Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 28

1

Wojciech Skóra, Oświata polonijna w Szczecinie w świetle dokumentów MSZ


Drugiej Rzeczypospolitej, [w:] Miscellanea oświaty polonijnej, red. J. Knopek,
Bydgoszcz 2000, s. 45-68.

Oświata polonijna w Szczecinie w świetle dokumentów MSZ Drugiej


Rzeczypospolitej

Wspomniane w tytule dokumenty Ministerstwa Spraw Zagranicznych to


spuścizna dwóch polskich placówek, które swymi działaniami obejmowały Szczecin
oraz teren Pomorza Zachodniego, czyli obszar ówczesnej pruskiej prowincji Pomorze
(Provinz Pommern). Praktycznie są to jedyne polskie dokumenty, pozwalające
odtworzyć dzieje polskiej oświaty w międzywojennym Szczecinie 1. Materiały te
znajdują się w Archiwum Akt Nowych w Warszawie. Główną bazę źródłową stanowią
raporty, sprawozdania i korespondencja Konsulatu RP w Szczecinie, który działał tam w
latach 1925-1939 2. Pewne dokumenty dotyczące oświaty są w dobrze zachowanym i
pokaźnym zespole akt „Ambasada RP w Berlinie (1920-1939)” 3. Ambasada polska w
Berlinie (do 1934 roku - poselstwo), była placówką zwierzchnią wobec szczecińskiego
konsulatu, dlatego wiele decyzji zapadało właśnie tam. Niewielkie znaczenie dla
omawianego problemu miały natomiast dokumenty z zespołu „Ministerstwo Spraw
Zagranicznych (1917-1939)”. Z powodu zniszczeń wojennych zespół ten zachował się
w niewielkim stopniu, zaś dokumenty Departamentu Konsularnego MSZ dają tylko
ogólny pogląd na funkcjonowanie polskiej sieci konsularnej 4.
Od pierwszych lat Odrodzonej Rzeczypospolitej kontakty z Polakami żyjącymi
w granicach Niemiec utrzymywane były za pośrednictwem placówek konsularnych i

1
Część dokumentów niemieckich, dotyczących oświaty polonijnej, została przetłumaczona w pracy:
M.Grzęda, Polonia szczecińska na przełomie dwóch epok (1930-1935), Szczecin 1994.
2
Zawarte w zespole „Konsulat RP w Szczecinie (1921-1939)”, liczącym około 2,15 mb.
3
Inwentarz akt Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Berlinie z lat [1919] 1920-1939 (do 1934 roku
poselstwa), opracował E.Kołodziej, Warszawa-Łódź 1990.
4
Ogólna zawartość zespołu „Ministerstwo Spraw Zagranicznych (1917-1939)” jest przedstawiona w
pracy: Archiwum Akt Nowych w Warszawie. Przewodnik po zasobie archiwalnym, opracowanie
zbiorowe pod red. M.Motasa, Warszawa 1973, s.65-68. Zespół MSZ liczy ogółem 140 mb. akt, zaś zespół
Ambasady RP w Berlinie - 70,7 mb. (!). Daje to pojęcie o wycinkowości dokumentacji MSZ.
2

5
dyplomatycznych . Kontakty te stopniowo zacieśniały się i włączały się do nich
krajowe organizacje społeczne, różne instytucje państwowe oraz ugrupowania
polityczne. Za ich pośrednictwem do Polaków w Rzeszy trafiała pomoc finansowa,
organizacyjna i kulturalno-oświatowa. Duże znaczenie miał fakt odrzucenia przez
polskie władze niemieckiej propozycji uregulowania spraw opieki nad Niemcami w
Polsce i Polakami w Niemczech na zasadzie wzajemności. Było to efektem założeń o
forsownym popieraniu polskości w Rzeszy. Ogrom zadań i duża liczba ośrodków
chcących wspierać polskie środowiska stwarzał zapotrzebowanie na utworzenie centrum
koordynacyjnego. Stopniowo, w wyniku wielu przekształceń, powstało ono w ramach
resortu spraw zagranicznych, zaś praktyczna realizacja podejmowanych tam decyzji
spoczęła na placówkach MSZ w Rzeszy, głównie konsulatach. Dekretem ministra
wyznań religijnych i oświecenia publicznego z 4.05.1921 r. utworzona została
delegatura tego resortu do spraw opieki nad oświatą polską poza granicami państwa, z
siedzibą w Poznaniu. Problemami reemigracji z Niemiec zajął się powołany uchwałą
Rady Ministrów z 3.09.1921 r. stały Komitet Międzyministerialny przy ministrze pracy i
opieki społecznej 6. W 1922 roku utworzona została Rada Opieki Kulturalnej złożona z
przedstawicieli MSZ, Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego
(MWRiOP) oraz organizacji społecznych zajmujących się tymi problemami. Zajęła się
ona koordynacją prac zespołów zajmujących się wychodźstwem w innych resortach. W
MSZ od marca 1922 roku działał w Wydziale Ogólnym Departamentu Konsularnego
Referat Opieki Kulturalnej. Faktycznie stał się on wykonawcą uchwał Rady Opieki
Kulturalnej. Do jego zadań należało również zbieranie danych o Polonii oraz
przygotowywanie wniosków na posiedzenia Rady. W roku następnym utworzona
została Międzyministerialna Komisja Opieki Kulturalnej nad Polakami Zagranicą. W jej
skład wchodził kierownik wspomnianego referatu w MSZ (Tadeusz Lubaczewski),
przedstawiciel MWRiOP (Eugeniusz Zdrojewski) oraz reprezentant Urzędu
Emigracyjnego (Ludwik Kulczycki). Przewodniczył jej dyrektor Departamentu
Konsularnego MSZ. Komisja zajmowała się całokształtem spraw związanych ze
wspomaganiem życia narodowego Polaków za granicą. Uzgadniane na jej posiedzeniach

5
Aspekt opieki konsularnej nad Polakami w Niemczech bezpośrednio po zakończeniu pierwszej wojny
światowej został interesująco przedstawiony we wspomnieniach pierwszego konsula polskiego w Berlinie:
K.Rose, Wspomnienia berlińskie, Warszawa 1932.
6
H.Chałupczak, II Rzeczpospolita a mniejszość polska w Niemczech, Poznań 1992, s.27.
3

