Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 130

STANISŁAW DIDIER

BIBLIOTEKA
00. Kapucynów
2J& S
Krosno

ROLA NEOFITÓW
W DZIEJACH POLSKI

WABSZAWA 1934
NAKŁADEM .MYŚLI (Nj^ODOWEJ*
1. NEOFICI ŻYDOWSCY
NA ZACHODZIE EUROPY
UŻ za czasów Antjocha Epifanesa (375 — 368)
Judejczycy, zamieszkując w rozproszeniu po
miastach Fenicji i Syrji, w najbliższem sąsiedz­
twie z Grekami, czynili ofiary obcym bogom.
Kryjąc się z pełnieniem ustaw swego Zakonu, sta­
wali się oni pozornymi poganami. Fowstało nawet
z czasem w Palestynie potężne stronnictwo Saduceu­
szów (.Caâukïm“), wywierające wraz z faryzejskiem
przemożny wpływ na bieg wypadków krajowych,
które dawało pierwszeństwo interesom społecznoś­
ci judzkiej nad interesami Zakonu. Do Saduceuszów,
w k'ôrych skład wchodziła elita żydowska, należeli
liczni grekofile, znani ze swego religijnego odszcze-
pieństwa. Szeregi zaprzańców religijnych powiększy­
ły się podczas rozruchów antyżydowskich w Ale-
ksandrji, za czasów namiestnika Bassusa. Setki
Judejczyków przyjęły pozornie religję pogańską,
składając ofiary jej bóstwom. Wielu z nich dostąpiło
później w państwie rzymskiem wysokich godności.
Z biegiem vzasu coraz więcej było kandydatów
wśród żydów do pozornego zerwania z wiarą swych
-ojców. Niektórzy z nich, dla ukrycia swojej przy­
należności do narodu judzkiego, pozbywali się za
pomocą operacji znaku przymierza Abrahama. Byli
i tacy, którzy przystępowali do pierwszych gmin
-chrześcijańskich, a czynili to tern skwapliwiej, że
nie wymagało to od nich ciężkiej ofiary.
Ci pozorni odszczepieńcy pokazali swoje praw­
dziwe oblicze podczas powstania „Bar-Kocheby*.
Połączeni ze swoimi współbraćmi, zwalczali oni z całą
zaciętością arnije rzymskie. Dla zewnętrznego upo­
dobnienia się z masą żydowską ci pozorni donie»
«■

dawna poganie (którzy zatarli niegdyś sztucznie-


znak pochodzenia) poddawali się powtórnej teraz
operacji. „Albowiem naznaczonemu tern piętnem
zaprzaństwa“. jak pisze historyk żydowski H. Graetz
(„Historja żydów“, tom IV. str. 76), — „groziło-
wykluczenie z królestwa mesjańskiego“.
Okrucieństwa, których dopuszczali się żydzi
podczas powstania w stosunku do żołnierzy'rzym­
skich, wywołały krwawe represje ze strony cesa­
rza Hadrjana. Masy Judejczyków szukały ocalenia
w pozornem przyjmowaniu pogaństwa. Uzyskało to-
aprobatę członków „Synhedrjonu“ „Nauczyciele Za­
konu“, zgromadzeni w Liddzie, na wniosek r. Izma-
ela uchwalili, że dla ocalenia życia wolno naruszyć
wszystkie ustawy religijne judaizmu, oczywiście
zewnętrznie. Uważali oni, że w przeciwnym razie
wygasłoby pokolenie Abrahama. Wielu żydów przy­
jęło też pozornie chrześcjaństwo, do którego Hadr-
jan odńosił się z pewną życzliwością.
Poleceniom „Synhedrjonu“ poddawali się chęt­
nie nawet przedstawiciele wyższego rabinatu. Nie-
uśmiechała się im palma męczeństwa. Tak r. Meir
uczeń r. Akiby udał razu pewnego na widok nad­
chodzących Rzymian, że spożywa zakazane potrawy,
ażeby nie podejrzewano w nim żyda. Gdy mu z tego
robiono zarzuty, odpowiedział przez parabolę: „Znaj­
duję granat soczysty, zjadam ośrodek i wyrzucam łu­
pinę“. Nawet członkowie „Synhedrjonu“ nie byli wol­
ni od pozornego przyjmowania obcego wyznania. Za
panowania dynastji Sasanidów w Persji, rektor aka-
demji pumbaditańskiej, Raba Bar-Józef z Machuzy
uprzywilejowanie „nauczycieli Zakonu“ posunął tak.
daleko, że pozwolił im udawać czcicieli ognia, aby
się moglr pozbyć opłaty pogłównego (H. Graetz. „Hi-
storja żydów“, t IV. str. 161). Za przykładem swoich>
przewódców szli „pobożni żydzi“, którym nie brakło
zapewne .sposobności zyskania sympatii magów per­
skich. Niedarmo H. Graetz zaznacza, że nie słychać
w tej dobie o męczennikach żydowskich za wiarę..
Od czasów cesarza Konstantego, który uczy­
nił kościół chrześcijański dominującym, żydzi za­
7

czynają porzucać pozornie wiarę swoich przodków,


przeważni® na rzecz chrześcijaństwa. Kierownicy
Kościoła szli początkowo na rękę usiłowaniom no-
wo-chrześcijan. Nie taili oni wprawdzie przed sobą,
ze pozy ikani neofici będą tylko pozornymi chrześ­
cijanami, ale liczyli na ich potomstworPapież Grze­
gorz I zwykł był mawiać: „zjednamy sobie, jeżeli
nie ich samych (neofitów), to z pewnością ich dzie­
ci0. Nadzieje wyższego duchowieństwa podzielali
władcy świeccy. Król francuski Chilperyk, który
osobiście trzymał do cnrztn żydów, zadowalał się
pozorami nawróceni? i nie miał nic przeciwko temu,
że nowochrzczeńcy dalej święcili sobotę i przestrze­
gali praw judaizmu. Daieko gorzej układały się
warunki dla neofitów żydowskich w Hiszpanji. Na
rozkaz króla Sisebuta, nakazujący wszystkim ży­
dom pr&yjąc w Oznaczonym terminie ihizesi, lub
opuścić g.anice ziem wizygockich, dziesiątki tysję-
cy Judejczyków dale się ochrzcić, ów chrzest przy
musowy nie podobał się bynajmniej klerowi. Kon-
cyljum toledansaie orzekło, że nie należy żydów
nawracać przemocą. Co się tyczy neofitów, ducho­
wieństwo postanowiło, że powinni oni wytrwać
w chrześcijaństwie. Nowi cnrzcścijanie hiszpańscy
lgnęli jednak całem sercem do religji swych przod­
ków. Ź tęsknotą wyglądali oni lepszych czasów,
aby mogli zdjąć maskę i przejść stwarcie na łono
judaizmu Napróżno następcy Śisebuta zmuszali no-
wo-chrzczeńeów do ślubowania, że wytrwają w re­
ligji chrześcijańskiej, zerwa stosnnKi z żydami, nie
będą naaal zawierać związków małżeńskich z ży­
dówkami i zachowy wać żydowskich świąt. Po daw­
nemu neofici wypełniali przepisane nakazy wiary
ojców, przygotowując w porozumieniu z prącymi
naprzód mahometanami upadek państwa Wizygo­
tów. Neofici i żydzi połączyli się ze zdobwwcą mu­
zułman ikir, Tarikiem, który przywiódł z Afryki żą­
dne boju zastępy. Po bitwie pod Xeres (lipiec 711)
wtargnęli zwycięscy Arabowie w głąb kraju, popie­
rani wszędzie przez synów Jakóba. W zdobytych
grodach pozostawiali dowódcy nieliczne tylko za
8

logi, potrzebując wojsk do dalszych podbojów i p-


ruczą li obronę ich żydom. Gdy Tarik stanął przód
stolicą kraju, Toledo, nowo-chrzceńcy i żydzi,
rzywszy bramy arabskiemu zwycięzcy, wltąli •
okrzykami radości, mordując staro-chrześcijan.
fici hiszDańscy przeszli z powrotem na judaizp,
upodobniając się zewnętrznie do Arabów.
Próby nawrócenia żydów na chrześajaóMwt'
czynione były też w tym samym “znsie w Bań^t'
wie biznntyńskiem. Cesarz Bazyli Macedończyk
rzucił się' z wielkim zapałem do nawracania Judej­
czyków, urządzając dysputy religijne pomiędzy cg
binarni a duchowieńshwem chrześcijańskieią, Jąjfoż
wielu żydów bizantyńskich zmieniło wówpzaę wjarę
Uczynili to wszakże tylko dla oka. Zalewie howpui
umarł Bazyli, neofici zrzucili maskę i powrócili do
religji swych przodków. Podobna rzecz odbytą
się nieco później w państwie niemieckiem, gd«|e
wielu żydów przyjęło z różnych względów cnrztE-
cijaństwo. Przy najbliższej sposobności powrócili
oni do judaizmu, a wstawiony uczonością tabun
dyczną r. Gerson zagroził k'ątwą każdemu, Ictiihy
wymawiał im chwilowe odstępstwo. Najwięcej ży­
dów jednak garnęło się w Niemczech do rhvtu
w okresie wypraw krzyżowych. W Spirze, Wornuo
cji, Moguncji i wielu innych miastach nadrenské’h
tysiące Izraelitów szukało w pozornem przyję< |u
chrześcijaństwa ocalenia przed wzburzonemi |łuht:
mi zrujnowanych lichwą tubylców. W ich ślady pu
szli żydzi czescy, truuniący się handlem młodzieżą
słowiańską, którą wywozili do Hiszpanji. Duchu
wieństwo katolickie nie było zadowolone z maso­
wego napływu, pozornych chrześcijan. Biskup pras­
ki Kosmas kazał przeciwko temu. Książęta kościo­
ła posuwali swoją dobrą wolę względem żydowski .
neofitów do tego stopnia, że dopomagali im często
do powrotu na judaizm. Słynny Bernard z Clair­
vaux zaprowadził setki pozornych chrześćjan z Nad’
renji i Czech do Francji i innych krajów, gdzie
zabawili oni tak dłngo, aż ich „krótka przynależ­
ność do Kościoła poszła w niepamięć, poczem wrój
9

ciii do Ojczy Ety i na łono swej wiary“. (H. Graetz:


„Historja żydów“ L V. str. 173 —4).
‘ Nowochrzceńcy w Niemczech nie zdążyli jesz­
cze ochłonąć z t’Owg{, gdy wśród żydów Afryki
północnej rozpoczął się analogiczny ruch w kierun­
ku przyjmowania pozornego mahometangtwa. Lubo
wif lu Jziaelitów beiberyjskich nawróciło się na wia­
rę muzułmańską, nader szczupła jeno garstka trak­
towała Islam poważnie. Większość wyznawała go
ty*ko pozornie nie żądano bowiem od niej niczego
więcej, ak żeby uwierzyła w misję proroczą Ma­
hometa i od czasu do czasu odwiedzała meczet. To
też synowie Jakóba przestrzegali skrycie jak naj­
skrupulatniej przepisów' judaizmu zwłaszcza że
kapłanie ma iorr.e‘ańsey nie śledzili życia re­
negatów. Na» et bogobojni -abini decydowali się
na ten krok niemiły, uśmierzając wyrzuty sumie­
nia tern, że ) ’zecleż nie kazano im bić czołem bał­
wanom, lub wyprzeć się viary żydowskiej, lecz tyl­
ko wymówić formuię, że Mahomet jest prorokiem.
Jako pozoru muzułmanie oddawali się uczeni ży­
dowscy w A "fyce gorliwie studjom talmudu i zbie­
rali w uczę liacb żądną wiedzy młodzież, która
musiała też uczęszczać na wykłady Koranu. Za przy­
kładem żydów afrykańskich poszli ich rodacy hisz­
pańscy. W Kordubie, Toledo i Łucenie większa
c tęść Judejczyków przyjęła pozornie Islam, zacho­
wując potajemnie ustawy religji żydowskiej. Doszło
do tego, że Andaluzja mahometańska nie miała
V swyeb granicach żydów, wyznających jawnie swą
wiarę. Jeżeli pokazał się tam Izraelita, to chyba
pod maską wyznawcy Islamu Z Hiszpanji hasło
pozornego zrywania z wiarą swych ojców poszło
dalej na północ.'Dla dóbr doczesnych żydzi w Pa­
ryżu i jego okolicach przyjmowali setkami chrzest.
Znalazł się jednak w tym czaBie pewien po­
bożny pisarz żydowski, który posunął się do twier-
dzenia, że żydzi, którzy pozornie nawrócili się
na Islam i chrześcijaństwo, powinni oyć traktowani
jako odszczepieńcy i bałwochwalcy To pismo żar­
liwca wywołało Tśród potajemnych żydów w Afry-
ce i Europie wielkie wzburzenie. Przewodcy Izra­
ela, uczuwBzy całą wagę oskarżeń, w ^toczonych
przeciwko pozornemu odszczepieństwn i zaniepoko­
jeni ich szkodłiwemi skutkami dla przyszłości wy­
branego narodu, postanowili usprawiedliwić postę­
powanie rzekomych chrześcijan i muzułmanów.
Z upoważnienia Synuedrjonu zabrał głos, cieszący
się wielką popularnością wśród mas żydowskich,
Mojżesz Majmuni, wyznający pozornie Islam.
W swem dziele, ogłoszonem około r. 1.160—1164,
wykazał on przedewszystkiem, że częściowe wy­
kroczenie przeciw ustawom judaizmu nie stanowi
jeszcze bynajmniej odszczepienstwa Bałwochwal­
czy Izraelici za czasów rzymskich uważani byli
;awsze za członków ludu bożego. My zaś. 1 lgnie
dalej Majmuni, nie hołdujemy zgoła ałwochwai-
stwu. Niewątpliwie talmud uakąj e
dowi ponieść śmierć męezeó ion
do trzech grzechów główny b, cza 1 > bał­
wochwalstwa. Wszelako kog nń ua ęstwo
męczennika, te» za swoje »chybienie nie nndiega
żaduej karze ze strony zakonu, może eż by­
najmniej, z punktu widzenia taimudycznegn być
uważany za odstępcę i człowieka nie zasługującego
na wiarę. Tak sformułowaną Spowiedzią »rał
się Majmuni o utrzymanie w judaizmie nozorr.'
mahometan chrzęśćjan.
rakie postawienie sprawy zjednało mu po­
wszechne uznanie. Zaczęto zwracae się doń z kwest­
iami religijno - prawnemu
Majmuni uchodzi za miarodajny autorytet ra-
biniczny. Obsypyw ano go najszumniejszemi pochwa­
łami. „Jedyny za naszych czasów”, „sztandar rabi
nów“, „oświecieiel oczu Izraela“, były ogólnie uźy-
wanemi tytułami. Imię Majmuniego rozbrzmiewało
od Hiszpanji do Indji. od Eufratu i Tygrysu do Arabji
południowej i zaćmiło wszystkie wielkie współczes­
ne sławy żydowskie. Najuczeńsi mężowie przyjmo­
wali bez zastrzeżeń jego zdanie i prosili go w pokor­
nych wyrazach o pouczenie. Uznano go za najwyższy
autorytet powszechności żydowskiej, która w nim
11

czciła swego najgodniejszego przedstawiciela. Na-


próżno wpływowy żyd Abul-Arab Ibn-Moisza, który
ocalił niegdyś Majmuniego w Fezie, wystąpił przeciw
niemu ze skargą, że był dawniej wyznawcą Islamu,
a tern samem podlega karze jako odstępea. Najwyż­
szy trybunał żydowski osądził, że pozorna zmiana
wiary nie ma żadnego znaczenia i żadnych skutków
pociągnąć za sobą nie może. Mało tego, egzylar-
Cba z Mossulu, Dawid Ben-Daniel, który ród swój
wywodził od króla Dawida, z dwunastoma człon­
kami swego kolegjum obłoży ł klątwą tych wszyst­
kich, co się źłe wyrażali o Majmunim i jego pis»
mach. Podporządkowały się mu dobrowolnie gmi­
ny na Wschodzie i Zachodzie.
Nigdzie idee Majmuniego nie znalazły jednak
żyźniejszego gruntu, nigdzie nie doznały gorętsze­
go przyjęcia, jak w gminach żydowskich Francji
południowej. Rabini tamtejsi żywili niezmierną
cześć dla „szczerze religijnego filozofa i najbogat­
szego w myśli rabina“ (tak nazywa Graetz Maj­
muniego) i z większą lub mniejszą zręcznością
korzystali z jego idej, jako niewątpliwie przydat­
nych do wzmocnienia religji Nawet skrajnie or­
todoksyjni talmudyści w Prowancji zawsze prze­
mawiali językiem Majmuniego, ilekroć wyłuszczali
swe poglądy' na wiarę. Rezultatem tego było ma­
sowe przyjmowanie pozornego chrześcijaństwa dla
określonego zgóry celu.
Tak ścisłe zastosowanie się do poleceń „dru­
giego Mojżesza“ (Majmuniego) nasuwa przypuszcze­
nie, że już w owym okresie kierownicze sfery ży­
dowskie zamierzały rozpocząć szerszą akcję poli­
tyczną, dla której przeprowadzenia potrzebna była
większa ilość żydów, upodobnionych zewnętrznie
do autochtonów. Rozpoczęto mianowicie akcję sze­
rzenia niedowiarstwa wśród starochrześcian, przy­
gotowując tym sposobem podłoże dla bujnego roz­
rostu sekty Albigensów, która wypowiedziała po­
słuszeństwo Kościołowi katolickiemu. „Żydzi (czy­
taj — pozorni odszczepieńcy) i chrześcijanie tam­
tejsi“,— zaznacza Graetz w swojej „Historji żydów*
12

Ł V. str. 195, — „hołdowali poglądom wolnomyśl-


nym. Wielu z nich należało do sekty Albigensów“.
Inteligencja żydowska Francji północnej i An-
glji, zagłębiona w pisma Majmuniego (który, jej
zdaniem, umiał pojednać ścisłą religijność z wol-
nem badaniem) nawet po pozornem porzuceniu
wiary swych ojców nie straciła kontaktu z wierzą­
cymi współbraćmi.
Opinja publiczna zarzucała żydom, że' utrzy­
mują z nowymi chrześcijanami przyjacielskie sto­
sunki. zapraszają ich w soboty i święta do syna­
gogi, każą im klękać przed torą i t. d- Zaintereso­
wał się tem papież Honorjusz IV i duchowieństwo
krajowe. Doszło do krwawych rozruchów i ogło­
szenia banicji wszystkich ni ochrzczonych żydów
z Francji i Anglji.
Najpoważniejszym terenem zastosowania idej
Mojżesza Majmuniego stał się jednak przy końcu
średniowiecza półwysep iberyjski. Od roku 1391
kościoły katolickie napełniały się cc pewien czas
tysiącami Izraelitów wszelkiej płci i stanu, żąda­
jącymi chrztu. Wśród nowochrzczeńców przewa­
żali ludzie zamożni, właściciele rozległych włości,
dzierżawcy krółewszczyzn, lichwiarze i handla.~ze nie­
wolnikami. Stosując się do nakazu drugiego Moj
żesza, zrywali oni pozornie z judaizmem. Królowie
Kasty łji i Aragonji patrzyli na to początkowo przez
szpary. Władze nie domyślały się niczego, lub też
udawały, że nie widzą obserwowania przez neofi
tów nadal obrządków żydowskich. Inkwizycja nie
miała jeszcze podówczas nad nimi żadnej mocy,
nie istniała bowiem w Hiszpanji. Z tych to krypto
żydów utworzyła się liczna i wpływowa klasa,
którą możnaby nazwać judeo-chrześcijańską. „Byli
to ś wiatowcy, którzy nad wszelką religję przekła­
dali rozkosze życia, bogactwa i zaszczyty, sceptycy,
którzy przyjęli wiarę chrześcijańską... bo otwierała
przed ęimi świat szeroki.. Klasa ta podszyła się
pod płaszczyk chrześcijaństwa, a nawet uda­
wała żarliwą pobożność...“ pisze Graetz (His torja
Żydów tom VI, str. 14) o nowochrzczeńcach hisz­
13

pańskich. Ludność starochrześcijańska spoglądała


okiem uieufnem ńa tych swoich nowych współ­
wyznawców i nadała im przezwisko „marani“
(marranes).
Wykształceni neofici, wśród których było
wielu uczonych, lekarzy, pisarzy i poetów, dobiwszy
się po pozornem przyjęciu katolicyzmu wysokich
urzędów 1 zaszczytów, wiedli rej na zgromadze­
niach kOTtezów, kierowali polityką w rządzie pań­
stwa i sprawowali władzę na stolicach biskupich.
Traktując tubylców butnie i wyniośle, wzbudzili
w nich marani niechęć i rozgoryczenie. Toledań-
cz.ycy dali plerw’sl upust swej nienawiści do
wychrztów, uchwalając statut, w myśl którego
kryptoźydzi odsunięci być mieli od sprawowania
wszelkich urzędów. Rozległy się ogólne skargi,
że Hczni marani, tak duchowni jak i świeccy, za­
konnicy i zakonnice, przestrzegają potajemnie
obyczajów żydowskich, odsuwając się od wiary
chrześcijańskiej ku niemałej szkodzie i hańbie
kościoła. Zwrócono uwagę na ożywioną działalność
literacką licznych nowocnrzczonych pisarzy i po­
etów’, którym nieobcą była myśl podtrzymywania
swojemi utworami niezadowolenia z chrześcijań­
stwa u neofitów Wielu z wychrztów korzystało
Z każdej okazji, aby się wynieść z kraju cichaczem.
Udawali się oni w tym czasie przeważnie do Czech,
gdzie rozpoczynał swoją działalność Huss. Tam
mogli ci pozorni chrześcijanie rozwinąć swoją dzia­
łalność, Szerząc w myśl idej Majmuniego poglądy
wolnomyślne wśród słowian. Charakterystycznym
jest ustęp z dzieła pisarza żydowskiego Geigera
p. t. „Proben jüdischer Vertheidigunff“, w którym
autor, opisując wystąpienie HuBsa na widownię
reformatorskiej działalności, przypisuje nagły wzrost
nauki, przeciwnej dogmatom Katolickim, wpływowi
nawróconych pozornie na wiarę chrześcijańską
żydów. . *
Dwór królewski, przepełniony dygnitarzami
pochodzenia żydowskiego, starał się początkowo
utwierdzić maran drogą łagodności w dogmatach
24

chrześcijańskich. Gdy jednak pewien neofita obra­


ził parę królewską przez ogłoszenie pisemka,
w którem napadł na katolicyzm 1 ustrój państwa,
usposobienie dworu zmieniło się zasadniczo. Fer­
dynand aragoński, ażeby poskrom’é zuchwałość
nowych chrześcijan, którym zaczęte też zarzucać,
że wsnierają zamachy rewolucyjne podbitych mau-
rów (Głatman. Szkice historyczne str. 103),,posta­
rał się w r. 1478 o breve Sykstusa IV, upoważnia­
jące go do utworzenia inkwizycji. Pod jurysdykcją
tego pie: wszego trybunału znalazła się przedt-
wszystkiem Sevilla wra* z okolicą,- gdyż okręg
ten pozostawał pod bezpośrednią władzą królew­
ską i nie posiadał kortezów, liczących wśród człon­
ków swoich nader wielu maranów. Powoli działal­
ność inkwizycji, nie bacząc, na stanowczy sprzeciw
kortezów, rozszerzyła się w calem państwie. Nowi
chrześcijanie postanowili nie poddawać się. Zaj­
mując w kraju wysokie urzędy I wpływowe sta­
nowiska, spokrewnieni z na.znakomitszeml rodzi­
nami, zakrzątnęli się oni gorliwie koło podsycania
antypatji dla nowej instytucji. W Ternelu, T^aletcji,
Levidzie i Barcelonie wy buchły przy wprowadzenia
trybunału gwałtow ne rozruchy, zaledwie przelewem
krwi uśmierzone. Dokonano zamacnu na życia na­
czelnego inkwizytora Aragonji - Arbuesa, aby terro­
rem sparaliżować działalność znienawidzonej in­
stytucji.
Inkwizytorowie rozpocżęb' ene ’gicmą walkę
o położenie kresu zbyt ścisłej zażyłości między
maranami i ich prawowiernymi współbraćmi.
W myśl nakazu drugiego Mojżesza żyazi utrzymy­
wali z pozornymi cnrześcijanami najściślejsze sto­
sunki. „Dla swych nieszczęśliwych braci, którzy ze
wstrętem musieli znosić maskę katolicyzmu, pisze
Graetz (Historja żydów, t. VII. str. 98), mieli syno­
wie Jakóba serdeczne współczucie i starali się utrzy­
mać icb w kontakcie ze społeczeństwem żvdowś-
kiem”. Zrodzonych w chrześcijaństwie mararów
nauczali obrzędów judaizmu, zbierali się z niemi
potajemnie na nabożeństwa, dostarczali Im ksiąg
15

religijnych, komunikowali im daty postów i świął


uroczystych, zaopatrywali ich na Paschę w prza-
śniki, a przez cały rok w mięso, przyrządzone wed­
ług przepisów religji żydowskiej i obrzezywali ich
nowonarodzone dzieci płci męskiej. Członkowie try­
bunału zażądali od rabinów, ażeby przyczynili się
oo zerwania kontaktu mas żydowskich z neofitami.
Przewódcy Izraela Die dali się do tego nakłonić.
Upatrywali oni bowiem w przyjęciu pozornego
chrześcijaństwa przez tylu poważnych żydów
„zwiastowanie doby mesjańskiej... i blizkość zba­
wienia* (Graetz. Historja żydów, t. VI. str. 15).
Z pomocą inkwizycji przyszedł edykt królewski
(31 marca 1492 r.), nakazujący wszystkim żydom
hiszpańskim opuszczenie kraju. Głosił on, że Ju­
dejczycy zostali wypędzeni z kraju głównie za
złośliwe odstręczanie nowochrześcijan od wiary
katolickiej. Wielce pomocnymi dla wyznawców tal-
mudu w tak krytycznych dla nich chwilach byli
marani, których liczba niepomiernie wzrosła po
ogłoszeniu eayktu. Wyruszającym w świat braciom
okazali oni gorliwą pomoc. Wielu z nich przyjęło
Od wychodźców złoto i srebro bądź to w depozyt,
bądź też dla odesłania im go przy okazji przez
zaufanie osoby, lub wystawili wzamian weksle na
miasta zagraniczne. Nowi chrześcijanie nie ustawali
w gorliwych zabiegach o dobro swych wypędzonych
współbraci. Sprawców przymusowej emigracji sy­
nów Jakoba prześladowali z nieubłaganą srogością.
Mając się bardziej, niż kiedykolwiek na baczności
i zyskując sobie niezmierną gorliwością ducho­
wieństwo, oddawali nieprzyjaciół swoich w ręce
inkwizycji.
Oprócz działalności inkwizycji zatruwała życie
maranom nienawiść ludu. Handel na wielką skalę,
lichwiarstwo, dzierżawienie dziesięcin kościelnych,
podnoszenie cen na artykuły żywnościowe i wywóz
ziarna zagranicę Doaczas nieurodzajów wzmagały
ku nim antypatję starych chrześcijan. Doprowa­
dziło to do stałej, potajemnej emigracji zamożniej­
szych wychrztów z półwyspu iberyjskiego. Widzimy
16

icb w Niemczech, Holandji, f rnncji, \nglji, Wło­


szech, Polsce i Turcji, prowadzących Łam systema­
tyczną robotę nad podważeniem kościoła. W Niem­
czech wybuchła w tej porze burza, która miała swe
ognisko w ograniczonem kole żydowskiem. Niedur
mo zaznacza Graetz (Historja żydów t. VII. str. 157),
że „epokowy ogólnodziejowego znaczenia noworo­
dek (reformacja), który miał przeobrazić Europę,
ujrzał światło dzienne w żłobie żydowskim“. Te
ścisłą łączność synów Izraela z reformacja uwy­
datnia też Geiger (Proben, jüdischer Vertheidigung),
podkreślając, że „żydzi, obserwując szerzenie się
sekt religijnych w Europie, widzieli bezpośrednie
uczestnictwo w nich pozornych chrześcijan*.
Przy roszerzaniu się zamieszek religijnych we
Francji, Holandji i Anglji wielce pomocnymi
byli maranie. Dzięki wykształceniu, otrzymanemu
w wyższych szkołach Hiszpanji i Portugalji, za­
możności, oraz pompatycznym nazwiskom Szlachec­
kim, które przejmowali ich przodkowie <jd chrzest­
nych rodziców, mieli ci pozorni chrześcijanie wstęp
swobodny do najwyższych sfer wyżej wepdmnia-
nych krajów. Pod maską znakomitych cudzoziem­
ców portugalskich i hiszpańskich szerzyli oni wol-
nomyślne poglądy wśród tamtejszych mieszkań­
ców. Jako uczeni, lekarze i prawnicy, przestaiący
na równej stopie z najwybitnieiszemi Liakomito-
ściami naukowemi i politycznemi aryiskich spo­
łeczeństw, wywierali marani potężny wpływ na
opinję publiczną. To też sekty religijne, wspoma­
gane przez tak możnych sprzymierzeńców, szybko
się rozszerzały. Czasami jednak wschodni tempera­
ment zbyt ponosił uiepi ze jednanych wrogćw koś­
cioła. Wtedy groźba zagłady wisia^a nad pozornymi
chrześcijanami, którym, jak pisze Graetz (Historja
żydów, t. VII. str. 75), „niebardzo zależało na jaw-
nem wyznawaniu wiary żydowskiej i czulących się
dobrze w swem dwuznacznem położeniu . Publicz­
nie oskarżani przez starochrześeijan francuskich
o apostazję „cudem uniknęii rzezi nocy św. Bart­
łomieja“ (Giaetz Historja. t. VH str. 47). Tylko
17

ofiarowaniem wielkich skarbów (złoto, nagroma­


dzone w Europie od czasu odkrycia Ameryki, zda­
niem historyków żydowskich znajdowało się w więk­
szości w rękach maranów) wpływowym osobisto­
ściom Francji uniknęli maranie losu hugenotów.
W daleko trudniejszych warunkach przycho­
dziło pracować kryptożydom hiszpańskim nad
podważeniem Kościoła na półwyspie Apenińskim.
Wpływ lekarzy żydowskich udostępnił wprawdzie
pozornym chrześcijanom przenikanie do północ­
nych Włoch i swobodne obracanie cię po kraju.
Niemniej jednak inkwizycja rzymska zmuszała ich
do ostrożności. Nie mogąc otwarcie szerzyć nie­
dowiarstwa wśród starochrześcijan przystąpili
maranie do tworzenia licznych, tajemnych organi-
zacyj, kierowanych zazwyczaj przez nich, a mają­
cych na celu nieubłaganą walkę z papiestwem.
Były to, t. żw. „Akademje Nauk Tajemnych”.
Napróżno Rzym, niezadowolony z masowego na­
pływu do Włoch pozornych chrześcijan, drogą
amnestji pozwalał im na wykonywania praktyk
żydowskich (dekret papieski z dnia 30 maja 1497 r.)
tysiące maranów wołało zachowywać pozory praw­
dziwych katolików, chrzcić w kościele swe dzieci,
brać śluby z rąk księży katolickich i ukradkiem
tylko wykonywać przez szereg pokoleń przepisy
religji żydowskiej. Umożliwiało to bowiem pozor­
nym chrześcijanom spełnianie nakazów drugiego
Mojżesza.
Rozpoczęli też ci przymusowi wychodźcy za­
ciętą walkę ze znienawidzoną przez nich Hiszpanją.
Wyróżnił się na tern polu Józef Mendes-Nassi,
agent sułtana Sulejmana, wspomagany przez rze­
sze marańskie. Ukrywając starannie przynależność
plemienną (występował w Carogradzie jako „bej
frankijski”) starał się Nassi szkodzić wszelkiemi
sposobami władcom hiszpańskim. Będąc w ści­
słych stosunLach z guezami niderlandzkimi, zachę­
cał ich Józef Nassi do wytrwania w walce z Fili­
pem II. Pr: ;yrzekał on im, że wpłynie na sułtana,
aby tenże, ujmując się za manrami, rozstrzelił uwa-
z
18

gę Hiszpanów. W oczach maranów, zwalczających


z wielką energią swoją dawną ojczyznę, nieudana
wyprawa niezwyciężonej Armady Filipa II zaczęła
potęgować nadzieję, że z pomocą îefoimacji uda
się wy>e«nic nakaz drugiego Mojżesza, nawet w naj­
bardziej oddanej Rzymowi biszpanji.
Co się tyczy marino w, przebywający cö na pół­
wyspie Iberyjskim, pozostali oni pozornie chrześci­
janami w ciągu całych stuleci, zapanowała u nich
tradycja, że przynajmniej jeden syn z Każdej 10-
uziny winien strć się księdzem. A ponieważ nie
brakowało im zdolności i sprytu, dochodzili przeto
do najwyższych stano wiek duchownych. Wielu
kanoników, sędziów inkwizycji, nawet spowiedni­
ków książąt krwi, pocnodziło z żydów. Klasztory
męskie i żeńskie były pełne wychrztów. Niejeden
był z przekonań żydem, lecz dla celów doczesnych
udawał chrześcijanin?. Eyli w Hiszoanji biskupi
i pobożni '.akonnicy, których najbliżsi pi zębywali
zagranicą i wyznawali judaizm. Będąc w ścisłym
związku ze swymi krewnymi z Eolandji, Francji
i Anglji pracowali oni stałe naa osłabieniem mo­
narchj i hiszpańskiej. Pobożni i cisi pi ałaci i za­
konnicy .żywili płomień swego przekonania i pod­
kopywali potężne państwo następców Filipa P’’
(Graetz. Historja żydów, t. VIII, str. 151). W ugru­
powaniach monarchisty czuych i kościelnych repre­
zentowany był zawsze żywioł marański w poważ­
nej ilości. Niedawno korespondent dzienników
syjonisty mych Eazriel Karlebach pisał w maju
1931 r., ie .wśróu przewódców księży Jest więcej
inar&uów, niż wśród bohaterów rewolucji”.
2. NEOFICI ŻYDOWSCY
W DAWNEJ POLSCE

D najdawniejszych czasów Polskabyławdzięcz-

O nym terenem pozornego zryw nia z wiarą


swych ojców przez synów Izraela. Posłusz­
ni nakazom drugiego Mojżesza żydzi kra­
kowscy przechodzili w dość pokaźnei liczbie na
katolicyzm już w drugiej połowie XIV wieku. Cie­
szyli się oni specjalnemi wzgiędanr rady miejskiej,
która otaczała neofitów gorliwą opieką. Jak wska­
zują „Rachunki miasta Krakowa” (r. 1395. 1398,
1400) rada wyznaczała im pod pozorem wydatków
na obrzęd chrztu znaczne nagrody. Liczba pozor­
nych chrześcijan stale wzrastała w starej stolicy
Polski w ciągu piętnastego stulecia. Jak pisze
Długosz wielu żydów przyjmuje chrzest w 1407 r.
Powtarza się ta sama historja w 1455 r. W osiem
lat później mamy znowu nowe rodziny neofickie
w Krakowie. W ślady współbraci ze stolicy wstę­
pują żydzi z Poznania i wielu innych miast Polski,
zrywając pozornie z judaizmem. Nie posiadamy
ani jednej monografji o Żydach z różnych miej­
scowości, w ktorejby nie było wzmianki o jakiejś
rodzinie neofitów. Mieli też nowochrzćzeńcy uła­
twioną możność przeniknięcia do społeczeństw'8
polskiego. Uchodząc za zwinnych, przebiegłych
cudzoziemców nie różnili się oni od autochtonów
ani strojem, ani stopniem wykształcenia i utrzy­
mywali z nimi dobre stosunki towarzyskie, ucztu­
jąc przy jednym stole.
Wśród neofitów w państwie Jagiellonów wy­
sunęli się na czoło pod względem wpływów i bo­
gactw przedewszystkiem nowochrześcijanie litew­
scy. Już za w. ks. Witolda dochodzili Żydzi na
20

