Professional Documents
Culture Documents
Klient Grisham John
Klient Grisham John
Klient
GRISHAM JOHN
Czas zabijania
Firma
Klient
Komora
Rainmaker
Raport pelikana
Przeklad
MARCIN WAWRZYNCZAK
,)
AMBER
Mark mial jedenascie lat i od dwoch lat popalal papierosy - nigdynie probujac
przestac, ale zawsze uwazajac, zeby nie wpasc w nalog.
go wyda, jesli jego duzy brat nie pokaze mu, na czym polega ta
zabawa.
obelgi. Ale, dzieki Bogu, juz sie to skonczylo. Od pieciu lat Rickym
zajmowal sie Mark. Czul sie jak jedenastoletni ojciec. Nauczyl go grac
gorzej.
-Zgadza sie.
rekami.
-Tak.
Mark wyjal papierosa z ust.-Nie tak szybko. Jeden dziennie jest calkiem niegrozny.
Ale jak
-Dwie paczki.
-Ile to jest?
-Czterdziesci.
-Mam nadzieje. Jezeli dalej bedzie sie upijal i palil jak lokomo-
W cieniu pod drzewem bylo chlodno, ale miedzy konary wciskaly sie
-Nie.
r 9
Dym ani razu nie przedostal sie za jego przednie zeby. Kolejne
dlon drzala.
-Jasne.
-Bo to prawda.
byl bardziej dojrzaly niz Ricky, kiedy mial osiem lat. Byl bardziej
Majac siedem lat, walnal ojca kijem baseballowym. Pijany idiota nie
bardzo dojrzaly.
i przestali palic.
polanki. Ricky ruszyl za nim. Tyl lincolna znajdowal sie teraz nie
nastolatka.
nad uszami. Jego broda byla czarnoszara, a oczy lsnily jak u szalenca.
lincolna.
ciezko i obaj pocili sie, mimo ze slonce skrylo sie wlasnie za chmura.
glosem.
-Nie wiem.
12
przy tym albo ze o tym wiedzielismy, groza nam nie lada klopoty.
poprosil.
Boje sie.
-Daj spokoj. Po prostu nie ruszaj sie i juz. Slyszysz, co mowie?
przerywajac szlochanie.
pic sie nie stalo. Czolgal sie ta sama droga, przez lekko pognieciona
zerwac sie do ucieczki przez las. Ujrzal, jak brat wylania sie spod
Gnwili Mark byl znow przy nim, zasapany i spocony, ale - o dziwo -
z usmiechem na twarzy.
samochod.
zobaczy?
13
-Dlaczego nie uciekniemy juz teraz? - wyszeptal Ricky.Mark spojrzal na niego ostro.
sie, ze waz nie dziala, i uzna, ze powinien jeszcze sie zastanowic albo
brwi, jak gdyby wreszcie zrozumial, co sie stalo. Trawa byla nieco
pognieciona, wiec kleknal, chcac sie jej przyjrzec, ale zamiast tego
drzwi. Wydawalo sie, ze nie obchodzi go, czy ktos obserwuje go spoza
Dwie glowy uniosly sie ponad zarosla, lecz tylko o pare centymet-
Nigdy jeszcze nie wygral w dyskusji z bratem i tym razem tez nie bylo
mu to pisane.
oczy, zeby poczuc wreszcie gaz i cudowne efekty jego dzialania. Czy
zyla od czterech lat i smierc syna nie mogla jej juz zabolec.
r.;~zem - gaz, alkohol i prochy w tym raczej duzym ciele, zloza sie na
vv majtki.
14 15
Mark dotknal wlasnie zderzaka, kiedy uslyszal trzask drzwi.Zamarl na sekunde, przez
chwile myslal o wczolganiu sie pod
zostal spoliczkowany.
usluchac.
Silnik wciaz pracowal: Samochod byl duzy, ciezki i cichy, ale Mark
kierowcy, niczym prawdziwy waz wijacy sie w ich strone, zeby ich
-Nie patrze.
-Tak, prosze pana, ale ja nie chce umierac. Opiekuje sie matka
i mlodszym bratem.
zadziala?
z - xse"c
16
17
niewidoczne spaliny. - Rozwale ci leb i skoncze to teraz albo dostaniecie gaz: Twoj
wybor.
jeszcze troche prochow i whisky. Tu, gdzie nikt mnie nie znajdzie. Ale
czole i przygryzl wargi. Trzesly mu sie rece, wiec wetknal je miedzy kolana.
spotkanie z czarodziejem.
otworza sie drzwi, stukniety facet, duzy, ale szybki, wyloni sie nie
Mark powoli ujal pistolet obiema rekami. Byl ciezki jak cegla
sobie uszy.
placzu!
zapytal:
-Dlaczego?
pacierz.
-Mark.
-Mark, a dalej?
18 19
przez nos i nie czul zadnego zapachu ani zadnych innych objawow
-Jedenascie.
rekami.
To chyba trudne, kiedy sie ma jedenascie lat, no ale sie stalo. Nic na
waz przestal byc grozny, ze jego przyjaciel Romey jest pijany i stukniety
czego nie wie nikt inny na swiecie, z wyjatkiem mojego klienta, ktory,
dziec, co sie stalo z pieniedzmi albo kto z kim spi czy tez gdzie
-Jedenascie.
milo jest miec kogos przy sobie. - Wolnym ruchem postawil butelke
glupi, wiesz?
-Nie.
Stamtad jestem.
uciazliwy, Mark.
siedzeniem.
Zrobimy mu kawal.
sprawie i tak dalej, a potem Barry wyciaga pistolet lub moze noz -
Rozumiesz, synu?
-Nie calkiem.
boisz sie?
sie pan umrzec i tak dalej, ale musze opiekowac sie matka.
-Pana lodzia?
-Tak, pod moja lodzia. Widzisz, Ostrze sie spieszyl. Nie bylo
I one nadal sie tam znajduja, wyobrazasz sobie? FBI przekopalo pol
sytuacji.
22 23
Oddychal ciezko. Przycisk blokady narobi halasu. Pistolet byl zablisko dloni
Romeya. Mial zdretwiale stopy i skurcze w zoladku.
zumial, ze nie bedzie mial drugiej szansy. Wolno, bardzo wolno zaczal
Oczy Ricky'ego byly prawie tak suche jak jego usta, ale w spodniach
wyskoczyl Mark.
schylony przez trawe i kilka sekund pozniej byl juz przy drzewie,
na brata.
szybko.
-Nie sadze.
siniaka na czole.
prawda, Mark?
`~zewa.
24 25
Nagle zamilkl, wciagnal swoj potezny korpus na pokrywe bagaz-nika, po czym wijac
sie i slizgajac niczym pijany slon, dotarl do tylnej
27
zdolal patrzec w nie dluzej niz przez dwie sekundy, moglby przysiac,
iz Barry ma zeza. Ale nie mial. Rowna linia czarnych brwi biegla od
-Tak, tu Barry! Gdzie jest Jerome? Spoznia sie. Mial sie ze mna
jeszcze jedno ramie, gdyby ktos zbyt dhzgo zamarudzil na jego drodze
pan Clifford wyszedl z biura okolo dziewiatej rano i od tego czasu nie
ale kiedy byl juz blisko stolikow, zreflektowal sie i ponownie przybral
piata.
w jego biurze zalozono podsluch. Mieli wiec spotkac sie tutaj i zjesc
zawsze gotow kupic tych, ktorych mozna bylo kupic. Pil z sedziami
Jerome wiedzial, jak dziala system, totez kiedy ktos trefny a bogaty
lojalny do konca.
$yla od nich wieksza i z kazda chwila sie rozrastala. Proces mial sie
sie dumna.
Cej, bez przerwy mamroczac cos pod nosem. Zawsze byl twardy i nieustepliwy, a teraz
tracil chyba kontakt z rzeczywistoscia i zaczynano juz o tym gadac. Prawde mowiac,
Barry mial ochote zmienic
adwokata.
zostaly cztery tygodnie, wiec ludzie sie gapia. Jego zdjecia drukowaly
sprawy, ktore ciagnely sie latami. Jego wuja postawiono kiedys w stan
tego czasu minelo jednak szesc miesiecy i ani czcigodny Roy, ani jego
i koparki.
je w inne miejsce, lecz nie mogl tego zrobic, bo czcigodny Roy i jego
ciala, nie ma i sprawy et cetera, et cetera. Jesli zas beda zwlekac, cialo
tego czasu sprawy nie ukladaly sie juz tak jak poprzednio.
zwloki nigdy nie zostana odnalezione. Pozbyl sie juz wielu i wie, jak
30 31
-Ale ja chce wiedziec. Caly swiat chce wiedziec. No, powiedz mi,
-Powiedz.
Barty.
notatniku.
-Tak jest. Tylko ze ona nie mogla przyjsc i zeby mi sie nie
-W garazu.
-Klamiesz.
-Klamiesz.
32
czy na ktoryms z nich nie stoi czarny lincoln prawnika. PostanowilOdnalezc tego
tlustego sukinsyna, chociazby przyszlo mu szukac
cala noc.
Dyszal ciezko i wydawal gluchy, bolesny jek. Nie mogl nic powiedziec.
i popedzil ulica. Mark byl dwa kroki za nim. Brat dyszal jeszcze ciezej,
pokoju. Wydawalo sie, ze placze, ale na jego twarzy nie bylo sladu lez.
ujrzal maly, ledwie widoczny siniak, ktory bolal bardziej, nizby mozna
puscil wode i zmyl plamke krwi z dolnej wargi, ktora - choc nie
wujac jego kciuk. Ricky spal. Dochodzilo wpol do szostej; pora, kiedy
35
wiec oprocz niego i Ricky'ego nikt ich nie uslyszal. Wiele razy byl na
i! I',I polance i nagle zdal sobie sprawe, ze nigdy nikogo tam nie spotkal.
ale nie otworzyl oczu, tylko skulil sie jeszcze bardziej. - Ricky,
obudz sie!
pietnastolatka.
nie mozna ufac, kto nosi mundur i pracuje w policji. Juz slyszal te
-W lesie?
-I jest martwe?
mogli go namierzyc.
-Oczywiscie, ze je widzialem.
odpornych kamizelkach...
jak zimne i wilgotne jest jego ramie. Ale malec spal dalej, ssac kciuk.
sypialni. Kiedy kladl brata do lozka, ten mamrotal cos i wiercil sie
troche, ale zaraz zwinal sie w klebek i zasnal. Mark nakryl go kocem
36 37
Napisal kartke do matki, ze Ricky zle sie czuje i spi, wiec niech siezachowuje
cicho. Dodal tez, ze wroci okolo czwartej. Chlopcy nie
ludzi z kempingu.
Mark do niczego sie nie przyznal, ale przez trzy noce nie mogl
z dala od klopotow.
mialby klamac?
zbrodnia.
Rickym sie zajmie. Nie wygadal sie o rowerze, nie wygada sie i teraz.
Nikt nie dowie sie, ze byl w samochodzie.
38
stukot lopat smiglowca. Mark skulil sie pod drzewem, po czymwychynal powoli i
skradal sie miedzy drzewami, przez zarosla, nisko
przestraszonego.
Romeya przesunelo sie w prawo; oczy trupa byly zamkniete. Klik, klik,
pana Clifforda, bo znali juz teraz jego nazwisko. Pytali, czy pielegniarze
zdolaja uniesc jego ciezki zad, czy nosze sa specjalnie wzmacniane, czy
39
-Co tu robisz?
-Patrze tylko.
ze dwadziescia minut.
-Mark.
-Nazwisko?
-Sway. A pana?
Marka.
40
-Paliliscie trawke?
-Na pewno?
stron.
robimy.
-Ricky.
-W domu?
-Nie wiem.
i tak dalej.
-Tylko w telewizji.
zreflektowal.
41
-Nie wiem.
swego rodzaju gre. Mark staral sie normalnie oddychac i przybrac jak
mnie szuka.
sie, ze pracowal.
do domu.
i odprowadzil do samochodu.
dzieci. Objawy Ricky'ego sie zgadzaly, wiec nie powinna sie zamart-
-Nic.
-Slucham.
43
dziewiecset jedenascie.
koldra.
-Osiem.
-Po co?
-Szoku?
cicho.
-Nie.
sierzant.
drzwi otwarte.
godzin. Kiedy zostana sami, moze zmieni zdanie i powie jej, co sie
Miala tylko trzydziesci lat, znacznie mniej niz matki jego kolegow,
paniki, ale to, czego dowiedzial sie od Romeya, nie mialo nic
wspolnego ze stanem Ricky'ego. Ostry bol zalal mu nagle zoladek
i pokoj zafalowal.
-Chyba nie.
powaznego?
zastrzelil jego matke. Bylo to w jednym z osiedli dla biedoty jakis rok
45
-Osiem, teraz ma dziewiec. Nie chce mowic. Odmawia jedzenia.Ssie kciuk i bawi sie
lalkami. Bardzo przykra sprawa.
-Prosze wziac tez cos dla siebie. Moze bedzie musiala pani przy
nim zostac.
-A co z Markiem?
-Wiec niech pani spakuje tez rzeczy Marka. Pewnie beda chcieli
ne okna.
spakowac.
uwolnila delikatnie jego prawe ramie, zeby mial dostep do kciuka. Jej
uwaznie.
-Tego, co widziales.
dziwne i tyle.
lach? Chowaja sie ludzie, ktorzy sie czegos boja. Dlaczego zwyczajnie
-Jakie pytanie?
dzwoniles?
46:'~,,... 47
Hardy'ego tam nie bylo. Nic nie widzial. Drzaly mu rece, wiec usiadl
rodzaju tarapaty.
-Ja nie klamie. Kiedy indziej palilem tam papierosy, ale dzisiaj
duzo klamal. Jego wersja nie przetrwala nawet godziny. Mysl, nakazal
sobie.
-Romey?
z Nowego Orleanu.
Orleanu".
4 - Klient
wiedzial o sprawie, ale byl akurat wolny i dlatego zalapal sie na te mila
przez nastepne piec godzin, gdyz w tym waskim kregu wladzy jego
glos sie absolutnie nie liczyl i nikt zreszta nie chcialby go sluchac. Jego
temu i Scherff nadal nie byl pewny, w jaki sposob i po co znalazl sie
jej uzyc. Oficjalnie pracowal jako wiceprokurator, tak jak Fink, lecz
zawsze bronil swojego szefa i potrafil byc lojalny wobec niego oraz
50
proces, o ktorym szef marzyl; proces, ktory zwroci na niego oczycalego narodu. Boxx
wiedzial, ze jego przelozonemu spedza sen
Bez watpienia.
-Gdzie to zrobil?
51
nie sadzisz?
-Byc moze.
-Owszem, niewielka.
rzeczy do sprawdzenia.
Boyette'a i jego zabojcy bylo juz tyle slepych zaulkow, ze Roy nie
54
wkrotce mieli sie nimi stac. Wszystkie krzesla byly zajete. Czlonkowie
Minela siodma.
-Troche - odparl.
usiadl.
znajdzie sie Ricky, jesli lekarze nie dowiedza sie calej prawdy.
Hardy, choc moze niezbyt rozgarniety, byl okay, ale popelnial
blad, zwracajac sie do Marka, jakby mial on piec lat, a nie jedenascie.
sie horror filmowy przy nocnym ognisku. Mark mial juz tego dosc.
kciuk z ust i zaczal znowu mowic. Mark chcial, by sie tak stalo, chcial
tego rozpaczliwie, ale rownie mocno pragnal byc przy Rickym, kiedy
A co bedzie jesli lekarze albo, bron Boze, gliny znajda sie przy nim
sie zastanowic. Chcial zamknac sie gdzies sam na sam z matka i wyrzucic
z siebie wszystko, zanim sprawy przybiora gorszy obrot. Bal sie, ze jesli
57
-Z kim?
-Po co?
sie po lekcjach.
Mark; unikajac jego wzroku, pochylil sie nisko nad jedzeniem i wlepil
spojrzenie w stol.
wlasciwego przesluchania.
Zucie ustalo.
