Professional Documents
Culture Documents
Heydel Jeszcze Zadna Kobieta 2013
Heydel Jeszcze Zadna Kobieta 2013
Heydel Jeszcze Zadna Kobieta 2013
Uniwersytet Jagielloński
Podczas rozmowy, jaka odbyła się w roku 1990 w redakcji krakowskiego „Na-
Głosu”, Czesław Miłosz wyraził opinię, że Anna Świrszczyńska należy do grona
największych przedstawicieli rozpoznawalnej na świecie polskiej szkoły poezji.
Marian Stala zareagował na to stwierdzenie zdumionym, a może sceptycznym py-
taniem: „Naprawdę? Świrszczyńska też?”, co wywołało z kolei zdumienie noblisty:
„Oni tutaj nie wiedzą... Dlaczego? Czy dlatego żeście ją tutaj widzieli?”. Teresa Wa-
las (jedyna uczestnicząca w rozmowie kobieta) skwitowała tę sytuację półżartem:
„Oni są wszyscy metafizyczni, nie mają żadnego instynktu na baby (śmiech)”. „No
ale ona była jak najbardziej poetką metafizyczną – odpowiedział na to Miłosz.
– Agnostyczką czy ateistką, ale bardzo metafizyczną”1. Ta krótka wymiana zdań
stanowi świetne wprowadzenie do analizy sposobów odczytywania poezji Świr-
1
Zob. O komunistycznym maglu i polskiej szkole poezji. Z Czesławem Miłoszem w „NaGłosie”
rozmawiają Jan Błoński, Aleksander Fiut, Jan Polkowki, Marian Stala, Teresa Walas [w:] Cz. Miłosz,
Rozmowy polskie 1979–1998, Kraków 2006, s. 126. W tej samej rozmowie pada także zdumiewające
225
Magda Heydel
stwierdzenie Miłosza, że w poezji Świrszczyńskiej jedynym absolutem jest ojczyzna (s. 127). Wątek
ten nie zostaje jednak rozwinięty.
2
Zob. A. Świrszczyńska, Poezja, zebrał i przedmową poprzedził Cz. Miłosz, Warszawa 1997;
A. Swir, Happy as a Dog’s Tail, transl. Cz. Miłosz, L. Nathan, San Diego 1985; A. Swir, Talking to
My Body, transl. Cz. Miłosz, L. Nathan, Washington 1996; Cz. Miłosz, Jakiegoż to gościa mieliśmy,
Kraków 1996.
3
Więcej na ten temat piszę w rozdziale Przywołuję cię i będziesz między ludźmi. Czesław Miłosz
i tłumaczenie Anny Świrszczyńskiej w książce „Gorliwość tłumacza”. Przekład poetycki w dziele Czesła-
wa Miłosza, Kraków 2013.
4
Prócz wspomnianych przekładów Miłosza istnieją dwie inne książkowe publikacje wierszy
Anny Swir w przekładach M. Marshment i G. Baran: I’m the Old Woman, Canterbury 1985 oraz Fat
like the Sun, London 1986. Ostanio ukazał się też tomik Building the Barricade and other poems of
Anna Swir, transl. P. Florczyk, Calypso Editions, b.m.w. 2011.
5
A. Świrszczyńska / A. Swir, Mówię do swego ciała / Talking to my body, Kraków 2002, s. 9.
6
Cz. Miłosz, Jakiegoż to gościa mieliśmy..., s. 28.
226
„Jeszcze żadna kobieta, jak poezja poezją...” Ku projektowi poetyckiemu Anny Świrszczyńskiej
7
Cz. Miłosz, W stronę kobiet, „Teksty Drugie” 1993, nr 4/5/6, s. 14. Pozostawiam na boku szerszą
kwestię stosunku Miłosza do feminizmu i jego wypowiedzi na ten temat. Ciekawego materiału do-
starczają tu m.in. dwa tomy Rozmów polskich (Kraków 2006, 2010). W książce o Świrszczyńskiej pisze:
„Uczciwość nakazuje mi przyznać się, że sam jestem skłonny uważać feministki za wariatki, dlatego
że, podobnie jak rewolucyjne passionarie, miary nie mają, a poza tym źle radzą sobie z wyborem
przywódczyń” (Jakiegoż to gościa... s. 13).
8
Cz. Miłosz, Jakiegoż to gościa mieliśmy..., s. 28.
9
Tamże.
10
Zob. Cz. Miłosz, Wstęp [w:] Mówię do swego ciała / Talking to my body..., s. 11.
