Poezja Od Tyłu Śpiewana!

You might also like

Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 38

Dominik Wawer

Poezja od tyłu
śpiewana!

Ridero

2019
© Dominik Wawer, 2019
ISBN 978-83-8155-913-3
Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero
Spis treści
„Chochlik” 5
„Poczwara” 7
„Gnida” 8
„Piesek” 10
„Dziewica” 11
„Na lody” 12
„Dwie kumoszki” 15
„Koniec świata” 18
„Oda do minety” 20
„Czarna rozpacz” 22
„Pierwsze kuszenie, senne marzenie” 23
„Ukryte pragnienia nie do pogodzenia” 26
„Sens życia” 30
„Wszystko ciągle się” 31
„Każdym razem” 33
„Bystre oko” 34
„Ona i on” 35
„Słowo” 36
„Chochlik”
Kształty zmienia, figle płata,
Biedak sporo się nalata,
Nie ustaje w psotach swoich,
Być poważnym nie przystoi.

O kim mowa w tym wierszyku?


Sam już nie wiem, o chochliku?

Pędzi, pędzi druga strofa,


Żaden chochlik się nie schowa.
Każdy go tu pilnie śledzi,
Ale chochlik cicho siedzi.

O kim mowa w bajce tej?


O chochliku złym, że hej!

Pędzi, pędzi trzecia strofa,


O chochliku ciągle mowa,
A chochlika ani piędzi,
Chyba oko Cię już swędzi.

5
O kim mowa w tej powiastce?
Bo się chochlik zgubił w trakcie.

6
„Poczwara”
Niech zdycha ta podła poczwara,
co wszystkich nienawidzi!
A menda ta zdycha powoli,
chce wszystkim życie obrzydzić.
Niestraszne mi jednak jej czary,
choć czasem w głowie mi fika,
nie boję się swojej poczwary,
bo ona znika i znika.

7
„Gnida”
Wielka człowiekowi bida,
Jeśli się zagnieździ gnida.
Sama bowiem szybko zdycha,
Więc na cudze szczęście czyha.

I się żywi czyimś trudem,


Gardząc przy tym prostym ludem.
Jak się przyssie, to na amen.
Mówią, że jak w wodę kamień.

Gnidy różne są na świecie


Coś na pewno o tym wiecie,
Lecz je łączy wspólna cecha,
Nie przeżyje bez człowieka.

Jeśli kasy ci brakuje,


Gnida parcia nie poczuje,
Lecz gdy pełen jest twój mieszek,
Gnida włoży rękę w kieszeń.

Sama pracy się wyrzeka,

8
Za to jęczy i narzeka,
Swoją gadką cię zabija,
Od jej zębów boli szyja.

Musi bowiem krwi się napić,


A potrzeby jej są wielkie,
Żeby taką gnidę zabić,
Dobre są sposoby wszelkie.

Więc nie czekaj przyjacielu,


Tak jak to robiło wielu,
Lecz uważnie przyjrzyj się,
Może gnida męczy Cię.

9
„Piesek”
Gdy do windy sznaucer wsiada
York się jeży i ujada.
I u ludzi też tak bywa,
Często im się jeży grzywa,
Gdy zobaczą talent duży.
Każdy z nich wnet oczy mruży.
I rozmyśla jak by tutaj
Coś dla siebie skombinować.
Od myślenia boli głowa
Więc nie myślą, lecz działają,
Ciemną mocą się parają
I próbują wyrwać serce
Kiedy talent jest w rozterce.

Brak litości i brak skruchy,


Kiedyś człeku sam jest kruchy.

10
„Dziewica”
Lśniące włosy, zdrowe lice,
Jakże piękne są dziewice.
Lecz gdy przyjdzie co do czego,
Nie namówisz jej do złego.

Rzadki bowiem to gatunek,


A ostatnio coraz rzadszy,
Co za seks ma pocałunek,
Nie każdemu to wystarczy.

Więc pomyśleć czasem trzeba,


Że dziewica tobie nie da.
Nie każdego zadowoli,
Że nie dotknie tam, gdzie boli.

To zajęcie konesera,
Kto dziewicę chce rozbierać,
Trudno być pod jej spódnicą,
Wiem, bo sam jestem dziewicą.

11
„Na lody”
Różne znane są techniki,
Jak się zabrać za patyki.

Jeśli loda chcesz do buzi,


Każda z technik działać musi.