-Dzieki za poczestunek.
mial juz wyznanie na koncu jezyka. Kiedy mijali pusty pokoj kolo
rzucic z siebie wszystko. Ale nie zrobil tego. Pozniej, powtarzal Babie.
Sg '~, 59
IIIIIIIIII' Markowi znak, zeby za nia poszedl. Wstal z krzesla, z puszka sprite'a
najpiekniejsza won, jaka znal. Zerknal na jej lewa dlon - nie miala
I dziesci trzy, i puscila jego reke. Drzwi byly zamkniete, wiec zapukala
I'll II,'llDoktor Greenway zdjal zolty dres i mial teraz na sobie koszule
na lekarza.
-Rozmawiamy w tajemnicy?
gniewnie. Potrzasnela glowa raz i drugi, lecz nic nie powiedziala. Mark
~liezbyt daleko.
61
-Przykro mi, mamo - rzekl Mark. - Za bardzo sie balem,zeby moc logicznie myslec.
Nie gniewaj sie na mnie.
-Tak.
way.
odparl Mark.
przyjemnosc!
To zirytowalo Greenwaya.
pytanie, czy Mark podal jakies nowe szczegoly albo zmienil swoje
poprzednie zeznanie.
pasuja.
zaintrygowany Hardy.
siedzielismy.
przez godzine.
rana. Jego stan jest powazny, lecz zyciu nie zagraza niebezpieczenstwo.
Nie spodziewam sie tez wiekszych zmian w ciagu nocy. Co jakis czas
stresem powstrzasowym.
63
62
sytuacji.
szklanke wody.
t i zamknela oczy.
.? stoliku rzucala blade swiatlo. Mark przestal plakac, gdyz i tak nie
otwierajac oczu.
stalo sie z jego winy. Bedzie sie czul samotny, zdradzony, zdezorien-
otwierajac oczu.
przez caly czas. Zdaje sie, ze obecnosc ojca nie jest wskazana?
-Nie.
kilku dni spedzili jak najwiecej czasu w tym pokoju. Ricky musi sie
Ricky moze obwiniac sie za to, co sie stalo, wiec naszym zadaniem
Dianne.
pracodawca.
;~` s _ xrenc 65
zasnac - zdecydowala.
miasta saczyl sie przez zasloniete okno. Dalman dzialal jak nalezy:
Dianne oddychala powoli i ciezko. Ricky nie poruszal sie. Matka nie
spokojnie i bez obaw. Dlaczego nie mogli byc taka normalna rodzina?
Wloczyl sie przez dwie godziny. Kiedy wrocil, w domu juz wszyscy
matke zniknal wiele lat wczesniej. Dianne harowala ciezko i spala jak
Hardy zniknal. Swietlica byl pusta, ale nikt nie wylaczyl telewizora.
chlopca.
sie ponownie i sprobowal wygodniej ulozyc nogi. Mark staral sie nie
przygladac mu za bardzo:
stalo?
stopu.
66 67
powtorzyl.
-I zlamany obojczyk.
-Czlonek zwiazku?
-Tak.
zaczyna miec dosc Gilla Teala i calej tej rozmowy. Pokrecil przeczaco
glowa.
zlozymy pozew.
68
Joe przyjal te slowa tak, jakby slyszal je juz wczesniej. Gill wisialw powietrzu z
otwartymi ustami, dumny z siebie, pewny zwyciestwa.
tych facetow. Bezustannie pokazuje im, kto jest lepszy, a zreszta, Joe,
chlopie, jesli zmusza nas do procesu, to Bog wie, ile lawa przysieglych
czymy sprawe w trzy miesiace, odejme sobie trzy tysiace. Jesli zajmie
69
nikt, nie zdobedzie dla ciebie wiecej niz ja. Nikt! Joe, dam ci wiec teraz
-Pomysle o tym.
bardzo wolno.
-Nie:
-Dlaczego nie?
-Pomysle o tym.
Joe cierpial. Chwycil kolo wozka prawa reka i powoli sie oddalil.
Mark chcial zaoferowac mu swoja pomoc, ale pomyslal, ze Joe moglby sie
jej krok.
telewizora pojawil sie... Gill Teal we wlasnej osobie. Stal obok wejscia
Teal mial sytuacje pod kontrola i byl gotow wziac twoja sprawe bez
70
przybory do makijazu.
rzeczy nie oczekiwal ich nikt. W biurach FBI zastali Jasona McThune'a
mogac sie doczekac, by zabrac glos. - Wasz faks nie byl najlepszej
kiepskiej jakosci.
72
73
Zajmowali sie swoimi sprawami, kiedy nagle pojawil sie Clifford.Schowali sie i
zaczeli go obserwowac - to zarosniety teren i ukrycie
sie nie stanowi problemu. Moze podkradli sie i wyciagneli waz z rury
znaczy maly jest nadal w szoku, Mark zas wyraznie klamie. W kazdym
znajdujace sie na nim odciski palcow, ale to zmudna robota. Byc moze
pasazera. Szyba pekla, ale sie nie rozprysla. Nie wiadomo, dlaczego to
dwa i dwie dziesiate promila, musial wiec byc nawalony jak skunks,
jak to sie mowi w tych stronach. Chce powiedziec, ze byl nie tylko
gdzies stanal, zeby cos przekasic, moze aby kupic whisky? Moze,
sie w Roya tak, jakby bylo oczywiste, ze kazdy chce umrzec tam, gdzie
odczytac.
sie wypisal, ale nasz ekspert mowi to samo: "Mark, Mark, gdzie sa..."
Sadzi tez, ze kiedy probowal to napisac, byl pijany albo pod wplywem
nie mial takich - ale jak dotad nie znalezlismy zadnego Marka.
74 75
-A pan?
do szpitala spotkac sie z nim i byc moze z jego matka. Przydaloby sie tez
zamienic pare slow z tym maluchem, ale na to musi wyrazic zgode lekarz.
-Nie, jeszcze nie. Sprobujemy dzis rano. Watpie, zeby mial wiele
do powiedzenia.
niewinnie Fink.
76
-Owszem.
-Tak, panie McThune, ale sa tez rzeczy, o ktorych panu nic nie
-Moje gratulacje.
-- Tak slyszalem.
...-Watpie.
twarz.
kiedy sie rozejrzy. Musi zobaczyc i poczuc swoja matke. Niech go pani
go przytulic.
-Nie wiem. Zapewne dzis albo jutro. Nie sposob tego przewi-
dziec.
-Mial juz pan do czynienia z podobnymi przypadkami?
Potrzasnal glowa.
delikatnie.
Pociagnal lyk soku i spojrzal w jej iskrzace sie brazowe oczy. Karen
za soba drzwi.
odpowiadal.
78 79
i zaczal mowic o innych rzeczach. Mial juz dosc patrzenia na jegowtulona w poduszke
glowe, na kciuk w ustach.
wizytowke.
-Widzieliscie to?
-Nie - odpowiedziala.
przeczaco glowa.
pani, kiedy wyjde. Aha, na dole sa ludzie z policji i FBI. Czekali juz,
obecnosci.
-Dlaczego? - spytala.
dobrze zrobilem?
musi usiasc.
porozmawiac?
milo juz pani pracodawce oraz szkole. Prosze sie tym nie martwic.
Niech pani tylko bedzie przy tym lozku, dopoki nie wroce. - Prawie
zdenerwowany.
ze zdumieniem.
niewygodne.
przychodzilo mu do glowy.
Walilo mu serce.
sami, przysiegam.
pieciodolarowy banknot.
-Uwazaj na siebie.
Greenwaya.
St. Peter's budowano przez dlugi czas, w miare naplywu srodkow i nie
Piktogramy przestaly byc aktualne, ale nikomu nie udalo sie ich
~: c zyms, co robil juz wiele razy. W budynku roilo sie od prawnikow. Ich
82 ~, 83
tych wszystkich ludzi. Mark postanowil juz wyjsc, kiedy ktos zawolal
niegrzecznie:
-Czego tu chcesz?
ale nikt nie zwrocil na to uwagi. Cierpienie bylo silniejsze niz ciekawosc.
i zaczela go studiowac.
szukasz adwokata?
-Tak, ale mam pewne klopoty. Czy pan jest Reggie Love?
:,
qsie nazywasz?
Hooser.
-A wiec nie jest pan prawnikiem?
~r~.` go sledzil.
-Tak.
potrzebny adwokat.
84 85
Dalej byly ogloszenia na pol strony, potem na cwierc. Ale Reggie Love
telefonicznej Memphis. Nie mogla zdac sie na wiele, skoro zolte strony
mialy o niej tak niskie mniemanie. Markowi przemknela przez glowe
chem.
-Jest sam?
-Tak.
Sama go o to zapytasz.
znak, by wszedl.
krotkimi siwymi wlosami. Nie mogl sie zdecydowac, czy jest stara, czy
mloda.
Reggie nie byla ani wysoka, ani niska, ani chuda, ani gruba. Miala
86 87
skonczyc z tym wreszcie? Czasami bal sie mowic prawde, ale zwykleczul sie po tym
lepiej. Jednakze mysl o wyrzuceniu z siebie wszystkiego
Skrzyzowala nogi.
-Mark Sway, tak? Nie mow do mnie "pani", dobrze? Nie jestem
tez zadna panna Love, tylko Reggie. Moglabym byc twoja babcia, ale
-Okay.
ji,,llll - Tak.
-Chyba tak.
-To czesc tej dlugiej historii. Czy moge ci zadac jedno pytanie,
II - Co to znaczy?
co mi powiesz.
-Nigdy?
I'
-Pod zadnym pozorem nie moge nikomu zdradzic tego, co odciebie uslysze.
-Nawet wtedy.
jej zaufac. Twarz Reggie byla pelna ciepla, a oczy patrzyly przyjaznie.
Byla rozluzniona i latwo sie z nia rozmawialo.
wydarzyly sie rozne zle rzeczy i w rezultacie kilka lat temu zmienilam
imie na Reggie.
-Rozwiodlas sie?
-Tak.
-Wspolczuje ci.
stalo. Ojciec pil i bil nas. Mame tez. Ja i Ricky zawsze go nienawidzilismy.
Mark zawahal sie i przez kilka sekund myslal o paru rzeczach: Nie
nie zyje, jedna jest w szpitalu. Policja i FBI chca ze mna rozmawiac.
89
-Tak.
sie w zoladku. Bal sie, ale wiedzial, ze poczuje sie lepiej, kiedy bedzie
z zapisywaniem.
90
drzwi i zniknal.
raz. Wszystko zdawalo sie pasowac. Mark znal zbyt wiele szczegolow,
91
-Nie.
;- poniewaz Romey mowil mi, ze jego klient zabil wielu ludzi i jego tez
sie, ze znam jego sekret, to bedzie mnie scigal. A gdybym przyznal sie
-Mysle, ze tak...
bezpieczny.
-Zrobmy tak, Mark. Nie mow mi, gdzie jest cialo, okay?
-Mama jest wsciekla. Ricky budzi sie ze spiaczki, a ona nie moze
-Chyba w szpitalu.
92
94
w podskokach.
-Juz dobrze, malutki. Juz dobrze. Mama jest przy tobie. Mama
Mark zblizyl sie do lozka, zeby lepiej slyszec. Dianne zdobyla sie
95
bliskiego.
-A dziadkowie?
ziolko. Ojciec mojej mamy nie zyje, a jej matka rowniez mieszka
-Przykro mi.
-Jak to?
-Kiedy?
-Tak.
wlasnie uslyszal.
zanim je otworzyl.
-Nie, dzieki. I tak by pana nie posluchali. Niech pan sie troszczy
o Ricky'ego i mame, a ja i moj prawnik zajmiemy sie FBI -
oswiadczyl.
-Podwin bluzke.
96
Mark.
porazil.
wczoraj.
-Oczywiscie, ze nie.
-Dlaczego nie?
imieniem?
matka?
a,
-- Oczywiscie, ze tak.
-Dlaczego?
faktycznie bylo.
i;
-Niewykluczone.
-Jakiego rodzaju?
Ale co tam. Jego matka sie nie zjawila. Chlopak nie ma ojca. To
wymarzona. Nie moglo sie zlozyc lepiej. Tylko kilka szybkich pytan.
rowi sprawiedliwosci?
100 ~I101
naprawde.
Bez swojej matki? Przeciez widziales cos wczoraj, a matki przy tym nie
zobaczyles.
adwokata?
stary jak swiat trik "dobry gliniarz - zly gliniarz", ktory ogladal
z Rickym? - spytal.
nikogo nie mozna zmuszac do skladania zeznan przeciwko samemu sobie (pr=rp.tlum.).
zgadza sie?
-Kazdy odcinek.
"e i wstajac.
pospiechu.
'- znali wiele sztuczek. Nie po raz pierwszy znalezli sie w podobnej
Trumann.
wizytowce.
panow dokumenty?
z powrotem i spytala:
niewinnie ramionami.
odchrzaknal i powiedzial:
Y,':
-Na pewno?
adwokat?
siebie.
-Nie.
-Jasne, ze nie.
was o to?
czyla:
sluchiwac dziecko pod nieobecnosc matki i bez jej zgody. Mark Sway
jego, ale takze jego matki. Mowil wam, ze sie boi, i dwa razy zapytal
104 ~ 105
-Reggie.
-Nie.
klamie. Jest tylko malym chlopcem i sie boi. Ale, do licha, musimy
agent McThune.
-Wiem o tym. Ale czy zdajesz sobie sprawe, kim byl Clifford
-Zastanowie sie.
-Dlaczego?
-Musze jeszcze porozmawiac z moim klientem. Powiedzmy, ze
106
Naprawde nazywal sie Alfred, ale nikt o tym nie wiedzial. Matka,
nie ubieral sie szczegolnie dobrze, nie ukonczyl nawet sredniej szkoly,
powiedzial to, Kret Moeller powiedzial tamto. Poniewaz Slick stalo sie
zabito? Slick mowil im tyle, ile wiedzial. Pomagal, kiedy tylko mogl.
w Memphis.
osob nabieralo wody w usta. Istnial jakis list, lecz wszelkie pytania na
-o tym, ze mlodszy jest w zlym stanie. Byly jakies odciski palcow, jakies
niedopalki.
t...
z napojami i popijal diet coke jak zmeczony ojciec czy maz po dlugiej
108 109
przed winda i nacisnal guzik zjazdu. Mial jakies dwadziescia piec lat,dlugie wlosy
i wygladal na znudzonego swoja niewdzieczna robota.
Slick podszedl do windy i kiedy drzwi sie otworzyly, wsiadl za
z usmiechem.
sie, ze najlepiej jest, kiedy z gory mowi sie ludziom, kto i co.
reportera, jakby chcial powiedziec: "Jasne, ze wiem duzo, ale i tak niczego
sie ode mnie nie dowiesz". Wozek pomiedzy nimi wypelnialy ajax, comet
jakby Ricky byl umierajacy. Przez kilka sekund milczal i to bylo dla
w podloge.
-Nadal w spiaczce?
110
-Niewiele mozna zrobic dla takiego dzieciaka - wyjasnilSlick. - Czesto stykam sie z
podobnymi przypadkami. Dziecko przez
dalej. Naprawde smutne. Ale ten chlopak Swayow wyjdzie z tego, co?
dzien lub dwa. Bedzie wymagal terapii, lecz wykaraska sie z tego.
adwokata.
-Cos takiego!
go sluchac.
111
jest cialo. Nigdy nie wahal sie przed wyciaganiem daleko idacych
swoich obowiazkow.
z czteroletnim stazem!
roznych klubach, wszedzie ich bylo pelno. Mieli wielki dom w Ger-
siebie pielegniarka, ktora w koncu stala sie jego zona numer dwa.
-Byly dzieci?
dokumentach.
starajac sie z powaga zapisac kazde slowo, tak jakby Foltrigg zamierzal
ich potem przepytac. Ord sluchal, ale bardziej interesowal go stos nie
bardziej dosc Roya i jego wizyty. Byl rownie zajety i wazny jak on.
zajeloby to wiele godzin. Zreszta wcale nie chce tego robic. To i tak
nieistotne, prawda?
przeszlosci, byla tematem wielu rozmow. Ale nic jej to nie obchodzilo.
trzezwa osoba.
sadze.
