Download as pdf
Download as pdf
You are on page 1of 54
WANDA SZTANDER _lozmowy, ktore pomagajq Projekt oktadki Jacek Sowicki Rysunki Rafat Kowalczyk Opracowanie redaKeyjne Anna Strzatkowska Korekta Lucyna Zbucka Copyright © by Instytut Psychologii Zdrowia PTP. Warszawa 1999 ISBN 83-85452-59-1 Opracowanie techniczne i famanie komputerowe a8... Matgorzata Garncarek, tel. 0-501-129-313, tel./fax 797-01-98 Drukamia: PUIP Jachranka 94° tel./fax (0-22) 768 13 14 Spis tresci Wprowadzenie Zdoinosé pierwsza: Podazanie za klientem Przeszkadzanie w rozwijaniu watku klienta Fasadowa zgoda na rozwijanie watku klienta Rozproszona zgoda na rozwijanie watku Klienta Aktywne wspomaganie watku klienta Zdolnosé druga: Empatyczne reagowanie Nieadekwatnosé empatyczna Nieuzywanie empatii Podstawowe dostrojenie sie do klienta Trafne, empatyczne reagowanie Zdolnosé trzecia: Niezaboreza zyezliwost Zamykajgca krytyka i/lub zaborcza Zyczliwosé Maska profesjonalisty Bierna akceptacja Aktywna akceptacja Zdolnosé cawarta: Otwartosé Defensywnos¢ terapeuty Bezosobowos¢ terapeuty Towarzyska konwencjonalnosé Konstruktywna otwartosé 12 aoa 16 19 22 27 28 32 34 37 41 43 46 49 SL 55 57 61 63 66 Zdolnosé pigta: Konkretnosé Usieezka od konkretu Biernosé, czyli zgoda na poziom konkretnose. Klienta Zainteresowanie konkretem Poszukiwanie konkretu Zdolnosé szésta: Koncentracja na ,,tu i teraz” Ucieczka od ,,tu i teraz’ Niekorzystanie z ,tu i teraz” Zainteresowanie_,tu i tera” Swiadome uzytkowanie ,,tu i teraz” Zakoniczenie Aneks. Maly stownik reakeji terapeuty Literatura uzupetniajaca 70 7 73 75 78 83 84 86 90 92 98 100 106 Wprowadzenie Ksiqzka ta zostata napisana dla os6b prowadzacych indywidualne rozmowy z pacjentami. Zdaje sobie sprawe, ze terapeuci uzaleznien (a wige ci, kt6rzy przede wszystkim beda czytac te ksig2- ke) pracuja glownie z grupami pacentow, rzadzie) zas - w kontakcie indywidualnym. Kto wige prowadzi takie rozmowy? Przede wszystkim terapeuci pracujacy z osobami wspéluzaleznionymi, jak rownied ci, kt6rzy pracuja zludZmi uzaleznionymi w etapie pogiebionego leczenia i w fazie zwanej dalszym zdrowieniem. Rozmowy, kt6re pomagaja, maja charakter roz~ méw psychologicanych. Potrzeba do tego, naturalnie, dwéch zaangazowanych stron, za$ tym, co odréznia rozmowe psychologiczna od wszelkich innych roz- méw, jest je} specyficzny cel. osobistych tresci i znaczen Swiata pacjenta. Ilekroé zainteresujemy sie tym: - co ktos przezywa, ~ jak doswiadcza Klopotu, o ktérym méwi, ~ jakie znaczenie przypisuje wczorajszemu wy- darzeniu, ~ co naprawde, szczerze mysli o danej sprawie, ~ jakie uczucia wzbudzaja w nim dane slowa, ~ co watnego dla siebie znalazt w przeczytanej ksigzce i tak dalej... Nekroé wigc zainteresujemy sie osobistymi dozna- niami czlowieka i whasnie nastapi rozmowa o nich — bedzie to rozmowa psychologiczna. Rozmowa taka pomaga pacjentowi: ~ bardziej wyraziscie doswiadczyé tego, co myéli lub odezuwa, ~ nazwac i uporzadkowaé waine tresci psychicz~ ne, ~ znaleéé nowa perspektywe dla swoich doswiad- czent osobistych, ~ twOrczo eksplotowaé tregci bedace podstawa zamierzeti i pragnieti 2yciowych. To, co odbywa sie w szeroko rozumianym ,,kon- takcie indywidualnym z pacjentem”, podobne jest do psychoterapii indywidualnej, nie jest jednak tym sa- mym. Termin ,,psychoterapia indywidualna” odnosi sig do dziatan bardziej specyficznych i profesjonal- nych niZ to, co nazywamy ,kontaktem indywidual- nym”. Termin ,,psychoterapia” obejmuje zawsze okres- Iona definicje zdrowia i choroby oraz okreSlona droge leczenia ~ spéjnq z tym, jak rozumie sig w dane} kon- cepcji chorobe i zdrowienie. Zawiera tez strategie, procedury oraz techniki terapeutyezne podporzad- kowane celom takiej a nie innej koncepeji zdrowienia. Musi wie zawieraé tez pewng przyjeta koncepcje catowieka’. Z punktu widzenia terapeuty rozmowa psycholo- giczna ma na celu poméc pacjentowi lepiej zrozumieé subiektywny éwiat swoich znaczen i przetyé. Warto wigc okresli¢, czym taka rozmowa nie jest Rozmowa psychologiczna z pacjentem nie jest okazja do: — zaspokojenia potrzeb terapeuty; — zaspokojenia czczej ciekawosci terapeuty; — zapeinienia samotnosci terapeuty; — zaspokojenia potrzeby znaczenia terapeuty; ~ rywalizacji z klientem ani przekonania go 0 swoim zdaniu. Dlatego wazne jest, by w rozmowie psycholo- gicznej terapeuta uruchamial te swoje zdoinosci i jczme cztowiekn, Warszawa 1977: PIW. ielecki Koncepcje psy. reakcje, 0 kt6rych wiadomo, ze sprzyjaja klien- sowi w badaniu znaczen i doswiadczeti swego ‘wewnetrznego swiata. W literaturze na temat kontaktu indywidualnego 0 charakterze pomocnym panuje pewrie zamieszanie, gdy chodzi o nazwy. W dosé rézny sposéb bywa nazywany ten, kto pomaga (terapeuta, wspomagajacy, psychoterapeuta), a takze ten, kto pomoc przyjmuje (pacjent, Klient, wspomagany itp.). Ten stan rzeczy wynika z histori rozwoju pomocy w kontakeie indy- widualnym Trzeba przypomnieé, ze oddzialywanie na psy- chike pacjenta, jako metoda leczenia chor6b psychicz- nych (glownie nerwic, lecz nie tylko), ma poczatek w psychoanalizie, a wiec dobre sto lat temu. Pierwsi psychoanalitycy byli, jak wiadomo, psychiatrami, totez mieli do czynienia po prostu z chorymi, czyli pacjen- tami szpitalt i klinik. Wraz z rozwojem samej psycho- analizy, je modyfikacjami, a potem rozwojem innych metod leczenia, pojawilo sie stowo ,,psychoterapia”, okreslajace metode leczenia tych cierpien pacjentow, Kt6re poczatek maja w psychice; metody te zbudowa- ne sq na oddziatywaniu psychicznym na nich. Potem stata sie rzecz wielce interesujgcaswraz z powstaniem idei psychologii humanistycznej (lata 60.) podwazono Scisly rozdziat zdrowia i choroby. Zwr6- cono uwage, ia jest wielu ludzi, poszukujacych pomo- cy psychologicanej, kt6rzy po prostu maja rzne kto- poty Zyciowe. Ba, kady z nas miewa wieksze lub mniejsze ktopoty zyciowe i wielu korzysta z réznych okagji i moéliwosci uzyskania wsparcia psychologicz- nego. Wsparcie to otrzymuje sie coraz czeSciej poza klinikami, zaé kondycji psychicznej korzystajacego z pomocy nie da sig (i nie ma takiej potrzeby) okreslié jako choroby. Jesli malzeristwo przezywa kryzys, czy ludzi szukajacych pomocy psychologicznej nazwiemy chorymi? Wiec czy stosownie do tradycjimazna nazwaé ich ,pacjentami’? Niewatpliwie on czy ona sq klien- tami jakiej§ instytucji lub jakiegos terapeuty, lecz nie pacjentami, poniewaz ich reakcja na dang sytuacje jest wlasciwie normalna. Pewnie raczej gigbia tej reakcji, cierpienie, zaburzenia psychosomatyczne sklaniaja do poszukiwania pomocy. Zwrécono ted uwage, ze osoby udzielajace skutecz- nej pomocy nie muszq byé ani lekarzami, ani klinicys- tami, Ludzie w réénych sytuacjach zyciowych korzys- taja ze wsparcia i pomocy dobrze wyszkolonych pra- cownikéw socjalnych, lekarzy bez licencji psychotera- peuty, pielegniarek, pedagogéw czy psychologow o réinych orientacjach teoretycznych. W jezyku angielskim tatwo nazwaé te dwie strony pomagania, czyli dawey i biorcy pomocy psycholo- gicznej: termin helper odnosi sig do pomagajacego, 2a helpee do tego, ktremu sig pomaga W jezyku polskim to drugie okreslenie jest zbyt dlugie. Totez.w literaturze polskieji przekiadach zaroilo sig od ,,pomagaczy” i ,, wspomaganych” zmieszanych w jednym worku z ,pacjentami”, ,,klientami”, ,,psy- choterapeutami”, ,terapeutami” i tym podobnymi. Nie oznacza to weale, ze nalezy mylié pomoc nie- profesjonalna — otrzymywana, dajmy na to, w grupie wsparcia — z psychoterapig. Albo tez psychoterapeute ze znajomoscig psychologii klinicznej z osoba po kursie podstaw pomocy psychologicznej. Ksiazka, kt6ra tu przedstawiam, nie jest podrecznikiem psychoterapii, lecz zbiorem podstawowych wskazéwek dla tych, Ktorzy poprzez rozmowy indywidualne ze swoimi pa- cjentami chcieliby byé im bardziej pomocni. Dlatego wtekscie bede uzywaé stowa , terapeuta” do okreslenia osoby pomagajacej, takée w intencji odréznienia go od wpsychoterapeuty”, a wigc kogos z klinicznym przy- gotowaniem i znajomoscig specjalistycznych procedur Pracy z pacjentem. Do okreslenia tego, komu sie poma- ga, bede zamiennie uzywaé skw: ,,pacjent” i , klient’” Okreslenie ,,klient” jest wystarczajaco ogéine, by sytu- acji pomagania nie odnosié wytacznie do chorych - zczym niewatpliwie nadal kojatzy sig stowo ,,pacjent”. Przedmiotem opisu w dalszej czgSci pracy beda umiejetnosci terapeuty przydatne do celu, jaki stawia ptzed nim rozmowa psychologiczna z klientem. Przy- pontng, iz cel ten okreglono jako pomoc pacjentowi w lepszym zrozumieniu przez niego wiasnego Swiata dzialar i przetyé. Stuza temu nastepujace zdolnosci i reakcje terapeuty: 10 Podazanie za klientem. Empatyczne reagowanie. Niezaborcza Zyczliwosé. Otwartoéé terapeuty. Konkretnosé. Koncentracja na ,,tu i teraz” Mimo Ze nie jest to jedyny spos6b opisu i porzad- kowania umiejgtnogci osoby pomagajacej, rdecydo- walam sie nari, poniewa? wiele lat prowadzenia warsz- tatow wykazalo, iz jest on stosunkowo prosty i uzy- teczny w analizie rozméw z pacjentami. Podazanie za klientem oznacza, ogéinie szecz bio~ rac, umiejetnosé wstuchiwania sie w znaczenie tego, co dla pacjenta wazne, i podejmowanie tego watku w dalszej rozmowie Empatyczne reagowanie jest komunikatem, iz to- zumie sig sytuacje pacjenta. Niezaboreza zyczliwosé oznacza akceptacje pacjen- ta z zachowaniem jego wolnoéci i szacunkiem dla wat- pliwoéci, Otwartos¢ terapeuty to zdolnogé méwienia 0 so- bie we wlasciwy spos6b i we wlasciwym miejscu rozmowy. Konkretnos¢ oznacza_,,trzymanie sig ziemi”, zaé Koncentracja na ,,tu i teraz” zwiazana jest z realiami danej rozmowy, czyli wymaga skupienia uwagi na fakcie, Ze ja i Ty rozmawiamy tutaj o okredlonej spra- wie. ‘s Zdolnosé * pierwsza: Podazanie za klientem Jest raeczq uzyteceng posluzyé sig w tym miejscu wyobradnia. Oto Ty i Two) klient bierzecie sie za rece w celu odbycia wedréwki pomocnej w rozwiazywaniu jego problem6w. Jak trzymacie sie za rece? Czy bierzesz Klienta za reke, jak mama swoje dziecko, i prowadzisz g0 to tu, to tam, poniewad wiesz lepiei, gdzie i w jakim tempie powinniscie wedrowae? Czy, odwrotnie, poda- jesz Klientowi reke, a on postepuje z Toba podobnie jak pies, ktéry wyprowadzit swego pana na spacer? Mote jeszcze inaczej: raz Ty go prowadzisz, raz on Ciebie, na zmiane. W obu przypadkach prawdopodob- nie nie porozumiewacie sie weale co do kierunku i tempa wedrowki, moze tylko silujecie sig tak, jak wiasnie pan z psem na spacerze. 