TEKSTY

You might also like

Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 12

Czerwone zielone / krasnoje zielienoje Красное, зеленое, желтое, лиловое.

Красное, зеленое, желтое, лиловое,


Czerwone zielone, żółte i liliowe Самое красивое — на твои бока,
Wszystko co najlepsze, rzucam ci do stóp А если что дешевое — то новое, фартовое, -
A jeśli krajowe, to fartowne nowe А ты мне только водку, ну и реже — коньяка.
Ale ty mnie wódki, ale koniaku wprzód
Бабу ненасытную, стерву неприкрытую
Bladź nienasycona, ścierwo nienażarte Сколько раз я спрашивал: "Хватит ли, мой свет?"
Wszystkiego ci mało, daczy nie wystarczy? А ты всегда испитая, здоровая, небитая -
Dość będzie – Pytałem – najdroższy mój skarbie? Давала мене водку и кричала: "Еще нет".
Mało! Woła ona – i spirytem raczy.
На тебя, отраву, деньги словно с неба сыпались -
Ileż ja na ciebie kasy wypuściłem Крупными купюрами, займом золотым, -
Franki i dolary, same grube nominały Но однажды всыпались, и сколько мы не рыпались, -
W końcu się na taką minę wpierdoliłem Все прошло, исчезло, словно с яблонь белый дым.
Że pajdę dostałem, takie czasy nastały - z
А бог с тобой, с проклятою, с твоею верной клятвою
Więc О том, что будешь ждать меня ты долгие года, -
Pies z tobą tańcował, komu chcesz przysięgaj, А ну тебя, патлатую, тебя саму и мать твою!
Dnia na mnie nie czekaj, komu trzeba łaś się, Живи себе, как хочешь — я уехал навсегда!
Twojej dupie pręga, dla mnie gruba księga,
Bóg nam nie wybaczy i żegnaj na zawsze.
Ten co wcześniej z Tobą był I bieda niczym osiem bied Ten co wcześniej z Tobą był За восемь бед - один ответ.
W więzieniu też jest lazaret В тюрьме есть тоже лазарет,
I nie śpiewałem, i nie piłem В тот вечер я не пил, не пел,
Tam chorowałem, tam chorowałem Я там валялся, я там валялся.
W ten wieczór na Ciebie patrzyłem Я на нее вовсю глядел,
I doktor ciął mnie wzdłuż i wszerz, Врач резал вдоль и поперёк,
Jak patrzą dzieci, jak patrzą dzieci Как смотрят дети, как смотрят дети,
Ciągle powtarzał trzymaj się, Он мне сказал: «Держись, браток!» -
Lecz ten co wcześniej z Tobą był Но тот, кто раньше с нею был,
Ciągle powtarzał trzymaj się, Он мне сказал: «Держись, браток!» -
On mówił, żebym uchodził, Сказал мне, чтоб я уходил,
Więc się trzymałem И я держался.
On mówił, żebym uchodził, Сказал мне, чтоб я уходил,
Że mnie prześwięci Что мне не светит.
Rozłąka migiem przeleciała Разлука мигом пронеслась.
I Ty żeś mnie nie doczekała Она меня не дождалась,
I ten co wcześniej z Tobą był, И тот, кто раньше с нею был, -
Kiedym do krańca kary dobił Но я прощаю, ее прощаю.
Obrażał mnie, on mnie groził Он мне грубил, он мне грозил, -
Temu co wcześniej z Tobą był, Ее, конечно, я простил,
A ja nie piłem ani grama А я всё помню, я был не пьяный.
Już nigdy ja nie wybaczył, Того ж, кто раньше с нею был,
A kiedy chciałem sobie pójść Когда ж я уходить решил,
Już nigdy ja nie wybaczył, Того, кто раньше с нею был,
Ona mówiła zostań tu, Она сказала: «Не спеши!» -
Straciłem zdrowie Не извиняю.
Ona mówiła zostań tu, Она сказала: «Не спеши,
Zostań do rana Ведь слишком рано.»
Tego co wcześniej z Tobą był, Ее, конечно, я простил,
co mnie o mało nie ubił, Того ж, кто раньше с нею был,
I ten co wcześniej z Tobą był Но тот, кто раньше с нею был,
Jeszcze pozdrowię! Того, кто раньше с нею был,
On mnie jak widać nie zabił Меня, как видно, не забыл,
Я повстречаю!
a była jesień, było miło И как-то в осень, и как-то в осень -
Idę z koleżką, widzę stoją Иду с дружком, гляжу - стоят.
Stoją nikogo się nie boją, Они стояли молча в ряд,
Stoją nikogo się nie boją, Они стояли молча в ряд,
Ośmiu ich było Их было восемь.

A miałem nóż, więc myślę cóż, Со мною нож, решил я: что ж,


Nie dam się wziąć jak jakiś tchórz Меня так просто не возьмёшь.
Ten nóż nie będzie już do chleba Держитесь, гады! Держитесь, гады!
Co się ma stać teraz się stanie, К чему задаром пропадать?
Co ma się stać teraz się stanie Ударил первым я тогда,
No i się stało, macie dranie, Ударил первым я тогда -
Tak było trzeba Так было надо.

