Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 27

1

Wojciech Skóra, Polonia w międzywojennym Szczecinie - „oblężona twierdza”,


„wysunięta placówka” czy „nieunikniona asymilacja”?, [w:] Polacy i sąsiedzi –
dystanse i przenikanie kultur. Część I, red. R. Wapiński, Gdańsk 2000, s. 276-300.

Polonia w międzywojennym Szczecinie - „oblężona twierdza”, „wysunięta


placówka” czy „nieunikniona asymilacja”?

Do chwili obecnej jedyną publikacją poświęconą w całości Polonii szczecińskiej


jest monografia Bogusława Drewniaka i Anny Poniatowskiej1. Została ona
opublikowana w 1961 roku i nosi znamiona pracy uzasadniającej tezę, iż polskie prawa
do Szczecina wywodzą się z ugruntowanej obecności Polaków w tym mieście. Taka
wymowa jest w pełni zrozumiała w kontekście ówczesnych uwarunkowań politycznych
i psychologicznych. Licząca kilkaset osób kolonia polska została w tej pracy ukazana
jako zbiorowość samodzielna, dobrze zorganizowana, mocno świadoma swych korzeni
narodowych i starannie je pielęgnująca. Jest to obraz na tyle przerysowany, że
nabierający cech propagandy lub nawet legendy 2. Nie był on kwestionowany w polskiej
nauce do lat dziewięćdziesiątych.
W 1994 roku ukazały się dwie pozycje, które częściowo zdrapały pozłotę z
polskiej kolonii w Szczecinie. A. Poniatowska w III tomie dziejów Szczecina w
znaczącym stopniu zweryfikowała swoje stwierdzenia z 1961 roku. Podkreśliła m.in.
dużą rolę konsulatu polskiego w tym mieście w animowaniu życia narodowego Polonii
oraz zaakcentowała powolne zamieranie aktywności Polaków w latach trzydziestych.
Została jednak podtrzymana teza o liczebności Polonii, która miała wynosić 2000 osób
po I wojnie światowej 3. Nie wykazano też faktycznej natury i rozległości powiązań
konsulatu z polską kolonią. Druga praca zasługuje właściwie na miano wyboru źródeł

1
B.Drewniak, A.Poniatowska, Polonia szczecińska 1890-1939, Poznań 1961.
2
Takiego sformułowania używa również: E.Włodarczyk, Próba krytycznego spojrzenia na dzieje Polonii
Szczecińskiej do 1939 roku, [w:] Pomerania Ethnica, pod red. M.Giedrojć i J.Mieczkowskiego, Szczecin
1998, s.37-42.
3
A.Poniatowska, Polonia szczecińska, [w:] Dzieje Szczecina, t.III (1806-1945), pod red. B.Wachowiaka,
Szczecin 1994, s.813. Na s.817 przytaczane są dane z oficjalnych statystyk niemieckich, wykazujące
znacznie mniejsze liczby, autorka jednak ich nie komentuje.
2

niemieckich do historii Polonii szczecińskiej, gdyż obszerny wstęp Mariana Grzędy nie
stanowi zasadniczej części tego opracowania i jest zaledwie komentarzem do raportów
4
niemieckich urzędów . Wydawnictwo to raczej podaje fakty niż zawiera ich
interpretacje, a w przypadku dziejów Polonii szczecińskiej daje się odczuć nie tyle brak
faktów, ile ogólnych wniosków oraz wyzwolenia z przyjętych dawno postaw
badawczych. Postulat ten został wyraźnie sformułowany przez Edwarda Włodarczyka,
który sprawy Polonii szczecińskiej uznał w 1998 roku za wymagające nowego
spojrzenia, tym razem nie z perspektywy „życzeniowej”, lecz opartego na
fundamentalnym postulacie Leopolda Ranke, stanowiącym podstawę niemieckiej
historiografii XIX wieku: „jak to właściwie było” (wie es eigentlich gewesen ist) 5.
Celem tego opracowania jest krytyczne rozważenie sytuacji Polonii w
Szczecinie, w oparciu o zagadnienia z zakresu tożsamości narodowej. Na wstępie
należy uściślić sformułowania z tytułu. Biorąc pod uwagę samodzielność, poziom życia
narodowego i tożsamości oraz ich perspektywy można wyróżnić trzy formy istnienia
zbiorowiska polonijnego 6:
• „Oblężona twierdza”. Pod tym terminem należy rozumieć syndrom świadomości
narodowej, która istnieje pod presją wrogiego (lub tylko obcego) otoczenia oraz trwa
samoistnie, czerpiąc siły z własnej odrębności i woli trwania. Załoga „oblężonej
twierdzy” nie czerpie sił z zewnątrz. Byłaby to więc koncepcja Polonii, jako grupy
samodzielnej, samowystarczalnej, pobierającej energię życia narodowego z
przekonań swoich przedstawicieli. Wystarcza to, aby podtrzymać język, tradycje i
własne organizacje. Napór kultury i administracji - w tym wypadku niemieckiej -
byłby w takich warunkach swoistym katalizatorem, który wzmaga świadomość
narodowej odrębności. Jak twierdzą psycholodzy społeczni, poczucie izolacji może
prowadzić do „społeczności getta”, trawionej różnymi patologiami w zakresie
stosunku do własnej i obcej narodowości. Rodzi to agresję, mity i zatratę trzeźwej
oceny rzeczywistości 7. Oczywiście nie zawsze tak jest. Powyższą koncepcję Polonii
można wywieść z definicji narodu, zaproponowanej przez socjologa Stanisława

4
M.Grzęda, Polonia szczecińska na przełomie dwóch epok (1930-1935), Szczecin 1994.
5
E.Włodarczyk, Próba krytycznego..., s.42.
6
Rozważania o tożsamości polonijnej, zawierające inne typologie można znaleźć: A.Chodubski, O
tożsamości polonijnej, [w:] Tożsamość kulturowa, kwestie narodowościowe i polonijne, pod. red.
A.Chodubskiego, Toruń 1998, s.9-24.
7
Problem ten został opisany: R.S.Robins, J.M.Post, Paranoja polityczna. Psychopatologia nienawiści,
Warszawa 1999, s.18-29, 78-80.
3

Ossowskiego. Stwierdził on, iż naród jest grupą „autoteliczną”, czyli jego istnienie i
powodzenie jest celem samym w sobie. Naród do swego istnienia nie potrzebuje
żadnej sankcji poza własną wolą trwania 8. Ponieważ Polonia jest częścią narodu na
obczyźnie, to samo i jej dotyczy. Jest to bliskie definicji narodu, jaką podał w 1882
roku Ernest Renan: naród jest wspólnotą duchową, o której istnieniu decyduje
codzienny plebiscyt 9. Polonia w takim rozumieniu musiałaby się składać z osób
dogłębnie przekonanych o swej tożsamości narodowej i dowodzących tego swym
codziennym postępowaniem. Zakłada to oczywiście liczną, zasiedziałą kolonię, albo
Polonię posiadającą wykształcone elity, które są animatorami życia narodowego 10.
• „Wysunięta placówka”. Ten syndrom zakłada łączność i stosunek zależności
(również - podległości) między centrum danej nacji, a jej enklawą wśród innego
narodu. Polonia jest częścią polityki zagranicznej państwa. Przypisywane są jej różne
zadania. Od forpoczty kultury narodowej wśród obcych, poprzez grupę nacisku, aż
do swoistej reduty obronnej, gdy konfrontacja dotyczy narodu sąsiedniego,
atrakcyjnego kulturowo i gospodarczo (jak to miało miejsce w przypadku Polski i
Niemiec w dwudziestoleciu międzywojennym). Władze polskie, kierując się
względami praktycznymi, używają swoich służb i pieniędzy, aby utrzymać tożsamość
narodową Polonii. Podtrzymuje się język, obyczaje, organizacje i oświatę, czyli te
czynniki, które wyodrębniają Polonię. Utrwala się również poczucie odrębności.
Tożsamość narodowa Polonii nie jest wtedy wartością samą w sobie, lecz środkiem
do celu, który wytknęła sobie władza państwowa w zakresie stosunków
międzynarodowych. Wydaje się, że takie podejście do Polonii pochodzi od koncepcji
narodu, rozwiniętej się w drugiej połowie XIX wieku. Jej podstawą jest przekonanie,
że jednostka nie może wybierać narodowości według chęci, tak jak wybiera się partię
polityczną, że narodowość jest zdeterminowana dla każdego i że ten, kto ją zmienia,
zrywa więzy przynależne do jego natury. Narodowość jest cechą niemal tak
konieczną jak płeć. Głównym teoretykiem tej postawy na gruncie niemieckim był

8
S.Ossowski, Z zagadnień psychologii społecznej, Warszawa 1967, s.241.
9
Esej E.Renana: Qu`est-ce qu`une nation? (1882). Wedle tych koncepcji tożsamość narodowa byłaby
zbudowana na fundamencie wiary we własną przynależność do narodu. Naród jest wspólnotą idei, czyli
jak powiedział Mazzini: „Ojczyzna jest wiarą w ojczyznę”. Zakładało to pełny subiektywizm
przynależności zarówno do narodu, jak i społeczności ewentualnej diaspory (Polonii).
10
Skupiska polonijne o takim statusie istniały licznie - co jest oczywiste - gdy nie było polskiej
państwowości, która mogłaby je wspomagać, tj. w okresie zaborów, a także gdy suwerenność Polski była
ograniczona, tj. w okresie PRL.
4

Heinrich von Treitschke, wychowawca całego wilhelmińskiego pokolenia 11. Można


domniemywać, że niemieckie postawy w tym zakresie były inspiracją również dla
Polaków w okresie dwudziestolecia międzywojennego, ponieważ antagoniści
oddziałują na siebie głębiej niż sojusznicy. Co ciekawe, według tych poglądów
tożsamość narodowa może być złudna. Z tego kręgu przekonań pochodzą sądy, iż
„Ukraińcy to wymysł administracji austriackiej” (dla części Polaków Galicji XIX w.)
lub „Kaszubi uważający się za Polaków to efekt polskiej propagandy” (dla
administracji niemieckiej). Polonia jako „wysunięta placówka” byłaby w takim razie
fragmentem zhierarchizowanej struktury państwowej, w której tożsamość narodowa
jest środkiem do celu, a nie celem samym w sobie. Owym celem naczelnym jest
dbałość o rację stanu.
• „Nieunikniona asymilacja”. Asymilacja dosłownie oznacza upodobnienie. W
kontekście Polonii należy to rozumieć jako przyswojenie sobie cech kultury narodu,
wśród którego się przebywa, czyli utratę własnej tożsamości narodowej, z jej
głównymi wyznacznikami - językiem, kultywowaniem tradycji i obyczajów,
poczuciem przynależności. Przymiotnik „nieunikniona” odnosi się do asymilacji jako
naturalnego procesu, uwarunkowanego pogodzeniem się członków Polonii z utratą
polskiej tożsamości narodowej. Nie jest to więc wymuszone przez obcą administrację
upodobnienie, lecz spontaniczny proces przystosowania się do życia większości, tak
aby lepiej funkcjonować wśród sąsiadów, w pracy, by zapewnić lepszą przyszłość
dzieciom. Dla niektórych jest to „kapitulacja”, dla innych „zobojętnienie” lub
„odrzucenie balastu”, lecz zawsze proces ten jest podyktowany pragmatyzmem
życiowym, kalkulacją zysków i strat.
Wychodząc z zaproponowanej wyżej typologii można przyporządkować Polonię
szczecińskiej do owych modeli oraz uzasadnić to posiadanymi wiadomościami o życiu
tej społeczności.