2 A jak trzymacie sie za rece? Dionie splataé mozna w rézny spos6b. Sztywno? Silnie? Lekko? Kto kogo trzyma za reke? Podazanie za klientem jest zgodq na jego kierunek i tempo poprzez taki rodzaj kontaktu, ktéry r6wno- czeSnie jest dla klienta wspierajacy. Symbolizowalby to taki spos6b trzymania sie za rece, w ktérym terapeuta podaje dion podobnie, jak podawato sie ja damie do mazura. Poddaje dion, czyli uklada ja grzbietem do dotu, tak by klient még} swoja dion oprzeé, zachowujac pelng swobode ruchéw. Klient prowadzi o pét kroku wysuniety do przodu, opierajac swoja dio’ na dioni terapeuty. Moze sig na niej wspie- raé, lecz nikt nikogo nie ,,trzyma”. Terapeuta podaza za", ratrzymujac sig, gdy trzeba, zmieniajac kierunek i skupiajac cala swa uwage na tej sytuacji. Podobnie jak w taricu. W pytaniach terapeuty zawarta jest idea Sledzenia watku klienta, nie za$ wlasnego (terapeuty) widzenia sytuacji cztowieka potrzebujacego pomocy. Dzigki temu zwiazki jednej wypowiedzi z druga beda stawaé sig coraz bardziej oczywiste i wytaniaé sie bedzie kierunek poszukiwan\ istotny dla Klienta. Umiejetnosci terapeuty w tym zakresie, a takze brak tych umiejetnosci, ukaze za pomoca czterostopnio- wej skali. Oto ona: O przeszkadzanie Klientowi w rozwijaniu watku () 0 fasadowa zgoda’ na rozwijanie watku przez klienta /0) 13 O rozproszona zgoda na rozwijanie watku przez klienta O/+) Ol aktywne wspomaganie klienta w rozwijaniu watku w Minus oznacza, ze terapeuta nie tylko nie pomaga, ale wrecz przeszkadza klientowi w rozmowie tak, iz utrudnia to im obu zrozumienie Swiata klienta i jego problemu. Zero oznacza, ze terapeuta nie przeszkadza, ale i nie pomaga klientowi, Plus oznacza umiejetnosé podazania za klientem w sposéb pomocny w lepszym rozumieniu jego prob- lemu . Przeszkadzanie w rozwijaniu watku klienta Jest to sytuacja, w ktérej terapeuta jest tak bardzo skoncentrowany na swojej koncepeji probleméw klienta lub tak bardzo przywigzany do swojego punktu widze- nia, Ze nie pozwala Klientowi swobodnie eksplorowaé obszaru jego wewnetrznego doswiadczenia. W poréw- naniu tej sytuacji do spaceru z psem przypomina to Pana wyprowadzajacego psa, kt6ry nie ma szans pojsé chocby kawalek w strong interesujacego go miejsca. 4 Prayktad: Chodzi oto, Ze jakos kiepsko ostatnio sig czuje. Czy Pani regularnie odzywia sie i sypia? Tak, chodzi raczej o moje poczucie psychicz- ne. A jak z uzywaniem alkoholu? Ile Pani pije? : Czy ja wiem... nie liezylam, jeésli Panu zalezy, mogge to zrobié, choé szezerze méwiac, nie to wydaje mi sig istotne. Widzi Pan... T.: To jest istotne. Prosze zastanowié sig i powie- dzieé, ile Pani wypita w ciagu ostatniego tygod- nia... (wyragnie zrezygnowana Klientka doko- nuje obliczer). Ten przyktad nie jest wymyslony. Pomagajacemu prawdopodobnie trudno byio uznaé, ze klient moze mie¢ inne problemy niz alkoholowe. Terapeuta nie pozwolit klientowi wyrazié swoich myéli, Ze strony klientki plynat sprzeciw i zawéd. W Zaden spos6b nie datoby sig tego uznaé za wspélne wedrowanie, prawda? Pomagajacy zdaje si¢ ,, wiedzieé lepiej”, w czym problem. Oto inny przyktad: K.:.Mam powagne problemy z synem. T.: Czy dziecko chodzito do przedszkola? K.: Och, chodzito, ale wie Pan... T.: W jakim wieku poszto do szkoly? * K-Klient “T.~ terapeuta 1S K: Do szkoly... zaraz... no, normalnie nie byto specjalnych Klopot6w w nauce, lecz teraz, wie Pan, co takiego sie stato, T.: Czy syn ma rodzeristwo? T tak dalej, Mysle, ze prayktady czynia ten temat catkowicie zrozumialym. Zajmijmy sig jednak nastepna mo: woscia funkcjonowania w roli osoby wspomagajacej; nosi ona nazwe: Fasadowa zgoda na rozwijanie watku klienta Stowo ,,fasadowy” oznacza ,pozorny” lub jak to sig czasem méwi: ,,teoretycznie tak, praktycznie nie”. Postawa fasadowa oznacza, iz deklarujemy coé z powo- du poczucia, iz jest to wlasciwe (stuszne, akceptowane spolecznie), jednak nasze dzialanie nie jest z tym spéjne. Fasadowa zgoda na rozwijanie watkii pacjenta oznacza, 2e wspomagajacy nie przerywa tak brutalnie. W zasadzie godzi sig na to, by Klient wytuszczy! sw6j punkt widzenia i objasnit swoja trudnogé. Nie dysku- tuje nawet z interpretacjami klienta, raczej pomija je milczeniem i pyta 0 to, co z jego (terapeuty) punktu widzenia wydaje mu sig wazne. Mogna powiedzieé, ze terapeuta ,, wie swoje”, nie wchodzac w konflikt z kli- entem i nie przerywajac mu. Pytania i interwencje terapeuty nadal wynikaja z 16 jego porzadku poznawezego i wlasnych przypuszczen co do tego, ,,0 co tak naprawde chodzi”. Prayktad: Chodzio to, 2e jakos kiepsko ostatnio sig czuje. Tak? Czuje sie ciagle napigta, bola mnie rézne migSnie i jestem jakas nieswoja. Co boli? : Chyba najmniej chodzi o te béle, bardziej meczy mnie to ciagle napiecie.. : Czy Pani mieszka sama, czy z kimé? : Wlasciwie sama, byé moze to ma jakies zna- czenie. Czasem boje sig, Ze cog mi sig stanie. Wie Pan, jak czlowiek sam mieszka... Jest ktog, kogo sie Pani boi? Nie, chodzi 0 to, co mi sig Sni. Ma Pani przyjaciél, kogos na kogo mogna li- czy? T tak dalej Terapeuta w trakcie rozmowy przyja! hipoteze, Ze stan pacjentki zwigzany jest z charakterem jej relacji z bliskimi. Naturalnie, dowiedzieliSmy sig tym razem nieco wigcej o sytuagji klientki niz poprzednio, choé nadal nie przyblizyto nas to nazbyt do sprawy. Ad Ts K, iT Oto inny przyktad: K. Mam powaine problemy 2 synem.oytciig,, T.: He syn ma lat? K.: Dwadziescia. Wie Pani, prawie py} at $ . a Pees do mnie odzywaé. Tak jakby sie na mnie za co$ obrazii... T.: No, to juz prawie dorosly mezczyzna. Pani sama wychowywala syna, czy tez ma ojca, rodzefistwo...? Kx: Syn jest jedynakiem. Z mezem rozstalismy sie wiele lat temu. Czy syn bardzo to przezyl? Troche. Nie byli specjalnie zwiazani. Maz przebywal wiele lat na kontraktach zagranicz- nych, z tego wynikly zreszta réine kompli- kacje, zdrada, bardzo przykre sytuacje... Wola labym do tego nie wracaé. Syn tez nie lubi do tego wracaé, Nigdy o tym nie rozmawialigcie? Méwila Pani synowi, dlaczego rozstaliscie sig z mezem? + To byto jasne dlaczego. Maciek wiedzial. Maciek kontaktuje sig z ojcem? Kx Niechetnie. Ostatnio styszalam, jak méwit ojeu przez telefon, Ze nie ma ochoty na cos tam. Nie pytatam na co. Nie lubi, gdy go za duzo pytam w sprawie ojca. Jest pod tym wzgle- dem jak Zosia-samosia. Styszatam, jak méwit: »Odczep sig od mamy”. Cos tam widocznie majq na, m6j temat na piefiku... T.: Pani czuje sig winna z powodu rozpadu mal- zefistwa? I tak dalej. Znow pomagajacy ,uczepit sige” pewnej hipotezy. Hipotezy o zwigzku rozwodu ze sprawa, w ktore] 18 przyszla kobieta. Tyle ze w ferworze swej aktywnoéci nie zdazyt sig wlasciwie dowiedzieé, co to za sprawa. Rozproszona zgoda na rozwijanie watku klienta Terapeuta wyrazajacy ja prezentuje jeden z trzech rodzajéw zachowari: — jest calkowicie bierny, ~ zadaje mnéstwo pytati jednym tchem, — robi obie te rzeczy na zmiane. W biernosci terapeuty nie byloby nic zlego, gdyby klient sam umial poradzié sobie ze swoim problemem. To sig nawet czasem zdarza. Mam na myéli fakt, 2e zdarzaja sig takie sekwencje w pracy indywidualnej z klientem, Ze ten ostatni, korzystajgc z obecnosci dru- giego cztowieka i okolicznosci, ktére podobnie jak placebo sugeruja otrzymanie pomocy, sam wyrazi gtosno, nazwie i uporzadkuje pewien obszar swoich trudnosci, doznajac wgladu i ulgi. Sq to jednak tylko sekwencje. Na dluzszq mete, gdyby pacjent sam sobie umial poradzié, nie szukatby u nas zadnej pomocy. Dlatego czesciej w takim przypadku odbywa sig ,,kre- cenie wok6t wlasnego ogona”, czyli wedrowanie po petlach i bezdrozach swojej bezradnosci. Rola terapeu- ty jest podtrzymanie konstruktywnego kierunku usi- jowati Klienta. 19 Prayktad: Chodzio to, 2ejakos kiepsko ostatnio sie czuje. Czuje sie ciagle napigta, bola mnie rééne migSnie i jestem jakas nieswoja. Ti K. Chyba najmniej chodzi zreszta o te béle, bar- dziej meczy mnie to ciagie napigcie... Czasem boje sie, Ze cos mi sig stanie. Wie pan, jak cztowiek sam mieszka... ’ + Probowatam réznych sposob6w, bratam tab- letki nasenne, ale od jakiegos czasu absolut. nie nie moge sobie sama z tym poradzié. Gdy bywam w lepszej formie, jakos to idzie, ale jak dopadnie mnie ten stan... no i te sny... naprawde nie radze sobie. AAoAN T: K.: Wlasnie dlatego przysztam.., Moéna powiedzieé, ze terapeuta nie przeszkadzal ale i nie pomagal.. Diatego rozmowa stanela w miejscu, chociad dowiedzielismy sie 2 niej wigcej niz. w pierw- szym praykladzie, gdy terapeuta przeszkadzal, Oto przykiad innego wariantu (terapeuta zadaje mnéstwo pytati jednym tchem): — a powazne Problemy z synem. le syn ma lat? Mieszk. ee lieszkacie razem czy z cala 20 K: Dwadziescia. Wie Pani, prawie przestal sie do mnie odzywaé. Tak jakby sig na mnie za cos obrazit. T.: O, to jué prawie dorosty mgéczyzna. O coz mégt - sig na Pania obrazié, czy to jedyne Pani dziecko, jakie sq wasze stosunki w ostatnim czasie? K: Syn jest jedynakiem. Nasze stosunki ulegly po- gorszeniu i nie wiem, dlaczego tak sig stato. T. No wlagnie, moze to problemy szkolne? Czy syn uczy sig jeszcze, czy pracuje? A moze nie potra- ficie sig porozumieé z powodu réénicy zdaf? Mote nie zgadzacie sig w pogladach albo co do sposobu Zycia? K. Moie istotnie chodzi o te réanice. Czy ja wiem? No, chodzi po mieszkaniu i odzywa sig do mnie tylko z przymusu, jak go zaczepig. Czy to nor- malne? No, dobrze, a od kiedy