Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 4

Wstęp do Gnozy Necronomiconu

Agnus, Loża Magan

„Spośród wielu ksiąg, jakie spisała ludzkość, Necronomicon zajmuje miejsce szczególne, już choćby z racji tego
że nie sposób odróżnić w nim świętości od przekleństwa, wzniosłości od szkarady, prawdy od fałszerstwa. O ile
Biblia, Koran, Sefer Jecira, Upaniszady, czy nawet złowieszcze Księga Prawa więcej wskazują niż zakazują,
rzucając snopy światła w mroki niewiedzy, o tyle ambiwalentne podłoże, z którego wyrasta księga zwana
Necronomiconem, może rodzić co najwyżej pomioty idei sytuujących się niczym klifoty po mrocznej stronie
Drzewa Życia. ”
(Necronomicon, Wstęp do wydania polskiego)

Słowo "Gnosis" ma swoją piękną i długą tradycje sięgającą swoimi korzeniami starożytności.
Pierwotnie oznaczało wiedzę lub wgląd w naturę boga, czy boskości (w zależności czy dana osoba
stawiała się poniżej poziomu lub na poziomie boga, tym samym sytuując się konsekwentnie po stronie
schematu rozwoju duchowego prawej lub lewej ręki). Generalnie rozpatrując to pojęcie można natrafić
także na odniesienia do wschodniej Mokszy ("uwolnienia") czy oświecenia. Po grecku "gnosis"
oznacza dosłownie "wiedzę" i jest to prawdopodobnie najbliższe nam spojrzenie, które interpretować
można jako wiedzę, znajomość, stan świadomości duchowej natury kosmosu, czy wszechświata...

Jeżeli przyjmiemy takie założenia Gnozą Necronomiconu, możemy nazwać pewien ogół czynników i
zależności, które mają za zadnie zarządzanie i regulowanie procesami kosmicznymi. Jednakże już w
tym momencie, jak to często zdarza się w badaniu tej jakże skomplikowanej i zagadkowej księgi,
trafiamy na liczne sprzeczności i kontrowersje. Głównym problemem okazuje się tu
transcendentalność bóstw tzw. Mitologii Cthulhu, które nie dają się łatwo kategoryzować i
zaszufladkować w ciasne ramy sztywnych interpretacji, czego najlepszym przykładem są chyba długie
polemiki pomiędzy adeptami badającymi to zagadnienie, którzy nie potrafią ustalić chociażby jednej
obowiązującej doktryny przyporządkowującej odpowiednie bóstwa do czterech podstawowych
żywiołów. Jednakże by jeszcze bardziej nie zaciemniać całego obrazu najprościej będzie
scharakteryzować działanie tego ujęcia Gnozy Necronomiconu, jako dualne zestawienie
dopełniających się sił Przedwiecznych, które razem stworzą pewną uniwersalną koncepcje kosmiczną
– najlepszym zobrazowaniem takiego spojrzenia będzie na przykład zestawienie Yog Sothotha (zasady
nieograniczonej ekspansji / okręgu) z Azathothem (zasady nieograniczonej koncentracji / punktu),
którzy wspólnie przedstawiają necronomiconowskiej ujecie płaszczyzny przestrzeni. Takim
spojrzeniem na ten rodzaj gnozy i charakterystykę kolejnych sił Przedwiecznych zajmiemy się w
dalszej części niniejszego eseju.

Jednakże Gnozę Necronomiconu możemy rozpatrywać także jako zespół narzędzi i technik, które
mają na celu doprowadzenie do tego specyficznego stanu świadomości natury zagadnienia. Z uwagi
na to że jest to w pewnym sensie forma „aktywna” –można znaleźć tyle jej definicji, ilu odnajdzie się
jej praktykantów. Najpopularniejszymi będą prawdopodobnie jednakże strach, głód, czy też fascynacja
zmieszana ze strachem i obrzydzeniem wobec obcych form życia pochodzących z gwiazd. Jako że nie
ma jednej i prawdziwej wersji Necronomiconu nie istnieje żadne dogmatyczne podejście co do
osiągania danego rodzaju gnozy. Z jednej strony ma to swoje bardzo pozytywne konsekwencje.
Inteligentny adept pozostaje ograniczony jedynie siłami swojej kreatywności i wyobraźni, otwierając
się na całe morze perspektyw i możliwości rozwoju duchowego. Prawdopodobnie właśnie dzięki
temu, należy upatrywać popularności tego jakby nie patrzeć systemu, który przeżył swój renesans
wraz z rozwojem magii chaosu, w drugiej połowie XX wieku, kiedy ważniejszym pytaniem stało się
„jak” wierzyć, niż konkretnie w „co”, odrzucając niewolnicze podejście do danego systemu. Z drugiej
zaś strony wymaga to olbrzymiej odpowiedzialności, a zarazem jej stałych towarzyszek, czyli
dyscypliny i wytrwałości, oraz co może i najważniejsze długiej i bardzo ciężkiej pracy, a jak dobrze
zdajemy sobie wszyscy sprawę bycie panem samego siebie łatwym zadaniem nie jest.

