Professional Documents
Culture Documents
Jung - Aion PDF
Jung - Aion PDF
aioi
przyczynki do
symboliki
Jaźni
Przełożył
Robert Reszke
Opracował
Leszek Kolankiewicz
WROTA
Warszawa
1000122117 1997
743117
Podstawa przekładu:
Carl G ustav Jung: A ion. B eiträge ^ur S ym bolik des S elb st
W: G esam tnelte Werke. T 9/1.
Herausgegeben von Lilly Jung-Merker, Elisabeth Riif.
Olten und Freiburg im Breisgau: Walter-Verlag 1976.
t'
ISBN 83-900175-5-5
ISBN 83-900175-6-3
N auka Bazylidesa
11ipolit: \Ka.tí. pasón amseoĄ élenchos
[Kefutatio omnium haeresium] VII, 27, 8
PRZEDM OW A
‘ Pierwsze wydanie pt. Aion. Untersuchungen ^ur .Sjmholgeschichte. Mit einem Beitrag von
Dr. Marie-Louise von Franz ukazało się właśnie w serii „Psycliologisclie Abhandlungen”
(Zürich: Rascher-Verlag: 1951). Drugi podt)'tuł odnosił się do pracy Marie-Louise von
F’ranz pt. Die Passio Perpetuae, która weszła w skład tomu pism Junga. W porozumieniu
z autorem jego dzieło opatrzono w Gesammette Werke podtytułem Beiträge ^ur Symbolik
des Seihst, a pracę Marie-Louise von Franz pominięto. [Przyp. tłumj
8 A ion
' 2ob. Carl Gustav Jung: Instinkt und Unbewußtes. [W: Carl Gustav Jung: Über die
Energetik der Seele. „Psychologische Abhandlungen”. T. 2. Zürich: Rascher-Verlag 1928.
Wyd. 2, poszerzone i popr. w: Carl Gustav Jung: Über psychische Energetik und das Wesen
der Träume. „Psychologische Abhandlungen”. T. 2. Zürich: Rascher-Verlag 1948. \f^esammelte
Werke. T. 8 — przyp. tlum.] Carl Gustav Jung: T)er Geist der Psychologie. \C':,esammelte
Werke. T. 8 — przyp. tlum.]
^ Ten i następny rozdział powstały na osnowie wykładu, jaki wygłosiłem w 1948 roku
w Schweizerische Gesellschaft für Praktische Psychologie w Zurychu. Wykład ten został
opublikowany [pt. Schatten, A.nimus und AnimĄ w „Wiener Zeitschrift für Nervenheilkunde
und deren Grenzgebiete”. T. 1, z. 4 (1948).
18 A ion
może zostać rozwiązana t)'lko wtedy, gdy syn zrozumie, iż w jego psychice
istnieje imago macierzyńska, ale nie tydko ona, istnieje tam bowiem także
imago córki, siostry i ukochanej, niebiańskiej bogini i chronicznej Baubo, gdy
zrozuinie, że ów nie starzejący się obraz jest wszechobecny, że każda matka,
każda ukochana nosi w sobie i urzeczywistnia owo niebezpieczne odzwierciedle
nie, które w samej swej głębi odpowiada namrze mężczyi-zny? Należy ono
doń, to ono stanowi ową wierność, której być może nie zawsze może
dochować ze względu na potrzeby życiowe; to właśnie ono stanowi nieodzow
nie potrzebną kompensację rydzyka, wy'siłków i ofiar pociągających za sobą
rozczarowanie; jest ono osłodą wszelkiej goryczy życia, zarazem zaś to ono
jest wielką uwodzicielką, prząśniczką złudzeń wabiących go ku życiu, i to
nie tyfUio ku jego aspektom racjonalnym i korzysmym, lecz również ku
wszystkim jego okropnym paradoksom i dwuznacznościom, gdzie dobro
równoważy zło, sukces porażkę, nadzieję zwątpienie. Jako jego największe
zagrożenie odzwierciedlenie to wymaga od mężczyzny tego, co w nim
największe — i otrzymuje to, jeśH naprawdę z mężczyzną ma do czynienia.
Jest to obraz „Pani Duszy”, jak ją nazwał Spitteler. Sam zaproponowa- 25
łem termin a n im a , pbnieważ chodzi tu o określenie czegoś specyficznego,
co słowo „dusza” ujmuje zbyt ogólnikowo i niejasno. Stan faktyczny ogól
nie określany słowem „anima” to nader dramatyczna treść nieświadomoś
ci. Można go opisać językiem racjonalnym, naukowym, ale w ten sposób
nawet w przybliżeniu nie wy^razi się jego żywej natury. Dlatego świadomie
i celowo przedkładam nad to mitologiczny i dramatyzujący sposób
widzenia i wygrażania, ponieważ ze względu na swój przedm iot — to
znaczy żywe procesy psychiczne — nie tyłko jest to form a bardziej
ekspresyjna, lecz również dokładniejsza niż abstrakcyjny język naukowy,
często kokietujący nas myślą, że któregoś pięknego dnia jego pojęcia
poglądowe będzie można zastąpić równaniami algebraicznymi.
Czynnikiem formującym projekcje jest anima lub nieświadomość 26
reprezentowana przez animę. Jeśli już anima się przejawia, występuje w ma
rzeniach sennych, wizjach i fantazjach jako p e r s o n ifik a c ja , oznajmiając
tym samym, że czynnik, który legł u jej podstaw, posiada wszelkie spekta
kularne cechy natury kobiecej’ . Nie jest ona wymysłem świadomości —
^ Oczywiście także w literaturże pięknej pojawia się ona jako postać typowa. (Ostatnie
publikacje dotyczące animy: Linda Fierz-David: D er Uebestraum des Poliphilo. Etn Beitrag
^ r Psychologie der Renaissance und der Moderne. Zürich: Rhein-Verlag 1947. Carl Gustav Jung:
Die Psychologie der Übertragung [Erläutert anhand einer akhemistischen Bildserie für Ärzte
und praktische Psychologen. Zürich: Rascher-Verlag 1946. Gesammelte Werhe. T. 16. P^chologia
24 A ion
przeniesienia. Przel. Robert Reszke. Warszawa: Sen 1993. Wyd. 2, popr. Warszawa: Wrota
1997 — ptzyp. tłum.] U Richardusa Vitusa, humanisty żyjącego w XVI wieku, można po
raz pierwszy spotkać animę jako ideę psychologiczną, [Zob. Aelia L^ielia Cńspis epitaphium
— przyp. wyd.j Por. Carl Gustav Jung: Das Rätsel von Bologna [Beitrag zur Festschrift für
Albert Oeri. Herausgegeben von den „Basler Nachrichten” 1945 nr 222 — ptzyp. tłum.]
Sy^ggia: anima i animus 25
nie tak łatwo zaburzyć jej obieg. Animus i anima znajdują się na natural
nym terenie ochronnym, który bardzo zawzięcie broni swej niet}'kałności.
To dlatego znacznie trudniej uświadomić sobie projekcje animusa lub
animy, niż uznać własny aspekt cienia. Owszem, w tym ostatnim wypadku
trzeba wprawdzie przezwy^ciężyć niejaki opór moralny, to znaczy próż
ność, ambicję, zaślepienie, resentyment i tak dalej, ale w t}'m pierwszym
wy'padku pojawiają się jeszcze trudności związane ze zrozumieniem, że
już nie wspomnę o treściach projekcji, co do których w ogóle nie wiadomo,
jak je zaklasyfikować. W końcu powstaje jeszcze przepastna wątpliwość
i zaczynamy zadawać scibie pytanie, czy uświadamiając sobie sprawy',
które ostatecznie należałoby zostawić w spokoju, nie za bardzo ingerujemy
w naturę.
35 Mimo że doświadczenie podptjwiada mi, iż pewna liczba osób bez
większych problemów intelektualnych czy moralnych pojmie, co mam
na myśli, gdy mówię o animie i animusie, to jednak o wiele częściej
przychodzi mi spotykać ludzi, którzy nie zadają sobie najmniejszego
, trudu, żeby zrozumieć te pojęcia, by związać z nimi jakieś wyobrażenia.
Wynikałoby z tego, że definiując te pojęcia, znaleźliśmy się już poza
zasięgiem potocznego pojmowania, a skoro tak, nie są one popularne —
właśnie dlatego, ¿e są niesamowite. W rezultacie pojęcia te mobilizują
przeciwko sobie przesądy, za sprawą których podlegają procesowi tabuizacji,
co przecież zawsze działo się w wypadku wszelkich spraw nieoczeldwanych.
37 Jeśli teraz wy'suniemy coś w rodzaju postulatu, że wszystkie projekcje
powinny ulec rozwiązaniu, ponieważ tak byłoby zdrowiej i niewątpliwie
korzystniej, wkroczymy tym samym na terra nova. Dotąd każdy był przeko
nany, że wyobrażenia „mój ojciec”, „moja matka” i tak dalej, nie są niczym
innym, jak ty'lko najwierniejszym odbiciem rzeczy'wistego ojca, matki itp., że
kiedy mówi się „mój ojciec”, to jako żyrwo nie znaczy to nic innego, jak tylko
to, czy'm mój ojciec jest w rzeczy'wistoáci jako taki. Owszem, każdy tak
uważa, ale to mniemanie nie sprawia, źe zachodzi tu identy'czność. W tym
wypadku błędny wniosek z enkekaljm m enos {Zasłoniętego) zachowuje swą moc'*.
Jeśli bowiem obraz ojca, jaki X wy'robü sobie o swy'm rzeczy'wisty'm ojcu
Czytamy więc w II [tak zwanym] U ście Klemensa [do Koryntian] (14, 2): „[Gdy Pismo
mówi;] Uczynił Bóg człowieka, mężczyznę i niewiastę [...], to przez mężczyznę rozumie
Chrystusa, a przez niewiastę Kościół”. [Ks. Marian Michalski: Antologia literatury patrystycznej.
Warszawa: Instytat Wydawniczy PAX 1975. S. 78 — przyp. tłum.] W sztukach plastycznych
zamiast Kościoła często pojawia się Maryja.
anima i animus 33
^ Por. Carl Gustav Jung: Dk P^chologie der Übertragung. Gesammelte Werke. T. 16. Par 425.
\Pycbologia pr^niesienia. S. 78 i nast. — przj'p. tłumj Zob. też niżej czwórcę naaseńczyków.
®Zob, par. 347 niniejszego tomu. (Przyp, wyd,]
IV
JAŹŃ’
' Niniejszy rozdział powstał na podstawie rozprawy [pt. Über das Seihst] opublikowanej
w „Eranos-jahrbuch 1948” [Zürich: Rhein-Verlag 1949 — przyp. tłum.j
^ Zob. Carl Gustav Jung; Die Begehungen ^ s ch e n dem Ich und dem Unbewußten. Gesammelte
Werke. T. 7.
^ W zgodności z 1 KerV, 2: „[Et vos]lnßati estis (peplyńommoi), et non maffi kttum hahuistis’’ itd.
[,yĄ wy unieśliście się pychą, zamiast z ubolewaniem żądać...” itd. Przd. ks. Kazimierz Romaniuk.
36 ^ 1/0»
nienie to jednak tjdko wtedy odniesie jakiś sukces praktyczny, jeśli kryt)'ce
uda się z jednej strony wy^tyczyć „ja” jakieś rozsądne granice na ludzką
miarę, z drugiej zaś, jeśli uda się przyznać względną autonomię i realność
(psychiczną) postaciom nieświadomości, to znaczy Jaźni, animie, animusowi
i cieniowi. Psychologiczne rozwiązanie postaci nieświadomości albo jest
nieskuteczne, albo tylko wzmaga inflację „ja”. Nie zmieciemy z powierzchni
ziemi żadnych faktów ogłaszając, że są nierzeczywiste. Czynnik formujący
projekcję charakteryzuje się realnością, której nie sposób zaprzeczyć.
K to jednak mimo to neguje jego realntjść, ten utożsamia się z nim, co
jest nie t)4ko wątpliwe, ale wręcz niebezpieczne dla dobra indywiduum.
Każdy, kto ma do czynienia z takimi przypadkami, wie, jak niebezpieczna
dla życia może być inflacja. Zw)'kłe schody, a nawet równa podłoga wy
starczą, by się przewrócić i zabić. D o redukowania „nadętości” oprócz
m otyw u ca su s a b a lto wzywają jeszcze inne m otywy psychosomatyczne
i psychiczne, zresztą wcale nie mniej nieprzyjemne. Zjawiska „nadętości”
nie należy jednak rozumieć jako stanu świadomego zarozumialstwa —
wcale nie zawsze o to chodzi. Człowiek w ogóle bezpośrednio nie uświa
damia sobie tego stanu — w najlepszym wypadku może wnioskować, źe
zaistniał na podstawie symptomów pośrednich, do których należy także
to, co ma o nas do powiedzenia najbliższe otoczenie. Inflacja powiększa
bowiem ślepą plamkę w oku, im więcej zaś asymilujemy z czy^nnika for
mującego projekcje, tym większa jest nasza skłonność do identyfikowania
się z nim. Wyraźnym tego symptomem jest pojawiająca się wówczas
niechęć do postrzegania i uwzględniania reakcji otoczenia.
45 Za katastrofę psychiczną trzeba uznać sytuację, w której dochodzi do
z a s y m ilo w a n ia „ ja ” p r z e z J a ź ń . Obraz Całkowitości tkwi w nieświa
domości, toteż z jednej strony ma on udział w jej archaicznej naturze,
z drugiej zaś — jako że zawarty jest w nieświadomości — uczestniczy
w charakterystycznym dla niej, względnym z psy^chicznego punktu widzenia
continu um czasoprzestrzennym'*. Obie te cechy są numinalne, przeto
bezwarunkowo determinujące dla świadomości „ja”, która nie dość, że
jest zróżnicowana, to znaczy odseparowana od nieświadomości, to jeszcze
W: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu w pr^elztadzie zJę^tzAw ojyginalnych (Biblia Tysięckad).
Oprać, zespól biblistów polskich z inicjatywy benedyktynów tynieckich. Red. odpowiedzialny:
ks. Kazimierz Dynarski SAG Red. naukowa: o, Augustyn Jankowski OSB, ks. Lech Stachowiak
(ST), ks. Kazimierz Romaniuk (NT). Wyd. 3 popr. Poznań-Warszawa: Wydawnictwo
Pallottinum 1987 — przyp. dumJ Odnosi się to do tolero\. anego kazirodztwa z matką.
“ Zob. Carl Gustav Jung: Der Geist der Psychologie. Gesammelte Werke. T. 8.
37
rozwiązywania rzadko lub prawie nigdy nie mogą się opierać na prece
densach, nie mówiąc już o przykazaniach i paragrafach. Te prawdziwe
problemy wynikają bowiem z k o liz ji ob o w iązk ó w . Człowiek pokorny
lub wy^starczająco wy^godny może podjąć decyzję, odwołując się do jakiegoś
autory'tetu zewnętrznego; kto jednak w równie niewielkim stopniu ufa
sobie, co bliźnim, nigdy nie znalazłby jakiegoś rozstrzygnięcia, gdyby nie
zapadało ono w sposób określany przez Common l ^ w [prawo zwyczajowe]
mianem act o f G od [„zrządzenie h o ż e ”]. Oxford Dictionary definiuje to po
jęcie jako „operation o f uncontrollable natural f o r c e f ’’^. We wszystkich tych
wypadkach mamy do czynienia z nieświadomym autory'tetem kładącym
kres wątpliwościom za sprawą fa it accompli. (W końcu mamy z tym do
czynienia także w wypadku tych wszystkich, którzy pozwalają, by decyzję
podjął za nich autorytet zewnętrzny, tyle że w formie zawoalowanej.)
Instancję tę można by określić mianem „woli boskiej” lub uznać, że
mamy do czynienia z operation o f natural forces, ale z psychologicznego
punktu widzenia nie jest obojętne, jak zostanie ona ujęta. Zadowalająca
współczesny intelekt racjonaUsty'czna wykładnia autorytetu wewnętrznego
jako „sił naturalnych” czy insty^nktów ma tę poważną wadę, że pozornie
zwycięskie rozstrzygnięcie insty'nktu obraża samoświadomość moralną czło
wieka, wskutek czego tak chętnie wmawia on sobie, że sprawa została
rozwiązana tylko i wyłącznie dzięki racjonalnej decy'zji woli. Człowiek cy'-
wilizowany tak bardzo się lęka cńm en laesae maiestatis humanae, że gdy ty'lko
to możliwe, dopuszcza się p o st fa ctu m takiego przekręcenia faktów, by
ukryć przed sobą uczucie doznanej porażki moralnej. Jego duma polega
przecież na ty'm, że wierzy w swoje samoopanowanie, we wszechwładzę
własnej woli i okazuje pogardę komuś, kto da się okpić zwykłej naturze.
49 Jeśli natomiast autorytet wewnętrzny pojmujemy jako „wolę Boga”
(co zarazem oznacza, że „siły natury” uznajemy za „siły boskie”), to dla
samoświadomości jest to korzystne, ponieważ decyzja wydaje się wtedy
aktem posłuszeństwa, a jej rezultat — zamiarem Boga. Przeciw tego rodza
ju ujęciu wysuwa się pozornie słuszny zarzut, że jest ono nie ty'lko
bardzo wy'godne, ale na domiar złego pod płaszczykiem cnoty ukrywa
rozwiązłość moralną. Zarzut taki jest jednak usprawiedliwiony tylko wtedy,
gdy człowiek rzeczy'wiście świadomie skryswa egoistyczne widzimisię za
obłudną fasadą słów. Wypadki te bynajmniej nie stanowią jednak reguły,
ponieważ na ogół i najczęściej tendencje instynktowe dochodzą swego,
waniu „wok Boga” nie był rozumiany po chrześcijańsku, lecz raczej w sen
sie, w jakim rozumiała go Diotyma, która mówi: „Eros, drogi Sokratesie,
to wielki daimorf^'. Greckie słowa daim on i daim ónion służą na określenie
determinującej mocy, która przystępuje do człowieka z zewnątrz — na
przykład mocy Opatrzności i losu. Tym samym decyzję ety^czną zastrzega
się dla człowieka, który jednak musi zdawać sobie sprawę z tego, o
czym decyduje i co czyni; kiedy człowiek daje się pokierować tej mocy,
to nie postępuje podług własnego widzimisię, jeśli zaś ją odrzuca, wówczas
niszczy coś, co nie jest li tylko jego wymysłem.
52 C z y s to biologicznego czy przyrodoznawczego punktu widzenia
nie zalecamy w psychologii, dlatego że zasadniczo jest on W)'łącznie inte
lektualny. To, że jest on intelektualny, nie jest wadą, bo przecież metoda
przyrodoznawcza zastosowana w dziedzinie badania psychologicznego
okazała się niesłychanie cenna pod względem heurystj'cznym. Ale zjawisko
psychiczne jako pewna całość nie może być pojęte przez intelekt,
ponieważ składa się ono nie tylko z s e n s u , lecz także z w a r to ś c i, ta
ostatnia opiera się zaś na intensywności towarzyszącej jej tonacji uczuck)wej.
Trzeba więc przynajmniej dwóch funkcji „racjonalnych”^, by w przybliżeniu
nakreślić kompletny schemat treści psychicznej.
53 Jeśli więc w trakcie badania danej treści psychicznej weźmiemy pod
uwagę nie t}’lko sąd intelektualny, łecz również wartościujący, siłą rzeczy
pojawi się nie tylko bardziej kompletny jej obraz, lecz również ujawni się
owa szczególna pozycja, jaką ta treść zajmuje w hierarchii treści psy
chicznych w ogóle. Wartość uczuciowa stanowi kryterium z gruntu istome,
bez którego psychologia nie może się obyć, ponieważ w znacznym stop
niu określa ona to, jaką rolę w ekonomii p ^ c h é ma odgrywać treść
akcentowana. Wartość afektjwna stanowi mianowicie probierz intensyw
ności wyobrażenia, intensywność zaś ze swej strony wyraża napięcie
energetyczne, potencjał skuteczności swego oddziaływania. Cień na przykład
z reguły ma wybitnie negatywną wartość uczuciową, anima natomiast —
tak jak animus — raczej pozytywną. Podczas gdy cieniowi najczęściej
towarzyszą wy^raźne, dające się określić tonacje uczuciowe, anima i animus
wykazują jakości uczuciowe trudne do zdefiniowania — najczęściej człowiek
^ „Więc czymże by on [Eros] mógi być? [...] — Wielkim duchem, mój Sokratesie”.
Platon: Vc^ta 202 D. Przei., wstęp, objaśnienia, il.: Władysław Witwiclu. Warszawa:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe 1975. S. 105. [Przyp. tłum.]
’ Zob. Carl Gustav Jung; Psychologische Tjpen. [Zürich; Rascher-Verlag 1922. Gesammelte
Werke. T. 6. Definicje: „Rational” — przyp. tłumj
doznaje ich jako fascynujących lub numinalnych. Częstej otacza je atmosfera
tchnąca wrażliwością, sprawiają one wrażenie czegoś niet}?kalnego, tajemni
czego, drażliwie intymnego czy wręcz koniecznego. W cechach t}?ch u?)?raża
się względna autonomia obu tych postaci. Jeśli chodzi o to, jakie miejsce
zajmują w hierarchii afektów w porównaniu z cieniem, to zachowują się
one wobec niego tak samo, jak on wobec świadomości „ja”. Wydaje się,
że na tę ostatnią prz^^pada najsilniejszy akcent afekt)wny; w każdym razie
udaje się jej — przynajmniej na jakiś czas, za pomocą niemałego nakładu
energii — wy'przeé cień. Jeśli jednak z jakichś pow odów górę weźmie
nieświadomość, to proprocjonalnie do tego wzrasta wartościowość cienia
— wtedy skala wartości, by tak rzec, ulega odwróceniu. To, co było
najdalsze od świadomości w stanie czuwania, co sprawiało wrażenie nie
świadomego, przyjmuje, że tak powiem, groźną posturę, przy czym wartość
afektjwną przybiera w następującej kolejności: świadomość „ja”, cień,
anima. Jaźń. Odwrócenie stanu świadomości właściwego stanowi czuwania
regularnie ma miejsce podczas przechodzenia od stanu czuwania do
stanu snu, w którym na plan pierwszy wychodzi najczęściej to, co za dnia
było nieświadome. Każdy abaissem en t du niveau m en ta l powoduje względne
odwrócenie wartości.
Mówię tu o s u b ie k ty w n y m akcentowaniu uczuciowym, poddanym 54
mniej lub bardziej właśnie opisanej okresowej zmianie. Istnieją jednak
także w a r t o ś c i o b ie k ty w n e spoczywające na powszechnym consensus
om nium , na przykład wartości moralne, estetyczne i religijne, to znaczy
ogólnie uznane ideały lub uczuciowo zaakcentowane wy^obrażenia zbiorowe
{représentations collectives Lévy-Bruhla®). Łatwo stwierdzić wy^stępowanie tych
subiektjiwnych akcentów uczuciowych czy „kwantów wartości” za pomocą
tego, jakiego rodzaju i jak liczne wywołują konstelacje czy też symptomy
zaburzeniowe'''. Ideały zbiorowe często nie mają subiektywnego akcentowa
nia uczuciowego, mimo to zachowują swą wartość uczuciową. Dlatego
nie da się jej dowieść na podstawie sym ptom ów subiektywnych, jest to
jednak możliwe z jednej strony dzięki atrybutom wartości znamionujących
wyobrażenia zbiorowe, z drugiej zaś za pomocą charakterjfstjcznej symboliki,
że już nie wspomnę o oddziałjwaniu sugestywnym.
Hymne an die Freiheit. W: Friedrich Hölderlin: Gesammelte Werke. Hg. von Wilhelm
Böhm. Jena 1909. T. 2: Gedichte. S. 53. [Przyp, wyd.]
43
” Zob, Carl Gustav Jung, Karl Kerenyi: Einführung in das Wesen der Mythologie [Das
göttliche Kind! Das göttliche Mädchen. Amsterdanri-Leipzig; Pantheon Akademische Veriagsanstalt
1941; część autorstwa Junga w; Gesammelte Werke. T, 9/1 — przyp. dum j, a także: Carl
Gustav Jung: Psychologie und Alchemie. Gesammelte Werke. T 12 [indeks rzeczowy:] „philius
philosophorutt/\ ,Jnfanś', ,,hermaphrodituś\
Zob. Carl Gustav Jung: Psychologie und Alchemie. Gesammelte Werhe. T. 12, 11, 3,
Zob. par. 340 niniejszego tomu, [Przyp, wydj
45
' /y II, 22 „Ten właśnie jest Antychrystem, on nie uznaje Ojca i Syna”. Przel ks. Władysław
Smereka. Biblia Tysiąclecia. [Przyp. dum.]
^ [Przeł. ks. Władysław Smerełca. Bibtia Tysiąclecia — przyp. tłum.] Ujęcie kościelne już
od wieków opiera się na 2 Tes II, 3—12, gdzie mowa o apostazji, o „anthropos tés anomíaí'
\„hamartía¿' — przyp. wyd.) („człowieku grzechu” [„człowieku wrogim prawu” — prz}^^.
wyd.j i o ,yiós tés apoteiał' („synu zatracenia”), poprzedzających paruzję Pana. Ów człowiek
grzechu zasiądzie na miejscu Boga, w końcu jednak Kyrios Jezus „zgładzi [go] tchnieniem
swoich ust”. Będzie on czynił cuda „kat’enérgeian toú sataná” („przez działanie Szatana”),
ale jego najbardziej rzucającą .się w oczy cechą będzie kłamliwość. Jego typ został opisany
w Dn XI, 36 i nast.
50 A io n
^ Jeśli chodzi o miasto, zob. Carl Gustav Jung: Psychologie und Alchemie. Gesammelte
Werf^e. T. 12. [Par. 138 i nast. — przyp. wyd.]
„H e hasileia tou theou entós hymón estit^\ („Albowiem królestwo Boże w was jest” lub
„...pośród was”.) „Nie przyjdzie jednak z dostrzegalnymi znakami {cum observatione), tak
by można było powiedzieć, że jest albo tu, albo tam”, lecz będzie tyleż wewnątrz, ile
wszędzie XVII, 20-21). [Przekł. autora — przyp. wyd.] Nie jest ono „z tego
(zewnętrznego) świata” (J XVIII, 36). Podobieństwo królestwa Bożego do człowieka
wynika z porównania do siewcy: „Simile factu m est regnum coelorum homini, qui seminamt ”
[„Królestwo niebieskie podobne jest do człowieka, który posiał”. Przeł. o. Walenty Prokulski
TJ. Biblia Tysiącteaa — przyp. tłum.] (MtX lll, 24; por. XIII, 45; XVIII, 23; XXII, 2 i in.)
Fragmenty papirusu z Oxyrhynchos: „he bas[ileia tou theoĄ entós hymón \e\sti \Ję,aktós. H os dn
heautófĄ gn ó tauten eure \sei ttai hóte hymeis\ heautous gnósesthai..^ [„Królestwo Boże jest w was
i poza wami. Kto by więc siebie poznał, znajdzie je, i gdy wy poznacie samych siebie...”;
R Oxy 654, 15-18. Przeł. ks. Marek Starowieyski. W: A pokty^ Nowego Testamentu. Red. ks.
Marek Starowieyski. T. 1: E wangelie apokryfict^ne. Lublin: Towarzystwo Naukowe
Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego 1980. S. 91 — ptzyp. tłum.j
^ Zob. moje wywody na temat Chrystusa jako archetypu w Versuch i^u einer psychologischen
D eutung des Tńnitatsdogmas [pt. Zur Psychologie der Tnnitätsidee. „Eranos-Jahrbuch 1940/
1941”. Zürich: Rhein-Verlag 1942 — przyp. tlum.] Gesammelte Werke. T. 11. IV, 2. [Próba
psych ologic^ ej interpretagi dogmatu o Trójcy św. (fragmenty). W: Carl Gustav Jung: A rchetypy i
symbole. Pisma nybrane. Wybór, przeł., wstęp: Jerzy Prokopiuk. Warszawa: Czytelnik 1976.
S. 187 i nast. — przyp. tłum.)
„E/ haec ergo imago censenda est D ei in homine, quod eosdem motus et sensus haheat humanus
animus, quos et Deus, licet non tales quales D euś\ A dversus Marciomm^ II, 14 [col. 304. PL 2.
Pr^eciivko M arcjonom. Przeł. o. Stefan Ryzner. Wstęp, oprac. ks. Wincenty Myszor. Warszawa:
CbiysUts — sym bol ]a^ni 51
Wydawnictwa Akademii Teologii Katolickiej 1994. II, 16.6. S. 87. Pisma Ojców Kościoła
autor przytacza przeważnie za wydaniem ks. Jacquesa Paula Migne’a: Palrologiae cursus
completus. S enes Graeca (PG). 161 t. Paris 1857-1866. (Pseudo-Dionizy Areopagita, Meliton
z Sardes, Tacjan, Teofil z Antiochii, Jan Chryzostom, Klemens Aleksandryjski, Orygenes,
Tytus z Bostry, Bazyli Wielki, Dydym z Aleksandrii, Panoplia dogmático)'. S eñes la t in a (-Pi-).
221 t. Paris 1844—1864 (Tertulian, Eucheriusz z Lyonu, Raban Maur, Grzegorz Wielki,
Adam Szkot, Honoriusz z Augustodunum, Bernard z Clairvaux, Garnerius de Sancto
Victore) — przyp. tłum.]
^ Contra Celsum VIII, 49 \col 1590J: ,'/« anima, non in corpore impressus sit imaginis conditońs
character"'. [PG 11. „...albowiem właśnie dusza, a nie ciało posiada pieczęć odciśniętą na obraz
Stworzyciela”. Orygenes: Pr^dwko Celsusom. Przeł., wstęp, objaśnienia, indeksy: Stanisław
Kalinkowski. Warszawa: Akademia Teologii Katolickiej 1985. S. 409 — przyp. tłum.j
* In Ljicam homiliae VIII \col 1820]: „JV considerem Dominum Salvatorem imaginem esse invisibilis
Dei, et videam anima meam factam ad imaginem conditońs, ut imago esset imaginis:. ñeque enim anima mea
spedaliter imago est Dd, sed similitudinem ima^nis p ń o ń s effecta e s t ’ \ [PG 13. „Jeśli uznaję, że Pan
Zbawiciel jest obrazem niewidzialnego Boga, jeśli widzę, że dusza moja została stworzona na
obraz Stwórcy, aby być obrazem obrazu — ściśle bowiem biorąc dusza moja nie jest obrazem
Boga, lecz została ukształtowana na podobieństwo do pierwszego obrazu...” Orygenes: Homilie
o 'Ewangelii m Łukasza. Przeł., oprać. Stanisław Kalinkowski. Wstęp: ks. Marek Starowieyski.
Warszawa: Akademia Teologii Katolickiej 1986. S. 52 — przyp. tłum.j
De pńndpiis I, 8: ,,...salvatońs figura est substantiae vel substantiae D ei'\ [PG 11. „(Apostoł
jednak nazywa Syna Bożego)... wyryt)'m odbiciem istoty albo substancji Boga”. Orygenes:
O zasadach. Przeł. Stanisław Kalinkowski. Warszawa: Akademia Teologii Katolickiej 1979.
S. 79 — przyp. tłum.] ¡n Genesim homilia I, 13: ,^ u a e est ergo alia imago D ei ad cuius imaginis
ńmilitudinem factus est homo, niń sahator noster, qui estpńmogenitus omnis creaturae? ” [PG 12. „...czym
więc jest ów obraz Boży, na podobieństwo którego został stworzony człowiek? Czyż nie jest
nim nasz Zbawiciel, który jest pierworodnym wszelkiego stworzenia?” Orygenes: Homilie
o Księgach Rodf^u, Wyjśda, Kapłańskiej. Przeł., oprać. Stanisław Kalinkowski. Warszawa: Akademia
Teologii Katolickiej 1984. S. 34—35 — przyp. tłum.j Selecta in Genesim IX, 6: „Imago autem D ei
invisibilis Salvator^' [PG 12. „Ale obrazem niewidzialnego Boga jest Zbawiciel” — ptzyp. tłum.]
In Genesim homiliae I, 13: „7j autem qui a d imaginem D ei fa ctu s est et a d similitudinem,
inteńor homo noster est, invisibilis et corporalis, et incorruptus atque im m ortalii\ [„Ten zaś, który
został stworzony na obraz Boga, to nasz człowiek wewnętrzny — niewidzialny, niecielesny,
niezniszczalny i nieśmiertelny”. Orygenes: H omilie o Księgach Rodzaju, Wyjśda, Kapłańskiej.
S. 33 — przyp. tłum.j
" De p ń n d p i i s 37 [col. 412: „roztropności ducha [...] sprawiedliwości, umiarkowania,
męstwa, mądrości, ładu”. Orygenes: O !(asadach. S. 346 — przyp- tłum.j
52 A ion
Retractiones I, XXVI [col. 626]: „{Unigeni/us)... tantummodo imago est, non ad imaginem\
[Sw. Augustyna autor przytacza za Opera omnia. Opera et studio monachorum ordinis
S. Benedict! e congregatione S. Mauri. 11 t. Paris 1836-1838. Tu: T 1. „Powiedziano
jednak również na obraz Boga, co nie odnosi się do Jednorodzonego, który jest jedynie
obrazem, a nie na obraz”. Sw. Augustyn: Sprostowania. Przeł. Jan Sulowski. Ks. I, rozdz. 25.
W: Sw. Augustyn: O nauce chrześcijańskiej. Sprostowania. Warszawa: Akademia Teologii
Katolickiej 1979. S. 242 — przyp. tłum.]
Jinarrationes in Psalmos XLVIII, sermo II [col 564]: „Imago Dei intus est, non est in corpore.
uhi est omnia intellectus, uhi est mens, ubi ratio investigandae vmtatis... ibi habet Deus imaginem suarfi
\Ppera omnia. T. 4. „Obraz Boży jest wewnątrz, nie w ciele... Tam gdzie rozum, gdzie umysł, tam
gdzie możność dojścia do prawdy., tam Bóg zostawił swój obraz”. Sw. Augustyn: Objaśnienia
psalmów. Przeł. Jan Sulowski. Oprac. Emil Stanula CSSR. Warszawa: Akademia Teologii
Katolickiej 1986. S. 244 — przyp. tłum.] Snarrationes in Psalmos XL1I, 6 [col 480]: „Ergo
intelligimus habere nos aliquid ubi imago D ei est, mentem scilicet atque rationeni\ [„Rozumiemy
więc, że posiadamy coś, na czym polega obraz Boga, a mianowicie umysł i rozum”. Św. Augus
tyn: Objaśnienia psalm ów. S. 142 — przyp. tłum.] Sermo XC, 10 [col 566]: „V eńtas quaentur
in D ei im aginé' [„Prawda jest poszukiwana w obrazie Boga” ~ przyp. tłum.], natomiast
w U ber de vera religione [XXXIX, 72] mówi: „in inteńore homine habitat veńtai^ [„we wnętrzu
człowieka mieszka prawda”. Sw. Augustyn, O wierne prawdt^iwej. Przeł. Jerzy Ptaszyński.
W: Sw. Augustyn: Pisma jilof^ojic^ne. Warszawa: Wydawnictwo PAX 1954. T. 4. S. 131 —
przyp. tłum.] Można z tego wywnioskować, że imago D ei zlewa się z interior homo.
Hnarrationes in Psalmos LIV, 3 [col 629]: „Porro autem, chańssimi, meminisse debemus ad
imaginem D ei nos esse factos, nec alibi quam in ipso intellectu^\ [„A tymczasem, najdrożsi,
musimy pamiętać, że jesteśmy stworzeni na podobieństwo Boga nie inaczej, jak tylko
przez rozumność”. Sw. Augustyn: Objaśnienia Psalmów. S 325 — przyp. tłum.] „...ubi autem
homo a d imaginem D ei factu m se novit, ibi aliquid in se agnoscit amplius esse quam datum est
p ecońbuś\ [„Kiedy jednak człowiek poznał, że został stworzony na obraz Boga, poznał, że
posiada coś więcej niż to, co zostało udzielone zwierzętom”. Św. Augustyn; Objaśnienia
Psalmów. S. 326 — przyp. tłum.j
/ XorXV, 47.
C hrystus — sym bol ] a ^ ii 53
In loannis evangelium Tract LXXVIII, 3 \coL 1836]: „C hństus est Deus, anima rationalis
et card\ [Opera omnia. T. 3/2. „Jak bowiem dusza rozumna i ciało stanowią jednego
człowieka, tak też jednym jest Chrystus, Bóg i człowiek”. Św. Augustyn: Homilie na
E wangelie św. Jana. W: Św. Augustyn: H om ilie na E wangelie św. Jana i 1 U s t św. Jana. Przeł.
o. Władysław Szołdrski, ks. Wojciech Kania. Warszawa: Akademia Teologii Katolickiej
1977. S. 169 — przyp. tłum.]
Sermo CCXXXVII, 4 [col 1124]: ^,(Verbum} suscepit totum quasi plenum kominem,
animam et corpus hominis. E t si aliquid scrupulosius vis audire; quia animam et carnem habet et
pecus'\
Ennarrationes in Psalmos LIV, 1 [col 628. Św. Augustyn: Objaśnienia Psalmów. S. 324 —
przyp. tłum.j
Contra Faustum XXII, 38 [col 424J: „E st enim et sancta Ecclesia Domino Jesu C hństo in
occulto uxor. Occulte quippe atque intus in abscondito secreto spirituali anima humana inhaeret Verbo
Dei, u t sint duo in cam e und\ Sflpera omnia. T. 8. „Również i Kościół święty jest Oblubienicą
Jezusa Chrystusa w ukryciu. Wszak potajemnie i wewnątrz w ukrytych tajnikach duchowych
dusza ludzka tkwi w Słowie Bożym, żeby oboje byU jednym ciałem”. Sw. Augustyn:
Prt(eciw Taustusowi. Przeł. Jan Sulowski. Wstęp, oprać. ks. Wincenty Myszor. Warszawa:
Wydawnictwa Akademii Teologii Katolickiej 1991. S. 34 — przyp- tłum.] Augustyn odnosi
się tu do 31 i nast.: „Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną
swoją, i będą dwoje jednym ciałem. Tajemnica {mystemri) to wielka, a ja mówię: w odnie
sieniu do Chrystusa i do Kościoła”. [Przeł. o. Augustyn Jankowski OSB. Biblia Tysiąclecia
— przyp. tłum.]
54 A'ton
® Św. Augustyn: De Tńnitate XIV, 22: „...Reformamini in novitate menńs vestrae, ut ineipiat
Ula imago ab itlo reformari a quo formatu est.” (Podaję we własnym przekładzie: „Odnówcie
się w waszym duchu, aby zaczął się odnawiać ów obraz tego, przez którego został
ukształtowany”.) [Por. Sw. Augustyn: O Trójcy Świętej. Przeł. Maria Stokowska, imaków:
Wydawnictwo Znak 1996. S. 451-452. Wg: Kol III, 9-10 — przyp. tłum.]
Przel. ks. Felicjan Kloniecki. Rihlia Tysiąclecia [Przyp. tłum.]
Wskazuję tu na przedstawienie kazuistyczne w: Carl Gustav Jung: ÜberMandab^rnholik
[W: Carl Gustav Jung, Richard Wilhelm: Das Geheimnis der goldenen Blüte, pjn chinesisches
Lebensbuch. Zürich: Rascher-Verlag 1938. Gesammelte Werbe. T. 9/1. O symbolice mandali
W: Carl Gustav Jung: Mandala. Symbolika człowieka doskonałego. Przd. Magnus Starski.
Poznań: Brama-Książnica Włciczęgów i Uczonych 1993. S. 79-114 — przyp. tłumj
Carl Gustav Jung Psychologie und Alchemie. Gesammelte Werke. T, 12. [Par. 323 i
nast. — przyp. wydj
Chrystus — symbol ja^iii 55
' Zob. Riwkah Schärf: Die Gestalt des Satans im Alten Testament [W: Carl Gustav Jung:
des Geistes. Studien über psychische Phänomenologie. Mit einem Beitrag von
Dr. Riwkah Schärf. „Psychologische Abhandlungen”. T. 6. Zürich: Rascher-Verlag 1948
— przyp. tium.J
Chrystus — symbol ja^ni 57
Zob. Carl Gustav Jung: Der Geist Mercurius. [W: Carl Gustav Jung: Symbolik des
Geistes. Gesammelte Werke. T. 13. Duch Merkuriusz W: Carl Gustav Jung: Kebis, crgli kamień
filo^fów . Wybór, przeł., wstęp: Jerzy Prokopiuk. Warszawa: Państwowe Wydawnictwo
Naukowe 1989. S. 375 — prz>'p- tłum.]
Mowa o autorze cytowanego na początku tego rozdziału 1 Listu św. Jana, zob.
par. 68 niniejszego tomu. (Przyp. tłumj
58 A ion
dalszy rozw ój i różnicow anie się św iadom ości w iedzie do coraz g roź
niejszego poznania sprzeczności i oznacza ni m niej, ni więcej, tylko
u k r z y ż o w a n i e „ j a ” , to znaczy bolesne zawieszenie „ja” m iędzy dwom a
przeciw ieństw am i, których nie sposób pogodzić^’ . Nie m oże tu jednak
chodzić o całkowite wygaśnięcie „ja”, w przeciw nym bowiem razie ognisko
św iadom ości zostałoby strzaskane, skutkiem tego byłaby zaś zupełna
nieświadomość. W zględne zniesienie „ja” dotyczy ty^lko najw)'ższych i osta
tecznych rozstrzygnięć podejrnow anych w wypadku nierozwiązywalnych
kolizji obowiązków ; innym i słowy?: w takich wyipadkach „ja” jest cierpiącym
w idzem , k tó ry nie podejm uje decyzji, lecz m usi się jej poddać — musi się
zdać na łaskę i niełaskę. G eniusz człowieka, to, co w nim wyższe i bardziej
t^rygenes: Contra Cekum VI, 45 \col. 1367]: „Oportuit autem ut alter illorum extremorum
isque Optimus appellaretur Dei filius propter suam excellentiam; alter vero ipsi ex diámetro oppositus,
mali daemonis, Satanae diabolique filius diceretur [„Wypadało jednak, aby jedna krańcowość,
dobra, ze względu na swą wspaniałość została nazwana Synem Bożym, druga zaś, całkowicie
tamtej przeciwna, nazywała się synem złego ducha, szatana i diabła”. Orygenes: Pn^eciwko
Celsusom. S. 316 — przyp. tłum.] Ba, przeciwieństwa nawet się warunkują (tamże, II, 51, \col
878]): „C/fo quid malum est., ibi necessańo bonum esse m ah contrańum... Alterum ex altero sequitur:
proinde aut utrumque colendum est negandumque bona et mala esse; aut admisso altero maximeque malo,
bonum quoque admissum oportet ”. [„...tam, gdzie istnieje jakieś zło... z drugiej strony musi
koniecznie istnieć jakieś dobro... Opierając się na tym rozumowaniu należy odrzucić jedno
i drugie i twierdzić, że nic takiego nie ismieje, albo uznając istnienie jednego, a więc zła,
uznać też istnienie dobra”. Orygenes: Prr^eciwko Celsusom. S. 121 — przyp. tłum.] W przeci
wieństwie do tego jasnego, logicznego stwierdzenia, w innym miejscu Orygenes nie może
sobie podarować tezy, że „moce, trony, panowania” aż do złych duchów i demonów
nieczystych „non substantialiter id habeant ” („nie posiadają one w sposób substancjalny” —
scil „virtus adversaria” to jest „właściwości przeciwnej”) i że też nie zostały stworzone jako
złe, lecz że wybrały stopnie zła (,,malitiae gradui^ z własnego popędu. De principiis I, VIII,
4 [col. 179. Cały ten fragment brzmi tak oto: „W odniesieniu zaś do wrogich mocy (...)
trzeba myśleć podobnie, a mianowicie, że nie posiadają one w sposób substancjalny tego, iż
są Zwierzchnościami, Władzami, rządcami świata ciemności, duchowymi pierwiastkami
zła, złymi duchami lub nieczystymi demonami, i że nie zostały one takimi, stworzone, lecz
stosownie do swych uczynków i zbrodni takie właśnie otrzymały stopnie zła”. Orygenes:
O ga d a ch IV, VIII. S. 122 — przyp. tłum.] Orygenes czuje się już zobowiązany do definiowania
Boga jako summum bonum, przynajmniej implicite, przeto zdradza skłonność do odbierania
złu substancji. Jest już bardzo bliski augustiańskiemu 'p6]ąaaprivatio boni, gdy mówi: „Certum
namque est malum esse bono carer¿’ (Deprincipiis II, IX, 2, col. 225.) |„Z całą przecież pewnością
złem jest nieposiadanie dobra”. Orygenes: O g a d a c h . S. 173 — przyp. tłum.] Ale twierdzenie
to bezpośrednio poprzedza inne: „Reccedere autem a bono, non aliud est quam effici in malo”
(De principiis II, IX, 2, col 226 i nast.). [„Odchodzenie od dobra nie jest bowiem niczym
innym, jak formowaniem się w złu”. C^rygenes: O ^sadach. S. 173 — przyp. tłum.] Tym
samym Orygenes jasno pokazuje, że ponmożenie jednego lub pomniejszenie drugiego oznacza,
iż dobro i zło stanowią równoważne połowy pewnej opozycji.
60 Aion
obszerne, to, czego rozciągłości nikt nie zna, poddaje się ostatecznemu
w yro kow i. D łateg o dobrze zrobim y, jeśłi starannie zbadam y te
psychologiczne aspekty procesu indywiduacji w świetle tradycji chrześci
jańskiej, zna ona bowiem opis takiego procesu znacznie przerastający
naszą skromną próbę indywidualną, jeśli chodzi o jego dokładność i suges-
tywność, mimo że przedstawianemu przez ów opis obrazowi Jaźni —
Chryrstusowi — brakuje przynależnego mu cienia.
80 Przyczyną tego jest, jak już wskazano, doktryna o summum bonum.
Ireneusz słusznie wyspowiada się wobec gnostyków, że „światłu ich ojca”
należałaby się nagana, ponieważ „nie może oświecić i wypełnić nawet
tego, co w nim było (to znaczy cienia i pustki)”’^. Ireneuszowi wydaje się
odrażające i godne nagany, że można by zakładać, iż we wnętrzu świetlistej
pleromy znajduje się „ciemna pustka bez formyr” . Dla chrześcijanina ani
Bóg, ani Chrystus nie mogli być czyimś paradoksalnym; musieli być
jednoznaczni — tak też zostało po dziś dzień. Nie zdawano sobie sprawy
— i, jak się wydaje, dziś jeszcze (poza kilkoma chwalebnymi wy'jątkami)
nikt nie wie — że hjbris spekulującego intelektu już starożytnych zwiodła
na pokuszenie, by zarozumiale roić sobie, że można podać filozoficzną
definicję Boga, i to skonstruowaną w ten sposób, by Bóg został niejako
zobowiązany? ażeby być summum bonum. Pewien teolog protestancki posunął
się nawet do twierdzenia, że „Bóg m o ż e być tylko dobry?!”. Chyba ty?lko
Jahwe mógłby dać mu nauczkę, skoro sam nie jest w stanie zrozumieć, że
wygłaszając podobne twierdzenia, dokonuje zamachu na wszechmoc i wol
ność Boga. Uzurpowanie .summum bonum ma rzecz jasna głębokie przyczyny
(tu jednak nie mogę w nie wnilcać), niemniej jest to powodem tego, że
powstało pojęcie privatio boni niweczące realność zła — pojęcie, które
znajdziemy już u Bazy?lego Wielkiego (330-379), później u Pseudo-Dionizego
Areopagity (druga połowa IV weku), a wreszcie w pełnej krasie u Augustyna.
81 Zanim uczynili to inni, już Tacjan (II wiek) reprezentuje późniejszą
zasadę „Omne bonum a Deo, omne malum ab bomine”, mówi bowiem: „Bóg nie
uczynił nic złego; to z nas zrodziła się wszelka niesprawiedliwość”^. Ujęcie
to reprezentuje też Teofd z Antiochii (II wiek) w swym ])úraícAídylutolycun?‘'.
82 Bazyli powiada: „Nie powinieneś ani uważać Boga za sprawcę istnienia
zła, ani nie powinieneś wmawiać sobie, że zło ma własną substancję
(Jdian hypóstasin tou kakou enai). Albowiem zło nie istnieje ani jako coś
żywego, ani nie uważamy, by istniała jego substancjalna istotowość (ousian
enhypóstaton). Zło jest zaprzeczeniem (steresis, dcjsłownie; obrabowaniem)
dobra... A więc zło nie polega na własnym istnieniu (en idia hjparksei),
lecz powstaje później jako skutek okaleczenia iperomasin) duszy^*^. Zło nie
jest bowiem ani nie stworzone, jak sądzą niewierni, którzy stawiają je na
równi z naturą dobra... ani stworzone. Jeśli bowiem wszystktj jest z Boga,
to jak zło może pochodzić z dobra?”’'’
Inne iniejsce rzuca świado na logikę tego twierdzenia. W drugiej Homilia 83
in Hexaemeron mówi Bazyli: „Wcale nie jest pobożne twierdzenie, że zło
ma swój początek w Bogu, ponieważ jedna część przeciwieństwa nie
wynika z drugiej. Albowiem ani życie nie tworzy śmierci, ani mrok nie jest
początkiem światła, ani choroba nie jest stwórcą zdrowia... Jeśli więc...