-Moze zadzwoni pan do niej teraz, zapyta jak leci, wie pan,
Swayu.
o co chodzi.
-Mam.
jesli to mozliwe.
zszywaczem.
David.
do Orda.
i zapytal:
114
W pokoju panowal mrok, okna byly zasloniete. Dianne drzemalaskulona na brzegu lozka
Ricky'ego. Po porannym mamrotaniu,
wyczerpana.
i patrzyl na brata i matke. On tez czul sie wyczerpany, ale nie mogl
byc jego nastepny ruch? Czy Reggie mozna ufac? Ogladal w telewizji
powinien powiedziec.
siebie.
Ale nie na dlugo, bo brzemie stawalo sie coraz ciezsze. To juz nie
problemu.
Po prostu nie mogl sobie sam z tym poradzic. Powinien byc teraz
staje nad nim ciemna postac i mowi: "Mafia nigdy nie przebacza".
Film nie byl najlepszy, ale jego przeslanie stalo sie nagle dla Marka
w pelni zrozumiale.
116 [~ 117
Greenwaya, a poza tym szanse na to, ze Ricky sie obudzi, byly nikle.Wszedl do windy
i nacisnal guzik parteru. Sprawdzi, co sie dzieje
na caly rok.
nikarza.
-W porzadku.
wokata, dokladnie o trzeciej, tak jak byli umowieni. Powital ich Clint,
telefoniczna. Tak jakby jego, Foltrigga, sprawa nie byla wazna. Chcial
wyjsc, ale wiedzial, ze nie moze tego zrobic. Byla to jedna z tych
rzadkich chwil w jego zyciu, kiedy musial bez walki znosic subtelne
kopanie w tylek.
McThune. - Nie wiem jak w Nowym Orleanie, ale tutaj jest z tym
naprawde zle.
bardzo rozumiejac.
osiem minut.
drzwi. Podala dlon Foltriggowi, ktory zaczal sie juz podnosic i teraz
nego stolu. Oni usadowili sie trzy metry dalej, stloczeni jak stado gesi.
-Nic sie nie stalo - odparl Foltrigg glosno, tonem, ktory
go przed soba.
118 119
IS
konferencja miala byc nagrywana, czy tego chcieli, czy nie. - Z przy-jemnoscia
dostarcze panom kopie kasety.
Nacisnela guzik.
swoim bratem.
wlasnosci gruntu i hipoteki domu jej matki rowniez byly w teczce. Dwaj
-Co na przyklad?
pewno to rozumiesz.
rozpoznac falsz.
-Okay.
pasowal, ale nie byl pewny. Pracowali nad nim. Roy przemienil sie teraz
120 ~. 121
-Zapytam go o to.
-Nie.
szczegoly.
list z teczki i podal go jej. Przeczytala wolno raz, potem drugi. Mark
Slowo "gdzie" zdaje sie sugerowac, ze chlopca juz nie bylo. Jest
kasete.
w szpitalu.
-Nie.
dziecka.
122
E mono jakies szesc miesiecy temu, kiedy zamordowano senatoraw Boyette'a i ukryto
jego cialo, ktorego dotychczas nie potrafiliscie
-Nic.
kobiete i oto siedza tu, tlumaczac sie, w jaki sposob zdobyli pewne
'czterech lat.
j teczka z aktami. Raz juz zostali przez nia skarceni. Sprawila, ze jakali
123
sie, zacinali i pocili, a teraz nadszedl czas, zeby rowniez stary Royprzyjal pare
ciosow. Bylo to niemal smieszne.
-Och, nie.
lecz polecenie.
-Na to wyglada.
124
Nie tego oczekiwali, ale bylo bolesnie oczywiste, ze nic wiecej nie
i pakowali je do aktowek.
-O dziesiatej. Tutaj.
-Nie wiem.
najmniej cztery razy na godzine. Roy mial pod soba dwudziestu jeden
126
Jakichkolwiek wyborow.
telefonicznych.
Ludzie gadali.
-Jak ja znalazles?
z nia.
nas na adwokata.
127
-O ktorej tu bedzie?
miem, po co ona w ogole sie pojawila w tej historii. Przeciez nic zlego
sie niedobrze.
-Co na przyklad?
rowniez doznalem szoku. Moze nie tak silnego, ale dopiero teraz
Widze i slysze sceny, ktore sie wydarzyly, ale ktore nie byly jeszcze
sie ku niemu.
migrena.
i - Na temat samobojstwa?
mawiajmy.
Greenwaya, ale wyraz twarzy doktora sie nie zmienial. Patrzyl rowniez
skupienia napieciu.
otwierajac oczu.
historie o samobojstwie, ale ten nagly przyplyw pamieci nie zwiodl jej.
130 131
tow. Nance mial okolo czterdziestu lat, byl niewysoki, ale dobrze
-To ja.
rozrzuconymi na podlodze.
i zle sie ubieral, chociaz nie zdawal sobie z tego sprawy. Jego akcent
Nance spojrzal.
z mafia i tak dalej. I jak wierzyc gazetom? Prasa zrujnuje ten kraj.
-Gdzie sa chlopcy?
swira, kiedy Clifford sie zastrzelil. Jego brat byl w samochodzie z tym
set czterdziesci trzy. Chcemy, zeby znalazl pan dzieciaka, ustalil jego
-Wiem o tym.
132 133
zakrecil kran i z podziwem patrzyl, jak naga Amber wpelza pod koc.
Stanal w drzwiach.
poduszek.
cos ekstra.
-Tak, tak. Do zobaczenia, kochanie. - Trzasnal drzwiami. Te
od niego wyzwolic.
Szedl przy samej scianie, kryl sie w cieniu, przechodzil na druga strone
nieproszonym gosciem.
-Jaki?
i ktos jeszcze. Moze Pirini. moze Byk, niewazne, ale potrzebujemy tam
rzadku? Jestes idiota, Barry, i nie zycze sobie, by cokolwiek stalo sie
-Tak, sir.
szybko.
134
Orda z Boxxem i Finkiem, nie majac do roboty nic innego niz czekac
mistrz nad mistrze, rozlozyl na stole tuzin opaslych tomow i zajal sie
ksiazki, ale w tym momencie nie bylo po prostu nic innego do roboty.
Mial na sobie ostatnia czysta pare slipow i modlil sie, zeby okazalo
pytanie, w jaki sposob sprawic, zeby Mark Sway zechcial mowic. Jak
i boi sie mowic. Dlaczego Mark Sway nie zaczal zeznawac i nie
Fink wciaz mial watpliwosci, ale byl juz zmeczony spieraniem sie.
Jego szef nie grzeszyl zbytnia bystroscia, lecz byl niezwykle uparty
jego slowo. Jesli Roy powiedzial, ze dzieciak wie, gdzie jest cialo, to
136 137
Mark siedzial w ciemnosciach na cienkim materacu i patrzyl namatke lezaca nad nim
obok Ricky'ego. Mial dosc tego pokoju i tego
gdzies zniknela. Korytarze byly puste. Nikt nie czekal przy windach.
minut i M.A.S.H. sie skonczyl. Nagle na ekranie pojawil sie Gill Teal,
od tego wzrok.
-To okropne, nieprawdaz? - rzucil Jack Nance w strone
zabitych.
sie za bardzo. Kto wie, ten facet mogl byc jeszcze jednym z tych
ofiare.
-Bardzo mi przykro.
-Moj mlodszy brat tez ma osiem lat. Jest tu, w pokoju obok.
-Jest w szoku.
-To dluga historia. I staje sie coraz dluzsza. Ale wyjdzie z tego.
jak sie czuje. Wszystkiego dobrego, hm, jak ty sie wlasciwie nazywasz?
-Mark Sway.
windy i zniknal.
t38
dookola; Ricky byl w szoku; Mark zadzwonil na policje, ale nie podal
niesmialo loda.
zapomnial.
poczul sie nagle bardzo samotny. W ciagu godzlny pol miliona ludzi
obudzi sie, bedzie pic kawe i jesc grzanki, czytaj,~c o Marku i Rickym
palcow. Jak tam wsiadl? A jak wysiadl? Beda czytac artykul Slicka
potem znowu troche klamie, przez caly czas niepewny, co robic dalej.
140 141
do srodka.
nowych ludzi.
zeby. Cos pstryknelo i nagle oczom chlopca ukazalo sie lsniace ostrze
szkole przy Willows Road. - Jego oddech byl cieply i pachnial kawa
ze strachu, modlil sie z calej sily, zeby ktos wsiadl wreszcie do tej
przekletej windy. Czekali dziesiec sekund na szostym, ale nikt sie nie
chlopca:
gardlo i nagle w jego oczach pojawily sie lzy. Kiwal glowa: tak, tak, tak.
142
-A jesli pisniesz komus o mnie, tez cie dopadne. Zrozumiales? -Chlopiec kiwal glowa
coraz szybciej.
Mezczyzna schowal noz do kieszeni, po czym wyciagnal spod
w malym pokoju nad telewizorem. Mark gapil sie na nie bez slowa.
-Rozpoznajesz to?
nych pietrach szpitala, ostrze bylo coraz blizej niego i Mark po prostu
osoby i rozdzielily chlopca oraz czlowieka z nozem. Gdy drzwi juz sie
dotknela jego czola i roztarla pot, ktory zostal na jej palcach. Mial
sie poreczy.
143
Clint lubil kawe niemal tak bardzo jak jego szefowa, a drobiaz-
wieczorami.
Goraco bronila praw malych klientow, ktorzy nie byli w stanie jej
144
byly dla niej najwazniejsze. Miala juz kiedys pieniadze i nie przyniosly
rytual.
i zdyszany.
-Dzien dobry, Mark. Jestes caly mokry.
-Musimy porozmawiac.
-Tak, ale ty nie mozesz tego nikomu zdradzic. A poza tym nie
-Tak.
lem...
-A ty tego chcesz?
Zastanawiala sie nad tym przez wiele godzin, wciaz jednak nie
klamal.
Sway moglby spokojnie spedzic reszte zycia, nie przejmujac sie tym,
przeciez tylko malym chlopcem, nie popelnil ani zbrodni, ani wielkiego
grzechu.
-Mysle, ze FBI i prokuratura beda probowali zmusic cie do
mowienia.
-W jaki sposob?
-A jesli odmowie?
o takim przypadku. -
-A co z wykrywaczem klamstw?
-Co to znaczy?
dziecka?
problemy.
-Dlaczego?
jej udzieleniem. Nie przejmowal sie cisza. Gapil sie w stol, a jego mysli
146 147
ktora nie robila nic innego oprocz przegladania dwustu gazet ukazu-
Reggie nie miala ochoty placic, ale chciala szybko poznac kulisy
i Waszyngtonu.
i z czasem pokazal, ze umie dawac sobie rade. Kilka razy z trudem uniknal
148
tionowanych przestepcow.
149
sprawa, ale brak ciala. To jednak nie odbieralo pewnosci siebie panu
kwestii braku ciala, ale napomykal, ze wie cos, o czym nie moze mowic,
jac identycznie jak trzy dni wczesniej. Ubieral sie w kosztowne garnitury
Usiadl przy niej na sofie i wytarl oczy. Nie znosil plakac, ale nie
-Naprawde nie chce. Moze pozniej, jesli bede musial, ale nie
teraz. Okay?
-Okay, Mark.
Rozleglo sie pukanie do drzwi.
i spojrzal na zegarek.
-Niezupelnie.
1~ I51
lego w sprawach kryminalnych. Bedzie musial postawic kilku straz-nikow pod drzwiami
Ricky'ego.
-Nie chce tez, zeby mama sie dowiedziala. Jest bardzo ze-
przeprosic za to, ze ich szef jest takim nadetym idiota. Clint roz-
koszowal sie przez chwile tym zwyciestwem, po czym, gdy opadl juz
kurz bitewny, wszedl do gabinetu Reggie.
FBI juz sobie poszli. Nastepnie wyszedl zrobic kakao dla Marka,
-Halo?
salkach sadowych.
biurze i...
153
-Tak i wlasnie dlatego dzwonie. Nie udalo mu sie porozmawiacz toba i twoim
klientem.
sprobuje zblizyc sie do mojego klienta albo jego rodziny, gorzko tego
-Przekaze.
zeby twoi ludzie nie spuszczali go z oka przez okragla dobe. Musze
juz na sam widok Roya Foltrigga. Pomysl uzycia trzech albo czterech
wydawal mu sie dosc idiotyczny, ale nie nalezalo sie stawiac. Foltrigg
opuscil lotnisko. Rano rozmawiali na ten temat przez kilka godzin. W tej
sobie rece.
naszej pomocy.
Nie sadze, zeby byl na tyle glupi, by zrobic cos chlopakowi, ale kto
samochod, Wally?
wowania, jak jego adwokat wykonuje swoj zawod, Mark mial ochote
sie ruszyc. Reggie zadzwonila do Dianne i wyjasnila, ze chlopiec zabija
czul sie duzo lepiej, przed chwila zasnal. Pochlonal poltora litra
telefon.
1 ~ 155
-Przypadkowo.
-I co sie stalo?.
w biurze adwokata?
Mame Love.
-Mame kogo?
-A sama ma dzieci?
puterami.
-Raczej nie. Ona nie chce duzo zarabiac. Kilka lat temu byla
-Niezwykle, co?
i o pieniadzach.
Clint zrobil sie nagle bardzo mily i gawedzil z nim przez piec minut.
Mark zapytal:
-Tak.
-Norma Thrash.
-Jaki ma problem?
156 157
-Maja dzieci?
zachowywal sie jak idiota, ale adwokat ojca byl jeszcze gorszy. Sedzia
nie znosil ich obu i orzekl, ze nie zamierza rozdzielac mnie i Ricky'ego.
-Ale zeznawales?
-Jak ci poszlo?
-I to poskutkowalo?
nas, a ja przez dlugi czas wyjasnialem sedziemu, dlaczego nie chce juz
nigdy wiecej ogladac tego czlowieka. Wiec sedzia nie tylko odebral mu
nie wrocil do domu. Ale on wrocil. Mama byla w ich sypialni i tez sie
pa cala sie trzesla. Zamknelismy drzwi. Ricky schowal sie pod lozkiem
i plakal. Potem mama zaczela mnie wolac. Mialem tylko siedem lat, ale
chciala uciec, ale on ja zlapal i zdarl z niej spodnie. Boze, bil ja tak
Clint, pochylony do przodu, staral sie nie uronic ani slowa. Mark
158 159
karku tym cholernym kijem. To byl idealny strzal w nos. Plakalem i bylemsmiertelnie
przerazony, ale nigdy nie zapomne odglosu kija miazdzacego
mu twarz. Upadl na sofe, wiec walnalem go~-jeszcze raz w brzuch.
klinac i kopac. Pamietam, ze tak sie balem, iz nie moglem sie bronic.
chcial, zebym zostal tam z matka, a ona wlasnie dowlokla sie do drzwi
I to nie byla wcale pierwsza awantura ani tym bardziej ostatnia. Na ulicy
sie ubrac. Ale niektorzy sasiedzi widzieli mnie nagiego. Chcielismy zmyc
krew przed wejsciem glin. Ojciec uspokoil sie i ni stad, ni zowad stal sie
sie o jego twarz niz o mnie i mame. Nazywal jednego z nich Frankie,
nazywaja. Nikt nie zlozyl skargi. Zabrali ojca do szpitala, gdzie spedzil
nigdy wiecej sie to nie zdarzy. Czasem byl nawet w porzadku, kiedy
nie pil. Ale potem zrobilo sie jeszcze gorzej. Znowu bicie i tak dale.
pieniedzy. Miala przy sobie zwitek banknotow, wiec dzwonil dwa razy
-Milo to slyszec.
mogl sobie poradzic. Potem zaczal trzasc sie jeszcze bardziej i nie byl
Klient
i idzie za nimi w strone szpitala, tak jak sie spodziewal. Piec minut
-Kiedy wroci?