to trwa? Jak wygladaly Wasze stosunki przedtem? Jak Pani sqdzi, co sig takiego wydarzylo, Ze nie rozmawiacie ze soba? To znaczy, Ze on z Paniq nie rozmawia, tak? Moie ma dziewezyne, moze sig zakochal, moze ma jakies kiopoty? K: No, wlasnie nie wiem. On mi nic nie méwi, I tak dalej W obu powyZszych przykladach klient otrzymat troche wolnosci, co zaowocowalo matymi plusami. W pierwszym przyKladzie terapeuta po prostu nie robit nic, a wigc i nie przeszkadzal. W drugiej wersji wach- larz pytari oznaczat jakas mozliwoéé wyboru kierunku 2 dalszego podazania: Dzicki temu dowiedzieligmy sig nieco wigcej o tym, co klientke sprowadza. Zajmijmy sig wreszcie pozytywnym wariantem podazania za klientem, czyli tym, co zostalo okreslone jako: Aktywne wspomaganie watku klienta Aktywne wspomaganie watku Klienta jest jak rozwijanie drogi, ktorq klient podaza pierwszy. Tera- peuta odnosi sig przede wszystkim do tego, co Klient Powiedzial i.wraz z nim bada, w ktérym miejscu postawié nastepny krok w rozmowie. Przyktad: 22 a naa on K: Chodzi 0 to, ze jakos kiepsko ostatnio sie czujg. tT Na czym to polega, ze Pani sig dle czuje? Czuje sie ciagle napieta, bola mnie r6zne migénie ii jestem jakas-nieswoja. Nieswoja? Co to znaczy... Najbardziej meczy mnie to ciagle napigcie.. Ach, najbardziejz tego wszystkiego meczy Pania napigcie, tak? No, wiasnie. Moie coé Pani wigcej o tym powiedziee? O jakie napigcie chodzi? : To moze dziwnie brzmi, ale boje sig, 2e cos mi sig stanie, T. Co moie sig Pani staé? Jakie mySli w tej sprawie przychodza Pani do glowy? Wie Pan, mieszkam sama i réznie bywa. Coé sie Pani moze staé w zwiazku z tym, ze sama Pani mieszka, tak? Czy dobrze Pania rozumiem? K.: Jest teraz tyle napadéw, morderstw, mnie tez moie sig cos sta¢, prawda? T.: Ma Pani realne powody, by obawiaé sie takiej mozliwosci? Mieszka Pani moze w okolicy, gdzie czesto zdarzaja sie napady? K.: Nie, wlaciwie mieszkam w dobrej dzielnicy, mam zabezpieczone mieszkanie, mam tele- fon, tylko. Ta K.: Wie Pan, co otworze telewizor, to donosza 0 morderstwach i ogladam filmy o morderst- wach i wreszcie éni mi sig to wszystko po nocy. Ostatnio mgczq mnie koszmary tak, Ze bralam nawet tabletki nasenne. T. Rozumiem, ze na og6t spedza Pani wieczory przed telewizorem, tak? Aco mam robié? W zesztym roku przesziam naemeryture, cérka zostala zmegem za grani- ca i nawet zdecht méj kot. Zostat mi tylko telewizor... T.: Musi Pani czué sig naprawde samotnie... Czy zechcialaby Pani powiedzieé mi wigcej o tym, jak wyglada teraz Pani zycie? Aktywne podgzanie za klientem niesie realna moiliwos¢, ze trafi sig we wlagciwe miejsce, czyli tam, 2B gdzie klient sam zaprowadzi w swoim cierpieniu i zamieszaniu. Wymaga to Pewnej aktywnosci ze strony terapeuty. Praede wszystkim wymaga to stuchania klienta, a nie wlasnych terapeutycznych myéli, ktdre podsuwaja 70 co klientowi moze chodzié”. Oznacza to, ze energia tozmowy bierze sig z probleméw klienta, a nie pomys- 16w terapeuty. Aktywnosé terapeuty sprowadza sig do pytatt i reakcji odnoszacych sie bezposrednio do tego, co klient powiedziat. Nalezy pray tym pamigtaé, Ze: Pytania maja charakter otwarty (,Jak wyglada Pani zycie?”, a nie: ,Czy ma Pani przyjaci6}?”). Terapeuta korzysta z parafrazy, czyli swoimi slo- wami powtarza to, co klient powiedziat, spraw- dzajac czasem, czy dobrze to rozumie (,Powie- dziata Pani, ze obawia sig czegos i Ze to ma jakis zwiazek z tym, Ze sama Pani mieszka, czy tak? Dobrze to rozumiem?”), Terapeuta pyta o znaczenie (,,Jakie to ma dla Pani znaczenie, ze cérka zostata za granica?” lub: ,,Co W tej calej sprawie ma dla Pani najwieksze zna- czenie?”). Terapeuta zacheca, by klient cos wiecej powiedzia? © sprawie, kt6ra jest niejasna, zamiast zadawaé policyjne pytania. a4 Oto drugi przyldad: K oc K: nA on Ao nA A AnaR An Mam powaéne problemy z synem. Na czym, z grubsza, polegaja te problemy? Wie Pani, prawie przestat sig do mnie odzy- waé. Tak jakby sie na mnie za. cog obrazit Mode Pani co§ wigcej o tym powiedzieé? Od jakiegos czasu odzywa sig tylko ,,ofic- jalne”, jak musi, albo gdy 0 cos pytam, a nie tak normalnie, wie Pani, no, normalnie, jak rozmawiaja ludzie... ; Czyli zapanowaly tak zwane ,,stosunki shuz- bowe", czy tak? : No wlasnie! I rozumiem, ze inicjatywa wysztla od syna, nie od Pani? : Dokladnie tak. Wspominiata Pani o obrazaniu sie. Rozumiem, Ze to jest dolegliwe i Ze Pani juz mySlata o przy- czynach tego stanu rzeczy... Zastanawiatam sig nad tym. L.. : No, nie wiem. Oczywiscie, nie wiemy, lecz moze chcialaby sie Pani podzielié glogno tymi myslami? : Wie Pani, to juz duzy chtopiec, a ja go czasem traktuje jak dziecko. Jak Pani myéli? Pewnie nie podobaja mu sig niektére rzeczy, jakie méwie i robig, ale z drugiej strony nie moge zrezygnowaé z moich zasad, prawda? I nie da sig tak zrobié, zeby nie obchodzita mnie jego przyszlosé, chociaz on ma juz dwa- 25 dziescia lat i méwi, ze to jego sprawy i zeby sig nie wtracaé. Jak ja sig mam nie wtracaé! T.: Jest Pani w jakims konflikcie sama z soba i réwnoczesnie z synem, czy tak? Cheialaby Pani cos wigcej o tym powiedzieé? K.: Chodzi 0 jego dziewczyne. Naprawde nie wiem, co robié... Itd. Podgzanie za klientem nie wyczerpuje wszystkich mozliwosci terapeutycanych. Jest jednak ogromnie przydatne na poczatku, czyli we wstepnej fazie kon- taktu, Jest tez przydatne w kontakcie z klientem nie- pewnym, na rozdrozach (gdy zapytamy: , Wspomniala Pani o dwéch sprawach; ktéra z nich chcialaby Pani zajaé sig na poczatek?”). Podazanie za Klientem jest sztuka terapii niedyrektywnej, co oznacaa, ge we wszelkich formach terapii dyrektywnej (np. w podsta- wowej terapii uzaleznieri) ma nieco mniejsze zastoso- wanie. Zdolnosé druga: Empatyczne reagowanie Empatia jest zdolnoscia umystu i serca. Jest zdol- noscig wezuwania sig, a rownoczesnie wyobrazania sobie, jak ktos inny doswiadcza sytuadji, o kt6rej mowi, Empatig nalezy odréznié od syntoni Syntonia jest stanem rezonansu, dogwiadezeniem a zarazenia sig” sposobem przezywania drugiego czto- wieka. Ktos placze i ja placze. Odezuwam cata sprawe tak jak ktos inny, tracac po czeSci swoja odrebnosé Empatia jest wspdlodczuwaniem, w ktérym nie zatracamy swojej odrebnosci. Rozumiem, wyobrazam sobie, dobrze wiem, co przezywa klient, jestem jednak z boku. Nie placze, gdy on placze, choé porusza mnie to i choé dobrze wiem, co czuje, gdy opowiada mi o dramacie swojego doswiadczenia. Wiem to, nawet jesli sama tego nie przezylam. Mamy przeciez podobne bazowe wyposazenie emocjonalne i wspélne nam, ludziom, reguly wnioskowania 27 | Zdolnosé empatii jest pewna wewnetrzna postawa ikompetencja, lecz w kontakcie z klientem warto méwié raczej © empatycznym reagowaniu, nie za$ o empatii w ogéle. Tym, co sig oferuje Klientowi, jest reakcja terapeuty, a nie jego wewnetrzna kompetencja. Natu- ralnie, nie moze by¢ empatycznej reakcji tam, gdzie nie ma empatii. Lecz co komu po empati, jesti nie jest ona jawnie oferowana klientowi? Biorac to pod uwage, proponuje wyrs: rodzaje reakcji, mianowicie: C1 nieadekwatnosé empatyczna—(-) 0 nieuzywanie empat (-/0) CO podstawowe dostrojenie sie (0/+) C0 trafne, empatyczne reagowanie (+) i€ cztery Minus oznacza, Ze terapeuta w reakcjach empatycz- nych jest nietrafny i nieadekwatny do tresci emocjonal- nych klienta. Zero oznacza, Ze terapeuta nie wyraza reakcji em- patycznych. Plus oznacza teakcje Swiadezace o dostrojeniu sig do emocjonalnego tonu Klienta i trafne, empatyczne reagowanie na przedstawiane tresci psychiczne. Nieadekwatnosé empatyczna Terapeuta nieadekwatny w swoich reakejach em- patycznych to ktos, kto: a) ma staba zdolnosé do empatii i wspélodczu- wania z drugim czlowiekiem, 28 b) jest osobg empatyczna, lecz ma trudnosci w wyrazaniu: empotii. Sprawa pieswsza nie wymaga komentarza, poza jednym tematem. Jest nim pytanie: czy zdolnosé do empatii jest cecha wrodzona, czy czyms wyuczalnym? Chodzi o to, czy motna nauczyé sie empatii? Malo o tym wiemy. Byé moze sq ludzie o taki deficycie osobowosciowym, ktéry uniemozliwia bycie empaty- cenym i wspélodezuwanie z drugim cztowiekiem. Wydaje sie jednak, Ze poza szczegélnymi przypadka- mi mozna wytaZnie podniesé swoja wrazliwos¢ i umiejetnosci w tym zakresie, Czasem trudno tez oceni¢, czy klopot dotycay wewnetrzne) zdolnosei, a wige deficyta na glebszym poziomie, czy postawy wobec innych ludzi ~ co, jak wiemy, poddaje sie oddzia- lywaniom i zmianie. Czy tez chodzi 0 cos jeszcze innego, a mianowicie to, ze Klopoty terapeuty z em- patia biora sig 2 ego trudnoéci nazywania i wyrazania uczué, Glebszy deficyt osobowosciowy uniemodliwiajacy postawe i reakeje empatii wyklucza cztowieka z grona skutecznych terapeutow. Wyklucza go te2 ze wzgledut na bezpieczeristwo klientow. Czasem czlowiek jest zdolny do empatii i zyczliwosci, jednak nie odezuwa ich w stosunku do pewnego rodzaju pacjentéw lub pewnego rodzaju zachowat pacjentOw. Brak ten takze stawia pod znakiem zapytania mozliwosci terapeuty w skutecanym pomaganiu danemu pacjentowi, Tera- 29 Peuta taki winien rozwaéyé, w jakiej mierze praydat- ny jest w tym, co robi, i na ile etyczny, co oznacza Koniecznosé zadania sobie pytania: ,Czy mam prawo Pomaga¢ ludziom, kt6rych nie darze zyczliwoscia, ani ich nie rozumiem?”