(zło) jest ani nie stworzone, ani stworzone przez Boga, to skąd ma swą
naturę? Nikt bowiem, kto ma udział w życiu, nie zaprzeczy, że zło istnieje.
Cóż więc powiadamy? Ze zło nie jest istnością żywą i uduchowioną, lecz że
jest stanem [diathesis) w duszy, który zachowuje się przeciwnie do cnot}', <i to>
z powodu oderwania się od dobra, stanem wynikającym od lekkomyślnych
(rhathjmois) (to znaczy: stanem spowodowanym przez lekkomyślnych)...
I<Cażdy może widzieć w sobie sprawcę istniejącego w nim zła”’^.
Naturalny stan faktyczny polegający na tym, że kiedy mówimy „wyso- 84
ko”, z miejsca musimy wyobrazić sobie „nisko”, potajemnie przekształca
się w związek przyczynowy, tym samym zaś prowadzi ad absurdum, jest
bowiem oczywiste, że ciemność nie stwarza światła, tak jak światło nie
stwarza ciemności. Idea dobra i zła jest jednak przesłanką osądu moralnego.
Jest to logicznie równoważna para przeciwieństw, która jako taka stanowi
conditio sine qua non wszelkiego aktu poznania. Z empirycznego punktu
widzenia nic więcej o ty'm nie da się powiedzieć. A więc wychodząc z tego
stanowiska, trzeba by stwierdzić, że dobro i zło jako współistotne połowy
pewnego osądu moralnego nie pochodzą jedno od drugiego, lecz że zawsze
istnieją razem. Zło — tak jak dobro — to ludzka kategoria wartościująca,
to my zaś jesteśmy autorami mtjralnych sądów wartościujący'ch, w ogra-
niczony'm stopniu jesteśmy też autorami owych stanów fakty'cznych,
które podlegają osądowi moralnemu. Te stany faktyczne jeden określa
Bazyli sądzi, że mroki świata powstały za sprawą cienia rzucanego przez ciało
nieba. {Homiliae in Hexaemeron 11, 5, coL 40). [PG 29 — przyP- tłum.]
Homilia: Q uod Deus non est auctor malorum, col 341. [PG 32 — ptzyp- tłum.]
Homiliae in Hexaemeron. De Spińtu sancto, col 37. [Przyp. wyd.]
62 A ion
mianem dobrych, inny natomiast widzi w nich zło. C onsensus gen era lis
istnieje z grubsza jedynie w najbardziej podstawowy^ch sytuacjach. Jeśli
więc za Bazylim postrzegamy człowieka jako twórcę zła, to jednocześnie
twierdzimy, że jest on też twórcą dobra. Człowiek jest jednak przede
wszystkim autorem samego osądu; nie da się tak łatwo stwierdzić jego
odpowiedzialności w stosunku do ocenianych stanów faktycznych — w
tym celu trzeba by móc jasno zdefiniować zakres wolności jego woH. A
psychiatra wie, jak rozpaczliwie trudne byłoby to zadanie.
85 Z tych powodów psycholog cofa się przed twierdzeniami metafi
zycznymi, musi jednak krytykować uzasadnienia p riva tio boni podane przez
człowieka. Jeśli więc Bazyli z jednej strony twierdzi, że zło nie ma
własnej substancji, lecz że powstaje ono z „okaleczenia duszy”, z drugiej
zaś jest przekonany, że zło rzeczywiście istnieje, to względna rzeczywistość
zła Ugruntowuje się na rzeczywistym „okaleczeniu” duszy, które musi
mieć równie rzeczywistą przyczynę. Jeśli dusza pierwomie została stworzona
jako dobra, tc5 równie rzeczywiście została później zepsuta, i to za sprawą
rzeczywistej przyczyny, nawet jeśH przyczyna ta sprowadzałaby się tylko
do beztroski, lekkomyślności i zaniedbania — takie jest bowiem znaczenie
słowa „ rh athjm ia” . Jeśli coś — chciałbym to podkreślić z całym naciskiem
— sprowadza się do psychicznego stanu faktycznego, to bynajmniej nie
oznacza to, że ulega to redukcji a d nihilum, i ty^m samym zostaje zniweczone;
oznacza to, że to coś zostaje przesunięte do sfery r z e c z y w i s t o ś c i
p s y c h i c z n e j , którą empirycznie znacznie łatwiej stwierdzić niż na
przykład realność dogmatycznego Diabła, ten bowiem według autentycz
nych wypowiedzi nie został wy^naleziony przez człowieka, lecz istniał już
przed nim. Jeśli więc Diabeł z wolnej woli odszczepił się od Boga, to
z jednej strony dowodzi to tego, że zło było na świecie, nim jeszcze
człowiek zaistoiał — człowiek nie może przeto by?ć jego jedynym stwórcą
— z drugiej zaś świadczy to o tym, że już Diabeł miał „okaleczoną” duszę,
za co należy obarczyć odpowiedzialnością jakąś równie rzeczywistą przy
czynę. Podstawowy? błąd argumentu Bazylego polega na p etitio p rin cip ii
prowadzącej do nie dający?ch się rozwikłać sprzeczności: a p rio ri zakłada
się, że należy negować samodzielność zła, nawet wbrew dogmaty?cznemu
stwierdzeniu o wieczności Diabła. Zewnętrzny?m powodem tego stanu
rzeczy by?ło, z historycznego punktu widzenia, zagrożenie manichejskim
dualizmem — widzimy to jasno zwłaszcza w piśmie A dversu s M anichaeo^^
Tytus z Bostry: Adversus Manichaeos. Col. 1132 i nast. [PG 18 — przyP- dura.j
Chrystus — symbol ]a;(n/ 63
” Jan Chryzostom: '^esponsiones ad orthodoxas, col 1313 i nast. Znane jako Justini opera
spuria. [PG 6 — ptzyp- tłum.j
Pseudo-Dionizy Areopagita: De divinis nominibus IV, 18—20. [PG 3, c«/ 716 i nast.
Pseudo-Dionizy Areopagita: O imionach Bosych. Przeł. ks. Emmanuel Bułhak. Lublin:
Wydawnictwo Onion 1995. S. 38 — ł^tzyp. dum.]
■" Pseudo-Dionizy Areopagita: De divinis nominibus IV, 18-20. [Pseudo-Dionizy
Areopagita: O imionach Bosych. S. 38 — ptzyp. tłum.]
Pseudo-Dionizy Areopagita: De divinis nominibus IV, 18—20. [Pseudo-Dionizy
Areopagita: O imionach Bosych. S. 39 — przyP- tłum.]
Pseudo-Dionizy Areopagita: De divinis nominibus IV, 18—20. [Pseudo-Dionizy
Areopagita: O imionach Boiych. S. 37 — przyp. tłum.]
64 A ion
bonitas infeńomm addit laudibus meliorum... Ea vero quae dicuntur mala, aut vitia
sunt rerum bonarum, que omnio extra res bonas p e r se ipsa alicuhi esse non
possunt.,, Sed ipsa quoque vitia testimonium perhibent bonitati naturaru?n. Q uod
enim malum est p e r vitium, profecto bonum est p e r naturam, Vitium quippe contra
naturam est, quia naturae nocet: nec noceret, nisi bonum eius minueret Non est ergo
malum nisipnvatio boni. A c p e r hos nusquam est nisi in re aliqua bona.,. A c p e r
bona sine malis esse possunt, sicut ipse Deus, et quceque superiora coelestia: mala
non sunt,,, si autem nocent, bonum minuut: et si amplius nocent, habent adhuc
bonum quod minuant: et si totum consumunt, nihil naturae remanebit qui noceatur;
ac p e r hoc nec malum erit a quo noceatur, quando natura defueńt, cuius bonum
nocendo minuatur"'"^"^,
90 U ber sententiarum ex Augustino powiada: ,,JSiulla est substantia mali quia
quod auctorem Deum non habet, non est: ita vitium corruptionis nihil est aliud, quam
„Z tego powodu jednak wszystkie rzeczy są dobre, ponieważ jedne rzeczy wobec
drugich są lepsze, a jakość rzeczy mniej dobrych zostaje wzmocniona przez jakość rzeczy
lepszych... to jednak, co określamy mianem złych rzeczy, to albo niedostatki rzeczy
dobrych, przeto te pierwsze nie mogą istnieć ani jako takie, ani poza rzeczami dobrymi...
lecz nawet te błędy świadczą o dobru natur (substancji). Co jest bowiem złe wskutek swej
niedostateczności, to po prawdzie dobre jest z natury Niedostateczność jest bowiem
przeciwna substancji, ponieważ szkodzi substancji: nie mogłaby zaś niedostateczność
szkodzić substancji inaczej, jak tylko przez pomniejszanie jej dobra. W rezultacie zło jest
tylko nieobecnością dobra. I dlatego nigdzie nie ma żadnej innej rzeczy, jak tylko dobra...
I dlatego dobro może istnieć bez zła, jak na przykład sam Bóg i wszystkie wyższe (istoty)
niebieskie; zło natomiast nie może istnieć bez dobra. Jeśli bowiem nie szkodzi ono
niczemu, nie jest złe; jeśli jednak szkodzi, umniejsza dobro; jeśli zaś niszczy całą rzecz, to
już nie ma żadnej substancji, której m o^oby szkodzić, bo przecież wtedy brakuje substancji,
której dobro mogłoby być pomniejszone przez zło”. (Sw. Augustyn: Contra adversańum
tegis etprop})etarum 1, 4 i nast. [coL 606 i nast. Opera omnia. T. 8. — przyp- wyd.] Mimo że
Dialogus quaestionum nie jest autentycznym dziełem Augustyna, wyraźnie oddaje jego
punkt widzenia. Dialogus quaestionum \sexaginta quinqué. Opera omnia. T. 6] XVI: ,,Cum Deus
omnia bona creavit, nihilque sit quod non ab Uto conditum sit, unde malum? Kesp. Malum natura non
est; sed p riv a tio boni hoc nomen accepit. Denique bonum potest esse sine malo, sed malum non
potest esse sine bono, nec potest esse malum ubi non Juerit bonum... Ideoque quando dicimus bonum,
naturam laudamus; quando dicimus malum, non naturam, sed vitium, quod est bonae naturae contrańum,
reprehendimus\ („Ponieważ Bóg wszystko stworzył dobre, a nic, czego nie stworzył, nie
istnieje — skąd zło? Odpowiedź: Zło nie jest substancją, lecz nieobecnością dobra, toteż
nie może istnieć zło, jeśli i dobro nie istnieje. Jeśli więc używamy wyrażenia dobre,
chw alim y jakąś substancję, gdy jednak m ów im y złe, nie ganim y substancji, lecz
niedostateczność przeciwstawioną dobrej substancji”.)
finiquitas nulla substantia est ”. („Zło nie jest substancją”.) Sw. Augustyn: IJher senten-
ńarum. Opera omnia. T. 6. CCXXVI1I \col 2590 — przyp- wyd.j „Ej/ natura in qua nullum
malum est, vel eńam nullum malum esse potest. Hsse autem natura, in qua nullum bonum sit, non
potesf\ („Nie ma substancji (gatunku naturalnego), w której nie ma zła czy w której
Chrystus — sy?7ibol ]aifłń 65
hwrdhiatae vcl desideńum vel actio vokmtatir^^\ Zgodnie tym mówi Augustyn:
,,Non ferm m est mahmi; sed qui a d facinus utiturferro, ipse malus est"'"^^.
Z tych w^^odów Pseudo-Dic)ni7,ego i Augustyna widać jasno, że zło 91
jako takie nie ma żadnej substancji czy bytu, stanowi bowiem tylko
pomniejszenie dobra, natomiast samo dobro ma substancję. Zło to vitium,
czyli złe uży-wanie rzeczy, a wobec tego niedobre postanowienie woli
(zaślepienie złym pożądaniem i temu podobne). Tomasz z Akwinu, wielki
Ojciec Kościoła, powiada w odniesieniu do przytoczonego cytatu z Pseudo-
Dionizego Areopagit}^: „Jedną ze stron przeciwstawnych poznajemy przez
drugą; np, ciemności przez światło. Tak i tu: poznanie, czym jest zło,
trzeba wziąć z pojęcia dobra. Otóż wy^żej powiedzieliśmy, że poprzez
dobro rozumiemy to wszystko, co jest pożądalne; a ponieważ wszelka
natura pożąda swego bytu i swojej doskonałości, dlatego należy stwierdzić,
że to właśnie byt i doskonałość każdej natury stanowi sedno dobroci.
I dlatego wcale nie może tak być, żeby zło oznaczało jakow)^ś byt istniejący
lub jakowąś formę czy naturę. Pozostaje więc, że nazwa zło oznacza jako-
wąś nieobecność dobra”'’^. „Zło nie jest bytem; dobro zaś jest bytem’"^^.
„...wszelki czynnik działa dla dobra. Jasne jest bowiem z tego, że każdy
czynnik działa dla celu {conveniens)^ każdy bowiem czynnik zmierza do
czegoś określonego... Co zaś komuś odpowiada {conveniens).^ jest dla niego
dobrem. A zatem wszelki czynnik działa dla dobra”^*^.
Sam Tomasz odnosi się do stwierdzenia Arystotelesa, że „To jest 92
bielsze, w czym jest mniej domieszki czerni”^\ ale nie wspomina przy
tym , że twierdzenie: „To jest bardziej czarne, w czym mniej jest domieszki
nawet nie może być zła. Nie jest jednak możliwe, by istniała substancja, w której nie ma
dobra.’^ Św. Augustyn: LJher smtmtiamm. Opera omnia. T. 6. CLX \coL 2581 i nast — przyp. wyd.]
Św. Augustyn: l^her sententiarum. Opera omnia. T. 6. CLXXV1 („Nie ma substancji
(samodzielnego bytu) zła, jeśli bowiem BcSg go nie stworzył, nie istnieje. A więc błąd
zepsucia to nic innego, jak tylko pożądanie lub akt woli nieokiełznanej”.)
Sw. Augustyn: Sermones supposińi. Opera omnia. T. 5. I, 3, col. 2287. („Nie żelazo jest
złe, lecz ten, kto używa go w złym działaniu”.)
Św. Tomasz z Akwinu: Suma teologic:(na. Przeł. i objaśnienia: o. Pius Bełch O.P.
London: Nakładem Katolickiego (Ośrodka W ydawniczego Veritas 1978. T 4. 48, 1. S. 62.
[Prz}^. tłum.]
Św. Tomasz z Akwinu: Suma teologicf^a. 48, 3. S. 66. [Przyp. tłum.]
autefn conveniens est alicui est illi bonum. Ergo omne agens agit propter bonum Św.
Tomasz z Alcwinu: Summa jilo^fici^a. Przekł. z wyd. łac. dokonanego na rozkaz papieża
ixcjna XIII. Kraków: Nakładem Wiadomości Katolickich 1933. III, III, S. 7—8. [Przyp. tłum.]
Św. Tomasz z Akwinu: Suma teologiczna. 48, 2. S. 64. [Przyp. tłum.|
66 A ion
b ieli”, nie m o że sobie rośeić praw a do tej sam ej w ażności, bo jest tylko
logicznie rów now ażne z p ierw szym . N ależałoby w ięc dodać, że nie tylko
ciem n o ść p oznaje się przez światło, ale też światło poznaje się przez
ciem ność.
93 Skoro w ięc tylko to, co działa, jest rzeczyw iste, to — zdaniem Tom asza
— jedyn ie do bro jest rzeczyw iste, a zatem tydko dobro istnieje. Jego
argum entacja podsuw a nam jednak bonum oznaczające tyde, co „dostateczne,
odpo w iednie \convenienĄ, celne, stosow ne” . A w ięc sform ułow anie „omne
agem agit propter bonum” należałoby? przetłum aczyć: każdy czynnik działa
ze w zg lęd u na to, co m u odpow iada. O tóż, jak w iadom o. D iabeł też tak
czyni. Diabeł też m a appeńhik, z pewnością nie dąży do spełnienia się w dobru,
lecz raczej w złu, z czego nie da się jednak w ysnu ć w niosku, że dlatego
ow o jego dążen ie m a naturę dobra.
94 M o żn a rzecz jasn a p rzedstaw iać zło jako p om niejszenie dobra, tylko
że posługując się tą logiką m oglibyśm y stw ierdzić: tem peratura zim y
p o larn ej, kied y zam arza nam nos i uszy, jest w zględn ie niew iele niższa od
upału zw rotnikow ego, czyż bow iem nie jest ona znacznie w yższa od
tem p eratu ry —2 7 3 ,1 5°C zera b ezw zględ nego ? W szystko, co znajduje się
na ziem i, charakteryzu je się jakąś „ciepłotą” , a to oznacza, że nigdzie na
kuli ziem skiej p u n kt zera bezw zględnego naw et w przyb liżen iu nie został
osiągnięty. Ja k w szystkie rzeczy są m niej lub bardziej „d ob re”, jak zim no
jest tylko p om niejszeniem ciepła, tak też zło nie jest niczy?m innym , tylko
p om n iejszen iem dobra. Ta argum entacja p m atio boni jest eufemiczny?m
petitio principii, niezależn ie od tego, czy zło jest m niejszym dobrem , czy
też skutkiem skończoności i o graniczoności rzeczy stw orzonych. Ten
fałszyw y w n io sek siłą rzeczy w yn ika z założenia Deus = summum bonum,
p o n iew aż n iep odo bn a, ażeby doskonale d o b ry D uch mógł stw orzyć zło.
N ie, B ó g stw orzył sam o dobro lub m niejsze dobro (które laik m ógłby
po prostu nazw ać złem )“ . Ponieważ jednak m im o upału strasznie m arznie
m y n aw et w tem peraturze w yższej niż —2 7 3 ,1 5°C, istnieją też tacy ludzie,
którzy w p raw d zie zostali stw orzeni przez B o ga, ale są tylko m inim alnie
dobrzy, p rzeto — m aksym alnie żli.
która chciałaby je ująć jałco nieistotne czy zgoła nie istniejące. Psychologia
to nauka em p iryczn a — m a do czynienia z realnościam i. D latego jako
psycholog ani nie m am zam iaru, ani kom petencji, liy w trącać się do kwestii
m etafizycznych. M uszę jednak polem izow ać, gd y m etafizyka przenika
do dziedziny em p irii, dając interpretację, która z em p iryczn ego punktu
w idzen ia nijak nie jest uzasadniona. Toteż m oja k ry ty k a privatio boni sięga
jedynie tam , gdzie sięga dośw iadczenie p sychologiczne. Z naukow ego
punktu w idzen ia uzasadnienie pńvatio boni jest, jak każdy w idzi, pełitio
principii, w w yp ad ku której, jak w iadom o, zaw sze w ych odzi na jaw ttj, co
m iała ukryć. A rgu m enty tego rodzaju nie m ają siły przekonyw ania. To,
że się je nie tylko stosuje, ałe jeszcze w ierzy w nie bez zastrzeżeń, stanow i
dla m nie fakt, którego tak łatwo nie m ogę om inąć. Fakt ten oznacza
bow iem istn iejącą a p rioń ten d en cję do up rzyw ilejo w an ia „d o b ra” , i to
w do datku za p o m o cą w szystkich d o stępnych środków, obojętnie, czy
się do tego nadają, czy nie. JeśH w ięc m etafizyka chrześcijańska upiera się
przy do ktryn ie privatio boni, w yraża tym sam ym tendencję, by w każdym
w yp adku p tw ię k sz ać dobro i p om niejszać zło, toteż m etafizycznie rzecz
biorąc do ktryn a ta m oże być praw dziw a. Jeśli o to chodzi, nie roszczę
sobie pretensji do w ydaw ania jakiegokolw iek sądu. M uszę jednak obstaw ać
przy tym , że w dziedzinie doświadczenia, którą się zajmujemy, białe i czar
ne, św iado i ciem n o ści, dobro i zło stanow ią rów now ażne przeciw ieństw a
i że jeden człon tego przeciw ień stw a za każdym razem zakłada istnienie
drugiego członu.
99 Ten p ro sty fakt został odpow iednio do cen io ny już w tak zw anych
Homiliach KJementyńskich^^ — zbiorze p ism gnostyrcko-chrześcijańskich
zredagow anych około 150 (?) roku, w ten m ianow icie sposób, że nieznany
autor ujął dobro i zło jako praw icę i lew icę B o ga, uznając, że stw orzenie
w ogóle składa się z sam ych syzy^gii, to znaczy p ar przeciw ieństw. M arinus,
uczeń Bardezanesa, podobnie ujmuje dobro jako to, co świediste i z prawa
Adolf von Harnack {l^hrhuch der Dogmengeschichte. Tübingen 1931. T 1: Die Entstehung
der kirchlichen Dogmas. S. 332) datuje l^omilie Klementyńskie na pocz.ątek IV wieku i repre
zentuje pogląd, że nie zawierają one „żadnego tekstu źródłowego, który z minimalną
bodaj dozą prawdopodobieństwa można by datować na II wiek”. Harnack uważa za to,
że teologię tę znacznie przewyższa islam. Zarówno Jahwe, jak Allah to niezdolne do
refleksji (jbrazy Boga, podczas gdy w wypadku Homilii Klementyńskich u dzieła był Duch
psychologiczno-refleksyjny. Fakt, że oznacza to rozłożenie pojęcia Boga, jak sądzi Harnack,
pozostawiam tu bez dalszych dociekań — nie należy za daleko posuwać się z lękiem
wobec psychologii.
Chrystus —symbol fa;^n/ 69
[Adamantius:] Der Dialog des A ’peri thys eis theon orthespísteos. Hg. von W.H. van des
Sande Bakhuysen. Leipzig 1908. S. 119.
.-).s Ifeneusz: Adversus Haereses I, 30, 3.
“ Por. triady funkcji w: Carl Gustav Jung: Zur 'Phänomenologie des Geistes im Märchen.
[„Eranos-Jahrbuch 1945”. Zürich: Rhein-Verlag 1946. Gesammelte Werke. T. 9/1. Par.
425 i nast. Fenomenologia ducha iv baśniach. W: Carl Gustav Jung: Archetypy i symbole. S. 404-405
— prz)'p. tlum.[ Triada żeńska lub somatyczna składa się z epithymia (pożądanie), orgé (gniew)
i lype (żal), triada męska składa się zaś z logismós (namysł), gnósis (poznanie) i phóbos (lęk).
” Ckmentis Komani quaeferuntur Homiliae 'XX. Hg. von A.R.M. Dressel. [B.m.[ 1853. XX, II.
■»iP"
70 A hn
Pa»? XXXII, 39: ,Ja zabijam i Ja sam ożywiam”. Przeł. ks. Władysław Borowsisi CRL.
Bihtia Tysiąclecia. [Przyp. tłum.j
® Wydaje mi się, że zamiast „oiises gnómeś" bardziej sensowna jest lekcja „outes”. Paul
Anton de Lagarde [Paul Anton Boctticher] {Clementina. Leipzig 1865. S. 190) czytał tu:
„pâses ousias... oûses gn óm ei'.
d em entis Ikomanis quae feruntur Homiliae XX. XX, XX, 3: „tes meta ten krasin”.
C hrystus— symbol ja^ ni 71
K lem ens R zym ski jest p rzed staw icielem chrześcijaństw a P iotro w ego 103
0 charakterze w\'bitnie ko ścielnym (czy zrytuaU zownym ) — zd radza swe
zw iązki z pierw o tn ym K ościołem jud eoch rześcijań skim także poprzez
do ktryn ę o dw óch asp ektach Bc^ga. W do ktryn ie tej w edług św iadectw a
E pifaniusza znajdziem y ebionicką ideę o dw óch synach Bożych: starszym ,
Szatanie, i m łodszym , Chrystusie*^’ . Z pew nością na tę właśnie ideę w skazuje
M ichajasz, jeden z uczesm ików rozmowy, który? sądzi, że skoro dobro i zło
pow stały w taki sam sposób, to m uszą być rodzeństw em '’^.
W środkow ej części (judeochrześcijańskiej) 2Lęok'3\xp^y Wniebowstcfpienie 104
h^ajas^a zn ajdujem y w izję Izajasza o siedm iu n iebach, przez które był
prowadzony^^. N ajp ierw ujrzał Sam m aela i jego zastępy, z któ rym i na
nieboskłonie stoczył „w ielki b ó j”. A le Anioł poprow adził g o w yżej do
tro nu sto jącego w p ierw szym niebie. Po praw icy tro nu stali aniołowie
p iękn iejsi od anicałów po lew icy. C i, którzy stali po praw icy, „w znieśli
p ien ia p och w alne je d n y m głosem ”; ci, którzy staU po lew icy, śpiew ali
za nim i, a ich śpiew n ie był taki sam . W d ru gim niebie aniołow ie byli
p iękn iejsi niż w p ierw szym , a m ięd zy nim i nie było żadnej różnicy,
podobnie w w yższych niebach. Sam m ael najw yraźniej m a jeszcze w idoczny
w pływ na to, co dzieje się w pierw szym niebie, jako że aniołowie „po lew icy”
nie są tak piękni jak aniołow ie po praw icy, tak sam o nieba dolne nie są
tak św ietne jak n ieb a gó rn e, m im o że jedno p rześciga d ru gie w e w sp an ia
łości. D iab eł, tak jak g n o sty c c y a rc h o n c i, zn ajd u je się n a n ie b o sk ło n ie
1 w raz ze sw ym i aniołam i jest niew ątpliw ie odpow iednikiem bogów i m ocy
astrologicznych. Jego sfera w skutek znacznego uszczuplenia blasku przenika
się z boską sferą Trójcy, której św iatło sięga aż do d o ln ego nieba. W ten
sposób n akreślon y został obraz p rzed staw iający o dpo w iednio ść p rzeci
w ieństw , p odo b ny do o brazu p rzeciw ień stw lewej i praw ej ręki. Charakte-
ry'St5?czne, że i ta w izja — podobnie jak w izja K lem ensa — przypada na
o kres p rzedm an ich ejski (II w iek), kied y jeszcze nie trzeba się było bronić
p rzed ko nkurencją m anichejczyków . W owy?m czasie m ożna było jeszcze
zary?sować praw dziwą relację yin-yang — obraz znacznie bMższy faktom niż
d o k tryn a p m atio boni., p oza tym w niczym nie uszczup lający m onoteizm u.
co p o kazuje jedność Dao łączącaj/ « \yang (jezu ici słusznie przetłum aczyli
Dao jako „B ó g”). W ydaje się, że dopiero m anichejski dualizm uśw iadom ił
O jcom , iż nie zdając sobie jasno z tego spraw y — tak napraw dę m ocno
w ierzyli w substan cjaln ość zła. I nagłe zrozum ienie tego zw iodło ich na
m an o w ce w ątp liw ego an tropom orfizm u zasadzającego się na hipotezie,
że to, czego człowiek nie m oże pogodzić, dla B oga też jest nie do p ogo
dzenia. W cześniejsza epoka p ierw otnego chrześcijaństw a m ogła uniknąć
tego błędu dzięki swej w iększej nieśw iadom ości.
105 M o żn a by zapew ne wy?sunąć przypuszczenie, że w gnostyxkich kręgach
synkretycznego judaizm u kont}'nuowano dyskuję na tem at jahw istycznego
o brazu B o ga — dyskusję zapoczątkow aną już w Księdr^ Hioba; dyskusję
tę kontynuow ano być m oże tym bardziej, że chrześcijańska odpow iedź na
to pytanie — to znaczy ostateczne rozstrzygnięcie na korzyść tezy o dobroci
Boga®'* — nie zadow alała konserw atyw nych Żydów. Charaktery?styczne
w ięc, że w łaśnie w śród palestyńskich judeochrześcijan zrodziła się doktry'na
o dw óch p rzeciw n ych sobie Synach B ożych. W obrębie chrześcijaństw a
dcjktryna ta znalazła wy'raz u bogom iłów i katarów, a w judaizm ie stała
się p rzed m io tem dalszych spekulacji religijnych, by ostatecznie na dobre
zn aleźć m iejsce p o o bu stronach kabalisty'cznego drzew a sefirot, to znaczy
w Chesed (m iłości) i D in (spraw iedliw ości). Pan Zwi W erblowsky, uczony
rabiniczny, zechciał łaskaw ie przygotow ać m i całą listę m iejsc w literaturze
h eb rajskiej, które odnoszą się do tego p ro blem u‘’\
106 R ab b i J o s e f n aucza: „Co napisano (S^emot X II, 22): A ż do rana nie
p o w in ien n ik t z w as wy^chodzić przed drzwi sw ego domu'"'’, m ów i nam ,
że g d y syn zatracen ia raz uzyska sw obodę działania, już nie odróżnia
do b ra od zła. B a, w ięcej: zaczyna się on od spraw iedliw ego”*’^. N a tem at
Sr^mot X X X III, 5 („...i jeślibym przez jedną chw ilę szedł p ośród ciebie,
zgładziłbyjm cię”*’**) m ów i m idrasz: „<Jahwe pow iada:) M ógłbym się gniew ać
n a w as sekun dę, albow iem tyle trw a m ój gniew, jak n apisano (Jes^a/a
X X V I, 20): „Sktyj się na małą chw ilę, aż gniew przem inie”"^’ . Jah w e prze
strzega p rzed swą nieokiełznaną gniew liw ością. JeśU w chwiU gn iew u
B ożego w ypow iedziana zostanie kłątwa, na pew no będzie sl^uteczna. D la
tego B alaam , który „w w iedzy N ajw )'ższego m a udział”’®i został wez.wany
przez B alaka, by przeklął Izraela, był tak n ieb ezpieczn ym w ro giem —
znał on b ow iem chw ilę gniew u Bożego^’ .
M iłość i m iłosierdzie Boga to jego praw ica, spraw iedliw ość i praw orząd 107
ność to lewica. Czytam y więc w komentarzu do Malachim 1, XXII, 19 („Ujrza
łem ... stały p rzy N im po Je g o praw ej i po lew ej stronie w szystkie zastęp y 'W--..,,I I
n ieb ieskie”’ ^: „C zyż istnieje strona praw a i lew a? O znacza to, że (jbrońcy /Lc
stoją po prawicy, a oskarżyciele po lew icy”’ ^. D o S\emot'X.V, 6 („U w ielbio
na jest p o tęga praw icy T w ej, Panie, Praw ica Tw a, o Panie, starła n iep rzyja
ciół”'"'): „K iedy Izrael czyni w olę B o żą, w ted y spraw ia, że i lew ica staje
się praw icą. G dy jednak Izrael nie czyni w oli B ożej, w ted y n aw et p raw ica
staje się lew icą”’ ^. [Do Jij/r „L ew ica Pana odpycha, praw ica
p rzy g arn ia”’ *’.
Ja k g ro źn y aspekt m a spraw iedliw ość B oga, p rzed staw ia n astęp ujące 108
rozw ażanie: „Tak m ów ił Święty, pochw alone niech będzie im ię Je g o : Jeśli
stw orzę św iat m iłosierdziem , g rzech y w ezm ą gó rę; jeśli zaś stw orzę św iat
praw em , jakże się on ostcji? A w ięc stw orzę g o praw em i m iłosierdziem .
O, oby tych dw oje m ogło się ostać razem !”” M idrasz do Beres^it X V III,
23 (prośba A b rah am a za Sodom ą) p ow iada (ustam i A braham a): „Jeśli
chcesz m ieć św iat, to nie m oże nim rządzić (surow e) prawo. Je śli chcesz
m ieć prawo, to św iat nie m oże istnieć. N ie m ożesz m ieć jednego i d ru gie
g o naraz. Je śli choć trochę nie ustąpisz, to św iat się nie o stanie””*.
“ 7^ XXVI, 20. Przeł. o. Józef Paściak OP. Bibtia Tysiąclecia. [Przyp. tłum.]
™U ) XXIV, 16. Przel. o. Stanisław Stańczyk CSsR. Bihtia Tysiąclecia. [Przyp. tłum.j
Talmud Bahiloński. Traktat Berachot 7a.
/ iCr/XXII, 19. Przeł. ks. Piotr Szpilewicz. Biblia Tysiąclecia. [Przyp. tlum.j
Midrass^ Tanchuma'. Szemot XVII. \Midras;^ Tanchuma autor przytacza z wydania
w języku hebrajskim w oprać. Salomona Bubera; Wilno 1885 — przj'p. tłum.j
Wj XV, 6. Przel. ks. Stanisław Łach. Biblia Tysiąclecia. [Przyp. tłum.j
Rashi (Solomon ben Isaac of Troyes); Pentateuch with Targum Onkelos... and Kashi’s
Commentary. Translated by M. Rosenbaum and A.M. Silbermann. 5 t. London 1929—1934.
Alidras:^ ,S\ir Has^ińm II, 6.
Beres^it Rabba X ll, 15. [Ten midrasz autor przytacza z wydania: Hg. von J. Theodor
und Christian Albeck. 3. t. Berlin 1912-1936 — przyp. tlum.j
™Beres^it Kahba XXXIX, 6.
74 A ion
Poniew aż p sych o lo gia nie jest m etafizyką, z faktu, że stw ierdziła 112
w}fstępowanie równoważnych przeciwieństw, nie m ożna w}'snuwać w niosku
o dualizm ie m etafizyczn ym ani też im p utow ać d ualizm u sam ej p sych o
logii“’ . Psycho logia w ie, że ró w no w ażn ość p rzeciw ień stw to n ieo d zo w n y
w arun ek aktu p oznan ia, bez którego niemożUwe byłoby jakieko lw iek
rozróżnienie. Ale nie jest praw dopodobne, by coś, co w ten sposób w iąże
się z aktem poznania, było też eo ipso cechą p rzed m io tu. M o żn a by
raczej przyp uszczać, że to przede w szystkim nasza św iad om ość określa
różnice m iędzy rzeczam i, ocenia je, a nawet tworzy w sytuacji, gdy w ręcz nie
dają się one postrzec. ,
Ideą privatio boni zająłem się bardziej wnikliwie, ponieważ w pewnym 113
sensie ponosi ona odpowiedzialność za zbyt opt)?mistyczne ujęcie zła w na
turze ludzkiej i za zbyt pesymist}'czne ujęcie samej duszy ludzkiej. W prze
ciwieństwie do tego prehistoria chrześcijańska z nieubłaganą konsekwencją
Chrystusowi przeciwstawiała Ant}'chr5 ista, jakże bowiem można mówić
o tym, co „w górze”, skoro nie ma tego, co „w dole”; o tym, co „z lewa”, jeśli
nie ma tego, co „z prawa”; o „dobru”, skoro nie m a „zła”; jakże byłoby
to możliwe, gdyby jedno nie było równie rzeczywiste jak drugie? Dopiero
wraz z Chrystusem Diabeł pojawił się na świecie jako prawdziwy przeciw
nik Boga, a w kręgach pierwszych judeochrześcijan Szatan, jak wspom nia
no, uchodził za starszego brata Chrystusa.
M usiałem jednak odnieść się krytycznie do privatio boni z jeszcze 114
jednego p ow odu; już u B azylego sp o tykam y ten d encję do przypisyw ania
zła naturze (nastawieniu, diathesis) duszy jednocześnie z cechą me on. Jak o że,
jak tw ierdzi B azyli, zło b ierze p o czątek z sam ej ludzkiej lekkom yślności,
zaw dzięcza istnienie zwy'klej niedbałości, istoieje niejako t)'lko za spraw ą
p sy ch o lo giczn eg o p rzeo czen ia, to zaś stanow i teg o rodzaju quantité
Postawiono mi zarzut, że Chrystus nie mógłby być ważnym symbolem Jaźni lub
też mógłby być jedynie złudną namiastką Jaźni. Mogę tylko przytaknąć, o ile pogląd ten
odnosi się ściśle do ostatnich czasów, które potrafią stosować krytykę psychologiczną;
żadną miarą nie mogę się z nim jednak zgodzić, jeśli odnosi się go do epoki
przedpsychologicznej. Wtedy bowiem Chrystus nie tylko oznaczał Całkowitość, lecz również
był nią jako zjawisko psychiczne. Poświadcza to zarówno symbolika, jak fenomenologia
tamtych czasów, dla których notabene zło było pm atio boni. Wyobrażenie (Całkowitości
jest zawsze całkowite o t)’łe, o ile całkowity jest człowiek. Któż zagwarantuje, że nasze
pojęcie totalności też nie wymaga uzupełnienia? Samo pojęcie Całkowitości przecież jej
nie ustanawia.
Tak jak transcendentną naturę światła może wyrazić tylko obraz zarazem ko rp u s-
k u la m y i falow y.
Chrystus — symbol ]a;(ni 11
jednorazowe
specyficzne powszechne
Form uła ta w )'raża nie t}'lko Ja ź ń p sychologiczną, ale też do gm atyczn ą 116
p o stać C hrystu sa. C h rystu s jako człow iek h isto ryczn y jest jed n o razo w y
i specyficzny — jako B ó g jest pow szech ny i w ieczny. Jaźń jako ind yw idual
n ość jest jednorazow a i sp ecyficzn a — jako sym bol archef}'powy jest zaś
o brazem B oga, jest zatem p ow szech na i „w ieczna”**. Je śli w ięc teologia
określa (Chrysmsa po prostu jakcj dcjbrego i duchowego, to z drugiej strony
m uszą pow staw ać takie cechy jak „zły” , „chroniczny” lub „naturaln y” —
cechy A nt)'chrysta. Rodzi się z tego czw órca przeciw ieństw, która na płasz
czyźnie psych o lo giczn ej zostaje zjed no czo na dzięki tem u, iż Jaź ń nie
uchodzi za po pro stu „d o b rą” i „d ucho w ą”; w rezultacie jed n ak także
cień Jaźn i jest m niej czarny. Poza tym o po zycja „d ob ra” i „zła” nie m usi
już być podzielona:
dobre
złe
* Jeśli chodzi o doświadczenie Jaźni, zob. Carl Gustav Jung: Psychologie und Alchemie
{Gesammelte Werke. T. 12. Par. 127 i nast.|, a także: Carl Gustav Jung; Die Be^iiehungen
^wischen dem Ich und dem Unbewußten \Gesammelte Werks. T. 7. Par. 398 i nast. — przyp. w)'d.]
78 A ion
” Zob. moje wywody w: Die P^chologie der Übertragung \Gesammelte Werhe. T. 16. Par.
425 i nast. P^chohgia pr^niesienia. S. 61 i nast. — przyp. tłum.j
® Hipolit R^tatio omnium haeresium V, 8, 2. H g von Paul Wendland. Leipzig 1916. S. 89.
” Zob. Carl G ustav Jung: Psychologe und Alchemie [gesammelte Werhe. T. 12. Par.
333] i Carl Gustav Jung: Die P^chologie der Übertragung [Gesammelte Werke. T. 16. Par.
457. P^chologia pr^niesienia. S. 103 i nast. — przyp- tłum.]
Bazylides żył w 11 wieku.
” Hipolit: R^utatio omnium haeresium VII, 27, 8 i 12 [S. 207],
“ H ipolit Refutatio omnium haeresium [VII] 20, 21 [Przeł. Leon Joachimowicz. W: Fik^Jia
starowina Grecji i R ym u. Wybór, wstęp: Jan Legowicz. Warszawa: Państwowe Wydawnictwo
Naukowe 1970. S. 440 — przjT^- tłum.]
Chrystus — sym bol ]a:(iii 79
” Hipolit; 'Refutatio omnium haeresium [VII] 22, 15 [Przei. Leon Joachimowicz. W: Filozofia
starożytna G recji i Ki^mu. S. 445 — ptzyp- tłum.]
To samo słowo znajdujemy w słynnym miejscu o Kraterze u Zosimosa (Marcellin
Berthelot; Collection des anciens alchimistes grecs. Paris 1887-1888. III, LI, 8): „anadrame
epió genos tó són” [„wstępuj więc do swego początku” — przyp. wyd.]
” Muszę ta wskazać na doktrynę Horosa u walentynian (Ireneusz; A dversus haereses,
I, 2, 2 i nast.) Horos to „siła” lub numen tożsamy z Chrystusem lub przynajmniej od
niego pochodzący. Synonimy Horosa („Granica”) to: horothétes („ten, który wytycza
granicę”), metagogeús („który przeprowadza na drugą stronę”), tzarpistés („który uniewinnia”),
lytrótes („zbawiciel”), staurós („krzyż”). Horos jest tym, który porządkuje i umacnia świat,
niczym Chrystus (I, 2, 5). Kiedy Sophia była „aforemna i bezkształtna niczym embrion”,
w tedy „Chry'stus zmiłował się nad nią, rozprzestrzenił ją poprzez swój krzyż i za sprawą
swej siły nadał jej kształt”, tak że przynajmniej osiągnęła istnienie; Chrystas dał jej też
„przeczucie nieśmiertelności”. Z tekstu tego wynika również tożsamość krzyża i Horosa,
bądź Chrystusa — obraz przedstawiony przez Paulina z Noli:
— przyp. tłum.] {S. Pontii A4. Paulini Carmina. 639 i nast. Hg. von Wilhelm Hard. Wien
1894. S. 140.) Jeśli chodzi o krzyż jako boską „błyskawicę”, zob. Carl Gustav Jung; Z ur
F m pirie des Individuationspro^sses [„Eranos-Jahrbuch 1933”. Zürich; Rhein-Verlag 1934.
Gesammelte Wertze. T. 9/1. Par. 533. Studium procesu indjmduacji. W: Carl Gustav Jung:
Mandala. Symbolika c^lometta dostzonalego. S. 10 i nast. — przyp. tłum.]
80 A.¡on
I II III
( pierwsze synostwo c Chr\'stus ósemki duch
t drugie synostwo * Chrj'stus siódemki dusza
trzecie synostw'O Jezus syn Maryi ciało
119 W sferze ciem ności, ciężkiego ciała, trzeba szukać amofphia, bezkształt-
ności, w której znajduje się trzecie synostw o. Ja k pow iedzieliśm y, wy'daje
się, że z prakty'cznego punktu w idzenia jest ona rów noznaczna z „nieśw ia
dom ością”. G illes Q uispel zwrócił uw agę na pojęcie agnosia ( = „nieśw iado
m o ść”) pojaw iające się u Epifaniusza: „Hółe gár eksarchés ho Autopátor autos
en heautó perieiche tá pánta ónta en heautó en agnosia” („K iedy na początku
Autopátor sam zawierał wszystkie t7£C7,y, które znajdowały' się w nim w sta
nie n ieśw iadom ości...”) '“^; zwrócił on rów nież uw agę na pojęcie „anóeton”
u H ip o lita'“ , które najlepiej dałoby się przetłum aczyć jako „nieśw iadom e”.
Amorphia., podobnie jak agnosia i anóeton, odnosi się do początkow ego
stanu rzeczy, to znaczy do potencjalności treści nieśw iadom ych — stanu,
który Bazylides trafnie określa jako „ouk ón sperma... toń kósmou polymorphon
homoú kat polyoúsion” („nie istniejący' w ielokształtny, a zarazem w ielm o żn y
zarodek św iata”) '“'*.
120 Ten obraz trzeciego synostw a m a analogię w średniow iecznym filiu s
philosophorum \filiu s macrocosmi, który' również przedstawia duszę świata śpiącą
JeśH chodzi o psychologiczną naturę tych wypowiedzi, zob. Gilles Quispel: PM«
und die altchristliche Häresie („Theologische Zeitschrift”. T. 5. Basel 1949. S. 432), gdzie
autor wspomina Ireneusza (Adversus haereses II, 4, 2): „Id quod extra et quod intus dicere eos
secundum agnitionem et ignorantiam, sed non secundum localem sententiam”. („To, co z zewnątrz i we
wnątrz odpowiada poznaniu i niewiedzy, czego jednak nie należy traktować w sensie miejsca”).
Dalszy fragment: „in pleromate autem, vel in his quae continentur a patre, facta a Demiurgo aut
ah angelis... contineri ah inenerrahili magnitudine, velut in circulo centruni' (,,w Pleromie jednak
lub w tym, co obejmuje Ojciec, ów stworzony przez demiurgów czy aniołów objęty jest
niewysłowioną wielkością, niczym środek koła”) należy więc rozumieć jako opis treści
nieświadomych. Jeśli chodzi o ujęcie projekcji przedstawione przez Quispela, trzeba
krytycznie zauważyć, że fakt projekcji w żaden sposób nie Hkwiduje realności jakiejś
treści psychicznej ani że żaden stan faktyczny nie jest nierealny t)'lko dlatego, iż nie
sposób go zakwalifikować inaczej, jak stan psychiczny. Ÿsjché to íz e cz y 'n h to ic p a r excellence.
Zob. Carl Gustav Jung: Fsjchologie und Alchemie {Gesammelte Werke. T. 12. Par. 52
i nast., par. 122 i nast. — przyp. wyd.j; a także: & rl Gustav Jung: Zur Bmpirie des
Individuationspro^esses. {Gesammelte Werke. T. 9/1. Studium procesu indywiduacji. W: Carl Gustav
Jung: Mandala. Symbolika c^owieka doskonałego. S. 5-78 — przyP- tłum.j
82 Aion
121 N ie chciałbym ko ńczyć tego rozdziału, nie pozw alając sobie na uw agę
n asuw ającą m i się w zw iązk u ze zn aczeniem om aw ianej tu m aterii.
Stanow isko psych o lo gii, która zajm uje się zjaw iskiem psychicznym , należy
— zdaje się — do spraw, które trud n o pojąć, toteż często losem ich jest
b łędne zro z u m ie n ie . Je ś li w ięc n arażając się na n ieb ezp ieczeń stw o
p ow tarzania, w racam tu do spraw zasadniczych, to po to, by zapobiec
powstaniu fałszywych ujęć tego, co stwierdziłem, tym sam ym zaś oszczędzić
m em u czytelnikow i zbędnych problem ów.
122 Paralela, jaką przeprow adziłem tu m iędzy C hrystusem a Jaźnią, to nic
innego, jak tydko pew ien zabieg psychologiczny — tak samo paralela m iędzy
C hrystusem a R ybą p rzep ro w ad zo n a zostanie na gruncie m itologii. N ie
chodzi tu bynajmniej o ingerencję w dziedzinę metafizyki, to znaczy w sprawy?
wiary. O brazy B o ga i C hrystusa kreślone przez wy'obraźnię religijną są —
trzeba się zgodzić — w sposób n ieunikniony antropom orficzne, toteż
tak jak każdy in n y sym bol, są one dostępne interpretacji psychologicznej.
Jak antyk wierzył, że za pom ocą sym bolu R yby da się coś więcej powiedzieć
0 Chrystusie, tak alchem ikom wy'dawało się, że paralela do Kam ienia wy'jaśni
1 pogłębi obraz C hrystu sa; i jak sym bolika R yby z czasem zniknęła, tak
ten sam lo s sp o tkał lapis philosophonm . Je śli jed n ak ch o d zi o ten ostatni
sym bol, dysp o n ujem y św iad ectw am i, dzięki którym jaw i się on w sp ecy
ficznym św iede — chodzi o poglądy, które tak w ielką w agę przyw iązują
do sym b o lu K am ien ia, że w n ajlepszym w yp ad ku m o żn a b y m ieć w ątp li
w ości, czy w końcu — na odw rót — nie traktowano Chry^stusa jako symbolu
K am ien ia. J e s t to w yraz p ew n eg o p ro cesu ro zw o ju , k tó ry (korzystając
z pew nych wy^obrażeń teologii Janow ej i Pawiowej) w ciąga postać Chry'stusa
w obszar bezpośredniego dośw iadczenia w ew nętrznego, tym sam ym zaś
spraw ia, że Chry^stus jest postrzegany jako figura całego człowieka. W tym
m iejscu b ezpo średn io w ch o d zi, b y tak rzec, do akcji psyrchologiczny
dow ód na w ystęp o w an ie pew nej treści archety^powej znam ionującej się
wszystkim i tymi cecham i, które charakteryizują także anty^czny i średniowiecz
ny obraz C hrystusa. W ten oto sposób w spółczesna p sychologia m a do
czynienia z d ylem atem p od o b nym do tego, przed jakim stanęła filozofia
alchem iczna: czy to Ja ź ń jest sym bolem Chry^stusa — czy C hrystus jest
sym bolem Ja ź n i?
123 W niniejszym studium udzieliłem twierdzącej odpow iedzi na to ostatnie
pytanie. Próbow ałem pokazać, w jaki sposób tradycjonalny obraz Chrystusa
w iąże się z cech ą charakterystyczną pew nego archetypu — archety'pu
Jaźni. A w ięc sto so w an a p rzeze m nie m etoda i p rzyśw iecający mi zam iar
Chrystus — symbol 83
to nic innegcj, jak na przykład usiłow ania liisto ryk a sztuki, pró bującego
ustalić różne wpły-wy, które przyczyniły się do ukształtow ania obrazu
C hrystusa. D latego pojęcie „archetyp u” znajdziem y zarów n o w historii
sztuki, jak w krytyce filok)gicznej czy badaniach d ziejó w tekstu. A rchetyp
p sych o lo giczn y tym t)'lko różni się od jego rów noległych zastosow ań, że
odnosi się do w szęd zie w )'Stępującego, żyw ego stanu faktycznego, co
jednak spraw ia, że cały stan rzeczy m a nieco inne oblicze. W tym wy^padku
b lisko było b y b o w iem do p o ku sy, b y w ię k sz e zn ac ze n ie p rzyzn ać
bezpośredniej, żywej obecności archetypu niż idei historycznego Chrystusa.
|ak pow iedziano, ró w nież u niektórych alch em ików m ożna stw ierdzić
skłonność do w ysuw ania na plan pierw szy lapisa kosztem osoby Chrystusa.