Źródła Poznania Gnozy Necronomiconu

"W księdze mówi się o sefirotach i ścieżkach, o duchach i zaklęciach, o bogach, sferach, planach i wielu innych
sprawach, które mogą (albo i nie) istnieć. To czy istnieją nie ma znaczenia. Z wykonywaniem pewnych działań
wiążą się określone skutki. Uczniów ostrzega się poważnie, aby nie nadawali im filozoficznej wagi i nie
traktowali ich jako obiektywnej rzeczywistości"
(Aleister Crowley, Liber O vel Manus et Sagittae)

Generalnie najczęstszym pytaniem, jakie stawia osoba, która dopiero zaczyna zgłębiać ścieżki
Przedwiecznych, jest pytanie o „prawdziwość” samego zagadnienia, czy danego Necronomiconu.
Odpowiedź na to pytanie nie może być jednoznaczna i prawdopodobnie nikt jej nigdy kategorycznie
nie sformułuje.

Na dobrą sprawę wszystkie współczesne wersje Necronomiconu są inspirowane literaturą H.P.


Lovecrafta i dlatego raczej trudno traktować je jako „prawdziwe”. Zwłaszcza, iż sam autor
jednoznacznie zaprzeczał istnieniu tego działa, lakonicznie kwitując, iż jest ono wymysłem jego
fantazji, a sama postać Abdula Al-Hazreda okazała się jego dziecinną fantazją wymyśloną na
podstawie lektury „Baśni tysiąca i jednej nocy”.

Jeżeli natomiast staramy się znaleźć jakieś odniesienia do historycznych przesłanek istnienia tego
niesławnego grimoiru, sprawy zaczną się nie mniej komplikować. Niegdyś krążyły liczne plotki, iż
istnieją kopie „autentycznego” Necronomiconu znajdujące się w niektórych bibliotekach i w rękach
prywatnych kolekcjonerów, lecz w rzeczywistości trudno uważać takie rewelacje za prawdziwe.
Według najczęściej przyjmowanych hipotez szalony arab miał napisać Al-Azif (rzekomy oryginalny
tytuł Necronomiconu , który ma oznaczać szmer nocnych owadów, którzy ówcześni Arabowie
uważali za wycie demonów) w Damaszku w roku 730 naszej ery. Dalsze wydania są już kolejno
tłumaczeniami na różne języki europejskie. Tak też w 950 roku Bizantyjczyk Teodor z Filetu miał
przetłumaczyć owo dzieło na grekę. Natomiast w roku 1228 niesławna księga miała zostać
przetłumaczona na łacinę przez nijakiego Olausa. Możemy także natrafić na informacje, wedle
których Necronomicon miał trafić do Index Expurgatrius w 1232 roku na polecenie papieża Grzegorza
IX. Jeżeli pokusić się na dalsze spekulacje można odnaleźć informacje o rzekomej kopii z Salem, oraz
o wydaniach, które miały mieć miejsce w Niemczech, Włoszech i Hiszpanii, kolejno w XV, XVI i
XVII wieku. Al-Azif miał podaj posiadać także w swojej kolekcji sławny mag elżbietański dr John
Dee. Na koniec należy odnotować, że wszystkie te rewelacje, należy traktować raczej jako inspirujące
plotki, niż rzeczywiste fakty historyczne.

W paru słowach wypadałoby także poruszyć i omówić kilka z najnowszych wydań Necronomiconu.
„Al Azif, the Necronomicon” wydany w 1973 roku autorstwa L. Sprague de Camp’a , jest uznawany
za pierwszy z „współczesnych” wersji Necronomiconu. Z pewnością nie jest to dzieło przełomowe, a
badacze zagadnienia uznają je co najwyżej za zręczny falsyfikat, oparty w głównej mierze na starym
syryjskim rękopisie. Jednakże już w roku 1977 wychodzi chyba najpopularniejszy z wszystkich
współczesnych wydań Necronomiconu autorstwa Simona. W jednym z wywiadów autor tłumaczy, że
jego zdaniem gnoza i magia Necronomiconu opierają się na starożytnej religii Mezopotamii, co
znajduje konsekwentne odbicie w jego dziele. Rewolucyjność tego wydania nie polega więc wcale na
jakiś kontrowersyjnych tezach, ale raczej na jej praktycznym ujęciu dostępnym dla każdego
praktykanta magii w XX wieku. Olbrzymia popularność tej wersji pozwoliła Simonowi na
opublikowanie w roku 1981 kolejnego dzieła utrzymanego w tej tematyce o tytule Spellbook.
Natomiast trzy lata wcześniej wydano wersję pod redakcją George’a Haya, który w głównej mierze
podłoża swojego wydania upatrywał w Liber Logaeth , czyli traktacie wyżej wymienianego dr Johna
Dee oraz naturalnej implikacji tej tezy, czyli magii enochiańskiej. Najnowszą opublikowaną wersją
tego niesławnego dzieła jest „Necronomicon – The Wanderings of Alhazred” autorstwa Donalda
Tysona (notabane w przeszłości znanego głównie z pracy nad Enochią). Prawdopodobnie to wydanie
może pochwalić się tym, że w największej mierze z pośród wszystkich swoich poprzedników
inspirowane jest literaturą H.P. Lovecrafta, jednakże z drugiej strony ma ono charakter bardziej
fantastyczno – rpg’owy niż konkretnie magiczny.

