Professional Documents
Culture Documents
Chrząstkowski Nie Tylko Schemat
Chrząstkowski Nie Tylko Schemat
problem.
• Na początku sesji nie omawiaj kończenia terapii: klienci mogą odnieść wrażenie, że
chcesz się ich pozbyć.
#193
• Jeśli według ciebie nadszedł czas na zakończenie terapii, powiedz parze lub
rodzinie, że więcej nie będziesz się z nią umawiał.
• Nie wyjaśniaj klientom, jak będzie wyglądała terapia; oni się i tak na tym nie znają.
Anestezjolog przed operacją nie wyjaśnia pacjentowi, jakich leków będzie używał.
• Nie przejmuj się zbytnio: różne sprawy same się wyjaśnią podczas terapii. Zawsze
jakoś to będzie! Nie pozwalaj na to, aby klient podważał twoje kompetencje i pytał na
pierwszym spotkaniu o twoje kwalifikacje. Nie podoba mu się - droga wolna!
• Nie twórz stałego cennika. Skąd możesz wiedzieć, ile czasu poświęcisz klientom i
jak bardzo cię to zmęczy. Koszt usługi zależy przecież od tylu czynników.
#194
Polecane lektury
Barbaro, B., de (2002). Kontrakt w terapii rodzin - wybrane zagadnienia.
Psychoterapia, 4, 23-30.
Trzebińska, E. (2005). Przygotowania do rozpoczęcia psychoterapii. W: L. Grzesiuk
(red.), Psychoterapia. Podręcznik akademicki (t. 1, s. 271-308). Warszawa: Eneteia.
#195
5
Wybrane metody i techniki terapeutyczne
Paweł dopiero się uczy psychoterapii. Bardzo się angażuje, ale nie podchodzi
bezkrytycznie do tego, co słyszy. Chciałby się nauczyć konkretnych metod
pomagania pacjentom. Uważa, że psychoterapeuci zbyt dużo dyskutują,
zastanawiają się, dzielą włos na czworo, a za mało odwołują się do sprawdzonych
empirycznie metod pracy.
W rozdziale tym opiszę zwięźle kilka wybranych metod i technik terapeutycznych
charakterystycznych dla systemowej i postsystemowej terapii rodzin. Dobrałem je
tak, aby pochodziły z różnych okresów rozwoju tej terapii. Chcę w ten sposób ułatwić
Czytelnikowi porównanie ich i wybranie tych najbardziej pasujących do specyfiki jego
pracy. Lepsze poznanie każdej z nich wymaga sięgnięcia do literatury. Czasami
trudno o jednoznaczne przyporządkowanie, co jest techniką terapeutyczną, a co już
metodą. Technika jest pewnym narzędziem, którym posługuje się psychoterapeuta.
Metoda natomiast to pojęcie szersze, bliższe „podejściu terapeutycznemu”, a więc
sposobowi myślenia o terapii, z którego wynikają dopiero konkretne techniki. Dana
technika może więc być „jedynie techniką” wykorzystywaną w ramach jakiegoś
podejścia albo reprezentować całą metodę - styl myślenia o terapii i oparty na nim
sposób pracy terapeuty.
#196
#197
#198
Nabierają też dystansu do tego, co się dzieje w ich rodzinie (rozwija się u nich
funkcja refleksyjna). Ten dystans i refleksja nad własnym zachowaniem są
warunkiem niezbędnym do wzmocnienia kontroli nad swoimi reakcjami i
zrezygnowania z destrukcyjnych wzorców zachowań.
Analiza genogramu stanowi doskonałą okazję do poznania historii rodzinnych, które
konstytuują daną rodzinę (Chrząstowski, 2009). W ujęciu tradycyjnym genogram
pozwala klientom w sposób naturalny rozpocząć opowieści rodzinne, a co za tym
idzie - prowadzi do refleksji nad nimi. Uczestnicy spotkania terapeutycznego,
odwołując się do genogramu, mogą sobie zadawać pytania, w jaki sposób historie
opowiadane w rodzinie w przeszłości mogą wpływać na to, co się w niej dzieje teraz,
oraz jakie historie są powtarzane. Zakłada się, że narracje rodzinne kształtują
sposób, w jaki członkowie rodziny postrzegają siebie nawzajem, narzucają im pewne
interpretacje zachowań bliskich osób i decydują o ich reakcjach.
Osoby dopiero poznające technikę genogramu dużą wagę przywiązują do oznaczeń i
do poprawności wykonania rysunku. Nie jest to konieczne. Rysunek ma tylko skłonić
członków rodziny do snucia opowieści. Najważniejsze są zatem rozmowa o dawnym
funkcjonowaniu rodziny i sposób analizowania tej przeszłości.
Czytelnik może się spotkać z różnymi oznaczeniami symboli genogramowych, a
także z rozmaitymi propozycjami dotyczącymi tworzenia rysunku. Istotne jest, aby był
on przejrzysty. Umieszczenie na nim zbyt wielu informacji powoduje, że rysunek staje
się mało czytelny, a przecież jedną z zalet genogramu są zwięzłość i klarowność
przekazywanych informacji. Terapeuta ma spojrzeć na genogram i przypomnieć
sobie najważniejsze fakty związane z daną rodziną. W związku z tym pojawia się
pytanie, czy na rysunku umieszczać wszystkie osoby z rodziny (zwłaszcza jeśli jest
ona duża). Decyzję o tym pozostawiłbym klientom. Zapytałbym tylko, według jakich
kryteriów jedne osoby uwzględniono, a inne pominięto.
