3 Inwestowanie Na Gieldzie

You might also like

Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 8

07.04.

2015 17:00

Inwestowanie na giełdzie. Te spółki mogły zrobić z ciebie milionera

Wystarczy kilka tysięcy złotych, by zbić fortunę. Zobacz, jak to zrobić.

Dzięki inwestycji w akcje producenta słodyczy Wawel, właściciela Reserved i sieci marketów
Alma można było zostać milionerem. Potrzebne było zaledwie 10 tysięcy złotych, żelazne
nerwy i wykazanie się cierpliwością. Żeby dokonać tego samego dzięki lokatom bankowym,
nie starczyłoby ci życia.

Wcale nie trzeba dysponować dużymi pieniędzmi, żeby na inwestycji w akcje zarobić
pierwszy milion. W przypadku finansowej spółki Capital Partners wystarczyło kupić udziały
za 1588 złotych w lutym 2004 roku - wtedy jeszcze na rynku pozagiełdowym. W czerwcu
2007 roku ten sam pakiet akcji już notowanych na rynku głównym GPW był wart okrągły
milion.

Na giełdzie w Warszawie jest obecnie około 20 spółek, które w przeszłości dały możliwość
zarobienia fortuny na inwestycji w ich akcje. Trzeba było zaryzykować 10 tysięcy złotych i
odczekać od kilku do kilkunastu lat. W efekcie na naszym koncie znalazłaby się
siedmiocyfrowa kwota.

spółka minimalna cena akcji maksymalna cena akcji zysk możliwy do uzyskania
Capital Partners 0,03 18,9 6 300 000
Alta 0,22 62,2 2 827 272
Ulma 2,12 598 2 820 754
LPP 39,7 10 149,95 2 556 662
Boryszew 0,05 12,5 2 500 000
Mewa 0,064 15,9 2 484 375
CNT 0,22 51,04 2 320 000
Alchemia 0,09 20,09 2 232 222
Bytom 0,03 5,21 1 736 666
TIM 0,38 62,9 1 655 263
Stalprodukt 9,15 1 480 1 617 486
Sanwil 0,44 67,2 1 527 272
Kopex 0,54 74,57 1 380 925
Gant 0,94 126 1 340 425
Lubawa 0,04 5,28 1 320 000
Best 0,48 59 1 229 166
Enap 0,03 3,68 1 226 666
MCI 0,31 37,64 1 214 193
Wawel 12,05 1 433,47 1 189 601
Alma 1,36 160 1 176 470
źródło: Money.pl
*- kursy akcji skorygowane o wskaźniki podziału i scalenia akcji, a także emisje nowych
akcji; różnią się od oficjalnych kursów podawanych przez GPW

W zestawieniu nie brakuje powszechnie znanych marek. W najlepszym okresie Ganta, czyli
między marcem 2005 roku a kwietniem 2007 roku, kurs jednej akcji wzrósł z 94 groszy aż do
126 złotych. Stopa zwrotu w tym przypadku to 13300 procent w dwa lata. To wciąż dużo
mniej niż oprocentowanie w najbardziej lichwiarskich firmach pożyczkowych (Ekspres Kasa
pobierała rocznie odsetki w wysokości 23 tysięcy procent), ale wystarcza na to, by przy
inwestycji w kwocie 10 tysięcy złotych mieć finalnie na koncie ponad 1,3 miliona.

Oczywiście, jedną z najważniejszych decyzji każdego inwestora giełdowego jest moment


zakupu i sprzedaży akcji. Dobrze widać to właśnie w przypadku Ganta. Osoby, które na fali
optymizmu zakupiły papiery dewelopera w 2007 roku i trzymają je do teraz, zostały z
niczym. Kryzys gospodarczy z 2008 roku, a następnie problemy finansowe spółki
doprowadziły ją na skraj bankructwa.

