Professional Documents
Culture Documents
Greckie Dzieje Apostoła Filipa
Greckie Dzieje Apostoła Filipa
uspokoiło się wobec majestatu światła, wicher ucichł, a szarańcza się potopiła.
My zaś staliśmy i radowaliśmy się światłem, które do nas przybyło.
Wtedy Filip odezwał się: „Jak możemy
odwdzięczyć się takiej łasce i mocy? Jakież ludzkie dziękczynienie
mogłoby uczynić zadość tejże chwale? Powstańcie i otwórzcie wasze serca
dla modlitwy. I nie poruszajcie wargami, gdy będziecie się modlić, albowiem
wielka jest chwała, która została objawiona całemu światu.
Gdzie jednak była owa chwała, kiedy byłeś wśród nas, gdy szydzono
z Ciebie i sądzono Cię jako człowieka? Bo ostatecznie nawet celnicy
tego świata nie uwierzyli w Ciebie. Chodziłeś z nami jak obcy, prowadziłeś
nas w Twojej dobroci i znałeś przyszłość. Któż może Cię porównać
do narodzonego ciała? Nie objawiłeś się światu jako chwała, którą teraz
oglądaliśmy, ale ukryłeś tę chwałę, dopóki nadzy nie znajdą okrycia.
Ukryłeś tę chwałę, dopóki nie natrudzą się ci, którzy pragną
Cię poznać. Ukryłeś tę chwałę, aż zobaczą Twoje chwalebne oblicze.
Ukryłeś tę chwałę, aż do chwili, kiedy poznają Ciebie ci, którzy są teraz
pogrążeni w niewiedzy. Ukryłeś tę chwałę, póki nie znajdą Ciebie ci, którzy
zaczęli Cię szukać. Ukryłeś tę chwałę w chwili, kiedy chciałeś się objawić.
Ukryłeś tę chwałę, dopóki nie objawi się Twoja postać,
a ludzie poznają, że nie jesteś z tego świata. Ukryłeś tę chwałę, aby poznał
Cię nowy człowiek w prostocie. Ukryłeś tę chwałę, dopóki
nie przebudzą się ci, co posnęli. Ukryłeś tę chwałę, do chwili, gdy poznają
Cię nie rozproszone owce. Ukryłeś tę chwałę, póki nie nawrócą się ci,
którzy znaleźli się blisko zagłady. Ukryłeś tę chwałę, aż do chwili, gdy
objawisz Siebie temu ludowi. Ukryłeś tę chwałę, aż nie pojawi się
niebieskie oblicze, objawione światu. Ukryłeś tę chwałę, do chwili, aż
nie zapadnie cisza wobec Twojej niewysłowionej nauki. Ukryłeś tę chwałę,
dopóki nie objawi się w nas dziedzictwo. Ukryłeś tę chwałę,
ponieważ nie znalazł się nikt, który byłby jej godny, wśród żyjących na
świecie. Lecz teraz, jak się wydaje, choć objawiłeś się tylko nielicznym,
dałeś poznać Twoją chwałę”.
A kiedy Filip mówił te słowa, pieczęć świeciła na niebie, uciszając
wichurę. I przykry wiatr się uspokoił. Ludzie zaś, którzy byli na statku nie
mogli nadziwić się temu, co się stało. I nastało jedno milczenie, jakiego
żadne ciało nie widziało. Przez większą część nocy ja, Filip, słyszałem
głosy śpiewających hymny, których ludzkimi wargami nie da się powtórzyć.
A kiedy skończyli, otworzyły się niebiosa na wysokościach, a pieczęć
została wciągnięta do nieba. Gdy zaś nastał dzień, siedzieliśmy na statku
i wspominaliśmy to, cośmy ujrzeli. Słońce wzeszło jakby wstrząsane dreszczami,
my zaś, nieprzytomni, wpatrywaliśmy się w niebo.
W ten sposób przypłynęliśmy do
portu w Azocie. Gdy przycumowaliśmy okręt do brzegu, marynarze cały
czas rozprawiali o chwale, jaką widzieli, mówiąc: „Jak bardzo nasze dusze
były przerażone!” Ja zaś, rozmawiałem z nimi długo i umacniałem
ich w Panu. A kiedy Filip chciał dać im cztery statery, jako zapłatę za przewóz,
marynarze rzekli do niego: „Nie rób tego. Wystarczy nam to, cośmy
widzieli. Wierzymy, że, jeśli kiedykolwiek znajdziemy się na morzu w niebezpieczeństwie,
zostaniemy uratowani przez pieczęć, która nam się objawiła.
