Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 449

Ceorges Vigarello

Historia X
gwałtu

1 WYDAWNICTWO ALETHE IA
Historia gwałtu
X
Georges Vigarello
Historia gwałtu
od XVI do XX wieku

Przełożyła
Anna Leyk

X WYDAWNICTWO ALETHEIA
WARSZAWA 201 O
Tytuł oryginału: Histoire du viol. XVI• - XX' siecle

Ectitions du Seuil. 1998


IQ
Copyright IQ for the Polish edition by Wydawnictwo Aletheia,
Warszawa 2010
Copyright IQ for the Polish translation by Anna Leyk,
Warszawa 2010

Published with the support of the European Cultural Foundation and


the Fund for Central & East European Book Projects, Amsterdam

Ouvrage publie avec le concours du Ministere franr;:ais charge


de la Culture - Centre national du livre
Książka opublikowana we współpracy z Ministerstwem Kultury
Francji - Centre national du livre

Cet ouvrage, publie dans le cadre du Programme d'aide a la publication


BOY-ŻELEŃSKI. a benehcie du soutien du Service de Cooperation
et d:Action Culturelle de l'Ambassade de France en Pologne et de
Culturesfrance/ministere fran r;:ais des Affaires etrangeres et europeennes.
Książka ta, wydana w ramach Programu Wsparcia Wydawniczego
BOY-ŻELEŃSKI. korzysta z pomocy Wydziału Kultury Ambasady Francji
w Polsce i Culturesfrance/francuskiego Ministerstwa
Spraw Zagranicznych i Europejskich.

Wydawnictwo Aletheia
ul. Zgierska 5/8 rn. 5
04-092 Warszawa
wydawnictwo@aletheia.com.pl

Projekt okładki/serii Grzegorz LaszukK•s

Na pierwszej stronie okładki fragment obrazu


Tycjana Sekstus Tarkwiniusz i Lukrecja [1571]

ISBN 978-83-52858-01-9
WPROWADZENIE

Historia gwałtu nie została jeszcze napisana. Wszystko jed-


nak ku temu zmierza. W tym kierunku popychają history-
ków - jak nigdy wcześniej - najnowsze statystyki i ustale-
nia sądowe odnoszące się do przemocy na tle seksualnym:
w ostatnim czasie gwałtownie rośnie liczba wnoszonych
skarg, a w ciągu dziesięciu lat liczba wyroków skazują­
cych, zwłaszcza w sprawach dotyczących dzieci, zwięk­
szyła się sześciokrotnie 1 • Następuje przejście od osobliwe-
go milczenia do głośnej jawności - to przestępstwo jest
wszechobecne w śledztwach policyjnych, sprawozdaniach
z rozpraw sądowych, artykułach prasowych, głosach opinii
publicznej. Lęk zmienia formę, oczekiwania wobec sądów
również, coraz częściej podnoszą się głosy domagające się
zaostrzenia kar, jak również środków prewencyjnych aż po
żądanie niekończących się „kuracji" wobec potencjalnych
przestępców. Mamy do czynienia z całkowitym odwró-
ceniem dotychczasowego porządku: gwałciciel, zwłasz­
cza wykorzystujący dzieci, zajął miejsce zarezerwowane
w zbiorowej świadomości jeszcze do niedawna dla bez-
względnego mordercy. Zmienił się również sam strach:
czarny charakter z powieści kryminalnych, który łączył
kradzież z przelewem krwi, ustąpił miejsca postaci bar-
dziej złożonej psychologicznie - psychopacie targanemu

1 Wyroki skazujące za gwałt na osobie poniżej 15. roku życia

w liczbie 46 w 1984 roku, w 1993 roku - już 305 (C. Burricand,


M.-L. Monteil, Les condamnations pour infraction aux ma!urs
a
de 1984 1993, „Infostat Justice", Ministere de la Justice, ma-
rzec 1996, nr 44).
6 Historia gwałtu

wewnętrznymi sprzecznościami, który przelewa krew, by


dać upust swojej seksualnej żądzy 1 • Przemoc seksualna,
szczególnie w stosunku do dzieci, urasta do rangi najwięk­
szego zła. Stąd nieuchronne pytanie: skutek nagłośnienia
czy rzeczywisty wzrost przestępczości? Przemoc mniej
tolerowana czy mniej kontrolowana? Pytanie istotne, bo
zmusza do prześledzenia zmian kulturowych.
Liczby wcale nie są tutaj najważniejsze, nawet jeśli
mogą rzucić nieco światła na ten problem. Bardzo szyb-
ko staje się jasne, że właściwego przedmiotu historii nie
stanowią wyłącznie zestawienia ilościowe, lecz zakres
i znaczenie tej zbrodni, sposób jej definiowania i sądzenia.
Pojęcie przemocy seksualnej z punktu widzenia obecnego
wymiaru sprawiedliwości ma inne znaczenie niż kilka-
dziesiąt lat temu. Innymi kryteriami i podług innej skali
mierzy się wrażliwość na przemoc - przez długie wieki
skupiano się na statusie społecznym uczestników zdarze-
nia, ich prestiżu albo ich słabości, godząc się po cichu na
niemal otwartą brutalność wobec zdominowanych.
Historia wyroków i postępowań sądowych pokazuje
jeszcze bardziej dobitnie, że historii gwałtu nie można spro-
wadzać jedynie do historii przemocy. Składają się na nią
wzajemnie powiązane elementy tworzące niezwykle zło­
żoną całość - ciało, spojrzenie oraz moralność, którą ta hi-
storia przywołuje. Wstyd na przykład, nieuchronnie odczu-
wany przez ofiarę, wiąże się z doświadczeniem intymności,
z jej obrazem, z możliwościąjej upublicznienia. Wywołuje
trudny temat skazy, poniżenia, jakie może przynieść sam
dotyk: zło przenika ofiarę, odmieniając ją w oczach innych.
W sposób nieunikniony samo poczucie wstydu również
ewoluuje wraz z upływem czasu: wstyd jest tym boleśniej­
szy, im mocniej świat zdominowany przez pojęcie grze-
chu i winy piętnuje zarazem sprawcę i ofiarę, tym cięższy,
im bardziej rozum pozostaje we władzy owej bezwiednej

1 „Gwałciciele stanowią kategorię, której liczebność rośnie

w zawrotnym tempie", S.-J. Bomstein, Violence et aggression


sexuelle, „Psychologie medicale'', 1992, t. 24, nr IO, s. 1017.
Wprowadzenie 7

pewności co do upokarzającej natury dotyku. To dlatego na


przykład w okresie ancien regime'u tak trudno dojrzeć ele-
menty przemocy w akcie sodomii: odraza do sodomity tak
silna, że prowadzi do napiętnowania jego ofiary, hańba tak
wielka, że obrażenia są puszczane w niepamięć, a uczestni-
cy zajścia ze sobą nierozerwalnie związani. Dlatego na po-
czątku epoki nowożytnej pojawia się również owa skłon­
ność do oskarżania dziecka, które pada ofiarą kazirodztwa
- potępiania zbyt długotrwałej zażyłości z ojcem czy zbyt
wyraźnego gestu przyzwolenia ze strony dziecka. Ten się­
gający niepamiętnych czasów mechanizm wpisywania obu
uczestników zdarzenia w ten sam system grzechu i winy
obnaża to, co w naszym społeczeństwie zostało zepchnięte
w cień, nie znikając jednak zupełnie - zgorszenie dosięga­
jące sprawcę dosięga też ofiarę. Dopóki nie ulega osłabie­
niu ten powszechnie zakładany związek z grzechem i winą,
nie może się zmienić hierarchia ważności.
W głębszej jeszcze warstwie sądzenie gwałtu pociąga
za sobą pytanie o ewentualne przyzwolenie ofiary, anali-
zę jej decyzji, chęci i stopnia autonomii. Historia gwałtu
pokazuje więc nieuchwytny proces powstawania obrazu
podmiotu i jego intymności. Pokazuje, z jakim trudem
przychodziło niegdyś ustalenie granic człowieka, jak wiel-
ka była potrzeba namacalnych dowodów, by :t;JlÓC je le-
piej ustalić. Dawni sędziowie nie dają wiary oskarżeniom
kobiety, jeśli jej słów nie potwierdząjakiekolwiek oznaki
materialne - zniszczone przedmioty, widoczne obrażenia,
zgodne zeznania świadków. Brak przyzwolenia ze strony
kobiety, ewidentne przejawy jej woli istnieją tylko poprzez
ślady materialne, poprzez znaki na ciele. Historia gwałtu
to historia przeszkód, które uniemożliwiają pozbycie się
odruchu łączenia osoby z jej czynami - powolnego uzna-
wania, że podmiot może być „nieobecny" w gestach, które
jest zmuszony znosić lub wykonywać. Jako taka wymaga
uświadomienia sobie rzeczy bardzo szczególnej - że ist-
nieje świadomość odrębna od tego, co sama „czyni".
Nie trzeba dodawać, że ten opór przed oczyszczeniem
ofiary z winy wiąże się z obrazem kobiety. Wszelkie
8 Historia gwałtu

uprzedzenia czy podejrzenia wobec wnoszącej skargę ko-


biety, wszelkie, nawet najmniejsze, wątpliwości wyrażane
a priori usuwają z pola widzenia jej ewentualny strach,
mimowolną uległość, wreszcie stan ducha - elementy,
których pominięcie lub zlekceważenie przez obserwa-
tora pozwalają uwierzyć, że kobieta ustąpiła dobrowol-
nie. Jakakolwiek domniemana „słabość" czy „niższość"
kobiety rzuca cień na jej świadectwo. To dzięki powol-
nemu ewoluowaniu tej podejrzliwości można mówić
o historii gwałtu. Równoległym zmianom ulega system
dominacji nad kobietą - jego trwałość, wysubtelnienie,
przeobrażenia.
Dzisiejsze wyroki sądowe oraz komentarze odnoszące
się do gwałtu mogą wiele powiedzieć o zmianach kulturo-
wych, które częściowo tłumaczą tę eksplozję liczb: coraz
większe równouprawnienie płci sprawia, że coraz trudniej
tolerować dawne formy przemocy i model dominacji, któ-
rego stanowiły przejaw; przeobrażenia, jakim ulega obraz
ojca i jego autorytet, czynią coraz bardziej wiarygodnymi
wszelkie podejrzenia i oskarżenia; dziecko - jako ucieleś­
nienie absolutnej niewinności, początek życia - zyskuje
nieznaną dotąd rangę, podczas gdy pozycja ojców stale
słabnie; skupienie uwagi na wewnętrznej krzywdzie, ja-
kiej doznała ofiara, przemienia w nieuleczalną traumę
to, co niegdyś było uważane przede wszystkim za hańbę
moralną i obrazę obyczajów. W tym ostatnim przypadku
wszystko zmienia się, odkąd obok elementów, które wcześ­
niej dominowały - bardziej widocznych, lecz zarazem
bardziej powierzchownych-pojawia się czynnik psycho-
logiczny. To on sprawia, że konsekwencje okazują się bar-
dziej ostateczne oraz pozwala zaistnieć osobistym prze-
życiom jednostki - temu, co stanowi jej tożsamość'. Ta
mozolna praca zyskiwania świadomości, niekończąca się
podróż w przestrzeni mentalnej stopniowo zmienia kieru-

I Por. N. Ward Jouve, Un homme nomme Zapolski, Paris

1983: kobiety, „które ucierpiały tak bardzo, że do końca życia


będą straumatyzowane", s. 82.
Wprowadzenie 9

nek badań: pozwala zająć się bardzo osobistym aspektem


rany, wewnętrznym i ukrytym, tą bardzo szczególną formą
przestępstwa, które dosięgając ciała, dosięga najbardziej
niecielesnej cząstki człowieka. Poprzez tę długą podróż
historia gwałtu pozwala odtworzyć proces narodzin pod-
miotowości we współczesnym świecie. Znaczenie przypi-
sywane osobistemu cierpieniu, nacisk kładziony na ukryte
spustoszenia, rany, tortury i zbrodnie psychiczne okazują
się tym bardziej decydujące, że przekształcają dominujący
obraz przestępczości i jej skutków.
CZĘŚĆ PIERWSZA

ANCIEN REGJME: PRZEMOC I BLUŹNIERSTWO


Jacques-Louis Menetra, żyjący w drugiej połowie XVIII
wieku szklarz, przywołuje w swoim Dzienniku w kilku
beztroskich słowach scenę, która dobrze pokazuje cha-
rakterystyczne dla epoki ancien regime'u zapatrywania na
kwestię gwałtu. Nie kryjąc rozbawienia, snuje opowieść 1 ,
jak pewnej niedzieli - rzecz działa się w latach sześćdzie­
siątych XVIII wieku - wraz ze swym przyjacielem, nieja-
kim Gombeau, podczas przechadzki w Lasku Vincennes,
nakryli w zaroślach „gniazdo ludzkie": splecionych
w czułych objęciach „młodego mężczyznę i młodą ko-
bietę, którzy oddawali się miłosnym igraszkom". Zaczęli
pokpiwać sobie z pary i urągać jej niewybrednie, po czym
uznali riposty młodego amanta za „zuchwałe" i od słów
przeszli do czynów, brutalnych w swej istocie. Gombeau
pochwycił szpadę młodzieńca, którą ten „kierowany prze-
zornością wbił w ziemię tuż obok siebie". Następnie obaj
przyjaciele, trzymając nieszczęśnika w odpowiedniej od-
ległości, po kolei zgwałcili dziewczynę, „której nie dali
chwili wytchnienia". Na koniec zwrócili broń właścicielo­
wi i, „sami zachowując dystans, jeden po drugim oddalili
się czym prędzej".
Ze strony Menetry - żadnych, zda się, wątpliwości co
do natury popełnionego czynu, ze strony ofiary - żadnej
oficjalnej skargi. Autor Dziennika przechodzi gładko od
tego incydentu do kolejnych epizodów opowieści o swym
życiu paryskiego rzemieślnika. Przedstawione zdarzenie
to kolejna zabawna anegdota, jeszcze jedno potwierdze-
nie, że fortuna mu sprzyjała w jego młodzieńczych pe-
regrynacjach. Jednak użycie obnażonej szpady świadczy
o obecności przemocy w tym świecie mężczyzn przeko-

1 Journal de ma vie. Jacques-Louis Menetra. Compagnon vi-

trier au XVI//• siecle, D. Roche (red.), Paris 1982, s. 172-173.


14 Historia gwałtu

nanych o słuszności swych praw, o cichym przyzwoleniu


na brutalność, której widoczne, jeśli wręcz nie ostenta-
cyjne oznaki były codziennym elementem życia niższych
warstw ówczesnego Paryża. Historia gwałtu to przede
wszystkim historia wszechobecnej przemocy, jej rozmia-
rów i skali. Jest bezpośrednio związana z historią wrażli­
wości akceptującej lub odrzucającej brutalny czyn. Brak
emocji czy oskarżenia w przytaczanej opowieści świad­
czy o osobliwej powszedniości gwałtu, przecież surowo
piętnowanego w królewskich ordonansach 1 wydawanych
za ancien regime'u. Ta powszedniość wydaje się bardzo
odległa od naszych obecnych norm, nawet jeśli wyroki
skazujące w sprawach o gwałt zapadają dzisiaj stosunko-
wo rzadko. Widoczne u Menetry i Gombeau przekona-
nie o prawomocności swego postępowania mówi wiele
o szczególnej władzy, jaką mieli ci dwaj gwałciciele nad
kobietą, która poprzez swoje zachowanie znalazła się
poza obrębem jakiejkolwiek przynależności, a tym sa-
mym ochrony. Menetra w tych kilku zdaniach utrzyma-
nych w beznamiętnym tonie trafnie wskazał zasadnicze
dla postrzegania gwałtu w epoce ancien regime'u punkty
odniesienia: raczej powszechne przyzwolenie na przemoc,
rzadkie przypadki wnoszenia skarg, uporczywe nawiąza­
nia do przynależności ofiary i władzy nad nią.
O różnicach między dawnymi a obecnymi czasami
świadczą zarówno instytucje, jak i mentalność. Różnice
te - liczne i o zasadniczym znaczeniu - przypominają, do
jakiego stopnia przemoc seksualna i sposoby jej sądzenia
pozostają w ścisłym związku ze zbiorowością i zmiana-
mi, jakim ona podlega. Potrzeba wnikliwej analizy tej
zbiorowości, cierpliwego badania poszczególnych jej ele-
mentów, aby trafnie opisać zamkniętą w zaklętym kole
przemocy seksualnej logikę - która upokarza, zakazuje,
osądza. Te rozliczne i różnorodne składniki pozostają czę­
sto w sferze niedomówień: przede wszystkim powszedni

1 Ordonansami w dawnej Francji nazywano ustawy królew-

skie (przyp. tłum.).


Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 15

charakter przemocy fizycznej, obraz winy i grzechu oraz


przeświadczenie o ich nieuchronności, które spycha ofia-
rę w stan upokorzenia i odziera ją z godności, następnie
obraz kobiety, której podległość przez długi czas zdawała
się w pełni uprawomocniona, obraz świadomości, której
znajomość w dawnej Francji pozostawała mglista i dość
rudymentarna, nie pomagając wcale zrozumieć braku
przyzwolenia u ofiary, wreszcie stan ówczesnych nauk,
które nie dysponowały wiedzą dostarczającą dzisiaj nie-
zbitych dowodów rzeczowych. Elementy te ewoluowały
w czasie, a ich charakter decydował o właściwym epoce
ancien regime'u sposobie postrzegania oraz osądzania sa-
mego aktu gwałtu.

1. PRZEMOC JAK KAŻDA INNA?

Gwałt, jak wiele innych przejawów przemocy w dawnych


czasach, surowo potępia prawo klasyczne i rzadko ścigają
sędziowie. Członkowie parlamentów 1 okazują się skorzy
„zrozumieć" gwałt, tak samo jak inne przypadki przemocy
fizycznej, jeśli wręcz nie są skłonni ich usprawiedliwiać.
Zarazem je potępiają i rozgrzeszają, wahając się między
pobłażaniem a karą, łatwo przechodząc od tego, co dziś
uznalibyśmy za nieuzasadnioną tolerancję, do nieuzasad-
nionego okrucieństwa. Reakcja sędziów na gwałt odzwier-
ciedla do pewnego stopnia podejście wymiaru sprawiedli-
1 Parlamenty w dawnej Francji miały kompetencje sądow­

nicze i administracyjne; pierwszy i najważniejszy (i o nim naj-


częściej mowa w tej książce) powstał w XIII wieku w Paryżu.
Wyodrębniony z rady królewskiej przez Ludwika Świętego, wy-
dawał rozporządzenia i wyroki w imieniu króla; parlamenty peł­
niły funkcję sądu najwyższego, nie można było się odwołać od
ich decyzji - mógł je zmienić jedynie król; wraz z poszerzaniem
granic terytorium rządzonego przez królów Francji tworzono
kolejne parlamenty; w XVII wieku było ich 8, a w XVIII wie-
ku - 13; zostały zniesione podczas rewolucji francuskiej (przyp.
tłum.).
16 Historia gwałtu

wości do zwykłej przemocy: czynów popełnianych przez


ludzi porywczych i brutalnych, które czasem podlegają
karom cielesnym, lecz przeważnie umykają w banalności
upływających dni. Dlatego też najpierw należałoby przyj-
rzeć się owej analogii z codzienną, dobrze znaną przemo-
cą - gwałt bowiem w dawnej Francji pozostaje w zgodzie
z całym uniwersum przemocy.

Pobłażliwość i surowość sędziów

Procesy sądowe z okresu ancien regime'u odsłaniają przed


nami zupełnie inną epokę w dziejach wrażliwości: świat,
w którym krwawy czyn nie zawsze jest ścigany z urzę­
du, pchnięcie szpadą znajduje zadośćuczynienie mate-
rialne, a umyślne zabójstwo - nieuchronny finał. Obrazy
po stokroć powracające w pamiętnikach i aktach proce-
sowych dawnych sądów i parlamentów: leśne ostępy da-
jące schronienie rzezimieszkom, ulice, na których można
spotkać nożowników, parlamenty przymykające oko na
opieszałość sędziów. Tak się dzieje w Artois opisywanym
przez Roberta Muchembleda, Andegawenii badanej przez
Franc;ois Lebruna, Langwedocji, którą zajmuje się Nicole
Castan 1 - bijatyki i ciosy „wymierzane za nic ... w mieście
i na wsi, pośród gminu i szlachty"2, gesty brutalne i gwał­
towne, uznawane nieraz za tym bardziej prawomocne, że
ich sprawcy odwołują się do „honoru". To one transponują
otwartą przemoc w męską siłę, w pewność siebie jednostek
gotowych liczyć tylko na siebie, skorych raczej szukać na-
tychmiastowej zemsty niż zdać się na aparat proceduralny:
odległy, budzący niepokój, zarazem groźny i łatwo dają-

1 R. Muchembled, La Violence au village. Sociabilite et

comportements populaires en Artois du XV au XVI/< siec/e, Bru-


xelles 1989; F. Lebrun, La Mort en Arijou aux XVI/< et XV/Ile
siec/es, Paris 1971; N. Castan, Justice et repression en Langue-
doc a /'epoque des Lumieres, Paris 1980.
2 F. Lebrun, dz. cyt., s. 418.
Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 17

cy sobą powodować . Nie oznacza to, rzecz jasna, że to


dawne społeczeństwo jest „stale w ogniu i krwi" 1 ani też
że brutalne porachunki stanowią zwyczajne rozwiązanie
konfliktów-w takim przypadku niemożliwa by była jaka-
kolwiek zbiorowa równowaga. „Przede wszystkim trud-
no jest przypisywać wszystkim oskarżonym patologicz-
ną krwiożerczość"2, tak samo jak nie można zapominać
o kompromisie i ugodach. Tym niemniej to społeczeństwo
toleruje natychmiastowe przejście do czynów i „podskór-
ną agresywność" 3 •
Najlepiej pokazują tę wieloraką tolerancję procesy an-
cien regime'u, w których sądzono różne przejawy brutal-
ności, a konfrontacja nie ograniczała się do gwałciciela
i jego ofiary. Pokazują postawę zbiorowości, szczególne
podejście do krwi i pobicia. Dobrego przykładu dostarcza
tutaj sprawa z Auxerre z 1733 roku, gdzie obok gwałtu
pojawia się bijatyka i zemsta, które można by rozpatrywać
osobno. Czterech żołnierzy „dokonało aktu przemocy" na
„młodej i ładnej" podróżnej, którą zauważyli w koczu.
Dziewczyna się broniła, świadkowie ruszyli jej na ratu-
nek. Mężczyźni sięgnęli po szpady: właściciel kocza zo-
stał zabity, a pewien marynarz zraniony. Rozpoczyna się
dochodzenie: wojskowi się nie stawiają - dowódca zobo-
wiązuje się ich „reprezentować, gdyby zaistniała potrze-
ba". Postępowanie wnet zostaje zawieszone: nadchodzi
łaska królewska, gdy tylko żołnierze „za cenę dziesięciu
tysięcy liwrów zamknęli usta wdowie i dzieciom"4 • Cała
seria aktów przemocy uchodzi bezkarnie: zabójstwo, zra-
nienie marynarza, napaść na młodą kobietę. Spośród tych
1 Benoit Gamot dokonuje wyważonej i zniuansowanej ana-

lizy przejawów tej agresywności w swej pięknej książce o spra-


wie Boiveau z 1728 roku, Un crime conjugal au XVIII' siecle,
Paris 1993, s. 97.
2 R. Muchembled, Anthropologie de la violence dans la

France moderne (XV'-XVJJJe siec/es), „Revue de synthese", sty-


czeń-marzec 19 87.
3 B. Gamot, dz. cyt., s. 97.
4 „Journal de la cour et de la ville", 3 sierpnia 1733.
18 Historia gwałtu

trzech zdarzeń część - jak „spoufalanie się" z podróżną


- nawet nie zostaje uwzględniona w śledztwie.
Podobna historia i zakończenie niemal identyczne
w przypadku Bemiera: w 1762 roku zadał on śmiertelny
cios szpadą pewnemu mężczyźnie, który ruszył na ratunek
dziewczynie napastowanej przez tegoż Bemiera na drodze
z Antony. Bemier spotkał tę dziewczynę, o której akta są­
dowe prawie nic nam nie mówią, przed rogatką Vaugirard.
„Chwycił ją za dłoń", „mówił jej głupoty", nagabywał
i „nękał" tak natrętnie, że poborca z rogatki, Louis Cleraut,
chciał ją „oswobodzić", każąc jej powiedzieć, że matka ją
wzywa. Krzyki, wołania, ucieczka - młodej dziewczynie
udaje się ukryć w jakimś domu, gdzie Bemier jednakją od-
najduje. Bijatyka wreszcie, podczas której Bemier „prze-
bija" szpadą zwykłego przechodnia, młodego mężczyznę,
który chce bronić dziewczyny, wymierzając cios pięścią.
Nie znajdziemy tutaj żadnych śladów właściwej dla ludu
niechęci wobec władzy, owego nieoczekiwanego i groź­
nego rozgorączkowania warstw niższych, owych nagłych
poruszeń paryskiego pospólstwa z połowy XVIII wieku tak
dobrze opisanych przez Arłette Farge i Jacques' a Revela 1•
Świadkowie są zgodni: dziewczyna to porządna wieśniacz­
ka z Antony; ranny, który pojawia się trochę przypadko-
wo w „stroju i bieliźnie" zdradzających lepsze urodzenie,
poprzestaje na „obronie honoru" ofiary; sam żołnierz, osa-
motniony, wydany przez kompanów, musi uciekać przed
strażami zawezwanymi z Vaugirard. Tymczasem w pro-
cesie z 1762 roku sędziowie uwzględniają niewiele spo-
śród faktów obciążających Bemiera - tak niewiele, że wy-
puszczają go na wolność i zarządzają „dalsze rozpoznanie
sprawy"2 w ciągu sześciu miesięcy, równoznaczne z unie-

1 A. Farge, J. Revel, Logique de foule, l'a.ffaire des enleve-

ments d'enfants, Paris, 1750, Paris 1988.


2 Po „dalszym rozpoznaniu sprawy w czasie określonym"

proces następuje tylko wówczas, jeśli oskarżony przebywa


wciąż w więzieniu; w przypadku „dalszego rozpoznania sprawy
w czasie nieokreślonym" nie ma mowy o rewizji procesu, „chy-
Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 19

winnieniem. Pchnięcie szpadą gubi się w zamęcie bójki,


chociaż świadkowie wskazująjego przyczynę.
„Tolerowanie" przemocy w dzisiejszym rozumieniu,
także „tolerowanie" przemocy seksualnej - procesy z Au-
xerre i Paryża pokazują dystans dzielący wczorajszą i dzi-
siejszą wrażliwość. Opieszałość, czy to w karaniu nie-
których przypadków przemocy seksualnej, czy pchnięć
szpadą lub nożem, świadczy o podobnym podejściu do
krzywd wyrządzanych ludziom. Spotyka się tutaj dwo-
jakiego rodzaju pobłażliwość: niezbyt gorliwe ściganie
przypadków napastowania kobiety, niezbyt gorliwe ściga­
nie przypadków zranienia ofiary - dwa oblicza tego same-
go uniwersum kulturowego. „Przemoc seksualna wpisuje
się w system, w którym przemoc rządzi, jeśli można tak
powiedzieć, w sposób naturalny z byle powodu [w naszym
rozumieniu], dzieci są bite bez umiaru przez dorosłych,
kobiety przez mężczyzn lub inne kobiety, służba przez pa-
nów. Czasami oprawca łamie swój kij czy swoją szpadę na
plecach ofiary, czasami ją zabija. Wydaje się dość sztucz-
ne w tej sytuacji wyodrębniać przestępstwo o charakterze
seksualnym od innych przejawów agresywności, stale
obecnych lub też utajonych, w życiu codziennym «trady-
cyjnego» społeczeństwa" 1 •
Hipoteza Norberta Eliasa pozostaje dla nas zasadnicza:
pokazuje, w jakim stopniu „standard agresywności" ewo-
luuje w czasie, jak agresywność zostaje „wysublimowa-
na", „ucywilizowana", jak „przytępia ją i wiąże mnóstwo
przepisów i zakazów, zinternalizowanych jako przymu-
sy wewnętrzne" 2 • Stąd przejście od względnej tolerancji
ba że pojawiły się dowody na rzecz skazania lub uwolnienia"
(P. Muyart de Vouglans, Instructions criminelles suivant /es lais
et ordonnances du Royaume, Paris 1742, s. 736). A.N. Y 10236,
Berni er.
I J.-P. Desaive, Du geste a la parole. Delits sexuels et ar-

chives judiciaires (1690-1790), „Communication", 46, 1987,


s. 124.
2 N. Elias, La Civilisation des ma!urs, Paris 1973 (wyd. 1

niemieckie: 1939), s. 280 [Przemiany obyczajów w cywilizacji


20 Historia gwałtu

wobec przemocy do niskiej tolerancji, od czynów kon-


trolowanych „mniej" w odległych nam epokach do czy-
nów kontrolowanych „bardziej'', poddawanych regulacji
przez pogłębianie kultury, dostosowywanie instytucji,
wzajemne krzyżowanie się wymian, umocnienie państwa,
powolną pracę nad postawami, sposobami działania oraz
świadomościami, przez obfitość wewnętrznych hamulców
prowadzących do eufemizacji brutalnych gestów - cze-
go licznych przykładów dostarczył nam Elias. Hipotezę
tę rozwija Camille Paglia, w prostych słowach łącząc
obecność gwałtu z poziomem socjalizacji napastnika:
„gwałciciel jest mężczyzną będącym osobą za mało, a nie
nadmiernie społeczną'' 1 • Stwierdzenie to pociąga za sobą
nieuchronnie kolejną hipotezę: z licznymi przejawami
przemocy w dawnych czasach idzie w parze ich mniejsza
widoczność i rzadsze przypadki ich osądzenia. Czy brutal-
nych czynów nie ściga się tym rzadziej na drodze sądowej,
im bardziej się je toleruje?
Nie oznacza to oczywiście, że wszelka przemoc po-
zostawaje bezkarna w społeczeństwie ancien regime'u.
Ówczesny wymiar sprawiedliwości dysponuje całym
„arsenałem makabry"2 • Potrafi wzbudzać przerażenie za
pomocą różnorakich środków terroru, jak to jasno poka-
zał Foucault. Sięga po kary cielesne, by wpajać przestrze-
ganie prawa. Wywołuje trwogę ludu, zapraszając go do
uczestnictwa w rytuale kaźni - prostym „przedłużeniu"
ręki suwerena, który w ten sposób dosięga ciała skazańca,
okrutnej i spektakularnej karze za popełnione „wykrocze-
Zachodu, przeł. T. Zabłudowski, Warszawa 1980 (przekład częś­
ciowy, głównie tomu I), s. 275 - przyp. tłum.].
1 C. Paglia, Sexual Personae: Art and Decadence from Ne-

fertiti to Emily Dickinson, London 1992 (wyd. 1 amerykańskie :


1990), s. 23 [Seksualne persony. Sztuka i dekadencja od Nefertiti
do Emily Dickinson, przeł. M. Kuźniak i M. Zapędowska,
Poznań 2006, s. 22 - przyp. tłum.].
2 M. Foucault, Surveiller et punir. Naissance de la prison,

Paris 1975, s. 36 [Nadzorować i karać. Narodziny więzienia,


przeł. T. Komendant, Warszawa 2009, s. 33 - przyp. tłum.].
Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 21

nie" 1• Może unicestwić winowajcę, zadając mu coraz to


nowe katusze. Umiejętnie dozuje kary ciężkie i hańbią­
ce: żelazna obręcz, chłosta, piętnowanie, odcinanie ręki,
szubienica, stos, łamanie kołem2 • Miecz sprawiedliwości
sięgający po krew ma przede wszystkim budzić strach.
Jednak obrzędy te, poza tym, że stanowią potwierdze-
nie swoistej pogardy dla ciała poprzez jego okaleczanie
i legitymizują ową bezustannie objawiającą się przemoc
powstałąjako „pewna odmiana życia społecznego niczym
wojna stanowiąca pewną odmianę życia politycznego"3 ,
i poza tym, że w wyrafinowaniu stosowanych tortur pod-
kreślają osobliwą zgodę na znieważanie ciała, nie odzwier-
ciedlają bynajmniej szarej codzienności dawnego sądow­
nictwa. Reprezentują raczej pewien jego aspekt, oficjalny
i najbardziej widoczny, za którym skrywa się ciemne ob-
licze wymiaru sprawiedliwości złożone z ogromnej liczby
niewszczętych dochodzeń i niezakończonych postępowań.
Wyroki śmierci, liczne z naszego punktu widzenia, stano-
wią odpowiednio 9-10% orzeczeń wydanych przez pary-
ski Chiitelet4 w latach 1755-1785 oraz 5% decyzji parla-
mentu flandryjskiego w latach 1781-17905 . Przeważająca
część wyroków skazujących to kary grzywny lub banicji,
a wiele aktów przelewu krwi uchodzi płazem. Opieszałość
sędziów w stosowaniu regulacji prawnych, lecz również
ich bezsilność - niektórzy z nich sami przyznają, że znie-
chęca ich „ogromna liczba winnych, których należałoby
ukarać"6 - pokazują w ten sposób inne jeszcze trudności:
brak jakiegokolwiek wsparcia dla urzędników odpowie-
1 Tamże, s. 51 [Nadzorować ... , dz. cyt., s. 48-przyp. tłum.].
2 P. Muyart de Vouglans, dz. cyt., s. 798.
3 H. Lagrange, La Civilite a l'epreuve. Crime et sentiment
d'insecurite, Paris 1995, s. 66.
4 Nazwa siedziby paryskiego sądu (przyp. tłum.).

5 M. Foucault, dz. cyt., s. 37 [Nadzorować ... , dz. cyt., s. 33

- przyp. tłum.].
6 D. Jousse, Traite de la justice criminelle, Paris 1752, cyt.

za A. Lebigre, La Justice du roi, la viejudiciaire dans l'ancienne


France, Paris 1988, s. 140.
22 Historia gwałtu

dzialnych za ściganie przestępstw, brak policji sądowej,


„brak współdziałania między reprezentantami władzy
(miastami, laickimi i kościelnymi właścicielami ziemski-
mi, urzędnikami królewskimi)" 1• Towarzyszą temu ogra-
niczenia natury finansowej uniemożliwiające utrzymanie
odpowiednio licznych i rozproszonych instytucji sądo­
wych lub posterunków wojskowych. Stąd swoista trywial-
ność sprawozdania z inspekcji w Bretanii opracowanego
w 1665 roku przez Charles'a Colberta de Croissy, który
przyznaje, „że w Saint-Brieux w ciągu ostatnich pięciu lat
popełniono dwanaście zbrodni podlegających karze śmier­
ci, jednak nie było możliwe zatrzymanie ich sprawców"2•
Spektakl kaźni, sięganie po kary cielesne, by wywołać
strach, świadczą również o tej swoistej niemocy wymia-
ru sprawiedliwości. Okrucieństwo kata ma budzić tym
większe przerażenie, że kryje się za nim pewna forma
bezsilności.

Bezwzględność i zwodniczość tekstów

To właśnie w kontekście tej surowości i tej tolerancji,


tej sztuki wymierzania kary i tej słabości należy wpierw
rozpatrywać postępowania w sprawach o gwałt w sądow­
nictwie epoki ancien regime'u. Istnieją teksty prawnicze
przewidujące dla gwałcicieli przykładną karę. Nie przy-
bierają one postaci oficjalnych i skodyfikowanych praw,
co ułatwia pozostawienie sędziom owego niezbędnego
elementu „arbitralności"3 w zgodzie z dawną tradycją
sądową. Daleko im również do wprowadzania całościo­
wego i ujednoliconego systemu karnego, który dla każ­
dego przypadku ustanawiałby zgodne z oczekiwaniami,
identyczne rozstrzygnięcia. Pozostawiają one miejsce na

1 A. Lebigre, dz. cyt„ s. 145.


2 Tamże, s. 152.
3 O arbitralności sędziów por. A. Laingui, A. Lebigre, His-

toire du droit pena/, Paris b.d., t. I, s. 120 i 129.


Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 23

prawo zwyczajowe, opinie jurystów, odwołania do prawa


rzymskiego, a ich rozproszenie na niezliczone ordonanse
i edykty, systematycznie przywoływane i komentowane,
gra rolę regulacji prawnych: artykuły ze zbiorów prawa
zwyczajowego, odniesienia do orzecznictwa sądowego,
kompilacje z dziedziny prawa karnego'. „Gwałcenie ko-
biet" to „odrażająca" zbrodnia, zgodnie twierdzą autorzy
tych tekstów2 , która niszczy rodziny i godzi w autorytet

1 Ogólnie biorąc, we Francji ancien regime'u sądy na pół­

nocy kraju odwoływały się do prawa zwyczajowego, a na połu­


dniu - do prawa rzymskiego (przyp. tłum. ).
2 W tej części Georges Vigarello przywołuje nazwiska ca-

łej plejady znamienitych nowożytnych jurystów francuskich:


Nicolas de Bohier, zw. Boerius (1469-1539), profesor prawa
w Bourges i prezydent parlamentu w Bordeaux; Hyacinthe de
Boniface (1612-1699), znamienity i cieszący się sławą adwokat
prowansalski, profesor prawa na uniwersytecie i radca przy parla-
mencie w Aix; Laurent Bouchel (1588-1629), adwokat paryski;
Antoine Bruneau (1640 - ok. 1720), adwokat przy parlamencie
paryskim; Nicolas Chorier ( 1612-1692), adwokat, pisarz i histo-
ryk francuski; Jean-Baptiste Denisart (1712-1765), prokurator
w Chatelet, który zebrał dokonania ówczesnej jurysprudencji
w Collection de decisions nouvelles et de notions relatives a la
jurisprudence (wyd. 1: 1745); Claude-Joseph de Ferriere (ok.
1680 - ok. 1748), autor wspomnianego Dictionnaire de droit
et de pratique; Jean-Frarn;:ois Foumel (1745-1820), paryski ad-
wokat, autor licznych prac dotyczących jurysprudencji; Daniel
Jousse (1704-1781 ), orleański prawnik cieszący się wielkim
poważaniem w swoich czasach z uwagi na niebywałą praco-
witość, erudycję oraz jasny styl swoich publikacji - zwłaszcza
komentarzy i kompilacji; Cardin Lebret (1558-1655), wybitny
prawnik, członek rady królewskiej, zwolennik i teoretyk absolu-
tyzmu francuskiego; Claude Le Brun de la Rochette (ok. 1560 -
- ok. 1630), prawnik i autor prac z dziedziny prawa cywilnego
i karnego; Pierre-Frarn;:ois Muyart de Vouglans (1713-1771),
adwokat przy parlamencie paryskim zajmujący się zwłaszcza
prawem karnym, znany z licznych kompilacji w tej dziedzi-
nie, m.in. z lnstitutes au droit criminel, zwolennik stosowania
tortur podczas śledztwa i przeciwnik, na gruncie teoretycznym,
24 Historia gwałtu

króla. „Jest to zbrodnia główna, którą karze się śmiercią"',


postępek „wygłodzonego tygrysa"2 , zachowanie „cuchną­
cego kozła" 3 , które domaga się uroczystej i publicznej ze-
msty - szubienicy, lecz niekiedy również „śmierci, której
towarzyszą okrutne męczarnie"4 , tortur dla wymuszenia
zeznań, łamania kołem.
To oznacza, że sam czyn może mieć bardzo różny cię­
żar: wina oskarżonego jest tym większa, im większa była
słabość czy „niewinność" ofiary. W świetle traktatów z za-
kresu prawa karnego epoki ancien regime'u zgwałcenie
małoletniej dziewczynki uchodzi za bardziej karygodne
niż zgwałcenie dojrzałej kobiety: „Jeśli [gwałt] zostaje
popełniony na dziewicy, kara nigdy nie może być mniej-
sza niż śmierć i można nawet orzec łamanie kołem, jeśli
owa dziewica nie jest jeszcze zdatna do małżeństwa"5 .
XVII- i XVIII-wieczne orzecznictwo sądowe odwołuje
się do kilku wyroków skazujących na kaźń: łamanie ko-
łem Vitala Borgoina za „zgwałcenie dziewczynki mającej
4 lata i 9 miesięcy" na jednym z placów Valence 31 sierp-

Cesarego Beccarii; Jehan Papon (1505-1590), słynny prawo-


znawca i autor prac z dziedziny prawa; Mathieu Pinault, żyjący
w drugiej połowie XVII i na początku XVIII wieku adwokat
przy parlamencie w Toumai (Flandria, obecnie Belgia); Nicolas
Guy du Rousseau de la Combe (zm. 1749), adwokat przy parla-
mencie paryskim, niezwykle płodny autor licznych prac z dzie-
dziny prawa karnego (przyp. tłum.).
1 J.-B. Denisart, Collection de decisions nouvelles et de no-

tions relatives alajurisprudence, Paris 1775, t. IV, s. 625.


2 Cruaute plus que barbare et inhumaine de trois soldats

espagnols contre une jeune demoiselle .flamande ... (1606), w:


M. Lever, Canards sanglants. Naissance du fait divers, Paris
1993,s. 122.
3 C. Le Brun de la Rochette, Les Proces civils et criminels,

Paris 1661, t. II, s. 7.


4 C.-J. de Ferriere, Dictionnaire de droit et de pratique, Pa-

ris 1749, s. 1079.


5 P. Muyart de Vouglans, Institutes au droit criminel, Paris

1757, s. 497.
Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 25

nia 1616 roku 1 czy też pewnego anonimowego mieszkańca


Grenoble za „zgwałcenie czteroipółletniej dziewczynki"
30 sierpnia 1636 roku 2 • Ferriere w Dictionnaire de droit
[Słowniku prawa] z 1749 roku przekłada te kilka orze-
czeń z okresu Francji klasycznej na niemal matematyczne
twierdzenie: „Im młodsza jest dziewczyna, tym większym
przestępcą jest ten, który ją zgwałcił"3 . Odpowiedzialność
napastnika jest tym większa, że gwałt na niedojrzałej
dziewczynie godził w sekretne dobro - ową wstydli-
wość, rzadko komentowaną, lecz zawsze podkreślaną,
ową szczególną „czystość", którą defloracja może bezpo-
wrotnie zniszczyć: „Dziewictwo jest ozdobą obyczajów,
świętością płci, pokojem rodzin i źródłem najgłębszych
uczuć"4 • Dziewictwo stanowi warunek małżeństwa, a pub-
liczny zamach na nie naraża bezpowrotnie na szwank do-
bre imię i pozycję społeczną „zdeflorowanej" dziewczyny,
czyniąc z niej nieuchronnie dziewczynę „upadłą''. Dlatego
też zgwałcenie nietkniętej jeszcze dziewczynki nie może
umknąć bezwzględności kata: „porwanie się na dziewi-
ctwo"5 ma w tym przypadku największy ciężar.
Surowość, rzecz jasna, równie widoczna w przypadku
kazirodztwa, przewinień ojców, panów i wychowawców,
którzy „pogwałcili" słabość swoich podopiecznych6 : dla
pewnego mieszkańca Tuluzy przyłapanego w 1571 roku
w łóżku ze swoją wychowanicą sędziowie przewidzieli karę
1O lat galer, chociaż zaprzysiężone akuszerki nie uznały

I N. Chorier, La Jurisprudence du celebre jurisconsulte Guy

Pape, dans ses decisions, Paris 1769 (wyd. 1 w XVII wieku),


s. 266.
2 D. Guyot, Repertoire universel et raisonne de jurispru-

dence civile et criminelle, Paris 1783, t. 63, s. 412.


3 C.-J. de Ferriere, dz. cyt., s. 1079.
4 A. Bruneau, Observations et maximes sur !es matieres cri-

minelles, Paris 1715, s. 397.


5 L. Bouchel, La Bibliotheque ou Tresor du droit fram;:ais,

Paris 1671, t. III, s. 49.


6 Jeden przypadek nadużycia wobec córek przywołują teks-

ty prawne z okresu klasycznego, por. niżej, s. 67.


26 Historia gwałtu

dziewczyny za pozbawioną dziewictwa 1• Orzeczenie to


uchodzi za tak znamienne, że dwa stulecia później Guy du
Rousseau de la Combe powołuje się na nie jeszcze w Traite
de matiere crimine/le [Traktacie z dziedziny prawa karnego].
Nie sposób „popełnić większego barbarzyństwa"2 - mawia-
li niektórzy juryści ancien regime'u; nie sposób równie ok-
rutnie skonfrontować zbrodniczości i niewinności. Ogólnie
biorąc, przestępstwo ma być tym większe, im większy jest
autorytet moralny napastnika, władza, jaką z mocy prawa
ma on nad ofiarą, np. jego osobisty wpływ: czyn popełniony
„przez strażnika na więźniarce, opiekuna na wychowanicy,
urzędnika na petentce, jednym słowem przez wszystkich,
którym prawo miało dawać władzę nad osobą, którą zgwał­
cili"3. To nie znaczy, że zostaje zdefiniowana jakakolwiek
„przemoc psychiczna". To pojęcie jeszcze się nie pojawia,
za to zaczyna się mówić o różnych stopniach czynu, wszyst-
kich prowadzących do kary śmierci dla skazanego.
Dlatego pojawiają się w tzw. canards, pismach ulo-
tnych roznoszonych po wsiach przez wędrownych sprze-
dawców4, budujące opowieści na temat zbrodni w teorii
tak ciężkiej. Zawsze musi nieuchronnie zapanować spra-
wiedliwość, opisywane wydarzenia są zawsze krwawe,
a gwałcicieli zawsze spotyka kara za „ohydne bezeceń­
stwa"5. Jak w przypadku trzech żołnierzy skazanych

1 N . Guy du Rousseau de la Combe, Traite de matiere crimi-

nelle suivant l 'ordonnance du mois d'aout 1670, Paris 1756,


s. 18.
2 A. Bruneau, dz. cyt., s. 397.

3 P. Muyart de Vouglans, Institutes .. . , dz. cyt., s. 497.

4 Dosłownie „kaczki" - odpowiednik dzisiejszej prasy bru-

kowej i tabloidów - rozpowszechniane przez krążących po ca-


łym kraju kolporterów i chciwie czytane; stosowanie tego okreś­
lenia w kontekście tej epoki przez autora może wydawać się
pewnym anachronizmem, bo w tym znaczeniu zaczęto go uży­
wać dopiero w połowie XIX wieku (przyp. tłum . ) .
5 Exemplaire punition du violement et assassinat commis

par Franr;ois de la Motte .. . , Paris 1607, w: Canards sanglants,


dz. cyt., s. 138.
Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 27

w 1606 roku na „rozrywanie żywcem i łamanie kołem tak


długo, jak długo Bogu spodoba się trzymać ich przy ży­
ciu"'. „Sprawiedliwa kara" za „barbarzyńską i nieludzką
zbrodnię" - brzmią słowa wyroku: trzej żołnierze „wzięli
siłą" córkę pewnego szlachcica z Hainaut, zranili sługę,
który jej towarzyszył, „nasycili swą zwierzęcą żądzę"
i udusili „dziewczynę, która urodą i roztropnością prze-
wyższała wszystkie panny w okolicy". Egzekucja odbywa
się publicznie: kaźń rozgrywa się „na oczach ustawionych
w szyku żołnierzy". Prawu zwyczajowemu - wedle słów
sędziów - staje się zadość.
Canards przywołują często te przypadki dotykające
pierwotnego strachu, starają się łączyć ze sobą poszcze-
gólne zbrodnie, mieszają przerażające detale z bluźnier­
stwem czy pogardą wobec Boga, rysują wizję diabolicz-
nej rzeczywistości kłębiącej się tuż pod powierzchnią
widzialnego świata. Gwałt w tym kontekście zatraca wła­
ściwe sobie cechy, by znaleźć się w obszarze wielopo-
staciowej brutalności , która rodzi „plugawe i szkaradne
potwory natury" 2• Oto przykład, który pokazuje ową wy-
naturzoną rzeczywistość: mężczyzna jest Niemcem, żoł­
dakiem bez ojczyzny, „namierzonym" przez jedną z ca-
nards w 163 7 roku, jako że „przypiekał, gwałcił i zabijał
z zimną krwią biedne wieśniaczki'', powtarzając kolejne
mordy i bezeceństwa, dobijając po zgwałceniu kobiety,
„które go błagały z rękami złożonymi do modlitwy".
Gazeta opisuje go niczym smoka nawiedzającego ziemię,
istotę diaboliczną, zapomnianą przez Boga, zagubioną
w otchłani absolutnego zła. Zresztą to właśnie Bożą in-
terwencją gazeta tłumaczy kres owego pasma zbrodni:
„Nasz Pan pozwolił, żeby demon o straszliwej postaci
... rozdarł go na strzępy w obecności ponad pięćdziesię­
ciu osób"3 • Śmierć „potwora" jest na miarę zadawanych
przezeń męczarni, a nawet bardziej budująca, odwołuje

1 Cruaute plus que barbare .. . , dz. cyt., s. 124.


2 Tamże.
3 Tamże, s. 448.
28 Historia gwałtu

się bowiem do palca Bożego, ponadczasowej odpowiedzi


na zemstę i bestialstwo.
Jedyna wątpliwość, jaka pojawia się we wspomnia-
nych tekstach, dotyczy aktów gwałtu podczas wojny,
które regularnie towarzyszą - urastając do rangi symbo-
lu - wejściu w posiadanie danego obszaru. „porywa się
dziewice i chłopców, ... wyrywa się dzieci z objęć ro-
dziców, ... matki rodzin muszą spełniać zachcianki zwy-
cięzców ... " - oto starodawny opis Salustiusza 1; czy też
cyniczne opowieści Brantome'a o kobietach, którym
„nigdy się nie zdarzyło, iżby ... nie miłowały mężczyzn
dzielnych y odważnych ... ; przecie mężność ma taką
wagę naprzeciw nim, iż ią miłują" 2 • Juryści z epoki an-
cien regime'u otwarcie dopuszczają w tym przypadku
gwałt: cywilizowane narody „zakazują gwałtu", twier-
dzi Grotius, lecz u niektórych ,jest [on] dozwolony"
w przypadku wojny3 • Praktyka okazuje się zresztą na
tyle powszechna, że żołnierze sięgają po broń przeciw
Benedictowi-Louisowi de Pontis4 , pułkownikowi, który
zakazał rabunku i gwałtów w klasztorze w Tourlement

1 Salluste, Catilina, 1, 9, cyt. za V. Nahoum-Grappe, L 'usage

politique de la cruaute: l 'epuration ethnique (ex-Yougoslavie,


1991-1995), w: Seminaire de Franr;ois Heritier, La Violence,
Paris 1996, s. 309 [Salustiusz, Sprzysiężenie Katyliny, przeł.
K. Kumaniecki, Wrocław 2006, s. 44- przyp. tłum.].
2 P. de Bourdeiłle, seigneur de Brantóme, Les Femmes ga-

lantes, (rękopis z XVI wieku), Paris 1981, s. 278 [Żywoty pań


swawolnych, przeł. T. Boy-Żeleński, Warszawa 1990, s. 283
- przyp. tłum.].
3 H. Grotius, Le Droit de la guerre et de la paix, Bale 1746

(wyd. 1 łacińskie: 1625): „Lecz cóż powiedzielibyśmy o dopusz-


czeniu gwałtów na żonach i córkach Wrogów? Widzimy, że jest
to dozwolone u jednych, a zakazane u innych" (t. II, s. 263)
[Trzy księgi o prawie wojny i pokoju, księga III, XIX, przeł.
R. Bierzanek, Warszawa 1957, t. II, s. 271 -przyp. tłum.].
4 Louis de Pontis (1583- I 670), marszałek francuski, przez

56 łat służył w armii królewskiej, ostatnie lata życia spędził


w Port-Royal na modlitwie i pokucie (przyp. tłum.) .
Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 29

podczas kampanii flandryjskiej w 1635 roku 1• Stąd mil-


czenie, oczywistość ukryta między wierszami, nacisk
kładziony jedynie na rzezie, jak na przykład u Callota
w Miseres de la guerre [Niedolach wojny ]2, który przed-
stawia żądnych krwi żołdaków3 •
Dość przypomnieć zresztą, jak bardzo wyjątkowe dla
rzeczywistości sądowej są owe przypadki przywoływa­
ne przez canards, ustawicznie mieszające ze sobą gwałt,
morderstwo i deflorację z użyciem przemocy - szczyt ok-
ropności. Rozpatrywane przez sądy sprawy o gwałt oka-
zują się bardziej zagmatwane, a poszlaki bardziej wątpli­
we. Powieszenie w 1753 roku Pierre'a Bouleta, mieszkań­
ca Canourgue, to jedyny przykład takiej kary orzeczonej
w przypadku gwałtu przez parlament w Tuluzie między
1750 a 1760 rokiem4 ; przez całe panowanie Ludwika XV 5
parlament paryski wydaje pięć wyroków skazujących na
szubienicę za gwałt: ofiary miały mniej niż 1O lat, a cztery
z nich mniej niż 5 lat6• Okrutne kary idą w parze z postę­
powaniami sądowymi zawiłymi i obarczonymi błędami:
sprawy o gwałt w dawnej Francji kończą się zazwyczaj
odrzuceniem przez sąd. Sędziowie rzadko wsłuchują się
w skargi, zagłębiają się w fakty, w niewielkim stopniu
indagują oskarżonego, zwłaszcza jeśli ofiarą jest dorosła

1 B.-L. de Pontis, Memoires de Monsieur de Pontis, Mare-

chal de bataille, Paris 1986 (wyd. l: 1676), s. 226.


2 Jacques Callot (1592-1635), rysownik i rytownik francu-

ski, zasłynął m.in. dzięki wspomnianej tutaj serii osiemnastu


akwafort poświęconych wojnie trzydziestoletniej Les Miseres
de la guerre (przyp. tłum) .
3 J. Callot, Les Miseres de la guerre, 1630, B.N. Estampes.

Por. G. Sadoul, Jacques Callot miroir de son temps, Paris 1969,


s. 273 i następne .
4 Y. Castan, Honnetete et relations sociales en Languedoc,

1715-1780, Paris 1974, s. 597.


5 Ludwik XV panował w Jatach 1715-1774 (przyp. tłum.).
6 F. Huard-Hardy, La Repression du viol sous le regne de

Louis XV d'apres !es arrets du Parlement de Paris, rozprawa


doktorska, Paris 1995, s. 73.
30 Historia gwałtu

kobieta i kiedy nie dochodzi do morderstwa czy poważne­


go uszkodzenia ciała. Wiele kar po zakończonych postę­
powaniach sprowadza się do orzeczenia pieniężnej rekom-
pensaty dla majętnych, a chłosty dla ubogich. Przeważnie
nie pamięta się o tekstach zapowiadających straszliwe
katusze dla gwałcicieli, podobnie jak to się dzieje w przy-
padku innych przejawów przemocy.
Jeden przykład spośród mnogości innych dobrze poka-
zuje to tradycyjne wahanie sędziów: długie dochodzenie
prowadzone w latach 1737-1738 roku w sprawie gwałtu
na Marie-Anne Hebe, piętnastoletniej dziewczynie sprze-
dającej zioła na rogu ulicy Mazarine. W 1737 roku Nicolas
Duperroy, Jean Grusse oraz Jean-Baptiste Marceau stają
przed komisarzem w Cha.telet, oskarżeni przez Marie-
-Anne Hebe, ich ofiarę, oraz dwóch świadków. Zaciągnęli
oni dziewczynę pod pretekstem jakiegoś podarku do bilar-
du' Jeana Grusse'a w głębi alei, gdziejąpobili i zgwałcili.
Okoliczności są obciążające, zeznania świadków przema-
wiają na niekorzyść podsądnych: grozili oni Marie-Anne,
że zmuszą ją do zjedzenia kawałków szkła, które rozbiła
podczas szamotaniny, siadali jej na twarzy, aby nie mogła
się ruszać ani krzyczeć. Mężczyźni przyznają się do po-
pełnionych czynów w półsłówkach. Gwałt potwierdza ra-
port lekarzy sądowych przy Cha.telet: „Znaleźliśmy organa
żeńskie zaczerwienione i zaognione, błonę dziewiczą roz-
dartą oraz wypływy zielonkawej cieczy"2 • Długotrwałość
postępowania w tej sprawie świadczy dobitnie o grze
na zwłokę prowadzonej przez sędziów : pierwszy proces
w 1737 roku kończy się skierowaniem sprawy do „dal-
szego rozpoznania" w ciągu roku oraz zatrzymaniem
oskarżonych w więzieniu; w wyniku drugiego procesu,
w 1738 roku, oskarżeni zostają zwolnieni, a „dalsze roz-
poznanie sprawy" utrzymane - odpowiednik ostatecznego

1 Tak nazywano sale do wielce popularnej w XVIII-wiecz-

nym Paryżu gry w bilard; cieszyły się one dość podejrzaną sła­
wą (przyp. tłum.).
2 A.N. Y 10062, Duperroy, Grusse, Marceau.
Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 31

uniewinnienia 1• Wiele szczegółów tej sprawy wskazuje na


szczególną wizję przemocy: lekarze zapominają odnoto-
wać stłuczenia, których ślady znajdują się na ciele Marie-
Anne, a sędziowie w ogóle nie przywiązują wagi do różnic
w zachowaniu poszczególnych uczestników całego zajścia
- albo przywiązująją w niewielkim tylko stopniu.
Te obarczone błędem wyroki, ta trudność w karaniu ak-
tów przelewu krwi stanowią odzwierciedlenie - należy to
powtórzyć - kultury tradycyjnej: społeczeństwo jest tym
bardziej skore do wybaczenia, że legitymizuje brutalność
fizyczną; sędziowie tym chętniej szukają usprawiedliwie-
nia, że w omawianym przypadku nie doszło do śmierci
ofiary. Nie oznacza to bynajmniej, że gwałt nie ma decy-
dujących właściwości, przeciwnie. Jednak przede wszyst-
kim traktuje się go na równi z innymi przejawami tego
świata przemocy: brutalna konfrontacja, przechodzenie do
porządku dziennego nad ranami i obrażeniami .

Bezkarność społeczna

Ponadto istnieje ścisłe przełożenie pomiędzy przemocą


a gwałtem, jeśli chodzi o wagę przypisywaną przyna-
leżności społecznej uczestników. Ubóstwo Marie-Anne
Hebe z dramatu na ulicy Mazarine, jej sieroctwo, brak
jakiegokolwiek oparcia społecznego czy rodzinnego wca-
le nie sprzyjały czujności sędziów, podczas gdy majątek
Grusse'a, syna zamożnego kupca, nastrajał doń przy-
chylnie. Ta bezkarność zostaje zresztą ujęta w ramy teorii
przez traktaty z dziedziny kryminalistyki i przełożona na
konkretne formuły przyjmowane jako równoważne prze-
pisom: „Urodzenie osoby, wobec której dopuszczono się
gwałtu, pomniejsza lub wyolbrzymia zbrodnię. I tak gwałt
uczyniony niewolnicy czy służącej ma mniejszą wagę niż
gwałt popełniony na dziewczynie dobrze urodzonej"2 •

1 Por. wyżej, przypis 2, s. 18.


2 D. Jousse, dz. cyt., t. III, s. 746.
32 Historia gwałtu

Różnice społeczne budują hierarchię ważności zbrodni


w społeczeństwie stanowym, nadając odpowiedni ciężar
przejawom przemocy zależnie od przynależności ofiar.
Pozycja społeczna odgrywa decydującą rolę. Godność
„znieważonego" wyznacza rachunek i wskazuje miarę
zła. Prawo wyraża po prostu siłę. Legitymizuje stosunek
sił: nie opiera się na równości jednostek, lecz na hierar-
chii między poddanymi. Gradacja czyniona machinalnie
i intuicyjnie, którą w 1757 roku Muyart de Vouglans
przywołuje w krótkim stwierdzeniu: „Gwałt może zo-
stać popełniony wobec wszelkiego rodzaju kobiet ... Jest
karany z większą lub mniejszą surowością podług [ich]
urodzenia" 1•
Ubóstwo sprawcy gwałtu przydaje natomiast ciężaru
jego czynowi - całkowicie naturalna konsekwencja róż­
nic społecznych. Obciąża dodatkowo Philiberta Porona,
„mamie odzianego" żebraka wałęsającego się wokół Hotel
Duras, oskarżonego w 1728 roku o zgwałcenie w rowie
ogrodu czteroipółletniej dziewczynki 2 • Mężczyzna, roz-
poznany przez dziecko, zostaje obrzucony kamieniami
przez matkę, schwytany przez straże i skazany na doży­
wotnie galery. Teksty prawne i ordonanse potwierdza-
ją, raz jeszcze, że niskie pochodzenie sprawcy zwiększa
wagę jego czynu: „Zdarzają się przypadki, w których
można za tę zbrodnię skazać na łamanie kołem, kiedy to
osoby nikczemnego stanu porywają na gościńcu dziew-
czynę szlachetnie urodzoną, a następnie wykorzystują ją
siłą"3 . Wyjątkowe okoliczności, w których niejasna sy-
tuacja i ubóstwo napastnika łączą się z zagrożeniem dla
wspólnoty wskutek takiego zachowania. Oto na początku
XVIII wieku w Burgundii natychmiast zostaje wszczęte
dochodzenie w sprawie próby gwałtu na małżonce radcy
przy parlamencie czy w sprawie zgwałcenia wychowanicy
kanonika przez wałęsających się żołnierzy - „establish-

1 P. Muyart de Vouglans, lnstitutes ... , dz. cyt., s. 497.


2 A.N. Y 10113, Poron.
3 D. Jousse, dz. cyt., t. III, s. 744.
Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 33

ment przeciw hołocie" 1 • Zresztą w archiwach epoki an-


cien regime'u tego typu przypadki należą do rzadkości,
wzbudzają przerażenie i są nieporównywalnie bardziej
niebezpieczne. Stwierdzenie poczynione przez Claude'a
Gauvarda na temat XV-wiecznej Francji zachowuje pod
tym względem całą prawomocność: „Gwałt to głównie
zbrodnia popełniana na kobietach żyjących w niesławie,
które należy wyraźnie oddzielić od kobiet zamężnych"2 •
Takie wysiłki czyni jurysprudencja epoki klasycznej,
aby ustalić hierarchię w ramach przemocy seksualnej,
odróżniając zgwałcenie pani przez sługę od zgwałcenia
służącej przez pana. Gradacja nie podług brutalności wła­
ściwej samemu czynowi, lecz podług przynależności spo-
łecznej mężczyzny lub kobiety. Przemoc, której dopuszcza
się sługa, zawsze ma większą wagę. Nieporównywalnie.
Wobec jej ogromu nawet wybaczenie przez ofiarę nie
wystarczy: „Uznaje się, zgodnie z rozporządzeniem z 30
stycznia 1694 roku, wymienionym w dzienniku posiedzeń
trybunału3 , że sługa furmana, który wykorzystał małolet­
nią córkę swego pana - mimo że ta zapewniała, iż go o to
prosiła i pragnęła go poślubić - musi być ścigany wyjąt­
kowo"4. Ciężar przesuwa się wraz z rangą: czyn „parob-
ka"5 wykorzystującego swoją chlebodawczynię nie ma tej
samej wagi co taki sam akt popełniony przez służącego
o wyższym statusie. Istnieją różnice w ramach stanu słu­
żebnego, stopniowalność znaczenia i odpowiedzialności
między sługą w łachmanach a sługą w liberii. Za poważ­
niejszy bez wątpienia uchodzi czyn, którego dopuszcza się
„sługa znamienitego stanu" 6 na swej tym bardziej znamie-
nitej pani. Stąd wyższy wymiar kary: na przykład śmierć

1 Por. J.-P. Desaive, dz. cyt., s. 123.


2 a la fin du
C. Gauvard, Crime, etat et societe en France
Moyen Age, Paris 1991, t. I, s. 334.
3 W oryginale Journal des audiences (przyp. tłum.).
4 D. Jousse, dz. cyt., t. III, s. 715.

5 Tamże.
6 Tamże.
34 Historia gwałtu

przez ścięcie, jeśli ofiara jest szlachcianką - już nie przez


powieszenie. To pozwala lepiej zrozumieć „grozę", jaką
sieją canards i niektóre dzienniki za ancien regime'u, opi-
sując gwałt: nikczemni gwałciciele, szlachetne ofiary, za-
bójstwo. Czyn godzący w porządek.
Całkowicie odmienne okazują się konsekwencje, gdy
gwałtu dopuszcza się chlebodawca, co sprzyja jego rela-
tywnej bezkarności: „Pan, który wykorzystuje służącą, po-
winien jej to wynagrodzić, zaopatrując ją w posag" 1• Gwałt
dokonany przez pana nie stanowi powodu do wszczę­
cia dochodzenia lub stanowi go rzadko. Słowa Toinette
z Monsieur Nicolas [Pana Mikołaja] Retifa de la Bretonne2
pokazują, jak bardzo relatywny charakter ma przemoc wo-
bec służących: kilka prostych słów, szlochanie, by przywo-
łać sposób, w jaki pan „wykorzystał" jej słabość i omdle-
nie spowodowane czadem, przewracając ją nagle na łóżko
- „to najpaskudniejszy figiel, jaki można spłatać dziewczy-
nie"3. Nie ma nawet mowy o dochodzeniu w tym kontek-
ście bezsilności: możliwości „retorsji" ze strony Toinette
są znikome. Nie ma również mowy o naruszeniu porządku.
Na tym polega cała trudność, przed którą staje służąca, kie-
dy pragnie ujawnić postępek swojego pana. „Służącej nie
można dać wiary tak jak zacnej dziewczynie"4 - potwier-
dza jurysprudencja wbrew innym tekstom utrzymującym,
że „ciężarnej służącej lub konkubinie można dać wiarę, je-

1Tamże, s. 716.
2Nicolas-Edme Retif de la Bretonne (1734-1806), pisarz
francuski: w swoich quasi-wspomnieniach zatytułowanych
właśnie Monsieur Nicolas, au le creur human devoile (Pan
Mikołaj albo serce ludzkie odsłonięte), które pisał już pod ko-
niec burzliwego życia (w latach 1794-1797), zostawił bezcen-
ny opis swoich czasów; był też autorem Nocy paryskich, czyli
nocnego spektatora (1788-1791), o których dalej, w części II
(przyp. tłum.).
3 N. Retif de la Bretonne, Monsieur Nicolas, ou le cCEur hu-

man devoile ( 1796-1797), Paris 1924, t. II, s. 331.


4 M. Pinault, Recueil d'arrests notables du Parlement de

Tournay, Valenciennes 1702, s. 306.


Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 35

śli oskarża swojego pana o ojcostwo dziecka, które nosi"' .


Stąd ta zawsze możliwa konfuzja, ta bezradność związana
z niemal powszednim u schyłku XVIII wieku sporem do-
tyczącym dziewczyny, kóra stwierdza nieprawą ciążę, jak
do tego zobowiązująją ordonanse, i oskarża swojego pana
o gwałt. Przypadek Mathurine Marquin z 1774 roku opisu-
jącej „nieznośne" gesty pana de La Chaliniere'a, mieszcza-
nina, u którego służy od wielu lat: „Pewnego z kolei razu,
poleciwszy jej udać się do jego pokoju, aby tam wykonała
kilka prac jakoby związanych z jej powinnościami, użył
tak samo przemocy, obalił ją na łóżko i rzucił się na nią
tak gwałtownie, że poczuła się chora ze strachu i zaskocze-
nia taką brutalnością, a on w tej chwili słabości skorzystał
z delikatności jej płci"2 • Trybunał nie zajmuje się tym przy-
padkiem przemocy, podtrzymując bezkarność. Jego waga
zaciera się wobec statusu oskarżonego.
Zmiana struktury rodzinnej w nowożytnej Europie bez
wątpienia sprzyjała upowszechnieniu tego rodzaju prze-
mocy w XVIII wieku. Rozwój modelu rodziny nuklearnej,
ograniczonej do pary i jej potomstwa, kosztem modelu roz-
szerzonego czy klanowego, i jednoczesne zwiększenie licz-
by służby domowej niepostrzeżenie przeobraziły ekono-
mię rodzinną. Do „najbardziej spektakularnych skutków"3
tego procesu, wnikliwie przeanalizowanych przez Alaina
Boureau, należy pojawienie się „formy pośredniej między
seksualnością na sprzedaż a użytkiem czynionym ze słu­
żących przez panów ku własnej uciesze"4 • Kultura floren-
cka, badana przez Richarda Trexlera5, stanowi doskonały
1 C. Le Brun de la Rochette, dz. cyt., s. 11.
2 Cyt. za C. Petitfrere, L 'CEil du maitre. Maftres et serviteurs
de I 'epoque classique au romantisme, Bruxelles 1986, s. 139.
3 A. Boureau, Le Droit du cuissage, la fabrication d'un

mythe, XIJJe-xxe siecle, Paris 1995, s. 43.


4 Tamże. Por. też S. Maza, Servants and Masters in Eigh-

teenth-Century France, Princeton 1984.


5 R. Trexler, La prostitution florentine au XV' siecle. Pa-

tronages et clienteles, „Annales ESC", 1981, cyt. za A. Boureau,


dz. cyt.
36 Historia gwałtu

tego przykład: od XV wieku zamknięcie w ramach rodziny


nuklearnej zaczęło zmieniać inicjację seksualną młodego
mieszczanina czy arystokraty: służące przybyłe z conta-
do zastąpiły wizytę w domu publicznym - ta instytucja
zmierzała zresztą do zaniku. Ow użytek czyniony z „po-
koj ówki do wszystkiego" 1, o którym mówi urzędnik miej-
ski Christophe de Bordeaux we Francji, zyskuje jeszcze
na znaczeniu w XVIII-wiecznej Europie. Wpływ rozwoju
miast i ich wytwórczości umacniający obraz mieszczań­
skiej pary z jej zhierarchizowaną służbą? Powolny wpływ
coraz później zawieranych małżeństw i coraz późniejszego
macierzyństwa - przesunięcie, które zwiększa szanse ro-
dziny komórkowej, jej bezpieczeństwo materialne, korzy-
stanie z pomocy służby domowej, jak to zauważają Jean-
-Louis Flandrio czy Peter Laslett?2 Wiele przyczyn dopro-
wadziło do ograniczenia przestrzeni rodzinnej i usztyw-
nienia hierarchii między panem a służbą, co sprzyjało pro-
miskuityzmowi i przemocy. To właśnie w XVIII wieku we
Francji rośnie na nieznaną wcześniej skalę liczba dzieci
pozamałżeńskich wśród służących: 36% całkowitej liczby
urodzin w mieście Nantes, 35% w Clermont-Ferrand3 • Co
bardziej jeszcze wymowne - jak pokazuje Marie-Claude
Phan - w 94% przypadków zgłaszanych w Langwedocji
mówi się o przemocy ze strony pana4 •

1 Cyt. za A. Boureau, dz. cyt., s. 44.


2 J.-L. Flandrin, Familles. Parente, maison, sexualite dans
l 'ancienne societe, Paris 1984; P. Laslett, Family Life and Illicite
Love in Earlier Generations: Essays in Historical Sociology,
London 1977. Por. także A. Bourguiere, Lesfondements d'une
culture familiale, w: A. Bourguiere, J. Revel (red.), Histoire de
la France, Paris 1993, t. IV, Les Formes de la culture.
3 Por. między innymi, J. Depauw, Amour illegitime et so-

ciete a Nantes, au XVIII• siecle, „Annales ESC", 1972, oraz


P.-F. A lai!, Enfants illegitimes et enfants abandonnes aClermont
dans la seconde moitie du XVIII' siecle, „Cahiers d'histoire'',
1976.
4 M.-C. Phan, Les Amours illegitimes, histoires de seduc-

tion en Languedoc (1676-1786), Paris 1986, s. 47.


Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 37

Bez wątpienia ta interpretacja społeczna przemocy


seksualnej za ancien regime'u w przeważającej mierze
nie różni się od interpretacji społecznej innych przejawów
przemocy. Równie rzadko się piętnuje brutalność fizyczną
wobec służących. Magdeleine Boiveau, przesłuchiwana
w 1728 roku w sprawie morderstwa swojego męża, może
napomknąć mimochodem, że źle traktuje swoją służącą,
„i nikomu nie przychodzi do głowy czynić jej z tej racji
wyrzutów" 1• Samuel Pepys2 nie waha się po wielekroć
„łajać" sługi za nieposłuszeństwo, nawet jeśli ten urzęd­
nik królewski kilkakrotnie przyznaje, że tego żałuje - jak
na przykład 2 listopada 1661 roku3 • Trzeba czekać końca
XVIII wieku, żeby porucznik policji Lenoir mógł zaka-
zać panom bicia służby i „pozwalania sobie wobec niej na
nadużycia i złe traktowanie"4 •
Przywileje społeczne nadają jednolity kształt i okreś­
lają postawę wobec przemocy w dawnych czasach - po-
kazują to publiczne czy prywatne bijatyki - narzucając
identyczny model tolerancji tak wobec gwałtu, jak bicia
i zadawania ran: oburzenie ma charakter bardzo wybiór-
czy. „Wybrani" - którzy zbiegiem okoliczności znaleźli
się w służbie u możnych - zwiększają tym samym swoje
szanse na bezkarność, nawet jako służący. Pachołkowie
hrabiów de Lippe mogą w istocie bezkarnie awanturować
się i napadać na przechodniów na jednej z ulic przed-
mieścia Saint-Germain pewnej lipcowej nocy 1684 roku:

1 B. Gamot, dz. cyt., s. 89.


2 Samuel Pepys ( 1633-1703) sprawował liczne urzędy kró-
lewskie, stał również na czele kancelarii królewskiej w epoce
restauracji w Anglii, pozostawił po sobie wspaniały księgozbiór
oraz dziennik z lat 1660-1669 (przyp. tłum.) .
3 S. Pepys, Journal (rękopis z XVII wieku), Paris 1994, t. I,

1660-1664, s. 435 [Dziennik, przeł. M. Dąbrowska, Warszawa


1978, t. I, s. 213: pod datą 2 listopada 1661 zanotował apropos
swojego sługi: „okrutnie go wychłostałem, acz mi to jest niemi-
łe, alem sądził, że to konieczne" - przyp. tłum.].
4 Des Essarts, Dictionnaire universel de police, 1786-1789,

art. Domestiques ou serviteurs.


38 Historia gwałtu

„Hrabiowie, ich panowie, należą do bliskiego otoczenia


krewnych Madame', [porucznik policji] nie chce ich za-
mknąć w więzieniu i następnego dnia zawiadomić o tym
Króla"2• Dochodzenie nie zostaje wszczęte. Natomiast
szlachectwo ofiary prowadzi od razu do śledztwa i poszu-
kiwań. Bernard Garnot przypomina o tym w swojej ana-
lizie sprawy Boiveau, zbrodni popełnionej w samym ser-
cu wsi burgundzkiej w 1728 roku. Zamordowanie Jeana
Boiveau, pana de Volesvres, którego jednym z domniema-
nych zabójców jest zwykły dzierżawca, zaburza codzienną
równowagę przemocy, która się „sama" reguluje. Wraz ze
śmiercią de Volesvresa owe normy „przyjęte przez wszyst-
kich w tym okresie względnego spokoju społecznego zo-
stają naruszone" 3 • Zbrodnia zbyt poważna ze względu na
wpływ, jaki ma na wspólnotę, oznacza przekroczenie nie-
widocznych granic. Tak samo te granice zostają przekro-
czone w przypadku gwałtów, o których rozpisują się ca-
nards, zwłaszcza o zbrodni dokonanej w 1606 roku przez
wojskowych na szlachciance z Hainaut - o sprawie, która
musiała zakończyć się dochodzeniem4 •

Ugoda za wszelką cenę

Inna praktyka prowadzi do mieszania różnych typów prze-


mocy w epoce ancien regime'u, podtrzymując tym samym
ich relatywną bezkarność: dążenie do polubownego zała­
twienia sprawy, chęć obejścia wymiaru sprawiedliwo-
ści, zbyt odległego czy też groźnego, która przejawia się
w wielkiej liczbie procedur pozasądowych. Nicole Castan
oblicza, że w XVIII-wiecznej Langwedocji 31,68% spraw

1 Tak nazywano Elżbietę Charlottę Wittelsbach (1652-

-1722), drugą żonę Filipa, księcia Orleanu ( l 640-1701 ), brata


Ludwika XIV (przyp. tłum.).
2 „Gazette de Leyde", 11 lipca 1684.

3 B. Gamot, dz. cyt., s. 96.


4 Por. wyżej, s. 27.
Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 39

o „obrazę i pobicie" podlegało załagodzeniu za porozu-


mieniem uczestników zajścia. Podaje ona liczne przykłady
scen rozgrywających się na ulicach i placach publicznych,
„gdzie przekonany o swej wyższości mieszczanin jest
równie skory do wymierzenia policzka, a nawet sięgnię­
cia po szpadę, co do ofiarowania następnego dnia zadość­
uczynienia i 36 liwrów odszkodowania" 1• Niemal zawsze
zawczasu podejmuje się próbę ugody, zwłaszcza w przy-
padku ofiary o niższym statusie społecznym. Targi ciągną
się nieraz jeszcze po zapadnięciu wyroku, aby zwiększyć
szanse na ułaskawienie, jak to pokazuje Barbier2 na przy-
kładzie ponurej sprawy o morderstwo pewnego bednarza
zabitego szpadą przez podoficera w 173 7 roku3 •
Układy w sprawach dotyczących przemocy seksualnej
łączą się z poprzednimi przypadkami: Paulin de Barral4
zdołał uniknąć dochodzenia w 1782 roku, uposażając
pewną „modną panienkę'', którą był zgwałcił. Ten libertyn
z Delfinatu uwięził ją w pokoju i przetrzymywał tak długo,
aż zaczął jej szukać ojciec, a on sam stawał się coraz bar-
dziej podejrzany. Transakcję przeprowadziła żona Paulina5.
Jeszcze bardziej wymowny przypadek - siostra Therese
Thomas, młodej dziewczyny zgwałconej przez pewnego
wieśniaka w 1719 roku na gościńcu wogezyj skim, jasno

1 N. Castan, dz. cyt., s. 23.


2 Edmond Jean Franyois Barbier ( 1685-1771 ), adwokat przy
parlamencie paryskim, pozostawił po sobie pamiętniki stano-
wiące bezcenny opis epoki Ludwika XV (przyp. tłum.).
3 E.J.F. Barbier, Journal (lipiec 173 7), cyt. za J. Sgard,

Histoire de la France a travers /es journaux du temps passe.


Lumieres et lueurs du XVJJJe siecle. 17 I 5-1 789, Paris 1986,
s. 146.
4 Hrabia Paulin de Barral ( 1745-1822), jeden ze sławniej­

szych libertynów tamtego czasu, „posłużył" w Niebezpiecznych


związkach jego kuzyna Choderlosa de Laclosa za pierwowzór
postaci wicehrabiego Valmonta (przyp. tłum . ).
5 G. Salamand, Paulin de Barral, libertin dauphinois, un

debauche a la veille de la Revolution franr;aise, Paris 1989,


s. 75.
40 Historia gwałtu

deklaruje, że spodziewa się ugody. Radzi Therese „nadać


rozgłos [sprawie), aby wyciągnąć od winnego cokolwiek
na zaspokojenie najbardziej naglących potrzeb"'.
W dążeniu do pozasądowego załatwienia sprawy - czy
chodziło o gwałt, czy też o inne przejawy przemocy- co do
dwóch kwestii panuje zgoda: znaczenia ugody oraz zróż­
nicowania społecznego. Sprawa markiza de l 'Aigle z 173 3
roku łączy te aspekty. Otóż markiz wraz z kawalerem de
Breve, „obaj zamroczeni i zepsuci do cna"2, będąc pewnej
nocy w stanie „upojenia", zgwałcili pokojówkę generalne-
go dzierżawcy podatków3 • Pozycja chlebodawców ofiary
uniemożliwia szybkie zatuszowanie sprawy, tym bardziej
że drzwi do rezydencji na przedmieściu Saint-Germain zo-
stały uszkodzone i wyważone. Obaj oskarżeni oddają się
w ręce sprawiedliwości , proponując jednocześnie ofierze
sumę „trzech tysięcy liwrów w żywym srebrze". Następuje
cała seria sprzecznych ze sobą wypadków: skarga zostaje
złożona; hrabia de Clermont, do którego „należy" jeden
z oskarżonych, interweniuje, aby „ułagodzić sprawę";
dowody zdają się bardzo fortunnie ulatniać; dziewczyna
trafia do więzienia za przyjęcie pieniędzy; w pierwszym
wyroku orzeka się „dalsze rozpoznanie sprawy" z zatrzy-
maniem w więzieniu. Potrzeba było wielkiej wytrwałości
hrabiego de Clermont, żeby król zgodził się wydać patent
oficerski mianujący markiza de I' Aigle dowódcą regimen-
tu. Potrzeba było jednak dużo więcej uporczywych starań,
aby udzielono przebaczenia kawalerowi. Ciężar winy de
1 Cyt. za A. Logette, Le Prince contre !es juges, grace du-

cale et justice criminelle en Lorraine au XVI/Ie siecle, Nancy


1994, s. 95.
2 E.J.F. Barbier, dz. cyt. (lipiec 1733), t. II, s. 413.
3 Generalni dzierżawcy podatków od czasów reform Col-
berta i Ludwika XVI dzierżawili od króla za ustaloną sumę pra-
wo do zbierania najrozmaitszych podatków i opłat, co dawało
im okazję do bogacenia się; przeważnie pochodzili z miesz-
czaństwa, ale wraz z fortuną często zdobywali także szlache-
ctwo i należeli bez wątpienia do elity społecznej Francji (przyp.
tłum . ) .
Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 41

facto odmierza się zwykle podług społecznej przynależ­


ności uczestników, potwierdzając tym samym, do jakiego
stopnia znaczenie popełnionych czynów nie jest nigdy do
końca bezdyskusyjne, ustalone raz na zawsze - zależnie
od sytuacji i osób dane zajście może uchodzić za godne
potępienia lub wybaczenia, potworne lub błahe, zależnie
od okoliczności i przypadku może zmieniać charakter.

Dawna hierarchia zbrodni

Zupełnie inne przestępstwo budzi trwogę i zakłóca spo-


kój przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości ancien re-
gime 'u: rozbój na gościńcu, który wielu prawoznawców
pragnie „nazywać rozbojem we właściwym tego słowa
znaczeniu" 1• Należałoby porównać postawę sądów wobec
tego czynu z podejściem do gwałtu, aby lepiej zrozumieć
ich znaczenie dla ówczesnej mentalności .
Rozbój na gościńcu- zaraz po zbrodni obrazy majesta-
tu - zajmuje jedno z czołowych miejsc na liście czynów
godnych potępienia i kary: stanowi zagrożenie dla wspól-
noty, dla bezpieczeństwa podróżowania i stanu posiadania.
Wyroki i rozporządzenia, które się doń odnoszą, bezpo-
średnio odzwierciedlają hierarchiczny porządek zbrodni.
Ordonans z 1534 roku stwierdza, że rozbój ten podlega
karze łamania kołem, i długo rozwodzi się nad ceremonia-
łem kaźni, aby dobitniej podkreślić całą niegodziwość wy-
stępku: „Ci, których słusznie dosięgnie i uzna za winnych
Sprawiedliwość, jako że przez knowania i napaści, prze-
myślnie zamierzone i dokonane, pod osłoną nocy ograbili
i ogołocili z dóbr udających się do miast, wiosek i osad
Królestwa ... zostaną ukarani w następujący sposób: to
jest, ich ręce będą wyłamywane i rozrywane w dwóch
miejscach, tak u góry, jak u dołu, z lędźwiami, nogami

1 M. Lange, La Nouvelle Pratique civile et criminelle et

bene.ficiale ou le Nouveau Praticien franr;ais, Paris 1700, t. II,


s. 27.
42 Historia gwałtu

i goleniami, będą kładzeni na duże koło, przybijani i pod-


noszeni z twarzą ku niebu, i tak będą trwali przy życiu, aby
uczynić pokutę, tak bardzo i tak długo, jak Naszemu Panu
spodoba się ich tam pozostawić"'.
Rozbój na gościńcu to czyn, który wzbudza największe
obawy, zajmuje zbiorową świadomość i stanowi pożywkę
dla kolejnych ordonansów - zbrodnia uważana z pewnoś­
cią za dużo poważniejszą niż przemoc seksualna. To zna-
czenie nie wynika ani z zadanych obrażeń, ani z wartości
skradzionych dóbr, lecz z niegodziwości samego rabunku,
z okoliczności i miejsca samego zajścia, z wizji bezpie-
czeństwa: zagrożenia ze strony włóczęgów i żebraków wy-
mykających się kontroli, blokady dróg i szlaków, ryzyka
związanego z podróżowaniem 2 . Stąd to okrucieństwo sę­
dziów, głęboko zakorzenione, o wyraźnie symbolicznym
charakterze: „W ostatni czwartek połamano przy bramie
Saint-Michel pewnego rozbójnika za napaść na dwóch
wieśniaków na drodze z Orleanu, z których jeden posiadał
jedynie 45 soldów, a drugi 15. Oto co znaczy tanio sprze-
dać swojąskórę" 3 • Stąd również ta surowość, dużo większa
niż w przypadku przemocy seksualnej, wielokrotnie po-
twierdzana przez orzeczenia sądowe. To właśnie na drodze
z Antony w 1781 roku zostaje zatrzymany Joseph Landrie,
dwudziestojednoletni pomocnik fryzjerski 4 , który napadł
na wieśniaczkę, podobnie jak Bemier, ów żołnierz „gwał­
ciciel" oczyszczony z zarzutów w 1762 roku5 • Nie zgwałcił
jej, lecz okradł: sąd go nie zwalnia, lecz skazuje na „ro-
zerwanie żywcem". Sentencja wyroku przywołuje krót-
ko zaistniałe fakty: „Uznany winnym napaści 5 czerwca
o godzinie 7 wieczorem na ścieżce prowadzącej z Gentilly
do Bourg la Reine na wiejską kobietę, którą przewrócił na

1Cyt. za N. Guy du Rousseau de la Combe, dz. cyt., s. 38-39.


2Por. J.-M. Carbasse, Introduction historique au droit pe-
na!, Paris 1990, s. 288.
3 „Espece de joumal", 2 sierpnia 1734.

4 A.N. Y 10528, 29 września 1781, Landrie.


5 Por. wyżej s. 18.
Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 43

ziemię i z szyi której zerwał złoty krzyż". Wszystko różni


losy Bemiera i Landriego, chociaż uniewinniony w 1762
roku żołnierz spowodował przelew krwi.
Te wyroki wiele mówią o wrażliwości na przemoc:
zabór mienia może sprowadzić dużo cięższe kary niż
krzywda cielesna. Pokazują również znaczenie wizji zła,
strach przed podstępem i zdradą wymierzonymi w lu-
dzi, wymierzonymi w Boga: „Winni zabójstwa są ścigani
z mniejszą gorliwością niż rabusie, heretycy i uprawia-
jący czary" 1• Tym samym wszystkie przejawy przemocy
zyskują właściwą perspektywę: obrażenia wcale nie po-
ruszają najbardziej opinii publicznej i sędziów; krzywda
fizyczna pozostaje względna, zawsze w cieniu „stałego
zestawu nieszczęść"2 , takich jak groźba głodu czy wysoka
śmiertelność. Brak poczucia fizycznego bezpieczeństwa,
zwłaszcza u słabszych, to niemal oczywistość, która niko-
go nie wzrusza; brak poczucia bezpieczeństwa w przypad-
ku mienia natomiast od razu uznaje się za dużo istotniej-
szy, godzący w porządek i stabilność.
Jednak również pośród najcięższych zbrodni istnieje
hierarchia odmienna od naszej. Na przykład ówczesne ca-
nards przedstawiają gwałt połączony z zabójstwem jako
przejaw ostatecznego zezwierzęcenia, natomiast próżno
go szukać w procedurach sądowych, pomijają go indeksy
z dziedziny prawa karnego czy orzecznictwa sądowego,
skrywając za jedynym dopuszczalnym wówczas odnie-
sieniem - zabójstwem. Pokazują to raporty lekarzy spo-
rządzane po odkryciu bezimiennych zwłok w miejscach
publicznych: starają się oni wyjaśnić zgon, znaleźć oznaki
naturalnej śmierci, w tym obrażenia lub rany - jak w przy-
padku dziewczyny znalezionej 1 maja 1783 roku z oka-
leczonymi ustami, „przecięciem spoidła warg" 3 - nigdy

1 H. Lagrange, dz. cyt., s. 64.


2 a
H. N eveux, J. Ceard, Le Monde I'empire, w: J. Delumeau
i Y. Lequin (red.), Les Malheurs des temps. Histoire desfleaux et
des calamites en France, Paris 1987, s. 279.
3 Registre des rapports de medecins, A.N. Y 10643, 1.05.1783.
44 Historia gwałtu

zaś nie szukają śladów gwałtu czy przemocy seksualnej.


Hipoteza morderstwa wystarczy do nadania sprawie wagi.
Gwałt na swój sposób pozostaje relatywizowany.

2. PONIŻENIE MASKUJĄCE PRZEMOC

Nie można jednak poprzestać na prostych odpowiednikach


czy porównaniach w świecie przemocy. Poza oczywistym
podobieństwem do innych brutalnych zachowań gwałt
stwarza pewne specyficzne problemy: stanowi przedmiot
osobnej wizji, spojrzenia prowadzącego do ograniczenia
w jeszcze większym stopniu obrazu przemocy. Jego in-
terpretacja przez dawną moralność zmierza do osłabie­
nia, skierowania na inne tory, a nawet zatarcia zawartego
w nim aspektu okrucieństwa.
Powoduje obrażenia zarazem podobne i odmienne od
innych. Podobne, bo są skutkiem brutalności. Odmienne,
bo przeważnie w niewielkim tylko stopniu napastnik je
sobie uświadamia, przesłonięte bezpośrednim dozna-
niem żądzy, chociaż wzmacniają one poczucie wstydu
u ofiary, ideę zmazy poprzez kontakt - hańby przenika-
jącej osobę skrzywdzoną i przemieniającej ją w oczach
innych. Stąd uczucie poniżenia, które utrudnia złożenie
skargi, skłania ofiarę do milczenia, a świadków do wy-
suwania oskarżeń pod jej adresem. Sytuacja bardzo wy-
jątkowa, w której przemoc się zaciera, spychana na drugi
plan, ukryta za odrzuceniem, którego obiektem staje się
ofiara. Sytuacja napięta do ostateczności również w epo-
ce ancien regime'u przez zespół odniesień kulturowych,
moralnych i społecznych, przekształconych w zbiór po-
łączonych ze sobą konsekwencji. Zbrodnia ta - będąc
przede wszystkim bluźnierstwem i grzechem - ma szcze-
gólne skutki dla ofiary gwałtu: jeśli dopuściła się ona po-
tępianych zachowań, nawet wbrew sobie, może zostać,
pośrednio i niejawnie, napiętnowana przez sam ten fakt.
Stąd ów szczególny, wielce znamienny charakter przemo-
cy seksualnej podkreślający relatywną tolerancję, z jaką
Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 45

się ona spotyka: ofiara boi się mówić, a sędzia boi się ją
uniewinnić.

Nie do końca świadomy napastnik

Należy powiedzieć, że pierwszy rys charakterystyczny


gwałtów w dawnej Francji to częsty brak po stronie na-
pastnika poczucia, że używa przemocy - co samo w sobie
już stanowi różnicę w porównaniu z innymi brutalnymi
czynami. Obraz rozkoszy zaciera obraz agresji, czyniąc
z żądzy oczywistość, z którą ofiara w nie do końca jas-
ny sposób jest wiązana. „Niech pani mi pozwoli, to tylko
z przyjaźni" - woła pewien mężczyzna, usilnie starając
się przezwyciężyć „zaciekły opór" trzydziestoletniej han-
dlarki, którą ciągnie w głąb genewskiego zaułka w 1761
roku'. Opór kobiety nieraz nawet dziwi napastnika, który
stawia się wówczas w roli oskarżyciela. „Wzywasz dia-
bła, ty wywłoko!"2 - wrzeszczy trzydziestoośmioletni żo­
naty krawiec, który usiłuje zgwałcić swoją dawną służącą
w komórce pod schodami, po czym broni się, trywializu-
jąc swój postępek: „zwykła chwila rozkoszy, którą chciał
z nią przeżyć". Przeświadczenie o prawomocności czynu,
którego dopuścił się Menetra, szklarz gwałciciel z Lasku
Vincennes3, należy częściowo do tego samego porządku
rzeczy podkreślanego przez niejasne przekonanie, że ofia-
ra, która z własnej woli oddała się już innemu, może tylko
przyzwolić.
Przebieg procesów potwierdza to przeświadczenie:
oskarżeninie poprzestają na samym tylko zaprzeczaniu.
Na przykład Christophe Isabelle, trzydziestodwuletni

1 Cyt. za M. Porret, Viols, attentats aux mceurs et inde-

cences: les enjeux de la medicine legale a Geneve (165 0-1815),


„Equinoxe. Revue romande de sciences humaines", nr 8, jesień
1992, s. 34.
2 Tamże.
3 Por. wyżej, s. 13.
46 Historia gwałtu

paryski handlarz starzyzną, skazany na trzy lata galer


w 1770 roku za zgwałcenie dziesięcioletniej dziew-
czynki, bez wahania opisuje swoją ofiarę jako uwo-
dzicielkę: rzekomo sama przyszła „na jego kolana'', on
tylko „zabawiał się, widząc, że ta dziewczynka zna się
na rzeczy" 1• Jean-Pierre Bonaffay, osiemnastoletni po-
mocnik sprzedawcy lemoniady oskarżony w 1767 roku
o zgwałcenie dziesięcioletniej dziewczynki, przyznaje,
że dotykał jej, „nie sądząc, że popełnia gwałt", i dodaje,
że „dziewczynka rozebrała się przed nim i dotykali jej
już inni"2 • Zatarcie poczucia, że doszło do użycia prze-
mocy, przekonanie co do uwodzicielskiego zachowa-
nia ze strony ofiary - obraz świata napastnika ciąży na
przebiegu procesu, zbanalizowany niewątpliwie przez
„społeczeństwo przychylne tezie o kobiecej prowoka-
cji"3. Wskazuje na pewną kulturę, pewną atmosferę,
która może ukierunkować proces, nawet jeśli urzędnicy
i świadkowie nie od razu są w stanie przechylić szalę na
korzyść oskarżonego .
Wiele przypadków świadczy o zbieżności między po-
wszechną opinią a obrazem świata u napastnika w epoce
ancien regime'u: postawa wieśniaków, którzy przyzwa-
lają na tego typu przemoc jako przejaw zastępczej sek-
sualności, zachowanie samotnych mężczyzn skazanych
na późny ożenek - pasterzy, parobków czy robotników
dniówkowych4 • Cieszą się oni daleko posuniętą bezkar-
nością w przypadku przemocy seksualnej wobec najsłab­
szych, jeśli nie wręcz najmłodszych: sierot, pasterek, słu­
żących, gęsiarek. Same ofiary zresztą o tym napomykają

1A.N. Y 10308, Isabelle.


2A.N. Y 10296, Bonaffay.
3 M. Porret, dz. cyt., s. 34.

4 Por. o bandach tworzonych przez młodych ludzi w śred­

niowiecznej Francji: K. Gravdal, The Poetics of Rape: Law in


Medieval France, w: L.A. Higgins, Rape and Representation,
New York 1982. Duchowni należą do najbardziej agresywnych
seksualnie grup, zwłaszcza w okręgu Cerisy (s. 213).
Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 47

na marginesie kilku ważniejszych procesów, nie zawsze


mając tego pełną świadomość: na przykład w 1782 roku
Brigitte Castet, pasąca krowy „w górze Cescau", wyznaje,
że „Lou zwany Saye" (oskarżony) „chciał ją posiąść, na-
kazując rozchylić pośladki, jak tego żądali od niej młodzi
z Astien"'. „Banalność" potwierdzona w kilku słowach.
Czy też Guillaumette, w przypadku której świadek roz-
pacza bardziej nad jej młodym wiekiem niż nad samą
napaścią: „Nie miała jeszcze 12 lat i należy się spodzie-
wać podobnych umizgów"2 • Czy wreszcie Marie, pod-
czas tego samego procesu, służąca zbesztana przez swego
wuja Jeana - mężczyzna czynił jej wyrzuty, że „ociąga
się, żeby pójść w górę, pilnować krów w Tutau"3, zdając
sobie w pełni sprawę, że została tam napadnięta już trzy
razy. Różnica niewielka w porównaniu z sytuacją z koń­
ca XV wieku, o której pisze Nicole Gonthier, kiedy to
można było mówić o „szukaniu przyjemności cielesnych,
a zarazem woli okazania swojej wyższości wobec słabszej
istoty"4 - służby domowej oraz czeladników, już zresztą
zdominowanych.
Michel Porret przywołuje statystyki mówiące, że spo-
śród około 50 mężczyzn w mieście Genewie oskarżonych
w latach 1650-1815 w 9 przypadkach na 1O są to męż­
czyźni stanu wolnego ze średnią wieku 31 lat5 • Liczby nie
są tak jednoznaczne dla XVIII-wiecznego Paryża: doku-
menty nie zawsze uwzględniają sytuację oskarżonego, lecz
średnia wieku jest wyższa - 34 lata w przypadkach rozpa-

1 Proces Ferrage'a, cyt. za J.-P. Ałline, lmaginaire collectif

et discoursjudiciaire sur la violence sexuelle, le proces d'un vio-


leur en Couserans au XVIII' siecle, w: J. Poumarede, J.-P. Royer
(red.), Droit, histoire, sexualite, Paris 1987, s. 157.
2 Tamże. Por. również o Ferrage'u: I. Vissiere, Proces de

femmes au temps des philosophes, Paris 1985, s. 135.


3 Tamże.
4 N. Gonthier, Les victimes de viol devant fes tribunaux ala
fin du Moyen Age d'apres /es sources dijonnaises et lyonnaises,
„Criminologie", nr 2, 1994, s. 1O.
5 M. Porret, dz. cyt., s. 29.
48 Historia gwałtu

trywanych przez parlament paryski w latach 1760-1780,


co każe domyślać się innej proporcji między kawalerami
a mężczyznami 1•
Ten świat napastnika pozwala dostrzec relatywny
brak ścigania gwałtów zbiorowych, a przecież teksty
prawne traktują z większą surowością czyny popełnio­
ne „z pomocą kilku osób"2 : pośród spraw o gwałt są­
dzonych przez Chatelet w latach 1760-1789 tego ro-
dzaju zbrodnie zdarzają się rzadziej niż raz na piętna­
ście przypadków 3 • Zaraz po ujawnieniu są tuszowane,
odpowiedzialność się rozmywa, a istnienie całej grupy
uczestników zdaje się po cichu sprzyjać anonimowości
i niejasności. Znamienny pod tym względem jest pro-
ces Guillaume'a Deschampa sądzonego 6 listopada 1783
roku wraz z czterema „osobnikami, którzy się nie sta-
wili"4. Deschamp zaprzecza, jakoby „chciał nacieszyć
się" dwoma młodymi dziewczętami, które go oskarża­
ją, utrzymuje, że ani „na nie nie nastawał, ani ich nie
zgwałcił na drodze z Saint-Denis". Twierdzi, że nic go
nie łączy z „młodymi ludźmi, których wieśniacy ściga­
li" nadaremnie po napaści. Deschamp zostaje wypusz-
czony na wolność, a sprawa - skierowana do „dalszego
rozpoznania na sześć miesięcy", co oznacza faktycznie
oczyszczenie z zarzutów. Tych, którzy się nie stawili, sę­
dziowie pozostawiają w spokoju.
Jednak nade wszystko świat napastnika pozwala do-
strzec ów nagły i krótkotrwały charakter czynów popeł­
nianych w XVII i XVIII wieku, ich brutalną gwałtowność
w kontekście nasilonego promiskuityzmu - schody, wy-
gódki, korytarze, komórki, zaułki i małe podwórka wy-
dają się miejscami, które szczególnie sobie upodobano

1 Por. Cedule de la Chambre criminelle, A.N. Y 10515-

-10527.
2 D. Jousse, dz. cyt., s. 746.

3 Por. Cedule de la Chambre criminelle, A.N. Y 10515-

-10530.
4 A.N. Y 10449, Deschamp.
Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 49

do napaści 1• I tak Antoine Garauty, trzydziestopięcioletni


·zdun paryski, pewnego dnia 1760 roku spotyka w przy-
domowej wygódce Marie Jeanne Chenu, ośmioletnią
dziewczynkę, którą prowadzi do swojego pokoju i gwałci
w obecności własnej żony i dziecka. Marie, nie potrafiąc
znaleźć właściwych słów, opowiada, że „Garauty włożył
jej swojego gagatka u dołu brzuszka", podkreśla obec-
ność żony, która „przyszła całkiem naga do łóżka, [mó-
wiąc], skrzywdź raczej mnie niż to dziecko"2 • Czy też
Andre Imbert, czterdziestodwuletni woźnica zajmujący
izbę w ciasnym mieszkanku paryskim, który w 1767 roku
utrzymuje, że piętnastoletnia córka Massiauda mieszkają­
ca w sąsiedniej izbie „przyszła do jego łóżka i że on wrze-
czy samej ją wykorzystał"3 • Zapytany spowiednik radzi
po prostu „wyrzucić mężczyznę za drzwi, bo nie jest on
porządnym człowiekiem". Czy wreszcie Jean Blaincourt,
który w 1765 roku prowadzi swoją trzyipółletnią sąsiadkę
do przydomowej wygódki, żeby „podkasać jej koszulę",
„wysmagać" ją, „zrobić jej źle ręką'', „wprowadzić swój
męski członek w jej wstydliwe części", a w końcu porzu-
cić w podwórkowym błocie 4 •
Wydaje się, że pośród przypadków napaści na dorosłe
kobiety na światło dzienne wydostają się jedynie te najle-
piej słyszalne i najbardziej widoczne, czyny popełniane za
dnia i w otwartej przestrzeni: zgwałcenie ciężarnej kobiety
„na drodze z Massy Aubry" 5 w 1762 roku przez robotnika
uzbrojonego w nóż czy też zgwałcenie 11 sierpnia 1767
roku przez robotnika również uzbrojonego w nóż trzydzie-
stoletniej kobiety w okolicach Antony, „w łanie lucerny,

1 Por. opisy przestrzeni „paryskiego ludu" przez D. Roche:


„Schody służą plotkom, gadaniu, niczym przepastne pudło re-
zonansowe, ich przestrzeń jest pełna przygód" (Le Peuple de
Paris, Paris 1981, s. 254).
2 A.N. Y 10224, Garauty.

3 A.N. Y 10286, Imbert.

4 A.N. Y 10267, Błaincourt.

5 A.N. Y 10244, Barrier.


50 Historia gwałtu

gdzie pracowała" 1 • Napad dobrze przemyślany w tym os-


tatnim przypadku: dwudziestoletni Jean-Baptiste Egaze
wpierw długo śledził Marie Oportune Bauchin - poczekał,
aż zostanie sama, zagroził jej nożem, „związał ręce pod-
wiązkami", pobił ją, zawlókł do rowu, lecz został zauwa-
żony podczas ucieczki.
Najbardziej wymowna jest ta nonszalancja napastni-
ka wobec wieku ofiary, przedstawianie dzieci jako „chęt­
nych", zdolnych uwodzić i decydować, jako „kierujących
się logiką" i przyzwalających partnerów w rozpuście. Z ta-
kim przekonaniem działa na przykład Remont powieszony
w 1769 roku za zgwałcenie pięcioletniej dziewczynki. Na
swoją obronę po wielekroć powtarza, że ofiara zachowy-
wała się jak „mała rozpustnica, która zna słowa niczym
dziewczęta czy kobiety dobrze zorientowane w tych rze-
czach"2. Napastnik uważa wciąż za godne wiary przywo-
ływanie uwodzicielskiego zachowania u najmłodszych
dzieci, mimo że chroni je prawo.

Znikoma liczba skarg

Specyfika przemocy seksualnej za ancien regime'u wy-


nika również z niezwykłej rzadkości procesów: nieliczne
skargi, nieliczne wyroki skazujące. Powiedzieliśmy już,
że gwałt w istocie nie jest taką samą przemocą jak każda
inna. To ten jej rodzaj, który ofiary ujawniają rzadko, tym
niemniej liczba spraw o gwałt w XVI i XVII wieku jest
tak niska, że wymaga wytłumaczenia. Akta ograniczają się
do kilku tomów: Edmond Locard doliczył się 49 przypad-
ków w ciągu ponad stu pięćdziesięciu lat w parlamencie
paryskim między 1540 a 1692 rokiem, czyli mniej niż 3
na dziesięć lat3, Arlette Lebigre - 14 przypadków podczas

1A.N. Y I 0294, Egaze.


2A.N. Y 10304, Remont.
3 E. Locard, Le Dix-septieme siecle medico-judiciaire, Lyon

1902, s. 284.
Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 51

Grands Jours d'Auvergne 1•2 , natomiast Paul Dautricourt


- 18 przypadków w ciągu całego XVIII wieku dla parla-
mentu Flandrii3. Guy Aubry nie zanotował w zasadzie żad­
nej skargi wniesionej przez dorosłą kobietę w Toumelle4
za panowania Ludwika XVl5·6 • Drobiazgowa kwerenda
w tychże rejestrach Chatelet pokazuje, rzeczywiście, zni-
komą liczbę skarg składanych przez dorosłe kobiety: na
przykład 3 między 1760 a 1770 rokiem, 4 między 1780
a 1790 rokiem7 •
Jeszcze mniej zapada wyroków skazujących: spośród
siedmiu skarg złożonych przez dorosłe kobiety w Paryżu,
tylko jedna sprawa kończy się orzeczeniem kary ciężkiej
- 28 czerwca 1760 roku skazano na trzy lata galer sie-
demnastoletniego wyrobnika Jeana Ploye za podjętą wraz
z towarzyszem próbę zgwałcenia pewnej kobiety na dro-
dze z Passy8 • Inna z kolei sprawa, z 1784 roku, kończy
się orzeczeniem grzywny w wysokości trzech liwrów oraz
naganą - to przypadek Guillaume' a Dagay ukaranego za

1 Dosłownie Wielkie Dni Owernijskie - nadzwyczajne po-

siedzenia trybunałów w Owernii: sądziły one w ostatniej instancji


sprawy, w których zapadły wyroki wzbudzające kontrowersje, lub
przypadki, które umknęły pierwotnie wymiarowi sprawiedliwo-
ści; posiedzeniom trybunałów przewodniczył komisarz królew-
ski, a w pracach brali udział urzędnicy spoza prowincji; ich celem
było przywrócenie porządku i spokoju w kraju (przyp. tłum.).
2 A. Lebigre, Les Grands jours d 'Auvergne, Paris 1976,

s. 139.
3 P. Dautricourt, La Criminalite et la repression au parla-

ment des Flandres au XVIJJe siecle, Lille 1912, s. 140.


4 Tak nazywano utworzoną w 1515 roku izbę parlamentu

paryskiego zajmującą się przypadkami najcięższych zbrodni za-


grożonych karą śmierci, galerami lub banicją (przyp. tłum.).
5 G. Aubry, La Jurisprudence criminelle du Chdtelet de

Paris sous le regne de Louis XVI, Paris 1971.


6 Panowanie Ludwika XVI przypadało na lata 1774-1792

(przyp. tłum.).
7 Por. Cedule de la Chambre criminelle, A.N. Y 10515-

-10530.
8 A.N. Y 10516, 21 maja 1760, Ploye.
52 Historia gwałtu

śledzenie, napastowanie i dręczenie kobiet pracujących


w polu 1, a wszystko w towarzystwie sześciu wspólników
sądzonych zaocznie. Jedyne kary orzeka się w przypadku
przestępstw zbiorowych, czynów, jak widzieliśmy, w teo-
rii traktowanych surowiej. Tym niemniej orzeczenia kary
są bardzo rzadkie. W przypadku pozostałych skarg do-
chodzenie ulega zawieszeniu. Philippe Henry, który spo-
rządził listę „zbrodni w księstwie Neufchatel w latach
1707-1806"2, odnotowuje 12 oskarżeń o gwałt w ciągu
tego stulecia, z czego osiem sprowadza się do samego
„usiłowania" i kończy orzeczeniem grzywny lub naganą3 •
Catherine Goyer, która liczyła akty „przestępczości gru-
powej w regionie Lyonu, Forez i Beaujolais w XVIII wie-
ku"4, nie wymienia żadnego wyroku skazującego za gwałt.
Kariera kryminalna Lazare'a Farcy'ego, szewca z wioski
Savigny-en-Terre-Plaine, którego proces zajął trzy wolu-
miny w archiwach sądu w Avallon, zwraca uwagę na ten
przemilczany temat: złodziej parający się magią, a zara-
zem sodomita i kazirodca, niebezpieczny dla krewnych
i sąsiadów - przez ponad dwadzieścia lat dopuszcza się
przemocy, a jego „wyczyny" układają się w prawdziwą
powieść kryminalną, zanim w wyniku procesu zostanie
skazany w 1739 roku na stos5 •

Okryte hańbą

Wiele przyczyn składa się na sytuację, w której gwałt


należy do przejawów przemocy ignorowanej, spychanej

1 A.N. Y 10458, Dagay.


Ph. Henry, Crime, Justice et societe dans la principaute de
2

Neufchatel au XVIII• siecle (1707-1806), Paris 1984.


3Tamże, s. 593.
4C. Goyer, La delinquance en bandes en Lyonnais, Forez
et Beaujolais au XVIII' siecle, w: B. Gamot (red.), Histoire et
criminalite de l 'antiquite au xxe siecle, nouvelles approches,
Dijon 1992.
5 Por. J.-P. Desaive, dz. cyt., s. 123.
Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 53

w najciemniejsze zakamarki świadomości zbiorowej, po-


spiesznie negowanej, byle tylko nikt jej przypadkiem nie
zauważył. Milczenie narzuca przede wszystkim groźba
dochodzenia sądowego: paląca potrzeba ukrycia dozna-
nych przeżyć, bezwzględny imperatyw, który zresztą
charakteryzuje przemoc seksualną. Charles Martin, które-
go czternastoletnia córka twierdzi, że została zgwałcona
przez „wielmożnego Bazana'', syna sprzedawcy sztychów
z ulicy Serpente, w długim liście pisanym w 1782 roku do
prokuratora królewskiego daje wyraz owemu przeświad­
czeniu o nieodwracalnym piętnie: „Ta nieszczęsna histo-
ria, o której wszyscy się dowiedzą, okryje niesławą dobre
imię tej młodej osoby" 1• Sprzedawcy, którzy zatrudniają
Catherine Martin przy wyrobie koronek, odsyłają ją pod
byle pretekstem. Ojciec wyraża przekonanie o społecz­
nym odrzuceniu swojej córki i żąda znacznej rekompen-
saty finansowej od rodziny Bazan, której zamożność jest
powszechnie znana: „Wszelka nadzieja na zamążpójście
jest dla niej stracona, jakby nie była niewinna, stanie się
obiektem wiecznej wzgardy społeczności ... Utrata czci,
utrata zajęcia, wykluczenie ze społeczności to najokrut-
niejsze cierpienia"2 •
Niewątpliwie nie brakuje przesady w tych słowach,
którą wzmacnia jeszcze nadzieja na pieniężne zadośćuczy­
nienie. Tym niemniej pozostają one w zgodzie z deklara-
cjami, najakie można natrafić to tu, to tam w XVIII-wiecz-
nych archiwach. Na przykład podejście sąsiadów Suzanne
Dubois z Neuchatel, „okrutnie" zgwałconej przez pewnego
woźnicę z La Chaux-de-Fonds w 1711 roku: zobowiązują
ją „do milczenia i nieujawniania tego zajścia, bo nie mając
ani świadków, ani strat, które można by zbadać, lepiej bę­
dzie, jeśli nikt się o tym nie dowie, niż gdyby sprawa prze-
dostała się na języki ludzi"3 • Stąd postawa ojca Marguerite
Perrault, dziesięcioletniej dziewczynki zgwałconej w 1767

1 A.N. Y 10440 A, Bazan.


2 Tamże.
3 Por. Ph. Henry, dz. cyt„ s. 593.
54 Historia gwałtu

roku przez mistrza piekarskiego z Paryża Coureura. Perrault


bardzo szybko deklaruje, że nie pragnie „nadawać rozgło­
su sprawie", i proponuje ugodę Coureurowi, domagając
się „wpłacania pensji na rzecz klasztoru aż do pierwszej
komunii [Marguerite]"1. Odosobnienie i cisza klasztor-
nych murów powinny pozwolić na zapomnienie o hańbie,
co potwierdza szczególny charakter krzywdy doznanej
przez dziewczynkę; powinny również, o czym nie mówi
się głośno, pomóc w jej „odkupieniu". Czy też zachowanie
Genevieve Rossignol, która w 1740 roku woli - aby wy-
tłumaczyć swoją ciążę - opowiedzieć o gwałcie komisa-
rzowi w Paryżu niż w swojej wiosce Roissy-en-Brie, gdzie
obawia się pogardy. „W istocie - komentuje Jean-Louis
Flandrin, który przedstawia ten przypadek - oskarżenie
o gwałt może okryć niesławą dobre imię powódki"2•
Słowa te potwierdzają przede wszystkim, w jakiej mie-
rze to utracone dziewictwo stanowi właściwą oznakę po-
niżenia, stawkę w grze o honor, podsuwając myśl o nieod-
wołalnej zmazie. Tak się dzieje w przywołanym przez de
L'Estoile'a3 -w sposób powściągliwy, a zarazem brutalny
- przypadku trzech dziewczynek zgwałconych w 1585
roku: „Został żywcem spalony pewien osobnik ... , który
zgwałcił i oszpecił trzy małe dziewczynki; najstarsza mia-
ła dopiero l O lat"4 . Ofiary pozostają fizycznie naznaczone,
napiętnowane jak zepsuty owoc - rana tym poważniejsza,
że dziewictwo determinuje różnicę między kobietami,
które się liczą, a tymi, które nie liczą się wcale. Warunek
niewypowiedziany dostępu do małżeństwa, wymieniany
na pierwszym miejscu - do tego stopnia, że w 1714 roku

1A.N. Y 10287, Coureur.


2J.-P. Flandrin, Les Amours paysannes, Paris 1975, s. 221.
3 Pierre de L'Estoile (1546-1611), notariusz i sekretarz kró-

lewski za panowania Henryka III i Henryka IV, w latach 1574-


-1611 pisał na własny użytek dziennik, szczęśliwie potem odna-
leziony i opublikowany (przyp. tłum.).
4 De L'Estoile, Journal, 15 lipca 1585, cyt. za A. Laingui,

A. Lebigre, dz. cyt„ t. I, s. 161.


Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 55

sąd skazuje dwóch oskarżonych o zgwałcenie trzydziesto-


pięcioletniej służącej na przejście ulicami Genewy i ogła­
szanie wszem i wobec, że uważają swą ofiarę za „porząd­
ną i zacną dziewczynę" 1 • Tymczasem inne prncesy mogą
najzwyczajniej w świecie zakończyć się uniewinnieniem
oskarżonego, bo ofiara „nie była dziewicą''2 •
Słowa te pokazują również, na ile przeżyty kontakt de-
cyduje o zhańbieniu ofiary. Ciała przekazują znaki, prze-
obrażają skutki doznanego zbliżenia w publiczne znamię
nieczystości. Pierwsze podejrzenie opiera się na tym wy-
obrażeniu kontaktu: osoba dotknięta ma tym mniejsze pra-
wo oskarżać, że sama wydaje się skalana. Utrudnia pracę
sędziego doby klasycznej, który wyraźnie przestrzega roz-
działu ciała i duszy, ograniczając gwałt do samego tylko ob-
szaru cielesności (chociaż natychmiast odczuwa coś prze-
ciwnego wobec rzeczywistości zbrodni), i częstokroć stara
się uniknąć wyroku skazującego. Nieliczne skargi, rzadko
orzekane kary, ofiara zamknięta w sferze bezwstydu, który
chciała ujawnić. Doznana przemoc pozostaje ukryta.

Specyficzna zbrodnia moralna

To zatajanie ma jeszcze jedną przyczynę, tym bardziej


odróżniającą przemoc seksualną od innych rodzajów
przemocy. W prawie klasycznym gwałt stanowi przede
wszystkim występek natury moralnej wiązany z nieoby-
czajnością, nierządem, cudzołóstwem, sodomią, zoofilią,
a nie z krwawymi zbrodniami. Należy głównie do świata
bezwstydu, mniej zaś do świata przemocy, postrzegany
bardziej jako zakazana rozkosz niż zakazane uszkodzenie
ciała. „Nadmierne rozpasanie" - mówi Papon3 , „zbrod-
nia lubieżności, do której dochodzi pod przymusem"

1 Cyt. za M. Porret, dz. cyt., s. 30.


2 Por. C. Gauvard, dz. cyt., t. Il, s. 814.
3 J. Papon, Recuei/ d 'arrests notables des cours souveraines

en France, Paris 1648 (wyd. 1: 1565), s. 1259.


56 Historia gwałtu

- twierdzi Lange 1, „wymuszona rozwiązłość" - podsu-


mowuje Le Brun de la Rochette2 • Gwałt to głównie akt
lubieżności, co kieruje spojrzenie na rozpustę i grzech,
pogłębiając niezauważalnie kompromitację ofiary, stan
hańby, której nawet wyrok nie może zatrzeć. Odwieczny
wstyd, faktycznie współistotny gwałtowi3, stanowi jeden
z nieuchronnych aspektów sprawy. Jednakże okazuje się
on jeszcze bardziej znamienny: nieodwracalnie piętnuje,
bo pierwszym odniesieniem dla gwałtu jest bluźnierstwo,
naruszenie „części wstydliwych", rozprzężenie moralne
związane z pożądaniem. Ofiara zostaje więc nieodwo-
łalnie włączona w obraz występku, uwięziona w świecie
grzechu, podobnie jak zwierzę w akcie zoofilii, uznawane
za tak dalece zhańbione, że dawny wymiar sprawiedliwo-
ści nie waha się skazać go na uduszenie, spalenie i roz-
rzucenie prochów na wietrze4• „Potworność diabelskich
sztuczek, które należą do najbardziej godnych pożało­
wania i ohydnych"5 nakazywała zatrzeć wszelkie ślady,
zniszczyć wszelkie pozostałości wynaturzenia. Ofiara
przemocy seksualnej należy, nawet jeśli w sposób nie do
końca zrozumiały, do tego samego rejestru odrzucenia.
Wszystko prowadzi do skupienia wzroku raczej na roz-
wiązłości niż na przemocy.
Mowa tutaj o pierwszym obrazie moralnym, pierwszym
momencie historycznym, w którym zbiorowe i natychmia-
stowe znaczenie przypisywane postawom i zachowaniom
seksualnym przenika na wskroś ofiarę, a ona nie może się
od niego uwolnić: o niemożności odróżnienia z całkowitą
1M. Lange, dz. cyt., s. 50.
2C. Le Brun de la Rochette, dz. cyt., t. II, s. 22.
3 „Gwałt jest jedyną zbrodnią, której sprawca czuje się nie-

winny, a ofiara niegodna", J.-C. Chesnais, Histoire de la vio-


lence en Occident, Paris 1981, s. 145.
4 Zwierzę zostało spalone, aby nie chodziło po świecie,

„wciąż odświeżając pamięć o czynie"; por. C. Le Brun de la Ro-


chette, dz. cyt., s. 23. Por. także wszystkie przypadki opisywane
w serii 10669 Manuscritsfran9ais Bibliotheque Nationale.
5 J. Papon, dz. cyt., s. 1256.
Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 57

pewnością aktów świadomości od aktów fizycznych, tego


co ofiara myśli, od tego, co czyni.

Sodomia, zbrodnia modelowa

Zbrodnia sodomii pokazuje jeszcze lepiej ów amalgamat,


gdzie ofiara zostaje od razu uznana za zdeprawowaną: to
zbrodnia tak „modelowa", że prowadzi do ostatecznego
skupienia uwagi na rozwiązłości i utrzymuje stan nie-
wiedzy co do możliwego użycia przemocy. Występek
moralny uznaje się za tak ciężki, że wszelkie obrażenia
fizyczne zadane ofierze zdają się w dużej części lekce-
ważone. Żaden traktat z dziedziny medycyny sądowej
z okresu ancien regime'u ani ich nie analizuje, ani nawet
nie wymienia. Nicolas de Blegny w „sprawozdaniach
chirurgicznych" z 1687 roku, uważanych za przewodnik
dla sądowych akuszerek i chirurgów, ogranicza się do
„obrażeń kobiecych organów rodnych" 1• Jean Devaux
w Art defaire des rapports de chirurgie [Sztuce sporzą­
dzania raportów chirurgicznych] z 1703 roku, wymienia
jeszcze skromniej jedynie „oznaki dziewictwa"2 • Lekarze
wzywani do dzieci „poznanych cieleśnie wbrew naturze"
nie dysponują odpowiednimi punktami odniesienia w li-
teraturze fachowej. Tak się dzieje w przypadku Taylora,
który 1 lipca 1725 roku zostaje zawezwany przez matkę
Henri-Hillaire'a Fineta, szesnastoletniego zegarmistrza,
którego Deschauffours wraz z kilkoma kompanami odu-
rzył, a następnie porzucił w jakimś domu, skąd chłopak
uciekł - ubranie w strzępach, spodnie zaplamione krwią.
Taylor stwierdza „rozdarcie" odbytu i radzi matce zło­
żyć skargę. To początek sprawy Deschauffours'a, w któ-
rej przyznaje się on do zabójstwa, przemocy, porwania

1 N. de Blegny, La Doctrine des rapports de chirurgie, Paris


1687, s. 202.
2 J. Devaux, L 'Art de faire des rapports de chirurgie, Paris

1703, s. 420.
58 Historia gwałtu

dzieci 1• Jednakże za ancien regime'u odniesienia me-


dyczne nie stają się powodem wszczęcia śledztwa wo-
bec czynów noszących znamiona sodomii - nie zajmuje
się ono ich śladami anatomicznymi.
Sodomia jest przede wszystkim - i niemal wyłącznie
- zbrodnią moralną, bluźnierstwem, naruszeniem praw bo-
skich. Sodoma i Gomora to stale powracające w dawnym
prawie karnym punkty odniesienia, uporczywie przywoły­
wane przez jurysprudencję i traktaty: „Za taką nieprawość
Bóg zsyła na ziemię zarazy, wojny, głód i inne plagi, którymi
w swoim gniewie słusznie rozgorzałym przeciw bestialstwu
ludzi dotkniętych tą zbrodnią karze splamione nią prowin-
cje"2. Mowa tutaj o najbardziej „godnym potępienia" spo-
śród występków lubieżności, karanym śmiercią na stosie3 :
„Ze wszystkich wszetecznych zbrodni ta jest najcięższa
i najohydniejsza w świetle praw boskich i ludzkich"4 • Czyn
„przeciwny naturze", uchodzący za naruszenie praw ga-
tunku - oburzenie wywołuje przede wszystkim wyzwanie
rzucone prawom niemal zwierzęcym, a nie przemoc, zna-
lezienie się poza nawiasem społeczności, stworzenie osob-
nego świata: „Albowiem wszystkie inne zbrodnicze formy
lubieżności pozostają w zgodzie z naturą. Lecz ta ogromna
zbrodnia jest przeciwna naturze i otwarcie ją gwałci"5 . Stąd
uporczywość, z jaką powraca się do „straszliwej zemsty,
którą Bóg ją ukarał w najważniejszych miastach, które dały
jej swoje imię"6 • Sodomia to przede wszystkim wyzwanie
rzucone Bogu, „zbrodnia obrazy boskiego majestatu" - jak
nawet stwierdzają autorzy niektórych tekstów7 •
1 Por. M. Lever, Les Buchers de Sodome, histoire des in-

fames, Paris 1985, s. 335.


2 C. Le Brun de la Rochette, dz. cyt., s. 21.
3 P. Muyart de Vouglans, Institutes ... , dz. cyt., s. 51 O.

4 N. Guy du Rousseau de la Combe, dz. cyt., s. 32.


5 L. Bouchel, dz. cyt., s. 529.

6 M. Ponthas, Abrege du Dictionnaire des cas de conscience,

Paris 1771, t. Il, s. 371.


7 J.-M. Carbasse, Introduction historique au droit pena/,

Paris 1990, s. 260, przyp. 6.


Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 59

Tekstów teoretycznych, rzecz jasna, które w odniesie-


niu do gwałtu zalecają sądowi bezwzględność - mniej lub
bardziej stosowaną. Procesy równie rzadkie, które w spra-
wie o gwałt przejawiają odstraszające działanie miesza-
niny wstydu i pobłażliwości. Czyn zalatuje siarką, budzi
niepokój, z trudem przechodzi przez usta „napadniętej"
ofierze. W rejestrach Chatelet między 1760 a 1790 rokiem
można odnaleźć tylko jedno dochodzenie dotyczące gwał­
tu na chłopcu 1: w konsekwencji skazano na łamanie kołem
i stos Jean-Franc;:ois Pascala, niegdyś kapucyna, który za-
bił stawiające mu opór dziecko. Zabójstwo łączy się tutaj
z sodomią, czyniąc tę potworną zbrodnię jeszcze bardziej
rażącą. Stąd napis na tabliczce niesionej przez skazańca:
„Rozpustnik przeciw naturze i morderca"2 • Bardziej ogól-
nie, tego rodzaju akt wiąże się z poniżeniem i tajemnicą:
zwyczaj praktykowany w kolegiach, zabawa czeladników
bez zajęcia, wspólnictwo wojskowych czy marynarzy
- przemilczany i zarazem surowo piętnowany.
Powszechna obecność sodomii i publiczna anatema.
Dochodzenie sądowe miało na tyle wielką siłę, żeby nie
różnicować uczestników zajścia, oskarżając ich jednako-
wo: w tekstach prawnych przestępca i jego ofiara dzielą
tę samą hańbę. Stąd ta potwierdzana po wielekroć chęć
skazania dziecka „uwiedzionego" przez dorosłego, sytua-
cja, w której oboje znajdują się poza prawem, oboje spra-
wiają, że „natura okrywa się wstydem"3 . Każdy z protago-
nistów zostaje nieuchronnie naznaczony winą: „Zarówno
sprawca, jak i ten, który ucierpiał, powinien zostać uka-
rany śmiercią tego samego rodzaju . . . chyba że ofiara
ma mniej niż 12 lat, wówczas bowiem niedostatek wieku

1 Por. Cedule de la Chambre criminelle, A.N. Y 10515-

-10530, oraz przypadek opisany w: S.-P. Hardy, Mes loisirs,


notice d'evenements remarquables et tels qu 'ils parviennent
ama connaisance, Bibliotheque Nationale, Manuscritsfram;ais,
6684, 3 października 1783.
2 M. Lever, Les Buchers de Sodome, dz. cyt„ s. 387.