Poniew aż jednak w szelkie ten dencje m isjonarskie są m i o bce, chciałbym
dobitnie oświadczy^ć, że nie chodzi tu o jakieś wy^znanie wiary, lecz o kon
statacje naukowe. G dyby n ato m iast ktoś skłaniał się do ujm o w ania arche
typu Jaźni jako w łaściw ego agensa, tym sam ym zaś do ujm ow ania Chrystusa
jako sym bolu Jaźn i, pow inien m ieć na w zględzie to, że m iędzy d o s k o n a
ł o ś c ią a p e ł n ią istnieje zasadnicza różnica: obraz Chryrstusa jest w przy
bliżeniu doskonały' (w każdym razie tak się o nim m yśli), archety'p natom iast
(o ile w iadom o) o zn acza pełnię, daleko m u jednak do doskonałości.
Archety'p to paradoks, w y'pow iedź do tycząca tego, co nie do o pisan ia, co
transcendentalne. U rzeczyw istnienie Jaź n i, które m usiałoby p o legać na
uznaniu jej suprem acji, prow adzi w ięc do fun d am entalnego ko nfliktu, do
p ow stan ia stanu praw dziw ego zaw ieszenia pom iędzy p rzeciw ień stw am i
(przypom inającego stan U krzyźow anegtj pow ieszonego pom iędzy łotrami)
— prow adzi w p raw d zie des przybliżonej C ałkow itości, nie dostaje jej
jednak doskonałości. Toteż dążenie do tekiosis (spełnienia) w ty'm sensie
jest nie tylko uzasadn io n e — stanow i ponadto cechę charakterystyczną
człow ieka, która jest jednym z najm ocniejszy'ch korzeni kultury. D ążenie
to jest tak silne, że staje się nam iętn ością, która w szystko w p rzę g a w sw ą
służbę. N aturalnie, człowiek jakoś dąży do dc^skonałości, natom iast archety'p
spełnia się w swej pełni będącej tekiosis inn ego rodzaju. K ied y dom inuje
archety'p, w tedy — zgo dnie z jego naturą — pełnia zostanie w y m u s z o n a
w brew w szelkiem u św iadom em u dążeniu. Indyiwiduum m oże się w prawdzie
starać o doskonałość („B ądźcie w ięc w y doskonali (teleioi), jak doskonały
jest O jciec w asz n ie b ie sk i” ’"’), gw o li o siągn ięcia pełni m usi jed n ak
' M t V, 48. Przeł. o. Walenty Prokulski TJ. Biblia Tysiąclecia. [Przyp. tłum.j
84 A wn
VII, 21. Przeł. ks. Felicjan Kłoniecki. Biblia Tysitfckda. [Prz^^p. tlum.J
Zob. Carl Gustav Jung; Gestaltungen des Unbewußten pVIit einem Beitrag von Aniela
Jaffe. „Psychologische Abhandlungen”, T. 7, Zürich: Rascher-Verlag 1950J, a zwłaszcza
dwie ostatnie rozprawy z tego tomu opublikowane w Gesammelte Wertsie. T. 9/1. [Über
Mandalasjmboli/e. O symbolice mandali\ Mandalas. Mandate. W: Carl Gustav Jung: Mandala.
Symbolika ci^łowieka doskonałego — przyp. tłum.j
Chrystus — symbol ]ai(m 85
w arun ek w stępny, bez którego „zbaw ienie” w ydaw ałoby się nonsensow ne.
„Z baw ien ie” nie o zn acza bow iem , że kom uś zdejm uje się z p leców
ciężar — ciężar, którego zresztą nigdy nie spodziewał się dźw igać. N iezależ
nie od tego, jak nieznośny jest człowiek sam dla siebie, przeżyje t)'lko
ten, kto jest pełny. D latego — przynajm niej tak m n ie się w}'daje — nie da
się z clirześcijańskiego punktu w idzenia postaw ić istotnego zarzutu kom uś,
kto za w iążące dla siebie uznaje nałożone nam przez n aturę zadanie
indyw iduacji i uznania (Całkowitości lub Pełni, JeśU ów ktoś czyni to św ia
d o m ie i w spo só b zam ierzony, u n ik a w szelkich n ied o b rych zjaw isk
tow arzyszących w ypartej indyw iduacji; to znaczy: jeśli dobrow olnie bierze
na siebie Pełnię, nie m usi przeżyw ać sytuacji polegającej na tym , że
w b rew jego w oli narzuci się m u ona w negatyw nej form ie. C hciałbym tym
sam ym stw ierdzić, że ktoś, czyim przeznaczeniem jest zstąpić do głębokiej
sztolni, lepiej uczyni, g d y w jakiś sposób przygcjtuje się do tego zadania,
zachow ując przy tym W’szystkie środki ostrożności, niż gdy'by miał dopuścić
do tego, że zacznie na łeb, na szyję spadać w otchłań.
Fakt, że w psychologii chrześcijańskiej przeciw ień stw a nie d ają się 126
p o go d zić, w yn ika stąd, iż zostały one w yo strzon e m oralnie. W ydaje się
nam to oczyw iste, m im o że p rzeciw ień stw a — h isto ryczn ie rzecz biorąc
— są dziedzictw em Starego T estam en tu, to znaczy zrodziła je sp raw iedli
w ość Prawa. N a W schodzie, co spektakularne, ów specyficzny w pływ nie
w ystępuje, toteż nie pojawił się on w filozoficznych religiach Indii i Chin.
W tym m iejscu wolałbym jednak nie dyskutow ać kwestii, czy przyczyniające
się do eskalacji cierpienia zaostrzenie p rzeciw ień stw lepiej odpow iada
p raw dzie — chciałbym tylko w yrazić pragnienie, ażeby to, co teraz dzieje
się na św iecie, a co jak n igd y p rzedtem ro zryw a całą lud zko ść na dw ie
połow y — zdaw ać by się m ogło — nie do pogo dzenia, było p ostrzegan e
w św iede zary'sowanej przez nas reguły? psychologicznej: jeśli jakiś w ew nętrz
ny stan faktyczny nie zostanie uświadom iony, to przystępuje on do czło
w iek a z zew nątrz — jako los; to znaczy: kiedy ind yw id u um p ozostaje
jedn o lite i nie uśw iadam ia sobie sw ego w ew n ętrznego przeciw ień stw a,
w ted y zaiste św iat m usi p rzedstaw ić konflikt i rozpaść się na dw ie połowy.
VI
ZNAK RYB
Postać C hrystu sa nie jest tak jed n o zn aczna, jak b yśm y tego niew ątpliw ie 127
pragnęli. N ie zam ierzam odnosić się tu do niesłychanych trudności zw iąza
nych z porów nyw aniem C hrystasa przedstaw ionego przez ewangelie synop
tyczne z p ostacią C hrystu sa ukazaną w Ewangelii Janowej, chciałbym tylko
w skazać na oso bliw y fakt, że w h erm en eutyce p atrystyczn ej, sięgającej
do czasów Kościoła pierw otnego, szereg sym boli czy allegoriae C hrystus
dzieli razem z Diabłem . Są to na przykład: lew, w ąż (serpens, żm ija, coluber),
ptak (Diabeł = nocturna avis), kruk (Chrystus = njcticorax, ślepow ron), ,
orzeł i ryba. C hciałbym też p rzyp om nieć, że L u cyfer — stella matutina —
to określenie zarów ntj Chry'stusa, jak D iabła'. N iew ątpliw ie jedną z naj
starszych allegoriae, oprócz W ęża, jest Ryba. Dziś jednak nad term in „alegoria”
przekładalibyśm y zapew ne pojęcie „sym b olu”, p oniew aż synonim y zaw sze
zaw ierają coś więcej niż sam e alegorie — wy'daje się to zrozumiałe zwłaszcza
w wy'padku Ryby. N ie jest praw dop o dob ne, ażeb y Ichthjs był to zw ykły
skrót anagram owy od liesoiis) Chitistós) Th{eou) Y(iós) S ip tê f — w yd aje się,
że akrostych ten to sym boliczne o k reślen ie o w iele bardziej złożonego
stanu faktycznego. (Jak już to w yjaśniłem w inn ym m iejscu, nie ujm uję
sym bolu alegorycznie ani sem io tyczn ie, lecz w e właściw}'m m u zn acze
niu — jako najlepsze z m ożliwy'ch określen ie i ujęcie p rzed m io tu w pełni
' Dawne zestawienia takich alegorii znajdują się u Epifaniusza w Ancoratus (Hg. von
Karl Holi. Leipzig 1915) i u Augustyna {Contra 1'amtum XII, XIX i nast. [Św. Augustyn:
Przeciw baustusoim. S. 78 i nast. — przyp. tlum.J) Jeśli chodzi o nycticorax i aquila, zob.
Eucheriusz z Lyonu: ijb er formuiamm spiritualis inteligenńae V \coL 740. PL 50 — przyp. wyd.j
^ Św. Augustyn {De civitate Dei XVIII, XXIII, col 808. Opera omnia. T. 7) opowiada,
jak ongisiejszy prokonsul Flaccianus, z którym prowadził rozmowę o Chrystusie, wyjął
księgę z pieśnią Sybilli Erytrejskiej i pokazał mu miejsce, gdzie przytoczone słowa tworzące
88 A ion
n ie ro z p o z n a w a ln e g o . W tym se n sie w y z n a n ie w ia r y n o si m ia n o „ sy m
b o lu ” .) K o le jn o ś ć , w jak iej zo stały u ło żo n e te sło w a, ro b i raczej w ra ż e n ie ,
że z e s ta w io n o je d o te g o c e lu s z tu c z n ie , a ż e b y w y ja ś n ić ju ż is tn ie ją c y
i ro z p o w sz e c łm io n y sy m b o l Ichthj^. S ym b o l R yb m a b o w ie m b o g a tą
p re h isto rię w ła śn ie w A z ji P rz e d n ie j, p o c z ą w sz y o d b a b ilo ń sk ie g o b o g a
ty b O a n n e sa i jeg o k a p ła n ó w o d z ia n y c h w ry'bią łu sk ę — aż d o św ięt)'ch
p o s ił k ó w z ry b w f e n ic k im k u lc ie D e r k e t o - A t a r g a t is i m r o k ó w
sp o w ijających in sk ry p c ję A b erk io sa'', o d ry^by b ęd ącej S o ter M a n u w d a
lek ic h In d ia c h — d o e u c h a ry s ty c z n e g o p o siłk u z ty b „ ry c e rz y tra c k ic h ”
w C e s a rstw ie R zym sk im ^ . J e ś li c h o d z i o p rz y św ie c a ją c y n a m cel, n ie
Oryginał grecki w ósmej ksiądze: Syhilla omcula. [Ex veteribus codicibus emendata...
studio Servatii Gallaei. Amsterdam 1689. S. 723 i nast. Ten wiersz w przekładzie na
język polski nie tworzy akrostychu;
Sw. Augustyn; O Państwie Bo^yr». Przeciw poganom ksiąg XXII. Przeł., oprać. Wiktor
Kornatowski, Warszawa: Instytut Wydawniczy PAX 1977. T. 2. S. 342 — przyp. tłum.]
^ Zob. Alfred Jeremias: Das A-lte Testament im IJch te des alten Ońents. Handhuch ^ur
hiblisch-ońentalischen AUertumskunde. Leipzig 1906. S. 69, przyp. 1.
Z tej inskrypcji pragnę przytoczyć tylko część środkową, gdzie czytamy; „Ale
wszędzie miałem towarzysza podróży, ponieważ Paweł siedział na wozie. Wiara jednak
zawsze szedł na przedzie (jako wódz) i wszędzie podawał do jedzenia rybę ze źródła,
olbrzymią rybę, rybę czystą, którą złowiła święta Dziewica. 1 tę <rybę> podawał on
<Wiara> przyjaciołom do jedzenia, on <Wiara>, który miał dobre wino, dając napój mieszany
z Chlebem”. W illiam Mitchell Ramsay; The Cities and Bishoprics o f Phrygia. „Journal of
Hellenie Studies” . T. 4. London 1883. S. 424. Zob. niżej.
^ Por. Erwin R. G oodenough: Jew ish Symbols in the Greco-Koman Period [B. m., b. d.J
T. 5. S. 13 i nast. [Przyp. w yd j
'Anak Ryb 89
‘ Zob. Franz Joseph Dölger: ICHTHYS. Das Tisch^mhol in frühchristlicher Zeit. ICHTHYS
als Kürzung des N am e» Jesu. M ünster i.W. 1928. [S. 8 i nast. — przyp. wy'dj
’ Zob. Friedrich Münter: Sinnbilder und Kunstvorstellungen der alten Christen. Altona
1825. S. 49. W tym miejscu autor wymienia Abrabanela {siS), „który podług wszelkiego
prawdopodobieństwa czerpał ze starszych źródeł”.
®Zob. Alfred Jerem ias: D as A lte Testament im Lichte des A lten Orients. S. 69.
’ Zob. Friedrich Münter: D er Stern der Weisen. Untersuchungen über das Geburtsjahr
Christi. Kopenhagen 1827. S. 54 i nast.
Jicchak Abrawanel ben Jehuda [lekarz i skarbnik króla Alfonsa V — przyp. tłum.]
Komentarz do Księgi Daniela ukazał się pt. M aajene hajes^ua {Zródla Pomocy) w 1551 r. w
Ferrarze.
" Odpowiada 1396 r. przed Chr.
N aprawdę koniunkcja miała miejsce w / . Coniunctiones magnae trygonu wody (ĆP,
IIL, M) przypadają na lata 1800 do 1600 i 1000 do 800 przed Chr.
90 A'ion
Zob. Rudolph Anger: Der Stern der Weisen und das Geburtsjahr Chństi. Eine chronologische
Untersuchung. „Zeitschrift für historische Theologie” 3. Heft. Leipzig 1847. S. 396; Oswald
Gerhardt: Der Stern des Messias. Das Geburt- und Todesjahr Jesu Chństi nach astronomischer
Berechnung. Ixipzig 1922. S. 54 i nast.
Zob. Oswald Gerhardt: Der Stern des Messias. S. 57. Ptolomeusz i opierające się na
nim Średniowiecze wiążą Palest)'nę z Baranem.
„a [zarazem] obnosiliście Sikkuta, waszego króla, Î Kijuna [Kajjawana], wasze
bożki <gwiazdę waszego boga)”. [Przeł. ks. Zbigniew Kaznowski. Biblia Tysiąclecia — przyp.
tłum.] Do tego fragmentu odnosi się św. Szczepan w swej mowie obrończej: (D ^A p VII,
43): „Obnosiliście raczej namiot Molocha i gwiazdę bożka Remfana...” [Przeł. ks. Marian
W olniewicz. Biblia Tysiącleda — przyp. tłum.j Wulgata podaje tu; „sidus Dei vestri REmphani\
Rhompha — zniekształcenie od Kajjawan.
Zob. Reinhardt Dozy, M.J. de Goeje: Nouveaux Documents pour l'étude de la religion des
Elarraniens. „Actes du sixième Congrès international des orientalistes 1883”. Leiden 1885. S. 350.
Abu M a-A schar [Album asar A balachi: D żafar ibn M uham m ad Abu m a’shar al-
Balahu] t 885.
Zob. Oswald Gerhardt: Der Stern des Messias. S. 57. Podobnie Petrus de Aliaco
[Pierre d’Aill)': Concordantia astronomie cum theologia. Concordantia astronomie cum hystońca
narratione. E t elucidańum duanmipraecedentium. Venetiae 1490. III, XXXIV, col g4J: „Saturnus
vero ut ait Messahali significationem habet supergentem iudaicam seufidem eiui\ [„Saturn jednak,
jak powiada Messahali, ma znaczenie dla ludu żydowskiego czy dla jego w iary”.]
Zob. Richard Reitzenstein: Poimandres. Studien ^urgńechisch-agyptischen undfrühchristlichen
Literatur. I-cipzig 1904. S. 76.
Orygenes: Contra Celsum VI, 30. [Orygenes: Pr^dwh) Celsusom. S. 306 i nast. — przjp. tłum.]
O rygenes: Contra Celsum VI, 31 : „hunc autem angelum leoni similem aiunt habere cum astro
Satumi neccesitudinem'\ [„Twierdzą zaś, że planeta Saturna jest związana ściśle z demonem
podobnym do lwa”. O rygenes: Przeciwko Celsusom. S. 307 — przyp. tlum.| Podobnie Pistis
Z nak K yh 91
Soptiia \ßin gnostisctjes Originalwerk des dritten Jahrhunderts aus dem Koptyischen übersetzt. Hg.
von Carl Schmidt. Leipzig 1925J [S. 32 i nast.j Jeśli chodzi o dalsze przykłady, zob.
W ilhelm Bousset: Hauptprobleme der Gnosis. Göttingen 1907.
Hipolit: Kefutatio omnium haeresium V, 7, 30. S. 86.
Hipolit: Kefutatio omnium haeresium VII, 38, 1. [S. 224.J Jeśli chodzi o „czwartego”,
zob. Carl Gustav Jung: Versuch ¡^u einerpsychologischen Deutung des Trinitätsdogma. [Gesammelte
Werke. T. 11. Par. 243 i nast. Próba psjchologici(nej interpretacji dogmatu o Trójcy św. S. 201
i nast. — przyp. tłum.]
Dlatego obraz Saturna u Sabejczyków wykonany był z ołowiu lub wykuty z czarnego
kamienia. Zob. Daniel Chwolsohn: Die Ssabier und der Ssabismus. St. Petersburg 1856. T. 2.
S. 383.
[„Smoki, węże, skorpiony, żmije, lisy, koty i myszy, nocne ptaki i wszelkie inne
podstępne plugastw o to rew ir Saturna” — P^^zyp. wyd.] Auguste Bouché-Lcclerq:
IJAstrologie grecque. Paris 1899. S. 317.
Auguste Bouché-Leclerq: IJAstrologie grecque. S. 318) przypuszcza, że mam y tu do
czynienia z jedną ze sławetnych „etymologii” starożytnych, to znaczy słowo ónos (osioł)
zawarte jest w słowie krónos (Saturn), w sparte na żarcie dotyczącym m egaryka Diodora
o Diodorze zwanym Kronos. |Por. Diogenes Laertios: Żywoty i poglądy słynnych filozofów. II
112 — przyp. tłum.] Przyczyna powstania analogii Saturn-osioł leży jednak niewątpliwie
głębiej, to znaczy w naturze osła uchodzącego za ^animalfrigidum, indocile, tardum... longae
vitae" („zwierzę oziębłe, niezdolne do sterowania, tępe... długowieczne” — przyp. wyd.]
(Z Physiognimiagraeca II. S. 136, 139. Cyt. przez Auguste’a Bouché-Ixclcrqa, w; LAstrologie
^ecque. S. 318, prz}^is.) W Plysiognomia //ferPolemona (Hg. von Georg Hoffmann. W: Scriptores
physiognomid Graed etLatini Hg. von Richard Foerster. Leipzig 1893. T. 1. II. S. 182) znalazłem
następujący opis dzikiego osła: ,fugax pavidus stolidus indomitus libidinosus ^lotypus feminas
suas tuens” [„skory do ucieczki, bojaźliwy, głupi, nieokiełznany, pożądliwy, zazdrośnie
strzegący oślicę” — przyp. wyd.]
Podłożem tego mógłby b)'ć egipski przekaz dotycząc)' męczeństwa Seta, tak jak je
przedstawiono w Denderze. Jest on przywiązany do pala, ma głowę „osła”, a przed nim stoi
Horus z nożem w ręku. (François Auguste Ferdinand Mariette: Dendérah. Paris 1875. T. 4. II. 56.)
92 A îon
Zob. Arthur Christensen: Ijîs Types du Premier Homme et du premier Roi dans l'histoire
légendaire des iraniens. Cz. 1. „Archives d’Etudes orientales”. T. 14. Stockholm 1917. S. 24.
Zob. Oswald Gerhardt: Der Stern des Messias. S. 74.
„W pobliżu zakrzywienia linii Ryb” . [Przyp. wyd.j
Na podstawie: Christian Heinrich Friedrich Peters, Edward Bell Knobel: Ptolemy’s
Catalogue of Stars. A. Revision of the Almagest. W ashington 1915.
Średniowiecze wymyślało różne horoskopy dla Chrystusa. Album asar i Albert
Wielki przyjęli jako ascendent Pannę; natomiast Petrus de Aliaco (1356-1420) przyjął
Wagę, podobnie Gerolamo Cardano. Petrus {Concordantia astronomiae cum theologia. II)
powiada: ,,Nam U hra est signum humanum videlicet Uberatoris hominis utpote hominis discreti et
iusti et spińtualiś". [„Albowiem Waga to znak ludzki, to znaczy znak Wyzwoliciela ludzi, to
znaczy mądrego, sprawiedliwego i duchowego człowieka” — przyp. wyd.j Johannnes
Kepler zaś w swym Diseurs von der großen Conjunction (W: Johannis Kepleń Astronomi Opera
Omnia. Hg. von C. Frisch. Frankfurt am Main 1858—1871. T 7. S. 701) powiada: Bóg
sam „zapisał na wysokim niebie wielkie koniunkcje widocznych a nadzwyczajnych gwiazd
cudownych z wielkimi dziełami swego Boskiego Zrządzenia”, po czym dodaje: „A uczynił
to w taki sposób, że narodziny swego syna Chrystusa, naszego Zbawiciela, zarządził w czas
wielkiej koniunkcji w znaku Ryb i Barana, circa punctum aequinoctialem”. Do koniunkcji
doszło heliocentrycznie krótko przed punktem równonocy, co z astrologicznego punktu
94 A ion
0 staroegipskiej parze braci: o H orusie i Secie, o fiarn iku i o fiarow anym “'^,
którzy stan ow ią p on iekąd prefigurację d ram atu w 5'iażo n ego w m icie
chrześcijańskim , W m icie egipskim jednak t)'m , którj' zostaje złożony w
o fierze na „palu”, jest Ale parę braci: Haroeris (tak zwany Stary? Horus)
1 Set, p rzedstaw ia się n iekied y (jak już o tym w spom niano) jako je d n o
ciało z dw iem a głow am i. Setow i jest przyp orządko w an a planeta M erkury
— fakt interesujący, jeśli chodzi o tradycję, w edle której chrześcijaństw o
zrodziło się w 2-d?. W N o w ym K rólestw ie (XIX D ynastia) Set pojaw ia
się w D elcie jako Sutech. W zbudow anej przez R am zesa II now ej stolicy
jedna dzieln ica p ośw ięco na była A m onow i, d ru ga Sutechow i'’'*. T u w łaśnie
Ż ydzi m ieli w yko n yw ać sw ą niew olniczą pracę.
131 D o p o d w ó jn ego asp ektu C hrystusa należy też legend a Pistis Sophia,
która powstała w E gipcie (III w iek). (Matka Mary^ja m ów i do Jezusa); „Gdy
byłeś mały', zan im D uch zstąpił na ciebie, kiedy znajdow ałeś się z Jó zefem
w winnicy, zstąpił D uch z wy'sokości i przyszedł do m ego dom u, przybraw
szy tw ą postać, nie poznałam g o jednak i my^ślałam, że to ty'. I przem ów ił
do m n ie D u ch tym i słow y; G d zie jest Je z u s, m ój Iłrat, abym g o ujrzał?
I kiedy m i to pow iedział, popadłam w zakłopotanie i pom yślałam , że to
upiór, któ ry przyszedł, by m nie kusić. W zięłam go jednak i przy-wiązałam
do n ó g łoża, które było w m ym dom u, wy'szłam na pole, gdzie byliście.
widzenia nadaje jej specyficzne znaczenie. Petrus de Aliaco {Concordantia astronomiae cum
theologia, coL br) mówi; ,JViagna autem coniunctio est satumi et iovis in principia ańetii'. [„Na
początku Barana doszło do wielkiej koniunkcji Saturna i Jowisza” — przyP' wyd.] Do
koniunkcji takich dochodzi co dwadzieścia lat; w okresach dwustuletnich odbywają się
one w tym samym trygonie podstawowym. Ta sama pozycja może się powtarzać jedynie
co osiemset lat. Najważniejsze pozycje są między dwoma trygonami podstawowymi,
Albumasar {De magnis coniunctio 111, 1, col 8r) mówi, że koniunkcje przejawiają się w ,per-
mutationihus sectarum et vicium etpermutańonihus tegum et... in adventuprophetarum etprophetiv^ndi
et miraculorum in sectis et vicihus regnorum” [„w zmianach stronnictw i urzędów, w zmianach
prawa... w pojawianiu się proroków i przepowiedni, i cudów w stronnictwach i urzędach
państwowych” — przyp. wyd.]
Por. przypis 27 na s. 91 niniejszego tomu dotyczący „męczeństwa” Seta.
” Jak wiadomo, ukrzyżowanie było karą przeznaczoną dla niewolników, W związku
z t)'m należy wspomnieć, że krzyż z zawieszonym na nim wężem (zamiast Ukrzyżowanego)
często pojawia się w Średniowieczu, ale także we współczesnych marzeniach sennych
i tworach fantazji osób, którym tradycja ta nie jest znana. A oto charakterystyczny
przykład takiego snu: „Śniący ogląda w teatrze pasję. Nagle aktor grający Zbawiciela
idącego na Golgotę zamienia się w węża czy krokodyla”,
Zob. Adolf Erman: Die Religion der Ägypter. Berlin und Leipzig 1934, S. 137; E. A.
Wallis Budge: The Gods o f the Egyptians. T. 2. S. 303.
'/jiak Ryb 95
96 A ion
n adejdą dni m esjań skie; dopiero po upływie siedm iuset lat Święty, niech
będzie pochw alone Im ię Jego , na now o urządzi swój świat. R abbi A cha,
syn Raw)', powiedział: „Tak nauczano — po pięciu ty'siącach lat”''®. K om en
tato r Talmudu Rabbi Szelom o Jicchaki zwanych Raszi (1039—1105) zauważa,
że tanninim dagim tcj R yby — p raw dopodobnie w sp iera się tu na jakim ś
starszym źródle, p oniew aż w przeciw ieństw ie do innych wy'głaszanych
przez siebie opinii, nie przytacza tego p oglądu jako w łasnego. U w aga ta
dlatego w ydaje się w ażna, że — po pierw sze — w alka Ryb została tu ujęta
jako wydarzenie eschatologiczne (tak jak w alka m iędzy Behem otem a L e
w iatanem , o czym niżej!), po d rugie zaś dlatego, że m am y tu do czynienia
z n iew ątp liw ie najstarszym dokum entem p rzedstaw iającym R yby jako
złożenie przeciw ieństw . M niej w ięcej z tego czasu (to znaczy z X I w ieku)
pochodzi też apokr^'f Gem/f Janow ej, w której w spom ina się o dwóch r}'-
bach, tym razem w sensie niedw uznacznie astrologicznym . Czas pow stania
obu t)'ch dokum entów przepada na krj^tj^czną epokę początku drugiego
tysiąclecia ery chrześcijań skiej; o t}m p ow iem jednak jeszcze w dalszym
ciągu tego studium .
skończy się tysiąc lat, z więzienia swego szatan zostanie zwolniony. I wyjdzie, by omamić
narody z czterech narożników ziemi, Goga i Magoga, by ich zgromadzić na bój...” [Przel.
o, Augustyn Jankowski OSB. Biblia Tysiąclecia — przyp. tłum.] Hr. August Joseph Ludwig
von Wacker-Barth {Merkwürdige Geschichte des mltberühmtm Gog m d Magog, Hamburg 1820.
S. 18 i nast.) opowiada na podstawie pewnej angielskiej historii świata opublikowanej
w 1760 roku po niemiecku, że pisarze arabscy twierdzą, iż .Jadżudż” są „wielkości większej
od zwyczajnej”, „Madżudż” zaś „nie są więksi niż trzy piędzi”. Niezależnie od niejasnego
pochodzenia tej informacji, wskazuje ona na opozycyjność Goga i Magoga, dzięki czemu
tworzą oni paralelę do Ryb. Sw. Augustyn wyjaśnia, że „znajdujące się na czterech krańcach
ziemi narody Goga i Magoga” to: naród należący do Goga — „tectuni’’ (dach lub dom),
naród należący zaś do Magoga — „tecto” (spod dachu), czyli ten, „qui procedit de domo”
(„kto z domu wychodzi”), „...ut illae sint tectum, ipse de tecto”-. narody stanowią więc dom,
Diabeł jednak go zamieszkuje i wy'chodzi z niego. (Sw. Augustyn: De civitate Dei. XX, XI,
V1L col 946. [Sw. Augustyn: O Państwie Bo^ym. T. 2. S. 461—462 — prz3'p. tłumj Na
Augustyrnie opiera się Compendium theologicae peritatis (Venetiae 1576), którego autorstwo
przypisywano kolejno Albertowi Wielkiemu, Hugonowi ze Straßburga i Janowi z Paryża.
To właśnie ono jest podstawowym źródłem mitu Antychrysta. W odniesieniu do Augustyna
Compendium (VII, 11) powiada, że Gog to „occultatio” (ukrycie), Magog natomiast to
„detectio” (objawienie). W ten sposób wzmocniono tezę o opozycyjności Goga i Magoga
— przynajmniej na okres Średniowiecza. Chodzi tu o motyw braci czy sobowtórów. Albumasar
twierdzi, że szósty clima (skłonność przeciwko Biegunowi Północnemu) to chma Goga
i Magoga i przj^pisuje mu X i TĘ. (Albumasar: De magnis coniunctionibus. IV, 12. S. g8.)
Der Bałylonische Talmud. T. 9. S. 66. Rabbi Chanan ben Talifa, w którego usta wkłada
się opowiadanie przytoczonego proroctwa, znajduje się na liście amoraitów (nauczycieli
Talmudu); żył on w III wieku n.e.
Znak Wyb 97
Zob. Auguste Bouché-Leclerq: CAstrotogie grecque. S. 591. Por. Martin Johann Knapp:
Antischia: Ein Beitrag Wissen um die Präi^ession im Attertum. Basel 1927; Franz Boll: Sphaera.
Nauka o koniunkcjach została ujęta w formie pisemnej przez Arabów — przede
wszystkim przez Messahalę — w połowie IX wieku. Zob. Heinz Arthur Strauss: Die
Astrologie des Johannes Kepler. München und Berlin 1926. S. 98.
Pierre d’Aüly też doszedłby do 3613 roku po Chr., ustalił on bowiem, że między
dwiema coniunctiones maximae mija 960 lat.
Znak Rjh 99
niezw ykły i p ow szechny ferm ent i poruszen ie umysłów. Cały św iat czuł
pobudzający 'pasmem pneuma', była to przecież epoka now}'ch i w dużej części
niesłychanych idei, które rozch(xłziły się na w szystkie strony św iata,
niesio n e p rzez ruch katarów , patarenów , konkorecjanów , w aldcnsów ,
Pauperes de Ijigduno, begardów , Fratres U beri Spiritus, „Chleb przez B o ga’”^“
i w iele innych grup. Ruchy te narodził}' się na początku XI w ieku, w każ
dym razie w ow^m czasie stały się widoczne. N a poglądy wyznawane w t\'ch
kręgach interesujące światło rzucają d okum enty z epoki zebrane przez
H ahna. C zytam y w ięc m ięd zy innym i:
Zob. Christoph Ulrich Hahn: Geschichte der Ketzer im Mittelalter, besonders im 11., 12., und
13. Jahrhundert. Stuttgart 1845-1850. T. 2: Geschichte der Waldenser und verwandter Setzten,
quellenmäßig bearbeitet Stuttgart 1847. S. 779: „...quod nonnulli qui sibi nomine cuiusdam fidae et
praesumatae religionis, quos vulgus Begehardos et Schwestrones, Brod durch Gott nominant; ipsi vero et
psae se de secta IJbeń .Spiritus et Voluntariae Paupertańs Parvos Iratres vel sorores vocant ” [„.„kilku,
którzy zwali się zmyślonym i rzekomym zakonem, a którzy w ustach ludu nosili miano be
gardów i siostrzyc lub Chleb przez Boga; sami jednak nadali sobie miano braciaszków i siostrzy
czek wspólnoty Wolnego Ducha i Dobrowolnego Ubóstwa” — ptzyp. wyd.]
“ Christoph Ulrich Hahn: Geschichte der Ketzer im Mittelalter. T. 2. S. 779: „Tak samo
wierzą oni, że z natury są bez różnicy z Bogiem... że są wieczni... Tak samo wierzą, że nie
potrzebują ani Boga, ani żadnego bóstwa... Tak samo wierzą, że sami są Królestwem
Niebieskim. Tak samo wierzą, że są niezmienni w nowej Opoce; że nie dadzą się niczym
ucieszyć ni zmieszać... Tak samo wierzą, że lepiej człowiekowi, gdy podąża raczej za
popędem wewnętrznym niż za prawdą Ewangelii dzień w dzień głoszoną... JMówią też, że
tam <w Ewangelii) są zmyślenia, które nie mogą być prawdą”.
Znak Ryb
jakiś archetyp. Jo ach im rozum iał lOucha — nie m ógł przecież inaczej —
w sensie dogm atyczn ym — jako trzecią O sobę B ó stw a, a nie w sensie
em pirycznego archetypu Ducha, Ten ostatni nie jest bow iem jednoznaczny;
pierw otnie stanow i am biw alentną dwoistość^^, która p onow nie objaw iła
się nie tylko w p ojęciu D ucha znanym alchem ii, ale też — w form ie
n ader paradoksalnej — już w ruch u D ucha Św iętego, W yraźne p rzeczucia
tej dwoistości miała już epoka gnostycką. Dlatego w czasie zbieżnym z po
czątkiem ery drugiej R yby — w czasie, k tó ry siłą rzeczy, b y tak rzec,
cechow ała dw uznaczność — było zupełnie zrozum iałe, że chrześcijańskie
w yznan ie w iary w D u ch a Św iętego pom ogło zarazem w objaw ieniu się
archet)'pu D u ch a z charakterystyczną dlań am biw alencją. B yłoby n iesp ra
w iedliw e, g d yb yśm y postać tak godn ą jak Jo ach im ujm ow ali jako jed n o
stronnego p rzedstaw iciela ow ego an archicznego i rew olucyjnego nurtu
gwałtownych przem ian, jakim w w ielu stronach jawił się ruch D ucha Świę
tego, N ależałoby raczej założyć, że Jo ach im , sam nie zdając sobie z tego
sprawy, w prow adzał now y „status”, to znaczy pew ne nastaw ienie religijne,
którego p rzezn aczenie polegało zarazem na tym , b y przerzucić p om ost
nad o w ą p rzeraźliw ą przepaścią ziejącą p om ięd zy p ostacią C hrystusa i
A n tych rysta, jaka w intuicyjnej form ie rozw arła się u zaran ia X I w ieku ,
i l:iy zreko m p ensow ać owo rozdarcie. E poka ant)'chrześcijańska m a to
do siebie, że D uch staje się w niej demonem, że życk^dajny archetyp z wolna
roztapia się w racjonalizm ie, intelektualizm ie i doktrynerstw ie, co w końcu
w ied zie do o w ego now ożytnego poczucia tragiczności, które niczym
m iecz D am oklesa w isi nam nad głow am i tak nisko, że czuć chłód jego
ostrza, W daw nej definicji Trójcy, na której opiera się do ktryn a Jo achim a,
brakuje d o gm atyczn ej postaci D iabła, który w ied zie o so bliw y ź)'w ot
gdzieś n a p eryferiach m etafizyki teologicznej jako mysteńum iniąuitatis. N a
szczęście, chciałtjby się bez mała stw ierdzić, jego groźne nadejście zostało
p rzep ow iedzian e już w Nonym Testamencie. Je st on tym bardziej n ieb ez
pieczny, im m niej g o znamy. K tóż jednak m ógłby zgadnąć, że to on,
skoro ukr)<wa się pod przybraniem tak dobrze brzm iących imion, jak po
w szech n y d o brob yt, stabilizacja życiow a, pokój m iędzynarodcjw y i tym
podobne? S k rjw a się on pod idealizmem, pod wszelkiego rodzaju „-izm a
m i”, postawam i, z któr}'ch najgorsze jest doktrynerstwo — najbardziej dem o
n iczn y spośród w szystkich przejaw ów D ucha, E poka w spółczesna m usi
Zob. Carl Gusav Jung Zur Phämmmohge des Geistes im Märchen. \f^esammetk Werke. T. 9/1.
Par. 394. Carl Gustav Jung: Fenomenologia ducha w baśniach. S. 461 i nast. — przyp. dumj
'¿nak Kyb 103
“ Zob. Carl Gustav Jung: D er Geist Mercurius. \Gesammelte Werke. T. 13. Par. 257
i nast. Carl Gustav Jung: Duch Merkurius^. S. 319 i nast. — przyp. tłum.j
“ Uroczyste promulgowanie dogmatu o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny
przez Piusa XII bullą Munificentissimus Deus z 1 października 1950 r. przyp. tłumj
Zob. Carl Gustav Jung: Pychologie und Religion [Die Terty Lectures 1937, gehalten an der
Yale University. Zürich: Rascher-Verlag 1940. Gesammelte Werke. T. 11. Par, 122 i nast.
Pychologia a religia. Przd. Jerzy Prokopiuk. Oprac. Robert Reszke. Warszawa: Wydawnictwo
Wrota-KR 1995. S. 92 i nast. — przj’p. tłumj i: Cari G\xsX2.y ]an^. Antwort auf Hioh [Zürich:
Rascher-Verlag 1952, Gesammelte Werke. T. 11. Par. 748 i nast. Odpowied'i Hiobowi. W: Carl
Gustav Jung: P.yychohgia a religia (Wybór pism). Przeł., posłowie: Jerzy Prokopiuk. Wstęp:
Bogdan Suchodolski. Warszawa: Książka i Wiedza 1970. S. 362 i nast. — przyp. tłum.j
104 A ion
Johann Daniel Mylius: Philosophia reformata continens libros binos. Francofurti 1622. S. 112:
„ Unde philosopbus eduxit aquam de petra, et oleum de saxo durissimo”. [„Skąd filozof wydobył
wodę ze skały i olej z najtwardszego kamienia” — przyp. wyd.]
Heinrich Conrad Khunrath: Von hylealischen, das ist, primaterialischen catholischen oder
allgemeinen natürlichen Chaos. Magdeburg 1597. S. 272.
Zob. Hipolit: Kefutatio omnium haeresium V, 7. S. 34 i nast. Podobnie wspomina się
tu o „lapis de monte abscisus sine manibus” (Dn II, 45) [„kamień oderwał się od góry, mimo
że nie dotknęła go ludzka ręka”. Przeł. ks. Lech Stachowiak TJ. Bihtia Tysiąclecia — przyp.
tłum.] — jest to porówanie używane także przez alchemików.
Firmicus Maternus: IJb er de errore profanarum religionum. 20, 1. Wien 1867.
™[„Wy również, niby żywe kamienie, jesteście budowani”. Przeł. ks. Feliks Gryglewicz.
Biblia Tysiąclecia — przyp. tłum.] Por. obraz budowania wieży bez spojeń (Kościoła)
z „ży^wych kamieni” w Pasten^ Hermasa: Hermae Pastor Graece add. vers. T at., cod. Palatino
recens. Oscar de Gebhardt, Adolf Harnack. Leipzig 1877.
„...i będziecie synami Najwyższego”. Przel. o. Walenty Prokulski TJ. Biblia Tysiąclecia.
[Prz5>p. tłum.|
„Czyż nie napisano w waszym Prawie: Ja rzekłem: Bogami jesteście?”. Przeł. ks. Jan
Drozd SDS. Bihtia Tysiąclecia. [Przyp. tłumj
106 A ton
” Według Tertuliana ryba to „sanctior cihui" („świętszy pokarm ”). A dversus tAarcionem
I, IV, col. 262. [Tertulian: Przeciwko M argonowi. S. 48: „Odrzucasz i morze, ale używasz
jego bogactw do zdobycia świętszego pokarm u” — przyP- tłum.]
Orygenes: In Genesim Homiliae VIII, 9, coL 208: „Diximus... quod Isaac form om gereret
Christi, sed et aries hic nihilominus form am Christi gerere videtur”. [„...powiedzieliśmy... że Izaak
był symbolem Chrystusa; wszelako w tym miejscu również baran, jak się zdaje, symbolizuje
Chrystusa”. Orygenes: Homilie o Ksifd^e Rod^a/u. S. 97 — przyp. tłum.] Św. Augustyn: De
civitate D ei XVI, XXXII, 1, coL 707: „Q uis erat Ule aries, quo immolato impletum est significativo
sangtine sacrtfcium?... Q uis ergo illo figurabatur, nińJesus...?” [„Kogóż oznaczał ów baran, którego
zabicie dopełniło ofiar)' przez przelanie symbolicznej krwi?... Kogóż tedy oznaczał on, jeżeli
nie Jezusa... ” Św. Augustyn: O Państwie Bożym. S. 255 — przyp. tłum.] Jeśli chodzi o Baranka
jako Barana (HP) w Apokalipsie, zob. Franz Boli: A us der Offenbarung Johannis.
Zob. Robert Eisler: Orpheus — the Fisher. Comparative Studies in Orphic and Early
Christian C ult Symbolism. London 1921. S. 51 i nast. Bogat)' material znaleźć można także
w pracy Roberta Eislera: D er Fisch ais Sexualsymbol. „Imago”. T. 3/2. Leipzig und Wien
1914. JeśM jednak chodzi o interpretację symbolu Ryby, wynika z tego niewiele, ponieważ
pytanie zostało postawione na opak. Przecież już od dawna wiadomo, że w procesie
budowy formacji symbolicznych biorą udział psychiczne siły popędowe, a więc także
seksualność. Seksualność nie jest jednak przez nie „symbolizowana” — widać ją jak na
dłoni, co wyraźnie przedstawia materiał zebrany przez Eislera. Niezależnie od tego, co jest
udziałem człowieka, wjrraża to również jego sekusalność. Wysuwając niewątpliwie słuszne
twierdzenie, że bazylika św. Piotra składa się z kamienia, drewna i metalu, w żaden sposób
nie czynimy zadość jej znaczeniu symbolicznemu — to samo dotyczy symbolu Ryb, jeśli
spoglądając nań, dziwimy się jeszcze, że jak wszystkie inne obrazy, przejawia jawne komponenty
seksualne. Co do terminologii, wypada tu zauważyć, że coś znanego nigdy nie może być
„symbolizowane” — może być tylko wyrażone alegorycznie lub semiotycznie.
108 A ion
HO Aioi?
szeroko rozp o w szech n io nej znajom ości astrologii w pew nych kręgach
gn o styeko -ch rześd jań sld ch przynajm niej niektóre elem enty tej sym boliki
pochodzą z tego w łaśnie źródła®’ . H ip o teza ta nie m oże sobie jednak
rościć praw a do obow iązyw ania w stosunku do opisów znanych z \iivangeln
— zw łaszcza z tiwangelii synoptycznych. Tutaj nie dysponujem y żadnym
dow odem . N ie m am y żadnych racji, by w ysuw ać przypuszczenie, że tjwe
opow ieści to nic innego, tjdko zam askow ane m it)' astrologiczne. W ręcz
przeciw nie, m ożna odnieść w rażenie, że epizody z rybakam i to wy'darzenia
z gru n tu n aturalne — darem n e byłoby doszukiw anie się czegokolw iek,
co by się za nim i kryło. O t, tak się stało — prosto i naturalnie; nie
w iadom o, czy i chrześcijań ska sym bolika R yb też nie pojawiła się tak
zw)'czajnie i nierefleksyjnie. Równie dobrze m ożna więc tu m ówić o pozornie
przypadkow ej zb ieżno ści tej sym boliki z p odobnie o kreślonym nowy'm
eonem , tym bardziej że — jak się w ydaje — epo ka Ryb nie pozostaw iła
żadnych n iedw uzn aczn ych śladów, przynajm niej w kulturach W schodu;
nie m ogę jedn ak z niezb itą p ew n ością w yp o w iadać się co do słuszności
tej hipotezy, p on iew aż n ied o statecznie znam astrologię indyjską i chińską.
A le w obliczu tego hipoteza, że tradycyjna symboUka Ryb jest jakąś dającą
się zwer}'fikować przepow iednią, która została urzecz^iwistniona w N ow ym
Testam encie, spraw ia w rażen ie nieco niesam ow itej propozycji.
149 Ryba zw ró con a n a północ lub na w schó d , do której punkt w io sn y
doszedł mniej więcej w okresie przełcjmu naszej ery™, powiązana jest z Rybą
zw ró con ą na południe lub zachód tak zw anym spoidłem . Stanowi je
w ark o cz słabych g w ia z d — w w ark o cz u tym n a p o łu d n io w ym skraju
w dw óch trzecich wy^sokości konstelacji leżał punkt w io sn y Punkt przecięcia
ekUptyki z p ołudnikiem drugiej R yby (czy jej ogonem ) p rzyp ad a na mniej
więcej X V I w iek — wiemy, jak bardzo w ażny był to okres dla naszej
zachodniej h isto rii sym bolu. O d tego czasu p un kt w io sn y posuw a się
P rzeb ieg naszej historii religijn ej, a tym sam ym isto tn y fragm ent naszego 150
ro zw o ju p sych icznego m o żn a było w pew nej m ierze p rzep ow ied zieć co
do jego czasu i treści na podstaw ie precesji punktu w iosny przez konstelację
Ryb. I rzeczj^wiście, jak m o gliśm y się przekonać, przepow iednia ta się
pojawiła, zbiegając się z faktem , że w XVI w ieku doszło do ro zszcze
p ien ia w łonie K ościoła, i że rozpoczął się tu w ted y proces enan cjo dro -
m ijny, k tó ry — w p rzeciw ień stw ie do „ go tyck iego ” d ążen ia ku górze —
zaiste m ożna by określić m ianem ruch u horyzontalnego (to znaczy dążenia
do podboju ziemi i opanowania naturj’). Linia pionowa została przekreślona
przez Hnię p ozio m ą, a rozw ój d uch ow y i m oralny zaczął p rzeb iegać w —
dziś już coraz bardziej w yraźnym — kierunku ant)'chrześcijańskim ; obecnie
tkw im y w kryzysie kultury Z achodu, kryzysie, którego końca n a razie nie
w idać.
W zw iązku z t)’m pragnąłbym tu przytoczyć przepow iednię astroiogicz- 151
n ą M aître M ichela N o stradam usa, którą sform ułow ał on w liście' z dnia
T l czerwca 1558 roku w^^słanj^m z Salon do króla Henryka II: po opisie roku
charakteryzującego się m iędzy inn ym i ^ —5? z 0^— czytamy: „ l^ ’année
114 A ion
„A potem w Roku Pańskim 1789 spełni się dziesięć obiegów Saturna, a stanie się to
po wspomnianej koniunkcji w ciągu dziewięćdziesięciu siedmiu lat lub w podobnym
czasie... W tych warunkach, powiadamy, o ile tylko świat się ostanie, co Bóg jeden wie,
pojawi się na świecie wiele wielkich i cudownych zmian i przemian, głównie w stosunku
do prawodawstwa i sekt (religijnych); albowiem ze wspomnianymi koniunkcjami i owymi
obiegami Saturna zbiegnie się jeszcze obrót łub przewrót górnego kręgu, to znaczy
ósmej sfery, a po tej przesłance i innych rozpoznana będzie przemiana sekt...” „Toteż
z prawdopodobieństwem w)^snuwa się stąd wniosek, że właśnie w onym czasie nadejdzie
Antychryst ze swym prawem i ze swą na potępienie zasługującą sektą, która w znacznym
stopniu będzie wroga i przeciwna Prawu Chrystusowemu; co do czasu i chwili jego
nadejścia nie można jednak — rzecz ludzka — mieć nijakiej pewności... jednakowoż
w sposób niepewny możemy podać, że nadejdzie on mniej więcej w tym czasie, który
astronomicznie określają wiarygodne hipotezy i prawdopodobne przesłanki. Jeśli więc
wedle astronomów powiada się, że w onym czasie dojdzie do zmiany w sektach, to — jak
powiadają (astronomowie) — po Mahomecie przyjdzie jeszcze inny możny, który wyda
prawo złe i magiczne. A więc z prawdopodobieństwem można zakładać, że po sekcie
Mahometa nie nadejdzie żadna inna, tylko właśnie sekta Antychrysta”.
^ Pierre d’Ailly: Concordantia astronomiae cum theologia. P. I., verb. 20.
if S f i
116 A ion
Zob. Carl Gustav Jung: Zur Phänomenologie des Geistes im Märchen. \Ge.iammelte Werke.
T. 9/1. Par. 425 1 nast. Fenomenologia ducha iv baśniach. S. 462 i nast. — przyp. tłumj
Zob. Eucheriusz z Lyonu: U ber formularum spiritalis intelligentiae, col 739 i nast.
„Od północy rozszaleje się zagłada wszystłdch mieszltańców ziemi”. Przeł. l<s. Lech
Stachowiak. Biblia Tysiąclecia. Przyp. tłumj
„Jakże to spadłeś z niebios. Jaśniejący, Synu Jutrzenki? Jakże runąłeś na ziemię, ty,
który podbijałeś narody? Ty, który mówiłeś w swjto sercu: Wstąpię na niebiosa; powyżej
gwiazd Bożych postawię mój tron. Zasiądę na Górze Obrad, na krańcach północy”.
Przeł. o. Stanisław Paściak OP. Biblia Tjsiącleaa. [Przyp. tlum.]
” [„Wiatr północny to ponure prześladowanie” i „podszept pradawnego nieprzyjaciela”
— przyp. tłumj Raban Maur: Allegoriae in Sacram Scripturam. [PL 112, col 860|.
