Professional Documents
Culture Documents
Sokorska Upadł Buk Środek Ost
Sokorska Upadł Buk Środek Ost
Małgorzata Sokorska
U pa d ł bu k
Wydawnictwo Austeria
Kraków . Budapeszt . Syrakuzy 2022
Słowo wstępne
5
mogłam nie cytować poetów. Towarzyszyli oni mojemu Ojcu.
Teraz są razem ze mną. Najcenniejsze, co pozostawił dla mnie
obok muzyki, to poezja.
Nie miałabym odwagi pisać gdyby nie Jarosław Mikołajew-
ski i Krzysztof Myszkowski. Powiedzieli do mnie – pisz. Je-
stem z tych osób, które do działania potrzebują dobrego słowa.
Beckettowskie „mniej znaczy więcej” pozwoliło mi przekazać
to, co najważniejsze.
6
CZĘŚĆ PIERWSZA
Dziennik wspomnień.
Ojciec zmarł. Rok 2018
Pożegnanie *
9
Uważał, że być dobrym mężem, ojcem, dziadkiem to obowią-
zek i dokładnie go wypełniał. Nie powinniśmy się tym chwalić
czy uznawać za jakieś nasze wyjątkowe osiągnięcie.
Jego miłość do mnie była mądra, nie obiecywała cudów,
wielkiego szczęścia, przygotowywała na zwykłe życie, na brak
odpowiedzi na wiele pytań – nie wszystko musimy wiedzieć.
Nauczyła tolerancji. Nieszukania własnego szczęścia według
stałych wzorów. Opowiadał o małżeństwie, które spotykało
się tylko w czasie obiadów w restauracjach i było to szczęśli-
we małżeństwo.
Falsyfikat życia
Życie bez poezji, bez muzyki było dla niego nic niewarte. Nie
istniał dla ludzi, z którymi można było tylko porozmawiać
o codziennych sprawach. Nie dostosowywał się do nich. Nie
był dla nich niemiły. Zawsze był bardzo uprzejmy i łagodny.
Walczył o czas dla siebie i samotność. Tylko wtedy mógł
być poetą, mógł być szczęśliwy.
Zwykłe życie, codzienne czynności zabijały Ojca.
Bardzo emocjonalnie reagował na dobry wiersz. Poezja
była najważniejsza.
Rozmowa z nim odrywała od codzienności, wprowadzała
w świat tajemniczy i piękny.
10
Był też drugi obraz świata, ten ponury. Pełen zbrodni, nudy
i obojętności.
Nigdy nie pozwolił sobie na bylejakość.
Na bylejakość życia.
11
Zapamiętał słowa matki: „Trzeba to przeżyć”. Ucieczkę
przed łapanką na strych.
Niemieckiego żołnierza na podwórku i znowu matkę, która
mówi: „On nas zabije”.
Żydowskiego chłopca, przychodzącego do nich przez ku-
chenne drzwi, tylko kilka miesięcy. Pytania dzieci z getta:
„Jak wygląda rzeka?”.
Psy rozstrzelane, przez powstańców. Rozszarpane ciało
Gajcego. Matkę szukającą poety.
Niezbombardowane przez aliantów tory do Auschwitz.
Eksperymenty ludzi na zwierzętach, ból niekrzyczących
stworzeń.
Obojętność lekarzy na cierpienie. Wszystko to działo się
obok niego, bardzo go bolało.
Był niepogodzony ze złem świata.
Świat był jednak piękny.
Powiedział, że życie byłoby nie do zniesienia, gdyby nie
myśl o tym, że zobaczy jezioro i las w Lucieniu.
Wiedziałam, nie będę rozmawiać z Ojcem o chorobie i bólu.
Nie chciał tracić czasu.
Rozmowy na ten temat natychmiast kończył. Nigdy nie
powiedział, że czuje ból.
Nie spędził ostatnich lat życia w gabinetach lekarskich.
Wykorzystał je maksymalnie na podróże, poezję, muzykę.
Wiedziałam, że Ojciec ma być do końca poetą, nie chorym,
starym człowiekiem. To on zawsze decydował o tym, kim
będzie. Do końca.
12
Ostatni koncert
13
Koncert i jego twarz, jak słucha, zawsze były dla mnie jed-
ną całością. Twarz maksymalnie skoncentrowana na muzyce.
Czuję teraz jego nieobecność najbardziej w Filharmo-
nii. Spędziliśmy w tym miejscu razem dużo czasu. Była tam
z nami tylko muzyka. Nie słyszę tak muzyki jak wtedy, kiedy
był ze mną Ojciec. Rząd czwarty miejsce dwudzieste szóste,
Stare Powązki, tam jest teraz.
Ostateczny numer. Już go nie zmieni.
Przetłumaczył Eliota.
W Szeptach nieśmiertelności napisał:
Droga Małgosiu,
jest to trzydzieści lat mojej pracy.
Całuję Ciebie i całą Rodzinę.
Krzysztof
Małgorzacie
Wszystko co chciałem Tobie
powiedzieć,
powiedziałem już dawno mój Telemaku
moja Oliwio, mój Gilu
i teraz kiedy piszę ostatnie zdania przekładu
– jak człowiek, który kończy dzień –
14
nie pamiętam kamiennych krzeseł,
liści glinianych dzbanów
tylko chłód wieczoru
idący od lasu –
ciemniejącego ogniska
z dogasającymi polanami słońca –
i chciałbym dać Tobie nie słowa,
lecz tamten wieczór leżący cieniami
na szafie i półkach,
gdy w otwartym oknie
czytałem pierwszy raz –
a wiatr przewracał we mnie
stronę za stroną *
Ostatnia rozmowa
Przeprowadzka
15
Na kilka miesięcy przed śmiercią uśmiechał się jak dziecko,
które chce przeprosić za zbite kolano. Jakby miał powiedzieć
jej, że to jeszcze nie teraz, że na nic groźnego nie jest cho-
ry. Opisywał to zachowanie umierających, gdy był studentem
medycyny.