3 A. Bruneau, dz. cyt„ s. 403.


60 Historia gwałtu

zwalnia ją od należnej kary, czyli stosu" 1• Próg ustalony


na 14 lat przez Muyarta de Vouglans w 1761 roku2 • Młody
wiek chłopca nie usprawiedliwia go, nawet jeśli zmienia
wymiar kary, tak samo jak akt „diabelstwa" czy zoofilii
nie tłumaczy zwierzęcia, które również zostaje rytualnie
spalone3• To wyjaśnia skazanie trzynastoletniego Isaaca
du Tremble w 1667 roku, który padł ofiarą czynu „sodo-
micznego", popełnionego przez pewnego tkacza z Vaude
koło Bar-sur-Seine. Wyrok może służyć za precedens - ka-
ra zostaje zmniejszona ze względu na wiarę skazanego:
„W odniesieniu do rzeczonego Isaaca du Tremble, oskar-
żonego i uznanego winnym, że dał się poznać cieleśnie
i sodomicznie przez rzeczonego Claude'a Fabre'a, Sąd,
mając wzgląd na jego młodość oraz prośbę i suplikacje,
które przedłożył Sądowi, w sprawie porzucenia Religii
rzekomo Reformowanej, którą wyznawał, nakazuje nie-
zwłocznie umieścić go w więzieniu, z rygorem, o chlebie
i wodzie, na czas dwóch miesięcy. Po upływie tego cza-
su zostanie wypuszczony na wolność"4 . Popełniony czyn
w pierwszym rzędzie narusza obyczaje: Isaac jest w tej
samej mierze postrzegany jako „ten, który był mu podda-
ny" co jako „ten, który go popełnił". Czyn tak nikczemny,
że ani młody wiek, ani bezbronność chłopca nie mogą go
w pełni usprawiedliwić. Bardziej znamienne jeszcze oka-
zuje się skazanie zaocznie Honan~ Pandelle'a, którego po-
dobizna zostaje spalona na placu przed ratuszem miejskim
w Angers 28 listopada 1678 roku. Owego siedemnasto-
letniego młodzieńca zastano w pewnym pomieszczeniu,
wrzeszczącego wniebogłosy i szarpiącego się - niewątpli­
wie ofiara napaści i gwałtu. Maurice'a Violaina, właści­
ciela tegoż miejsca, widziano, jak przytrzymywał mocno
chłopca za pasek, podczas gdy trzecia postać - Lambert
Trippodiere - „łączył się cieleśnie z [nim]". Przybycie są-

1 C. Le Brun de la Rochette, dz. cyt., s. 22.


2 P. Muyart de Vouglans, lnstitutes .. . , dz. cyt. , s. 510.
3 Por. wyżej, przypis 4, s. 56.
4 Por. M. Lever, Les Buchers de Sodome, dz. cyt., s. 220.
Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 61

siadów spowodowało ucieczkę Honorć, który natychmiast


poczuł się zagrożony i przepadł jak kamień w wodę. Został
skazany w wyniku śledztwa, mimo że nigdy nie zbadano,
czy doszło do użycia przemocy podczas całego zajścia 1 •
Nie oznacza to bynajmniej ignorowania wszystkich na-
paści na chłopców. Niektórzy autorzy wspominają o tego
typu przejawie brutalności, przywołują prawo „ofiary
do bezkarnego zabicia napastnika"2, gdy ów „zadaje jej
gwałt", i podkreślają spoczywający na urzędnikach obo-
wiązek karania wszelkich aktów takowej przemocy, nawet
„nieskonsumowanych": „sama napaść w tym celu podle-
ga karze z racji swej potworności" 3 • Istotnie, brutalność
niektórych czynów wpływa na wysokość wyroku. O su-
rowości sędziów, którzy w 1750 roku skazują Jacques'a
Chaussona i Jacques'a Paulmiera na „wyrwanie języka
i spalenie żywcem" na placu de Greve4, decydują zezna-
nia dwóch ofiar oczyszczonych z zarzutów - Octave'a de
Vallons i Toussainta Mauleura5• Surowość, która 2 stycz-
nia 1677 roku doprowadza na stos Philippe'a Bouveta
de la Contamine'a, również wynika z zeznań, tym razem
Charles'a de Beaumonta, osiemnastoletniego chłopca, któ-
rego oskarżony przetrzymywał i na którym dopuścił się so-
domii pod groźbą„uniesionego" sztyletu. Sąd nakazuje od-
szkodowanie w wysokości 3 OOO liwrów podzielonych mię­
dzy matkę i syna. Jednak sędziowie w tych wyrokach nigdy
explźcite nie wymieniają gwałtu. Rozpoznają go, a zarazem
pomijają milczeniem: ograniczają się do stwierdzenia aktu
przeciw naturze i wyłącznie do niego. Podążają tym samym
w ślad za traktatami z dziedziny prawa karnego, w których
1 Por. tamże, s. 222.
2 D. Jousse, dz. cyt„ t. IV, s. 121.
3 Tamże.
4 W epoce ancien regime'u miejsce egzekucji i kaźni, obec-
nie paryski Place de !'Hotel-de-Ville; w czasie rewolucji szafot
zastąpiła gilotyna - dopiero w 1832 roku przeniesiono wyko-
nywanie egzekucji na peryferie miasta, a potem do więzienia
(przyp. tłum.).
5 Tamże, s. 212.
62 Historia gwałtu

napaść na chłopca połączona z gwałtem nie występuje jako


taka. Chausson i Paulmier trafiają na stos „uznani winny-
mi bluźnierstwa i głoszenia słów bezbożnych przytoczo-
nych podczas procesu, a ponadto dopuszczenia się zbrodni
sodomii i grzechu przeciw naturze"'. W akcie oskarżenia
uwzględnione zostaje jako jedyne przestępstwo to, co go-
dzi w obyczaje i religię, a pominięte to, co godzi w podmiot
i jego ciało. Te same sformułowania padają w przypadku
Contamine'a: mimo przemocy w stosunku do Charles'a de
Beaumonta - również wymieniona zostaje jedynie „zbrod-
nia sodomii"2• Uprzywilejowana rola winy moralnej pod-
kreśla zjawisko ukrywania przemocy, które przekształca
fizyczną i intymną krzywdę w kwestię drugorzędną, jeśli
nie w kwestię w ogóle bez znaczenia.
Te urzędowe teksty - stwierdzenia zaczerpnięte z orze-
czeń sądowych i z prawa karnego - pokazują, że gra roz-
pięta między hańbą a poniżeniem może na tyle skompro-
mitować ofiarę, iż w niepamięć idzie doznana brutalność.
Potwierdzają, jeszcze bardziej dobitnie niż w przypadku
gwałtu, że bezwstydna przemoc prowadzi do zepsucia,
a jej deprawująca moc jest zaraźliwa: ofiary-dzieci ucho-
dzą powszechnie za winne, a występek moralny przeważa
nad brutalnymi obrażeniami.
Coraz ściślejszy nadzór nad „sodomitami" w XVIII
wieku, tak dobrze opisany przez Maurice'a Levera3, roz-
wój instytucji „muszek" i siatki policyjnej - zjawiska te
podlegają tej samej zasadzie: paryscy tajniacy przemie-
rzający brzegi Sekwany, ogrody Tuileries, promenadę
luksemburską, bywający w kabaretach Cite i oberżach na
przedmieściach, polujący na tych, którzy „mogą zdepra-
wować uczniów"4, którzy naruszają obyczaje i porządek

1Cyt. za tamże, s. 213.


2Cyt. za tamże, s. 216.
3 M. Lever, Les Buchers de Sodome, dz. cyt., La mouche et

la manchette, s. 239.
4 Wypowiedź J.-B. Lebela uwięzionego w 1702 roku i prze-

słuchiwanego przez d' Argensona [namiestnika generalnego


Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 63

publiczny. Ich zadanie polega na odizolowaniu „grzechu"


- starają się „karać nie czyn, lecz samą skłonność'', jak
to opisuje Michel Rey w odniesieniu do XVIII-wiecznego
Paryża'. Ścigają raczej czyn moralny niż czyn brutalny.
Karanie małych dzieci przemawia w sposób jedno-
znaczny za uprzywilejowaną pozycją, jaką zajmuje kwe-
stia grzechu i winy, za skłonnością do wpisywania tego
typu aktu do rejestru czynów haniebnych. Utrzymywanie,
że młody wiek nie stanowi usprawiedliwienia, to utrzymy-
wanie, że grzech jest pierworodny, a wszelkie przyzwole-
nie wynikać może jedynie z wynaturzenia. Dziecko, które
„ustępuje", jest już „zepsute", zatracone w rozpuście, po-
konane przez grzech - stąd ta cała podejrzliwość połączona
przeważnie z niemożnością uwolnienia od odpowiedzial-
ności. Rozumowanie niewątpliwie skrajne, właściwe dla
naruszeń o charakterze sodomicznym - tak samo jak przy-
padkiem skrajnym w świetle prawa karnego epoki ancien
regime'u jest zbrodnia sodomii: jedna z najbardziej hanieb-
nych i „niesławnych" . Jednakże temat zniewagi uczynionej
Bogu może wówczas przeniknąć wszystkie zbrodnie roz-
wiązłości, nawet jeśli sodomia stanowi tutaj model szcze-
gólnie uprzywilejowany: odsłania pewną kulturę, pewien
sposób zatajania przemocy w tej samej mierze, co pewien
sposób formułowania prawa. Obraza tego, co boskie, ukie-
runkowuje i przyciąga spojrzenie sędziego. Może przenieść
je z aktu przemocy na akt zbezczeszczenia i bezbożności.

Siła świętokradztwa

O obecności tej perspektywy świadczą niektóre zbrod-


nie uważane za cięższe niż pozostałe: na przykład kazi-

policji paryskiej w latach 1697-1717 - przyp. tłum.], cyt. za


M. Lever, tamże, s. 233 .
I M. Rey, Police et sodomie aParis au XVJJJesiecle, „Revue
d 'histoire moderne et contemporaine'', Paris, t. XXIX, 1982,
nrl,s.119.
64 Historia gwałtu

rodztwo, należące do „przypadków tak odrażających" 1 ,


że przemoc tego czynu może zblednąć wobec moralnej
infamii, a sama ofiara niejednokrotnie również może zo-
stać potępiona. Tak się rzeczy mają w sprawie Jeanne
Haubillart z 1698 roku, „nagabywanej i zgwałconej"2
przez własnego ojca, mieszkańca Damarcourt. Podczas
procesu dowody użycia przemocy zostają potwierdzone
raz jeszcze w uzasadnieniu wyroku: dziewczynę zmu-
szono do „popełnienia kazirodztwa". Ojciec zostaje ska-
zany na dziewięć lat galer, lecz sama Jeanne również
- na pięć lat banicji - bez podania wyraźnego powodu tej
kary. Jeanne w niezrozumiały sposób zostaje okryta hań­
bą związaną z czynem, całkowicie uwięziona w owym
stanie poniżenia, od którego nie ma odwrotu. Tym moc-
niej, że „cielesne obcowanie" powtórzyło się „dwa razy'',
a Jeanne zaszła w ciążę. Czas trwania tej „zażyłości"
wzmacnia jeszcze ohydę całej zbrodni. Odniesienie do
przemocy blednie wobec odniesienia do hańby: dziew-
czyna staje się winna po tym, jak stała się ofiarą, zostaje
potępiona po tym, jak została zgwałcona - podejrzana
o przyzwolenie i zgubiona przez długotrwałość „obco-
wania". Sąd apelacyjny w swym wyroku łagodzi wymiar
kary, nie zmieniając charakteru przestępstwa: pięcioletnie
wygnanie zastępuje publiczną „naganą", a dziewięciolet­
nie galery- dożywotnimi. Różnica w karze wymierzonej
ojcu i córce pokazuje dobrze przeświadczenie zarówno
o odpowiedzialności ojca, jak i o winie córki, nawet jeśli
ciężar tej winy zostaje umniejszony.
Przypadek Jeanne Alamy jest równie znamienny:
5 czerwca 1692 roku zostaje skazana za kazirodczy stosu-
nek z ojcem na roczny pobyt w więzieniu, po czym ma zo-
stać „zwrócona matce". Dziewczynkę tym niemniej uzna-
no też za ofiarę: „Miała tylko dwanaście lat, jeszcze nie
krwawiła, ajej ojciec zaskoczył ją w jej pokoju, w którym

1 Por. między innymi M. Carmona, Une affaire d'inceste,

Julien et Marguerite de Ravalet, Paris 1987.


2 B.N., Fonds Joty de Fleury, 1961.
Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 65

spała" 1 • Słabość wieku jako szczegół zdarzenia powinna


unaocznić ogrom zbrodni. Jednakże przekonanie o zepsu-
ciu dziecka przeważa po raz kolejny nad oczywistą bru-
talnością czynu: Jeanne Alamy musi odpokutować swoją
„winę" o chlebie i wodzie w miejscu zamknięcia.
Z pewnością nie wszystkie procesy o kazirodztwo za
ancien regime'u kończą się podobnymi wyrokami. Oskar-
żenia niepełnoletniej dziewczynki nie przewidują ani pra-
wo zwyczajowe, ani teksty prawne2 • Natomiast sama moż­
liwość wystąpienia takiego oskarżenia dowodzi podziela-
nego przez sędziów i świadków mglistego przeświadcze­
nia o wspólnej winie obojga protagonistów, o obopólnym
pogrążeniu w hańbie, o grzechu cięższym jeszcze w razie
przyjścia na świat dziecka - namacalnego dowodu niego-
dziwego czynu. Tak się dzieje - jak widzieliśmy3 -w przy-
padku Jeanne Haubillart potępionej w 1698 roku czy też
Denise Ensu powieszonej wraz z ojcem w 1629 roku
w Paryżu - podczas procesu nikt się nie zajął prawdopo-
dobieństwem użycia przemocy".
To uczucie odrazy towarzyszące świętokradztwu jest
jeszcze bardziej wyraźne w dawniejszych procesach,
z XVI czy z początku XVII wieku, gdzie o wiele silniej
daje się odczuć wpływ i ciężar wierzeń, utajonych zabo-
bonów i wyobrażeń. Wina obciążająca uczestników ka-
zirodztwa często jest jeszcze wyolbrzymiana, dodaje się
inne „bezeceństwa", bluźnierstwa i bezbożności, przywo-
ływane powszechnie przy tej okazji, aby ostatecznie zhań­
bić oskarżonego. Kiedy kupiec z La Rochelle Abraham
Berthoin zostaje oskarżony o kazirodztwo z własną sio-
strą, świadkowie stwierdzają, że również „obcował ciele-
śnie z kobyłą" 5 , klaczą specjalnie zakupioną do tego celu

1 Tamże.
2 Por. wyżej, s. 26, o ciężarze grzechu popełnionego przez
opiekunów.
3 Por. wyżej s. 63.

4 B.N., Fonds Joly de Fleury, 1961.

5 B.N., mss frans;ais, I 0969, fol. 509.


66 Historia gwałtu

- akt zoofilii został od razu potraktowany poważnie przez


sędziów mimo słabości dowodów. Bezeceństwo Berthoina
znajduje się w samym centrum procesu: całąjego zbrodnię
stanowi danie upustu swojej rozwiązłości, moralne zwy-
rodnienie odpowiada całej jego winie; jego siostra w spo-
sób nieunikniony musi należeć do tego obrazu, kara śmier­
ci niezawodnie musi zostać orzeczona. Abraham zostaje
wsadzony na wózek i zawieziony na szubienicę, a jego
siostra oraz klacz „przywiązane do rzeczonego wózka".
Zostaje on „powieszony i uduszony", klacz zabita, „rzuco-
na wraz z nim w ogień rozpalony u stóp szubienicy, a pro-
chy zostają wysypane do morza". Elisabeth „zamknięto do
końca jej dni w miejskim więzieniu". Przywołana zoofilia
tylko powiększa miarę upodlenia i pogardy.
Taki ciężar przypisywany tej zbrodni zdaje się tym od-
leglejszy od dzisiejszych standardów, że punktu odniesienia
nie stanowi przemoc, lecz zasada religijna związana z czy-
nem, rozróżniająca - aż do przesady - kolejne formy ka-
zirodztwa według stopnia pokrewieństwa w „rzeczywistej"
lub „duchowej" rodzinie: kazirodztwo przeciw „prawu na-
turalnemu" (rodzice i dzieci), przeciw „prawu ludzkiemu"
(teść, synowa, teściowa, zięć), przeciw „prawu kanoniczne-
mu" (krewni i powinowaci „aż do któregoś stopnia" lub „ka-
zirodztwo duchowe" między spowiednikiem i penitentką) 1 •
Stąd możliwość kryminalizacji czynu od ojców po dziadów
„w nieskończoność, bo tego rodzaju zbrodnie budzą zgrozę
w naturze" 2, możliwość rozpatrywania kazirodztwa pod ką­
tem zbliżenia dusz, a także jeszcze bardziej perfidna możli­
wość unurzania dwojga protagonistów w podobnej hańbie.

3. NIEOBECNOŚĆ PODMIOTU MASKUJĄCA PRZEMOC

To z powodu tej wizji winy i grzechu leżącej u podstaw


procesu sądowego w epoce ancien regime'u rzadko odno-

1 P. Muyart de Vouglans, Institutes .. ., dz. cyt., s. 505-506.


2 Tamże, s. 505.
Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 67

towuje się przejawy przemocy, a ofiara gwałtu od razu staje


się podejrzana: uczestnicy zajścia naznaczeni przez bluź­
nierstwo, skażeni przez poczynione gesty, unieruchomieni
w kategoriach nieczystości. Ukierunkowanie spojrzenia
na transgresję moralną nie pozwala dojrzeć jej brutalnego
aspektu. Nieufność sędziego wynika również z innych po-
wodów, bardziej bezpośrednio związanych z mentalnością
Francuzów doby klasycznej oraz z zasadami analizowa-
nia świadomości: między innymi z trudności odróżnienia
przyzwolenia od jego braku niezależnie od popełnionego
w danym przypadku czynu, ze skłonności do traktowania
kobiety, która „dokonała" czynu, jako kobiety, która nań
przyzwoliła.
Zakorzenione w tradycji przekonania wzmacniająjesz­
cze tę analizę wykonywanych gestów: u kobiety zakłada
się nieodpowiedzialne zachowanie, podaje w wątpliwość
jej decyzje. Historia gwałtu spotyka się tutaj - co należy
podkreślić - z historią reprezentacji świadomości oraz re-
prezentacji kobiecości . Oto kolejne powody kryjące się za
owym maskowaniem przemocy seksualnej: rozmaite for-
my odmawiania kobiecie podmiotowości.

Dobór znaków

Na podstawie akt sądowych od razu można zauważyć ewi-


dentną trudność związaną z wszelkimi próbami wyjaśnie­
nia gwałtu. Należy od niej zacząć. Należy przyjrzeć się
dochodzeniom sądowym epoki klasycznej, aby zrozumieć,
z jakimi szczególnymi problemami wiąże się postępowa­
nie w sprawie o gwałt: czyn może zostać popełniony bez
świadków, skardze towarzyszą liczne nieścisłości, „dowo-
dy" pozostają niepewne - jak badanie narządów rodnych
czy poszukiwanie ewentualnych śladów. Środki, którymi
dysponują śledczy, okazują się skromne w porównaniu
z przypadkami krwawych zbrodni, chociaż liczne wska-
zówki pozwalają niekiedy odgadnąć brudne machinacje
i zawiłe spory - zadawnione i zagmatwane waśnie między
68 Historia gwałtu

sąsiadami, mistrzami i czeladnikami, mężami i kochanka-


mi. Rozmyślne pomijanie szczegółów przebiegu posie-
dzeń sądowych nie pozwala tego wszystkiego wyjaśnić .
Jak w Paryżu w 1782 roku: czterdziestodwuletni oberży­
sta Clement Peschet poleca chirurgowi zbadać swoją dzie-
więcioletnią córkę i oskarża o jej zgwałcenie swego sługę
Jeana Pigny'ego. Badanie ujawnia „ropną wydzielinę"
u dziewczynki. Ujawnia również cudzołóstwo, którego
Jean Pigny dopuścił się z żoną Pescheta - oboje zresz-
tą kilka tygodni wcześniej zbiegli razem na prowincję.
Mimo badania lekarskiego pojawiają się poważne wątpli­
wości co do gwałtu: oberżystę podejrzewa się o ukarto-
wanie sprawy, chociaż żaden z elementów nie pozwala na
jednoznaczne rozstrzygnięcie. Pigny zostaje oczyszczony
z zarzutów o gwałt 1 •
Dwuznaczność występuje, jednak to sposób jej trak-
towania jest charakterystyczny dla dawnego wymiaru
sprawiedliwości: dobór znaków oraz szczególny sposób
oceniania woli ofiary, sprowadzania jej reakcji i braku
przyzwolenia jedynie do aktów widzialnych i słyszal­
nych. Urzędnik domaga się w tym przypadku oczywi-
stych kryteriów niepodlegających wątpliwości, niemal
publicznych . Dochodzi do śledztwa, w którym bada się
ślady, lecz jego przedmiot dobiera się bardzo skrupulat-
nie. Na przykład nie bierze się pod uwagę w owym szcze-
gólnym przypadku transgresji, jaką jest gwałt, brutalnej
konfrontacji, o ile hałas i odgłosy szamotaniny nie zosta-
ną powszechnie odnotowane - kryterium przywoływane
już przez prawo rzymskie. Brutalność określana przez
„wrzaski" w tekście Bouchela z 1671 roku: „Rozumie się
przez siłę [sytuację], kiedy krzyki wzywającej pomocy
były słyszane" 2 . Przemoc seksualna zaczyna się w mo-
mencie, gdy daje się usłyszeć. Muyart de Vouglans mówi
o „wielkich krzykach" 3 , Foumel o „jękach słyszanych

1 A.N. Y 10434, Pigny.


2 L. Bouchel, dz. cyt., s. 46.
3 P. Muyart de Vouglans, Jnstitutes .. . , dz. cyt., s. 498.
Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 69

w sąsiedztwie" 1 • Kobieta gwałcona istnieje jedynie po-


przez innych ludzi. Jej wola musi zostać „dostrzeżona'',
jej opór - opisany2. Publiczność musi zaświadczyć. Stąd
to oczekiwanie znajdujące się w samym sercu dochodze-
nia, to poszukiwanie manifestacji w hałasie i gestach: to
nieodzowne sięganie po szczegółowe relacje świadków,
mnożące wymogi co do oznak. Potrzeba krzyków za-
wsze słyszalnych: „Jeśli wykazano, że doszło tylko do
pierwszych prób, nie był to wcale przypadek gwałtu" 3 .
Wręcz przesadnych i niebudzących żadnych podejrzeń:
jakakolwiek cisza podważa znaczenie dowodów aż po
wykluczenie „samej myśli o gwałcie"4 • Ofiara powinna
wykazać, że ze wszystkich sił opierała się fizycznie.
Pozostają czyny popełnione na zupełnym odludziu,
„wołania" zagubione w „ciszy lasów, na dnie rowów
i w bezmiarze pól"5, gwałty dokonane bez świadków.
W tym przypadku w myśl dawnego prawa karnego może
zadziałać tylko jedna okoliczność: nieskazitelna reputacja
ofiary (jama), „zacność jej życia i obyczajów"6, wzgląd
niezbędny do tego, aby dać „wiarę jej słowu" 7 • Można więc
dać wiarę, zależy to od woli sędziego, jednakże nie można
uciec od tej wciąż powracającej podejrzliwości, której żad­
ne wyraźne kryterium nie pozwala rozproszyć. Tradycyjne
dochodzenie dotyczące charakteru samej osoby może za-
owocować niekończącymi się ustaleniami: na przykład 25
stron, połączonych z zeznaniami 15 sąsiadów i sąsiadek,
aby ustalić reputację Jehanne, żony Jebana de Relange,
„porwanej siłą i zgwałconej" w Dijon w 1472 roku8 •
1 J.-F. Foumel, Traite de /'adultere considere dans /'ordre

judiciaire, Paris 1778, s. 84.


2 D. Jousse czyni z „wyznań świadków" (dz. cyt„ s. 751)

główny element śledztwa.


3 P. Muyart de Vouglans, lnstitutes ... , dz. cyt„ s. 498.

4 J.-F. Foumel, dz. cyt„ s. 31.


5 N. Guy du Rousseau de la Combe, dz. cyt„ s. 29.

6 Tamże.
7 L. Bouchel, dz. cyt„ s. 46.
8 N. Gonthier, dz. cyt„ s. 16.
70 Historia gwałtu

Wymagania jeszcze większe w kilku innych sprawach,


zwłaszcza na gruncie włoskim: w 1612 roku w Rzymie
zarządza się tortury wobec Artemisii Gentileschi', aby po-
zbyć się wszelkich wątpliwości co do oskarżeń rzucanych
przez nią na przyjaciela jej ojca2 •
Ogromna liczba przypadków nie ma więc racji bytu
dla wymiaru sprawiedliwości epoki ancien regime'u:
gdy strach paraliżował ofiarę, ta milkła w obliczu groź­
by, a obrona fizyczna zdawała się bardziej niebezpiecz-
na niż skuteczna - wszelkie sytuacje, w których bez-
pośrednie zagrożenie mogło odwieść od podejmowania
prób obrony. Nie można uwzględnić całych - rozległych
- obszarów zachowań przez nas uznawanych za bru-
talne. Zwłaszcza przemoc psychiczna stosowana przez
napastnika okazuje się nierozpoznawalna, presja do-
głębnie badana w toku dzisiejszych procesów - groź­
by i zaskoczenie przechodzą bez echa w sądzie, a lęk
i strach nie są brane pod uwagę. To odsłania szczegól-
ną wizję świadomości i jej stanów, skłonność do pomi-
jania jej cichych i ukrytych mechanizmów3 • Sędzia nie

1 Artemisia Gentileschi (1593-1652) jako kobieta nie mo-


gła pobierać nauk w akademii, więc ojciec, sam malarz, od-
dał ją pieczy swego kolegi Agostina Tassiego; ten zgwałcił
Artemisię, a potem usiłował się ratować obietnicą małżeństwa;
ojciec Artemisii skierował sprawę do sądu, który nakazał prze-
słuchanie Artemisii z użyciem tortur; koniec końców Agostina
Tassiego skazano na rok więzienia, a następnie wypędzono
z państwa kościelnego . Artemisia zrobiła niebywałą jak na
tamtą epokę karierę jako jedna z pierwszych kobiet-malarek
(przyp. tłum.).
2 Actes d'un proces pour viol en 1612, suivis des letters de

Artemisia Gentileschi, Paris 1983, s. 157.


3 Nie oznacza to, że prawo pomija analizę intencji, wybo-

rów i decyzji każdego. Na przykład w dawnym prawie istnieje


cała hierarchia konsekwencji morderstwa, począwszy od za-
bójstwa niezamierzonego i przypadkowego, kończąc na długo
i dogłębnie planowanym. Odpowiedzialność indywidualna, „zła
wola" (pierwsza przyczyna grzechu według św. Tomasza, mali-
Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 71

zapuszcza się raczej do wnętrza ofiary, w sferę jej sła­


bości i subiektywnych ograniczeń. Niewiele go zajmu-
ją sekretne poczynania, odczuwane naciski, wywierany
wpływ. Zakłada pełną i absolutną wolną wolę. Projektuje
świadomość jako instancję moralną, a nie instancję psy-
chiczną, przemieniając wszelkie uchybienie powinności
w winę i grzech: „Wola, aby zostać przymuszoną, po-
zostaje tym niemniej wolą" 1 • Jednostka, nawet poddana
torturom, uchodzi za panią samej siebie, jej reakcje są
„nieskrępowane". Kobieta podczas gwałtu - również. Do
rzadkości należy, o ile w ogóle pojawia się w prawie kar-
nym epoki ancien regime'u, uwzględnienie przestrzeni
mentalnej, przestrzeni „duszy" z jej mechanizmami i sła­
bościami. Sędzia nawet woli pomijać potencjalne dzia-
łanie „napojów i mikstur"2 , specyfików sporządzanych
w celu zaciemnienia osądu i zmylenia ofiary. Oczekuje
oporu „bez skazy", świadomości absolutnie niezmąconej
i odpornej na wszelkie zakusy: „Należy również do pod-
staw Moralności, że woli nie można nagiąć, a to, co wyż­
sze, musi zawsze górować nad tym, co niższe, inaczej
stanie się to wymówką, którą kobiety nie omieszkają się
zawsze posługiwać"3 • Analiza powinności przeważa nad
jakąkolwiek analizą zachowania.
Niewątpliwie kwestia napojów i mikstur wywołuje bar-
dzo szczególną nieufność wobec oskarżającej: odmawia
się jej wszelkiego „usprawiedliwienia'', podejrzewa pod-
stęp z jej strony, uporczywie wierząc, że może ona zwodzić
i pozwolić się zwieść. Zresztą sądowi lekarze i akuszerki nie
zaprzątają sobie zbytnio uwagi widocznymi stłuczeniami
i obrażeniami, prócz utraty dziewictwa, uznając je po cichu
za oznaki nie dość wystarczające. Od średniowiecza ich
ekspertyzy ograniczają się niemal wyłącznie do gwałtów

tia) są ścigane. Por. A. Laingui, A. Lebigre, dz. cyt., t. I, rozdz. l,


Lafaute penale, s. 26.
1 J.-B. Denisart, dz. cyt., t. IV, s. 655.
2 M. Lange, dz. cyt., s. 53.
3 Tamże.
72 Historia gwałtu

na dzieciach, odnotowują oni jedynie uszkodzenia błony


dziewiczej, nie tracą w ogóle czasu na ślady szamotani-
ny i pobicia, sińce, zadrapania, blizny. Prace z medycyny
sądowej 1 - Nicolasa de Blegny, Roberta Gendry'ego czy
Jeana Devaux2 - pomijają to zagadnienie, skupiając się wy-
łącznie na defloracji: „Chirurg nie powinien notować ni-
czego poza śladami uszkodzeń, jakie napotka u dziewcząt
w okolicach organów, które im są przydane z natury dla
potomstwa"3 • Również znawcy prawa przeważnie ignorują
mniej ewidentne oznaki przemocy, nawet jeśli kilku z nich
podkreśla znaczenie „śladów odciśniętych"4 na ciele ofia-
ry. Muyart de Vouglans jako jeden z pierwszych w 1769
roku jasno i wyraźnie podkreśla fizyczne oznaki ewentu-
alnej walki: te „ślady przemocy pozostawione na osobie,
obrażenia czy rany zadane orężem" 5 , ślady stłuczeń w służ­
bie oskarżenia. XVIII-wieczne ekspertyzy lekarskie bada-
jące te mniej oczywiste ślady na ciele należą do wielkiej
rzadkości, tak mocno dominuje temat szkody o podłożu
seksualnym, a mocniej jeszcze przekonanie o całkowicie
drugorzędnym znaczeniu tych znaków.
Te sposoby myślenia ciążą na przebiegu śledztwa,
ukierunkowują i ograniczają postępowanie sądowe. Do-

1 Georges Vigarelło przywołuje tutaj nazwiska znamieni-


tych medyków ówczesnego czasu: Nicolas de Blegny (1652-
-1722), nadworny chirurg królowej, a następnie lekarz Ludwika
XIV, twórca pierwszego czasopisma lekarskiego (ukazywało się
od 1679); Pierre Dionis (1643-1718), wybitny lekarz i anatomi-
sta, sprawował funkcję nadwornego chirurga żony Ludwika XIV
i jego syna, Wielkiego Delfina; Ambroise Pare ( 1509-1590), je-
den z najwybitniejszych chirurgów renesansu, nadworny chirurg
królów francuskich (przyp. tłum . ) .
2 N. de Blegny, dz. cyt., J. Devaux, dz. cyt., R. Gendry,

Les Moyens de bien rapporter a la jus tice !es indispositions et


changements qui arrivent ala sante des hommes, Paris 1650.
3 R. Gendry, dz. cyt., s. 147.

4 Boerius (XVII wiek), za A. Chauveau, F. Helie, Theorie

du Code pena!, Paris 1861 (wyd. 1: 1834), t. IV, s. 279.


5 P. Muyart de Vouglans, Institutes .. . , dz. cyt., s. 498.
Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 73

prowadzają w 1783 roku do oczyszczenia z zarzutów Jean-


-Frarn;ois Bometa, dwudziestosześcioletniego robotnika
oskarżonego o „znęcanie się i zgwałcenie" 1 „żony nieja-
kiego Lacroix" w pewnym domostwie w Louvenciennes.
Nie usłyszano żadnego krzyku, a oskarżony może się
bronić: nie wypiera się wcale, że „wykorzystał" żonę
owego Lacroix, przeczy natomiast, jakoby ją zgwałcił;
utrzymuje, że przyzwoliła na to, twierdzi, że jej „zapła­
cił'', zapewnia, „że dwaj dragoni powiedzieli mu, iż może
to zrobić tak samo jak oni". Podejrzenia względem ko-
biety działają na korzyść Bometa: sędziowie wahają się,
uznawszy, że tym mniej dysponują dowodami, iż ofiara
od dawna nie jest już dziewicą. Ograniczają śledztwo,
nie badają ani okoliczności, ani możliwych wersji zda-
rzeń. Mocno zakorzenione przekonania biorą górę nad
zgłębianiem motywów, nieufność bierze górę nad usta-
laniem faktów. Przemoc, której dopuścił się Bomet, ule-
ga zatarciu. Ta sama bezkarność w przypadku woźnicy
oskarżonego w 1711 roku o gwałt przez Suzanne Dubois.
Czyn został popełniony bez świadków na niezbyt uczęsz­
czanej drodze z La Chaux-de-Fonds. Sąsiadki Suzanne
radzą jej - jak widzieliśmy 2 - żeby nie wnosiła skargi,
aby uniknąć hańby, a także innych zagrożeń: „Znajdzie
się zawsze kilku niegodziwców, którzy potrafią tylko się
naśmiewać, że mniej przemocy niż ochoty" 3 • Brak jedno-
znacznych śladów przemawia na korzyść oskarżonego,
konkretyzując wątpliwości i podejrzenia aż po zanego-
wanie samego gwałtu.
Widzieliśmy już, na ile trudności w analizowaniu bra-
ku przyzwolenia stanowią jeden z powodów zacierania
przemocy: nie tylko moralność, która stawia ofiarę w cie-
niu hańby związanej z czynem, lecz także rozumowanie
psychologiczne zakazujące analizy świadomości, proble-
my z nazwaniem przemocy psychicznej, tej niewidzialnej

1 A.N. Y 10448, Bomet.


2 Por. wyżej, s. 53.
3 P. Henry, dz. cyt., s. 593.
74 Historia gwałtu

siły, która może stanowić narzędzie przymusu na równi


z przemocą fizyczną.

Przekonanie o przyzwoleniu

Panujące przekonanie, że kobieta ustąpiła z własnej woli,


narzuca siętym samym niepostrzeżenie. Nie oznacza to,
że przywołuje się jakąś demoniczną moc przyrodzoną ko-
biecej istocie lub tradycyjne skutki jej „diabolicznej wsze-
teczności", jej „braku miary i lubieżnej sprośności", owe-
go „bezeceństwa" prowadzącego często „w rejony, przed
którymi cnota i rozum się wzdragają" 1 • Analiza wewnętrz­
na nie znajduje jasnego wyrazu, pozostaje zarazem w sfe-
rze domysłów i niemożności. Autorzy tekstów prawnych
okazują powściągliwość, jeśli chodzi o argument o oczy-
wistym przyzwoleniu, raczej go nie komentują, ogranicza-
jąc się do rozważań na pierwszy rzut oka mechanicznych:
próba gwałtu podjęta przez samotnego mężczyznę na ko-
biecie stanowczej nie ma szans powodzenia z prostych
przyczyn fizycznych - siła kobieca wystarczy do obrony,
kobieta dysponuje zawsze wystarczającymi „środkami" po
temu. Juryści za ancien regime'u traktują to stwierdzenie
niemal jak prawdę objawioną2 , o czym świadczy Traite de
l'adultere [Traktat o cudzołóstwie] Fournela z 1775 roku:
„Jakakolwiek by była przewaga sił mężczyzny nad siłami
kobiety, natura zaopatrzyła ją hojnie w środki pozwala-
jące udaremnić zwycięstwo przeciwnika"3 • To samo po-
twierdza anegdota Bruneau4 , po którą wielokrotnie sięga
1 J. de Marconviłłe, De la bonte et mauvaisete des femme

(1564), Paris 1991, s. 122. [Jean de Marconville (1540 - po


1574), znany z traktatu o erotycznym charakterze O dobrości
i złu kobiet opublikowanego w 1564 roku - przyp. tłum.].
2 Por. K. Gravdal, dz. cyt., s. 216.

3 J.-F. Foumel, dz. cyt., s. 82-83.


4 Zapewne mowa o Jacques'u Bruneau du Tartifume (1574-

-1636), adwokacie z Angers, człowieku o szerokich horyzon-


tach i zainteresowaniach, który pozostawił po sobie liczne dzie-
Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 75

XVIII-wieczna jurysprudencja: pewien sędzia każe męż­


czyźnie oskarżonemu o gwałt przekazać powódce sakiew-
kę pełną srebrnych monet; jednakże żywiąc wątpliwości
i ciekaw dowodów, pozwala mu odzyskać sakiewkę do-
wolnymi sposobami; kobieta opiera się, protestuje, wal-
czy, szarpie się, przyciska do siebie zdobycz i broni jej tak
dobrze, że ją zachowuje. Stąd pewność i „dowód": kobieta
„mogłaby jeszcze lepiej bronić swojego ciała niż swoich
pieniędzy, jeśliby zechciała"' - oskarżenie okazuje się fał­
szywe. Gwałt „skonsumowany" ma być gwałtem za przy-
zwoleniem: „roztropność, która ustępuje, to niemal zawsze
na wpół roztropność"2 • Ta podejrzliwość przenika kolejne
epoki, obecna jeszcze u filozofów oświeceniowych: spo-
sób, w jaki analizują gwałt, świadczy o utajonym oporze
wobec postawienia znaku równości między statusem ko-
biety a podmiotowością.
Uwagi Woltera umacniają to przeświadczenie, podkreś­
lają, jak bardzo XVIII-wieczni juryści zgadzają się pod
tym względem z dużą częścią oświeconej opinii publicz-
nej. Filozof ściśle opisuje argumenty fizyczne, określa
przeszkody natury cielesnej, rozwodzi się nad szczegóła­
mi ruchu: „Zaś w przypadku dziewcząt czy kobiet, które
by się skarżyły, że zostały zgwałcone, nie pozostaje nic
innego, jak mi się wydaje, niźli opowiedzieć im, jak nie-
gdyś pewna królowa oddaliła oskarżenie pewnej kobiety.
Wzięła pochwę od szpady i, wciąż nią obracając, pokazała
jasno owej damie, że nie sposób wówczas włożyć szpa-
dę do pochwy. Tyle w tym gwałtu, ile niemocy: zdarzają
się przypadki, z którymi trybunały nigdy nie powinny się
zapoznać" 3 • Fizyka ciał miała wystarczyć, aby przekonać

ła, między innymi opowieści o współczesnych mu wydarzeniach


i ludziach, zwłaszcza z rodzinnego miasta (przyp. tłum.).
1 Cyt. za P. Muyart de Vouglans, Institutes ... , dz. cyt.,

s. 498.
2 J.-F. Foumel, dz. cyt., s. 83.

3 F.M. Arouet zw. Voltaire, Prix de la jus tice de l 'humanite

(l 777), w: CEuvres completes, Paris 1877-1885, t. 30, s. 567.


76 Historia gwałtu

sędziów. Argument o przyzwoleniu zostaje przyswojo-


ny, a intuicyjna anatomia przekształcona w kryterium
prawdy.
Ironiczna opowieść z Niedyskretnych klejnotów pozwa-
la podejrzewać podobne przekonania u Diderota: Fatma
oskarża Kersaela o gwałt, co potwierdzają kongijskie ma-
trony po wizycie u ofiary; tymczasem magiczny pierścień
króla Mangogula każe „mówić" Fatmie i przywodzi ją do
wyznania: gwałt nie miał miejsca, nie do pomyślenia wo-
bec sił, jakimi dysponowało każde z protagonistów. Fatma
z całą pewnością była w stanie się obronić, tak brzmi wer-
dykt pierścienia. Argumentacja Diderota spotyka się z ar-
gumentacją Woltera: „oddanie się nie jest nigdy zwykłą
kapitulacją, i jakkolwiek słaba byłaby obrona pozycji, nie
sposób zdobyć ją samą siłą'' 1 • Obraz umocnień u Diderota,
a nie szpady jak u Woltera - analogie odmienne, lecz prze-
konanie identyczne: gwałt popełniony przez jednego męż­
czyznę nie jest możliwy.
Rousseau również mówi to samo2 , przeświadczony,
że fizyczna obrona kobiety powinna zawsze rozumieć się
sama przez się: „natura, która najsłabszą nawet kobietę
zaopatrzyła w siłę pozwalającąjej w dowolnej chwili na
okazanie skutecznego oporu"3 • Jednak Rousseau posuwa
się dalej. Czyni z „chytrych wybiegów" niewieścich rys
kobiecej natury: świadomy wybór iluzji, sztuczkę właś­
ciwą istocie kobiecej, która „z góry już zastrzega sobie
prawo - być słabą w odpowiednich momentach"4• Chęć
1 D. Diderot, Les Bijoux indiscrets ( 1748), w: CEuvres, Paris

1969, s. 98 [Niedyskretne klejnoty: francuska powieść osiemna-


stowieczna, przeł. A. Siemek, Warszawa 1992, s. 163 - przyp.
tłum.].
2 Odnośnie do Diderota i Rousseau por. zwłaszcza C. Habib,

Pensee sur la prostitution, Paris 1994, s. 43-44.


3 J.-J. Rousseau, Emile ou De l 'education (1762), Paris

1951 , s. 448 [Emil czyli o wychowaniu, przeł. E. Zieliński ,


Wrocław 1955, t. II, s. 222-223 - przyp. tłum.].
4 Tamże, s. 449 [Emil ... , dz. cyt., t. Il, s. 223 - przyp.

tłum . ].
Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 77

zwodzenia ma być o tyle silniej odczuwalna, że służy


ukryciu winy. Stąd owe fragmenty z Emila trywializujące
przemoc między mężczyzną a kobietą oraz w oczywisty
sposób stronnicze użycie pojęć chytrości i zwycięstwa:
„Niepewność, w której tkwimy, nie wiedząc nigdy, czy to
siła pokonała słabość, czy partnerka z miłości nam uległa,
stanowi główną słodycz męskiego zwycięstwa. I dlatego
stało się to pospolitą sztuczką niewieścią - pozostawiać
nas zawsze w owej niepewności" 1 • Przy czym Rousseau
nie nazywa jednoznacznie gwałtu. Przywołuje raczej co-
dzienne zachowania w domowym zaciszu. Przedstawia
zwykłe perypetie związku. Jednakże, znajdując wytłu­
maczenie dla brutalności, buduje zarazem nieubłaganą
logikę, rozumowanie prowadzące na samym końcu do
usprawiedliwienia gwałtu. Przemoc ma być konieczna,
„pomaga" zdobyć zaufanie kobiety i oszukać ją, jest nawet
przez nią „pożądana". Ta przemoc okazuje się następnie
bez znaczenia, w każdej chwili może ulec neutralizacji,
bo dosięga ofiary dostatecznie uzbrojonej, aby jej stawić
opór. Konsekwencje są nieubłagane: brutalność w samym
sercu związku, gwałt usprawiedliwiony, zanim w ogóle
trafia przed sąd. Znikoma liczba skarg składanych przez
kobiety odnajduje u Rousseau łatwe do odgadnięcia wy-
jaśnienie: „Obecnie rzadko się słyszy o gwałcie, stał się
on już niepotrzebny, gdyż i mężczyźni nie chcą w niego
wierzyć"2 • Rozumowanie niewątpliwie „mechaniczne",
lecz prowadzące do usprawiedliwienia gwałtu.
Wystarczy powiedzieć, że ta „przekonująca" przemoc,
która zniewala i usidla ofiarę, czyni ją współwinną i każe
jej ustąpić „dobrowolnie", to zbanalizowana wersja gwał­
tu z pierwszych opowieści literatury nowożytnej: obraz
brutalności przekonujący i akceptowany. Historia pani
d' Alincourt z XVII-wiecznych Historyjek Tallemanta des

1 Tamże, s. 448--449 [Emil ... , dz. cyt„ t. II, s. 222-223 -


przyp. tłum.].
2 Tamże, s. 449 [Emil„ „ dz. cyt„ t. II, s. 223 - przyp.
tłum.].
78 Historia gwałtu

Reaux 1: pewien mężczyzna, przyjaciel jej męża, zakrada


się do jej rezydencji, upewnia się, że jest sam, zamyka
wszystkie wyjścia, „rzuca markizę na sofę"2 i ją gwałci.
Markiza walczy, broni się, obawia się również skandalu,
opiera się, nie mając odwagi krzyczeć, grozi, nie mając
odwagi zranić, po czym stopniowo zaczyna ulegać, aż
w końcu przyzwala: „Pozwoliła się pokonać, a on uzy-
skał jej przebaczenie"3 • Czy niemal archetypiczne pery-
petie służących z Monsieur Nicolas Retifa de la Bretonne:
dependent prokuratora podąża za Marie, która wchodzi
do swojego pokoju, aby „ogarnąć się nieco'', zaczaja się,
„wykorzystuje moment" i rzuca się na nią. Młoda ko-
bieta opiera się, nie chcąc swej „zguby", odwołuje się
do honoru, małżeństwa, potem ulega, „pokonana przez
siłę i szaleństwo"4 dependenta. Czy też opowieść Sorela
o Francjonie5 zaproszonym przez służącą i usiłującym ją
zaskoczyć: „Rzuciłem ją na łóżko i sporo się natrudziw-
szy, zdołałem wejść w miejsce zamknięte i wąskie"6 .
1 Gedeon Tallemant des Reaux (1619-1690), autor History-

jek, stanowiących zbiór portertów znanych postaci XVIl-wiecznej


Francji, wydanych zresztą nielegalnie (przyp. tłum. ).
2 G. Tallemant des Reaux, Historiettes, Paris 1960, t. I, s. 218

[Historyjki, Wrocław 1991; w polskim przekładzie R. Brand-


wajna znalazły się tylko wybrane fragmenty dzieła Tallemanta,
historia pani d' Alincourt została pominięta - przyp. tłum.].
3 Tamże.
4 N. Retif de la Bretonne, dz. cyt., t. II, s. 16.
5 Charles Sorel (1602-1674), jeden z pierwszych powieś­

ciopisarzy francuskich i historiografów; Przygody Francjona


to typowa dla XVIl-wiecznej literatury opowieść „ucieszna"
o przygodach młodego i przemyślnego szlachcica Francjona,
który poszukuje wielkiej miłości - a zarazem okazja do spor-
tretowania w satyryczny sposób ówczesnego społeczeństwa
(przyp. tłum.).
6 C. Sorel, Histoire comique de Francion (1622), w: Ro-

manciers du XV/Je siecle, Paris 1958, s. 267 [Przygody Fran-


cjona: opowieść ucieszna, przeł. J. Arnold, Warszawa 1986,
w wyd. polskim, stanowiącym wybór, fragment, na który powo-
łuje się Vigarello, nie został uwzględniony - przyp. tłum.].
Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 79

Służąca się opiera, po czym przyzwala. Czy w końcu


zakusy Casanovy, zawsze z góry obmyślane: na przy-
kład jego „zwycięstwo" nad żoną kawalera Z. w jednym
z pałaców w Aix-les-Bains w 1760 roku. Młoda kobieta
pozwala awanturnikowi rozwiązać swój gorset, „udając
- jak to jest w zwyczaju - że ustępuje jedynie przed prze-
mocą"'. „Zuchwalstwo" przekształcone u Casanovy w ar-
gument teoretyczny: „Należy przełamać [skrupuły] przez
przykład, pokonując przeszkody wstydliwości, a zwycię­
stwo jest pewne"2 •
Inna wersja gwałtu w tych pietwszych nowożytnych
opowiadaniach to obraz oporu, zwycięskiej obrony, po-
twierdzający, że kobieta ma ku temu dość środków.
Zaciętość panny de Lery z Opowieści uciesznej3: młoda
kobieta zagubiona w ciemnej sali stawia czoło gwałtow­
ności pana de Saint-Far: „broniła się niby lwica: tak go
pogryzła i podrapała, że cały ociekał krwią"4 • Ta sama za-
wziętość w Heptameronie Małgorzaty z Nawarry5 : pewna

1 J. Casanova de Seingalt, Histoire de ma vie (rękopis


z XVIII wieku), Paris 1993, t. II, s. 432 [Pamiętniki, przeł.
T. Evert, Warszawa 1961 ; jest to wybór, w którym przywoły­
wane przez Georges'a Vigarella fragmenty zostały pominięte
- przyp. tłum.].
2 Tamże, s. 417.

3 Opowieść ucieszna to arcydzieło Paula Scarrona (1610-

-1660), które dało nazwę całemu gatunkowi wielce popularne-


mu w XVII wieku (por. powieść Sorela, o której mowa wcze-
śniej); jest to historia perypetii pary kochanków ukrywających
się w wędrownej trupie aktorów, a zarazem satyryczny portret
ówczesnej Francji (Scarron był znany z ostrego języka) (przyp.
tłum.).
4 P. Scarron, Le roman comique ( 1651 ), w: Romanciers du

XVJJesiecle, dz. cyt., s. 616 [Opowieść ucieszna, przeł. J. Rogo-


ziński, Warszawa 1964, s. 143 - przyp. tłum.].
5 Małgorzata d' Angouleme, królowa Nawarry (1492-

-1549), starsza siostra Franciszka I, znana z ogromnej kultury


i mecenatu, jakim otaczała ludzi nauki i pióra, swój zbiór opo-
wiadań Heptameron wzorowała, rzecz jasna, na Dekameronie
Boccaccia (przyp. tłum.).
80 Historia gwałtu

„dama z prowincji Flandryi", ofiara swego gospodarza,


który zjawia się, by się położyć koło niej, „zaczyna go bez
miłosierdzia walić, kąsać i drapać", zmuszając do ucieczki
przez „tajemne drzwi w podłodze" tam, skąd przyszedł' .
Tyle o obronie potwierdzającej ogólnie podzielane prze-
konanie, że kobieta dysponuje dostatecznymi siłami, by
stawić opór samotnemu mężczyźnie.
Te sceny zaczerpnięte z literatury, te arbitraże z okre-
su ancien regime'u, w których stale podejrzewano kobie-
tę zgwałconą, świadczą o pewnym sposobie traktowania
przemocy: o „lekceważeniu" brutalności zgodnie z zało­
żeniem, że ofiara ją zaakceptowała. Bezwzględna zasada
Machiavellego w odniesieniu do losu: „Fortuna jest jak
kobieta, którą trzeba koniecznie bić i dręczyć, aby ją po-
siąść"2. Jednakże te historie i te procesy karne to jeszcze
jeden przejaw osądzania kobiety wnoszącej skargę: reinter-
pretacje każdego jej gestu, aby tym lepiej przyłapać ją na
kłamstwie. To wszystko pokazuje, że nie ma ona podmio-
towości: jej postawa jest już z góry nazwana, a jej obrony
nikt nie słucha. Takie rozumowanie to prawdziwe błędne
koło: relatywna niewrażliwość na przemoc, niewrażliwość
tym bardziej znamienna, że ofiara zdaje się niegodna zaufa-
nia. Nieufność sędziów wobec oskarżającej potęguje jesz-
cze ich grę na zwłokę. Nieufność sięgająca zresztą daleko
poza przypadki gwałtu : „Jako że świadectwo kobiety może
mieć mniejszą wagę i być bardziej podatne na odmianę,
mamy zazwyczaj mniejszy wzgląd na nie niż w przypadku
mężczyzny"3 • Należy podkreślić, że ta podejrzliwość wo-
bec kobiety wnoszącej skargę jest jednym z powodów, dla

1 Marguerite de Navarre, L 'Heptameron ( 1559), w: Conteurs

fran9ais du XV!e siecle, Paris 1956, s. 729 [Małgorzata z Na-


warry, Heptameron: opowiadania królowej Nawarry, Lwów
1911, s. 12 i 14- przyp. tłum.].
2 N. Machiavel, Le Prince (1513), Paris 1958, s. 367 [N. Ma-

chiavelli, Książę, przeł. Cz. Nanke, Warszawa 1984, s. 112 -


przyp. tłum.].
3 J.-B. Denisart, dz. cyt., t. II, s. 315.
Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 81

których wyroki sądowe w sprawach o gwałt w epoce an-


cien regime'u wydają się dziś zbyt pobłażliwe.

Model raptu

Status prawny kobiety niechybnie ma udział w maskowaniu


przemocy i w pozbawianiu kobiety prawa do samostanowie-
nia, o czym dobitnie mówią liczne teksty prawne, których
autorzy odmawiająjej podmiotowości : „Kobieta zamężna
nie może nikogo oskarżyć bez pozwolenia swojego męża
zgodnie ze zwyczajem przestrzeganym we Francji" 1• Przy
czym ta tradycja nie jest ujęta w ramy systemu. Wiele zbio-
rów prawa zwyczajowego czy ordonansów zezwala na sa-
modzielne wniesienie skargi przez kobietę w przypadkach
przestępstwa: „Kobieta zamężna może stawać w sądzie
bez swojego męża w materii kamej"2 • Dopuszcza się więc
inicjatywę sądową dorosłej kobiety w przypadku gwałtu :
zbiory prawa zwyczajowego z Toumay, Cambray czy Blois
pozostawiają kobiecie prawo odwoływania się do sądu
„w materii zniewag, nadużyć czy wykroczeń" 3 • Tym nie-
mniej poniesiona przez nią szkoda nigdy nie jest jej włas­
ną, sama zaś skarga podlega kontroli. Dominującym tema-
tem pozostaje kwestia przynależności: „Kobieta zamężna
znajduje się w mocy swego męża"4 • Krzywda, która ją
spotyka, musi niechybnie dosięgnąć również jej opiekuna:
„Zniewaga wyrządzona kobiecie uchodzi za wyrządzoną
mężowi" 5 • Stąd owa skłonność sędziów do pomijania ofiary,

1 J. Papon, dz. cyt., s. 396.


2 Les coutumes generales et particulieres de France et des
Gaules, Paris 1635, t. II, Index, art. Femme.
3 Coutumes de Tournay, tamże, t. II, s. 946.
4 Coutumes de Cambray, tamże, t, II, s. 847.
5 N. Guy du Rousseau de la Combe, dz. cyt., s. 54. Kobiecie

tak daleko do jakiejkolwiek samodzielności , że zgwałcenie


przez męża w ogóle nie wchodzi w rachubę . Przemoc pochodzi
„skądinąd'', a gwałt istnieje tylko w sferze „nieprawomocności".
Według definicji jest to „nieprawe połączenie dokonane pod
82 Historia gwałtu

do przechodzenia od razu do tych, od których kobieta jest


zależna - rodziców, opiekuna, męża, tych wszystkich, któ-
rzy doznają krzywdy poprzez jej krzywdę: te oczekiwania
odwracają uwagę od bezpośrednio dokonanej przemocy.
Należy podkreślić, że następuje nagromadzenie przyczyn
prowadzące do maskowania przemocy, wyjąwszy te, któ-
re - jak widzieliśmy - zmierzają do jej relatywizowania.
Znamienna konsekwencja: cierpienie ofiary nie jest wcale
brane pod uwagę jako pierwsze'.
Słowa używane w niektórych procesach sądowych
czynią wręcz namacalnym owo zainteresowanie „prze-
kierowane", które przechodzi z ofiary na jej „właścicieli".
9 czerwca 1667 roku parlament Prowansji oskarża „nieja-
kiego Roubina" właśnie o „cudzołóstwo popełnione siłą"2
na podstawie skargi wniesionej przez matkę „przymuszonej
kobiety": sformułowanie, w którym cierpienie ofiary znika
wobec zniewagi uczynionej mężowi. Również o „zbrod-
nię cudzołóstwa" oskarża Muyart de Vouglans strażnika
więziennego „wykorzystującego powierzoną jego pieczy
kobietę" 3 , chociaż więźniarka pod każdym względem jest
bezpośrednią ofiarą, całkowicie uzależnioną i „narażoną
na ataki". Więcej jeszcze niepokoju może wzbudzić długa
i dziwna opowieść Papona z XVI wieku „o słudze z gospo-
dy, który wykorzystał swoją chlebodawczynię"4 , przewija-

przymusem i wbrew woli dziewcząt, kobiet, wdów i rozpust-


nic'', A. Bruneau, dz. cyt., s. 397.
1 To znaczenie męża urasta do rangi symbolu w okolicz-

nościach bardzo szczególnych, a mianowicie napaści na zakon-


nicę. Zbrodnia to ostateczna, zniewaga dotyka bowiem istoty
wyjątkowej: „przede wszystkim zostaje znieważony Bóg, jej
oblubieniec" (A. Fontanay, La Practique de Mazuer, Lyon,
1599, s. 638). Nie wystarczy już wówczas kara stryczka, trzeba
koła lub stosu. Mazuer mówi o łamaniu kołem, tamże, Muyart
de Vouglans (Jnstitutes ... , dz. cyt„ s. 497) o spaleniu na stosie.
2 A. de Boniface, Arrests notables de la cour du parlement

de Provence, Lyon 1708, t. IV, s. 329.


3 P. Muyart de Vouglans, Institutes ... , dz. cyt., s. 481.
4 J. Papon, dz. cyt., s. 1262.
Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 83

jąca się stale w orzecznictwie sądowym ancien regime'u.


Kobieta miała „porządnie wypić pewnego wieczoru" i „od-
słonić nogi aż po uda". Po czym nastąpiła niejasna scena,
w której służący „rozpalony" żądzą „poczuł się uprawnio-
ny, by z nią obcować cieleśnie [bez jej przyzwolenia]: co
też uczynił, gdy tylko spostrzegł, że zasnęła". Hałas, ja-
kiego narobił powracający mąż, „zbudził" ofiarę, która za-
wezwała i oskarżyła służącego. W myśl niezwykle zawile
sformułowanego postanowienia parlamentu paryskiego
z maja 1551 roku owa kobieta zostaje wyłączona z pro-
cesu. Natomiast sługę oskarża się o cudzołóstwo i skazuje
na „powieszenie i uduszenie na szubienicy". Czy stan słu­
żebny mężczyzny miał spotęgować jego „nikczemność"?
A różnice społeczne mogły chronić kobietę? Jej uprzywi-
lejowany status niewątpliwie zaważył na decyzji sędziego,
który uwzględnił akt naruszenia cielesności i napiętnował
„gwałt". Jednak sformułowaniem użytym w wyroku jest
„cudzołóstwo": krzywda wyrządzona mężowi triumfuje
nad krzywdą wyrządzoną kobiecie. Wybór tym bardziej
brzemienny w skutki, że niektórzy prawnicy definiują cu-
dzołóstwo jako zbrodnię zasadniczą: „To źródło wszelkich
nieszczęść. Przyrównać je można do złodziejstwa, zabój-
stwa, krzywoprzysięstwa, świętokradztwa, kazirodztwa,
kradzieży, bałwochwalstwa „ . ' \ twierdzi Le Brun de la
Rochette, porównując ze sobą różnorakie przestępstwa: za-
bór mienia uznaje za podstawowe.
Tymczasem dziewczyna „bez przynależności", zwłasz­
cza taka, która oddaje się mężczyznom niemającym do
niej praw, cieszy się od razu mniejszą ochroną. Przykładu
w tym względzie dostarcza kara sprowadzająca się do
chłosty, orzeczona w 1556 roku w Provins wobec dwóch
mężczyzn. Zgwałcili oni pewną kobietę, „o której mawia-
no, że utrzymywała stosunki z tamtejszym księdzem"2 : złe
prowadzenie się kobiety oraz brak prawowitego „właś-

1 C. Le Brun de la Rochette, dz. cyt., s. 12.


2 C. Hatton, Memoires (XVI wiek), cyt. za G. Demaze,
Histoire de la medecine legale, Paris 1880, s. 118.
84 Historia gwałtu

ciciela" niewątpliwie ograniczyły wymiar kary, i to do


tego stopnia, że kilka dni później wyrok cofnięto w sto-
sunku do jednego z oskarżonych. Przykładu dostarczają
również normy zwyczajowe stosowane wobec prostytu-
tek: wymiar sprawiedliwości ancien regime'u rozróżnia
prostytutkę zamężną i niezamężną. Gwałt na niezamęż­
nej prostytutce uchodzi za mniej poważny: „Przemoc
zastosowana wobec nierządnicy, zgodnie z dyspozycją
prawa powszechnego, nie zasługuje na karę śmierci" 1 •
Wielu prawników opowiadało się nawet za nieważnością
przestępstwa: „Nie ma mowy o zgwałceniu wstydliwo-
ści z prostytutką" 2 • Denisart okazuje się jeszcze bardziej
kategoryczny: nie uznaje gwałtu, nawet jeśli dziewczy-
na „wzięta siłą w przybytku rozpusty"3 przestąpiła jego
progi jako „dziewica". Stąd częste zabiegi oskarżonego
o gwałt zmierzające do przedstawienia ofiary jako pro-
stytutki: „Gdy tylko status «dziewki ulicznej» został udo-
wodniony, gwałt przestawał istnieć, a dochodzenie uma-
rzano"4. Ogólnie biorąc, kara pozostaje zawsze śmiesznie
niska, jeśli w ogóle występuje, jak w przypadku nadzorcy
z Sainte-Cloy w Bordeaux, który „obcował cieleśnie ze
swoją więźniarką-nierządnicą wbrew jej woli": we wrześ­
niu 1536 roku mężczyźnie wymierzone zostają jedynie
baty5, a na wyrok ten stale powołują się traktaty z dziedzi-
ny prawa karnego ancien regime'u. Natomiast obecność
męża zwiększyłaby wymiar tej kary. Jednak swoją rolę
odgrywa również miejsce dokonania przestępstwa i może
zwiększyć jego ciężar: przemoc, której dopuszczono się
wobec prostytutki w domu jej męża, jest w teorii surowiej
karana niż ten sam czyn dokonany w domu publicznym.
Własność wiąże się z przestrzenią tym bardziej, że wiąże
się z osobami: kobieta „publiczna zamężna, która została

1 J. Papon, dz. cyt„ s. 1259.


2 N. Guy du Rousseau de la Combe, dz. cyt„ s. 30.
3 J.-B. Denisart, dz. cyt„ t. IV, s. 626.
4 F. Huard-Hardy, dz. cyt„ s. 37.
5 N. Guy du Rousseau de la Combe, dz. cyt„ s. 30.
Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 85

zgwałcona w swoim domu" 1, stanowi przedmiot zbrodni


uważanej nieodmiennie za o wiele cięższą.
Temat własności jest zresztą powszechny, dotyczy za-
równo ojców, jak i mężów. Stały nacisk przyjmujący wie-
lorakie formy, obecny w doborze pojęć i sformułowań,
obrazów i porównań. Jedno określenie narzuca się samo
w epoce ancien regime'u, które utrwala ów związek mię­
dzy rabunkiem a gwałtem i utożsamia zgwałcenie kobiety
z jej porwaniem - rapt. Bez wątpienia z tej racji, że upro-
wadzenie kobiety pociąga za sobą przemoc. Dochodzi
do niego często we Francji jeszcze w pierwszej połowie
XVII wieku: Bussy-Rabutin2 w swoich wspomnieniach po-
daje wiele przykładów, opisując rachuby, zmowy, środki
ostrożności konieczne do atakowania tych „miejsc do zdo-
bycia z marszu"3 , a jego „mapa czułości" zakłada między
wierszami użycie przemocy. Określanie gwałtu wyłącznie
za pomocą pojęcia raptu ma pod tym względem zasadni-
cze znaczenie, odsłania bowiem ukryty sens tego słowa.
Bornier sięga po nie, aby nazwać czyn proboszcza z Gueris
sądzonego przez parlament w Bordeaux 27 marca 1662
roku za „próbę zgwałcenia jednej ze swoich parafianek
i zakneblowania jej ust chustką''4 • „Zbrodnia raptu popeł­
niona siłą" - stwierdza Bornier, chociaż ofiara pozostawała
w kościelnych murach. Boniface również odwołuje się do
tego pojęcia, opisując w 1708 roku skargę „młodej dziew-
czyny z Arles oskarżającej niejakiego Jouberta o przymu-
szenie jej do obcowania cieleśnie w domu ojca rzeczonej

1 D. Jousse, dz. cyt., t. III, s. 745.


2 Roger de Rabutin, hrabia de Bussy (1618-1693), pisarz
francuski, członek Akademii, znany z poczucia humoru i zło­
śliwości zwłaszcza przy opisie obyczajów na dworze Ludwika
XIV (przyp. tłum.).
3 Cyt. za D. Haase-Dubosc, Ravie et enlevee au XVJJesiecle,

w: D. Haase-Dubosc, E. Viennot, Femmes et pouvoirs sous !'An-


cien Regime, Paris 1991 , s. 141.
4 P. Bomier, Confe rence des Ordonnances de Louis XTV, roi

de France et de Navarre, Paris 1738, t. II, s. 33.


86 Historia gwałtu

dziewczyny"'. „Zbrodnia raptu'', wyrokuje Boniface, mimo


że ofiara pozostawała w swoim domu. Mieszają się definicje
porwania i gwałtu. Bouchel w 1671 roku stwierdza: „Kiedy
nietknięte dziewice lub wdowy są siłą gwałcone lub upro-
wadzane, to właśnie nazywamy raptus"2 ; Guy du Rousseau
de la Combe w 1760 roku: „Zgodnie z dyspozycją prawa
są one nazywane raptus i podlegają tej samej karze"3 • To
samo słowo - rapt - we wszystkich dawnych zbiorach pra-
wa zwyczajowego: „Uprowadzający kobiety niepubliczne
będą karani śmiercią"4 • Wreszcie postulat w indeksie trak-
tatów z „dziedziny przestępczej", aby jednako nazywać akt
porwania i akt zgwałcenia5 .
Rzecz jasna, nie oznaczało to wcale, że sędziowie mylą
te dwie sytuacje. Wątpliwości nie są możliwe, każdy po-
trafi je przywołać: „Nie ma żadnych tekstów, które doma-
gałyby się porwania i uprowadzenia, aby orzec deflorację
wymuszoną siłą" - zapewnia autor zbioru rozporządzeń
sądowych z 1708 roku 6• Inaczej mówiąc, przemoc może
zaistnieć bez „przemieszczenia" lub „wykradnięcia" ofia-
ry. Natomiast samo użycie słowa, ciągłe odwoływanie się
do pojęcia raptu, ma decydujące znaczenie. Sformułowanie
to podtrzymuje wspólnotę znaczeń, łącząc gwałt z przy-
właszczeniem. To zestawienie oczywiście nie jest wcale
nowe, można je odnaleźć już w pierwszych definicjach,
np. w Etablissements de Saint Louis [Postanowieniach
Ludwika Świętego ]7 z XIII wieku: „Rapt, jeśli kobieta zo-
1 A. de Boniface, dz. cyt., t. I, s. 131.
2 L. Bouchel, dz. cyt., s. 547.
3 N. Guy du Rousseau de la Combe, dz. cyt., s. 29.

4 Coutumes du pays et duche de Bourgogne, w: Coutumes

generales et particu/ieres ... , dz. cyt., t. II, art. 628, s. 790.


5 Słowo „rapt'', używane na oznaczenie porwania i gwałtu,

znajduje się między innymi w indeksie jurysprudencji u J.-B. De-


nisarta, dz. cyt., w XVIII wieku, tak samo jak u J. Papona, dz.
cyt., w XVI wieku.
6 A. de Boniface, dz. cyt., t. IV, s. 319.
7 Był to zbiór ordonansów i regulacji królewskich sporzą­

dzony w 1269 roku na polecenie króla Ludwika IX Świętego


Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 87

stała przymuszona"', w średniowiecznym zbiorze praw


zwyczajowych z Beauvaisis: „Nazywa się raptem przy-
muszenie kobiety"2 • Porwanie jako określenie gwałtu jest
stale obecne w tradycji.
To sformułowanie może niekiedy nabrać precyzji, po-
twierdzając jeszcze swoje odniesienia do rabunku: np.
„rapt przez przymuszenie", tak chętnie stosowany za an-
cien regime'u na określenie „bezeceństwa" lub „uprowa-
dzenia" dokonanego „siłą i pod przymusem" 3 • Wyodrębnia
ono silniej brak przyzwolenia ze strony ofiary, nie podwa-
żając unikalności tematu czy kontekstu kradzieży: „Rapt
przez przymuszenie następuje wbrew woli uprowadza-
nej osoby"4 • Jest dokonywany również - a niewątpliwie
w większej jeszcze mierze -wbrew woli osób, od których
kobieta zależy: w perspektywie piętnowanego czynu rysu-
je się obraz brutalnego zawłaszczenia.
Zbiór prawa zwyczajowego z Bordeaux gromadzi naj-
istotniejsze pod tym względem elementy, wykorzystywane
potem przez orzecznictwo sądowe ancien regime'u: słowo
„rapt" pojawia się jako jedyne, nigdy zaś „gwałt"; przestęp­
stwo dotyczy wyłącznie ofiar „szlachetnych", a nie kobiet
„z gminu", pomijanych a priori; nie mówią o nim artykuły
poświęcone aktom przemocy czy wręcz rozwiązłości, lecz
artykuły o kradzieży i rabunku. Ciężar tego przestępstwa
zostaje tym samym w szczególny sposób zakodowany
- przede wszystkim, jeśli nie wyłącznie, w odniesieniu do
zasady statusu społecznego i zaboru mienia: „Kiedy ktoś,
czy to handlarz, czy inny sługa będący na służbie u swego
pana i chlebodawcy lub chlebodawczyni, czy też inny człek,
jakiegokolwiek bądź stanu, wykradłby lub ukrył jego ślub­
ną małżonkę, córkę lub dziewczę powierzone jego pieczy

(1226-1270), pierwszy tego typu zbiór praw z terenu Francji od


czasów kapitularzy Karola Wielkiego (przyp. tłum.).
1 Cyt. za A. Laingui, A. Lebigre, dz. cyt., t. I, s. 159.

2 Tamże.
3 Por. między innymi M. Lange, dz. cyt., t. II, s. 50.
4 Tamże.
88 Historia gwałtu

pod pozorem ożenku lub innym, jako fałszywy i wiarołom­


ny wobec swego pana powinien oddać głowę bez zmiło­
wania"1. Przemoc seksualna postrzegana w pierwszym rzę­
dzie przez pryzmat związku z porwaniem, a spowodowana
krzywda - przez pryzmat związku z „panem''. Czyn ten jest
określany w dwoisty sposób: poprzez rangę właściciela oraz
poprzez przewrotność samej kradzieży - łącząc tym samym
dwa zasadnicze aspekty gwałtu w epoce ancien regime'u.
Ostatnia konsekwencja tej wizji raptu: gwałt jest tyleż
aktem seksualnym, co aktem wejścia w posiadanie, bez-
pośrednią kontrolą nad rodem, znakiem władzy. Świadczą
o tym, posuwając się niemal do absurdu, niezliczone hi-
storie przytaczane przez Brantóme 'a, jak opowieść o pew-
nym albańskim szlachcicu, który zamierza ukarać cudzo-
łóstwo żony, oddając ją „tuzinowi pachołków, srogich
ogierów ... , prosząc wszystkich, aby dobrze pełnili swoią
powinność z podwoyną płacą, ieśli się dobrze spiszą" 2 .
Zemsta za „wywłaszczenie" przez inne wywłaszczenie,
jawnie brutalne. Nieodzowna perspektywa posiadania,
kobieta przyrównywana do „ziem, krain i osad"3 • Należy
podkreślić stopień, w jakim dąży się do zamaskowania
skutków przemocy w owej grze o terytorium: cierpienie
ofiary pozostaje jedynie drugoplanowym epizodem, a nie
przedmiotem godnym uwagi.

Dziewczęta uwiedzione i dziewczęta napadnięte

Konsekwencją takiego stanu rzeczy jest wielce osobliwa


hierarchia ważności: wiele czynów uważanych dzisiaj za

1 Coutumes de Bordeaux et pays de Guyenne, w: Coutumes

generales etparticulieres ... , dz. cyt„ t. II, s. 671-672.


2 P. de Bourdeille, pan de Brantóme, dz. cyt„ s. 57 [Żywoty ... ,

dz. cyt., s. 55 - przyp. tłum.].


3 Tamże, s. 83 [w swoim przekładzie T. Boy-Żeleński przy-

wołuje obraz fortecy, którą należy zdobyć, tamże, s. 83 - przyp.


tłum.].
Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 89

błahe uchodzi za poważniejsze niż gwałt. Naturalne od-


różnienie „raptu przez uwiedzenie" od „raptu przez przy-
muszenie" wymaga rewizji. Trzeba prześledzić konkretne
przypadki, aby zrozumieć, w jakiej mierze ciężar przyda-
wany uwiedzeniu może osłabiać - mimo stanowiska teks-
tów prawniczych - ciężar przemocy. Podstępne przenie-
sienie własności, dokonywane potajemnie, gdzie logika
porwania, jego przewrotność i związane z nim zagroże­
nie osiągają apogeum w akcie uwiedzenia, a nie w akcie
zgwałcenia. Logika intuicyjna, rzecz jasna, całkowicie
kulturowa, której należy doszukiwać się bardziej w posta-
wach niż w dekretach.
Niezliczone historie ucieczek, kłamstw, ukrywania, po-
tajemnych ślubów czy pozamałżeńskich ciąż opowiadają
o tych raptach przez uwiedzenie 1• Stosowane w nich fortele
dostarczają pożywki zarówno powieściom literatury kla-
sycznej, jak i kronikom sądowym epoki ancien regime'u.
Różnice wydają się jasne: za poważniejszy uchodzić miał
„rapt przez przymuszenie'', oparty na przymusie i prze-
lewie krwi, za mniej poważny - „rapt przez uwiedze-
nie'', oparty na uroku osobistym i sile przekonywania.
Ordonans z 1670 roku dotyczący przestępczości czyni
z „raptu przy użyciu siły i przemocy" - w przeciwieństwie
do „raptu przez uwiedzenie" - „przypadek królewski",
poza jurysdykcją sędziów niższego szczebla oraz wszelką
możliwością ułaskawienia2 • Winny raptu przy użyciu siły
nie może uzyskać uniewinnienia, inaczej niż winny rap-
tu przez uwiedzenie. Potwierdza to cała jurysprudencja:
książę Leopold Lotaryński zobowiązuje się w 1707 roku
„nigdy nie udzielać łaski sprawcom raptów popełnionych
przy użyciu siły i przemocy"3• Tę właśnie logikę może
obalić tworzony obraz przynależności kobiety.
Jak widzieliśmy, nader często dochodzi do pomiesza-
nia tych dwóch pojęć - raptu przez uwiedzenie i przez

1 Por. między innymi M.-C. Phan, dz. cyt.


2 P. Bomier, dz. cyt., t. II, s. 21.
3 Cyt. za A. Logette, dz. cyt., s. 94.
90 Historia gwałtu

przymuszenie 1 - w tzw. deklaracjach ciąży, obligatoryj-


nych na mocy edyktu Henryka II z 1556 roku, które miały
zdawać sprawę z ciąż pozamałżeńskich i tłumaczyć ich
„źródło". Te wyznania czynione pod przysięgą mają „zo-
bowiązać wskazanego ojca do udziału w kosztach"2 oraz
zapewnić pomoc i „zachęcić matkę do zachowania swego
dziecka" 3 • Tyleż sposób na „ochronę" dziewczyny co na
zapobieganie dzieciobójstwu oraz spędzaniu płodu. Taki
jest cel edyktu Henryka II, edyktu ustalającego na długi
czas reguły i cele tych deklaracji: „Niech każda kobieta,
którą uzna się słusznie . . . winną zatajania, zasłaniania
i ukrywania tak swej ciąży, jak porodu, a która nie zgło­
si ani jednego, ani drugiego, ani nie znajdzie wystarcza-
jącego świadectwa o jednym czy drugim, nawet o życiu
lub śmierci swojego dzieciątka po wyjściu z brzucha, po-
zbawiając dziecko świętego sakramentu chrztu oraz pub-
licznego i zwyczajowego pochówku, zostanie ... uznana
zabójczynią swego dzieciątka i jako zadośćuczynienie
ukarana śmiercią"4 • I tak opowieści dostarczane władzom
przez owe uwiedzione dziewczęta odmierzają rytm naro-
dzin dzieci pozamałżeńskich. Należy zaznaczyć, że kla-
syczne w tym kontekście pozostają deklaracje, w których
mowa o przemocy: ciąża spowodowana przez akt w pełni
„odbyty". Dla XVIII-wiecznej Langwedocji Marie-Claude
Phan podaje liczbę 94% przypadków z użyciem przemocy,
gdy „deklarację" składała służąca oskarżająca swego chle-
bodawcę5. Równie klasyczne okazują się wyroki sądowe
pomijające tą brutalność: czyn niepozostawiający śladów,
„zapomniany" epizod. Tylko uwiedzenie okazuje się czy-
nem „wypominanym" i ewentualnie ściganym sądownie.
W konsekwencji zmienia to relacje między przemo-
cą a uwiedzeniem: kobieta składająca „deklarację" czyni

1 Por. wyżej, s. 36.


2 M.-C. Phan, dz. cyt., s. 5.
3 Tamże.
4 Cyt. za M.-C. Phan, dz. cyt., s. 5.
5 Tamże, s. 47.
Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 91

z przemocy zwykłą okoliczność „łagodzącą'', zdarzenie,


które ma przyspieszyć ugodę finansową, a nie fakt po-
ciągający za sobą skazanie oskarżonego . Niepostrzeżenie
„deklarująca" przemienia gwałt w opowieść raczej o uwie-
dzeniu niż o okrucieństwie: brutalność pozostaje bliżej
nieokreślona, niemal w sferze domysłów, gdzie liczy
się wyłącznie postawa dziewczyny, bo to ona decyduje
o upadku. Znamienny dla tej przemocy, która dostarcza
raczej usprawiedliwienia dla dziewczyny niż powodów
do skazania napastnika, jest pewien XVIII-wieczny pro-
ces sądowy w Andegawenii: wszczyna go ojciec małolet­
niej Helaine Couturier, aby uzyskać zadośćuczynienie od
Rene Champrou, również niepełnoletniego. Helaine słu­
ży „u swej babki", gospodyni w Evron, w oberży, „gdzie
wisi złoty krzyż". Oskarża Rene Champrou, że „na nią
czyhał, śledził ją, i kiedy weszła do pokoju na poddaszu,
żeby pościelić tam łóżko, zaskoczył ją i rzucił na rzeczone
łóżko, gdzie obcował z nią cieleśnie" 1 • Zaprzecza, jakoby
się zgodziła, przywołuje inne sceny, w których Rene miał
korzystać z jej słabości i braku świadków, między inny-
mi wówczas, gdy „co rano chodziła do pomieszczenia na
podwórzu, aby przesiewać mąkę, którą następnie karmiła
kury i kaczki"2 • Podkreśla swoją dobrą wiarę, potwierdza,
że „nigdy nie miała praktyki z mężczyzną'', „nigdy jej
nie zaciągano do miejsc ustronnych ani na pola obsiane
pszenicą lub innym ziamem"3• Sąd skazuje Champrou na
odszkodowanie. Sędziowie nie wspominają o przemocy.
Przedmiotem procesu jest „uwiedzenie" - akt, który wyj-
mując Helaine spod prawowitej władzy, wyrządził niena-
prawialne szkody.
Poza tym zniwelowaniem przemocy znajduje się sze-
roki wachlarz praktyk „uwodzicielskich" mało zbadanych
i, koniec końców, zlewających się ze sobą. Samo pojęcie

1 A. Fillon, Les Trois Bagues aux doigts, amours village-


oises au XVJJJe siecle, Paris 1989, s. 261.
2 Tamże, s. 262.
3 Tamże.
92 Historia gwałtu

„uwiedzenia" ma wiele znaczeń, łączy czyny dokonywane


dobrowolnie i pod przymusem: zarówno decyzję dwojga
dorosłych ludzi, jak przyzwolenie uzyskane pod presją lub
wymuszone, szantaż, kłamstwo. Fournel w 1781 roku de-
finiuje uwiedzenie jako „triumf odniesiony nad roztrop-
nością kobiety przez przestępcze machinacje i nikczem-
ne metody" 1• Brakuje jasnych odróżnień uciekania się do
podstępu czy wykorzystywania presji psychicznej przez
uwodziciela od zachowań wynikających ze wzajemnej
skłonności. Zresztą dawniej słowo to oznaczało „odwieść
od prawdy", a nawet „namawiać do złego i deprawować"2 •
Stąd bierze się ta pozorna równoważność między świado­
mością wolną a podporządkowaną. W tej równie mglistej
wizji uwiedzenia niecne rachuby i przewrotność jawią się
jako elementy zgodne z logiką. Rapt przez uwiedzenie
zakłada zawsze pochlebstwa, dwulicowość, wybiegi sto-
sowane wobec osoby „uprowadzanej": przypadek owych
„nieletnich wodzonych na pokuszenie"3 przywoływanych
przez traktaty z dziedziny prawa karnego, akt „powodują­
cy popadnięcie w grzech"4 przywoływany przez słowniki
czy też „pokonywanie krok za krokiem wszystkich tych
zapór"5 przywoływane przez Molierowskiego Don Juana.
Wyrok skazujący odwołuje się więc do nadużycia i oszu-
stwa, piętnuje „przemoc moralną" nienazwaną z imienia
czy choćby wyraźnie określoną, tak bardzo okazuje się
powszednia.

1 J.-F. Foumel, dz. cyt., 1778, s. 180.


2 Por. A. Rey, Dictionnaire historique de la langue fran-
i;aise, Paris 1994, t. II, art. Sćduire [słowo to pochodzi od łac.
seducere, czyli oddzielać - przyp. tłum.).
3 P. Muyart de Vouglans, Institutes ... , dz. cyt., s. 501.
4 A. Rey, Dictionnaire ... , dz. cyt., t. II, s. 1907: „Nastąpiło

przejście od «zdeprawowania» do «skłonienia kobiety, by się


oddała»".
5 1.-B. Poquelin zw. Moliere, Dom Juan au le Festin de

pierre (1665), w: Thedtre camp/et, Paris b.d., s. 719 [Don Juan,


czyli Kamienny gość, w: Molier. Teatr. Ujibór, przeł. T. Boy-
-Żeleński, Warszawa 1972, akt I, sc. II, s. 219 - przyp. tłum. ].
Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 93

Na głębszym poziomie ta kwesta zależności, „wy-


zucia z praw własności" wobec osób „uprowadzanych"
zwiększa jeszcze zamęt wokół hierarchii ważności zbrod-
ni. Prawowitego właściciela niepokoi ten dystans intym-
ny, który może niespodziewanie uczynić z uwiedzionej
dziewczyny osobę obcą rodzinie czy opiekunom. Tym
samym „stracona ciałem i duszą" dziewczyna ma jako-
by zapomnieć o „wszelkich przejawach szacunku nawet
dla własnych rodziców, aby całkowicie oddać się temu,
który ją nęka" 1 • Uwiedzenie, zwłaszcza za zgodą i dobro-
wolne, staje się wówczas przedmiotem nieoczekiwanych
porównań z przemocą: czy nie jest groźniejsze, a również
bardziej nieodwracalne? Czy nie tworzy dystansu tym
większego, że dobrowolnego? Sugeruje to już ordonans
z Blois z 1579 roku: „Pragniemy, aby ci, o których znaj-
dujemy, że namawiają do złego kobietę lub dziewczynę
mniej niż dwudziestopięcioletnią pod pozorem ożenku lub
innym pretekstem wbrew woli, wiedzy, chęci i bez wyraź­
nej zgody ojców, matek oraz opiekunów, byli karani bez
nadziei na łaskę lub odpuszczenie winy"2 • Doprowadzone
do skrajności rozumowanie o przynależności transponuje
tym samym uwiedzenie w akt o wiele bardziej zatrważają­
cy, bardziej nikczemny: „Rapt dokonany przy użyciu po-
kus wszelakich i ponęt zdaje się bardziej godzien kary niż
popełniony przy użyciu przemocy"3. Na ów wyjątkowy,
jeśli nie wręcz diaboliczny wymiar zwraca uwagę jeszcze
Ferriere w Dictionnaire du droit z 1749 roku: „Rapt przez
uwiedzenie jest bardziej niebezpieczny niż rapt przez przy-
muszenie, bo o wiele trudniej mu się oprzeć. Albowiem
dusza opiera się przemocy, można wymknąć się z objęć
porywacza, tymczasem nie idzie to już tak łacno, gdy du-
sza młodej osoby daje się zniewolić przez uwiedzenie"4 •

1 C. Lebret, Decisions de plusieurs questions notable trai-

tees en /'audience du Parlement de Paris, Paris 1630, s. 63.


2 Cyt. za N. Guy du Rousseau de la Combe, dz. cyt., s. 30.

3 C. Lebret, dz. cyt., s. 63.


4 C.-J. de Ferriere, dz. cyt., s. 675.
94 Historia gwałtu

Jousse, którego synteza z 1770 roku stanowi bez wątpie­


nia najbardziej obszerną kompilację w dziedzinie prawa
karnego epoki ancien regime'u, daje wyraz podobnemu
niepokojowi: „Można powiedzieć poniekąd, że siła prze-
konywania, zwłaszcza wobec nieletnich, ma częstokroć
większą moc i jest bardziej niebezpieczna niż przymus"' .
Jeszcze jeden, odmienny sposób relatywizowania przemo-
cy czysto fizycznej.
Słowa i sformułowania podkreślają tę skłonność do
wyolbrzymiania niebezpieczeństwa wiązanego z uwie-
dzeniem. I tak termin „wykorzystanie" stosowany jest
bez różnicy tak wobec uwiedzenia, jak gwałtu. W 1649
roku właśnie o „wykorzystanie dorosłej córki"2 prokura-
tora Antoine'a Bachou zostaje oskarżony adwokat Claude
Laurent. Mężczyzna ów skłonił Marguerite Bachou, by
„poślubiła go potajemnie na wsi'', a sakramentu udzie-
lił brat z zakonu św. Franciszka a Paulo. Młodzi ludzie
„pędzili wszeteczny żywot na przestrzeni trzech lat", po
czym rozpoczął się dość zawikłany proces przed trybuna-
łem w Lyonie. Podobnie „wykorzystanie pewnej mniszki"
zarzuca Jousse w swoim tekście temu, kto miał ją „zde-
prawować"3, a Guy du Rousseau de la Combe oskarża
o „wykorzystanie córki swego chlebodawcy" służącego,
który jakoby ją „uwiódł"4 • „Wykorzystanie" w każdym
z tych przypadków oznacza zdradę wobec rzeczywistych
czy domniemanych opiekunów, chociaż samo słowo może
również określać przemoc. Inne pojęcia ujawniająjeszcze
mocniej to dążenie do wyolbrzymienia aktu uwiedzenia.
W aferze lyońskiej Claude'a Laurenta oskarżono o „po-
rwanie się na cnotę" 5 Marguerite Bachou, mimo iż ta peł­
noletnia dziewczyna się zgodziła. Georges' owi Palli etowi

1D. Jousse, dz. cyt., t. III, s. 728.


2J. Dufresne, Journal des audiences du Parlement, Paris
1652, s. 554.
3 D. Jousse, dz. cyt., t. III, s. 713.
4 N. Guy du Rousseau de la Combe, dz. cyt., s. 18.
5 J. Dufresne, dz. cyt., s. 554.
Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 95

w 1608 roku zarzuca się „zgwałcenie cnoty" pewnej mło­


dej panienki z Dole „pod pozorem ożenku"': „gwałt na
cnocie" w trakcie zdarzenia stanowiącego przecież rapt
przez uwiedzenie. Te pojęcia o podobnym znaczeniu po-
twierdzają pewien niepokój: wyjątkową doniosłość po
wielekroć przypisywaną „zatraceniu duszy", ów „poryw"
gubiący „ofiarę" bardziej niechybnie niż przemoc.
Ostatnia konsekwencja: ustawiczny nacisk, aby trak-
tować uwiedzenie jako „bardziej poważne i karygodne
niż [czyn], który popełnia się siłą''2 . Przykładów na ten
stan rzeczy z upodobaniem dostarczają autorzy tekstów
literackich, utrwalając obraz uwiedzenia jako aktu bar-
dziej przewrotnego, a zwłaszcza bardziej szkodliwego. Na
przykład bohaterowie Retifa de la Bretonne dobitnie wy-
rażają ten lęk, skłonni usprawiedliwić raczej przemoc niż
uwiedzenie. Oto pani Parangon - znacząca postać w „in-
tymnych pamiętnikach" Retifa3 , powszechnie szanowana,
niemal niedostępna, która jednak pewnego marcowego
dnia 1755 roku „toleruje" przemoc, ani jej nie karząc,
ani nie ujawniając: nagle i brutalnie „przewrócona" przez
Nicolasa na łóżko w „dużym pokoju", w niedzielę, w opu-
stoszałym domu, ulega mimo początkowego oporu, „po-
konana" przez „szał erotyczny" i „dziesięćkroć większe
siły"4 młodego drukarza. Zwraca się następnie do Boga,

1 Histoire prodigieuse d'une j eune demoiselle de Dole, en

la Franche Conte laquelle fit manger le foie de son enfant a un


gentilhomme qui avait viole sa pudicite sous ombre d'un ma-
riage pretendu (1608), w: M. Lever, Canards sanglants, dz. cyt.,
s. 141.
2 P. Bomier, dz. cyt., t. II, s. 239.

3 Pod postacią pani Parangon z Le paysan perverti ou !es

dangers de la ville [Wieśniaka zdeprawowanego] (1775) Retif


odmalował Margueritte Foumier, żonę właściciela drukami
z Auxerre, u którego terminował w latach 1751-1 755; Retifbez-
skutecznie starał się uwieść panią Fourier, aż wreszcie wykorzy-
stał okazję i ją zgwałcił - co potem dokładnie opisał w swojej
powieści (przyp. tłum.).
4 N. Retif de la Bretonne, dz. cyt., t. Il, s. 165.
96 Historia gwałtu

przyznaje się do swego „pokarania" i tak mówi o „wyba-


czeniu" udzielonym Nicolasowi: „Szczerze wybaczyłam
Wam gwałt: nigdy ... chyba że moje serce stałoby się nie-
czyste, nie wybaczyłabym Wam uwiedzenia" 1• Złe zamia-
ry oraz niecne machinacje stanowią prawdziwe niebezpie-
czeństwo. Z kolei Toinette, służąca z Auxerre, „przydyba-
na" pewnego wieczoru przez Nicolasa w kuchni drukarni,
przyznaje, że bardziej obawia się uwiedzenia niż przy-
musu: „Jeśli jeszcze ustąpimy, niech to będzie wyłącznie
przed siłą, a nigdy przed zręcznie dobranymi słówkami"2 ,
usprawiedliwiając tym samym „uniesienie" Nicolasa.
Bohaterki opowieści Retifa posługują się językiem do-
minacji: nie chcą zdradzić tych, od których są zależne, wolą
raczej przemoc niż uwiedzenie. Doprowadzają tym samym
kwestię należenia do skrajności: czynią z uwodzicielskiej
siły przekonywania perwersję, „odstępstwo" dużo poważ­
niejsze niż przemoc, opuszczenie szeregów rodziny.

Gwałt na dziecku, gwałt dominujący

Relatywna niewrażliwość na przemoc, wstyd odczuwany


przez oskarżającą, podejrzewanie jej przyzwolenia, obar-
czanie tą samą winą moralną bez różnicy gwałciciela
i ofiarę - trudności wiążących się ze złożeniem skargi jest
bez liku, jak również powodów, dla których umniejsza
się brutalność samego czynu. Już sama liczba 49 oskar-
żeń wniesionych przed parlament paryski w latach 1540-
-1692, czyli - jak widzieliśmy3 - na każde dziesięć lat
przypada mniej niż trzy, wiele mówi o tych przeszkodach,
podkreślając lepiej niż jakikolwiek inny wskaźnik margi-
nalny charakter tej zbrodni w procesach sądowych ancien
regime'u. Liczba ta okazuje się natomiast o wiele bardziej
znamienna, jeśli weźmiemy pod uwagę wiek osoby wno-

1 Tamże, t. II, s. 237.


2 Tamże, t. 11, s. 267.
3 Por. wyżej, s. 50.
Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 97

szącej skargę - brutalna prawda staje się oczywista: przy-


padki gwałtu w XVII i XVIII wieku to w przeważającej
większości czyny, których dopuszczono się na dzieciach.
Jedyna sprawa sądzona w apelacji przez parlament pary-
ski w okresie 1725-1730 dotyczy dziesięcioletniej ofiary';
4 sprawy na 5 sądzonych w apelacji między 1740 a 1745
rokiem dotyczą dziewczynek, które nie skończyły jeszcze
12 lat, podobnie 5 spraw na 6 sądzonych w apelacji w la-
tach 1760-17652 - szósta dotyczyła dziewczynki czterna-
stoletniej3. Średnia to jeden gwałt na dorosłej kobiecie wo-
bec czterech-pięciu rozpatrywanych spraw, co świadczy
o rzadkości przestępstw wobec kobiet w procedurach są­
dowych z okresu ancien regime'u i czyni z nich przypadki
odosobnione, jeśli nie wyjątkowe.
Zgwałcenie dziecka - zbrodnia częstokroć pomijana
w pamiętnikach, historiach czy powieściach literackich
- stanowi niemal jedyny taki przypadek, na jaki można na-
trafić w dawnych procesach sądowych. Nie uchodzi zresz-
tą wcale za przypadek specjalny czy przejaw jakiejś szcze-
gólnej zbrodniczości . Przeciwnie, nie stanowi wówczas
odrębnej kategorii przestępczej: sądzi się go tak samo jak
zgwałcenie dorosłej kobiety, należy do tej samej dziedzi-
ny, uznawany jedynie za cięższy i łatwiejszy do wykrycia.
Żadne osobne miano mu nie przysługuje, najwyżej okreś­
lenie „przemoc na nietkniętej dziewczynce": mężczyzna,
„który usiłował uprowadzić nietkniętą i niezdolnąjeszcze
do zamążpójścia dziewczynkę, podlega karze ze względu
na tę zbrodnię"4 - w słowach tych nacisk zostaje położony,
jak widzieliśmy, na dziewictwo.
Rzecz jasna, z tym czynem wiąże się pewien rys cha-
rakterystyczny, jednakże nie prowadzi on do stworzenia
odrębnej kategorii przestępczej: okoliczności wszczęcia
postępowania sądowego. Tu podstawę do oskarżenia dają

1 A.N. Y 10 037, Blanchard.


2 Por. A.N. Inventaire 450.
3 A.N. Y 10261,Aubert.
4 C. Le Brun de la Rochette, dz. cyt., s. I 8.
98 Historia gwałtu

najczęściej objawy fizyczne: stwierdzenie przez rodzi-


ców czy opiekunów bolesności u dziecka, trudności przy
siadaniu czy chodzeniu, co kończy się wizytą u akuszer-
ki lub chirurga. Charakterystyczna dla tego czynu - cho-
ciaż nie czyniąca zeń odrębnej zbrodni - jest również rola
otoczenia, osób proszonych o radę, opinia biegłych leka-
rzy, które mogą komplikować dochodzenie, a nawet je
udaremnić. Sprawa osiemnastoletniego ucznia rzeźbiarza
Louisa Tulle'a z 1735 roku dobrze pokazuje te znamiona
i momenty wspólne wielu procesom dotyczącym dzieci 1•
Pewna paryska praczka, wdowa Perrotin, zamieszkała na
przedmieściu Saint-Germain matka jedenastoletniej dziew-
czynki, stwierdza, że jej córka Therese „nie je jak zwykle",
„boli ją w dole brzucha'', ma „zaczerwienione i opuchnięte
narządy". Matka zaczyna podejrzewać gwałt. Proboszcz
z Saint-Sulpice, do którego wpierw udaje się po radę, od-
powiada, że „nie chce się w to mieszać". Sąsiadka radzi
zaprowadzić dziecko do akuszerek z Hótel-Dieu2 • Matka
waha się, wzbrania, obawia skandalu i chce zrezygnować.
Jednakże dzięki inicjatywie starszej siostry dochodzi do wi-
zyty, a potem następnej - u akuszerki sądowej . Rozpoczyna
się długie dochodzenie. Prowadzi ono do skazania zaocz-
nie jednego z sąsiadów, który zdążył już dawno uciec.
Poza perypetiami sądowymi ten proces z 1735 roku
pokazuje tradycyjną niepewność rodziców, powracające
uczucie wstydu, początkowe niezdecydowanie co do po-
stępowania sądowego, obecność wielu postaci, jak na przy-
kład pytanego o radę proboszcza, który okazuje niewątpli­
wą ostrożność. Proces ten odsłania również spory wokół
sprawozdań biegłych lekarzy pokazujące, że wątpliwości
dawnej medycyny co do oznak gwałtu nie ograniczają
się wyłącznie do zgwałcenia dorosłej kobiety. Przysięgli

1 A.N. Y 10050, Tułle.


2 Założony w połowie VII wieku przez biskupa Paryża naj-
starszy szpital paryski; w XVII wieku działał tam jeden z pierw-
szych oddziałów położniczych w Europie i funkcjonowała szko-
ła dla akuszerek (przyp. tłum.).
Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 99

z Chatelet, badając Therese Perrotin w grudniu 1735 roku,


stwierdzają ,jedynie niewielkie zaczerwienienie narzą­
dów przyrodzonych, które może być spowodowane przez
jakieś otarcia, niekoniecznie przez wprowadzenie narządu
przyrodzonego mężczyzny" 1 • Nie wspominają ani o błonie
dziewiczej, ani o wewnętrznej anatomii. Pani Delamarre,
akuszerka sądowa, uznaje natomiast, że Therese „została
zgwałcona'', na podstawie „poważnego stanu zapalnego
w narządach przyrodzonych, zwłaszcza na spojeniu warg
sromowych", zapewniając, że „błona dziewicza zosta-
ła przerwana"2 • Wersja pani Delamarre zwycięża, lecz ta
dyskusja ukazuje kolejną trudność w sprawach o gwałt na
„nietkniętych dziewczynkach": brakuje jasnych kryteriów
dziewictwa. Problemy przy ekspertyzie nie znikają także
w odniesieniu do gwałtów na dzieciach, pozostawiając
pole do wątpliwości i podejrzeń.
Aż do połowy XVIII wieku lekarze w swych rapor-
tach biorą bardzo wyraźnie pod uwagę stan „narządów
przyrodzonych", obecność krwi, ich stan zapalny, pęk­
nięcie naczyń krwionośnych, ale autorzy traktatów me-
dycznych wymieniają jeszcze objawy związane raczej
z zabobonami, jeśli nie z magią, które - jak wierzą le-
karze sądowi, długo pozbawieni w tej mierze pewności
- można stwierdzić na podstawie oznak fizycznych naj-
bardziej osobliwych: kształt szyjki, zapach skóry, brzmie-
nie głosu. Samuel Pepys w roli ciekawego i oświeconego
londyńczyka zdaje się je odkrywać, porównując w 1660
roku różnice kształtu twarzy przed defloracją i po niej,
przyglądając się poruszeniom głowy jako „dobrym spo-
sobom stwierdzenia, czy kobieta jest dziewicą, czy nie" 3 .
Zacchias w swym traktacie4, po wielekroć wydawanym
1 Tamże.
2 Tamże.
3 S. Pepys, dz. cyt., t. I, s. 261 [przekład Dziennika przez
M. Dąbrowskąjest wyborem i pomija ten fragment z 1660 roku,
do którego odnosi się autor - przyp. tłum.].
4 Paolo Zacchias (1584-1659), znamienity i cieszący się

sławą lekarz włoski, osobisty medyk papieża Innocentego X;


100 Historia gwałtu

i cytowanym w XVII wieku, opisuje szczegółowe stwier-


dzenie dziewictwa, oparte na „zapachu ciała, suchości
błony śluzowej narządów rodnych, braku zmiany gło­
su"1. W 1703 roku Devaux uznaje jeszcze za użytecz­
ne wspomnieć o obniżeniu barwy głosu, o „sflaczałych
skrzydełkach nosa", o „obrzmiałych sutkach" jako ewen-
tualnych oznakach defloracji, uznając je zarazem za
„niepewne", a niekiedy nawet „zupełnie błahe" 2 • Rzadko
wspomina się o błonie dziewiczej jako rzeczy ulotnej
i hipotetycznej. Chirurdzy z Chatelet nie opisują w ogó-
le stanu tej błony w sprawozdaniu z 12 lipca 1729 roku
na temat dziesięcioletniej Genevieve Vrillon zgwałconej
przez Marina Blancharda, czeladnika szewskiego z ulicy
Coquignard: „Narządy przyrodzone Genevieve Vrillon
są naruszone i niezdrowe" 3 • Anatomia rany nie jest jesz-
cze precyzyjna.
Tak więc tradycyjnej medycynie sądowej towarzyszy
długa debata co do istnienia błony dziewiczej. Ambroise
Pare ocenia, że stanowi ona wielką rzadkość: „Na dwa-
dzieścia tysięcy kobiet u żadnej nie znajdujemy tego
bielma"4 • Vesalius i Falloppio5 uznają ją za efemeryczną,

jego Questiones medico-lega/es (publikowane w Rzymie w la-


tach 1621-1625) uważa się za kamień węgielny medycyny są­
dowej (przyp. tłum.).
1 Cyt. zaE. Locard, dz. cyt., s. 313.

2 J. Devaux, dz. cyt., s. 424.

3 A.N. Y 10037, Blanchard.


4 A. Pare, CEuvres, Paris 1585, s. 1202.
5 Andres Vesalius zw. Wesaliuszem (1514-1564), autor

fundamentalnego dla nowożytnej anatomii dzieła De humani


corporisfabrica [O budowie ludzkiego ciała] , opublikowanego
w 1542 roku, zaopatrzonego w ponad trzysta rycin. Przedstawił
tam zgromadzoną przez siebie wiedzę na podstawie doko-
nywanych sekcji zwłok, w której to sztuce był niedościgłym
mistrzem; Gabrielle Fałloppio zw. Fallopiusem (1523-1562),
znamienity lekarz i anatom, zajmował się głównie budową
ludzkiej czaszki, kości i mięśni, m.in. narządów rozrodczych
(przyp. tłum.).
Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 101

Dionis i De Graaf' za nieuchwytną, Sennert i Riolan2 za


trudną do zidentyfikowania, bo zbyt zmienną. Anatomiści
doby klasycznej banalizują ten brak pewności. Pare suge-
ruje nawet przecinanie owego „bielma", jeśli przez przy-
padek się pojawi: „W tej sprawie będę zawsze radził oj-
com i matkom, którzy dowiedzieliby się, że ich córka ma
rzeczoną błonę dziewiczą, żeby kazali ją rozciąć, o ile nie
ma dostatecznego otworu"3 • Dionis, który opiera na swym
autorytecie „chirurga małżonki Wielkiego Delfina oraz
dzieci Francji" traktat z dziedziny anatomii, w 1703 roku
stwierdza zupełny brak błony dziewiczej: „Jakiekolwiek
zabiegi bym czynił, aby znaleźć ową błonę, nigdy nie
zdołałem jej ujrzeć, chociaż otwierałem dziewczęta
w każdym wieku"4 • XVII-wieczni chirurdzy w swych
sprawozdaniach, obligatoryjnych na mocy ordonansu
w sprawach karnych z 1670 roku5, często pomijają zresz-
tą tę tak problematyczną błonę, sprowadzając miejscowe
objawy do „szerokości" lub „ciasnoty" pochwy jako je-
dynych czynników wystarczających do wytłumaczenia
śladów krwi: krwotok wywołany przez deflorację ma
wynikać z delikatnej natury „przyrodzonych narządów",
a nie z rozerwania jakiej ś osłony, ze swoistej budowy ich
tkanki, z obfitości „żyłek, które ulegają przerwaniu i roz-
darciu przy pierwszym zetknięciu, zwłaszcza gdy jest ono

1 Pierre Dionis, por. wyżej, przypis l , s. 72; Regnier de

Graaf (1641-1673), holenderski anatom i fizjolog, który badał


m.in. narządy rozrodcze u ssaków (przyp. tłum.).
2 Najprawdopodobniej chodzi o Michaela Sennerta (1615-

-1691 ), profesora medycyny na uniwersytecie w Wittenberdze,


znanego również dzięki pracom z zakresu anatomii, syna jesz-
cze znamienitszego ojca, również lekarza, Daniela Sennerta
(1672-1737), i o Jeana Riolana Młodszego (1577-1657), anato-
ma i nadwornego medyka Marii Medycejskiej, matki Ludwika
XIII, syna Jeana Riolana Starszego (1539-1605), równie wybit-
nego lekarza (przyp. tłum , ).
3 Tamże, s. 987.

4 P. Dionis, Traite d'anatomie, Paris 1703, s. 303.


5 Por. P. Bomier, dz. cyt., t. Il, s. 68.
102 Historia gwałtu

nieprzyjemne" 1• Pewne nieporozumienie anatomiczne


mogło tym bardziej ożywić tę kontrowersję: samo słowo
„błona dziewicza" każe myśleć o błonie całkowicie zasła­
niającej, pozbawionej otworu, kierując ku niemożliwym
obserwacjom. Stąd te osobliwe opowieści o błonach dzie-
wiczych wyjątkowej grubości, które uniemożliwiają po-
ród, nim nie dostaną się pod ostrze skalpela2•
Obok relatywnej niewrażliwości na przemoc, obok
wstydu i upokorzenia odczuwanego przez ofiarę te oznaki
dziewictwa wymieniane w ekspertyzach pozostają przed-
miotem debaty w dawnej medycynie sądowej. Skargi są
konfrontowane z materiałem dowodowym aż po analizę
anatomiczną. Skrzyżowanie różnorakich racji leży u pod-
staw opisanej tu powściągliwości archiwów sądowych.

Aby zrozumieć sposób oceniania gwałtu w okresie an-


cien regime'u, należy dobrze zważyć te rozmaite racje.
Na pierwszym miejscu obraz przemocy, z właściwą so-
bie ogólną tolerancją, z częstym pomijaniem sądów, co
sprzyja milczeniu i z ugodami „między sobą"; także przy-
zwolenie społeczne, które częstokroć wręcz uniemożliwia
złożenie skargi przez służącą oraz - na odwrót - oskar-
żenie wielmoży. Następnie wizja samego czynu, dla któ-
rego punkt odniesienia stanowi przede wszystkim moral-
ność, bluźnierstwo, gdzie przemoc niknie wobec rozpusty
i grzechu. Również wizja ofiary: nieufność wobec kobiety,
powszechna skłonność do pogrążania w hańbie zgwałco­
nej istoty, trudność w analizowaniu jej intymnych poczy-
nań, wewnętrznego oporu, odmowy. Wreszcie wizja ciała:
aluzyjne w swym charakterze badanie oznak anatomicz-
nych, zbyt jeszcze niepewne, by mogło dostarczyć ewen-
tualnych dowodów.
Zestawienie tych odniesień i przekonań łączy się w ca-
łość, która czyni z gwałtu zbrodnię silnie piętnowaną
przez autorów tekstów prawnych, ale niezbyt skwapliwie

1 R. Gendry, dz. cyt., s. 148.


2 Por. A. Pare, dz. cyt., s. 987.
Ancien regime: przemoc i bluźnierstwo 103

ściganą przez trybunały, wzbudzającą przerażenie lub lek-


ceważoną w zależności od aktorów, wydarzeń, miejsc. Nie
ogranicza się to - należy podkreślić - do obrazu samej
przemocy, lecz rozciąga się również na sposób przedsta-
wiania kobiecości, traktowania świadomości oraz jed-
nostki, jej ciała, jej suwerenności. Każdy z tych aspektów
współtworzy rzeczywistość tej zbrodni i jej ogląd, ich
konsekwencje mają charakter powszechny: procesy są in-
cydentalne i należą do rzadkości, ograniczają się, ogólnie
biorąc, do gwałtów na dzieciach.
CZĘŚĆ DRUGA

REWOLUCJA I BEZSILNOŚĆ KODEKSÓW


„Gazette des nouveaux tribunaux", domagając się surow-
szej kary dla „wdowy Desbleds" 1 skazanej w 1791 roku na
trzy lata więzienia i „napiętnowanie rozpalonym żelazem"
za stręczenie mężczyznom dwunastoletniej dziewczynki,
deklaruje, że spodziewa się po przyszłym kodeksie rewolu-
cyjnym „wyplenienia naszych wad"2 • Dziennik nalega, aby
prawo umieściło „podobną obrazę w rzędzie największych
zbrodni", ujawniając mimochodem nowy sposób postrze-
gania dzieciństwa oraz większe wyczulenie na agresję,
której ofiarami padają dzieci. Jednakże pomijając jakie-
kolwiek dochodzenie przeciw mężczyznom zamieszanym
w sprawę, skupiając swój gniew wyłącznie na stręczyciel­
ce, dziennik wskazuje również na ograniczenia swoich
perspektyw w porównaniu z obecnymi. Mimowolnie od-
słania pewne aspekty przeobrażeń, jakim ulega wrażliwość
w dziejach zbrodni: przeświadczenie o ostateczności, dą­
żenie do „położenia kresu strumieniowi złych obyczajów"3
oraz ograniczona wizja zbrodni w odniesieniu do przy-
szłych kryteriów. Nie ma jeszcze nic oryginalnego w tej
zmianie spojrzenia wciąż relatywnego, wciąż przekonane-
go o swoich racjach i wciąż ograniczonego.
Istota sprawy zawiera się w czym innym - w kryteriach
i wyborach: przede wszystkim dziecko, oczywisty symbol
1 Marie-Louise Bertrand, wdowa Desbleds, została skazana

1O sierpnia 1791 roku w Paryżu: najpierw posadzono ją na osła


twarzą w stronę ogona, z zawieszoną na szyi tabliczką „depra-
watorka młodzieży" i tak prowadzono ją po ulicach i placach
paryskich, następnie nagą wychłostano i na prawym ramieniu
rozżarzonym żelazem wypalono jako piętno kwiat lilii, po czym
zamknięto ją na trzy lata w szpitalu La Salpetriere, który służył
również za więzienie (przyp. tłum.).
2 „Gazette des nouveaux tribunaux", 1791 , s. 151.

3 Tamże.
108 Historia gwałtu

ofiary przemocy seksualnej, pierwszy obiekt współczucia,


zawsze na pierwszym miejscu, skoro wrażliwość ulega
zmianie; następnie ukierunkowanie społeczne w przypad-
kach z końca XVIII wieku: na ławie oskarżonych zasiada-
ją wieśniacy, których archaizm oświecenie piętnuje, lub
też arystokraci-libertyni, których brutalność toleruje się
z coraz większym trudem. To wyostrzenie wrażliwości
miało swoich przeciwników, swoje negatywne przykłady,
zarazem potępiane i obnażane przez społeczeństwo.
Tym niemniej zwiększenie wrażliwości wobec prze-
stępstw seksualnych wcale nie idzie w parze z odpowied-
nim wzrostem liczby dochodzeń, zwłaszcza w sprawach
dorosłych kobiet. Ten brak przełożenia między słowem
pisanym a rzeczywistością to kolejny zasadniczy rys prze-
mian końca XVIII wieku. Nowy kodeks i jego wpływ
stanowi najlepszy przykład: dokument z 1791 roku burzy
perspektywy epoki ancien regime'u, przekształca samo
pojęcie zbrodni i kary, ich znaczenie, natomiast nie wpły­
wa bezpośrednio na statystykę skarg i procesów. Dowód
na trwałość tradycyjnych przekonań, postrzegania ofiary
jako zbezczeszczonej, a jej krzywdy jako względnej? To
właśnie przez ten pryzmat zawiłej relacji między pobudzo-
ną wrażliwością a odwiecznymi trudnościami w sądzeniu
przemocy seksualnej należy rozpatrywać przemiany koń­
ca XVIII wieku.

1. OPINIA PUBLICZNA, „LIBERTYNI"


I OFIARY U SCHYŁKU XVIII WIEKU

Zmiany w komentarzach na temat gwałtu, dostrzegalne od


około 1770 roku, krytyka niektórych przypadków bezkar-
ności w procedurach sądowych, pewne poruszenie opinii
publicznej w tym względzie świadczą o różnicach w po-
równaniu z wrażliwością epoki ancien regime'u, o nowych
perspektywach, które mają doprowadzić do narodzin no-
woczesnego wymiaru sprawiedliwości : uprzywilejowaną
pozycję niepostrzeżenie zyskują „konkretne" zagrożenia
Rewolucja i bezsilność kodeksów 109

dotyczące osób, a mniej sfery świętokradztwa opartej na


winie i grzechu. A także nieznane wcześniej postawy i za-
chowania, które pojawiają się w latach 1770-1780, cho-
ciaż ani ustawodawstwo, ani przebieg samej procedury
sądowej nie ulegająjeszcze zmianie.

Wyodrębnić przemoc

Narodziny nowej refleksji w dziedzinie prawa karnego


w drugiej połowie XVIII wieku 1 zbiegają się z powstaniem
nowego obrazu przemocy, który jako pierwsze zaczęły sto-
sować sądy. Rytuały wymiaru sprawiedliwości - z szubie-
nicami i narzędziami kaźni, z widowiskami pełnymi bólu
i krwi - stają się coraz trudniejsze do przyjęcia pod koniec
XVIII wieku. „Protesty przeciw kaźni"2 podnoszone przez
licznych przedstawicieli pióra i palestry są w istocie sprze-
ciwem wobec okrucieństwa oraz nieuzasadnionego sięgania
do rejestru strachu i grozy: „Któż nie wzdrygnie się z prze-
rażenia, czytając na kartach historii o barbarzyńskich i nie-
potrzebnych męczarniach, które z zimną krwią wynajdywali
i stosowali ludzie uważani za mędrców?"3 • Część oświeco­
nej opinii publicznej odżegnuje się od wyrafinowania tych
mąk, jak również od bezustannej konfrontacji z ciałem ska-
zańców - przejawami zawziętości dla wielu równoznacznej
z zupełnie zbędnymi „okrutnymi bezecnościami"4 •

1 W obszernej bibliografii na ten temat por. zwłaszcza


P. Boucher (red.), La Revolution de lajustice, des lois du roi au
droit moderne, Paris 1989; R. Badinter, La Prison republicaine,
Paris 1992; G. Rusche, O. Kirchheimer, Peine et Structure so-
ciale, Paris 1994 (wyd. 1: 1939).
2 M. Foucault, Surveiller et Punir, naissance de la prison, dz.

cyt„ s. 75 [Nadzorować i karać, dz. cyt., s. 71 - przyp. tłum.].


3 C. Beccaria, Des delits et des peines, Paris 1991 (wyd. 1:

Livorno 1764), s. 125 [O przestępstwach i karach, przeł. E.S. Ra-


paport, Warszawa 1959, § XXVII, s. 141 - przyp. tłum.].
4 S. Mercier, Tableau de Paris ( 1788), Paris 1994, t. I, s. 716

[Obraz Paryża, wyboru dokonała i przełożyła A. Jakubiszyn-


110 Historia gwałtu

Odrzucenie questio, czyli tortur służących wydobyciu


zeznań z oskarżonego, idzie w parze ze sprzeciwem wobec
kaźni, akt, w którym „rozrywa się ciało i łamie kości" 1 ,
jest utożsamiany z obłędem, jeśli nie przejawem niego-
dziwości. Dzieło Beccarii O przestępstwach i karach (Dei
delitti e delle pene)2, którego sześć wydań z 1766 roku
zostaje rozprzedanych w sześć miesięcy, Dictionnaire
philosophique [Słownik filozoficzny] Woltera3, artykuły
Encyklopedii na temat kary czy tortur podczas przesłucha­
nia4, poświadczają ten zasadniczy sprzeciw, jaki wywołu­
je łączenie cierpień z przebiegiem procesu. Potwierdzają
mniejszą tolerancję wobec przelewu krwi, podkreślają to,
co Robert Badinter w przedmowie do książki Beccarii na-
zywa „wymogami społeczeństwa bardziej wrażliwego" 5 •
Przypominają, jak bardzo brutalność, nawet ze strony sę­
dziego, godzi w sumienie i rozum: „Widzieliśmy sędziów,
którzy lubują się w przelewie krwi. Nie urodzili się oni dla

-Tatarkiewiczowa, Warszawa 1959, s. 193 -przyp. tłum. ]. [Louis-


-Sebastien Mercier (1740-1814), o którym będzie dalej mowa,
znany w swej epoce literat, w Obrazie Paryża zawarł barwny
i bogaty opis ówczesnego życia paryskiego - przyp. tłum.].
1 Tamże, s. 103 [polski przekład, o którym mowa wyżej,

jest wyborem z dzieła Merciera i nie uwzględnia tego fragmentu


- przyp. tłum.].
2 Markiz Cesare di Beccaria (1738-1794) uchodził za jed-

nego z najznamienitszych prawników swego czasu; sławę za-


wdzięczał właśnie wymienionemu tutaj traktatowi O przestęp­
stwach i karach, w którym zawarł krytykę stosowania tortur
podczas przewodu sądowego (przyp. tłum.).
3 F.M. Arouet zw. Voltaire, Dictionnaire philosophique

(1764), CEuvres completes, Paris 1827, t. II, s. 1894, art. Torture.


4 F. d'Alembert, D. Diderot, Encyclopedie des sciences et

des techniques, Paris 1751-1777, t. 13, s. 703, art. Question ou


torture [w polskim przekładzie E. Rzadkowskiej z 1952 roku
Encyklopedia albo słownik rozumowany nauk, sztuk i rzemiosł
(Wrocław), stanowiącym wybór, rzeczony artykuł się nie zna-
lazł - przyp. tłum.].
5 R. Badinter, Presence de Beccaria, przedm. do: C. Becca-
ria, dz. cyt., s. 29.
Rewolucja i bezsilność kodeksów 111

pełnienia urzędu" 1 •Ludwik XVI znosi „badanie wstępne


przy użyciu tortur" na mocy obwieszczenia z 24 sierpnia
1780 roku2 •
Dość powiedzieć, że to uwrażliwienie na katowską
przemoc świadczy również o innym, jeszcze bardziej do-
niosłym: o uwrażliwieniu na przemoc stosowaną przez
złoczyńcę - skłonność do oceniania tej przemocy jako
bardziej niebezpiecznej, bardziej dojmującej również,
daje o sobie znać w ostatnich dziesięcioleciach XVIII
wieku. Opinia publiczna wyraża niepokój w odniesie-
niu do pewnej kategorii zbrodni, silniej potępia krzyw-
dy fizyczne, wszelkie czyny, w wyniku których ofiara
- według Beccarii - „przestawała być osobą, a stawała
się rzeczą" 3 • Słynny mediolańczyk dał temu wyraz po-
przez krytykę, w której podkreśla „oczywisty nonsens
jednakowego karania, wypływający z braku odróżnie­
nia kradzieży popełnionej z użyciem gwałtu od kra-
dzieży popełnionej z użyciem podstępu" 4 • Pomieszanie,
które już nazwał i z całą mocą obnażył Monteskiusz:
„W Moskwie, gdzie kara na złodziei i na morderców
jest jedna, mordują zawsze"5 • Zakwestionowaniu pod-
lega tradycyjna hierarchia zbrodni, możliwa konfu-
zja między tym, co brutalne, a co nie, „niesłuszność"
skazywania na męki za przestępstwa przeciw mieniu,
chociaż ich ciężar zdaje się nieporównywalny wobec

1 F.M. Arouet zw. Voltaire, Commentaire sur le livre des de-

lits et des peines (1766), Melanges, Paris 1965, s. 806.


2 A. Laingui, A Lebigre, dz. cyt., t. II, s. 129.

3 C. Beccaria, dz. cyt., s. 111 [O przestępstwach ... , dz. cyt.,

§XX, s. 121 - przyp. tłum.].


4 Tamże, s. 114 [O przestępstwach .. . , dz. cyt., § XXII,

s. 125 - przyp. tłum.].


5 C.L. de Secondat baron de Montesquieu, De I 'esprit des

lois (1748), Paris 1951, t. II, s. 328 [O duchu praw, przeł. T. Boy-
-Żeleński, Kraków 2003, księga VI, rozdział XVI, s. 88 - przyp.
tłum.]. Por. też J. Poumarede, Montesquieu, Voltaire, Beccaria,
w: P. Boucher, P. Atpaiłlange, La Revolution de la justice. Des
lois du roi au droit moderne, Paris 1989, s. 11 O.
ll2 Historia gwałtu

doniosłości przestępstw godzących w ciało lub życie


drugiej osoby. Nasuwa się nieznane wcześniej rozróż­
nienie: „Jedne przestępstwa skierowane są przeciwko
osobie, inne przeciwko mieniu"'. Nie sposób - mówi
Desgranges - zestawiać „przestępstw z przelewem
krwi" z „przestępstwami bez przelewu krwi"2, tak różna
jest ich waga. Również struktura przestępczości podle-
ga przeobrażeniom u schyłku XVIII wieku: nieznaczny
spadek liczby czynów brutalnych, nieznaczny wzrost
kradzieży. Pokazują to statystyki dla Bretanii analizo-
wane przez Marie-Madeleine Muracciole: udział rozpa-
trywanych przez sąd prezydialny3 w Vannes przypad-
ków „napaści" na osoby spada z 37% do 26% ogólnej
liczby przestępstw, a udział „napaści" na dobra wzrasta
odpowiednio z 40% do 60%; pełniejsze są statystyki
dla okręgu Falaise, gdzie procent przypadków „napa-
ści" na osoby zmniejszył się z 75% do 22,5%, a na do-
bra - wzrósł z 20% do 50%4 • Stąd niewątpliwie nowe
podejście prawa do przejawów brutalności: przemoc
wywołuje większy strach, gdyż staje się coraz mniej
tolerowana.
Temu podejściu do przestępstw z użyciem przemocy
towarzyszą też inne wymogi: oddzielenie moralnego zna-

1 C. Beccaria, dz. cyt., s. 110 [O przestępstwach ... , dz. cyt.,


§ XX, s. 120 - przyp. tłum.].
2 Desgranges, Essai sur la defense des accuses, Boston

1785, s. 198.
3 Sądy prezydialne powstały w 1551 roku na mocy edyktu

króla Henryka II - w hierarchii sądowniczej stanowiły instan-


cję pośrednią między parlamentami a sądami na szczeblu bajli-
watów; ich kompetencjom podlegały sprawy cywilne zawarte
w pewnym przedziale majątkowym; ich liczba wahała się od
60 do 100; kres ich działalności - jak i ogółu instytucji ad-
ministracyjnych ancien regime'u - położyła rewolucja (przyp.
tłum.).
4 M.-M. Muracciole, Quelques aperi;us de la criminalite

en Haute-Bretagne, „Criminalite et repression. Annales de Bre-


tagne", 1981, t. 88, s. 310.
Rewolucja i bezsilność kodeksów 113

czenia czynów od ich znaczenia społecznego, występku


o charakterze religijnym - świętokradztwa czy bluźnier­
stwa- od występku wymierzonego w łudzi . Bardzo wyraź­
ne u Beccarii, Woltera. Malesherbes'a 1 czy Monteskiusza
dążenie, by sprowadzić „prawo karne z nieba na ziemię,
uwalniając je od wszelkich wpływów religijnych"2 , za-
pewne ma udział w zaostrzeniu stanowiska wobec różno­
rakich przejawów przemocy. Można tak wnioskować na
podstawie licznych głośnych skandali z lat sześćdziesią­
tych XVIII wieku, np. „straszliwej przygody"3 kawalera
de La Barre skazanego za bluźnierstwo w 1766 roku przez
trybunał w Abbeville na wyiwanie języka i obcięcie rąk,
a następnie wrzucenie „żywcem w ogień"4 • Zaangażowanie
Woltera w jego sprawę umacnia wśród oświeconej opinii
publicznej tę wolę ostatecznego rozdzielenia aktu przemo-
cy od aktu sumienia.
Samo pojęcie pogwałcenia prawa zdaje się ewoluo-
wać; jest to zmiana tym bardziej zasadnicza, że mogąca
wpłynąć na obraz owych „zbrodni lubieżności" - gwał­
tu, rozpusty, nierządu, zoofilii czy sodomii - i prowadzić

1 Guillaume-Chretien de Lamoignon de Malesherbes ( 1727-

-1794) mimo funkcji cenzora królewskiego należał do najzna-


mienitszych postaci francuskiego oświecenia; jako prawnik
z wykształcenia w 1792 roku podjął się obrony Ludwika XVI;
po przegranej sprawie i egzekucji wkrótce sam trafił na szafot
(przyp. tłum.).
2 R. Badinter, Presence de Beccaria, dz. cyt., s. 20.

3 F.M. Arouet zw. Voltaire, Relation de la mort du chevalier

de La Barre (1766), w: CEuvres completes, dz. cyt. (Fume), t. Il,


s. 576.
4 Frarn;ois-JeanLefebvre, kawaler de La Barre(l 745-1766),

oskarżony o bluźnierstwo i obrazę religii, jako że miał znisz-


czyć figurę Chrystusa w Abbeville (Pikardia) i nie oddać czci
Najświętszemu Sakramentowi podczas procesji Bożego Ciała
w tejże miejscowości; jego obrony, daremnej, podjął się Wolter,
który relację z tej sprawy przesłał m.in. markizowi Beccarii;
o tej ponurej historii głośno było nie tylko w całej Francji, ale
i w Europie (przyp. tłum.) .
114 Historia gwałtu

do lepszego rozróżnienia przejawów przemocy i słabości


moralnej. Stąd nowy ton komentarzy na temat sodomii,
napomknienia o ewentualnej depenalizacji. Perspektywa
zarysowana już w 1748 roku w O duchu praw: „zbrod-
nie przeciw naturze" należą do zbrodni, które „naruszają
raczej dobre obyczaje" niż „spokój", nie godzą w po-
rządek ani bezpieczeństwo, co pozwala postawić je na
przeciwległym biegunie w stosunku do tych, które „na-
ruszają też bezpieczeństwo publiczne, jak wykradze-
nie i gwałt" 1 • Ta opinia Monteskiusza zawiera w sobie
wszystko na temat sodomii, w tym również aluzje do
innych „zbrodni lubieżności".
Nowa myśl prawna w dziedzinie kryminalistyki zmie-
nia narzędzia mentalne oraz kryteria sądzenia. Ewolucja
znamienna, nawet jeśli nie towarzyszą jej ani natychmia-
stowe przeobrażenia samej praktyki sądowej , ani decydu-
jące zmiany w kulturowym postrzeganiu gwałtu. Analizy
Woltera zdradzają zresztą ślady zmian i braku jasności
w tej kwestii. Wolter z wielką przenikliwością przewiduje
przełom w sądownictwie karnym w drugiej połowie XVIII
wieku - wylicza „odrażające przejawy niesprawiedliwo-
ści"2, opisuje szczegółowo „niedoskonałość ustawodaw-
stwa kamego"3, podkreśla przepaść między bluźnierstwem
a gwałtownością, ale cały czas podtrzymuje niemal trady-
cyjny pogląd na gwałt: przeświadczenie o niemożliwości
zgwałcenia dorosłej kobiety przez mężczyznę działającego
w pojedynkę, podejrzenie co do ukrytego przyzwolenia ze
strony kobiety, i dostarcza przykładów tej podejrzliwo-
ści w swoich bajkach i powiastkach filozoficznych - jak
w przypadku „dziewczęcia przyzwalającego" na brutalność

1 C.L. de Secondat baron de Montesquieu, dz. cyt., s. 434

[O duchu ... , dz. cyt., księga XII, rozdział IV, s. 176 - przyp.
tłum.].
2 F.M. Arouet zw. Voltaire, Dictionnaire philosophique, dz.

cyt., s. 1720.
3 F.M. Arouet zw. Voltaire, Prix de lajustice et del 'humanite

(1777), w: CEuvres completes, dz. cyt. (Fume), t. II, s. 472.


Rewolucja i bezsilność kodeksów 115

wielmożnego Roberta z Ce qui plaft aux dames [Co naj-


bardziej lubiąpanie] 1 •2 , czy Kunegundy z Kandyda, która
miała walczyć z Bułgarem, gryząc go i drapiąc, a w końcu
ustąpić, gdy ten użył noża, czego „nosi jeszcze znak"3 •
Przykład Woltera świadczy również o zmianach bar-
dziej powszechnych, niepodważalnych, mimo że z po-
zoru nieznacznych: bardziej wyostrzona wrażliwość na
przypadki gwałcenia dzieci, szczególny nacisk, z jakim

1 F.M. Arouet zw. Voltaire, Ce qui plait aux dames (1764),

(Euvres completes, dz. cyt. (Fume), t. I, s. 957; przypadek Mar-


thon z jej „różaną cerą i rumieńcami", która w tym średniowiecz­
nym obrazie skarży się, że nie otrzymała pieniędzy obiecanych
przez „gwałciciela'', pozbawia ów gwałt wszelkiej prawdziwo-
ści, sugerując prostytucję.
2 Tę bajkę filozoficzną Wolter opublikował anonimowo
w 1764 roku; opowiada ona historię z czasów króla Dagoberta
i królowej Berty - ubogi, acz szlachetny i hojnie wyposażony
przez Herkulesa w siłę, a przez Adonisa w męski powab, dziel-
ny Jean Robert wracał z podróży do Rzymu - świętego miasta
chrześcijańskiego, gdzie otrzymał liczne odpusty i dyspensy;
w okolicach Charenton napotkał piękną Marthon zmierzającą
do pobliskiej Lutecji sprzedać świeże masło i jajka; ogarnięty
nagłym pragnieniem, zaproponował jej dwadzieścia talarów
oraz swoje serce, po czym bez zbytnich ceregieli przewrócił na
ziemię; podczas „miłosnych zapasów" koń dzielnego rycerza
uciekł wraz z całym jego dobytkiem; gdy po skończonej rzeczy
Marthon zażądała pieniędzy, rycerz nic nie mógł jej nic zaofe-
rować; wtedy Marthon udała się po sprawiedliwość do króla
Dagoberta, a ten, uznając sprawę za gwałt, skierował obydwoje
do swej małżonki, królowej Berty; ta, zdjęta litością wobec tak
urodziwego winowajcy, któremu groziła kara śmierci za gwałt,
dała rycerzowi tydzień, by znalazł odpowiedź na tytułowe py-
tanie: „Co najbardziej lubią panie?"; koniec końców Marthon
uzyskała swoje dwadzieścia ecu, o gwałcie już nikt nie pamiętał,
a dzielny Robert nie tylko znalazł odpowiedź, lecz został też
sowicie wynagrodzony ze swe rycerskie cnoty (przyp. tłum.).
3 F.M. Arouet zw. Voltaire, Candide (1759), Romans et

contes, Paris 1954, s. 164 [Powiastki filozoficzne, przeł. T. Boy-


-Żeleński, Warszawa 1984, s. l 05 - przyp. tłum.].
116 Historia gwałtu

autorzy Dictionnaire philosophique piętnują „nikczemną


zbrodnię zdeflorowania ośmioletniej dziewczynki"', czy
też wyczulenie na wszelkie okaleczenia o charakterze sek-
sualnym zadawane pod przymusem, bezwzględne potę­
pienie instytucji papieskich kastratów: „dzisiaj w Rzymie
jest w powszechnym zwyczaju, że kastruje się dzieci, aby
mogły służyć jako papiescy muzykanci" 2 •
Pod głębszą rozwagę nie zostają poddane akt gwałtu,
przemoc, jakiej mężczyzna dopuszcza się wobec kobiety,
złożone kwestie zagrożenia i wstydu, nic z tych rzeczy,
lecz raczej zaczyna się nagle oceniać jako nieuzasadnione
niektóre okoliczności przestępstwa i niektóre przypadki
bezkarności, jedne uznając za bardziej odrażające od in-
nych czy niektóre ofiary za bardziej bezbronne. Zmiana
dość ograniczona, prawie niedostrzegalna, dzięki której
przemoc zyskuje jednak nowe perspektyw i nowe aspekty.
To właśnie tym perspektywom i tym aspektom należałoby
teraz się przyjrzeć.

Okrucieństwo wieśniaków

Oskarżenia o na dorosłej kobiecie wcale nie po-


gwałt
jawiają się częściej w latach 80. niż w latach 40. XVIII
wieku, są tylko niewiele liczniejsze niż w XVII wieku:
średnio w Chatelet rozpatruje się w apelacji dwie lub
trzy sprawy na dziesięć Iat3 ; nie zasądzano wyższych kar;
niewiele więcej przypadków można znaleźć w zbiorach
Causes celebres [Sławnych spraw] - jedyny w ostatniej
edycji Desessarts'a z 1785 roku4 , żadnego w pierwszej se-

1 F.M. Arouet 'ZW. Voltaire, Dictionnaire philosophique, dz.


cyt., s. 1488.
2 F.M. Arouet zw. Voltaire, Commentaire ... , dz. cyt., s. 469.

3 A.N., Inventaire 450, oraz akta dotyczące apelacji w serii

X2B.
4 N.T. Desessarts, Choix de nouvelles causes celebres, Paris

1785-1789, 15 t., jedyny przypadek gwałtu w tomie 11.