Litwie da dużych fortun. Komory celne, podatki


od wódek, sól, wosk, przewozy, mostowe znajdo­
wały się w ich rękach. Żydzi - arendarze groma-
dzili powoli w swoich rękach wielkie bogactwa
i 118 bywali posiadłości ziemskie. Wchodząc w skład
war itwy ziemiańskiej, oni sami, względnie ich
dziaci, przyjmowali wiarę chrześcijańską. Ponie­
waż szlachta litewska wówczas nie była jpszcze
tak wyrobionym stanem jak w Koronie, mieli więc
Dozorni katolicy ułatwioną możność spełnienia
woli Majmonidesa t. j. wejścia w skład przodują­
cej warstwy narodu.
Ilość nowochrześcijan niepomiernie wzrosła
na Litwie po ogłoszeniu w czerwcu 1495 r. dekre
tu, w którym w. ks. Aleksander polecił Żydom
opuścić kraj; Nie chcąc oddalać się od swoich
majątków,, setki celników i poborców żydowskich
wjrzekło się pozornie wiary ojców i przyjęła
chrzest. Wiele nazwisk wybitniejszych tych neo­
fitów utrwaliło się w dokumentach. Mniejsi, nie
zajmujący poważniejszych stanowisk, weszli Die-
postizeżenie do. społeczeństwa polskiego.
W myśl idei drugiego Mojżesza pozorni chrze­
ścijanie me zrywali ze swymi współbraćmi, bę­
dącymi wyznawcami taJmudu. Utrzymywali oni
także ścisły kontakt ze swymi najbliższymi. Tak
np Abraham Józefowicz me zrywa bynajmniej ze-
swymi braćmi Żydami, lecz handluje razem z nimi.
Mało tego — proszą oni nawet Abrahama o prze­
prowadzenie podziału majątku odziedziczonego pa
rodzicach. Są oni także obecni przy zgonie swe­
go brata, pozornego chrześcijanina. Na Abraha­
mie Józefowiczu wzoruje się rabin łucki Mosano-
wicz. Pd przyjęciu chrztu miłuje on Dajwięcef
swego pierworodnego syna Mojżesza, wyznające­
go judaizm. Nie zapomnieli też wpływowi kryD-
tożydzi o wygnanych z kraju współbraciach. „Za­
wdzięczając ich zabiegom dozwolono w 1503 r.
wrócić Żydem na Litwę„ (Nussbaum. Historja Ży­
dów. t. V, str. 101).
21

Już w wieku XVI pozorni chrześcijanie, ob­


darzani masowo przez władców polskich klejno­
tem szlacheckim, dochodzili do wysokich stano­
wisk. W 1510 r. obok Radziwiłłów, Ostrogskich,
Ostyków, Kieżgajłów, Hlebowiczów i Sapiehów za­
siadł w radzie wielkoksiążęcej neofita Abraham
Józefowicz, jako podskarbi ziemski (wielki) W.
Księstwa Litewskiego. Wśród jego potomków
(Abrahamowiczów), spokrewnionych z najpierw-
szerai rodzinami polskiemi (Zborowskimi) widzimy
wojewodów, kasztelanów i generała artylerji litew­
skiej. Stanowiska starostów, stolników i kraj-
czych były też zajmowane często przez nowochrze-
ścijańskie rody, koligacące się drogą małżeństw
ze staremi rodzinami szlacheckiemu Tak w Wiel-
kopolsce wpływowe stanowisko zajęła wśród
szlachty tamtejszej rodzina Powidzkich, wywodzą­
ca się od oeotity Stefana Fiszla starosty powidz-
kiego i wojskiego kruszwickiego, spokrewnionego
ze słynnym w dziejach rozwoju żydowskiej teo-
logji pohlj cznej gaonem Jakóbem Polakiem, zwa­
nym »Ojcem talmudu".
Pod opieką tak wpływowych pozornych chrze­
ścijan działo się dobrze wyznawcom talmudu w pań­
stwie Zygmuntów. Liczba ich szybko wzrastała.
Za przedostatniego Jagiellona przybyło do Polski
masę Żydów z Zachodu, szczególnie z Czech.
,W ciągu następnych óO lat liczba czeskich Ży­
dów tak wzrosła w Krakowie, pisze Berszadski
(Litewscy Żydzi, str. 263), że usiłowali oni owład­
nąć Rabałem tamtejszym". Razem z wyznawcami
judaizmu ciągnęli do Polski ich współbracia ka­
toliccy. Niedarmo zaznacza H. Graetz (Historja
Żydów, t. VÏ. str. 156), że „Jeśli Zyd nawrócony
na wiarę chrześcijańską., chciał otwarcie wyzna­
wać judaizm, mógł to uczynić w Polsce. W XVI
w- w Polsce nie było wogóle — przykładów gwał­
townego nawracania Żydów. Świadczy o tern »Hi­
storja Żydów w Polsce" t. II. str. 278 A Kraus-
hara) Przychylny stosunek ówczesnych władców
pokkich do synów Izraela uwydatniony został
22

w statucie, nadanym Zvdom przez Stefana Bato­


rego. W paragrafie ó crytamy, te „gdyDy Zyd na
wiarę katolicką przeszedł i tonę wiary katolickiej
pojął i z nią potomstw o miał, inne zaś potomstwo
z żoną żydówka i płodzone, we wierze żydowskiej
zostawił: zastrzega się, aby dzieci z toną katolicz­
ką spłodzone, żydom pod względem spadku usz-
czerbau nie czynili".
Wielką ruchliwość wykazywali pozorni chrze­
ścijanie w Polsce w okresie szerzenia się refor­
macji. Zgodnie ze wskazaniami najwvbitniejszych
pisarzy żydowskich, walczących 'w myśl idei dru­
giego Mojżesza o „swooodę przekonań religijnych*
(między którymi pierwsze miejsce zajął Izaak ben
Abraham z Trok, związany ściśle z eb'onitami,
servetianami i arjanami) starali się kryptożydzi
„zniweczyć wszelkie przesądy wiekowe, jakie po­
dówczas istniały w państwie Jagiellonów”. Nawią­
zali oni ścisiy kontaat z dworem Bony, w działal­
ności którego należy szukać genezy ruchów anty­
katolickich.
Walerjan Krasiński w dziele p. t. „Historja
reformacji w Polsce” t. I str. 90 p.sze: ,w Krako­
wie powstaje tajne stowarzyszenie celem rozpraw
religijnych. Był to związek pozornie ściśle kato­
licki, na czele którego stał Włoch, Franciszek Liz-
maaini- (przypisek — ówczesne Włochy były sie­
dzibą t. zw. „Akademji Nauk Tajemnych" kierowa­
ny ch przez maran) —- kapelan i spowiednik Bony”.
Powyższe stowai zyszenie pod wpłrwem „Braci
Itaijańskich” jak Jerzego Blandraty, Franciszka
Stankara marana, powołanego do Krakowa na ka­
tedrę języka~h ebrajskiego f obu Socinów (Fausta
i Eelje) wyłoniło fajną oiganizację „Braci Pol­
skich” Ticzącą w szeregach swoich wielu kryrto-
źydó ’, a występującą nazewuątrz jako sekta ar-
jan polskich. Zosleła onr. w r. 1660 wygnana
z Polski, bowiem tyła jedna z głównych spraw­
czyń szwedzkiego najazau' za Jana Kazimierza.
Z powyższemi informacjami łączy się ściśle wia­
domość, podana przez żydowskiego historyka Gold-
23

bauma w jego „Zarysie historji wolnomularstwa


w Polsce", drukowanej u brata masona Samuela
Markusa w Budapeszcie w r. 1908. W tej żydow­
skiej broszurze czytamy na str. 4: „Już za czasów
Zygmunta Starego .miął. Brancacio, dworzaSin Bo­
ny, wprowadzić wolnomularstw. pa-dwór królew­
ski, oraz miał syn jego (Zygmunta I) Zygmunt
August... który wydał w r. 1562 edykt tolerancyj­
na. proklamujący wolność wyznania i uchylający
egzekutywę uyrókow' sądów kościelnych... miał
należeć do związku wolnomularzy".
O intensywności agitacji antykatolickiej, pro­
wadzonej w owym czasie, świadczą najlepiej w tej
mierze współczesne akta. W kronice Gwagnina
czytamy, że „Roku 1540, ludzie chrześcijańscy, no-
wemi sektami jęli się byli bardzo o wiarę chrze­
ścijańską swarzyć, zaczym Żydowie nie mało chrze­
ścijan u na 3 na żydowską wiarę zwiedli, y onych
poobrzezali, a żeby się tego nie kajali, z Korony
je do Węgier, a potym do Turek wysyłali. Wzglę­
dem czego król Zygmunt kazał inkwizycję woje­
wodzie i staroście krakowskiemu między Żydy
czynić. Żydowie się przez sprawcę do cesarza
tureckiego uciekli“.
Wielce pomocnymi pozornym chrześcijanom
polskim w rozbijaniu jedności kościoła katolickie­
go byli maranie, przybyli z Włoch za ostatnich
Jagiellonów. Przedewszystkiem Franciszek Stan-
kar, za którego namową „Mikołaj Oleśnicki, pan
na Pińczowie wypędził zakonników ze swego mia­
sta i zaprowadził publiczne nabożeństwo ewangie-
lickie według zasad i obrządku kościoła helwec-
kiego". (W. Krasiński. Dzieje reformacji, t. I- str.
134). Później za przewodem Stankara wyłoniła
się w Polsce z kalwinizmu sekta antytrynitarzy,
wyraźnie judaizująca, wobec czego kalwini zaczęli
go napastować, zowiąc „potworem, zbrodniarzem,
wściekłym psem, Żydem obrzezanym*.
Po burzliwym okresie reformacji w Polsce
liczba pozornych chrześcijan w kraju stałe wzra­
stała. Przy końcu szesnastego i połowie siedem­
24

nastego stulecia wielu bogatych Żydów zmieniło


wiarę. W Herbarzach szlachty polskiej znajduje­
my setki uszlachconych rodzin neofickich. Nie-
-darmo w Statucie litewskim (art. 8j czytamy: „Je­
żeliby który Żyd, lub Żydówka do wiary chrze­
ścijańskiej przystąpili, tedy każda taka osoba i po­
tomstwo ich, za szlachcica poczytani być mają“.
Z tak łatwego wejścia do kierowniczej warstwy
narodu korzystali skwapliwie liczni zamożni Ży­
dzi na Litwie. Za ich przykładem szli talmudziści
z Mazowsza, gdzie zdarzały się liczne przykłady
uszlachetnia nowych chrześcijan. Trudno dokład­
nie wymienić wszystkich neofitów tego okresu,
gdyż nobilitacja odbywała się częstokroć w ten
sposób, że takiego mechesa przyjmowano do ro­
dziny szlacheckiej. Jedno tylko da się stwierdzić,
że byli to ludzie zamożni, że stali w ciągłym kon­
takcie z magnaterją polską i posiadali dobra ziem­
skie. Możnowładcy i duchowieństwo pomagali
Żydom w dążeniu do chrztu. Biskup Kobielski
z Łucka zapraszał synów Izraela do siebie i pro­
wadził z nimi dysputy. Wojewoda Załuski stwo­
rzył wielki fundusz na założenie specjalnej szkoły
misjonarskiej we Lwowie. Życzliwie ustosunko­
wał się do neofitów nawet najpłodniejszy pisarz
antysemicki XVII w. Sebastian Sleszkowski, lekarz
i sekretarz Zygmunta III, który pisał o Żydach,
dobrowolnie chrzczących się: „A gdy już Żydzi
wiarę chrześcijańską przyjmą, możnaby niektórych,
niesposobnych do roli, zostawić w miastach...
Wszelako za nic w świecie nie należy ich pozo­
stawiać na „starem miejscu“, a to dlatego, żeby
się odmiana stała tak w mieszkaniu jak i w wie­
rze. Ceł, myt, karczem i t. d. nie należy Żydom
wydzierżawiać, póki wiary św. nie przyjmą...“
(K. Bartoszewicz. Antysemityzm w literaturze pol­
skiej XV—XVII w. str. 118).
Do neofitów, którzy chcieli powrócić na ju­
daizm, królowie polscy nie odnosili się wrogo.
Tak „Jąn Kazimierz pozwolił licznym Żydom ukra­
ińskim, którzy, jak pisze Graetz (Historja Żydów.
25

t. Vin. str. 59), przyjęli chrześcijaństwo -ze stra­


cha przed kozakami, wyznawać jawnie wiarę
swych ojców“. Mało tego, pozwolono synom Izra­
ela przygarnąć do siebie i wychować w wierze
żydowskiej setki dzieci, które straciły swycn ro­
dziców i krewny 2h i chowały się w religji chrze­
ścijańskiej. Tolerowano w Warszawie rodzinę Kry­
styna Horowicza, gdzie ojciec i córka przyjęli
chrześcijaństwo, a matka wyznawała nadal juda­
izm. Nic więc dziwnego, że wielu nowych chrze­
ścijan piastowało poważne godności cywilne i woj­
skowe, jak np rodzina Zawojskich. Zawojscy zaj­
mowali wyższe stanowiska w wojsku polskiem.
Byli nad porucznikami i pułkownikami w kawalerji.
Tak tolerancyjne ustosunkowanie się Pola­
ków do neofitów wydało straszliwy plon podczas
najazdu szwedzkiego i wojen polsko-kozackich.
Ci pozorni chrześcijanie w myśl idej drugiego
Mojżesza przystąpili do stanowczej walki z kato­
licyzmem. Gdy naród polski znalazł się na brzegu
przepaści, liczni arjanie -polscy kierowani przez
kryptożydów stanęli po stronie najeźdcy. Szwedzi
korzystali chętnie z usług żydowskich inowierców.
wspomaganych przez współrodaków-talmudystówi
Niedarmo pisze Bałaban (Hist, i lit. Żydowska, t.
III. str. 271), że „poza murami Krakowa nie opo,
wiadano o niczyjej służbie i życzliwości dla Szwe­
dów, jak tylko o arjańskiej i żydowskiej“. Srogi
odwet wzięli wówczas Polacy na zdrajcach. Znisz­
czone zostało Leszno i Sącz, siedziby Bekciarzy-
„Wróg Czarniecki“ według relacji Tyt-hajawen
spustoszył większość miast i miasteczek Wielko­
polski, oraz dzielnicę Krakowa.
Dziwną też role odegrali pozorni chrześcija­
nie podczas wieloletnich zmagań się Polski z ko-
zaczyzną. Jak zaznacza Rawita - Gawroński setki
neofitów wchodziło w skład wojska zaporoskiego,
w którym „wychrzty odgrywali często wybitną ro­
lę, zdobywając najwyższe godności kozackie*
(Bohdan Chmielnicki do elekcji Jana Kazimierza,
str. 42).
3. SABBATAJ CWI i JEGO ZWOLENNICY

IERWSZE lata drugiej połowy XVII- wieku

P były świadkami szczególnego zjawiska: ogło­


szenia się potomka maranów hiszpańskich
Sabbataja Ćwi oczekiwanym zbawicielem me­
sjańskim synów Izraela. Całe żydostwo tureckie
uznało go za swego zwierzchnika. Entuzjazm Ju­
dejczyków nie miał granic. Okazywano Sabbataj
Ćwi wszelkie dowody czci i miłości. Imponując
tłumom niepoślednim rozumem, energją, pewnością
siebie, dociekaniami kabalistycznemi i znacznem
pochodzeniem (w 18-tym roku życia nosił tytuł
chachama), rozpoczął mesjasz żydowski rozdawać
swym zwolennikom prowincje i kraje tureckie.
Zainteresowały się tem władze w Stambule. Aresz­
towany i przyprowadzony przed sułtana Sabbataj
Ćwi za praktyczną namową swego rodaka lekarza
Dodona przeszedł na wiarę wahometańską. Za
mistrzem poszła wielotysięczna rzesza zwolenni­
ków, porzucając dobrowolnie wiarę ojców.
Jak ongiś pozorne wyznawanie Islamu przez
Mojżesza Majmuni nie szkodziło mu w opinji ży­
dowskiej, tak teraz i Sabbataj Ćwi, pozorny mu­
zułmanin, nie przestawał być uważany za mesjasza.
Wprowadzając bowiem do tureckiego społeczeń­
stwa liczne rzesze żydowskie, o których „mówio­
no poprostu, że wzięli turban” (H. Graetz. Histor­
ia Żydów, t. VIII str. 127), spełniał on tylko na­
kazy drugiego Mojżesza. To też kollegja rabinac-
kie na Wschodzie otoczyły specjalną opieką „no-
woupieczonych mahometan” i „zagroziły klątwą
każdemu, ktoby byłemu Sabbatjaninowi ubliżył
słowem lub czynem” (H. Graetz. Historja. t. VIII.
str. 125).
27

Udając pobożnego muzułmanina, nie przesta­


wał Sabbataj Ćwi wraz ze swymi zwolennikami
utrzymy wać ścisłego kontaktu z prawowiernymi
żydami. Niedarmo H. Graetz zaznacza (Historja,
Ł VIII str. 128), że „zachęcony niewzruszonem
przywiązaniem doń żydów pom.no zmiany religji
trwał Sabbataj Ćwi w stosunkach z nimi w swej
roli mesjanicznej”. Wmówiwszy w dygnitarzy tu­
reckich, że jego zbliżenie się do synów Jakóba
ma na celu nawrócenie ich na islam, uzyskał vwi
nawet pozwolenie wygłaszania kazań w synago­
gach. Liczba pozornych wyznawców7 Proroka
wzrastała. Powoli dokoła zbawiciela mesjańskie­
go utworzyła się. sekta źydowsko-turecka zwana
Dönmäb, licząca według Z. L. Sulimy (Historja
Franka i FranListów. str. 22) pięćdziesiąt tysięcy
osób.
Fo śmierci Sabbataja Ćwi iliść zwolenników
jego haseł stale rosła. Zawierając małżeństwa
wyłącznie między sobą i spełniając pokryjomu
praktyki religji swoich ojców, nie zaniedbywali ci
pozorni muzułmanie odwiedzać często meczetów.
Do dnia dzisiejszego dönmähni saloaiccy, ze śro­
dowiska których wyszli w XIX wieku przywódcy
młodoturków, obchodzą poza świętami muzułmań-
skiewi święta żydowskie.
Znaleźli sabbatejczycy i poza granicami Turcji
nowych adherentów. W Polsce, Czeehach i Niem­
czech uczniowie zmarłego mistrza szerzyli jego
idee. Około 130G — 1500 członków tej sekty wy-
wędrowało z Polski do Jerozolimy, gdzie wielu
z. nich przyjęło chrześcijaństwo. Za ich przykła­
dem poszli pozostali w kraju. Niedarmo w swoim
artykule „Sabbataizm w Polsce”, umieszczonym
w zbiorowem wydaniu „Żydzi w Polsce Odrodzo­
nej”. str. 267, Bałaban zaznacza, że: „Przy końcu
xvn w, przyjęła chrzest większa liczba żydów,
która osiadła w Polsce...” Jak ustosunkowywali
się nowochrzczeńcy do katolicyzmu dowT izi przy­
kład neofity Eljasza-Eberta, uszlachconego i obda­
rzonego bogatemr dzierżawami rządowemi, który
28

pod płaszczykiem gorliwego chrześcijanina speł­


niał przepisy judaizmu
Na początku osiemnastego stulecia liczba po­
zornych chrześcijan w Polsce niepomiernie wzro­
sła. Przyczyniało się do tego ugruntowywanie się
sabbataizmu w Rzeczypospolitej, oraz gorliwość
misjonarska duchowieństwa katolickiego, przyczy­
niającego się bezwiednie do realizacji idej drugie­
go Mojżesza. Dzięki akcji księdza Turczynowicza
z Wilna i żeńskiego zakonu Marjawitek, którzy
wyszukiwali neofitom możnych rodziców chrzest­
nych, tysiące żydów przyjęli chrzest. Chętną do
tej służby chrześcijańskiej okazała się rodzina
Poniatowskich, dalej: Lubomirscy, Sapiehowie,
Zamoyscy, Potoccy, Tyszkiewicze, Małachowscy,
Chodkiewicze i Platerowie. Starali się oni o jak-
najszybsze nobilitowanie chrześniaków i dawanie
im odpowiednich stanowisk. Pamiętali też o swo-
ich współbraciach wpływowi potomkowie daw­
nych neofitów, zajmujący wybitne stanowiska i spo­
krewnieni z wieloma rodzinami staropolskiemu Im
to zawdzięczali najświeżsi chrześcijanie, nie pa­
trząc na ostrą opozycję warstwy kierowniczej
w kraju, nie chcącej dzielić się z nikim władzą,
obalenie dawnego prawa, według którego skarta-
bel (ex charte belli) szlachcic nowy dopiero w trze-
ciem pokoleniu stawał się zdolny piastować urzędy
szlacheckie. Dla nich uchwalono w 1736 r. nową
konstytucję, która pozwalała pomijać skartabellat
(praeciso scartabellatu) i przypuszczała nowego
szlachcica odrazu do pełności praw szlacheckich.
Umożliwiło to masom sabbatejczyków wzmocnie­
nie zwartej organizacji mechesów, której złowro­
gi wpływ Polska niejednokrotnie już odczuła oraz
przygotowała grunt dla frankistów-
Liczna nowokreowana szlachta zaczęła w szyb-
kiem tempie zajmować poważne stanowiska w kra­
ju. W spisie bardziej znanych rodzin neofickich
owych czasów widzimy: Dziekońskich, piastują­
cych poważne stanowiska duchowne i wojskowe,
Dobrowolskich herbu Odyniec — zakonników i sta­
29

rostów, Dessaw, którzy otrzymali godności staro­


stów, Urbanowskich — duchownych na kierowni­
czych stanowiskach, Jakubowskich — wyższych
wojskowych i staro Jtów, Wolańskich— posłów na
sejm i w in. Najwpływowszym wśród nich był
jednak Wojciech Jakubowski, starosta lesznowol-
ski, którego zagadkowa rola w ówczesnej Polsce
nie została dostatecznie wyjaśniona. Giętki dwo­
rak, umiejący zręcznie zyskiwać względy arysto­
kratycznych dam, pozostawał w bliskich stosun­
kach z Czartoryskimi. Nie przeszkadzało mu to
w należeniu do stronnictwa francuskiego, na cze­
le którego stał Jan Klemens Branicki. Hojnie
opłacany przez dwór wersalski był on stale nie­
nasyconym i często przypominał doradcom Lud­
wika XV o „położonych przez niego dla Francji
zasługach". Czy polegały one na odpowiedniem
nastrajaniu ministrów francuskich do rozgrywają­
cych się wypadków w Polsce podczas trwania kon­
federacji barskiej, tego historja nie podaje. Fak­
tem jest jednak, że kierownicze koła paryskie
dość obojętnie ustosunkowały się do wysiłków
patrjotów polskich. Do tego zaś Jakubowski mógł
się w poważnej mierze przyczynić, prowadząc oży­
wioną Konferencję z sekretnym gabinetem wersal­
skim za pomocą depesz, których cyfry, jak zazna­
cza Józef Loski w swoim artykule pt. „Wojciech
Jakubowski" (Bibljoteka Warszawska 1873 r. t. IV
str. 267, 68), on jedynie znał w Polsce Wielki
przyjaciel ks. arcybiskupa Łubieńskiego afiszował
się starosta lesznowolski ze swoją pobożnością,
co nie przeszkodziło mu odwiedzić przebywające­
go w Częstochowie Jakóba Franka, w otoczeniu
którego znajdował się bliski jego krewny rabbi
Nachman, późniejszy Piotr Jakubowski, przyjaciel
i doradca mistrza. Może otrzymał tam Wojciech
Jakubowski, nazwany przez Łaskiego „przyjacie­
lem króla Stanisława”, wskazówki od tego „poli­
tycznego mesjasza upadającej Polski’ (Franka),
jak przyśpieszyć upadek konfederacji, a tern sa­
mem i państwa polskiego.
4. DZIAŁALNOŚĆ JAKÓBA FRANKA

DRUGIEJ POŁOWIE XVIII wieku wieloty­

W sięczna rzesza żydów porzuciła dobrowol­


nie wiarę przodków i przeszła na łono
kościoła rzymsko-katolickiego. Przyczynił
się do tego Jakób Lejnowicz (później nazwany
Frankiem) z Karolówki na Podolu, prowodyr tłu­
mów żydowskich, które służyły mu „jako dzie­
dzicznemu panu poddani” (Z. L. Sulima: „Historja
Franka i Frankistów”, str. 129). Do. 5 XII. 1755 r. (data,
uważana przez historyków żydowskich za bardzo
ważną w dziejach Izraela) pojawił się Jakób Frank,
tytułowany w owym czasie przez żydów’ chacha-
mem Frenk Jakoff Jossyfem, w Polsce, gdzie roz­
winął ożywioną agitację, zyskując sobie licznych
zwolenników. Frank głosił żydom, że „nadszedł
nakoniec czas na oswobodzenie Izraela wyzna­
czony; że naród żydowski wnijdzie- niebawem
w dziedzictwo i używanie wszystkich zaszczytów,
swobód i dobrodziejstw, jakie Pan przedwieczny
przyrzezł ich przudkom”. W krótkim czasie po­
tworzyły się całe koła jego stronników. Zyskał
on poparcie szeregu poważanych rabinów, wśród
których najgorliwszymi współpracownikami jego
byli: Elisza Szor z Rohaiyna, którego córka Chaja
uchodziła za prorokinię, Lejb Krysa z Nadwornej,
tajemniczy rabbi Elisze z Podhajec, Szajes, Lejba
z Brzezia, Wolf z Krzywoczy, Izrael z Glinian,
Fa'ik z LancKorony i Boruch z Rawy Ruskiej.
Szybko rozrastająca się sekta wywołała po­
czątkowo ogromne oburzenie wśród prawowier­
nych żydów. Doszło nawet do tego, iż podczas
zjazdu Franka i jego zwolenników w Lanckoro­
nie oskarżyli go talmudziści przed władzą polską
•o kaptowanie zwolenników wśród żydów dla Tur­
31

cji i przyczynili się do aresztowania go. Sąd ra-


bmiczny zaś i sejm czterech ziem rzucił klątwę
na licznych jego stronników, zakazując prawo­
wiernym zadawania się z heretykami. Prześlado­
wani zewsząd Frankiści udali się pod opiekę bi­
skupa kamienieckiego Mikołaja Dębowskiego,
który wypędził żydów w r. 1750 z Kamieńca Podol­
skiego. Po nagłej śmierci biskupa (prawdopodobnie
otrutego p^zez żydów za przyczynienie się do
spalenia w r. 1757 tysięcy egzemplarzy talmudu) do­
tarli do samego króla Augusta III, który dał im
w czerwcu 1758 r. list bezpieczeństwa.
W tymże czasie doszły do Franka, prze­
bywającego w Giurgiewie na Wołoszczyźnie, wie­
ści o intrygach, knowanych przeciwko niemu
przez żydów na dworze suRańskim. Wobec tego
Frank uznał za jedyny środek ocalenia przyjęcie
Islamu. Wdziawszy tedy zielony turban, wraz
z dziesięmbmą swoimi zwolennikami porzucił pu­
blicznie judaizm i zaczął uczęszczać do meczetów,
zapewniwszy sobie tym sposobem bezpieczne
schronienie w tureckich posiadłościach.
Po pewnym czasie Frank zjawia się na żą­
danie swoich wiernvch z powrotem w Polsce:
doszedł on ao przekonania, iż konieczne jest
dać polskiemu duchowieństwu do zrozumienia, że
nie byłby on przeciwny (wraz ze swoimi stronni­
kami) przyjęciu chrześcijaństwa. Z opowiadań
jego wynika, iź w iipcu 1759 r., po tajemniczych
ceremoniach, odnytrch we wsi Iwaniu na Podolu,
usłyszała gromada po raz pierwszy wyraźną jego
wolę przyjęcia chrztu.
Do tej decyzji Franka przyczynili się poważnie
sami żydzi. Obradujący w Konstantynowie sejm
czterech ziem przyszedł po dłuższych, poufnych
rozprawach do wniosku, iż trzeba poprzeć usiło­
wania wielbicieli Franka. Jak zaznacza żydowski
historyk Nussbaum w swojej historji żydów
rdużo pieniędzy' wydali prawowierni żydzi na za­
chody około tej sprawy, przyśpieszając, poważnie
dzień chrztu nowotworzącej się sekty. Z relacji
X

prymasa Łubieńskiego, złożonej w dn. 15 maja


1759 r. nuncjuszowi papieskiemu ks. biskupowi
Serra w Warszawie, widać, że na zamiary antytal-
mudystów spoglądano a nieufnością w sferach,
wyższego ducnowieństwa katolickiego. Powodów
ku temu było wiele. Z zachowania się Franka
i jego zwolenników we Lwowie było widoczne»
iż nie tyle zależało im na przyjęciu chrztu, ile
na ukształtowaniu się w rodzaj sekty pod
protektoratem królewskim. Pozornie skłaniali
się niby kontrtalmudyści do chrztu, a pota­
jemnie spełniali tajemnicze obrządki, nic nie ma­
jące wspólnego z wiarą, jaką mieli przyjąć.
Jednymi z pierwszych, co chrzest przyjęli»
byli Szorowie i Krysowie. Za ich przykładem
poszło w przeciągu dwu miesięcy w samym
tylko Lwowie około tysiąca rodzin. Sam Frank
ochrzcił się później w Warszawie, w kaplicy królew­
skiej w Pałacu Saskim. Co się tyczy jego żony
i córki Ewy, to przeszły one na katolicyzm w lipcu
1762 r. w Lublinie. Za przykładem Franka po­
szło wiele tysięcy rodzin żydowskich, którym
zwykł mawiać, że „jak Jakób święty czcił Pana
swego w cudzym Bogu, tak i my powinniśmy
czcić swego Boga“. Szpalty gazet polskich na­
pełniały ustawicznie szeregi imion nowochrzczeń-
ców.
Teodor Morawski w »Dziejach nar. poi.”
określa cyfrę frankistów, którzy w drugiej poło­
wie XVIII w. przyjęli chrzest, na 24.000 osób»
którą to cyfrę potwierdzają regestra prezydenta
Witthofa.
Tajemnicze praktyki Jakóba Franka obudziły
czujność wyższego duchowieństwa. I tak nuncjusz
otrzymał zawiadomienie od pewnego frankisty»
złożonego ciężką niemocą, iż Jakób Frank zbie­
ra w pewne dni swoich najbliższych dla śpiewa­
nia pieśni w języku żydowskim i spełniania dziw­
nych ceremonij. Do tych wiadomości przyłączyła
się jeszcze i najświeższa, że frankiści praktykują
między sobą poligamję i inne zwyczaje, zapoży-
SS

czone z Turcji, ckąd niektórzy pochodzili. Mu-


sieli prawdopodobnie i inni uczniowie Franka
uczynić sekretne zeznania, gdyż znajdujemy w póź­
niejszych mowach »mistrza* zgryźliwe napomknię­
cia o tern. Zebrany material spowodował areszto­
wanie Franka w lipcu 1760 r., a po przeprowa­
dzeniu śledztwa został on wyrokiem sądu duchow­
nego skazany na stałe zamieszkanie w twierdzy
częstochowskiej.
Przebywającemu blisko trzynaście lat w Czę­
stochowie Frankowi pozostawiono względną bwo-
bodę w obrębie fortecy, umożliwiając mu utrzy­
mywaniu stałego kontaktu ze swoją kompanją.
Pobłażliwość garnizonu fortecznego posunęła się
do tego stopnia, iż pozwolono frankistom stwo­
rzyć w Częstochowie kolonję, wśród której Frank
stale przebywał Pozornie życie owej gromadki
poddane było panującemu regulaminowi. Jako
katolicy spełniali oni przepisane obrządki: cho­
dzili do kościoła i spowiadali się. Frankiści czy­
nili to jednak nie z przekonania, lecz dla pozorów
i z obawy, by księża nie powzięli podejrzenia o sek-
ciarskich icn praktykach. Potajemnie bowiem
schodzili się oni nocami do izdebki więziennej
»mistrza”, który rozwijał przed nimi zasady, nie
mające nic wspólnego z dogmatami kościoła kato­
lickiego, i oddawali się tajemniczym ceremonjom.
Sam Frank pozornie udawał gorliwego wy­
znawcę idei miłosierdzia chrześcijańskiego, otwar­
cie głosił przed najbliższymi konieczność maso­
wego przejścia ogółu żydów na wiarę »rzymsko-
cbrześcijańską", dla ich własnego dobra, lecz
w zakątkach swej duszy, jak pisze Kraushar: »od­
czuwał nienawiść do księży i żal do uczniów, że
niewczesną gadaniną we Lwowie i w Warszawie
zdradzili go przed duchowieństwem*, Wielce
charakterystyczńe u Franka było, że mimo aspira-
cyj do odegrania roli jakiegoś nowożytnego mesja­
sza na gruncie przyjętej i publicznie pozornie wy­
znawanej wiary chrześcijańskiej, i pomimo skarg
przed duchowieństwem katolickiem na towarzyszów,
i
34