Chciał schować się przed śmiercią. Całe dni był w Łazien-
kach. Chciał tam umrzeć.
W bibliotece Ojca
30 marca 1884
Byłem w fabryce pończoch. Gwizdki oznaczają to, że o 5. chło-
piec staje przy maszynie i stoi do 8. O 8. pije herbatę i znów staje
16
do 12. od 1. stoi do 4. O wpół do piątej staje i stoi do 8. I tak co
dzień. To właśnie oznaczają gwizdki, które słyszymy, leżąc rano*.
Pan Tadeusz
Spóźniłam się
17
Pogrzeb był 15 listopada
18
Aleje Ujazdowskie, Nowy Świat, Oboźna
19
księgarnię na Foksal obok sali bokserskiej
pachnącej niveą i potem.
20
Ojciec zmarł
21
Noc zimowa, noc wiosenna
Cisza
Teraz Cisza.
Cisza przed zapaleniem świateł na choince.
Oczekiwanie. Obserwowanie.
Dzieci są najważniejsze. Wierzą w Świętego Mikołaja.
Wyruszają Trzej Królowie.
Najgorsza pora roku – Zima. Na podróż.
Zostawili złote pałace na łagodnych wzgórzach.
Daktyle i owoce morza na srebrnych tacach.
Róże w ogrodach.
Wyruszyli. W noc. W mróz.
Wielbłądy krnąbrne.
Ziemia twarda.
Noc zimowa
23
Noc zimowa nie kończy się.
Noc zimowa nie zaczyna się.
Nie jest to noc duszy. Długa noc.
Bez ciemności w sercu.
Niesie światło.
W południe przygotowuje się już do ataku.
Zasłania brzydotę ulic i ludzi.
Jest tłem dla zapalonych latarni. Tłem dla marzeń.
Oddziela od niepokoju.
Czym są noce?
24
dzenia. Wyłączeniem zmysłów. Noc jest delikatna jak jedwab,
miękka i cicha.
25
Wędrówki
Byłam dzieckiem.
Nie mogłam zasnąć w długie, zimowe noce.
Czas kończył się bezsennością.
26
Zapomnienie
Zwycięstwo
27
Klęska
28
Brak zmian
29
Klucze
30
Kościół Zbawiciela 1954
31
Podwórko – oficyna Marszałkowska 77
32
W ostatnie dni Powstania prawie nie wychodzili z piwnicy.
Mieszkali po dobrej stronie barykady. Przeżyli.
33
Wygnanie
36
Charlotte – Plac Zbawiciela
37
Powracający sen
38
Teraz tu są tory
39
Na zdjęciu zrobionym przez ulicznego fotografa idą uśmiechnięci
Zabierał syna ze sobą
Warszawa – styczeń 1945 rok
45
Ministrów spalony. Hotel Bristol pali się. Na cokole nie ma
Adama Mickiewicza.
46
Ocaleli i musieli wrócić
47
Marszałkowska 62
48
Pogrzeb w Teatrze Współczesnym
51
– tyle lat noszę ciebie
jak płód
z papierową skórą brzucha
przez którą prześwitują granatowe żyły
15 II 1975 *
52
Kobieta Namiętna
53
Milczał o Powstaniu w Getcie
Dlaczego?
pamięci Władysława Szlengela
54
Milczał o Powstaniu Warszawskim
55
Dziennik mojego Dziadka
30 października 1944
57
gdzie przedtem były chodniki są kopce z krzyżami oraz barykady.
Trudno objąć wszystkie szczegóły. Drożyzna okropna, żywności
coraz mniej.
30 marzec 1945
58
Powoli stopniowo i to z nakładem dużej pracy udaje się Mary-
si oczyścić mieszkanie. Marysia w tym czasie nieprawdopodob-
nie wychudła, wynosząc ciężkie wiadra gruzu z mieszkania na
podwórze. Ja chory. Ledwie oddychający. Musiałem patrzeć na
odgrzebujących się Warszawiaków. W gruzach marzną, sklepy
budują, pełni są humoru i chęci życia.
59
Weksel
60
Uśmiechała się, ale głos jej nieznacznie się zmienił i jesz-
cze bardziej ścichł, gdy to mówiła. Lecz mnie spłoszyły tylko
słowa: – „byłam na wygnaniu”. Nie „byliśmy”, lecz „byłam”.
– Pani Zofio – zapytałam truchlejąc. – A… a pani syno-
wie? […]
Uśmiech nie zszedł z jej twarzy. Ociągała się tylko cokol-
wiek z odpowiedzią i przez chwilę słychać było głośniej na-
trętne stukanie maszyn.
– Nie mam synów – rzekła wreszcie – To jest… został mi
jeden. Został mi najmłodszy. Jeden zabity na Pawiaku. Dwaj
polegli w Powstaniu. Najmłodszy wyszedł z Powstania inwa-
lidą. Pół roku szukałam go po ewakuowanych z Warszawy
szpitalach. Widzi Pani, stracił prawą rękę. Miał być pianistą…
– A gdzie jest, że pani mówi: „Nie mam synów”?
– usiłuję się nagiąć do rzeczowego tonu jej informacji.
– Nie mam go przy sobie. Został widzi pani, aresztowany
cztery miesiące temu. Wtedy, wie pani, jak było tyle areszto-
wań między byłymi żołnierzami Armii Krajowej.