-Nie wiem. Ma pan jakies dokumenty?
wzrok, nie chcial widziec zadnych obcych ludzi. Sciskal jej dlon.
zaraz mocniej scisnela Marka dlon i szla dalej. Jeden z nich trzymal
nikiem powiedzial:
pielegniarek.
-Bez komentarza.
i policja?
162 163
biegli za nimi niczym psy goncze. Reggie nachylila sie do Markai szepnela: - Nie
patrz im w oczy i nie mow ani slowa.
-Czy to prawda, ze prokurator stanowy z Nowego Orleanu byl
-Bez komentarza.
smiercia?
-Bez komentarza.
nagle przed nich, przykleknal, zaczal sie cofac i zdolal jeszcze zrobic
krzyknal:
Boyette'a?
powiedziec: "To ja mam prawo tu byc, nie wy, wiec pospieszcie sie
-O co chodzi, mamo?
Marka.
-Nic - odparla.
'f - Greenway patrzyl na swoj zegarek, jakby nie mogl ustalic, ktora
jest godzina.
-Zjem szybko jakiegos sandwicza i bede tu z powrotem za
-Czego chca?
T~; Dianne i jej syna. - Pamietajcie, nikomu ani slowa. I nie odchodzcie
164 165
Fixtures. Znajdz jej adres. Chce, zebys uzyl nazwiska samego dyrektora.
Nazywa sie Chester Tanfill. Tak, jego tez pozwij i oskarz o nieuzasad-
nikarze krecili sie przy maszynie z napojami, ale nim ja zobaczyli, byla
juz na schodach.
sluchawke.
-Wiem, jest bardzo zajetym czlowiekiem, ale ja mam cos dla niego.
sciagnela. Natychmiast.
wzrok.
16C
167
Tanfill usmiechnal sie lekko, jak czlowiek pie bojacy sie prawnikow
i ich gier.
-Zartujesz - powiedzial.
wywalic za to, ze nie pokazala sie w pracy. Nie moge sie doczekac,
sladowanie seksualne?
gazet.
-Byc moze. Nie sadze, zeby mogla pani wygrac te sprawe, panno
-To bedzie wiecej niz bol glowy, obiecuje. Dianne Sway zarabia
z szesciu dolarow na siedem, jesli dasz rade. A jesli nie dasz, to zrob
168 169
dnia. Masz moje slowo. Nie musisz mowic o tym swoim prawnikom.
Umowa stoi?
-Stoi.
Moze tez jakis liscik. W gruncie rzeczy dobrze byloby, zebys przysylal
Fixtures.
polanke?
zobaczyles?
wiazal. Nie, tego bylo za wiele. Ricky zgial sie wpol i polozyl glowe
~ u tym porozmawiac.
Ale chlopiec mial juz dosc terapii na ten dzien. Zwinal sie w klebek
pod kocem i Mark wiedzial, ze kciuk musi byc gdzies blisko jego ust.
170
Pomimo duzego ruchu Wally Boxx zatrzymal furgonetke na CampStreet i udajac, ze nie
slyszy trabienia klaksonow i przeklenstw, czekal,
komentarza".
sciany.
172
bylo nic, czym Foltrigg lub Fink mogliby ich zaskoczyc, z wyjatkiem
moze wiadomosci, ze Gronke jest w Memphis, ale to nie bylo dla tej
grupy istotne.
-Sa dwie drogi, obie niezbyt atrakcyjne, ale ktoras z nich moze
sam sad.
173
-Coz, kodeks jest tu bardzo ogolnikowy i mysle, ze stanowi topowazna luke prawna.
Mowi po prostu, ze wniosek moze zlozyc -
zrobilo albo robi cos zlego, ze lamie w jakis sposob prawo. Jedyna
dzieciak wie, gdzie jest ukryte cialo. To moze byl trudne, zwazywszy
na brak pewnosci.
Fink wbil wzrok w notatki, udajac, ze nic nie slyszy, ale pozostalych
szesciu asystentow podchwycilo slowa Roya. Czy szef cos przed nimi
obrazy sadu.
powage sadu.
174
-To znaczy, az zacznie mowic?Tak latwo bylo sprawic, zeby Foltrigg jadl z reki.
ale wiekszosc.
-Tak, mysle, ze to zadziala. Ale jesli nie? Czy groza nam jakies
sankcje?
powodu, nikt sie o nim nigdy nie dowie. Jesli zas odbedzie sie
175
mimy tej prawniczce, ze nie damy im spokoju, dopoki dzieciak niepowie nam prawdy.
Tak, to mi sie podoba. Ryzyko jest niewielkie.
Bobby odchrzaknal.
-Wie.
Foltrigg rozwazal przez chwile ten wariant, lecz jego umysl zaprzatal
nadal pierwszy plan i Roy nie potrafil przestawic sie tak szybko.
kiedy oskarzony lub jego adwokat nie chcieli isc na uklad i upierali sie
przy procesie. W takim wypadku Roy zawsze okazywal sie zbyt zajety
nieletnich jutro z samego rana. Jak dlugo zajmie wam jego przygotowanie?
-Co?
Wszedzie kreca sie reporterzy. Przeciek tu, przeciek tam i mafia moze
Osobiscie nie sadze, zeby Ostrze byl tak glupi, by mu cos zrobic, ale
Wczesniej grali po dolarze za rozdanie, ale teraz dali juz temu spokoj.
karte.
konie.
nudzil sie jak diabli, siedzac w pokoju hotelowym, grajac bez butow
Swaya. Na lozku lezal duzy otwarty neseser, gdyz znudzony Nance przez
Sisson zlozyl wizyte u lekarza i zastal mniej wiecej taka sama sytuacje.
178
przy remiku nie dyskutowano tym razem o lamaniu rak czy nog, lecz
prawniczka.
_ - A federalni sa?
-Tak.
cos pisnal i komu? Dlaczego nagle pojawili sie straznicy przy drzwiach?
I tak dalej, i tak dalej. Gronke nie potracil przestac. Pomimo arogancji
Opuscili szpital jej mazda RX-7. Mark po raz pierwszy znalazl sie
sie porzadne mycie, lecz byl fajny, z drazkiem skrzyni biegow, ktorym
pokoju. Czul sie winny, ze zostawia matke sama, ale z drugiej strony
zdecydowanie odmowi.
180
':: zapiszczaly opony. Mark zachichotal, a ona smiala sie, jakby to byla
musze cos zrobic. Nie moglem uciec. On chcial umrzec, wiec nie
181
-Moze i tak, ale juz tego nie zmienisz. Stalo sie. - Spojrzalaw lusterko i nie
zauwazyla nic podejrzanego.
kied sm i ze mna? Kiedy to sie skonczy, czy wszystko bedzie tak jak
Reggie zwolnila i skrecila w waska aleje, wzdluz ktorej ciagnely siegeste, nie
przycinane zywoploty.
-A co bedzie ze mna?
i kwiaty.
-To twoj dom? - spytal Mark niemal z lekiem.
pietnascie lat, ale Mama Love, niech ja Bog blogoslawi, nadal jest na
tym swiecie.
. i usciskala Reggie.
znak, zeby podszedl blizej. Byli tego samego wzrostu i Mama Love
182
kuchenka gazowa unosily sie kleby pary. Na srodku pomieszczeniaznajdowal sie stol z
czterema krzeslami, a nad nim, na drewnianej
belce, wisialy garnki i patelnie. Widok sprawial, ze patrzacemu
gazie. Wymienialy z matka luzne uwagi, jak minal dzien, kto dzwonil
uwaznie.
bardzo lagodny.
kotami.
i poklepala go po ramieniu.
~a do zlewu.
183
bizuterii lezacy teraz przed nia na stole zawieral pol tuzina bransoletek,
piekarnika.
i miekki, zupelnie inny niz ten, ktory jadal dotychczas. Maslo i czosnek
jestem pol-Wloszka.
-Kim byl pan Love? - spytal Mark, nie przestajac zuc i zlizujac
lat...
-Za moment.
184
-Reggie doradzila mi, zebym o tym nikomu nie mowil. - Ugryzlnastepny kes chleba.
chodzisz do kosciola?
Czasami.
-Nie, nasz kosciol nie jest katolicki. Nie wiem, jaki. Chyba
budowac swiatynie.
zbyt rzadko myja rece. Idz. - Chlopiec wepchnal ostatni kes chleba
185
byly mrozonki Swansona czy cos takiego. Zapamietal smak gumy, cos
nie bylo.
186
Mama Love milczala, dopoki nie uslyszala odglosu zapalanegosilnika samochodu corki,
po czym zapytala:
byl kolorowy, ale bez pilota. Nie bylo telewizji kablowej. Nad sofa
Miala dziesiec czy jedenascie lat, tyle co Mark, i twarz tej slicznej
v- niego wzroku.
187
Tacy bylismy wtedy mlodzi i szczesliwi. - Stanela obok niegoi zetkneli sie
ramionami.
-Kim sa chlopcy?
jakies dwa lata temu na Boze Narodzenie i od tego, czasu sie nie
odezwal. Nie ozenil sie, ale mysle, ze to nic zlego. Synowie nie dali mi
byla slodkim dzieckiem. Nie widzialam jej prawie dziesiec lat. Wyob-
widzieli...
-Dlaczego nie widzialas jej tyle lat? - spytal Mark, ale tylko
w samotnosci.
dym razie rozwod byl straszny i Reggie doszla do momentu, kiedy nie
mogla juz tego dluzej zniesc. Joe, jej eks-maz, byl dobrym chlopcem,
gdy za niego wychodzila, ale potem zarobil duzo pieniedzy, stal sie
zrobic. - Mial szesnascie lat, kiedy ojciec, ktory byl wiecznie zajetym
wiec wymknal sie spod kontroli. Potem jego ojciec, majac pieniadze
,'s~ widzialam jeszcze jego zdjecie w gazecie - to bylo wtedy, gdy popadl
w tarapaty - ale nigdy do mnie nie zadzwonil, nigdy sie nie odezwal.
To juz dziesiec lat, Mark. Wiem, ze ich wiecej nie zobacze. - Otarla
Usiedli na hustawce. Bylo juz ciemno i robilo sie chlodno. Hustali sie
sie nimi przed dziecmi. Amanda, bedac w szkole sredniej, dwa razy
konca.
188 ~ 189
-Jest rozgoryczona?
-Walczy z tym. Stracila swoje dzieci i jak kazda matka nie moze
tego przebolec. Stara sie jednak o nich nie myslec. Ojciec kompletnie
taka slodka stara kobieta i nie miala nic zlego na mysli. Pochowala
wiec spytal:
19~
restauracjach.
zlamac ci serce. Caly czas placze nad losem tych malych biedakow.
teraz.
dla niej najwazniejsze. Pierwsza jest zawsze praca. Tak jak dzisiaj. Juz
stronie gazety?
-Z rocznikow szkolnych.
Nastapilo dlugie milczenie. Lancuchy skrzypialy, gdy hustawka
zastrzelil?
Poklepala go lekko.
-Naturalnie, naturalnie.
191
Reggie znalazla ich na werandzie, hustajacych sie wolno w przodi tyl. Mama Love
pila kawe i glaskala po ramieniu Marka, ktory -
slodkie dziecko.
idiota Royem.
"...
numer biura Foltrigga, ale nikt sie nie odezwal, nastepnie do biblioteki,
Klient 193
Orleanie.
Foltrigg nie bal sie ciezkiej pracy. Byla dla niego czyms oczywistym.
Juz w czasie studiow zdal sobie sprawe, ze nie jest geniuszem i musi
nic nie znaczace dla niego jednak oznaczal poczatek kariery politycznej.
sie jego kariera. Byl gwiazda, ale nikt tego nie zauwazal.
bylo jedyne jego hobby, i nauczyl sie regul gry. Spotykal ludzi
194
z kobieta niekochana, ale o nieposzlakowanej opinii, gdyz czlowiekzonaty budzi
zaufanie. Roy byl na fali. Mial plan.
rodzinny portret.
'~' obowiazku, nawet jesli obawia sie zemsty zagrazajacej zyciu jego i jego
nad glowa.
"y- powietrze, i pelnym dumy gestem zatoczyl dlonia nad stosami ksiazek
~' i notatek.
obowiazek jest jednak wazniejszy niz zona i dzieci. Praca znaczyla dla
Ameryki Polnocnej.
~' ` byl to jakis powod do chwaly. Prawdziwe meskie bestie, ktore nigdy
nie spoczna.
195
kiedy odbedzie sie rozprawa. Ale postaramy sie, zeby jak najszybciej.
Voylesa...
mogl sie wtracic i dac mu do zrozumienia, jak blisko jest z K.O. - nie
sprawie.
-Wiem o tym wszystkim.
-No wiec pomyslalem sobie tak: St. Louis jest stad oddalone
o godzine lotu. Co by bylo, gdyby pan Lewis zjawil sie jutro z samego
tyle ze szybciej.
osadzony w areszcie wyrokiem sadu dla nieletnich, tak jak sie postepuje
196
nia w Memphis.
Foltrigg stanal z Wallym w kacie, tak zeby Trumann ich nie slyszal.
?~ jednoczesnie Wally'ego.
-Byc moze - odparl - ale tak czy owak, chlopak stanie przed
sadem i mysle, ze to zlamie jego opor. Jesli nie pusci pary, zostanie
197
w FBL...
lampy kartki ksiazki. Byla polnoc, ale nie mogla zasnac, wiec zwinela
wiecej niz raz orzekl, iz zony i dzieci nie maja znaczenia. Swiadek musi
mowic.
ktorzy popadli w nielaske systemu. Obecnie Reggie miala nie mniej niz
niej, i dlatego Reggie nie mogla zasnac. Jesli poradzi mu, zeby ujawnil
198
adwokata.
Dzieci to trudni klienci. Obronca staje sie kims wiecej niz tylko
-199
stoi dziesiec metrow dalej. "A co bedzie, jesli nie odpowiem?" - pyta
Marka...
e i zawias trzasn
schodzic na dol.
j 200
j I,~;
Reggie nie mieszka tutaj, lecz nad garazem. Mama Love spala
Wedlug obliczen stracil dwa dni szkolne. Teraz byl chyba czwartek.
".: musialo byc z milion dzieciakow i Mark nie mogl zrozumiec, dlaczego
zajasnial przed jego twarza, a potem ten ktos odszedl bardzo powoli.
-i wiedzial, ze jest niewidoczny. Ale to byl ktos wiecej niz tylko wscibski
sasiad.
:' 201
stoi dziesiec metrow dalej. "A co bedzie, jesli nie odpowiem?" - pyta
Marka...
200
ze Reggie nie mieszka tutaj, lecz nad garazem. Mama Love spalazapewne smacznie na
gorze, wiec przestal sie skradac, ruszyl przedpo-
Wedlug obliczen stracil dwa dni szkolne. Teraz byl chyba czwartek.
k T m krok
i wiedzial, ze jest niewidoczny. Ale to byl ktos wiecej niz tylko wscibski
sasiad.
201
numer siedemnascie.
Sway. Ale nie bylo takiej potrzeby. Sasiedzi spali jak zabici. Szybko
ostrzezenie.
i nocnych koszul tlum sasiadow biegl do pozaru. Wielu ludzi tylko sie
oknem.
202
-Tak. Nie znosze szkoly, ale fajnie byloby juz do niej wrocic.
-Jakis koszmar?
wiadomosci.
-Wiedzialem. O co chodzi?
z windy.
-Wspaniali.
204
kopie, potem zas sklada kolejne kawalki ukladanki. A jesli kawalki nie
wiesz?
= Co takiego?
205
Peter's bylo istnienie wielu drzwi i wejsc, o ktorych malo kto wiedzial.
zagubieni straznicy.
sie wkolo.
oddech.
-Poczekaj, a zobaczysz.
zamarli.
usmiechu.
Dwaj straznicy stali obok siebie piec metrow dalej. Mark spostrzegl
Podala mu wizytowke.