że obrządków żydowskich i srtbatejskuh porzu­


cić nie chcieli, sam zdradzał tajemną skłonność
do obrządków żydowskich. Gdy był sam na sam
z najzaufańszymi, odzywała się w słowach Franka
nuta nienawiści i żądza zemsty. „Dzień mściwy
jest ukryty w sercu mojem- Bąaźcie spektaktorami
i obwoływaczami na świecie... Teraz wam odkryć
nic nie mogę, lecz powiadam wam: wkrótce się
wam rzecz pewna pokaże, na którą patrzeć macie...
Bądźcie ostrożnymi... Mówiłem wam, iż nastąpi
dzień mściwy” (A. Kraushar: „Frank i Frankiści”,
t. I. str. 271). Frank nie uważał zemsty za rzecz
niemoralną, nawet doradzał ją. (Biblja bałam,
str. 80-81). Na nią kazał uczniom oczekiwać poty,
póki‘chwila przeznaczona nie nadejdzie. W tym
też czasie staje się Frank konfidentem Repnina,
z którym nawiązuje kontakt za pośrednictwem
swoich najbliższych. W czerwcu 1765 roku trzech
zaufanych frankislów w towarzystwie niejakiego
Jaskiera (żyda), osobistości zagadkowej, udaje się
na rozkaz swego przewódey do Moskwy; bawili
tam 8 tygodni, poczem, wróciwszy do Warszawy,
stawili się u Repnina, któremu zakomunikowali,
że ich naczelnik, doszedłszy ze studjów nad księ­
gami kabalistycznemi do wniosku, iż wiara grec­
ka jest najprawdziwsza, chce przejść na tę wiarę.
Przebieg i rezultaty’ poselstwa Franka do Moskwy’
obejmuje list z Petersburga, wysłany w 1768 roku
do rabina Jakóba Emdena, znanego z wystąpień
przeciwko Jonathanowi Eibenschützowi (przewódcy
dwóch zwalczających się zacięcie stronnictw ży­
dowskich, z których jedno, i to zwycięskie, opo­
wiedziało się za niezwłocznem skupieniem jak naj­
większej ilości izraelitów w Polsce), przytoczony
przez Grätza (Beilege nr. VII zur monogr, Frank
und die Frankisten).
W przededniu konfederacji barskiej Frank
rozwinął niezwykle energiczną działalność, rozsy­
łając na wszystkie strony wysłańców z tajemni-
czemi zleceniami. Z poselstwem takiem jeździł
na Morawy Mateusz Matyszewski i Jan Wołowski,
35

do Pragi Czeskiej Paweł Pawłowski i Piotr Jaku­


bowski, a po powrocie mistrz wysłał ich wszyst­
kich na Podole.
Wśród ogólnego zamieszania w kraju i krwa­
wych walk konfederatów barskich z najeźdźcą,
frankiści polscy, jak pisze Kraushar: „pędzili ży­
wot bez troski’. Poselstwa mistrza dobrze speł­
niły swoje zadanie, gdyż dowódcy moskiewscy,
jakgdyby stosując się do rozkazów, oszczędzali
celowo wielbicieli Franka. ÜKoronowanien wszyst­
kiego, było wyzwolenie „przyjaciela Repnina”
z więzienia przez generała rosyjskiego Bibikowa
po zaięciu przez Rosjan Częstochowy.
a styczniu 177Ś roku opuścił Frank z córką
Ewą, Częstochowę i po krótkim pobycie w War­
szawie udał się przez Tropawę do Brna Moraw­
skiego. Widocznie „mistrz" nie mógł dłużej po­
pasać w Polsce po tyłu dowodach przyjaźni, którą
okazywał wraz ze swoimi zaufanymi Moskalom,
a może rola, nakreślona przez żydostwo światowe
temu „politycznemu mesjaszowi upadającej Pol­
ski", już skończyła się częściowo. Działalności
swojej Frank jednak nie zaniechał. Już w drodze
do Brna, po naradzie z zaufanymi, wysłał on Ja-
skiera i Dominika Markiewicza na' Bukowinę z ja-
kiemiś tajemniczemi zleceniami. Przypuszczalnie
rozpoczęto już agitację wśród bałkańskich żydów
za emigracją do Polski. Po osłabieniu narodu
polskiego uważano widocznie za wskazane skie­
rowanie mas żydowskich z Turcji nad Wisłę.
W grudniu 1774 r. wysyła Frank dwukrotnie po­
selstwo do Turcji; biorą w niem udział: Paweł
Pawłowski, Jan i Ludwik Wołowscy, Kapliński
i Piotr Jakubowski. Praca ich na terenie Porty
Ottomańskiej nie spodobała się tamtejszej władzy,
gdyż byli oni dłuższy czas trzymani w więzieniu
przez baszę Skutari. Tajemniczo o tern wspomina
Kraushar, pisząc, iż „knuł Frank jakieś nowe
awanturnicze zamysły, zbierając zewsząd pienią­
dze". Działy się tam rzeczy nie znoszące świa­
tła dziennego: świadczą o tern rozkazy „mistrza",
ad
przesyłane za pośrednictwem ,nadworne/a” Ma-
teusza do Warszawy o»*az wzaiianiri o nieasiannych
poselstwach do Stambrłu. Oszukuje też Frank
w dalszym ciąga władze kościelne, przemycając
pod pozorami araktykuiącego katolika sekeiarskie
obrządki. Nawiązał on także w tyra czasie ścisłe
stosunki z aabbatęjczykami morawskimi i niemiec­
kimi, wśród których pyrkał wielu zwolenników.
W dwa lata po przybyciu do Brna udało dę
Frankowi zwrócić uwagę cesarza Józefa II na
młodą i urodzi .vą córkę swoją Ewę... Sprawiła
ona silne wrażenie na tym czułym na wdzięki
niewieście Habsburgu; Frank nie omieszkał tego wy­
zyskać, przeniósłszy ewoją siedzibę z Brna do
Grabienie. Stosunki mistrza i jego córki z Józe­
fem II trwały nieprzei wenie. Wizyty odbywały
się w obozach, w których cesarz, jako naezeiny
wódz, spędzał najczęściej wokne od. czynności
dworskich chwile. Nie ulega wątpliwości, że sto­
sunki córki Franka z cesarzem Józefem nie były
platoniczne. Cynizm mstrza, przejawiający się
w jego czynach i w zbyt lekkiem traktowaniu
stosunków rodzinnych, nie stawia domysłom czy­
telnika w tym kieiunku stanowczych nrzeszkód.
Za cenę tak wyjątkowo wysoirą, jaką była cześć
córki, zyskał Frank przychylność Józefa II. Teraz
zachodzi pytanie, w jakim kierunku chcial .mistrz’
wyzyskać wpływy cesarza Austrji. O środki ma-
terjalne nie potrzebował się on troszczyć dzięki
bankierom Frankfurtu, udzielającym roiljonowych
kredytów (relacje bankiera Schenk Rinekn).
Położerie żydów w cesarstwie znacznie się popra­
wiło (Judenordnung 1774 r.). Al. Kraushar w swo­
jej pracy o Franku wyjaśni?, to dość dziwnie.
Zaznacza on, iż być może .mistrz" pragnął przy
pomocy rozmiłowanego we wdziękach Ewy młode­
go cesarza zrzucić w aazie wojny z Turcją sułtana
z tronu i zasiąsć na nim jako były wyznawca
Islamu. Uważamy, iż zbyt realnym człowiekiem
był Frank, ażeby uążyć do zajęcia miejsca Pady-
37

i cha Tajemnicze poselstwa przewódcy sekty


d > Turcji, pokatne rozmowy jego posłów z wezy­
rami stykają się z momentem bardzo ważnym
w hisorji żydostwa światowego, a mianowicie
z i ozpoczvm jącą się podówczas wialką wędrówką
żydów tamtejszych do Polski. Ścisła łączność
między tomi rzeczami musiała istnieć, a o tern nie
mógł nie wiedzieć mecenas Krauahąr.
Zakończenie owej masowej wędrówki setek
tysięcy żydów na ziemie polski znowu .dziwnie
obiega si; z wyjazdem Franka do Offenbachu, po­
łożonego w pubHżu Frankfurtu nad Menem. Wi­
docznie .mistrz" uznał za bardziej potrzebne osie­
dlenie się w pobliżu granic innego kraju, gdzie
miały rozegrać się wkrótce wydarzenia wielkiej
doniosłości. Są pewne dane, iż Franka i jego
zwolenników łączyły ściślejsze stosunki z illumi-
n tami. Wspomina o tom Kraashar w formie
zresrtą bardzo oględnej, zaznaczając, iż w muracL
nowej siedziby mistrza na zamku w Offenbachu
, odbywały się pod pozorem prawomyślności kato­
lickiej praktyki tajemnicze, nader ściśle z obrzę­
dami illuminatów skojarzone". I byłby ów ta­
jemniczy tryb życia frankistów w Ofienbachu po­
został może zagadką, gdyby nie książeczka ręko­
piśmienna, obejmująca tak zwane' .Proroctwa Iza-
jaszewe". Książka ta, nieznana ary Jeżykom w ca­
łości, jest włrśnie okazem owej mniemanej nauki,
ujętej w -systemat przez najbliższych zwolenników
i następców Jakóba Franka, a stanowiącej mie­
szaninę kabał, z reminiscencjami biblijnemi, któ­
rej środkowym punktem było pojęcie nowego
mesjasza. Są tam złowieszcze przepowiednie ka­
taklizmów, które miały dotknąć kraje chrześcijań­
skie. W rozdziale XVI „Proroctw Izajaszowych"
omówiona test straszna przyszłość narodów euro­
pejskich, przedewszystkiem Francji (kraju
Filistynów). Krajowi temu przepowiedziany był
zawczasu przewrót społeczny i stracenie króla
Ahasa (Ludwika XVI). Frank wraz z kompanją
zabawił się nietylko w przepowiadanie smutnej
88

przyszłości oaństwu frincuek emu: lii się


on też na proroctwa politycz«. r w stosunku do
Polski w rodzaju: „Uwaźcie, nim ja wazedłem do
Polski, wszyscy parowie siedzieli spokojnie i król
z nimi, a skorom wszedł do Częstochowy, ©Dowie­
działem i doniosłem wszystkim, te Polska roz­
dzieloną zostanie” (Kraushar: „Frank...” t. II str. 38).
Wiele więc wiadomości, niedostępnych dla
ówczesnych narodów aryjskich, posiadał ów czło­
wiek, którego Mojżesz Mendelssohn ośmielił się
w swojem dziele p. t. „Jerusalem oder über reli­
giose Macht im Judentum1’ porównać z Chrystu­
sem.
Jo się tyczy rękopisu o „Proroctwach ±zaja-
szowych”, to na podstawie cytat, które z istały
po „odpowiedniem spreparrwanb )qł przez
A. Kraushara do wiadom b ary, jgo,
należy przypuszczać, iż g ab. ze .. oył .at
Wysoce więc niezrozumiił dla tzytel-
nika, dlaczego ant-ir obszerr *rnf i Fran-
u nie podał tajemniczej kstąiKi ości Przy­
puszczamy, iż wiele światła rzuciłyby .Proroctwa
fzajaszowe” na historję ostatnie*! trzydziestu lat
niepodległości Polski. Nasuwa ci- mi mowo » a>-
lejrzenie iż mec nas Kraushar • ul tr ia-
omie. Bał ę »n, >yć może, iż -y łeczert vo
nolskie dowie s*e zbyt wiele. A im ;e Proroctwa
Izajaszo^e” uzupełniłyby t< pewne iuki, co do
programu panjudaizmu, które posiadają .Proto­
koły mędrców Syjonu
Ö. FRANKIŚCI

EKCIARSTWO Jakóba Franka nie było nowym

S jego pomysłem. Stanowiło ono dalszy ciąg


rozszerzonej już na Wach odzie i w Folsce
nauki Sabbataja Cwi. Gdy wprywy sabbatai-
zmu ustaliły się wśród pewnej części żydostwa
polskiego, występują na widownię adepci Franka.
Przyjmując z „mistrzem’ pokornie katolicyzm, na­
śladowali oni analogiczny czyn pozornych maho­
metan <iönin&hn5w. Nowochrzczeńcy rozumowali
w ten sposób: jeżeli Sabbataj Cwi i jego zwolen­
nicy porzucili wiarę ojców, dlaczegóżby oni nie
mieli uciyuić tegj samego?
Przyjęcie Miery, panującej w Polsce, zapew­
niło zwolennikom Franka opiekę rządu i możnych
pinów, oraz uiatwiło walkę o byt, otworzywszy
dih nich źródła zarobkowania, zamknięte dla ży­
dów. W praktycznych radach, jakie „mistrz" zo
stawił swoim „owieczkom", oprócz starania się
wszelkiemi sposobami o bogactwa, zalecił im, by
się oddawali warzeniu piwa i trzymaniu szynków
orak służyii w pal estrze. Frankiści postarali
się sumiennie spełnić nakazy swego przewódcy.
Uregulowanie prawnego stanowiska zapewniło im
swobodny rozwój. Zamożniejsi z nich rzucili się
na pewne gałęzie działalności, dotąd uprawiane
wyłącznie przez Niemców i w krótkim czasie doszli
do znacznych majątków. Browary i gorzelnie zna­
lazły się w rękach frankistów. Ubożsi oddali się
drobnemu handlowi, nie gardząc i kramarstwem,
które jako chrześcijanie mogli już prowadzić pu­
blicznie na pryncypalnych ulicach Warszawy.
Upodobniwszy się o o Polaków i ucywilizowawszy,
zaczęli odgrywać, zwłaszcza w ttolicy, pewną rolę.
Dążyli oni do zdobycia wybitniejszego stanowiska
w społeczeństwie L często,, zbyt rączo zabiegali
49

około gromadzenia bogactw. Feliks Bentkowski,


określając zalety i wady ówcz^iych hanlictów
(„Staroż. Polskie1’), przyznaje im pracowitość, wy­
tykając jednocześnie zapamiętała bieganin za zna­
czeniem osobistem, krzykliwe popisywanie się
dowcipem i wynajdywanie pobocznych dróg. Ko­
rzystając z tegro, te w Statucie Litew skim był arty
kuł, uznający każdego neofitę co ipso if szlach­
cica, uważali się oni w istocie za szlachtę bez Osobnej
nobilitacji sejmowej; ubierali się w kontusze, cho­
dzili przy szablach, zajmowali urzędy, kupowali
dobra ziemskie, jednem słowem, odgrywali rolę
panującej warstwy narodu.
Opinja publiczna była początkowo dość przy­
chylna dla frankistów, żywiąc nadzieję, że „ehrzczeni
żydzi zaprzestawszy niszczenia miast i umartwie­
nia ludu, na baidziej rodzaj ne przerzucą się pole
i stawszy się ciałem Ojczyzny jednej, na pod obień-
stwo paoorzytów krwi najdroższej wysysać nia
będą“ (Smoleński: „Stan i sprawa żydów polskich
w XVI11 w.“, str. 34). Z czasem jednak zaczęto od
nosić się podejrzliwie do nuwochrzczeńcó w, nit
wierząc w szczerość ich nawrócenia się. Społe­
czeństwo uważało ich za ludzi, którzy dla interesu
zmienili religję. Brak ^auiania wyraził się w pro­
jekcie Kodeksu Praw Sądowych, ułożonym przez
kanclerza A. Zamoyskiego. Kodeks ten zezwala*
neofitom na rozmowy z Cydami tylko w obecności
świadka-ch; ześcijanina. Niebawem dały się sły­
szeć głosy niechętne, oskarżajuce nowochrzczeń-
cóv o postępowanie dwuznaczne i najgorsze za­
miary. Frankista, mówiono, nie jest to ani żyd ani
chrześc;junin, pedobien jednak do pierwszego
z filuterstwa i z żyłki do szachrajstw. Oskiażano
adeptów Franka, że żyjąc w odosobnieniu, nie
zachowują obrządków chrześcijańskich, że nie
przyjmują sakramentów, żenią się tylko między
sobą, obrzezują się nawet i potajemnie żydowskie
odprawiają obrządki. Żyd szt^bierz—jak mówiono,—
dla pokrycia kradzieży, przemienił się tylko w żyda
kontuszowego, aby mógł łatwiej działać na szko-
41

dę kraju. »Źyd ochrzczony, a wilk chowany


to jedno* — powtarzać. " Oprócz zarzutów
poi s' yższych, uderzających w sprawę sumienia fran-
kiBtów podniosły się głosy, potępiające niewła­
ściwe zachowanie się neofitów w sprawach han­
dlów ych, co rujnowało kraj pod względem ekono­
mi :znym. W mimoijale deputacji dla miasta
Warszawy podanym przez Dekierta, skarżyli się
mieszczanie, że „jest w Warszawie liczny gatunek
ludzi luźnych, ustawicznie handle i szynki prowa­
dzących, którzy .formują jakieś oddzielne ciało,
bynajmniej z powszechnością nie łączące się,
i przepisy ulokowanegi zagranicą patrjarchy
swego egzekwujące... Tego gatunku !ud, cały zbiór
majątku i baidzo znaczny ukrywają w kieszeń»,
aby z nim w każdym czasie z Kraju wynieść się
mogli, a część znaczi.ą takowych zarobków co­
rocznie do swego patrjarchy wywożą i onego
w dosyć znacznej figurze zagranicą utrzymują*
(Kraszewsici: »Polska w czasie trzech rozbiorów“,
t. II. str. 47). Mieszczaństwo warszawskie lękało
się więcej może frankistów, niż żydów, co do
którycj ucbwała sejmu czteroletniego brzmiała
w sposób określony i kategoryczny, że w poczet
obywateli miejskich nie będą dopuszczeni. Neofi­
tom zaś zarzucano, że rzemieślnikom i kupcom
sposób do życia zabierają, wciskają się wszędzie
i są niechlujni.
Niechętnie odniosła się też do neofitów
szlachta. Zamożniejsi frankiści zaczęli osiadać na
wsi, skupując dobra ziemskie. Do tego zachęcała
i, ta okoliczność, że Statut Litewski dopuszczał
wszystkich wy chrztów do praw szlacheckich,
a w Koronie przez sam zwyczaj żadnemu nie od­
mawiano tego zaszczyłu. Światlejsi Polacy zrozu­
mieli, coby się stało ze szlachtą polską, gdyby
wszyscy żydzi poszli za tym przykładem. Izrael­
ska Bzlachta byłaby bez wątpienia stłumiła
krajową, zakładając na północy panowanie swego
plemienia. Dlatego też na sejmie konwokacyjnym
w 1764 r., z uwagi, żc neofici — ,z krzywdą ro-
4’

dowej szlachty do posesji i door ziemskich się


cisną", — prawo to i zwyczaj zostały uchylone
i w ciągu dwóch lat nakazano wychrztom pod
konfiskatą zbyć w Korcnie wszystkie dobra ziem­
skie, na Litwie z&s, na mocy oddzielnej konstytucji,
rozciągnięto działanie tego prze p‘su na samą tylko
przyszłość.
Zagrożonym frankistom pośpieszyli z pomocą
rojDi i wpływowi potomkowie dawrych neofitów.
Za ich staraniem Stanisław August otrzymał na
„usilne żądanie’ posłów litewskich pozwolenie,
by corocznie dziesięciu wy chrztów lub ich potom
ków zaszczycił klejnotem szlachectwa. Im tei
zawdzięczali nowoapieczeni katolicy ogłoszenie
w 1768 r. konstytucji, która przyznała wszystkim
żydom ochrzczonym przed prawem z 1764 r., —
szlachectwo.
s Prawie wszyscy frankiści, z nielicznemi wyjąt­
kami, przyjmowali nazwiska polskie. Spełniali
oni nakazy „mistrza“, które brzmiały dosłcwuie:
„Dzieci wasze nie będą zwane waszem imieuiem.
Dam wam nowe nazwiska, również i dzieciom
waszym...”. (Frag. 1486, 1914). Nazwiska neofitów
powstawały od nazw miesięcy względnie dui,
w których oni się chrzcili, od imion żydowskich
lub chrześcijańskich, od nazwy kościoła, gdzie
odbył się chrzest i od miejsccwości, z których
pochodzili. Zdarzało się także, że chrześniacy
przybieiali nazwiska rodziców chrzestnych w prze­
róbce albo bez zmian.
Frankiści tworzyli stale gromadę nieszczerych
neofitów, obcych swojemi obrzędami i pocho­
dzeniem ludności chrześcijańskiej. Pierwsi towa­
rzysze Franka wymierali, dorastało drugie poko­
lenie, kształcące się w polskich szkołach, a sto­
sunek ich do społeczeństwa rdzennego pozosta­
wał zawsze jednakowy. Trzymając się ciągle ra­
zem, żeniąc się pomiędzy sobą, spełniali oni tylko
nakaz przewódcy, dany ojcom, a przekazany im.
Brzmiał on: „Rozkazywałem wam, aby dzieci wa­
sze łączyły się z sobą: córkom dam mężów z po-
43

środka młodzieńców zacnych, godnych i lepszych


od icn rodziców. Takoż młodym chłopcom darń
córki wasze...’ (Frag. 1486, 1914). Nazewnątrz
ttankiści ciążj li do katolicyzmu, bywali na nabożeń­
stwach, przystępowali do wszelkich sakramentów,
faktycznie jednak odprawiali w dalszym-ciągu jakieś
tajemnicze obrzęd” i miewnli ouobre schadzki.
Z ludnością rdzerną nie łączyli się, wystrzegając
się szcz*gólnle nawiązania bliższej łączne sei
k Polkami. Niedarnm w „Biblii bałamutnej”
Franka czytamy: „Mężczyzna nigdy aie odprawi
człowieka od dróg1 boskiej, tylko ta cudza ko­
bieta: ona namówi, ho białogłowa ciągnie ludzkie
erce do siebie... xZraelitowie- są porównam do
olçbia... a gdybyście byli bracią w całości, toby-
Icie się nie łączyli z innym gatunkiem-1. Frankiści
pełnili dokładnie też nakaz „mistrza“ cc do „mie-
•rsnia w narody“ („Biblja bał.“ str 367) Albo-
' rierti właściwą treścią dzieła Fr°nka było wpro-
yadteniś, w myśl idej Mojżesza Maimuniego,
gromady żydów do narodu polskiego. Było to
największą zasługą jago dla światowego żydostwa;
faki historyczny tak niedoceniany, a w skutkach
arcytragiczny dla nas.
Trwa ąc w dziwnem swem położeniu pozor­
nych chrześcijan (przynajmniej nazewnątrz), wy­
płynęli trar kiści polscy w polemice publicystycz­
nej podczas sejmu czteroletniego, która zwracała
się nie bez powodzenia przeciwko nim. Sejm
czteroletni zajął się w 1790 r. sprawą fiankistów,
których podówczas w samej Warszawie liczono
przeszło sześć tysięcy. Większość posłów nie
"była zadowolona z szybkiego wzrc"lu liczby po­
zornych chrześcijan w Polsce. Uwydatniło się to
wyraźnie w projekcie relormy stosunków praw­
nych żydostwa polskiego, wniesionym do laski
marszałkowskiej. Czytamy tam w Rozdziale I §§
Xn i V: „Żaden żyd do chrztu przyjętym nie bę­
dzie chyba mężczyzna w roku dwudziestym, ko­
bieta w r. 18-tym, i to po roku uczynionego dO'
świadczenia... ktokolwiekby porwał i ochrzcił
44

osobę z lada żydowskiego... ter jako gwiłtownik


tarany będzie...“ Dążenie sejmu czt iroietniego
do powstrzymania zwiększania się liczby neofitów
żydowskich, Które stale wyrastała, gorąco poparł
w swojej rozprawie o żydach — Czacki; prace
jego są często cytowane przez historyków żydow­
skich.
Ani sejm, ani pisma, ogłaszane w tym.czasie,
nie wyjaśniły Jednak głównego celu istnienia
frankistów. W literaturze sprawę neofitów poru­
szało prztaewszystk’em duchowieństwo, które
upatrywało w ówczesnych działaniach nowo-
chrzczeńców kwestję przeważnie natury religijnej.
Prace, pisane prze-î duchowe ych, nie wychodziły
poza sferę kościelnych dogmatów i nie wkraczały
w dziedzinę reformy społecznej i rasowej. Świeccy
pisarze zaś identyfikowali w swoich pismach czę­
sto kwestję neofitów z kwestją żydowską, poda­
jąc dla obu jedne i te same środki. Proponowali
oni zwrócenie wychrztów do rzemiosł i roli, za­
bronienie im zajmowania się przekupstwem i dzier­
żawienia więcej szynków nad jeden.
Ostro zaatakował frankistów bezimienny au­
tor broszury p. t. „Dwór Franka czyli polityka
nowo-chrzczeńców“. Czytamy tam, że wNowo-
chrzczeńcy oszukują powierzchowność, przebierają
się w mundury, zowią sie baronami życie provza-
dzą wystawne i podszywają się pod cudze nazwi­
ska Jest to zaraza w kraju, jedna z najjadowit­
szych, której ustrzec się nikt nie jest mocen.
U nich można widzieć cnłopaków, po kilka lat ma­
jących, obrzezanych... Neofita każdy jest oszustem,
intrygantem, zazdrosnem okiem patrzącym na cu­
dzą krwawą pracę, którą wydrwioną wykrętami
pragnie się wzbogacić. Jest dumnym, podejrzli­
wym, bez religji, krzywoprzysięźcą, przekupującym
świadków fałszywych, fałszerzem trunków... Po­
dług talmudu szabaty odprawia i z żydami ścisły
kontakt utrzymuje.
Odzywały się pozatem głosy przeciwko czę­
stym nobilitacjom neófitów na sejmie czteroletnim,
46

liczącym wśród posłów wielu wpływowych krypto-


żydów. Liczne broszury prawiły o nowokreowa-
nej szlachcie pochodzenia żydowskiego, która za­
pełniała Bzeregi szlachty rdzennej, przerzedzone
podczas konfederacji barskiej.
6. INSUREKCJA KOŚCIUSZKOWSKA

UŻ w pierwszem pokoleniu zaczęli frankiści

J (wszedłszy do społeczeństwa) rozkładową dzia­


łalność wewnątrz narodu polskiego. W mvśl
nakazu swego przewódey, nowochrzczeńcy sta­
rali się rzucić zarzewie nieporozumienia między
Polakami. Nowa szlachta neoficka rozpoczęła nie­
ubłaganą walkę z warstwą przodującą w Polsce.
Istniejąca dawniej już organizacja mechesów, zasi­
lona nowym dopływem przystąpiła do stanowczej
rozprawy z tuziemcami. Trzeba było śpieszyć się:
szlachta polska okazała w przeddzień upadku pań­
stwa znaczną tęgość ducha i ofiarny patrjoryzm.
Sejm czteroletni złożony był niemal wyłącznie
z szlachty folwarcznej, po większej części średnio­
zamożnej. Wywróciła ona w Rzeczypospolitej pa­
nowanie sprzedajnego możnowładztwa, zawarła
przymierze z mieszczanami i okazała gotowość do
pewnych ustępstw względem włościan.
Widać było frankistów wszędzie. Jako wy­
bitni politycy zapełniali *awy poselskie, nie bra­
kowało ich na dworze królewskim, słynęli z bo­
gactw i znaczenia w większych miastach kraju.
Dotarli neofici do zakładów wychowawczych. Sta­
rali się oni o urobienie młodzieży w odpowiednim
duchu. Działalność ich jednak budziła w społe­
czeństwie polskiem wiele zastrzeżeń. Skarżyła się
zamożniejsza szlachta na Emanuela Wolffa, gene­
ralnego- sztab-medyka wojsk Rzeczypospolitej Pol-
sk’ej późniejszego presbytera gminy kalwińskiej
i na ks. Stefana Lewińskiego, zarządzającego dje-
cezją łucką (wychowanek Stanisława Augusta).
Nie cieszyli się też zbytnim mirem frankiści
w zaściankach szlacheckich.
Złowrogi wpływ neofitów zaciążył specjalnie
na losach naszej Ojczyzny w ostatnich latach nie­
17

podległości. Niedarmo zamiarem Franka w owym


czasie było stworzenie dla żydów samodzielnego
państwa na terytorjum Polski.
Zwolennicy jego rozwinęli ożywioną działal­
ność. Podczas sejmu czteroletniego zasiadali na
ławach poselskich: Szymanowscy, Orłowscy, Ja­
sińscy, Józefowicze-Hleticcy (wywodzący się od
Michela Ezefowicza), Wojciech Turski i inni. Byli
to ludzie hardzi zamożni, piastujący godności szam-
belanów królewskich, kasztelanów, starostów, pod­
komorzych i cześników. Im zawdzięczali Izraelici
skuteczną obronę podczas rozruchów antyżydow­
skich w Warszawie, które wybuchły w okresie
sejmu czteroletniego. Posłowie litewscy, wśród
których znajdowało się wielu kryptożydów, oświad­
czyli się za synami Jakóba, gdy tymczasem pozo­
stali wzięli w obronę mieszczan. Szlachta franki-
stowska obsadziła wszystkie stronnictwa sejmowe.
Widzimy ją w stronnictwie patrjotycznem, wśród
< radyuałów, tchnących zasadami rewolucji francu-
skiej, i w partji magnackiej. Ażeby odwrócić od
siebie uwagę społeczeństwa rdzennie polskiego,
starali Bię frankiści podtrzymać istniejące różnice
między walczącemi stronnictwami, pogłębiając swoją
demagogją nieporozumienia między szlachtą polską.
Gdy stronnictwo patrjotyczne, w którego skład
m. in. wchodził poseł Sochaczewski, regent koron­
ny Franciszek Szymarowski (wierny stronnik
Rosji), korzystając z nieobecności znacznej liczby
posłów opozycji, przeprowadziło ogłoszenie Kon­
stytucji 3-go maja, wielu nowochrzczeńców w sejmie
stanęło odrazu w szeregach zaciekłych zwolenni­
ków dawnych swobód szlacheckich. W liczbie wy­
bitnych działaczy konfederacji targowickiej znaj­
dowali się Pawłowscy, Piotrowscy, Majewscy, Win­
centy Józefowicz-HÎebicki, Jasiński i Orłowski,
! ludzie możni i wpływowi. Przebiegli neofici, wśród
których najniebezpiecznieiszym okazał się poseł
z Podola, Orłowski, ukryci za plecami ograniczo­
nych magnatów, doprowadzili do zbrojnej inter­
wencji rosyjskiej i wielkiego rozgoryczenia społe-
X

czeństwa, które zaczęło szuka głównych winowaj­


ców nieszczęścia.
Nie omieszkali wykorzystać tego frankiści,
działający wśród radykałów polskich. Na rozkaz
zgóry. tysiące kryptożydów, rozsianych po całym
kraju, rozpoczęły ożywioną agitację przeciwko wi­
domym przewódcom Targowicy. Nazwiska Potoc­
kich, Branickich, Rzewuskich i Kossakowskich stały
się symbolem zdrajców Ojczyzny. O frankistow-
skiej szlachcie, popierającej konfederację targo-
wicką i agitującej za Rosją, przez którą byli dobrze
opłacani, zapomniano - celowo. Niedarmo pod ko­
niec kwietnia 1789 r. Prank mówił do swoich ucz­
niów: „Nie obawiajcie się, lubo będzie rozruch
między nimi i wszyscy panowie drżeć będą, nie
obawiajcie się ani ich, ani rozruchu, tylko czyń­
cie, co wam rozkażę” (Kraushar: „Frank i Fran-
kiści”, t. II, 128).
Po drugim rozbiorze miała Polska istnieć nie
dłużej, jak Kilka miesięcy. Wczytując się w pa­
miętniki ówczesnych działaczy oraz w dotychcza­
sowe opracowania różnych historyków, ustalić
trzeba, że zawiązek konspiracji kościuszkowskiej
przypadł pod koniec maja 1793 r. Utworzony zo­
stał komitet, mający kierować ruchem zbrojnym.
W skład jego wchodzili: Ignacy Działyński (na­
zwisko wymienione przez Graetza — „Historja Ży­
dów”, t. VIII, s. 185—jako frankistowskie), Eljasz
D’Aloe, ayenitarz masoński i płatny szpieg rosyj­
ski, Bars, Andrzej Kapostas, reprezentujący wpły­
wy judaizmu w ówczesnem wolnomularatwie pol­
akiem i inni.
Redukcja wojska koronnego i litewskiego spo­
wodowała wybuch powstania. Powodzenie Tadeu­
sza Kościuszki w bitwie pod Racławicami przy­
śpieszyło wypędzenie Moskali z Warszawy. Dnia
18 kwietnia stolica była wolna. Władza powstań­
cze rozpoczęły swe rządy od zapewnienia miastu
spokoju wewnętrznego. Nie spodobało się to pol­
skim radykałom, na których czoło wysunął się
w owym czasie Jan Dembowski, bliski krewny
«9

Franciszka „Jemerdskiego* Dembowskiego (Jeru-


chama), jednego z najbardziej zaufanych chachama
Franka. Za jego pośrednictwem »polityczny mesjasz
upadającej Polski” ustalił jakgdyby termin rozpoczę­
cia walki zbrojnej. Jan Dembowski bowiem przy­
jechał na początku marca 1794 roku do Drezna
z oświadczeniem, że wojsko dłużej nie będzie cze­
kać na Kościuszkę i samo rozpocznie powstanie.
Dembowski, o którym pisze Tokarz .(»War­
szawa przed wybuchem powstania 17 kwietnia
1794 r.’, str. 246), że „był zawsze dobrze poinfor­
mowany, co Moskale poczynać zamierzali”, widząc,
iż tłumiona przez Targowicę nienawiść mas do
sprawców nieszczęść wezbrała, zaczął wraz z za-
utanymi głosić hasła rewolucji francuskiej. Za­
chęta do terroryzmu znalazła wśród znękanego
ludu stoney echo przychylne. Przy sypaniu oko­
pów, na rogach ulic i placach rozagniano umysły
przeciwko zdrajcom. Zaprawiony do tej roboty,
bierze Dembowski czynny udział w szerzeniu fer­
mentu i podniecaniu rzemieślników’ Starego Mia­
sta których przychylność starał się pozyskać.
Wielce mu byli pomocnymi m. in. Józef Piotrow­
ski, były podchorąży gwardji pieszej, osobnik ka­
rany za kradzież i dezercję i Jasińscy, spokrew­
nieni z Józefem Muszyńskim, sądzonym za szpie­
gostwo. Wysyłani na ulicę przez Dembowskiego
agitatorzy, szerzyli bezustannie ferment, podnieca­
jąc tłumy okrzykami: „Ojczyzna chce kary na zdraj­
ców", „niech żyje rewolucja“. Z agentami Dem­
bowskiego współdziałały masy nowochrzczeńców,
zamieszkujące Warszawę. Napróżno władze naka­
zały zamknięcie wszystkich szynków, utrzymywa­
nych przez frankistów. w których raczone bez­
płatnie pospólstwo wódką i podjudzano przeciwko
szlachcie.
Szerzona gwałtownie agitacja musiała dopro­
wadzić do rozruchów ulicznych. Frankiści bowiem
chcieli odwrócić uwagę mieszczaństwa polskiego
od sieDie. Na ulicach stolicy zaczęto głośno mó­
wić o zdradzieckiem zachowaniu się neofitów.
60

Midozczanin Niewiarowski oraz Kostecki wydali


pismo, w krórem pomstowano na przechrztów, za­
rzucając im przechowywanie Moskali po piwnicach.
Opinja publiczna jawnie oskarżała kupców franki-
stowsklch, te ukrywają towary i wzmagają w ten
sposób drożyznę. Zarzut okazał się słuszny. Zain­
teresował się tą sprawą magistrat, któremu radny
miasta, wpływowy neofita, Józef Rzempołuśki tłu­
maczył wyśrubowanie cen towarów pierwszej po­
trzeby dotkliwemi ciężarami, spadającemi w ostat­
nich czasach na kupców. Doszło do tego, że nawet
„Deputacja Indagacyjna”, w której skład wchodziło
wielu frankistów, powołana przez Radę najwyższą
do sądzenia szpiegów, wypowiedziała się ostro
przeciwku zachowaniu się necfitów. Znana była
sprawa wyrzchty MuszyńsKiego o szpiegostwo (jedna
z wielu wytoczonym frankistom) oraz świadectwa
jego sąsiadów, dające miarę niechęci ludności do
nowochrzeńców. Z frankiBtami łączyli się żydzi,
zajmujący naogół stanowisko wrogie wobec nad­
chodzącej walki. Starszyzna żydowska, stanowiąca
liczny, oświecony i wpływowy odłam tej ludności,
tworzyła wówczas niejako partję rosyjską wśród
żydów warszawskich, podejrzewaną o szpiegostwo.
Za przykładem warszawskich żydów szli ich
współwyznawcy litewscy. Znane są liczne fakty
szpiegostwa na rzecz Rosjan. Żyd wileński Gor­
don doniósł pierwszy Tuczkowowi o grożącym wy­
buchu; pierwsze również informacje o powstaniu
wileńskiem zawieźli żydzi Cynyanowowi do Grod­
na. Wiadomości o przygotowaniach powstańczych
w Mińszczyźnie udzielił Tutołminowi już w maju
żyd z Miadzioła, Mowsza Szmujłowicz, który rów­
nież źadenuncjował obywateli tamtejszych: Zien-
kowicza, szambelana Oskierkę, Wańkowicza i in­
nych. W czasie bitwy Sierakowskiego z Suworo-
wem pod Brześciem, we wrześniu 1794 r.. żyd, po­
dający się za delegata brzeskiej gminy żydowskiej,
przywiózł sztabowi rosyjskiemu wiadomość, że
współwyznawcy jego oczekują rychłego przybycia
Rosjan do Brześcia i ofiarują im swoje usługi;
61

ponadto wskazał brody, powiadomił o szerokości


Bugu i Muchawca i dostarczył wielu innych waż­
nych informacyj. Tuką przychylnością dla wojsk
moskiewskich zjednali sobie żydzi sympatję wo­
dza naczelnegu i późniejszego wielkorządcy, ks.
Mikołaja Repnina, który często brał ićb w obronę,
świadcząc, iż »wszyscy żydzi litewscy wcale nie
żywią współczucia dla buntu w Polsce, ale prze­
ciwnie, w gorliwości swojej świadczą nam przy­
sługi’.
Majowe i czerwcowe orgje w stolicy odwró­
ciły uwagę społeczeństwa polskiego od dwuznacz­
nego zachowywania się fiankistów. Przypominały
one wrześniowe mordy 1792 r. weFrancji. Tłum,
złożony w znacznej mierze z przestępców zawo­
dowych podburzany przez Dembowskiego, będą­
cego za pośrednictwem Eljasza D’Aloe w stałym
kontakcie z Moskalami, Bartłomieja i Dominika
Jasińskich, Nowickiego i innych, mordował bez
zachowania jakichkolwiek form sądowych; łączył
posadzonych lub niewinnych z winnymi, rabując
zarazem wieszanych. Gdy motłoch zajęty był bu­
dowaniem szubienic, Dembowski, który wskazywał
odpowiednie według niego miejsca, kszał- jedną
wznieść nr ulicy Senatorskiej przed prymasow­
skim pałacem; miał w tern swój cel. Józef Pio­
trowski zaś, mianujący się wodzem pospólstwa,
na koniu i w mundurze, co upewniało wszystkich,
że ma za sobą poparcie wojska, prowadził wzbu­
rzony tłum do pałacu Brühlowskiego dla mordo­
wania przebywających tam więźniów.
' Za poduszczeniem neofitów tłuszcza otaczała też
zamek królewski, napełniała dziedziniec zamkowy
i pilnowała Stanisława Augusta, aby nie wyjechał.
Często chrześcijanie, sprzykrzywszy sobie czuwa­
nie, zostawiali straż Żydom.
Według planu Dembowskiego, za Warszawą
miała pójść prowincja. Po miastach wojewódz­
kich miano utworzyć podobnież jak w stolicy,
rewolucyjne sądy. Spisywano już głowy, rtóre
winne były paść ofiarą. W mniemaniu radykałów
statecznych, to, co się zrobiło p^zez uliczne w;e-
szania w Warszawie oyło Jop.e.o początkiem;
skończyć się to miało straceniem króla. Brano
się do tego powoli, stopniowo; przed królem miał
zginąć prymas. Nagła, może przyśpieszona śmierć
prymasa udaremniła te zamiary i oddaliła do czasu
niebezpieczeństwo z ponad głowy królewskiej.
Co się tyczy Kościuszki, to miał oii dosyć
wichrzeń ulicznych i chciał położyć im koniec.
Na jego rozkaz wojsko aresztowało podżegaczy,
których surowo osądzono. Głównemu jednak
sprawcy udało się uniknąć zasłużonej kary. Za­
wdzięczał to Dembowski wstawiennictwu Kołłątaja,
przeciwko któremu, jak podaje Niemcewicz w swo­
ich pamiętnikach, już po wypadkach podburzał
on pospólstwo. Udał ię Dembowski na półwy­
sep apeniński, gdzie z czasem został generałem
brygady w wojsku włoskiem.
W sterach rządowych, działających dotąd
dosyć zgodnie, ostra reakcja Kościuszki na krwawe
wypadki wywołała silne rozdwojenie, bardzo
zgubne w swych skutkach dla sprawy powstania.
Doszło do tego, że deputacji indagacyjnej ode­
brano prowauzenie śledztwa w sprawie wieszań
czerwcowych. Stało się tc ze względu na wpły­
wy jakobińskie w gronie deputacji, których roz-
^adnikami byli członkowie-neofici (Józef Konder-
ski, Józef Szymanowski, Przybyłowski i inni).
Powstało nawet za sprawą Krysińskiego, pochodzą­
cego z rodziny wielce zasłużonej dla frankizmu,
stronnictwo, które chciało postawić na czele po­
wstania Jakóba Jasińskiego zamiast Kościuszki.
RadyKałom polskim dogadzał bowiem człowiek,
który według Ogińskiego (,Mémoires de Michel
Ogifakf" t. II 67-68) chciał ’wezwać lud do zrzu­
cenia niewoli społecznej“. Bardziej umiarkowani
uważali, że Jasiński nie był dobrze obeznany
z rzemiosłem wojennem. Obawiali się oni poza-
tem, że skoro Jasiński zostanie naczelnikiem, za­
panuje w Polsce jakobiński terror.
Krecia robota skrajnych żywiołów zachęciła
63