Jak szczęśliwe będzie miasto, którego ziemi będą dotykać twoje stopy,
jak szczęśliwi ci, którzy będą słuchać słowa twoich warg! Zaiste, także
my dostąpiliśmy błogosławieństwa, z chwilą, kiedy pojawiłeś się na naszym
skromnym statku. Dzięki tobie wyszliśmy cało z grozy wzburzonego
morza. Będziemy wierzyć, że nasze dusze zostały oświecone przez
pieczęć, którą oglądaliśmy”. Pobiegli do miasta, rozgłaszając
przybycie Filipa i rozpowiadając o tym, co widzieli. I wielu
uwierzyło i chwaliło Boga.
Następnie Filip udał się w kierunku
miasta i stanął pod bramą. A miał na sobie płaszcz i narzutkę
z delikatnego lnu. Spojrzał na swoich towarzyszy i tak
powiedział: „Moi przyjaciele, trzeba, abyśmy poszukali mieszkania dla nas.
Moje słowa zaś winniście przyjąć jako dar Najwyższego. Nie zgorszcie się
jednak obcymi słowami obcego. Dlatego proszę was, abyście spojrzeli
na nienaruszony kamień, który nie został ani położony,
ani ociosany, kamień cenny, wybrany, cudowny, zamieszkały przez Boga.
Uznajcie go w waszym sercu i waszej duszy.
Posłuchajcie o różnicy, jaka jest między duszą i ciałem. Oczyszczeniem
duszy jest Święty Duch nieśmiertelności, spoglądający ku swoim
domostwom, które dał Jezus. Wstrzemięźliwość ciała jest wytchnieniem
dla duszy, szukającej wzniosłego imienia. Umartwienie ciała jest łaską
dla duszy. Zrozumienie ciała jest mądrością duszy. Miłosierdzie ciała jest
łagodnym budowaniem duszy. Ciało, które się nie umartwia jest dla duszy
raną. Jeśli przyjmiecie Tego, który może ocalić nędznika, będziecie
zbawieni. Jeżeli przyjmiecie Tego, który jest bogaty w niebie, On uczyni
was bogatymi.
Mówię, biorąc za przykład orła: Gdy wyda na świat swoje
potomstwo, porywa je w przestworza, tak że młode własnym głosem wołają
do ojca: ‘Ojcze nasz, dokąd nas niesiesz?’ On zaś mówi: ‘O dzieci, wasze
miejsce jest na wyżynach i nie macie nic wspólnego z tym, co jest nisko.
Nie bójcie się latać na wysokościach, bo jest ten, który was
niesie. Nie patrzcie też na to, co w dole, bo wróg czyha i zastawia pułapki’.
Mówię to zaś nie tylko w związku z naturą orłów, ale wszystkich ptaków.
Ten przykład powinien wystarczyć wam, którzy słuchacie tych słów i odbieracie
chwałę za to, kim jesteście, którzy uczycie się słuchać Słowa i patrzeć
rozumnie ku górze, abyście stali się godnymi ponownych narodzin.
Porzućcie podłość tego świata i – powierzywszy troskę o życie niebieskiemu
Dobroczyńcy – rozkoszujcie się wieczną błogością”.
A wielu chorych i chromych w owej godzinie
odzyskało zdrowie. I chwalili Jezusa – Boga, którego głosił im Filip
i wzrastali się w wierze, otrzymując chrzest w łasce Jezusa Chrystusa, któremu
cześć na wieki wieków. Amen.
Epizod czwarty Dziejów świętego Apostoła Filipa.
W Azocie, gdzie wyleczył Charitine, córkę Nikoleidesa
A kiedy wieść o cudach dokonywanych przez Apostoła Filipa
rozniosła się po całym Azocie, wielu przychodziło do niego i
natychmiast odzyskiwali zdrowie. Wypędzano z ludzi wiele demonów,
które wrzeszczały jakby były biczowane, wołając: „A więc przybyłeś tu,
Filipie, aby nas przegnać z tego miejsca?! Oto przyznajemy, że przegrywamy
przez imię Jezusa”. A tłumy przyglądały mu się uważnie i mówiły: „Zaprawdę
jest to człowiek Boży”. Inni jednak mówili: „A co się stanie, jeśli
okaże się magiem?” Niektórzy zaś spośród mędrców i ważnych osobistości
wyśmiewali go, choć dziwili się uzdrowieniom. Żony niektórych
dostojników mówiły: „Zaiste, jest w nim Duch Święty”, a także: „Błogosławiony
jest jego Bóg”. I zbierały jego słowa niczym miód. Inne zaś szydziły
z niego i mówiły, że wprowadza podział między małżonków nauczając,
że czystość jest miła Bogu, a płodzenie dzieci sprowadza cierpienie.
Wtedy Filip odwrócił się i rzekł w swojej duszy: „Panie Jezu, słodki głosie Ojca, objawiłeś
się światu jako obcy i uczyniłeś nas jakby obcymi, abyśmy stali się
godni Twojej ufności. Gdzie mam ‘oprzeć głowę?’ – jak powiedziałeś.