Patrzę na nią pytająco, nie śmiem pytać, ale jak w wierszu
Staffa „Ja nie zapytam, a ty mi odpowiesz”, pani Zofia odpo-
wiada na moje nieme spojrzenie:
– Ach nie proszę pani. Naprawdę w nic się nie wdawał. Był
studentem przyrody. Cały w naukach. Nie, nie byliśmy aż tak
szaleni lekkomyślni. Zapłaciliśmy zbyt wielką cenę. Padliśmy
ofiarą zbyt wielu złudzeń… *
61
Dog Gaga
63
Stara Panna
64
Niezapłacona wizyta
65
Poezja
66
Medycyna
Musiał zostać lekarzem. Tak jak jego ojciec. Wybrała dla nie-
go przyszłość.
Poezja nie istniała w jej życiu. Mówiła do niego, że lekarz
zawsze będzie potrzebny. W rodzinie miało być „jak u ludzi”.
Nie chciał leczyć. Nie miał powołania.
Mój dziadek od jego narodzin prowadził dziennik. Szczę-
śliwy z pierwszych wierszy syna. Bał się go zostawić. Wiedział,
że niedługo umrze. Dostrzegał delikatność syna.
Łagodny głos ojca wracał do niego, gdy słuchał Mozarta.
Gniewny głos matki rozpoznawał w Stabat Mater.
Skończył medycynę. Była z niego dumna. Nigdy nie po-
wiedziała mu ani jednego słowa o jego wierszach. Nie zauwa-
żała tomików, nagród.
Nagrobek myśliwego
matce
67
Cyrk mojej babci
68
Szepty wieczności
69
małej garstki ludzi wrażliwych na zło oraz na piękno świata
i człowieka, na ich przemijalność. Na to wszystko, co przekra-
cza nasze pojmowanie *.
70
Pożegnanie z babcią z Marszałkowskiej
73
List Tamary
Kochany Januszku
74
Teraz mam przed oczami film, w którym Marysia jest śliczna,
młoda, wytworna. Mruga co prawda od czasu do czasu okiem
i strofuje coraz to kogoś jak w wojsku ale, jest to osobowość
i królowa szyku, urody, pewności siebie. Później na tym filmie
zjawiasz się Ty. Pierwsze małe dziecko, które mnie chwyciło
za serce. Jako dwulatek byłeś pełen uczuć i emocji. Kiedy wy-
siadałam z karetki lecznicy twojego Ojca, którą jeździliśmy
też na wycieczki, a Ty miałaś jechać dalej, wołałeś z taką roz-
paczą: „Nala, Nala zostań z Nulą”. Wiem, że nie cierpisz tego
imienia, ale dla mnie jest ono wzruszające.
75
pożałowałam. Wywołało to popłoch, panikę, wręcz przera-
żenie. Na szczęście jedno drugiemu nie przeszkodziło. Czło-
wiek, który jest profesorem medycyny i poetą, ma takie suk-
cesy w dwóch różnych dziedzinach, powinien być szczęśliwy
i bardzo mnie to cieszy.
76
jakieś gary jedzenia. Strasznie ciężkie i tłuste i to po pracy, bo
musiałam dla ausweisu pracować w elektrowni. Uczyłam się
na tajnym Uniwersytecie (podwójnie tajnym, bo i przed rodzi-
ną). Po tym wszystkim te gary.
Jednego dnia w kolejce elektrycznej do Międzylesia okra-
dziono z całej pensji Pannę Pelcię, drugiego sąsiadkę, a trze-
ciego spośród tych zup i garów mnie. Twój Ojciec, a dowcip
miał niezrównany, strzelał racami humoru, codziennie bar-
dziej olśniewającym. Biedna Pelcia została posądzona o to, że
się zakochała i ktoś jej wyciągnął portfel itd… W końcu pła-
kała już nie nad pieniędzmi straconymi, ale nad posądzeniem,
że ona takie rzeczy…
I oto czwartego dnia – bomba. Zygmunt zachowuje się
dziwnie. Wreszcie nie może ukryć prawdy: jakaś Pani w po-
ciągu wylała na niego bańkę z zupą i tak go wycierała aż na
peronie zobaczył, że nie ma portfela z bardzo dużą gotówką.
Nie zapomnę wtedy blasku triumfu w oczach Pelci. Pelcia
była osobą nieskazitelną, a ta radość wtedy czyniła ją tylko
bardziej ludzką.
„Pan Bóg jest sprawiedliwy” – mówiła wtedy natchniony-
mi oczami.
77
mieszkaliśmy w Zakopanym i Marysia nas odwiedzała. Zda-
wała się być gromowładna. Wyrażała sprzeciw i potępienie
dla chmur zasłaniających Giewont. Zdawało się, że żelazna
ręka Marysi odsunie je. Natura sama przestraszona czyniła
zadość jej żądaniom.
Trzeba by było jakiejś archeologii rodzinnej, dlaczego na-
sze mamy są takie a nie inne.
Oj, nie łatwo nam z nimi było, to pewne, ale nieprzecięt-
ność już taka jest. Jedno jest pewne, były to razem z Natką,
Olgą, cztery najpiękniejsze dziewczyny w Warszawie. Niech
się dzisiejsze miss schowają. Ja to pamiętam. Słyszałam o tym
nawet w szkole od nauczycieli i koleżanek. Niektóre pamiętają
moje ciocie i moją mamę, i ich urodę do dziś.
Tama
78
Pogrzeb w cerkwi
79
Samotność – 2 4 . 12 . 2018 rok
28 12 2006 *
80
Parasolki unosi wiatr.
Nieprzetłumaczony wiersz
jest piękniejszy od przetłumaczonego.
81
Szczęście
82
Zdjęcia w Parku Ujazdowskim – po naszym ślubie.
Jest sierpień. Szczęście.
83
Szczęście. Pamiętam. W kawiarni, na najwyższym piętrze
Filharmonii, Ojciec kupuje batoniki czekoladowe. „Kupiłem
sobie w Filharmonii”. Mówi.