Kościuszkę do energicznego aktu. Nie czując się


jeszcze w opinji publicznej dość silnym, mniemał
on, że potrzeba mu nowego zwycięstwa. Była po
temu pora; Fersen posunął się zbyt blisko pod
Warszawę. Był to wódz marny, żaanem zwycię­
stwem nigdy się nie odznaczył. Pobić go było
łatwo, należało tylko uderzyć nań wszystkiemi
Biłam’, które były pod ręką. Aie Naczelnik bał
się skrajnych żywiołów, nie śmiał wyprowadzić
wszystkiego wojska z Warszawy. Z drobną więc
tylko garstką rzucił się na dwakroć silniejszego
Fersena Pobity, ranny i wzięty do niewoli, zniknął
ze sceny dziejowej.
Chwila pożądana dla wichrzycieli warszaw­
skich nadeszła. Chcieli teraz swoje plany wprowa­
dzić w czyn. Rzucili oni hacło wyrżnięcia rodziny
królewskiej, szlachty i jeńców rosyjskich. Nadzieje
ich rozwiały się jednak. Członkowie Rady Naj­
wyższej, przestraszeni robotą radykałów, miano­
wali naczelnikiem Wawrzeckiego, którego spro­
wadzono czemprędzej z Litwy.
Skrajne żywioły w Polsce nie zrezygnowały
jednak z walki. Następuje porozumienie z Izraelem
Warrensem, żydem z Altony, redagującym w Pa­
ryżu niemiecką gazetę rewolucyjną. W paździer­
niku 1794 r. Warrens nadesłał komitetowi ocale­
nia publicznego obszerny memorjał,. wykazujący
konieczność wprowadzenia, przy pomocy Francji,
zmian w kierunku dotychczasowych działań po­
wstańczych w Polsce, a więc obalenia Najwyższej
Rady Narodowej, ustanowionej przez Kościuszkę
w Warszawie i poruczenia steru całego powstania
...»obywatelowi Sarmacie - Turskiemu, osobistości
w Polsce ogólnie znanej, walecznej i nieustraszo­
nej”. Projektodawca uważał, że »należy rozpalić
raczej wojnę domową, aniżeli dopuścić, by się po­
kój ustalił; przygotować rewolucję celem znisz­
czenia doszczętnie despotyzmu królewskiego, feu­
dalnego i klerykalnego*... Wiele pomóc mogłaby,
zdaniem Warrensa, Turcja, gdyby zezwoliła na
uformowanie oddziału powstańczego w Mołdawji
34

przy współudziale Wojciecha Turskiego. Wieść


o otworzeniu się nowego środowiska wojskowego,
przybycie Turskiego z Franc,i, a przed ewszystkiem
pierwsza buntownicza głowa, która spadnie pod
nożem gilotyny, wywołałyby — udaniem projekto­
dawcy—przewrót w umysłach ludu i spowodowa­
łyby wypadki, które „ludzie, ma.'o nawykli do
śledzenia wpływów okoliczności postronnych na
ducha narodów, z trudnością będą mogli zrozu­
mieć*.
Turski też nie pozostawał bezczynnym, usi­
łując skaptować Szczęsnego Potockiego, do któ-
rbgu wystosował dn. 6 października 179ó r. list,
zapewniający, że „nie jest bynajmniej jego zamia­
rem rozniecić w Polsce zarzewie powstania na
wzór rewolucji francuskiej“... Wichrzenia Tur­
skiego, któremu wielce pomocnymi byli: brygadjer
Wyszkowcki, podejrzewany o zakopanie miliono­
wych. sum, które użyczyła Francja Polsce, Lewko­
wicz, wybitny działaez na emigracji, którego Aske-
nazy nazywa człowiekiem podejrzanym („Napoleon
a Polska“ t. I. o9) i Józef Majer, doprowadziły do
nieszczęsnej wyprawy w czerwcu 1797 r. na Bu­
kowinę, zakończonej śmiercią wielu patrjołów pol­
skich. W wyprawie tei Turski nie uczestniczył,
był bowiem zajęty wraz z Janem Dembowskim
spiskowaniem przeciwko Kniaziewieżowi i Dą­
browskiemu. Dzięki Chłopickiemu, wówczas ma­
jorowi legjl pierwszej, spisek ten się nie udał.
7. WOLNOMULARSTWO PCŁSKIE

O POWSTANIU kościuszkowskiem stan ma-

P terjalr.y kraju był opłakany. Czego nie po­


chłonęła wojna 1792 r„ tego dokonały wy-
siłki 1794 r., drapieżność Nioskwy, liczne po­
żogi,, sekwastry i konfiskaty. Nic więc dziwnego,
że po tyłu k]ęska:h, rzeziach i łupiestwach, po
rakiem wyiudŁ.eniv i zbiedzemu kraju rozgorycza­
nie objęło szerokie warstwy ludności. Jakobini
polscy postanowili nastroi ten wyzyskać W War­
szawie powstała „Organizacja zgromadzenia cen­
tralnego*, która za pośrednictwem geometry Gorz-
kowBkicgo-Bittermana przygotowywała, na szczęście
nierskutecznioną, rzeź szlachty Franciszek Gorz-
kowski w otoczeniu licznych neofitów (Lewińskiego,
Jakubowskie yo, Periesa i innych) szerzył propa­
gandę rewolucyjną między wieśniakami, buntując
ich przeciwko dziedzicom. W rocznicę paryskiej
sprawy Babeu fa, Buonarrotiego i towarzyszy, za
sprawą mechesów, z których ramienia Szymon Le­
wiński był kurjerem między poszczególnemi ko­
łami spiskowców, przygotowywano wybuch po­
wstania włościan. Skierowane ono miało być prze­
ciwko szlachcie, nazywanej przez Periesa wilczym
rodem, który musi być wygubiony.
■ Nie mogąc doprowadzać ao bratobójczej walki
w Polsce rrankiści nie omieszkali zaopiekować się
ocalałą po 1794 r. młodzieżą szlachecką. Starali
się oni przedewszystkiem skupić ją w polskich
organizacjach wolnomularskich, w których wychrzty
odgrywali wybitną rolę. Neofici wyzyskali zręcz­
nie fakt, że społeczeństwo polskie wraz z ducho­
wieństwem stawiało słaby opór robocie masonerji,
która pod płaszczykiem humanitarnej instytucji
prowadziła agitację polityczną. Za namową fran-
ca
ki stow ski ej braci lożowej wstępowali masę wo Po­
lacy do wolncmularstwf, O wielkiem rc p <szech-
nieniu się masonerji u nas pisze Juljusz Falkow­
ski, który w swojej pracy p. t. „Obrazy z życia
kilku ostatnich poko’en w Polsce”, t. I, str. 141,
zaznacza, że „nie było praw;« oficera w wojsku
naszem... któryby do niej nie?przystąpił’... W krót­
kim czasie do wolnomularstwa polskiego należały
najwybitniejsze osobistości na polu wojskowości,
polityki i nauki.
Dało się to odczuć w zmianie ustosunkowa­
nia się ludności rdzennie polskiej do neofitów,
których liczba stale wzrastała. Jak pisze S. Hirsz-
horn (»Historja żydów w Polsce”, str. 111).. „Byli
oni (neofici) dobrze widziani w społeczeństwie
polakiem, które przyjmowało ich wtedy ze wzglę­
dami wprost nadzwyczajnemi. Dość przypomnieć
córki słynnej Judyty Jakubowicz, które po przy­
jęciu chrześcijaństwa spowinowaciły się przez za-
mążpójście z arystokracją polską. Przykładów ta­
kich możnaby było przytoczyć mnóstwo”... Wzmoc­
nieni świeżemi zastępami nowochrzczeńców, rekru­
tujących się przeważnie z zamożnych żydów nie-
miockich, którzy przybyli do Warszawy razem
z urzędnikami pruskimi, frankiści zdobywali coraz
większe wpływy w kraju, któremu dostarczyli
w trzeciem pokoleniu licznych prawników, uczo­
nych i artystów. Na kierowniczych stanowiskach
w wolnomularstwie polskiem widzimy: Szymanow­
skich, Krysińskich, Majewskich, Krzyżanowskich,
Lewińskich, Piotrowskich, nie licząc mnóstwa sze­
regowych członków lóż, pochodzenia frankistow-
skiego. Dzięki nim znaleźli się też w masonerji
polskiej przedstawiciele żydów niechrzczonych, jak
oto: Gtücksberg, Kronenberg, Eisenbaum i inni.
Okólnik loży „Szkoła Sokratesa’ z 1820 r. głosił
bowiem zasadę, że »najpiękniejszym wolnomular-
skiego stowarzyszenia pizymiotem jest połączenie
Indzi różnych naroaów i języków w jedną spo­
łeczność, ogniwom wspólnej braterskiej miłości
spojoną”.
w
Po’czas Królestwa Kongresowego wpływy
frankistów stale wzrastały. Niedarmo zaznaczają
autorzy zbiorowego wydawnictwa p. t. „Żydzi
w Polsce Odrodzonej" str. 456, że „"ponieważ zwo­
lenników Franka, którzy przyjęli chrzest, liczono
na 24.000, więc nic dziwnego, że ich potomkowie
wywierali decydujący wpływ na opinję kraju".
Szeroko rozgałęzione wolnomularstwo w Króle­
stwie Kongresowem, którego członków liczono na
tysiące, ułatwiało wychrztom coraz większą pene­
trację społeczeństwa polskiego. Gromadzili się
w lożach ludzie, — jak powiada Karol Kaczkow­
ski,, generał sztab-lekarz wojsk polskich — któ-
rycL pierwszym celem była walka z przesądami
i uroję ma.ni społecznemi. Papizm, tyranja, arysto­
kracja, fanatyzm i zabobonu ość — ot d wrogowie, któ­
rych pokazywano braciom i przeciw którym wy­
powiedziano wojnę dla uszczęśliwienia ludzkości.
Hasła te nie przeszkadzały jednak należeniu do
loży „Przesąd Zwyciężony" ks. Benedyktowi Ma­
jewskiemu, kapelanowi wojskowemu, a Michałowi
Szymanowskiemu, kawalerowi Maltańskiemu, kan­
dydować nawet na urząd W. Wschodu Narodo­
wego.
Stając w szeregach głosicieli najskrajniejszych
haseł społecznych, starali się frankiści podtrzymy­
wać i popierać nieporozumienia między chrześci­
janami w masonerji. Ta metoda pobudziła ge­
nerała Franciszka Krysińskiego, audytora gene­
ralnego, szefa wydziału komisji wojny, będącego
syndykiem żydów chrzczonych, do zbuntowania
loży „Jedność Słowiańska" przeciwko władzom
wolnomularstwa legalnego. Wprowadzając rozłam
do masonerji polskiej, pozostawał Krysiński w ści­
słym związku z Berlinem, który za pośrednictwem
konsula Szmidta nawiązał kontakt z żydostwem
warszawskiem. Drugi wybitny mason pochodzenia
frankistowskiego, Lewiński, senator, członek ko­
misji prawodawczej, pełniący funkcję ministra spra­
wiedliwości za w. ks. Konstantego, należał wów­
czas do wiernych sług moskiewskich. Nic więc
dziwnego, że polska młodzież uniwersytecka sta­
rała się trzymać naogół zdalefira od wolnomular­
stwa. Pojęła ona, jakie nieDezpieczeństwo groziło
jej ze strony klubów tajemnych, tych demagogicz­
nych zborów, w których tkwili prowokatorzy, bę­
dący na zołdzie wrogich państw.
W tajnych organizacjach akademickich („Brac­
twa burszów polskich" i inne) wiedli rej: Majewscy,
Wołowscy... i Henryk Mackrott, który głosił śmierć
tyranom, mason, najwybitniejszy agent tajnej po­
licji, gdzie „pracowali” Mackrott-ojciec (mason
najwyższego stopnia), Hieronim Szymanowski, Paź-
dzierska, Joel Birnbaum, Ludwik Grünberg i inni.
Wszystkie najpoufniejsze czynności akademickie
były śledzone gorliwie przez akademika Mackrotta
i w regularnych, szczegółowych jego raportach
szpiegowskich od sierpnia 1819 roku donoszone
w. ks. Konstantemu. Szpiegował on po z? tern zwią­
zek kosynierów, gdzie zastępcą naczelnika pro­
wincji poznańskiej był Józef Krzyżanowski z Pa­
kosławia, o którym S. Askenazy pisze („Łukasiń­
ski”, t. H, 35), że „był to człowiek nieszczególny,
głośny z nieludzkiego ze swymi włościaiiami obcho­
dzenia się”.
Jednym z najbardziej radykalnych ówczesnych
związków tajnych był zakon Templarjuszów. Cechą
charakterystyczną wszystkich rytów templarju-
szowskieb jest zemsta na królu Filipie Pięknym
i papieżu Klemensie V za spalenie Jakóba deMolay
na- stosie. Ponieważ wspomniani król i papież
dawno już zmarli, postacie ich uważać należy za
symboliczne. Celem więc tych rytów jest walka
przeciwko moaarcliji i Kościołowi.
Kapitan Franciszek Majewski, o którym pisze
Askenazy („Łukasiński”, t n, 89), że „był osobi­
stością ciemną, pospolitym aferzystą związkowym,
uzdolnionym do zduszenia i wyzyskania łatwowier­
nych Wołyniaków i Podolaków”, został upoważ­
niony do założenia nowej loży przez kapitułę Edyn-
burską, z której członkami, zdaniem Małachow­
skiego - Łempickiego, zapoznał się podczas pobytu
69

swego w Anglji. Nowozałożona łoza działała usil­


nie at do wybuchu powstania listopadowego w Ki­
jowie i Berdyczowie. Wielkorządcą jej obrany
zoctał Majewski. Wielu Templariuszów było rów­
nocześnie członkami Tow. Patriotycznego. Do ich
liczby należał podpułkownik Seweryn-Krzyżanow­
ski (zaufany Łukasińskiego), »dźwigający z natury
pewne braki duchowe, obniżające jego wartość"
(S. Askenazy, »Łukasiński", t. II, str. 71).
Denuncjował też Polaków przed w. kg. Kon­
stantym konsul pruski w Warszawie, Szmidt, żyd
z pochodzenia. Posiadał on tajną policję, w której
odgrywał wążną rolę młody bankier, Aleksander
Laski, pasierb i wspólnik największego wówczas
potentata finansowego w stolicy, Samuela Fraenkla.
Otóż ów Szmidt, o którego niskim poziomie mo-
r?’nym świadczy fakt wykorzystania uwięzienia
jego znajomego Grzymały (członka Tow. Patrj.)
celem uwiedzenia jego żony, zmierzał systematycz­
nie do zatrucia stosunków polsko-rosyjskich. Wie­
dziano bowiem dobrze w Berlinie, że car Aleksan­
der, pomimo całej umiejętności panowania nad
sobą, niezawsze potrafił ukrywać się z głęboką do
Prus niechęcią, zaś wybuchowy w. ks. Konstanty­
nie krępujący się ze swą odrazą do Katarzyny
i jej rozbiorowej z Fryderykiem spółki, dawał ujście
swym antypatjom pruskim w sposób równie czę­
sty, jak dobitny. Troska więc o zapobiegnięcie
zawczasu groźbie utraty Poznańskiego znajdowała
wyaz w ówczesnej działalności pruskiego kon­
sula, współpracującego z Nowosilcowem i osławio­
nym Joelem - Mojżeszem Birnbäumen?, którzy de-
nuncjowali przed berlińskim rządem 'polską mło­
dzież, studjującą na wszechnicach niemieckich.
Pozostawał pozatem Szmidt, jako sekretarz do
jęz. niemieckiego »Wielkiego Warsztatu" przy
»Wielkim Wschodzie Narodowym", w bliskim kon­
takcie z lożami stolicy. Nie obcą mu była też
wielka niechęć, jaką żywili żydzi do ludności pol­
skiej w Królestwie, co ułatwiało wywiadowczą
pracę neoficie Laskiemu (zaufanemu ministra spraw
to

zi granicznych Berns torffa w Berlinie), który miał


do swej dyspozycji biuro, składance się począt­
kowo z sześciu urzędników, potem znacznie wzmoc­
nione.
8. POWSTANIE LISTOPADOWE

YBUCH REWOLUCJI LIPCOWEJ w Paryżu

W i naśladujące ją powstanie w Belgji ode­


zwały się żywem echem w Królestwie
Kongresowem. Wśród radykalnych ży­
wiołów kraju rozbudziły się nadzieje. Wbrew
dążeniom ludzi umiarkowanych, pragnących od
roczenia birzy rewolucyjnej, którą uważali za
zgubną dla kraju, skrajni parli do czynu. Roz­
poczęli oni energiczną kampanję między młodzieżą,
wciągniętą do spisku, za natychmiastowem roz­
poczęciem akcji zbrojnej. Na czoło agitatorów
wysunęli się: Józef Zaliwski podpor. I-go puł­
ku piechoty, „człowiek ordynaryjny, tępego
i małego pojęcia, pokątny intrygant i kłamca”
(Mochnacki: „Powstanie narodu polskiego" t. II. Ś2,
111) i Józefat Bolesław Ostrowski, tak zwany Ibuś,
żyd z pochodzenia, Znana gadatliwość polska do­
prowadziła do odkrycia związku młodzieży akade­
mickiej. Doniesiono o tern w ks. Konstantemu.
Została ustanowiona komisja śledcza dla badania
konspiratorów. W kołach spiskowych wywołało
to zaniepokojenie. Obawiano się, i całkiem słusz­
nie, że komisja śledcza wyciśnie z uwięzionych
akademików pewne zeznania i odkryje konspira­
cję i lej zamiary. Postanowiono przeto przyśpie­
szyć wybuch powstania.
Wypadki nocy listopadowej pobudziły do dzia­
łania wrogie Polsce żywioły. Energiczną akcję
rozwinął znany już nam konsul pruski Szmidt.
Jego złowrogą zasługą było, że niedopuścił do
zlikwidowania rozwijających się wydarzeń i spro­
wokował, że stały się one podstawą do później­
szej walki zbrojnej. Pośredniczył on bowiem
w poufnej rozmowie między Władysławem Zamoy­
skim a W. Księciem w ofiarowaniu, w imieniu ma-
V

soąprji, korony polskiej „bratu w zakonie** Kon*


stantemu. Układy te zostały udaremnione wpraw­
dzie na posiedzeniu Rady Adminivracyjnej przez
męskie wystąpienie Lubeckiegc, który przeszko­
dził w swoim czasie rosyjskiemu ministrowi skarbu'
Kankrinowi (z pochodzenia niemieckiemu żydowi)
w zrujnowaniu ekonomicznem Królestwa. Pertrak­
tacje w Wierzbnie uni umożliwiły jednak w- pierw­
szych dniach po nocy listopadowej jasność i de­
cyzję zarządzeń władz, co sprawiło, że rozwój wy­
padków potoczył się znaną, a tak smutną losów
koleją. Pewne koła dążyły też do wywołanie jak
najżywszych nieporozumień wewnątrz tajnych or-
ganizaeyj, ażeby pozbawić w nich decydującego
głosu rdzenuy żywioł polski. Użyto do tego Le­
lewela, który o swej roli w dziejach spisku Wy­
sockiego zostawił cenne wyznanie. Znajduje się
ono w dziele Śliwińskiego p. t. „Joachim Lelewel"
str. 201, gdzie czytamy: „Wszakże pochlebiam
sobie, żem mógł nieco wpłynąć na przyjęcie zasad
przez spiskową młodzież, z których główniejsze
przytoczyć wypada. Przysięgali sobie poświęcić
się bezinteresownie, powołując tylko naród i wBzel-
kie jego klasy do powstania”. Dzięki Lelewelowi
w łonie tajnych organizacyj, ofiarujących Konstan­
temu koronę, zorganizowano spisek, który miast
władzy miał przynieść śmierć księciu.
Już w pierwszych dniach po wybuchu po­
wstania człcnkowie Klubu Patriotycznego rozpo­
częli zgubną dla kraju działalność. Celem klubi-
stów, w których szeregach znajdowało się wielu
neofitów, jak up. Jan Czyński, Tadeusz Krępowicki
(późniejszy zwierzchnik węglarstwa polskiego), Jan
Majewski, Krzyżanowski, kapitan Majzner i wielu
innych, była rewolucja społeczna. Nienawidzili
oni szlachty, wpatrzeni w rewolucję francuską,
której krwawe praktyki cbcieli zastosować w Pol­
sce. Gmina rewolucyjua, a nawet rewolucyjna
komuna, jako władza najwyższa, była celem, ku
któremu zmierzali klubiści.
Na początku grudnia zaczęły krążyć po mie-
68

ściw njdziwaczniejsze wieści, te r Petersburgu


wybucma rewolucja, te Mikołaj zginął, i® Francja
wypowieddcła wojnę Prusom, fe powstało W ks.
Poznańskie, Litwa, Wołyń, Pod olé i Ukraina, te
corpus litewski przypiął białe kokaray i idzie do
wojew- krakowskiego, *eby je oslm.ać przed
zamierzonym jckoby wkraczam sm Austrj«ków.
Szemrano na c donków Rządu, zarzucaiae im brak
11 ywności. Ski ijr żywioły dąży1 y do zerwania
wsi -lkich rokowań Rządu z carewiczem Kons_an-
tvm. Po « .ecu, który odbił się H grudni«
w Sali ?<eda*at we wysłano deputaęję do Rady Ad­
ministracyjnej z żądaniem rozpoczęcia bezwłocznoj
walki z ^ rogiem.
Głównym celem ukrytych ataków była osoba
Chłopackiego, któregc rozpoczął zwalczać Klnb
Pitr>. Mechesi nie mogli widocznie przebaczyć
dyktatorowi jegr dążeń do uniknięcia zbrojnej
rozprawy z Rosją. Nie wierzył on « powodzenie
powstania, a kiwi polskiej rozlewać daremnie nie
chciał. W rozmowie z Czartoryskim oświadczył
Chłopicki: .Nie mam innych widoków, nadziei
i zamiarów, jak tylko Kongrei owe Królestwo w ca­
łości utrzymać, ale utrzymać z całą niepodległo­
ścią, jaką mu traktaty i konstytucje zawarowały.
Będę żądał, aby odtąd konstytucja nie była martwą
literą, ale w całej świętości zachowana została.
Będę się domagać, aby wojska rosyiskia w Króle­
stwie nie konsystowały, bo to da większe znamię
i gwarancję naszej niepodległości. Tego wszyst­
kiego zażądam i otrzymać muszę". (B. Limanow­
ski: -Historja Demokracji Polskiej w epoce poroz-
biorowej" t. I. 213).
Klub Patrjotyczny, w którego skład wchodzili
wojskowi, co nigdy pułków nie widzieli i prochu
nie wąchali, literaci bez wydawców, adwokaci bez
klijentów eks-księża i eks-szpiedzy przedpowstanio-
wego rządu, rozpoczął zaciętą walkę przeciw" dykta­
turze Chłopickiego. Największą czynność rozwinę!
najredykalniejsi z klubistów: Czyński, Krę powieki,
Wojciech Kazimierski, J. B. Ostrowski, przy cichem
poparciu wpływowych członków .nnych stronnictw,
jak to pos/n Jasińskiego olsz Lrysinskich i Wo­
łowskich, potomków najgorliwszych szermierzy
i krzewicieli frankizrru... W „Nowej Po1 see"
(organie secesji radykalnej części Kaliszan którego
redaktorami byli Kazimierski i J. B. Ostrowski),
Dominik Krysiński, prof- uniw. i poseł na sejm
pisał o dyktaturze Chłopickiego, te »Europa zro­
zumie ją, jako przygotowanie do oogromu żydów”.
Żadał on w drukowanej przez siebie broszurze,
ażeby ministrowie byli mianowani. przez sejm
a nie przez rząd. Pro*1 Krysińskiego, za krytyko­
wanie działalności którego został napadnięty nr
dziedzińcu zamku królewskiego rektor Linde,
wspomagali w walce: deputowany Wołowski, czło­
wiek próżny i żądny popularności, oraz Aleksander
Krysiński, sekretarz Chłopickiego, zgięty pokor­
nie zręczny, nieodłączny totumfacki dobrodusz­
nego dyktatora. Wystąpienia Krysińskich i Wo­
łowskich były zgubnym przykładem dla innych.
Niektórzy z publicystów »Kurjera Polskiego”, or­
ganu Kaliszan (którego redaktorem był Wincenty
Majewski, a najwybitniejszym ze współpracowni­
ków Adrjan Krzyżanowski), pracującego nad utrą­
ceniem dyktatury, oświadczali wprost, że są goto­
wi Chłopickiego zastrzelić.
Wprost przeciwne stanowisko zajęła polska
młodzież akademicka, grupująca się około prof.
Szyrmy. Oświadczyła ona, że gotowa jest użyć
gwałtu przeciwko sejmowi, gdyby z jego przy­
czyny dyktator miał utracić swoją władzę. Stu­
dentów popierało społeczeństwo polskie stolicy,
które nazywało Chłopickiego zbawcą ojczyzny
i porównywało go z Kościuszką. Pełną entuzja­
zmu dla dyktatora była rówuież armja, która
ch ciała go widzieć na czele rządn zamiast Czar-
torysKiego. W przekonaniu wojskowych Chłopicki
był najdzielniejszym generałem.
Tak wielka popularność Chłopickiego zasko­
czyła krypto-żydów. Postanowili oni zaszachować
dyktatora. Po odpowiedniem przygotowaniu grem-
65

jum posłów, F/a^ciszek Wołowski, na jednem


z posiedzeń sejmu przemówienie swoje zakończył
okrzykiem: „Dziś jeszcze w obliczu Europy wy-
rzeczmy, że Mikołaj I przestał nad nami panować”.
Następnie sejm przystąpił na wniosek tegoż fran-
kistowskiego mówcy (członka komisji prawodaw­
czej), popartego energicznie przez Krysińskiego,
Czyńskiego, Krępe wickiego i innych, do uchyle­
nia wszystkich artykułów konstytucji Królestwa,
które, po ogłoszeniu detronizacji cara i usunięcia
całego jego rodu od tronu, były w sprzeczności
z nowym stanem rzeczy. Doprowadziło to do sze­
regu zatargów między sejmem, a Chłopickim,
który uważał, że taka uchwała sejmu utrudn.a
mu prowadzenie układów z Rosją, gdzie wpływy
neofitów żydowskich były też dość silne na dwu-
-r,e car°.dm. Nie Drzypadkowo bowiem Mikołaj I,
m.anu^ąc w marcu i8ó1 r. nowych członków Rady
AJministr., portawi? aa jej czele neofitę Engla,
a wydział ska *bu powierzył zięciowi jego, neofi­
cie Fanrmanowk
W styczniu 1831 r. zniechęcony Chłopicki
zrzekł się dyktatury. Napróżno pewne koła po­
selskie, poparte przez armję, czyniły starania
o odwołaniu tego. Woj3ko, którego przedstawi­
ciel, podpułkownik artylerji Dobrzański, wystąpił
z formalnem oskarżeniem, że klubiści namawiali
saperów i 4~ty pułk linjowy do obalenia dykta­
tu j zbrojną ręką, przyjęło wiadomość o ustąpieniu
Chłopickiego z przygnębieniem. Od kilki pułkó v
wysłano deputację, żądając wyjaśnienia, czy Chło­
picki został oddalony, czy . też sam złożył dykta­
turę. Wątpliwości przyjaciół popularnego wodza
uaunął neofita dr. Wolff, któ^y, jako dawny le­
karz i przyjaciel Chłopickiego, prosił ich, ażeby
byłemu dyktatorowi nie poruczyli żadnej ważnej
czynności, gdyż dostaje on pomieszania zmysłów.
Upadek dyktatury Chłopickiego klubiści uwa­
żali jako skompromitowanie się próby szukania
ratunku przez jedynowładztwo żołnierza. Zdaniem
ich, nic innego nie pozostawało, jak rewolucja
s
społeczna. .Miał jej dokonać lud stolicy. Po War­
szawie zaczęły krążyć listy osól s. którycii skrajni
dla wielu względów znienawidzili. Miały to być
pierwsze ofiary „gniewu ludowego". Wkrótce jed­
nak frankistowscy członkowie Klubu Patrj. doszli
do żałosnego dla siebie wniosku, iż te rogate
czapki Warszawy miały tylko jedną myśl poli­
tyczną, jedno uczucie narodowe: „nienawidzjeć Mo­
skali” i znali tylko jedno hasło: „wyrżnąć Moskali”.
Rzemieślnikom polskim uie brakło bohaterstwa
i poświęcenia się. Szli oni w ślady Kilińskich
i Morawskich. Z samej czeladzi krawieckiej utwo-
rzona artylerję wałową. Podczas szturmu stolicy
licho uzbrojony lud śpieszył zewsząd ku obronie.
Wszystko inne było dla niego obce. Lud staro­
miejski, drobni rzemieślnicy, wyrobnicy, czelad­
nicy, terminatorzy i rybacy Powiśla, gorliwie
ciągnąc na wiece i chciwie słuchając mów ogni­
stych, nie chcieli jednak popierać agitatorów, gdy
ci sięgali po władzę.
Niepowodzenie nie powstrzymało skrajnych
elementów od dalszej działalności- Uważali oni
bowiem, że samo powstanie bez rewolucji socjal­
nej nie uda się. Agitacja klubistów zaczęła prze­
dostawać się do armji. Szczególnie silną stała
się po bitwie pod Ostrołęką. Członkowie Klubu
starali się wszelkiêmi siłami wzbudzić w armji
niezadowolenie i podejrzliwość ku zwierzchnikom,
zarzucając im zdradę. Na rękę demagogom szło
zachowanie się poszczególnych wyższych oficerów
pochodzenia frankistowskiego. Zbyt dobrze wia­
dome było nie podporządkowanie się Szymanow­
skiego rozkazom dowództwa w bitwie pod Sza-
wlami, która zakończyła się klęską Polaków.
Sarkano" głośno na Lewińskiego za dezorganizację
sztaba i czerpanie bez wiedzy wyższych władz
z kasy komisji kwaterunkowej. Mówiono w sto­
licy o nadużyciach w pracujących dla armji zakła­
dach, nad któremi miał nadzór generał Pawłowski.
Puszczono w armji pogłoskę o istnieniu tajnej or­
ganizacji „rycerzy sztyletu”, która postawiła so-
67

be za zadanie wymordowanie wyższych oficerów.