206 207
Dianne. Znowu mial smutny wyraz twarzy. - Pani Sway, naprawdebardzo mi przykro -
powiedzial.
prezentacji Reggie.
208
:,_r,-
tentow. Kilka skrzyzowan dalej stal gmach sadu okregu Shelby, rojny
~~?_ i owdzie rzezbami. Harry mogl miec tam swoja sale sadowa, lecz
_ -.~ Roosevelt pozostal zwyklym sedzia sadu dla nieletnich. Ale dla niego
ciezkie brzemie.
209
cow
poteznych straznikow.
mila.
stanowy.
-Nie powiedzieli.
210
-- Bardzo intrygujace.
-Czytalem artykuly.
informacje.
-Na przyklad?
sporo czasu.
pytania?
nagle zmarszczkami.
o bchodzic.
211
podczas rozprawy.
siebie.
przytakneli.
~'?przejrzal go uwaznie.
;.,
slabo umotywowane - oznajmil. - Ale nie moge wam przeszkodzic
Jesli chlopak naprawde nic nie wie, a podejrzewam, ze tak wlasnie jest,
~;~eszcze przez jakis czas. Matka nie opuszcza pokoju malca, ale Mark
adwokat.
mowic.
zaczal:
Dowody sie znajda, panie sedzio, ~esh uda nam sie postawic
212 213
wi k
przez caly czas musi byc przy mlodszym synu. To bardzo smutne.
mu ochrone FBI.
i,:
bezzasadne?
214
~_.~x~s
R~O~Z~=D Z.IA ~ 21 v
wyszla, zadne z trojki Swayow nawet sie nie poruszylo. Ricky zmienil
i glowa oparta o zlozone koce. Nie spal, ale od godziny wpatrywal sie
bylo nic innego do roboty. Telewizor wlaczano tylko wtedy, gdy chcial
216
wcale nie byl przypadkiem. Wczesniej mezczyzna z nozem w jakissposob wszedl do
przyczepy i znalazl fotografie. Pokazal malemu
Ricky'ego.
poranna gazete.
podpalenie.
tak to wyglada.
mnien z czasow rozwodu i pamietal, ze jego matka nie byla w stanie nic
217
-Mamo, nie krzycz. Ricky cie slyszy.straznicy stali po prawej, trzy pielegniarki po
lewej, wszyscy skamieniali, - po moim trupie! - wrzasnela znow na Nassara. Klickman
w oczy Karen i w ulamku sekundy zrozumial, ze dzieje sie cos bardzo mika kobiete
koledze.
zlego.
Nassar mial na sobie plaszcz i garnitur, Klickman zas czarny dres! - czuje. Ale
taki otrzymalem rozkaz.
i blyszczace nowoscia adidasy marki Nike Air Jordan. Obaj byli ' _!' - Od kogo?!
mnialy sie powtorki serialu Starsky i Hutch. Dianne stanela w drzwiach r ' - Sedzia
Harry Roosevelt podpisal ten nakaz okolo godziny
za swoim synem.
krzyk odbijal sie echem po korytarzu. Wiecej w nim bylo gniewu niz
strachu.
syna! - Jej twarz byla czerwona, a cialo, cale piecdziesiat piec kilo,
probowal ja uspokoic.
a
juz wczesniej.
wszystko.
-Nie tak glosno, mamo - prosil Mark. Nigdy nie slyszal, zeby
218 219
ich z pracy.
;~ li zakrecil nia dokola, jej nogi zahaczyly o nogi Marka i oboje padli na
' ' kopnela go w biodro. Byla boso, wiec nie wyrzadzila mu wielkiej
!;I krzywdy. Klickman nachylal sie nad nimi, Mark probowal wstac,
~~I~I'~,,ii ~ trzymalo jego matke, ktora wciaz wyrywala sie i plakala. Nassar
wszystkich rozdzielic.
I.. Wszyscy zamarli i wpatrywali sie w malca. Jego twarz byla tak biala
11 A potem zaczal wydawac z siebie ten niski, pelen zalu jek, ktor
znal tylko Mark. Dianne oswobodzila swoje dlonie i chwycila synka.' Pielegniarki
odprowadzily ja do pokoju i pomogly otulic Ricky'ego
I' kocami. Glaskaly go, lecz jek nie ustawal. A potem kciuk znalazl sie
wylecicie z pracy.
Prace.
-Ale nie mozesz znalezc zadnej innej, co? Idioci nie sa dzisiaj
`vv cenie.
detektywa.
-Bez komentarza.
220 ~ 221
-Naprawde glupio.
-Mam na to ochote.
-Tak, ale nie mozesz tego zrobic, co? Bo jestem tylko malym
222
trudu.
-Czy twoja matka dobrze sie czuje? - spytala pielegniarka.
pani o tym?
-Za co?
_ nawet czterolatka.
223
Zadnej reakcji.
-Hej, pajace. Zapomnieliscie przeczytac mi moje prawa.
Milczenie.
prawa?
sie nie odzywac. Nassar usmiechal sie ledwo zauwazalnie pod wasem.
uzyc tego przeciwko mnie w sadzie. Zlapales to, goro miesa? Oczywis-
dymem papierosowym.
i zaparkowal na podjezdzie.
224
papiery. Mark rozgladal sie dookola. Klickmanowi zrobilo mu sie goprawie zal.
Wygladal, jakby jeszcze zmalal.
liste i powiedziala:
jc~ynczej celi.
-A nie jest?
I`;
wszystkie strony.
z dala od Reggie.
225
15 - Klient-'.
i.
pekiem kluczy. Otworzyla ciezkie drewniane drzwi i znalezli sie ~ - Dobrze, prosze
pan.
dwa: jedno w drzwiach, drugie nad ubikacja, oba zbyt male, zeby
i podcial sobie zyly. Ale to wydarzylo sie w starym budynku. Ten jest
byla jasnozielona, taka sama jak ta, ktora bez przerwy widzial
w szpitalu.
obowiazkow.
wiecej za godzine.
martwi.
kala go po glowie.
-Nie moge tego zrobic, Mark. Przepisy. Ale ona wie, ze wszystko
jest okay. Moj Boze, przeciez za kilka godzin bedziesz juz w sadzie.
-Telefon.
opanowala cisza.
226
Tlum zebral sie calkiem spory, zwlaszcza jesli wzielo sie pod
czeniu.
Ceremonia trwala krotko, tak jak sobie tego Romey zyczyl w swym
228
o przebaczenie.
Ostatni wystep Romeya trwal mniej niz kwadrans. Nie bylo lez.
miejscu, tak jak sie tego spodziewal. Wczesniej Boxx rozpuscil, gdzie
Barty Ostrze Muldanno. Ani Wally, ani Roy nie mieli pojecia, czy
rozpoczeciem procesu?
229
smierci n i
pa a Clfforda.
Cliffordem, kiedy ten sie zastrzelil, moze cos wiedziec na temat sprawy
~'ty ~ E pomedziec tego na glos, lecz chcial mimo wszystko przeslac sygnal,
flll I, sie, jakby jego czas sie konczyl i wzywaly go wazne sprawy.
obu oknom. To nad ubikacja wzmocniono drutem, ale tym sie nie
'~~ a`~ przejal: Gorzej, ze kazdy obiekt, ktory zechcialby sie przez nie
ucieczke, uznal.
;ui ni
w scianie.
szczypac oczy.
laczone zadne rozmowy. Ricky spi, pomyslal. Musi sie zle czuc.
automatycznej sekretarki.
i wykrecil numer.
czeka?
-Jest na sluzbie.
do pomyslenia.
dodatkami.
-To wszystko?
-Pana nazwisko?
riatu.
Gdzie dostarczyc?
230 231
Mark ma za mlody glos, i wtedy tez odlozyl sluchawke. Ale poza tym
bylo to rutynowe dzialanie, zgodnie z zasada: zloz zamowienie, podaj
plecow gangstera.
zlozyc cos w sadzie dla nieletnich. Cal jest tam teraz i sprawdza, o co
chodzi. Moze niedlugo sie dowiemy, nie mam pojecia. Akta sadu dla
:nerwowo.
sprawa. Chlopak jest pod obserwacja. Jesli zrobicie cos glupiego, zwali
~y placimy.
232
i~t
poprowadze.
-Kto zlozyl wniosek?
ktory zajmowal sie nia juz od dziesieciu lat. To on byl architektem jej
sie usmiechac.
cala scene.
w areszcie.
-Co?! Kto?!
-ooseve wyznac y p y
wyjasnil Clint.
v~-w Nowym Orleanie, lecz nie o sadzie dla nieletnich. Mark nie popelnil
cja. Wolalby klasc lopata asfalt niz pracowac w sadzie dla nieletnich.
Ale wlasnie byl tu, czy mu sie to podobalo, czy nie, tracac czas na
FBI. W ciagu tych czterdziestu dwoch lat ani jeden kongresman - czytym bardziej
senator - nie zostal zamordowany. Fakt wiec, ze cialo
sadowej.
poruszona.
-Slucham?
mine. Gdyby Fink, Ord albo bron Boze K.O. Lewis zobaczyli go w tej
-Coz, ja,.hm...
236
McThune wzruszyl ramionami, jakby juz dawno zapomnial o ka-secie, ale skoro o niej
wspomniala, to co tam.
dzisiaj rano?
-Tak, mielismy.
~w rozprawy w poludnie?
J obserwowal go z przestrachem.
-Nie.
-Czesc, Reggie.
237
il;i~ j
~~.,,I ~ ~
LI~1i li j:l
;.
I~~~
-Tak mi powiedziano.
lunch.
238
~:: bylo na razie puste, ale Reggie nie miala watpliwosci, ze przed
awet sam Harry zapomnial juz, jak wyglada blat jego biurka. Gorna
zaczynala sie ziemia niczyja. Nawet Marcia bala sie tam zagladac.
239
Ale moglo byc gorzej. Podpis Foltrigga mogl widniec pod dokumen-
tem wzywajacym Marka Swaya do stawienia sie przed lawa przysieg-
odkleil male zolte karteczki, nie czytajac ich, i opadl ciezko na krzeslo.
-Dobrze. A ty?
przyjemnie.
-To nieprawda.
domu i nakarmisz.
-To pomaga.
240
-Dlaczego?
-Nie.
~' jak podobno lubi byc nazywany. Bogu dzieki, ze mafia nigdy nie
-Czy mu grozono?
niebezpieczenstwo.
stepstwo.
-On nie moze milczec, Reggie. Jesli cos wie, musi im powiedziec.
Znasz prawo.
tak jak wszystkie wnioski. Nie uwazasz? Reggie, nie poznamy prawdy,
-Nie wierze w nic, Reggie, dopoki ktos nie zlozy w moim sadzie
.6 - Klient 241
tego, co uslyszalem.
Usmiechnal sie.
Reggie.
-A jesli odmowi?
-Nie mam pojecia. Na razie jeszcze nie odmowil. Jak bystry jest
ten chlopak?
sobie radzic.
Harry.
-Wiem.
wiezniow.
242
~' pomieszczenie bylo malenkie, pozbawione okien i marnie oswiet-~. Reggie weszla,
przysunela sobie krzeslo i usiadla obok chlopca.
-- iele razy byla w tym pokoju w podobnych okolicznosciach. Mark
~>> ~q, - Jeszcze mnie nie nakarmili. Czy mozemy ich zaskarzyc?
' Reggie mowila teraz bardzo powoli i ostroznie. Mark byl jedenas-
~etki takich jak on i zdawala sobie sprawe, ze w tej chwili jest tylko
~v~ystraszonym malym chlopcem. Mogl slyszec jej slowa, ale mogl tez
=~h nie slyszec. Albo mogl slyszec to, co chcial, wiec nalezalo zachowac
ostroznosc.
-To dobrze.
bedziesz zeznawac.
Tak.
243
-Ja tez nie do konca sie z nim zgadzam, ale to bez znaczenia.
-Spotkasz go za chwile.
mowic.
nie wie.
wytrzymac.
nie do zniesienia.
244
~:rtzozliwe.
y~ekszosci jej klientow z sadu dla nieletnich nie zrobil nic zlego.Ktos zapukal do
drzwi i Reggie powiedziala glosno:
-Jeszcze chwile.
^~oprawki - zapytal?
-Nie. To nic nie da, Mark. Myslalam juz o tym. Beda cie pytac
-Nie rozumiem.
k ~- ~ jesli tak, to co. Nic, co im powiesz, w zaden sposob nie wplacze cie
-Nie. Jesli nie zrobilem nic zlego, to dlaczego zabrali mnie gliniarze
sledztwie.
-Nadal twierdze, ze to glupie prawo.
:;.F.
245
byc przestrzegana.;-
mu sie.
centymetr.
-Tak, sir.
i ": powiem to tylko raz. A jesli bede musial powtorzyc, zaraz potem
z niedowierzaniem.
odzywa sie pan nie pytany. Zasada druga: nie uszczesliwia pan
badz uwagami. Zasada trzecia: Wysoki Sad nie lubi sluchac pra-
wnikow. Wysoki Sad sluchal ich przez dwadziescia lat i wie, jak
,:v pan przy swoim stole i jak najmniej sie odzywa. Czy zrozumial
248 249
vze stawi sie na kazde zadanie sadu. Nic nie przemawia za tym, by
przetrzymywac go w areszcie.
i dowiemy sie, ile chlopiec wie. To proste. Boje sie zwolnic go teraz.
-Byc moze. Ale mam w tej kwestii swobode decyzji i dopoki nie
wrocic do domu.
k '
napisalismy we wniosku...
nych we wniosku.
-A jesli nie?
:~~zabrzmiala zlowieszczo.
Foltrigga.
Ale Fink nie dawal sie tak latwo przestraszyc. Widzial juz wiele
stawianych zarzutow.
252 - 253
Fink - rzekl Harry. - I prosze sie streszczac. Jesli bedzie pan tracil
byl pewien, czy Reggie wygrala je, czy przegrala, i z jakiegos powodu
kolantki. Mial mokre oczy i nie udawalo mu sie sprawic, zeby wreszcie
wiedziec, co wydarzylo sie na tej sali. Ale kiedy bedzie pan z nim
pozostali na...
powolani na swiadkow, wezwe ich pozniej. Jesli zas nie, to nie maja
Ruszajcie, panowie.
bez sladu urazonej dumy, ale K.O. byl wsciekly. Zapial marynarke
i wbil wzrok w sedziego, lecz tylko na sekunde. Nikt nigdy nie wygral
i zniknal.
po lecenie.
=1:, jakby fakt, ze u jego prawego boku wisi pistolet, byl rowniez dla niego
-Coz, ja...
-Nie, sir.
Roosevelt.
-Tak?
i szybki.
czlowiek?
panie Fink?
Przez nie tracimy tylko cenny czas. Nie chce wiecej slyszec zadnych
-Wiem, ze to trudne.
sie i wrzasnela na Hardy'ego, ktory siedzial mniej niz piec metrow dalej:
do swojej drzemki.
'` low; widac bylo, ze chce pomoc. Opisal miejsce smierci Clifforda,
v 1TVysoki Sad zechcial je obejrzec. Wysoki Sad nie zechcial. Byly bez
*r~
' Mark nie mowi calej prawdy. Wersja dzieciaka byla krucha i przez
gorszyla.
dlugopisem.
samobojcy. Nie byla to krew Clifforda, lecz tej samej grupy co krew
258
i jak sprawy zupelnie sie potem pogmatwaly. Zeznawal uczciwie,trzymajac sie faktow.
Kiedy skonczyl, wyszedl pospiesznie, podobnie
jak Hardy, udowodniwszy Markowi wiele klamstw.
:s' na Marka tylko od czasu do czasu, jakby czekala na jakis sygnal z jego
wstac.
' - ~ - Coz, Wysoki Sadzie, moze to zabrzmi nieco dziwnie, ale sam
~~: grafowac lub przywdzieje moja toge? Robi pan teatr z sali sadowej,
panie Fink. Dlaczego po prostu nie wybierze pan sobie roli, ktora
najhardziej mu odpowiada?
-Nie musi pan nic wyjasniac, panie Fink. Nie jestem slepy. Akt
. 259
potakiwac.
wiedziec.