Rewolucja i bezsilność kodeksów 117

rii Gayota de Pitavala 1 z 1734 roku2 • Gwałt nie jest przed-


miotem specjalnej troski dla jurystów końca wieku. Nie
wyróżnia się na tle innych zbrodni ze względu na swoje
znaczeme.
Pojawia się za to nowe źródło opiniotwórcze: już nie
canards umoralniające czytelnika opowieściami o po-
twornych karach, lecz powieściopisarze krytykujący zbyt
częstą wspaniałomyślność sędziów. Już nie nikczemność
gwałtu, lecz jego bezkarność. lmbert w Chronique scan-
daleuse [Skandalicznej kronice] z 1785 roku oburza się na
uniewinnienie studenta medycyny, który napadł z nożem
w ręku i zgwałcił pewną kucharkę: zwyczajowe odszko-
dowanie oraz ugoda doprowadzają do zatuszowania spra-
wy, ofiara milczy, dochodzenie zostaje zawieszone. Takie
postępowanie należy do powszechnych, lecz kronikarz nie
kryje oburzenia, skupia się w swojej opowieści bardziej na
braku kary niż na „potworności" zbrodni: „Moglibyśmy
sądzić, że nasz kodeks karny, tak bardzo żądny krwi, po-
śle potwora na szafot: jednakże wszystko cudownie się
ułożyło. Przekazano 36 liwrów chirurgowi, który opatrzył
dziewczynę i obiecał ją wyleczyć, trzy ludwiki jej samej,
aby zgodziła się wycofać oskarżenie i bez porównania
więcej, nie ma co do tego wątpliwości, komisarzowi, który
przyjął jej skargę i załatwił sprawę" 3 •
Większy nacisk kładzie się również na gwałt uznawa-
ny za szczególny, dokonywany w zapomnianych wioskach
i krainach, w zapadłych miejscach, w zdziczałych okoli-
cach: „Po wsiach można jeszcze napotkać owe monstra,
1 Francuski adwokat Frarn;:ois Gayot de Pitaval (1673-1743)

w 1734 roku zaczął publikować zbiór najsłynniejszych proce-


sów sądowych swoich czasów pod tytułem Słynne sprawy; rzecz
cieszyła się wielkim powodzeniem i była kontynuowana przez
następców Pitavala (m.in. wymienionego wcześniej Nicolas-
-Toussaint Desessarts' a), a od jego nazwiska ten typ publikacji
zaczęto określać mianem pitawala (przyp. tłum.).
2 Gayot de Pitaval, Causes celebres, Paris 1734-1750, 20 t.

3 G. Imbert, La Chronique scandaleuse, Paris 1785, t. IV,

s. 76.
118 Historia gwałtu

które mają śmiałość napastować pełną bojaźni cnotę"'.


Nie wieś idealizowana przez oświecenie, lecz ziemie leżą­
ce odłogiem, domena istot upadłych i „zezwierzęconych".
„Gazette des tribunaux" [„Gazeta Sądowa"] zajmuje się
kilkoma takimi przypadkami: sprawa Jacques'a Sauvana
z 1783 roku, włóczęgi z Vacheres-en-Diois, zwanego
„Millehommes" z racji zapalczywego i gwałtownego tem-
peramentu"2, który przemierzał drogi „w łachmanach"
i osaczał ofiary w oborach; czy Benoita Biarda z Anzion,
który „zaspokajał swą bydlęcą żądzę", wykorzystując pa-
sterki3; czy też Blaise'a Ferrage'a z Montrejeau, przez długi
czas ukrywającego się w jaskini w górach Aure, który co
rusz porywał „napotykane kobiety i dziewczęta, by dać ujś­
cie swej żądzy", aż wreszcie został „rozszarpany żywcem"
w Montpellier 13 grudnia 1782 roku4 • Przypadki nieliczne,
rozproszone, jeśli nie izolowane, jednak dość do siebie po-
dobne, by świadczyć o pewnej szczególnej obawie - przed
brutalnością prostaczków, przed wsią kpiącą sobie w żywe
oczy z koncepcji Rousseau, przed tymi pozostałościami
archaizmu i barbarzyństwa, które oświecenie stawia na
przeciwległym biegunie, aby dobitniej podkreślić swą
nowoczesność. Przypadek Blaise'a Ferrage'a należy do
najbardziej pouczających w tej kwestii. Opisywany jako
„rozszalały niedźwiedź'', „potwór", mający za nic wszel-
kie normy, bliższy zwierzęciu niż dzikusowi, człowiek ten
zdaje się obcy jakiejkolwiek cywilizacji: żyje samotnie na
ośnieżonych skałach Aure, jest „kanibalem", pastwi się
nad kobietami, traktuje je jako zdobycz i „rozkoszuje się
widokiem ich śmierci''. Blaise'a cechowała prymitywna
brutalność - był niczym inwazja barbarzyństwa w świat
cywilizowany, przykład istoty nieposkromionej, postać
o tyle wcześniej niespotykana, że po raz pierwszy prze-
ciwstawiona postępowi: górski satyr, który już nie zagra-

1 „Gazette des tribunaux", 1784, t. II, s. 184.


2 Tamże, 1784, t. I, s. 116.
3 Tamże, 1784, t. Il, s. 185.
4 Tamże, 1783, t. II, s. 73.
Rewolucja i bezsilność kodeksów 119

żal bluźnierstwami powadze dogmatów, lecz za sprawą


swych instynktów stawał na drodze dalszemu rozwojowi
ludzkości. O zagrożeniu, jakim był, stanowiło jego ślepe
nieokrzesanie, prymitywna zwierzęcość, a nie zaprzecza-
nie Bogu.
Oświeceniowe miasto, mimo swoich okropności, mia-
łoby być bezpieczniejsze niż te zapomniane góry. „Gazette
des tribunaux" utrzymuje, że ma na to niezbity „dowód":
„Gwałt nie jest pospolity w wielkich miastach, gdzie pro-
stytucję traktuje się jako zło konieczne"'. Wytłumaczenie
wcześniej nieznane, wykorzystujące brak moralności jako
certyfikat braku gwałtu, przedstawiające pewną swobodę
obyczajową w celu uwiarygodnienia tej rzadkości prze-
mocy seksualnej. „Gazette" jest gotowa zaświadczyć w
razie potrzeby, z jakim trudem przychodzi pod koniec
XVIII wieku traktować ten rodzaj przemocy jako zna-
czącą zbrodnię. Jedyna oznaka większego uwrażliwienia:
odesłanie tego przestępstwa w odległą sferę wiejskiego
barbarzyństwa jako niejasny postulat surowszej kary.
Przy bliższym wejrzeniu okoliczności ujawniane przy
okazji tych wiejskich historii świadczą raczej o oswojeniu
z gwałtem na dawnej wsi. Ferrage, stale przedstawiany we
wszelkich relacjach jako okrutne zwierzę żyjące samot-
nie, w rzeczywistości utrzymuje kontakty z mieszkańca­
mi okolicznych wiosek. Pięcioro świadków odbyło z nim
długie rozmowy, zanim został schwytany. Wydaje się, że
każdy w zasadzie mógł go spotkać. Jego dewiacja zdaje
się niemal elementem tkanki społecznej : jego ucieczka od
ludzi nigdy nie była pełna, a odosobnienie nie oznaczało
banicji. Kanibalizm i „żądza krwi" stanowić mają „supe-
ratę" w śledztwie. Czyny Ferrage'a tworzą jedną z owych
„wielogłosowych legend"2 , jak to trafnie pokazuje Jean-

1 Tamże.
2 J.-P. Alline, Imaginaire collectif et discours judiciaire sur
la violence sexuelle, le proces d'un violeur en Couserans au
XVI!Je siecle, w: J. Poumarede, J.-P. Royer (red.), Droit, histoire
et sexualite, Paris 1987, s. 156.
120 Historia gwałtu

-Pierre Alline: zarazem ujawnienie wiejskich okropności


i budowanie przypadku mitycznego. Jedyny pewnik z dzi-
siejszej perspektywy: w tym wiejskim świecie gwałt na
najsłabszych był stale obecny, zagrażał służącym jako
najbardziej bezbronnym. Wszystkie ofiary zeznające pod-
czas procesu potwierdzają - o czym była już mowa - że
inni młodzi chłopcy podobnie jak Ferrage zmuszali je do
„rozchylania pośladków" 1 •
Z całej tej rzeczywistości przekraczającej i gwałcącej
normy do opinii publicznej trafia - i to stanowi nowość
- obraz wyraźnie opisanego i nazwanego okrucieństwa.

Okrucieństwo możnych

Okrucieństwo szlachetnie urodzonego i bogatego liberty-


na, bohatera krwiożerczego i znienawidzonego, wprowa-
dza na scenę końca XVIII wieku hańbę nowego typu,
oskarżenie o charakterze bardziej społecznym, mocniej
nakierunkowanie, zapowiedź bardziej powszechnej kryty-
ki. Po 1760 roku w gazetowych historiach coraz wyraźniej
zarysowuje się postać - wcześniej drugoplanowa - wiel-
kiego pana wykorzystującego swoje ofiary. Sposobność
do połączenia ze sobą dwóch motywów: nadużyć seksual-
nych i pamfletu społecznego.
To przywoływanie niegodziwości pozwala zaistnieć no-
wym bohaterom, przedstawianym jako zagrożenie społecz­
ne - jak na przykład książę de Fronsac2, którego „zbyt gło-

1 Por. wyżej, s. 47.


2 W 1768 roku tytuł księcia de Fronsac nosił Louis-Antoine
de Vignerot du Plessis ( 1736-1791 ), syn innego znanego liberty-
na, marszałka Francji Louis-Frarn;:ois-Armanda de Vignerot du
Plessis, księcia Richelieu ( 1696-1788), o którego szczególnych
upodobaniach erotycznych będzie mowa dalej ; obaj panowie
należeli do wielkiej arystokracji i cieszyli się wysoką pozycją
na dworze Ludwika XV (przyp. tłum. ).
Rewolucja i bezsilność kodeksów 121

śne rozkosze" 1 służą za natchnienie dla niejednego pisarza


końca XVIII wieku. W styczniu 1768 roku książę uprowa-
dza i gwałci „ubogą panienkę, bardzo urodziwą córkę nie-
gdysiejszego sklepikarza z ulicy Saint-Honore"2 • Porwanie
przemyślnie zaplanowane: Fronsac wraz z „kilkoma naję­
tymi ludźmi" pozoruje pożar w domu kupca; wykorzystu-
je zamieszanie, aby wepchnąć dziewczynę do karocy i ją
uwięzić. Groźba postępowania sądowego zostaje szybko
zażegnana: śledztwo napotyka tradycyjne przeszkody, a do-
chodzenie zostaje zawieszone po wypłacie rozmaitych od-
szkodowań. Jednakże sprawa na tym się nie kończy: o do-
niosłości dramatu z 1768 roku decyduje rola odegrana przez
opinię publiczną, nową XVIII-wieczną publiczność, z jej
wyobrażeniami i przekonaniami, która rozpowszechnia
i wymienia między sobą komentarze3 • Książęta i parowie4
dokonują mobilizacji: „Zbierali się po wielekroć dla ustale-
nia, jakie stanowisko mają zająć co do tak poważnego prze-
stępstwa popełnionego przez jednego z nich"5 • Krążąplotki:
„Starano się zatuszować całkowicie sprawę, rozpowszech-
niając wśród publiczności, że to wszystko nieprawda6".

1 C. Piton, Paris sous Louis XV. Rapports des inspecteurs de

police, Paris 1905-1914, luty 1761, t. II, s. 292.


2 S.-P. Hardy, Mes loisirs, notice d'evenements remarqua-

bles et tels qu 'ils parviennent a ma connaissance, B.N„ mss


franr;:ais, 6684, 1 lutego 1768.
3 O opinii publicznej por. znakomitą rozprawę: R. Chartier,

Les Origines culturelles de la Revolution fran9aise , Paris 1991,


s. 32 nn.
4 Tytuł para wymagał posiadania domeny, do której był

przypisany; chociaż u źródeł tej instytucji leżała realna władza


- m.in. prawo do decydowania o sukcesji królewskiej czy do
zasiadania w Radzie Królewskiej - to w epoce nowożytnej był
to już tytuł czysto honorowy (przyp. tłum.).
5 S.-P. Hardy, dz. cyt.
6 Tamże. Por. również S. Maza, Vies privees, ajfaires pub-

liques. Les causes celebres de la France prerevolutionnaire,


Paris 1997 (wyd. 1 w Stanach Zjednoczonych: 1993), s. 297-
-299. Autorka mówi o „rewolucji kultury politycznej".
122 Historia gwałtu

Inni wzywają do „lamentowania" i „publicznego krzyku"


przeciw rozwiązłości możnych tego świata. Sprawa odbija
się szerokim echem w początkach 1768 roku: pozostawia
gorycz wywołaną bezkarnością.
Rodzi się nawet legenda wokół postaci głównego
bohatera, która nadaje mu jeszcze bardziej demoniczne
rysy: w niektórych gazetach i nielegalnych wydawnic-
twach Fronsac jest oskarżany o stosowanie „maszyny
do gwałcenia". Miał jej używać u „mamuśki Gourdan" 1:
mechaniczny fotel, do którego „pacjentka" była przywią­
zywana, a następnie obracana z rozchylonymi nogami
i rytualnie gwałcona, a niekiedy nawet zabijana2 • Obraz
bogatego libertyna miesza się z fascynacją tej epoki ma-
szynami-robotami3 i z postacią okrutnego wielmoży, któ-
ry bezlitośnie knuje i obmyśla swoje występne czyny,
a jego szeroko komentowane okrucieństwo świadczy
o nowym sposobie kodowania zarówno przemocy, jak
i różnic społecznych.
W tych gazetowych opowieściach pojawiają się rów-
nież inni przedstawiciele stanu szlacheckiego: Paulin de
Barrał, wspominany już hrabia z Delfinatu - jego żona
stara się w łatach 80. XVIII wieku „zamknąć usta pie-
niędzmi" służącym, które mąż „pokaleczył do krwi"4 ;
czy też pan de Vidonvilłe, którego przygody długo i ze
szczegółami relacjonuje „Gazette des tribunaux" w 1777

1 Marguerite Gourdan (zm. 1783) to jedna z najsłynniej­

szych stręczycielek paryskich swoich czasów, która ze swego


fachu uczyniła prawdziwą sztukę: zawiadywała luksusowymi
domami publicznymi, potrafiła spełniać najwymyślniejsze za-
chcianki swoich klientów, ciesząc się ich zaufaniem i obrastając
w majątek (przyp. tłum . ).
2 Pidansant de Mairobert, L 'Observateur ang/ais, Londres

1878, s. 66.
3 Por. L. Mumford, The Myth of the Machine, the Pentagon

ofPower, New York 1970, „technical liberation", s. 139.


4 G. Salamand, Paulin de Barral, libertin dauphinois, un de-

bauche ala veille de la Revolutionfranr;:aise, Paris 1989, s. 63.


Por. wyżej, s. 39.
Rewolucja i bezsilność kodeksów 123

roku 1• Jego przypadek może posłużyć za przykład ze


względu na burzę, jaką rozpętuje, komentarze, jakie wy-
wołuje, wyrok, jaki zostaje wydany. Vidonville uwięził
i zgwałcił pewną piętnastoletnią wieśniaczkę z Neuphle-
-le-Chiiteau, najętą jako bieliźniarka. Nastąpują liczne
zwroty akcji: cały ciąg ucieczek, znajdywania kryjówek,
kolejnych porwań. Sprawa przekracza granice Neuphle2 ,
przenosi się do Normandii, wraca do Neuphle, aż znajdu-
je kres w Wersalu, gdzie pachołkowie, z których pomo-
cy korzystał Vidonville, zostają zatrzymani przez urząd
marszałkowski. W 1777 roku Chiitelet sądzi Vidonville'a
za rapt przez uwiedzenie, a nie przy użyciu przemocy
czy choćby za raptu virginium, czyli „wykradzenie dzie-
wicy", jak postuluje „Gazette": gwałt nie zostaje wymie-
niony, wyrok ogranicza się do nakazu wypłacenia pen-
sji, wymiar sprawiedliwości pomija przemoc. Tradycji
sądowej staje się zadość. Tym niemniej sprawa odbija
się szerokim echem: „Gazette" donosi o „haniebnej
aferze", kilkoro mieszkańców Neuphle atakuje karocę
Vidonville'a, Aubry de Menil drukuje i rozpowszechnia
apologię Marie Anne Machebaut, ofiary „przemocy i wy-
bryków"3. Sarah Maza wskazuje na znaczenie politycz-
ne niektórych spraw sądowych tego rodzaju w schyłko­
wym okresie ancien regime'u, na ich rolę w narodzinach
ideałów egalitarystycznych: „poprzez atak na arogancję
oraz zamknięcie elit społecznych i politycznych, poprzez
podkreślanie, że jedynie otwarcie instytucji sądowych
i politycznych mogło zagwarantować wszystkim równe
traktowanie"4 • Krytyka krwiożerczego arystokraty ma
zasadnicze znaczenie, podobnie znamienne jest miejsce
przemocy seksualnej w tym potępieniu władzy.

1 „Gazette des tribunaux'', 1777, s. 209.


2 Miejscowość leżąca w regionie paryskim (przyp. tłum).
3 Tamże.
4 S. Maza, dz. cyt., s. 298. Por. również A. Garapon, Ler;ons

d'un automne belge, „Esprit", numer specjalny Malaise dans la


filiation, grudzień 1996, który cytuje S. Maza.
124 Historia gwałtu

Jedna postać dominuje wśród tych gazetowych relacji:


osoba markiza de Sade 1,jedna afera wśród dramatycznych
historii z końca XVIII wieku: sprawa Arcueil - doniosła
nie ze względu na skutki prawne, lecz ze względu na re-
akcję opinii publicznej, na te bez końca przywoływane,
komentowane i reinterpretowane epizody całej historii.
Sade' a oskarżono o znęcanie się nad trzydziestosześcio­
letnią Rose Keller, przyjętą na służbę 3 kwietnia 1768
roku wdowę po pomocniku cukiernika, „prządkę od mie-
siąca bez pracy, zmuszoną chodzić po prośbie"2 •3 • Kilka
godzin po „zgodzeniu" Rose markiz zamyka ją w swoim
domu w Arcueil, rozbiera do naga i chłoszcze do krwi.
Przerażonej kobiecie udaje się uciec niczym w powie-
ści, po spuszczonym z okna sznurze z pościeli i narzut.
Odnaleziona przez mieszkanki Arcueil, składa skargę
przed urzędnikiem w tej miejscowości. Rodzina markiza
natychmiast interweniuje, posyła emisariuszy do Arcu-
eil, uzyskuje od Rose Keller wycofanie skargi 7 kwietnia
1768 roku w zamian za 2400 liwrów, kwotę znaczną w po-
równaniu z 350 liwrami rocznego dochodu woźnego są­
dowego w 1766 roku4• Uzyskuje też list pieczętny z naka-
zem osadzenia oskarżonego w zamku Saumur, stawiający
go poza zasięgiem zwykłego wymiaru sprawiedliwości 5 .

1 Donatien-Alphonse-Franr;ois markiz de Sade ( 1740-1814)

(przyp. tłum.).
2 M. Lever, Donation Alphonse Fran<;ois, marquis de Sade,

Paris 1991, s. 131. Książka Maurice'a Leverajest podstawowa


w tej kwestii. Książka : G. Lely, Vie du marquis de Sade avec
un examen deses ouvrages, wydana wraz z tomem I CEuvres
du marquis de Sade, Paris 1973, zawiera aneks z imponującym
dossier o archiwach dotyczących sprawy Arcueil.
3 De Sade najął Rose Keller specjalnie w tym celu, skuszo-

ny „solidną" budową kobiety (przyp. tłum.) .


4 Por. G. d' Avenel, Histoire economique de la propriete,

Paris 1898, t. IV, por. Prix et appointements.


5 List pieczętny (lettre de cachet) to specjalny rodzaj listu,

w którym król zawiadamiał adresata o swojej decyzji pozbawie-


nia go wolności, co wiązało się z wyjęciem go spod jurysdykcji
Rewolucja i bezsilność kodeksów 125

Sprawa zdaje się zamknięta. W tym wypadku zastosowa-


no tradycyjne środki .
Nie udaje się jednak uniknąć skandalu: w sprawę włą­
cza się parlament paryski, wydarzenia nabierają rozgłosu,
gazety o nich się rozpisują, informatorzy je zniekształca­
ją. Legenda markiza de Sade narodziła się wokół sprawy
Arcueil, jak to pokazuje Maurice Lever1: decydującą rolę
odgrywa tu właśnie zgorszenie i podobne do wywołane­
go przez Fronsaca kilka miesięcy wcześniej, lecz o wie-
le silniejsze potępienie czynów „haniebnych i godzących
w porządek"2 • Poruszenie nieoczywiste, nieuchwytne, nie-
wpływające na przebieg procedur sądowych, świadczące
jednak o przemianie kulturowej, która się dokonuje w dru-
giej połowie XVIII wieku, podobnie jak o trudnościach,
wciąż jeszcze wyraźnych, z napiętnowaniem prawdziwej
przemocy o charakterze seksualnym. Sprawa Arcueil żyła
swoim życiem w świecie wyobraźni, określając wrażli­
wość końca XVIII wieku.

Sprawa Arcueil

Pierwszy znamienny fakt: parlament paryski dąży do prze-


jęcia dochodzenia, chociaż to nie jemu przedłożona zostaje
skarga. Jeden z członków izby karnej podczas posiedzenia
15 kwietnia 1768 roku nie kryje oburzenia w związku ze
„straszliwą zbrodnią dokonaną w Arcueil"3 • Izba debatuje,
odbiera sprawę miejscowym władzom sądowym, które do
tej pory zajmowały się skargą, wszczyna własne śledztwo,

zwykłego prawa i sądownictwa; często sama rodzina zaintere-


sowanego, zwłaszcza arystokraty, starała się u króla o taki list,
aby uniknąć publicznej niesławy i zhańbienia nazwiska, jak to
się stało w przypadku markiza de Sade'a (przyp. tłum.).
1 M. Lever, Donatien ... , dz. cyt.: „karmiona wszelkimi fan-

tazmatami, legenda musi się rozwijać" (s. 176).


2 S.-P. Hardy, dz. cyt., 8 kwietnia 1768.

3 Cyt. za M. Lever, Donatien .. „ dz. cyt., s. 165.


126 Historia gwałtu

wydaje nakaz zatrzymania oskarżonego. Nie sposób już


uniknąć skandalu. List pieczętny nie chroni markiza. Inny
znamienny fakt: wrzawa, jaką ta sprawa wywołuje. Księgarz
Hardy' pisze o niej w Dzienniku pod datą 8 kwietnia, pani Du
Deffand2 w listach z 12 kwietnia, a „Courrier du Bas-Rhin"
[„Kurier Dolnego Renu"] w wiadomościach z 20 kwietnia
1768 roku, podczas gdy prasa francuska otrzymuje nakaz
milczenia o historii godzącej w dobre imię „czcigodnej"
rodziny i wyższego oficera armii królewskiej3. Księgarz
Hardy wraca do tematu w swoim Dzienniku z 19 i 22 kwiet-
nia oraz 20 lipca 1768 roku. Oburza się na „bezkarność,
którą zwykle w naszych czasach cieszą się najohydniejsze
zbrodnie, jeśli tylko ci, którzy się ich dopuszczają, mają
szczęście urodzić się możnymi i bogatymi"4 • Jego słowa
nadają ton - żądanie publicznej sprawiedliwości dla okre-
ślonej grupy społecznej, sprzeciw wobec przemocy uprzy-
wilejowanych. Stąd wrażenie, że literaci i dziennikarze są
jednomyślni w poglądach: „Publiczna wrzawa podniosła
się przeciw bezeceństwom hrabiego de Sade'a"5 • Pani de

Simeon-Prosper Hardy (1729-1806), paryski wydawca


1

i księgarz, pozostawił
dziennik z lat 1753-1789 (przyp. tłum.) .
2 Marie de Vichy-Chamrond, markiza Du Deffand (1697-

-1780), znana ze swego paryskiego salonu i rozległej korespon-


dencji ze wszystkimi ważnymi osobistościami epoki, dzisiaj sta-
nowiącej bezcenne źródło wiedzy historycznej (przyp. tłum.).
3 Wymieniony tutaj „Courrier du Bas-Rhin" należał do fran-

cuskojęzycznych gazet wydawanych poza granicami Francji ze


względu na cenzurę królewską, a cieszących się popularnością
i czytanych w całej Europie; ukazywał się w Kliwii znajdują­
cej się wówczas pod panowaniem domu pruskiego (w Jatach
1767-1809); do równie poczytnych należała wymieniona dalej
„Gazette d'Utrecht'', jedna z wielu wydawanych na terytorium
Holandii, gdzie panowała daleko większa wolność słowa (jak
„Gazette d' Amsterdam'', „Gazette de Ja Haye" czy „Gazette de
Leyde"); czasy świetności tej prasy skończyły się wraz z epoką
napoleońską (przyp. tłum. ).
4 S.-P. Hardy, dz. cyt., 8 kwietnia 1768.

5 Pisarz cyt. przez M. Lever, Donatien ... , dz. cyt., s. 177.


Rewolucja i bezsilność kodeksów 127

Saint-Germain, broniąc zięcia, aby w ten sposób chronić


córkę, zdaje sobie sprawę z oddziaływania opinii publicz-
nej. Podejrzewa, że to ono właśnie zaważyło na decyzji
parlamentu paryskiego: „W tym momencie jest on ofiarą
okrucieństwa publicznego . . . Z pewnością trudno sobie
wyobrazić, ilu okropieństw dopuścili się ludzie dworu
w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Mówią, że staną się one
przedmiotem remonstracji" 1•2 • Pani de Saint-Germain jest
aż nazbyt świadoma, że miara się przebrała, a wrażliwość
zbiorowa zwiększyła: „Sprawa pana de Fronsac i tylu in-
nych łączą się z jego sprawą"3 .
Tymczasem wrzawa wokół Arcueil wnet okazuje się
o wiele bardziej odczuwalna, o wiele bardziej doniosła.
To trzeci istotny fakt w tej sprawie, niewątpliwie o naj-
większym znaczeniu: jej uporczywa obecność, jej ciągłe
reinterpretacje, którym podlega w ostatnich dziesięcio­
leciach XVIII wieku, nim się przerodzi w czarną legen-
dę. Uniknięcie procesu na nic się nie zdaje, podobnie jak
w przypadku de Fronsaca. Zawieszenie po dwóch mie-
siącach dochodzenia przez parlament, uzyskane po wielu
trudach przez rodzinę de Sade'a 10 czerwca 1768 roku,
nie przynosi pod tym względem oczekiwanych rezultatów.
Nie zapomniano o okolicznościach całej sprawy, wciąż na
nowo przywoływanych jako ilustracja wybryków i okru-
cieństwa arystokracji, w nieskończoność roztrząsanych
i komentowanych.
Kilka osób ma odwagę wystąpić w obronie markiza.
Pani Du Deffand mówi o „niewinnej" przemocy. Od no-
wa tworzy całą opowieść: maść, którą otrzymuje Rose,
1 M. Lever, Donatien„., dz. cyt., s. 167.
2 Mianem remonstrancji (remontrances) nazywano uwagi
parlamentów na temat królewskich ordonansów; aby te ostat-
nie mogły wejść w życie, musiały zostać zarejestrowane przez
parlamenty, jeśli zaś parlamenty miały jakieś wątpliwości, wy-
stosowywały do króla remonstrancje i wstrzymywały rejestrację
- a więc był to środek ograniczający absolutną władzę króla we
Francji (przyp. tłum.).
3 Tamże.
128 Historia gwałtu

by posmarować rany, przemienia się w wypróbowywany


przez de Sade'a balsam o działaniu kojącym, a sama Rose
- w ofiarę „doświadczenia", szlachetnego gestu, który
zostaje źle zrozumiany. Znaki ulegają przewartościowa­
niu: markiz chciał opatrzyć, a nie ranić, chciał pomagać,
a nie maltretować. „Courrier du Bas-Rhin" podejmuje ten
temat zachowań pozbawionych właściwego znaczenia:
„specyfik [został] sporządzony, żeby leczyć"1, czyn zo-
stał popełniony, aby sprawdzić. Jednak tego rodzaju głosy
należą do rzadkości, mało kto podąża tą drogą, świadczą
one raczej o uporczywej pracy wkładanej w komentowa-
nie i reinterpretowanie faktów. Bardziej ponurą wersję
sprawy można odnaleźć w „Gazette d'Utrecht" [„Gazecie
Utrechckiej"] czy u Hardy' ego, który wspomina o nożach
i scyzorykach, ataku na ciało, żądzy krwi: Rose jest tu
„kobietą pociętą"2 , przedmiotem ślepej i niezrozumiałej
przemocy. Jeszcze bardziej posępną wersję przedstawia
Retif de la Bretonne, który w Nocach paryskich z 1788
roku przywołuje obraz stołu do przeprowadzania sekcji,
na którym markiz miał jakoby badać wnętrzności swo-
jej ofiary: „Ona musi nam koniecznie posłużyć do prze-
niknięcia tajemnic budowy człowieka" 3 • Rose stała się
„kobietą poddaną wiwisekcji"\ przedmiotem przemocy
niosącej zagładę, demonicznej. Ta sama wersja wydarzeń
trafia do akt sekcji Piques5 z 1790 roku - sprawa Arcueil

1 Tamże, s. 178.
2 Tamże.
3 N. Retif de la Bretonne, Les Nuits de Paris ou le Spectateur

nocturne (1788), Paris 1990, s. 1009 [Noce paryskie, przeł.


J. Sell, Kraków 1981; ponieważ polskie tłumaczenie stanowi
tylko wybór, nie znalazły się w nim cytowane przez autora frag-
menty - przyp. tłum . ].
4 Tamże, s. 1008.

5 Sekcje (sections) zastąpiły w 1790 roku dawne okręgi są­

dowo-administracyjne, na które był podzielony królewski Paryż,


i zostały zniesione w 1795 roku przez Dyrektoriat; w ich skład
wchodzili obywatele zamieszkujący dany okręg, a na czele stał
Komitet Cywilny; wspomniana tutaj sekcja Piques należała do
Rewolucja i bezsilność kodeksów 129

symbolizuje tam barbarzyństwo upadłej szlachty, stwarza


okazję do odbycia „mentalnej pielgrzymki do rozkłada­
jącego się trupa ancien regime'u" 1 : „Zbrodniarz, który
dał upust swej potwornej brutalności, porzucił umierającą
kobietę i zajął się rowem w ogrodzie, by ją zakopać"2 •
Gesty markiza - ostateczne, niszczycielskie - to chorob-
liwe przejawy morderczego rozpasania.
Sprawa Arcueil świadczy o powolnej zmianie w po-
strzeganiu przemocy w drugiej połowie XVIII wieku: mo-
bilizacja opinii publicznej, bardziej wyraźne dążenie par-
lamentów do ścigania niektórych przypadków przelewu
krwi, wreszcie sposobność do napiętnowania okrucień­
stwa wielkich panów. Nie oznacza to bynajmniej natych-
miastowego przełomu w większości procedur i wyroków
sądowych: ugody stron wciąż wyprzedzają orzeczenia
sądowe, bezkarność uprzywilejowanych w nieznacznym
tylko stopniu ulega ograniczeniu. Natomiast sam temat
przemocy przenika wyobraźnię, zajmuje przestrzeń men-
talną, rodzi legendy. Cień Gilles'a de Rais3, Sinobrodego
z koszmarów, może zyskać realne kształty, nabiera mocy,
bardziej powszechnego charakteru4 • Obraz rozwiązłego
wielmoży, bezwzględnego libertyna narzuca się z niezna-
ną wcześniej wyrazistością.

najaktywniejszych w czasach rewolucji, a jej nazwa pochodzi


od jednej z nazw paryskiego placu Vendóme (przyp. tłum.).
1 M. Lever, Donatien .. „ dz. cyt„ s. 180.

2 J.-A. Dulaure, Collection de la lisie des ci-devant ducs,

marquis, comtes, barons, etc., Paris 1790, s. 8.


3 Bohater czarnej legendy Gilles de Rais ( 1404-1440) wsła­

wił się jako jeden z towarzyszy Joanny d' Arc, za co uzyskał


od króla Karola VII tytuł marszałka; oskarżony o masowe po-
rwania, torturowanie i zabijanie małych dzieci, został skazany
i stracony jako morderca, sodomita i heretyk (przyp. tłum.).
4 Pośród rozległej literatury na temat Gilles' a de Rais, por.

zwłaszcza J. Heers, Gilles de Rais, Paris 1994, a także pracę


S. Reinacha, w której autor pokazuje nieprawidłowości całego
procesu, Gilles de Rais ( 1904), w: Cultes, mythes et religion,
Paris 1996.
130 Historia gwałtu

Należy podkreślić, że potępiana przemoc nie ma wcale


bezpośrednio seksualnego charakteru - jest niejednorodna,
ogólna: pobicie pięścią lub kijem czy pchnięcie nożem.
Świadczą o tym słowa księcia de Montpezat na temat spra-
wy Arcueil z listu do markizy de Villeneuve-Martignan,
ciotki oskarżonego: „Parlament zażądał sprawozdania ze
śledztwa przeciw panu markizowi de Sade za uwięzienie
tej nieszczęsnej kobiety w swoim wiejskim domu, okrut-
ne wychłostanie, tak że rzuciła się z okna, bardzo okale-
czona"1. Ból oraz znęcanie się stanowią centrum wyda-
rzeń. Hardy i Retif de la Bretonne podążają tą samą drogą.
Wyolbrzymiają znaczenie ostrych przedmiotów, lecz pomi-
jają zarazem zupełnie ich ewentualny charakter seksualny:
raczej wyrazisty obraz pana dręczącego sługę niż niejasna
wizja gwałciciela znieważającego swą ofiarę. Większe wy-
czulenie na przemoc nie pozwala wciąż nazwać tego, co
ma bezpośrednio seksualny charakter. Mniejsza tolerancja
wobec brutalności nie łączy się jeszcze z mniejszą toleran-
cją wobec tej bardzo szczególnej przemocy, która miesza
seks i krew. Sposoby jej objawiania się pozostają niedo-
określone, ukryte za zachowaniami bardziej uchwytnymi:
ranami i obrażeniami .
Świadczą o tym również raporty policyjne, których
autorzy skupiają się na przejawach rozwiązłości kilku
arystokratów, ich wędrówkach po domach publicznych,
ich „dziwacznych upodobaniach", nie piętnują jednakże
nigdy samej przemocy seksualnej jako takiej. Komisarze
policyjni odnotowują skwapliwie „namiętności", „sza-
leństwa", wspominają o sodomii, miłości francuskiej,
chłoście, lecz rzadko lub w ogóle o przemocy mogącej
znieważać. Przypadek barona de Boehme, który wzbudza
czujność, baron bowiem „bardzo lubi być chłostany, po-
tem sam chłosta i finalizuje swoje rozkosze"2 , należy do

1 List księcia de Montpezat do markizy de Villeneuve-


-Martignan z 19 kwietnia 1768 roku, w: G. Lely, dz. cyt., s. 226.
2 E.-M. Benabou, La Prostitution et la police des ma!Urs au

XVIJJ• siecle, Paris 1987, s. 395.


Rewolucja i bezsilność kodeksów 131

znamiennych; czy też księcia de Richelieu, skrupulatnie


śledzonego przez komisarzy policji: jego wciąż odnawia-
na siatka stręczycielek, jego „skłonność do podlotków
ledwo dojrzałych"1, jego „porwania", jego praktyki „naj-
większego w królestwie" „mineciarza" i „masturbanta"2 ,
jego upodobanie do chłosty, do „pozycji a tergo", do miło­
ści francuskiej: kategorie rozpusty zostały tu szczegółowo
opisane - wynaturzenia, zachowania nieobyczajne - ale
nie przemoc, jakiej książę mógł się dopuszczać wobec
prostytutek.

„ Szał erotyczny"?

Temat osobliwej „anormalności" przejawiającej się czy-


nami brutalnymi pozostaje zresztą zaniedbany. Tradycja
nie może w tym względzie przyjść z pomocą, skoro nie
czyni z brutalnych popędów seksualnych przedmiotu
badań . Założenie co do ewentualnej specyfiki „gwałci­
ciela" wykracza poza możliwości mentalne epoki kla-
sycznej. Giambattista della Porta w swojej fizjonomi-
ce3, cieszącej się wielką popularnością w XVII wieku,
w galerii grzechów i zbrodni zupełnie pomija to zagad-
nienie: rozważane charaktery, opisywane rysy i twarze
należą do „lubieżnika", „łajdaka", „zabójcy'', „trucicie-
la", „człowieka gniewnego", nigdy zaś do osoby dopusz-
czającej się przemocy seksualnej 4 • Dość przypomnieć,

I D. La Barre de Raillicourt, Richelieu, le marechal libertin,

Paris 1991, s. 257.


2 Raport komisarza, tamże, s. 258.

3 Mianem fizjonomiki określano naukę badającą charakter

człowieka na podstawie rysów twarzy (przyp. tłum. ) .


4 G. della Porta, La Physionomie humaine (1598), Rouen

1665 [Giambattista della Porta (1535-1615) zajmował się fizy-


ką, optyką, kryptologią i alchemią, jego De humani physiogno-
mica libri IV, czyli O ludzkiej fizjonomice ksiąg IV traktowały
o związkach duszy z ciałem i fizjonomii - przyp. tłum.]; por. rów-
nież J.-J. Courtine, C. Haroche, Histoire du visage, XVI•-debut
132 Historia gwałtu

że nie istnieje samo słowo „gwałciciel". Przez długi czas


za jedyne odniesienie służy satyriasis 1, szczególne scho-
rzenie wyniszczające organizm, którego kanoniczny opis
pochodzi od Aretiusa2 : niekontrolowany wytrysk u cho-
rego ogarniętego „niepohamowaną żądzą", co przecho-
dzi w opuchliznę całego ciała, liczne wysypki, cuchną­
ce wyziewy, ciągłe biegunki, utratę apetytu, wszelkie-
go typu zaburzenia, które doprowadzają do niechybnej
śmierci chorego 3 . Istotę choroby określa zagrożenie dla
zdrowia. Towarzysząca jej brutalność nie wzbudza za-
interesowania, wspominana jedynie jako oznaka chwi-
lowego zakończenia ataku. Pan~ napomyka o tym scho-
rzeniu w swojej „księdze ospy miłosnej"4, ujmując rzecz
w sposób obowiązujący aż po XVIII wiek: „Satyriasis
dotyka mężczyzn, towarzyszy jej szaleńcza żądza ...
gdy tylko dojdzie do obcowania z niewiastą, zaraz usta-
je"5. Powoduje ją ogólne rozgrzanie całego ciała. Jest to
zaburzenie nerwów lub humorów atakujące wyłącznie
„osoby w wieku młodzieńczym oraz o gorącym tempera-

du X!Xe siecle, Paris 1988, s. 70 [Historia twarzy: wyrażanie


i ukrywanie emocji od XVI do początku XIX wieku, przeł.
T. Swoboda, Gdańsk 2007, s. 50 - przyp. tłum.].
1 Tak nazywano chorobliwie wzmożony popęd płciowy

u mężczyzn - od greckiego bożka Satyra, który wchodził w skład


orszaku Dionizosa i był powszechnie kojarzony z rozwiązłością
i lubieżnością (przyp. tłum.).
2 Aretius z Kapadocji, sławny lekarz grecki z I wieku, po-

zostawił osiem ksiąg o chorobach, ich przyczynach i leczeniu


(przyp. tłum.).
3 Por. m.in. Satyriasis, w: H. Etienne, Medicae artis princi-

pes, Paris 1567.


4 Czyli opisie syfilisu, który zrobił zwrotną„karierę" w XVI

wieku, a we Francji był nazywany la grosse verolle, dosłownie


„wielka ospa" - spośród wielu polskich, a raczej staropolskich
określeń wybrałam to, jako najlepiej oddające charakter tej cho-
roby (przyp. tłum.).
5 A. Pare, Livre traictant de la grosse verolle, w: CEuvres,

Paris 1585, s. 715.


Rewolucja i bezsilność kodeksów 133

mencie" 1 nie jest traktowane ani jako choroba uczuć, ani


jako zagrożenie dla otoczenia.
Tym niemniej pod koniec XVIII wieku dochodzi nie-
postrzeżenie do zmiany: Buffon2 jako jeden z pierwszych
zajmuje się zachowaniami osób, które miłosna żądza po-
pycha do przemocy. Cytuje on słowa pewnego mężczyzny,
którego długie zwierzenia z 1774 roku zajęły kilka stronic:
wyznanie o uporczywej wstrzemięźliwości w wieku mło­
dzieńczym, narzucona decyzja o kapłaństwie i celibacie,
po której nastąpiła niekończąca się „wewnętrzna walka"3
o czystość. Autor opowiada o zaburzeniach, jakie wywo-
łują te intymne zmagania: „gwałtowne napięcie w człon­
kach", „konwulsyjne ruchy", „ataki epilepsji", „wojowni-
czy szał", napady tak groźne, że mężczyzna musiał zostać
spętany „żelaznymi łańcuchami"4 • W swoim komentarzu
Buffon ogranicza się do perspektywy niemal mechanicz-
nej: „zbyt długotrwałe powstrzymywanie płynu nasien-
nego" może spowodować „epileptyczne i konwulsyjne
delirium" 5 , a nadmierne ograniczenia mogą sprowoko-
wać niekontrolowany atak; może dojść do zaślepienia
szałem.
Należy podkreślić, że ta analiza jest oryginalna i za-
razem ograniczona: Buffon stara się podać wyjaśnienie
bez zagłębiania się w spór prawny. Nie wypowiada się
o odpowiedzialności - nie konfrontuje się z kategoria-
mi stosowanymi przez sędziów, nie ocenia skutków dla
ofiary. Poddaje jedynie oglądowi uczonego przypadek
1 G. Buchan, Medecine domestique, Paris 1792 (wyd. 1 an-

gielskie: 1772), t. IV, s. 51.


2 Georges-Louis Leclerc, hrabia de Buffon (1707-1788),

wybitny uczony francuski, który sławę zawdzięczał zwłaszcza


publikowanej przez czterdzieści lat Histoire naturelle, gene-
rale et particuliere [Historii naturalnej] w 44 tomach (przyp.
tłum.).
3 Buffon, De l'homme (1749), CEuvres, Paris 1835, t. IV,
s. 85.
4 Tamże, s. 86.
5 Tamże, s. 88.
134 Historia gwałtu

przemocy o charakterze seksualnym, co samo w sobie


ma wprawdzie kapitalne znaczenie, bo pokazuje z całą
oczywistością nieznaną wcześniej wolność w dziedzinie
badań naukowych: bardziej bezpośrednio nazywa brutal-
ność, dokładniej opisuje mechanizm. Lecz perspektywa
wyłącznie fizykalna u Buffona, brak jakiejkolwiek ana-
lizy psychologicznej czy refleksji na temat woli i odpo-
wiedzialności uniemożliwiają opisanie i wyodrębnienie
możliwych przejawów przemocy. To jeszcze nie czas
psychopatologii gotowej przekształcić w przedmiot ba-
dań zagrożenie ze strony „przekraczających normy"
przejawów przemocy.

2. WYODRĘBNIENIE GWAŁTU NA DZIECKU

Długi i zawiły proces przed parlamentem paryskim w 1780


roku pozwala nam domyślać się bardziej zdecydowanej
i ostrej reakcji na gwałty popełniane na dziewczynkach pod
koniec XVIII wieku - jedna z pierwszych znamiennych
przemian wrażliwości na przejawy przemocy o charakterze
czysto seksualnym. Tytularny mistrz wód i lasów z Bourges 1,
siedemdziesięcioletni starzec, zostaje oskarżony o gwałt na
jedenastoletniej Marie Huet, córce szewca mieszkającej
w tym samym domu przy ulicy Traversiere. Rodzice Marie
zaobserwowali na koszuli swojej córki, „że miała choro-
bę"2. Oględziny u chirurga wykazują ślady odbytego sto-
sunku, ujawniając niedawną deflorację. Rodzice starają się
obciążyć winą wielmożnego Leona Racqueta Dupressoira,
oskarżonego przez ich córkę. Są przekonani, że mężczyzna
usiłował „oczyścić się z choroby" przez kontakt „cielesny"

1 W oryg. maitre honoraire des eaux et des forets. Zgodnie

z wielką reformą królewskich wód i lasów przeprowadzoną


przez Ludwika XIV i Colberta był to królewski urzędnik stojący
na czele jednego ze I 50 okręgów, na które została podzielona
domena królewska (przyp. tłum.).
2 A.N. Y 10416 B, Dupressoir.
Rewolucja i bezsilność kodeksów 135

z dziećmi'. Doprowadzają go przed tego samego chirurga


i domagają się potwierdzenia choroby. Historia zagmatwa-
na, bo mistrz wód i lasów podważa te oględziny: stwierdza,
że został do nich zmuszony siłą, nakłoniony przez sąsia­
dów, okłamany przez szewca, zwabiony do państwa Huet
pod fałszywym pretekstem i poddany hańbiącemu badaniu
przez nieznanego człowieka. Składa skargę i jako pierw-
szy wszczyna postępowanie sądowe. Historia zagmatwana
również z uwagi na dwa sprzeczne wyroki wydane przez
izbę kamą. Sędziowie nakazują uwięzienie Dupressoira
i jego kucharki oskarżonej o współudział. 23 marca 1780
roku skazują ich oboje na 3 OOO liwrów odszkodowania
za „pozwolenie sobie wobec Marie Huet na nieprzystojne
swawole naruszające jej dobre imię"2 • 6 marca 1781 roku
wyrok ten zostaje uchylony w postępowaniu apelacyjnym,
które oczyszcza oskarżonych z zarzutów i zasądza od mał­
żonków Huet koszty sądowe. Akta sprawy pozostawiają
poważne wątpliwości co do zachowania Dupressoira, przy
braku niezbitych dowodów czy przyznania się do winy, po-
dobnie też co do postawy państwa Huet, na którą wpłynął
zapewne szantaż i widoki na ugodę finansową.
W tej sprawie z 1781 roku gwałt na jedenastoletniej
dziewczynce uchodzi bezkarnie, lecz postępowanie zo-
staje doprowadzone do końca, a wyrok skazujący człon­
ka klasy uprzywilejowanej przez pewien czas utrzymuje
się w mocy. „Wykorzystanie słabości dziecka" 3 dopro-
wadza do więzienia przedstawiciela szlachty urzędniczej.
„Gazette des tribunaux" poświęca długi artykuł sprawie
1 „Nigdy Wam nie mówiono, że chory Mężczyzna może
zostać uleczony, obcując cieleśnie z Dziewicą?" - pytanie za-
dane w 1790 roku przez urzędnika miejskiego z Genewy, cyt.
za M. Porret, Viols, attentats aux mceurs et indecences. Les en-
jeux de la medecine legale a Geneve (1650-1815), „Equinoxe.
Revue romande de sciences humaines'', nr 8, jesień 1992, s. 40.
Oczekiwanie niewątpliwie widoczne w niektórych przypadkach,
jednak nie sposób ocenić jego rzeczywistego znaczenia.
2 „Gazette des tribunaux", 1781, s. 359.
3 A.N. Y 10416 B, Dupressoir.
136 Historia gwałtu

Dupressoira, bierze niewątpliwie stronę mistrza wód i la-


sów, lecz zarazem podkreśla wagę zdarzenia i przyrów-
nuje „gwałt popełniony na nietkniętym dziecku" do spo-
łecznej śmierci ofiary, do „pewnego rodzaju zabójstwa"'.
Gwałty na dzieciach są zresztą jedynymi, o jakich wspo-
mina w 1786 roku „Gazette" w specjalnym artykule po-
święconym gwałtom : wszystkich dopuszczono się w la-
tach 1769-1785, wszystkie są określane jako „zbrodnie
najmocniej godzące w naturę"2 •
Niewątpliwie sprawa Dupressoira pokazuje najbardziej
charakterystyczny aspekt procesów o zgwałcenie z końca
XVIII stulecia: poczucie wyjątkowego znaczenia, w czym
potwierdza się doniosła rola sąsiadów, słowa współczucia
dla dziecięcej „słabości", bardziej powszechna chęć kara-
nia mimo powszedniej jeszcze „łagodności" wyroków.

Dziecięca słabość

Nowego rodzaju emocje związane z dziećmi pojawiające


się od lat sześćdziesiątych XVIII wieku, po stokroć opi-
sywane przez historyków, tłumaczą po części te reakcje.
Potwierdzająje również coraz liczniejsze procedury sądo­
we: zdarzenia z udziałem dzieci częściej są rozpatrywane,
„zniewagi" częściej stają się przedmiotem dochodzenia.
Wszystkie sprawy, o których wspomina uważny kronikarz
Barbier w połowie XVIII wieku: kobieta skazana na chło­
stę i napiętnowanie za rozebranie dziecka, które zwabiła
do siebie; inna ukarana za „porwanie i chęć sprowadzenia
na złą drogę dziesięcioletniej dziewczynki"3 ; jeszcze inna
1 „Gazette des tribunaux", 1781, s. 359. Należy podkreślić,

że przez „pewnego rodzaju zabójstwo" nie rozumiano wcale


traumy psychicznej, jak obecnie, lecz trwałą utratę godności,
dobrego imienia w społeczeństwie.
2 Tamże.
3E.J.F. Barbier, dz. cyt. (lipiec 1750), t. IV, s. 441. A. Farge,
J. Revel, Logiques de foule, l'ajfaire des enlevements d'enfants,
Paris, 1750, Paris 1988, s. 11 O.
Rewolucja i bezsilność kodeksów 137

oskarżona o wywołanie wymiotów u dziewcząt podczas


nauczania katechizmu w kościele Saint-Eustache przez
wrzucenie trucizny do wnętrza świątyni'. Wiele zacho-
wań z tych procesów pojawia się po raz pierwszy - na
przykład znęcanie się nad dzieckiem, epizodycznie wy-
stępujące po 1750 roku. Przeciw pomocnikowi paryskie-
go malarza Charles' owi Haudacourtowi oraz jego żonie
toczy się dochodzenie z powodu ich „okrucieństwa i bar-
barzyństwa"2 wobec pięcioletniej córki zmarłej w 1759
roku: podczas śledztwa ujawniono liczne obrażenia,
podejrzewano pobicie, wymuszono przyznanie się do
winy - sędziowie orzekli galery i zakucie w dyby. Czy
też porwania dzieci, źródło nieznanych wcześniej obaw,
podejrzeń, rozgorączkowania tłumu, czasem nawet za-
mieszek, które badali Arlette Farge i Jacques ReveP.
Wydarzenia z 1750 roku mają tym większą wagę, że mie-
szają rzeczywistość i wyobraźnię: kilku oficerów policji
zatrzymało dzieci, aby uzyskać okup, wykorzystując or-
donanse o włóczęgostwie . Takie przypadki są spisywane
i dokładnie opisywane, lecz krążące po mieście pogłoski
potęgują domysły, niepokoje, ponure opowieści: dzieci
wysyłane do Ameryki, dzieci zabijane w tajemniczych
okolicznościach, dzieci, z których toczy się krew na kró-
lewskie kąpiele, dzieci przeznaczone do zaspokajania
sekretnych rozkoszy. W tych osobliwych opowieściach
- świadectwie raczej pewnego stanu wrażliwości niż rze-
czywistych zdarzeń - zaciera się prawda. Tak jak zatarła
się w opisach Retifa de la Bretonne, który utrzymywał,
że odkrył handel dziećmi w Paryżu końca XVIII wie-
ku: „Dzieci wykradane od najmłodszych lat; czy dzieci
znalezione; czy dzieci kupowane od biedaków z przed-
mieść: są sprzedawane ladacznicy, która robi z nimi,
co chce, nie musząc nikogo informować o ich losie.
Ten handel z piekła rodem istniał od czasu przebudowy

1 E.J.F. Barbier, dz. cyt., t. IV, s. 356.


2 A.N. Y 10515, 8stycznia1760.
3 A. Farge, J. Revel, dz. cyt., s. 88 i następne.
138 Historia gwałtu

Palais-Royal1; stanowił źródło największych zysków in-


spektora zajmującego się prostytutkami, który być może do-
nosił namiestnikowi policji. Był zbyt odrażający, aby kiedy-
kolwiek został ujawniony, upubliczniony, ukarany"2 • Retif
zdradzał skłonność do konfabulacji w oparciu o namacalne
przesłanki, co jeszcze lepiej pokazuje niepokoje związane
z dziećmi, nie negując wcale rzeczywistych porwań.
Należy podkreślić te obawy z końca XVIII wieku oraz
towarzyszące im umocnienie więzi rodzinnych. Władza
rodzicielska ulegała przeobrażeniu, malał dystans emocjo-
nalny: zwiększała się obecność rodziców w życiu dziecka,
a zwłaszcza wzrastało poczucie jego słabości. Ob?-z ojca,
również po stokroć opisywany3, generował nmp rodzaj
zaufania i bliskości - temat ojca, „który zaniedbuje zawo-
dowe obowiązki, aby poświęcić się wychowaniu potom-
stwa"4 jak ojciec późniejszego generała Moreau5, czy też
1 Pałacnieopodal Luwru, znajdujący się wówczas w rękach
książąt orleańskich; po pożarze został na początku lat osiemdzie-
siątych XVIII wieku gruntownie przebudowany - dolne galerie
przeznaczono na sklepy i kawiarnie; była to swoista „galeria
handlowa" ówczesnego Paryża, miejsce tłoczne, gdzie można
było spotkać ludzi wszelkiego autoramentu (przyp. tłum.).
2 Retif de la Bretonne, Les Nuits ... , dz. cyt., s. 1177-1178

[w polskim przekładzie Nocy paryskich, który jest wyborem,


powyższy fragment się nie znalazł- przyp. tłum . ].
3 P. Aries, L 'Enfant et la vie familiale sous I 'Ancien Regime,

Paris 1960, jako pierwszy przedstawia zasadniczą pod tym


względem perspektywę historyczną. Por. M.-F. Morel, Enfant,
w: A. Burguiere, Dictionnaire des sciences historiques, Paris
1986, s. 245.
4 M. Sonnet, Les le~ons paternelles, w: J. Delumeau,

D. Roche (red.), Histoire des peres et de la paternite, Paris 1990,


s. 264, praca fundamentalna w tej kwestii [Ojcowskie lekcje,
w: Historia ojców i ojcostwa, przeł. J. Radożycki, M. Paloetti-
Radożycka, Warszawa 1995, s. 264- przyp. tłum.].
5 Jean Victor Marie Moreau (1763-1813), syn adwokata

z Rennes, podczas rewolucji zrobił wielką karierę w wojsku;


to on rozgromił cesarza Franciszka II pod Hohenlinden w 1803
roku (przyp. tłum.).
Rewolucja i bezsilność kodeksów 139

temat ojca „czuwającego nad spokojem życia domowego"


jak w przypadku pani Roland 1•2 , wreszcie model przedsta-
wiony przez Diderota w Entretien d 'un p ere avec ses en-
fants [Rozmowie ojca ze swymi dziećmi] , tym szkicowym
dialogu, w którym odrzuca on obraz „klasycznego" ojca
jako bezwzględnego i skostniałego patriarchy3 , Te zmiany
doprowadzają koniec końców do przekształcenia obrazu
dziecka, jego autonomii i możliwego cierpienia, Ukazując
zaś w nowym świetle ojca i jego autorytet, zmniejszając
tradycyjny dystans, uszczuplając władzę - dopuszczają
również pewien rodzaj oskarżeń wcześniej niewyobra-
żalnych. Czy to podwójne oddziaływanie na uczucia, ta
zbieżność nowej wizji dzieciństwa i ojcostwa, mogły mieć
wpływ na postrzeganie gwałtu? Czy mogły nakierować
spojrzenie bardziej ku tej szczególnej, osobistej krzywdzie
dziewczynek (lub chłopców), a mniej ku krzywdzie opie-
kunów, przewartościować hierarchię zbrodni tak, by rapt
1 M.J. Roland, Memoires (1820), Paris 1966, s. 210 [Pa-
miętniki, przeł. I. Wachowska, Warszawa 1976, s. 39; oto frag-
ment, w którym pani Roland opisuje zachowanie ojca po tym,
jak przegrał „próbę sił" z sześcioletnią córką: „Odtąd ojciec ni-
gdy już nie podniósł na mnie ręki, przestał mnie nawet łajać .
Okazywał mi dużo czułości, uczył rysunków, wyprowadzał na
spacer, traktował z dobrocią, dzięki której nabrałam dla nie-
go szacunku, on zaś mógł liczyć na moją całkowitą uległość"
- przyp. tłum. ] .
2 Jeanne-Marie Roland de la Platiere (1754-1793), jedna

z najznamienitszych postaci na scenie politycznej czasów re-


wolucji; jako zwolenniczka żyrondystów została uwięziona
i stracona w okresie Wielkiego Terroru; właśnie podczas pobytu
w więzieniu spisała sławne potem pamiętniki (przyp. tłum.).
a
3 Por. J.-C. Bonnet, De lafami/le lapatrie, w: J. Delumeau,

D. Roche, dz. cyt„ s. 240 [Od rodziny do ojczyzny, w: Historia .. . ,


dz. cyt„ s. 240 - przyp. tłum.]. Por. także D. Diderot, Mon pere
et moi (b.d.), CEuvres, Paris 1969, s. 797 [Entretien d 'un pere
avec ses enfants ou du danger de se mettre au-dessus des lais
(Rozmowa ojca ze swymi dziećmi lub o niebezpieczeństwie sta-
wiania się ponad prawami), dialog opublikowany w 1771 roku
- przyp. tłum . ].
140 Historia gwałtu

przy użyciu przemocy stał się nieporównywalnie poważ­


niejszy niż rapt przez uwiedzenie? Sprawa Dupr~ssoira
pokazywała zarówno przedmiot tej zmiany, jak ijej\grani-
ce. Należy je zmierzyć.
Pewne dane liczbowe - dotyczące wydawanych przez
parlament paryski wyroków w postępowaniach apelacyj-
nych - pozwalają domyślać się powolnej ewolucji postaw
wobec zgwałcenia dziecka w drugiej połowie XVIII wie-
ku. Dokładny spis obejmujący lata 1700-1790 dostarcza
sugestywnych zestawień: między 1700 a 1705 rokiem
zgwałcenia dziecka nie dotyczy żaden z tych wyroków,
między 1725 a 1730 rokiem - jeden, między 1740 a 1745
rokiem - trzy, a między 1760 i 1765 oraz 1780 i 1785 ro-
kiem - pięć 1• Wzrost bardziej jeszcze odczuwalny w proce-
durach pierwszej instancji, zwłaszcza pod koniec stulecia:
w latach 1765-1775 - 17, 1775-1785 - 262 • Porównanie
między XVII a XVIII wiekiem okazuje się decydujące:
można doliczyć się średnio trzech przypadków gwałtu na
dziesięć lat w parlamencie paryskim w ciągu XVII wieku3,
natomiast już 25 w tymże parlamencie w ostatnich deka-
dach XVIII wieku4, z czego jedynie trzy lub cztery to przy-
padki zgwałcenia dorosłej kobiety - tym samym wzrost
ten „zawdzięczamy" w dużej mierze przypadkom gwał­
tu na dzieciach. Liczby te, skromne z naszej dzisiejszej
perspektywy, pokazują, że sądzenie tego czynu należy do
rzadkości, jednak świadczą o występowaniu spraw wcześ­
niej niemal nieobecnych w sądach. Wzrost ilościowy po-
twierdzająjeszcze pewne zbiorowe postawy, spontaniczne
i gwałtowne reakcje świadków, zachowanie niewielkich
wspólnot, które ścigają oskarżonego niemal „grupowo'',

1 A.N., Inventaire 450.


2 Por. Cedule de la Chambre criminelle, A.N. Y 10515-
-10530.
3 Por. wyżej, s. 50.

4 Wyliczenia pochodzące z serii A.N. Y 10515-10530 za-

wierającej przypadki spraw z pierwszej instancji z izby karnej


parlamentu paryskiego w okresie 1760-1790.
Rewolucja i bezsilność kodeksów 141

aby doprowadzić do procesu sądowego: na przykład ini-


cjatywa mieszkańców Franconville, „grupy wieśniaków
obojga płci" 1 , którym w 1759 roku udaje się schwytać
pewnego „człeka" zaskoczonego „w porzeczkach, gdy
gwałcił pięcioipółletnią dziewczynkę" i przyprowadzić go
- „wszyscy razem" - przed oblicze woźnego sądowego,
aby „ten ciężki występek doprowadził tego człeka do wię­
zienia"; czy też akcja „ludzi zgromadzonych w kawiar-
ni"2 przy ulicy de la Boucherie w Paryżu w sierpniu 1764
roku, którzy- „wszyscy razem" - decydują się zatrzymać
Frederica Auberta, służącego oskarżanego przez trzyna-
stoletnią handlarkę, i „ogarnięci zgrozą" po wysłuchaniu
opowieści „dziewczynki", wzywają straże. Zachowania
rzadkie, niezorganizowane, wręcz odosobnione, tym nie-
mniej silnie podkreślane podczas dochodzeń sądowych,
w których mowa o emocjach „mieszkańców domu" 3 lub
o znaczeniu zbiorowej mobilizacji, „rozmów prowadzo-
nych w mieście czy dzielnicy"4 .
Do najczęstszych należą zresztą przypadki z sąsiedz­
twa, przestrzeni miejskiej, domów, sklepów, podwórek czy
przepełnionych warsztatów: sprzedawca, który prowadzi
młodą klientkę na zaplecze5 ; czeladnik, który zamyka się
w jednym z pomieszczeń warsztatu z córką majstra6 ; lo-
kator „z drugiego piętra", który „wprowadza dziewczynkę
do swojego pokoju"7 , czy młody pomocnik wpychający
dziecko do „wygódki" pod schodami8 . Taki ukradkowy,
pokątny czyn zdradzają następnie cierpienia fizyczne lub
zachowanie dziecka. Gwałciciele i ich ofiary wywodzą
się najczęściej z ludu, jeśli nie z pospólstwa: czeladnicy

1 A.N. Y 10209, Daucourt.


2 A.N. Y 10261, Aubert.
3 A.N. Y 10288, Duclos.
4 A.N. Y 10209, Daucourt.
5 A.N. Y 10287, Coureur.
6 A.N. Y 10285, Le Roy.
7 A.N. Y 10224, Garauty.
8 A.N. Y 10414, Mainponte.
142 Historia gwałtu

i robotnicy, rzemieślnicy i sklepikarze, mężczyźni i dzie-


ci mijający się na tej samej ulicy, przemierzający te same
uliczki czy te same podwórka, wchodzący po tych samych
schodach - ciasny świat miast ze swoimi środkami kon-
troli i przejawami promiskuityzmu. Prawie 80% przy-
padków odnotowanych w parlamencie paryskim w latach
1760-1785 dotyczy tego właśnie mikrokosmosu, z któ-
rego wykluczona jest nie tylko szlachta i bogate miesz-
czaństwo, z wyjątkiem rzadkich przypadków jak sprawa
Dupressoira, lecz również biedacy i nędzarze'. Dopiero
przypadkowe odkrycie w 1767 roku w piwnicach Ecole
militaire2 roztrzęsionej i zapłakanej dziewczynki skłania
władze do zainteresowania się sprawą tej dziesięcioletniej
żebraczki zgwałconej przez pomocnika wytwórcy lemo-
niady: dziewczynka zostaje przyprowadzona do oficera
policji, który wszczyna dochodzenie3 •
Podczas śledztwa szczegóły zyskują większe niż zwy-
kle znaczenie: kolejność poszczególnych gestów, opis
miejsca wydarzeń, wypowiadane słowa. Zwyczajna, mgli-
sta aluzja czy też nawiązanie do pogłosek ustępują nieco
miejsca rzeczom nazwanym, opisanym, umiejscowionym.
Zeznanie dziesięcioipółletniej Marie Opportune Renaul
zgwałconej w 1770 roku w pokoju sąsiada Christophe'a
Isabelle'a: „Wysłał ją po kwaterkę wina, którego dał jej się
napić trzy łyki z małej szklanki, sam wypił resztę w tym
czasie. Położył ją na wznak na brzegu łóżka, podwinął
spódnice i koszulę, rozsunął nogi, rozpiął majtki i zaczął
ją gwałcić„ „ wreszcie na odgłos płaczu poszkodowanej
odsunął się, a wówczas ona poczuła, że ma mokre części

1 Sprawa Dupressoira, por. wyżej, s. 134, mimo swojej ory-


ginalności należy do względnie rzadkich przypadków.
2 Paryska szkoła wojskowa stworzona za panowania Lud-

wika XV z inicjatywy księcia Maurycego Saskiego, ówczesnego


marszałka Francji; specjalnie najej potrzeby wzniesiono monu-
mentalny kompleks budynków przy Polu Marsowym (Champ-
-de-Mars) (przyp. tłum.).
3 A.N. Y 10296, Bonnafay.
Rewolucja i bezsilność kodeksów 143

przyrodzone" 1• Szczegóły, które należy zresztą umieścić


we właściwym kontekście, niekiedy osobliwie podobne
do siebie ze względu na nowe wymagania sędziów, którzy
dążą do nadania jednorodnego charakteru scenie: na przy-
kład zachowanie Ponsa, paryskiego „fryzjera damskiego"
oskarżonego o gwałt na dziesięcioletniej dziewczynce:
„Rzucił ją na schody i zatykając jej usta jedną ręką, żeby
nie krzyczała, drugą odpiął jej majtki, podwinął sukien-
kę, wsadził jej coś w podbrzusze, opierając się na niej
i podrygując"2 •
Śledztwo wydobywa na światło dzienne również inne
jeszcze napięcia, dopuszcza przesłuchanie od dawna po-
dejrzewanych sąsiadów, którzy skupiają na sobie uwagę
i są obiektem spekulacji: sprzedawca wina w porcie zbo-
żowym Jean Philippe Girard, oskarżony przez sześciolet­
nią dziewczynkę w 1784 roku, „znany z przyprowadzania
do siebie małych dziewczynek"3 , czy Nicolas Girardot, pi-
sarz publiczny, oskarżony przez pięcioletnią dziewczynkę
w 1781 roku „o znieważanie dziewczynek"4 • Mogą cza-
sem oczywiście zdarzać się pomyłki, podejrzenia skry-
wają niewypowiedziane urazy i żale, jednak istota rzeczy
tkwi w samej obecności tych podejrzeń, w skrywanym,
a przecież utrwalonym lęku.
Kolejna jeszcze postać zaczyna odgrywać coraz więk­
szą rolę w dochodzeniu - chirurg, coraz skwapliwiej od-
wiedzany, którego opinia coraz częściej jest brana pod
uwagę, gotowy podjąć inicjatywy wcześniej nieznane.
Chirurg z ulicy des Filles-Dieu Audibert może sam zapro-
wadzić ofiarę do Hotel-Dieu, po czym kieruje jej rodzi-
ców do komisarza policji, a sam im towarzyszy. Całe zaj-
ście ma miejsce w 1765 roku, po oględzinach trzyletniej
Jeanne Dore, zgwałconej i wychłostanej przez pewnego
„robotnika najemnego" na jednym z podwórek dzielnicy.

1 A.N. Y 10308, Isabelle.


2 A.N. Y 10222, Pons.
3 A.N. Y 10458, Girard.
4 A.N. Y 10426, Girardot.
144 Historia gwałtu

Skarga zostaje złożona w obecności chirurga jakieś „pół


godziny po zdarzeniu"'. Emocje Audiberta świadczą o sile
nowej wrażliwości. Podobnie jak świadczą o niej rady naj-
częściej udzielane przez chirurgów i akuszerki, aby zło­
żyć skargę lub powtórzyć ekspertyzę: postawa chirurga,
który w 1769 roku zatrzymuje Fran9oisa Remonta, sąsia­
da chwilę wcześniej wysłuchanej i zbadanej pięcioletniej
Anne Chauvin2 ; czy też zachowanie akuszerki namawia-
jącej w 1780 roku rodziców trzyipółletniej Marie Therese
Godeau, zgwałconej przez młodego wyrobnika z ulicy de
la Coutellerie3, aby na tym nie poprzestali i doprowadzili
do głębszej ekspertyzy.
W drugiej połowie XVIII wieku również mogą się
ujawnić emocje sędziów, wyraźniejsze, lepiej uchwytne.
W 1767 roku prokurator królewski Testart Delys pisze
długi list do sędziego śledczego z izby karnej 4 w Chatelet,
aby przyspieszyć ponowne przesłuchanie Capelle'a oskar-
żonego o gwałt na jedenastoletniej Marie-Anne Nere,
„osieroconej przez ojca i matkę" 5 • Delys przywołuje „ok-
rutne cierpienia", jakie zniosła Marie-Anne, którą Capelle
zmusił do stosunku analnego, „nie zdoławszy jej zgwał­
cić'', i zaraził chorobą weneryczną. Wzmianka ta ma tym
większe znaczenie, że dotyczy opuszczonej sieroty, i jest
tym cenniejsza, że jej autor podkreśla „cierpienie", wcześ­
niej rzadko wspominane. Delys nalega: „Jako że podobne
zbrodnie nie mogą i nie powinny pozostać bezkarne, nale-
ży do obowiązków Prokuratora królewskiego niczego nie
zaniedbać, aby je pomścić i doprowadzić do bezwzględ­
nego i surowego ukarania Capelle'a, jak to nakazują or-
donanse"6. Przypadek rzadki: w drugiej instancji wymiar

1 A.N. Y 10267, Blaincourt.


2 A.N. Y 10304, Remont.
3 A.N. Y 10414, Mainponte.
4 W oryg. lieutenant criminel - najwyższy sędzia kryminal-

ny parlamentu paryskiego (przyp. tłum . ).


5 A.N. Y 10283, Lacapelle.
6 Tamże.
Rewolucja i bezsilność kodeksów 145

kary zostaje zwiększony - dożywotnie galery zamienione


na wyrok śmierci. Sodomia bez wątpienia przydaje cięża­
ru tej zbrodni na tyle, że księgarz Hardy uznaje za słusz­
ne wspomnieć o niej w swoim Dzienniku, odnotowując
egzekucję: „Niejaki Leonard Lacapelle, zwany Capelle,
sześćdziesięcioczteroletni robotnik w manufakturze tapi-
serii, został powieszony na placu de Greve około piątej
wieczorem za zgwałcenie jakieś cztery miesiące temu
w sposób najbardziej przeciwny naturze dwunastoletniej
dziewczynki" 1•
Natomiast jedna zbrodnia pozostaje wciąż niemal po-
mijana: zgwałcenie dziecka połączone z zabójstwem. Przy-
czyny tego stanu rzeczy sąjasne: czyn ten kwalifikuje się
jako „zabójstwo", a więc się go nie wyodrębnia, pierw-
szeństwo ma przelew krwi. W śledztwach dotyczących
znalezionych zwłok - o czym była już mowa2 - nigdy
nie odnotowuje się śladów przemocy o charakterze sek-
sualnym. Nie spotykają się z zainteresowaniem - o czym
również była mowa3 -dewiacje czy zboczenia, zaburzenia
przestępcy: uwagę przykuwa raczej sama zbrodnia i mor-
derstwo niż osobowość sprawcy. Stąd nieznane wcześniej
uwrażliwienie na gwałt popełniony na dziecku przy jedno-
czesnym braku zdefiniowania gwałtu połączonego z mor-
derstwem jako osobnej kategorii przestępstwa.
Doniosłą zmianę pod koniec XVIII wieku stanowi właś­
nie wzrost liczby skarg dotyczących zgwałcenia dziecka:
zmianę decydującą, ukazującą konkretne formy przyjmo-
wane przez zwiększoną wrażliwość na przemoc o podłożu
seksualnym, wywołującą na scenę nowych aktorów tak
wśród ofiar, jak świadków. Jednocześnie zmienia się stan
wiedzy: objawy i kryteria określające deflorację, narzę­
dzia pozwalające lepiej niż kiedyś interpretować obraże­
nia o charakterze seksualnym.

1 S.-P. Hardy, dz. cyt„ 7 kwietnia 1767.


2 Por. wyżej, s. 43 .
3 Por.wyżej,s.131.
146 Historia gwałtu

Błona dziewicza i matematyczna precyzja

W połowie XVIII wieku zbiegają się ze sobą dwa zjawiska:


raporty lekarzy sądowych zyskują na dokładności anato-
micznej, a jednocześnie częściej i wyraźniej wspominają
o błonie dziewiczej - spojrzenie bez wątpienia bardziej
wymagające, dążenie, by lepiej opisać i lepiej zrozumieć.
Opinie anatomistów upodabniają się do siebie: błona dzie-
wicza staje się błoną łączącą „strzępki mirtowate" 1, cien-
kim kolistym mostkiem podatnym na uszkodzenia i rany.
Nie oznacza to, że definicja anatomiczna odpowiada
obecnej: medycyna sądowa nie klasyfikuje jeszcze róż­
norodnych form, jakie może przybierać błona dziewicza,
a strzępkom mirtowatym przypisuje odwrotne znaczenie
- punktu łączącego, a nie rozdzielającego. Tym niemniej
błona daje się już „zlokalizować", można ją zbadać i do-
kładniej opisać. W ośmiu raportach na dziesięć spisujący je
na potrzeby Chatelet po 1760 roku odnotowują „stan" bło­
ny dziewiczej2. Pokazuje to orzeczenie dotyczące ośmio­
letniej Sabine Petit zgwałconej przez pewnego nosiwodę
w 1760 roku: „Zaobserwowaliśmy błonę dziewiczą cał­
kowicie rozdartą, z której to przyczyny oceniamy, że do-
szło do penetracji"3 . Czy też przeciwne wnioski, do jakich
dochodzą autorzy raportu odpowiedzialni za przebada-
nie dziewięcioletniej Marie Louise Glidosser zgwałconej
przez sąsiada w 1785 roku: „Dokonawszy oględzin części
przyrodzonych, zauważyliśmy, że wargi sromowe większe
i mniejsze były zaognione i naruszone, pochwa nieco roz-
ciągnięta, mimo że nie doszło do pełnej penetracji, błona
zwana dziewiczą nie została rozerwana"4 • Gdzie indziej

1 J.B. Winslow, Traite de / 'anatomie, Paris 1740, t. III,

s. 282.
2 Obliczenia na podstawie 51 przypadków gwałtu rozpatry-

wanych w pierwszej instancji w parlamencie paryskim w okresie


1760-1785 w przywoływanej już serii A.N. Y 10515-10530.
3 A.N. Y 10228, Duclos.

4 A.N. Y 10393, Laurent.


Rewolucja i bezsilność kodeksów 147

błona znajduje się „w zwykłym stanie"', gdzie indziej jest


„bardzo spuchnięta"2 , gdzie indziej „postrzępiona"3 , gdzie
indziej jeszcze „włókienka błoniaste, które łączą strzęp­
ki tworzące dziewictwo, zostały przerwane"4• Niektórzy
chirurdzy próbują nawet ująć rzecz ilościowo, jak Charles
Daster w 1768 roku w przypadku dziesięcioletniej Anne
Rose Moizet zgwałconej w jednej z piwnic Ecole militaire:
rozdarcie na „mniej więcej cztery linie5 między większymi
wargami sromowymi a odbytem"6 •
Chirurdzy zdradzający większą pewność i bardziej
rzeczowi w swych raportach począwszy od lat siedem-
dziesiątych XVIII wieku pomagają stwierdzić gwałt na
dziecku. Nie oznacza to wcale osiągnięcia ostatecznego
stopnia precyzji: w śledztwie wciąż nie są uwzględniane
pozostałości spermy, plamy na bieliźnie, rany odbytu, nie
budzą pełnego zaufania obserwacje dotyczące upławów,
ich ewentualnego charakteru wenerycznego czy zakaźne­
go, miesza się możliwe ślady chorobowe. Zrozumiała jest
za to daleko posunięta dokładność anatomiczna: sięga się
po nowe dowody, łatwiej przychodzi stwierdzić gwałt na
dziewicy. Sędzia dysponuje bardziej wiarygodnymi meto-
dami, by skazać lub uniewinnić.

Usprawiedliwienie dla winnego, współczucie dla ofiary

Trzeba z jeszcze innego punktu widzenia ocenić względny


charakter tego ilościowego wzrostu skarg: nie dotyczy on
ani kazirodztwa, ani gwałtu na chłopcach. Postępowanie
sądowe w sprawie o gwałt na chłopcu to aż do końca

1 A.N. Y 10239, Corroyeur.


2 A.N. Y 10416 B, Dupressoir.
3 A.N. Y 10296, Bonnafay.
4 A.N. y 10249, Leopold.

5 1 linia stanowiła dawniej dwunastą część cala, ok. 2 mm

(przyp. tłum.).
6 A.N. Y l 0296, Bonnafay.
148 Historia gwałtu

XVIII wieku prawdziwa rzadkość 1 • Sprawy o kazirodztwo


są równie rzadkie, spowite mrokami tajemnicy rodzinnej
- między 1760 a 1785 rokiem w parlamencie paryskim
nie można trafić na żadną taką sprawę mimo 51 przypad-
ków gwałtu na dziewczynkach2• Skarga złożona w tymże
parlamencie w 1746 roku należy do wyjątkowych: siostry
z klasztoru de la Congregation zauważyły, że jedna z ich
uczennic, jedenastoletnia Marie Lafrance „wciąż wzdy-
chała i płakała" 3 • Uporczywe pytania oraz wizyty u pro-
boszcza skłaniają dziewczynkę do wyznania: nie chce
ona już więcej „leżeć ze swym ojcem pomiędzy ośmioma
mężczyznami, którzy śpią w pozostałych łóżkach". Lekarz
stwierdza, że „części zewnętrzne przedsionka pochwy
były zaczerwienione, posiniałe, obrzmiałe i obolałe".
Skarga zostaje wniesiona, sprawa kończy się uwolnieniem
od zarzutów.
Należy ocenić zwłaszcza, w jakiej mierze nowe po-
zwy o gwałty na dziewczynkach wpływają na sądowni­
ctwo w końcu XVIII wieku, nie powodując jeszcze za-
sadniczej zmiany w przebiegu samej procedury czy treści
wydawanych wyroków. W 70% przypadków orzeka się
brak winy oskarżonego: w 36 na tych 51 przypadków od-
notowanych w latach 1760-17854 , przy czym dwanaście
spraw z okresu 1780-1785 świadczy dobitniej niż pozo-
stałe o dopuszczalnej bezkarności - wydano tylko dwa
wyroki skazujące, jeden na publiczną naganę i grzywnę5 ,
drugi na chłostę i zamknięcie w Bicetre6 do osiągnięcia
1 Por. wyżej, s. 57.
2 Wybór dokonany pośród przypadków sądzonych w pierw-
szej instancji przez parlament paryski, zebranych w Archiwach
Narodowych w już przywoływanej serii Y l 0515-10530. Przy-
jęty arbitralnie wiek dla ofiar to 15 i mniej lat.
3 A.N. Y 10114,Baudro.
4 Por. Cedule de la Chambre criminelle, A.N. Y 10515-

-10530.
5 A.N. Y 10430 B, Florat.
6 Wzniesiony w XVII wieku szpital paryski, w którym

w XVIII wieku zaczęto zamykać również osoby uznane za chore


Rewolucja i bezsilność kodeksów 149

pełnoletniości 1 - wobec 1O przypadków oddalenia skargi


lub poniechania śledztwa.
Długotrwały proces przeciw Franyois Bedu, pięćdzie­
sięcioletniemu sprzedawcy wina z ulicy de la Tonnellerie
w Paryżu, po raz pierwszy ukazuje charakterystyczną
i znamienną opozycję między nowym współczuciem
dla młodych ofiar a tradycyjną pobłażliwością wobec
oskarżonego. Bedu staje przed sądem w 1781 roku za
kilkakrotne przyprowadzenie do swojego pokoju dwóch
dziewczynek, gwałcenie ich, zakażenie oraz zastraszenie.
Rodzice sześcioipółletniej Catherine Azalie jako pierwsi
podnoszą alarm: matka stwierdza u swojej córki trudno-
ści w chodzeniu i opisuje, że ,Jej części przyrodzone są
całkowicie zaognione, poobcierane, a białawy płyn wy-
dziela się obficie"2 • Przesłuchiwana dziewczynka oskarża
Bedu. Przywołuje scenę, w której „położył ją na swoim
łóżku, podciągnął do góry spódnice i włożył między uda
przy brzuchu coś bardzo twardego, co sprawiło jej wielki
ból". Druga dziewczynka, dziewięcioletnia Marie Josephe
Seilleur, córka stolarza mieszkającego przy tej samej uli-
cy, również oskarża Bedu i opowiada taką samą scenę.
Rodzice wzywają do dziewczynek kolejno dwóch chirur-
gów. Udają się do handlarza winem i rozpoczynają targi
w obecności świadków, powtarzając w nieskończoność
wizyty i dyskusje jak nigdy wcześniej w podobnym przy-
padku. Zwracają się nawet do woźnego sądowego, „wiel-
możnego Mathieu", aby został gwarantem ugody. Sprawa
pokazuje lęki związane z przemocą wobec dziewczynek,
umysłowo, podejrzane o homoseksualizm, cierpiące na choroby
weneryczne - wszelkiego rodzaju „niechcianych" czy „wyrzut-
ków" ówczesnego społeczeństwa; pełnił więc on funkcję wię­
zienia. O jego ponurej sławie mogą zaświadczyć słowa wielo-
krotnie tu cytowanego Louis-Sebastiena Merciera: „Straszny to
wrzód na ciele społecznym; wrzód ogromny, głęboki, ropiejący;
niepodobna spojrzeć nań i nie odwrócić oczu" (Obraz Paryża,
dz. cyt., s. 302) (przyp. tłum.).
1 A.N. Y 10415, Daumergue.

2 A.N. Y 10451, Bedu.


150 Historia gwałtu

zarazem jednak ujawnia troskę bardziej tradycyjną: o za-


chowanie rzeczy w ramach niemal domowych. Bedu obie-
cuje pieniądze, ofiarowuje z własnej woli „srebrną monetę
wartości sześciu liwrów", gra na zwłokę, następnie zmienia
zdanie i odmawia zapłacenia jakiegokolwiek odszkodo-
wania poza zapłatą dla chirurga. Odpowiada nawet kontr-
atakiem, organizuje wizytę u jednego ze swych przyjaciół,
„prokuratora" z ulicy du Renard Saint-Sauveur, dokąd pod
groźbą prowadzi dziewczynki i świadków. Poczucie, że
może targować się o milczenie? Nadzieja, że może wy-
grać proces? Zachowanie Bedu, który nagle okazuje upór,
zawiera w sobie wszystkie te elementy.
Proces, którego nie daje się uniknąć, rozpoczyna się
kilka tygodni później w Cha.telet z powództwa rodzi-
ców. Długotrwałość procedury działa na korzyść handla-
rza winem: wpierw zostaje uwięziony w celu „dalszego
rozpoznania sprawy w ciągu roku", a następnie oczysz-
czony z zarzutów w lutym 1784 roku. Przeszkody, które
w 1784 roku nie pozwalają skazać paryskiego kupca za
-przemoc, której się dopuścił wobec dwóch dziewczynek,
pozostawały oczywiste. Czyn wzbudza większe emocje
niż dawniej, jednak - chociaż stwierdzony - nie spotyka
się z karą. Również znaczenie poszczególnych gestów nie
zostaje jasno określone: przemoc zostaje potwierdzona,
gwałt już nie. Chirurdzy w swoich raportach okazują się
oględni: stwierdzają brutalność i jej ślady, „wydzielanie
się białawej cieczy", „posiniaczenie i stłuczenie" części
przyrodzonych, lecz nie orzekają defloracji: „nie doszło
do penetracji" - zaświadczyli zgodnie lekarze z Cha.telet.
Sędziowie wybierają więc milczenie, nie decydują się za-
głębiać w te „pośrednie" przejawy przemocy, tradycyjnie
słabo definiowalne.
Proces Bedu świadczy o oporze, jaki pod koniec XVIII
wieku wywołuje myśl o skazaniu spokojne~o sklepikarza,
nawet jeśli dopuszcza się samo oskarżenie. Swiadczy rów-
nież o trudnościach, jakich nastręcza rozróżnienie kolej-
nych stopni przemocy seksualnej: o niemożności ustalenia
gradacji przejawów przemocy, których nie utożsamia się
Rewolucja i bezsilność kodeksów 151

z gwałtem - wszystkich tych naruszeń, starannie ukry-


wanych, rzadko odnotowywanych przez sędziów, cho-
ciaż wzrost liczby skarg powinien pozwolić im lepiej się
unaocznić. „Hańbiące" czy „wymuszone obmacywanie",
„nieprzystojne zachowania" - wyrażenia, które można od-
naleźć w kilku procesach z końca stulecia 1, są nieobecne
w ordonansach epoki klasycznej, ograniczających się do
gwałtu i aktu penetracji seksualnej. Same nawiązania do
nich świadczą o zwiększonej czujności wobec przemocy,
a stosowane sformułowania, poza tym, że rzadkie, poka-
zują całą nieokreśloność swoich desygnatów.

Dziecko „ libertyńskie"

Inne jeszcze kryteria mogą powodować wahania u sę­


dziów pod koniec XVIII wieku: ciągłe wątpliwości co do
prowadzenia się młodocianych ofiar, nieustające dyskusje
o ich ewentualnym libertynizmie, który chcą udowodnić
niezmienni pod tym względem obrońcy oskarżonego.
Wątpliwości dotyczące dziecka okazują się nawet bar-
dziej wyraźne, bardziej zracjonalizowane wraz z rosnącą
dokładnością i wzrostem liczby procesów. Przeświadczenie
o rozwiązłości dziecka częściej staje się przedmiotem ko-
mentarzy. Prokurator, który w 1770 roku za zgwałcenie
dziesięcioletniej dziewczynki skazuje handlarza złomem
z ulicy du Bon Puits Christophe'a Isabelle' a na trzy lata
galer, podejrzewa zarazem ofiarę „o zbytnie obeznanie jak
na jej wiek"2 • Odnotowuje przejawy jej „libertynizmu",
zapisuje, że miała „wypić trzy łyki ratafii", sama usiąść na
kolanach oskarżonego i „rozpiąć majtki'', łapie ją za słów­
ka, zatrzymuje się nad sformułowaniami, które uznaje za
nazbyt „osobliwe" w ustach dziecka. Stąd też pisemny

1 Por. przypadek Floirata, pomocnika jubilerskiego, który


został„uznany winnym pozwolenia sobie na hańbiące obmacy-
wanie siedmioletniej dziewczynki" (A.N. Y 10430 B).
2 A.N. Y 10308, Isabelle.
152 Historia gwałtu

nakaz z 1770 roku, żeby wciągnąć dziewczynkę „na listę


więźniów policji", nie do końca określony i sprecyzowany
rodzaj zatrzymania stosowany przez sędziów z Chatelet,
który potwierdza stosowanie pod koniec XVIII wieku
sankcji wobec dzieci za „libertyńskie" zachowanie.
Taka sama nieufność sędziego wobec sióstr Foyelle,
których matka zostaje oskarżona w 1777 roku o „pluga-
we życie" na przedmieściu Saint-Germain: sędzia notuje
z całą powagą, że mówiono o najmłodszej, dziewczyn-
ce „sześcio- albo siedmioletniej", iż się prostytuowa-
ła, z równą powagą podkreśla, że zaczepiała żołnierzy
i gwardzistów szwajcarskich oraz że widziano ją „pod-
czas spółkowania z młodym mężczyzną" 1 • Wszystko to
osłabia podejrzenia ciążące na oskarżonym o zgwałcenie
dziecka Josephie Yassem, słudze pewnego urzędnika Izby
Obrachunkowej. Te wątpliwości sędziów wobec dziecka
potęgują jeszcze niekiedy uwagi świadków: na przykład
Marie Girard, żona sprzedawcy perfum, w 1763 roku
twierdzi, że widziała Fran9oise Noiret „baraszkującą ze
swoim bratem", chociaż „nie miała nawet jedenastu lat"2 .
Słowa te obciążają dziecko, a umniejszają ciężar podej-
rzeń spoczywających na Henrym Leopoldzie, zatrudnio-
nym przy wyrobie jedwabnych pończoch na rue Cassette,
oskarżonym o zgwałcenie Fran9oise po zamknięciu
okiennic warsztatu, w którym pracowała. Leopold zostaje
zwolniony 13 lipca 1763 roku, chociaż lekarze w swej
ekspertyzie stwierdzają deflorację, a liczne poszlaki
świadczą na niekorzyść robotnika.
Tę niepewność sędziego mogą pogłębić jeszcze ko-
mentarze rodziców lub opiekunów: ojciec dziesięcioletniej
Marie Henaux, „wpisanej na listę więźniów policji" w 1770
roku, „wyznaje" podczas procesu, że widywał córkę „ba-
raszkującą z dziećmi w jej wieku", dorzuca, że „zaskoczył
ją raz w wygódce z pięcioletnim chłopcem", i zapewnia,

1 Por. Cedule de la Chambre criminel/e, Y 10526, 14 stycz-

nia 1777.
2 A.N. Y 10249, Leopold.
Rewolucja i bezsilność kodeksów 153

że „sprawił jej za to solidne lanie" 1• Niemal identyczna


postawa u pewnej akuszerki z ulicy de la Sonnerie, popro-
szonej o zbadanie jedenastoletniej Marguerite Marguery,
kilkakrotnie zgwałconej przez Le Roy, robotnika zatrud-
nionego przy wyrobie jedwabnych pończoch: akuszerka
stwierdza deflorację i pragnie uświadomić dziewczynkę,
że „zrobiła bardzo źle", po czym pyta, „czy nie powiedzia-
ła czego swojemu spowiednikowi"2 . Wciąż więc bierze
się pod uwagę odpowiedzialność dziecka, mimo bardziej
czułego spojrzenia kierowanego w jego stronę. Zdradzają
to akty oskarżenia, w których notuje się zarówno wykro-
czenie dorosłego, jak to „co popycha [ofiarę] do libertyni-
zmu"3 - perspektywa moralna wciąż utrudnia dostrzeżenie
przemocy, nawet jeśli gwałt na dziecku z pewnością ustala
się bardziej precyzyjnie. „Perwersyjność" dziecka ma po
prostu zmniejszyć odpowiedzialność napastnika.
W akcie oskarżenia z procesu niejakiego Cettoura
w 1785 roku możemy zobaczyć tę logikę nieufności w wer-
sji skrajnej : siedmioletni Louis Frarn;:ois Poisson, opisany
jako „bez zawodu, mieszkający przy ulicy Maubue'', zosta-
je współoskarżony o „dopuszczenie się nieprzystojności"4
wobec córki pewnego mistrza piekarskiego, sześcioletniej
Elisabeth Guerin, którą pomocnik jubilerski Cettour miał
zgwałcić i zarazić chorobą weneryczną. Śledztwo ujawnia
dziwną scenę, opowiedzianą przez Elisabeth i zapisaną
następnie przez sędziego: nagi Louis miał zostać położony
„na tejże małej Guerin'', a Cettour podobno „próbował ich
połączyć cieleśnie". Stąd oskarżenie przeciw Louisowi,
jakoby odgrywającemu aktywną rolę. Wyrok „wykluczył"
wprawdzie chłopca ze sprawy, lecz proces się odbył: Louis
musiał się bronić, został poddany przesłuchaniu i oskarżo­
ny - sędziowie musieli rzecz rozważyć.

1 A.N. Y 10308, Isabelle.


2 A.N. Y 10285, Le Roy.
3 Por. Cedule de la Chambre criminelle, Y 10528, 24 paź­
dziernika 1780.
4 A.N. Y 10463, Cettour.
154 Historia gwałtu

3. REWOLUCJA W KODEKSACH

Pierwsi sędziowie z czasów rewolucji utrzymują, rzecz


jasna, że wszystko zmienią w odniesieniu do procesów
o „obyczaje". Upatrują w tym sposobności do obnażenia
dawnego ładu: do potępienia zwyrodniałej moralności, na-
rzucenia wzmożonej surowości.
Jednakże wyjątkowość epoki rewolucyjnej polega na
czymś innym: na nowej wizji porządku prawnego, grun-
townie zrewidowanym sposobie określania ofiary i ustala-
nia wymiaru kary. Kodeks rewolucyjny! zmienia perspek-
tywy wymiaru sprawiedliwości, zastępuje temat grzechu
kwestią fizycznej opresji i zagrożenia społecznego, mniej
wagi przydaje obrazie religii, a więcej niebezpieczeń­
stwom, na jakie narażona jest wspólnota. Inaczej postrze-
ga się przemoc. Postawa wobec gwałtu ma więc szansę
zostać całkowicie zrewidowana.

Gwałt, a nie rapt

Pierwsza z tych zmian znajduje odzwierciedlenie w pro-


jekcie Deklaracji praw człowieka autorstwa Sieyes'a2 z 20

1 Rewolucja przyniosła wielką odmianę nie tylko w życiu

politycznym Francji, lecz również w całym systemie prawnym:


po uchwaleniu Deklaracji praw człowieka i obywatela 26 sierp-
nia 1789 roku oraz konstytucji 3 września 1791 roku przyszła
kolej na pierwszy francuski kodeks karny (między 25 września
a 6 października 1791 roku) oparty na zasadach sformułowanych
trzydzieści lat wcześniej przez markiza Beccarię; 25 październi­
ka 1795 roku kodeks ten został zastąpiony przez Code des delits
et des peines [Kodeks występków i kar] uchwalony dwa miesiące
po konstytucji roku III wprowadzającej Dyrektoriat we Francji;
12 lutego 181 O roku wszedł w życie napoleoński kodeks karny,
który po licznych nowelizacjach obowiązywał aż do uchwalenia
nowego kodeksu karnego 1marca1994 roku (przyp. tłum.).
2 Emmanuel Joseph Sieyes (1748-1836), znany jako abbe

Sieyes, autor sławetnej broszury zapowiadającej niejako rewo-


Rewolucja i bezsilność kodeksów 155

lipca 1789 roku pomyślanej jako preambuła do przyszłej


konstytucji: „Każdy człowiek jest wyłącznym posiada-
czem swojej osoby i ta własność jest niezbywalna" 1• Już
to „pierwsze z praw"2 o niezbywalnym prawie do samo-
stanowienia, o „pełnym rozporządzaniu własną osobą"3
może stanowić przełom w tradycyjnym obrazie przemo-
cy seksualnej: ofiara raz na zawsze uzyskuje podmioto-
wość, na krzywdę zaczyna się patrzeć pod kątem samej
osoby, a nie jej opiekunów, gwałt staje się raczej obraże­
niem niż kradzieżą mienia. Słowa użyte przez autorów
kodeksu podkreślają tę zmianę znaczeń : „Gwałt będzie
karany sześcioma latami więzienia"4 • Ten krótki i zwięzły
artykuł 29 nowego kodeksu karnego z 1791 roku nie od-
nosi się już do raptu. Zmusza do postrzegania obywatela
przez pryzmat jego samego, a nie jakiegoś domniemanego
„właściciela". Zmianę zastosowanego terminu mimo jej
prostoty można potraktować niemal jako symbol nowego
prawa. Idea „uprowadzenia" czy „zawłaszczenia" już nie
znajduje odzwierciedlenia w słowach.

lucję, a wydanej w jej przeddzień Qu 'est-ce que le tiers etat?


(Czym jest stan trzeci?); był autorem jednego z trzech projektów
Deklaracji praw człowieka i obywatela, który po dyskusjach
tiwających od 9 lipca do 26 sierpnia 1789 roku ostatecznie zo-
stał odrzucony (przyp. tłum.).
I Abbe Sieyes, Preliminaire a la Constitution. Reconnais-

sance et exposition raisonnee des Droits de l 'Homme et du Ci-


toyen, odczytane przed komitetem konstytucyjnym 20 i 21 lipca
1789 roku, w: C. Biet, Les Droits del 'homme, Paris 1989, s. 395
[art. V projektu Sieyes'a: „Tout homme est seul proprietaire
de sa personne. . . . Cette premiere propriete est inalienable"
- przyp. tłum.].
2 Tamże, s. 384 [w oryg. „La propriete de sa personne est le

premier des droits", czyli „Posiadanie własnej osoby jest pieiw-


szym z praw" - przyp. tłum.].
3 La Fayette, Motion relativement ala declaration des droits

de l 'homme ( 11 lipca 1789), w: Les Droits de l 'homme, dz. cyt.,


s. 376.
4 Kodeks kamy z 1791 roku, art. 29.
156 Historia gwałtu

Tę zasadę „swobodnego dysponowania swoją osobą"


można odnaleźć we wszystkich kodeksach rewolucyjnych.
Stanowi ona punkt odniesienia ustawy o rozwodach z 20
września 1792 roku i interpelacji deputowanego Auberta-
-Dubayeta1 podczas obrad Zgromadzenia2 30 sierpnia 1792
roku: „Czy mamy nadal przyglądać się ofiarom despoty-
zmu ojców i perfidii mężów? Czy mamy nadal składać
je na ołtarzu pychy i chciwości?"3 • Ustawa o rozwodach
stanowi ukoronowanie tej logiki egalitaryzmu. Jednostka
sama jest w stanie odpowiadać za siebie, małżeństwo nie
powinno jej tego uniemożliwiać: „Wolność osobista nie
może zostać odebrana w sposób trwały przez żadną usta-
wę"4. Kodeks karny z 1791 roku wraz z artykułem doty-
czącym gwałtu stanowią zwieńczenie tejże logiki egali-
taryzmu: punkt odniesienia stanowi zagrożenie dla ciała
w wymiarze intymnym i osobistym. Gwałt nie jest już
kradzieżą. Pozycja społeczna opiekuna nie decyduje już
o ciężarze zbrodni. Liczy się jedynie sama napaść.
Zmiana przede wszystkim na gruncie teorii, albowiem
- trzeba to podkreślić- wciąż istnieje nieprzebyta przepaść
między słowem pisanym a rzeczywistością: kodeks z 1791
roku nie jest w stanie spowodować natychmiastowej ani

1 Prawdopodobnie chodzi tutaj o Jean-Baptiste'a Annibala


Auberta Dubayeta (1757-1797), generała francuskiego, deputo-
wanego z departamentu Isere oraz wiceprzewodniczącego (27
czerwca 1792) i przewodniczącego Legislatywy (8 lipca 1792)
(przyp. tłum.).
2 Mowa tu o Zgromadzeniu Prawodawczym, zwanym ina-

czej Legislatywą, powołanym do życia na mocy Konstytucji


z 14 września 1791 roku (wprowadzenie monarchii konstytu-
cyjnej we Francji), które funkcjonowało od 1 października 1791
roku do 20 września 1792 roku, kiedy zostało rozwiązane po
aresztowaniu króla Ludwika XVI i na dwa dni przed proklamo-
waniem republiki przez Konwent Narodowy (przyp. tłum.).
3 Cyt. za D. Dessertine, Divorcer aLyon sous la Revolution

fran9aise et I 'Empire, Lyon 1981, s. 64.


4 Projekt ustawy o rozwodach, 30 sierpnia 1792, cyt. za

D. Dessertine, tamże, s. 60.


Rewolucja i bezsilność kodeksów 157

zasadniczej zmiany statusu kobiety. Świadczą o tym choć­


by wyroki dotyczące przemocy małżeńskiej wydawane
w ciągu kilku lat po uchwaleniu ustawy o rozwodach. Za
wielce wymowne w tej kwestii może posłużyć wystąpie­
nie komisarza rządowego z 25 frimaire' a roku X 1 w spra-
wie żony robotnika z Gandawy Laurenta Geeraerta, która
złożyła skargę przed nowym trybunałem Skaldy2 na złe
traktowanie budzące „zgorszenie w całym sąsiedztwie"3 .
Komisarz odrzuca powództwo kobiety, podkreśla zniko-
mą wagę samej skargi i przywołuje kilka „oczywistości":
„Jeśli dopuszczalibyśmy postępowanie sądowe w przy-
padku zniewag i przemocy między mężem a żoną, niektóre
osoby spędzałyby trzy czwarte życia w więzieniu"4 • Tym
bardziej że pozycja głowy rodziny przywraca w rzeczywi-
stości nierówność i daje „prawa". Kodeks cywilny5 stawia
obok siebie „obowiązek utrzymania, jak też opieki ze stro-
ny męża oraz posłuszeństwa wymaganego od żony" 6 : „Mąż
sprawuje najwyższe dowództwo w domu, stanowi swoistą

1 16 grudnia 1801 roku według kalendarza gregoriańskiego;

francuski kalendarz republikański został wprowadzony 5 paź­


dziernika 1793 roku przez Konwent Narodowy: lata liczono od
22 września 1792 roku, czyli od wprowadzenia republiki; zniósł
go Napoleon 9 września 1805 roku - z dniem 1 stycznia 1806
roku powrócono do datowania gregoriańskiego (przyp. tłum.).
2 Departament Skaldy (franc. Escaut) z prefekturą w Gan-

dawie utworzyły w 1795 roku władze rewolucyjne na terenie


dzisiejszej Belgii; przestał istnieć w 1814 roku (przyp. tłum.).
3 P. Merlin, Recueil alphabetique des questions de droit

qui se presentent le plus frequemment dans !es tribunaux, Paris


1810, t. II, s. 574.
4 Tamże.
5 Kodeks cywilny z I 804 roku, zwany też napoleońskim,
był zwieńczeniem trwających od 1793 roku prac nad ujednolice-
niem prawa francuskiego w dziedzinie prawa cywilnego; regu-
lował stosunki między osobami oraz kwestie własności (przyp.
tłum.).
6 Por. A.-M. Sohn, Chrysalides. Femmes dans la vie privee

(XJX•-xx• siec!es), Paris 1996, t. I, s. 65.


158 Historia gwałtu

policję i sąd wewnętrzny" 1 • Laurent Geeraert zostaje ska-


zany na miesiąc więzienia nie za znęcanie się nad żoną,
z których to zarzutów niemal go oczyszczono, lecz za rów-
nie okrutne znęcanie się nad swoją teściową. Teoretyczna
autonomia pani Geeraert nie ma wpływu na znaczenie
i wiarygodność jej skargi: „Policja nie powinna z mocy
swego urzędu stawać między mężem a żoną"2 •
Przeświadczenie, że obrona kobiety należy wyłącz­
nie do jej opiekunów, zwłaszcza ojca lub męża - mimo
Deklaracji praw - długo jeszcze będzie obecne w proce-
sach o gwałt, jak na przykład w sprawie przeciw nieja-
kiemu Brosserowi oskarżonemu kilka miesięcy po pro-
mulgowaniu kodeksu o „brutalne pobicie"3 żony pewnego
„wytwórcy" z Beauvais. Adwokat Brossera odrzuca skar-
gę ofiary i domaga się pozwu złożonego przez męża: „Nikt
nie wątpi, że honor żony znajduje się całkowicie w pieczy
męża" 4 • Obyczaje okazują się silniejsze niż litera prawa.
Co więcej, sama ustawa ma swoje ograniczenia: wol-
ność została niewątpliwie przyznana, lecz w szczegól-
nym i ograniczonym wymiarze. Kodeks cywilny na długo
utrzymuje różnorakie formy męskiej kurateli: zarządzanie
majątkiem i władza rodzicielska spoczywają wyłącznie
w rękach męża5 • Należałoby pokazać, w jakim stopniu
tekst autorów nowej konstytucji może zrewolucjonizować
status domowy kobiety bez zmiany jej statusu publiczne-
go. Gwarantuje on podmiotowość cywilną, ale nie oby-
watelską, powołując do życia istotę „pękniętą" - wedle
sformułowania Elisabeth Sledziewski - osobiście wolną,
1 P. Merlin, dz. cyt., t. II, s. 574.
2 Tamże, s. 575.
3 „Journal des tribunaux", t. II, 1791, s. 245.
4 Tamże, s. 256.
5 Por. artykuły 213 i 214 kodeksu cywilnego: „Kobieta nie

może zawierać umów, stawać przed sądem, wykonywać zawo-


du, dysponować swoją pensją, wychowywać swoich dzieci bez
poręki swego męża, tak samo jak nie może studiować, prowa-
dzić interesów, prosić o paszport" (A.-M. Sohn, Chrysalides, dz.
cyt., t. I, s. 64).
Rewolucja i bezsilność kodeksów 159

a jednak wykluczoną z decydowania o państwie, jak bie-


dacy: „Rewolucyjne prawo prywatne ma po części, lecz
bardzo wyraźnie charakter wyzwolicielski, a prawo po-
lityczne z rozmysłem pomija kobietę" 1 • Stąd niebezpie-
czeństwa związane z autonomią przyznaną i ograniczoną,
potwierdzoną i niepełną. Pękniecie, którego źródła niektó-
rzy upatrują w podziale ról: „Mężczyźni ustanawiają pra-
wa, kobiety zaś ustalają obyczaje"2 • Stąd również cierpka
uwaga Pierre'a Rosanvallona na temat projektu redakto-
rów nowej konstytucji: „Mimo swojego indywidualistycz-
nego zapału mężczyźni z 1789 roku nie postrzegają wcale
kobiet jako «prawdziwych jednostek»"3• Lekarze i mora-
liści bardzo szybko zresztą odnajdują różnice, które nagle
urastają do rangi ustaleń naukowych. Trafnie to ujmują
Yvonne Knibiehler, Catherine Fouquet oraz Genevieve
Fraisse: „Każda epoka przełomów politycznych dotyka
tematu relacji między płciami poprzez przeformułowanie
całego zespołu więzi społecznych" 4 • Na początku XIX
wieku nowe aksjomaty medyczne legitymizują nowe ro-
dzaje władzy i utrwalają nierówność: „Życie kobiety to
zaledwie ułamek życia mężczyzny" 5 . Medycyna przydaje
prawomocności temu uzależnieniu kobiety, sprzecznemu
z prawami z 1789 roku: zgodna w tym aspekcie z prawem,
opiera nierówność na kwestiach związanych z ciałem, prze-
kształca podporządkowanie w „udowodnioną" koniecz-
ność. „Kobieta jest istotą z natury podległą mężczyźnie ze

1 E. Guibert-Sledziewski, Revolutions du sujet, Paris 1989,


s. 82.
2 Por. C.G. Theremin, De la condition des femmes dans la

Republique, Paris 1799, cyt. za G. Fraisse, Muse de la raison.


Democratie et exclusion des femmes en France, Paris 1995,
s. 211.
3 P. Rosanvallon, Le Sacre du citoyen. Histoire du sujfrage

universel en France, Paris 1992, s. 136.


4 G. Fraisse, dz. cyt., s. 136-137. Por. równieżY. Knibiehler,
C. Fouquet, La Femme et !es medecins, Paris 1983.
5 J.-J. Virey, Histoire naturelle du genre humain, Paris 1824,

cyt. za G. Fraisse, tamże, s. 162.


160 Historia gwałtu

względu na swe potrzeby, obowiązki, a zwłaszcza budowę


fizyczną" 1 - słabość mięśni, lecz przede wszystkim „nie-
wielki wzrost i mózg"2 • Retoryka lekarzy wyraża to, czego
kodeks nie mógłby sformułować w sposób bardziej dobit-
ny, potwierdza posłuszeństwo i podnosi je do rangi normy:
„Kobieta z natury jest predestynowana do niższej pozycji
i życia na drugim planie"3 • Oto cała trudność, najaką dłu­
go jeszcze natrafiają wszelkie próby porzucenia obecnych
w wyobraźni odniesień do raptu, trwałe przekonanie, że
krzywda wyrządzona ofierze godzi przede wszystkim
w jej „opiekunów": model z epoki ancien regime'u, któ-
ry powoli przechodzi w sferę rzeczy niewypowiadanych,
a zarazem nie traci na sile. Niewątpliwie świadczy o tym
na swój sposób angielskie słowo rape, w którym wciąż
żywa pozostaje stara łacińska etymologia: Rapere, to take
by force4 •
W głębszej jeszcze warstwie ani tradycyjna stronni-
czość wyroków w sprawach o gwałt, ani ignorowanie
podmiotowości kobiety nie znajdują odzewu w deba-
tach nad prawem rewolucyjnym, również w tekstach
pisanych przez same kobiety. Nikt tego tematu nie po-
dejmuje, nie analizuje, nie posługuje się nim jako przy-
kładem nierówności . Autorki Cahiers de doleances des
femmes 5 czy Adresses a l'Assemblee 6 , zarówno panna

1 Tamże.
2 Por. A.-M. Sohn, Chrysalides, dz. cyt., t. I, s. 65.
3 J.-J. Virey, dz. cyt., t. I, s. 177.

4 Webster sNew World Dictionary of the American Langu-


age, New York 1957.
5 P.-M. Duchet, Cahiers de do/eances de femmes, Paris

1981.
6 Cahiers de doleances (Zeszyty skarg lub Księgi zażaleń)

to rejestry zażaleń i życzeń tworzone przez wybierających depu-


towanych do Stanów Generalnych (vide nasze instrukcje sejmi-
kowe), praktyka ustalona od XIV wieku; w 1789 roku Cahiers
de doleances stanowiły niemal symbol rosnącego i coraz bar-
dziej powszechnego niezadowolenia, także kobiet - czego przy-
kładem liczne Cahiers de doleances et des reclamations des
Rewolucja i bezsilność kodeksów 161

Jodin' ,jak i Ella Palm d' Aelders2, mogą domagać się „usta-
wodawstwa dla kobiet"3, chociaż ani nie podkreślają, ani
nie piętnują braku równości w traktowaniu przypadków
przemocy przez tradycyjne sądownictwo . Nie zajmują się
procesami sądowymi w sprawach o gwałt, marginalnymi
z punktu widzenia ich zasadniczego celu - walki o nieza-
leżność.
Wiążą się z tym ograniczenia wynikające z braku
definicji samego słowa: „gwałt", termin bezsprzecznie
bardziej trafny i ścisły niż „rapt", nie zostaje należycie
sprecyzowany w artykule, który się doń odnosi („Gwałt
będzie karany 1O latami więzienia"4) . Stąd możliwe

femmes z tego czasu. Z kolei Adresses to różnego rodzaju pety-


cje kierowane do Zgromadzenia Narodowego, tzw. Konstytuanty
(Assemblee Nationale Constituante), pracującego nad projektem
konstytucji i nowego ustawodawstwa w okresie od 17 czerwca
1789 roku do uchwalenia konstytucji we wrześniu 1791 roku
(przyp. tłum. ).
1 Marie-Madeleine Jodin (1741-1790), w 1790 roku napi-

sała Vues legislatives pour fes femmes, adressees a l 'Assemblee


nationale (Projekty ustawodawcze dla kobiet, skierowane do
Zgromadzenia Narodowego), zaczynające się od słów „Et nous
aussi, nous sommes citoyennes" („I my również jesteśmy oby-
watelkami"), w których domagała się praw obywatelskich dla
kobiet na równi z mężczyznami i zwalczała przekonanie o przy-
rodzonej niższości kobiet i ich słabości moralnej (przyp. tłum .) .
2 Urodzona w Holandii Etta Palm d' Aelders (1743-1799)

osiedliła się w Paryżu około 1773 roku, gdzie otworzyła salon


i parała się szpiegostwem na rzecz różnych państw; podczas
rewolucji zaangażowała się w walkę o emancypację kobiet,
w marcu 1791 roku założyła pierwsze wyłącznie kobiece towa-
rzystwo - Societe Patriotique et de Bienfaisance des Amies de la
Verite (Towarzystwo Patriotyczne i Dobroczynne Przyjaciółek
Prawdy); była też autorką skierowanej do Konstytuanty 30 grud-
nia 1790 roku Discours sur l 'injustice des Loix en faveur des
Hommes, au depens des Femmes (Mowy o niesprawiedliwości
praw na korzyść mężczyzn, a na szkodę kobiet) (przyp. tłum.).
3 Tamże, s. 130.
4 Kodeks kamy z 1791 roku, część druga, tytuł II, art. 29.
162 Historia gwałtu

dyskusje na temat kryterium tego czynu, opieszałość


przy ocenie, czy doszło do penetracji seksualnej, kontro-
wersje przy porównywaniu znaczenia penetracji „częś­
ciowej" i „całkowitej". Stąd również skłonność do spro-
wadzania przemocy o podłożu seksualnym wyłącznie do
samego aktu gwałtu, przemilczanie przejawów przemo-
cy, które mogą godzić w sferę seksualności ofiary, od-
miennych jednak niż wymuszona penetracja seksualna,
a w konsekwencji niemożność ukarania we właściwy
sposób nieskończonej liczby przypadków molestowania
seksualnego. Kodeks z 1791 roku stanowi prawdziwy
przełom w dziedzinie prawodawstwa, zmienia znacze-
nie i doniosłość tekstów prawnych, ale jednocześnie za-
chowuje owe przemilczenia, postrzegane później jako
niejasności.

„ Uwiedzenie" przemilczane?

Co bardziej jeszcze paradoksalne, nacisk na samostano-


wienie i autonomię prowadzi do pomijania „przestępstwa"
penałizowanego za ancien regime'u - uwiedzenia panny
przez szantaż, podstęp łub oszustwo. W tym dawnym
obrazie uwiedzenia zbiega się z pewnością wiele tema-
tów, przemoc moralna nie jest jasno określona, lecz jedy-
nie domniemywana: wzajemny pociąg niewątpliwie, lecz
również atmosfera intryg czy rozwiązłości, bezwzględna
presja, z jaką uwodziciel usiłuje wymusić przyzwolenie.
Dominujący wówczas sposób rozumienia uwydatniał nie-
pokojącą stronę tego czynu: jego zło, niegodziwy charak-
ter - uwieść znaczy oszukać 1• Tymczasem postulat wolno-
ści osobistej eksponuje kwestię wzajemnego przyciągania.
Sam akt traci ów podejrzany charakter: uwieść znaczy po-
dobać się, oczarować. Jednakże w konsekwencji rzadziej
przywołuje się ewentualną opresję: rzadziej nazywa się
po imieniu szantaż czy groźby ze strony chlebodawcy,

1 Por. wyżej, s. 92.


Rewolucja i bezsilność kodeksów 163

„chęć wykorzystania" 1• Odwieczna dominacja mężczyzny


może tylko na tym „skorzystać". Wolność może obrócić
się przeciw dziewczynie, „zdobycz" przyniesiona przez
kodeks okazuje się stratą. Umyka aspekt „uprowadzenia"
pozwalający jednemu z aktorów przypisać rolę ofiary. Już
nie wyodrębnia się przyzwolenia wymuszonego przez
władzę moralną lub dwulicowość, niegdyś łączonego
z niemoralną zmysłowością czynu. Ówczesne prawo za-
pomina o młodziutkich dziewczętach, służących wszelkie-
go rodzaju, robotnicach poddanych bezpośredniej, silnej
presji „uwodzicieli". Pomijająje otwarcie twórcy kodeksu
cywilnego, stwierdzając, że „po ukończeniu szesnaste-
go roku życia uwiedzenie, którego natura nie umieściła
w rzędzie zbrodni, nie powinno tam się znaleźć za sprawą
społeczeństwa. Jakże trudno w tym okresie życia, z uwagi
na słabość płci i jej nadmierną wrażliwość, odróżnić sku-
tek uwiedzenia od dobrowolnego ustąpienia!"2 • Zatem do-
browolne przyzwolenie i przyzwolenie wymuszone prze-
stają być wyodrębniane. W większym jeszcze stopniu nie
zostaje rozpoznana kwestia przymusu psychicznego i jego
ewentualnego odzwierciedlenia w czynach brutalnych.
Należy podkreślić: nowo zdobyta autonomia może w tym
przypadku źle przysłużyć się kobiecie.
Twórcy kodeksu cywilnego zdają się usprawiedliwiać
to pominięcie presji psychicznej. Zakazują między inny-
mi jakiegokolwiek dochodzenia ojcostwa: „uwiedziona"
dziewczyna nie może zwrócić się przeciw swojemu „uwo-
dzicielowi", kiedy jest brzemienna, nawet jeśli została wy-
korzystana, nawet jeśli była niepełnoletnia. Domniemany

1 J.-B. Poquelin zw. Moliere, Dom Juan ou lefestin de pier-


re (1665), w: Theatre complet, Paris b.d., s. 741 [Don Juan .. . ,
dz. cyt., akt II, scena VII, s. 248; tłumacz T. Boy-Żeleński jest
tutaj bardziej oględny i mówi o „chęci wywiedzenia w pole"
- przyp. tłum.].
2 Marcadie, Rapport au Conseil d'Etat, 17 lutego 181 O, cyt.

za L. Legrand, Le Mariage et !es ma!urs en France, Paris 1879,


s. 345.
164 Historia gwałtu

ojciec znika, podobnie jak znika świat przymusu, z które-


go mógł się wywodzić. Mężczyzna tym samym zyskuje
ochronę. Opresja, jaką może spowodować jego gest, nie
okazuje się godna uwagi: „Prawodawca nie powinien to-
lerować tego, żeby jakaś bezwstydna matka mogła dowol-
nie zrzucać na najbardziej niewinne barki odium ojcostwa.
Należy chronić uczciwego i czystych obyczajów mężczy­
znę przed atakiem pozbawionej skrupułów matki i niema-
jących z nim nic wspólnego dzieci. Należy zamknąć usta
prowodyrkom tych gorszących działań, których wynik
jest zawsze arbitralny" 1• Dyskusje między Napoleonem2
a Cambaceres'em3 toczone w Radzie Stanu4 w 1803 roku
pokazują jasno znaczenie takiego rozumowania oraz po-
mijania ewentualnych nacisków uwodziciela: Rada Stanu

1 Commentaire de l 'article 340 du Code pena!, I 804, cyt.


za M.-V. Louis, Le Droit de cuissage, France, 1860-1930, Paris
1994, s. 181.
2 Napoleon Bonaparte (I 7 69-182 I) w wyniku zamachu

z 9 listopada I 799 roku obalił rządy Dyrektoriatu, a na mocy


uchwalonej 24 grudnia I 799 roku Konstytucji ustanawiającej
nowy system polityczny (tzw. konsulat) uzyskał pełnię władzy
wykonawczej w kraju na dziesięć lat jako pierwszy konsul;
4 sierpnia I 802 roku uzyskał godność dożywotniego konsula,
a I 8 maja I 804 roku - cesarza Francuzów; tytuł ten nosił aż do
abdykacji I I kwietnia I 814 roku, a następnie podczas „ I OO dni"
(20 marca - 22 czerwca I 8 I 5) (przyp. tłum.) .
3 Jean-Jacques-Regis de Cambaceres (1753-1824), adwo-

kat z Montpellier w I 792 roku wybrany do Konwentu Narodo-


wego, gdzie powierzono mu prace nad kodyfikacją praw francu-
skich; jego kolejne projekty z lat 1793, 1794 i 1796 odrzucano,
dopiero 21 marca 1804 roku po długich dyskusjach na forum
Rady Stanu, którym przewodniczył jako drugi konsul na zmia-
nę z Napoleonem (wówczas pierwszym konsulem), udało się
uchwalić kodeks cywilny (przyp. tłum.).
4 Na mocy Konstytucji z 1799 roku wprowadzającej konsu-

lat Rada Stanu składała się z osób mianowanych przez pierwsze-


go konsula, a potem cesarza; zajmowała się opracowywaniem
zgłaszanych ustaw, miała również kompetencje sądownicze
w dziedzinie administracyjnej (przyp. tłum.).
Rewolucja i bezsilność kodeksów 165

odrzuca jakiekolwiek odstępstwa od artykułu 340 kodek-


su cywilnego („Dochodzenie ojcostwa jest zakazane")
„nawet w przypadku obietnicy małżeństwa, nawet w przy-
padku presji wywieranej na kobietę przez mężczyznę" 1 •
W wyraźny sposób przechodzi się tutaj do porządku dzien-
nego nad kwestią przemocy psychicznej oraz ewentualne-
go szantażu ze strony mężczyzny.
„Odkrycie jednostki w prawie rewolucyjnym"2 zacho-
wuje jednak całą swoją doniosłość w świetle prawnego
ujęcia gwałtu, doprowadza do końca zmianę punktów od-
niesienia, powoduje całkowitą rewizję teoretyczną, której
zakres wymaga jeszcze ustalenia. To właśnie „odkrycie"
- dzięki przeniesieniu spojrzenia na ofiarę i jej potencjal-
ną autonomię - zmusza do baczniejszej obserwacji tego,
co dotyka jej bezpośrednio i fizycznie. Pozwala lepiej
ocenić osobistą krzywdę, lepiej nazwać przemoc wobec
ciała, wyodrębnić ją, powoli opisywać jako wykroczenie
wzbudzające najwięcej obaw w posępnym świecie zbrod-
ni. Radykalny przełom w teorii, którego wciąż jeszcze
ograniczone konsekwencje nie mogą przesłonić jego bez-
spornej oryginalności.

Przestępstwo przeciw społeczeństwu,


a nie przeciw moralności

Jeszcze inna idea przenikająca kodeks z 1791 roku po-


twierdza to dążenie do nazwania przemocy. Kolejna - po
przyznaniu wolności - zupełnie nowa i oryginalna zasada
pociąga za sobą porzucenie wszelkich odniesień religij-
nych w sądzeniu przestępstw, uprzywilejowanie zagrożeń
społecznych kosztem treści moralnych: norma wyrażona

1 Tamże, s. 180-181.
2 E. Guibert-Sledziewski, L 'invention de l 'individu dans le
droit revolutionnaire, w : La Revolution et l'Ordre juridique
prive. Rationalite au scandale?, Actes du Colloque d'Orleans,
Paris 1986, s. 141.
166 Historia gwałtu

już w pełni w Deklaracji praw z 1789 roku - „Ustawa mo-


że zabraniać tylko takiego postępowania, które jest szkod-
liwe dla społeczeństwa" 1 • Wprowadza definitywny roz-
dział między indywidualnym grzechem a zagrożeniem dla
wspólnoty, między przewinieniem a krwawą zbrodnią.
Ta zmiana unieważnia długie ordonanse i dekrety, do
których nawiązuje ironicznie Le Peletier de Saint-Fargeau2 ,
przedstawiając projekt nowego kodeksu karnego przed
Zgromadzeniem 22 maja 1791 roku: „Zobaczycie, jak zni-
ka ten natłok urojonych zbrodni, od których puchły dawne
zbiory praw"3 • W tym „natłoku" bluźnierstwo, czary czy
herezja sąsiadują z większością dawnych zbrodni „lubież­
ności" - jak nierząd, rozpusta, rozwiązłość, konkubinat,
sodomia - tych wszystkich zachowań, które w nowym
prawie znajdują się poza sferą inkryminowaną, zakłada­
ją bowiem zgodę uczestników i odbywają się w zaciszu
prywatności: ograniczone do życia intymnego, nie mogą
stanowić zagrożenia dla wspólnoty. Ta przemiana ma ka-
pitalne znaczenie, zwłaszcza że w Wielkiej Brytanii długo
jeszcze dają się odczuć ograniczenia i trudności wynika-
jące z obecności religii i grzechu na horyzoncie prawa
karnego - na przykład sodomia pozostaje ciężką zbrodnią

1Artykuł V Deklaracji praw człowieka i obywatela z 1789


roku, Les Droits del 'homme, dz. cyt., s. 425 [cyt. za przekładem
M.Z. Jedlickiego, Powszechna historia państwa i prawa. Tfj!bór
tekstów źródłowych, Warszawa 1955, s. 178 - przyp. tłum.]. Por.
również na ten temat pracę doktorską: L. Masson, La Revolution
penale en 1791 et ses precurseurs, Nancy 1899, s. 12.
2 Louis-Michel Le Peletier markiz de Saint-Fargeau (1760-

-1793 ), radca parlamentu paryskiego wybrany deputowanym do


Stanów Generalnych w 1789 roku, szybko stał się adwokatem
stanu trzeciego, uczestniczył w pracach nad nowym kodeksem
karnym (przyp. tłum.).
3 M. Le Peletier de Saint Fargeau, Rapport sur le projet de

Code pena! fait au nom des comites de constitution et de legis-


lation criminelle, posiedzenia z 22 i 23 maja 1791, w: P. Las-
coumes, P. Poncela, P. Lenoel, Au nom de l'ordre. Une histoire
politique du Code pena!, Paris 1983, A1U1exes, s. 329.
Rewolucja i bezsilność kodeksów 167

w przemysłowej i demokratycznej Anglii, gdzie do 1861


roku zasądza się za nią karę śmierci przez powieszenie 1.2.
Uprzywilejowana pozycja zagrożeń społecznych ozna-
cza przekształcenie „otoczenia" gwałtu we Francji końca
XVIII wieku. To przestępstwo nie należy już do podejrza-
nego świata wszeteczeństwa czy grzechu, nie stanowi już
wyzwania dla boskiego porządku, nie jest już piętnowane
z uwagi na deprawację, o jakiej może świadczyć. Teraz
należy do sfery „przestępstw przeciw osobom i nastawa-
nia na nie", jak to po raz pierwszy ujmuje kodeks z 1791
roku, w odróżnieniu od „przestępstw i wykroczeń przeciw
mieniu" - przy czym te dwie kategorie zostały uznane za
„przestępstwa przeciw jednostkom"3. Stąd też ta zmiana
na gruncie teorii obrazu ofiary, powoli wyłaniającej się
z otoczki winy, oraz zacieranie możliwych tu jeszcze daw-
nych amalgamatów, które pozwalały osłabiać ciężar prze-
stępstwa, kojarząc je ze skazą moralną uczestników.
Należy dodać, rzecz jasna, że teoretycznie mniejsze
znaczenie moralności nie pociąga bynajmniej za sobąprze­
łomu ani pod względem liczby składanych skarg, ani też
wydawanych wyroków - dokładnie tak samo, jak zmiany
w zakresie indywidualnych swobód nie przynoszą zmian
w sposobie sądzenia. Jak widzieliśmy, mimo nowego ko-
deksu i mimo dążenia do tego, by ograniczyć się do spo-
łecznego wymiaru zagrożenia, jakim jest gwałt, zależność
kobiety wcale nie znika, aspekt moralny również. Samo
porzucenie kryteriów religijnych przy karaniu zbrodni
nie wystarczy, by wyeliminować wstyd odczuwany przez
kobietę czy skutek ewentualnego skandalu, którego cień
może położyć się na obu stronach zdarzenia. Bellart, ad-
wokat pewnego lekarza „oskarżonego o gwałt na dziewię-

1 Por. O. Vallet, L 'Ajfaire Oscar Wilde, ou Du danger de lais-

ser lajustice mettre le nez dans nos draps, Paris 1995, s. 17.
2 Tę karę wprowadził król Henryk VIII w pierwszej połowie

XVI wieku - w 1895 roku zmieniono ją na więzienie, a zniesio-


no dopiero w 1967 roku (przyp. tłum.).
3 Tytuł II części drugiej kodeksu karnego z 1791 roku.
168 Historia gwałtu

cioletniej dziewczynce'', daje temu wyraz w 1792 roku,


wyrzucając rodzicom sposób, w jaki upublicznili zbrod-
nię: „Hańba Waszego dziecka była okryta tajemnicą; tylko
od Was zależało, by taką pozostała na zawsze: a Wy ją
wydobyliście na widok publiczny! ... Wasza córka mo-
gła żywić nadzieję, że znajdzie męża, któremu nic w jej
osobie nie zdradzałoby doznanego nieszczęścia: a Wy jej
odebraliście tę nadzieję!" 1 • Dziewczynka zostaje okryta
niesławą, skazana na „haniebny celibat"2 • Należy dodać,
że ten wstyd nawiązuje do odniesień dużo mniej wyrazi-
stych niż grzech: przekonanie o skutkach dotyku, poczu-
cie nieusuwalnej skazy, przeświadczenie o nieodwracalnej
„sromocie" - tyle kryteriów nieobecnych wprost w argu-
mentacji i zeznaniach, które wszakże same tłumaczą cha-
rakter komunikowanego zaburzenia3 •
Podejrzliwość wobec kobiety również nie znika mimo
odmowy wikłania jej w aspekt moralny oraz jej degrado-
wania. Przybiera tylko mniej bezpośrednie formy. Sama
podejrzliwość ulega zmianie, staje się mniej widoczna na
pierwszy rzut oka, mniej bezwzględna, sprowadzona do
argumentu od dawna już upowszechnionego, który jednak
zyskuje teraz nowy charakter, bardziej podstępny i bar-
dziej uczony, tylko z pozoru niemający nic wspólnego
z deprecjonowaniem ofiary. Wciąż żywione przekonanie,
że gwałt na dorosłej kobiecie nie jest możliwy, jeśli męż­
czyzna działa w pojedynkę, zostaje przekształcone w abs-
trakcyjne rozumowanie, punkt odniesienia dla lekarzy
sądowych i urzędników. Bardzo szczególny sposób wy-
rażenia braku zaufania do kobiety. Paul Augustin Mahon,

1 N. de Bellart, Plaidoyer pour M Rue, medecin accuse du

viol d'unefille de neufans, w: CEuvres, Paris 1827, t. I, s. 225.


