Professional Documents
Culture Documents
Dukey Ker - Laleczki 02 - Zaginione-Laleczki
Dukey Ker - Laleczki 02 - Zaginione-Laleczki
powrotem
okrutnych
psychopatką?
Oświęcim 2018
Redakcja:
Barbara Marszałek
Korekta:
Dariusz Marszałek
Redakcja techniczna:
Mateusz Bartel
Projekt okładki:
K. Webster
Przygotowanie okładki:
Paulina Klimek
www.wydawnictwoniezwykle.pl
Kamil Raczyński
konwersja.virtualo.pl
Spis treści
Kilka słów od Ker i K.
Deadykacja
Playlista
O Autorce K. Webster
rozwagą.
DEADYKACJA
Naszym czytelnikom…
nasi
Z pustką w duszy”.
– Benjamin (Benny)
ROZDZIAŁ PIERWSZY
~ Czarny ~
Benny
Panikuje. Dyszy.
Idealna.
Idealna laleczka.
I zapłaci za to.
w szoku. Nie wie, czy jest tutaj naprawdę, czy to jeden z jej koszmarów,
które co noc oplatają jej zmęczony umysł obślizgłymi, czarnymi łapskami. –
O Boże!
Patrzenie na to, jak szamota się w swojej celi niczym krab złapany w sieć,
wcale nie przynosi mi
Jest.
Tylko.
Moja.
ogromnej miłości.
skórki.
własnością.
ochotę go posmakować.
niegrzeczna laleczko.
Bethany.
Budzę się w środku nocy. Za drzwiami słyszę kroki i nerwowe szepty. Mój
żołądek skacze w brzuchu niczym ryba, którą wyjęto z wody.
Stare zawiasy skrzypią. Jeśli tata zobaczy, że nie śpię, ukarze mnie swoją pałką.
Mam już siedem lat.
Nie raz przekonałem się, jak bolą te uderzenia. Tej samej pałki tata używa w
pracy, kiedy łapie przestępców. Tak mówi.
cienie. Moja klatka piersiowa szybko unosi się i opada. Słyszę w uszach
dźwięk swojego mocno
w stronę odgłosów.
Ciekawość zabiła kota. Tata ciągle to powtarza.
koszulę nocną. Materiał wiruje wokół szczupłego ciała mojej matki. Wygląda,
jakby do mnie machał.
widzieć.
Nie martwi.
I nawet ja, naiwny siedmiolatek, widzę, że zawsze jest smutna. Wydaje się
pusta w środku; jak ciało bez duszy, poruszające się po świecie wbrew swojej
woli.
Raz powiedziała mi, że nienawidzi tych rzeczy, które zrobił jej tata.
Ciosy zadane policyjną pałką bolały jak diabli, ale tata karał nas tylko
wtedy, kiedy robiliśmy coś złego. W dzieciństwie myślałem, że siostra
musiała ciągle być niegrzeczna, bo nigdy nie potrafiła usiąść na krześle, nie
krzywiąc się przy tym z bólu.
Kiedy zacząłem dorastać, zrozumiałem, że tata nie karał jej za złe
zachowanie. Karał ją, bo był
chory.
I to ona go zaraziła.
wymierza mi tata.
Takich,
które
podobają
się
ma rację. Jeśli choć jedna rzęsa odstaje w złym kierunku, klienci tracą
zainteresowanie. Nie chcą nieidealnej lalki. Żądają innej.
siostrę. Ona też była idealną laleczką, ale tata ją zniszczył. – Z jej ust
wyrywa się zdławiony płacz.
– Ale jak to? – Marszczę brwi. Niczego nie rozumiem. Jestem zaspany i
nieco oszołomiony.
– Okej.
Ale zza jej pleców dochodzi odgłos daleki od anielskich śpiewów. Brzmi
demonicznie.
poduszką.
Potwornie.
Obscenicznie.
Obrzydliwie.
ramienia rodzicielki. Powietrze jest gęste. Nie jestem w stanie nabrać pełnego
oddechu.
Trzęsie się.
Jęczy.
Syczy.
Jest nago.
Nienawidzi bałaganu.
uspokajający.
teczkę
troszeczkę.
Śpiewała nam tę piosenkę zawsze, kiedy byliśmy chorzy. Teraz bierze jedną
z poduszek siostry i mruczy pod nosem słowa, które nabierają
złowieszczego charakteru.
Czerwień.
Czerwień.
Czerwień.
mamy.
kącika jej oka aż do ust ciągnie się głęboka, cięta rana. Śliczne, brązowe
oczy, takie same jak moje, są smętne i bez życia. Kiedyś zawsze świeciły
radosnym blaskiem. Ale to było dawno, bardzo dawno temu. Teraz bledną.
Zupełnie, jakby z siostrą działo się coś złego… Coś nieuchronnego.
jest
gorzki.
Chciałbym
go
połknąć.
Powstrzymać wymioty. Ale zaraz… zaraz nie będę w stanie. Zataczam się do
tyłu i uderzam plecami w ścianę.
Przez jedną, krótką chwilę cieszę się, że nie muszę już oglądać tych
pustych, brązowych oczu i
przestań!
Trzask.
Nic nie widzę przez łzy. Mrugam szybko, by się ich pozbyć, ale jest już za
późno. Siostra przestała się poruszać.
– Bethany – chlipię.
w taką furię.
Jeden cios.
– Chory zboczeniec!
Drugi.
– Obrzydliwy zboczeniec!
Trzeci.
prostuje zgarbione plecy. Znów jest tak wysoki jak zwykle. Wielki i silny.
Władza promieniuje od niego niczym ciepło od rozpalonego ogniska. Cały drżę.
Wracaj
do
łóżka
rozkazuje
tata
puste?
rzeczywistości.
Boli
mnie
gardło.
Właśnie
Zniknęła. Na zawsze.
Trzeba to naprawić.
co to strach.
ROZDZIAŁ DRUGI
~ Oleista czerń ~
Jade
MOJE KOSZMARY…
By zapomnieć.
Tutaj.
Bezwzględnym. Nieustępliwym.
Bo?
Walczyłam, by ją zdobyć. I mam ją. Więc teraz, choć znów mnie rozebrał…
wkurzona.
posłusznie.
Potwór ją ranił.
Gwałcił.
Torturował. Głodził.
Ale teraz…
Sukę.
Podobno lesbę.
Chodzący koszmar.
Obserwuję go.
stąd wyjdę.
Macy.
tęsknoty za mną.
punkcie.
zrobił.
Co zrobił Macy.
Serce mnie boli, kiedy zastanawiam się, czy ten psychopata zepchnął ją w
pieprzoną króliczą norę?
mną tęskniła?
Macy.
A on zginie.
Mój wstyd.
pionie.
rozmazane i niewyraźne.
oddychać.
Przechytrzyć go.
Nienawidzę go.
Wkłada
klucze
do
kieszeni
dżinsów
i
na niego, ogłupiała.
No pewnie, że go zostawiłam!
ciebie.
Zagubienie?
akurat mnie?
badania
tworzenie
portretów
psychologicznych
morderców
nie
przynoszą
odpowiedzi.
ofiara, ani jako detektyw. Może będzie mi łatwiej, kiedy odkryję, co się
stało, że mały chłopiec został
seryjnym zabójcą?
ogromny
postęp!
Niestety,
najmniej
szczegółów.
Benny wciąż się nie porusza. Czekanie, aż rzuci się na mnie niczym
diabeł, który pragnie porwać
powstrzymać.
uwagi na nią nie zabił Macy? Powiedział mi, że zachował ją specjalnie dla
mnie.
Benjamin
odzywam
się
łagodnym,
ruch.
zachowanie.
zbyt
dobra
w
tych
głupich,
uczuciowych
– Była niegrzeczna.
Mam ochotę zwymiotować. Ale nie, nie mogę
mnie. Topi moją skórę, która powoli odchodzi od ciała, ukazując to, co
ukrywam pod skorupą odwagi
głową i głośno ryczy. Ten krzyk zdaje się dodawać mu sił. Zalewa go falą
okrutnego szaleństwa.
dziewczynki. Nie rozebrałbyś jej. Nie zranił. Nie torturował, aż nic by z niej
nie zostało.
Kłamstwo!
Wygląda,
jakby
szukał
związku
pomiędzy
Chcę pokazać, że się nie boję. Jednak to tylko pozory, tak naprawdę
strach ściska mi gardło tak mocno, że ledwo mogę oddychać. Stajemy
blisko
dziewczyn.
Ale teraz…
mi palce na gardle. Popycha mnie w tył. Ten ból jest silniejszy niż
zapamiętałam.
Przepraszam.
Jak dawniej.
To naprawdę on.
tej chwili. Benny trąca nosem mój nos, po czym przysuwa ciepłe usta do
moich.
mu za worek treningowy.
skąd je ma?
oprawcy.
wykończony, bezbronny.
– Benjamin?
mój tata wciąż jest właścicielem ziemi. Jest zbyt uparty, żeby oddać mi
akt własności. Wiesz,
– Kochałeś Bethany?
Gdy jego ciało sztywnieje, gryzę się w język i krzywię z bólu. Modlę się
cichutko, by bestia
pozostała uśpiona.
ostry.
Którą?
– Co masz na myśli?
zazwyczaj
oznacza
nadchodzący
wybuch
wściekłości.
Bo?
– Oczywiście, że nie.
A co, jeśli ma na myśli Dillona? Nie. Na pewno mówi o Bo. Tak czy owak,
wiem, co muszę
odpowiedzieć.
– To dobrze.
Muszę go osłabić.
Potwór.
Mój potwór.
Nienawidzę cię.
powstrzymuję się, by nie uciec przed jego niemal nagim ciałem. Jest tak
blisko… Ale pozostaję w
miejscu. Z trudem.
– Tęskniłem za tobą, niegrzeczna laleczko.
nadgarstki i jedną ręką unieruchamia je nad moją głową. Boję się tak
bardzo, że serce zaraz wypadnie
przyjemności.
zszedł.
na szalonym rumaku.
Wściekłość.
Furia.
drodze.
– Bo – jęczę. – On żyje?
w twoim łóżku?
ogromnego
strachu
przed
gwałtem.
Każdy
zrzucić. Walczyć. Jedno z nas musi przegrać. I to nie mogę być ja.
celuję prosto w jego twarz. Psychol łapie mnie za ramiona, ale nim to
robi, mam czas, by zadać mu kilka porządnych ciosów. – Nienawidzę cię!
mnie!
Wpadam w histerię.
zabrał kolejną osobę, na której mi zależy. I zachowuje się, jak gdyby miał
do tego prawo. Jak gdyby miał prawo robić wszystko, na co ma, kurwa,
jest zły do szpiku kości. A teraz leży nade mną i czule patrzy mi w oczy.
Nienawidzę go.
Benny zamiera.
pewno krwawię.