Zupełnie inaczej wygląda historia grupy LPP, do której należą marki odzieżowe Reserved,
Cropp i House. Firma cały czas się rozwija i notuje systematyczny wzrost wartości akcji. Gdy
wchodziła na giełdę w połowie 2001 roku, jedna akcja była warta około 40 złotych. We
wrześniu ubiegłego roku przekroczony został poziom 10 tysięcy złotych za jeden papier.
Przez 13 lat, przy inwestycji 10 tysięcy złotych, można było zyskać 2,5 miliona złotych.

Cena akcji grupy LPP na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat

Papiery grupy LPP to nominalnie najdroższe akcje na GPW. Jeszcze tylko jedna spółka ma
akcje, których kurs przekracza tysiąc złotych. Mowa o producencie słodyczy Wawel. Jest
notowany na giełdzie od 1998 roku. Pierwsze lata były bardzo mizerne dla inwestorów,
którzy mogli liczyć straty rzędu 70 procent. Sytuacja wyglądała szczególnie źle we wrześniu
2002 roku. Kurs spadł do 12 złotych za akcję, po tym jak spółka w drugim kwartale poniosła
milion złotych strat, co było najgorszym wynikiem od kilkunastu kwartałów.

Z perspektywy czasu okazało się, że to był właśnie najlepszy moment na zakup akcji. Za 10
tysięcy złotych można było stać się posiadaczem ponad 800 papierów. Teraz na zakup takiego
pakietu trzeba wydać prawie 1,2 miliona złotych. W latach 1998-1999 spółka nie była w
stanie nawet zarobić na siebie. W kolejnych kilku latach zyski nie przekraczały 5 milionów
złotych. Po pierwszych trzech kwartałach ubiegłego roku zarząd mógł się pochwalić już
ponad 50 milionami.

Zapewne mało który klient Almy zdaje sobie sprawę, że w latach 2001-2007 wartość
rynkowa sieci delikatesów wzrosła 117-krotnie. Do zgarnięcia na inwestycji w akcje było
prawie 1,2 miliona złotych. To zresztą niejedyny taki przypadek wśród spółek z branży
handlowej notowanych na warszawskiej giełdzie. Mowa też o jednym z największych
dystrybutorów artykułów elektrotechnicznych w Polsce, czyli firmie TIM, oraz odzieżowych
spółkach: Mewa, Bytom i Lubawa. We wszystkich wymienionych przypadkach wzrost
wartości spółek przypadł na lata 2001-2007, czyli okres bardzo dynamicznie rozwijającej się
polskiej gospodarki. W tym czasie PKB rósł tempie prawie 8 procent rocznie.

Tempo wzrostu gospodarczego w Polsce w latach 2001-2014

Oprócz branży handlowej, to nieruchomości, przemysł metalowy i sektor finansowy były


dotychczas najbardziej przyjaznymi segmentami dla inwestorów pod względem
potencjalnych zysków. Potencjalnymi milionerami okazali się swego czasu posiadacze akcji
dewelopera Alta, przemysłowej Alchemii i Kopeksu, finansowych spółek Best i MCI, a także
budowlanych Energoaparatury i Centrum Nowoczesnych Technologii.

Zdecydowana większość spółek, które historycznie dały możliwości największych zysków, w


najgorszym momencie miały status spółek groszowych. Tak niska wycena jednej akcji
sprawia, że nawet najmniejsza zmiana kursu powoduje znaczący procentowy wzrost lub
spadek wartości. Do tego niechlubnego grona należał dłuższy czas producent płynu do
chłodnic Borygo, czyli spółka Boryszew.

W 1998 roku jedna akcja Boryszewa kosztowała tylko 15 groszy. W takiej sytuacji wzrost
kursu o zaledwie 5 groszy powodował 33-procentowy zysk. Do końca 2004 roku notowania
Boryszewa wzrosły do poziomu niecałych 40 złotych. Trzeba jednak zaznaczyć, że w
międzyczasie doszło do dwukrotnego scalenia akcji w stosunku 5:1 i 10:1. Po uwzględnieniu
tego faktu, inwestor z 10 tysięcy złotych mógł mieć 2,5 miliona.