. Zdarza mi sie stysze¢ od wielu terapeutow, pracujacych z alkoholikami, e nie rozu- mieja Zon alkoholikéw i 2e kobiety te glownie ich irytuja. Lepiej, naturalnie, jesli ktog taki z 2onami nie pracuje. Trudnosé W wyrazaniu reakcji empatycznych Pprzy Posiadanej postawie empatii (gotowosci i moéliwosci rozumienia innych Iudzi) sklania do wlasnej pracy Psychologicznej pod opieka superwizora. Siegnijmy do przyktadéw niewyrazania empati Przyktad 1: K:: Wigc whasnie boje sig, Ze mi sig cos stanie. Moie to gtupie, lecz przesladuja mnie kosz. mare sny i jakies mySli... Bratam grodki na- senne, ale chwilami catkiem sobie nie radze... Ale czym to tak moana sig przejmowaé, zeby az nie spaé po nocach? Czy Pani nie przesa- dza? K: - Przyktad 2: Kx: No, wige, jak tylko ona na mnie tak patrzy, tymi swoimi oczami, to zaraz sig pesze i zaraz Zrobig cos gtupiego albo powiem cos bez sen- su... To jest okropne! T.: Nie wiem, dlaczego tak Cig to peszy, przeci 30 ona nic zlego Ci nie robi, sam méwisz, 2e tylko patrzy... K.: W ogéle mnie nie rozumiesz! Prayktad 3: K.: Najbardziej mnie zlosci, kiedy oni po dziesiatej nastawiaja glosno muzyke i przekrzykuja sie jeszcze do tego, bo sig przeciez nie stysza w tym halasie. No, niby sq w swoim pokoju. Ale po prostu az zalewa mnie wécieklosé, tak jakby mnie nie bylo w tym mieszkaniu, wie Pan, jakbym sie w ogdle nie liczyta, ze swoim wiekiem, przyzwyczajeniemi... no w ogéle! T. Przecied sq mlodzi i maja prawo do tego, zeby sie bawié, nie? I nie muszq chodzié tak wezes- nie spaé. Niepotrzebnie sig Pani irytuje K.: Moze Pan ma racje. Niepotrzebnie tu przy- szlam... Po co komu jeszcze zawracaé glowe swoimi klopotami. Trudnosé w reagowaniu empatia bierze sie z tak zwanych obron terapeuty. Zdarza sig, ze empatyzo- wanie z klientem doprowadza terapeute do niebez- piecznych dla niego samego uczué. Jesli dla kogos jest rzecza niebezpieczna zblizyé sig do zalu, smutku, zmie- szania czy zlosci, bedzie wykonywal obronne ruchy nastawione na dystansowanie sig od tych emogji. Bedzie wige oschle pytal: ,No i 0 co Ci chodzi, co sig tak przejmujesz, niepotrzebnie sie zloscisz, to bez sensu” Klient ze swoimi uczuciami nie znajdzie zrozumienia u terapeuty, ktéry przed tymi uczuciami sie broni. 31 Taka sytuacja i osobista trudnos¢ terapeuty abso- lutnie zawsze obliguje do zajecia sie soba, szczeg6lnie Swiatem uczué tak groénych dla terapeuty, ze az niemoéliwych do zaakceptowania w zyciu klienta. Nieuzywanie empatii Jest to taka sytuacja, w kt6rej terapeuta nie ucieka wyraénie od porozumiewania sie na poziomie uczué i przede wszystkim nie przeszkadza w peinym wyra- zeniu tych uczué. Nie stanowia one jednak punktu wyjécia do dalszej interakcji. Nastepuje wigc milczenie, w ktorym czesto mona wyczué zaktopotanie i bez~ radnosé, Tak jakby pomagajacy pozostawial klienta ,Samemu sobie” z jego uczuciami, nie wiedzac sam, co ma z tym zrobié. Przyktad : Wige wlasnie bojg sig, Ze mi sig cos stanie. Moze to glupie, lecz przesladuja mnie koszmarne sny i jakie$ mySli... Bralam Srodki nasenne, ale chwilami catkiem sobie nie radze... No tak... Ale pomyslatam, Ze te Srodki nasenne to ted, zadne rozwiazanie. Chociaz pomagaly mi tro- che. Pare godzin wytchnienia. Teraz budzi mnie najléejszy szmer i wyczekuje, co sig sta- nie. To okropne uczucie, nie wiem, czy Pan to gna... 32 T.: Nie bardzo.. K: - Przyktad 2: K: No wigc, jak tylko ona na mnie tak patrzy, tym swoimi oczami, to zaraz sig pesze i zaraz zrobie coé glupiego albo powiem cos bez sensu... To jest okropne! Ta = . K: I zupelnie nie wiem, jak sig zachowaé, czuje sie tak glupio jak... no, jak... nie wiem, co. Czerwie- nie sig i w ogéle... i nie wiem, jak Ci to wytlu- maczyé... T: - K: Nie rozumiem, co sig wlasciwie ze mng dzieje T: No, faktycznie. Prayldad 3: ; . K.: Najbardzie} mnie zlosci, gdy oni po dziesiatej nastawiaja glosno muzyke i przekrzykuja sig jeszcze do tego, bo sig przeciez nie styszq w tym halasie. No, niby sq w swoim pokoju. Ale po prostu az mnie zalewa wécieklosé, tak jakby mnie nie bylo w tym mieszkaniu, wie Pan, jakbym sig wogéle nie liczyla, ze swoim wiekiem, przyzwy- czajeniami... no, w ogéle! T. To gtupia sprawa Wie Pan, glupia nie gtupia, lapie sie na tym, Ze rzadko co mnie tak w zyciu zloscilo. Nosi mnie jak... no, nie wiem! Tee 33 K.: Wie Pan, az sie zdenerwowalam, jak o tym méwig. Trzesq mi sig rece, widzi Pan 7 T.: No, whasnie... Jak widaé, nawet nieuzywanie empatii, jesli nie polega na przeszkadzaniu klientowi w wyrazaniu jego silnych uczué, pozwala mu o tych uczuciach méwié dogé obszernie. Gorzej, jesli emocje te nie sq wystar- czajaco silne, by ,,przebié sig” przez letnie i nijakie rozumienie terapeuty. Nieco lepszq mozliwosé daje podstawowe dostro- jenie sig terapeuty. Podstawowe dostrojenie si¢ do klienta Jest to taki rodzaj pracy z klientem, gdy terapeuta tonem glosu, tempem wypowiedzi i nastrojem dopa- sowvje sig do tonu, tempa i nastroju wypowiedzi klienta. Trudno jest ujaé to stowami, poniewaz mowimy © caymé, co raczej stychaé niz widaé. Podstawowe dostrojenie sig oznacza, ze tetapeuta w ogéle zauwaza komunikaty emocjonalne klienta i wyraza ogélne rozumienie sytuacji klienta, dotyczy to jednak tylko emocji jasno wyrazonych. Uczucia bled- sze i niejasne nie sq przedmiotem uwagi ani pracy. 34 Przykiad 1: K.: Wiec wlasnie boje sie, Ze mi sig cos stanie. Moze to glupie, lecz. przegladuja mnie kos2- marne sny i jakies mysli... Bralam rodki na- senne, ale chwilami catkiem sobie nie radze. Aha... ‘Ale pomySlalam, Ze te srodki nasenne to tez Zadne rozwiazanie. Chociaz pomagaly mi tro- che. Pare godzin wytchnienia. Teraz budzi mnie najlzejszy szmer i wyczekuje, co sie stanie, to okropne uczucie, nie wiem, czy Pan to zna... Rozumiem, co Pani ma na mysli. Naprawdg? My‘lalam, ze bedzie sie Pan ze mnie émiat... Stara baba, a boi sig jak dziecko... (usmiecha sie) Naprawdg Paniq rozumiem. Wige powiem Panu, jak z tym jest teraz, gdy nie biorg proszkéw. na Ao Ra Prayktad 2: K.: Najbardziej mnie zlosci, gdy oni po'dziesiatej nastawiaja glosno ‘muzyke i przekrzykuja sie jeszcze do tego, bo sie przecieé nie stysza w tym hatasie. No, niby sa. w swoim pokoju. Ale po prostu ai mnie zalewa wScieklosé, tak jak- by mnie nie byto w tym mieszkaniu, wie Pan, jakbym sie w ogéle nie liczyla, ze swoim wie- kiem, przyzwyczajeniemi... no, w ogéle! T.: Rozumiem Pania... K.: WiePan, za moich czaséw byloby nie do pomys- Ienia, by mlodzi ludzie tak sig zachowywali, to oburzajace! Draéniqce? To mato powiedziane! To jest jak... no, nie chee sig wyrazat! Wie Pan, ad tr29sq mi sig rece, widzi Pan? T: Widze, Ze jest Pani naprawde bardzo zdener- wowana K: Czasami sig zastanawiam, dlaczego az tak mnie to zlosci? Podstawowe dostrojenie sig do klienta otwiera motliwosé penetrowania emocjonalne) warstwy jego doswiadczenia. Klient musi wiedzicé, 2 moze bez- piecanie wyrabat smuteki 2loSé. Moze mowiéo krzyw- dzie lub swoich niepohamowanych impulsach i wie, 2¢ bedzie zrozumiany. Co wigcej, nie sploszy terapeu- ty, nie narazi go na dyskomfort w postaci zmieszania i ucieczki od takich czy innych uczué. Klienci na ogét dobrze orientuja sig w kwestii mogliwoSci emocjonal- nych terapeuty. Wychwytuj tez rozne drobne suges- tie i niewerbalne komunikaty, méwiace: ,Tam nie wolno”, ,Plakaé, 0 nie!” hib:_, Nie chee tu twojej zlosci”. Dlatego nicempatyczny terapeuta nie moze podaiaé za pacjentem. Trafne, empatyczne reagowanie W tym przypadku nie dosé, ze terapeuta trainie spostrzega, komunikuje rozumienie oraz dostraja si¢ do emocjonalnego ptzekazu Klienta, to zajmuje sig jeszcze emocjami slabiej wyrazonymi oraz Zwraca uwagena niewerbalnesygnaly emoc}i. Potrafi tez swoft empatycanq reakcja wyraznie ,popchnac” rozmowe W konstruktywnym kierunku, to jest w kierunku lepsze- go weladu Klienta lub lepszego uporzadkowania jeg spraw Przyktad 1: K.: Wige whasnie bojg sig, 2e mi sie cos stanie, Moie to glupie, lecz przesladuja mnie kosz- marne sny i jakies mysli... Bralam Srodki na- senne, ale chwilami catkiem sobie nie radze... Musiaio to byé naprawde dokuczliwe, jesli Pani siegnela po srodki nasenne... K: Tak,szczegélnie ze Srodki nasenne nie sq 226- nym rozwiazaniem. Chociaz, wie Pan, poma- galy mi troche. Pare godzin wytchnienia. Te- raz budzi mnie najlzejszy szmer i wyczekuje, co sig stanie. To okropne uczucie, nie wiem, ezy Pan to zna. T.: Ze cof sie stanie... i Ze najgorsze jest ezekanie na to... ze lepiej, Zeby sig juz stato, niz Zeby tak czekaé... Czy 0 to chodzi? Dokladntie 0 to. Myélatam, ze bedzie sie Pan ze mnie mial... Ze stara baba, a boi sie jak dziecko... 37 T. Ze wyda mi sig to nie na miejscu, taki lek u dorostej osoby ? K: No wiasnie. Wie Pan, naprawde, jak sig cza- sem w nocy tak boje, to czuje sie chwilami jak, no, nie wiem... czy ja wiem... troche gtupio.. Jakos dziwnie. T.: Tak jakby troche ,nie w porzadku”, czy tak? Taka duza, a tak sie boi, cos w tym duchu? K: Dobrze Pan to ujal. Rzeczywiscie, czuje sie troche jak mata dziewczynka, kt6ra juz jest na tyle duza, ze nie powinna ba¢ sie w nocy. Czy to wszystko jest madre? T.: Male dziewczynki niekoniecznie musza byé madre, czasem za to wazne jest, czego sie naprawde boja. Prayktad 2: K.: Najbardziej mnie zlosci, gdy oni po dziesiatej nastawiaja glosno muzyke i przekrzykuja sig jeszcze do tego, bo sig przeciez nie slyszq w tym halasie. No, niby sq w swoim pokoju. Ale po prostu a mnie zalewa wécieklosé, tak jak- by mnie nie byto w tym mieszkaniu, wie Pan, jakbym sig w ogéle nie liczyla, ze swoim wie kiem, przyzwyczajeniemi... no, w ogéle! Jakby sig Pani nie liczyta jako cztowiek.... Wlasnie! Jakbym byia meblem, zmywarka, pralka, no, wie Pan, w zadnym razie nie Zy- wym cztowiekiem ! T.: Wyobrazam sobie, ze to moze by¢ upokarza- jace. An 38 K.: Upokarzajace... nie myélalam tak, raczej wScie- katam sig ciagle. Widze, Ze trzesa sie Pani rece, gdy Panio tym. méwi. K.: Czasami sig zastanawiam, dlaczego az tak mnie to trzesie? T.: Tak jakby ta sytuacja nie zastugiwala na az tak wielkie wzburzenic? K.: Wiasnie! T.: Moge chodzio to mate slowo: , upokorzenie”? K.: Tak, to wagne. T.: Upokorzenie, to jest cog, co rani... Bywaja rany, ktére doprowadzaja do szalu... K.: Tak... Jak widaé, emocjonalne towarzyszenie klientowi oraz trafne, empatyczne reagowanie moga tworzyé no- we, waéne watki jego emocjonalnego doswiadczenia Empatia i empatyczne reagowanie wazne sq w kazdej sytuacji pomagania. Jednak, jak we wszystkim, sq tu wyjatki. Diuésze empatyczne towarzyszenie nie ma sensu wtedy, gdy klient z wielka tatwosciq ,,zanurza sie” w swoje emocje i jest jasne, Ze