-Panie Fink?
zrezygnowac.
wziac potezny kes, zauwazyl, ze Mark Sway sledzi kazdy jego ruch.
-Tak.
Naturalnie.
Fink umilkl, zeby do wszystkich dotarly jego slowa, ale Harry sie
:a~. niecierpliwil.
cia cztery godziny na dobe, co nie bylo w pelni prawda, ale on zdawal
. konta. Trzasl sie ze strachu przed swoim klientem, lecz ani razu nie
260 a~ 261
Harry. - I nie jestem pewny, dlaczego to, co pan mowi, ma miec tak
temat. I wariowal.
To czyste szalenstwo.
Roosevelt.
-Co?!
-Tak.
zeznan?
w swoje notatki.
-To nie jest sad dla idiotow, panie Fink. Nie tworzymy tu praw
przeciez tak samo jest w kazdym innym sadzie. Na pewno zdaje pan
na stojaco.
Fink, bojac sie wstac, ale mimo wszystko probujac, wahal sie
Reggie.
pelnymi wolowiny.
w samochodzie Clifforda.
a ~~~,~~ o tym przez dluzszy czas. I naprawde nie mam pojecia, jak by sie
,~,, zachowal.
tyle.
'~~~ wiecej, niz powinien. Widzial, jak Clifford strzela sobie w leb. To go
~-,~;;;klamal.
,~r.
Roosevelt otarl usta i przez dluga chwile sie zastanawial. Ten chlopiec
262
-Jesli przyjmiemy, ze chlopak wie cos bardzo istotnego dlasledztwa ludzi z Nowego
Orleanu, to mozliwe jest kilka wariantow. Po
zechce, bedzie winny obrazy sadu. Nie moze milczec, majac wazne
informacje. Tak czy owak, jezeli dzisiejsza rozprawa ich nie usatysfak-
umiesci go w areszcie.
Jeszcze nie teraz. Zawsze moze zrobic to pozniej. Jutro czy jakiegokol-
wiek innego dnia. Poradzilbym mu, zeby nie przestraszyl sie nacisku
ryzykowac. Jesli wygada sie teraz, moze przytrafic mu sie cos zlego.
przysieglych?
-. moze pojutrze. Wszystko dzieje sie tak szybko, wiec proponuje przyjac
zabronie mu zeznawac?
pojutrze.
-Tak. Ale jesli cos wie i nie chce mowic, to utrudnia prace
.' - "` - Posluchaj mnie, moja droga. Nasz maly przyjaciel znalazl sie
-Porozmawiam z nim.
a,.
KY
264
R~OZD~ZIA~~ 2 5
strachem, nie wiedzac, czy usiasc, stac, zaczac mowic, czy moze
schowac sie pod stolem. Ord zajmowal sie swoim kciukiem. Baxter
wyboru.
cisza.
266
z przepisami. Mark nie wstal, ale przysunal sie odrobine blizej Reggie.
pisem.
= pytania.
Ale nastroj zmienil sie, kiedy Mark zaczal opisywac, jak pan
pantoflom urzedniczki.
267
Roosevelt.
-Nie, sir.
z nim w samochodzie?
szczegolow.
268
r powiedziec po prostu, ze nie i koszmar by sie zakonczyl. "Nie, sir, pan_ Clifford
nie powiedzial nic wiecej. Belkotal jak idiota przez piec minut,
a potem zasnal, ja zas zwialem, ile sil w nogach". Gdyby nie spotkal
gliniarz.
`' - O kim?
zniknal.
~w~. Y Y
nila, ze zrobi wszystko, aby uchronic go przed tym, ale co bedzie jesli
-Nie.
269
w moim sadzie, i ja mam teraz nad wami jurysdykcje. Kiedy tylkoopusci pan te sale,
sugeruje, zeby zadzwonil pan do pana Foltrigga
to uznam was za winnych obrazy sadu i pan oraz pana szef zostaniecie
osadzeni w wiezieniu.
-Tak, sir.
-Bedzie gorzej, jesli sie pan nie pojawi. Pan wybral to miejsce,
i Foltrigga.
W porzadku?
straznikiem.
272
czole lsnil pot. Pragnal wyjsc jak najszybciej i przekazac Foltriggowite okropne
wiadomosci.
Sedzia Roosevelt rozpial toge, ale jej nie zdjal. Otarl twarz
i czekali.
wreszcie Harry, patrzac na Reggie. - No, moze pare dni, lecz nie
dluzej. Jest dla mnie jasne, ze chlopiec zna pewne wazne informacje,
propozycje.
golow.
zastac w szpitalu.
miasta.
18... Klient
273
-Jak dlugo potrwa umieszczenie calej rodziny w waszym pro-gramie? - spytal sedzia.
-Co pani o tym sadzi, panno Love? - spytal Harry. - Czy pani
-Zobacze.
-Co wie?
-Wiec wie?
swoich zrodel.
niz oni sami i domyslil sie, ze uzyja bocznych drzwi kolo rampy
wyladunkowej, zeby zniknac z chlopakiem. Tak wlasnie zrobili i kiedy
tylne siedzenie.
pierwsza strone.
274
telefony i dyktowac listy, ale szybko dal sobie spokoj. Nie mogl
Ktos zapukal i drzwi sie otworzyly, zanim Roy zdazyl sie odwrocic.
276
Ujrzal Wally'ego Boxxa, jedyna osobe, ktorej wolno bylo wchodzicw ten sposob.
-Nie. Ani slowa. Nie moge sie doczekac, kiedy Fink zadzwoni.
'- Roy zmienil lekko pozycje i podrapal sie po brodzie. Jego oczy
nie zechce mowic i Fink nic nie osiagnie w trakcie tej rozprawy.
' ~,= llwazain, ze w takim wypadku trzeba bedzie pojsc do lawy przysieg-
`.do nas. Maly jest juz pewnie niezle wystraszony, a jeszcze nie opuscil
-Zapewne.
277
-Z Piatej Poprawki?!
-A wiec to swir.
-Tez tak uwazam, lecz K.O. Lewis zapewnil sedziego, ze zalatwito w ciagu kilku dni.
Szczerze mowiac, Roy, nie wydaje mi sie, zeby
twarda sztuka.
-A jego adwokat?
' znajomi. Mialem wrazenie, ze chlopak dostal od niej duzo rad. To nie
idiotka.
w czasie weekendu?
zmienil zdanie przez noc ani zeby sedzia zamierzal go wypuscic. Harry
nia, obserwujac, jak jej szerokie biodra kolysza sie na boki w obcislych
278,: 279
byc pagerami, oraz pare kajdanek. Nie nosila broni. Miala na sobieoficjalnie
wygladajaca biala koszule ze wzorami na rekawach i zlota
badajac toalete.
do szybkiego splyniecia.
przez okno.
-Chyba tak.
sobie pojdzie.
-Nie!
mama, ale ona ledwie zyje z powodu tego calego stresu. Bierze duzo
-Tak mi przykro.
-To okropne. Sam czuje sie nie najlepiej. Kto wie, moge
w glebokim cierpieniu.
~~;,
280
ROZDZIA~ 27 ~.~
' Pokoj byl jak zwykle ciemny, swiatla wylaczone, drzwi zamkniete,zaslony
zaciagniete, jedynie wiszacy wysoko pod sufitem telewizor
osiem godzin lezala w lozku przy Rickym, glaszczac go, tulac, kojac
malenka nieruchoma glowke Ricky'ego, tym mniej podobal sie jej ten
I'i projekt. Uznala wrecz, ze jest okropny - wyobrazila sobie zycie
wytropia ich slad? Albo, dajmy na to, Mark jest w klasie maturalnej
mu pistolet do glowy? Nie bedzie mial na imie Mark, ale i tak zginie.
pizze, czuje sie swietnie, miejsce jest fajne i w ogole podoba mu sie tu
Ts; stamtad wydostac. Nie mogla sie z nim zobaczyc. Nie mogla powiedziec
~-~~nu, zeby zlozyl zeznania albo zeby milczal, poniewaz sama byla
,,- wystraszona. Nie mogla zrobic nic, tylko siedziec na tym waskim lozku,
' ~~ ' gapic sie na sciany i modlic, by sie wreszcie obudzila i koszmar zniknal.
`?. pokojna twarz spikerki, majac nadzieje, ze nie nastapi to, czego sie
obawiala. Ale nie musiala czekac dlugo. Po dwoch cialach znalezionych
' biuro prokuratora stanowego oraz sad dla nieletnich okregu Shelby
282 283
L.
krawedzi wanny i zapalila virginia slima. Rece sie jej trzesly, a mysli
z kazdym dniem, ale niech to diabli, jesli dni nie stawaly sie coraz
-W Memphis?
s` z powrotem do aresztu.
fizycznego ataku.
,~~=w garnku ryz. Zerknal w ich strone, lecz nic go to nie obchodzilo.
L to z tymi, ktore stoja na stole. Zapytaj tych facetow, czy chca cos do
lr 285
284::
-Okay, okay:
piecdziesieciu lat.
pomoc.
po czym zniknal.
przyprawy na stole.
286
,~o skory. Pokazalem mu w windzie zdjecie i noz. Potem zajelismy sie_:,, przyczepa.
Dzieciak jest smiertelnie przerazony.
~~w;erby go zalatwic?
-Tak, ale gliniarze tez maja pietra. W szpitalu az sie od nich roi.
'~` nowa przyczepe, moze podwojnej wielkosci, czy cos innego. Jestem po
,..
Dlaczego?
'` @~ zrobic.
...*
chlopak przestanie odzywac sie nawet do wlasnej matki. Jak ona sie
287
~...:.~~I!~,I IG
zawziecie.
dobrze.
-Co to za miejsce?
-Nance jest niezly, nie peka pod cisnieniem, ale jego kumpel, Cal
'~,:,'I,I, Ostrze zapalil camela bez filtra i wydmuchnal dym pod sufit.
-Nie sadze.
-Gdzie mieszka?
-Chyba tak.
-To nie byloby trudne, co? Wejsc, sprzatnac ja, ukrasc pare
przy barze.
' i w blondynke.
288
II~ ifare lat wczesniej jeden z zatrzymanych, gdyz tak sie ich nazywa
;~~ godzina, z rosnacym niepokojem obserwujac, jak jego stan sie pogarsza.
! Nikl w oczach, prawie sie nie odzywal, lezal tylko na koi ze wzrokiem
~_ ', po czym umyl zeby i wylaczyl swiatlo. Koja byla calkiem wygodna
oja byla ciepla, pizza prawdziwa, a drzwi zamkniete. Nie musial sie
y e g p Y~ Y Ja Y p
~es w poblizu, ale przede wszystkim nie zagrazal mu mezczyzna
~s^ nozem, ktory znal jego imie i mial fotografie. Mezczyzna, ktory
-Klient
289
iIt.
! ' sposob spedzania wolnego czasu, ale drzwi byly zamkniete, a pod
posiadania i uzywania broni, ale Cal sie tym pie przejmowal, poniewaz
I trzymali sie jakies poltora metra dalej i spojrzeli na niego. Cal zerknal
~I!I Powoli opuscil szybe. Policjant nachylil sie jeszcze bardziej i ich
spokoj.
-Jaki Jack?
290
grozi ci siedem lat. Masz juz trzy wyroki na koncie, wiec bedziesz
~'- Sisson szczekal zebami i trzasl sie caly. Potrzasal tez glowa, jakby
':oznajmil porucznik.
r-
-Okay.
-Ktory pokoj?
-Nie wiem.
291
HI
-Prosze, Cal. Nie jestesmy idiotami. Gdzie oni sa?-Siedemset osiemdziesiat trzy i
siedemset osiemdziesiat cztery.
-A jej dom?
-Nie.
-Przysiegam.
-Nie. Przysiegam.
nierzyk Cala.
,:_,~??~%
,ROZDZIAW
28
____________________~,.
pewnosci.
k'-' Gliniarze nie chcieli zdradzic, skad wiedzieli, ze Nance sie pojawi.
293
I' I',~!~Ill~lil jonalista dostal sie do srodka i zastawil swoje pulapki; czlowiek
~ i'~I Ale to bylo w srode, przed dwoma dniami, a teraz ta sama banda
~3,a
' ~ p p p ja p ge~ ag e
-Halo?
Widzialas gazete?
~y
yu
~- - Czy to Fink?
~zienia za obraze.
Wspanialy pomysl.
294;295
q~~.i i~I'r t
I,
,,,
wolnosci.
-Zgadzam sie.
-Sprobuje.
Nalala sobie jeszcze jeden kubek kawy i wrocila na patio. Axle spal
I '~ Ih I li sie wszystkiego o rozprawie. Pal licho poufnosc. Jej finaly klient byl
I ~ ~I I,I" I! II' coraz bardziej zagrozony. To, ze wie cos, czego wiedziec nie
powinien,
siedzial na krzesle, trzymal jagodzianke, lecz jej nie jadl, tylko tepo
296
i ~~~~~~,II'u I
-;~ kiedy drzwi zatrzasnely sie, wepchnal ja sobie cala do ust i natychmiast
siegnal po nastepna.
~z frytkami.
sie z nia jak ze stara znajoma i wyszla. Mark i jego adwokat usiedli
dla prasy.
297
ze jest zmeczona.
Lj ~ ' - Bo jest. Widzialam sie z nia przed twoim telefonem, caly czas
i ludzmi z FBI. Chce, zebyscie ty, twoja matka i Ricky zostali objeci
-FBI przenosi was w inne miejsce, nikomu nie znane, daleko stad,
i daje wam nowe nazwisko, nowa szkole, wszystko nowe. Twoja matka
dostaje nowa prace, taka, za ktora placa wiecej niz szesc dolarow na
-Pewnie.
-I co sie stalo?
-Ludziom mafii zajelo rok, zeby go odnalezc. Jego zone tez zabili.
najlepsze rozwiazanie.
tym programem?
298
-A jesli nie zechce sie z nimi spotkac? Jesli wole zostac w tej celi
-Wiem o tym.
zajmie kilka dni. Sedzia polecil FBI zajac sie tym niezwlocznie i mysle,
-Ale skad wiesz, ze to sie uda, Reggie? Czy ten program jest
calkowicie bezpieczny?
~'. gwarancje.
obchodzi mnie, czy oni znajda to cialo, Reggie. Naprawde mnie to nie
aoehodzi.
Dlaczego?
299
wierajac oczu.
I~" i Drugim problemem jest Ricky. Minie pewnie kilka dni, zanim doktor
dluzszy czas.
jego polecenia.
-Czasami tak.
zupelnie gdzie indziej, niz mowil Clifford? Jesli Romey byl stukniety
300
zyla dalej, jakby nic sie nie stalo. Ty i Clint. I Mama Love. Przytulna
Nie sadze.
~nronca, cos takiego jak nuda przestawalo istniec. Kiedy zas dodalo
301
4' phis aresztowano Jacka Nance'a. Nie wiedzial, ze Cal Sisson puscil
ostatniej nocy.
ciach. Juz widzial to oczyma wyobrazni. Ale Roy wciaz nie mial ciala.
dozie szczescia wieczorem tego dnia beda mieli cialo. Ta mysl trzymala
ze go nie dostrzega.
:~y miesiecy.
n;~T.i...
-~~`w notatki i juz mial zabrac glos, kiedy ubiegl go sedzia Lamond:
~",,r tego, czy dwa miesiace czy szesc, czy tez moze trzy lub cztery, panie
:~
302 ~ 303
-Czy sugeruje pan, ze dzieje sie tak z winy sadu, panie Foltrigg?
-Panie Foltrigg. Pan Clifford nie zyje i nie moze wiecej skladac
zwyciestwa w tej drobnej sprawie, ale tez nie spodziewal sie kopniaka
w zeby.
-Nie, sir.
`:. ~zROZDZIA~
~~
~~_~ ~ Q~
29
1 larry'emu nie podobala sie aura roztaczana przez tego szczura. Nie
~x ich poufnych zrodel. I nie spieszyl sie, wiec Kret zaczal sie pocic.