Zdarzają się też przykłady spółek, które nawet przez moment nie były zagrożone możliwością
spadku kursu akcji poniżej złotówki. Oprócz wspomnianych wcześniej LPP i Wawel, są też
mniej znane firmy Stalprodukt i Ulma. Pierwsza działa w sektorze przemysłu metalowego, a
druga w budownictwie. Stalprodukt nigdy nie zszedł poniżej 9 złotych. Minimum zanotował
w 2002 roku. Inwestorzy wyprzedawali akcje po fatalnym poprzednim roku, który jako
jedyny w historii pobytu na GPW przyniósł spółce straty. Rekordowy pod względem zysków
był za to 2007 rok - "na czysto" Stalprodukt zarobił 350 milionów złotych. Wtedy też kurs
akcji sięgnął aż 1488 złotych.

Notowania akcji spółki Stalprodukt po 2001 roku

Przy dużym szczęściu i zakupie akcji Stalproduktu w samym dołku, żelaznych nerwach, które
pozwoliły utrzymywać akcje na rachunku nawet wtedy, gdy zyski przekraczały 100 procent
oraz idealnym wyczuciu momentu sprzedaży na samym szczycie notowań, można było
zarobić nawet 1,6 miliona złotych.

Niestety, w praktyce opisane wyżej przykłady nie są możliwe do zrealizowania w 100


procentach w jednej transakcji. Nawet jeśli uda nam się wybrać tą właściwą spółkę, to
psychika nie pozwoli wycisnąć z niej wszystkich soków i nie zarobimy pierwszego miliona.
Choć największe inwestycyjne tuzy, takie jak Warren Buffett, zalecają kupno akcji w
momencie, gdy większość je sprzedaje, ciężko zdecydować się na zaryzykowanie większej
kwoty. Możliwość zakupu "w dołku" jest więc pierwszym problemem.

Gdy nasza inwestycja po roku przynosi 100-procentowe zyski, trudno nie oprzeć się pokusie
realizacji zysków. Do tego dochodzi strach, że za chwilę nasza dobra passa może się
skończyć i zaczniemy tracić pieniądze. Drugim problemem jest więc utrzymywanie akcji
zyskujących setki procent przez kilka lat.

Nawet jeśli dwa powyższe warunki są spełnione, czyli najpewniej gdy przypadkowo
zakupimy akcje i zapomnimy o nich, trzeba jeszcze wiedzieć, kiedy wyjść z inwestycji.
Wycelowanie akurat w sam szczyt notowań jest tym bardziej trudne, że zazwyczaj trend
odwraca się w momencie, w którym sytuacja spółki jest jeszcze dobra - zgodnie z zasadą, że
giełda wyprzedza gospodarkę o pół roku.

Podsumowując, możliwość zarobienia milionów na giełdzie to nie mit. Najlepiej jednak, jeśli
już co najmniej milion mamy na koncie. W pozostałych przypadkach trzeba liczyć na dużo
szczęścia, a samemu zachować stalowe nerwy. Pieniądze lubią spokój i czas, nawet
kilkanaście lat. To i tak niewiele, jeśli porównać z tradycyjną formą inwestowania za pomocą
lokat bankowych. Zarobienie z odsetek miliona złotych od odłożonych 10 tysięcy, nawet przy
nieosiągalnym na ten moment oprocentowaniu w okolicach 5, zajęłoby 95 lat.

Czytaj więcej w Money.pl


o prezesie w onecie Autor: ~pico [195.211.0.*] 2014-09-25 16:44
Dariusz Orłowski kontra Jan Kolański. Walka o tron króla czekoladyRozmiar tekstu:
standardowyRozmiar tekstu: średniDrukuj
Wyślij link
Ewa WesołowskaEwa Wesołowska | dzisiaj, 14:55
Dariusz Orłowski (Wawel) i Jan Kolański (Colian)
fot. mat. prasowe, JERZY DUDEK/Fotorzepa/FORUM
Zbudowali swoje imperia wyprowadzając na prostą PRL-owskie molochy: krakowski Wawel
i bydgoską Jutrzenkę. Walczą, który z nich zostanie królem polskiej czekolady.