84
Święta
85
Sztuczne choinki
86
Śnieg
* K. Boczkowski, Jak śnieg [w:] idem, Dusza i śnieg, op. cit., s. 112.
87
Wrona
89
CZĘŚĆ DRUGA
Na mrozie
93
mówić, ja zmieniałam temat. Było to za daleko strefy należą-
cej do Ojca i córki.
Oboje wycofaliśmy się do naszych codziennych ról.
94
Facebook
95
Kilka miesięcy temu zaprosiłem Krzysztofa do Muzeum Lite-
ratury. Czytał wiersze i przekłady. Był znakomity, wykwintny,
stylowy, elegancki.
96
Rynna
97
Nieśmiertelni
98
Profesor Wojnarowski
99
Najważniejsze
100
„Chciałbym Tobie dać nie
słowa” – napisał w wierszu
101
Ojciec nucił piosenki
102
Sycylia
103
Spacery z Ojcem
* W. Szekspir, Sen nocy letniej [w:] K.I. Gałczyński, Dzieła w pięciu to-
mach, Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”, Warszawa 1979, s. 92.
* * S. Jesienin, *** [Nie ma we mnie żalu…], przekł. Tadeusz Mongird.
104
Sen
105
Każdego dnia przeży wam miłość na nowo
106
Sztuczne kwiaty
107
Leśniczówka w Praniu
Dzień był gorący. Ojciec był uparty. Chciałam być przez cały
czas nad jeziorem. Mój syn miał kilka lat. Trudno było go
przekonać do pozostawienia plaży. Musieliśmy pojechać do
Prania. Od tego czasu wracam do muzeum co roku. Jest dla
mnie ważnym miejscem na ziemi.
109
Wierzba
110
Park nie Ujazdowski
111
Park Ujazdowski
112
Czarny diabełek, czerwony języczek
113
Krzy wa gęba
114
Brak w Śródmieściu sklepików tajemniczych ludzi. Niepo-
trzebnych biednych istot. Prowadziły one kilka kroków pod
ziemią mizerne interesy.
115
Ogrody dzieciństwa
117
Kama
119
Zbigniew Herbert
120
Starość
121
Zwolnienia na receptach
122
Dzień marcowy
123
Obrazy
124
Światło na Caravaggia
Fontanny
Zapach espresso i pomarańczy
Twarze świętych i ludzi
Kopuły kościołów.
Graffiti na murach
Hałas piaggio
Czarne długie włosy na plecach
Pogodne i szczere buongiorno
Cisza Forum Romanum
125
To tylko widok
usłyszał słowa rozczarowania
126
Ojciec
127
To, co zostało
128
Rzym z Ojcem
129
Rzymska komedia
130
Rzym
żonie
131
Czekolada
132
Sen nocy letniej
Tytania:
O, z tego lasu wyjść nawet nie próbuj,
tutaj zostaniesz i wbrew swojej woli.
Jestem boginką niemałego rodu
i wieczne lato świeci w moim państwie *.
133
Żółta kartka z napisem „Na obiad”
134
Dwa koncerty
VII 1940 *
* K.K. Baczyński, *** [Stąd: niebo jest duże jak niebo południa] [w:] Poeci
Polscy, Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”, Warszawa 1969, s. 7.
135
Deszcz
136
Jest
Szybko odeszłam. Ojciec nie żyje. Jest to dla mnie dzisiaj nie-
realne.
137
Mlecz
138
Lista Sławika i Antalla
139
Podróż
140
Podróż nie tylko po ziemi. Podróż w czasie.
Do Wedla w 1924 roku. Do września 1939. Podróż do tych,
co nie żyją. Podróż do tych, co przed nami.
141
Wiersz w Godzinie myśli
krzysztof boczkowski
jesteśmy we dwoje
ja i to maleńkie
oko morza w zatoce
czuwali na piaskach
jego samotności
142
Ściana
Ojciec mówił:
143
Dedykacje
Isi
Najserdeczniej
Tata
Małgosi najserdeczniej
Tata
Ja – mój przyjaciel:
Drogiej Małgosi
Tata i Dziadek
Kości meduzy:
Małgosi
Tata
144
Apokryfy i fragmenty:
Małgorzacie
Tata
W Szeptach Nieśmiertelności:
Małgorzacie
Małgorzacie
Małgorzacie
z miłością
Tata
145
Apokryfy i fragmenty – dedykacja
146
13 . 10 . 2018 – 13 . 10 . 2019 – Ostatni koncert
Muzyka na pogrzebie
147
i nie nad zmarłymi
płaczesz tylko nad tęsknotą
za sztuką użytkową gdzie dźwięk jest do szlochu
i do wysypania wszystkich tęsknot naraz
z nadto już wypchanej poduszeczki wspomnień…
148
Szminko przyszłych śniegów,
futrzany kaszkiecie –
tylko po cichutku
tylko pomalutku
pożegnanie świętem
bezkresnych powitań
149
Mówię to za ciebie jak ktoś zamieniony
z tobą na świadomość i na stan skupienia,
ale ten mój przekład jest niedoskonały,
jak każdego co nigdy nie znał oryginału…
150
Kupiłem sobie w Filharmonii
151
23 . 10 . 2018 – 23 . 10 . 2019
152
Pierwszy koncert w Filharmonii bez Ojca
153
Rocznica śmierci
154
Garnitur
155
Zeszyt w kratkę
14 listopada:
156
Najszczęśliwszy dzień
157
Globus
158
Jesień 2019
159
Listopad
160
Krótka historia
161
Akra
162
Mróz
163
Leżąc na śniegu
* R. Bly, Jadąc nocą do miasta by wrzucić list [w:] Antologia poetów naj-
bliższych. Od Safony do Sylvii Plath, wybór i przekł. K. Boczkowski,
Wydawnictwo Miniatura, Kraków 2003, s. 235.