To ten co wcześniej z Tobą był, Но тот, кто раньше с нею был,


To on tej kaszy nawarzył Он эту кашу заварил
I było grubo, było trudno Вполне серьезно, вполне серьёзно.
Któryś na plecach moich zawisł Мне кто-то на́ плечи повис,
Waliucha krzyknął dość zabawy, Валюха крикнул: «Берегись!» -
Waliucha krzyknął dość zabawy Валюха крикнул: «Берегись!» -
Było za późno... Но было поздно.
Mikrofon Dwa reflektory palą mnie pod żebra Mikrofon
lecz będę grał w teatrze jakże nie grać Опять не будет этому конца!
Stoje w świetle ramp, dostępny wszystkim wam niczym w martenie dziś na scenie skwar Я весь в свету, доступен всем глазам, - Что есть мой микрофон - кто мне ответит?
Przywykły nieśmiertelnej procedurze Żar Żar Żar я приступил к привычной процедуре: Теперь он - как лампада у лица,
Przed mikrofonem stał jak łołtarza bram я к микрофону встал, как к образам... но я не свят, и микрофон не светит.
Nie! Przed strzelniczą dziurą w murze I kiedyś wreszcie koniec temu będzie Нет-нет, сегодня точно - к амбразуре.
czym jest mikrofon mój kto mi odpowie Бьют лучи от рампы мне под рёбра,
Mikrofonowi temu coś nie w smak teraz znów plonie niczym świeca po kolędzie И микрофону я не по нутру - светят фонари в лицо недобро,
Wiem, głosu mego wszyscy mają dość dziś! a ja nie święty ja przecież człowiek да, голос мой любому опостылеет, - и слепят с боков прожектора,
I jestem pewien że najmniejszy fałsz уверен, если где-то я совру - И - жара!.. Жара!.. Жара!
Zaraz publicznie się nagłośni melodie moje to są proste dźwięki lecz, он ложь мою безжалостно усилит.
gdy mnie jeszcze nie brzęknie czasem ton Мелодии мои попроще гамм,
Dwa reflektory palą mnie pod żebra od ciosu nie uchronie swojej szczeki Бьют лучи от рампы мне под рёбра, но лишь сбиваюсь с искреннего тона -
lecz będę grał w teatrze jakże nie grać on tutaj stoi wciąż on mój mikrfooon светят фонари в лицо недобро, мне сразу больно хлещет по щекам
niczym w martenie dziś na scenie skwar и слепят с боков прожектора, недвижимая тень от микрофона.
Żar Żar Żar Dwa reflektory palą mnie pod żebra и - жара!.. Жара!.. Жара!
lecz będę grał w teatrze jakże nie grać Я освещён, доступен всем глазам.
niczym w martenie dziś na scenie skwar Он, бестия, потоньше острия - Чего мне ждать? Затишья или бури?
Akurat kiedy głos tak zachrypł mi
Żar Żar Żar слух безотказен, слышит фальшь до йоты, - Я к микрофону встал, как к образам...
że nie wiem jak publikę dziś zabawię
ему плевать, что не в ударе я, - Нет-нет, сегодня точно - к амбразуре!
on patrzy na mnie i bezczelnie drwi
но пусть, - я честно выпеваю ноты!
JA twego fałszu nie poprawię
Бьют лучи от рампы мне под рёбра,
Сегодня я особенно хриплю, светят фонари в лицо недобро,
Dwa reflektory palą mnie pod żebra
но изменить тональность не рискую, - и слепят с боков прожектора,
lecz będę grał w teatrze jakże nie grać
ведь если я душою покривлю - И - жара!.. Жара!.. Жара!
niczym w martenie dziś na scenie skwar
он ни за что не выправит кривую.
Żar Żar Żar
Бьют лучи от рампы мне под рёбра,
z gorąca pewnie mam halucynację
светят фонари в лицо недобро,
jak wąż mikrofon się przede mną wiję
и слепят с боков прожектора,
nie mogę sfałszować i wiem ze ma rację
И - жара!.. Жара!.. Жара!
i gdy to zrobię to ukąsi w szyje
На шее гибкой этот микрофон
a szyja mu się gnie niczym u żmiji
своей змеиной головою вертит:
niewolno wstać niewolno mi się wiercić
лишь только замолчу - ужалит он, -
on tylko czyha na to blisko mojej szyi
я должен петь - до одури, до смерти
i muszę tutaj śpiewać aż do śmierci

Dwa reflektory palą mnie pod żebra Не шевелись, не двигайся, не смей!


lecz będę grał w teatrze jakże nie grać Я видел жало - ты змея, я знаю!
niczym w martenie dziś na scenie skwar И я - как будто заклинатель змей:
Żar Żar Żar я не пою - я кобру заклинаю!

Nie pójdę nigdzie i nikt stąd nie wyjdzie Бьют лучи от рампы мне под рёбра,
bo bujny język i oczy nie dobre светят фонари в лицо недобро,
wpatrzone we mnie czymże jesteś czymże и слепят с боков прожектора,
ja tu nie śpiewam, ja zaklinam kobrę И - жара!.. Жара!.. Жара!