#199
Czasami pominięcie określonych osób wiele mówi o całej rodzinie. Jeżeli na rysunku
umieści się wszystkich, daje to gwarancję, że nikt „przez przypadek” nie zostanie
pominięty, co czasem pozwala poruszyć tematy zwykle unikane. (Jeśli jednak
rodzina nie będzie chciała o czymś rozmawiać, i tak tego nie zrobi).
Z analizą genogramów wiąże się pewien mit. Według niektórych służą one do
śledzenia wyłącznie trudnych i bolesnych wydarzeń. Tak nie jest. Genogramy
pomagają również odkrywać ważne zasoby. Historie rodzinne dotyczą przecież nie
tylko słabości, chorób, niepowodzeń, lecz także bohaterstwa, radzenia sobie z
przeciwnościami losu, szczęśliwych momentów. Należy zadbać o to, by jednym i
drugim poświęcić dość uwagi.
Terapeuta musi pamiętać, że analizy genogramu nie powinno się proponować
wszystkim, którzy zgłaszają się na terapię rodzinną. Czym innym jest szybkie
uporządkowanie informacji o rodzinie w formie rysunku genogramowego
naszkicowanego w trakcie pierwszego spotkania konsultacyjnego, a czym innym -
dogłębna jego analiza traktowana jako metoda terapeutyczna.
Sporządzania genogramu należy unikać, jeżeli:
#200
• jego analiza nie jest potrzebna - para lub rodzina potrzebuje skoncentrowania się
na aktualnych wydarzeniach, nie na przeszłości; wielu terapeutów rodzinnych w
ogóle nie odwołuje się w swojej praktyce do metody genogramów - uważają, że
bardziej użyteczne jest skupienie uwagi na funkcjonowaniu rodziny „tu i teraz”;
• rodzina reaguje niechęcią na propozycję jego wykonania - analiza genogramu
powinna być wyłącznie propozycją; jeśli klienci nie są nią zainteresowani, nie będą
zmotywowani do rozmowy o przeszłości, mogą ją uważać za bezcelową.
#201
Własnym głosem: wiele książek pokazuje w jaki sposób przeszłość rodziny kształtuje
to, co w niej obecnie się dzieje
Michel Kichka „Drugie pokolenie. Czego nie powiedziałem mojemu ojcu”. MOCAK.
#202
Terapeuta sprawdza, jak poszczególne osoby czują się w danym ustawieniu i pyta,
jak chciałyby, żeby rzeźba wyglądała. Tym samym bada różne możliwości zmiany.
Zwykle rzeźby stoją nieruchomo, ale czasem wykonują symboliczne ruchy. Jacek
Kubitsky (2010) opisuje parę małżeńską, która zgłosiła się na terapię z powodu
nadużywania przez żonę alkoholu. Żona zaczęła więcej pić nie wtedy, kiedy mąż był
bezrobotny, ale wtedy, gdy ponownie rozpoczął pracę. Na jednej z sesji terapeuta
poprosił, aby małżonkowie, posługując się rzeźbą, opisali swoją sytuację przed
rokiem i obecnie.
W pierwszej wersji mąż położył się na podłodze, a żona, przykucnąwszy, ujęła jego
dłoń, przyjmując postawę opiekuna. W drugiej wersji mąż zajął miejsce na krześle, a
żona nadal siedziała w kucki na podłodze. Jej twarz wyrażała przygnębienie i
opuszczenie (tamże, s. 161).
Żona skomentowała rzeźbę tak, że kiedyś czuła się ważna i potrzebna. Obecnie jej
rozmowy z mężem dotyczą głównie jego pracy i nowych znajomości.
Psychodrama bywa szczególnie przydatna do wyrażenia treści, o których trudno
mówić wprost. Terapeuta może poprosić, żeby członkowie rodziny odegrali jakąś
scenę z życia domowego (funkcja diagnostyczna), albo zaaranżować sytuację, w
której przećwiczą oni zupełnie nowy wzorzec zachowania. Psychodramę
wykorzystuje się także do tego, aby członkowie rodziny poznali i lepiej zrozumieli
perspektywę innej osoby. W tym wypadku jeden z nich odgrywa tę osobę, co
zarazem pozwala jej zobaczyć, jak jest odbierana przez innych.
Nie wszyscy klienci chcą brać udział w rzeźbie lub psychodramie. Jedni się tego
wstydzą, drudzy uważają to za niepoważne albo dziwaczne. Przydatna bywa
wówczas modyfikacja tej metody. Terapeuta prosi na przykład, aby jeden z członków
rodziny wybrał muszelki lub szklane kulki reprezentujące jego bliskich, ułożył je w
dowolny sposób i skomentował to ustawienie.
#203
#204
• Rodzice dyskutują, jak poradzić sobie z zachowaniem dziecka, podczas gdy ono
przysłuchuje się ich rozmowie.
• Dzieci i rodzice zamieniają się rolami (rodzic udaje dziecko, a dziecko - rodzica).
• Członkowie rodziny najpierw się kłócą, następnie terapeuta zaleca im
wypróbowywanie alternatywnych sposobów zachowania podczas kłótni.