Kto mnie w tym mieście przyjmie do swojego domu?” A kiedy
tak rozmyślał, oto wielkiej urody dziecko stanęło przed Filipem po
jego prawej stronie, wskazując na magazyny, w których rozbijali się liczni
przyjezdni, jako na miejsce jego zamieszkania. Wszedł
więc tam Filip jako cudzoziemiec. A były to magazyny należące do pewnego
wpływowego kronikarza, przyjaciela króla, o imieniu Nikokleides.
Miał on córkę Charitine, którą bardzo kochał. Pałac, w którym mieszkał,
znajdował się po środku magazynów.
W nocy Filip modlił się na osobności. A kiedy skończył modlitwę,
usiadł na i rzekł głośno: „O, moja duszo, szukasz
pokarmu? Błogosław Boga, że nie masz chleba do jedzenia ani wody do
picia dopóty, dopóki nie upłynie cały tydzień i dopóki nie poznam serc
ludzi, którzy mieszkają w mieście. O moja duszo, w jaki sposób pojawiły
się takie myśli w tobie, która karmisz się raczej duchowym pokarmem,
od Pana. Moim zadaniem jest przecież wypełnienie
tej służby do końca. Obym nie pokładał nadziei w cielesnym pokarmie,
który daje świat. Ci, którzy trudzą się dla Jezusa, mają nieśmiertelny pokarm.
Wystarczy im samo Słowo, aby człowiek Boży nie oddzielił się od
chwały Chrystusa, która trwa w swoim niepojętym bycie,
pozostaje nienaruszona i nigdy nie błądzi; ze względu jednak na słabość ciała niemożliwe
jest żywić się tylko tym pokarmem przez całe życie. My jednak uczestniczymy
w chwale dzięki głosowi, aby poznano, że nie jesteśmy wcale obcymi,
ale współobywatelami wyżyn i krewnymi światła. A zatem nie bój się,
duszo moja. Wspomnij na swoje pochodzenie i miej świadomość, że chleb
nie jest twoim pożywieniem. Przyjmij pokarm niebieski, abyś
pociągnęła twoje przyjaciółki za sobą ku życiu. Poznaj samą siebie,
kim jesteś! Porzuć pijaństwo, aby twoje krewne zachowały trzeźwość.
Nie stawaj się obca. Przyjmij pokarm Ducha, abyś nie pozostała sama.
Odwracaj wzrok od tego, który wzywa cię do rozkoszy życia i wyglądaj
Tego, który prowadzi cię ku wyżynom. Niech twoi przyjaciele się radują.
Przypomnij sobie o twojej dawnej drodze wolności, aby twoi przyjaciele
się nie pogubili. Uczyń siebie ubogą. Nie troszcz się o stół, abyś nabrała
sił. Rozpoznaj w Chrystusie Syna Boga Żywego. Noś swe ubranie rozumnie,
wiedząc, że bój, który toczysz nie jest łatwy, albowiem nieśmiertelną
nagrodę otrzymasz w świetlistym wieku. Chodźmy, nie martw się, że
wróg zapanował nad tobą w tych okolicznościach, albowiem blisko jest
już twoje wybawienie. Na tej agorze znajdziesz takich, którzy kupują i sprzedają
zwodząc ludzi oszustwami, my zaś mamy do czynienia z uczciwym
kupcem – Jezusem Chrystusem. I jeśli nie będziemy się trwożyć w godzinie
walki, zaznamy także spokoju w czasie odpoczynku. To właśnie ci
mówię, moja duszo”.
rękopis Watykański: Zaczął więc ich pouczać prawd wiary i o Synu Bożym;
a gdy oni otrzymali przygotowanie zostali ochrzczeni oni i wszyscy z ich domu,
w imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. Pozostawaliśmy w ich domu miesiąc,
i Filip nauczał ich i wprowadzał w prawdziwą naukę.
rękopis Watykański: Wydaj nam zwodziciela, wyprowadź maga! Jeśli on nie zostanie
spalony, to ty, twój dom, dzieci, słudzy i mag ze swoimi sługami zostaną spaleni: całe
miasto o to woła.
„Nie słuchajmy Ireosa, ale odważnie uczyńmy to, cośmy już postanowili”.
I podeszli do Filipa, żeby go ubiczować. Wtenczas Ireos zszedł ze
schodów i, chwyciwszy Filipa za rękę, wyrwał im go. Potem rzekł do nich:
„Który z was może mierzyć się ze sprawiedliwym”. Wtedy Filip łagodnie
powiedział: „Cóż złego, albo niesprawiedliwego uczyniłem waszemu miastu,
że mnie biczujecie?” Ireos rzekł: „Wszyscy mówicie, że jest on magiem.
Dowiedzcie tego!”. Wtedy oni zakrzyknęli: „Przyniósł do naszego
miasta nową i obcą naukę, nauczając: ‘Bądźcie czyści, a będziecie żyli i będziecie
źródłami światła na niebie’. Do tego mówi, że ukrzyżowany Bóg
jest Synem Boga żywego”.