"W prasie warszawskiej, kierowanej przeważnie
przez neofitów, a specjalnie w organie Klubu, »No­
wej Gazecie", subsydjowanej przez zdrajcę Dom-
browskiego Ksawerego, rozpoczęło się jawne
szczucie przeciwko osobie Skrzyneckiego. Naj­
energiczniej występował przeciwko naczelnemu
wodzowi późniejszy redaktor »Echa miast polskich",
Jan Czyński, co do którego istnieją poważne
poszlaki, że był on szpiegiem rosyjskim. Anty­
semita Skrzynecki, który nie chciał generałowi
Lewińskiemu powierzyć dowództwa na Litwie,
okrzyczany został przez neofitów za zdrajcę, któ­
rego trzeba powiesić. Na początku sierpnia 1831 r.
Czyński posunął bezczelność tak daleko, iż żą­
dał wprost od rządu, ażeby przedsięwzięto
energiczne środki przeciwko' Skrzyneckiemu, który,
staje się coraz niebezpieczniejszym. Klubiści, ma­
rzący o konwercie i terrorze, postanowili dokonać
przewrotu za poradą Maurycego Mochnackiego,który
zdaniem Szmitta „(His torja polskiego powstania"
t. III, 344) „nie był człowiekiem bezinteresownym”,
miano obalić Skrzyneckiego i Czartoryskiego z po­
mocą generała Krukowieckiego, zakamianialego
wroga naczelnego wodza. Mochnacki uważał, że
Krukowieckiego, gdy Bpełni przeznaczoną mu rolę,
łatwo będzie usunąć. W domu redaktorowej Chłę-
dowskiej, Czyński, Krępowieki i inni zawiązali
tajne sprzysiężenie, mające na celu drogą gwał­
townych, rewolucyjnych wystąpień i krwawego za­
machu na rząd (przedewszystkiem zaf na Czarto­
ryskiego) obalić go i utworzyć rząd rewolucyjny.
Klubiści, zapomniawszy o wojnie i o wrogu, który
znajdował się w pobliżu stolicy, zarzucili miasto
proklamacjami, wzywającemi ludność do rewolucji.
W smutny dzień 15 sierpnia 1831 r. tłum za­
pełnił Sale Redutowe. Zebraniu przewodniczył
Czyński, który mówił, że rząd i wodzowie, zamiast
przygotowywać wszystko do walki, myślą jedynie
o układach. Stąd podniecone masy, z okrzykiem
„zdrada”, pociągnęły pod Zamek i dokonab^krwa-
68

wegd same sądu. Mctłoch, powiesiwszy wszystkich


więźniów, nie rozchodził się, głośno ki życząc:
»Śmierć arystokratom’. Chciano zniszczyć dru­
karnię dziennika .Zjednoczenie*. Energiczna in­
terwencja Krukowieckiego zapobiegła częściowo
rozszerzeniu się ekscesów. Część tłumu jednak
pociągnęła za wolską rogatkę, gdzie dokonała dal­
szych egzekucyj. Najgłówniejszych jednak, zdraj­
ców nie dosięgnęła ręka sprawiedliwości. Dzięki
Aleksandrowi Krysińskiemu poginęły akta tajnej
policji w Belwederze, zawierające dokładne spisy
szpiegów, wśród których nie brak było zapewne
przedstawicieli najwybitniejszych rodzin franki-
stowskich i żydowskich. W Warszawie głośno
mówiono o tem, konsekwencyj jednak nie wyciąg­
nięto. Frank.stowscy przewódcy klubistów chcieli
te smutne wvpadki sierpniowe przeistoczyć
w prawdziwą rewolucję. Na szereg dni przed za­
burzeniami mówili oni o mającej wkrótce wybuch­
nąć rewolucji socjalnej. Zrewolucjonizowana lud­
ność miała zmusić sejm do zamianowania Rady
Najwyższej, któraby się składała z 9 lub 15 człon­
ków, łączących w sobie władzę prawodawczą i wy­
konawczą. Rada ta, zdaniem Czyńskiego, który
zamyślał o stworzeniu iządu z bliekich mu pocho­
dzeniem i zapatrywaniami osób — miału stać się
dla Polski tem, czem była w 1793 r. konwencja
dla Francji. Sejm po zamianowaniu Rady Najw
powinien był się rozwiązać. Fonad Radą miała
stanąć dobrana grupa ludzi. Jak wyobrażali so­
bie frankiści rewolucję społeczną, o tem pisał
później Czyński w swojej francuskiej broszurze
p. t. .La Nuit du 15 août 1931 à Varsovie',
w której, co najciekawsze, nic nie wspomina o roz­
wiązaniu kwestji włościańskiej. A była to prze­
cież sprawa, którą klubiści wszędzie podnosili
jako najważniejszą do załatwienia. Pilniejszą bo­
wiem sprawą dla Czyńskiego i towarzyszy było
rozprawienie się na wzór francuski z t. zw. ary­
stokratami. Miało to przyśpieszyć upadek społecz­
nego porządku feudalnej Europy. Zdaniem wielu
69

z nich, rewolucja socjalna w Królestwie objęłaby


też Rosję, przygotowując grunt dla nowych Steń-
ków Razinów i Pugaczewów.
Nawet po upadku stolicy nie zaprzestali klu-
niści swojej agitacji. Dzięki nim nie ustawały
niesnaski wśród stronnictw, które wpływały de­
moralizująco na armję. Niedarmo pisze Szmit,
(„Historja..." t. III, 605), że „członkowie klubu
i dziennikarze przygotowali nowy spisek”.
Co się tyczy prawowiernych żydów, to za­
chowywali się oni podczas powstania listopado­
wego w stosunku do Polaków naogół nieprzyjaźnie.
Lękali się oni bowiem, aby, po zaprowadzeniu
w Królestwie nowego porządku, nie utracić tysięcz­
nych korzyści, których, przy ogólnej, do najwyż­
szego stopnia doprowadzonej demoralizacji urzęd­
ników, za moskiewskiego rządu używali. Fak-
torstwem, pochlebstwem, płaszczeniem się i zło­
tem umieli żydzi pozyskać sobie najeźdźców. To
też po wzięciu Warszawy, jak pisze Otton Spazier
(„Hisiorja powstania narodu polskiego w 1830 i 1831 r.
t. I- 305) „car Mikołaj hojnie łaską swoją wszyst­
kich żydów obsypywał, szczególnie żydów w Kró­
lestwie, którzy mu się niemało na szkodę pow­
stańców przysłużyli”. Nie zachwycił się żydami
polskimi, których współbracia paryscy wiedzieli
wcześniej od rdzennych Polaków o wybuchu po­
wstania (Sapieha: „Wspomnienia" str. 110) i ich
zachowaniem się podczas wypadków 1831 r. słynny
rewolucjonista rosyjski Bakunin. Jego zdaniem:
„...żydzi polscy... w czasie ostatniego powstania
chcieli służyć jednocześnie obydwom stronom
walczącym, Polakom i Rosjanom, wobec czego
jedni i drudzy ich wieszali” (J. Kucharzewski: „Od
Białego Caratu do Czerwonego" t. II. 157). Uwiecz­
nił też zachowanie się żydów, podczas wypadków
1831 r., mistrz Juljusz Kossak w akwereli p.t.
„Zaaresztowanie szpiega".
9. RZĄDY PASSIE WICZA W KRÓLESTWIE
O UPADKU powstania listopadowego około

P 50.000 osób udało się na emigrację. Był to


kwiat społeczeństwa polskiego. Ludzie zaj­
mujący najwybitniejsze w kraju stanowiska,
jak np. utalentowani pisarze, pi awnicy, uczeni,
doświadczeni oficerowie, wreszcie cała rzesza żoł­
nierzy, uświadomionych oraz pełnych zapału do
czynu i pracy, cały ten zasób talentów rozmaitego
rodzaju, sił moralnych i fizycznych, był bezpowrot­
nie nirmal dla kraju stracony. Ci ludzie, przezna­
czeni z mocy swego uzdolnienia do odegrania
pierwszorzędnej roli w życiu narodowem, wyrzu­
ceni zostali siłą wypadków poza granice ziemi
ojczystej. Polska, zniszczona podczas wojny, opusz­
czona przez wojsko, sejm, rząd i wszystkich do­
tychczasowych swoich przewodników, zlana krwią,
pokryta smutkiem, oddana została na łaskę i nie­
łaskę wrogów. Mógł więc rząd rosyjski robić, co
chciał. Zaprowadzono natychmiast stan wojenny
w kraju. »Najwyższy sąd kryminalny* sądził uczest­
ników powstania. Wzięty do niewoli Piotr Wy­
socki (którego nie chciał bronić mecenas J. T Wo­
łowski), skazany został wraz z wieloma towarzy­
szami na ciężkie roboty w kopalniach syberyjskich.
Kroczyli ci męczennicy sprawy polskiej z ogolo-
nemi głowami, skrępowani powrozami i skuci
kajdanami przez wielkorosyjskie równiny na
Wschód, witani błotem, kamieniami i szyderskie-
mi wołaniami. Jednocześnie w Królestwie i na
Litwie rozpoczęli zaborcy pracę, mającą na celu
zniweczenie wszelkich śladów państwowości polskiej.
Ponieważ tę państwowość reprezentowała i odczu­
wała podówczas niemal wyłącznie szlachta, która
była rdzennie polska, przeto była ona w oczach
71

wroga najniebezpieczniejszą. Postanowiono więc


ją przedewszystkiem osłabić i pobawić wpły­
wu na resztę ludności. Podstawą do zamierzone­
go dzieła miało być wywłaszczenie polskiej szlach­
ty z ziemi, co przeprowadzono w olbrzymich roz-
m.aracb. W samem Królestwie moskale skonfi­
skowali przeszło 400.000 morgów ziemi. Na Litwie,
Ukrainie, Podolu i Wołyniu zabrano przeszło
3.322.675 morgów. Ludwik Lubliner w swojej pra­
cy p. t. „Les Confiscations des Biens des Polonais
sous le règne de Uempereur Nioclas” podaje, że
po powstaniu 1831 r., według rządowych, niedo­
kładnych zresztą spisów, skonfiskowano majątki:
2.889 obywatelom na Litwie i Rusi, wartości
226.337.333 zł. polsk. (nie licząc rozległych dóbr
zakonnych i duchowieństwa świeckiego) oraz 2.625
obywatelom w Królestwie Polskiem. Prócz nieru­
chomości skonfiskował, moskale zakonnikom i księ­
żom na Litwie i Rusi 145.461 rb. srebr. po­
bożnych legatów, a obywatelom z Litwy i Rusi —
1.066.914 rb. srebrem, 1.074.376 zł. polsk. i 13.591
dukatów. Pozatem po 1839 r. (do 1856 r.) zabrano
jeszcze szlachcie polskiej 551 majątków’.
Rozprawiwszy się ze szlachtą folwarczną, z któ­
rej środowiska wyszli bohaterscy przywódcy
narodu, usiłującego w krwawych i heroicznych
zmaganiach odbudować upadłą politycznie ojczyznę,
najeźdźca zabrał się do zaściankowej braci. Ro­
sjanie tępili drobna, szlachtę wszelkiemi sposobami,
jako najofiarniejszy stan, który w powstaniu naj­
liczniej zasilił szeregi wojskowe, pokotem kładąc
się na pobojowiskach i tysiącami zaludniając ko­
palnie i tajgi syberyjskie. Korzon oblicza, że
w okresie od 1832 do 1849 r. najmniej 54.000 męż­
czyzn (nie licząc kobiet i dzieci), pochodzących
z drobnej szlachty, wysiedlono z ziem litewskich
i ruskich na bezludne stepy kraju noworosyiskiego.
Pobór rekrucki, w nieodpowiednio wysokim
stopniu, przerzedzał także silnie stan szlachecki.
Zdaniem Korzona nadwyżka rekruta w wyżej wy­
mienionych latach wynosiła około 72.000 osób.
To leż szlaisnta zagonowa to Dniała stopniowo we
wschodnich województwach dawnej Polski. Już
za pasowania Mikołaja I liczba jej zmniejszyła
się o trzy czwarte. Rezultatem tego było zmniej­
szenie się o połowę n’ornal ludnośm,. z imieszkuj ą-
rei z’emie, leżące na wschód od Bugu i Niemna
i wyznającej łaciński obrządek (nie licząc 600.000
unitów, oderwanych od Kościoła). W samej dje-
'< zji podolskiej liczba katolików zmalała o dwie­
ście tysicy osób. «»
Miejsce przerzedzonego rdzennie polskiego
stanu kïèrow aiczero (wojna Ï emigracje pochło­
nęły witjkszpść ludzi ze średniem i wyższe m wy-
ks’talcèd^m) zajęli, po powstaniu listopadowem,
przedowsrystkiem wzrastający stale w liczbę
i znaczenie, neofici żydowscy. W pierwszej po­
łowi > zeszłego stulecia, od r. 1325 począwszy
chrzcili się wszyscy urzędnicy żydowscy monopolu
tyturJówugo, metryka Dowiem bÿla im potrzebna
do awansu; Sprzeniewierzali się także Staremu
Zakonowi ze względów praktycznych lekarze i den­
tyści, zmuszeni do ciągłego ocierania się o lud­
ność chrześcijańską. Szczęśliwym misjonarzem by­
ła także miłość. Najlepszym tego dowodem była
duża ilość ochrzczonych żydówek, zaślubiających
przeważcie dawniejszych neofitów. Miał"’ one wi­
docznie us.rzec wychrzczonycb mężczyzn od łą­
czenia się z aryjskiemi niewiastami.
Przychylne ustosunkowanie się możnych do
neofitów przyczyniało się poważnie do wzrostu
liczby pozornych chrześcijan. Od 1814 r. działało
w Warszawie »Towarzystwo biblijne’, które miałt
na celu szerzenie chrześcijaństwa wśród żydów.
Towarzystwu, zainicjowanemu przez Adama Czar­
toryskiego, sprzyjał za-ówno rząd warszawski
jak i ministerja w Petersburgu Trzymał żydów
do chrztu i ks. Józef Poniatowski z siostrzenicą
Aleksandrą Potocką; cały ich legjor trzymał mi­
nister Grabów* ki, syn króla Stanisława Augusta,
z siostrą Izabelą Sobolewska. Grabowski posunął
gorliwość chrześcijańską do tego stopnia, że na­
<3

dał jednemu ze swoich synów chrz; stnycb, Lich-


tenbaumowi z Rawy, własne nazw ako. Księżna
Joanna Łowicka nie odmawiała także neofitom
swej łaski. .Naiwięcej jednak chrześniaków posia­
dał Paskiewicz, który stawał albo sam w kościele,
albo posyłał w swojem następstwie którego z wyż-:
szych urzędników. Czasami zapisały księgi ko­
ścielne nazwisko Paskiewicz®, jako ojca chrzest­
nego, kilka razy tego samego dnia.
Neofici katoliccy, korzystając z prawa pol­
skiego, które pozwalało nowochrzczeńcom (aż do
r. 1850) zmieniać razem z chrztem nazwisko, przyj­
mowali prawie wszyscy nazwiska, kończące się
na ,ski”. Neofici ewangeliccy zadowalali się prze­
ważnie drobnemi zmianami w pisowni.
Po r. 1831 miejsce zrujnowanych fortun szla­
checkich w Królestwie zajęły wielkie majątki wy­
chrztów. Na mcnopoln tytuniowym dorabiali się
głównie neofici. Z tego źródła powstały miljono-
we majątki: Newachowiczów, Halpertów, Franken­
steinów,- Koniarów, Łaskich, Kronenbergów, wy­
wodzących się od Abrahama Hirszewicza, faktora
Stanisława Augusta, Epsteinów, Blochów, Wawel­
bergów, Rotwandów i wielu innych. Umieli oni
wydobyć setki miljonów z naszego ubóstwa- Z
pomocą tych pieniędzy zdobyli szybko stanowisko
towarzyskie, koligacje, godności, zaszczyty, orde­
ry, no i tytułowanych, lecz najczęściej mocno ogra­
niczonych zięciów.
Szeregi frankistów, którzy w dalszym ciągu
żenili się między sobą i odprawiali jakieś tajne
obrządki („Żydzi w Polsce Odrodzonej”, str. 280),
zostały znakomicie wzmocnione przez nowe zastę­
py wzbogaconych neofitów. Ludności polskiej
w Królestwie, która, wskutek wypadków 1831 r.,
zmniejszyła się o 326.000 osób (sama stolica stra­
ciła 35.000), sądzone było odczuć ciężką rękę
rozpanoszonych kryptożydów, wspieranych przez
współbraci rosyjskich. Liczni i wpływowi byli
bowiem w ówozesnej Rosji mechesi. Korzystając
z naiwnego dążenia wnuków carowej Katarzyny do
nisyffowania żydów przez narzucenie im wiary
schyzmatyckiej (po r. 1831 na obszarze W. Ks. Li­
tewskiego obowiązywało prawo, że żyd mógł być
ochrzczony tylko w cerkwi), dochodzili tamtejsi
iiowochrzczeńcy do najwyższych stanowisk w kraju.
Stworzyli oni nową warstwę ludności: pozornych
moskali pochodzenia żydowskiego, których liczbę
w sarnym tylko Petersburgu za Mikołaja I historyk
żydowski Schipper („Żydzi Królestwa Polskiegc
w d'-bie powstania listopadowego’, str. 84) podajo
na 8.000 osób. Gotowi na wszelkiego rodzaju ucie­
miężenia i podłości, neofici rosyjscy starali się
okazać największą gorliwość w uciskaniu Polaków.
Wiedzieli oni dobrze, iż im więcej okazywać będą
patriotycznego moskiewskiego apetytu, tem chętniej
rozdzielać będzie rząd carski pomiędzy nich ma­
jątki gnębionej szlachty polskiej.
Wzrost wpływów neofitów rosyjskich datuje
się od czasów wojen Moskwy z Napoleonem. Li
werantem armji carskiej był wówczas Peretz, ban­
kier petersburski, w którego biurze pracowali ja­
ko oficjaliści i agenci: Kankrin, żyd heski, Engel,
Fuhrman, Werner, Newachowicz, Halpert, Koniar
i inni. Wszyscy oni zmienili wiarę, ażeby w krót­
kim czasie zająć wysokie stanowiska. Kankrin za
rządów Mikołaja został ministrem skarbu. Zawia­
dując tak ważną gałęzią służby publicznej, był on
ulubieńcem cara i protektorem dswnych kolegów,
którzy zawsze trzymali się razem i żydom powie­
rzali najzyskowniejsze przedsiębiorstwa. Engel,
jako rzeczywisty radca stanu, znajdował się w szta­
bie Paskiewicza podczas kampanji 1831 r. i w miej­
scowościach, zajętych przez moskali, przywracał
carskie rządy. Po upadku Warszawy był on pre­
zesem rządu tymczasowego i przy boku Paskie-
wdcza reorganizatorem Królestwa Polskiego. Za
jego protekcją mianowano Fuh^mana, jego zięcia,
głównym dyrektorem komisji skarbu. Kankrin
(obdarzony później tytułem hrabiowskim), En­
gel i Fuhrman nie zapomnieli też o neofickich
kolegach z biura Peretza, oraz o ich krewnych
.5

i przyjaciołach. Halpert został mianc /any wyso­


kim urzędnikiem w Warszawie, Werner dyrekto­
rem loterji Królestwa, Koniar otrzymał dzierżawę
monopolu tytoniowego, a potem dzierżawę gór­
nictwa polskiego, a Epsztejn przebudowę X-go
pawilonu w Cytadeli.
Z wielką nienawiścią odnosili się najwpły-
wow3i neofici rosyjscy do szlachty polskiej; tak
np.: rozporządzeniem ministra skarbu Kankrina
(Angenberg 1. c. pag. 889) nakazano gubernatoro­
wi podolskiemu, Łubianowskiemu przesiedlenie 5.000
rodzin zaściankowej szlachty na Kauka Na ze­
słanie skazani byli nietylko biorący udział w po­
wstaniu, ale i ci, którzy nie cieszyli się zaufaniem
władz państwowych. Jakkolwiek rozkaz był dość
wyraźny i mógł być stosowany dowolnie, jednak
Rosjanin Łubianowski przez poczucie humanitarne
nie śpieszył się z jego wykonaniem; żądał on wy­
jaśnień od ministra, okazując ludzkość i pewne
względy dla nieszczęśliwych. Dopiero ponowny
rozkaz Kankrina zmusił Łubianowskiego do roz­
poczęcia akcji przesiedleńczej. Nie czuli też wiel­
kiej sympatji do szlachty zagonowej poszczególni
przywódcy neofitów’ polskich. Tak w pracy P. J.
Wołowskiego p. t. „O arystokracji, liberalizmie
i demokracji”, str. 28 czytamy: „Przed i za Ko­
ściuszki — i w 183C r. owa drobna szlachta liczbą
swoją wpływ przeważny mająca... nigdy nie nmiala
wznieść się aż do pojęć ostatecznych o tym lub
owym żywiole, którego użyciem możnaby wyrw’aé
kraj z toni. Między żywiołem arystokratycznym,
opierającym sw7e nadzieje wyłącznie na Europie
gabinetowej, dyplomatycznej, a dynamistami rewo­
lucyjnymi poruszał się ów tłum drobnych poję­
ciami". Wróżył jej zagładę w swojem przemówie­
niu 29 listopada 1832 r. Krępowicki. Leopold Kro­
nenberg zaś miał się wyrazić, według zapewnień
Lesznowskiego, redaktora „Gaz. Warsz.”, że „do­
póty u nas nie będzie dobrze, dopóki ostatniego
szlachcica polskiego nie wywiozą na Sybir”.
Dokuczał też bardzo Polakom Fuhrman, któ­
ry, p> usaięciu Eng'a z prezesury rządu tymcza­
sowego, kierował nadil skarbem Królestwa. Temu
zaciekłemu wrogowi Polaków zawdzięczała ludność
Królestwa szereg niefortunnych posunięć rządu
tymczasowego. Dzięki Fuhrmanowi upadł wnio­
sek Rosjanina Strogonowa, aby fundusz na edu­
kację publiczną na r. 1833 zwiększyć o zł. p. 374.668.
Naprózno Strogonow wyłuszczał, że dotychczaso­
wy fundusz na wychowanie publiczne okaże się
niewystarczający. Argumentacja neofity zwycię­
żyła. Fuhrmanowi zawdzięczała uboga młodzież
polska, że nie mogła korzystać z bezpłatnej nauki
w szkołach gimnazjalnych. Powołując się na wzglę­
dy budżetowa uważał on, że jedynie dzieci urzęd­
ników mogą być od wpisu uwalniane- W tym sa­
mym czasie jednak proponował on wprowadzenie
nagród pieniężnych dla najpilniejszych nauczycieli
języka rosyjskiego w gimnazjach i szkołach za­
wodowych. Przeforsował też Fuhrman, wb-ew opinji
wielu Rosjan, ustawę, która wprowadzała do skła­
du zwierzchności Akademji duchownej rzymsko­
katolickiej osobę świecką, zasiadającą z ramienia
rządu z głosem stanowczym i donoszącą do wia­
domości dyrektora głównego S. W. D. i O. P.
o wszystkiem, coby na uwagę zasługiwało. Jako
dyrektor przychodów i skarbu umiał Fuhrman
z krzywdą swego urzędu powiększać prywatną
fortunę. Postarał się on o nadanie sobie donacji
Brwilno w pow. gostyńskim, która dawała 30 tys. rb.
dochodu rocznie. Nie zapominał Fuhrman rów­
nież o neofitach polskich, z którymi łączyły go
często więzy przyjaźni. Za jego rządów komory
celne w Królestwie zostały wypuszczone w dzier­
żawę bankierowi Epsztejnowi, co nie okazało się
korzystne dla skarbu.
Po Englu obowiązki prezesa rządu tymczaso­
wego wziął na siebie Paskiewicz. Oparty na stu­
tysięcznej armji, rządząc krajem po dyktatorsku,
samem imieniem swojem siał on postrach i prze­
rażenie nietylko między Polakami, ale i wśród
Rosjan. W niemałej mierze przyczyniła się do
tego po'icja polityczna, składająca się w poważ­
nej części z neofitów i żydów. Dia utrzymania
w karbach żywiołu polskiego Królestwa upoważ­
nił Paskiewicz naczelników wojennych, a nawet
dowódców kompanij do aresztowania każdego.
Starał się on ściągnąć do miast większą iiość
szlachty dla lepszego dozoru nad jej zachowaniem
się politycznem. Wraz z gen. Rydygierem, do­
wódcą korpusu, przebywającego w t. zw. guber­
niach Zachodnich Rosji, uważał Paskiewicz, że
szlachta polska, mieszkająca na wsi, może być
szkodliwsza niż w miastach, gdzie zachowanie się
jej może być łatwiej śledzone.
Grubjanin, traktujący brutalnie rdzennie ro­
syjskich generałów i dygnitarzy, dziwnie łagodnie
ustosunkowywał się Paskiewicz do otaczających
go neofitów i Niemców. Dzięki niemu najbardziej
dochodowe majoraty w Kró.estwie, powstałe z dóbr
skonfiskowanych, otrzymam Greigh, Kotzebue, Don­
nersmark, Fuhrman, Kruzensztern i inni. Chciwy
na pieniądze, okradał Paskiewicz skarb publiczny,
biorąc przez podstawione osoby (przeważnie ży­
dowskiego pochodzenia) różne dostawy od komisji
prowiantowej. Nadużycia te wykrył gen. Wincen­
ty Krasiński, pełniący przez czas krótki po śmierci
Paskiewieża obowiązki namiestnika. Za pośred­
nictwem Fuhrmann znajdował się Paskiewicz w sta­
łym kontakcie z bankierami stolicy. W 1841 r.
zaciągnął on w domu bankierskim Frenkla większą,
pożyczkę, którą finansowała grupa neofickich ka­
pitalistów Warszawy. Dzięki zabiegom Fuhrmana
udzielił Paskiewicz swego poparcia zawiązującemu
się towarzystwu, w którego skład weszli najpo­
ważniejsi neoficey i żydowscy finansiści, celem
zbudowania drogi żelaznej z Warszawy do granic
Austrji. W stolicy utworzyła się cała klasa fakto­
rów, która, będąc pomocną namiestnikowi i dygni­
tarzom w okradaniu skarbu i braniu łapówek, na­
brała wpływu na polityczny kierunek kraju. Nie
można było bez niej załatwić żadnej sprawy. Ży­
dzi chrzczeni i niechrzczeni sprawili, że za czasów
Paskiewicza można było wszystko zdobyć za ła­
pówkę. Tak dzięki sprzedajności najbliższego oto­
czenia Paskiewicza, żyd Loewenberg otrzymał za
łapówkę 30 00C rb. wielomilionową dostawę w wa­
runkach dla skarbu Królestwa niewygodnych. Pu­
bliczną tajemnicą było, że osławiona żydówka Ma'
nasowa wpływała nieraz tajemnemi drogami na
najważniejsze sprawy kraju. Znaczne wpływy po­
siadał też w tym czasie rosyjski neofita Koniar,
ożeniony z Rosjanką. Salony jego stały “się
miejscem zebrań dla Rosjan, mieszkających w War­
szawie. Wiele mogła też zdziałać u Paskiewicza
rodzina Kronenbergów. Wprowadzona przez se­
natora Ożarowskiego, miała ona zawsze tam wstęp
wolny.
Rosyjscy dygnitarze używali chętnie neofitów
jo prowokowania to{odzieży polskie), Qcaiałefpö"
powstaniû~~ïïsiopado\vem. _ Szpiedzy działali prze-
"ważnie na emigracji. Niemało ucierpiała jednak od
nich ludność^ polska w kraju. Tak w 1833 r. Marceli
Szymański został przekupiony do skompromitowa­
nia Polaków z ziemi białostockiej, grodzieńskiej
i Wileńskiej. Gubernator Michał Murawjew pastwił
się bez miłosierdzia nad młodzieżą, zdradzoną przez
tego agenta, który przy konfrontacji każdemu do­
wodził, wiele mu dał pieniędzy i co mówił. W ko­
respondencji Paskiewicza z Mikołajem najczęściej
i z największem uznaniem wymieniany jest Gold­
man, którego Engel zatrudnił po wypadkach 1831 r.
w biurze cenzury. Goldman radził władzom ro­
syjskim demoralizowanie- młodzieży polskiej, aby
odebrać jej tym sposobem hart woli, męstwo i dziel­
ność. Znacznemi figurami szpiegowskiemi w owych
czasach byli pozatem: Werner, Dewingohn, badający
listy^ -przychodzące dó Królestwa z zagr anicy -
Grass, który został- wyniesiony- zä najnikczem­
niejsze usługi do godności naczelnika pow. war­
szawskiego, Makowski i inni.
10. EMIGRACJA POLSKA PO 1831 ROKU

OBEC tłumienia po r. 1831 życia narodo­

W wego w kraju, zdawałoby się, że emigra­


cja nasza na Zachodzie Europy stanie się
właściwym ośrodkiem polskości. Znaleźli
się tam bowiem liczni członkowie rządu narodo­
wego, wyżsi oficerowie i szereg innych, wybitnych
ludzi: uczonych, literatów i poetów. Obok praw
dziwych powstańców i gorących patrjotów, było
tam jednak sporo włóczęgów i awanturników, prze­
ważnie żydowskiego pochodzenia, należących do
różnych organizacyj międzynarodowych. Nic więc
dziwnego, że w krótkim czasie wybuchła wśród
emigrantów niezgoda. Kwiat młodzieży polskiej,
przebywającej na obczyźnie, padał stale ofiarą
różnych robót podziemnych. Nikt nie zdołałby
dziś pewnie obliczyć ogromu strat, poniesionych
z tego powodu. Tysiące młodych talentów, które
w innych warunkach byłyby się rozwinęły i wzięły
udział w pracy nad pomnożeniem dobra powszech­
nego kraju, marniały w więzieniach i na Syberji.
Już w kilkanaście miesięcy po upadku powsta­
nia listopadowego rzucono setki ofiarnej młodzieży
polskiej na pastwę wrogów. W r. 1833 nastąpiła
nieszczęsna wyprawa Zaliwskiego, będąca dziełem
węglarstwa. Najwyższy Namiot Karbonarów mnie­
mał, że powstanie rewolucyjne w Polsce (do wy­
buchu miał się właśnie przyczynić Zaliwski) po­
ruszy wszystkie ludy europejskie. Rachowano na
zamieszki we Włoszech, na rewolucyjne porusze­
nie się narodu niemieckiego i zrewoltowanie pa­
ryskiej i ljońskiej ludności. Wszedł Zaliwski do
wenty francuskiej Karbonarów i otrzymał patent,
mianujący go dowódcą siły zbrojnej Europy pół­
nocnej.
Wychodźcy poiscy, którymi kierowała głę­
boka wiara, że równocześnie rozpocznie się w ca-
łe4 Europie rewolucja, wstępowali masowo do orga-
nizacyj węglarskich. Liczba ich we Francji wzro­
sła tak znacznie, że na początku 1833 r. założyli
własny Nam.ot Naiodowy, który znosił się bezpo­
średnio z Najwyższym Namiotem świata, przeby­
wającym w Paryżu. Walnie przyczynił się do tego
Tadeusz Krępowiecki. Z ramienia Najwyższego Na­
miotu, gdzie niepoślednią rolę odgrywał Wolff,
powiernik i prawa ręka Mazziniego, zajął się Krę­
powiecki przygotowaniem dywersji Zaliwskiego, bę­
dącej czemś niesDodziewanem dla całego kraju
Dzięki niemu znaleźli się wśród emisarjuszów po­
wstańczych neofici, jak to: Leopold Niemirowski,
Szymański i inni. Na jedno z czołowych stano­
wisk został wyznaczony żyd, Edward Duński. Nic
więc dziwnego, że jeden z ówczesnych pisarzy
(Gisquet) podsuwa wyraźnie myśl, co potwierdza
zresztą Janik w swojej pracy p. t. „Dzieje Pola­
ków na Syberji” (str. 178), że wyjście z Francji
emigrantów polskich w 1833 r., idących na jawną
zgubę, nie odbyło się bez tajnego w tem udziału
państw rozbiorczych. Przypuszczenie Gisqueta po­
twierdza obecność w najbliższem otoczeniu Zaliw­
skiego szpiega rosyjskiego, Szymańskiego, który
przyczynił się, jak pisze Limanowski („Historja
Demokracji Polskiej”, t. II, str. 45) „do pomnoże­
nia liczby ofiar wyprawy”. Pozatem dziwnie zbiega
się z tą katastrofą słynna mows Krępowieckiego,
wygłoszona 29 listopada 1832 r., kiedy wróżył
on zagładę szlachcie polskiej, z której przedsta­
wicieli składali się członkowie dywersji 1833 r.
Nieudanie się vyprawy polskiej wzbudziło
w rewolucjonistach niezadowolenie z Namiotu Po­
wszechnego w Paryżu. Oskarżano naczeiną wła­
dzę węglarską, że wbrew głoszonej zasadzie rów­
ności ludów, dąży ona do scentralizowania Europy
i chce przemienić wszystkie kraje w departamen­
ty, rządzone'' z jednej stolicy, którąby pozostawał
Paryż. Za poradą Wolffa została zawożona przez
81

Mazziniego w 1834 r. „Młoda Europa’, organizacja


międzynarodowa, w której skłaa wchodziła m. in.
„Młoda Polska”. Kierownicy „Młodej Polski" znaj­
dowali się pod specjalną opieką Czyńskiego i Lu-
blinera. Wraz z Szymonem Konarskim wydawali
oni w Paryżu czasopismo p. t. „Północ”, w którem
głosili jawnie, że rewolucja społeczna i równo­
uprawnienie żydów w Polsce jest tego stowarzy­
szenia celem. Z polecenia Czyńskiego i Lublinera
udał się Konarski do Krakowa, gdzie założył „Sto­
warzyszenie Ludu Polskiego”. Jednym z najgor­
liwszych pomocników Konarskiego w kraju był
neofita Adolf Leo.
Rozwijającego energiczną akcję na rzecz „Stów
Ludu Pol.” Konarskiego ujęli Moskale w Whnie.
Właściciel winiarni żyd, Rosental, pozuawrszy z ogło­
szonego przez policję rosyjską rysopisu i portretu pol­
skiego działacza, który przybył do jego wi c iarn1, ce­
lem zobaczenia się z zegarmistrzem Duchnowskim,
dał znać Moskalom, umożliwiwszy w ten sposóu po­
licji pojmanie energicznego emisarjusza. Ujęcie
Konarskiego i wykrycie „Stew Ludu Pol.” przy­
czyniło się do masowych aresztowań w Królestwie
i na Rusi, które rozpoczęły się w 1886 r. Straty
były ogromne. Wielu dzielnych ludzi pozbawiono
wolności i zrujnowano materjalnie. Licznych pa-
trjotów polskich zesłano na Sybir. Byli to prze­
ważnie ludzie o wysokiem wykształceniu, dużej
kulturze i wartości moralnej, elita ówczesnego
społeczeństwa polskiego, zwłaszcza na Litwie i Ru­
si, skąd pochodziła największa ilość ofiar. Zamknię­
to akademję medyczną w Wilnie. Wojsko austriac­
kie zajmowało przez sześć lat Kraków, ogranicza­
jąc wolność mieszkańców.
Tak wielkie ofiary, ponoszone przez społeczeń­
stwo polskie na rzecz różnych organizacyj między­
narodowych, prowadzonych przez ży dów chrzczo­
nych i niechrzczonych, nie doprowadziły jednak do
zgody między emigrantami. Do tego nie mógł
dopuścić element neoficki- wciskający się wszędzie.
Widzimy mechesów we wszystkich stowarzysze-
6
mac* polSKiun. Wśród członków Towarzystwa De­
mokratycznego odgrywają decydującą rolę tacy lu­
dzie, jak: Czyński, Jakubowski, Majzner, Krępo-
wicki, Kwiatkowski, Kazimirski, Łaski, Beniowski,
Behrens, podający się za Pawłowskiego, Michałow­
ski, Maciejowski, Lubliner, Paprocki, Rotw and i inni.
Zwalczali oni zaciekła stronnictwo konsefwatywn?
w którego szeregach stykamy się znowu z przed
stawicielami wpływowej rodziny Wołowskicn, t. j.
z byłym posłem Franciszkiem i ekonomistą Lud­
wikiem, o którym mawiał Adam Mickiewicz, źe
,ma on manję mówienia rzeczy, które zna się le­
piej od niego". Byli oni współzałożycielami To­
warzystwa Literackiego, widomegc organu obozu
C rai torvskiego, gdzie rozwijali ożywioną dzia­
łalność.
Dla warchołów neofickich, atakujących za­
ciekle t. zw. arystokratów wt „Postępie" (organie
sekcji centralnej Tow. Dem.), redagowanym przez
Czyńskiego i w „Tygodniku Bezansońskim* (wy
aawca Majzner), wychodzącym w Besançon, było
Towarzy stwo Demokratyczne zbyt umiarkowane.
Różnica poglądów zarysowała się w zapatrywaniu
na kwestję urządzeń społecznych i na kwestję
własności; doprowadziła ona w 1835 r. do rozła­
mu. Emigranci polscy w Portsmouth wystąpili
zeń. Kierowani przez Krępowickiego, który de
mjgogją i uporem wysunął się na plan pierwszy,
założyli ci prostaczkowie (byli to więźniowie twierdz
Grudziądza i Fisch au, przeważnie prości żołnierze)
organizację o programie skrajnie radykalnym. Pro­
gram ten opracowany i narzucony gromadzie przez
KręDOwickiego zwracał się przeciwko szlachcie
i Papieżowi. C zytamy tam, źe „morze krwi na
całym świecie rozgranicza szlachtę od ludu, więc
wierzyć jej nie można... Lud polski zawsze wal­
czył — szlachta polska bez wypoczynku zdradzała;
lud polski bił się, szlachta składała broń... Precz
już z serca litość, precz niewieście wahania. Wo­
jowali mieczem, niechajże od miecza co do nog
wyginą. Niech kamień brukowy będzie ich chle­
83

bem powszechnym... Gdyby generale vie i panowie


nie zdradzali, Polska byłaby wolna... Papież kłamstw
i fałszu jest apostołem, ubogich i uciśnionych
prześladowcą, ludów ciemiężcą, książąt i bogaczy
podłym sługą, gorliwym popieraczem wszystkich
gwałtów”... (Szpotański: „Początki polskiego so­
cjalizmu”, str. 20, 27, 32, 37, 38). Za to braci in­
nego wyznania należało zapewnić (zdaniem Krę-
pnwickiego), że oni, także synowie Polski, będą
zaliczeni bez żad fych ograniczeń w poczet oby­
wateli polskich.
Wieszali się neofici u boku Adama Mickie­
wicza. W otoczeniu jego widzimy: Saskiego, Or­
łowskiego, Czyńskiego, Jańskiego (który wszedł
do stowarzyszenia saint-simonistów i odgrywał
w niem czynną rolę), Rama (zagadkową osobistość),
nazywanego przez Towiańskiego „apostołem chrze­
ścijańskim dla Izraela”, Armanda Lévy, pupila nad-
rabina Zad oka Kaima i innycn. Niewiele jednak
wskórali oni u wieszcza, który w swoich „Księ­
gach Pielgrzymstwa” wyraził się był nader ujem­
nie o żydach, a Juljanowi Klaczce (którego pe­
rorowanie o przyszłym ustroju Polski znudzi­
ło go) dał do zrozumienia, ażeby więcej myślał
o żydach, niż o Polakach. Nie mógł tego przeba­
czyć Mickiewiczowi Czyński, o którym pisze Hirsz-
horu („Historja żydów w Polsce”, str. 141), że „nie
poprzestając na propagandzie literackiej w dru­
kach specjalnych i w prasie francuskiej, starał się
on ulżyć doli emigrantów żydowskich, przybywa­
jących do Paryża", i rozpoczął podjazdową wojnę
przeciwko twórcy „Pana Tadeusza”.
Nie dawali też spokoju wychodźcom polskim
szpiedzy rosyjscy, przeważnie żydowskiego pocho­
dzenia. Biedacy, z których niejeden ciągnął w Pa­
ryżu wózek z jarzynami lub zapalał latarnie miej­
skie, tyli stale pod obserwacją. Tak Behrens,
wkręciwszy się do Tow. Dem., zgłosił gotowość
udania się do kraju z misją propagandową. Usługi
jego chętnie przyjęto, daiąc mu szereg adresów
wybitniejszych działaczy polskich. Przyczyniło się
to po aiej do masowych aresztowań, zwłąszcza
w Dreźnie. Emigrantów polskich, przebywających
w Belgji, śledził frankista Szos,aKowsk’. Zdema­
skowany, przebywał on w późniejszych latach
w Szwajcarji pod przybranem îazwiskiem, w dal­
szym ciągu jako agent. Nie Dyli wolni od szpie­
gów nawet zesłańcy na Syberji. W słynnej tra-
gedji omskiej (1837 r.)„ zakończonej zamęczeniem
na śmierć jedenastu patrjotów, którą pamiętnikarz
Konstanty Wolicki nazywa .buntem, ukartowanym
przez Moskali1’, rolę prowokatora odegrał m. in.
neofita Krantz. Frankista Kasperski zdradził znów
przed władzami rosyjskiemi plan ucieczki do Chin,
który został opracowany w 1836 r. przez Wysoc­
kiego, przebywającego w katordze w Aleksa ldrt tr­
aku wraz z towarzyszami. Wysocki otrzymał wten­
czas tysiąc kijów i został wysłany do najcięższej
roboty w Akatui, gdzie przykuto go do taczki.
Wichrząc na emigracji, korzystali również
neofici z każdej sposobności, by spiskować w kraju.
Za poradą Krepo wici iego. który w jednej ze swoich
mów podnosił czyny „nowychjBpartakusów” uczest­
ników powstań chłopStwKkresc rego w wieku XVII,
wydali uchodźcy w Anglji szereg odezw i pism
„do ludu polskiego na rodzinnej ziemi*. Rozcho­
dząc się po Europie docierały one do Polski, gdzie
podniecały w ludzie nienawiść przeciwko ziemian
stwu i karmiły go hasłami, że „Lud Polski zawsze
był odłączony od szlachty... morze krwi rozgrani­
cza szlachtę od ludu.... krew spadnie na głowy
szlachty...* (Kucharzewski: „Od Białego Caratu do
Czerwonego’, t. II, str. 22Ę.
Od r.1841 intensywność akcii spiskowej w kraju
stale wzrastała. Emisarjusze z emigracji rozsze­
rzyli sieć konspiracyjną na całą Polskę, agitując
wsiód szlachty, którą zyskiwano sobie hasłami
walki orężnej z najeźdźcą. Przygotowywane w ten
sposób powstanie miało być skierowane przede-
wszystkiem przeciwko caratowi moskiewskiemu.
Dowodem tego jest manifest Rządu Tymczasowego
w Królestwie Kongresowem, z datą 22 lutego
85