11
W jednym ze swoich pism Treitschke stwierdzał: „Naprzeciw tego samolubstwa rządzonych staje
polityczny w swej istocie pogląd rządzących na państwo - nie z perspektywy jakichś interesów
grupowych, lecz z punktu widzenia ogółu. Ci myślą w pierwszym rzędzie o potędze i zjednoczeniu całości;
a jako że dźwigają brzemię odpowiedzialności za los milionów, za wymóg pierwszorzędny poczytują
bezwzględne posłuszeństwo”. Cytat za: Ch.Graf von Krockow, Niemcy. Ostatnie sto lat, Warszawa 1997,
s.40. Wydaje się, że myślenie takimi kategoriami o narodzie stało się powszechne w Niemczech w
pierwszej połowie XX wieku, również za sprawą nazizmu. Można też zaryzykować stwierdzenie, że
władze II Rzeczypospolitej rozumiały naród podobnie - jako „zbiorowość bojową”, której nie wybiera się
aktem wolnej woli. Świadczy o tym choćby stosunek do obywatelstwa polskiego i jego weryfikacje po
rozporządzeniach 1938 roku.
5

„Oblężoną twierdzą” Polonia szczecińska nie była nigdy. Była to społeczność


zbyt słabo zakorzeniona w mieście i mało liczna. Również przekrój społeczno-
zawodowy był niekorzystny z perspektywy podtrzymywania polskiej tożsamości
narodowej. Byli to głównie robotnicy i rzemieślnicy oraz niewielka grupa drobnej
burżuazji. Inteligencji nie było niemal w ogóle. Przy takim potencjale ludzkim
powstanie środowiska polonijnego, które byłoby samowystarczalne i prężne bez
pomocy z zewnątrz było niemożliwe.
Powstanie polskiej placówki konsularnej w Szczecinie w ogromnym stopniu
zmieniło sytuację tej grupy. Urząd ten działał w latach 1925-1939. W latach 1927-1931
był kierowany przez konsula Jerzego Lechowskiego, animatora życia Polonii. Wydaje
się, że kolonia polska była jego osobistym hobby. W tym okresie można mówić o
Polonii jak o „wysuniętej placówce”. Konsulat, będący agendą polskiej administracji,
przejął rolę kierowniczą. Był jedyną siłą koncepcyjną i finansującą wszelkie
przedsięwzięcia narodowe. Tej prometejskiej akcji przyświecały określone cele, których
12
źródła były w Warszawie . Polonia szczecińska była w tym okresie społecznością
całkowicie zewnątrz-sterowną.
Sytuacja zmieniła się radykalnie na początku lat trzydziestych. Trudno tu o
wyrazistą cezurę, gdyż był to trzyletni proces. W 1931 roku Szczecin opuścił konsul
J.Lechowski. W roku 1932 konsulat szczeciński dotknęły przemiany zachodzące w
polskim MSZ. Oznaczało to drastyczną redukcję personelu oraz budżetu placówki.
Ponieważ Polonia funkcjonowała głównie dzięki pracownikom i funduszom konsulatu
oznaczało to wygaszenie większości akcji narodowych. Oczywiście dużą rolę odegrały
też procesy wewnętrzne w Rzeszy. Radykalizacja nastrojów związanych z apogeum
Wielkiego Kryzysu, wzrost fali nacjonalizmu niemieckiego, rozrost NSDAP na
Pomorzu Zachodnim - też oddziaływało na zanik aktywności Polonii. Wreszcie trzeba
wskazać na rok 1934 i polsko-niemiecką deklarację o niestosowaniu przemocy. Otwarła
ona okres pięcioletniego ocieplenia stosunków wzajemnych, co na gruncie Szczecina
pociągnęło za sobą konieczność ograniczenia akcji narodowej konsulatu. Placówka
będąca częścią polskiej administracji nie mogła występować przeciwko niemieckiej
racji stanu, skoro intencją polskiego MSZ było utrzymanie jak najlepszych stosunków z

12
Bliżej o tych uwarunkowaniach: H.Chałupczak, II Rzeczpospolita a mniejszość polska w Niemczech,
Poznań 1992.
6

Rzeszą. Wszystkie te wydarzenia dały w efekcie koniec koncepcji Polonii szczecińskiej


jako „wysuniętej placówki” polskości.
Dlatego też od roku 1934 można mówić o Polakach w Szczecinie, jak o
zbiorowości skazanej na „nieuniknioną asymilację”. Taki proces zachodził
konsekwentnie do wybuchu II wojny światowej. Jeżeli w tym kontekście ustosunkować
się do tematu sympozjum (dystanse i przenikanie kultur), to po okresie usilnego
stwarzania dystansu między Polonią a Niemcami w latach 1927-1931, nastąpiło
przenikanie kultur. Było ono jednak jednokierunkowe. Kolonia polska w Szczecinie po
1934 roku zaczęła rozpływać się w niemieckości i bez wspomagania z Warszawy był to
proces nieunikniony.
Aby przedstawione wyżej tezy udowodnić trzeba przeanalizować następujące
aspekty życia Polonii w Szczecinie: liczebność tej społeczności oraz jej skład
społeczno-zawodowy (w tym wydawałoby się bezdyskusyjnym zakresie do dzisiaj
brakuje ostatecznych ustaleń); udział konsulatu polskiego w życiu organizacji
polonijnych; rola konsulatu w animacji kultury i oświaty Polonii; przyczyny i skutki
wycofania się polskiego MSZ z opieki nad Polonią.

Liczebność Polonii w Szczecinie

Bardzo trudno jest ustalić liczebność Polonii szczecińskiej. Niemieckie


zestawienia statystyczne z okresu międzywojennego, „politycznie zweryfikowane”,
zaniżały liczbę Polaków. Natomiast dane pochodzące od samych Polaków - w tym
również ustalenia konsulatu - rażą dużą rozbieżnością i szacunkowością. Z kolei efekty
głosowania na polskie ugrupowania aspirujące do pruskiego Landtagu należy
przyjmować krytycznie z racji różnych postaw politycznych Polaków oraz
zróżnicowanego stosunku do samego aktu wyborczego jako demonstracji
przynależności narodowej. Pozostaje zatem przytoczenie danych i szacunkowe
określenie ilości Polaków w Szczecinie. W 1907 roku, w wyborach do Reichstagu, na
polskiego kandydata, Leona Czarlińskiego, głosowało w okręgu szczecińskim 45 osób.
W 1913 roku poseł Chociszewski zdobył tam 52 głosy. Ze wspomnień Edmunda Fryki,
jednego z działaczy szczecińskiej Polonii, wynika, że w latach 1914 - 1922 w
Szczecinie mieszkało około 550 Polaków (prawdopodobnie E.Fryka za Polaków uważał
7

osoby czynne w polskim ruchu narodowym)13. W latach 1919 - 1922 całe Niemcy
objęła fala wyjazdów Polaków do odrodzonej Rzeczypospolitej. Zjawiska związane z
opcją obywatelstwa objęły również Szczecin, który opuściła wówczas pewna liczba
Polaków. Liczba ludności polskiego pochodzenia ustabilizowała się w 1923 roku, gdy
ustał masowy ruch migracyjny. W 1927 roku Konsulat RP w Szczecinie informował
MSZ, że w mieście zamieszkuje „ponad 1000 Polaków”14. W innych (późniejszych)
dokumentach placówki można spotkać liczbę nawet o 100% wyższą (tyle osób miała
liczyć „polska parafia” przy kościele św. Jana Chrzciciela w Szczecinie). Tę
rozbieżność można przypisać zróżnicowanym kryteriom narodowościowym oraz
różnym obszarom miasta i okolic branym pod uwagę przez urzędników placówki.
Pewna grupa polskich robotników zamieszkiwała peryferyjne dzielnice oraz osady
wokół Szczecina, i uwzględnianie jej mogło zmieniać dane. Brali oni jednak znikomy
udział w polskim życiu narodowym. Owa liczba 1000 Polaków w Szczecinie
powstawała, gdy w konsulacie brano pod uwagę „obiektywne kryteria przynależności
narodowej”, z pochodzeniem na czele. W urzędzie nazywano ich „nominalnymi
Polakami”. Był to więc raczej pewien potencjał (lub domniemanie), a nie określenie
faktycznej świadomości tych ludzi. Przy subiektywnych kryteriach, biorących pod
uwagę przynależność do polskich organizacji i głosowanie w wyborach na Polaków,
otrzymujemy liczbę znacznie niższą - około 100 osób15. Jeśli dodać młodzież i dzieci
liczba wzrośnie do ok. 200. Byli to robotnicy i rzemieślnicy zamieszkali w centralnych
dzielnicach miasta, którzy rzeczywiście uważali się za Polaków. Jednak na ile szacunki
te muszą być ostrożne świadczą dane z 1927 roku. Konsulat zorganizował wtedy
„Wieczór Pieśni Polskiej na Pomorzu”, na który przybyło 400 „Polaków ze Szczecina”.
Należy też wspomnieć o innej grupie. Według danych konsulatu z 1932 roku
Szczecin zamieszkiwało 70 rodzin żydowskich pochodzących z Polski, czyli około 200
osób. Nie ma podstaw by twierdzić, iż uważali się oni za Polaków, jednak na przyjęcie z
okazji imienin Piłsudskiego, zorganizowane przez konsulat 19.03.1932 r., przybyło 50