7
wnioski były następnie realizowane przez reprezentowane w niej urzędy . W
początkowych latach funkcjonowania polskiego ruchu narodowego w Niemczech
koordynacja działań opiekuńczych Drugiej Rzeczypospolitej znajdowała się właściwie
8
nie w gestii MSZ, lecz Związku Obrony Kresów Zachodnich . Jego statutowym
zadaniem było prowadzenie zorganizowanej akcji zwalczania niemczyzny w
województwach przygranicznych oraz wzmacnianie polskości w Niemczech. Jednak
stopniowo wiodącą rolę w opiece nad Polakami za granicą przejmowało MSZ,
dysponujące siecią odpowiednich placówek wykonawczych - konsulatów. Statut
organizacyjny tego resortu z 2.07.1924 r. przekazywał opiekę nad Polonią dwóm
departamentom: konsularnemu i polityczno-ekonomicznemu. Nowy statut
organizacyjny, obowiązujący od 1.01.1927 r. w nieznacznym stopniu zmienił tę
sytuację. Istotne zmiany zaszły dopiero od 1.04.1933 roku. Wewnątrz Departamentu
Konsularnego powstały wtedy wydziały: Polityki Emigracyjnej, Polaków Zagranicą oraz
Opieki Prawnej. Oznaczało to przejęcie przez agendy MSZ zadań zlikwidowanego w
1932 roku Urzędu Emigracyjnego. Mimo tych przemian bezpośrednie zaangażowanie
konsulatów polskich w Niemczech w życie tamtejszej Polonii uległo zmniejszeniu 9.
Problematyka mniejszości polskiej w Niemczech skoncentrowana została wtedy w
Referacie Zachodnim Wydziału Polaków Zagranicą. Ów wydział kierował w tym
zakresie działalnością konsulatów, prowadził pracę organizacyjną i kulturalno-
oświatową oraz sprawował opiekę nad działalnością duszpasterską i gospodarczą 10.
Bezpośrednią opiekę nad działalnością polskiego ruchu narodowego w
Niemczech w imieniu Rzeczypospolitej sprawowały w sposób tajny Poselstwo RP w

7
H.Chałupczak, op.cit., s.28; E.Kołodziej, Wychodźstwo zarobkowe z Polski 1918-1939. Studia nad
polityką emigracyjną II Rzeczypospolitej, Warszawa 1982, s.45.
8
M.Mroczko, Związek Obrony Kresów Zachodnich 1921-1934. Powstanie i działalność, s.36-53 i 61-75
9
Przypisać to można stosunkowo małemu zainteresowaniu ministra Becka sprawami mniejszości polskiej
w Niemczech. W skali MSZ sprawami tymi zajmował się głównie Drymmer, jako dyrektor Departamentu
Konsularnego (H.Chałupczak, op.cit., s.259). Innym powodem było powstanie 10.08.1934 r. Światowego
Związku Polaków z Zagranicy, który przejął zdecydowaną większość bezpośrednich działań na rzecz
Polaków za granicą. O zmianach w nastawieniu polskiego MSZ wobec opieki nad Polonią w Niemczech
po 1933 roku: W.Wrzesiński, Polski ruch narodowy w Niemczech w latach 1922-1939, Wrocław 1993,
s.260-273.
10
H.Chałupczak, op.cit., s.29-30. Według słów Drymmera opieka nad Polonią po 1933 roku, czyli po
reorganizacjach w MSZ, odbywała się „(...) via Konsulaty za pośrednictwem lokalnych organizacji
terenowych, skupionych w swojej centrali, tj. w Światowym Związku Polaków z Zagranicy (...). Prócz tej
organizacji centralnej było jeszcze szereg innych, współpracujących ściśle z Departamentem
Konsularnym: Towarzystwo Pomocy Szkolnictwu Polskiemu Zagranicą (...), Związek Harcerstwa
Polskiego (...), Liga Morska i Kolonialna (...), Związek Strzelecki Sokół (...)” (W.T.Drymmer,
Wspomnienia, cz.III, „Zeszyty Historyczne”, 1974, z.29, s.181).
4

11
Berlinie oraz podległe mu w tym zakresie placówki konsularne . Do 1927 roku
zagadnieniami tymi zajmował się poseł RP Kazimierz Olszowski, wspierany przez
radcę emigracyjnego Tadeusza Dalbora. Istotnym etapem w przejmowaniu przez MSZ
opieki nad Polonią były obrady zjazdu konsulów polskich w Niemczech w 1926 roku.
Odbyły się one w Berlinie w dniach 22-23 listopada i uczestniczyli w nich również
działacze Związku Polaków w Niemczech (ZPN). Zdecydowano wtedy, by ogólne
kierownictwo nad pracą polską w Niemczech skupić w rękach Poselstwa RP w Berlinie
i centrali ZPN. Działalność ta została oparta na stałych dotacjach rozprowadzanych
przez konsulaty, mające odgrywać w tym zakresie znacznie większą rolę niż dotychczas.
Otwarło to kilkuletni okres intensywnej pracy narodowej prowadzonej przez konsulaty
polskie w Rzeszy, zakończony dopiero deklaracją polsko-niemiecką z 26 stycznia 1934
12
roku i powstaniem Światowego Związku Polaków z Zagranicy (10.08.1934 r.) .
Włączenie struktur MSZ w opiekę nad Polonią w Niemczech wymagało od resortu
rozwiązań instytucjonalnych. Zarządzeniem MSZ i MWRiOP z 12.04.1927 r.
utworzony został przy poselstwie w Berlinie referat kulturalno-oświatowy, który
posiadał szerszy zakres zadań niż analogiczne referaty w innych polskich placówkach za
granicą. Faktycznie obejmował on całokształt życia polskiej mniejszości w Niemczech.
Jego kierownikiem mianowany został wybitny znawca zagadnień narodowościowych,
Eugeniusz Zdrojewski. Koordynował on pracę konsulatów w Niemczech w zakresie
pracy z Polonią. Od 1.04.1933 r. kwestie polskiego wychodźstwa w Niemczech - po
zlikwidowaniu referatu kulturalno-oświatowego i odwołaniu jego kierownika - przeszły
w gestię radcy poselstwa, a od 1934 roku - pierwszego sekretarza Ambasady RP w
Berlinie. Sprawy polonijne przejęli radca Stefan Lubomirski i pierwszy sekretarz
ambasady Henryk Malhommé13 . Zmiany te wynikały z bezpośredniego
podporządkowania zagadnień mniejszościowych całokształtowi polsko-niemieckich
stosunków bilateralnych oraz zmianie formuły opieki nad Polonią, spowodowanej
powstaniem Światowego Związku Polaków z Zagranicy (zwanego popularnie
Światpolem). Światpol, jako centrala i naczelna reprezentacja Polonii, „przejął” od