Technika alter ego nie wywodzi się z terapii rodzin, choć stosują ją terapeuci
rodzinni. Terapeuta siada za jedną osobą i mówi w jej imieniu do innego uczestnika
sesji. Celem jest to, żeby rozmowa między członkami rodziny nabrała
konstruktywnego charakteru. Terapeuta może też wykorzystać tę metodę do
przetestowania niektórych swoich hipotez na temat tego, co członkowie rodziny czują
lub myślą.
Edwards (2011, s. 108) podaje przykład początku takiej interwencji. Terapeuta
zaczyna od wprowadzenia:
Chciałbym spróbować czegoś, co może się państwu wydać trochę śmieszne, ale
pomaga w prowadzeniu rozmowy. Chciałbym przez chwilę mówić coś w imieniu
Christiny. Christino, usiądę za panią i będziemy udawali, że to pani mówi, nie ja. Jeśli
powiem coś, z czym się pani nie zgadza, albo jeśli zachce pani coś zmienić w mojej
wypowiedzi, proszę mnie poprawić.
#205
Edwards (tamże) podkreśla, że warunkiem wstępnym użycia tej techniki jest dobry
kontakt między terapeutą a rodziną. Terapeuta nie odgrywa członka rodziny, może
natomiast w delikatny sposób pokierować rozmową w taki sposób, żeby jej
członkowie zaczęli uważniej słuchać siebie nawzajem. Zalecane jest dość wolne
tempo mówienia, tak aby rodzina mogła przyswoić to, co słyszy.
Zarówno inscenizacja, jak i alter ego mogą pomóc terapeucie w pracy nad
komunikacją w parze lub rodzinie oraz przyczynić się do zmiany niekorzystnych
wzorców zachowań. Terapeuta jest bardziej dyrektywny, gdyż aktywnie organizuje to,
co się dzieje podczas sesji. Unika jednak prowadzenia bezpośredniej
psychoedukacji, proponuje natomiast wypróbowanie nowych sposobów reagowania i
porozumiewania się. Nie tylko czuwa nad jakością dialogu między uczestnikami
spotkania, lecz także aktywnie dialog ten kształtuje.
Pytania
Pytania są metodą najczęściej wykorzystywaną przez terapeutów rodzinnych. Służą
nie tylko zebraniu informacji. Klasyfikuje się je na kilka sposobów (Rivett i Street,
2009).
Klaryfikacje. Ta grupa pytań służy wyjaśnieniu wątpliwości. Terapeuta nie powinien
udawać, że rozumie wszystko, co słyszy podczas sesji. Niektóre kwestie są niejasno
przedstawiane przez członków rodziny (celowo lub niezamierzenie). Pytania mogą
służyć ustaleniu m.in. kolejności zachowań (kto, kiedy i jak się zachowywał) lub tego,
czego dana osoba doświadczała (co myślała lub czuła) w kontekście zachowania
innego członka rodziny. Można też dopytywać o znaczenie, jakie pewnym słowom
lub wyrażeniom nadaje klient („Co miał pan na myśli, gdy powiedział pan...”, „Jak
rozumie pani...”). Nie dla wszystkich bowiem dane słowo oznacza to samo.
#206
Kiedy w Wielkiej Brytanii uczyłem się psychoterapii, bałem się bariery językowej.
Gubiłem się, gdy miałem do czynienia z potoczną angielszczyzną lub ze slangiem.
Powiedziałem kiedyś swojemu tutorowi, że jak tak dalej pójdzie, będę w stanie służyć
psychoterapią wyłącznie Elżbiecie II, gdyż tylko ją dobrze rozumiem. Tutor
zaprowadził mnie wtedy do biblioteki i pokazał fragment nagrania sesji prowadzonej
przez Salvadora Minuchina. Minuchin jest Żydem, który urodził się w Argentynie, ale
pracował w Stanach Zjednoczonych. Mówił po angielsku z silnym akcentem.
Podczas sesji dopytywał o znaczenie pewnych słów użytych przez klientów,
usprawiedliwiając się tym, że angielski nie jest jego językiem ojczystym. Nie wiem,
czy udawał, że nie rozumie, lecz dzięki temu członkowie rodziny musieli się spokojnie
zastanowić, co chcą powiedzieć. Minuchin klaryfikował znaczenie pewnych słów,
sprawdzał, czy on i klienci mają to samo na myśli.
Nie muszę chyba nikogo przekonywać, jak ważne jest to w psychoterapii. Dopytując
o znaczenie, budujemy porozumienie z rodziną. Zachowujmy się zatem trochę tak,
jakbyśmy się uczyli nowego języka, języka rodziny.
Pytania służące przerwaniu destrukcyjnych wzorców zachowań. Czasami w trakcie
sesji para lub rodzina zaczyna odtwarzać jakiś destrukcyjny wzorzec zachowania, co
jedynie zwiększa napięcie. Terapeuta powinien wówczas interweniować. Jedną z
metod jest zadanie w odpowiednim momencie pytania.
Gdy rodzina kolejny raz powtarza ulubioną sekwencję zachowań, można powiedzieć:
„Chciałbym przerwać w tym momencie, czy mogę? Chcę zapytać, czy tak właśnie
zachowują się państwo w domu. Kiedy pan mówi..., to pani mu odpowiada, a wtedy
pan zamyka się w sobie, na co pani wybucha... Czy dobrze to zaobserwowałem?”.