Gdy Filip to usłyszał, rzekł do nich: „Wiem, że jeśli sam tego
nie zapragnę, nie ubiczujecie mnie. W łagodności zawołam
do Niego i porazi was ślepotą. Ja zaś nie będę się chełpił ani szlachetnym
pochodzeniem, ani bogactwem”. Poznali bowiem, że Filip był szlachetnie
urodzony i że porzucił wielkie bogactwa, aby pójść za Jezusem. I przerazili
się go bardzo, słysząc, jak mówił, że zostaną porażeni ślepotą.
Żydzi zaczęli szemrać przeciwko słowom Filipa i postanowili
zmierzyć się z nim w zajadłej dyskusji.
Wtedy jeden z nich, o imieniu Arystarch, jedyny syn , cieszący
się wśród Żydów wielkim poważaniem, zwrócił się na oczach wszystkich
do Filipa, mówiąc: „Podyskutuj ze mną o ukrzyżowanym Jezusie.
Utrzymujesz, że jest on Bogiem, i że to właśnie w Jego imieniu czynisz
cuda, które oglądaliśmy. Poczekaj jednak i nie oślepiaj
nas. Wiem, że jest to w twojej mocy. Raczej posłuchaj tego, co mam ci do
powiedzenia i nie chciej nas zwodzić swoją magią, ponieważ cieszę się
wśród Żydów wielkim poważaniem i – jeśli im każę – ukamienują ciebie
razem twoimi towarzyszami”.
I chwycił Filipa za brodę, aby go za nią ciągnąć. Filip jednak
nie poczuł żadnego bólu, ale ze względu na będących tam ludzi,
łagodnie rozgniewany, rzekł do Arystarcha: „Oto powiadam ci, że ręka twoja
uschnie, uszy boleśnie ogłuchną, a twoje prawe oko oślepnie, ponieważ zagroziłeś
mi, że mnie ukamienujesz i obraziłeś mnie, ciągnąc mnie za brodę”.
I można było zobaczyć, jak natychmiast wydarzył się cud:
Filip powiedział: „Proszę cię, Chryste, nie zwlekaj”, a natychmiast
oko Arystarcha zapadło się, jakby go nie było, uszy straszliwie
rozbolały, ręka opadła uschnięta, tak że zawołał: „Zlituj się nade mną, Filipie,
ponieważ powiedziałem, że jeśli chcesz, możesz to uczynić”. I prosił
będących z nim Żydów, aby błagali Filipa, żeby się nad nim ulitował
i go uzdrowił. Wtedy wszyscy podnieśli głos, wołając: „Zaiste, masz
Boga, cudzoziemcze. Przywróć zdrowie temu, który jest pierwszy w naszym
narodzie, bo zaiste, z Bogiem walczyć nie możemy, jesteśmy wszak
ludźmi”.
Wówczas Filip zwrócił się do Ireosa, mówiąc: „Podejdź i połóż
swoją prawą rękę na jego głowie i uczyń znak krzyża Chrystusa,
a zostanie uleczony”. Ireos podszedł do Arystarcha i powiedział: „W imię
Ukrzyżowanego, bądź zdrowy”. I natychmiast zdumiony
patrzył na zebrany wokół tłum. A gdy tak rozglądał się wokół, po upływie
dłuższego czasu, Filip rzekł do niego: „Co się tak wokół rozglądasz?” On
zaś mu odpowiedział: „Zobaczyłem, jak zstępuje do ciebie dziecię z nieba,
które powiedziało ci, żebyś mnie uzdrowił. Teraz zaś rozglądam się wokół,
szukając gdzie ono jest. A oto widzę je znowu, jak biegnie w górę do
nieba”. Rzekł do niego Filip: „Tym pięknym dziecięciem, które ujrzałeś, był
Jezus, który nas nigdy nie opuszcza. Także ty uwierz w Niego, abyś
żył na wieki”. Wtedy Arystarch rzekł do Filipa: „Wiem, że masz wielką
moc, gdy jesteś rozgniewany, ale zaklinam cię na Ukrzyżowanego, nie karz
mnie więcej i nie zsyłaj na mnie cierpienia. I jak wcześniej się do ciebie
zwróciłem, [tak i teraz] proszę cię, kontynuujmy naszą rozmowę, pragnę
bowiem dokładnie zbadać to, co się tyczy Chrystusa”. Tłum zaś
powiedział: „Prosimy cię Filipie, nie gniewaj się, gdy będziemy cię dokładnie
wypytywać i nie obawiaj się o twoją naukę. Będziemy słuchać was obu
i zgodnie z prawdą będziemy sądzić wasze słowa, a jeśli zwyciężysz, wszyscy
uwierzymy w Chrystusa, którego głosisz”.