2 Tamże, s. 226.

3 Antropologia, jak się zdaje, może wskazać na kilka od-

niesień konceptualnych dotyczących problemu kontaktu. Por.


m.in. P. Rozin, La magie sympathique, w: C. Fischler (red.),
„Autrement'', nr specjalny, Manger magique: Aliments sorciers,
Croyances comestibles, Paris, listopad 1994.
Rewolucja i bezsilność kodeksów 169

asystent Lassusa na pierwszej katedrze medycyny sądowej


utworzonej w ramach Uniwersytetu Paryskiego w 1794
roku, przedstawia rzecz obszernie i dobitnie w 1801 roku:
„Zgodnie z wiedzą z zakresu fizyki, jaką lekarze mają na
temat mężczyzn i kobiet pod względem tej nieodpartej
skłonności, która popycha jedną płeć ku drugiej, zwłasz­
cza zaś z powodu niemożności niemal całkowitej, by sam
jeden mężczyzna mógł zmusić kobietę do przyjmowania
swych pieszczot, rzadko powinniśmy dawać wiarę, że miał
miejsce gwałt. Sądzę nawet, że byłoby rozsądnie dopusz-
czać jego wystąpienie tylko wówczas, gdy kilku uzbrojo-
nych mężczyzn zebrało się, by popełnić to przestępstwo"' .
Paryski lekarz sądowy Jean Jacques Ballard, którego prace
wielokrotnie wznawiano na początku XIX wieku, ujmuje
rzecz prościej i jeszcze bardziej dobitnie: „Czyn miłosny
może zostać narzucony i stać się gwałtem tylko przy połą­
czeniu sił kilku osób"2 • Pewien urzędnik z Saint-Germain
posuwa się do odrzucenia skargi Victorine Dallemagne
z 8 nivóse'a roku V [28.12.1796]; tylko dlatego, że jest
ona dorosła, odmawia jakiejkolwiek wiary oskarżeniu, ja-
kie wniosła ona przeciw pewnemu woźnicy: „Zważywszy,
że Victorine Dallemagne jest pełnoletnia, mimo jej pozwu
trudno uwierzyć, aby w tym wieku można było próbować
gwałtu na niej"3 •
Niewątpliwie natomiast dochodzi do rewolucji w sfe-
rze obyczajowości. Wymaga ona dokładnej obserwacji
i zniuansowania. Na przykład ulega całkowitej przemianie
podejrzliwość wobec dziecka: w procesach po 1791 roku
nie odnajdziemy już dawnych oskarżeń pod adresem bar-
dzo młodych ofiar. Dzieci uznawane niegdyś za „libertyń­
skie" czy „rozpustne" już nie są karane. Ich świat okazu-
je się osobny, niepodatny na dobrowolne współdziałanie

1 P.A. Mahon, Traite de medecine legale, Rouen 1801,

s. 136-137.
2 J.J. Ballard, Principes de medecine legale, Autun 1812,

s. 255.
3 A.D. Yvelines, 49 L 21 .
170 Historia gwałtu

z przestępcą. Dziewczynek, które padły ofiarą kazirodz-


twa, już się nie skazuje. Nowa logika prawnicza dotyczą­
ca autonomii i odrębności sprzyja analizie progów świa­
domości i odpowiedzialności. Autorzy Konstytucji długo
zastanawiają się nad wiekiem, poniżej którego dzieci nie
można karać, pozostawiając zarazem sądom pewne pole
wyboru: „Jeśli oskarżony uznany za winnego przez przy-
sięgłych popełni zbrodnię, za którą jest ścigany, zanim
ukończy 16 lat, przysięgli rozważą podczas zwykłego po-
siedzenia następującą kwestię: Winny popełnił zbrodnię
z rozeznaniem czy bez niego? Jeśli przysięgli zdecydują,
że popełnił zbrodnię bez rozeznania, zostanie uwolniony
od zarzutów; lecz trybunał kamy może, odpowiednio do
okoliczności, nakazać, by winny został oddany rodzicom
lub umieszczony w zakładzie poprawczym .. ." 1• Ten tekst
nie mówi już o młodocianych ofiarach. Co do ich braku od-
powiedzialności panuje chyba powszechna zgoda. Mówi
się raczej o napastnikach, sprawcach, a nie o osobach, któ-
rych przemoc dotyka: to przypadek młodego Curtisa, pięt­
nastoletniego dżokeja angielskiego skazanego na 12 lat
więzienia przez paryski trybunał kamy 26 messidora roku
112 za zgwałcenie trzyletniej dziewczynki - kara ta zostaje
zamieniona na 12 lat przymusowego pobytu w zakładzie
poprawczym3 • Nie karze się już dzieci-ofiar.
Nie oznacza to, rzecz jasna, że wszystkie dzieci uznaje
się za ofiary, jak to się dzieje obecnie. Przemoc o charakte-
rze sodomicznym nie zaistniała jako kategoria przestępcza
w kodeksie z 1791 roku. Twórcy konstytucji nie zaprzątają
sobie nią głowy, ich tekst anijej nie wyodrębnia, ani nawet
o niej nie wspomina: żadnego artykułu, żadnej wzmianki.
Czyn okazuje się nieznany prawodawcom, co potwier-
dza całą złożoność ewolucji, jaką przechodzi wrażliwość:
sodomia nie jest już karana jako czyn lubieżny ani trak-

1 Kodeks kamy z I 791 roku, część pierwsza, tytuł V, art. I.


2 14 lipca 1794 roku według kalendarza gregoriańskiego
(przyp. tłum.).
3 „Gazette des nouveaux tribunaux", I 794, s. I 19.
Rewolucja i bezsilność kodeksów 171

towana jako ewentualny przejaw brutalności. Dopiero


spostrzeżenie członków trybunału w Bouches-du-Rhóne
podczas debaty nad nowelizacją kodeksu karnego w 1804
roku pozwala podjąć temat i przedłożyć nową wersję teks-
tu pod dyskusję: „Osoby winne dokonania lub usiłowa­
nia dokonania przy użyciu przemocy zbrodni gwałtu lub
wszelkiej innej zbrodni przeciw naturze wobec przedsta-
wicieli jednej lub drugiej płci, podlegają karze więzie­
nia i grzywny od 500 do 2 OOO franków" 1• Kodeks kamy
z 181 O roku, późniejszy o kilka lat, jako pierwszy wspo-
minał o czynie nierządnym (attentat a la pudeur) 2 wobec
„przedstawicieli jednej lub drugiej płci" 3 - niemal nieza-
uważalna zapowiedź procesów o sodomię z XIX wieku.

1 Observations des tribunaux criminels sur le projet de

Code criminel, Paris, rok XIII, t. I, s. 14.


2 Tutaj po raz pierwszy pojawia się sformułowanie attentat

ala pudeur, czemu w polskim prawie odpowiada „czyn nierząd­


ny"; attentat a la pudeur to jedna z kilku odmian przestępstw,
które polegają na attenter, czyli „nastawaniu" bądź „narusza-
niu", a określanych wspólnym mianem attentat, czyli „napaści":
attentat aux mceurs, czyli „czyn przeciwko obyczajności", atten-
tat aux personnes, czyli „czyn przeciwko osobom" oraz attentat
aux biens, czyli „czyn przeciwko mieniu" - w języku polskim
nie sposób oddać wielości tych attentats jednym słowem, co nie
pozwala oddać w pełni wywodu autora (przyp. tłum.) .
3 Kodeks kamy z 181 Oroku, art. 331 [w tekście podaję swo-

je tłumaczenie, a w przypisach przekład Franciszka Jasińskiego,


wydany w Warszawie w 1811 roku na polecenie ówczesnego
ministra sprawiedliwości Księstwa Warszawskiego, co wyda-
je mi się bardzo pouczające; artykuł ten mieści się w dziale
„Przestępstwa naprzeciw obyczaiom" i ma następujące brzmie-
nie: „Ktokolwiek dopuści się zbrodni zgwałcenia lub przekona-
ny będzie o inne iakie przestępstwo przeciwko wstydowi, do-
konane lub przedsiębrane z użyciem gwałtu naprzeciw osobom
iedney lub drugiey płci , skazany będzie na ciężkie więzienie";
a
natomiast sam attentat la pudeur Franciszek Jasiński tłuma­
czył jako „przestępstwo przeciwko wstydowi", oddając literalne
znaczenie tego zwrotu; por. Kodex Przestępstw i Kar, Warszawa
1811, s. 123 - przyp. tłum . ].
172 Historia gwałtu

Natomiast kodeks z 1791 roku stanowi odzwierciedlenie


epoki, w której skutki przemocy seksualnej w odniesieniu
do ofiar płci męskiej zdają się nieistotne, czy wręcz trud-
no wyobrażalne, rzadko dostrzegane i sporadycznie ana-
lizowane. Wiele jest jeszcze progów przemocy wciąż nie
do końca zdefiniowanych w tekście, który tym niemniej
przynosi najbardziej oczywistą zmianę na gruncie teorii.

Nazwać zbrodnię po imieniu

Inne progi przemocy zostają natomiast implicite określo­


ne w projekcie konstytucji: „Nazwać najróżniejsze odcie-
nie przestępstwa i z coraz większą dokładnością orzekać
kary" 1• Twórcy konstytucji - myśląc o „państwie ideal-
nym", w którym ma zatriumfować litera prawa, a zniknąć
arbitralność sędziów - dążą do większego sprecyzowanie
i zróżnicowania zbrodni: „Każdy obywatel powinien wie-
dzieć, kiedy jest winien, a kiedy niewinny"2• Lepiej zde-
finiować przypadki, by lepiej zdefiniować wyroki - co
w 1788 roku Servan3 ujmuje w swoim obrazowym języku:
„Stworzyć logicznie spójną gradację kar i przestępstw, po-
dwójny łańcuch, którego wszystkie ogniwa odpowiadały­
by sobie, aby objąć całe społeczeństwo polityczne"4 •
Ta logika narzuca wciąż przywoływany wymóg zwięk­
szania liczby tekstów, tworzenia kodeksów równoległych
do kodeksu karnego, aby lepiej klasyfikować inkrymi-
1 M. Le Peletier de Saint-Fargeau, cyt. za P. Henry, Crime,

Justice et Societe dans la principaute de Neufchlitel au XVIII'


siecle (1707-1806), Paris 1984, s. 34.
2 C. Beccaria, cyt. za L. Masson, dz. cyt., s. 20.
3 Joseph Michel Servan (1737-1807), prawnik i filozof, któ-

ry brał udział w pracach nad Deklaracją praw człowieka i oby-


watela w 1789 roku (przyp. tłum.).
4 Servan, cyt. za L. Masson, dz. cyt., s. 20-21. Por. również

C. Beccaria i jego projekt „dokładnej i uniwersalnej drabiny


kar", dz. cyt., s. 74 [O przestępstwach ... , dz. cyt., s. 71 - przyp.
tłum.].
Rewolucja i bezsilność kodeksów 173

nowane czyny i lepiej hierarchizować wyroki: „Code de


police municipale" („kodeks policji municypalnej") dla
„lżejszych przypadków przemocy" 1, „Code de police
correctionnelle" („kodeks policji poprawczej") - dla
„cięższych"2 , jednak nie na tyle poważnych, aby podle-
gały karom na ciele lub czci należącym do kompetencji
kodeksu karnego. Dwa tryby postępowania sądowego
odpowiadają wprowadzonemu przez kodeksy z 179 l ro-
ku rozróżnieniu zbrodni [crimes] i występków [delits]:
pierwsze podlegają „trybunałowi karnemu" oraz karom
na ciele i na czci, drugie zaś „trybunałowi zwykłej poli-
cji" lub „trybunałowi poprawczemu" oraz karom grzyw-
ny i czasowego pozbawienia wolności3. Nowa hierarchia
przestępstw prowadzi do przedefiniowania nie tylko wy-
roków sądowych, lecz również kompetencji poszczegól-
nych sądów4 • Takie myślenie pociąga za sobą przełożenie
na konkretne liczby różnic powszechnie uznawanych już
za ancien regime'u: na przykład gradacja w zależności
od wieku ofiary - „Kara orzekana w poprzednim artykule
[6 lat więzienia za gwałt] zostanie zamieniona na 12 lat
więzienia, jeśli czyn zostanie dokonany na dziewczynce
poniżej czternastego roku życia"5 ; również w zależności
od obecności wspólników - 12 lat więzienia, „jeśli win-
nemu w jego zbrodni dopomogą przemoc i starania jednej
lub kilku osób"6 •

1 Code de police municipale, 1791, art. 19.


2 Code de police correctionnelle, 1791, tytuł II, art. 14.
3 Zbrodnie (crimes) podlegały trybunałom karnym (tribu-

naux criminels), potem przekształconym w sądy przysięgłych


(cours d'assises), natomiast występki (delits) - trybunałom po-
prawczym (tribunaux correctionnels): to rozróżnienie pozostaje
po dziś dzień w mocy i jest zasadnicze dla zrozumienia mean-
drów postępowań sądowych w XIX- i XX-wiecznej Francji, cze-
mu zwłaszcza będzie poświęcona część trzecia książki (przyp.
tłum.).
4 Trybunały karne zostały powołane do życia w 1792 roku.
5 Kodeks kamy z 1791 roku, część druga, tytuł II, art. 30.
6 Tamże.
174 Historia gwałtu

W głębszej warstwie ta logika prowadzi do utożsa­


miania „mniejszej" przemocy z gwałtem, co nie oznacza
wcale, że obie kategorie zostają wyraźnie zdefiniowane.
Bierze się pod uwagę bardzo liczne zachowania, różno­
rodne, bliżej nieokreślone, które tym niemniej pokazują,
w jakim stopniu nowa wrażliwość końca XVIII wieku
jest skłonna potępiać cały świat przestępstw wcześ­
niej pomijanych lub mylonych ze sobą. Potrzeba było
zresztą długiego omówienia, aby przywołać te „pośred­
nie" przypadki przemocy - podczas pierwszej dyskusji
w Konstytuancie nad kodeksem policji municypalnej
i głosowania artykułu ósmego o „występkach przeciw
dobrym obyczajom": „Ci, którzy zostaliby obwinieni
o publiczną zniewagę obyczajności kobiecej (outrage
ala pudeur des femmes) przez nieprzystojne zachowanie,
przez wystawianie na widok lub sprzedaż obscenicznych
przedmiotów, o sprzyjanie rozwiązłości lub zepsuciu
młodych ludzi jednej lub drugiej płci, mogą zostać nie-
zwłocznie pojmani i zaprowadzeni przed sędziego po-
koju 1, który ma prawo zatrzymać ich aż do najbliższego
posiedzenia trybunału poprawczego"2 • Artykuł odnosi
się do publicznej nieobyczajności, skutków „zgorszenia
i jawności czynów"3 • Przedstawia szkicowy obraz zlai-
cyzowanej moralności : przywołuje normy, które okazują
się niezbędne w społeczeństwie miejskim i areligijnym,
w miejscach wymiany kulturowej i spotkań, podczas
zabaw i widowisk, na placach i ulicach, ze względu na
przypadki „czynów nierządnych i znieważania obyczaj-
ności kobiecej poprzez nieprzystojne i bezwstydne ge-
sty i ruchy ciała oraz tańce" - czego dopuścił się młody
wieśniak Mathieu Fournier podczas zabawy publicznej
w Brunoy 26 thermidora roku VI [13.08.1798] i za co

1 Sędziowie pierwszej instancji do rozpatrywania spraw cy-

wilnych (przyp. tłum.).


2 Code de police correctionnelle, 1791, art. l O.

3 W interpretacji N. Lahaye, L 'Outrage aux mCEurs, Bru-

xełles 1980, s. 208.


Rewolucja i bezsilność kodeksów 175

został skazany na cztery dni więzienia oraz 80 franków


grzywny 1•
Potrzebna okazuje się zwłaszcza staranna lektura tego
tekstu przez członków trybunałów, jego szersza interpre-
tacja, która by pokazała w pełnym świetle całąjego orygi-
nalność. Niepostrzeżenie zaczyna się stosować sformuło­
wania zawarte w tym artykule, aby określić przestępstwa
wcześniej nieznane, cały zbiór gestów, których nie moż­
na sprowadzić wyłącznie do zachowań nieobyczajnych.
Takie wyrażenia, jak „obraza uczyniona skromności ko-
biecej" czy „nieprzystojne zachowanie" stają się wielo-
znaczne, a sędziowie ich używają, aby nazwać przejawy
przemocy i brutalności inne niż gwałt, bliżej niezdefinio-
wany zbiór czynów raczej pomijanych przez trybunały an-
cien regime'u, a teraz nagłe niedających się już tolerować.
Świadczy o tym sprawa mieszkańca Vannes skazanego 21
thermidora roku II [8.08.1794] na 5 miesięcy więzienia, 50
liwrów grzywny oraz publiczną ekspozycję 50 egzempla-
rzy wyroku w sprawie o „nieprzystojne dotykanie ośmio­
letniej dziewczynki i obietnice jakichś przedmiotów, o ile
nie powie ona o tym swojej matce"2 • Dziewczynka nie zo-
stała zdeflorowana, co tłumaczy wybór sądu poprawcze-
go, lecz padła ofiarą brutalności rozpoznanej w wyroku,
chociaż nienazwanej wprost.
Te same sformułowania - „obraza" czy „naruszenie
obyczajów" - stosuje się w przypadkach tak różnych, jak
w sprawie Marie Louise Bertin, którą nakryto w miesiącu
brumaire roku VII [10-11.1798], jak spała w żołnierza­
mi w koszarach 21 pułku strzelców konnych w Wersalu3,
czy też w sprawie z thermidora roku VIII [07-08.1800],
w której oskarżono rysownika z Melun Jeana Dujardina
o wychłostanie (do defloracji nie doszło) jedenastoletniej
dziewczynki4 • Brakuje narzędzi werbalnych, lecz kryteria

1 A.D. Yvelines, 50 L 6.
2 Tamże.
3 A.D. Yvelines, 50 L 8.
4 A.D. Seine-et-Marne, L 824.
176 Historia gwałtu

inkryminacji, które można znaleźć w tekstach i procesach,


po 1791 roku ulegają zmianie: zaczyna się karać „przemoc
i czynne zniewagi", mając na uwadze przejawy nieoby-
czajności odmienne niż gwałt. Znaczenie prawne „oby-
czajności" (pudeur) nie odnosi się już do zasad dobrego
wychowania czy zachowania w „dobrym towarzystwie".
Obejmuje różne zachowania brutalne wobec drugiej oso-
by. Ten niewątpliwie nowy sposób chronienia jednostki
zostaje ujęty przez Catherine Labrusse-Riou w abstrakcyj-
ną, lecz precyzyjną formułę: „Ochrona policyjna obyczaj-
ności wydaje się więc wyznaczać granicę swobód publicz-
nych równolegle z ich usankcjonowaniem" 1• Wyzwolenie
jednostki wymusza lepsze zdefiniowanie granic, poza któ-
rymi stanowi ona zagrożenie dla bliźnich. Stąd te procesy
o „obrazę skromności kobiecej", w których najpierw bada
się zarówno fizyczny aspekt gestu, jak i jego obelżywy wy-
dźwięk, określaj ego formę, przedmiot, natężenie. Dobrego
przykładu dostarcza w tym względzie sprawa Petitjeana
tocząca się przed trybunałem poprawczym w Wersalu
3 thermidora roku VII [21.07 .1799): robotnik ten zostaje
oskarżony o to, że podczas jakiegoś święta „rzucił się na
Caroline Traumacourt, młodą mężatkę w wieku lat osiem-
nastu i, nie podnosząc jej sukni, położył ręce na jej nogach,
tak że nie mogła się od niego uwolnić"2 • Robotnik zostaje
zwolniony z racji niedostatecznych dowodów, jednak cała
sprawa dotyczy właśnie tej atmosfery zagrożenia seksu-
alnego, kontaktu fizycznego, nieokrzesania, wszystkich
gestów odczytywanych jako obraźliwe i zarazem niebez-
pieczne - przy ciągłych trudnościach, z jakimi przychodzi
sędziom rozdzielać to, co stanowi zniewagę czy wyzwanie
dla obyczajności, od tego, co stanowi bardziej oczywisty
przejaw przemocy fizycznej.

I c. Labrusse-Riou, La pudeur a f 'ombre du droit, w:


C. Habib (red.), La Pudeur, la Reserve et le Trouble, Paris 1992,
s. 29.
2 A.D. Yvelines, trybunał poprawczy w Wersalu, 3 thenni-

dora roku VII [21.07.1799].


Rewolucja i bezsilność kodeksów 177

Jeszcze ważniejsze okazuje się przekonanie o potrze-


bie surowości. Obecność kilku kodeksów pozwala rozsze-
rzyć skalę kar przy jednoczesnym dążeniu do coraz więk­
szej dokładności. Świadczy o tym postępowanie urzędni­
ków trybunału poprawczego z Rouen, którzy 18 prairiala
roku VI [6.06.1798] sądzą czterech mężczyzn oskarżo­
nych o „zgwałcenie nocą w miejscu zamieszkania obywa-
telki Bonay, która spała sama". Używane przez członków
trybunału dla określenia całego zajścia takie sformułowa­
nia, jak „czynna zniewaga" czy „zniewaga obyczajności"
(outrage a la pudeur) skrywają słowo „gwałt", w tym
przypadku nawet poważniejszy, bo dokonany „wysiłkiem
kilku wspólników" 1, karany 12 latami więzienia zgodnie
z kodeksem z 1791 roku. Wyrok końcowy „ogranicza się"
do roku więzienia. Sędziowie zmieniają kwalifikację czy-
nu na niższą. Jednakże czynią to nie w pełni świadomie,
uznając nawet swój wyrok za precedensowy, przekonani,
że „posłuży on za wędzidło dla brutalności pozbawio-
nych wstydu mężczyzn" . Czynna presja wywierana przez
sędziów w okresie rewolucji oraz ich dobitnie wyrażane
poczucie, „że ten rodzaj występków, już zbyt licznych, do-
prowadzi do upadku praw, jeśli pozostaną one bezkame"2 ,
świadczą o zwiększonej wrażliwości na przejawy przemo-
cy o podłożu seksualnym. Z kolei skłonność sędziów do
zmiany kategorii czynu na niższą odzwierciedla pewien
konkretny moment historyczny w rozwoju tejże wrażliwo­
ści, w którym gwałt wprawdzie coraz częściej się odnoto-
wuje, lecz wcale nie częściej karze.
System kamy bardziej solidny i bardziej wymierny za-
stępuje powszechną bezkarność epoki ancien regime'u.
Zmianie ulega przekonanie o potrzebie surowości: sędzio­
wie wydają więcej wyroków, nawet jeśli często zmieniają

1 Kodeks kamy z 1791 roku, część druga, tytuł II, art. 20.
2 Sprawy Franyois Beaupieda, Louise'a Boulogne'a, Loui-
sa Guyonina, Jacques'a Nodeza (proces o gwałt zbiorowy przed
trybunałem poprawczym w Wersalu, 9 germinala roku VII
[29.03.1799]). A.D. Yvelines, 50 L 26.
178 Historia gwałtu

kwalifikację czynu na niższą. Czternastu oskarżonych


sądzonych w departamencie 1 Seine-et-Oise w roku VII
[22.09.1798-21.09.1799] to niewątpliwie dużo więcej niż
w całym okręgu, przecież o wiele rozleglejszym, który pod-
legał jurysdykcji Chiitelet w 1780 roku2 • „Jedynie" pięciu
z nich zostaje oczyszczonych z zarzutów, natomiast około
1780 roku zwalniano większość oskarżonych3 • Na 9 wyda-
nych wyroków, w jednym orzeka się galery4, a w siedmiu
karę 6 lub mniej miesięcy więzienia 5 • Przypadki przemocy
seksualnej rozpatrywane przez trybunały poprawcze nale-
żą do liczniejszych: na przykład 11 na 14 spraw sądzonych
w departamencie Seine-et-Oise w roku VII [22.09.1798-
-21.09.1799]6, 4 na 6 w departamencie Seine-et-Mame
między rokiem VII a VIII [22.09.1798-21.09.1800]7,
4 na 4 w departamencie Seine-Inferieure między rokiem
IV a VIII [22.09.1795-21.09.1800]8. Poszerza się wachlarz
1 Na mocy dekretu z 22 grudnia 1789 roku Konstytuanta
wprowadzała nowy podział administracyjny Francji na depar-
tamenty, których liczbę i granice ustalono 26 lutego 1790 roku,
a które oficjalnie zaczęły funkcjonować 4 marca tegoż roku;
Napoleon zachował ten podział, który istnieje po dziś dzień;
w nazewnictwie departamentów starano się odej ść od jakich-
kolwiek historycznych reminiscencji, opierając się na nazwach
geograficznych (przyp. tłum. ).
2 A.D. Yvelines, trybunał kamy w Wersalu (rejestr 42L9

i 42L 1O), trybunał kamy w Wersalu (rejestr 50L7 i 50L8), Mantes


(rejestr 48L6 i 48L7) czy Saint-Germain (rejestr 49L3 i 49L4).
3 Por. wyżej, s. 140.
4 A.D. Yvelines, 42 L 10, Ouy, 15 ftoreala roku VII

[4.05.1799] (proces zaoczny, sześć lat więzienia za zgwałcenie


dwunastoletniej dziewczynki).
5 Tylko dwie kary podlegały kompetencjom trybunału kar-

nego (Ouy, 15 ftoreala roku VII [4.05.1799], już cytowany, oraz


Maille, 21 fructidora [7.09]).
6 Poza dwoma przypadkami ukarania przestępcy, trzy przy-

padki w trybunale poprawczym w Saint-Germain, jeden zaś


w trybunale poprawczym w Mantes.
7 A.D. Seine-et-Mame, L 804/5.
8 A.D. Seine-Maritime, LP 7716-7719.
Rewolucja i bezsilność kodeksów 179

ściganych zbrodni i występków, częściej spotykają się one


też z karą,
nawet jeśli 2-3 werdykty wydane w sprawach
o gwałt około 1800 roku przez trybunał karny w Wersalu,
orzekający w sprawach zagrożonych karami na czci, to je-
dynie piąta część wszystkich wyroków wydanych przez
ten trybunał' i nawet jeśli czyny sądzone przez trybunały
poprawcze mają niejednorodny charakter, a ich waga jest
bardzo zróżnicowana : „czynne zniewagi", „zniewaga oby-
czajności'', „naruszenie dobrych obyczajów" - wszystkie
te sformułowania jednako stosuje się wobec wykroczeń
z dzisiejszego punktu widzenia całkowicie odmiennych.
W dodatku orzekane kary nie są, ogólnie biorąc, zbyt wy-
sokie: trybunał poprawczy w Wersalu skazuje 9 germinala
roku VII [29.03.1799] Guyonina i Nodeza na „trzydzieści
dni więzienia" za „publiczną obrazę dobrych obyczajów",
mimo że za tym określeniem kryje się gwałt zbiorowy po-
pełniony na czternastoletniej dziewczynce w sąsiedztwie
pałacu2 • Oczywiście procesy o gwałt należą do rzadkości,
co stanowi jedną z zasadniczych różnic w stosunku do na-
szej epoki.

Procesy a opinia publiczna

Ostatni wreszcie znak postępującego „zadomowienia" się


przemocy o charakterze seksualnym w rzeczywistości
sądowej ostatnich lat XVIII wieku to zmiany zachodzą­
ce w sferze dobrze znanego zwyczaju zawierania ugody
między oskarżonym a ofiarą. Ta praktyka staje się o wie-
le bliższa wymiarowi sprawiedliwości, niż to się działo
dawniej. Umowa zyskuje charakter na tyle publiczny, że
poświadcza się ją przed notariuszem, na tyle oficjalny, że
niekiedy informuje się o niej sędziego. Uczestnicy zdarze-
nia ustalają reguły, wspólnie szacują straty. Młodzi chłop­
cy oskarżeni o „zniewagę obyczajności pewnej kobiety

1 A.D. Yvelines, 42 L 12.


2 A.D. Yvelines, 50 L 8, 9 germinal roku VII [29.03.1799].
180 Historia gwałtu

przez nieprzystojne zachowanie" 1 29 frimaire'a roku VII


[19.12.1798] w Saintry, przeprowadzają przed notariu-
szem w Corbeil „transakcję obejmującą wycofanie skar-
gi". Stwierdzają, że wspólnie przekażą ofierze, Victorine
Devilliers, „pięćdziesiąt dziewięć franków tytułem od-
szkodowania za koszty sądowe". Kilkoro rodziców sta-
wia się w roli gwarantów sum skrupulatnie rozdzielanych
między każdego z oskarżonych. Tym niemniej proces się
odbywa, ofiara w ostatniej chwili wybiera drogę sądową.
Ugoda zawarta przed notariuszem przez Dorlota oskar-
żonego 13 ventóse'a roku VII [3.03.1799] o „dopuszcze-
nie się ciężkiej przemocy wobec jedenastoletniej dziew-
czynki"2 jest jeszcze bardziej znamienna. Zawezwani
lekarze stwierdzają „rozdarcie sromu i odbytu niemal na
szerokość tych dwóch otworów". Dziewczynka jest ob-
łożnie chora. Jednakże Dorlot, prosty robotnik w młynie
w Villepreux, zabiega najpierw o protekcję i poparcie, dą­
żąc za wszelką cenę do polubownego załatwienia spawy.
Uzyskuje poręczenie od swojego szwagra, zawiera z mat-
ką ofiary umowę przed notariuszem, w której przyznaje
się do „maltretowania" dziewczynki, zobowiązuje się za-
płacić 150 franków odszkodowania i kosztów lekarskich
- wypłata tej sumy zostaje zagwarantowana, jasno opisana
i podzielona na kilka miesięcy: „50 franków dzisiaj, reszta
w 4 terminach co 2 miesiące". Matka ofiary zwołuje radę
rodzinną, aby podjąć decyzję i przyjąć ofertę. Powiadamia
sędziego pokoju, który „rejestruje" akt i obiecuje wziąć
go pod rozwagę. Sprawa ma charakter precedensowy, bo
sędzia kontynuuje dochodzenie, uznając zarazem „prawo-
mocność" aktu i tłumacząc, że „nie umorzył czynności
śledczych, gdyż kary wymaga jeszcze naruszenie porząd­
ku społecznego".
Jeszcze jeden aspekt nadaje całej tej sprawie preceden-
sowy charakter: Dorlot, usilnie poszukujący poparcia, uzy-
skuje od mera gminy list podpisany przez około pięćdzie-

1 A.D. Yvelines, 50 L 7, 29 frimaire'a r. VII [19.12.1799].


2 A.D. Yvelines, 50 L 8, 13 ventose'a r. VII [3.03.1799).
Rewolucja i bezsilność kodeksów 181

sięciu sąsiadów, którzy w prostych i oszczędnych słowach


wspólnie poświadczają jego moralność. Mężczyzna ten
- jak zapewniają sygnatariusze - wywodzi się z „rodziny
o nieposzlakowanej opinii", zachowuje się przyzwoicie,
„nie wiedzieliśmy o niczym, co by świadczyło przeciw
jego prawości i obyczajom, aż do owego nieszczęsnego
dnia, gdy zdarzyło mu się zgwałcić małą Catherine
Prieux". Jedynie nietrzeźwość może tłumaczyć to zacho-
wanie, zamroczenie, które nie pozwoliło Dorlotowi „roz-
ważyć opłakanych skutków jego działania". Mieszkańcy
Villepreux relatywizują czyn popełniony przez sąsiada, nie
chcą uznać przemocy jednego ze swoich. Jednakże orygi-
nalność tej inicjatywy polega na czymś innym: na dążeniu
do włączenia w sprawę opinii publicznej: stawiają się oni
w roli gwarantów moralności, równorzędnych partnerów
wymiaru sprawiedliwości, niezależnie od tradycyjnych
autorytetów czy powoływanych świadków.
Ich ingerencja w postępowanie sądowe przypomina
inne działania, bardziej natarczywe, podejmowane w pier-
wszych miesiącach działalności Konstytuanty 1• Za przy-
kład może posłużyć inicjatywa mieszkańców Senlis, któ-
rzy krytykują okoliczności, w jakich 21 czerwca 1791
roku zostaje postawiony przed sądem ich proboszcz,
oskarżony przez dwóch członków rady miejskiej o „próbę
zgwałcenia małej Daubert" 2, którą puścił, gdy podniosła
krzyk. Szczegółów zajścia nie udaje się ustalić, lecz od-
nośne opinie o liście mieszkańców Senlis pokazują dobit-
nie znaczenie działań podejmowanych przez zbiorowość:
„Dużą wagę dla rzeczy publicznych, dla utrzymania po-
koju i Konstytucji, którą wszyscy poprzysięgliśmy bronić,
ma użycie wszystkich środków, jakie są w Waszej mocy,

1 Czyli Zgromadzenie Narodowe, którego celem było przy-

gotowanie i uchwalenie pierwszej francuskiej konstytucji zawią­


zało się 17 czerwca 1789 roku i działało do 30 września 1791
roku, kiedy to zostało rozwiązane na mocy tejże Konstytucji
(przyp. tłum.).
2 A.D. Yvelines, 47 L 93.
182 Historia gwałtu

aby położyć krzyczącym nadużyciom władzy oraz


kres
ukrócić zuchwałe i wywrotowe działania, na jakie sobie
pozwalają dwaj obywatele, Edeline i Breteil, upojeni swo-
ją nową władzą" 1 • Odwołanie do konstytucji, wyborów
oraz odpowiedzialności urzędników, ton, w jakim utrzy-
many jest tekst - oto nowy sposób wyrażania opinii przez
wspólnotę.
Te zaświadczenia mogły także dotyczyć ofiary i jej ro-
dziny. 26 germinala roku VII [15.04.1799] paryscy skle-
pikarze i właściciele domów z ulicy Guerin podpisują
wspólnie list, w którym potwierdzają, że matka małej
Louise Bernard, siedmioletniej dziewczynki zgwałconej
kilka miesięcy wcześniej przez Cosme'a Lavaux, „zawsze
zachowywała się jak przyzwoita kobieta, a nie pijacz-
ka, jaką [oskarżony] chce z niej zrobić"2 • Lavaux zosta-
je oczyszczony z zarzutów po dwóch procesach, jednym
w Paryżu, drugim w Melun, lecz wspólnota „obywateli"
po raz kolejny stawia się w, roli równorzędnego partnera.
Grupa, wyrażając swoją opinię, przypisuje sobie prawo-
mocność, której nie ma. Nowe prawodawstwo przynosi
wyzwolenie ofierze - przynosi je też jej sąsiadom i bli-
skim, którzy mogą wydawać sąd na jej temat i otwarcie go
wypowiadać.

Najbardziej widoczna innowacja w procesach o gwałt


z końca XVIII wieku wiąże się z samymi tekstami praw-
nymi. To pierwsza wyraźna zmiana - kodeksy tworzą
hierarchię przestępstw przez długi czas pomijanych, uwal-
niają w dużym stopniu ofiarę od jej opiekunów, tak samo
jak uwalniają ją od winy moralnej, którą wcześniej była
obarczana. Teoria zostaje zrewolucjonizowana: czyny le-
piej sklasyfikowane, uczestnicy lepiej opisani. Jednakże
własne ograniczenia tych zmian wciąż pozostają znacz-
ne: autonomia ofiary okazuje się w rzeczywistości bar-
dzo zawężona, idea skazy ciążącej na tej ofierze z racji

1 Tamże.
2 A.D. Seine-et-Mame, L 999.
Rewolucja i bezsilność kodeksów 183

uczestnictwa w zbrodni zachowuje wpływ na poziomie


intuicji, szybko pojawia się wstyd. Rozdźwięk między
słowem pisanym a obyczajami jest oczywisty: wraz ze
stworzeniem kodeksu liczba skarg wcale nie wzrasta la-
winowo. Gwałt na zbyt głębokim poziomie łączy w sobie
obsceniczność, moralność i ciało, aby którykolwiek z tych
elementów mógł zniknąć mocą jednego rozporządzenia.
Tym niemniej teksty te zapoczątkowują wielkie zmiany:
rozróżnienie otwartej napaści o charakterze seksualnym
i zwykłej prywatnej rozwiązłości ma w tym względzie za-
sadnicze znaczenie, bo ustanawia ostateczną granicę mię­
dzy gwałtem a rozpustą - „niedozwolonym nierządem'',
rozpasaniem, sodomią. Tak samo doniosła jest nowa hie-
rarchia przestępstw, wyodrębnienie „pośrednich" przeja-
wów przemocy, zachowań długo pomijanych, bardzo
różnorodnych, słabo jeszcze opisanych, które w istotny
sposób wpływa na modyfikację ustawodawstwa karnego,
oraz zróżnicowanie w jego ramach poszczególnych form
i stopni przestępczości . Oddziaływanie tekstów jest rze-
czywiste, nawet jeśli dość ograniczone.
Kolejną innowację łatwiej można odnaleźć w procedu-
rach. Polega ona na zwiększeniu liczby skarg dotyczących
zgwałcenia dzieci, na stałym wzroście, który zapoczątko­
wany w ostatnich dziesięcioleciach XVIII wieku, poka-
zuje, na ile zmiana w sferze wrażliwości dotyczy przede
wszystkim najbardziej bezbronnych ofiar, które również
najtrudniej przychodzi podejrzewać. „Gazette des nouve-
aux tribunaux" odnotowuje dziewięć przypadków gwałtu
między 1791 a 1799 rokiem, z czego sześć na dzieciach,
natomiast dawniej wspominała zaledwie o jednym przy-
padku na dziesięć lat'. Niepostrzeżenie wszystkie przy-
padki gwałtu rozpatrywane przez trybunały z końca XVIII
wieku to zbrodnie popełniane na dzieciach.
Trzecia innowacja jest najmniej wyrazista, lecz równie
istotna. To udział opinii publicznej w procesie i w ugodzie,
która czasem go zastępuje - listy, zbiorowe inicjatywy,

1 Por. m.in. „Gazette des nouveaux tribunaux", 1794, s. 79.


184 Historia gwałtu

podpisy merów, właścicieli domów czy sklepikarzy. Od-


wieczne dążenie do większej surowości oraz przekonanie
o konieczności napiętnowania „postępującego rozprzęże­
nia młodzieży z tych kantonów 1" 2 wpisują się w bardziej
widoczne działania wspólnot, mimo że akta z procesów
o zgwałcenie w trybunałach karnych z końca XVIII stu-
lecia nie odpowiadają nawet jednemu procentowi wszyst-
kich spraw.

1 Wprowadzona w epoce rewolucyjnej jednostka podziału

administracyjnego między departamentem a gminą - zarazem


okręg wyborczy i sądowy (kanton odpowiadał wówczas kompe-
tencjom sędziów pokoju) (przyp. tłum.).
2 A.D. Yvelines, trybunał poprawczy w Wersalu, 50 L 26,

Beaupied, Boulogne, Guyonin, Nodez.


CZĘŚĆ TRZECIA

PRAWO NOWOŻYTNE A SKALA CZYNÓW


Gwałt, którego dopuszczono się w 1826 roku na osiem-
nastoletniej Marie Teste pracującej w fabryce jedwabiu
w Montelimard, został w całości obmyślany i przygoto-
wany w szczegółach. Przyjaciółki zaproponowały jej spa-
cer po „podmiejskich zagajnikach"' w jednym tylko celu:
miały dopomóc trzem chłopcom, którzy ją zaskoczyli
i napadli. Marie, wierna tradycyjnym postawom, nawet
nie myśli o złożeniu skargi. Poprzestaje na „gwałtow­
nych wyrzutach" pod adresem Angelique Faure, jednej
ze wspólniczek. Jednakże wydarzenia wymykają się spod
kontroli uczestników: Angelique stara się „upublicznić
hańbę Marie'', „władze sądowe" zostają powiadomione
o sprawie, napastnicy uwięzieni, dochodzenie wszczęte.
Niektórzy spośród rodziców usiłująjeszcze zmienić bieg
wypadków, uciekając się nawet do forteli, aby skłonić
Marie do wycofania skargi - próbują fałszywych listów,
obietnicy małżeństwa z jednym z napastników. Bez powo-
dzenia. Proces się odbywa, dwaj chłopcy zostają skazani.
Proces z Montelimard, co nie stanowi zaskoczenia, po-
zostaje wierny praktyce pobłażliwości, jeśli nie tradycji:
równolegle dochodzi do usilnych prób polubownego za-
łatwienia sprawy, nie wszyscy wspólnicy zostają skazani,
nie stwierdza się gwałtu zbiorowego, który w myśl nowe-
go kodeksu stanowi okoliczność obciążającą. Natomiast
ukaranie kilku napastników świadczy o tym, że już nie tak
łatwo uniknąć procesu, jeśli naruszenie jest poważne, nie-
mal publiczne, a oskarżeni wyraźnie wskazani. Ustalają
się nowe zwyczaje prawne, dzięki którym odżywają tra-
dycje z epoki ancien regime'u. Pozostawia ona przecież
w cieniu niezliczone przypadki, w których zdarzenia nie
mają tak oczywistych i jawnych znamion.

1 „La Gazette des tribunaux", 25 sierpnia 1826.


188 Historia gwałtu

Ustala się również nowa tradycja: użycie nowych pojęć


hierarchizujących przemoc, jak „czyn nierządny" w tym
przypadku, co pozwala stopniować występki i nazywać
czyny mniej poważne niż gwałt. Nie ma zresztą większego
znaczenia zastosowany w Montelimard wybieg osłabiają­
cy ciężar zachowania napastników, którzy dopuścili się
przecież gwałtu. Najbardziej znamienna okazuje się zaist-
niała po raz pierwszy w XIX wieku żonglerka sformuło­
waniami zaczerpniętymi z kodeksu, ich znaczeniami bez
końca zmienianymi, poprawianymi i uściślanymi - deka-
da po dekadzie - przez orzecznictwo lub ustawodawstwo.
Stąd ta mozolna praca prawnicza, chociaż procesy o gwałt
wciąż pozostają względnie rzadkie: stałe dążenie, by lepiej
„wyrazić" występek mimo ciągłej niedookreśloności prze-
mocy seksualnej w procedurach sądowych. Pociąga to za
sobą kolejne konsekwencje: podkreślanie gestów najbar-
dziej widocznych, najbardziej skwapliwie potępianych,
pozostawiających po sobie ślady krwi. Stąd też wyraźne
uprzywilejowanie przypadków gwałtu na dzieciach w tym
ciągłym poszukiwaniu progów brutalności. Potwierdza to
wybiórczy charakter potępienia: ową silnie akcentowaną
szczególną surowość, która w rzeczywistości eksponuje
tylko w bardziej widoczny sposób przestępstwa popełnia­
ne na szkodę najmłodszych.

1. PIERWSZE PRZEJAWY ZAINTERESOWANIA


NA POCZĄTKU XIX WIEKU

W odniesieniu do początków XIX wieku nasuwa się po-


gląd, że żadne komentarze nie ogniskują jeszcze niepo-
koju wokół kwestii gwałtu. Przestępstwo przeciw mieniu
pozostaje w pierwszych dekadach XIX wieku występkiem
wzbudzającym największy strach, mobilizującym środki
obronne i uwagę: „świat złoczyńców" opisywany przez
Balzaca to społeczność najbardziej niepokojąca, która
„stanowi zagrożenie dla porządnych ludzi". Największe
zło wciąż jest utożsamiane z próbą kradzieży lub „zwędze-
Prawo nowożytne a skala czynów 189

nia": „40 OOO oszustów, 15 OOO drobnych złodziei, 1O OOO


włamywaczy, 40 OOO porządnych dziewcząt żyjących na
koszt innych tworzy zastęp 11 O do 120 OOO osób nieco
kłopotliwych do zarządzania. Jeśli Paryż liczy 1 200 OOO
dusz, z czego - jak zobaczycie - drobnych złodziei w licz-
bie 120 OOO, jeden szubrawiec przypada na 1Oporządnych
ludzi" 1• Sylwetka mordercy tymczasem rysuje się coraz
wyraźniej na tej liście niegodziwców: na przykład Vautrin,
krwiożerczy olbrzym z Balzakowskiego półświatka, „któ-
ry zabijał tak, jak robotnik pije"2 • Przelew krwi zajmuje
coraz bardziej autorów opowieści o zbrodniach, wciąż za-
sadniczo kojarzony z rabunkiem i kradzieżą.
Balzakowska statystyka zdradza przede wszystkim
nieznane wcześniej dążenie: sięganie do liczb, by ustalić
hierarchię zachowań przestępczych lub nawet uchwycić
ewentualne motywy zbrodni. Ujawnia również zupeł­
nie nowy na początku XIX stulecia sposób opowiadania
o zbrodni, ukazując jej możliwe fluktuacje, przypływy
i odpływy.
Ta statystyka pierwotnie przypisuje niewielkie zna-
czenie gwałtowi, uznawanemu za czyn marginalny, wciąż
rzadko sądzony. Wymienia jedynie dwa gwałty na ponad
trzy umyślne zabójstwa według średniej krajowej z oko-
lic 1830 roku3, inaczej mówiąc, mniej gwałtów niż mor-
derstw. Natomiast systematyczne dążenie do odróżniania
przestępstw o podłożu seksualnym przeciw dorosłym od

1 H. Raisson, Le Code des gens honnetes, Paris 1825, cyt. za


L. Chevalier, Classes laborieuses et Classes dangeureuses aParis
pendant la premiere moitie du X!Xe siecle, Paris 1958, s. 59.
2 H. de Balzac, La Derniere Incarnation de Vautrin (1842),

w: CEuvres completes, Paris 1867, t. II, s. 5 [Ostatnie wciele-


nie Vautrina, w: Blaski i nędze życia kurtyzany, przeł. T. Boy-
-Żeleński, Warszawa 1959, s. 413-przyp. tłum.].
3 A. Hugo wyliczał bez komentowania 204 przypadki gwał­

tu na 329 umyślnych zabójstw. Por. A. Hugo, La France pitto-


resque ou Description pittoresque topographique et statistique
des departements et des colonies de la France, Paris 1835, t. I,
s. 61.
190 Historia gwałtu

takich samych przestępstw przeciw dzieciom i nowa moż­


liwość porównywania - dzięki statystykom - liczby osą­
dzanych gwałtów w poszczególnych regionach czy latach
mogą dać początek nieznanemu wcześniej sposobowi po-
strzegania tego przestępstwa, pozwów i wyroków, jakie
ono za sobą pociąga.

Przekonanie o archaiczności

Jedna rzecz się nie zmienia: zainteresowanie zbrodniami


o podłożu seksualnym pozostaje na początku XIX wie-
ku wciąż jakby „zamrożone". Narracje dotyczące gwał­
tu i komentarze na jego temat w prasie, powieściach czy
śledztwach zdają się nieuchronnie powtarzać oczywistości
rodem z epoki oświecenia: brutalne występki należąjako­
by do świata wiosek i osad, owych miejsc zapomnianych
przez postęp 1 • Argument ten w XIX wieku zyskuje nawet
ujęcie systemowe: opiera się na przekonaniu o oczywistej
nieprzystawalności cywilizacji i pewnego rodzaju zbrod-
ni, o przynależności zabójstwa czy gwałtu do świata wiej-
skiego, zbudowanego na archaiczności i przeciwstawnego
światu miejskiemu, zbudowanemu na nowoczesności 2 •
Wyraźniej zarysowane dążenie do poszukiwania wy-
jaśnień spotyka się niewątpliwie z myśleniem oświecenio­
wym, wzbogaca je o nowe odniesienia do klimatu i wspól-
noty etnicznej. I tak „La Gazette des tribunaux" podkreśla
„ponurą sławę" departamentu Var, po czym relacjonuje hi-
storię gwałtu popełnionego w 1829 roku w górach Grasse
przez wykolejonego cieślę Andre Metza. „Klimat panuje
tam gorący", ludzie są „ciemni i nieokrzesani", trawieni
przez „perwersyjne" żądze3 , które podsycać ma jeszcze

1 Por. „dzikie istoty mające czelność porywać się na bojaź­


liwą cnotę'', tamże, s. 83.
2 Por. praca doktorska: A. Corbin, Archaisme et Modernite

en Limousin au XIX' siecle, 1845-1880, Paris 1975.


3 „La Gazette des nouveaux tribunaux", 22 września 1830.
Prawo nowożytne a skala czynów 191

sąsiedztwo Italii 1• Ten departament ma odpowiadać za


„większość tych spraw tak zasmucających ludzkość" - za-
pewnia „Gazette", po czym przedstawia Andre Metza jako
dzikiego zbrodniarza: człowieka sprowadzonego na drogę
występku przez pobliskich wieśniaków sardyńskich, żywy
pomnik upodlenia i barbarzyństwa. „Gazette" z lat dwu-
dziestych XIX wieku podkreśla opozycję między wiedzą
a ignorancją, podnosząc ją wręcz do rangi systemu: miej-
sca, gdzie królują „ciemnota i przesąd'', z gruntu różnią
się od miejsc, do których przenikają „postęp i cywiliza-
cja"2, i są siedliskiem „potwornych zbrodni"3 • Zupełnie
inne mają być nowe miasta, z ich bogactwem i fabrykami,
jak na przykład Saint-Etienne4 : mają je chronić dobro-
dziejstwa postępującej industrializacji - „Liczba ludności
tego departamentu rośnie z roku na rok w zauważalny spo-
sób dzięki rozwojowi spowodowanemu przez przemysł
w okręgu Saint-Etienne, a jednocześnie coraz rzadziej do-
chodzi tam do zbrodni"5•
Potwierdza to Balzac, przedstawiając chłopów z doliny
Awony jako pobratymców „Czerwonoskórych Coopera"6,

1 Departament Var leży nad Morzem Śródziemnym nieopodal

dzisiejszej granicy z Włochami, w regionie Provence-Alpes-Cóte-


-d'Azur (Prowansja-Alpy-Lazurowe Wybrzeże) (przyp. tłum.).
2 Tamże, 1 stycznia 1830.
3 Tamże.
4 Saint-Etienne leży we wschodniej części Masywu Cen-
tralnego w regionie Rodany-Alpy; od drugiej połowy XVIII
wieku jeden z pierwszych ośrodków rewolucji przemysłowej na
terenie Francji, niezwykle prężnie się rozwijający (wydobycie
węgla, hutnictwo oraz pasmanteria); to stąd w latach dwudzie-
stych XIX wieku poprowadzono pierwszą linię kolejową na te-
renie Europy kontynentalnej; co więcej, dzięki rewolucji miasto
uzyskało tereny wcześniej należące do Kościoła - w 1792 roku
rozpoczęto budowę nowego założenia miejskiego, wcielając
w życie idee „rozumu i postępu" (przyp. tłum.).
5 Tamże, 18 marca 1830.
6 „Oto Czerwonoskórzy Coopera, nie potrzeba jechać do

Ameryki, aby obserwować dzikich" (H. de Balzac, Les Paysans


192 Historia gwałtu

ludzi doprawdy jak zwierzęta" 1 , traktujących


„żyjących
dziewczęta jak zwierzynę, na którą wciąż „czatowano".
Mikołajowi Tonsardowi, „rosłemu i silnemu" chłopakowi
z La-Ville-aux-Fayes z Chłopów, gdy obezwładnia swą
ofiarę, towarzyszy nawet siostra - zaiste szczyt perwer-
sji: jeden z rzadkich przypadków przemocy seksualnej
w balzakowskim świecie. Młody mężczyzna rzuca się ni-
czym „dziki kot" na trzynastoletnią Pechinę „z wysokiego
wiązu, gdzie się ukrył" 2 • Balzac podkreśla, że przemoc to
„los, który czeka prawie wszystkie dziewczęta w jej wie-
ku"3. Żadna z nich nie może liczyć na ochronę.
W tym samym duchu wypowiada się Abel Hugo4 , gdy
w 1835 roku przywołuje obraz życia wiejskiego na margi-
nesie swojej „statystyki moralnej" i opisuje „w oddalonych
wioskach sytuacje sprzyjające bliskim kontaktom chłop­
ców i dziewcząt, w których więcej jest zezwierzęcenia niż
niewinności"5 • Sposobność dla tego badacza La France
pittoresque [Malowniczej Francji], by zasugerować zanik
przestępstw pewnego rodzaju w cywilizowanym i zurba-
nizowanym świecie: „Jeśli w tym zestawieniu faworyzuję
nasze miasta, to jedynie dlatego, że miasta są ośrodkami
cywilizacji"6 •
Te przekonania nie miałyby większego znaczenia dla
historyka, gdyby nie potwierdzały pewnej hierarchii prze-

[ 1838], Paris 1975, s. 63 [Chłopi. Lekarz wiejski, przeł. T. Boy-


-Żeleński, Warszawa 1962, s. 38 - przyp. tłum.]). Por. przed-
stawienia amerykańskich „dzikich" w powieściach F. Coopera,
między innymi w Le Dernier des Mohicans (l 826), Paris 1830
[Ostatni Mohikan, przeł. T. Ebert, liczne wydania - przyp.
tłum.].
1 H. de Balzac, Les Paysans, dz. cyt., s. 226 [Chłopi ... , dz.

cyt., s. 162 - przyp. tłum.].


2 Tamże, s. 237 [Tamże, s. 171 - przyp. tłum.].

3 Tamże, s. 226 [Tamże, s. 162 - przyp. tłum.].

4 Abel Hugo (l 798-1855) starszy brat Victora, również pa-

rający się piórem (przyp. tłum.).


5 A. Hugo, dz. cyt., t. I, s. 74, przypis.
6 Tamże.
Prawo nowożytne a skala czynów 193

stępstw: na początku XIX stulecia gwałtu nadal nie po-


strzega się jako zagrożenia dla społeczeństwa. Zgodny
chór głosów wypowiada się o postępie : miasto, jego roz-
wój i jego światła powinny wyeliminować przemoc i brud.
Tę oczywistość potwierdzają autorzy Livre des Cent et un 1
[Księgi stu i jednego] z 1831 roku, oczarowani nowymi
bulwarami, gazociągami, pasażami handlowymi, rozmia-
rami przestrzeni publicznej: „Paryż to już nie pospólstwo,
nie kabaret, nie ordynarne uciechy z czasów Merciera,
Paryż chętnie skrapia się perfumami"2 • Za sprawą cywili-
zacji gwałt musi zniknąć.
Jednakże to właśnie w samym sercu tych przekonań
dokona się odwrócenie perspektyw, zmiana powolna, zło­
żona, dotycząca zarówno rzeczywistości przemocy, jak
sposobu jej mierzenia - miasto i zbrodnia zaczną rodzić
obawy wcześniej nieznane.

Odrzucenie dawnej przestępczości

Przede wszystkim przemoc, która wzbudza tym większy


lęk, że niewątpliwie nie jest już tak powszednia. Liczne
znaki przywoływane już w odniesieniu do schyłku XVIII
wieku3 świadczą o niemal niedostrzegalnym odrzucaniu
dawnego obrazu przestępczości : zbrodni mieli dopusz-
czać się ludzie „zmęczeni, źle odżywieni, działający pod
wpływem chwili, powodowani gniewem", „zbrodniarze

1 Była to obszerna panorama życia ówczesnego Paryża,


którą stworzyła setka cieszących się uznaniem autorów (stąd ty-
tuł - Paris ou le Livre des Cent et un, czyli Paryż, albo księga
stu i jednego); każdy pisał jeden rozdział, a całość ukazywała się
sukcesywnie w latach 1831- 1834; rzecz miała stanowić swoistą
kontynuację po wielekroć tu przywoływanego Obrazu Paryża
Louis-Sebastiena Merciera z łat osiemdziesiątych XVIII wieku
(przyp. tłum.).
2 Au public, le libraire editeur, w: Paris ou le Livre des Cent

et un, Paris 183 I, t. I, s. VI.


3 Por. wyżej, s. 1 I I.
194 Historia gwałtu

sezonowi" 1 - o których mówi Chaunu - spychani teraz na


margines przez społeczeństwo zamożniejsze, coraz częściej
umiejące pisać i czytać, coraz mocniej ujmowane w karby
administracyjne. To właśnie ten wielki dryf od dawna ba-
dany, wręcz zbanalizowany przez mnogość komentarzy, ta
„sławetna hipoteza"2, która spycha na drugi plan opartą na
przemocy przestępczość z epoki ancien regime'u, uprzy-
wilejowując przestępczość opartą na podstępie i przebie-
głości: brutalne postawy i gesty nie zajmująjuż tyle miej-
sca w przestrzeni publicznej co kiedyś. „Zbrodniczość
mas" ma się przerodzić w „zbrodniczość wyrzutków i ludzi
marginesu"3 w ujęciu Michela Foucaulta, co z kolei Paul
Johnson określa w odniesieniu do początków XIX wieku
jako the end of wilderness4 • Oznacza to w rzeczywistości
wzrost wrażliwości na przemoc fizyczną, stworzenie zu-
pełnie nowych kryteriów, które pozwalają lepiej ją zbadać,
lecz być może również bardziej się jej obawiać.
Hipoteza brutalna, jeśli nie przejaskrawiona: potwier-
dzają ją statystyki opracowane przez Mogensena dla re-
jonu Auge, gdzie liczba przestępstw z użyciem przemo-
cy maleje czterokrotnie między końcem XVII a końcem
XVIII wieku5, wcześniej cytowane wyliczenia Marie-

1 P. Chaunu, Anna/es de Normandie, 1962, s. 236, oraz


1966, s. 107-108 [tłumaczenie za Nadzorować „ „ dz. cyt., s. 73
- przyp. tłum.].
2 X. Rousseau, Existe-t-il une criminalite d'Ancien Regime?

Reflexions sur l 'histoire de la criminalite en Europe (XIV-XV/II•


siecle), w: B. Gamot, Histoire et criminalite de l'Antiquite au
XX• siecle. Nouvelles approches, Dijon 1992, s. 142.
3 M. Foucault, Surveiller et punir. Naissance de la prison,

Paris, wyd. z 1994 roku, s. 90 [Nadzorować „ ., dz. cyt., s. 74


- przyp. tłum.].
4 P. Johnson, The Birth ofthe Modern, New York 1991, s. 165

i następne [Narodziny nowoczesności, przeł. M. Iwińska i inni,


Gdańsk 1995, s. 183 i następne; polski tłumacz oddaje określenie
the end ofwilderness jako „wyjście z puszczy" - przyp. tłum.].
5 N.W. Mogensen, Aspects de la societe augeronne aux

XVI/' et XVI//' siec/es, Paris I 971, rozprawa doktorska, cyt. za


Prawo nowożytne a skala czynów 195

-Madeleine Muracciole dla Bretanii 1 i ustalenia Beattie' ego


dla hrabstw Sussex i Surrey, gdzie z kolei wskaźnik oskar-
żeń o zabójstwo spada z 21100 OOO w latach 1740-1780
do 0,9/1 OO OOO w latach 1780-180 l2. Hipoteza ta jednak
wymaga modyfikacji po badaniach Xaviera Rousseau3
oraz Lenmana i Parkera4 , którzy w swoich opracowaniach
nie odnotowują tak silnego wahnięcia dla tego okresu:
„Obszary uprzemysłowione, zurbanizowane, o mniejszej
socjalizacji wciąż wykazują wysoki poziom agresji, nato-
miast pozostałe obszary, wiejskie i rolnicze, przeżywają
wzrost liczby kradzieży"5 •
O wiele bardziej oczywista okazuje się natomiast nie-
znana wcześniej nieufność wobec przemocy „oficjalnej"
- ostateczna przemiana obrazu kary i przestępstwa, koniec
widowiska, jakiego dostarcza cierpienie skazanego, znie-
sienie w 1828 roku kaźni i galer z ich zastępem skazań­
ców, w 1832 roku zakuwania w dyby, rezygnacja z wy-
woływania strachu poprzez krew. Dość znaków świadczą­
cych o mniejszej tolerancji na przemoc w społeczeństwie
początku XIX wieku: zmiana ogromna, ważniejsza niż
kiedykolwiek, równoległa w czasie z reformami angiel-
skimi, na przykład Peela6 , w wyniku których trzykrotnie

M. Foucault, dz. cyt., s. 91 [Nadzorować ... , dz. cyt., s. 74-przyp.


tłum.].
1 Por. wyżej, s. 112.
2 J.-M. Beattie, The Crime and the Court in England,
1660-1800, Oxford 1986; por. również H. Lagrange, La Civilite
a /'epreuve. Crime et sentiment d'insecurite, Paris 1995, s. 65.
3 X. Rousseau, dz. cyt.
4 B. Lenman, G. Parker, Crime and the Law: The Social

His tory of Crime in Western Europe since I 500, London 1980,


The State, the Community and the Criminal Law.
5 X. Rousseau, dz. cyt., s. 143.

6 Sir Robert Peel ( 1788-1850), w latach 1834-1835 oraz

1841-1846 premier Wielkiej Brytanii z ramienia Partii Kon-


serwatywnej; w latach 1822-1827 pełnił urząd ministra spraw
wewnętrznych i przeprowadził wiele reform w dziedzinie prawa
karnego i więziennictwa - między innymi uszczuplił rejestr
196 Historia gwałtu

zmniejsza się liczba powieszeń w Anglii lat dwudziestych


XIX wieku 1• Stąd te niewątpliwie nowe formy zwracania
uwagi na zbrodnię, bardziej subtelne, bardziej trwałe: wi-
dowisko kaźni i krwi z dawnych szafotów zastępuje łap­
czywa ciekawość historii czynu, jego obrazu, jego ekono-
mii. Ciało skazańca znika na zawsze w mrokach więzie­
nia, a jego istnienie zmienia charakter- jest coraz bardziej
obecny w artykułach prasowych, popularnych kronikach,
spisach administracyjnych, które stanowią niewyczerpa-
ne źródło sprawozdań, liczb, słów2 • Reżyserowanie opo-
wieści zajmuje miejsce dawnego widowiska na szafocie.
Niewątpliwie wymusza to nowe strategie niepokoju i cie-
kawości, a zbrodnia wzbudza większe obawy w chwili,
gdy nie jest już tak dojmująca.

Ciekawość między wyliczeniami a opisem

Począwszy od lat dwudziestych XIX wieku, zjawisko to


pokazuje prasa w całkowicie odnowionej formule, na przy-
kład „odmłodzona" „La Gazette des tribunaux", londyńska
„The Police Gazett" czy późniejszy „Le Petit JoumaP.

zbrodni zagrożonych karą śmierci, do czego nawiązuje Georges


Vigarello (przyp. tłum.).
1 Por. P. Johnson, dz. cyt„ s. 867 [Narodziny nowoczesno-

ści ... , dz. cyt., s. 946 nn - przyp. tłum.].


2 Por. ważny tekst J.-M. Labadie, Corps et crime, de Lavater

(1 775) aLombroso (1876), w: C. Debuyst i inni, Histoire des sa-


voirs sur le crime et la peine, t. I, Des savoirs diffus a la notion
de criminel-ne, Montreal-Bruxelles 1995, s. 320: „Zbrodniarz
jest zawsze potworem, tym, którego chcemy zobaczyć, lecz jego
ekonomia ulega zmianie, staje się de facto obrazem, robi z siebie
teatr i wystawia się na pokaz".
3 „The Police Gazett" („Gazeta Policyjna") ukazywała się

w Londynie od 1772 roku i zajmowała się głównie przypadkami


policyjnymi, od 1883 roku wydawana przez Scotland Yard; „Le
Petit Journal" („Mały Dziennik") to paryski dziennik założony
w 1863 roku, przykład „prasy nowego typu" - tańszy niż inne
Prawo nowożytne a skala czynów 197

Gazety te generują ciekawość. Zwłaszcza „La Gazette


des tribunaux", która od 1826 roku ukazuje się codzien-
nie i w zwiększonym nakładzie, zwraca się „do wszyst-
kich klas społeczeństwa" 1 • Pozwala zaistnieć widowiskom
z sal sądowych, wprowadza na scenę publiczność, po raz
pierwszy dopuszczoną do śledzenia rozpraw sądowych,
potęguje dramaturgię. Relacjonuje, rzecz jasna, również
gwałty. To dzięki niej osoba Marie Saget staje się bardziej
„godna współczucia" : ta ofiara gwałtu i próby zabójstwa,
napadnięta i pobita podczas pracy w polu, zjawia się przed
ławą przysięgłych, niemal kaleka, podtrzymywana przez
świadków, tak słaba, że „wzbudza żywe poruszenie całego
audytorium" 2 • „Gazette" wzmacnia jeszcze to poruszenie
i te oczekiwania, tworzy hierarchię poszczególnych proce-
sów, jak w przypadku sprawy Bas ile' a Joonhama, młodego
brata ze Szkół Chrześcijańskich3 oskarżonego w Angers
w 1828 roku o nastawanie na swoich małych uczniów:
„Od jakiegoś czasu spodziewano się w Angers procesu
nauczyciela szkoły elementarnej, który swój nowicjat od-
był w szkole zgromadzenia braci szkolnych .. . Od samego
rana, od godziny dziesiątej sala rozpraw wypełniona po

dzienniki, w niedużym, wygodnym do czytania formacie, mają­


cy na celu „rozerwanie" czytelnika, szybko zrobił zawrotną ka-
rierę, a jego nakład przewyższał nakład wszystkich pozostałych
„poważnych" dzienników ukazujących się wówczas Paryżu
(przyp. tłum.).
1 „La Gazette des tribunaux", zapowiedź, 1826. Pierwszy

dziennik sądowy, który zamierza wyjść możliwie najdalej poza


wąski krąg odbiorców-prawników.
2 Tamże, 8 marca 1826.

3 Zgromadzenie Braci Szkół Chrześcijańskich; członkowie


tej wspólnoty zakonnej, od swego założyciela Jean-Baptiste'a
de la Salle nazywani również lasalianami, nie mają święceń ka-
płańskich; powstała ona w 1684 roku, by szerzyć naukę katoli-
cką wśród ludu - zwłaszcza w szkołach elementarnych i szkół­
kach niedzielnych; w 181 O roku Napoleon powierzył tym tzw.
braciom szkolnym kształcenie nauczycieli nauczania początko­
wego i prowadzenie szkół (przyp. tłum.).
198 Historia gwałtu

brzegi widzami przedstawiała widok zapowiadający spra-


wę dużej wagi"'.
Odniesienie do uczuć publiczności wprowadza nie-
znany wcześniej stan rozgorączkowania wokół procesów
toczonych przed ławą przysięgłych - łapczywe zaintere-
sowanie sprawami obyczajowymi i krwawymi zbrodniami
zajmuje miejsce żądzy bezpośredniej konfrontacji na sza-
focie ciała skazańca z katem. „Gazette" kształtuje kulturę
zbrodni, nawet jeśli jej krajowy zasięg pozostaje długo
jeszcze skromny. Przede wszystkim zostaje zmuszona do
uznania między wierszami pewnego paradoksu: rozpo-
wszeclmiona, zróżnicowana przestępczość niekoniecznie
ogranicza się do „puszczy'', jak ta sama „Gazette" utrzy-
mywała jeszcze w latach dwudziestych XIX stulecia2 • Na
stronach tego dziennika coraz więcej miejsca zajmuje
przemoc seksualna niesprowadzalna do wiejskiej prze-
stępczości: w 1826 roku zostaje opisanych 3 8 przypadków,
w 1828 roku - 46, a w 1846 roku - 1163 . Ich liczba wzrosła
więcej niż trzykrotnie w ciągu dwudziestu lat, co świadczy
o coraz bardziej zróżnicowanych zainteresowaniach gaze-
ty tak przestępstwami kryminalnymi, jak obyczajowymi.
W szerszym sensie czasopisma z początku stulecia two-
rzą pewną retorykę, dokonują swoistej orkiestracji opisu.
Canards z epoki ancien regime'u relacjonowały historię
ograniczoną do niej samej, sprowadzały wszelkie wyda-
rzenia zbrodnicze do ich budującej anegdoty. Odmiennie
postępuje „Gazette" i prasa z początków XIX wieku:
przygotowuje niespodzianki, zapowiada przyszłe procesy,
opisuje szczegółowo ich przebieg w kolejnych numerach,
kładzie nacisk na wszystkie zagadki śledztwa, podaje na
końcu ich wyjaśnienie. To wcale nie oznacza, że XVIII-
-wieczne czasopisma nie interesowały się rozwojem wy-
padków - ze sprawy Arcueil z jej kolejnymi odsłonami,

1 Tamże, 3--4 marca 1828.


2 Por. wyżej, s. 190.
3 „Gazette" aż do lat sześćdziesiątych XIX wieku publikuje

bardzo szczegółowy indeks przytaczanych spraw.


Prawo nowożytne a skala czynów 199

ugodami, listami pieczętnymi i ucieczkami de Sade'a zbu-


dowały historię w odcinkach, podzieloną na kilka nume-
rów „Courrier du Bas-Rhin" czy „Gazette de France" 1,2 •
Mechanizm ten ulega systematyzacji wraz z możliwością
przeniknięcia za mury trybunału i połączenia dramaturgii
zbrodni z dramaturgią procesu. Pogłębia się wraz z wy-
raźniejszym dążeniem do tego, by zainteresować, bardziej
nawet zaskakiwać, niż pouczać. Około 1826 roku „La
Gazette des tribunaux" przekształca tę retorykę w nor-
mę. Na jej łamach sprawa Contrefatta, włoskiego księdza
oskarżonego o przemoc seksualną wobec pięcioletniej
dziewczynki, z rozmysłem jest relacjonowana w formie
felietonu: kolejne relacje, napomknienia, artykuły poja-
wiają się sukcesywnie na przestrzeni kilku miesięcy w la-
tach 1827-1828. Niektóre epizody wywołują nie mniejsze
zainteresowanie niż momenty krytyczne: najpierw zapo-
wiedź doniosłości całej sprawy i podkreślanie, że „prawo
nie powinno nikogo wyróżniać", nawet księdza; potem sam
proces, „bladość" oskarżonego, jego bardzo osobista obro-
na; wiadomość o ocenzurowaniu artykułu przewidzianego
na 7 listopada 1827 roku na temat przeszłości wielebnego
- zasygnalizowanie jakby mimochodem ochrony, jaką cie-
szy się duchowny, oraz następstw dramatu3 : obaw rządu
Villele'a4 i antagonizmów politycznych wokół procesu.

1 Por. wyżej, s. 129.


2 W przeciwieństwie do przywołanego wcześniej „Courrier
du Bas-Rhin'', „Gazette de France" ukazywała się oficjalnie,
a więc podlegała królewskiej cenzurze; powstała za panowania
Ludwika XIII jako „Gazette", od 1762 roku znana jako „Gazette
de France, organe officieł du Gouvemement royal" („Gazeta
Francuska, oficjalny organ rządu królewskiego") (przyp. tłum.).
3 Cenzura obejmuje dwa artykuły „Gazette" z 7 listopada 1827

roku, oba dotyczące księży, którzy dopuścili się napaści na dzieci;


co świadczy nie wprost o ponownym pojawieniu się tematu.
4 Jean-Baptiste de Villele (1773-1853), premier Francji

w łatach 1821-1828, jako znany ultrakonserwatysta przywrócił


cenzurę prewencyjną, której ofiarą padła „La Gazette des tribu-
naux", o czym wyżej (przyp. tłum.).
200 Historia gwałtu

Tym bardziej że wraz z wstąpieniem na tron Karola X'


w 1824 roku odżyły spory religijne. To w tym właśnie
okresie „Le Constitutionnerz zbiera skrupulatnie w dziale
„Gazette ecclesiastique" („Gazeta Kościelna") codzienne
przykłady „nietolerancji katolickiej"3 . Polityczne aluzje
i niedomówienia mogą tym samym skupić się na kilku
tego rodzaju procesach - sposobność zarówno do zama-
nifestowania antyklerykalizmu, jak i starcia „ultrasów"
z „liberałami". Ostatni epizod nasila jeszcze te walki,
co doprowadza do nowego procesu, natychmiast opisa-
nego w „Gazette": matka ofiary znalazła się w samym
środku bijatyki wywołanej spodziewanym uwolnieniem
Contrefatta. Oskarża księdza o brutalne potraktowanie po
wyjściu z więzienia. Samemu wielebnemu też się dostaje.
Nowe postępowanie sądowe, nowy wyrok, nieoczekiwany
tym razem: jeden z protagonistów o dość zagadkowej roli,
Metivier, który miał pobić duchownego, zostaje skazany
na miesiąc więzienia za próbę wzniecenia „rozruchów lu-
dowych"4, co pośrednio zdradza nową i uporczywą obse-
sję, jaką wywołują ruchy rewolucyjne.
Proces Contrefatta, księdza zarazem ściganego i chro-
nionego, skazanego i rychło uwolnionego, obiekt przeciw-
stawnych i wrogich reakcji, okazuje się precedensowy: jest
charakterystyczną ilustracją „felietonów w odcinkach",
które „Gazette des tribunaux" systematycznie zamieszcza.

1 Karol X (1757-1836) wstąpił na tron po śmierci brata

Ludwika XVIII w 1824 roku, ale musiał abdykować w 1830


roku po wybuchu rewolucji lipcowej; jego światopogląd można
nazwać konserwatywnym, jeśli nie reakcyjnym (przyp. tłum.).
2 Dziennik francuski założony w 1815 roku, związany z li-

berałami, bonapartystami i antyklerykałami ; pięciokrotnie za-


mykany, za każdym razem odradzał się pod inną nazwą, odgry-
wając ważną rolę w życiu politycznym Francji aż do lat osiem-
dziesiątych XIX wieku (przyp. tłum.).
3 S. Charletty, La Restauration, 1815-1830, t. 4, w:

E. Lavisse, Histoire de France au XIX• siecle, Paris 1921, t. IV,


s. 254.
4 „La Gazette des tribunaux'', 12 lutego 1828.
Prawo nowożytne a skala czynów 201

Sprawa ta świadczyła mocniej jeszcze - czego potwier-


dzeniem oddźwięk, z jakim się spotkała - o stopniowym
osadzaniu się w zbiorowej świadomości lat dwudziestych
XIX stulecia procesów o napaść na dzieci.
Obok tej nowej prasy pojawia się również całkowicie
nowa dokumentacja: państwowa buchalteria przestępstw
i wyroków sądowych-Compte general del 'administration
de lajustice criminelle [Powszechny spis administracji są­
downictwa karnego], publikowany corocznie od 1825 roku
przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Dokument ten poda-
je wszystkie orzeczenia sądowe. Inwentaryzuje i hierar-
chizuje naruszenia prawa, dając szczegółowe zestawienie
przestępstw, kradzieży, bankructw, zabójstw, morderstw
i gwałtów, rachunek przypadków recydywy, kar i uniewin-
nień. Zamienia już nie na słowa- jak czyni to prasa- lecz
na liczby bezpośredni obraz zbrodni, umożliwia, rzecz
wcześniej nieznana, spojrzenie na przestępstwo z pewnej
perspektywy: zostaje ono przetransponowane w strumień
z jego dopływami i odpływami, z jego zróżnicowaniem
uzależnionym od czasu i miejsca. Compte, ta nowa sta-
tystyka moralna, wprowadza wykazy „instrumentów
rządu" 1 (outils de gouvernement), co przywodzi na myśl
motyw „barometru politycznego", o którym myślał już
Bentham2 •3 • Realizuje ona strategię państwa dążącego do
centralizacji, dopisuje do stworzonej w okresie cesarstwa
listy „bogactw narodowych" listę obyczajów i przejawów

1 M.-N. Bourgguey, Dechiffrer la France, la statistique de-

partamentale al'epoque napoleonienne, Paris 1989, s. 166. Por.


również na ten temat: G. Leclerc, L 'Observation de /'homme,
une histoie des enquetes sociales, Paris 1979, oraz E. Brian,
L 'ceil de la science incessamment ouvert, trois variantes de
l'objectivisme statistique, „Communication", numer specjalny
Les Debuts des sciences del 'homme, 1992, nr 54.
2 Por. G. Leclerc, dz. cyt„ s. 25.

3 Jeremy Bentham (1 748-1832), uchodził za „ojca utylita-

ryzmu" i prekursora pozytywizmu prawniczego, który odżegny­


wał się od szkoły prawa natury (przyp. tłum.) .
202 Historia gwałtu

ich naruszania 1• Zapoczątkowuje tym samym - jak pisze


Michelle Perrot - „pierwszą «naukę moralną>>"2 •

Hierarchia krwi

W pierwszych dziesięcioleciach XIX stulecia zarysowuje


się nowa hierarchia przestępczości, obecna tak w prasie,
jak w zestawieniach liczbowych: uprzywilejowane miejsce
zajmuje zabójstwo - już nie kradzież jak w czasach ancien
regime'u. Co wcale nie oznacza, że dawny porządek zostaje
całkowicie zburzony. „Grupę zbrodniarzy"3 wciąż charak-
teryzuje się poprzez drapieżność, za największe zagrożenie
nadal uchodzi zamach na „dobra bliźniego"4 • Jednak wraz
z zanikaniem kontekstu bluźnierstwa i obrazy Boga przy-
bywa odniesień do ran i rozlewu krwi. „Praca" tej grupy
przestępców, obszernie opisywanej w Les Fran9ais peints
par eux-memes [Francuzów portrecie własnym ]5, to „za-
bójstwo, kradzież, fałszerstwo"6 : oczywiście rabunek, lecz
z użyciem przemocy, przeważnie połączony z zabójstwem.
„Słynni złodzieje" w opisie Balzaca z Ostatniego wcielenia
Vautrina to „drapieżne zwierzęta"7 • Przywoływany skaza-

1 Por. tamże.
2 M. Perrot, Delinquance et systeme penitentiaire en France
au XIX• siecle, „Annałes ESC", styczeń-łuty I 975.
3 L. Moreau-Christophe, Les detenus, w: Les Franr;ais

peints par eux-memes, Paris 1841, t. IV, s. 1.


4 Tamże, s. 2.

5 Ten portret własny Francuzów powstał w 1840 roku z ini-

cjatywy pewnego wydawcy, który powierzył znanym ówcześ­


nie autorom (wśród których byli Honore de Balzac, Theophiłe
Gautier, Gerard de Nerval) zadanie opisania ponad trzystu ty-
pów swoich rodaków, aby w ten sposób stworzyć „dziewięt­
nastowieczną encyklopedię moralną, która obejmie całe społe­
czeństwo" (przyp. tłum . ).
6 Tamże.
7 H. de Balzac, La Derniere Incarnation de Vautrin, dz. cyt.,
t. II, s. 11 [Ostatnie wcielenie ... , dz. cyt., s. 434 - przyp. tłum.].
Prawo nowożytne a skala czynów 203

niec to złodziej-zabójca 1 : morderstwo wydaje się podsta-


wową formą przestępczości w pierwszych dekadach XIX
wieku.
Wszystko zmierza do potwierdzenia, jak bardzo prze-
moc seksualna nie odgrywa istotnej roli w odniesieniach
do świata przestępczości. Obecna jest natomiast, jak wi-
dzieliśmy2, w prasie, staje się celem nowych pytań sta-
wianych przez statystyki i związane z nimi komentarze.
Proponuje się w tym względzie różne perspektywy: zupeł­
nie powierzchowne odniesienie do sezonowego występo­
wania, głębsze do przeciętnego wieku napastnika i ofiary,
pierwsze uwagi o potencjalnych różnicach między gwał­
tem na dorosłej kobiecie, który częściej mają popełniać
„młodzi mężczyźni", a częstszym jakoby wśród „starych"
gwałtem na dziecku. To nowe i ważne przekonanie wyraża
w 1833 roku Guerry 3 : zbrodnię na dziecku „znamionuje
taka głupota i słabość, że bardzo często mogłaby uchodzić
za objaw starczego uwiądu"4 • Opinie jeszcze niepewne,
częściowe, nie do końca usystematyzowane, a ich auto-
rom wciąż daleko do uznania „dewiacji seksualnych". Te
spostrzeżenia stanowią zaledwie zalążki wiedzy na temat
gwałtu, jednakże około 1835 roku doprowadzają do prze-
łamania konwencjonalnego obrazu zbrodni „zarezerwo-
wanej" wyłącznie dla obszarów zapomnianych.
Dochodzenia sądowe narzucają w ciągu kilku dziesię­
cioleci pewną konstatację, coraz mocniej komentowaną:

1 Por. znaczenie zbrojnej przemocy oraz umyślnego zabój-

stwa w książce M. Alhoy, Les Bagnes, histoires, types, maurs,


mysteres, Paris 1845 (między innymi s. 61, 72 i 118).
2 Por. wyżej, s. 229.

3 Andre-Michel Guerry (1802-1866), francuski prawnik

i miłośnik statystyki, chciał stworzyć „moralną statystykę",


szczegółowy obraz Francji zawierający dane liczbowe o przestęp­
czości, departament po departamencie, rok po roku, z uwzględ­
nieniem płci, wieku, rodzaju zbrodni i łączący w ten sposób
socjologię z moralnością (przyp. tłum.).
4 A.-M. Guerry, Essai de statistique morale de la France,

Paris 1833, s. 28.


204 Historia gwałtu

„Udział napastowania i gwałcenia dorosłych oraz dzieci,


stanowiący 1/5 wszystkich przestępstw przeciw osobom
w łatach 1826-1840, wzrasta do 1/3 w okresie 1841-1850.
W 1859 roku stanowi już połowę"'. Wzrost tak znaczny,
że zdaje się świadczyć o nowych realiach. Redaktor edycji
Compte z 1850 roku mówi o „godnym pożałowania przyro-
ście"2, a redaktor edycji z 1858 roku - o „nadzwyczajnym
nasileniu tego rodzaju przestępstw"3 • Historia przemocy
seksualnej w pierwszych dziesięcioleciach XIX stulecia to
przede wszystkim dzieje postępu mierzonego w liczbach:
niemający sobie równych wzrost liczby skarg, największy
w przypadku czynów popełnionych na dzieciach. Status
przestępstwa nie może się nie zmienić, skoro w 1850 roku
stanowi ono połowę spraw sądowych: musi nastąpić prze-
wartościowanie skali, gruntowna zmiana obrazu modyfiku-
jąca w istotny sposób spojrzenie na zbrodnię - nawet jeśli
wciąż w ogromnym stopniu przeważają przypadki zgwał­
cenia dzieci, nawet jeśli liczba zgłaszanych spraw żadną
miarą nie zbliża się do dzisiejszych standardów ani nie od-
zwierciedla rzeczywistej liczby popełnionych czynów.
Należy jeszcze zawczasu rozważyć inną przemianę,
równie doniosłą, która dotyczy sfery praktyk sądowych,
sposobu nazywania czynów i ich inkryminowania. Temat
nieunikniony, bo przestępstwo zaczyna istnieć wraz z je-
go nazwaniem. Nieunikniony, gdyż myślenie prawnicze
o gwałcie podąża w XIX wieku drogą wytyczoną przez
kodeks z 1791 roku: pogłębienie gradacji czynów, skore-
lowanie jej z gradacją kar. Przedsięwzięcie niekończące
się, które zmienia na przestrzeni dziesięcioleci brane pod
uwagę progi - inaczej mówiąc, przeciwieństwo stagnacji
prawnej. Temat nieunikniony zwłaszcza dlatego, że po-
kazuje wprost, w samej terminologii prawniczej, grani-
ce, w których czyn był pojmowany, wybory dokonywane

1 Compte general de l'administration de la justice crimi-

nelle (cytowany dalej jako Compte general), 1859, s. VII.


2 Tamże, 1850, s. VI.

3 Tamże, 1858, s. VII.


Prawo nowożytne a skala czynów 205

w celu zidentyfikowania go, ich reorganizację, trwałe


przemilczenia również, które przez długi czas pomijają
przemoc psychiczną lub - w szerszym sensie - składowe
psychiczne czynu i jego następstw. Należy zmierzyć za-
kres tej nowelizacji prawa, zanim przejdziemy do mierze-
nia liczby czynów sądzonych i popełnionych.

2. ZDEFINIOWAĆ ZNIEWAGĘ I CZYN NIERZĄDNY

Kodyfikacje napoleońskie modyfikują kodeks z 1791 ro-


ku. Utrwalają - dzięki wysiłkom zawodowych urzędni­
ków1 pod okiem nowej władzy - „reformę kamą, która na-
znaczy Francję na prawie dwa stulecia"2 • 484 artykuły ko-
deksu karnego opracowanego przez Radę Stanu w latach
1808-18 l O są kontynuacją i uściśleniem kodeksu z 1791
roku. Zarazem przywracają kilka tradycyjnych odniesień:
dążenie do utrzymania niektórych rodzajów kaźni, aby
pozostawić przestrzeń dla sprawowania sądowego terro-
ru, oraz nierówności między mężczyzną a kobietą, aby
„chronić" rodzinę. Napoleon domaga się porządku i bez-
pieczeństwa jakże odległego od „rozmachu Konstytuanty
z jej niesłychaną różnorodnością idei"3 . Kodeks z 181 O
roku potwierdza tym niemniej ewolucję myśli prawnej,
hierarchizuje przestępstwa za pomocą sformułowań, któ-
rych użycie na długo się ustali, rozwija nieznaną wcześniej
gradację czynów i terminów. Wprowadza strukturę trwałą,
a zarazem nierozdzielnie związaną z kulturą swego czasu.
1 Rewolucja przyniosła ogromne zmiany w dziedzinie ad-

ministracji państwowej: obok nowego podziału administracyj-


nego i wszystkich zmian politycznych wprowadziła również
zawodową kadrę urzędniczą. Urzędnicy byli mianowani, musie-
li zdać egzamin, urzędów nie można już było dziedziczyć ani
sprzedawać - rzecz doniosła zwłaszcza w przypadku urzędni­
ków wymiaru sprawiedliwości (przyp. tłum.).
2 J.-G. Petit, Des peines obscures, la prison penale en

France, 1760-1875, Paris 1990, s. 125.


3 Tamże.
206 Historia gwałtu

Aby zrozumieć procesy o gwałt po 181 O roku, musimy


przede wszystkim ocenić tę zmianę i jej granice wraz z jej
rekompozycją i specyfiką.

„ Czyn nierządny"

Kodeks powołuje do życiazbrodnie i występki, które nie


istniały wcześniej, określa jako przemoc seksualną gesty
wcześniej rzadko odnotowywane lub pomijane, pokazuje,
do jakiego stopnia nowa wrażliwość na przemoc pozwala
na nowo wyznaczyć granice naruszenia prawa.
Proces z Caen z 1829 roku ujawnia nieoczekiwane na-
stępstwa tej pracy nad hierarchią czynów i słów. Złożenie
przez pewnego robotnika murarskiego skargi, na pierwszy
rzut oka bezprecedensowej, doprowadziło do wszczęcia
dochodzenia: oskarża on kilku towarzyszy, że brutalnie go
rozebrali i trzymali nago, aby zbadać jego części wstydli-
we, mierząc je za pomocą dwóch kamieni. Uznaje on za
przestępstwo to, co długo uchodziło jedynie za niefortun-
ną, lecz powszednią przypadłość: upokarzające, lecz to-
lerowane drwiny, rytuały czeladników, na które po cichu
przyzwalano. Sędziowie z Caen są zdumieni, nie mogą
sięgnąć po zwyczajowe odniesienia: orzecznictwo z 1829
roku milczy na temat tego rodzaju czynów, wymykających
się uniwersum obrażeń i pobić, tak samo jak uniwersum
gwałtu. Trybunał poprawczy potwierdza ich wątpliwości
i oczyszcza oskarżonych z zarzutów.
Tym niemniej jeden z artykułów kodeksu karnego
z 181 O roku dopuszcza tego typu skargę. To artykuł 331,
który rozróżnia po raz pierwszy czyn nierządny i zgwałce­
nie, penalizuje gesty „wykonywane przy użyciu przemo-
cy wobec osoby z zamiarem obrażenia jej obyczajności"',
a więc te same, do których można odnieść zachowanie
czeladników z Caen. Tekst o decydującym znaczeniu,

1 A. Chauveau, F. Helie, Theorie du Code pena!, Paris 1861,

(wyd.1: 1834),t.IV,s.267.
Prawo nowożytne a skala czynów 207

nawet jeśli sędziowie z Caen zręcznie go obchodzą: de-


finiuje przestępstwo wcześniej nieznane prawodawstwu
francuskiemu - przemoc o charakterze seksualnym inną
niż gwałt. Wprowadza kolejną jeszcze innowację, rów-
nie doniosłą, obecną w skardze z Caen - dążenie, by nie
ograniczać obrazy wyłącznie do obyczajności kobiecej:
„Kto popełnia zbrodnię gwałtu lub jakikolwiek inny czyn
nierządny przeciw osobie jednej lub drugiej płci, podle-
ga karze ciężkiego więzienia" 1• Autorzy kodeksu z 181 O
roku podejmują zagadnienie, nad którym debatowano
w komisjach urzędniczych cesarstwa, definiują przemoc
seksualną, która nie jest gwałtem, oraz karzą naruszenie
obyczajności (atteinte d'une pudeur) bez względu na płeć :
„Ustawa z 1791 roku wymieniała jedynie gwałt; pomijała
milczeniem inne zbrodnie, które nie mniej obrażały oby-
czaje: należało wypełnić tę lukę"2 • Rejestr czynów prze-
stępczych ulega nagle poszerzeniu, a granice tego, co tole-
ruje system kamy, zostają przesunięte. Kodeks z 181 Oroku
wprowadza po raz pierwszy wyraźną hierarchię w sferze
przemocy seksualnej.
Nie oznacza to, rzecz jasna, że to rozszerzenie zakre-
su kodeksu znajduje od razu przełożenie w praktyce. To
oczywiście kultura określa znaczenia pojęcia obyczajno-
ści, a nie prawo: „dobre obyczaje" pozostają „koncepcyj-
nie nieuchwytne"3, zmieniają się wraz z upływem czasu.
Sędziowie z Caen nie potrafią zaklasyfikować jako prze-
stępstwa przemocy o podłożu seksualnym odmiennej niż
gwałt. Opierają wciąż przestępstwo na zasadzie dyspro-
porcji sił fizycznych i na różnicy płci, podatni na darni-

1 Kodeks kamy z 181 Oroku, art. 331 .


2 Tamże, Expose des motifs, cyt. za A. Chauveau, F. Helie,
dz. cyt„ t. IV, s. 267.
3 Por. D. Lochak, Le Droit a l 'epreuve des bonnes m<Eurs,

puissance et impuissance de la norme juridique, Paris 1993,


s. 16: „Siła normy prawnej jako_ gwaranta dobrych obyczajów
... Bezsilność normy prawnej jako definiującej znaczenie do-
brych obyczajów".
208 Historia gwałtu

nujący obraz „przymusowego nierządu" 1 • Orzecznictwo


sądowe z 1829 roku niemal w ogóle nie wypowiada się
na temat czynów przestępczych podobnych do zachowania
czeladników z Caen. Trzeba było odwołania się do sądu
apelacyjnego oraz wniesienia kasacji, aby skarga została
uznana za prawomocną, a napastnicy ostatecznie skazani.
W komentarzu sędziowie Sądu Kasacyjnego2 kładą zresztą
nacisk na to, co umożliwia kodeks z 181 O roku: „Kodeks
kamy nie czyni żadnej różnicy między napaściami z żądzy
dostarczenia sobie rozkoszy seksualnych a tymi, których
dopuszczono się z jakichkolwiek innych pobudek, jak nie-
nawiść, zemsta czy ciekawość"3 • Liczy się wyłącznie na-
ruszenie obyczajności bez względu na formę, bez względu
na płeć. W okresie 1810-1829 dokonuje się pewien proces
kulturowy, przesunięcie progów, wzrost świadomości. „La
Gazette des tribunaux" dostarcza licznych przykładów,
oburzając się w 1834 roku na zachowanie kilku kobiet
marsylskich, które „obrzucały się obelgami i biły nieopo-
dal fontanny", szczególnie zaś „pobiły" publicznie jedną
spośród nich na placu przed pałacem po „podciągnięciu do
góry jej przyodziewku"4 • „Jedna z najbardziej gorszących
scen" - stwierdza „Gazette'', „czyn nierządny" - dorzuca
i zapewnia, że przestępczynie zatrzymano. Przemoc i zmy-
słowość tego czynu konstytuują nowe przestępstwo.
Niezależnie od tych wszystkich zmian świadomości
i ich przebiegu w czasie należy powrócić do kodeksu
z 181 Oroku, by lepiej zrozumieć jego innowacyjność. Ten
tekst jest charakterystyczny dla poprawek systematycz-
1 Sformułowanie zaczerpniętez tradycji: „wykorzystać siłą
kobietę'',N. Guy du Rousseau de la Combe, Traite des matieres
criminelles suivant l'ordonnance du mois d'aout 1670, Paris
1756, s. 29.
2 To również dorobek rewolucji - Konstytuanta powołała

do życia sąd, który nie rozpatrywał meritum sprawy, lecz jej


stronę formalną, mógł zaskarżony wyrok uchylić i odesłać do
ponownego rozpatrzenia przez inny trybunał (przyp. tłum.).
3 A. Chauveau, F. Helie, dz. cyt., t. IV, s. 268.
4 „La Gazette des tribunaux", 7 września 1834.
Prawo nowożytne a skala czynów 209

nie wprowadzanych do nowożytnych kodeksów karnych,


pierwszy w całym ciągu nowelizacji w XIX wieku: ukuć
terminy, na nowo stworzyć skalę, zróżnicować zbrodnie,
aby bardziej adekwatnie rozpoznawać ich ciężar to nic
innego niż wzrost wymagań względem szacowania prze-
mocy, jeśli nie jej kontrolowania. Zdradza to ustawiczną
pracę na polu prawa, powolną, stale ponawianą działal­
ność skromną w świetle dzisiejszych kryteriów, lecz wciąż
żywą i wciąż inicjowaną, wymogi pozornie niewysokie
w porównaniu z dzisiejszą „stabilnością'', lecz konse-
kwentne, a nawet niedostrzegalnie podkreślane - przesu-
nięcie niemal przemilczane w kontekstach jakże odległych
od obecnych, a przecież stopniowo modyfikowanych.
Akty oskarżenia konkretyzują w ciągu kilku lat prze-
strzeń karną zakreśloną przez nową terminologię. Nagle
ukazują się oczom sędziów zachowania wcześniej nie-
mal pomijane: zwłaszcza przemoc o charakterze sodo-
micznym, uprzednio niekarana jako taka 1, a określana
mianem czynu nierządnego przez kodeks z 181 O roku.
Z tego tytułu skazany zostaje Etechegoyen, który w 1826
roku staje przed ławą przysięgłych departamentu Basses-
-Pyrenees za przemoc wobec służących płci męskiej2, czy
też „pustelnik z Saint-Pierre", który w 1831 roku staje
przed sądem przysięgłych departamentu Moselle za „sied-
miokrotne dopuszczenie się czynu nierządnego przy uży­
ciu przemocy względem tyluż dorosłych płci męskiej"3 •
Bardzo różne naruszenia mogą tym samym znaleźć się
w jednej kategorii: na przykład gest pewnego bywalca
paryskiej czytelni, wezwanego przed trybunał poprawczy
w 1834 roku za „pozwolenie sobie na niedyskretne do-
tknięcia" bibliotekarki, „gdy ta stała na drabinie"4 ; o wie-
le poważniejsze zachowanie robotnika Michela Ferreta
oraz woźnicy Nicolasa Mazuriera, którzy stanęli przed

1 Por. wyżej, s. 58.


2 „La Gazette des tribunaux'', 13 czerwca 1826.
3 Tamże, 6 grudnia 1831.
4 Tamże, 25 kwietnia 1834.
210 Historia gwałtu

ławą przysięgłych departamentu Seine-et-Oise oskarżeni


o dopuszczenie się 7 sierpnia 1811 roku przemocy wobec
Henriette Chatou, „znęcanie się nad jej ciałem", „ciągnię­
cie jej za piersi", „wkładanie palców w macicę", „wyry-
wanie włosów łonowych" 1 ; jeszcze bardziej ponure było
postępowanie pewnego męża, który w 1839 roku został
przyprowadzony przed sąd przysięgłych departamentu
Seine za „brutalną próbę czynu przeciwnego naturze na
własnej żonie" 2 - przestępstwo, którego istotą nie jest już
niemoralność małżonka, jak to bywało w dawnym wymia-
rze sprawiedliwości, lecz jego czysto fizyczna i zmysłowa
brutalność.
Spór prawny wokół „drugorzędnego" dramatu, który
rozegrał się w pewnym klasztorze w 1826 roku, pokazuje
najlepiej nowe granice przestępstw seksualnych na począt­
ku XIX stulecia. Stanowi świadectwo tej pracy dotyczącej
hierarchii ważności. Pewna mniszka z opactwa Auneau
w okolicach Chartres nocą 30 września 1826 roku zaczy-
na nagle wołać na pomoc swoje siostry. Oskarża pewnego
osobnika, że wtargnął do jej celi, pocałował ją „w usta"
i twierdził, jakoby „był aniołem"3 • Zgromadzenie się zbie-
ga, siostry stwierdzają obecność mężczyzny, składają skar-
gę. Następuje dziwny, jeśli nie zakrawający na kpiny pro-
ces, którego jedyna zasługa polega na wywołaniu dyskusji
co do natury samego czynu: publiczna zniewaga (outrage
public) czy czyn nierządny? Czy ofiara została schwyta-
na, skrzywdzona, czy tylko po prostu znieważona? Czy ów
osobnik obraził publicznie świadków przez uwłaczający
gest, czy też naruszył przez brutalność fizyczną obyczaj-
ność ofiary? Sędziowie przytaczają argumenty, wahają się,
ostatecznie oczyszczają z zarzutów intruza. Czyn nie zosta-
je zakwalifikowany jako publiczna zniewaga: doszło doń
w zaciszu celi poza zasięgiem wzroku jakiegokolwiek wi-
dza. Zostaje natomiast uznany za napaść: jego bezpośred-

1 A.D. Yvelines, 2U, 14 sierpnia 181 l.


2 „Journal du droit criminel", 1839, s. 325.
3 „La Gazette des tribunaux", IO października 1826.
Prawo nowożytne a skala czynów 211

nim celem było ciało mieszkanki klasztoru. Wymyka się


jednak kryteriom karnym: nieobecność przemocy, stwier-
dzona słusznie czy niesłusznie, zdejmuje odium winy
z oskarżonego, sam pocałunek zostaje zakwestionowany.
Wszystko wskazuje na ostateczny rozdział między znie-
wagą a napaścią: jedno stanowi zniewagę lub wyzwanie
wobec obyczajności świadków, drugie zaś jest wymierzo-
ne bezpośrednio w ciało ofiary. Zniewaga podlega artyku-
łowi 330 1, napaść - 331 2 nowo ustanowionego kodeksu
z 181 O roku. Sformułowania przez długi czas łączone lub
mylone mimo pojęcia „zniewagi obyczajności kobiecej"
wprowadzonego przez kodeks policji poprawczej z 1791
roku3 : zniewaga i napaść nieodwołalnie oznaczają dwa od-
rębne przestępstwa4 • Nowy tekst w jeszcze większej mie-
rze zobowiązuje do ustalenia progów: kiedy można mówić
o brutalności fizycznej wobec obyczajności osoby? Jakie
brutalność ta przybiera formy? Już odpowiedzi na te pyta-
nia mogą doprowadzić do uznania aktu za „czyn nierząd­
ny przy użyciu przemocy" zgodnie z artykułem 331.

1 Por. art. 330 kodeksu karnego z 1810 roku: „Kto dopusz-

cza się publicznej obrazy obyczajności, podlega karze więzie­


nia od 3 miesięcy do roku oraz grzywny od 16 do 200 franków"
[u Jasińskiego: „Ktokolwiek wyrządzi publicznie zniewagę wsty-
dowi, skazany będzie na więzienie od trzech miesięcy do roku,
i karę pieniężną od szesnastu do dwuchset franków"; tłumaczy
on outrage public ala pudeur jako „publiczna zniewaga wstydo-
wi" (Kodex Przestępstw i Kar, dz. cyt., s. 330) - przyp. tłum.].
2 Por. art. 331, tamże: „Kto dokonuje lub usiłuje dokonać

czynu nierządnego przy użyciu przemocy wobec osób jednej


lub drugiej płci, podlega karze więzienia .. ." [u Jasińskiego:
„Ktokolwiek dopuści się zbrodni zgwałcenia lub przekonany
będzie o inne iakie przestępstwo przeciwko wstydowi, dokona-
ne lub przedsiębrane z użyciem gwałtu naprzeciw osobom ied-
ney lub drugiey płci, skazany będzie na ciężkie więzienie ... "
- przyp. tłum.].
3 Por. wyżej, s. 173.

4 O zagadnieniu „obrazy" por. N. Lahaye, L 'Outrage aux

mreurs, Bruxelles 1980.


212 Historia gwałtu

Między zniewagą a gwałtem kodeks buduje gradację


- pierwsze perspektywiczne ujęcie stopniowania prze-
stępstw. Ten zbiór nie zostaje, rzecz jasna, ani od razu, ani
ostatecznie opisany. Czy zresztą może? Ówczesna kultura,
orzecznictwo, historyczna gra wrażliwością prowadzą do
sprecyzowania jego zakresu i treści. Kodeks nie definiuje
jasno samego pojęcia „czynu nierządnego", którego sens
zmienia się w zależności od kryteriów zawsze powiąza­
nych z kontekstem epoki. Pocałunek z opactwa Auneau
może uchodzić za tym bardziej poważny, że przez cały
XIX wiek takie zachowanie uchodzi za obsceniczny wy-
bryk, zwłaszcza wersja „z języczkiem", wyklęta poufa-
łość miłosnego obcowania. Sędziowie Sądu Kasacyjnego
w orzeczeniu z 5 listopada 1881 roku sam ten gest kwa-
lifikują jako „przestępstwo czynu nierządnego"'. Wielu
sprawców przemocy seksualnej „stara się zaspokoić w ten
sposób żądze, czego wzbraniają im małżonki"2 • Wiele
ofiar składa skargę tylko z powodu tego występku: pew-
na służąca z Guenon-en-Mahon (Morbihan) doprowadza
do oskarżenia robotnika, który „wpił wargi w jej usta"3 ;
przyjaciółka pewnego szewca z Luc (Var) „usiłuje go za-
bić za nastawanie na jej cześć przez przyciśnięcie jej do
muru" i „przystawienie swoich ust do uej]"4 • Dotykanie
ciała ofiar, zwłaszcza pieszczota, może jednak uchodzić
za mniej poważne. W 1830 roku „Gazette des tribunaux"
nie potrafi powstrzymać ironii, opisując skargę dwóch
modystek na „młodych zuchów" z pasażu Choiseul5,
którym zarzucały one „złapanie w talii i przechodzenie
od jednego wyczynu do drugiego": wyraża pogląd, że

1 Por. wnikliwe analizy Anne-Marie Sohn, których główny


temat został tutaj podjęty, Chrysalides, dz. cyt., t. II, s. 765-
-766.
2 Tamże.
3 Tamże, A.D.
Morbihan, U 5267, 1871.
4 Tamże, A.D.
Var, 4U4 363, 1889.
5 wzniesionego w Paryżu w 1829 roku w pobliżu Wielkich

Bulwarów (przyp. tłum.)


Prawo nowożytne a skala czynów 213

te kobiety nie musiały się gniewać, „kiedy sobie z nimi


żartowano" 1 •
Zakresu pojęcia czynu nierządnego nie określa w tym
przypadku samo dotykanie. Natomiast wypracowuje się
nowe pojęcia i różnicuje progi, co pozwala nadać cha-
rakter przestępstwa czemuś, co nie nosiło jego znamion
wcześniej, i wytycza nowe obszary dla systemu karnego.

Penalizować samo usiłowanie

Kolejna innowacja kodeksu z 181 O roku polega na pogłę­


bieniu zagadnienia zamiaru przestępczego, związku między
dążeniem sprawcy a rezultatem działań. Na przykład „usi-
łowanie" po raz pierwszy staje się przedmiotem artykułu
i definicji, a zwłaszcza rozstrzygnięcia prawnego, które
zrównuje usiłowanie dokonania i dokonanie czynu: przy-
padkowe fiasko przygotowywanego i przedsięwziętego
przestępstwa nie powinno zmniejszać ciężaru winy spraw-
cy - ciężar pozostaje ten sam, jeśli niedokonanie się zdarze-
nia jest niezależne od zamiaru zbrodniczego. Takie ujęcie
nie było zupełnie nieznane dawnemu prawu. Nie stosowano
tam wprawdzie słowa „usiłowanie'', lecz jurysprudencja po-
trafiła karać „bezskuteczne wysiłki przestępcze" - piętno­
wała „zamysł i rozpoczęcie podług woli'', wspominała dość
mętnie o „aktach podobnych faktom"2• Tym niemniej jej
obraz zbrodni pozostaje od zawsze skupiony wokół zbrodni
dokonanej. Regularnie uznawała czyn nieurzeczywistnio-
ny za mniej poważny, bez względu na jego przebieg, bez
względu na powzięte zamiary: „Przestępstwa zyskują swoją
istotę wraz z początkiem zajścia" 3 - podkreśla Grimaudet4

1 „La Gazette des tribunaux'', 2 września 1830.


2 Por. A. Laingui, A. Lebigre, dz. cyt., t. I, La tentative,
s. 49.
3 F. Grimaudet, CEuvres, Paris 1669, s. 405.
4 Zapewne Fran~ois Grimaudet (1520-1580), adwokat kró-
lewski w sądzie prezydialnym w Angers, którego dzieła w ośmiu
214 Historia gwałtu

w 1669 roku. Rzeczywistość naruszenia prawa zależała od


wykonania gestów. Jej prawdziwość zakładała materialność
- szkodę namacalną i stwierdzoną. Stąd często cytowany
wyrok Rady Neapolu z XVI wieku skazujący na lżejszą
karę niż przewidziana za gwałt osobnika, który wdarł się do
domu pewnej kobiety, po czym został powstrzymany przed
brutalnością przez nieoczekiwane i niezależne od niego
okoliczności. Orzeczenie było jednoznaczne, tym bardziej
znamienne, że samo „wdarcie się nocą do domu bliźniego
pociągało śmierć" 1 : oskarżony w tym przypadku został od
razu uznany za częściowo usprawiedliwionego.
Zupełnie odmienna jest ocena kodeksu z 181 Oroku: kon-
tynuuje on logikę usiłowania, która utożsamia zagrożenie,
jakie ono stwarza, z zagrożeniem stworzonym przez „praw-
dziwe" przestępstwo. Związek między zamiarami a zdarze-
niem podlega głębszej analizie, bliżej bada się szkodliwość
czynu dla zbiorowości, zbrodniczy gest zostaje lepiej okre-
ślony. Całość procesu odnosi się wyłącznie do zagrożenia
wywoływanego przez pogwałcenie prawa. Słowa artykułu
331 o przemocy seksualnej wzbogacają i różnicują bardziej
zwięzłe ujęcie kodeksu z 1791 roku. Tekst wcześniej ogra-
niczony do samego artykułu 29 kodeksu rewolucyjnego
(„Gwałt będzie karany sześcioma latami więzienia"2 ) po-
szerza obszar przemocy, tak samo jak znaczenie przypisane
czynom w artykule 331 kodeksu cesarskiego: „Kto popełnia
zbrodnię gwałtu czy dokonuje lub usiłuje dokonać jakiego-
kolwiek innego czynu nierządnego przy użyciu przemocy
••• " 3 • Nowy artykuł dwukrotnie zwiększa spektrum prze-
mocy seksualnej: stwarza nowe rodzaje przestępstw z uży­
ciem przemocy i wprowadza kategorię usiłowania.

tomach ukazały się pośmiertnie w Paryżu właśnie w 1669 roku


- jeśli tak, to Georges Vigarello dopuszcza się tu małej nieści­
słości (przyp. tłum.).
1 A. Laingui, A. Lebigre, dz. cyt., t. I, s. 53.

2 Art. 29 kodeksu karnego z 1791 roku.

3 Art. 331 kodeksu karnego z 1810 roku, podkreślenie sło­

wa „usiłuje" moje.
Prawo nowożytne a skala czynów 215

Należy dodać, że sądy nie od razu zaczynają stosować


te kryteria w przypadku usiłowania gwałtu. Do wyjątków
należą trybunały, które skazują z tego tytułu, jak to czyni
w 1814 roku ława przysięgłych w Rouen, która sądzi dwu-
dziestodziewięcioletniego tkacza Benoit Dorivala. Męż­
czyzna „zaatakował" w lesie Flamanville pannę Caron,
dwudziestotrzyletnią służącą, po czym zbiegł, gdy tylko
zjawili się świadkowie. Lekarze w raporcie stwierdzają
brak oznak defloracji, odnotowują zarazem ślady ude-
rzeń i oznaki „choroby, która będzie długotrwała" 1 • Tkacz
zostaje więc w istocie skazany za usiłowanie gwałtu.
Trybunały nie podążają raczej tą drogą i uznają usiłowanie
za przestępstwo, ale pod inną nazwą - czynu nierządnego,
czym umniejszająjego wagę. „Słowo «napaść» (attentat)
w swoim pierwotnym znaczeniu stanowi synonim słowa
«Usiłowanie» (tentative)" 2 - stwierdza Emile Gar9on 3
w swoich monumentalnych komentarzach do kodeksu
karnego. Świadczy o tym - mimo kilku przeciwnych de-
cyzji Sądu Kasacyjnego4 - większość spraw tego rodzaju

1 A.D. Seine-Maritime, 2U 1470.


2 E. Gan;:on, Code pena/ annote, Paris 1956, t. II, s. 200,
art. 80. Tym bardziej, że pojęcie „usiłowania" wydaje się wątpli­
we w odniesieniu do napaści - aktu, który zaistniał wyłącznie
dlatego, że usiłowano go dokonać. Jasno wyraża się o tym Sąd
Kasacyjny w 1830 roku: „Usiłowanie popełnienia czynu nie-
rządnego przy użyciu przemocy jest zgodnie ze specjalnym
rozporządzeniem artykułu 331 kodeksu karnego jednoznaczne
z dokonaniem tego przestępstwa", „Bulletin de la Cour de cas-
sation'', 10 czerwca 1830, s. 370.
3 Emile Gar9on ( 1871-1922), wybitny znawca prawa kar-

nego; język polski nie pozwala na oddanie tego wspólnego obu


słowom - attentat i tentative - łacińskiego rdzenia temptare,
„usiłować'', „próbować" (przyp. tłum.).
4 Sąd Kasacyjny uściśla rzecz w 1820 roku, podkreślając,

że napaść oraz usiłowanie gwałtu stanowią dwie odrębne zbrod-


nie: „O ile gwałt zawsze stanowi czyn nierządny, o tyle czyny
nierządne nie zawsze stanowią gwałt czy usiłowanie gwałtu'',
„Bulletin de la Cour de cassation", 17 lutego 1820, s. 67.
216 Historia gwałtu

rozpatrywanych w pierwszych dekadach stulecia: przy-


padek Finota, siedemdziesięcioletniego kupca z Auxerre,
który dopuścił się recydywy: w 1836 roku zostaje oskar-
żony o czyn nierządny przy użyciu przemocy wobec dwu-
dziestodwuletniej służącej, chociaż zeznania świadków
oraz ślady pozostawione na ciele ofiary wskazują, że
„chciał ją zgwałcić" 1 ; przypadek Alexandre'a Cagnata,
dwudziestoletniego kowala zamieszkałego w Sainteny,
który w 1833 roku zostaje oskarżony o czyn nierządny na
„trzydziestoczteroletniej pannie", mimo że dwóch wieśnia­
ków, którzy przybiegli jej z pomocą, stwierdza, że „leżał
na niej i usiłował ją zgwałcić"2 . Niezrozumiałe przekona-
nie o niemożności dokonania gwałtu na dorosłej kobiecie
przez mężczyznę działającego w pojedynkę i jeszcze star-
sze przeświadczenie o braku niepodważalnych dowodów
natychmiast prowadzą do zbagatelizowania „niezrealizo-
wanego" gwałtu. Usiłowanie nie jest karane, jak to postu-
lują teksty, praktyka sądowa nie potrafi w tym przypadku
nadążać za teorią.

Gwałt na dorosłej kobiecie, czyn nierządny na dziecku

Sposób używania słów, mimo ich nowego charakteru,


nieuchronnie zachowuje, rzecz jasna, tę specyfikę zdeter-
minowaną przez przedstawienia i przekonania z począt­
ku stulecia. Jest nowy, a zarazem ograniczony, w każdym
razie bardzo odmienny od obecnego. Samo sformułowa­
nie „czyn nierządny" jest znamienne pod tym względem.
W stosunku do kodeksu z 1791 roku jest o wiele bardziej
precyzyjne, tworzy niewątpliwie nowe przestępstwo, ale
przyjęte znaczenie nieodzownie wiąże się z daną epoką.
Wyrażenie „czyn nierządny" stosuje się chętniej niż „usi-
łowanie gwałtu'', kiedy właśnie to „usiłowanie" należało­
by ukarać, a stosuje się je jeszcze chętniej , gdy czyn do-

1 A.D. Yonne, 2U 112, 1836.


2 A.D. Yvelines, 2U, 12-16 sierpnia 1833.
Prawo nowożytne a skala czynów 217

tyczy dziecka, co pozwala uniknąć użycia słowa „gwałt"


i osłabić jego znaczenie. Ten swoisty zabieg pozwala
uznać ciężar przestępstwa, a zarazem potraktować w osta-
tecznej instancji sam czyn jako specyficzny, jeśli nie ogra-
niczony. Ten wybór określenia „czyn nierządny" wygrywa
nawet w przypadkach stwierdzonej defloracji. Nauczyciel
szkoły elementarnej z Chennevieres Joseph Chaponnet zo-
staje oskarżony w 1818 roku o „dopuszczenie się czynu
nierządnego przy użyciu przemocy" w stosunku do pię­
ciu dziewczynek z jego szkoły. Dochodzenie wykazuje, że
„umieszczał te dziewczynki na piecu lub na swoim łóżku,
kładł się na nich i usiłował je zgwałcić" 1 • W wyroku nie
pada słowo „gwałt'', chociaż raport lekarski stwierdza brak
błony dziewiczej. Tak samo w przypadku Marie Chavalier
z 1813 roku, ofiary własnego ojca, rolnika z Argenteuil:
zostaje on oskarżony o „czyn nierządny" w stosunku do
córki, mimo że lekarze potwierdzają w raporcie „rozdar-
cie" błony dziewiczej2. Kilka przypadków jeszcze bardziej
rażących, jeśli nie odrażających - jak sprawa siedmiolet-
niej dziewczynki napadniętej przez młodego mężczyznę
z Compiegne: „Wobec niezbyt zaawansowanego rozwoju
płciowego dziewczynki, stanowiącego przeszkodę nie do
pokonania dla jego żądzy, próbował wpierw rozszerzyć jej
narządy za pomocą patyka", a następnie „otworzyć je za
pomocą noża" 3 • Wszystkie wyroki i używane sformuło­
wania potwierdzająjeszcze niedookreślony charakter tego
spektrum czynów nierządnych, zachowań prowadzących
od pocałunku w usta do najcięższych obrażeń.
Orzecznictwo sądowe z pierwszych dziesięcioleci
XIX wieku wyraża po prostu przekonanie, że dyspro-
porcja między organami płciowymi dorosłego i dziecka

1 A.D. Yvelines, 2U, 3-10 sierpnia 1818.


2 A.D. Yvelines, 2U, 18 października 1813.
3 Cyt. za A.-M. Sohn, Les attentats a la pudeur sur !es fil-

lettes et la sexualite quotidienne en France (18 70-1939), „Men-


talites, histoire des cułtures et des societes", nr specjalny, Vio-
lences sexuelles, Paris 1989, s. 73.
218 Historia gwałtu

uniemożliwia wprowadzenie męskiego członka: inaczej


mówiąc, przeświadczenie, że gwałt na dziecku nie ist-
nieje. Doniosła nieobecność, która ujawnia szczególną
wizję wydarzeń. Urzędnicy i lekarze tłumaczą się z tego,
w większej mierze niż wcześniej zmuszeni ważyć sło­
wa, w większej mierze niż kiedyś uważnie rozróżniający
zachowania. Daje temu wyraz w 1824 roku awinioński
lekarz wezwany na oględziny pięcioletniej Marguerite
Ragueneau, „napadniętej" przez trzydziestoczteroletniego
szewca Carcagnole'a: „Sądzę, że nie mogło dojść do pene-
tracji ze względu na wiek dziewczynki" 1• Podobnie ława
przysięgłych z Wersalu stwierdza w 1833 roku, że trzy-
dziestotrzyletni kupiec korzenny Ambroise Sicard „bez-
skutecznie próbował zgwałcić"2 dziesięcioletnią Victorine
Bousset, i nie mógł tego dokonać z uwagi na „jej młody
wiek". Czy też „La Gazette des tribunaux" w relacji do-
tyczącej Toumadre'a, oskarżonego w 1825 roku w Riom
o napaść na cztery dziewczynki, które nie miały jeszcze
piętnastu lat; stwierdzono, że próbował je zgwałcić, „na
ile pozwalał mu na to ich wiek" 3 • W żadnym z tych przy-
padków przysięgli nie oskarżają o próbę zgwałcenia, nie
mówiąc już o samym zgwałceniu4 • Potwierdza to oczywi-
stą przepaść w porównaniu z dzisiejszym sądownictwem,
odmienną postawę wobec cierpienia dzieci i odmienny
sposób definiowania go. Nie oznacza to wcale braku su-
rowości, przeciwnie: młody wiek ofiary regularnie ucho-
dzi za okoliczność obciążającą. Zbrodnia ta spotyka się
z większą surowością, rzadziej dochodzi do oczyszczenia
z zarzutów: w 37% spraw o przemoc względem dzieci,
w 52% spraw o zgwałcenie dorosłej kobiety, w 52% spraw

1 A.D. Vaucluse, 2U 216, 45.


2 A.D. Yvelines, 2U, 1833, seance 3.
3 „La Gazette des tribunaux", 11 grudnia 1825.

4 Por. E. Gan;:on, „Lekarze sądowi obserwują, że nie jest

możliwe zgwałcenie zbyt młodej dziewczynki, bo prącie nie zdo-


łałoby wejść w zbyt ciasne narządy rodne", Code pena/ annote,
dz. cyt„ t. II, s. 194, art. 18.
Prawo nowożytne a skala czynów 219

o zabójstwo, w 64% spraw o otrucie w okresie 1825-


-18311. Stosowanie na początku XIX wieku terminu „czyn
nierządny" w odniesieniu do przestępstw na dzieciach
opiera się natomiast na przekonaniu, że przestępstwa te są
mniej lub bardziej „poronione": gesty, które nie dają się
nigdzie zakwalifikować, groźne oczywiście, lecz po części
daremne, „niedokonane", chociaż należące do najbardziej
odrażających. Zachowania, które mogą doprowadzić do
defloracji, nie uchodzą za prawdziwe gwałty, a niemoc
napastnika łączy się z ohydą faktów. Niewątpliwie z racji
jednego modelu, który przeważa we wszystkim: modelu
„wymuszonego nierządu" z jego obrazem gwałtownego
spełnienia seksualnego i groźbą poczęcia. Jeszcze bardziej
zaś z uwagi na dominująca perspektywę „normalnej" roz-
koszy napastnika: gest analizowany z perspektywy „gwał­
cącego", a nie „gwałconego", odczytywany w świetle
domniemanych odczuć pierwszego, a nie wyszydzanych
uczuć drugiego.

Kodeks i chorzy psychicznie

Na skali wprowadzonej przez kodeks z 181 O roku pojawia


się jeszcze pewien bardzo szczególny rodzaj przemocy
- zbrodnia dokonana przez obłąkanego, niepohamowana
brutalność przenikająca na wskroś chorego wbrew jego
woli, popęd po raz pierwszy wyraźnie opisany i wytłuma­
czony w artykule 64 kodeksu: „Nie dochodzi do zbrod-
ni ani do występku, jeśli oskarżony znajduje się w stanie
obłędu w momencie działania albo jeśli został zmuszony
[do niego] przez siłę, której nie mógł się oprzeć"2 • Nie

1 Compte general, dz. cyt., 1830, s. 2.


2 Kodeks kamy z 181 O roku, art. 64 [w tłumaczeniu Jasiń­
skiego: „Nie masz zbrodni ani występku, ieżeli obwiniony pod-
czas czynu miał pomieszanie zmysłów lub przymuszony został
mocą, której oprzeć się nie mógł", Kodex Przestępstw i Kar, dz.
cyt„ s. 22 - przyp. tłum.].
220 Historia gwałtu

oznacza to, że dawne zbiory praw zwyczajowych czy or-


donanse pomijały obłęd - przywoływano go jako możli­
we wytłumaczenie zabójstwa 1, lecz poza tym, że nie od-
woływano się doń systematycznie, nie zawsze też mógł
stanowić wytłumaczenie. Przypomina o tym wiele roz-
porządzeń Toumelle, izby karnej parlamentu paryskiego,
cytowanych w Nouveau Recueil de Reglement [Nottym
zbiorze rozporządzeń] między 1732 a 1738 rokiem, które
zabraniają „sędziom pierwszej instancji zwalniać z odpo-
wiedzialności oskarżonych na podstawie ich szaleństwa
lub obłędu"2 • Ten zakaz staje się prawnie niemożliwy na
gruncie kodeksu z 181 Oroku.
Znaczenie artykułu 64 wzrasta zwłaszcza z pojawie-
niem się w początkach XIX wieku nowej refleksji na temat
wolności, zamiaru, odpowiedzialności, a szczególnie wraz
ze spostrzeżeniami Pinela3 o obłędzie: decydujący przełom,
który przynosi temat „manii bez obłędu"4 - występowanie
1 Por. N. Guy du Rousseau de la Combe, dz. cyt., na temat

ojcobójstwa: „Kto będąc obłąkany, zabił którąś z rzeczonych


osób, nie powinien zostać ukarany, lecz jedynie oddany pieczy
jednego ze swoich rodziców, by go trzymał w zamknięciu ... ",
s. 66.
2 Cyt. za P. Merlin, Recueil alphabetique des questions de

droit qui se presentent le plus frequemment dans !es tribunaux,


Paris 181 O, art. Demence, t. 3, s. 511.
3 Philippe Pinel (1745-1826) jako jeden z pierwszych sto-

sował prawa człowieka w odniesieniu do osób chorych umy-


słowo, przyznając im prawo do decydowania o własnym losie;
stworzył pierwszą nowożytną klasyfikację chorób i zaburzeń
psychicznych, w której wyróżnił wspomnianą dalej „manię bez
obłędu'', czyli bez zespołu majaczeniowego lub urojeń; zarzą­
dzał paryskim szpitalem dla obłąkanych La Salpetriere, gdzie
nakazał zdjąć chorym kajdany (przyp. tłum.) .
4 Por. J.-P. Huber, De la nosologie de Pinel aux classifica-

tions psychiatriques contemporaines, w: J. Garrabe, Philippe


Pinel, Paris 1994, s. 124 [pozwalam sobie nie podążać za
T. Komendantem, który Pinelowską manie sans delire tłumaczy
jako „szaleństwo bez niepoczytalności", w: Ja, Pierre Riviere ... ,
cyt. dalej, s. 269 - przyp. tłum.].
Prawo nowożytne a skala czynów 221

czynów przymusowych [actes irresistibles], popełnianych


mimo pełnej świadomości i zdrowego umysłu. Szaleństwo
zmienia więc oblicze: nie jest już zwykłym brakiem rozu-
mu czy logiki - może przybrać formę niekontrolowanego,
a jednak świadomego uniesienia, przemożnej, a jednak
rozpoznawalnej siły. Refleksja dotycząca wolności poli-
tycznej modyfikuje refleksję na temat wolności osobistej
i intymnej. Pinel podkreśla przypadki, w których „nie
pojawia się żadna dostrzegalna przeszkoda w funkcjono-
waniu myślenia, postrzegania, osądu, wyobraźni, pamięci
itd., lecz pojawia się wynaturzenie popędów afektywnych,
zaślepienie prowadzące do aktów przemocy"'. Opisuje
szczegółowo obłęd współistniejący obok nienaruszonych
funkcji umysłu. Ostateczne zerwanie z dawnymi teoriami
sprowadzającymi szaleństwo do niedostatków myślenia:
„Konieczna będzie próba opisania patologii uczuć i woli
bez wyraźnych zaburzeń umysłowych"2 • Nacisk kładzio­
ny na występowanie niekontrolowanych reakcji okazuje
się decydujący, podobnie jak rozpoznanie przymusowych
popędów mimo jasności myślenia. Żądza seksualna może
więc nabrać odmiennego charakteru: niektóre uporczy-
we myśli zyskują nowe życie, podobnie niektóre napaści
o podłożu seksualnym - na przykład przypadki rozmai-
tych nauczycieli czy duchownych: uczucia wymykające
się wszelkiej kontroli, chociaż ich sprawcy nie zdradzają
„gorączki zgubnych namiętności prowadzących do zbrod-

I P. Pinel, Traite medico-philosphique sur l 'alienation men-

tale ou la manie, Paris, rok IX, s. 16. Por. również C. Debuyst,


Les savoirs psychiatriques sur le crime, de Pinel a Minet, w:
C. Debuyst i inni, dz. cyt., t. I.
2 R. Castel, Les medecins et /es juges, w : Moi, Pierre Riviere,

ayant egorge ma mere, ma sr.eur et mon frere ... Un cas de parri-


cide au XJX< siecle, presente par M Foucault, Paris 1994 (wyd.
1: 1973), s. 385 [Medycy i sędziowie, w: Ja, Piotr Riviere, sko-
rom już zaszlachtował moją matkę, moją siostrę i brata moje-
go ... : przypadek matkobójcy z XIX wieku I przedstawił Michel
Foucault, przeł. T. Komendant i G. Wilczyński, Gdańsk 2002,
s. 269 - przyp. tłum.].
222 Historia gwałtu

ni" 1, utrzymywanie się zdolności do osądu ponad zaburze-


niami, współistnienie popędu i rozumu.
Potrzeba pogłębienia tematu manii, jej klasyfikacji, jej
podziału na poszczególne monomanie - kleptomanię, pi-
romanię, manię morderczą, erotomanię - aby problemem
popędu seksualnego przeradzającego się w idee.fixe zajęło
się kilku lekarzy: „myśli seksualne natrętne i dominujące"2
u erotomana opisane przez Esquirola3 w 1838 roku, niepo-
wstrzymane szaleństwo erotyczne, oddanie się „przesadnej
miłości" do innej osoby, a niekiedy nawet do obrazu czy
posągu. Potrzeba również innego postrzegania satyriasis:
dodania do zwykłego szaleństwa uczuć i myśli, charak-
terystycznego dla erotomanii, przymusowego impulsu,
przemocy wynikającej z zaburzenia pracy narządów. To
już nie obraz „przesadnej miłości mózgowej"4 rozwijanej
przez erotomana ani zwierzęca popędliwość czy gwałtow­
ne rozgorączkowanie, które przywoływali dawni autorzy5
przy definiowaniu satyriasis - lecz obraz niedostatku
woli ustępującej przed niepohamowanym popędem, obraz
uczuć poddających się czynom przymusowym [actes im-
perieux]: poczytalność ograniczona wbrew sobie samej.
Marc 6 może obszernie opisywać w 1840 roku ataki „szału

1 „La Gazette des tribunaux", 12 marca 1845.


2 J.E. Esquirol, Des maladies mentales considerees dans !es
rapports medical, hygienique et medico-lega/, Paris 183 8, t. I,
s. 334.
3 Jean-Etienne Esquirol (1772-1840), wybitny psychiatra,

który zajmował się monomaniami, m.in. erotomanią; zastąpił na


stanowisku przełożonego La Salpetriere wspomnianego wcześ­
niej Philippe'a Pinela, kierował również szpitalem w Charenton
(przyp. tłum . ) .
4 Tamże.
5 Por. art. Satyriasis w Dictionnaire abrege de medecine,
Paris 1826.
6 Charles Chretien Henri Mare (1771-1841) jako lekarz są­

dowy uchodził za eksperta w kwestii monomanii - koncepcję tę


przejął od Esquirola i dalej rozwijał, tworząc takie kategorie, jak
„kleptomania" czy „piromania" (przyp. tłum.).
Prawo nowożytne a skala czynów 223

genitalnego" i zaproponować określenie „aidoiomanii" 1•2,


aby objąć erotomanię i satyriasis, natręctwo myśli i czyny
przymusowe [actes irresistibles]. Stworzona zostaje nie-
znana wcześniej kategoria określająca pewne gwałtowne
zachowania. Mogą pojawić się zalążki psychopatologii,
powstaje medyczny obraz przestępcy seksualnego, zarys
zaburzeń podlegających klasyfikacji. Tym niemniej Mare
szybko wskazuje na ograniczenia takich zabiegów: pod-
kreśla, jak nieznaczna jest liczba tego rodzaju przypad-
ków, stwierdza, że mężczyzna ,Jest w większym stopniu
panem swoich czynów niż kobieta"3 , rozwija temat manii
morderczej, jak się wydaje, mniej „niepokojący" niż temat
aidoiomanii. Przypadki tych niekontrolowanych czynów
mają być „wcale rzadkie"4 : Mare otwiera pole dla badań,
zarazem je zawężając.
W pierwszych dziesięcioleciach XIX wieku jedynie
najcięższe, najbardziej niepokojące, jeśli nie najbardziej
odrażające przypadki mogą sprowokować kilka pytań
o „anormalność" oraz żądanie raportów lekarskich. Na
przykład sprawa Antoine'a Legera z 1824 roku: ten dwu-
dziestodziewięcioletni pracownik winnicy żyjący w lesie
w okolicach Wersalu zgwałcił pewną dziewczynkę, po
czym ją zabił i „wyssał jej serce", aby „w ten sposób na-
sycić swoją straszliwą żądzę" 5 • Również sprawa Jeana
Bourgeois, mieszkańca Saint-Denis-de-Moronval, który
dokonał tylu napaści 15 czerwca i 2 lipca 183 8 roku, że
przezwano go „Porywczym Bourgeois"; zdemaskowany
i ścigany, został zatrzymany po długiej obławie i starciu
1 C.H. Mare, De la folie consideree dans ses rapports avec

/es questions medico-judiciaires, Paris l 840, t. I, s. l 84.


2 W oryginale zapewne błędna pisownia „andoiomania"

- mianem aidoiomanii określano patologicznie silną potrzebę


stosunku seksualnego, z greckiego aidoion, „srom".
3 Tamże, t. I, s. l 96.

4 Tamże, t. II, s. 324.

5 A. Devergie, Medecine legale, theorique et pratique, Paris

1840 (wyd. 1: 1838), t. II, s. 610. Por. również E.J. Georget,


Examen medical des proces criminels, Paris 1825, s. 10.
224 Historia gwałtu

z żandarmami 1• W jednym i drugim przypadku „pomie-


szanie zmysłów" zdaje się oczywiste: Bourgeois podczas
swego procesu miesza nielogiczne odpowiedzi z upor-
czywym milczeniem, a Leger sądzi, że zmniejszy ciężar
swego czynu, kiedy przyznaje, że wprawdzie „zjadł swo-
ją ofiarę", ale „nie zjadł jej w całości"2 • Sąd przysięgłych
skazuje ich obu, wcielając w życie zasadę dobitnie wy-
rażoną przez pewnego urzędnika w 1833 roku: nie nale-
ży sprawiać, by „widok Charenton3 zastąpił Bastylię"4 •
Zasada dostatecznie silna, aby przeciwstawić sobie leka-
rzy i urzędników: „Skoro monomania jest chorobą, skoro
prowadzi do zbrodni karanych śmiercią, należy ją leczyć
na placu de Greve, to znaczy za pomocą gilotyny"5 •
W tych procesach z początku stulecia perspektywa me-
dyczna nie jest brana pod uwagę. Nie przenika ona w isto-
cie za sądowe mury. Tym niemniej konstytuują się kate-
gorie i możliwe formy zaburzeń, wspomina się przy tej
okazji o osobie zbrodniarza. Akty przemocy seksualnej,
niepostrzeżenie podlegające kategoryzacji, po raz pierw-
szy stają się wyraźnym przedmiotem badań lekarzy.

