Message

You might also like

Download as txt, pdf, or txt
Download as txt, pdf, or txt
You are on page 1of 2

Prawdziwych przyjaciół na palcach ręki zliczę, w przypadkach gdzie obliczę, to

dosłownie pułapka
Ja wtedy na nich liczę i vice versa, w wersach zawieram to, co wypływa z mego serca
Dziś mało tych szczerych na wagę złota, dobrze dobrana kwota, robi z kolegi kmiota
Wczoraj byliśmy blisko, dziś to spuszczam do klopa, niby hajs to nie wszystko,
jednak wypala w oczach
Miałem ziomka, z nim kontakt jakby był mym młodszym bratem, zatem gdy miał problemy
pomagałem mu zawsze
Jego dziurawe buty, zamieniałem na nówki, także wytarte ciuchy i nie brałem
złotówki
Chciał zarobić na siebie, załatwiłem mu prace, wtedy był małolatem, dziś to dorosły
facet
Z czasem naszej współpracy, mocno spuchły mu długi, przez to stał się balastem
przez głupotę i kasę
Nie raz pierwszy, nie drugi, dostał szanse poprawy, jednak chuja w nią wjebał, tak
pogłębiał swój nawyk
Przekręcania ziomali, co mu rękę podali, w czasie gdy się smażył i palił, wpadł do
spirali życia
Dzisiaj w oddali trzyma się ta próchnica, bez pokory, chęci na zmianę, stwarza
pozory
Dalej ma wyjebane i tak brnie po ulicach, już nie zmieni swojego fałszywego lica
Przychodzi taki dzień, ze oddzielasz ziarno od plewy, tak dbasz o krzewy i dalszy
los własnej gleby
Bez chwastów, ogród staje się dużo piękniejszy, wiesz o co mi chodzi, niewdzięczni
koledzy
Przychodzi taki dzień, że oddzielasz ziarno od plewy, tak dbasz o krzewy i dalszy
los własnej gleby
Bez chwastów, ogród staje się dużo piękniejszy, wiesz o co mi chodzi, niewdzięczni
koledzy
Niewdzięczny kolega, ten to perfidny kutas, z pewnością będziesz w szoku jak tej
historii posłuchasz
Chętnie weźmie jak mu dasz, w druga stronę już ciężko, jeśli mu zaufasz, to
oszukasz się koleżko
Fałszywy judasz, co nie docenia pomocy, w krainie zamków krat i starych zatęchłych
kocy
Gdzie siedzi kilka lat, złożonych z dni i nocy, tam wiedział kto jest brat,
zapomniał jak wyskoczył
Prawda kolę w oczy, godzi w serce niczym nóż, toksyczna znajomość bardziej niż
trujący bluszcz
Pierdole jegomość, nie zobaczy mnie juz, choć znaliśmy się od dziecka, takie życie
no, cóż
Bit, kartka, tusz i wyrzucam to z serca, kurestwo odpędzam, czytaj człowieka bez
zasad
Co z tego, ze przy oku ma cyngwajza, skoro zachowuje się jak pierdolona łajza
(Faja)
Niech dalej wciska kit nieświadomym pelikanom, wykorzystuje ich i wypierdala na
siano
Ja nie chce mieć z nim nic wspólnego, morał z tego taki, że nie będzie więcej mym
kolegą
Minie jakiś czas, kiedyś zrozumie stratę, gdy zostanie sam jak palec, to zatęskni
za bratem
Co w biedzie nie odwraca się na pięcie, a zatem w najgorszym momencie jest
prawdziwym skarbem
Przychodzi taki dzień, że oddzielasz ziarno od plewy, tak dbasz o krzewy i dalszy
los własnej gleby
Bez chwastów, ogród staje się dużo piękniejszy, wiesz o co mi chodzi, niewdzięczni
koledzy
Przychodzi taki dzień, że oddzielasz ziarno od plewy, tak dbasz o krzewy i dalszy
los własnej gleby
Bez chwastów, ogród staje się dużo piękniejszy, wiesz o co mi chodzi, niewdzięczni
koledzy
Rozpoczęta wojna, ja kontra sępy, hieny, pierdole z wami kontakt i te cukierkowe
ściemy
Afery to już norma, jestem przyzwyczajony, zdarzyłem się przekonać, sam nie raz w
chuja zrobiony
Gdy tygrys przyczajony mydlił mi oczy fermentem, udawał wspólnika, dobrze rozkminił
tą wkrętę
Zapomniał co znaczy słowo święte, rzucił przynętę w postaci maski zwanej
"koleżeństwem"
Niedługo potem wyskoczyło szydło z wora, ja od tego odcięty myślę, że najwyższa
pora
By to w słowa obrać, wyrzucić z siebie oraz pozwolić mu przekonać się o swoim
gniewie
On kiedy był w potrzebie wiedział gdzie zapukać, praca, płaca, plecy brata we mnie
miała kurwa
Która sama w sobie była na jednego liścia, bez kolegów i obstawy, sierotka Marysia
Dziś mu wbijam chuja w pysia bo na to zasłużył, gdy znalazłem azyl życia on był
sprawcą burzy
Jednak nie ma takiej po której nie wyjdzie słońce, w końcu Fred sam się wydymał
chytry na pieniądze
Łasy jak na chuja dziwka, niewdzięczny kolega, jeden z tych, po których bym się nie
spodziewał (Nigdy)
Ale nie ma tego złego, w moim życiu nastał przełom, coś musiało się skończyć żeby
coś się zaczęło (Elo)
Przychodzi taki dzień, że oddzielasz ziarno od plewy, tak dbasz o krzewy i dalszy
los własnej gleby
Bez chwastów, ogród staje się dużo piękniejszy, wiesz o co mi chodzi, niewdzięczni
koledzy
Przychodzi taki dzień, że oddzielasz ziarno od plewy, tak dbasz o krzewy i dalszy
los własnej gleby
Bez chwastów, ogród staje się duzo piekniejszy, wiesz o co mi chodzi, niewdzieczni
koledzy

You might also like