raczej go to pograéa niz daje ulge czy buduje. Tak jak z narzekaniem: pewien stopiert ponarzekania sobie niesie ulge, dluzsze narze- kanie wzmacnia stres. Sq pacjenci, ktérych raczej trze- ba ,odciagnae’, czyli zdystansowaé od przezywania gwaltownych lub uporezywych uczué, niz wprowa- dzaé w nie czy w nich podtraymywaé. Uporceywe 39 uzalanie sig nad soba nikomu nie suzy. Sq ludzie, ktorzy nie radza sobie z obezwladniajgca ztoscia. I tak dale}. Takze wowczas nie jest wlasciwe empatycane Teagowanie, poniewaz moze oznaczaé pogrdzanie sie w destrukcji. Méwiac Zartobliwie, empatia dla klienta w depresji z myslami samobéjezymi moze doprowa- dzi¢ do tego, Ze terapeuta ze wspéiczucia uplecie Postronek, a8 empatia dla alkoholika w jego prag- nieniu napicia sie moze doprowadzié ich obu do baru. Bywa wiec, ze zamiast podagania za uczuciami klienta bardziej wartosciowa jest trzezwa i zyczliwa konfrontacja. O tym jednak napisze w nastepnej czeSci, gdy poddana zostanie analizie zdolnos¢ trzecia, ktora jest niezaborcza zyczliwosé, Zdolnosé trzecia: te \ QU G Niezaborcza S\ zyczliwosé O zyczliwosci dla klienta — jak 0 zieleni - mozna nieskoriczenie. Waznym i delikatnym zagadnieniem w obszarze pomocy psychologiczngj jest ocenianie. Ramy tej pub- likacji nie pomieszcza dyskusji wok6t kwestii ocenia- nia w kontakcie klient - terapeuta. Z grubsza rzecz biorac, obowiazuje twarda zasada mowigca, Ze oce- niaé nie wolno. Ale tez wolno wyrazaé akceptacje wobec klienta, méwiac: , Swietnie sobie Pan poradzit”. Bedzie to reakeja wspierajaca, chociaz, chcial-nie chcial, oce- na. Tyle, ze pozytywna. W pomaganiu odnosimy sie naturalnie do tego, co zdrowe, do tego, czy cos jest normalne czy nie, czy cos jest konstruktywne czy destrukcyjne. Nadajemy przez to wazne znaczenie doswiadczeniu ‘pacjenta. Wyra- zamy opinig. Opinia terapeuty ma zawsze znaczenie oceniajace dla pacjenta. 4 W wielu formach pomocy psychologicanej uzy- wamy 2dait o charakterze oceniajacym dla wsparcia Klienta. Oceniamy wtedy wprost jakis spos6b.zacho- wania zar6wno tego, komu pomagamy, jak i innych os6b. Dzieje sie tak zawsze w przypadku pracy z ak- tualnymi ofiarami przemocy. Byé moje warto byloby wprowadzié rozréznienie pomiedzy ocenianiem a osadzaniem. Ocenianie odno- si sig do pojedynczych aktéw dzialania cztowieka, osadzanie adresowane jest do osoby. Wszyscy dobrze intuicyjnie to rozumiemy i kazdy z nas inacze} reaguje na: ,Jestes glupi’, w odréznieniu od: ,Zrobiles to stupio” (wersja subtelniejsza:_,W mojej opinii nie byto to specjalnie madre posunigcie”). Waéne, by wyrazajac opinie, nie czynié tego w Postaci raniacej i zamykajqcej krytyki. Trzeba tez pamigtaé, ze tak zwana ,,zaborcza zyczliwosé” ma réwnie zamykajace dziatanie. W obrebie niezaborczej zyczliwoSci moana mowié © nastepujacych postawach i reakcjach terpeuty: GF zamykajaca krytyka i/lub zaborcza éyczliwosé o O maska profesjonalisty /0 O bierna akceptacja (0/+) O aktywna akceptacja ® Minus oznacza, Ze terapeuta poprzez osadzanie lub raniaca krytyke zamyka i ogranicza klienta w spo- a s6b uniemodliwiajacy mu eksploracig swojego doswiad- czenia. : Zero oznacza, Ze terapeuta nie wyraza krytyki, nie jest ted zaborczo zyczliwy, nie wyraza jednak ani wspie- rajace) akceptacji, ani ted 2yczliwosci wobec klienta Plus oznacza wyrazanie niezaborczej akceptacji i zyczliwoSci, ktére wspomagaja eksploracje doswiad- czenia klienta Zamykajaca krytyka yKajay i/lub zaborcza zyczliwosé Zamykajaca krytyka polega na tym, Ze pomagajacy zachowuije sig jak surowy sedzia lub niezyczliwy ro- dzic, Wskazuje na wing lub osadza. Uaywa pozytyw- nego przykladu wiasnej osoby Iub os6b trzecich. Mé- wi o powinnosciach, formutuje nakazy i zakazy. Moze stosowaé ironig lub prébe oSmieszania dziatan czy pragnies klienta. Stosuje dyrektywne doradztwo bez sprawdzania, czy jego rady nie koliduja z mozliwos- ciami lub wartosciami klienta. Zaboreza zyczliwos¢ polega na zamykaniu klienta jednoznacznie pozytywnymi perspektywami i ocenia- niu jego wyboréw czy zachowait nawet wtedy, gdy Klient sam wyraza watpliwosci i komunikuje niepew- no$¢. Jednoznacane ,,dobre rady” bez stuchania klien- ta nie pozwalaja mu, podobnie jak krytyka, eksploro- 4B waé swego wewnetrznego doswiadczenia. Oto przy- Ktady: Przykiad 1: K.: Wige wlasnie boje sig, Ze mi sig cos stanie. Mote to glupie, lecz przeSladuja mnie kosz- marne sny i jakies mySli... Bralam Srodki na- senne, ale chwilami calkiem sobie nie radze... T: Faktycznie, sama Pani méwi, Ze to glupie. Wreszcie po tych proszkach spata Pani twar- do, cala noc i nic sig nie stalo, prawda? Nie moana tak sig z soba piescié i zaraz histe- ryzowaé. Trzeba sie wziaé w garéé, uspokoi¢, anie tak poddawaé. Co by to bylo, gdyby kazdy tak sobie pozwalai! Trzeba mysle€ 0 czyms in- nym i juz. Przyktad 2: 4 K: No wiec, jak tylko ona na mnie tak patrzy, tymiswoimi oczami, to zaraz sig pesze i zaraz zrobig cos glupiego albo powiem cos bez sen- su... To jest okropne! Zachowujesz sig jak glupi dzieciuch i do tego ptzejmujesz sig jak baba. Co Cig obchodzi, jak ona patrzy, czy nie patrzy. Wreszcie to Ty tam chodzisz do niej, a nie ona do Ciebie, prawda? Nie dziwie sig, ze robi z Ciebie takiego osla— wresacie masz, ezega sam chcia- tes! \ To byly prayktady zamykajacej krytyki. A teraz — zaborczej Zyczliwosci: Praykta Ke: id 3: Podsumowujac, wiasnie dlatego, Ze on jest sporo mlodszy ode mnie, popija do tego, tak jak juz Pani méwilam, mam tez obawy, czy chodzi mu o mnie, czy racze} 0 moje mieszka- nie i pozycje Zyciowa... no i wziawszy pod uwage to, Ze nie wiem, czy bede mogia w ogéle mieé dzieci, na czym jemu tak bardzo zalezy... nie wiem, czy wiazaé sie bardziej na serio z tym mezczyzna, czy nie. Jak reagowaé na jego nalegania w tej sprawie... no, nie wiem... A réwnoczeSnie nie chce 2yé sama To bardzo trudna dla mnie decyzja,naprawde. Alez prosze Pani, wigcej optymizmu! Na pew- no Pania kocha, przeciez chce sie ozenié, praw- da? Jest Pani atrakcyjng i madra kobieta, skad pomyst, Ze chodzi mu o mieszkanie! Co do ‘dzidziusia, tez prosze sie nie martwi¢. Zobaczy Pani, wszystko bedzie w porzadku. Niech Pani mnie postucha. Za dwa lata, no moze zy, przyjdziecie tu oboje z kwiatami i Slicanym dzidziusiem i podzigkuje mi Pani za te stowa. Zobaczy Pani! Wszystko sie dobrze skoriczy, dlaczego ma Pani Zyé jako samotna Kobieta? Przeciez to Pani tak bardzo doskwiera! Kobie- ta powinna mieé meza, dzieci, rodzing, i Pani pedzie miala to wszystko. Prosze zaufaé temu, co méwie. 45 Wozystkie przyklady ukazuja jedno: niezaleznie od tego, czy reakcja jest Zyczliwa czy niezyczliwa, zamyka mozliwoéé eksplorowania doswiadczenia emoc- jonalnego Klienta. W ostatnim przyktadzie klientka przyszla ze swoimi watpliwosciami, na kt6re nie bylo miejsca w rozmowie. Zostaly ,zagluszone” halasliwa 2yczliwoScig terapeutki. W poprzednich dwéch przy- kladach Klienci zostali skarceni i ,,oberwali po lapach od terapeuty, co zamknglo mozliwosé przygladania sig calej sprawie w atmosferze zyczliwej uwagi dru- giego czlowieka. Maska profesjonalisty Trudno w slowie pisanym oddaé petnig tego, co zostato tu okreslone jako ,,maska profesjonalisty”. Jest to spos6b zachowania, w ktérym poza przyslowiowym iniezbyt chlubnym psychologicznym ,mhm..” miesci sie tak zwana ,,twarz pokerzysty”, czyli twarz bez cienia wyrazu. Akceptacje bowiem mozna wyrazi¢ us- miechem, zmrudeniem oczu, przytaknigciem glowa itp. Maska profesjonalisty jest Izejszq odmiang braku akceptacji dla klienta. Przez to whaénie, ze lzejsza, klientowi bardziej zdeterminowanemm udaje sig cza- sem ze swa energia przebi¢ i mimo wszystko zapre- zentowaé wigksza czesé swego doswiadczenia. Natu- ralnie, energii tej nigdy nie starcza na dlugo. 46 Prayktad 1: a K: Wige wlagnie boje sie, Ze mi sig cos stanie. Moze to glupie, lecz przesladuja mnie koszmarne sny i jakies mysli... Bralam Srodki nasenne, ale chwi- lami catkiem sobie nie radze... Mhm... (bezradna mina), Do tego, jak juz wspomniatam, mieszkam sama, i to tez ma jakies znaczenie... Mihm... (aieco zagubione) Teraz tyle zbrodni, tyle takich okropnych rzeczy sig dzieje... samotnym ludziom takze... T.. Mhm..: (sztywne stuchanie). Ag An Przyktad 2: Kz No wigs, jak tylko ona na mnie tak patrzy, tymi swoimi oczami, to zaraz sig pesze i zaraz zrobie co$ giupiego albo powiem cos bez sensu... To jest okropne! Ts Mbhm... (bezradne), : K: I zupetnie nie wiem, jak sig zachowaé, czuje sie tak glupio jak... no, jak... nie wiem co. Czerwie- nig sig i w ogéle- T: Mbm... (,madra” mina) K: Nie rozumiem, co sie wlasciwie ze mna dzieje, stuchasz mnie? T: Mhm... (kiwa bezosobowo gtowa). Preyktad 3: K. Podsumowujac, wiasnie dlatego, Ze on jest spo- ro mlodszy ode mnie, popija do tego, tak jak juz Pani méwilam, mam teé obawy, czy chodzi mu 47 o mnie, czy raczej 0 moje mieszkanie 1 pozycje zyciowa... no i wziawszy pod uwage to, Ze nie wiem, czy bede mogla w ogéle mieé dzieci, na czym jemu tak bardzo zalezy... nie wiem, czy wigzaé sig bardziej na serio z tym mezczyzna, czy nie. Jak reagowaé na jego nalegania w tej sprawie... no, nie wiem... A r6wnoczesnie nie chce zyé sama. To bardzo trudna dla mnie de- cyzja, naprawde. Mhm... (niezdecydowane), : A tez mam swoje lata, wie Pani, nie jest mi latwo o tym mowié... moja siostra méwi, Ze to jest moja ostatnia szansa... T.: Mhm... (,madra” mina). K: W ayciu nie sadzilam, ze bedg w takiej glupiej sprawie szukaé pomocy... zawsze najlepiej radzi- lam sobie ze wszystkim sama... Bardzo trudno mi tu bylo przyjéé... T: Mbm... (poprawia sig na krzesle), Rozmawianie z kims, kto jest w masce profesjona- listy, sprawia wrazenie rozmowy z robotem. Czesto kryje sig za tym zmieszanie i bezradnosé terapeuty, ktére trzeba nadrabiaé ,,madra mina”. Maska profesjonalisty to dodatkowo taki styl po- magania, w ktérym pomagajacy w suchy spos6b kon- centruje sig na problemie, bez poswigcania uwagi czlowiekowi. 