadki godne opo
twiedzenia,
»
Do N Q U i S z o T TA. 205
268 H I S T O R T A
. R 0 Z DZ I A Ł XVIII.
826 H I S T O R » A
\
\
DO N QU I SZOTTA. 227
pofilić fię co żywo, a moc ciemna była,
zoczyli w tym w niejakiey odległości od
fiebie moc świateł, ktore fię zdawały,
jak gwiazdy rufzaiące. Mało niedofta
wało, żeby Sanfzo, nie zemdlał od ftra
chu na ten widok, nawet Don Quifzott
był trochę zmiefzany, wftrzymał za cugle
fwoiego konia, a tamten za powroz Ofła;
zaftanowiw1zy fię dla uważenia , co to
mogło bydź, poftrzegli, że te światła co
raz fię do nich przymykały, i im więcey
fię zbliżały, tym bardziey fię powie
kfzały. Boiaźni Sanfzowi fię przyczy
niało coraz; a Don Quifzottowi aż wło
fy na głowie wftawały choć niechcą:
cemu, ktory jednak zdobywając fie na
zwykłe męztwo, przyiacielu. Sanfzo,
zawoła. Otoż to zapewne iedna z nay
gorfzych i nay niebeśpiecznieyfzych
przygod, gdzie potrzebować będę ca
łey moiey odwagi i fiły. Ah! 1a nie
fzczęśliwy, zawoła Sanfzo, jeżeli to
znowu będzie fpotyczka ftrafzydłow,
jak widzę z pozoru , iakież żebra wy
trzymają ? Poczwary, czy nie , odpo
wie Don Quifzott, Upewniam cię, że
ci włos z glowy nie padnie. Jeżeli ci
przefzły raz ten figiel wyrządzili, to
dla tego , żem nie mogł przez mur dzie
228 H I s t o R r.4
dzińca przefkoczyć, ale teraz kiedy ie
fteśmy w otwartym polu, będę miał
wolność fzpadą machać iak chcąc. A
jeżeli WPaną znow zaczarują, iak przed
tym, rzecze Sanfzo, na coż mi fię
przyda, czyli WPan mieć będziefz wol
ne pole lub nie? nietrać tylko ferca, od
powie Don Quifzott, a doświadczyfz
moiego. Tak też myślę, ieżeli mi Pan
Bog pomoże, odpowie Sanfzo, Uie
chawfzy trochę z drogi, znow zaczęli
zważać co ię ftanie z temi światłami, i po
mału poczęli upatrywać ludzi, wfzyftkich
w bieli. Wtedy Sanfzo iuż ztrwożył fobą,
i poczęły mu fzczękać zęby od ftrachu.
Jefzcze fię powiękfzyła trwoga, gdy o:
bączyli wyraźnie ze dwudzieftu konnych,
ktorzy fię także wydawali, iakby w ko
fzulach, każdy z pochodnią zapaloną w
ręku, zdając fię Ş coś przez zę
by głofem zniżonym i żałośnym. Za
tym naftępowała lektyką żałobną, za nią
fześciu iezdnych kirem czarnym przy
krytych od ftop do głow. Te dziwne
widowifko w poźney porze nocney ; w
tak odludnym mieyfcu zaftrafzyłoby ko
go więcey , iak Sanfza; ktorego też ca
ła odwaga dość mała, całe odbiegła, i
niewiedzieć, coby fię z Panem ftało, gdy
Do w QUIszo TTA 229
by iego zawrot głowy nie nabił mu my
śli, że to był koniecznie trafunek po
dobny tym, co z xiąg Wyczytał. Przy
widział fobie, że w tey lektyce był ta
kiś Rycerz nieżywy, albo mocno ra
niony, ktorego zemfta iemu zoftawiona,
i więcey fię niczego nie radząc, dzidę
naftrofzywfzy ftanął w pośrzod drogi,
ktorędy pogrzebowi przechodzić mieli.
Gdyfię zbliżyli, zawoła głośno, ftoycie
tu, ktokolwiek iefteście , i powiedzcie
mi, co wy za iedni? iz kąd idziecie?
dokąd fię udajecie? i co prowadzicie w
tey lektyce? możeście kogo pokrzy
wdzili? albo was kto? trzeba, żebym
ia o tym wiedział, żeby was, albo uką
rać, albo zemścić. Spiefzemy fię, od
powie ieden z iezdnych, Karczma ie
fzcze daleko , i niemamy czafu odpo
wiedać mu tego, o co nas zapytuiefz.
Zaciął zatym muła, na ktorym fiedział,
i chciał daley jechać. Ale Don Qui
fzott rozgniewany na tę odpowiedź,
fchwytawfzy za cugle muła, zawoła:
Naucz fię żyć proftaku, i zaraz mi day
odpowiedź, na to co pytam, albo fię
przygotuycie wfzyfcy do fpotyczki.
Muł był lękliwy, i tak mocno, że gdy
23o H 1 S T o R rA
Don Quifzott złapał go za uzdeczkę,
wywrocił fię na ziemię, i przywalił
jezdźca dość ciężko; Mafztalerz piefzo .
idący przy nim nie mogąc Pana porato
wać , zaczął złorzeczyć mafzemu Ryce
rzowi, co go w gniew więkfzy wpędzi
ło, i niebawiąc fie dłużey pytaniami,
fkoczy ze wfzyftkiey fiły na iednego z
tych żałobnych, zwalił go na ziemię z
muła; od tego pobiegł do drugiego, i
rzecz podziwienia godna. z iaką natar
czywością i fzybkością uwiiał fię tak,
iż zdawało fię, że w tym razie fkrzydeł
doftał Rofinant, tak letko fię unofił.
Rzemiofło tych ludzi ufługą bawiących
fię nie ieft bydź odważnemi , ani umieć
obchodzić fię z bronią, wnet przeftra
fzeni zoftali, uciekając przez pola z po
chodniami zapalonemi można ich było
wziąść za ftrafzydła lub larwy ; ludzi,
ktorzy fzukają w dni zapuftne. Załobni
ludzie użyci do aflyftencyi niemniey
przeftrafzeni, a bardziey zaplątani dłu
giemi płafzczami nie mogli fię zmieyfca
rufzyć. I tak Don Quifzott, w prawą
i lewą dowoli machając, otrzymał ła
two zwycięztwo i plac fpotyczki, Ci
wfzyfcy ludzie potrwożeni , brali go za
Do
k w QUISZ O TTA -
231
diabła, ktory przyleciał z piekła to cia
ło , co było w trumnie odbierać im. San
fzo zaś niemogł fię wydziwić odwadze
nafzego Bohatyra, i fądził, z fobą roz
mawiając, iż Paniego mufiał bydź tym,
Junakiem niezwyciężonym co powiedał.
