Alina Kowalczykowa PejzaĹĽ Romantyczny 1

You might also like

Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 57

il,r t.

i malarzy

Pouiedz Bubmie' niech stanie za dworen')


} pieśń Padury śpiewa!..'
t ..1
twarze,

o mało co nie zabił pana'


t
Ach, jaka. iaka z tlrn ogrodem biada !

ja ct łił,nFck*ze
iiucŁ1.. trłarze bósNr' fatainych'
\t nŁrc! b1'ł;i blisko'.'
i iil'łl''lbiĘ. Żen tak głupio' marnle
:'lĆ łrr: rc*!ił. 9

Co tam za zjawisko?
FANTAZY
cy dominującej obecnoŚci człorr'ieka? Ksiądz Dubos
tle ujrzeli biesiadujących w Fanta-.yłrl gości.mieli- pisał w roku tr719:
byśmy jlż obrazek d la Watteau, które_eo dzieła sta-
,,Najpiękniejszy pejzaż. niechby był Tycja-
wab się znów ogromnie modne w romantycznym na lub Correggia. nie zachwyci nas bardziej' niż
Paryżu końca lat trzydziestych. uczyniłby to widok okolicy puerażającej lub weso-
Był przeciez w Sztuce romantycznej jeszcze łej; w takim obrazie nie ma, by tak rzec, niczego, co
inny typ pejzazu: określanyjako realistyczny. opis by nas przyciągało, [...] zupełnie nas to nie obcho-
przyrody w Pata Tadeuszu, wieśna obrazach We- dzi
necjanowa. A więc
1...1"s.
wielka rozpiętosc tematów, Pe1zaz uwazano wówczas za swoisty rodzaj
jak i przede wszystkim- stylu. Ma się wrazenie obcowa-
malarstwa opisowego: traktowano go pogardliwie
nia z zupełnie rozn).łrni tendencjami artystycznymi. takze dlatego' Ze w czystym kształcie wydawał się
o tyle to niepokoi, że i śrviadomosc tworcza pozbawiony tak wtedy wysoko cenionych walorów
romantyków, inspirująca owe odrębności,jawiłaby moralnych i dydaktycznych :,,...przydatnosc moralna
się jako nazbyt rozdzielna powinny by znaleźć się dzieł sztuki lub ich zastosowanie dla celu szlachetne-
przecieŻ jakies cechy pozwalającn oba pejzaże z Fan- go i określonego jest najważniejszą z cech koniecz-
tclzego, wr'az z obrazowaniem Pąną Tądeuszct1 po- lt
n.łch tak artyŚcie, jak amatorowi, by tworzyc i osą-
mieścicobok siebie. spojnie. w obrębie estetyki dzac: dla publiczności by czuc i smakowac pięk-
romantyczne;. noŚci ilnitacji'l1
-
pisał czołowy teoretyk estetyki
-
klasycyzmu. Quatremere de Quincy. Toteż pejzaż
rvtedy tylko zyskiwał uznanie klasyków. gdy niejako
2, PEJZAZ POCARDZAI\ry
zaprzeczał swojej naturze, schodąc do roli tła dla
rozgrywającej się akcji' Znany krytyk, Charles Le-
owo bogactwo moty\i,ow i ujęc świadczyo randze carpentier, spośród rodzajów malarstwa krajobrazu
tematu pejzażowego. o tyrn. że pejzaż zajmo- najwyżej dlatego oceniał pejzaz heroiczny.
',który
wał ważne miejsce w sztuce romantycznej. Zu- musi zająć pierwsze miejsce, poniewaz wydaje się
pełnie inaczej nż w sztuce osiemnastowiecznej, w este- zb1iżać do rodzaju historycznego''5, dalej dopiero
tyce klasycyzrnu. Tam traktowany był jako gatunek wymieniał wjzaz antyczny, jeszcze dalej zwykłą
pośledni,temat niegodny mistzow. Gdy bowiem imitację natury i na końcu widoki -
morza. Słynny
światinterpretowano w kategoriach ładu, harno- -
malarz A.D. Ingres trvierdził' ż ,,Tylko malarze
nijnie podporządkowanego działalnosci człowieka, historii ę zdolni Stworzyc piękny pejzaż"6. Zaśna
natura nie wydawała się na tyle godna zaintereso- przykład Diderot. patrząc na pejzaż, wcale nie
*'ałia_ by miała stanowić przedmiot osobnej obser- przyrodę darzył uwagą; obrazry Poussina podobaĘ
we$ artysql_ Czegoż moze bowiem nauczyć mu się tylko dla dziejących się na jej tle scen imagi-
-
-- srykły' wizerunek przyrody, nie ukazują-
nacyjnych. chwalił Josepha Verneta bo kraj- na ktorych wystawiali gościnnie swe płótna także
- tłem dla
obraz morski stawał się pod jego pędzlem ma7arze angielscy' W 1824 r. na przykład sprzeczne
pasjonujących wydarzen. opinie wzbudziĘ płótna najwybitniejszego wJz-a-
Sposób przedstawiania przyrody nie wzbudzał zysry angielskiego romantyzmu, Johna Constable'a.
zate:n zainteresowania teoretykow klasycyznlu; kraj- Podziw: ..|'.'] pejzaŻe p' Constable'a, nalarzA angiel-
obraz nliał być tłem tylko. Ważne było to, co d z i e- skiego. którego kilka dzieł mozna zobaczyć na Sa-
j e s ię w peizażu' Podrzędnosc tematu krajobra- lonie. przelryższają o wiele wszystko. co my wypro-
Zowcgo odbiła się także rv systemie skodyfikowanych dukorr'aliśmy w tym roku' Brak im stylu. mowią
reguł: .'vymagano od malarza wiernej imitacji (przy nasi retorzy: często jest to strumien otoczony mało
czyn roznie tę ,.wiernoŚc'' rozutniano). studiowania nr a l orłn iczytni brze garn i' zacieni o ny pr Zez parę wierzb,
szczegółow. a prz'ede wszystkinr zdecydowanie eli- pod nie zrlaczącp horyzontem ; zgoda ': lecz rt'szyst-
minowano nrozliwosc ind1łvidualizacji tematu, usta- ko to jest 'petne 'lćkkości,perspektywy, prawdy;
lając rygorystyczne prawidła zapełniania płótna, lo- i. uzyu'ając wyrażenia potocznego. jest to urypeł-
kowania motywów na Wznac7'onych przez' hierar- nione porvie trzem" (Adolphe Thiers) 8. Umiarkowane
chię ich wazności miejscach. Angielski twórca o-9ro- prcrchuary* Stendhala. ktory tu zdradza zadziwia1ąco
t) t3
dorr i krytyk sztuki. William Gilpin. ukazał tę hierar- klasr'c'vst}'czną tęsknotę do szlachetnościtematu:
chię. omawiając zasadę trójplanowości pejzażu: ,.Nie- ,.Pan Constable [..'] jest prarr'dzilły jak lustro; ale
bo zostało założ.one, gora rvypełnia horyzont; a je- chciałbyn. aby lustro zostało ustawione naprzet'iw
zioro ze wszystkim, co mu Lowarzyszy, obejmuje wspaniałego miejsca, jak na prz1'kład wylot dolin'v
rv posiadanie plan bliższy. Brak tylko jeszcze planu Grande Chartreuse koło Grenoble, a nie naprzeciw
pienvszego; tutaj nramy ''vielki rłybor przedmiotórv: \1,/ozu z sianem. przejeżdŻającego w brod kanał ze
unvisko - drzewa skały __ kaskady doliny''l. stojąą woda''9. Pogardę lvreszcie: ,,Nie wiadonlo.
Całość'oczyl,viście, powinna była zostac podporz4dko- jakiego gatttnku są dzetva, gdz\e zaczynają się ich
wana przedstawieniu postaci ludzkich: to one nada- formy i gdzie się kończą: jego nieba ą zabazgrane
lvały znaczenie obrazorvi' Przyroda zaśokazywała szaroscią, a je-uo wody są lodami, na ktorych łyżrva
' się zaledwie biernym przedmiotem opisu' ktorego nie zostawiła jeszcze śladu.Tak wigc innynr pozosta-
głóun.r.rn za{aniem miało byc lr1łvołanie intelektu- rviam staranie. by go chrvalic''lo to oczy'u'iście
' ałnej pzryjemności.
-
sąd krytyka ze starej szkoĘ. Nięrviele więcej zrozu-
Totez Spra\Ąa pejzaŻu jako tena t u salrl o stne-
i mienia zna|azĘ yxjzaż'e Constable'a w Anglii: wpraw-
1.,;1l ' l $p! xe&e sĘ rł'ażn}.rn punktenr Spornym batalii ro- dzie w 1830 r. u' uznaniu dla talentu wy'brnno go do
;;l
j.; ,.,, z klasVkami, Akademii, nie obyło się jednak bez przykrego Zgrzy-
przykładem zagorzałościtych tu. Gdy mianowicie Constabie składał konwencjo-
Ęrc'rpt *kspoz1,'cji w salonach paryskich' nalną wizytę sir Thomasowi Lawrence. prezesowi
'_-'

Akademii. Łau'rence oświadczył,u został on SZcZe-


golnie uprz1rr'ilejolr'any, poniewż zasłużenitrvórcy
płócien historlczn1,'ch. gatunku o ilez rvvższego.
znajdorr'ali się także na liściekandydatórr,' Nie było
to przecieŻ sn'derstwo. lecz Wraz autentycznych
przekonań prezesa. _udyz. jak pisze Leslie,
''nie mo_ n* og_aaicza'r klł9c1'sqcznej rł'ersji śrł'iata'dys-
że b1,c rr'ątplirrości_Że zaltczył on malaza do, iak
sądził. podrzednej klas1' pejzazlt"'l.
hus* ł .e_t!fi'-lęt" z ktoryctr na_igłośniejsza Stał S1ę
l] -'.ł,-łI".: :ą.-li+-a!Ć

Fą;iz Z gruntu

3. CZŁoWIEK woBEC KRĄJoBRAZU -.x- r r-ż


- .l
r-lui.!lrr:r! __a
łori ieka do
slvia{;i oraczdj bardzo się

rozrrił tro osiel:lnast..r$ lecmegc' przedstau'iania na-


Wcią zaterrl pejzazjako gatunek spotykał się z moc-
nymi oporami krytykow. Był w niełasce jeszcze ,. tLery, Aie ttz
naiżoiq are:.
u dziewiętnastowiecznych sukcesorów szkoły klasy-
_,o
' lftTinto\\ i
cystycznej. A przecieŻ zainteresowanie pejzazem wy- t5
:i-itt]re \\atkr (np. sentymentaln1') znajdą w roman-
I}czn)m pe1zazl bezpośrednie kontynuacje' I co
raznie narastało w drugiej połowie wieku osiemnastę-
8o, W opozycji woboc estetyki klasycyzmu. WiąŻe
się to z odmiennym nieco nż w filozofii racjonalistycz-
.iię..j. nrożna Spostrzec' zs romantycy przejęli od
sztuki osiemnastowiecznej (przekształcaj ąc je oczy-
nej widzeniem relacji między człowiekiem a naturą'
Cytuje się na przykład jako juz pod tym względem
Znaczący fragment rozprawy Jonathana Richard-
Sona Z l'722 r'; autor pisał wprawdzię o pejzaŻu
jako imitacji wiejskiej natury, lecz charakterystycznie
interpretował rolę postaci ludzkich: jeślizostaną
u'komponowane w krajobraz, słuĄć mają wzbo-
gaceniu, ozyr,vieniu całoŚci. Richardson wymagał
'łiec oowiązania na płotnie człowieka i przyrody
r'" spońb u' kazd)rm razie pełniej sry niż relacje

dokumentację podroży, miaĘ - dosłownie -
zapowiadający nnianę
, ilustrować. I tak np. z kapitanem Cookiem dwu_
pejzazowego. W dru-
rodzaju bodirce inspiro- krotnie (w 1712 i I78Ż r') rłrypływałangielski matarz
William Hodges. Plonem pierwszej podrózy były
pejzaŻe słynne, acz typowo jesz'czr klasycystyczne'
Z drugiej przywiozł także obra4l o zupełnie juz
innym nastroju
- jok Grobotviet' i tldlegĘ' łticlok
: Rajntlna! /1l1lr. odlcgĘ. tajerlniczy" choc nrożlj-
u,ie wiernie ocltlvorzon1' krajobraz zdaje się byc orze-
niknięty szcz.egoln1m mistycyzmein. a drobne' wpa-
Ii7.ile ll dai postacie ludzkie ę jakby wtopione
Ę .;::], ::. l.'t'l]':ljj-' Ilttręsuie nas kcłmpozycja obrazu,
'lri: .i:l;..r.i",i11 ,,. -:l , - *-- i', .-f f lf,:--zu' jest moze nawet
=
:']';]' .".|:.i]]" .1|.lłę,":J" - :,_:':;i. .llnj:l''i |i_]']iLrZeilia Śrviateł

. '|.i:.. ał.ł.;'lie'liiilztei-' \\ ntln \\-vrtizne zirpor'viecizi


styiu ronanlycznego.
osoblirł-v wyraz znalłrzłacgzotyka w pejza-
zach George'a Stubbsa. j\4alował on dzikie zwierzę-
ta na tle dzikie.l przyrody" rozmaite zebry. kangury,
l0 tygrysv. Nie ą to z pervnościąarcydzieła sztuki ma-
larskiąj (choc ostatnio znajdują wŚrod histor5'kow
sztuki pełnych entuzjazmlt obrońcow). Leżący ler-v
Z paszcą o ludzkiej mimice czy niezbyt zgrabne
tygrysy przypominają racłe1 rł1'pclrane zabawki niż
Ęrve stworzenia. Ale obrazy te podobały się bardzo
romantykom. Chyba przede wszystkiln dla nie spoty-
kanej -edzie indziej dynamiki przedstarvianych wy-
darzen, dla dramatyzmu akcji. Pejzaz przestał byc'
Statyczny. na tych obrazach stale cośsię dzieje. zw'ie-
rzęta wa|cą Ze Sobą, ą
rv ruchu lub. zr'vracając
się rv stronę wiclza. przyciągają bacznyn spojrzeniem
jego uwagę. Strrbbs' ktory zreszĘ ur,vażałsrve obra-
zy za reallstyczne odzrvierciedienie natury, nadał
potęZne walory światłui kolorystyce. Pejzaże jego
miaĘ więc swoj indpvidualny styl. przyciągały ory-
ginalnością'Naśladowaii je romantyc)'. Nie przy-
,',,Ędzą , ci właśnie.którzy byli mistrzami
nie tylko z t m, co szrm widzi, noty zA krajem lat dziecinnych, czy wreszcię do
sobie faktami: wie na przykłid, indyw idual iz acji pjzairu. I tak obok pejzaży' -
wy idea i -
l

kurat sześć,że szarzejący * óoauti zowanych na wzór włoski (których refleksern Ędzie
jeszcze na początku XD( w. w Niemczech tworczośc
impre.ji'iJł':kil;,lli*r ffi:'
wanie
zna]eźć często także w utworach ńH Kocha i jego szkoły) powstawaĘ takze takie. których
aulorzy programowo dązyli do wierności wobec
dy w l8l8 r. Antoni Malczewski A kie-
romantyków.
,Jouy*uł vont przyrody, do dokładnego jej odtwarzan\a. Rezygno-
Blanc, porvoĘwał się na o.
surr.ru..'u, .,co się l'\ano Z upiększania krajobrazu. Gwałtownie sprze-
tyc4l mviedzenia Góry-Białej, o której
mam mówić' ciwiał się idealizacji przryrody np. Chateaubriand,
droga moja była prawie tż ,u-o.'któę
niegdyś slawiąc walory autentyzmu: ,,T€ wyśnione góry
przebyu'ał P. de Saussurelo.'.
nl€ Ęą się już wznosiły az po gsviazdy, lecz śniegi
pokryx szszyty Alp, a potoki wypłyną z ich wyżyn.
lY ni*_e-rej cz$ci modzewie zaczną ozdabiac skaliste
#i: roś&iny nnnĘi odporne' opuszczając siedlisko
IE bqga sopłl,lm*lg błda ghodzić *' dolinę; a chatka
5.''**"'głc;ąl'* rckriłe ! wojorłrrika rrśrniechnie się spod
|arza, który jako pierwszy programowo
wyszedł siurx;"tŁ rł le'rzb nsd brrgsefi_t strumienia 1'".
z ate.lięr na otwarĘ przestrzeń, by malowac
zamiast, jak to było w
z n-atury, Łrctę;ano szr--zeg:r\}nie dtł poznania własne-
tworzyć pejzaze s* k{Bjn unovL)no sĘ nad rożnorodnościąwido-
imaginacyjne' obok ^ryrri1r,
świeŻe1,zm]słowej-zieleni obra_ krlx'. Ędauo od malarzy. by za przykładem poetow
zów Nicolas Poussina
1tsÓ+-tsss,; ó *ł"sni. .'i"- r:Ła4lłali pię|rre okolice rodzinne. Juz od połowy
realna iV czasem.. świetlista garna
kolo.ystyczna X\'III \1'. tego typu idee byĘ szeroko lansowane
Lorraine'a wył.ierałanajwiększe_w.";";;
na roman- $, An-slii. Horace Walpole (u nas znany raczej jako
tykach: zauważa' się.dzii nu*.t
unutogle między je- autor Załnczyskt w otrcnto) był jednym z ich pierw-
go twórczością a mistycznyni pejzaiami
',To niezwykłe, że kraj
Williama szych szermierzy' Pisał:
r urnera.
tak hojnie uposażony w powaby natury wydał tak
Malowanie
niewielu dobrych malar4 krajobrazu. Jak nasi po-
weWłoszech',.,,;*;?:'T.".i.l,x1ii.il"ff"",i: eci rozpłomieniają swą wyobrażnię na słonecznych
Styczne, ze studiujący rve Włoszech
cudzoziemcy, wzgórzach. wzdychają za grotami i chłodem wie-
powodowani uczuciemi dumy
narodowej, szybko trzyków, tak nasi ma1arze rySują skaĘ i przepaści,
zaczę7i wprowadzać do sztuki
krajobraz rodzimy'
A to była ju przecieżwyrażna rup"*iri
i zamki na górach, poniewż Wergiliusz oddychał
rolnantycz- powietrzem Neapolu, a Salvator wędrował wŚrod
nego dążenia do ukazania kolorytu
lokalnego, tęsk- Alp i Apeninów. Nasze wiecznie zielone łąki, żyzne
i chnrielem lekcewazv Wilsona Cader Idris: Llyn-y-cau. To spokojny, klasy-
'--lL-l i zbyt zrłyczajn.go. cystyczny, z.dawałoby się, pejzaz
- i tylko odmiennie
h|igiiy nie w;idziałem' by byłó
to namalowane, a jest ukazany człowiek wprowadza nowy styl -- maleńkie
to bardzo malowniczers".
sylwetki gdzieś nad brzegiem krateru' w dodatku
]vfodne .luY+y sIę podróze
po Anglii, ,,vy- nie przodem, lecz bokiem do nas z''vrócone, wśród
darvano pzervotlniki po kiaju,
bogactwie krajobrazu angielsńego,
;;J;" o r.vielkim nich ktośzapatrzony w przestrzeń. Podobnie Ędzie
pojn"sluno po_ rrkazywany później człowiek na pejzaŻach romanty-
nęty jego partii nizinnych, lecJ
pr'eoe wszystkim 'kÓv': odwrócony od nas (i od naszego świata), zrni-
gór i Krainy, Jezlor. Jeziorai
góry prryroauw sta- niaturyzorvany lub stojący gdzieś z boku, poprzez
nle naturalnym. nie uregulorvana
przez crłowieka --- x}aturę patrzący gdzieŚ w dal'
to odkryr,v-anie piękna lnnego
nż wypielęgnowane
parki, o_erody. nż nawet łagoany
,połó; póJ upraw-
nych. ZauwaŻmy, że rc oforyćy1i
klasycyzmu idee estetyczne występow
*ou.. poetyki 4" }TTDOKI MALOWNICZE
aŁy tuż niemal
z0 od ryczltku xvIII *., *tv*is.i l, ui.6"- lut lą-'i}łtrzony ,-v przyrodę (lecz z pewnością
prz'ybieraĘ na znaczeniu.
ołmienny stosunek do Eię *j:jbs{-|ilując-Y" 1ej, .1ak by to robił racjonalistzr)'
prz , był więc swoisĘ fo.mą
pro ł'*J wąŁjriu \łZnoszący się do granic.v przeŻyć nis-
dominacjiru.lonulirty"r_ :yczn1'ch to ujęcie tematu trzruszenia estetycznego,
neg pochwała .,dzikiego'', swo- kłóre moze prorvadzic do zakrł,estionowania racjo-
bodnego krajobrazu podważała
skutecznie wiarę *alistrczno-klas1'cznego porządku sztuki. Uzasad_
w \,q/ZSZe piękno łądu, wprou,adzanego
rł,kraj przy- nienia teoretyczne dla tego rodzaju stosunku dc p.j-
rody przez człowieka.
zain po1av,ią się jednak dopiero w momencie prze-
Dokonyrł,ała się polvoli przemiana
w Sposo_ łomu romantycznego. Wcześniej zaśrozgorzała dys-
widzTla. przyrody:- poni",JJ ;;'".;''
|]e właśnie
coriz częściej stanowiła obiekt zainteresowania kusja w sprawie malowniczosci le, wy'mierzona wprost
tysty, także więc jako pejzaz ar- pzeciw regułom estetyki klasycyzmu. Toczyła się
z ludźmi zaczynała tylko w Anglii, dyskutowano o cz)zmśpozornie tak
odgrywac ważną rolę. o iI.
au'uni.f na obrazach ogolnym, jak pojęcie piękna, ale podobne proble-
z reguĘ postacie ]udzkie za1mowa\l
mi.iro central- my Zaznaczyły się równolegie w niemieckiej i fran-
ne l' Co więcej, nie zdradzaĘ zainteiesow-a
jąą je naturą' to ten1z stają
nia otacza- cuskiej krytyce artystycznej, a odrzucenie prarł'ideł
się jej swolsryłr' wspoŁ klasycystycznych otworzy swobodną drogę dla two-
partnerem. Widac t
HodgesaG,,b;;;;:,i;r;:',:,:ilt1:'il, jlil:ifr;: rzenia pĄza;zu odpolviadającego nowej wyobraŹni.
Pod pojęciem malowniczości rozumiano po-
n;,rn przykładenr nowego
ujęcia jest takze R.icharda czątkowo kompozycję, w której harmonijnie Ę roz-
istotne, że Pńce "-r'Ła n}T:n-;::':*lji
.... ] ! Ł.+;,łm-v i srłiatła.Przesunięcie uwagi ści)'
,], .ryą'& Frxj!ńaźałokanony klasycyzmu _ stało u ; ;;p;;zenie malowniczo nie-
s -_Ę]ryĘ d* narzucanych pejzazowi przez się w ten
''l]:, ' "łńi' Przypomlnają'
'sposob
się tu od
fu trśt'*.łĘil.EŁ}'ń.' iĘsnumentalizmu, regularnosci bezpieczeństwu rno"ońii'
i wzniosłości,a więc załoŻeh Ędących w opozycji lat pózniej roman-
razu sformułowane trzydz\e*\ ze wstępu do Crom-
do zasady swobodnej gry elementów malarskich. iffi#;il"ry w+l"* oHugo piu*o wprowadzania do
Ale jakie ą kryteria malowniczosci? I przede wszyst- wella, w ktorym *u''vł
kim czy malowniczosc jest właściwoścĘ samej sztuki tychże elementow
- czy tez zostaje narzulcona przez artystę?
natury,
stosu-
zostaĘ
Wokoł tych problemów rozgorzała słynna dyskusja, emania
rozpoczęta artykułern wspomnianego już Williama