305
', o wiele bardziej trapi mnie fakt, iz ktos podal panu te informacje.
Grinder oparl sie o sciane i scisnal trzesace sie kolana. Nie potrafil
spojrzec na Slicka. Pierwszy atak serca mial przed szescioma laty i jesli
siedzial wysoko nad nim i gapil sie znad swojego wielkiego stolu.
-Tak, sir.
~~f,l!!'j - Coz, Wysoki Sadzie, napisalem kazde jego slowo, jesli o to chodzi.
I~~II I 306
-Tak, sir.
Nie, sir.
-A wiec nie byl pan obecny. Zatem, panie Moeller, skad pan
Grinder nigdy nie myslal o sobie jako o zrodle. Byl tylko nisko
ze mial pan zrodlo, panie Moeller. Nie bylo pana tutaj, czyli ktos pana
e poinformowal, zatem mial pan zrodlo. A wiec, kto byl tym zrodlem?
:.f~rR.f..
307
-Ktorzy?
dlonia krzeslo. - W moim sadzie sie nie stoi. Niech pan siada.
-A czy wie pan, kto jest autorem tego kodeksu, panie Alliphant`?
~i ~ tylko glowa.
E- Jesli nie podoba sie panu prawo, niech pan wniesie apelacje i do-
Mownie sprobowac.
308 ~ 309
oczekiwac wiecej.
zeby sie obudzic i pigulki, zeby przetrwac - otepily jej umysl, tak ze
poczatku.
mie o czlonku mafii, ktory pomogl FBI i oni pomogli mu sie ukryc.
Tak jak chca to zrobic z nami. Minely chyba dwa lata, zanim mapa
sposoby. Moze dac nam nastepna. Caly czas mam tez prace. Wlasnie
-- Co zrobiles?
-To zdarzylo sie pare dni temu w szpitalu. Nie wiem, ktorego
~~~ dnia. Wszystkie zlaly mi sie w jeden. - Mark wzial gleboki oddech
Ona tez by tego nie zniosla, wiec dala spokoj. Reggie zapukala do
i i weszla do srodka.
rafil. Jego duze zeby byly idealnie rowne, a usmiech pelen ciepla.
310 - 311
-Witam pania, pani Sway - rzekl slodko. Skinela glowa,probujac odwzajemnic usmiech.
ij
swiadka.
Starsza urzedniczka warknela na Marka:
zaprzysiezony.
l,i~
-Tak, sir.
Boyette?
Harry skinal glowa, ale wyraz jego twarzy sie nie zmienil. Nie
chlopca do drzwi.
312 313
stopu, polecil:
o jego bezpieczenstwo.
Marka w areszcie?
-Sadze, ze tak.
-Z dwoch powodow. Po pierwsze dlatego, ze nie chcial od-
wie, co ma zrobic:
matka. Nie maja nikogo innego. Jesli popelnie blad i przegramy, coz,
dlugie milczenie.
''~ areazcie.
'ero wtedy.
j,'
'
-A wiec chce pani, zeby Mark wrocil do wiezienia? - rzucil Fink.
~,;; ~ ~
ROZDZIAE~ 30 ~, ~ `~
il juz dosc tego wszystkiego. Mogl zlamac komus kciuk czy noge,
bow i piwiarni, jesli wiec Ostrze potrzebuje pomocy, niech sie zwroci
lie rzeczy: albo zlapali ich gliniarze, albo musieli zwinac manatki
317
Stewardesa przyniosla dwa piwa. Minela dopiero pierwsza, trochza wczesnie na picie,
ale Gronke czul zdenerwowanie i postanowil
ostatnim roku ich oficjalnej edukacji, zaraz przed tym, jak rzucili
przy sobie utrzymac. Mniej wiecej w tym czasie Barry zaczal zabijac,
pil tequile i mowil wiecej niz zwykle. Jego nazwisko wyplynelo wlasnie
senatora.
stojami w zajezdzie.
chwili znikniecia senatora, ale bez ciala nie sposob bylo ustalic czasu
318 ~ = 319
jesli nie maja pewnosci, ze ofiara naprawde nie zyje. A Boyette byl
na dolnej koi.
?~- Co to za sprawa?
320 ~ ~t 321
-I nakarmisz lasagne.
-Oczywiscie.
na znudzonych.
-Oczywiscie.
bezpieczni.
-A wiec do zobaczenia.
chawke.
323
'if~~li~' '; - To wzruszajace - mruknal Boxx.-Nie mam wyboru. Musze uzyc tych
wezwan - oznajmil
~i,
w Memphis, ale sie nie udalo. Czas wiec sprowadzic ich tutaj, na nasz
warunki, Thomas.
w poludnie.
tutaj. Co za glupek..
N
324
dyzur konczy sie za piec minut, ale powiem Teldzie, zeby sie o ciebie
-Moze - jeknal.
-Jakos wytrzymam.
lda. Mark stal kolo toalety. Cela wydala mu sie nagle bardzo ciasna.
325
kopie tych dokumentow. Wyjasnimy jej wszystko i powiemy, ze nic cisie nie stanie.
Moze jechac z toba, jesli chce.
Duboski.
czasie. Oczywiscie, mozna bylo wyslac jednego zastepce szeryfa albo byle
usmiechem.
-A wy kim jestescie?
menty.
dwoch obcych mezczyzn. Slyszala ich glosy, ale nie mogla rozroznic slow.
Jakie wezwanie?
tii woli.
-Nie.
agresywny.
Skapitulowali i odeszli.
;, i chodu.
co sie stanie, jesli nie stawi sie albo nie bedzie chcial zeznawac.
328
-A gdzie jest?
329
-Nie.
-A Mark.
-On wie.
-Zadzwon do Harry'ego.
numer.
dolecenia na korytarzu.
i~ I
-Dzwon po karetke!
331
i polozyla go na dolnej koi, gdzie znowu skulil sie i podkurczyl kolana.Kciuk nie
opuszczal jego ust. Denny wrocil z notatnikiem
powieke.
Denny wepchnal kciuk w lewe oko Marka; ten steknal i szarpnal sie.
l' li i Potem zaczal jeczec, tak samo jak Ricky, i to przestraszylo ich jeszcze
sie na boki.
-To sie chyba nazywa szok czy stres wstrzasowy albo jakos
plecami sanitariusza.
w lesie.
-Trzeba go stad zabrac - sanitariusz wstal ze zmarszczonym
z St. Peter's.
o tym. Bala sie, ze cos takiego moze sie wydarzyc. O malo nie
Chlopiec nie otwieral oczu, a mimo to przez caly czas udawalo mu sie
-Tak. Ale moze szok wstrzasowy jest inny. Spojrz na ten kciuk.
klo.
-Coz, nie.
-Nie. Chce, zebyscie stad wyszli. Zajme sie nim, ale wy, chlopcy,
po prostu spadajcie.
pod brode. Pasy nie byly zaciagniete zbyt mocno. Lekko rozchylil
izby przyjec.
I 334
Otworzyl drzwi i spokojnie przeszedl przez klebiacy sie tlum chorychi poranionych,
rozpaczliwie walczacych o przyjecie. Zachowywal sie
-Halo?
szpitala.
-Niezupelnie.
'`` - Co to znaczy?
335
I ~~
ii
336
Oni by mnie po prostu zamkneli, prawda?-Posluchaj, Mark, nie mozesz tego zrobic.
Nie mozesz uciec.
Musisz...
I - Co?
i - A policjanci?
-Jacy policjanci?
doznal szoku, i przez caly czas jeczalem i ssalem kciuk, zupelnie jak
Ricky. Bylabys ze mnie dumna. Calkiem jak w jakims filmie. Kiedy
II - A co z twoja matka?
oczywiscie. Wystraszyla sie, ale przekonalem ja, ze nic mi nie jest. Nie
-Tak.
-Oczywiscie, ze tak.
zgadza sie?
-Tak.
Jasne.
~rayniesli dwa ciala, ale na razie nikt nie zagladal do tego pokoju.
-Kostnica?
-Na to wyglada.
-Co?!
wstepnego trupa.
wda?
Klient
337
wiezienia?
-Nie, przyrzekam.
budynku?
-Tak.
robie, okay?
-Na pewno?
-Nie. Ale powiedzialas, ze mi pomozesz.
-Jak najszybciej.
zawodu.
-W sypialni.
-Czterdziesci dokow.
-Postradalas zmysly.
Swaya.
Siegnal do kieszeni.
:~ Texaco.
Odprowadzil ja do drzwi.
338
~~ ~ i~l~~
f i.: y
~I
li
licencje adwokata.
-Mysle, ze tak.
-Do Alamo.
340
Chlopiec potrzasnal glowa. Dorosli potrafia byc czasami tacy glupi.-To dowcip,
Reggie.
-Przepraszam.
:rwonym swietle.
-To dobrze, Mark. Ta ulica konczy sie przy rzece i czas chyba,
-W porzadku.
derami, mniej wiecej tak samo jak teraz bawil sie radiem. "The
341
-Zapewne.
wna.
obserwowac.
jak Elvis gra w pilke. To bylo, zanim stal sie naprawde slawny,
i mieszkal jeszcze wtedy z rodzicami w ich malym, ladnym domku.
to~e_
y$d
l ' rzyc.
343
342
trzech nocy mam koszmarne sny na temat tych ludzi. Nie chce
-Slucham.
tylko uslyszec wlasny glos? Siedzialem tam z nim, nie zapominaj. Ten
nie jestem taki pewny. Przez caly tydzien staralem sie przypomniec
!': A gdybym wypaplal wszystko glinom, lecz cialo nie zostaloby od-
i ~,
-Tak.
aiee go nie doreczono, to i tak musisz tam ze mna pojechac, zgadza sie?
-frak.
-Nowy Orlean.
4,-- Jasne. A teraz: nie znam sie na ukrywaniu przed glinami, ale
dziwnym usmiechem.
f~l,.~,~ ~,.~~~ia,
umyslu.
-Nie dowiemy sie, poki nie sprawdzimy. Jesli go tam nie ma,
trupa?
twarz.
-O tym filmie?
-Nie, o Australii.
Kto wie.
wiadukt. Reggie
swiatla Memphis
ametrow na godzine.
-Wiem. Nie chce byc okrutny, lecz wydaje mi sie, ze mama sobie
Zastanawial sie nad tym, podczas gdy ona skrecila w prawo, zeby
w- To nieprawda.
x,y- Slucham?
346 347
Ja p ep Y ga Y p
przestepstw. Tak?
-No coz, stalo sie. Nie moge tego cofnac. Ty takze nie powinnas
-Nie zartuje.
!;~I;;: dzieliby sie o twoim udziale. Zatrzymaj sie, gdzie ci bedzie wygodnie,
-Pewnie - odparl.
-Bardzo mi milo.
-Tez nie.
az, zli faceci mogliby nas dopasc, zanim zdazylibysmy ruszyc sie
-Jesliby mnie tu nie bylo, nigdy bym sie o tym nie dowiedzial,
iwda? Siedzialbym gdzies w bezpiecznym miejscu, przeszedl operacje
Potrzasnela glowa.
-Sam nie wiem, czy to rozumiem. Ale jedno nie ulega watpliwo-
~...- Czy moge zapytac, gdzie dokladnie znajduje sie ono w domu
Morda?
348
powiedzial, ale chyba nie uslyszala. Soboty w pracy i cale dnie poza
Ale dzisiejszy dzien mial byc inny. Otworzyl drzwi i pies wybiegl
sladu? Policja z Memphis nie miala pojecia. "Po prostu zapadl sie pod
K.O. juz nie spal, ale nie mial ochoty, zeby mu przeszkadzano.
i oddzwoni.
Trimble siegnal po. teczke i podal McThune'owi kopie raportuTeldy. Ten przeczytal
go uwaznie.
czasu.
-Nie ma sprawy.
-Dziekuje, szefie.
z gabinetu.
Harry'ego Roosevelta?
z nia do czynienia.
o tym wszystko.
go idioty Foltrigga.
gabinetu.
~liec korytarza.
~- Czy cos sie stalo? - spytala Dianne takim tonem, jakby juz nic
m pustego korytarza.
McThune.
-A od tego czasu?
-Nie, oni nic o tym nie wiedza. Nie rozglaszamy tego. Uwazamy,
wyjazd?
-Jej tez nie mozemy znalezc. W domu jej nie ma. Matka nic nie
-Tak.
tym myslec piec sekund temu, a pan sie mnie pyta, gdzie oni moga
McThune poczul sie glupio. Pytanie nie bylo zbyt bystre, a pani
popielniczce.
-Oczywiscie.
ve z termosu.
szorem, zeby doreczyc wezwanie, ale jej nie zastali. Nikt nie wie,
re moze byc.
~a go bardzo dobrze.
354 ~ _ 355
-Nie sadze, zeby tam jeszcze byl - oswiadczyl Foltrigg, jakzwykle formulujac
wniosek na podstawie nieznanych faktow.
mu uciec, nieprawdaz?
Roy szyderczo.
II~~ Gronke wrocil tutaj, ale Bono i Pirini znikneli bez sladu. Do licha, ten
-A co z telefonami?
-Ktorymi telefonami?
zniknal, tak?
-Tak powiedzieli.
-I co robia?
-Zwiewaja.
-Gdzies daleko.
yglosila swoj tekst i znowu rozlegl sie sygnal, a potem glos Reggie.
t~M e rnphis?
Gliny?
~ie ucieczka.
-Rozmawiales z Dianne?
~e jestescie?
~~r~s
widzenia na razie.
jac sobie, jak bawil sie na nich jako dziecko. Jego ojciec zyl jeszcze
rry'emu.
359
i drzwi sie otworzyly. Mo, byly doker, dzieki ktoremu Barry, majacdwanascie lat,
poznal smak piwa, stal krok dalej w swoim okropnym
male czolo i nie lysial; jego wspaniale siwe wlosy zaczynaly sie piec
centymetrow nad linia brwi i splywaly w tyl blyszczacymi falami.
-To prawda, ale wiesz, wolalbym nie byc skazany. Wciaz mamy
deszcze czas.
nigdy nie podejrzewalby ciebie. Ale nie, Barry, ty byles tak glupi, ze
yt wiele, rozumiesz?
-Tak.
Tak.
iwa.
-Tak.
Nie sadze.
-Tak.
~lco na slad.
360 361
~e~'I a~~
zbyt wielkiego wyboru. Byl bliski paniki i bal sie wyjechac z miasta.
sie na lokciach.
Teraz przykryl usta lewa reka, jakby nie wierzyl wlasnym uszom.
-I chcesz, zebym wyslal tam trzech ludzi? Zeby odkopali je, nie
-Mam praktyke.
-Chce wiedziec!
ponownie.
~rzt tresc pozniej zwloki, ale w sprawe wtracili sie federalni i od osmiu
kto okna.
~~.ncuchami i ciezarami?
362;363
-Nie bedzie nastepnego razu, Barry. Jesli w jakis sposob uda cisie wyjsc calo z tej
historii, pozwole ci przez jakis czas jezdzic
Nie wiem jeszcze. Albo wysle cie do Vegas, zebys spedzil troche czasu
z Rockiem.
Ostrze patrzyl na tyl siwej glowy. Mogl sklamac, ale nie mial
Rocka.
teraz - odparl.
w czubek nosa.
Spojrzal na Barry'ego.
te wiadomosc.
364
serwacji domu.
trzy palce.
s. - Tak? - warknal.
~,,
-W Nowym Orleanie!
365
-Tak powiedzial. Zadnych szczegolow, tylko tyle. Dianne prawiesie nie odzywala i
cala rozmowa trwala niecale dwie minuty. Stwierdzil,
z nagraniem.
~,~ zblizyli, Mark wcisnal sie w fotel, tak ze znad dolnej krawedzi okna
~. zwalniajac mineli zakret. Reggie rozgladala sie, jak mogla, ale byla na
~ v zlotego koloru. Dom byl rzeczywiscie duzy, ale nie wyroznial sie niczym
Y Y p Y Y g Ja p Y e
:367
jlJ' ~~~';' cje, wyraznie dobudowana duzo pozniej, odlegla od domu o jakies
-Tak.