Po tey piękney bitwie Don Quifzott
fpoftrzegłfzy tego, co fię muł pod nim
wywrocił przy pochodni; ktora fię ie
fzcze paliła , przytknął mu dzidę do
gardła mowiąc, aby fię poddał, bo go
żywić nie będzie. Już nad to fię pod
dałem, rzecze tamten, bo nie mogę fię -
RozDzIAŁ XIX.
o najtrafnieußey przygodzie, ktora mogła
kiedy/potkać iakiego Rycerza obłąkanego
i ktorą Don Qui/tott zakończył z małym
niebepieczeń/twem.
-
•
266 H I S T O R TA
mam fpać? albo z konia zfiadać? rzecze
Don Quifzott, albom ia to tych Ryce
rzow śpiochow gatunku, ktorzy fię w cza
fuią, jak chcą i kiedy czas bitwy, fpo
czywaią? zafypiay ty, coś fię urodził do
wylegania, albo czyń, co ci fię zdaie.
Ja zaś wiem, co mam dopełnić. Nie
miey WPan za złe, bom to żartem po
wiedział, przydał Sanfzo, i zbliżywfzy fię
do Pana uiąłfię iedną ręką za kulę zadnią,
drugą za przednią fiodła iego, tak że za
lewy bok opafał rękami i przytulił fię do
niego, iakby był przylepiony, nie śmie
iąc fię rufzyć, tak go przerażały bicia
nieuftanne kołatania, co fię dawały ły
fzeć raz wraz. Powiedz mi co, rzecze
mu Pan, aby czas przefzedł, nim dzień
fię zbliży. Radbym, odpowie Sanfzo,
gdyby ten hałas, co fłyfzę, nie przefzka
dzał, wprawdzie trochę mię ftrach obey
muie, bo nie lubię zmyślać. Z tym
wfzyftkim powiem WPanu iedną powia
ftkę i naylepfzą może, ktorąś WPan kie.
dy Ryfzał; ieżeli ią znaydę, i żeby mi te
przeklęte przefzkody dały ią fpokoynię
powiedzieć. Otoż Ruchay WPani By
ło to co było, co dobrego niech będzie do
bre dla wfzyftkich, a złe dla tego co go
po W ę by zszo TTA 267
fzuka. Uważay tedy WPan profzę, że
dawni ludzie nie poczynali tak fwoich
powieści, iak dziś czynią , ale od przy
fłowia nieiakiegoś Katona Mędrca Rzym
fkiego, ktory tak mowi, że bieda ieft
dla tego, co iey fzuka, to właśnie tu tłu
ży, aby przeftrzegł WPana bydź fpo
koynym, i nie budzić licha, kiedy śpi,
dobrze zrobiemy, gdy infzą drogą poie
dziemy, bo nikt nas nie przymufza tąż
famą iechąć koniecznie, gdzie fię zdaje,
że wfzyfcy diabli na nas czekają. Da
ley powieday twoią baykę. rzecze Don
Quifzott , a co o trakt, ktorym mamy
fię udać, zoftaw moie ftaranie. Powie.
dam tedy, że w pewnym mieyfcu Eftre
madury był ieden Pafterz maiący ftado
koz, to ieft Mci Panie, że kozy pafł,
ktory to Pafterz, czyli Owczarz, iak
wieść niefie, nazywał fię Lopes Ruys, i
ten Owczarz czyli kozo-pas Lopes Ruys,
zakochał fię w Pafterce nazwaney Toral
wa, była corka pewnego Pafterza, co
miał wielką gromadę Owiec, ktory to
bogaty Pafterz, czyli Owczarz, co miał
wielką gromadę Owiec. Jeżeli tym fpo
fobem poftępować będziefz, przerwie
mu Don Quifzott, i powtarzać każde
-
263 p r s t o R rA
fłowo dwa lub trzy razy, za dwa dni nie
fkończyfz. Kończ roftropnie twoią po
wieść, albo fienie mię[zay, i day pokoy:
WTzyftkie nowiny i gadki w nafzey ftro
nie tak fię powiedaią, rzecze Sanfzo, i
nie umiem gadać inaczey. Pozwol WPan
Mci Panie, niech nowych zwyczajow
nie wnofzę. Mow, iak chcefz , odpo
wie Don Quifzott, ponieważ moy zły
los przeznaczył, abym cię fłuchał, daley
ciągniy powieść. Mafz tedy WPan wie
dzieć moy naymilfzy Panie, powtarza
Sanfzo , że ten Pafterz, ktory fię zako
chał w Pafterce Toralwie, ktora była
[tworzenie pękate , harde, trudne do
ugłafkania i do Mefzczyzny bardziey
podobne, bo nawet trochę brody miała,
wydaje mi fię , jakbym na nie właśnie
patrzał, gdy o tym rozmawiam z WPa.
mem. Alboś ją przed tym znał ? zapyta
Don Quifzott, nie, odpowie San[zo, ale
ten, co mi to powiadał, upewnił, iż by
ło niezawodne, i że gdybym innym toż
famo powiedał, mogłbym śmiele przy
fiądz, żem wfzyftko widział. Nakoniec
dzień za dniem idzie, jako mpwi drugi,
a diabeł, ktory nigdy nie śpi, i wfzędzie
fię wścibi, tak długo fię kręcił, aż ich
po w Q U 1sz o T7A 26,
powaśnił, i miłość Pafterza zamienił
w nienawiść, przyczyna tego, iak uda
wały złe ięzyki, była fama Tolarwa
przez wolnieyfze fwoie z innemi zaba
wki; ale o Panno święta? ktore więcey
znaczyły iak żarty ! rozumiefz WPan ?
odtąd owczarz, czyli kozopas nie mogł
iey cierpieć, i żeby iey więcey nigdy
nie oglądał, przyfzło mu do głowy tak
daleko fię oddalić, iżby nigdy więcey w
życiu o niey nie fyfzał. Jak myślił tak
zrobił. Ale Tora!wa, wzgardzona od
Lopefa Ruys, rozkochała fię bardziey w
nim i niż kiedy dawniey. To ieft wła
ściwy kobiecy przymiot i przyrodzenie,
przerwie Don QuiIzott, gardzić temi, co
ich lubią, a lubić tych, co ich nie lubią.
