Professional Documents
Culture Documents
Franczak Sny Marii Dunin Karola Irzykowskiego 2006
Franczak Sny Marii Dunin Karola Irzykowskiego 2006
Franczak Sny Marii Dunin Karola Irzykowskiego 2006
Jerzy FRANCZAK
Sny Marii Dunin Karola Irzykowskiego
jako świadectwo nowoczesnego doświadczenia
śpiącego w głębi ziem i D zw onu m a odcień mistyczny. Ale, po pierw sze, opow iada
nie Irzykowskiego posiada wydźwięk głęboko ironiczny (sam pom ysł W iełkiego
D zw onu - jak przyznaje autor - podsunęło m u ironiczne niem ieckie wyrażenie
„D ie Sache an die gorsse Głocke hangen”; P, s. 462) i łekko parodystyczny (opisy
snów M arii D u n in uznać m ożna za parodię m łodopolskich egzaltacji). Po drugie,
mgławicowość, w ew nętrzna niespójność i konturow ość snów M arii czy teo rii Brac
twa każe traktow ać je jako pars prv toto szerszego zagadnienia.
Pam iętam y, że M aria nie była w stanie opowiedzieć swoich snów, nie potrafiła
streścić swoich rozm ów z fantasm agorycznym kochankiem . Ironiczne i błazeńskie
w ypow iedzi Poszukiw aczy Ideału m askują nieadekw atność języka, czyniąc zeń
przedm iot śm iechu. Ich dośw iadczenie sprow adza się przeto w pew nym sensie do
k o n tak tu z niew yrażalnym . Z nam ienne nawiasowe zdanie narratorskiego kom en
tarza - iż w opisanych sytuacjach „działała [...] głupia, b ru taln a, nad lu d zk a siła”
(P, s. 24) - przyw odzi na myśl określenie H ofm annsthalow skiego lorda C handosa,
iż świat nasz przenikają siły „bardziej boskie, bardziej zw ierzęce”3, a więc tajem
ne, tru d n e do nazw ania, z pew nością jednak nie-ludzkie. U czyńm y tę refleksję
p u n k te m wyjścia naszych rozważań.
To znam ienne przekonanie, iż istnieje inny, bardziej realny w ym iar świata,
czy też pew ien rudym entarny, um otyw ow any istotą rzeczy porządek, wiąże się ści
śle z odkryciem konw encjonalności i um ow ności tego, co bierzem y za realność.
Taką zależność urucham ia dialektyka: jeżeli realność istnieje gdzie indziej, to, co
jest nam bezpośrednio dane, m usi być nierzeczyw iste; jeżeli istnieje język prawdy,
mowa rzeczy, to system znaków, którym i się posługujem y, m a ch arak ter czysto
arb itraln y i alienuje nas z naturalnego porządku świata. N ow oczesność4 próbuje
na różne sposoby poradzić sobie z tym rozw arstw ieniem dośw iadczenia świata,
w którym przeczucie jakiejś absolutnej realności nie pozwala się uzgodnić z dany
m i em pirycznym i; zależnie od rozstaw ienia akcentów rozm aite szkoły filozoficz
ne czy k ieru n k i artystyczne kładą nacisk bądź na aspekt um ykającej, lecz osiągal
nej realności (np. fenom enologia), bądź na konw encjonalność konstruow anego
w akcie poznania obrazu świata (np. em piriokrytycyzm ). N iem niej żadne osta
teczne rozw iązanie nie wydaje się satysfakcjonujące, dlatego, jak słusznie zauw a
ża A dorno, „znam iona rozbicia są dla m oderny pieczęcią autentyczności”5.
A utentyczność stanow iłaby więc tutaj najwyższą w artość, a tro p ien ie sztucz
ności, odkryw anie kulturow ego ch arak teru tego, co dotąd uchodziło za n atu raln e,
okazałoby się n adrzędnym im peratyw em m odernizm u. Irzykow ski - nazyw any
4/ W ro z u m ie n iu o b e jm u ją c y m w ie k X X i część w ie k u X IX (zależn ie od k o n c e p c ji -
d w ie lu b trz y d e k a d y ). Por. ro z ró ż n ie n ia m ię d z y n o w o czesn o ścią a n o w o ży tn o ścią,
w: W. W elsch N a sza postm odernistyczna moderna, przeł. R . K u b ic k i, A. Z e id le r-
-Jan iszew sk a , O ficy n a N a u k o w a , W arszaw a 1998, s. 92-120.