48 Przyktad 4: K.: Jestem bardzo rozbita,-niepokoi mnie moja re- akcja. To ma zwiazek ze zdradq.-meza. Kiedy to sig stato ? : Trudno mi wracaé do tego i méwié o tym komukolwiek. To nie byto dawno. T.: W jakich okolicznosciach? K.: Wiem, bo mi sam o tym powiedzial. Jestem wéciekla! T.: Prosze zrelacjonowaé. Z jednej strony rozmowa taka wyglada jak paro- dia pomagania. Postawa terapeuty przypomina zas bardziej naukowe dochodzenie riz kontakt z drugim czlowiekiem. Jest to sytuacja, w ktérej odstanianie psychicznej rany prowokuje pytania o to, jak wielka jest to rana i na ile zastarzala. Odkrywamy w tym takze zero empatii. Zyczliwosé jest bowiem siostra empatii, Bierna akceptacja Bierna akceptacja ma miejsce wtedy, gdy uémie- chem, przytaknigciem, postawa czy schyleniem glowy przekazujemy sympatie i akceptacje dla klienta. Nasze- mu ,uhm...” towarzyszy uSmiech. Nasze ,,tak...” opa- trzone jest wyczekujacym spojrzeniem, zag cala posta- wa, sposéb nachylenia sig ,,ku”, czyli podanie ciala lekko do przodu, komunikuja sympatie i gotowos¢ 49 nawiazania bliészego kontaktu. Wyraza sig to tez w brzmieniu glosu. Naprawde trudno to oddaé stowami, lecz sprobujmy za pomoca przyktadu: Prayktad: K.: Jestem bardzo rozbita, niepokoi mnie moja re- akcja (diuzsza pauza), To ma zwiazek ze zdrada megza... (pauza). Tak... : Trudno mi wracaé do tego i méwié o tym komu- kolwiek. (kiwa glowa, pauza). Moze Pani sprébuje? Wiem, bo sam mi o tym powiedzial. Jestem wéciekla! (przyplyw energii). (kiwa gtowa, utrzymujac kontakt wzrokowy 2 Klientka, lekko usmiecha sig zyczliwie) Najgorsze, ze wmieszane w to wszystko zostaly dzieci... (spadek energii). T.: No tak... (wspélezujacy ton). AA een Jak widaé, , bierna akceptacja” z obszaru niezabor- czej zyczliwosci przypomina podstawowe dostrojenie sie z obszaru empatii. W zasadzie wszystkie reakcje ,okolozerowe” (-/0, 0/+) z szesciu opisywanych tu obszaréw upodabnia do siebie pewna nijakosé ich wyrazu. Jednak dokladniejsza analiza zmusza do wy- réznienia takée tych Srednio nijakich reakcji. Aktywna akceptacja Poza cieplym, nie os@dzajacym i penym zainte- resowania stosunkiem do klienta, terapeuta w aktyw- ny sposdb ustosunkowuje sig do tresci dotyczacych obaw Klienta przed krytyka czy tresci wyradajacych niepewnosé w jego samoocenie. Jest podtrzymujacy emocjonalnie, moze nawet formutowaé pozytywne opinie © kliencie, lecz w sposdb delikatny i niezaborczy. Akceptuje uczucia i doswiadczenie klienta. Pod: kreéla tez jego prawo do bycia sobq i do zycia w wybrany przez siebie spossb. Przyklad 1: K.: Jestem bardzo rozbita, niepokoi mnie moja re- akcja. To ma zwigzek ze zdrada meza. Tak? Trudno mi wracaé do tego i méwié o tym komukolwiek. T.: Wyobrazam sobie. K.: Wiem o tym, poniewaz sam mi 6 tym powie- dzial. Jestem wécieki: T.: Myéle, Ze ma Pani prawo byé wéciekla w tej sytuacji.. K.: Ten drati w to wszystko wmieszal jeszcze dzieci, wyobraza sobie Pani? Dzieci byty w domu przy tych romansach... Nie moge z tym wszystkim dojéé teraz do Jadu Ts To rzecaywiscie gmatwa i tak nielatwa Pani sytuacje... SI K: I zostawil mnie do tego z tym wszystkim sama. Sam cierpi! A ty, babo, réb porzadki w domu! Ale kto ma je zrobié? T.: Zdaje sig, ze ma Pani duzo sily i determinacji w tym wszystkim. To moze bardzo Pani po- mé¢ ,,dojgé do ladu’, jak Pani to okreslita. Przykad 2: K.: Podsumowujac, wlasnie dlatego, ze on jest sporo mlodszy ode mnie, popija do tego, tak jak juz Pani méwitam, mam tez obawy, czy chodzi mu o mnie, czy raczej o moje mieszka- nie i pozycje zyciowa... no i wzigwszy pod uwage to, Ze nie wiem, czy bede mogla w ogéle mieé dzieci, na czym jemu tak bardzo zalezy... nie wiem, czy wiazaé sig bardziej na serio z tym mezczyzna, czy nie. Jak reagowaé na jego nalegania w tej sprawie... no nie wiem... A réwnoczegnie nie cheg zyé sama. To bardzo trudna dla mnie decyzja, naprawdg. T.: Tutaj przychodza ludzie giéwnie z trudnymi sprawami... K.: No wlasnie, nie jestem taka mloda — jak Pani widzi. Moja siostra méwi, Ze to dla mnie os- tatnia szansa. Siostra nie musi mieé patentu na prawde o Pani zyciu, to Pani zycie, nie siostry, prawda? K.: Tez tak czasem myéle. Ojej! W zyciu nie sqdzilam, ze bede w takie} glupiej sprawie szukaé pomocy... zawsze najlepiej radzitam sobie ze wszystkim sama... Bardzo trudno mi tu bylo przyjsé... 52 T.: Nie uwadam, Ze to glupia sprawa. Mezczyzna, dziecko, slub, to bardzo waéne sprawy w Zyciu kobiety i ma Pani prawo w powainy spos6b sig nimi zajmowaé, tak jak Pani uznata za stuszne. Moie to wlasnie madre, Ze Pani tu przyszla. K: (ugmiecha sie). Chyba ma Pani racje. T: (usmiecha sie). OK! Temat akceptacji i Zyczliwosci dla klienta wywoluje zwykle drugi temat: kwestig konfrontacji. Wielu lu- dziom wydaje sig, ze konfrontacja jest przeciwierist- wem akceptacji. Konfrontacja, prowokowana przez terapeute, a rozumiana jako prowokacja (zaproszenie) do spotka- nia sig z realiami swego zycia, wydaje sig byé odlegla od aktéw akceptacji. Nic bardziej blednego. Po pierwsze, konfrontacja nie odbywa sie pomie- dzy terapeutg a klientem. Jeéli tak przypadkiem sie dzieje, nie jest to Zadna konfrontacja, lecz gra terapeu- tyczna lub manipulacja w obrebie relacji terapeutycz~ ne}. Konfrontacja odbywa sie pomiedzy klientem a fak- tami z jego 2ycia. Po drugie, zaproszenie lub sprowokowanie klien- ta do spotkania sig z nie zakiamanymi realiami jego zycia musi odbywaé sie w atmosferze wielkiej zyczli- wosci. Wiadomo, Ze przy korzystaniu z procedury interwencji wobec pijacego alkoholika jedna z waznych dyrektyw jest to, by byla ona przeprowadzana w at mosferze milosci. Tak dostownie formutuje te dyrek- 53 tywe V.E. Johnson, autor metody interwencji. Sesja interwencyjna ma za zadanie zmotywowaé alkoholika do leczenia. Skutki takiego przedsiewziecia bez nie- zbednej w tej sytuacji Zyczliwosci bylyby raczej opla- kane. Moglyby doprowadzié do wzrostu obron i umoc- nienia mechanizméw iluzji i zaprzeczania, podtrzy- mujac dalsze picie, a wiec sprawi¢ cos przeciwnego do podjetych zamiar6w. Zdolnosé czwarta: Otwartosé Otwartosé terapeuty jest umiejetnoscia dzielenia sig z klientem swoimi uczuciami i myslami. Do tego typu zdolnosci i postawy niezbedny jest nie ograniczony obronami dostep terapeuty do wias- nych uczué oraz odwaga uczestniczenia w. trudnych przedyciach wraz ze swym Klientem. Celem wyrazania swoich uczué i mySli przez terapeute jest budowanie spotkania. MySl ta oznacza przekonanie, ze glebokie spotkanie dwojga ludzi w prawdzie swoich doswiad- czext ma znaczenie leczace. Powinno bowiem przy- caynié sig zar6wno do glebszego weladu, jak i do lepszego porzadkowania swiata przez osobe potrze- bujaca pomocy, czyli klienta W rozmowie psychologicznej dogwiadczamy cza- sem trudnych emogji: zmeczenia, rozdraznienia, bez- radnoéci czy wrecz niecheci do tresci wyrazanych przez pacjenta. Uczestniczac w spotkaniu i pozostajac w nim Ey zywymi ludémi, nie mozemy przecies odciaé sig od wlasnych przezyé. Jest w zwiazku z tym niezmiernie istotnym pytaniem, jakie opinie i treSci emocjonalne warto i wolno nam przekazywa¢ pacjentowi, jakie zaS lepiej zatrzymywaé dla siebie. Wazna jest zaréwno umiejetnosé powstrzymywania sie od wyrazania wlas- nych emogji, jak i otwartego wyrazania ich wobec pacjenta. Obie te umiejetnosci sa przedmiotem ucze- nia sig na warsztatach psychologicznych i podczas superwizji. OgéIna dyrektywa brzmi: Jest rzecza wartosciowa, gdy terapeuta dzieli sig w rozmowie psychologicznej wiasnymi opiniami i emocjamiz klientem. Obowiazuja w tym jednak dwa ograniczenia: a) nie mozna zamienia¢ rél, czyli terapeuta i jego uczucia nie moga staé sig glowng trescia rozmowy z pacjentem; 'b) uczucia i opinie terapeuty nie moga mieé charak- teru zamykajacego eksploracje doswiadczenia pacjenta: Trzeba tu rozréznié dwie sytuacje - gdy terapeuta nie decyduje sie wyrazié swoich opinii czy odezué i gdy z jakich$. powod6w nie potrafi wyrazaé swoich opinii i odezué wobec pacjenta. Decyzja terapeuty o powstrzymaniu sig od wyraze- nia swoich uczué moge byé uzasadniona troska 0 pa: cjenta i/lub wlasciwy rozw6j relaci pomagania. Nie- umiejetnosé za zwigzana jest, jak wspomniano, z utrudnionym dostepem do wlasnych uczué, nieuza- sadniong obawa przed tym, ze pacjent nie zniesie uczué 56 terapeuty lub bezradnosciq terapeuty w wyrazaniu uczué w tej szczegdlnej sytuacji. Prayjrzyjmy sie sposobom wyrazania otwartosci, w ktérych obrebie mozna wyréznié nastepujace za- chowania: CO defensywnosé C) 1D bezosobowosé (-/0) Cl towarzyska konwencjonalnosé (0/+) O konstruktywna otwartosé (+) Minus oznacza, de terapeuta zaprzecza swoim prawdziwym uczuciom, wprowadzajac przez to falszy- wa nutg do spotkania z klientem. Utrudnia to lub unie- moéliwia eksploracje doswiadczenia przez klienta. Zero oznacza, Ze terapeuta nie zaprzecza swoim uczuciom, lecz i nie dzieli sig nimi z klientem. Broni sig tez przed wyrazeniem swoich osobistych opinii. Plus oznacza, ze terapeuta korzysta ze swoich prawdziwych uczué i mysli oraz wyraza je w spos6b pomagajacy klientowi giebiej eksplorowaé swoje do- Swiadczenie. Defensywnosé terapeuty Defensywnos¢ terapeuty oznacza sztywnoséemoc- jonalng i obrong przed doswiadczaniem, lecz przede wszystkim - przed wyrazaniem wlasnych emogji wobec Klienta. S7 Przyktad (terapeuta zaprzecza znudzeniw): K: T: K: No wiec, jak tylko ona na mnie tak patrzy, tymi swoimi oczami, to zaraz sig pesze i zaraz zro- big cos glupiego albo powiem cos bez sensu... To jest okropne! To sig zdarza za kazdym razem i sam nie wiem, czemu tak sie dzieje: Ostatni raz bytem tam w sobote i jak tylko wszediem, patrze, czy ona jest w domu. No ijest. Jak zwykle, to znaczy nic nowego... Czy Ty mnie sluchasz? Mode Cig to juz nudzi? (starajac sig ukryé znudzenie) Nie, nie! Stu- cham z najwyzszqa uwaga! Mow dalej. No wigc, jak zwykle... Prayktad (terapeuta zaprzecza irytacji): 58 Jak minat tydzieri? : M6j syn zndw sig upit i znéw