13
B.Drewniak, Ze wspomnień Edmunda Fryki o szczecińskiej „Polonii” w latach 1914-1918, „Szczecin”,
1958, n11/12, s.103. Według innych szacunków liczba Polaków w Szczecinie w tym okresie (1912 r.)
oscylowała wokół 250 osób. Patrz: E.Włodarczyk, Wielkomiejski rozwój Szczecina 1871-1914, [w:]
Dzieje Szczecina, op.cit., s.449.
14
Archiwum Akt Nowych (AAN), Ambasada RP w Berlinie (1920-1939) (AB), sygn.3255, Półroczny
raport administracyjny Konsulatu RP w Szczecinie (KS) 1.01.1927-1.07.1927r.
15
W 1929 roku Lechowski donosił MSZ, że w Szczecinie można liczyć na 95 „polskich głosów” w
wyborach. Taka też była przypuszczalnie liczba dorosłych, świadomych swej polskości szczecinian
(AAN, Konsulat RP w Szczecinie (1921-1939) (KS), sygn.1, Pismo KS do MSZ z 21.11.1929 r.)
8

przedstawicieli tej grupy, zaś konsul Heliodor Sztark podkreślał w raportach, że w wielu
tych rodzinach starannie pielęgnuje się język polski 16.
Struktura Polonii szczecińskiej była zróżnicowana i raczej niekorzystna, jeśli
rozpatrywać ją pod kątem działalności narodowej. Różnorodny był status prawny
członków tej grupy. Byli wśród nich obywatele niemieccy, byli polscy optanci, którzy w
latach 1919-1922 wybrali obywatelstwo polskie i z różnych przyczyn nie wyjechali do
kraju, byli też bezpaństwowcy, którzy nie mieli obywatelstwa ani polskiego, ani
niemieckiego i nie podlegali opiece prawnej żadnej strony. Świadomość własnej
polskości też była zróżnicowana. Józef Kisielewski w książce „Ziemia gromadzi
prochy”, wydanej w Poznaniu w 1939 roku, pisał: „Kto przeszedł się bodaj przez kilka
ulic Szczecina i przyglądał szyldom, zauważył, że co trzeci szyld prezentuje nazwisko
polskie. I rzecz ciekawa, zawsze niemal w formie poprawnej, nie wykoślawionej. A więc
17
nie Krajewsky, ale Krajewski” . Były to jednak pozory. Wspomniany już E.Fryka tak
opisywał swoje próby konsolidacji Polonii po 1918 roku: „(...) wynotowałem sobie
różne polskie nazwiska, jak Lewandowski, Wiśniewski, Skowroński, Mądry i wiele
innych, spodziewając się, że zdobędę sobie kilku prawdziwych Polaków. Na próżno
jednak. Cały ten ludek, aczkolwiek naprawdę polskiego pochodzenia był już doszczętnie
zgermanizowany, przebywając 20 lat i więcej w Szczecinie”. Tenże działacz
scharakteryzował również środowisko polonijne w mieście. Pomimo, że jego opinia
dotyczyła początku lat dwudziestych, można sądzić, że była zasadna dla całego
dwudziestolecia międzywojennego. Według E.Fryki Polonia szczecińska dzieliła się na
dwie zasadnicze grupy: „Pierwsza grupa to Polacy otwarci, nie wstydzący się swego
polskiego pochodzenia. Ludzie ci zajmowali podrzędniejsze stanowiska, język niemiecki
znali dość słabo. Chętnie łączyli się w polskich zgrupowaniach, brali czynny udział w
zebraniach i organizowanych obchodach. Do grupy tej (...) należeli robotnicy oraz
rzemieślnicy i pewna tylko część inteligencji. Druga grupa to „lepsza paczka”, część
inteligencji, mówiącej dobrze po niemiecku. Ci omijali miejsca zebrań, bo uważali się
za „coś lepszego”. Dopiero w roku 1918 (...) szereg osób z tej grupy przypomniało
sobie język ojczysty i znalazło drogę do polskich szeregów. Niektórzy zresztą tylko
dlatego, ponieważ chcieli wracać do Polski i chcieli wykazać się przynależnością do

16
AAN, KS, sygn.57, Pismo KS do MSZ z 1.04.1932 r. H.Sztark był konsulem w Szczecinie w latach
1931-1938.
17
J.Kisielewski, Ziemia gromadzi prochy, Glasgow 1941, s.189. Zobacz też: A.Poniatowska, Walka
Polonii szczecińskiej o świadomość narodową , „Życie i Myśl”, 1985, nr 9, s.43.
9

Komitetu Dzielnicowego Polaków na Obczyźnie”18 . Polonię szczecińską tworzyli


głównie ludzie żyjący z pracy swych rąk oraz ich rodziny. Nieliczni przedstawiciele
inteligencji opuścili miasto w latach 1919 - 1922 i osiedli w Polsce. W praktyce jedyną
grupą polskiej inteligencji w międzywojennym Szczecinie byli pracownicy konsulatu
polskiego, co w dużej mierze uwarunkowało centralną pozycję tej placówki w
środowisku polonijnym.

Udział konsulatu w życiu organizacji polonijnych Szczecina

Konsulowie polscy urzędujący w Szczecinie byli świadomi faktu, że ujęcie


miejscowej Polonii w ramy organizacyjne jest warunkiem prowadzenia efektywnej
pracy narodowej w tym środowisku. W kontekście wrogości miejscowych księży wobec
wszelkich przejawów polskości sprawa zrzeszenia w organizacjach świeckich nabierała
pierwszorzędnego znaczenia. Stąd wspomaganie Polaków w jednoczeniu się w różnych
towarzystwach było stałym elementem polityki konsulatu wobec polskiej kolonii. Już w
1927 roku wicekonsulat szczeciński otrzymał z centrali MSZ instrukcje zalecające
nawiązanie bliskiego kontaktu z lokalnymi środowiskami polonijnymi. Było to
związane z przejmowaniem przez struktury MSZ opieki nad Polonią w Niemczech. Plan
forsownego przejęcia przez polską administrację owych zadań został ustalony na
konferencji konsulów polskich w Niemczech, obradującej w Berlinie 22-23.11.1926 r
19
. Środkiem do tego miały być organizacje polskie funkcjonujące na terenie okręgu
kompetencyjnego konsulatów. Zadanie to realizowano w Szczecinie na dwóch
płaszczyznach. Po pierwsze wspierano i inspirowano organizacje powstałe w Szczecinie
jeszcze przed utworzeniem agencji konsularnej. Były to Towarzystwo Polsko-Katolickie
(TPK) oraz szczeciński oddział Związku Polaków w Niemczech (ZPN/Sz). Z drugiej
strony konsulat inicjował powstanie nowych stowarzyszeń. Do tej grupy należały:
Polskie Towarzystwo Śpiewu „Chopin” (popularnie nazywane chórem „Chopin”),
Polskie Towarzystwo Sportowe „Orlęta”, Polskie Towarzystwo Szkolne „Szczecin”
(PTS/Sz) oraz - rzecz wyjątkowa - Klub Urzędników Konsulatu RP w Szczecinie
(KUK).

18
B.Drewniak, Ze wspomnień..., s.103-105.
19
AAN, AB, sygn.3261, Sprawozdanie z konferencji konsulów polskich w Niemczech w listopadzie 1926
r. Patrz też: Zjazdy i konferencje konsulów polskich w Niemczech. Protokóły i sprawozdania 1920-1939,
oprac. H.Chałupczak i E.Kołodziej, Lublin 1999, s.82-95.
10

W raportach konsulatu z lat 1926 i 1927 bardzo nisko oceniano poziom


uświadomienia narodowego i aktywność organizacyjną Polonii szczecińskiej.
Działalność ZPN/Sz i TPK określano jako „ospałą”. Zwracano uwagę, że w ich skład
wchodzą wyłącznie ludzie starsi, młodzieży nie było w ogóle. Za zdanie
podsumowujące ówczesny stan może służyć fragment raportu administracyjnego za
1927 rok: „Jeżeli się weźmie pod uwagę, że w Szczecinie zamieszkuje przeszło 1000
nominalnych Polaków, to stwierdzić należy zupełny brak życia kulturalno-narodowego
i organizacyjnego” [podkreślenie - W.S.] 20 .
Liczba członków wybranych polskich organizacji w Szczecinie została
przedstawiona w tabeli. W uzupełnieniu do danych tam zawartych należy zaznaczyć, iż
pewna grupa Polaków należała równolegle nawet do trzech organizacji. Stąd też można
założyć, że ilość Polaków aktywnie biorących udział w życiu narodowym polskiej
kolonii w Szczecinie nie przekraczała 100 nawet w „najlepszych latach”.
Liczebność polskich organizacji w Szczecinie w latach 1927 - 1938.
Liczba członków w 1927 1929 1931 1932 1934 1936 1938
latach
Towarzystwo Polsko- 26 34 30 20-25 15 15
Katolickie
Związek Polaków w 94 54-70 40 12-25 10 7-10
Niemczech
Oddział w Szczecinie
Polskie Towarzystwo 24-30 34 30-32 35 26 14 14
Śpiewu „Chopin”
Polskie Towarzystwo 20 34-40 35 22 6-25
Szkolne „Szczecin”
Źródła: Dane dotyczące liczebności polskich organizacji w Szczecinie w dwudziestoleciu
międzywojennym są bardzo nieprecyzyjne i rozproszone. Pochodzą one z dokumentów KS: AAN, KS,
sygn.50,52,55,56,64,70,72.
Współpraca konsulatu z organizacjami powstałymi w Szczecinie przed 1925
rokiem była stosunkowo bliska, lecz przepływ inspiracji do konkretnych działań był
najczęściej jednokierunkowy: urzędnicy placówki występowali z pomysłami (i
funduszami), a wykonanie odbywało się pod szyldem tych organizacji. Dotyczyło to w
większym stopniu ZPN/Sz niż TPK, gdyż to drugie stowarzyszenie miało charakter
religijny, w dużym stopniu warunkujący kierunek i rodzaj podejmowanych akcji.
Konsul J.Lechowski nawiązał bliskie kontakty z zarządem ZPN/Sz i podjął wiele
inicjatyw, w których członkowie tej organizacji uczestniczyli. Można powiedzieć, że