Żarłoczny niczym pisklę mały kac Прожорлив он, и с жадностью птенца


wyrywa dźwięk jak się wyrywa serce он изо рта выхватывает звуки,
ja bronić się nie mogę przecież gram он в лоб мне влепит девять грамм свинца, -
gitara wiąże moje ręce рук не поднять - гитара вяжет руки!
Straszny dom Toż jam konie zmordował w gonitwie z wilkami
Очи чёрные — II. Старый дом
Pokażcie mi kraj gdzie światło w lampach płonie "Я коней заморил, от волков ускакал.
Co za straszny dom, Pokażcie mi miejsce którego szukałem Что за дом притих, Укажите мне край, где светло от лампад.
Otulony w mrok, Gdzie śpiew niesie nie wycie tam napoję konie Погружён во мрак, Укажите мне место, какое искал, —
A wiatr wieje tak, На семи лихих Где поют, а не плачут, где пол не покат". —
Że utrudnia krok, O takich domach Продувных ветрах,
Wszystkimi oknami, Nie słuchaliśmy Всеми окнами "О таких домах
W przepaść skierowany, Tylko żyć po ćmach Обратясь во мрак, Не слыхали мы,
A zaś wrota wspak, Przywykaliśmy А воротами — Долго жить впотьмах
Na przejezdny szlak. Od zarania szept На проезжий тракт? Привыкали мы.
Znaczy mniejsze zło Испокону мы —
Jest tu kto pomóżcie wyjdźcie gość zdrożony W kącie ikon sześć Ох, устать я устал, а лошадок распряг. В зле да шёпоте,
Nikogo tylko cień jakiś przemilknął w sieniach Zawieszone krzywo Эй, живой кто-нибудь, выходи, помоги! Под иконами
Już takim zmęczony sił nie mam do koni Никого — только тень промелькнула в сенях В чёрной копоти".
Już sęp nad mą głową lot zniża zacieśnia I tak z tego smrodu gdzie koso wiszą obrazy Да стервятник спустился и сузил круги.
Wyniosłem się gubiąc drogę gubiąc nawet bat И из смрада, где косо висят образа,
W dom ten wchodzisz jak Gdzie konie niosły byle dalej pełen odrazy В дом заходишь, как Я башку очертя шёл, свободный от пут,
Pożyczony frak Do ludzi i od ludzi którzy żyją tak Всё равно в кабак, Куда ноги вели да глядели глаза,
Towarzystwo tu А народишко: Где нестранные люди как люди живут.
Kto nie swój to wróg Tyle czasu minęło, tyle rzek upłynęło Каждый третий — враг.
Na dzień dobry w pysk Życie tłukło jak psa i wciąż nie zatłukło mnie Воротят скулу — ...Сколько кануло, сколько схлынуло!
Gość nieproszony Może i nie było to jakieś wielkie dzieło Гость непрошеный! Жизнь кидала меня — не докинула.
W kącie obraz Obrus biały - oczy cziornyje. Образа в углу Может, спел про вас неумело я,
Krzywo powieszony И те перекошены. Очи чёрные, скатерть белая?!

Szła rozmowa od słowa smutna i cudaczna И затеялся смутный, чудной разговор,


Ktoś tam pieśni znał jakieś na gitarę chwyty Кто-то песню стонал да гармошку терзал,
I złodziej tam był mały - szemrany wirażka И припадочный малый — придурок и вор —
Pokazał pod obrusem że nóż ma ukryty Мне тайком из-под скатерти нож показал.

Kto odpowie mi "Кто ответит мне —


A jakże to tak Что за дом такой,
Żyjecie jak ćmy Почему — во тьме,
Ciemny ten barak Как барак чумной?
Światła nie palicie Свет лампад погас,
Izb nie wietrzyliście Воздух вылился...
Czy się tutaj wszyscy Али жить у вас
Żyć oduczyliście? Разучилися?
Двери настежь у вас, а душа взаперти.
Drzwi na oścież u was a dusze zawarte Кто хозяином здесь? Напоил бы вином".
A gdzież tu gospodarz wina wypijemy А в ответ мне: "Видать, был ты долго в пути
Dawno cię nie było my tu tak od zawsze И людей позабыл — мы всегда так живём:
Ludzi nie pamiętasz my tak tu żyjemy
Траву кушаем —
Trawę co dzień jemy Век на щавеле,
Na szczawiu wiek będzie Скисли душами,
I w duszach kiśniemy Опрыщавели.
Pryszcze mamy wszędzie Да ещё вином
Winem tylko jeszcze Много тешились —
Się pocieszaliśmy Разоряли дом,
Bijąc się wieszając Дрались, вешались". —
Dom ten niszczyliśmy
Nikt krzyku nie usłyszy tu przy luku Хорошо, что за ревом не слышалось звука,
Sprawdzony każdy węzeł i zapinka Что с позором своим был один на один:
Sam na sam z lękiem i w silnika huku Я замешкался возле открытого люка -
I psiakrew nie podpiąłem karabinka И забыл пристегнуть карабин.

Instruktor znany z zimnej krwi Kopniakiem pomógł mi Мой инструктор помог - и коленом пинок -
Przekroczyć tę magiczną grań Перейти этой слабости грань:
Za dobrą monetę wziąłem słowa złe te За обычное наше: «Смелее, сынок!»
Bo powiedział coś jeszcze gdy spojrzałem nań Принял я его сонную брань.

Ref: И оборвали крик мой,


I tak się urwał krzyk mój, И обожгли мне щёки
A pode mną obłoki. Холодной острой бритвой
I cięły mnie jak brzytwą Восходящие потоки.
Prądy - powietrzne potoki
И звук обратно в печень мне
Вогнали вновь на вдохе
Веселые, беспечные
Воздушные потоки.

Tak wzięły mnie w potęgę swoich dłoni Я попал к ним в умелые, цепкие руки:
Zgniatają mnie i robią to co chcą Мнут, швыряют меня - что хотят, то творят!
I ja do procentów przywykłem już И с готовностью я сумасшедшие трюки
Czynności swe wykonuję pod rząd Выполняю шутя - все подряд.

Jest mi w spadaniu tym swobodnym sens Есть ли в этом паденье какой-то резон,
Tego się dowiem potem bo na razie Я узнаю потом, а пока -
Horyzont coraz prędzej ku mnie mknie То валился в лицо мне земной горизонт,
Wiatrem smaganym mojej twarzy То шарахались вниз облака.

I tak się urwał krzyk mój И обрывали крик мой,


a pode mną obłoki И выбривали щёки
I cięły mnie jak brzytwą Холодной острой бритвой
prądy powietrzne potoki Восходящие потоки.

И кровь вгоняли в печень мне,


Упруги и жестоки,
Невидимые встречные
Воздушные потоки.