Prawdopodobnie bardzo wiele racji znajduję się w słowach Krzysztofa Azarewicza, który przełożył i
opracował polskie wydanie Necronomiconu. Według niego „Moc Necronomiconu zdaje się bowiem
polegać na tym, że jego treść jest nieprzenikniona, a forma na tyle pokraczna, by nie dać się nagiąć do
sztywnych formuł interpretacyjnych”. Jak już zauważyliśmy powyżej wszystkie będące w tej chwili
w obiegu wersje Necronomiconu powstały w ostatnich dekadach jako inspiracja literaturą H.P.
Lovecrafta i raczej trudno traktować je jako autentyczne. Z drugiej strony opisany w nich rodzaj gnozy
niekoniecznie wymaga potwierdzenia przez źródła historyczne, gdyż jest to system związany nie ze
znanymi nam wymiarami, lecz z przestrzenią "pomiędzy nimi", tym, co Kenneth Grant nazywa
"wszechświatem B". Są to siły nieuchwytne i w większości bardzo niepodobne do bóstw i duchów
opisanych w innych mitologiach i grimoirach. Jako system magiczny Necronomicon jest "prawdziwy"
dla tych, którzy potrafią uchwycić jego transcendentalność i nawiązać kontakt z siłami
wykraczającymi daleko poza jakąkolwiek racjonalność.

Natura sił Starszych Bóstw

„Ten kult nie zaniknie, dopóki gwiazdy nie zajmą właściwego miejsca, a tajemni kapłani nie wyzwolą wielkiego
Cthulhu z grobu, aby przywrócił do życia swych podwładnych i objął panowanie na ziemi. Czas ten łatwo będzie
rozpoznać, ponieważ ludzie staną się podobni do Wielkich Starych Bóstw; wolni i swobodni, poza zasięgiem
dobra i zła, odrzucą wszelkie prawa i zasady moralne, będą krzyczeć, zabijać i pławić się w radości. Wyzwolone
Stare Bóstwa nauczą ludzi, jak krzyczeć, jak zabijać, jak radować się i bawić, a cała ziemia rozgorzeje całopalną
ofiarą ekstazy i wolności”.
(Zew Cthulhu, H.P. Lovecraft)

Bardzo często można spotkać się z stwierdzeniem, że siły Wielkich Przedwiecznych, z którymi w
kontakt wchodzi mag eksplorując kolejne elementy Gnozy Necronomiconu, mają wyłącznie zły i
destruktywny charakter. Nic bardziej mylnego. Co wyraźnie ilustruje powyższy cytat, sam Lovecraft
zdecydowanie dystansował się od oceniania tych sił w ludzkich kategoriach ludzkiego pojęcia dobra i
zła. Sam podział w literaturze (a właściwie negatywne ujęcie Przedwiecznych) utrwalony został
głównie przez jego następców – co najsilniej eksponowane jest prawdopodobnie u Augusta Derleth’a.
Najprostsze uzasadnienie ma to w naukach psychologicznych, które wyraźnie wskazują strach
wszystkich ludzi przed tym, co obce i zagrażające ich dotychczasowemu postrzegania świata.

Najpopularniejszą teorię na ten temat przedstawił w swoim Necronomiconie wyżej wspomniany


Simon. W jego ujęciu Wielcy Przedwieczni są odwiecznymi siłami chaosu, które ustawicznie starają
się przedrzeć do świata ładu i porządku symbolizowanego przez uporządkowany kosmos. Ma to swoje
symboliczne odbicie w Tekście z Magan, który jest literacką parafrazą sumeryjskiego eposu Enuma
Elisz. Opowiada on o walce pomiędzy mroczną boginią Tiamat z świetlistym bogiem Mardukiem. Na
samym końcu historii Marduk pokonuje smoczycę Tiamat tworząc z jej ciała zorganizowany
wszechświat, co symbolicznie oznacza zwycięstwo pierwiastka formy i porządku nad bezładem i
chaosem. Jednak siły te nie mogą zostać ostatecznie zamknięte i unicestwione, ponieważ jak głosi
księga:

"Czyż człowiek nie został stworzony z krwi Kingu?