Zamiast być świadkiem kolejnej kłótni, zachęcamy klientów do przeanalizowania
sekwencji zachowań i wspólnego zastanowienia się, co można w niej zmienić.
#207
#208
Terapeuta może oczywiście powiedzieć parze lub rodzinie, że coś wydaje mu się
zrozumiałe, ale może też dowieść tego za pomocą pytań.
Pytania te są szczególnie przydatne, gdy członkowie rodziny mają poczucie, że to,
czego doświadczają, jest nienormalne lub dziwne. Przekonania te mogą być
ugruntowane i wzmacniane społecznie. Takim przekonaniem jest na przykład to, że
jeśli ktoś zajmuje się osobą przewlekle chorą lub z niepełnosprawnością
intelektualną, powinien to robić chętnie i nie doświadczać przy tym silnych
negatywnych emocji (Rivett i Street, 2009). Jeśli te negatywne emocje się pojawiają,
opiekun ma poczucie winy, obwinia się o nieczułość i izoluje od otoczenia.
Pytania normalizujące służą temu, aby pacjent dostrzegł, że to, co czuje, jest
zrozumiałe, normalne, właściwe. Terapeuta pyta zatem: „Jak pan myśli, w jakim
stopniu to, co pan przeżywa, jest typowe dla osób opiekujących się przewlekle
chorymi?” lub „Jak się pani wydaje, czy zachowanie męża po utracie pracy jest aż tak
bardzo nietypowe w porównaniu z zachowaniem innych mężczyzn, którzy stracili
pracę?”.
Te same pytania można wykorzystać do wskazania nietypowości lub dziwaczności
niektórych zachowań. W niektórych rodzinach pewne reakcje uchodzą za całkowicie
normalne, chociaż naruszają dobro innych osób. Z własnej praktyki terapeutycznej
pamiętam pewną parę. Przy okazji rozmowy o czymś zupełnie innym dowiedziałem
się, że mąż poddusza żonę poduszką. Tak karze ją za drobne przewinienia. Żona
traktowała to jako coś naturalnego w małżeństwie (miała podobne wzorce w rodzinie
pochodzenia). Czasem terapeuta musi zatem podważyć zastany rodzinny porządek.
Sugestie. Pytania mogą sugerować parze lub członkom rodziny pewne rozwiązania
czy nowe sposoby reagowania. Terapeuta nie instruuje klientów wprost (ma to wady
omówione w podrozdziale dotyczącym psychoedukacji, zob. dalej). Jego
podpowiedzi ukryte w pytaniach mają mniej kategoryczny charakter, klientowi łatwiej
je odrzucić lub przyjąć (bo traktuje je niemal jak własny pomysł).
#209
Pytania cyrkularne
Pytania cyrkularne to pytania zadawane przez terapeutę jednemu z członków rodziny
o innych jej członków. Mają one na celu: 1) zebranie informacji o relacjach w
rodzinie; 2) ułatwienie członkom rodziny rozmowy o ich wzajemnych relacjach; 3)
zachęcenie ich do myślenia o sobie nawzajem jako o pewnej dynamicznej całości, a
nie jako o zbiorze osób, które funkcjonują niezależnie (Edwards, 2011; Tryjarska,
2005). Tę technikę pracy wprowadził zespół mediolański.
Barbara Tryjarska (tamże) w swoim artykule poświęconym pytaniom cyrkularnym
wymienia kilka reguł dotyczących ich zadawania:
#210
#211
Interwencja paradoksalna
Technika ta polega na tym, że terapeuta podaje rodzinie sprzeczne instrukcje, przez
co stawia ją w sytuacji niemożliwej do rozwiązania za pomocą logicznego myślenia.
Interwencję paradoksalną stosuje się przede wszystkim w terapii komunikacyjnej
oraz strategicznej, korzystał z niej też często Milton Erickson **27 (za: Simon i
Stierlin, 1998).
Jest kilka rodzajów interwencji paradoksalnych. O jednym z nich - przeformułowaniu -
napisałem w odrębnym podrozdziale. Inne to na przykład zalecanie symptomu lub
jego powstrzymywanie. Zalecanie polega na zachęcaniu rodziny do nasilania
zachowania, które ma zostać wyeliminowane. Powstrzymywanie to zniechęcanie do
zmiany, twierdzenie, że nie jest ona możliwa.
Jeśli klient na polecenie terapeuty potrafi nasilić pewne własne zachowania, oznacza
to, że jest w stanie do pewnego stopnia nad nimi panować. Skoro może je nasilać,
prawdopodobnie może je również osłabiać. Jeżeli buntuje się przeciwko zaleceniu
terapeuty, redukuje niepożądane reakcje (polecenie dotyczyło przecież ich nasilenia).
#212
#213
#214
Ułatwia to nie tylko wzajemne porozumienie się tych osób, lecz także zobaczenie w
nowym świetle tego, co się między nimi dzieje. Przeformułowanie zazwyczaj ma
charakter pozytywnej konotacji, unaocznia dążenie rodziny do zachowania
homeostazy.