Daley mow Sanfzo. Stało fię tedy, mo
wi Santzo, że Pafterz oddalił fię, poga
niając przed fobą kozy polami Eftrema.
dury, profto do Krole(twa Portugalii. Po-,
ralwa, ktora dobry węch miała, przeczu
ła coś. i wnet za nim w te tropy pobie
gła piefzo, trzewiki w iedney ręce, w
drugiey pftry kliek , torbeezka na fzyi,
gdzie powiedają miała kawał źwierciadła,
fztukę grzebienia, malowidła kątek do u
pitrzenia fię, i inne drobiazgi kobiece do
27o H I S T U R 7" 4
DO N QU I SZOTTA. 277
do domoftw, zkąd poznali, że te huki
ftrafzne wychodziły, ktore iefzcze trwa
ły. Tyle huku, i tak blifko zalękło Rof
finanta, ale nafz Rycerz pogłafkawfzy
go ręką, i zachęciwfzy zbliżał fię coraz
do tych budynkow oddaiąc fię z całego
ferca fwoiey Dulcynei, profząc, aby by
ła łafkawa, a pomocy nie ublyżała mu
fwoiey w tak ciężkim razie. Czafęm też
profił Pana Boga, aby o nim nie zapo-
minął. Santzo zaś Pana nie odftępował,
tuż przy nim idąc, fzyię coraz wycią
gnął patrząc przez nogi Rofinanta, ie
żeliby nie uyrzał, co go trwożyło. Ale
ledwie iefzcze fto krokow uiechali , prze
bywfzy wierzch [kały, ktory zaftępował,
poznali zupełnie, i jawnie, zkąd to ko
łatanie wychodziło, co ich tak długo w
ftrafzney trwodze trzymało. Były to
fłowem mowiąc, fześć Folufzow, ktore
cały dzień i noc przefzłe nie przeftawały
tłuc. Na ten widok Don Quifzott onie
miał, i jakby z gory fpadł. Sanfzo wpa
trywał fię pilnie w niego, i uyrzał go z
głową fpufzczoną w potrwożeniu czło- -
wiekawftydem i zniewagą przerażonego.
Don Quifzott [poglądał także na Sanfzo,
i widząc go, że miał policzki nadęte i
278 B 1 S T o R rA
pełne śmiechu, jak człowiek, ktory dufi
w fobie śmiech, nie mogłfię fam od tegoż
utrzymać, pomimo fwego zmartwienia.
Sanfzo rad będąc, że Pan zaczął, par
fnął, i tak niezmiernie jął fię śmiać,że mu
fiał za boki fię trzymać, aby fię nie ro
fpukł. Po cztery razy odpoczywał, i
tyleż razy znow rozpoczynał śmiać fię
do rozpuku, a co nay bardziey do niecier
pliwości przyprowadzało Don Quifzotta,
było to, że Sanfzo patrząc mu w oczy,
wymawiał mu i podrzeźniał z powagą
zmyśloną mowiąc: Wiedz o tym przy
iacielu Sanfzo, że Niebo mię ftworzyło
dla przywrocenia złotego wieku, w tym
przeklętym żelaznym czafie. Dla mnie
fą zoftwione znakomite dzieła i przy
gody mayftrafzliwfze, i ciągiem mu po
wtarzał wfzyftkie fłowa, co Pan powie
dział, gdy pierwfzy raz ufłyfzeli fzelest
Młynow. Atoli nafz Rycerz zbyt bar
dziey był zagniewany , niżby mogł
znieść żarty zbyt poufałe i dotkli
we [woiego Komiufzego: podniofł dzidy,
dwa filne razy ugodził w plecy zuchwa
łego fugi, tak że gdyby w głowę go był
trafił, nieborak Komufzy iużby fię wie
cey nieśmiał i niemiał czego żądać ani
Dow o Urszo TTA 27,
zapłaty, ani nadgrody za zafugi. Sanfzo
widząc, że mu drwinki nie uchodziły , i
obawiając fię, aby Pan daley fię nierozma
chał, rzecze mu głofem fkrufzonym, Hey
Mci Panie czy mię WPan chcefz zabić?
czyli WPan nie widzifz , że ja żartuję? dla
tego, powie Dom Quifzott , że ty żar-
tuiefz, ia do prawdy biię. Poydż ieno
fam Panie żartownifiu, a gdyby też to
była rzetelna przygoda, iako ta nic nie
znaczyła? a zaż nie pokazałem całego
meztwa, iakiego tylko potrzeba było,
żeby ią przedfięwziąść i ufkutecznić
maylepiey? Czyż powinienemia, będąc
Rycerzem , pożnawać wfzyftkie huki,
co flyfzę? i rozeznawać ie, czyli po
chodzą od Folufzow, albo zkąd inąd,
a naybardziey, gdy nigdy nie widziałem
takich młynow ? iako ieft fama prawda;
Do ciebie należy znać fię na tym, kto
ry iefteś tylko chłop proftak, urodzony
i wychowany przy takich rzeczach. Ale
zrob to na żart, niechay te fześć ftę
pow, ftaną fię fześcią Olbrzymami, i
daway mi ich iednego po drugim, albo
i wfzytkich razem, mnieyfza o to; Je
żeli ci ich wfzyftkich nie oddam bez
głow, w tenczas żartuy do woli. Mci
23o H I S T O R T A
+%>-&
284 | H I S T O R 7" A
*-*-*-*-@*-**-*
ROZDZIAŁ XX.
O zdobyciu Szynaka z Mambrinu.
- +
286 H i S T O R + 4
/
-
-
3o2 H I S T O R T A
Uij
3o3 H 1 S T O R 7" A
R 0 Z DZIAŁ XXI.
jako Don Qui/sott wiele nief;częśliwych, u
wolnil ktorych po mimo ich chęci prowa
dzono tam, gdzie iść nie chcieli,
|
DO N QU I SZ O TTA, 3o9
Do N QU I S 2 0 T TA. 311
na uczynku, nie potrzeba było ciągnienia,
byłem przekonany i ofądzony, miałem
plecy upftrzone ftem rozg, i gdy pomo
gę przez trzy lata wielkie pole kofić ,
wyidę z zawikłania. Co chcefz rozu
mieć przez kofzenie wielkiego pola? za
pytał Don Quifzott? To fię znaczy rze
telnie mowiąc na Galerach wiofłami robić,
/
odpowie Niewolnik, ktory był człowiek
młody lat około dwadzieścia cztery ma
iący, rodem z Piedrahita, iak powiedał.