Modernizm antyliryczny
„Z pokolenia na pokolenie utrzym uje się tradycja, że w głębi ziem i, na której
m ieszkam y, zn ajd u je się olbrzym i dzw on” (P, s. 36) - poucza nowego członka
Bractwa A cheronta M ovebo. Ten dzwon m a przem ożny i niedostrzegalny wpływ
na nasze zachow ania, na to, kim jesteśmy; gdy rozlega się jego (niedosłyszalne dla
ucha) bicie, „hulam y, m ordujem y się w zajem nie i podpalam y nasze domy, a kiedy
m inie chwila szału, w racam y do spokojnego życia i kocham y się jak k ró lik i” (P,
s. 36). D zwon sym bolizuje więc pew ien ukryty porządek, utajoną przyczynę zm ien
ności naszego świata; założenie jego istnienia spraw ia, iż konstelacja pozornie przy
padkow ych detali, chaos nieprzystających do siebie elem entów zdaje się być głę
boko umotyw ow any jakim ś nierozpoznanym , a dom agającym się rozpoznania sys-
ternem . W Snach M arii Dunin, podczas cerem onii przyjęcia w now icjat, to, co za
dnia było niepozornym placem , otoczonym przez przypadkowo porozrzucane domy,
okazuje się tajem niczą św iątynią o regularnej budow ie, a dopiero specjalne różo
we okulary pozw alają w szukających D zw onu robo tn ik ach rozpoznać szacownych
członków Bractwa (P, s. 33, 37).
Ta bardzo charakterystyczna postaw a, polegająca na in terp reto w an iu zjawisk
jako epifenom enów głębszego porządku, wymaga naszej uwagi. „Głębszy porzą
dek” zostaje radykalnie u sunięty ze sfery bezpośredniego dośw iadczenia, które
tym sam ym nabiera ch a rak te ru nieum otyw ow anej przygodności. W szystko, co
m iało społeczną sankcję realności, okazuje się upraszczającym i ograniczającym
schem atem , zam askow anym narzędziem dom inacji czy godną pogardy „fobie con-
venue filistrów ”8. To fundam en taln e dośw iadczenie nowoczesności bywało opisy
w ane w term in ach rozpadu św iatoobrazu, zniszczenia kodu, czy zerw ania kon
trak tu , a George Steiner pisze naw et o zniszczeniu porządku logocentrycznego i po
czątku epoki epillogue’u, czyli „po-Slow ia”, w której m iejsce świata zajął autorefe-
rencyjny i sam oregulujący kosmos dyskursu9. M odernistyczne strategie artystyczne
i filozoficzne byłyby więc odpow iedzią na dośw iadczenie rozpadu.
Pierwsza z m ożliw ych odpow iedzi to próba stw orzenia nowego kodu, u stan o
w ienia nowego k o n trak tu m iędzy słowem a światem. To odpow iedź udzielona przez
W ielką Awangardę, która dążyła do zbliżenia i utożsam ienia sztuki i życia. Te „opty
m istyczne próby wyzwoleńcze”10, jak pisał o n ich R obert M usil, pogłębiają jedy
nie sytuację kryzysu. Awangardowy b u n t szybko się ustatecznia, a ru in y starej formy
stają się w zorem nowej (wyjątek stanow i dadaizm , którego strategia zakłada cele
brow anie m om entu anarchicznego w nieskończoność11). D ruga odpow iedź czyni
rozpad kodu przedm iotem swoich dociekań; utw ory głównego n u rtu m odernistycz
nego opisują proces dyslokacji sfery znaczeń i świata, badają ograniczenia dys
k ursu, na plan pierw szy wysuwając w łasną sztuczność i pośredniość. D ążen iu do
oczyszczenia percepcji z naleciałości kulturow ych, idei czystego, niezapośredni-
czonego w idzenia (pam iętam y postulaty futurystów : uw olnić oko, zburzyć M u
zeum , nauczyć się naśladow ać N atu rę ) przeciw staw iają analizę historycznego
uw arunkow ania percepcji i odsłanianie zapośredniczeń kulturow ych. D latego też,
m iast odcinać się od tradycji, trak tu ją ją jako m agazyn stru k tu r i mitów, który
107 R. M u s il C złow iek m atem atyczny i inne eseje, przeł. J.S . B u ras, w yb. H . O rło w sk i,
w stę p Z. S w iatło w k i, C z y te ln ik , W arsz aw a 1995, s. 84.