łzy.
Nie.
Nie.
Nie.
rzeczywistości.
mi serce.
Smakuje mnie.
Pierdolnięty psychopata.
sytuację.
straszliwą furią.
Zajmij się swoją pieprzoną lalką, zanim sam to, kurwa, zrobię!
Macy?
myśleć.
nie słyszy.
siebie dżinsy.
– Błagam, nie.
Benny.
Jeszcze
raz
próbuję
utrzymać
się
na
ROZDZIAŁ TRZECI
~ Krucza czerń ~
Benny
Choć jej nagie, leżące na podłodze ciało się nie porusza, wzrok lalki
wędruje w górę. Przez lata naszej rozłąki bardzo się zmieniła. Stwardniała.
Jej
bardziej
wybuchowy.
Zabaweczka
mi ogromny ból.
Nawet kiedy lalka usiłuje być wredna. Nadal jest najśliczniejszą laleczką,
jaką widziałem.
w nią palec… Wciąż jest tam taka sama. Ciasna, gorąca, moja. Choć
pieprzył ją ten bezwartościowy
ukochaną lalkę. On ją wołał. Krzyczał. Przez niego pełne uczucia oczy Jade
nagle przepełnił strach. To
było okropne. To, jak na mnie patrzyła. Bała się o niego. Skurwysyn
zepsuł nam romantyczną
atmosferę.
– Jeśli jeszcze raz mi się sprzeciwisz i powiesz coś do tej głupiej lalki, to
cię zaboli – ostrzegam ją.
W jej umyśle.
I jebanej duszy.
Ona.
Jest.
Moja.
Ogolona
cipka,
którą
przed
chwilą
się
zabawiałem, jest naprawdę urocza. Znów pragnę w
nią wejść, ale to może poczekać. Jeszcze chwila, a przyłożę do niej usta i
chciwie wypiję wszystkie soki z jej wnętrza, a lalka dojdzie z krzy¬kiem,
udowadniając, jak bardzo mnie kocha. I jeszcze raz.
I jeszcze.
Bum.
Bum.
Bum.
tego robić. Nie. Teraz musi być wolna. Musi być sobą. Moją dziką laleczką.
jest za nimi. Wytrzeszcza oczy. Krzyk zamiera jej w gardle i mija dobrych
kilkanaście sekund, zanim
– Nie!!!
piąstki na kratach celi. Jej oczy są piękne. Wielkie i przerażone. Nie może
uwierzyć w to, co widzi.
że jestem chory. Nie wiem tylko, czy ona jest moim lekarstwem, czy
przekleństwem.
– Nie jest tak idealnie jak wtedy, kiedy to ty za dużo mówiłaś, co? To
dlatego, że tym razem nie ja
zdechłe mięcho.
zrozumie, że nikt poza mną nie ma prawa się do niej zbliżać. Nigdy. Lalka
już mnie nie zostawi.
Na
twarzy
mojej
ulubionej
lalki
widzę
Zerkam
na
nią
spod
uniesionych
brwi,
opuszkami
palców
chłodną,
stalową
rączkę
przygłupowi.
zabawkę.
stęka i jęczy. Usiłuje się uwolnić, oczywiście bez skutku. Zanim kończę,
traci przytomność.
– Co mówisz?
doszczętnie
zniszczona
kobieta
okrutny,
swojego łóżka.
zaplanowałem.
I ciemne włosy.
Niestety,
zawsze
gdy
ją
wspominam,
Tata
parkuje
radiowóz
przed
domem.
Widuję innych ludzi jedynie wtedy, kiedy mama zabiera mnie ze sobą, gdy
jedzie sprzedawać lalki.
Moje stopy nie chcą współpracować. Nie potrafię postawić nawet kroku. Stoję
więc tylko jak
Mokre ślady po ściekających łzach znaczą szarą, brudną skórę. Ciągną się
od oczu aż po szczękę.
Brudna laleczka.
sekundy nasze spojrzenia się spotykają. To bardzo krótka, ale nad wyraz
znacząca chwila. Nieznajoma
– Tak?
W końcu!
natychmiast przyśpiesza.
– Cholera, wiejemy!
– Biegnij!
– warczy tata.
opadającymi
na
delikatną
twarz.
tylko piętnaście lat. Rodzice by mnie zabili, gdybym coś piła, naprawdę!
Błagam…
Jej szloch jest coraz donośniejszy. Mam gęsią skórkę. Nagle dostrzegam
szeroki, potworny
Przechodzi
na
tylne
siedzenie.
Dziewczyna
Słyszę
dźwięk
rozrywanego
materiału
proszę…
spodnie, ale teraz widzę jego nagie pośladki, napięte i poruszające się w
równym, szybkim
łzy wsiąkają w tapicerkę. Dławi się i pojękuje, podczas gdy tata wzdycha
głośno tuż nad nią.
Myślałem,
że
po
wszystkim
zawieziemy
dziewczynę na komisariat, ale nie. Tata otwiera drzwi i pozwala jej odejść.
ręce na biodrach.
Tata odchrząkuje.
– Zabrałem go na patrol.
gwałtowny
podmuch
powietrza.
Natychmiast
Tylko spróbuj.
– Tą nową Bethany?
resztę dziewczyn?
– Więc twój ojciec… – zaczyna, ale ja nie chcę już dłużej rozmawiać.
Jestem zmęczony, a wciąż
ROZDZIAŁ CZWARTY
~ Ciemnografitowy ~
Jade
Unoszę brwi.
– Ale mówiłeś, że ja jestem koścista. Czyli co, nie jestem kobietą? No to kim?
Wiesz, strasznie trudno cię zrozumieć – przekomarzam się.
wnętrza.
– Ależ skąd. Po prostu powinnaś mieć trochę tłuszczyku na tyłku, żeby służył
jako poduszka, kiedy ostro cię pieprzę. A wiesz, że przy twoim gorącym
ciałku nie mogę się powstrzymać. Jeśli nie
rozkosz, aż w końcu padam bez sił, jak kupka kości bez ciała.
wyjmując palec z mojej dziurki i kładąc się tuż obok. – Dlaczego miałbym
jeść sam? Może ciebie też trzeba raz za czas nakarmić jakąś małą
– Achhh – jęczę głośno. Jego penis jest wielki. I daje mi tak wiele
przyjemności…
– warczy.
Wbijam palce w jego ramiona i jeszcze raz
uśmiechnięta.
– Wiem.
– Jade…
– Tak?
– Czy ktoś ci już kiedyś mówił, jak pięknie wyglądasz, kiedy jesteś
szczęśliwa?
dawna.
zębami.
Zamknąć go w butelce i mieć przy sobie, kiedy życie nie będzie już takie
wspaniałe.
Powinnam teraz być przy nim, a nie w celi tego psychopaty. Roztrzęsioną
dłonią dotykam brudnej
złością i strachem.
przeżyje. Na pewno. Ale żeby tak się stało, nie mogę pozwolić, by emocje
mną zawładnęły. Muszę
jak Benny.
serce…
Mam nadzieję…
na materacu.
ROZDZIAŁ PIĄTY
~ Noir ~
Dillon
kiedy
ją
porwał.
poszlakach,
które
tę jebaną sprawę!
ją zawiodłem?
Zgwałcił? Zabił?
Znajdziemy ją.
albo odpoczywać w takiej sytuacji?! Nie mogę zostawić tej sprawy innym.
Nie, to ja muszę
rękami.
Odciąłem
się
od
rodziny
przyjaciół.
sprawiedliwością.
pieprzoną ofiarą.
Nie…
Przenoszę
wzrok
na
portret
pamięciowy
Benny’ego.
terenie.
Sprawdzać
poszlaki.
Przesłuchiwać
mi prosto w oczy.
rozkaz. Ruchy.
szefa.
krew, ale czysta złość. Jestem jak tykająca bomba zegarowa, która w każdej
chwili może wybuchnąć.
ją ukraść.
Płuca mnie palą. Żebra się zaciskają i nie mogę oddychać. Moją skórę
pokrywa zimny pot. Mam
wrażenie, jakby stała nade mną kostucha. Jeśli ten sukinsyn ją skrzywdzi,
umrę.
Analizujemy
poszlaki.
Studiujemy
dokładnie
Mruży
powieki
przybiera
swoją
charakterystyczną
minę,
która
ma
pokazać
– Słucham?!
– Mówię, że odsuwam cię od sprawy, detektywie
z biurka.
odzyskać!
Odsuwam cię.
palcem drzwi.
– Jeden…
– Dwa…
Jeśli nie zrobi wszystkiego, co w jego w mocy, żeby Jade znów była z
nami – ze mną – nigdy mu nie wybaczę. I zapłaci za to. Pozna mój gniew.
Nie
Zawiedliśmy ją.
roboty.
papierów.
– A ja myślałem, że jesteś moim przyjacielem.
głową.
brwi.
– Gadaj.
na niej zależało.
Stratę? Zależało?
on mówi o niej tak, jakby już nie żyła? Przecież żyje. Czuję to. Skoro
moje serce nadal bije, to jej również musi.
najmniej setki, jeśli nie tysiące pieprzonych miejsc zbrodni, ale to jedno z
pewnością pozostanie z nami
problemów…
wychodzą na wolność!
Pokaż, co mamy.
interesującego.
Jade
młodszą siostrę Jade. Tak jak mówiłeś, na pewno była w to zamieszana, ale
dopóki nie skończą badać
– To wszystko?
Jade.
miejscu.
Przewraca
mi
się
żołądku.
nasz
komisariat.
ja
odczuwam
to
dziesięciokrotnie mocniej. Czuję się tak, jakby ktoś
nieuchwytnego Benny’ego.
sprawcę? – dopytuję.
Marszczę brwi.
– Okej…?
Wiruje mi w głowie.
ludzkimi włosami – kontynuuje. – I wierz lub nie, ale takie, kurwa, istnieją.
Okazuje się, że niektórzy
A może nie…
– Jak słoneczko.
gabinetu.
Znajdziemy ją.
~ Północ ~
Jade
pozytywką. – Proszę.
brwi.
– Gotowa?
– Gotowa.
Niegrzeczna Laleczko,
Całuski,
Zniszczona Laleczka.
kawał
jasnoniebieskiego
materiału.
się schodzą.
siostra mnie wypuści, zdołam uratować całą naszą trójkę. Od zeszłej nocy
nie widziałam ani nie
ucieczkę.
część mojego biustu. Dół jest falbaniasty i sięga mniej więcej do połowy
uda. Rękawy są długie i zakrywają moje ręce aż po nadgarstki. Ktoś spędził
ozdoby.
– Okej – mruczy.
w czerń.
Szybko spoglądam w lewo. Kiedy widzę obok siebie Bo, czuję zarówno
przerażenie, jak i ulgę. Ma
na sobie jedynie parę białych bokserek i czarną muszkę. Jego usta wciąż
są zaszyte. Na ten widok przewraca mi się w żołądku. Mam ochotę
płakać,
Żyje.
z siebie wydusić.
lalką.
oszalała.
rozważa.
zaczęło!