Ze zmianą etykietki mamy do czynienia wtedy, kiedy komuś przypisywana jest
określona cecha lub intencja, przyprawiana gombrowiczowska gęba. Czasami klient
sam sobie taką gębę przyprawia. To jest właśnie etykietka, którą terapeuta stara się
zmienić poprzez poszukanie innego znaczenia dla tej cechy albo problemowego
zachowania. Weeks i L’Abate (tamże, s. 115) podają wiele przykładów takiej zmiany:
z „wycofywania się” na „dbanie o siebie”, z „niezdecydowania” na „badanie
wszystkich możliwości”, z „płaczliwości” na „zdolność wyrażania emocji”, z „bierności”
na „zdolność do akceptowania rzeczy takimi, jakie są” itd. Kolejny przykład cytowany
przez autorów książki o paradoksie dotyczy nadania nowej etykietki motywacji
rodziny do terapii. Proponują oni, aby powiedzieć klientom, że tylko silna rodzina jest
w stanie się przyznać do swoich problemów i słabości.
W ramach pozytywnej konotacji (nazywanej też pozytywnym oznaczaniem
zachowań) terapeuta ocenia pozytywnie zachowania członków rodziny zwykle
uważane w niej za złe lub patologiczne (Simon i Stierlin, 1998). Przedstawia je w
nowym dla rodziny świetle i nadaje im inne znaczenie. Przypisuje wszystkim osobom
pozytywną motywację i uznaje, że dążą one do zachowania spójności rodziny.
Interwencja ta opiera się na założeniu, że objawy mają efekt stabilizujący: pozwalają
utrzymać homeostazę. Próba naruszenia równowagi będzie więc budziła opór, gdyż
działa destabilizująco. Pozytywna konotacja ma na celu zmianę zachowania przy
jednoczesnym zminimalizowaniu oporu rodziny.
#215
Dzięki nadaniu pozytywnego znaczenia opór przed zmianą jest mniejszy (jeśli
chcemy, aby ktoś zmienił swoje zachowanie, bardziej skuteczne będą pochwały niż
krytyka; osoba pochwalona będzie bardziej skłonna do współpracy). Najlepiej, jeśli
terapeucie uda się pozytywnie oznaczyć zachowanie jednej osoby w kontekście
zachowania innych członków rodziny (Tryjarska, 2006).
Barbara Tryjarska (tamże, s. 129-130) podaje kilka przykładów pozytywnych
konotacji:
[...] skrajne wycofanie psychotycznego członka rodziny określane jest jako niezwykłe
poświęcenie dla utrzymania spójności rodziny; agresywne zachowanie dorastającego
syna oznaczane jest jako wyraz niezależności; stałe, ostre kłótnie między
małżonkami - jako przejaw niewygasłych uczuć między nimi.
Eksternalizacja
Eksternalizacja to technika wywodząca się z psychoterapii narracyjnej (Morgan,
2011), szkoły zaliczanej do nurtu postsystemowego, zatem przyjmującego założenia
konstrukcjonizmu społecznego, o którym wspominałem w rozdziale 1. Eksternalizacja
weszła do kanonu technik terapii rodzin. Można ją również z powodzeniem
wykorzystywać w terapii indywidualnej. Została dość dokładnie opisana w polskiej
literaturze psychologicznej (Chrząstowski i de Barbaro, 2011).
#216
#217
#218
Pytania o wyjątki
Skoro mowa o tym, że również pacjent, para lub rodzina mogą mieć wpływ na
problem, przejdźmy do kolejnej techniki - pytań o wyjątki. Wywodzi się ona z terapii
narracyjnej oraz krótkoterminowej terapii zorientowanej na rozwiązanie
(Chrząstowski i de Barbaro, 2011; White, 2007). Oba te podejścia zaliczamy do
postsystemowych. Jednym z ich wyróżników jest to, że w mniejszym stopniu skupiają
się na patologii, a bardziej na zasobach, mocnych stronach i preferowanej przez
pacjenta przyszłości. Każda para lub rodzina, która się zgłasza do terapeuty, ma
swoje mocne strony lub obszary funkcjonowania wolne od problemu. Gdyby problem
panował nad nimi niepodzielnie, nie dopuściłby przecież do tego, by się zgłosiły na
terapię. Sęk w tym, że ludzie czasem zapominają o swoim potencjale lub go nie
dostrzegają. Wyjątki, o które pyta terapeuta, to właśnie takie zapomniane
umiejętności albo wymazane z pamięci dobre chwile rodziny lub pary. Skoro ludzie
są ze sobą, to zapewne coś ich kiedyś łączyło, spodobali się sobie, coś między nimi
zaiskrzyło. Od tamtego czasu padło tyle przykrych słów, tyle było wzajemnych
zranień, kłopotów, że całkowicie stłumiły pamięć o tym, co dobre. Trzeba ją
odświeżyć.
Na co dzień łatwo zapominamy o wyjątkach. Terapeuta ma przywołać je z pamięci.
Wyjątkiem może być kawa powoli pita po wstaniu z łóżka, kiedy wszyscy członkowie
rodziny jeszcze śpią i nie zaczął się dzień pełen obowiązków i napięć.
#219
Josh i Tienne zgłosili się na konsultację, ponieważ chcieli uwolnić się w swoim
związku od „dystansowania się” i „zazdrości”. [...] Terapeuta zapytał, kiedy czuli się
ze sobą bardziej związani, zanim dystans i zazdrość zakłóciły ich relację. Tienne
opowiedziała o tym, jak lubili piesze wycieczki i wspólne oglądanie filmów, a Josh o
udanych wspólnych wakacjach na żaglówce kilka miesięcy temu. „Właściwie dalej
razem żeglujemy i nie jest to takie złe - dodała Tienne. - Wtedy on mi czasem o
czymś mówi i zawsze mnie to zaskakuje”. „No tak, zawsze między nami jest lepiej po
wyprawie na żagle - przytaknął Josh - ale to nie zdarza się zbyt często”. Na pytanie
terapeuty, jak nazwaliby te chwile, który spędzają razem na żeglowaniu, odpowiedź
Josha brzmiała: „bliskość”, a Tienne: „porozumienie”.
