Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 2

Krystian Korzeniowski

Krystian to dobry chłopak z dobrego domu. Od zawsze interesowały go wyścigi.


Swoją pasję, powoli realizował za pomocą gier komputerowych. Od początku wspierali
go w tym kochający rodzice. Tak jak w przypadku „puszczenia” go po raz pierwszy do
samochodu Taty.
Wtedy Mama Krystiana odpowiedziała przestraszona: „Boziu, mężu co żeś
narobił, ja myślałam że Ty będziesz siedział obok, na siedzeniu i kręcił, a Ty żeś wyszedł,
puściłeś go i stałeś tylko obserwując jak jeździ”. Na co Tata Krystiana uśmiechając się
odpowiedział „Przecież on tylko pyrkał po parkingu i jeździł”. Po chwili dodał -
„Krystian, tylko uważaj tu na krawężnik i proszę nie najeżdżaj na niego, ładnie jeździj”
Wyczuwaj samochód - rzekł kochający Tata. Pewną koncepcję, miał za to nie kto
inny, jak Janusz Gładysz. Pełni on rolę organizacyjną w VWCC, sprawuje funkcję
prezesa Volkswagen Racing Polska. Miał on marzenie i plan. Plan zaopatrywania
zawodników, nie na zasadzie sprzedawania samochodów rajdowcom, tylko posiadania
wszystkich samochodów, pełnej obsługi serwisowej. Tak aby sprawić, żeby każdy
kierowca dostał samochód w idealnym stanie, żeby nie było żadnych niedociągnięć przed
zawodami, które mogłyby wynikać z samodzielnych remontów i przeróbek realizowanych
przez zawodników. Każdy samochód miał być identyczny. Najlepszy w swojej krasie. Jak
sam wspomina było to dla niego ogromne wydarzenie, zarówno pod względem
inwestycyjnym jak i psychicznym – wszystko „spoczywało na jego barkach”. Ale co
najważniejsze, to że jest to bardzo sportowe wydarzenie. Bo chodzi o sport. O piękno tej
dyscypliny jaką są rajdy w VWCC. Te piękno które zawsze motywowało Krystiana.
Czysta i nieskalana motywacja to było coś co bardzo napędzało naszego bohatera.
Ale jak zaczęła się sama historia Krystiana? Dostał on konsolę na I Komunię
Świętą. „Amigę 500” – powiedział Tata spoglądając na zdjęcie z owej uroczystości. Była
to legendarna konsola jeszcze w czasach PRL-u. Wraz z konsolami rozwijały się
jednocześnie dwa psychologiczne aktywa w głowie Krystiana – miłość do motoryzacji,
oraz miłość do gier z tej kategorii. A więc miłość do gier narodziła się w już w momencie
dostania przez niego Amigi. Krystian grał na Amidze, robił to namiętnie. Codziennie
trenował. Grę. Grę która zaprowadziła go na wyżyny sukcesu jako kierowca rajdowy.
Grafika w produkcjach gier, stawała się coraz lepsza - Krystian stawał się coraz lepszy.
Fizyka stawała się coraz realniejsza – Krystian stawał się coraz lepszy. W końcu
przyszedł czas, aż kupił sobie kierownicę – znacznie lepszy kontroler niż ówczesny
Joypad, którym władał niczym orężem na bitwie. Bitwie o marzenia i lepsze jutro. Aby
realizować swoją pasję Krystian zaczął jeździć na różnego rodzaju wyścigi organizowane
w Lidze Wyścigowej.
Pierwszy poważny „raz” Krystiana jak wygrał nagrodę, czyli wyjazd do niemieckiego
Nurburing`u. Najbardziej bawił Krystiana fakt, że była to wygrana na konsolach. Mama
nie wierzyła. Kiedy przyszedł do niej uśmiechnięty, odpowiedziała – „Dziecko, Ty się
śmiejesz najmniejszym palcem u nogi”.
Dawno go tak uśmiechniętego, ani szczęśliwego nie widziała. Odpowiedział krótko
– „Mamuś, to jest mój świat, to jest moje miejsce”. W 2012 r. Polska dołączyła do grona
kierowców GT Academy. Zaczął trenować … i dostał się. Treningi odbywały się w czymś
na wzór pojazdu który jest jednocześnie skuterem, ale posiada zadaszenie – w wyniku
tego wygląda jak futurystyczny pojazd rodem z produkcji „TRON”. Najsłabiej
wykonywał pompki, do czego z uśmiechem na twarzy się przyznaje. Punktuje że był to
jedyny problem na jego sportowej ścieżce kariery zawodowej. Właśnie wtedy poczuł że
wirtualne gry i wyścigi otworzyły mu bogatą furtkę możliwości, prawdziwe drzwi do
realnego ścigania. Że dostał szansę od losu. Szansę, która otrzymana na I Komunię Św.
Okazała się „Amiga 500”. To właśnie ona otworzyła „magiczny portal” którym Krystian
udał się na sam szczyt – szczyt własnych marzeń. Bo kim jesteśmy bez ich realizacji. Jak
mawiał J.B.Bączek, osoba która jako trener polskich siatkarzy wywalczyła złoto na
mistrzostwach świata – „Marzenia są po to, aby je spełniać.”
Najważniejsza w tamtych czasach pogoń (dosłownie i w przenośni) rozgrywała
się na torze w Silverstone. Krystian bardzo starał się wygrać. Niestety, szczęście na tym
torze nie dopisało. Nie zajął I pozycji - początkowo ogarnęło go lekkie zniechęcenie.
Pomyślał on że nie może czekać kolejnego roku na kolejny wyścig w Silverstone. Uznał
że szansa życiowa go ominęła. Chciał to robić teraz, chciał to robić już. W momencie gdy
już wracał z UK, z Silverstone, natrafił w gazecie na wpis o projekcie dla młodych i
ambitnych kierowców. Inicjatywę tą tworzył wcześniej wspomniany Janusz Gładysz.
Nazywała się „Volkswagen R-CUP”. Krystian zauważył że to może być ratunek dla
walecznego serca pokaleczonego po porażce w Anglii. Natychmiast wykonał telefon i ku
jego zdziwieniu, sekretarka odbierająca połączenie natychmiast przełączyła go do p.
Janusza.
Był nieco speszony, nie wiedział jak się zachować. Wypytywał o wszystko i był
zaszokowany tym że tak szybko dodzwonił się do prezesa.

You might also like