Gdy w 2001 r. młody menedżer Dariusz Orłowski obejmował funkcję prezesa krakowskiego
Wawelu, przedsiębiorca Jan Kolański, zaczynał właśnie skupować akcje bydgoskiej
Jutrzenki. Ryzykowali w szczególnej sytuacji, bo zarówno Wawel, jak i Jutrzenka, przynosiły
straty i wymagały głębokiej restrukturyzacji. Gdyby im się nie udało, jeden straciłby reputację
jako menadżer, drugi – ciężko zarobione pieniądze. Jednak zarówno Orłowski, jak i Kolański
byli przekonani, że na słodyczach można w Polsce zarobić duże pieniądze. Mieli rację. Dziś
Kolański jest właścicielem giełdowej spółki Colian, a jego czekoladowe imperium może
pochwalić się prawie 1 mld zł rocznej sprzedaży. Orłowski nie jest gorszy: Wawel wyceniany
jest dziś na ok. 1 mld zł, a wartość akcji spółki na GPW jest 400 razy wyższa niż 14 lat temu.

W czwartek ogłoszone zostały wyniki III edycji Rankingu TSR - Złota Akcja,
przygotowanego przez redakcję serwisu Biznes.pl. Rywalizacja o królewską koronę zyskała
nowego faworyta. Z rankingu wynika, że akcjonariusze krakowskiej spółki zarobili w latach
2004-2013 aż 2793 proc. To tegoroczny rekord - Wawelu nie przeskoczyła żadna inna spółka
z warszawskiej giełdy - i podstawa do tego, żeby tytuł czekoladowego króla przyznać jednak
Orłowskiemu. W tym czasie wartość Colianu dla jego akcjonariuszy w rankingu TSR-Złota
Akcja Biznes.pl spadła o 75 proc.

Trudno jednak przesądzić, który wkrótce będzie lepszy. Zwłaszcza, że obydwaj panowie mają
podobne wyczucie biznesu i podobne ambicje. Różnią się jednak stylem zarządzania i
strategią. Za kilka lat, jak to na giełdzie, wszystko może się zmienić.

Menadżer tradycjonalista

Orłowski to człowiek rzeczowy, opanowany, świetnie wykształcony, nieco powściągliwy.


Typowy menedżer do wynajęcia. Powierzonym mu majątkiem zarządza ostrożnie, nie
podejmuje niepotrzebnego ryzyka. Ale gdy z kalkulacji wynika, że warto wszystko postawić
na głowie, robi to.

Gdy w 2001 r. został prezesem Wawelu, zaczął od budowy nowego zakładu w Dobczycach.
Ta decyzja była na początku ostro krytykowana, bo wiązała się z likwidacją trzech fabryk w
centrum Krakowa. Okazała się jednak biznesowym sukcesem. Spółka konsolidując produkcję
i administrację ograniczyła koszty, a jej produkty stały się bardziej konkurencyjne, co
pozwoliło na zwiększenie sprzedaży i zysków. Na poprawę wyników wpływ miały też
podobno tradycjonalne gusta Orłowskiego. Prezes wbrew tendencji w branży, nie chciał
eksperymentować ze słonymi przekąskami czy modnymi drażetkami. Postawił na
produkowane od lat słodycze i tradycyjne receptury.