227
Magda Heydel
11
Pomimo tych porównań, Miłosz pisze, że Telimena pojawia się jako komiczna postać kobieca
w literaturze polskiej, wciąż żywa „jakby komizm zapewniał jej długie życie. Może znaczy to, że oby-
czajowo siedzimy w starych przyzwyczajeniach, nie zdając sobie sprawy, jak bardzo męski jest nasz
śmiech i uśmiech” (Jakiegoż to gościa..., s. 12).
12
„Metafizyka ciała” w ostatnich wierszach Anny Świrszczyńskiej [w:] tejże, Egzystencjalne i meta-
fizyczne. Od Leśmiana do Maja, Katowice 1999, s. 82.
13
Tamże, s. 93.
14
Twórczość poetycką dla dorosłych Świrszczyńskiej można dość przekonująco podzielić na fazę
przedwojenną i dwie fazy powojenne, z których ostatnia krystalizuje się na przełomie lat sześćdziesią-
tych i siedemdziesiątych w tomikach Czarne słowa i Wiatr, a następnie Jestem baba.
15
Z. Bieńkowski, Dosłowność [w:] tegoż, Ćwierć wieku intymności. Szkice poezji i niepoezji, War-
szawa 1993, s. 201–203. Pierwodruk: „Kultura” 1972, nr 25.
228
„Jeszcze żadna kobieta, jak poezja poezją...” Ku projektowi poetyckiemu Anny Świrszczyńskiej
16
Zob. m.in. E. Łubieniewska, Tragedie emancypantek. „Życie Literackie” 1972, nr 49, s. 14;
M. Baranowska, Poetka nieobojętna, „Twórczość” 1981, nr 7, s. 117–120; A. Nasiłowska, Cielesna poe-
zja Świrszczyńskiej, „Odra” 1994, nr 11 (396), s. 104–105.
17
S. Balbus, Cierpienia i ekstazy, „Życie Literackie” 1972, nr 2 (989), s. 10.
18
S. Balbus, Kobieta mówi o swoim życiu, „Twórczość” 1972, nr 8 (325), s. 106–109. Kolejne cy-
taty w tekście z tego źródła.
229
Magda Heydel
Nagość języka zapisu w tomie Jestem baba byłby więc korelatem pewnej nagiej
treści, zdolnym – według słów samej poetki – „połączyć sztukę i życie”, tak aby
ani sztuka nie była nieistotnym ornamentem dla życia, ani życie nie okazało się
pogardzanym dodatkiem do sztuki20. Komentując język poezji Świrszczyńskiej,
Balbus pisze o jego rewolucyjnym charakterze, polegającym na istotnym posze-
rzeniu terytorium dostępnego liryce, ponieważ skutecznie wprowadza w jej obręb
tematykę, która zarezerwowana była dla prozy realistycznej czy naturalistycznej.
Więcej nawet, bowiem, jak czytamy, „do poezji wkracza więc to, co zostało nie-
jako wypchnięte poza kulturę i poza język nawet”21: żywioł nieopisywalnego, bo
z różnych powodów wstydliwego doświadczenia – od przemocy domowej, przez
bestialstwo szpitala położniczego, po ekstazy kobiecego orgazmu oraz upokorze-
nia starości i umierania. Nie tylko erotyka, lecz także pozostałe wielkie tematy
Świrszczyńskiej są obwarowane bardzo silnymi ograniczeniami oraz zakazami
etycznymi, moralnymi, konwencjonalnymi i estetycznymi. Tymczasem poetka jest
tu bezkompromisowa: przestrzeń, w której rozgrywają się wydarzenia jej wierszy,
stanowi ciało człowieka, a przede wszystkim ciało kobiety. Świrszczyńska daje głos
kobiecemu ciału, jego fizjologii, radości i koszmarowi jego bycia, czyli żywiołowi,
który w porządku patriarchalnej kultury jest niemy, bo zmuszony do milczenia.
Stosunkowo często przywoływany jest wiersz Kobieta rozmawia ze swoim
udem; także przez Miłosza, który określa go mianem hymnu na cześć kobiecych
genitaliów, „amoralnego zwierzątka”, którego „jasnemu, gładkiemu wdziękowi”
zawdzięcza kobieta „wiele bogactw / wiele prawd kosztownych”, jakich nie dałaby
jej nigdy „najwyborniejsza uroda [jej] duszy”22. Seks kobiety jest tu właściwie taj-
nym narzędziem władzy:
Otwierają się przede mną
w chwili miłosnej
dusze kochanków i mam ich w swej mocy.