Don Quifzott zapytał drugiego, ktory
tak był fmutny, iż flowa nie odpowie •
dział, ale pierwfzy go wyręczył. Co
ten, rzecze, ieft kanarek, ktory idzie
na Galery za to, że nadto śpiewał. Ja
ko? zawoła Dom Quifzott, czyli i śpie
wakow pofyłają na Galery? Tak ieft,
Mci Panie odpowie więzień, bo niemafz
nic tak niebefpiecznego; iak śpiewać w
ucifku. Przeciwnie rzecze Don Quifzott,
fłyfzałem, że kto śpiewa, boluśmierza.
Tutay ieft wfzyftko opacznie, odpowie
tamten, kto raz wyśpiewa, całe życie
płacze. Przyznaję, że tego nie rozu
miem, powie Don Quifzott. Mci Panie
odezwie fię iedem ze Strażnikow, między
temi nie ze wfzyftkim dobremi ludźmi.
3* PH I S T O R T A
316 H I S T O R 3 4
330 H I S T O R y A!
#
Do N QU I SZOTTA. 339
39
79
wdzięczna ; dla człowieka, ktory nie
»»
ma więcey zacności nademnie , tyl
93
ko więcey doftatków. Gdyby cnota
37
w tym wieku ubogacała, nie miałbym
33
przyczyny zazdrościć innym, anibym
9?
niepomyślności mey nie opłakiwał.
»»
Jak twoja piękność i cnota z uczyn
3»
kami niezgadzają fię, i wiele brak, a
•
3»
by rowny blafkie ozdobił. Pierwfze
}}
mi dały wierzyć, iż mafz część Bo
?? ftwa darow w fobie, drugie prze
32
świadczaią, iż iefteś kobieta. Bądź
5»
zdrowa , życzę ci pokoyności tey,
39
ktorą zdradzając mnie wraz z życiem
23
mi odbierafz. - Niechay Niebo ftrzeże
99
wyjawienia zdrady twojego Małżon
3»
ka, aby żałując nieflufzności, iakąś
93
ze mną poftąpiła, nie byłem pocią
§»
gniony mścić fię wfpolnych uraz na
• 93
[zych na człowieku, ktorego powin
naś teraz zanować. ” To nas wię
cey nie obiaśnia , iak wierze, rzecze
Don Quifzott, tylko, że ten co pifał
lift zakochany ; był Miłośnik zdradzo
ny , przeglądając całą xiążeczkę, zna
lazł więcey wierfzow i liftow, ktorych
ledwie część mogł przeczytać, ale znać
było, że wyrazy żałośne, utyfkiwania
Xij
|
34o HJS TO R rA
miłośne, niedowierzania, zwątpienia,
przykrości, łatkawości i wzgardy zna
czyły. Gdy Don Quifzott przeglądał
kartki , Sanfzo plądrował zawinięcie,
żadnego nie zoftawił ukrycia mi w po
dufzce zachowania, ktoregoby z pilno
|
ścią nieprzetrzątał, tak nabrał fmaku
po odkryciu duplonow, ktorych więcey
iak fto znalazł, acz chociaż tam już nic
nie wymacał, przecież rozumiał (ię do
fyć nadgrodzonym za podrzucanie nie
zdrowe, i rznięcie brzucha od Balfamu
Fierabras, młocenie kiymi od Furmanow,
Gradu kamieni od owczarzow, kuła
kow i pięściow od podwodnikow, ftra
ty fakwow pożywiających, i ofła zguby,
odarcia z płafzcza , oraz głodu, pra
gnienia, i prac nieźliczonych, ktore po
niofł w fłużbie fwojego Pana. Ta nad
groda zdawała mu fię doftateczna, i rad
by co miefiąc tyle wycierpieć za podo
bmeż zafługi. Nafz Rycerz iednak miał
chęć niezmyśloną poznać Pana tego za
winięcia, fqdząc z wielości złota, pię
- kności bielizny, dobroci wierfzow i li
.
ftow, ktore znaydował wyborne , iż to
mufi bydź człowiek znakomity; ktore
go zniewaga i złe obeyście jego ulubio
D O N Q U ISZ0 TTA 341
ney , do rozpaczy przywiodły: acz że
mniemał iżby mu nie mogł nikt oznay
mić nic w tak puftym mieyfcu: zapu
ścił fię, dając fię prowadzić Rofinanto
wi na wolą. ktory fzedł, iak mogł po
fkałach i przez ciernie. Dom Quifzott
iadąc tym fpofobem, i maiąc zawfze w
umyśle, iż przygodow mu niezabrakuje
w tak dzikim mieyfcu, uyrzał na wierz
chu góry przed fobą człowieka, kto
ryfkakał ze fkały na fkałę, po głogach
i krzakach, zdawało mu fię, iż był wca
le nagi z brodą czarną gęftą, włofy roz
targane, bez pończoch, ani trzewikow,
uda tylko przykryte gałganami [podnich,
ktore znać były akfamitne kiedyś, ale
tak podarte, iż ciało było na wfkroś wi
dać ; głowy także nie miał niczym na
krytey, i chociaż biegł fzybko, nafz
Rycerz wzrok byftry maiący, przecież
uważał te ofobliwości, iak mogł dążył
za nim, nie wątpiąc, iż to był Pan tło
moczka. Acz Rofinant był zbyt ofła
biony, aby fię mogł tak śpielzno uwinąć,
ile w mieyfcu przykrym i fkaliftym, bę
dąc z przyrodzenia nie fkorym, i nie
lubiąc co tchu bieżyć. Kawaler fmutney
poftaci, iędńak umyślił dogonić Ryce
342 H I s t o R rA
rza tłomoczka, choćby przez cały rok
za nim ieździł po tych górach. W tym
umyśle kazał, aby Sanfzo íedną ftroną
go fzukał, gdy on pojedzie drugą fzpie
gować go. Może go wymaydziemy, rzekł,
przykładając tyle pilności i ftarania.
Tego nie uczynię Mci Panie, odmowi
Sanfzo, nie mogąc fię oddalić naymniey
od WPana, zaraz mię ftrach opanuie ze
wfzech ftron, iak gdyby wfzyfcy dia
bli Swiętego Antoniego kufzący na pu
fzczy, otoczyli mię i raz na zawfze W.