],
I Gilpina, On Picturesque Beauty (1791). Gilpin, kto- sztuki' Richard PaYne

: ry jeszcze w 1768 roku określałjako malownicze


po prostu to piękno, które ,,wydaje się przyjemne #nn"#:l: Ż3
przyrody' a ta
"","*,"fiit"i,1!,
dzikosc:e przed_
,, na obtazie'', w szkicu on Picturesque
__
Beauty nadał r_x* ='srepJarncńć
przykładał do gry
pojęciu malowniczości sens jv szczególny, dzięki śav:anego krajc'brń' '*'i'tęwagę ''łń'k:1
któręmu mogło ono poźniej zostać zaadaptowane i
śąiateł kolorot' T'r" ao
szczegolnie
N{imocho-
w rońantycznej estetyce pejzazu. Nazywał miano- lwto prtemawiajffi Oo
"t1otrrami przesu_
wicie malowniczym pewien osobliwy rodzaj piękna, t*_L"iuto dokonaio się tu jakze _:u'''"
pejzaŻll zo-
wyrómiający się nieregularnością,,,szorstkością''for- sprawa rozumowej percepcji
my, która to szorstkosc gromadzi i stopniuje efekty
niecie
-
sła'łag,o p'o'* po'iinTiia'
|biyło sĘ jego oddziaĘ_
i dyskutowano'
' światełi cieni, podkreślając ich bogactwo i różno- : lv-trwająca w Su-
wanie na uczucre r imaginację
rodność.W tym ujęciu gdy malowniczosc Gilpina bysrosja o malowniczości'
wzorzec
uznać można było jeszcze z2, wraz piękna, mogła mie 1at. tilku''oś"i',upowszechnih Lo*y
estetyki klasycyzmu
być ona jakośniesprzeŃzrta z estetyką klasycystycz- piękna natury, wzorla- wobec
i nie romantyczny:
ną. Ale ju w paę lat pozniej zupełnie inaczej inter- ip"'y.vi"v, ale tez z pewnoscĘ
nieregularny' niemonumen-
pretował malowniczosc Uvedal Price. Zdrcydowanie dr^:śarl'ma1owniczy'''ożno'odn9sc3 ksztahow' za-
odgraniczył pojęcie malowniczości od piękna i wznio- talny i wabiący oko
Echa tej dyskusji
słości.Sądził, że przez wydobywanie efektów niere- chował walory
'p;k;;iń;;onii'
poza profesjonalny krąg
gularnosci form i lubowanie się rv ich rożnorodnosci wykroczyĘ j"o"J-jor"ko
malowniczosc znajduje się często w opozycji wobec krytyki: znajdowała oó'
razl odzwierciedlenie w re-
poprzez po-
piękna; że zaśsprzeczna jest z pojęciem nieskończo- ;il;"r".h parkowych i w malarstwie'
ności,i wzniosłosc także musi być jej obca. Nader
wiesc trafiała do szerokiej publiczrości.
oto cyto-
wąny często jako dla t1ah upodoban przykładówy
póżniejszy nieco opis pejzazaz powieści
Jane Austen:
,,Najblizsze otoczenie wysoko położone Char-
-
mouth i jego ogromne płaszczyzny' i
jego rozkoszna, ustronnt zatoczka irrur"
bardziej
z tłęm ciemnych
skał' gdzie niskie odłamy kamienne na piasku
two_
rZą urocze miejsca' skąd mozna przyglądać
się falom
przypĘwu i odpływą w bezustannej
Lontemplacji;
lesista' urozmaicona, wesoła wioska
Lyme, a nade
wszystko Prnn1, i jego zielone rozpadliny poŚród
Iomantycznych skaŁ gdzte strzaskane
drzewa leś-
ne i bujnie rozrośniętesady świadczą,
ze wiele mu-
siało minąÓ pokoleń, odkąd pierwsze
rysy i pęknię-
przygotowaty grunt pod taki pejzaz;
u ||u.'kuły
roztaczaJą się widoki cudowne,
gclzie
wdzięczne, piękniej_
sze nu sĘnne widoki na iłryspie
Wight
- miejsca
te
trzelm odwiedzić, i to odwiedzie t<ittałrotnie,
by
pojąc caĘ waftosc Lymęz9''.
oto rvięc ucieleśnienie ma]owniczości: prze-
mievanie ogromnych płaszczynl l uroczych
ustro-
ni, ciemne tło, strzaskane drzewa i popękane
skały
a wszystko razem -
cudorvne i wdziiczne, przystan
dla spokojnej konremplacji.
.W dyskusjach na temat.malolvniczości spie-
rano się o krajobraz, o sposób
f,atrzenia nan i przed'-
stawiania go w Sztuce wazny był
,,wygląd,, przy-
rody bo wrazenie
-
emocje i
estetyczne miało pobudzac
obywa rvięc okreś-
Joną ran
azu obok człowie_
ka, jest
5. NATURA TKL1WĄ. ',SZANIEC PRZEC}W
NIESZCZĘSCIU'

inaczej nlż w pejzazu ma]owniczym będzie prz'ed-


. ;tawiona przyroda w drugim nurcie opozycji lvobęc

seutynentalnej. od rvydania l{orlei lteloizy


, &'i}usseau (1141) przez kilkadziesiąt lat zalewającej
. E:.:rłpę.
Tu wrygląd przyrcldy rłłaścir,r'iesię nie liczył,
r!i{_-}tne były jedynie uczucia k*ntaŁtuj&ceeo się z rrią
1ia:iri-'i= lą i. i'll-:__"'- ,i i_;'lłobraz;
{rą.*r h:nr'lc'nijnie .łspół-
-.:i:,--:1.:i
. Torr arzvszyła łz'om
;.1,: ;i .,i{i :!:!j'-''] ",l:i. lozkwitaĘ wśrod niej
1
:':'l,:l.-':_
.lliji.:!:i.4]],;i: _;|'
_,'-i.]
-
:'],_'i;|_!ii. przyjaŹni, rr-riłości.Do-
," i' . *', j;'--t
:: i: :.1.:ai::ir f,L17i',zu sentlrmentalnego jest
''.''
.:_'.',-
- F':,rc;szk;i Karpilrskiego, jego wierszę
l r..zl:rarrka o x'l'ttloltie y, pro:ie albo v'icr.s'zu (w któ-
re; pisze lvłaśniem' in. o relacjach rliędz,v człowie-
kien: :i naturą). Przyroda zostąe podporządkowana
i1iI.}łi bohatera odnajdującego w niej analogie
rila rrłasnr'ch Stano\Y emocjonalnych. Najczęściej
dla melanclrolii; totez wspołczesny historyk litera-
tŁlry Zwraca uwagę na ,,SZCZę_qolne nacechowanie
znaczeniowe niektórych elementów pejzazu: księ-
zyc' pustka, samotne skaĘ, drzewa odarte z liści,
gaje i
zarośla, wicher; pol' dnia: noc, znrierzch,
r,vieczór' lub pór roku ze szczegolnym uprzylviiejo-
rvanierrr jesieni2t''. Frzyroda W tyrn układzie istnieje
niejako tylko wobec człowieka (,,dla nlego", jak pi-
II. Caspar David FRIEDRICH:
sze Karpiński) i on tez ,,pomiędzy te i tyn podobne
Krzyż * górach (lE08) natury skarby przechodząc się, ze wszystkiego do
upodobania Swego brac i zażylvać ma pozwo-
lenie22".

. w t}m typie'pejzażu 'przyroda znów zostaje


podporządkowana dominujące.; -obecnolfoi
człowie-
ka. nie mniej zdecydowanie nź w antropocentrycz-
neJ Sztuc€ klasycyzmu. Istnie.1e
,.dla niego''. Ale
mna to przyroda, człowięk inny i inny -
ich z:viązek
]łZa]emny. Przyroda 'przeksztalca się rv skarbnicę
i refleks nastrojów, człowjek
gubiony we własnych uczuciach,- to ktoś samotny, za-
takiego właśnie
czułe_ło zwierciadła potrzebujący
Poczucie intyrnnej więzi z naturą
'
dorvac
mogło znaj-
r1yt- nie tylko w stylisryce sentymentalnej; je-
rrpro.*adza sie takzę SZerSZe po.;ęcie te
peizizu emocjo-
nalnego' W malarstrł'i. *.zórń1or'
26 i's'ńły', poy- Ż1
kł1dem rak;e_*o ujecia jest obraz sir
lorł'uu n"y-
noldsa Ilxh Clłłłrit.żi,t'.s!}łnt€ł..
którlrm artysta
śmiałopokazał nli i*cnel tri;:z;zr-znie '*
łlvarz kobie_
t5' i łeb konia. podkl.ci].r:ac] pic,i'li
łlhii ::lort i szcze-
golną bliskosc łączi1ct1 człclrr.icka uu'rą.
' Do li_
teratury pejzaz emocjonalny rvprorvaclził
Bernardin
de Saint Pierre w Pawle i ł|.iiginii (l78B).
oto na przy-
kład scena, w której osamotniotra bohaterka
szuka
spokojnego schronienia:
,,Mimo ż wyspa była niemal
bezludna i każdy mógł zająć kawał
bie upodobał, nie wvbrała -eruntu. 1utl ,o-
jzielnrcach
.1e1 rv naj-
Ążniejszych ani też. rrajdogodniejszych dla handiu.
Szukajac jakiegośgórskiego pJ.r,l'yku,
1akie_uoś
ukrytego schronienia,
-łdzie by ^ogłi życ samotna
i nieznana, obróciła się z miasta t" ,y- skałom,
aby się w nich zatu\ićjak w gniazdku. Jest
to rvspól_
ny instynkt wszelkiclr tklifr,ch i cierpiących istot.
ż chronią się w najbardziej dzikie i odl;dn; miejsce:
|,.#..}'*
I STRASZLIWE"
złRÓr.v l-o DZIwACZ)\F. JAK
Alpy w Taiełnnic'ach zalłtJal Udolpho: w tej ,,cudownej
miesz'aninię odludzia i teręnórł' zamieszkanych''. gdzie
.,przeparci staĘ się jeszcze straszliwsze, a widoki
dzlksze, bardzicj majestatyczne", gdzie chmury ,.wy-
gląclały jak świat chabsu" a potcki pędziĘ ,'z ogłu-
szającym llukieln rv skalistą przepaśc". Erlilia, pa-
trząc ..na jeden z tych niebezpiecznych mostow z ka-
tarakĘ pieniąą się w dole''. układa sotlet o spadają_
c}Ąn w przepaŚć wędrotvcu2s.
Na pejzazach malarskich Jamesa Louther-
bourougha (zob. Lawina v' AlPach) czy na wczesnych
'tęc przyrod], obrazach Williama Tumera (zob. Szałas znis:c:onl'
z-qodncj z me-
enca panującą''2Ó. przez lultiltę. }\rySt. 1810) z potęż'nych gor wieje gro_
W ksiaz- za, spadające z nich odłamy skał niosą śmierc i zni-
Rautenstrachorvej.
trrrrlo_ szczenię. Te są znakomicie reżyserowane'
s"^enerie
a stylistyka: .,przepdza_
ogromnych lasach, Widoczne przerażenie postaci ludzkich znakomicie
które potęguje eł-ekt.
ta posępnośćtak dobrze
oiln. z cierpienicnl przu- Geneza tego rodzaju pejzażu wydąe się zło-
zclawało mi się, żona: połączenie stylistykl grozy z elementami este-
,v n,ch tyki klasycymlu. Te góry bowieln przeraża1ą, |ecz
mój smutek 'e
'fia posępnośc,, CZy
dzie]ił,'z].
nie dlatego_ by był tylko '.posępne'' lub .,ponllre'':
,,po-
Z rozpacą Czy przera- ich cechą najdobitniejszą jest monumentalizm, pa-
tos potęgi. Monumentalizrn, ktory przcciez wedle
prarvideł rt'łaśniekiasycyzmu b-vł rvarunkiem pod-
jęcia tematrt pejzazorve-uo. Inspirorvał je w malar-
stwie klasycznym np. wybuch Wczuwiusza (w dru-
giej pobwie XvIil w' miał miejsce kilkakrotnie),
upojenie Eloźnvm nloio ukazyrvany m. in. na znanych obrazach Josepha
Wrighta i Jacques Volaire'a.
WzniosĘ mot}Ąv rvrogiej natury i tragizmu
przcznaczenia w klasycyzmie ilustr'owano często wi-
zu jest opis dokiern groŹnegc morza: najchętrriej w cenion1mr
rvrazeń Enli]ii, przejeżdżająuipr.rę i
tłrysoko pejzażu antycznym lub literackim: Leander,
na oczach Hero tonący w morskiej burzy, zwłoki
Amelii wyrzucane przu fale u stóp Celadona' Przy-
roda moze zatem dopehriac rolę ptzeznaczenia, lecz
sama nie budzi irracjonalnej grozy, skłania raczej
do obserwacji (wybuch Wezuwiusza) lub do wysiŁ
ku w celu jej opanowania. Jak w wierszu Goethego
Morska wypra|!l'ą, w ktor}.m żeg|arz podczas burzy

.[...] po męsku trzyma rudle steru;


ich interpretacji staje
stę
okrętem miota i wicher, i fala;
okrętem, ale nie jego Sercem.
Zr'vycięsko patrzy on w okrutną głębię [...]'''n
UROK RUIN
7. ZASN{UCAJA.CY
Wprowadzone do sztuki klasycystycznej pa-
orvc
tetyczne efekty tematyki gór i morza zrobiły karie- We rvszYstkich typach
rę w zmienionym ocz1łviściekształcie w ma- się inny JesZcaE motyu'
-
larstwie romantyków. W poprzedzającym - je pej- korvicię przez romant}'
W
zażn grozy przyroda była monurnentalna, lecz prze- t-..tnł.ą.y.tl się rve
de wszystkim zdynamizowana. Uchwycona w mo-
mencie katastroĄl ogronme gory grożą zawa-
leniem, tratwy giną -w odmętach morskich (to takze
motyw prowadzący od'malarstwa klasycystycznego do
sĘnnej Trat}l:), Meduzy Gericaulta). Z wpływem zaś
porvieścigrory moŻna chyba wiązać swoiście teatral-
ny dramatyan tych obrazów \wraz przerażenia
na trvarzach postaci ludzkich' -gesty wyraziste i peŁ
ne rozpacTy.
Znamienne, ze upodobanie do takich wzbu- ai:,i Colosseuln: "[".] stilP
dzający ch dr eszcze efektow reżyserskich znaj dowało
odbicie w traktatach krytycznych. Wsponrinany już
Lecarpentier za\ecał szczególnie malorvanie tajem- wca_
lała jedrrak' zauważmy'
niczych grot, ktoryrn przez umiejętne rozkładanie jeszcze szczątki budorł'li'
światełna|eżało nadac ,,ksztahv zarówrro dziwaczne ie nie ruina. nie zachowane
lecz skądiną<
przeszłosci ? o
Jftl
dramatycznej pfoliej, ze w świadomoŚci ówczesnej funkcjonowało
l"kże pojęcie ruin natury rłprowadzał jeJ(ar-
:Ja' lL'ł"ffi;ńl- yranski33, a J.P. -
Barthez u'ręcz najwyższą rangę

- il;
N{onti '<e' rcł'Tly _-].l"L ł'rŹyznaŃał"pięknu nrin nzrtrrry. Wspaniały -_ pi-
nie było J"s'"r. Colosseum ' czasach Cycel'ona ..:i -- jest majestat krajobrazu gorskiego; ,.Lecz
Z. Anglii
!). :ł przede rvszystklrn piętna ruiny. które ręka czasu
, spojrzenie
lnne
przede wszystkim
v łrkułana tych niezniszczalnych, zdawzrłoby się,
ni rrrlnę:jako n"
p,1zażu, , irlasirch. nie mozna kontemplować bez doznania
"rur"ł
""'"'lili""j';T.J: złożonegouczucia przyjenmości. Działalnoścpo-
" ń'.Ę':l-,*;j'i::tłj'il#r:ii
;
9:ł|]
zauwaza. się przede
rr ietrza u'ód zniszczyła podrvaliny i nrajestatyczne
i
1a-s *'.y'łłi,n-,noi.
="l'^łi"iffi:l#::;'x'j}. szc7'yty gor: zrujnowała ich stoki, odenvane zosta\'
no rulny' wówczas je
;*l ''i,]'uv.i. t)$folTlfle masy skał i rv tych miejscach wydrązyĘ
n
widualna historia,
rł1iv. jesr s'#
ruiną;.' się straszlilr'e przepaście.Kontynuuje się bez prz.en\Y
zatracarlia łr'ioiij*'
;'fi1iilH?"r',j'
,, szkicu
.. wrastania ta burz-vcielska działalnośc.tv wiecznej ciszy, prze-
rvwanej tylko przez rozbznliewający w głębinach
.
ón'*,#'|],,j"'|${
ffi;JlTH;fHr
i.; aoli",.'i JJon.;
tych gór hałas strturrieni''}.
;{;;Ł,1"13:k na gimi Przejście \Ą' stan ruiny rv-vlaznie uszlachetnia;
*yT' * *i.,y"u.i'T4{!:'.;1
'1TL',i]i' bo jej zasmrrcające piękno staje się symbolenr prze-
;'J:11,#:}:: mijania. nietrrvałościr'vszystkiego. co nas otacza.
y
łl; i''i',i'x''*łr;: 'i'ali'iJ*,)ouil *nlL. ,L,l- tak sirmo pzyrod-v- jak i pomników kultur,v. Uszla-
-i; ;iJ,lff3J?,il',ł,[ij:J:: chetnia. lecz i prz-vdaje walory estetyczne: dla ro-
T:;: ;;l{: nrantykórv ruina Ędzie piękniejsza nź dzieło ory-
które skakae 'ńJ lsł swoje kozy. ginalne' któr5łrr niegdy'Ś była' Zyska zycie rł'ewnętrz-
re w Fctgctz.r,,rr7,
3'?.
(Kozy, któ- ne. Nienł'ykie l,rryraziscie sformułowałto przekona-
stereczki opieką pa- nie Beu-iamrn Constant: ,.[...] Wszystko, co nie jest
'tuLoo ,
pierwowzór:
'od
u doskonalszy uc1u'ilizowane. rvszystko. co nie jest podporządko-
,