Jawna analogia do pneüma, która zapłodniła wody Otchłani 1).
„Dach rozciąga nad pustką, ziemi niczym nie umacnia”. Przeł. ks. Władysław
Borowski CRl^. Biblia Tysiąclecia, [ł^rzyp. tłum.]
„Albowiem pozwolił Diabłu opanować ducha tych, którzy nie mają Jego (Boga)
Łaski”. Raban Maur: Allegoriae in Sacram Scripturam, col. 860.
Sw. Augustyn: Fnarrańones in Psalmos XLV11, 3, col 591. [„ICim jest owa pcSłnoc, jeśli nie
tym, który powiedział: Wystawię tron mój na północy, podobny będę do Najwyższego. Królestwo
bezbożnych dzierżył diabeł...”. Św. Augustyn: Objaśnienia Psalmów. S. 208 — przyp. tłum.]
Sancti Victoris Parisiensis Gregorianum. [PŁ 193] col. 59 i nast.
Proroctwo Nostradamusa 119
jeszcze całkiem żyw e w Księd^ E:^echiela, ałbow iem chm ura, o której on
m ów i, nadciąga „ab Aquilone”, skąd „rozszaleje się zagłada w szystkich
mieszkańccSw ziem i”’ ^.
159 W tym stanie rzeczy już nie zdum iew a, że N o stradam us w swej
p rzep ow iedn i dotyczącej A n tych rysta mciwi o „władcy Północy” . Jeszcze
p rzed R efo rm acją fantazja ludow a żyw o zajm ow ała się p ostacią Antyr-
chry'sta, czego dow odzi w iele w )'dań Endkńst z drugiej połowy? X V w ieku’ ’ .
Je st to całkiem zrozumiałe, jeśli w eźm iem y pod uwagę pow szechnie dające
o sobie znać w ow ym czasie zdarzenia duchow e — u progu stała Refor*
macja. Toteż gdy ty'lko pojawił się Luter, zaraz został okrzyknięty Anty'chrys-
tem ; m ożliw e byłoby, że N ostradam us m ógł był określić A ntych rysta,
który miał się pojaw ić po 1792 roku, m ianem „secondAntechrist”, poniew aż
pierw szy A ntychryst już przyszedł jako niem iecki reform attjr czy też jesz
cze w cześniej jako N eron albo M ah o m et’ “*. W tym ko ntekście nie sposób
nie w sp om nieć, z jak w ielkim upodobaniem żonglow ano w nazistow skich
N iem czech ideą, źe działalność H idera oznacza kontynuację i spełnienie
dzieła R efo rm acji, które L uter porzucił w pół drogi.
160 N a p odstaw ie istniejących danych astrologicznych, a także m ożliw ości
zinterpretow ania ich N ostradam us mógł bez w iększych trudności p rzep o
w iedzieć rychły początek enancjodrom ii eonu chrześcijańskiego; ba, już
w czasie wy'glaszania tego proroctwa sam Nostradamus znajdował się w fazie
antychrześcijańskiej — pełnił rolę jej tuby.
161 Po tej dygresji w ró ćm y jednak do sym boliki Ry'bl
] r I, 14: „Et dixit Dominus ad me: ab Aquihne pandetur malum super omnes habitatores
terrai'. [Przeł. Ics. Lecli Stacliowiak. Biblia Tjsiądeaa. — przyP- tłum.]
Tekst, na który składa się wiele rękopisów oparty'cli na Compenndium theologicae
veritatis Hugona ze Straßburga (XIII w.). Zob. Der „Endkrist" der Stadt-bihliothek :(U
Frankfurt a.M. Fcsm.-Wiedergabe. Hg. und bibliographisch beschrieben von Ernst Kełchner.
Frankfurt am Main 1891. S. 7.
Tak u Nanniusza z Viterbo (1432-1502). Zob. Lynn Thorndike: A History o f Magic
and Experimental Science. S. 263 i nast.
VIII
o HISTORYCZNYM ZNACZENIU RYBY
Oprócz pisciculi Chństianorum bodaj jeszcze większą rolę odgry^wa — jak 152
to dowodnie wykazano — alegoryka pasterza i owieczek, w której Hermes
Kriophoros — bóg opiekuńczy stad — stał się pierwowzorem „Dobrego
Pasterza”. Za podłoże, na któryTn wyTOsła ta alegoryka, służył także mo
tyw Orfeusza — dobrego pasterza'. Ten aspekt Poimena {poimen, pasterz)
przyczynił się do powstania noszącej to samo im ię (misterj^jnej) postaci
w Pasterzu Hermasa (II wiek), podobnie zaś jak „olbrzymia” ryba z inskrypcji
Aberkiosa, tak też ów pasterz wiążą się w przestrzeni i w czasie z postacią
Attisa. Ba, Reitzenstein przypuszcza wręcz, że pismo H erm asa w jakiś
sposób zależy od Poimandresa^ — dzieła czysto pogańskiego. Symbolika
Pasterza, Barana i Baranka zbiega się z dpctiodzącym kresu eonem Barana.
W I wieku naszej ery te dwa eony, by tak rzec, pokryły się, a dwa naj
ważniejsze bóstwa misteryjne — Atty's i Chry'stus — w jednakim stopniu
charakteryzowane są przez Pasterza, Barana i Rybę. Reitzenstein tak
dokładnie opracował symbolikę pasterza, że absolutnie nie czuję się na
siłach, by dorzucić do tego cokolwiek, co mogłoby jeszcze oświetlić tę
kwestię. Inaczej jednak z symbolem Ryby. Tu nie tylko źródła są obfitsze,
ale i natura tego symbolu — zwłaszcza zaś jego dwoistość — umożliwia
postawienie pewnych kwestii psychologicznych, które pragnę dokładniej
omówić w niniejszym rozdziale.
Jak każdy bohater, Chrystus przeżywa dzieciństwo pełne zagrożeń 163
(rzeź niewiniątek, ucieczka do Egiptu). Odnosząca się do tego wy^kładnia
astrologiczna znajduje się w A pokalipsie X II, 1: „N iew iasta obleczona
122 Aion
w słońce i księżyc pod jej stopam i, a n a jej głow ie w ien iec z gw iazd
dw un astu’” . N iew iasta cierpi na bóle rodzenia, p rześladuje ją sm ok.
Porodzi ona dziecię, pasterza, „któ ry w szystkie n aro dy b ędzie pasł laską
żelazn ą”, lecz „zostało porw ane jej IDziecię do B o ga”''. W tej opow ieści
pob rzm iew ają liczne motj'wyf p okrew ne znane n a W schodzie i na Z acho
dzie; chodzi tu na przykład o moty^w Pytona i Leto, o A fro d ytę i jej syna,
którzy — prześladow ani — w skoczyli do E ufratu i zam ienili się w ryby®,
czy też o rozpowszecłmiony w Egipcie m otyw Izydy i ł^łorusa. Grecy syryjscy
utożsam iali D erketo-A targatis i jej syna Ichthys z R ybam i — znakiem
Zodlaku**.
164 B ogini M atka (jest nią bow iem apokaUpty^czna N iew iasta) z reguły
uchodzi za parfhénos, virgo, dziew icę. Posłanie św iętej nocy: „He parthénos
tétoken; aukseiphóś” („Dziewica porodziła; światło przybiera”), jest pogańskie.
E p ifan iu sz’ opow iada o tak zw anym korion w A leksandrii, że w noc
O bjaw ienia (5—6 sty^cznia) poganie obchodzą tam w ielkie święto: „Czuw ają
całą n oc w śró d śp iew ó w i gry' na fletach, które składają w ofierze
w izerun kow i bóstw a; a kiedy kończą n ocne św ięto, gdy k ur zapieje, przy
św iede pochodni schodzą do podziem nego sanktaarium i w ynoszą stam tąd
drew nian y p osąg, który nago siedzi na nosidłach; na czole m a on złoty
znak krzyża, a na obu dłoniach dwa inne znaki tej samej formy, i jeszcze
n a o b u k o lan ac h d w a in n e, a te p ięć zn a k ó w w yk o n an e je s t ze złota.
I o b n o szą ten drew niany posąg, siedem razy okrążając centralne pom iesz
czenie świąt}'ni, p rzy w tórze fletów i bębnów , piejąc hym ny, a po tej
p ro cesji o dno szą g o z pow rotem do podziem nej kom naty. Jeśli jednak
zap ytać ich, cóż to za tajem n iczy obrzęd, odpow iadają: W tej godzinie
K o ra porodziła dziś A io n a” .
165 Epifaniusz w yraźnie m ów i, że nie chodzi ta o jakąś sektę chrześcijańską,
lecz o bałw ochw alców — przytacza tę opow ieść w celu zilustrow ania
m yśli, że i poganie, by tak rzec, m im ow olnie dają św iadectw o praw dzie
chrześcijańskiej.
dziw}’m c i e n i e m , ale nie Anty-chtystem, ten jest bow iem płodem Szatana.
iMimo że m onstrualny, w ojow niczo nastaw iony Baran też w}'obraża cień,
oznacza b ow iem p rzeciw n ika złożonego w ofierze B aranka, to jednak
nie jest on tak niep rzejedn anym p rzeciw n ikiem C hrystusa jak A nt)'chryst.
To zduplikow anie postaci C hrysm sa w Apokalipsie nie m oże się w ięc
bezpośrednio w iązać z rozszczepieniem chrześcijańsko-anty^chrześcijańskim
— z p ew n o ścią zaw d zięcz a ono istn ien ie jakiem u ś resen tym en to w i
judeoch rześcijań skiem u, ant)Tzym skiem u, odw ołującem u się do Jah w e
— B o ga pomst)? — i jego w ojo w n iczego M esjasza. A utorow i Apokalipsy
być m oże był}? znane judaistyrczne spekulacje, o któr)?ch w iem y z późniejszej
tradycji. W Beres;^it Kabha R ab biego M osze ha-D arszan czytam y, że E liasz
spotkał w B etlejem m łodą kobietę siedzącą p rzed drzw iam i sw ego dom u,
a o bok niej now o n arodzone, jeszcze um azane krw ią dziecko. K obieta
w)?jaśniła m u, że jej syn urodził się w złą god zin ę, to znaczy w chw ili
zb urzenia Świątynni. E liasz napom niał ją, by zajęła się dziecldem . Kliedy
po upływ ie p ięciu lat p onow nie przybył w to m iejsce, zapytał o syna.
N iew iasta odparła m u: „C hodzi, w id zi, nie słyszy, leży tu jak kam ień” .
Nagłe z czterech stron ziem i zerw ał się w iatr, uniósł chłopca i cisnął go
w m orze. E liasz jął w zn o sić żale, że oto przepadło Z baw ienie Izraela,
ale bałkol (głos) przem ów ił doń: „...to nie tak... przez czterysta łat będzie
przebyw ał w w ielkim m orzu, o siem d ziesiąt lat w e w zn oszącym się dym ie
dzieci K orego, o siem d ziesiąt lat pod bram am i R zym u, a resztę czasu
spędzi w ędrując p o w szystkich w iększych m iastach — aż po kres d n i”'^.
168 O powiadanie to opisuje M esjasza, który' w prawdzie narodził się w Be
tlejem , ale za spraw ą in terw en cji boskiej został strąco ny w zaśw iaty
(m orze = nieśw iadom ość). Jeg o dzieciństwo już od sam ego początku jest
tak b ardzo zagro żo n e, że praw ie nie jest zdolny do życia. I.egenda ta, co
sym ptom atyczne, w yraża nadzwy^czajną słabość i stan zagrożenia elem entu
m esjan iczn ego w judaizm ie, w yjaśn iając tym sam ym , d laczego M esjasz
tak zw leka ze swy^m nadejściem . P rzez okres pięciuset sześćdziesięciu łat
pozostaje w utajen iu — dopiero potem podejm uje działalność m isyjną.
O kres ten nie aż tak bardzo odbiega od w sp om nian ych wy^żej przez
p rzep ow iedn ię tałm udyczną pięciuset trzydziestu lat’'*, b y nie m ożna go
August Wünsche: n’ liCn ' n S ' oder die Leiden des Messias in ihrer Übereinstimmung
m it der Lehre des A lten Testaments und den Aussprüchen der Kahl^inen.... Leipzig 1870.
S. 92.
''' Zob. par. 133 niniejszego tomu.
o historycmiym ^(nac^ieniti l^'hj 125
było z nią porów nać, o ile w ogóle m ożna odnieść tę legendę do postaci
C hrystusa. B a, jest n aw et bardziej p raw d op o d ob ne, że w rozkielznaniu
judaistycznych spekulacji prędzej już skw apliw ie sko rzystan o by z m o żli
w ości zestaw ian ia takich relacji, niżli zaniechano ich. A w ięc i śm iertelne
zagro żen ie M esjasza czy jego gw ałtow na śm ierć to m o t w , k tóry przew ija
się także w innych opow iadaniach. Tradycja późniejsza, głów nie talm udycz-
na, zna dwóch M esjaszów: M esjasza ben Jo sefa (czy ben Efraima) i M esja
sza hen D aw ida. Porównuje się ich z M ojżeszem i A aronem lub z dw iem a
łaniam i, a to na p odstaw ie Pieśni nad pieśniami IV, 5: „Piersi tw^e jak dwcjje
koźląt, b liźn iąt g azeli”'^. M esjasz b en D aw id to w ed le Księgi Powtórzonego
Prawa X X X III, 17 „byk p ierw o ro d n y”; M esjasz ben D aw id jeździ na
ośle"^. M esjasz ben Jo s e f jest pierw szy — M esjasz ben D aw id jest drugi'^.
M esjasz ben Jo s e f m usi um rzeć, b y sw ą krw ią „po jed n ać lud Je h o w y ”'*.
P adnie on w w alce z G ogiem i M ago giem , zabije zaś go A r m i l u s .
A rm ilu s to an ty-M esjasz spłodzony przez Szatana z bryłą m arm u ru '
Z ab ije go M esjasz b en D aw id , k tó ry ściągn ie później N o w e Je ru z a lem
z nieba na ziem ię i w skrzesi zabitego M esjasza ben Jo se fa “ . W późniejszej
tradycji ten ostatni p o jaw ia się w dziw nej roli. Ju ż at~Tabari, kom entator
Koranu, w spom ina, że Anty^chryst będzie królem żydowskim ^', a ^Alast(m ia
Jes^ua A brabanela M esjasz b en Jo s e f jest w ręcz A n tych rystem , a w ięc nie
charakteryzuje się go tylko jako cierp iącego M esjasza przeciw staw ian ego
M esjaszow i tryum fującem u, lecz w końcu p rzed staw ia się go jako jego
przeciwnika^^.
Jak sugerują te przekazy, w spom niania słabość elem entu m esjanicznego 169
w łonie judaizm u p o lega na tym , że jest on ro zszczepio ny i że ów stan
[Ptzel. o. Piotr Rostworowsld OEC. Bihtia Tysir/ctecia — przyp. tłum.] Zob. August
Wünsche: n'BCn '" n S ' oder die Leiden des Messias. S. 111. W '¿ohar^ Mesjasza określa się
mianem matki. Zob. Christian Schoettgen: Vlorae llehraicae et TałmHdicae. Dresden und
Leipzig 1733-1744. S. 10. W tym miejscu pragnę wskazać na „bliźniaczych Odkupicieli”
w Vistis Sophia (zob. przypis 47 na s. 95 niniejszego tomu).
Zob. The Zohar Transi, by Harry Sperling and Maurice Simon. Ixindon 1949. CmI. 118,
coi 3 do Ha II, 3. Zob. też August Wünsche: n'UCil 'T lïî' oder die Leiden des Messias. S. 114.
” Zob. The Zohar. b ot 25, cot 2. Por. August Wünsche: ri'UCH 'TIK' oder die Leiden
des Messias. S. 114.
Zob. August Wünsche: n'EfUn oder die Leiden des Messias. S. 115.
” Armilus lub Armillus = Rhomylos, Antychryst. U Metodego: „Komutus, qui et
Armaeteus” [„Romulus, który jest też Armelusem” — przyp. wyd.]
” August Wünsche: PI'ÜBn "TIK' oder die Leiden des Messias. S. 120.
Muhammad ihn Djarir Abu Dja‘far: Chronique XXIII. S. 67.
Wilhelm Bousset: D er Antichrist. S. 70.
126 ^1/0«
Bahman Yast or 7.and- i vohuman yam o, o f which or commentary, this work seems to
he an epitome. W: Sacred Books o f the E ast Oxford 1880. T. 5. S. 193: |„jest złym panowaniem
demonów ze zmierzwionym włosem z rasy Gniewu” — przyp. wyd.j
Por. wspomniane wyżej przeciwieństwo miłosierdzia i sprawiedliwości w łonie
natury boskiej |par. 105-111 niniejszego tomu — przyp. tłum.j
o hhtoryc:(nym :>nac^enm Ryły 127
Chodzi tu o ten sam problem, co w Księds^e Hioba. C^braz Boga jako 170
wartość najw)'ższa, jako najwy^ższa dominanta hierarchii psychicznej po^^o-
staje w bezpośrednim związku z Jaźnią lub jest z nią tożsamy, toteż
wszystko, co dzieje się w jednym, wywiera wpływ na drugie. N iepewność
w stosunku do jednego oznacza dogłębne zaniepokojenie drugiego —
i właśnie ze względu na drażliwość tej kwestii z reguły się ją pomija. Wcale
nie oznacza to jednak, że problem ten nie daje o sobie znać w nieświadomości;
wręcz przeciwnie. Ba, w nieświadomości znajduje się nawet odpowiedź
na ów kompleks pytań, a udziela jej się na przykład w ten sposób, że niczym
zaraza szerzą się przekonania i poglądy w rodzaju materializmu, ateizmu
czy im podobnych surogatów. Pojawiają się one wtedy, gdy daremnie
oczekuje się właściwej odpowiedzi. Te formacje zastępcze w)'pierają
prawdziwe pytanie, a tym samym rozrywają ciągłość tradycji history'cznej,
która stanowi cechę charakterysty^czną każdej kultury. W konsekwencji
powstaje chaos i zamieszanie. Chrześcijaństwo w swoim czasie nastawało
na to, by utrwaliło się przekonanie, że Bóg jako kochający Ojciec jest
dobry, i przynajmniej próbowało pozbawić zło jego substancji. Pojawiające
się w czasach pierwszego chrześcijaństwa proroctwo o Anty'chry'śde, a także
pewne idee teologii póżnojudaisty-cznej mogłyby jednak wskazywać na
to, że w odpowiedzi na problem Hioba, jakiej udzieliło chrześcijaństwo,
brakuje postscriptum , którego niesamowitą i groźną realność przywiódł
nam przed oczy fakt podziału dzisiejszego świata na dwie połowy; z a
z n ie s ie n ie m o b r a z u B o g a k ro k w k ro k p o d ą ż a a n u lo w a n ie
o s o b o w o ś c i lu d z k ie j. M aterialistyczny ateizm ze swy'mi utopijnymi
chim erami tworzy rełigię owy^ch ruchów materialistycznyrch, które cedują
wolność osobowości na masy, tym samym zaś lilcwidują ją. Przedstawiciele
chrześcijaństwa wy'czerpali wszy^stkie swe siły na to, by po prostu zachować
to, co otrzymali w spadku, nie rozbudowyjwałi jednak owego domu tra
dycji, l-)y urządzić go bardziej przestronnie. Ale dłuższy zastój w ty^ch
kwestiach grozi zejściem śmiertelnym.
Przeł. o Augustyn Jankowski, ks. Lech Stachowiak. Biblia Tysiąclecia. [Przyp, tłum.]
mm
128 A ion
“ Zdaje się, że Walentyn był duchownym, który ubiegał się nawet o tron biskupi
w Rzymie.
Ireneusz: Adversus haereses I, 11, 1.
“ Doktryna walentyniana Secundusa (Ireneusz: Adversus haereses I, 11, 2).
Ory'genes: De oratione XXVII [PG' 2J: „...ita ut summus Ute peaator et in Spiritum
sanctuni blasphemus p er totum hoc praesens saecutuin a peccato detineatur, et post haec in futuro ab
initio adfinem sit nescio quomodo tractandus” [„...tak że ów największy grzesznik i bluźnierca
przeciwko Duchowi świętemu przez cały ten obecny wiek będzie powstrzymywany od
grzechu, ale jak później w przyszłości od początku do końca będzie traktowany, tego nie
wiem” — przyp. wyd.], z czego zrodził się pogląd, że „diabotum ipsum atiquando fore
satvandum” [„nawet Diabeł pewnego dnia zostanie zbawiony” — przyp. wyd.j
o hutoryc^^nym i^mc:(ęn'm Ry/y 129
N «» znaczy „ryba”.
’■
’ Koran, sura 18, w. 60-63. [Przeł., komentarz: Jó zef Bielawski. Warszawa: Państwowy
Instytut Wydawniczy 1986. S. 358 — przyp. tłum.[ l^or. Carl Gustav Jung: Über Wiedergeburt
|pt. Die verschiedenen A spekte ikr Wiedergeburt. „Hranos-Jahrbuch 1939”. Zürich: Rhein-
Verlag 1940. Gesammelte Werke. T. 9/1. Par. 244 i nast. Odrodi^enie. W: Carl Gustav Jung:
A rchetypy i sjm bole. S. 152 i nast. — przyp. tlum.|
Zob. Alfred Jerem ias; D as alte Testament im U chte des alten Orients. S. 69. Nie sposób
jednak odnaleźć tej lampy.
“ [„żądne zaszczytów”, „lubieżne”, „pożądliwe”, „nienasycone”, „występne”; „światowa
próżność”; „ziemskie przyjemności” — przyp. wyd.j Zob. Philippus Picinellus (Picirlello):
M undus sjm bolicus VI, I. Köln 1681.
Zob. Auguste Bouchc-Leclerq: U A sft dogie grecque. S. 147.
o h istory c^ iym ^nac-:(enin Kyhy 131
“ Orygenes: De orańom XXV11; „Ut anni consummatio mensis utlinus est post quern instat
initium alteńus mensis; sicfortasse cum pluńma saecula veluti annum saeculorum implevennt, consummatio
est praesens saeculum, post quod futura quaedam instahunt saecula, quorum principium sit futurum
saeculum; et in futuńs illis ostendat Deus divitas gratiae suae in honitate”. [„Jak ostatni miesiąc końca
roku jest tym, przed którym stoi początek nowego miesiąca, tak może się zdarzyć, że wiele
epok, by tak rzec, wieńczy rok złożony z epok, przed którym stoi nowa epoka zapoczątkowana
przez epokę nadchodzącą; i w owych nadchodzących wiekach Bóg wykaże przemożne
bogactwa Jego laski na przykładzie dobroci” {Ęif II, 7) — przyp. wyd.]
134 A ion
180 N adzieję mesjańską stale wiąże się z pojawieniem się gwiazdy. Według
Zoharu ryba, która połknęła Jonasza, umarła, ale po upływie trzech dni
zmartwy^chwstała i wypluła go. „Dzięki Rybie znajdziemy środek zbawienia
dla całego świata”'’'*. Tekst ten jest wprawdzie średniowiecznym, pochodzi
jednak ze źródła poza wszelkimi podejrzeniami. „Duża'’®i czysta ryba ze
źródła”, o której wspomina inskrypcja Aberkiosa, to w ujęciu Scheftelo
witza'’'' nic innego, tydko Lewiatan — jest on nie ty'lko największą rybą,
uważa się bowiem również, że jest „czysty”; wspomniany autor przytacza
tu odpowiednie źródła z literatury talmudycznej. W tym kontekście powinna
się też znaleźć wspomniania „¿m mojios ich th jr (jedna, jedyna ryba) z Dia
logów perskich^''.
' .Syrische Baruchapo/ßatjpse 29, 1 i nast. W: Dk Apokryphen und Pseudoepigraphen des Alten
Testaments. S 422 i nast.
^ Midras^ Tanchuma do Waßtira XI, 1 i do Demarim XXIX, 9. Por. Isidor Scheftelowitz:
Das Fisch-Symbol im Judentum und Christentum. S. 39 i nast.
’ Talmud Babiloński. Traktat Baim ßatra 74b. Der Babylonische Talmud. T. 8. S. 207.
Lewiatan ż e ń sk i został już zabity' przez Boga, zasolony i zakonserwowany aż po dni
ostatnie. To samo stało się z żeńskim Behemotem. Bóg wykastrował jednak samce, w
przeciwnym bowiem razie mogłyby się rozmnożyć i zniszczyć świat.
“ Przeł. o. Józef l^aściak ()P. Biblia Tysiąclecia. W języku niemieckim „wąż” {die
Schlange) to rzeczownik rodzaju żeńskiego. |Przyp. tłum.]
138 A ion
182 Tłumacz zauważa: „7/ est remarquable en ejfet, que les deux adjectifs brh et
'qltn sont ceux-là mêmes qui qualifient, dans Isaie XX]A11, 1, un serpent d ’u ne
espèce particulièrem ent dangereuse, que nous appelons LJviathan, en hébreu U viatan”^.
Z tej epoki pochodzą też wyobrażenia walki między Baalem a wężem
Ltn‘\ co jest godne uwagi, ponieważ w tym wj^padku mamy jeszcze do
czynienia z przeciwieństwem między Bogiem a potworem, a nie — jak
później — między dwoma potworami.
^ Wyobrażają one typową parę przeciwieństw. Por. walkę smoków w Yijing'. znak X»»
(drugi heksagram) na szóstej linii. [„Sześć u góry znaczy: Smoki walczą na błoniu”, l-dng.
Księga Przemian. Pełne wyd. Przeł,, komentarz: Richard Wilhelm, Przeł. Wojciech Jóźwiak
i in. Warszawa: Latawiec 1995, S, 41 — przyp, tłum,]
‘ I^odobnie w Midras^ Tanchuma.
’ „Kiedy, o Ltn, pobijesz węża brh, zgubisz węża 'qltti, potężnego, o siedmiu gło
wach”, [Przyp, wyd,]
®[„W rzeczy samej jest rzeczą godną uwagi, że oba przymiotniki brh i ’qltn to właśnie
te, które w Księdze Izajasza XXVII, 1 określają węża szczególnie niebezpiecznego, przez
nas zwanego Lewiatanem, po hebrajsku Liwjatan” — przyp, wyd,] Charles Virolleaud:
Note complémentaire sur le poème de M ot et Aleïn. „Syria”, T, 12. Paris 1931, S, 357.
’ Zob. Charles ViroUeaud: La Légende de Baal, dieu des Phéniciens. „Revue d’études
sémitiques”, T, 100, Paris 1935. S. IX.
Amhiwakucja symbolu Ryły 139
" „<Ryba> podżwignięta z giębiny”. Św. Augustyn: Wydania XIII, 21. S. 289. Por. par. 174
niniejszego tomu. [Przyp. tium.]
Die Apokryphen und Pseudoepigraphen des Alten Testaments. T. 2. S. 395.
Przel. ks. Władysław Borowski CRL. Bihlia Tysiąclecia. Notabene w Riblii 7.uryskiej,
którą tu cytuje autor, mamy: „Powalił Rahaba swym wglądem [die Hinsicht)". [Przyp. tłum.]
“ Z tym mot)rwem rozszczepienia jest blisko spokrewniony występujący w alchemii
motyw przenikania i przeszywania (penetratio i perforatio). Por. też Hi XXVI, 13: „i Węża
Zbiega niszczy swą ręką”. [Przeł. ks. Władysław Borowski CRL. Biblia Tysiącleńa. W cytowanej
przez autora Hiblii Zutjskiej mamy: „i Węża Zbiega przeszywa swą ręką” — prz)'p. tłum.j
Pani dr Riwkah Schärf pragnę wyrazić wdzięczność za tę wskazówkę.
Ambrniakncja symbolu Ryby 141
go w tym miejscu ptaka w}'obrażająceg<j duszę, unosi się r)'ba^^. Jak wr^'nika
z tego obrazu, chodzi tu o oxyrhynchos^’ — jedną z trzech najbardziej
znienawidzonych ryb, o których wieść niosła, że pożarły fallusa Ozyrysa,
kiedy bóg poćwiartowan}' został przez Tyfona^"*. Ryby te należały dtj
Tyfona, który z kolei w'y'obrażał „to, co w duszy namiętne, tytaniczne,
nierozsądne i nierefleksyjne”^^. Jeszcze w późnym Średniowieczu ly^by ze
względu na żarłoczność były alegorią potępionych^*’ — tym bardziej
więc osobliwa w}'daje się ryba jako egipski symbol duszy. Ta sama ambi-
Walencja przejawia się jednak także w postaci Tyfona-Seta. W późniejszym
okresie był on bogiem śm ierci, zniszczenia i pustyni, perfidnym
przeciwnikiem swego brata O zyrysa, ale we wcześniejszych czasach
uchodził za bUskiego sprzymierzeńca Horusa — przyjaciela zmarłych, ich
pomocnika. Jeden z Tekstom Piramid przedstawia go, jak razem z łiaroerisem
(Starym Horusem) pom aga Ozyrysowi w wędrówce do nieba. Podłogę
niebios stanowi płyta z żelaza, która w pewnych miejscach jest tak blisko
górskich szczytów, że można się na nią wspiąć po drabinie. Płyta ta
spoczywa na czterech kolumnach podpierających ją w rogach — kolumny
odpowiadają punktom kardynalnym. We wspomnianym tekście mamy
do czynienia z pochwałą w)'głoszoną na cześć drabiny uż^^wanej przez
bliźniaczych bogów (tekst z piram idy Pepi I), natomiast w tekście Unas
czytamy: „U nas cometh fo rth upon the L adder which his fa th er Ra hath made fo r
him, and Horns and Set take the hand o f Unas, and they lead him into the T uat”^^.
Inne teksty pokazują, że między Haroerisem a Setem zachodzi stosunek
przeciwieństwa, ponieważ ten pierwszy jest bogiem dnia, natomiast ten
drugi — bogiem nocy. HierogUficzna forma imienia Seta jest zdeter
minowana znakiem określającym kamień lub (nie zidentyfikowane) zwierzę
Seta o długich uszach. Znamy przedstawienia plastyczne, na któtych obaj
Zob. W. Spiegelberg: Der Fisch ats Symbol der Seele. „Archiv für Religionswissenschaft”,
T 12, Leipzig 1909, S, 574,
Ryba ta w całym Egipcie uchodziła za świętą, Zob, E,A, WaUis Budge: The Gods o f
Egyptians. T 2, S, 382,
l^lutarch: De Iside et Osiride XVIU, (S, 30 — przyp, wyd,J
„ÿphôn dé tés p och és tô patheti/íón kat titanikón kaíálogon kat émplekton”. Plutarch: De
hide et Osiride XLIX, [S, 88 — przyp, wyd,J
Zob, Philippus Picinelłus: De mundus symbolicus VI, 1,
[„Unas wstąpił po Drabinie, którą sporządził dlań jego ojciec Re, Horus i Set chwytają
Unas za rękę i wiodą go do Tuat” — przyp, wyd,] E,A, Wallis Budge: 'The Gods o f F.gyptians.
T 2, S, 242, Por Przemienienie Pańskie w obecności Mojżesza i Eliasza {Mt XVII, 3) i
„bliźniaczych zbawicieli” z Pistis Sophia [zob, przyp, 47 na s, 95 i przj>p, 15 na s. 125 niniejsze
go tomu — przyp. tłum,]
Amhiwalcncja symhobi Kyby 143
ci bogowie widnieją jako mający jedno ciało, ale różne głowy, z czego
m ożna wysnuć wniosek co do wyobrażanej przez nich tożsamości
przeciwieństw. Sir Wallis Budge tak o tym pisze: „The attributes o f H eru-ur
changed som ewhat in early dynastic times, but they were always the opposite o f those
o f Set, whether we regard the tivo gods as personifications o f two pow ers o f nature,
i.e. L ight and Darkness, D ay and Night, or as Kosmos and Chaos, or as I J fe and
Death, o r as G ood and E vil”'^^.
Ta para bogów przedstawia przeciwieństwo, które zawiera w sobie 188
w yższy bóg Ozyrys (przeciwieństu'o utajone) — jak w stosunku do
Jahw e przedstaw iają je Behem ot i I.ewiatan. Jest rzeczą ważną, że
przeciwieństwa te muszą się stopić we wspólnym dokonaniu, w sytuacji,
gdy chodzi o dopomożenie je d n e m u , by znalazł się razem z trzema,
tworząc w ten sposób czwórcę. Czwórca też została przedstawicjna w per
sonifikacji złożonej z czterech synów Horusa: Mestha, Hapy, Tuam utef
i Qebhsennuf, o których mówi się, że znajdują się „za ram ieniem
północnego nieba”, to znaczy za Setem, który ma swą siedzibę w konstelacji
Wielkiej Niedźwiedzicy. Czterej sy^nowie Horusa z jednej strony są wrogami
Seta, 2 drugiej jednak są z nim ściśle związani. Stanowią oni analogię do
czterech filarów nieba podtrzymujących podłogę niebios — czworokąm ą
płytę żelazną. Nierzadko trzej synowie Horusa przedstawiani są z głowami
zwierzęcymi, jeden zaś odznacza się tym , że m a głowę ludzką, można
więc uznać, iż mamy tu do czynienia ze stanem rzeczy przy^pominającym
wyobrażenia pojawiające się w wizjach Ezechiela: postacie cherubinów
to, jak wiadomo, prefiguracje symboli czterech ewangelistów (trzy zwierzęta
i anioł). W' Księdze Yi^chiela 1, 22 czytamy; „Nad głowami tych istot
żyjących (cherubinów) było coś jakby sklepienie niebieskie, jakby kry^ształ
lśniący, rozpostarty ponad ich głowam i”, i dalej — I, 26: „Ponad
sklepieniem, które było nad ich głowami, było coś, co miało wy^gląd
szafiru, a miało kształt tronu, a na nim jakby zarys postaci człowieka”^’ .
189 Ze względu na to, że Izrael i Egipt łączyły w owym czasie bliskie związki,
niewy^kluczone, że symbole te w jakiś sposób się ze sobą wiążą*. Osobliwe,
że w tradycji arabskiej okolica w pobliżu Bieguna Północnego ma postać
ry b y . Mówi tedy Kazwini: „Biegun Północny jest widoczny. Wokół niego
stoją pomniejsze «<7W/” i ciemne gwiazdy, które wespół przedstawiają
obraz ryby — pośrodku ryby znajduje się Biegun Północny’”^. Oznacza
tc5, że Biegun Północny, który w starożymej tradycji egipskiej oznacza krainę
Tyfona, a który jednocześnie jest miejscem pobytu czterech synów Horusa,
znajduje się, by tak rzec, w ciele ryby. Według tradycji babilońskiej Anu
ma siedzibę w niebie północnym; to samo dotyczy Marduka jako najwyż
szego boga-stwórcy i władcy okręgu ziemi, jak o tym czytamy w E numa
elis:^: „Który w}'znacza orbity gwiazdom nieba, który ma paść wszystkich
bogów jak owieczki”’’.
190 W północnym punkcie ekEptyki znajduje się królestwo ogniste (ogień
czyśćcowy i przejście do nieba Anu). Dlatego północny węgieł świątyni
przy wieży w Nippur tworzy tak zwaną Kibla (to znaczy punkt orientacyjny).
Także Sabejczycy i mandajczycy podczas modlitwy zwracają się w stronę
północy’'*. W ty'm kontekście należy też wspomnieć o M itrze z „liturgii
mitraisty^eznej”: w końcowej udzji objawia się bóg trzymający „złote łopatki
cielca, jest tam też Wielka Niedźwiedzica, która porusza i zawraca niebo”.
Temu bogu, który najwyraźniej przybywa z Północy, przyipisuje się wielką
liczbę atrybutów związanych z ogniem^®.
191 Babilońskie wy'obrażenia związane ze znaczeniem punktu północnego
lepiej pozwalają zrozumieć, dlaczego wizja Boga z Księgi Ezechiela nadchodzi
właśnie z Północy^, mimo że kraina ta oznacza też miejsce, gdzie rodzi się
wszelkie złoi Coincidentia oppositorum w pierwotnym oglądzie Boga stanowi
i norm ę, ponieważ bóstwo jest po prostu percypowane i nie zachodzi tu
żaden akt refleksji. Na poziomie świadomości refleksyjnej zjednoczenie
Do tego kontekstu należy też opowieść z Kjsifgi Daniela 111 o trzech młodzieńcach
w rozpalonym piecu, do których dołączył czwarty — „anioł Pański” [Dn III, 49).
Dosłownie „córki mar”, to znaczy prawdopodobnie płaczki poprzedzające mary ze
zwłokami. Zob. Christian Ludwig Ideler: Untersuchungen über den Ursprung und die Bedeutung
der Sternnamen. Berlin 1809. S. 11.
“ Christian Ludwig Ideler: Untersuchungen über den Ursprung und die Bedeutung der
Stemnamen. S. 15.
Zob. Alfred Jeremias: Das Alte Testament im U chte des alten Orients. S. 21.
Zob. Alfred Jeremias: Das Alte Testament im U chte des alten Orients. S. 29 i nast.
Zob. Albrecht Dieterich: Hine Mithrasliturgie. Leipzig 1910. S. 15.
Ambhvahmcja symbolu Ryły 145
Zob. Carl Gustav Jung: Psychologie und Alchemie. Gesammelte Wertoi. T 12. |Par. 646
i nast. — pr^.yp. wyd.j
” |„Pod którym to imieniem trzeba rozumieć złego ducha” — przyp, wyd,] Garnerius
de Sancto Victore: Gregpńanum, col 49,
„1 ty w odwróconym porządku dążysz na Północ? Im bardziej śpieszysz się do
piekła, t)'m szy'bszy twój upadek”. Bernard z Clairvaux: Tractatus de gradibus .¡uperhiae, col.
961, \PL 182],
” Zob, par. 151 niniejszego tomu.
146 A ion
Zła cecha wichru północnego — ,,ventus aquilo constringent in frigore" [„wiatr północny
zamroczony zimnem” — przyp. wyd.\ = ,Jorpor maligni spiritus" [„zamroczenie przez
złego ducha” — przyp. wyd.]: sprawia on, że serca grzeszników stają się zatwardziałe.
Mot}^ ten pomógł alchemii stworzyć hipotezę na temat powstania liorali: ,,Corallus est
quoddam vegetahile, nascens in man, radices et ramos habens, et generatur humidus. Vento autem
Septentrionaliflante, indurescit, et f i t corpus ruheum, quod cutn videt, qui p er mare navigat, secat ipsum
sub aquis: cum vero exit, vertitur in lapidem, cuius color est rubeus\ [„Koral to coś w rodzaju
rośliny, która rośnie w morzu, ma korzenie i konary, a kiedy powstaje, jest wilgotna. Gdy
jednak wiatr północny powieje, krzepnie i staje się czerwonym stworem, który widzi
żeglarz i odcina go pod wodą; gdy jednak w)'jmie tę roślinę, twardnieje i staje się
czerwonym kamieniem” — przyp. wyd.j Allegoriae super lihrum Turbae. W: Artis auriferae
quam chemiam vocant... Basileae 1593. T. 1. S. 143.
nssr^
X
RYBA W ALCH EM II
1. M E D U Z A
Lekarz i astro lo g M ich el N o strad am us z p ew n o ścią znał także alch em ię, 193
p o n iew aż sztukę tę prakt^^kowali głów nie lekarze. N ie jest p ew n e, czy
zdaw ał sobie spraw ę z tego, że alch em ia zna sym b o l R yby na określen ie
sub stan cji a rcam m i lapis^ jest jednak b ard zo p raw d o p o d o b n e, iż n ieobce
m u były klasyczn e dzieła alchem iczne. W śró d nich jednym z najw iększych
au to rytetó w jest Turba Philosophorum'^ — traktat, któ ry już bardzo w cześn ie
(XI—X II w iek) został przetłum aczo n y z arab skiego na łacinę. W tym
sam ym czasie lub nieco później przełożono też na łacinę tekst}', które
p raw do p o do b n ie pow stały jako ap en d yksy do tego dzieła, to zn aczy
A llegoriae super librum T urbał, A llegońae Sapientum et Distinctiones X X JX supra
libm m T urbał, A enigmata Philosophorum i In Turbam Philosophorum exercitationes^.
Turba należy do kręgu ideow ego 'Fabuła Smaragdina, t}^m sam ym zaś do
ow}xh późnohellenist\'cznych św iadectw ducha, które w w ersji arabskiej
’ Traktat ten wszedł w skład Artis aurferae quam chemiam vocant.... T. 1. S. 1—65 i s. 66—139
jako traktat 1 opublikowany w dwóch wersjach, pprzyp. tłum.j
^ Weszła w skład Artis auńferae quam chemiam vocant.... T. 2. S. 139-145. Przedruk w:
bibiiotheca chemica cuńosa seu rerum ad alchemiam pertinentium thesaurus instructissimus. Ed.
Joannes Jacobus Mangetus. Coloniae Ałlobrogum 1702. T. 1. S. 467 i nast., 494 i nast.
Wcześniej w: Theatrum chemicum, praecipuos selectorum auctorum tractatus... continens. T. 5.
Argentorati 1622. S. 64 i nast. [Prp^yp. tlum.j
[Traktat ten wszedł w skład Bibliotheca chemica cuńosa.... T. 1. S. 467-479. Przedruk
w. Theatrum chemicum, praecipuos selectorum auctorum tractatus... continens. 1". 5. Straßburg
1622. S. 64—100 — prz}np. tłum.| Traktat ten w przeciwieństwie do innych nie został
opublikowany razem z Turba, wydaje się jednak, że należy do tego samego gatunku.
Distinctio 28 między innymi zawiera Dicta Belini (Belinus ^ Apollonios z Tyany).
Traktat ten wszedł w skład Artis auńferae quam chemiam vocant.... T. 1. S. 154—182.
|Przyp. tłum.j
148 A ion
’ Zob. przede wszystkim Julius Ferdinand Ruska; Turba philosophorum. Hin beitrag ^ur
Geschichte der Alchemie. Berlin 1931.
‘ Papjri Graecae Magicae. Die griechischen Zauberpapyri. 2t. Hg. von Karl Preisendanz.
Leipzig 1928-1931.
^ Abstrahuję tu od ryby jako materiału technicznego. Alchemia grecka rzecz jasna
znała tę możliwość wykorzystania ryby, że wspomnę tu tytułem przykładu o „metodzie
Salmanasa” (zob. Marceliin Berthclot: Collection des anciens alchemistes. T, 5. V111, 5. S. 349
i nast.) stosowanej do wytworzenia „okrągłej perły” . Sluz rybi na różne sposoby
wykorzystjiwano jako lepiszcze.
® Kamień filozofów, eliksir życia, nasze złoto, dziecię, chłopiec, syn filozofów.
[Przyp. tłum.j
Ryba w alcliem ii 149
’ Artis auńferae... . T. 1. S. 141: „W morzu znajduje się okrągła ryba, która nie ma kości
i ości, ma zaś w sobie tłustość, cudowną moc, która — jeśli gotować rybę na wolnym ogniu,
aż wygotuje się z niej jej tłuszcz i wilgoć — przesycona wodą morską, zaczyna świecić”.
Zob. Artis auńferae. X 1. S. 146 i nast.
” Rybka, żarzy się. [Przyp. tłum.)
Zob. Charles du Cange: Gtossańum ad scńptores mediae et infimae luitinitatis. 6 t. Paris
1733-1736. Hasło cortex.
[Parzydełkowce — J od knide, urtica = „pokrzywa”. Tak nazj^wa Pliniusz (Histońa
naturalis XXXII, XI, 53) tak zwaną pokrz)'wę morską.
Od nema ~ „włókno”, „macka”.
Nicolaus Caussinus {Polyhistor symbolicus. Köln 1623. Hasło stelld) podaje jako
źródło Arystotelesa.
150 Aion
und Pseudnepigraphm des Allen Testaments. T. 1. S. 463: „Następnie powstał Eliasz, prorok
jak ogień, a słowo jego płonęło jak pochodnia” — przyp. wyd.j
„Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości, nie zatopią jej rzeki”. Przeł. o. Piotr
Rostworowski OEC. biblia Tysiąclecia. [Przyp. tłum.j
“ Bazyli: Homilia in Ps. XXXIII, [PG 29] col 371. „W tym miejscu wspomnij na
morze głębokie, nie rozwikłane mroki, ogień bez blasku, który wprawdzie ma siłę, by
płonąć, lecz pozbawiony jest światła”.
„Idea ta opisuje ogień piekielny”.
„Pożądliwość, iskra żądzy”.
Przypomina o tym wizja Arysleusza, w której filozofowie osadzeni w szklarni na dnie
morza cierpią wielką udrękę z powodu panującego tam upału. {Aenigmata ex visione A ńslei
philosophi et allegońis sapientum. W: Artis auńferae. T. I. S. 146 i nast. Por. JuUus Ferdinand
Ruska: Die Vision des Arisleus. W: „Historische Studien und Skizzen zur Natur-
Î52 A io n
w Glońa mundi'. ^^Kecipifo ignem, ve!calcem vivam, qua de Pińlosophi loquuntur, quod
in arborilms crescat, in quo {igné} Deus ipse ardet amore divin o... Item, Natura/is
M agister ait ad artem banc de igne, Aiercurium putrefaciendum... et fixandum- in igne
indelebili, vel vivo, quo in Deus ipse ardeat, sed cum sole in anwre divino, ad solatium
omniuł?2 homimmi: et absque isto igne ars numquam p eifici poterit Item., ignis
Vhilosophomm quem occultatum occlusumque illi babent... Item, ignis nobilissimus
ignis est, quem Deus in terra creavit, millenas enmi virtutes habet: A d haec respondet
didascaius quod Deus tantam vitiutem efficaciamque tńbuerit... ut divinitas ipsa cum
hoc igne commixta siet: Et iste ignispmificat, tamquampurgatorium in inferno..
O gień jest Jnextinguibilis'\ ^f^hilosophi hunc ignem Spiritus Sancti ignem apellanf'^^.
T raktat m ó w i dalej, że ogień ten jed n o czy M erku riusza ze Słońcem ,,adeo
und Heilwissenschaft. Festgabe Georg Sticker zum siebzigsten Geburtstage”. Hg. von
Karl Sudhoff. Berlin 1930. S. 22 i nast.)
„Weźmij ogień lub wapno niegaszone, o którym filozofowie mówią, że rośnie na
drzewach <korale!>; w ogniu tym żarzy się sam Bóg w boskiej miłości... Tak samo Mistrz
Naturalny mówi o sztuce ognia, że Merkuriusza trzeba poddać rozkładowi... i utrwalić w
ogniu nie do ugaszenia, a mianowicie w iy w y m ogniu, w któr}'m żarzy się sam Bóg, ale
ze Słońcem w boskiej miłości ku pocieszeniu wszystkich; bez tego ognia dzieło nigdy nie
będzie spełnione. Tak samo to ogień filozofów <jest tym, który) trzyma ją w ukryciu i
pod pieczą... Tak samo to najszlachetniejszy ogień, który Bóg stworzył w ziemi; a ma on
t}^siące cnót. Tu nauczyciel zauważa, że Bóg wniósł do tego siłę tak wielką i tak wielką
skuteczność..., że Bóstwo samo zmieszało się z tym ogniem. A ogień ów oczyszcza
niczym ogień czyśćcowy w piekłach”. Glońa mundi \alias, Paradysl tabula. W: Musaeum
hetyneticum reformatum tt amptificatum... continens tractatus chimicos XXI praestantissimos...
Francofurti 1678. S. 246 — przyp- tłum.] to traktat anonimowy — nie wiadomo na
pewno, czy pierwotnie został on napisany po łacinie; wiadomo tylko, że pierwsze w}^danic
po niemiecku ukazało się w 1620 r. O ile wiem, po raz pierwszy wspomina się go w
traktatach z XVII wieku. Był to tekst w}'soko ceniony, choć uważano, że jest on szczególnie
niebezpieczny. W Theatrum chemicum (T. 6. S. 513 i nast.) znajduje się dłuższy fragment z
Glońa mundi — chodzi tu o cytat w niezwykły sposób zaklinający czytelnika, by zachował
dyskrecję: ,,Omnes hujus lihń possessores p er amorem Jesu Chńsń admonitos et rogatos volo, ut
hanc artem coram omnibus temerańis, glońosis, injustis pauperum oppressońbus, superbis, mundanis,
irrisońbus, contemptońbus, criminatońbus et similibus indignis hominibus abscondant, nec hanc
scńpturam in illorum manus penenire sinant, si iram Dei et poenas, quas profanatoribus temerańis
irrogare solet, effugere volunf\ [„Wszystkich właścieli tej księgi chciałbym prosić i przestrzec
na miłość Jezusa Chr^^stusa, aby strzegli tej sztuki przed wszystkimi pyszałkami, żądnymi
sławy, niesprawiedliwie uciskającymi biedaków, ludźmi światowymi, szydercami, ludźmi
lekceważącymi, fałszyw)rai oskarżycielami i im podobnymi niegodziwcami, i aby nie dali
temu pismu wpaść im w ręce, jeśli chcą ujść przed gniewem Boga i karami, któr)'mi
zwykł On karać zuchwalców i bluźnierców” — przyp. wyd.j
„Filozofowie naz}^ają ten ogień Swiętym-Duchem-Ogniem”. Glońa mundi. S. 247.