Przywódcy hord Przedwiecznych
Czyż w jego duszy nie zostały zasiane
Nasiona buntu przeciw Starszym Bogom?
I krew człowieka to krew zemsty
Duch ludzki jest duchem zemsty
A moc człowieka - mocą Przedwiecznych
Tak oznajmia Pakt
Albowiem Starsi Bogowie posiadają znak
Który powstrzymać może moc Przedwiecznych
Lecz człowiek posiada znak, liczbę i kształt
Dzięki którym krew jego rodziców budzi się do życia
I tak zapisano w Pakcie
Ogłoszonym przez Starszych Bogów
Na mocy krwi Przedwiecznych
Człowiek jest kluczem
Który otworzyć może bramę Iak Sakkak
Przez którą Przedwieczni szukają zemsty
Na potomkach Marduka na tej ziemi
Albowiem to, co nowe, wyłoniło się z tego, co dawne
I przez nie zostanie ponownie zastąpione
A rządy Przedwiecznych ponownie odmienią oblicze tej ziemi
I tak również zapisano w Pakcie"
Tekst z Magan, Necronomicon

Tak więc w tym ujęciu możemy postrzegać energie sił Przedwiecznych jako negatywne, o tyle na ile
ich natura oznacza naturalne dopełnienie procesu kreacji, czyli jej destrukcje i rozkład. Jednakże nie
wolno nam ignorować jej kreatywnego aspektu – w końcu w człowieku zawarty jest klucz do boskości
i wyzwolenia – krew Starszych Bogów. Człowiek kroczący drogą samopoznania nie zamyka się
jedynie na rozwijanie swoich „pozytywnych” cech, ale dąży do zgłębienia tego co nieznane i lezące
poza jego normalną percepcją.

Ważnym elementem, który bardzo często przejawia się w literaturze źródłowej, w odniesieniu do
natury tych istoty, jest informacja o tym, iż pochodzą one spomiędzy kątów. Cóż to oznacza?
Generalnie chodzi o to, iż ich natura nie jest ograniczona ani do symbolicznego systemu emanacji
świata światła i struktury, który najczęściej symbolizowany jest przez Drzewo Życia, ani do świata
energii ciemności i chaosu, czyli tzw. Tuneli Seta. Wyraża to ich wybitnie transcendentalną i
ewolucyjną naturę, która nie może być ujęta w żadne struktury dostępnych schematów. Ukazuje to
nam także ich wybitnie obce oblicze, które jest bardzo dalekie od zdolności ludzkiej percepcji. I
chociaż istnieją próby podziało i atrybucji tych sił zarówno do dwóch wyżej wspomnianych ścieżek
duchowego rozwoju, żadna z nich nie może być uznana za w pełni zadowalającą.

Nie oznacza to jednak, że niemożliwym jest uchwycenie znaczenia ich konkretnych awatarów i
wspólnych cech różnych Przedwiecznych, oraz ich emanacji, które powstały właśnie po to by możliwa
była skuteczna praktyka i percepcja tych zjawisk. Najlepszym przykładem takiego ujęcia jest np.
Grimoirium Imperium, w którym mamy próbę uporządkowania Starszych według momentów ich
pojawiania się, a także listę różnych twarzy Nyarlathotepa. Praca z tymi siłami nie jest więc czysto
chaotyczna, inaczej rzeczywiście nie przyniosłaby żadnego skutku, a nawet wręcz odwrotnie, wymaga
wiele wysiłku i pracy w poszukiwaniu odpowiednich możliwości i korelacji tak aby zaadoptować
potencjalność którą niesie z sobą ta energia do indywidualnych potrzeb duchowego rozwoju.

Na zakończenie chciałbym odesłać wnikliwego czytelnika do różnych opracowań konkretnych zasad i


koncepcji Gnozy Necronomiconu, które w dużej mierze symbolizowane są przez kolejne Starsze
Bóstwa. Pewna propozycja znajduje się i na tej stronie, jednakże zawsze należy szukać i wykraczać
dalej. Podobnie sprawa przedstawia się w przypadku technik osiągania stanu Gnozy Necronomiconu.
Jednakże zawsze pamiętaj, że wszelkie poznanie osiągalne jest jedynie na drodze ciężkiej i wytrwałej
pracy – a jeżeli nie spróbujesz na pewno nic się nie zmieni.

Loża Magan, Dragon Rouge Polska

You might also like