157 M . B radbury, J. M c F a rlan e The N am e and N aturę ofM odem ism , w: M odemism
1890-1930, red. M . B radbury, J. M c F a rlan e, P en g u in , H a rm o n d sw o rth 1976.
Z an eg o w an ie realistycznego ilu z jo n iz m u leży u podstaw w szystkich - w ielekroć
ro zb ieżn y ch - k ieru n k ó w p rz e m ia n lite ra tu ry m o d ern isty czn ej. R ealizm rzekom o
p o k azu je rzeczyw istość w olną od aksjologicznych obciążeń w stylu d oprow adzonym do
przezroczystości; w łaśnie ta pozorna przezroczystość i n eu traln o ść poznaw cza stała się
głów nym zarzu tem w m o d ern isty czn y m akcie oskarżenia. O skarżono realistyczny
ilu zjo n izm o utrw alan ie izolacji człow ieka od autentycznego św iata. Z akw estionow ano
u ro szczen ia języka do tra n sp a re n tn o śc i, zanegow ano tranzytyw ność form y, w skazano
n a m ed iacy jny c h a ra k te r słowa i konw encji. M o żn a by rzec, iż w oczach m o d ern istó w
„dom ze szk ła” ok azał się g ab in etem krzyw ych luster.
187 K. Irzy k o w sk i A lchem ia ciała 1 inne szkice oraz aforyzmy, w yb. W. G ło w ala, Tow.
P rz y ja c ió ł P o lo n isty k i W ro cław sk ie j, W ro cław 1996, s. 154.
Franczak Sny M a rii Dunin Karola Irzykowskiego jako świadectwo
Z jakiej zew nętrznej pozycji w ypow iadane są te słowa? Z pozycji członka Brac
twa W ielkiego D zw onu, które jest „jakby uśw iadom ionym d ziałan iem tego in
stynktu samozachowawczego n atu ry ludzkiej, jego h ipostazą, najw ażniejszym cen
tralnym urzędem ” (P, s. 463). Członkow ie Bractwa w yróżniają się więc św iadom o
ścią m echanizm ów , rządzących naszym po strzeg an iem św iata, owej szacherki
psychicznej, odpow iedzialnej za poznawczą ułom ność człowieka. Czy są oni w ta
kim razie w posiadaniu ostatecznej Prawdy? D laczego m iast spisać ją w Księdze,
tworzą zw odnicze Apokryfy?
Palimpsest
W Snach M a n i D unin, o czym pisałem w cześniej, spłatają się ze sobą w ątek
zaświatowej m iłości tytułowej b ohaterki oraz Bractwa W ielkiego D zwonu. Łączy
je bez w ątpienia szczególna aura tajem niczości oraz m otyw zw iązku z realnością
wyższego rzędu. Za klucz in terpretacyjny mogą tu posłużyć teorie m istyczne czy
w ykładnie sym boliczne; mogą one wytłum aczyć treść zagadkow ych snów M arii,
niejasne pow ołanie Członków Bractwa, ich tajem nicze obrządki i ezoteryczne prze
mowy. Sam D zw on sym bolizow ałby kontakt z wyższym w ym iarem , praw ibrację
bytu, egzystencjalne odbicie potęgi Boga łub bezpośrednią z N im rozmowę (jak
m a to m iejsce zarówno w w ykładni islam skiej, taoistycznej i chrześcijańskiej). We
w szystkich w ykładniach konotuje on h arm onię dźwięków, która w ynosi p o n ad
doczesność ku tem u, co absołunie realne21. Zarówno kształt fabularny jak i ogromna
część motywów zaw ierają podtekst o charakterze sym bolicznym czy religijnym .