11
W 1932 roku w Rzeszy działało 14 polskich placówek konsularnych.
12
Więcej na temat ustaleń zjazdu konsularnego w Berlinie (z listopada 1926 roku): H.Chałupczak, op.cit.,
s.50-51.
13
Tamże, s.30-31. Warto tu zaznaczyć, iż przejęcie władzy w Rzeszy przez nazistów nie zmieniło
niemieckiej polityki wobec polskiej mniejszości. Z tego powodu rok 1933 nie stanowi istotnej cezury w
dziejach Polonii w Niemczech. Po 1933 roku - jak napisała A.Poniatowska - „Zmieniły się hasła, ale
5

agend MSZ kontakty ze Związkiem Polaków w Niemczech 14. Duże znaczenie odegrała
też reorganizacja Związku Obrony Kresów Zachodnich (ZOKZ), ograniczenie jego
antyniemieckiej działalności oraz utworzenie Polskiego Związku Zachodniego (PZZ) w
1934 roku. Działalność PZZ znacznie silniej podporządkowano bieżącej polityce rządu.
Zmniejszyło to ofensywnie antyniemieckie nastawienie tej organizacji, zaś na pierwszy
plan wysunięto problem wszechstronnej opieki nad Polakami w Niemczech 15 .
Sądząc z treści i konstrukcji ustawy „O organizacji konsulatów i o czynnościach
konsulów” z 1924 roku, intencją sejmu polskiego było skoncentrowanie opieki
16
konsulatów na obywatelach polskich przebywających poza granicami Polski . Osoby
tworzące Polonię - również w Niemczech - były z reguły obywatelami obcych państw.
Ten fakt uniemożliwiał opiekę konsularną w wielu zakresach nad osobami polskiego
pochodzenia. Było to oczywiste w świetle obowiązujących w tych państwach przepisów
dotyczących obywatelstwa. Konsulaty, jako agendy polskiej administracji, nie miały
prawa zajmować się problemami obcych obywateli, również tych, którzy tworzyli
skupiska Polonii. Wszelka działalność konsulów w tym zakresie, choćby zgodna z wolą
władz polskich, nie tylko nie mogła liczyć na żadną ochronę prawną, ale nawet musiała
się spotykać ze sprzeciwem państwa przyjmującego, bo naruszała jego suwerenność
przestrzenną 17 . W przypadku Niemiec nabierało to szczególnego znaczenia ze względu
na otwartą wrogość wobec Polski (z wyjątkiem lat 1934-1938) oraz powszechne
przekonanie o realności „polskiego niebezpieczeństwa” na wschodnich rubieżach
Rzeszy18 . Tylko artykuł 20 wspomnianej ustawy poruszał problem obywateli obcych
polskiego pochodzenia. Czytamy w nim, że „Konsulowie obowiązani są zwracać
szczególną uwagę na polską imigrację stałą i sezonową na terytorium swego okręgu,

działania pozostały te same” (A.Poniatowska, Czy powstanie III Rzeszy jest cezurą polskiego życia
organizacyjnego w Niemczech (artykuł dyskusyjny), „Przegląd Zachodniopomorski”, 1990, nr 3, s.172).
14
W.Wrzesiński, op.cit., s.297-298.
15
M.Mroczko, Polska myśl zachodnia (1918-1939). Kształtowanie i upowszechnianie, Warszawa-Poznań
1986, s.264.
16
Ustawa „O organizacji konsulatów i o czynnościach konsulów” z 11.11.1924, „Dziennik Ustaw
Rzeczypospolitej Polskiej”, 1924, nr 103, poz.944.
17
W.Namysłowski, System prawa konsularnego, Warszawa 1949, s.142.
18
Analizę problemu „polskiego niebezpieczeństwa” na Pomorzu Zachodnim przeprowadził: B.Dopierała,
Czy w latach dwudziestolecia międzywojennego istniała na Pomorzu Zachodnim kwestia polska ?,
„Szczecin”, 1957, nr 1-2, s.47-63; Tenże, Polskie losy Pomorza Zachodniego, Poznań 1970, s.169-220.
Stosunek władz i społeczeństwa Pomorza Zachodniego do „polskiego niebezpieczeństwa” jest omówiony
w pracy: A.Czarnik, Stosunki polityczne na Pomorzu Zachodnim w okresie republiki weimarskiej 1919-
1932, Poznań 1983, s.312-346. Interesującą wykładnię ius protectionis (prawa opiekuńczego) konsulów,
nieco odbiegającą od powszechnej interpretacji zaprezentowanej również i w niniejszej pracy, można
znaleźć w pracy: W.Namysłowski, System..., s.27-47.
6

oraz na reemigrację do Polski i informować władze polskie o przebiegu imigracji i


19
reemigracji” [podkreślenie - W.S.] . Brak precyzji w określeniu pojęcia „polska
imigracja” stwarzał podstawę dla szerokich interpretacji, obejmujących również
obywateli obcych państw polskiego pochodzenia. Bardziej otwarte zalecenia opieki nad
grupą obywateli niemieckich polskiego pochodzenia można odnaleźć w wielu
okólnikach i pismach centrali MSZ, skierowanych do polskich placówek
20
dyplomatycznych i konsularnych w Rzeszy . Ponieważ często były one oznaczane
klauzulą „poufne” lub „tajne” można wnosić, że praktyka działań polskiego MSZ w tym
zakresie znacznie odbiegała od litery prawa sformułowanej w ustawie konsularnej z
1924 roku. Szczególnie jaskrawo występowało to na terenie Rzeszy, gdzie mniejszość
polska żyła w licznych skupiskach, zaś napięte stosunki polsko-niemieckie znajdowały
swe odbicie w złym traktowaniu Polaków przez władze i społeczeństwo niemieckie.
Brak podstaw prawnych w zakresie opieki konsulatów nad Polonią w Niemczech
potwierdza praktyka działań Konsulatu RP w Szczecinie 21. Były one nacechowane dużą
ostrożnością i pośrednie. Częstokroć musiano uciekać się do wybiegów, by ukryć
faktyczną rolę polskiej placówki. We wschodnich prowincjach Prus - a więc i w
prowincji pomorskiej - gdzie władze niemieckie ze szczególnym wyczuleniem i
nerwowością reagowały na wszelkie przejawy „polskiego niebezpieczeństwa”, działania
prowadzone wśród obywateli niemieckich polskiego pochodzenia musiały być
prowadzone bardzo dyskretnie. Pracownicy konsulatu dbali, by i wśród Polonii tylko
niewielka grupa działaczy była świadoma roli polskiego urzędu. Stąd niejednokrotnie