19
A. Świrszczyńska, Wstęp [w:] tejże, Poezje..., s. 24.
20
Tamże, s. 22. Myśl Świrszczyńskiej o tym, że sztuka współczesna pogardza życiem, w wyniku
czego życie uznaje sztukę za nieważną, jest, co ciekawe, bardzo bliska Miłoszowskiemu sprzeciwowi
wobec awangardyzmu i jego przekonaniu o konieczności odnowienia poezji obiektywnej. W tym
kontekście warto, jak sądzę, na nowo przeczytać otwierający tom Jestem baba tytułowy cykl, który
Miłosz – sam niegdyś jako autor Głosów biednych ludzi przez Wykę oskarżany o publicystykę poety-
cką – zbywa jako „przyglądanie się Polsce plebejskiej” (Jakiegoż to gościa..., s. 85).
21
S. Balbus, Kobieta mówi o swoim życiu...
22
Cytaty z wierszy Świrszczyńskiej wg Poezje.... Numer strony w nawiasie pod tekstem.
230
„Jeszcze żadna kobieta, jak poezja poezją...” Ku projektowi poetyckiemu Anny Świrszczyńskiej
23
C. Miłosz, Jakiegoż to gościa..., s. 93. Warto dodać, że podkreślanie „zewnętrznej perspektywy”
w jej utworach może być podyktowane chęcią przeciwstawienia Świrszczyńskiej amerykańskiej poezji
konfesyjnej, wobec której Miłosz był bardzo krytyczny.
24
Np. w Jakiegoż to gościa..., s. 77; ale także wielokrotnie w wywiadach i dyskusjach. Sama Świr-
szczyńska komentuje trudność z opisywaniem wojennych wydarzeń: „Wojna zrobiła ze mnie innego
człowieka. [...] Historia żądała od pisarzy stworzenia nowego języka [...] Mam całą grubą teczkę wy-
pełnioną nieudanymi próbami opisu jednej ulicznej egzekucji, której byłam świadkiem. Temat mnie
przerósł”. Zob. jej Wstęp [w:] Poezje..., s. 21.
231
Magda Heydel
Tak zwana liryka miłosna Świrszczyńskiej (jakże mało liryczna) byłaby w pewnym sensie
przerzutem historycznego w osobiste, czyli powtarzałaby ten sam wzorzec literatury pol-
skiej, w której zawsze za jakąś zasłoną czai się historia
– stwierdza Miłosz, a nieco wcześniej wprowadza myśl, która, być może na pra-
wach skrótu myślowego, jest tak zaskakująca, że niemal niezrozumiała: „klinicz-
ny obiektywizm rodem z nauk biologicznych zyskiwałby u niej poparcie w kate-
chizmowej odrazie do grzechu”25. Miłosz sugeruje więc, po pierwsze, że opisane
w Budowałam barykadę doświadczenie ciała w „sytuacji granicznej”26 jest przy-
czyną odlirycznienia i udrastycznienia opisów seksu, ponieważ niosą one pamięć
wydarzeń historycznych, „nagromadzenia obrazów piekła [które] wykracza poza
wytrzymałość czytelnika i każe zapytać, czy nie są tu pogwałcone zasady, dzięki
którym literatura jest literaturą”27. Intymne sytuacje, opisane w wierszach Świr-
szczyńskiej z wielką otwartością, w tej interpretacji historią podszyte, tracą auto-
nomię i zamieniają się w metafory, w szokujące, bo łamiące konwenans symbole.
Przestają, krótko mówiąc, być przedstawieniami seksu i nie mogą, jak chciałby
Balbus, być traktowane jako radykalny kobiecy projekt antropologiczny.
Po drugie – co widać wyraźnie w uwagach o Grubym jelicie – Miłosz dosłow-
nie wtłacza w „ciało, krzykliwie cierpiące” nieobecną u Świrszczyńskiej duszę, i to
wraz z wdrukowanym w nią katolickim („katechizmowym”) poczuciem winy oraz
hierarchią metafizycznych wartości. Tymczasem Grube jelito to utwór o potrzebie
ucieczki przed własnym ciałem, lecz nie gdzie indziej, tylko „do samej siebie”. Mało
tego, ze świadomością, że taka ucieczka powieść się może tylko za życia i zdrowia,
bowiem w chwili śmierci następuje nieunikniona i ostateczna kapitulacja wobec
cielesności, trzeba powrócić, by
Odbyć ostatnią,
najbardziej krzykliwą ceremonię ciała.
25
Cz. Miłosz, Jakiegoż to gościa..., s. 94.
26
Określenie Miłosza, tamże.