R yb a w cilcb em ii 153
Pif onmeis tres, m a res jiantj cjiuis nen/o separaturus slef'^'^. ^,Pari modo — czytam y
dalej — qpio in bisce tribus sese uninnt. D eus pater, D eus filiu s et D eus spiritus
sanctus, S.S. lYinitas in tres personas, et tamen unicus uerus D eus rem anet: ita
quoque ignis unit bisce tres res: utpote corpus, spiritum., et animam, boc est, Solem.,
M ercurium , et .Animam. In igni boc inrisibili artis m ysterijw? inclusum est,
quaemad?7wdum tribus in personis D eus Pater, Lilius et Spiritus S. in una essentia
vere conclusus est''"^^. Ten ogień jest „zarazem o gn iem i w o d ą” {.Jg^is est
sijf7ul aqud^). F ilo zo fo w ie określili go m ianem „ognia żyw ego” na cześć
Boga, któr\' sam m iesza się w „w odzie ż> ^ej” seipsum sese in vivam
aquam miscet^^p^.
In n y traktat m ów i o w o d zie, że jest o n a .^occultatio et domicilium om n islin
ttjesauń''^^. W jego centrum znajduje się b ow iem ^Jgnis Gehmnalii^^^\ który
u trzym u je „ p rzy istn ien iu m ach in ę tego św iata” ^^. O gień ten został
spow odow any i rozpalony przez ^.,pri?mimi ?nobile ” i w p ływ y ciał niebieskich.
N igd y nie ustan ie on w sw}TO un iw ersaln ym ruchu [i7J0tu universali) \ stale
będą go rozpalały „siły niebiańskie” (.Jnfluentia coelestium ińrtutumi accendi''^^.
Jest to ogień „przeciw ny naturze” {.^Jnnaturalis seu contra naturam^^'). P o ddaje 202
on ciała m ęce, ba, jest w ręcz sm o kiem , „któ ry płonie w ściekle n iczym
ogień p iek ieln y”^'^. W ładający naturą duch życia — P h yto n — m a dw o jaki
aspekt: istnieje także jego form a piekielna, to znaczy ogień piekielny, z które
g o p rzygo to w u je się łaźnię ognistą. T raktat A b rah am a E leazara o kreśla
l^hytona m ianem „Boga”'^”.
„Tak że trzej stają się Jednym, którego nikt nie roiidzieli”. Glońa mundi. S. 247.
„W ten sam sposób, w jaki trójjedyny Bóg Ojciec, Bóg Syn i Bóg Duch Swięt)^ stanowią
jedyną Przenajświętszą Trójcę w trzech osobach, która jest jednak jedynie prawd2iw)'m Bogiem:
tak też ogień jednoczy trzy rzeczy, a zwłaszcza ciało, ducha i duszę, to jest Słońce, Merkuriusza
i Duszę. W t)'m niewidzialnym ogniu zamknięta jest tajemnica sztuki, tak jak trzy osoby Bóg
Ojciec, Syn i Duch Suaęt}' w jednej esencji <są> prawdziwie zawarci”. Ctońa mundi. S. 247-248.
Glońa mundi, S. 247. Mot}^ prawdopodobnie zaczerpnięty z obrazu wód sadzawki
Betesda poruszanej przez Anioła Bożego. (/ V, 2 i nast.)
„Ukrycie i siedziba całego skarbu”. (Zob. |Sendigovius (Michał Sędziwój)]: Novi
luminis cbemici tractatus alter de sulphure. W: Musaeum hermeticum. S. 606.
Gehenna - Piekło. |Sendigovius:J Novi luminis chemici tractatus alter de sulphure. S. 606.
^^Continens hanc machinam Mundi in suo esse"". [Sendigovius:] Novi luminis chemici tractatus
alter de sulphure. S. 606.
|Sendigovius:| Novi luminis chemici tractatus alter de sulphure. S. 609.
Georgii Riplei Duodecim portarum axiomata philosophica. W; Theatrum chemicmn. T. 2.
Urscjlis 1602 S. 128.
Zob. Abraham Eleazar (Abraham le Juif): Uraltes chymisches Werk... Leipzig 1760.
154 A io n
Dlatego Wszechmocny wyróżnił ów <ogień> przez osobliwy znak: na jego <Boga> narodziny
wskazało filozoficzne wzejścle na horyzoncie jego półkuli. Mądrzy magowie widzieli to
<na początku) eonu, wpadli w zdumienie i natychmiast rozpoznali, że na świat przyszedł
najjaśniejszy Królewicz. Kiedy dojrzysz tę gwiazdę, pójdź za <nią) do kołyski, gdzie
ujrzysz piękne dziecię, jeśli przedtem zrzucisz brudne łuski; oddaj cześć królewskiemu
dziecięciu, otwórz szkatułę, abyś mógł mu złożyć dar złota. Aż w końcu po śmierci da ci
Ciało i Krew, najwyższe panaceum w trzech monarchiach ziemi”. Philaletha (miłośnik
prawdy) to pseudonim. Arthur Edward Waite (77?^ Works o f Thomas Yaughan: Tiugenius
Philaletha. Ed. by Arthur Edward Waite. London 1919) przypuszcza, że kryje się za nim
filozof hermetyczny Thomas Vaughan (1621-1665); łupoteza ta wydaje się jednak z różnych
powodów dość wątpliwa. (Por. Arthur Edward Waite: Uves o f Akhemystical Philosophers.
London 1888. S. 187; i John Ferguson: hibliotheca chemica. Glasgow 1906. T. 2. S. 194, 197.)
[„Popędem archejskim”.] Od terminu Archeus ukutego przez Paracelsusa. Zob.
Carl Gustav Jung: Paracelsus ais Ar^t [„Der Lesezirkel”. T. 16: 1929. Z. 10. Gesammelte
Werke. T. 15. Par. 39 — przyp. wyd.] Martinus Rulandus: (Lexicon alchemiae, sive Dicńonańum
alchemisticum, Francofurti 1612. S. 52, 53) definiuje ów termin w następujący sposób:
,^ rch eu s est summus, exaltatus, et in invisihilis spińtus, qui separatur a corpońbus, exaltatur, et
ascendit: occulta naturae virtus, generalis omnibus, artifex, et medicus... dispensator, et compositor
omnium rerunf \ [„Archeus jest najwyższym, wywyższonym i niewidzialnym duchem, którego
oddziela się od ciał, wywyższa i wznosi: ukryta siła natury, ogólna we wszystkim, artysta
i lekarz... jest on tym, który rozdziela i składa wszystkie rzeczy” — przyp. v-^d.J
Martinus Rulandus: Lexicon alchemiae. S. 655. „Mądry się ucieszy, głupi będzie go
jednak lekce sobie ważył i nie pozna mądrości, nawet gdy spojrzy w stronę centralnego,
skierowanego na zewnątrz Bieguna, wyniesionego za sprawą godnego uwagi znaku
Wszechmogącego”. Jeśli chodzi o ów znak, zapewne jest to magnetyzm.
Martinus Rulandus: Lexicon alchemiae. S. 655: „Który jest prawdziwym Ogniem,
gdzie spoczywa jego Pan. Kto morze wielkie przepłynął, zdoła znaleźć swą drogę do obu
Indii (Wschodnich i Zachodnich); niech obierze kurs podług aspektu Gwiazdy Polarnej,
którą wskaże ci nasz Magnes”.
156 A ion
S tu d e n t śnił, że sp aceru je po lesie. '/. w o ln a jednak las pusto szał, robił się
co raz b ard ziej dziki. W ko ticu śn iący zro zum iał, że zn ajd u je się w puszczy.
D rz e w a były tak w yso k ie , listo w ie tak gęste, że na do le p an o w ał p raw ie
m rok. D ro g i i ścieżki już daw n o się skończyły, ale śniący, p o w o dow an y
n ieja sn ym o cze k iw an ie m i ciek aw o ścią, p oszedł p rzed siebie — w k ró tce
n atk n ął się n a k o listy staw o śred n icy sześciu -sied m iu m etrów . Było to
źró dło b ijące z ziem i; kryształo w o czysta w o d a w cien iu drzew spraw iała
w raż e n ie , jakl^y była p raw ie czarna. W w o d zie p o śro d k u staw u unosił się
pałający le k k im b laskiem stv,'óv pokr,'t)> jakby m acicą perłow ą — h yd ro m ed uza
o p rz ek ro ju o koło p ięćd ziesięciu cen tym etró w .
Zob. Carl Gustav Jung: Psychologie und Alchemie. Gesammelte Werke. '1'. 12. Par. 457.
Wydaje się, że autor mówi tu o sobie i o własnym marzeniu senn^Tn. Zob. Carl Gustav
Jung: Wspomnienia, sny, myśli. Spisane i podane do druku przez Anielę Jaffe. Przd. Robert
Reszke, l£szek Kolankiewicz. Wyd. 2, popr. Warszawa: Wydawnictwo Wrota 1997. S. 81 (tu
mówi jednak o metrowej radiolarii, a nie o półmetrowej hydromeduzie). |Przy]3. tłumJ
K yba n> a lcb en n i 157
pod kreślić, że śniący nie był w ó w czas pod żadnym w pływ em psyclio lo -
g ic z n jm , litó n ' mógłb)' m u zasugerow ać interjiretację. Wnioselś;, jalii wysnuł
z tego m arzenia sennego, l^ył niewątpliwie słuszn); studerdzenie to nie u y -
czerpuje jednak bynajmniej znaczenia owego symbolu, l^rzjrwolane m m a
rzenie senne jest archetyp o w e — t(j tak zw an y „w ielki sen ”. L as skąpany
w ciem no ściach podobnych do m roku, przecho dzący regresję do stanu
puszczy, oznacza pop adn ięcie w nieśw iadom ość. K olisty staw z hydrom e-
duzą to ot:>raz tróiw\'tniarowej mandali, a więc obraz j a ź n i . C^ałkowitość to
cel, na któr)' wskazuje „appetitus archetkus” — Biegun Północny dający orien
tację w p (xlró źy przez „pelagus m u n d i” .
A b y jednak pow rócić do om aw ianego tekstu, pragnąłbym teraz — 209
podsum ow ując — zwrócić uwagę na to, że ignis injernalis to ni mniej, ni
więcej, t)dk<j D eus absconditus (ukr}ft5' Bóg); m a on siedzibę na „Biegunie
P ó ln o cm m ”, któr\' objaw ia się w magnet^^zinie. Innym syn(mtmem tego
Bcjga jest M erkuriusz — jego serce bije na biegunie, to on wskazuje czk)-
w iekow i drogę podczas niebezpiecznego rejsu po m orzu świata. M yśl, że
B iegun Północny, gdzie m achina świata zostaje w praw iona w ruch, jest
zarazem — jak w spom niano — piekłem obrazującym system sił wyższych
zlokalizow anych w tym, co niższe, jest — niech to będzie pow iedziane —
wstrząsająca. Ale ten sam m(5t}w pobrzm iew a w słowach M istrza Eckharta,
gdy m ówi on, że kiedy p o grąża się w sobie, w pada w otchłań „znajdującą
się głębiej od piekła”. Dlatego nie można odmówić wielkości tej myśli alche
m icznej, niezależnie od tego, jak zabawnie została wv'rażona. To, co w niej
szczególnie interesujące z psycliologicznego punktu widzenia, tkwi w naturze
obrazu przedstawiającego projekcję archetypowej figuiy ładu'’^ — mandali, a
w ięc w)'obrażenia ludzkiej Całkowitości. (3w o ześrodkowanie w piekle, które
jest jednak zarazem Bogiem , opiera się na bezpośrednim doświadczeniu
podpowiadającym , że to, co najw)'ższe i najniższe, co wstępuje z dna duszy,
albo m oże zdru zgo tać wątły stateczek naszej świadomości, albo m oże w pro
w adzić go do bezpiecznej przystani — niezależnie od tego, czy się do tego
przycz)'nimy, czy nie. D latego doznanie owego „centrum ” całkiem słusznie
jest nuniinalne.
Zob. Car] G ustav Jung: 7.ur Psychologie östlicher M editation ¡„M itteilungen der
schweizerisciien Gesellschaft der Freunde ostasiatischer Kultur” 1943 r.. 5. Gesammelte
Werke. T. 11. Par. 943 i nast.; O psychologii m chodniej medytacji. Przel. Jerzy Prokopiuk. W:
Carl Gustav Jung: Podróż na Wschód. Wybór, oprać., wstęp: T,eszek Kolankiewicz. Wyd.
2 popr. Warszawa: Pusty Obłok 1989. S. 149 — przyp. tłum.|, a także: Carl Gustav Jung:
Ü ber Mandalasymbolik. \Gesammelte Werh.. T. 9/1. O symbolice m a n d a li— pfzyp. tłum.|
158 A ion
210 Picinellus przeczuwa, że jego Stella maris, „hicpiscis'” , któr)' „in mediis aquis
ardet quidem, non tam en lu cet” ^"’ („który w wodzie wprawdzie się żarzy, lecz
nie świeci”) przedstawia nie tylko Ducha Świętego, caritas, łaskę lub religię,
lecz że wy'obraża on coś w człowieku — jego jęz)'k lub jegcj mowę i
władzę ekspresji — coś, w czym objawia się obecność życia psycłucznego
w ogóle. M yśli przy tym o popędowej i nierefleksyjnej aktywności
psychicznej — wy'nika to z faktu, że powołuje się na I J s tś w . Jak uba III, 6:
„ F j lingua ignis est, Universitas iniquitatis. U n gu a constituitur in m em bń s nostris, quae
m aculat totum corpus, et inflammat rotam nafwitatis nostrae, inflammata a g eh en n a ” ^‘'.
211 A więc „zła ry'ba” utożsamia się z naszą nie ujarzmioną i najwidoczniej
nie dającą się ujarzmić skłonnością, która niczy'm iskierka zapala wielki las,
bezcześci całe ciało i podpala nawet „koło narodzin”. Trochós tes gen eseos
{rota nativitatis) to w ty'm kontekście zdecydowanie osobliwe sformułowanie.
Koło — czytamy — to alegoria obrotu, przebiegu lub krążenia życia.
Interpretacja ta niem al antycy'puje wyobrażenia buddy'jskie, o ile nie
odczytamy jej jako li ty'lko banalnego staty'sty'cznego przebiegu od narodzin
do śmierci. To, w jaki sposób można by owo koło podpalić, to kwestia
skomplikowana — niepodobna odpowiedzieć na to pytanie ot, tak sobie.
Należałoby raczej zwrócić uwagę na to, że jednocześnie powiada się o zbez
czeszczeniu całego ciała, to znaczy o zniszczeniu duszy.
212 Od czasów Timajosa stale słyszymy, że dusza jest okrąglaki Jako anim a
m u n di obraca się ona z kołem świata, którego oś stanowi Biegun. Właśnie
Zob. Carl Gustav Jung; D er Geist Mercurius. \Gesammelte Werke. T. 13. Par. 245 i
par. 263. Duch M erkuńus^ S. 312 i nast., 330 i nast. — przyp. tłum.]
Publius Nigidius Figulus żył w I w. przed Chr.
„Figu/i nomen accepisse dicitur, quia... dixeńł, se didicisse orbem a d sceleńtatem rotae figu li
torqueń'\ („Nazywany jest imieniem Figulus, ponieważ... rzecze, stwierdził, że sklepienie
niebieskie obraca się niczym poplamione koło garncarskie” — przyp. tłum.] M ardn Hertz:
De P. Nigidii Figuii studiis atque opeńbus. Berlin 1845. S. 5.
,.,Solus potens est colligare vinculum Pliadae et O ńonis septa reserare, sdens demutańonem
firm am enti et distruens rotam geniturae reparatione baptismatis diem nostrae nativitatis evicti
Opera Pńscilliani quae supersunt., 1, 31. Jeśli chodzi o Chrystusa jako niszczyciela heimarmene,
zob. Pistis Sophia. S. 21.
Ujmowany w t}'m sensie ogień często występuje w marzeniach sennych.
160 A ion
2. R Y B A
{spondilo) lub w splocie kręgo w ym {nodo dorsi). Ten o statni kam ień m a
szczególną m oc — używa się go jako uroku milosnego*^^. Ten kam ień
kinedycki byl nieznany, pon iew aż jest bardzo stary. N o si on też m iano
opsianus, co wyjaśnia się jako serotinus (późno przychodzący, rosnący, dziejący
się) i tardus (pow oli, z w ah an iem )'’'*. N ależy do Saturna. „Ten kam ień jest
bliźniaczy lub podwójny; wprawdzie jeden jest ciem ny i czarny, drugi jest
jednak czarny <ale) przeźroczyst}''’“’, błyszczący jak zwierciadło. To właśnie
on jestt^m , któreg(3 w ielu szuka, nie znając go: jest on bow iem kam ieniem
sm o czym {dracontius lapis)” '''’.
Z tego chaotycznego opisu da się zrozum ieć przynajmniej tyle, źe 214
chodzi tu o jakiegoś kręgowca, a więc prawdopodobnie o prawdziwą
rybę. Nie wiadom o jednak, w jaki sposób uzasadnia się nadawane jej
określenie „okrągła”. To, że ryba ta w gruncie rzeczy wiedzie żywot mi-
tologemu, w)'nika jasno z faktu, iż nosi ona w sobie „kam ień sm oczy”.
Owszem, kamień ów zna już I^liniusz*^’ , zna go również średniowieczna
alchemia, określająca go mianem draconites, dracontias lub drachateł'^. Jest
on rzekom o kamieniem szlachetnym {gemma), otrzym ywanym w ten
sposób, że odcina się łeb śpiącemu smokowi; jest kamieniem szlachetnym
tylko wtedy, gdy — by tak rzec — utkwi w nim kawałek smoczej duszy*^^,
czyli „im ńdia anim alis m o ń se sen tien tis” („nienawiść zwierzęcia, które w}'bieli
się, um ierając”). Kamień ów jest biały — jest to potężne aleksipharm ak on
(odtrutka). W naszym dzisiejszym świecie, w któr}'m smoki już nie grasują,
takie kamienie znajduje się niekiedy w głowach żmij wodnych. Rulandus
twierdzi, źe widział takie kamienie — błękitne lub czarne.
„Iste lapis est gem inus vet duplex: unus quidem est obscurus et niger, alter autem niger
quidem, tucidus et splendidus est sicuî speculunł'. [Przekład tego zdania w par. 213 niniejszego
tomu — przyp. tłum.] Ostatnie określenie mogłoby się odnosić do obsydianu.
„Święt)' ołów mędrców”, z którego ekstrahuje się Merkuriusza, sulphur i saL Zob.
lohannes Chartier: Scientia plum bi sa m sapientum. W: Theatrum chemicum. T. 6. S. 571 i nast.
lohannes Grasseus: Arcana arcani artificiossimi de summis naturae mysteriis. W: Theatrum
chemicum. T. 6. S. 314.
[„Tak nieprzeźroczysty jak nic innego” — przyp. wyd.] Blasius Vigenerus: Tractatus
ck igne et sale. S. 131.
Johann Daniel Mylius: Philosophia reformata. S. 305.
loannes Augustinus Pantheus: A rs transmutationis metallicae. Venetiae 1519. C ol 9r.
George Ripley: Opera omnia chemica. Caseliis 1649. S. 317.
Hipolit: Refutatio omnium haeresium V, 16, 2. S. 111.
Kyha w alchemii 163
™ Zob. Carl Gustav Ju n g P^chotogie und Alchemie. Gesammelte Werhe. T. 12. III, 5.
[Par. 447 i nast. — przyp. dum.]
™ M oglibyśm y to sobie wy'obrazic jako wpł)i\vy d z ie d z ic z n e , a więc relikty życia
przodków, mimo że wyobrażenie to nie odda wszystkiego, co dla Hindusa oznacza
„karman”.
*’ „Odziany w obrazy, niesie symbole... je g o skarbiec ukryty i nikczemny, gdy jednak
zostanie otwarty, <staje się> cudownym widokiem ”. Hymnus de resurrectione Christi XXI, 6.
W: Ephraem Syrus: Hymni et sermones. Hg. von Thomas Joseph Lamy. Mechlin 1882^
1902. T. 2. CoL 770.
Fidelissima et jucunda instructio ex manuscńpto Gallico philosophi anonjmi desumpta, p e r
quam pater filio suo omnia déclarai, quae ad compositionem et praeparationem magni lapidis
sapientum sunt necessaria, decem capitihus comprehensa. Traktat ten znany też jest pod skróconym
tytułem Instructio de arbore solari. W: Theatrum chemicum. T. 6. S. 163 i nast.
“ Oto charakteryst)'ki wchodzących tu w grę dwóch gatunków ryb: „Echeneis naucrates
IJnnaeus syn. Echeneis remora. Echeneidae — podnawkowate. Echeneis Linnaeus 1758.
Cechy zewnętrzne: długość przeć. 30-40 cm, maks. ok. 70 cm. Wzdłuż boków ciała
zwykle ciemnoniebieska smuga. Przyssawka ma 21 -28 fałdów czepnych. |..J Gatunek
164 A ion
Skoro już posiądziesz prawdziw ą znajom ość osobliwej m aterii (kam ienia),
będziesz mógł wyekstrahow ać z niej M erkuriusza mędrców, dziew iczą ziem ię
mędrców, drogocenną sól natury, ż w ą , nigdy nie w ysychającą wodę s}’^nów
mędrców, za jej pom ocą przygotujesz złoto lub siarkę m etaliczną, wytworzysz
osobliw}', najbardziej sckrem y ogień synów m ędrców — ogień, który nie parzy.
Aliści — m ówię zaś o t y m zawsze — raczej niepodobna odkryć i doświadczyć,
czym jest prawdziw a i jedyna m ateria kam ienia m ędrców, jeśli sekret ów nie
zostanie ci poufnie pow ierzony przez przyjaciela, który go zna, albowiem to,
co otrz^^-mujcmy, by przygotow ać z tego dzieło filozoficzne, to tylko rybka
echeneis, która nic ma krwi i ości, która zam knięta jest w środkow}'m obsza
rze w ielkiego oceanu. Rybka ta jest m aleńka, jedyna, w)^jątkowa w kształcie,
za to m orze wielkie i rozległe, toteż ci, którzy nie wiedzą, w jakiej części m o
rza r)'bka ta przeb}wa, nie będą m ogli jej schw}^tać. U wierz mi, że ten, kto —
by powiedzieć za Teofrastem — nie zna sztuki ściągania Księżyca z firmamentu,
z nieba na ziem ię, zam ieniania go w w odę, a potem w ziem ię, nigdy nie
odkryje m aterii kam ienia mędrców^, choć w}^tworzenie jednego w cale nie
przychodzi z większym trudem niż znalezienie drugiego. Jeśli jednak w sekre
cie porozm aw iam y z przyjacielem godnym zaufania, pewni, że nie grozi nam
żadne niebezpieczeństwo, poznam y ukrytą tajem nicę mędrców, w jaki sposób
naturalnie, sprawnie i łatwo m ożna schw)'tać rybkę zwaną rem ora, (rybkę),
która m oże zatrzym}^^ać dum ne statki w ielkiego m orza O keanosa (to znaczy
ducha świata). Ci jednak, którzy nie są synami mądrości, są całkiem nieświadomi
i nie poznali w ielkich skarbów ukr}’t}xh przez naturę w drogocennej i nie-
kosm opolityczny ciepłych i tropikalnych obszarów oceanów i m órz. |...| B ytuje w pelagialu,
często przyczep io na p rzyssaw ką do w ielkich ryb [...] niekiedy do b urt łodzi i statków. [...|
N iekiedy przykleja się przyssaw ką do kąpiących się” . „R em ora rem ora (lin n ae u s) syn.
E cheneis rem ora. E cheneidae — podnaw kow ate. R em ora — Forster (G ouan 1770).
C ech y zew nętrzne: długość przeć. 20-40 cm , m aks. 50 (60) cm . Ciało o tępej cylindrycznej
budo w ie, znacznie bardziej krępe niż u podnaw ki. W tarczy przyssaw kow ej m a na głowie
1 6 -2 0 fałdów po każdej stronie. Płetwa piersiow a zaokrąglona. Płetw a ogonow a silnie
ro zw inięta, nieco w cięta. Rozsiedlenie. T ropikalne i subtropikalne strefy oceanów, [...j
Prow adzi tryb życia wy'bim ie pasożytniczy, najczęściej przyczep ia się tarczą przyssaw kow ą
do ciała rekinów...” . Stanisław R utkiew icz: 'Encyklopedia ryb morskich. Cjdańsk: W ydawnictwo
M orskie 1983. S. 5 2 2-523 . [Przyp. tłum.]
K yba w alch em ii 165
Z p rzyto czo n ego fragm entu d o w iad u jem y się, że rybę tę dałoby się 219
znaleźć — o ile to w ogóle m o żliw e — p o śro d ku o cean u. M o rze jest
jednak spińtus mundi. T ekst — jak w yn ika z tego fragm en tu — pow stał
już w cz asie, g d y w łaściw a a lc h e m ia c o raz sz yb cie j p rz ek sz tałcała się
w filo zo fię. „D u ch św iata’’ to o k reślen ie o tyle n iezw yk łe d la alch em ii
1 połov^^^ X V II w iek u , że w o w ) m czasie używ an o raczej sfo rm uło w an ia
anima m-undi. D usza św iata lub — jak w tym w)^padku — duch św iata
stan o w ią pro jekcję n ieśw iad o m o ści, nie zn am y b o w iem żadnej m etody,
nie d ysp o n ujem y żad n ym p rzyrząd em , za p o m o cą któ rego dałoby się
przekazać takie o b ie k tw n e doświadczenie cz)' dowieść obiektywnego ulepszyć nie inaczej, jak tylko w jej własnej (m aterii)”. To właśnie teoria
w stęp o w an ia zjawiska uduchowienia świata. Idea ta jest więc przede Parmenidesa naprowadziła Bernarda na właściw}? trop po długim i bez
wszystkim analogią do uduchowienia myślącego i poznającego człowieka. owocnym eksperymentowaniu w laboratorium, a krąży też legenda, że
„D usza” i „duch” — to znaczy p sych é w ogóle są jako substancje same udało mu się w\'produkować lapis philosophorum. Jeśli chodzi o teorię,
w sobie całkiem nieświadome. Jeśli więc zakłada się, że substancja ta najwyraźniej uważał on, że jej podstawowa myśl w)'raża się w przjwołanym
istnieje, to nie może to oznaczać nic innego, jak projekcję nieświadomości. wyżej stwierdzeniu: „natura”“’ może się ulepszyć lub uwolnić od błędów
W ten sposób — w zależności od tego, za co się ją uważa — ujmuje się jedynie sama w sobie i dzięki sobie. Ta sama idea dochodzi do głosu
ją w słowa. W każdym razie wiemy, że alchemiczne m ore nostrum to w powtarzanym w innych traktatach napomnieniu, by nie dodawać do
symbol nieświadomości w ogóle — jak tego dowodzi doświadczalnie treści naczynia herm etycznego żadej zewnętrznej domieszld, bo przecież
zbadana symbolika marzeń sennych. Mała rybka, która jednak — co lapis „ma wszystko, czego potrzebuje”“**.
znamienne — przebjfwa w samym środku ogromnego morza, mimo że Nie jest bynajmniej pewne, czy alchemicy zawsze zdawali sobie sprawę 221
mała, ma dość siły, by zatrzymywać duże statki. Na podstawie tego z tego, co p iszą; gdyby tak było, m usieliby utknąć we własnych
opisu echeneis łatwo zauważymy, że autorowi znany był zamieszczony potwornych zawiłościach, o tym jednak literatura nie wspom ina ani
w Aenigmata opis „piscis rotundus ossibus et cotiicibus carens \ toteż bez koniecz słowem. Któż bowiem ma wszystko, czego potrzebuje? Nawet samotny
ności dalszych wywodów m ożemy rozciągnąć na echeneis objaśnienie, m eteoryt krąży wokół odległego słońca lub z wahaniem zbliża się do
w myśl którego ta okrągła ryba jest symbolem Jaźni. Symbol ów w)?stępuje zastępu braci. Wszystko koniecznie wiąże się ze wszystkim. Tylko absolutna
tu jako coś „bardzo małego” {valde exiguus), co zanurzone zostało w olbrzy i ostateczna Całkowitość p e r definitionem ma w sobie wszystko i każdego
mim morzu nieświadomości — tak jak człowiek jest zanurzony w pelagus — i ani potrzeba, ani przymus nie zdołają jej uwikłać w nic zewnętrznego.
mundi. S)?mboIizacja w postaci ryby charaktery^zuje Jaźń w t}'m stanie Chodzi tu niewątpliwie o ideę Boga absolumego, który ma w sobie wszelki
jako t r e ś ć n ie ś w ia d o m ą . Nie byłoby doprawdy żadnej nadziei na byt. Któż może się W)'ciągnąć z bagna za własny warkocz?“'^ Któż może
schwytanie tego niepozornego żyjątka, gdyby w nieświadomym podmiocie się ulepszyć w stanie izolacji wyjałowionej z wszelkiego odniesienia?
nie znajdował się magnes sapientum. Ow magnes jest najw}'raźniej tym Nawet święt}' anachoreta, k tóry mieszka o trzy dni drogi od skraju pustyni,
czjm ś, co mistrz może przekazać uczniowi, stanowi więc theoria — jedyną nie tylko musi jeść i pić, ale też tkwi w stanie przeraźliwej zależności od
prawdziwą własność, która dla adepta może stanowić punkt wejścia. nieustannie obecnego Boga'^”. Tylko absolutna Całość może się odnawiać
Prima fnateria należy bowiem najpierw z n a le ź ć — służy temu ariijiciosum sama z siebie i sama się odradzać.
secretum sapientum, czyłi właśnie dająca się przekazać teoria. Czym że jednak jest to coś, co jeden adept szepcze do ucha drugiemu, 222
220 Ujęcie to potwierdza Bernard z Treviso (1406-1490) w traktacie De trwożnie rozglądając się za zdrajcami czy — co bardziej prawdopodobne
secretissimo philosophorum opere chemico: w Turba — pisze Bernard — za — za tymi, którzy mogliby odgadnąć jego tajemnicę? Ni mniej, ni więcej,
mieszczono serm ones Parmenidesa, które najpierw uwolniły go od błędu, t}'lko to, że za sprawą tej teorii Jedno i Wszystko, Największe, w swej formie
później zaś wskazały mu właściwą drogę““*. Parmenides stwierdził jednak zjawiskowej ujęte jako Najm niejsze, Bóg sam w swym wiecznym Ogniu,
to samo, co Arisleus**^ w Turba-. „"Natura non emendatur nisi in sua natura”'^'',
Bernard dodaje zaś tonem potwierdzenia: „A więc naszą materię można W uzusie językowym, z jal^im mamy do czynienia w Turba Philosophorum, natura i
naturae odpowiadają phjseis alchemika Demokryta (I w. Zob. Marcellin Berthelot: Collec
tion des anciens alchemistes grecś) — są to substancje i stany substancji.
fne pńm um retraxit ab errońhus, et in rectam viam direxit”. Bernardus Trevisanus:
IJb er de alchemia. W: Theatrum chemicum. T. 1. S. 795. „Omne quo indiget”.
Arisleus to postać legendarna. Uchodzi on za autora Turia Philosophorum. Aluzja do jednej z wesołych przy^gód barona von Münchausena. [Przyp. tłum.j
„Natura jest ulepszana tylko we własnej naturze”. Bernardus Trevisanus: U her de „Kto z nas wytrzyma przy trawiącym ogniu? Kto z nas wytrwa wobec wieczystych
alchemia. S. 795. płomieni?” XXXIII, 14. jPrzeł. o. Józef Paściak OP. Biblia 'Tysiąclecia — przyP- tłum.j
168 y\ion
” Goethe: Vaust. Przeł. Emil Zegadłowicz. Cz. 2, a. 2, Kla^c^na noc sabatowa, w. 1589.
Warszawa: PIW 1953. S. 178. [Przyp. tłum.]
Kuthaka 2.20. W: IJpanis^iadj. Przeł. Stanisław Fr. Michalski. Wyd. 2 uzup. i popr.
Warszawa-Kraków: Wydawnictwo Ultima Thule 1924. S. 40. Por. Carl Gustav Jung:
Symbole der Wandlung. Gesammelte Werkź. T. 5. Par. 182. [Przyp. tłum.]
” Zob. George Ripley: Opera omnia chemica. S. 10.
\„en ouranó... hypó ten g eti’ — przyp. tłum.[ Bernard P. Grenfell, Arthur S. Hunt: New
Sayings o f Jesus and Fragment o f a h o st Gospel. S. 16. [P. 0>y 654, 10. Przeł. ks. Marek
Starowieyski. W: Apokryfy Nowego Testamentu. S. 91 — przyp. tłum.]
Kyba w alchem ii 169
„Znalazł dwie ryby, które unosiły się na wodach, a były one niczym woły połączone
(jarzmem) do przeorania całej ziemi od zachodu do wschodu słońca podług rozkazu
niewidzialnego C3jca. I kiedy zstąpił, natknął się na cłimury, które wisiały nad a à ym bezmiarem
morza. 1 kiedy zstąpił, znalazł, oddzielony od tego, swój ossop, co jest rodzajem ognia”.
Inaczej niż w Ewangelii [Łk XVI, 1 i nast — przyp. tłum.], gdzie Pan chwali
niewiernego włodarza za roztropność.
Mimo że sekta tego Jana potępiła konkorecjan. Z kręgu konkorecjan pochodzi
wspomniane Objawienie Jana. W Summa Iratńs Reineri {De propńis opinionibus Job. de Ijdgió)
czytamy: ,,liem dicit quod iste mundus est a diabold\ [„Powiada on, że ten świat od Diabła
pochodzi” — prz)^. wyd.] Christoph Ulrich Hahn: Gescbichte der Ket^er im Mittelatter, besonders
im 11.y 12., und 13. Jahrhunderty nach Quellen hearbeitet. T. 1. Stuttgart 1845. S. 580.
loannes de Rupescissa: lu i Vertu et la propriété de la quinte essence. Lyon 1581. S. 31:
,^Pour ce que nous entendons consoler et reconforter p a r l ’aide de nostre livre les poures hommes
evangelisans, à celle fin que leurs prières et oraison ne sqyent vaines et perdues en ce labeur, et qu’ils
ne sqyent fo r t empeschés en ceste oeuvre, à leur declaireray et donneray un secret tiré du ventre des
secrets des trésors de Nature, qui est une chose véritablement digne d ’admiration, et doit estre
honorée \ [„Jako że zamierzamy za pomocą naszej księgi pocieszyć i pokrzepić na duchu
biednych głosicieli Ewangelii, ażeby ich błagania i modły nie były daremne i nie poszły na
'^ j t —__ ________
marne w sw}'ch staraniach, i aby nie mieli zbyt wielu przeszkód w tym dziele, zdradzę im
i wy'jaśnię tajemnicę pochodzącą z łona skarbów Natury, która jest prawdziwie podziwu
godna i czci” — przyp. wyd.j W traktacie Rupescissy De confectione veń lapidis [W: Gratarolus;
Verae alchemiae artisque metallicae citra aenigmata.... Basileae 1561]. T. 2. S. 299 znajduje się
niezwykły w literaturze alchemicznej zwrot ,,Credas vir Evagelice \ Można prz^^puszczać,
że pochodzi on od wcześniejszego „homme evangelisant'\
Zob. Karl H. Meyer; Altkirchenslavisch-griechisches Wörterbuch des Codex SupraUiensis.
Glückstadt-Hamburg 1935. [Frana Miklosich w swym Lexicon paleoslovenico-graeco-latinum
(Vindobonae: Guilelmus BraumueUer 1862-1865) podaje ?,7.Q.rtg:par’ haeautó, k a f hegautous^
kat’ idian., chons^ seorsim, a więc „osobno”, „sam w sobie” —przyp. tłum.j
M. Dragomanow: {Zabele^ki n>archy slamaskite religio^ic:(eskite legendi. W: „Sbornik
za narodnaja umotworenja”. Sofia 1894. T. 10. S. 7) na temat „suum ossop” czyni tylko
uwagę, że istnieje legenda cygańska, według której Diabłu w dziele stworzenia przeszkodził
płonący piasek.
Zewnętrzem „corpus Diaboli"\ tym, co z niego widać, jest powietrze .„ejus vero
ocultum [sic\\ est ignis'' („ale to, co w nim ukryte, to ogień”). Artefius: Clavis maioris
sapientiae. S. 237.
,,Duo autem pisces... duas illas personas videntur significare, quibus populus Ule regebatur...
regiam scilicet et sacerdotalem'\ [„Wydaje się jednak, że dwie ryby... oznaczają te dwie osoby,
które władały ludem... to znaczy osobę króla i kapłana” — przyp. wyd.] Sw. Augustyn:
LJber de- diversis quaestionibus octoginta tribus, col 72. Opera omnia. T. 6/1. Wywodzenie ryb
od dwóch zwierząt w C ^ artej Ksifd^e B^^dras^a VI, 49 i nast. [(Die Apokryphen und
Pseudoepigraphen des Alten Testaments. T. 2. S. 367 i nast. — prz>p. wyd.j (por. Hans
Söderberg: l^i Religion des Cathares. Uppsala 1942. S. 97) — wydaje mi się problematyczne.
Fragment ten brzmi: „Zachowałeś sobie wtedy dwie istot)^, które stworzyłeś; jedną nazwałeś
Behemot, drugą — Lewiatan. Ale oddzieliłeś je od siebie nawzajem” itd. Obraz ten nie
bardzo pasuje do dwóch ryb z tekstu katarskiego.
yjta Dominus noster Jesus Christus ostenditur rex noster. Ipse est etiam sacerdos noster in
aetemum secundum ordinem MelchisedecB\ [,,W taki sposób Pan nasz Jezus Chr)'stus został
ukazany jako nasz król. Jest o n też naszym kapłanem na wieki według porządku Melchizedeka”
— prz)p. wyd.] Sw. Augustyn; IJb er de diversis quaestionibus octoginta tńbus, col 73.
172 A ion
229 M imo że dwie ryby z tekstu katarskiego z pewnością nie odnoszą się
do dwóch ryb z cudownego rozmnożenia pokarmu, to jednak interpre
tacja Augusty'na mówi nam o czymś istotnym dla ówczesnego sposobu
myślenia: ryby ujmowano jako „władze rządzące” . A ponieważ tekst,
który^m się tu zajmujemy, jest niewątpliwie heretycki — jest to dokument
ruchu bogomiłów — nie sposób mc')wić tu o jakiejś jednolitej interpretacji
o b u ryb w odniesieniu do Chrystusa. M ożna by przypuszczać, że
symbolizują one dwie różne „osoby” lub władze sprzed stworzenia
świata; w myśl tej herety^ckiej doktry^ny chodziłoby tu o Satanaela i o Chry'stusa:
młodszego i starszego syna B oga'““. Już Epifaniusz w swym Panarium,
omawiając trzydziestą herezję, wymienia ebionitciw, którzy przyjmowali,
że Bóg ma dwóch synów: „Dw()ch jednak, twierdzą, stworzył Bóg —
jednego Chrystusa i drugiego Diabła”’®’. Najwyraźniej doktryna ta wciąż
szerzyła się w Azji Przedniej, ponieważ wśród tamtejszy^ch paulicjanów
i euchitów powstała bogomilska teoria o Satanaelu jako Demiurgu”“. Oma
w ian y tu dokument jest zaledwie łacińską wersją opisu, który w Panoplia
daje Euthym ios Zigadenos, a który sięga też do wyznania złożonego
w 1111 roku przez bogomilskiego biskupa Bazylego przed cesarzem
Aleksym K om nenosem "’ .
230 Szatan notabene znajduje obie ry^by przed stworzeniem świata, a więc
w stanie pierwotnym, kiedy jeszcze Duch Boży unosił się nad bezmiarem
wód {Księga Rodzaju I, 2). Gdy'by to h y h jedna ry'ba, można by ją inter
pretować jako prefigurację nadchodzącego Zbawiciela, to znaczy jako
preegzystentnego Chrysmsa z Ewangelii według św. ]ana, jako Logosa,
który „na Początku” był u Boga. (Chrystus mówi też w tym tekście
odnosząc się do Ewangelii według św. ]ana I, 2: „E.go autem sedebam apud
patrem meum”}¡ Są to jednak dwie ry'by połączone spoiwem (to znaczy
jarzmem wolim), które można odnieść tydko do Ryb zodiakalny'ch. W ho-
roskopii znaki zodiakalne odgryrwają rolę ważnych czynników, w istotny
spcjsób modyfikujący'ch wpływy' znajdujących się w dany'in znaku planet
lub — choć już bez odniesienia do planet — nadających specyficzny
charakter poszczególnym domom. W ty'm wy'padku ryby oznaczałyby
Wchodzę na brzeg szerokiej rzeki. Zrazu nie widzę dużo — nic, t)lko woda,
ziemia i skała. Wrzucam do wody kartki z notatkami, mam przy t)’m uczucie,
żc oddaję coś nurtowi. Zaraz potem mam w ręku wędkę. Siadam na złomie
skalnym i zaczynam łowić, (jągle jeszcze nie widzę nic, t)'lko wodę, ziemię i
skałę. Nagle chwyta gruba r)'ba. Ma srebrzyst)' brzuch i złocisty grzbiet. Kiedy
ją ciągnę na brzeg, krajobraz oż)'\^'a: skała w)'stępuje jako najstarsza podwalina
ziemi; rośnie trawa i kwiat}', zarośla rozrastają się w las. Zrjrwa się W'iatr, który
wszystko porusza. Siedzę w niew)’powiedzianym napięciu, ale jestem cicha jak
myszka. Nagle, skądś zza pleców, dobiega mnie głos pana X <X to starszy
człowiek, którego zna t}'lko z widzenia i ze sł)'szenia, uważa go jednak za autory
tet). Mówi głosem cichym, lecz stanowczym: „Cierpliwemu w najbardziej we
wnętrznym obszarze pokarmem stanie się r}'ba, pożywienie głębi”. W tej samej
chwili zakreśla się wokół mnie krąg, któr)' częściowo dot)'ka wody I znowu sł)'szę
głos: „Udziałem mężnego w drugiej dziedzinie stanie się zwycięstw'o; tam
panuje bowiem wojna”. Potem zostaje wokół mnie zakreślony drugi krąg, t ym
razem dot''kający dmgiego brzegu. Jednocześnie otwiera się dal, poja^i^ńa się barw
ny pejzaż. Słońce wstaje nad hor)'zontem. Słyszę głos jakby dobiegający z od
dali: „Trzeci i czwart)' obszar powstają z poprzednich, jednako podniesione. Ale
czwart}' obszar...” — tu ^os zamilkł na chwilę, jakby dla zastanowienia — „...czwar-
ty obszar przyłącza się do pierwszego . Jest on najw)'ższy i najniższy zarazem;
albowiem to, eo najwyższe, i to, co najniższe, łączą się. W gruncie są jednym”.
To, że woda staje się przeźroczysta, wynika stąd, iż nieświadomości poświęca się
uwagę (wartość, złoto). Jest to ofiara złożona geniuszowi źródła. Por. wizję z Amitayur-
dhyäna-sütra (Traktat o medytacji A m itahty), w: Carl Gustav Jung: Z ur Psychologie östlicher
Meditation. [Gesammelte Werke. T. 11. Par. 913 i nast. O psychologii wschodniej medytacji. S. 148
i nast. — przyp. tłum.j
Zob. rozdział XII, s. 199 i nast. niniejszego tomu.
Kyha w alchem ii 177
Zob. Carl Gustav Jung: 'Psychologie und Alchemie. Y^esammelte Werke. T. 12.] Hasło
coniunction.
Ichthys ( = Chrystus lub Attis) to pokarm dający życie (nieśmiertelne).
Zob. Paul Deussen: Allgemeine Geschichte der Philosophie. T. 1. Leipzig 1906. S. 336
i nast. Zob. Carl Gustav Jung: Der Geist Mercurius. Gesammelte Werke. T. 13. Rozdz. 9.
\Duch Merkurius^ S. 331 i nast. — prz>'p- tłum.]
Zob. Carl Gustav Jung: Psychologie und Alchemie. Gesammelte Werke. T. 12. Par. 26,
209. Carl Gustav Jun g Der Geist Mercurius. Gesammelte Werke. T. 13. Par. 272. \Duch
Merkuriusz — przyp. tlum.] A także Carl Gustav Jung: '[/'ersuch einer psychologischen Deutung
des Trinitätsdogmas. Gesammelte Werke. T. 11. Par. 184 i nast. [W Próbie psychologicznej
interpretacji dogmatu o Trójcy Sw. fragmenty te nie zostały opublikowane — przyp- tłum j
„Bóg jest okręgiem , którego środek jest wszędzie, obwód zaiste nigdzie”. [Tak
w późniejszym sformułowaniu przypisywanym alchemikowi Alanusowi de Insulis (Alainowi
178 A ion
2 Lille), któie — ściśle rzecz biorąc — bizm iaio; „D em est figura intellectualis, cuius centrum
est...” itd. („Bóg jest figurą (geometryczną, umysłu), której środek jest...”) Zdanie to
zwykło się wywodzić ze sformułowania: „D eus est sphaera infinita” („Bóg jest nieskończoną
kulą”), zawartego w księgach hermetycznych przypisywanych Hermesowi Trismegistosowi
— przyp. tłum.j [Przyp. wyd.j
XI
ALCHEMICZNA INTERPRETACJA SYMBOLU RYBY
P rzystąp m y teraz do kw estii postaw ionej przez cyto w an ą wy'żej Instructio 239
de arbore solari — do prcjblem u łow ienia ryby. E cheneis p rzyciąga statek
w sposób, który n ajprościej p oró w n ać z działaniem m agnesu na żelazo.
P rzyciąganie to, w edle p rzekazu , w )'chodzi od ryby i pow oduje, że statek
k iero w an y czy stero w an y przez człow ieka zatrzym uje się’ . W spo m in am
w \ym m iejscu o tej pozornie nieistotnej cesze, poniew aż — jak zobaczym y
— w p rzek o n an iu alch em ikó w już nie ryba jest źródłem przyciągan ia,
lecz m agn es, k tó ry znajdu je się w p o siadan iu człow ieka — to w łaśnie on
wyiwiera ów wpł)iw, dotąd stanow iący tajem ną siłę ryby. Jeśli u p rzjto m nim y
so bie zn aczen ie sym b olu r)’by, łatwo zrozum iem y, że od tego centrum
arcanum p ro m ien iu je p o tężn a siła p rzyciągan ia, któ rą m o żn a by porów nać
z m agn etyzm em B iegu n a Północnego^. Ja k przekon am y się w dalszym
' „Echenais [siń] est semipedalis pisciculus, nomen sumsit quodem navem adhaerendo temat,
licet ruant venti, saeviant procetlae, navis tamen quasi radicata in m ań stare videtur nec moveri
potest... Hunc Latini moram (Remora) apellant". [„Echenais to rybka długości pół stopy, imię
jej zaś bierze się stąd, że zatrzymuje statek, przywierając do niego, tak że statek, mimo iż
wiatry dm ą i burze szaleją, stoi na morzu jakby zapuścił korzenie i nie może ruszyć...
D latego łacinnicy zwą ją rewora, to znaczy zastój” — przyP- wyd.] (Charles D u Cange:
Glossarium ad scńptores mediae et infimae Latinitatis. Hasło Echenais. Cytat z rękopisu
bestiarium.) Fragment ten został dosłownie zaczerpnięty z IJb er etymologiarum (XII, VI.
Basileae 1489) Izydora Hiszpańskiego. Podaje on, że ryba ta nosi miano echinus, co
dokładnie oznacza „jeżowiec”. Zwierzę to ze względu na promienistą budowę należy do
tego samego rzędu co rozgwiazda i meduza. [Ściślej rzecz biorąc, jeżowce i rozgwiazdy to
dwie grom ady z typu szkarłupni, m eduza natom iast to płciowa postać krążkopławów
i stułbiopławów: dwóch grom ad z typu jamochłonów — ptzyp. tłum.]
^ Fakt, iż uważano, że siła echeneis polega na oddziaływaniu magnetycznym, wynika
z legendy, wedle której wystarczy wrzucić do sztolni zasoloną echeneis, by przyciągnęła
180 A ion
również z tego, że nigdy nie został w}'tworzony taki lapis, który ctioć
trochę odpowiadałby tym oczekiwaniom; a zatem w)'mienione określenia
p rim a m ateria wskazują na coś, co w ogóle nie jest jakąś konkretną
materią — chodzi tu raczej o intuicyjne pojęcie p s y c h i c z n e j s y t u a c j i
p o c z ą t k o w e j , jak na przykład woda życia, chmura, niebo, cień, morze,
matka. Księżyc, smok, Wenus, chaos, m assa confusa, mikrokosmos i tym
podobne.
Wśród t}'ch wielu nazw znajdziemy także termin ?nagnesia, nie oznacza 241
on jednak m agnesia usta (tlenku magnezu) znanego farmacji^. Magnezja
to raczej „ tota m ixtio” lub „copulata m ix tid\ „ de qua ex trahitur ista h u m id ita r''
(scil. radicalis lapidis n o s t r i f . W' traktacie de perfecta m a gisterił opisany
został skomplikowany proces produkcji magnezji. Jest ona wybieloną
substancją arcanum\ Pandolfus w T urba powiada: „ lu b eo capere occultum et
honorabile arcanum q uod est, m agnesia albd'^''. U Heinricha Khunratha magnezja
występuje synonimicznie raz z „chaos” , to znów z „ A es H erm etis” .
^ Berdiełot mówi na temat magmsk'. ,Ju sq u ’a u X l^ lle Isîèck, {te mot) n ’a rien eu de commun
avec ta magnésie des chimistes d ’a ujourd’h u i" . [„Do X V IIl wieku <słowo to) nie miało nic
wspólnego z tlenkiem magnezu współczesnych chemików” — przyP- tłum.j (Marcellin
Berthelot: Collection des anciens alchemistes grecs. S. 255). U Pliniusza i Dioskuridesa słowo
to oznacza kamień magnetyczny.