20
AAN, AB, sygn.3255, RRA 1927.
11

dopiero on wykorzystał potencjał tkwiący w Związku. Owocem tej współpracy był


szereg wspólnie zorganizowanych uroczystości dla ogółu Polonii. Początkowo
problemem było uaktywnienie członków Związku i nakłonienie ich do czegoś więcej
aniżeli biernej przynależności. J.Lechowski w raportach do MSZ podkreślał, że z tej
najliczniejszej w Szczecinie organizacji jest gotowych do pracy zaledwie 1/3 członków.
Reszta nawet nie przychodziła na zebrania. Za ilustrację tej pasywności może służyć
wydarzenie z 1927 roku wicekonsulat wspólnie z zarządem ZPN/Sz zorganizował
doroczny wiec Polaków w Szczecinie. Placówka zadbała o ogłoszenia w prasie polskiej,
wydrukowała ulotki oraz zaprosiła z Berlina sekretarza ZPN, Jana Drukarczyka, by
wygłosił referat. Na wiec przybyło 36 (!) Polaków, podczas gdy szczeciński oddział
21
ZPN liczył wtedy około 100 członków . Stopniowo, poprzez własną energię,
wspomniane imprezy i przykład urzędników konsulatu, Lechowski ożywił to
środowisko. Odbyło się to kosztem spadku liczebności ZPN/Sz, ale gdy konsul w 1931
roku opuszczał Szczecin, była to już wówczas znacznie wartościowsza i czynniejsza
organizacja niż zastana w 1927 roku.
ZPN posiadał szerokie kompetencje jako koordynator pracy wszystkich polskich
organizacji w Rzeszy. To warunkowało też inny rodzaj współpracy ZPN/Sz z
konsulatem. Z racji braku kwalifikacji urzędniczych lokalny zarząd Związku (składający
się z robotników) musiał korzystać z pomocy placówki w zakresie sprawozdawczości,
rachunkowości, a nawet biegłej znajomości języka niemieckiego. Konsulat był też
punktem pośrednim w przekazywaniu funduszy z Poselstwa RP w Berlinie do
szczecińskiego oddziału ZPN. W 1933 roku poselstwo specjalnym okólnikiem
upomniało konsulat, by dotacje przekazywano wybranemu działaczowi Związku w taki
sposób, aby źródło finansowania było utajnione dla władz niemieckich i ogółu Polonii.
Następnie ZPN/Sz miał owe sumy rozprowadzać między innymi polskimi
organizacjami działającymi w mieście 22 .
Początki współpracy konsula H.Sztarka z ZPN/Sz wiążą się z interesującą „unią
personalną” placówki z tą organizacją. W 1932 roku wieloletni prezes Związku, Tomasz

21
AAN, AB, sygn.3255, Półroczny raport administracyjny KRPS 1.01.1927-1.07.1927r.
22
AAN, KS, sygn.59, Okólnik Poselstwa RP w Berlinie (PB) do konsulatów polskich w Niemczech z
4.02.1933 r. Okólnik ten wydano, by powstrzymać praktykę omijania przez konsulaty lokalnych
oddziałów ZPN i wypłacania subwencji bezpośrednio innym organizacjom polskim. Powodowało to
chaos i rozbicie jedności Polonii, bowiem organizacje te czuły się w efekcie niezależne od ZPN. W
okólniku tym przypomniano konsulatom, że „Ogólne kierownictwo ruchu [polskiego - W.S.] spoczywa z
rękach Związku Polaków”.
12

Wilczyński, zmuszony był opuścić Szczecin i wyjechał do Polski. Był to jeden z


elementów wycofywania się Polaków z czynnej pracy narodowej. Niemiecka presja
polityczna i ekonomiczna wywierana na szczecińską Polonię sięgała wtedy apogeum.
Początkowo kandydatami na wakujące stanowisko byli dwaj działacze polonijni -
właściciel sklepu i mechanik fabryczny. Musieli się jednak wycofać z obawy przed
utratą klientów i posady. W tej sytuacji 17.01.1932 r. odbyły się wybory nowego
zarządu. Na prezesa ZPN/Sz wybrano Stanisława Szułcika, pracownika konsulatu
(obywatela niemieckiego). Na sekretarza zaś Stanisława Piechockiego, również
urzędnika kontraktowego konsulatu (również posiadał niemieckie obywatelstwo). Z
jednej strony fakt ten potwierdził decydującą rolę konsulatu w środowisku polonijnym.
Z drugiej natomiast był to symptom kryzysu środowiska - Polonia nie dysponowała
chętnymi i wysoko kwalifikowanymi działaczami, którzy mogliby sprawnie prowadzić
pracę narodową. Obaj wybrani urzędnicy pochodzili spoza Szczecina. Centrala MSZ
negatywnie ustosunkowała się do przeprowadzonego wyboru. W piśmie do konsulatu
czytamy: „Zdaniem Ministerstwa (...) należałoby dążyć do zastąpienia wybranych
urzędników (...) innymi osobami, choćby to mieli być tylko figuranci (...)”. Z dalszej
części wynika, że w Warszawie obawiano się, iż strona niemiecka potraktuje
szczeciński przypadek jako precedens i zacznie podobnie postępować w Polsce 23. Aby
nie deprymować członków ZPN/Sz i nie obniżać autorytetu szczecińskiego konsulatu
Poselstwo RP w Berlinie wpłynęło na centralę ZPN w Berlinie, by ta nie zatwierdziła
wyboru. Nowe, uzupełniające wybory odbyły się 14.02.1932 r. Prezesem Związku
został Stanisław Borkowski - robotnik, sekretarzem - Michał Guzowski. Od wyborów w
1932 roku działalność organizacji zamierała stopniowo. Już we wrześniu tego roku
H.Sztark meldował poselstwu berlińskiemu, że szczeciński oddział ZPN „(...) znajduje
24
się w stanie śpiączki” . W związku z tym współpraca placówki z tą organizacją
ograniczała się do konsultacji z zarządem przy okazji organizowania przez konsulat
imprez dla Polonii. Można stwierdzić, że w latach trzydziestych ZPN/Sz stracił swą
podmiotowość i w zakresie aktywności powrócił do stanu sprzed 1927 roku.
Zmniejszyła się tylko znacznie liczba członków organizacji. Polepszenie stosunków
polsko-niemieckich po 1934 roku nie zmieniło sytuacji. Jest to jeszcze jedno
potwierdzenie wniosku, że „złote lata” aktywności ZPN/Sz były ściśle związane z osobą

23
AAN, KS, sygn.57, Pismo KS do MSZ z 21.01.1932 r.; Pismo MSZ do KS z 22.02.1932 r.
24
AAN, KS, sygn.58, Raport KS dla PB z 28.09.1932 r.
13

konsula J.Lechowskiego oraz wysokimi dotacjami z Polski, którymi konsulat


dysponował w okresie jego kierownictwa.
Pierwszą organizacją polonijną powstałą z inicjatywy wicekonsulatu i przy jego
wydatnej pomocy finansowej było Polskie Towarzystwo Śpiewu „Chopin”. Powstało
ono w połowie 1927 roku i w początkowym okresie liczyło 24 członków. J.Lechowski z
dumą donosił centrali MSZ, iż był to „pierwszy i jedyny chór polski na całym Pomorzu
pruskim”. Jego kierownikiem i dyrygentem został pracownik konsulatu, S.Książyk.
Pianistka, M.Haponowicz, również była pracownicą placówki. Oboje otrzymywali za
swoją pracę drobne wynagrodzenia z funduszu dyspozycyjnego konsulatu (20-30 RM
25
kwartalnie) . Sprzęt potrzebny do funkcjonowania chóru (nuty, instrumenty) również
zakupiono z tego funduszu. Poważnym problemem był brak lokalu. Początkowo
konsulat wynajmował sale w restauracjach Szczecina (płacąc 20 RM miesięcznie).
Zwykle już po kilku próbach restaurator, słysząc śpiew polski cofał umowę, czyniąc to
przeważnie pod presją swej klienteli. W grudniu 1929 roku szczecińskie organizacje
nacjonalistyczne wystąpiły z wnioskiem do związku restauratorów, by żaden z nich nie
wynajmował lokalu polskim organizacjom, ponieważ one „pod pretekstem śpiewu
26
uprawiają politykę państwową” . Dopiero gdy w 1931 roku staraniem konsulatu
otwarto „Dom Polski” problem został rozwiązany. Sądząc po ilości zebrań i występów
należy uznać chór polski za najaktywniejszą z polskich organizacji w Szczecinie. Jego
działalność była też najbardziej spektakularna. Długi (względnie) okres działalności
świadczy o tym, że poparcie konsulatu - zwłaszcza kadrowe - oraz właściwa formuła
pracy z Polonią były gwarantem sukcesu w pracy narodowej. Konsul J.Lechowski
zdawał sobie sprawę, że najbardziej narażona na germanizację jest młodzież.
Cotygodniowe lekcje śpiewu z pewnością powściągały w pewnym stopniu to zjawisko.
Z raportów konsulatu z lat 1927 i 1928 wynika, że część „młodych chórzystów”
zupełnie nie władała językiem polskim, który poznawali dopiero na zajęciach 27 .
Wychodząc z założenia, że śpiew i patriotyczne uroczystości mogą być po prostu
nudne dla młodego pokolenia, J.Lechowski podjął starania o utworzenie polskiej
organizacji sportowo-rekreacyjnej w Szczecinie. W dniu 23.01.1928 r. w
wicekonsulacie odbyło się zebranie delegatów ZPN/Sz i TPK z pracownikami placówki,