,kakan,. po ruinaci.r.
\t'irne Sztucznej doninacji człorvieka, odporviada je-
i
Juz w tyrn fi.a
mozna zauważyc rr.*''"n"" szkicu Cha rea trbrianda go sercu. Tylko te rZeCZy. które on przystosorvał
by czymśp.r"iś",o*f:noll- .rull'ly;
jesr jak- do swego tzytku. ę nieme' poniewaz staĘ się mart-
'"o'u:
mIędry dziełem
' ""-'q:,-,,'*-..l ;';;*'
.iln__.*; }Ę :ł:::L*i;
"złowtka
rve. ]ecz one nawet! gdy czas znirvecry- ich użytecz-
nośc.rozpoczynają icie mistyczne: destrukcja' ogar-
ł!l-*i'*u' -nieuzyr.eczna. Roz-
,=.. *e=-*_.*.-::
;,j;,: "JHffI
:l "* niając je. wprowadza je w związek z naturą' Nowo-
czesne budynki milczą. lecz ruiny fiIówią''3s.
Ruiny
kierująca pod e którym powracaĘ wcią,z motywy zapadających
odczytującego z
ry nazywa
ą kłzyĘ, zarosłego cmeltarza, ruin opuszczone-
się p kościoła.Nie malownicza forma ani ,,gotycki''
Francji. zabytkt
::=':"*ruiny łl3'l, lecz mistyczny podtekst, jaki sugeruje widok
rulnach ,,[...]
rozlegl.j'..' ń;;;; ruiny, decydował bowiem o jej miejscu w pjzaŻach
ruiny inst]ł ucJi, Friedricha. Ruina była znakiem mviązku
:,^::l:::. "zkoŁy
]|ł ,mon1rchię i kióry,;ń r przeszłością.ale także Śrviadczyła o znikomosci
Slgxałern jej u adku. Nie tego' co ludzkie. o tnvałościi przemijalności naraz
Ę zapisane na rrnL '^- łzob. Carla Blechena prai6: $ot),ckiego kościola.
obra4 E"rneśaF' oehmego czy Carla Carusa).
W Anglii i Francji kult ruin wiązał się z li-
ierackim zainteresowaniem średniorvieczem, ruina
miała przenosic myślw określonąepokę, miała byc
.'gotycka''38. W Polsce pełniłafunkcje patriotyczne,
miała byc znakiem szeroko rozumianej ,,dawności'''
przypominac wieki Śrvietności kraju. Kult ruiny
w t}m kontekŚcie na początku XD( wieku łączył
się z troską o opiekę nad zabytkami, z działaniuni
zmierzającymi ku ich odbudowie i ochronie, roz-
poczętymi jeszcze pod patronatem króla Stanisława
Augusta. Romantycy. otaczający kultem nie zabytek,
lecz ruinę właŚnie, byliby. można mniemać, raczej
przeciwni idei ich renowacji. Posłużmy się przykła-
dem francuskim tu romantycy. podejrnując za
-
Nodierem kampanię w obronie zabytków (uczestni-
czył w niej także Wiktor Hugo), nie lvalczyli bynaj-
mniej o ich rekonstrukcję, lecz pragnęli konsenvacji
i uwiecmienia statru istniejące-eo' sprzecirviali się
barbarzyńskim. a porvszechnylrr wórvczas odbudo-
wonr mlieniającyn ll.-vgląd starych budowli.
t'uary i śmierci. Symbo]e Ruina była pojęciem wyjątkowo pojen'rnym.
w roma
'.:
znajdzie szy Wraz
funkcjonowała jako temat równie dobrze w Sztuce
ernieckim,
końca Xviil wieku. jak i w romantyzmie. Jakby
tu tyJko łagodna
ewolucja w Sposo-
IL Pejzaz o tonie mistycznym.
pjzaż refleksyjny
nolff ruiny rom
tychczas element lte omawianc
do-
,t''-z"nia: mogł' lb' podobne 5p6-
WJzaż. był tylko swc zc romantyczlly
począrkorł,an'e; rozwinięciem
;:""T:Tl srylu. 72-
wcześniej. ć;;;,: dziesiątkórr., Iat
"]:-:ffil.:"[T

8- NoVALIS: NATURA JAKO .'PRZERAZAJĄCY


IVŁYN ŚtrłtrRct"

Przyroda, odzwierciedlana \Ą' klasycystycznym pej-


zdżu. konwencjonalna i pozbawiona rysów indywi-
dualnych. ilustrowała antropocentryczny punkt wi-
dzenia: podporządkowana człowiekorvi natura jawi
się jako spokojna i petna harmonii. Pod każdynr
względenr takiemu obrazowi przeciwna Ędzie ro-
mantyczna rvizja przyrody. Nastapił wyrażny prze-
łom, a jego korzenie wyrastaĘ z romantycznej filo-
Zofii natury' Tak oto pisał Novalis w Uc:niach
- Sar.s (1798):
,.I tak też pozostanie natura. jakkolwick by
daleko człowiek sięgnąŁ Zaws7'e jak przerażający
mtyn śmierci: w'szędzie straszlirvy- kołowrót. nieroze-
rr,l'alny splot więzorł,. królestwo zarłocznosci' naj-
szaleńczej swawoli' nieszczęścienbrzemienna nie-
skończonośc; nieliczne jasne punkty oświetlałytyl'
ko tym bardziej grozą przejmującą noc. a wszelkiego
rodzaju lęki musiaĘ każdego obserwatora przera-
samYch? Samt
Żać az do utraty czucia. Śmierc jak Zbawiciel poma- dzie myŚli' Nie
gała biednemu ludzkiemu rodzajowi, gdyz gdyby nie igraszka mYŚli'
istniała. najbardziej szalony byłby najszczęśliwszym.
Właśnieowo dążenie do przenikania tych olbrzymich
mechanizmów jest jrź krokiem w głębię, początkiem
Zawfotu głowy; gdyz każdy bodziet zdaje się na-
rastającyrn Zamętem, który rvkrotce opanowywał
nieszczęślirvegoi poryv,ał go z sobą w pełną trwogi
noc' oto ę podstępne pułapki na] ludzki rozuln'
który natura wszędzie usiłuje unicestwić jako swego
największego wroga. Błogosłarviona dziecięca nie_
wiedza i niewinnosc ludzi, nie dająca im dostrze-
gaó strasznych niebezpieczeństw, ktore kładĘ się
wszędzie niczyrn przerażającs, chmury wokół ich
spokojnych siedzib i rv każd1rn okamgnieniu byłyby
,* gotowe zwalic się btlrzą. Tylko wewnętrzne Skłó-
cenie sił natury pozwoliło ludziom przetrwac do
tęraz'' 7.

Nie sposób wyobraziÓ sobie płótna, na kto-


ryn ta chaotycznie kłębiąca się przyroda zostałaby
ujęta w ramy konwencjonalnego, uporządkowane-
go, kl
zn
Nova]is ukazał sytuację
człow
że r,i'ii':"-ń':fi:i:
wszelkie istnienie. Na tych samych _ co reszta _

samej r'v sobie przecież mówi, lecz o człolvieku wo-


bec natury. Natura jawi się inna gdp człorviek
- nie wynajdują
patrzy na nią inaczej: ,,[.'.) Cryz oni
F.-

rię mist.vczny, tajemniczy, bywal przesycony


iiką. kolorystyka zyskiwała doclatkowe, nad-
.*i!!. Zn człowieka uwyclatnia-
liriĘ rlryr ie bliskim, tragicznym
;:r ko.1ac Nie był to clczytviście
styl pejzazu ronlantycznego. lecz wydaje się
*:;bardziej charakterystyczny . i dorninrr.;ący.
'B.j}n-V
Nie przypadkienr na.;wcześnieji najrvspanialej
1ji: t}'p pejzaŻu rozrvinął się rł,Nienczech. Cytorvany
i;;rSnnent Llc-nirhr: .Sar.r Nol.rrlisa w poety.ckim
stylu
'''\alviał koncepje filozofii natury rł1łvodzące się
_teszcze z idei Herdera. a sfomrułowane rł,órvczas
najpełniej przez. Fliedl.iclra Sclrellinga. W rozprarł,ie
O stoynku sztuk plastl,c:wch do natury. (1g07)
Schelling połozyłpodstaw,r,' dla mistyczne-eo w1,kładu
ł-'stetyki : utozsamił pozaosobotłą śrviaclomość,
na-
iurę i sztukę, istotę i fonnę. Pisał. ze prarvcla sztuki
polega na rviernynr odtrvorzeniu nie kształtow ze-
wnętrznych, lecz zawartej w nich istoty:
,,Artysta po-
winien ri,sŃłzarvodnicz5,ę Z ow}Tn duchem natury
działającym we \ł,nętrzu ruec7ry i przernarviającym
pl'zez fomę i postac jako przez symbole: i tylko
o ty-
le, o ile go pojrnie w, Z}M'}'lll naśladolłłrictivie.tnoze
San] StwoJ'Zyć cośpralr,dzirve-go. Bowiem dzieła.
bezpośreonie.go:;:ffi;.-:::u;i;.''1*iił;;;IH.Z'em- któ-
re porł'stałyb1'z połączenla nawet pięknych fonn,
ste-ło kon
tał'' }- il"!,}id.", byŁvby przccieŻ pozbawione wszelkiego piekria, sko-
9' O PEJZĄŻIJ ro to, dzięki czelnu ułaścir'l'iedzieło lub całosc sa
.- '-- MISTYczNYM piękrre. nie nrozc byc forma' Jest ponad fonną, jesi
riidzcnie
fo*: istotą. czynlśogólnrłn. jest wejrzeniern i lvyrazetr-l
il 3:]'''.." ];ió. i3,.'f :,"1u, l, ::m o n e-uo i u d tr-
i.s t we\\,nętrznego duclra natltrv"]'
^o*anąpostawąr,,:,Ja*i,i!;-:'1""?;i,;:,-iji _ A rvięr ukazytvać lv dziele sztuki tlie tbrnrę'
lecz to. co ,.ponad fonnł1''' W wiemyn, odtworze-
niu ksztahów natulJ '- to barclzo wazlte . . n-]a
-- *baIczano Zatem ogromnym ładunkięm
tl:xlłtnr. Krytycy sztuki i twórcy podjęli te
,x:rn-'aciniali je teoretycznie, szukali odpowied-
';;u:ąjkórl \\yrazu. Krytyk Adam Mtiller pisał:

?::ŻtZ SZCZe!ólne ustawienie oka objąc jednym


zeniem ziemski i niebianski element. Wskazówka
'ć'{.tsąv. by zawsze czyniła tak samo. Wszystko to.
'*:.. *łorvieka bezpośrednio otacza, jego chatka' drze-

ń+ 'ie$o oglodu, ukazuje mu się Wrażne i jasne


x silnYrn przeciwieństwie do bezkształtnego, płyn-
ltślL] eteru; oto wznosi się jego oko, by mogło objąć
t:cksze przestrzenie. i kontury ziemskich rzeczy
t,.:ą się bardziej miękkie, a kolory łagodniejsze;
;x-_ll.ł'ietrze i ziemia wydają się zlewac w jedno; z mi-
'ą porrfałościązrnieniają się także miejscami; w chmu-
;:ch ziemia rvydaje się przechodzic na stronę nieba,
lł jeziorach i rzekach niebo na Stronę ziemi i
l: - w naj_
dalszych dalach zaIracają się granice, blednąc upo-
dabniają się do siebie kolory i nie mozna jrz określić'
co nale{ do ziemi, a co do nieba. [...] Dlatego ma-
larstwo krajobrazolve ma rv o-uóle bardziej ale_eorycz-
ną nż plastyczną naturę [..'] przedstawia wiecz-
nosc symbolicznie. w pewn}.łn Szere-qu, mogłbym
f+'HfiH:Ęillr: r"":f:x,lĘ:'łT:#: $ porviedzieć. w Szeregu momentów przestrzennych''ó.
Ronrantycy ulvazali malarstwo za sztrrkę naj-
bardziej synboliczrrą' gdY odtrvarza ono barwy
-
i ślviatła,w których przejawia się misĘczna istota
natury. Romantycznyrr tworcą krajobrazu symbo-
licznego był Filip otto Rrrnge (l77'7--l81r0): jego
Pon' dnią (l803) były nie tylko dziełem przesycon}.rn
e wszystkinl właśnie ,,
róznorodną symboliką (narastająca przezroczystośc
Świateł jako zbliżanie do Boga, organiczna jednośc
7
objawic się jej wervnętrzna, duchowa istota. Nię
był to odwrót od realności aru tez postulat Zastępo-
wania świataistniejącego jakąśformą symboliczno- lvY: InuS1
-mistyczną. Mistyczną istotę rzecry na\eŻało wykryć nich środkow
'.cbadza'jedn1rn
i przedstawić w pejzażru rzeczywistym. oto właśnie _tvszędzie, edzte, .a objąc
zasadnlcza idea' któą kierowali się rv swej twórczości |11 rent' Wska'ówka
najwybitniejszy pejzaŻysta niemieckiego romantyz- lsp
mu' Caspar Dawid Friedńch (l'1'I4-l840) i malarze :Jl
be
z jego szkoĘ. ;o człowieka
Zauważmy, że z teorii Schellinga wynika rł'a jego ogrod
także zupeŁnie nowe' inne od dotychczasowego ro- w silnYn Przec
T:Leezy
zumienie roli malarza: by odkrywać ,,istotę'' rzeczy,
łagodniejsze;
to, co w niej jest ,'ponad formą'', aftysta musi przede
jedno; z nrl_
wszystkim ową istotę pojąc, a potem ją objawic, Ą3
ami: w chrnu-
staÓ się szczególnyn medium między naturą a czło-
wiekiem. Nie tylko umiejętnosc odtwarzania rzeczy- a Stronę nieba'
wistoŚci, lecz i zdo|nosc jej przeniknięcia okazuje iemi--iwna]-
upo-
się'ił'ięc najwazniejszym, niezĘdnym pejzaĄście reś1iĆ'
talentem.
ma-
To ogromne rozszerzenie, a racze1 całkorł,itą " l Dlatego
przemianę pojmowania roli ma|arza można łączyć uo nalei do
zr rdziej alegorycz'-
krajobra
'larstwo edstawia wlecz-
ni .iz ptu.
nie tylko z ideami Schellinga, lecz także ogólniej
z - -
założeniamj fi iozofi i romantycznej formułowanymi
mógłbyry
w kręgu Schleglów. Utozsamiano także naukę ze nio .y*oo S zennych''ó'
porviedzieć.w sztukęna1_
sztuką; (,,wszelka sztuka powinna staĆ się nauką,
wszelka nauka sztuka: poezja i filozofra powinny Roman afza ono barwY
-
się zjednoczyć'')', i więcej nawet: sztuka pełnic miała bardziej sYmb mistYczna istota
w tej syrnbiozie jakby rolę nadrzędną. To poeta ; ., srviatła, rł kt ajobrazu S-\'mbo:
ruarury. Rotn
jego
predestynorvany był do pojmowania całości.Poezja 777-1810):
utozsamiana była z kreacją: artysta nie mógł być ' i.znego był ełem przesyconym
* -.. a11i4 (180 c^ przę?.roc1y:."^::
tylko rviernym odtwarzaczefiI kształtów. musiał prze- '"
nikac istotę świata. I zawrzó ją w sztuce.
.-,,,rtldną s)'llIl'Ulll\!Ł
Bogr' olgtł.or"" l;*""
'tiutt" iutizanic clo
Malarstwo a przede wszystkim właśnie
-
przYpisywał wip przv11dzie
Wackenroder
dzieła sztuki jako odbicie jednościświata), |ecz lLx;
jake kcje oczyszc,?,^: :-j,Ji,:i'l,u:łn[';'T
i programowym manifestem artysty. Runge
- -sruntowną
i wJrazl
romantycznie z:dmarzył bowiem jeszczs pełniejsą
-
totalnoścsztuki; pragnął stworzenia amfiteatru. w któ-
i-przYmiotow
BoEa'

ryrn przedstawiano by sztukę srvoiście Zsuńowaną'


usyntetycznioną: poezję, muzykę i jego Porv- clnią I HISTORII
10 OBRAZ BOGA
jednocześnie w tle odpowiedniej architektury-
-
Usymbolicznienie natury prorvadziło do na-
sycenia pejzallt znacz'eniami ni'tycznymi (moŻna
tu juŹ zasygnalizorvać nasuwająą Się analogię ze
scenami poematu N{alczewskiego Maria\. Ten sam
cel osiągano takze inaczej
-- przez ekspresję prze-
życia. Takiego właśnieprzeżycia natuly, jakie auto-
biograficznie wspominał inny romantyk, Heinrich
Wackenrodet: ,'od wczesnej rnojej młodoŚci, kie- L'asPa'
:': 'ziwie i zro-

l
dy najpierv, poznawałon Boga ludzi z prastarych ższym darem Bosa" 'nL'at1
Świętych ksiąg naszej wiary, Zawsze była dla mnie
przyroda najbardziej gruntorvną i uryraźną księgą
b'ć;*'il;:f::'::",:]-tl"T:;
"'" "u^"'o'" nadalł'altr ton peJzazom
s ę
;y' ie rr irtrr ry'zciaje
i
objawienia o Jego istocie i Jego przymiotach. Szelest
l^T:_'i'""'Y6"1'l*p"'
rv wierzchołkach lasu i grzmoty burzy- oporviadaĘ
mi pełne tajemnic ruęczy o Ninl, ktorych nie jestem '--'='T;i:;",:l':T',:,=:"::lI:::*n::ł:='".T.r:'l
w stanie wyrazić słorvami' Piękna dolina zamknięta
dzirvacznymi formami skał albo lustro wody' w któ- ::. .::- .:::a tajernnlc/oScl ' ,.],,_,i,.,,"r. roztapiająctl
rej przeglądają się pmhylone drzewa, albo wesoła'
zielona łąka w blasku błękitnego nieba ach. te
rzeczy rł5,rvołaĘw m}m sercu więcej crtdownyclr -
wzruszeń. napełniły tnego ducha taką rvszechmocą
i wszechdobrocią BoĄ i moją całą duszę o rł''iele
bardziej oczyściĘi uwzniośliĄ,_ nż zdołałby to Llczy-
nić' język słórv. Przyroda jest. zclaje mi się. najbal'dziej
ziernskim i prostyrn narzędziem. przy ktore-uo po- pożadany'
' .:1ąg jednocześnie
wl:1u J':'^:]i-
na'tych obra-
nocy tym. co jest niecielesne' zav'ładnąc możrra jako
A przeciez i."^łto'.'. o reali-
prawdę kształto\\
czymś cielesnym''8' ,".t,niilłlii auułnsc o
Styczne odtworzęnie elementów krajobrazu. Pejza
ze Friedricha łącą te dwie przeciwstawne cech!: 'l]':: ';; iawi się
jako n1l_
nie odbiegają od realizmu' a przesycone ą irreal- plan pruyclą'
szy olan
s7v pruyc1ą_
nyml0 zgodnie ze wspomnianymi juz założeniami cle_
ajduje się \^'
- Schellinga,
ęstetyki w myślktórej ukazanie istoty
natury wynragało maksyrnalnej wierności w przed-
stawięniu jej form Zewnętrznych, Narastaniu treści : p się mnr
mnt
mistycznych porvinno Zatem towarzyszyć coraz więk- t ]sĘ-Ę9ń ałcone
----

sze nasycenie dzieła rysami realistycznymi; rł,ymaga- Ili;:ło: chocby ws


nie tylko pozornie Sprzeczle wewnętrznie; Fried- *ill {anga poszc
rich genialnie je urzeczywistnił. r iw
W realnie istniejącyn krajobrazie odna\azł
nastroje mistyczne' Grał tu oczyrviścierolę rł'ybor 1"fi J3liii #::'i ii::ffi :il::l
odpowiednich motyr,,61y i odpowiednie ich usta-
wienie, lecz ptzede wszystkim ów wsponrniany jrz
talent uchwycenia tego ulotnego momentu niezwykłej
gry Świateł, opromieniających niespodzianie niemal
przyrodę. Z pewnością sprzyjająą okolicznością l

było osiedlenie się Friedricha' bezpoŚrednio po ukoń-


czeniu studiów' w 1789 r. w Dreźnie. Tamtejsze oko- i.
lice, górzyste brzegs Łaby t nadrzeczne łąki, pokryte ;' ''6 * ZAgęszczal
mgłą, w plomieniach słońca rvyjątkowo częSto Stwa- i' -ktory
rzają do dzlśztudzenie pejzaŻu w swej przymglonej )

świetlistościź nierealnego. (Friedrich zamieszkał I ried-


rvłaśniebezpośrednio na wzgórzach nad ŁaW
-
wybrał miejsce, z które-eo roztaczają się widoki naj- :tcha. Żc Carr:s t''lk
sta-
'' - -narginalnie.
I
bardziej chyba maloułricze). Idealżacja barw i śrvia- Wspomnijmy ,r ^l-mcnlv nowcgo styltl
teł była więc nie narzucaniem przyrodzie koloró,,v
czysto imaginacyjnych, lecz raczej szczególnym vry-
;;"TJl-"#JT-łśr:"i:ii*:H!il*j*ł-
rnnie odtw arzał
r
nu:^
"*,"..."iu.";::1l"ffiTl_
wszy s t

zz jego
iego @1zaze. T ''"::'r.,*.."
p')zaŻe.T fon1all-
uŃazano Za
tllr. Co urvażano Z(
No-
borem w ramach istniejącej rzeczywistości; wyborem in.',
o* un.",
,,o*
p:':łuo^"::T".';;;;i'.
przeładowanc'':r;:}i^ jiaka
aka cechuje pieru'o_
pie
miejsca i chwili, w której prryrodanie rłygląda Z pew- ;;;';;, brak im ":^'1,:":;i;''r,i.o,i.t .'n'Y::::T
nościąmvyczajnie, stereotypowo lecz może wy- :j:l; Hx np'T"'l'.',4ihttł-
Gdy il ry"T:Iiii'.'*i"* go
;T,j::ilil pochylił'
dac się nĄbardziej uduchowiona. -- ';;;;' nagrobnego'
trzlia
r
i.":::.'*j"go',,
l.1:.hę'
K
za hardzo nad
;"il"i'fiT'ffi":'i#;",,,ilJ':'T
r-H'::"::.z'ziemi..
" '1
d'umaty..n].n
4'ąll.iJLycznun
ny, a całosc od tyfu podświetlona
*jŁ':
u/nłr^"^_^ ? geście. ! LtLe7
evJvtL' Tot";
"*'.ll___"'yś1-Yś,rózowofio1etouTłn blaskiern zachodzącego słońca;
T.to; 1-^l__
l'|fŻ^ ::",rg
: :iajwazniejsze Chrystus na
/-L_.'-+-.-
-l- kIzyŻu nie przodem,
1..:,Ł-, .-:^ __-^l^*

łgz bokiem clo- nas zwrócony, patvący nie ku lu-


":ziotn, lecz
gdzieśw dal' Friedrich sam wyjaśniał
ęns obrazu: ,,Jęzus Chrystus, przyblty do krzyża,
*-''! "-' jest ku
Jęst Ktr zachodzącemu 1OttUu' jako
ZacIIouZąLtr(IlLt ^łońcu, JąKU ku obra-
l(u oU
]"un, czasem rakl tr )Znego, rł,szystko ozyrviającego ojca. Wraz
w ko w
żtt' j.aki pożniej Jęzlsa umarł stary śrviat,czas' gdy Bog
bjna ronii sarnego au. dror.r,ał sam wokół zierni. To słońce zaszło-
r'Iz.l,m, spię.IzaJą nie mogła juz uehrłycic ginącego śrviatła.
,"rol,'antyczne', efe Zbawtciel na krzryżu lśninajczystszyn.
obrazorv Frie ejsz1,rn kruszcem w złocie zorzy zachod-
oniu ,noty"r:ó"
nn
złagodzony blask ku
ziemi. Krzyż oru-
cloborze tenla skale stoi na niej tak niewzruszenle mocno,
wiara w Jęzttsa Chrystusa jest niewzrusze-
. Wieczyście zielone, trrł,ając poprzsz wszel-
stoją jodĘ rvokoł kruyża. tak jak rradzieja
ładana rv Nim, rv Ukrzyżowanym''13' klu-
ęcz alegoryczna precyzja tego objaśnienia.
jednak chodzi. ale o tak charakterystyczne
' tlfilozo|lcznięnię dzjeła sztuki'

bol rłiecmej nadziei.