27
Tamże, s. 70. Analiza Miłoszowego odczytania powstańczego tomu Świrszczyńskiej wymaga
oddzielnego studium, które dotyczyłoby nie tylko interpretacji tego dzieła, ale wpisałoby ją także
w szerszy kontekst stosunku poety do powstania warszawskiego oraz jego biograficznych i artystycz-
nych wyborów czasu wojny.
232
„Jeszcze żadna kobieta, jak poezja poezją...” Ku projektowi poetyckiemu Anny Świrszczyńskiej
28
Z wiersza Spotkanie autorskie, zob. Poezje..., s. 365. Trzeba tu zaznaczyć, że zwłaszcza w późnych
wierszach Świrszczyńskiej, o których pisze Węgrzyniakowa, istnieje bardzo wyraźny nurt ekstatyczny,
to utwory opisujące „zjadanie z zachwytem swojej kromki szczęścia”, radosne bycie w swoim ciele.
29
Dużo bliżej poetce do Różewicza, pozostającego i pozostawionego na uboczu skonstruowanej
przez Miłosza kategorii, a jednak, nawet jeśli zbliża ją do niego „mięsność”, to ze względu na swoją
radykalną „babskość” jest osobna.
30
Zob. Cz. Miłosz, Kontynenty, Kraków 1999, s. 175–182. O przekładach tych pisze K. Jaku-
biak, dowodząc, że były one nie tyle prezentacją gatunku oraz postawy antyrasistowskiej, ile autorską
antysowiecką wypowiedzią polityczną, opartą na nasyceniu murzyńskich pieśni dyskursem wolnoś-
ciowym. Por. K. Jakubiak, Oszustwo przekładu: Czesław Miłosz i negro spirituals, „Przekładaniec”
2011, nr 25, pt. Między Miłoszem a Miłoszem, s. 203–222.
31
S. Balbus, Kobieta mówi o swoim życiu...
233
Magda Heydel
Poetka szuka więc dla erotyki (przypomnijmy, że Balbus rozumie ją jako stan
zgęszczonego bycia) takiego wyrazu, który by nie zamknął jej w istniejących,
gotowych, męskich konwencjach i konwenansach. Co jeszcze ważniejsze, szuka
wyrazu – głosu – dla stworzenia kobiecej opowieści, wyzwolonej spod władzy
dyskursu mężczyzn, na swoich zasadach wyznaczającego kobiecym doznaniom
miejsce w języku. Począwszy od wydanych w roku 1987 Czarnych słów, kolejne
tomy Świrszczyńskiej to konsekwentny rozwój i doskonalenie takiego idiomu, za
pomocą którego i poprzez który dokonuje ona zapisu doświadczenia kobiecości,
jakiego – by przypomnieć zdumienie cytowanego krytyka – „jeszcze żadna kobie-
ta, jak poezja poezją”, nie wyraziła tak dobitnie.
Chodzi o to, żeby kobieta wreszcie siebie napisała: musi zacząć pisać o kobiecie i wpro-
wadzić kobiety w świat pisma, z którego zostały wyparte z taką samą gwałtownością, jak
i z odczuwania swoich ciał; [...] Kobieta musi sama, własnym wysiłkiem, wstąpić w tekst
– jak w świat i w historię32.
Tak Hélène Cixous zaczyna swój słynny esej-manifest pod tytułem Śmiech Me-
duzy z 1975 roku, w którym definiuje i promuje écriture féminine, z przekona-
niem o konieczności wyjścia poza władzę logocentryzmu, aby dać wyraz temu,
co stale poddawane jest represji, spychane w cień i nieuznawane w zachodniej
tradycji dyskursywnej. Zasadniczym zadaniem, jakie stawia sobie w tym żarliwym
tekście Cixous, jest uświadomienie konieczności wypowiedzenia tego, co stłumio-
ne, udzielenia głosu kobiecej cielesności w mowie oraz w pisaniu. Przedstawiając
cielesne doznania kobiety po raz pierwszy wypowiadającej się publicznie, Cixous
zwraca uwagę na skutki narzuconych ograniczeń:
[...] publiczne występowanie – powiem nawet: samo otwarcie ust – jest dla kobiety zuchwal-
stwem, transgresją
32
Wszystkie cytaty z tego tekstu według przekładu A. Nasiłowskiej, „Teksty Drugie” 1993, nr 4–6,
s. 147–166.
33
W przekładzie Nasiłowskiej mamy sformułowanie „Zawsze w niej jest coś z karmicielstwa”.
234
„Jeszcze żadna kobieta, jak poezja poezją...” Ku projektowi poetyckiemu Anny Świrszczyńskiej