25
AAN, AB, sygn.3255, Roczny Raport Administracyjny (RRA) KS 1927; sygn.3090, Wyliczenie z
funduszu dyspozycyjnego KS na cele kulturalne (1929/1930).
26
B.Drewniak, A.Poniatowska, op.cit., s.87-88.
27
AAN, KS, sygn.3255, RRA 1927; RRA 1928.
14

na którym J.Lechowski przedstawił swój pomysł. Uchwalony tego dnia statut


(przygotowany przez urzędnika placówki) zakładał całkowitą apolityczność
Towarzystwa. Jego prezesem został Jan Gołembka, pracownik kontraktowy konsulatu
(obywatel niemiecki). Wybór był o tyle dobry, że ów urzędnik był od lat czynnym
członkiem polskich organizacji sportowych w Berlinie i posiadał odpowiednie
kwalifikacje. Koszty zakupu podstawowego sprzętu sportowego w całości pokrył
konsulat. Początkowy duży nabór chętnych wydawał się dobrze rokować na przyszłość.
Jednak na przeszkodzie stanęły kłopoty finansowe. Poselstwo berlińskie poprzestało na
jednorazowej dotacji na sprzęt, zaś konsulat nie mógł wyasygnować wysokich, stałych
subwencji ze swego skromnego budżetu. Niestety środowisko polonijne było zbyt
słabe, by w poważniejszym stopniu partycypować w utrzymaniu Towarzystwa. Samo
wynajęcie boiska kosztowało 50 RM miesięcznie. Już w pół roku po powstaniu
działalność „Orląt” zaczęła podupadać, a w 1929 roku ustała całkowicie. Osamotniony
konsulat nie mógł konkurować z zamożnymi i doskonale wyposażonymi klubami
niemieckimi 28 .
Policja i władze Szczecina uważnie śledziły udział konsulatu polskiego w
29
organizacjach i uroczystościach polonijnych . Ponieważ przeważnie były to działania
dotyczące obywateli niemieckich konsulat funkcjonował tu na krawędzi swych
kompetencji. Rok 1932 wraz z zaostrzeniem sytuacji politycznej w Rzeszy przyniósł ze
sobą bardziej bezwzględną walkę z polskimi wpływami w Niemczech. Jednym z
przejawów było zarządzenie inwigilacyjne wydane 22.12.1932 r. przez pruskiego
Ministra Spraw Wewnętrznych. Obowiązywało ono praktycznie wszystkich
prezydentów rejencji Prus, na terenie których znajdowały się polskie placówki i
skupiska Polaków. Czytamy tam na wstępie: „W celu mocniejszego niż dotychczas
przeciwstawienia się polskim wichrzycielom wymagana jest ich ostrzejsza obserwacja
przez władze policyjne. (...)Decydujące znaczenie ma śledzenie lub ujawnianie takich
powiązań, które wiodą za granicę lub do zagranicznych przedstawicielstw kraju, np.
udział obywateli mniejszości narodowej w kursach szkoleniowych w Polsce, udział
zagranicznych przedstawicieli konsulatu w imprezach mniejszości, wysyłanie uczniów
30
i innych dzieci na wakacje do Polski itp.” [podkreślenia - W.S.] . Powyższe

28
AAN, KS, sygn.51, Pismo Wicekonsulatu RP w Szczecinie do MSZ z 27.01.1928 r.
29
Dzieje Szczecina, op.cit., s.825-829.
30
Zarządzenie Pruskiego Ministra Spraw Wewnętrznych z 22.12.1932 r. dotyczące sprawozdań
poświęconych polskiej mniejszości i polskiemu ruchowi narodowemu, [w:] M.Grzęda, op.cit., s.133-135.
15

rozporządzenie w przypadku policji szczecińskiej było tylko potwierdzeniem zasadności


działań prowadzonych już od lat. Polskie organizacje w Szczecinie i wpływy polskiej
placówki były bacznie obserwowane na długo przed rozporządzeniem z grudnia 1932
roku Interesującym dowodem jest sprawozdanie szczecińskiej policji z zebrania
ZPN/Sz, które odbyło się 17.01.1932 r. w Domu Polskim. Wśród 36 uczestników
musiał być konfident tych służb, podobnie zresztą jak na wielu innych zebraniach
31
Polonii, o czym świadczy bogaty zbiór podobnych raportów policyjnych . Relacja ta
jest również wartościowym przyczynkiem do analizy metod, dzięki którym konsulat
wpływał na polskie organizacje. Czytamy tam: „Zaproszenia na to zebranie
przygotowane zostały bez wątpienia w tutejszym konsulacie polskim i dostarczone przez
gońca z konsulatu Johanna Chmarę do Domu Polskiego, a tam zostały przekazane
pierwszemu przewodniczącemu Wilczyńskiemu, który włożył je do kopert i rozesłał do
członków. Chmara jest członkiem Związku Polaków, jak również Towarzystwa Polsko-
Katolickiego i Polsko-Katolickiego Towarzystwa Szkolnego. Rzuca się w oczy, że na
zebraniach Ruchu Polskiego w Szczecinie Chmara jest zawsze obecny i zawsze
występuje z określonymi propozycjami. Przy wewnętrznych i finansowych
problemach, w rozwiązywaniu których pod uwagę brany jest konsulat, Chmara
natychmiast wkracza i wnioskuje koniec debaty, aby nie pertraktować już nad takim
zagadnieniami. W takich przypadkach zaraz zauważa, że do tej pory zawsze ktoś taki
[kto zapłaci lub rozstrzygnie problem - W.S.] się znajdował i zawsze się znajdzie. Na
przykład jeśli chodzi o opłacenie polskich nabożeństw lub gdy podczas uroczystości
Świąt Bożego Narodzenia albo innych imprez wydawano więcej pieniędzy niż było w
kasie Związku itp. Również jest wiadome (także o tym informowano), że czynsz,
urządzenie i wyposażenie Domu Polskiego, nauczycielkę polską - pannę Lechowską - i
w większej części wyżywienie polskich uczniów opłacane jest przez polski konsulat. (...)
Spostrzeżenia te skłaniają ku poglądowi, że konsulat dąży do tego, aby cały polski
ruch podporządkować swoim wpływom i dyrygować nim według własnych życzeń”
32
[podkreślenia - W.S.] . To ostatnie stwierdzenie należy uzupełnić. Konsulat nie tyle
dążył do podporządkowania sobie polskiego ruchu w Szczecinie, ile od kilku lat owo
podporządkowanie było już faktem.

31
M.Grzęda, op.cit., s.45-156.
16

Udział konsulatu w animacji oświaty i kultury Polonii

Rozwój oświaty polskiej w Szczecinie, w okresie dwudziestolecia


międzywojennego, wiąże się ściśle z działalnością konsulatu polskiego. Placówka
służyła w tym zakresie pomocą koncepcyjną, personalną, finansową oraz w zakresie
kontaktów z centrum dyspozycyjnym szkolnictwa polskiego w Niemczech, które
mieściło się w Berlinie (był to istniejący od 27.08.1922 r. Związek Polskich
Towarzystw Szkolnych oraz Poselstwo RP w Berlinie).
W chwili otwarcia polskiej placówki konsularnej w Szczecinie było tam -
według oceny J.Lechowskiego - około 100 polskich dzieci w wieku szkolnym (co
stanowi przyczynek do ustalenia liczby Polaków w Szczecinie !). Sytuacja tej grupy z
punktu widzenia konsulatu była zła. Jak stwierdził J.Lechowski w 1927 roku w raporcie
do centrali MSZ: „Młodzież polska ulega z łatwością wynarodowieniu, w 95%
posługuje się językiem niemieckim i bardzo nielicznie bierze udział we wszelkiego
rodzaju uroczystościach organizowanych przez Związek Polaków, Oddział w
33
Szczecinie” . Do chóru „Chopin” zgłosiło się tylko kilka młodych osób, z których
34
żadna - jak podkreślał konsul - „(...) nie władała językiem polskim” . Na dzieciach
polskich, które były obywatelami niemieckimi spoczywał obowiązek uczęszczania do
szkół niemieckich. Na co dzień przebywały one w towarzystwie rówieśników -
Niemców. O ile dorośli kultywowali jeszcze swą polskość, ich dzieci były od niej
całkowicie oderwane.
Rozwój instytucjonalnej oświaty polskiej w Szczecinie stał się możliwy dopiero
po wewnątrzpruskich regulacjach prawnych. Rząd pruski wydał 31.12.1928 r.
„Rozporządzenie dotyczące uregulowania szkolnictwa dla mniejszości polskiej”35.
Pomimo, że tzw.„Ordynacja” stwarzała możliwość utworzenia szkoły polskiej już w
1929 roku, w Szczecinie nastąpiło to dopiero w roku następnym. Na przeszkodzie stanął
brak osoby posiadającej odpowiednie kwalifikacje na nauczyciela i - przede wszystkim -
brak lokalnego oddziału Polskiego Towarzystwa Szkolnego, które w myśl prawa mogło

32
Sprawozdanie Prezydenta Policji w Szczecinie dotyczące polskiego ruchu narodowego w Prusach dla
Nadprezydenta Prowincji Pomorze z 27.01.1932 r., [w:] M.Grzęda, op.cit., s.48-50.
33
AAN, KS, sygn.50, Raport KS dla MSZ z 10.08.1927 r.
34
AAN, AB, sygn.3255, RRA 1927.
35
Podstawy prawne polskiej działalności oświatowej w Niemczech zostały szczegółowo omówione w
pracy radcy emigracyjnego przy Poselstwie RP w Berlinie: E.Zdrojewski, Szkolnictwo polskie w
Niemczech, Warszawa 1934, s.3-45 (Ordynacja na s.18-26).
17