Czyn przeciwko obyczajności, nowa jednostka przestępcza


W szerszym sensie to spektrum przestępstw i zbrodni
o podłożu seksualnym podlega, rzecz jasna, gruntownemu

I A. Devergie, dz. cyt. , t. I, s. 405, „Viols et attentats ala pu-

deur . .. Questions d'alienation mentale" [„Zgwałcenia i czyny


przeciw obyczajności ... Kwestie wyobcowania mentalnego"].
2 Tamże, t. II, s. 610.

3 Maison Royale de Charenton powstał w XVII wieku z ini-

cjatywy Zakonu Bonifratrów jako schronienie dla osób uzna-


nych za umysłowo chore; po kasacie zakonów we Francji w 1790
roku został zamknięty, a następnie ponownie otwarty w 1797
roku jako szpital dla umysłowo chorych podległy Ministerstwu
Spraw Wewnętrznych (przyp. tłum.).
4 Cyt. za M. Orfila, Traite de medecine legale, Paris 1836

(wyd. 1: 1823), t. I, s. 434.


5 Urzędnik cytowany przez M. Orfilę, tamże, s. 434.
Prawo nowożytne a skala czynów 225

przedefiniowaniu wraz z kodeksem z 181 O roku: od znie-


wagi do gwałtu, od czynu, za który ponosi się odpowie-
dzialność, do czynu, który takim nie jest. Nowe i osadzo-
ne w kontekście epoki ukierunkowanie zdarzeń, jak i ich
określeń, staje się bardziej oczywiste, jeśli weźmie się pod
uwagę ogół przestępstw seksualnych. Powstaje nowa jed-
nostka przestępcza. W kodeksie stworzono tytuł grupują­
cy po raz pierwszy wszystkie przypadki obrazy i przemo-
cy o charakterze seksualnym w jednym rozdziale „Czyn
przeciwko obyczajności" 1 • „Nowoczesna" wersja daw-
nych przestępstw rozwiązłości, nowy dział „przestępstw
i zbrodni przeciw osobom"2 - zmiana decydująca, która
wprowadzała nową dziedzinę i jedno scalające ją pojęcie.
Akcent kładziony na to, co narusza obyczaje, potwier-
dza, że znaczenie nie tkwi już w winie czy grzechu, lecz
w zagrożeniu bezpieczeństwa3 , uniwersum inkryminacji
ostatecznie przesunięte w porównaniu z epoką ancien
regime'u. Wreszcie słowo „obyczaje", które nie zostaje
wprost zdefiniowane w tekście, odnosi się do seksualno-
ści - znaczenie przywoływane już przez Monteskiusza,
wykorzystane w 181 Oroku przez jurysprudencję i komen-
tarze ustawodawcy: „sposób, w jaki godzi się zażywać
rozkoszy zmysłów i obcowania cielesnego"4 • Występować
przeciwko obyczajności to tworzyć straty społeczne przez
niemoralność seksualną, nastawać na bezpieczeństwo

1 Kodeks kamy z 181 O roku, tytuł II, rozdział I, sekcja IV

[w tłumaczeniu Jasińskiego Przestępstwa przeciw obyczaiom,


w: Kodex Przestępstw i Kar, dz. cyt., s. 123 - przyp. tłum.].
2 Zbrodnie przeciw osobom tworzą rozdział I tytułu II ko-

deksu karnego z I 8 I O roku [u Jasińskiego również Zbrodnie


i występki przeciw osobom, w: Kodex Przestępstw i Kar, dz.
cyt., s. III -przyp. tłum.].
3 C.L. de Secondat baron de Montesquieu, De /'esprit des

lois (I 748), Paris 1951 , t. II, Tranquilite des citoyens ou leur


surete, XII, 4, s. 433 [O duchu ... , dz. cyt., księga XII, rozdział
IV, s. I 76 - przyp. tłum.].
4 Tamże, s. 434 [O duchu ... , dz. cyt., księga XII, rozdział

IV, s. 176 - przyp. tłum.].


226 Historia gwałtu

moralne osób, powodować szkodę przez „napaść", choćby


była tylko obrazą'. Wraz z takim wyodrębnieniem napa-
ści powstaje nowa dziedzina kamistyki związana z prze-
kroczeniem obszaru ciała, a nie wyłącznie uniwersum
moralnego.
Należy dodać, że znaczenie przypisywane czynowi
przeciwko obyczajności bezpośrednio zależy od zwycza-
jów epoki, które wyszczególniają uwzględniane zbrod-
nie i występki: zniewagę, czyn nierządny, gwałt - jak już
mówiliśmy - lecz również cudzołóstwo, nakłanianie do
rozpusty, bigamię. Zwłaszcza cudzołóstwo - przestęp­
stwo zniesione przez kodeksy rewolucyjne jako niedające
się pogodzić z wolnością prywatną, a więc z tego tytu-
łu „niekaralne" - na nowo powołane do życia na szkodę
zdobyczy kobiecych. Ten po stokroć komentowany wystę­
pek2, za który karano niemal wyłącznie kobiety, świadczy
o niemożności zastosowania w 181 O roku zasady równo-
uprawnienia, podobnie jak legitymizuje nieufność wobec
kobiety, która przetrwała w procesach o gwałt. Na nowo
ustanawia nierówność3 : rażąca asymetria w trybie inkrymi-

1 Kodeks -należy to powtórzyć-nie zawiera definicji czynu

przeciwko obyczajności (attentat aux mreurs). Jedynie orzecz-


nictwo pozwala uchwycić jego znaczenie, lecz słowo „napaść"
(attentat) jest oczywiście decydujące. Definicja w E. Fuzier-Her-
man, A. Carpentier, G. Frerejouan du Saint, Repertoire general
du droit, Paris 1890, nawet jeśli o wiele późniejsza, jest na tyle
szeroka, że warto ją uwzględnić: „zbrodnie i występki narusza-
jące bezpieczeństwo moralne osób", t. VI, s. 279.
2 Por. zwłaszcza C. Glayses, La Femme coupable, l'adultere

au XIXe siecle, Paris 1993.


3 Kodeks kamy z 1810 roku, art. 336-339 [wciąż w części

poświęconej „przestępstwom przeciw obyczaiom"; warto zacy-


tować Jasińskiego „dla smaku": „336. Cudzołóstwo żony nie
może bydź denuncyowanem tylko przez męża[ .. . ]. 337. Żona
przekonana o cudzołóstwo karaną będzie więzieniem od trzech
miesięcy do lat dwoch. Mąż będzie zawsze mocen wstrzymać
skutek wyroku, zezwalając na przyięcie na powrót żony. 338.
Uczestnik cudzołóstwa żony karany będzie więzieniem na rów-
Prawo nowożytne a skala czynów 227

nowania - jedynie mąż może ujawnić cudzołóstwo żony,


sam zaś staje się winny tylko wówczas, jeśli „utrzymuje
konkubinę w małżeńskim domu"'; rażąca asymetria rów-
nież w karaniu - więzienie dla żony, grzywna dla męża.
Nierówność przypieczętowana, którą zresztą bardziej
potwierdza, niż usprawiedliwia ostateczna argumentacja
wiążąca zagrożenie cudzołóstwem kobiety z niebezpie-
czeństwem wprowadzenia bękartów do rodziny2 • Bonald3 ,
który odegra znaczącą rolę w zniesieniu kilka lat później
ustawy dopuszczającej rozwody\ w bardziej prozaiczny
sposób przypomina warunki gry: „ Władza będzie łagod­
niej sza, jeśli nie będzie podawana w wątpliwość, a kobieta
nie będzie posiadała wolności swojej osoby ani nie będzie
dysponowała swoimi dobrami"5 • Nie maskuje się określeń
związanych z dominacją. Wiele procesów o czyny prze-
ciwko obyczajności może więc obejść Deklarację z 1789
roku.
Zniesienie rozwodów, występek cudzołóstwa, usta-
wy z pierwszych lat XIX wieku - na nowo potwierdza-
ją wzrost znaczenia męża i podległość żony, podporząd­
kowanie niewątpliwie mniej rzucające się w oczy, niż to

nyż czas, i nadto poniesie karę pieniężną od stu do dwóch ty-


sięcy franków. [ ... ). 339. Mąż utrzymuiący nałożnicę w domu
małżeńskim, na zażalenie żony o to przekonany, podlegać bę­
dzie karze pieniężney od stu do dwóch tysięcy franków" (Kodex
Przestępstw i Kar, dz. cyt., s. 124-125)- przyp. tłum.).
1 Tamże, art. 339.

2 Por. G. Fraisse, Muse de la raison, democratie et exclu-

sion des femmes en France, Paris 1995, s. 170.


3 Louis Gabriel de Bonald (1754-1840), zdeklarowany ro-

jalista i zwolennik monarchii w „wersji teokratycznej", jeden


z ważniejszych teoretyków konserwatyzmu francuskiego zwal-
czający rewolucję i jej dorobek: jego „ofiarą" padła w 1816 roku
- jako „trucizna rewolucyjna" - ustawa dopuszczająca rozwody
(prawo z 1792 roku) (przyp. tłum.).
4 Ustawa z 1816 roku, por. P. Merlin, dz. cyt., Supplement,

t. 16, s. 56.
5 G. Fraisse, dz. cyt., s. 171.
228 Historia gwałtu

bywało w dawnych sprawach karnych, lecz równie od-


czuwalne, podstępne, zakorzenione w samym sposobie
wypowiadania prawa. Kodeks z 181 O roku tym mniej
pomaga w dokonaniu przełomu w procesach o gwałt, że
stosuje logikę niższości kobiety i utrwala nierówność,
co z kolei nie sprzyja pojawieniu się w pełni suwerennej
skargi ofiary. Wszystko wskazuje na to, że zmiany doko-
nują się gdzie indziej: w powolnej pracy nad pierwszymi
progami przemocy, nad ich różnicowaniem. Skutki tego
poszerzenia i uściślenia znajdują odbicie głównie w spra-
wach o przestępstwa przeciw dzieciom oraz o przemoc so-
domiczną. Zwiększają zakres pojęciowy czynu przeciwko
obyczajności oraz, w szerszym sensie, czynów sądzonych.
Kodeks z 181 O roku - nie ulega wątpliwości - rozwinął
hierarchię przypadków przemocy seksualnej, jak też bar-
dziej je zróżnicował.

3. DOSTRZEC „ PRZEMOC PSYCHICZNĄ"

Zmiany w rozumowaniu prawniczym z początku XIX wie-


ku nie ograniczają się, rzecz jasna, do kodeksu. Dotyczą
również sposobów jego pojmowania i definiowania - na
przykład następujących po sobie kolejno rozumowań, któ-
re miały czynić jego wykładnię coraz bardziej dokładną.
Urzędnicy i adwokaci kontynuujący pracę nad gradacją
czynów w latach dwudziestych XIX wieku po raz pierw-
szy zaczynają się zastanawiać nad różnymi formami prze-
mocy: czy brutalność gwałtu, niezdefiniowana w kodek-
sie, musi mieć wyłącznie fizyczny charakter, aby mogła
zostać uznana za przestępstwo? Pytanie rzadko stawiane
w dawnym prawie, tak bardzo istota czynu „narzuconego"
była związana z fizycznym zawładnięciem. Perspektywę
raptu przy użyciu przemocy wyznaczały konkretne gesty:
wymusić to narzucić fizycznie z użyciem przedmiotów
i ciała; przymusić to napaść. To przekonanie ulega jednak
zachwianiu w pierwszych dziesięcioleciach wieku, nawet
jeśli kodeks kamy nie wypowiada się na ten temat. Powolna
Prawo nowożytne a skala czynów 229

ewolucja w dziedzinie prawa prowadzi do badania rozma-


itych form przymusu. Przyznane w XIX wieku prawo do
wolności osobistej, analiza jej granic i zasięgu zmuszają
niewątpliwie do lepszego określenia niebezpieczeństw za-
grażających samoistności jednostki. Zdefiniowanie przez
prawo rozporządzalności własną osobą owocuje kolejny-
mi pytaniami o skutki przymuszenia: konieczne okazuje
się ponowne spojrzenie na przestrzeń indywidualną, jeśli
nie lepiej chronioną, to w każdym razie lepiej oznaczoną.
Czyny, który zmuszają do fizycznej uległości, mogą teraz
zyskać na wyrazistości i zróżnicowaniu. Gwałt jako zda-
rzenie może więc ulec poszerzeniu i doprecyzowaniu.

„Pewnego rodzaju przemoc " 1

W pierwszych dziesięcioleciach XIX wieku proces uświa­


damiania przebiega bardzo powoli. Orzecznictwo sądowe
nie uznaje zwłaszcza przemocy psychicznej wyłaniającej
się niepostrzeżenie w myśli prawniczej, zyskującej stop-
niowo coraz bardziej wyraziste kontury wraz z pokony-
waniem kolejnych przeszkód w jej zrozumieniu. Należy
podążyć za tym zjawiskiem: prowadzi ono do zmiany
dawnej wizji gwałtu.
W pierwszych dekadach XIX stulecia nie dochodzi na
przykład do żadnej zmiany w sposobie definiowania prze-
mocy wobec kobiety. Nadal nie uznaje się za przemoc pre-
sji psychicznej, gróźb, siły fizycznej oddziałującej na stan
świadomości, nadal nie szuka się usprawiedliwienia dla
pomyłek lub słabości ofiary - zgodnie ze stale powtarza-
nym przekonaniem: „Idea gwałtu lub czynu nierządnego

1 F.E. Fodere, Traite de medecine legale et d 'hygiene pub-

lique ou de police de sante, Paris 1813, t. IV, s. 350: „Spokojne


rozkoszowanie się osobą drugiej płci po pozornym małżeństwie
jest również, według mnie, gwałtem, o ile dojdzie do użycia siły
... Jednakże ten rodzaj przemocy nie wchodzi w zakres kompe-
tencji lekarzy".
230 Historia gwałtu

przy użyciu przemocy zawiera z istoty ideę siły fizycznej"' .


Capuron2 uważa nawet za konieczne potwierdzić w 1820
roku tradycyjne poglądy: „Kobieta winna wybrać raczej
śmierć niż zniewagę (outrage)" 3 • Powinna walczyć, wy-
stawiając się na niebezpieczeństwo, wciąż podejrzewana,
wciąż uznawana za zdolną do kontrataku i obrony: „Akt
płciowy może zostać wymuszony i stać się gwałtem jedy-
nie w przypadku wspólnego działania kilku mężczyzn"4 .
Podejrzliwość okazuje się tak przemożna, żonglerka do-
wodami materialnymi tak ukierunkowywana, że autorzy
Dictionnaire de medecine [Słownika medycyny] z 1826
roku nadal uważają za użyteczne porównanie rozmiarów
narządów płciowych, aby położyć kres wszelkim wątpli­
wościom: „Można niekiedy ustalić, że podejrzany nie jest
winien, porównując narządy płciowe obu stron"5 • Archaizm
działający bez wątpienia na korzyść oskarżonego, a naji-
stotniejszymi - jeśli nie wyłącznymi - poszlakami nadal
okazują się krwawa przemoc, ślady uderzeń, namacalne
oznaki brutalności. Charakterystyczne rozstrzygnięcie try-
bunału w Besans;on z 1828 roku, na które powoływała się
stale jurysprudencja z początków stulecia, nabiera w tym
przypadku wymiaru symbolicznego. Historia drugorzędna,
relacja wątpliwa, lecz wyrok doniosły : „niejaki Gaume"

1 J.-M. Legraverend, Traite de Iegislation, Paris 1830 (wyd.

1: 1816), t. Il, s. 125.


2 Joseph Capuron (1767-1850), francuski chirurg i położ­

nik znany przede wszystkim z opublikowanego w 1806 roku


słownika medycyny Nouveau dictionnaire de medecine, de chi-
rurgie, de physique, de chimie et de l 'histoire naturelle (Nowy
słownik medycyny, chirurgii, fizyki, chemii i historii naturalnej),
który doczekał się ponad dwudziestu wznowień w ciągu XIX
wieku (przyp. tłum.).
3 J. Capuron, La Medecine legale relativement a !'art des

accouchements, Paris 1821, s. 54.


4 J.D. Metzger, Principes de medecine legale oujudiciaire,

Paris 1812, s. 255.


5 Art. Viol, w: Dictionnaire abrege des sciences medicales,

Paris 1826, t. 15, s. 530.


Prawo nowożytne a skala czynów 231

„skorzystał" ze snu „pani Fallard", wkradł się nocą do


jej pokoju i „spełnił akt małżeński", udając nieobecnego
męża. Rankiem uciekł, zdemaskowany i oskarżony przez
kobietę, a następnie został ujęty przez żandarmerię. Same
okoliczności zdarzenia są mało istotne. O wiele bardziej
doniosłe jest rozstrzygnięcie sądu: sędziowie wzięli pod
uwagę pomyłkę kobiety i uznali przyzwolenie za wymu-
szone, ale wzbraniali się przed ukaraniem Gaume'a w imię
wyłącznie fizycznego obrazu przemocy: „Zważywszy, że
o gwałcie stanowi siła, czyli przemoc .. . pomyłka, po-
dobnie jak błąd przyzwolenia nie może stanowić o prze-
stępstwie, skoro ani pomyłce, ani błędowi przyzwolenia
nie towarzyszy przemoc" 1• Postępowanie sądowe w tym
przypadku nie przewiduje już, jak w XVI wieku, kary za
cudzołóstwo, i jasno określa przemoc uznawaną za ka-
rałną2. Rozumowanie nabiera klarowności, badanie bru-
talności zyskuje na precyzji. Oszustwo, które sędziowie
uznają przecież za fakt, nie zostaje zakwalifikowane jako
nadużycie fizyczne. Potrzeba im przemocy, której jedyny-
mi wyznacznikami pozostają fizyczne podporządkowanie
i pobicie. Ścigana kamie brutalność to wciąż brutalność
krwi, co wyklucza najliczniejsze gwałty i potwierdza,
w jak wielkiej mierze jeszcze około 1820 roku całkowicie
tradycyjna wizja siły okazuje się przemożna.
Tę wizję odnajdziemy również - w pierwszych latach
stulecia- w procesach o przestępstwa na dzieciach: pewien
dobosz z Chatelleraułt, oskarżony w 1827 roku o dopuszcze-
nie się „czynu nierządnego przy użyciu przemocy na kilkor-
gu dzieciach" zostaje oczyszczony z zarzutów, bo uznano,
że dokonał swoich czynów „bez przemocy". Sąd w Vienne
uznał przestępczy charakter napaści, przysięgli to potwier-
dzili, jednakże ich negatywna odpowiedź co do zastoso-
wania przemocy doprowadziła do uniewinnienia napast-
nika3. Identyczny wyrok zapadł w przypadku proboszcza

1 „Journal du droit criminel", 1829, s. 45.


2 Por. wyżej, s. 81.
3 „La Gazette des tribunaux", 21 grudnial827.
232 Historia gwałtu

z Benfeld w Alzacji, oskarżonego w 1827 roku o dopusz-


czenie się czynów nierządnych „przy użyciu przemocy" na
ośmiorgu dzieciach uczęszczających na katechezę. Jego
adwokat powoływał się na „przemoc psychiczną", a nie
„przemoc fizyczną". Teza obrońcy przeważyła. Zdarzenia
zostają uznane za „pewne, lecz pozbawione znamion prze-
stępstwa"1. Proboszcz z Benfeld zostaje „rozgrzeszony".
To uniewinnienie staje się jednak okazją do nieznanej
wcześniej dyskusji prowadzącej do zasadniczej zmiany:
do uznania różnych form przemocy. Adwokat proboszcza
z Benfeld proponuje, jak widzieliśmy, porównanie „prze-
mocy fizycznej" i „przemocy psychicznej" - nowych kate-
gorii w retoryce prawniczej. Uważa tę drugą za nieszkod-
liwą: jedynie użycie siły fizycznej i „zbrojnej" miało za-
sługiwać na karę. Przysięgli poszli w jego ślady. Jednakże
zestawiając i nazywając oba rodzaje przemocy, adwokat
nadaje przemocy psychicznej egzystencję prawną, której
ona wcześniej nie miała. To odniesienie - choćby czysto
werbalne - wskazuje na powolną modyfikację podejścia
do przymusu i brutalności. „Wyzwolona" przez nowe pra-
wa jednostka jest również w odmienny sposób postrzegana
- ukazując w większym stopniu presję psychiczną, jakiej
może zostać poddana. Fodere2 już w 1813 roku oburzał się
na ignorowanie nacisków i oddziaływań wymykających
się kryteriom wyłącznie fizycznym. Wyrażał ubolewanie
z powodu lekceważenia tego, co nazwał „pewnego rodza-
ju przemocą", stwierdzając, że „do przemocy dochodzi
zawsze wtedy, gdy wola jednostki ulega ograniczeniu"3 .
Jurysprudencja nie poszła jego tropem, lecz kwestia pozo-
stała i odżyła w dyskusjach z początku stulecia.

1 Tamże, 18 lipca 1827.


2 Fran9ois-Emmanuel Fodere (1764-1835), uznawany za
ojca medycyny sądowej, jako pierwszy objął katedrę medycyny
sądowej stworzoną na uniwersytecie w Strasburgu w 1814 roku.
W 1798 roku opublikował swoje wiekopomne dzieło Traite de la
medecine legale (Traktat o medycynie sądowej) (przyp. tłum.).
3 F.E. Fodere, dz. cyt„ t. IV, s. 330.
Prawo nowożytne a skala czynów 233

To nowe rozumowanie ukazuje bardzo powolną budo-


wę odniesienia do przemocy psychicznej w okresie 1820-
-1860, kolejne etapy rozumowania czysto prawniczego.
Aluzje do tego szczególnego rodzaju przemocy pojawiają
się najpierw w procesach o czyny popełnione na dzieciach,
doprowadzając do zmiany obrazu samej zbrodni. Paryski
sąd przysięgłych wydaje w 1820 roku wielce znamienny
wyrok: uznaje Mare-Paula Parisa, sześćdziesięciodwulet­
niego nauczyciela, winnym czynu nierządnego, stwierdza-
jąc jednocześnie, że „nie zastosował on przemocy fizycz-
nej"1. Sąd Kasacyjny uznaje wyrok za nieważny i powo-
łuje się na doktrynę: jedynie przemoc fizyczna podlega
karze. Wznowione kilka miesięcy później postępowanie
sądowe zakłóca dramat: oskarżony usiłował popełnić sa-
mobójstwo w celi, „zadając sobie cios nożem w brzuch'',
po uprzednim „obcięciu sobie jąder" - czyn ten od razu
potraktowano jako potwierdzenie jego winy. Nowy wyrok
eliminuje wszelką dwuznaczność, stwierdzając przemoc
fizyczną. Zachowano wierność duchowi kodeksu, jednak
pierwszy wyrok paryski pozostaje znamienny. Ukazuje on
pewne wahanie: co do możliwości rozpatrzenia innego ro-
dzaju przemocy.
W latach dwudziestych XIX stulecia liczne sądy w uza-
sadnieniach swych wyroków potwierdzają znaczenie tej in-
nej przemocy, którą z trudem potrafią nazwać i której - nie
bez żalu - nie mogą uwzględnić. Ten żal odnaleźć można
w czasopismach z dziedziny jurysprudencji. „Journal du
droit criminel" [„Dziennik Prawa Karnego"] w 1827 roku
przedstawia rzeczową krytykę wyroku uniewinniającego
proboszcza z Benfeld: „Niewątpliwie do większości prze-
stępstw popełnianych na małych dzieciach dochodzi bez
użycia przemocy. Przez to sąjeszcze bardziej odrażające
.. . Zapewniacie im całkowitą bezkarność, jeśli w owych
niecnych machinacjach, którymi zwodzi się nieświadome
nicżego dzieci, nie dostrzegacie również pewnego rodzaju
przemocy wywieranej na umysły . . . oraz na czystość ich

1 A.D. Yvelines, 2U 1821, sesja 2.


234 Historia gwałtu

dziecięctwa" 1 •
„Pewnego rodzaju przemoc" - słowa jesz-
cze niepewne, które świadcząjednak o poczuciu, że ogra-
niczanie się do przymusu czysto fizycznego nie może być
jedynym punktem odniesienia, i pokazują zarazem trudno-
ści w nazywaniu innych kategorii przemocy. „La Gazette
des tribunaux" wyraża się w podobnym duchu, komen-
tując przypadek dobosza z Chatellerault uniewinnionego
w 1827 roku: „Bezkarność, z jaką spotykają się czyny
nierządne popełniane bez przemocy [na dzieciach], to nie-
szczęsna luka w prawie. To grzech wobec moralności, to
wielkie nieszczęście, że przywraca się społeczeństwu męż­
czyzn zhańbionych podobnymi bezeceństwami, gotowych
mnożyć ich kolejne przykłady"2 • Istnieje „inna przemoc",
którą trzeba zdefiniować i napiętnować. Spostrzeżenie to
pojawia się regularnie podczas posiedzeń sądów przysię­
głych, natomiast interpretacja kodeksu karnego pozosta-
je niezmienna: „Od dawna zwracaliśmy uwagę na lukę
w prawie. To brak jakiegokolwiek rozporządzenia karnego
odnośnie do czynów nierządnych popełnianych bez użycia
przemocy"3 •

Początki „ niewidocznej "brutalności

Nowelizacja kodeksu karnego z 1832 roku4 dostarcza


okazji do uwzględnienia tego innego rodzaju przemocy
- do próby zdefiniowania „czynnej zniewagi", „krzywdy"
[atteinte] o podłożu seksualnym, w przypadku których
1 Tamże.
2 „La Gazette des tribunaux", 21 grudnia 1827.
3 Tamże, 23 maja 1829.
4 Ustawa z 28 kwietnia 1832 roku nowelizująca kodeks

kamy oraz kodeks postępowania karnego, przygotowana przez


ówczesnego ministra sprawiedliwości Feliksa Barthe'a w poro-
zumieniu/współpracy z królem Ludwikiem Filipem pragnącym
złagodzić surowość praw napoleońskich jako niezgodną z du-
chem zmian społecznych, jakie zaszły od czasu ich uchwalenia
(przyp. tłum.).
Prawo nowożytne a skala czynów 235

stwierdzone i uznane środki przymusu nie sprowadzają się


do samej brutalności i siły. Pierwszy etap procesu uzna-
wania przez prawo presji innej niż fizyczna. Deputowani
nie ryzykują definicji „przemocy moralnej'', nie używają
zresztą wprost tego sformułowania, co świadczy o trud-
nościach przy nazywaniu. Podczas debaty w kwietniu
1832 roku chętniej zajmują się wyznaczeniem kryterium
wieku, poniżej którego każdy czyn nierządny, bez wzglę­
du na formę, zostanie uznany za gwałtowny: „Jakikolwiek
czyn nierządny, którego dokonano lub tylko usiłowano do-
konać bez użycia przemocy wobec osoby dziecka jednej
łub drugiej płci niemającego jeszcze skończonych 11 lat,
będzie karany więzieniem"'. Podczas dyskusji w Izbie2
pewien mówca zaproponował nawet „nadanie znamion
przestępstwa wszelkim napaściom dokonanym bez uży­
cia przemocy wobec każdego, kto nie ukończył jeszcze 15
roku życia" 3 • Przyjęta wersja poprzestaje na wieku 11 lat,
lecz słowa ministra sprawiedliwości Barthe'a4 wskazują,
że w istocie chodzi o przedefiniowanie pierwszego progu
przemocy: „Należało podać wiek, poniżej którego zawsze
będziemy domniemywać użycie przemocy wobec osoby
dziecka" 5 • Ustawodawstwo karne Królestwa Neapolu6

1 Kodeks kamy, 1832, art. 33 l.


2 Mowa tu o Izbie Deputowanych, izbie niższej parlamentu
francuskiego stworzonej na mocy Karty konstytucyjnej nadanej
przez Ludwika XVIII w 1814 roku (przyp. tłum . ) .
3 „Archives parlementaires'', Paris, od 26 lipca 1831 do 20

października 1831, 2. seria, t. 69-70, s. 269.


4 Felix Barthe (1795-1863), prawnik i polityk francuski,

odegrał niepoślednią rolę podczas rewolucji lipcowej 1830 ro-


ku, a w okresie monarchii lipcowej wpierw minister oświecenia
publicznego i wyznań, a następnie dwukrotnie minister spra-
wiedliwości (przyp. tłum.).
5 Tamże.
6 A ściśle biorąc, Królestwa Obojga Sycylii, które powstało
w 1815 roku na mocy decyzji kongresu wiedeńskiego z połą­
czenia Królestwa Sycylii i Neapolu; władała nim boczna gałąź
Bourbonów hiszpańskich (przyp. tłum.).
236 Historia gwałtu

z 1819 roku daje temu wyraz w sposób jeszcze bardziej


dobitny, postulując istnienie niewidocznej przemocy:
„Gwałt lub jakikolwiek inny czyn nierządny będą zawsze
traktowane jako popełnione przy użyciu przemocy, jeśli
dopuszczono się ich wobec osób, które nie ukończyły
jeszcze 12 lat" 1• Stąd to częściowe uznanie istnienia prze-
mocy moralnej: w stosunku do dziecka (i to najbardziej
gorszyło), a nie dorosłego.
Ustawa z 1832 roku, co należy podkreślić, świadczy
o powolnym procesie, jakiemu podlegało prawo, o po-
głębieniu refleksji na temat naruszania wolności: sank-
cjonowanie jako pierwszego stopnia naruszenia dzia-
łania, które nie jest jeszcze otwartą brutalnością. Nie
oznacza to wcale, że przemoc psychiczna zostaje jasno
sprecyzowana. Staje się jedynie bliższa, dostrzegana,
łączona bardziej ze słabością wieku niż mechanizmem
przymusu, co odsłania całą trudność natury teoretycz-
nej związaną z jej obiektywizacją. To kryterium wieku
nie wpływa również wcale na sposób analizy gwałtu na
dorosłej kobiecie, przekształca jedynie w przemoc gesty
narzucane dzieciom. Różnica w porównaniu z dawnym
kodeksem jest jednakże bardzo wymowna: dotyk czy
kontakt cielesny - aż dotąd rzadko ujawniane, pomija-
ne w banalności dnia powszedniego lub traktowane jako
zwykłe zniewagi - nagle zmieniają się w wykroczenia
o charakterze gwałtownym. Dziecko staje się celem no-
wych przestępstw, możliwych z uwagi na domniemywa-
ny brak przyzwolenia.
O znaczeniu historycznym tekstu z 1832 roku w peł­
ni decyduje właśnie owa możliwość poszerzenia obsza-
ru przemocy przez uwzględnienie brutalności nie tylko
fizycznej: po raz pierwszy w wyrokach nazywa się bru-
talnymi zachowania, które dotąd nie nosiły takiego mia-
na. Przypadek porucznika z 16. pułku piechoty Avy'ego
skazanego w 183 7 roku na dwa lata więzienia za dopusz-
czenie się „czynu nierządnego bez użycia przemocy wo-

1 Cyt. za A. Chauveau, F. Helie, dz. cyt., t. IV, s. 258-259.


Prawo nowożytne a skala czynów 237

bee ośmioletniej dziewczynki" w lesie Fontainebleau 1•


Zamyka się w więzieniu duchownych i nauczycieli za czy-
ny wcześniej uchodzące bezkarnie lub lekceważone: przy-
kład Plelana ze Zgromadzenia Braci Szkolnych skazanego
21 sierpnia 1834 roku przez sąd przysięgłych w Rennes na
dwa lata więzienia za dopuszczenie się „czynu nierządne­
go bez użycia przemocy wobec kilkorga uczniów"2 , czy
też Amauda, nauczyciela z Saint-Florent-des-Bois, który
stanął w 1836 roku przed ławą przysięgłych oskarżony
o napaści uznane za „dokonane bez przemocy" - jednak
ich „obsceniczność" decyduje o zamknięciu rozprawy dla
publiczności przez trybunał w Nantes3 . Bezsilność ofiary
gra istotną rolę w przestępstwie. Powstaje wcześniej nie-
znane uniwersum przemocy.
Ustawa z 1832 roku podąża drogą wytyczoną przez
kodeks z 1791 roku: lepiej rozróżniać przestępstwa, aby
lepiej ustalić ich hierarchię. Ustala ona zresztą raz na
zawsze różnicę między czynem nierządnym a gwałtem,
wprowadzając karę więzienia w pierwszym przypadku,
a roboty przymusowe w drugim4 • Formalna konstrukcja,
odtworzona i zmieniona, wyznacza o wiele wyraźniej ska-
lę gestów, różnicuje o wiele wyraźniej formy przemocy.
Dążenie to pozostaje obecne w ciągu całego XIX stule-
cia zgodnie z wciąż na nowo podejmowanymi wysiłkami
zmierzającymi do dalszego stopniowania i precyzowania.
Na przykład ustawa z 18 kwietnia 1863 roku stanowi kon-
tynuację ustawy z 1832 roku, przesuwając z 11 na 13 lat
wiek, poniżej którego czyn nierządny wobec dziecka uwa-
ża się za dokonany przy użyciu przemocy5. Jak zapewnia

1 „La Gazette des tribunaux", 12 listopada 1837.


2 Tamże, 5 września 1834.
3 Tamże, 13 maja 1836.
4 Kodeks karny, 1832, art. 331: „Kto popełnia zbrodnię

gwałtu, podlega karze przymusowych robót na czas określony


... Kto dokonuje lub usiłuje dokonać czynu nierządnego przy
użyciu przemocy wobec osób jednej lub drugiej płci, podlega
karze więzienia ... ".
5 Kodeks karny, 1863, art. 331.
238 Historia gwałtu

komisja Ciała Ustawodawczego 1, która przygotowała ten


tekst - chodziło o to, by zmniejszyć „rosnącą liczbę napa-
ści'', położyć tamę „zepsuciu obyczajów"2 przez ponowne
przesunięcie progów.
Powolne dojrzewanie, rokroczne doskonalenie kryteriów
- chodzi tutaj o zmianę analizy na introspektywną: ustawa
z 1863 roku podniosła jeszcze wiek, poniżej którego każdy
czyn nierządny, którego dopuścił się wstępny, traktuje się
jako popełniony przy użyciu przemocy, dokonując prze-
wartościowania moralnej władzy rodzicielskiej. W myśl
artykułu 331 karze od tej pory podlega - oprócz czynu
wobec małego dziecka - „czyn nierządny, którego dopuś­
cili się wstępni na osobie nieletniego, nawet jeśli skończył
już 13 lat, lecz nie usamodzielnił się przez małżeństwo"3 :
rozciągnięto tutaj przemoc psychiczną aż po osiągnięcie
pełnoletniości przez dziecko, dyspozycja przegłosowana
„bez dyskusji" przez Ciało Ustawodawcze. Zresztą podczas
dyskusji i prac przygotowawczych nad ustawą z 1863 roku
jasno nazwano i skomentowano „nadużycia władzy" wo-
bec dzieci, które ukończyły już 13 lat: „Jeśli przyjmuje się
domniemanie wolnej i rozumnej woli u dziecka, które skoń­
czyło już 13 lat, ta wola nie jest już tak pewna, gdy presja
pochodzi od jednego z jego wstępnych, to znaczy od osoby,
która ma nad nim naturalną władzę; niech ojciec zostanie
okryty hańbą za nastawanie na cnotę swojej córki, jako że
dopuszcza się jednocześnie gorszącej nieobyczajności oraz
czynu zasługującego na zbawienną karę, do tego stopnia
przyjmuje się, że nadużycie władzy i stan zależności przy-
chodzą w sukurs jego złym zamiarom"4 • Tym samym „natu-

1 Ciało Ustawodawcze powstało na mocy konstytucji z 1852

roku wprowadzającej de facto II Cesarstwo we Francji; wyłania­


ne w wyniku wyborów, zajmowało się poddawaniem pod dys-
kusję oraz uchwalaniem projektów ustaw (przyp. tłum.).
2 G. Dutruc, Code pena! modifie par la lai du I 8 avril I 863,

Paris 1863, s. 142.


3 Tamże, s. 142-143.

4 Cyt. za M. Bordeaux, B. Hazo, S. Lovellec, Qualifie viol,

Geneve 1990, s. 29.


Prawo nowożytne a skala czynów 239

ralna władza" 1 krewnego zostaje poddana nadzorowi, jasno


wytyczona, a jego suwerenność ograniczona przez stop-
niowe odsłanianie ciemnych obszarów, wcześniej ignoro-
wanych: kontynuacja powolnego „wywłaszczania" ojców
zapoczątkowanego przez kodeks z 1791 roku, dążenie do
zniesienia wewnątrz rodziny wszelkich „wysepek bezpra-
wia"2. Świadczy to również o tym, jak bardzo potrzebna
była zmiana obrazu ojca oraz jego władzy, aby zwiększyły
się same możliwości sądzenia gwałtu. Zagadnienie przy-
musu psychicznego ulega pogłębieniu, a obszar przemocy
psychicznej - poszerzeniu.
Jurysprudencja rozciąga jeszcze „miano wstępnego
poza ścisłą definicję kazirodztwa, jako «naturalnych»
krewnych traktując krewnych «prawnych», krewnych
przez adopcję czy naturalizację"3 : opiekunów i kurato-
rów, drugiego męża kobiety, który „dzieli z nią władzę
nad małoletnimi i nieusamodzielnionymi dziećmi z pierw-
szego małżeństwa mieszkającymi we wspólnym domu"4 •
„Odpowiedzialność rodzicielska", „bezpośrednia" władza
poszerzają odniesienia do nadużyć o charakterze nie tylko
fizycznym.

Rozpoznać przemoc psychiczną

Co jeszcze istotniejsze, całokształt relacji między prze-


mocą a brakiem przyzwolenia niepostrzeżenie zostaje
na nowo przemyślany w drugiej połowie XIX wieku
- w konsekwencji tego powolnego dojrzewania refleksji

1 G. Dutruc, dz. cyt„ s. 143.


2 A. Garapon, Le Gardien des promesses, justice et demo-
cratie, Paris 1996, s. 142; czy też „Historia prawa rodzinnego
pokazuje powolne zmierzanie wymiaru sprawiedliwości ku
kontroli stosunków rodzinnych", tamże.
3 Cyt. za M. Bordeaux, B. Hazo, S. Lovellec, dz. cyt„

s. 29.
4 „Bulletin de la Cour de cassation", 2 maja 1844.
240 Historia gwałtu

prawniczej, zapoczątkowanego przez kodeksy rewolu-


cyjne. Po 1850 roku orzecznictwo sądowe po raz pierw-
szy uznaje i nazywa wprost przemoc psychiczną poza
przypadkami dzieci. Inna jest analiza wolnej woli, inny
zakres przymusu. Stale przywoływany, niemal do znu-
dzenia, przypadek kobiety wykorzystanej podczas snu
podlega reinterpretacji. W 1828 roku trybunał w Besan-
iyon uznał za niemożliwe uznanie czynu za gwałt na pod-
stawie samego tylko braku przyzwolenia ze strony tej ko-
biety, chociaż natychmiast po zdemaskowaniu napastnika
podjęła ona walkę 1 • Inaczej na sprawę zapatrują się sądy
po cezurze lat 1850-1860. Sprawa Dubasa ze szczegó-
łowym opisem czynów i planowaniem przestępstwa jest
pod tym względem modelowa. Historia rozpoczyna się
w jednym z kabaretów w Nancy. Pewnego marcowego
wieczora 1857 roku Dubas wychylił tam kilka szklane-
czek w towarzystwie kolegów z pracy, w tym niejakiego
Laurenta2 • Wyszedł pierwszy około godziny 23 z okre-
ślonym zamysłem: „Pospieszył do miejsca zamieszkania
Laurenta z zamiarem wślizgnięcia się w mroku do łóżka
jego żony jako jej rzekomy mąż"3 . Drzwi okazały się ot-
warte (nie doszło do włamania). Dubas przeszedł przez
pokój, gdzie spali rodzice pani Laurent, zmienionym
głosem poprosił o zapałki, oświetlił sobie drogę i skie-
rował się do pokoju ofiary, „młodej mężatki od czterech
miesięcy, o nieskazitelnej opinii". Wślizgnął się „do łóż­
ka", bełkocząc jakieś niezrozumiałe słowa. Młoda ko-
bieta „zgodziła się na wszystko, czego chciał", po czym
stwierdziwszy swoją pomyłkę, zaczęła się bronić i krzy-
czeć. „Nadbiegł ojciec" („pojawienie się w samą porę,
inaczej czyn nie byłby ścigany"4), Dubas go odepchnął
i uciekł. Proces przebiega następnie w dwóch odsłonach,

1 Por. wyżej, s. 230.


2 Por. analiza wyroku przez M. Bordeaux, B. Hazo, S. Lo-
vellec, dz. cyt., s. 16-17.
3 „Bulletin de la Cour de cassation", 25 czeiwca 1857.

4 M. Bordeaux, B. Hazo, S. Lovellec, dz. cyt„ s. 16.


Prawo nowożytne a skala czynów 241

tym bardziej doniosły, że wyznacza cezurę w stosunku


do dawnych procedur sądowych. Izba oskarżycielska
trybunału w Nancy nie stwierdza zbrodni gwałtu, pod-
trzymując tradycyjne kryteria: nie było „przemocy fi-
zycznej" - zatem nie mogło być przemocy seksualnej.
Tymczasem Sąd Kasacyjny bierze pod uwagę efekt za-
skoczenia i precyzuje definicję gwałtu: „Jako że zbrod-
nia gwałtu nie została zdefiniowana przez prawo, do sę­
dziego należy poszukiwanie i stwierdzenie znamion tej
zbrodni, zgodnie z jej specyficznym charakterem oraz
ciężarem następstw, jakie może ona mieć dla ofiary i ho-
noru rodziny .. . Należy uznać, że zbrodnia ta polega na
wykorzystaniu drugiej osoby wbrew jej woli niezależnie
od tego, czy brak przyzwolenia wynika z zastosowania
wobec niej przemocy fizycznej lub psychicznej, czy też
jakiegokolwiek innego środka przymusu lub zaskoczenia
w celu osiągnięcia ponad wolą ofiary celu, jaki sobie wy-
znaczył sprawca czynu" 1• Tekst doniosły: po raz pierw-
szy poszerzono kwalifikację gwałtu na dorosłej kobiecie
na czyny wykraczające poza przemoc fizyczną.
Nadal przywoływany jest tu „honor rodziny", uprzy-
wilejowany przez ten tekst z zakresu jurysprudencji, na-
wet jeśli odniesienia doń zniknęły z ustaw: przynależność
do opiekunów maskuje częściowo krzywdę wyrządzoną
podmiotowi. Władza nad kobietą wymaga nieuchron-
nie przypomnienia. Jednakże indywidualna świadomość
i jej niewiedza, „wykorzystanie wbrew woli", zostają uję­
te w odmienny sposób - w myśl zasady podmiotowości
prawnej nakreślonej przez kodeks kamy z 1791 roku. Ta
podmiotowość zarysowuje się coraz wyraźniej, zmuszając
do zmiany myślenia o gwałcie. To w kontekście tej pod-
miotowości prawnej jednostki, jej braków i ewentualnych
pomyłek zaczynają się anonsować progi brutalności 2 •

1 „Bulletin de la Cour de cassation'', 25 czerwca 1857.


2 Uwzględnianie przez jurysprudencję po 1850 roku „imbe-
cylizmu" oraz „upośledzenia umysłowego" ofiary, por. E. Gar-
yOn, dz. cyt., t. II, s. 204, art. I 28.
242 Historia gwałtu

Stawką tej dyskusji jest bardziej bezpośrednio „wy-


eliminowanie wolnej woli"' i skutek tego zabiegu, co po-
kazuje, w jak wielkim stopniu zagadnienie to łączy się
z pytaniem o wolność. Jurysprudencja gromadzi tu liczne
przykłady od lat sześćdziesiątych XIX wieku. N a przykład
rola groźby, wcześniej pomijanej, która stawia „kobietę
przed wyborem: albo się oddać, albo narazić życie swoje
i swoich bliskich"2 , która skazuje na strach i „przerażenie"3
- wszystko, co mąci świadomość i ją nagina. Również
rola zasłabnięcia, utraty świadomości, śpiączki, omdle-
nia - jak w przypadku „siedemnastoletniej dziewczynki,
która straciła świadomość na skutek pierwszego gwałtu"
i została oddana „innemu osobnikowi"4 • Począwszy od
lat sześćdziesiątych XIX wieku, zasób przykładów i od-
niesień w refleksji prawniczej nad przemocą wykracza
nagle daleko poza obręb samej przemocy fizycznej. Oto
fortel, „podstępne intrygi" pewnego lekarza z Clermont-
-Ferrand w 1884 roku „wobec pacjentek, które przyszły
do niego po radę, aby przez zaskoczenie zmusić je do zno-
szenia jego dotyku i niecnych pieszczot"5 . Wreszcie rola
odurzenia wywołanego winem, narkotykami, środkami
uśmierzającymi, eterem, chloroformem, którego zasto-
sowanie w medycynie upowszechnia się po 1850 roku6 •

1 Tamże, t. II, s. 195, art. 31.


2 E. Fuzier-Herman, A. Carpentier, G. Frerejouan du Saint,
dz. cyt., t. VI, art. Viol,§ 39.
3 Tamże.
4 Sąd przysięgłych w Besam;:on, 31 grudnia 1857, cyt. za
E. Gari;:on, dz. cyt., t. II, s. 196, art. 36.
5 „Bulletin de la Cour de cassation", 19 czerwca 1884.
6 Dwie substancje odkryte w latach trzydziestych XIX wie-
ku lekarze i chirurdzy zaczynają systematycznie stosować dwa-
dzieścia lat później: „Chloroform uzyskał oficjalną i najwyższą
sankcję, kiedy 7 kwietnia 1853 roku zaordynowano go królo-
wej Wiktorii podczas porodu jej czwartego dziecka" (R. Rey,
Histoire de la douleur, Paris 1993, s. 197). Por. też J.-J. Yvorel,
Les Poisons de I 'esprit. Drogues et Drogues au XIXe siec/e, Paris
1992, s. 146.
Prawo nowożytne a skala czynów 243

Xavier de Montepin 1 podaje go jako przykład szczegól- ·


nych okoliczności gwałtu w swoich Drames de l'adultere
[Dramatach cudzołóstwa] z 1874 roku2 • Chloroform fa-
scynuje zwłaszcza lekarzy sądowych - do tego stopnia,
że Dolbeau3 w 1874 roku próbuje sprawdzić, czy czło­
wiek może zostać poddany „chloroformizacji" bez swojej
wiedzy, co czyniłoby wiarygodnym gwałt, którego sama
ofiara nawet nie podejrzewa4 • Pytanie uporczywe, wciąż
ponawiane, które w tym samym jeszcze roku pewien sę­
dzia z Montbeliard zadaje biegłemu, spotyka się z odpo-
wiedzią ewidentnie ostrożną: „Można, mając praktykę,
biegłość oraz dobry chloroform, znieczulić osobę pogrą­
żoną w naturalnym śnie" 5 • Należy dodać, że przykłady na-
paści z użyciem eteru lub chloroformu należą do rzadkości
w aktach sądowych, z wyjątkiem przypadków kilku leka-
rzy, a zwłaszcza dentystów, których sposób praktykowania
uległ zmianie za sprawą nowych specyfików; przyjmowali
oni również w razie oskarżenia nieznaną wcześniej linię
obrony: paryski dentysta Joseph Bloch, oskarżony w 1869
roku, „utrzymywał, że pod wpływem chloroformu te mło­
de kobiety miały erotyczne halucynacje"6 •
Definicje słownikowe ostatecznie zmieniły się po
1870 roku: odwieczne określenie gwałtu jako „przemocy

1 Xavier de Montepin ( 1823-1902), cieszący się niegdyś wiel-


ką poczytnością pisarz francuski, który sławę zawdzięczał szcze-
gólnie powieściom drukowanym w odcinkach (przyp. tłum.).
2 X. de Montepin, Les Drames de l'adultere, Paris 1874,

s. 104.
3 Henri-Femand Dolbeau, chirurg, asystent na wydziale

medycyny w Paryżu (przyp. tłum.).


4 Dolbeau, De I 'emploi du chloroforme du point de vue de

la perpetration des crimes et delits, „Annales d'hygiene et de


medecine legale", seria 2, t. XLI, 1874.
5 Por. A. Lacassagne, E. Martin, Precis de medecine legale,

Paris 1921 (wyd. 3), s. 542.


6 „Le Temps", 11 lipca 1869. Por. również A. Lacassagne,

E. Martin, dz. cyt., s. 542, oraz A.S. Taylor, Traite de medecine


/egale, Paris 1881(wyd.1 angielskie: 1875), s. 817.
244 Historia gwałtu

wobec kobiety, którąbierze się siłą" 1 , zostaje zastąpione


sformułowaniami o wiele subtelniejszymi. Jednego z naj-
bardziej obrazowych przykładów dostarcza Wielki słow­
nik Larousse'a2 z 1876 roku: „Należy zauważyć, że gwałt
nie wymaga użycia przemocy fizycznej lub siły cielesnej
w celu zmuszenia ofiary do uległości. Przemoc psychicz-
na wywierana przez zastraszenie w zupełności wystarcza
... Do gwałtu dochodzi za każdym razem, gdy wolna wola
ofiary ulega stłumieniu"3 • Zarówno słowniki, jak i jurys-
prudencja definiują przemoc psychiczną od strony wolno-
ści: dzięki temu czyny są lepiej zróżnicowane, przemoc
lepiej skategoryzowana.
Tym samym analiza braku przyzwolenia i jego możli­
wych odmian staje się przedmiotem prawa mniej więcej
w latach 1860-1870. Myślenie o kobietach-ofiarach ewo-
luuje, a przynajmniej czyni tak teoria, która niepostrzeże­
nie nadaje im podmiotowość. Nie oznacza to bynajmniej
wielkiego przełomu w procesach sądowych ani nawet rze-
czywistego uwzględniania słabości tych ofiar. Refleksja
prawnicza pozostaje pod tym względem długo jeszcze
niezależna od praktyki systemu karnego. Zatrzymuje się
nad przypadkami szkolnymi, poszczególnymi zdarzenia-
mi, błądzi wśród okoliczności tym bardziej dziwacznych,
że jej przedmiot jest zmienny, a sposób postępowania do-
piero się ustala. Wykorzystuje zasoby rodzącej się psycho-
logii, przeróżne anachronizmy na temat omdleń czy metod
pozwalających, jak mniemano, wywołać śpiączkę, których
przysięgli nie mają nawet okazji napotkać w dużo bardziej

1 P.-E. Littre, Dictionnaire de la langue fran9aise, Paris

1866, art. Viol.


2 Mowa tu o klasycznym dziele leksykografii francuskiej,

monumentalnym, encyklopedycznym 17-tomowym Grand Dic-


tionnaire universel du XIX" siecle (Wielkim słowniku powszech-
nym XIX wieku), wydawanym w latach 1866-1877 przez Pierre'a
Larousse'a (1817-1875), następnie po wielekroć uzupełnianym
i modyfikowanym (przyp. tłum.).
3 P. Larousse, Grand Dictionnaire universel du XIX• siecle,

Paris 1876, art. Viol.


Prawo nowożytne a skala czynów 245

banalnej codzienności sądowej. Inicjuje się i popiera ana-


lizę przemocy psychicznej, ale pozostaje ona przeważnie
oderwana od rzeczywistości, sprowadzona raczej do kry-
teriów stosowanych przez elitę niż zwykłych ławników.

Dwa rodzaje uwiedzenia

Tymczasem ten nowy sposób nazywania wpływu ma też


inne skutki- zmianę spojrzenia na uwiedzenie w drugiej po-
łowie XIX wieku: zróżnicowanie jego potencjalnych form,
ujawnienie ukrytej presji w niektórych przypadkach, stoso-
wania gróźb, podstępu, wszystkich tych środków intymne-
go przymusu mało wymiernych, lecz na tyle przemożnych,
by przybliżyć ten czyn do uniwersum gwałtu. Tym samym
dochodzi do przekształcenia w przestępstwo zachowania
wcześniej rzadko badanego i wyodrębnianego : nadużycia
władzy, szantażu ze strony chlebodawcy, stosunków seksu-
alnych wymuszanych groźbą przez zwierzchnika. Trybunał
w Dijonjako pierwszy w 1861 roku skazuje pewnego męż­
czyznę za nadużycie tej władzy w celu uwiedzenia trzyna-
stoipółletniej dziewczynki pracującej jako służąca u jego
siostry. Bardzo dokładnie wymienia to, co stanowi o prze-
stępstwie: „Różnica wieku, inteligencji, pozycji społecz­
nej, a nawet sił fizycznych nie pozwala wątpić, że doszło
wobec małej B. do zastosowania przymusu psychicznego
wykluczającego rozumne przyzwolenie oraz dobrowolny
poryw. W tych okolicznościach zadośćuczynienie w cało­
ści spada na barki uwodziciela" 1• „Nadużycie" nie zostaje
w tym przypadku uznane za gwałt, lecz za przestępstwo
wynikające z nadużycia wpływu, nagięcie woli w celu
pokierowania nią, jeśli nie wręcz złamania jej. W następ­
nym roku trybunał w Caen wydaje wyrok jeszcze bardziej
rzeczowy, skazujący pięćdziesięciojednoletniego męż­
czyznę, męża i ojca rodziny, który miał sześcioro dzieci

1 Cyt. za M.-V. Louis, Le Droit de cuissage, France, 1860-

-1930, Paris 1994, s. 200. Praca zasadnicza dla tego tematu.


246 Historia gwałtu

z dziewczyną uwiedzioną w wieku 16 lat. Sąd przyznaje


rentę oraz odszkodowanie ofiarom - dziewczynie i dzie-
ciom. Próbuje zwłaszcza rozróżnić dwie formy uwiedzenia
przez długi czas mylone: jedną, będącą wynikiem „pod-
stępnych machinacji, którym niewinna i czysta dziewczyna
nie może się oprzeć", oraz drugą, „bardziej powszechną,
z trudem pozwalającą wskazać winnego i ofiarę"'. Te pod-
stępne machinacje polegają w całości na próbie przezwy-
ciężenia „oporu, jakiego [oskarżony] wpierw doświadczył"
i na wykorzystaniu w tym celu swej „wysokiej pozycji tak
ze względu na majątek, jak stosunki". Konsekwencje poka-
zują ciężar czynu: dziewczyna „widziała swoją przyszłość
pogrzebaną przez występek pozwanego".
Nowe formy życia zawodowego kobiet w drugiej po-
łowie stulecia sprzyjają tym procesom, wraz z „masowym
przechodzeniem na przestrzeni XIX wieku od zajęć gospo-
darskich (w mieście lub na wsi, w domu, warsztacie i na
polu) do pracy «w białym kołnierzyku»"2 • Presję wywierają
przełożeni, majstrowie, kierownicy biur-w sytuacji, kiedy
40% zawodów wykonywanych przez kobiety we Francji
około 1900 roku to właśnie praca w „białym kołnierzyku",
podczas gdy tradycyjnie były to zajęcia gospodarskie3 . Nie
oznacza to wcale dużej liczby procedur sądowych w spra-
wach o nadużycie w ostatnich dziesięcioleciach XIX wieku,
próżno doszukiwać się ich w artykułach czy komentarzach
„La Gazette des tribunaux"4 • Okazują się natomiast wystar-
czająco liczne, by przekształcić stary model wykorzystania
służącej przez chlebodawcę w model wykorzystania pra-

1 Cyt. za J. Amblard, De la seduction, Paris 1908, s. 129,

oraz M.-V. Louis, dz. cyt., s. 201.


2 J.W. Scott, La travailleuse, w: G. Duby, M. Perrot (red.),

Histoire desfemmes, t. IV, Le XIX' siecle, Paris 1991, s. 426.


3 Tamże. Podobna proporcja w krajach zachodnich: J.W. Scott

podaje ją dla Stanów Zjednoczonych: 50% kobiet zatrudnionych


w gospodarstwach domowych w 1850 roku oraz 40% kobiet pra-
cujących „w białych kołnierzykach" w 1920 roku (tamże).
4 „Gazette" rzadko wspomina o tych konfliktach. Kilka

przypadków przewija się jednak na jej łamach od 1835 roku.


Prawo nowożytne a skala czynów 247

cownicy przez przełożonego. Z upodobaniem i szczegóła­


mi rozpisuje się o tym Hector Malot 1 w powieści z 1881
roku Seduction [Uwiedzenie], której bohaterka zmaga się
z „nieszczęściem swej urody", doświadcza szantaży o cha-
rakterze seksualnym, pada ofiarą „nieprzystojnych" propo-
zycji przy każdej próbie znalezienia pracy2.
Zmiana ta bardziej niż na faktach opiera się na ewo-
lucji w sferze myślenia prawniczego oraz jurysprudencji:
dokładniejsza analiza nadużycia, bardziej ścisły zwią­
zek między władzą a zamysłami „uwodziciela". Po raz
pierwszy zostaje wyraźnie wyodrębnione spośród innych
zachowań uwodzicielskich wymuszenie zgody, narzuco-
nego i długotrwałego ustępowania: już nie „podstępna"
perswazja czy pochlebstwo, lecz korzyści czerpane z cał­
kowitej władzy przy użyciu groźby lub podstępu - szcze-
gólne formy nacisku, którymi mogą grać chlebodawcy
i zwierzchnicy. Orzecznictwo sądowe zaczyna definiować
niepostrzeżenie „nadużycie stanowiska", ów przymus wy-
nikający z przewagi i wykorzystania mechanizmu coraz
bardziej wyraźnego w okresie 1860-1880: „Rzeczywista
pozycja, która stawia dziewczynę wobec jej uwodziciela
w sytuacji podległości, tak że ofiarowanie samej siebie
nie jest całkowicie dobrowolne, zdeterminowane przez
względy niezależne od jej chęci" 3 • Zrównanie z przemo-
cą bezpośrednią pojawia się zresztą przy tej okazji kilka
lat później w przypadku Marie Z. uwiedzionej przez syna
jej pryncypała, która utrzymywała, „że pragnąc oprzeć
się uwodzicielowi, ustąpiła dopiero wobec pewnego ro-
dzaju przemocy, całkowicie wbrew sobie, w wyniku pod-
stępnych machinacji"4 • Wyrok wymienia drobiazgowo

1 Hector Mal ot ( 1830-1907) napisał kilkadziesiąt powieści

dla dzieci i dorosłych, które cieszyły się poczytnością i uzna-


niem jeszcze długo po jego śmierci (przyp. tłum .).
2 H. Malot, Seduction, Paris 1881, s. 376.

3 J. Amblard, dz. cyt., s. 129.

4 Avallon, 18 stycznia 1888, cyt. za J. Amblard, tamże,

s. 131.
248 Historia gwałtu

poszczególne składniki nadużycia: „Isidore X. wykorzy-


stał jednocześnie zażyłość wynikającą ze stosunków ro-
dzinnych i wspólnego mieszkania, swoją przewagę, jaką
zapewniały mu jego siła, doświadczenie, wiek, majątek,
pozycja syna pryncypała wobec pracownicy"' . Począwszy
od lat sześćdziesiątych XIX wieku, jurysprudencja potrafi-
ła dobrze zdefiniować nadużycie wynikające z przewagi.
Pod koniec stulecia to nadużycie okazuje się nawet na
tyle dobrze wyodrębnione, że staje się przedmiotem pro-
jektów ustawodawczych zmierzających do przekształcenia
go w występek, z własną karą, formami i kolejnymi stop-
niami. Pod dyskusję zostają poddane liczne teksty mające
na celu zmodyfikowanie pod tym kątem kodeksu karnego:
na przykład stworzenie nowej kategorii występku - „pod-
stępnego uwiedzenia'', gdzie nadużycie władzy stawałoby
się okolicznością obciążającą: „Istnieje uwiedzenie, które
należałoby karać bardziej surowo, bo zda się ono szcze-
gólnie odrażające: to uwiedzenie czerpiące w całości lub
części z faktycznej lub ustanowionej na mocy prawa wła­
dzy, którą uwodziciel ma nad ofiarą" 2 • Te projekty nie zo-
stały uwieńczone sukcesem, bez wątpienia z obawy przed
utrwaleniem w prawie tego, co jeszcze nie wszystkim zda-
wało się niedopuszczalnym naruszeniem obyczajów. Pod
koniec XIX stulecia przemoc psychiczna okazuje się wy-
odrębniona i nazwana w przypadku uwiedzenia, a zarazem
- podobnie jak rzecz się ma z gwałtem - w niewielkim
jeszcze stopniu osadzona w samych procesach.

Nowa forma podejrzliwości

Należy zauważyć stopień, w jakim to odniesienie do prze-


mocy psychicznej w refleksji prawniczej okazuje się nie-
jednoznaczne w chwili ujęcia go w słowa. Niejednoznacz-
ność w przypadku jurysprudencji: uznano, że w sprawie

1 Tamże.
2 „Journal officiel", cyt. za M.-V. Louis, dz. cyt., s. 203.
Prawo nowożytne a skala czynów 249

Emile'a Chandona, trzydziestoczteroletniego robotnika


z Saclay skazanego w 1883 roku na rok więzienia, wystą­
piły okoliczności łagodzące, chociaż wszystko wskazy-
wało na upośledzenie ofiary - piętnastoletniej służącej,
„ułomnej i garbatej", którą Chandon przez dłuższy czas
nękał, po czym brutalnie zawlókł do stajni i tam zgwał­
cił1. Niejednoznaczność również w samej refleksji praw-
niczej: na przykład Chauveau i Helie2 w 1863 roku nadal
nie uważają za gwałt czynu popełnionego wobec „oso-
by obłąkanej", jeśli ofiara „nie broniła się z racji swego
obłędu" 3 • Szwajcarski kodeks kamy z 1872 roku przewi-
duje karę dwa razy mniejszą wobec sprawcy gwałtu na
„kobiecie pozbawionej świadomości, niedorozwiniętej
lub w inny sposób chorej na umyśle"4 • Sposób zmniej-
szenia ciężaru przemocy psychicznej, a zarazem jej
legitymizacji.
Uznanie tej przemocy od lat sześćdziesiątych XIX
wieku nie wyeliminowało zresztą podejrzliwości wobec
ofiary - nic z tych rzeczy. Zmieniło na gruncie teorii po-
dejście do uwzględniania słabości i bezsilności; nie odda-
liło owej wciąż nieokreślonej, lecz wciąż zasadniczej nie-
ufności: lepiej uregulowanej, lepiej skrywanej, jednakże
z góry obecnej w poszukiwaniach definicji i progów - na
przykład określających pomyłkę ofiary: „Gdyby pomyłkę
potraktować jako przemoc psychiczną, nie wiedzieliby-
śmy już, gdzie się zatrzymać. Albowiem gdy tylko chwila
pomieszania by minęła, liczne kobiety, które nie potrafiły
1 A.D. Yvelines, 2U 623.
2 Faustin Hel ie (l 799-1884), jeden z największych autory-
tetów w dziedzinie prawa karnego w XIX-wiecznej Francji,
przełożył na francuski wiekopomne dzieło Beccarii O prze-
stępstwach i karach (1856); Adolphe Chauveau (1802-1868)
i Faustin Helie opublikowali w 1834 roku obszerny komentarz
prawa karnego, po wielekroć wznawiany, który służył jako pod-
stawowy punkt odniesienia przez cały XIX wiek (przyp. tłum.) .
3 A. Chauveau, F. Helie, dz. cyt., t. IV, s. 283.

4 Cyt. za E. Fuzier-Herman, A. Carpentier, G. Frerejouan du

Saint, dz. cyt., t. 36, s. 1158, art. 144.


250 Historia gwałtu

lub nie chciały bronićswojej czci, powoływałyby się na


rzekomą pomyłkę, aby wytłumaczyć swój błąd, a czasem
nawet by się zemścić" 1 • Niepewność co do definicji od-
działywania psychicznego napastnika, ostrożność w roz-
strzyganiu o tym, czego nie „widać" w napaści, trudności
z orzekaniem o gwałcie - wszystko to znajdujemy w tym
ostatnim zdaniu z „Journal du Palais" [„Dziennika z Pałacu
Sprawiedliwości"] z 1857 roku. Liczy się tu wyraz dany
niemal pierwotnej wątpliwości, nieufności z góry zakłada­
jącej fałszywy charakter skargi, przekonanie, że przyzwo-
lenie może się pojawić, „gdy tylko chwila pomieszania
minie'', „dobrowolne" ustępstwo po stanowczym oporze.
Wątpliwości, choć nie słabną, to zmieniają się - jednak
nie znikają. Czyn nadal rozpatruje się raczej z punktu wi-
dzenia napastnika niż ofiary, a brak przyzwolenia zaata-
kowanej osoby w sposób nieuchronny postrzega się jako
chwilowy etap w historii, w której wszystko może się od-
wrócić, a opór przerodzić w zgodę.
Stąd te paradoksy w samym sercu orzecznictwa ostat-
nich dziesięcioleci XIX wieku: co prawda uznano znacze-
nie gróźb pod adresem ofiary, lecz z trudem przychodziło
uwzględnienie ich w procesie. Na przykład wyrok sądu
w Tuluzie z 1871 roku: nie uznano za brutalność obmacy-
wań, których ofiara mogła uniknąć, jedynie wyskakując
z powozu, gdzie rzecz się działa: „Niegodziwe propozycje
i dotykanie w sposób obsceniczny, o które owa kobieta
oskarżyła pewnego osobnika jadącego z nią sam na sam
w powozie, nie wystarczają - chociaż, aby uciec od nich,
musiała wyskoczyć z powozu i odniosła obrażenia pod-
czas upadku - do wysunięcia oskarżenia o czyn nierządny
przy użyciu przemocy przeciw rzeczonemu osobnikowi"2 .
Nie wyklucza to wcale ostatecznego uznania przemocy
psychicznej oraz równie ostatecznego uwzględnienia ma-

1 „Journal du Palais", 1857, cyt. za tamże, t. 36, s. 1153,

art. 48.
2 Dali oz, Jurisprudence generale. Supplement, Paris 188 8,

wyrok z 8 listopada 1871, s. 688, art. 42.


Prawo nowożytne a skala czynów 251

chinacji „eliminujących wolną wolę"'


w ostatnich dzie-
sięcioleciach XIX wieku, lecz raczej pokazuje, że nadal
utrzymują się wątpliwości żywione a priori wobec ofiary.

Medycyna sądowa, nauka i podejrzliwość

Z tego punktu widzenia wzbogacenie o ustalenia lekar-


skie zachodzi w XIX wieku równolegle ze wzbogaceniem
o odniesienia prawne. Ich współzależność jest niekiedy
tak wielka, że lekarze próbują sklasyfikować ślady odpo-
wiadające każdemu z typów napaści, dostosowując swo-
je słownictwo do nowej hierarchii czynów brutalnych.
Godne uwagi dążenie - zwłaszcza od lat sześćdziesią­
tych XIX wieku - tym bardziej doniosłe, że pokazujące,
jak wielkiej zmianie ulega podejrzliwość wobec ofiary
- bardziej subtelna, bardziej zawoalowana, lecz wcale nie
wyeliminowana.
W jednej kwestii przynajmniej wzrok lekarzy jest bar-
dziej uważny i wrażliwy na początku wieku - obrażeń
zewnętrznych na ciele. Nieodzowna skrupulatność przy-
woływana przez Orfilę 2 w 1829 roku: „Będziemy badać
drobiazgowo wszystkie części ciała. Być może odnajdzie-
my na skórze znamiona brutalności"3 . Lekarz z Wersalu
Auguste Noble ryzykuje całościowy obraz ciała podczas
oględzin Henriette Chatou, która padła ofiarą czynu nie-
rządnego w 1811 roku: odnotowuje „bardzo poważny"

1 E. Gan;:on, dz. cyt., t. II, s.


195, art. 31.
2 Mathieu Orfila (1787-1853), wybitny chemik i lekarz zaj-
mujący się toksykologią, w 1819 roku objął katedrę medycy-
ny sądowej w Paryżu; cieszył się wielkim poważaniem, a jego
Traite de medecine legale (Traktat o medycynie sądowej) z 1823
roku, wielokrotnie wznawiany w latach trzydziestych i czter-
dziestych XIX wieku, uchodził przez długie lata za podstawowy
podręcznik z tej dziedziny (przyp. tłum.).
3 M. Orfila, dz. cyt., t. I, s. 179. Jeśli chodzi o historię me-

dycyny sądowej, por. A.-M. Guillen-Bruneteau, Histoire de la


medecine legale, Paris 1975.
252 Historia gwałtu

stan spazmatyczny, w jakim znajduje się oddech Henriette,


„krótki, przyśpieszony i jękliwy'', „trudności z porusza-
niem się", ślady na skórze, krwawą wybroczynę „na dwa
cale długą poniżej kości łonowej", drugą, większą po
„prawej stronie" 1• Przemoc seksualna sprowadza się nagle
do powierzchni ciała, do znamion liczonych wedle formy
i rozmiarów: krwawych wybroczyn, krwiaków, śladów za-
drapań przemienionych w opisywalne znaki 2 •
Lekarze zaczynają szukać tego, co od dawna mieli
przed oczyma: śladów spermy i krwi, plam na koszulach,
zabrudzeń pościeli. Ich ciekawość niespodziewanie roś­
nie. Orfi.la w 1829 roku jako jeden z pierwszych proponuje
badanie plam z wykorzystaniem równolegle rozwijającej
się chemii: zapewnia, że odkrył „doskonale rozpoznawal-
ne żyjątka w wyschniętej od 18 lat spermie"3 . Wnioski,
często organoleptyczne, przez kilka dziesięcioleci opie-
rano na zapachu, kolorze cieczy, jej smaku, poprzestając
przeważnie na „bardzo wyczuwalnej woni spermy"4 , lub
też na wielkości, kształcie i liczbie plam - dopiero w dru-
giej połowie XIX wieku sięgnięto po mikroskopy i analizę
chemiczną. Dokładność zupełnie nowa, jakakolwiek by
była.
O granicach tej dokładności decyduje poziom profesjo-
nalizmu biegłych - aż do 1893 roku każdy lekarz może
zostać uznany za biegłego 5 - bardziej jednak wciąż po-
wtarzany pewnik: kobieta jest w stanie obronić się przed
mężczyzną działającym w pojedynkę. To przekonanie na

1 A.D. Yvelines, 2U, 14 sierpnia 1811.


2 Por. A. Devergie, dz. cyt., t. I, między innymi obserwacja
66: „otarcie o średnicy trzech linii na lewej kości policzkowej"
(s. 402-403).
3 M. Orfila, dz. cyt., t. I, s. 159.
4 A. Devergie, dz. cyt., t. I, s. 596.

5 Od czasu rozporządzenia z 21 listopada 1893 roku trybu-

nały przysięgłych ustalają listę lekarzy, którzy uzyskują tytuł


„biegłych przed trybunałami'', co oznacza „profesjonalizację"
działalności lekarzy sądowych. Por. A. Lacassagne, E. Martin,
dz. cyt„ s. 20.
Prawo nowożytne a skala czynów 253

pewno łagodzi akceptację od lat pięćdziesiątych XIX wie-


ku przemocy moralnej, jednak pozostaje żywe w medycy-
nie sądowej w ciągu całego stulecia: tradycyjne wątpliwo­
ści odnośnie do ofiary przekształcone w uargumentowaną
pewność - „Co do kobiety, która wie, czym są stosunki
płciowe, i która w pełni dysponuje swoimi siłami, nie spo-
sób uwierzyć, że sam jeden mężczyzna zdołałby dopuścić
się na niej gwałtu" 1 • Stąd nieuchronna ostrożność i niepew-
ność raportów lekarskich w przypadku dorosłych kobiet,
niewiele miejsca poświęcane im w traktatach z dziedziny
medycyny sądowej - kilka zdań, kilka wzmianek, szybko
ucinanych, gdy tylko przypominano sobie o tym, co w try-
wialny, jeśli nie karykaturalny wręcz sposób sformułował
Devergie2 w 1852 roku: „Nie jest przesadą stwierdzenie,
że lekarz napotyka tylko jeden przypadek na tysiąc gwałtu
dokonanego na kobiecie, która ma już dzieci, wyjąwszy
sytuację, gdy w celu popełnienia tej zbrodni połączy siły
kilka osób"3 •
Raporty o agresji wobec dzieci świadczą w bardziej
subtelny sposób o pogłębieniu kryteriów, zmianie charak-
teru wątpliwości i o ich trwaniu w medycynie sądowej:
zarazem coraz wyraźniejsza świadomość, jak i podejrzli-
wość wobec dzieci powoli łagodzona, słabnąca, modyfi-
kowana przez ewolucję wrażliwości w nieznanym wcześ­
niej stopniu. Godny uwagi przykład pogłębienia wiedzy
zachowującego dawne kryteria, a jednocześnie je prze-
kształcającego. Sposób wyeliminowania lub w szerokim
sensie zrelatywizowania oczywistego zaostrzenia wymo-
gów spowodowanego refleksją nad przemocą moralną.

1 C. Vibert, Precis de medecine legale, Paris 1911 (wyd. 8),


s. 384.
2 Alphonse Devergie (1798-1879), wybitny dermatolog,

jeden z twórców medycyny sądowej, autor dwutomowego pod-


ręcznika Medecine legale, theorique et pratique (Medycyna są­
dowa, teoretyczna i praktyczna) opublikowanego po raz pierw-
szy w 1836 roku (przyp. tłum.).
3 A. Devergie, dz. cyt., t. I, s. 559.
254 Historia gwałtu

Przede wszystkim od lat sześćdziesiątych XIX wie-


ku studia anatomiczne stają się bardziej szczegółowe :
ostatecznie sklasyfikowano formy błony dziewiczej,
przedstawianej w traktatach podług jej rozmaitych form
- wargowych, przeponowych, półksiężycowatych lub
pierścieniowatych 1• Pozwala to lepiej nazwać uszkodze-
nia, również podzielone na odpowiednie kategorie i do-
kładnie zmierzone. Od lat sześćdziesiątych XIX wieku
lekarze sądowi kreślą też wizję „naukowej" sprawiedłi­
wości2, kładąc nacisk na potrzebę dowodów oraz „zniko-
mość poszukiwań" 3 czynionych w tym zakresie przez ich
poprzedników. Zupełnie jakby transponowali nie do koń­
ca niejasne modele: stwarzali niekiedy fizyczne znamio-
na, o ile je zauważali, mieszali moralność i obserwacje,
ujawniali sądy wartościujące na temat obyczajów i ładu
społecznego 4 • To wynajdywanie objawów fizycznych
oraz ich anatomicznych i fizjologicznych cech pozwa-
ła zarysować wokół napaści na dzieci cały ciąg nowych
jednostek chorobowych, które miały ułatwić nazywanie
obrażeń - tworzono je w złudnej nadziei, że pozwolą le-
piej zdefiniować przestępstwo, a niekiedy również po-
dejrzewać ofiarę.
Najbardziej uderzające są bezprecedensowe próby
„stworzenia" nowych objawów i zaproponowania ich
korelacji z artykułami kodeksu: zbudowania skali odpo-

1 Por. między innymi J. Briand, E. Chaude, Traite de mede-

cine legale (1821), Paris 1879, s. 145.


2 Por. między innymi C. Pecqueur, Les sciences auxiliaires

du droit?, w: E. Heilmann, „Autrement", nr specjalny, Science


ou justice. Les savants, I'ordre et la lai, Paris, maj 1994.
3 A. Tardieu, Etude medico-legale sur !es attentats aux

ma:urs, Grenoble 1995 (wyd. 1: 1857), s. 34: „Medycyna są­


dowa dysponuje niewielką liczbą badań erudycyjnych, to zaś
przede wszystkim dlatego, że przeszłość ma jej bardzo mało do
zaoferowania".
4 Por. również na ten temat artykuł A.-M. Sohn, Les at-

tentats ... , dz. cyt., a także artykuł A. Corbina w tym samym


numerze.
Prawo nowożytne a skala czynów 255

wiadającej skali kodeksu karnego, odnalezienia w narzą­


dach i ciele hierarchii znaków odpowiadających hierarchii
przemocy. Ambroise Tardieu 1 jako pierwszy w 1857 roku
opracowuje tę gradację fizycznych objawów na łamach
pionierskiej pracy, w której oparł się na badaniach socjo-
logicznych z połowy stulecia oraz mnożył dane liczbowe
i przypadki, zapoczątkowując tym samym całą serię ksią­
żek z zakresu medycyny sądowej na temat czynów prze-
ciwko obyczajności2. Utrzymuje, że odkrył „niepodlegają­
ce dyskusji" oznaki napaści bez użycia przemocy, jak na
przykład „pourazowe zapalenie sromu" wraz ze „zwiot-
czeniem tkanek", charakterystycznym rumieniem oraz
„wyjątkowym obrzmieniem"3 • Odróżnia je wpierw od in-
nych stanów zapalnych związanych z nieżytem lub bra-
kiem higieny, po czym przypisuje mu czysto mechanicz-
ną genezę - samo dotykanie „niezmiernie wrażliwych"4
narządów małej dziewczynki. Oznaka dość ryzykowna,
rzecz jasna - tym bardziej że może doprowadzić do nie-
słusznego oskarżenia - jednakże opisywana przez długie
lata w traktatach z zakresu medycyny sądowej, zanim
mikrobiologia nie dopatrzy się w owej „ropnej wydzie-
linie zielonkawo-żółtej barwy"5 raczej skutków obecno-
ści drobnoustrojów niż mechanicznego urazu. „Zakaźny
charakter zapalenia sromu u dzieci nie ulega wątpliwości"

1 Ambroise Tardieu (1818-1879), znakomity lekarz sądo­

wy, dziekan wydziału medycyny i profesor medycyny sądowej


w Paryżu; jako jeden z pierwszych zajmował się przemocą wo-
bec nieletnich, czemu poświęcił swoje Etude mćdico-lćgale sur
/es attentats aux m(l!urs (Studium z medycyny sądowej o czynach
przeciwko obyczajności) z 1857 roku, o jakże znamiennym tytu-
le, wiele razy wznawiane (przyp. tłum.).
2 A. Tardieu, dz. cyt. Przyszły lekarz na paryskim wydziale

medycyny powinien przebadać 400 przypadków. Por. moje uję­


cie jego pracy w wydaniu z 1995, dz. cyt., La violence sexuelle
dans /'(Ei/ du savant.
3 Tamże, s. 58.

4 Tamże, s. 57.
5 Tamże, s. 54.
256 Historia gwałtu

- stwierdza Legludic 1 w 1896 roku2, uznając ostatecznie


za czynnik chorobotwórczy drobnoustroje bez względu na
to, czy doszło, czy też nie, do kontaktu płciowego. Lekarze
z połowy XIX wieku, poszukując oznak pierwszego kon-
taktu, dają świadectwo jedynie swojej większej wrażliwo­
ści: wierzyli, że je znaleźli, póki nie otworzył się nowy
rozdział historii - badania nad drobnoustrojami i związane
z nimi problemy3 •
Po raz pierwszy pojawia się inny objaw, uznany za
cielesny odpowiednik artykułu kodeksu: „deformacja
sromu". Lekarze sądowi z połowy XIX wieku uważają
jeszcze, że odkryli charakterystyczną oznakę czynu nie-
rządnego wobec dziecka, która miała świadczyć o po-
wtarzanym ucisku narządów małej ofiary przez penis na-
pastnika: „Niewielkie rozmiary narządów oraz opór łuku
kostnego poniżej wzgórka łonowego, stanowiąc prze-
szkodę dla pełnego wprowadzenia członka męskiego
i zniszczenia błony dziewiczej, powodują jednocześnie
przy ponawianiu prób zbliżenia płciowego przekrwienie
błony dziewiczej i wszystkich części tworzących srom"4 •
Powtarzający się ucisk miał pozostawić charakterystycz-
ny ślad na narządach dziecka, uznawanych wciąż za zbyt
wąskie: „szczególne wgłębienie, mniej lub bardziej sze-
rokie, mniej lub bardziej głębokie, zdolne pomieścić pe-
nis"5 - objaw pośredni między śladami dotyku a oznaka-
mi gwałtu. Pierwsza próba wyróżnienia skutków powta-
rzającego się kontaktu, a zarazem „wynalezienie" jego
rzeczywistych śladów.
1 Henri Legludic (1840- 1907), wybitny lekarz specjalizu-
jący się w anatomii, fizjologii oraz medycynie sądowej (przyp.
tłum. ) .
2 H. Legludic, Notes et observations de medecine legale.

Les attentats aux m<Eurs, Paris 1896, s. 79.


3 Por. P. Brouardel, Les Attentats aux m<Eurs, Paris 1909,

który obszernie przedstawia problem zapalenia sromu oraz iden-


tyfikacji drobnoustrojów pod koniec XIX wieku.
4 A. Tardieu, dz. cyt., s. 62.

5 Tamże.
Prawo nowożytne a skala czynów 257

Ta pierwsza skala pociąga za sobą tworzenie następ­


nych stopni: „częściowe uszkodzenie" błony dziewiczej
opisane przez Penarda 1 w 1860 roku jako objaw zacho-
wania bardziej poważnego niż czyn nierządny, bo zakła­
dającego „częściową penetrację", lecz mniej poważnego
niż gwałt zakładający „pełną penetrację"2 ; „spółkowanie
kroczowe" opisane przez Lacassagne'a3 około 1880 roku
jako objaw zachowania nie tak poważnego jak spowodo-
wanie częściowego uszkodzenia, lecz bardziej poważnego
niż czyn nierządny4. Stąd długie wywody Lacassagne'a,
który sugeruje, że „gwałciciel nie próbuje wprowadzić
męskiego członka do wnętrza narządów płciowych dziew-
czynki", a także „odkrycie" deformacji narządów poza
przypadkami opisanymi przez Tardieu: tym razem prze-
krwienie tylnej części sromu. Wywody o charakterze dok-
trynalnym oczywiście, wciąż oddalone od codzienności
sal sądowych, pokazujące jedynie, do jakich środków się­
gali lekarze sądowi w dążeniu do precyzji oraz dowodzące
zainteresowania przypadkami ataków na dzieci. Wywody
osobliwie „tolerancyjne" wobec niektórych wewnętrznych
obrażeń. Na przykład definicja gwałtu: użycie określenia
„pełna penetracja"5 jako wyznacznika gwałtu prowadzi do

1 Louis Penard ( 1819-1890), lekarz zajmujący się medycy-


ną sądową (przyp. tłum.).
2 W przypadku tego „niepełnego przerwania błony, na grun-
cie prawa gwałt jeszcze nie istnieje, jednak jest to o stopień wię­
cej niż zwykły czyn nierządny" (L. Penard, De l 'intervention du
medecin legiste dans /es questions d'attentats aux mreurs, Paris
1860,s.14).
3 Alexandre Lacassagne (1843-1924), znamienity lekarz,

zajmował się toksykologią, antropologią, medycyną sądową,


interesował się przestępcami, którym poświęcił liczne badania
i prace (przyp. tłum.).
4 „Penard wyróżnia trzy stopnie, ja zaś twierdzę, że należy

do nich dodać jeszcze czwarty" (A. Lacassagne, Attentats a la


pudeur sur /es petites fil/es, „Archives d' anthropologie criminel-
le'', styczeń 1886, s. 65).
5 A. Tardieu, dz. cyt., s. 50.
258 Historia gwałtu

uznania za „nie-gwałt" wszystkiego, co sprowadza się do


„niepełnej penetracji". Jakie jednak znaczenie przypisuje
się temu drugiemu sformułowaniu, i dlaczego uznawać
za mniej zbrodnicze coś opierającego się na równie agre-
sywnym zachowaniu? Od 1870 roku kilku autorów podaje
w wątpliwość to rozróżnienie, co jednak nie wpływa na
zmianę praktyki prawnej. Wśród nich znajduje się Taylor:
„Jak będziemy mogli zwalczać zbrodnię, którą społeczeń­
stwo zgadza się uznawać za odrażającą, jeśli pozwolimy
biegłym lekarzom roztrząsać decydujące o niej stopnie
penetracji?"'.
To właśnie w tych poszukiwaniach deformacji, w po-
czuciu, że narządy zachowują ślady ucisku, znajduje nowy
wyraz podejrzliwość wobec dziecka- bardziej powściągli­
wy i subtelny. Na przykład masturbacja miała deformować
srom tak samo jak gesty napastnika. Jej ślady miały być
nawet wyraźne: „sinoczerwona barwa błony sromowej,
łechtaczka zazwyczaj powiększona i nabrzmiała, niekie-
dy znaczne rozciągnięcie i zwiotczenie warg sromowych
mniejszych"2• Spostrzeżenia te byłyby nieistotne, gdyby
nie „rzucały cienia" na obraz ofiary i nie wpływały na
kształt ostatecznego werdyktu. Przypuszczenie Tardieu
z obserwacji XVIII o Anne-Rose Pialut: „Ten przedwczes-
ny rozwój powinniśmy przypisać długotrwałemu pobu-
dzaniu przez wczesne i intensywne praktykowanie ma-
sturbacji"3 czy też o Alphonsine Grillet z obserwacji XIII:
„Łechtaczka większych rozmiarów niż zazwyczaj w tym
wieku, lecz szczególnie uderza brak świeżości oraz zwiot-
czały wygląd tych narządów"4 • Stwierdzenia niewątpliwie
kompromitujące dla niewinności dziecka: czyż masturba-
cja miałaby zwiększać ryzyko przyzwolenia ze strony ofia-
ry, a zatem zmniejszać niegodziwość napastnika? Aluzje
obecne wciąż jeszcze w traktatach z zakresu medycyny

1 Cyt. za L. Penard, dz. cyt., s. 18.


2 A. Tardieu, dz. cyt., s. 49.
3 Tamże, s. 97.
4 Tamże, s. 95.
Prawo nowożytne a skala czynów 259

sądowej z lat 1860-1880, na przykład u Legludica, który


dostarcza licznych obserwacji na temat „przypuszczalnej
masturbacji" lub „praktyk masturbacyjnych" 1• Obecne
również, rzecz jasna, w licznych aktach sądowych z tego
samego okresu. Przypadek Pauline Auzeau z 1857 roku:
zaobserwowano u niej wydzielanie się cieczy po tym, jak
padła ofiarą napaści; objawowi temu lekarz więzienny
z Wersalu przypisywał dość podejrzaną genezę: „skutek
dotykania się, któremu miała zwyczaj się oddawać, prak-
tyki dość częstej u dzieci"2 • Przypadek Adrienne Beaudoin
z 1895 roku: dwunastoletniej dziewczynki, której „narząd
łechtaczkowy" pewien lekarz z Rouen uznał za „ponad
normę rozwinięty"3 • Zresztą od lat sześćdziesiątych XIX
wieku kwestia zdaje się tak oczywista, że sędziowie pytają
niekiedy, podpisując wniosek o ekspertyzę: „Czy stan na-
rządów zdradza grzeszne praktyki?"4 • Odpowiedź można
interpretować jedynie na korzyść lub niekorzyść ofiary.
Wiąże się z tym bardziej precyzyjne sformułowanie
wątpliwości przez samych biegłych : próba stworzenia
koncepcji „rzekomej napaści" czy też „udawania napaści
seksualnej"5 oraz badania poszlak, tych „mało znanych ma-
chinacji ignorowanych nawet przez pewną liczbę naszych
kolegów po fachu, które mogą doprowadzić do godnych
największego ubolewania pomyłek sądowych" 6 • Rachuby
rodziców, nieuczciwość dzieci, przeróżne szantaże - leka-
rze przyznają pierwsze miejsce nadużyciom i kłamstwom.
Z pewnością bardziej niż uprzednio zwracają uwagę na
deformacje anatomiczne, lecz ta uważność ma na celu
1 H. Legludic, dz. cyt„ s. 140.
2 A.D. Yvelines, 2U 1857, sesja 2, 12-18 maja.
3 A.D. Seine-Maritime, 2U 2065, 1895.
4 A.D. Seine-Maritime, 2U 2052, 1894.

5 Por. doktorat: D. Vassigha, Les Relations adultes-enfants

dans la seconde moitie du X!Xe siecle (1850-1914), Paris 1996,


rozdział na temat „rzekomych napaści'', s. 408.
6 A. Foumier, Simulations d'attentats veneriens sur de

jeunes enfants de sexe feminin, „Annales d'hygiene et de mede-


cine legale", 1881, t. IV, s. 499.
260 Historia gwałtu

w tej samej mierze, jeśli nie w większej, tropienie ewen-


tualnych oszukańczych kombinacji oraz prób wprowadze-
nia w błąd. Konsekwencje: możliwe zacieranie cierpienia
dzieci, bardzo liczne przypadki opisywane jako oszustwa,
przekonanie żywione przez Tardieu, mimo oczywistej ory-
ginalności jego tekstu: „Nie ma nic bardziej powszedniego
- zwłaszcza w dużych miastach - niż oskarżenia o czyn
nierządny dyktowane przez interesowne rachuby i kary-
godne spekulacje" 1•
Raporty biegłych świadczą o nasilającym się dążeniu
do zaakcentowania dziecięcej kruchości oraz sprecyzowa-
nia oznak napaści. To dążenie nigdy nie było tak wyraźne
jak w drugiej połowie XIX stulecia, nawet jeśli sprowadza
się do poszukiwania fizycznych objawów i nie zapuszcza
się w rejony psychologii. Wskazuje natomiast na powolne
zmiany w zakresie podejrzliwości obserwatorów w ciągu
XIX wieku: wprawdzie nie jest ona już tak bezpośred­
nio obecna jak w XVIII wieku, ale też nie znika, staje się
bardziej dyskretna i bardziej ostrożna, poszukując usil-
nie śladów na ciele dziecka, aby znaleźć dla siebie lepsze
usprawiedliwienie.

4. WIĘCEJ GWAŁTÓW, MNIEJ PRZEMOCY?

Prawodawstwo i orzecznictwo sądowe dotyczące gwałtu


uległy wyraźnym zmianom w połowie XIX wieku: wy-
różnianie kolejnych stopni przestępstwa, zróżnicowanie
form przemocy, wyostrzenie spojrzenia na pobicie. Te
zmiany są ograniczone, jak o tym świadczy utrzymywa-
nie się, niekiedy nawet na szeroką skalę, podejrzliwości
wobec ofiary lub jeszcze niepewna świadomość przemocy
psychicznej,jednakże na tyle istotne, aby uczynić realnym
poszerzenie zakresu przestępstwa, podpowiedzieć wzrost
odnotowywanych czynów w połowie stulecia za sprawą
Compte general de lajurisprudence criminelle. Należy za-

1 A. Tardieu, dz. cyt., s. 112.


Prawo nowożytne a skala czynów 261

tern prześledzić ów strumień spraw sądowych, konkretne


wyroki, skargi, chaotyczny przebieg procesów, aby ocenić
potencjalną zależność między zmianami teorii i praktyki
karnej. Nie tylko ewolucja w sposobie formułowania pra-
wa: nie wolno zapominać o ewolucji w sposobie podejścia
do konkretnych przypadków.

Wzrost w połowie XIX stulecia

Charakter statystyk najpierw: Compte general rozróżnia


- jak to czyni kodeks kamy - przestępstwa popełnione na
dzieciach i na dorosłych, pokazując mimochodem brak
symetrii w tym wzroście: w latach 1830-1860 liczba do-
chodzeń w sprawach o przestępstwa na dorosłych zwięk­
sza się prawie dwukrotnie (ze 136 do 203), a w sprawach
o przestępstwa na dzieciach - ponad sześciokrotnie (ze
107 do 684). Pokazuje to, w jak wielkiej mierze przede
wszystkim czyny popełniane na najmłodszych budzą od-
razę: w 1876 roku liczba dochodzeń w sprawach o prze-
stępstwa na dzieciach dochodzi do 875 (osiem razy więcej
niż w 1830 roku). Wszystkie te dane liczbowe są bez wąt­
pienia skromne: „ich wielkość odpowiada realiom, które
dziś ledwo zwróciłyby naszą uwagę" 1 • Ważny natomiast
niewątpliwie okazuje się ich wzrost - podobnie jak ko-
mentarze, które wywołuje.
Ten wzrost mogą częściowo wytłumaczyć pewne niu-
anse prawnicze dotyczące samych czynów i ich kryteriów:
ustawodawstwo zwiększyło zakres inkryminowanych
gestów. Ta sama wrażliwość poszerza granice przestęp­
stwa i czyni je bardziej karygodnym: coraz więcej jest
możliwości jego ścigania. Nowa skala, rozbudowywana
z dekady na dekadę, różnicuje kategorie rozpatrywanych
czynów, skłaniając ponadto do rewizji zbyt pobłażliwych

1 P. Darmon, Medecins et assassins de la Belle Epoque, Pa-

ris 1989, s. 83. P. Darmon przywołuje statystyki dotyczące prze-


stępczości w połowie XIX wieku.
262 Historia gwałtu

wyroków: liczne przypadki napaści sądzono jako zniewa-


gi, liczne przypadki napaści z użyciem przemocy jako na-
paści bez użycia przemocy, liczne gwałty - jako napaści.
Dyspozycje prawa karnego w całości ulegają zmianie, co
doprowadza ostatecznie do zastąpienia niegdysiejszych
uniewinnień czy przemilczeń wyrokami skazującymi,
lecz dość niskimi. Świadczy o tym postanowienie Rady
Wojennej z 1833 roku: skazuje ona artylerzystę z 11 puł­
ku artylerii za „napaść dokonaną bez użycia przemocy na
dziecku poniżej 11. roku życia", chociaż dowiedziono bru-
talności. Mężczyzna ten zgwałcił małą Eugenie Montigot,
pięcioletnią dziewczynkę chwilowo oddaną mu pod opie-
kę. Wszystko wskazuje na przemoc: słyszane krzyki, ślady
krwi, obrażenia „narządów płciowych" uznanych za „wy-
jątkowo okaleczone" 1• Wyrok ograniczający się do czynu
„popełnionego bez użycia przemocy" pociąga za sobą bar-
dzo łagodną karę - dotyczy przecież żołnierza odznaczo-
nego, którego dawne sądy skłonne były oszczędzić.
Należy przede wszystkim porównać różne czyny prze-
stępcze, aby lepiej ocenić zmiany wrażliwości na prze-
strzeni XIX wieku, skonstatować „załamanie" wielkiej
przestępczości, jakie dokonało się między początkiem
a schyłkiem stulecia: liczba zabójstw, morderstw, pobić
i ciężkich obrażeń spada z 22 w latach 1820-1830 do mniej
niż ośmiu przypadków na 1OO OOO mieszkańców w latach
1911-1913 2, a jednocześnie nasila się ich represjonowa-

1 „La Gazette des tribunaux", 26 października 1833.


2 G. Desert, Aspects de la criminalite en France et en
Normandie, w: Marginalite, deviance, pauvrete en France,
XIT-ł-XJXe siec/es, Caen 1981, s. 226. Wybór morderstwa, aby
ocenić ewolucję, jaką przeszła przemoc, jest z metodologicz-
nego punktu widzenia wielce istotny. Liczby przejawiają tutaj
szczególną spójność: czyn okazuje się zbyt ciężki, aby nie zo-
stał odnotowany, a proces - jeśli do niego dochodzi - toczy się
przed sądem przysięgłych. Liczby dotyczące procesów odpo-
wiadają z grubsza liczbie popełnionych czynów. Jednocześnie
„lżejsza" przemoc (jak stłuczenia i obrażenia) w większym
stopniu podlega wahaniom co do wnoszenia skargi oraz fl.uktu-
Prawo nowożytne a skala czynów 263

nie - nigdy nie odnotowano tak mało uniewinnień jak pod


koniec XIX wieku 1• Identyczne są dane dla Anglii, gdzie
współczynnik zabójstw spada z 1,4 w 1856 roku do 0,8 na
1OO OOO mieszkańców w 191 O roku2• Zatem coraz mniej
przelewu krwi. Stąd te przecinające się krzywe: rosnąca
dla oskarżonych o napaści na dzieci, malejąca dla oskarżo­
nych o ciężkie przestępstwa - powstaje antynomia.

1825 1855
morderstwa 390 111
gwałty i napaści na dzieci 101 594
Liczba oskarżonych o zabójstwo oraz o napaść
lub gwałt na dziecku3

Nie ma oczywiście żadnego paradoksu w tych skrajnie


odmiennych drogach: skrywane wcześniej przestępstwa
są słabiej tolerowane; niezwykle silny sprzeciw wobec
przelewu krwi prowadzi do częstszego ujawniania prze-
mocy seksualnej. Odmienność tych krzywych wynika
z tej samej przyczyny. Uwidacznia się ona w połowie XIX
wieku, kiedy to autor Compte generał wzywa do walki
z „nadzwyczajnym wzrostem tego rodzaju przestępstw
[napaści na dzieci] w okresie, gdy obserwujemy spadek
liczby niemal wszystkich innych przestępstw przeciw oso-
bom"4. Ta sama logika odrzuca przemoc i ujawnia napaści
acjom kulturowym. Stąd potencjalna słabość wyboru dokona-
nego przez Zehra: „Najbardziej użyteczny wskaźnik przemocy
kryminalnej to ogólnie napady z pobiciem" (H. Zehr, Crime and
Developpement of Modern Society: Patterns of Criminality in
Nineteenth Century Germany and France, London 1976, s. 86).
1 Por. R. Martinage, Punir le crime, Paris I 989, oraz H. La-

grange, dz. cyt., s. I 06.


2 V.A.C. Gatrell, The decline of theft and violence in Vic-

torian and Edwardian England, w: V.A.C. Gatrell i inni, Crime


and the Law, London 1980, s. 350.
3 Compte general, 1825 oraz 1855.
4 Compte genera/, 1850, s. VI.
264 Historia gwałtu

o charakterze seksualnym. Zasadniczy związek: każe ona


dopatrywać się w zwiększeniu liczby procesów wcale nie
tyle nasilenia „rzeczywistej" przestępczości, ile wzmoc-
nienia postawy demaskatorskiej.

Gwałt na dorosłej kobiecie, przestrzeń publiczna,


przestrzeń prywatna

Należy przypommec Jeszcze o nieznacznym wzroscte


liczby dochodzeń w sprawach o przestępstwa popełniane
na dorosłych - przedstawiają one zbiór dość ograniczo-
ny, mimo pogłębienia jurysprudencji i jej bardziej sta-
nowczego charakteru. Bez wątpienia od połowy stulecia
gwałty te są częściej odnotowywane i komentowane na
łamach „La Gazette des tribunaux" czy Compte generał
de l'administration de lajustice criminelle - świadczy to
o nowej nieufności. Natomiast wzrost liczby skarg pozo-
staje skromny, podobnie jak ryzyko kary (136 w 1830 roku,
206 w 1860 roku 1, wciąż mniej niż zabójstw i morderstw
- 256 w 1860 roku2). W XIX wieku zdarzenie takie musi
nastąpić w obecności świadków i w miejscu publicznym,
aby zaistniała szansa na to, że stanie się przedmiotem do-
chodzenia. Przestępstwo dokonane przeciw dorosłej oso-
bie w przestrzeni prywatnej rzadziej jest ścigane i w więk­
szej mierze pozostaje bezkarne. Oczyszczenie z zarzutów
Fran~ois Moreau w Bleneau w 1852 roku nie stanowi za-
skoczenia pod tym względem3 - banalny przykład, że do-
wody użycia przemocy to za mało, aby przekonać sędziów
i przysięgłych. Mężczyznę tego zatrudnia na kilka dni przy
produkcji wódki jeden z miejskich notabli; nawiedza on
i napada służącą w jej pokoju w środku nocy; zastraszona
dziewczyna broni się, po czym milknie; następnego dnia
składa skargę; lekarze stwierdzają „niewątpliwe oznaki

1 Por. wyżej, s. 261.


2 Compte general, 1860, s. 2.
3 A.D. Yonne, 2U 122, 20 lutego 1852.
Prawo nowożytne a skala czynów 265

gwałtu", odnotowują liczne krwawe wybroczyny, śla­


dy spermy i krwi, narządy płciowe „fioletowo-czerwone
i bolesne". Moreau przyznaje się do stosunku płciowego,
lecz utrzymuje, że „dziewczyna mu na to pozwoliła". Brak
świadków oraz wątpliwości co do zachowania ofiary dzia-
łają na korzyść oskarżonego, mimo stwierdzenia gwałtu
przez biegłych. Teksty pozostają w tym przypadku wyjąt­
kowo odległe od praktyki karnej: oczyszczenie Moreau
z zarzutów okazuje się czymś całkowicie banalnym mimo
bardziej skrupulatnej analizy przemocy fizycznej przez
lekarzy sądowych, czy też mocniej obecnego w juryspru-
dencji odniesienia do przemocy psychicznej. Niewątpliwie
potrzeba było bardzo szczególnych okoliczności, aby do-
szło do złożenia skargi dotyczącej czynu popełnionego
w przestrzeni prywatnej.
W 1863 roku zostaje zatuszowany napad dokonany
przez szewca z Ferolles-Attilly Sylvaina Violeta w miesz-
kaniu ofiary, mężatki z sąsiedztwa 1 • Interweniuje mąż,
grożąc Violetowi i „zakazując mu pokazywania się u jego
żony". Ugody w przypadku przemocy seksualnej pozostają
domeną mężczyzn w rzeczywistości pozasądowej, w której
ujawnia się to, co powinno się robić i czego nie powinno
się robić - dyskretny, lecz prawdziwy znak dominacji nad
kobietą niczym zawoalowane przedłużenie tematu raptu2 .
Sarna żona zobowiązuje męża, by udał się bezpośrednio do
Violeta. Dopiero inne „ataki", wśród nich jeden potwier-
dzony przez świadka, a zwłaszcza próby „rozpowszech-
niania najbardziej oszczerczych pogłosek pod adresem tej,
którą tak nikczemnie znieważył", doprowadzają do złoże­
nia skargi przeciw Violetowi. W takim przypadku potrze-
ba było upublicznienia czynu, szumu wśród sąsiadów, aby
zwrócono się do sędziego. Potrzeba było „nielojalności"3 ,

1 A.D. Seine-et-Mame, Up 52708.


2 Por. wyżej, s. 78-79.
3 „Violet doprowadza nielojalność do skrajności, rozpo-

wszechniając najbardziej oszczercze pogłoski ... " (A.D. Seine-


-et-Mame, Up 52708).
266 Historia gwałtu

przełamania milczenia przez kogoś innego niż sama ofia-


ra. W 1887 roku krzyki, ślady uderzeń, skargi u sąsiadów
doprowadzają do śledztwa policyjnego w sprawie gwałtu
na osiemnastoletniej służącej, o który oskarżony zostaje
Victor Lecomte, pięćdziesięciosiedmioletni pas~erz krów
z Ecalles. Sumę wyznaczoną przez ugodę złożono u go-
spodarza, strony poszły na ustępstwa, ofiara wyznała, „że
nie wie, w jaki sposób wymiar sprawiedliwości dowiedział
się o tym, co [jej] się przydarzyło" 1 •
W większości XIX-wiecznych spraw sądowych, w któ-
rych wszczęcie dochodzenia zakończyło się wyrokiem
skazującym, gwałt na dorosłej kobiecie to czyn popełnio­
ny w otwartej przestrzeni, poświadczony przez świadków:
napady na drodze, przestępstwa dokonywane podczas po-
wrotu ze świąt czy zabaw tanecznych, incydenty, do któ-
rych dochodzi na drodze z targu czy z pracy. Na 20 przy-
padków zgwałcenia ściganych przez trybunał przysięgłych
departamentu Seine-et-Oise w 1883 roku, cztery dotyczyły
dorosłych2 , a tylko jednego dokonano w przestrzeni pry-
watnej: sprawa ta skończyła się uniewinnieniem, chociaż
lekarze stwierdzili „ślady szamotaniny na ciele kobiety"3 .
Trzy pozostałe wydarzyły się na drodze - jako że zeznania
świadków były zgodne, wydano wyroki dwóch lub trzech
lat więzienia. W tych przypadkach czynów „publicznych"
i „poświadczonych" - napadów dokonanych na drogach
i szlakach - podejrzliwość wobec kobiety znajduje bardziej
subtelny wyraz. Tryb życia i status Marie Coquariat- czter-
dziestoośmioletniej „zręcznej manipulantki" napadniętej
w 1836 roku na drodze z Yonne - „uniewinniają'' obu na-
pastników, dwudziestoletniego winiarza i owczarza. Marie,
będąc wdową, „żyje z niejakim Martinem Brocardem bez
ślubu, a czasem nawet z synem rzeczonego"; mer gminy
„nie uznaje jej życia za przyzwoite"4 ; wypowiedzi Marie

1 A.D. Seine-Maritime, 2U 2000.


2 A.D. Yvelines, 2U 1883.
3 A.D. Yvelines, 2U 1883, sesja 1.
4 A.D. Yonne, 2U 112.
Prawo nowożytne a skala czynów 267

podaje się w wątpliwość, a świadków - niemal ignoruje;


czyn winiarza i owczarza uchodzi płazem. Natychmiastowa
podejrzliwość wobec kobiety uznawanej za zbyt „wyzwo-
loną" nie figuruje już w tekstach prawniczych jak w epoce
ancien regime'u, trwa jednak - zawoalowana, rozproszo-
na, bardzo konkretna w praktyce karnej. Niewyobrażalność
możliwości zgwałcenia własnej małżonki stanowi najlep-
szy symbol dominacji: „Mąż, który posłużyłby się siłą
wobec własnej żony, nie popełnia zbrodni gwałtu . . . ta-
kie samo rozstrzygnięcie powinno zapaść nawet w przy-
padku separacji od stołu i łoża" 1 • Należy przypomnieć, że
w większym stopniu zmieniły się teksty dotyczące gwałtu
na dorosłej kobiecie niż wyroki zapadające w procesach.
Stąd ta wciąż ogromna różnica między odsetkami uniewin-
nień w sprawach o gwałt na dorosłej kobiecie i w sprawach
o napaść na dziecko: dla okresu 1860-1890 wynoszą one
odpowiednio około 53,2% i 23,7%2•
W komentarzach z połowy XIX stulecia częściej moż­
na odnaleźć również wzmianki o gwałtach zbiorowych:
w procedurach sądowych sprawy te pozostają wciąż rzad-
kie. Na 126 spraw rozpatrywanych przez sąd przysięgłych
departamentu Seine-et-Oise w okresie 1840-1850 jedynie
5,5% to gwałty zbiorowe, z czego większość popełniona
przez dwóch napastników3 • N a l 04 przypadki rozpatrywa-
ne przez sąd przysięgłych departamentu Seine-et-Marne
w latach 1876-1885 3,8% to gwałty zbiorowe4 • Wszystko
wskazuje jednak na ich częste występowanie i względną
bezkarność: gwałty na wsi po świętach ludowych - jak
w Aubenas w departamencie Ardeche w 1838 roku, kie-
dy to „około dwudziestu-dwudziestu pięciu wieśniaków"
napadło na dziewczynę służącą w „szynku ustawionym na
wolnym powietrzu" 5 ; gwałty w mieście po zabawach ta-

1 A. Chauveau, F. Helie, dz. cyt., t. IV, s. 278.


2 Por. M. Bordeaux, B. Hazo, S. Lovełlec, dz. cyt., s. 22.
3 A.D. Yvelines, Rejestry, 2U l 840-2U 1850.
4 A.D. Seine-et-Mame, Up 10395.
5 „La Gazette des tribunaux", 12 sierpnia 1838.
268 Historia gwałtu

necznych i w popularnych gospodach, które pojawiły się


wraz z dzielnicami robotniczymi w okresie monarchii lip-
cowej' - jak na przedmieściu Saint-Antoine w 1841 roku,
kiedy tuzin mężczyzn napadł na młodą dziewczynę wraca-
jącą z zabawy tanecznej2. „La Gazette des tribunaux" stale
odnotowuje tego typu sprawy, o wiele rzadziej wspomi-
nając o wyniku dochodzenia. Żaden komentator nie roz-
wodzi się jeszcze nad szczególnym charakterem gwałtów
zbiorowych, nawet jeśli kodeks zwiększa wymiar kary ze
względu na ich wyjątkową brutalność3 • Przedstawia się je
tak samo jak pozostałe przypadki, jako „normalny" wa-
riant gwałtu, mimo że wiążą się z uspołecznieniem grupo-
wym oraz poczuciem większej bezkarności u napastnika:
działanie w grupie wzmaga przerażenie ofiary i mnoży
trudności podczas dochodzenia.
Jedna ze spraw rozpatrywanych w Paryżu w 1844 roku
świadczy o złożoności niektórych przestępstw, podobnie
jak o dominujących rysach sprawców. Historię rozpoczy-
na niezwyczajne poruszenie, przejawy zmowy i zaafero-
wania podczas zabawy tanecznej przy ulicy Mouffetard,
co wzbudza niepokój strażnika miejskiego wówczas na
służbie: następuje pościg, śledztwo i spisanie protokołu.
Kilku młodych ludzi „zaczepiło grupę dziewcząt w wie-
ku od 12 do 15 lat" i zaproponowało zaprowadzenie ich
na zabawę, po czym zmusiło je do zjedzenia kolacji i do-
prowadziło do tego, że pogrążyły się „letargicznym śnie";

1 Por. F. Gasnault, Guinguettes et Lorettes. Bals publics


aParis au XIX• siecle, Paris 1986, s. 29 i następne .
2 „La Gazette des tribunaux", 28 lipca 1841.
3 Por. kodeks kamy z 1810 roku, art. 333 [za Jasińskim:
„Będzie wskazana kara przymuszonych robot na całe życie, ie-
żeli winowaycy należą do klassy tych, którzy maią władzę nad
osobą, na którey dopełnili przestępstwa, ieżeli są iey nauczycie-
lami lub służącemi płatnemi, lub ieżeli są urzędnikami publicz-
nemi albo kapłanami religiynemi, lub ieżeli winowayca, ktokol-
wiek bądź on iest, do popełnienia zbrodni użył pomocy iedney
lub kilku osób" (Kodex Przestępstw i Kar, dz. cyt., s. 123-124)
- przyp. tłum.].
Prawo nowożytne a skala czynów 269

ofiary „ocknęły się porzucone w pobliżu rogatki i bez-


zwłocznie stwierdziły, że dokonano nikczemnej napaści
na nie" 1• Odnalezieni sprawcy to dwudziestoletni robotni-
cy, co umacnia „Gazette" w przekonaniu o „niemal wro-
dzonej niemoralności klas ludowych"2 •
Przykład ten ma duże znaczenie, bowiem świadczy
o istnieniu zorganizowanych grup oraz bardzo przemyśl­
nym przygotowywaniu gwałtów zbiorowych. Pokazuje
również dochodzenia i kary w najcięższych przypadkach.
Ma znaczenie, bowiem pokazuje, że ofiar należy szukać
pośród najmłodszych, potwierdzając w większym stopniu
niż kiedykolwiek pewną „oczywistość": wybór nie pada
właśnie na nie ze względu na ich powab dziecięcego ciała,
lecz na ich słabość i bezbronność. Tak więc dokonuje się
bezpośrednie przejście od gwałtu na dorosłym do gwał­
tu na dziecku. Grupa z potańcówki przy ulicy Mouffetard
traktuje swoje ofiary jak kobiety i twierdzi, że stworzyła
wokół niech scenerię inspirowaną dramatem Dumasa ojca
La Tour de Nesle [Wieżą Nesle ]3·4 • Być może właśnie tutaj
tkwi cała specyfika dawnej przemocy seksualnej: dzieci
jako pierwsze i „konwencjonalne" ofiary brutalności sek-
sualnej - wiek w tym przypadku decyduje jedynie o róż­
nicy skali.

1 „La Gazette des tribunaux", 17 marca 1844; por. również

F. Gasnault, dz. cyt., s. 177.


2 Cyt. za F. Gasnault, dz. cyt., s. 178.

3 „Osobnicy owi spotykali się w pokoju wynajętym przez

niejakiego Stanislasa Jouveta, który zdaje się im przewodzić.


Nazwali tę izbę Wieżą Nesle" („La Gazette des tribunaux",
17 marca 1844).
4 Dramat Alexandre'a Dumasa (ojca) (1802-1870) z 1832

roku opowiadający historię Małgorzaty Burgundzkiej (ok.


1290-1315), żony późniejszego króla Francji Ludwika X i syno-
wej Filipa IV Pięknego, która miała umawiać się na schadzki ze
swymi kochankami w wieży Nesle na lewym brzegu Sekwany
naprzeciw Luwru, po czym wrzucać ich do rzeki w zaszytych
workach, aby prawda o tych niecnych praktykach nie wyszła na
jaw (przyp. tłum.).
270 Historia gwałtu

Uwidacznia to w jeszcze większej mierze dwoistą spe-


cyfikę gwałtu na dorosłej kobiecie: z jednej strony pozo-
staje on relatywnie nieobecny w aktach sądowych, z dru-
giej strony zaś ulegają wzbogaceniu odniesienia prawne
do niego otaz ustalenia jurysprudencji. Oznacza to po-
głębienie refleksji prawnej niezdolnej jeszcze wpłynąć na
praktykę kamą - oznacza przepaść między literą prawa
a siłą obyczajów.

Napaści na dzieci a wrażliwość miejska

Aby ocenić
rzeczywiste zmiany w praktyce karnej, nale-
ży zatrzymać się na chwilę przy napaściach na dzieci. Jak
wiemy, nastąpił ogólny wzrost tych przypadków ze 106
spraw w 1830 roku do ponad 800 w latach siedemdziesią­
tych XIX wieku', wzrost bardzo szczególny - większość
procedur sądowych dotyczy miast, jak to już stwierdzili
Claude Chatelard dla Saint-Etienne i Jean-Fran\:ois Soulet
dla Pirenejów2 ,3 • Na przykład porównanie między depar-
tamentami Seine i Rhone (Paryż i Lyon)4 oraz Creuse

1 Por. wyżej, s. 261.


2 L. Chatelard, Crime et criminalite dans l'arrondissement
de Saint-Etienne au X/Xe siecle, Saint-Etienne 1981, s. 106;
J.-F. Soulet, Les Pyrenees au X/Xe siecle. Organisation sociale
et mentalites, Paris 1987, t. I, s. 405.
3 Z administracyjnego punktu widzenia Pireneje francuskie

dzielą się na trzy departamenty, o których tu zapewne mowa


- Hautes Pyrenees, Pyrenees-Orientales oraz Pyrenees-Atlan-
tiques (przyp. tłum.) .
4 Departament Seine (Sekwany), utworzony w 1790 roku,

obejmował Paryż i jego okolice (obok często tu wspominane-


go departamentu Seine-et-Oise); w 1968 roku dokonano no-
wego podziału administracyjnego tego obszaru i departament
Seine przestał istnieć; departament Rhóne (Rodanu), utworzony
w 1793 roku, istnieje po dziś dzień, obejmując Lyon i jego oko-
lice (przyp. tłum.).
Prawo nowożytne a skala czynów 271

i Correze 1 potwierdza bardzo charakterystyczny przyrost


liczby skarg: wysoki dla Paryża i Lyonu, mniej oczywisty
w drugim przypadku. To właśnie „region paryski" ( depar-
tamenty Seine, Seine-et-Oise, Seine-Maritime) znajduje
się „na czele": do przestępstw tych dochodzi tutaj w po-
łowie XIX wieku dziesięć razy częściej niż na Korsyce
czy w Pirenejach"2 • Nowa granica między archaicznością
a nowoczesnością: w strefach miejskich rośnie wrażli­
wość, a przestępstwa o podłożu seksualnym, zwłaszcza
wobec dzieci, są częściej ujawniane.

1830 1860
napaści napaści napaści napaści
i gwałty na i gwałty na i gwałty na i gwałty na
dorosłych dzieciach dorosłych dzieciach
Rhóne 2 2 2 17
Seine 1 11 7 55
Correze 3 o o
Creuse o o
Czyny nierządne i gwałty w czterech departamentach
1830-18603

Pewien wskaźnik potwierdza tę zmianę: sprzeciw wobec


ugód - nieznacznie bardziej wyczuwalny w miastach niż
na wsi, silniejszy w przypadku przemocy wobec dzieci.
Mieszkanka Tuluzy tłumaczy rodzinie napastnika próbu-
jącej się układać w 1871 roku, że to dla niej „niemożliwe
nie szukać sprawiedliwości za podobną zniewagę niewin-
ności jej córki"4 • Jeszcze bardziej znamienne jest jedno-

1 Oba departamenty znajdują się w prowincji Limousin


w środkowej Francji i mają charakter raczej rolniczy (przyp.
tłum.).
2 J.-C. Chesnais, Histoire de la violence en Occident, Paris

1981, s. 160.
3 Por. spisy departamentalne z Compte generał w tych latach.

4 A.D. Var, 4U4 291, cyt. zaA.-M. Sohn, Les attentats ... , dz.

cyt., s. 94.
272 Historia gwałtu

głośne potępienie przez sąsiadów ugody finansowej zaak-


ceptowanej przez żonę pewnego rachmistrza z Var w 1871
roku: „Powiedzieliśmy jej, że niegodnym jest przedkładać
pieniądze nad honor własnej córki" 1• Równie znaczący
okazuje się wniesiony przez rodzinę ofiary sprzeciw wo-
bec uznania powództwa za nieuzasadnione w przypadku
„wielkiego posiadacza" inkryminowanego w 1865 roku
w Beauvais. Mężczyznę oskarżono o czyn nierządny wo-
bec dziewczynki w wieku poniżej 13 lat. Po daremnych
próbach doprowadzenia do ugody oddał się w ręce spra-
wiedliwości, po czym „schronił się za granicą w początkach
dochodzenia"2 • Proces przybrał korzystny dla niego obrót
mimo sprzeciwów oskarżyciela publicznego. Procedura
sądowa, rzecz jasna, dość zawikłana, ujawnia wciąż obec-
ne naciski społeczne, a zarazem świadczy o coraz częst­
szym odrzucaniu ugody. Anne-Marie Sohn potwierdza to
„pragnienie oficjalnej sankcji"3 , przejawiane przez rodziny
w 73% przypadków spośród 702 spraw o czyny nierządne
wobec dzieci w okresie 1870-1939. Pragnienie to miało
okazać się nieobecne na wsi: „trzy czwarte porozumień"
zawierali „wieśniacy usiłujący ukryć te zboczenia sek-
sualne, zwłaszcza w małych gminach górskich"4 • Szczyt
dwuznaczności, jeśli nie obłudy - te ugody wiejskie mogą
niekiedy dotyczyć oferty pracy: pewien rolnik z Cadenet
zobowiązuje się w 1838 roku zatrudnić za dniówkę w wy-
sokości 50 centymów Magdeleine Sambre, ośmioletnią
dziewczynkę, wobec której dopuścił się przemocy, gdy ta
zbierała zioła na polu. Umowa tym bardziej znamienna,
że zaakceptowana przez matkę dziewczynki 5 • Potwierdza

1 A.D. Var, 4U4 323, tamże.


2 „Le Temps", 12 grudnial865.
3 A.M. Sohn, Les attentats ... , dz. cyt., s. 98.

4 Tamże, s. 94.

5 A.D. Vaucluse, 2U 295, 1838. O relatywnej pobłażliwo­

ści ław przysięgłych na wsiach por. Y. Pourcher, Des assises de


grace? Le jury de la cour d'assises de Lozere au XIX' siecle,
„Etudes rurales", styczeń-czerwiec 1984, s. 173.
Prawo nowożytne a skala czynów 273

to, w jak wielkiej mierze ofiary rekrutują się przeważnie


spośród najmłodszych i najuboższych : zbierające kłosy,
przetrząsające siano, „zbierające chrust'', zbierające zioła,
samotne pasterki czy dziewczynki pozostawione na chwi-
lę same w oddalonych domostwach - jak Marie-Louise
Henry zgwałcona w Jauchy-le-Chartreux 6 października
1834 roku przez trzech młodych ludzi, którzy dowiedzieli
się o wyjeździe jej rodziców na noc 1• Frederic Chauvaud
pokazuje to zjawisko, przywołując gwałty na wsiach w re-
gionie Beauce2 : „Wszystko zależy od statusu ofiary: smar-
kula, służąca, wdowa - pobite i zgwałcone - nie wywołują
współczucia wśród mieszkańców wsi"3 .
Sprzeciw wobec polubownego rozwiązywania spraw,
coraz bardziej wyraźny i silny w miastach w połowie
XIX stulecia, stanowi przejaw nowej wrażliwości miej-
skiej: miasta wzbudzającego strach, uwielbianego i znie-
nawidzonego, w którym rodzą się XIX-wieczne normy
moralności i higieny, podobnie jak normy zachowania,
potwierdzając „pojawienie się nowej Francji" przywoły­
wane przez Yves'a Lequina4 • Przede wszystkim pojawia
się nowy obraz dziecka, czego ilustrację stanowi obfita
literatura z połowy stulecia: Le Petit Chose [Mały Ktoś]5
czy La Petite Fadette [Mała Fadette] 6 , Bez rodziny7 czy

1 A.D. Yvelines, 2U 1834, sesja 4.


2 Region o charakterze rolniczym na południowy zachód od
Paryża, obejmujący kilka departamentów (przyp. tłum.).
3 F. Chauvaud, Les Passions villageoises au X!Xe siecle. Les

emotions rura/es dans /es pays de Beauce, du Hurepoix et du


Mantois, Paris 1995, s. 59.
4 Y. Lequin, Les Villes et/ 'industrie. L 'emergence d'une au-

tre France, w: Y. Lequin (red.), Histoire des Franr;ais, XJX•-xx•


siecle, Paris 1983, t. Il, księga 3, s. 293.
5 A. Daudet, Le Petit Chose, Paris 1867. Por. również

M. Soriano, Guide de litterature pour la jeunesse, Paris 1975,


s. 220.
6 G. Sand, La Petite Fadette, Paris 1849.

7 H. Malot, Sans familie, Paris 1878 [Bez rodziny, przeł.

H. i T. Ebertowie, Warszawa 1987 - przyp. tłum.].


274 Historia gwałtu

Dawid Copperjield'·2 • Dzieci uginające się pod brzemie-


niem swej doli, zdominowane, wyczerpane zbyt ciężką
pracą i ubóstwem: po raz pierwszy piętnuje się niespra-
wiedliwość i niezrozumienie ich losu. Zmiana o bardzo re-
alnych skutkach dostrzeżonych przez Frani;oise Mayeur:
„Współcześni Delacroix przebywają ważny etap, gdy- nie
poprzestając na tym, że dzieci zawładnęły ich wrażliwoś­
cią - zwracają swoje działania wychowawcze w kierunku
tego drugiego, którym jest dziecko . .. aż po oddawanie
mu pewnego rodzaju czci"3 . Liczba dochodzeń oraz kar
w przypadkach gwałtu na dziecku w XIX wieku, ich na-
gły wzrost na swój sposób świadczą o czujności wcześniej
nieznanej.

1 C. Dickens, David Copperfield, London 1849 [Dawid Cop-

perfield, przeł. K. Beyłin, Warszawa 1989 - przyp. tłum.].


2 Le Petit Chose to powieść z 1868 roku uznanego powieś­

ciopisarza i dramaturgaAlphonse'a Daudeta (1840-1897): pi-


sana w formie wspomnień z czasów dzieciństwa i młodości,
gdy ze względu na jego niepozorny wzrost przezywano go
właśnie Le Petit Chose, czyli Mały Ktoś; La Petite Fadette to
z kolei powieść George Sand (1804-1876) z lat 1848-1851:
historia dwóch braci bliźniaków, rozdzielonych w wieku
czternastu lat, oraz trzynastoletniej dziewczynki w łachma­
nach nazywanej Petite Fadette - pochwała miłości braterskiej
oraz przyjaźni, która później przeradza się w miłość, pochwa-
ła czystej miłości i bezinteresowności; Sans familie, powieść
Hectora Małota z 1878 roku, to historia małego Remi, pod-
rzutka, który szuka swoich rodziców od Owernii po Anglię,
a w jego wędrówkach pełnych czyhających nań niebezpie-
czeństw wiernie towarzyszą mu dwaj przyjaciele oraz zwie-
rzęta. Wszystkie wymienione tu powieści należą do klasyki
francuskiej literatury dziecięcej z drugiej połowy XIX wieku
(przyp. tłum.).
3 F. Mayeur, De la Revolution a l'ecole republicaine, t. III,

w: L.-H. Parias (red.), Histoire generale de l'enseignement et de


l'education en France, Paris 1981, t. III, s. 105.
Prawo nowożytne a skala czynów 275

Skutki miejskiej patologii?

Współcześni - czy to obserwatorzy, czy sędziowie śledczy


- zaczęli zauważaćw latach 1840-1850 tę szczególną do-
minację miast w statystykach. Należy dodać, że zapropo-
nowali swoisty dla nich komentarz, całkowicie pomijając
kwestię wrażliwości. W ich oczach wzrost liczby napaści
oznacza jedynie nasilenie zepsucia i deprawacji w mia-
stach: „Przeglądając listę departamentów, w których naj-
częściej dochodziło < do napaści tego rodzaju [na dzieci],
widzimy, że większość z nich to departamenty przemysło­
we z wielkimi skupiskami ludności" 1 • Miasta dla nich to
swoisty antyprzykład - „siedlisko lepkie od zepsucia, ot-
chłań pełna pokus"2 , gdzie natłok ludzi wzmaga wszelkie
zagrożenia. Schematy z początku XIX wieku w mniema-
niu śledczych ulegają odwróceniu: zakłady przemysłowe,
zagęszczenie, coraz liczniejsza ludność napływowa - wy-
wołują fascynację, a zarazem niepokój. Strach przed prze-
mocą nie dotyczy już przemocy wiejskiej, lecz ulicznej,
ludzkiego ścisku wcześniej nieznanego w miastach, któ-
rych ludność wzrasta we Francji z 5,15 miliona mieszkań­
ców w 1806 roku do 10,79 miliona mieszkańców w 1861
roku3 • Po 1840 roku odniesienie do Cooperowskich dzi-
kusów ulega przesunięciu: stosowane już nie tyle wobec
mieszkańców wsi, ile wobec mieszkańców przedmieść .
„Dzikusy z Paryża"4 opisywane przez George Sand5 czy

1 Compte general, 1850, s. VI.


2 J. Czergo, Ville lumiere, w: A. Corbin, L 'Avenement des
loisirs, Paris 1995, s. 124.
3 Por. A. Fine, J.-C. Sangoi", La Population franr;aise au

XIX• siecle, Paris 1996 (wyd. 1: 1991), s. 95.


4 G. Sand, Relation d 'un voyage chez !es sauvages de Paris,

w: Le Diable aParis, Paris 1845-1846, t. II, s. 186.


5 Cytat z Le Diable aParis. Paris et fes Parisiens (Diabeł

w Paryżu. Paryż i Paryżanie), panoramy ówczesnego Paryża,


której wydawca Pierre-Jules Hetzel starał się zdyskontować na
paryskim gruncie sukces książki Franr;ais peints par eux-memes
(Francuzów portret własny), zapraszając do współpracy te same
276 Historia gwałtu

Eugene'a Sue 1 to „barbarzyńcy żyjący pośród nas"2 , „ple-


mię", które potęguje przekonanie o wzroście przestępczo­
ści, robotnicy nowego typu, przybysze ze wsi przenoszący
strach w samo serce miejskich aglomeracji.
Postać zabójcy wciąż jeszcze rządzi wyobrażeniami
o zbrodni, zagrożenie natomiast staje się bardziej wyraziste,
lepiej umiejscowione. Swoista topografia odmieniła nie-
bezpieczeństwo - jego źródłem okazują się biedak i robot-
nik3. Przestępstwa tracą na malowniczości i niezwykłości
- stają się po prostu „społeczne"4 , zrodzone przez rzeczy-
wistość miasta uznanego nagle za matecznik morderców

niemal literackie sławy: obok George Sand - Balzaca, Musseta,


Nervala; pierwsze, dwutomowe wydanie ukazywało się w la-
tach 1845-1846 (przyp. tłum.).
1 Mowa tutaj o najsłynniejszym dziele Eugene' a Sue ( 1804-

-1857), powieści Tajemnice Paryża (Les Mysteres de Paris),


która ukazywała się w odcinkach na łamach „Journal des debats"
w latach 1842-1843; Sue opisał w niej świat paryskiej biedoty;
powieść zdobyła wielką popularność, zapewniając autorowi
uznanie i sławę - uchodzi za pierwszy przykład francuskiej „li-
teratury masowej" (przyp. tłum.).
2 Tamże, oraz E. Sue, Les Mysteres de Paris, Paris 1843 [Ta-

jemnice Paryża, przekład anonimowy przejrzany i poprawiony


przez Zofię Wasitową, Warszawa 1959 - przyp. tłum.].
3 H. Lagrange, dz. cyt., s. 95. Kilku badaczy, począwszy od

lat trzydziestych XIX wieku, stawiało sobie to pytanie odnośnie


do przemysłu, między innymi A.-M. Guerry, dz. cyt. Na temat
A.-M. Guerry'ego por. R. Chartier, La ligne Saint-Malo-Geneve,
w: P. Nor (red.), Les Lieux de memoire, t. III, La France, t. I,
Conjl.its et Partages, Paris I 992, s. 749. Zwłaszcza: „Guerry
przełamuje od razu linię Saint-Malo-Genewa wraz z całym
systemem wartościowania, który był z nią związany", tamże,
s. 747 [linia między Saint-Malo (w Bretanii, nad Kanałem La
Manche) a Genewą wyznaczała, zwłaszcza w I połowie XIX
wieku, granicę między Francją A (na północy) i Francją B (na
południu)- między stopniem alfabetyzacji, wskaźnikiem śmier­
telności dzieci, długością życia itd. - przyp. tłum. ].
4 Por. L. Chevalier: „z malowniczego przestępstwo staje się

społeczne", dz. cyt., s. 48.