Pana przeftrzegam, że fię na pół kroku
od niego nie odftąpię odtąd. Jakże
fam chcefz , rzeczę nafz Rycerz, ow
fzem rad ieftem, że moim męztwem fię
zafłaniafz, upewniam, że fię na nim nie
zawiedziefz; choćby cię dufza w ciele
zawiodła i ufzła. Idź tedy za mną po
woli, i fzukay dobrze oczami, obiedzie
my tę małą górę, może napadniemy
Panatłomoczka, ktory ieft zapewne ten,
cośmy go uyrzełi fzybko biegącego, Mci
Panie, odezwie fię Sanfzo, czyby nie
lepiey było nie fzukać go? bo iak go
znaydziemy, a tłomoczek okaże fię ie
go włafny , zapewne należałoby go
powrocić właścicielowi, a tak zważay
•
35o H I S T o R TA
iego chorobę, a przynaymniey zechce- -
36o H I S T o R 4 A
lubo brat iego ftarfzy lubił mię, i dawał
tego nie małe dowody, przecięż widzieć
można było znaczną różność. A że nic
taynego nie ieft między poufałemi, Dom
Fernand rozumieiąc fię tak upewnionym o
moim przywiązaniu do niego , iak ia by
łem wzaiemnie przeświadczonym oiego,
wfzyftkich myśli fwoich mi powierzył,
między innemi wyznał, iż miłość go
czyniła niefpokoynym , zakochał fię w
piękney dziewczznie corce bogatego
miefzkańca podległego Oycu iego. Ta
Panienka tak była urodziwa i obyczay
na, że podziwieniem wfzyftkim znają
cym ią ftała fię. Wiele pięknych iey
przymiotow tak przejęły ferce i umyfł
Don Fernanda, iż nie mogąc iey pozy
fkać za kochankę, umyślił żenić fię z
nią. A że byłem wdzięczny Dom Fer
nandowi za jego przyjaźni zadatki, mia
łem to fobie za obowiązek, odprowa
dzić go od tego przedfięwzięcia, i com
mogł wynaleść pobudkow, wfzyftkie
mu przełożyłem do odrażenia go, ale wi
dząc, że to nie pomagało, ośmieliłem
fię przeftrzedz Xiążęcia Oyca iego. Don
Fernand był fztuczny i wybiegły , gdy
pomiarkował, iż mi ta myśl przyiść mo
Do N Q U r s z o T TA 361
gła , bo cnota mię pobudzała do odkry
cia tego ułożenia wyfokiey rodowitości
domu jego przeciwnego; odciągnąć mię
od moiego zamyfłu ufiłował, udając, iż
tego iuż czynić nie zechce, nie była po
mieważ trzeba odmawiać go. Powiedział
mi tedy, aby mię tym lepiey uwiodł, iż nie
znaydował lepfzego fpofobu na pozby
cie fię tey namiętności, iak oddalenie
fię na iaki czas od tey , co była iego mi
łości celem, i dla pokrycia [wego odiaz
du, miał mowić Xiążęciu Rodzicowi,
iż życzy fobie wraz ze mną iechać do
moiego Oyca dla zkupienia Koni, po
nieważ naylepfze znayduią fię w nafze
go Miafta okolicach. Ledwiem go ufły
fzał tak mowiącego, nie radząc fię inne
go powodu, iak moiey miłości dogodze
nia, na te żądanie iego przyftać umy
śliłem. Powiedziałem, że to doftate
czna była pobudka, i odległość pewno
go uleczyć może; popierałem ufkute
cznienia tego ułożenia. Don Fernand,
• iakem fię potym dowiedział, iuż miał
związki ściRe z tą piękną wieśniaczką,
ktorey ślubował, ale tego nie śmiał wy
iawić w niepewności, coby mowił Xią
że Oyciec iego, gdyby fię dowiedział
|
362 H I S T o R TA
o tym Małżeńftwie. A że miłość nie
ieft nic innego, w więkfzey części mło
dych ludzi, iak namiętność nierządna,
i żądza burzliwa, ktora przemiia i gi
nie używaniem. Don Fernand , iak tylko
pozyfkał fwoiey kochanki zupełną poufa
łość, wnet zwolniało iego kochanie ; u
pal ferdeczny ugafł, i żądze gorące o
ziębły; ieżeli w ten czas udawał pra
gnąc oddalenia; teraz życzył go do
prawdy- Xiążę Oyciec dał mu pozwo
lenie, i mnie z nim iechać zalecił. Przy
jechaliśmy do Oyca moiego, gdzie Dom
Fernand był przyięty, iakofoba iego do
ftoyności wymagała od ludzi nafzego
urodzenia; ia pośpiefzyłem widzieć Lu
cyndę, ktora mię przyjęła mile, jako
ulubionego kochanka, i ktorego ftate
czność niewzrufzoną znała dofkonale.
Kilka dni zefzło na zabawach, ktore
wynaydować ufiłowano dla Don Fernan
da; mniemałem bydź winien jemu też
zaufanie, z ktorym on mi fię powierzył,
i na moie niefzczęście miłość moią mu
wyiawiłem; o Lucindy piękności, rozu
mie, ftateczności przepowiedziałem, i
tyle zachwał uczyniłem, iżem pobudził
w nim ciekawość poznania ofoby , kto
\ |
§
Tom I. % Z
37o H I S T O R T A
|
=#=#=#=#=#=#=#=#=
RozDzIAŁ XXIV.
O rzeczach przedziwnych, ktore /ię przytra
fiły walecznemu Rycerzowi z Man/ży w
czarnych Górach i o pokucie, ktorą tam
czynił naśladując Junaka Piękno. Ciem
nego.
388 H I s ro R r A
godnych tego fpołeczeńftwa; a iedna
rzecz za drugą udawać, ieft to łgarftwo
popełniać, dla tego moie koziołkowa
nia mufzą bydź niezmyślone, prawdzi
we, ftałe, i ważne, bez żadnego pod
ftępu. - Jednakże mufifz mi zoftawić
płatkow do przyłożenia na rany, gdy
śmy Balfamu pozbawieni. To gorfza,
żeśmy ftracili ofła, ktory dzwigał wfzy
ftko , i ten trunek. Ah profzę WPana,
rzecze Sanfzo , niewfpominać mi o tym
bezecnym napoiu, bo gdy tylko ły!zę
mianować go, zdaje mi fię, że kifzki
i wątrobę z żywota wyrzucę. Racz
WPan i to pamiętać, iż trzy dni, kto
reś miał obrocić na pokazanie mi fwoich
dziwow iuż minęły, i mam ie za wi
dziane, nie odwołując fię na nic. Wiel
kie cuda będę powiedał Jeymci Dulcy
mei, zoftaw mi to WPan do woli, na
pifz tylko , a prędko mię wypraw, bo
ledwie fię niewściekę z niecierpliwości,
abym prędko powrocił wybawić WPana
z czyfca, w ktorym go zoftawuię.