Filip uśmiechnął się i rzekł do Arystarcha: „Jeśli chcesz, mów pierwszy”. Arystarch,
rozejrzawszy się po Żydach, którzy byli z nim, rzekł do nich: „Stańcie
obok mnie i razem stawmy czoła temu cudzoziemcowi, aby – kiedy już
zamieszka w naszym mieście – nie pociągnął wszystkich za sobą”. Oni zaś
mu odpowiedzieli: „Sądzisz, że nie zostaniesz porażony po raz wtóry? My
tak nie uważamy. Jesteś przecież pierwszym w synagodze. Mów
, jeśli jesteś w stanie. Zapomniałeś już chyba jak wielkie cierpienia
na ciebie zesłał”. Wtedy Arystarch rzekł do Filipa: „Czy
uznajesz autorytet proroków?” Filip mu odpowiedział: „Z powodu waszej
niewiary są wam potrzebni prorocy”. Żyd powiedział: „Zapomniałeś Filipie,
że jest napisane: ‘Któż opowie o twojej chwale, Boże?’, i że: ‘Nikt
nigdy nie pozna Twojej chwały’, oraz: ‘Chwała Twoja wypełnia całą ziemię’,
że: ‘Pan jest sędzią żywych i umarłych’, że: ‘Bóg jest ogniem
trawiącym, który spali swoich wrogów’, i że: ‘Jeden Bóg stworzył wszystko?’
Jak więc możesz mówić, Filipie, że Maryja bez grzechu porodziła
Jezusa i że jest On Bogiem? A przecież On został ukrzyżowany! Jak możesz
walczyć dla Niego?! Ale ty z pewnością będziesz próbował mi dowieść,
że On jest mocą Bożą i Bożą mądrością i że był przy Bogu,
kiedy Ten tworzył świat. Ja nie przeczę temu, co jest powiedziane w pierwszej
księdze: ‘Uczyńmy człowieka na nasz obraz i podobieństwo’. Jeśli
bowiem przemilczę te rzeczy, słusznie mnie zganisz”.
Filip uśmiechnął się i z radością powiedział do tłumu:
„Posłuchajcie mnie i osądźcie zgodnie z prawdą. Prorok Izajasz mówi
o Chrystusie: ‘Oto mój sługa, którego wybrałem, w którym dusza moja ma
upodobanie. Położę Ducha mojego na Nim’. A o Jego krzyżu powiedział:
‘Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących
ją. Ale kto zdoła opisać jego ród?’ oraz: ‘Podałem grzbiet mój bijącym
i policzki moje rwącym mi brodę. Nie zasłoniłem mojej twarzy przed
zniewagami i opluciem’, a w innym miejscu: ‘Wyciągnąłem ręce do ludu
buntowniczego i niesfornego. Przystępny byłem dla tych, co o Mnie nie
dbali, tym, którzy Mnie nie szukali, dałem się znaleźć’. Dawid zaś o Nim
mówi: ‘Ty jesteś Synem moim, Ja Ciebie dziś zrodziłem. Żądaj ode Mnie,
a dam Ci narody w dziedzictwo’. A o Jego zmartwychwstaniu i o Judaszu
mówi: ‘Panie, jakże wielu jest tych, którzy mnie trapią, jak wielu przeciw
mnie powstaje! Wielu jest tych, co mówi mojej duszy: ‘Nie ma dla
niego zbawienia w jego Bogu’. I dodał potem kolejne części psalmu.
Widzisz, że wszystkie proroctwa o Nim mówią. I znowu Dawid: ‘Stawiałem
sobie zawsze Pana przed oczy’ i to, co potem następuje. Otóż, Dawid
umarł i wiemy, gdzie jest jego grób. I to wszystko zostało powiedziane
o Chrystusie i o Jego zmartwychwstaniu. Weź jeszcze z dwunastu
Proroków: ‘Powiedzcie Córze syjońskiej: Oto Król twój przychodzi,
siedzący na młodym oślęciu’. A inny mówi: ‘Z Egiptu
wezwałem Syna mego’. I cały chór proroków i wszyscy patriarchowie
głosili przyjście Chrystusa”. Wtedy Arystarch ponownie przemówił
tymi słowami: „Filipie, ten człowiek nazywa się Jezusem i Chrystusem.
Wiem dobrze, że Izajasz mówił o pomazańcu280: „To mówi Pan Bóg
do pomazańca, mojego Pana [+++] nie chwyciłem za Jego prawicę, by
słuchać w obliczu +++ narody będą pokładać nadzieję”.
Wówczas Żydzi oburzyli się na Arystarcha i wołali: „Ty więcej
przytoczyłeś z tego, co jest napisane o Chrystusie”. A cały tłum
mówił: „Jak teraz przeciwstawimy się Filipowi?!” Ci zaś, którzy sprawowali
w mieście władzę, mówili: „Zaiste, nasi bogowie sami przyprowadzili
Filipa do miasta, abyśmy poznali, że są głusi, ślepi i że są marnością.