Nie wystarczą dobre chęci,


Jeśli tylko w ustach swędzi.

Kunszt ten trzeba opanować,


Żeby chłopa zdominować.

Moja babka powiadała,


Dziwnie działa męska pała.

Nasłuchałem się jej bluzg:


„Oni mają drugi mózg!”.

Żeby z takim się rozmówić,


Musisz usta swe wyściubić.

12
I obsłużyć jak należy,
W byle co nikt nie uwierzy.

Technik wiele jest na świecie,


Lecz wy mało o tym wiecie.

Bo pruderii cne dogmaty,


Tkwią wam w ustach, niczym gnaty.

I choć o lodzie myślicie,


Wziąć do ust się go boicie.

Jeśliś jednak jest gotowy,


Sekret poznać tej alkowy

Pilnie notuj co napiszę,


Bo o lodach często słyszę.

Nie płyń na głębokie wody,


Jeśli jesteś człowiek młody.

Lecz powoli studiuj temat,


Jak za loda brać się trzeba.

Trudne jest głębokie gardło,


Gdy się z pałą już zadarło,

Więc na wstępie, gdy już w gębie,


Ssij powoli i z umiarem,

13
Jak cukierki, gdy już stare.

Brak pospiechu wielka cnota,


Kiedy w ustach trzymasz loda.

Bo nie o to tutaj chodzi,


Żeby byle jak dogodzić.

Lecz by pojąć życia cud,


Jak smakuje pyszny lód.

Jaką jakość w życie wnosi,


Gdy do ust się go zaprosi.

Nie oszuka przeznaczenia,


Ten, kto technik swych nie zmienia.

Bez dwóch zdań rzec można w skrócie,


Trzeba umieć grać na fiucie.

By harmonii stan osiągnąć,


Nie wystarczy struny ciągnąć.

I na zęby trza uważać,


Żeby obu stron nie zrażać.

14
„Dwie kumoszki”
Dupa z dupą się spotkały,
Jako że się nie widziały,
Jedna drugiej bajkę klepie,
Jak i kto je w dupę jebie.

Obie wstydu już nie znały,


Zasad wszelkich pozbawione,
Jedno motto wyznawały,
Życie nudne jest bez pały.

Więc wkładały serce całe,


W to, co zwane jest ruchaniem,
Liżąc często tłustą pałę,
By na koniec usiąść na niej.

Tak mijają lata długie,


Chuj za chujem w dupach dłubie,
Bo bez chuja sensu brak,
Skoro może rżnąć na wspak

I od tyłu i od przodu,

15
Unikając smaku głodu.
Dupa pałą nie pogardzi,
Gdyż ją druga dupa skarci.

A w przyjaźni najważniejszym
Jest by ciągle motywować,
Więc gdy pała jest za mała,
Trzeba dupę skrzętnie schować.

I nie wpuszczać byle chuja,


Niech się z inną dupą buja.
Czasu szkoda jest na szproty,
Gdy na rynku ryby-młoty.

Temu hasłu zawsze wierne,


Dupy czasem są koszerne.
Lecz gdy miną chude lata,
Każda z nich na chuja siada.

O posusze zapomina,
Prężnie dupę swą wypina,
Prezentuje jędrne kształty,
Widok jest to nieodparty!

Kto by na nie się nie skusił,


Ten by wzrokiem się udusił.
Nie ma żartów z czarem takim,
To jak walka jest z wiatrakiem.

16
Jak nie kochać dupy-cud?
Toć to przecież czysty miód.
W ustach sama się rozpływa,
Jak na wietrze końska grzywa.

Życiem tętni, oko kusi,


Widok dupy smutki zdusi.
Nie zastąpi dupy prozak,
O tym wie nie jeden kozak.

Bo bez dupy sensu brak,


Skoro może dać na wspak.
I od tyłu i od przodu,
Kto nie kocha takich godów?

Kończąc ową historyję,


Muszę rzec — bez seksu tyję.
Na nic książki i muzyka,
Jeśli dupy nikt nie bzyka.

17
„Koniec świata”
O północy, gdzieś pod lasem,
Kiedy ludzkość gardzi czasem,
Dupa z dupą dyskutują
O tym, jak się obie czują.

Obie tęgie, kiedyś młode,


Narzekając na pogodę,
Tak rysują koniec świata.
Żadna z nich na mchu nie siada.

I tak w kucki lamentują:


Że recesję w dupach czują,
Że świat ma się ku końcowi,
Żadna chuja już nie złowi.