'' "' ~ "~ - Nie wiem. Ogladam w telewizji wszystkie policyjne programy
~~;, i~
~~l
L='if,,
sasiedztwa.
'; `j:' ~, obecnie zadnych drzwi, ale cos takiego musi nastapic, prawda, Reggie?
-Dokladnie tak.
-Dlaczego?
Lamenty i umieranie?
ggie natomiast przez cala noc jechala i zlapala mniej niz dwie godziny
369
prostu uciekniemy.
Otworzyla drzwi.
zarosniety teren. Galezie drzew stykaly sie w gorze, wskutek czego czuli
sie jak w tunelu. Z rzadka przesaczal sie przez nie promien slonca.
w motelu Mark ostatkiem sil powstrzymal sie, zeby nie skoczyc w las.
Tesknil za swoim rowerem i myslal, jak fajnie byloby scigac sie teraz
Wszedzie.
-A co to jest dom?
-Tak, ale nie moglbym z nia zostac, prawda? Pewnie nawet nie
i zamkneli w karcerze.
poczuli zmeczenie. Nic nie ustalili. Kazdy nowy pomysl oznaczal tuzin
-Jaki potok?
bos podobnego.
;a Clifforda.
-Widze je - potwierdzil.
370 - 371
Dzien byl piekny. Wybrali sie na spacer do parku. Teren nalezaldo publicznie
dostepnych. Nic im nie zagrazalo.
Potok okazal sie wyschnietym korytem pelnym piasku i smieci.
Przecisneli sie przez zarosla i staneli tam, gdzie przed wielu laty plynela
woda. Nawet mul juz wysechl. Przeszli na drugi brzeg i zaczeli wdrapywac
-Nie. A ty?
wszystko. - Byl przerazony i mial ochote uciekac, ale zaszli juz tak
daleko bez zadnych przeszkod. Poza tym takie skradanie sie po dzungli
bluszczu. Nauczyl sie wybierac przed soba trzy drzewa w rownej linii,
zeby sie nie zgubic. Nieraz bawil sie w podchody i chowanego w o wiele
w ich strone, ale nikt nie mogl ich zauwazyc. Dotarli do metalowej
siatki, jednakze nie byl to plot Clifforda. Zarosla gestnialy, lecz nagle,
rownolegle do ogrodzenia.
triumph spitfire, porzucony kolo garazu Romeya. Las konczyl sie jakies
strony okno i drzwi. Worki nigdy nie uzytego nawozu staly oparte
ale wyczula tez w jego glosie strach. Dobrze, pomyslala, boi sie.
-Coz, nie nalegalam, zebys mi podal szczegoly, ale moze juz czas
-Tak ci powiedzial?
l.i'WiSOWI nie podobalo sie to. Co, u diabla, mialby robic w Nowym
" Ale musial byc na miejscu, gdyz tego zyczyl sobie dyrektor Voyles.
372 373
Dwaj z trzech, Leo i Ionucci, doswiadczeni lamacze nog pracujacyod dawna dla
rodziny Sularich, byli spokrewnieni z Barrym, chociaz
trzydziestce, duzo palili i pili, kiepsko jedli. Nie przeszli jeszcze dwoch
znalezc sie akurat w tym miejscu. Wszyscy trzej byli ubrani na czarno.
sie weza. Gdyby zostal ukaszony, mialby pelne prawo odwrocic sie
oddech musialo byc slychac na kilka metrow. Pot kapal mu z brody. Byk
" o tylnej sciany garazu. Ionucci ledwie zipal. Polozyl sie na ziemi
l domu Clifforda.
374 375
Okolica spala. Nawet psom nie chcialo sie szczekac.Leo wstal i sprobowal otworzyc
tylne drzwi. Byly zamkniete.
zamkniete.
na sasiedni dom.
masztem, pokryta gruba warstwa kurzu. Trzy z czterech kol wozka byly
sflaczale. Ta lodz od lat nie plywala, pomyslal Leo. Obok burt walaly sie
nawet do lodzi.
srodkiem wozka, na ktorym stala lodz. Dal znak Bykowi; ten opadl
szybciej. Dwaj partnerzy Byka stali nad nim i przygladali sie uwaznie.
wozek poltora metra w bok. Burta lodzi otarla sie o gore aluminiowych
na patio rzucaly mdly blask na grill i klomby, ale nic sie nie poruszylo.
Leo czekal i patrzyl. Watpil, czy tych ludzi zbudzilby mlot pneumatycz-
376:, 377
Honda Clinta zatrzymala sie przy kortach tenisowych. Blizej ulicystal zaparkowany
czerwony cadillac. Reggie wylaczyla swiatla i silnik.
pilkarskiego.
na wszystkie strony. Bylo tak ciemno, ze gdyby nie asfalt sciezki pod
i uciekne.
ch cwane.
_ oska sciezke, ktorej istnienie tak zaskoczylo ich kilka godzin wczesniej.
saczyl latarke.
ch wile wroce.
bic, Mark!
378 379
jakis dzwiek. Stuk! Stuk! Bardzo wolno wychylil sie i spojrzal na tylne
drzwi. Cos sie zmienilo. Przesunal sie kolejne trzy metry do nastepnego
drzwi.
Reggie uslyszala halas i natychmiast polozyla sie na brzuchu
u diabla, robi?
powtorzyl pytanie.
-Kto?!
-Nie! Co?
spokoj sie.
:ustach.
eresowac. Ruszajmy.
380 ~~ 381
-Nie, Reggie. Musimy cos zrobic.-Co?! Chcesz sie bic z tymi gangsterami? Daj
spokoj, Mark.
Opowiadasz glupstwa.
-Poczekaj minute.
-Nie prowokuj mnie, Mark. Teraz wyobrazam sobie, jak czul sie
-Mam pomysl.
i smierc, Mark. Popelniles juz jeden blad, ale ci sie udalo. Jeszcze
sie wycofal.
-Sa zbyt zajeci, zeby sie nami przejmowac. Nic nam tu nie
-Zostan tutaj.
metrow.
Patio bylo niewielkie, zalane mdla poswiata. Staly tam trzy wiklino-
tem, ale ponizej galezi drzew. Wzial gleboki oddech i cisnal z calej sily.
patio przez dluzszy czas, lecz nic sie nie poruszylo. Byli bezpieczni.
,.
-Znam numer!
382 383
mokre dlonie.
do przodu. Bum!
i niebieskimi swiatlami.
uwazajac jednak, zeby nie spostrzegli ich idioci zza zywoplotu. Kryjac
wpadli w panike.
Mark i Reggie siedzieli ukryci w zaroslach. - Zwariowales -
mamrotala ona pod nosem przez caly czas i tak wlasnie myslala. Byla
raz kolejny.
sytuacja. Reggie i Mark slyszeli glosy, ale nie potrafili rozroznic slow.
gliny odjechaly.
384
Kilka minut po pierwszej wiatr rozgonil na moment chmuryi swiatlo ksiezyca zalalo
podworko i garaz Clifforda. Reggie spojrzala
kroki.
Romeya.
-Dlaczego?
pouczaj mnie.
mniej wiecej do tego samego miejsca, gdzie kryli sie wczesniej. Garaz
~~tastepne tego typu wyprawy, ale dosc miala pocenia sie i sapania.
386 387
Czekali godzine, prawie sie nie odzywajac. Wreszcie, kiedy na-prawde nie mogla juz
dluzej wytrzymac, oswiadczyla:
-Okay, Mark, ide. Rob, co chcesz zrobi, bo ide. - Ale sie nie
ruszyla.
Pochylili sie nizej i chlopiec wskazal na garaz, tak jakby ona nie
-Nie.
sluchaj, okay?
-W porzadku, w porzadku. Nie jestem kaleka. W gruncie rzeczy
wstrzymal oddech.
warstwa betonu.
zauwazajac tego.
smieci i poczolgal sie w strone drzew i dalej ku furtce. Reggie byla tuz
wylaczyl latarke.
drobili.
388 389
Ruch byl maly, ale i tak wiekszy niz w wiekszosci miast w niedziele
Reggie myslala o tym, jak blisko otarla sie o smierc. Mafiosi, weze,
musza przechodzic!
odwracajac glowy.
autopsje.
przerwana.
na niego.
tam wrocic.
i plaski teren. Wiesz, nie ma zadnych gor ani nawet pagorkow. Zawsze
gore?
ale naprawde sie wkurzylem, kiedy odszedl. Lubilem ich jako maly
-Da sie to zalatwic. FBI jest teraz sklonne zgodzic sie na wszystko.
brzmialo zmeczenie.
nowa praca dla twojej matki: Bedziesz mial duzo przestrzeni, nowych
dobiegala konca.
-To niezupelnie tak. W tej chwili tylko oni moga nam pomoc.
390 391
podlodze i sluchaj.
-Slucham.
leanu?
nieistotne. Wlozyl nowa zolta koszulke i nowe, ale juz brudne dzinsy
w sciane.
Przygryzl wargi i zamknal oczy, ale nie mogl powstrzymac lez. Objela
probujac juz byc twardym. Plakal bez wstydu czy zaklopotania. Trzasl
392
Telewizor byl wlaczony, ale bez fonii. Mdle swiatlo ekranu rzucaloszaroniebieskie
cienie na sciany pokoiku z podwojnym lozkiem
i tandetnymi meblami.
warknal.
godziny, ale sie powstrzymal. Nie dzwonilaby, gdyby sprawa nie byla
wazna.
-Slucham.
-Okay.
' zniej. Zaloze sie, ze ci faceci zjawia sie tam ponownie, i to bardzo
dugo.
poludnie.
-Wszystko, co zechcesz.
-Oto duch walki, Larry. Chlopiec chce ubic interes, wiec musimy
dzmawiac.
~- Gdzie i kiedy?
rans Boulevard. Jest tam grill bar czynny przez cala noc. Kiedy
393
-Im szybciej sie tu zjawisz, tym szybciej dostaniesz cialo, Larry.-Czy moge zabrac
kogos ze soba?
-Kogo?
-K.O. Lewisa.
odpowiedzi. - Jej glos byl stanowczy, ale brzmiala w nim nuta paniki.
sie wygadal.
-Wyjasnij to teraz - upierala sie.
talu. Zgadzam sie, to byl blad. Ale ja nie mialem z tym nic wspolnego,
to robota Memphis.
-Co podsluchali?
przysiegam.
kasecie.
-Przysiegam.
McThune'a.
wstala ani nie usmiechnela sie, kiedy podeszli i usiedli naprzeciw niej.
I~utelek z ketchupem?
Absolutnie zadnych.
Jest bezpieczny?
395
w jego glosie zabrzmiala cala potega wladzy, ale zupelnie mu nie wyszlo.
Usmiechnela sie.
-Mark i ja.
-Tak. Dyrektora.
-Ile ma miejsc?
odezwac.
-W porzadku.
396
tysiecy dolarow, platne przez trzy lata. Oprocz tego dwadziescia piectysiecy z
gory. Prosze pamietac, ze stracili wszystko w pozarze.
-Nie ma sprawy.
-Zalatwione.
-W jakiej umowie?
w panskiej mocy, zeby Roy Foltrigg stawil sie przed sadem dla
nieletnich okregu Shelby w stanie Tennessee. Sedzia Roosevelt musi
397
korektor.
i podszedl do drzwi.
-FBI.
Nie tak glosno, chcial powiedziec. Juz slyszal, jak sasiedzi plotkuja
-Chodzmy - oznajmil.
-Tak.
-Brawa za szybkosc.
osiem miesiecy.
momencie przy stole pojawil sie K.O. Lewis z jeszcze jednym aparatem.
-Co z samolotem?
siodmej. - odparl.
-Tak.
-Zadnych falszywych solniczek?
398 399
z toba porozmawiac.
dyrektora po imieniu, czego zaden z nich nigdy nie osmielil sie zrobic.
Voyles.
-Dziekuje.
wezwaniami, rozumiesz?
skarpetek.
pomoc?
robia - oswiadczyl.
gazete przy stoliku nie opodal poderwali sie, wyciagajac z kieszeni swoje
stole.
pozostale dwie.
minut.
400
Clint nie palil od czterech lat, ale teraz pociagal nerwowo virginiasuma. Stal wraz
z Dianne na koncu korytarza i razem obserwowali
-Dlaczego?
wiec czy tego chcesz, czy nie, musisz z nim jechac. Ty i Ricky.
powie, dopoki ty, Mark i Ricky nie znajdziecie sie na pokladzie samolotu.
-Pani Sway - odezwal sie gruby glos z tylu. Odwrocili sie i ujrzeli
a masywne stopy obute byly w stare, lecz malo uzywane adidasy. W rece
-Dlaczego?
dziala.
402 403
404
odrzutowca.
mlotkow i dlut.
i Carondelet.
-To w poblizu?
tekst umowy Clint spisal dokladnie tak, jak nalezalo. Wrocila do stolika.
4'
Mark umyl ~o raz trzeci zeby i usiadl na brzegu lozka. Czarno-zlotatorba z logo
Swietych stala na podlodze wypakowana brudnymi
kawalkada ruszyla.
swej polowicy i po raz setny zadal sobie pytanie, dokad mogl uciec
tym razem nie od alkoholu czy zabawy. Nie mogl zasnac. Czekal
zadzwonil do wuja.
trzecie juz z kolei cygaro. Chmura dymu wisiala nad jego glowa.
wilgotnej trawie. Nie spal zbyt wiele tej nocy. Czekal w ciemnosciach
Budynek byl tak duzy, ze mogly sie w nim odbywac wyscigi ciezarowek,
sciany, jakby cos zgubili. Dwaj inni pilnowali drzwi. Kolejnych szesciu
Spojrzal na zegarek.
406 ~ 407
odrzutowcom.
dziesiata juz chyba kawe tego ranka, oboje patrzyli, jak Trumann
-Tak. Ale nie mow mu tego. Moglby sie rozgniewac i kto wie,
juz pokoj w Grant's Clinic w Phoenix. Musimy wiedziec, czy taki jest
cel lotu. Pilot dzwonil piec minut temu. Zeby dostac pozwolenie
w poblizu. Prosze, zebys oplacil rowniez podroz ich lekarza i kilka dni
jego pracy.
-Poza krajem?
byk goracej kawy. - Przez caly czas nie bylem do konca przekonany,
dzieciak wie.
skryto cialo.
~ -Aty?
~,n spokoj.
408 W 409
-Chyba nie.
malenki samolocik.
Byl rowniez czarny, ale duzo wiekszy niz odrzutowce w hangarze. Gdy
w kierunku hangaru.
na. A jesli zmienia zdanie? Jesli Muldanno wydobyl juz cialo? Jesli...?
sowi setki pytan. K.O. pil kawe i probowal zachowac spokoj. Byla za
cnam stac sie kims innym i odleciec do obcego swiata. Moj Boze.
-Rozumiem to - rzekla Reggie. - Ale nie sposob juz sie
zatrzymac.
~o glowie. - Nie byloby nas tutaj, gdybys nie ogladal tylu filmow.
y - A telewizja?
410 ~ 411
noscia nie okaze sie gorsza od ostatnich siedmiu dni. Ktos musi
ustapic. Nalezy jej sie troche odpoczynku. Nie trac wiary, dziecino.
fotografie odrzutowcow.
ciezka sprawa.
412
-To jest wezwanie dla czcigodnego Roya Foltrigga - powiedzialz usmiechem. - Sedzia
Roosevelt przygotowal je dzis rano.
w Memphis.
Larry.
pomocny.
mu swoja.
413
tego tematu.
Mark otarl lzy wierzchem dloni. Agenci FBI stali w poblizu, lecz
nie patrzyli. Po raz pierwszy w zyciu nie wstydzil sie plakac w publicz-
nym miejscu.
-Ale gdyby sie to nie wydarzylo, nigdy bym cie nie spotkala,
-Nie, Mark.
chmury.
osiemdziesiat szesc.
Podziekuj Markowi.
KONIEC
bookdesigner@the-ebook.org
2010-11-11