;.'nrboi niervzfuszęnie rnocnej wiary' Każ-
iawicnej na obrazie przyrorly ma slrn-
'._tąt'.".
-i;y*n iŁ rt' irr'ie*uą'-u* rtn;r-i ril u-h nurvch
--

A więc elementy pejz'aŻu zostaĘ clobrane się ttl


jak lrry pi]:.: r1t] pejzrłżu ic1ee i uczLtcia' Przyponrina1ą
nika ze słów Friedricha -
by przekazac Znacze
- tak,artysty
nta; żadnym ruchem pędzla nie kierorva
a" FiliPa Rungego:
^
nu:P"'o:l ?:i::':;
myśl o przedstawieniu tylko pięknego widokrr
,.rr"znie liidzi duchorł
rody każdy był podporządkowa_ny nakazow
-
przekazania idei. Wcześniej przecież także zdarza
się, ze malarze odnajdy'lł.ali Boga r.v kształtach na_
tury; Friedrich poszedł daiej jeszcze tak ksztaŁ
tował naturę, swój ima_uinacyjny tym-razem pejzaż,
by najlepiej wyraziła ideę r-eligr.1ną.
DoniosĘ spór o Tetschener Altar roz'począł
się od ataku krytyka ze starej szkoĘ. Basiliusa von
Ramdohr. Zarzuty Ranrdolrra szły r,v chr'u łatrvych
do przewidzenia kicrunkach rvidział w pejzażu
Friedricha brak poszanorł'ania - uczttc religijnych, 5l
50
a także bezzasadne gw.ałcenie reguł sztuki. Plzede
wszystkim jednak ostro plotestował przeciw uzurpo-
waniu sobie przez pejzaż prawa przedstawiania iclei
religijnej' przecirr, ,,rvślizgiwanir.l się pcjzanr do koś-
cioła''' Ten punkt je-eo r.ozprauy lvywołałgorące
polemiki, w któlych toku fortrrowała się rornŹintycz-
na teoria pejzażu mistycznego. Ranrdohr'J pisał
o niedopuszczainości alegoryzacj i pejzaŻu' k tora j ako-
by wywołuje u publiczności idee nierozumne: poclrwa-
lał natonliast zabieg anierzające do
Bogt"t-
_ 'c - .^.-:-.,;,
głolr'tle z pijz'zem zu'ttt-
je_uo idealizacji.
Takic b1'ł1''bJ_ Ziltenl
Wręcz odwrotnie myśleli romantycy. N{alarz Fry- i krę-
zitne idee- por''itałe lv 1eneńskinl .c1ręzdeńskillr
deryk Hartmannl-'. odporviadając Ramdohrorr'i. od- przela-
panteistyczna rvizja Bo-ua
rzucal właśtrienrożlilvoŚć idealizacji S., .on]nn,iko\\': jako szczegolne nre-
gdyż tylko uiajacego Się \Ą naturze: natura
- do czujz1-
autentyzm natury przenau,ia. _jak sądził. stąd rrrysoka'
Ji'i.r-l ńirory Bogiulr a człolvickiem'
ce-Ęo człowieka' I rłystępowałrv obronie alegorii tl"
vtuki prou'acizilcej
-
pisał, ze a\egoryzacja nie jest cechą narzuca|7ą przez
r".*" O.:)^ti
- \""-1:tlln^li:l
i ń.'lćiu prz-vrod5'' Pejzaż miał ll-vc' róu'troczesttte
malarza. lecz właścir.vościąsamej natury' która nie- rv autentyznrie fonrr oc1sła-
ustannie alegoryzuje; w ten rvłaśniesposób przeni- i'r"*a^'r:, i nli,ty"ny'
wreszcie br'rł'ałsynrbolicz'-
niac istotę natur_v: peyti
r'r?:rr, ponieważ ę'mc
]I^'"l^o -"]..':
ń Ą +'.--. i. le natury'- drzelła kalekie. ogołocone z liści,
nia do takiej jej inf.rrrr.ta unow2
upo'tł ź
kikuty gałęzi' Ta tradyc,r''-lnie melancho-
sztuki predestynowan;ł-n dzie,
czl' dramatyczna sltntrolika zyskuje czaseln
t.^ł^:emocjonatnych
Zvw'łnir treści
Zyw'anla
i ,"o"r"ni;;;:I.
prze
-
;est swoistym medium mięozy ;:ólnie rłyraŹnie rł obrazach Friedricha - nie-
mnlcą.
.'łoń;;;; a Taje- Łiił'łnietonację optymistyczną: ciemnc'sc pierw-
plarru coraz bardziej rozśrvietlana jest w głębi
L prZęZ wsclrodząą jutzenkę (zob. I'Ve'jście
Il. SYł{BoLIKA TRAGIZN{U
' 'lt1€.ntal'z). ktora jakby unierveżnia smutek znay
I ŚI\.IIERC] ';:3;rc-vch się bliżej widza grobćlw, W podobnych
,.hł,niekstach perspekt1łłędali, dalszych planórn' pej-
lylala1zę z kręgu Friędricha
sądzili, ze człowiek. aazll. utozsamia się z perspektyłą clziejową:jutrzenka
ry ogląda przedstawio",
remu udziela się prz
prrZ)-r;;#;' il-któ-
e'rye się znakiem historiozoficzn1r:n' syrrbolizuje ria-
tylko kontemplować e lł'iązane z nadchodzQca prz,vszłością.Przede
nąćzawarĘwnimprawd ą-".łr'stkilrr więc zostaje tu rlryakcentowana świado-
52 xc*ć przełonorvościaktualnego momentu historycz-
ny ma wyraŻać okreś]o
metaforyczny winien być Ee'*o: przcszłou. jli rlie istnieje, historia przyszła
musi więc odwoł1rłaćsi piero się rodzi. Najczęściej iv tych grobovłych
ugrunto zźach ludzie nie uystępują; drvie postaciew |?-ej'
powiedz !::'łtł ł1{t cngntarz usuirięte ą rr, cień, kontenrplują

i słowa. '*:isłaniający się przed rrimi rvidok' co więce'j' jakoś


po mroku,
deńskiei
,-'*] o,E W powracaJących, powtarzających
rveń wtopione
- znajdują Się stronie
:!.l wzrok nr'rócon), majii ku przyszłości.
^11'o*;
slę' w podobnym nastroju prz.a.il*i"'v"l'
noty- Góry' ukazył'ane lv spokojnym blasku wscho-
wach ; ę
o ne m oc no o' uł ron.-'1-...ua*;.j'
il', ,j'*ił' lub zachodow słonca, porośnięte strzelistymi
Wielokrotnie przez. Friedricha, o.
mego maiorvane cmenta.,e ,r.^h,, ;;'' .,::-
"
Carusa. Oeh_ ''1'r_łiłanri "
w niemieck nn pe.jzahl nristyczn1łn poclpo_
pomnienirrk,r;:::1i,;:1,:"tt;^ii'"Tn',-J..T, irłdkowane b1'Ę symbołice religrjnej; morze konsty-
nie' tylko ind1łvidualn.j, iłolvało wjzaz tragiczny. Jeślijednak w ówczesnym
d.; ;;.j.''J.iru- na przykład pe1zahl francuskim fale morskie byĘ
padu odchoelząceso -'-
al. Lg"_t'.'ńHi;.';'lffiffi .al*mJ,Tn tłem dla <lramatycznych scen rozgrywają-
q'th się między ludŹmi. na rozbijających się trahvach
jeślinawel
ryStyczny;
'"H,i'#il:] ;4' tonących łodziach, to pejzaz Friedricha ocean
gil':"l:' ó ;-'dili'J
13 ffi
nr gdzies w tle przydrorn.lo i'łłdoyyatl''wlr:ehiiają całkou,icie zwaĘ spiętrzonej
'ff,.",.l'iu"l:
k-ńiil'"rzez 71)- łr-i,. prz'vtłar-zająm ledu,o widocane szcątki statku.
J

l naprzód głowę u-rrrie,


Tak statek mknął, wiatr ryczał. dął,
Nas pędząc na pofudnie'

A potem nadszedł dziwt'ty ziąb,


I śnieg, i mgla zninl szara'.
I góry kry tu obok szły.
Zielone niby szma ra-ud' 8.

I dalej statek unieruchomiony, trwięziony


ę frrach jakby preludium do oceanu Lodov,atego
-
Frędricha. A ,,zielona niby szmaragd'' tonacja domi-
'EŁtr ila przykład na płótnie Turnera Yąrmouth Roads.
Tulner nieniykle ostro przeciwstawiał tnł'a_
ą potęgę natury znikomości tworórv ludzkich. N{oz-
F,,i: by ten dramatyczny motyw odczytac w Statku
ę;*'..ło!nikóu', a także w ostamiej drotl:e Temeraire.
g:;le statycznym i zar azem pełn}rn mel arrcho li i przed-
*;;rrieniu ostatniej drogi rvy_słuzone-so okrętu, nie-
go:1,śbohatera spod Trafalgalu. który patetycznie
Ł'*aczy slvą służbę'I przede wszystkun na obrazie
i-j|'- ar Pąr lanlen ttt, gdzie o-uien. otaczaj
ąc triumfalnie
_łnach. pochłania go, unicestlviat9.

o
oo,"':,,::dbiegl rr'icher.
dął
MRoCZNA SYLWETKA CZŁoWIEKA
D pę d,,Ęl;'i:
ilffi
.il.,Hl;,, .
"
l na południe fzłorviek pojawia się w pejzażtt nlistycznynr jako
śłralnor.
nierłyrazna, drobna stosunkowo syltvetka' Ubrany
n lr' ciemny, zam'azujący kształty stroj (peleryna !),
"-rj r::r,::b i'chyląc maszt,
stoi między widzem a żrodłem światła'prZęZ co Za-
l1j*"u'::;.*"".''iJłT;i,.j
Cień lvrogai': "i,::r"m, z ch łos tą L)strzają się wprawdzie kontury postaci' ale jej in-
.d1u-idualne rysy zostają zatarte; upodabnia się do
-

moc kontemplacyjnego przeĘcia; wydaje się


ikac całośćózieła, udziela się widzowi. Wto-
fone w pęjzaz postacie ludzkie sugestywnie narzu-
nam swoje emocje, utożsamiają się ze spekta-
trem' Henryk Kleist tak właśnieodczuwał !\rymo-
1'$'! obrazu Mnich nad łnotzem' utozsamiając się
jak-
gdzie niebo
l'l4cstrzenle,
kledy zdaje
indziej ktośu wtęZlony Ęz jego bohaterem: ,,I oto ja sam stałem się kapu-
_ {*_nenl'obraz stał się w1,dmą, tego jednak, na co chcia-
ot, ; kn spojrzec z tęsknotą. czyli molza, całkowicie bra-
.,,:T3,T::j, bło. Nic nie może b1c bardziej smutne i nieprzyjem-
20.
:łe "
ody) jak
- ła
kredowe ,, Młlich nad morzem Friedricha uchodzi za
trasfu: ktośgłębo- plierwszy malarski u,zór romantycznej medytacji.
5ó l ożywionych' jak- od rvrażenia, zapisanego przez Kleista, a więc odnvier-
a;ących. ' ciedlające_uo chyba jakośodczucia romantyków, od-
I en odwrar
, biega nieco komentarz, dopisany przez ówczesnego
"y"h',yń;;J,;:;1:;i"
Ęi&'",'".:T' ;:iy#tr
rolP_ odbie_qa3ącą i
bardzo
,, historyka sztuki: .,Tak mozna byłoby to opisać:
', \{nich w poczuciu tvłasnej małościrozmyŚla o prze-
trad-vcji sposobu
prri- " mocy wszechśrviata nad <pojedyncą iskrą życia
-
rz,yrody. Friedrictr
kon_
t rozlegĘm państrvie Śmiercill2l. Nieskończonośc,
bezgranicznosc uświadamia mu jego ziemsĘ bez-
siłę. Jest tu postawione pytanie o SenS Ącia' Jaką
nego człowieka \Yagę ma istnienie' otoczone wszechwładzą nieskoń-
Ta anonimowo czoności, jaki sens czas życia człowieka wobec bezcza-
sowości wszechświata? W transcendencji, która w tym
obrazie graniczy bezpośrednio Z opanowaną przez
ślnierćziemską pustytiią, lokuje mnich swoją tęskno-
czy-.w procesji tre tę' Swe myśli'Ruch, z jakim głowę opiera na rękach,
n
nl]J1 się w szare, ukazuje zamyślenie i pokorę, z pewnością nie smu-
nie tek" 22.
nalnte uryraziste
cienle.
Jak zauutaŻył Robert Rosenblum23' inną wer-
Ale ze wszystkich
slwetek promieniuje sją tego tematu jest |Vieczorna gwinzda Williama
oso_
Turnera; w obu obrazach rzeczyrvistosc przekształ-
1dzmvsłowej, twórct ą1pRl} sy'rnboliczny pejzaż, sytuujący człowieka na
swtat ducha Pejzń ;"t *szechświata. Intencje Friedricha
' -
wg opinii
.j ndencją, a poq/Iaca_
poq/Iaca. ftą:i'ków były' jednak inne, narzucały dziełu
dzi sy gn aliźujr"r;;; :^::n
m o tyw
odp
Ęrvaj ą cych ł o- i*m: nadęr konkretny' patriotyczny, związany z ów-
;; oddalania się. przecho-
ozenru na strone
,"..,!lTn]Ę ffYśnąSytuacją Niemiec (obraz porvstał w 1819 r.)'
FĘi"*r}na Starszego męŻczyzny okazuje się częścią
]Ęłrcldowe_go stroju, nieznjszczalność skał ma byc
T'l:n razen] odczytana jako znak trwałościideałow
łłlnoŚciorvych (w Tetsclrcner Altar. przypomnijmy,
,:,łraczałatnvałosc uczuc religijnych). symbolika
;:jościzostaje jednoznacznie rvyjaśniorra jako ale-
_:":'na problemorv Nieniec rł, okresie Restauracji.
tl nężczyźni jak pisze klytyk -_ stanorvią zagro-
-
r'.;łię dla istniejącego porządku, gdyŻ ,,rozpoznają
, vzrrrJStdlllo.
a zmieniającej się przyrodzie analogię do zmieniają-
c*; się historycznie rzeczywistości- zapadająca noc
jak
''sunie się przed nadchodzącym porankiern, tak
**mna terazniejszosc przed świetlanąprzyszłoŚcia'' 25.

T*o rodzaju konkretyzacja sensu pejzaŻu jest nie-


*ąrżlirva -_ a w każdyn razie jej rezultaty byłyby
''&ider wątplirve
- bez odautorskich rvskazówek.
*łre Friedrich zapis1łvał przy rożnych okazjach'
|ińajmy, że nie jest to lv jego twórczości jedyny
:':z1padek lł,pisyr'''ania aktualnych. patriotycznych
_r::ci lł, obraz, który z'daje się tillko alegorią idei
,,głiinych' pozaczasorvych.
^, odnajdziemy
)
rrdrrroJe.
cna. lak na N{akabryczny nieco rłyriaz uzyskała ta
w pOznyct ut s)'ryn-

*,;;';:;:'
r JeSZCZe ied, pt' zykład :
*;jika końca Starego porządku na obrazie Śnlierć
vns tsdu iicl *' grocie stalaktyto,łuej (inna wersja tytufu: Drt'a
Zapalrzenl. stanęli
zrł,a]onym' ó.';#::1:i: wspieĘąc się na
nad tłitlety u' 'iaskini stalaktytoll;e.j). Szkielety Ę tu.
,r.'.
."j'|]Tji1' kostu- ;,sl sie okazuje' akcentem optymistycznym: to śmierc
opiłł",'; j.#:iTll o,;r.,"#,"';f
po.i.'"rtazu;.
: :*:aźniejszości. u progu (dosłownie: próg jaskini)
:[T' ł,*dchodzacej norr'ej. śrvietlistej er-v.
takic]r Friedrjcha doczekał
jokład lowośćmożc ,aż III. Polski Wjzu refleksyjny
naz

wa nie rvciągnięte i, która olś


lletacji widza. Z logicznej in
'-naczenia obrazu \\ytłumaaz,

' 13 U\ł/AGI WSTEPNE

}skie pejzaze mistycznego nastrojrr zndrazł7, *}- 6'


, -:lr.ł głólvnie w romantycznej literaturze __- rv twór-
;:łściArrtoniego Malczervskiego, Krasińskiego, Sło-
_ła;kiego,
Norwida..' Próżrro by szukac c1la nich
l::l1ogii w ówczesnym polskim nralarstwie lub w pro-
'::'::mach rnalarstu,a krajobrazowego, lansowanych
3rzez krytyków. Literackie pejzaŻe polskie o tonie
&]stycznym cz,ri refleksyjnym zestatl,iać można ru-
;"ti Ze sztuką obcą, z obrazami mjstrzólł, angielskich
;ą' niemieckich; r'vyrosły na gruncie podobnych
,,jei fiiozoficznych, podobnego stosunku do natuly,
:raktowanej jako medirul rniędzy tajemnicą wszech-
iujata a człowiekiem.
Czy prz'yczyną tego istotnego braku w pol-
sirinr malarstwie krajobrazow}.Tn była tylko odmienna
.lkaia talentu podejmujących ten temat malarzy, CZy
l* tylko, że nie było wśród nich indpviduainości
';rr'bitnych? Nie sądzę. MogĘby przecież powsta-
lłac bardzo niedoble
ze nl" ml.
l
- a ich iak.
ze co innego miało 't :'::cholę, zapowiadające nieszczęŚcia, ni do te-
tllc zasadnjcze
'a;il;.Ę:e3zaze'mistycznc
A *:.' ru ZnaCZę-
'|. :'' j'_-l owego ślviataptzynaleŻne. a same twory
'i!:il.'::_-nl nacechorł,ane ą wie]oznacznością,zapo-
] ,:.:].;i cośniezr'vykłego jak na początku poema-
';; '1l'",,;.1 ..Czarna ptaszyna'', ktora niespokojnie krązy
:it::l:,l'.j s'.o.rn. jak wrony i kruki. stanowiące stale
''it::,,--znv akcent kiajobrazu.
\atura jest Śr.viadkien zlnagiiń człorł,ieka
,\1ial. odlu,arzac
ou,. :';::.toiią i z losem; jej milczącą, złowróżbną obec-
loeall/owac. rvypełniac
:,].',\: poeta rvciąz podkreŚla rvplatanien rv akcię ma-
Ł.. iragmentów pejzażo,,łych. Załobn1łnakordem
ł]g:'l} gasi radoścszczęsnych chwil j^k
ą ::kitl-t clrocby za'kończeniu opistr zrvycięskiej
62

ó_3

- kruki
\zarzary\ rvszystkie farby gromadami
Z!atyvaĘ slę. krąŹi1c. wrZeSZcZąc nad trupalni.