Nazywafz Sanfzo czyfcem? odezwie
fię Don Quifzott, raczey piekłem mia
nuy, i co gorfzego, ieżeli bydź może
na świecie. A kto raz w piekle, rzecze
-
* *
D OM QU I SZOTTA 389
A
-
*)
” Moia Sioftrzenico zapłacifz za tymi
*?
moim iedynym wexlem trzy ofły z
93
piąciu, co w domu moim zoftały ,
na ofobę Sanfza Panfy, lub jego u
kazicielowi, odebrałem wartość ich.
Przyięte będą za oddaniem mi tego
pifma i zakwitowaniem Sanfza. Dzia
ło fię w pośrzod czarney Góry, 26.
Sierpnia Roku ninieyfzego. „
4o2 H 1 S To R y a
uiechawfzy, wrocił fię nazad. Don Qui
fzott fpytawfzy czego zapomniał. Mci
Panie zdaje mi fię, że WPan czafem
dobrze mowifz, i nie źleś WPan powie
dział, iż ia powinienbym bydź świad
kiem iednoocznym, niektorych WPana
dziwaćtwow , abym mogł śmiało przy-
fiądz, iż te cudaćtwa oczami moiemi o
glądałem, lubo to ieft iedno nie małe
ułożenie WPana pokuty. Czym ci te
go nie opowiedział Sanfzo, odpowie
Don Quifzott, żebyś był widocznym,
nie iednoocznym świadkiem. Poczekay
trochę za pacierz z poł tuzina ich zro
bię. Wnet opuściwfzy fpodnie nifko,
odkrył fię, podíkoczywfzy zatym kilka
razy i piętami fię w tył bijąc, potym
dwa koziołki wywrocił głową na dołno
gi do gury, okazuiąc widok nie ze
wfzyftkim ozdobny, aż Sanfzo odwro
cił fię z koniem, aby więcey nie widzieć,
i poiechał zafpokojony, iż mogł przyfiądz
fumiennie, że iego Pan był iednoftay
nie głupi. Niechay on fwoią podroż
odprawuie, aż do powrotu, ktory nie
za długo naftąpi.
*
po N QUI SzO TTA 4o3
•*-*@*-**-**
ROZDZIAŁ XXV.
pl. prowadzenie wybiegow miłości za
lotnego Rycerza Majsy w Czarnej Górze. - -
D O N Q U I S Z 0 T T A. 4o9
go wierfze do woli, obaczmy, co fprawił
Sanfzow (wym pofelftwie. -
41 O H 1 S T O R rA
Quifzotta? Sanfzo ich także uznał zaraz
umyśliwfzy iednak zataić mieyfce i ftan
w iakich Pana zoftawił. Mci Panowie
rzecze, moy Pan ieft zatrudniony w pe
wnym mieyfcu Wielkiey wagi czynno
ścią niejaką , ktorey nie mogę wyjawić:
choćby mi o życie chodziło. Nie, nie
Sanfzo Panfa moy przyjacielu, rzecze
Balwierz , nie tak łatwo nas fię pozbę
dziefz , ieżeli nam nie powiefz, gdzieś
podział Pana Don Quifzotta, będziemy
mieli porozumnienie, żeś go zabił, aby
mu konia ukraść. Słowem powiedz
nam, gdzie ieft twoy Pan, albo fię go
tuy iść do więzienia. Mci Panowie,
Mciwi Dobrodzieie jąkaiąc fię, rzecze
Sanfzo, nie trzeba mi tak wiele pogro
żek czynić; nie ieftem ia człowiek, że
bym zabijał, albo kradł, ieftem Chrze
ścianin. Moy Pan fiedzi w Gorach po
kutuiąc, iak może ; i niewftrzymując
fię daley powiedział im ciągiem w iakim
ftanie go zoftawił, i przygody, ktore
mu fię trafiły, on zaś iedzie z liftem do
Jeymci Dulcynei z Tobofo corki Wa
wrzeńca Korchicelo , w ktorey fię nie
zmiernie pokochał. Xiądz i Balwierz
zadziwieni mocno z tego, co im opowie
•
•
p o N QU I S z o TT A. 41,
dział Sanfzo, i lubo dość wiadomi byli
fzaleńftwa Don Quifzotta, nie mogli ie
dnak wyiść z zadumienia, iż codziennie
nowych gorfzych głupftwow przyczy
miał. Ządali widzieć lift, ktory Don
Quifzott pifał do Dulcynei, odpowiedział
Sanfzo, iż był napifany na xiążeczce
pamięci, mając rozkaz Pana, aby go ka
zał przepifać na pięknym papierze w pier
wfzey Wfi po drodze; a że Xiądz powie
dział, iż go fam przepifze jak naykfztałt-
niey, włożył rękę za fuknią fzukając
xiążeczki, ale nie mogąc znaleść , zapo
% mniał iey znać wziąść, albo Don Qui
fzott zamyśliwfzy fię, nie oddał i za
trzymał u fiebie. Sanfzo widząc, że fzu
kał prożno tam, gdzie ią miał fchować,
pot zimny wyftąpił na niego, iak gdy
by miał dufzę wyzionąć. Jefzcze kilka
razy pofzukawfzy, i pomacawfzy fię po
fukniach wfzędzie, oglądając fię w koło
fiebie ze fto razy na wfzyftkie ftrony,
czy gdzie nie upuścił, ale widząc, że
bez nadziei znalezienia zoftał, obie gar
ści przytuliwfzy do brody z połowę iey
fobie wyrwał , i wraz pięć czy fześć ra
zy pieścią w gębę, w nos. i w zęby u
derzywfzy fię, rozkrwawił mocno. Xiądz
/ •
4I2 H I S T O R 7 A
Tom i Cc
418 A I S T O R 7" A
*#=#=#=#=#=#=#=#=#=#=#=#=#=#=#
Do W QU I SZ o TTA. 425
Lucynda do Kardenio.
432 H 1 s t o R rA
domości. Wfzyftko to było wybie
giem Don Fernanda dla opoźnienia mo
iego powrotu, ponieważ Brat iego miał
fam gotowe pieniądze, i mogł mię
zaraz wyprawić. Dla tego chciałem
zaraz odjechać nie bawiąc, choćbym
nic nie fprawił, nie mogąc wytrzymać,
bydź tak długo oddalonym od Lucyndy,
ani iey zoftawić opufzczoney w ftanie
tym, jak iey odiechałem. Jednakże
przezwyciężyłem fię i zoftałem. Oba
dwa narażenia moiego Oyca; aby nie
popełnić płochości, z ktoreybym fię nie
mogł roftropnie wymowić, przezwy
ciężyła moią cierpliwość, i tętkliwość.