Prawo nowożytne a skala czynów 277

i zabójców. Stąd równoległa zmiana samego obrazu gwał­


tu, nawet jeśli obawy wciąż jeszcze w niewielkim stopniu
na nim się ogniskują. „La Gazette des tribunaux" odtwarza
tę nową topografię przestępstwa, kiedy około 1840 roku za-
czyna stawiać w jednym rzędzie przestępstwa robotników,
przeplatając ze sobą gwałty na dorosłych kobietach oraz
na dzieciach: „Czyny nierządne mnożą się w sposób za-
straszający"1. Dopuszczają się ich: „robotnicy murarscy"2 ,
„robotnicy kamieniarscy"3 , „pomocnicy zdunów"4, „wę­
glarze"5, „dwóch na wpół pijanych mężczyzn wobec pew-
nej robotnicy" 6 , dziesięciu „młodych ludzi z przedmieścia
Saint-Antoine wobec małoletniej dziewczynki"7 , czy też
dwunastu „robotników z drukami" na przedmieściu wo-
bec młodej dziewczyny wracającej z zabawy tanecznej,
co skłania „Gazette" do „wołania o całą bezwzględność
wymiaru sprawiedliwości" w stosunku do czynów „popeł­
nianych po wielekroć, zawsze w tych samych okolicznoś­
ciach na przedmieściu Saint-Antoine"8 . Zresztą to dopiero
po przybyciu do miasta wieśniaczka z powieści Eugene'a
Sue Tajemnice Paryża wdaje się „w kłótnię z pijakami"9,
a jej mąż zostaje zabity, gdy próbuje jej bronić - kano-
niczny obraz przemocy miejskiej przedstawiany na stro-
nach „Gazette" lub ówczesnych powieści. Podobnie Victor
Hugo w Nędznikach odmalowuje mieszkanie na poddaszu
zajmowane przez rodzinę Jondrette 10 jako „okrutną i dziką''

1 „La Gazette des tribunaux", 12 października 1838.


2 Tamże, 6 maja 1841.
3 Tamże, 20 maja 1833.

4 Tamże, 22 czerwca 1833.


5 Tamże, 2 kwietnia 1842.
6 Tamże, lmaja 1841.
7 Tamże, 13 października 1838.

8 Tamże, 28 lipca 1841.


9 E. Sue, dz. cyt„ t. I, część druga, s. 7 [Tajemnice„ ., dz.

cyt„ t. I, s. 199 - przyp. tłum.].


10 Takie nazwisko przybrała po przeniesieniu do Paryża ro-

dzina Thenadrierów żyjąca wówczas w skrajnej biedzie; Thena-


drierowie należą do głównych bohaterów Nędzników Victora
278 Historia gwałtu

jaskinię, brudną „norę" w samym sercu miasta, z „pluga-


wymi rysunkami", „niezbadanymi zakamarkami" 1, dzieć­
mi bez wieku, „które powoli więdną w błocie, zanim ich
jakieś koło nie zmiażdży" 2 , podczas gdy ojciec gotów jest
„narażać na niebezpieczeństwo własne córki"3 za najmar-
niejszy nawet zysk, co dopełnia obrazu upodlenia.
Przeprowadzający po 1840 roku pierwsze badania so-
cjologiczne - Villerme4, Fregier, Fix czy Buret5 - zdradza-
ją podobne obawy. Villerme zatrzymuje się nad wielkim
przemysłem, ciasnotą panującą w warsztatach, słowami
oraz zachowaniami „obrażającymi obyczajność"6 , prze-

Hugo, opublikowanych po raz pierwszy w 1862 roku (przyp.


tłum.).
1 V. Hugo, Les Miserables (1862), Paris 1968, t. II, s. 274
[Nędznicy, przeł. K. Byczewska, Warszawa 1972, t. II, s. 401-
--402 - przyp. tłum.].
2 Tamże, s. 267 [Nędznicy, dz. cyt., t. II, s. 394 - przyp.

tłum.].
3 Tamże [Nędznicy, dz. cyt., t. II, s. 393 - przyp. tłum. ].
4 Louis Rene Villerme (1782-1863), lekarz i socjolog, pub-
likował liczne prace z zakresu stanu zdrowia Francuzów, zwłasz­
cza robotników, starał się też propagować zasady higieny; jest
znany zwłaszcza z Tableau de I 'etat physique et mora! des
ouvriers employes dans !es manufactures de coton, de laine et de
soie (Obraz stanu fizycznego i psychicznego robotników zatrud-
nionych w manufakturach bawełny, wełny i jedwabiu) z 1840
roku: pod wpływem tej pracy uchwalono w 1841 roku prawo
zakazujące zatrudniania w fabrykach dzieci, które nie skończyły
jeszcze 8 lat (mowa o nim będzie dalej), a w 1850 zakaz miesz-
kania w brudnych pomieszczeniach - dlatego też uważano go za
jednego z twórców medycyny pracy (przyp. tłum.).
5 Por. komentarze M. Perrot na temat pierwszych analiz licz-

bowych dotyczących rzeczywistości społecznej, powstałych za


sprawą „tego pełnego niepokoju spojrzenia klas panujących na
rzeczywistość społeczną, którą tworzą i która jednocześnie im
zagraża" (Enquetes ouvrieres presentees par Michelle Perrot,
Paris b.d.).
6 L.R. Villerme, Tableau physique et mora! des ouvriers,

Paris 1840, t. I, s. 31.


Prawo nowożytne a skala czynów 279

jawami brutalności, których pozwala się domyślać sama


tylko „ohyda" nędznych ruder. Jego największą trwogę
wzbudza los najmłodszych: „W większości łóżek widzia-
łem śpiące razem osoby jednej i drugiej płci w bardzo róż­
nym wieku, większość w koszulach i odrażająco brudna" 1•
Podkreśla słabość dzieci narażonych na grzech i bezeceń­
stwa2; te powszechne zagrożenia odnotowuje wciąż re-
daktor Compte generał, który wiąże „godny pożałowania
wzrost liczby przestępstw przeciw obyczajom" z „rozwo-
jem naszego przemysłu i skupisk ludzkich, wskutek czego
w warsztatach stale obcują ze sobą robotnicy obojga płci
i w każdym wieku"3 • Nigdy miasto nie zdawało się rodzić
tyle nowej przemocy. Nigdy praca i zatrudnianie najmłod~·
szych nie łączyły w takim stopniu brutalności robotni-
ków z brutalnością seksualną4 • Stąd te kilka rozporządzeń
dotyczących dzieci: ustawa o pracy z 1841 roku nakłada
na kierowników fabryk i zakładów przemysłowych obo-
wiązek „utrzymywania dobrych obyczajów i moralności
publicznej w warsztatach, fabrykach i manufakturach"5
- wymóg bardzo jeszcze ogólnikowy, jednakże wyraźny;

1 Tamże, s. 83.
2 Por. również C. Heywood, Childhood in Nineteenth Cen-
tury France: Work, Health and Education among the „ classes
populaires", London 1988, s. 183.
3 Compte general, 1860, s. IX.
4 Ian Hacking widzi zdecydowaną różnicę między ujaw-

nianiem przemocy seksualnej dokonywanej na dzieciach


w XIX wieku a dzisiaj: z jednej strony cruelty to chi/dren (ok-
rucieństwo wobec dzieci), z drugiej child abuse (wykorzysty-
wanie dziecka)- pierwsze pojęcie wiąże się bardziej z obrazem
dziecka, który zaczyna się wyłaniać podczas rewolucji prze-
mysłowej, drugie zaś raczej z dzisiejszym obrazem relacji psy-
chicznych i naciskiem na nadużycie seksualne, wzmocnionym
przez traumatyczne skutki. Por. I. Hacking, Rewriting the Soul:
Multiple Personality and the Science of Memory, Princeton
1995, s. 57-58.
5 Loi sur le travail des enfants [Ustawa o pracy dzieci],
22 marca 1841, art. 8, ust. 2.
280 Historia gwałtu

otwarcie w Paryżu w 1835 roku Małego Roquette 1, więzie­


nia stworzonego z zamiarem wyeliminowania promiskui-
tyzmu moralnego, lecz również seksualnego między naj-
młodszymi a „najbardziej zdeprawowanymi dorosłymi"2
- zagadnienie wcześniej pomijane.
Gwałtowne zmiany gęstości zaludnienia, zwiększona
wrażliwość na przemoc i promiskuityzm - rzeczywistość
miejska zmienia się w połowie XIX stulecia. Niewątpliwie
należy przyjrzeć się ponownie statystykom, w bardziej
bezpośredni sposób rozważyć ewentualny wpływ tych
przemian miejskich na dokonywane w rzeczywisto-
ści czyny, a nie wyłącznie na te, które zostały ujawnio;
ne. Należy z pewnością powiązać ze sobą dwa założenia
- o chwilowym wzroście liczby „rzeczywistych" prze-
stępstw oraz o wzroście liczby przestępstw potępianych
i ujawnianych.
Analiza krzywych czyni bardziej wiarygodnym to
konkretne oddziaływanie, zmuszając do zestawienia tych
dwóch założeń. Liczby maleją istotnie pod koniec XIX
wieku, kiedy to zmniejsza się w miastach ciężar owej
„specyficznej patologii społecznej wynikającej z na-
tłoku ludzi"3 • Liczba spraw przed sądami przysięgłych
o napaść lub zgwałcenie dorosłej kobiety zaczyna maleć
od 1860 roku, a w odniesieniu do dzieci - dwie dekady
później.

1 Więzienie to zawdzięczało nazwę ulicy de la Roquette


w Paryżu, przy której się znajdowało; było zaprojektowane
z myślą o młodych przestępcach, aby oddzielić ich od demora-
lizującego wpływu zatwardziałych zbrodniarzy, jak to się dzia-
ło wcześniej , inspirowane projektem panoptykonu Jeremy'ego
Benthama z 1787 roku; w 1836 roku otwarto obok kolejne wię­
zienie, tym razem już „normalne" - dla odróżnienia zaczęto je
nazywać Małym i Wielkim Roquette (przyp. tłum. ).
2 J.G. Petit, Ces peines obscures. La prison penale en France,

1789-1878, Paris 1990, s. 505.


3 C. Charle, Histoire sociale de la France au X/X' siecle,

Paris 1991 , s. 35.


Prawo nowożytne a skala czynów 281

Gwałty lub napaści na Gwałty lub napaści na


dorosłych dzieci
1830 136 107
1840 185 296
1850 217 431
1860 203 684
1870 96 570
1880 85 679
1890 68 556
1900 65 383
Gwałty i czyny nierządne w latach 1830-1900 1

Nie można pomijać tego spadku, który zdają się potwierdzać


również inne wskaźniki: na przykład wśród oskarżonych
osoby stanu wolnego stanowią niemal dwie trzecie ogól-
nej liczby oskarżonych o gwałt i napaść na dorosłą kobietę
w 1840 roku, a mniej niż połowę po 1920 roku2 - różnica
staje się wyczuwalna już między 1840 a 1880 rokiem.

1840-1843 1880-1883
0SKARżENI STANU WOLNEGO
napaści lub gwałty na dorosłych 66% 57%
napaści lub gwałty na dzieciach 51 % 47%
Odsetek oskarżonych stanu wolnego3

Odsetek oskarżonych w przedziale wiekowym od 21


do 30 lat zmienia się również i w przypadku przestępstw

1 „La Gazette des tribunaux'', 23 maja 1829.


2 A.-M. Sohn, Les attentats .. „ dz. cyt., mówi o mniej niż
50% dla 1920 roku.
3 Por. Compte general dla tych lat; por. również P. Bernard,

Des attentats aux mreurs sur !es petites jilles, praca doktorska,
Lyon 1886, tabele nas. 4 7-48 - błędne dane zostały tam właśnie
poprawione.
282 Historia gwałtu

wobec dzieci ulega wyraźnemu zmniejszeniu między po-


czątkiem a końcem XIX stulecia:

1826-1830 1879-1883
0sKARżENI W WIEKU OD 2 J DO 30 LAT
napaści lub gwałty na dorosłych 43% 47%
napaści lub gwałty na dzieciach 40% 13%
Odsetek oskarżonych w wieku od 21 do 30 lat 1

„Być może bezżenni mężczyźni, coraz mniej liczni, łatwiej


znajdują od tej pory dorosłe partnerki" - sugeruje Anne-
-Marie Sohn w swoim studium nad „czynami nierządnymi
wobec dziewczynek we Francji" pod koniec XIX stulecia2 .
Istotnie, getta seksualne oraz grupy izolowanych męż­
czyzn stanu wolnego tracą na znaczeniu w drugiej połowie
XIX wieku. Przybysze ze wsi, żyjący w zorganizowanych
grupach, owładnięci myślą o powrocie w rodzinne strony
- jak ów murarz z departamentu Creuse Martin Nadeau3
- stabilizują się: „Liczny proletariat męski w sytuacji nie-
dostatku życia seksualnego", którego zastęp zwiększał
jeszcze „masowy napływ sezonowych robotników ze wsi"4
niepostrzeżenie przyswaja sobie model wartości życia
prywatnego oraz intymności mieszczańskiej. „Integracja
miejska" okazuje się tożsama z „integracją rodzinną"5 :
zwiększenie liczby par małżeńskich, spadek liczby nie-
ślubnych dzieci (26,92% w Paryżu w 1856 roku, 25,78%

1 Tamże.
2 A.-M. Sohn, Les attentats „., dz. cyt., s. 81.
3 Por. M. Nadeau, Memoires de Leonard ancien gan;:on ma-
<;on (1895), Paris 1976.
4 A. Corbin, Les Filles de noce, misere sexuelle et prostitu-

tion aux XJXe et xxe siec/es, Paris 1978.


5 Tamże, s. 279. Por. również M. Perrot, L 'eloge de la me-

nagere fran<;aise dans le discours des ouvriers fran<;ais au XIX•


siecle, w: Mythes et representations de la femme au XJXe siecle,
Paris 1976, s. 110.
Prawo nowożytne a skala czynów 283

w Paryżu w 1869 roku 1), mniejsza dysproporcja między


liczbą mężczyzn i kobiet (97,86% kobiet na 100 mężczyzn
w Paryżu w 1851 roku, 99,7% kobiet na 100 mężczyzn
w Paryżu w 1872 roku2). Od lat siedemdziesiątych XIX
wieku następuje zatem powolna ewolucja obyczajowości
miejskiej, gdy zarazem masowy eksodus do miast powo-
duje zniknięcie ze wsi zmarginalizowanych społecznie
i seksualnie grup wyrobników.
Izolacja i niedostatek życia seksualnego miały w po-
łowie XIX wieku na pewien czas spowodować nasilenie
gwałtów i napaści, póki nowy kontekst historyczny nie za-
czął sprzyjać powolnemu spadkowi liczby tych ostatnich,
co jakiś już czas temu stwierdził Jean-Claude Chesnais:
„Około 1880 roku doszło do zasadniczego przełomu
w ewolucji przemocy seksualnej. W ciągu mniej więcej
dwudziestu lat liczba gwałtów i czynów nierządnych pod-
legających właściwości trybunałów przysięgłych spad-
ła o połowę ... Seksualność sezonowa powoli zanika ...
Do miast przybywają pary, już nie samotni mężczyźni"3 .
Alain Corbin potrafił dobrze zobrazować nieznany aspekt
tych zmian, współzależność między mechanizmami asy-
milacyjnymi a ewolucją zachowań intymnych, złagodze­
nie rozpowszechnionej przemocy, zanikanie „seksualno-
ści włóczęgowskiej", a także zmianę zapotrzebowania na
prostytucję, już nie tak palącego w przypadku proletariatu
męskiego, stopniowo coraz lepiej zintegrowanego w ostat-
nich dziesięcioleciach XIX wieku: „Po okresie chaosu i il-
legalizmu seksualnego związanego z porzuceniem rodziny
na wsi nastąpił okres adaptacji"4 •
Przemoc seksualna staje się jednak coraz powszechniej-
sza, bardziej złożona, nierozerwalnie związana z powol-
nym, lecz wyczuwalnym sprzeciwem wobec przestępstw
na dzieciach, co częściowo tłumaczy zwiększoną liczbę

1 J. Gaillard, Paris, la ville, 1852-1870, Paris 1977, s. 223.


2 Tamże, s. 218.
3 J.-C. Chaesnais, dz. cyt., s. 160.
4 A. Corbin, dz. cyt„ s. 278-279.
284 Historia gwałtu

dochodzeń i procesów. Ta przemoc zmusza w daleko więk­


szym stopniu niż kiedykolwiek wcześniej do powiązania
ze sobą kilku założeń, a nawet do ich skorelowania. Nagłe
fluktuacje z połowy stulecia okazują się już nie tak wyra-
ziste, gdy je zestawimy z innymi stwierdzeniami. Wzięcie
pod uwagę samych tylko przypadków miejskich spośród
127 spraw o gwałt lub napaść rozpatrywanych przez sąd
przysięgłych w Wersalu między 1840 a 1850 rokiem po-
kazuje wśród oskarżonych mniej robotników „przemysło­
wych" niż mężczyzn wykonujących niezliczone drobne
zawody, zajęcia najbardziej pospolite i często spotykane:
długa i banalna lista, która - od uczniów po robotników,
od sklepikarzy po rzemieślników - łączy ze sobą drogi
wszystkich z mozołem zarabiających na chleb w obrębie
dzielnicy, przeplata około pięćdziesiąt zawodów, przeważ­
nie poślednich, gdzie najwięcej się liczą kupiec i nauczy-
ciel 1• Niewątpliwie oskarżeni należą do zróżnicowanego
marginesu niższych warstw miejskich. Anne-Marie Sohn
w studium na temat napaści na dzieci podkreśla związek
między przynależnością społeczną oskarżonego a zmia-
nami wśród ludności czynnej zawodowo: „Liczba zatrud-
nionych wzrasta proporcjonalnie do rozwoju sektora usług
z 3% do 6% próby, natomiast liczba osób pracujących na
wsi spada wraz z odpływem ludności do miast"2 . Autorka
wskazuje na istnienie pewnych szczególnych zawodów
sprzyjających spotkaniom i „pokusom": „Chodzi przede
wszystkim o zawody związane z handlem: 9%, z przewa-
1Na tej długiej liście kilka zawodów pojawia się więcej
niż raz, a najczęściej: robotnik, murarz, kupiec, nauczyciel,
woźnica, stolarz, kamieniarz, służący, zegarmistrz, dekarz,
szewc, robotnik ziemny; ponad czterdzieści innych pojawia się
tylko raz, potwierdzając jednorodność społeczną tej listy oraz
zróżnicowanie zawodowe: między innymi oberżysta, pracz,
rzeźnik, masarz, cieśla, dozorca, maszynista, urzędnik w hipo-
tece, pomocnik pracza, pomocnik perukarza, malarz-szklarz,
nosiwoda, ślusarz, bednarz, tokarz (A.D. Yvelines, 2U 1840-
-20 1849).
2 A.-M. Sohn, Les attentats ... , dz. cyt., s. 81.
Prawo nowożytne a skala czynów 285

gą handlujących „po sąsiedzku", piekarzy, sprzedawców


żywności, szynkarzy, u których zaopatrywano się w alko-
hol w XIX wieku ... . wielu rodziców obciąża dzieci obo-
wiązkiem dokonywania zakupów, wystawiając je na pa-
stwę niektórych dostawców" 1•
Z pozostałych danych wynika istotne stwierdzenie: na-
dal wzrasta liczba procesów, mimo spadku liczby postępo­
wań przed sądami przysięgłych. Wzrost liczby przestępstw
oznacza przede wszystkim wzrost liczby ujawnianych
spraw. Na nieznaną wcześniej skalę następuje swoiste
przesunięcie - około 1870 roku liczne sprawy podlegające
kompetencjom trybunałów przysięgłych rozpatrują try-
bunały poprawcze: krzywa dotycząca jurysdykcji pierw-
szego typu maleje, a dotycząca drugiego rośnie. Liczba
ściganych przestępstw okazuje się większa, jeśli weźmie­
my pod uwagę wszystkie trybunały. Ustawa z 1863 roku
wzmocniła to dążenie do „zmiany kwalifikacji czynu na
występek" w odniesieniu do niektórych przestępstw: po-
bić i ran, gróźb, fałszywych zeznań2 . Praktyka kama upo-
wszechnia tę tendencję: przypadki przemocy seksualnej
w ostatnich dziesięcioleciach XIX wieku często trafiają
przed trybunały poprawcze i jest to wynik rozmyślnego
działania: „Uznając kary przypisane niektórym zbrodniom
za zbyt surowe, [ława przysięgłych] przejawia skłonność
do oczyszczania z zarzutów sprawców. Ta postawa skła­
nia sędziów śledczych do kierowania spraw do trybuna-
łów poprawczych"3 • Od lat siedemdziesiątych XIX wieku
komentatorzy piętnują zresztą coraz mocniej „ławy przy-
sięgłych, zwłaszcza na prowincji, które wykazują często

1 Tamże, s. 82.
2 Por. J.-C. Farcy, Les Paysans beaucerons au XIX" siecle,
Chartres 1989, t. II, s. 972, obszerny rozdział La criminalite
en Beauce [Przestępczość w Beauce], oraz G. Dutruc, dz. cyt.,
s. 47, art. 315.
3 G. Desert, dz. cyt„ s. 228. Por. również E. Claverie, De la

difjiculte de faire un citoyen: fes „ acquittements scandaleux" du


jury dans la France provinciale du debut du x1xesiecle, „Etudes
rurales", lipiec-grudzień 1984.
286 Historia gwałtu

godną ubolewania słabość w karaniu gwałtów i czynów


nierządnych"'. Stąd to przesunięcie ilościowe między jed-
ną a drugą jurysdykcją2 • „Zdeklasowanie" przestępstwa
pozwala uniknąć zwolnienia oskarżonego, sprzyjając jed-
nocześnie relatywnej surowości. Trybunały zgadzają się
nazywać „zniewagą" napaść lub gwałt, przenosząc na dro-
dze ugody prawnej starą tradycję pobłażania: kara ulega
ograniczeniu, lecz dochodzenie w sprawie zostaje wszczę­
te, wyrok wydany, oskarżony skazany, a zwyczaj „ponad-
prawny"3 po cichu akceptowany. Jak w przypadku pew-
nego sześćdziesięciodziewięcioletniego właściciela domu
z Lodeve skazanego w 1865 roku za „zniewagę obyczaj-
ności'', chociaż dopuścił się on „czynu nierządnego przy
użyciu przemocy" wobec dwunastoletniej dziewczynki,
a ojciec ofiary potwierdził, że ,już dwukrotnie" wyco-
fywał poprzednią skargę na prośbę córki oskarżonego,
z którą „był w dobrych stosunkach"4 ; czy też w przypadku
pewnego pięćdziesięciodwuletniego rolnika z Avene ska-
zanego za „zniewagę obyczajności", chociaż „wykorzy-
stał na swoim polu niedorozwiniętą dziewczynę i uczynił
ją brzemienną''5 •
„La Gazette des tribunaux" sugeruje po części takie
rozwiązanie, wskazując, że pozwala ono ograniczyć
liczbę uniewinnień, tych wyroków „nie do przyjęcia",
które „w kwestii czynów nierządnych bez użycia prze-
mocy budzą oburzenie opinii publicznej i pozostawiają

1 J. Briand, E. Chaude, dz. cyt., s. 119.


2 R. Levy używa określenia „naczynia połączone" (commu-
nicating vessels), Crime, the judicial system, and punishment in
Modern France, w: C. Emsley, L.A., Knafla (red.), Crime His tory
and History of Crime: Studies in Historiography of Crime and
Criminal Justice in Modern History, Westport-London 1996,
s. 90.
3 Por. sformułowanie G. Deserta, dz. cyt., s. 228.

4 A.D. Herault, 2UC 1865, Montpellier, cyt. za M.-R. San-

tucci, Delinquance et repression au XJX• siecle, /'exemple de


l 'Herault, Paris 1986, s. 269.
5 Tamże, s. 268.
Prawo nowożytne a skala czynów 287

dzieci bez ochrony przed tymi nikczemnymi napastni-


kami"1. Postępowanie to upowszechnia się około 1870
roku do tego stopnia, że 50% przestępstw obyczajowych
rozpatrywanych przez trybunały poprawcze to napaści
lub gwałty2. Znaczenie tych danych liczbowych nie-
odnoszących się do trybunałów przysięgłych staje się
oczywiste: wzrost występków przeciw obyczajom mię­
dzy 1880 a 1900 rokiem, spadek liczby oskarżeń przed
sądami przysięgłych - według wszelkiego prawdopodo-
bieństwa chodzi tutaj bardziej o wzrost liczby skarg niż
przestępstw.

Gwałty lub na- Gwałty lub napa- Zniewagi oby-


paści na dorosłe ścinadzieci (sądy czajności (trybu-
kobiety (sądy przysięgłych) nały poprawcze)
przysięgłych)
1880 85 679 2899
1885 65 622 2939
1890 68 556 3025
1895 87 519 3270
1900 65 383 2967
Procesy o gwałty i czyny nierządne przed sądami przysięgłych,
procesy o zniewagę obyczajności przed trybunałami
poprawczymi 1880-19003

Tym samym możliwe pozostają pewne hipotezy, bez


wątpienia odmienne, lecz dające się pogodzić: relatyw-
ny wzrost liczby czynów w rzeczywistości popełnianych
w słabo kontrolowanych miastach z połowy XIX wieku,
jak również wzrost liczby ujawnianych przypadków, bar-
dziej długotrwały, rozciągnięty na przestrzeni całego stu-
lecia, świadectwo z wolna budzącej się wrażliwości. Dwa
założenia niewykluczające się, rzecz jasna, potwierdzane,

1 „La Gazette des tribunaux'', 11-12 czerwca 1892.


2 M.-R. Santucci, dz. cyt., s. 268.
3 Por. Compte generał dla tych lat.
288 Historia gwałtu

jak się zdaje, przez dane dotyczące spraw rozpatrywanych


w sądach przysięgłych oraz trybunałach poprawczych.
Kwestia procedur w trybunałach poprawczych nabiera
nieco bardziej chaotycznego biegu na początku XX wie-
ku: liczba spraw spada poniżej 2 OOO przypadków w 1920
roku, po czym zaczyna rosnąć - 3 622 przypadki w 1930
roku, 5 845 przypadków w 1950 roku 1• Potwierdza się
przez to nieznaczny wzrost liczby ujawnianych przypad-
ków. Jednakże zgrupowanie przed 1950 rokiem większości
spraw o gwałt w trybunałach poprawczych (w 1930 roku
przed sądem przysięgłych stanęło 35 oskarżonych o gwałt
na dorosłej kobiecie wobec 85 w 1880 roku2) pokazuje,
w jakiej mierze te sprawy o gwałt - chociaż częściej je
sądzono, a nawet wzbudzały większy niepokój - bynaj-
mniej nie zdominowały przestępczej sceny w pierwszych
dziesięcioleciach XX wieku. Oburzenie, jakie wywołują,
wciąż pozostaje dość względne, nieznacznie tylko się na-
sila, dość „powściągliwe", aby w późniejszych latach XX
wieku praktyka kama mogła, bez wywoływania skandalu,
określić gwałt nie jako zbrodnię, lecz występek.

Przemoc „ kulturalnych" ludzi

Wykresy i tabele pozwalająjednak na stwierdzenie praw-


dziwe w odniesieniu do kilku dziesięcioleci XIX wie-
ku: inicjacja, zabawa, dominacja - to właśnie w stronę
najmłodszych „w naturalny sposób" kierują się popędy
oraz zawłaszczanie: ofiary wybierane raczej z uwagi na
niedostatek ich sił niż niewinność ich ciała. Wszystko to
uwidacznia, że dziecko-ofiara okazuje się tu banalną, je-
śli nie „naturalną" namiastką dla tłumionej seksualności .
Tłumaczy również wysoką liczbę rzeczywistych prze-
stępstw w chwili, gdy uwidaczniają się niedostatki życia
seksualnego w XIX-wiecznych miastach, podobnie jak

1 Por. Compte gćnćral dla tych lat.


2 Tamże.
Prawo nowożytne a skala czynów 289

wysoką liczbę przestępstw zgłaszanych w tym samym


czasie, gdy rośnie uwrażliwienie na przemoc. Najbardziej
prymitywna, tradycyjna agresja dominuje w przypadku
czynów wymierzonych w dzieci: raczej pierwotny popęd
niż „grzeszna" żądza, raczej seksualność braku niż roz-
wiązłości, a przede wszystkim akt dominacji wobec naj-
słabszych - zgodnie z odwieczną logiką seksualności wła­
dzy i ucisku.
Pewien rodzaj przestępstwa budzi natomiast rosnące
zdumienie opinii publicznej - do tego stopnia, że dopro-
wadza niepostrzeżenie do narodzin nowej świadomości
w ciągu XIX stulecia: wynaturzenia, których dopuszczają
się nauczyciele i duchowni. Obecność tego przestępstwa
pośród zgłaszanych spraw jest w połowie XIX wieku nie-
porównanie częstsza niż kiedykolwiek w epoce ancien
regime'u: Anne-Marie Sohn szacuje, że stanowiło ono 4%
przypadków. Obraz oskarżonych w tego rodzaju sprawach
okazuje się dalece bardziej niepokojący, a pytanie o ich
motywy dalece bardziej kłopotliwe: jak zrozumieć prze-
moc, której dopuszczają się mężczyźni inteligentni, nie-
raz wykształceni, porywając się na najmłodszych? W jaki
sposób przedstawiać czyny, których „nic nie może uspra-
wiedliwić ani nawet wytłumaczyć"'? Wyraz twarzy, „by-
stre spojrzenie"2 oskarżonych stoją w jawnej sprzeczności
z jakąkolwiek brutalnością. Ich postawa przeczy gestom,
które ich obciążają. Ich słowa przeciwstawiają się logice,
która ich skazuje. Zachowują oni zawsze „zimną krew
i spokój"3 mimo ciężaru zarzucanych im czynów. Potrafią
„w chwili ogłaszania wyroku zachować ten sam spokój,
co podczas całej rozprawy"4 • Zdarza im się nawet w mo-
mencie popełniania przestępstwa zachowywać w sposób,

1 „La Gazette des tribunaux", 1 czerwca 1831.


2 Pewien duchowny, który sam się bronił, miał „bystre spoj-
rzenie, wysławiał się swobodnie, często z mocą i zapałem" („La
Gazette des tribunaux", 18 czerwca 1828).
3 „La Gazette des tribunaux", 23 maja 1829.
4 Tamże, 7 listopada 1827.
290 Historia gwałtu

którego komentatorzy nie są w stanie pojąć - nic bardziej


„osobliwego" niż ów nauczyciel skazany w 1829 ~oku na
dożywotnie ciężkie roboty za przemoc, jakiej się dopuścił
wobec dzieci: w akcie oskarżenia odnotowano, że „trzymał
różaniec, odmawiał modlitwy i całował Chrystusa pośrod­
ku tych niegodziwości" 1 • Obłudni przestępcy okazują się
kłopotliwymi przykładami, zmuszają bowiem obserwato-
rów i sędziów śledczych do uwzględniania innych histo-
rii niż te aż nazbyt proste o gwałtach popełnionych przez
jakiś prymitywnych wieśniaków czy żyjących w nędzy
robotników. Komentatorzy zatrzymują się nad tymi prze-
jawami przemocy - utajonej, równie groźnej co obłudnej,
zarazem ślepej i ściśle określonej. Zatrzymują się również
nad wybuchami zbiorowych namiętności, wywoływany­
mi przez tych „niecodziennych" winowajców. Mogliśmy
już to zobaczyć na przykładzie sprawy Contrefatta z 1827
roku, która doprowadziła do bijatyki i zamieszek w chwi-
li przewidywanego wyjścia z więzienia oskarżonego2 .
Możemy to zobaczyć również w sprawie Gerberta z 1865
roku, czterdziestoośmioletniego brata ze Zgromadzenia
Braci Szkolnych, oskarżonego o czyny nierządne wobec
87 dzieci, które wzywano przed trybunał w Wersalu grupa-
mi, według wieku, podczas gdy rodzice oraz świadkowie
grozili, że „spalą i splądrują dom braci"3 • Sprawiedliwość
ludowa, podsycana pogarda - przestępcy tego rodzaju
w niezauważalny sposób zaczynają być traktowani jako
odmienni od innych. Komentarze dotyczące ich czynów
prowadzą w równie niedostrzegalny sposób ku nowym
perspektywom: do wyraźnego pogłębienia różnic między
przestępstwami wobec dzieci i dorosłych, do pierwszych
spostrzeżeń natury psychologicznej na temat gwałcicieli .
Istotne zmiany pod koniec XIX stulecia zmuszają około
1880 roku do poszukiwania nowych kryteriów.

1 Tamże, 23 maja 1829.


2 Por. wyżej, s. 199.
3 „La Gazette des tribunaux", 19 lipca 1865.
Prawo nowożytne a skala czynów 291

Środkowe dekady XIX wieku przyniosły więc trzy za-


sadnicze zmiany, jeśli chodzi o samo występowanie oraz
pojmowanie przestępstw seksualnych. Trwała bezustan-
na praca nad stopniowaniem przejawów przemocy wraz
z próbami zdefiniowania czynów innych lub „lżejszych"
niż gwałt: między innymi czynu nierządnego przy użyciu
przemocy lub bez jej użycia. Następna rzecz to uwzględ­
nienie przemocy psychicznej wraz z uznaniem środków
przemocy odmiennych niż fizyczna przewaga czy wy-
korzystanie siły - ta rozmaitość brutalnych zachowań,
które uświadomiono sobie dzięki pierwszym analizom
wolnej woli u ofiary i stosowanych wobec niej środków
przymusu. W końcu wzrost liczby skarg i ujawnianych
czynów z silnie zaznaczonym wzrostem krzywych opra-
cowanych przez twórców nowej statystyki przestępczo­
ści - większa liczba przestępstw dotyczących dzieci, tłu­
maczona przez kilka hipotez: o niewątpliwej „patologii
społecznej" 1 miast z połowy XIX wieku, lecz również
o coraz bardziej centralnym obrazie dziecka oraz o wy-
raźnie wyostrzonej wrażliwości na przemoc, czego naj-
bardziej dobitny znak stanowi powolny spadek liczby
krwawych przestępstw.
Niewątpliwie uwzględnienie przemocy psychicznej,
znaczenie przypisywane groźbom napastnika, efektowi
zaskoczenia oraz zastraszenia ofiary dogłębnie odmieniają
pojmowanie przestępstw. Tak liczne aspekty pokazują, jak
bardzo potrzebna była nowa analiza wolności, aby mogła
pojawić się nowa analiza psychicznych środków przymu-
su. Nieliczne jednak są zmiany w zakresie samego spo-
sobu sądzenia. Historia gwałtu odsłania przepaść między
wyraźnym pogłębianiem rozpoznania opresji seksualnej
a trudnościami z faktycznym przezwyciężeniem ciężaru
wstydu, a tak samo podejrzliwości. Trzeba ukazywać ten
niestrudzony wysiłek w dziedzinie tworzenia prawa oraz
orzekania, nawet jeśli nie doprowadził on do przełomu
w przebiegu samych procesów. Trzeba uwidaczniać tę

1 C. Charle, dz. cyt., „Ośrodek patologii społecznej'', s. 57.


292 Historia gwałtu

szczególną historię, której ścieżki nie rzucają się od razu


w oczy - te niedostrzegalne zmiany kulturowe, których
nie odda liczba skarg czy przedmiot procedur sądowych.
To właśnie te mało widowiskowe zmiany nadają sens hi-
storii gwałtu.
CZĘŚĆ CZWARTA

STWORZYĆ GWAŁCICIELA
Odkrycie 2 lutego 1894 roku w małym pokoiku przy uli-
cy Nationale w Rouen zwłok siedmioletniej dziewczynki
ukrytych pod materacem od razu czyni podejrzanym właś­
ciciela tego miejsca: jest nim dwudziestodziewięcioletni
mężczyzna Gaston Gamelin, oskarżany skądinąd o „pozo-
stawanie na utrzymaniu żony" 1 oraz zajmowanie się dość
wątpliwym handlem maszynami do szycia. „Przerażający"
jest protokół z oględzin, twierdzi „La Gazette des tribu-
naux": dziewczynka została „nie tylko zgwałcona, lecz
również straszliwie okaleczona"2 • Mężczyzna broni się
w sposób mętny i niespójny: znaleziono ślady krwi na jego
koszuli, świadkowie widzieli go w towarzystwie dziecka,
chociaż on sam utrzymuje, że jej nie znał, jego obecność
w domu została stwierdzona, chociaż on sam twierdzi, że
go wówczas nie było. Prowadzący śledztwo - bardziej
„naukowe" niż kiedyś - twierdzą, że dysponują dowoda-
mi. Kilka miesięcy później rozpoczyna się proces przed
sądem przysięgłych: publiczność stawia się licznie, nie-
chęć jest ogromna, wrogo nastawiony tłum „podąża w ślad
za więziennym wozem i wykrzykuje groźby" 3 • 26 maja
1894 roku mężczyzna zostaje skazany na śmierć .
Tym co ważne, nie jest tutaj rozstrzygnięcie sprawy
ani nie są dyskusje nad poszlakami, lecz raczej komen-
tarze dotyczące zbrodni oraz uwagi na temat oskarżone­
go. Najpierw zbrodnia - gwałt połączony z zabójstwem:
nowa jednostka w debatach prawniczych, artykuły praso-
we, zbiorowe lęki końca stulecia. Przestępstwo to pojawia
się nagle, z nieznaną wcześniej oczywistością. Nie ozna-
cza to, rzecz jasna, że dawne sądy go nie znały; wydaje

1 A.D. Seine-Maritime, 2U 2053, 1894.


2 „La Gazette des tribunaux", 28-29 maja 1894.
3 Tamże.
296 Historia gwałtu

się natomiast bardziej dostrzegane, bardziej niepokojące.


Zbrodnia-symbol ogniskująca w skrajnym punkcie akt
przemocy i przelew krwi, zapewniająca wyostrzonej wraż­
liwości końca XIX stulecia przykład granicznej potworno-
ści, absolutnego okrucieństwa, co z kolei wiąże się w nie-
zamierzony sposób z ryzykiem zapominania o zwyczajnej
przemocy i o gwałtach dokonywanych w bardziej powsze-
dnich okolicznościach .
Potem oskarżony - po raz pierwszy właśnie w latach
1880-1890 opisywany jako prywatna osoba, z uwzględ­
nieniem jej rysów charakterologicznych, jeśli nie zacho-
wań intymnych. Przewodniczący trybunału przysięgłych
w Rouen notuje na przykład, że Gamelin zdawał się
„owładnięty myślami o zbliżeniu z dziewczynkami" 1•
Jeden ze świadków twierdzi, że widział go, jak „przez
prawie pół godziny stał ze wzrokiem utkwionym w drzwi
ochronki św. Wincentego i niczym zahipnotyzowany pa-
trzył na wchodzące i wychodzące dzieci"2 • Przestępca zy-
skuje rysy twarzy, jego zachowania - głębię, a jego wcze-
śniej pomijane obsesje mogą wreszcie zaistnieć. Czyny
popełniane wobec dziewczynek nabierają cech specy-
ficznych, ze swymi nawracającymi porywami i niezastę­
powalnymi obiektami, całkowicie odmienne od czynów
popełnianych wobec dorosłych - do tego stopnia, że poza
przypadkami gwałtu-zabójstwa zdają się przestępstwem
niemal nowym.

1. GWAŁT-ZABÓJSTWO: KONIEC XIX WIEKU

Pierwsza zmiana w przypadku komentarzy na temat gwał­


tu w latach osiemdziesiątych XIX wieku polega na prze-
konaniu o całkowitej odrębności zbrodni dokonywanych
na dzieciach. Odczucie najpierw dość niewyraźne, trud-
ne do uchwycenia, które pojawia się około połowy XIX

1 Tamże.
2 Tamże.
Stworzyć gwałciciela 297

stulecia wraz z uświadomieniem sobie kilku konkretnych


zjawisk: zaskoczenie i zainteresowanie, jakie wywołują
sprawy sądowe przeciw duchownym lub nauczycielom.
Ich liczba stale rośnie w ciągu XIX wieku, co prowadzi
do powolnego zarysowywania się obrazu tego szczegól-
nego typu przestępcy, z jego skrywaną przemocą, poczu-
ciem bezpieczeństwa oraz czynami stanowiącymi oczy-
wistą „aberrację" 1 • Przede wszystkim jednak przestaje
się uważać dziecko za „normalny" odpowiednik dorosłej
ofiary. Czyn wobec jego seksualności staje się odrębny,
specyficzny, świadczy o swoistym zerwaniu, przesunięciu
perspektywy: przemoc, która sama stanowi o nieuleczal-
nym zboczeniu, jeśli nie o anomalii. W jeszcze większym
stopniu morderstwo staje się apogeum zbrodniczej drogi,
ekscesem nie mierzonym już miarą swej niemoralności,
lecz wywoływanego przez siebie coraz wyraźniejszego
poczucia zagrożenia i braku bezpieczeństwa. Czyn skraj-
ny, któremu przeciwstawia się wrażliwość końca XIX
stulecia - jakby dla lepszego wzmocnienia i obrony przed
mm samym.

Specyfika czynów przeciwko dzieciom

Śledczy i biegli w komentarzach, jakie pojawiają się po


1880 roku, pokazują z większą niż kiedykolwiek wyra-
zistością te
dwa odrębne światy przestępcze. Przykładem
przekonanie Boumeta: „Gwałty i czyny nierządne popeł­
nione wobec dorosłych nie mają tego samego charakteru
co gwałty i czyny nierządne wobec dzieci"2 lub słowa
redaktora Compte general z 1895 roku: „Gwałt na dziec-
ku przez właściwy sobie charakter chorobliwego, a cza-
sem starczego zepsucia, wymaga, by badać go osobno"3 •

1 Por. wyżej, s. 289.


2 A. Boumet, La Criminalite en France et en !talie, Paris
1884, s. 66.
3 Compte general, 1895, s. X.
298 Historia gwałtu

Motyw uniewinnienia niejakiego Medanta w 1827 ro-


ku zdaje się definitywnie pochodzić z innej już epoki.
Mężczyzna ten, oskarżony przed sądem przysięgłych
w departamencie Dróme o „niecne zamiary wobec dwój-
ki dzieci"', został oczyszczony z zarzutów z przyczyny
uznanej wówczas za oczywistą: ze względu na powab
swej żony, o urodzie „niepospolitej, jakże odmiennej od
pospolitej i pozbawionej wdzięku fizjonomii powódek".
Medant nie mógł atakować dzieci, mając za żonę tak
piękną kobietę - „aberracja" w tych przypadkach prze-
mocy uchodzi nie tyle za zdumiewającą, ile za wręcz nie-
możliwą. To właśnie tego typu rozumowanie traci sens
po 1880 roku: badacze są zgodni co do znaczenia szcze-
gólnej szkodliwości gwałtu popełnionego na dziecku,
co do osobliwej żądzy odmiennej od pożądania kobiety.
Nie oznacza to wcale, że po 1880 roku pojawia się poję­
cie pedofilii ani że czyn ten zostaje ściśle zdefiniowany
- jest on łączony z ukrytą rozwiązłością, z „perwersją
moralną"2 coraz wyraźniej wyodrębnianą. Dlatego w la-
tach 1880-1890 nawiązuje się raczej do jakiegoś osob-
liwego szaleństwa zmysłów, degeneracji, alkoholizmu,
aktów wynikających z pewnej aberracji płciowej, jeśli
nie szaleństwa, a mniej do brutalności i siły: „Z łatwoś­
cią zauważymy, że mapa alkoholizmu przedstawia wię­
cej podobieństw z mapą przypadków gwałtu na dziecku
niż z mapą morderstw" 3. N a mapach pieczołowicie opra-
cowywanych na potrzeby Compte generał z końca XIX
wieku wybrane kryteria pobudzają wyobraźnię - gwałty
na dorosłych pokrywają się z obszarami wielkiej prze-
mocy, zaś gwałty na dzieciach z obszarami alkoholizmu:
„Gwałty i czyny nierządne wobec dorosłych, które od-
słaniają krwawą przemoc, siłę i impulsy rozrodcze, lecz
w dużo mniejszym stopniu perwersję moralną, występują
przede wszystkim na Korsyce, w departamentach Basses-

1 „La Gazette des tribunaux", 21grudnia1827.


2 A. Boumet, dz. cyt., s. 68.
3 Compte generał, 1895, s. XII.
Stworzyć gwałciciela 299

-Alpes 1, Vaucluse, Loir-et-Cher itd."2 • Kładzie się nacisk


na różnicę między regionami, gdzie spożywa się mocne
alkohole - jak Normandia czy Bretania - i gdzie domi-
nuje gwałt na dziecku, a tymi, gdzie „krew jest gorąca"
- jak Korsyka czy strefa Morza Śródziemnego - i gdzie
dominuje gwałt na kobiecie. Obraz zbyt uproszczony,
rzecz jasna, wynika z niego jednak przekonanie o więk­
szej różnorodności w dziedzinie „przestępstw prze-
ciw osobom"3 i nowym porządku przemocy seksualnej
- szkodliwość już nie tylko podkreśla ciężar przestęp­
stwa, lecz również zmienia jego sens.
Tym samym przemoc seksualna miała okazywać się
bardziej niepojęta i niedorzeczna. Inaczej opisuje się
nawet samą starość, z którą wciąż często jest wiązana:
aby wytłumaczyć agresję wobec dzieci, mówi się już nie
tylko o nieudolności starych ludzi, lecz też o ich bezpro-
duktywności, zmąconym umyśle, a nawet domniema-
nym szaleństwie. To przede wszystkim ci, którzy „nie
wiedzą już, co robić z własnym czasem"4, którzy stają
się „całkowicie bezradni", skłonni do niekontrolowa-
nych dewiacji i aberracji: „Jeśli potrafimy, dzięki zręcz­
nie zadawanym pytaniom, doprowadzić ich do wyznania
prawdy, zupełnie nas zaskakuje stwierdzenie, po wiele-
kroć ponawiane, że ich umysł owładnięty jest w spo-
sób całkowicie niezgodny z naturą przez tematykę ero-
tyczną"5 . Te oznaki zaburzeń, szału to prawdopodobnie
preludium „prawdziwych problemów psychicznych"6 .
Nie ma wątpliwości, że ten obraz starca jest konwen-
1 Dawna nazwa departamentu Alpes-de-Haut-Provence (do

1970 roku) na południu Francji w regionie Provence-Alpes-


-Cóte-d'Azur (przyp. tłum . ).
2 A. Boumet, dz. cyt., s. 68.

3 Te różnice geograficzne mają ukazać „dywersyfikację

w jednorodnej grupie przestępstw przeciw osobom'', Compte


generał, 1895, s. XII.
4 P. Brouardel, dz. cyt., s. 4.

5 Tamże.
6 Tamże.
300 Historia gwałtu

cjonalny i sztuczny: większość napadających na dzieci


pod koniec XIX stulecia to w rzeczywistości mężczyźni
w wieku dojrzałym . Zresztą niewiele znaczą tutaj poda-
wane tłumaczenia, dość powierzchowne: coraz wyraź­
niej gwałt na dorosłym i gwałt na dziecku odnosi się
do dwóch odmiennych światów, i to do tego stopnia, że
zaczyna powstawać osobna literatura na temat napaści
na dzieci - na przykład w 1886 roku na wydziale me-
dycyny powstała praca doktorska Paula Bernarda, jako
pierwsza poświęcona temu zagadnieniu 1•
W głębszej jeszcze warstwie zdają się zmieniać same
czyny: „skrupuły" pojawiają się nawet u agresora. Na prze-
strzeni XIX wieku maleje liczba młodych mężczyzn, któ-
rzy dopuścili się napaści na dzieci. Przywoływany już spa-
dek współczynnika oskarżonych między 21. a 30. rokiem
życia z 40% dla lat 1826-1830 do 13% dla lat 1879-1883 2
zdaje się potwierdzać to istotne przesunięcie: dziecko co-
raz rzadziej utożsamiane jest z przypadkowym, obojętnym
obiektem seksualnym, zwykły środkiem uśmierzającym
niedostatki sfery seksualnej; wyraźnie z coraz większą
trudnością przychodzi traktować je jako narzędzie zabawy
czy inicjacji. Świadczy o tym średnia wieku, która zmienia
się wraz z nastaniem nowego stulecia: w 1870 roku mniej
niż IO lat miało 38,5%, po 1915 - 22% młodych ofiar3 .
Narasta opór wobec napaści na najmłodszych: różnica
wieku przeradza się w różnicę naturalną, napaść przeradza
się w napaść wynaturzoną. Zmienia sens sam gest. Powoli
znikają zachowania, które sprawcy przez długi czas mogli
tłumaczyć ciekawością, żądzą wiedzy czy wtajemnicze-
nia, i coraz rzadziej można spotkać się z takimi wypowie-
dziami jak w przypadku pewnego służącego z Chalons-
-sur-Marne, który w 1907 roku zwabił córkę pomywaczki,
a potem usprawiedliwiał się słowami: „Miałem po prostu

1 Por. między innymi P. Bernard, dz. cyt. Por. też A. Lacas-

sagne, Attentats a la pudeur ... , dz. cyt.


2 Por. wyżej, s. 282.

3 A.-M. Sohn, Les attentats „ ., dz. cyt., s. 74 i przypis 31.


Stworzyć gwałciciela 301

zamiar zobaczyć jej narządy płciowe, bo nigdy nie widzia-


łemkobiety" 1•

Od kazirodztwa do samobójstwa

Temu poczuciu zasadniczej różnicy pomiędzy przestęp­


stwem wobec dorosłego a przestępstwem wobec dziecka
towarzyszy rosnące znaczenie kazirodztwa pośród ujaw-
nianych przypadków. Paul Bernard, autor pierwszej pracy
doktorskiej z dziedziny medycyny na temat czynów nie-
rządnych z 1886 roku, potwierdza tę wzmożoną uważność,
przywołując fakt, który uznaje za pewnik: „W naszych ob-
serwacjach, które mamy przed oczami, uderzająca jest tak
wielka liczba przypadków kazirodztwa"2• Pod koniec XIX
wieku lekarze obliczają po raz pierwszy odsetki: Legludic
na przykład podaje dla 1896 roku liczbę 17 przypadków
kazirodztwa na 134 przebadane przypadki gwałtu lub czy-
nu nierządnego, tzn. 12,68%3; z kolei Brouardel4 podaje
liczbę 19 przypadków na 232 przebadane5 . Zwłaszcza pra-
sa rozwodzi się nad tymi przypadkami i ich liczbą. „La
Gazette des tribunaux" opisuje tylko w samym grudniu
1887 roku trzy przykłady tych „godnych ubolewania"
czynów6 •
Także tutaj ścigane przestępstwa w większości dotyczą
miast: przedmiot krótkich i zwięzłych oświadczeń składa­
nych przez ojców, którzy albo przyznawali się do przenie-

1 A.D. Marne, 8U2 89, 1907, cyt. zaA.-M. Sohn, Les atten-

tats „„ dz. cyt„ s. 84.


2 P. Bernard, dz. cyt., s. 65.
3 H. Legludic, dz. cyt„ cyt. za P. Brouardel, dz. cyt., s. 8.
4 Paul Brouardel (1837-1906), znakomity lekarz francuski

specjalizujący się w chorobach wewnętrznych, zwłaszcza dróg


płciowych; od 1873 roku kierował wieloma paryskimi szpitala-
mi; w 1879 objął katedrę medycyny sądowej, gdzie wprowadził
zajęcia praktyczne dla studentów w kostnicy (przyp. tłum.).
5 P. Brouardel, dz. cyt., s. 8.
6 „La Gazette des tribunaux'', 14 grudnia 1887.
302 Historia gwałtu

sienia swego życia seksualnego - jak ów wdowiec, robotnik


z Ambierle w departamencie Loire, który w 1881 roku ze-
znał, że „nie mógł się obejść bez kobiety'', i dodał, że „spał
z [własną] córką, aby zaspokoić swe żądze, jak gdyby była
[jego] żoną'' 1 , albo uzurpowali sobie całkowitą władzę nad
dzieckiem - „Sądziłem, że mam prawo wyczyniać takie głup­
stwa z moją córką''2 - i wyrażali pogląd, że „nie ma w tym
nic nagannego ... jego córki należą do niego"3 . Wzmożone
zainteresowanie obserwatorów wydobywa na światło dzien-
ne kilka obscenicznych „zaburzeń" życia rodzinnego: na
przykład przypadek niejakiego Boullanda z Mantes, który
„wepchnął członek głęboko do ust córki"4, wciągając „włas­
ne dzieci w swe wstrętne bezeceństwa", domagając się od
jednego z nich, by „włożyło nos w tyłek" dziewczynki przy-
prowadzonej z sąsiedztwa. Kilka szczególnie brutalnych
przypadków wiąże się z kazirodztwem, o czym się nie mówi
przed końcem XIX wieku: historia robotnika kamieniarskie-
go z ulicy Saint-Lambert, który związał ręce i nogi swej córki
Fanny, po czym „pobił ją tak mocno, że biedna dziewczynka
straciła przytomność" 5 , czy rzeźnika z Sevres, który „wcisnął
córce w usta garść zapałek, aby stłumić jej krzyki"6 •
Bieda i ubóstwo to wciąż motywy przywoływane
w pierwszej kolejności, gdy próbuje się wytłumaczyć
przypadki uznawane za najczęstsze: w ten sposób ro-
zumuje Brouardel w 1909 roku, kontynuując pod tym
względem myślenie Tardieu sprzed kilkudziesięciu lat:
„Sądzę, ogólnie biorąc, że plugawe nory, wspólne życie
w ciasnych mieszkaniach w wielkiej mierze odpowiadają
za częstotliwość występowania tych zbrodni" 7 • Ciemnota

1 A.D. Loire, 4. trymestr 1881, cyt. zaA.-M. Sohn, Les at-


tentats ..., dz. cyt., s. 89.
2 Tamże, s. 90.

3 „La Gazette des tribunaux", 17 stycznia 1892.

4 A.D. Yvelines, 2U 1857, sesja 3.


5 „La Gazette des tribunaux", 14 listopada 1885.
6 Tamże, 21 stycznia I 887.
7 P. Brouardel, dz. cyt., s. 7-8.
Stworzyć gwałciciela 303

i zbytnie zagęszczenie, „w jakim przychodzi żyć robot-


nikom i ich rodzinom" 1, czyniły ten „ohydny proceder"2
skrajnie prymitywnym. Pijaństwo i alkoholizm, równie
często przywoływane, definiowały go z kolei jako najbar-
dziej „sprzeczny z naturą" - jak w przypadku Chardebasa,
oberżysty z Villiers, „oskarżonego wskutek szerzących się
pogłosek" w 1887 roku i skazanego na ciężkie roboty3 , czy
Soulego, który w 1891 roku powiesił się w lesie Bondy,
po tym jak został oskarżony przez własną żonę4; czy też
Gosselina, któremu „alkohol odebrał rozum" 5 i który rów-
nież powiesił się w 1892 roku w Aubervilliers.
Do najrzadszych natomiast należą przypadki ujawnione
przez same dzieci, jak w Aubervilliers, gdzie czternasto-
letnia dziewczynka udała się do komisarza policji. Nadal
rzadkie pozostają też sprawy ujawnione przez matki. Są to
zazwyczaj sprawy dotyczące skrajnej przemocy. Częściej
mamy do czynienia z przypadkami, o których merom lub
sędziom donosi „wieść gminna": informuje ich o pijaństwie
lub niemal publicznych aktach przemocy oskarżonego: tak
dzieje się w Pontoise w 1883 roku, gdzie czterdziestoczte-
roletni robotnik Charles Brian wzbudzał strach, „zwłasz­
cza gdy był w stanie upojenia, co mu się często zdarzało"6 .
Pod koniec XIX wieku dopiero powszechnie znane fakty
doprowadzały do oskarżenia o kazirodztwo: prostytuowa-
nie się żony lub córki7, „ucieczka dziecka"8, „wypędzenie
dzieci" w przypływie gniewu9, pozbawienie ich wolności1°,
prośba o ich „zamknięcie" formułowana przez ojca 11 , „ciąże

1 Tamże.
2 „La Gazette des tribunaux", 5 listopada 1887.
3 Tamże.
4 Tamże, 16 września 1891.
5 Tamże, 17 stycznia 1892.
6 A.D. Yvelines, 2U, sesja 1, 9-12 stycznia 1883.
7 „La Gazette des tribunaux'', 14 listopada 1885.
8 Tamże, 11 lutego 1892.
9 Tamże, 5 listopada 1887.
10 Tamże, 14 grudnia 1887.
11 Tamże, 30 lipca 1887.
304 Historia gwałtu

i poronienia"', „dzieciobójstwo i pogrzeby wynikłe z ka-


zirodczych relacji"2 • Trzeba było jawnej przemocy, „złej"
opinii, stwierdzonych faktów. Tymczasem część sekretną,
rodzinną intymność rzadko jeszcze ujmowano w słowa, na-
wet jeśli autorzy z końca wieku pozwalają sobie na pewne
aluzje: „Zapytajcie wszystkich spowiedników . . . o ilość
przypadków kazirodztwa w najdumniejszych i najwyżej po-
stawionych rodzinach, a zobaczycie, czy literatura, tak bar-
dzo oskarżana o niemoralną śmiałość, odważyła się o nich
kiedykolwiek mówić, choćby po to, by przerazić!"3 .
Należy jednak mieć na względzie samobójstwa ojców
szeroko opisywane w prasie, aby należycie wydobyć naj-
dalej posuniętą nikczemność oskarżonego, jego upodle-
nie, które jedynie alkohol może wytłumaczyć, a zarazem
uświadomienie sobie własnego upadku. Mężczyzna, który
targnął się na swe życie, ukazuje wszystkim aspekt swego
czynu nie do przyjęcia dla opinii publicznej. Potwierdza to
prasa, która w większej niż kiedykolwiek mierze rozwodzi
się nad tymi przypadkami.

„ Przerażające odkrycie "4

Prasa bardziej jeszcze rozwodzi się nad morderstwami po-


pełnionymi po zgwałceniu dziecka, i to do tego stopnia, że
każe wierzyć w pojawienie się nowej zbrodni 5 • W latach
1880-1890, jak nigdy wcześniej, „La Gazette des tribun-
aux'', „Le Temps'\ „Le Petit Journal" interesują się tymi
1 „Le Temps", 13 października 1875.
2 „La Gazette des tribunaux", 7 stycznia 1892.
3 J. Barbey d' Aurevilly, Les Diaboliques (1874), w: <Euvres

romanesques completes, Paris 1966, t. II, s. 228 [Diable sprawy,


przeł. J. Guze, Warszawa 1978, s. 221 - przyp. tłum.].
4 „La Gazette des tribunaux'', 14 października 1887.

5 Por. wyżej, s. 296.


6 Dziennik francuski, który ukazywał się w Paryżu w latach

1861-1942, jeden z najważniejszych dzienników III Republiki


(przyp. tłum.).
Stworzyć gwałciciela 305

skrajnymi przypadkami „mogącymi dać przygnębiający


obraz obyczajów naszej epoki, o ile weźmiemy je za mia-
rę jej moralności" 1 • Prasa dostarcza nagle coraz to nowych
przykładów „wzbudzających niekłamaną zgrozę"2 , po-
święcając im czasem niemal połowę artykułów o gwał­
tach3, czy wręcz prawie wszystkie, jak „Le Petit Journal"
w latach 1895-18964, przez co jeszcze mniej miejsca pozo-
staje dla powszednich przejawów przemocy. Tym samym
zostaje osiągnięty kolejny próg w odrzucaniu przemocy
wobec dziecka - sposób ewokowania morderstwa służący
wyraźniejszemu napiętnowaniu czynów popełnianych na
najmłodszych, udramatyzowanie sytuacji granicznych po-
zwalające szybciej wywołać potępienie.
Identyczne sceny złożone z powtarzających się ele-
mentów, które w latach 1880-1890 z opowieści na opo-
wieść stają się coraz bardziej wyraziste: stwierdzenie
zniknięcia dziecka, udział sąsiadów w poszukiwaniach
i obławie, „przerażające odkrycie" ciała i śladów ob-
rażeń, jakie nosiło, rozpacz rodziców na widok zwłok,
zbiorowy gniew skierowany przeciw przestępcy. Całą
serię tragedii, które nabierają znaczenia dopiero pod ko-
niec XIX stulecia, otwiera gwałt na Cecile Combettes
w Tuluzie w 1847 roku5 •6 • Odkrycie tej zbrodni i jej

1 „La Gazette des tribunaux", 26 sierpnia 1887.


2 Tamże, 17 marca 1892.
3 Na 20 przypadków opisanych przez „La Gazette des tribu-

naux" w 1892 roku, dziewięć to gwałty-zabójstwa : niewątpliwie


tego typu sprawy są rzadziej odnotowywane, jednakże z pew-
nością bardziej dramatyzowane.
4 Na sześć przypadków opisanych przez „Le Petit Journal"

w latach 1895-1896 tylko jedna napaść, „wyjątkowo brutalna'',


na dziewięcioletnią dziewczynkę, nie była połączona z zabój-
stwem (8 lutego 1896).
5 Por. P. Gemelli, La Chemise 562, ou l'Ajfaire Cecile

Combettes, Monaco 1985.


6 Jej ciało odnaleziono 16 kwietnia 1847 roku na cmenta-

rzu Saint-Aubin nieopodal muru klasztoru Zgromadzenia Braci


Szkolnych w Tuluzie; dzień wcześniej dziewczynka przyniosła
306 Historia gwałtu

ofiary - czternastoletniej robotnicy z introligatorni - bu-


dzi nieznane uprzednio emocje: pogrzeb przyciąga „nie-
zliczone tłumy", trumnę niesie osiem dziewcząt w wie-
ku ofiary, za zebrane datki wzniesiony zostaje nagrobek.
Dziewczynkę określa się mianem „dziewiczej męczen­
nicy", pospiesznie rysowane portrety mają utrwalić
i upowszechnić jej rysy twarzy, powstaje nawet bio-
grafia dla upamiętnienia „cnoty i czystości" „tej bied-
nej dziewczyny z ludu"1• W licznych artykułach „Jour-
nal de Toulouse'', „Le Reveil du Midi'', „Gazette du
Languedoc", czy „La Gazette des tribunaux" opisują
w szczegółach przebieg śledztwa i procesu.
To właśnie z uwagi na zbiorowe uczucia procesy
z końca XIX wieku świadczą o nieznanej wcześniej po-
gardzie; w 1885 roku w Fessines pojawiają się grupy
żądające bardziej starannego śledztwa w sprawie gwałtu
i zabójstwa dwunastoletniej dziewczynki: „Ci porządni
i zawsze tak spokojni ludzie potrzebują czegoś więcej niż
banalnej formuły: wymiar sprawiedliwości prowadzi do-
chodzenie. Potrzebują znaleźć mordercę"2 ; w 1892 roku
„mieszkańcy organizują prawdziwe polowanie"3 , aby
odnaleźć sprawcę napaści na dziewięcioletnie dziecko,
którego zwłoki odnaleziono Teurlheuville, na dnie le-
śnego torfowiska - mężczyzna, osaczony i pobity, po-
trzebuje silnej eskorty dla ochrony przed tłumem; z kolei
w 1890 roku muszą interweniować żandarmi, aby chronić
przed nim Vodable'a, pięćdziesięciodwuletniego rzeź-

do klasztoru książki, po czym zniknęła; wpierw podejrzewano


jej chlebodawcę, potem jednego z braci, Louisa Bonafousa;
4 kwietnia 1848 roku trybunał przysięgłych w Tuluzie skazał go
na dożywotnie ciężkie roboty za próbę gwałtu i zabójstwo; Sąd
Kasacyjny oddalił jego wniosek; zmarł w wi ęzi eniu w Tulonie
w 1850 roku; wobec silnych emocji, jakie wzbudziła ta sprawa,
nie można powiedzieć, by proces był bezstronny - oskarżony
zaś nigdy nie przyznał się do winy (przyp. tłum.) .
1 „La Gazette des tribunaux", 7 lutego 1848.

2 Tamże, 19 sierpnia 1885.

3 Tamże, 17 marca 1892.


Stworzyć gwałciciela 307

nika oskarżonego o „zgwałcenie i zabicie córeczki swej


chlebodawczyni" 1•
Prasa, rzecz jasna, przewodzi w komentowaniu zbrodni,
zajmuje się jak nigdy wcześniej chorobliwymi objawami,
odnotowuje ułożenie ciała, ślady krwi, ze szczegółami opi-
suje rozmiary i kształty ran, ocenia brutalność i siłę uderzeń.
I tak, dziecko z torfowiska w Teurlheuville miało „straszliwą
ranę na szyi"2 ; z kolei dziecko, które odnaleziono po poszu-
kiwaniach w Saint-Marcellin w departamencie Isere w 1890
roku „leżało na boku, ubranie w nieładzie, potworna rana
w brzuchu, z której wylewały się trzewia . .. głowa oddzielona
od tułowia"3 ; dziecko, o którego odnalezieniu w Varacieux,
w departamencie Isere, donosi „Le Petit Journal" 2 paź­
dziernika 1890 roku, zostało „w straszny sposób okaleczo-
ne"4, miało za uchem ślady uderzeń „zadanych z potworną
siłą'', a „rozległa rana na brzuchu odsłaniała wnętrzności".
Upodobanie do sięgania po krwawe obrazy wzmacnia tylko
odrazę - dążąc do wywołania oburzenia, szuka się skrajno-
ści. Szczegóły dotyczące okaleczonych ciał zdają się mno-
żyć mimo niejakiego spadku liczby zabójstw i morderstw
na przestrzeni XIX stulecia. Przemoc raczej opisywana niż
rzeczywista? Raczej przedstawiana niż dokonywana? Wiele
za tym przemawia: w relacjach i komentarzach prasowych
z końca XIX wieku pełno krwawych scen, chociaż statystyki
potwierdzają relatywne ustępowanie przemocy.

Maltretowanie fizyczne:
obraz dominujący pod koniec XIX wieku

Co ważniejsze, pod koniec XIX wieku w opisach prze-


stępstw przeciwko dzieciom obraz brutalności fizycznej,

1 „La Republique fran9aise", 10 maja 1890. Por. również


„La Gazette des tribunaux", 2 grudnia 1889.
2 „La Gazette des tribunaux'', 17 marca 1892.

3 Tamże, 3 października 1890.


4 „Le Petit Journal", 2 października 1890.
308 Historia gwałtu

ran i śladów uderzeń wziął górę nad obrazem brutalności


seksualnej. Pierwsze miejsce w hierarchii oburzenia zaj-
muje znęcanie się, nadmierne karanie - „wyrodni" rodzice
to przede wszystkim ci, którzy stosują „barbarzyńskie"
kary: „Od jakiegoś czasu prasa ukazuje naszym oczom cały
szereg odrażających czynów, jakich dopuszczają się rodzi-
ce wobec własnych dzieci" 1• Komentarze i gniew skupiają
się na torturach i okrucieństwie: „Jedynie dzieci zamyka-
ne, pozbawiane powietrza, światła, pożywienia, uginają­
ce się pod kolejnymi razami, z ciałem pokrytym sińcami.
Jedynie najbardziej rażące zbrodnie docierają do nas, resz-
ta nam umyka"2• Na łamach „Le Petit Journal" ta przemoc
przeradza się w czyn potworny, gdy gazeta w 1898 roku
donosi o samobójstwie dziesięcioletniej dziewczynki, któ-
ra rzuciła się ze schodów, aby uniknąć „złego traktowa-
nia": „Jest to niczym jakaś straszliwa epidemia. Prawie
każdego dnia donosimy o kolejnym przerażającym czynie
zwyrodniałych rodziców przeciw własnym dzieciom"3 .
W tej nowej martyrologii dzieci maltretowane mają prze-
wagę nad gwałconymi: Ian Hacking pokazuje całą różnicę
między pojęciem cruelty to chi/dren stosowanym pod ko-
niec XIX wieku w literaturze wiktoriańskiej a pojęciem
child abuse stosowanym obecnie4 • Nieszczęśliwe dzieci
- te, które zdaniem urzędników z 1880 roku należy chronić
i ratować - to przede wszystkim dzieci uginające się pod
ciężarem zmęczenia i razów, wywodzące się szczególnie
z klas ludowych, w ciągłej opresji z racji bezpośrednio do-
świadczanego okrucieństwa: „Któż nie bywał świadkiem
brutalnych aktów przemocy na tych małych istotkach?" 5.
1 M. Deraisme, Les Droits de /'enfant, Paris 1887, s. 1. Por.

na temat znęcania się ważna rozprawa doktorska D. Vassigha,


dz. cyt.
2 Tamże, s. 40.

3 „Le Petit Journal'', 4 września 1898.

4 Zob. I. Hacking, dz. cyt., s. 56.

5 H. Dumeril, De la puissance paternelle et de la protection

legale de l'enfance, wyjątek z „Revue generale de droit", 1881 ,


s. 1-2. Cyt. za D. Vassigh, dz. cyt., s. 315.
Stworzyć gwałciciela 309

Stąd ustawy z 1889 1 i 1898 roku2 : w zamyśle obie mają


chronić dzieci przed czysto fizyczną przemocą, unaocznić
niegodziwość rodziców, pozwolić państwu na wprowa-
dzenie prawa w słabo kontrolowaną przestrzeń rodzinną.
Istotne w tym przypadku jest to, że największe emocje
wzbudza przede wszystkim przemoc w postaci znęcania
się i bicia. Dziecko-męczennik to dziecko pobite, a „od-
rażający rodzice" 3 to ci, którzy dopuszczają się fizycznej
przemocy - kolejny etap w powolnej przebudowie obrazu
ojca i autorytetu.
Należy wyraźnie podkreślić, jak mocno brutalność fi-
zyczna narzuca się również w opisach przestępstw z końca
XIX stulecia, chociaż długo przeważała grabież: akt prze-
lewu krwi - już nie podstępność kradzieży; napaść cieles-
na, broń palna, nóż przestępcy - już nie plądrowanie pól
czy ogrodów przez nędzarzy4 . Maxime du Camp5 opisują­
cy paryskie trybunały przysięgłych po 1870 roku oraz po-
szukiwanie dowodów winy relacjonuje wyłącznie sprawy
dotyczące morderstw: „zakrwawione ubrania, zardzewia-
łe noże, wypełnione do połowy fiolki z trucizną, narzę­
dzia zbrodni, rzeczy nieszczęśników nagle pozbawionych

1 Loi sur la protection des enfants maltraites au morale-

ment abandonnes [Ustawa o ochronie dzieci maltretowanych lub


moralnie zaniedbywanych], 21 lipca 1889 roku.
2 Lai sur la repression des violences, voies de fait, actes de

cruaute et attentats commis sur /es enfants [Ustawa o ściganiu


przemocy, czynnych zniewag, aktów okrucieństwa i napaści na
dzieci], 19 kwietnia 1898 roku.
3 P. Quincy-Lefebvre, Familles, institutions et deviances.

Une histoire de l 'enfance difficile, 1880-fin des annes trente,


Paris 1997, s. 65.
4 Por. wyżej, s. 41.

5 Maxime du Camp (1822-1894), pisarz i fotograf fran-

cuski, znany również jako autor panoramy życia codziennego


w Paryżu Paris, ses origines, ses fonctions, sa vie dans la se-
conde moitie du X/Xe siecle [Paryż, jego początki.funkcje i życie
w li połowie XIX wieku] (1869-1875); do tego opisu nawiązuje
Georges Vigarello (przyp. tłum.).
310 Historia gwałtu

życia"'. Zatem gwałtowi wciąż daleko do pierwszego miej-


sca w hierarchii wyobrażeń dotyczących zbrodni, podczas
gdy zainteresowanie skupia się coraz wyraźniej na prze-
lewie krwi. To zaś prowadzi do wyostrzenia wrażliwości
na przypadki gwałtu-zabójstwa, których relacjonowanie
zajmuje regularnie autorów „La Gazette des tribunaux" od
1880 roku.

2. ZBADAĆ GWAŁCICIELA

Temu zainteresowaniu przestępstwem towarzyszy bar-


dziej jeszcze znaczące w ostatnich latach XIX wieku za-
ciekawienie osobą przestępcy; przedmiotem uwagi może
stać się pośrednio gwałciciel. Nabiera on niespodziewanie
wyrazistości: prasa opisuje jego postawę, gesty, uczucia,
policja bada jego przeszłość, lekarz - normalność; sami
obrońcy starają się przypominać jego korzenie, aby zasu-
gerować ewentualną niepoczytalność. W przypadku agre-
sji seksualnej pierwszym obiektem studiów staje się, rzecz
jasna, morderca, który gwałt łączy z zabójstwem. Adwokat
Vodable'a przedstawia dur brzuszny, który oskarżony
przeszedł kilka lat wcześniej, jako okoliczność łagodzą­
cą2. Obrońca Legendre'a - sprawcy napaści na dziecko
odnalezione w Teurlheuville w 1892 roku - powołuje się
na jego ograniczoną inteligencję, a wręcz nieświadomość3 •
Osoba oskarżonego zaczyna nagle zajmować uczestników
rozprawy sądowej; zwłaszcza sprawca napaści na dziecko,
a w szerszym sensie napaści na kobietę nabiera charakte-
rystycznych dla siebie cech. Uznany za bardziej intrygu-
jącego, bardziej tajemniczego, staje się po raz pierwszy
przedmiotem specjalnych studiów. Tym samym gwał-

1 M. du Camp, Paris, ses origines, ses fonctions et sa vie

dans la seconde moitie du X!Xesiecle, Paris 1875 (wyd. I: 1869),


t. III, s. 278.
2 „La Gazette des tribunaux", 2 grudnia 1889.

3 Tamże, 17 listopada 1892.


Stworzyć gwałciciela 311

ciciel zyskuje imię i właściwe sobie rysy. W 1909 roku


Brouardel dopatruje się w tym najważniejszej zmiany
w spojrzeniu na przemoc seksualną na przełomie wieków:
„Kwestia czynów przeciwko obyczajności należy do tych,
które najbardziej ewoluowały w ostatnich latach" 1; z per-
spektywy czasu „aspekt psychiatryczny" stanowi według
niego istotę tej zmiany.

Czaszka a przemoc seksualna

Należy przyjrzeć się temu, co zawierały dotychczasowe


relacje, aby lepiej ocenić innowacyjność tej ewolucji.
Oczywiście prasa w pierwszych dziesięcioleciach XIX
wieku przywoływała postać przestępcy. Przy opisie na-
pastnika szczególnie często odwoływano się do fizjo-
nomii: „prostacki wygląd" pewnego starca oskarżonego
w 1826 roku o przemoc wobec swoich dwóch córek2 ,
„oczy szare i nieprzytomne" zdradzające „okrutną po-
stać"3 mężczyzny winnego „czynu nierządnego" z mor-
derstwem na jedenastoletnim pastuszku czy wreszcie
- gdy po 1830 roku zaczęto systematycznie opisywać
twarz - oblicze „odpychające o spłaszczonym czole",
„o wysuniętej szczęce'', przedstawiające „tygrysa, a za-
razem małpę"4 , należące do mężczyzny w łachmanach,
który został oskarżony w 1836 roku przed trybunałem
przysięgłych departamentu Isere o „straszliwą napaść na
dziewiętnastomiesięczne dziecko". Sylwetka i charakter
postaci mimowolnie ukazują brutalność , dwulicowość
lub obłęd oskarżonego. Ukonkretniają sądowe sceny,
przypominając o przejawianym na początku XIX stulecia
zainteresowaniu wyrazem twarzy i tożsamością, o pró-
bie uchwycenia różnic społecznych na podstawie innych

1 P. Brouardel, dz. cyt., s. 1.


2 „La Gazette des tribunaux'', 18 grudnia 1826.
3 Tamże, 28-29 listopada 1829.
4 Tamże, 21 sierpnia 1836.
312 Historia gwałtu

wyznaczników niż stosowane w świecie ancien regime'u


z jego kostiumami i rytuałami. Nie będzie żadnym za-
skoczeniem stwierdzenie tego zainteresowania twarzą
w społeczeństwie, w którym z dawien dawna widoczne
kryterium przynależności do stanu właśnie zanika, a hie-
rarchie się mieszają. „Pewność co do tożsamości"' powo-
li się zaciera, rozrasta się natomiast nowa anonimowość,
właściwa dla mas miejskich, „rozległego i zmiennego
tłumu" 2 , gapiów, flanerów, zaaferowanych przechod-
niów, publiczności nowych miast z jej rosnącą uniformi-
zacją i wywoływanymi przez te miasta lękami. To spisy-
wanie wyznaczników ogranicza się jednak do pewnego
kodu, odzwierciedla pewną obecność bez prowokowania
analizy zachowań. Raczej sugeruje, niż bada.
Około 181 O roku Gall3 wprowadza temat niewątpliwie
konkretny: pierwszą hipotezę o ogniskach mózgowych,
o związku form anatomicznych i skłonności zbrodni-
czych. Również jako pierwszy na początku XIX wieku nie
bał się odwiedzać więzień austriackich, niemieckich czy
francuskich, obmacywał czaszki skazańców, aby wydobyć
ich szczególne cechy: drapieżne instynkty mordercy mia-
ło zdradzać wysunięcie kości powyżej zewnętrznego prze-
wodu słuchowego, a grzeszne skłonności - wysunięcie
kości czołowej. Zlokalizował zaokrąglenia i wypukłości
u winnych przemocy i „ekscesów" seksualnych: na przy-

1 J.-J. Courtine, C. Haroche, dz. cyt., s. 273 [Historia twa-

rzy, dz. cyt., s. 167 - przyp. tłum.].


2 Tamże.
3 Franz Joseph Gall (1 758-1828), neurolog i psycholog, do
1802 roku działał w Wiedniu, potem przeniósł się do Paryża;
uważał, że cechy fizyczne i psychiczne człowieka oraz ewentu-
alne choroby mózgu „zapisane" są w budowie czaszki - jako że
wszystkim zawiadują ośrodki korowe mózgu; za większym lub
mniejszym stopniem rozwoju danej funkcji kryło się uwypukle-
nie lub wgłębienie czaszki; koncepcję tę nazwał kranioskopią,
a jego uczniowie przemianowali ją w 181 O roku na frenologię,
która cieszyła się dużą popularnością w pierwszej połowie XIX
wieku (przyp. tłum.).
Stworzyć gwałciciela 313

kład „kark" miał „zgubić" Kinowa, mężczyznę więzione­


go w Berlinie za „zbrodnię pederastii", poddanego tym
uważniejszej obserwacji, że przejawiał „godną uwagi"
inteligencję 1 • Gall przypisywał to samo piętno wszystkim
skazanym za przestępstwa seksualne: nadmiernie rozwi-
nięty móżdżek, narząd „energii rozrodczej'', niepomiernie
poszerzona szyja kryjąca przerost, czasem monstrualny,
owej fizycznej i nerwowej „miłosności"2 •
Lata 1820-1830 wyznaczają cezurę, po której usta-
lają się punkty odniesienia w tym poszukiwaniu form
przestępczości, pojawia się również nowa tradycja, któ-
rą można odnaleźć w aluzjach zawartych w „La Gazette
des tribunaux" nawołującej często „kraniologów"3 , by
zabiegali o czaszki skazańców, jak również u Broussai-
sa4, z naciskiem opisującego „nasze zdolności nieod-
zownie związane z mózgowiem, które powstają, roz-
wijają się, zmieniają, słabną, wzmacniają się i zanika-
ją wraz z tym wielkim organem fizycznym" 5 • Bruyere6

1 F.-J. Gall, Anatomie et physionomie du systeme nerveux en


generał et de cerveau en particulier, Paris 1818, t. III, s. 488.
2 Zdolność do miłości i rozmnażania się, którą inni frenolo-

dzy nazywali „przywiązaniem", por. J. Fossati, Manuel pratique


du phrenologie, Paris 1845, s. 255.
3 „La Gazette des tribunaux" z 22 lutego 1826 rozwodziła

się nad znaczeniem obserwacji czaszki u skazanego po raz siód-


my mężczyzny.
4 Fran9ois Broussais (l 772-1838), wybitny francuski chi-

rurg i patolog, uczeń wspomnianego wcześniej Pinela, twórca


teorii „podrażnień" i zapaleń tkanki jako przyczyny wszelkich
chorób oraz teorii zależności między poszczególnymi narzą­
dami w ciele; jego poglądy, ogłoszone w 1816 roku, z czasem
zyskiwały coraz większe uznanie; pod koniec życia zwolennik
teorii Galla; uważał, że „norma" i „patologia" to odmiany tego
samego stanu - różnica jest tylko ilościowa (przyp. tłum.).
5 F. Broussais, De l'irritation et de la folie, Paris 1839, cyt.

za J.-M. Labadie, dz. cyt„ s. 309.


6 Hippolyte Bruyere (ok. 1800-1856) malował i był autorem

ilustracji, między innymi do przywoływanej tu przez Vigarella


książki (przyp. tłum.).
314 Historia gwałtu

powtarzał w cieszącej się wielkim powodzeniem książ­


ce z 184 7 roku wnioski Galla o znaczeniu „szerokiego
i wydatnego karku" 1 w przypadku „zaburzeń" seksual-
nych. Z kolei Voisin 2 utrzymywał, że w 1828 roku zi-
dentyfikował w łańcuchu galerników mężczyznę oskar-
żonego o gwałt, „dedukując" jego czyny z samych tylko
cech fizycznych, podczas gdy jego towarzysze niedoli
zdawali się nic nie wiedzieć o tej zbrodni 3 • Lauvergne4
długo dotykał czaszek galerników z Tulonu, gdzie był
lekarzem w latach trzydziestych XIX wieku, sporzą­
dzając swoisty inwentarz sprawców gwałtu we właści­
wym sobie, abstrakcyjnym i starannym języku: „Mózg
jest owalnie wybrzuszony do tyłu, guzkowate wypu-
kłości móżdżku wywierają jakby zewnętrzny nacisk na
spłaszczone wypukłości korowe" 5 • Każdy z tych ska-
zańców „działa pod władzą móżdżku" 6 i ujawnia takie
same, powtarzające się znamiona. Jako nowe spotkanie
ciała ze zbrodnią zestawienie to łączy się z nieznaną
wcześniej analizą organiczną, poglądami, które opie-
rają się na przekonaniach biologów z początku XIX
wieku, przypisujących szczegółom struktury kost-
nej odpowiedzialność za różnice między gatunkami7.
„Czytanie" czaszek stanowi swoiste przedłużenie tych
badań porównawczych z zakresu anatomii, podtrzy-

1 H. Bruyere, La Phrenologie, le Geste et la Physionomie,

Paris 1847, s. 30.


2 Felix Voisin (1794-1872), lekarz specjalizujący się w cho-

robach umysłowych (przyp. tłum.).


3 F. Voisin, Del 'homme sauvage, Paris 1839, s. 73.

4 Hubert Lauvergne (1797-1859), doktor medycyny, więk­

szość życia spędził w Tulonie Geden z głównych francuskich


portów wojskowych) jako lekarz wojskowy związany z mary-
narką - dlatego miał sposobność obserwowania skazanych na
galery lub ciężkie roboty (przyp. tłum.).
5 H. Lauvergne, Les Fon;:ats (1841), Grenoble 1991,

s. 250.
6 Tamże, s. 244.
7 Por. J.-M. Labadie, dz. cyt., s. 313.
Stworzyć gwałciciela 315

mując tym samym przekonanie o własnej dokładności


i nowoczesności 1•
Skutki okazują się zupełnie nowe, nawet jeśli kontekst
psychologiczny niemal nie występuje pośród tego boga-
ctwa form: stanowią początek pierwszego „naukowego"
różnicowania przestępców, pierwszą próbę ich podziału
na klasy i kategorie fizyczne aż po rozróżnianie podług
samej ich cielesnej istoty oskarżonych, którzy kradną,
gwałcą i zabijają. Oczywiście, próba jeszcze dość nie-
udolna: wszystkie zaburzenia seksualne systematycznie
i bez różnicy odnosi się do móżdżku, bez względu na ich
formę, bez względu na ich nasilenie - wszystkie wynikać
miały z tej samej przyczyny: nadmiernego rozwoju tyl-
nej części mózgu. Również próba ograniczona, przeważ­
nie niewychodząca poza obszar kości: kategorie bardziej
wiążą się z wyrazem twarzy niż z zachowaniem, bardziej
z anatomią niż z uczuciami. Jednakże Gall wyróżniał 27
skłonności, którym odpowiadało tyle samo kryteriów
kraniologicznych oraz możliwości popełnienia przestęp­
stwa2. Te usiłowania prowadzą do zarysowania - jeszcze
nie dość wyrazistego - obrazu rozmaitych „gatunków"
przestępców; jednym słowem, rodzi się „nauka o «czło­
wieku-zbrodniarzm>"3·4.

1 Por. między innymi projekt G. Cuviera: „Zaproponować

system zoologiczny, który posłuży jako inspiracja i przewodnik


na polu anatomii'', Le Regne anima! distribue d 'apres son orga-
nisation, Paris 1816, t. I, s. 11.
2 Por. G. Lanteri-Laura, Phrenologie et craniologie au de-

but du X/Xe siecle, fes idees de G.-J. Gall, w: L. Mucchielłi ,


Histoire de la criminologie franc;aise, Paris 1994.
3 A. Zysberg, „Przedstawienie" H. Lauvergne'a, Les For-

c;ats, dz. cyt., s. 19.


4 Nawiązanie do kategorii stworzonej przez Cesarego Lom-

brosa (o którym będzie mowa dalej), wybitnego włoskiego


kryminologa z drugiej połowy XIX wieku, pochodzące od ty-
tułu jego słynnej pracy z 1876 roku L 'uomo delinquente, czyli
Człowiek-zbrodniarz (za polskim wydaniem, które ukazało się
w latach 1891-1892) (przyp. tłum.) .
316 Historia gwałtu

Człowiek zdegenerowany

Ten zamysł ulega natomiast całkowitemu przedefiniowa-


niu pod koniec XIX stulecia, gdy pojawia się próba od-
niesienia rozmaitych objawów organicznych do począt­
kowych stadiów ewolucji. Badanie nie ogranicza się już
do samej twarzy, lecz rozciąga na całe ciało - przestępca
nie jest już postrzegany jako wypadkowa budowy czasz-
ki, lecz jako gatunek w dziejach ludzkości. Oczywiście
wpływ ewolucjonizmu ma decydujące znaczenie w tym
zestawianiu „prymitywnego" postępowania z „prymityw-
nym" organizmem, również obsesja postępu z jej oba-
wami przed ewentualnymi przeszkodami czy zastojami.
Anomalie fizyczne i umysłowe miały zdradzać zacho-
wania utrwalone we wcześniejszych epokach ludzkości.
Odziedziczone ułomności i wady miały odwrócić bieg
postępu, sprzyjając wszelkim wykroczeniom. Przestępcy
mieli być „istotami pozostającymi w tyle [za ewolucją]"',
„osobną rasą" bliższą zwierzętom na wyższym stadium
rozwoju, narzędziem „wstecznych skłonności przeka-
zywanych dziedzicznie"2 • Badania nad nimi otwiera
Lombroso3 stworzoną przez siebie kategorią „człowieka-

1 M. Kaluzinski, Aux origines de la criminologie: l'anthro-


pologie criminelle, „Frenesies, Histoire, Psychiatrie, Psychana-
lyse'', wiosna 1988, nr 5, s. 19.
2 C. Lombroso, L 'Anthropologie criminelle et ses recents

progres, Paris 1891, s. 125.


3 Cesare Lombroso (1835-1909), psychiatra, antropolog

i kryminolog, zwolennik antropometrii, twórca „szkoły po-


zytywistycznej" w kryminologii, która powstała pod wpły­
wem teorii ewolucji Darwina; odszedł od „klasycznej szko-
ły" kryminologii, która uważała przestępstwo za typową
cechę ludzkiej natury; uważał przestępczość za dziedziczną,
niezależną od uwarunkowań środowiskowych; „urodzonego
przestępcę" można rozpoznać po defektach fizycznych, które
z kolei wskazywać miały na atawizm przestępcy (podobnie
jak na niższość rasową) - np. silnie rozwinięte łuki brwiowe,
duża żuchwa, długie ręce, nadmierne owłosienie, dodatkowe
Stworzyć gwałciciela 317

-zbrodniarza" 1• „Sprawcy gwałtów" okazują się tu więź­


niami pierwotnych instynktów, „prymitywnej siły" czy
„zwierzęcych" porywów, a także swojej słabości - „pół­
-impotentami i pół-wariatami"2 • Rodzi się zainteresowa-
nie człowiekiem uważanym za strukturalnie odmienne-
go, nieznane wcześniej zaciekawienie historią oskarżo­
nego, jego przodkami, jego niedorozwojem: zasadnicze
przeniesienie zainteresowania ze zbrodni na zbrodniarza.
Gwałciciel po raz pierwszy staje się przedmiotem badań,
przykładem pozwalającym lepiej zrozumieć gwałt - jak
postać Jacques'a Lantiera z jego dziedzicznym obciąże­
niem nędzą i alkoholizmem, jego „zbyt silnie zarysowany-
mi szczęki"3 , gęstymi włosami, objawami zaburzeń ukry-
tymi pod „twarzą regularną i okrągłą"4, przeniknięta „in-
stynktem raptu"5 na równi z „dziedziczną żądzą mordu"6 ,

brodawki sutkowe, szczątkowy ogon, ruchomość małżowiny


usznej itd.; jego teorie były ostro krytykowane od lat osiem-
dziesiątych XIX wieku, zwłaszcza przez socjologów (przyp.
tłum.).
1 C. Lombroso, L 'Homme criminel, Paris 1887, (wyd. l
włoskie: 1876) [Człowiek-zbrodniarz w stosunku do antropolo-
gii, jurysprudencyi i dyscypliny więziennej: zbrodniarz urodzo-
ny, obłąkaniec zmysłu moralnego, przeł. J.L. Popławski, 3 t. ,
Warszawa 1891-1892).
2 Tamże, s. 435 [Tamże, t. III, s. 93 -przyp. tłum.]. Por. rów-

nież C. Fere, Degenerescence et criminalite, Paris 1898.


3 E. Zola, La Bele humaine (l 890), Paris 1984, s. 49 [Bestia

ludzka, Rougon-Macquartowie: historia naturalna i społeczna


rodziny za Drugiego Cesarstwa, t. 17, przeł. K. Kossobudzki,
Warszawa 1960, s. 34 - przyp. tłum.).
4 Tamże. Por. również B. Koeppel, Le crime de la „ bete hu-

maine ", „Frenesies, Histoire, Psychiatrie, Psychanalyse", wios-


na 1988, nr 5, s. 57.
5 E. Zola, dz. cyt., s. 73 [Bestia ludzka ... , dz. cyt., cytowany

przez Georges'a Vigarella fragment znajduje się nas. 52 polskie-


go tłumaczenia, ale tłumacz K. Kossobudzki zmienił konstrukcję
tego zdania tak, że podaję własne tłumaczenie - przyp. tłum.].
6 Tamże, s. 274 [Tamże, s. 207 - przyp. tłum.].
318 Historia gwałtu

z którego Zola, wiemy czytelnik Lombrosa, uczynił „be-


stię ludzką" 1 • 2 •
MoreP zapoczątkował tego typu myślenie około 1854
roku, sugerując możliwość dziedzicznego występowania
obciążeń. Opisywał jednostki wywodzące się z chorych
domów: „zdegenerowanych" potomków przeistoczonych
w „dziwaczne, popędliwe i porywcze istoty"4 • Ta bardzo
ogólna wizja pod koniec XIX wieku staje się nagle dużo
bardziej odważna. Rozwój antropologii rasowej pozwala
pomyśleć o „antropologii kryminalnej" 5• Człowiek gwał­
towny przeistacza się w człowieka znaków, różnorodnych,

1 Por. również M.-C. Leps, Apprehending in the Criminal:

The Product of Deviance in Nineteenth Century Discourse,


New York 1992, a szczególnie The production ofproofe, s. 44
i następne.
2 W pewnym okresie Emil Zola rzeczywiście pozosta-

wał wiernym czytelnikiem Lombrosa i jego uczniów; pod


jego wpływem napisał Bestię ludzką, siedemnasty tom cyklu
Rougon-Macquartowie (I 888); bohaterem jest wspomniany wy-
żej Jacques Lantier, człowiek, który przyszedł na świat obcią­
żony skłonnością do zbrodni (stąd określenie „zwierzę" [bete],
na polski nie do końca fortunnie przetłumaczone jako „bestia"),
który mimo usilnych starań nie potrafi uciec od swojego „prze-
znaczenia" (przyp. tłum . ) .
3 Benedict Morel (1809-1873), psychiatra, od 1848 roku

pełnił funkcję lekarza naczelnego kilku francuskich szpitali psy-


chiatrycznych; zajmował się takimi pojęciami, jak „degenera-
cja" i „przedwczesny uwiąd" (przyp. tłum . ) .
4 B. Morel, Traite des degenerescences physiques, intellec-

tuelles et mora/es de l 'espece humaine et des causes qui pro-


duisent ces varietes maladives, Paris 1857, cyt. za P. Darmon,
dz. cyt„ s. 41.
5 Właśnie w 1886 roku powstają we Francji „Archives de

l'anthropologie criminelle et des sciences penales" [„Archiwa


antropologii kryminalnej i nauk karnych"]. Por. C. Blanckaert,
Des sauvages en pays civilises, l 'anthropologie des criminels
(1850-1900), w: L. Mucchiełli, dz. cyt. Por. również praca dok-
torska: C. Gueho, Les „Archives de l'anthropologie criminelle"
de 1886 a 1900, Paris 1996.
Stworzyć gwałciciela 319

niezliczonych, specyficznych. Mnożą się badania iloś­


ciowe: szczegółowe pomiary anatomiczne, porównania
antropometryczne oskarżonych. Lombroso twierdzi, że
określił niemal dynastyczne filiacje przestępców. Stara się
zwłaszcza przedstawić jak najwięcej cech fizycznych, któ-
re mają różnicować przestępców: wzrost i waga, kształt
głowy i kąty twarzy, płatki uszu i linie papilarne, długość
kończyn i szerokość barków. Oczekuje się, że analiza ciała
wyjaśni zbrodnię.
„Sprawcy gwałtów", których po raz pierwszy określa
sięspecyficznym dla nich mianem „gwałcicieli" 1 , zdają się
więc mieć uchwytne rysy: „niski wzrost przy względnie
dużej wadze, ręce i ramiona krótkie, czoło wąskie, przed-
nia półkula głowy bardzo płaska, częste wady rozwojowe
narządów płciowych i nosa, niemal zawsze bardzo słabo
rozwinięta inteligencja"2 • Inni mówią o „zwierzęcej i cy-
nicznej fizjonomii"3 , czy też o „namiętności do gry"4 lub
„wargach grubych, włosach obfitych i czarnych, głosie
głuchym, chrypliwym"5, jeszcze inni przywołują aż do
przesady „asymetrie i zniekształcenia czaszki"6 • W sumie
to mozolne poszukiwanie objawów nie przynosi żadnych
ostatecznych konkluzji. Mimo tego rozrzutu opinii i za-
mętu narzuca się wytłumaczenie przedstawiające spraw-
ców napaści na dzieci jako niedorozwiniętych umysłowo
impotentów. Henri Colin, lekarz z więzienia okręgowego
w Gaillon, gromadzi w tym celu pomiary, rozmiary człon­
ków i czaszek: na przykład O., czterdziestodwuletni słu­
żący skazany na dwa lata więzienia za napaść z użyciem

1 C. Lombroso, Hamme criminel, dz. cyt., s. 435 [Człowiek­

-zbrodniarz ... , dz. cyt., t. III, s. 93 - przyp. tłum.].


2 C. Lombroso, Anthropologie criminelle, dz. cyt., s. 52.
3 A. Corre, Roussel, Sur quelques cranes de criminels con-

serwis au musee d'Anatomie de l'Ecole de medecine de Brest,


„Revue d'anthropologie'', 1883.
4 Tamże, s. 50.
5 C. Lombroso, Homme criminel, dz. cyt„ s. 435 [Człowiek­

-zbrodniarz ... , dz. cyt., t. III, s. 93 - przyp. tłum.].


6 A. Corre, Roussel, dz. cyt., s. 50.
320 Historia gwałtu

przemocy, który utyka i „ma członek bardzo mały, krótki,


osiągający około 7 centymetrów podczas wzwodu, czyli
zaledwie połowę zwykłej długości. O. miał bardzo rzad-
ko stosunki z kobietami, zaledwie raz do roku. Nie dą­
żył do nich i zdawał sobie sprawę ze swojej niższości"'.
Opóźnienie w rozwoju ciała u oskarżonego, słabość fi-
zyczna u ofiary - to zestawienie utrwala na długo obraz
napastnika w przypadku dzieci, podczas gdy wyróżniki
pozostałych sprawców przemocy seksualnej okazują się
daleko bardziej nieoczywiste.
Nie można było zbyt długo dawać wiary temu bez-
ustannemu doszukiwaniu się cech fizycznych: po pierw-
szych sukcesach Lombrosa perspektywa „zoologiczna"2
w stosunku do przestępcy szybko wzbudza sprzeciw.
„Teorie anatomiczne szkoły włoskiej" zostają uznane za
zbyt „ograniczone"3, niedostatecznie różnicujące, „raczej
hałaśliwe niż rzetelne"4 • Lacassagne ironizuje w 1899
roku na temat „stwierdzeń włoskiego kryminologa"5, któ-
ry porwał się na analizę mózgu Vachera6 , „gwałciciela pa-
sterek", chociaż użyty odlew gipsowy był- jak powszech-
nie wiadomo - wadliwy. Nie warto zresztą zajmować się

1 H. Colin, Sur I 'etat mental et physique des individus con-

damnes pour attentats a la pudeur, w: H. Bergeron, Medecine


Iegale et jurisprudence medicale. Travaux, rapports et juge-
ments, Paris 1898, s. 229.
2 C.-M. Debierre, La tete des criminels, „Archives de l'an-

thropologie criminelłe'', 1893, s. 401. O tych głosach krytycz-


nych por. praca doktorska: C. Gueho, dz. cyt.
3 Compte rendu des seances du /Jl• Congres d'anthropologie

criminelle (Bruxelles, 1892), „Archives de l'anthropologie crimi-


nelle", 1892, s. 485.
4 Compte rendu des seances du IV Congres d'anthropologie

criminelle (Geneve, 1896), „Archives de l'anthropologie crimi-


nelłe'', 1897, s. 11.
5 A. Lacassagne, Le cerveau de Vacher, „Archives de ł'an­

thropołogie criminelle", 1899, s. 25.


6 Joseph Vacher, „pierwszy francuski seryjny zabójca'',

o którym będzie obszernie mowa dalej (przyp. tłum.).


Stworzyć gwałciciela 321

tą antropologią, która niespodziewanie święciła triumfy,


po czym równie szybko została poddana krytyce 1• Od lat
dziewięćdziesiątych XIX wieku już nikt nie wierzy w ist-
nienie fizycznych, ostatecznie rozpoznawalnych objawów,
podobnie jak w brak znaczenia „przyczyn społecznych",
tych okoliczności, które Lacassagne uważa za determinu-
jące. Porównuje on graną przez nie rolę zapalnika z rolą
środowiska organicznego dla zjadliwości drobnoustrojów:
„Drobnoustrój nie ma żadnego znaczenia, póki nie znaj-
dzie pożywki pozwalającej mu się namnażać"2 • Człowiek
zdegenerowany staje się więc przestępcą, o ile nie wpłynie
nań skrycie środowisko, w którym żyje. Wyraźnie widocz-
ne tu przekonanie o znaczeniu ·czynników społecznych
jest nawet ważne, lecz z pewnościąjeszcze zbyt słabe, aby
doprowadzić do rozwoju socjologii przestępczości.
Dyskusje, w wyniku których upadł autorytet Lombrosa
oraz pogląd o kryterium budowy kostnej, gdy nie pojawiła
się jeszcze rzetelna analiza społeczna przestępstwa, mają
niewielkie znaczenie. Lacassagne w swych uwagach kry-
tycznych nie wykracza poza zwyczajowe akcentowanie
roli dzielnic nędzy, nędznych nor czy natłoku ludzi w mia-
stach3. Znaczenie tej pierwszej antropologii kryminalnej

I Książka P. Darmona, Medecins et Assassins a la Belle

Epoque, dz. cyt., praca zbiorowa pod redakcją L. Mucchiellego,


Histoire de la criminologie franr;aise, dz. cyt. i praca doktor-
ska G. Gueho, Les „Archives de l'anthropologie criminelle"
de 1886 a 1900, dz. cyt., dobrze pokazują nieodwracalną utratę
wiarygodności i autorytetu przez Lombrosa w latach dziewięć­
dziesiątych XIX wieku.
2 Congres del 'anthropologie criminelle de Rome, „Archives

de l'anthropologie criminelle", 1886, s. 182.


3 Por. niewielką liczbę prac o tych „przyczynach społecz­

nych'', które - chociaż stale przywoływane przez Lacassagne'a


- ostatecznie nie są analizowane pod kątem mechanizmów,
jakie mogą wywołać : L. Mucchielli, Heredite et „ milieu so-
cial", le faux antagonisme franco-italien, la place de l 'Ecole de
Lacassagne dans l 'histoire de la criminologie, w: L. Mucchielli,
dz. cyt., s. 189.
322 Historia gwałtu

wynika z czego innego - ze szczególnego zainteresowania


osobą oskarżonego, z tej intymnej ciekawości, która pro-
wadzi do ostatecznej zmiany podejścia do przestępstwa
i projektuje osobowość przestępcy jako niewyczerpalny,
ale konieczny przedmiot wiedzy, co wydobywa z dużą
przenikliwością Dallemagne w 1895 roku: „Teoria ata-
wistyczna, która pojawiła się, zajaśniawszy niczym bły­
skawica, równie szybko jak ona zniknęła. Nie oznacza to
wcale, że wszystko pogrążyło się w ciemnościach. Impuls
został nadany ... Nauka na dobre zawłaszczyła przestępcę:
już go nie wypuściła ... Chorzy na umyśle, niezrównowa-
żeni psychicznie, maniacy, pasjonaci, wszystkie kategorie
neurotyków ... antropologia kryminalna napotkała ich na
swojej drodze i przebadała" 1 • Spojrzenie skierowane na
przestępcę zatrzymuje się niepostrzeżenie na postawie,
analizując inteligencję i uczucia, rozpoznając jako obja-
wy poszczególne zachowania przestępcze, zmieniając
dogłębnie, krok po kroku, sposób myślenia o przemocy,
a szczególnie o przemocy seksualnej. Idea „przeniknięcia
mroku spowijającego osobowość przestępczą''2 prowadzi
do rozpoznania zaburzeń świadomości, co pozwala lepiej
ocenić wykroczenia. Po prostu nowy przejaw zaintereso-
wania jednostką, narodziny psychologii, która stworzyła
samo słowo „gwałciciel'', zaczątek nieznanego wcześniej
sposobu myślenia o życiu jednostki, wciąż głęboko zako-
rzenionego w biologii.

Odkrycie perwersji

Wymusza to nieznane wcześniej współdziałanie między


kryminologiem a psychiatrą, próbę zestawienia inwenta-

1 J. Dallemagne, Degeneres et desequilibres, Bruxelles

1895, s. 4.
2 P. Artieres, Les aveux de l 'ecrit, le regard des crimino-

a
logues sur !es ecrits des criminels la fin du X!Xe siecle, w:
L. Mucchielli, dz. cyt., s. 171.
Stworzyć gwałcicie/a 323

rza przestępstwi patologii psychicznych - zamiar, który


ogłasza w 1886 roku Krafft-Ebing 1•2 : „[Moja] próba stawia
sobie za cel rolę przewodnika we wszystkich wątpliwych
przypadkach za każdym razem, gdy chodzi o przestępstwo
seksualne". Krafft-Ebing jako pierwszy definiuje temat
perwersji seksualnych, sugerując zróżnicowanie i niewy-
czerpaną pomysłowość w tej dziedzinie. Przede wszyst-
kim jednak jako pierwszy kładzie nacisk na ich możliwe
powiązanie ze zbrodniami i występkami, mnożąc przykła­
dy znieważenia obyczajności, które można tłumaczyć jako
akty „ekshibicjonizmu", i okrucieństwa seksualnego, któ-
re można tłumaczyć jako akty „sadyzmu". Nie można już
pomijać kwestii osobistego profilu sprawcy3 •

1 R. von Krafft-Ebing, Etude medico-/ega/e, psychopatia se-

xua/is avec recherches speciales sur /'inversion sexuelle, Paris


I 895 (wyd. 1 niemieckie: 1886), s. VI. Sugeruje on również,
jako pierwszy, dwa rozróżnienia, które staną się klasyczne: de-
wiacje ze względu na cel - sadyzm, masochizm, fetyszyzm, eks-
hibicjonizm, oraz dewiacje ze względu na przedmiot - homo-
seksualizm, napaść na dziecko (termin „pedofilia" jeszcze nie
istniał), zoofilia, nekrofilia, autoerotyzm.
2 Richard von Krafft-Ebing (1840-1902), zajmował się sek-

suologią, psychiatrią, neurologią i kryminologią; w 1886 roku


opublikował swoje główne dzieło Psychopathia sexualis, czyli
zbiór przypadków wszelkich znanych dewiacji seksualnych; jako
pierwszy posłużył się poj ęciami sadyzmu i masochizmu, które
zrobiły potem tak wielką „karierę", podobnie też sugerował, by
pociąg seksualny do dzieci nazwać mianem paedophi/ia erotica.
Psychopathia, mimo że miała charakter naukowy i została napi-
sana z myślą o lekarzach sądowych i psychiatrach (stąd łaciński
tytuł), cieszyła się ogromną popularnością (przyp. tłum.).
3 Krafft-Ebing samym tytułem swej pracy (Etude medico-

-/egale, psychopatia. „) (w tłum. franc. Studium z zakresu me-


dycyny sądowej, psychopatia ... ] wyraźnie stawia wiedzę o psy-
chopatologii seksualnej do dyspozycji badaczy napastników.
Por. również G. Lanteri-Laura, Lecture des p erversions. Histoire
de /eur appropriation medica/e, Paris 1979; i G. Lanteri-Laura,
Perversions et ch6timents, „Humeurs", nr specjalny „Chiiti-
ments'', nr21, 1997.
324 Historia gwałtu

Powoduje to również kojarzenie ze sobą zachowań, któ-


re przez długi czas uważano za pozbawione związku, nagłe
ujęcie w kategorie gestów „niezgodnych z normą'': na przy-
kład termin „sadyzm" daje spójne ujęcie woli „zadawania
bólu innym, aby odnaleźć w tym cierpieniu rozkosz seksu-
alną"1, a jego znaczenie rozciąga się od „morderstw z roz-
koszy"2 po „okrutne fantazje" 3 , od czynów rzeczywiście
dokonanych po czyny jedynie pomyślane. Wiele gestów
wcześniej niezrozumiałych, dziwacznych impulsów, zainte-
resowań niepojętych łub pomijanych, odnajduje nagle swój
sens w rozległych kategoriach ustalanych właśnie w latach
1880-1890. Inaczej się wylicza i klasyfikuje przejawy
przemocy seksualnej. Inaczej się interpretuje biczowanie,
nakłucia, rozmaite zabrudzenia. Tworzy się całe zespoły za-
chowań, np. „klujących", czerpiących przyjemność seksu-
alną z kłucia - ich różne kategorie wyliczają Krafft-Ebing,
Thoinot, Magnan4•5 : „klujący dziewczęta" dzielą się na „klu-
jących w palce'', „klujących w nogi", „klujących w ręce"
i „klujących w pośladki"; są również „klujący chłopców",
„obcinający uszy" i „obcinający włosy'', których sadyzm
jest bardzo symboliczny. Wszyscy oni są rozpoznawalni za
sprawą swych nieodpartych impulsów oraz „stanów pod-
niecenia erotycznego przechodzących w orgazm"6 • Celem

1 L. Thoinot, Attentats aux mmurs et perversions du sens

genital, Paris 1898, s. 441 .


2 R. von Krafft-Ebing, dz. cyt., s. 83.

3 Tamże, s. 98.

4 Por. tamże, „klujący z Bozen" czy „obcinacz z Augsburga'',

dz. cyt., s. 100 i 101; L. Thoinot, dz. cyt., „klujący dziewczęta",


s. 450 i 451; V. Magnan, Des anomalies et des aberrations sex-
uelles, Paris 1885.
5 Valentin Magnan ( 183 5-1916), wybitny psychiatra fran-

cuski, w latach 1867-1912 główny lekarz w szpitalu psychia-


trycznym św. Anny w Paryżu; zmienił zastane przez siebie me-
tody leczenia umysłowo chorych; był też autorem licznych pub-
likacji o naturze chorób psychicznych oraz wpływie alkoholu
i alkoholizmu na stan zdrowia (przyp. tłum.).
6 R. von Krafft-Ebing, dz. cyt., s. 102-103.
Stworzyć gwałciciela 325

tych nowych klasyfikacji jest bez wątpienia poszukiwanie


dających się wytłumaczyć zasad, wewnętrznych zaburzeń,
które mogłyby rzucić światło na zbrodnię. Stawia to osta-
tecznie w samym sercu debaty osobowość oskarżonego.
Podobne usiłowania zostają oczywiście podjęte w celu
nazwania „rozpusty z osobami poniżej czternastego roku
życia" 1 , tego szczególnego pociągu do dzieci, „anomalii",
która staje się „odchyleniem". Krafft-Ebing nie nadaje jej
osobnego miana, lecz zarysowuje specyficzny profil: „nie-
dostatki męskości, łajdacki charakter, często nieudolność
... impotencja"2• Trzeba było czekać kilka lat aż do 1906
roku, żeby Andre Forel zaproponował uczoną nazwę pae-
dorosis na „skłonność płciową do niedojrzałych dzieci"3 .
Przejawia ona pożądanie seksualne tym silniejsze, że „su-
kienki są krótkie"4 , a rysy twarzy - dziecięce. Pożądanie
słabnie, „skoro tylko cokolwiek podrosną'' 5 , a rysy się wy-
ostrzą. Trzeba było następnych kilku lat, aby XX-wieczni
psychiatrzy w 1925 roku zgodzili się na trwalsze określe­
nie „pedofil"6 o znaczeniu bliskim już, chociaż wciąż jesz-
cze odległym od dzisiejszego. Magnan między innymi nie
waha się dostarczać przykładów kobiet - jak przypadek
kobiety, która „odczuwała nieodpartą potrzebę mieszka-
nia z siostrzeńcem" 7 • Pociąg do dzieci, perwersja bardzo

1 Tamże, s. 543 .
2 Tamże, s. 544.
3 A. Forel, La Question sexuelle expose aux adultes cul-

tives, Paris 1906, s. 288. [Zagadnienia seksualne: roztrząsane


ze stanowiska nauk przyrodniczych, psychologii, hygieny i so-
cyologii, przeł. W. Witwicki, T. Witwicki i W. Schreiber, t. 1,
Lwów-Warszawa 1906, s. 415 - przyp. tłum.].
4 Tamże [Zagadnienia ... , dz. cyt., s. 416- przyp. tłum.].

5 Tamże.
6 Dwa wydania pracy M. Dide'a i P. Guirauda określają po-
jawienie się tego terminu: słowo „pedofilia", nieobecne w pierw-
szym wydaniu z 1922 roku, pojawia się w wydaniu z 1929
roku, które poświęca mu krótki akapit; M. Dide, P. Guiraud,
Psychiatrie du medecin praticien, Paris 1929, s. 22.
7 V. Magnan, dz. cyt., s. 11.
326 Historia gwałtu

szczególna, raczej intryguje i oburza, niż staje się przed-


miotem rzetelnych badań.

3. NIEPOKÓJ I MARGINES

Tymczasem w ostatnich latach XIX wieku najbardziej


znaczący okazuje się inny aspekt tego odkrycia perwersji:
nieznane wcześniej zestawianie czynów poważnych i bła­
hych. Te sugerowane nie wprost podobieństwa między
perwersjami a wspólnymi wszystkim emocjami, nowa,
niejasna bliskość, tym bardziej jednak istotna, że może
wytłumaczyć fascynację zbrodniami opisywanymi w pra-
sie: połączenie „atramentu i krwi" 1, poruszenie czytelnika
czynem tyleż nie do przyjęcia, co „intrygującym". Zawrót
głowy natychmiast zresztą tłumiony przez wypchnię­
cie gwałciciela na obrzeża społeczne, na margines biedy
i ubóstwa.

Niepokojące podobieństwo do napastnika

Sadyzm na przykład świadczy o nowych przegrupowa-


niach, o rozpoznawaniu perwersji tego samego rodzaju
zarówno w odrażających zbrodniach, jak i w „dziecin-
nych" gestach, zachowaniach wyjątkowych i najzwy-
klejszych: „Oprócz wielkich sadystów są jeszcze mali
sadyści"2 • Kładzie na to nacisk Dallemagne w 1895 roku:
nie jest już tak oczywista „granica" „między kimś na-
zywanym normalnym człowiekiem a kimś nazywanym
chorym"3 ; „formuła osobowości ludzkiej uległa posze-
rzeniu"4. Każdy może odczuwać nieprzepartą potrzebę

I Por. D. Kalifa, L 'Encre et le crime, recits de crime et so-

ciete a la Belle Epoque, Paris 1995.


2 R. von Krafft-Ebing, dz. cyt., s. 449.

3 J. Dallemagne, dz. cyt„ s. 5.


4 Tamże.
Stworzyć gwałciciela 327

popełnienia jakiegoś „dziwacznego" czynu, może uświa­


domić sobie ciężar wewnętrznych sił, które mająnad nim
władzę mimo pełni władz umysłowych: nieopanowane
impulsy, doświadczane powszechnie, nawet jeśli nie
wszystkie prowadzą do zbrodni. Agnes Pierron nazywa
wielkim odkryciem lęków belle epoque właśnie pogląd,
„że potwory nie żyją obok nas, lecz w nas samych" 1• XIX-
wieczną historię tego zupełnie wcześniej nieznanego
doświadczenia wynikającego z utraty „przywileju świa­
domości", prześledził Marcel Gauchet - powolne uzna-
wanie nieuniknionych nakazów wewnętrznych, szcze-
gólny rys społeczeństw demokratycznych: „Człowiek
uwolniony z więzów podporządkowania zbiorowości
będzie musiał odkryć swoje wewnętrzne poddaństwo"2 •
Niewątpliwie więcej autonomii, więcej inicjatywy, lecz
również wyostrzone postrzeganie wewnętrznych ścieżek
- rozpoznanie niekontrolowanych odruchów odsłania­
nych przez badania nad perwersjami seksualnymi z końca
XIX wieku. Potrzeba było większej swobody w stosunku
do wspólnoty, większego samostanowienia, aby równie
mocno uwidoczniły się wewnętrzne napięcia i intymne
nakazy. Potrzeba było zmniejszenia ciężaru zbiorowo-
ści i jej niepodlegających dyskusji nakazów, aby mogło
dojść do równoległej ewolucji postrzegania siebie same-
go i przestępcy.
Kanoniczny przykład tej niepokojącej bliskości sta-
nowi „morderca z ulicy Montaigne" z noweli napisa-
nej w 1900 roku przez Mirbeau3 • Mężczyzna ten gwałci
1 A. Pierron, Preface, w: Le Grand-Guignol, le thedtre des

peurs de la Belle Epoque, Paris 1995, s. XVII.


2 M. Gauchet, L 'Jnconscient cerebral, Paris 1992, s. 32.
3 Octave Mirbeau ( 1848-1917), pisarz, dramaturg i dzienni-

karz znany ze zdecydowanych poglądów i odwagi ich głoszenia;


L 'assassin de la rue Montaigne (Morderca z ulicy Montaigne)
z 1887 roku (o którym mowa tutaj) oraz Memoires pour un avo-
cat (Pamiętniki dla adwokata) (o których mowa w następnym
rozdziale) należały do zbioru Contes cruels (Okrutne opowieści)
(przyp. tłum.).
328 Historia gwałtu

i zabija paryskie prostytutki, a na co dzień zachowuje się


jak wszyscy: „Spotkałem go wczoraj . Szedł bardzo szyb-
ko, smagał powietrze swoją laską, nucił i palił cygaro"' .
Jest osobą miłą, ujmuje „przyjemną i wzbudzającą sym-
patię powierzchownością''2 , „wdziękiem i manierami"3 ,
wypowiedziami zawsze prostymi i „niewymuszonymi"4•
Jedynie błysk w oku mógłby zdradzić jego mroczną ta-
jemnicę: „Spojrzenie zimne i beznamiętne, które przenika
cię na wskroś jak ostrze noża i które nie wytrzymuje dłu­
żej cudzego spojrzenia, gdy je napotka"5 • Całe znaczenie
opowieści wynika właśnie z tej dwoistości: okrucieństwo
i „normalność", „najdziwaczniejsze obsesje na świecie"6
ukryte pod zwykłymi gestami i słowami. Mirbeau pokazu-
je właśnie ową fascynację człowiekiem, którego potwor-
ność idzie w parze z podobieństwem do innych, a ewentu-
alne analogie czynią go jeszcze bardziej intrygującym dla
czytelnika.
Niemal identyczny mechanizm ukazuje Maupassant
w noweli z 1887 roku La Petite Roque: zgwałcenie i za-
mordowanie trzynastoletniej dziewczynki przez Renardeta,
mera z Roiiy-łe-Tors, „wysokiego i tęgiego mężczyznę,
ciężkiego i czerwonego, silnego jak wół, i mimo że wiel-
kiego raptusa, bardzo lubianego w okolicy"7 . Renardet
- jako szanowany i skuteczny mer - wszczyna śledztwo,
afiszuje swoją odrazę wobec popełnionego czynu, krzyczy
„że też znalazł się tu w okolicy łajdak zdolny do czegoś

1 O. Mirbeau, L'assassin de la rue Montaigne (1887),

w: Contes cruels, Paris 1987, t. I, s. 325-326.


2 Tamże, s. 326.
3 Tamże, s. 323.
4 Tamże, s. 326.
5 Tamże, s. 323.
6 Tamże, s. 324.
7 G. de Maupassant, La Petite Roque (1886), w: Contes et

Nouvelles (1884-1890), Paris 1988, s. 757 [Mała Roque, w:


Horla i inne opowiadania, przeł. I. Wieczorkiewicz, Warszawa
1961, s. 119 - przyp. tłum.].
Stworzyć gwałciciela 329

podobnego" 1 i obiecuje mu gilotynę. Polecenia wydane,


dochodzenie rozpoczęte. Nic, rzecz jasna, nie pozwala
podejrzewać mera: jego wina nie zostaje ujawniona, jed-
nakże Maupassant zdołał „osaczyć" powodujące nim im-
pulsy: „czuł, że popycha go ku niej jakaś nieodparta siła,
zwierzęcy zryw, który wzbudzał zamęt w jego ciele, osza-
łamiał duszę i przejmował drżeniem od stóp do głów"2 •
Opowieść miesza dwa rejestry: potworność czynu od-
czuwaną przez samego zbrodniarza - „wstał oszalały ze
zgrozy" 3 - z jawną banalnością samej pokusy, by popełnić
zbrodnię ostateczną - „Wszyscy są do tego zdolni. Każdy
jako jednostka i nikt jako ogół"4. Renardet dokonuje czynu
nie do przyjęcia, uniesiony ,jakąś burzą zmysłów, silniej-
szą niż rozsądek" 5 , lecz wciąż jest normalny, poza podej-
rzeniem - bohater niewidocznego dramatu, owładnięty
wewnętrznym przymusem, który może być też udziałem
innych.
Ten niepokojący związek między czymś nie do przy-
jęcia a tym, co normalne, podkreśla jeszcze teza, częsty
wynik śledztw i badań przeprowadzanych pod koniec XIX
wieku: oskarżony to przestępca niejako „bliski'', zwłasz­
cza sprawca napaści na dzieci - rodzic lub sąsiad, który
zna swoją ofiarę i dlatego tym łatwiej może ją zaatako-
wać: „Czyny nierządne to zbrodnie domowe" 6 • Tardieujuż
koło 1860 roku przywołuje sąsiedztwo i „więzy krwi" 7 •
Brouardel jeszcze na początku XX wieku podkreśla tę
potencjalną bliskość - to szczególna kategoria przestęp­
ców: dopuścili się oni najcięższych zbrodni wobec tych,
z którymi mieli najwięcej do czynienia, mieszając na swój
sposób potworność i zażyłość.

1 Tamże, s. 760 [Tamże, s. 122 - przyp. tłum. ] .


2 Tamże, s. 771 [Tamże, s. 136- przyp. tłum.] .
3 Tamże, s. 772 [Tamże, s. 137 - przyp. tłum.].
4 Tamże, s. 760 [Tamże, s. 122 - przyp. tłum.].
5 Tamże, s. 773 [Tamże, s. 138 - przyp. tłum.].
6 P. Brouardel, dz. cyt., s. 8.
7 A. Tardieu, dz. cyt., s. 75.
330 Historia gwałtu

Rozkosz uprawomocniona

Refleksja na temat rozkoszy i.przyjemności, niepostrzeże­


nie dużo bardziej swobodna, wzmacnia jeszcze te związ­
ki, wywołując w ostatnich latach XIX wieku szczególne
zaciekawienie popędami i perwersjami. Paul Brouardel
w pierwszym tekście poświęconym właśnie „przyczynom
czynów przeciwko obyczajności" 1 zamieszczonym w 1907
roku w „Annales d 'hygiene publique et de medecine lega-
le" [„Roczniki higieny publicznej i medycyny sądowej"],
analizuje dogłębnie koleje życia seksualnego sprawcy,
jego oczekiwania cielesne i niepowodzenia intymne, za-
stanawiając się nad powstawaniem żądzy i jej rozwojem:
„Kiedy mężczyzna poślubia kobietę, to zawsze on jest tym
z dwojga małżonków, które pieści drugie .. . Kobieta za-
mężna pozwala sobą powodować, odpowiada na awanse,
lecz sama ich nie czyni. Kiedy koło pięćdziesiątki męż­
czyzna czuje, że jego siły rozrodcze słabną, potrzeba mu
szczególnych podniet, by mógł oddać się spełnianiu aktu
płciowego. Tych podniet, tej stymulacji nie może, rzecz
jasna, odnaleźć u swojej prawowitej żony ... " 2 • Ten lekarz
sądowy, nawet jeśli ograniczony w tej kwestii do najbar-
dziej tradycyjnego, a nawet konwencjonalnego reperto-
rium, pozwala sobie mówić, rzecz wcześniej niesłychana,
o rozkoszy cielesnej i jej stopniach, kładąc nacisk na rolę
„zaspokojenia'', zgłębiając intymne gesty i zachowania,
rozpoznając w dysharmonii stosunku miłosnego praw-
dopodobną przyczynę „rozpadu rodziny", a zwłaszcza
„prawdopodobną przyczynę niektórych niemoralnych
czynów"3 • Stąd ta po raz pierwszy przywoływana „kon-
sekwencja": napaść seksualna jako potencjalne ujście nie-

1 P. Brouardel, Les causes des attentats aux maiurs, „Annales

d'hygiene publique et de medecine legale", 1907, t. VIII, s. 331.


Ten tekst został przedrukowany po śmierci autora w pracy
z 1909 roku Les Attentats aux maiurs, dz. cyt.
2 Tamże, s. 333-334.

3 Tamże, s. 334.
Stworzyć gwałciciela 331

zaspokojonej żądzy - konsekwencja tym bardziej znaczą­


ca, że nie sprowadza się jedynie do starczej „impotencji":
„Nie tylko ludzie starsi potrzebują sztucznej podniety, aby
dopełnić aktu płciowego" 1 •
Ten wniosek byłby cyniczny, gdyby nie odkrywał no-
wej idei prawomocności rozkoszy, zwłaszcza idei poszu-
kiwania równowagi w sferze intymnych relacji między
mężczyzną a kobietą, przesłanek więzi nowego typu.
Na swój sposób mówią o tym teksty literackie z końca
XIX stulecia - na przykład męczarnie Łazarza z Rougon-
-Macquartów2: „Paulina zupełnie nie działała na niego
fizycznie, uciekał czasami od wesołej i spokojnej po-
gawędki z dziewczyną, aby biec do swego występku,
zamknąć się, zatonąć w palącym wspomnieniu o innej.
Schodził potem na dół przejęty obrzydzeniem do życia"3 •
Albo czysto cielesna aluzja Auguste' a z Les Sa?urs Vatard
[Sióstr Vatard] rozczarowanego swym długim żołnierskim
życiem, jakże dalekim od „zaspokojenia, o którym ma-
rzył", dręczony „żywotnością własnych zmysłów"4 • Albo
wreszcie niekończące się komentarze Octave'a Mirbeau
w Contes cruels [Okrutnych opowieściach] o potrzebie
„najbardziej osobliwych pieszczot, najbardziej wyszu-
kanych pocałunków" 5 , „spazmów"6, „szaleństw" 7 w celu
wzmocnienia więzi między małżonkami, transponowania

1 Tamże.
2 Mowa tutaj o dwunastym tomie tego cyklu powieściowe­
go, Radość życia (1884), historii Pauliny Quenu i jej dalekiego
kuzyna Łazarza Chanteau (przyp. tłum.).
3 E. Zola, CEuvres completes, red. H. Mitterand, Paris, t. III,

s. 1019 [Radość życia, Rougon-Macquartowie: historia natu-


ralna i społeczna rodziny za Drugiego Cesarstwa, t. 12, przeł.
M. Hulewiczowa, Warszawa 1959, s. 198-przyp. tłum.].
4 J.-K. Huysmans, Les Sceurs Vatard (1879), Paris 1975,

s. 205.
5 O. Mirbeau, Memoires pour un avocat (1894), dz. cyt., t. I,

s. I 12.
6 Tamże, s. 111.
7 Tamże, s. 11 O.
332 Historia gwałtu

w akty miłości gestów zarezerwowanych uprzednio dla


prostytutek. A przede wszystkim jego konkluzja: „Uznaję
rozkosz nie tylko za jedno z nieodzownych praw czło­
wieka, lecz za jedną z najwznioślejszych, najświętszych
jego powinności"'. Wraz z końcem XIX wieku pojawia
się nowe ujęcie rozkoszy traktowanej jako przysługujące
człowiekowi prawo2 •
Procedury sądowe pokazują jednocześnie przypadki
żonatych mężczyzn, czasem starszych, którzy porwali się
na tego typu akty zastępcze: sugerujących półsłówkami
poszukiwanie nowego rodzaju zbliżenia, przed którym
wzbraniały się ich żony- między innymi stosunku analnego
lub oralnego, czyli zachowań jeszcze bardzo silnie „ostra-
cyzowanych"3 pod koniec XIX wieku. I tak, czterdziesto-
czteroletni woźnica Arnaud zostaje oskarżony w Saint-
-Germain w 1883 roku o stosunek analny poprzedzony
„wysmarowaniem tłuszczem brzucha i pośladków" dzie-
cka, nad którym pieczę powierzyła mu jego chlebodaw-
czyni4, a tegoż roku czterdziestodziewięcioletni woźnica
Payot w Garches - o „obsceniczne dotykanie ręką i języ­
kiem" dwójki dzieci5. Emerytowany pracownik arsenału
z Lorient w 1906 roku zgwałcił swoją małą sąsiadkę, po-
nieważ jego żona nie chciała go „zaspokoić" 6 • Tyle jeśli
chodzi o reakcję na brak zaspokojenia, żądzę pohamowy-
. . .
waną 1 po raz pierwszy opisywaną.

Nie można oczywiście zmierzyć wpływu nowego


sposobu odbierania rozkoszy na postawę wobec napaści

1 Tamże, s. 111.
2 Por. również A. Paicheler, Essor et Faillite d'une entre-
prise moraliste: la croisade antipornographique entre deux
siec/es („ Belle Epoque " - „Annees fol/es"), dyplom DEA, Paris
1997.
3 A.-M. Sohn, Chrysalides, dz. cyt., t. II, s. 767.

4 A.D. Yvelines, 2U 620, 1883, sesja 2.

5 A.D. Yvelines, 2U 628, 1883, sesja 4.


6 A.D. Morbihan, U 5488, 18 maja 1906, cyt. za A.-M.

Sohn, Chrysalides, dz. cyt., t. II, s. 784.


Stworzyć gwałciciela 333

seksualnych z końca XIX stulecia 1• Rozkosz staje się na-


tomiast kryterium kulturowym, rzuca światło na mroczny
pociąg, którego przejaw w oczach prasy czy opinii pub-
licznej stanowią przestępstwa seksualne - coraz bardziej
obecne w tekstach naukowych lub literackich, przy jed-
noczesnym narastaniu odrazy, jaką wywołują. To trudne
i złożone doświadczenie łączy coraz większą nietolerancję
wobec przemocy z coraz większą legitymizacją rozkoszy.
Stąd ten zawoalowany erotyzm w nawiązaniach do obra-
żeń o charakterze seksualnym, ta skrywana fascynacja
opowieściami na ich temat, ta sama przyjemność, o jakiej
mówi Agnes Pierron, określając wpływ Grand-GuignoF
i przeniesienia na scenę seksualnych potworności w okresie
belle epoque: „Widz odwiedza teatr rozkoszy. Wychodzi
zeń oburzony, poruszony, w innym stanie" 3 •
Stąd niewątpliwie również nowe spojrzenie na frustra-
cję, coraz bardziej wyrazista postać „bohatera przegrane-
go"4, „cichego tyrana"5 - połączenie przemocy seksualnej
z domniemanym cierpieniem mężczyzny6 : napięcie mię-

1 A.-M. Sohn pokazuje w swej fundamentalnej pracy o „ko-

bietach w życiu prywatnym w XIX i XX wieku" ( Chrysalides,


dz. cyt., t. II, s. 767, przypis), że przypadki, w których dochodzi
do głosu niezaspokojenie i poszukiwanie rozkoszy, stanowią po-
łowę spraw sprzed 1890 roku i trzy czwarte sprzed 1900 roku.
2 Paryski teatr w okolicach placu Pigalle, otwarty w 1897

roku, w którym królowała tematyka „horrorystyczna". Makabra


i krew w ujęciu jak najbardziej naturalistycznym; historie za-
bójstw prostytutek, poczynań szaleńców i dewiantów wnet od-
niosły wielki sukces wśród paryskiej publiczności (przyp. tłum.).
3 A. Pierron, dz. cyt., s. LXII.
4 Por. Un rate, w: O. Mirbeau, Contes cruels, dz. cyt., t. II,

s. 423.
5 J. Borie, Le Tyran timide, le naturalisme de la femme au

X/Xe siecle, Paris 1973.