Z,,lrykłe. realnie istniejące zjarviska jak


kq;' -
czy szaroścrvieczolu ivystępLrją jako rvska-
]4 LoS I HtsToRIA ,,i:l'ł!: iosu. Człorviek \Y tyn pe1zaŻ:l albo stanorr'i
w PEJZAŻU LITERĄCKIN.I
:.':." natury, rórvnie jak ona dziki, miiczący i tajeln-
n*ajbiizszy założenrc
ty''_nl u jeśt
-
ienrl eckiego ]"oll
,:.-,.."" doskonale u'rrią rł,topion1' (.'A step kon
;';j;'?,:":ly!j
n

,:,
an -
,ł,'",:.ik ciennośc jedna dzika dusza''). albo
r::::: ;,Hf f
o",mtst,vcyznu _
#:?ji*
autentyczny szta_
-::'ą
tostacie pienvszopianorr'e stąe się tragiczną
':'::lt]iletkQ' ślepo gmatlvająę srve losy. Natura
iń*o'r' rryłania się :l* :iosi lv sobie historię. utozsamia się z nią: to rv niej
ewok ując.v
J'1j:l:l^ jakośrzccz1łł'isty ił-nżji]Z powrotem dawno zamarłe parniątki. Idea
*iaoł',,Il'1obraz . ri:';łłśCi dziejów rv naturze znamiennie odbija
oownyni'p;;ńJ#orv,i miejscową floi
przen ikn ięty,uj.-n i"-.j,|-9: "..;i#' ;J' ",ift
,;Jll]
jakimls'onuator"ńi
',; ''ą' ;r'sunku pejzaŻu: l,v
;,. , ,lro lJ Się rr'ielękroc
'Vlcł'ii - obok stepórv
pe1z.aŻ ,,podzierrrny'', owg
-
znar.eniaii
$;;ód'"sclą'
natury wyłaniar się-oto l]J.l:{i-Gj przysYpane pamlątki przeszłości.ku kto-
taJem-
a].]i :.9 j61:,r' 1n'.'11i:ic iie ur-t,r,s\' żyr1,'ch. Tam borviem
smutek' jak w kończącym utwór dwuwier-
tylko, jeśli,,zanLlrzy się w ziemię'', myślznależć
moze ,,pełne ziarno w rodzajnym popiele'' pod-
-
czas gdy ,'po polach błądzi nie sparłszy się na nic''.
I cicho gdzie trzy mogił w posępnej 9T'J,1''"^'
Malczewski tworzy przy tym znakomicie iluzje jed'
I pusto
- Smutno '_ tęSkno w bujnej
Ukratnte'
nosci obu tych pejzaĄ, ponad- i podziemnegol: -
Łączy je
-
w warstwie obrazowej choćby ,,kwiatek
To pelzaz unikalny w polskiej *_'l*:']:
literaturze
polnej róży", wyrastający nad -tymi, Śpią na .,v."r'Ji-óo'ie indziej póczucie nle slęga-
',co j jeŚli w ogole występowało
zwiędĘch wieńcach swojej dawnej sławy''.
Natura w powieści poetyckiej Ma]czewskie-
"gńu"t"
oru -
i nie tyło ."lry.1eno"łl'^':-j'T:
go ma charakter symboliczny (oczywiście w roP rozświetlałomocne uczucle
- , przyrody
mźrntycznym maczenill' słowa). Jest figurą całoŚci 'ii)ju ńr'y nż w Marii .step po1a-
świata, w niej mieści się historia. Jest w niej też ta
Y#';
'r";i'"i
i'.".1"r.z 'up"łnie W pejzazu rów-
ń"'inskiego
doskonała harmonia między zewnętrznym ksztaŁ -- m.:
wedle deklarowanych iniencji
autora.
ń
tenr a istotą; natura jest w poŚrodku między rzeczy- -
uni.rn (bohater nrówi.o naturze: ''w
nie1 l Z3' nlą
op$lT]']lY:T
wistościąludzką, a nadzmysłowym; gdyby można
ją przeniknąć, człorviek pojąłby srvój los, pojął ń - gogul''), w pejzaźrr Z rym
cńaiat teryzow ało
i.]r"]l
'"iły 9b:uą lli'd_
historię. ?iltJ "(ie,^\"'^ ku rozjaśni^Ę"j."'*
"..
Tu urywa się analogia z koncepcjami art
#;;_#ń.'i *'"''uci' których kości' leżą
stycznymi Rungego czy Friedricha, z ich typem pej -'-,#il, *'*lą z grobów i pierwsi Tl:':1*:
zażu. Pejzaz przedstawiony w Marii nie tylko jes pozory
prryrr'łoŚ'i' Są zatem wszelkie
dla człowieka nieprzenikalny, natura nie tylko j istycznego ale pozory .tVlko; *d" 1"
wobec niego bytan nadrzędnym (tu jeszcze mozna -
przez. bohatera' który opowiada
by mówic o analogiach przypomnijmy relag
*óil;"ó nadto ustawicznie. komen-
-
nowane wczeŚniej uwagi Hofmanna o człorł'ieŁr*
zacei towarzyszce' I

ł-pło* zmienia się w przejrzysą ilustrac;ę


jako pasywnym obserwatorze przyrody w obrazaefu .-.ilał,-*częsc ikładową religijno-patrio_
Friedricha), ale nadto nie promieniuje z niej tux
-
na nadzieja. zadna świetlista jutrzenka nię zap'tlri*"
rotYku.
,*;rorwi;ryjny' całkiem odrealniony'
choć
da rozproszenia tragicznych mrokow teraznieivtsn' z autora w Polskich stePach i w c:-
Przeciwnie przyroda dwie tylko ukazuje perspńt choc zaPisana jest w nim histona'
-
tywy przyszłości powolne odrętwienie człłrąEfoi utworach z póŻnego okresu twór_
na ksztah ,,głuchych - dęborv'' lub płomierrre ae*:,1 ego tnistYcznv ton natury. i"u Y-
człowieka' ota-
szczenie
',w Ęrm ciemnym ludzkich uczt_ą WxjrĘ.lnńn-v wobec przezyć
l
nyrn lesie''. W tej pe rspektrrr ie prn rcłę Ć'}3 ]i*,;l.'j
::?::;t',h,,.*?:#F.iJ",lr"".*'":i",,*
Gdy riu'i'i-i''":l't_::ce'so w akcji tła. lĆm (odpowiednia sceneria przyrody umożli-
..
a mistyczne_eo)' Słowacki
naturze odzwierciedlenia
kosmicznej działalności.
najwłaściwsządrogą po-
siebie), poznania przeja-
w 1e.; tormach ducha, który mozolnie
e śu'iata.
V- f^ L^l-:^ .^,,+,.-, O c-::--,--- - t
^

'Rliawiają się przed oczyma czy słusznie?


-*' i szkice Friedricha. - -
obra_

ći^li.?}ł-::i.co pr'zeŻr DZIEJ*. ,o


""Jil"[f
^:ł:^ł"i)",;łi::iilil::" ,ff;
' jaką Słowacki
- zgodnie
wszystkirrr ze srł'ymi
Ze Swą
koncepcjami
chciał odnaleŹc w odległej przeszłoś-
ieśza-eadkorve' dziŚ juz nie istniejące
e' jakiśdzirvokształtny, pierwotny
przy'ody moŻna poznac tworzącego
ego z n1ml, zawartego w nich ducha.
7'''lairznlr kąztah natun'
F--{

! J zi9r913'': j.ś-_
:1fij:ł'ffi''#ril:
*ią ciała'', to owa zle .-^l--:_łtń w.
ffiH: jł ;.#; o zamkniętym .' niei ni;l du-
du_

i;" :l# wynika, z


':Tt'-l 1".:,:**:T,;
.t1' '"Ęiyi ::" :*'# # i
;'T#'f.3l17
zechciałby y:'"';
tą1-
k,óń
l
;
obraz: twaft ,,zlelona
przestrzegane we wszystkich fi€ t
kontekstach znacze -^)^.',o..,ctkim
*snietylkozielonu,^u,iblcprzedewszystkim
symbolicme. Zarówno np. księzyc
początkowy fragnent Genezis
i gwiazda (zl ffi'&TlĄ'na którą *yp'i; cechy osobo-
odiazńąe
, or\no
|.'!?.* ą domeną dychów -^ilc WszYstko w Pizatu stanowi
:::,::ll'1"1
_-
"i.rnrry.t,'g',-ay
świetlistych), jak ksztah liścia,
móń i"rZ rlucńowei Ale pamtętajmy
pięknym charakterze przejarviając.go'riu t -^^-^',ictn("i -
* n* a
68 :P t:5i'o' ąbek listka wiem, rńrry 69
oym SIę bowion kształtem duch "Z_ -każ.
mój z pracy swojej
wytłumaczył''), jak przede wszystń
tu*y Nr.-

goł' znaczenia te
Ę zgodne
kolorórv, gdzie ciemność
stronie śmierci i zła, a jas-
stronie, co dobro i życie' krem nie dominuje' zaws
gonadrzędnywobecpi..*b.il.Tj":#j':j'l":H.;

p;J;
często epitety
istocie
dów. W spoży
11:.".,,rm
orów wiclocz- działalnościza|ęĄ
ne Ę pruy tym ślady- indywidualnych awersji
Sło-
' o*o
rłuje ją sobie.
sdzie przyroda petni rolę
na p'.ytłua J"ś[;;;ry;ru]')i"l.o ,.o- nie
,11kiego -
Jarzy slę z symboliĘ zycia (liście!;, lo u Słowackie-
Tam także,
rE* tł" jla działan człowieka
go -- także ze złęm' Jeśli obiektu dociekań'
w Królu-Duchtł ktośma czy ducha juk ;;;t.. w samuelu Zborowskim
-
Pojaua komety' knvawe mgły''. W
w obrazi scenerii.
cej nasze wyobrażenia
Ksiązę i
ó kosmosie:

a .tt -l [' J A wrćm jasnoścprzyszła nou,a.


r rem powletrzu jako rv dyiamencie

.r:^^:;:;"

iiji,f;.ll; ob,adsz!
Słońce lecące trzymała
nad czołem.
..n, jrk
;;;ol.unu,n^ i gniotła:

70 Kaskad..
):"1;:,.", iotła:
aj"*'iT"T 1*'eł... zdasię nad światnyln
tów plotła'
71
Perły jaśminyi maki
koralea.

Można powiedziec: to juz


kła fantastyka. W r1it,: nie oeiz
i,,ln*,,iZ:Xj,Tłi",Xi
;i J:il#ł,*::::T o""i"I"
;:":
iilT' wa lczące-
Kometa jak o-łnlty
*"k il;"j;;'ffi ilT''acjl'yw_iazda'
au*uł która
i^"u,;ogonem' ,,1ęą1-
z, n agła'iu
przez, ;;;i.7 #*:i:r?';J#.:-::1-?;
obraz nie form ju,
mach zamkniętych'
ly i" tych for_
Metaforyczn;a'Ń
^".r*r""r"n"rro
tat oale- tl
ko posunięta' żc sdybł.o;;;;ń#"'oll=,r.rn._oo
uysonał odporviednika ala pó.iy.łi.h
Słońc
lv w Królu-Duchu. krctyzacji porvinna roirrć "b.';;;;. ,|ulir,"j Lon-
sĘ rn imaglnacyjnej przvro< ;*J;';..'.],',r,o,u.,
szatanem,, j"j
k sz ta łt'v ze"r''nęt
rzne.
roluskim W poszu kirvon i u pop
rj'l'' l]'.
:rvleń;twnależałobym
^Ioż:,
{wtazdy cic się lol m
sie lor ożenvró-
a la rski*
-"l,._i-:-_ o'.*''*'." i# "J'T;^'
#::-
F---

Przejawiający się w krajr;brazie


nych wizji z Biblii na pr4kJad do twórczości drcłl
Williama -Blake'a, do jego
!:.;:.tt-:l'ii.
larskiej ("ge-
svtuuie cziowieka w sercu kosmicznych
sĘlu personifrkacji mocy kosmicznych. ;h; i' Słowackiego) i przede wszy:t\im y]
Rezultat takiej malarskiej konkretyzacji
ffiil;i' Ji.Jó'" pejzi romantyków--był pełen
etyckiego wjażnl mistycznego dałby jednak po.rrłoś'i,przeczlć nadchodzących wY_
&ułoi,
ffi;;. I;;ń
zaskakujący: oto imaginacyjny wjzaa przernieni to włainie objawiała
*'pol-
51ę w lmagmacyJny portret, personifikujący siĘ
'ię]']9P
*.i ftitto.ii, laktv Drocize do Ros'ii lr{ickiewicza'
miczne. Może zatern inaczej jeszcze, moze taka sym_ w utworach ze-
bolika, jak na Wizji św.Jemą B|ake'a, gdzie domi
+-ń"y:.ti. pejzan Anhellego'
histo_
nujące nad bladą tonacją wjzut wielkie żółte słoń-
Szczegolnie waŻny dla ksztaltowania
ce jest obliczern Boga? Świadomości i imaginacji romantyków był
PejzaŻe mistyczne Słowackiego, jeśliczytel_ pro-
az Syberii t ztem kaukaskich' Swolstym
nlk ma je konkretyzovłaĆ zgodnie z intencjami po_ ;'.'* ń Droga do Rosii; obraz ogromnycĘ
ety, wymagają komentarza. Gdy potrzeĘ takiej p"t.y,vch śniegiemprzestrzeni' znaczonych
wy-
odautorskiej eksplikacji czuł Caspar Dawid Fried- św_dal biegnącymi drogami zdominował
"r-r,' 73
rich, opatrywał swoje obrazy obszernymi adnotac-
jami. W twórczości Słowackiego funkcję takiego ę pi'-'y"i, jak się zd1se,..takż7 o"1''*
.s}bJń
autokomentarza spełnia cały kontekst pism gene-
;* -- ct*
oporviadał.t1|to z1m.ową dro-
g, z wit,'u do Petersburga' Z. dzieł. zesłańc9:] T1_
zyjskich. Pejzaże poetyckie są ich autonomiczną Syberii lłryłania się trochę inny:. kraj
Stepow'
częścią'w tych ramach powinny być eksplikowane.
l& i
_tlJ,-
bogactwem-ros_
,',*, ; ,u"o.y, fascynu3ący ogromem
Można oczywiście z tego kontekstrr zrezygnować, Tnnościl'przeraŻającyzimną obcoŚcią'
barbarzyń-
ograniczyć się do uchwycenia sfery wyglądów, kształ-
saem, ,uniki.* człorvieczetrstwa u ludzis' I w1l4z
tów. Mistyczny wjzaż Słowackiego takze wtedy
wyda się zapewne wspaniaĘ, kolorowy, tozświetlo-
ny, tajemnicry ate zagubi swój sens, nie stanie się
medium między - nami a genezyjskimi koncepcjami
poety, które miały nam wyjaśnićŚwiat.
Pejzaz sybirski to także Atńelli' Dzięki
-
utworu może to być pjzaŻ
p-o,y.ti.1 tonwencji
16. PEJZAŻ ZESŁANIA *xdzuyczaj bogaty, rozpościerający.sie 1a "e
'll^
i owocu1ąca
'benę. śą n* i wietkie śniegi' i zieleń'
'
:';ń".;ętrza kopalni i
Refleksja intelektualna, zawarta w polskim pejza- sybirskie niebo"' obraz
żu mistycznym, szczegó1nie często prowadzi myśl .$_biru. Syntetyczny \ zr'nlicowany naraz' wyłania
ie Syberii' I o wtopionej w nią historii.
o;_

1._^:', T,'łne ele-mentv wldoKu


widoku czyttrIIlil\
czytelnik
się z kźdej kafiy Anhellego, jest wcią obecny. A ł:{ego kraju. Luźne elementy
ciez w Anhellim ku zdumieniu uwaznego -.. w wyobraŹni dowolnie układac; ważn'l

nie ma -
'"ui"
nika prawie opisów krajobrazu! -_-iuvł"nie szczegóĘÓ'
nastrój,
- Są o nim tylko wzmianki, pojedyncze zd rv tych wierszach Słowackiego'
które
bywa z re-
lub fragmenty zdań mowiące o przyrodzie sybi ps::riętamy jako pejzaże, rvidok przyrody
skiej i o emanującym z niej nastroju. Słowacki ,'Fb ńil *.ńuniuny przez.maIer* ]i""kj:x':l
opisuje krajobrazu mimo to widzimy S *o.u.KonkretnyobrazstajesiępunktemwyJscla
nie mniej wyraziście-nż z pamiętnikarskich relacji.
juk w Hy'ynnię
,x; filozofującej rófleksji albo -_
k'1::--ł:"^:
-
Inny to po prostu, bardzo romantyczny spo- prerekstem dla wyznanla tęsknoty',-
treścrvewnętrzna peJ-
sób komponowania pjzażu' Nie ma tu tych partii s.ejsza niż wygląd jest bowiem
opisowych, ukazywanych z pozycji jakby ,,zatrzy- ,c*u poetYckiego'
' ta szcze-
manego'' narratora, który staje, konternpluje i Wśpominam tu o Słorvackim - a|e
widoku wo-
wiada rozpościerającysię przed jego oczami widok. plna fragmentaryczność, u lodrzędnienie
myślowYch ,,
Nie ma takich widoków. Krajobraz Syberii nie sta- fu .rnunu1ącego zeń nastroju' rvobec romantycz_
nowi, zdawałoby się' przedmiotu uczegó|nego za- *tojarzeń, jest charakteryStyczną
""Lą. przejawia'
intęresowania; po prostu jest. Wyłania się z mi- s-qo pejzazu. Rozmaicie i'l to oczylviście
-
gawkowych, rozsianych w utworze, wzmianek: oto ,!e;z łatwo Spostrzec, Ze w Stosunku do rangi'
jaką
pej)az, mało jest w romantycznej
poezji
Śniezne sioła, biała ziemia, ziemia Smutna, Suche ;Ń;
wyodręb-
drzewa Syberii' śniegionZasypane mogiĘ cmen- '*u.tv.t''opisów krajobrazu, da1ących się
jako samodzieine całości'I nie jest to de-
tarne, puste drogi, turmy, gościńce puste, step. oo , .rt
pustynie, smutny parów, Smutne lasy, wierzby la- "o*
g:adacja roli przyrody w sztuce' przeciwnte' w tym no-

mentujące, Sosny' reny' gromada ptaków czamych, ]",* p.ini o''u iunkcje o wiele nawet ważniejsze:
zorza północna, tęcza, szafirorve niebo i gwiazdy 'ń.
Ęrst ba;dziej autentycznre włączona w
świat ludzki'
'ł*tytu jest tu przykładem znakomit1'm'
- i na tym
białe, sfup światłościksięzycowej tle wę_ 'lrhrtlego
drujący Szaman z Anhellim, i straszne obrazy \ie istnieje w nin juz podział na kontemplorvarrą
obóz pacholąt gnanych na Sybir, pop na koniu łw-
- i konternplĘcego człowieka: rzeczyrłistośc
cem płonący.
"";uń
S1terii kształtuje przyrodę i ludzi'.tak.samo
llatzluca
jest nad całości'ą nadrzędna'
To znaki Sybiru. W sumie Iworzą pejzaż xll prawa' 1.anuko
ogromny i nieludzki, wszechobecny w Anhellim. Przypomina się tu inny przykład nowego
Spo-

Pejzaz fascynujący moę emocjonalnego oddziały- 'rot u wyko Jystania elem entow pej zaŻou'ych : metafo_
wania. Może i dlatego właśnie,żn nigdzie nie upo- z Pomnika Piotra Wiel-
ryczna ,,kaskada tyraństwa''
rządkowany w kształt wykończonego, pojedyncze- ł];"en Ńickiewicza. gdzie car na koniu szalonyn
go obrazu, że wciąz mówi jakby o całości,o ogólnym
P

Od wieku stoi, skacze, lecz


nie sparJa, piękno spzyja konternplicji. Szczególnie
ffo lececa z granitow
Gdy ścięta
kaskada.
'i!nt' piękno gór: -uoi' sz'*'aicarskich. podzirvia-
mrozem nad przepaścią
Lecz skoro słonce swobody
zwiśnie: Ł prl'ez' wsz.v_stkich vr'ojażu-jących rornantyków
*.t:,i zachodni ogrzcje
;oń;''"'''" nrch. pustynnyclr skał Egiptu. skłaniaji1cych do
I ,. punr*0.- w+'.'t.łcji WładysławaWężyka' czy Kaukazu, na
l coz Slę slanie z kaskadą
tyrańsrwa ?: ch ciumał Władysłau' Strzelnicki. I roz'budzają
Historia została u,pisana nolę Za ojczyutą - do któĘ stamtąd. z urysoka,
\i, pejzaz alego 3:ii łatrviej do1eci1.
*:::] :l rł.
zv ocl n aj cl uj e,T'l u,
- pn l,L i*; Gcly pejzaz staje się tłem dla medytacji, ,,myś-
".''"'o, on ty"r.,i;, r." ). -j #."' Y'l,irXjlj
!:rl
|'?;#,1;.:' ł; tV órvcz-as oko obserrvatora urłrypukla
uiłaj ącyrTt "'
.
a
u wv', ie,,,,.7;;;:.'- d;Jwo
s

f-:I*:"1:n'
dziencą Bur:c \ao,
II1
*o mlo"
;^
zęściejtylko jakiśton czy szczegół trącający
Zapcl \łłodzimiel lteńskiego,
l,;@łn} duszy. Istotny jest rrie r,lrygląd krajobrazu,
triotycznvch w
triotyczn.v-ch *, kszta,, treści pit'
trescl pa- ';łłnie on jest opisywany. lecz impresja poety --
z,,źu,w;;'1o,1*.:,T''ć:fi:f,ń1 strparzało tilt- ął'wschodu lub zachodu słońca (Hyłu Słowackie-
,u '.;;
fuą u'razenie egzotyki' jnności świata. w któryłn
ł się podrożny lub, przeciwnie. coś,co z nagła
lp1pomniało Strony ojczyste (Do sosry' polskie j
17. PEJZNŻ I'EDYT,\CYJNY ;;rłickiego) lub czas miniony (Na ,4lpach v' SplĘełt
I ukiewicza).
Czasem, ale rzadko, polsk-r bohater literatu-
rety zacji nlistroju rry rt'rmantyczneS
m istycz- dojrzy w pcjzazu rysy tragiczne -
kcie z natura. był pĄzaż' p;rŁ Kordian. ktory z głorvą opartą na kolanach
alnej zadumy na tle pięk-
Łsury spogląda nir księz-vc
ze yre1zażu ,,tło _- myśl
rzuca''8. Tło myśl nasu\\/a [. '.] lcci, jakby lłyryrvałsię z chmury;
rzeczylv iścieupoclrzędn Tcraz go na pół gałążrozcina spróchniała,
i o

yatora Ważny jest tu Teraz śród czarnych liścikrąg chowa ponury..'