Jego klatka piersiowa unosi się i opada o wiele za szybko. Teraz jest
jeszcze bledszy niż wcześniej, o
przestanie
hiperwentylować,
to
zaraz
straci
przytomność!
pierwszy łyk.
rozwiązać.
jeśli zepsujesz nasze przyjęcie? – Pochyla się nad stołem i podnosi moją
filiżankę. – Pomogę ci –
naszego Benjamina.
Posyłam
Bo
porozumiewawcze
spojrzenie.
mały sekret.
niegrzeczna.
Przybiera
taką
minę
jak
ruch.
Ale zniszczone lalki też mogą być piękne. Głupia Laleczka jest zniszczona,
a ja go kocham. To
mój ulubieniec.
drugą
filiżankę.
Bo
przyjmuje
herbatę
dłoni nożyczkami.
cokolwiek zechcesz!
– Macy…
Prawda?
jakby nieprzytomne.
głosem.
brew.
ust
wydostaje
się
dźwięk
przypominający
– Macy… – wzdycham.
furii oczami.
ale…
– Macy…
Gdzie
się
podziała
moja
mała,
słodka
siostrzyczka?
lalki.
oklapłego penisa.
Najwyraźniej przy niej każdemu staje! – wrzeszczy nagle na całe gardło, przez
co zarówno ja, jak i Bo,
podskakujemy w miejscu.
wspólną przeszłość.
podchodzi
do
mnie
podskokach,
dziko
wymachując nożyczkami.
cię kocham!
całkowicie naga.
Już!
jej to, czego pragnie, myślę. Bo zamyka oczy. Jest mi go tak strasznie
żal. Biedak próbuje dostać
erekcji pomimo bólu, który z pewnością jest
niewyobrażalny.
grzeczna lalka.
całych sił usiłuję powstrzymać płacz. Próbuję nie okazywać, jak bardzo
jestem przerażona. Kiwam
głową na zachętę. Jeśli nie będzie współpracował, ona może go nawet zabić.
Lodowate dreszcze.
jest w porządku.
zaczyna się dotykać. Mija zaledwie kilka sekund, kiedy dochodzi i głośno
krzyczy imię Benny’ego.
cały
mokry.
Ledwo
powstrzymuję
się
od
wargę.
zachrypniętym głosem.
wygląda,
jakby
była
transie.
zapewniam.
Benny’ego.
skórzany pasek.
Trzask!
Trzask!
Trzask!
usiąść.
Bo.
śmiać.
Po jej agonii nie został nawet ślad. – Siedź cicho, głupia lalko!
usiłowała zasnąć.
nie prowokuj.
zapomni.
Kutas.
kara.
przez zęby, jakby z niedowierzaniem. – Ten śmieć jest niczym! Ten śmieć
pieprzył jakąś kurwę! –
Stawia kolejny krok. – A teraz mówi mi, że nie jesteś moja! W moim
własnym domu!
– Benjamin… – szepczę.
Przyjmuję pozycję obronną. Nie. Nie dam mu się ukarać. Benny patrzy na
mnie przez chwilę, po
Macy.
Próbuję
odepchnąć
jego
dłonie.
Bo, dlaczego?
przelotne spojrzenie.
błagam.
tęskniłem.
woli, reaguje na dotyk oprawcy. Nie mogę być na siebie zła. To tylko
impuls. Fizyczność. Instynkt.
mnie.
wyjątkowa.
walczyć.
Gorące
wargi
pieszczą
moją
szyję.
za mną tęskniłaś.
atmosferę więzienia.
Dillonem.
szczęśliwych wspomnień.
zostawi.
winy.
Tak musi być.
To część planu.
niemu.
czasu.
Boże. Miłość.
w głosie.
Bo.
umrzeć.
O nie…
strachu.
Nie.
Proszę, nie.
Nie.
Kurwa mać.
Przepraszam
próbuję
mu
przekazać
– Nie, to nic.
twardy.
– Proszę, nie…
doświadczam.
Nie!
Nie!
Nie!
Moja kara.
oczy i być może nieco go tym uspokoić, ale ten mocno zaciska powieki.
Ma napiętą twarz. Zagryza
Wbija opuszki palców w moje biodra, a gdy się nachyla, jego pot miesza
się z moim. – Czujesz mnie w środku, niegrzeczna laleczko? – pyta
– Jestem twoja!
Aaach!
Nie… Nie!
Usiłuję się wyrwać, ale on jest zbyt silny. I nie czeka na odpowiedź. Bez
ostrzeżenia wchodzi w
mój tyłek, usilnie przeciskając się penisem przez zaciśnięte mięśnie. Fala
bólu, który mnie zalewa, jest nie do opisania. On nie zważa na moje
kostki.
Każdy
centymetr
mojego
ciała
pulsuje
w
Odebrałabym
mu
jedyną
rzecz,
na
której
najwyraźniej mu zależy.
Jestem silna. Nie jestem tą słabą, zniszczoną szmatą, którą ten psychol ze
mnie zrobił. Ta cela to
wyrządzić mi krzywdy.
lalko.
Nienawidzę go.
Nienawidzę siebie.
ROZDZIAŁ SIÓDMY
~ Smar ~
Benny
serca.
Zostawiła mnie.
wściekłość.
najmniejszego znaczenia.
dawna, a ten mikroskopijny kutas Bo nie może się nawet równać z moim
dużym i grubym penisem.
Dlatego krwawiła.
zachrypniętym głosem.
– płacze.
nie chciała.
się.
– Nie jestem szalony, niegrzeczna lalko. –
nazwałaby mnie też normalnym… Ale normalność jest jak piękno, prawda?
To pojęcie względne.
to fakt. Ale chcę tylko jednego. Laleczki, której nikt by mi nie odebrał.
Już od tak dawna w domu nie było nikogo poza naszą dwójką.
Nasz podjazd zwykle jest pusty. Dom stoi daleko od drogi i jest odgrodzony od
niej wysokimi drzewami, dlatego samochody nigdy się przy nim nie
– Hej, dzieciaku!
tutaj – nakazuje. Mama stoi tuż przy nim. Kiwa głową i przywołuje mnie
ruchem dłoni.
powietrzu
czuję
zapach
gorącego,
zaschniętego błota. Nienawidzę tej pory roku. Jest zbyt upalnie. Powietrze
jest parne i duszne i
wszystko umiera.
ciemnowłosej dziewczyny.
wychodzi.
Zabierz siostrę do środka i pokaż jej, który pokój jest jej, co?
Trzepie mnie dłonią w tył głowy, przywracając tym samym czucie w nogach.
odchodzimy.
widzę, jak przyciska dłoń do swojego policzka. Tata grozi jej palcem.
Zrozumiałaś? Nie zepsuj jej tym razem, bo to koniec. Mam tego dość. Więcej
nie będzie.
prowadząc ją do środka.
Patrzy na mnie uważnie, po czym wbija małe, białe ząbki w swoją dolną
wargę. Zaciska dłonie i wzrusza ramionami.
Zrozumiałeś?
wystarcza. Dostaję w twarz. Mój policzek piecze, choć nie bardziej niż
zwykłe użądlenie pszczoły.
nakazuje o wiele spokojniej. – Jest tam kilka lalek, którymi musisz się zająć.
Minęły całe trzy dni, nim ponownie otworzyła drzwi do pokoju mojej
nowej siostry. Pozwoliła mi zanieść jej coś do jedzenia.
zachrypniętym głosem.
– Dwanaście. A ty?
łka.
Dziewczyny uśmiechały się zbyt słodko i nosiły zbyt odważne ubrania. Nie były
ślicznymi laleczkami.
– Hej – szepczę do kształtu pod kołdrą. – Mam coś dla ciebie. – Potrząsam
ciastkami z nadzieją, że ich zapach skusi siostrzyczkę.
– Bethany?
– Co ci jest?
zachrypniętym głosem.
sukienkę. Zostaje w samych majtkach. Jej ciało zaczęło się już rozwijać i
nie jestem pewien, czy powinienem być z nią w pokoju, kiedy jest tylko w
bieliźnie.
Mama stoi tuż nade mną. Ma w ręce jedną ze starych, policyjnych pałek
ojca. Czerwienię się ze wstydu. Mój nieco nabrzmiały penis natychmiast
mięknie pod jej wściekłym spojrzeniem.
– próbuję ją udobruchać.
przekonać. Kiedy jest w takim stanie, nie warto się z nią kłócić.
szafki po sznurek.
sposób.
Ból, który mi sprawia, jest nie tylko fizyczny. Pali moją skórę niczym mocny
kwas. I wnika głębiej.
Psuje mnie.
Niszczy mnie.
Bethany. Przez lata przyzwyczaiłem się już do bycia karanym, ale wciąż ciężko
mi przyjmować ciosy
Krzyki siostry niemal mnie ogłuszają. Niszczą mój wewnętrzny opór. Patrzę
na nią i zbiera mi się na
wymioty.
Mama
zaraża
mnie
swoim
Przez kolejnych kilka lat moje uczucia stale się zmieniają. Mącą mi w
głowie niczym potężna
To moja siostra. A mimo to, za każdym razem, kiedy nalega, bym spał z
nią w łóżku, moje ciało reaguje podnieceniem. Bethany wie, jaka czeka nas
psika swoje lalki. Nigdy nie przyznam tego głośno, ale nienawidzę zapachu
wanilii. Chociaż przynosi mi poczucie bezpieczeństwa, nie jestem w stanie go
znieść.
– Dlaczego róż?
Benjamin.
– Tamtego dnia byłem tylko obserwatorem,
Przywykniesz do tego, że znów jesteś moja. I już nigdy cię nie stracę.
– Kłamiesz.
Cwel.
tą swoją pizdą.
niewartym kutasem?!
wrzeszczy. – Zabiję cię! Nigdy ci się nie poddam, Benny! Nie będę już
twoją jebaną laleczką! Nigdy w życiu!
Śliczna laleczka.
krzywdę, to go zamorduję.
Rozumiesz?
Cisza.
krzywdź go!
Przywoływanie odległych wspomnień nie jest proste. Ale robię to, dla niej.
Dla swojej lalki. Jeśli zrozumie, dlaczego jestem taki, jaki jestem,
chronić ukochanego?
ROZDZIAŁ ÓSMY
~ Obsydian ~
Dillon
godzin.
Tik.
Tak.
Tik.
Tak.
Drugi. Trzeci. Przez ten okrutny dźwięk boli mnie jeszcze bardziej głowa.
Zrywam się z kanapy i z gniewnym warknięciem
– O kurwa – przeklinam.
reakcji.
Wchodźcie.
do roli kochającego wujka nie sprawia mi żadnych problemów. Ale dziś nie
jestem policjantem. Jestem
Chłopakiem.