być właścicielem szkoły. Konsul J.Lechowski, nie chcąc czekać aż trudności te zostaną
pokonane, zezwolił pracownikowi kontraktowemu konsulatu, Bruno Sucheckiemu, na
zorganizowanie kursu języka polskiego dla dzieci polskich. Był to akt odwagi konsula,
bowiem takie przedsięwzięcie było nielegalne. Ostatecznie w kwietniu 1929 roku
pracownik konsulatu wraz z J.Gilową rozpoczął spotkania z grupą polskich dzieci.
B.Suchecki, jako człowiek wykształcony, pełnił rolę nauczyciela. Uczył dzieci pisać i
czytać po polsku oraz pieśni i modlitw w tym języku36 .
Przez cały 1929 rok trwały wspólne zabiegi Polonii i J.Lechowskiego o otwarcie
polskiej szkółki. Polegały one na ożywionej korespondencji placówki z poselstwem
berlińskim oraz Związkiem Polskich Towarzystw Szkolnych w Berlinie (ZPTSz).
Konsul prosił o wsparcie finansowe, przysłanie nauczyciela i przede wszystkim - pomoc
w powołaniu lokalnego Towarzystwa Szkolnego. W rezultacie tych zabiegów
10.05.1930 r. przybył do Szczecina inspektor szkolny ZPTSz, Maksymilian Brasse, by
uczestniczyć w uroczystym powołaniu do życia Polskiego Towarzystwa Szkolnego
„Szczecin” (PTS/Sz). Powstanie PTS/Sz rozpoczęło trzyletni okres bliskiej współpracy
konsulatu z działaczami Polonii szczecińskiej mającej na celu utworzenie, a następnie
utrzymanie polskiej szkółki. Były to ciężkie lata zarówno z powodu panującego kryzysu
gospodarczego, jak i wyraźnego wzmożenia nastrojów antypolskich w Niemczech. To,
że szkółka funkcjonowała do czasu przyjazdu do Szczecina Maksymiliana Golisza
(zastąpionego później przez Aleksandra Omieczyńskiego), było w przeważającej mierze
efektem starań i poparcia całego personelu konsulatu. Dopiero przybycie tych dwóch
doświadczonych nauczycieli, a także odprężenie w stosunkach polsko-niemieckich po
1934 roku zwolniły placówkę z części obowiązków w tym zakresie.
Trudno jest precyzyjnie wskazać w jakim stopniu konsulat uczestniczył w
pracach szkółki i PTS/Sz. Ze względu na czujność - a nawet przeczulenie - władz
niemieckich, sprawy te musiały być załatwiane poufnie. Otwarte poparcie obywateli
niemieckich przez polską administrację było wykluczone, zwłaszcza na terenie
prowincji pomorskiej, gdzie nastawienie antypolskie występowało ze szczególną siłą.
Jest rzeczą niewątpliwą, że Polonia szczecińska nie miała ani wystarczających środków,
ani kadry, by prowadzić szkółkę. W związku z tym na konsulat spadła konieczność
dyskretnej dbałości o kontynuację tego przedsięwzięcia. Postawa ta znalazła częściowe

36
AAN, KS, sygn.55, Sprawozdanie PTS/S za rok 1930/1931; sygn.56, Pismo KS do ZPTS w Berlinie z
23.03.1931 r.
18

potwierdzenie w ściśle tajnym zarządzeniu MSZ, wydanym 12.10.1932 r. Dotyczyło


ono organizacji władz szkolnych oraz szkolnictwa polskiego w Niemczech i skierowane
było również do szczecińskiego konsulatu. Stwierdzono w nim, iż zwierzchnie
kierownictwo w sprawach szkolnych i kulturalno-oświatowych na terenie Niemiec
należy do kompetencji Poselstwa RP w Berlinie i jest realizowane przez referat
kulturalno-oświatowy tegoż poselstwa. Kierownikowi referatu podlegali zarówno
nauczyciele, kontakty z władzami niemieckimi, jak i sprawy organizacyjne szkół. Punkt
4 zarządzenia głosił, że „Na pewnych terenach nadzór nad nauczycielami może być
przekazany właściwym Konsulatom RP”. Natomiast w punkcie 9 stwierdzono: „Urzędy
Konsularne RP w Niemczech w zakresie akcji kulturalno-oświatowej i szkolnej
podlegają Poselstwu RP w Berlinie. Zakres działalności Urzędów Konsularnych w tym
37
zakresie określa Poselstwo z uwzględnieniem warunków terenowych” . Nie ma
potwierdzenia w dokumentach, by poselstwo berlińskie przekazało konsulatowi
szczecińskiemu nadzór nad nauczycielami polskimi pracującymi w prowincji
pomorskiej. Jednak w praktyce działań placówki wobec szczecińskiej szkółki z reguły
występował stosunek zwierzchności i nadzoru przewidziany rozporządzeniem MSZ 38.
Jednym z przykładów nadrzędności placówki była procedura ustalania budżetu
szkółki. Dokonywano tego dwutorowo - PTS/Sz i konsulat - przy czym faktyczne
znaczenie miały czynności wykonywane przez urzędników placówki. Były też one
pierwotne w sensie czasowym. Dnia 27.02.1931 r. konsulat przesłał radcy
emigracyjnemu przy Poselstwie RP w Berlinie, E.Zdrojewskiemu, kosztorys otwarcia
szkółki i ochronki w Szczecinie, z prośbą o akceptację wyliczeń wykonanych przez
urzędników placówki. Zarząd PTS/Sz dopiero w następnym miesiącu (23.03.1931 r.)
zwrócił się do ZPTS w Berlinie o wyasygnowanie funduszy na ten sam cel. Równolegle
konsul J.Lechowski w piśmie do poselstwa berlińskiego (23.03.1931 r.) stwierdził:
„Konsulat uprzejmie prosi o przyznanie powyższych kredytów oraz powiadomienie
tutejszego Urzędu w jakim terminie może się spodziewać przekazania
wyszczególnionych w powyższym piśmie kwot, załączając równocześnie ze względów

37
AAN, KS, sygn.58, Zarządzenie MSZ w sprawie organizacji władz szkolnych oraz szkolnictwa
polskiego w Niemczech z 12.10.1932 r.
38
Ogólne kierownictwo, nadzór i opieka nad szkolnictwem polskim w Niemczech należały od 1927 roku
do referatu kulturalno-oświatowego Poselstwa RP w Berlinie. Referat ów realizował te zadania za
pośrednictwem polskich konsulatów. Po likwidacji referatu, od 1.04.1933 r. kwestie oświatowo-szkolne
przekazane zostały - jako część odcinka politycznego - pod nadzór radcy poselstwa, a potem I sekretarza
ambasady. Więcej szczegółów: H.Chałupczak, op.cit., s.106-110.
19

formalnych wniosek Towarzystwa Szkolnego w Szczecinie skierowany do Związku


39
Towarzystw Szkolnych w Berlinie” [podkreślenie - W.S.] . Z powyższego wynika, że
to w konsulacie prowadzono sprawy budżetowe szkółki i ochronki.
Pierwsze czynności wokół otwarcia szkółki należały niemal w pełni do
konsulatu. Ponieważ składki członków PTS/Sz nie wystarczały nawet na pokrycie
kosztów wynajęcia lokalu, J.Lechowski wystąpił do poselstwa berlińskiego z prośbą o
dotację w wysokości 300 RM. W lipcu uzyskano połowę tej sumy. Wynajęto za nią
jedną z sal restauracji „Schillerloge”, gdzie Polacy często urządzali swoje spotkania.
Poselstwo miało wątpliwości czy restauracja jest odpowiednim miejscem na szkołę i
konsul J.Lechowski, który negocjował z właścicielem, musiał zapewniać, że sala jest
dobrze odizolowana i posiada osobne wejście. Pierwsze lekcje w języku polskim odbyły
się 13.08.1930 r. Zebrano 19 dzieci - obywateli polskich i niemieckich (najmłodsze
miało 4 lata, najstarsze - 14). Kilkoro z nich było dziećmi pracowników konsulatu 40 .
Początkowo szkółka prowadziła tylko popołudniowe kursy języka polskiego.
Przeszkodą w rozszerzeniu zakresu nauczania był brak wykwalifikowanego pedagoga.
Zaradził temu J.Lechowski sprowadzając do Szczecina swoją 42-letnią siostrę, Stefanię
Lechowską, która miała za sobą 18 lat praktyki nauczycielskiej. Przybyła ona z Polski w
połowie września 1930 roku i została filarem oświaty polskiej w Szczecinie aż do
połowy 1933 roku. Należy dodać, że do chwili sprawowania przez jej brata funkcji
konsula (tzn. do 30.05.1931 r.) nie pobierała ona za swą pracę żadnego wynagrodzenia.
W praktyce więc konsul J.Lechowski utrzymując siostrę, opłacał nauczyciela dla
polskich dzieci. Po jego wyjeździe S.Lechowska zaczęła pobierać od konsulatu
41
wynagrodzenie w wysokości 180 RM miesięcznie . W roku szkolnym 1931/1932
szkółka osiągnęła apogeum swego rozwoju. Uczęszczało do niej wtedy 35 uczniów,
również z odległych przedmieść Szczecina. Zwiększone dotacje MSZ pozwoliły na
przygotowywanie posiłków dla uczniów, które były istotnym elementem
przyciągającym na popołudniowe zajęcia. Konsulat przekazał na użytek szkółki szereg
sprowadzonych z poselstwa elementarzy oraz wyświetlacz do przeźroczy. Na bazie

39
AAN, KS, sygn.55, Pismo KS do radcy emigracyjnego E.Zdrojewskiego (PB) z 27.02.1931 r.; Pismo
PTS/S do ZPTS w Berlinie z 23.03.1931 r.; Pismo konsula Lechowskiego do radcy E.Zdrojewskiego z
23.03.1931 r.
40
AAN, KS, sygn.54, Pismo KS do radcy E.Zdrojewskiego z 16.08.1930 r.
41
AAN, KS, sygn.56, Pismo KS do radcy emigracyjnego przy PB z 7.11.1931 r.
20

darów placówki i sprowadzonych przezeń z Polski książek utworzono w Domu Polskim


bibliotekę liczącą kilkaset pozycji42 .
Jesienią 1934 roku konsulat był zmuszony czasowo wycofać się z opłacania
czynszu Domu Polskiego. Już w maju tego roku poselstwo berlińskie powiadomiło
placówkę, że od sierpnia wstrzymuje wszelkie subsydia przeznaczane na PTS/Sz.
Przewidziano tylko środki na utrzymanie jednego nauczyciela. H.Sztark w swej prośbie
o utrzymanie dotacji argumentował: „(...) w dawnych latach na akcję tę było dosyć, a
przynajmniej wystarczało pieniędzy, a brakowało ludzi, dzisiaj odwrotnie, dobór tych
43
ostatnich jest większy, a środków brak zupełnie” . Konsulat jednak nie wycofał się z
finansowania lokalu dla Polonii. H.Sztark rozumiał, że samodzielne pomieszczenie jest
podstawą do animowania jakiegokolwiek ruchu polskiego w Szczecinie. Nowe
pomieszczenie (o powierzchni 150 m2) w budynku przy Heiligegeiststr. 5 od 2.01.1935
r. stało się kolejnym Domem Polskim w tym mieście 44 . Działały tam nie tylko szkółka
i harcerstwo, ale i Związek Polskich Robotników Rolnych oraz wszystkie miejscowe
organizacje polskie. W 1935 roku nastąpiła tylko formalna zmiana „właściciela” (z
PTS/Sz na Związek Polskich Robotników Rolnych), natomiast faktyczne utrzymanie
Domu Polskiego w dalszym ciągu spoczywało na konsulacie, który równocześnie
prowadził całą dokumentację lokalu 45 .
Prawdopodobnie bez stałej pomocy konsulatu szkółka w ogóle by nie powstała.
Od 1930 do 1939 roku urząd finansował i zajmował się techniczną stroną pracy z
dziećmi. Z niemal wszystkich raportów i pism placówki, w których wspomina się o
młodych Polakach, wyziera autentyczna troska o utrzymanie ich przy języku polskim i
rozwinięcie świadomości narodowej. Wynika z nich również i to, że działania
szczecińskiego oddziału PTS były pomocnicze wobec działań konsulatu, zwłaszcza w
pierwszych latach działalności szkółki.
Organizowanie uroczystości narodowych i towarzyskich dla Polonii
szczecińskiej było najważniejszym elementem działalności kulturalno-oświatowej
konsulatu w tym środowisku. W polskim urzędzie wiedziano, że wobec słabości życia
organizacyjnego polskiej kolonii wszelkie imprezy integrujące i podtrzymujące