Filip zaś rzeczywiście doprowadził nas do prawdy. Cóż możemy
przeciwko niemu zdziałać? Nawet Żyd, który z nim toczył spór, pomógł
mu tylko objawić ukrytą u proroków naukę o Chrystusie. Przeto, dokładnie
przysłuchawszy się słowom wypowiedzianym przez ich obu i zobaczywszy,
że w nich wszystkich niezbicie został objawiony Chrystus, prosimy
Filipa, aby zamieszkał w naszym mieście na zawsze dla naszego zbawienia”.
Ireos, usłyszawszy to, co powiedział Filip, ogromnie radował
się w sercu, Filip zaś nieustannie oddawał Bogu cześć.
Gdy sprawujący w mieście władzę
badali jeszcze słowa wypowiadane przez Apostoła i przez Żydów, przyniesiono
łóżko, na którym leżał zmarły, jedyny syn ojca i matki,
i bardzo zamożny. Łóżko ze zmarłym było niesione przez dwunastu
niewolników, którzy mieli być spaleni razem z nim. Wtedy miejscy dostojnicy
wraz z całym tłumem, widząc, że rzeczywiście nie żyje, zawołali: „Oto
teraz nadszedł moment wielkich zmagań dla chrześcijanina. Jeśli jest w nim
Bóg, który wskrzesi zmarłego, uwierzymy w Niego, a znajdujące się u nas
świątynie bałwanów spalimy”.
A kiedy to mówili, rodzice zmarłego płakali. Filip zaś wzruszył
się bardzo i tak rzekł do ojca i matki młodzieńca: „Co uczynicie, jeśli
wskrzeszę waszego syna?” Odpowiedzieli mu: „Zrobimy wszystko, co tylko
zechcesz”. Wtedy także słudzy, którzy mieli być pogrzebani razem z młodzieńcem,
dawali mu znaki, żeby pamiętał także o nich. Filip ponownie
się odezwał: „Dajcie mi te sługi”. Rodzice młodzieńca odpowiedzieli:
„Damy ci tych i jeszcze innych trzystu. Ponadto otrzymasz srebra
i złota oraz szaty przetykane złotem i wspaniałe bogactwa.
Dwunastu bogów ze szczerego złota potniemy na kawałki i damy na
jałmużnę. Do tego uwierzymy, że jedynie Bóg Filipa, który wskrzesza umarłych,
jest Bogiem żywym”. I wszystkie te obietnice potwierdzili w obecności
prefekta.
Wtedy Filip spojrzał i ujrzał Jezusa
stojącego po jego prawicy, który mówił do niego: „Nie bój się, albowiem
Ja wskrzeszę zmarłego”. A zmarłemu było na imię Teofil. Wówczas
Filip rozkazał, żeby ściśnięty i napierający tłum odsunął się od łóżka. Następnie
zwrócił się do Żyda Arystarcha: „Widzisz, Żydzie, że leży bez życia?
Jeśli tylko jest to w twojej mocy, wskrześ go!” A ponieważ wszyscy
go do tego zmuszali, Arystarch niepewnie podszedł do zmarłego, po czym
Nerkella, żona Ireosa, jej córka Artemilla i odźwierna radowały się bardzo z powodu
Filipa i uwierzyły w Pana. Filip zaś pobłogosławił wszystkich tych,
którzy uwierzyli i rzekł do nich: „Amen, niech pokój będzie z wami!” Wtedy
Nerkella i jej córka Artemilla prosiły go, aby także im udzielił błogosławieństwa.
Filip do nich powiedział: „Oto Zbawiciel daje wam to, o co prosicie:
niech błogosławieństwo spocznie na waszych duszach”.
Ireos rzekł do Filipa:
„Gdzie chcesz, abyśmy wybudowali dom zgromadzeń290 w imię Chrystusa?”
Rękopis Watykański: W ten sposób wszyscy uwierzyli w Pana naszego Jezusa Chrystusa.
Od rana zaś Filip zaczął głosić nauki i chrzcić w imię świętej i współistotnej Trójcy.
A następnie wziąwszy Ireosa i najpierwszych z miasta zaczął je obchodzić burząc
świątynie bałwanów, budując święte kościoły, wyświecając kapłanów i innych duchownych,
nadając im prawa i ustawy na chwałę
Chrystusa, a oni rośli i umacniali się w wierze.
nich: „Dlaczego tak się trudzicie?” Odpowiedzieli mu: „Bo pragniemy ujrzeć
statek, na który wsiądziesz”. Filip zaś odpowiedział: „Jest daleko
stąd”. I wziął tylko pięć chlebów, po czym, wezwawszy imienia Jezusa,
polecił im wrócić do miasta razem z ich wielbłądami i całym ekwipunkiem.
Po czym dodał: „Podróżujcie w pokoju!”