żarciem na wynos.
wczorajszymi pączkami.
szafek talerze.
– O co chodzi?
złego człowieka.
Tak strasznie się o nią martwię. Nie potrafię się skupić. Ani spać. Ani
jeść. Nic nie mogę zrobić, mamo. Jestem bezsilny.
najlepszym
policjantem
całym
mówiąc,
że
jesteś
najlepszym
detektywem. Znajdziesz ją, synu. A jeśli myślisz o niej poważnie, to zaraz
potem musisz nas sobie
duszę.
– Wujku Ogórku?
przypominając sobie, jak mama chwaliła Jaz za to, że ta teraz sama się
czesze.
pobawić?
zdjęcie Jade, kiedy miała czternaście lat. Ale ja jestem głupi! Zostawiłem
wszystkie papiery na
zbrodni.
tych małych dupków i postraszę ich, że jeśli nie przestaną być wrednymi
gówniarzami, zamknę ich
mama.
Tak.
Tik.
Tak.
własną modlitwę.
Po
tym
jak
mama
Jasmine
wyszły,
głowie migreny.
Zupełnie jak Jade. Pamiętam, jak razem badaliśmy ten trop. Jade zapisała
na papierach wielkimi,
KILOMETRÓW.
śmigłowcem…
szukać, gdzie zostawiła te stare. Zwykle mnie to bawi, ale dziś nie.
tego dnia okazało się być również najtrudniejszym ze wszystkich. Nie czuję
się twardy. Ani odważny.
uśmiech.
sądziłem, że jesteś tego warty, ale teraz… teraz muszę się dowiedzieć.
Muszę zobaczyć, co czyni
Tylko gdzie?
– Nie tak szybko, bohaterze – drwi. – Stój tam, gdzie, kurwa, stoisz.
Kojarzysz to cacko? – Potrząsa
– Ani się waż ją tak, kurwa, nazywać, ty chory pojebie. Gdzie jest Jade?!
Gdzie, do kurwy nędzy, jest Jade?!
Taka idealna.
Kłamstwo.
Pieprzone kłamstwo.
głowy.
furii.
Znam tę twarz.
godzinami, facet, który teraz stoi przede mną w moim mieszkaniu, to nie
ta sama osoba, co
narysowany złoczyńca.
znam.
pieprzony zapach.
starszy.
idealnych
przebraniach.
Tworzenie
profili
zemsty.
oświadcza. – Nikt. Ona jest moja. Dlaczego ludzie tego nie rozumieją?
wyszczerza zęby.
każdą
sekundą
jest
coraz
bardziej
zdenerwowany.
Mam
nadzieję,
że
zdołam
wyprowadzić
go
równowagi.
Że
straci
problemy
w
szkole,
albo
konflikty
teraz żyje? Ubrany jest czysto i schludnie. Musi mieć pieniądze. Ale skąd?
Gdyby sprzedawał swoje
lalki, zostawiłby po sobie jakiś ślad. A on jest dla nas niewidoczny. Jak to
możliwe?
Co za obrzydliwy skurwiel.
partnerem.
przeczesuje włosy wolną ręką. Ani na chwilę nie spuszcza mnie z oka.
wyjątkowo kwaśnego.
kontakt wzrokowy.
wybucha
cichym
śmiechem.
żołądku.
nieźle się z nim zabawiliśmy. Niegrzecznej Lalce nie spodobał się bałagan.
– Wbija we mnie
wcześniej.
– Zrobiłeś zdjęcia?
Chory sukinsyn.
fotografować
tych
najcudowniejszych
momentach.
Mój Boże.
przede mną.
wyrwać mu broń.
Jest
ode
mnie
mniejszy,
ale
nadrabia
uderzam w dywan.
wierzgając. – Nie zależałoby ci na niej tak bardzo, gdyby twój miękki kutas
nie był w środku tego, co
moje! Ach! – Ogarnięty szałem kretyn sam uderza się pięścią w głowę.
Mam dzięki temu czas, by
odzyskać równowagę.
Jeśli mnie zabijesz, umrą z głodu i pragnienia. Nie zdążysz ich odnaleźć.
odzyskam ukochanej.
Kurwa mać!
Ryzykuję.
muszce.
zwykle ją nazywa.
biegnę przez rozbite szkło. Ignoruję piekący ból, kiedy drobne odłamki
wbijają mi się w stopy.
piskiem opon.
Idę po ciebie.
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
~ Hebanowa czerń ~
Jade
Jestem słaba.
Wygłodzona.
Spragniona.
Wykończona.
wyszła z celi.
Nie!
tobą zagrać.
wyjście na wolność.
dokądś odbiega.
to moja kolejna szansa. I tym razem jej nie zmarnuję. Tym razem nie
pozwolę Macy się
możemy jej dotykać, ale przecież on nigdy się nie dowie, prawda? – Na
ustach znów ma ten
porozumiewawczy, łobuzerski uśmieszek.
Benny’emu.
Macy. Jej głos jest teraz łagodny i cichy. Tak jak ten, który pamiętam z
dzieciństwa.
– To chyba nie jest najlepszy pomysł. Jeśli nie zdołam cię znaleźć,
Benjamin będzie wściekły.
niej plecami.
– Ała!
Siostra mnie nie słucha. Szczerzy tylko te swoje kły. Nie mamy na to
czasu. Cholera wie, kiedy
strasznie wstyd…
pojawia
się
rozszalały
potwór.
najgłębszych otchłani piekieł, siostra rusza prosto na mnie. Jest już dorosła.
I całkiem silna. Ale ja jestem jebaną policjantką.
za jej plecami.
pozwolić.
Potrząsam
szybko
głową.
Zdążyłam
już
wybaczyć mu tę zdradę.
Natychmiast.
– Stój – szepczę.
– Co ty wyprawiasz?!
spokojna.
patrząc
na
niego
spod
uniesionych
brwi.
Spadamy z tego piekła! Nikt z moich bliskich już nigdy tutaj nie wróci.
Jest cały we krwi. I aż boję się myśleć, jak będzie wyglądał, gdy ją z
siebie zmyje. Te blizny, zarówno
na ciele, jak i w sercu, zostaną z nim już do końca
życia.
naczynia.
niemal podskakuję.
zatrzymuję.
– Chodźmy – nakazuję.
krzywię. Usiłuję zamknąć je jak najciszej. Jeśli Benny jest w domu, nie
może nas usłyszeć. We
dojazd do domu.
wiekowym,
wiejskim
domem.
Po
latach
jej szukać, nigdy jej nie odnajdzie. Nic dziwnego, że nie widziałam tego
domu na Google Earth.
Policja przeszukała pobliski teren tyle razy, że zaczynałam już wątpić, czy
dom na pewno jest
prawdziwy.
myśli, ale i serce. To tylko dom. Pieprzony, stary, rozwalający się dom, a
nikt nie potrafił nas tu odnaleźć!
okropnego stanu. Tak bardzo chce się wydostać z tego pierdolonego piekła.
Tak samo jak ja.
Maszerujemy już od dobrych piętnastu minut. Ja
odzywać.
Przynajmniej
siostra
nami
odczytać.
światło reflektorów.
potwornego domu.
wbijają mi się w stopy, ale ignoruję ból i biegnę dalej. W końcu chowam
się za jednym z ogromnych
jechał dalej?
Jedzie dalej.
wymachiwać rękami.
Furgonetka.
Pieprzona furgonetka.
Kurwa mać!
wytrzeszcza oczy.
Rusz się!
Uciekaj!
O nie.
Zatrzymuję się.
Bo krzyczy z bólu.
Spoglądam
przez
ramię.
świetle
Bum.
Błagam.
Benny pozostaje pomiędzy mną, a nimi. Porusza
brzęczenie. Nie wiem, co mówi. Ale jedno słyszę wyraźnie. Śpiew. Śpiew
Macy.
Macy!
wbić mu nóż w klatkę piersiową, która unosi się z każdym wdechem. Kusi
mnie. Mogłabym go zabić.
Nie chcę. Nóż wszedł w ciało tak gładko, jakby wbiła go w kawałek ciasta.
Tak łatwo.
biodrach i wbija nóż raz jeszcze. I jeszcze. I jeszcze. Dźga go raz po raz,
jak gdyby w ogóle nie
był człowiekiem…
głos. Jestem już tak blisko. Mogę ją powstrzymać, ale nagle ktoś
przytrzymuje mnie w pasie. Nie! Nie
Uspokój się.
niedźwiedziem. Nie dzisiaj, Benny. Teraz nie mam już nic do stracenia.
Pozostało mi tylko szaleństwo.
~ Sadza ~
Dillon
radio.
Mam cię.
Już go mam!
prowadzi przez gęsty las. To prywatny teren. Stoi tam tylko kilka domów.
Albo ten skurwiel mieszka
kołysze
nimi
tak,
że
przypominają
fale
wzburzonego oceanu.
on
naprawdę
tu
mieszka,
dostanę
chyba
pieprzonego
zawału.
Jak
mam
żyć
ze
blisko?!
W lesie jest ciemno, ale nie włączam świateł. Nie
czy bym stąd trafił. Próbuję obliczyć, jaka dzieli nas odległość.
mam
coraz
większą
migrenę.
Co jest, kurwa?
go dogonić.
O kurwa.
Pierdolony sukinsyn.
się, czy nie pokonać reszty drogi pieszo, ale nie mam pojęcia, jak daleko
odjechał. Wsiadam więc z
błotnistą drogę, jakieś trzy kilometry od tej, którą odjechał ten psychol.
Przyglądam
się
wszystkim
po
kolei.
polecieć prosto do niej. To Jade. Stoi tu, tak blisko, w zasięgu wzroku.
Gdybym tylko mógł, padłbym
zachodzą mi łzami.
głosy. Krzyczą na siebie tak głośno, że nawet nie zauważają, kiedy się
zbliżam.
łapska.
dobrze.
ramionach i próbuje zaatakować raz jeszcze. Ale on jest zbyt silny. Jej jęki są
teraz cichsze, a ciało zaczyna opadać z sił. Wykończona i zniszczona
jest jednak zbyt wielkie. Psychol łapie dłoń Jade i wbija w nią lśniące
zęby. Nóż spada na ziemię.
sekund, nim orientuję się, że on wcale mnie nie widzi. Nie żyje i
wytrzeszcza martwe oczy w
pierdolonego Bo.
z piersi.
Bum.
Bum.
Bum!
I bliżej. O kurwa.
Nieee!
–
Benny
ja
wrzeszczymy
czystego strzału.
swoją siostrę.
Dzięki Bogu.
do ukochanej.
tył.
przestraszyć
nagłym
dotykiem.
Mierzę
rozrywa moje gardło, gdy łapię ukochaną w swoje ramiona. Benny gapi się
na nas bezmyślnie.
moja!
