Download as doc, pdf, or txt
Download as doc, pdf, or txt
You are on page 1of 4

Jacek PULIKOWSKI, Poznań

Mit "dopasowania seksualnego" (1)

Zjednoczenie cielesne bez więzi psychicznej i


duchowej staje się jedynie namiastką, by nie
powiedzieć karykaturą jedności, przynoszącą, co
prawda doraźną przyjemność, lecz w dłuższej
perspektywie czasowej rodzącą zawód i
frustrację.

Dopasowanie "seksualne"

    Tego pojęcia używa się zwykle w całkowitym oderwaniu od jedynego kontekstu,
w którym posiada ono ważny, głęboki i pozytywny sens. Kontekstem tym jest pełna,
ludzka, wierna i wyłączna oraz płodna w zamierzeniu, i dozgonna miłość
małżeńska. W tym sensie dopasowanie małżeństwa w sferze płciowości jest
długotrwałym - bo rozciągającym się na całe życie - procesem. Dopasowanie to jest
tylko jednym (choć przyznaję, że ważnym) z wielu elementów budowy jedności
dwojga osób - Komunii małżeńskiej.

    Rosnące poczucie jedności cielesnej może być przyczyną prawdziwej głębokiej
radości (nie tylko doraźnej przyjemności) jedynie wówczas, gdy jest w harmonii ze
wzrastającą jednością psychiczną i duchową. Słowem, jest elementem jedności
dwojga oddanych sobie całkowicie i trwale osób jako stworzeń cielesno-psychiczno-
duchowych. Zjednoczenie cielesne bez więzi psychicznej i duchowej staje się
jedynie namiastkę, by nie powiedzieć karykaturę jedności, przynoszącą co
prawda doraźną przyjemność, lecz w dłuższej perspektywie czasowej rodzącą
zawód i frustrację. Ostatecznie, współżycie li tylko cielesne rozbija więzi zamiast
oczekiwanego dość powszechnie ich pogłębiania. Uczy tego doświadczenie tysięcy
ludzi zawiedzionych w swych nadziejach na osiągnięcie szczęścia poprzez działania
płciowe poza terenem małżeństwa.

Jacek PULIKOWSKI, Poznań

Mit "dopasowania seksualnego" (2)


  
Zjednoczenie cielesne bez więzi psychicznej i duchowej
staje się jedynie namiastką, by nie powiedzieć karykaturą
jedności, przynoszącą, co prawda doraźną przyjemność,
lecz w dłuższej perspektywie czasowej rodzącą zawód i
frustrację.
Dopasowanie przedślubne

    Bardzo często młodzi (dodajmy zwłaszcza mężczyźni) uzasadniają potrzebę


przedślubnego współżycia koniecznością sprawdzenia "dopasowania seksualnego".
Motywacje wydają się być logiczne: "bo przecież tyle małżeństw rozpada się z
powodu niedopasowania w tym względzie. A my chcemy być trwałym związkiem,
więc musimy to sprawdzić. Przecież jest to lepsze niż męczenie się przez całe życie
lub rozwód!". W tym pozornie spójnym wywodzie są poważne błędy i pułapki.

    Błędem zasadniczym jest złudzenie, że można jednym aktem (dodajmy - w złych
warunkach - a więc aktem niszczącym) sprawdzić przebieg procesu, który
normalnie trwać powinien przez całe życie. Ponadto "przedmiotem"sprawdzania
jest drugi człowiek, który w przypadku negatywnego wyniku testu jest odrzucany,
dodajmy w stanie trwale uszkodzonym "na śmietnik"! W ten sposób wolno testować
materię, nigdy człowieka! Akt, który nie tylko grozi,ale niechybnie owocuje
zniszczeniem, a więc krzywdą, nie jest aktem miłości. Przecież istotą miłości jest
troska o dobro drugiego i właśnie ochrona przed złem i krzywdą.

    Młodym, zaślepionym przez nie kontrolowane uczucia i opanowanym egoistyczną


chęcią albo nawet żądzą doznania cielesnego trudno jest uwierzyć, że współżycie
może być krzywdą. Przeciwnie, twierdzą że jest to dowodem miłości i wzajemnego
oddania. Można im pomóc zrozumieć pułapkę, w którą wpadli (zresztą pułapkę
zastawioną precyzyjnie i z premedytacją przez dorosłych zarabiających na
demoralizowaniu młodych), stosując znany z psychologii zabieg myślowy: Młody
człowieku, czy na pewno chciałbyś, by kiedyś, za dwadzieścia lat, twoja córka
dawała takie "dowody miłości" swej sympatii czy nawet narzeczonemu? Czy na
pewno z czystym sumieniem polecałbyś jej taką drogę "rozwoju miłości?" Czy
byłbyś całkiem spokojny, dowiadując się o przedślubnym współżyciu swego
dziecka i czy wystarczyłoby ci jego stwierdzenie, że "oni przecież się kochają"?

Jacek PULIKOWSKI, Poznań

Mit "dopasowania seksualnego" (3)


 <= Piotr i św. Joanna Beretta Molla
(małżeństwo)

Zjednoczenie cielesne bez więzi psychicznej i duchowej


staje się jedynie namiastką, by nie powiedzieć
karykaturą jedności, przynoszącą, co prawda doraźną
przyjemność, lecz w dłuższej perspektywie czasowej
rodzącą zawód i frustrację.