'' [„Całkowita m ieszanka”, „złączona m ieszanka”, „z której jest wyciągnięta jej
wilgotność” — przyp. tłum.j Johann Daniel Mylius: 'Philosophia reformata. S. 31.
’’ [„Korzeń kamienia naszego” — ptzyp. tłumj Corpus magnesiae to „radix domus
clausae” [„korzeń zamkniętego domu”J, to „ventet’ ’ [„brzuch’>],w którym jednoczą się Sol
i Luna. Zob. A urora consurgens: quae dicitur aurea hora. W: A rtis auńferae. T. 1. S. 191.
* W: Theatrum chemicum. T. 3. S. 88 i nast.
’ Mylius określa dziesiąty stopień tego procesu mianem exaltatio'. „Q uae est nostrae
magnesiae deathatae ingeniosa nohilitatio” [„Wywyższenie, które jest zręcznym uszlachetnieniem
naszej w)'bielonej magnezji”J. Dlatego powiada Rosarium philosophorum (W: A rtis auriferae.
T. 2. S. 231): ,JViagnesia est Tuna plen a” [„Magnezja to Księżyc w pełni” — przyp. wyd.J
„Znam też ukrytą i czcigodną tajem nicę, którą jest biała m agnezja” {Turba
Philosohorum. Sermo XXI. S. 19).
" Heinrich Khunrath: Von hykalischen Chaos. S. 5 (tzw. Confessio).
182 A ion
Magnezja jest natuiy żeńskiej'^, tak jak magnes jest natury męskiej’^.
Dlatego magnezja „dźwiga w swyTO brzuchu sal Armomacum et vegetabili\
a to ostatnie jest substancją arcanum kamienia’'*. Juź w alchemii greckiej
magnezja albo magnes to hermafrodytyczna substancja przemiany’^
Dla alchemika magnezję z magnesem łączy nie tyłko brzmienie, ale też
sens — mówi o tym „recepta” u Rosinusa: „Weźmij więc ten ożywiony
kamień, to znaczy ten kamień, który ma duszę, a mianowicie kamień
merkurialny’*, który' obdarzony jest zdolnością doznawania, to znaczy
postrzega obecność i wpływ magnezji i magnesu, calaminaris i żywego
kamienia, a to przez poruszanie z miejsca, podążanie za nim i odpychanie
go” i tak dalej’^.
242 Z tekstu tego dostatecznie jasno wy'nika, że we właściwej procedurze
alchemicznej wcale nie chodzi o procesy chemiczne, gdyż ciało poddawane
przemianie w tym celu wcale nie musiałoby być ożywione, wcale nie
musiałoby się odznaczać cechą doznawania zmysłowego. Natomiast jak
widzimy?, musi ono koniecznie dysponować funkcjami psychicznymi,
o ile w wy'padku magnezji naprawdę mamy do czynienia z jednym z wielu
określeń, za pomocą których adepci określali nieświadomość, a więc
ową ukrytą cząstkę duszy, która wskutek projekcji uciekła im w nieznaną
materię chemiczną i zaczęła ich zwodzić, mieniąc się w setkach substancji
arcanum-, to znaczy zwodziła ty/ch głupców pośród nich, którzy zby't
długo niczego nie zauważali, mimo że w tekstach klasycznych znajduje
się niemało wskazówek naprowadzających na właściwą drogę. Niestety?
vim tam vulgo tritam nobis obtrudant. Quomodo enim defmient occultam illam vim,
de qua nihil preter nomen possunt ostendere? Sły-nny anatom i astrolog
Gabriel Fallopius (1490—1563) uważał, że magnes, rtęć i środki
przeczyszczające to cuda nie do wyjaśnienia, których „ejjectus cum stupore
sit admirandas” , jak wspomina o tym Libavius w swej A rs prolatoriip-.
Dzięki tym wypowiedziom możemy się przekonać, jak naiwna by^ła
reakcja tych inteligentnych i myślących ludzi, dla który'ch tego rodzaju
obserwacje były równoznaczne z oglądaniem niepojęty'ch cudów. Wydaje
się więc zrozumiałe, że te zdumiewające przedmioty' odbierano jako
o ż y w i o n e {calx viva, lapis animatus i ty'm podobne). W ten sposób
również magnes stał się istotą uduchowioną, jak tajemny kamień
posiadający zdolność doznawania. W Duodecim tractatuP Merkuriusz
pojawia się jako sy'mbol „aqua roris nostri” („woda naszej rosy”), „którego
matką jest punkt środkowy' pomiędzy Sol i Luna, niebiańskiej i ziemskiej”.
Do wody tej (znanej jako aqua permanens) autor zwraca się tak oto: „O sanäa
et admirahilis natura, quae filios doctńnae errare non permittis, sicuti in vita humana
in dies demonstras. Porro in hisce... Tractatihus tot raüones naturales in medium attuli,
ut.. Lector, intelligere possit ea omnia, quae oculis meis Deo benedicente vidi...”^''.
244 Widzimy, że prześwitują tu myśli Teorii, „aqua doctńnae” . Przekonaliśmy
się już, że „magnes” czy „rosę niebiańską” można nauczyć. Symbolizuje
on, jak i woda, samą Teorię. IMaprzedw Teorii znajduje się „kamień
uduchowiony”, który „postrzega” wply?w magnesu, to znaczy pary
Andrea Aldati: Emblemata cum commentańis... Padova 1661. Embl. CLXX1. S. 715 a:
„Dlatego nie może natychmiast nie porwać zdumienie niliogo, kto po raz pierwszy postrzega
i widzi zdolność magnesu do przyciągania żelaza... I nie wj'starczy, że niektórzy próbują
nam narzucić przekonanie o niejakiej sile tajemnej tych rzeczy, które powszechnie znamy.
Jakże bowiem zdefiniują owe siły ukryte, które zaledwie nazwać potrafią?”
[„Nad którego oddziaływaniem trzeba się zdumiewać” — p^^yp. wyd.] Andreas
Libavius: Akhymia... recognita, emendata, et aucta. II, Y, XVII. Francofurti 1606. S. 101.
Duodecim tractatus de lapide philosophorum. S. 499.
„O, św ięta i go dna podziwu naturo, która nie pozw alasz synom N auki brnąć
w błędach, co pokazujesz codziennie w życiu ludzkim. Dlatego przedstawiłem w tych...
traktatach tak wiele naturalnych powodów, aby... czytelnik mógł zrozumieć to wszystko,
co za błogosławieństwem Bożym widziałem na własne oczy...” Duodecim tractatus de lapide
philosophorum. S. 499. Niezwykłe znaczenie, jakie przypisuje się wodzie w alchemii, sięga
moim zdaniem źródeł gnostj'ckich: „Tetimetai de kai tó hydor, kai touto os theón hegountai,
schedónphaskonthes einai ten di^oen ek toutou” . [„Także wodzie oddaje się cześć, i wierzą w nią
niczym w Boga, twierdzą bowiem wręcz, że życie od niej pochodzi” — przyp. wyd.j
Epifaniusz: Panarium. LIII, I.
Alcl)emk\na interpretacja sym bolu Ryby 185
a u rim e t a rgm tu m m dgare so h u n tu r attinet, nem o sib i im a gin a ń debet, ullam aliam,
quam anim atn m u n di generałem , quae p e r m agnetes e t m edia P hilosophica trahi tu r et
attrahitur de corporibus superioribus m ax im e vero de radiis Salis e t L mtae. IJnde
liquet illos M ercurii seu m enstrui Philosophici nullam habere cognitionem, qui naturaliter
et p h js ice m etalla p eifecta dissolvere cogita n f" i tak dalej’".
246 Najwyraźniej trzeba tu wyTOŹnić dwie kategorie symboli: po pierwsze
te, które określają niepsychiczną substancję chemiczną lub jej odpowiednik
metafizyczny, jak na przykład serpen s m ercurialis, S anctus Spiritus, anim a
mundi, veritas, sapientia i t y m podobne; po wtóre zaś te, które służą określeniu
produktów wytwarzanych przez adepta, na przykład solventia {aqua, acetum,
lac virginis) lub ich odpowiednik „filozoficzny”, to znaczy theoria lub sdentia,
która — jeśH tydko jest „słuszna” — może wywrzeć na materię cudowne
działanie, czego dowodzi Dorneus w swych traktatach filozoficznych’'.
247 Oba te ujęcia stale się u alchemików przeplatają: już to substancja
arcanum jest tydko jakimś ciałem chemicznym, już to ideą, jak dzisiaj
określilibyśm y treść psychiczną. Pernety w swych objaśnieniach na temat
m agnesu bardzo obrazowo opisuje to pomieszanie: „M ais i l ne fa u t p a s
s ’i m agin er que cet aim an soit l ’aim an vtdgaire. Ils {alchem icf) ne lu i on t don n é ce nom
q u ’à cause de sa sym pathie naturelle avec ce q u ’ils appellent k u r a cier {adamaś).
C elui-ci est la m ine (jnateria p rim a ) de leu r or, et 1’aim an est la m ine de leu r acier.
Le centre de cet aiman renferme un sel caché, un menstrue p rop re à calciner l ’o r p h ilo
sophique. C e s e l p rép a ré fo r m e leu r m ercure, avec leq u el ils fo n t le m agistere des S ages
a u blanc et au rouge. I l devient une m ine de f e u céleste, q u i sert de fe r m e n t à leur
[„Nie należy jednak wyobrażać sobie, że jest to pospolity magnes. Oni (alchemicy)
nadali mu miano magnesu jedynie przez szczerą sympatię do tego, co nazywają swoją
stalą iadmas). Ta ostatnia to kopalnia {materia prima) ich złota, magnes zaś to kopalnia
ich stali. W tym magnesie w środku znajduje się ukryta sól, menstrua zdolna wypalić złoto
filozoficzne. Owa spreparowana sól tworzy ich Merkuriusza, z pomocą którego dokonują
Dzieła M ędrców w bieli i czerwieni. Staje się ona kopalnią niebiańskiego ognia, który
służy jako zaczyn dla ich kamienia” — przyp. tłum.j Antoine Joseph Pernety: Dictionnaire
mytho~hermetique. S. 12. Hasło atman.
„Lekarstwo, które ulepsza i przemienia to, co jest w sposób mniej intensywny, w to,
czym było przed zepsuciem i w coś lepszego, to zaś, co nie jest, przemienia w to, co musi
być”. Dorneus: Speculatwa phitosophia, gradus septem vel decem continens. S. 267.
’■*„W ciele ludzkim ukryta jest pewna substancja metafizyczna, znana tylko nielicznym.
Nie potrzebuje ona... żadnego lekarstwa, sama jest bowiem lekarstwem nie podlegającym
zepsuciu”. Dorneus: Speculatwa phitosophia, gradus septem vet decem continens. S. 265.
„Dążenie adepta... zmierza do tego, by niezmysłową prawdę, która jest w rzeczach
zmysłowych, uwolnić od ich okowów”. Dorneus: Speculativa phitosophia, gradus septem vel
decem continens. S. 271.
188 A ion
pomocą którego z ciał uwalnia się „centrum veri” („centrum prawdy”) i dzięki
któremu ciała mogą ulec przemianie. „P hilosophi — pisze Dorneus —
divino quodam afflatu cognoverunt hanc virtutem, caekstemque vigorrm a suis compedibus
lib era rip osse: non contrario... sed .mo sim ili. Cj w i igitu r tale quid, sive in hom ine sive
extra ip sum inveniatur, q u od h u ic est conform e substantiae,... sim ilia sim ilibus esse
corroboranda, p a ce potius, quam bello” i tak dalej’^.
249 A więc Teoria, która stanowi zdobycz i własność świadomości —
divino quodam afflatu — jest zarazem instrumentem, który może wyrwać
przedmiot doctrina lub theoria ze stanu uwięzienia w „ciele”, albowiem
symbol przedstawiający Teorię określa tajemniczy obiekt, a zarazem j est
t\'m obiektem, o którym wypowiada się Teoria. Świadomości adepta Teoria
jawi się jako dar Ducha Świętego. Jest ona thesaurus, stanowi bowiem
wiedzę o tajemnicach sztuki, to znaczy o tajemnicy skarbu ukrytego w prim a
t7ialeria, co do ktcjrego przypuszcza się, że znajduje się poza człowiekiem.
Skarb Teorii i drogocenne arcanum , które — jak się zakłada — znajdują
się w ciemnej materii, to jedno i to samo, nie jest to jednak dla nas jakieś
nowe odkrycie, ponieważ już od pewnego czasu zdajemy sobie sprawę,
że takie arcana zawdzięczają istnienie nieświadomej projekcji. Dorneus to
myśliciel, który pierwszy w możliwie zrozumiały sposób pojął ów
nadzwyczajny dylemat alchem ii:Jest to j e d n a i ta s am a s u b s t a n c j a
a r c a n u m , o b o j ę t n i e , c z y z n a j d u j e się o na w c z ł o w i e k u , czy
p o z a ni m. Procedura „alchemiczna” przebiega wewnątrz i na zewnątrz.
Kto nie umie uwolnić ukrytej we własnej duszy veritas z jej tjkowów, temu
też nie powiedzie się opus fizyczne, kto zaś umie w^ytwarzać kamień, może
to robić tylko na podstawie słusznej Teorii, która sprawia, że on sam
uległ przemianie, czy też którą sam stworzył w wy'niku własnych przemian.
250 Wychodząc od tych przemyśleń, Dorneus pojął, że fundamentalne
znaczenie ma p o z n a n i e s a m e g o s i eb ie . „Tac ig itu r — powiada — u t
talis evadas, quak tuum esse vis q uod quaesieris opu^^'^. Innymi słowy, oczekiwania.
„Jeśli m am y jakieś w ątpliw ości, nie upewnim y się inaczej, jak tylko przez
dośw iadczenie, nie sposób zaś lepiej, jak tylko w tedy <kiedy to dośw iadczenie
przeprowadzimy) w samych sobie” . D orneus; Philosophia meditativa. W: Theatrum chemicum.
T. 1. S. 467.
„Oby rozpoznał, że wielki skarb człowieka istnieje w człowieku, a nie poza nim. Z
niego wewnętrznie wynika to... dzięki czemu na zewnątrz sprawia on to, co widzimy na
własne oczy. Jeśli więc nie jest duchowo ślepy, zobaczy, to znaczy zrozumie, kim jest i jak
jest ukształtowany wewnętrznie i poprzez to, co zewnętrzne, dzięki światłu natury sam
siebie pozna”. Dorneus: Speculativa philosophia, gradus septem vet decem continens. S. .307.
A lchem ik i m istj'k John Pordage (1607-1681) określa wewnętrznego „wiecznego”
człowieka mianem „wyciągu i skrótu makrokosm osu”. Zob. John Pordage: Sophia: das ist
D ie holdselige ewige Jungfrau der Göttlichen Weisheit. Amsterdam 1699. S. 34.
**' „Ucz się z samego siebie wszystkiego, co na niebie i na ziemi, abyś we wszystkim
był mądry. Czyż nie wiesz, że niebo i iy x io iy , które za sprawą boskiego aktu Stworzenia
zostały rozdzielone, przedtem stanowiły jedno, aby mogły zrodzić i ciebie, i wszystko?”
Dorneus: Speculativa philosophia, gradus septem vet decem continens. S. 276.
190 A ion
Myśl, która w pełnej krasie wróciła dwieście lat później w monadołogii Leibniza,
następnie zaś, poddana uciskowi trójcy przyrodoznawczej — czasu, przestrzeni i
przyczynowości — popadła w całkowite zapomnienie na następne dwieście lat. Herbert
Silberer, który też zajmował się alchemią, powiada: „Już lepiej mówiłbym obrazami i
nazwał najgłębsze głębie podświadomości naszego wewnętrznego nieba gwiazd stałych...”.
Herbert Silberer: Der Zufall und die Koboldstreiche des Unbewußten. Bern-Leipzig 1921. S. 66.
Dalsze wywody na ten temat, zob. Carl Gustav Jung: Der Geist der P^chologie. Gesammelte
Werke. T. 8.
„Nikt jednak nie może poznać (siebie), jeśli nie wie, czym i kim nie jest, od
kogo (lub od czego) zależy lub czyim jest (lub od kogo zależy albo dokąd zmierza)... i w
jakim celu został stworzony”. Dorneus: Speculativa phitosophia, gradus septem vel dtcem
continens. S. 272.
Alchemic^jia interpretacja symbolu Ryby 191
„Człowiek po to jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i jemu
służył, a przez to zbawił duszę swoją”. [Sw. Ignacy Loyola; Ćwiczenia duchowne, 23.
W: Pisma wybrane. Komentarze. Oprać. Mieczysław Bednarz TJ przy współpr. Andrzeja
Bobera TJ, Romana Skórki TJ. Kraków: Wydawnictwo Apostolstwa Modhtwy 1968.
T. 2. S. 105 — przyp. tłum.]
192 A io n
yyliaec est Ula dispositio, quae scilicet manihus perfid non potest^'. |„Tu jest wspomniania
dyspozycja, której oczywiście rękoma uzyskać niepodobna” — przyp- tium.] Morienus
Romanus: De transmutations metallica. S. 40 i nast.
^ ,,Omnius huius magisteńj petfectio in captura corporum coniuncturum, et concordantium constaf\
[„Cała Pełnia tego magisterium polega na pojęciu związanych i zgodnych ciał” — przyp.
wyd.j Morienus Romanus: De transmutatione metallica. S. 43. Cuiusdam epistolae, quaeAlexandri
Macedonum regis nomine circumferentur, interpretatio... (W: Artis auńferae quam chemiam vocant,
T. 1. S. 384) powiada: „E/ scias quod nullus nasdtur absque mare et foemind\ [„1 wiedz, że nic
się nie narodzi, chyba że z morza i kobiety” — przyp- wyd.] W Tractatulus Avicennae (W:
Artis auńferae quam chemiam vocant. T. 1. S. 422) czytamy: „E/ matńmonium est commiscere
subtile cum spiss6’\ [,,A związek małżeński polega na tym, by zjednoczyć subtelne z ciężkim”
— przyp- w)'d.] Por. moje w)^ody na temat coniunctio w: Die V^chologie der Übertragung.
Gesammelte Werke. T. 16. \Psychologia pr^niesienia — pf^^yp- tłum.j
W tekście mamy „Malus” {Kosinus ad Sarratantam episcopum. S. 310), jest to jednak
niewątpliwie pomyłka; jako autor tego dzieła znany jest Magus.
„Kamień ten jest pod tobą, jeśli chodzi o posłuszeństwo; nad tobą, jeśli chodzi o
panowanie; jest więc od ciebie, jeśli chodzi o wiedzę; wok(^ ciebie, jeśli chodzi o równych”.
Kosinus ad Sarratantam episcopum. S. 310.
194 A ion
przez nią ch ro n ion a i niejako rozw ijana, i to tak, jakby p rzedtem w cale
nie istniała, jakby została pow ołana do istnienia dopiero dzięki ludzkiej
trosce i ofiarności. D o św iadczen ie n ato m iast dow odzi, że Ja ź ń istnieje,
że jest starsza od „ja”, ba, dow odzi tego, że jest tajem nym spiritus rector
naszego losu. Ja ź ń jako taka nie jest eo ipso św iadom a — od daw na
naucza o niej, o ile w o góle naucza, tradycja w iedzy (na przykład doktr)?na
A tm an a-P u ru szy!). Poniew aż Jaźń stanow i kw intesencję in dyw iduacji, ta
zaś nie jest m o żliw a bez w łączenia do tego procesu indyw idualnego
o to czen ia człow ieka, m o żn a ją też znaleźć u lud zi tak sam o m yślących ,
z którym i da się n aw iązać in dyw idualn ą w ięź. Ponadto Jaźń to archety^p
zaw sze p rzed staw iający sytuację, w której zaw arte jest „ja” . D latego, jak
k ażd y archety^p. J a ź ń n ie m o ż e byx u m ie jsc o w io n a w p rz e strz e n i
św iadom ości „ja” . W stosunku do człow ieka zachow uje się jak otaczająca
go atm osfera, której nie sposób jedno zn aczn ie odgraniczyć w przestrzeni
i w czasie. (Stąd ow e często zw iązane z archetypam i tak zw ane zjaw iska
sy'nchroniczne!)
258 W traktacie K ûsinus a d S arratantam episcopum znajduje się fragm ent
paralelny do M orienusa^’ : „ H ic lapis talis est res, quae in te m agisfix a est, a D eo
creata, et tu eius m inera es, a c a te extrahitur, et ubicunque fueris, tecum inseparahiliter
manet... E t u t hom o ex 4 elem entis est com positus, ita et lapis, et ita est ex homine,
et tu eius m inera, s cil p e r operationem : et de te extrahitur, sciL p e r divisionem : et in
te inseparahiliter m anet, s cil p e r scientiam . A liter in te fix a, s cil in M ercurio
sapientum : tu eius m inera es: id est, in te est conclusa et ips{a)m^* occulte tenes, et ex
te extrahitur, cum a te redu citu r e t solvitur: quia sine te com pleri non potest, et tu
sine ip sid ) vivere non potes, et sicfim is resp icitprin cipiu m et contra""^^.
Datowanie tego tekstu jest bardzo niepewne. Zastrzegając, że się mylę, w)'sunąłbym
twierdzenie, iż M orienus jest starszy.
’■
’ W tekście mamy „ipsum” . Przedmiot to „ r a ”.
„Kamień to ta rzecz, która bardziej znajduje się w tobie <niż gdzie indziej),
stworzona przez Boga, to ty jesteś jej p rim a materia, z ciebie jest ona ekstrahowana,
i obojętnie, gdzie się znajdziesz, nieoddzielnie będzie ona przy tobie... Jak człowiek
składa się z czterech żywiołów, tak też kamień, pochodzi więc on od człowieka, i to ty
jesteś jego p rim a materia, a mianowicie za sprawą procesu; z ciebie jest on ekstrahowany,
a mianowicie przez podział; w tobie trwa on nieoddzielnie, a mianowicie ze względu na
naukę. Inaczej (mówiąc), sprawa ta, to znaczy Merkuriusz mędrców, tkwi w tobie; ty
jesteś jej prim a materia, w tobie jest ona zawarta, tj' przechowujesz ją w ukryciu, z ciebie
jest ona ekstrahow ana, ponieważ przez ciebie jest ona sprowadzana <do swej esencji)
i rozpuszczana, ponieważ bez ciebie nie może się ona stać pełna, ty zaś nie możesz żyć
bez niej, i w ten oto sposób koniec przypomina początek i odwrotnie” . Rosinus ad
Sarratantam episcopum. S. 311 i nast.
A lcljemic^nci interpretacja sym bolu Ryby 195
“ Zob. Carl Gustav Jung, D er Geist M ercuńus. Gesammette Werkje. X 1.3. Par. 264 i
nast. \Duch Merkuńus^. S. 314—315 — pt^yp- tłum.j
” W oryginale gra słów: die Begriffe (pojęcia) i greifen (chw}'tać, zbierać). |Prz)'p. tłum.]
“ „Koniec przypomina początek i odwrotnie”.
M t XVIII, 3. Przeł. o. Walenty Prokulski TJ. Biblia Tysiąclecia. [Przyp. tłum.j
196 A ton
p oczątku..,”“*), czy też jako psych o k)giczny proces rozw oju, w którym
p ierw odana dyspozycja ku Całkowitości staje się św iadom ie przeżyw anym
w y'darzeniem .
261 D la alchem ika nie ulegało w ątpliw ości, że „centrum ”, to znaczy to, co
m y ofaeślam y m ianem jaźni, w żadnym wy'padku nie znajduje się w świado
m ości „ja”, lecz p o z a n i ą , że w p raw dzie jest ono „w nas” , ale nie tyde
w „m ente n o stra ” , ile raczej w ty'm, czym — choć w nieznany sposób —
jeszcze jesteśmy*, a w ięc w ow ym „ q u id ” , które zdaniem D o rneusa m am y
je sz c z e p o z n ać . D z iś o k re śla m y to co ś m ian e m n ie św ia d o m o śc i,
ro z ró żn iając zarazem n ieśw iad o m o ść o so b n iczą, u m o żliw iającą nam
p oznanie w łasnego „cienia”, i n ieśw iadom ość nieosobniczą, dzięki której
m o żem y rozp o zn ać archetypow^y' sym bol Jaźn i. Poniew aż zrozum ienie
tego jeszcze nie było dostępne dla alch em ika, nie miał on b ow iem
p ojęcia o teorii p oznania, toteż m usiał swój archetyp w znany sobie
sposób rzu to w ać na p rzestrzeń; w danym wy^padku rzutow ał go na
m aterię, m im o że — jak przeczuw ał D o rneus i niew ątpliw ie w ielu innych
— owo centm m w paradoksalny sposól^ znajduje się w człowieku i zara
zem p oza nim .
262 „N ie podlegający zepsuciu” środek leczniczy, czyłi w łaśnie lapis, m ożna
znaleźć — p ow iada D orneus — tydko na n ieliie, albow iem „n iew id zial
nym i prom ieniam i, które zew sząd zbiegają się w centrum ziem i, przeniknął
on w szystkie żywioły', jako że płodzi on i zapładnia wszy'stkie stw orzenia” .
„N em o in seipso, sed in su i simili, q u od etiam ex ipso sit, g en era rep o t e s t ” '-"'-.
263 Widzimy', w jaki sposób D orneus radzi sobie z tym paradoksem :
n ikt nie m oże niczego w ytw o rzyć l^ez „obiectum ” , które jest doń podobne.
„O biectum ” jest jednak podobne do człowieka dlatego, że pochodzi z tego
sam ego źródła, co on; jeśH w ięc człowiek p róbuje wy'tworzyć m edicina
incorruptibilis, kam ień, to m oże się to odbyć ty'lko w tym , co odpow iada
jego centrum , ono zaś znajduje się w ziem i i w e w szystkich stw orzeniach.
C en trum to, p odobnie jak centrum człow ieka, pochodzi z tego sam ego
„Z innego nigdy nie uczynisz tego jednego, czego szukasz, jeśli wprzódy sam nie
staniesz się je d n y m ... Taka jest bowiem wola Boża, iżby pobożni dążyli do poszukiwanego
przez nich dzieła i pełni spełnili swój inny zamiar... Dbaj więc o to, byś wydal się taki,
jakim chcesz, by w)'dało się poszukiwane przez ciebie dzieło”. Dorneus: Speculativa philosophia,
gradus septem vel decem continens. S. 276 i nast.
„Bądźcie przemienieni z martwv'ch kamieni w żywe kamienie filozoficzne!” Dorneus:
Speculativa philosophia, gradus septem vel decem continens. S. 267. Na podstawie / P II, 4 i
nast.: „A d quem accedentes lapidem vivum, ab hominibus quidem reprobatum, a Deo autem
electum, et honońftcatum: et ipsi tamquam lapides vivi superaedificamini^\ [„Zbliżając się do
Tego, który jest żywym kamieniem, odrzuconym wprawdzie przez ludzi, ale u Boga
wybranym i drogocennym, wy również, niby ż)iwe kamienie, jesteście budowani...” Przel.
ks. Feliks Gryglewicz. Biblia Tysiąclecia — przyp. tłum.]
198 Aion
„Prawdy tej nie należy szukać w nas, lecz w obrazie Boga, który w nas jest”.
Dorneus: Speculańva philosphia, gradus septem vel decem continens. S. 268.
„Dalej, abyśmy uczynili zadość definicji tego, co prawdziwe, powiadamy, że ono
jest, ale nic nie może do niego dojść; cóż mogłoby bowiem do tego jednego przystąpić,
pytam, czego mu jeszcze brak czy też na czym innym mogłoby się oprzeć? Bo przecież
nic poza ow}'m jednym nie istnieje”. Dorneus: Speculatwa philosophia, gradus septem vel
decem continens. S. 268.
XII
O G Ó L N E UW AG I O PSY C H O L O G II SY M B O LIK I
CH R Z E ŚC IJA Ń SK O -A LC H E M IC Z N E J
„ M a ter A lchim ia” nie jest zjawiskiem jednorazowym — to cała epoka, 267
która rozpoczęła się mniej więcej wraz z cłirześcijaństwem, na przełomie
XVI i XVII wieku wydała z siebie erę przyrodoznawstwa, by później
pędzić żywot w zapoznaniu i niezrozumieniu, i wreszcie pogrąż}'ć się w stru
mieniu czasu jako przeżytek. Ałe jak każda matka kiedyś była córką, tak
też alchemia: jej prawdziwą naturę zrodził ów — przez Hipolita słusznie
ujęty jako (przyrodo-) filozoficzny — system wypracowany przez gnosty
ków, którzy z jednej strony za pomocą klasycznej filozofii greckiej, z dru
giej zaś na podstawie m itologii Azji Przedniej i Egiptu, dogm atyki
chrześcijańskiej i żydowskiej kabalistyki podejmowali ze współczesnego
punktu widzenia nader interesujące próby skonstruowania całościowego
światopoglądu, w którymphysika odgrywała tę samą rtjlę co mystika. Gdyby
próba ta się powiodła, świat nie uczestniczyliby w tyTO osobliwym spektaklu
dwóch światopoglądów, które co prawda biegły obok siebie ramię w ramię,
lecz nie chciały nic o soloie słyszeć. Hipolit znajdował się jeszcze w owej
pozazdroszczenia godnej sytuacji, że — by tak rzec — mógł porównywać
doktryrnę chrześcijańską z jej pogańską siostrą; podobne skłonności
znajdujemy też u Justyna Męczennika, a gu'OÜ uczczenia doktry'ny chrześci
jańskiej m usimy też wspomnieć, że aż do czasów Keplera nie brakowało
godnych uwagi prób zmierzających do wy^jaśnienia i pojęcia natury' z per
spektywy szeroko rozumianego dogmatu.
Próby te by'ly jednak skazane na niepowodzenie ze względu na nie- 268
dostateczną znajomość procesów naturalny'ch, toteż w XVIII wieku
ogłoszono ową jakże dobrze znaną tezę o n i e m o ż n o ś c i p o g o d z e n i a
w i a r y z w i e d z ą . W ierze nie dostawało doświadczenia — wiedza nie
miała duszy. Za to nauka wierzyła w ał^solutną obiektywność, pilnie
200 Awn
Zob. Carl Gustav Jung: Der Geist der Psychologie. Gesammelte Werke. T. 8.
Psychologia sym holiki chr:(ekijańsko-akhem ic^nej 201
bardziej subtelnej formy tego stanu ducha, lecz w wielu miejscach przyjęły
chrześcijański monoteizm i soteriologię przyniesione na włóczniach rzymskich
legionistów, podobnie jak w Afryce broń maszynowa jest dziś trzymanym
w zanadrzu argumentem inwazji chrześcijańskiej^ Rozprzestrzenianie się
chrześcijaństwa na ludy barbarzyńskie nie tylko sprzyjało wykształceniu
się pewnej nieugiętości i zaskorupieniu dogmatu, ale też wręcz promowało
ów proces. Podobne zjawisko obserwujemy w ekspansji islamu, który
również uznał, że musi zakrzepnąć w fanatyzmie i stanie zaskorupienia.
W Indiach rozwój symbolu przebiegał znacznie bardziej organicznie,
mniej również pojawiło się czynników zaburzających. Nawet buddyzm
— wielka reform acja w łonie hinduizmu — z jednej strony tak naprawdę
obrał za fundament jogę, z drugiej zaś (przynajmniej w Indiach) w ciągu
jednego tysiąclecia został zasymilowany przez hinduizm, i to do tego
stopnia, że ten ostatni pochłonął go bez reszty; dziś sam Budda panuje
na Panteonie bogów jako awatara W isznu, razem z Chry^stusem, Matsją
(Rybą), K urma (Żółwiem), Wamana (Karłem) i innymi.
273 Po prostu nie sposób porówny^wać historycznego rozwoju ducha
Zachodu z hindusłdm. Kto zatem sądzi, że może bezpośrednio przejąć
formy światopoglądu W schodu, ten sam się w)'korzenia, bo formy te
nie wjTażają przeszłości Zachodu — są to jedynie bezkrwiste pojęcia
intelektualne, które nie mogą tak poruszyć strun naszej najgłębszej natury,
l>y w)'dały z siebie jakieś brzmienie. My zapuściliśmy korzenie w gruncie
chrześcijańskim. Fundament ten nie jest jednak zbyt głęboki i — jak już
stwierdziłem — w wielu miejscach okazał się tak zatrważająco kruchy, że
znaczną częścią Europy ponownie mogło owładnąć pogaństwo, owszem,
w innej postaci, lecz we właściwej sobie formie ustroju gospodarczego
— niewolnictwie.
274 Tę współczesną ewolucję wyraźnie potwierdza występowanie w alchemii
nurtów pogańskich, które pod chrześcijańską otoczką zdołały się utrzymać
przy życiu od czasów ant)'ku. W XVI—XVII wieku alchemia przeżyła
okres najbujniejszego rozkwitu, by później pozornie obumrzeć. Ale tak
naprawdę ciągiem dalszym alchemii jest prz 5'rodoznaw'Stwo: w XIX
wieku doprowadziło ono do materializmu, a w wieku XX do tak zwanego
„realizmu”, którego kresu na razie nie sposób przewidzieć. Chrześcijaństwo
— mimo wszystkich życzliwych zapewnień, że jest wręcz przeciwnie —
spogląda na to wszystko z boku jak oniemiałe. Kościół ciągle jeszcze
wie więcej o tym, czym jest natura, niż cała Yiistoria naturalis niejaldego
I^liniusza.
275 Gdyby więc dzisiaj Paweł podjął prótję dotarcia do uszu rozsądnych
w Hyde Park Corner, nie mógłby poprzestać na cytatacli z łiteratury
grecl<iej i pobieżnej znajomości historii żydowsldej — musiałby przysto
sować swój sposób wyrażania się do możłiwości rozumienia współczesnej
publicznciści angielskiej. Gdyby tego nie uczynił, marnie głosiłby swą nowinę,
bo — poza być może fiłołogiem klasycznym — nikt by go nie pojął,
choćby z grubsza. W takiej sytuacji znajduje się współczesna kerj'gmat)'ka
chrześcijańska. Nie chodzi tu o to, że posługuje się ona słowo w słowo
obcym i martwym językiem — owszem, przemawia ona za pośrednictwem
obrazów, które z jednej strony sprawiają wrażenie z dawien dawna znanych
i złudnie znajom ych, z drugiej strony jednak od w spółczesnego
świadomego rozumienia dzieli je cała nieskończoność: no, w najlepszym
wy^padku mogą one jeszcze poruszyć nieświadomość. Stanie się tak tydko
wtedyr, gdy mówca włoży w swą przemowę całą duszę. Ale wtedy w naj
lepszym wypadku jego słowa pomszą sferę uczuć i tam utkwią, choć naj
częściej i tyde nie wskórają.
276 B rakuje pom ostu, który prowadziłby od dogm atu do przeżycia
wewnętrznego indywiduum. Zamiast tego „wierzy” się w dogmat’ ; jest
on hipostazowany? jak u protestantów WiUia, która w nieprawomocny
sposób została wy^niesiona do rangi najwy^ższego autorytetu, niezależnie
od wszystkich tkwiących w niej sprzeczności wewnętrznych i kontro
wersyjnych wyrkładni, (Jak wiadomo, przy użyciu Biblii wszystko można
autoryzować!) Dogmat już nie formułuje, już nie wygraża — jest jedynie
aksjomatem samym w sobie, nie opierającym się na żadnym przeżyciu,
które mogłoby go uzasadniać®. Ba, sama wiara stała się przeżyciem.
W iara Pawła, który przecież nie znał osobiście Pana, mogła się jeszcze
powołyiwać na porywającą wizję, jakiej doznał on w drodze do Damaszku,
Zob. ('arl Gustav jung: Der Geist der Pychologie. [Mowa o artj'kule pt. Theoretische
Überlegungen ^um Wesen des Psychischen. Gesammelte Werke. T. 8. Par. 415 i nast. — przyp. wyd.j
” Przypomnienie.
Psychologia symboliki chr^eścijaiisko-alchemic^iiej 207
obie strony mogłyby się zejść. Ponieważ zaś symljol pochodzi zarówno
ze świadomości, jak z nieświadomości, to może on je zjednoczyć: dzięki
swej formie jednoczy ich przeciwieństwo moralne, dzięki swej numinal-
ności jednoczy ich przeciwieństwo emocjonalne.
Dlatego dość często i od wieków symbol porównuje się do wody, 281
na przyklacł w Dao, w którym yang \ yin dostępują zjednoczenia. Dao to
„duch doliny’”^, bogaty w przełomy bieg rzeki. Symbolem Kościoła jest
„woda Teorii”, aqua doctńnae. O dpowiada jej cudowna „boska” wocła
alchemii, której podwójny aspekt przedstawia Aiercurius duplex. Lecznicza
i regenerująca natura tej symbolicznej wody jako Dao, jako wcjdy chrzcielnej
i jako panaceum wskazuje na terapeutyczny charakter związków mito-
k)gicznych, do których należy owo wy'obrażenie. Już alchemicznie zorien
towani lekarze rozumieli, że ich arcanum leczy nie tylko choroby ciała, ale
też schorzenia duszy — a w każdym razie że powinno je leczyć; współ
czesna psychoterapia wie, że wprawdzie istnieje wiele rozwiązań pośred
nich, lecz że w gruncie rzeczy na nie dający się racjonalnie rozwiązać
współczesny problem przeciwieństw' odpowiedzi może udzielić tylko
owo nadrzędne trzecie, to znaczy symbol wyrażający dwie części. Na tej
veritas (Dorneus) czy też theoria (Paracelsus) skupili swe starania dawni
lekarze i alchemicy — mogli postąpić tylko tak, że do świata swych
wyobrażeń przyjęli Objawienie chrześcijańskie. W nowej epoce kont)'nuo-
wali oni dzieło gnostyków (którzy w większości byli nie tyle kacerzami,
ile teologami) i Ojców Kościoła, albowiem, idąc za głosem instynktu,
słusznie rozpoznali, że nowego wina nie należy przelewać do starych
bukłaków, że jak wąż zmienia skórę, tak też mit w każdym odnowionym
eonie potrzebuje nowej szaty, o ile nie ma stracić swego oddziaływania
terapeutycznego.
Problemy, jakie proces integracji nieświadomości stawia współczesnym 282
lekarzom i psychologom , będzie można rozwiązać tylko wtedy, gdy
“ „{Tao ¡Daoj, które jest jak) duch doliny, nigdy nie ginie.
To nazywamy je tajemnicą pierwiastka żeńskiego, bramą
wiodącą ck) tajemnicy pierwiastka żeńskiego,
To nazywamy je korzeniem nieba i ziemi.
(Tao) ciągnie sie jak nić nieprzerwanie, jak gdyby
istniało (w'iecznie), a jego działalność nigdy nie ustaje”.
Lao-Tsy [Laozi]: Tao-te-king, c y l i Księga Drogi i Cnoty VI. Przeł. Tadeusz Żbikowski.
„Literatura na Świede” 1987 nr 1. S. 6. [Przyp. tłum.j
208 Aion
Jak starotestamentowy Jahwe Sabaoth, Pan Zastępów. Zob. Victor Maag: ]ahwäs
Heerscharen. „Schweizerische theologische Umschau”. T. 20. Bern 1950. S. 27 i nast.
Psychologia sym boliki chr:(eścijatisko-alchei7/ic:(iiej 209
|Zob. Carl Gustav Jung: Psychologie und Alchemie. Gesammelte Werku. T. 12. Par. 44
i nast. — przyp. tłum.j Por. Carl Gustav Jung: P^cho/ogie und Religion. Gesammelte Werke.
T. 11. \Psychologia a religia] Carl Gustav Jung: Die Beziehungen ¡(wischen dem Ich und dem
Unbewußten. Gesammelte Werke. T. 7; Richard Wilhelm, Carl Gustav Jung: Das Geheimnis
der Goldenen Blüte. Gesammelte Werke. T. 9/1, 11. \Sekret Złotego Kwiatu. Chińska Księga
Żyda. Wraz z częścią chińskiego tekstu medytacyjnego Księga Swiadomośd i Żyda. Przeł. z chiń.,
objaśnienia: Richard Wilhelm. Wstęp, komentarz: C.G. Jung. Przeł. z ang. Adam Sobota.
Oława: Akacja 1995 — przyp. tłum.j
Zob. par. 174, 185, 222 niniejszego tomu. [Przyp. tłum.j
210 ^1/0«
Jako że wszelkie poznanie jest jakby rozpoznaniem, nie zdziwi nas fakt, 287
że to, co przedstawiłem jako powolny proces rozwoju, istniało już mniej
więcej na początku naszej ery w formie antycypacji i prefiguracji. Te
obrazy i idee spot}'kamy już w gnostycyzmie, na który dzisiaj m usim y
zwrócić uwagę, bo przecież w znacznej części stanowi on zjawisko
recepcji, jest przeto nader interesujący ze w zględu na stwierdzenie
występowania i wyjaśnienie treści ukonstelowanych w wyniku nauczania
Zbawiciela, jego objawienia się w łiistorii łub przez syncłironiczność
arclietypu’.
W Refutatio omnium haeresium Hipolita o przyciąganiu między magnesem 288
a żelazem mówi się, jeśli mnie pamięć nie myli, trzy razy. Pierwsza
wzm ianka pada w związku z doktryną naaseńczyków: nauczali oni bo
wiem, że cztery rajskie rzeki odpowiadają oku, uchu, powonieniu i ustom.
' W niniejszym kontekście nie mogę, niestety, pełniej wyjaśnić synchroniczności czy
przedstawić dowodów na jej potwierdzenie. Jak wynika z eksperymentów ESP ( = extra-
sensory perception = postrzegania pozazmysłowego) przeprowadzonych przez Rhine’a,
wzmożonemu (emocjonalnemu) zainteresowaniu lub fascynacji w jakiejś mierze towarzyszą
zjawiska, które można wyjaśnić tylko na podstawie względności psychicznej czasu,
przestrzeni i przyczynowości. Ponieważ archetyp prawie z reguły znamionuje numinalność,
może on wzbudzać ten rodzaj fascynacji, której towarzyszą tak zwane zjawiska
synchroniczne. Polegają one na sen so w n e j z b ie ż n o śc i dwóch lub więcej faktów,
których nie wiąże związek przyczynowy, które jednak korespondują z sobą na poziomie
sensu. W tym miejscu odsyłam czytelnika do mającej się wkrótce ukazać mej pracy Dk
Syncbroni^tät als ein Pńn^ip akausaler Zusammenhänge [w: Carl Gustav Jung, Wolfgang
PauH: Naturerklärung und Psyche. Studien aus dem C.G. Jung-Institut. Zürich: Rascher-
Verlag 1952. Gesammelte Werke. T. 8. Fragmenty pt. Synchroniczność w: Carl Gustav Jung:
Rebis, c y l i kamień filozofów. S. 503 i nast. — przyp. tłum.]
212 A ion
ogień“ bardziej niż heraklejski kam ień żelazo'’... Tak więc, powiadają.
Wąż zbierze z całego świata lud będący wiernym obrazem , spełniony,
równy co do istoty {homoousiony, ale żaden inny <nie będzie przezeń
przyciągnięty) poza t)'m zesłanym <ze sfery' boskiej)” i tak dalej’“.
W tym fragmencie m am y do czynienia z sytuacją odwrotną niż we 291
fragmencie przytoczonym wcześniej: to nie Teoria wywiera przyciąganie
m agnetyczne, lecz w oda, „Syn” sym bolizow any przez W ęża (zgodnie
z Ewangelią według św. Jana III, 14)". Chrystus jest m agnesem, który
przy'ciąga do siebie znajdujące się w człowieku części lub substancje boskiego
pochodzenia, owe „patrikoi cłiarakteres’’ ' („znamiona ojcow skie”); Syn
zbiera je i unosi z sobą do niebiańskiego miejsca Początku. Zatem W ą ż
jest tu ekwiwalentem R y b y . Jak consensus ludów zgodnie objaśnił objawioną
postać Zbawiciela jako Rybę, tak też objaśnił ją jako W ęża: objaśnił ją
jako Rybę, ponieważ wygoniła się z nieznanej głębi — objaśnił ją jako
W ęża, ile że tajemnie wy'nurzyła się z mroku. Albowiem i W ąż, i Ryba to
ulubione symbole na określenie pobudek lub przeżyć psychicznych,
które wynurzają się z nieświadomości, wywołując zaskoczenie, lęk lub
wieszcząc zbawienie. D latego właśnie tak często w yraża się te pobudki
i przeżycia za pom ocą motywów tych zwierząt. Porównanie Chrystusa
do W ęża jest bardziej autenty^czne niż porównanie go do Ryby, mimo
to w kręgach pierwszych chrześcijan nie cieszyło się ono tak wielką po
pularnością. Gnostykom nastręczało się jednak jako z dawien dawna
znany symbol życzliwego geniusza lokalnego Agathodaim ona i bardzo
leżącego im na sercu Nous. Jako że oba te symbole objaśniają postać
Chrystusa w sposób naturalny', insty^nktowy' m ają one nieocenioną wartość.
Symbole teriomorficzne bardzo często występują w marzeniach sennych
i innych przejawach nieświadomości. W yrażają ten poziom, na którym
znajduje się oznaczana przez nie treść — poziom nieświadomości, która
„Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz”. Przeł. o. Walenty Prokulski TJ.
hibtia Tysiąclecia. [Przyp. tłum.]
Jak we wcześniejszych fragmentach Refutatio omnium hamńum (s. 123) odwołujących
się do magnesu, tak też tu wspomina się o elektronie i sępie morskim; nacisk kładzie się
tu na kentron (środek) ptaka.
w
prom ień światła, „kiedy już dzięki pouczeniu i nauczeniu się dostąpił
udziału w e właściwym miejscu, biegnie do Logosa zstępującego z góry
w postaci Sługi...”; biegnie on do niego „szybciej niż żelazo do kamienia
łieraklejskiego”’“*.
Przyciąganie magnetyczne wy^wierane jest więc przez L o g o s , który 293
oznacza sformułowaną i wyartj'kułowaną myśl lub pojęcie, a więc treść
i zarazem w}'twór nieświadomości. W ten sposób Logos zbliża się do
aąu a d octrin ae, p rzy czym m a on tę z aletę, że stano w i p ro d ukt
autonomicznej osobowości, podczas gAy aqua doctrinae to bierny przedmiot
działania ludzkiego. Jak Logosowi bliżej do historycznej postaci Chrystusa,
tak „wodzie” bliżej do wody magicznej używanej w rytuale (ablucja,
pokropienie, chrzest). Przedstawione niżej trzy przykłady oddziaływania
m agnetycznego w skazują zarazem na trzy różne form y czynników
m agnetycznych:
1. Czynnik jest substancją, która jako taka jest nieożyiwiona, bierna,
to znaczy jest on w o d ą . Wodę czerpie się stągwiami ze źródła, skąd
trafia do ludzkich rąk i jest wy'korzystywana przez człowieka w miarę
potrzeb. Woda oznacza poglądową naukę, aqua doctrinae lub słowo (Logos),
także przekazywane innym zarówno przez mowę, jak przez rytuał.
2. Czynnik jest ożyiwioną istotą autonomiczną, w ę ż e m . Pojawia się
on spontanicznie lub znajduje się go znienacka; wąż fascynuje; jego
spojrzenie jest drętwe i obojętne; jego krew jest zimna, nie zna on czło
wieka: wąż pełznie po leżącym człowieku, który znajduje go w zdjętym
bucie łub w kieszeni... Dlatego obraz W ęża wygraża lęk przed wszystkim ,
co nieludzkie, zarazem zaś „cześć i bojażń” przed tym, co wzniosłe,
niedosięgłe sferze ludzkiej. W ąż jest tym, co najniższe, jest Diabłem —
jest jednak także tym, co najw)'ższe, jest Synem Bożym, I^)gosem, Nousem,
„...m d dar umhe diu oherste kraft schouwet in gote ir heseti^ unde giuset das fiir ha^ in di
nidersten, da^ sie underscheit mi^^ent hoeses unde gm tes. In dirre vereinmge was Adam, inde die
Gnostyckie symbole ]a^ ń 217
wile er in dirre vereinunge was, die wile häte er aller crêatûren kraft an siner obersten kraft. Alse
der agestein ginget .iine kraft an die nädlen unde ^iuhet si an sich, so enpfat diu nadel der kraft als
vil, da^ SÎfü r bai^ nädelen, die under ir sint, unde hebet sie alle ä f unde ^iuhel sie
dem agesteine’’\ Mistrz Eckhard Von der übervart der Gotheit. W: Deutsche Mystiker des 14.
Jahrhunderts. Hg. von Franz Pfeiffer. Leipzig 1845-1857. T 11. S. 496 i nast.
218 A ion
Zob. Carl Gustav Jung: Psychologie und Alchemie. Gesammelte Werke. X 12. Par. 127
i nast.; a także Carl Gustav Jung: Zur Empirie des Individuationspro^sses. Gesammelte
Werf?£. T. 9/1. \Studium procesu indymduacji — przyp. tlum.]
” Epifaniusz: Panarium XXXXI.
[„Ojciec... który pozbawion jest świadomości i substancji, ten, który ni męski, ni
żeński” — przyp. w ydj Hipolit: Refutatio omnium haeresium VI, 42, 4. S. 174. GiUes
Quispel: Note sur „Basilide".