19
Ustawa „O organizacji konsulatów i o czynnościach konsulów” z 11.11.1924, „Dziennik Ustaw
Rzeczypospolitej Polskiej”, 1924, nr 103, poz.944.
20
Przykładem rozporządzenia wewnętrznego MSZ, regulującego pracę konsulatów z Polonią był okólnik
nr 27-T z 14.05.1930 r. Przypominał on kierownikom placówek konsularnych o konieczności zachowania
dyskrecji w pracy kulturalno-oświatowej z obywatelami państwa przyjmującego. W szczególności
należało unikać przedostawania się podobnych informacji lokalnej prasy, gdyż stwarzało to precedensy
mogące być wykorzystanymi przez obce placówki w Polsce, w ich kontaktach z mniejszościami
narodowymi w RP (Archiwum Akt Nowych (AAN), Konsulat RP w Szczecinie 1921-1939 (KS),
sygn.185, Okólnik MSZ nr 27-T w sprawie poufności pracy kulturalno-oświatowej z 14.05.1930 r.).
Przykładem innego wewnętrznego rozporządzenia, było ściśle tajne zarządzenie MSZ dla kierowników
polskich placówek dyplomatycznych i konsularnych z 15.10.1934 r. Przewidywało ono m.in., że urzędy
zagraniczne „(...) dążyć winny do odpowiedniego nastawienia opinii środowisk polskich w swych
okręgach. Akcja ta nie powinna nosić charakteru widocznego wpływania oficjalnych czynników polskich,
lecz musi być w umiejętny i oględny sposób sugerowana za pośrednictwem zaufanych działaczy
polskich”. W swej istocie powyższe rozporządzenie żądało od placówek tworzenia z Polaków za granicą
„grup nacisku”, które popierałyby polskie interesy i posunięcia władz polskich. Placówki zaś miały być
kreatorami owych grup nacisku oraz ich poglądów (Zarządzenie MSZ dla kierowników dyplomatycznych
i konsularnych z 15.10.1934 r.).
7

brak jest wyraźnych, bezpośrednich śladów czynności placówki w tym zakresie i


zadowalać się trzeba hipotezami, budowanymi na ogólnych przesłankach albo też
jednozdaniowymi stwierdzeniami w raportach.
Na ciekawy aspekt uwarunkowań opieki konsularnej nad Polonią w prowincji
pomorskiej zwrócił uwagę Konsul RP w Szczecinie Heliodor Sztark22, opisując swą
podróż po powiatach bytowskim i lęborskim w 1934 roku. Motywem wyjazdu była chęć
demonstracji władzom rejencji koszalińskiej, że Konsulat RP w Szczecinie interesuje
się losem tamtejszej ludności kaszubskiej. W konkluzji raportu dla centrali MSZ
H.Sztark dodawał, iż jego zamiarem było „Usankcjonować po stronie niemieckiej per
analogiam stan faktyczny istniejący w Polsce w stosunkach między konsulami Rzeszy a
mniejszością niemiecką. Jeżeli konsulowie Rzeszy funkcjonują w rolach opiekunów
mniejszości niemieckiej niejako na podstawie prawa międzynarodowego (traktat
mniejszościowy), której to formalnie podstawy Konsul RP nie posiada, to jednakże w
mentalności urzędnika niemieckiego leży, dość słabe zresztą, poczucie sprawiedliwości,
która domaga się stosowania zasady wzajemności w obustronnych stosunkach”
23
[podkreślenie - W.S.] . Tak zwany „mały traktat wersalski” z 28.06.1919 r.
przewidywał w artykule 12, iż „Polska zgadza się, aby postanowienia artykułów
poprzednich [określające szeroki zakres swobód dla mniejszości narodowych w Polsce -
W.S.], o ile dotyczą osób należących do mniejszości rasowych, religijnych lub
językowych, stanowiły zobowiązania o znaczeniu międzynarodowym i zostały oddane
24
pod gwarancję Ligi Narodów” . Do czasu przynależności Niemiec do Ligi Narodów
(czyli do 21.10.1933 r.), a zwłaszcza do wypowiedzenia przez ministra Józefa Becka
powyższego traktatu (13.09.1934 r.), strona niemiecka często korzystała z nierówności
prawnej istniejącej w tym zakresie. Miała ku temu wygodną pozycję szczególnie od
czasu przyjęcia Rzeszy do Rady Ligi Narodów25. Pomocne były w tym konsulaty

21
Obszarem kompetencyjnym Konsulatu RP w Szczecinie była pruska prowincja Pomorze. Więcej
szczegółów na temat Konsulatu RP w Szczecinie: W.Skóra, Działalność Konsulatu RP w Szczecinie w
latach 1925-1939, praca doktorska napisana pod kier. prof. M.Mroczko, Gdańsk-Słupsk 1997.
22
Kierował konsulatem szczecińskim w latach 1931-1938 (w randze konsula generalnego). Więcej
szczegółów na temat Konsulatu RP w Szczecinie: W.Skóra, Działalność Konsulatu RP w Szczecinie w
latach 1925-1939, praca doktorska napisana pod kier. prof. M.Mroczko, Gdańsk-Słupsk 1997.
23
AAN, KS, sygn.70, Raport konsula Sztarka z podróży po powiatach bytowskim i lęborskim z 1.08.1934
r.
24
Traktat między Głównymi Mocarstwami Sprzymierzonymi i Stowarzyszonymi a Polską (tzw. „mały
traktat wersalski”) z 28.06.1919 r., [w:] S.Sierpowski, Źródła do historii powszechnej okresu
międzywojennego, t.I: 1917-1926, Poznań 1989, s.128.
25
H.Batowski, Między dwiema wojnami 1919-1939. Zarys historii dyplomatycznej, Kraków 1988, s.217-
218. O problemie nierówności w opiece nad mniejszością polską w Niemczech i niemiecką w Polsce pisał
8