przyszedt do domu i znéw bya awantura. Czy udalo sig Pani tym razem zareagowaé troche inaczej? Niespecjalnie. Stluklam go, a on mnie nawy- zywal, wie Pani, okropnie. Jeszcze nigdy tak dotad nie bluzgat. Nowoscia bylo to, ze wy- szedi z domu i nie wrécit do rana. Za to ja szukatam go przez kilka godzin, gdzie tylko sig dalo i dzwonilam do wszystkich jego ko- legéw. Kazalam mezowi jeédzié po wszyst- kich nocnych Jokalach. Balam sig, ze poder- wie go jakas... wie Pani, i skoniczy sie prawdzi- wym nieszczesciem, choroba czy narkotyka- mi, sama nie wiem. Ale nie znaledlismy go. ‘Wrécit sam nastepnego dnia w poludnie, taki zmarnowany, glodny, brudny, zaplakalam nad nim i nad soba, wreszcie odkarmilam go, ka-~ zalam sig wykapa¢ i potozylam spaé. No, bo co innego moglam zrobié, prawda? No, chyba, czy ja wiem. WiaSnie. Tak mySlatam, ze zgodzi sig Pani ze mngq w tej sprawie! Przeciez nic innego nie moéna zrobié w takiej sytuacji. A to trwa juz szeSé lat! Nastepnym razem urzadze go na- prawde. Chce Pani postuchac? Ts Che...gtnie... ae Przyktad (terapeuta zaprzecza wzruszeniu): K.: Nie, nie bylam Swiadkiem tych okropnosci Znam to tylko z opowiesci. Pamigtam, nie mialam wtedy wigcej niz szeéé lat. Babcia nie wiedziata, czym mnie zajaé, zebym sie nie przerazila, zebym nie byla Swiadkiem tego dramatu... pamigtam, ze tego dnia wypro- wadzita mnie w laki i kazala wyluskiwaé na- siona traw i sktadaé na kupki. Powiedziata, Ze to bedzie diugo trwalo i ona potem przyj- dzie. Nie wiem, jak to diugo trwalo. Bardzo diugo. Zrobitam duzo takich kupek. Te nasio- na catkiem przyjemnie sig sciagaly, zostawala taka mila kasza w reku... Znalaztam tez pta- sie gniazdo. Potem Babcia przyszia i powie- dziala, ze Swietnie sobie poradzitam, ze jes- tem bardzo dzielna i pracowita, ze bedzie z tego duzo nasionek, Zeby posiaé trawe. Powie- 59 dziata, 2e Zadna z jej wnuczek nie umialaby tego zrobié, Ze ja jestem taka madra dziewczynka i Kocha mnie najbardziej na swiecie i wie, ze najwigcej z nich osiagne. Bardzo diugo mnie tulila. Babcia wierzyla we mnie naprawde. Po- tem niedlugo umaria... Nikt nigdy tak mnie nie kochat jak Babcia... (ptacze). T.:. Tozabawne, jak sprytniemozna zajaé mate dziec- ko, prawda? K: (6cierajacoczy). O, tak, Babcia miata duzo takich sposob6w na dzieci, Wszystkie te przyktady mialy pokazaé, Ze terapeu- ta nie zachowal sie szczerze, wrecz przeciwnie ~ ukry- wal swoje prawdziwe uczucia i myéli. Waruszenie moéna zatuszowaé zwréceniem uwagi na zabawnosé pewnego szczegotu, irytacje mozna pokryé pozorowa- ng zgoda, a zmeczenie i znudzenie udanym zaintere- sowaniem. Jest, naturalnie, wiele jeszcze innych sposo- bow ukrycia prawdziwych mysli i uczué. Zmieszanie mozna pokryé dowcipem lub 2toscia, beztadnogé nad- mierna pewnoscia siebie i tak dale} Dalsza analiza pokade, jak mozna reagowaé ina- czeji w jaki sposob szczere reakcje moga by¢ korzystne dia klienta. Na razie jednak zajmiemy sig innym stylem reakeji z obszaru otwartosci, 0 nazwie: Bezosobowoéé terapeuty W niektérych nurtach pracy z pacjentem z géry zaklada sie bezosobowosé terapeuty jako jego najwyz- s2q note. Tak jest w metodzie psychoanalizy. Znamien- na czeSé terapeutéw-praktykéw wyznaje zasade bez- osobowego uczestnictwa jako ceche wlaéciwej postawy terapeutycznej. Nie wszyscy jednak godza sie z tym. Terapeuta bezosobowy to ktos, kto istnieje jako ucho do shuchania i retoryczna figura do kompozycji sytuacji rozmowy, w ktérej wlasciwie méwi Klient. Terapeuta jest chiodnym instrumentem, a nie zywym czlowiekiem. Czasem kryje sig za tym ztosé lub nie- pewnosé terapeuty. Przyktad 1: K. No wige, jak tylko ona na mnie tak patrzy, tymi swoimi oczami, to zaraz sig pesze i zaraz, zrobig cos glupiego albo powiem cos bez sen- su... To jest okropne! To sie zdarza za kaédym razem i sam nie wiem, czemu tak sig dzieje. Ostatni raz bylem tam w sobote i jak tylko wszedtem, patrze, czy ona jest w domu. No ijest. Jak zwykle, to znaczy nic nowego... Czy, Ty mnie stuchasz? Moze Cig to juz nudzi? Nie jest wazne, czy mnie to nudzi, czy nie. Méw dale}. (lekko speszony) No wigc jak zwykle... na- prawdg, nie wiem, czy jest sens znéw to powtarzaé, przeciez juz to méwitem. T.: Kto ma wiedzieé, czy to ma sens? 6t Praykiad 2: T.: Jak minat tydzien? K.: Méj syn znéw sie upit i znéw przyszedi do domu i znéw byta awantura. T.: Wige w.czym problem? K.: Wtym, ze stluklam go, a on mnie nawyzywal, wie Pani, okropnie. Jeszcze nigdy nie bluzgat tak jak dotad. Nowoscig byto to, ze wyszedt zdomu inie wrécit do rana. Za to jaszukalam go przez kilka godzin, gdzie tylko sie dato i dzwonitam do wszystkich jego kolegsw. Ka- zalam mezowi jeZdzié po wszystkich nocnych jokalach. Batam sie, ze poderwie go jakas. wie Pani, i skoriczy sie prawdziwym nieszezes- ciem, choroba czy narkotykami; sama nie wiem. Ale nie znaleéliémy go. Wrécit sam nastepne- go dnia w poludnie, taki zmarnowany, gtod- ny, brudny, zaplakalam nad nim i nad soba, wreszcie odkarmilam go, kazalam sie wyka- paé i potozylam spaé. No, bo co innego mo- gtam zrobié, prawda? T.: To jest Pani problem. K:: Oczywiscie, ale przeciex przysztam z nim do Pani. T.: Nie moge rozwiazaé za Pania problemu. K.: Lecz moze pani cog pomoze... Ts- Bezosobowy terapeuta ma do zakomunikowania Klientowi gtownie: ,,To tw6j problem”, w miejsce moZliwosci otwartego teagowania z poziomu whasnych a emogj. Pewien dowcip méwi, ze bezosobowy terapeuta to ktoé taki, kto na pytanie pacjenta: ,Kt6ra godzina?” odpowiada: ,Jak myslisz?” Towarzyska konwencjonalnosé Towarzyska konwencjonalnosé terapeuty ma miejs- ce wtedy, gdy terapeuta reaguje emocjonalnie na tresci wyrazone przez Klienta, czyni to jednak powierzchow- nie, tak jak odbywa sig to w plytkich, salonowo-to- warzyskich rozmowach. ,,Och, to straszne”, styszymy wtedy ~ a chodzi o pryszcz na nosie. ,W porzadku’ uslyszymy w zwiazku 2 czyims osobistym zwierze- niem. ,,A to lobuz!” mozemy zasmia¢ sig w konwen- cjonalnej, towarzyskiej rozméwce. Towarzyska kon- wencjonalnosé nie jest dobrym zaproszeniem do gle- bokich rozméw i zwykle przykrywa glebsze uczucia oraz mysli terapeuty. Jednak moze byé w gruncie rzeczy ezyms bardziej przyjaznym niz surowe: ,To tw prob- lem” inaturalniejszym nig obronne zaprzeczanie temu, co da sig odczué klientowi niezaleznie od usilnych staran terapeuty, by temu zaprzeczyé znuzeniu, iry- tacji czy bezradnoéci. Wielu klientéw bezbtednie wy- ezwwa 2 jezyka ciala terapeuty krytyke, znudzenie czy zmieszanie. Gra wtedy polega na tym, by terapeuta sig nie przyznat do wlasnych uczué, zas Klient udawal, ze niczego nie dostrzega. 6 Przyktad 1: T. K. T. Ki Anan Te Jak minal tydzien? M6j syn znéw sig upit i znéw przyszedt do domu i znéw byla awantura. Ojej, t0 okropne! Wiaénie - stluktam go, a on mnie nawyzywal, wie Pani, okropnie. Jeszcze nigdy nie bhuzgat tak jak dotad. Nowoscig byto to, ze wyszed! z domu i nie wrécit do rana. Za to ja szukatam go przez Kilka godzin, gdzie tylko sig dalo i dzwonilam do wszystkich jego kolegéw. Kazalam mezowi jeédzié po wszystkich nocnych lokalach. Balam sig, Ze poderwie go jakas... wie Pani, i skoficzy sig prawdziwym nieszczesciem, choroba czy narkotykami, sama nie wiem. Ale nie znalezligmy go. Wrécil sam nastgpnego dnia w potudnie, taki zmarnowany, glodny, brudny, zaplakalam nad nim i nad soba, wreszcie odkarmilam go, kazalam sig wykapa¢ i polozytam spat. No, bo co innego moglam zrobic, prawda? Rzeczywiscie, co tez Paristwo z nim macie! Alemam chyba dobry pomyst na nastepny raz. Umieram z ciekawosci. Po prostu zabiore mu Klucze i zamkne drawi, zeby nigdzie nie wychodzil. To ci pomyst! Najwigkszym niebezpieczenstwem stylu okres- lonego jako towarzyska konwencjonalnosé jest moz- 64 liwoSé upartego powtarzania nieskutecznego dotad wzoru zachowania przez klienta. Towarzyska konwen- cjonalnoé¢ jest w petni akceptujacym podazaniem za klientem nawet tam, gdzie podazanie za nim zapro- wadzi do jeszcze wigkszego zametu. Prayktad 2: K: Nie, nie bylam swiadkiem tych okropnosci. Znam to tylko z opowiesci. Pamigtam, nie miatam wtedy wigce| niz szesé lat. Babcia nie wiedziata, czym mnie zajaé, zebym sie nie przerazita, zebym, nie byla Swiadkiem tego dramatu... pamigtam, Ze tego dnia wyprowadzila mnie w laki i kazala wyluskiwaé nasiona traw i skladaé na kupki. Powiedziala, Ze to bedzie diugo trwato i ona potem przyjdzie. Nie wiem, jak to diugo trwato Bardzo diugo. Zrobitam dudo takich kupek. Te nasiona calkiem przyjemnie sig Sciagaly, zosta- wala taka mila kasza w reku... Znalaztam ted, ptasie gniazdo. Potem Babcia przyszla i powie- dziata, Ze Swietnie sobie poradziiam, ze jestem bardzo dzielna i pracowita, ze bedzie z tego duzo nasionek, Zeby posiag trawg. Powiedziats, e zadna z jej wnuczek nie umialaby tego zrobi¢, Ze ja jestem taka madra dziewczynkg i kocha mnie najbardziej na Swiecie i wie, ze najwigce| znich osiagne. Bardzo dlugo mnie tulila. Babcia wierzyla we mnie naprawde. Potem niediugo umarla... Nikt nigdy tak mnie nie kochal jak Babcia... (ptacze). Jakie to smutne! (ocierajac oczy) Nie przysziam tu, zeby sig nade mng wzalaé. T.: Nie, bron Boze, co tez Pani méwi... K: Nie lubig litos Ta A kt6z lubil Ostatni przyktad pokazuje mozliwe nieporozumie- nie, gdy klient przyjmuje reakcjg terapeuty jako praw- dziwa i gleboka. Zas terapeuta uparcie, nawet w oczy- wistym zmieszaniu pod koniec cytowanej rozmowy, uzywa wylacznie stylu powierzchownej konwersacji towarzyskiej. Konstruktywna otwartosé Konstruktywna otwartosé ma miejsce wtedy, gdy terapeuta decyduje sie na odstonigcie swoich przezyé w zwigzku z relacjonowanymi przez klienta sprawa- mi, w prze$wiadczeniu, ze pomoze to Klientowi w dalszej eksploracji swego doswiadczenia. Przyktad 1: K.: No wie, jak tyIko ona na mnie tak patrzy, tymi swoimi oczami, tozaraz sie pesze izaraz zrobie cos glupiego albo powiem cos bez sen- su... To jest okropne! To sig zdarza zd kazdym razem i sam nie wiem, czemu