Bo feminizm wykastrował
To, co kiedyś w gaciach było.
Chłop przy dupie sam majstrował,
Wtedy lepiej im się żyło.

Teraz chude tylko lata,

18
Jedna stojąc, w sumie siada.
Druga leży w pionie prostym,
I podjada wodorosty.

Wnioski z tego płyną takie,


Pozwól chłopu być kozakiem.
Gender tutaj nie przeszkadza
Jeśli chłop chce w dziurę wsadzać.

19
„Oda do minety”
Nie zrozumiesz swej kobiety,
Nie zrobiwszy jej minety.
Oto motto męża cnego,
Swej kobiecie oddanego.

Bez lizania nie ma sensu,


Zakradać się do kredensu,
By po cichu z dolnej szafki,
Sięgać po swoje zabawki.

Nie da rady. Bez chlapania,


Długa droga do jebania.
Każda babka w wieku kwiecie,
Aż drży na myśl o minecie.

Jeśli jej zasmakowała,


Niech się schowa nędzna pała,
Która z gracją mechanika,
Nie przewyższy sztuk języka.

Na nic próby twe daremne,

20
Ty nie chlapiesz? To nikczemne!
Pospolity z ciebie zbój!
Lub po prostu zwykły gnój!

Kto w dolinie pojodłuje,


Ten się szybko przekonuje,
Jak smakują winorośla,
Tylko szemraj w tych zaroślach!

Szuru-buru, szuru-buru,
Słyszę tarcia dźwięk w oddali,
I już płaczę nad jej losem,
Nic tej cipki nie ocali!

Jakiż ciężki żywot trusi,


Jeśli chłop się nie pokusi,
By wylizać tu i tam.
Cóż ja z wami chłopy mam!

Że namawiać czasem muszę,


Piekielne są te katusze,
Jeśli moja biedna picza,
Woli język zamiast bicza.

Więc posłuchaj chłopcze mały,


Nie obawiaj się tej czary,
Lecz swe usta umocz w niej,
Niech się spełni piękny sen.

21
„Czarna rozpacz”
Nie smuć się mój przyjacielu,
To spotkało ludzi wielu.

Że po seksie jest milczenie,


Żadne dla mnie zaskoczenie.

22
„Pierwsze kuszenie, senne
marzenie”
Śpij już,
nóżki złóż,
oczka zmruż,
na plecy połóż się
i śnij o śnie.

Że na białym rumaku,
gdy ty na hamaku,
rycerz z pięknym koniem,
zapomną o żonie.

A ty konia pogłaszczesz,
po zadzie pochlaszczesz,
na ucho zamruczysz,
niech się koń poruszy.

Niech mu grzywa dęba stanie,


gdy mu zaniesiesz śniadanie.
Niech go twoje rącze usta

23
owiną jak węża mangusta.

Niech potokiem lawy spłonie,


gdy poczuje twoje dłonie.
Niech się wije jak jaszczurka,
kiedy dmuchniesz mu w te piórka.

Krzykiem echa rozpalony,


już nie wróci do swej żony,
lecz pokocha zakamarki,
tajemniczej czarnej szparki.

Dziwy są tam nad dziwami.


Bo to tunel długi, kręty.
Różne tam trafiają męty.
Niebezpieczeństw cały rój,
ciężki go tam czeka bój.

Chwały żądny, podniecony


w tunel wchodzi omamiony,
Już jest prawie, to się cofa.
Jakże trudna jest ta strofa!

Jak słowami tak bez słów,


mam wyrazić wsteczny ruch?
Błędny rycerz swym rumakiem,
walczy z tym czarnym wiatrakiem.

Koń się pręży, śliną krztusi,

24
rycerz męczy się i dusi.
Na nic tęgie jego ruchy,
na nic upór i brak skruchy.

To Silikon, Pan Podziemi,


dzisiaj w bananowej czerni,
na przeszkodzie szczęściu stoi,
żaden rycerz go nie złoi!

Guma twarda to i szczwana,


smaki zmienia, kształtem kusi,
z nią nie każdy wygrać musi.

Nie przypadkiem kościół krzyczy,


by Silikon był na smyczy,
Wróg kościoła to największy,
jego naród może zmniejszyć.

W świętym piśmie napisane,


że są gumy zakazane,
a kto zakaz taki złamie,
temu nigdy już nie stanie.