niemieckie w Polsce, mogące - jak to określił H.Sztark - roztaczać opiekę nad


Niemcami, obywatelami polskimi, w majestacie prawa międzynarodowego. Jak się
okazuje fakt ten - paradoksalnie - sprzyjał analogicznej opiece polskich konsulatów w
Niemczech, tyle że polskie placówki opierały się wyłącznie na stosunkowo niepewnej
kategorii „poczucia sprawiedliwości” urzędników niemieckich. Jednak i tej przesłanki
nie należy lekceważyć, zwłaszcza że wobec braku konwencji konsularnej między Polską
a Niemcami wiele zjawisk na tej płaszczyźnie regulowały niepisane zwyczaje, mające
oparcie w powszechnie uznawanych zasadach oraz regule wzajemności. W związku z
tym można uznać, że faktyczne uprawnienia konsulatów polskich w Niemczech były
większe aniżeli pozwalały na to uzgodnienia prawne, lecz z drugiej strony wiele
zależało od dobrej woli obu stron i od klimatu panującego między Polską a Rzeszą.
Odrębnym problemem było nastawienie lokalnych władz prowincji pomorskiej, które z
reguły było negatywne wobec wszelkich działań umacniających polskość na tych
terenach. Polacy byli jednoznacznie uważani za wrogów. W równym stopniu dotyczyło
to odczuć ogółu społeczności niemieckiej prowincji. Zjawiska te w dużym stopniu
ograniczały pole manewru szczecińskiej placówki. Można uznać, że była to jedna z
najtrudniejszych dziedzin pracy urzędu.
Działalność konsulatu na rzecz animowania życia Polonii w prowincji
pomorskiej nie była jawna. Prawdopodobnie dlatego nie istniał w konsulacie
wyodrębniony referat, zajmujący się Polonią. W największym stopniu realizował te
zadania referat emigracyjny, formalnie powołany do opieki nad obywatelami polskimi
przebywającymi w Niemczech26. Na uwagę zasługuje fakt zatrudniania w konsulacie
osób wywodzących się ze środowiska miejscowych Polaków. Stanowili oni jednak
bardzo nieznaczny odsetek personelu. Przyjmowano ich na stanowiska urzędników
kontraktowych (tj. nieetatowych pracowników MSZ). Na podstawie wielu przesłanek
można sądzić, że stanowili oni cenny łącznik między Polonią a placówką. Znali

J.Krasuski: „(...) jakkolwiek wielki był terror stosowany wobec Polaków w Niemczech ani na forum Ligi
Narodów, ani na płaszczyźnie stosunków międzypaństwowych sprawa ta nie mogła być roztrząsana.
Polskie placówki dyplomatyczne i konsularne mogły oczywiście interweniować w obronie obywateli
polskich, nie miały jednak żadnego prawa interweniowania w wypadku krzywdzenia Polaków będących
obywatelami niemieckimi, a tych była oczywiście przytłaczająca większość. Polacy będący obywatelami
niemieckimi mogli dochodzić swych praw przed sądami niemieckimi powołując się na artykuł 113
konstytucji Rzeszy, który stwierdzał: „Obcojęzyczne odłamy ludności Rzeszy nie mogą być pokrzywdzone
przez ustawodawstwo i konstytucję w swobodnym rozwoju narodowościowym, a szczególnie w używaniu
języka ojczystego w szkole, w administracji wewnętrznej i w sądownictwie” (J.Krasuski, Stosunki polsko-
niemieckie 1919-1932, Poznań 1975, s.153-154).
26
Więcej szczegółów: W.Skóra, Działalność..., s.36-41.
9

zarówno miasto, polskie środowisko, jak i Niemców. W wielu zakresach ich rozeznanie
i doświadczenie było nieporównanie większe niż pracowników przybywających z
Polski. Miało to odniesienie zwłaszcza do kierownictwa konsulatu, które z racji
zatrudnienia na etatach w MSZ musiało składać się z obywateli polskich. Konsul RP w
27
Szczecinie Jerzy Lechowski parokrotnie wyrażał żal wobec warszawskiej centrali
MSZ, iż nie jest w stanie zatrudnić większej liczby przedstawicieli miejscowej Polonii,
gdyż są oni przeważnie niewykształceni i nie posiadają odpowiednich kwalifikacji.
Spośród szczecinian, zatrudnionych w konsulacie przez kilka lat, największą rolę w
kontaktach z Polonią odegrali Stanisław Książyk i Jan Chmara. Od 1933 roku, w
28
wyniku rozporządzeń Wiktora Tomira Drymmera , kierownikom konsulatów nie
wolno było zatrudniać obywateli obcych państw, co w praktyce eliminowało podobne
postępowanie. Z punktu widzenia efektywności pracy konsulatu wśród Polonii była to
niekorzystna decyzja. Placówka stawała się bardziej oderwana od lokalnego środowiska.
Brak wyodrębnionego referatu wiąże się z trudnością określenia jakie sumy
placówka szczecińska przeznaczała na opiekę nad Polonią. Z zachowanych
dokumentów wynika, że na potrzeby te wydawano środki pochodzące z tzw. „funduszu
dyspozycyjnego na cele opieki kulturalnej”. Fundusz ten traktowano w konsulacie jako
tajny. Był on w wyłącznej dyspozycji kierownika placówki, który miał polecenie dbać,
by wydawane sumy nie przechodziły przez zwykłą rachunkowość placówki. Z ich
wydatkowania rozliczano się wobec radcy emigracyjnego w Poselstwie RP w Berlinie,
co pozwala przypuszczać, że pieniądze te pochodziły głównie z Ministerstwa Pracy i
Opieki Społecznej. Do 1930 roku konsulat otrzymywał na te cele 300 RM kwartalnie.
W kryzysowym okresie 1931 - 1933 suma ta zmalała o połowę. Dla lat późniejszych
brak jest danych. Jednakże na podstawie innych składowych budżetu placówki można
domniemywać, że od połowy lat trzydziestych fundusze wydawane na Polonię wzrosły
29
tylko nieznacznie . Poza kwotami, które były stałym elementem budżetu, konsulat
dysponował również okazjonalnymi dotacjami na cele polonijne, przekazywanymi przez
ZOKZ i poselstwo berlińskie. Warunkiem ich otrzymania było złożenie dokładnie
umotywowanego wniosku. Sumy w ten sposób uzyskane niejednokrotnie przekraczały

27
Kierował konsulatem w Szczecinie w latach 1927-1931.
28
Szef spraw personalnych MSZ oraz kierownik Departamentu Konsularnego tego resortu od 1933 r.
29
AAN, Ambasada RP w Berlinie 1919-1939 (AB), sygn.3090, Rozliczenie KS z funduszu
dyspozycyjnego na cele kulturalne z 3.04.1929 r. Tamże: rozliczenia z lat 1927-1939.
10

