Pamietnik Literacki Czasopismo Kwartalne Poswiecone Historii I Krytyce Literatury Polskiej-R1980-T71-N1-S319-339

You might also like

Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 22

Hans Robert Jauss

Czytelnik jako instancja nowej


historii literatury
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 71/1, 319-339

1980
P a m ię t n ik L ite r a c k i L X X I , 1980, z. 1
P L IS S N 0031-0514

HANS ROBERT JAUSS

CZYTELNIK JA K O INSTANCJA NOW EJ HISTORII LITERATURY

Retrospekcja w e własnej sprawie

H istoria litera tu ry , ja k zresztą cała historia sztuki, była n a d e r długo


historią autorów i dzieł. D yskrym inow ała lub przem ilczała swój „trzeci
sta n ” — czytelnika, słuchacza, odbiorcę. Rzadko m ówiono o jego histo­
rycznej funkcji, choć zawsze przecież była nieodzow na. K onkretnym bo­
w iem procesem historycznym sztu k a i lite ra tu ra sta je się dopiero dzięki
pośredniczącem u dośw iadczeniu tych, którzy zajm ują się i d elektują ich
dziełam i oraz je oceniają, a tym sam ym ak cep tu ją je lub odrzucają, w y­
bierają i zapom inają, tw orząc w ten sposób tradycje; którzy również
m ogą przecież przejąć a k ty w n ą rolę i odpow iadać na tradycje, sam i z ko­
lei tw orząc dzieła. Ta teza stanow iła „prow okację” w ykładu in au g u racy j­
nego, w k tó ry m 13 k w ietnia 1967 w now o założonym uniw ersytecie
w K onstancji zająłem stanow isko w sp raw ie kryzysu m ojej specjalności.
Prow okacyjność w ynikającej stąd te o rii tk w iła nie ty le w a ta k u na czci­
godne konw encje filologii, ile raczej w nieoczekiw anej form ie apologii.
W obliczu doniosłych sukcesów stru k tu ra liz m u i niedaw nego trium fu
stru k tu ra ln e j antropologii, kiedy to w daw nych naukach hum anistycz­
nych wszędzie m ożna było obserw ow ać odw rót od paradygm atów histo­
rycznego rozum ienia, w idziałem szansę nowej teorii lite ra tu ry w łaśnie
nie w przezw yciężeniu historii, ale w niekończącym się poznaw aniu owej
historyczności, k tó ra sztuce p rzy słu g u je i k tó ra cechuje jej rozum ienie.
Nie panaceum, doskonałych taksonom ii, zam kniętych system ów znaków
i sform alizow anych m odeli opisu, ale historyka, k tó ra posługując się h e r­
m eneutyką p y tań i odpowiedzi, po trafiłab y sprostać dynam icznem u pro­
cesowi obejm ującem u produkcję i recepcję, autora, dzieła i publiczność,

[Hans Robert J a u s s — zob. notkę o nim w: „Pamiętnik Literacki” 1972, z. 4,


s. 271, oraz publikację kolejnego przekładu w: jw., 1975, z. 4. Najważniejsza spośród
ostatnio wydanych prac tego autora: Ästhetische Erfahrung und Literarische Her­
meneutik. T. 1: Versuche im Feld der ästhetischen Erfahrung (1977).
Przekład według: H. R. J a u s s , Der Leser als Instanz einer neuen Geschichte
der Literatur. „Poetica” 1975, nr 3—4.]
320 H A N S ROBERT JA U SS

pow inna w yprow adzić studia nad lite ra tu rą ze ślepych uliczek histo rii
literatu ry , k tó ra u tk n ęła w m anow cach pozytyw izm u, i w yjść poza in te r­
pretację, k tó ra służyła sobie ty lk o lub m etafizyce „ écriture”, czy też kom -
paratystykę, k tó ra porów nanie uczyniła celem sam ym w sobie.
M iędzy zam ierzeniem a efektem prow okacji, tak w życiu politycznym ,
jak i w historii nauki, leży nie dający się przew idzieć obszar jej recepcji.
Tego, czy prow okacja w ogóle daje pożądane skutki, czy stanow i im puls
d la nowego rozw oju lub zostaje w cielona w inne tendencje, czy też zu­
żyw a się coraz bardziej bądź natychm iast ulega zapom nieniu, n ie m ożna
z pew nością przypisyw ać w yłącznie jej autorow i. Dotyczy to w szczegól­
nej m ierze H istorii litera tu ry jako w yzw ania rzuconego nauce o litera­
turze. Wokół niew ielkiej rozpraw ki z 1967 r. oraz jej rozszerzonej w ersji
z 1970 r. rozgorzała dyskusja, któ ra nie została zam knięta po dzień dzi­
siejszy. M usiała ona w yraźnie zderzyć się z utajonym zainteresow aniem ,
jakiem u w NRF w latach sześćdziesiątych sprzyjała m. in. k ry ty k a ,
której rew olucja studencka poddała ,,burżuazyjny ideał nau k i” . Pow szech­
ne niezadowolenie z tradycyjnego kanonu kształcenia filologicznego z p ew ­
nością podsycało to zainteresow anie — rów nież w niekończącym się spo­
rze, k tó ry w ty ch latach rozgorzał m iędzy uniw ersytetam i, w ładzam i
ośw iatow ym i i szkołą, nad now ym tokiem studiów językoznaw czych i li­
teraturoznaw czych. M oja propozycja estetyki recepcji, któ ra m iała na
nowo uzasadnić zainteresow anie historią lite ra tu ry i sztuki wobec obroń­
ców technokratycznego ideału kształcenia, dostała się w krótce w k rz y ­
żowy ogień deb aty pom iędzy k ry ty k ą ideologii a herm eneutyką. Na polu
estetyki i teorii sztuki prow adzono tę debatę pom iędzy dwom a obozami,
które naw zajem obdarzały się m ianem „m aterialistyczny” lub „b urżua-
zyjny” i odrzucały teorię recepcji jako „liberalną”, zabiegając zarazem
o to, aby włączenie czytelnika bądź konsum enta potraktow ać jako p ra ­
sta rą zasadę swego kieru n k u kształcenia. Czyżby poetyka klasyczna nie
stosow ała od początku A rystotelesow skiej estetyki oddziaływania, czyżby
m arksistow ska teo ria sztuki nie m iała zawsze opracowanego już przez
młodego M arksa m odelu d ialektyki produkcji i konsum pcji? 1 Obecnie
istnieją już nie tylko liczne antologie, k tó re z różnych perspektyw doku­
m en tu ją antecedencje ak tualnie pow stałej teorii recepcji (jak wiadom o,
antecedencje zw ykło się zawsze odkryw ać dopiero e x eventu, jako „pre-
-h isto rię” do „post-historii”). Jej aktualność w yraża się już pokaźną licz­
bą rozpraw i dysertacji, któ re poświęcono historii recepcji dzieła (przy
czym często niew iele różnią się one jeszcze od tradycyjnych „historii sła­

1 W związku z tą debatą odsyłam do mojej w ypowiedzi Die Partialität der


rezeptionsästhetischen Methode (1973) oraz do mojej repliki skierowanej do Man­
freda Naumanna, pt. Zur Fortsetzung des Dialogs zwischen „bürgerlicher” und
„materialistischer” Rezeptionsästhetik (przedruk w zbiorze: Rezeptionsästhetik.
Theorie und Praxis. Hrsg. R. W a r n i n g . München 1975, s. 343—352 i 380—394.
„UTB” 303).
CZYTELNIK JAKO IN ST A N C JA 321

w y p o śm iertn ej”) lub k tó re em pirycznie protokołują proces recepcyjny


czytelnik a bądź różnych g ru p czytelniczych (ten proceder ostatnio chętnie
stroi się w m odną term inologię teorii inform acji lub przybiera nazwę „se­
m io ty k i”). By sięgnąć po przypadek kuriozalny, w spom nijm y jeszcze, że
ce n traln e pojęcie estetyki recepcji zdaje się swój zenit pow odzenia osią­
gać rów nież w codziennym języku — zostało ono p rzejęte przez reportaż
z m eczu piłki nożnej: inform ując niedaw no o zw olennikach renom ow a­
nego klu b u z M onachium stwierdzono', że „zainteresow anie kibiców bazuje
na w ysokim horyzoncie oczekiw ań”.
N ie m ożna jeszcze stw ierdzić, czy w zjaw iskach szkicow anej sytuacji
rozgryw a się coś, co m ożna b y z historycznonaukow ego stanow iska tra k ­
tow ać jako „zm ianę paradygm atów ”. Należałoby spraw dzić, czy interakcja
produkcji i recepcji, autora, dzieła i publiczności, jako teo ria herm eneu-
tyczna tudzież jako w zór i upraw om ocnienie zastosow ania in te rp re ta ­
cyjnego p o tra fi przez dłuższy czas utrzym ać ciężar reorientacji badań
i nowego kanonu kształtow ania praktyki, ja k to wcześniej czyniły trzy
w ielkie parad y g m aty w iedzy o literaturze: klasyczno-hum anistyczny, hi-
storyczno-pozytyw istyczny i estetyczno-form alistyczny. Za początkiem
m ożliw ej zm iany p aradygm atu zdaw ałoby się przem aw iać to, że chodzi
tu ta j n ie tylko o rozw ój specyficzny d la sy tu acji w ew nątrzniem ieckiej.
M oje założenia, prow adzące do now ej histo ry k i lite ra tu ry i sztuki, a w y­
chodzące od herm eneutycznego p rio ry te tu recepcji, poprzedzone były
m. in. przez p rask i stru k tu ralizm , co dopiero później zauważyłem . Se­
m iotyka M ukarovskiego, a później teo ria konkretyzacji Vodićki przezw y­
ciężyły już dogm at niem ożliwości pogodzenia synchronii i diachronii, s y ­
stem u i procesu, kiedy rów nież na Zachodzie postaw iono sobie zadanie
pom yślenia s tru k tu ry jako procesu i w prow adzenia podm iotu w sam ow y­
sta rc za ln e lingw istyczne uniw ersum . We F ran cji Paul R icoeur wskazał
już na w spólne korzenie herm eneutyki dem istyfikacji i herm eneutyki
ponow nego odzyskania sensu, kiedy to w NRF d eb ata H aberm as—Ga-
d am er jeszcze rozgryw ała przeciw sobie k ry ty k ę ideologii i h erm eneutykę;
a przecież ci w rodzy bracia w spólnie przyczynili się decydująco do tego,
by w brew obiektyw izm ow i i logicznem u em piryzm ow i tzw. jednolitej n au ­
ki znów przyw rócić do znaczenia językow y c h a ra k te r ludzkiego dośw iad­
czenia św iata, tym sam ym zaś kom unikację jako w arunek rozum ienia
sensu.
R ozpatryw ana w tym szerszym naukow ym kontekście m oja pierw otna
propozycja estetyki recepcyjnej w ym aga zarów no socjologicznego uzu­
pełnienia, jak też herm eneutycznego pogłębienia. M etodyczna odpowiedź
na p y tan ie, na co odpow iada tek st literack i lub dzieło sztuki i dlaczego
w określonym czasie jest ono rozum iane w łaśnie tak, a w czasie później­
szym znów inaczej, w ym aga nie tylko rek o n stru k cji w ew nątrzliterackiego,
im plikow anego przez dzieło horyzontu oczekiw ania. W ym aga ona rów nież
an alizy pozaliterackich oczekiwań, norm i ról, zapośredniczonych [ver-