Szarpnąłem zapasowy jak we śnie


Jakbym koszulę rwał albo zawleczkę
Lecz było coś co wołało wewnątrz mnie
Nie ciągnij poczekaj tą chwileczkę

Brzydki z dwóch stron garbowany


Bo w każdym garbie ratunkowy zwój
I na cel skierowany zakochany, zakochany
W tym swobodnym opadaniu w dół

I tak się urwał krzyk mój


a pode mną obłoki
I cięły mnie jak brzytwą
prądy powietrzne potoki
Swobodne spadanie Niezwykły lot gdzieś z głębin atmosfery Беспримерный прыжок из глубин стратосферы
Na rozkaz jam w nieznane zrobił krok Хорошо, что за ревом не слышалось звука, —
Po niewidzialny cień bezlicej chimery Что с позором своим был один на один: По сигналу "Пошел!" я шагнул в никуда, —
Nikt krzyku nie usłyszy tu przy luku Dla której wykonuję każdy skok Я замешкался возле открытого люка — За невидимой тенью безликой химеры,
Sprawdzony każdy węzeł i zapinka И забыл пристегнуть карабин. За свободным паденьем — айда!
Sam na sam z lękiem i w silnika huku Przebijam się przez mrok powietrznej waty mgły
I psiakrew nie podpiąłem karabinka Tu nigdy ci warunki nie sprzyjają Мой инструктор помог — и коленом пинок — Я пробьюсь сквозь воздушную ватную тьму,
Nie wolno wszak swobodnie spadać gdyż Перейти этой слабости грань: Хоть условья паденья не те.
Instruktor znany z zimnej krwi Nie spadasz w pustkę ludzie tam mieszkają За обычное наше: "Смелее, сынок!" Но и падать свободно нельзя — потому,
Kopniakiem pomógł mi Принял я его сонную брань. Что мы падаем не в пустоте.
Przekroczyć tę magiczną grań I tak się urwał krzyk mój
Za dobrą monetę wziąłem słowa złe te A pode mną obłoki И оборвали крик мой, И обрывают крик мой,
Bo powiedział coś jeszcze gdy spojrzałem nań I cięły mnie jak brzytwą И обожгли мне щеки И выбривают щеки
Prądy powietrzne potoki Холодной острой бритвой Холодной острой бритвой
I tak się urwał krzyk mój Восходящие потоки. Восходящие потоки.
A pode mną obłoki Wiatr sączy mi do ucha wredną pieśń И звук обратно в печень мне На мне мешки заплечные,
I cięły mnie jak brzytwą Nie ciągnij wcale jeszcze trzysta metrów Вогнали вновь на вдохе Встречаю — руки в боки —
Prądy powietrzne potoki I tak nie zdążysz po co garb swój nieść Веселые, беспечные Прямые, безупречные
I kusi mnie poczujesz zaraz lekkość Воздушные потоки. Воздушные потоки.
Tak wzięły mnie w potęgę swoich dłoni
Zgniatają mnie i robią to co chcą Lecz uprząż w górę rwie mnie - stop Я попал к ним в умелые, цепкие руки: Ветер в уши сочится и шепчет скабрезно:
I ja do procedur też przywykłem swoich I jak to teraz wytłumaczyć komu Мнут, швыряют меня — что хотят, то творят! "Не тяни за кольцо — скоро легкость
Czynności wykonuję swe pod rząd Swobodne spadanie to już nie jest to И с готовностью я сумасшедшие трюки придет…"
Jest wolność otwierania spadochronu Выполняю шутя — все подряд. До земли триста метров — сейчас будет
Jest li w spadaniu tym swobodnym sens поздно!
Tego się dowiem potem bo na razie И обрывали крик мой, Ветер врет, обязательно врет!
Horyzont coraz prędzej ku mnie mknie И выбривали щеки
Ku wiatrem smaganej mojej twarzy Холодной острой бритвой Стропы рвут меня вверх, выстрел купола —
I znowu mogę krzyknąć Восходящие потоки. стоп!
I tak się urwał krzyk mój I nade mną obłoki И кровь вгоняли в печень мне, И — как не было этих минут.
A pode mną obłoki Już nie tną mnie jak brzytwą Упруги и жестоки, Нет свободных падений с высот, но зато
I cięły mnie jak brzytwą Powietrzne potoki Невидимые встречные Есть свобода раскрыть парашют!
Prądy powietrzne potoki Воздушные потоки.
A ja patrzę smutno w górę Мне охлаждают щеки