1846 r., który ogłaszał, że „w; Jka roa idczęta w Po-


zn»ûskiem, nie była skierowana przeciwko naro­
dowi niemieckiemu, lecz przeciwko mocfiewskie-
mr. barbarzyńcy" zLimanowsK,: »Historja Dermkia-
cji Polskiej w epoce porozbiorowej”, t. II, str. 168).
Niedarwo bowiem na obchodzie listopadowym,
urządzonym w 1848 r. w Paryżu przez Centraliza-r
cję Tow. Dem. Fol., mówcy zaznaczali wy raźnie,
że „Polsce orzeznaczona jest misia zrewolucjonizo­
wani Rosji’ (Kucharzewski: «Ód Białego Caratu
do Czerwonego’, L EL str. 394}, a Czyński w swej
«Malowniczej Rosji* w „przeciwieństwie do szla­
checkiej Polski kreślił jakąś idealną Rosję” (Li­
manowski: „Waaisław Worcell* str. 102).
Szczególnie smutnie zapisały się w dziejach
Polski przygotpwt nia do zbrojnego pystąpieuia,
czynione przez młodzież szlachecką w 1846 roku
w Galicji. W tym czasie bowièm, gdy rabin Maj-
zel3 i Mauryoy Krzepicki wygłaszali w synagodze
mow, w których zachwycali się narodem polskim,
współWj znawcy ich podburzali ciemny lud, sze­
rząc wiadomości, źe „szlachta zorganizowała spi­
sek, mający dać hasło rzezi chłopow* (Limanow­
ski: „Historja ruchu rewolucyjnego w Polsce
w 1846 r.’, str. 161). Dużo materjśłi o ustosun­
kowaniu się żydostwa do ówczesnego społeczeń­
stwa pobkiego podaje też memorjał Franciszka
Trzeciaka, wręczi ny hr. Stadjonowi, gdzie czy­
tamy, że „hajdamacy z tarnowskiego i jasiel­
skiego cyrkułu, powtarzając wśród rzezi baśń, iż
cesarz zniósł dziesięcioro Boskich przykazań, po­
woływali się na różnych żydowskich agentów, sto­
jących blisko urzędr ków* (Łoziński: «Szkice z hi-
storji Galicji w XIS. wieku”, str. 378).
Żydowscy prowokatorzy. wielce pomocni urzęd­
nikom austrjackim w przÿgofôwaniu'fzezï'szfàéhty
polskiej, wiedzieli 5j5rze, o czynili. Mieli oni
świadomość tego, że Galicja przep« ona byTa ma-
terjałem wybuchowym, którego eksplozja rabacyj-
na od Tarnowa zataczała coraz szersze kręgi. Krwa­
we wypadki ogarnąć mogły wschodnie okolice
kraju, rurc bowiem był przygotowany. Niedawno
na paj ę lat przed nieszczęsne mi wypadkami 1846 r.
zaczęły obiegać między chłopami pogłoski, sze­
rzone przez karczmarz«- żydowskich, o darowaniu
pańszczyzny; od roku zaś ludność wiejska była
nawet przekonana, że najwyższy dekret w tej spra­
wie już został wydany i dlatego tylko nie nastą­
piło obwieszczenie, że dziedzice złośliwie ukrywają
go. Pożar, ogarnąwszy Galicję, mógł się stąd prze­
nieść w dalsze strony. W innych prowincjach
Austrji, jak to w dwa lata później wykazały roz­
prawy parlamentu konstytucyjnego w Wiedniu,
stosu uki pańszczyźniane również nie Dyły tak po­
myślne, ażeby poddani nie wykazali chęci naśla­
dowania chłopów galicyjskich.
Krwawa rzeź ’•846 r. nie powstrzymała ha­
niebne« działalności warchołów emigracyjnych.
W „Demokracie Polskim”, wychodzącym od 1852 r.,
zajmowano się przedewszystkien „znaczeniem re­
wolucji socjalnej w Europie i w Polsce”. Zagad­
nieniu temu pismo to poświęcało najwięcej miej­
sca. Nic więc dziwnego, że w chwili, gdy „Demo­
krata” zachwiał się z braku środków, znalazł się
„młody Izraalita z czcionkami polskiemi, który
przybył w ‘ym czasie z Wrocławia i ugodził się
z Centralizacją o drukowanie jej pisma” (Lima­
nowski: „Historja Demokracji Polskiej”, t. III,
str. 8 — 9).
Głoszone w „Demokracie" hasła starano się
wprowadzić w życie. W. lipcu 1853 r., po wkro­
czeniu wojsk rosyjskich do ks«ęstw naddunajskich,
Centralizacja londyńska wydała odezwę, wzywając
Rosjan i Polaków do wspólnej walki z caratem.
Skarano się też ze strony organizacji spiskowej,
która istniała na Rusi, wywołać ruch rewolucyjny
wśród ludu. Około Wielkanocy 1855 r. rozeszły
się między chłopami wieści, że car był zmuszony
wydać manifest wolności. Działał tam głównie
Rosentai, były shident uniwersytetu kijowskiego,
który usiłował doprowadzić do rozruchów spo­
łecznych. Szlachta polska nie angażowała się jed­
87

nak, wiedząc dubrze, te w razie wy leszenia pol­


skich chorągwi, wkroczą Austrjacy i zgniotą po­
wstańców.
11. PRZED POWSTANIEM STYCZNIOWEM

NWAZJA kapitałów żydowskich do Królestwa

I w 40-tych latach XIX w. wywołała wzrost an­


tysemityzmu. Zapowiedzi ostrzejszego starcia
pojawiły się już w 1857 r. pod postacią arty­
kułów o kwestji żydowskiej, pomieszczonych w „Ga­
zecie Warszawskiej*. Znajdujemy w nich wiadomo­
ści statystyczne o w »oście ilościowym żydów
w kraju, ubolewanie nad ubogą ludnością, która
wpada w szpony lichwiarzy oraz uwagi na temat,
czeri się różni prawdziwy przemysłowiec od spe­
kulanta Artykuły te jedoak nie wychodziły jesz­
cze poza obręb spokojnej dyskusji. W Jecie 1858 r.
paryski „ Przegląd rzeczy polskich’ pomieścił arty­
kuł, ubolewający nad wzmożeniem elementu se­
mickiego na terenie kraju. Wywołał on pełną
zjadliwej namiętności odpowiedź Lublinera. „Prze­
gląd rzeczy polskich” odpowiedział w bardzo spo­
kojnym tonie Lublinem wi Z kolei • wmieszała się
znowu „Gaz. Warsz.', dzięki korespondencji ze
Lwowa pióra Henryka Szmitta. To wywołało po­
wtórną, niesmaczną w swej zaciekłości replikę
Lublinera, na którą Szmitt zareagował w poważ­
ny, umiarkowany sposób.
Podczas tej polemiki odbył się w Warszawie,
w grudniu 1858 r., koncert sióstr Neruda. Nie po­
parła go finansjera żydowska. Na to zareagował
w dość uszczypliwy sposób Kenig w „Gaz. Warsz.’,
nazywając żydów „tajemniczym związkiem, trzy­
mającym się ściśle i popychającym każdego ze
swoich*. Wywołało to niesłychane oburzenie ży­
wiołów semickich w. stolicy. Rozpoczęła się pla­
nowa kampanja przeciwko „Gaz.1 Warsz.* i jej
współpracownikom. Żydom warszawskim przyszła
z pomocą prasa zagraniczna, uzależniona od kapi-
89

taiu międzynarodowego. W jednej z gazet rosyj­


skich, wychodzących w Petersburgu, nazwano re­
daktora »Gaz. Warsz.” Lesznowskiego wprost nie­
godziwcem, który ś nie obrażać żydów. Vr czaso­
piśmie „Nord”, wychodzącem w Brukseli, oskar­
żano „Gaz. Warsz.”, że służy ideom wstecznym.
W „Breelauei Zeitunq” napadnięto w sposób bru­
talny na Lesznowskiego, a w piśmie „L’Observateur
Belge” ukazał się osobny artykuł p. t. „Prześlado­
wanie żydów w Polsce przez stronnictwo Je­
zuitów”; w artykule tym zarzucono duchowieństwu
i szlachcie, wzbogaconej kosztem żydów, że podali
rękę Lesznowskiemu w celu obrzucenia narodu
wybranego obelgami. W tej osobliwej walce,
którą żydzi wypowiedzieli „Gaz Warsz.” wzięła
także udział prasa zakordonowa i emigracyjna
polska. W szeregu artykułów i broszur zabrał
też głos Lubliner, oskarżając Leszno wskiego o orak
patrjotyzmu. Odezwał się również w tej sprawie
Czyński, karcąc surowo redakcję „Gaz. Warsz.”.
Przeciwko napaściom Lesznowski zamierzał
bronić się w’ „Czasie” krakowskim. Redakcja „Cza­
su” odmówiła mu jednak, motywując to tem, że
„wyzwałaby do walki całe dziennikarstwo wiedeń­
skie, będące wyłącznie w ręku żydów”. Wtedy
Lesznowski posłał obszerny artykuł, omawiający
przebieg zatargu „Gaz. Warsz.” z żydami, do „Sło­
wa", poważnego pisma polskiego w Petersburgu,
w którem współpracowali: Karol Szajnocha, Anto­
ni Małecki, poeta Żeligowski i inni; założycielem
tego pisma był Józefat Ohryzko. Pojawienie się
artykułu Lesznowskiego w „Słowie” wywołało obu­
rzenie w sferach żydowskich. Jako taranu prze­
ciwko pismu polskiemu w Petersburgu postano­
wiono użyć księcia Gorczakowa, namiestnika Kró­
lestwa, bawiącego w tym czasie w stolicy Rosji.
Za namową neofitów': Juljusza Enocha, naczelnego
prokuratora ogólnego zebrania departamentu rzą­
dzącego senatu w W arszawie, oraz Leopolda Kronen-
berga, Gorczakow interweniował osobiście u ce­
sarza w sprawie artykułu Lesznowskiego. Zaraz
ńa deugi dftleń cesa wydał rozkaz zamknięcia
„Siowa“ i osadzeni a jego redaktora w7 twierdzy Pe-
tropawłowskiej na jeden miesiąc. Ograniczono też
wolność prasy warszawskiej w wypowiadaniu się
w sprawie żydowskiej. Postarał się o to Kronen­
berg z pomocą Enoch's,cieszącego się zaufaniem
Gorczakowa. Za pośrednictwem èwego sekretarza,
neofity Funkensteina, który był jednocześnie człon­
kiem komitetu cenzury, i naczelnika cenzury So-
bieszczańskiego, związanego ściśle z Fpsteinami,
tie dopuszczał Kronenberg do drukowania przez
„Gaz. Warsz.“ niemiłych dla żydów artykułów
Otwarcie przyznaje się do tego wpływowy bankier
w swoim liście z dn. 23.XI.1859 r., w7 którym czy
tamy, że „pewne pismo chciało nam (czytaj ży­
dom — przjpisek) łatkę przypiąć... cenzura jed­
nak położyła sw7oje veto“...
Zastraszyć opinji polskiej nie udało s.ę jed­
nak wpływowemu żydostwu. Około „Gaz. Warsz.“
skupiały się powoli żywioły, rozumiejące donios­
łość spraw’y żydowskiej. Bardzo wyraźne stanowi­
sko zajął względem żydów „Przegląd rzeczy pol­
skich“, radykalny dwutygodnik, wschodzący w la­
tach 1857 —1863 w Paryżu; w7ydawcą jego był
Seweryn Ełżanowski, uważ any przez J. Kuch arzew
skiego („Czasopiśmiennictwo Polskie” wieku XTX,
str. 70) za jednego z poważniejszych publicystów
na emigracji. We wrześniu 1858 r. czytamy w7 „Prze­
glądzie rzeczy polskich”, „że wzbogaceni żydzi
warszawscy, nieprzyjaźni narodowości polskiej, a jej
wrogom przychylni, jak ‘pijawki wysysają z kra­
jowców mienie. Twierdzenie to faktami tylko,
dowodzącymi patrjotyzmu wzbogaconych, odeprzeć
można, a fakta stanowcze, to praca narodowa, wię­
zienie, Sybir, wygnanie, ruina majątków za spra­
wę polską, a nie sława muzyczna lub nędzne
srebrniki przez bogacza dane”.
W tym samym czasie powstały w kraju pod
patronatem Kościoła bractw’a wstrzemięźliwości od
gorących napojów7. Bractwa te rozszerzyły się szyb­
ko w7 całem Królestwie i na Litwie. W I860 r.
91

liczba członków bractw wstrzemięźliwości dosię­


gała cyfry 500 tys. osób, przewoźnie włościan.
W samej gubernji Wileńskiej liczba wypitych wia­
der wódki z 900.000 zmalała do 550.000. Żydowscy
właściciele szynków, dotknięci w najdrażliwsze miej­
sce, bo uderzeni po Kieszeni, zaczęli szerzyć wiadomo­
ści, że księża, zakładając bractwa, prowadzą dzia­
łalność polityczną i szkodzą interesom państwo­
wym. Znaleźli się i tacy, którzy pisali do wyż­
szych władz rosyjskich denuncjacje, że bractwa
mają cele polityczne i mogą stać się w niedalekiej
przyszłości potężną i arcyniebezpieczną bronią
w rękach duchowieństwa katolickiego. Wskutek
tego Rosjanie zaczęli zabraniać zakładania bractw.
Duchowieństwo jednak nie kapitulowało i dalej
propagowało abstynencję. Powiadomiona o tern
■przez żydów policja rosyjska karała dotkliwie ini­
cjatorów. Wywołało to wrzenie wśród ludu pol­
skiego, którego nastroje stawały się coraz bar­
dziej wrogie względem żydostwa. Wyraźnie o tern
pisze Agaton Giller („Historja powstania narodu
polskiego”, t. II, str. 199), że „waśń, jaka w Kró­
lestwie między Polakami i żydami przed 1861 r.
wybuchła, doszła do stopnia, od którego do bija­
tyk i kamienowań niewielkie przejście”.
Trzeba więc było ratować sytuację. W ko­
łach wpływowego żydostwa warszawskiego zdecy­
dowano się na wydawanie codziennego pisma po­
litycznego. Kronenberg, którego Mikołaj Berg („Za­
piski o powstaniu' poiskiem 1863 i 1864 r.”, t. I,
str. 80) nazywa „ówczesnym wodzem i kierowni­
kiem całego ruchu żydowskiego w kraju”, postarał
się o pozwolenie władz petersburskich na wydaw­
nictwo odpowiedniego organu. Nabyto za 250 tys.
złp-_ „Gazetę Codzienną", która zaczęła wkrótce
wychodzić jako „Gazeta Polska?. W skład współ­
pracowników nowowycnodzącego pisma, którem
kierował faktycznie Kronenberg, weszło wielu
wpływowych neofitów, jako to: Lud wik Woł ewski,
Szy manowski,^ Chęciński, Leon ""Kapliński i inni.
Głownem zadaniem „Gaz. Pol.” było rozpowszech­
i

nienie w kraju nowego poglądu na kwestję ży­


dowską. Za jej pośrednictwem kierownicze sfery
żydostwa polskiego starały się wytwarzać u ogółu
polskiego przekonanie, że najlepszem, najkorzyst-
mejszem dla kraju będzie zasymilowanie żydów.
W Warszawie było wówczas mnOetwo żydów
chrzczonych i niechrzczonych, którzy ten program
propagowali i którego bronili. Na ich czele stali:
Leopold Krontnberg, Matjas i Szymon Rozenowie,
rodzina Epsteinów, Nntansonowie, Leowie, spo­
krewnieni z nimi Estreicherowie, Frenkel, Lascy,
Wertb' im, kotwand, Flatau i mnóstwo innych, mniej
głośnych i mniej znanych, ale trzymających się
solidarnie i popierających wszelkiemi środkami
i sposobami program asymilacji. Z nimi łączyło
się wiele tysięcy pozornych chrześcijan, przed stu
laty nawróconych, wpływowych i majętnych, któ­
rych liczba zwiększyła się znowu między 1840 —
1856 r. o kilkaset osób dzięki pracy angielskich
misjonarzy, działających w Warszawie. Gorliwymi
orędownikami idei asymilacyjnej byli też rasowi
mieszańcy. Podobnych osobników, noszących czę­
sto polskie nazwiska, było dość dużo w Króle­
stwie. ówczesna średnia klasa stolicy różniła się
bowiem bardzo pod względem rasowym od śred­
niej klasy dawnych czasów.
Nie omieszkano też zaopiekować się młodzie­
żą polską. Następuje masowe zawiązywanie się
rozmaitych kółek organizacyjnych wśród akademi­
ków polskich na terenie Petersburga, Kijowa i War­
szawy. Początek powstawania tych kółek zbiegł
się dziwnie z datą przyjazdu dc Polski (I860 r.)
jednego zsekretarzy Jakóba Cremieux, krzątającego
się wówczas koło zorganizowania .Alliance Israelite
Universelle*. Tym wysłannikiem hyl znany z po­
bytu Mickiewicza nad Bosforem, neofita Armand
Levy, redaktor , Constitutionner (głównego organi
liberalnego ' żydostwa paryskiego), propagującego
myśl przewrotu społecznego w Rosji.
Działalność tych komórek, złożonych prze­
ważnie z ludzi dobranych zupełnie przypadkowo,
93

w pierwszej swej razie była bardzo siaba. Trze­


ba więc było ’"ab najprędzej dążyć jej wzmoc­
nienia- Tej coli podjęło się paru młodych i wpły­
wowych działaczy neofickich, cieszących się po­
pularnością wśród studentów i uczniów szkół
średnich. Na plan pierwszy wysunął się wśród
nich Karol Majewski, sekretarz Leopolda Kronen-
berga. Był on osobistością niezwykle wpływową
w kołach konspiracyjnych bożyszczem ufającej
mu bezgranicznie młodzieży
W 1360 roku Majewski posiadał największe
wpływy wśród studentów, pizewodniczył taj­
nemu „komitetowi akademickiemu"* i wszedł do
zarzaciu konsoiracyjnego „stowarzyszenia uczniów
□zkoły sztuk pięknych i młodzieży miejskiej”. Se­
kundował mu dzielnie Maksymiljan Unszlicht, wcho­
dzący w skład komitetu akademickiego (składają­
cego się z trzech osób), działającego wśród aka­
demików i uczniów Został ponadto utworzony
przez Majewskiego rodzai komitetu ponadpartyj­
nego, (do którego wchodził również Edward Jür­
gens, syn żydówki), kierującego wszystkiemi kół­
kami i stowarzyszeniami młodzieży o charakterze
politycznym, powstającemi wówczas w Warszawę.
Przystąpiono też do pracy nad urobieniem
starszego pokolenia- Powoiano mianowicie do
życia w 1859 r. komitet, w którego skład weszli:
Jürgens, zaufany jego Henryk Wohl, Natunsono-
wie, neofita adwokat Andrzej Wolf, frankista inź.
Stanisław Jaimund i inni. Stał się on z czasem
zawiązkiem organizacji Czerwonych, prącej do wal­
ki zbrojnej z Rosją. Niedarmo bowiem Leopold
Krouenberg pisał w liście z dn. 18.1.1860 r., że
„sprawa żydowska nie jest najpierwszą i są inne
daleko ważniejsze*. Tą rzeczą vraźniejszą dla przy­
wódcy żydostwa polskiego było zapewne rzucenie
„gojów” do beznadziejnej walki Z zaborcą. Przygo­
towaniem do tego miały być wielkie manifestacje,
których głównymi reżyserami byli mechesi, grupu­
jący się około Jürgensa i Majewskiego.
Program agita+orów, (których liczne rzesze włó-
(izyły się w oczekiwania wypadków.po di oku War-
bzpa^), potępiający politykę, dążącą do uzyskania
najkorzystniejszych nawet dla kraju reform, na­
potkał na stanowczy opór ze strony Andrzeja Za­
moyskiego, prezesa „Towarzystwa Rolniczego
'ważał on, że drogą spisków nic się nie wywal
czy. Dążenie do powstania nazywał zbrodnią, któ­
ra d .prowadzi do ruiny rezultaty pracy cichej, pro­
wadzonej z *akim mozol en? di zez la t trzydzieśc
Około Zamoyskiego skupiał się żvwioł umiarko­
wany, który uważał, że trzeba poprzeć „Tc warzy
stwo Rolnicze’, pracow? ? powoli i bez rozgłosu
może długo, ale pewnie, by dojść wkońcu io te­
go, że Polska, jak owoc dojrzały, sama odpndnie
od r> yjskiego drzewa. Politycy polscy, grupu­
jący około Zamoyskiego, uważali, że po ostanie
tore nie b łdńe w stanie zwyciężyć, spotęgu1
tytko w Moskwie nienawiść do Polski. Nawet „Stra*
a”, pismo wychodząca tajnie w r 1861 — 1863
d oradzała poczekać z rozpoczęciem walki zbrojnej
stanowisko „Strażnicy“ popierali: Rafał Krajów
sal, stracony przez Moskali wraz z Trauguttem
i sybirak A. Giller, wybitny działacz Powstańczy
który pisał („Historja powstaniu narodu polskiego
t. II, str. 5G), że „gdyby z wybuchem powstanii
czekfat umiano, doczekalibyśmy się wkrótce roa
stroju i rozkładu Moskwy, któryby ułatwił nau.
wojnę“. Opinję działaczy polskich podzielał re­
wolucjonista rosyjski Hercen, w którego odezwie
do oficerów armji carsKiej (z dn. 15.XI.1862 r.)
czytamy, że „przedwczesny wybuch w Polsce nie-
tyłko jej nie oswobodzi, aie was zgubi i niezawod­
nie zahamuje rozwoj naszej sprawy rosyjskiej“.
Nic więc dziwnego, że do uziałalnosci „Tow.
Roln.“ odnosił się bardzo nieprzychylnie Leopolć
Kronenberg. Dzięki niemu przygotowany został
ostry artykuł praeciwke „Tow. Roln.“, który miał
być umieszczony w „Gaz. Polskiej“; w ostatniej chwi­
li jednak wstrzymano drukowanie tego artjkułu,
zresztą bez wiedzy Kronenberga.
W swojej nienawiści do „Tow Roln.“ dziw­
95

nie zgodny był Kro^enberg z gr oą geneiałów


rosyjskich, przeważnie niemieckiego pochodzenia,
na której czele stał Kotzebue. Kamaryla wojsko­
wa zwalczała zacięcie działalność „Tow. Roln.“.
Kotzebue zwrócił nawet uwagę namiestnika Gor-
czakowa aa licznie tworzące się komitety i dele­
gacje Towarzystwa i ożywiony udział jego człon­
ków w rozmaitych konkursach i próbach rolnych.
Gorczakow polecił wysłać odpowiednie zarządze­
nie do Zamoyskiego, zabraniające działania w po­
szczególnych komitetach. Członkowie Towarzy­
stwa mogli działać tylko wspólnie. Było to po-
wazrym ciosem dla Zamoyskiego. Prosił on jed­
nak członków Towarzystwa o wytrwanie. Czy
wyłącznem źródłem poczynań Niemca Kotzebue’go
była przedewszystkiem jego rasowa niena wiść do
Polaków, nie wiadomo.
Faktem jest jednak, że poszczególni genera­
łowie, rosyjscy byli na żołdzie żydowskim, o czem

rządców rosyjskich w Warszawie. Gdy po śmierci


PasKiewicza mianowany został namiestnikiem Kró­
lestwa stary i mało energiczny ks. Gorczakow, wy­
sunął się na czoło kamaryli cywilnej, grupującej
się na zamku królewskim, Juljusz Enoch.
Znowu, dzięki, swemu stanowisku i bo­
gactwu, należał Enoch do tej licznej i wpły-
ów chrzczonych w Warszawie,
która w wypadkach^86Î — Ï8t>5 r. była pierw­
szorzędnym czynnlkiei i "fia wszystkich" polach.
Gładką aówcipnÿ; władająćy świetnie francusz­
czyzną, uzyskał Enoch taki wpływ na namiestnika,
że powszechnie nazywano go faktorem Gorêïâko-
wa. W chwilach specjalnie trudnych dla księcia,
Enoch umiał znaleźć się zawsze pod ręką nie­
cierpliwego starca. Kierował nim jakiś szczegól­
niejszy irstynkt żydowski i przeczucie, gdyż zja­
wiał się zawsze, jak na zamówienie. Zawsze we­
soły, umiał Enocn od czasu do czasu wcale dowcip-
nie zi żartować i wyu olać uśmiech na usta ota •
czających Obób, i to w chwi'ach, gdy nikomu śmia<
się nie cnciaio. To też «tary .irystokrata ro.yj
ski, darząc zdolnego i zięumego neofitę bezgra
nicznem zaufaniem, zarekomendował go na^ct na
dworze petei sburskim. I tam umiał Enoch tai
sprytnie pokierować, że w krótkim czasie stał się
człowiekiem, z którym k^maryla dworu carskiego
zacięła się poważnie liczyć. N:edarmo pisze o nim
A. Giller („Historja powt zechna narodu polskiego ",
Ł I, str. 24), że „używał Enoch w Petersburgi i

Enoch ze swymi współbraćmi. Pozostawał on


w dalszym ciągu w bliskich stosunkach z aajwpły-
wowszemi rodzinami pochodzenia żydowskiego.
Nie tracił on również kontaklu z Zar.kiem
nawet po śmierci ks. Gorczakawa; utrzymywał
także ścisły .kontakt ^juuniestpikiem Lambertem,
u którego bÿwa? âxaz z Kmner.Dergjem. Bliższe
sunki łąezyłyEnocha z osobistym . ekretarzera
Lamberta, niejakim Fredry, który mieszkał Eno­
chs. Być może dzięfci~Wpf /wom tego neofity, który
był zawsze zwolennikiem surowego ustosunkowa­
nia się władzy rosyjskiej do społeczeństwa pol­
skiego, nie doprowadziły do cdu staram s żywio­
łów umiarkowanych stolicy, dążących do porozu-
\ mienia z nowym namiestnikiem.
Wielkie swoje wpływy rzucił Enoch na szalę
w chwili, gdy w sfe/ach îosyjbkich powstał pro­
jekt uspokojenia wzburżonych umysłów^ w Kró­
lestwie przez powołanie wybitnego Polaka na je­
den z naczelnych urzędów w kra u. On to właś-.
nie wprowadził WiclopolsKifctio do Gorezakowa
*~brze4stfMiiił~go ftikb opati nojciowego człowiek?,
który przy powszechnem rozdrażnieniu teehee
przyjąć urząd, ofiarowany mu przez Rosję i do­
prowadzi do pacyfikacji kraju. Gdy namiestnik upo­
ważnił Enocha do wybadania margrabiego, ten
umiał tak wpijmąć na magnata, że zgodził się
przyjąć stanowisko dyrektora mającej się ntwo-
97

rzyć Komisji wyznań i oświecenia publicznego.


Wîele też Enoch dopomógł margrabiemu w Pe-
tersburgu, towarzysząc mu w jego podróżach do
stolicy Rosji. Zbliżył on pozatem Wielopolskiego
do wpływowych semitów, których echem stał się
z czasem dumny magnat (Z. L. S. „Historja dwóch
lat 1861 — 1862”, t. II, str. 177).
Powołanie margrabiego Wielopolskiego, czło­
wieka wpi awdzie narczo zdolnego, lecz niebywa­
łej dumy (wskutek której niechętne mu były sze­
rokie warstwy narodu) początkowo na stanowisko
dyrektore. Komisji wyznań i i c świece nia publicz­
nego, a później naczelnika urzędu cy wilnego Kró­
lestwa, byio cięókim błędem politycznym.
O wiele odpowiedniejszym człowiekiem w tak
1 rytycznej ala kraju chwili byłby Andrzej Zamay -
ski, cieszący się wielką popularnością wśród ogółu
polskiego- Nie miał on jednak poparcia wpływo­
wego żydosTwa sfpïïcy,.„które prowadziło ż~ffim
CLchl, walkę,
Filosemityzm Wielopolskiego nie ustrzegł go
jednak od naganki, jaką rozpoczęli na niego po­
szczególni neofici'. Pisną zagrań czne, informo-
mowane odpowiednio przez swoich koresponden­
tów, obrzucały błotem margrabiego. Jednego z ta-
kich, Wacława Szymanowskiego, współredaktora
„Tygodnika Ilustrowanego”, aresztowano i wysłano
na mieszkanie do Białej Podlaskiej. (Obszerniej cha­
rakteryzuje to zdarzenie Walery Przyborowski,
w pracy swej, wydanej pod pseudonimem Z. L. S.,
„Historja dwóch lat 1861 —1862*, t, III. Str. 27).
mznaczn^ politykę prowadziła też w stosunku do
Wielopolskiego „Gazeta Polska”. Raz zdawała się
popierać margrabiego, zachęcając ludność do czynnej
współpracy z nim (po ws Lawała wtedy przeciwko Czer­
wonym), to znów występowała energicznie przeciw­
ko niemu, starając się poderwać jego autorytet
w społeczeństwie.
Tą akcją zaskoczeni byli aryjscy przy jaciele
Wielopolskiego, a przedewszystkiem on sam. Mar­
grabia spodziewał się bowiem, że żydzi, obdaro-
7
•*** •

wani przez niego szeregiem praw, poprą go nie­


zawodnie. N’0 mógł ar'vj uszczać, ze rola jego
po rozwiązaniu „Towaizystwa Rolniczego* i zgnę­
bieniu Andrzeja Zamoyskiego, w oczach „żydow­
skich orzyjaciół", była skończoną. Użyty jako
taran do rozbicia umiarkowanego obozu polskiego,
powinien był odejść po dokonaniu swego dzieła.
W kraju zaś wrzaćt coraz więcej. Organiza­
cja Czerwonych parła do powstania, do którego
wstępem miały być urządzane manifestacje. Znając
głęboką religijność ogółu, starali się Czerwoni na­
dać początkowo man’festacjom chai?kte odcLo-
dów kościelnych. Pierwszym tskim obchodem był
pogrzeb generałowej Sowińskie*', wdowy po obruńcy
Woli w r. 1831. Wzięło w nim udział wiele ty­
sięcy ludzi, pielgrzymując po pogrzebie na dawne
szali ce Woli. Przy udziale tysięcznych tłumów
odbyły się tez msuileslacyjne nabożeństwa w rocz-
n!ce wybuchu powstania lisio] udowego, nitwy gro­
chowskiej i t. p.
Urządzane przez Czerwonych manifestacje obu­
rzyły koterję Kotzebue’go, która widziała w nich
oznakę zbliżającego się powstania i domagała się
surowych represyj. Powoływała się ona na ostrze­
żenia władz pruskich, iż w Warszawie istnieje sze­
roko rozgałęziony spisek polityczny i tw* srdzenie
prasy niemieckiej (będącej po większej części włas­
nością chrzczonych i uiechrzczonych żydów), utrzy
mującej jednogłośnie, że w calem Królestwie, na
Litwie i Rusi rozwija się bardzo silna agitacja po­
lityczna. Długo cpierał się Gorczakow naleganiom
Kotzebue’go, który, chcqc zmusić namiestnika do
energiczniejszej działalności, ale cofnął sie nawet
przed rozpuszczeniem plotki, że Polacy zamierzają
wyrżnąć Moskali. Kamaryli wojskowej, podnieca­
nej nieustannie przez gazety niemiecko-żydowskie,
chodziło bowiem o rozdrażnienie jeszcze bardziej
Polaków. Wielce pomocnym: byli iin w tem wyż­
si urzędnicy, pochodzenia żydowskiego, jak tc
znienawidzony przez ludność polską, szef tajnej
policji warszawskiej Fellrner, gubernator grodzień-
99

ski Szpeyer, łapo wnik, dający sśę srodze we znaki


Polakom i inni
Liera? agitatorzy, których programem było
rzy^ctt ■ ' ■ pow rnła;~9źJi ne rękę~khce~Kotze-
lue ;c <T> >ga;ącęj się przywrócenia rządów woj­
skowych. Sti ali °ię oni o wywoływanie staîych
awantur ulicz îych, o obrażanie oficerów rosyjskich
miejscach publicznych i t, p.; ludzie poważnie si
pragnęli zapobiec łvm ekscesom. Winowajcy na­
śmiewali się łedn k z nieb "fosno, a drażnienie
p ^szczególny h Moskali nie iv
ierwszt crwawe ofiary p na ulicach sto­
licy w lutym lobj r. Gorczą iserwu;ący
■■ towarzystwie Enocha, który ępował na­
miestnika w tych burzliwych . :h nawet na
chwilę, z okien Zamku yyzeLi ua/7’festacji,dał
-ozkaz woiskom rozpędzenia tłumów. Manifesta-
•ja^ . »Fr“ czyja_sig ■ia*v?ïuû_jïQjsk rosyjskich; od
kul poległo pięciu P" <ów, W Warozrwie nastą­
piło nieopisane wzbu^enis; rzemieślnicy klękali
na ulicach i głośno przysięgali zemstę Naprężo­
ną sytuację pogorszył fak* rozwiązania wkrótce
potem Towarzystw? Rolniczego. Wykorzystali to
dla przygotowania nowej manifesMcp Czerwoni,
uaizajadlcjsi wrogowie żywiołów, ; . upujacych się
jło Andrzeja Zamoyskiego. W wielkiej manife­
stacji kwietniowej wzięli liczny udziuł żydzi- Sku­
pieni na ul. Marjensztadt zachowywali się oni spe-
■ ’alnie hałaśliwie, prowokując wojsko rosyjskie.
Dwustu zabitych i czterystu rannych zaległo ulice
Warszawy. Co się tyczy narodowości poległych,
to autor (Z. L. S.) dzieła p. t. „Historja dwóch lat
1861—1862”, (t. II, str. 344) wymienia zaledwie trzy
nazwiska żydowskie. Pozostał1 byli to Polacy, sy­
nowie ludu staromiejskiego.
Potoki przelanej krwi nietylko nie zalały ża­
rzącego się ogniska wulkanu, ale podsyciły je nie­
jako i wzmocniły. Cóż bowiem znaczyło dla Ka­
rola Majewskie ,o, Jürgens?, „armanda i innych
neofitów faktyczny :t kierowników krwawej ma­
nifestacji, nie pokazujących się zresztą wśród de-
jn i»ast^.. ea tarniów,,. ich?
BM
auch _ _ pote„
»da menai Warszaw» tosonla pöki rta siecią erga-
Tizacp, maę.eej już wyraźny eh-raktu. apiaku.
U iększość tü tej vonspiraęji składała się z gorą­
cych zarrsieńeów, rekrutujących «iç z młodzieży
i otnych 'usb»' społeczny h, gotowych vboôby na­
zajutrz rzncié dç na Moskali. "tel tao ®iç oddzia­
ływać na prowincję. Z brópem de ni > wiodło.
Jo BCŁKdcańcy różnych inia-tęczek Królestwa ma-
sowo ga nęli i * do two H» tych kół.
Stcaonkowo łatwe© ^tężało spo­
.meebesom” spo-
aie «jfteehespm*
dało de
alkizbz
pularyzowanie idei walki zbrojnej z kogją wśród
ojaëj zkogją
praedstawleifalT MłmolMyEK~~ge- pôïakich. Dzięki
staraniom Jfirgeńaa powstała" *mi gruzach Towa-
rzystvz Rob Jczego oi^anizacj» nowa, nawpó.‘ trj-
na, którą dla jej orni irkowanta *»i zezv ano .Bia­
łą’. ”a czoło Białych wysunęli ię w kiotkim
Czesia: LeopoId Kroneiihnrg, którego podejrzewano,
nie bez"podstaw zresztą, iż on to głównie przyczy­
nił się do rozwiązania Tow. Rola-, iłami Majew­
ski, Jürgens, Aleksander Kurtz, wielki przyjaciel
Enocha i Władyciaw Zamoyski. Dzięki zaagito-
wuniu przez Karo a Majewskiego dwu zapalonych
ziemian: Kołaczkowskiego i Sie nienskiego, do no-
wozałożonoj organizacji przystąpiła młousza gene­
racja zi^uilaństwa, zdezorientowana po skacowaniu
Tow. Poln. i idąca od tej pory ra pasku nienawi­
dzących jej , mechesów’. Mieli też pogodzeni? Piali
wśród bogatego mieszczaństwa warszawskiego,
przeważnie pochodzenia żydowskiego. Przywódcy
Białym nawiszali ścisły kontakt z t. tw. „Biurem
Polakiem", które, powstawszy w 1860 ro mieściło
się w „Hotelu Lambert”. Należeli do niego m- in.
Ludwik Wołowski. Leon K apliński i Julian K. tczko
Zaabsorbowt wszy uwagę społt rzeństwa, gru­
pującego się w poszczególnych orgauizacjach, przy­
gotowaniami ao zbrojnej walki z zaborcą, przystą­
pili przywódcy neoficcy do dalszej .pracy". Dąży­
li oni do jaknajwiększego skłócenia najpoważniej­
101