Wtedy dobiegł głos z nieba, mówiący: „Śpiesz się Filipie! Ja Jezus
oczekuję cię na statku w górnym porcie, bo Ja cię nie opuszczę”. Bracia
zaś, słysząc to, przerazili się i jeszcze mocniej uwierzyli, tak
że prosili Filipa, aby pobłogosławił ich po raz wtóry. Filip zaś rzekł do nich:
„Łaska i chwała i miłość Pana Jezusa, Jego miłosierdzie i błogosławieństwo
będą z wami. Niech opieka Pana towarzyszy wam w drodze”. Wtedy wszyscy
zawołali: „Amen!” I po raz drugi dał się usłyszeć głos: „Tak,
amen, amen, amen!” Teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen.
rękopis Watykański:
Rzecze do niej Zbawiciel: „Wiem, wybrana spośród niewiast, wiem. Idź ze swoim bratem do
każdego miasta, gdzie się uda i dodawaj mu otuchy. Wiem, że wprawdzie jest człowiekiem
śmiałym, ale również i gniewliwym. Jeśli więc pozostawimy go samego, wiele kar rzuci na
ludzi. Także Bartłomieja i Jana wysłałem do tego miasta, by wspólnie z nim znosili wielką
Blisko tego miejsca znajdował się dom pewnego bogatego człowieka o imieniu Stachys,
który był niewidomy od czterdziestu lat. Kiedy ów bogacz, siedząc
w oknie swojego domu, usłyszał Filipa mówiącego te słowa, zapłakał
wobec swoich dzieci i zawołał: „Pomóżcie mi! Zanieście mnie do tych ludzi,
którzy siedzą przy bramie. Oni mogą uleczyć moje oczy i przywrócić
mi światło”. Rzekli do niego jego synowie:, „Kim są owi lekarze?” Odpowiedział
im Stachys: „To są ci ludzie, siedzący przy bramie, których usłyszałem,
jak mówili: ‘Zatrzymajmy się w tej lecznicy i leczmy ludzi z wszelkiej
choroby i z wszelkiego cierpienia”.
Wtedy jego synowie wstali i przy
pomocy sług ujęli go za ręce i przyprowadzili przed Apostołów. Stachys
zaś padł przed nimi na twarz i rzekł: „Błagam was, mężowie, którzy przybyliście
do tego miasta zapewne z mojego powodu i ze względu na moje
kalectwo, abym i ja doznał uzdrowienia. Oto od trzech dni mam przedziwne
sny, a od czterdziestu lat nie widziałem światła słońca. Zanim zostałem
oślepiony prześladowałem cudzoziemców i chrześcijan. Byłem bowiem
zwierzchnikiem wszystkich, którzy oddają cześć Żmii i wężom mieszkającym
nieopodal mojego domu na ulicy Wężowej; a wszyscy mieszkańcy
tego miasta mają węże we czci.
Gdy leżałem w łóżku – miałem wtedy otwarte oczy –
i wpatrywałem się w sufit mojej sypialni, ujrzałem jaja węży, z których
wykluwało się wężowe potomstwo. Rozum mój zachwiał
się, tak że zapytałem: ‘Czyżby byli to bogowie? Wezmę trochę soku z tych
jaj i nałożę go sobie na oczy, abym przekonał się czy mają jakąś leczniczą
moc’. A kiedy nałożyłem go sobie na oczy, wnet doznały one uszkodzenia
i pokryły się ropą na całe dziesięć lat. A w tym czasie żyła jeszcze moja
żona. Chodziła ona na górę i przynosiła mi rosy z roślin,
a którą każdego dnia kładła na moje oczy. I doznawałem ulgi. Pewnego
dnia wstała o świcie, by udać się na górę i przynieść mi rosy. Na górze
jednak zaatakował ją olbrzymi zwierz, który bardzo ją poranił, tak że
umarła od poniesionych ran, bo nie było lekarza, który mógłby ją uzdrowić.
Od tego czasu, aż do chwili obecnej, nie oglądałem światła ani nie
widziałem twarzy moich synów.
Błagam więc ciebie, Boży człowieku, abyś wyleczył mnie z tego
cierpienia. Wtedy dzięki wam uwierzę w Boga, albowiem sen mój jest prawdziwy.
Ujrzałem siebie z oczami przewiązanymi chustką. Ten zaś,
któremu służę, jest tym samym, który zakrywa moje oblicze i nie daje mi
oglądać światła. Usłyszałem głos, który wołał: ‘Stachysie, przyjdź do bramy
miejskiej. Spotkasz przy niej lekarza, który zwróci ci światło i poznasz,
że służysz diabłu’. Przybyłem więc na miejsce, w którym znajduje się brama
i, spojrzawszy moimi oczyma, zobaczyłem zjawę nieznanego mi pięknego
młodzieńca, który miał trzy twarze. Pierwsza z nich była obliczem
młodzieńca, który nie ma jeszcze zarostu, środkowa przypominała twarz
kobiety owiniętą wspaniałym welonem, trzecia zaś była twarzą starego
mężczyzny. Młodzieniec niósł dzban z wodą, a dziewica trzymała w ręce
pochodnię, której blask napełnił moje oczy światłem. I schodzili się wszyscy
mieszkańcy miasta i przyjmowali chrzest od młodzieńca, który nosił
dzban. Ciała zaś ochrzczonych stawały się białe niczym liście palmy.