21 — P a m ię t n ik L ite r a c k i 1980, z. 1
322 HA NS ROBERT JAUSS

m ittelten] przez św iat życia praktycznego, które uprzednio o rie n tu ją este­


tyczne zainteresow anie różnych w arstw czytelniczych i przy idealnym
układzie źródeł m ogą być w prow adzane rów nież z pow rotem do sytuacji
historyczno-ekonom icznej. W ty m względzie, m ożna po pow iązaniu este­
tyki recepcji z fenom enologią i socjologią nauki obiecywać sobie now e
rozeznania na te m a t genezy, zapośredniczania [V e rm ittlu n g ] i praw o­
mocności norm społecznych 2. Z drugiej stro n y w m ojej pierw otnej pro­
pozycji brakow ało jeszcze psychologicznego bądź też „głęboko-herm eneu-
tycznego” w y jaśnienia procesu recepcji. Przyjm ow anie dzieł sztuki przez
w spółczesną im publiczność, jak też ich dalsze życie w pisem nych prze­
kazach lub zbiorow ej pam ięci późniejszych pokoleń rozgryw a się tylko
po części n a płaszczyźnie reflek sji sądu estetycznego, po części zaś ró w ­
nież na przedrefleksyjnej płaszczyźnie doświadczenia estetycznego. Mam
tu n a m yśli zachow anie odbiorcze, które w yzw ala sztukę i um ożliw ia jej
istnienie, a k tó re d a je o sobie znać w pierw otnych identyfikacjach
z przedm iotem estetycznym , tak ich jak podziw, w strząs, w zruszenie,
współczucie, w spólny płacz i w spólny śmiech, i k tó re uzasadnia n a tu ­
raln e kom unikatyw ne dokonania p rak ty k i estetycznej, czyniące sztukę
zrozum iałą w sposób oczyw isty, aż po próg jej autonom ii.
Dlatego następnym m oim krokiem była próba ujęcia sw oistości i w y ­
ników dośw iadczenia estetycznego: ujęcia historycznego — jako procesu
w yzw olenia od au to ry taty w n eg o dziedzictw a platonizm u, i system atycz­
nego w trzech podstaw ow ych rodzajach doświadczenia: produktyw nej
(pożesżs), receptyw nej (aisthesis) i kom unikatyw nej (katharsis) p ra k ty k i
estetycznej 3. P o teo rii i historii dośw iadczenia estetycznego, jaką jeszcze
należy zbudować, w olno spodziew ać się rozw iązania niektórych trudności
współczesnej estetyki. M ogłaby ona ująć zachow anie estetyczne zarówno
w funkcjach praktycznych, tzn. religijnych i społecznych, sztuki daw ­
niejszej. jak i w m anifestacjach sztuki nowoczesnej sprzeciw iającej się
w szelkiej służebności i w ten sposób przerzucić m ost nad przepaścią,
k tó rą aw angardow a estety k a negatyw ności (na teren ie NRF głównie
Th. W. Adorno) stw orzyła m iędzy sztuką przedautonom iczną a autono­
m iczną, „afirm u jącą” a „em ancypatorską”. M ogłaby też znaleźć pow ią­
zanie pom iędzy przeciw staw nym i sobie kategoriam i em ancypacji i afir-
m acji, innow acji i rep ro d u k cji posługując się kategoriam i identyfikacji,
któ re leżą u podstaw przyjm ow ania istnienia „w yższej” oraz „niższej”

2 Odsyłam do mojej rozprawy „La Douceur du fo yer” — L yrik des Jahres 1857
als Muster der Vermittlung sozialer Normen (1974; przedruk w zbiorze: jw., s. 401—
434).
8 H. R. J a u s s , Kleine Apologie der ästhetischen Erfahrung. Konstanz 1972.
„Konstanzer U niversitätsreden” 59; wersja rozszerzona: Negativität und Identifi­
kation. Versuch zur Theorie der ästhetischen Erfahrung. W zbiorze: Positionen der
Negativität. Hrsg. H. W e i n r i c h . München 1975, s. 263—339. „Poetik und Her­
m eneutik” 6.
C Z Y T E L N IK JA K O I N S T A N C J A 323

sztuki. K ategorie te byłyby bardziej sposobne do tego, by sprostać kon­


sum pcji sztuki w epoce środków m asow ego przekazu, niż estetyka arcy­
dzieł. A poniew aż p rak ty k a estetyczna jako zachow anie reprodukcyjne,
receptyw ne i kom unikacyjne przebiega po przekątnej m iędzy szczytam i
a codziennością sztuki, teoria i h istoria dośw iadczenia estetycznego m o­
głaby w reszcie służyć rów nież przezw yciężaniu jednostronności w yłącz­
nie estetycznego i w yłącznie socjologicznego trak to w an ia sztuki oraz stw o­
rzyć podstaw y now ej histo rii lite ra tu ry i sztuki, której studiow anie po­
now nie zyskałoby zainteresow anie publiczne.

Recepcja — empirycznie?

W analizie, k tó ra tym czasem stała się już paradygm atem em pirycz­


nych badań r e c e p c ji4, H einz H illm ann przedłożył około 300 testow anym
osobom (przede w szystkim uczniom zawodu i gim nazjalistom ) jeden z la­
konicznych tekstów z B rechta G eschichten von H errn K enner z nie m niej
lakoniczną prośbą: „Proszę wypow iedzieć się na tem a t tego te k stu ” . Od­
pow iedzi były pisem ne. Chodziło o

P O N O W N E S P O T K A N IE

Człowiek, który długo nie widział pana Κ., przywitał go słowami: „Pan się
w cale nie zm ienił”. „Oh!” — powiedział pan K. i zbladł.

W ybraną m etodę postępow ania uw ażam za niep rzy d atn ą do tego, by


w yprow adzić form ułę o podstaw ow ych m echanizm ach recepcji, nie m ó­
w iąc już o czymś takim jak uzasadnienie „pedagogiki lite ra tu ry [Litera­
turpädagogik]” . M oje zarzu ty dotyczą trzech punktów :
1) sy tu acja recep cy jn a jest sztuczna, tzn. nie dość em piryczna: zu­
boża ona zaw arte w tekście dośw iadczenie estetyczne w łaśnie o w spół­
czynnik estetyczny;
2) poniew aż w form ule recepcyjnej H illm anna b ra k u je z góry orientu­
jącego działania w spółczynnika recepcji, form uła ta ujm u je przede
w szystkim n ie zachow anie wobec tek stu jako tekstu, a le nie w arunko­
w aną przez tek st s tru k tu rę poprzedzającą rozum ienie (ideologię) u od­
biorców ;
3) poniew aż tek st bez uw zględnienia jego form y literackiej mógł być
u ży ty tylko w roli w yzw alacza tego rodzaju projekcji kw antyfikow ane
fo rm y reak cji nie m ów ią niczego ani o kodzie estetycznych grup bada­
jących, ani o zależności im w łaściw ych in te rp re ta c ji od obiektyw nych
czynników społecznych.
S ytuacja recep cy jn a jest sztuczna, poniew aż tek st został w niedopusz-