30
kwartalne dotacje otrzymywane od radcy emigracyjnego . Uogólniając można
stwierdzić, że rocznie nie wydawano na rzecz Polonii więcej niż 2000 RM, co choćby w
zestawieniu z liczbą Polaków w Szczecinie daje kwotę żenująco małą. Odbijało się to
bardzo negatywnie na rozmachu akcji narodowej konsulatu.
Bardzo trudno jest ustalić liczebność Polonii szczecińskiej. Niemieckie
zestawienia statystyczne z okresu międzywojennego, „politycznie zweryfikowane”,
zaniżały liczbę Polaków. Natomiast dane pochodzące od samych Polaków - w tym
również ustalenia konsulatu - rażą dużą rozbieżnością i szacunkowością. Z kolei efekty
głosowania na polskie ugrupowania aspirujące do pruskiego Landtagu należy
przyjmować z dużym krytycyzmem z racji różnych postaw politycznych Polaków oraz
zróżnicowanego stosunku do samego aktu wyborczego jako demonstracji
przynależności narodowej. Pozostaje zatem przytoczenie danych i szacunkowe
określenie ilości Polaków w Szczecinie. W 1907 roku, w wyborach do Reichstagu, na
polskiego kandydata, Leona Czarlińskiego, głosowało w okręgu szczecińskim 45 osób.
W 1913 roku poseł J.Chociszewski zdobył tam 52 głosy. Ze wspomnień Edmunda
Fryki, jednego z działaczy szczecińskiej Polonii, wynika, że w latach 1914 - 1922 w
31
Szczecinie mieszkało około 550 Polaków . W świetle późniejszych danych liczbę tę
należy uznać za zaniżoną. Prawdopodobnie E.Fryka za Polaków uważał osoby czynne w
polskim ruchu narodowym (lub np. tylko mężczyzn). W latach 1919 - 1922 całe Niemcy
objęła fala wyjazdów Polaków do odrodzonej Rzeczypospolitej. Zjawiska związane z
opcją obywatelstwa objęły również Szczecin, który opuściła wówczas pewna liczba
Polaków. Liczba ludności polskiego pochodzenia ustabilizowała się w 1923 roku, gdy
ustał masowy ruch migracyjny. W 1927 roku Konsulat RP w Szczecinie informował
32
MSZ, że w mieście zamieszkuje „ponad 1000 Polaków” . W innych (późniejszych)
dokumentach placówki można spotkać liczbę nawet o 100% wyższą (tyle osób miała
liczyć „polska parafia” przy kościele św. Jana Chrzciciela w Szczecinie). Tę

30
AAN, AB, sygn.3090, Pismo KS do radcy emigracyjnego przy Poselstwie RP w Berlinie (PB) z
3.04.1930r.; AAN, KS, sygn.70, Pismo KRPS do ZOKZ w Poznaniu z 8.06.1934 r. Przykładowo: W 1930
r. konsulat wystąpił do radcy emigracyjnego o dotację w wysokości 400 RM na organizację obchodów
Konstytucji 3 Maja w Szczecinie i potrzebną kwotę otrzymał. W 1934 r. konsul Sztark zwrócił się do
ZOKZ (Poznań) z prośbą o pieniądze na zakup dwóch radioodbiorników dla świetlic polskich na
Kaszubach oraz roweru dla dyrygenta miejscowego chóru.
31
B.Drewniak, Ze wspomnień Edmunda Fryki o szczecińskiej „Polonii” w latach 1914-1918, „Szczecin”,
1958, nr 11/12, s.103. Według innych szacunków liczba Polaków w Szczecinie w tym okresie (1912 r.)
oscylowała wokół 250 osób. Patrz: E.Włodarczyk, Wielkomiejski rozwój Szczecina 1871-1914, [w:]
Dzieje Szczecina, t.III, pod red. B.Wachowiaka, Szczecin 1994, s.449.
32
AAN, AB, sygn.3255, Półroczny raport administracyjny KS 1.01.1927-1.07.1927r.
11

rozbieżność można przypisać zróżnicowanym kryteriom narodowościowym oraz


różnym obszarom miasta i okolic branym pod uwagę przez urzędników placówki.
Pewna grupa polskich robotników rolnych zamieszkiwała peryferyjne dzielnice i osady
poza Szczecinem i uwzględnianie jej mogło zmieniać dane. Brali oni jednak znikomy
udział w polskim życiu narodowym i stąd też można przyjąć, że w okresie
funkcjonowania w Szczecinie polskiego konsulatu Polonia liczyła w tym mieście około
tysiąca osób. Byli to głównie robotnicy i rzemieślnicy z rodzinami zamieszkali w
centralnych dzielnicach miasta. W miarę zaostrzania się stosunków polsko-niemieckich
oraz narastania groźby wojny, ludność polskiego pochodzenia opuszczała to miasto,
najczęściej wyjeżdżając do Polski. Można więc przyjąć, że początkowa liczba Polaków
w pewnym (niemożliwym do ustalenia) stopniu zmalała przed wybuchem drugiej wojny
światowej.
Struktura Polonii szczecińskiej była zróżnicowana i raczej niekorzystna, jeśli
rozpatrywać ją pod kątem działalności narodowej. Różnorodny był status prawny
członków tej grupy. Byli wśród nich obywatele niemieccy, byli polscy optanci, którzy w
latach 1919-1922 wybrali obywatelstwo polskie i z różnych przyczyn nie wyjechali do
kraju, byli też bezpaństwowcy, którzy nie mieli obywatelstwa ani polskiego, ani
niemieckiego i nie podlegali opiece prawnej żadnej strony. Świadomość własnej
polskości też była zróżnicowana. Józef Kisielewski w książce „Ziemia gromadzi
prochy”, wydanej w Poznaniu w 1939 roku, pisał: „Kto przeszedł się bodaj przez kilka
ulic Szczecina i przyglądał szyldom, zauważył, że co trzeci szyld prezentuje nazwisko
polskie. I rzecz ciekawa, zawsze niemal w formie poprawnej, nie wykoślawionej. A więc
33
nie Krajewsky, ale Krajewski” . Były to jednak pozory podyktowane propagandową
konwencją książki. Wspomniany już E.Fryka tak opisywał swoje próby konsolidacji
Polonii po 1918 roku: „(...) wynotowałem sobie różne polskie nazwiska, jak
Lewandowski, Wiśniewski, Skowroński, Mądry i wiele innych, spodziewając się, że
zdobędę sobie kilku prawdziwych Polaków. Na próżno jednak. Cały ten ludek,
aczkolwiek naprawdę polskiego pochodzenia, był już doszczętnie zgermanizowany,
przebywając 20 lat i więcej w Szczecinie” 34 . Tenże działacz scharakteryzował również
środowisko polonijne w mieście. Pomimo, że jego opinia dotyczyła początku lat
dwudziestych, można sądzić, że była zasadna dla całego dwudziestolecia