– Jeśli nie zabiorę jej do szpitala, ona umrze, Benny – warczę przez
zaciśnięte zęby. Kropelki
Niedługo.
stan, ale ilość krwi, która przesiąkła przez tę jebaną, białą sukienkę pokazuje,
że nie mam na to czasu.
Muszę zawieźć ją do szpitala. Natychmiast.
łzy, a z mojej piersi tak bardzo chce uciec żałosny szloch. Z piskiem
opon odjeżdżam z tego
potwornego miejsca.
imię siostry.
czy to prawda.
Zostań ze mną.
Przeżyj.
Zostań.
papierosa.
kółkach.
inna.
ją.
Zostań ze mną, proszę!
trudem.
Ostrze
miało
jakieś
piętnaście
centymetrów.
Siostra kiwa głową, po czym wskazuje mi drzwi.
kitlu niemal siłą wyciąga mnie na korytarz, a ja mam ochotę rzucić mu się
do gardła.
– Potrzebuję telefonu.
Patrzę na nią i…
O kurwa.
Drzwi znów się otwierają, a do pokoju ostrożnie
wchodzi pielęgniarka.
informuję.
by poplotkować. Nie. Ona jest tutaj by sprawdzić, czy naprawdę jestem tym,
za kogo się podaję.
względów bezpieczeństwa.
przez dłuższą chwilę zastanawiam się, do kogo zadzwonić. To nie jest łatwa
decyzja. Zwłaszcza po
tym, jak zobaczyłem zdjęcie, które Jade miała pod sukienką. Mój mózg
wciąż próbuje przetworzyć
obrazek
jest
wiele
ohydniejszy
niż
przypuszczaliśmy.
noce, jeśli akurat naszła mnie ochota. Ale to już przeszłość. Odkąd
poszedłem do łóżka z Jade…
brakuje mi tchu. Przy niej moje pokryte rdzą serce zaczęło znowu bić.
– Tu Dillon.
Wszystko w porządku?
Marvina.
recepcji.
niechętnie.
Nie.
– Oczywiście.
gimnastyczną torbę.
jednocześnie.
rozkaz.
pielęgniarkę,
która
stoi
tuż
obok.
Ma
Często
oglądam
Chirurgów.
Wiem,
że
Oczywiście nigdy nie przyznam się Jade, że lubię takie babskie seriale. O tej
niewinnej przyjemności
nikt nie musi przecież wiedzieć. Praca w wydziale zabójstw potrafi
namieszać człowiekowi w głowie.
Kurwa.
Ale oddałbym wszystko, żeby usłyszeć, jak się z tego nabija. By zobaczyć jak
unosi tylko jeden
kącik ust, gdy próbuje ukryć uśmiech, a jej oczy łobuzersko błyszczą.
Żartowanie sobie ze mnie to jedna z ulubionych rozrywek Jade.
– Jasne.
właściwą stronę.
sobie sportowe buty i długi trencz. Jestem pewien, że wciąż ma pod nim
swój strój do pracy.
– Jesteś pewny?
– Pana dziewczyna?
– Nie.
butów?
bezpieczeństwo ofiary.
pracę.
nauczył.
niewielka blizna.
w jej ciele.
– Jak to poruszało?
się zatrzyma.
chroniłem jej. On ją porwał. Porwał i pobił. Kurwa mać. Zgwałcił ją. Mam
ochotę coś zniszczyć.
brutalnym?
Wpadam w nicość.
Czerń.
ROZDZIAŁ JEDENASTY
~ Metal ~
Jade
PIECZENIE.
Obolałe mięśnie.
Pulsowanie.
mnie, a skóra swędzi. Jest taka wrażliwa. Chcę wysunąć nogi spod
drapiącego koca, ale rezygnuję z tego natychmiast, kiedy przerażający ból
tej nocy. Nie ma od nich ucieczki. Nawet kiedy mam otwarte powieki. To
był mój koszmar. Ale nie
Bo zginął.
Dillona,
trudem
powstrzymuję
łzy.
Rozwiązywaliśmy
razem
dziesiątki
spraw.
Widzieliśmy
tyle
miejsc
zbrodni.
Okrutne
widziałam
go
tak
zrozpaczonego.
Tak
zniszczonego.
pyta pielęgniarka.
nie jest.
pocieszający uśmiech.
Próbuję usiąść, ale kłujący ból tuż nad biodrem nakazuje mi pozostać w
pozycji leżącej.
– Wbito mi nóż.
panią porozmawiać…
natychmiast
blokuje
mi
drogę.
dłonie.
– Proszę pani, pani nie powinna wychodzić z
łóżka…
rozmawiają, plotkują.
Mierzą
wściekłymi
spojrzeniami
biednego
dowody w sprawie. Jeśli było tam jakieś zdjęcie, proszę się nie martwić,
będzie w pani rzeczach
osobistych.
rozluźniam.
zaprowadzić?
Zataczam się do tyłu, prosto na rząd pustych
jednak zwija się z bólu. Czuję dziwne ssanie i jest mi strasznie niedobrze.
Nagle zauważam na blacie biurka miskę z owocami. Kiedy wstaję, by do
niej sięgnąć, obie pielęgniarki natychmiast biorą mnie pod ramiona.
Podchodzimy razem bliżej biurka.
– A gdzie Dillon?
pleców Marcusa.
– To długa historia.
Wzruszam ramionami.
krótkim kitlu, jaki miał ten doktor, który mnie przywiózł. Mam wrażenie,
że skądś ją kojarzę…
ofiarami gwałtu.
demony połączą się z demonami potwora. Nie chcę tego. Jeszcze nie. Muszę o
wszystkim zapomnieć
żyje.
Głośno
odchrząkuję.
Staram
się
brzmieć
spokojnie i naturalnie.
– oświadcza już bez ogródek, przez co cała moja złość natychmiast mija.
wchodzi on.
Dillon.
ROZDZIAŁ DWUNASTY
~ Skóra ~
Dillon
brzmi jak błaganie o pomoc. Nic nie mogło mnie powstrzymać przed
zobaczeniem ukochanej. Ani te
korytarzu.
Zupełnie nic.
żyje.
– A Macy?
zagrożenie.
– A Benny?
władowałem mu kuli między oczy. Jade jednak nie wydaje się wzburzona tą
informacją. Jest blada.
Przerażająco blada.
oczy.
powstrzymując
szloch.
Czuję
się
okropnie,
niecierpliwym oczekiwaniu.
jest po naszej stronie i skurwiel postanowił się zabić prędzej, niż ja to zrobię,
albo po prostu nie wrócił
do swojej kryjówki.
– Wchodzimy – słyszymy w słuchawkach rozkaz
teoretycznie nikogo tu nie ma, musimy wziąć pod uwagę, że radar nie jest
niezawodny. Kto wie, być może Benny ma jeszcze kilka sztuczek w
Wade.
Bum.
Bum.
Bum.
Bum!
zenitu.
Bum.
Bum.
Rozglądam
się
dokładnie
po
zatęchłym
ostrzega Marcus.
Skurwysyn.
Kurwa mać.
dziecko.
tonem. – Proszę.
brwi,
niczego
nie
rozumiejąc.
zamyślenia.
odpowiada
Marcus.
Nigdy
nie
wydano
właścicielem?
budynek.
Ktokolwiek
go
dzierżawi,
– A te nagrobki?
głos.
profilerka. Kiedyś pracowała dla samego FBI, ale odkąd założyła rodzinę,
woli pozostać na miejscu.
przypadku to nie on był zabójcą. Nasz psychopata nie chowa swoich ofiar.
Zostawia je na widoku. To
Urządza
przedstawienie,
którego
jesteśmy
złość.
Ostatnie,
czego
mi
potrzeba,
to
Do Jade.
nie sądzę, żeby ten skurwiel się tam pojawił. Na swój pojebany sposób,
Benny kocha Jade. Choć nie
Gdzieś.
Ale my go odnajdziemy.
ROZDZIAŁ TRZYNASTY
~ Smoła ~
Jade
go
to,
że
nie
zapewnił
mi
oglądała
się
przez
ramię…
Nasza relacja była cudowna, nasze zbliżenia były cudowne… Jednak to już
przeszłość. Benny odebrał
Benny zakradnie się przez ruiny i pochłonie moje myśli, zatruje serce i
ukradnie duszę.
zapragnę intymności.
lukrem. – Puszcza mi oko. Przez ten prosty gest moje serce nieco topnieje.
pielęgniarki. Dillon przez cały czas uważnie mnie obserwuje. Atmosfera jest
napięta. Żadne z nas nic
– Przepraszam.
Jest wykończony.
Na skraju wytrzymałości.
kompletna.
Jestem
bezpieczna.
Chroniona.
Kochana.
piersi. Czuję bicie jego serca; tak słabe, ale zarazem tak mocne.
łzy.
– Ono należy do ciebie, moja piękna. Kiedy cię przy mnie nie było,
zabrałaś moje serce ze sobą.
Jade. Nieważne, jaka dzieli nas odległość, zawsze masz w sobie cząstkę
mnie. Mnie, nie jego –
prawda.
Dopiero,
kiedy
podaje
mi
chusteczkę,
całkowicie
pochłania.
Dillon płacze.
Zranieni. Rozdarci.
nikt nie zrobił przez całe pieprzone osiem lat. I chociaż nie powstrzymał
potwora na zawsze, to
Kochać.
Żyć.
bohatera.
uratuje.
Przetrwamy to.
Ja i Dillon.
Razem.
jak
moja
siostra
morduje
mojego
byłego
głosem.
Sięga do kieszeni i wyjmuje z niej zdjęcie. Gdy tylko je widzę, moje serce
na chwilę zamiera.
– Porozmawiamy o tym?
mu w oczy.
– Zabrałam to podczas ucieczki z domu
kieszeni.
więcej dowodów.
żartuję.
śmiechem.
– W bezpieczne miejsce.
niedobrze. Teraz to już nie jest moje łóżko. To łóżko, do którego Macy
przyniosła wydłubane oczy
Pozwalam
więc
silnemu,
przystojnemu
życiu widziałam. Choć wygląda dość groźnie, wydaje się być łagodny jak
baranek. Dillon i jego przyjaciel przytulają się w jednym z tych typowo
męskich uścisków i wybuchają śmiechem. Miło jest
uświadamiam.
przysługę.
samo.
niedorzecznego.
złamane serce.
uśmiechem.
Potrzebujesz
czegoś?
Wyglądasz
na
dowcipu.
jedzenia.
Cassy musi przyrządzać wielkie uczty co wieczór, żeby nakarmić taką bestię.
oczy.
musiałeś…
– I co?
dopuścić.
– Federalni mają oko na Wallisa. Upewniają się,
– A co z…
ryzykować.
wcześniej,
okazują
się
być
silniejsze
niż
Jestem bezpieczna.