4 H. H i l l m a n n , Rezeption — empirisch. W zbiorze: Historizität in Sprach-


und Literaturwissenschaft. Hrsg. W. M ü l l e r - S e i d e l . München 1975, s. 433—
449.
324 H A N S ROBERT JA U SS

czalny sposób w y rw a n y z kontekstu. Czytelnikow i „pan K .” znany jest


na ogół jako postać B rechtow ska, o ty le p rzy n ajm n iej, że rozpoznaje on
go jako ,,m yślącego”, n aw et jeśli nie m a przed oczami w szystkich h istorii
z K eunerem . Chodzi tu o znany od daw na gatu n ek n a rra c y jn y „historii
0 jednym człow ieku”, gatunek, którego s tru k tu ra i sposób recepcji, po­
cząw szy od ew angelij Now ego T estam en tu aż po Przygody dzielnego w o ­
jaka Szw ejka, bliskie są każdem u, z w yjątkiem m oże ścisłych em p iry ­
ków. P ytanie, k tó re czytelnik norm alnie k ieru je wobec takiej h isto rii
1 k tó re też zgodnie z in ten cją B rechta kierow ać pow inien, może brzm ieć
w yłącznie tak : Dlaczego p a n K. rea g u je ta k niezw yczajnie n a zw ykłą
form ułkę pozdrow ienia? Dlaczego w łaśnie „m yślący” poczuł się d o tk n ię ty
supozycją, że w ogóle się nie zmienił, ta k bardzo, że aż zbladł? A po n ie­
waż czytelnikow i przy H illm annow skim postępow aniu z tekstem nie m ówi
się, kim jest pan Κ., n ad którego zachow aniem m a się zastanaw iać, nie
pozostaje m u nic innego, jak ty lk o postaw ić się na m iejscu nieznajo­
mego i w ym yślić sobie m otyw acje, któ re m ogłyby w yjaśnić zblednięcie
w om aw ianej sytuacji. To oczywiście nie m usi być bezpożyteczne, może
sprzyjać rozw ojow i twórczego m yślenia klasy szkolnej i m ogłoby zado­
walać nie ty lk o nauczyciela religii, k tó ry m ógłby naw iązać do tego róż­
nego rodzaju budującym i rozw ażaniam i, a le rów nież „pedagoga lite ra ­
tu ry ” [Literaturpädagog] będącego pod w pływ em k ry ty k i ideologii i uspo­
sobionego psychoterapeutycznie, k tó ry w ten sposób dostałby do ręki
w spaniały m ate ria ł dem askujących projekcji. Tylko: w sztucznie skon­
struow anej, w najw yższym stopniu nieokreślonej sytuacji recepcyjnej
rów nież „ in te rp re ta c je ” uczniów m uszą być niespecyficzne, tzn. nie
zhierarchizow ane, nie m ówiąc już o tym , że nie m ogą być podaw ane za
k o n i e c z n e odbicie uprzednich sądów. O in te rp re ta c ji zaś w sensie
rozum iejącej recepcji tek stu w ogóle nie m ożna przy tej okazji mówić.
Tam gdzie b ra k u je koniecznego w cześniejszego rozeznania, że zając
zam iast w zaroślach u k ry ty jest w em pirycznym lesie, m ożna z rów nym
praw em strzelać w dow olnym kierunku, ale też n ie należy brać strz e l­
cowi za złe, iż sądził, że tra fi zająca m ierząc w łaśnie w danym kierunku.
Jeśli asy sten tk a lekarza przypuszcza, że pan K. poddał się k u racji upięk­
szającej; uczeń technikum — że pan K. w przeszłości popełnił jakieś p rze ­
stępstw o; uczennica szkoły gospodarczej — że p an K. tym czasem został
d yrektorem ; gim nazjalistka — że p an K. był w czasie w ojny naród owym
socjalistą; historyk starożytności — że pan K. zbladł, poniew aż nieulega-
nie zm ianom tra k tu je jako oznakę starzen ia się; w ykształcony germ ani­
sta — że pan K. przestraszył się, bo pozbaw ioną znaczenia grzecznościo­
w ą form ułkę potraktow ał poważnie, a naw et uznał ją może za oskarże­
nie anonim ow ej in stan cji — to te „ in te rp re ta c je ” z pewnością więcej
m ów ią o m glistych nadziejach asystentki lekarza itp. niż o specyficznych
w stępnych założeniach rozum ienia tego tekstu. A przecież ta diagnoza
nie jest n a ty le em piryczna, by z aktualizacji osób testow anych m ożna
CZYTELNIK JAKO IN STA N C JA 325

było w yciągnąć ścisłe w nioski o ich zależności od g ru p y społecznej lub


o ich „socjalizacji” w szkole, naw et jeżeli suponuje się z H illm annem , że
to, co testow anem u w nie orientow anej sy tu a c ji recepcyjnej tego dnia
n a j p i e r w w padło do głowy, zdradza n i e c h y b n i e jego specyficz­
ny pod w zględem w a rstw y horyzont oczekiwań. A bstrahując od tego, że
te k st recep cy jn y H illm anna przypuszczalnie nie spełnia w ym ogów psy­
chologicznych, k tó re należałoby postaw ić w zw iązku z ty m celem, ta
w gruncie rzeczy nieh um anistyczna supozycja odsłania przede w szystkim
ideologię em pirycznego „pedagoga lite ra tu ry ”. Porów najm y, w jaki spo­
sób sam H illm ann k o m en tu je następujący przypadek:
Asocjacja przejawia się w toku interpretacji jako bezpośrednia projekcja,
przy czym uczennica w ypełnia puste m iejsca w tekście (niektóre z nich naj­
pierw wynajduje):
„N iew ątpliw ie panu K. byłoby m iło usłyszeć, że zm ienił się na korzyść.
Bardzo m ożliwe, że pan K. przygotował się do tego spotkania (wypełnienie pu­
stego m iejsca). Mogło być tak, że pan K. nie był poprzednio osobą szczupłą
(w ypełnienie pustego miejsca), a teraz w łaśnie odbył kurację odchudzającą
(w ypełnienie pustego miejsca) i jest bardzo rozczarowany, że niektórzy ludzie
tego nie zauw ażają”.
Uczennica może dojść do rozumienia tekstu, jak w łaśnie wskazują w ypeł­
nienia m iejsc pustych, w ogóle tylko na podstawie swojego horyzontu rozu­
m ienia wstępnego (projekcja jest konieczna) i na gruncie tej struktury po­
przedzającego zrozumienia nie m ogłaby w ogóle inaczej reagować na tekst
(projekcja jest nieunikniona). <s. 442)

Wobec nieuchronnie niew esołej przyszłości, któ rej m a oczekiwać ta


godna w spółczucia czytelniczka, ta k d la niej, ja k i dla nas niew ielką tylko
pociechą jest to, że na koniec przedsięw zięcia „pedagog lite ra tu ry ” okaże
gotowość, by nieuniknione projekcje ofiar swego postępow ania skonfron­
tow ać, zw yczajem psychoterapeuty, z zam ierzonym znaczeniem tekstu,
aby uczniow i „um ożliw ić w gląd w stru k tu rę jego w yobrażeń i ich p rzy ­
czyny oraz sym ulow anie przedtem różnorodnej p rak ty k i życiow ej”
(s. 446). W jaki sposób tę różnorodną p rak ty k ę życiową m iałoby się nagle
w yczarow ać z „pustego c y lin d ra” tek stu i „sym ulow ać” ją (sym ulowane
zblednięcie?), tego nie dow iedzieliśm y się, podobnie zresztą jak nie w ie­
m y też, skąd się bierze owo stale tylko przyw oływ ane ,,,zam ierzone zna­
czenie te k s tu ”, na k tó re czekam y darem nie do sam ego końca analizy.
C zyżby nie m ożna go było „em pirycznie” zbudować? Skąd następnie brał
H illm ann podstaw ę tw ierdzenia, „że tek st B rechtow ski poddaje k ry ty ce
przew ażną część tych s tru k tu r w stępnego rozum ienia, n a k tórych zasa­
dzie był aktu alizo w an y ” (s. 447), lub też n a jakiej zasadzie, niby zakam u­
flow any russoista, chw ali uczniów zawodu, że „z całą oczywistością —
co je s t pocieszające — odnoszą tek st do swoich problem ów życiow ych”,
podczas gdy przeuczeni gim nazjaliści lub w yalienow ani studenci germ a-
n isty k i rep ro d u k u ją tylko „w szelkie m ożliwe przesądy na tem aty społe­
czeństw a lub lite ra tu ry ” (s. 445)? W w arunkach takich przesądów p e d a ­
326 H A N S ROBERT JA U SS

gogiki litera tu ry , k tó ra w yw ołane ostatecznie przez nią sam ą błędne ro­


zum ienia tek stu urzeczow ia w ideologem y i klasyfikuje jako projekcje,
jednym tchem m ówi o tym , że są one konieczne i że m ożna przyjąć je
za p u n k t w yjścia „ stra te g ii zm ieniania czytelników ” — w takich w a ru n ­
kach posiekana w tabelę „ in te rp re ta c ja in te rp re ta c ji” rów nież nie może
przynieść efektów w iększych niż tw ierdzenia następującego rodzaju:
w grupie uczniów szkół zaw odow ych bardzo w ysoką liczbę in terp retacji
stanow i przypuszczenie, że pan K. żywi tajem ne życzenie zm iany w y­
glądu lub sta tu su społecznego, gdy tym czasem w grupie uczniów gim na­
zjalnych relaty w n ie w ysokie liczby przem aw iają za rozw ojem osobowo­
ści lub procesem kształcenia się. Takie całkowicie z góry przew idyw alne
w yniki mogą w yw ołać bladość ty lk o u ,,pedagoga lite ra tu ry ”, k tó ry do­
p raw d y pow inien by zrew idow ać sw e z góry pow zięte m niem anie, że
dystans uczniów szkół zawodowych wobec kształcenia się pozwala im na
(optym istycznie usposabiające) praktyczne dostosow anie percepcji lite ra ­
tu ry do ich problem ów życiowych.
A naliza recepcji tekstów literackich zasługuje na zaszczytny ty tu ł
„em pirycznej” dopiero w tedy, kiedy potrafi sprostać charakterow i este­
tycznie zapośredniczanego [verm ittelte] dośw iadczenia. Tego H illm ann
n ie czyni ani w refero w an ej praktyce, ani w teorii, czego dowodzi jego
form uła recepcji:
Recepcja dokonuje się jako przyjęcie uwarunkowań, które w tekście nie
istnieją (substytucja); jako wybór, opuszczenie innej części uwarunkowań,
które w tekście istnieją (selekcja); jako powiązanie substytuowanych i w y se­
lekcjonowanych założeń w inny niż dany w tekście związek znaczeniowy (de­
formacja). W tych m omentach — w ystępujących oczywiście zawsze w stosunku
wzajem nego oddziaływania — ujawnia się subiektywność recypienta. <s. 441)