Ten niew ielki utw ór podatny jest na rozm aite odczytania, które zresztą sam suge
ruje. N ie podsuw a przy tym żadnej spójnej w ykładni, żadnego w spólnego m ia
now nika, do którego sprow adzić by m ożna rozsiane w tekście znaki kulturow e,
aluzje i symbole. Ich sk ru p u latn e śledzenie, w ierne i dosłowne odczytyw anie ich
sensów m ogłoby zwieść na in terpretacyjne m anowce, a klucz do rozum ienia utw o
ru m ógłby okazać się zaledw ie w ytrychem . To bow iem , co początkowo bierzem y za
drogowskazy, okazuje się zastaw ioną na nas pu łap k ą, głębia - złudzeniem trompe
Toeil, a oryginał - pałim psestem .
W szystkie zaw arte w now eli historie opow iadane są przez n arrato ra p erso n al
nego, a więc będącego zarazem głów nym b o h aterem opisyw anych przez siebie
w ydarzeń. Fakt opow iadania jest od początku jawny: n arrato r ulega nam ow ie to
warzystwa zebranego w salonie państw a X-ów i opowiada „szczerze, czyniąc, acz
n iechętnie, zadość w ezw aniu” (P, s. 3). D eklarow ana szczerość każe m u szczegóło
wo relacjonow ać nie tylko swoje przygody, ale i sny; wszystko jednak w tej szka
oo
łN 217 Por. W. K o p a liń s k i S ło w n ik symboli, W ie d z a P o w sz ech n a, W arszaw a 1990, s. 87-89.
Franczak Sny M a rii Dunin Karola Irzykowskiego jako świadectwo
Z n a n ie c k i o d n a jd u je c z te ry d ro g i - z p o św ię cen iem fo rm u ły u z n a ją c e j w ła sn ą
b ezw z g lę d n o ść lu b fo rm a ln e j z a s a d y sp rz e c z n o śc i z d a ń , zob. F. Z n a n ie c k i Zasada
względności ja ko podstaw a filo zo fii, s. 258-196.
237 G. G e n e tte Palimpsestes. L a litterature au second degre, S eu il, P a ris 1982, s. 7-25.
Pierw sze, co rzuca się w oczy w tym opisie, to w ysunięta na p la n pierw szy
względność: piękna m łoda dziewczyna, jaką jest M aria D u n in , okazuje się osta
tecznie brzydka. Ta względność jest być może pochodną ogólnikowości opisu; de
tale są pom ijane albo zacierają się i toną w ogólnikowych refleksjach. W idzialne
kształty przesiania tu niem al zupełnie narzucona im w ykładnia - m iast sam otnej
dziew czyny na łące w idzim y dorastającą kobietę, m arzącą o „ustępstw ach m iło
ści” itd. To, co obserwowane, z dużą łatw ością dostosowuje się do zestaw u obiego
wych term inów i w artości, jest natychm iast organizow ane przez podręczne po
rów nania i przenośne przenośnie. D rugi akapit przynosi jednak zm ianę: odw ołu
je charakterystykę z akap itu pierwszego, jest natychm iastow ą p alinodią liryczne
go i z lekka egzaltow anego opisu. W ynika to po pierw sze z upływ u czasu, który
pozwala wypracować narratorow i rzekom o trzeźw e spojrzenie; akapit opisujący
pierw sze w rażenie kontrastuje z następnym , przynoszącym beznam iętną, zgoła fre-
nologiczno-fizjognom iczną analizę w yglądu M arii.
W tw arzy M arii, co znam ienne, m ożna dostrzec „ogólne tlo b rzydoty”, jeśli
czytać ją m i ę d z y l i n i a m i . Czy chodzi tu o linie (rysy) twarzy? N ieprecy
zyjne użycie tego słowa w skazuje na jego inne znaczenie: to nie tw arz M arii czyta
na jest w drugim akapicie, lecz opis jej tw arzy z pierw szego akapitu. R elekturze
podlega nie tyle uroda bohaterki, co konw encjonalny sposób jej odwzorowania.
N astęp uje utekstow ienie referentu, a druga część opisu n abiera ch a rak te ru samo-
zwrotnego. Środki retoryczne, użyte do opisu M arii są niczym jej rysy: stworzone
„do wywołania chwilowej złu d y ”, pozbaw ione praw dziwego p iękna, w rzeczywi
stości zadają klam praw dzie. Czy jednak oznacza to, że M aria n a p r a w d ę jest
brzydka? Czy, analogicznie, drugi akapit zacytowanego frag m en tu jest w o l n y
od zwodniczej iluzyjności? Odpow iedź tw ierdząca w pędziłaby pisarza w ślepy za
ułek p aradoksu kłamcy. Jedynym w yjściem w ydaje się porzucenie krępujących
swobodę ru ch u kategorii: „Nie chcę jednak, aby m nie posądzano o niechęć prze
ciw M arii D u n in , i dlatego dodaję, że ta nawiasowa uwaga nie znosi poprzedniego
opisu, bo owszem, pierw sze w rażenie było rzeczywiście bardzo siln e”. Uwaga ta
przesuw a tok opowieści poza kategorie praw dy i fałszu - w im ię niew ym iernej i we
w nętrznie sprzecznej praw dy o człowieku.