Szarpnąłem zapasowy jak we śnie Tam gwiazdy toną w mroku Но рванул я кольцо на одном вдохновенье, И открывают веки —
Jakbym koszulę rwał albo zawleczkę Gdzieś tam na swoją chmurę Как рубаху от ворота или чеку. Исполнены потоки
Lecz było coś co wołało wewnątrz mnie W powietrznym pijanym potoku Это было в случайном свободном паденье — Забот о человеке!
Nie ciągnij i poczekaj tą chwileczkę Восемнадцать недолгих секунд. Глазею ввысь печально я —
Там звезды одиноки —
Brzydki z dwóch stron garbowany А теперь — некрасив я, горбат с двух сторон, И пью горизонтальные
Bo w każdym garbie ratunkowy zwój В каждом горбе — спасительный шелк. Воздушные потоки.
I na cel skierowany zakochany zakochany Я на цель устремлен и влюблен, и влюблен
W tym swobodnym opadaniu w dół В затяжной, неслучайный прыжок!
I tak się urwał krzyk mój
A pode mną obłoki И обрывают крик мой,
I cięły mnie jak brzytwą И выбривают щеки
Prądy powietrzne potoki Холодной острой бритвой
Восходящие потоки.
И проникают в печень мне
На выдохе и вдохе
Бездушные и вечные
Воздушные потоки.
Но думал Буткеев, мне ребра круша:
Bokser On bije wszystko góra dół, ja myślę będzie źle,
Песня о сентиментальном И жить хорошо, и жизнь хороша!
Boks to nie draka to jest sport odważnych i te de, боксере
I raz i raz i wkoło gwar trybuny wyją w głos Uderzył jeszcze raz dwa trzy i całkiem opadł z sił, В трибунах свист, в трибунах вой:
Butkiejew Borys (Krasnodar) zadaje dolny cios Mą ręke sędzia w górę wzniósł, tą którą ja nie bił. Удар, удар… Ещё удар… «Ату его, он трус!»
Zagonił znów w narożnik mnie, nurkuję zwodzę, lecz Опять удар — и вот Буткеев лезет в ближний бой —
Znów prosty w nos, znów diolny cios i mnie niedobrze Ref: Борис Буткеев (Краснодар) А я к канатам жмусь.
jest Leżał on i dumał, że żyźn horosza Проводит апперкот.
Komu harasza, a komu ni szisza, Но он пролез — он сибиряк,
Ref: I dumał Butkiejew ociekając kriwą, że życie jest bon Вот он прижал меня в углу, Настырные они,
I dumał Butkiejew żebra łamiąc mi Вот я едва ушёл… И я сказал ему: «Чудак!
Że dobre jest życie, że dobrze jest żyć Tak dumał on wtedy żebra łamiąc mi, Вот апперкот — я на полу, Устал ведь — отдохни!»
I dumał Butkiejew czeluść krusząc mą, Że dobre jest życie, że dobrze jest żyć И мне нехорошо!
Że dobrze jest żyć – że życie jest bon. I dumał Butkiejew czeluść krusząc mą, Но он не услышал — он думал, дыша,
Że dobrze jest żyć – że życie jest git. И думал Буткеев, мне челюсть кроша: Что жить хорошо и жизнь хороша.
Słyszę siedem jeszcze leże, osiem zbieram się И жить хорошо, и жизнь хороша!
Znów prostuję, znów nurkuję i oczka idą mnie, А он всё бьёт — здоровый, чёрт! —
Nieprawda też, że na końcówkę siły zbieram swe, При счёте «семь» я всё лежу — Я вижу: быть беде.
Ja od dziecka w twarz człowieka uderzyć nie mogę Рыдают землячки. Ведь бокс — не драка, это спорт
Встаю, ныряю, ухожу — Отважных и т. д.
Ref: И мне идут очки.
I dumał Butkiejew żebra łamiąc mi Вот он ударил раз, два, три —
Że dobre jest życie, że dobrze jest żyć Неправда, будто бы к концу И… сам лишился сил,
I dumał Butkiejew czeluść krusząc mą, Я силы берегу, — Мне руку поднял рефери,
Że dobrze jest żyć – że życie jest bon. Бить человека по лицу Которой я не бил.
Я с детства не могу.
W trybunach gwizd, w trybunach śmiech, a ty jego to Лежал он и думал, что жизнь хороша.
tchór, Кому хороша, а кому — ни шиша!
Butkiejew idzie w bliski bój, ja z lin wycieram kurz,
On nie ustąpi, Sybirak już tacy oni są,
Choć mówię odpuść mu durak, bo zmęczysz się tą
grą.