Po tym w zajem nym oddziaływ aniu sam H illm ann nie w y d aje się w iele
oczekiwać, bo jego funkcjonow ania w łaściw ie n ie opisuje. Później zaś
w yraźnie tra k tu je p rojekcję jak o pierw szą fazę swego „procesu w m o­
d e lu ” (s. 446). A le jeśli n aw et przystaniem y na to w zajem ne oddziały­
w anie, to i ta k su b sty tu u ją c ą i przy tym selekcjonującą czynność św ia­
dom ości w procesie recepcji tek stu w sposób konieczny poprzedzałby
p rzed reflek sy w n y a k t ujm ow ania [Aufnehm en], k tó ry dopiero k o n sty ­
tu u je w szelkie dalsze refleksyw ne czynności. T en wszakże akt, który m u­
siałby zająć pierw sze m iejsce w ustopniow anej form ule recepcji i którego
u H illm anna brakuje, nie jest jeszcze rozpoznaniem „zam ierzonego zna­
czenia te k stu ”, co do którego H illm ann niesłusznie stw arza pozory, ja ­
koby było ono em pirycznie stw ierdzalną, raz n a zawsze obiektyw nie
z góry daną wielkością. K onsty tu ty w n y m aktem dla całego procesu re -
cepcji jest ujm ow anie p reo rien tu jący ch s tru k tu r, schem atów czy „sygna­
łów ”, w ram ach k tó ry ch postrzega się treść tek stu (proces, opis bądź in ­
form acja) i oczekuje się sp ełnienia jego znaczenia. W ty m akcie czytelnik,
k tó ry k ieru je się ty m i w skazów kam i, zarysow uje im plikow any przez tek st
CZYTELNIK JAKO IN S T A N C JA 327

horyzont oczekiwań. Nie m am nic przeciw ko tem u, że w prow adzone


przeze m nie pojęcie „horyzont oczekiw ań” zastępuje się tu ta j przez
,,z góry d a n y w spółczynnik recepcji [R ezeptionsvorgabe]”, pod w a ru n ­
kiem jednak, że w przypadku tekstów o form ie literackiej z góry dany
w spółczynnik może m leć ty lk o preo rien tu jący charakter, ale nie może
norm ow ać sensu sam ego tekstu. Tam gdzie „w łaściw e znaczenie” jest
z góry określone, gdzie więc sy tu acja n ie jest taka, że m ożliw ych znaczeń
wolno tylko oczekiwać i m uszą być one dopiero w yłonione, zostaje za­
wieszona recepcja zapośredniczona estetycznie, co może znaczyć, że apel
do wolności czytelnika zostaje podporządkow any pierw iastkow i dydak­
tycznem u, uzależniony od interesów politycznych lub też że używ a się
go dla zaspokojenia nie nazw anych potrzeb.
F orm uła recepcji, k tó ra m a sprostać estetycznem u podchodzeniu do
tek stu i od stro n y tekstu, nie może wobec tego spajać ze sobą obydw u
stro n relacji tek st— czytelnik, tzn. d z i a ł a n i a jako uw arunkow anego
przez tek st i r e c e p c j i jako uw arunkow anego przez adresata elem en­
tu konkretyzacji, w m echanistyczny obraz „w zajem nego oddziaływ ania”,
ale pow inna pojm ow ać zapośredniczenie jako proces stapiania horyzontu
(zob. o ty m na s. 373— 375). Tym sam ym na nowo pow staje pytanie,
w jaki sposób m ożna ustalać w ew nątrzliteracki i praktyczno-życiow y ho­
ry zo n t oczekiw ań w procesie recepcji tekstu. Oczywiście n ie czysto em ­
pirycznie, jeśli przez to rozum ie się przyrodoznaw czy m odel obserw acji,
tw orzenia hipotez i w eryfikacji czy falsyfikacji. Ale rów nież z tego
w zględu nie w sposób czysto intuicyjny, jeżeli przez to m a się na m yśli
rzekom o herm eneutyczny m odel subiektyw nego stanow iska, w czuw ającej
się w ykładni i określonego tra d y c ją rozum ienia sensu. A le dzięki postę­
pow aniu, k tó re porzuca fałszyw e przeciw ieństw o em piryzm u i herm e­
neu ty k i, bada natom iast proces estetycznego dośw iadczenia w św ietle
reflek sji na tem a t herm eneutycznych w arunków tych doświadczeń. U sta­
lenie horyzontów i s tru k tu r poprzedzających rozum ienie w toku recepcji
tek stu w ym aga następnie n ie tego, by po prostu rejestrow ać „obserw acje
te k stu ” lub zachęcać testow aną osobę do dow olnych wypow iedzi, ale tego,
aby proces recepcji ukazyw ać za pomocą instru m en ta riu m , które w za­
kresie rozum ienia sensu zastępuje em piryczny m odel obserw acji zw any
„trial and error” przez grę p y tań i odpow iedzi m iędzy czytelnikiem
a tekstem . R ozum ienie tek stu staje się dostępne kontroli w ty m stopniu,
w jakim ta gra m oże być uśw iadam iana przy tekście współczesnym lub
rek o n stru o w an a w odniesieniu do tek stu daw nego. S ta je się dostępne
kontroli — em pirycznie i herm eneutycznie — zarów no na podstaw ie
przedm iotu estetycznego, do którego kierow ane m oje p y tan ia o sens
i form ę zn ajd u ją odpow iedź bądź też się n ie spraw dzają, ja k i n a podsta­
w ie odpow iedzi in nych czytelników , k tó rzy mój sąd estetyczny p otw ier­
dzają bądź też kw estionują jako uprzedzenie.
W om aw ianym przypadku h istorii o panu K. Ponow ne spotkanie u s ta ­
328 H A N S ROBERT JA U SS

lenie w ew nątrzliterackiego horyzontu nastąpi przy pytaniach o czynniki


recepcji uw aru nkow ane gatunkow o: Czy należy czytać jakąś kró tk ą h i­
sto rię jako anegdotę, czy jako dow cip? J a k wobec tego pojmować jej
lakoniczność, z całą pow agą czy bardziej na wesoło? Czy to coś znaczy,
że jed n a fig u ra pozostaje bezim ienna, podczas gdy drugą w yróżnia imię
i działanie? Dlaczego p an K. reag u je w tej sy tu acji ta k nieoczekiw anie?
Czy pozostaje to w zw iązku z tym , że w historiach o panu K eunerze m a
on grać rolę osoby m yślącej? Z ty m i pytaniam i łączą się następne, które
zakładają drugi horyzont oczekiw ań, horyzont praktyczno-życiow ego do­
św iadczenia, a zatem prow adzą do postaw ienia kw estii: Co dzieje się t u ­
taj z powszednią, znaną form ułą pow itania? Dlaczego nasuw a ona w tej
sy tu acji jakiś problem ? Czy ta zastanaw iająca sy tu acja w inna mi pow ie­
dzieć coś o nadużyw aniu języka czy też o człowieku m yślącym, k tó ry
przeraża się tą grzecznościową form ułką pozdrow ienia? K iedy gra pytań
czytelnika i odpow iedzi te k stu osiąga te n p u n k t zetknięcia, w którym
czytelnik pyta, czy reak cja pan a K. jest tylko jego osobistą przypadłością
czy też typow ym przejaw em losu osoby m yślącej, dzięki czemu m iałaby
znaczyć coś rów nież d la m nie, odpowiedź w ym aga rozstrzygnięcia, w raz
z k tórym n astęp u je połączenie się horyzontów .
Jednakże tego ostatniego kroku nie tra k tu ję jako jedynie słusznej
odpowiedzi, k tó rą każdy m iałby tylko przejąć. T ekst B rechta bowiem ze
względu n a sw ą literacką form ę, jak rów nież n a poprzednie i następne
historie pana K. dopuszcza w ięcej in terp retacji. W łaśnie ta wielość moż­
liw ych in te rp re ta c ji d ecyduje o estetyczności tek stu i stw arza szczególne
szanse d la analizy recepcji, k tó ra chce uchw ycić czy też zm ienić p rak-
tyczno-życiow e rozum ienie w stępne różnym w arstw om czytelników (ideo­
logię, jak pow iedzieliby m aterialiści). Poniew aż niespójny praktyczno-ży-
ciowy horyzont d a je się lepiej sprecyzow ać, kiedy p rzestrzeń testow ania
jest estetycznie z góry ukierunkowana przez czynniki recepcji, kiedy
uw zględnia nie tylko ideologię, ale także kod estetyczny grup badanych.
Również ideologicznie utrw alo n e rozum ienie w stępne u czytelnika da się
lepiej rozszerzyć, jeżeli nie zaw ierzym y H illm annow skiej form ule r e ­
cepcji, a zwłaszcza — w istocie a u to ry taty w n em u — postulatow i „peda­
gogów lite r a tu r y ” , kierow anem u do pisarzy, by pisali „biorąc pod uwagę
specyfikę w a rstw ” (historie d la pielęgniarek, uczniów szkół zawodowych,
itd.?) oraz opracow yw ali „strategie zm ieniania czy telnika” (s. 441), i za­
m iast tego zaufam y raczej daw niejszej form ule recepcji, k tó ra bardziej
odpowiada swoistości dośw iadczenia estetycznego, ponieważ apeluje
do wolności czytelnika, oraz przesłance Je an a P aula S a rtre ’a mówiącej
o czytaniu jako o „pakcie wielkoduszności m iędzy autorem a czytel­
nikiem ”.
CZYTELNIK JAKO IN STA N C JA 329