Sen ten powtórzył się trzykrotnie. Błagam was zatem, nie zwlekajcie
z uzdrowieniem człowieka, którego dusza błąkała się w ciemnościach, ponieważ
teraz wierzę, że to sam Bóg mi się objawił. Niech więc wasza opieka
spocznie na mnie, abym przejrzał”.
Filip wysłuchawszy tego, co powiedział
Stachys, zawołał: „Niech będzie błogosławione Twoje imię, dobry
Jezu, który posyłasz nas w każde miejsce niczym owce. Ty jesteś naszym
prawdziwym pasterzem, który utwierdza naszą naturę i rządzi wszystkim
sprawiedliwie. Ty przysłałeś nas tutaj jako obcych przybyszów, wyprzedziłeś
nas i przygotowałeś nam mieszkanie. Byliśmy biednymi nędznikami
i nie było dla nas miejsca wśród ludzi. Ale Ty
w twojej miłosiernej trosce zasadziłeś dla nas rajski ogród, Ty, który jesteś
doskonałym człowiekiem i doskonałym niebianinem o imieniu, którego nie
można wypowiedzieć, zbawienna prawico; imienia Twego nasze wargi,
nieczysty organ, nie są w stanie wymówić. Ty jesteś wielkim Duchem,
który jesteś Najwyższy w twoich świetlistych wiekach, Ojcze, który jesteś
w ukryciu, który jesteś z nami w trzech doskonałych postaciach,
będących obrazem tego, co niewidzialne. Ty jesteś błogosławiony na wieki.
Amen”.
To powiedziawszy, wyciągnął
swoją prawą rękę, chwycił Stachysa i rzekł: „Przyłącz się do mnie, ty, który
przez twoją niewiedzę przez tak długi czas cierpiałeś kalectwo. Albowiem
twoje widzenie jest prawdziwe. I nie nazywaj go snem, jako że sny
są tylko cudownymi znakami, podczas gdy twoje widzenie pochodzi od
Ducha Świętego. Aż do dzisiejszego dnia byłeś zniewolony przez Szatana.
On, sącząc swoją śmiertelną truciznę w dusze, niszczy całą naturę ludzką,
czyniąc ich myśli mrocznymi, nie pozwalając im oglądać niebieskiej chwały
i przez zapomnienie prowadzi ludzi do zatracenia i zepsucia. Gdy człowiek
się rodzi, wnet popada w niewiedzę, a wraz ze wzrostem swojego
ciała stopniowo upaja się zapomnieniem i pogrąża najpierw w obłędzie
rozpusty, potem zaś w bałwochwalstwie, gniewie, nienawiści i obmowie.
Ale to właśnie niewiedza skłania go do tego, by się zwrócił ku wszystkim
złym uczynkom. Ona zaciemnia umysł i oślepia człowieka. Albowiem mrok
i noc są diademem niewiedzy. Teraz zatem wiedz, że Ten, który cię wzywa,
daje ci światło prawdziwe, abyś dzięki niemu mógł poznać, że ten, któremu
dawniej służyłeś, to sam diabeł. Bo to właśnie on był przyczyną twojej
ślepoty przez cały ten czas”.
Następnie, przyciągnąwszy go do
siebie, wyciągnął rękę i wprowadził jego palec do ust Marianny i namaścił
[…] i wyprawił dla nich wielkie przyjęcie, gotując dla nich potrawy z mięsa
polnych zwierząt i podając im najlepsze wino.
A wieść o nim rozeszła się po całym
mieście, tak że niektórzy mówili: „Chodźcie, zobaczcie ludzi, którzy oddają
cześć Bogu; jeden z nich otworzył oczy Stachysowi, który przez czterdzieści
lat nie widział światła. Musi być z nimi moc Boża, albowiem sztuka
ludzkich lekarzy nie jest w stanie dokonać tak wielkiego uzdrowienia”. I wielki
tłum zebrał się pod jego domem z powodu Filipa i jego towarzyszy i wszyscy
zbiegali się, aby zobaczyć jak chorzy i opętani odzyskują zdrowie, a wśród
nich także ci, którzy cierpieli na żółtaczkę i na puchlinę wodną.
Filip chrzcił mężczyzn, Marianna zaś kobiety. A cały tłum dziwił
się bardzo z tego jak lampart i koziołek mówili „Amen”. I powstało w owych
dniach wielkie zamieszanie w każdym miejscu i wśród całego tłumu, tak
wśród starych, jak i młodych, bogatych i biednych. Naszemu Bogu [+++].
Epizod piętnasty Dziejów świętego Apostoła Filipa.