Tego rodzaju ustaw ienie głosu stoi w jawnej sprzeczności z regułam i realistycz
nego iluzjonizm u. Sama sprzeczność stanow i w ynik postaw y myślowej Irzykow
skiego, jej ostentacyjna jawność jest stawką literackiej gry. W całej now eli Irzy
kow ski m noży efekty realności - tylko po to, by n astępn ie je zdyskredytow ać; k re
Interpretacje
M aria D u n in , jak sugeruje sam autor w Wyjaśnieniach..., jest sym bolem p ier
w iastka odśrodkowego, rozsadzającego każdą spójną budow lę światopoglądową.
Jej przeciw ieństw em byłby pierw iastek dośrodkowy, który utożsam ić by m ożna ze
zdrow ym rozsądkiem i instynktem samozachowawczym ludzi. N akazuje on w de
cydującym m om encie zabić M arię D u n in w sobie: „N iektóre ideały, dalej nauki,
w reszcie m iłość i poezja m ają w sobie pierw iastek odśrodkowy, bo w zięte na serio
i przeprow adzone aż do końca m usiałyby zniszczyć człow ieka” (P, s. 461).
Członkow ie Bractwa św iadom i są istnienia i w alki tych dwóch pierw iastków ;
dem askują oni m echanizm y „szacherki psychicznej” i „k lap iarstw a”. Jednakże
dem askacja klapiarstw a rów nież jest nim samym:
W id z ie li sie b ie sa m y ch śp ią c y c h w ja k ic h ś z a m k n ię c ia c h i św ia d o m i b y li tego śn ie n ia
sw ojego, leżąc ja k b y w m a rm u ro w y c h tr u m n a c h na dw ó ch k ra ń c a c h św ia ta i czek a ją c
d n ia z m a rtw y c h w s ta n ia , k tó ry im m iało zw iastow ać u d e rz e n ie w ielk ieg o d zw o n u . (P 14)
Poszukiw anie źródłow ego chaosu i odkryw anie jego iluzyjności - ów regres
w nieskończoność - to esencja ru ch u m yśli nowoczesnej. U p artem u d ążeniu do
tego co przed-slow ne tow arzyszy intuicja zam knięcia w granicach kultury. W szak
- by powołać się na słowa Steinera - „nie potrafim y inaczej, niż tylko m etaforycz
nie, spytać słowam i o to, co może poprzedzać słowa”27. Świadomość nieprzekra-
czalności granic poznaw alności i (czyli) granic k u ltu ry n arasta począwszy od koń
ca X IX w ieku i znajduje swój coraz pełniejszy wyraz: fakty obracają się w fikcję,
a praw dy w arm ię metafor.
Jak p isał Irzykowski, każdy pisarz w swoim dziele dokonuje jakiegoś odkrycia;
grafom an z oznakam i zdum ienia i z gestam i triu m fu odkopuje to, co sam wcześ
niej zakopał28; praw dziw y pisarz próbuje przem ienić swoje dzieło w autentyczne
narzędzie poznania. Owocem poszukiw ań Irzykowskiego i innych członków Brac
twa W ielkiego D zw onu była zarówno realność, jak i świadomość jej fikcyjności.
Poszukiw ania te tworzą dzieje nie tyle następujących po sobie odkryć, co walczą
cych ze sobą i tw orzących w ew nętrznie sprzeczne k o n stru k cje „pierw iastków ”,
prześw iadczeń czy intuicji: że opowieść nie przylega do życia - i że „życie” jest
częścią opowieści. Ze opowieść wyobcowuje nas z realności - i że jesteśm y skazani
na opowieść i tylko to, co opow iedziane, nabiera cech realności. I żadna inna real
ność nie jest nam pisana.