Tezy do dalszej debaty o czytelniku

Fałszywe idee — propozycja ich zweryfikowania

R ozbrat m iędzy „b urżuazyjnym ” a „m arksistow skim ” obozem w sfe­


rze polityki okazał się produktyw ny. Przeciw staw ianie stanow isk „idea­
listycznego” i „m aterialistycznego” może nadal sprzyjać prow adzeniu d y ­
skusji filozoficznej, choć u trzy m u je się ono tylko dzięki obustronnem u
przecenianiu rzekom ej autonom iczności każdej z ty ch pozycji. U trzym y­
w anie ta k określonych frontów w sferze teorii lite ra tu ry , estetyki i h e r­
m eneutyki okazuje się natom iast w coraz w iększym stopniu bezproduk­
tyw ne. T utaj od p aru la t bez rozgłosu ukształtow ała się zupełnie inna
linia dem arkacyjna, biegnąca w poprzek daw nych frontów i w ydaje się
ona dla teo rii i p rak ty k i literatu ro zn aw stw a bardziej obiecująca: z jednej
strony, trad y cjo n alisty czn a burżuazyjna oraz ortodoksyjna m arksistow ­
ska estety k a trzy m a się jeszcze klasycznego staw iania dzieła ponad czytel­
nikiem , podczas gdy, z drugiej strony, now a teo ria estetyczna w obydwu
obozach w m iejsce a u t o r y t e t u dzieła postaw iła sposób, w jaki d o-
ś w i a d c z a j ą dzieła czytelnicy, w m iejsce substancji jego ponadcza­
sowego sensu — funkcję sztuki w społeczeństwie, w m iejsce genezy zaś
historię recepcji i znaczenia dzieła.

Wspólne cechy estetyki nastawionej


na r o z u m i e n i e dzieła

K lasycznem u rozum ieniu autonom icznego dzieła sztuki odpow iada


jednostkow a kontem placja czytelnika jako paradygm atyczna postaw a
odbiorcy. Tę przesłankę podzielają teorie estetyczne o ta k odm iennych
rodow odach i in ten cjach , jak teorie A dorna, G adam era i Lukacsa (rów ­
nież B enjam inow e pojęcie „ a u ry ” zw iązane jest z kultow ym rozum ieniem
autonom iczności dzieła i indyw idualnego przeżyw ania sztuki). A rtystycz­
ny c h a ra k te r dzieła określają takie w artości estetyczne, jak doskonałość,
form a jako całość, sy nteza w szystkich części w organiczną jedność, od-
powiedniość treści i form y, jedność tego, co ogólne, i tego, co szczególne.
Wzorowość dzieła sztuki może uzasadniać egzem plaryczność w pozytyw ­
nym sensie (Platońska tria d a praw dy, dobra i piękna), ale rów nież rad y ­
k aln a negatyw ność (nowe ujęcie „sztuki dla sztu k i” u Adorna). Idealnym
czytelnikiem byłby wobec tego filolog daw nego pokroju, oczekujący sensu
jako niepow tarzalnego objaw ienia tek stu i znikający jako in te rp re ta to r
w przedm iocie sw ych zabiegów [in der Sache].

Wspólne cechy teorii doświadczenia estetycznego

K rok od substancjalistycznego ideału dzieła ku określeniu sztuki na


podstaw ie jej dośw iadczenia historycznego i fun k cji społecznej jest rów ­
330 H A N S ROBERT JAUSS

noznaczny z nadaniem odbiorcy (czytelnikowi, publiczności) p raw długo


m u odm aw ianych. M iejsce dzieła jako nosiciela praw dy lub jako form y
jej przejaw iania się zajm uje postępująca konkretyzacja sensu, k tó ry kon­
sty tu u je się w konw ergencji tek stu i recepcji, uprzednio danej s tru k tu ry
dzieła i przysw ajającej in te rp re ta c ji. P roduktyw na i recep ty w n a stro n a
dośw iadczenia estetycznego w chodzą w dialektyczny stosunek: dzieło nie
istnieje bez sw ego oddziaływ ania, oddziaływ anie dzieła zakłada recepcję,
sąd publiczności w a ru n k u je z kolei produkcję autorów . H istoria lite ra tu ry
przedstaw ia się odtąd jako proces, w k tórym czytelnik jako czynny, choć
kolektyw ny podm iot sta je wobec indyw idualnie produkującego autora
i nie może być już pom ijany w h istorii lite ra tu ry jako in stan cja pośred­
nicząca.

Różne poziomy „historii literatury czytelnika”

Podobnie jak nie m oże istnieć histo ria ty p u „viri illustres” lub histo­
ria sam ych in sty tu cji („historia sztuki bez nazw isk”), tak nie może też
istnieć autonom iczna h isto ria czytelnika. A przecież koncepcja historii
lite ra tu ry od stro n y czytelnika, koncepcja, do której obecne badania do­
starczają w ielu przyczynków , niew ątpliw ie stanow i konieczne correcti-
v u m dom inującej dotychczas historii autorów , dzieł, rodzajów i stylów.
O ile m am rozeznanie w tych badaniach, kładą one zbyt m ały nacisk n a
rozróżnienie odm iennych poziom ów recepcji. Pascal jako czytelnik M on-
taig n e’a, Rousseau jako czytelnik A ugustyna, L évi-Strauss jako czytelnik
Rousseau stanow ią p rzykłady szczytowego poziomu dialogu autorów , k tó ­
ry może stać się zaczątkiem epoki historycznoliterackiej dzięki przysw o­
jeniu i przew artościow aniu tw órczości poprzednika uznanej za rozstrzy­
gającą. Tego rodzaju zm iany dopiero w tedy m ożna zanotować jako do­
datnie saldo, kiedy innow acyjne rozumienie poszczególnego czytelnika
zostaje zaakceptow ane publicznie, przejęte przez szkolne kanony lek tu ­
rowe lu b usankcjonow ane przez in sty tu cje kulturalne. Na tej średniej
płaszczyźnie zinstytucjonalizow anej lek tu ry łam iąca norm y energia lite ­
ra tu ry zostaje ponow nie pochw ycona i przetw orzona w funkcje norm o-
twórcze. A przecież potrzeba lektury, jak w szelka satysfakcja estetyczna,
nie poddaje się całkow icie czynnościom „kanalizow ania” lub sterow ania.
To, co in te resu je generację uczniów, nie pokryw a się z norm am i este­
tycznym i generacji ich nauczycieli i rodziców. P otrzeba estetyczna tej
m łodej generacji, potrzeba podziw iającej lub sym patyzującej id entyfika­
cji, a także p ro testu i now ych doświadczeń, znajduje odbicie na niskiej,
pow iedzm y lepiej: przedrefleksyjnej płaszczyźnie. Prow adzi to do tw o­
rzenia się reguł obalających daw ne kanony, do zjaw iska, któ re w sto su n ­
ku do procesu racjonalizacji n a płaszczyźnie instytucji może wyw ołać
nie m niej zm ian niż prow adzony n a szczytach dialog autorów .
CZYTELNIK JAKO IN S T A N C JA 331

Czytelnik jako prototyp sztuki


okresu burżuazyjnego

W yróżnienie trzech płaszczyzn tw orzenia kanonu dzięki lekturze: re ­


fleksyjnego n a szczycie autorskim , społecznie norm ującego w in sty tu ­
cjach k u ltu ry i ośw iaty oraz przedrefleksyjnego tworzącego underground
dośw iadczenia estetycznego, może przyczynić się do tego, że będziem y
w stanie w yraźniej zobaczyć historyczne granice estetyki zorientow anej
n a czytelnika. Prow adzony na szczytach dialog autorów stw arza pozór
k ontinuum św iata czytelników od H om era do Becketta, gdy tym czasem
jest inaczej: lek tu ra jako insty tu cja kształtow ania społeczeństw a stanow i
historyczny epizod niew ielu stuleci ery burżuazyjnej. Ten, kto interesuje
się dośw iadczeniem estetycznym przew ażnej większości jeszcze lub już
n ie czytającej ludzkości, m usi go szukać w obszarach słuchania, oglą­
d a n ia i gry, k tórych m anifestacje nie w eszły jeszcze do historii sztuk.
T eoria aktyw nego czytelnika, k tó ry sta je się publicznością literacką, m a
sw oją paradygm atyczną pierw otną dziedzinę w epoce, w k tórej — zgod­
n ie ze sform ułow aniem S a rtre ’a — wolność pisania była apelem do
wolności czytającego obyw atela. Rousseau, k tó ry ustaw icznie zw raca się
do niego jako do re p re z en ta n ta całego genre hum ain, określił prow oka­
cyjnym obrazem n a początku I księgi W yznań absolutny p u n k t kulm i­
n acy jn y em ancypacji czytelnika: w zyw a nieprzeliczone rzesze czytelni­
ków („ПппотЪгаЫ е joule de m es sem blables”), aby dokonały sądu nad
nim i nad sobą, kiedy będzie prezentow ał sw ą książkę Bogu w Dniu
O statecznym ; ta książka wszakże pragnie odsłonić w szystkie tajem nice
serca, k tó re w chrześcijańskiej spow iedzi z całego życia — teraz pozba­
w ionej znaczenia — zastrzegał sobie „souverain juge”. Księga I W yznań
obok ekscesyjnych nocnych le k tu r ojca i sy n a opisuje rów nież drugą
stro n ę m edalu: fascynację w yim aginow anym św iatem powieściowym,
nieodparcie kuszącym i nie przeżytym i przygodam i, nieosiągalnym i emo­
cjam i i sztucznym i rajam i — owo „podziem ne”, od Don K ichota po
Em m ę B ovary zawsze darem n ie potępiane i tam ow ane dośw iadczenie
estetyczne, k tó re należałoby w odniesieniu do burżuazyjnego czytelnika
analizow ać w rów nej m ierze jako n ark o ty k i obszar ucieczki od środo­
w iska pracy, ja k też jako czynnik sentym entalnego w ychow ania (Rous­
seau: „Je n ’avois aucune idée des choses, que tous les sentim ents m ’é­
taient déjà connus”).