szych i gmpo«»aü politycznych w kraju, t. j. Czer-


weaych 1 Białych. Dokom tć nvał t :go Karol
śajeweki. stanowiąey niejakt ogniwo między Czer­
wonymi i Białymi. dó spółki i Lec poidem Kronen-
bergiem, o którym Z. L. S. pisze („Hirtorja dwóch
’at "831— 1862 , L HI, str. 299), że „we wszyst­
kich partjacl. miał swoich ludzi”. Na zebraniu
przywódców Białych, Kronenberg, v którego miesz­
kaniu odby ralo .się posiedzenie, zgłosił wnio­
sek, aieor wydać w ręce Wielopolskiego głów­
nych działaczy Czerwonych- W ter sposób miano
dopomóc margrabiemu do pacyiikacji kraju. Po
druższei dyskusji nrojekt Kronenberga, gorąco po­
party przez Jthgensa, został przyjęty. Miał to
uczynić Xarol Majewsk* oejentujący się najlepiej
có do składu osobowego kierownik?w Czerwonych.
W pałacu Brühlowsklm, gdzie rezydował Wielo­
polski jako naczelnik rządu cywilnego, toczyły się
.obmowy między Majewskim c margrabią w obec­
ności Kronenberga. Pertra\tacyj powyższych nie
doprowadzono do “Kutku. Doszły one jednak do
astr bacznych na wszystko Czerwonych. Przyczy­
nił się do tego głównie Majewski, który informo­
wał ich Male o poczynaniach Białych. Zawrzała
słusznym gniewem brać szeregowa Czerwonych,
nie orientująca się w prowokatorskich poczyna­
niach .meehefów*, dążących do rozb’cia społeczeń­
stwa polskiego, ód tej pory uważała ora Białych
wrogów bardzïéI~nFeûezpie<-zpycL, niż Moskale
i Niemćy. -
’ Dc opanowanii pozostawała jeszcze masa
chłopak? niechętnie naogól nastrojona względem
żydootwa. ZdaDiew przywódców neofickich, trzeba
było zwrócić uwagę wieśniaków w inną stronę.
Bardzo ciekawy ’ p tym względzie jest przegląd Ka­
rola Majewskiego, wypo wiedziany na jednem z ze­
brań przyszłych kierowników powstania, że .niech
na Białorusi lub gdziekolwiekbądź chłopi "arzną
z pi gciu szlachciców,, a wtedy kwestja ta sama się
rozwiaże p-ęnko i stanowczo" (Z. L. S. „Historia
dwóch lat 1861 —1862”, L III, str. 482). Powiedze­
nie tak tû się podobało Jürgensowi, że przy naj­
bliższej sposobności uściskał serdecznie Majer­
skiego. Opinję ich podzielali liczni działacze Czer­
wonych. jak to: Lówenhardt, Henryk Wohl, «Jar-
njupc, frankista Zwierzchowski, będący zarazem
na usługach policji rosvjsk:ej i inni. Ur ażali oni,
ie powstanie należy rozpocząć od krwawego prze-
wrotu społecznego. »Chamski Ereb” miał uderzyć
na szlachtę. Zdaniem neofitów naród polski, »chcąc
dosłużyć się ojczyzny, wypławić się naprzód musi
w krwi własnej potokach” (Z. L. S. „Historja dwóch
lat 1861 —1862", t. I, str. 189). To też w krótkim
czasie rozpoczęła się intensywna agitacja między
rieśniakami, skierowana przeciw ko szlachcie. W la­
sach podlaskich, w wielkich borach świętokrzy­
skich i suchedniowskich, i wieiu innych okoucach
Królestwa i Litwy pojawili się tajemniczy emisar­
iusze, o którcch Gilier pisze („Historja powszech­
na Polski’', t. II, str. 365 — 367). że byli to »agi­
tatorowie socjalni, zwani leśnikami, przygotowu­
jący zaburzenia społeczne”. Demagodzy ci, będący
wysłańcami Czerwonych, zacietrzewieni wrogowie
szlachty, nie oszczędzali tej ostatniej w swych po­
gawędkach z chłopami, malując ją w kolorach naj­
czarniejszych. Unikali oni jaknajstaranniej dworów’
i ludzi wykształconych, obcując tylko z ludem pro­
stym. W stałym kontakcie z tymi agentami byli
żydzi, mieszkający w* miastach, w pobliżu tych
miejscowości, w których ukrywali się »leśnicy”.
Synowie Izraela komunikowali im w’szelkie wia­
domości i ostrzeżenia, jak to miało miejsce przed
rew’izia. dokonaną z rozporządzenia władzy w’ zie­
mi lubelskiej. W Warszawie zaś zaczęła krążyć
anonimowo sporządzona lista osób »złej wiary’’,
t. j. złych Polaków, podająca częstokroć nazwiska
ludzi najszanowniejszych i najuczciwszych.
Podjudzanie włościan przeciw’ko szlachcie szło
na rękę zamiarom wojskowych rosyjskich, pocho­
dzenia niemieckiego. Agitatorom Czerwonych przy­
chodzili często z pomocą przebrani oficerowie mo­
skiewscy. Tok w ziemi miechowskiej podjudzał
103

chłopów przeciwko dziedzicom major baron von


Osten-Sacken, godny towarzysz prowokatorów: Sa-
lisa Fozengolda, Władysława Krzyżanowskiego
i innych.
Do zaognienia stosunków wewnętrznych w kra­
ju przyczyniała się też bardzo spekulacja żydow­
ska. Istniejący w Królestwie bilon, w ilości trzech
miljonów rubli, nie mógł uczynić zadość potrzebie
zamiennej, zwłaszcza że żydzi wycofywali go po­
woli w celach spekulacyjnych. Przyszło do tego,
źe za zmianę rubla papierowego na srebro lub
mieaź, synowie Izraela pobierali 70$. a często i wię­
cej, co oczywiście odbijało się głównie na kiesze­
ni ludzi ubogich. Pozatem żydzi, korzystając z te­
go szczególnego położenia, zaczęli wypuszczać swe
znaczki, maiące charakter solawekslu. Była to
istna plaga, która na prowincji przybrała nieby­
wałe rozmiary. Doszło do tego, że właściciel skle­
piku z tytoniem lub guzikami, posiadający całej
fortuny złp. 300 lub 400, wypuszczał nieraz różno­
kolorowych znaczków papierowych na tysiąc i wię­
cej złotych. Następnie tacy kupcy żydowscy umyśl­
nie bankrutowali, by uniknąć wypłaty za puszczo­
ne w obieg papierki. Wszystko to wywoływało
zamęt niesłychany w stosunkach handlowych,
zwiększany przez samowolne ogłoszenia przeku­
pionych urzędów policyjnych, które nakazywały
przyjmowanie znaczków. Taki stan rzeczy najdot­
kliwiej dawał się odczuwać wieśniakom, którym
szlachcic wypłacał z braku bilonu solawekslami za
robotę. Znaczki wymieniał chłopom żyd-arendarz,
i to przeważnie na wódkę, pobierając przytem pro­
cent lichwiarski. Wszystko to musiano Dudzic w wieś­
niakach poczucie głębokiej niechęci i oburzenia.
Lud, odpowiednio poinformowany przez aren-
darzy, którzy w ten sposób chcieli m. in. odwrocie od
siebie zasłużony odwet ciemnych mas, przypisywał
brak monety zdawkowej „buntom ciarachów’.
Szczucie chłopów na szlachtę spowodowało
ogłoszenie odezwy przez duchowieństwu płockie,
dzięki któremujrözwfhelv się w swoim czasie naj­
więcej bn? etwa wstrzemięźliwości. Czcigodni ka­
płani ostrzegali lud polski, by nie wierzył pod­
szeptom nieprzyjaciół kraju, starających się prze-
rozdwojenie rzucić kość niezgody. Obywatelskie
stanowisko przedstawicieli duchowieństwa katolic­
kiego nie mogło spodobać się neofickim przywód­
com Czerwonych. Dopuszczono się więc za namo­
wą agitatorów Czerwonych gwałtów fizycznych
w' stosunku do poszczególnych kapłanów. Tak
w Łęczycy został obrzucony kamieniami przez
tłum, złożony przeważnie z żydów, biskup kujaw-
sko-kaliski Marszewski, jadący przez miasto karetą.
Z iście semicką zajadłością zaczęli też zwal­
cza«? cb-zczeni i niechrzczeni żydzi arcybiskupa
Felińskiego. Dawny powstaniec z pod Miłosławńa,
pokiereszowany w walkach z Prusakami, nie dał
zastraszyć się Karolowi Majewskiemu, który zjawił
się u niego na czele delegacji Czerwonych. Głoś-
nem echem odbiła się w kraju i zagranicą odpo­
wiedz, k’órą dał arcypasterz aroganckiemu „meche-
sowi”, komunikującemu, że w organizacji Czerwo­
nych wiele powmżnych stanowisk zajmują żydzi.
Brzmiata ona jak następuje: „żydzi są jirzez Boga
nasłani do Polski, aby byli rynsztokiem, odprowa­
dzającym w epoce giełdy,, handlu i szwindlów*
wszystkie brudy, któremi czyste, rycerskie i do
innych celów' przeznaczone ręce polskie, kalać się
nie powinny” (Z. L. S. „Historia dwócn lat 1861—
1862”, t- IV, str. 89). Od tej chwili rozpoczęła-się
nieubłagana walka zÿdostwà arcybiskupem Fe­
lińskim. Nastawieni odpowiednio przywódcy Czer-
r^wrmych szkalowali publicznie arcypasterza. Pusz
czono wiadomość, że ks. Feliński „przez Moskwę
i Rzym zasadzony jest pospołu, aby ruch polski
wydać carowi”. Zwano go zdrajcą, biskupem mo­
skiewskim, porównywano do Siemaszki. Zaintere­
sowano osobą arcybiskupa prasę zagraniczną, któ­
ra nazywrała prekonizację ks. Felińskiego „weselem
w7 piekle’ Nie oszczędziła też arcypasterza pol­
ska prasa zakordonow7a, uzależniona od kapitału
żydowskiego.
12. ROK 1863

TYM CZASIE, gdy Czerwoni owładnęli

W wszystkiemi niemal sprężynami życia na­


rodowego,' przygotowując się intensywnie
do nowstania, Biali drzemali. W znacznym
stopniu przyczynili się do tego Leopold Kronen­
berg i Jurgens, delegaci na zjazd Białych, który
odbył się w grudniu 1862 r. w Warszawie. Obra­
dującemu w tak ciężkiej dla kraju chwili ze­
braniu, któremu przewodniczył Kronenberg, nadali
neofici raczej charakter rozpraw akademickich
i szlacheckiej pogawędki przy butelce wina. Za­
miast przystąpić w sposób stanowczy do rozważe­
nia wytworzonej przez poczynania Czerwonych sy­
tuacji, postarał się Jurgens wmówić w uczestników
zjazdu, że nie przewiduje się rychłego wybuchu
powstania. Rozjeżdżali się więc delegaci w tem
przekonaniu, że chwila rozpoczęcia walki z na­
jeźdźcą, w oczekiwaniu na lepsze przygotowanie
i przyjaźniejsze okoliczności, jest dość daleka.
Tymczasem Komitet Centralny (utworzony
przez Czerwonych latem 1862 r.), którego progra-
mowem hasłem była rewolucja społeczna w Polsce,
wszedł w układy z kierownikami rewolUcien:s:ów
rosyjskich: Hercenem i Bakuninem. Deenodziły
wprawdzie do Czerwonych wieści, że w radykainv n
kołach moskiewskich mówiono głośno, iż kwest] a
Rusi i Litwy pokłóci ich z Polakami; nie zrazaio
to jednak c.złonków'Komitetu Centralnego, w które­
go okład, jak pisze Przyborowski („Historja sześciu
miesięcy’, sir 176), ».wchodzili ludzie nikomu nie­
znani, gdzieś z ciemuycn otchłani bytu narodo­
wego wyrzuceni na wierzch w konwulsyj nycń
drganiach wulkanu powstańczego’. Ześlepieni na­
dzieją rozpętania rewolucji społecznej w Rosji
głusi oni byli na przestrogi Seweryna Elżanow-
skiego. który w przededniu powstania stycznio­
wego pisał w „Przeglądzie Rzeczy Polskich”, że
„...gdyby przyszło w państwie rosyjskiem do sta­
nowczego przewrotu, Polska znalazłaby się wśród
okropnego pc żaru... i mimowoli nav7et inusiałaby
się chwytać własnych sposobów7, by własny dom
wyratować...”
Parcie neofickich przywódców Czerwonych
do nawiązania ścisłego kontaktu z rewolucjoni­
stami rosyjskimi przyczyniło się walnie do zde-
konspiro wania piano w powstańczych Komitetu Cen
trainego. Wyraźnie o tern pisze Lemke w sw7ojej
pracy p. t. „Dzieła Hercena"; twierdzi on, że „rząd
carski był poinformowany o biegu najważniejszych
prac przygotowawczych Komitetu Centralnego Na­
rodu Polskiego'. F'zi 4:i -aportom neofitv Grzego­
rza Peretza. wsocłnr-mjw uka pisma „Gotos', któ­
ry przetrwał ncdkiż-zem • toczeniu Hercena,
wiedziano w Pei'r-bcrgu. że wroucb nowstania
przygotow-vw’anv •<-- aa = tvczeń < Limanowski: „Hu­
go Kołłątai'. sir. P:s.if eż o tem Kraszew­
ski. «tory szerec ‘ swriêb powieści i .Mv i oni”
Akta (ppi ze’.sk e > zaznacz»., ie powstanie stycz­
niowe było prre A .izian - przez i’oskwę.
Z-* >K;ern.ewi • wyszło haiie natychmiasto­
wej- zpoezęcia walk: zbrojne,. W .em mieście
bowiem n.> po .."tku s.y.znia 1863 r. zebrali się
komisarze w->je'jjódzcy. wśród których dużą rolę
odgrywał .'■ozef Piotrowski, członek rodziny, o któ­
re! Mikoła; Berę- pisał ( „Pamiętniki o polskich spi­
skach i powstaniach 1831 — 1862", t. I, str. 184),
że „pochodzi z tych żydów-, którzy wraz z Fran­
kiem dla osiągnięcia rewnouprawnienia przyjęli
powierzchownie chrystjanizm i zmienili swre na­
zwiska na krajowe, zachowując zawsze w głębi
duszy i w domu obyczaj źydow7ski”. Komisarze
postanowili przesłać komitetowi Centralnemu ulti­
matum. w ktorein zażądali od niego ogłoszenia
on w stania, oświadczając, iż w razie sprzeciw-u na­
czelnej wł dzy sami rozpoczną ruch zbrojny. Wiek-
107

szość Komiteln nie chciał i oprzeć się żądaniom


malkoteutów skierniewickich. Napróżno poszcze­
gólni członkowie Komitetu, jak A. Giller (z tego
powodu zapewne niecierpiany przez L. Kronen-
berga, który dał temu wyraz w swoim liście z dn.
4.V1.1864) i inni protestowali przeciwko rozpoczę­
ciu powstania, zarzucając mu wprost, że nie po­
starał się nawet przygotować zawczasu w dosta­
tecznej ilości i jakości środków wojennych. W stycz­
niu 1863 r. Komitet Centralny, z którego wystąpił
Giller (nie chcąc brać na siebie odpowiedzialno­
ści za klęskę w razie ogłoszenia równoczesnego
z branką powstania) uznał się za Tymczasowy Rząd
Narodowy i wezwał młodzież polską do broni.
Od tej pory wydarzenia potoczyły się zna­
ną koleją. Już po kilku miesiącach walki prze­
rzedziły się szybko zastępy najdzielniejszych. Nie-
tylko w dniach lipcowych, ale wcześniej jeszcze
nie widzimy już owej młodzieży, pełnej entuzjazmu,
która spotykała się z sobą zarówno przy pracy
organizacyjnej, jak i na polach walk. Dosięgły ją
kule, bagneły lub stryczek wroga. Na arenie wy­
padków pozostawali krzykacze, ślepi czciciele re­
wolucji francuskiej, którym zdawało się, że Polska
powstanie wówczas, gdy na polski grunt przeflan-
cuje się hasła i sposoby działania Francuzów z koń­
ca XVIII w.
Na miejsce ofiarnej młodzieży polskiej, która
usłała szybko trupami swemi kraj ojczysty, poja­
wiło się w organizacji powstańczej mnóstwo małych
Maratów, Robespierre'ôw, Fouquier - Tainvilie’ôw,
Saint-Justów, naśladujących niezręcznie swe pro­
totypy i drapujących się w ich krwawe łachmany.
Wysunęli się też szybko w skład kierowni­
czych elementów powstania chrzczeni i nie chrzcze­
ni żydzi. Nie narażając się naogół na niebezpie­
czeństwa walki frontowej- obsadzili oni za to wiele
poważnych stanowisk aż do stopni dyrektorów
wydziałów włącznie, na których byli bardzo czynni.
Działali tam: Karol Majewski, stojący przez pewien
czas na czele Rządu Narodowego, Józef Piotrow-
-lii

ski członek Rządu, utworzonego we wrześniu 1863 r.,


Aleksander Pawłowski, wchodzący do Trybunału
Rewol., Józef Kwiatkowski, naczelnis Warszawy
(zajmujący się później sprowadzaniem broni dla
formacji galicyjskiej), Franciszek Orłowski, do­
wódca jednego z oddziałów żandarmerji w stolicy,
Władysław Majewski (brat Karola), komisarz woj.
kaliskiego, Stanisław Rudnicki, znany pod nazwą
Sawa, zaliczony przez M. Dubieckiego („Romuald
Traugutt", str. 218) ao współpracowników komisji
inkwizycyjnej rosyjskiej, Adam Majewski, bracia
ILemirowscy, Bronisław Wołowski, Kapiińscy, Hen­
ryk Wohl, Artur Goldman i inni.
Nic więc dziwrnego, że niezgoda zapanowała
w powstańczych szeregach polskich. Do zgody bo­
wiem nie mógł dopuścić element neoficki, wciska­
jący się óo organizacji. W tym czasie, gdy mło­
dzież polska przelewała krew w beznadzieji-ej wal­
ce z przemoznvm wrogiem, przewódcy Czerwonych
rozpoczęli ostrą walkę z Białymi, która, przyczy­
niwszy się w Królestwie do dwukrotnych przewro­
tów w Rządzie, rozegrała s;ę i w’ innych częściach
porozbioro w’ych Rzeczypospolitej.
Już w* maju 1863 r. uwydatniająca się w Rzą­
dzie Narodowym przewaga Białych doprowadziła
ze strony Czerwonych do zamichu stanu, do któ­
rego walnie dopomógł naczelnik straży bezpieczeń­
stwa Landowski, prawdopodobnie pochodzenia ży­
dowskiego. Rząd Narodowy został rozpędzony,
a bardziej oporni jego członkowde — uwięzieni.
Hasło przewrotu wyszło z Krakowa, gdzie licznie
zgromadzeni, skrajnie radykalni nikczemnicy wy­
mieniali publicznie nazwiska członków Rządu, z in­
tencją, ażeby one doszły do moskiewskich uszu.
Nie mogąc doczekać się chwili, gdy uda im się
ująć ster powstania, wysłali oni na wiosnę 1863 r.
morderców’ dla zabicia dwu najdoświadczeńszych
członków Rządu. Zamiar, pomimo ich woli, nie
przyszedł do skutku. Wówczas spiskowcy postano­
wili w Zielone Święta wymordować wszystkich
członków Rządu. I to się nie udało. W kilka dni
potem chcieli napaść na salę posiedzeń w chwili,
gdy obradowali tam członkowie Rządu z przedsta­
wicielami opozycji. Mieli oni zamiar zasztyletować
członków władzy. Przeszkodzono im jednak.
Wichrzenia neofitów nie wróżyły długiego
żywota nowopowstałemu Rządowi. W krótkim cza­
sie upadł on, ustępując miejsca nowemu, na któ­
rego czele stanął Karol Majewski. Do października
stolica była świadkiem parokrotnej zmiany Rządu.
Jeszcze raz Czerwoni doszli drogą zamachu do
władzy. Posługując się terrorem zniechęcili oni
do siebie niemal wszystkich. W krótkim też czasie
doszedł do głosu Romuald Traugutt, którego na­
mówił do objęcia władzy Czartoryski, przedsta­
wiwszy mu,że istnienie terrorystycznego rządu znie­
chęca mocarstwa Zachodu. Bohaterski dyktator
nie był też wolny od »czułej opieki” wichrzy­
cieli neofickich. Mało było im tego, ze mieli
Epsteina w najbliższem otoczeniu tego męczennika
sprawy narodowej. Widocznie nie nazbyt uległym
okazał się im dyktator Traugutt. To też przy koń­
cu 1833 r. utworzony został przez szumowiny ra­
dykalne t. zw. Komitet Rewolucyjny (którego prze­
wodniczącym został Bronisław Brzeziński) dla prze­
ciwdziałania zarządzeniom Traugutta.
Co się tyczy wrażenia, jakie wybuch powsta­
nia styczniowego wywołał na zachodzie Europy,
było ono raczej niewielkie. Rozpoczęcie walki zbroj­
nej z najeźdźcą w Królestwie przeszło niemal nie­
postrzeżenie wśród społeczeństw i rządów Zacho­
du. Jan Czyński, Lubliner, Wołowscy, Klaczko
i inni zbyt mało czasu mieli na poinformowanie
prasy zagranicznej (będącej przeważnie własnością
ludzi bliskich im pochodzeniem) o celach bezna­
dziejnej walki, jaką toczył naród polski z Moska­
lami. Jako założyciele ^L'alliance polonaise de tou­
tes les croyances religieuses”, stowarzyszenia, ma­
jącego na celu pojednanie wszystkich wyznań
religijnych na polskiej ziemi, zwrócili oni całą
swoją energję w tym kierunku.
W Anglji wyrażano się o powstaniu jako
o ruchu, ssazanym zgóry na niepowodzenie. Rów­
nież w V. iedniu nie doceniano doniosłości rozpo-
ćzynrjącyeb się wy darzeń. We Francji, gdzie urzę­
dowa i półurzędow7a prasa już przedtem rzucałs
promy na Polasów z powodu zamachu Jaroszyń­
skiego na W. ks. Konstantego, potraktowano po­
wstano jako ruchawkę w stylu Mazziniego. W sze­
regu państewek niemieckich sprawa konfliktu pol­
sko-rosyjskiego zaciekawiła dopiero z chwilą zawar­
cia konwencji Prus z rządem carskim. Wystąpienia
nielicznych dzienników na Zachodzie w obronie
Polski spotykały się raczej z obojętnością większo­
ści prasy- Niektóre z nich nawet piętnowały rze­
komi okrucieństwa powstańców. Jedynie w Pru-
siech przyjęto wybuch powstania jako wypadek
pierwszorzędnego znaczenia. Już mianowanie W.
k Konstantego namiestnikiem Królestwa wywo­
ła o silną reakcję w Berlinie. -Jest to wiadomość
bardzo poważna — wypadek wielkiej, europejskiej
doniosłości” — pisał publicysta Teodor Bernhardi.
Zdaniem prasy pruskiej, będącej w większo­
ści w ręku potomków oświeconych żydów nie­
mieckich, którzy w r. 1819 — 1823 przyjmowali
tysiącami wiarę chrześcijańską, celem Konstar
tego była korona królewska. -
Tak pogodzona z Rosją Polska zmierzałaby
do odzyskania Poznańskiego i Pomorza. Nastąpi­
łaby likwidacja partji Czerwonych, a kraj w opar­
ciu o żywioły umiarkowane przekształciłby się
w secundo-geniturę rosyjską. Rząd pruski więc,
zdaniem dziennikarzy żydowsko-niemieckich, nie
mógł zająć pozycji biernego świadka.
Wzruszająca zgoda zapanowała też między
neofickimi przywódcami Czerwonych i prasą pru­
ską, co do obrzydzenia w. ks. Konstantemu pobytu
w Warszawie. Lepiej im widocznie dogadzał na
zamku królewskim Niemiec, Teodor hr. Berg, nie-
cierpiący Rosji i nazywający ją Chinami (M. Berg:
, Zapiski o powstaniu polskiem”, t. III, str. 143).
Wśród najbliższych współpracowników tego satra­
py, będącego na żołdzie bankierów żydowskich
Il

iBerg: ,Zapiski«." t. III, str. 424 — 428), widać


było Niemców: Wahla i Brunninga oraz żyda
Joldmana.
To też nic dziwnego, że miał tego dosyć na­
vet Kraszewski, redaktor kronenbergowskiej , Ga­
zety Polskiej”. W powieści p. t. *Zyd” pisał on
v’vraznie o nadziejach przywódców żydowskich,
związanycn z wypadkami 1863 r Mówią oni tam:
„...w powietrzu czuć proch, ale dla nas to nic
złego... skorzystajmy -z dobrej okazji. Zamiast ba­
wić S’ę w patrjotyzm i t. p. mrzonki myślmy prze-
dewszystkiem o sobie. Chłop polski nie lubi nas,
wiemy o tem, ale chłop jest głupi — nie boimy
się go. 0 szlachtę nam głównie idzie. Wmiesza się
ona przez sam punKt honoru w awanturę, po,dzie
do lasu, na krwawe pola, za co ją rząd ukarze,
zniszczy, wytępi, wydusi, wywłaszczy, a wówczas
dla nas droga otwarta... W kazaym narodzie musi
aię wyrobić ponad masy jakaś inteligencja i ro­
dzaj arystokracji. My jesteśmy materjałem goto­
wym, my zawładniemy krajem, a panujemy ,uż przez
giełdy i przez wielką część prasy nad połową Eu­
ropy. Ale naszem właściwem królestwem, naszą
stolicą, naszem Jeruzalem będzie Polska. My bę­
dziemy jej arystokracją, my tu rządzić bęaziemy,
kraj ten należy do nas, jest nasz...'* Tak obliczali
i rezonowali żydzi Kraszewskiego (ocierającego
się o nich zbliska) w chwili, kiedy ważyły się
losy kraju.
13. EMIGRACJA POLSKA
PO POWSTANIU STYCZNIOWYM
O UPADKU powstania styczniowego liczne

P rzesze młodzieży polskiej udały się na tu­


łaczkę, podążając przeważnie do Francji. Tu­
taj, wśród obcego społeczeństwa, nie znając
języka i nie mając środków do życia, znaieżli się
ofiarni synowie Polski w okropnej nędzy. Nie za
interesował’ się nimi neoficcy przewódcy dawnej
emigracji. Bohaterowie osiemnasto-miesięczrej woj­
ny z Moskwą, krwawiący się w blisko tysiącu
bitew i potyczek, stoczonych na 1 przęśl rzeni
od Prosny do Dniepru, spełnili wszak już przezn?
czone im przez światowe źydostwo zadanie. Żywioł
polski został osłabiony na jazie łat pięćdziesiąt.
Tak zwana postępowa prasa francuska, jak oto:
-Constitutionnel“, „Réformateur“, „Courrier Fran­
çais“ i in., umieszczająca chętnie artykuły neofi­
tów o kwestj i żydowskiej w Polsce, niezbyt go­
ścinnie powitała nieszczęsnych wygnańców. Mło­
dzieżą polską zaopiekowało się grono Francuzów
z duchownymi: Monseigneur de Ségur i O Perraud
na czele. Ci szlachetni ludzie zwrócili się z gorą­
cym apelem do francuskich katolików o pomoc
dla schorzałych uchodźców. Kwestowano po ko­
ściołach, wyszukiwano posady, rozdano wśród naj­
uboższych 309.000 fr.
Nie pozostawili za to w spokoju zbiedzonych
emigrantów polskich szpiedzy rosyjscy, przeważ*
nie żydowskiego pochodzenia. W sierpniu 1864 r.
wśród Polaków-emigrantów styczniowego powstania
kręcił się Juljan Sumiński. Bunikiewicz pisał do
Platera o nim: ..Izraelita, mieniący się być miesz­
kańcem miasta Warszawy... Mówi po niemiecku
i francusku..." Sumiński przyczynił się w znacz-
113

uym stopniu do zorganizowania w Końcu 1864 r.


monstrualnej prowokacji, polegającej na wmówie­
niu w szeregi emigrantów, że w ociekającym krwią
kraju zanosi się na wznowienie akcji powstańczej.
Wielu emigrantów dało się przekonać, że kasata
klasztorów, krwawe prześladowania i grożący kra­
jowi pobór do wojska, wywołały wrzenie wśród
mas. Szereg wybitniejszych osób udał się do
•craju, aby wesprzeć rodzący się ruch. Nastąpiły
nowe aresztowania.,
Co się tyczy neofickich przywódców powsta­
nia styczniowego, którzy znaleźli się we Francji,
to uważali oni, że naj ważni ej szem zadaniem było
utworzenie w 1866 r. Komitetu Reprezentacyjnego.
Główną rolę odgrywali tutaj: Stanisław Jarmund,
Bronisław Wołowski, Jarosław Dąbrowski z bra­
tem, spokrewniony z frankistowską rodziną Pio­
trowskich, i inni. Działacze ci, oskarżeni o fabry­
kację fałszywycł banknotów rosyjskich i malwer­
sacje pieniężne, uważali siebie za godnych repre­
zentantów wychodźtwa polskiego. Bardzo czynni
podczas komuny paryskiej, doprowadzili ćo tego,
że Wersalczycy obeszli się szczególnie srogo z Po­
lakami w Paryżu, ruzstrzeliwując wielu z nich.
Nieciekawą rolę odegrał wówczas Bronisław Wo­
łowski, którego broszura p. t. »Polacy w rewolu­
cji paryskiej" przepojona jest sympatją dla komu­
nistów francuskich. Mając dostęp do Thiers’a, nie
uważał ten wpływowy »meches” za stosowne stanąć
w obronie niewinnie skazywanych na śmierć Po­
laków. To też miał Wołowskiego dosyć nawet
Władysław Mickiewicz, który pisząc o jego wędrów­
kach do Wersalu (»Emigracja polska 1860—1890*,
st. 80) zaznacza, że rpod temi podróżami Bronisła­
wa Wołowskiego coś się ukrywało, że powodowała
nim chęć złapania czegoś w mętnej wodzie..."
Starano się pozatem podtrzymywać wśród
emigrantów polskich radykalną tradycję öbczu
w Portsmouth.
Miejsce Krępowickiego postarali się zająć:
wychrzta Stanisław Mendelsohn i Diksztejn, współ-
8
114

pracownicy „Ruchu", organu zwolenników socja­


lizmu międzynarodowego. Na obchodzie 50-ej rocz­
nicy powstania listopadowego, urządzonym w Ge­
newie dn.29.XI.1880 przez redakcję pisma „Równość",
wznieśli oni okrzyk: „Precz z patrjotyzmem i re­
akcją!" „Niech żyje internacjonał i rewolucja so­
cjalna!” Mendelsohn i Diksztejn byli też współ­
pracownikami „Przedświtu", który zaczął wycho­
dzić w 1881 r. zamiast „Równości”. Diksztejn
i Mendelsohn zagalopowali się w swoich zapędach
antynarodowych polskich tak daleko, że zaczął
stronić od nich nawet Bolesław Limanowski i wy­
stąpił z redakcji „Równości”. Od maja 1884 r. Men­
delsohn, współpracujący w „katolickim” organie
„Słowo", wydawał w Paryżu miesięcznik p. t. „Wal­
ka klas", który przejawiał rewolucyjne rusofilstwo.
Tym zaciekłym wrogom Polski sekundował dziel­
nie Bronisław Wołowski, założyciel pisma w Wied­
niu „Le Messager de Vienne”, które po 11 latach
przeniosło się dc Paryża i wychodziło od 1885 r.
p. t. „Le Messager d'Occident”.
Nie wszyscy jednak Polacy szli na pasku za­
maskowanych nieprzyjaciół narodu polskiego. Wie­
lu z nich przejrzało perfidną grę przewódców ży-
dostwa Na czoło ówczesnych działaczy polskich
wysunął się ks. Roman Wilczyński, pod którego
redakcją zaczął wychodzić „Tygodnik” o nastawie­
niu antyżydowskiem.
Nie byli też wolni od „czułej opieki’ prowo­
katorów neofickich nieszczęśnicy polscy na Sy-
berji. Wysyłani setkami tysięcy z kraju, ci mę­
czennicy sprawy polskiej szpiegowani byli na każ­
dym kroku przez tych wTyrzutkow ludzkości. Po­
nurą sławę zyska/ tam frankista Aleksander Zwierz-
chowski, o którego nikczemnej zdradzie pisał
obszernie w swcicb pamiętnikach Władysław Dani­
łowski (Minusinsk 1867 — 69).
14. OKRES POZYTYWIZMU

TWOKZONV aa początku 1864 r. przez cara

U Aleksandra. „Komitet dla spraw Królestwa


Polskiego* rfwpocząi .ściślejsze zespolenie
'rraju z cesarstwem rosy/skiem” od maso­
wego wysiedlania rdzennie Dolskiego żywiołu na
Sybir i konfiskaty dóbr ziemskich. Jak podają
„Lej deportations' en Sibérie, le nombre des dé­
portés et leurs sort den, l’exil* (Rkp. Uzartory-
skicn nr. 5577) urzędnicy rosyjscy pod koniec
1866 r, określali liczbę zesłanych wgłąb Rosji 1 na
Syberje Pomkow na 250 tysięcy osób. Był to kwiat
narodu polskiego. Studenci, ziemianie, oficerowie,
księża stanowili poważną <~zęść tych najofiarniej­
szych synów Polski. Przystąpili też Moskale do
dalszego wywłaszczania szlachty. Na Ukrainie,
Podolu i Wołyniu skonfiskowano Polakom w ro­
ku 1863/64— 383.761 morgow ziemi, której wartość
wynosiła setki miljonów rubli. Postarano s.ę po-
zatem o przeprowadzenie uwłaszczenia włościan
w sposób, który miał zapewnić wieczną wdzięcz­
ność carskim urzędnikom ze strony ciemnego i bied­
nego ludu, a dziedziców doprowadzić do ruiny fi­
nanse wej.
I oto w okresie ogólnej żałoby narodowej
zaszedł wypadek, który wywarł wielkie wrażenie
w kraju. Do Królestwa powrócił Leopold Kronen­
berg, przeDywający zagranicą oa chwili podania
się Wielopolskiego do dymisji. Na powrót „mini­
stra skarbu Rządu Narodcwego* (tak nazywano
Krcnenberga), którego stanowisko i znaczenie
w stronnictwie „Białych” były znaue tysiącom łu­
dzi, nikt nie liczył. Opinji publicznej starano się
wytłumaczyć, że obecność Kronenbêfga w kraju
potrzebna jest dla zbudowania ważnej kolei stra-
in

tegmznej z Warszawy do Brześcia Litewskiego.