Najbardziej znanymi łakociami są pralinki Michałki, Malaga i Kasztanki, batoniki Danusie


oraz karmelki Kukułki. Wawel jako jeden z pierwszych w branży postawił też na
bezpośrednie dostawy do hiper- i supermarketów oraz dyskontów. Sprzedaje w nich prawie
60 proc. swych wyrobów. Sporo czekolad czy pralin produkuje jako tzw. marki własne sieci,
np. Magnetic w Biedronce. Dla innych było to nie do zaakceptowania – bo ujma dla prestiżu
marki, a w dodatku sprzedaż prawie po kosztach. Orłowski walczy jednak o każdą złotówkę
zysku firmy. I widać efekty: przychody spółki w ciągu ostatnich dziesięciu lat rosły średnio o
14,1 proc. rok do roku, a zysk operacyjny wzrósł z 4,8 mln zł w 2002 r. do 96 mln zł w 2013
r. Rekordowy pod względem wyników okazał się rok 2013, kiedy to wzrost zysku sięgnął aż
25 proc.

Dziś Wawel uchodzi za jedną z najbogatszych firm cukierniczych w Polsce: nie ma długów,
wszystkie inwestycje finansuje ze środków własnych, wypłaca dywidendę. Większościowym
udziałowcem Wawel SA jest szwajcarski fundusz inwestycyjny Hosta International, do
którego należy ponad 52 proc. akcji, a 9 proc. ma MetLife OFE. Sam Orłowski miał do
niedawna miał ponad 2 proc. udziałów z zarządzanej przez siebie spółce. W tym roku jednak
sprzedał część z nich inkasując ok. 41 mln zł.

Ostry gracz

Jan Kolański to przeciwieństwo Orłowskiego. Jest bezpośredni, towarzyski, ma rubaszne


poczucie humoru.

Dziennikarze od lat powtarzają anegdotę, jak to śpiącemu portierowi w biurowcu zostawił


pod nosem karteczkę z napisem: „Jak się obudzisz, zadzwoń do mnie. Prezes”. Kolański nie
ma wykształcenia biznesowego, ale jego instynkt do robienia interesów jest już
przysłowiowy. Najpierw jako rolnik założył przyprawowe imperium, a potem większość
zarobionych pieniędzy zainwestował w akcje będącej w poważnych tarapatach Jutrzenki.
Choć nie miał doświadczenia w branży cukierniczej, wierzył, że firma może być rentowna.
Zainwestował w nowe produkty, marketing, jednocześnie tnąc koszty. Udało się. Zachęcony
sukcesem w 2004 r. kupił producenta czekolady Goplanę od koncernu Nestlé. Rok później
dokoptował do nich Kaliszankę, producenta popularnych wafli Grześki, a w 2007 r. kupił
producenta napojów Hellenę. Nie poprzestał jednak na tym i w 2013 roku przejął producenta
pralin – zakłady Solidarność.

W sumie w ciągu kilku lat stworzył prawdziwe cukiernicze imperium, do które należy dziś
ok. 12 proc. polskiego rynku słodyczy. W przeciwieństwie jednak do Orłowskiego, gra ostro,
kupując większość zakładów na kredyt. Niestety, teraz musi je spłacać, co na pewno
przekłada się na wartość akcji.

Słodka przyszłość

Ale perspektywy dla obu czekoladowych graczy są niezłe.

Według danych KPMG rynek wyrobów czekoladowych w Polsce wart jest dziś 6,4 mld zł,
przy czym w latach 2008-2013 rósł on średnio o 2 proc. rocznie. W kolejnych latach, do 2018
roku, średnie tempo ma zwiększyć się do 3,3 proc., podczas gdy średnia unijna wyniesie w
tym czasie zaledwie 1 proc. Obecnie Polacy konsumują około 1,2 kg czekolady rocznie, czyli
nadal mniej niż statystyczny Europejczyk. Przykładowo według danych Polbisco obywatele
Szwajcarii czy Belgii, słynących z produkcji czekoladowych pralin, zjadają niemal 10-krotnie
więcej czekolady. Można przypuszczać, iż w najbliższych latach rynek czekolady w Polsce
będzie nadal rósł. Co więcej, badania wskazują, że słodycze, a w szczególności czekolada, w
dobie kryzysu sprzedają się lepiej niż w czasach dobrej koniunktury.