Horyzont oczekiwań czytelnika—


dodatkowe wyjaśnienia

Pojęcie horyzontu oczekiw ań nie tylko zrobiło w ostatnich latach


karierę, ale z uw agi na m etodologiczne im plikacje rów nież przyczyniło
332 H A N S ROBERT JA U SS

nieporozum ień, k tó ry c h genezę po części m uszę przypisać sobie sam em u.


Kiedy pisząc U ntersuchungen zur m ittelalterlichen Tierdichtung (1959)
n atknąłem się na to, że c h a ra k te r Rom an de R enart jako k o n tra fa k tu ry
względem heroicznej poezji i parodii dw orskiej miłości mógł w ogóle być
rozpoznany dopiero po zrekonstruow aniu horyzontu dzieł i gatunków ,
które P ie rre de Saint-C loud w prologu do Branche II—Va uznaw ał za
chętnie i szeroko czytane przez publiczność, w ypróbow yw ałem analizę
horyzontu jako herm en eu ty czn y in stru m e n t im m anentnej in te rp re ta c ji
[D eutung] literackiej. W ykład inauguracyjny wygłoszony w K onstancji
w 1967 r. posuw ał rzecz o kro k dalej dzięki postulatow i, by literackiego
dośw iadczenia czytelnika szukać tam , gdzie ono „wchodzi w horyzont
oczekiwań jego p ra k ty k i życiowej, k ształtu je w zarodku jego zrozum ienie
św iata, a tym sam ym oddziaływ a na jego społeczne zachow anie” 5. Tem u
postulatow i, aby fu n k cję literackiego kształtow ania społeczeństwa (nie
zaś zawsze tylko fu n k cję reprezentatyw ną) traktow ać jako przedm iot
nowej historii lite ra tu ry , n ie sprostała jeszcze w pełni m oja pierw sza d e ­
finicja horyzontu oczekiw ań:
Analiza doświadczeń literackich czytelnika jest w stanie uniknąć groźby
psychologizmu w ów czas, kiedy opisuje przyswajanie i oddziaływanie dzieła
w dającym się zobiektyw izow ać system ie odniesień do określonych oczekiwań.
System ie, który dla każdego dzieła w momencie historycznym jego pojawienia
się wynika z ogólnego pojęcia gatunku, form y i tem atyki wcześniej znanych
dzieł i z przeciw ieństw a m iędzy m ową poetycką i nastawioną na cele prak­
tyczne 6.

K onieczne rozróżnienie m iędzy literackim horyzontem oczekiwań, im ­


plikow anym przez now e dzieło, oraz społecznym horyzontem oczekiwań,
w yznaczanym przez określoną p rak ty k ę życiową, zostało tu w praw dzie
zasygnalizow ane jako przeciw ieństw o języka poetyckiego i p raktyczne­
go, ale nie wyłożone jeszcze explicite.
A naliza literackiego dośw iadczenia czytelnika albo — jeśli kto w o­
li — społeczności czytelniczej obecnego lub m inionego czasu m usi
obejm ow ać obydw ie stro n y relacji tek st—czytelnik, tzn. o d d z i a ł y w a ­
n i e jako elem ent k o n k rety zacji sensu uw arunkow any przez tekst i r e-
c e p с j ę jako elem ent tej konkretyzacji uw arunkow any przez adresata,
i jako proces sy n tety zo w an ia lub stap ian ia obydw u horyzontów. Czytelnik
zaczyna rozum ieć now e czy obce dzieło w m iarę, jak przyjm ując w stępne
orien tacje tek stu (,,sy g n a ły ” w rozum ieniu H aralda W einricha, „w spół­
czynniki recep cji” w rozum ieniu M anfreda N aum anna) ustanaw ia w e-
w nątrzliteracki horyzont oczekiw ań. P ostaw a wobec tekstu jest jednak
zawsze zarazem recep ty w n a i aktyw na. Czytelnik może tek st „skłonić

5 H. R. J a u s s, Literaturgeschichte als Provokation. Wyd. 5. Frankfurt/M 1974,


s. 199. Cyt. według przekładu R. H a n d k e g o, w: „Pamiętnik Literacki” 1972,
z. 4, s. 289.
e Ibidem, s. 173—174. Cyt. jw., s. 276—277.
CZYTELNIK JAKO IN S T A N C JA 333

do m ów ienia”, tzn. skonkretyzow ać potencjalny sens dzieła nadając m u


ak tu aln e znaczenie, tylko w tej m ierze, w jakiej w ra m y odniesienia
literackiego w spółczynnika recepcji w nosi sw oje w stępne praktyczno-ży-
ciowe rozum ienie. To zaś obejm uje jego kon k retn e oczekiw ania w ynika­
jące z horyzontu jego zainteresow ań, życzeń, potrzeb i doświadczeń, uza­
leżnionego od w arunków społecznych, biograficznych i specyfiki w a r­
stw ow ej. Nie trzeba w yjaśniać, że w sam te n praktyczno-życiow y
horyzont znów w chodzą dośw iadczenia literackie. Stopienie obydwu ho­
ryzontów : danego przez tek st i wnoszonego przez ćzytelnika, może do­
konać się spontanicznie, z satysfakcją spełnionych oczekiwań, z uw olnie­
niem od przym usów i m onotonii codzienności, ze zgodą na ofertę id en ty ­
fikacji, lub jeszcze ogólniej — z aprobatą płynącą z jakiegoś rozszerzenia
dośw iadczeń. Może ono jed n ak rów nież nastąpić jako spojrzenie z d y sta n ­
su, jako rozpoznanie czegoś dziwnego, jako odkrycie m etody, jako odpo­
w iedź na inspirację m yślową, a to w szystko jako przysw ojenie lub
odrzucenie przejęcia w e w łasny horyzont doświadczeń. M am nadzieję,
iż w yjaśniając to zadem onstrow ałem również, że w prow adzone przez G a-
dam era pojęcie stopienia horyzontów nie jest ta k „konserw atyw ne”, jak
m u się to w m aw ia, ale pozw ala określić w rów nym stopniu te efekty
literackiego doświadczenia, k tó re łam ią norm y, jak i te, które norm y
spełniają, oraz te, k tó re n orm y kształtują.

Hermeneutyczna wyższość czytelnika


zakładanego implicite

R ozróżnienie w ew nątrzliterackiego i praktyczno-życiow ego horyzontu


oczekiw ań upraszcza w ystępującą obecnie bezgraniczną obfitość typologii
ról czytelniczych (czytelnik idealny, norm alny, fikcyjny, realny, zakła­
d a n y im plicite, superreader itd.) do stosunku czytelnika zakładanego
im plicite wobec czytelnika (wym ieńm y go przecież raz!) istniejącego e x ­
plicite. Z daniem W olfganga Isera przez czytelnika zakładanego im plicite
rozum iem y „zaznaczany w tekście ch arak ter czytania jako a k tu ”, następ­
n ie „w pisaną w powieść rolę czytelnika”, k tó rą należy rozum ieć jako
w a ru n e k możliwego oddziaływ ania i k tó ra z góry ukierunkow uje, ale nie
d eterm in u je aktualizacji z n a cz e n ia 7. J a k przeciw staw ieniem w ew nątrz­
literackiego jest praktyczno-życiow y horyzont oczekiwań, ta k przeci­
w ieństw em czytelnika zakładanego im plicite jest czytelnik istniejący
e k s p l i c i t e , tzn. czytelnik zróżnicow any historycznie, społecznie, a ta k ­
że biograficznie, k tó ry jako coraz to in n y podm iot dokonuje stopienia
o bjaśnionych horyzontów . N ieodzownym wym ogiem herm eneutycznie
św iadom ej analizy dośw iadczenia czytelniczego jest oddzielenie zakła­