Posiadał on bowiem kredy* zagranicą i dostatecz­
ny mir w kraju. Lepiej jednak wyjaśnił ten nie­
zwykły iak* Mikołaj Berg, który pisał („Zapiski
o powstaniu polakiem ", t. III, str. 434 — 428), że
stało się to dzięki łapówkom, zapłaconym gene­
rałom rosyjskim.
Po powrocie do Warszawy wystąpił Kronen­
berg odrazu jako potężny finansista, ostry, lekce­
ważący, z drwiąco-chyirym uśmiechem na ustach.
Zaczął on bardzo często zaglądać do Zamku, i to
nietylko w dni powszednie, ale I w niedziele,
w czasie uroczystych, niejako urzędowych przy­
jęć, uzyskując zawsze przed innymi wstęp do ga­
binetu namiestnika. Hr. Berg nie brał łapówek
pospolitych, nie odmawiał jednak współudziału
w wielkich przedsięwzięciach lub sprawach finan­
sowych, np.: przypuszczali go neoficcy bankierzy
stolicy do udziału bez pieniędzy w różnych przed­
siębiorstwach lub nabywali dla niego akcje. Na­
miestnik naturalnie zgadzał się na tc a po obra
chunku z wielką przyjemnością chował do kieszeni
pokaźną sumkę. Podobnych wspólników, jak pi­
sze M. Berg („Zapiski...” t. III, str. 424 — 428),
mieli chrzcz mi żydzi warszawscy także i w Peters­
burgu. Kronenberg dla interesów tego rodzaju
itrzymywał w stolicy Rosji specjalnego agenta
w osobie żyda Jelenkiewicza.
Mógł więc Kroaenberg nie obawiać się od­
wetu zaborców moskiewskich za finansowanie po­
wstania styczniowego. Nie siedział on w więzie­
niu, nie był pociągany do śledztwa, nie odwiedził
Syberji i majątek jego nie uległ konfiskacie.
Zbyt rozległe i wpływowe stosunki posiadał
on w stolicy nad Newą, gdzie nawet car był dla
niego życzliwie usposobiony.
Zrozumiałe więc staje się. dlaczego i hr. Berg
dawał pierwszeństwo Kronenbergowi przed gene­
rałami i cywilnymi dygnitarzami rosyjskimi, wpusz­
czając go V każdej porze dnia do swoich aparta­
mentów. Gdy ukazała się w Warszawie broszura
117

Ü8timow:ezL „O spiskach i zamacnac'i na tycie


hr. Berga ”, na Której końcu zamieszczono imienny
spis znanych cztonków organizacyj powstańczych
1863 r., wśród których figurowało nazwisko »mi­
nistra skarbu Rządu Narodowego”, nie przestra­
szył się on tem zbytnio. Namiestnik bowiem po­
sunął swoją przychylność dla „żydowskiego przy­
jaciela* do tego stopnn , że polecił pracę Ustimo-
wicza wycofać z handlu, nie zważając, że sam
pierwej dał upoważnienie do jej ogłoszenia.
Gorzej działo się w kraju kierowniczej war­
stwie narodu. W dalszym ciągu śledzono i prze­
prowadzano masowe aresztowania. Wchodzono do
domów, rozbijano ściany, włażono do każdego za­
kątka. Nie darowano nawet podziemiom klasztor­
nym; zaczęto rozbijać groby i otwierać trumny
spoczywających tam snem wiecznym zakonników.
W stosunku do ziemian represje trwały dalej.
Wystarczyło najmniejsze podejrzenie, ażeby przy­
szedł nakaz satrapów moskiewskich przymusowej
sprzedaży majątku nieszczęśliwca. Systematycznie
przeprowadzana zagłaaa szlachty folwarcznej, bę­
dącej wyrazicielką potekiej idei narodowej, zapew­
niła wiele korzyści żydostwu poiskiemu. Zrujno­
wane ziemianstwo musiało kołatać do żydów
o pożyczkę lub o posadę. Powstaiąca plutokracia,
pizeważnie pochodzenia żydów skiego, nie mogła
być w niezgodzie z synami Izraela. Młodzież ży­
dowska wstępowała gromadnie po lö63 r. do śred­
nich i wyższych szkół. Zaroiło się w Królestwie
od chrzczonych i niechrzczonych żydowskich leka­
rzy, adwokatów, techników, dziennikarzy i litera­
tów. Zajmowali oni w szybkiem tempie miejsca
inteligencji polskiej, wyniszczonej podczas powsta­
nia, gnijącej w kopainiuch Syberji lub pędzącej
tułaczw żwwut na obczyźnie.
Pomógł żydom panujący wówczas nastrój —
zespolenie eksperymentów asymdacyjnych i dokrry-
ny pozytywistycznej. Nieaarmo Kronenoerg i jego
satelici potrafili natchnąć zmęczone społeczeństwo
polskie mvślą, że krajowi bardzo zależy na zyska-
niu sympatji mas żydowskich, liczących w samej
Warszawie około stu tysięcy osób
Panujący wszechwładnie po powstaniu stycz
nio wem pozytywizm włączył do swego programu
doktrynę asymilacji. Prawie wszyscy pozytywiści
owego czasu byli filosemitami. bratali się z żyda-
mi, uważając za wzór cnót obywatelskich bank .era
Kronenberga, nagrodzonego przez rząd moskiew­
ski za usługi orderem śwr. Włodzimierza III klasy
(z czem było połączone nadanie dziedzicznego szla­
chectwa rosyjskiego) i bankiera Jana Blocha, któ­
rego testament zaczyna się od słów: „Byłem całe
życie żydem i umieram jako żyd” (I was my
whole life a Jew and J die as a Jew... — „The
Jewish Encyclopedar Funk and Wagnails Compa­
ny, Sew York and London, t. Ill, str. 252).
Pozytywiści wyhodowali grupę literatów i dzien­
nikarzy pochodzenia żydowskiego, która obsa­
dziła tłumnie prasę warszawską Wśród księgarzy
i wydawców’ najpowmżnieiszych p sm stolicy widzi­
my: Gluecksberga, Lew enta a, Stan. Kronenberga,
braci Orgelbrandów E. Leo, M. Wołowskiego,
Krzywickiego, R. Okręta i innych. Otaczają się ci
chrzczeni i niechrzczeni dyktatorzy ówczesnej opinji
polskiej współpracownikami też przeważnie żydow’-
skiego pochodzenia, jak to: St. Kramsztyk. B. Rajch-
man, H. Elzenberg. D. Zgliński, Niedzielski, Nie-
mirowsk.. Chęciński i inni. Pełno ich było zarów­
no w pismach zachowawczych („Gazeta Polska”,
„Słowo”), jak i postępowych „Przegląd Tygodnio­
wy”, „Niwa”, „Nowiny")
Było jednak w Polsce wielu przeciwników
asymilacji żydów. Obawiano się słusznie, że osła­
bione społeczeństwo nietylko nie spolszczy żydowi,
przyjmujących licznie w okresie pozytywizmu
chrzest, lecz samo zżydzieje i pójdzie na służbę
żydowskich ideałów. Zaczęto badać szczerość in-
tencyj żydów, chcących nawrócić się na katolicyzm.
Świadczy o tem korespondencja judofilskiego „Kra­
ju” z Warszawy: „Wielu z pomiędzy przyjmujących
chrzest żydów Kołatało najprzód do kapłanów kato-
•9

lickicà, lecz tak byli przyjęciem ich zrsżeni,że zwrócili


się do protestanckich" (S. Firszhorn: „Historja ży­
dów w Polsce , str. 242). Zainteresowano się ’.no-
wu FrankistamL Stwierdzono, że ci najgorętsi
rzecznicy asymilacji żydów, chociaż przyjęli chrze­
ścijaństwo przeszło sto lat temu, pozostają jednak
w ścisłej łączności pomiędzy soną i z synniu Izraela.
iIłu&taie obawiali się patrjoci polscy—wzno­
wionego po powstaniu styzzniowem — masowego
porzucanm wiary ojców przez inteligencję żydow­
ską. Na przykładzie Kronenberga widzieli, jat
aeonci poiscy umieli przystosować się do kazaej
OKulictności. Pobłażliwość rządu rosyjskiego dla
tego, który finansował 1863 r., nasuwała też nie­
ładnemu ciekawe przypuszczenia co do możliwości
istnienia no-a sutemi łapówkami \nnycn, ukrytych
dla społeczeństw, a polskiegu nici, łączących satra­
pów möskler akich (często pochodzenia niemieckie-
; fo) z czołowymi przedstawicielami zvdostwu pol­
skiego. ‘ że cele przewódców Izraela nie były
przyjazne dla naiodu polskiego, to łatwo się moż­
na przekonać, przeczj tawszy okólnik kierowników
politycznych kół żydowskich, wydany w listopa­
dzie 1898 r. do żydów polskich. Odezwa ta brzmi ■
»Bracia i współwyznawcy! Trzeba, ażeby kraj
(Ł j. Galicja — przypisek) został naszem króle­
stwem... Starajcie się potrochu usunąć Polaków
ze wszystkich ważniejszych stanowisk i skupić
w waszyet rękach wszystkie nici władzy sp< łecz-
nej. Wszystko, co d , chrześcijan naieży, powinno
“tac się waszą własnością, związek izraeiski dostar­
czy ' ram potrzebnych do tego śtudków Już za­
częto na ten cel zbierać potrzebne fundusze, a udaje
się lepiej, niż przypuścić było można. Dla dopro­
wadzenia do skutku planu wyrwania stanowczo
Galicji chrześcijanom, wszyscy nasi wielcy i bo­
gatsi zapisali się na znaczne snmy. Da baron
Hirsz (wkrótce potem aman — przypisek), dadzą
Rotszyldzi, Bleichröderowie iMendel°obnowie i inn
dadzą.. Bracia i współwyznawcy! Dołóżcie wszel­
kich usiłowań, *żeby doprowadzić do *łKutz to,
co zamierzamy"... (L. Viel. „Ze Juif sectaire9
str. 173).
Jan w świetle tej odezwy, f była ona zapew­
ne jedną z wielu, wygląda finansowy udział w po­
wstaniu styczniowem Kronenberga który przez
poszczególnych badaczy historycznych jest wy­
chwalany za to, że bez jego pomocy finansowej
nie mogłyby organizacje powstańcze rozwinąć sku­
tecznej agitacji? Jemu zawdzięczała więc w lwiej
części Polska, że setki tysięcy najwierniejszych
Jej synów marniało w tajgach syberyjskich lub
gniło w ziemi. W kraju zaś pozostały masy bier­
nych, wśród których żerowali synowie „narodu
wybranego".
Przewódcy żydostwa polskiego nie zniechęcili
się wstrętami, czynionemi wychrztom przez świat-
lejszą część naszego społeczeństwa. Rzucono ha­
sło małżeństw mieszących. Wynaleziono wielu
zubożałych arystokratów, pragnących pozłocić swe
herby. W krótkim czasie przedstawiciele najstar­
szej arysłokracji polskiej weszli wT związki rodzin­
ne z potomkami frankistów a także z neofitami.
Wołowscy, Lascy, Epsteinowie, Kronenbergowie,
Blochowie, Rotwandowie, Reichmancwie, Halper-
towie, Goldfederowie koligacą się z Woronieckiini,
Rzyszczewskimi, Potulickimi, Lasockimi, Ilińskimi,
Skarbkami, Morsztynami, Wielopolskimi, Kościel-
skimi, Jundziłłami, Wodzyńskimi, Hołyńskimi, Po-
klewskimi i in. Klasycznym przykładem wychrzty,
który, zdawałoby się, że .wrósł nieodwołalnie w spo­
łeczność polską, był Jan Bloch, herbu Ogończyk.
Wpływowy ten bankier, podkreślający swój patrjo-
tyzm polski na każdym kroku, czego dowodem
miało być skoligacenie się z pięcioma wybitxiemi
rodami kraju, inaczej przedstawił się potomności
w testamencie swoim. Mógł się on śmiało zali­
czyć do grona tych żydów, na których cześć wy
głoszone zostało w 1875 r. w k»hale lwowskim
odpowiednie przemówienie. Mędrzec Syjonu oświad­
czył m. n., iż „ ..prawdą jest, że niektórzy żydzi
dają się chrzcić, ale fakt ten tylko przyczynia się
do wzmocnienia naszej potęgi, gdyż chrzczeni ży­
dzi zawsze żydami zortają*-... (Rudolf Vrba: .Die
Revolution tn Russland, statistiscne und sozialpoli­
tische Studien*).
Służ fil tei często zrujnowani karmazyni polscy
za parawan dla ojczystych, podejrzanych speku­
lacji Wynajmowali ich żydowscy plutokraci do
zarządów swoich przedsiębiorstw, do komitetów,
mianując ich członkami rad nadzorczych. Ponie­
waż utytułowani radcowie mieli takie samo poję­
cie o handlu, o metodach .czystego kanitalizmu*,
jak chłop o astronomji, przeto rządzili s.ę żydzi
sami bez żadnej kontroli.
Przyszedł 1905 r., o którym pisał zasymilo­
wany żyd J. Unszlicht (.0 pogrom; ludu polskie­
go“) że nactał moment decydując; -— rozłamu
między polskością i źydostwem*. Potulna, wycho­
wana przez frankistów: Krzywickiego, Matuszew­
ski ago, Wołowskiego, Niemiec oskiego i in., neo­
fitów. Krausłura, Posnera, Mendelsohna i in. oraz
żydów Lskenazego, Dicksteina i in., inteligen­
cja polska zobaczyła z przerażeniem obok siebie
zamiast układnych neofitów i asymuatorów, aro­
ganckiego ?,ahotyfiskiego, Radka, Grosnera i in.
Spostrzeżono gęstą sieć spisku aut; polskiego,
uknutego przez żydów, do którego wciągnięto nie­
uświadomione masy ludu polskiego. Z krzykiem
.precz Z białą gęsią* kLoczyli po ulicach War­
szawy czarni bunayścl, subsydiowani przez
ochrzczonego miljonera Łazarza Polakowa i... Po­
wszechny i wiązek Izraelski.
Komitet etat; styczny mias ta Warszawy wyka­
zał, że wypadki 1905 r. zburzyły i zniszczyły
w Królestwie około 2.000 mniejszych zakładów
przemysłowych, należących do Polaków. Cofnięty
został o dziesiątki 'at wstecz swojski, dopiero
kiełkujący przemysł. Lud roboczv zubożał. Wiel­
cy kapitaliści żyuowscy drwili zaś sobie z tej
.pseudo -antykapitaiistyczuej rewolucji*.
ZAMKNIĘCIE

> Książka niniejsza ma charakter pionierski: roz­


poczyna ona systematyczne badan* a w dziedzinie
-, dotychczas przez uczonych naszych pomijanej
i przemilczanej. Zrozumiałe jest przeto, iż będąc
pterwśzem ^Haściwie studjum nankowem w tym
zakresie nie ma ona bynajmniej pretenśyj do wy­
czerpania tematu, który dopiero dalsze prace hi­
storyków polskich w pełni zbadają i wyświetlą.
Bçdzæ to dla autora wielką radością, jeżeli trud
przezeń podjęty stanowić będzie zachętę i bodziec
do dalszych poszukiwań w tej dziedzinie Badania
owe przyniobą niewątpliwie szereg rewelacyj, któ­
rych obecnie częstokroć nawet i omy4 lać j,lę nie
potrafimy.
Autor kierował się w swojej pracy jedynym
celem, jakim było najbardziej objektywne przed­
stawienie prawdy dziejowej, rozumiejąc dokładnie,
jak niezmiernie ważne jest dla narodu, ażeby po­
znał rzeczywisty, niesfałszowany uboczaeml wzglę­
dami, obraz swojej przeszłości. W’dząc zaś, jak
dalece służba prawdzie wymaga niejednokrotnie
odwagi cywilnej i siły charakteru, nie może się
powstrzymać od wyrażenia na tem miejscu ser­
decznego podziękowania Redakcji .Myśli Narodo­
wej", która, drukując poszczególne rozdziały pra­
cy w postaci artykułów, umożliwiła opublikowa­
nie jej w formie książkowej.
BIBLJOGRAFJA
terszadski. Litewscy Żydzi.
Ä Graetz- Historja Żydów, L 9.
' f ' hirszhorn. Historja Żydów w Polsce od Sejmu cztero-
v ' i.iłnjego " -- --------— ""
Kząushar, Historja Żydńnr-nr Pnlac» f. 2.
2*u.ss5aum. aistorja Żydów, t. 5.
dałaoan Sa’ibataizm w Polsce
ßaiaban. Historja i literatura żydowska, t. 3.
Punk Łi>d TPa^naHj, Company. The JewiBn Encyclopedia. —
NęW-Jork an,. London.
Geiger, rrocen jüdischer Vertheidigung.
Smoleński, fttan i sprawa Żydów polskich w XVIII w.
Schipper. Żł*ji .<rjleszwa S<takiego w dobie powstania
* nątcjadęjSLig.0.
Ż. Żfei, " ~Cè J iił sectaire.
jeSkę-Choirisk!. Xwpttni pnUny
A'. barlo.sie^jtĆz. Antysemityzm w literaturze poisaiej XV
a 4o A
QO V LL w.
XVH W

X. L- S- [Przy borowski).Historia Franka i Frankistów.


&. Gt iiełz- Beilage nr. VII zur moncgr. Frank und die Fran­
kisten.
M. Mendelsohn. Jerusalem oder über religiose Macht im
Judentum
Gohfl num. Zarys historii wolnomularstwa w Polsce,
.-tséçnazÿ. ..Nanoieon a Polska, . 3.
enazy. Łukasiński, t. 2.
Czuński. La Nuit du 15 août 1831 à Varsovie. .
Miller. Historja powszechna narodu niskiego.
Other. Historia powstania narodu polskiego w 1861—4r-, t. 4.
~d Eeru. Zapiski o powstaniu polakiem 1863 1 1864 r., t. 3,^
Eery.~~~Pamiętniki o polskich spiskach i powstaniach
Manlk. Dzieje Po1 aków na Syberii,
7 sz-,iv?hł. Pplską, wl^zail^~frzechjti<zbiorów^t. 3.
1 ~F17iârzeà>sÀ/, Ód Stałego ę^atu do Czerwonego, t. 2.
' M<. Krasins^L" ïârvê dziejów reformach w Polsce.
pLlmino^kL__ Historja Demokracji Po.skiei w epoce po-o-
• ~ l’ilûfôwêÇ l. 3j_ ' —— ~ - ~
EdmąndwshC' HïBtorja ruchu rewolucyjnego w Polsce w 1846 r.
^iipacki. Powstanie narodu polskiego w r. t83O i 1831, t
t*rzubor~iz'sût. Historia sześciu miesięcy.
Z £. 5 iPrzybormrshi). Historja dwóch lat: 1861—1862, t 5.
124

O. Spazier. Hisiorja powstania narodu polskiego w 1830


i 1831 r., t. 3.
ToRarz Warszawa przed wybuchem powstania 17 kwietnia
1794 r.
Smit. Historja polskiego powstania (1830). t. 3.
Sowita Gawroński. Bohdan Chmielnicki do elekcji Jana Ka-
’ zimierza ---------------------------------------- ----------------- —
Szpoiański Początki polskiego socjalizmu.
J. Falkowski. Obrazy z życia kilku ostatnich pokoleń
w Polsce.
Wt. Mickiewicz. Emigracja polska 1860—1890 r.
Usiimowtcz. O spiskach i zam: hach na życie hr. Berga.
tiucharzewski. Czasopiśmiennictwo polskie.
P. I. Wołowski. O arystokracji, liberalizmie i demokracji.
A Pńbiecki. Romuald TicU m
lAmanôwskï, ~~Hugo Kołłątaj.
Limanowski. Stanisław Worcell.
Śliwiński. Joachim Lelewel.
Onszlicht. <J pogromy ludu polskiego.
L^AKner" ' ter -Conns 'ations' des Biens des Polonais sous
le régne de i. empereur Nicolae
Łoziński. Szk-ce z hietorji Galicji w XIX wieku.
Lzmłte Dzieła Hercena.
Czpńskt Malownicza Rosja.
R Urba. Die Revolution in Russland, statistische und sozia
pol.tische Stadien.
Ogiński. Mémoires de Michel Oginski.
Kraszewski. Żyd.
SKOROWIDZ OSÓB
A C
Abrahamowicz, 21 Chęciński, 91, 118
August HI, 31 Chilperyk, 7
Abul-Arab Ibn-Mojsza, 11 Chledowska, 67
ukiba, 6 Shlopicki, 54. 63, 64, 65
Ale\sander Jagiellończyk, 20 Chodkiew4cze 28
Aleksarder I, 59 Cremieux, 92
Aleksander II, 115 Jynyaa^w 50
Antjoch Epiff nea, 5 Ćwi Sabbatïj, 26, 27, 39
Arbueee, 14 Czacki, 44
Aikenazi, 121 Czarniecki, 25
Czartoryscy, 29
CzurtnrysKi, 63 64, 67, 72
B Czyński, 62, 63, 65, 67, 68, 81,
82, 83, 85, 89, 109
Babeuf, 55
nasuuLo, 69, 105 ------ __ D
Bar«, to
Jassus, 5 Dadon, 26
Bazyli Macedończyk, 8- Dąbrowski- 54
Beni twski, 82 Dąbrowski Jarosław, 113
ßenieas, 82, 83 D’Aloe, 48, 51
3«rg, 110 116 Dawid Ben-Daniel, 11
Bernstorff, 60 Dekiert, 41
Pernhardi, 110 Dembowski Jan, 48, 49, 51,
Bernard z Clairveaux, 8 58, 54
Bibikow, 35 Dembowski Franciszek, 49
Birnbaum, 58. 59 . Jebowski, 31
Blandratu, 22 Dessaw. 29
Bleichröderowie, 119 Dewinsohn, 78
Blech, 118, 120 Długosz, 19
Blochowie, 73, 120 Dinkste’n, 121
Bona, 22 Diksztejn, 113, 114
Boruch z Rawy Ruskiej, 30 Dobrowolscy, 28
Brant acio, 23 Dobrzański, 65
Branicki, 29 Dombrowski, 67
Braniccy, 48 Donnersmark, 77
Brunning, 111 Duchnowski, 81
Brzeziński, 109 Duński, 80
Bunikiewicz, 112 Działyński, 48
Buonarotti, 55 Dziekońscy, 28
126

E Goldman A'hir, ,08


Gor jza>.< ”, 89, 90, 95, 96, 98, 9fi
Eibenschütz, 34 Gordon 5C
Eisenbaum, 56 Gorzkowski-Bitterman, 55
Elisze z Podiiajec, 30 Grabowski, 72
Eljas-Ebert, 27 Grass, 78
Elzenberg, 118 Greigh 77
Elianowsk:, 90, 106 G-osner, 121
Emden. 34 Gninberg, 58
Engel, 65, 74, 76, 78 Grzegozz I, 7
Enoch, 89, 90, 95, 96, 97, 99, 100 Grzymała, 59
Epstein, 109 Gwajuin, 23
Epsztejn, 75
Epsteinowie, 73, 90, 92, 120
Estreicherowie, 92 B
Ezefowicz Michel, 47
Hadijan, 6
Halpert, 74, 75
F Halpertowie, 73, 120
Hercen 94. 105, 106
Faiik z Lanckorony, 30 Hirsz, 119
Feliński, 104 Hirszewicz, 73
Felkner, 98 Hlebcwicze 21
Ferdynand aragoński, 14 Hołyńscy, 120
Fersen, 53 Honorarjusz, 12
Filip II, 17, 18 Borowicz, 25
Fiszel, 21 Puss, 13
Flatau, 92
Fouquler-Tainville, 107
Frank Jakób, 29, 30, 31, 32, 33, I
34, 35, 36, 37, 39
Franköwna Ewa., 35, 36 Ilińscy, 120
Frankiści, 33, 37, 39, 40, 41, 42, Izaak ben Abraham, 22
, 43, 44. 46, 48. 49, 50, 51, Izmael, 6
56, 57, 73 Izrael z Glinian, 30
Frankensteinowie, 73
Frenkel, 59
Fredro, 96 J
Fuhrman, 65, 74, 75, 76, 77
Frankenstein, 90 Jakubowski Wojciech, 29
Jakubowski, 55
Jakubowski, 82
G akubowscy, 29
akuuowicz, 56
Gerszon, 8 Jan Kazimierz, 22, 24
Giller, 107 ański, 83
Gluecksberg, 118» Jarmui id, 93, 99, 102, 113
Glücksberg, 56 Jaroszyński, 110
Goldfederowie, 120 Jasiński. 64
Goldman, 78 Jasiński Jakób, 52
Goldman, 111 Jasiński Dominik, 51
asióscy, 47 Krępe wicia, t>_ :3. .... 7
asinscy, 49 50, 02, 84.
faakier, 34, 36 Kronenberg, 56
elenkiewicz, 116 Kronenberg Leo . 75, 89.
Iżefowicz- Abraham, 20, 23 91, 92, 03 94, 95. A, Kr
>’,ef II, 36 01, 105 107. 115. 1
ózefowicz-Hleoick 47 1.7, Lr. 119 t.
Jrizefowiezfe-H'ebicc 47 Krorenberg jjtanislaw,
mdzilłowie, 120 Kroi enbergowie, 73. 78.
■irtint-Insto 1P-7 KrukowietŁ, 67, tjg
- Jens, 93, 99; 10C , 102,105 ruzensztern, 77
ïrysa Le; ”
Kryanuie, 37
s:
t» rysdi*ft ; l zauder < Ck. 'V
ihn, 83 K’-vkinsfc poa i 54. 4,
< anknn 52, 74, 7’ KrysrûsE t raaLbiw CT
35 Cryajâary, 56. w
iaj inski Leon, 97, 100 Knepl- ki. aü
plińsc - 108 T. : -y
apoetas. 48 yża . _ t ,4
aiieoach, 18 K.rjyt*i
: aspersk 34 Krz. zan -- u
azimierski, 63, 64, 8£ Krzj ia"owik. 5łau
enlg 88 Krzy .an >wr- 7
..leżgaj lo 21 Kurtz 100
aczko, 83, 100 109 wiatkowsK’..
□łazi« wieź, 54 Kwia cwsk..
K sbielski, 24
cdaczkowski, 30
• onarski, 81 J,
oniar 74. 75, 68
onîarowie. 73 Lambert. *6
Konderski, 52 Landowski. 108
Konstante, 6- Laski, 79
onstaniv -w ks„ ’10 Lascy. 73. 92, .20
konstanty w. fes. 57, 58, 59. Lasoccy 12ł ■
51, 62 Lejba z Jrzezia, 30
Kosmas, 8 Lelew-s ■ .
Kossak 69 Lemke, 106
issakcwscy, 47 Leo Adolf, 81
Kostecki, 50 Leo, 118
iościelscy 12C ^et wie, 12
Kościuszko, 48. 52, 53, 64 eszrowsk 75 39
Kotzebue, 95, 98, 99 ev *ataL 11 -
Krajewski, 94 •ewinskj Stefan, -F
framsztyk, 118 ewińsiu S zv*n .
Kraatz, 84 Lfwiiski, 57
Kiasiński, 77 j.e* nsi.i. «ł fi“
Kraszewsk. lub, 111 LewJiscy, 56
Kraushar. 37 38, 121 Læwkuwicz. -»
128

Levy, 83, 92 Mendelsohn, 113, 114, 121


Lichtenbaum, 78 Mendelsobńowie, 119
Li-nanowaki, 114 Mendee-Nassi Józef, 17
Linde, 64 Michałowski, 82
Łizmanini, 22 Mickiewicz, 82, 83
Loewenberg, 78 Mickiewicz Władysław, 113
Löwenhardt, 102 Mikołaj Ł 65, 69, 72, 74
Lubecki, 62 Misanowlcz, 20
Lubliner, 81, «2, 88. 89, 109 Mochnacki, 67
Lubomireey, 28 Molay, 58
Morsztynowie, 120
Ł MurawjeW, 78
Muszyński, 49, 50
Łaski, 82
Łowicka Joanna, 73
Lubianowski, 75 W
Łubieński, 29, 32
Nachman, 29, 35
Łukasiński, 59 NatausonOwje, 92, 93
Maruda, 88
M Newachowicz, 74
Newachowiczę, 73
Maciejowski, 82 Nawlekł, 51
Mackrott, 58 Niedzielski, 118
Mackrott Henryk, 58 Niemirowski Leopold, 80
Mahomet, 9 Niemirowski, 118, 121
Majer, 54 Nleroh-owzcy, 108
Majewski Adam, 108 Niewiarowski, 50
Majewski Benedykt, 57
Majewski Franciszek, 58, 59
Majewski Jan, 62 O
Majewski Karol, 93, 99,100,101, Ohryzko, 89
102, 103, 107, 109 Okręt, 118
Majewski Wincenty, 64
Olefinicki, 28
Majewski Władysław, 108
Orgelbrand, 118
Majewscy, 47, 56, 58 Orłowski 47
Majmnnl Mojżesz, 10, 11, 12,
Orłowski, 88
13, 20, 26, « Orłowski Franciszek, 108
Msjzels, 85
Orłowscy, 47
Majzner, 62. 82
Oskierko 50
Makowski, 78
Osten-Sacken, 103
Małachowscy, 28
Ostrogscy, 21
Małecki, 89
Manasowa, 78 Ostrowski, 61, 68, 64
Marat, 107 Ostykowle, 21
Markiewicz, 35 Ożarowski, 78
Markus, 23
Marszewskl, 104 P
Matuszewski, 121
Matyszewski, 34 Paprocki, 82
Mazzini, 80, 81, 110 Pankiewicz, 73, 74, 76, 77,78, 95
Meir, « Pawłowski Aleksander, 108
12»

i 'nwłówakl Paweł, 85 S
Pawłów iłcl. 66
Pawłowscy, 47 Sapiehowie, 21, 28
Pnździcrska, 58 Snskl, 83
Perotz, 74 Schenk Rink, 36
Peretz Grzegorz, 106 SńKnr, 112
Perles, 55 ■nera, 32
Perraud, 112 Siemaszko, 104
Piotrowski Józef, 49, 51 Slnminóski, 100
Piotrowski Józef, 106, 107 Sierakowski, 5»
Piotrowscy, 47, 56 Sisebut, 7
Platerowi«, 28 Sknrbkowió, 120
Po k lewacy, 120 Skrzynecki. 67
Polak, 21 Sin^ZKow’kL 24
Polnkow, 121 Soiiica’.czaôski. 'M
Poniatowski, 72 Sobolewska, 72
Poniatowscy, 28 Sucino Fanat, 22
Posner, 121 Socino bol|o, 32
Do,ockn Aleksandra, 72 Sowlfiakn, V8
“otocki Szczęsny, 54 Stanislaw A nuns’,. 51
Potoccy. 28, 48 Starker, 22. 23
Pottilicey, 120 Stefnn Batory, 22
Powidzkl, 21 Strogonow, 76
Frzy byłoweki, 52 Sulejnisn, 17
Sumiński, 112
Suworow, 50
Syksi'ie «V, 14
R Hu.ajes, 30
.-znjnowa, 89
Raba Bar—Józef. 6 Szmidt, 57, 59, Hl
Radek, 121 Szmidt Henryk, 88
Radziwiłłowie, 21 Szmniiowicz, SO
Ra|cbman, 118 Szor Fdisza 30
Ram, 83 Szor Chnja, 30
Reicbmanowió, '120 ■ .zorowie, 32
Repnin, 34 Szogtakowski, 84
Rzempołnski, 50 Szpeyer, '•»
Rzewuscy, 47 izymonski, 73, 80
Robespierre, 107 Szymanowski Hieronim. -7?
Rosentai, 81 Szymanowski • >-anciszek, 17
Rosen tal. 86 bzvmanowwki Joz«f, 52
Rotszyldzi, 119 Szymanowski Michał, 57
Kotwand, 82 Szymanowski, 66
Rotwand, 02 Szymanowski, 91, 97
Rotwandowie, 73, 120 Szymanowscy, 47, 56
Rożen Matjas, 92 Szyrma, 64
Rożen Szymon, 92
Rozenqoid, 103 T
Rudnicki, 108
Rydygier, 77 Tarife, 7
Rzyszczewsey, 120 Wer», 113
130

Towiański, 83 Wolf z Krzywoczy, 30


Traugutt, 9^, 109 Wolff, 65
Trzeciak, 85 Wolff, 80
Tuczkow, 50 Wołowski Bronisław 108, 113,
Turczynowicz, 28 114
Turski, 47, 53, 54 Wołowski Franciszek, &*, 65,82
Tutołminow, 50 Wołowski Jan, 34
Tyszkiewicze, 28 Wołowski J. T-, 70
WołowBki Ludwik. 35
Wołowski Ludwik, 82, 91. 100
V Wołowski M-. 118, 121
Wołowski P. Z., 75
Urbanowscy, 29 Wołowscy, 58, 64, 109, 120
Unszlicht Maxsymil tan, 93 W jro uieccy. T £(i
Unszlicht, 121 Wysocki, 70, 84
W}szkowski, 54
W
z
Wahl, 111
Wańkowicz, 50 Zali weki, 61, 79, 80
Warrens, 53 Załuski, 24
Wawelbergowie, 73 Zamovski. 40
Wawrzecki, 53 Zamoyski Andrzej, 94, 97,98,99
Werner. 74 Zamoyski Władysław, 61
Wertheim, 92 Zamoyski, 100
Wilczyński, 114 ZamoyLcy, 28
Wielopolski, 96, 97, 101, 115 Zawojski, 25
W elopolscy, 120 Zborowscy, 21
Witold, 19 jgliński, 118
W odzyńscy, 120 Zienkowicz, 50
Wohl, 93, 102, 108 Zwierzchowe»!, 102, 114
Wolańscy, 29 Zygmunt I, 23
Wolicki, 84 Zygmunt August, 23
Wolf Andrzej, 93 Żabotyń6vii, 121
Wolff Emanuel, 46 Żeligowski, 89
SPIS ROZDZIAŁÓW.
Str.
Ł Neofici żydowscy na Zachodzie Europy.................. B
IL Neofici żydowscy w nawne] Pols.. > ....... 19
III. Sabbataj Cwl i jego zwolennicy ......... 26
IV. Działalność Jakóba Franka................................. » . . 30
V. FranŁiści...................................................... 39
VI. Insurekcja kościuszkowska........................ 46
VIL Wolnomularstn o polsKje ............ 55
VIII. Powstanie listopadowe.................................................... 61
IX. Rządy 1 uskiewicza w Królestwie ........ 70
X. Emigracja polska po 1831 roku................................... 79
XI. Przed powstaniem Btyczniowem ................................... S3
XIL Rok 1863 ................................................................................. 105
XHI. Emigracja polska po nowstaniu styczniowym . . 112
XIV. Okres pozytywizmu............................................................... 115
Zamknięcie.................................................. 122
Bibljografja........................ 123
Skorowidz osób........................ 125
ERRATA.
Str. ■wiersz zamiast: ma być:
5 1 375—368 175—168
8 15 zalewie zaledwie
8 22 Gereon Gerszon
9 4 trowgi trwóg!
12 41 etr. 14 str. 4
14 23 Levidzie Leridzie
15 25 zaufanie zaafane
16 15 roszerzaniu rozszerzaniu
16 22 wepomnianych wspomnianych
16 29 niedawno medarmo
20 33 Mosancwicz Misanowlcz
22 22 historja zarys dziejów
23 OH dzieje zarys dziejów
29 37 Łaski Loski
36 34 o Franku o Franku i frankist
4t 8 Dekierta Dekerta
SO 16 wyrzchty wychrzty
67 24 zakamianiałego zakamieniałego
71 11 Nioclas Nicolas
80 9,12.30 Krępowiecki Krępowicki
81 24 w 1836 r. od 1836 r.
82 4 Kazimirski ■ Kazimierski
101 35 przesąd pogląd
105 6,14 Jurgens Jürgens
108 19 przewódcy przywódcy
112 7 przevôdcy przywódcy
114 1 Ruchu Równość
118 15 Encyclopeda Encyclopedia
120 15 przewódcy przywódcy.

*• o KAiWmöW
i

9
S

You might also like