tak sie dzieje. Ostatni raz bylem tam w sobote i jak tylko wszediem, patrze, czy ona jest w domu. No ijest. Jak zwykle, to znaczy nic nowego... Czy Ty mnie stuchasz? Moze Cie to juz nudzi? T.: Szezerze méwiac, mam poczucie, ze kolejny raz przygladamy sie tym samym sytuacjom i nic odkrywezego z tego nie wynika... Moze znaledligmy sie w jakimé slepym zautku? Mo- ze warto zajaé sig czyms innym w tej spra- wie? K.: Czy ja wiem... moge po prostu opowiem Ci © niej? T.: Sprébujmy Prayktad 2: T.: Jak minat tydzien? K: M6j syn znéw sig upit i znéw przyszedi do domu i znéw byla awantura. T. Czy udato sig Pani tym razem zareagowaé K:: Niespecjalnie. Sttuklam go, a on mnie nawy- zywat, wie Pani, okropnie. Jeszcze nigdy nie bluzgat tak jak dotad. Nowoécia bylo to, ze wyszedi z domu i nie wrécit do rana. Za to jaszukalam go przez kilka godzin, gdzie tylko sig dato i dzwonilam do wszystkich jego kole- gow. Kazalam mezowi jeZdzié po wszystkich nocnych lokalach. Balam sig, ze poderwie go jakas... wie Pani, i skoniezy sig prawdziwym nieszczeSciem, choroba czy narkotykami, sa- ma nie wiem. Ale nie znaleélismy go. Wrécit sam nastepnego dnia w poludnie, taki zmar- nowany, glodny, brudny, zaplakalam nad nim inad soba, wreszcie odkarmilam go, kazalam 67 sig wykapaé i potozytam spaé. No, bo co in- nego moglam z tym zrobi¢, prawda? Sadze, ze rézne rzeczy moéna by bylo ,z tym zrobie”. O czesci z nich rozmawialysmy 0s- tatnim razem. Troche nawet jestem zaskoczo- na Pani stylem dzialania, bo wydawalo mi sig, Ze uméwilysmy na to, czego Pani nie bedzie robié, gdy syn sie upije. Ze nie bedzie Pani go bié. Czy sie myle? Pamigta Pani te rozmow¢? K.: WlaSnie. Tak myslalam, ze nie bedzie Pani specjalnie zadowolona ze mnie. Ale-zacho- wywal sie wyjatkowo bezczelnie. Zgodzita sig Pani poprzednio, ze raczej warto zajmowaé sig zachowaniem Pani, a nie jego. Co dzisiaj Pani o tym mySli? : Myéle, Ze czegos nie potrafie, nie wiem tylko czego. Cog mi nie pozwala spokojniej przyjaé tej sytuacji. To bardzo skomplikowane. Trud- no mi sig po prostu opanowaé, chocia zga- dzam sig z tym, co Pani mowi. Naprawde zaciekawia mnie to, jak doSwiad- cza Pani tej trudnosci. Prayktad 3: 68 K. Nie, nie bylam éwiadkiem tych okropnosci. Znam to tylko z opowiesci. Pamigtam, mialam wtedy nie wigcej niz szesé lat. Babcia nie wie- dziala, czym mnie zajaé, zebym sie nie prze- razila, zebym nie byla Swiadkiem tego dra- matu... pamigtam, Ze tego dnia wyprowadzita mnie w laki i kazala wyluskiwaé nasiona traw nA i sktadaé na kupki. Powiedziala, ze to bedzie diugo trwalo i ona potem przyjdzie. Nie wiem, jak to dlugo trwalo. Bardzo dtugo. Zrobilam duzo takich kupek. Te nasiona catkiem przy- jemnie sie sciagaty, zostawala taka mila kasza w reku... Znalaziam ted ptasie gniazdo. Po- tem Babcia przyszta i powiedziala, ze Swiet- nie sobie poradzitam, ze jestem bardzo dziel- na i pracowita, Ze bedzie z tego duzo na- sionek, zeby posiaé trawe. Powiedziala, ze zadna z jej wnuczek nie umialaby tego z robié, Ze ja jestem taka madra dziewczynka i kocha mnie najbardziej na Swiecie i wie, Ze najwigcej z nich osiagne. Bardzo diugo mnie tulita Babcia wierzyta we mnie naprawde. Potem niedlugo umaria... Nikt nigdy tak mnie nie kochat jak Babcia... (placze). Bardzo poruszyla mnie Pani opowiesé. Wzru- szyla mnie tez milos¢ Babci ijej troska o Pania, takge jej wiara w Pania. : To prawda. Ta kobieta data mi ogromny kapitat nadziei, milosci... nie wiem, kim byla- bym bez niej. Naprawde, tak wiele dostalam, chociaz prawie zaraz potem zmarla. Bardzo mi jej brakowato. Nieraz mySle, Ze bez niej bylabym nikim, nie sadzi Pani? Nie wiem tego. Choé sqdze, ze poki czlowiek ayje, jest raczej ,kims” nié niki”. Odezu- wam sprzeciw, gdy méwi Pani, Ze bylaby Pani , nikim’. : I tak nie jestem pewna, kim jestem... Sadze, ze to wazny temat. Zdolnosé piata: Poruszanie sig pomigdzy uogéInieniem a konkre- tem jest wazng umiejetnogcia terapeuty. Czesto bywaja istotne powody do tego, by oder- wa€ sig od szczegétow, ktérymi przesycona jest opo- wieS¢ klienta, w celu dokonania podsumowania i/lub Wlasnie uogdinienia. Dzieje sig tak na przyklad wtedy, gdy klient opowiada o szczegotach ztego traktowania 80 przez kogos, terapeuta zag dokonuje uogélnienia, nazywajac rzecz po imieniu: przemoc, zniewazenie, krzywda itp. Cagéciej jednak klient rozpoczyna trudne relacje od ogéInik6w. Jesli relacja ta dotyczy istotnie trudnej sytuacji psychologicznej lub drastycznych szczegéléw, terapeuta moze obawiaé sie powtérnego zranienia i unikaé rozmowy o konkretach. Bywa tez, ze klient, doswiadezajacy chaosu i nieuporzadkowania wlasnego aycia jest got6w przeslizgiwaé sig po ogélnikach i po prostu trudno mu dotrzeé do konkretu. Nieporadnogé 70 terapeuty lub obawa przed przykrymi uczuciami moga byé posuniete tak daleko, Ze terapeuta sam-powoduje odejécie od konkretu, kierujac rozmowe na ogélniki, Dlatego w obrebie konkretnosci mozna wyr6énié nastgpujace posunigcia terapeuty: C0 ucieczka od konkretu oO 1 biernosé (2goda na prezento- wany przez klienta poziom konkretnosci_ (-/0) O zainteresowanie konkretem (O/+) 0 poszukiwanie konkretu w Minus oznacza, ze terapeuta, ze szkoda dla klien- ta, sam ucieka od konkretu. Zero oznacza, ze terapeuta w bierny spos6b ak- ceptuje ten poziom konkretnosci, ktéry prezentuje klient. Nie pomaga wiec, lecz i nie przeszkadza w zajmowaniu sie konkretami. Plus oznacza, Ze terapeuta podejmuje badanie konkretow w spos6b stuzacy klientowi w lepszej orien- tacji w problemie lub zmianie zachowan. Ucieczka od konkretu Ucieczka od konkretu odbywa sig albo poprzez zmiane tematu (co jest raczej ucieczka od trudnego tematu w ogéle), albo przez wyrazanie niejasnych ogél- nikéw, zamykajacych trudny temat. 1 Przyktad 1: Przyktad 72 K.: Nicsig nie chce zmieni¢, jest mi bardzo cigzko, maz dalej pije... byt bardzo przykry w ostat- niej awanturze, Praykry jak zwykle, tak? (2 wahaniem) Tak... Zwymyslal nas, i nie tylko... Wie pan, chodzi mi przede wszystkim 9 dzieci... To rzeczywiscie cigzka sytuacja. + Ostatnio jeszcze bardziej niz zwykle czuje sig potwornie zmeczona i bezradna Kady czutby sig bezradny w takiej sytuacji. : No, wiasnie. RA And AA K.: Gdy eérka puszeza takie dziwne teksty, aluzje, nie aluzje ~ nie wiadomo do czego i kogo, jakies stowka, to wiem przecied, Ze niepotrzeb- nie sie tak denerwuje, ale wrzeszcze i to nie ma sensu. Nie podoba mi si¢ to. T.: To znacay, ze corka zachowuje sie niegrzecz- nie, a Pani sig denerwuje? K.: Najbardziej irytuja mnie jej miny. Minami moze mnie juz doprowadzié do szaku. T. Niektére miny kazdego moga wyprowadzié 2 réwnowagi. K.: Moja kolezanka ma podobne przebojez cérka. Tamta tez robi miny, aluzje, gupie dowcipy. Niektére rzeczy tez ja denerwuja, podobnie jak mnie. Wszyscy zawsze maja jakies klopoty z dzieémi : No, tak... ed Jak widaé z powyzszych przyktadéw, terapeuta dziala, jakby chciat odciagnaé klientke od konkreinej sytuagji, méwiac 0 ,,kazdym”,,,zawsze”, , wszystkim” itp. Naturalnie, zamyka to rozmowe lub prowadzi do chwilowego przynajmniej porzucenia tematu. Jak moz- na méwié o swoich trudnosciach, jesli dowiadujemy sie, Ze wszyscy, zawsze, Na ogét je mieli, lub ze istot- nie, jest to przykre (o czym.wiemy od poczatku). Biernosé, czyli zgoda na poziom konkretnosci klienta Jest to jedna z tych ,,letnich” sytuacji, gdy terapeu- ta ani nie przeszkadza, ani nie pomaga w. dojéciu do konkretu w rozmowie z klientem. Na og6t spowodowa- ne jest to brakiem wprawy terapeuty lub brakiem Swiadomosci, jak wainy jest czasem konkret (slowa, elementy zachowania itp.). Biernoé moze sig tez wiqzaé znieporadnoscia terapeuty, ktéremu po prostu braku- je wizji pozytywnego kierunku rozmowy z klientem. Prayktad 1: K.: Nicsie nie chce zmienié, jest mi bardzo ciezko, maz dalej pije... by! bardzo przykry w ostat- niej awanturze T.: Jak to wygladato? K. (2 wahaniem). Tak... Zwymyslal nas, i nie B aa T. K, T: tylko... Wie pan, chodzi mi przede wszystkim o dzieci... + Nie powinien tak wymyslaé dzieciom. Prze- cied cérka ma juz dwanascie lat... a on do niej takie siowa. Wymysla tak dzieciom? * Mniejsza o mnie, ja moge to znies¢ i jeszcze Wwigcej, ale Marcinek jest taki maty i taki ner- wowy... Czuje sie potwornie zmeczona i bezradna. Nie dziwie sig Pani, Przyktad 2: K. 74 Gdy cérka puszeza takie dziwne teksty, aluzje, nie aluzje ~ nie wiadomo do czego i kogo, jakies stowka, to wiemn przecied, Ze niepotrze bnie sig tak denerwujg, ale wrzeszeze i to nie ma sensu. Nie podoba mi sig to. Niepotrzebnie sie Pani denerwuje? + Najbardziej irytuja mnie jej miny. Minami moze mnie juz doprowadzié do szatu, Najwadniejsze w tym jednak jest to, #e ja, wie Pan, nie podobam sie sobie. Ze robie cos nie- Potrzebnego. Sama widze, ze nakrecam sytu- acje. To mode ciekawe spostrzedenie.. * Ju nie wiem, czy mam cos z soba zrobié, czy raczej z nia, bo jednak teksty, jakie ona cza- sem rzuca, sa, wie Pan, niecenzuralne. Ts C6z 2 tym mozna zrobie? . K:: Ja nie moglabym tak do swojej matki sie odezwaé, nie wiem, co by to bylo naprawde, ta dzisiejsza mlodziez jest okropna. Jak to wychowywaé, niech Pan mi powie? T Czy ja wiem... ; K.: To wszystko wina telewizji... i tak dalej. Zainteresowanie konkretem Terapeuta zainteresowany Konkretem 2achgca klienta do wejécia w Swiat znaczen zwigzanych 2 wadnymi seczegoami omawianej sytuacj: stowami, kt6re zostaly powiedziane, reakcjami emocjonalnymi, analiza cayn- nik6w sytuacyjnych oraz porzadkowaniem wlasnych emogji i zachowan\. Zobacemy na przyktadzie. Przyktad 1: K, As aA Nicsig nie chce zmienié, jest mi bardzo ciezko, maz dalej pije... byt bardzo przykry w ostat- niej awanturze. Co sig wydarzyio? : (2 wahaniem) Tak... Zwymyélat nas, i nie tylko... Wie pan, chodzi mi przede wszystkim © dzieci... Cog ziego zrobit dzieciom? : Nie powinien tak wymySla¢ dzieciom. Prze- cied cOrka ma juz dwanaécie lat... a on do niej takie slowa. 75

You might also like