7 W. I s e r, Der im plizite Leser. Kommunikationsformen des Romans von


Bunyan bis Beckett. München 1972, s. 8 п., 92.
334 H A N S ROBERT JA U SS

danej im plicite roli czytelnika od tejże roli explicite, czyli — w innej


term inologii — kodu społecznie i historycznie określonego typu czy­
teln ik a od kodu literack o w y tyczonej roli czytelnika. Poniew aż zakładaną
im plicite rolę czytelnika m ożna odczytać z obiektyw nych stru k tu r tekstu,
a zatem jest ona bardziej bezpośrednio dostępna niż rola czytelnika istn ie­
jącego explicite z uw agi n a jej często u k ry te subiektyw ne uw aru n k o w a­
n ia i społeczne zależności, należy tej pierw szej przyznać m etodologicznie
w yższy w alor pierwszego, łatw iej dającego się obiektywizować dojścia.
Skoro zrekonstruujem y n a jp ie rw zaw artą im plicite w tekście rolę czy­
telniczą, m ożem y z tym w iększą pew nością ustalać s tru k tu ry w stępnego
rozum ienia, a tym sam ym rów nież ideologiczne projekcje określonych
w a rstw czytelniczych jako s tru k tu ry drugiego kodu w przeciw staw ieniu
do pierwszego kodu.
K to neguje tę herm eneutyczną wyższość czytelnika zakładanego im ­
plicite, dlatego np., iż sądzi, że m usi być posłuszny m aterialistycznej
zasadzie o produkcji jak o m om encie pierw otnym i nadrzędnym , popada
w znany dylem at, w y n ik ający stąd, że w praw dzie form alnie zawsze m oż­
n a potw ierdzić u w arunkow aną specyfiką w arstw ow ą s tru k tu rę w stęp­
nego porozum ienia, czyli „ideologię” grup czytelniczych, ale treściow o
nie m ożna jej w yw ieść z m aterialnych w arunków produkcji. Stosunki
m aterialne, choć niew ątpliw ie w a ru n k u ją estetyczne nastaw ienie czytel­
nika, same z siebie nic n ie m ówią, nie w ypow iadają się w „analogiach”,
czy „hom ologiach”, ale trzeb a je w yprow adzić z refleksji na tem a t sto ­
su n k u podm iotów do tekstu. W jaki in n y sposób niż dzięki analizie
horyzontu z pomocą in stru m en ta riu m p y tan ia i odpowiedzi chciałaby tu ta j
postępow ać „m aterialistyczna h e rm e n eu ty k a ”, nie mogłem zgłębić. G dyby
m iała odw oływ ać się do takich badań em pirycznych, jakie prow adził
Heinz H illm ann (zob. w yżej, s. 365— 370), naraża się na zarzuty, któ re
już podniósł A dorno przeciw ścisłem u em piryzm ow i badań społecznych:
skostnienia w kręgu badań ryn k u , ograniczenia do zachowań w ram ach
ról w yznaczanych przez rodzaj cenzusu (płeć, wiek, stan rodzinny, do­
chody, w ykształcenie itd.), urzeczow ienia m etody, któ ra nieuchronnie
kończy n a urzeczow ionej świadomości testow anych osób i tym sam ym
ty lk o fałszuje w ym ow ę reprodukow anych faktów in terp retu jąc ją jako
ideologię8. K to nie u ży tk u je roli czytelnika zakładanego im p licite, aby
w ram ach tego odniesienia pojm ow ać zróżnicow ane form y recepcji h i­
storycznych i społecznych grup czytelniczych jako działanie k o n sty tu u ją ­
ce sens, te n niechże nie dziw i się, jeśli n a koniec zam iast nastaw ień i są ­
dów estetycznych będzie uzyskiw ał ty lk o hipotezy zachowań przew i­
dzianych przez role lub w arstw ow o bądź statusem uw arunkow ane

8 Th. W. A d o r n o , Soziologie und empirische Forschung (1957). Przedruk


w zbiorze: Logik der Sozialwissenschaften. Hrsg. E. T o p i t s с h. Wyd 3. Köln—
Eern 1966, s. 511—524.
CZYTELNIK JAKO INST A N C JA 335

uprzedzenia, k tó re zawsze przew yższa dośw iadczenie zapośredniczone


estetycznie. C zytelnik zakładany im plicite nie może całkow icie zrezygno­
w ać z proklam ow anego przez Rousseau uniw ersalnego roszczenia, jeśli
tekst m a apelow ać do wolności estetycznej określonych historycznych
czytelników ; k to przycina rolę czytelnika zakładanego im plicite n a m iarę
roli, jak ą pełni istniejący explicite czytelnik, vu lg o : pisze z uw agi na
specyfikę w arstw y społecznej — ten może produkow ać jedynie książki
kucharskie, katechizm y, m ow y p arty jn e, prospekty w akacyjne itp.,
a i w zakresie tego g atunku n ie te najlepsze, co w idać n a przykładzie
książek kucharskich w. XVIII, nastaw iających się jeszcze na uniw ersalny
dobry sm ak, a nie na ograniczone s tru k tu ry poprzedzającego rozum ienia.

Próba odgraniczenia sposobów recepcji literatury


nie u k i e r u n k o w a n y c h na d z i e ł o

Pow yższe objaśnienie stosunku m iędzy czytelnikiem im plicite a czy­


telnikiem explicite opierało się n a przesłance, której historycznej ograni­
czoności często się nie dostrzega i o której teraz będzie mowa. Zacho­
w anie będące czytaniem tek stu nie ogranicza się bynajm niej do tego, że
historycznie określony czytelnik przejm uje rolę czytelniczą w pisaną
w jakąś powieść i łączy ze swoim praktyczno-życiow ym horyzontem do­
św iadczenia. W odniesieniu do innych gatunków , takich jak liryka, afo-
ry sty k a czy hom iletyka, obow iązuje w praw dzie korelaty w n y do każdego
pisanego tek stu ch arak ter czytania jako aktu, ale nie sposób recepcji za
pośrednictw em z góry w yznaczonej roli czytelniczej. I nie każda recep­
cja jakiejś powieści wiąże się z pełną aktualizacją niespójnej różnorod­
ności i postaciow ej jedności autonom icznego dzieła. Stosunek czytelnika
do dzieła jako dzieła p rzy bliższym p rzypatrzeniu się historycznym w y ­
d a je się bardziej epizodyczny, niż się zrazu m yśli, m ianow icie w ystępuje
jako postulat estetyk i hum anistycznej i sztuki okresu burżuazyjnego,
postulat, k tó ry — jak w skazuje historia dośw iadczenia estetycznego —
n ie da się uogólnić ani dla epoki sztuki przedautonom icznej czy poauto-
nom icznej, ani dla różnych płaszczyzn recepcji przez czytanie.
Zacznijm y od dośw iadczenia, które dzisiaj niem al każdem u jest chyba
dobrze znane. K to przeczytał tylko jedną powieść kry m in aln ą i n a tym
poprzestał, nie może w żadnym razie powiedzieć o sobie, że oto wie, na
czym polega satysfakcja czytelnika „krym inałów ”. Specyficzne dośw iad­
czenie powieści k rym inalnej rozpoczyna się dopiero z pojaw ieniem się
potrzeby czytania dalszych „krym inałów ”, oglądania podziw ianego de­
te k ty w a w innych sytuacjach, poznania detektyw ów inaczej pracujących,
a także in nych m etod budow ania i rozw iązyw ania zagadek. P ełn a sa­
ty sfa k c ja estetyczna w przypadku w iersza lirycznego lub d ram atu może
się pojaw ić już przy pierw szym dziele — hipotetyczny czytelnik, który
c z y ta tylko j e d e n „k ry m in ał”, i to jako „dzieło”, rozm ija się ze spe-
330 H A N S ROBERT JAUSS

cyficznym nastaw ieniem , z którego kon sty tu u je się upodobanie w „k ry ­


m in ałach ”. Nie w ynika ono z sam ow ystarczalnego pogrążenia się w dziele
jako dziele, ale z generycznego, rozw ijającego się p o m i ę d z y jednym
a drugim dziełem oczekiw ania, w stosunku do którego satysfakcja czy­
te ln ik a „krym inałów ” odnaw ia się w raz z każdym nowym w ariantem
podstaw ow ego w zoru. A więc d la sw ego czytelnika powieść krym inalna
istn ieje tylko jako plurale tantum , jako sposób czytania, k tó ry m usi
negow ać pojedynczy u tw ó r jako dzieło, aby czerpać podniety z rozpo­
czętej już wcześniej gry o znanych regułach i nie znanych jeszcze nie­
spodziankach. Ta s tru k tu ra recepcji na zasadzie plurale tan tu m w ystępuje
w yraźnie rów nież w innych sery jn y ch produktach lite ra tu ry konsum p­
cyjnej i popularnej; w ym agałaby ona w nikliw ych badań w edług w zoru
sem iotyki i k ry ty k i ideologii, k tó ry Charles Grives ta k im ponująco
opracow ał dla powieści konsum pcyjnej Drugiego C esarstw a 9. T utaj w i­
dzę n a tu ra ln e pole dla zastosow ania m etod sem iotycznych, k tóre są n a j­
bardziej w łaściw e wobec z n a k o w e g o c h a r a k t e r u tego rodzaju
tekstów , popadają n atom iast w trudności, tzn. m uszą się odwoływać do
coraz bardziej skom plikow anych w tórnych system ów znaków, kiedy m a­
ją opisać t e k s t j a k o d z i e ł o , tzn. pojedyncze dzieło sztuki jako
zn a k sui generis. M om ent fascynacji łączący się ze stru k tu rą recepcji
plurale ta n tu m m ożna uchw ycić egzem plarycznie tam, gdzie po raz
pierw szy w historii zam anifestow ał swe istnienie: kiedy ekspansja prasy
codziennej w latach trzydziestych X IX stulecia um ożliw iła recepcję no­
w ego rodzaju powieści w odcinkach w form ie najm niejszych porcji,
k tórej ogrom ne pow odzenie w śród szerokich rzesz czytelników daje się
porów nać tylko z n ieodpartą siłą przyciągania telew izyjnych program ów
sery jn y ch . W obliczu tego zjaw iska m ożna by zapytać, czy popularna li­
te ra tu ra i sztuka, k tó ra tak w yraźnie różni się od „rozryw kow ych” sztuk
w cześniejszych epok, nie pow stała w X IX stuleciu w zależności od tech­
nik reproduk cji (zwana „ a rt in d u striel” !), jako korelat potrzeb, k tórych
nie m ogła zaspokoić powieść w odcinkach, całkow icie oparta na napięciu.
To wszakże, iż form y dośw iadczenia estetycznego, któ re nie odw ołują
się do klasycznego ideału dzieła, są rozpow szechnione także już w epo­
ka c h sztuki przed autonom icznej, i to w tym stopniu, że receptyw ny
stosunek do dzieła jako dzieła jest raczej czymś w yjątkow ym , w yjaśnia
w iele trudności, któ re ustaw icznie napotyka m ediew ista. W łaśnie dom i­
n u jąc y tu ta j wciąż jeszcze k ieru n ek badań, k tó ry sam siebie uw aża za
ściśle pozytyw istyczny, m usiałby np. przy pytaniu o „jedność Pieśni
o Rolandzie”, na k tó rej tem at od stulecia napisano tysiące rozpraw , prze­

9 Ch. G r i v e s , Production de l’intérêt romanesque. Un État du texte (1870—


1880), un essai de constitution de sa théorie. The Hague—Paris 1973. „Approaches
to Sem iotics” 34.
CZYTELNIK JAKO IN STA N C JA 337