Jeśli Dillon nie zdoła sam mnie obronić, broń z pewnością nam pomoże.
ROZDZIAŁ CZTERNASTY
~ Pająk ~
Benny
rozpacz.
Pozwoliłem
temu
cwelowi
zabrać
mam.
zawiozłem
ją
na
parking
dla
ciężarówek.
Opatrzyłem ranę w kiblu na stacji i ją
uwielbia dramatyzować.
wszystko zepsuła!
serce. Jest dla mnie tylko ciężarem. Jednak czy potrafiłbym pogodzić się z
jej stratą tuż po tym, jak
Póki co, nie mogę wrócić po Jade. Nie teraz, kiedy Zniszczona Lalka jest
ranna, a mój dom
Być
przy
mojej
ulubionej,
niegrzecznej
zabaweczce.
żyje – to cudownie.
Dillona na własne oczy. Chciałem sam ocenić, czy głupia, nieżywa lalka
kłamała na temat jego
związku z moją ukochaną.
wściekłości.
nauczkę. Kiedy otwieram drzwi samochodu, ona już na mnie czeka. Jej
sukienka jest podarta i zwisa
rozkładając nogi.
W głębi duszy wiem, że do niczego już się nie nadaje. Jest zepsuta, więc
trzeba ją wyrzucić, ale dzięki niej czuję się bliżej mojej ukochanej lalki.
poza nią.
jęczy identycznie jak jej siostra. Kiedy Macy nie szczebiocze jak
pierdolona pacjentka szpitala
Wszystko zepsuła.
Nienawidzę jej!
całe szczęście w domu jest tak ciemno, że prawie nic nie widzę. Nie chcę
widzieć, co robię.
Kiedy mój penis jest już mokry, wyjmuję go, a lalka jęczy głośniej i
wierci się, w milczeniu
może, prawda?
Przesuwam
penisem
pomiędzy
miękkimi
potem wchodzę w jej dupę. Chciała być jak swoja cholerna siostra? No to
teraz ma okazję. Tym razem
wyrywam
je,
poruszając
się
coraz
gwałtowniej.
Niegrzeczną Laleczkę.
Taką piękną.
Taką idealną.
Taką brudną.
Łzy.
Łzy.
rację.
– Tak, ja…
Wszystkie moje myśli o Jade znikają. Ten śmiech wkurwia mnie bardziej
niż cokolwiek na świecie.
Kocham
cię,
Benjamin
wyznaje
zachrypniętym głosem.
Nienawidzę cię.
I nienawidzę siebie.
mnie
żołądku.
Chyba
zaraz
E-P-R-Z-Ą!
odbija
się
jej
szalonych
oczach.
Po
ciała
Niegrzecznej
Laleczce.
To
byłaby
podłogę.
Nie.
Jestem.
Zboczeńcem.
– On mnie dotknął – wyznaje roztrzęsiona
Bethany.
tata
zjawił
się
domu
zupełnie
niespodziewanie. Usiadł sobie z nami przy kolacji, jakby to, że nie było go
przez kilka lat tylko mi się śniło.
podeszła do stołu w nowej sukience, którą dla niej uszyłem. Szycie ubrań
dla ludzi nie jest tak łatwe jak szycie dla lalek. Bethany ciągle się
wierciła i raz po raz musiałem dawać jej klapsa w nogę.
Obrzydliwy zboczeniec.
gotowanymi ziemniakami.
mnie
na
przejażdżkę
policyjnym
– To się nie stanie – warczę. – Powiem mu, że nigdzie z nim nie pojedziesz.
Zboczeniec.
myślę, moja skóra swędzi i pali. Mam wrażenie, jakby była dla mnie za
ciasna. Szybko potrząsam głową.
Czy kocham?
Tak.
obiecuję.
Ludzie mnie irytują. Przechodzą obok mnie, są zbyt blisko. Ich nudna
egzystencja dotyka mnie i czuję, że zaraz oszaleję. Usiłuję zachować dystans i
próbuję ignorować dwie dziewczyny, które przez cały czas się na mnie
gapią i chichoczą. Mogłyby się nauczyć porządnie robić makijaż. Te ich marne
sobie, że szoruję czymś ostrym jej twarz. Trę tak mocno, aż zaczyna
krwawić, po czym zrywam
– O Boże, patrz jak się na ciebie gapi. Może jednak nie ma dziewczyny –
śmieje się ruda.
blondyna.
– No i? – Wzrusza ramionami.
Nie przebijają.
Nałożyła na loki tyle lakieru, że jej włosy są niemal sztywne. Czuję coś
dziwnego. To niepokój.
łez i krwi.
czy nie iść za tymi dwoma dziwkami i nie dać im nauczki, ale nagle
zauważam jak tata parkuje swój
samochód tuż obok mojej furgonetki. Od razu
wysiada.
– Słucham?
– Słyszałeś, co powiedziałem. Nie waż się tknąć Bethany. Ona nie będzie
obiektem twoich chorych perwersji!
uśmiech. Przez tę radosną minę jego pulchne policzki wydają się jeszcze
pełniejsze.
– Zaciska wargi. – A Bethany i tak jest za stara jak na mój gust i na dodatek
pyskata. Potrzebuje ostrzejszych kar.
– Pierdol się – warczę. – I zostaw nas w spokoju!
ze złości.
– Będę robił to, na co mam, kurwa, ochotę. Nie zapominaj, kto jest
właścicielem tego pierdolonego domu. Jeśli jeszcze raz odezwiesz się do mnie w
taki sposób, to wrócę po twoją śliczną laleczkę i będę ją pieprzył tak długo, aż
matka pochowa ją obok innych! – Unosi dłoń i posyła mi cwany uśmiech. –
Skurwysyn.
Mama.
Bum.
Bum.
Bum.
już raz się wydarzyła. Lata temu, gdy przebudziłem się w środku nocy…
Przestraszyłem
ją.
Podskakuje,
po
czym
przygryza paznokcie.
Bum.
Bum.
Bum.
Jest zepsuta.
Zabiła ją – znowu.
kocur. Jej oczy są coraz większe, a zaniedbane włosy wirują wokół blednącej
twarzy.
Umrzyj.
Nienawidzę cię.
Nienawidzę siebie.
rzeczywistości.
Lalka tego nie zrobi. To dlatego ją przy sobie trzymam. Ona naprawdę
chce ze mną być.
Wypełnia pustkę w moim sercu przynajmniej na
walczyć i uciekać. Nie zmieni się, więc muszę po raz kolejny ją odnaleźć…
a po śmierci… Po śmierci
Lalka.
To ostatnia prosta.
pomyśleć.
ROZDZIAŁ PIĘTNASTY
~ Wrona ~
Dillon
mógłbym
ją
przestraszyć,
przeważa
nad
Drzwi prysznica się otwierają, a z pary wyłania się jej piękna postać.
prysznic.
– Co miałeś?
– Iść pod prysznic – kłamię. To słaba wymówka,
– Wybacz. Co mówiłaś?
– Pokazuję ci bliznę.
Jeszcze raz patrzę więc na jej ciało. Nie śpieszę się, pożerając wzrokiem
każdy centymetr. Dlaczego
Cholera.
próbowała rozpruć brzuch swojej siostrze! I nadal gdzieś jest. Nadal żyje,
a ja nie mogę się z tym pogodzić.
przerażenie.
zranił…
najwięcej piękna. Bo tym właśnie jesteś, Jade. Nie ślicznym ciałem, ale
przepięknym sercem, umysłem
i duszą.
Jej uśmiech jest tylko przelotny, ale i tak cieszę się, że go zobaczyłem.
ramiona.
– Nie jesteś tym, kim on chciałby cię widzieć, Jade. Kurwa, on zupełnie cię
nie rozumie…
laleczkę. Ty jesteś inna i nie jesteś nudna. Jesteś jak dziki kwiat rosnący wśród
chaosu, który mimo to wypuszcza nowe pędy.
zgasić.
grawitacją.
zmysłach.
piersiową.
znowu ją dotknąć.
wodę i kazał ci oglądać, jak fale zabierają mnie razem z nim. – Ton jej
głosu jest zrozpaczony, błagalny. Moje serce pęka. Boże, tak strasznie ją
kocham i tak strasznie chciałbym ją ochronić przed
– Nie. Tak nie będzie. Utopię tego skurwiela, a dla nas zbuduję
największą, pieprzoną łódkę na
świecie
odpłyniemy
na
niej
stronę
No
więc?
ponaglam.
Jestem
już
dramatycznej ciszy.
Marcus odchrząkuje.
dodaje z odrazą.
– Trzydzieści cztery.
dwadzieścia dwa…
krześle.
nie wszystko.
– No mów – warczę.
oświadcza Marcus.
syna.
Skurwysyn.
przeogromną wściekłość.
– Siedzi?
– Nie. Zniknął.
Kurwa mać!
ROZDZIAŁ SZESNASTY
~ Heban ~
Jade
ukryć.
kierownicy.
zapadł się pod ziemię. Już raz tak zrobił i nie wychodził spod niej przez
kilka lat. Czy teraz
tylko
jeden
cel:
dopaść
Benny’ego.
Nie
tam i słuchamy, jak kolejni żałobnicy wspominają życie Bo. Ich słowa są
takie proste i miłe…
rozpacza nad jego ciałem. Chciałabym ją pocieszyć, ale sama ledwo trzymam
się na nogach. Zresztą,
który musiał wsadzić tam własnego brata. To nie będzie proste, ale wolę
zamknąć ją w szpitalu niż odebrać jej życie. Wiem, że dla Macy nie ma
już ratunku. Jest zupełnie szalona, ale przecież nie
miejsce sprawia mi ból i nie mogę pojąć, jakim cudem mógł tu sobie tak
spokojnie mieszkać… ze
Skurwiel.
złości,
którą
czuję.
Chciałabym
ją
Wygląda młodziej.
Bardziej beztrosko.
Desperacko
pragnę
jego
bliskości.
Chcę
– przekonuję.
nie jestem zbyt towarzyska, ale wiem, że to dobra kobieta. Nie sądzę, żeby
wiedziała, co robił jej mąż,
ale jeśli chcemy mieć pewność, musimy ją
budynkiem.
zabrnie tak daleko. Okazało się jednak, że będę mogła zobaczyć się z
lekarką dopiero po wykonaniu
na duchu.
doktor Holt.
– J-Jade?
zagrożona.
aktorką.
nieco złośliwie.
ma na szyi.
jakby nie miał zamiaru wracać. Coś tu nie gra, rozumiecie? Coś jest
cholernie nie tak. – W jej oczach zauważam łzy, które natychmiast ściera.
–
Bethany?
– Nie, nic mi nie mówiły. Powiedziałam im, że
wróci…
Nigdy nie poznałam syna, który jeszcze żyje. Jego córeczka zmarła dawno
temu. Chyba na odrę.