42
B.Drewniak, A.Poniatowska, op.cit., s.96-97.
43
AAN, KS, sygn.70, Pismo KS do PB z 8.06.1934 r.
44
B.Drewniak, A.Poniatowska, op.cit., s.86-87; Dom Polski (od 1937 roku przy ulicy Szewskiej) istniał w
Szczecinie do 3.06.1939 r. Z chwilą aresztowania A.Omieczyńskiego lokal został opieczętowany i
zamknięty przez niemieckie władze.
45
AAN, KS, sygn.72, Sprawozdanie KS za okres 1.04.-31.08.1938 r.
21

świadomość przynależności narodowej mają pierwszorzędne znaczenie dla przetrwania


Polonii w mieście. W związku z powyższym konsulowie J.Lechowski i H.Sztark
poświęcali tej dziedzinie działalności wiele wysiłków i środków. Uroczystości
angażowały w praktyce cały personel. Była to najbardziej spektakularna część działań
konsulatu wobec Polonii, choć i w tym zakresie nigdy nie dochodziło do otwartego
ujawnienia się urzędu jako animatora. Zawsze dbano, aby oficjalnym organizatorem
było któreś z polskich towarzystw, tak by nie dostarczać Niemcom argumentów
potwierdzających ingerencje polskiego MSZ w życie polskiej mniejszości narodowej.
Większość sprawozdań przesyłanych centrali MSZ i Poselstwu RP w Berlinie
rozpoczynała się od charakterystycznego stwierdzenia: „W dniu 3 sierpnia 1930 r.
odbyła się w Szczecinie doroczna zabawa („zabawa letnia”) miejscowej Kolonii
Polskiej. Formalnymi inicjatorami i organizatorami byli prezesowie tutejszych
związków polskich, faktycznie zaś inspiratorem i kierownikiem, jak również stroną
subsydiującą - Urząd tutejszy” [podkreślenie - W.S.] 46 .
Z inicjatywy i przy wsparciu konsulatu odbywało się w Szczecinie kilka
uroczystości rocznie. Pierwszą grupę stanowiły imprezy o charakterze narodowym, do
których można zaliczyć obchody: rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja, wybuchu
Powstania Listopadowego, imienin marszałka J.Piłsudskiego, odrodzenia Państwa
Polskiego i in. Drugą tworzyły spotkania towarzyskie organizowane pod różnymi
pretekstami w celu integracji Polonii. Wymienić tu można: zabawy - festyny letnie,
wspólne obchody Bożego Narodzenia („gwiazdki”), obchody rocznic powstania
towarzystw polonijnych, bale karnawałowe i inne o podobnym charakterze.
Z racji na poły konspiracyjnego udziału placówki w organizowaniu tych
uroczystości nie jest łatwo wskazać na wszystkie elementy tego procesu. Na pewno do
pracowników konsulatu należała inicjatywa ich organizacji. Decyzje podejmował
konsul, po czym urzędnicy tworzyli „komitet organizacyjny”, w skład którego wchodzili
prezesi i przedstawiciele Polonii. Pomimo jego istnienia, to urzędnicy tworzyli
scenariusze imprez oraz zapraszali artystów, gdyż wymagało to doświadczenia
„biurokratycznego” i kontaktów poza Szczecinem. Do zadań konsulatu należało też
finansowanie uroczystości. W przypadku rozbudowanych programów - takich jak
obchody 3 Maja - występowano do poselstwa berlińskiego o dotacje. Z reguły

46
AAN, KS, sygn.54, Pismo KS do radcy emigracyjnego przy PB z 18.08.1930r.
22

47
otrzymywano je w wysokości 300 - 400 RM . Mniejsze imprezy finansowano z
funduszu dyspozycyjnego placówki. Wydatki te nie przekraczały 100 RM 48 .
W latach 1932 i 1933 wobec zaostrzającej się sytuacji politycznej w prowincji
pomorskiej konsulat i zarząd ZPN/Sz podjęły decyzję o rezygnacji z dużych, masowych
imprez polskich, by nie prowokować Niemców (nazistów) i nie narażać Polaków na
niebezpieczeństwa związane z uczestnictwem. Od tego czasu konsulat organizował
uroczystości mniejsze, dla węższego grona, za to w większej ilości . Konsul H.Sztark w
sprawozdaniu dla MSZ za okres od połowy 1933 do połowy 1934 roku wymienił 7
imprez „(...) zorganizowanych przy udziale finansowym i z inicjatywy konsulatu” 49 .
Rolę konsulatu w organizowaniu imprez polonijnych w Szczecinie należy ocenić
jako decydującą. Dotyczyło to zarówno inicjatyw organizacyjnych, jak i wspomagania
finansowego. Urzędnicy pracujący w konsulacie w praktyce planowali i przeprowadzali
wszystkie większe uroczystości polonijne, jakie odbywały się w Szczecinie w latach
1927-1938. Na podstawie zachowanej dokumentacji placówki można stwierdzić, że
zarządy lokalnych organizacji polonijnych odgrywały w tym zakresie rolę pomocniczą i
wykonawczą.

Przyczyny i skutki wycofania się MSZ z opieki nad Polonią

Rok 1934 przyniósł zmianę w formule udziału polskich placówek konsularnych


w życiu organizacyjnym Polonii. Po podpisaniu polsko-niemieckiej deklaracji ze
stycznia tego roku problem polskiej mniejszości w Niemczech został bardzo ściśle
podporządkowany polskiej racji stanu, co w warstwie praktyki oznaczało rezygnację z
ofensywnego popierania polskości przez agendy polskiej administracji. W marcu 1933
roku został zlikwidowany referat kulturalno-oświatowy, działający od 1927 roku przy
Poselstwie RP w Berlinie. Jednocześnie odwołany został jego wieloletni kierownik
E.Zdrojewski, który od 1927 roku koordynował opiekę konsulatów nad polskim życiem
50
narodowym w Niemczech . Poseł RP w Berlinie J.Lipski w instrukcji generalnej
przedstawionej na zjeździe konsularnym w Berlinie 10-11 marca 1934 roku stwierdził,
iż „(...) postulaty w sprawie mniejszościowej są sprawami leżącymi w polityce

47
AAN, KS, sygn.54, Pismo KS do radcy E.Zdrojewskiego (PB) z 3.04.1930 r.
48
AAN, AB, sygn.3090, Wyliczenie z funduszu dyspozycyjnego KS za dwa kwartały roku 1928/1929.
49
AAN, KS, sygn.70, Raport KS z 10.06.1934 r.
50
H.Chałupczak, op.cit., s.31 i 260.
23

generalnej i nie sposób prowadzić polityki polsko-niemieckiej bez polityki


51
mniejszościowej” . Polska służba dyplomatyczna i konsularna oraz kierownictwo
ruchu polskiego w Niemczech otrzymały wtedy zalecenie, by prowadzić działania w
„kierunku pozytywnym, twórczym, w sposób delikatny w swych przejawach
zewnętrznych, lecz jednocześnie konsekwentnie i w sposobie mocnym w swych skutkach
i wynikach”; preferować „pracę dyskretną i przede wszystkim wychowawczą” oraz „iść
52
takimi drogami, by nie utrudniać stosunków politycznych” . Drugi nurt
przewartościowań dotyczył powstania organizacji, która za jeden z celów miała
podporządkowanie ugrupowań wychodźczych polityce Rzeczypospolitej. II Zjazd
Polaków z Zagranicy, obradujący w Warszawie i Krakowie od 5 do 12 sierpnia 1934
roku powziął uchwałę o powołaniu do życia Światowego Związku Polaków z
Zagranicy. Do głównych zadań Światpolu należało pobudzanie życia organizacyjnego
Polonii, wspieranie szkolnictwa polskiego, zaopatrzenie środowisk w książki i prasę
polskojęzyczną oraz organizacja imprez o charakterze narodowym. Wszystkie te
zadania miały być realizowane w poszanowaniu najszerzej rozumianych interesów
Polski. Dotychczas w przeważającej mierze była to dziedzina MSZ i jego placówek
53
zagranicznych, zwłaszcza w zakresie konkretnych działań za granicą . Wraz z
przejęciem tych zadań przez Światpol konsulatom przydzielono inne zadania. Mówił o
nich okólnik MSZ z grudnia 1934 roku. Placówki zagraniczne (głównie konsulaty)
miały wypracować na swoim terenie aktyw społeczny Polonii, który przejmie
kierownictwo nad lokalnym ruchem polskim. W sprawach finansowych ministerstwo
miało dążyć do stopniowego przekazania odpowiednich funduszy Światpolowi, który
następnie winien samodzielnie rozprowadzać je wśród skupisk Polaków. Utworzenie
Światpolu oznaczało więc odsunięcie - przynajmniej formalnie i oficjalnie - agend MSZ
od opieki nad Polonią. Teoretycznie polskie służby zagraniczne usuwały się jedynie w
cień i rezygnowały z jawnego udziału w życiu Polonii. Świadczą o tym następujące
fragmenty okólnika: „MSZ i podległe urzędy zatrzymują dyskretny nadzór i
kierownictwo ogólne [nad ruchem polonijnym - W.S.] (...) Na placówkach [MSZ -
W.S.] spoczywa nadal odpowiedzialność nie tylko za ogólny bieg spraw społecznych na
ich terenach, ale również odpowiedzialne one będą za akcje i sprawy, które będą