Jakie dopasowanie?
    Często młodych mówiących o konieczności dopasowania seksualnego pytam, o
jakie dopasowanie chodzi? Człowiek jest bytem cielesno - psychiczno - duchowym.

    Czy zatem chodzi o dopasowanie cielesne, fizyczne? O to, czy pasują do siebie
rozmiarami narządów rozrodczych? To sprawdzenie byłoby podobne do
sprawdzania, do których drzwi w mieście pasuje znaleziony na ulicy klucz. Już w
małym miasteczku znalezienie "odpowiedniego" zamka do klucza graniczyłoby z
cudem. Z dopasowaniem rozmiarów narządów rozrodczych sprawa ma się jednak
diametralnie inaczej. Otóż zostaliśmy tak cudownie stworzeni, że pod tym
względem każdy mężczyzna pasuje do każdej kobiety. Co więcej, rozmiary
narządów rozrodczych nie mają praktycznie żadnego wpływu na przeżywanie
doznania (receptory bodźców u kobiety umieszczone są na samym wejściu do
pochwy). Tak więc, bez sprawdzania, pod tym względem pasujecie do siebie! To
sprawdzenie niczego nie daje.

    W tym miejscu młodzi, zwykle lekko zbici z tropu, mówią: "że nie, że raczej
chodzi o dopasowanie takie bardziej psychiczne". Odpowiadam: "Bez sprawdzania
wiadomo, że nie pasujecie". Żaden mężczyzna pierwotnie nie pasuje do żadnej
kobiety. Dopasowanie psychiczne jest długotrwałym procesem (trwającym lata),
który dokonywać się może jedynie wówczas, gdy zapewnione są odpowiednie
warunki. Chodzi tu głównie o tzw. komfort psychiczny, czyli brak jakiegokolwiek
lęku zwłaszcza po stronie kobiety. Kobieta bowiem, ze względu na fakt, że to ona
ponosi wszystkie biologiczne skutki współżycia (stan błogosławiony, trud rodzenia,
karmienie piersią) ma znacznie więcej oporów psychicznych przed współżyciem w
nieodpowiednich warunkach.

    "Odpowiedniość" warunków może sprawdzić każda dziewczyna czy kobieta


według swego subiektywnego odczucia, pytając siebie, czy takie warunki poleciłaby
z czystym sumieniem swej córce, gdyby ona za ileś lat znalazła się w analogicznej
sytuacji. Dodajmy, że współżycie dokonane w psychicznie złych warunkach nie
tylko nie zbliża psychicznie, ale jest krokiem wstecz na drodze do dopasowania.
Współżycie przedślubne jest krokiem poważnym i trzeba potem w trudzie jego
negatywne skutki w małżeństwie odrabiać. Nie rozumieją tego liczne
małżeństwa, które napotykają na trudności w procesie dopasowania seksualnego,
nie zdając sobie sprawy, z tego, że trudności zostały spotęgowane przedwczesnymi
"próbami". Zamiast znajdować przyczynę w swoich uprzednich (lub nawet
bieżących) niszczących działaniach oraz przystąpić do żmudnej naprawy szkód
poprzestają na oskarżaniu współmałżonka np. o oziębłość płciową. Tylko nieliczni
przyjmują do wiadomości, że oziębłość płciowa żony jest wynikiem "historii" jej
złych przeżyć w dziedzinie płciowości. Zatem mąż piszący w sprawie
rozwodowej: "oziębłość płciowa żony" raczej powinien napisać: "swoim
dotychczasowym działaniem na polu płciowości pracowicie doprowadziłem żonę do
oziębłości płciowej, w związku z czym proszę o rozwód". Tak więc mit dopasowania
przez przedślubne współżycie jest bujdą, która niestety sieje spustoszenie wśród
młodych, i jest przyczyną wielu poważnych, a zupełnie niepotrzebnych trudności w
małżeństwie.
    Nie piszę o dopasowaniu duchowym przez współżycie pozamałżeńskie, bo takiego
postulatu nie stawiają nawet najbardziej zagorzali i bezczelni agitatorzy "wolności
seksualnej".

    Tak więc, zachęta do sprawdzania dopasowania seksualnego przed ślubem jest
sprytnym i perfidnym kłamstwem wyprodukowanym przez siły zła i nieczystości.
Szatan nie znosi czystości, bo jest ona wypełnieniem woli i planu Stwórcy i
prowadzi do pełni szczęścia człowieka. Jeśli naprawdę i na serio chcesz być
szczęśliwym zarówno tu na ziemi, jak i w wieczności, krocz drogą czystości i
unikaj wszelkiej nieczystości. Co prawda, droga ta nie jest łatwa w dzisiejszym
zdemoralizowanym świecie, lecz, po pierwsze, innej drogi do prawdziwego
szczęścia po prostu nie ma, a po drugie, nikt nam nie obiecywał, że najwyższe
szczęście osiąga się łatwo. Przeciwnie, skażeni grzechem pierworodnym, skazani
jesteśmy na trudności. Jednak dzięki własnemu trudowi, dzięki łasce płynącej z
odkupienia przez Jezusa, dzięki Miłosierdziu Bożemu i dzięki łaskom
sakramentalnym, które mamy w zasięgu ręki, mamy realne szanse na pełen sukces:

Czystość = Świętość = Szczęście!

You might also like