We cztery dni po moim przyjeździe,czło,
wiek niezaiomy przyniofł mi lift, kto
rym uznał bydź od Lucyndy, odpieczę
towałem go drżący; i zadumiony, iż do
mnie umyślnego przyfłała , acz nimem
go przeczytał, pytałem oddawcy, kto
mu go oddał, i iak długo bawił w dro
dze , odpowiedział mi, iż przechodząc
trafunkiam przez ulicę około południa,
Dama piękna zapłakana zawołała go o
knem, i śpiefzno mu mowiąc: moy przy
|
iacielu, ieżeli iefteś Chrześcianin , iako
mi fię zdaie, profzę cię na miłość Bo
fką,
po w Q Ufs2 6 7 7A. 433
fką, zaraz iechać, nie tracąc czafu, od
dać ten lift, gdzie należy w ręce włafne.
Jednak abyś miał za co dolechać i td
wypełnić, czego żądam, daję ci na dro
gę, w tym przydał, rzuciła mi oknemi
chuftkę; gdziem znalazł fto Realowi z
tym pierścionikiem złotymi i liftem :
Gdymią upewnił, że to uifzczę, co roz
kazała, zamknięła okno i będąc tak do
brze wcześnie zapłacony, i widząc, iż
lift do WPana był podpifany , ktorego
znam dobrze Chwała Bogu, i bardziey
iefzcze żmiękczony łzami tey piękney
Panny, iak wfzyftkim, nie chciałem
tego powierzyć komu innemu, i w fze
fnaftu godzinach ośmnaście mil üiecha3
łem , iak z tamtąd ieft do tego miey
fca. Gdy ten człowiek ze mną rozma*
wiał, boiaźń mię nie znośna obeymowa
ła, aby mi co niepomyślnego nie przy
fiofł w tym pifaniu, tak mocno zalę
kniony byłem, iż ledwie fię na nogach
ütrzymałem. Przeczytałem na refztę
lift Lucyidy, w ktorym fię io zawie:
-rało.
Toň í. ßå
434 H I S T O R 7" A
**
” Don Fernand uczynił zadofyć fło- .
wu danemu Ci , mowienia z moim
*3
Oycem , ale dla fiebie to wypełnił,
»». co miał dla ciebie uiścić. Sam żąda
53 mię w zamężcie. I moy Oyciec
3 » zachęcony czcią i zyfkiem, ktory z
• 9 tego złączenia fobie obiecuje, zezwolił
59 tak dalece, że we dwóch dniach Dom
99 Fernand ma mi dać rękę, bez ża
35 dnych świadkow, tylko Nieba, i nie
59 ktorych ludzi domowych. Sądź o fta
99 nie moim w iakim ieftem, przez ten ,
93 w ktorym fię możefz znaydować, i
59 przyieżdżay , gdy możefz nayprę
99 dzey, fkutek tey czynności okaże, ie
3 3 żeli cię kocham. Day Boże, aby ta
5 3 kartka w twoie ręce doftała fię, nim
* moia będzie przymufzona łączyć fię
35 z Człowiekiem, ktory tak źle dotrzy
53 muie fłowa danego. Bądź zdrow.
Ledwiem fkończył czytanie tego liftu,
zaraz wyiechałem pełen trwogi nieufku-
teczniwfzy moiego pofłania. W ten czas
iawnie poznałem chytrość Don Fernanda,
ktory mię dla tego umyślnie oddalił od
ILucindy, aby korzyftał z moiey nie
•
Do w qU I sz o T TA 433
przytomności. Złość ktora mię wzięła,
miłość i żądza gorąca, fkrzydeł mi do
dały; nazaiutrz rano ftanąłem na miey
fcu wceśnie; i przechodząc w wieczor
koło Domu Lucindy, fzczęściem ią za
ftałem w oknie. Poznaliśmy fię i przy
witali, acz nie, iak fię fpodziewałem z do
ftatecznym przymileniem, nie takią zna
lazłem fzczerą, iak bydź powinną fądzi
łem. Kto fię może chełpić żnać dofko
nale umyfł kobiet ; i kto mogł przeni
knąć ich ferc. Kardenio, rzecze mi Lu
cinda, ieftem ubrana do ślubu, i czeka
ią na mnie w pokoiu , aby zakończyć
tem Akt, ale moy Oyciec i zdrayca Dom
Fernand będą świadkami moiey śmierci
raczey, niż ślubu. Nie trofzcz fię moy
kochamy Kardemio, ale ftaray fię bydź
na tey ofierze przytomnym ; upewniam
cię, jeżeli moie Rowa mieć nie będą dość
mocy zabronienia przymufu, ten fzty
let zemści mię, i zakończenie życia mo
iego będzie ci dowodem nie wątpliwym
moiey miłości i wierności. Czyń, co
należy fię ; rzekę iey z popędliwością ;
i niewiedząc, con mowił niech two.
ie uczynki ufprawiedliwią twbie fłowa.