51
AAN, AB, sygn.3272, Protokół zjazdu konsularnego w Berlinie w dniach 10-11 marca 1934 r.
52
H.Chałupczak, op.cit., s.260.
53
C.Lusiński, II Rzeczpospolita a Polonia 1922-1939, Warszawa 1998, passim.
24

54
przeprowadzane i załatwiane przez organizacje terenowe we własnym zakresie” .
Praktyka była jednak inna. Od 1935 roku do zadań konsulatów - w tym również
szczecińskiego - należało utworzenie zrębu organizacyjnego Polonii, a następnie
wycofanie się na pozycje dyskretnej kontroli. Ponieważ w Szczecinie istniały już
polskie organizacje, placówce pozostał do realizacji drugi etap. W rzeczywistości
oznaczało to coraz mniejsze angażowanie się pracowników konsulatu w życie Polonii.
Po 1934 roku istnieje zaledwie parę dokumentów poświadczających kontakty placówki
z miejscową kolonią polską. Wyraźnie widać przerwanie dotychczasowych więzi.
Powolne zamieranie życia organizacyjnego - i narodowego - kolonii polskiej w
Szczecinie po 1935 roku nie potwierdza słuszności koncepcji przekazania kierownictwa
i finansowania Polonii przez Światpol. Była to co prawda tylko jedna z przyczyn - obok
presji państwa totalitarnego i kursu na zbliżenie polsko-niemieckie - lecz z pewnością
istotna. Otwartym też pozostaje pytanie jak można być odpowiedzialnym za akcje,
którymi się nie kieruje oraz w jaki sposób można było wpływać na organizacje
polonijne, nie dysponując odpowiednimi funduszami do rozdzielenia ? W takiej właśnie
sytuacji znalazł się konsulat szczeciński po przemianach 1934 roku.
Pośredni wpływ na aktywność konsulatu w życiu organizacyjnym Polonii
szczecińskiej miały też procesy zachodzące w strukturach MSZ po 1932 roku. Kryzys
gospodarczy również w tej dziedzinie odcisnął swoje piętno. W wyniku redukcji
personelu, w latach 1933 - 1939 zatrudnienie w resorcie spraw zagranicznych
zmniejszyło się o 30%. W konsulacie szczecińskim w 1933 roku z zatrudnionych
dotychczas 4 urzędników etatowych pozostał sam konsul H.Sztark, natomiast liczba
urzędników kontraktowych zmalała z 13 do 8. Dyrektor Biura Personalnego MSZ,
Wiktor T.Drymmer, polecił również zwolnić wszystkich obywateli obcych państw
pracujących w polskich placówkach. Motywował to względami bezpieczeństwa i
panującym w Polsce bezrobociem . Procesy te miały poważny wpływ na intensywność
kontaktów konsulatu szczecińskiego z Polonią. Przy znacznie zmniejszonym personelu,
który ponadto nie mógł wywodzić się z miejscowego środowiska, konsulowie H.Sztark i
55
Wacław Russocki nie mogli pozwolić sobie na rozmach ich poprzednika -
J.Lechowskiego. Mniej liczni pracownicy konsulatu skupieni byli na czynnościach

54
AAN, KS, sygn.61, Okólnik MSZ dla polskich placówek zagranicznych z grudnia 1934 r.
55
Konsul w Szczecinie w latach 1938-1939.
25

czysto urzędowych, co w oczywisty sposób ograniczało możliwości „delegowania” ich


do pracy narodowej wśród Polaków.
Inną przyczyną zamierania opieki konsulatu nad Polonią mogła być opinia
konsula H.Sztarka, iż jest to działalność pozbawiona sensu i perspektyw. Przemawia za
tym dokument z 1934 roku. Jest on o tyle interesujący, że swoją wymową znacznie
odbiega od dotychczasowych, z reguły pozytywnych ocen kolonii polskiej w Szczecinie.
Jego autorem był polski nauczyciel, M.Golisz, który pracował w tym mieście w latach
1933 - 1934. Konsul H.Sztark rozpowszechnił tę wypowiedź w strukturach MSZ
(umieszczając ją w swym raporcie) i stąd można wnosić, że się z nią zgadzał. Golisz tak
opisywał życie organizacyjne szczecińskiej Polonii: „W towarzystwach panował duch
konserwatywny. Na żadnym zebraniu nie pozwalano młodzieży, której już i tak była
nikła liczba, zabierać w dyskusjach głos, nie mówiąc w ogóle o wybieralności tejże do
poszczególnych zarządów. Taktyka okazała się w skutkach zastraszającą. Młodzież
zniechęciła się do polskich towarzystw i występowała z nich, tak że dzisiaj społeczność
polska nie posiada silnej organizacji młodzieżowej.(...) Zebrania towarzystw składały
się w głównej mierze z wytykania błędów, troszczenia się o sprawy prywatne
poszczególnych członków oraz zaogniania sporów rodzinnych. O pracy kulturalno-
oświatowej mało myślano w towarzystwach. Stąd też wieczna niezgoda wśród
społeczności, brak zaufania jeden do drugiego, brak wspólnej pracy i wzajemnego
zbratania się. Druga wielka wada to fałszywe tłumaczenie celu organizacji polskich.
Utarło się zdanie, że towarzystwa polskie to dojna krowa, z której każdy może ciągnąć
zyski materialne. Na zebrania, imprezy itp. uczęszczało dużo osób, niby Polaków, którzy
przychodzili tylko dla zysku, wiedząc o tym, że stoły są suto nakryte. Na członków
towarzystw mało z nich dało się zapisać. Za członków towarzystw zaliczano tych, którzy
przez długi czas nie uczęszczali na zebrania i nie płacili swych składek miesięcznych.
56
Wszystko to należało naprawić i przeprowadzić reorganizacje w towarzystwach” .
Nawet jeśli powyższe zarzuty tylko częściowo były zasadne, to i tak musiało to
zniechęcać konsula do poświęcania skąpych środków urzędu.
Przy omawianiu działalności animacyjnej konsulatu nasuwa się pytanie, w jakim
celu była ona prowadzona? Dlaczego władze polskie poprzez konsulat rozbudzały i
podtrzymywały świadomość narodową nielicznej i słabej Polonii? Dlaczego konsulat
wydawał pieniądze na ten cel i narażał się na konflikty z niemiecką administracją?
26

Wydaje się, że tak oczywistych pytań dotąd nie stawiano. Czyżby w Warszawie liczono
się z powrotem Szczecina do Polski, jak to faktycznie się stało po 1945 roku? Polonia,
choć całkowicie napływowa w tym mieście (od końca XIX wieku), mogła stanowić
nikłe, ale jednak uzasadnienie nowego stanu posiadania. Jest to jednak teza mocno
wątpliwa. Czy myślano o silnej Polonii, jak o grupie nacisku na Niemców? Niemożliwe,
bo z góry było wiadome, że przy takiej liczebności i strukturze zawodowej, jest to
społeczność wymagająca pomocy, a nie sama zdolna owej pomocy udzielić.
Profesor Edward Włodarczyk wysunął tezę, iż utrzymywanie przez konsulat
kilku słabych organizacji polonijnych w Szczecinie było swoistym kamuflażem.
Chodziło bowiem o uzasadnienie pobytu w tym mieście kilku osób, związanych z
57
polską działalnością wywiadowczą prowadzoną przeciw Niemcom . Faktycznie,
konsulat był przez siedem lat placówką, z terenu której prowadzono intensywną
działalność wywiadowczą. Niektórzy przedstawiciele Polonii, zwłaszcza nauczyciele
M.Golisz i A.Omieczyński, byli agentami polskiego wywiadu 58. Nie wydaje się jednak,
by w tym celu konsulat animował życie Polonii. Tym bardziej, że szczyt owej animacji
przypada na lata, gdy wywiad polski w Szczecinie nie budował agentury.
Czy władzami polskimi i konsulatem kierowało poczucie obowiązku wobec
rodaków za granicą, by nie pozostawali oni bez ojczystej kultury? Wydaje się, że tak.
Jest to jednak odpowiedź ze sfery emocji. Zakłada ona bowiem przekonanie, że polska
tożsamość narodowa była dla obywateli niemieckich polskiego pochodzenia,
mieszkających w Szczecinie, lepsza niż asymilacja. Wynarodowienie uważano za zło,
prawdopodobnie za degradację. Można dyskutować z tym stanowiskiem, choć
oczywiście będzie to typowym anachronizmem, tj. przenoszeniem obecnych postaw i
ocen w przeszłość. Historyk oceniając przeszłość nie może oderwać się od swoich
czasów, zwłaszcza, jeśli celem jest nie tylko poznanie, ale i zrozumienie. Polska była
bardzo źle odbierana w Szczecinie i prowincji pomorskiej. Potwierdza to szereg
raportów konsulatu. Bycie Polakiem było więc rzeczą niełatwą w tym mieście.
Utrudniało to karierę zawodową oraz stwarzało wiele codziennych napięć i upokorzeń.
Polacy mieszkający w Szczecinie dobrowolnie wybrali swój los wychodźców. Czy
zatem konsulat animując życie Polonii działał w dobrze pojętym interesie tych ludzi?

56
AAN, KS, sygn.70, Notatka M.Golisza z 1934 r.
57
E.Włodarczyk, Próba krytycznego..., s.42.
58
W.Skóra, Rozwój i funkcjonowanie wywiadu agenturalnego przy Konsulacie RP w Szczecinie w latach
1935-1937, „Słupskie Studia Historyczne” 1995, nr 4, s.58-59.
27

Czy też realizował działalność opartą na dość trudnym do obrony twierdzeniu, że lepiej
być Polakiem w Niemczech, niż Niemcem? Czy od niewykształconych, nielicznych
polskich emigrantów zarobkowych nie wymagano zbyt wiele, tworząc z nich
„wysuniętą placówkę” polskości?

You might also like