164
Cienki Płaszcz
165
Zostawmy dzień
166
Warszawa – grudzień 1981
167
Przez okna zimne od mrozu patrzyłam na ulicę.
Pod białymi drzewami, przed koksownikiem stali żołnie-
rze. Grzali swoje ręce.
168
Gołębie
169
CZĘŚĆ TRZECIA
Dziennik wspomnień.
Ojciec zmarł. Rok 2020
Upadł buk 1820 – 2020
173
Możesz krzyczeć. Możesz iść
W styczniu
174
Brak orzechów i samochodów
Cisza.
Natura wraca na utracone pozycje.
175
Poeci Najbliżsi
Krzysztof Boczkowski
Antologia poetów najbliższych
176
Stan epidemii
* J. Mikołajewski, Stan epidemii [w:] idem, Godzina myśli, op. cit., s. 58.
177
Euforia
178
Jakby to był ostatni wieczór przed długą, długą
podróżą:
masz bilet w kieszeni, spakowane walizki.
179
Dworzec w Ciechocinku. Rok 198 4
180
Dworzec w Warszawie. 1930 rok
181
Ulica Architektów 1930
183
Ulica Architektów 2020
184
Pracownia
185
Wiem, co spotka Barbarę
Sny
187
Hanka
189
Na dworze jest mróz. Hanna ma anginę. Nie mają dokąd
pójść.
– Haroszaja pyskata baba – mówi do Barbary wysoki, bar-
czysty mężczyzna w brązowym futrze – przyjdź jutro do urzę-
du miasta, dostaniesz pracę.
190
Ze Lwowa do Warszawy
191
Stalin
192
Dawno temu w Łodzi na ulicy Zakątnej 46
193
Franciszka śpiewała dzieciom kołysankę: „Uśnijże mi, uśnij,
siwe oczka stuśnij. Uśnijże mi, uśnij, choć na gołej ziemi, bo
mi cyganeczki skradły poduszeczki”. Mówiła do nich, że naj-
ważniejsze jest to, czego się nauczą. Tego nikt im nie odbierze.
Nie umiała pisać ani czytać. Zmarła w 1952 roku. Dwóch jej
synów, Czesław i Józef, wtedy już nie żyło, a trzeci, Marek, był
w stalinowskim więzieniu. Nie dostał ostatniego listu od matki.
194
Na wiosnę matka za ostatnie grosze zamówiła furmankę
i Ojciec zawiózł ich do jej rodzinnej wsi, Kowale nad Wartą.
Pierwszy raz zobaczyli las, rzekę, łąkę. Marek i Józef na-
uczyli się szybko łowić ryby. Przynosili do domu kosze jagód.
Miasto Łódź było koszmarnym snem.
195
Patyki i kamienie
196
Książki
197
Wspomnienia
198
Śmierć Iwana Iljicza
199
Majorka
200
Zagonienie
* Marek Aureliusz, Księga druga [w:] idem, Rozmyślania (Do siebie same-
go), przeł. K. Łapiński, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2011,
s. 45.
201
Radio Głupotka
202
Upadek
203
„Nigdy więcej jaśniepaństwa”
204
Portret
Zraniłam Ojca.
Nic nie powiedział. Szkoda. Zrozumiałabym wtedy swój
błąd.
Ojciec zabrał portret. Nie wiem, gdzie jest.
205
Śmiech
206
Leon
Miał w klatce dwa patyki. Klatka nie była duża, ale i tak naj-
większa, jaką wtedy można było dostać. Kupiłam go w ma-
lutkim sklepie na Nowym Świecie. Klatka leżała tam na klat-
ce, na patykach ściśnięte ptaki, obok akwarium na akwarium,
było duszno i mnóstwo ludzi. Kanarki trzepotały skrzydłami.
Rybki pływały od szyby do szyby. Właścicielka była garbata.
Przypominała skrzywdzone zwierzę.
207
trzepotanie się w klatce, w nocy, oznacza pasożyty na skórze.
Bardzo się męczył. Nie wzięłam go do weterynarza. Nie przy-
szło mi do głowy, że cierpiał i był chory. W końcu znalazłam
go leżącego, skulonego na dnie klatki.
Tak opuszcza się przyjaciół dzieciństwa, kiedy świat prze-
staje ograniczać się do dziecinnego pokoju.
208
Kwiatki Świętego Franciszka
209
Wenus patrzy na śpiącego Marsa
210
Jest piękny, a ja jestem wolna do chwili
gdy senną powłokę przeniknie ramieniem
i swoją gorączkę stopi z moim dreszczem *.
211
Wszystkie imiona chłodu
* K. Boczkowski, Szare zeszyty do matury [w:] idem, Białe usta, op. cit., s. 43.
212
Ojciec czyta
213
Czy to Pan Bóg?
214
Natalia
215
Czas nie mógł być stracony
216
23 . 10 . 2018 – 23 . 10 . 2020
217
W szpitalu
218
Druga rocznica śmierci
219
Fotografia z legitymacji Akademii Medycznej
Niedawno skończył medycynę
Płyną dalej
Zdjęcia
Ludzie uśmiechają się. Już nie żyją. Płyną dalej. Trzymają się
za ręce. Pod skałą na plaży. Opaleni. Młodzi.
Stoją na balkonie w letni dzień. Grają w szachy.
Już nie żyją.