Gnostyckie symbole Ja^ni 219
” XVII, 30. [Fragment wspomnianej mowy św. Pawła na Areopagu: „Tous men oun
chronom tes agnoias h yperidon ho theós, ta nynparaggślei tois anthrópois p á n ta s p a n ta ch o u
m eta n oein " . Wulgata. „Et témpora quidem hujus ign ora n tia e d escip ien s Deus, nunc annunáat
hominibus ut om nes ubique p o en iten tia m a ga n t Biblia Tysiąclecia:. „N ie zw a ż a ją c
na czasy nieświadomości, wzywa Bóg teraz w s z ę d z ie i w s z y s tk ic h lu d z i do
n a w r ó c e n ia ”. Przeł. ks. Marian Wolniewicz — przyp. tłum.j
” Zob. np. Hermetica. (Edited by Walter Scott. T. 1. Ks. IV, 3 i nast. Oxford 1924.
S. 150-151), gdzie znajduje się opis zesłanego przez Boga krateru wypełnionego Nous.
W kraterze mogą się zanurzyć („baptidr^ein”) ci ludzie, którzy szczerym sercem dążą do
świadomości {,.fftorid^usa epi ti gćgonas”) i w ten sposób osiągnąć Nous. [„Zesłał wielłd
krater, który napełnił umysłem, i wyznaczył herolda, któremu polecił głosić do serc ludzi
te słowa; «Zanurz się {btptison seautm) w tym oto kraterze, (o serce!), które możesz to uczy
nić, które wierzysz, że wstąpisz ku temu, który zesłał ten krater, które wiesz, w jakim celu
zaistniałoś». Ci, którzy przystąpili do wezwania i zanurzyli się w umyśle, dostąpili wiedzy
ignosis) i stali się ludźmi doskonałymi, ponieważ otrzymali umysł”. Corpus Hermeticum IV:
Dialog Hermesa ^ Tatem, c^ li Krater albo Monada 4. Wstęp, przeł., komentarz: ks. Wincenty
Myszor. „Studia Theologica Varsaviensia” R, 16: 1978. Nr 1. S. 193 — przyp. dum.] Ks. I,
21 (S. 126 i nast.) mówi: „Bóg powiada: człowiek wypełniony przez Nous {énnous) ma
poznać samego siebie”. [„Przecież Bóg powiedział: człowiek rozumny ma rozpoznać
siebie”. Poimandres {Corpus Hermeticum I) 21. Wstęp, przeł., komentarz: ks. Wincenty
Myszor. „Studia Theologica Varsaviensia” R. 15: 1977, Nr 1. S, 213 — przyp, tłum,]
220 A ion
“ Mandala 10, hymn 129: Poc^gtek r ^ c y 6-7. W: Hymny 'Rigwedy. Pr2 cł., wstęp i komen
tarz: Franciszek Michalski. Red, Jan Reychman. Posłowie, uzup, wstępu i komentarza,
oprać, Grażyna Spychalska, OssoHneum: Wrocław 1971. S, 126-127, [Przyp, tłum,J
To ostanie stwierdzenie jest kontrowersyjne. Mistrz powiada: „G ot in der gotheit ist
ein geistlich substancie, diu apgriintlich ist, also d a i nieman dä von gesprechen kan, dan da^ es niht
ensl S m spreche, das^ es iht, da^ were m ir gelogen dan war". [„Bóg w bóstwie jest substancją
duchową, która jest otchłanna, a więc nikt nie może twierdzić o niej, że jej nie ma.
Gdyby kto o niej twierdził, żc ona jest, byłoby to większym kłamstwem, niż by było” —
przyp, tłum,] Mistrz Eckhart: Von der iibervart der gotheit. S, 268, 24 i nast,
„Diri ende enhät keine wise, e^ entmehset der w ise" [„Ten koniec nie zawiera wiedzy,
wymyka się wiedzy” — przyp, tłum,]. Mistrz Fxkhart: Von der übervart der gotheit. S. 268,
24 i nast,
[„Ale jego zgodna natura jest co do formy bez formy, co do stawania się bez
stawania się, co do istoty bez istoty i co do rzeczy bez rzeczy” — przyp, tłum,] Mistrz
Eckhart: Von der übervart der gotheit. S, 497, 34 i nast,
„...da;i er sich w itfet in die Unwissenheit, diu g o t ist" |„,„że rzuca się w niewiedzę, którą
. jest Bóg” — przyp, tłum.]. Mistrz Eckhart: Von der übervart der gotheit. S, 496, 21, Por,
agnosia Boga, o której była mowa wcześniej.
222 A ion
tak też człowiek, któty żyje w Bogu. W kazaniu Beati pauperes spińtu...
mówi Mistrz Eckliart: „Człowiek, który ma posiąść ubóstwo, musi żyć
tak, żeby (nawet) nie wiedział, że nie żyje ani dła siebie samego, ani dła
prawdy, ani dla Boga. Raczej m usi on być tak wolny od wszelkiej
wiedzy, żeby ani nie wiedział, ani poznawał, ani odczuwał, że żyje w nim
Bóg — i więcej jeszcze: powinien być wolny od wszelkiego poznania,
które w nim żyje. Albowiem kiedy człowiek przebywał (jeszcze) w wiecznej
istocie Boga, wtedy nie żyło w nim nic innego...”^’. I dlatego człowiek po
winien „miłować” Boga w następujący sposób: „Masz Go kochać jako
nie-Boga, jako nie-ducha, jako nie-Osobę, jako nie-obraz, i jeszcze więcej:
jako czyste i jasne Jedno, oddzielone od wszelkiej dwoistości. A w tym
Jednem powinniśmy pogrążyć się na wieki, przestając być czymś, a stając
się niczym. Tak nam. Boże, dopomóż. Amen”^^.
302 Ogarniający całe Uniwersum duch M istrza Eckharta znał, sam o tym
nie wiedząc, hinduskie pradoświadczenie równie dobrze, jak gnostyckie
— on sam jest najpiękniejszym kwieciem na drzewie liber spiritus znaczącym
początek X IV wieku. Pisma M istrza leżały przez sześćset łat w prochu
zapomnienia niewątpliwie dlatego, że „jego czas jeszcze nie nadszedł”.
Dopiero w XIX wieku znaleźli się ludzie, którzy choć w przybliżeniu
mogU ocenić wielkość ducha Eckharta.
303 Takie wypowiedzi na temat istoty' Boga ilustrują przemiany w łonie
obrazu Boga przebiegające równoległe do zmian stanu świadomości ludz
kiej, choć nie dałoby się powiedzieć z całą pewnością, które z nich są
przyczyną, a które skutkiem. Obraz Boga nie jest bowiem jaldmś zm yśle
niem — jest to p r z e ż y c i e sua sponte przystępujące do człowieka; mógłby
się on o tym przekonać aż nadto dobrze, gdyby zaślepienie przesądami
światowymi nie przesłaniało mu prawdy. Obraz Boga (zrazu nieświadomy)
może przeto zmieniać stan świadomości i podobnie stan świadomości
może wnosić poprawki do (świadomego) obrazu Boga. Nie ma to, rzecz
jasna, nic wspólnego z veritas prim a, nieznanym Bogiem — i tego m ogli
byśmy poniekąd dowieść. Z perspektyrwy psychologicznej idea agnosia
Boga czy anonnóetos theos jest jednak wielce doniosła, ile że zdradza tożsa-
Mistrz Eckhart: Kazanie 32: Beati pauperes spiritu, quia ipsorum est regnum coelorum
{Matth. 5, 3) 101—108. W; Mistrz Eckhart: Kai^ania i traktaty. Przeł., przedmowa: Jerzy
Prokopiuk. Warszawa: Instytut Wydawniczy PAX 1988. S. 229. [Przyp. tłumj
Mistrz Eckhart: zakończenie kazania 42: Renovamim spiritu mentis pestrae {Eph. 4,
23) 133—138. W: Mistrz Eckhart: Katania i traktaty. S. 320. [Przyp. tłum.]
Gnos^ickk gm hole Ja ^ ii 223
226 Aton
chciała się od niej oddzielić. Tale narodził się świat” — przyP- "wyd.]) U walentynian
Sophia Achamoth jest Ogdoadą. W Pistis Sophia (s. 264 i s. 49) jest ona córką Barbelo.
Zmylona fałszywym blaskiem demona Authadesa wpadła do więzienia Chaosu. Ireneusz
(Adversus haereses 1, 5, 2) określa Demiurga jako siódemkę, ale Achamotha jako ósemkę
[Adversus haereses I, 7, 2): Zbawiciel składa się z czterech jako powtórzenie pierwszej
czwórni. Odbiciem czwórki jest też czwórca żyiwiołów (Ireneusz: Adversus haereses I, 17,
1), podobnie jak cztery świeczniki stojące wokół Autogenesa w gnozie Barbelo {Adversus
haereses I, 29, 2).
Ireneusz: Adversus haereses, I, 24, 1.
Zob. Wilhelm Bousset: Hauptprobleme der Gnosis. S. 170.
Epifaniusz: Panarium XXX, 3.
Theodor Bar-Kuni: Inscriptions mandaites des coups de Khouabir. Ed. de H. Pognon.
Paris 1898-1899. T. 2. S. 185.
Fragment 32. Die Neutestamentliche Apokryphen. S. 267.
™Wilhelm Bousset: Hauptprobleme der Gnosis. S. 114 i nast.
Gnostyckie symbole jaî^m 227
Zob. RJ^ II 10 i nast. [Por. par. 288 niniejszego tomu — przyp- tłum.]
Zob. Carl Gustav Jung: Psychologie und Alchemie. Gesammelte Wertze. T. 12. Hasło
Axiom der Maria w indeksie.
Gra słów: „euphrainei" - „raduje”, „euphróthes” = „kwieciście mówiący”.
“ Hipolit: Refułatio omnium haeresium V, 9, 15 i nast. S. 101.
Dn III, 92 (25). W ¡iiblii Tysiąclecia (przeł. ks. Lech Stachowiak): „wygląd czwartego
przypomina anioła” i przypis: „dosł.: Syna Bożego”. [Przyp. tłum.j
““ Por. / IV, 10. [Por. par. 288 niniejszego tomu — przyp. tłum.j
Gnostyckie symbole }a;(ni 229
()W {ekeinos) — mówi dalej Hipolit, jak gdyb}' ciągle jeszcze mówił o wodach
czwartej rzeki — nie doznaje czci w świecie...” W ten sposób roiii aluzję
do lékios antbropos (człowieka pełnego); ba, wtjda ta jest samym człowie
kiem, to znacz}' rhétna iheoti. Słowem zesłanym od Boga. „Z owej wody
ż\'wej my, ludzie duchowi, wybieram y sobie to, co dla nas swoiste {to
oik etony’^'’, wszelkie bowiem stworzenie, które zanurzy się w niej, wybiera
{ekJégpnsa) z niej charakter\'st}'czną dla siebie istotowość, i „z wody tej do
wszelkiego stworzenia przystępuje to, co dla niego swoiste”^". Woda ta
alb<5 Chrystus stanowi coś w rodzaju panspermii, m atrix wszelkich
m ożliwości, z której człowiek duchow}' wv'biera (ek légeitif' „stndm ossop”
— to, co dlań swoiste, co zaś „ciągnie doń (prosércheslhai'y silniej niż
żelazo do m agnesu”. Ale ludzie duchowi osiągają naturę pneumatyczną
w ten sposób, że przechodzą przez „prawdziwą bram ę”, którą jest
„lesotts bo makários” (Jezus Błogosławiony), tym samym dostępując wiedzy
o swej Całkowitości, czyli właśnie „pełnego człowieka”. Człowiek ów,
który w świecie nie doznaje czci, to najwidoczniej człowiek wewnętrz.ny,
duchowy, z którego istnienia zdają sobie sprawę ci, którzy przeszli przez
Chrystusa n iczjm przez bramę do życia, którzy zostali przezeń oświeceni.
Mieszają się tu dwa obrazy: mot^w „ciasnej bramy”“ i motyw w)'Stępujący
w Eirangelii według śiv. ]atia XIV, 6 („Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.
N ikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze M nie”“ ). Obrazy
te, jak się wydaje, przedstawiają proces integracji charakterystyczny dla
ind}fwiduacji psychologicznej. W ujęciu tym stale m iesza się symbol wody
z ideą Chrystusa, ten zaś z ideą éso antbropos — człowieka wewnętrznego.
Wydaje mi się, że mamy tu do czynienia nie tyde z niejasnością, ile raczej
z wyobrażeniem poprawnym z punktu widzenia psychologii, ponieważ
Chr\'stus z jednej strony jako „Słowo” naprawdę jest „wodą ż^wą”, z dru
giej zaś — w równej mierze symbolem wewnętrznego „pełnego” człowieka,
to znaczy Jaźni.
To, że nie t)dko gnost^'cki Logos, lecz i sam Chrystus wciągnięty został 314
w sferę symboliki seksualnej, potwierdza cytowany przez Epifaniusza
fragment z Interrogationes maiores iVEaryi; we fragmencie tym mowa jest o tym,
że owa Mary'ja zawiodła Chrystusa na górę i że w}'dał on ze swego boku
ktjbietę, z którą zaczął współżyć płciowo: „seminis sui defluxum assumpsisset,
indicasse Uli, quod oporteat sic facere, u t vivam us”''^. Jest zrozumiałe, że ten
brutalny symbolizm rani uczucia nie tylko człowieka współczesnego —
musiał być odrażający także dla ówczesnej (III—IV wiek) mentalności
chrześcijańskiej; a kiedy dodać do niego jeszcze mylne konkretystyczne
rozumienie — wszystko zaś wskazuje na to, że w pewnych sektach tak
właśnie uczyniono — symbolizm ów musiał zostać odrzucony. Sam
tekst świadczy o t)fm, że autorowi Interrogationes reakcja taka nie była
bynajmniej nieznana. Czytamy więc, że M aryja doznała tak głębokiego
wstrząsu, iż upadła na ziemię, a wtedy Chrystus rzekł do niej: „Czemu
wątpisz, niewiasto małej wiary?” Jest to nawiązanie do F.wangelii według
św. Jana III, 12: , Jeżeli wam mówię o tym, co jest ziemskie, a nie wierzycie,
to jakżeż uwierzycie temu, co wam powiem o sprawach niebieskich?”
Do sceny tej odnoszą się także słowa z E wangelii według św. ]an a VI, 53:
„Jeżeli nie będziecie spożjrwali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie
pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie”^'*.
W wj^padku tego symbolizmu mogłoby zaiste chodzić o przeżycie 315
pierwotnie wizjonerskie, jakie jeszcze dzisiaj w podobnej formie pojawia
“ Wyraźne odniesienie do M t XIX, 17: „Unus est bonus, Deus”. [„Eis estin ho agathós”.
„Jeden tylko jest Dobry”. Przeł. o. Walenty Prokulski TJ. biblia Tysiąclecia — przyp. tłum.j
“ Epifaniusz: Panarium XXVI, VIII. [„Przyjęła ona strumień jego nasienia, przez co
dał jej do zrozumienia, że musiał to uczynić, abyśmy żywi byli” — przyp. wyd.j
“ Przeł. ks, Jan Drozd SDS, biblia Tjsiącleńa. [Przyp, tłum,J
232 Aw//
Nie mogę oprzeć się wra7cniu, że marzenia senne niekiedy dopuszczają się
błazeńskiego przekręcenia. To właśnie ten ich aspekt skłonił zapewne Freuda do w)’sunięcia
osobliwej hipotezy, że marzenia senne ukrywają coś i zniekształcają z tak zwanych względów
„moralnych”. Poglądowi temu sprzeciwia się jednak fakt, że równie często postępują one
zgoła odwrotnie — z tego powodu podzielam raczej alchemiczne ujęcie, że mianowicie
Merkuriusz (nieświadomy Nous) jest błaznem.
Nic dotyczy to metody „psychoanalitycznej” Freuda, która burzy jawną treść
marzenia sennego jako zwykłą „fasadę”, ponieważ na podstawie psychopatologii histerii
podejrzewa, iż kryją się za nią nie przystające do niej życzenia będące mot}'wcm snu. To,
że marzenie senne, tak samo zresztą jak świadomość, spoczywa na podłożu popędowym,
nie ma nic wspólnego ani z sensem postaci sennych, ani z treściami świadomości, ponieważ
tym ostatnim jako cecha istotna wspólne jest to, c o psyché zrobiła z impulsu instynktowego.
W Partenonie nie to jest godne uwagi, że zbudowany jest on z kamienia i ambicji
Ateńczyków, lecz że jest tym, czym jest — czyli właśnie Partenonem.
G nostyckie sym bole 233
Zob. Carl Gustav Jung: Zur Phänomnotogie des Geistes im Märchen. Gesammelte Werke.
T. 9/1. Par. 403. \i'enomenologia ducha w baśniach. S. 469 i nast. — p^zyp. tłum.]
[„Sędzia żywych i umarłych”, „Król Chwały” — przyp. tłum.j Zob. Carl Gustav
Jung; 'Aur Psychologie östlicher Meditation. Gesammelte Werke. T. 11. Par. 942 i nast. [O
psychologii mchodniej ?nedytagi. S. 163 i nast. — przyp. tłum.]
Zob. Carl Gustav Jung: Yait Empirie des Individuationsprot^esses. Gesammelte Werke. T.
9/1. [Studium p?'Ocesu indyuńduacji — przyp. tłum.]
Odpowiada to jego naturze jako Logosu i drugiej Osoby Trójcy Świętej.
Ujęcie to zostało jednak odrzucone przez Kościół.
Połączone tu zostały trzy różne znaczenia Chrystusa. Takie kontaminacje są
charakterystyczne nie tylko dla myślenia gnostyckiego, ale też dla nieświadomego
formowania obrazów w ogóle.
Według \\ygivedy mitycznym Praczłowieldem jest Purusza (= człowiek, osoba, mąż,
mężczyzna). (Czytamy o nim:
234 Aion
„Trzy części Puruszy wzniosły się w górę, czwarta część tutaj została
I wtedy na różne strony rozpostarł się on jako to wszystko, co się żywi, i to, co trwa
bez pokarmu.
Z niego powstał wiradż, z wiradżu zaś Purusza”.
Hymnj 'Rignedy. Mandala 10, hymn 90: 'Purus:(a 4-5. Otóż ów „wiradż”, o którym mowa
w przytoczonym przekładzie Stanisława Franciszka Michalskiego, to — ściślej rzecz biorąc
— ta Wiradż (= rządząca), właściwie żeńska zasada wszechświata, którą Purusza, jakó
zasada męska, wytworzył i która jednocześnie stworzyła Puruszę. [Przyp. tłum.j
Grzegorz Wielld: In lihmm pńm um Regum expositiones I, I, [PL 79J coL 23: „Quia
Deus et homo unus est Chństus... Dum ergo unus dicitur, incomparahiłis demonstratur”. [„Albowiem
Bóg i człowiek jest jed n o w Chrystusie. Skoro więc jest tak nazywany, okazuje się, że
jest niezrównany” — prz>'p- wyd.j Nieporównywalność lub wyjątkowość uzasadnia się w
duchu epoki przez excetlentia virtutis [„wyjątkowość jego cnoty” — przyp- wyd.j Jest ona
jednak doniosła jako taka.
„Dziewica z dziewicy”, „powszecltne mniemanie”, „wynik rozumowania”. JPrzyp. tłum.j
\Pnp I, 1: „Bo piersi twe przedniejsze od wina” — przyp. wyd.j Biblia Lutra, Biblia
Zurjsleji [i Biblia Tysiąclecia — przyp. tłum.j tłumaczą ubera jako „miłość”.
Gnostyckie ^ m boie Ja^ni 235
” „Os suum roseum (sicty HUpraebuit oscułandum”. [„Dał jej różanym wargom usta do
pocałunku” — przyP- w)'d.] Mechtylda z Magdeburga; U hergratiae spiritualis], IV V.
W; Das fließende IJcht der Gottheit der Mechtild von Magdeburg. Ins Neudeutsche übertragen
und erläutert von Mela Escherich. Berlin 1909.
™Mechtylda z Magdeburga: Liher grańae spiritualis B, II, v°.
™Grzegorz Wielki: In librum primum Regum expositiones 1, 1, 23. Por. ] r XXXI, 22.
|W języku niemieckim Kościół {die Kirche) to rzeczownik rodzaju żeńskiego; podobnie po
łacinie {Ecclesia) — przyp. tłum.]
*" Grzegorz Wielki; In librum primum Regum expositiones A, VII r“.
Grzegorz Wielki: In librum primum Regum expositiones B, II, v“.
235 yMon
C hociaż w om aw ianej w izji nie p obrzm iew a idea sam ozapłodnienia, 323
to p rzecież nic m o żn a w ątp ić, że m iędzy jej m yślą przew o dn ią a ideą
kosm ogonicznego Stwórc)', któr\’ stsvarza sam siebie, istnieje bliski związek.
A le w tym m iejscu pierw o tn y m it o stw orzeniu św iata ustępuje m iejsca
pew nej innow acji duchow ej. D latego z assum ptio sem inis nie pow staje
żadne w idoczne stw orzenie, oznacza ona bow iem odżyw ianie życia, J.m ia
d^ esom en” , „abyśm y żyw i byli” . Poniew aż jednak, jak pokazuje sam tekst,
w izję tę należy traktow ać jako zdarzen ie rozgry^^-iające się na płaszczyźnie
„n ieb iań skiej”, to znacz\’ duchow ej, wol^ec tego w wr^rpadku aporrhoia
(profusio) chodzi o jakiś lógos sp m n a tik ós {verbum sem inale), który w języku
Yiwcmgdii jest w odą ż)>wą „wytryskającą ku życiu w iecznem u”“’ , ('ała ta wizja
bardzo p rzyp om in a p okrew n ą sym bolikę alchem iczną. D rasty'czny n atu
ralizm , roł^iący szczególnie p rzykre w rażenie w p orów naniu z p o w ściągli
w o ścią języka K ościoła, z jednej strony odsyła do obrazow ania i p rzed sta
w ia n ia w ła ściw e g o re li gi o m a r c h a i c z n y m , już od p e w n e g o c za su
p rzezw yciężo nego , z drugiej zaś w skazuje na dość jeszcze p rym ityw n y
sposób p atrzen ia na naturę, form ę oglądu właśnie zm ierzającą do recepcji
archetj'pu człow ieka; chodzi tu o p róbę trw ającą aż tło XVII w ieku,
kiedy to Jo h an n es K epler uznał T rójcę Św iętą za podłoże stru ktury
kosm iczn ej, czyli — in nym i słow y — dokonał recepcji tego archetypu
do sposoliu w itłzenia astronomii®**.
Zob. J IV, 14. Przel. ks. Jan Drozd SDS. biblia 'Vysiqckcia. |Przyp. ttum.]
Tę myśl zawdzięczam prof. Wolfgangowi Pauliemu, który wyraził ją podczas wykładu
o archetypowym podłożu astronomii Iveplerowskiej wygłoszonego w naszym Kole Zurj'skim.
Hipolit: Refutatio ommum haeresium V, 7, 30 i nast. S. 86.
238 Aion
[Mlaiąc mimo...
Bram słonecznych i mimo siedzib snów znilcomych.
[Przeł. o. Augustyn Jankowski OSB, ks. Lech Stachowiak. Biblia Tysiąclecia — przyp.
tłum.] Por. też Łk VI, 35 i J X, 34.
lothór = Jothor Septuaginty = Jetro, kapłan-król iSiadianitów i szwagier Mojżesza.
Sipporah — żona Mojżesza.
W ten sposób niewątpliwie wskazano na pneumatyczną rasatt^genesis zainicjowanej
przez Mojżesza, ponieważ według Refutatio omnium haeresium V, 7, 41 [s. 89] Algyptos jest
to sóma (Egipt jest ciałem).
240 A ion
p otom stw o nie zostało w fiji;ipcie” ”’''. Tych czw oro tutorzy tał: zw aną
c z w ó r n i ę m a ł ż e ń s l ^ ą ' “ o dpo w iadającą l<:lasycznemu schematowd:
M ężczyzna Kobieta
Siostra B rat
Syn o nim y:
M atka C^jciec
Królowa Król
Nieznajom a Daleld ukochany
Anim a Animus
E tiopczyk odgryw a w alchem ii pew ną rolę jako synonim caput corni (głowy
kruka) i nigredo"'\ W Passio Perpetuae'^^ w ystęp u je on jako p rzed staw iciel
grzeszn ego św iata pogańskiego.
Triadę tę określają być m oże onom atopeiczne słowa „K aulakau” \„kaw 330
lakaw'\ „S aulasau” \„sau> lasaw”\ i „Z eesar” \„:^eer s^ rri^ '^ , P^^-Y czym
„K aulakau” oznacza wy?ższego A dam a, „S au lasau ” n iższego człow ieka
śm iertelnego, podczas gdy m ianem „Z eesar” określa się „płynący w górę
Jo rd an ” . To Jezu s spow odow ał, że Jo rd an płynie w gó rę; jest w zb iera
jącym p oto p em , toteż (jak w sp o m n ian o wy'żej) płodzi bogów. „O nże
jest, p ow iadają, m ęskożeńskim człow iekiem w e w szystk im , którego ci,
którzy nie posiedli w iedzy, o kreślają m ian em G eryó n es, T ró jcielesn ego
<to znaczy hos ek ges rheonta = w yp ływ ający z Z iem i), ale G recy ogólnie
zwą go niebiańskim Rogiem K siężyca”"^. Tekst definiuje czwórnię, o której
była m ow a wyżej — czw órnię tożsam ą z Z eesar (płynącym w górę J o r
danem ) — w o parciu o Ewangelię według św. Jana 1, 3 jako kosm ogo n iczn y
Log(js i życie, które w N im jest (/ I, 4), jako ród (genea) teleioi dntbropoi
(ludzi pełnych)""'.
L o go s lub czw órn ia to „p uch ar” ; p ijąc zeń, król potrafi w ró żyć” ^; 331
m oże też być nim p uch ar A n akreo n ta. iM otyw p uch aru w ied zie H ipolita
do p rzedstaw ienia cudu w K anie G alilejskiej zapo w iadającego K rólestw o
N ieb ieskie, znajduje się ono b ow iem w nas, najw yraźniej tak sam o, jak
w ino znajduje się w p uch arze, ten zaś znajduje p aralelę w ityfalUcznych
bogach 2 Sam otraki i w kyłłeńskim H erm esie, ozn aczających zarów no
P raczłow ieka, jak też człow ieka duchow ego, któ ry m a się n arodzić na
now o („anagenómenos pneumatikós”). C złow iek duchowy' jest „kata
Zob. Carl Gustav Jung: Psychologie und A lchemie. Gesammelte Werk£. T. 12.
Zob. Marie-Louise von Franz: D ie Passio Perpetuae.
[Hipolit: Refutatio omnium haeresium, V, 8, 4. S. 89 — pfzyp. wyd.] Słowa te
znajdują się w XXVIII, 10 i nast. Opisują one, co ludzie „wargami jąkałów i językiem
obcym” mówią do ludu. iiiblia Zuryska podaje: „Zdanie po zdaniu, zdanie po zdaniu,
powiedzenie po powiedzeniu, powiedzenie po powiedzeniu, tu trochę, tam trochę”. [Ks.
Jakub Wujek tłumaczył za Wulgatą-. „rozkaż, zaś rozkaż, rozkaż, zaś rozkaż; czekaj, zaś
czekaj, czekaj, zaś czekaj; trochę tam, trochę tam ”. Natom iast przypis w Biblii Tysiąclecia
podaje: „Rozkaz za rozkazem, rozkaz za rozkazem; reguła za regułą, reguła za regułą;
trochę tu, trochę tam” — przyp. tłum.]
Hipolit: Refutatio omnium haeresium V, 8, 4. S. 89. [Przyp. wyd.]
[Hipolit: Refutatio omnium haeresium V, 8, 5. S. 89 — ptzyp. wyd.] Por. Carl Gustav
Jung: P ych ologie und Alchemie. Gesammelte Wertze. T. 12. Par. 550 i nast.
"'•R ds XL1V, 5.
242 A ion
„Ew ten idianphjsin elthein andnke’\ Hipolit: Kefutatio omnium haeresium V, 8, 12. S. 91.
Zob. Carl Gustav Jung: Paracelsus als geistige Erscheinung W: Carl Gustav Jung:
Paracdsica. Zwei Vorlesungen über den A r^ und Philosophen Theophratsus. Zürich: Rascher-
Verlag 1942. Gesammelte Werke. T. 13. Par. 182 i nast. [Przyp. wyd.]
Zob. Ausführliches Lexikon der griechischen und römischen Mythologie. Hg. von Wilhelm
Heinrich Roscher u.a. Leipzig 1884—1890. Hasło „Kurete^\ Col. 1608, 45.
Ausführliches Lexikon der griechischen und römischen Mythologie. Col 1607, 52.
Hipolit: Kefutatio omnium haeresium V, 8, 13. S. 91.
Zob. Carl Gustav Jung: Der Geist Mercurius. Gesammelte Werke. T. 13. Par. 278 i
nast. \Duch Merkurius:^. S. 327 i nast. — przyp. tłum.]
Zob. Ausführliches Lexikon der griechischen und römischen Mythologie. Hasło y^Korybos^\
CoL 1392, 47, gdzie tekst ten przytoczony jest in extenso. Zstępowanie z mózgu może
Gnostyckie symbole fei^ni 243
stanowić aluzję do dawnego pospolitego poglądu, że sperma spływa z góry przez rdzeń
kręgowy do genitaliów.
Alchemicy twierdzą paradoksalnie: „Perfectum nonpetftcituf' [„To, co doskonałe, nie
będzie udoskonalone” — przyp. wyd.j
™ Przeł. o. Augustyn Jankowski OSB. Biblia Tysiąclecia. [Przyp. tłum.j
Hipolit (Pjfutatio omnium haeresium V, 8, 22. S. 93) charakteryzuje pneumatikói jako
„noeroi teleioi änthropoi” („ludzie obdarzeni rozumem, pełni”), z czego można wysnuć
wniosek, że człowiek staje się „duchowy”, gdy posiada anima rationalis.
„Vollkßmmen' = „ m ir („pełny”) + ,J&>mmen" („dojść do...”), a więc: „ten, który doszedł
do pełni”; na ogół słownikowo tłumaczone jako „doskonały”; słowo to autor przeciwstawia
jednak słowu „vollständig" = „pełny”, „zupełny”, „kompletoy”, którego używa na określenie
tego, co powstaje w wyniku conddmńa oppositorum — pełni psychicznej. [Przyp. tłumj
Hipolit: Kefutatio omnium haeresium V, 8, 21. S. 93. Hermann Cremer {Biblisch-
theologisches Wörterbuch der neutestamentlichen Gravität. Gotha 1915) podaje jako znaczenia
słowa „teleioś'-. „pełny; doskonały; ten, który nie ma żadnych braków; ten, kto dotarł do
celu swego przeznaczenia”. Walter Bauer {Griechisch-deutsches Wörterbuch ^u den Schriften des
244 A ion
334 Ojcem tego, który jest peifectus, jest „niewyraźnie uczyniony” lub
„pozbawiony właściwości” {„acharaktéristos”) człowiek wy^ższy lub Proto-
anthropos. „Frygijczycy — mówi dalej Hipolit — określają go mianem
Papa (Attis)”. „Jest on ty'm, który' przy'nosi pokój i uspokaja „walkę żywio
łów” (pókmon ton stoicheion)'^'^ w ciele człowieka; wypowiedź tę w dosłownie
takiej samej formie spotkamy ponownie w średniowiecznej alchemii,
w której o filius philosophorum mówi się, że „pacm facit inter inimicos sive
ekmenta”'^'^. Ten „Papa” nosi też imię nél^s (zwłoki), jest bowiem pogrze
bany w ciele jak mumia w sarkofagu. Podobne wyobrażenie powraca
u Paracelsusa. Na początku traktatu De vita longa czytamy; „Nihil meherck
vita est aliud, nisi mumia quaedam balsamita, conservans mortale corpus a mortalibus
vermibus” i tak dalej. („Życie to zaprawdę nic innego, jak coś w rodzaju
zabalsamowanej mumii, która chroni śmiertelne ciało przed śmiertelnymi
robakami”'^®.) Ciało żyje ty'lko z „mumii”, za której pośrednictwem
peregrinus microcosmos, „człowieka, który przywędrował niczym obcy” (ten
ostatni w sensie odpowiedniości do makrokosmosu), opanowuje ciało
fizyczne'^'. Jest on „protoplastus” (pierwostworzony), a \iLoides jest „wrota-
Neuen Testaments. Berlin 1937. Col. 1344) w stosunku do wieku podaje „czysty, dojrzały”,
w stosunku do misteriów — „wtajemniczony” . Joseph Barber Lightfoot (Notes on Epistles
o f Saint Paul. London 1895. S. 173) mówi: „Télelos is properly that o f which the parts are fully
developed, as distinguished from dolókleros, that in which one o f the parts are wanting, fullgrom t as
opposed to népios, childish, or paidia, childhood”. [„Teleios to właściwie to, czego wszystkie
części są w pełni rozwinięte, w przeciwieństwie do dolókleros, to, czemu nie brakuje
żadnej części, w pełni wyrośnięte, w przeciwieństwie do népios, niedojrzały, dziecinny,
i paidia, dzieciństwo” - przyp. wyd.] Télelos jest ten człowiek, który otrzymał Nous. Ma
on gnósis (poznanie). Por. Charles G uignebert Quelques remarques sur la perfection et ses
voies dans le mystère Paulinien. „Revue d’histoire de philosophie religieuses” T. 8. Stras
bourg 1928. S. 419. Johannes Weiss (Das Urchristentum. Nach dem Tode des Verfassers
herausgegeben und ergänzt von Rudolf Knopf. G öttingen 1914—1917. S. 449) wyjaśnia,
że to właśnie „świadomość niedoskonałości i woli podążania naprzód jest znakiem
doskonałości”. Odnosi się on tu do Epikteta (Enchiridion. Graece et Latine. Hg. von C.G.
Heyne. Leipzig 1783. 51, 1 i nast.), gdzie czytamy, że ten, kto postanowił podążać
naprzód (,prokóptetn'’), już teraz jest „doskonały”.
Hipolit: Kefutatio omnium haeresium V, 8, 22. S. 93 i V, 8, 19 i nast. S. 92.
™ „Pokój czyni pomiędzy wrogami lub żywiołami”. Tractatus aureus. S. 43.
W ydane w 1562 roku przez Adama von Bodenstein. Zob. Paracelsus (Teophrastus
Bombastus von Hohenheim): Sämtliche Werke. Hg. von Karl Sudhoff, Wilhelm Matthiesen.
IMünchen-Berlin 1922-1935. T. 3. S. 249.
O mumii (Paracelsus: De causis morhorum invisibilium, das ist, von den unsichtbaren
! u n d iren Ursachen. W: Paracelsus: Sämtliche Werke. T. 9. S. 308 i nast.) czytamy
Gnostyckie symbole Ja^ni 245
m i, z których zostało stw orzone w szystk o ”' ’^. 0 a k w yżej, gdzie była
m ow a o „prawdziw ej bram ie”!) iMumia rodzi się razem z ciałem i je
p o d trzym u je’^^, ale nie w tym stopniu, w jakim czyn i to „M um ia supra-
co elestis” ^^*. Ta ostatnia o dpo w iada w )'ższem u A d am o w i naaseńczyków .
O Ideus lub Ides pow iada bow iem Paracelsus, że „tylko w nim człow iek
jest złożon... i on ] t s t p ro to p la stu s” '^"'.
M um ia u P aracelsusa odpow iada w ięc pod każdym w zględem Praczło- 335
w ieko w i, który w śm iertelniku tw o rzy m ikro ko sm os i jako taki m a udział
w e w szystkich siłach m akroko sm o su. P oniew aż u P aracelsusa często
trzeba brać pod uwagę wpłyiwy kabalisty^czne, nie od rzeczy będzie w związku
z tym przyp om n ieć o postaci kabalistyczn ego M etatro n : w Z oh a r o kreśla
się M esjasza m ianem „środkow ej k o lu m n y” (to znaczy system u sefirot),
o którym m ó w i się dalej: „K o lum n ą p ośro dku jest M etatro n , którego
im ię jest takie sam o jak im ię Pana. J e s t o n stw o rzo ny i ukształtow any
{constiłutus} na jego obraz i podobieństw o, o bejm uje w sobie w szystk ie
stopnie z gó ry do dołu i na dół do gó ry i zam yka <je> w śro d k u” '^®.
U m arły — pow iada dalej H ip o lit — zm artw ych w stanie w ten sposób, 336
że „p rzejd zie przez b ram ę do n ieb a” . Po drodze do M ezo p otam ii Jak u b
ujrzał b ram ę nieba. „A le M ezo p otam ia, pow iadają, to strum ień w ielkiego
O cean u tryskający ze środka człow ieka pełnego”’^^. O n to jest b ram ą
nieba, o której Jaku b pow iedział: „O, jakże m iejsce to p rzejm uje gro zą!
P raw dziw ie jest to dom B oga i bram a do nieba!” '^® Płynący z Praczłow ieka
(bram y do nieba) strum ień in terpretuje się tu jako w o d y o cean u, ten zaś,
jak już w idzieliśm y, znam ionuje zdolność płodzenia bogów. P oza tym
fragm ent ó w praw dopodobnie odnosi się do E w angelii w edłu g św. ]a n a
„na początku księgi czwartej”: „W mumii znajduje się cała siła ziół i drzew, ale nie ta siła,
która wyrosła w ziemi, lecz siła wody, wszystkie właściwości metali, cała natura markazytów,
cała istota kamieni szlacłietnycli. Po cóż miałbym wszystkie te sprawy opowiadać i je
nazywać? One wszystkie są w człowieku i nie mniej silne i mocne w m umii” .
Paracelsus; A.rgumentum in prim um librum anatomiae idechtri. W; Sämtliche Werhe. T. 3.
S. 462.
Mumia jest wobec tego także aleksiphármakon. (Zob. Paracelsus; D e mumia libellus.
W; Sämtliche Werke. T. 1/3. S. 375).
Paracelsus; De vita longa IV, VIL W; Sämtliche Werke. T. 1/3. S. 284.
Paracelsus; A natomiae liber prim us I. W; Sämtliche Wertze. T. 1/3. S. 462.
Sejer ha-Zohar fol. 91, col. 368. Cyt. wg; Christian Schoetgen; H orae H ehraicae et
Talmúdica. Dresden-Lepzig 1733-1742. T. 2. S. 16.
Hipolit; Refutatio omnium haeresium V, 8, 20 i nast. S. 92.
XXVIII, 17. Przeł. ks. Czesław Jakubiec. Biblia Tysiąclecia. [Przyp. tłum.)
246 A ion
' » J VII, 37-3^. Przeł. les. Jan Drozd SDS. Biblia Tysit/clecia. [Przyp. tłum.]
„E t viíkaíis putm m m on is et pempiatis ex eo aąuam ávam, quae fia t in vobis fitns aquae salien-
tis in vitam aetemam Orygenes: 1« Genesim hom liae XI, 3, col. 224. [„Byście ujrzeli Studnię
Widzenia i zaczerpnęli z niej wody żywej, która staje się w was źródłem wody tryskającej
ku życiu wiecznemu”. Orygenes: HorniUe o K sięd^ Rod^tgu. S. 118 — przyP- tłum.]
Orygenes; In Genesim homiliae 1, 2, col. 148.
„Isti enim parodist super flum ina, ńm iles et cognati s m t Uli paradiso in quo lignum vitae
est Flumina vero possum us vel scripturas Evangélicas accipere, vel etiam angelorum, vel coelestium
virtutum erga huiusmodi animas adiutoria: rigantur enim ah illis et inundantur, atque a d omnem
scientiam et agnitionem rerum caelesiium nutńuntur; quamvis et Salvator noster flu viu s sit qui
laetificat civitatem Dei; et Spiritus sanctus non solum ipse flu viu s sit, sed ex iis quibus datus fiterit,
flum ina de ventre eorum procédant". Orygenes; In N uméros homiliae XVII, 4, col. 707 i nast.
(„Znajdują również ogrody nad strumieniami, podobne i pokrewne owemu ogrodowi, w
którym rośnie drzewo życia. Za strumienie możemy uważać pisma ewangelistów i apostołów
albo wsparcie udzielane owym duszom przez aniołów i potęgi niebieskie. Są bowiem
przez nie zwilżane i kąpane, są przez nie karmione, aby mogły osiągnąć wszelką wiedzę
i znajomość spraw niebieskich. Również nasz Zbawiciel jest rzeką, która rozwesela miasto
Boże, a Duch Święty nie tylko sam jest strumieniem, ale sprawia, iż strumienie wody
żywej W5'pływają z wnętrza tych, którym jest dany”, Orygenes; Homilie o Ksifd^f IJcsji.
Zeszyt 1. S. 177 — przyp. tfum.j
Zob. cenne zestawienie alegoryki patrystycznej u Hugo Rahnera; Plumina de ventre
Christi. „Biblica”. T. 22, Roma 1941. S. 269 i nast. Powyższy cytat odnosi się do s, 370
i pochodzi z Komentarza do Ksipgi Daniela (I, 17) Hipolita.
G nostyckie sym bole Ja^ ni 247
„E t ideo illud quidem prim um caelum, quod spińtale diximus, mens nostra est, quae et ipsa
spińtus est, id est, spińtalis homo noster intenor est qui videt ac perspicit D eum ”. Orygenes: In
Genesim homiliae I, 2, coL 147. [„Dlatego owym pierwszym niebem-, które nazwaliśmy
niebem duchowym, jest nasz umysł, który też sam jest duchem, a więc jest to nasz
człowiek duchowy, który widzi i ogląda Boga”. Orygenes: Homilie o Ksiid^e Rodspju.
Zeszyt 1. S. 22-23 — przyp. tłum,]
Hipolit: Refutatio omnium haeresium V, 8, 34. S. 95. Chodzi tu o grę słów „aipóloi'
(od „aigopólos”) ~ „pasterz kóz”, i „aeipolos" (od „a eipolein”) = „wiecznie obracać”; dlatego
„póloś" = „oś ziemska”, „biegun”.
„P oleitai tis deuro geron halios nemertes, athanatos, Proteus A igfp tios”. [Homer: Ociyseja.
Przekł. Jó zef Wittlin. Posłowie: Zygmunt Kubiak. Warszawa: I^IW 1982. S. 86. Autor
cytuje przekład Vossa — przyp. tłum.]
248 Aion
ów proces nie utknął w chwili ustalenia się Kanonu. Jezus ciągle się staje” — pizyp.
wyd.J. R. Roberts: Jesus or Christ? A Repfy. „The Quest. A Quarterly Review”. T. 2.
London 1911. S. 124.
XIV
STRUKTURA I DYNAMIKA JAŹNI
’ Talawakam, c^ li Kena 1.1, 1.2, 1.4, 1.5. W: Upanis^ady. S. 27-28. [Przyp. tłum.]
^ Brihadaranjaka 7.20, 7.30, 5.2. W; Upanis^^dj. S. 62, 63, 58. [Przyp. tłum.]
^ Hipolit żył około 230 roku, należy więc przyjąć, że Monoimos żył wcześniej.
Struktura i dynamika 257
^ Zob. Carl Gustav Jung: Psychologische Typen. Gesammelte Werke. T. 6, Rozdz. III Der
introvertierte Typus, A: Die allgemeine 'Einstellung des Bewußtseins. Par. 691 i nast.
’ Koło ze względu na „doskonałość” swej formy i minimalny naturalny podział na
czter}^ posiada cechę „doskonałości”.
^ Zob. Carl Gustavjung; Versuch einerpsychologischen Deutung des Trinitätsdogmas. Gesammelte
T. 11. Par. 182 i nast. [W polskim przekładzie fragmentów 'Próby
' o Trójcy św. akapity te nie zostały przetłumaczone — przyp. dum.]
258 y\ion
’ Zob. mój przyczynek Zur Phänomenologie des Geistes im Märchen. Gesammelte Werke.
T. 9/1. \benomenologia ducha n> ba.^niach — pr^yp- tłum.J
Liczba p ięć odpowiada niezróżnicowaniu czwórcy i jedności.
" Por. budowę kościoła z indywidualnych kamieni w Pasterzu Hermasa. |Hermas: Paster^.
III wizja. W: ks. Marian Michalski: Antologia literatury patrystycznej. S. 35—38 — pr^yp- tłum.]
Zob. Richard Wilhelm, Carl Gustav Jung; Das Geheimnis der Goldenen Blüte. Gesammelte
Werhe. T 9/1, 11.
Zob. Carl Gustav Jung: Psychologie und A-lchemie. Gesammelte Werke. T. 12. |Par. 338
— przyp. w)'d.]
Struktura i dymiwikM 259
Definicja Boga u Mikołaja z Kuzy. Zob. Carl Gustav Jung; Die Psychologie der
Übertragung. Gesammelte Werhe, T. 16. Par. 537. \Psychologfa przeniesienia. S. 183 i nast. —
przyp. tłum.|
260 A ion
Jeśli chodzi o ind}'widualną kazuistykę motywu mandali, zob. Carl Gustav Jung;
Zur Umipne des Indmdiationsproi(esses. Gesammelte Werke. T 9/1. \Studium procesu indymduacji
— przyp. tłum.], i Carl Gustav Jung: Über Mandalasymbolik. Gesammelte Werke. T. 9/1. [0
symbolice mandali — przyp. tłum.]
“ Odsyłam tu do mającej się wkrótce ukazać rozprawy Slgmunda Hurwitza: Anhetypische
Motive in der chassidischen Mystik. [W; Zeitlose Dokumente der Seele. Zürich: Rascher-Verlag
1952 — przyp, tłum.]
Struktura i dynamika J a ^ i 261
Miriam, matka-
siostra. Anima
Jetro, fizyczny
i duchowy ojciec
Sefora, żona
Mojżesza, córka
Jetro
Mojżesz
Dolny Adam
Hipolit: Refutatio omnium haeresium V, 8, 2. S. 89. Por. par. 328 i nast. niniejszego tomu.
Zob. Carl Gustav Jung: Die P^choJo^e der Übertragung. Gesammelte Wer!^. T. 16.
Par. 410. [P^chologia pr^niesienia. S. 61—87 — przyp- tłum.]
262 yMou
361 I oto teraz okazuje się, że naaseńskie ąuaternio jest w pewnym sensie
niesymetryczne, prowadzi bowiem do senariusa (liczby sześć), która
w}'rażnie i w}'łącznie wskazuje wzwyż; do powyższego quaternio trzeba
dodać jeszcze Jetro i Miriam jako trzecie piętro — w ten sposób Mojżesz
i Sefora otrzymają wyższe uzupełnienie. Tym samym otrzymujemy swego
rodzaju gradację wiodącą wzw}»ż od Adama dolnego do górnego. U pod
staw rozwiniętych w\'liczeń syzygii Walentyńskich legła najw)rrażniej
psychologia. Dolny Adam, a więc człowiek żyjący w ciele, okazuje się po
prostu t)TO, co najniższe, od czego można się tylko wznieść. Ale jak już
wskazałem, cztery osoby ąuaternio naaseńskiego zostały w}'brane tak
zręcznie, że zaznaczono i pomieszczono w tej czwórni nie tylko mot}'w
kazirodczy, którego nigdy nic brak w ąuaternio małżeńskim, ale również
ekspansję struktury psychicznej zw)'kłego człowieka w kierunku aspektu
niższego od człowieka, mrocznego i złego (cień!): Mojżesz poślubia
M urzynkę, Miriam, prorokini i matka-siostra staje się „trędowata” —
słowo to wskazuje, że związek z Mojżeszem stał się negat\rwny. Potwierdza
to poza tym fakt, że Miriam oburza się na Mojżesza i podburza przeciwko
niemu nawet jego brata Aarona. Tym samym otrzymujemy następujący
senańuir.
dolny A d am ......................................................Fiwa
M ojżesz.............................................................. Murzynka
J e tr o ....................................................................Miriam
pogański kapłan............................................. „biała” trędowata
SirukJurn i dynamika Ja^/ii 263
Wj XVIII, 27.
Zob. II, 18. |Przyp. tłum.]
Zob. Carl Gustav Jung: Zur Vbänornsnologit des Geistes im Niärchen. Gesammelte Werke.
T. 9/1. [l^emmemlogia ducha u> baśniach — przyp. tlum.|
Ponieważ całe quatemio cicnia stanowi konstrukcję wynikającą ze względów symetrycznych,
„dobremu mędrcowi” należy tu przeciwstawić odpowiedną postać ciemną, chtoniczną.
Zob. (jarl Gustav Jung; Die Psychologie der Übertragung. Gesammelte Werke. T. 16.
Par. 425 i nast. \Psjchologia pn^eniesienia. S. 73 i nast. — pr^^yp- tłum.]
264 A ion
I. Quatemio
Struktura i dynamika Ja^tń 265
Schemat ten nie jest czczą igraszką, bo przecież wszystke teksty 366
gnostjrckie niedwuznacznie dają do zrozumienia, że ciemny aspekt postaci
metafizycznych był im znany, i to tak dobrze, iż gnost}^cy, rozprawiając
0 nim, wywoł\fwałi wielkie zgorszenie. (Pomyślmy tjdko o utożsamianiu
dobrego Pana Boga z Priapem^'* lub Anthroposa z ityfallicznym Hermesem!)