33
J.Kisielewski, Ziemia gromadzi prochy, Glasgow 1941, s.189. Zobacz też: A.Poniatowska, Walka
Polonii szczecińskiej o świadomość narodową , „Życie i Myśl”, 1985, nr 9, s.43.
12

międzywojennego. Według E.Fryki Polonia szczecińska dzieliła się na dwie zasadnicze


grupy: „Pierwsza grupa to Polacy otwarci, nie wstydzący się swego polskiego
pochodzenia. Ludzie ci zajmowali podrzędniejsze stanowiska, język niemiecki znali dość
słabo. Chętnie łączyli się w polskich zgrupowaniach, brali czynny udział w zebraniach i
organizowanych obchodach. Do grupy tej (...) należeli robotnicy oraz rzemieślnicy i
pewna tylko część inteligencji. Druga grupa to „lepsza paczka”, część inteligencji,
mówiącej dobrze po niemiecku. Ci omijali miejsca zebrań, bo uważali się za „coś
lepszego”. Dopiero w roku 1918 (...) szereg osób z tej grupy przypomniało sobie język
ojczysty i znalazło drogę do polskich szeregów. Niektórzy zresztą tylko dlatego,
ponieważ chcieli wracać do Polski i chcieli wykazać się przynależnością do Komitetu
Dzielnicowego Polaków na Obczyźnie” 35.
Rozwój oświaty polskiej w Szczecinie, w okresie dwudziestolecia
międzywojennego, wiąże się ściśle z działalnością konsulatu polskiego. Placówka
służyła w tym zakresie pomocą koncepcyjną, personalną, finansową oraz w zakresie
kontaktów z centrum dyspozycyjnym szkolnictwa polskiego w Niemczech, które
mieściło się w Berlinie (był to istniejący od 27.08.1922 r. Związek Polskich
Towarzystw Szkolnych oraz Poselstwo RP w Berlinie).
W chwili otwarcia polskiej placówki konsularnej w Szczecinie, tj. w lutym 1925
roku, było tam - według oceny J.Lechowskiego - około 100 polskich dzieci w wieku
szkolnym. Sytuacja tej grupy z punktu widzenia konsulatu była zła. Jak stwierdził
J.Lechowski w 1927 roku w raporcie do centrali MSZ: „Młodzież polska ulega z
łatwością wynarodowieniu, w 95% posługuje się językiem niemieckim i bardzo
nielicznie bierze udział we wszelkiego rodzaju uroczystościach organizowanych przez
36
Związek Polaków, Oddział w Szczecinie” . Do założonego tego roku chóru polskiego
„Chopin” zgłosiło się tylko kilka młodych osób, z których żadna - jak podkreślał konsul
- „(...) nie władała językiem polskim” 37 . Na dzieciach polskich, które były obywatelami
niemieckimi spoczywał obowiązek uczęszczania do szkół niemieckich. Na co dzień
przebywały one w towarzystwie rówieśników - Niemców. O ile dorośli kultywowali
jeszcze swą polskość, ich dzieci były od niej całkowicie oderwane. Ten stan groził
całkowitą germanizacją Polonii szczecińskiej w ciągu jednego pokolenia. Zdawali sobie

34
B.Drewniak, Ze wspomnień..., s.105.
35
Tamże, s.103-104.
36
AAN, KS, sygn.50, Raport KS dla MSZ z 10.08.1927 r.
37
AAN, AB, sygn.3255, RRA 1927.
13

z tego sprawę zarówno konsulowie rezydujący w tym mieście, jak i działacze lokalnych
towarzystw polonijnych. Dlatego też okazja, jaka pojawiła się wraz z wydaniem przez
rząd pruski „Ordynacji” w 1928 roku, została skwapliwie wykorzystana przez obydwie
strony.
Początki szkolnictwa polskiego w Szczecinie sięgają jednak 1919 roku. Wtedy
to ślusarz Stoczni Remontowej, Ignacy Barachowski, a zarazem prezes Polskiej Rady
Ludowej, zorganizował pierwszy oficjalny kurs języka polskiego. Uczestniczyło w nim
26 dzieci, które uczono w jego własnym mieszkaniu. Jednakże wyjazd tego działacza do
38
Polski zakończył tę inicjatywę już po paru miesiącach . Akcja oświatowa zamarła w
Szczecinie na dziesięć lat.
Pierwszym działaniem podjętym przez konsulat w celu objęcia swym wpływem
dzieci polskich były uroczyste obchody Bożego Narodzenia w 1927 roku. Impreza
została przygotowana przez urzędnika S.Książyka, przy współudziale zarządów
Związku Polaków w Niemczech, Oddział w Szczecinie (ZPN/Sz) i Towarzystwa
Polsko-Katolickiego w Szczecinie (TPK). Przybyło na nią około 20 dzieci, które
otrzymały prezenty ufundowane przez konsulat. Rok później (1.01.1928 r.) odbyła się
druga polska „gwiazdka” w Szczecinie. Tym razem przybyło 42 dzieci w wieku od 3 do
13 lat. Niektóre umiały już popisać się deklamacją polskich wierszy. W następnym roku
liczba dzieci uczestniczących w imprezie była jeszcze większa. „Gwiazdki” stały się
39
trwałym elementem życia Polonii . Zorganizowaniu i podniesieniu świadomości
narodowej młodzieży miały też służyć stworzone przez konsulat Polskie Towarzystwo
Sportowe „Orlęta” i chór „Chopin”. Były to jednak półśrodki. Z rocznych raportów
administracyjnych konsulatu można wywnioskować, że J.Lechowski w pełni rozumiał,
iż tylko regularne kursy języka polskiego pozwolą powstrzymać germanizację młodego
pokolenia.
Rozwój instytucjonalnej oświaty polskiej w Szczecinie stał się możliwy dopiero
40
po wewnątrzpruskich regulacjach prawnych . Rząd pruski wydał 31 grudnia 1928 r.