6 A. Corbin w godny uwagi sposób przedstawia ten temat

cierpienia i „nieprawidłowego stosunku do pożądania". Por. Le


„sexe en deuil" et l 'histoire des femmes au X/Xe siecle, w: Le
Temps, le Desir et l 'Horreur, Paris 1991 .
334 Historia gwałtu

dzy żądzą a przeszkodami, jakie ona napotyka na dro-


dze do realizacji, lęk, jaki wywołuje. Tym samym nacisk
kładziony na słabość fizyczną sprawców napaści nabiera
większego sensu: nagłe odwrócenie, o którym była już
mowa, podkreślenie raczej bezradności niż siły - raczej
mężczyźni „wybrakowani" niż brutalni. Lombroso twier-
dzi, że bywają „pół-impotentami", a ich „części rodne
znajdują się w zaniku" 1, Brouardel akcentuje odwrócenia
obrazu: „Większość z Was sądzi, że winny jest mężczyzną
pełnym sił i energii rozrodczej, a ofiara - bardzo pociąga­
jącą seksualnie kobietą, która opiera się przemocy, jaką
próbuje się jej zadać. A przecież ten pogląd nie odpowiada
wcale rzeczywistości ... Normę stanowi słabość fizyczna
sprawcy i znikomy opór ofiary"2•
Analizy, dzięki którym „okrutna" zbrodnia seksualna
staje się bardziej niepokojąca i bliższa. Analizy, które wnet
się komplikują: przypadki odnotowywane w końcu XIX
wieku przez opinię publiczną w najmniejszym stopniu nie
odzwierciedlają codziennej przemocy. Prasa ogranicza się
do najbardziej przerażających wersji - gwałtu-zabójstwa,
oskarżając mimowolnie najbardziej marginalne grupy spo-
łeczne, biedaków lub włóczęgów: czyn najbardziej wyjąt­
kowy, sprawca najbardziej odrzucany. Przemoc seksualna
zostaje wpierw rozpoznana i przeanalizowana w odnie-
sieniu do marginesu społecznego: ukazywana jako obca,
nawet jeśli po raz pierwszy bada się jej intymne formy
i bierze pod uwagę jej możliwą specyfikę.

Nędzne nory i włóczędzy

Następuje utrwalenie dystansu społecznego. Gdy tylko


gwałciciel zostaje rozpoznany w bezpośrednim sąsiedz­
twie, natychmiast spycha się go na margines: większość

1 C. Lombroso, L 'Hamme criminel, dz. cyt., s. 435 [ Czło­

wiek-zbrodniarz ... , dz. cyt., t. III, s. 93 - przyp. tłum.].


2 P. Brouardel, dz. cyt., s. 332-333.
Stworzyć gwałciciela 335

przypadków dotyczy najuboższych. Przekonanie stale po-


wtarzane w latach dziewięćdziesiątych XIX wieku: „Dzie-
je się to niemal zawsze w środowiskach biedy, gdzie cała
rodzina posiada zaledwie jedna izbę, czasem jedno łóż­
ko"'. Motyw przestępstwa z biedy przez długi czas domi-
nuje wśród opinii publicznej: czyn dokonywany w rude-
rze2 albo też w skrajnym odosobnieniu, przez ludzi bez
rodziny albo włóczęgów. Przekonanie podzielane również
przez Andre Gide'a w jego doświadczeniach przysię­
głego w Rouen, gdzie w 1912 roku pięciu rozpatrywa-
nych gwałtów i czynów nierządnych dokonali biedacy:
„Nieszczęśnik! To właśnie on, ubrany w łachmany, odpy-
chający, wynędzniały, z ogoloną głową, o wyglądzie przy-
szłego galemika" 3 • Literackie opisy mera z Roi.iy-le-Tors
czy „mordercy z ulicy Montaigne" świadczą o pojawieniu
się świadomości i dezorientacji, nieznanej wcześniej ot-
wartości wobec osoby przestępcy i jego domniemanych
impulsów, fascynacji kilkoma szczególnymi przypadkami
każącej czytelnikowi gubić się w analogiach.
Natomiast bariera społeczna pojawia się tam, gdzie
mowa o najbardziej pospolitych przestępstwach: czyn po-
pełniony w rodzinie, ale przez biedaka, jeśli nie nędzarza,
w przypadku „przestępstw domowych". Równie często
czyn popełniony przez włóczęgę, gest pozbawionego środ­
ków tułacza, a nie tylko biedaka: „włóczykij"4, człowiek

1 L. Thoinot, dz. cyt., s. 19-20.


2 „Nory, wspólne życie w ciasnych mieszkaniach w prze-
ważającej mierze odpowiadają za częstotliwość występowania
tych zbrodni", P. Brouardel, dz. cyt., s. 7-8.
3 A. Gide, Souvenirs de la courd'assises (1912), w: Journal

d'Andre Gide (1939-1949), Souvenirs, Paris 1954, s. 627 [prze-


łożony przez J. Guze Dziennik (Warszawa 1992) nie zawiera
wspomnień Andre Gide'a z okresu pełnienia funkcji ławnika
w sądzie przysięgłych w Rouen - przyp. tłum . ].
4 W tekście specjalnie poświęconym temu tematowi La-

cassagne mnoży przykłady słów zarezerwowanych dla włóczęgi


pod koniec XIX wieku, podkreślając pośrednio zainteresowa-
nie, jakie wzbudza: łazik, włóczęga, włóczykij, wyga, wyjadacz,
336 Historia gwałtu

wałęsający się po drogach, stanowi - zaraz po biedaku


- kolejne wcielenie przestępcy seksualnego, wersję propa-
gowaną przez urzędników i opinię publiczną pod koniec
XIX wieku. To człowiek będący źródłem wielorakich za-
grożeń, którego „zwierzęca natura" szuka „pierwotnego
zaspokojenia głodu i żądzy seksualnej"'. Nie oznacza to,
że te lęki odpowiadają zawsze odczuwalnemu wzrostowi
liczby gwałtów czy napaści dokonywanych przez włóczę­
gów, nawet jeśli Gabriel Desert bardzo słusznie wydobył tę
podwójną tendencję : z jednej strony wzrost przestępczości
„wędrownej" aż do końca lat osiemdziesiątych XIX wieku,
z drugiej spadek liczby pozostałych przestępstw2 • Żaden
z 29 oskarżonych o tego typu przestępstwa w okresie 1890-
-1891 przed trybunałem przysięgłych departamentu Seine-
-et-Marne3 nie wywodzi się ze świata włóczęgów, a w de-
partamencie Seine-Maritime w latach 1894-1895 - tylko
jeden spośród oskarżonych4 . Zmienia się natomiast obraz
samego włóczęgi, co sprzyja dochodzeniom i wykluczeniu
- zaczyna on być kojarzony z człowiekiem uchylającym
się od pracy, nieuznającym żadnego autorytetu: wymy-
ka się cywilizacji i triumfującemu przemysłowi5 • Liczba

tułacz, wagabunda ... (A. Lacassagne, Les vagabonds criminels,


w: A. Lacassagne, Vacher l'Eventreur et fes crimes sadiques,
Paris 1899).
1 Tamże, s. 304.
2 G. Desert, Aspects de la criminalite en France et en Nor-

mandie, w: Marginalite, Deviance, Pauvrete en France, XIV'-


-XIX' siec/es, Caen 1981. Por. również Y. Lequin, Les espaces
de la societe citadine, w: Y. Lequin (red.), Histoire des Franr;ais,
XJX•-xx• siecle, dz. cyt.; Y. Lequin, Les Villes et !'industrie „. ,
dz. cyt., s. 342-343 .
3 A.D. Seine-et-Mame, Up 2961-2962.
4 A.D. Seine-Maritime, 2U 2052-2065.
5 Por. o włóczęgostwie pod koniec XIX wieku m.in. R. Ca-

stel, Les Metamorphoses de la question sociale. Une chronique


du salariat, Paris 1995, s. 330; por. również S. Pollard, The
Genesis ofHuman Management, London 1965, na temat koncen-
tracji przemysłowej i rygorów, jakich się po niej spodziewano.
Stworzyć gwałciciela 337

przestępstw popełnianych przez włóczęgów wzrasta o po-


nad jedną trzecią między 1881a1890rokiem(z 12457do
19 418 1), co pokazuje zarówno trudności stabilizacji prze-
mysłowej,jak i nagle dużo surowsze karanie włóczęgostwa.
Po 1890 roku to właśnie na włóczędze opiera się w dużej
części wizja człowieka zdegenerowanego: „włóczykij"
ma jakoby przejawiać „instynkty prymitywnych ludów"2
- skłonność do dzikiej i nieproduktywnej przygody. Jego
porażka ma wynikać z nieumiejętności przystosowania się,
zagrożenie, jakiego jest źródłem - z niekontrolowania po-
trzeb: „zbuntowany przeciw społeczeństwu ... prawdziwie
dzikie zwierzę zagubione w cywilizowanym kraju"3, postać
tak niepokojąca „wstecznością'', że nawet w dyskusjach
parlamentarnych banalizuje się obraz „dzikiego zwierza"4 •
Przemoc seksualna może fascynować, ale w relacjach
i opowieściach pozostaje społecznie izolowana.
Również cudzoziemcowi przypada w udziale ta „od-
stręczająca" rola, chociaż w mniejszym stopniu. Po okre-
sie 1880-1890 „La Gazette des tribunaux" z rozmysłem
podkreśla przestępstwa Belgów czy Włochów, a zwłasz­
cza Piemontczyków, uważanych za najbardziej występ­
nych: Jean R., „o korzeniach włoskich"5 , zbiegł na lyoński
dworzec, gdy tylko dowiedział się, że odkryto zbrodnię,
którą popełnił wobec dziewięcioletniej dziewczynki; pe-
wien „obywatel belgijski"6 żyje pod jednym dachem z ko-
chankiem swej córki - ten „nędznik" zaciągnął do siebie
dziesięcioletnią dziewczynkę; inny, „obywatel włoski, nik-
czemna postać"7 , dopuścił się gwałtu na trzynastoletniej
dziewczynce i zaraził ją wstydliwą chorobą.

1 Por. Compte generał dla podanych lat.


2 A. Berard, Le vagabondage en France, w : A. Lacassagne,
Vacher ... , dz. cyt., s. 154.
3 Tamże, s. 155.

4 Por. Y. Lequin, Les Villes et !'industrie .. . , dz. cyt., s. 342.

5 „La Gazette des tribunaux", 29 sierpnia 1885.

6 Tamże, 27 lutego 1887.

7 Tamże, 6 stycznia 1888.


338 Historia gwałtu

„ Pierwsi" seryjni przestępcy seksualni

Na przełomie wieków kilka przypadków zdaje się utrwa-


lać i podsycać dramaturgię dotyczącą wykluczonych:
przede wszystkim ich okrucieństwo, po raz pierwszy trak-
towane jako powtarzający się „sadyzm", następnie ich na-
paści, analizowane tak dogłębnie, że niekiedy pozwalają
zaistnieć osobistym rysom przestępcy, jego „sygnaturze"
ujawniającej się w kształtach ran i okolicznościach zbrod-
ni. To pozwala całkowicie zmienić postrzeganie zjawiska
recydywy, czynów popełnianych kompulsywnie w różnym
czasie i różnych miejscach przez jednego człowieka. Bez
tego badania perwersji i manii prześladowczych, bez po-
szerzenia zakresu geograficznego i większego scentralizo-
wania informacji nie sposób było dopuścić działania tego
samego przestępcy w sprawach wcześniej traktowanych
osobno: zbrodnie seryjne stały się łatwiejsze do zaobser-
wowania, mogła narodzić się nowa kategoria kryminalna
- pierwsi serial killers 1•
Na przykład zabójstwo dziewięcioletniej dziewczynki
w Varacieux2 w departamencie Isere w 1890 roku - pode-
rżnięcie gardła, rozprucie brzucha i penetracja seksualna
rany - pozostaje niewyjaśnione po szybkim oczyszczeniu
z zarzutów oskarżonego o nie mężczyzny3 . Tymczasem

1 Por. S. Bourgoin, Serial Killers, enquete sur !es tueurs en

serie, Paris 1993.


2 Wymienione w tym akapicie miejscowości, niezbyt od sie-

bie odległe geograficznie, leżą w południowo-wschodniej czę­


ści Francji, wszystkie w regionie Rhóne-Alpes (Rodan-Alpy):
Varacieux i Benonces w departamencie Isere, Courzieu w sąsia­
dującym z nim od północy departamencie Ain, Tournon w le-
żącym bardziej na południowy zachód departamencie Ardeche;
Dijon to stolica regionu Bourgogne (Burgundia), położonego na
północ od Rhóne-Alpes (przyp. tłum.).
3 „Le Petit Journal" z 2 października 1890 roku, osiemna-

stoletni młody mężczyzna „służący w Varacieux, był najpierw


mocno podejrzewany", po czym wyłączono go z procesu. Por.
wyżej, s. 305-306.
Stworzyć gwałciciela 339

kilka lat później następują inne zbrodnie, których elemen-


ty przypominają tamtą tragedię: poderżnięcie gardła, roz-
prucie brzucha i gwałt, jak w przypadku zabójstwa Victora
Portaliera w 1895 roku w Benonces w tymże departamen-
cie lsere - temu szesnastoletniemu pasterzowi poderżnię­
to gardło i wypruto trzewia, po czym go wykastrowano
i zgwałcono. Przebieg i scenariusz zbrodni zostaje ustalo-
ny, zachowanie sprawcy przeanalizowane aż po indywi-
dualne cechy charakterystyczne, które kierują podejrzenia
ku jednemu zabójcy. Prokurator Republiki w Dijon zry-
wa z ówczesnymi praktykami i grupuje sprawy z odda-
lonych departamentów, zestawia ślady, porównuje rany,
zaczyna brać pod uwagę jednego sprawcę. Zwraca się
do prokuratorów z południowo-wschodniej części kraju,
z przyczyn geograficznych najbardziej zainteresowanych,
podaje do publicznej wiadomości poszlaki, uściśla analo-
gie, tłumaczy domysły, prosi o kwerendę w archiwach na
temat „zbrodni przedstawiających podobne cechy, które
pozostały nierozwiązane" 1 • Zbrodnia popełniona w 1897
roku w Courzieu w departamencie Ain na dwunastoletnim
pasterzu, któremu również rozpruto brzuch, którego wy-
kastrowano i zgwałcono, przekonuje ostatecznie o moż­
liwych analogiach między czynami pozornie odległymi.
Po raz pierwszy systematycznie zestawia się podobień­
stwa i różnice między zdarzeniami, porównuje zeznania,
rozpowszechnia portrety-typy - wszystko to w 1897 roku
ściąga podejrzenia na dziwnego włóczęgę noszącego bia-
ły futrzany toczek, plecak, akordeon i wielki kij, którego
często widywano między Benonces a Courzieu. Machina
policyjno-sądowa przyspiesza po napadzie na pewną ko-
bietę w okolicach Toumon w 1897 roku: podejrzany za-
trzymany przez kilku wieśniaków wydaje się właśnie po-
szukiwanym mężczyzną. Śledztwo zyskuje inny wymiar.
To początek sprawy Vachera: następują niekończące się
przesłuchania, stopniowo pojawiają się kolejne wyznania,

1 J.-P. Deloux, Vacher l 'assassin, un serial killer franr;ais au

XIX• siecle, Paris 1995, s. 32.


340 Historia gwałtu

odkrycia i zagadki, a ich kluczowe momenty są powszech-


nie analizowane i komentowane 1•
Joseph Vacher2 , pierwszy Francuz oskarżony o seryj-
ne dokonywanie zbrodni3 , wyglądał jak typowy włóczęga
z końca XIX wieku, długie okresy wędrówki przerywając
krótkimi okresami sezonowego zatrudnienia. Mężczyzna
żył samotnie, umiał udawać, był zdolny do gwałtownych

1 Por. J.-P. Deloux, tamże, i A. Lacassagne, Vacher .. . , dz.

cyt., lecz również E. Fourquet, Joseph Vacher l'Eventreur,


Paris 193 l (Fourquet był sędzią śledczym, którego dochodzenie
stanowiło podstawę procesu przed sądem przysięgłych w Bourg-
-en-Bresse w 1898 roku), A. Mure, Le Monstre (l 'ajfaire Vacher),
Paris l 954, R. Tavemier, H. Garet, Le Juge et l 'assassin, Paris
1976.
2 Joseph Vacher (1869-1898), urodził się w ubogiej wiej-

skiej rodzinie (zresztą w tym samym departamencie Isere, gdzie


później dokonał tylu zbrodni); próbował szczęścia w wojsku,
które opuścił w 1892 roku, po dwukrotnie podejmowanej próbie
samobójstwa (zostały mu ślady- blizna na szyi i kula tkwiąca za
prawym uchem, która spowodowała częściowy paraliż twarzy);
trafił do szpitala dla umysłowo chorych, lecz w 1894 roku został
uznany za zdrowego i zwolniony; jako włóczęga przemierzał
kraj, zabijając i gwałcąc przez blisko trzy lata; zatrzymano go
w 1897 roku po nieudanej napaści nieopodal Toumon; sąd, nie
zdając sobie sprawy, z kim ma do czynienia, skazał go pierwot-
nie na trzy miesiące więzienia; jednak wielka akcja policyjno-
-sądowa, o której tu mowa, doprowadziła do rozpoznania w nim
mordercy poszukiwanego daremnie od lat; sam Vacher napisał
list do prasy, w którym przyznawał się do serii bestialskich mor-
dów połączonych z gwałtem; uznany przez zespół biegłych za
poczytalnego, został skazany na karę śmierci za 12 morderstw
przez sąd przysięgłych w Bourg-en-Bresse (departament Ain);
wyrok wykonano 31 grudnia 1898 roku (przyp. tłum.).
3 To go czyni w oczach wielu komentatorów z końca XIX

wieku zbrodniarzem ,jedynym w swoim rodzaju'', jak to suge-


ruje Laurent-Martin w książce napisanej przed procesem, Le Roi
des assassins, vie errante et mysterieuse de Vacher l 'Eventreur.
Documents inconnus et secrets. Histoire deses crimes, Paris b.d.
(1897).
Stworzyć gwałciciela 341

ataków, jego dziką powierzchowność podkreślał jeszcze


niedowład spowodowany ołowianą kulą, która utkwiła
w uchu wewnętrznym po nieudanej próbie samobójstwa
w czerwcu 1893 roku. Chaotyczna osobowość Vachera
wzmacnia jeszcze dramaturgię procesu: długie konfronta-
cje z sędzią, aby ustalić listę dokonanych zbrodni, długie
dyskusje, aby określić poczytalność dawnego żołnierza,
który stał się włóczęgą.
Opinia publiczna była przekonana, że ma do czynienia
z przypadkiem nieznanej wcześniej potworności, okru-
cieństwa, które osiągnęło apogeum - „jednego z najwięk­
szych zbrodniarzy, jacy być może kiedykolwiek istnieli" 1•
Skrupulatnie ustalana lista 11 zbrodni, do których się
przyznał, zawiera przebieg wypadków, analizę i szcze-
góły gestów, zarys i ułożenie ciał. 28 zbrodni przypisa-
nych oskarżonemu podczas śledztwa ciąży na procedurze
sądowej, utrzymuje mrok, obraz bezgranicznego ekstre-
mum, ,Jeden z najbardziej zdumiewających przykładów
ludzkiej perwersji"2• Należy podkreślić, że doszukiwanie
się podobieństw z „seriami" lub wcześniejszymi zbrod-
niami seksualnymi byłoby daremne, jeśli nie śmieszne.
Istota sprawy polega na czym innym, nawet jeśli przy-
kład Ferrage'a, gwałcącego i zabijającego w górach
Auge w XVIII wieku, może stanowić pewną analogię 3 •
Oryginalność sprawy Vachera, podobnie jak historie Kuby
Rozpruwacza w Londynie czy Holmesa w Chicago4, które

1 A. Lacassagne, Vacher .. „ dz. cyt„ przedmowa.


2 Tamże.
3 Por.wyżej, s.
118.
4 Słynny Kuba Rozpruwacz (Jack the Ripper), nigdy nie-
zidentyfikowany morderca londyńskich prostytutek z 1888
roku, zadawał rany kłute nożem, niektóre ofiary pozbawiał
narządów rodnych i masakrował im twarze; z kolei Hermann
Webster Mudgett alias doktor Henry Howard Holmes (1860-
-1896), uchodzi za pierwszego mordercę seryjnego w Stanach
Zjednoczonych; miał zabić około 1OO osób, z czego przyznał
się do 27 morderstw, chociaż „tylko" dziewięć potwierdzono;
sprawa Holmesa zyskała sławę dzięki prasie, na łamach której
342 Historia gwałtu

działy się niemal w tym samym dziesięcioleciu 1 , wynika


głównie z ogromnego zaangażowania opinii publicznej,
z dążenia prasy do przekraczania lokalnych ograniczeń,
do wyrażania zbiorowych uczuć i niepokojów, aż po stwo-
rzenie iluzji - jak w przypadku francuskim - że stanowi
ona trybunę dla oskarżycieli lub oskarżonych. Vacher na
przykład stara się sprzedać swoje wyznania za cenę pub-
likacji listu w „Le Petit Journal", „La Croix", „Le Progres
de Lyon"2 czy „Lyon Republicain", wskazując na swoją
niepoczytalność. Fourquet, sędzia prowadzący śledztwo
w 1898 roku, usiłuje natomiast przekonać dziennikarzy,
by wystrzegali się wszelkich sugestii szaleństwa czy obłę­
du u oskarżonego, aby tym wyraźniej podkreślić jego
odpowiedzialność 3 .
Oryginalność sprawy Vachera - podobnie jak jedno-
czesnych spraw w Anglii czy Stanach Zjednoczonych
- wiąże się z samym spojrzeniem na czyn, z drobiazgo-
wym sposobem prowadzenia śledztwa, z uświadomieniem
sobie zjawiska perwersji, wraz z jego powtarzalnością
i specyfiką, wiąże się z wydobyciem na światło dzienne
„obsesji", które za każdym razem miały prowadzić do
the Greatest Crime of the Century4 • Tym bardziej że wraz
z dechrystianizacją i demokratyzacją pojawia się nowa
forma przestępczej ekspresji, bardziej autonomiczna,
w większym stopniu wyzwolona od wszelkich wzorców
religijnych czy moralnych, skłonna wręcz domagać się

przebywający już w więzieniu Holmes publikował listy, w któ-


rych kolejno przyznawał się do zbrodni (przyp. tłum.).
1 Por. A. Monestier, Les Grandes ajfaires criminelles, Paris

1988.
2 „La Croix" to założony w 1880 roku ogólnokrajowy

dziennik katolicki, a „Le Progres de Lyon" to dziennik regional-


ny, ukazujący się w Lyonie od 1859 roku (przyp. tłum.).
3 Por. tamże, s. 120.

4 F.P. Geyer, The Holmes-Pitizel Case, a History of the

Greatest Crime of the Century, Chicago 1898. Holmes wybu-


dował w 1893 roku w Chicago hotel, w którym dokonał wielu
morderstw i gwałtów.
Stworzyć gwałciciela 343

„prawa do zbrodni" 1 czy nawet „Bożego anarchizmu"2 ,


jak utrzymuje Vacher. Szczególnie istotne jest nowe zna-
czenie ekspertyzy: oficjalne opinie i komentarze na temat
osobowości Vachera wypełniają akta sprawy - lekarzy
wojskowych, psychiatrów klinicznych, biegłych powoła­
nych na potrzeby samego procesu. Lacassagne, któremu
wraz z Pierretem i Rebatelem powierzono sporządzenie
raportu o stanie umysłu Vachera3 , zachęca oskarżonego
do prowadzenia prywatnego dziennika, a nawet do spisy-
wania wspomnień\ a jednocześnie prowadzi z nim przez
kilka miesięcy rozmowy 5, aby lepiej określić „stan jego
duszy" 6 i ocenić stopień jego poczytalności.
Bez wątpienia zarówno dla Lacassagne'a, jak i dla
sędziego śledczego oskarżony jest w pełni poczytalny.
Pobyty Vachera w zakładach psychiatrycznych, ołowiana
kula w jego prawym uchu, rozpoznanie „choroby umysło­
wej" czy „manii prześladowczej"7 przez rozmaitych psy-
chiatrów, którzy się nim zajmowali, nie znaczą nic wobec
możliwości skazania włóczęgi, podejrzanego w dodatku

1 Słowa Vachera, cyt. za J.-P. Deloux, dz. cyt., s. 14.


2 Tamże.
3 Alexandre Lacassagne, który kierował katedrą medycy-
ny sądowej w Lyonie i był jednym z największych autorytetów
swoich czasów, wraz z dwoma współpracownikami został po-
wołany jako biegły w sprawie Vachera; wszyscy trzej zgodnie
stwierdzili, że Vacher jest zdrowy na umyśle i może ponosić od-
powiedzialność za swoje czyny, chociaż nie byli psychiatrami
(przyp. tłum.).
4 Por. P. Artieres, L 'ecriture des criminels vue par /es an-

thropologues, w: L. Mucchielli, dz. cyt.


5 Oskarżony zostaje przewieziony nawet do więzienia

Saint-Paul w Lyonie, aby Lacassagne mógł dłużej i lepiej go ob-


serwować - od stycznia do maja 1898 roku. Por. A. Lacassagne,
Vacher„ ., dz. cyt., s. 9, przypis.
6 Por. A. Lacassagne, L 'dme de Vacher, tamże.
7 „Pan Vacher jest dotknięty chorobą umysłową charaktery-

zującą się manią prześladowczą" - raport doktora Guillermina,


Saint-Ylie, 12 września 1893, w: A. Lacassagne, tamże, s. 133.
344 Historia gwałtu

a anarchizm. Lacassagne uważa, że „gwałciciel pasterek"


udaje, i jest przekonany, że nie ma do czynienia z cho-
rym umysłowo, lecz z najgroźniejszym włóczęgą, świa­
domym i zdeterminowanym, jednym z tych „nędznych
włóczykijów, szybko wyemancypowanych za sprawą wy-
wrotowych teorii i nienawidzących społeczeństwa, którzy
naruszająjego podstawy według własnego uznania, rosz-
czą sobie prawo do zaspokajania swoich najbardziej nag-
lących potrzeb: gwałcą dla rozkoszy i zabijają lub krad-
ną dla pieniędzy"'. Vacher zostaje stracony w Lyonie 31
grudnia 1898 roku.

Sędzia i lekarz: przesłanki zagrożenia

Trzeba przyznać, żepod koniec XIX wieku do rzadkości


należą przestępstwa seksualne, których sprawcy zostaliby
uniewinnieni ze względu na chorobę umysłową. Sędzia
opowiada się za wyłączną wizją odpowiedzialności: na
przykład Louis Proal, zdecydowanie wykluczający jaki-
kolwiek „organiczny fatalizm" i jakąkolwiek formę „pa-
tologicznej" przestępczości2 • Tymczasem lekarz często
sprzyja wizji raczej fizycznej i psychiatrycznej, skłonny
stwierdzić brak poczytalności. Oczywiście zderzają się tu-
taj dwie logiki - „pojedynek między dwoma sposobami
myślenia ukazujący przepaść, jaka dzieli lekarzy i prawni-
ków"3. To również walka o wpływy, w której lekarz stara
się narzucić swój status jednocześnie ze swą wiedzą, utrzy-
mując, że „jest jedynym kompetentnym do badania i oce-

1 Tamże, s. 308.
2 L. Proal, Le Crime et la peine, Paris 1899 (wyd. 1: 1892),
s. 517.
3 Słowa przypisywane P. Dubuissonowi przez A. Lacas-

sagne' a, Bibliographie, „Archives de l 'anthropologie crimi-


nelle", 1911, s. 550, cytowane również przez M. Kaluszynskiego,
Identites professionnelles, identites politiques: medecins et ju-
ristes face au crime au tournant du XIX' et du XX' siecles, w:
L. Mucchielli, dz. cyt., s. 223 .
Stworzyć gwałciciela 345

niania choroby czy szaleństwa" 1 • Nie stanowi to przecież


żadnego zaskoczenia: w dyskusjach toczonych podczas
procesów przez długi czas przeważa stanowisko urzędni­
ków sądowych, aż po najbardziej skrajne przypadki, jak
w sprawie Vachera czy Menescłou, straconego w 1881
roku, po tym jak znaleziono w jego kieszeniach przedra-
miona czteroletniej dziewczynki, którą uprzednio zgwał­
cił, poćwiartował, wrzucił do kloaki, a narządy płciowe
zjadł2.
Ta dyskusja doprowadziła natomiast do narodzin pier-
wszej refleksji nad osobą przestępcy seksualnego, do
ewolucji terminologii, przenosząc pod koniec XIX wie-
ku degenerację na teren neurofizjologii - nie decyduje już
pewna struktura kostna jak u Lombrosa, lecz działanie
„wyższych" nerwów, niewidzialne kierownictwo mózgu
i jego oddziaływanie: zanik ośrodków korowych, osłabie­
nie ich roli, utrata kontroli, a nie regres sił czy form ustro-
jowych. Magnan opisał z całym przekonaniem około 1890
roku to ewentualne odwrócenie porządków nerwowych:
„Ośrodki czuciowe działają, uwolniwszy się spod kontroli
ośrodków psychicznych, instynkt seksualny objawia się
z całą swą siłą i domaga się natychmiastowego zaspoko-
jenia"3. „Kręgowi" [„spinaux"] byliby więc zapomniany-
mi przez ewolucję istotami, których rozwój zatrzymał się
na poziomie podstawowych i niezauważalnych układów
nerwowych, „chorzy" o „słabej lub żadnej" samokontro-
li4. Kategorie bardzo szybko jeszcze mocniej różnicowa­
ne, wśród których są - w przypadku przemocy seksualnej
- „kręgowi części przedniej mózgu" [„spinaux cerebraux
anterieurs"] oraz „kręgowi części tylnej mózgu" [„spinaux

1 H. Maudsley, Le Crime et lafo/ie, Paris 1891 (wyd. 1 an-

gielskie: 1874), s. 75.


2 Por. A. Lacassagne, Vacher„ „ dz. cyt., s. 252.

3 L. Thoinot, dz. cyt„ s. 281.

4 A. MacDonald, Observations pour servir a l 'etude de

la sexualite pathologique et criminelle, „Archives de l'anthro-


pologie criminelle", 1892, s. 640.
346 Historia gwałtu

cerebraux posterieurs"]: „przedni" mieli być zdominowa-


ni przez seksualną manię, fantazje, wyobrażenia, za które
odpowiada przedni płat mózgu, „tylni" - zdominowani
przez „substrat popędów i instynktów" 1, za które odpo-
wiada część opuszkowa. Pojawia się model wypracowany
przez neurologię z końca XIX wieku, który utożsamia de-
generację z hierarchicznym odwróceniem ośrodków ner-
wowych. Wyodrębniona zostaje również nowa kategoria
wiedzy - jej przedmiotem staje się „przestępczość patolo-
giczna i zbrodnicza"2 •
Ci psychiatrzy „kryminolodzy" z przełomu wieków nie
wiedząjeszcze nic o psychoanalizie. Freud pozostaje uczo-
nym prawie nieznanym, w latach 1895-1900 cytowanym
zaledwie dwa razy pośród setek przypisów w „Archives
de l' anthropologie criminelle"3 • Psychiatrzy sprowadzają
przeszłość zbrodniarza wyłącznie do kwestii jego korzeni,
podobnie jak ich poczytalność wyłącznie do kwestii fizjo-
logii i układu nerwowego. Ta refleksja nad człowiekiem
i jego uczynkami wiąże się jednak z innym problemem
- tematem niemal współczesnym, decydującym, nawet je-
śli jego rozwinięcie wciąż pozostaje domeną raczej prze-
czuć niż badań: zagrożenie, którego źródłem jest osoba
przekraczająca normy, jej trwanie w błędach, powrót do
dawnych postępków na przykład po zwolnieniu z więzie­
nia. Czy branie pod uwagę osoby przestępcy, a nie wy-
łącznie popełnionego przezeń przestępstwa, nie oznacza
już określenia zindywidualizowanego zagrożenia, domy-
ślania się potencjalnych możliwości, przewidywania recy-
dywy, sugerowania niebezpieczeństwa dla zbiorowości?
Psychiatra z końca XIX wieku może sobie po raz pierwszy
uzurpować rolę publicznego obrońcy. Stoi na straży i zna

1 P. Serieux, Recherches cliniques sur /es anomalies de

l'instinct sexuel, praca doktorska, Paris 1888, s. 15.


2 Por. tytuł cytowanego artykułu A. MacDonalda.

3 „Wkład Freuda nie może zostać zrozumiany przez uczo-

nych zaangażowanych w inne dziedziny badań'', C. Gueho, dz.


cyt., s. 152.
Stworzyć gwałciciela 347

budzącą niepokój jednostkę, utrzymuje niejakie wspólnic-


two z higienistą1 • Wprowadza do ówczesnej refleksji nad
„traktowaniem" przestępcy, które pozwoliłoby zwalczyć
zagrożenie z jego strony, postulat dostosowania kary i za-
lecenie terapii.
Niewątpliwie to spojrzenie na recydywę i zagrożenie
pozostaje wciąż w stadium początkowym, mocno jeszcze
zdominowane przez kwestię poczytalności, ten bezpo-
średni moment przestępstwa, bezpośredni ciężar czynu,
a mniej przez ewentualność jego powtórzenia. Refleksja
na temat bezpieczeństwa różni się od obecnej, skupia się
przede wszystkim na potępianym geście i jego zrozumie-
niu, w mniejszym stopniu na groźbie jego powrotu, którą
pokazuje - jak już widzieliśmy - Krafft-Ebing, różnicu­
jąc perwersje, aby można było lepiej wspierać sędziego
w czasie procesu: „[Moja] próba stawia sobie za cel rolę
przewodnika we wszystkich wątpliwych przypadkach za
każdym razem, gdy chodzi o przestępstwo seksualne"2 •
To właśnie bezpośrednia odpowiedzialność przestępcy
zajmuje głównie sędziego i lekarza z końca XIX stulecia
- forma, jaką przybiera jego czyn, jego ciężar - nawet je-
śli w swych analizach coraz wyraźniej zarysowują postać
niebezpiecznej jednostki.
Należy przede wszystkim zaznaczyć, że ogólny nacisk
kładziony na „przestępcę" pokazuje, jak gwałtowi wciąż
jeszcze daleko u schyłku XIX wieku do pierwszego miej-
sca w hierarchii przestępstw i zagrożenia, jakie one stwa-
rzają, zdominowanej w przeważającej mierze przez zabój-
stwo, otrucie, morderstwo. Krew wciąż wygrywa zarów-
no pośród oznak zbrodni, jak i w określaniu zagrożenia.

1 Foucault pokazuje, jaką rolę odegrała antropologia krymi-

nalna w kontroli społecznej, zestawiając pojęcia „osoby prze-


stępcy" i „stanu zagrożenia" - problemem okazuje się „skłon­
ność do popełnienia zbrodni" (M. Foucault, About the concept
of the „Dangerous Individual" in 191h century /egal psychiatry,
„International Journal of Law and Psychism", 1978).
2 R. von Krafft-Ebing, dz. cyt., s. VI.
348 Historia gwałtu

O narzędziach zbrodni i zadanych ciosach mówi się nadal


zdecydowanie najczęściej 1•

4. RACZKUJĄCA PSYCHOLOGIA

Mimo prób wytłumaczenia agresji stanem ośrodków ner-


wowych to dopiero właśnie się wykluwająca psychologia
otwiera temat perwersji. Gwałciciel może w tym przypad-
ku okazać się inny: przestępstwa w stosunku do dzieci
nie są już „wewnętrznie" takie same jak przestępstwa na
dorosłych, a sadyzm moduluje rozmaite formy i nasile-
nie agresji. Ta sama psychologia - niepewna jeszcze, lecz
nowa - przenosi również spojrzenie na ofiary, nawet je-
śli ten obraz z końca XIX wieku pozostaje wciąż bardzo
odległy od obecnego. Zainteresowanie psychologii aktem
dominacji okazuje się większe niż kiedykolwiek, jednak
nie pozwala jeszcze na analizę jej najbardziej powsze-
dnich form.

Fascynacja hipnozą?

Przemoc psychiczna i wpływ wywierany przez agresora


stanowią przedmiot zainteresowania obserwatorów w la-
tach 1880-1890, zaintrygowanych zjawiskiem, o którym
tym więcej się mówi, że należy ono do rzadkości: hipnozą,
przywoływaną w toku ówczesnych sporów lekarskich na
temat stanów świadomości i ich poziomów2 • Nigdy zain-
teresowanie przemocą psychiczną nie było tak wielkie jak
pod koniec XIX wieku. Nigdy w takim stopniu nie odsła­
niało związanych z nią iluzji i problemów.

1 Por. D. Kalifa, dz. cyt.


2 Por. R. Plas, Alienistes et psychologues, w: I. Poutrin
(red.), Le X/Xe siecle. Science, politique et tradition, przedm.
A. Corbin, Paris 1995, zwłaszcza „zerwanie ze spirytualizmem",
s. 189.
Stworzyć gwałciciela 349

Istnieją przecieżkryteria bardziej precyzyjne: nauko-


wy cel hipnozy zmienił się
w drugiej połowie XIX wieku.
Dawna technika magnetyzmu, opracowana przez Mesmera 1
i Puysegura2, uległa przeobrażeniu w związku z pojawie-
niem się metody Braida3 i jej upowszechnieniem4 : miejsce
ruchów ręki, dotykania czy muskania zajmuje wpatrywanie
się, do uśpienia może dojść „na odległość" 5 , co świadczy

1 Franz Anton Mesmer (1734-1815) ukończył medycynę na

uniwersytecie w Wiedniu; zainteresował się przepływem ener-


gii - tzw. fluidem o charakterze powszechnym; ze względu na
ekscentryczność swych poglądów w 1778 roku musiał opuścić
Wiedeń i przeniósł się do Paryża, gdzie kontynuował swoje
badania, lecz z podobnych powodów i Francję musiał opuścić
w 1784 roku; zgodnie z jego koncepcją wszelkie choroby wy-
nikały z zaburzeń w rozprzestrzenianiu się fluidu, a rola lekarza
(magnetyzera) polegała na przywróceniu owej utraconej har-
monii; koncepcja magnetyzmu zwierzęcego opracowana przez
Mesmera dała impuls do rozwoju hipnozy (przyp. tłum.).
2 Armand de Chastenet markiz de Puysegur (17 51-1825),

pułkownik artylerii; zafascynował się teoriami Mesmera i zaczął


własne eksperymenty; w odróżnieniu od Mesmera uważał, że
magnetyzer nie jest lekarzem, lecz jedynie wektorem służącym
pacjentowi do samouleczenia; podczas organizowanych przez
siebie seansów jako pierwszy napotkał i opisał przypadek som-
nambulizmu (przyp. tłum. ) .
3 James Braid ( 1785-1860), znamienity szkocki neurochi-

rurg; w 1843 roku opublikował słynną pracę Neurypnologie; or


the rationale of nervous sleep, considered in relation with ani-
ma/ magnetism, dzięki której upowszechnił się termin hipnoza
- według definicji Braida „stan uśpienia nerwów"; postulował
również zmianę metody: wzrok winien skupiać się nie na wy-
ciągniętej ręce magnetyzera, lecz na jakimś świecącym obiek-
cie; jako pierwszy stosował hipnozę podczas niektórych zabie-
gów chirurgicznych (przyp. tłum.).
4 Por. L. Chertok, Court historique des idees sur / 'hypnose

a
ou d'un 89 l'autre, w: La Suggestion. Hypnose, influence,
transe, Colloque de Cerisy, Paris 1991.
5 J. Carroy, Hypnose, suggestion et psychologie. L 'invention

de sujets, Paris 1991, s. 157.


350 Historia gwałtu

o bezpośredniejmocy hipnotyzera, pacjenta można „za-


czarować", nawet go nie dotykając. Stąd też wątpliwości
z upodobaniem podnoszone i rozważane około 1880 roku:
czy kobieta nie ryzykuje, że zostanie uśpiona bez swej
wiedzy? Podczas wykładu w Akademii Nauk Moralnych
i Politycznych w 1884 roku Jules Liegeois 1 uważa za ce-
lowe ostrzeganie: nie należy patrzeć „zbyt długo i ze zbyt
wielką intensywnością na obcych, nieznajomych, z który-
mi kobiety znajdują się sam na sam, na przykład w prze-
dziale kolejowym"2 • Tym bardziej że hipnotyzer, zwłaszcza
ze szkoły Bemheima3.4, ma poczucie, że może badać brak
przyzwolenia. W miejsce dawnej fizyki fluidów magne-

1 Jules Liegeois (l 833-1908), prawnik francuski, znany jed-

nak z prac dotyczących hipnozy, zwłaszcza w kontekście prze-


stępczości i medycyny sądowej; Academie des Sciences mora-
les et politiques (Akademia Nauk Moralnych i Politycznych)
założona w 1832 roku w celu krzewienia nauki i racjonalizmu
(przyp. tłum.).
2 J. Liegeois, De la suggestion hypnotique dans ses rapports

avec le droit civil et le droit criminel, „Seances et Travaux de


ł'Academie des sciences morales et politiques", 1884, CXXII,
cyt. za R. Plas, Une chimere medico-legale: !es crimes suggeres,
„Frenesies, Histoire, Psychiatrie, Psychanalyse", jesień 1989,
nr 8, s. 59.
3 Bemheim, jak cała szkoła Nancy, uważa hipnozę za stan,
w który można wprawić każdego pacjenta, natomiast Charcot
i przedstawiciele szkoły paryskiej sprowadzają hipnozę do sta-
nu nerwicowego charakterystycznego dla histerii. Por. o tym
A. Cuvelier, Quand la province s 'opposait a Paris, un epi-
sode fecond de la psychiatrie franr;aise, „Frenesies, Histoire,
Psychiatrie, Psychanałyse", jesień 1989, nr 8.
4 Hippolyte Bernheim (1837-1919), neurolog francuski, od

początku lat osiemdziesiątych XIX wieku jako wykładowca na


uniwersytecie w Nancy żywo interesował się hipnozą, walcząc
z przekonaniem, że podlegająjej tylko osoby histeryczne - uwa-
żał ją za niepatologiczny stan oniryczny wywoływany przez su-
gestię; z czasem uznał, że identyczne efekty jak hipnoza przy-
nosi sugestia w stanie pełnej świadomości - tę metodę nazwał
właśnie psychoterapią (przyp. tłum.).
Stworzyć gwałciciela 351

tycznych pojawia się psychologia „głębin", działanie „eks-


perymentalne" przeważa nad działaniem empirycznym.
Hipnotyzer pracuje za pomocą wpływu, który wywiera,
wywołuje stany, zestawia zachowania, zderza ze sobą opór
i przyzwolenie, pewien, że odkrywa niezbadany obszar,
odsłaniając przed pacjentem to o nim samym, o czym ów
zdaje się nie wiedzieć, zgłębiając w nieznany wcześniej
sposób obszar ja.
Model stanów bezsilności, wzorcowa postać zaburzeń
woli - hipnoza pozwala w ostatnich dziesięcioleciach XIX
wieku oczekiwać pojawienia się psychologii jako nauki.
Po 1880 roku traktaty z dziedziny prawa karnego oraz
medycyny sądowej pełne są ustępów na temat gwałtu pod
wpływem hipnozy, chociaż tego typu przypadki należą do
najrzadszych w aktach sądowych. Louis Thoinot w 1898
roku poświęca prawie sto stron temu zjawisku w swojej
pracy o czynach przeciwko obyczajności, wyróżniając
śpiączkę histeryczną, somnambulizm, noktambulizm oraz
vigilambulizm, chociaż przyznaje, że odkrył zaledwie pięć
przypadków gwałtu pod wpływem hipnozy w zestawieniu
obejmującym wszystkie przypadki z okresu kilkudziesięciu
lat 1• Emile Mesnet2 w 1894 roku poświęca obszerną pracę
„przemocy wobec narządów płciowych kobiety w stanie
wywołanego somnambulizmu lub urzeczenia" 3 • Twierdzi,
że może przytoczyć przypadki gwałtu pod wpływem hip-
nozy, opisując obszernie, jak pacjentki chętnie przystają
na badanie wziernikiem, gdy znajdują się w stanie hipno-
zy, chociaż w stanie przytomności stanowczo się przed
nim wzbraniały. Ta sama metoda w przypadku „zasuge-

1 L. Thoinot, dz. cyt.


2 Ernest (według francuskiej Biblioteki Narodowej) Mesnet
(1825-1898), neurolog francuski zajmujący się hipnozą, rów-
nież w kontekście medycyny sądowej, związany ze szkołą La
Salpetriere (przyp. tłum . ).
3 E. Mesnet, Outrages ala pudeur et violences sur !es orga-

nes sexuels de la femme dans le somnambulisme provoque et la


fascination. Etude de medecine legale, Paris 1894.
352 Historia gwałtu

rowanych przestępstw", eksperymentów prowadzonych


w tym samym czasie przez innych lekarzy - morderstw,
których kolejnymi fazami i przebiegiem od początku do
końca miał kierować hipnotyzer 1•
Należy podkreślić to rozpowszechnione zainteresowa-
nie hipnozą w ostatnich dziesięcioleciach XIX stulecia.
Świadczy ono o wyraźniejszych niż kiedykolwiek pró-
bach uwzględnienia przez wymiar sprawiedliwości słabo­
ści ofiar. Pokazuje również początkowe chwile w dziejach
psychologii: analizowane przejawy niemocy są wówczas
najczęstsze, przypadki zaniechania tak skrajne i szczegól-
ne, że w kontekście „przestępstw sugerowanych" stają się
„chimerami medyczno-sądowymi" 2 • Te pierwsze analizy
naukowe władzy nad świadomością nie są w stanie uciec
od prostego obrazu: wpływu pojmowanego wciąż jako ca-
łość. W świetle tej pierwszej psychologii nie można jesz-
cze wyobrazić sobie wpływu inaczej niż jako pełnej i nie-
dającej się nagiąć władzy. Stąd oczywiście pewne wybiegi
tej analizy, jak również jej ograniczenia, chociaż przemoc
psychiczna jest teraz wyraźnie dostrzegana.

Krzywda moralna czy psychiczna?

Ten rozdźwięk w postrzeganiu przemocy psychicznej mię­


dzy teorią prawną a praktyką sądową znajduje przedłuże­
nie w bardziej zasadniczych rozbieżnościach dotyczących
interpretacji skutków gwałtu. Kilku lekarzy i biegłych od
lat sześćdziesiątych XIX wieku po raz pierwszy poświę­
ca uwagę obrażeniom intymnym i ich ewoluowaniu, a nie
tylko obrażeniom fizycznym czy pohańbieniu. Przywołują
oni rozmaite cierpienia emocjonalne, lęki przechodzące
niekiedy nawet w stany przerażenia. Ambroise Tardieu
w 1857 roku jako jeden z pierwszych ryzykuje taki oto opis
w swojej pionierskiej książce o „czynach przeciwko oby-

I Por. R. Plas, Une chimere medico-legale „ „ dz. cyt.


2 Tamże.
Stworzyć gwałciciela 353

czajności" 1 : „Gwałt, któryrani najbardziej intymne uczu-


cia młodej dziewczyny lub kobiety, co najmniej tak bardzo
jak rani ciało, pociąga za sobą częstokroć zaburzenia psy-
chiczne lub wstrząs fizyczny mniej lub bardziej poważny,
mniej lub bardziej głęboki, mniej lub bardziej trwały dla
ogólnego stanu zdrowia"2• Ten paryski lekarz zajmuje się
zaburzeniami uprzednio pomijanymi: „gorączkowe ru-
chy"3, „zaburzenia układu nerwowego"4, „łzy i cierpienie
wywołane wspomnieniem gwałtu"5 - wszystkie te bardzo
indywidualne stany, których nie można w rzeczywistości
nazwać. Bardziej szczegółowe rozpoznanie, po 1880 roku,
„przypadków neuro- lub psychopatologicznych"6 nie ozna-
cza wcale doprecyzowania ich treści czy różnorodności,
nawet jeśli czasami ktoś zaryzykuje i będzie przewidywał
trwałe zaburzenia. „Biedna ofiara nie wróciła jeszcze do
siebie i nie wróci być może nigdy po napaściach, których
była obiektem"7 •
Nie opisano żadnego mechanizmu pozwalającego na
analizę tych zachowań, nie stworzono nauki pozwalają­
cej je zdefiniować: brakuje narzędzi mentalnych, dzięki
którym można by scharakteryzować bolesne doświad­
czenia psychiczne oraz rozważyć ich nasilenie i trwanie.
Transpozycja osobistej krzywdy w wydarzenie trauma-
tyczne zakłada stworzenie koncepcji przestrzeni psychicz-

1 A. Tardieu, dz. cyt.; mowa tutaj o pierwszej pracy z za-

kresu medycyny sądowej poświęconej wyłącznie czynom nie-


rządnym i gwałtom. Tardieu został profesorem medycyny są­
dowej na wydziale medycyny w Paryżu w 1861 roku, cztery
lata po pierwszym wydaniu jego studium o czynach przeciwko
obyczajności.
2 Tamże, s. 70.
3 Tamże.
4 Tamże,obserwacja XXXIV, s. 151.
5 Tamże,obserwacja XXXV, s. 151.
6 E. Hofmann, Nouveaux etements de medecine legale, Pa-

ris 1881 (wyd. l austriackie: 1878), s. 95.


7 „La Republique frarn;aise", 12 lutego 1873, L 'ajfaire du

Bois de Boulogne de Lille.


354 Historia gwałtu

nej z uwzględnieniem jej równowagi, rozwoju, ewentual-


nego regresu, idei czynnej i ukrytej dynamiki, co nauki
humanistyczne wypracują dopiero w XX wieku 1• Brakuje
słów, a w odniesieniu do wydarzeń pozostają przeczucia:
możemy to zauważyć w przypadku pewnej matki, która
w 1867 roku sformułowała - po raz pierwszy - żądanie
I O OOO franków odszkodowania, powołując się na długo­
trwałą chorobę swej młodej córki w wyniku gwałtu po-
pełnionego na niej rok wcześniej. Postąpiła tak w imię
kryteriów czysto fizycznych, bólu i cierpień związanych
z „podbrzuszem"2, chociaż dolegliwość niezbyt wyraźnie
dostrzegana, lecz nienazwana, ma ewidentnie charakter
bardziej osobisty i głębszy. W ostatnich dziesięcioleciach
XIX wieku długotrwałe oddziaływanie gwałtu w świa­
domości pacjenta nie może jeszcze nabrać znaczenia
w oczach opinii publicznej, nawet jeśli zauważają je nie-
którzy lekarze3 .
Pod koniec XIX stulecia pierwsze wzmianki o możli­
wym urazie pojawiają się właśnie w ramach zaburzeń fi-
zycznych związanych z koleją lub pracą; następuje mate-
rializacja powolnego wyłaniania się przestrzeni psychicz-
nej, „nerwicy pourazowej"4 : utrata pamięci, zaburzenia
uwagi, lękliwość. Nowa możliwość nazywania intymnych
krzywd, „dryfowania" i zaburzeń świadomości, chociaż
nie mówi się tutaj o skutkach agresji seksualnej. Prace
Freuda - należy to podkreślić - nie wywierają przez kil-
kadziesiąt lat żadnego wpływu na analizę przemocy sek-
sualnej i jej konsekwencji: „Na początku historii nerwic
pourazowych sądzono, że jedynie wypadki na kolei mogą

1 Por. I. Hacking, dz. cyt„ Measure, s. 87.


2 A. Tardieu, dz. cyt„ wyd. z 1873, s. 57.
3 Trybunały z końca XIX wieku pozostawiają w końcu „nie-

wiele miejsca dla zagrożenia związanego z traumatyzującym


doświadczeniem, z nieodwracalnym naznaczeniem", o czym
przypomina L. Gruel, Pardons et chdtiments. Les jures franr;ais
face aux violences criminelles, Paris 1991, s. 65.
4 Por. C. Vibert, La Nevrose traumatique, Paris 1893.
Stworzyć gwałciciela 355

spowodować te zaburzenia nerwowe, stąd nazwa rai/way


spine, którą im nadano" 1• Freud znajduje się we względ­
nej izolacji w chwili, gdy około 1895 roku z interpretacji
urazów rodzi się psychoanaliza - znaczenie przypisywa-
ne trwałym i rzeczywistym skutkom agresji seksualnej:
„przeżyte sceny ... o różnorodnej treści - od zwykłych
zaczepek słowami lub gestem do mniej lub bardziej ty-
powych przypadków przemocy seksualnej, którym pod-
miot, będąc w stanie przerażenia, biernie ulegał"2 • To że
Freud zniuansował następnie swoją teorię, kładąc nacisk
bardziej na iluzoryczny niż na realny aspekt „traumatycz-
nego"3 uwiedzenia, nie zmienia nic w niewiedzy opinii
publicznej o nim jeszcze przez pewien czas: czyż u robot-
nika drukarskiego, który w 1904 roku „utracił całkowicie
narządy płciowe" w wyniku wypadku w pracy, badający
go kilka miesięcy później biegły nie stwierdził „braku ja-
kichkolwiek oznak nerwicy pourazowej, neurastenii czy
histerii pourazowej"4 ?
Oznacza to, że lekarze i sędziowie z końca XIX wieku
wciąż oceniają przestępstwo seksualne raczej od strony
jego wpływu na obyczajność niż na życie osobiste i uczu-
ciowe. Odnotowują utratę dziewictwa, groźbę deprawacji,
rzadziej skutki strachu i popłochu. W 1880 roku redaktor
Compte generaf de la justice criminelfe piętnuje wzrost
liczby napaści na dzieci, dopatrując się jedynych konse-
kwencji w ewentualnej rozwiązłości: skutki są „niszczą-

1 V. Balthasard, Precis de medecine legale, Paris 1935 (wyd.

1: 1906), s. 302-303.
2 J. Laplanche, J.-B. Pontalis, Vocabulaire de la psychana-

lyse, Paris 1967, s. 436 [Słownik psychoanalizy, przeł. E. Mo-


dzelewska i E. Wojciechowska, Warszawa 1996, s. 349 - przyp.
tłum.]. Por. również S. Freud, La Naissance de la psychanal-
a
yse, lettres Wilhelm Fliess, notes et plans, Paris 1956 (wyd. 1:
1887-1902), s. 132.
3 Tamże, s. 437 [Słownik psychoanalizy„ ., dz. cyt„ s. 349-

-350 - przyp. tłum.].


4 Accident de travail et virilite, „Annales d'hygiene pub-

Iique et de medecine Iegale", seria 4, t. V, 1906, s. 188.


356 Historia gwałtu

ce'', bo „demoralizują i deprawują rodzinę"'. W 1892 roku


„La Gazette des tribunaux" również poprzestaje na jednej
tylko perwersji, jaką miały pociągać za sobą te przestęp­
stwa: „Jeśli nie powstrzymamy napaści względem dzie-
ci, to nastąpi upadek moralności publicznej i przyszłe
pokolenia, zdeprawowane od najmłodszych lat, skalane
od pierwszych chwil swego życia, będą mogły dać życie
jedynie jeszcze bardziej zdeprawowanym potomkom"2 •
Droga przestępstwa seksualnego w indywidualnej świado­
mości ofiary to droga wstydu i nauki niemoralności: całe
niebezpieczeństwo ma polegać „na godnym pożałowania
przyuczaniu do grzechu, który pozostawia w duszy ofiary
ziarno deprawacji"3, a nie na cierpieniu czy próbie, jakim
poddany zostaje podmiot.
Maupassant pokazuje siłę tych zbiorowych odczuć,
przedstawiając w noweli z 1882 roku4 życie dziewczyn-
ki, którą w wieku 11 lat „zgwałcił lokaj". „Straszliwy
proces'', w wyniku którego mężczyzna został skazany
na dożywotnie ciężkie roboty, pozostawił trwały ślad na
ofierze w postaci odrazy, jaką wzbudzała: „Dziewczynka
rosła, napiętnowana niesławą, osamotniona, bez koleża­
nek; nawet osoby dorosłe ledwo ważyły się ją ucałować,
w przekonaniu, iż dotykając jej czoła splamią sobie usta" 5 •
W tej znamiennej noweli Maupassant odgaduje intymne
cierpienia dziecka, kładąc jednocześnie nacisk na brak
zrozumienia ze strony otoczenia, rozmaite podejrzenia,

1 Compte genera/, 1880, s. XI.


2 „La Gazette des tribunaux'', 11-12 stycznia 1892.
3 Tamże.
4 G. de Maupassant, Madame Baptiste (1882), w: Contes
et nouvelles (1875-1884), dz. cyt„ s. 273 [Pani Baptystowa, w:
Historia prawdziwa i inne nowele, przeł. K. Dolatowska, War-
szawa 1954, s. 141 i następna; bohaterkę tej ponurej historii na-
zywano „Panią Baptystową" na pamiątkę Baptysty, sprawcy jej
nieszczęścia i „hańby'', której piętno ciągnęło się za nią przez
całe życie, doprowadzając ją do samobójczej śmierci - przyp.
tłum.].
5 Tamże, s. 274 [Tamże, s. 143 - przyp. tłum.].
Stworzyć gwałciciela 357

nieuchronny i ukryty ostracyzm: „Nikt nie znał tajemnych


tortur jej duszy; nie rozmawiała i nie śmiała się nigdy.
Nawet rodzice wydawali się w obcowaniu z nią skrępo­
wani, jakby mieli do niej wiekuisty żal o jakąś przewinę
nie do naprawienia .. . państwo Fontanelle odnosili się do
swej córki tak, jak odnieśliby się do syna powracające­
go z więzienia" 1 • Ślady na psychice nie mają racji bytu
w obrazie zbrodni z końca XIX stulecia, jednocześnie
zaś niektórzy ich się domyślają. Ta niewiedza przejawia
się w samym sposobie przesłuchiwania dzieci na salach
sądowych końca XIX wieku, zapewne przeważnie za za-
mkniętymi drzwiami: stawiane na krześle, aby lepiej moż­
na je było słyszeć i widzieć, poddawane powtarzającym
się i natarczywym pytaniom przewodniczącego - raczej
przedmiot badań niż troski; w imię całkowicie teoretycz-
nej i budującej wizji prawdy lekceważy się ich strach czy
trudności z mówieniem. Mają opisywać i potwierdzać,
nie liczy się zupełnie, co odczuwają. Gide odmalowuje
nam kilka z tych scen rozgrywających się w 1912 roku,
gdy był przysięgłym w trybunale w Rouen - świadectwo
tym bardziej istotne, że przedstawia przebieg zdarzeń za
zamkniętymi drzwiami: „Zmuszamy ją do powtarzania,
w najmniejszych detalach, tego, co powiedziała podczas
dochodzenia, do czego winny się przyznał, a co lekarz
potwierdził. Zdaje się, że stawiamy sobie za obowiązek,

1 Tamże, s. 275 [Tamże, s. 143 - przyp. tłum.]. Mona Ozouf


podkreśla również brak zrozumienia ze strony XIX-wiecznych
krytyków dla wyznań pani Roland na temat czynu nierządnego,
jakiego ofiarą padła w dzieciństwie, ich przekonanie, że mają
do czynienia ze świadectwem pozbawionym podstaw, niepo-
trzebnym, niestosownym (M. Ozouf, Les Mots des femmes.
Essai sur la singularite franr;aise, Paris 1995, s. 89) [w wieku
około dziesięciu lat mała Marie-Jeanne Phlipon, późniejsza pani
Roland, była molestowana seksualnie przez jednego z uczniów
jej ojca, jakieś pięć lat od niej starszego; opowiedziała o tym
matce, a sama oddała się „praktykom pokutniczym", czując się
winną i zbrukaną; historię tę opisała w Pamiętnikach (w polskiej
edycji, dz. cyt„ s. 50-56) - przyp. tłum.].
358 Historia gwałtu

żeby ta mała pamiętała" 1 •


Kilka „głośnych szlochów"2,
które wstrząsają dziewczynką, jej czasem uparte milcze-
nie nie przekonują przewodniczącego o niebezpieczeń­
stwach związanych z tą publiczną próbą: prawda winna
podnosić na duchu, a stary model, wiążący nierozerwalnie
ofiarę z upadkiem3, jednocześnie utrzymuje się w mocy
i ulega zmianie.

Kontrola i umoralnianie

Aby wyjaśnić tę wciąż niemożliwą wizję traumy, należy


jeszcze wziąć pod uwagę nowe środki nadzoru, wymogi
czysto dydaktyczne.
W tym przedsięwzięciu pedagogicznym przemysłowe­
go i miejskiego społeczeństwa biorą udział urzędnicy są­
dowi i żandarmi: nasilić kontrolę, zintegrować ludność na-
pływającą do miast, stworzyć moralność masową4 • Służą
projektowi „umoralniania i nauczania", do którego dążą
elity w ostatnich dziesięcioleciach XIX stulecia, pragnąc
uczynić zeń „złotą regułę" 5 , po stokroć już analizowaną.
Sędzia upomina nieuważnych ojców i matki, jak w 1878
roku w Puget-Theniers, gdzie pewien mężczyzna napadł
dwoje dzieci, które spotkał na ulicy: „Ta sprawa potwierdza
karygodny brak nadzoru ze strony rodziców"6, Żandarm

1 A. Gide, Souvenirs de la cour d'assises (1912), dz. cyt. ,


s. 647.
2 Tamże, s. 642.
3 Por. wyżej, s. 53.
4 Por. F. Mayeur, De la Revolution a l'ecole republicaine,
w: L.-H. Parias (red.), Histoire generale de l 'enseignement et de
/ 'education en France, Paris 1981, t. III, zwłaszczaL 'achevement
de l'reuvre republicaine, s. 570.
5 Por. między innymi S. Michaud (red.), L 'Edification. Mo-

rales et cultures au X/Xe siecle, Paris 1993, s. 13. Por. także


o tym C. Nique, C. Lelievre, La Republique n 'eduquera plus. La
fin du mythe Ferry, Paris 1993.
6 A.D. Alpes-Maritimes, 2U 1878.
Stworzyć gwałciciela 359

prowadzi śledztwo co do moralności, jak w 1888 roku


w Hazebrouk, gdzie ujawnia lekkomyślność rodziców,
którzy nie dość dobrze pilnowali swoich chłopców - ofia-
ry czynów nierządnych: „Wymienieni W. Pierre, W. Aime,
P. Victor, C. Edouard zostali bardzo źle wychowani przez
własnych rodziców, którzy należeli do najmniej poważa­
nej klasy w Cassel. Dzieci nie pilnowano, nie chodziły do
szkoły" 1 •
Te śledztwa prowadzone w celu uściślenia faktów nie-
uchronnie świadczą o pewnej dwoistości związanej z po-
średnią kontynuacją dawnej podejrzliwości . Żandarmi
przepytują dorosłe ofiary odnośnie do ich wszelakich sto-
sunków społecznych, zmuszając do obrony, usprawied-
liwiania i tłumaczenia się z innych etapów swego życia.
Przesłuchująje nawet publicznie, obojętni wobec obna-
żania intymności. Na przykład komendant posterunku
wiejskiego w Faverelles zmusza Louise Robin do opo-
wiadania wobec świadków o jej trybie życia, o relacjach
z innymi robotnikami w gospodarstwie, a nie o gwałcie,
którego padła ofiarą w 1865 roku: „Jakie były pani re-
lacje z innymi służącymi w gospodarstwie, a zwłaszcza
z Clementem Roche'em i Auguste'em Regletem? Nie
miała pani z nimi stosunków płciowych? - Nie, proszę
pana, nigdy nikt mnie nie tknął"2 • Przesłuchanie do tego
stopnia dotyczy moralności ofiary, że wywołuje reakcję
jednej z obecnych kobiet: „Powiedzże panu komendanto-
wi, że to nie jego sprawa"3 • Również merowie stale wy-
rażają swoją opinię na temat rodziny ofiar, łącząc dzieci
z przywoływanymi występkami moralnymi. Na przykład
w 1883 roku mer z Saint-Cheron obwinia siedmioletnią
dziewczynkę Elise Victorine Perieux, przedstawiając jej
bliskich i środowisko : „Niska moralność tej dziewczynki
i jej rodziny tłumaczy życzliwość, z jaką odniosła się do

1 A.D. Nord, 2U 255/494, cyt. za A.-M. Sohn, Chrysalides,

dz. cyt., t. I, s. 341.


2 A.D. Loiret, Gien, 20 kwietnia 1865.

3 Tamże.
360 Historia gwałtu

oskarżonego" 1 • Z kolei mer z Cemoy wyznaje w 1887


roku - w kwestii napaści dokonanej na jedenastoletniej
dziewczynce przez młynarza, który ją zatrudniał- „że za
pośrednictwem sąsiadów doszły go słuchy na temat tych
Chollet, że są to ludzie, którzy nie wiedzą co to obyczaj-
ność, i że mała Chollet, ich córka, była dzieckiem na-
zbyt rozwiniętym jak na jej wiek" 2 • Mer z Cemoy mówi
nawet więcej, reinterpretując tajemnice alkowy, aby je
wykorzystać przeciwko dziecku: „Pewnego dnia, gdy
bolały ją zęby, matka poleciła jej położyć się do tego sa-
mego łóżka co ona i jej mąż, z którym, sądząc, że mała
śpi, odbyła stosunek intymny" 3 • Tym samym tradycyjną
podejrzliwość zastępuje w większym niż kiedyś stopniu
zorganizowana siatka zeznań. Ta perspektywa pozosta-
wia niewiele miejsca na obraz traumy i jej nasilenia.
Nie oznacza to oczywiście, że ten nadzór musi zawsze
mieć perwersyjny charakter. Na przestrzeni stulecia doko-
nuje się ogromna przemiana obyczajów: pod koniec XIX
wieku zwiększa się obecność i wrażliwość rodziców oraz
świadków. Kontrola nad dzieckiem ma nawet w środowi­
skach wiejskich inny niż dawniej charakter: ściślejsza, bar-
dziej ustawiczna, manifestuje bliskość i opiekę, które utrud-
niają agresję o charakterze seksualnym. Przemieszczanie
się nocą dzieci odpowiedzialnych za transport to już
przeżytek: napad na dziewięcioletnią Germaine Toulouse
w 1815 roku w Gissey-sous-Flavigny, która o szóstej rano
niosła list do sąsiedniej wioski4 ; napad na czternastoletnią
Magdeleine Michaud w 1813 roku, która o trzeciej rano
ciągnęła wraz z dwiema innymi dziewczynkami osły ob-
ładowane chrustem na targ w Tonnerre 5 - odchodzą bez-
powrotnie w przeszłość w dekadzie 1860-1870. Również
proboszczowie mają okazję uczestniczyć w tej przemianie

1 A.D. Yvelines, 2U 628, 1883.


2 A.D. Loir-et-Cher, 2U 11131, 1887.
3 Tamże.
4 A.D. Cote-d'Or, 2U 1394, 1815.
5 A.D. Cote-d'Or, 2U 1371, 1813.
Stworzyć gwałciciela 361

mentalności. Pod koniec XIX wieku jeden z nich wywie-


ra naciski na pewną rodzinę z Wandei, by ujawniła prze-
stępstwo seksualne przeciw córce, odmawiając tej młodej
parafiance komunii przez trzy lata, „aż sprawiedliwości
stanie się zadość"'. Potwierdza to wnioski Jean-Clementa
Martina: „Podczas nauki katechizmu w ramach przygoto-
wań do pierwszej komunii dziewczynki uświadamiają so-
bie, że popełniły ciężki grzech, co prowadzi do wydobycia
na światło dziennie przypadków obmacywania, wcześniej
nieujawnianych, a więc uchodzących bezkamie"2 •
Z większą gorliwością i ostrością obserwuje się ewen-
tualne symptomy, nawet jeśli odnotowywane są niemal
wyłącznie stany „fizyczne": po 1880 roku przybywa ro-
dziców zaalarmowanych „niezrozumiałym osłabieniem"
swojego dziecka, zanim jeszcze stwierdzą „zbrodniczą
napaść" 3 , czy też śledztw wszczętych w internacie, gdy
w izbie chorych zaobserwuje się u dziecka ślady stosunku
płciowego 4 •

Od gwałtu-zabójstwa
po napaść bez użycia przemocy, od
tłumów zgromadzonych na pogrzebach dzieci-męczenni­
ków po kobiety oskarżające o szantaż seksualny - coraz
więcej jasno zdefiniowanych kategorii przestępstw i coraz
więcej jasno zdefiniowanych kategorii zachowań, charak-
terystycznych już dla epoki współczesnej. Koniec XIX
wieku to rzeczywiście kluczowy moment w dziejach gwał­
tu: wypracowana wówczas definicja tego przestępstwa,
która wyraźnie uwzględnia przemoc fizyczną i psychicz-
ną, precyzuje szantaż, groźbę lub zaskoczenie, nie zmie-
ni się przez następne kilkadziesiąt lat; dzięki narodzinom

1 Por. J.-C. Martin, Violences sexuelles. Etudes d'archives,

pratiques de l 'histoire, „Annales HSS", maj-czerwiec 1996, nr


3, s. 657.
2 Tamże.
3 „L'Emancipation", organ codzienny partii robotniczej,
16 listopada 1880.
4 „L' Avenir politique", 22 listopada 1885.
362 Historia gwałtu

psychologii i coraz wyraźniejszemu zainteresowaniu jed-


nostką, jej wolną wolą, jeśli nie jej żądzami, pojawia się
kilka fundamentalnych dzisiaj odróżnień - gwałtu na do-
rosłym od gwałtu na dziecku, rodzajów perwersji, poczy-
talności od niepoczytalności; w ciągu XIX wieku przemoc
nabiera indywidualnych rysów, gwałciciel zyskuje osobo-
wość, którą nigdy wcześniej się nie zajmowano; systema-
tyzacja i rosnąca złożoność metod policyjnych wydoby-
wa na światło dzienne gwałty połączone z zabójstwem,
pozwala zaistnieć „seryjnym mordercom-gwałcicielom",
a prasa francuska, o coraz większym zasięgu, jest w stanie
w takich przypadkach mobilizować opinię publiczną; me-
dycyna sądowa, wyposażona w odpowiednie instrumenta-
rium, wprowadza ekspertyzę jako obowiązkowy element
postępowania; opracowywane od dłuższego czasu urzę­
dowe statystyki kwantyfikują „wzrost" przestępstw sek-
sualnych, przyczyniając się do powstania pierwszych prac
doktorskich z medycyny oraz do narodzin specjalistycz-
nych studiów. Tak pod względem prawnym, jak kulturo-
wym gwałt wkracza już w epokę współczesną.

Ku WSPÓŁCZESNEJ WIZJI PRZEMOCY SEKSUALNEJ?

Są jednak głębokie różnice między koncepcjami z końca


XIX wieku a obecnymi. Na przykład około 1900 roku
wciąż rzadko ujawnia się i ściga gwałt na dorosłym. Jeszcze
w 1911 roku Charles Vibert, lekarz sądowy na wydziale
medycyny w Paryżu, kwestionuje możliwość popełnienia
gwałtu na kobiecie przez mężczyznę działającego w poje-
dynkę: „Co do kobiety, która wie, czym są stosunki płcio­
we, i która w pełni dysponuje swoimi siłami, nie sposób
uwierzyć, że sam jeden mężczyzna zdołałby dopuścić się
na niej gwałtu" 1 • Również bardzo szczególny pod koniec
XIX wieku obraz gwałtu na dziecku, nawet jeśli zbrod-
nia jest wyraźnie częściej karana niż kiedyś - opinię pub-

1 C. Vibert, Precis de medecine legale, dz. cyt., s. 383.


Stworzyć gwałciciela 363

liczną bardziej zaprząta ewentualna rozwiązłość ofiar niż


ewentualne rany na psychice. Wreszcie bardzo szczególna
hierarchia przemocy: morderca z powieści w odcinkach,
złodziej-zabójca stanowi dla opinii publicznej końca XIX
wieku ilustrację najstraszliwszej zbrodni, tak jak ojciec-
-tyran lub gwałtownik - ilustrację najstraszliwszego mal-
tretowania. Jako przedmiot zainteresowania wykorzysta-
nie seksualne blednie wobec przemocy fizycznej w prasie
oraz powszechnej świadomości.
To właśnie w tych trzech kierunkach ewoluował współ­
czesny obraz gwałtu : większa waga przywiązywana do
skarg składanych przez dorosłe kobiety, przekonanie
o traumie i uwzględnianie jej; nowa hierarchia przemocy.
Przełom niewątpliwie dość „świeży", lecz głęboki, tym
bardziej znamienny, że zakłada inne rewolucyjne zmiany
w naszych wyobrażeniach i naszych zachowaniach - doty-
czące relacji między mężczyzną a kobietą, obrazu świado­
mości z jej historią i perypetiami. Możemy więc pokusić
się o pewne „rozwiązanie siłowe" w narracji historycznej.
Możemy porównać nasze obecne kryteria z kryteriami
końca XIX wieku, a zestawienie będzie tym bardziej upra-
womocnione, że najbardziej istotne - jak się zdaje - są
tu właśnie zmiany najnowsze. Niezliczonym przemianom,
które stworzyły narzędzia mentalne najbliższe naszej epo-
ce, przeciwstawione zostają więc przełomy, które odmie-
niły dzisiejszą wrażliwość.
Nie oznacza to wcale samowoli w tak brutalnym ze-
stawieniu naszej epoki ze schyłkiem XIX wieku: niedaw-
ne zmiany pokazują jedynie, że pierwsze dziesięciolecia
XX wieku nie są tu najważniejsze; pokazują również, jak
wiele jeszcze potrzeba było gwałtownych zmian w kul-
turze i wrażliwości, aby narzędzia prawne i pojęciowe
wypracowane pod koniec XIX wieku zaczęły skutecznie
działać.
CZĘŚĆ PIĄTA

DEBATA OBYCZAJOWA
GWAŁT I SPOŁECZEŃSTWO DZISIAJ
Opublikowana w 1992 roku książka Viol d'inceste, auteur
obligatoirement anonyme [Gwałt kazirodczy, autor obo-
wiązkowo anonimowy] 1 - świadectwo ofiary kazirodztwa
- nie jest pierwszą tego rodzaju. Natomiast jako pierwsza
proponuje podejście czysto psychologiczne, w nieznanym
dotąd stopniu kładzie nacisk na krzywdę psychiczną wy-
rządzoną przez sprawcę: „Nie oskarżam swego ojca ... " 2 ,
lecz „stał się zabójcą ... gwałt determinuje całą moją do-
rosłą osobowość"3 . Stąd ten zabieg niemal terapeutyczny,
ta decyzja, by się wyzwolić przez ujawnienie: „Będę pi-
sać tylko o swoich przeżyciach" 4 • Stąd ta dwoista zmiana
w spojrzeniu na gwałt w ogóle i kazirodztwo w szczegól-
ności: ciężar czynu mierzony podług „zdrowia psychicz-
nego i umysłowego" 5 ofiary oraz głos, który następnie
zabiera sama ofiara, gdy publicznie wyznaje, czego do-
świadczyła, wnosząc tym samym wkład w uwrażliwianie
opinii publicznej.
Nic nie może być bardziej dyskusyjne niż sprowadzenie
niedawnej zmiany spojrzenia na gwałt do tego podwójne-
go przesunięcia. Do prześledzenia pozostają inne zmiany,
na przykład dotyczące obrazu napastnika. Jednakże waga
przypisywana cierpieniom psychicznym oraz waga samej
inicjatywy ze strony ofiary lub jej bliskich mają charakter
decydujący, odsłaniają nowego typu konsekwencje prze-
mocy oraz nowego typu stosunki między protagonistami.
Może to doprowadzić na koniec do zmiany sensu ujawnia-
nej brutalności.

1 Viol d'inceste, auteur obligatoirement anonyme, Paris


1992.
2 Tamże, s. 20.
3 Tamże, s. 25 i 26.
4 Tamże, s. 20.
5 Tamże, s. 11.
368 Historia gwałtu

1. Oo SĄDU NAD GWAŁCICIELEM DO SĄDU NAD GWAŁTEM

Pierwsza z doniosłych przemian ostatnich lat dotyczy sa-


mego procesu o gwałt, o czym świadczy sprawa sądzona
przez trybunał przysięgłych w Aix-en-Provence w dniach
2-3 maja 1978 roku. Ofiary po raz pierwszy proszą o po-
moc autorytety moralne: jako świadków wzywają depu-
towanych, członków Akademii 1, naukowców, dawnych
członków ruchu oporu. Powódki twierdzą, że chcą wyjść
poza granice inkryminowanych czynów, aby wywołać de-
batę obyczajową, „posunąć się naprzód w tej fundamen-
talnej walce o głęboką zmianę stosunków między mężczy­
znami i kobietami, a co za tym idzie - o przemianę samego
społeczeństwa"2 • Tumult i wrzawa w prasie, zanim jeszcze
proces się zaczął. Nigdy dotąd proces o gwałt nie odbił się
tak szerokim echem. Nigdy nie miał takich konsekwencji
- uderzył w opinię publiczną tak silnie, że doprowadził
do powstania inicjatywy parlamentarnej mającej dokonać
rewizji prawa3 •
Zbrodni dokonano w 1974 roku, ajej poszczególne od-
słony stanowią odzwierciedlenie dzisiejszej rzeczywisto-
ści społecznej. Dwie młode turystki belgijskie wracające

1 Academie Frarn;:aise założona w 1635 roku przez kardy-


nała Richelieu należy do najstarszych europejskich towarzystw
naukowych - liczy 40 członków, których kadencje są dożywot­
nie; po śmierci któregoś członka pozostali wybierają jego na-
stępcę (przyp. tłum.).
2 A. Tonglet, A. Castellano, lnsoutenable debat: le vótre,

„Liberation", 12 maja 1978 - odpowiedź dwóch oskarżycielek


w procesie w Aix na artykuł, który ukazał się w „Liberation"
4 maja 1978 roku [Anne Tonglet i Aracełi Castellano to dwie
„bohaterki" procesu w Aix, których zresztą Georges Vigarello
nie wymienia ani razu z imienia i nazwiska - przyp. tłum.].
3 Nocą z 27 na 28 czerwca 1978 roku dopisano do porządku

obrad Senatu analizę tekstu dotyczącego gwałtu, który stanowił


syntezę trzech projektów złożonych kilka dni po procesie w Aix.
Por. raport nr 442 z posiedzenia Senatu 15 czerwca 1978 roku,
jak również opinię Senatu nr 467 z 22 czerwca 1978 roku.
Gwałt i społeczeństwo dzisiaj 369

z Hiszpanii i udające się w kierunku Brukseli decydują się


wieczorem 20 sierpnia 1974 roku rozbić namiot w skali-
stej zatoczce Morgiou nieopodal Marsylii. W chwili gdy
rozkładają swój sprzęt, zostają „zaczepione przez miejsco-
wego żula" 1 • Spławiają go. Te same podchody następnego
dnia, tak samo zdecydowana odmowa. Mężczyzna posta-
nawia się „zemścić" i wraca wieczorem, wcześniej nama-
wiając dwóch kumpli, by mu towarzyszyli. Napastnicy usi-
łują dostać się do namiotu ustawionego na uboczu, kilka
metrów od brzegu. Dziewczęta stawiają opór, aż w koń­
cu jedna z nich zadaje cios młotkiem do wbijania śledzi
w głowę najbardziej przedsiębiorczego z kolegów. Krew
doprowadza do horroru: dziewczyny są maltretowane
i gwałcone przez cztery godziny. Tej samej jeszcze nocy
składają skargę na posterunku żandarmerii w pobliskiej
miejscowości. Ich pierwsze zeznania pochodzą z 22 sierp-
nia 1974 roku.
Następuje długotrwała procedura: napastnicy zostają
najpierw oskarżeni o pobicie i postawieni przed trybunałem
poprawczym. Po czym, tym razem już oskarżeni o gwałt,
stają przed trybunałem przysięgłych. Między 1974 a 1978
rokiem dochodzi do zmiany kwalifikacji ich czynu. Proces
w Aix doprowadza wreszcie do uznania zbrodni gwałtu
wymienianej przez teksty prawne, lecz w rzeczywistości
tradycyjnie umniejszanej. Oddziaływanie procesu jest jed-
nak dużo większe, jasno wykalkulowane przez adwoka-
tów: stanowi on zastosowanie troistej logiki - kulturowej,
psychologicznej oraz prawnej - którą posługują się ruchy
feministyczne w połowie lat siedemdziesiątych XX wie-
ku. Walka z gwałtem nabiera w tym przypadku nowego
sensu: jest walką o wyzwolenie2 •

1 Viol, proces d'Aix, Paris 1978, s. 29. W dalszej części ta

publikacja wymieniana jako Le Proces d'Aix.


2 Por. między innymi M.-0. Fargier, Le Viol, Paris 1976;

MAI, Un viol si ordinaire, un imperialisme si quotidien, „Les


Temps modernes", nr specjalny, Lesfemmes s 'entetent, kwiecień­
-maj 1974, i Un proces pour viol, „Sorcieres", nr 21, 1980.
370 Historia gwałtu

Symboliczny proces z 1978 roku

Najpierw aspekt kulturowy tej logiki: ofiary odgrywają


rolę, jakiej dotąd jeszcze nie odgrywały - decydują o kie-
runku debaty, o połączeniu całego zdarzenia z problema-
tyką obyczajową, o oskarżeniu społeczeństwa mężczyzn,
którego wartości stoją na przeszkodzie właściwej ocenie
gwałtu. Tym samym sąd nad oskarżonymi przekształca się
w „sąd nad samym gwałtem" 1 • Jest to również inicjatywa
zbiorowa, a nie indywidualna - obronę wspiera stowarzy-
szenie „Choisir-La cause des femmes" [„Stanąć po stronie
kobiet"]2, które przygotowuje projekt ustawy o „agresji
seksualnej", domagając się w pierwszej kolejności deba-
ty obyczajowej: „Zważywszy, że gwałt, jak również inne
akty agresji seksualnej dokonywane na kobietach wynika-
ją z opartego na sile i agresywności stosunku mężczyzny
do kobiety; że akty agresji seksualnej zakładają stosunek
dominacji na linii mężczyzna-kobieta symptomatyczny

1 Por. uwagi wstępne przewodniczącego trybunału w Aix

skierowane do jednej z powódek: „Tutaj toczy się proces oskar-


żonych, a nie gwałtu'', Le Proces d'Aix, dz. cyt., s. 10.
2 Stowarzyszenie założone w 1971 roku w obronie praw ko-

biet i do walki o nie przez Simone de Beauvoir (pierwsza prze-


wodnicząca stowarzyszenia) oraz jej bliską współpracowniczkę,
wybitną adwokat Gisele Halimi (obecnie na czele stowarzysze-
nia); stowarzyszenie wyznaczyło sobie trzy cele: upowszechnie-
nie edukacji seksualnej oraz wolnego dostępu do bezpłatnych
środków antykoncepcyjnych, walkę o zmianę prawa z 1920 roku
zakazującego aborcji (kwalifikowano ją jako występek) oraz
obronę kobiet oskarżanych o dokonanie aborcji; w 1974 roku
cele poszerzono o walkę przeciw gwałtowi, przemocy fizycznej
oraz seksistowskim schematom kulturowym, równouprawnie-
nie kobiet w pracy oraz szerszą reprezentację kobiet w życiu
politycznym i publicznym; w 1975 roku udało się doprowadzić
do zmiany ustawodawstwa w kwestii aborcji - tzw. ustawa Veil,
która dopuszcza przerywanie ciąży we Francji, a w 1980 roku
- do zmiany zapisów dotyczących gwałtu i czynu nierządnego
(przyp. tłum.).
Gwałt i społeczeństwo dzisiaj 371

dla pewnych wyborów społecznych; że nie mogą ucho-


dzić za banalne, czy nawet powszechnie dopuszczane wy-
kroczenia; że świadomie czy nieświadomie świat męskich
wartości faktycznie usprawiedliwiał gwałt «przyrodzoną
mężczyźnie agresywną męskością» oraz «masochistyczną
biernością>> kobiecą - oba pojęcia wynikają ze swoiste-
go fatalizmu psychologicznego; że ten schemat tłumaczy
obarczanie poczuciem winy i zmuszanie do milczenia
zgwałconych kobiet; że kobiety pragną od tej pory ujaw-
niać publicznie gwałt ... " 1•
Proces z Aix zgodnie z zapewnieniami samych ofiar od
początku do końca jest pomyślany jako walka: „Sposób,
w jaki się toczył, jego zasięg, to był przede wszystkim
nasz świadomy wybór ... Walka w zgodzie z sobą w naj-
mniejszych szczegółach procesu"2 • Od początku do końca
jest również pomyślany jako przykład, „proces-trybuna"3
- jak mówią niektórzy uczestnicy, spektakl pokazujący
również inne batalie, wszystkie skupione wokół prawa
do samostanowienia, do aborcji, do decydowania o włas­
nej płodności. Porównania zastosowane przez Mariellę
Righini w „Le Nouvel Observateur" podczas procesu:
„Wzięłyście szturmem sale sądowe i trybuny, aby wy-
krzyczeć, że Wasze ciało należy do Was i nikt nie ma
prawa go sobie przywłaszczać bezkarnie"4 • Czy też głos
Gisele Halimi5 przedstawiającej kilka miesięcy później

1 Proposition de loi de Choisir. La cause desfemmes sur /es

agressions sexuelles, w: Le Proces d'Aix, dz. cyt., s. 413.


2 A. Tongelet, A. Castellano, Insoutenable debat ... , dz. cyt.

3 „Liberation", 3 maja 1978.

4 M. Righini, Le prix du viol, „Le Nouvel Observateur",

25 marca 1978.
5 Gisele Halimi (ur. 1927 w Tunezji), znana jako obrończy­

ni sprawy kobiet w licznych procesach - blisko współpracowała


z Simone de Beauvoir, razem założyły stowarzyszenie „Choisir-
-La cause des femmes", o którym mowa wyżej, a którego jest
obecnie przewodniczącą; to w dużej mierze dzięki jej wysiłkom
w 1975 roku zniesiono we Francji zakaz aborcji, a w 1980 uzna-
no gwałt za zbrodnię; w latach 1981-1986 walczyła o prawa
372 Historia gwałtu

sprawozdanie z rozprawy sądowej: „Czy wybieramy pra-


wą stronę w trybunale, wchodząc do sali rozpraw [za abor-
cją] czy lewą [przeciw gwałtowi], czy kodeks nas nazywa
oskarżycielkami, czy oskarżonymi, my wiemy, że walka
toczy się w imię tych samych zasad: o zapewnienie każ­
demu mężczyźnie i każdej kobiecie prawa do odzyskania
godności wydartej przez pogardę i przemoc" 1• Kultura
ciała i indywidualności, której oryginalność w tym przy-
padku polega na oddaniu głosu ofiarom na podstawie ich
przekonania, że jedynie inicjatywa kobiet może odwrócić
niesprawiedliwość2. Komentarz Rolande Perlican pod-
czas debaty w Senacie nad projektem ustawy: „Niczego
nie uzyskają w żadnej dziedzinie życia, jeśli same sobie
tego nie wywalczą"3 • Stąd również starcia wywołane tymi
pierwszymi przedsięwzięciami, niepokoje podczas pro-
cesu w Aix, wzburzenie przywoływane przez Florence
d'Harcourt: „Pospieszna rozprawa pośród wrogo nasta-
wionego audytorium .. . Kobieta, którą jestem, wreszcie
zrozumiała tego dnia, że ofiary potrzebowały wiele odwa-
gi, aby wnieść skargę w takich okolicznościach"4 •
Po raz pierwszy wyczulenie na przemoc seksualną
spotyka się z postawą walczącą. Radykalny temat „sekso-

kobiet jako deputowana do Zgromadzenia Narodowego; w 1998


roku należała do grona założycieli alterglobalistycznej organiza-
cji ATTAC (Obywatelskiej Inicjatywy Opodatkowania Obrotu
Kapitałowego) (przyp. tłum.).
1 G. Halimi, Le Proces d'Aix, dz. cyt., s. 13.

2 Por. „Joumees de denonciation a l' appel des crimes contre

łes femmes" [„Dni ujawniania zbrodni przeciw kobietom"]


w centrum konferencyjnym Mutualite 13 i 14 maja 1972 roku,
podczas których dyskusje toczą się zasadniczo wokół pięciu te-
matów: praca, życie seksualne, macierzyństwo, gwałt, uwarun-
kowania „niesprawiedliwości dotykającej kobiety" (ulotka, maj
1972).
3 R. Perlican, „Journal officiel'', Senat, posiedzenie z 22 ma-

ja 1980 roku, sprawozdanie, s. 2089.


4 F. d'Harcourt, „Journal officiel", Zgromadzenie Narodowe,

posiedzenie z 11 kwietnia 1980 roku, sprawozdanie, s. 327.


Gwałt i społeczeństwo dzisiaj 373

bójstwa" czy „codziennej przemocy trzymającej


kobie-
ty w stanie strachu" 1 można odnaleźć już w pionierskiej
książce Susan Brownmiller2 opublikowanej w 1975 roku
w Stanach Zjednoczonych: opis ulicy, która jest między
innymi „miejscem przyuczania" kobiety „do strachu, lęku,
wściekłości"3 , miejscem, gdzie agresja jawi się także jako
akt podboju, oznaka władzy, gest zarówno posiadania, jak
i pożądania4 •
Wszystkie te nowe elementy przewijają się w debatach
parlamentarnych, które nastąpiły po procesie: „Od kilku
lat przeobrażenia mentalności, a także, być może, ewolu-
cja «stosunku sił» między kobietą a mężczyzną wyczuliły
opinię publiczną na problem gwałtu"5 . Te nowe elementy
pokazują, na ile kwestionowanie rozstrzygnięć prawnych
dokonuje się tutaj w imię zakwestionowania stosunków
między płciami, nowego sposobu uczynienia z gwałtu
„zjawiska społecznego"6 • Okoliczności przedstawione
1 S. Brownmiller, Le Viol. L 'intimidation par la violence

quotidienne qui maintient toutes /es f emmes en etat de p eur, Pa-


ris 1976 (wyd. 1amerykańskie:1975).
2 Susan Brownmiller (ur. 1935), jedna z najwybitniejszych

amerykańskich feministek-w 1975 roku opublikowała klasycz-


ną już dziś książkę przeciw gwałtowi i wszelkim przejawom
męskiej dominacji Against Our Will: Men, Women, and Rape
(przyp. tłum.).
3 Dominique, Josiane, La rue, „Les Temps modemes", numer

specjalny Les femmes s 'entetent, kwiecień-maj 1974, s. 1976.


4 Stąd ta bardzo wyraźna tendencja ruchów feministycz-

nych do mocniejszego podkreślania w przypadku gwałtu tematu


władzy niż pożądania seksualnego: „Mit gwałtu jako aktu wy-
nikającego z impulsu oraz mit, który każe wierzyć, że gwałt od-
powiada na potrzebę seksualną - oto dwa mity, które się zlewają
w jedno" (J. Me Kellar, Le Viol, l 'appat et le p iege, Paris 1978
[wyd. 1 amerykańskie : 1975], s. 36).
5 Zgromadzenie Narodowe, raport nr 1400, projekt ustawy

dotyczącej gwałtu i czynu nierządnego, posiedzenie z 14 listo-


pada 1979 roku, s. 3.
6 C. Goldet, „Journal officiel", Senat, posiedzenie z 22 maja

1980 roku, s. 2087.


374 Historia gwałtu

podczas procesu w Aix stale przywołują temat wyzwo-


lenia i swobód: samotne dziewczęta rozbijające namiot
w odosobnionym miejscu decydują w pełni o tym, gdzie
się znajdą i jak będą żyć, „w dodatku" lesbijki, co prowo-
kuje pytanie przewodniczącego sądu skierowane do jednej
z ofiar: „Czy w tamtym czasie żyła pani w związku z panną
Araceli? Proszę oddalić to pytanie, nie ma nic wspólnego
ze sprawą ... " 1 i „Dlaczego wybrały panie tak odosobnio-
ne miejsce?"2 , a jeszcze „Czy były panie nago?" 3 • Pytania
świadczące ewidentnie o podejrzliwości, podczas gdy od-
powiedzi ofiar pokazują zmiany kryteriów, podkreślają
prawo do decydowania o swojej osobie, długo odmawiane
kobietom, a następnie powoli zdobywane i utrwalane. To
te zmiany mają na myśli amerykańskie feministki z po-
czątku lat siedemdziesiątych XX wieku, które bez wątpie­
nia jako pierwsze wskazują na związek między wzrostem
liczby gwałtów a zmianą trybu życia kobiet: „Nie ma już
mowy, żebyśmy miały płacić gwałtem za naszą wolność"4 .
Tego poglądu nie da się z marszu wytłumaczyć ani zwe-
ryfikować. Wszystko wskazuje na bardziej złożone zależ­
ności, lecz również na wagę tego dążenia do wyzwolenia:
„Owszem, kobiety są ofiarami czynów skandalicznych.
Nowość nie polega na tym, że są nimi w większym stop-
niu, częściej; nowość polega na tym, że już się na to nie
zgadzają" 5 • To właśnie ten sprzeciw pokazuje w pełnym
świetle proces z Aix.
Drugi aspekt zastosowanej w tym kontekście logiki
ma charakter psychologiczny: pogłębienie tematu traumy,
ujęcie wpływu zbrodni na ofiarę jako wewnętrznego „spu-

1 Przewodniczący trybunału przysięgłych w Aix, Le Proces


d'Aix, dz. cyt„ s. 135.
2 Tamże, s. 145.

3 Tamże, s. 124.
4 A. Medea, K. Thompson, Contre le viol, Paris 1976 (wyd. 1

amerykańskie: 1974), s. 10-11.


5 C. Goldet, „Journal officiel", Senat, posiedzenie z 22 maja

1980 roku, s. 2088.


Gwałt i społeczeństwo dzisiaj 375

stoszenia". Powódki używają słów osobistych i intym-


nych, przez długi czas zupełnie nieobecnych na salach
sądowych: „Gwałt to było zniszczenie, dewastacja nas
samych" 1• Powtarzają to niczym echo ich bliscy: „One od
czterech lat powoli gasną, a ja z nimi"2 • O tym samym
mówią, w nieco inny sposób, ich adwokaci: „Muszą żyć
z tą śmiercią, która na zawsze w nich zagościła w dniu,
gdy stały się ofiarami przemocy"3 . I jeszcze eksperci:
„Coś bardzo ważnego zabito w nich, być może poczucie
własnej wartości, ich tożsamości, kobiecości ... " 4 • To na-
wiązanie do wewnętrznej traumy, psychologiczne odnie-
sienia stosowane przez niektórych naukowców z początku
XX wieku5, tak długo nieobecne w wypowiedziach ofiar,
adwokatów i biegłych, staje się jednym z głównych punk-
tów odniesienia przy określaniu ciężaru zbrodni. Już nie
znaczenie moralne lub społeczne zbrodni, już nie obelga
lub upodlenie, lecz wstrząs świadomości, cierpienie psy-
chiczne, którego intensywność odmierza się czasem jego
trwania lub wręcz jego nieodwracalnością. Liczne badania
ofiar prowadzone w tym samym czasie przekształcają to
w nowy pewnik. „Doświadczeniem przeżytym podczas
gwałtu jest osamotnienie. Ludzkość polega na wspólno-
cie, a efektem gwałtu jest zniszczenie poczucia wspólnoty,
a zarazem poczucia wartości własnej osoby"6 • Akcent pada

1 Zeznanie Anne Tonglet, Le Proces d'Aix, dz. cyt., s. 149.


2 Zeznanie matki Anne Tonglet, le Proces d 'A ix, dz. cyt.,
s. 269.
3 G. Halimi, Le Proces d'Aix, dz. cyt., le crime, s. 9.
4 Zeznanie doktora F. Bonnela, tamże, s. 262.

5 Por. wyżej, s. 355.


6 D. Metzger, ft 's always the woman who is raped, „Ame-

rican Journal of Psychiatry'', 1976, s. 405. Por. również badania


przeprowadzone w łatach siedemdziesiątych XX wieku, R.B.
Everett, G.R. Jimerson, The rape victim: A review of117 consec-
utive cases, „Obstetrics and Gynecology", 1977, oraz- na temat
dzisiejszych badań - J.-M. Darves-Bomoz, Le traumatisme du
viol et de / 'inceste, „Perspectives Psy", t. 35, nr 5, grudzień
1996.
376 Historia gwałtu

na „śmierć", utratę tożsamości, znieważoną integralność


- w epoce, w której promuje się na wielka skalę warto-
ści indywidualne związane z samorealizacją i „poszano-
waniem subiektywnej wyjątkowości" 1 , na mocy której
jednostka orientuje się coraz bardziej w stronę własnego
ciała, swoich zasobów, ściśle określonej przestrzeni psy-
chicznej, a coraz mniej w stronę swego otoczenia czy
wspólnoty. Przyznając priorytet traumie, potwierdza się
na swój sposób priorytet autonomii.
Trzeci aspekt dotyczy ściśle samego prawa; jest zwią­
zany zresztą z tym spersonalizowanym obrazem krzywdy.
Odnosi się do samego sposobu definiowania zdarzenia,
progu przemocy i braku przyzwolenia. Ten próg ulega
wyraźnemu obniżeniu w porównaniu z dawnymi procesa-
mi: to nic innego niż kontynuacja ustawicznej pracy nad
prawnym przedefiniowaniem samej przemocy. Adwokaci
korzystają w tym względzie z decyzji Sądu Kasacyjnego
z 1Olipca1973 roku: pewna autostopowiczka pozwoliła się
obściskiwać kierowcy; mężczyzna zatrzymał samochód,
zaciągnął pasażerkę na tylne siedzenie i zgwałcił mimo jej
„błagań". Pozornie żadnej przemocy fizycznej, lecz Sąd
Kasacyjny stwierdził brak przyzwolenia; powołując się na
udowodniony fakt „błagań", utożsamił przemoc z pogwał­
ceniem sprzeciwu. Sprawa dostarczyła Sądowi sposobno-
ści do sprecyzowania kryteriów brutalności o charakterze
seksualnym: „przemoc fizyczna, przemoc psychiczna,
pomyłki, nawet odmowa, która przejawia się poprzez
prośby"2 • Pozwoliła również bardziej wyraźnie niż dotąd
rozdzielić sprzeciw i walkę. Ta argumentacja zostaje wy-
korzystana podczas procesu w Aix, niejako w opozycji do

1 G. Lipovetsky, L 'Ere du vide, essais sur l'individualisme

contemporain, Paris 1983, s. l O. Por. również na ten temat ob-


szerna literatura, między innymi R.S. Sennett, Les Tyrannies de
l'intimite, Paris 1979 (wyd. l amerykańskie : 1974), G. Mendel,
54 millions d'individus sans appartenance. Essai de psychopoli-
tique, Paris 1983.
2 „Bulletin de la Cour de cassation", 1O lipca I 973.
Gwałt i społeczeństwo dzisiaj 377

niekończących się dyskusji na temat przyzwolenia ze stro-


ny ofiar, do roztrząsania słów i sformułowań: czy dziew-
częta z zatoki mogły sprawiać „wrażenie, że się zgadza-
ją"? Czy raczej „ustąpiły'', niż musiały się „poddać"? Czy
„pocałowały" trzech mężczyzn na pożegnanie? Jedna wy-
powiedź adwokata obraca to całe wypytywanie wniwecz:
„Jeśli kobieta śpi spokojnie w namiocie, zostaje napadnię­
ta przez jednego lub kilku facetów ... i odpowiada ciosem
młotka, to jak można jeszcze mówić o ciepłym przyjęciu
i przyzwoleniu?" 1• Tym samym kolejne fazy zbrodni zo-
stają przedstawione jako nierozłączne. Pierwsza odmowa
kobiety wyjaśnia całość zachowań, jakiekolwiek by były
jej następstwa: „Kiedy kobieta mówi «nie», należy raz na
zawsze zrozumieć, że to «nie» nie oznacza «tak»"2 •
Dwie propozycje, które pojawiają się podczas proce-
su, stanowią kontynuację tej nowej logiki prawnej zorien-
towanej na ofiarę: wyeliminować rozróżnienie gwałtu
i czynu nierządnego - czy „zmuszenie kobiety do stosun-
ku analnego wbrew jej woli jest mniej traumatyczne niż
gwałt?" 3 ; wyeliminować śledztwo dotyczące moralności
ofiary - ,jeśli kobieta nie jest poza wszelkim podejrze-
niem ... to tutejsi mężczyźni mają prawo ją zgwałcić ...
właśnie z tym walczymy"4 • Symboliczny - powtórzmy
- proces z Aix prowadzi do pierwszej „rewolucji" w ko-
deksie z 181 O roku: inny sposób definiowania przestęp­
stwa, inny sposób sądzenia go: tak zdefiniować czyn, żeby
nie dało się już zmienić jego kwalifikacji.

Prawo definiuje gwałt

W ciągu następnych miesięcy w Senacie toczy się deba-


ta nad zmianą prawa, co pokazuje oczywistą siłę opinii

1 G. Halimi, Le Proces d'Aix, dz. cyt„ s. 323.


2 Tamże, s. 322.
3 Tamże, s. 23.
4 Tamże, s. 331.
378 Historia gwałtu

publicznej. Pięć projektów ustaw, każdy z nich ma unie-


możliwić „praktykę zmiany kwalifikacji czynu na niższą
... , powszechną zwłaszcza w przypadku gwałtu" 1 , a przede
wszystkim „raczej zapobiegać gwałtom, niż zwiększać
wymiar kary"2. Rzeczywisty skutek jest oczywiście dużo
bardziej złożony, ograniczony przez tradycyjne proble-
my związane z ustawodawstwem dotyczącym przemocy
seksualnej, przez równie tradycyjne problemy związane
z przekładaniem praktyki karnej na obyczaje. Tymczasem
przebieg debaty publicznej, nagromadzenie raportów par-
lamentarnych, ciągłe „przepychanki" między obiema izba-
mi3 świadczą o uchwytnym dążeniu do przekształcenia
w kryterium prawne zmian, jakie zaszły w mentalności.
Zbrodnia z Aix, przypadki gwałtów, „w odniesieniu
do których zmieniono kwalifikację na pobicie i zranie-
nie", od niedawna uznawane za oburzające, „działanie
organizacji feministycznych" określone przez parlamen-
tarzystów jako „dobroczynne"4 , sięganie po nowe staty-
styki dotyczące liczby skarg i ich dalszych losów (103 8
skarg wobec 290 wyroków skazujących w 1970 roku,
1589 skarg wobec 323 wyroków skazujących w 1975
roku 5 - jedna piąta spraw kończy się skazaniem) - to
zjawiska przywoływane na początku debaty. Wszystkie
rodzą poczucie, że sprawa nie cierpi zwłoki: nie można
już pozostawiać do uznania sędziów decyzji o znaczeniu
słowa „gwałt" ani zdawać się po cichu na „oczywisto-

1 E. Tailhades, Rapport n° 442/ait au nom de la Commission

des lais constitutionnelles, Senat, posiedzenie z 15 czerwca 1978


roku, s. 10.
2 Tamże.
3 Władza ustawodawcza we Francji należy do Zgromadzenia
Narodowego (izby niższej) i Senatu (izby wyższej) ; Senat, o któ-
rego roli w zmianie prawa już wcześniej wspomina Vigarelło,
zatwierdza projekty ustaw proponowane przez Zgromadzenie
Narodowe lub członków rządu (przyp. tłum.).
4 F. Massot, „Journal officiel", Zgromadzenie Narodowe,

posiedzenie z 11 kwietnia 1980 roku, s. 323 .


5 E. Tailhades, Rapport n° 442 ... , dz. cyt„ Aneks, s. 29.
Gwałt i społeczeństwo dzisiaj 379

ści" zawarte w kodeksach z 1791 i 181 O roku. N a leży


„wreszcie" jasno i konkretnie zdefiniować zbrodnię, aby
nie zmieniano jej już w występek. Stąd to nowe dążenie
do wyjaśnienia artykułów kodeksu, do połączenia w jed-
ną zbrodnię gwałtu i czynu nierządnego w celu unik-
nięcia pomyłek. Podczas debaty w Senacie 28 czerwca
1978 roku parlamentarzyści przedstawiają kilka defini-
cji. Sformułowanie zaproponowane na koniec dyskusji
stawia na równi gwałt i czyn nierządny: „Wszelki akt
seksualny, bez względu na charakter, narzucony drugiej
osobie przemocą, pod przymusem lub przez zaskoczenie,
jest gwałtem" 1 • Jeden artykuł kodeksu wymienia zbrod-
nię, która podlega kompetencjom sądu przysięgłych.
Pokrzywdzonymi mogą być zarówno mężczyzna, jak
i kobieta. Tymczasem wcześniej gwałt na mężczyźnie
był traktowany jako czyn nierządny, również żona mogła
zostać zgwałcona przez męża - przestępstwo to ograni-
czało się do ,,zabronionego stosunku seksualnego z ko-
bietą, o której wiadomo, że na to nie przyzwoliła"2 •
Ustawodawcy jakby osiągają swój cel: nie sposób już
zmienić kwalifikacji czynu na występek, jeśli gwałtem
staje się „wszelki akt seksualny, bez względu na cha-
rakter, narzucony drugiej osobie ... ". Nie sposób już
zmienić na „pobicie i obrażenia" wydarzeń z marsylskiej
zatoczki. Jednak wraz z ustanowieniem nowej definicji
pojawiają się od razu nowe trudności: co rozumieć przez
„wszelki akt seksualny"? Od którego miejsca można
o nim mówić? „Zatem zwykły gest uniesienia spódni-
cy przechodzącej kobiety może stanowić czyn nierząd­
ny?"3 - jak go zakwalifikować, jeśli istnieje tylko jeden
termin? Analiza zdarzeń wymusza po raz kolejny nie-
uchronną konieczność ich zhierarchizowania - niema-

1 Tamże.
2 E.Gan;:on, Code pena! annote, Paris 1956, t. II, s. 194,
art. 23.
3 C. de Cuttoli, „Journal officiel'', Senat, posiedzenie z 28

czerwca 1978 roku, s. 1850.


380 Historia gwałtu

jącą końca kontynuację dawnej gradacji czynów. Czyn


nierządny przy użyciu przemocy pojawia się na nowo
w końcowym raporcie Senatu jako występek'. Jak oce-
niają M. Bordeaux, B. Hazo oraz S. Lovellec w swoich
godnych uwagi rozważaniach na temat debaty - senato-
rowie „otarli się o fundamentalną zmianę kategorii" 2 • Co
więcej, „ułatwili zmianę kwalifikacji niektórych gwał­
tów"3 - nad czym boleje kilka miesięcy później jeden ze
sprawozdawców w Zgromadzeniu Narodowym: znowu
dochodzi do rozróżnienia gwałtu i czynu nierządnego.
Zostaje co prawda lepiej określona ich wzajemna hie-
rarchia dzięki gruntownej zmianie definicji w drugim
etapie debaty: „Wszelki akt penetracji seksualnej, bez
względu na jego charakter, dokonany na osobie drugiego
człowieka, przemocą, pod przymusem albo przez zasko-
czenie, jest gwałtem"4 • Słowa decydujące, które na nowo
zarysowują podział między zbrodnią a występkiem, po
raz pierwszy określając jako kryterium potępianego czy-
nu naruszenie granic ciała, penalizując każdą krzywdę,
która narusza fizyczne granice osoby5. Zostaje na nowo
ustalona relacja między trybunałem przysięgłych a po-
prawczym: wiele zachowań, dawniej uznawanych za wy-
stępki, dziś okazuje się zbrodniami.

1 E. Tailhades, Rapport du Senat fait au nom de la Com-

mission des lais constitutionnelles, 9 października 1980, m 27,


s. 5.
2 M. Bordeaux, B. Hazo, S. Lovellec, Quali.fie viol, Geneve

1990, s. 44.
3 F. Massot, Rapport n° 1400 fait au nom de la Commission

des lais constitutionnelles, Zgromadzenie Narodowe, 14 listo-


pada 1979, s. 11.
4 Ustawa z 23 grudnia 1980, art. i, „Journal officiel'', 24

grudnia 1980, s. 3028.


5 Por. analiza F. Heritier, L 'ejfraction du corps conr,:u comme

un territoire cios, w: Seminaire de Franr,:oise Heritier, De la vio-


lence, Paris I 996, s. 19.
Gwałt i społeczeństwo dzisiaj 381

Obyczajowość stawia opór

Proces z Aix oraz debaty parlamentarne, jakie wywołał,


pokazują bezpośrednio wpływ obyczajowości na prawo:
nie można już zmienić kwalifikacji czynu na występek,
próg przemocy został przesunięty, poszerzył się obszar
przestępczości o charakterze seksualnym - tak samo jak
wzrosła surowość wymiaru sprawiedliwości w tym wzglę­
dzie. Ożywa stary mechanizm, który każe coraz bardziej
precyzować zbrodnię, czemu towarzyszą - znak zerwania
z poprzednią epoką - nowa, bardzo specyficzna świado­
mość oraz lepiej zorganizowana ochrona ofiar.
Nie oznacza to oczywiście ostatecznego przełomu
w sposobie sądzenia. Liczne procesy wskazują na od-
wieczne „opóźnienie" w stosunku do litery prawa, jak
również na odwieczne ograniczenia i złożoność zmian.
Nie sposób doszukiwać się systematyczności w procesach
o „cielesną penetrację": 40% procesów przed trybunałami
poprawczymi o czyn nierządny lub zniewagę obyczajności
z 1990 roku dotyczy jeszcze „przypadków sodomii, miło:..
ści francuskiej, wkładania przedmiotów, zwłaszcza palców
i pięści" 1 ; 4 7% to gwałty, którym zmieniono kwalifikację
wyłącznie z „woli sędziego", podobnie jak w 67% spraw
rozpatrywanych przez trybunały dla dzieci: „Włożenie
palca, nawet ręki, najczęściej uchodzi za obmacywanie
charakterystyczne dla czynu nierządnego (wbrew literze
prawa), za praktykę przygotowawczą, niemal za «bła­
hostkę» i masturbację ofiary"2 • Inaczej mówiąc, obyczaje
nie pozwalają wciąż sądzić gwałtu w taki sposób, w jaki
definiuje to prawo: Daniel Welzer-Lang zwraca uwagę na
sformułowanie „przypadek niepodlegający wniesieniu
przed sąd przysięgłych" 3 stosowane przez urzędników są­
dowych, kiedy ofiara jest osobą upośledzoną umysłowo
lub prostytutką, i na fakt, że zgodnie z badaniami prze-

1 M. Bordeaux, B. Hazo, S. Lovellec, dz. cyt„ s. 110.


2 Tamże.
3 D. Welzer-Lang, Le Viol au masculin, Paris 1988.
382 Historia gwałtu

prowadzonymi w więzieniach w 1986 roku „niewielu


mężczyzn-gwałcicieli staje przed sądem przysięgłych".
Jeszcze dzisiaj można przywołać wiele spraw, w których
przypadki „pieszczot pochwowych" 1 często trafiają przed
trybunał poprawczy. To właśnie za występek, a nie za
zbrodnię, zostają skazani w 1993 roku czterej sportowcy
oskarżeni o „penetrację seksualną" 2 i brutalne zachowania
wobec dwóch dziewcząt - gesty, które zdają się „zarezer-
wowane" dla trybunału przysięgłych. Wciąż ma zwolen-
ników argumentacja, że zmiana kwalifikacji ze zbrodni na
występek „ma tę przewagę, iż w bardziej niezawodny spo-
sób gwarantuje karę"3 • Kilka feministek-adwokatów może
wyjątkowo skłaniać się ku tej procedurze, uznawanej za
szybszą i mniej kosztowną: „Uważam za zupełnie nienor-
malne, by kobieta, która padła ofiarą gwałtu, która cierpi
fizycznie i psychicznie, miała jeszcze pokrywać wysokie
koszty postępowania przed sądem przysięgłych"4 •
Nie sposób również doszukać się systematyczności
w eliminowaniu podejrzliwości wobec dorosłych ofiar.
Pełno przykładów tej wszechobecnej i różnorodnej po-
dejrzliwości, kontynuacji - o której nie mówi się wprost
- dawnej nieufności; podobnie jak pełno przykładów „ce-
lowego i prowokacyjnego braku zrozumienia"5 ze strony
licznych sędziów, o czym świadczy raport na temat gwałtu
przedstawiony w 1985 roku na łamach „Homophonie": nie
uwierzono w gwałt popełniony w 1983 roku przez dwóch

1 „Le Monde'', 17 i I 8 października I 993: Le souffre-dou-

leur de quatre athletes de haut niveau - dwa lata później sprawa


ta staje się tematem telewizyjnego dramatu dokumentalnego,
por. „lnfo-Matin", 17 i 18 marca 1995.
2 Tamże.
3 B. Emoult, La correctionnalisation dans fes cas d'agres-
sions sexuelles, w: J.-H. Soutoul, O. Chevrant-Breton, Les
Agressions sexuelles de l'adulte et du mineur, Paris 1994,
s. 219.
4 O. Dhavemas, Une avocate repond, w: „Homophonie",

Dossier viol et violences sexuelles, kwiecień I 985.


5 Presse et violence, tamże, s. 35.
Gwałt i społeczeństwo dzisiaj 383

Laotańczyków na dziewczynie, bo żyła ona w pozamał­


żeńskim związku z pewnym Wietnamczykiem i pracowała
na zmywaku w chińskiej restauracji 1• Zbyt wiele zażyło­
ści z „Azjatami" - stwierdzono w uzasadnieniu wyroku.
W 1984 roku sąd przysięgłych w Creteil oczyścił z zarzu-
tów trzech gwałcicieli, bo ofiara nie chciała poddać się
badaniu wykrywaczem kłamstw2 • Podejrzliwość wyczu-
walna w licznych procesach potwierdza istnienie niemoż­
liwych do pokonania uprzedzeń w kwestii płci, podobnie
jak nierozwiązywalnego problemu braku przyzwolenia.
Inne oznaki świadczą jednak o głębi i rzeczywistym
wymiarze zmian, które dokonały się pod koniec lat sie-
demdziesiątych XX wieku: surowość kar, szczegółowość
śledztwa. Obyczaje zmieniają się równolegle z prawem:
„Zgodnie z wszelkim prawdopodobieństwem liczba gwał­
tów, których kwalifikację zmienia się na występek, maleje
po 1980 roku" 3 • Liczba oskarżeń o gwałt wzrasta z 13, 1%
ogólnej liczby wszystkich czynów przeciwko obyczajności
w 1976 roku do 18,4% w 1994 roku4 - wyraźnie zwiększa
się tutaj udział zbrodni w stosunku do występków. Równie
silnie rośnie liczba przypadków wyjaśnionych w stosunku
do przypadków ujawnionych: wskaźnik ten w 1994 roku
wynosi 85% dla gwałtów i 78% dla czynów przeciwko
obyczajności - w 1974 roku dla obu przypadków wynosił
71 % 5 • Od lat siedemdziesiątych XX wieku rośnie również
wskaźnik orzekanych kar: z 54% w 1978 do 74% w 1992
roku w przypadku pozbawienia wolności „na 5 lub więcej
lat", z 13% do 35% w przypadku pozbawienia wolności

1 Tamże, s. 41.
2 Tamże, s. 43.
3 Liczby nie pozwalają odtworzyć ewolucji, jakiej podlega

procedura zmiany kwalifikacji ze zbrodni na występek, bo nie


istnieje żaden spis tego typu przypadków w różnych okresach.
Dostępne wskaźniki sugerują większą surowość w procesach.
4 M. Bordeaux, B. Hazo, S. Lovellec, dz. cyt„ s. 72.
5 P. Tournier, Agressions sexuelles, repression penale et de-

venir des condamnes, „Questions penales", marzec 1996, s. 1.


384 Historia gwałtu

„na 10 lub więcej lat" 1 (odsetek liczony w stosunku do


ogólnej liczby gwałtów). Jednocześnie zwiększa się wy-
miar orzekanych kar więzienia w przypadku czynów nie-
rządnych - między 1984 a 1993 rokiem średnio z 14 na
17 miesięcy, gdy ofiara jest pełnoletnia, i z 17 do 21 mie-
sięcy, gdy ofiara jest niepełnoletnia2 • Te oznaki świadczą
o zwiększeniu wymiaru kary w ciągu lat siedemdziesią­
tych i osiemdziesiątych XX wieku.

2. ROZPAD DAWNEGO PORZĄDKU

W głębszej warstwie zmiana sposobu postrzegania prze-


mocy seksualnej wobec dorosłych ofiar związana jest ze
zmianą relacji między mężczyznami a kobietami. Nie
oznacza to, że władza mężczyzn zniknęła - raczej prze-
jawiają oni swoiście „«samczy» opór" 3 , jak to ironicznie
ujął Frani;:ois de Singly4 • Tymczasem dawny porządek
uległ poważnemu zachwianiu, głęboka zmiana dotknę­
ła też autorytety. Dwie rzeczy zdają się natomiast nie-
podważalne: „Tym, co się zmieniło w ciągu ostatnich
dwudziestu lat, jest tolerancja naszych towarzyszek na
przemoc, cierpienie i ból"5 • Zmieniło się również równo-
uprawnienie, kobiety uzyskały „status pełnoprawnej jed-
nostki'', autonomię „w stosunku do swej roli biologicz-

1 Tamże, s. 2. Obliczenia dla okresu sprzed oficjalnego


zwiększenia wymiaru kary na mocy kodeksu karnego z 1992
roku [uchwalono wtedy nowy kodeks kamy, który zastąpił ko-
deks z 1810 roku - przyp. tłum.].
2 C. Burricand, M.-L. Monteil, Les condamnations pour

infraction aux moeurs de 1984 a 1993, „lnfostat Justice", Mini-


sterstwo Sprawiedliwości, nr 44, marzec 1996, s. 3.
3 Tamże, s. 61.

4 Frarn;:ois de Singly (ur. 1948) znakomity socjolog francu-

ski, znany między innymi z badań nad socjologią małżeństwa


i, szerzej, socjologią rodziny oraz wychowania (przyp. tłum.).
5 P. Bruckner, La Tentation d'innocence, Paris 1995,

s. 152.
Gwałt i społeczeństwo dzisiaj 385

nej i do związku małżeńskiego" 1 - czego jeden z wie-


lu przykładów stanowi uchwalona w 1975 roku ustawa
dopuszczająca rozwód za obopólną zgodą. Ta przemiana
ma kapitalne znaczenie 2 , nawet jeśli na co dzień wciąż
można się spotkać z licznymi przejawami nierówności,
które prowadzą do nasilenia napięć: „[Kobiety] wstępują
w związek małżeński (lub podejmują wspólne życie) jako
równe. Nie mogąjuż tolerować stanu podległości" 3 • Jeśli
przemoc seksualna może dzisiaj zmienić sens, to właśnie
dlatego, że przeciwstawia sobie teraz dwie równorzędne
podmiotowości.

Obyczajność znika z horyzontu

Pojawia się nowa terminologia w kodeksie karnym zmo-


dyfikowanym dzięki ogromnemu wysiłkowi i uchwalo-
nym 16 grudnia 1992 roku - sformułowania pozornie bar-
dzo ostrożne, a przecież niezwykle znamienne dla nowego
ujęcia relacji między mężczyzną a kobietą: obyczaje po
raz kolejny doprowadziły do zmiany prawa, sprzyjając ję­
zykowi równouprawnienia.
W nowym kodeksie zmienia się już sam tytuł rozdzia-
łu dotyczącego przemocy seksualnej: już nie „czyn prze-
ciwko obyczajności" - jak chcieli twórcy kodeksu z 181 O

1 F. Thebaud, Les grandes mutations du siecle, wprowadze-

nie do: G. Duby i M. Perrot (red.), Histoire des femmes, Paris


1992, t. V, F. Thebaud (red.), Le xxe siecle, s. 377-378.
2 E. Badinter pokazała zresztą z wielką wnikliwością nie-

uchronne wymagania, jakie stawiają te zmiany przed tożsamoś­


cią męską: „zakwestionować męskość odziedziczoną po przod-
kach, zaakceptować własną kobiecość, która napawa obawą,
i wymyślić dla siebie męskość zgodną z ową kobiecością", XY,
de l 'identite masculine, Paris 1992, s. 276 [XY tożsamość męż­
czyzny, przeł. G. Przewłocki, Warszawa 1993, s. 161 - przyp.
tłum.].
3 J.-C. Chesnais, C. Verstraete, Le paradoxe f eministe, „Le

Debat", nr 91, wrzesień-październik 1996, s. 64.


386 Historia gwałtu

roku - lecz „agresja seksualna" 1, już nie odniesienie do


obyczajności, lecz wyłącznie do przemocy. Dodano nawet
nowy artykuł, aby doprecyzować sam tytuł: „Przemoc sek-
sualną stanowi wszelkie naruszenie o charakterze seksual-
nym popełnione przy użyciu przemocy, pod przymusem,
groźbą lub przez zaskoczenie"2 . Przede wszystkim kolejna
zdobycz indywidualizmu: w kodeksie znajduje wyraz od
dawna już obecna tendencja, by coraz bardziej precyzyjnie
określać osobiste konsekwencje przemocy, by coraz bar-
dziej precyzyjnie nazywać samą przemoc. Michel Pezet,
jeden ze sprawozdawców projektu, stwierdza nawet, że
dąży do stworzenia pojęcia „występku polegającego na
naruszeniu integralności fizycznej i psychicznej osób"3, co
pokazuje oczywiste poszerzenie zakresu znaczeniowego
samego naruszenia - liczy się jedynie agresja i jej wpływ
na jednostkę, napaść zostaje definitywnie oddzielona od
idei „dobrych obyczajów" czy właściwej moralności".
Siły agresywnego zachowania nie powinno przesłaniać
żadne utajone odniesienie do uczuć lub moralności, żad­
ne podejrzenie co do „cnotłiwości"4 • Z nowego kodeksu
znikają takie słowa, jak „obyczajność", „obyczaje" czy
nawet „zniewaga". „Czyn nierządny" staje się „innym niż
gwałt rodzajem agresji seksualnej"5, „zniewagą obyczaj-
ności" - „wystawieniem czynności seksualnej na widok

1 Sekcja 3 księgi II kodeksu karnego: O agresji seksualnej,

art. l, „Agresję seksualną stanowi wszelkie naruszenie o charak-


terze seksualnym popełnione przy użyciu przemocy, pod przy-
musem, groźbą lub przez zaskoczenie".
2 Kodeks kamy z l 992 roku, sekcja 3, Des agressions sexu-

elles, art. 222-22.


3 M. Pezet, „Journal officiel", Zgromadzenie Narodowe,
posiedzenie z 20 czerwca 1991 roku, s. 3421.
4 Por. opinia H. Leclerca, Le Nouveau Code pena/ introduit

et commente par H. Leclerc, Paris l 994, s. l 38.


5 Tamże, art. 222-27. Por. również D. Lochak, Le Droit

a l 'epreuve des bonnes mceurs, puissance et impuissance de la


norme juridique, Paris l 993, nadbitka, Universite de Nanterre
1993, s. 21.
Gwałt i społeczeństwo dzisiaj 387

innej osoby w zasięgu wzroku publiczności"'. Wszelkie


aluzje do obrażania cnoty lub uczuć moralnych ustępują
miejsca odniesieniom czysto faktograficznym do seksu-
alności zogniskowanej wokół ewentualnego naruszenia
podmiotu.
Zmodyfikowany kodeks okazuje się jeszcze bardziej
wymowny przez swoje przemilczenia: sankcjonuje prze-
miany dotyczące relacji między mężczyznami a kobieta-
mi, broni się przed jakimikolwiek odniesieniami do płci,
aby lepiej podkreślić równouprawnienie. Stąd też elimina-
cja wszelkich odniesień do mężczyzny lub kobiety, wszel-
kich odwołań, nawet zawoalowanych, do „znieważonej
cnoty": nazywa się już nie płeć, lecz osoby, przyznając,
że „obyczajność nie jest już imperatywem kategorycznym
kobiecości"2 • Sformułowania gładkie, ogólnikowe, które
zachowują neutralność i pokazują, w jakiej mierze kobieta,
tak samo jak mężczyzna, stała się osobą prywatną: agresja
dotyka podmiotu, którego płeć nie jest już bezpośrednio
określana. Bez wątpienia „egalitarystyczne zrównanie"3
- po raz pierwszy w przypadku przemocy seksualnej stają
naprzeciw siebie dwie równorzędne osoby.

Ukarać molestowanie

Te zmiany otwierają nową erę w dziejach „ostracyzowa-


nych" zachowań. Mają one tak kapitalne znaczenie, że nie
zawsze można zmierzyć ich zasięg, przełamują granice
między ludźmi, zmuszają do stworzenia reguł, którychjuż
nie wyznaczają obyczaje. Pewien brak wyrazistości poja-
wia się nawet przy próbie ich redefinicji, w epoce, gdy
gwałtownie piętnuje się wszelkie, tak długo tolerowane,

1 H. Leclerc, dz. cyt., art. 222-23.


2 C. Habib, Vertu de femme?, w: C. Habib (red.), La Pudeur.
la Reserve et le Trouble, dz. cyt., s. 140.
3 Tamże, s. 141. Por. również C.-G. Metral, La Pudeur ou

l 'Etre discret, Bruxelles 1996, s. 96.


388 Historia gwałtu

zachowania stanowiące wyraz męskiej dominacji. Dążenie


tak silne, że prowadzi do stworzenia nowych przestępstw,
na przykład „molestowania seksualnego". Tak silne, że
po raz pierwszy ukazuje ślepą uliczkę: kryteria przemocy
psychicznej stają się tak subtelne, że nie sposób ich zdefi-
niować na gruncie prawa, które musi określić przedmiot,
nie będąc w stanie się doń zbliżyć.
Przykład molestowania seksualnego ma tu zasadni-
cze znaczenie, ujawnia nieznane wcześniej problemy
z nadaniem formy prawnej, pokazuje, w jakim stopniu
równouprawnienie prowadzi do przesunięcia wyjściowe­
go kryterium naruszenia w stronę niemal subiektywnych
niuansów w sferze zachowań czy zasad dobrego wycho-
wania - wyczulenie na różnice „wyolbrzymiane przez
rozwój poczucia równości" 1 • Nowy występek, jaki sta-
nowi molestowanie seksualne w świetle artykułów 222-
-223 kodeksu karnego z 1992 roku2 , to w rzeczywistości
ukoronowanie starego już dążenia do ustalenia hierar-
chii przemocy. Jako pierwszy stopień agresji pozostaje
ono jednak dość nieprecyzyjne, „obarcza sędziego tro-
ską o rozstrzygnięcie między niczym a występkiem" 3 .
Niektórzy parlamentarzyści uznali pojęcie molestowania
za „nieprawnicze"4, a niektórzy z jego obrońców za od-
noszące się przede wszystkim do sfery „symbolicznej"5 .
Te problemy dały już o sobie znać, gdy EWG starała się

1 A. Ehrenberg, Le harcelement sexuel, naissance d'un de-

!it, „Esprit", numer specjalny, Masculin/Feminin, listopad 1993,


s. 86.
2 Artykuł 222-33 nowego kodeksu karnego: „Molestowanie

drugiej osoby za pomocą poleceń, gróźb lub nakazów w celu


uzyskania korzyści o charakterze seksualnym przez osobę nad-
używającą władzy posiadanej z racji pełnionej funkcji podlega
karze jednego roku więzienia oraz grzywnie 1OO OOO F".
3 „Liberation'', 4 kwietnia 1995.
4 Tamże, 30 kwietnia 1992.
5 Por. również J. Mercier, „To prawa o charakterze symbo-

licznym pokazują znaczenie. Będzie istniał zakaz i jego pogwał­


cenie będzie karane", tamże.
Gwałt i społeczeństwo dzisiaj 389

stworzyć prawodawstwo dotyczące tego czynu i uciekała


się do użycia trybu przypuszczającego: „Jest to zachowa-
nie słowne lub fizyczne o charakterze seksualnym, któ-
rego sprawca zdaje sobie sprawę lub powinien zdawać
sobie sprawę, że znieważa ofiarę" 1 • Ta próba stworzenia
nowego przestępstwa świadczy raczej o ciężarze nowych
form indywidualizmu i ich konsekwencji, po stokroć
dzisiaj analizowanych, o wyraźniejszym postawieniu in-
dywidualnych granic, o dążeniu do redefinicji wszelkich
przejawów wykorzystania lub dominacji poprzez wpro-
wadzenie odpowiedniego prawa. Więcej wolności, lecz
również częstsze zwracanie się do sędziego, by określić
jej granice, gdy dochodzi do reorganizacji więzi spo-
łecznych i zbiorowych regulacji; częstsze odwoływanie
się do prawa, aby ustalić to, czego obyczaje nie są już
w stanie rozstrzygnąć 2 • Problem tym bardziej dojmujący,
że sama agresja jest coraz silniej odczuwana, wywołuje
zaburzenia fizyczne lub psychiczne u ofiary, a wciąż bra-
kuje słów, by ją nazwać 3 . Na tym właśnie polega ten za-
wrót głowy, którego w skrajnej, jeśli nie karykaturalnej
formie doświadcza społeczeństwo amerykańskie, model,
który pokazuje coraz dalej idącą ingerencję prawa w sfe-
rę prywatnych zachowań, co prowadzi nieraz do karania

1 Cyt. za J. Mossus-Lavau, Les Lois de l 'amour. Les poli-


tiques de la sexualite en France (1950-1990), Paris 1991, s. 227,
oraz za A. Ehrenbergiem, Le harcelement ... , dz. cyt., s. 96.
2 Tekst A. Garapona, Le Gardien des promesses, justice

et democratie, Paris 1996, ma pod tym względem zasadnicze


znaczenie; por. rozdział La magistrature du sujet, s. 139. Por.
również analiza A. Ehrenberga na temat molestowania, dz. cyt.,
s. 75. Por. również w nieco bliższym rejestrze, I. Cheresky,
L 'emergence des droits de l 'homme et le retrait du politique, w:
C. Habib, C. Mouchard (red.), La Democratie al'rEuvre, autour
de Claude Lefort, Paris 1993.
3 „Byłam przerażona, nie mogłam spać, nie miałam już na

nic ochoty" - wywiad z jedną z ofiar, w: S. Cromer, Le Har-


celement sexuel en France, la levee d'un tabou, 1985-1990,
Paris 1995, s. 78.
390 Historia gwałtu

samej „seksualnej intencji" 1, czy samego visual harass-


ment2 (zbyt natarczywe patrzenie na kogoś): stawianie
w jednym rzędzie sexual harassment i human right3 , re-
guły ustalane na wielu uczelniach amerykańskich w celu
maksymalnego „zakontraktowania" stosunków seksual-
nych\ dochodzenie, jak w przypadku kandydata do Sądu
Najwyższego Clarence'a Thomasa, oskarżonego w 1991
roku o „natarczywość i obsceniczność" wobec jednej ze
swych podwładnych kilkanaście lat wcześniej 5 - jego
sprawa zmusza do „zajęcia stanowiska na podstawie
samej tylko oceny wiarygodności uczestników"6 ; czy
wreszcie śledztwo rozpoczęte w l 997 roku za aprobatą
Sądu Najwyższego w sprawie prezydenta Clintona i czy-
nionych przezeń sześć lat wcześniej „awansów o wy-
raźnie seksualnym charakterze w stosunku do młodej
pracownicy rządu stanu Arkansas"7 •8 • Wszystkie te przy-
1 E. Badinter, wywiad, „Liberation", 30 kwietnia 1992.
2 W 1995 roku pewien sędzia z Minneapolis twierdził, że
należy ustalić prawnie na dziewięć sekund „tolerowany" czas
spojrzenia na kobietę, „The Boston Globe", 21 lipca 1995.
3 „The Daily News", 21 października 1995.