#220
#221
Pisanie listów
Pisanie listów to kolejna technika terapii narracyjnej (Fox, 2010) wykorzystywana
przez terapeutów systemowych. (Niektórzy zapewne uznają wysłanie listu do
pacjenta za błąd w sztuce, ponieważ może mu to sugerować możliwość zmiany
charakteru relacji między nim a terapeutą na bardziej przyjacielski).
Najczęściej celem napisania listu jest podsumowanie tego, co się działo podczas
sesji i ewentualnie podzielenie się refleksjami, które przyszły terapeucie do głowy po
jej zakończeniu. Terapeuta ma możliwość sporządzenia notatek po każdej sesji.
Dzięki nim lepiej pamięta, co się w jej trakcie działo. Nawet o ważnych kwestiach
łatwo zapomnieć, ponieważ czasem pojawia się ich kilka i często towarzyszą im silne
emocje.
Notatki prowadzą także klienci. Pamiętam, jak poczułem się zaniepokojony, gdy moja
klientka wyjęła notesik i zapisała jakieś wypowiedziane przeze mnie zdanie.
Zapytałem, co robi. Spokojnie odpowiedziała, że to dla niej ważna uwaga i chce ją
zapamiętać: „Pan przecież robi swoje notatki ze spotkania, a ja nie mogę?”.
Niekiedy sesje są nagrywane. Rodzina lub para może oczekiwać, że terapeuta
udostępni im to nagranie. Tego się jednak nie praktykuje. Po pierwsze, nie wiadomo,
w jaki sposób członkowie rodziny wykorzystają nagranie (nie należy zakładać, że
mają złe intencje, ale pod wpływem silnego stresu mogą go użyć do ośmieszenia lub
skompromitowania partnera). Po drugie, samodzielne odsłuchiwanie przez klientów
nagrania z sesji odbywa się całkowicie poza kontrolą terapeuty, nie może on zatem
czuwać nad interpretacją niektórych sformułowań. Jeśli członkowie rodziny
zrozumieją je niewłaściwie, doprowadzi to do eskalacji napięcia i konfliktu.
#222
#223
Jeśli zatem terapeuta uzna, że warto zaprosić nieobecną osobę, może to zrobić
listownie. Powinien tylko pamiętać, aby nie nalegać za bardzo. Ma raczej krótko
uzasadnić, dlaczego jej obecność jest ważna. Listy można też wysyłać do osób, które
nie uczestniczą w terapii, ale z jakiegoś powodu powinny się dowiedzieć o zmianach,
jakie postanowiła wprowadzić rodzina albo tylko jeden z jej członków. List wzmacnia
lub utrwala pozytywny kierunek podjętych zmian. Inni ludzie dowiadują się o nich i
poniekąd stają na ich straży - to trochę jak uroczysta przysięga przed wybranymi
osobami, rodzaj przyjętego zobowiązania.
Skale terapeutyczne
Skale terapeutyczne są narzędziem stosowanym w krótkoterminowej terapii
zorientowanej na rozwiązanie (Chrząstowski i de Barbaro, 2011). Chętnie sięgają po
nie również terapeuci poznawczo-behawioralni. Można się tymi skalami posługiwać w
terapii indywidualnej i rodzinnej. Niektórzy terapeuci nie lubią skal jako technik zbyt
upraszczających i trywializujących proces terapii, ale ja widzę kilka ich zalet. Przede
wszystkim dzięki nim można w prosty sposób zobrazować złożone zagadnienia.
Poza tym skale przykuwają uwagę, ożywiają terapię. Niejeden Czytelnik żachnie się
zapewne na taki argument. Terapeuta nie powinien przecież być cyrkowcem
zabawiającym publiczność. Zgadzam się z tym, niemniej twierdzę, że terapeuta
powinien na różne sposoby zadbać o efektywność swoich działań. Jeśli klient będzie
żywo zainteresowany tym, co się dzieje w trakcie terapii, są większe szanse, że
zaangażuje się w proces zmian. Skale przykuwają uwagę - to szczególnie ważne w
przypadku dzieci lub nastolatków, którym trudno się skupić przez 90 minut często
trudnej rozmowy.
#224
Zresztą wszyscy żyjemy w kulturze obrazkowej i to, co widzimy, najsilniej do nas
przemawia. Terapeuta powinien to uwzględniać. Oczywiście skale są tylko
narzędziem. Ich wykorzystanie porównuję do posługiwania się PowerPointem w
trakcie wykładu. Dobra prezentacja graficzna może uatrakcyjnić przekaz i ułatwić
dotarcie do większej liczby słuchaczy. Jeżeli jednak wykładowca mówi nieciekawie
albo temat jest nudny, żadne sztuczki techniczne nie pomogą.