Wfzyftko ważmy dla nafzego wfpolnego
# 1)dij
436 H I s t o R rA
zamyfłu ufkutecznienia, i przyrzekam
ci, ieżeli moia fzpada źle cię bronić bę
dzie, przeciwko fobie ią obrocę raczey,
niżeli przeżyć moią hańbę. Niewiem,
czy mię ußyfzała Lucynda, com mowił,
bo przyfzli po nią piefzno , powiedając,
iż na nią tylko czekano, wfzyftko było
gotowo. Zoftałem w zafmuceniu i zmię
fzaniu niewypowiedzianym. Zdawało mi
fię widzieć oftatni raz flońce zachodzące,
moie oczy i rozum widok światła wraz u
traciły. W tym frogim ftanie ftałem fię iak
nie czuły, i gdyby trofkliwość moiey miło
ści niewyprowadziła mię z tey zapa
miętałości, niezdołałbym trafić do domu
Lucindy. Acz przyfzedłfzy do fiebie, i
zważaiąc comiey przyrzekł, iiak mogłem
bydź użytecznym w tak okropney dla nas
chwili, wfzedłem nieznacznie pod czas
krzątania fię domowych ludzi, nie będąc
od nikogo poftrzeżonym, ukryłem fię w
okna głębokości zafłonioney obiciem ,
zkąd mogłem widzieć wfzyftko, co fię
działo w pokoju. Nie podobna wypo
wiedzieć rożnych myśli tłumu, ktore
mi przez głowę przechodziły; uwagi,
iakiem fobie przekładał, niefpokoyno
ści, lękania fię, i trofkliwości, wfzyftkie
Dow qviszorta 437
fię w moie ferce i umyfł hurmem cifnęły,
acz nie flużąc do tey powieści, opufz
czę ie. Dom Fernand wfzedł do fali w
fukniach zwyczaynych bez żadnego przy
brania, wraz z nim idąc Brat Stryieczny
Lucindy. Inni byli tylko domowi. Po
małey chwili wyfzła Lucinda z innego
pokoiu prowadzona od Matki, za nią
dwie Panny fłużące; była uftroiona nay
piękniey, i przyzwoicie do fwoiego fta
nu, jak ten dzien uroczyftości wymagał,
acz wzburzenie moich zmyfłow, w kto
rym fię znaydowałem, niedozwoliło mi
uważać doftatecznie ftroiu całego. To
tylko pamiętam, iż fuknia była inkarna
towego koloru z białemi kwiatami, i że
miała dość pereł i kleynotow na głowie,
ale wfzyftko gafiła kfztałtność iey uro
dy, ktorą była przyozdobiona więcey,
niż inną powierzchownością. O ! pa
mięci okrutna, nieprzyiazna na zaboy
moiey fpokoyności ! Za co mi wyfta
wiafz na oczy tak wyraźnie niewypo
wiedzianą piękność Lucindy ? albo cze
mu mi nie ukryiefz na wieki tego, com
widział ią czyniącą? Moi Panowie prze-
baczcie mi te narzekania, nie ieft w mo
iey mocy wftrzymać fię od nich, moia
438
3 H I S T O R T4
dolegliwość ieft tak żywa i dotkliwa, iż
gwałt fobie czynić mufzę, abym co flo
wo nie ięczał. Wfzyfcy, ktorzy mieli
bydź przytomnemi tego obrządku, zgro
madziwfzy fię w fali, Xiądz wfzedł , i
wziąwfzy za ręce zaślubić mianyeh , fpy
tał fię Lucindy, ieżeli bierze za Męża `•
448 H I s To R r.4
re życie moie utrzymywało. Wydawa
# mi fię, iż zoftałem celem nienawiści
Nieba, i to porzucało mię na frogość
przeznaczenia. Pomię!zanie i zawrot
Rozum mi zaćmiły, nie przyiaznym fta
łem fię ludziom, i nacifk boleści dufząc
we mnie łzy i wzdychania, uczułem fię
rozpaczy gwałtowney pełnym » Wraz
przerażonym zemftą i zawiścią. Zem
dlenie Lucindy zmię!zało wfzyftkich o
bęcnych, i Matka ią odfznurowawfzy,
aby iey wolne dać odetchnienie, znala
zła u niey za fznorowką papier zapieczę
towany, ktory wziął Don Fernand zaraz
i przeczytawfzy go padł na krzefło ,
jako człowiek, ktory dowiedział fię o
rzeczy zbyt trapiącey; i iakby zapo
mniał, że iego żona potrzebowała ra
tunku. Ja zaś widząc wfzyftkich do
mowych zatrudnionych, chciałem wyiść
nagle, niedbając, abym był widzia
nym i odważony gdyby mię uznano,
rozruch uczynić dla ukarania zdraycy
Don Fernanda, iżby fię wfzyfcy dowie
dzieli o iego podftępie, moiey zniewa
dze, i fłufzney zemście. Acz wyrok,
ktory mię zachowuje, może na więkfze
niefzczęścia, zoftawił mi na ten czas tro
Do N QUIszo TTA, 44,
chę rozumu, ktory mie potym wcale
odftąpił. Wyfzedłem , niemfzcząc fię
nad moiemi przeciwnikami, ktorych
łatwo było podeyść, chciałem na fo
bie wykonać karę, ktora im była na
leżąca, abym fię pomścił fam na fobie,
iżem fię zafadzał na wierze ludzkiey.
W tym czafie zaraz porwałem fię z
tego mieyfca, udawfzy fię w pole,
gdzie widząc fię fam w cichości, i
ciemności nocy poćząłem złorzeczyć
Don Fernandowi, ktoremu tyle prze
klęftw nadałem , iak gdybym ztąd
folgi fzukał, ktorey potrzebowałem , i
nadgrodzenia krzywdy, co mi wyrządził,
mogł pozyfkać. Wywoływałem z gnie
wem przeciwko Lucyndzie, wymowki
iey czyniąc i zarzuty , iak gdyby by
ła obecna do wyfłuchania ich, nazywa
łem ią okrutną, niewdzięczną, wiaro-
łomną, pofądziłem ią o niedotrzymanie
mi fłowa i wiary; dla zyfku podłego i
obrzydłego. Ja com iey był zawfze
wiernie i fzczerze przywiązanym, iż na
demnie przenofiła Don Fernanda, ktore
go ledwie znała, mniey może dla wynio
fłości ftanu, a więcey dla chciwości. Po
między temi zapalczywościami, i w po
-442 H I S T o k rA
śrzod zapędu moiey zawziętości, ofta
tek miłościwymawiał znow przedemną
Lucyndę. Zważałem ią wychowaną w
dofkonałym ufzanowaniu dla Oyca, i bę
dąc z przyrodzenia powolną i bojaźliwą,
poßufzną ftała fię z przymufem prze
ciwko fwoiey fkłonności, iż odmawiając
Panicza wyfokiego urodzenia i przyftoy
nego i bogatego przeciwko woli Rodzi
com, mogłaby fię obawiać dać o fobie
porozumienie na świecie, złych poftęp
kow, i podey rzenia iey fławie przeci
wnego. Ale znow wywoływałem , za
co nie wyjawiła związkow przyfięgi co
nas łączą? Co za wftyd iey zabronił?
czyby nie była flufznie wftrzymana przy |
iąć rękę Don Fernanda z tego powodu?
kto iey zatamował oświadczenia fię dla
mnie? tylko pycha i zyfk, boć ja nie
ieftem człowiek, abym mogł bydź od
niey pogardzonym; i moje ogłofzenie
fię dla niey czyni iey wftydu; tak da
lece, że gdyby nie ten zdradliwy czło
wiek, iey Rodziceby mi nie byli iey od
mowili. Ah wielkości światowa nie
przyjazna moiey fpokoyności i flawie !
Bogaćtwa bałwochwalne dla dufz po
dłych, coście zrobiły na zepfowanie
Do N g U I szaTTA. 443
cnoty, Lucyndy? Bezwftydny Dom Fer
nandzie ! iakiegoś użył omamienia na
- zwiedzenie iey ?
:
446 H I S T o R 3 A
|
nade mnie obrała, więc chce iey wy
dać fię na ofiarę, i aż do oftatniego
zgonu dopełniać , czego żądała.
Bayerische
si;$otonothek
München .
~ -…--
|
||
|