Zakłamany sukinsyn.
sztywnieję.
przerażenia.
prawdopodobnie
zgwałcił
kilka
nieletnich
gwałcił… – urywa.
Po
moim
policzku
również
płynie
łza.
Natychmiast ją ścieram.
dotyczącym
Benny’ego
mnóstwo
dowodów
człowiek jest tak samo chory jak jego pierdolnięty syn. Ten skurwiel
gwałcił małe dziewczynki! Od
tylu pieprzonych lat! I wykorzystywał swoją
zamyślenia.
wiedzieć?
Dillon
kiwa
głową,
niemo
prosząc,
by
kontynuowała, ale zanim Maryann zaczyna mówić
Było
mi
ich
tak
strasznie
szkoda,
więc
tylko pomóc…
Prawda, Dillon?
– Poza tym, gdybyś nie wypisała dla niego tych recept, los jego ofiar
mógłby być jeszcze gorszy.
– Co masz na myśli?
maszyny, które często same się naprawiają. – Nie wiem dlaczego, ale
kiedy tak patrzy na mnie
Detektywie
Scott,
mam
nadzieję,
że
mówi w końcu.
działkę?
– Nie. Ale jest zapalonym wędkarzem. Lubi
jeziora i lasy.
z krzesła. Mam już zrobić to samo, kiedy nagle Maryann łapie mnie za
ramię.
Przez chwilę stoi w miejscu i nic nie mówi. Ta chwila trwa dłużej niż
powinna… W końcu jednak
ich bliźniaczki? Mogę nie wytrzymać. Stracę nad sobą kontrolę i uderzę ją…
walnę ją prosto w twarz!
Może
powinnyśmy
jednak
przesłuchać
dziewczynki?
Nie,
to
nienajlepszy
pomysł.
moczu…
się usłyszeć.
– I jakie są wyniki?
pogratulować.
charakterystyczne
skrzeczenie
halogenowych
żarówek.
dziecka!
z powrotem na miejsce.
mieć dzieci. Nie ma szans, żebym nosiła dziecko tego potwora. Jaki ojciec,
taki syn.
stosunku do mnie.
nadmiaru
emocji
głosem.
Co będzie dalej?
Świnkę? Różyczkę?
Zbyt wiele informacji jak na jeden dzień. Przede wszystkim muszę się
upewnić, że ojcem dziecka nie
swoje dziewczynki.
że to nie będzie proste ani dla niej, ani dla jej rodziny. Ale nie mam
wątpliwości, że Maryann
Przez całą drogę do domu Brenta i Cassy oboje milczymy. Dillon z całej
siły ściska moją dłoń, a ja
Nikt nie chce być po stronie potwora. Zwłaszcza kobieta, która sama ma
dwie małe córeczki.
ale teraz myślę tylko o tym, żeby ten przystojniak zdjął z siebie resztę
ubrań.
kiedy on stawia trzy duże kroki i staje tuż przede mną. Czuję jego ciepło na
swojej klatce piersiowej i
Żeby mnie kochał. Nie potrafię jednak powiedzieć tego na głos. Mogę
tylko mieć nadzieję, że
wzrokiem…
tęskniłam. Chcę, by znów było jak dawniej; żeby Dillon stracił nad sobą
kontrolę i wymazał
– Dillon…
koszulę.
niż zamierzałam.
rozbawieniem.
Z uśmiechem kładę się na miękkiej kołdrze.
drży z nadmiaru emocji. – Nawet kiedy nie jesteś przy mnie… – Uderza
pięścią w swoją klatkę
ciała.
zażenowania.
– Przepraszam – szepczę.
wspomnień, ale nic takiego się nie dzieje. Dillon spogląda na mnie z
miłością i głaszcze opuszkami palców moje nagie uda. Robi to powoli,
leniwie, i rozpala mnie tym do czerwoności. Uwielbiam to
życiu. Zrozumiałaś?
Kiwam szybko głową i wzdycham głośno, kiedy
nosem.
odebrać. Przy Dillonie seks mnie nie przeraża, nie obrzydza, bo my… my
się kochamy. Łączy nas
niesamowita.
Jesteśmy rodziną.
– Dillon…
żeby to Dillon się mną zajął. Po raz pierwszy w życiu mam kogoś, komu
mogę się oddać w całości i
czerwona.
– Achhh!
nie
zamierzam
go
powstrzymywać,
wręcz
przeciwnie. Łapię go za włosy i ciągnę za nie, błagając: „szybciej!”.
zniszczy
nie
chce
zachować
mnie
nieskazitelnym stanie. Nie, Dillon taki nie jest. On ma nade mną władzę.
Przelewa w moje ciało krople
mnie leczy.
– Ja też cię kocham – szepczę ostatkiem sił, a sekundę później nie mogę
powiedzieć już nic
serduszko.
mamrocze mi prosto w usta. – Straciłem cię, ale odnalazłem i już nigdy nikt
mi cię nie odbierze.
Te słowa są obietnicą.
uczucie na nowo.
Marcus.
Nie do wiary.
na sucho?
Wzrusza ramionami.
Ma rację.
mrugnie na to okiem!
Marcus odkłada kubek na biurko. Oprócz nas w
razem stracił wszystko. Albo będzie się ukrywał i zbierał siły, by po mnie
wrócić, albo wręcz
dreszczy na sam dźwięk imienia siostry. – Benny musi być na nią wściekły
– szepczę. – Będzie miał
przyśpiesza.
kawałkiem papieru.
– Adres?!
się.
głową.
– Nie wiedziała też, że jej mąż jest pieprzonym zboczeńcem – bronię jej.
– Jedźmy to sprawdzić.
Dopadniemy go!
ROZDZIAŁ SIEDEMNASTY
~ Noc ~
Dillon
TO
PIEPRZONY
SAMOCHÓD
TEGO
pięćdziesiąt dolarów.
niego informacje, a poza tym więzienie będzie dla niego o wiele lepszą karą.
Kiedy wejdzie do celi, to
małe
dziewczynki,
które
gwałcił,
gdy
głos Marcusa.
wchodzą do środka.
Bum.
Nie!
– Potrzebujemy karetki!
Wzdycham z ulgą.
nawet się do mnie zbliżyć. Mów sobie, co tylko chcesz, dupku. Prowokuj
mnie dalej, żebym
zrobić to.
Gdy tak patrzę, jak krew wypływa z ust i nosa pierdolonego Stantona, sam
mam ochotę kopnąć go
w łeb.
Ale moja ukochana tego potrzebowała i świetnie
sobie poradziła.
Jade w końcu się jej doczekała. Świat Benny’ego kurczy się coraz
bardziej. Wkrótce go w nim
zgnieciemy.
Mamy
wystarczająco
wiele
pieprzonych dni. – Zwabię dla was Benny’ego, ale ja też chcę coś z tego
mieć.Serce przyśpiesza mi w
zarośnięty podbródek.
To ten sam tik nerwowy, który odziedziczył jego pierdolony syn. To dlatego
Benny od razu wydał mi
się znajomy!
Stanton sztywnieje.
Nie do wiary.
Puścimy
telewizji
nagranie,
na
którym
by zapisać numer.
– Sprawdzę czy możemy go namierzyć…
Co, kurwa?
naprawdę konieczne.
trzynasta trzydzieści.
przyjacielowi.
policji.
chichot.
Śmiech
mojej
Jade
brzmi
jak
najcudowniejsza muzyka.
Oj,
dziewczyno,
dobre
rzeczy
mają
uśmiechem na twarzy.
Tęskniłam za tobą.
Zabierzemy
je
do
Jasmine?
Będzie
wniebowzięta. – Głaszczę delikatnie jej ramiona,
miną.
uśmiechu.
kocham.
ROZDZIAŁ OSIEMNASTY
~ Lukrecja ~
Jade
puszczając mi oczko.
przywiozłeś.
za rękę.
Nie.
ani na chwilę.
swoje kolana.
odmówić?!
uśmiech.
Data ślubu?
Dzieci?
mnie ramieniem.
Dillona. Kiedy tylko staje na ziemi, bez wahania podbiega i przytula mnie w
pasie.
– Jestem Jasmine.
w szkole!
zainteresowaniem,
jakbym
była
kimś
wyjątkowym…
Ja.
Wyjątkowa.
przyśpiesza.
po
nadal
płaskim
brzuchu.
–
wiele
poważniejszego.
mi do ucha.
„mamo”.
Choć mam wrażenie, że te słowa powinny mnie
bezmiernie wdzięczna.
– Z przyjemnością – mówię.
Bo to prawda.
nasz ślub oraz plany na przyszłość, ale ja nie słucham jego odpowiedzi,
bo całą uwagę skupiam
na bawiącej się w ogrodzie Jasmine, którą widzę przez okno. Z tonu głosu
Dillona wnioskuję, że jest
jej wzrostem. Łapie ją za ręce i razem kręcą się w kółko. Choć bardzo
tego nie chcę, mimowolnie
okrutnym szaleństwem.
uchylone drzwi.
klaszcze w dłonie.
jak bardzo chciałam ci go dać! – Wstaje od stołu, a już po chwili słyszymy jak
przeszukuje szafki w sąsiednim pokoju.
posyłam
Dillonowi
nieśmiały
uśmiech.
przytula. Z początku tylko delikatnie muska moje wargi, ale już po chwili
wpija się w nie w jednym z
Śliczna laleczka.
Laleczka. Myślę, że w ten sposób Jasmine radzi sobie z tym, jak dzieci
śmieją się z niej w szkole –
– Nie – szepczę.
wnioskujemy
bardzo
podobnie,
tym
razem
biec.
sobie
przyjemny
podmuch
ciepłego
wiatru.
dotrzeć. Do szopy, przy której się bawiła. Dillon coś za mną krzyczy, ale ja
tylko posyłam mu przez
powiedzieć.
Déjà vu.
– Porwał ją.
– Nie.
ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNASTY
~ Rodzynki ~
Benny
zrozumiała,
że
skoro
przywiązałem
ją
do
Kurwa mać!
pusty.
– Jestem.
– Tadam! – krzyczy.
Przyprowadziłam
ci
nową
niegrzeczną
laleczkę!
Była posłuszna.
sukienki.
obrzydzeniem twarz.
– Wziąłem cię, kurwa, tylko dlatego, że chciałem
krzyczy,
łapiąc
dziewczynkę
za
głowę.
zdechnie.
niegrzeczna laleczka.
porcelana.
– Nie chcesz nikogo poza nią. Ale ona nie chce ciebie! – Przerywa, ale
sekundę później zaczyna
dziecięcej szyi.
siostrzenicę
Dillona,
by
odzyskać
swoją
zabaweczkę. Martwe dziecko w niczym mi nie
bardziej wściekła.
wyśliznęła.
go.