223
Roma
224
Depresja
225
Niepotrzebna
226
Pytanie
227
Dobra córka
228
Marina
229
Dane czy użyczone? Bardziej odległe niż gwiazdy
a bliższe od źrenic
230
Ulica Książęca – 0 4 . 11 . 2018
231
One wiedziały lepiej
232
Ojciec podaje płaszcz
233
Mistrz wychodzenia z Filharmonii
234
Z rozmyślań Marka Aureliusza
235
Cinema Szpicbródka
236
Jak złapać promień światła?
Einstein i Eliot
* T.S. Eliot, Burnt Norton [w:] Szepty nieśmiertelności, op. cit., s. 221.
* * L. Infeld, Albert Einstein, przekł. autoryz. z ang. R. Gajewski, wyd. 3, Pań�-
stwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1984, s. 61.
237
Ulica Piękna
238
Barbara lat 22
239
Nieborów
240
Droga przez Powązki
241
Panichida
Luty 1837
242
Boska Komedia
odkręć tę bzdurę
bo mi bardzo ciężko
[…]
243
jego wina jest wielka wobec pomówionych
bo oto idziesz ulicą dzieciństwa
i słyszysz że zmarłeś
i widzisz swój obraz w jego
mroźnych oczach
244
nosi ona nazwę świętego filipa
i polega na tym że bóg własnoręcznie
rzuca im pod nogi kurze pióra w liczbie
w jakiej siali hejty
i mówi
a teraz
zbierajcie do skutku
puch co do piórka bo was nim oblepię
nie w aniołów
jak wróżyła zuzanna w non omnis
pomyśl co za koszmar
chór kur rozmodlonych
w ekspiacji za to że cię hejtowały
takiej tortury
jaką znoszą te kury
nie wymyśliłby dante
zaprawdę powiadam
245
powiedz więc przechodniu
nienawistnej polsce
by poza plecami nie obgadywała
ze wzniosłą iluzją taniej bezkarności
[…]
ach
sąd będzie straszny
dla dusz rozgdakanych
246
będą wiecznie gdakać
przebrane za ptaka
i zrób to z wdzięcznością
bo ja ciebie bronię w tych krążkach
w których gdakają na ciebie
* J. Mikołajewski, boska komedia [w:] idem, Godzina myśli, op. cit., s. 114–
119.
247
Święty Obraz
248
Zupa
249
Różki
250
Róże w wannie
251
Flamingi
252
CZĘŚĆ CZWARTA
Dziennik wspomnień.
Ojciec zmarł. Rok 2021
Pascha
255
Droga przez zaznaczone
fragmenty książek
Twórczość
Trzeba być „kimś”, żeby to miało sens, tzn. żeby dla innych mo-
gło być przydatne * *.
Człowiek
256
spokrewniony – nie przez jego krew, ale nasienie, ale przez
współuczestnictwo w umyśle i cząstce boskości – nie mogę do-
znać szkody od żadnego z nich. Żaden bowiem nie pogrąży mnie
w szpetocie […] *.
Moralność
Zwierzęta
08.03.1976
W niecałe cztery tygodnie po Tropku poszedł Medorek. Bardzo
cierpiał ostatnio i trzeba go było uśpić. Pochowaliśmy go tuż przy
Tropku – i pewnego rodzaju ulgą jest to, że wiem, jak leży pod
ziemią, a to o Tropku nic nie wiem. W ostatnich dniach obcho-
dzą mnie tylko te dwa zgony i strasznie odczuwam pustkę, jaka
się wytworzyła w domu – i jaka będzie z wiosną i latem. Czuję
się stary, niepotrzebny, bardzo znudzony życiem. Nie mogę so-
bie znaleźć miejsca. Hania nie bardzo rozumie mój stan. Firma
Medorkiewicz i Tropczyński zrobiła straszną plajtę * **.
257
Miłość
Dziewczyna
Drzewem jesteś,
Mchem jesteś,
Jesteś fiołkami i wiatrem nad nimi.
Dzieckiem – tak wysokim – jesteś,
A wszystko to jest dla świata szaleństwem *.
258
Mówi Witkacy
Najpiękniejsze słowa
W co wierzę
259
bądź z dziwnego egoizmu. Zupełnie wystarczy mi kontemplacja
misterium świadomego życia, rodzącego siebie przez wieczność,
i zastanawianie się nad cudowną budową wszechświata, któ-
rą zaledwie sobie uświadamiamy – usiłując z pokorą zrozu-
mieć tę nieskończenie małą cząstkę inteligencji, objawiającej się
w naturze *.
Złudzenia
Ustępstwa
260
Rilke i Bóg
Singer i Bóg
261
W stronę Bełdan
262
A jednak stąd można od razu wypłynąć na Bełdany, stąd jest
najszerszy na nie widok.
– To tu obok promu wchodził do wody?
– Tak.
– Chciał być sam. Tu nikt się nie kąpał.
– Gdyby nie wy mógłby jeździć po sezonie. Wtedy jest
mniej ludzi.
– Pływał daleko i długo. Patrzył wtedy na niebo.
Mieszkaliśmy w psich budach. Tak je nazywał. Widzisz je
po drugiej stronie na wzgórzu. Małe drewniane domki zbudo-
wane w latach siedemdziesiątych. Ale widok z nich był piękny.
Teraz zamknięte od dziesięciu lat, rozpadają się.
Coraz trudniej mi tu przyjeżdżać. „Lato – czyli zapowiedź
śmierci”. Taki ma tytuł jego wiersz.
– Bardzo tutaj pięknie.
– Nie wiem, czy tu wrócę.
Nagle płaczemy nad czasem, który nie wróci nad brzegami.
– Spójrz, mięta nad wodą zawsze w tym samym miejscu.
Woda tylko ciemna i zimna. Nie taka jak wtedy.
263
To czego nam potrzeba
264
Wyścigi
265
Cud Baranka Mistycznego
Biegliśmy szybko.
Ojciec nie patrzył na ukryte w kostce brukowej tory tram-
wajowe Gandawy.