Trend ten dobrze wyjaśnia tzw. efekt szminki, po raz pierwszy nazwany przez Leonarda
Laudera – szefa przedsiębiorstwa Estee Lauder Companies. Zauważył on, że w trudnych
ekonomicznie czasach kobiety mają tendencję do zastępowania drogich dóbr luksusowych,
jak samochody, buty czy torebki, relatywnie tańszymi towarami luksusowymi np. szminkami.
Z czekoladą jest jak ze szminką. Zwłaszcza, że korzystnie wpływa na nastrój.
StockWatch.pl > Dariusz Orłowski sprzedał cały pakiet akcji spółki Wawel

Dariusz Orłowski sprzedał cały pakiet akcji


spółki Wawel
2014-06-04 11:51:19 Daniel Paćkowski

Omawiane walory: Wawel

Poniedziałkowa transakcja zakończyła obecność Dariusza Orłowskiego w akcjonariacie


cukierniczej spółki. Łącznie za wszystkie posiadane walory sprzedawane od końca
marca szef małopolskiej firmy zainkasował ponad 41 mln zł.

We wtorek po sesji na rynek trafiła informacja o kolejnych transakcjach sprzedaży akcji


spółki Wawel przez Orłowski Investment S.K.A. Podmiot blisko związany z Dariuszem
Orłowskim, prezesem zarządu cukierniczej spółki zbył w ramach transakcji sesyjnej na GPW
10 tys. akcji po cenie 1.180 zł/szt. Wartość transakcji z 2 czerwca wyniosła 11,8 mln zł.>>
Komunikat znajdziesz tutaj

Wcześniej, na przełomie marca i kwietnia podmiot związany z Dariuszem Orłowskim


przeprowadził szereg transakcji zbył po cenach w przedziale 1.350-1.365 zł/szt. Łącznie
sprzedano wówczas ponad 21,86 akcji za kwotę 29,3 mln zł. Przed transakcjami Dariusz
Orłowski posiadał 31.692 akcje spółki (2,11 proc.). W akcjonariacie głównymi graczami
pozostają: Hosta International AG (52 proc.) i Amplico OFE (11,22 proc.).

– Jest to już kolejne zawiadomienie o sprzedaży akcji przez prezesa spółki, które oznacza, iż
nie posiada on już akcji spółki. – mówi Marcin Stebakow z DM Banku BPS.

Wawel w wynikach za I kwartał pokazał stabilizację osiąganych rezultatów, co było


negatywną niespodzianką dla akcjonariuszy przyzwyczajonych do regularnej poprawy.
Małopolski producent słodyczy uzyskał w pierwszych trzech miesiącach 2013 r. 149,4 mln zł
przychodów, co dało niespełna 1-proc. dynamikę w ujęciu r/r. Zysk operacyjny lekko
skurczył się z 26,8 mln zł do 26,1 mln zł, a nieznacznie poprawił się wynik netto o 0,8 proc.
do 22,6 mln zł.

>> W serwisie znajdziesz komplet aktualnych informacji na temat finansowej kondycji spółki
>> Zobacz obraz fundamentalny spółki Wawel po wynikach za I kwartał w
StockWatch.pl

Wcześniej spółka była chwalona przez ekspertów, którzy oczekiwali kontynuacji wzrostu na
bazie rosnącej sprzedaży na eksport. W zeszłym roku zagraniczna sprzedaż w ogólnych
przychodach Wawelu stanowiła niewiele ponad 6 proc. Analitycy zwracają też uwagę, że
Wawel posiada dużo gotówki i mogłaby ją przeznaczyć na akwizycje. Dodają, że
potencjalnym kierunkiem przejęć mogłaby być firma zagraniczna, co z pewnością
wzmocniłoby sprzedaż eksportową.

W środę akcje producenta słodyczy nieznacznie tanieją, a jeden walor jest wyceniany na
1.180 zł. W tym roku notowania Wawela radzą sobie ze zmiennym szczęściem. Od początku
stycznia notowania są na kilkuprocentowym minusie.

You might also like