c

nag\m uświadomienienr Pejzaż nocny, tajemniczy. romantyk prze-


uJotna tylko i tragiczny' ,,JakaśZgroza"
'&l;:iełca ."v .-złclwieszczy''
przemijają_ .ląąładłazmysĘ'Krasińskiego w ciemnej jaskini gór-
ące się przed :1!ci: jako ,,stolicę śmierci" ujrzała Łucja Rauten-
strachorva Czarrly Starv tatrzański,
ton wichru wydai
jej" sę śpiewempośmiertnvrn, 'wszelka ntyków sytuacja niemal paradoksalna: misty-
a przyroda
załobna i jakby kirem okryta. wytłumaczalny. Stąd i tak częste w tyn pejza-
Może t.. ó* t.ugion
jak w paru wierszach Norwidu
,'ur^.ać - akcenty optymistyczne: promienna wiara w nad-
pomorftzację przyrody, takie jej-
antro_ przyszłość.Ale nie zawsze, nie we \łSZySt-
odczytyvvanie, jak-
by ożywiaĘją paralelne ao ludzkich pejzaŻach. U Turnera nie ma tak wyrźnej
nia: powoje, nie dosięgłszy zbawczej
,uiiui cierpie- sji historiozoficznej, z pejzaĘ w Murii NIal-
sułirui, !'umrą iego stale przegląda śmierć,przenikająca te-
W męce''' drzewo
'.w strasznej niem*y:' nie ocali ga- nriejszośći przyszłośc.Jest jednak mistyczny pej-
łęzi przed szaloną zawieruchą. Tragińujiu
i s-l.."i'
Kilka spostrzeżeń podsumówujących dotych-: romantyków mimo różlorodnoŚci jakośjedno-
czasowe romv,ażania o pejzażu : czy Ędą rv nim zavłarte skomplikowane Syste-
mistycznego na-
stroju, historii. medytacji. Najpehriejsze intelektualne, czy będzle to alegoryzacja, zawsze
odbicie zna_
Iazło w nim to, co ogóinie nły*uiry,,postawą się w nim niepokój poznawczy, dążenie do
ro- iknięcia tajemnicy, pehre dranratyzmu poszu-
mantyczną" świadomosc kryzysu,
-s.tabilności rozpadu darvnę_
anie ukrytej wspólnoty człowieka i przyrody.
78 9o 1 !r1t<u no*.go- świata, niechęc do
oczywiscie wiele Ędzie wy.;ątkorv od tego
teraźniejszoŚci prowadząca dó ucieczki w kontem-
plację i najważnlejsze: zalnteresowanie naturą jako golnienia. Na przykład alegoryczne pejzaze Nor-
, povt tę romantyczno-poznawcą postarvę wo_
w sobie Boga, historię
natury rłybie gaj ące, których znaczęnia synł bo l icz-
ten. bardziej lub mniej
nmykają jednoznacznej interpretacji, różnie mogą
ziemskiej. kosmicznej
{' pŻez czylelnika dopowiadane.
a spoza nich ma się odsło_.
nien więc miec charakter
pozna\yczy, bywa przeładowany
sensami fllozoflcz-
nymi (Runge, Friedrich, Słorł,acki;.
Ale ma tez byc
i!iji^i:!.
recz.l ob3arvrcTu
tę. prar-vdę nie iylko
czytelnikowi czy
przeniknąc.
widzowi , 1.go ,y*_
bolika jest przejrzysta, a treic opatrywana
częSto
precyzyjn1.rni komentarzami
samych iwórców. Ta- ,

ka była logiczna konsekwencj a pri"rierienia


na grunt
sztuki' idei Fryderyka Schlegla, tŻ poezja jest
łne_
tanauką, a poeta (czyli: artysta) łąc4,
o ,.uą as,o'b:'3
wiedzę z intuicia t1tr}7nĄĘ.Ć7a 'Je-;^__ j^ --.-_ !
NazarcnczycY (Jo-
rrrerafaelitow w Anglii'
IV. Styl rornanĘczny? - -r-:.'L r\.,prheek P"cter uon Cornelius' JLt-

d' Wilhelm von Schadow)'


r.,.oricha' czerpali
W lięqu
, '- . 1!-..-l^-i.^lzich
niemieckich'
rvczesnYch dz
ffi;*;ie z
'Jit'*ontytów
JUIrrgó^v!'] głorł'nie
jednak' *1*'::l:
Ę;;;ji';'
Ę_11eil5n' ś"hleglorv, o_
sztuki uczuclęm reli-
; i;z idę przepełnienia
:
- :;;ńo*uti
juto *k'" ry1|T:-:::]::Ti
,o*"z )'nalazłaona w
ich
;1';;;i' ;*gii'
\r^ir2T rnperr-li" odmienny' Wzorowali
..'1^c-
ztuii rvłoskiej'na obrazach włos-
obrazach przyroda została
' '"'lcł' tq z1óv'
7 ró]w-
!1 edzona do
roli tła' oclrwarzanego ZreSZfą
Staranną
iirk inne tematy'' |*:TĘ-|l':"off
j..'ż pod.'k"lio
;il"'1";';;ii'?oru'"' r"ktorry "
80 PowrŃmy r'az jeszcze do pytania posta i';il;'l;nei' w ]848 ukonstrĄuowl'
nl' in' Holman :,11
Hunt'
na początku tego szkicu. Jeślipejzz mist ;;';;ń"1'9*
$ruĘ plv'''''^"' .
;n'.rle G. Rosetti' John E
nastroju, taki, jaki pojawia się na przykład rv zakol
' .ęit_''u pro$ral1']owo
czeniu Fantazego, wydaje się najbardziej ,,roman-
tyczny", to czy konwencjonalnie romantyczny pej- 'w*skiej. Przedrafae
zaż przez Słowackiego na początku Fanta:ego spa- , mięc1zy romantyzme
]',*bc z-askakl1ąca o.|'elin
rodiowany, a także pejzń sielski i obficie Z lliot)L
wów krajobrazowch czerpiąca poez'ja patriotycz ' studium

na to jakieśinne typy pejzaŻtl? cz'y też rv całościte-


' rzekę' i
rzonY tru
go' co nazwamy fonantvzmem' pozostaJą z wy lecz nadto Z martwotą
;Ą''\an-v. u.urnioólo'ly'
z:ażem mistyczn:vm rv związkach zależnoŚci i opo_ ::Za-
'iil1lonych *1
zycjl? i czy w pojęciu pejzahl romantycznego można |:l' (akże
pomieścicspojnie_te rozmaite jego odmiany' c4 IeŻ 'ii:e1 się wyclągac, .. by_
,r_,:e. jakże w SweJ
Ę one zasadniczo rożne. rł'spółistnieją tylko rv obrę_ !.ł1!. JąIMV '' -

bie jednej epoki?


ą łiłoki N{arii w utl^;orze lYlal{-Zęs'J\lvóv'/'
pejzazsł Io-
Poc1 rłpĘwem ln'yidealizo'uu1y'L'
Wezrny przykład krańcorły. Na przecirł,ie-
głym wobec wjzaty Friedricha cry teŻ'furnera bie- ""lł*1.i91,"-ri"5llj**llffi :[."fi il.TT'xr
icjl\ybitniej sz,Y leml(
n
gunie znajdują się dzieła naz'areiczyków w Nienl-
sycŻnych, Ludwig Richter (1803-1884)'
Jego pei-
zażp, o wystudiowanymi mocną kreską Zaznaczonry to postaciujerny, wspieiani przez opinię bada-
rysunku' kolorach Ę ,'sĘ' Widoczna rozbieŻnościch sugestii świadczy
świetnym daptacji stylu ''t:iriba nie tylko o gustach i preferencjach krytyków,
klasycysty Richtera zda-
fu wskazuje' że tak roznorodne inspiracje styli-
nia. najlepiej określająkierunek przetwarzania s1t.ale mogą zbiec się w tworczości nawet jednego
te1
tradycji: ,,Koch w ogóIe ma wiele ognia, #$'sty, zs mog4 współtworzyć pojęcie romantycz-
cha' ale mało miłości,uczucia i pra,idziwej
Ęcla, du-
prostG. 'gĘo pejzażu.
ty; mało to trafia do serca, chociazjest
bardzó pięk-
Inne jeszcze nż nazarenczycy, nż Friedrich,
nę'' to o niedostatkach klasycyzmu:a w rnłodzień_ *sŻ Słowacki oblicze natury odkrywali Wordsworth
czym - dzienniku przeciwstawia z kolei ,,mroczn)rm. i Constable. W poezjach Williama Wordswortha,
mlstycznym dązeniom'' Friedricha własne pragrrie_ i*''*n. jak pisze krytyk. ,jest dla całego światamo-
nie przedstawienia namiętnoŚci ,,w jasnej formie. 'eia.ego po angielsku największ-vln Ze wszystkich
w świetlesłońca i w kolorowych blaskacir dnia,,l. gxerrców Prryrody"2, uderzają głównie pokrewień-
Do takiego pjzażu, malowanego zgodnie z $in3 Z ideami Rousseau; do Przyrody ucieka się
82 estetyką
klasycyzmu, sens szczegótny, póetylki i romantyzu- *c c1vilizacji, w Przyrodzie znajdu1e się ukojenie.
1ący naturę miały wprowadzić postacie ludzkie. fulnak w pełni romantyczna jest namiętna gwał-
;'' ę:ąłność
stosunku poety do Przyrody' oto
-
s-ła mi rvszystkim rve wszystkirn. Nie ttnrielrl
B{a}ować tego, cz1rn byłem. Wodospad
ogromnej rozpiętości mozna jednak Ętłie jak namiętnoŚc nawiedzał; szczy skaĘ'
wskazać rów-
nież cechy wspólne pjzażu rornantyków: G'-'- i lasy, głębokie, poępne,
wyrużne
nastawienie antynaturalistyczne, ideaiizowanie $eh barwy, kształty były dla mnie wtedy
tema_
tu,_ swoisĘ poetyzację, nadającą naturze E"ałnieniem;
własne.
głębsze znaczenie.
I jakieśintymne więzi łącą z PrryroĘ czło-
qs:ćka'

[...] czułem: to wzniosłe poczucie


f,zegoś o wiele głębiej mlieszanego,
{leego siedzibą - blask słońc zachodzących.
łLęgĘ ocean i powietrze żywe,
}I'łebo błękitne a w umyśle ludzkim ;
-
To poruszenie i ruch, co pcha naprzód . Przłroda jako źródło przezyĆ emocjonal_
Byty mvślące. przedmioty rvszech m.vśli. .ąch czyżby był to nawrót do sentynentalnych'
Co się przetacza przez wszystko3.
-
Cory-ckich czy z teorii malowniczosci czerpanych
mspiracji osiemnastowiecznych? Z pewnością te tra-
Głębie natury odsłaniają także obrazy Joh- Ącje pejzaŹu nie zanikĘ, miaĘ róznorodne kon_
na Constable'a, chociź domagał się on odzu'iercie- Ęauacje. Wydaje się jednak, żs w pejzahl foman-
dlania na płótnie wyłącznie takiej przyrody, takich f*,łZnm] zdecydowanie zmieniĘ sie relacje nriędzv
ksztahów i barw' jakie bezpośrednio, anysłowo '6.rn'rodą a
człowiekiem' Natura została uwolniona
postrzegamy' Tej urażającej az współczesnych mu ęod jego supremacji; nie mozna jrz było przed-
krytyków zmysłorvości przedstawienia natury przy- 'sawiać pnryrody jako tworu dostosowującego się
świecałojednak pragnienie uchwycenia i utrrvalenia &r potrzeb emocjonalnych bohatera ani jako bier-
ulotnej chrvili, zachivycającej rvizji, która pojawiła przedmiottt jego doznari estetycznych ' Przy-
się i znika, która moze przetnł'ać tylko w dziele ' jawi się teraz jako potęga, która działa' która
artysty. Pragnął' iak saLrn pisał, ,,nadać <<jakiejś krót- :]:W]5zŁlca emocje i Iloże nawet kszttiłtorvac clrarakter

kotru'ałej chrł,ili, zabranej przenlijającemu czasowi>. ,ga*łwieka: ,,[.''] godnosc moja podwyższoną mi się
tru'ałe i realne istnienie''J. a akt trvórczy nabierał -B*ih- gdyn się przekonał, że czuĆ byłem zdolny to'
w jego relacji cech znysłowego doznania: l-Zułem''ó tak określiłAndrzej Edward Koż-
najchętniej malować bpdę moje własne miejsca:
,,[...] -
wrazenia wyniesione ze Szwajcarii Saskiej.
malorł'anie jest dla mnie tylko innym słowem na oc1_
czuwanie [...]"s.
Nawet więc w takim przypadku' gdy artysta
chce zawrzw, w pejzazu wyłącznie Zewnętrzne ksztaŁ
Ę przyrody. Ędzie on czymśrvięcej niż tylko odtwo
rzeniem pięknego widoku. I tu kontakt z natura
uzbudza jakieśinaczei niedoznawalne przeżycia.,
To też jej idealizowanie, inne wprar.vdzie nż Schellin_
gowska teoria tożsamoŚci i jej konsekwencje lv pej-
zażu a]e tu także obcowanie z przyrodą wzb,-t'
-
gaca duchorvo człowieka, Różnica jest jednak istct_
na: tan] wjzuż pehrił funkcje ogólnopoznawczą
odsłaniał prawdę, tu krajobraz działa $ównie r:+
psychikę jednostki' wazne są przez nią rloznarłałrł
emocje.
V. Waerre temał Rozmaite style ,,mariny'' (czyli pejzźu mors-
) spotykamy i w polskiej poezji. - ,,Mo-
rrrc w Sonetach krymskich nalezy do tej natury,
srej nie udało się człowiekowi ujarzmić, która
pyszni swą potężną pierwotnością i odpor-
'Ętr*cĘ na przemijanie'', w obrazach morza jest

:'*łiny spokoju i zapomnienia''1. Morze z Lambra


.S:wackiego:

Morze to wielka mogiła stworzenia,


-
Dumającemu na niój' myśli pĘną.
Nieraz na fali umieram z pragnienia.
r8. i\,toRZE
Jak obciążony Tantalową winą,
I mogę niebo przeklinac i morze.
byĘ przez iu.nun,u.r- - 309|
105 -
rr'ane. ('l1nĄ'alano
nlińo- -- [loIZ€ przeklęte, częścprzeklętego śwrata, to
en_ '_plna
z wielu wersji morskiego pejzażu Słowackiego.
tu.
* -iego poematach młodzieńczych ,,było morze po-
stę macĄ nż w *zebne do wspóhworzenia romantycznej wizji na_
pełnym
_-.,._,,J'urL
nlezu'ykłośćtel]]attl
rcl)lalu:, ńr- xi'r' i tła odpowiedniego dla tragicznych samotn!
bll_
' &łrr i buntowników. Akcent na walor plastyczny, na
'!.{_Zestrzenną rozległość,
na egzotykę, na głębinę
-
Łłłzharmonizorvany z koncepcją człowieka, które-
gi; niespokojną, dramatyczną historię umieszczał
PDeta na morskirr tle''. Później ten obraz będzie co-
::z bardziei uduclror.ł'iany aż do pelzażu genezyjskie-
go- w któr1ł:r baśniowyocean stanie się elementem
*żji histori ozoftcznejz.
Bliski Bałtyk nie miał raczej szczęścia do po-
etriĘĄ,: izadko wiodĘ tamtędy trasy romantycznych
zazV morskich Eugdne
D "*ojazy Jako morze Pótnocy pojawiał się w heroicz-
ka w Kon
no uwagę głównie na naturaln.v nrajestat
E,,gnmią pEtos gór, ucieleśrriający ideę wielkości i piękna
I- 1

,v..,Przebiegajcie lł'sie. leccie do Stop gór;


'
ń#;?;,:.,it,.Tj:'1.':.ł,vL,,,,"ł,,r''i:':il;
)a roman tl,czni'''il"^'^'*l .lV'ylo tu ien ie Balt1,/ę11. tam Ę prawdziwe, jedyne zasady piękna; znaj_
:o romant}'czny'io.oJ"i"ri,|";po.ltutenie Bą! je wszędzie zapisane ręką wjeczności: tam
l
11:/ę 11.

;, .l""*:["i'J[:i':#
"
gąrr stko jest ogromem, proporcją, harmonią''
;il;Ł T.::",i, -
".*,:':l #i*ł francuski malafz. J'J. Taillason3. A Niemiec
'l'stian Garve mvracał uwagę malarir'v także na
iej konkretne korzyści malowania gór; ę tam
lfugatsze niż na rowninach elekty ś'ł,ietlne.o wiele
nle; można rozmieŚcic motyvlry na stoku gór-
ł*c6Tr nż na płaszcz-yżnie równinya.
i' W pisanych na pzełomie wiekórł, szkicach
gejzażu góra zajmorvała ''łryjątkolvą pozycję jako
i bol monumentalizmu i Zarazem ternat rvyjątkowo E9
ta'lęczny dla malolvniczoŚci stokólł'-- te dwa rr'zglę-
@ najmocniej akcentowano. 7h. rvskazórvek bar-
1 ,*be'ł szczegołowych
mozna sobie odtrr'o rzl,c obraz
lpł' jaki miał się z'naleź'ć w prejzaŻu. Uderza ilośc
*kłeniów' które miaĘ się rv nim porrrieścic: lasy
t !:!$n. ruiny i zwawc strumienie, pastuszkowie
chatka, grota'.. A więc d',aza płaszczyzna ła-
'n'*łltl+'.
gry;tłgo stoku' gdzieniegdzie przetykaln skałami'
ę*ł* malownicza niż grozna; jej widok tv pejzażu
] ij.-*starczyc estetycznej przyjemności. C)cz_yrviście.
Is. (;ÓRY I KA5KADY
yslycznych b1itł'ałoinacze.i. niż zalęca-
i;:ltłach iLrtvsl
Wszędzie natomiasl. ;Ł-i(_rne rozprawy _- przypolnnijmy choćby pej-
.o'u n,r., n..o." _triłz1'' W romantyzmie ten malorvniczy i miĘ
Jl.ff !i#Ł',;:l,f;.f T *l'k"l nsunek góry znajdzie swoisty odpowiednik
"ł; ]arskie za]etane t]t:F;1:;-ł idealizoqant'rl jak u Richtęra' Lecz
brłl -
pejzłźł'lpiz*r .'
-t:-'11,
xYrłI ; !'rE'
rozleglejszy hory-
eniem więk szą przestrzen' Jak na obrazach
żej. To juz nie rozległe stoki, na które patrzy się z me-
-^--^-,,h.," o,,t.ntiWucji' fisraŻefll
pogrązen1
lancholijną czasem przyjemnośc ią, |ecz przyr oda
sywnie, dotykalnie bliska. CzęŚciej ogromna S PrzYPadku
niż zielone zbooze; jeślimostek nad wąwozem na' ma tYl-
to połamany, jeślichatka
-
to bez Ączliwego miesz-
;i.nzleplei-
- k-r wynosić
r:1,"* ri5;,3',J",ffi'ilT::]i';
kańca u progu, lecz opuszczona, a w stalaktytowej
<-r' widok .-'':wlęc częl
głaz'
grocie ukazą się szkielety. Góry straszne lub piękne. Friedricha''duzy
dco wręcz, jak na 'v'*ńh
lawiny lub kaskady ą bliskie. Nie tylko w konwencji ręką osłaniając oczy'
gozy| bo w sztuce romantycznej ton grozy pojawiał -.-
ą" kton,m stojący człowiek'
_, 'ł.r to"uęJi.:i::l',u3,JiJJll
się częściej w pejzażnl' morskim; morze, żywiołz na- "^ ont Everest w roli najwyższego
tury niszczycielski, w nieustannym destrukcyjnym dopiero po po-
ął występować
' .,|'^ ważny herlzie w\erz-
wierz-
ruchu, kapryśny,spokojny lub z nagła miotany hu- r. 1857)'
'',,'łnrl Ędzie
raganową burzą podobne efekty w górach może y'
y. gdyż,.J,_"j; ;; j:|1":"'r'-j;^15L
""'gotnie
- ::
3uy' '''T"i'a''o'it'ę-ponod śrviat' Nie
dawaó tylko katastrofa, lawina, gwałtowne usunię-
cie się skał. Morze to s1łnbol końca i nieskończo-
słt podiunr.. *-'l"'i-ą^'; j';;;"il po,ov. Dokonuje "
91