Wiatr zamienił jego cienki, niezapięty płaszcz jeszcze z PRL
w żagiel. Biegł za szybko, żebym mogła go dogonić.
Musieliśmy zdążyć przed zamknięciem katedry. Zastana-
wiam się, czy Annuszka nie rozlała oleju. Udało się.
Zobaczyłam Adorację Mistycznego Baranka.
266
Popioły światła
267
I nigdy nie dostrzegę
na dnie krateru i ścianach z bazaltu
ropy parzącej wulkanicznych skał *.
268
Znicz
Prawdziwy. Ważny.
Poeta żegna poetę.
Jego obecność jest naturalna i wyjątkowa.
269
Zdegradowały prawdziwy ogień z niefałszywych zniczy.
Leżą na wierzchu. Każdy je zna. Kupuję. Są tańsze. Sztucz-
ny ich ogień rozpala się szybko. Bezpiecznie.
Nie budzą wspomnień smutku. Wspomnień szczęścia. Palą
się ogniem martwym. Ich sztuczny ogień pali się dłużej.
Nie porusza się na wietrze. Nie tańczy z wiatrem.
270
Aleja zasłużonych
271
Luty
272
Słowo „Ojciec”
273
Śmierci nie ma
274
Brawo, to życie
275
Okulary Pana Kumonia
276
Po sezamki do Zoo
277
Zdjęcie z małpkami
278
Łączenie
279
Lustro
* I.B. Singer, Kot, który myślał, że jest psem, i pies, który myślał, że jest kotem
[w:] idem, Opowiadania dla dzieci, op. cit., s. 229.
280
Zdjęcia z dzieciństwa
281
Rozczarowanie
282
Zadania
283
Październik 2018
284
Pańska skórka
285
Sanki z ZSRR
286
Miasta bez śniegu
287
Plac Trzech Krzyży
288
Podróż po lampki
289
Radio Ta xi, proszę czekać
na przyjęcie zamówienia
290
Toblerony
291
Koncert
292
Filharmonia
293
Zdjęcie z synem
294
Gwiazdozbiór
295
Włożyłam do szuflady
296
Urania
297
Zostałam
298
Warszawianka
299
Niańki
Zaczął zastanawiać się, czy Ruth nie bije jego syna. Ojciec
miał dziewięć miesięcy, kiedy gosposia Gienia powiedziała, że
Ruth bije Nulę po rączkach i tak głośno krzyczy, że dziecko
może spaść z krzesła.
Wyrok na Ruth zapadł natychmiast. Niemiecka niańka
musiała odejść.
301
W końcu w domu pojawiła się drobna poznanianka, Pani Pelcia.
Ojciec przytulił się do niej od razu. Będzie ją wspominał.
Jej delikatność i miłość. Pelcia nauczy go pracowitości i syste-
matyczności. Mówił, że wiele jej zawdzięcza.
302
Złodziej zegarów
303
Wracaj
304
Sama na schodach Teatro Massimo
305
Jarosław Mikołajewski
czyta Walta Whitmana
* W. Whitman, Czy nigdy na ciebie nie spłynęła godzina [w:] idem, Kim
ostatecznie jestem. Poezje wybrane, przekł. i wprow. K. Boczkowski, Inter
Esse, Kraków 2003, s. 153.
306
Mój syn Mateusz miał lat pięć. Córka Jarosława, Maria, lat trzy.
Wyrywali sobie zabawki w piaskownicy w Parku Ujazdowskim.
307
Spacer z córką
308
Co mnie wtedy interesowało?
Czy przyniesiemy z parku wszystkie foremki?
Czy jutro w warzywniaku kupić synowi jabłka czy gruszki?
309
Kołysanka dla Ojca
310
Kościół dzieciństwa
311
Kościół Zbawiciela 2021
312
Nadzieja
313
Od wydawcy
Autorem fotografii na stronach 22, 42, 43, 49, 50, 71, 118, 172,
182, 254 i 315 jest Michał Hara. Na okładce wykorzytano fo-
tografię nieznanego autora przedstawiającą figurę Chrystusa
sprzed kościoła Świętego Krzyża w Warszawie pochodzącą
z broszury Tragedia Warszawy (1944).