Zwykle wykorzystuje się skale numeryczne od 0 do 10, chociaż możliwe jest
zastąpienie cyfr innymi oznaczeniami graficznymi, na przykład w różnym stopniu
uśmiechniętymi twarzami. W typowym zastosowaniu skali pacjent określa, jakie
zmiany chce wprowadzić w swoim życiu. Na początku terapeuta prosi: „Wyobraź
sobie skalę od 0 do 10, gdzie 10 reprezentuje sytuację, w której twoje nadzieje
spełniły się całkowicie, a 0 - zupełnie odwrotną” (George, Iveson i Ratner, 2008, s.
18). Istotne jest, aby dziesiątka reprezentowała różne możliwe sytuacje w
przyszłości, a nie jeden punkt docelowy. Dzięki temu powstaje obraz kilku wariantów
preferowanej przeszłości, co pozwala uniknąć pułapki zafiksowania na jednym celu:
„Będę szczęśliwy jedynie wtedy, kiedy...”. Sytuacje te klient opisuje sam. Terapeuta
zachęca go, aby ten opis był jak najdokładniejszy.
Po tym, jak zostaną opisane punkty 0 i 10, terapeuta pyta, w jakim punkcie skali
znajduje się klient obecnie. Niewiele osób wybiera punkt 0 („gorzej być nie może”),
chociaż zdarza się, że wskazują punkty 1, 2 lub 3. Potem przychodzi pora na
określenie przez klienta, jaki punkt na skali byłby dla niego wystarczająco dobry,
gdyby dotarł tam w wyniku terapii. W ten sposób zostaje wyznaczony jej cel. Klient
na prośbę terapeuty ma teraz opisać, po czym by poznał, że znajduje się w tym
punkcie skali. (Mają wtedy zastosowanie wszystkie reguły dotyczące wyznaczania
celu w terapii; zob. rozdział 4 dotyczący kontraktu).
#225
#227
#228
#229
Członkowie zespołu powinni zadbać o to, aby przynajmniej część ich wypowiedzi
była zrozumiała dla małego klienta. Najlepiej, aby używali imienia dziecka i wyraźnie
do niego adresowali fragmenty swoich wypowiedzi. Błędem jest pomijanie dziecka.
Nie należy również zakładać, że ono wiele rozumie, choć na swój sposób. Terapeuta
może potem w rozmowie z dzieckiem wrócić do tego, co powiedział zespół.
W pewnym sensie bardziej radykalną propozycją jest praca z zespołem świadków
(White, 2007). Do takiego zespołu terapeuta zwykle zaprasza nieprofesjonalistów.
Skąd ich wziąć? Terapeuci narracyjni często zapraszają swoich byłych klientów.
Trzeba pamiętać, że z punktu widzenia wielu terapeutów (zwłaszcza tych o orientacji
psychodynamicznej) jest to błąd. Zaproszenie byłego klienta niejako wiąże go z
terapeutą. Klient może wysnuć błędny wniosek, że jest dla terapeuty kimś
szczególnym, że ten chce z nim utrzymywać kontakt. Zgoda klienta na zostanie
świadkiem nie będzie w pełni autonomiczna, gdyż jest obciążona poczuciem
lojalności lub wdzięczności wobec terapeuty. Terapeuta nie wie też, w jakim
momencie życia zastaje swojego byłego klienta, co się z nim aktualnie dzieje, w
jakim jest stanie psychicznym. Wszystko to stwarza potencjalne zagrożenie dla
aktualnie prowadzonej terapii. Mimo tych obaw terapeuci narracyjni zapraszają
świadków. Oczywiście, zanim wezmą oni udział w sesji, terapeuta z nimi rozmawia i
wyjaśnia, na czym polega ich rola. Przede wszystkim zaś pyta członków rodziny, czy
są zainteresowani taką formą pracy.
Przebieg sesji w przypadku obecności zespołu świadków jest podzielony na kilka
etapów. Na początku odbywa się zwykła rozmowa terapeuty z rodziną. Następnie
terapeuta zwraca się do świadków i zadaje im kilka pytań dotyczących tego, czego
przed chwilą wysłuchali.
#230
#231
#232
#233
Każdy, kto prowadził kiedykolwiek jakieś szkolenie, wie, że zawsze warto odwoływać
się do wiedzy osób szkolonych, tak aby poczuły się docenione. Zaniedbanie tego
miewa złe skutki: szkoleni zaczynają udowadniać szkolącemu, że nie jest ekspertem
i że to oni powinni być na jego miejscu. Dawanie różnego rodzaju wskazówek lub
porad łatwo uruchamia interpersonalną grę w „tak, ale...” („ale w naszym
przypadku...”). Inne niebezpieczeństwo polega na tym, że dawanie rodzinie
wskazówek w pewnym sensie uzależnia ją od terapeuty. Przestaje ona polegać na
sobie i czeka na pomysły terapeuty, który przecież „wie lepiej”.
Czy da się wymusić jakąkolwiek zmianę? Zmiana pary lub rodziny jest możliwa tylko
w zakresie, który wyznacza sama para lub rodzina. Z żołędzia wyrośnie dąb, nie
osika. Nawet jeśli pacjent pod wpływem terapeuty zmieni swoje zachowanie, a ta
zmiana będzie wymuszona jego obecnością, to gdy terapia się skończy, stare nawyki
powrócą. Wymuszenie pewnych zmian wydaje się możliwe, ale terapeuta musiałby w
tym celu korzystać z manipulacji i różnego rodzaju nieetycznych psychotechnik.