Kiedy z nią walczę, czuję zarówno złość, jak i smutek. W oczach mam
łzy. Po raz pierwszy od…
dziewczynki.
ją, by móc spojrzeć w jej piwne oczy, które przed chwilą błyszczały z
wściekłości, ale teraz są
szkarłatna ciecz lejąca się z jej ciała jest naprawdę piękna. Oboje w niej
toniemy. Ta Zniszczona Lalka
zostawiła w moim umyśle ślad; ślad w kolorze
szkarłatu.
Ja to zrobiłem.
nie naprawię.
Dostaniesz nową.
teczkę
~ Onyks ~
Jade
ta
przekazuje
nam
wszystko,
co
Jasmine
Jezu Chryste.
Macy.
Naprawię to!
świszczący oddech.
– Niegrzeczna Lalka?
– Tak – szepczę.
Prycha.
wypuszczę.
Do domu.
by uratować Jasmine.
Wiem, że to zrobi.
To koniec.
niewinne dziecko.
sytuacja wymknęła mi się spod kontroli. – Benny brzmi coraz ciszej. Musi
być strasznie zmęczony. –
Jade Phillips.
I przetrwała.
go zniszczyć.
To jedyny sposób.
mi się.
środku. To, że niczego nie słyszę, przeraża mnie chyba jeszcze bardziej.
Jasmine nie płacze. Moja siostra się nie śmieje. Benny nie wydaje rozkazów.
Nic.
silniejsza.
Bum.
Bum.
drobniutkim ciałkiem.
– Jesteś sama?
– Tak.
Co jest, kurwa?
Dlaczego to zrobił?
Nie.
Choć
potwór
usiłuje
mnie
powstrzymać,
Nie.
Bum.
Nie.
Bum.
Nie.
Bum.
spływają mi po policzkach. Jest taka blada i leży porzucona, jak gdyby nic
nie znaczyła.
świecie!
żyła,
byłaby
wściekła,
bo
przecież
nienawidziła być brudna. Chciałabym ją umyć, ale nie mogę. Niczego nie
widzę; łzy przesłaniają mi widok. Padam na kolana przed łóżkiem bez
To moja siostra.
kurewsko zniszczona.
ręką w skroń.
naprawić!
prosto do grobu.
wskazującym.
siostrą?
chwili Benny.
– Obrzydzasz mnie.
spuszcza wzrok na mój nadgarstek, od razu marszczy brwi, bo nie mam już
na nim kajdanek.
Laleczko.
To koniec.
skurwiela szybciej niż ten zdąży wstać. Mam przy sobie jeszcze dwa
pistolety. Przy psychopatach
podnosi wzrok na kraty w drzwiach celi. Jasmine nie jest już przywiązana
do krzesła. Wiem o tym, bo
panuje chaos.
przeciwieństwie
do
biednego,
małego
ściskam w dłoni.
– A kto z nas dwojga trzyma w ręce broń? Nie oszukuj się, Benny. Nie
masz już nade mną żadnej
władzy.
mnie kochasz.
Kurwa mać.
zatacza się do tyłu, po czym opada na łóżko, na ciało mojej biednej siostry.
Zakładam
bransoletkę
kajdanek
na
jego
nadgarstek. Benny nawet nie protestuje. Kula nie mogła sprawić wiele bólu
tak potężnemu
miłość.
błyszczą z dumy.
może zrodzić się ze śmierci. Tyle razy próbowałeś mnie zniszczyć, ale to
nigdy ci się nie uda.
tylko śmierć.
mnie w czoło.
– Wszystko w porządku – zapewniam. – Panuję
nad sytuacją.
w samotności.
zakończenie.
złożyć nam wizytę. I dobrze. Niech zabierze tego skurwiela tam, gdzie jego
miejsce.
ramieniem to nie może być łatwe. Potwór wstaje z podłogi. – Wypuść mnie,
kurwa! – rozkazuje. – W
tej chwili!
mojej siostry.
– Nie będziesz mi dłużej rozkazywał. Zostawię cię tu, żebyś zgnił. Tak jak ty
zostawiłeś nas. Mam
z kajdankami.
Uderza w nie całym swoim ciężarem, ale one ani drgną. Wiem, że
wytrzymają. W końcu sama byłam
więźniem w sąsiedniej celi przez cztery pieprzone lata. Tych drzwi nie da się
wyważyć.
– Żegnaj, Benny.
bluzki.
ramionami.
moich oczach zbierają się łzy. – Ale ja i tak chciałabym się upewnić.
poradzimy, jasne?
pośpiechu.
Tyle straciłaś…
Ma rację, straciłam wszystko, ale zarazem bardzo wiele zyskałam. Teraz mam
Dillona, nasze dziecko,
szczęście…
psychiatryku byłoby okrutne. To nie jej wina, że stała się taka, jaka się stała.
wynik niczego nie zmieni. Jesteśmy rodziną, Jade, bez względu na wszystko.
szerszy.
– Bez względu na wszystko – powtarzam za nim.
porządku?
– Jasne, stary.
oczy.
na zmartwionego.
głowie panuje chaos. A co jeśli to nie jest dziecko ani Dillona, ani
Benny’ego? Co, jeśli ojcem jest Bo? Nagle czuję się jak puszczalska szmata.
nasze. – Jego przekonujący ton głosu od razu mnie uspokaja. – Nieważne, jakie
będą wyniki. Jesteśmy
partnerami, prawda?
Przez nie nawet nie jestem w stanie odpowiedzieć, więc kiwam tylko głową.
Na moje dziecko.
puszcza mi oczko.
zapominaj.
do domu.
Dom.
Odnalazłam się.
EPILOG
~ Najczarniejsza czerń ~
Jade
potwora, straciłam bardzo wiele, ale gdy patrzę na jego dom, usiłuję
myśleć wyłącznie o rzeczach,
które zyskałam.
Moje dzieci.
Mojego męża.
Naprawdę
szczęśliwe
życie,
przepełnione
miłością i radością.
pożarną, ale po czasie ogień sam się zagasił. Ciało Benny’ego na zawsze
pozostanie nieodnalezione.
nie myślałam o dzieciach, ale teraz, kiedy nasza mała MJ ma już dwa
latka, a my oczekujemy na
się w roli matki. Przez cały okres pierwszej ciąży towarzyszył mi strach i
dziesiątki wątpliwości,
wrażenie, że ten potwór mnie obserwuje. Czuję na sobie jego wzrok, choć
doskonale wiem, że już go nie ma. To uczucie będzie mi towarzyszyć już
zawsze.
wiem.
jestem bezpieczna.
najnowszy prezent.
Myślałem, że ty ją kupiłaś.
naszą małą córeczkę. Jej brązowe oczy, identyczne jak oczy Dillona, błyszczą ze
szczęścia.
KONIEC
PLAYLISTA
Posłuchaj na Spotify
Bloodstream – Stateless
Oh My – Big Wreck
Testosterone – Bush
Kilka słów od
Ker Dukey
JESTEŚCIE NIESAMOWICI!
podzielili się opinią na jej temat. To dzięki Wam niezależni autorzy mogą
tworzyć swoje dzieła.
Dziękuję Terrie, mojej asystentce, bez której bym
LINKI
Authorkerdukey.com
www.facebook.com/KerDukeyauthor
KONTAKT
Ker: Kerryduke34@gmail.com
Kilka słów od
K. Webster
kolejne
rozdziały.
Jesteście
wspaniałymi
przyjaciółkami!
mnie znaczy.
zaopiekowanie
się
naszą
małą,
cudowną
O AUTORCE
K. Webster
K.
Webster
napisała
dziesiątki
książek
czasu z mężem (którego żoną jest już od trzynastu lat), albo z cudownymi
dziećmi, zazwyczaj udziela
ich realizacji. Nie może doczekać się dnia, kiedy obejrzy w kinie
ekranizację któregoś ze swoich
dzieł.
http://authorkwebster.us10.list-
manage.com/subscribe?
u=36473e274a1bf9597b508ea72&id=96366bb08e
Facebook: www.facebook.com/authorkwebster
Blog: authorkwebster.wordpress.com/
Twitter: twitter.com/KristiWebster
Email: kristi@authorkwebster.com
Goodreads:
www.goodreads.com/user/show/10439773-k-
webster
Instagram: instagram.com/kristiwebster
Document Outline
Strona tytułowa
Strona redakcyjna
Kilka słów od Ker i K.
Deadykacja
Rozdział pierwszy. ~ Czarny ~
Rozdział drugi. ~ Oleista czerń ~
Rozdział trzeci. ~ Krucza czerń ~
Rozdział czwarty. ~ Ciemnografitowy ~
Rozdział piąty. ~ Noir ~
Rozdział szósty. ~ Północ ~
Rozdział siódmy. ~ Smar ~
Rozdział ósmy. ~ Obsydian ~
Rozdział dziewiąty. ~ Hebanowa czerń ~
Rozdział dziesiąty. ~ Sadza ~
Rozdział jedenasty. ~ Metal ~
Rozdział dwunasty. ~ Skóra ~
Rozdział trzynasty. ~ Smoła ~
Rozdział czternasty. ~ Pająk ~
Rozdział piętnasty. ~ Wrona ~
Rozdział szesnasty. ~ Heban ~
Rozdział siedemnasty. ~ Noc ~
Rozdział osiemnasty. ~ Lukrecja ~
Rozdział dziewiętnasty. ~ Rodzynki ~
Rozdział dwudziesty. ~ Onyks ~
Epilog. ~ Najczarniejsza czerń ~
Playlista
Kilka słów od Ker Dukey
Kilka słów od K. Webster
O Autorce K. Webster
Table of Contents
Strona tytułowa
Strona redakcyjna
Kilka słów od Ker i K.
Deadykacja
Rozdział pierwszy. ~ Czarny ~
Rozdział drugi. ~ Oleista czerń ~
Rozdział trzeci. ~ Krucza czerń ~
Rozdział czwarty. ~ Ciemnografitowy ~
Rozdział piąty. ~ Noir ~
Rozdział szósty. ~ Północ ~
Rozdział siódmy. ~ Smar ~
Rozdział ósmy. ~ Obsydian ~
Rozdział dziewiąty. ~ Hebanowa czerń ~
Rozdział dziesiąty. ~ Sadza ~
Rozdział jedenasty. ~ Metal ~
Rozdział dwunasty. ~ Skóra ~
Rozdział trzynasty. ~ Smoła ~
Rozdział czternasty. ~ Pająk ~
Rozdział piętnasty. ~ Wrona ~
Rozdział szesnasty. ~ Heban ~
Rozdział siedemnasty. ~ Noc ~
Rozdział osiemnasty. ~ Lukrecja ~
Rozdział dziewiętnasty. ~ Rodzynki ~
Rozdział dwudziesty. ~ Onyks ~
Epilog. ~ Najczarniejsza czerń ~
Playlista
Kilka słów od Ker Dukey
Kilka słów od K. Webster
O Autorce K. Webster