25
„Ukryte pragnienia
nie do pogodzenia”
Bardzo chciała,
lecz nie mogła.
Sporo łkała,
trochę z wolna,

czasem krzykiem,
czasem łkaniem,
lecz powoli,
cnym umiarem,

przyszła do niej
pewna mądrość,
że jej czasem
dać nie wolno.

Nikt nie tyka,


nikt nie dłubie,
tak mijają
lata długie.

26
Co tu zrobić?
Lamentuje!
Jak tu dać mam?
Wykrzykuje!

W niebo patrzy,
oczy mruży.
Boga nie ma,
myśli w duszy!

Jakiż bowiem
podły Pater
zesłać może
taki zadek?!

Jakie grzechy
zmyć należy
żeby dać móc
jak należy!

Tym myśleniem
pochłonięta,
zapomniała,
że wnet święta.

Że prezenty
dawać może
zamiast myśleć
o ugorze,

27
który długo
nieorany
zarósł. I cóż,
puste łany!

Mądry rolnik
nie zasieje
gdzie obornik
tam i breje!

Inne pola
wnet odwiedzi
już ksiądz mówił
w zapowiedzi.

Śnieg posypał
po ugorze
chociaż chciałby,
to nie może!

Nie urośnie
rzepy pole
kiedy zimno
ugór skole.

Nie zakwitnie
maków łąka,
żaden trzmiel
się nie zabłąka.

28
Nie zapyli
pszczoła kwiatu,
nie zaśpiewa
siostra bratu.

Czasem bywa
życie takie,
nie spróbujesz
bułki z makiem!

29
„Sens życia”
Życie szybko barw nabierze,
Gdy zapalisz skręta szczerze.

Więc zaciągnij się porządnie,


Tak, że pójdzie dymek w spodnie.

I daj sobie czas na wszystko,


podstarzała aforystko.

30
„Wszystko ciągle się”
Parodia wiersza „Nic dwa razy” W. Szymborskiej

Wszystko ciągle się powtarza


I powtórzy. Pankuronium
Po porodzie opcję stwarza
By się znaleźć w prosektorium.

Choćbyśmy wiedzy łaknęli,


Więcej wiedzieć już się nie da,
Na Pudelku już przyjęli.
Polka wzięła męża Szweda.

Dzień za dniem mi ciągle mija,


Noc w noc gorąc spać nie daje,
Seks ten sam mam, boli szyja,
Chyba znowu ci nie staje.

Wczoraj, kiedy jej esemes


Nagle ze snu cię obudził,
Tak mi było, jakby szelest
Gdzieś za oknem ciszę studził.

31
Dziś, kiedy cię przy mnie nie ma,
Odwróciłem się od ściany,
Esemesa ciągle nie ma,
Leżę w wyrze zaszlochany.

Czemu telefonie podły,


Ciszą swoją wzbudzasz lament,
Patrzę, zasięg całkiem dobry!
Pisać już nie jestem w stanie.

Sam zostałem, tam salami,


Brak pomysłu na kompromis.
Choć jesteśmy tacy sami —
— jak pokoje w sieci Orbis.

32
„Każdym razem”
Każdym razem,
Kiedy widzę
Nasze twarze,
Nasze szepty słyszę,
Nic nieważne,
Tylko nasze dłonie
Się muskają,
Dotykają skronie.
Co się zdarzy,
Żadne z nas nie powie.
Chwila ta nie żyje bowiem
W ludzkiej mowie.

33
„Bystre oko”
Kiedy spojrzeć chcę głęboko,
nie wystarczy bystre oko,
by zobaczyć twoją duszę,
sam posiadać też ją muszę.

34
„Ona i on”
Spotkali się przypadkiem,
gdzieś na samym początku.
Oboje pełni nadziei w jednym ciele żyli.
On słuchał, a ona mówiła,
pozostawiając wiele do myślenia.
Żyli razem, ale nie byli parą,
Jedno mieli imię.

35
„Słowo”
Na początku było słowo.
Słowem, wszystko co ludzkie
zaczęło się gdzieś na nowo,
aby kiedyś znowu umrzeć.

Cisza wkrótce sponiewiera


Każde pojedyncze słowo.
Pamięć bowiem nie spoziera
tak głęboko. I na nowo,

Drugie, pierwsze słowo słyszę.


To zapowiedź dalszej treści.
Tnie na wskroś wiekową ciszę.
Słowem niosę dalej wieści.

36

You might also like