' podzirvia'
PUu.rYł'-' ^'
tec; - :-.-.^;-i-^ip r2k dawnte'1
ności'Przez destrukcję
-
mowi o śmierci, przez
' także swots ; u"nieważnienie tak dawnlel
bezkres przestrzeni * o wieczności. Góry inaczej, h waloróu' ptu'ty"'1y't'
gory: owych ma'
'
ą wspaniałe i monumentalne, zdają się sięgac nie- '**oi.ryL*1"il ililń'uńu*]coraz
-1'-skałamil
częściej
ckałami:
ba ale tez człowiek na szczycie jest wyniesiony pe1zaŻl
-
właŚnie w kierunku nieba, metaforycznie staje u je-
P*jsce pięknego
'tń 'u się cz-łovr'ieka--
*rymuje Sam Sz'czyt' nu t'io'y*
''siaro'ia
go stóp. Starczy wejsc na wierzchołek' ponad chmury,
ł*'ł:krzyż.
*'_" '"r'o.rywiście '_t^l^ i-ą
1|Z
które niebo z ziemj zasłaniają i jakoŚ się osiąga szczyt ten wy'sl1d1in1c7-eJ'
-
ów niewidoczny d7a oczu kres, jest się międry ziemią epoki' De .Saussure'
* zieli go ludzie poprzedniej pi:u|'
a niebem, można stamtąd, Z góry, inaczej widzieć '!t;**. osiągnął N{ont ńi*'
*"rls7 -'': "Ponie-
za:e|i
świat.Prawdziwie. Jak Kordian na Mont Blanc, o'tutnl't' godzin' 3at5
jak tylu innych bohaterów romantycznych' dosta- -*;';;;*e
'g*Ź rv ciągu dwoch
miałem wciąż przecl::iiT]
jących się na szczyty' Jak nawet Rastigr:.:rc z powieści ' ' rn'szystko'wejście'
co widac- z wierzchofkl
Ba|zaka, który z wyzyn cmentarza Pere-Lachaise a nawet z początku
-t^::11it:
:,:i"';;'';i'p )t'_
'nóoo'' jaką
osądza Paryż. -.'.i}n rni Pv g1d.1€
"oł.i'o"yi'rn"ości'
go ąi z 'oĘ':
raczĄ gnle--
Gora występuje w roli miejsca uniesień du- dętałem .7 nte
cha lub kontemplacji. Gd}Ż można, stojąc na jej tą. Zresztą mym celem
szczycie, spierac sĘ ze światemi Bogiem, a]e mozna punktu' nalężało
.' :'ik.- osiągnięcie nu|"ryz"'go
też wejścna nią po to tylko. bv ze wzniesienia osamać
pcdrróĄ
przede wszystkim pocz'\.nić obscnvacje i dośrviad na podstawie własnych wrażeń .z
czenia [.'.]"'. Mont Blanc Kordiarra będzie ostrrn l"ń opi.o* literackich' ".T1I"':::
"avnl
to Aleksander C]a-
rvięcej pisano
więrzchołkieln bijący_rn w niebo lor1oirrynli igłanli . -
na takiej ,.najw1Źszej igle iodowej'' znajdzie się *,"'k;ń
g*ą.yo i wytrwaĘm jego apolog"u,-!l]
z'arcrn pr'4lrzec
hater (podobnie jak l\{anfred Byrona. stojący 6re1 I-unacy Kraszewski' Warto
autor J*y:|
',najrłyższi'.rn krancu skalnyn'' Jungfiau). Tylko Ę bliń prry.ryno.,. dla ktorych. pol-
Kordian na N'Iont Bląnc, ini-tczo'j nż de Siitissttre. ł telo właśnieartystę za w'z6r dla malar4'
, iiui.'aał oto. iż mistrzern dla naszych pejza-
tnozolnie sie nie v.'drapw'ał. ani starntł1d nie złaztI:
ktory
pfostu _- jest tanr, a na doł spĘrrie na chmurach sxrJrv tatrzanskich ,.powinien byc Calanre'
uldoko1,
Inne jeszcze gory -_- malowniczo pię $u ,nUii prawie tycli panoramicznych
ale pzesycone tajemniczoŚcią, jakimśwewnętrzn fuo"*n i zuzytych, ale z lacla skaĘ' strtunyka
życiern pojawią się w tych utworach romanty ffiioo.j jorJĘ rrmiał St\Ą'orzyc arcydzieło_ Myśmy
-
które opolł,iadają o ich własnych podrózach. J nie"closzti nawc't do Didayao 1"1":'
Skąd ten crr1Ęaan cila malalza' dziś
poz'a
w poemacie Słowackiego lV Szll'ąiĆarii, gdzie ws
ajcarią mało znnnego
e \\'yraz-
niałe zjawiskowe obrazry górskiej przyrody, kt
odnajdą się pozniej w jego utworach mistycz innym ustępującego Hb.tyire
zostały podporządkowane' niestety. kiczowatej i p:eintres..., w ktorej -:lt:i
Slę
a|zacji wątku lirycznego. Lub jak we wspomnieniac .*ięcono twórczości Calame'a' charaKteryzu]e
zesłańców, którzy szli przez IJra| czy docierali twórcę naju'spanialsz .vch w:?.wysokich
ł:kolic. gdzie lasy juz nie istnieją' i ktore Ę
"iako row-
Kaukzzu. Majestat gór kierował rnyśliPolaka
historii, wolności, ojczyżnie; co nie przesz *"ło ro-żnorodne iak rnirłcl malownicze' Kraj-
by relacja była chwilami nader konkretna, by zaivi 1rr'dr'"go i niewdzięcznego' ktory oĄrłic
rała np' dokładne dane botaniczne -'jak w znvi jeclynie poetyckoŚcią i ucz'tlciem" Totez ty-
Su-
opisie syberyjskiej przyrody Rufina Piotrowskiego. Calamę'a do słarły ma byc uchwrycenle "w
Gdy dziśmóivimY o r.l'izji *uóf rr. romantycznyrn '#'* rvidoku A1p rozległych' sanrotnych prze-
pejzażu, tworzylv ją "sobie rve clic ó,uvczcsnych dz.ienni- rci granitu i śniegu"8. Calanle Kraszelvskiego
kórv podróży. dzieł literackich - ale naturalnie prze- sii zupełnie innym malarzem' inną indpr'r-
pelza-
twotcza: ..[ '] '_nie mamy dotad
. r r i^ .-.'nłr, nFi7}l_
de wszystkim wedle malarstwa. obra:łolv najwyżĘ ^^ta/l
cenionych obecnie. Turnera cry Frieciricha. T v. ktory by miłościąrodzinnej ziemi natchniony'
jej
właśnieartystórł,. których pcl|sc1' romantycy rłła- Lłon-r. rozgorąc;lkowany. Zfozumiał wielką
ściwie nie znali. Gdyb1, sądz'ic z zachowanych doku_ psr: i tęsknicę la jej obliczu razlaną' a Z^po^
mentów, nierliele rł ogole interesorvali się rvs5ńł- \'iZ\' o urzędorł1'c1 tematach obrazow' odważył
częsn),m malarstweln pejzażow'ym . obraz gór kszta}' .sa chsię l na strumle:ń. na szumiacy ias' na gli_
piasek zalega i mielizna, z całą prawdą

Jeziora i rvodospady uzupehriają pejzaz gór.


ę malowniczości. opisuje się jeziora alpejskie.
pu{slrich N{orskie oko i Czarny Staw. Wyobraź-
, który by przedstawi"';": -fascynuje kontrast między groźnym ogro-
;netólv
rodzinnego kraju, ma
] poszarpanych górskich ściana spokojnym lu-
ł do tych potrzeb Ca
,

n rvody; tajemnicza głębia jezior skłania do me-


prostu jego obrazów
ną *cji. rvzmaga uczucia melancholii
ch,o.
Kaskada to portret natury potężnej, pięk-
-
i radosnej, najbardziej bodaj pogodne jej oblicze
{omantyczn}Tn pejzaŻu' Jedyna to demonstracja
przyrody, która nie przeraża. lecz olśniewa
tyrn pięknem gór pols ";&na banv' tęcz, blasków roztrącanych kropli wody.
totez podobały En pejzaz prrybliżający rvspomnienie miłości'-
:Tęj
bardziej J głos twoj sĘszę w szumie alpejskiej kaskady" _
mogą wydac
lmxa} Mickiewicz w Na AĘach w Splilgen, kaskady
]ą najważniejszym akcentem widokowym W Szv,ąjca-
'ri Słowackiego, symbolicznego znaczenia nabiera kas_
Ł'xia rr' jego poetyckim liściedo Joanny Bobrowej.
Takie są romantyczne kaskady alpejskie. Pol-
sł.Ź kaskada polskim wędrującyn literatom objawi
*re nieco inaczej; bo jako ukoronowanie piękna oj-
'ił'stego kraju. Wazniejsze będzie opisanie jej wspa-
łxłegow1,glądu nż pozostawienie swobody wyobraż-
niż znaczenta metaforyczne'
rl_,_

Gory i morze to motywy charakterystyczne


:łdai najbardziej dla romantycznego pejzażu euro-
;:e1skiego' I jeszcz'e moze zieleń łąk' wpl_owadzonych
,;;ko temat przez Constable'a. spotykanych na obra-
'zch artystów malujących widoki podnliejskie Pa-
TZa' a w wersji idyllicznej na płótnach szkoĘ
iiocha i Richtera; polskim- odpowiednikiem dla
iii:''ffl1ł Jilj#:]:u. wicrsze Zaleski Gdy wszystkich krzyżow mogilne podnoże
lVydaje się knvią i płomieniem
krzywym.
20. STEP A gdzieśdaleko grzmi burzanów morze,
Pojskirni telnaranli N{ogiĘ głosem rvołają strasz]ilv}łn.

pisarz-y
ro

i,:,l;:'lrl;;;#śil]il']j'1i::"i:'f
zostal Zaanektotvany
ioLo .''...!ó]i'" 1 rł'ięzanli ,T,:,::Y
j Szal'ancza tęcze kirortc rozrł'ilrie.
Girlanda mogił gdzieś idzie. i ginie
-12
ny. przesycon1, polsłi
ny, przesvconv Iz l Polską
rolslq spoj s

;;',#, j::5:l i rrjyyoria


hisroriozonc; ^^l"l-:.Ylnl podob, Bog, wielkie stepy. historia - to jedno. Jed-
ta Sama, jak rv Mąrii Ma|czewskiego, ten Sam
steDu' A h.,ł,
stepu. bvfu llleraturze
tlteraturze o ohr'
Goszczynskiee l\{alczervski popiołów; lecz całosc lv szarościniezrrykle
to krajobrzz
krajobraz zt . w smutku dynamiczna. Odbite w stepie
romantyków to
takze świa
-
Boga objawia jego wielkośc. władzę nad his-
przygody . obraz śmierci staje się zwiastunem Życia po-
łe jak w romantyczn).rn malarstwie. -
becny w li 97
I odkrv
odkr''rvł- Wprowadzili step do literatury romantycznej
p"r"n ł,irio.ii przeszłości.Pej równocześnie Malczewski w Marii i Adam
-:"l;"'rodorł'ej w Sonetac'lt krwnskich. Z wiersza Mic-
Boże! kto Ciebie r,cza' mimo Że przyroda Akermanu została w nim
nie czttł lt, Ukrainv rządkowana przezycionrlvędrowca, rł'yłania
Błękitny,cfi polach.
*ui.'"i r'"'" ilw obraz i atmosfera stepu. To łąki szumiące, powódz
Kiedy przeleci przez duszr. lol. koralouc ostrowy burzanul3, motyl, le-
\ równiny ;l$p żurarł'ie. I cisza. Step, widziany oczami turysty'
Z hym n.rn rr',u rzanym I gdy skrirydłaln
r1-l''''._l'k"'
i
leka stojącego u progu wiedzy o rozpościera-
rusz1. ,i#Jm sie przed nim krajula. To ,,rvidok" stepu, cie-
w glin,v. ,ro-1rrll oczami oglądany. Nie ma tu więc ani owej
zarvierusn. _ffl:s_r*ej. mogilnej atmosfery. którą do stepowego
rzylJ)a r vprowadził na stałe l\{alczewski. ani nastroju
arvemi (xz),ma... r-rcl i srł'obody. który w parę lat pozniej zdomi-
Kto Cię-nie lvidzjał _ *hr:z Ukrein1 yl.' Zantku kąniovskim Goszrzyit-
ni_ady' Wic-iki Boze
Na wietkjm ,r*p;., ]

o,r]. _a;",,;=. . ZćigT:łf,1l:_i3co w1'bko zaanektou'ana przez


..!--L. _-. --iołoi L_annniz;rl-ii
Jest to jakby synteza stepu z poematorv fragrnent
Mal iętamy raczej przytoczony wcześniej
go i Goszczyńskiego. Gdy czytamy rł,iersze
,,ste skiego. .r .

rve'' Zaieskiego, Poia, Słowackiego, pejzaz tvy


T"-?.:."t Ukrainv' stepu bliskie*"1.-11*i
się z nich podobny: rozległe, ciche i smutne
Ale lest w polskiej literaturze romantyczne'l
ożyrr,ione dzikirn wiatrem, pokryte bodiakami i
,i.p titgi=r" i'ziem Jalej.na rvschod lt::tl:"l*
fzanem; pod ziemią proch rycerzy, na niej mo
il;;^ilstawa Zielinskiego i innych zesłan-
ikrzyŻe; Samotny cżowiek, konno pzelatujący p
strzęnie i dobiegająca skąclśnrelodia t]unrek,
Ń *i.iu rysach podobny do pol Ukrainy' na_
'. ."i' r."'"ta pełni Kirgiz na koniu ju\ kozak
ponlinających ,,zgasĘ wiek" i dawnych wodzórr
.
';;;"y; ,*-tny i niezaleznv' Nieco itma jest na-
Zamvyczaj ucieleśniona w stepo.wryin pei :':r' ':-.-'---l' ^r^
Linie roŚltnnosc' alę
iega
'Żu tradyc1a nie jest
bliżej konkretyzowana- to lv k
J""" to
Lym, &żejest
rJlrrr step-
'' -- r
T;
hanaclr i pieśniach Bojanoq'ch utnvalona dawnoś ww;''"
(I1e
ń a".ńu dalvnej Potsrl' JeSt StgPtrrr
Inaczej biłva u Słowackiego. Step, który tak przeszłoś_
słoni przed poetą wsponmień narodorvej
poJawla S1ę lv Jego utrvorach (ty'lko niewiele przyk*
można było zarrrieścic w antologii. nie starczy
* |ólv
ło mie_jsca nawet dla rł'spaniałychobrzl'zaty zę Zn
99

jest pełen kontrastól,v międąv ziernią


,,-eładką. cicĘ 21, WIDOKI OJCZYSTE
a tętniącą zycien trad1,cją. Tradycją ,,rvojenn1,d
czasótv'', ruezi ha1da.rlrackie.1 i barskiej konfeder
skę wicl1vali romantycy rv k1z'dFn -
peJ.Z?ZU
To nie odlegĘ szęreg antenató\łr, jak w Przetł'śll
Krasińskiego, ani zapisane r.t,marttlym stepie dax
. .r.p.,,' Syber'ii. Blła to Polska widzianl"
P]t|to]1czne1
u. t rui- idealny. oczatni duszv
wydarzenia. lecz historia teraz właśniesle dok
jąca' obok kurhanov, - il"*.j p'ońt Polskę upamiętnic r'' p:j-
,,moglł gora,, z trupc ci nłodzi^artyści,ktorzv pazastając w klaJu'
obok tęsknej me]odii -- ,,rzeż Czerwona''. -:*'.i!]i
z i
Był przecież obraz czynow wojennych i. ,tale rorlzimą przyrodą
Ę]t'u1a'
rii a1e wy'dau,ał się jakby chrviiow1nr
iw ą dzlełach sztuki widoki ojczyste' W iatach trzy-
-
cenlem spoko.;u stepó}/; nasłrój groźnej
tylko zakłt.', łiziestych i przede \Ą'SZ)lStkim czterclzie st1'clr
upo_
cisry i pustlt
*r.""'hoiuło się p.zekonulrię' Źe pejz'az pou'inien
b'vc
:u:- P bitwie z porvrotem dominuje - unosi sie tęożliwie dokładnyrr i wiernynr odtworzeniem
kraj-
juz n1d pobojcrviskienl. A u Słor.vackieg" ."p Korzeirie Ę
historię darvną i obecną, wyzlvala luaztie ói'- .lbrazu w literaturze lub nralar'stwie'
nanrigt- owej pasj i
ności _ i tęsknoty duszy. Bo oczywiściejest t""..ń i sięgaĘ' jeszcze Zap€lvne o śrłieceni

wackiego i step spckojny. i steporły


u Sło-
p.1rł konteni- ło poaio'v- naukowych. do poznawaniapoznawa- obcych
krajów i notowania o nich informacji' do
placyny
-- ale nlyśląco ulraiiie śłowackies,; ł:ia własnej ojczyzny, do gromadzenia
wiedry o za-
bytkach przeszłości(slynne akwarele Vo-ela) sł1 ,,nieme'', więc t'rzeba się cdwoł-vwac do wspo-
I w dziewiętnastorvieczn1łn malarstrvie tematem u, *:mt.l rnieszkanców. Inaczej niż Nodier' Goszczyn-
któ-
Iu pejzaĄ pozostaną tak chętnie dawniej w \talczervski... Ale i ci nlłcdzi krajoznawcy'
utrwalanę pałace i ogro<1-v*' Ale podrożc krai pi_:trafią sh-rchac głosu przyrodv i panriąteĘ.n1J-
podroĄ poŚwtę
cze' romantvków, na pozór tymi samymi, co dawniei !6;tj rniejsca w s*rych dziennikach
ozywiane ideirmi, inne mialy cele: pejzź miał zasĘszanynr opowieścrom
zyvvać naturalnel6, tl nie przez człol.vleka kształt Podróżowano rvięc po kraju z notesem i szki-
ikiern. u'ędrowali malarze i poeci' Juz w 1832
wane, piękno kraju, zaŚ tradycja miała byc subs r'
cją żrwą, nie zamknięta w zabytku architekt ro w Pantł Jolt'ialskim przedstawił taką roman_
lecz przemarviająozt z obyczajórł' i podań ludu.
Kraj* ą plzygodę. Kzzimiez Wyka pisał: "Typowa
ztawCZA Ęestracja była kategorią ogólną i szero , oor.or"niaromantycz-nego,rvięlokrotnię'"u:i11:
ką' w której mieściłysię najrozmaitsze tendencje; a, tak na piśmic' jak w rysunku, .jest podobna
szło tu o kulturę ludu, o utrwalenie śladów dawności. nlrowka po kraju, jaką podejnują Wiktor z,Lud-,
ale i o nowoczesnosc ulepszeń gospodarczych' o pej_ chociaz jej rezulat literacki ma dojrze'c pod
z,!z przyrody. opispvano wszystko, co r.rydawało, Ludmim w porvieŚci -'wędrowce sentynren_ 10I
,ffi się
odkrywcze, piękne, ciekawel?. A pjzaz trak . Prz;rnosi 'z.aszczy-t Fredrze jako obsenvatoro-
wano też rozmaicie. Mogła promieniować z nj żt zauwaŻy| ten objarv wśród młodszej generacJl
historia lub niejasna chocby atmosfęra tajemni. st-vcznej'' |g.7, rozlttow}' bohaterolv Pąrlrl Jolłial-
czości, lecz mógł tez wydawać się tylko widokiem; :*gp vyłaniają się nadto te vłaśnieZamlęrzenla'
zawsze wprarvdzie godnyrn zauważenia, Iecz czasęrn d'ńsięc iat poźniej Zostaną powszechnio pod-
milcząc1.rn, domagając1łrr Slę ustnęgo konentarza. - (.a Wyila ,".,.ooru' Ze arralogią''
',personalną
Tak rozumiał go, nieco wcześniej' na przykład Mau, bohaterow Fredry Ędą Norwidm i Władysław
rycy Gosławski' który zachwycał się wprarvdzie . oto mają ',pienvotną naturę śledzic'"szu-
pięknościami Podola, lecz pozostał gfuchy na głcx tchnienia w wiclokach zamkórv karpackich
przyrody i nawęt pamiątek: ,.Rozrzucone dokoła gelżących upadkiem skał aie także sfuchac ca-
po rólvninach, lasach. górach nogiły wpatzonĘ
-r; -
."i gojrinami rozmow chłopów i rysowac ''nrula-
w nie myśIirvysnurva;ą diugi Szereg wyobrazen sa3,'", Zydow, organistorv...
iclomysłórv, czyje są? kiedy i dla kogo powstahT Ńajwiększe oz1r'vienie tych podroży arty-
Lecz darmo na obrizie przeszłościsńa'ie rvatku. początek lat czter-
;''ch prrypadło w Polsce na
co by ciekarvośćdowiedziec się chcącą zaspokoie och' Kraszervski, Aleksan der PrzeŹdziecki,
Ze_
zdołał' Dzieje
mllczą, groby nienle. Zostaje jei1n.ł
- wspomnienia''ra. ' pisz i wielu irrnychposzczegółowo opisyrł'ali swe
łączyli
żródło: ZaulłaŻamy: Gosłarvskl. "isr..:ił-Tł]iir'l z rrry'cieczek kraju' Niektórzy
kontynuator tradycji poernatu opisowe_eo. pisze. ze I :ł:blt talenty literackie i malarskie -- j"k na przy-
l Wordswol'th ma częste zachlrycenia i niby
lotu podbłękitnego... rez nawet woła;

.,, o łodzil łodzil ablłl *'","t;*Jr:''#:

'
Z czego Byron śmiejesię
.- rnórviąc' Ze ten
;iek mógł był zaŻądać nie łodzi, lecz balonu'
wsiąsc na Southeyowego Pegaza "'"22' Z punktu
Fl.]vĄJZląIvlry srE (IrlęsLety]J w poe-
-."__$
maty ilustrowane. Stęczynskiemu przyświecał
zamiar popularyzacji piękna o|rńmv
szla. ia irutora SatłłeLa Zborow'skiego, który za-
:|.tol
jak sayż.,
pisał wydawca w Przerlniorri, aojópl**rr.j' ' poza tbrmalni przyrody r"rsiłowałodnaleŹc pracę
książki, ,,Salon;,, nasze miejskie. jawiającego się w nich clucha. zaintęresorvanle wl-
p.omieszkań, zbtory bogatszych
ś.iil' wiejskicłr. ann bęz proby głębsz ejpoptzeznie penetracji
natu-
lubowriikórv sztv--
r:-
^L-,:i litografii
chu musiało rłydawac się banalne i pozbarvione sensu'
zawalone ą dotąd widokamr
i aż smutno powiedzięc. Ze p.'.''.Jirr.u "u.vńi A sam Słorvackl tezprzecież malował pejzaŻe: 103
u.zdhź inał o nich rv listach do nratki ze Szwajcarit,
n":":' caIy
i wszerz caĘ nasz krą we r.rszystkich niemal łlomach
nasz kIaJ
: clomach' pisał rv Czarłtych kł:iutąch: ,,N'[atn rysunek
łatu'iej zna\eżć mozna widok jati
znaa ń"ou' ,
lic alpjskich, z rnorski ch nidbrze4 itd. ^nizelioł*, który on lv Egipcie rysował z natury' bo
'

doki nie u,i_ zcza rysował wcale dobrze, ale pzectą-


piękne naszych Karpatótv itd,'21.
-mniej
jaki wyłaniał się z tat zopro!.o.o*uny.t' tę na dwie częścii jedną do albumu oso-
\r)r?ż.
dzieł, miał aGLlIll
zatem byc przeniknietv #.;i;
Uyg pTzenlKn]ęty emocją artysty.
!rtwct\/
\ecz rzecz5wisty, miał odzrvierciedla.
doliładnie to,,
:o 'o1.iąe_uło się przeci oczamr poety lub tnaiarza'
]:,j',.', llą 1ervą będą skar_gi'"u"''
'' Gest Nonvicla- tnącego rvsunek Słorvackie-
|.: ciziśrł1'daje się wręcz barbarzyiistrvenr; jeśli
',',,.' nak
najdioższe parniątki traktuje się jak relik''vie'
t",J\\cZaS dzielenie ich na wiele nawet częścimtędzy
]'.''x,*1tl jest postępowanlelTl naturalnyl i przez ro-
-nie
T]"lnt-\'kow przfiętyn'r Nic zdroznego lł'idziano
przykłaj ri'_ odłup1łr'aniu na pamiątkę kawaŁ
'
oiin Zenorr Fisz. zachrłrycony widokiein Trok
'
t sZcZątkalni Za]llkll, notuje. iz dopiero
z sobą ułomki zanrkrr jako r"liLuie'' ł&zesnym, które byĘ właściwieprogramow}L
dalej.
goelami do rnłodych artystóu''2s.
opisów olcryzny największą popula Góry uchodziĘ za temat najbardziej wmio-
i*cz r,vojźorvano częściej po rvschodnich i póŁ
:'^lT y"p"łczesnych zdabyia iirłi o łrmi
(t8:5J Wincentego pola, 5ch połaciach kraju. Gdyby młodzi artyścipo-
pdroż P.oltrcka po Polsce. Niezw.vkĘ i ludowa
_patrrotyriru iłali argumentolv, sławiących piękno tych oko-
był ,o-1,, mogliby odrł'ołaćsię do dyskusji Pana Tadeusza
autofa: dał poczet widoków rodzimych, :-
óo"^"j F3.'abią w III księdze poematu Mickiewicza. Gdy
cych ziemię ojczysĘ odmorzado
gór; ;i;d prostY
językiem, łatwo zapadający n:ena i Hrabia r<rzmawiają o błękitnych niebio-
rv pńięó, ,'"nuł ao
rodaków. Me ten jednak utwói, Włoch, wiatlach rvonnyc'h i skał szczytach, mie-
* Ltoryn'_-ng..
była 4:c .,śmiech i urąganie nad cljczyst1łn krajem'',
.1i.:::-o:::y> .przede wszystklm g"og*rią r usz. który ,,umiał czuc wdzięk przyrodz-enia",
trrctyczną''24, stał się wzorem ota młoayln kral
znau'ców, lecz wcześniejszyD:ierulik ir-alany-lr urokom cudzoziemszcŻyzny przeciu,-
Potlró4, clo 1 lr nie tylko poczciwą brzezinę litewską, ale i to
rdlt'. Sewełna Goszczyńskiego
,M i iegó sobotl{a' l
isiko. te imirginacyjr-re scenv i poslacie, które rvy-
znajdorł,ali przykłady peizaźu, "t
* toń ous, r05
opis był podporządkolvany emocjom -Polaka ia u,yczarorł,ac potrirlt nzr naszych chmurach,
i ,ch litewskln wiatrem. (Zaus'azmy. jak ta rvizja
tysry.
.Dziennik [...] Goszczynskiego jako raki pi ur. przemieniających się rł runaki, maszty i okrę-
wowzór był szczególnie cenny:
nie iyilo bowiem ul
ąnłałpiękno kraju rodzimego, ale nadto przvpomina fantazyjne zwidy ronantyka nie-
potra
:1|":.
tj niekno wszędzie, w kazaym m|un1* - r" d,
:kie-uo Filipzr Otto Rungego i naszego il,lochnac-
dze l) :ó
do Tatr widoku. Piękno ojcryzny (óosz.'ynrl
przemlerzał zresztą okolice'''y3ąt[*uo \'Iogliby powoŁywać się na argumenty pana -
malorunicr. młodżwędrujący artyści gdyby tak
a nie tylko jakiejś posz_czegohóf
SkaŁy, ,uiny:"4,por* -
'nie. jak on. widzieli ,,rvdzięk przyrodzenia'''
ku, Przeciwnie. nawet
1eana ńina : l;i; pożniel-
s72 rr9fu zantcz1l5l;ą rłrrt mocno głosili postulat rł,iernościopisu i bar-
całej Polski. - stac się mogła niŹ Tadeusz konwencjonalne mieli gusty, uczu-
zupełnle byĘ pejzaŻe ]itęrackle ,lĘ* * g'szr'stko. co im podpadało pod kategorię
. ^odmjenne
Pola i Goszczyńskiego
: ;,lJ'lL_lśCi' \\' praktrce ZreSZtą. l litcrackiej. i nla-
- ale łąciyłiotuświadolnosr: ś'_i1 :] ri i::iĘ:.]śopisrr brłl,ałazakłócana skłon_
:' ''..-:'-',: ;_'l :.j;_:'tzorv:inil pe_jzażtt' Ukazvivano go.
- .- '' l':'"r l:-' l:ll.i1 r'1,
l:i:t]YCh u l'aZCti:
d1rsie- |nacze1
ołówkięm rysownika na papier;
po-
Fiw Ęłni słowy okreś1ałupodobania estetyczne
go pokolenia: ,,Dziwna! Dlaczego kraj siĘ
;;'ś .or,'.iu.ro ,oo*"r^ zadanie utrw|alia
&joi'-u przez sztlkę: nie jako zwykłą TeJe*strację'
pierworodnym Ąciem, dlaczego epoki noszące '*ęcz irko łlkazanie z'awartego w nim malowniczego
szcze wyruZ barbarzyński posiadają najwi dokumentacyjną te obrazki'
l,i ryso-
ra/c^-
- ten bezład i ta
poetycznego kolorytu; dlaczego jest
n'atury' posiadają; chociiż nie
objawiające się wszelkimi cechami nieporządku maj yt wie1e mówiący' przedstawn mo-
urok dla poeĘ największy?''2? A zatem apologi przez artystę'
"t-t ood
nrrv określorr1T rl kątcrn w1'brarre
t"rir;;;"i.
krajobrazu swoiŚcie ,,upoetyzowanego''. rodzl tniane t! stvlizacl'jne tendencje tak-
nego i ledł'o ucyrvilizowanego, takiego, jaki b1i t p€Yń: otrvier1;
:m w literaturze pięknej. Na przykład
,,ow)rm tajemnic4rn nasiennikian tylu dum i rapso jest jakby lcvlntcsenc]ą
dów Malczewskiego, Goszczyńskiego i Bohdana!''s
.r* Jorrrł Kraszervskiego
*ll--;^"^o"t t" ,oui. bodaj rvszystko' i to
Każdy artysta' który w latach czterdziestych i nieca "''i"s"i q malowniczyn -- .^:^I,-ip
pięknie
pomiej przemierzał Polskę' wyrażałchęc sumiennegc
] odnosi się wr'azenie'
odtwarzania rzeczyu'istosci i każdy jakoś pejzaz po. ociągnięciem piora ufor_
etyzował. Fisz, patrząc na krajobraz, odby',vał ,,
ną wędrówkę'' w wyobraŹni, a Kraszer'vski, jak si - gusty estetycznę czytelnika'
ac
Kraszew-
dzilśzauważa, znamiennie wybierał krąg tematóu."
;^ń zauulaŻyć braki rysunkolv nurt
Z okaz1i wystawy jego akwafort, którą ot l*iego. stanowiĘ przecleŻ tylko uboczny Jego

u'ńi.i.ro'"ari wórcz1ch' Ale pe1zaŻe'


T"1!:"::
w 1977 r. w Krakowie, lcytyk stawia pytanie (sen- _^t j^i,1.'', l,,Vźc nie cieszvłv się
;'"dy p.r., pror..1onalistów' także nie ciesz-vły
sle
Sowne wobec ,,rejestracyjnych'' celów podróży krajo
znawczych) o wartosc informacyjną jego prac plar
--_-^-^ln},rn uznanlem rvspołczesny.cn
- 1 -l'rd',j
Nie poz'ostawił ich
ystkie ą rłrysoko
tycznych. I dochodzi do zaskakującego wniosku: ""io''"' *.t*
itniejszy polski malarz epc'ki' ,ll:'l
że mianowicie informacja dosc uboga, nieru lecz woJenne'
Ł;łł'ski,a iacrei malował _ludzre' -
'jest pejzaŻe
nawet myląca. Najczęściejbowiem utnvalił Kra_
szewski n a s tr oj jakiegośmiejsca, malowniczosc ffi;l'-ńu,ó.u'''i
'przykł
byli
"'"i:',p:il:*
Sotno.sierl'r1)' W trogate1
chaty. płotu, grupy drzetv czy młyna nad wodą i+na ad prx|
Bityrct
pejzazry jest
, tpłrrczosci Januarego Suchodolskiego
Wprawdzie z natury wszystko to jest rysorvane, lecz .;',k" kilk". a i to iwiększościprzypadEą na ostat-
przetworzone w sent}mentalne' miłe widoczki''2q. Nie
go Ącia,wykraczające znaczrię wza
jest to ąd odosobniony, a chyba krzywdący. Gdyz po ',**"l"" i.
pierwsze, Kraszewski, jak inni miłośnicy,,krajo-
rvidoków'', zmierzał właśniedo uchwycenia nastro-
jLr patrzył na chaty i rnłyny oczami zakochanegc
w ojcąv"st1m wjzazu literata i swoje u'razenia przeno-
przcniósł na teren polskiego
.L',i."1'"^ą, pe.jzażu nie Kielecczyznę. Gerson te nłodzieńcze
nra]owałAlpy' potem dopiero ł'u;ou.- iutrzańskis' 'ki nrrz-wał potem ,,skartlem <loświadczenia
Kilka jeszcze nazwisk twórcow pira4,
.a- iejętnoŚci na całe życię'''ls.
się trwalej w sztuce polskiej. Wincentv
::::rył"
n asprzyckt'
' twórca interesujących pejzi:zy
W innej sytuacji uczuciowej wobec kraj-
arcfutettoniczn1łn wiaotow
. akceri- r,,zu nu ci rvędrujący po Polsce artyŚci znależli
|!] ńln""*". ]\{on fułacze emi_uranci i zesłarrcyn ' Pejzaż rodzinny
SlnKa ltp,, Jan Fe]iks Pirvarski,
krajobrazu
runieszczający na tie
'j!a nich tyiko rvspomnienie.A na obcą przyrodę
scenki rodzujowe. Chrl;i;-Breslauer
(widoki gór plz), się juz okiem Europejczyka: Alpy. orient,
- ale obcych. .,i. tutrrur,riie;' Kanutr
Rusiecki (okolice Wilna). \Iożna e'ałze cąV Włoclry ą stylżorvane v'edług wspolnego
uy -y'l.lrlc ;;;;i: ,sF'J iCźl _ r,vięcej tl, nim majestatu nź sentymental-
są liczĘ artystórv. lecz glówną *;,Ę
był fakt malou'ania ich -wed]e
;i;i" wj7ał :i. która owier.vała widoki stron ojczystych. Ale
*;;il'; oczynio- łt pejzaŻc częSto kierorvaĘ m,vśliku Polsce
nych sz-kicórv w ateljer' rv odenvanltt
od kontaktu np. gdzieśw Norwegii polska mogiła. odnoto-
-
z naturą' Toteż zarztLca inr sie brak ź]llfentrrzmrl
ze \\'zruszeniem we wspomnieniach Tripplina.
l08 skłonnosc do nranieryczności:
cLl^-- ^:r t .

_,łnlr Ędzie rv utr,vortrch bardzo rozmaitych v'ry-


wotną natulą [..'] prorvadziła -
[-rinl,v choćby cy,kl Sonetóv' krynskich. wiersz
I(B
obrazu. alc i do jego ;rvoistcj
no wiec albo idylliczne ccchy ,<krajorł,idokówl>. ackiego Na s:czt,cie piruntid czy rvizjc kraj-
li&ł:zów wyłaniające się z alpejskiego jeziora Como
elementy baśniowei .l'o*ui1r..n.. -'iugu;u.. 2156
nieraz' ry Pr:etl.śticie.
_uranic nieco sztucznego patosu''3l. Podróze
podej_ ''' Nie, było rvśród polskich lna\arz.v pejzaŻy-
mowane z myśląo rcj stracji
pozostarviĘ rvięc znaczniejszych
,,krajowidokotv,.
_;', nie *i.ę. owq epoki rł'ielkich talentow. nie było w ich
cc; tnna rzecz-. ż.e nie plzyciągają
o'iągnię" rr,; $xiach odbicia tej filozoficznej problematyki. kto-
szczególnej uu,ag! ęń ;jominolvała na przykład rv malarstrvie niemiec-
ich artyst1czne rezultaty nic dlczekały
?ad?C:y.
do dziśzbiorczego opraco\Vanla. się iforł" * sztuki rł,ymagano wypełniania raczej za-
patriotycznvch. rniała byc dokumentem nalo-
Kolejnl' progrant stworzenia
.
wej'', którego ważnyrn prrnktem
..sztuki narodo., 1'&lael kultury i rozbudzac uczucia miłościojczyzny.
było odhvarzanig.,'1 .&ł* brła to przecież sztuka romantvcznej epoki;
oJczystego krajobrazu32 wysunęła
pod koniec lat czterclzie'ty.i'
grupa artystórł :' aZ 1\ pjzaź-ach nralarskich llozna odnalezć wy-
i no pJ'uiL.' piećcizłe- p<<iobnej postawy artysty wobec,}rajowidoku"
stąt'vch w warszawskim środowlrt
u o.tvrtvczne.; bc' s l.ł. jaka etnanov'ała z opiervającej je poez-ii, W *y-
ntorvski. Pilani i illni. skirpiełi Ir j.lii l::-llr.iiii i -", iego ujeciu. Z odtrvorzoneg() na
togra|a N{arc ina Olvrńskil'srl-
ń;.*L^ć_-.-L'l
$-;l:e ;lJ...!'t :rii;rł': dcrcielać do rvidza lvięcej
_. :
il]il'::: ]::r': Był więc
l celo*,o: ucie]eśniona ! idealizowany
-'--^^łvvYarlJ ol
św
,{Ę ich tam nie spotyka), zakończone ostatecznie
.'ł:;# ;H"i[lJ:: l?'1 TwlelJ
:;fi
l::i: ; Co umiem 3.rnaniem racji N,{ickiewiczowi: _sdzieś na Lit-
Syrokcmli nąkreślic. podobnie z obraz te buki zna1eziono36. Bogactwo i dokładność
Kasprzy,ckiego, Smokowskiego, piwarskjego stawienia przyrody litewskiej, z podziwem pod-
nvch :łffl,'.fA'i'
p-.i*iur.
--
ffi;;.;;ff::,; ;
i
ne przez rvszystkich badaczy, paradoksalnie
luJ'l-l ,":?:1":'
,:T-1 l spoKoJu' ładu natury rvzbudzac rv czytelniku wątpliwoŚć, czry aby
i pogodnego -'- cht
CZaSen] pehego unetku.
nurt.oju1ud Tadeu'sz jest utworetn naprawdę ronantycz-
zii czy będzu
pięknie u,,'y'''ffi
. "o-n,ooou cąV nic zbyt dużo w nim epickościi realizmu,
:i i::::-^j:
IT!_
ca 1Ę
ubogi człowiek nrzed podupaałą :.re. zdawałoby się, w takinr aż wyniarze nie mte-
idok rodzinne_go chata]-;#:
rr
kĘu okaze się slelski. sentymerr się w romantycznym stylu.
talnl'. Podobnie kolorystyka ' Znólv zdumiewa nie
w pejzazach literackich miłośników y:ko jej olśniewająca doskonałoŚó' alę i ,.auten-
,--^. T?Yr.
..Kra;otł'idoków.' brak wła(cirxzip -.'-.l-L.^r, 't'nłr'': Stanisłarv Witkiewicz31 mvracał uwagę na
nl9tnych
mlPtń\/-L opisów
_ _:_ 1-
przyro l'kład na genialne spostrzezenie N{ickiewicz'a, że
''o unreslenie emocjonalne me ą skrzydła lecącego bociana; CZaTne, bo tak
rł1'stępuje u tych
nawe u1dają Się patrzącemu pod słonce człowiekowi'
czy Lenartowicz _ cie ,ą ivięc -- M niesamowita ,,pfa$'d2'' pejzazrr' tak
ste1' Bo pejzaż, kreowanr xr'-zegółów botanicznych, jak banł'.
ojczyzny, a pejzaz RzeczyrviŚcie inny to styl nź pejzaŻe gene-
t przyrody, nie opis ry;skie Słorvackiego CZy nawet Ncłd v,otlc1 y,ielką
,i t'--l'^itul N{ickiewicza. Tak samo od tych literackich
A Pan Tadą. ? tu przecież pejzaże .,ŃJZaZY rożny jest stylr Paru Tądeuszct, jak na przy-
wyruźnie ': |-1 ta1ł
Łiad ponvolmy sobie na takie srł,obodne skoja-
łoici' ze n
stanowiące tak osobtre
ca- ]

- odmienny jest styl dzieł Constable'a i Fried-


nichwprost jako o o_oródku =enie -
Zosi c4, ' ;-r--hA. Autentjyan natury na obrazach Constable'a.
sznickiej, o obrazie bu.ry.
i rłłaaomo;:';;'ff:l? llprołamorva prarvdziworc jej form zervnętrznych
;: owa nieustanna gra rzeczy"lviste-eo z idealn)ryn. ma-
slę na myśli(chociaz
,,za- ujar,vnic istotę rral'ury poprzezjej fonrrę na płót-
- trzeba je blżej z\okali-
';;:lca
zować!). Więmosc o tiich Friedricha' Próba uchlvycenia owej chwili
r..",u j"t*'; ;"#;j#
J:
T;",Xli illlJ;nT:ffi;'
dysputy; y).ozna p..ypornr,it
vczególnej
;1 idealnośc
-
pory drria. blaskolv, kolorów
najpełniej przez ksztah przyrody-
kie-
prze-
o ,:]Tk:*".
lstnjenie buków na ,po*
Litwie (b",ffi;";;"ierdzjii. s]ere. Te rvłaśnieszczególne llrolnent.v natury- w kto-
ilcir rłbjarł'iasię jej niezwykłe piękno. te wschody
i zachody słoncil n w Panu Tadeus:tt obęcne i piękrro malownicze, l pejzaz taki, ]ak
--
na płótnach u Friedricha: z kolei do zm5,słor.ve_j łtćry tu został sparodiowany (czyli nalouł'ticzy
tury z pe.1zaży Constable'a mozna b5, przylórv i;'menta1n1,)' i scerrir clnentarna z
finałLr Fanta-
opisy bLrzv cz.r kni.'i... ' i rozrtraite irrrre poetyki - byle tylko był to pej-
Czy jest jednak w Pornt Tądettszu ten ele *pralvdziwy" , nte razlł sztucznością,i byle mozna
najbardziej istotny, owo przenikanie się ideal zobaczyc w nlin coświęcej niż fonny prz1T ody
z realnyn? Jest ocz1wiście. T14kr: zamiast E Boga, lristorii -
lub ajczymę.
który przez naturę objarvia się Friedrichoił,i, N4icki
rviczolvi ukazrr.1e się ojczvzna. Zirtnknięta tv litelr
kiej przyrodzje i szlacheckiej traciycji. To pe1zaż romantycznego pejzażu dałoby się uło-
triotycznęj tpsknoty. w któryłn ..uti'i1crr*
aot na r.vicle sposoborv. wiele układów mozna by
nosc szcze-eófu jest przecież' takze _*_ i po prostu ___' xidłowo uzasadnić i za każdyn razern dobór
gromadzeniem najdrobniq sz5,ch nrrr.t pu11
irltek. zp ów znalazłby się nieco inny. Mozna by było,
spokajaniem Serca. rittouaniem ręliku,ii. Bo
kazij! rlrzykład. wybierac pjzaże najznakomitsze. opie-
kwiatek z ogródka Zosi jest takł rvłaśnie..rin'l* się na ocetlach" tttrwalonych w historii litera'
l2 tr3
,

Kwiatck jcst kwiatkiem -- i sytnbolcm ojczl,zny y. \{ożna by było przyjąć układ chronologiczny
tak-; -
ze. mieścisię lł, planic realizmu i lviz1jnej
tęskneitli ona]e brorriący się' urvydatniając przemiany'
na1''az. ::n ule_eł gatunek lł'ciągu lat kilkudziesięciu. Da_
się ułozyc anto1ogię wedfug autorów - pod-
lając rł tęn sposob ind1łviclualne odrębności
]i s:dyrł,idualne cechy stylrr.
|] Postanorviono wszakze prryjąć zasadę naj-
rłj mozlirvie odpowiadaji1cą układorł'i w szkicu
l!.f:-}ierająC}Tn tę książk_ę. Uwydatnic tendencje inte-
rualne. przejarviające się lv lomantyczĄĘl peJ-
a także łvyeksponowac tematy najbardziej
nie_so charakterystyczne. Dokonanie rłyhoru nie
łatrł,e:potł'inno było zna|eŹc się rł' tej antologii
łl. ąieie rvięcej utworó'.r, - chocby wszystkie Sone-
|;.:1ł }.ł'lł'nsLie -*- rvięcej pejz^ry z' Pancł Trłdeusza,
,,qł*ze nalvet cała Pieśń o :iemi naszej.'. Utu'oly wż-
],tr] tzęSto prezentowano skromniej, by znależć mie;sce

A r.v romantycznej stylistycc mogło mieścjł łrniej znanych. Jest to antologia pejzaĘ, a nie
utworów litęrackich: dlatego z wielu utworóu'-
wet stosunkowo krótkicŁt zamięszczono tylko łi
menty.
W antologii zawarto teksty wyłącznie
skich autorórv; wśród ilustracji ponad połouii
dzieła malarzy obcych' rvspomnianych w tym
To ono boliem, to wielkie mistyczne i he
iczne malarstwo zachodnioeuropejskiego romant
stanowi odpowiednik intelektualny dla polskich
zaĄ literackich' Nasze órr'czesne malarstrł,o było
mienne. sfużyłobardziej bezpośrednio patriotycznr
potrzebom sęrca' Bez europejskiego tła panorama
mantycznego pejzaa: w Sztuce polskiej byłaby
niepełna.

Przypisy

You might also like