Poza tym to właśnie gnostycy (BazyUdes) wyczerpująco omówili problem
zła {„póthen to kakón?”). Wężowa postać Nousa i Agathodaimona wcale
jednak nie oznacza, że Wąż miał tylko dobry aspekt. Jak wąż Apop był
klasycznym wrogiem egipskiego boga Słońca, tak Diabeł, „Wąż starodaw
ny”^^ był wrogiem Chrystusa — novus Sol. Dobremu i doskonałemu Bogu
duchowemu przeciwstawił się niedoskonały, podły, tkwiący w niewiedzy
1 niezdolny Demiurg. Istniały moce archontów, które obdarowały ludzi
zgubnym chirographum (rękopisem), od którego musiał ich zbawić
Chrystus^*.
W wyniku późniejszego rozwoju ducha na progu drugiego tysiąclecia 367
ciężar został przeniesiony na ciemny aspekt. Demiurg stał się Diabłem,
który stworzył świat. Niewiele później alchemia zaczęła rozwijać swoje
ujęcie IMerkuriusza — ducha na poły materialnego, na poły niematerial
nego, przenikającego i utrzymującego stworzenie od kamienia i metalu
po najw}'ższą istotę żywą. W postaci węża zamieszkuje on wnętrze ziemi,
ma ciało, duszę i ducha, przedstawia się go w postaci ludzkiej jako ho-
munkulusa lub homo altus, ujmuje jako „boga ziemskiego”^’ . W tym
miejscu wyraźnie widać, w jakim stopniu wąż jest albo etapem wstępnym
człowieka, albo odległym odbiciem Anthroposa, jak usprawiedliwione
' W gnozie Justyna. Zob. Hipolit: Refutatio omnium haeresium V, 26, 32. S. 132: „ho ,
Zob. Carl Ciustav Jung: Psychologie und Alchemie. Gesammelte Werke. T. 12. II. 131.
™ Dokonało się to w Chrysopoeia [Gratarolus: Verae alchemiae artisque metallicae, atra
aemgmata, doctńna. Basileae 1.561. Cz. 2. S. 269 b — przyp. wyd.| — dziele, które Augurellus
zadedykował papieżowi Leonowi X. Znajduje się w nim inwokacja do alma soror Feba:
— przyp. tłum.]
Na terenie Zachodniego Cesarstwa Rzymskiego rozwój ten został przerwany; przerwa
trwała od III do XI wieku, to znaczy do czasu, kiedy pojawiły się pierwsze przekłady z
arabskiego.
Struktura i dynamika ]a^i 'i 267
Synonimem węża jest smok, ponieważ drdkon {draco) to słowo określające też węża.
Uchodził on za d^óonpneumatikótaton (zwierzę w najwyższym stopniu duchowe).
Izydor to syn Bazylidcsa. Zob. Klemens Aleksandryjski: Słromata, II, 20, 113. PG 8.
[KJemens Aleksandryjski: Kobierce ^pisków filoi^ofic^^nych dotyc:(0cych praipd^imj nńed-:(y. Przeł.,
wstęp, komentarz, indeksy: Janina Niemirska-Pliszczyńska. Warszawa: lnst)^tut Wydawniczy
PAX~Akademia Teologii Katolickiej 1994. T. 1. S. 204 — przyp. tłum.| „Przyczepy” to
swego rodzaju zwierzęta uduchowione, na przykład wilki, małpy, Iw}’^itp.
U Walentyna „przyczepy” to duchy zamieszkujące człowieka. Zob. Klemens
Aleksandryjski: Kobierce li, XX, 112 i 114. |T. 1. S. 203—205 — przyp. tłum.]
268 ^1/0«
dziach^^ Skoro większość ludzi nie uświadamia sobie cienia jako takiego,
to wąż odpowiada czemuś, co jest całkiem nieświadome, niezdolne do
uświadomienia, co jednak — jak się wydaje — jako nieświadomość
zbiorowa, jako instynkt, posiada mądrość właściwą inst\rnktowi, często
także wiedzę sprawiającą wrażenie nadprzyrodzonej. To właśnie jest
„skarbem” strzeżonym przez węża (lub smoka), a zarazem powodem,
dla którego wąż oznacza z jednej strony zło i ciemności, z drugiej zaś —
mądrość. O bojętność węża, jego cłiłód i związane z nim niebezpieczeń
stwo wyrażają jego naturę popędową, dochodzącą swego w sposób
bezwzględnie okrutny i nieubłagany, niezależnie od postulatów moralnych,
wszelkich innych pragnień ludzkich i skriipułów, przeto równie przeraźliwą,
co fascynującą, oddziałującą na człowieka niczym nagły widok niebezpiecz
nego jadowitego węża.
371 W alchemii wąż jest symbolem Mercurius non vulgi postrzeganego jako
postać paralelna do boga objawienia Hermesa. Obaj są natury pneuma-
t}'cznej. Serpens Menurii oznacza ducha chronicznego zamieszkującego
materię, zwłaszcza zaś ukryty w stworzeniu fragment chaosu pierwot
nego, massa confusa lub globosa. W alchemii symbol węża wskazuje wstecz
— na obrazy wcześniejsze z historycznego punktu widzenia. Ponieważ
alchemicy ujm owali swe opus jako powtórzenie lub naśladowanie stworze
nia świata, przeto serpens mercuńalis należący do przebiegłego i oszukańczego
boga przypom ina węża rajskiego i, jak ten, węża kusiciela, który — sami
to przyznają — płata im najrozmaitsze figle w trakcie sprawowania
Dzieła. M efistofeles ze sw)rm „pradziadem wężem”’*' to Goetheańska
wersja alchemicznego familiaris — Merkuriusza. Jest on, jak smok, złudnym,
umykającym, jadowitjTO, niebezpiecznym etapem wstępnym herm afro
dyty, toteż należy go pokonać.
372 U naaseńczyków za Raj uchodziła czwórca paralelna do ąuaternio
Mojżeszowego, mająca też podobne znaczenie. Składają się na nią cztery
rzeki rajskie; Piszon, Gichon, Chiddekel i Frat’’ . W ąż w Księdze Kod^aju III
to unaocznienie uosobionego numen drzewa, toteż tradycyjnie przedstawia
Zob. na przykład Orygenes; Ik Leviticum homitim, V, 2, col. 450; „Cum ergo pideas hahere
te omnia quae mundus hahet, dubitare non debes quod etiam animalia, quae offeruntur in hostiis,
habeas intra te ”. [„Skoro więc widzisz, że masz wszystko, co posiada świat, nie powinieneś
wątpić, że masz w sobie również zwierzęta, które są składane w ofierze, i że z nich masz
składać ofiarę”. Orygenes; Homilie o Ksifd^e Kapłańskiej. Zeszyt 2. S. 54 — przyp. tłum.]
Zob. Goethe; Faust. Cz. I, Pracownia Fausta, w. 2063. S. 100. [Przyp. tłum.]
Frat = Eufrat.
Struktura i dynamika ]a^ni 269
się go jako znajdującego się przy drzewie lub zwisającego z drzewa. Wąż to
glos drzewa, którj' przekonuje Ewę, że „drzewo to ma owoce dobre do
jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się
do zdobycia wiedzy”’*, la k samo w baśni Duch w butelce należy interpretować
iVlerkuriusza jako numen drzewa^'^ W [manuskr5rpde zwanym] Kipley Scrowk
iVEerkuriusz pojawia się jako wąż w postaci Meluzyny w koronie drzewa
filozoficznego („Drzewa Poznania”) D r z e w o przedstawia przebieg i fazy
procesu przemiany'*', a owoce lub kwiecie oznaczają ukoronowanie Dzieła''^.
W baśni Merkuriusz przebywa w korzeniach wielkiego dębu, jest więc ukr}'ty
pod ziemią. Serpens Mercuńi mieszka we wnętrzu ziemi.
U alchemików Raj jest ulubionym symbolem albedo'^, to znaczy od- 373
zyskanego stanu niewinności, wj^pływające zaś z Raju rzeki są ich ulubio
nym symbolem aqua permanenś^'^. U O jców K ościoła Chrystus jest
źródłem“*^, Raj oznacza podstawę duszy, z której tryska czwórdzielny
strum ień Logosu'^'’. Ten sam symbol znajdziemy jednak również u alche
mika i mistyka Johna Pordage’a; boska mądrość to „Nowa Ziemia,
Itraina niebiańska... Albowiem z tej ziemi wyrosły wszystkie drzewa życia...
A więc Raj powstał z serca i centrum Nowej Ziemi, tak samo rozkwitł
utracony Ogród Eden” i tak dalej“*’ .
374 Symbol \X"ęża prowadzi nas do obrazu Raju, drzewa i ziemi. Oznacza to
t)’le, co ewolucyjną regre.sję od królestwa z\werząt do rośliny i do natun?
nieorganicznej, których alchemiczną esencją jest tajemnica materii, to znaczy
lapis. W tjm miejscu nie należ)' go jednak rozumieć jako produktu końcowego
opus, ale raczej jako jego materię początkową. Owo arcanum alchemicy także
określają mianem lapis. Zar}'sowaną tu s\'mbolikę można przedstawić na
diagramie również w postaci ąuaternio lub podwójnej piramidy.
Wąż
Chiddekel
Rai
Gichon
Drzewo
Piszon
Lapis
375 l^ipis wyobraża się jako jedność, toteż często przedstawia się go jako
materia prima w ogóle. Ale jak ona stanowi cząstkę chaosu pierwotnego,
ukrytą w metalach, a zwłaszcza w Merkuriuszu czy innych pierwiastkach,
która jako taka nie jest niczym innym, tylko t)'m, co nieproste {massa
confusa), tak też lapis składa się z czterech żywiołów czy też musi być z nich
złożony'*“. W chaosie nie są one zjednoczone, lecz jedynie współistnieją,
m uszą w ięc zostać połączone w wyniku prt)cedury alchemicznej. Ba, są
one nawet wrogie sobie, nie chcą się dobrowolnie zjednoczyć, przeto
wyobrażają stan pierwotnego konfliktu i wzajemnego odpychania. Obraz
ten zarysowuje podział i rozwój tego, co pierwotnie stanowiło jedno,
w wielość treści postrzeżeniowych. Z podzielonej czwórni w dziedzinie
prz)'rody nieorganicznej opus ustanawia jedność Kamienia. Jak wiadomo,
lapis jako filius macrocosmii istota żj^wa nie oznacza li tylko jakiejś allegoria.
F apis składa się z czterech żywiołów — jak Adam. Centrum kwadratury koła
stanowi „mediator, pacem faciem inter inimicos sive elementa ut convenienti amplexu se invicem
diligant”. |„I^ośrednik, który pokó| czyni między wrogami lub ż)’wio\am\, aby się kochali
w harmonijnym objęciu” — przyp. wyd.| Hermetis Tńsmegisti tractatus aureus. S. 691.
Struktura i clynamik.a fa illi 271
Lapis
/
/
/ Woda
Powietrze
i- +
Ogień
Element okrągły
„ E le m e n t o k r ą ż y ” Z o sim o s o k re ś la te ż m ia n e m e le m e n tu o m e g a (Q ),
k tó ry jak o taki n ie w ą tp liw ie o z n a c z a głowę^"^. W sab e jsk im trak tacie
/3er ąuartom rfł^ w s p o m in a się o c z a sz c e jak o o n a c z y n iu p rz e m ia n y (pas
Hermeticurłł)^ „ filo z o fo w ie ” o k re śla li się też m ian e m „ d zieci złotej głow}^” ^*^,
co n ie w ą tp liw ie b yło je d n o z n a c z n e z f i l i i sapientiae. V^as c z ę sto u ż y w a się
jak o sy n o n im u lapis., to te ż m ię d z y n a c z y n ie m a jeg o tre śc ią n ie m a
ża d n ej ró ż n icy, co o z n a c z a , że c lio d z i tu o to sam o arcanunł'^. W ed łu g
d a w n e g o u ję c ia d u sz a je st p rz e c ie ż okrą^a^^, p rz e to i n a c z y n ie m u si b yć
Zob. moje w )w ody na temat znaczenia głowy w Das Wandlungssymbol in der Messe
[„Eranos-Jahrbuch” 1940-1941. Zürich: Rhein-Verlag 1942.] Gesammelte Werke. T. 11.
\Symbol przemiany w m s^. Przeł. Robert Reszke. Warszawa: Sen 1992. S. 50 i nast. —
przyp. tłum.] ^^put'^ oznacza też ,,capuf \ na przykład „caput Nili'' = „źródła Nilu”.
Zob. Theatrum chemicum. T. 5. S. 150 i nast.
Marcellin Berthelot: Collection des anciens alchimistes grecs. T. 3, X. S. 144—146.
„Unus est lapis, una medicina, unum vas, unum regimen, unaque dispisitio”. [„Jed en jest
kamień, j e d n o lekarstwo, j e d n o naczynie, j e d e n proces i j e d n o przyporządkowanie”
— przyp- wyd-] Kosańum philosophorum. S. 206. „/« aqua nostra fiunt omnes modi.. In dicta
aqua fiunt tanquam in vase artißcali, quod est maximum secretum'\ [,,W naszej wodzie wszystko
powstaje... We wzmiankowanej wodzie powstają niczym w kunsztownym naczyniu, co jest
największą tajemnicą” — przyp. wyd.] Johann Daniel Mylius: Thilosophia reformata. S. 245.
„Vas philosophorum est aqua eorum”. [„Naczynie filozofów jest ich wodą” — przyp. wyd.]
Johann Daniel Mylius: Thilosophia reformata. S. 33. Zdanie to pochodzi z traktatu Theobalda
de Hoghelande I^her de alchemiae dfficuitatibus. W; Theatrum chemicum. T. 1. S. 199. Pada
tam również wzmianka: .,,Sulphur item vas naturae a LmIHo... nominatur'\ [„Lullius nazywa
też siarkę naczyniem natury” — przyp- wyd.]; podobnie cytowane przez Haly’ego określenie
vas jako „ovum^\ Jajo jest treścią i naczyniem zarazem. Vas naturale jest aqua permanens
i „octem” filozofów. Aurora consurgens. S. 203.
Zob. Caesarius Heisterbacensis (Cäsar von Heisterbach): Dialogus miraculorum. Hg.
von Joseph Strange. Köln-Bonn-Brüssel 1851. Rozdz. XXXII i XXXIV.
S tn ik J/ ivii i (lynanńk M ]u\u} 273
c:
hortus item Philosophicus, in qno Sol nosler orietur et surgit”^'’ . Z tego punktu
w id zen ia m ożem y w jakim ś stopniu zrozum ieć o sob liw ą radę, jaką daje
lo an n e s de R upescissa; m ów i on bow iem ; „Fais faire un vaisseau en la
maniéré d ’un Cherubin, qui esl la figure de Dieu, et aye six aisles, en la façon de six
bras, revenans en luy mesmes: et dessus une teste ronde... B t mets dedans iceluy
vaisseau ladite eau ardant” i tak d alej’”. U w aga, że C herubin jest „podobizną
B o ga” , w skazuje na to, że autor odnosi się tu do w izji E zech iela, której
pcjrząd ek — jeśli p o p rz e c z n ie p rz e tn ie m y o b raz w iz ji — tw o rz y
czw ó rd zieln ą m an dalę. Jak już w sp o m n iano , o zn acza to kw adraturę
koła; to w łaśnie z niej należy w ytw o rzyć naczynie, jak m ów i jedno z
p ou czeń alchem icznych. M an dala oznacza Ja ź ń ^ b oską lub lud zką — a
w ięc C ałkow itość lub ogląd B oga, co w yraźnie w idać w tym wy^padku.
O c z y w iś c ie n ie sp o só b ro z u m ie ć ta k ie g o p o u c z e n ia in a c z e j n iż
„ f ilo z o f ic z n ie ” , to z n a c z y p s y c h o lo g ic z n ie . B rz m i o n o w ó w c z a s
następująco: U czyń naczynie herm etj'czne ze swej Całkowitości psychicznej
i wiej do niego aqua permanens, id est doctńnae, którą jest jak w iad o m o
vinum ardens. T ym sam ym niew ątp liw ie w skazanej na to, że adep t sam m a
się kierow ać do ktryn ą alch em iczn ą i ulec w ten sposób przem ianie.
W tym kontekście staje się też zrozuniTałH to, co Aurora Consurgens
m ó w i w części drugiej na tem at vas naturale jako „matńx'"\ jest to b ow iem
,,jedno, w którym zaw iera się troje, to znaczy w oda, pow ietrze i ogień.
Stan o w ią one szklane alem biki, w który^ch m a zostać wy^tworzony Syn
Filozofów . D latego nazyw ali oni <to naczynie) T ynkturą, krw ią i jajem ”’ ’ .
T rzy reto rty to o dniesien ie do T rójcy Św iętej. To, że n apraw dę tak
w łaśnie jest, w yn ika z ilustracji zam ieszczonej na 249 stronie Pandora w
w yd an iu z 1588 roku: obok trzech alem bików tkw iących w w ielkim
kod e w id n ieje postać Chr^^stusa, z którego piersi otw orzonej ostrzem
w łóczni trj^ska strum ień krwi {,Jlumina de ventre Christi”'')’^. (Okrągłe naczynie
Por. moje wywody w: Carl Gustav Jung: Die Psychologie der Ubetiragung Gesammelte
Werke. T. 16. Pat. 438. [Psychologia przeniesienia. S. 76 i nast. — przyp. tłum.|
Por. przedstawienie kazuisty'czne w: Carl Gustav Jung: Psychologie und Alchemie.
Gesammelte Werke. T. 12. Cz. 11: Traumsymbole des Indiriduationsprozęsses. Symbole triadyczne
pojawiają się rzadziej.
1
278 A ion
Jetro
Ojciec
Mojżesz Miriam
Brat Siostra
Sefora
Córka
384 P odczas gdy p ierw sza podw ójna piram ida odpow iada podłożu
gnostyckiemu, druga stanowi konstrukcję psychologicznie wywiedzioną
z pierwszej, opierającą się na danych tekstu biblijnego, z którego korzystali
gnostycy. Psychologiczne powody skonstruowania drugiego quaternio
przedstawiłem już w)'żej. To, że drugie quaternio musi być cieniem pierwsze
go, wy'nika z faktu, iż dolny Adam, czyli właśnie człowiek śmiertelny, po
siada psyché chtoniczną, zatem w żaden sposób nie wygraża go czwórca
nadrzędna wobec niego. Gdyby tak było, byłby on ukształtowany niesy
metrycznie, tak jak i górny Adam jest niesymetryczny, toteż musi go
uzupełniać podporządkowana mu czwórca, która zachowuje się wobec
niego niczym jego cień lub jego ciemniejsze odbicie.
385 Jak pierwsze quaternio znajduje symetryczne uzupełnienie w dolnym
Adamie, tak też równoważy go podporządkowane mu quaternio cienia
skonstruowane podług schemam Adama górnego. Symetrycznym uzupeł
nieniem dolnego Adama jest Wąż. Wybór tego symtjolu usprawiedliwia
przede wszystkim znane skojarzenie Adama z Wężem — chronicznym
'''' Quatemio gnostyckie jest oczywiście chronokigicznie późniejsze niż czwórca złożona
z Horusa i jego synów, z psychologicznego punktu widzenia jest ono jednak starsze,
ponieważ element kobiecy, w przeciwieństwie do patriarchalnego ąuaternio Horusa, znowu
wchodzi w swe prawa.
Struktura i dynam ika Ja^ni 279
387 Sym etrycznym uzupełnieniem W ęża jest kam ień jako przedstaw iciel
z ie m i. W tym m ie jsc u w c łio d z in iy n a w y ż sz y szczel:)el ro z w o ju
sym bolicznego, to znaczy w sferę symboliki alchem icznej, której centralnym
w yo b rażen iem jest/¿j/j/j-. ja k w ąż stanowi dolne przeciw ieństw o człowieka,
tak kam ień w ten sam spost)b uzupełnia W ęża. Z jednej strony odpow iada
on człow iekow i; ba, nie t)'lko przedstaw ia się go w jio staci ludzkiej —
m a on naw et „ciało, duszę i ducha”, jest hom unkulusem i, czego dow odzą
teksty, stanow i sym b o l Jaźn i. K am ień nie jest jednak ludzkim „ja” — to
istota zbio ro w a, jak indyjski H iranjagarbha — „zarodek zk)ta”“^. K am ień
jest „o jco m atk ą” m etali, hermafrodyrtą. Je st on w p raw dzie ostateczną
Jed n o ścią, ale nie elem en tarn ą, lecz utw orzoną i złożoną. W odniesieniu
do kam ienia m ożna by stosow ać w szystkie milk nomina, jakie alchem ia
ukuła w celu nazw an ia sw ego centralnego wy^obrażenia, nie w yrazilibyśm y
jednak w ten sposób nic innego, nie ujęlibyśm y tej kw estii bardziej
adekw atnie.
388 R ów nież i ten w yb ó r sym boli nie jest dow olny — popierają go do
w o dy zaczerp n ięte z literatury alchem icznej od I do X V III w ieku. Ze
sw ej stro n y lapis pow staje w wy^niku rozszczepienia i p on o w nego złożenia
czterech żywiołów, rodzi się z rotundum, jak w idzieliśm y w e w cześniejszych
w yw o dach . Je st to idea n ader abstrakcyjna, transcendentna, która ze
w zględ u na k rąglo ść“ i Całkow itość odnosi się do Praczłow ieka.
389 W ten sposób cztery podw ójne p iram idy ułożyłyby się w porządku
zakreśkm ym przez koło, tworząc schem at znanego O uroborosa. W tym
w ypadku to, co okrągłe, jako piąty? szczebel byłoby identyczne z pierwszy'm,
to zn aczy: to, co ciężk ie, m ro k ziem i znajduje się w tajem n ym zw iązku
z P raczło w iekiem . W alchem ii jest to rzecz znana, wy^stępuje jednak
także w h istorii reHgü, poniew aż z krw i G ajom arda rodzą się metale**''.
Christus
Rotundum
w schem acie tym zaakcentow ałem pun kt najw iększego nap ięcia p rzeci
wieństw, to znaczy podw ójne znaczenie W ęża zajm ującego m iejsce pośrod
ku system u. W ąż jako allegoria Chństi, zarazem zaś jako alegoria D iabła
m ieści w sobie i sym bolizuje najsilniejsze przeciw ieństw a, na jalde rozpada
się człowiek, którj’ zstąpił w Ph)'sis. Zwyczajny człowiek nie w\'twarza w so
bie takiego napięcia przeciwieństw: nosi je po prosm w nieśw iadom ości, to
znaczy w'łaśnie w \%'ężu*'’. W lapis, odpow iedniku człowieka, przeciw ieństw a
są, by tak rzec, zjednoczone, wyraźnie jednak widać szew, którym jest
symbol hermafrodyty', tak szpecący ideę lapis, jak rzeczy aż nazbyt ludzkie*’
szpecą gamnek homo sapiens. W w\'ższym Adamie a także w „tym, co okrą
głe” przeciwieństwo jest niewidzialne, ale z pewnością jedno znajduje się
w absolutnej opozyrcji do drugiego, kiedy zaś jedno jest identy^czne z dru
gim jako nierozróżnialna dana transcendentalna, wtedy chodzi o paradoks,
lecz i on odpowiada regule: wy^powiedź w kwestii metafizycznej może
być tydko antymomiczna.
391 Porządek w Ourcjborosie tworzy następujący obraz:
Anthropos-Rotundum
Lapis
C z te r y ż y w io ły
Michael Majer
Secretiońs N aturae Secretorum Scrutinium Chyrnicum
Francofurti 1687, Emblema XVII, p. 49
I •■ijSc-epCuTR
jl
i |ae«^t*en«r Ś^^ivu2««ą.'w^ ^ \
I ^\{»^hn4m 4ticTi^i»M Ä A b^h^ 2 ju j^
I -----------
' -
Rys. 2
d rzew o ”); niew ątp liw ie chodzi tu w ięc o 2 W)’czajny ogień. W ydaje się
n ato m iast, że o gień słoneczny to o gień znajdujący się w Z iem i, który
dziś o kreślilibyśm y m ianem „w u lkan iczn ego ” — jest to ogień o dpo w ia
dający stałem u stano w i skup ien ia (terreus). l^owstają przeto następujące
serie:
STANY SKUPIENIA
= ciało stałe
= ciecz
= gaz
= płomień
Vigenerus daje następujący komentarz: ,J2uadm pkx autem ignis constituitur, quorum
p rim us est mundi intelligibilis, qui totus lumen est, alter caelestis qui de calore et lumine participai:
tertius elementaris inferior luminis caloris et ardoris: quartus est Infemalis intelligibilis oppositus,
ardoris et incendii absque ullo lum ine” . [„Ogień jest jednak czworaldej konstjftucji. Pierwsza,
światowa, jest zrozumiała, bo cały jest światłem; druga jest niebiańska, ma udział w upale
i świede; trzecia, żywiołowa, ma mniejszy udział w świetle, upale i żarze; czwarta, z Pod
ziemi, przeciwna rozumowi, ma żar i upał, jest jednak bez żadnego światła” — przyp. wyd.j
Blasius Vigenerus: De igne et sale. S. 39.
„Inest cuique r e i” . |„W każdej rzeczy się znajduje” — przyp. wyd.j
„C ator cinerum et balneorum ” . [„Upał popiołów i kąpieli” — przyp. wyd.j
„\ixcruciat corpora, est draco ”. [„Dręczy ciała, jest smokiem” — przyp. wyd.j
Struktura i dynamik.a ]a^m 285
'■*’ Najstarszym źródłem jest, jak wiadomo, Heraldit. |Por. Klemens Aleksandryjski: Kobierce
V, 104, 3-5. T. 2. S. 82-83. Hipolit: Refutatio ommum haeresium IX, 10, 6 — przyp. tłtun.]
” Turha philosophorum. Sermo XLIII. S. 149, 30 i nast.: „Siarką są dusze, które były
Szerokość
Ogień jako duchowy, inne żywioły jako materialne; ziemia jako nieruchoma, inne
żywioły jako ruchome.
Zob. par. 311 niniejszego tomu. [Przyp. tłum.J
Struktura i dynam ika fa^ni 287
Jakob Böhme „ogień wiecznej natury” nazywa „czwartą postacią”. Tahutapńnciporum 41.
W; Jakob Böhme: De ńgnatura rerum. Dos ist: von der Geburt und Bet^ict)nung aller Wesen. W: Des
gottseügm, hocherleuchteten Jacobi hoehmi Teutonia Philosophi alle Theosophischen Schńfien. T 3. S. 279.
Niedostatecznie wyjaśniona doktryna Sabelliusa (początek II wieku) o istniejącej
przed powstaniem świata Monadzie, o „milczącym i niedziałającym Bogu” i jego trzech
prosopa (sposobach przejawiania się) dopuszcza możliwość ujęcia kwaternalnego. A więc
Joachim z Fiore zarzuca Piotrowi Lombardowi, „quod in suis dixit Sententiis, quoniam
quaedam summa res est Pater, et Filius, et Spińtus Sanctus et illa non est generans, neque genita,
neque procedens: unde assent, quod illae tarn Tńnitatem, quam quatemitatem astruebat in Deo,
videlicet tres personas, et illam comunem essentiam quasi quartam..!^ [„...że powiedział w swych
Sentencjach, iż istnieje Istota najwyższa, Ojciec, Syn i Duch Święty, i że nie jest ona ani
stwarzająca, ani stworzona, ani zrodzona; przy czym on (Joachim) dodaje, że przypisał
on Bogu nie tyle troistość w osobie, ile raczej poczwórność, a mianowicie trzy osoby i
wspólna im trzem istota jako czwarta” — przyp. wyd.] Condlii Fateranensis IV. a. 1215
decreta. W: Heinrich Denzinger: Fnchińdion sjmbolorum et definitionum, quae de rebus fidei et
morum a conciliis oecumenicis et Summis Pontificibus emanarunt. Würzburg 1888. S. 121.
Wskazuję tu na moje refleksje psychologiczne na temat Trójcy Świętej. Carl Gustav
Jung: Versuch :^u einer psychologischen Darstellung des Trinitätsdogmas. Gesammelte Werke. T.
11. [Próba psychologicznej interpretacji dogmatu o Trójcy śn>. (fragmenty) — przyp. tłum.]
Zob. Carl Gustav Jung: Der Geist Mercurius. Gesammelte Werke. T 13. \Duch Merkurius;^
— przyp. tłum.|
Funkcje względnie zróżnicowane i jedna funkcja nie zróżnicowana, „niższa”. Zob.
Carl Gustav Jung: Psychologische Typen. Gesammelte Werke. T. 6; Jolande Jacobi: Die Psychologie
von G.G. Jung Bine hinführung in das Gesamtwerk. Zürich: Rascher-Verlag 1945. [Psychologia
e.G . Junga. Wprowadf^enie do całości d':(iela. Przedmowa: Carl Gustav Jung. Przeł. Stanisław
Łypacewicz. Wyd. 2 uzup. Warszawa: Wydawnictwo Wodnika 1993. Diagram IV na s. 26
i diagram V na s. 29 — przyp. tłum.j
288 A ion
Zob. Carl Gustav Jung: Zur Emiprie des individuationsprozesses. Gesammelte Werke.
T. 9/1. II. 2. \Studiumprocesu indjividuacji. Obraz 2 — przyp- tłum.]
Zob. Carl Gustav Jung: Zur Empirie des Individuationsprozess. Gesammelte Werke.
T. 9/1. \Studium procesu inc^mduacji — przyp. tlum.j Obraz 4 i dołączony do niego tekst.
Zürcher Zentralbibliothek. Graphische Sammlung. Bx 606. Zob. ryc. 2.
Realencyklopädie fü r protestantische Theologie und Kirche. Hg. von Albert Hauck. Leip
zig 1896-1913. T. 4. S. 173.
Adolf von Harnack: Eehrhuch der Dogmengeschichte. Tübingen 1931. T. 1: Die
Entstehung des kirchlichen Dogmas. S. 334.
Opieram się tu na rekonstrukcji Uhlhorna. Zob. Kealencyklopädie für protestantische
Theologie und Kirche.
Sfnikłura i dynam ika ]a^ni 289
Ten, kto zna alchemię, nie może nie dostrzec podobieństwa doktryny 401
klementyńskiej z zasadniczymi poglądami alchemików, jeśli tylko pominie
się aspekty moralne. I tu mamy więc „wrogich braci”, Chrystusa i Diabła,
którzy, jak wiadomo, uchodzili za rodzeństwo także w tradycji judeo-
chrześcijańskiej, mamy tetrametrię, czyli podział na cztery części (żw ioły)
lub czwórpodzial procesu, także tu mamy do czynienia z parami przeci
wieństw i ich ostatecznym zjednoczeniem, paralelę ¿í¡í)¿r-Merkuriusz-Chr\'sms
z jednej strony i — dzięki pośrednictwu symboliki Węża lub smoka —
Diabła z drugiej strony, mam}' w reszcie paralelę postaci Mercurius duplex
i lapis, który nierozerwalnie jednoczy w sobie przeciwieństwa.
408 Serię quaternio można też w)'razić w formie równania: stan początkowy'
oznaczymy literą A (w naszym wypadku chodzi tu o Anthroposa), literą
A 1 oznaczymy zaś stan końcowy; litery 73, C i D określają stany pośrednie.
K ażdą z postaci rozszczepiających oznaczym y odpowiednio małymi
literami a, b, c, d. Jeśli chodzi o konstrukcję formuły tego równania,
musimy stale mieć na uwadze fakt, że chodzi tu o postępujący proces
przemiany jednej i tej samej substancji. Substancja ta (i każdorazowy'
stan przemiany', w jakim się ona znajduje) będzie za każdym razem
wy'laniala z siebie coś do niej podobnego, to znaczy z A pcwstanie a, z
73 powstanie /?; tak samo B wy'tworzy b i C wytworzy c. Podobnie
zakładamy, że za a podąża b i że formułę tę zapisujemy od lewej strony
do praw ej. Przesłanki te są praw om ocne, jeśli chodzi o formułę
psychologiczną.
409 Formuła ta nie może być, rzecz jasna, uporządkowana w sposób
linearny, lecz tylko w formie koła, które też właśnie z tego powodu
opisyiwane jest zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Z A wynika
podobne do niego a. Od a proces ów w sposób nie zdeterminowany
podąża do b, z którego w ynika stan B. P rzem iana ta przebiega
prawostronnie zgodnie z ruchem Słońca, to znaczy stanowi ona proces
uświadomienia, na co wskazuje już rozszczepienie (zróżnicowanie) A B
C D na cztery jakościowo różne wielkości"'*. Nasze obecne poznanie
przyrrodoznawcze nie opiera się na czwórcy, lecz na trójcy zasad (przestrzeń,
czas, przy'czy'nowość)” ^ Nie poruszam y się tu jednak na gruncie
nowożytnego myślenia przy'rodoznawczego, lecz w dziedzinie świato
poglądu starożytnego i średniowiecznego, który aż do czasów Leibniza
uznawał zasadę correspondentia czy stosował ją w sposób naiwny' i nie
przemyślany. Aby jednak uczynić zadość całościowemu osądowi na temat
A wyrażonem u przez a b c, musimy uzupełnić nasze ograniczone czasem
A/
C2 C Cl
Carl Gustav Jung: Sjnchronizjtät als ein Prinzip akausaler Zusammenhänge. Gesammelte
Werke. T. 8. [Synchroniczność — przyP- tłum.]
Zob. Jeans: Physik und Philosophie. S. 220: „Wydarzenie bez przyczyny”. Por. też
s. 2.S3. [Przyp. wyd.[
Bezpośrednim powodem jest fakt, że piszemy od lewej do prawej. Z prawej strony
panuje, by tak rzec, świadomy rozum. Prawa strona to prawo, sprawiedliwość, prawość.
Lewa strona natomiast to strona serca, to, co emocjonalne, miejsce, gdzie człowieka przy
ciąga nieświadomość.
Zob. Carl Gustav Jung: Zur lim pirie des Individuationsprozesses. Gesammelte Werke.
T. 9/L [Studium procesu indywiduagi— przyp. tłum.j; i Carl Gustav Jung: Über Mandala^mholik.
Gesammelte Werke. T. 9/1. [O symbolice mandali — przyp. tłum.], il. 20, 41, 59 i 60.
294 A ion
™ Zob. Carl Gustav Jung: Psychologie und Alchemie. Gesammelte Werke. T. 12. Par. 189,
209 i nast. Chodzi tu o cztery regimina i dispositiones.
„Rozpuszczaj i zagęszczaj”.
Zob. par. 328, 402 niniejszego tomu. [Przyp. tłum.]
Struktura i dynamika 295
'2-’ Fryderyk Nietzsche: Take r^^ec^ Zaratustra. Ksiq^ika dta m^^stkich i dla nikogo. Przeł.
Wacław Berent. Warszawa: Nakład Jakuba Mortkowicza [1905]. S. 325 i nast. [Przyp. tłum.]
George Gamow: Atomie Energy in Cosmic and Human Life. Cambridge: Cambridge
University Press 1947. S. 72.
Rudolf Otto: Świętość. Ekmen^ irracjonalne w ujfciu bóstwa i ich stosunek do elementów
racjonalnych. Przeł. Bogdan Kupis. Wstęp: Jó zef Keller. Warszawa: Książka i Wie-
296 ^1/0«
w p riiw iać m aterię w ruch ? A i m ateria nie m oże b)’ć obca psyché,
in aczej b o w iem jakże m o głab j' ją w ytw o rzyć? P syché i m ateria znajd u ją
się w tym sam ym św iecie, jedno m a udział w drugim , w p rzeciw n ym
Isowiem razie w zajem n e o ddziaływ anie nie byłoby m ożliw e. G d yb y
tylk o b ad an io m udało się p o s u n ą ć w y starc z ając o dal eko n ap rzó d ,
należałoby dojść do stw ierdzenia ostatecznej zgodności pojęć fizycznych
i p sych o lo giczn ych . O w szem , m ożna odnieść w rażenie, że p odejm ow ane
teraz p rzez nas p ró b y są zbyt śm iałe, w ydaje m i się jednak, że idą one
w e w łaściw ym k ierun ku. M atem atyka na przykład już nieraz dow iodła,
że jej fo rm acje czysto lo giczn e, sko n stru o w an e poza w szelką em p irią,
p ó źn iej o kazu ją się zb ieżn e z zach o w an iem się rzeczy — sytu acja ta,
p o d o b n ie jak w yd arz en ia syn ch ro n iczn e, w sk azu je na głęboką zgodność
w szelkich fo rm bytu.
414 Poniew aż tw orzenie anak)gii jest praw em , które w dużym stopniu
zdom inow ało życie psyché, niew ątpliw ie m ożem y wj^sunąć przypuszczenie,
że nasza k on stru kcja — na p ozó r czysto spekulatyw na — nie jest now}m
wym y.słem , lecz że w zo ru je się na jakim ś w cześniejszym etapie refleksji.
T ak w ogóle znajdujem y te w z o ry na różnych etapach m istycznego
p ro cesu przem iany, a także n a różnych stopniach w tajem niczenia we
w szelkiego rodzaju m isteria; podobnie znajdujem y je w obow iązującej
także w chrześcijańsK vie trych oto m ii tego, co duchow e (pneumatikółi),
p sych iczn e (psjchikón) i cielesne {hylikón). jed n ą z najpełniejszych prc)b
tego rodzaju stanow i szesnastoczłonow y schem at tetralogii platońskich
— pisałem na ten tem at w yczerp ująco w p racy Psychologie und Alchemie''^^\
toteż w t)'m m iejscu m ogę pop rzestać na poruszeniu kw estii najbardziej
zasad n iczych : schemat^^zacja i an alo gizacja w yn ik a z czterech podstaw ,
a m ian o w icie: 1) z dzieła natury, 2) z wod)', 3) z natur złożonych, 4) ze
zmysłów. D o każdego z tych czterech p oczątków należą cztery etapy
p rzem ian y (co razem z p ierw szą tw orzy w sum ie szesnaście części). Poza
t}'m czw órpodziałem podstaw istn ieją jednak rów nież odpow iedniości
każdego etapu w szeregach pionow ych:
dza 1968. S. 53, 54 i nast. Por. Rudolf Otto: D as Gefühl des Üherweltlichen. Äiünchen
1932. Rozdz. VIII. [Przyp. dum.]
Zob. Carl Gustav Jung: Psychologie und Alchemie. Gesammelte Werke. T. 12. Par. 366
i nast. Chodzi tu o anonimowy traktat harrański Vlatonis liber quartorum. W: Theatrum
chemicum. T. 5. S. 114 i nast. Traktat ten został prawdopodobnie przetłumaczony z
arabskiego w XII wieku.
..............
II III IV
Zob. Robert Fludd; A-titmae intellectualis scim tia seu D e geomantia. W: Fasciculus
geom anticus in quo varia variorum opera geom antica continentur. Veronae 1687. S. 35 i nast.
Zob. Athanasius Kircher: Arithmologia, sive D e ahditis numerorum mysteriis. Romae
1665. S. 260 i nast. W skazówkę tę zawdzięczam dr Marie-Louise von Franz.
298 A wn
417 Kircher zauważa tu, że podczas gdy zmysły muskają tylko to, co
cielesne, trzy pierwsze jedności są przedmiotem umysłu. Jeśli więc człowiek
cłice pojąć tcj, co postrzegalne zmysłowo (sensibilia), może tego dokonać
wyłącznie przez to, co duchowe. „Wszystko, co zmysłowo postrzegalne,
musi więc zostać podniesione do rangi rozumu lub inteligencji <wglądu)
lub do rangi absolutnej jedności. Jeśli zatem w ten sposób z całej
(zm ysłowo) postrzegalnej, racjonalnej lub intelektualnej (duchowej)
wielości absolutną jedność sprowadziliśmy do nieskończonej prostot}'
{simplidtateni), to nie sposób powiedzieć o t}TO nic więcej, tym samym
zaś i kamień nie jest tak bardzo kamieniem co nie kamieniem, lecz
wszystko jest najprostszą jednością. I jak absolutna jedność każdego
konkretnego i racjonalnego kamienia ma za wzór Boga, tak też jegtj
intelektualna jedność ma za wzór inteligencję. N a podstawie tych jedności
możesz też dostrzec, jak postrzegający zmysł {sensus) sprowadza się do
rozumu, rozum do inteligencji, a inteligencja do Boga, gdzie początek i speł
nienie (consummatio) znajdują się w doskonałym obiegu”'^’ .
418 System Kirchera wykazuje niejakie związki z naszą serią czwórc. Na
przykład druga monada stanowi dwójnię składającą się z przeciwieństwa
i odpowiadającą światu aniołów rozszczepionemu w w^^niku upadku
Lucyfera. Następna i ważna analogia polega na t}'m, że K rch er wyobraża
sobie ów schemat jako obieg, który z jednej strony został ustanowiony
i wprawiony w ruch przez Boga, z drugiej strony zaś jest sprowadzany
do Boga poprzez aktywność ludzkiego rozumienia, tak że koniec powraca
do początku. To, że Klircher jako przykład rzeczy tajemnej wybrał właśnie
lapis (kamień), jest w świede alchemii, by tak rzec, oczywiste, bo to
przecież lapis philosophorum stanowi arcanum, które zawiera Boga lub część
Boga ukrytą w materii. Także i to stanowi analogię do omawianego
schematu. Alchem ia chętnie wyobrażała sobie swe opus jako k r ą ż e n i e ,
jako cyrkularną destylację lub jako O uroborosa — węża gryzącego własny
ogon — i przedstawiała ten proces na wielu obrazach. Jak centralne
wyobrażenie lapis philosophorum dowodnie oznacza Jaźń, tak też opus z jego
niezliczonymi symbolami obrazuje proces ind)?widuacji, to znaczy proces
stopniowego rozwoju Jaźni od stanu nieświadomego do uświadomienia.
Dlatego lapis służy zarówno jako określenie początkowej materii wyjściowej
{materia prima), jak też końca całego procesu'*. Złoto — inny synonim
że człowiek nieświadomy, czyli właśnie cień, składa się nie tylko z tendencji
godnycłi potępienia moralnego, lecz w)'kazuje także wiele dobrych cech,
to znaczy norm alne instynkty, celowe reakcje, postrzeżenia wiernie
oddające ołjraz rzecz^rwistości, impulsy twórcze i wiele innych. N a tym
^'szczeblu poznania zło jawi się raczej jako odwrócenie, skarłowacenie,
;m ylne objaśnienie i nacłużycie faktów, które jako takie są całkiem
naturalne. Te zniekształcenia i karykatury wy^dają się teraz specyficznymi
wpływami wywieranymi przez animusa i animę, te zaś W}'dają się autorami
i sprawcami zła. Nie można jednak poprzegtać nawet na tym poznaniu,
okazuje się bowiem, że w ogóle Wszystkie Archetypy wjfwierają wpł}^^/
korzystny i niekorzystny, pozytywny i negat^^wny, dobry i zły. W końcu
trzeba uznać, że Jaźń stanowi complexio oppositorum, nie ma bowiem żadnej
rzeczywistości, w której nie tkwiłaby jakaś opozycyjność. Nie sposób
przy tym nie zauważyć, że przeciwieństwa zostały zaostrzone moralnie
dopiero w dziedzinie ludzkiej woli i działania, toteż nie jesteśmy w stanie
podać definicji dobra i zła, która byłaby po prostu zawsze ważna, to
znaczy koniec końców nie wiemy, co jest dobrem, co złem. Należy więc
przypuszczać, że dobro i zło w ynikają z jakiejś przym usowej sytuacji,
w jakiej znalazła się świadomość ludzka, toteż p c«ą człowiekiem przestają
; obowiąz)fwać; oznacza to, że metafizyczne hipostazowanie dobra i zła
' jest czymś niedopuszczalnym, albowiem wtedy tracą one właściwy sobie
sens. Jeśli wszystko, co Bóg czyni lub co dopuszcza, określimy mianem
dobra, to i niedobre nazwiemy dobrym, a wtedy słowo „dobre” straci
(w szelki sens, za to cierpienie — czy to jako passio Chństi, czy jako ból
i świata — będzie takie, jak było. Cjłupota, grzech, choroba, starość i śmierć
będą jak przedtem tworzyły ciemne tło,, od którego jaskrawo odbija się
pogodny blask życia.
424 Postrzeżenie animusa i animy to specyficzne doświadczenie; wj^daje
się, że jest ono zastrzeżone dla psychoterapeutów, jeśli nie wyłącznie, to
w każdym razie na początku. Każdy może sobie jednak w}'robić jakiś
obraz animy na podstawie niejakiej znajomości literatury pięknej; jest
ona przecież ulubionym obiektem pisarzy, głównie tych żyjących na
zachód od Renu’ . Nie zawsze potrzeba do tego starannej analizy marzeń
sennych. Ale niełatwo rozpoznać animusa kobiety, albowiem na imię
mu Legion. Kto nie ulegając infekcji jest w stanie znieść animozyjność
^ Zob. Sigmund Hurwitz: Archefyptsche Motive in der chassidischen Mystik. Rozdz. VI.
[Według Iconcepcji kabalistycznycln Malcłiut (Królestwo) i Tiferet (Piękno, Nadobność)
to dwie z dziesięciu sefirot (emanacji Boga), Szecłiina zaś to Obecność Boża w świecie —
przyp. tłum.]
304 A ion
Carl Gustav Jung urodził się 26 łipca 1875 roku w KelW ił (kanton
Turgowia) w Szwajcarii. Ojciec Junga był pastorem, podobnie jak wielu
krewnych po mieczu i po kądzieli. Szkołę i studia medyczne ukończył
Jun g na Uniwersytecie Bazylejskim. Doktoryzował się na podstawie pracy
O psychologii i patologii t^w. ^awisk tajemnych. W 1900 roku przeniósł się do
Zurychu, gdzie objął posadę lekarza-asysetnta w I-Clinice Psychiatr}'cznej
Uniwersytetu Zur\'skiego Burghólzli. W 1905 roku habilitował się z psy-
chiatrii i został ordynatorem Kliniki. W latach 1904—1905 w założonym
przez siebie laboratorium psychopatologii doświadczalnej razem z amery/-
kańskimi badaczami Carlem Petersonem i Charlesem Ricksherem przepro
wadza badania nad tzw. eksperymentem skojarzeniowym wykonanym
za pom ocą (własnoręcznie skonstruowanego) galwanom etru — wyniki,
które ogłosił, przyniosły mu sławę zwłaszcza w USA, co zaowocowało
pierwszą podróżą do Stanów Zjednoczonych (1909), gdzie (razem z
Sigmundem Freudem) otrzymał tytuł doctor honoris causa Clark University.
W 1909 roku ze względu na coraz bardziej rozrastającą się prakt)'kę prywatną
Jun g zrezygnował ze stanowiska ordynatora i do roku 1913 pracował
jako Privatdozent.
W roku 1907 Jun g udał się do W iednia na pierwsze spotkanie z
Sigmundem Freudem — rozpoczęło ono trwający kilka lat okres intensyw
nej współpracy i przyjaźni. Freud z czasem zaczął dostrzegać w Jungu
swego najwy’bitniejszego ucznia i następcę; mianował go redaktorem naczel
nym powołanego przez siebie ,Jahrbuch für psychoanalytische und psycho-
pathologische Forschungen”. Do zerwania z Freudem doszło w 1913
roku w wyniku opublikowania przez Junga książki Wandlungen und Symbole
der JJbido, w której przedstawił własne ujęcie kompleksu kazirodztwa i defi
334 Aion
zyxia duszy ludzkiej, które nie mogły się doczekać uznania przez ówczesny
Kościół. Poglądy te znalazły wyraz w powstał)'ch głciwnie w latach
1940-1960 pracach ^"1/0/?, Psychologie und Alchemie, Mysterium coniunctionis.
Jung bardzo się interesował postępami współczesnej nauki, zwłaszcza
zaś fizyki współczesnej z jej teorią względności, w której dostrzegał
fizykalną analogię do tego, co sam dokonał w dziedzinie psychologii.
Sądził, że zdol^ycze współczesnej fizyki w połączeniu z badaniami
psychologicznymi, pozwolą wyjaśnić wiele spraw uznawanych za „mistycz
ne” czy takich, któr\'ch istnienie wręcz się neguje. Jung ż}wo się zajmował
prolilemem percepcji pozazmysłowej badanym na Cornell University
przez Josepha Banksa Rhine’a, z którym korespondował. Razem z noblis
tą fizykiem Wolfgangiem Paulim prowadził badania nad tzw. „synchronią
akauzalną”, których wymki opublikował w wydanej razem z nim pracy
pt. Synchroni^tät als ein P rinzip akausaler Zusammenhänge.
Carl Gustav Jung prowadził ożywioną działalncjść wykładową i semina
ryjną. Seminaria (które miały miejsce przede wszystkim w USA w latach
dwudziestych i trzydziestych, m.in. w Fordham University', C^lark Uni
versity, w Yale i Harvardzie) poświęcił m.in. marzeniom sennym u dzieci,
Zaratustry Nietzschego i ży^ciu symbolicznemu. Regularnie uczestniczył
w sympozjach Eranos organizowanych w Asconie, ktôry'm do śmierci
przewodniczył. Bogata korespondencja została opublikowana (we frag
mentach) w trzech tomach obejmujących ty'siąc pięćset listów. Dzieła
i^ebrane (Gesammelte Werki) Carla Gustava Junga publikowane obecnie
staraniem szwajcarskiego wydawnictwa Walter-Verlag obejmują dwadzieścia
tomów, które stale są uzupełniane dodatkowy'mi tomami obejmującymi
tekst)' seminariów i wykładów. Pod koniec życia przy współpracy Anieli
Jaffć napisał autobiografię Wspomnienia, sny, myśli. Zmarł w Kiisnacht
pod Zurychem 6 czerwca 1961 roku.