Ref:
I dumał Butkiejew i stał i dyszał,
Że dobrze jest żyć, że żyźń harasza
I dumał Butkiejew ociekając krwią,
Że dobrze jest żyć – że życie jest bon.
На границе с Турцией или с Пакистаном -
Neutralne tango Полоса нейтральная, а справа, где кусты, -
Наши пограничники с нашим капитаном,
Na granicy z Turcją czy też Pakistanem А на левой стороне - ихние посты.
Ziemia neutralna a dalej gdzie krzaki
Nasi granicznicy z naszym kapitanem А на нейтральной полосе цветы -
A po lewej stronie ich pograniczniaki Необычайной красоты!
A na neitralnoj połasti cwiety - Капитанова невеста жить решила вместе.
nieobyczajnoj krasaty Прикатила, говорит: «Милый, то да сё...»
Надо ж хоть букет цветов подарить невесте -
Kapitana dziewczę chciało czegoś więcej Что за свадьба без цветов? Пьянка, да и всё!
To złości i tupie to pieści się wdzięczy
Choć bukiet kwiatów podaruj niewieście А на нейтральной полосе цветы -
Albo koniec swatów nie będzie zaręczyn Необычайной красоты!
A na neitralnoj polasie cwiety - И к ихнему начальнику, точно по повестке,
nieobyczajnoj krasaty Тоже баба прикатила - налетела блажь,
И тоже «милый» говорит, только по-турецки, -
Zaś naczelnikowi po ichniejszej stronie Будет свадьба, - говорит, - свадьба - и шабаш!
Też kobita płacze no i jakby rzec tu
Jakie piękne kwiaty mówi spójrz na błonie А на нейтральной полосе цветы -
Miły mój mileńki tylko po turecku Необычайной красоты!
A na neitralnoj polasie cwiety - Наши пограничники - храбрые ребята -
nieobyczajnoj krasaty Трое вызвались идти, а с ними капитан.
Разве ж знать они могли про то, что азиаты
Nasze graniczniaki odważne chłopaki Порешили в ту же ночь вдарить по цветам?
We trzech się zmówili a kapitan z niemi
Skądże wiedzieć mogli że takoż Azjaci А на нейтральной полосе цветы
Kwiatów narwać chcieli z neutralnej ziemi Необычайной красоты!
A na neitralnoj polasie cwiety - Пьян от запаха цветов капитан мертвецки,
nieobyczajnoj krasaty Ну и ихний капитан тоже в доску пьян.
Повалился он в цветы, охнув по-турецки,
Padł kapitan martwy od kwiatów zapachu И, по-русски крикнув: «...Мать!» - рухнул капитан.
Takoż ich kapitan w trupa był pijany
Westchnął po turecku zarył nosem w piachu А на нейтральной полосе цветы -
Nasz mać twoją przeklął słowem nazbyt znanym Необычайной красоты!
A na neitralnoj polasie cwiety - Спит капитан, и ему снится,
nieobyczajnoj krasaty Что открыли границу, как ворота в Кремле.
Ему и на́ фиг не нужна была чужая заграница -
Zasnął nasz kapitan - świat się wokół zmienił! Он пройтиться хотел по ничейной земле.
Granica otwarta niczym Kremla brama!
On zaś spaceruje po niczyjej ziemi Почему же нельзя? Ведь земля-то - ничья,
Czemu jest niczyja? - bo jest neutralna! Ведь она - нейтральная!
I tak obaj spali a wieczór był parny А на нейтральной полосе цветы -
Na granicy z Turcją w pasie neutralnym Необычайной красоты!
A na neitralnoj polasie cwiety -
nieobyczajnoj krasaty
A na neitralnoj polasie cwiety -
nieobyczajnoj krasaty
Gips Z powodu siostry z nocnych zmian
Ludzkiej miłości czułem dłoń http://vysotskiy-lit.ru/vysotskiy/stihi-varianty/232.htm
A gdyby nie gips byłbym sam
Wszystko zdycha, kiła, kicha
Więc wdzięczność za to czułem doń
Żadnych mocnych wrażeń
Tylko czekać aż mi z nudów przyjdzie zejść
{refren}
Choćby balkon na mnie spadł
Cokolwiek niech się zdarzy
Czasami tylko śnią się sny
Tego życia dłużej już nie mogę znieść
Jak ostry nóż dla inwalidy,
Że spada ze mnie cały gips
Powiodło się i wreszcie się powiodło
Na tańce ruszam i corridy
Bóg widzi, że dobrnąłem już do dna
Ził wagi 300 tysięcy kilo
Lecz za to chroni zbroja ma
Szkielet roztrzaskał mi do cna
Przed tymi co do gardła chcą mi skakać
Jeden problem człowiek w gipsie ma
{refren}
Nijak nie można się podrapać
No i leżę tu zagipsowany
Każdy członek mój rozprostowany
Gipsu nie zdjąłem, choć już dawno wyzdrowiałem
Przypadek mój tak opisany
Mam ręce niczym kły słoniowe dwa
Tak dokładnie jestem zbadany
Nogi mi puchły, lecz się tym nie przejmowałem
Tacy byli dla mnie mili,
Bym szacunek w swojej masie miał jak trza
Że stąd wyjdę zrehabili-
Tak się o mnie zatroszczyli
Na boki chwieję się i gips ciąży mi,
Że stąd wyjdę zrehabili-
Ludziom po piętach depczę jak cham
towany
Jestem jak słoń ogromny pośród nich
Szacunek w swojej masie mam!
Nic ci na głowę nie spadło – no trudno
Żal mi was ludzie, a ja to przeżyłem
Czy to nie fajnie mieć wstrząs mózgu?
To nawet lepsze od strzała w żyłę