Spis treści
Słowo wstępne 5
CZĘŚĆ PIERWSZA
Dziennik wspomnień. Ojciec zmarł. Rok 2018
Pożegnanie 9
Aleje Ujazdowskie, Nowy Świat, Oboźna 19
Ojciec zmarł 21
Noc zimowa, noc wiosenna 23
Brak zmian 29
Klucze 30
Kościół Zbawiciela 1954 31
Podwórko – oficyna Marszałkowska 77 32
Wygnanie 36
Charlotte – Plac Zbawiciela 37
Powracający sen 38
Teraz tu są tory 39
Warszawa – styczeń 1945 rok 45
Ocaleli i musieli wrócić 47
Marszałkowska 62 48
Pogrzeb w Teatrze Współczesnym 51
Kobieta Namiętna 53
Milczał o Powstaniu w Getcie 54
Milczał o Powstaniu Warszawskim 55
Dziennik mojego Dziadka 57
Weksel 60
Dog Gaga 63
Stara Panna 64
Niezapłacona wizyta 65
Poezja 66
Medycyna 67
Cyrk mojej babci 68
Szepty wieczności 69
Pożegnanie z babcią z Marszałkowskiej 73
List Tamary 74
Pogrzeb w cerkwi 79
Samotność – 24.12.2018 rok 80
Szczęście 82
Święta 85
Sztuczne choinki 86
Śnieg 87
Wrona 89
CZĘŚĆ DRUGA
Na mrozie 93
Facebook 95
Rynna 97
Nieśmiertelni 98
Profesor Wojnarowski 99
Najważniejsze 100
„Chciałbym Tobie dać nie słowa” – napisał w wierszu 101
Ojciec nucił piosenki 102
Sycylia 103
Spacery z Ojcem 104
Sen 105
Każdego dnia przeżywam miłość na nowo 106
Sztuczne kwiaty 107
Leśniczówka w Praniu 109
Wierzba 110
Park nie Ujazdowski 111
Park Ujazdowski 112
Czarny diabełek, czerwony języczek 113
Krzywa gęba 114
Ogrody dzieciństwa 117
Kama 119
Zbigniew Herbert 120
Starość 121
Zwolnienia na receptach 122
Dzień marcowy 123
Obrazy 124
Światło na Caravaggia 125
Ojciec 127
To, co zostało 128
Rzym z Ojcem 129
Rzymska komedia 130
Czekolada 132
Sen nocy letniej 133
Żółta kartka z napisem „Na obiad” 134
Dwa koncerty 135
Deszcz 136
Jest 137
Mlecz 138
Lista Sławika i Antalla 139
Podróż 140
Wiersz w Godzinie myśli 142
Ściana 143
Dedykacje 144
13.10.2018 – 13.10.2019 – Ostatni koncert 147
Kupiłem sobie w Filharmonii 151
23.10.2018 – 23.10.2019 152
Pierwszy koncert w Filharmonii bez Ojca 153
Rocznica śmierci 154
Garnitur 155
Zeszyt w kratkę 156
Najszczęśliwszy dzień 157
Globus 158
Jesień 2019 159
Listopad 160
Krótka historia 161
Akra 162
Mróz 163
Leżąc na śniegu 164
Cienki Płaszcz 165
Zostawmy dzień 166
Warszawa – grudzień 1981 167
Gołębie 169
CZĘŚĆ TRZECIA
Dziennik wspomnień. Ojciec zmarł. Rok 2020
Upadł buk 1820–2020 173
Możesz krzyczeć. Możesz iść 174
Brak orzechów i samochodów 175
Poeci Najbliżsi 176
Stan epidemii 177
Euforia 178
Dworzec w Ciechocinku. Rok 1984 180
Dworzec w Warszawie. 1930 rok 181
Ulica Architektów 1930 183
Ulica Architektów 2020 184
Pracownia 185
Sny 187
Hanka 189
Ze Lwowa do Warszawy 191
Stalin 192
Dawno temu w Łodzi na ulicy Zakątnej 46 193
Patyki i kamienie 196
Książki 197
Wspomnienia 198
Śmierć Iwana Iljicza 199
Majorka 200
Zagonienie 201
Radio Głupotka 202
Upadek 203
„Nigdy więcej jaśniepaństwa” 204
Portret 205
Śmiech 206
Leon 207
Kwiatki świętego Franciszka 209
Wenus patrzy na śpiącego Marsa 210
Wszystkie imiona chłodu 212
Ojciec czyta 213
Czy to Pan Bóg? 214
Natalia 215
Czas nie mógł być stracony 216
23.10.2018 – 23.10.2020 217
W szpitalu 218
Druga rocznica śmierci 219
Zdjęcia 223
Roma 224
Depresja 225
Niepotrzebna 226
Pytanie 227
Dobra córka 228
Marina 229
Ulica Książęca – 04.11.2018 231
One wiedziały lepiej 232
Ojciec podaje płaszcz 233
Mistrz wychodzenia z Filharmonii 234
Z rozmyślań Marka Aureliusza 235
Cinema Szpicbródka 236
Jak złapać promień światła? Einstein i Eliot 237
Ulica Piękna 238
Barbara lat 22 239
Nieborów 240
Droga przez Powązki 241
Panichida 242
Boska Komedia 243
Święty Obraz 248
Zupa 249
Różki 250
Róże w wannie 251
Flamingi 252
CZĘŚĆ CZWARTA
Dziennik wspomnień. Ojciec zmarł. Rok 2021
Pascha 255
Droga przez zaznaczone fragmenty książek 256
W stronę Bełdan 262
To czego nam potrzeba 264
Wyścigi 265
Cud Baranka Mistycznego 266
Popioły światła 267
Znicz 269
Aleja zasłużonych 271
Luty 272
Słowo „Ojciec” 273
Śmierci nie ma 274
Brawo, to życie 275
Okulary Pana Kumonia 276
Po sezamki do Zoo 277
Zdjęcie z małpkami 278
Łączenie 279
Lustro 280
Zdjęcia z dzieciństwa 281
Rozczarowanie 282
Zadania 283
Październik 2018 284
Pańska skórka 285
Sanki z ZSRR 286
Miasta bez śniegu 287
Plac Trzech Krzyży 288
Podróż po lampki 289
Radio Taxi, proszę czekać na przyjęcie zamówienia 290
Toblerony 291
Koncert 292
Filharmonia 293
Zdjęcie z synem 294
Gwiazdozbiór 295
Włożyłam do szuflady 296
Urania 297
Zostałam 298
Warszawianka 299
Niańki 301
Złodziej zegarów 303
Wracaj 304
Sama na schodach Teatro Massimo 305
Jarosław Mikołajewski czyta Walta Whitmana 306
Spacer z córką 308
Kołysanka dla Ojca 310
Kościół dzieciństwa 311
Kościół Zbawiciela 2021 312
Nadzieja 313
Od wydawcy 317
Małgorzata Sokorska
Upadł buk
Redakcja
Grzegorz Małek
Opracowanie graficzne
Sabina Wojtasiak
ISBN 978-83-7866-458-1
Wydawnictwo Austeria
Klezmerhojs sp. z o. o.
Kraków, ul. Szeroka 6
tel. +48 12 411 12 45
e‑mail: austeria@austeria.pl
www.austeria.pl