Co jednak powiedzą zwolennicy psychoedukacji? Pary i rodziny mogą nie wiedzieć
różnych rzeczy dotyczących funkcjonowania w związku, które psychologom wydają
się zupełnie oczywiste. Część problemów wynika zatem z braku wiedzy. Niebywała
popularność różnego rodzaju poradników świadczy o zapotrzebowaniu na takie
informacje. Poza tym psycholog albo terapeuta może sformułować różne wskazówki
dotyczące dobrego funkcjonowania w związku.
Zwolennicy psychoedukacji nie zakładają naiwnie, że samo edukowanie wystarczy,
aby zaszła zmiana. Zdobycie pewnej wiedzy jest jednak krokiem koniecznym, aby do
niej doszło. Nikt nie będzie twierdził, że nawet najlepszy podręcznik do nauki języka
obcego wystarczy, aby go opanować. Może jednak zasadniczo ułatwić naukę i
uczynić ją bardziej efektywną.
#234
#235
• Zastanów się, w jaki sposób para lub rodzina może nagrodzić sama siebie, jeśli uda
się jej zastosować wskazówkę.
• Pacjenci będą chętniej korzystać z dawanych im wskazówek, jeśli relacja między
nimi a terapeutą będzie dobra.
• Wskazówki nie mogą być formułowane jak polecenia wydawane podwładnym,
powinny raczej przyjmować formę sugestii czy pomysłów, które mogą zostać
odrzucone bez żadnych konsekwencji.
• Traktuj członków rodziny jak ekspertów od własnych trudności.
#236
Zabawa
O zabawie w psychoterapii pisze się przede wszystkim w odniesieniu do dzieci
(Landretch, 2016, Kaduson, Schaefer, 2016). Dorośli nie bawią się podczas
psychoterapii, a przynajmniej nie powinni się bawić. Psychoterapia jawi się jako
ciężka praca, zmaganie się z własnymi ograniczeniami oraz analiza trudności, które
być może w przyszłości zostaną wynagrodzone poprawą funkcjonowania pary lub
rodziny. Jeśli zatem elementy zabawy pojawiają się podczas sesji psychoterapii
systemowej, to przede wszystkim jest to zabawa dziecka. Zabawa ta jest oczywiście
obserwowana przez psychoterapeutów, gdyż często przynosi ważne informacje
diagnostyczne. Rozbawienie dorosłych uczestników sesji psychoterapeutycznej
będziemy raczej kojarzyli z jakąś formą oporu. Co więcej, zabawa u osób dorosłych
bywa łączona z trudnościami życiowymi. Kiedy w wyszukiwarkę internetową wpisze
się hasło zabawa, jako jeden z pierwszych wyników wyszukiwania pojawia się opis
filmu Zabawa, zabawa brzmiący: „Trzy nadużywające alkoholu kobiety próbują
pokonać przeciwności losu, które nasilają ich problemy z nałogiem”.
#237
Dorośli, podobnie jak dzieci, również lubią się bawić. Powrócę na chwilę do wstępu
do tej książki, w którym przywołuję obrazek ludzi na plaży skaczących dla zabawy
przez fale. Są to osoby w bardzo różnym wieku, od zupełnych maluchów po seniorki i
seniorów. Na ich radosnych twarzach widać przyjemność i odprężenie. Po prostu
podskakują, gdy nadciąga fala, nic więcej. Czasami chwytają się parami za ręce, a
czasami nurkują, pozwalając, aby fala ich zakryła. Plaża daje zresztą dużo
możliwości do obserwacji zabawy: widzimy zatem dorosłych zbierających muszelki,
budujących zamki z piasku, czy tych najodważniejszych, zakładających sobie peruki
z glonów. Dorośli lubią zarówno odpoczywać, jak i się bawić, tylko potrzebują do tego
sprzyjających warunków, tj. chwili wolnego i poczucia, że się nie jest ocenianym.
Przykłady zabaw dorosłych można by mnożyć. Zabawa jednak jakoś znika z
gabinetów psychoterapeutów.
Mitchel Resnick (2018) napisał książkę o rozwoju kreatywnego myślenia poprzez
zabawę. Nosi ona znamienny tytuł Lifelong Kindergarten, co można przetłumaczyć
jako „Przedszkole przez całe życie”. To właśnie w przedszkolu uczymy się poprzez
zabawę. Niestety, na kolejnych etapach naszej edukacji przestajemy się bawić, a
nasza kreatywność (rozbudzana w zabawie) nie jest rozwijana. Resnick uważa, że
kluczowym elementem zabawy jest właśnie kreatywność, a nie tylko śmiech i
radocha (fun). Kreatywność jest przydatną umiejętnością (którą można trenować
właśnie poprzez zabawę) zarówno dla psychoterapeutów, jak i dla ich klientów.
Elementy zabawy w trakcie sesji psychoterapeutycznych obniżają poziom stresu, a to
pomaga zwiększyć poczucie bezpieczeństwa klientów. W zabawie można
eksperymentować z różnego typu zachowaniami, zanim zostaną one wypróbowane
w realnym życiu. Zabawa stwarza więc okazję do poszukiwania różnych rozwiązań
problemów, które wnoszone są podczas psychoterapii par i rodzin.
#238
#239
Zrozumienie ich doświadczenia bywa jak rozwiązywanie zagadek, przed którymi stał
Sherlock Holmes, i to jest właśnie fascynujące, a jednocześnie jest formą zabawy.
#240