łknąć druzgocącą k ry ty k ę E ugène’a V inavera, że cały spór w ogóle nie


ma p odstaw y w sam ej rzeczy, tylko jest nie poddanym reflek sji n a stę p ­
stw em estetyki stosow anej im plicite, z któ rą każdy francuski p o zy ty ­
w ista obnosi się od czasu sw oich lekcji szkolnych o C orneille’u 10. W isto­
cie sta ro fra n c u sk a epika istnieje w form ie płynnego przekazu, którego
nie m ożna sprow adzić do zam kniętej postaci d z id a czy oryginału lub
nieczystych czy w ypaczonych w ariantów i k tó ry w ym aga szczególnych
tech n ik edytorskich. Jako poezja w ykonyw ana w „style fo rm u la ire”,
m niej lu b bardziej im prow izow ana, ta k że każde w ykonanie pozostaw iało
po sobie nieco odm ienną, nigdy ostateczną postać tek stu , chanson de
geste była przedstaw iana w e fragm entach i m iała stru k tu rę szeregu
kontynuujących się odcinków. Panosząca się dalej cyklizacja przyczyniła
się ponadto do tego, że granice dzieła w ydaw ały się ruchom e i p rzy p ad ­
kowe. Rów nież sam ej fab u ły n ie m ożna było traktow ać jako ostatecznej.
P rzy cyklu R om an de R enart natknąłem się n a osobliwe zjaw isko: oto
naw et jąd ro cyklu, b a jk a o spotkaniu królów u lwa, b y ła zm ieniana przez
cały szereg opow iadających, którzy d la sądu nad szelm ow ską fig u rą lisa
w ynajdyw ali coraz to in n e pow ody i coraz to inne zakończenie. To, co
w badaniach pozytyw istycznych traktow ano jako serię „zniekształconych
w a ria n tó w ” zaginionego oryginału, publiczność średniow ieczna m ogła
przyjm ow ać jako ciąg kontynuacji, któ re m im o stałego naśladow ania
p o trafiły w prow adzić zawsze now y elem ent napięcia. Ta zasada, całko­
wicie sprzeczna z hum anistycznym rozum ieniem oryginału i recepcji,
czystości dzieła i w ierności naśladow ania, n ie w y stęp u je przecież jed y n ie
na płaszczyźnie lite ra tu ry ludow ej czy stylu niskiego. Rów nież w ielkie
łacińskie dzieła w ysokiega sty lu filozoficzno-teologicznej epiki, k tó re
szkoła C h artres stw orzyła w w. XII, idąc śladem alegorycznej tra d y c ji
K laudiusza i Boecjusza, De um versita te m undi B e rn h ard a Silvestrisa,
P lanctus naturae i A nticlaudianus A lanusa ab Insulis, do k tó ry c h
w X III w. naw iązyw ały powieść o róży i w reszcie B runetto L atini
w sw ym Tesoretto, m ożna w yjaśniać zasadę kon ty n u acji w naśladow aniu,
m ogły być też czytane jako k o n tynuacje jednej alegorycznej fabuły,
z k tórej w y n ik ają wciąż now e p y ta n ia !11 W skażem y tylko jeszcze na
zjaw iska w ystępujące w innych gatunkach, k tó re rów nież m ogły być
koncypow ane i recypow ane nie na zasadzie dzieła: n a d ram a t kościelny,
k tó ry w każdym przedstaw ieniu przekraczał telos stw orzonego dzieła,
poniew aż odnoszony był zawsze do h istorii Z baw ienia jako jej p rz y ­
pom nienie; ale rów nież na liry k ę kursującą w zbiorkach i w edług o k re­
ślonych reguł g ry im prow izow aną w czasie publicznych tu rn ie jó w (te n -

10 E. V i n a V e r, A la recherche d ’une poétique médiévale. Paris 1970.


11 Zob. H. R. J a u s s , Brunetto Latini als allegorischer Dichter. W zbiorze:
Formenwandel. Festschrift für Paul Böckmann. Hrsg. W. M ü l l e r - S e i d e l ,
W. P r e i s e n d a n z . Hamburg 1964, s. 47—92, zwłaszcza s. 70.

22 — P a m ię t n ik L ite r a c k i 1580, z. 1
338 H A N S ROBERT JA U SS

zone), a naw et na poésie form elle (canzone), któ rej w łaściw y pow ab
w ynikał z postrzegania w ariacji idących od tek stu do tekstu i k tó ra
często n aw et w tra d y c ji tek sto w ej była recypow ana i przekazyw ana nie
m ając definityw nej postaci (dzięki zjaw isku przestaw iania stro f itd.).
W szystkie te przykłady potw ierdzają diagnozę sform ułow aną już
przez C. S. Lew isa:
Wypada dziw ić się, jak to się dzieje, że ludzie są równocześnie tak ory­
ginalni, że w szystkiem u, co biorą z przeszłości, nadają nowe życie, i tak nie­
oryginalni, że rzadko tworzą coś naprawdę nowego a .

Pojedynczego dzieła w tra d y c ji lite ra tu ry średniow iecznej n ie należy


traktow ać ani jako jednorazow ej, zam kniętej w sobie i ostatecznej po­
staci, ani jako indyw idualnego, z nikim 'n ie dzielonego w ytw o ru jej
autora. Tego rodzaju kategorie klasycznej estetyki produkcyjnej pro­
klam ow ał dopiero renesans, kiedy poezja jako dzieło uzyskała now ego
rodzaju au rę — aurę jednorazow ości oryginału ukrytego gdzieś w odleg­
łej przeszłości, którego czystej postaci należało dopiero szukać, re k o n ­
stru u jąc ją i uw alniając od zniekształceń, jakie w niosły całe epoki jego
w ykorzystyw ania, oraz chroniąc przed przyszłą profanacją dzięki editio
ne varietur. Jeżeli spraw dzi się teza, że klasyczne utożsam ienie dzieła
i oryginału jest w ogóle dopiero hum anistycznego pochodzenia, m ożna
by naw iązać do niej dalszą hipotezę n a tem at pow stania pojęcia auto­
nom icznej sztuki w erze burżuazyjnej : Czy rozw ijająca się k la sa b u r-
żuazyjna odcinając się od hum anizm u i reprezentacyjnej sztuki dw orów
książęcych nie stw arzała tu ta j sam a dzieł sztuki jako ak tualnych orygi­
nałów , k tó re m ogły konkurow ać z daw nym i, nie dającym i się pom nażać
oryginałam i antyku?
Nie trzeb a w ielu dow odów potw ierdzających, że rom antyczną m oder­
nę m ożna pod w ielom a w zględam i rozum ieć jako dystansow anie się
wobec klasycznej estetyki auratycznego dzieła i sam otnego odbiorcy.
Słynna rozpraw a W altera B enjam ina Dzieło sztu ki w dobie reprodukcji
technicznej (1936), k tó ra pojęcie au ry przyporządkow ała, nie bez n o stal­
gii, statusow i autonom icznego dzieła sztuki i via negationis od u tra ty
a u ry doszła do recepcji m asow ej, została już p rzy jęta we w szystkich
obozach teorii lite ra tu ry . M niej znaną rzeczą jest to natom iast, że M usée
im aginaire M alraux (1951) stanow i n ie deklarow aną recepcję B enjam i­
n a: dzieło oryginalne, uw olnione od swego kultow ego lub historycznego
k ontekstu, w łaśnie jako nieoryginał, jako obiekt estetyczny, z któ ry m
nie obcuje się już jako z dziełem , s ta je się przedm iotem zadow olenia dla
świadom ości estetycznej, często niesłusznie oczernianej. N ajbardziej rz u ­
cającym się w oczy faktem jest przezw yciężenie jednostkow ości dzieła
i rosnąca ak tyw izacja odbiorcy w zjaw iskach nowoczesnego m alarstw a,

ц C. S. L e w i s, The Discarded Image. Cambridge 1964, s. 209.


CZYTELNIK JAKO IN S T A N C JA 339

począwszy od D ucham pa R eady Mades, w k tó ry c h „ ak t prow okacji (zaj­


m uje) n a w e t m iejsce dzieła” 13; ale rów nież — daw niej nie do pom yśle­
nia, dziś już zaaw ansow any niem al do roli określenia gatunkow ego ty tu ł
„T ekst” (albo „T ek sty ”), gdy chodzi o dzieło lub naw et dzieła zebrane,
należy — w raz z im plikow anym odniesieniem do aktualizacji, jakiej
m usi dopiero dokonać czytelnik — do tego kon tekstu. Jako jed en z du ­
chow ych ojców tej epoki m usiałby zasłużenie w centrum historycznego
opracow ania znaleźć się P au l V aléry, którego prow okacyjne zdanie: „M oje
w iersze m ają ta k i sens, jaki im się przypisze”, zerw ało zarów no z teleolo-
gią skończonego dzieła sztuki, ja k i z ideałem jego spokojnego oglą­
dania.
Jeżeli w ięc praw dą jest, że historyczne znaczenie pojęcia auratycz-
nego dzieła sztuki ogranicza się w łaściw ie do idealistycznego okresu
sztuki społeczeństw a burżuazyjnego, należałoby przeto zapytać o w y­
jaśnienie tego, że post festurn całą historię sztuki u jęto i przedstaw iono,
p rzyjm ując pierw szeństw o dzieł przed ich dośw iadczaniem i ich a u to ­
ram i.
Przełożyła K r ysty n a Krzem ieniowa

18 Tak form ułuje P. B ü r g e r (Theorie der Avantgarde. Frankfurt/M 1974,


s. 77), chociaż poza tym uogólnia jeszcze klasyczne definicje pojęcia dzieła („jedność
tego, co ogólne, i tego, co szczególne”).

You might also like