Jak pancerz chroni moją pierś


Mam na ramionach z gipsu zbroję
I tylko konia, konia dajcie mnie
Gdzieś hen wyskoczę z sali swojej

Umarły już uczucia tylko bólu nigdy dość


W nieludzkich podłych naszych wiekach
A ja lulam w pieluchach tym czasom na złość
Przepełniony miłością człowieka
Otwarty niemal każdy kraju kąt Открыли самый дальний уголок
Moskwa Odessa Gdy go wybierzesz państwo cię nagradza
Москва — Одесса В который не заманят и награды
Otwarty tajny port Władywostok Открыт закрытый порт Владивосток
Który już raz lecę Moskwa Odessa Otwarty Paryż mnie on się nie nada
I znowu nie poleci samolot В который раз лечу Москва — Одесса Париж открыт — но мне туда не надо!
Mówi to cala na sino stewardessa jak princzessa Опять не выпускают самолёт
Lecimy jest pogoda tym razem to nie złuda А вот прошла вся в синем стюардесса, как
Nadęta siłą zjednoczonych flot Взлетим мы, распогодится — теперь запреты
Wtaczają światło słyszę wizg turbin принцесса снимут!
Nie ja już w nic nie wierzę na pewno się nie uda Надёжная, как весь гражданский флот
Nad Murmańskiem ni mgieł ni obłoków Na pewno znajdą morze znów przyczyn Напрягся лайнер, слышен визг турбин
I można lecieć też do Aschabada Сижу как на иголках: ну, а вдруг опять не примут
Otwarty Kijów Charków Kiszyniów Над Мурманском — ни туч, ни облаков
Mnie trzeba gdzie zamiecie i tuman И хоть сейчас лети до Ашхабада Опять найдётся множество причин
Otwarty Lwów lecz mnie on się nie nada Gdzie jutro znowu gęsto będzie padać Открыты Киев, Харьков, Кишинёв
Otwarty Londyn Delhi Magadan И Львов открыт — но мне туда не надо! Мне надо — где метели и туман
Tak mówią mi że próżna dziś nadzieja Otwarte wszystko co mi się nie nada Где завтра ожидают снегопада!
I nie trza też pomstować na niebiosa
Z Odessy komunikat lód i zawieja Сказали мне: "Сегодня не надейся Открыли Лондон, Дели, Магадан
Choć tłumacz płacz choć śmiej się znów mówi coś o Не стоит уповать на небеса!" Открыли всё — но мне туда не надо!
I żadnych nie ma szans by się tam dostać rejsie И вот опять дают задержку рейса на Одессу
Kto miał nadzieję strzelił kulą w plot Теперь обледенела полоса
A w Leningradzie z dachów pociekło Cała na sino stewardessa miss odessą jak princzessa Я прав, хоть плачь, хоть смейся, но опять задержка
I czemu nie odwiedzę Leningrada? Nadęta siłą zjednoczonych flot рейса!
W Tbilisi wszysko jasne tam ciepło А в Ленинграде с крыши потекло!
И нас обратно к прошлому ведёт
Tam rośnie czaj lecz mnie on się nie nada И что мне не лететь до Ленинграда?!
Do wiosny tutaj czekać każą mi В Тбилиси — там всё ясно, там тепло Вся стройная, как ТУ, та стюардесса мисс Одесса
Grażdanie na walizkach spać próbują Там чай растёт, но мне туда не надо! Похожая на весь гражданский флот
I słyszę rostowianie wylatują Dojadło mi to ech do diabła z tym
A ja na zabój do Odessy chcę Mam dosyć już i lecę gdzie przyjmują Я слышу: ростовчане вылетают! Опять дают задержку до восьми
Chcę lecieć właśnie tam gdzie od trzech dni już nie
przyjmują А мне в Одессу надо позарез! И граждане покорно засыпают
I z takich przyczyn odkładają rejs Но надо мне туда, куда три дня не принимают Мне это надоело, чёрт возьми
И потому откладывают рейс И я лечу туда, где принимают!
Mnie trzeba tam gdzie zaspy tam gdzie mgła Мне это надоело, чёрт возьми
Chcę tam gdzie zimno gdzie bez przerwy pada Мне надо — где сугробы намело
И я лечу туда, где принимают!
Choć wszędzie indziej jasno i ciepło Где завтра ожидают снегопада!
Tam dobrze jest lecz mnie się to nie nada А где-нибудь всё ясно и светло
Там хорошо — но мне туда не надо!
Stąd nas nie wypuszczają a tam znów nie wpuszczaj
Niesprawiedliwe wredne wszystko to Отсюда не пускают, а туда не принимают
W poczekalnię stewardessy nas na nowo zapraszają Несправедливо, грустно мне! Но вот
Nadęte silą zjednoczonych flot Нас на посадку скучно стюардесса приглашает
Надёжная, как весь гражданский флот
Przepełniony miłością człowieka
James Bond Nareszcie w Moskwie on schodzi po trapłe Агент 007 И вот в Москве нисходит он по трапу,
Całego dolara trzyma w prawej łapie Дает долла́р носильщику на лапу
Lico skrzętnie chowa i spod prześcieradła Себя от надоевшей славы спрятав, И прикрывает личность на ходу.
Żył byt gdzieś w Stanach stawą znużony Na wsze strony zerka czy już biegną fani Вдруг кто-то шасть на «газике» к агенту.
W jednym ze Stanów tych Zjednoczonych В одном из их Соединенных Штатов,
Już go kiedyś tłuszcza z Rolexa okradła В глуши и дебрях чуждых нам систем Он - киноленту вместо документу, -
Zaszyty w dżungli obcego systemu Do tej pory agent bardzo tęskni za nim Что, мол, свои, мол, «How do you do?»
Czemu on? - już oni tam wiedzieli czemu Жил-был, известный больше, чем Иуда,
Może nie jak Jezus lecz jak Judasz znany Живое порожденье Голливуда,
A tłum dziki Артист Джеймс Бонд, шпион, агент 07. Огромная колонна
James Bond agent zero zero siedem zwany czeka przyjaciele żona стои́т сама в себе, -
Na strzelającego Был этот самый парень Встречает чемпиона
Nie było gwiazdy do rzutków czempiona по стендовой стрельбе.
jaśniejszej niż jego «звезда» - ни дать ни взять,
Swietniejszy nawet Настолько популярен,
Trafia w co podrzucisz что страшно рассказать. Попал во всё, что было,
byi od Świętego koty myszy żaby он выстрелом с руки,
Najchętniej chłopaków Да шуточное ль дело? По нем с ума сходило
Nie są to żarty lecz także i baby бабье, и мужики.
półbogiem był prawie Почти что полубог.
Przy nim Mastroianni - Известный всем Марчелло