4 Skrajny przykład stanowi statut Antioch College w Ohio,

promulgowany w celu reglamentacji czynności seksualnych:


„Trzeba uzyskiwać zgodę na każdym etapie. Jeśli chcesz zdjąć jej
stanik, trzeba spytać, jeśli chcesz dotykać jej piersi, trzeba spytać'',
„Sunday Times'', 31 października 1993, cyt. za P. Bruckner, dz.
cyt„ s. 169; przykład tak skrajny, że większość Amerykanów zare-
agowała nań negatywnie. Por. również Nouvel ordre amoureux sur
!es campus americains, „Liberation", 21i22 stycznia 1995.
5 Clarence Thomas (ur. 1948), prawnik, w 1991 roku nomi-

nowany przez prezydenta George'a H. Busha na stanowisko sę­


dziego Sądu Najwyższego jako drugi Afroamerykanin w dziejach
tej instytucji; przed nominacją jego dawna koleżanka Anita Hill
utrzymywała, że napastował ją w przeszłości (przyp. tłum.).
6 E. Fassin, Pouvoirs sexuels, le juge Thomas, la Cour su-

preme et la societe americaine, „Esprit", grudzień 1991, s. 103.


7 „Le Monde", 29 maja 1997.
8 Mowa tutaj o Pauli Jones, która w maju 1994 roku oskar-

żyła Clintona o molestowanie seksualne, jakiego miała paść


Gwałt i społeczeństwo dzisiaj 391

kłady jednoznacznie pokazują, jak cienka stała się gra-


nica między przemocą a intencją seksualną, co Elisabeth
Roudinesco 1 kwituje w następujący sposób: „Zamiast ze
sprawiedliwością w relacjach między jednostkami mamy
do czynienia z obłędem w relacjach między osobami"2 .
Niewątpliwie sytuacja w Stanach Zjednoczonych nie
ma literalnego przełożenia: stosunek do prawa w Ameryce
różni się od podejścia do niego w innych krajach zachod-
nich. Skrajna postawa legalistyczna ma tam własną historię
i cele - w swoisty sposób wiąże się z kwestią mniejszości
i walką o „prawa", co nadaje szczególnej mocy zestawie-
niu Blacks, women, minorities. W inny także sposób toczy
się tam walka o równouprawnienie, bardziej ukierunkowa-
na na tożsamość, co nieuchronnie wzmaga konflikt wokół
przestrzeni i granic jednostki3 • Tekst przyjęty przez fran-
cuskich deputowanych w 1992 roku z myślą o wyelimino-
waniu ewentualnych „dryfów" prawnych stanowi świade­
ctwo tych różnic: artykuł dotyczący molestowania spro-
wadza sprawę „wyłącznie do relacji hierarchicznej"4, nie
rozszerzając jej na stosunki między osobami o równym

ofiarą w maju 1991 roku, gdy późniejszy prezydent pełnił funk-


cję gubernatora stanu Arkansas (1983-1992); skandal wybuchł
podczas I kadencji Clintona (1993-1997) i stanowił swoiste pre-
ludium przed sprawą Moniki Lewinsky (przyp. tłum.).
1 Elisabeth Roudinesco (ur. 1944), wybitna postać francu-

skiego życia intelektualnego, historyk i psychoanalityk, zajmuje


się historią psychoanalizy (przyp. tłum.).
2 E. Roudinesco, On ne peutfaire dire la verite aquelqu 'un

a son insu, „Liberation'', 17 maja 1994.


3 Por. F. Furet, L 'utopie democratique a l 'americaine, ro-

zmowa w „Le Debat", marzec-kwiecień 1992. Por. również


dossier Etats-Unis: faits et mefaits de la pensee correcte, „Le
Debat", wrzesień-październik 1994.
4 A. Ehrenberg, Le harcelement ... , dz. cyt., s. 96. Por. też

O. Chevrant-Breton, P. Lemoine, La /oi du 22 juillet 1992, w:


J.-H. Soutoul, O. Chevrant-Breton, dz. cyt., s. 22: „Molestowanie
seksualne cechuje to, że penalizacji nie podlega akt sam w sobie,
lecz podlegają groźby lub nakazy ... ".
392 Historia gwałtu

statusie, między studentami, kolegami z pracy czy znajo-


mymi, jak to usiłuje czynić amerykańskie orzecznictwo
sądowe. Mówi o „nadużyciu władzy" wynikającej ze spra-
wowanej funkcji, co zakłada instytucjonalne ramy tej wła­
dzy; mówi o „poleceniach, groźbach lub nakazach", co za-
kłada powtarzalność; mówi o przemyślanych działaniach
w celu uzyskania „korzyści o charakterze seksualnym" 1,
co zakłada akt wymuszenia. Transgresja wiąże się bardziej
z szantażem niż z gestem o charakterze seksualnym, wy-
stępek zakłada zinstytucjonalizowaną zależność i jej regu-
larne nadużywanie . Kodeks pracy podkreśla ten związek
między molestowaniem a pracą zawodową, powtarzając
tekst ustawy z 2 listopada 1992 roku2 •
Pojawienie się molestowania seksualnego jako występ­
ku świadczy natomiast o stopniowym i długotrwałym po-
szerzaniu spektrum czynów uznawanych za brutalne,
zwłaszcza o coraz rozleglejszym obszarze nazwanej prze-
mocy psychicznej. Tak samo świadczy o dzisiejszych
trudnościach związanych z próbą definicji granic między
jednostkami w społeczeństwie coraz bardziej egalitary-
stycznym, o szczególnych napięciach, które każą ocze-
kiwać ze strony prawa odpowiedzi, których nie zawsze
może ono dostarczyć. Relatywne zaślepienie w stosunku
do przemocy, charakterystyczne dla dawnego społeczeń­
stwa elitarystycznego zastępuje wyolbrzymiona czujność
społeczeństwa „równych".

1 Nowy kodeks kamy, sekcja 3, paragraf 3, art. 222-23.


2 Ustawa z 2 listopada 1992 roku, art. 6, paragraf 1: „Pra-
cownik nie podlega sankcjom ani nie może zostać zwolniony
za to, że znosił lub odmówił znoszenia działań polegających na
molestowaniu ze strony pracodawcy, jego przedstawiciela lub
jakiejkolwiek osoby, która - nadużywając władzy wynikającej
z jej funkcji - wydawała polecenia, wypowiadała groźby, zmu-
szała lub wywierała nacisk jakiegokolwiek rodzaju na tego pra-
cownika w celu uzyskania korzyści o charakterze seksualnym
dla siebie lub osób trzecich" [Ustawa o nadużywaniu władzy
w celach seksualnych, zmieniająca kodeks pracy oraz kodeks
postępowania karnego (przyp. tłum.)].
Gwałt i społeczeństwo dzisiaj 393

Nowa przemoc?

Nowa wrażliwość,
nowe sytuacje - należy jeszcze ze-
stawić inne kryteria, aby zmierzyć coraz większe dzisiaj
spektrum przejawów przemocy seksualnej: rozszerzenie
dostrzegalne już w samym sposobie mówienia o nich,
a nie tylko sądzenia, w samym sposobie wyrażania się
o nich i ich określania. Badania prowadzone w l 993 roku
dają aktualny i precyzyjny obraz „zachowań seksualnych
we Francji" 1• Ich autorzy określają jako pierwszy stopień
przemocy seksualnej jej „aspekt najmniej fizyczny": py-
tają badanych, czy zdarzyły im się kiedyś „rozmowy lub
telefony o charakterze pomograficznym"2 • Tym samym
„agresja słowna" po raz pierwszy znajduje się w sferze
wyraźnie stwierdzonej przemocy seksualnej, włączona
w przestrzeń przymusu, traumy, naruszenia. Prawdziwe
„zjawisko epoki" - jak twierdzą autorzy badania - zwią­
zane z rozwojem sieci telefonicznej i poczty elektronicz-
nej na nieznaną wcześniej skalę: okazuje się przemocą ze
względu na uczucie niepokoju i braku bezpieczeństwa, ja-
kie wywołuje. 30% badanych kobiet i 8% mężczyzn twier-
dzi, że miało takie doświadczenie co najmniej raz. Wydaje
się, że młodsze pokolenia kobiet spotykają się z tego typu
zachowaniami coraz wcześniej, również mężczyźni za-
czynają należeć do kategorii, z której zdawali się a priori
wykluczeni. Istota rzeczy nie polega jednak na wymiarze
ilościowym tego zjawiska, lecz na jego dostrzeżeniu: agre-
sja psychiczna traktowana jako wyjściowy próg przemocy
i jako taka uwzględniana, przemiana słów w przemoc po-
strzegana już nie jako zniewaga, lecz brutalność.
To poszerza w jeszcze większym stopniu gradację wy-
raźnie sprofilowaną przez autorów badania: „Od agresji
słownej, jaką stanowi telefon o charakterze pornograficz-
nym, po ekshibicjonizm, od stosunków płciowych z osobą

1 A. Spira, N. Baj os, Les Comportements sexuels en France,


Paris 1993.
2 Tamże, s. 215.
394 Historia gwałtu

wykorzystującą swoją władzę po stosunki, w których do-


chodzi do użycia przemocy fizycznej. Ta różnorodność
form przemocy seksualnej ma udział w trudnościach z jej
uchwyceniem" 1• Nie oznacza to wcale, że te pierwsze
stopnie przemocy od razu będą obiektem dochodzenia lub
rozstrzygnięć prawnych, nawet jeśli „przykre telefony"
znalazły się po raz pierwszy w kodeksie kamym2 • Stają się
one elementem uniwersum przemocy, co nigdy wcześniej
się nie zdarzało. Świadczą o większej niż kiedykolwiek
gradacji.
To zjawisko pociąga za sobą nieuchronnie pytanie, na
ile nowa jest ta przemoc wobec dorosłych, oraz tezę o jej
wzroście. Statystyki przestępstw wobec dorosłych kobiet,
przestępstw, w przypadku których trybunały orzekły karę,
pokazują względną równowagę, jeśli chodzi o liczbę gwał­
tów oraz stały wzrost liczby czynów nierządnych: Casier
judiciaire national [Krajowy Rejestr Kamy] potwierdza
wzrost o niemal l 0% liczby czynów nierządnych w ciągu
l O lat.

1984 1990 1993


GWAŁTY
bez okoliczności obciążających 196 194 205
w okolicznościach obciążających 284 218 276
480 412 481
CZYNY NIERZĄDNE 1365 1413 1474
Liczba wyroków skazujących orzekanych w przypadkach
gwałtu lub czynu nierządnego na dorosłej kobiecie3

1 Tamże, s. 214. Por. również definicja przemocy u F. He-


ritier, „Nazwiemy przemocą wszelki przymus natury fizycznej
lub psychicznej, który może wywołać przerażenie, ucieczkę,
nieszczęśliwy wypadek, cierpienie lub śmierć żywej istoty", Se-
minaire de Fran9oise Heritier .. ., dz. cyt., s. 17.
2 Nowy kodeks kamy, ar. 222-16.

3 C. Burricand, M.-L. Monteil, Les condamnations... , dz.

cyt., s. 2. Dane zaczerpnięte z krajowego rejestru karnego. Daw-


Gwałt i społeczeństwo dzisiaj 395

Ten wzrost nie odpowiada jednak wcale realnemu wzro-


stowi liczby przestępstw, o czym świadczy systematyczna
analiza danych dotyczących agresji seksualnej. W dużej
mierze wynika on, rzecz jasna, z „rozwoju aparatu ści­
gania, co bierze się z powszechnej ewolucji wrażliwości
i zachowań" 1 • Zmienia on również wydźwięk po zestawie-
niu ze spadkiem liczby zabójstw z premedytacją - trady-
cyjnego znaku „wielkiej" przemocy - z 586 przypadków
w 1984 roku i 620 w 1990 roku do 553 w 1993 roku2 •
Zachodzi obecnie zjawisko znane już w XIX wieku3 : krzy-
wa odzwierciedlająca liczbę przestępstw wobec kobiet
biegnie w przeciwnym kierunku niż krzywa odzwiercied-
lająca liczbę zabójstw z premedytacją. Wyliczenia zdają
się zaprzeczać nasileniu przemocy: „Gwałt jako wyraz
prywatnej przemocy powinien mieć tendencję spadko-
wą w statystykach wraz z osłabieniem przemocy w spo-
łeczeństwach zachodnich"4 • Wzrost liczby przypadków
przemocy seksualnej oficjalnie sądzonych odpowiadałby
zatem wzrostowi raczej wrażliwości niż agresywności.
Wszystko wskazuje natomiast na zmianę okoliczno-
ści przestępstwa: w porównaniu z przeszłością zmieniły
się czas i przestrzeń, podobnie jak strategie agresji. Naj-
pierw miejsce: Bernard Billon potwierdza ewolucję w tym
aspekcie, wymieniając oczywiste nowe „miejsca i czas
przestępstwa" 5 - piwnice, parki, klatki schodowe, sa-
mochody, parkingi czy pociągi - powszednie znaczenie
środków komunikacji, współczesnych akcesoriów i tech-
nologii. O wiele istotniejsze okazują się jego uwagi do-
tyczące „taktyki agresji", sposobu „wyboru przez gwałci-

ne „czyn nierządny" zostało tutaj zachowane, aby


określenie
ułatwićporównania.
1 Tamże, s. 1.

2 „Annuaire statistique de la justice'', 1984, 1990, 1993.


3 Por. wyżej, s. 263.

4 G. Camilleri, C. Lazerges, Atlas de la criminalite en

France, Paris 1993, s. 76.


5 B. Bilion, Viol et violeurs, Paris 1984, s. 36.
396 Historia gwałtu

cieli miejsca ataku zgodnie z rytmem życia miejskiego"':


pora i droga związane z pracą, przestrzeń i forma spędza­
nia wolnego czasu, okazje i możliwe chwile samotności
- całe to dostosowanie do nowych przejawów socjaliza-
cji kobiet. Równie istotne pozostają jego spostrzeżenia
na temat miejsca zamieszkania ofiary i napastnika, które
stanowi scenerię przestępstwa w 52% przypadków roz-
patrywanych przez sądy przysięgłych 2 - oznaka bardziej
swobodnego życia towarzyskiego, odmiennej skali blisko-
ści, a zwłaszcza dowód na poszerzenie spektrum ściganej
przemocy o przypadki agresji w przestrzeni zamkniętej,
podczas gdy w XIX wieku ścigano niemal wyłącznie przy-
padki agresji wobec dorosłych kobiet, do których doszło
na otwartej przestrzeni3. Te fakty świadczą o pojawieniu
się skarg, których zaistnienie jeszcze wczoraj było nie do
pomyślenia.

Przemoc ujawniona

Z perspektywy czasu najgłębsze przemiany zdają się zwią­


zane z samym obrazem przestępstwa: ujawnia on czyny
dotąd pomijane, eksponuje je, przydaje im ciężaru, zmu-
sza do uwzględniania kategorii gwałtów przez długi czas
starannie ukrywanych. Na przykład gwałt małżeński, któ-
ry podlega ściganiu na mocy ustawy z 1980 roku4 , podczas
gdy wcześniej rozmyślnie go ignorowano - więź małżeń­
ska zdawała się gwarantować przyzwolenie obu stron.
Przekonanie to wyraża Louis Virapoulle podczas debaty
w Senacie w 1978 roku: „Nie można dopuścić gwałtu w ra-
mach usankcjonowanego przez prawo związku, bo czym

1 M. Bordeaux, B. Hazo, S. Love li ee, dz. cyt., s. 117.


2 Tamże, s. I 02. Por. również G. Meurisse, P. Muli er, Apro-
a
pos de 47 cas de viol domicile, „Journal de medecine łegałe et
droit medical", 1983, nr 3.
3 Por. wyżej, s. 264.
4 Por. wyżej, s. 379.
Gwałt i społeczeństwo dzisiaj 397

by się staływtedy obowiązki małżeńskie? Powinniśmy


więc w dalszej dyskusji zająć się czynnościami seksual-
nymi, które nie dotyczą żony ani męża" 1 • Niewątpliwie
spojrzenie się wyostrzyło. Ustawa z 23 grudnia 1980 roku
nie wyklucza już ani małżonków, ani osób tej samej płci.
Dokonuje się przemiana, której dowodów powoli dostar-
cza jurysprudencja: w 1984 roku Sąd Kasacyjny uznaje
za gwałt sytuację, w której mąż wymusił na swej żonie
„penetrację seksualną'', grożąc jej nożem. Jednakże szcze-
gólne okoliczności tej sprawy ograniczają znaczenie wy-
roku: sąd zezwolił tej kobiecie na zamieszkanie osobno,
mimo że małżeństwo nie zostało rozwiązane2 • Trzeba było
czekać na wyrok tegoż Sądu z 11 czerwca 1992 roku, aby
ostatecznie wyeliminować wszelkie wątpliwości: unie-
ważnia on „decyzję sądu apelacyjnego w Rennes z tej racji,
że «domniemanie zgody małżonków na czynności seksu-
alne w zaciszu prywatnego życia małżeńskiego pozostaje
w mocy tylko w braku dowodu przeciwnego»"3 . Wyrok
ten stanowi prawdziwy przełom: od tej pory można sądzić
gwałt małżeński. Co więcej, zmieniają się oczekiwania
i opinie. Komentarz z 1997 roku niemieckiego ministra do
spraw rodziny i kobiet po uchwaleniu w Bundestagu usta-
wy uwzględniającej możliwość wystąpienia gwałtu także
w relacji między małżonkami: „Mąż, który niszczy wza-
jemne zaufanie przez użycie przemocy, nie zasługuje na
ochronę i powinien być karany"4 • Związek między prze-
mocą stosowaną przez męża a przemocą seksualną pod-
kreśla się coraz częściej i dobitniej: po raz pierwszy przez
ciało pobitej kobiety przeziera ciało kobiety zgwałconej

1 L. Virapoulle, „Journal officiel", Senat, posiedzenie z 28


czerwca 1987, s. 1843.
2 „Bulletin de la Cour de cassation", 17 lipca 1984. Por. rów-

nież Dalloz, 1985, 7, oraz „Revue de science criminelle", 1985,


t. I, s. 82.
3 O. Chevrant-Breton, P. Ernoult, Le viol entre epoux, w:

J.-H. Soutoul, O. Chevrant-Breton, dz. cyt., s. 161-162.


4 „Liberation", 25 kwietnia 1997.
398 Historia gwałtu

- brutalność fizyczna nie przesłania już brutalności seksu-


alnej. Świadczą o tym badania przeprowadzone w Quebec
na grupie 264 kobiet, które uciekły z domu: 83% spośród
nich potwierdziło seksualne wykorzystanie przez współ­
małżonka'. Kolejnych szczegółów w tej kwestii dostar-
czają zakrojone na szerszą skalę badania, według których
odsetek bitych kobiet wynosi 30%, z czego jedna trzecia
była bita i gwałcona2 • O tym samym świadczą również
hasła, którymi posługują się feministki w swojej walce:
„W domu jak na ulicy - kiedy kobieta mówi nie, oznacza
to nie"3 • Pojawia się ogromna liczba zachowań stanowią­
cych przestępstwo - nie dlatego, że są nowe, lecz dlatego,
że zmieniło się spojrzenie.
Identyczne zjawisko dotyczy rytuałów dotąd raczej
pomijanych: na przykład „fala" i jej seksualne „wybryki"
dopiero od niedawna podlega wyraźnemu ostracyzmowi
- stanowi przedmiot skarg, tekstów prawnych, okólni-
ków skierowanych przeciwko „wszelkiego rodzaju presji,
czynom i zachowaniom wymierzonym w godność osoby
ludzkiej"4 • Już nie tylko przemoc fizyczna, którą miał na
uwadze pierwszy okólnik ministerialny w 1965 roku, lecz

1 Regroupement provincial des maisons d 'hebergement et

de transition pour femmes victimes de violences, w: La Sexualite


blessee, Montreal 1987, cyt. za D. Welzer-Lang, Les Hommes
violents, Paris 1996, s. 165.
2 B. Schei, L.S. Bakketeig, Gynaecological impact of se-

xual and physical abuse by spouse: A study of random .ample


of Norwegian women, „British Journal of Obstetrics and Gy-
naecology", 1989, nr 96. Por. również R.W. Swanson, Battered
wife syndrom, „Canadian Medical Association Journal", 1984,
s. 130.
3 Quand une f emme dit non c 'est non, „Homophonie", dz.

cyt„ s. 36.
4 Artykuł 1O tytułu II projektu ustawy złożonego 3 wrześ­

nia 1997 roku w Radzie Ministrów i dotyczącego przestępczo­


ści seksualnej mówi pokrótce o „fali": „Zachowania związane
z «falą» będą ścigane na mocy nowego artykułu kodeksu karne-
go" („Le Monde", 4 września 1997).
Gwałt i społeczeństwo dzisiaj 399

również „naruszenia o charakterze seksualnym". Już nie


przemilczane urazy, lecz zgłaszane skargi 1•
Identyczne zjawisko również w przypadku więzień,
gdzie lekceważono lub wręcz ignorowano przemoc:
„upojenie orgią"2 - pisał w 1882 roku Pierre Zaccone3
w Histoire des bagnes [Historii więzień]. Napomknął on
o problemie w kilku dość niejasnych linijkach, traktując
go jako zwykły „naddatek" deprawacji ze strony osobni-
ków od dawna już zgubionych. Tymczasem dzisiaj jest to
jeden z głównych tematów dotyczących więziennictwa:
„Nocami prześladują mnie odgłosy, jakie tam słyszałem,
pośród których najgorsze niewątpliwie były wrzaski więź­
niów, zwłaszcza nowych, od razu gwałconych przez towa-
rzyszy z celi, a my nic nie mogliśmy zrobić"4 • Odkrycie
ani nowe, ani powszechne, rzecz jasna: administracja
więzienna nie odnotowuje przypadków wykorzystywania
seksualnego, uznając, że „homoseksualizm w więzieniach
występuje tak samo jak pobicie czy zmuszanie do pracy,
lecz jest starannie ukrywany" 5• Stąd uporczywe milczenie
i przenosiny więźnia, gdy przypadek uznaje się za zbyt
ciężki. Świadoma niewiedza niemal akceptowana: „Nocą
jest mniej strażników. Nie wiadomo, co się dzieje w celi"6 •
Ta zasada milczenia powoli zaczyna być przełamywana:
dwaj więźniowie zgwałceni w 1996 roku doprowadzają

1 Por. na temat „fali" książka A. Wacziarg, Bizut, de l 'hu-

miliation dans fes Grandes Eco/es, Paris 1995. Por. również róż­
nice między okólnikiem ministra edukacji narodowej Christiana
Foucheta z 1965 roku a dzisiejszymi okólnikami, „Le Monde'',
12 września 1997.
2 P. Zaccone, Histoire des bagnes depuis leur creation

jusqu 'a nos jours, Paris 1882, t. I, s. 443.


3 Pierre Zaccone ( 1817-1895) był poczytnym autorem po-

wieści kryminalnych (przyp. tłum.).


4 L. Le Floch-Prigent, wywiad, Prisons: silence, on viole,

„Le Nouvel Observateur", 20-26 lutego 1997.


5 „Liberation'', 13 października 1996.
6 C. Sanchez, były zastępca dyrektora w Ministerstwie Zdro-

wia, wywiad, „Le Nouvel Observateur", 20-26 lutego 1997.


400 Historia gwałtu

do pierwszego procesu przed sądem przysięgłych 1; w tym


samym roku trzej strażnicy zostają uwięzieni za maltreto-
wanie seksualne2 , lekarze naruszają tajemnicę zawodową3 ,
opisuje się „seksualne targi"4 • Badania przeprowadzone
w 1993 i 1996 roku przez OIP (Observatoire International
des Prisons)5 nad „seksualnością i przemocą w więzie­
niach"6 uświadomiły skalę problemu: 21 % więźniów
przyznało się do stosunków homoseksualnych podczas od-
siadywania kary, inni opowiadali o okrutnej „fali" wobec
najmłodszych, jeszcze inni opisywali swój strach przed
seksualną agresją. W tych ponurych świadectwach mowa
jest o poczuciu wstydu u zdominowanych, o trudnościach
z ujawnieniem tych przestępstw, o upokarzających skut-
kach niedostatku życia seksualnego: „Z narządu rozkoszy
więzienie czyni narzędzie tortur" 7 • Czy też wyznanie pew-
nego więźnia skazanego na 24 lata pozbawienia wol.ności:
„Kiedy po upływie dwóch lub trzech lat masturbacja nie
jest już możliwa, pozostaje homoseksualizm - dobrowol-

1 „Le Monde'', 14 października 1996. Dla wcześniejszego


okresu można przywołać kilka dochodzeń przed trybunałem po-
prawczym, por. „Le Monde", 19 września 1995.
2 „Liberation'', 16 października 1996: „po raz pierwszy spra-

wa o takim znaczeniu ujrzała światło dzienne".


3 Tamże.
4 Tamże. Można także podać przykład policji lub wojska,
gdzie obecnie pewne sprawy są ujawniane; por. między inny-
mi „Le Monde", 7 sierpnia 1993, 7 kwietnia 1995, 25 wrześ­
nia 1995, 22 marca 1997. Fala tego typu procesów przetoczyła
się przez armię Stanów Zjednoczonych, „Le Monde'', 8 maja
1997.
5 Międzynarodowe Obserwatorium Więzień, organizacja

stworzona w 1990 roku w Lyonie w celu propagowania na ca-


łym świecie szacunku dla osób więzionych w imię praw czło­
wieka; od 1995 roku organ doradczy ONZ (przyp. tłum.).
6 D. Welzer-Lang, L. Mathieu, M. Faure, Ces abus qu 'on dit

sexuels ... Sexualites et violences en prisons, Paris 1996.


7 Trzydziestosześcioletni więzień, wywiad, Prisons: si-

lence, on viole, dz. cyt.


Gwałt i społeczeństwo dzisiaj 401

ny lub wymuszony - oraz przemoc seksualną wobec «po-


inteurs» [przestępców seksualnych]" 1•
Badania przeprowadzone przez Międzynarodowe Ob-
serwatorium Więzień są wzorcowe również z innego po-
wodu: ujmują przemoc seksualną w ścisłej relacji z wła­
dzą, podkreślają jej znaczenie w paradoksalnym wzmac-
nianiu poczucia męskości u napastnika, jak również jego
zbiorowo uznawanego autorytetu. Ten wyrafinowany sy-
stem godzi w wymykających się męskim i homofobicz-
nym regułom - słabych, „pointeurs", gwałcicieli dzieci
lub osób starszych, transwestytów, homoseksualistów.
Służy on „nie tylko ukaraniu jednostek wyróżniających się
. . . lecz również dostarczaniu siły roboczej służącej naj-
silniejszym, szefom"2 • Przemoc seksualna zakłada prze-
moc w szerszym sensie, wymusza jedną z pierwotnych
konfiguracji gwałtu, którą najlepiej ujmuje słowo „rapt"
z całą jego złożonością3 - zawładnięcie ciałem staje się
tożsame z zawładnięciem człowiekiem. Utrzymuje zgwał­
conego w sytuacji zdominowanego, jeśli nie wręcz pariasa
- „okradzionego, znieważonego, zmuszonego do sprząta­
nia i wykorzystywanego seksualnie"4 • Więzienie odtwarza
tę nieubłaganą hierarchię, a gwałt stanowi jeden z jej prze-
jawów. Sama zmiana spojrzenia nadaje jej oblicze, które
więzienna tradycja trzymała w ukryciu.
Czy te same spostrzeżenia dotyczą tego, co niesie woj-
na, a na co zgodzić się nie sposób? Gwałty dokonywa-
ne przez Serbów w latach 1991-1995, cyniczny element
„czystek etnicznych"? Gwałtów podczas wojny nigdy
wcześniej nie ujawniano z taką ostrością, jak to się działo
w przypadku konfliktu w byłej Jugosławii. Bezmiar ich
bestialstwa nigdy wcześniej nie został tak mocno napięt-

1 „Le Monde'', 7 maja 1997. Por. czasopismo wydawane

przez OIP (Międzynarodowe Obserwatorium Więzień), „De-


dans-Dehors", maj 1995.
2 Prisons: silence, on viole, dz. cyt.

3 Por. wyżej, s. 234.


4 D. Welzer-Lang, L. Mathieu, M. Faure, dz. cyt., s. 51.
402 Historia gwałtu

nowany i tak opisany1 - do tego stopnia, że nawet ze-


znania świadków w Norymberdze w 1946 roku mogą
zdawać się nieśmiałe czy wręcz aluzyjne pod tym wzglę­
dem. „Sąd mi wybaczy, jeśli mu oszczędzę straszliwych
szczegółów. Raport lekarski doktora Nocalaide'a, który
badał kobiety zgwałcone w tym regionie .. . Nie będę
się nad tym rozwodził" 2 - to słowa świadka opisującego
niemiecki atak na Niceę 20 lipca 1944 roku. To właśnie
przeobrażenia kultury i obrazu świata mogą wytłuma­
czyć - w innym już rejestrze - złożenie dopiero dzisiaj
przeprosin przez rząd japoński za przymusowy werbunek
„pocieszycielek", przyznanie się do winy wobec koreań­
skich kobiet rekrutowanych „wbrew ich woli" na „służ­
bę" żołnierzom Kraju Kwitnącej Wiśni podczas II wojny
światowej 3 : „Nadszedł wreszcie czas, byśmy powiedzieli
naszym dzieciom o tym, co ich przodkowie robili podczas
wojny"4•
Te porównania mają jednak ograniczoną zasadność,
jeśli nie są wręcz niestosowne w odniesieniu do skraj-

1 A. Stiglmayer (red.), Mass Rape: The War against Women

in Bosnia, Nebraska City 1994, V. Nahoum-Grappe, L'usage


politique de la cruaute: l 'epuration ethnique (ex-Yougoslavie,
1991-1995), w: Seminaire de Fran~oise Heritier, dz. cyt.
2 Represailles contre le maquis: Temoignage du 31 janvier

1946, w: Tribunal pour crimes de guerre de Nuremberg, Paris,


t. VII, s. 456-457.
3 Mimo osobistych wyrazów ubolewania wyrażanych

przez przedstawicieli rządu japońskiego z premierem Kiichi


Miyazawą na czele, władze japońskie nie uznały jak dotąd
odpowiedzialności historycznej Japonii za zmuszanie do pro-
stytucji kobiet w krajach okupowanych przez wojska japoń­
skie podczas II wojny światowej - w Chinach, na Filipinach,
a zwłaszcza w Korei; szacuje się, że ten los spotkał ponad 200
OOO kobiet; dopiero na początku lat dziewięćdziesiątych XX
wieku ofiary zaczęły mówić głośno o swoich doświadcze­
niach i domagać się przeprosin oraz zadośćuczynienia (przyp.
tłum.).
4 „Liberation", 5 sierpnia 1993.
Gwałt i społeczeństwo dzisiaj 403

ności wydarzeń w byłej Jugosławii - gdzie prześciga­


no się w sadyzmie i potwornościach . Kwestia dotyczy
samego istnienia tych okropności, średniowiecznego
okrucieństwa we współczesnym świecie: tego syste-
mu wiążącego ze sobą barbarzyństwo i politykę, gdzie
gwałt stanowi zarazem przejaw strategii zawładnięcia
i wykorzenienia, zbiorowy program głęboko przemyśla­
ny, przekształcony w „produkt laboratoryjny" 1• Gwałty
w byłej Jugosławii stawiają historyczne pytanie o „sza-
leństwo" skrajnej przemocy w świecie pełnym oznak jej
zanikania. Katastrofa tym bardziej „zdumiewająca", że
to „apogeum absolutnego okrucieństwa"2 zostało zapla-
nowane: „Zanalizowano podstawy tej rozszalałej niena-
wiści"3. Te gwałty nie miały bezpośrednio seksualnego
charakteru ani nie wynikały wprost z popędów - celując
w kobiety wroga, celowano w istocie w grupę i krew.
Nienawiść budowana, cierpliwie wypracowywana przez
propagandę, która najpierw określiła przeciwnika jako
takiego, a następnie oskarżyła go o dokonanie pierw-
szych zbrodni, aby tym bardziej go upokorzyć i odczło­
wieczyć4. Stąd ta „«zbiorowa paranoja», która prowadzi
do odwrócenia wartości i powszechnego upadku moral-
nego"5, gwałty jako szczególny sposób niszczenia tożsa-

1 J. Julliard, Ce fascisme qui vient ... , Paris 1994, s. 172.

Por. La strategie du viol, „Le Nouvel Observateur", 14-20 stycz-


nia 1993: „Nawet jeśli niektóre liczby wydają się dyskusyjne,
to dysponujemy tyloma świadectwami zgwałconych kobiet,
że nie można już pozwalać sobie na żadne wątpliwości co do
systematycznego charakteru tych praktyk w ramach «czystek
etnicznych»".
2 V. Nahoum-Grappe, L 'epuration ethnique: desastre et stu-

peur, w: V. Nahoum-Grappe, Vukovar; Sarajevo ... La guerre en


ex-Yougoslavie, Paris 1993, s. 64.
3 L. Hansen-Love, Une invention du xxe siecle: le crime de

/ese-humanite, w: V. Nahoum-Grappe, dz. cyt„ s. 237.


4 Por. Ex-Yougoslavie: une fausse guerre de religion,

„Politique intemationale", nr 58, 1992-1993.


5 L. Hansen-Love, dz. cyt„ s. 240.
404 Historia gwałtu

mości grupy, jej „drzewa genealogicznego" 1 - zgodnie


ze słowami Veronique Nahoum-Grappe. Dowód na to, że
wspólnota w każdym momencie może wybrać okrucień­
stwo, że sadyzm może rozwijać się „u niektórych jed-
nostek w warunkach powszechnie panującej przemocy"2 •
Natychmiastowe ujawnienie zbrodni w najdrobniejszych
szczegółach świadczy o przełomie historycznym - nie
ma on jednak większej wagi w przypadku jugosłowiań­
skiej tragedii, bo towarzyszy mu bezradność. Z pewnoś­
cią nic dziś nie stoi na przeszkodzie wybuchowi zbioro-
wej nienawiści ani politycznemu użytkowi czynionemu
z okrucieństwa.
Tymczasem po raz kolejny w kontekście przestępczo­
ści w stosunku do dzieci wyłania się najbardziej oryginal-
ny aspekt zmian, jakie dokonały się w postawie wobec
gwałtu, ujawniają się zjawiska charakterystyczne dla spo-
łeczeństwa, w jakim żyjemy.

3. GROŹBA ODPOWIEDZIALNOŚCI PRAWNEJ:


KARAĆ, LECZYĆ

Bardzo znamienna i zakrawająca jednocześnie na szy-


derstwo jest historia pewnego włamywacza okradające­
go swoją ofiarę z kaset zawierających drastyczne sceny3.
Po odkryciu, że zrabowane filmy mają charakter pedo-
filski, włamywacz natychmiast ujawnia policji nazwi-
sko i adres właściciela tych materiałów. Nietypowa to
sprawa, gdy przestępca stawia się w roli sędziego, by
potępić przestępcę bardziej od niego „niebezpiecznego";
zamiast zachować milczenie woli narazić się na dema-
skację; powołując się na dokonaną przez siebie kradzież,

1 V. Nahoum-Grappe, L 'us age politique de la cruaute ... , dz.

cyt„ s. 284.
2 J. Julliard, dz. cyt„ s. 104.

3 Un pedophile nanceien confondu par son cambrioleur,

„Le Monde", 12 lutego 1997.


Gwałt i społeczeństwo dzisiaj 405

wpływa na skierowanie sprawy na drogę sądową. Gest


ten potwierdza, że gdy tylko przestępstwo w nowej po-
staci polegające na prawdopodobnym rozpowszechnia-
niu takich zdjęć i materiałów dotyka dziecka, spotyka się
z największym potępieniem.
Agresja wobec dziecka odbierana jest w pierwszej ko-
lejności jako najgorsze bestialstwo, skrajna forma prze-
mocy sprawiająca, że zderzają się, na nieznaną dotąd skalę
dwa wyobrażenia społeczne; pojawia się bowiem pytanie,
czy odrażająca, nieporównywalna z niczym zbrodnia do-
tykająca dziecko to przejaw „potwornego wynaturzenia
społeczeństwa" 1 , czy też może takie postrzeganie zbrodni
wynika ze zmiany wrażliwości i lęków, zmiany do tego
stopnia głębokiej, że każe ona skupiać się teraz przede
wszystkim na cierpieniu i zbrodni. Rzecz jasna, wszystko
wskazuje na to drugie, ale świadczy jednocześnie o tym,
że osiągnięte zostało jakieś ekstremum, że społeczeństwo
stało się szczególnie wrażliwe na te kwestie. Cierpienie
dziecka stało się do tego stopnia nie do zaakceptowania,
sięganie po środki prawne tak nadzwyczajne, mobilizacja
przeciwko gwałtom-zabójstwom tak powszechna, że czy-
ni to z tego przestępstwa „przerażający" symbol porażki
wobec zła i w wyższym stopniu niż inne okoliczności ob-
razuje nową wrażliwość społeczną.

Rosnące liczby: dzieci „ w grupie ryzyka",


dzieci wykorzysrywane

Liczby obrazują przede wszystkim wyraźny w ostatnim


czasie wzrost liczby wyroków skazujących za gwałty na
dzieciach. Liczba ta ze 1OO w 1984 wzrasta do 578 w 1993
roku, co stanowi wzrost blisko sześciokrotny na przestrze-
ni dziesięciu lat:

1 „Nice-Matin'', 23 lutego 1997, komentarz na temat po-

czwórnej zbrodni seksualnej dokonanej w Boulogne kilka dni


wcześniej.
406 Historia gwałtu

Gwałty (bez kazirodztwa) 46 238 305


Gwałty popełnione przez wstępnego 54 98 273
Razem 100 336 578
Gwałty na niepełnoletnich poniżej 15. roku życia 1

Liczby potwierdzają niemal równie znaczący, postępujący


wzrost liczby wyroków skazujących za czyny nierządne
wobec niepełnoletnich w okolicznościach obciążających:

1984 1990 1993


Czyny nierządne popełnione przy 355 533 882
użyciu przemocy
Czyny nierządne popełnione przez 228 432 649
wstępnego

Razem 583 965 1531


Czyny nierządne wobec niepełnoletnich poniżej 15. roku
życia w okolicznościach obciążających2

Statystyki potwierdzają też wzrost liczby przestępstw


branych pod uwagę od niedawna: liczba odnotowanych
zgłoszeń wykorzystywania seksualnego, jeszcze nie osą­
dzonych, wzrasta z 2500 w 1992 do 4000 w 1994 roku
i 5500 w 1995 roku3, a liczba tzw. sytuacji „zagrożenia"
- przypadków wskazanych przez urzędników admini-
stracji departamentalnej z uwagi na ryzyko wystąpienia
przemocy, wykorzystania seksualnego lub rażących za-
niedbań, rośnie z 3 5 OOO w 1992 roku do 54 OOO w 1994
roku i 65 OOO w 1995 roku4 • Podobny ton można odnaleźć

1 C. Burricand, M.-L. Monteil, dz. cyt„ s. 2.


2 Tamże.
3 Rapport de l'observatoire national de !'action sociale de-
centralisee, Paris, kwiecień 1996.
4 „Le Monde", 20 kwietnia 1995 i 27 marca 1997.
Gwałt i społeczeństwo dzisiaj 407

w wypowiedziach sędziów śledczych: „w Lille, gdzie je-


stem sędzią, toczy się rocznie średnio od 50 do 60 nowych
postępowań prowadzonych przez każdego z sześciu sę­
dziów do spraw dzieci, które wszczyna się na podstawie
uzasadnionych podejrzeń popełnienia przestępstwa o cha-
rakterze kazirodczym"'. Ten gwałtowny przyrost przywo-
dzi na myśl pewne znane w przeszłości wyraźne wzrosty
krzywych, charakterystyczne zwłaszcza dla połowy XIX
wieku, znacznie je jednak przewyższa.
Pewną rolę mogą tu odgrywać paradoksalne skutki
zniesienia ograniczeń, „rozluźnienia obyczajów'', osła­
bienia wewnętrznej samokontroli, które popychają „nie-
które jednostki, szczególnie zainteresowane dziećmi, do
przejścia do czynów" - jak to sugeruje szef paryskiego
wydziału do spraw nieletnich2 • Te zmiany prowadzą do
wzmocnienia postaw pedofilskich oraz odniesienie do
swoistej prawomocności dziecięcego pożądania, aż po
odwoływanie się do „dziecięcej erotyki"3 albo po prostu
„przyzwolenia"4 • Z tym zjawiskiem wiąże się kilka skry-
tych „udogodnień" w postaci nowych wynalazków: wideo,
sieć informatyczna, zakodowana literatura czy „turystyka
seksualna"5 - środków ułatwiających „gładkie" przeisto-
czenie „mieszczańskiego rygorysty w rozwiązłego pod-
glądacza"6. Może to rozszerzyć pole „przechodzenia od

1 D. Vrignaud, Les comptes de l 'inceste ordinaire, w: F. He-

ritier, B. Cyrulnik, A. Naouri, D. Vrignaud, M. Xanthakou, De


/'inceste, Paris 1994, s. 133.
2 N. Tricart, szef wydziału do spraw ochrony nieletnich pre-

fektury paryskiej, wywiad, „Liberation", 19 września 1996.


3 R. Scherer, Une erotique puerile, Paris 1978.
4 „Dorosły niczego mu siłą nie narzuca" - literatura pe-

dofilska pełna jest tego typu sformułowań, por. J. Douce, La


Pedophilie en question, Paris 1987, s. 32.
5 O turystyce seksualnej por. J. Kane, Chasse a!'enfant, Pa-

ris 1997 (wyd. 1 angielskie: 1996), P. David, Enfants sans en-


fance, Paris 1995.
6 „France-Soir", 14 marca 1997. Wystarczy przywołać dla

przypomnienia - nawet jeśli przykład jest przerysowany i nie


408 Historia gwałtu

fantazjowania do czynu" 1 i wyjaśnić wzrost liczby „rze-


czywistych" przestępstw: Bertrand Poirot-Delpech2 po-
twierdza to przekonanie o zmniejszeniu dystansu między
„naszymi popędami a ich urzeczywistnieniem"3 •
W świetle tej eksplozji liczb należy jednak potwier-
dzić wielkie znaczenie „wzmożonej czujności"4 , nasilonej
i rozległej mobilizacji, tak powszechnej, że zdaje się bez
precedensu, wraz z jej przedsięwzięciami i wpływem na
opinię publiczną - jak uchwalenie w 1989 roku ustawy
dotyczącej przemocy wobec dzieci 5•6 , ogłoszenie w 1997

prowadzi do żadnych konkretnych wniosków - przypadek pew-


nego Japończyka, który w 1997 roku zgwałcił i zabił kilkoro
dzieci, w dodatku zjadał swoje ofiary: mężczyzna ten, szere-
gowy pracownik drukami, żył samotnie, zamknięty w świecie
pornograficznych kaset wideo (miał ich 8000) i komiksów.
Dziennik „Nihon Keizai" mówi o nowej patologii społecznej,
a dotkniętych nią nazywa „odciętymi od świata" (ataku), „Le
Monde", 18 kwietnia 1997.
1 Non au proselytisme, „L'Express'', 2 lutego 1995.
2 Bertrand Poirot-Delpech (1929-2006), dziennikarz, ese-

ista i powieściopisarz, piszący przez ponad pięćdziesiąt lat dla


„Le Monde" (przyp. tłum . ).
3 B. Poirot-Delpech, Sainte envie, „Le Monde", 25 czerwca

1997.
4 „Zasadniczo o wzroście liczby przypadków rejestrowa-

nych przez departamentalne służby do spraw ochrony dzieci


stanowi wzmożona czujność pracowników opieki społecznej"
(J.-L. Sanchez, generalny delegat ODAS [Observatoire natio-
nal de !'action sociale decentralisee], wywiad, „Le Monde",
20 kwietnia 1995). [ODAS, Narodowe Centrum Monitoringu
Pozarządowych Działań Społecznych, założone w 1990 roku
przez Jean-Louisa Sancheza, który kieruje nim do dziś i o któ-
rym będzie j eszcze mowa dalej - przyp. tłum . ].
5 Por. F. Boyer, La łoi du JO juillet 1989, w: J. Rubellin-

-Devichi, M. Andrieux (red.), Enfance et violences, Lyon 1992.


6 U stawa z 1O czerwca 1989 roku o zapobieganiu przemocy

wobec nieletnich i ochronie dzieci ustala organizację tej ochro-


ny na szczeblu samorządowym, reguluje działalność tzw. telefo-
nów zaufania itd. (przyp. tłum.) .
Gwałt i społeczeństwo dzisiaj 409

roku walki z przemocą wobec dzieci „wielką sprawą na-


rodową''1·2, nacisk na uznanie wykorzystywania seksual-
nego za istotę tej przemocy, również sposób definiowa-
nia pedofilii, nieuchronnie od tej pory związanej z „prze-
mocą", a nie tylko z „miłością'' do dzieci, z „popędami
prowadzącymi do agresji wobec dzieci w okresie przed-
pokwitaniowym"3. Chodzi tutaj o obraz ofiar o wiele sil-
niej nacechowany lękiem: powstają nowe kategorie - na
przykład dzieci „w niebezpieczeństwie" czy też „w gru-
pie ryzyka"4 , również nowe metody obserwacji - komór-
ki interwencyjne podporządkowane radom generalnym
na szczeblu departamentu5, „narodowe obserwatorium"
do oceny działań społecznych6 , bezpłatne telefony, które
mają ułatwiać zgłaszanie skarg7 ; wreszcie nowe metody

1 „Le Parisien'', 13 marca 1997.


2 We Francji premier co roku ogłasza „temat" Grande Cause
Nationale (Wielkiej Sprawy Narodowej) - wszystkie organiza-
cje pozarządowe zajmujące się daną kwestią mają zapewniony
darmowy czas antenowy w publicznych mediach i wiele innych
ułatwień; w 1997 roku za „wielką sprawę narodową" uznano
właśnie walkę z przemocą wobec dzieci, a na przykład w 2010
roku -walkę z przemocą wobec kobiet (przyp. tłum.).
3 J. Kane, dz. cyt., s. 49.

4 Dzieci z „grupy ryzyka" żyją w warunkach, w których mo-

że dojść do zagrożenia ich zdrowia, bezpieczeństwa, moralno-


ści, wychowania lub utrzymania, lecz nie sąjako takie maltreto-
wane. Pojęcie dzieci „w niebezpieczeństwie" obejmuje zarówno
dzieci maltretowane, jak i narażone na maltretowanie. Por. na
temat tego rozróżnienia zaproponowanego przez ODAS, „Le
Monde", 20 kwietnia 1995.
5 Por. Rapport de l 'Observatoire national de I 'action so-

ciale decentralisee, dz. cyt.


6 Tamże.
7 Alló Enfance Maltraitee, Service national d'accueil tele-
phonique pour l'Enfance maltraitee (SNATEM) utworzony
na mocy ustawy z 1989 roku (por. wyżej, s. 408, przypis 5).
[SNATEM, Ogólnokrajowe Pogotowie Telefoniczne dla Dzieci-
-Ofiar Przemocy „Halo Dzieci-Ofiary Przemocy" - bezpłat­
na, całodobowa linia telefoniczna do zgłaszania przypadków
410 Historia gwałtu

uwrażliwiania opinii .publicznej - filmy edukacyjne służą­


ce prewencji nadużyć seksualnych 1, dokumenty pomaga-
jące „zrozumieć, rozpoznać i interweniować w celu ochro-
ny maltretowanych dzieci"2 , ministerialny okólnik o „za-
pobieganiu przemocy wobec uczniów'', gdzie w pierwszej
kolejności mowa jest o nadużyciach seksualnych3• Co
więcej, utrzymująca się niemal na tym samym poziomie
liczba dzieci „maltretowanych" fizycznie - 15 OOO przy-
padków w 1992 roku, 16 OOO w 1994 roku - gdy podwo-
jeniu ulega liczba dzieci wykorzystywanych seksualnie,
świadczy o rosnącym zainteresowaniu najintymniejszymi
cierpieniami, o d~żeniu do stopniowego odkrywania tego,
na co brak słów. Swiadczy to o zmianie przedmiotu zain-
teresowania: największego wymiaru okrucieństwa wobec
dziecka nie określa już przemoc fizyczna jak jeszcze pod
koniec XIX wieku4 , lecz przemoc seksualna, ujmowana od
lat siedemdziesiątych XX wieku jako child abuse5 • Stąd
również odpowiedź pewnego sędziego do spraw dzieci
z 1995 roku: „Tak, liczba spraw rośnie. To raczej dobry

przemocy wobec dzieci, odpowiednik polskiego Ogólnokrajo-


wego Pogotowia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska
linia" - przyp. tłum.] .
1 Por. między innymi T. Tollini, Breaking Silence, Films Fe-

stival International, 1984; M. Simpson, Mon corps c 'est mon


corps, Paris 1986; A. Melarn;on, Le Lys casse, Delegation ge-
nerale du Quebec en France, 1986; Les Abus sexuels a l 'egard
des enfants: comment en parler, Paris 1988.
2 Por. Comprendre, reconnaitre, intervenir pour proteger

!es enfants maltraites, Paris 1995.


3 Organisation du dispositif de prevention des mauvais

traitements al'egard des eleves, okólnik Ministerstwa Edukacji


Narodowej, „Le Monde", 15 maja 1997; czy też Instructions
concernant !es violences sexuelles [ fl'.ytyczne dotyczące prze-
mocy seksualnej], „Bułletin officiel de l'Education nationale",
numer specjalny, Paris, 4 września 1997.
4 Por. wyżej, s. 307-308.

5 Por. B.J. Nelson, Making an Issue ofChildAbuse: Political

Agenda Sitting for Social Problems, Chicago 1984.


Gwałt i społeczeństwo dzisiaj 411

znak" 1• Swoiste potwierdzenie zniesienia barier psychicz-


nych przy zawiadamianiu o przestępstwie: „Ujawnianie
nie ma już tak dramatycznego charakteru" 2 • Również swo-
iste potwierdzenie przejmowania inicjatywy przez same,
czasami nawet bardzo młode, ofiary lub ich otoczenie:
„I rzecz nowa, zauważmy również, że śledztwa wszczy-
na się coraz częściej w wyniku działań samych uczniów,
zwłaszcza tych, którym zwierzyli się koledzy" 3 • Większa
swoboda wypowiedzi u dorosłych idzie w parze z większą
swobodą wypowiedzi u dzieci. Niewątpliwie ten ilościo­
wy wzrost można tłumaczyć przede wszystkim wzmożoną
czujnością: „Dziecięca krzywda znalazła się w obszarze
wrażliwości zachodnich sumień - począwszy od turystyki
seksualnej, a kończąc na kazirodztwie"4 •
W tej powszechnej mobilizacji wokół zbrodni uznanej
za najpotworniejszą - gwałtu połączonego z zabójstwem
dziecka - uderza nieznana wcześniej intensywność od-
działywania opinii publicznej. Nie ma porównania mię­
dzy dawną a obecną mobilizacją. Świadczą o tym działa­
nia przedsięwzięte po zniknięciu 14 listopada 1996 roku
w Agen małej Marion 5 : zdjęcia dziewczynki „na wysta-
wach, wjazdach na autostrady, w kasach kolejowych, na
lotniskach, w piekarniach, u fryzjera, na kartonach z mle-
kiem"6, programy w telewizji francuskiej, włoskiej, hi-
szpańskiej, „nadludzki wysiłek" 7 śledczych gromadzących
zeznania świadków, prowadzących poszukiwania na dnie
rzek i strumieni, w lasach. Zaangażowanie jest tak duże, że

1 M. de Maximy, wywiad, „Le Monde", 20 kwietnia 1995.


2 Tamże.
3 Tamże.
4 G. Dupuy, Heurts de conscience, „Libćration", 20 sierpnia
1996.
5 Dziewięcioletnia wówczas Marion Wagon zniknęła bez
śladu w drodze ze szkoły do domu i do dziś nie udało się ustalić,
co się wówczas wydarzyło (przyp. tłum.).
6 „Le Monde", 8 marca 1997.

7 Tamże. Por. również Enquete sans precedent pour retrou-

ver Marion, JO ans, „Libćration", 24 lutego 1997.


412 Historia gwałtu

uczestnicy sami stawiają sobie pytanie: „Czas po Marion


będzie trudny. Co będzie z innymi?" 1• Trudno również
o porównania, gdy chodzi o pogrzeby zamordowanych
dzieci, nawet jeśli śmierć Cecile Combettes w 1847 roku
zapoczątkowała, jak widzieliśmy2 , ceremoniał bardzo
szczególny: dzieci niosące trumnę, zgromadzone tłumy,
kwesty na nagrobek. Pogrzeb dwóch małych mieszkanek
Liege zabitych w piwnicy pedofila Dutroux w 1996 roku
zgromadził największe tłumy w powojennej historii Belgii,
większe niż ceremonia pogrzebowa króla Baudouina kilka
lat wcześniej. Trudno również o porównania w przypadku
analiz prasowych, nawet jeśli gwałt połączony z zabój-
stwem dziecka traktowano jako zbrodnię-symbol już pod
koniec XIX wieku3 . Dzisiejsze tytuły i opinie przetwa-
rzają niebezpieczeństwo, ekstrapolują zagrożenie do tego
stopnia, że opuściło już ono dział „kronika policyjna":
„Czas morderców"4 , „Francja zboczeńców"5 , „Zagrożone
dzieci" 6, „Gwałt na dziecku: porażka"7 • Każde zabójstwo
zdaje się stawiać na nowo kwestię struktury: organizacji
policji i wymiaru sprawiedliwości, gradacji kar i nadzoru
skazanych. Każde zabójstwo jako takie uderza w politykę
kamą.

Przekonanie o nieuleczalnej traumie

Statystyki dotyczące przemocy wobec dzieci, zaangażo­


wanie i komentarze, jakie ona wywołuje, niepostrzeżenie
odkrywają nowy obraz samej przemocy społecznej: decy-
dujące znaczenie zyskuje na przykład sam uraz psychicz-

1 Tamże.
2 Por. wyżej, s. 305.
3 Por. tamże.
4 „Nice-Matin'', 23 lutego 1997.
5 „France-Soir", 14 marca 1997.
6 „Paris-Match'', 20 marca 1997.
7 „Le Parisien libere", 11 marca 1997.
Gwałt i społeczeństwo dzisiaj 413

ny, jego głębia i czas trwania, uznawany za ostateczny,


niekiedy nawet przez napastnika: „To rana, która nigdy
się nie zabliźni, złamałem czyjeś życie" 1 - wyznaje pe-
wien więzień w 1996 roku. Nie ma nic zaskakującego,
rzecz jasna, w odnajdywaniu motywów przywoływanych
już w odniesieniu do gwałtu na dorosłym: uświadomie­
nie sobie cierpienia psychicznego, jego konsekwencji
uznawanych za tym poważniejsze, im młodsza jest ofiara.
Uderza raczej powszechny charakter tego przekonania,
poczucie przerodziło się w opinię podzielaną przez ogół
od jakichś dwudziestu lat: dziecko wykorzystane to dzie-
cko „zniszczone'', doznana w młodym wieku krzywda
to krzywda „na całe życie'', tym głębsza, że „wszystkie
problemy mają źródło w dzieciństwie"2 • Konsekwencje
są doniosłe, stanowią prawdziwy przełom w powszech-
nym sposobie postrzegania wagi czynu, przenoszą za-
grożenie na samą egzystencję ofiary, jej przyszłe życie
uczuciowe i umysłowe, a w mniejszym stopniu - inaczej
niż dawniej - na jej status, na jej przyszłość moralną czy
społeczną.
Zwycięża zainteresowanie sferą intymną - bezpośredni
skutek ogólnego zbanalizowania kultury „psychologii"3:
obraz przestępstwa nie łączy się już z nauką, lecz ze zdro-
wym rozsądkiem. Nie należy już do wąskiego grona psy-
chologów-erudytów, lecz również do rodziców czy świad­
ków, prasy, świadomości masowej, powtarza stwierdzenia
odnoszące się do dorosłych ofiar, a zarazem prowadzi do
niezwykłej intensyfikacji wypowiedzi dotyczących dzie-
ci-ofiar. Przekonanie ma tak drastyczny, tak powszechny
charakter, że rodzi poczucie ujawniania całkowicie nowej
zbrodni. Stąd tytuły w czasopismach posługujące się ter-
minologią „odkrywczą", stąd analizowanie w nieskończo­
ność zdarzeń, roztrząsanie ich bez końca, aż po wrażenie,

1 „Le Monde", 27 lipca 1996.


2 Tamże.
3 Por. między innymi R. Castel, J.-F. Le Cerf, Le phenomene
„psy" et la societe fran9aise, „Le Debat'', 1980, nr l i 2.
414 Historia gwałtu

że wczesmeJ nie zostały odpowiednio ocenione: „Tabu,


które znika: nowe spojrzenie na kazirodztwo" 1, „Pedofilia:
śledztwo na temat tabu"2 , „Przestańmy zakrywać twarz"3•
Odniesienie do traumy zmieniło wszystko, zupełnie
anachroniczne wydają się opinie na temat przecież nie tak
dawnych spraw- na przykład historii „różowych baletów",
która pogrążyła w 1959 roku byłego przewodniczącego
Izby Deputowanych Andre Le Troquera4 • Historia szero-
ko nagłośniona, w której doszło do „czynów nierządnych"
wobec dziewcząt, tancerek „werbowanych" przez podej-
rzanego pośrednika. Co więcej, w jej wyniku skazano na
rok więzienia w zawieszeniu jeszcze niewiele wcześniej
drugą osobę w państwie. Sprawa wywołała oburzenie. Jej
protagoniści zostali oskarżeni i spotkali się z ostracyzmem.
Jednak reakcje na te wydarzenia wydają się dzisiaj bardzo
odległe: w 1959 roku mowa jest o wstydzie, a nie o po-
tworności, pojawiają się komentarze nieraz dość pobłaż-

1 „L'Evenementdujeudi", 9-15 września 1993.


2 „L'Express", 2 lutego 1995.
3 „Le Nouvel Observateur", 20-26 marca 1997.

4 Sprawa „różowych baletów" to skandal obyczajowy, który

wybuchł we Francji w 1959 roku: w styczniu tego roku zatrzy-


mano pewnego policjanta pod zarzutem organizowania „spo-
tkań'', w których uczestniczyło około dwudziestu zamożnych
„starszych panów" oraz młodych dziewcząt. Pikanterii sprawie
dodawał fakt, że wszystko odbywało się w pałacyku myśliwskim
należącym do ówczesnego przewodniczącego Zgromadzenia
Narodowego, socjalisty Andre Le Troquera, bohatera I wojny
światowej, członka ruchu oporu podczas II wojny światowej
i współpracownika generała de Gaulle'a; pod pozorem ułatwie­
nia kariery artystycznej zwabiano dziewczęta, które między in-
nymi wykonywały układy choreograficzne o niewątpliwie ero-
tycznym wydźwięku - stąd nazwa „różowych baletów" - i to
pod wpływem alkoholu oraz środków odurzających; w procesie,
który odbył się w 1960 roku, skazano dwudziestu dwóch oskar-
żonych na kary więzienia o zaostrzonym rygorze; ze względu na
zasługi i zaawansowany wiek (wówczas prawie osiemdziesiąt
lat) Andre le Troquer został skazany na rok więzienia w zawie-
szeniu oraz 3000 franków grzywny (przyp. tłum.) .
Gwałt i społeczeństwo dzisiaj 415

liwe w tonie, jak na łamach „L'Express'', gdzie sparafra-


zowano słowa Comeille'a: ich „zbrodnię hańba piętnuje,
a nie szafot" 1•2 • W osobliwy sposób same ofiary pozostają
nieobecne w tych dyskusjach - trudno natrafić na opis czy
imię którejś z tych dziewczynek czy nastolatek, dostrzega
się jedynie „poważną krzywdę moralną"3 , a czasem wręcz
dopatruje się współwiny: „Nie można uznawać wszystkich
ich zeznań niczym «słów Ewangelii»"4 • Należy jeszcze raz
podkreślić brak jakichkolwiek odniesień do psychicznych
urazów, do wewnętrznej śmierci pokrzywdzonych dzieci.
Natomiast dzisiaj podobny dramat przeradza się w tra-
giczną traumę, nie jest już zwykłym naruszeniem norm,
prowadzi do załamania samej egzystencji, a nie tylko do
rozwiązłości: przypadek jedenastu dziewczynek, które
padły ofiarą przemocy w Cergy w 1995 roku, wydaje się
skupiać niczym w soczewce trudności i „szkolne niepo-
wodzenia, koszmary, strach, czy ich kat nie powróci"5 .
A jeszcze przypadek zgwałconych uczniów walijskich,
nieuchronnie skazanych na liczne „pobyty w szpitalach
psychiatrycznych"6 ; opisywany przez „L'Express" młody
mężczyzna, który padł ofiarą przemocy jako dziesięcio­
letni chłopiec i zamknął się w „niezrozumiałym poczuciu
winy"7 ; nagłośnienie w 1997 roku samobójstwa pewnego
nastolatka, latami wykorzystywanego seksualnie przez na-
uczyciela8. Inna jeszcze konsekwencja - uraz może tłuma-

1 „L'Express", 5 lutego 1952.


2 Cytat z tragedii Le Conte d'Essex (Hrabia Essex) napisa-
nej w 1678 roku przez Thomasa Comeille'a (1625-1709), młod­
szego i dużo mniej zdolniego brata Pierre'a Comeille'a- akt IV,
scena 3 (przyp. tłum.).
3 „Paris-Presse", 11 czerwca 1960.
4 „Le Figaro'', 1Oczerwca 1960.
5 „Liberation'', 15-16 kwietnia 1995.

6 Retour ala maison des horreurs, „Le Nouvel Observateur'',

13-19 lutego 1997.


7 Itineraire d'un enfant perdu, „L'Express'', 2 lutego 1995.

8 L 'enfance outragee de Cosne-sur-Loire, „Liberation",

lOi 11maja1997.
416 Historia gwałtu

czyć powtarzanie przemocy przez samą ofiarę: „Mordercza


fantazja zgwałconego dziecka" 1• Przejawy tego rodzaju
myślenia można spotkać na co dzień w artykułach praso-
wych: „Wykorzystywany małoletni może sam sprowoko-
wać sytuację, którą przeżył"2 • To Michel B., „niewolnik
własnych popędów, domniemany zabójca małej Karine,
który sam kiedyś padł ofiarą agresji seksualnej"3 , czy
Lucien G., zabójca dziesięcioletniej Sophie, który opo-
wiada o swojej zbrodni „z taką samą drobiazgowością",
z jaką przywołuje „przemoc, której doświadczył w wie-
ku dziewięciu lat"4 • Przeszłość i przyszłość przestępstwa
ulegają przeistoczeniu, ich granice rozszerzają się, a one
same zostają połączone niewidoczną więzią - dzisiejsza
ofiara może jutro sama stać się agresorem.
Pod wpływem tej wizji psychologicznej zmienia się
również czas, jaki upływa między dokonaniem a ujaw-
nieniem przestępstwa, okres, w którym ofiara stopniowo
uświadamia sobie nieuleczalną traumę. Świadczą o tym
najbardziej skrajne przypadki: „Dwie kobiety, które za-
chowywały milczenie przez 28 lat, zdecydowały się zło­
żyć zeznania w sprawie przemocy, której padły ofiarą
w 1968 roku, gdy C. G. był nauczycielem"5; czy też 11
Amerykanów, którzy założyli stowarzyszenie, aby ujaw-
nić po 30 latach przemoc, jakiej dopuścił się wobec nich
pewien ksiądz-pedofil6 • Ustawa z 1989 roku o zapobiega-
niu przemocy wydłuża zresztą termin przedawnienia o I O
lat od daty osiągnięcia pełnoletniości przez ofiarę. Odległe
zwierzenia, z goryczą analizowane, świadczą o poczuciu
nieodwracalności traumy. W przypadku niektórych historii
droga do sądu jest długa i kręta: na przykład sprawa „oba-

1 „Liberation", 8 grudnia 1993.


2 Tamże, 27 sierpnia 1996.
3 Tamże, 6 sierpnia 1996.

4 Tamże, 8 grudnia 1993.

5 „Le Monde", 27 marca 1997.


6 L 'Eglise americaine dans tous ses ebats, „Liberation",

12 lipca 1993.
Gwałt i społeczeństwo dzisiaj 417

lonego testamentu kazirodczego ojca" 1 z kwietnia 1997


roku - mężczyzna wydziedziczył swoje córki, bo zerwały
z nim stosunki, nie ujawniając jednak jego kazirodztwa.
Ten mechanizm, który popycha jednostkę do zerwania
z rodziną, może niewątpliwie sprzyjać budowaniu obrazu
dorosłego, który - wywierając różnorakie naciski i uwo-
dząc - dokonuje nadużycia i nie pozwala na samorealiza-
cję. Kryzys wizerunku ojca, jego symbolicznego autoryte-
tu zmienia charakter tych środków represji. Przekonanie
wyrażane przez kilku amerykańskich terapeutów: „Jeśli
nie potrafimy przypomnieć sobie konkretnego momentu,
w którym zostaliśmy wykorzystani seksualnie jako dzieci,
jednak mamy poczucie, że doświadczyliśmy jakiejś formy
wykorzystania seksualnego, to mamy z pewnością rację.
Ajeśli uważamy, że faktycznie padliśmy ofiarą przemocy,
i że nasze życie nosi jej ślady, to rzeczywiście tak było"2 •
Stąd ryzyko poważnych pomyłek, jeśli nie manipulowania
pamięcią, o czym świadczy długi proces Romany, jaki to-
czył się w San Francisco w 1994 roku. Pewna doktor psy-
chiatrii sugerowała, nie mając na to żadnych dowodów,
reminiscencje wykorzystania seksualnego u dziewiętna­
stoletniej Holly Romany, przekonana, że bulimia u dziew-
czyny stanowiła reakcję na przemoc ze strony ojca3 • Wizja
narzucona przez psychiatrę nie znalazła potwierdzenia
w faktach. Widać tu niebezpieczeństwo wiążące się z tą
nową fascynacją przestępstwami seksualnymi, z tendencją
do zamykania ofiary w świecie jej własnych podejrzeń,
z nową rolą przypisywaną intymnym wspomnieniom,
z trudnościami potwierdzenia ich prawdziwości. Prowadzi
to do gruntownej przemiany samych zeznań i procesów, do
powstania nowego typu podejrzeń i nieścisłości. Zamiast

1 „Liberation", 7 kwietnia 1997.


2 E. Bass, L. Davis, The Courage to Heat, New York 1988,
cyt. za D. Salas, L 'inceste, un crime genealogique, „Esprit'', gru-
dzień 1996, s. 123.
3 Echec aux „ manipulateurs" du souvenir en Californie,

„Liberation", 17 maja 1994.


418 Historia gwałtu

dawnych procedur sądowych, gdzie gubiono się w nie-


możności odtworzenia tak usilnie poszukiwanej prawdy,
obrażeń fizycznych, krzyków, spojrzeń świadków - pro-
cedury gubiące się w niemożności odtworzenia na nowo
waloryzowanej prawdy, rzeczywistości świata wewnętrz­
nego i wspomnień uczuciowych, przygód świadomości.
Mamy do czynienia kolejno z możliwością perwersyjnych
wyznań, trudnym oddzieleniem fantazmatu od rzeczywi-
stości, gwałtownymi dyskusjami o Freudowskim dziedzic-
twie, którego konsekwencje uznano za na tyle groźne, że
członkowie londyńskiego Royal College of Psychiatrists
zakazali niedawno „działań, w wyniku których pacjenci
przypominają sobie nadużycia seksualne, jakich doświad­
czyli w dzieciństwie"'. Postawa przerysowana oczywiście,
jednak pokazująca zagrożenia związane z ograniczaniem
się do samej psychiki jednostki, które zdaje się narzucać
triumf indywidualizmu: wobec wszechmocy, jaką od nie-
dawna przypisuje się jednostce i jej życiu wewnętrznemu.
Niezwykle natomiast istotne jest to, że ofiary kazirodz-
twa czy pedofilii zaczynają głośno o tym mówić, a ich
relacje przybierają nieraz formę książek, stają się przed-
miotem dyskusji. Jako pierwsza na taką długa spowiedź
decyduje się we Francji Eva Thomas w 1986 roku2 : „Mój
ojciec zniszczył tożsamość, jaką sobie budowałam w se-
krecie, lustro, w którym się rozpoznawałam ... W obliczu
tej katastrofy zostałam anorektyczką, kurczowo trzymając
się potrzeby unicestwienia ciała zgwałconej kobiety"3 .

1 Vraises victimes et faux souvenirs d'abus sexuels, „Le


Monde'', IO października 1997. Por. też E. Loftus, K. Ketcham,
Le Syndrome des faux souvenir et le Mythe des souvenirs re-
foutes, Paris 1997.
2 W 1986 roku Eva Thomas jako pierwsza kobieta we Fran-

cji zdecydowała się też wystąpić w telewizji; założyła w Gre-


noble stowarzyszenie S.O.S. Inceste (S.O.S. Kazirodztwo), któ-
rego celem jest pomoc dla ofiar kazirodztwa oraz nagłaśnianie
tego problemu (przyp. tłum.).
3 E. Thomas, Le Viol du silence, Paris 1990 (wyd. l: 1986),

s. 120.
Gwałt i społeczeństwo dzisiaj 419

Rozpad całej tożsamości czy nawet wszelkich punktów


odniesienia: „To tak, jakby ktoś przeciął wam na pół gło­
wę i dwie półkule mózgu nie komunikowały się już ze
sobą" 1 • Te wyznania nieraz pociągają za sobą całą „serię"
- dorośli opowiadający o przemocy doznawanej w dzie-
ciństwie wydobywają na światło dzienne doświadczenia
innych, a nawet własnych dzieci: „Przemoc seksualna,
której ofiarą padł jego syn, otworzyła u niego ranę, którą
skrywał przez 30 lat. Tego nigdy się nie zapomina"2 •
Na głębszym poziomie ulega zmianie samo zaintereso-
wanie przestępczością: odczuwana wcześniej fascynacja
krwią przeistacza się w fascynację bardziej uwewnętrznio­
ną, bardziej subtelną, związaną z intymnymi ranami. Fakt
zbrodni przeradza się w nieznośnie cierpienia wewnętrz­
ne, niewyrażalne doświadczenie, „psychiczne zabójstwo"3
- jak zgodnie o tym mówią zarówno autorzy prac nauko-
wych, jak i popularnych publikacji. Pojęcie „zabójstwa"
ma tutaj zasadnicze znaczenie, świadczy o coraz większym
zakresie przemocy psychicznej, lecz również o bardzo
szczególnej fascynacji, jaką wywołuje. Stąd przypadki ka-
zirodztwa ujawniane w najbardziej na pozór „spokojnych"
okolicznościach, nacisk kładziony na niewidoczne drama-
ty, piekło odsłaniane mimo tajemnicy sumienia4, podczas
gdy dawniej potrzeba było niespotykanej brutalności lub
pobicia w przypływie szaleństwa, aby „zgwałcenie przez
wstępnego" 5 trafiło przed sąd. Stąd również te tytuły kła­
dące nacisk na sam akt agresji seksualnej wobec dziecka:
„Droga krzyżowa ofiar wykorzystywania seksualnego"6,
„Piekło walijskich ośrodków dla dzieci"7, „Dom grozy"8,

1 Tamże,s. 146.
2 On n'oubliejamais, „Le Monde", 27 marca 1997.
3 „Le Monde'', 22 listopada 1994.
4 Le pere est la, petit homme ca/me, w: D. Welzer-Lang, Le

Viol au masculin, dz. cyt., s. 43.


5 Por. wyżej, s. 301 nn.
6 „Le Monde", 20 kwietnia 1995.

7 Tamże, 4 marca 1997.

8 „Le Nouvel Observateur", 13-19 lutego 1997.


420 Historia gwałtu

„Kazirodztwo: nowe źródło strachu" 1• Prowadzi to do


zmian w hierarchii potworności, coraz większe zaintere-
sowanie budzą tortury umysłu, zdają się nieraz górować
w tym względzie nad torturami fizycznymi 2 • Świadczy to
o niepostrzeżenie rosnącej dominacji przestępstw wobec
dzieci na stronach poświęconych kronice policyjnej 3 : po-
woli zaciera się obraz mordercy oraz stosowanych przez
niego gróźb i narzędzi przelewu krwi - ustępując pola syl-
wetce przestępcy seksualnego, intymnej przemocy i ukry-
tego okrucieństwa4 • Agresja wobec dziecka budzi najwięk­
szą odrazę, to zagrożenie jest tym bardziej „nienawistne,
że ukryte, stanowiące absolutne zło" 5 • Całkowicie zmienia
się też sam opis cierpienia - ból związany z obrażeniami
cielesnymi zastępuje rana psychiczna6 , która pociąga za
sobą nieuchronnie utratę własnej tożsamości, ewokując
niewypowiedzianą intensywność cierpienia: „Ten panicz-
ny strach w całym ciele, ten paniczny strach, który drąży
pod łóżkiem otchłań aż po jądro Ziemi i wpada w tę ot-
1 Tamże, 21-27 listopada 1996.
2 „Przemoc się uwewnętrznia, zagnieżdża pod skórą, coraz
słabiej widoczna" (O. Mongin, Desincorporation, w: A. Ehren-
berg (red.), lndividus sous influence. Drogues, alcools, medica-
ments psychotropes, Paris 1991, s. 67).
3 Por. między innymi nagłówek w „Liberation": Neuf af-

faires de pedophile reve/ees en deux jours [Dziewięć przypad-


ków pedofilii ujawnionych w ciągu dwóch dni], 19 września
1996, czy w „France-Soir": Pedophilie, la France des salauds
[Pedofilia: Francja zboczeńców], 14 marca 1997.
4 Nie oznacza to, że dawna wrażliwość od razu znika: „Ki-

no hollywoodzkie jest jej apoteozą" (R. Sparks, Masculinity


and heroism in the Hollywood „ blockbuster": The culture in-
dustry and contemporary images ofcrime and law enforcement,
„British Journal ofCriminology", 1996, t. 36, nr 3, s. 537.
5 Priest tracks down child sex suspect who jumped bai!

[„Ksiądz ściga podejrzanego o pedofilię, który zwiał po warun-


kowym zwolnieniu"], „The Times", 31sierpnia1996.
6 Stąd na nowo dziś stawiane pytania o „ból moralny'',

o „cierpienie psychiczne", rozważania o „metapsychologii cier-


pienia". Por. R. Tevissen, La Douleur morale, Paris 1996.
Gwałt i społeczeństwo dzisiaj 421

chlań z prędkością światła, aby uciec przed zbrodnią, któ-


rejsię wobec niej dopuścił" 1 •
Należy podkreślić, że nie doszłoby do tych zmian, gdyby
nie równoległy rozwój uniwersum psychicznego i intymnej
sfery każdego z nas, gdyby nie to nowe zainteresowanie
- znak przemiany kulturowej. Jednostka w większej mierze
pozostawiona samej sobie jest zarazem wydana na pastwę
coraz większej niepewności, nie chronią już jej instytucje,
które dawniej regulowały jej życie codzienne i decydowa-
ły o jej losie. Prywatyzacja życia - obecnie przedmiot roz-
licznych analiz - prowadzi do rozwoju wrażliwości bardziej
wyczulonej na cierpienie psychiczne2, bardziej bezbronnej
wobec wewnętrznych konfliktów, własnych ograniczeń,
trudności z własnym działaniem. Ta wrażliwość na sferę
wewnętrznąjest tym większa, że stopniowe zanikanie prze-
mocy fizycznej przyczyniło się do wzrostu znaczenia innego
rodzaju przemocy, której narzędzia stanowią przymus i do-
minacja: „Pole bitwy przeniosło się na teren sumienia czło­
wieka. To właśnie tam musi on zmagać się częściowo z tymi
napięciami i namiętnościami, które niegdyś uzewnętrzniały
się w walce wręcz, gdy ludzie stawali naprzeciw siebie"3 •
Zatem fascynacje i lęki ulegają istotnej przemianie: prze-
moc nieuzewnętrzniona, wywołująca przerażenie, powodu-
jąca przede wszystkim cierpienia intymne zajmuje miejsce
przelewu krwi, jeśli chodzi o zainteresowania opinii pub-
licznej. Przekraczanie własnych granic staje się doświad­
czeniem bezpośrednio, jeśli nie wyłącznie „wewnętrznym":
„Do złagodzenia brutalnej przestępczości pod koniec XIX
i w pierwszej połowie XX wieku dołączyła internalizacja
przemocy"4 • Największe obawy budzi przestępstwo, które

1 E. Thomas, dz. cyt„ s. 47.


„Cierpienie psychiczne - pojęcie trudne do zdefiniowania
2
i budzące ogromne zainteresowanie" (A. Ehrenberg, L 'Jndividu
incertain, Paris 1995, s. 23).
3 N. Elias, cyt. za A. Ehrenberg, tamże, s. 22.
4 H. Lagrange, La Civilisation a l 'epreuve. Crime et senti-

ment d'insecurite, Paris 1995, s. 137. Por. również O. Mongin,


Desincorporation, dz. cyt„ s. 65.
422 Historia gwałtu

dosięga świadomości: w przypadku dziecka, jak już mówili-


śmy, oznacza „psychiczne zabójstwo" 1•

Od zbrodni psychicznej do zbrodni absolutnej

Zatrzymajmy się jeszcze nad kwestią dzieci. Zbrodnia


niszczy uświęcone życie, istotę tym bardziej drogocenną
w naszym społeczeństwie, że utraciło ono pewniki i trans-
cendencję: „Skoro przyszłość staje się do tego stopnia nie-
pewna, przenosimy wszystkie nasze punkty odniesienia
na dziecko" 2• Prowadzi to do przeobrażenia najsłabszej
istoty w fundament naszego świata, „najwyższy stopień
doskonałości, czystość absolutną"3 , aż po nadanie wszyst-
kiemu, co jej dotyczy, „teologicznego wymiaru"4 - reszt-
ki świętości w naszym zlaicyzowanym społeczeństwie;
odwrócenie ideału: w miejsce tradycyjnego, opierającego
się na ojcach, których autorytet się załamał, pojawia się
nowy, w którym dziecko z jego niewinnością i „potencjo-
nalnością'' staje się rękojmią przyszłości i prawdy. Tym
samym zbrodnia wobec dziecka zmienia się we wzorzec
potworności.
Jednak obraz ten okazuje się bardziej złożony z chwi-
lą,gdy Aries mógł ogłosić „koniec panowania dziecka"5,
podkreślając w ten sposób przełomowe zmiany, jakie za-

1 „Le Monde", 22 listopada 1994. Sformułowanie powtó-

rzone w przypadku zawiłego sporu między rodziną naturalną


a rodziną adopcyjną, „Le Monde'', 22 kwietnia 1997.
2 A. Garapon, Ler;ons d'un automne belge, „Esprit'', numer

specjalny, Malaise dans la filiation, grudzień 1996, s. 141.


3 O. Mongin, La Peur du vide, essai sur fes passions demo-

cratiques, Paris 1991, s. 144. Por. rozdział La viofence exhibee


ou fes paradoxes de l'enfance.
4 J.-B. Pontalis, La chambre des enfants, „Nouvelle Revue

de psychanalyse", numer specjalny, L 'Enfant, nr 19, wiosna


1979,s.10.
5 P. Aries, L 'enfant: la fin d'un regne, „Autrement", marzec

1975.
Gwałt i społeczeństwo dzisiaj 423

szły ostatnio w życiu codziennym: „odchodzenie od mał­


żeństwa"1, rodziny zrekonstruowane, rodzice samotnie
wychowujący dzieci - wszystkie te indywidualistyczne
wybory, które wnikliwie przeanalizowali Louis Roussel
oraz Irene Thery: „Dorośli przyjmują tryb życia, jaki im
się podoba, i nie mają ochoty zbytnio się zastanawiać, co
to oznacza dla dziecka"2 • Pojawia się „obciążenie rodzi-
cielstwem" (malaise dans la filiation)3: zainteresowanie
tym, co jednostkowe, może okazać się mocniejsze niż
dawniejsze zobowiązania rodzinne, „wynikająca z umowy
więź małżeńska" nie daje się pogodzić z „z bezwarunkową
więzią z potomstwem"4. Dziecko jako „ostateczna racja"5
nie jest już tym, co powoduje rodzicami, jego szczęście
nie stanowi już podwaliny ich szczęścia. Dziecko staje się
zwykłym partnerem w rodzinnym układzie, nie jest już
udzielnym księciem, traci nawet status dziecka-króla na
rzecz dziecka-ofiary6 • Jednak te dwie wizje nie wykluczają
się nawzajem, dorosły chce za wszelką cenę dbać o opie-
kę, którą uznaje za zawodną, krystalizuje wokół niej swe
namiętności, postać dziecka-ofiary dostarcza mu okazji,
aby po wielekroć dawać poczucie bezpieczeństwa i okazy-
wać swoje zaangażowanie: doprowadzona do ostateczno-
ści ochrona pomieszana ze skrywanym poczuciem winy.
Przypomina o tym mimochodem jeden z uczestników
ceremonii pogrzebowej dwóch małych Belgijek zabitych

1 Por. fundamentalną pracę o tym: I. Thery, Le Demariage.

Justice et vie privee, Paris 1996.


2 L. Roussel, La Familie incertaine, Paris 1989, s. 218, oraz

I. Thery, dz. cyt.


3 „Esprit'', numer specjalny, Malaise dans la filiation, gru-

dzień 1996.
4 I. Thery, Difference des sexes et difference des genera-

tions. L 'institution familiale en desherence, „Esprit", tamże,


s. 75.
5 L. Roussel, dz. cyt., s. 220.
6 O. Mongin, La Peur du vide .. „ dz. cyt., „Dziecko-ofiara

zastąpiło dziecko-króla", s. 146; por. również C. Eliacheff, Vies


a
privees. De /'enfant roi /'enfant victime, Paris 1997.
424 Historia gwałtu

w 1996 roku: „Zobaczcie, wśród rodziców zaginionych nie


ma nikogo z rozwiedzionej rodziny" 1• W pełni uwidacznia
się różnica w stosunku do niedawnej jeszcze przeszłości:
dziecko urasta do rangi nowej ofiary społeczeństwa „wy-
zyskującego" - staje się „kozłem ofiarnym, który zastępu­
je robotnika w roli wyzyskiwanego"2 , „wspólną" sprawą,
której poświęca się zbiorowość po upadku ideologii i zbu-
rzeniu celowości. Przejaw niedawnej rewolucji, jaką prze-
szła instytucja rodziny. Całkowite zaangażowanie na rzecz
dziecka-ofiary świadczy nie tylko o współczuciu, lecz
również o nieznanych wcześniej trudnościach z przeży­
waniem rodzinnej symboliki, związanych z imperatywem
indywidualnego wyboru, który prowadzi do przeciwsta-
wiania się zobowiązaniom pokoleniowym, a zarazem za
wszelką cenę stara się je chronić i idealizować. Ceremonia
pogrzebowa ofiar pedofilów pokazuje więc w ostentacyj-
ny sposób, jak słuszną walkę prowadzą zgromadzeni tam
ludzie, których połączyło wspólne dążenie.
Zbiorowe rytuały i jednomyślny stosunek do potwor-
nych zbrodni wyrażają o wiele więcej, odkrywają istotę
zbiorowych porywów, o których już zdążono zapomnieć.
Wykorzystują ideę zgromadzenia: pozwalają odnowić
wspólnotę wobec braku tradycyjnego spoiwa w postaci
religii czy ideologii, znaleźć ujście dla odrzucanych żą­
dań, zamanifestować niechęć, skrytykować państwo. To
właśnie odnalazł Claude Javaud w manifestacjach podczas
belgijskiej jesieni 1996 roku: „Zanegowanie ma charakter
nie tylko techniczny, lecz również uczuciowy: państwo
nie tylko nie funkcjonuje, lecz również jest pozbawione
serca, nie wykonało bowiem nawet najmniejszego wy-
siłku, żeby zapobiec zabójstwom dzieci" 3• Mobilizacja

1 Cyt. za A. Garaponem, Ler;ons d'un automne belge, dz.

cyt., s. 140.
2 P. Aries, Entretien, „Nouvelle Revue de psychanalyse",

nr specjalny, L 'Enfant, nr 19, 1979, s. 20.


3 C. Javaud, Les Tunnels de Jumet. Les meurtres d'enfants

et le malaise belge, Bruxelles 1997, s. 176. Por. też: „To odpo-


Gwałt i społeczeństwo dzisiaj 425

wywołana gwałtami połączonymi z zabójstwem pozwala


dojść do głosu zbiorowej energii, zazwyczaj rozmienianej
na drobne, stopniowo rozpraszanej i trwonionej przez co-
raz bardziej zindywidualizowane społeczeństwo. Stąd też
ten swoisty odwet 300 OOO manifestantów, utożsamiają­
cych się z ofiarami, którzy przeszli ulicami Brukseli 20
października 1996 roku: demaskują oni państwo jako
„niezdolne chronić własnych obywateli, począwszy od
najsłabszych, od dzieci" 1• Gwałt-zabójstwo z kroniki po-
licyjnej ze względu na swój ostateczny wymiar staje się
elementem gry politycznej.
Również ze względu na swój ostateczny wymiar gwałt
połączony z zabójstwem dziecka symbolizuje nowe po-
czucie braku bezpieczeństwa: zbrodnia ta wzbudza tym
większy strach, że jej sprawca nie daje się zaklasyfikować .
W powszechnej świadomości obraz pedofila-mordercy
ulega całkowitej zmianie: prostak lub starzec, degenerat
z marginesu społecznego ustępuje miejsca anonimowemu
gwałcicielowi, dewiantowi tym groźniejszemu, że dosko-
nale wie on, jak nie wzbudzać podejrzeń. Lęki przez długi
czas zogniskowane wokół wroga publicznego przenoszą się
na osobę zwykłego człowieka, sąsiada, któremu nie należy
ufać. Stąd te powszechne obawy, te portrety niepokojąco
podobne: „spokojny wujek"2, pozbawiony jakichś szcze-
gólnych cech, dobrze funkcjonujący w społeczeństwie
i zawodowo spełniony - „nauczyciel, dziennikarz, deputo-
wany, urzędnik lub sprzedawca"3 ; przedstawiciele niektó-
rych związków zawodowych obawiają się nawet „psycho-
zy" w stosunku do swoich członków4. Kwestia wizerunku,
rzecz jasna, także w świetle dawnego sposobu postrzega-
nia - tym niemniej prowadzi do całkowitego przesunięcia

wiada również obecnej w naszym społeczeństwie tendencji do


wydłużania dzieciństwa" (tamże).
1 Tamże, s. 51.
2 „France-Soir", 11 marca 1997.
3 „Le Parisien libere", 13 marca 1997.
4 „Le Monde", 20 maja 1997.
426 Historia gwałtu

źródła zagrożenia: strachu nie budząjuż mroczne obrzeża,


które społeczeństwo powinno spacyfikować, jak to się dzia-
ło pod koniec XIX wieku, lecz obszary pozornie spokojne,
które społeczeństwo zdaje się kontrolować 1 • Dochodzi do
zbanalizowania zagrożenia, które zarazem staje się coraz
powszechniejsze, do zróżnicowania lęków. Sprawa Dutroux
z 1996 roku wywołuje następujące spostrzeżenie u pewnej
starszej pani z Charleroi: „Nic tego nie zapowiadało, każdy
teraz może być podejrzany"2 i uwagę Martine Bouillon, za-
stępczyni prokuratora w Bobigny: „Pedofil to Pan Kowalski
.. ., trudno go rozpoznać po prostu dlatego, że w przeci-
wieństwie do człowieka upośledzonego umysłowo jest do
nas niepokojąco podobny. Jest wśród nas ... " 3 . Natychmiast
odpędzany pod koniec XIX wieku niepokój spowodowany
tym możliwym podobieństwem do przestępcy seksualnego,
tą niebezpieczną bliskością, powraca z nieznaną dotąd siłą.
Poczucie braku bezpieczeństwa zmienia charakter, jest bar-
dziej dojmujące, bardziej powszechne, podobnie jak obraz
zagrożenia w naszym społeczeństwie4 • Po relatywnym osła­
bieniu przemocy fizycznej następuje wzmocnienie przemo-
cy psychicznej jako nasilonego przekonania o zagrożeniu.
To poczucie braku bezpieczeństwa rośnie zresztą
wraz ze wzrostem uwrażliwienia na przypadki recydy-

1 Nie eliminuje to występowania przemocy wykluczonych,


por. C. Bachmann, N. Le Guennec, Vio/ences urbaines, Paris
1996, lub E. de La Maisonneuve, La violence qui vient, Paris
1997 (zwłaszcza rozdział o „przemocy społecznej", s. 143), lecz
w dużym stopniu ją relatywizuje w porównaniu z innymi rodza-
jami przemocy.
2 „Liberation", 6 sierpnia 1996.

3 M. Bouillon, Viol d'anges, Paris 1997, s. 135.


4 Por. o braku poczucia bezpieczeństwa S. Roche, Le Sen-

timent d'insecurite, Paris 1993, a o zagrożeniu moja praca Le


Sain et le malsain, Paris 1993, Le renouvellement des risques et
la responsabilite, s. 317 [G. Vigarello, Historia zdrowia i choro-
by od średniowiecza do współczesności, „Odnawianie się zagro-
żeń i odpowiedzialność", przeł. M. Szymańska, Warszawa 20 I O,
s. 290 - przyp. tłum.].
Gwałt i społeczeństwo dzisiaj 427

wy: przestępstwa seksualne popełniane wcześniej przez


późniejszego gwałciciela-mordercę nabierają innego wy-
miaru w świetle tej ostatecznej zbrodni, mają stanowić
ostrzeżenie dla sędziów i lekarzy, które należy dostrzec
i poddać kontroli. To właśnie całościowy obraz procesów
sądowych powoli ulega całkowitemu przedefiniowaniu.
Świadczy o tym kilka spraw urastających do rangi sym-
boli: przypadek pewnego pięćdziesięcioletniego szefa
„poza wszelkimi podejrzeniami", ,jowialnego", który
został kilkakrotnie skazany za czyn nierządny, po czym
w 1993 roku zgwałcił i zabił dwoje dzieci w Elne 1; przy-
padek ojca trojga dzieci bez stałego zajęcia, skazanego
w 1987 roku za zgwałcenie, który w 1992 roku zgwał­
cił i zabił dziesięcioletnią dziewczynkę w Redon2 , czy
wreszcie przypadek wzorowego urzędnika oskarżonego
o brutalną napaść na swoją siostrzenicę, który następnie
zgwałcił i zabił dziewczynkę w lesie Saint-Pierre-du-
-Val w 1992 roku 3• Ta ostatnia sprawa jest tym bardziej
znamienna, że ów mężczyzna przerwał leczenie po kil-
kudniowym pobycie w szpitalu psychiatrycznym, co
spowodowało skargę założonego w 1988 roku stowa-
rzyszenia rodziców dzieci-ofiar przemocy: „Wszyscy
o wszystkim wiedzieli, lecz nikt nic nie zrobił, gdy był
na to jeszcze czas"4 • Fascynacja gwałtem połączonym
z zabójstwem zmienia przeto sam obraz brutalności,
uwrażliwia na zagrożenie, którego może ona być źród­
łem, ustawia każdego napastnika w roli potencjalnego
zabójcy. Świadczą o tym pierwsze komentarze wywołane
serią napaści w Wersalu w 1992 roku, do których doszło
kilka dni po nagłośnionym przez media gwałcie połączo­
nym z zabójstwem: „Oto typowy potwór, który pewnego

1 „Le Monde'', 24 marca 1994.


2 „Liberation", 31 lipca 1995.
3 „Le Nouvel Observateur", 7-13 października 1993.

4 Wywiad z A. Boulay, założycielem stowarzyszenia Aides

aux parents d'enfants victimes [Stowarzyszenie Pomocy Rodzi-


com Dzieci-Ofiar Przemocy], tamże.
428 Historia gwałtu

dnia zabije" 1• Czy też komentarze dotyczące mężczyzny


przyłapanego na próbie porwania dziecka w 1997 roku:
„Kidnaper z Maelle w samym centrum podejrzeń"2 - od
razu posądzany o niewyjaśnione dotąd potworności,
dawne zagadki, nieznane zbrodnie, których nagle stał się
domniemanym sprawcą. Dokonuje się zmiana wizerunku
„dorosłego-napastnika", który pod wpływem opinii pub-
licznej niepostrzeżenie i po cichu przeistacza się w po-
tencjalnego „dorosłego-mordercę" 3 •
Stąd te nagłe śledztwa, „policyjne obławy", w wyniku
których są zatrzymywani posiadacze nielegalnych kaset,
animatorzy sieci internetowej, autorzy i odbiorcy czasopism
dla pedofilów: przestępcy tym bardziej ścigani, im bar-
dziej nasila się wrażliwość na przemoc psychiczną, a gwałt
z zabójstwem nieuchronnie pojawia się w perspektywie ich
przestępstwa. Jedna tylko akcja „Ado 71" przeprowadzona
17 czerwca 1997 roku mobilizuje 2 500 żandarmów, któ-
rzy przesłuchują 814 posiadaczy inkryminowanych kaset4.
Efekt spowodowany belgijskimi wydarzeniami z 1996 roku
staje się powszechny: „Nie chcieliśmy, żeby zarzucano nam
jak w Belgii, że nie zrobiliśmy wszystkiego, co możliwe" 5 •
Stąd również nagły wzrost liczby artykułów prasowych na
ten temat: „Bezprecedensowe zaangażowanie mediów"
- nagłówek z „Le Monde" z czerwca 1997 roku6 • Między
23 a 27 czerwca 1997 roku „France-Soir" poświęca jedena-
ście stron tym kwestiom, a „Le Monde" w ciągu pierwszego
półrocza 1997 roku - 52 artykuły wobec zaledwie trzech
w 1987 i 1988 roku; „Liberation" tylko 28 czerwca 1997
1 „Le Nouvel Observateur", 7-13 października 1993.
2 „Le Figaro'', 11 marca 1997.
3 C. Defays, J. Puymaekers, Mediatisation de la maltrai-

tance: un champ d'interaction, „Cahiers de therapie familiale et


de pratiques de reseaux'', numer specjalny, „ Traiter" la maltrai-
tance: une remise en question, Bruxelles 1996, s. 57.
4 Pedophilie, retour sur une enquete, „Liberation'', 24 czer-

wca 1997.
5 Tamże.
6 „Le Monde", 29-30 czerwca 1997.
Gwałt i społeczeństwo dzisiaj 429

roku relacjonuje trzy przypadki. Stąd przede wszystkim ten


nieuchronny ostracyzm, który łączy ze sobą zachowania
o różnym ciężarze i nieznane wcześniej konsekwencje: sa-
mobójstwa popełnione przez kilku zatrzymanych podczas
akcji „Ado 71" z lata 1997 roku 1, krytyka nagłośnienia tych
aresztowań, poczucie, że podejrzany zmienia się w ofiarę.
Wniosek Alaina Finkielkrauta: „Niezbędne sankcje wobec
pedofilii zmieniają się obecnie w histeryczny samosąd nad
gwałcicielami anielskich istot"2 •

Skazać na leczenie?
Brutalność czynu, brutalność człowieka

Tej atmosferze niepokoju towarzyszy od kilku lat nie-


ustający wzrost liczby orzekanych kar: czas kary pozbawie-
nia wolności wydłużył się w przypadku gwałcicieli dzieci
ze średnio 8,5 roku w 1984 roku do 11 lat w 1993 roku3 .
Jednocześnie pojawia się ponownie temat przywrócenia
kary śmierci, zwłaszcza pod wpływem najpotworniejszych
zbrodni4 , a także ponawiane są próby modyfikacji skali kar
odzwierciedlające te same silne emocje, np. wprowadza-
nie kar, których wymiaru nie można zmniejszyć (ustawa
o „rzeczywistym dożywociu" z 1 lutego 1994 roku, uchwa-
lona w odpowiedzi na gwałt połączony z zabójstwem doko-
nany przez pewnego recydywistę 5). Inne kraje zachodnie

1 Pięć przypadków samobójstwa po „obławie" z 17 czerw-


ca, „Le Monde", 27 czerwca 1997.
2 A. Finkielkraut, Le vice et !es emballements de la veru,

„Le Monde", 25 czerwca 1997.


3 C. Burricand, M.-L. Monteil, dz. cyt., s. 3.
4 Po zbrodni dokonanej przez recydywistę petycję o przy-

wrócenie tej kary podpisało w 1993 roku 150 deputowanych


(„Le Monde", 21 sierpnia 1996).
5 Zwolnienie po odbyciu 30 lat kary, której wymiaru nie

można zmniejszyć, zależy od ekspertyzy psychiatrycznej, co mo-


że prowadzić do odsuwania w niekończoność jej zakończenia
(„Le Monde", 2 lutego 1994).
430 Historia gwałtu

podejmują podobne działania: na przykład Community


Protection Act przyjęty przez władze stanu Waszyngton
w 1990 roku po zgwałceniu i okaleczeniu siedmioletnie-
go chłopczyka. Akt ten zawiera specjalne klauzule doty-
czące sexually violent predators, które zakładają między
innymi „dożywotnie internowanie" po zakończeniu kary
osób uznanych za „brutalnych drapieżców seksualnych" 1•
Priorytet walki z recydywą nieuchronnie prowadzi do na-
silenia środków represyjnych, zwiększenia wymiaru kary
pojmowanej jako „antidotum na cierpienie dziecka"2 •
Należy podkreślić to wzmożone oraz systematyczne
uwrażliwienie na recydywę, to dążenie do karania jako
środka zapobiegawczego. Pociąga ono za sobą nowy
obraz zagrożenia i kary3 , doprowadza do skrajności za-
sadę ochrony społeczności, która przyświeca prawo-
dawcom od końca XVIII wieku: ceł stanowi już nie tyl-
ko społeczna szkodliwość czynu, lecz również o wiele
bardziej nieuchwytne niebezpieczeństwo, którego źród­
łem jest sam przestępca, jego potencjalna notoryczność,
przewidywane z jego strony zagrożenie. Prowadzi to do
przeobrażenia refleksji nad prawem karnym w refleksję
nad zagrożeniem, poszerza pole widzenia o potencjalne
ofiary, zmienia samą karę w działanie mające na celu ra-
czej unieszkodliwienie niż ukaranie. Do takich wniosków
dochodzi rząd kanadyjski, formułując je z wyjątkową
ostrością w 1993 roku: „Opinia publiczna ma już dosyć
systemu, który zwalnia brutalnych przestępców stan.owią­
cych skrajne zagrożenie"4 •
Jednakże to uwrażliwienie na możliwość recydywy
i ewentualne zagrożenie połączone z rosnącą psychologi-

1 M. Petrunik, Modeles de dangerosite: !es contrevenants


sexuels, „Criminologie'', Montreal 1996.
2 C. Defays, J. Puymaekers, dz. cyt., s. 59.

3 Por. wyżej, s. 334-335. Por. też M. Petrunik, dz. cyt.

4 Rapport sur !es recommandations preliminaires des

groupes de travail sur !es delinquants dangereux, Ottawa, cyt.


za tamże, s. 111.
Gwałt i społeczeństwo dzisiaj 431

zacją zachowań przestępczych oznacza coraz głębsze róż­


nicowanie sprawców agresji seksualnej: trzeba zaklasyfi-
kować ich czyny, aby lepiej określić niebezpieczeństwo,
stworzyć nowe kategorie 1, pokazać, że poza dawnymi po-
działami na gwałt na dorosłym i gwałt na dziecku istnieją
również inne różnice - między napastnikiem „zewnętrz­
nym", który nie krzywdzi nigdy własnych dzieci, a napast-
nikiem z rodziny, który nie krzywdzi nigdy „poza rodzi-
ną"2, czy też między „niedojrzałym" a „zboczonym"3 , przy
czym ten ostatni może okazać się bardziej niebezpieczny.
Takich różnic można domyślać się na podstawie staty-
styk recydywy: 6% gwałcicieli4 , ale już 20% gwałcicieli
dzieci 5, podczas gdy ogólny współczynnik dla dawnych
więźniów wynosi 49% - zagrożenie zależy więc od osoby
skazanego. Pozwala to przewidywać coraz liczniejsze po-
szukiwania nowych klasyfikacji: „Należy przeprowadzić
bardziej zaawansowane badania, które pozwolą- jak to się
działo w przypadku innych zagadnień medycznych- znaj-
dować optymalne rozwiązania dzięki bardziej szczegóło­
wej klasyfikacji"6 • Ta uczona, prawdziwie „lekarska" wi-
zja, to poszukiwanie nowych kategorii stoi w opozycji do
powszechnej opinii; która bez skrupułów wrzuca do jed-

1 „Kazirodczy ojcowie wychodzą z cienia" (G. Roget-Pan-


delłe, Le pere incestueux devant la justice franr;aise, „Bulłetin
de psychologie'', 1992, t. XLVII, nr 415, s. 332).
2 R. Coutanceau, A. Martorell, Clinique des detenus con-

damnes ade tongues peines (A propos des delinquants sexuets),


„L'Evolution psychiatrique", 1993, t. 58, s. 58.
3 L. Jacquezy, Essai de classification des pedophiles, „Sy-

napse", 1990, nr 70, s. 48.


4 A. Kensey, P. Tournier, Liberation sans retour?, Paris 1996.

5 D. Robinson, Research on sex offenders: What do we

know?, „Forum on Correction Research", 1989, s. 13.


6 L. Jacquezy, dz. cyt., s. 48. Por. również S.-J. Bomstein,

Violence et agression sexuelle, „Psychologie medicale", 1992,


t. 24, nr 10, s. 1017, który przywołuje cały „wachlarz zacho-
wań wynikających z mniej lub bardziej zboczonej osobowości
sprawcy, ofiary oraz rodzaju zbrodni lub występku".
432 Historia gwałtu

nego worka pedofilów i kazirodczych ojców, ekshibicjo-


nistów i gwałcicieli-morderców. Stoi w opozycji do nader
oczywistych głosów o spadku bezpieczeństwa i kontroli.
Świadczy raczej o wzmożonej czujności wobec przemo-
cy, tworzy obok hierarchii zachowań i ich wagi hierarchię
seksualnych przestępców 1 • Biegły nie wypowiada się już
tylko o poczytalności skazanego jak w XIX stuleciu, lecz
również określa ryzyko recydywy oraz stopień potencjal-
nego zagrożenia.
Te rozważania, prowadząc do klasyfikacji i specyfi-
kacji psychologicznych portretów przestępców, decydu-
ją również o profilu leczenia i psychoterapii. Pojawia się
zupełnie wcześniej nieznana procedura: aby wyelimino-
wać ryzyko recydywy, podejmuje się próbę „wylecze-
nia" skazanego, która łączy karę z wymogiem leczenia.
Zaostrza się dyskusja wokół „kary terapii medyczno-
-społecznej"2: wielu autorów raportów zaleca jej stoso-
wanie3, wiele prac potwierdza jej skuteczność4, wielu
psychiatrów więziennych poświadcza jej przydatność:
„W celu zmniejszenia ryzyka poważnych przestępstw
przeciw osobom potrzeba terapii po zakończeniu kary
wydaje się oczywista"5 • Dekret z 6 sierpnia 1996 roku
nakłada na sprawców przemocy seksualnej wobec nielet-

I Por. B. Cordier, Prevention des recidives, apropos de la


delinquance sexuelle, „L'Evolution psychiatrique", 1993, t. 58.
2 Projet de loi renforr;ant la prevention et la repression des

atteintes sexuelles contre fes mineurs et !es infractions portant


atteinte a la dignite de la personne. Expose des motifs, Paris,
Ministere de la Justice, 5 listopada 1996.
3 M.-E. Cortier, Rapport sur !es recidives remis au garde

des Sceaux, Paris 1994.


4 Por. Y. Quinsey, Review of Sexual Predator Programs:

Community Protection Research Project, Washington 1993; lub


R. Coutanceau, A. Martorell, dz. cyt.
5 C. Balier, wywiad, „Le Monde", 30 stycznia 1997. Por.

również C. Balier, Psychopathologie des auteurs de delits se-


xuels concernant !es enfants, w: M. Gabel, Les Enfants vic-
times ... , dz. cyt.
Gwałt i społeczeństwo dzisiaj 433

nich obowiązek „odbycia kary w zakładzie, który umożli­


wia odpowiednie leczenie medyczne i psychologiczne"' .
Przemoc seksualna nie należy już do obszaru zła, lecz
zdrowia, prawo karne nie rozpatruje jej z perspektywy
etyki, lecz nauki - punkt kulminacyjny pewnego rodza-
ju logiki, dawno już zapoczątkowanej . Swiadczą o tym
pośrednio działania ministra sprawiedliwości 2 , który
w I 997 roku nazywa reformę kar wobec przestępców
seksualnych „przedsięwzięciem prewencyjnym dotyczą­
cym w najwyższym stopniu kwestii zdrowia publiczne-
go"3. Stale zmniejszająca się tolerancja wobec przemocy
i nacisk kładziony na jej aspekt wewnętrzny, psychicz-
ny, prowadzą nieuchronnie do „ostracyzmu" przemocy
seksualnej, jak również do prób jej neutralizacji poprzez
odpowiednie traktowanie jednostek stwarzających za-
grożenie swą brutalnością.
Tymczasem pogłębiają się
dyskusje wokół tego typu
działań, gdyż wiążą się one z naruszeniem tabu: wolno-
ści wyboru leczenia i tajemnicy lekarskiej. Jak można
traktować „psychoterapię jako karę"4, skoro podstawo-
wym założeniem tej pierwszej jest dobrowolność? Jak
można zmieniać więźnia w pacjenta? Na tym polega cała
dwuznaczność projektów, których autorzy ryzykownie
zakładają, że „medycyna lub psychoterapia są w stanie
zapobiec recydywie" 5, uznają naukę za „panaceum" na

1 „Journal officiel", 6 sierpnia 1995.


2 Chodzi o Jacques'a Toubona, ministra sprawiedliwości
w rządzie Alaina Juppego (1995-1997) (przyp. tłum.).
3 J. Toubon, Senat, „Questions orales", posiedzenie z 6 mar-

ca 1997.
4 F. Pochard, M. Grassin, F. Mauriac, C. Herve, Pour une

re.flexion ethique multidisciplinaires dans /es propositions medi-


cales renforr;ant la prevention et la repression des atteintes sexu-
elles mineurs, Universite Paris-V, nadbitka, s. 2.
5 Recommandations sur un projet de loi renforr;ant la pre-

vention et la repression des atteintes sexuelles contre /es mineurs,


„Les Cahiers du Comite national d'ethique pour !es sciences de
la vie et de la sante", nr 51, grudzień 1996, s. 12.
434 Historia gwałtu

przemoc 1, sięgają po zwodnicze analogie między „uzdra-


wianiem społeczeństwa a uzdrawianiem przestępcy"2 , czy
też czasami bez skrupułów pomijają fakt, że „leczyć to nie
znaczy karać"3 . Na tym też polega cała trudność, nie udaje
się bowiem osiągnąć porozumienia w środowisku lekar-
skim co do procedury leczenia, kryteriów teoretycznych,
a dane kliniczne pozostają niespójne i zróżnicowane4 •
Niewątpliwie obowiązek leczenia wydaje się dzisiaj nie-
uchronny jako jedyna droga uniknięcia powrotu do archa-
icznych metod represji. Należy jeszcze w ocenie wziąć pod
uwagę wymóg poszanowania osoby ludzkiej, który takie
postępowanie powinno za sobą pociągać. A także groźną
iluzję co do możliwości definitywnego wyplenienia zła.

Najnowsze ustawodawstwo, opinie i procesy stanowią


kontynuację tradycji stopniowania przestępstw: coraz bar-
dziej precyzyjne określanie progów przemocy, coraz więk­
sze znaczenie przypisywane przemocy psychicznej. I tak
Marceline Gabel5 proponuje sześciostopniową gradację

1 „Sceptyczni i powściągliwi psychiatrzy, czy obowiązek

leczenia nie każe wam uwierzyć, że medycyna jest panaceum?"


(„Liberation'', 20 listopada l 996).
2 Por. D. Charvet, Guerir la delinquance juvenile?, „Agora,

ethique, medecine, societe", zima 1997.


3 S. Nesson-Rousseau,Soignern 'estpaspunir, „Liberation",

8 sierpnia 1997.
4 C. Webster, Prediction of dangerousness polemic, „Revue

canadienne de criminologie", Ottawa 1990, oraz F. Pochard i inni,


dz. cyt., s. 5: „Każdy psychiatra ma pewne teoretyczne a priori
.. . często ukryte, często sprzeczne z innymi koncepcjami".
5 Marceline Gabel zajmuje się od kilkudziesięciu lat dzieć­

mi i przeciwdziałaniem przemocy wobec nich, wielokrotnie


wchodziła w skład rządu ; należała do przygotowujących nową
ustawę o zapobieganiu przemocy wobec dzieci z 1989 roku,
do współzałożycielek ODAS, o których była mowa wcześniej,
oraz ONED (Observatoire national de l'enfance maltraitee),
czyli Ogólnokrajowego Centrum Monitorowania Zagrożonych
Dzieci (przyp. tłum. ) .
Gwałt i społeczeństwo dzisiaj 435

przypadków wykorzystania dzieci - od „obscenicznych


rozmów lub telefonów" po „wymuszone stosunki seksual-
ne (pochwowe, analne lub oralne)"1. Podobne wyczulenie
prowadzi do poszerzenia skali zachowań uznawanych za
przemoc seksualną: gwałt małżeński, gwałt w więzieniu,
gwałt w wojsku ...
Tymczasem te najistotniejsze zmiany pokazują z całą
ostrością różnicę między dawnym a dzisiejszym wymia-
rem sprawiedliwości w tej kwestii: równouprawnienie
kobiet i mężczyzn, które nie pozwala dłużej znosić tra-
dycyjnych przejawów dominacji i agresji, pozostawia
więcej swobody działania samym ofiarom, bardziej an-
gażuje świadków. Zasadnicze znaczenie zyskuje obecnie
sfera intymna, objawy psychiczne. Spojrzenie skupia się
na traumie, sprowadza ból do cierpienia psychicznego,
postrzega przestępstwo seksualne jako zniszczenie, nieraz
definitywne, drugiego człowieka. Następuje też przełom
w samej instytucji rodziny: coraz słabsi ojcowie, coraz
większe poczucie winy wobec dzieci. Pojawia się nowy
obraz braku poczucia bezpieczeństwa: dawny złoczyńca,
który nie wahał się przelewać krew, sprowadzany do świa­
ta marginesu i widziany jakby przez mgłę, musi ustąpić
miejsca anonimowemu przestępcy, człowiekowi „bez za-
rzutu"2, który okazuje się tym groźniejszy, że nie sposób
go zidentyfikować, i którego najbardziej tragicznym wcie-
leniem jest niewątpliwie przestępca seksualny. Przemoc
seksualna stała się przemocą par excellence naszych
czasów.

1 B. Douhet, D. Perard, M. Zorman, De l 'importance des


abus sexuels en France, w: M. Gabel, Les Enfants victimes .. .,
dz. cyt., s. 41.
2 L 'irreprochable MK., „Le Nouvel Observateur'', 22- 28

maja 1997.
ZAKOŃCZENIE

Niezliczone przykłady gwałtu w dawnej Francji nie znaj-


dują odzwierciedlania w należących do rzadkości proce-
durach sądowych i oficjalnych procesach. Pozorny para-
doks, którego przyczyny nietrudno uchwycić: tolerancja
wobec przemocy z dzisiejszej perspektywy, bezbronność
kobiety, zwłaszcza tej, której nie chroni żaden opiekun
- ojciec czy mąż. Brutalne pogwałcenie norm dotyka
głównie istoty najsłabsze: dzieci i służące, sieroty i że­
braczki, pasterki, zbierające kłosy, pracujące samotnie.
Ich pohańbienie mało się liczy, podobnie jak obrażenia na
ciele w tym niepewnym świecie; bieda pogłębia jeszcze
znikomość zbrodni, banalizuje „nieegalitarne" przejawy
przemocy: chlebodawców wobec służby, najstarszych wo-
bec najmłodszych - w szerszym sensie możnych lub ich
protegowanych wobec rozległego świata zdominowanych.
Nie dostrzega się również przestępstw wobec chłopców:
brutalne czyny o charakterze sodomicznym - dokonywa-
ne przez czeladników bez zajęcia czy młodzież - okazują
się częste, ale też niezauważalne, nie są postrzegane jako
takie. Gwałt, tak mocno piętnowany w tekstach prawni-
czych, w rzeczywistości jest ścigany niezwykle rzadko.
Obowiązuje milczenie, poza kilkoma przypadkami, przed-
stawianymi jako wyjątkowo przerażające przez wymiar
sprawiedliwości, pamiętniki czy canards. Z jednej strony
publiczne i należące do rzadkości egzekucje, z drugiej zaś
tajemnica wszechobecna i masowa w swej skali, skrywana
przez ofiary i napastników, bliskich i krewnych - czemu
sprzyja bezbronność osoby, która doświadczyła przemo-
cy, powszechny charakter ugody finansowej, rozwiązania
438 Historia gwałtu

zawsze możliwego, regulującego w najmniejszych deta-


lach zadośćuczynienie gwarantowane przez świadków.
To milczenie wzmaga jeszcze czysto moralny obraz tej
zbrodni w epoce ancien regime'u: okrywając ofiarę hań­
bą, przemieniając w infamię sam fakt, że ofiara doświad­
czyła poprzez zmysły i gesty piętnowanej transgresji. Stąd
ta nieodparta skłonność do oskarżania ofiary bez względu
na okoliczności, ta ustawiczna trudność w wyzbyciu się
podejrzeń: doznana skaza utożsamiana z przyzwoleniem
zgwałconej kobiety. Stąd również tak długo wyrażane
przez sędziów i świadków przekonanie o „przyzwoleniu"
ze strony kobiety, jeśli „gwałtu" dokonał jeden mężczy­
zna. We Francji epoki ancien regime'u śledztwa i oskar-
żenia w sprawach o gwałt należą do wyjątkowych, jeśli
w ogóle się pojawiają-do tego stopnia uchodzą za wyzby-
te przemocy postawy i zachowania stanowiące jej najpo-
wszedniejsze przejawy: groźby, przymus, presja psychicz-
na ze strony napastnika, a po stronie ofiary zastraszenie,
zaburzenia świadomości, przerażenie czy niekiedy nawet
„ustąpienie" z obawy przed najgorszym.
Pierwsze zmiany w sferze prawnej, jakie dokonują się
w ostatnich dziesięcioleciach XVIII wieku, dotyczą właś­
nie ofiary: krytyka zbyt powierzchownych sądów na temat
kobiety, dążenie do lepszego określenia doznanej przez nią
krzywdy. Zmiany te znajdują konkretne odzwierciedlenie
w kodeksie karnym z 1791 roku, w którym słowo „rapt"
zastępuje się przez „gwałt", co pozwala wyeliminować
dawną kwalifikację uprowadzenia lub zgwałcenia kobiety
i stawiać obrażenia ofiary ponad krzywdą jej „właścicie­
li". Stopniowo dochodzi też do różnicowania rozmaitych
przejawów przemocy przez XIX-wieczną juryspruden-
cję: na przykład powolne uznawanie istnienia przemocy
psychicznej. Wszystkie te działania kierują spojrzenie na
ofiarę, pozwalają częściowo definiować przemoc, biorąc
za punkt wyjścia właśnie pokrzywdzoną: osłabienie jej
wolnej woli i niemoc, które pozwalają mierzyć natężenie
użytej siły słabością reakcji, z jaką się spotyka. We wszyst-
kich tych działaniach odnaleźć można również ślady zain-
Zakończenie 439

teresowania rewolucyjnych kodyfikatorów kwestią wol-


nej świadomości, jej ewentualnymi lukami, formami, stop-
niami. Równolegle pojawia się również refleksja prawni-
cza na temat gradacji przemocy seksualnej, jej zakresu
i różnorodności, powolny wzrost świadomości, o czym
świadczą kodeksy z 1791 i 181 O roku, a w jeszcze więk­
szej mierze ustawy z 1832 i 1863 roku, oraz kryteria wpro-
wadzane przez lekarzy sądowych w drugiej połowie XIX
wieku - różnica między gwałtem, zniewagą, czynem nie-
rządnym; hierarchia rodzajów napaści, przesuwanie pro-
gów w zależności od wieku ofiary, uwzględnienie wśród
ofiar również mężczyzn. Uspokojenie obyczajów znajduje
wyraz w definicji czynów: wyłania się cały szereg brutal-
nych zachowań, których aż do XIX wieku w ogóle za takie
nie uważano.
Nic bardziej błędnego jednak niż wnioskowanie na
tej podstawie o gwałtownym wzroście liczby procesów
o zgwałcenie dorosłej kobiety w XIX wieku. Liczba wyro-
ków skazujących pozostaje wciąż niewielka w porównaniu
z wyrokami orzekanymi w sprawach o zabójstwo z preme-
dytacją. Nie oznacza to ilościowej stagnacji- liczby rosną,
rzecz jasna, lecz wciąż wydają się bardzo skromne, jeśli nie
znikome. Wyroki sądowe świadczą głównie o pojawieniu
się nowej wizji przemocy seksualnej, o dążeniu do okre-
ślenia jej różnych poziomów i form, a nie o stworzeniu wa-
runków sprzyjających bardziej masowemu składaniu skarg
czy bardziej skwapliwemu ściganiu przestępstw. Ewolucja
wrażliwości, rosnące wymogi wobec definiowania brutal-
ności i różnicowania jej skali - ten nowy obraz przemocy
seksualnej nie pozwala jeszcze uwolnić ofiary ani od hań­
by, ani od podejrzliwości sędziów śledczych. Stąd ta bar-
dzo charakterystyczna zmiana postawy wobec gwałtu na
dorosłej kobiecie, jaka dokonała się między XVIII a XIX
wiekiem: zmniejszenie tolerancji na przemoc, stopniowa
penalizacja czynów wcześniej niekaranych przy względ­
nej niemożności przetransponowania tej rosnącej precyzji
na liczbę skarg i procesów. Należy podkreślić, że te ogra-
niczenia świadczą przede wszystkim o utrzymującej się
440 Historia gwałtu

dominacji nad kobietą, o nierównym traktowaniu, o pew-


nej trwałości obyczajów mimo bezsprzecznych zmian za-
równo w jurysprudencji, jak i w samym ustawodawstwie.
Świadczą również o uporczywych trudnościach, na jakie
w praktyce natrafiały próby uwzględniania świadomości
ofiary, obiektywizacji jej wewnętrznych słabości - tych
niepokojów u zdominowanego, które tylko wzmacniają
przemoc.
Natomiast między XVIII a XIX wiekiem rzeczywista
zmiana w sferze ścigania przestępczości seksualnej doko-
nuje się w podejściu do gwałtów na dzieciach. Pod ko-
niec XVIII wieku w znaczący sposób rośnie liczba wyro-
ków skazujących, tendencja ta nasila się jeszcze w poło­
wie XIX wieku. Tu liczby najlepiej świadczą o skutkach
zmniejszenia tolerancji na przemoc: systematyczny spadek
liczby wyroków zapadających w sprawach o zabójstwo
z premedytacją, równie regularny wzrost liczby wyroków
zapadających w sprawach o czyn nierządny wobec dzie-
cka. Statystyki odzwierciedlają również zmiany w samym
postrzeganiu dziecka: wzrost liczby ujawnianych prze-
stępstw pod koniec XVIII wieku, kiedy zaangażowanie
w sprawy dziecka zmienia formę i siłę, kiedy pojawia się
uczuciowość rzutująca na samą istotę współczesnej rodzi-
ny, jak to już dawno przedstawił Philippe Aries. Wzrost
liczby przypadków również w połowie XIX wieku, kie-
dy pojawiają się zbiorowe praktyki opieki nad dzieckiem,
nowy sposób kontrolowania rodziny związany z nowymi
oczekiwaniami wychowawczymi, ustawodawstwo o pracy
dzieci, obowiązku szkolnym i przeciwdziałaniu znęcaniu
się nad dziećmi.
Nie oznacza to wcale, że można przeprowadzić ana-
logie między tym znaczącym wzrostem liczby wyroków
skazujących za zgwałcenie dziecka z połowy XIX wieku
a obecnymi tendencjami. Gwałciciel uchodził wówczas po-
wszechnie za człowieka marginesu, biedaka lub włóczęgę,
jednostkę zdegenerowaną, zagrażającą niemal z zewnątrz
światu, z którego był wykluczony. Niebezpieczeństwo,
jakie stanowił dla dziecka, również miało szeroko poję-
Zakończenie 441

ty charakter społeczny, wywołując lęki zupełnie nam dziś


obce: obawę przed przyuczaniem do złego, przed ewentu-
alną rozwiązłością, a nie przed konsekwencjami związa­
nymi z wewnętrzną tożsamością, z destrukcją swego ja.
Zgwałcone dziecko uważano za zepsute, za niewolnika
złych nawyków, za skalane i wykolejone. Dominujące
obawy są znamienne dla ludzi XIX wieku: zogniskowane
na przemocy innego rodzaju niż przestępczość seksualna
- na okrucieństwie ojców, brutalności pracodawców, na
znęcaniu się nad dziećmi i biciu ich, a nie na naturze sa-
mego nadużycia, którego dokonuje gwałciciel. Prawdziwe
zagrożenie w XIX-wiecznej hierarchii przestępców stano-
wi wciąż morderca, bandyta niecofający się przed użyciem
broni czy przelewem krwi, a nie dewiant.
Obserwowany obecnie silny wzrost statystyk i zbioro-
we emocje wywoływane przez zbrodnie seksualne budu-
ją inny obraz, na swój sposób równie odkrywczy w od-
niesieniu do dzisiejszych społeczeństw. Nowo uzyskane
równouprawnienie płci prowadzi do dogłębnej zmiany
postawy wobec ofiar, gwarantuje większą legitymizację
skarg i bezstronność procesów. Całkowicie odmienny jest
też obraz konsekwencji samego przestępstwa: dominuje
kwestia wpływu na samą psychikę, długotrwałego cierpie-
nia, traumy, wewnętrznego bólu. Gwałt nie pociąga już za
sobą upadku moralnego, lecz śmierć psychiczną; stawką
nie jest już rozwiązłość, lecz rozpad tożsamości, nieule-
czalne rany, na które ofiara zdaje się skazana. Nadaje to
całkowicie nowy wymiar gwałtom na dzieciach. Przemoc
seksualna urasta tu do rangi przemocy zasadniczej, zbrod-
ni tym potworniejszej, że dotyka ona istoty uznawanej za
ideał czystości, potencjalnie tym bardziej absolutny, że
jego sens nie wynika już z tradycyjnego obrazu ojcostwa
i autorytetu.
Ta książka zawdzięcza wiele radom i wskazówkom
Alaina Ehrenberga, Antoine' a Garapona, Alaina Laingui,
Oliviera Mongina, Michelle Perrot oraz Michela Winocka,
którzy czytali ten tekst - czasem niejeden raz. Chciałbym
im za to bardzo serdecznie podziękować . Podziękowania
składam również Michele Chaucbe oraz Nicole Phelouzat
za ich wytrwałą i uważną pomoc w zakresie zbierania
dokumentacji.
SPIS TREŚCI

Wprowadzenie 5

CZĘŚĆ PIERWSZA
ANCIEN REGJME: PRZEMOC I BLUŹNIERSTWO

1. Przemoc jak każda inna? . . . . . . . . . . . . . . . . . . 15


Pobłażliwość i surowość sędziów, 16. - Bezwzględność
i zwodniczość tekstów, 22. - Bezkarność społeczna, 31.
- Ugoda za wszelką cenę, 38. - Dawna hierarchia zbrod-
ni, 41.

2. Poniżenie maskujące przemoc . . . . . . . . . . . . . . 44


Nie do końca świadomy napastnik, 45. - Znikoma licz-
ba skarg, 50. - Okryte hańbą, 52. - Specyficzna zbrodnia
moralna, 55. - Sodomia, zbrodnia modelowa, 57. - Siła
świętokradztwa, 63.

3. Nieobecność podmiotu maskująca przemoc 66


Dobór znaków, 67. - Przekonanie o przyzwoleniu, 74.
- Model raptu, 81. - Dziewczęta uwiedzione i dziewczę­
ta napadnięte, 88. - Gwałt na dziecku, gwałt dominują­
cy, 96.

CZĘŚĆ DRUGA
REWOLUCJA I BEZSILNOŚĆ KODEKSÓW

1. Opinia publiczna, „ libertyni" i ofiary


u schyłku XVIII wieku . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 108
Wyodrębnić przemoc, 109. - Okrucieństwo wieśnia­
ków, 116. - Okrucieństwo możnych, 120. - Sprawa
Arcueil, 125. - „Szał erotyczny"?, 131.
446 Historia gwałtu

2. Wyodrębnienie gwałtu na dziecku . . . . . . . . . . . . 134


Dziecięca słabość, 136. - Błona dziewicza i matematyczna
precyzja, 146. - Usprawiedliwienie dla winnego, współ­
czucie dla ofiary, 147. - Dziecko „libertyńskie", 151.
3. Rewolucja w kodeksach . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 154
Gwałt, a nie rapt, 154. - „Uwiedzenie" przemilczane?, 162.
- Przestępstwo przeciw społeczeństwu, a nie przeciw
moralności, 165. - Nazwać zbrodnię po imieniu, 172. -
Procesy a opinia publiczna, 179.

CZĘŚĆ TRZECIA
PRAWO NOWOŻYTNE I SKALA CZYNÓW

I. Pierwsze przejawy zainteresowania


na początku XIX wieku . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 188
Przekonanie o archaiczności, 190. - Odrzucenie dawnej
przestępczości, 193. - Ciekawość między wyliczeniami
a opisem, 196. - Hierarchia krwi, 202.

2. Zdefiniować zniewagę i czyn nierządny . . . . . . . 205


„Czyn nierządny", 206. - Penalizować samo usiłowa­
nie, 213. - Gwałt na dorosłej kobiecie, czy nierządny
na dziecku, 216. - Kodeks i chorzy psychicznie, 219.
- Czyn przeciwko obyczajności, nowa jednostka przestęp­
cza, 224.

3. Dostrzec „przemoc psychiczną" ... . ......... 228


„Pewnego rodzaju przemoc", 229. -Początki „niewidocz-
nej'' brutalności, 234. - Rozpoznać przemoc psychicz-
ną, 239. - Dwa rodzaje uwiedzenia, 245. - Nowa forma
podejrzliwości, 248. - Medycyna sądowa, nauka i podej-
rzliwość, 251.

4. Więcej gwałtów, mniej przemocy? .. . ........ 260


Wzrost w połowie XIX stulecia, 261. - Gwałt na dorosłej
kobiecie, przestrzeń publiczna, przestrzeń prywatna, 264. __:_
Napaści na dzieci a wrażliwość miejska, 270. - Skutki miej-
skiej patologii?, 275. - Przemoc „kulturalnych" ludzi, 288.
Spis treści 447

CZĘŚĆ CZWARTA
STWORZYĆ GWAŁCICIELA

1. Gwałt-zabójstwo: koniec XIX wieku . . . . . . . . . . 296


Specyfika czynów przeciwko dzieciom, 297. - Od ka-
zirodztwa do samobójstwa, 301. - „Przerażające odkry-
cie", 304. - Maltretowanie psychiczne: obraz dominujący
pod koniec XIX wieku, 307.
2. Zbadać gwałciciela . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3 1O
Czaszka a przemoc seksualna, 311. - Człowiek zdegene-
rowany, 316. - Odkrycie perwersji, 322.

3. Niepokój i margines .......... . ... ... ..... 326


Niepokojące podobieństwo do napastnika, 326. - Rozkosz
uprawomocniona, 330. - Nędzne nory i włóczędzy, 336.
- „Pierwsi" seryjni przestępcy seksualni, 338. - Sędzia
i lekarz: przesłanki zagrożenia, 344.

4. Raczkująca psychologia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 348


Fascynacja hipnozą?, 348. - Krzywda moralna czy psy-
chiczna?, 352. - Kontrola i umoralnianie, 358.

Ku współczesnej wizji przemocy seksualnej? 362

CZĘŚĆ PIĄTA
DEBATA OBYCZAJOWA: GWAŁT I SPOŁECZEŃSTWO DZISIAJ

1. Od sądu nad gwałcicielem do sądu


nad gwałtem . ... ........................ 368
Symboliczny proces z 1978 roku, 370. - Prawo definiuje
gwałt,
377. - Obyczajowość stawia opór, 381.

2. Rozpad dawnego porządku ... . .. . . . ...... .. 384


Obyczajność znika z horyzontu, 385. - Ukarać molesto-
wanie, 387. - Nowa przemoc?, 393. - Przemoc ujawnio-
na, 396.
448 Historia gwałtu

3. Groźba odpowiedzialności prawnej:


karać, leczyć. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 404
Rosnące liczby: dzieci „w grupie ryzyka", dzieci wykorzy-
stywane, 405. - Przekonanie o nieuleczalnej traumie, 412.
- Od zbrodni psychicznej do zbrodni absolutnej, 422.
- Skazać na leczenie? Brutalność czynu, brutalność czło-
wieka, 429.

Zakończenie .... . ... . ........... . .......... 437

You might also like