James Bond rad wielce że go nie poznali в сравненье с ним - щенок! Довольный, что его не узнавали,
mały szczeniak w kawie Prześcieradło zrzucił wreszcie w Nacionali Он одеяло снял в «Национале».
Lecz tu niespodzianka nie poznali znowu Он на своей, на загородной вилле Но, несмотря на личность и акцент,
Chował się za miastem Ni twarz nie pomogła ani angielszczyzna Его там обозвали оборванцем,
by nikt go nie poznał Скрывался, чтоб его не подловили,
Prześcieradło wzięli wrzucili do rowu И умирал от скуки и тоски. Который притворялся иностранцем
Wiele już od fanów ucierpiał i doznał Paszoł won szmaciarzu blać twoja ojczyzna И заявлял, что, дескать, он агент.
Bywało z poranka А то, бывало, встретят у квартиры,
że już w drzwiach mieszkanka Набросятся - и рвут на сувениры
Jestem zero siedem rzekł Последние штаны и пиджаки. Швейцар его за ворот...
Marynarę darła i nie tylko fanka Bond na te słowa Решил открыться он,
A szwajcar do niego: Вот так и жил, как в клетке. «07 я». - «Вам межгород?
Tyłko w kinie się pocił co? Międzymiastowa? Так надо взять талон».
tak to żył jak w kłatce Ну, а в кино - потел,
I w każdym wywiadzie Различные разведки
Zdumiał Się agent дурачил, как хотел: Во рту скопилась пена
mówił cós o matce to przygody cena и горькая слюна,
I usiadł na oknie То ходит в чьей-то шкуре, И в позе супермена
W skórze cudzej chadzał w pozie supermena он уселся у окна.
sypał w popielniczkę то в пепельнице спит,
To znów z abażuru А то на абажуре
Afront przybieżeli łatać reżyserzy кого-то соблазнит. Но тут киношестерки прибежали
robił se spódniczkę Już funty na ruble szwajcar zmienić bieży И недоразумение замяли,
Prawdziwi agenci także przyjechali И вот артиста этого, Джеймс Бонда, И разменяли фунты на рубли...
Tego Jamesa Bonda po wspólnej dedukcji Tyż mi agencina nie takich my brali Уборщица ворчала: «Вот же пройда,
Товарищи из Госафильмофонда
Zaprosiłi nasi do superprodukcji Wnet cały personel sprawnie przesłuchali Подумаешь, агентишко какой-то.
В совместную картину к нам зовут.
Nie chciał już cierpieć swej sławy katuszy W końcu pod dziewiątką był książę z Somalii. У нас в девятом - принц из Сомали».
Чтоб граждане его не узнавали,
Gdy na pasie siadał dobry Concorde stary
Он к нам решил приехать в одеяле,
Prześcieradło włożył schował się po uszy
Мол, всё равно на клочья разорвут.
By mu nikt jak zwykle nie rwał marynary
Ну, посудите сами:
Może państwo sami
на проводах в «ЮСА»
wreszcie zrozumiecie
Все хиппи с волосами
A może słyszeli
побрили волоса,
bywając gdzie w świecie
С него сорвали свитер,
Że go w Ameryce
отгрызли вмиг часы,
tak wszyscy kochali
И растащили плиты
Że nawet hippisi
со взлетной полосы.
włosy dlań ścinali
MANEKIN Spójrz na tę piękność w futerku Dla wszystkich mam nowy plan My raz na wozie pod wozem
Machoń i pióra do kolan Z co sezonową wymianą Do ściany plakat kleimy
Tydzień zmęczony stary Bóg Pieści ją frajer w sweterku Ludzi w bezdusznych klan Tę naszą główną dewizę
Choć może Ty byś tak wolał" One zaś ludźmi się staną
W skupieniu natchnieniu i szale „Troszcz się o manekiny"
Mnożył tworzenia trud
I parzył za parą parę Ich żizń doprawdy harosza Gotów się jestem założyć
I dbają o nie i grzeją Że gdyby doszło do tego Wczoraj był napad czytali
Jemu tworzyć pociecha I nie wydają ni grosza Nie dałyby na to zgody W galerii tylko dla szych
I diabeł go nie powstrzyma I wcale się nie starzeją Już one wiedzą dlaczego I choć bandyci strzelali
I tak Bóg stworzył człowieka Nie zginął tam żaden z nich
Równego wzór manekina Nikt tu nie troszczy się o nas Żaden z nich oddać nie zechce
Jeszcze po sądach ciągają Tak wygodnego mieszkanka
Jego nie złamiesz podatkiem
Nie nowa jest to idea Zaś tworom ze sztucznych mas O miejsce w pudle za szkiełkiem
Komforcik tu urządzają Ostra wybuchłaby walka Nie dla nich podwyżka cen
I nie śmie zaprzeczyć nikt jej Bądź pozdrowiony o gładki
Dowiodę ja jak dwa i dwa
Spójrz jak spokojne one Coś mi się zdaje że knują Bądź zdrów o maneken
Że Adam był manekinem
Nic takich nie zirytuje Gdy żywi śpią utrudzeni
My chromosomowe śmieci My głowy mamy szalone Że członki rozprostowują I jak Hindusi wierzymy
Ogryzki boskich genów Nikt z nas tu nie pasuje I chodzą nocą po ziemi Że życia gdy przyjdzie kres
Tym samym śladem ja z dziećmi Zmienimy się w manekiny
Tworzymy tłum manekenów W sobie podobnych gronie Maszyny wyprowadzają
W łóżku czy przy grze w bilard I rządzą nocą na mieście I życie ich będziem wieść
Żywych kto stroi głupi Jak jogin nieporuszone Do rana tak rozrabiają
W płaszcze gabardynowe Miłe uprzejme nad wyraz Po czym wracają na miejsce Nie ma co płakać chłopaki
Lepiej przystrojmy kukły Nadejdzie jeszcze nasz czas
Zdóbmy figury woskowe Chciałbym tak sobie pożyć A takie kręcą numery Los wspólny będzie jednaki
Wolność ma jest mi nie w smak Że nie wykręcisz w rok ich
Los manekena dla mas
Nie miej pretensji do mnie Wolałbym za to jak oni Po czym wracają w swe sfery
Rozejrzyj się dokoła Dzień choć spróbować tak I jakże im nie zazdrościć?
Nas żywych sto chorób toczy
Choć z wierzchu do nas podobne
Na manekenową dolę Nie warto już być człowiekiem
Nie żyją podobnie do nas
Zgadzam się niech mnie szlag Nadchodzi symbol epoki
Z nosem przypartym do szyby Rodzinę ja nową wolę Zdrowy i silny maneken
Stoisz i w karku Cię łamie Maneken mój nowy brat
A one patrzą na niby
I uśmiechają się ładnie

A ten tu kretyn w szlafroku


się ewidentnie naśmiewa
„Jak żyjesz mały człowieku
Biedaku jakże się miewasz

You might also like