38
B.Drewniak, A.Poniatowska, Polonia szczecińska (1890-1939), Poznań 1961, s.54. Rozwój oświaty
polskiej w Szczecinie międzywojennym jest też przedstawiony w pracy: Dzieje Szczecina, t.III, op.cit.,
s.821-825.
39
AAN, KS, sygn.3255, RRA 1928.
40
Tzw. „Ordynacja szkolna” rządu pruskiego z 31.12.1928 r. była w swej istocie nieśmiałą próbą
wyrównania stosunków polsko-niemieckich w tej dziedzinie. W zakresie rozwoju szkolnictwa
narodowego istniała bowiem ogromna dysproporcja na korzyść oświaty niemieckiej w Polsce. Blisko 3/4
dzieci niemieckich w Polsce uczęszczało do szkół publicznych z niemieckim językiem wykładowym,
podczas gdy do szkół polskich w Niemczech chodziło około 0,5% dzieci polskich (dane z połowy lat
14

„Rozporządzenie dotyczące uregulowania szkolnictwa dla mniejszości polskiej” 41 . Do


najważniejszych postanowień tego dokumentu, zwanego powszechnie „Ordynacją” (od
niemieckiego Ordnung), należały:
1. Wprowadzenie tzw. subiektywnego kryterium przynależności do mniejszości, co
implikowało fakt, że przynależność ta zależała od wyboru każdego Polaka i nie
można jej było ani udowodnić, ani kwestionować.
2. Uznano uczęszczanie do polskiej szkoły powszechnej za uzupełnienie istniejącego
w Prusach powszechnego obowiązku szkolnego.
3. Szkoły polskie były placówkami prywatnymi. Ich właścicielami były polskie
organizacje - Towarzystwa Szkolne, a kierownikami mogli być nauczyciele
niemieccy lub polscy, do których władze niemieckie nie miały zastrzeżeń.
4. Generalnie Polskie Towarzystwa Szkolne miały utrzymywać szkoły. Jednak w
przypadku, gdy liczba dzieci w obrębie jednego związku szkolnego o liczbie
mieszkańców powyżej 100 tysięcy wynosiła przynajmniej 240 państwo miało w
60% opłacać polskich nauczycieli. W Szczecinie taki przypadek - oczywiście - nie
zachodził.
5. Programy w szkołach polskich miały być oparte o programy niemieckie,
zmodyfikowane „na tyle, na ile jest to potrzebne dla właściwego nauczania
polskich wiadomości narodowych” 42 .
Uzupełnieniem „Ordynacji” były rozporządzenia pruskiego ministra oświaty z
21.02.1929 r. i 30.04.1929 r., które regulowały m.in. siatkę godzin, zakres nauczania
historii i geografii oraz języka polskiego i niemieckiego.
Pomimo, że „Ordynacja” stwarzała możliwość utworzenia szkoły polskiej już w
1929 roku, w Szczecinie nastąpiło to dopiero w roku następnym. Na przeszkodzie stanął
brak osoby posiadającej odpowiednie kwalifikacje na nauczyciela i - przede wszystkim -
brak lokalnego oddziału Polskiego Towarzystwa Szkolnego, które w myśl prawa mogło

dwudziestych). W czasie gdy Polacy dysponowali w Niemczech 111 placówkami oświatowymi, Niemcy
kształcili swe dzieci w Polsce w 930 szkołach podstawowych i 41 średnich (M.Mroczko, Działalność
kulturalno-oświatowa Związku Obrony Kresów Zachodnich wśród Polaków w Niemczech w latach 1921-
1934, „Przegląd Historyczno-Oświatowy”, 1975, nr 1, s.11). O rozwoju polskiej oświaty w Niemczech
pisał także: T.Musioł, Działalność oświatowa Polaków w Niemczech 1919-1939, [w:] Polacy w republice
weimarskiej i w III Rzeszy. Materiały z seminarium w Rucianem 26-30.06.1964, Olsztyn 1965, s.86-102.
41
Podstawy prawne polskiej działalności oświatowej w Niemczech zostały szczegółowo omówione w
pracy radcy emigracyjnego przy Poselstwie RP w Berlinie: E.Zdrojewski, Szkolnictwo polskie w
Niemczech, Warszawa 1934, s.3-45 (Ordynacja na s.18-26). Zob. też: K.Trzebiatowski, Oświata i
szkolnictwo polskie na Pomorzu Zachodnim w pierwszej połowie XX wieku (1900-1939), Poznań 1961,
s.81-84.
15

być właścicielem szkoły. Konsul J.Lechowski, nie chcąc czekać aż trudności te zostaną
pokonane, zezwolił pracownikowi kontraktowemu konsulatu, Bruno Sucheckiemu, na
zorganizowanie kursu języka polskiego dla dzieci polskich. Był to akt odwagi konsula,
bowiem takie przedsięwzięcie było nielegalne. B.Suchecki zrealizował w ten sposób
plany, które przedstawił J.Lechowskiemu już w 1928 roku. Ostatecznie w kwietniu
1929 roku pracownik konsulatu wraz z Józefą Gilową rozpoczął spotkania z grupą
polskich dzieci. Odbywały się one w prywatnym mieszkaniu J.Gilowej (przy obecnej
ulicy Śląskiej 17). B.Suchecki, jako człowiek wykształcony, pełnił rolę nauczyciela.
Uczył dzieci pisać i czytać po polsku oraz pieśni i modlitw w tym języku. J.Gilowa,
będąca robotnicą i nie posiadająca żadnego przygotowania pedagogicznego, ograniczała
43
się do nauki mówienia i śpiewania po polsku . Efekty tej pracy były już wkrótce
widoczne. Dnia 11 sierpnia 1929 roku konsulat, przy współudziale organizacji
polonijnych, zorganizował „wielką zabawę letnią”. W ogrodzie restauracji Fuchsa w
Szczecinie Zdrojach obok wielu innych atrakcji wystąpiły dzieci ubrane w polskie stroje
ludowe. Piosenki i tańce w ich wykonaniu wywołały - jak raportował konsulat -
44
wzruszenie i wielkie uznanie zgromadzonych dorosłych . Od tego czasu występy
dzieci były częstym elementem polskich uroczystości w Szczecinie.
Przez cały 1929 rok trwały wspólne zabiegi Polonii i J.Lechowskiego o otwarcie
polskiej szkółki. Polegały one na ożywionej korespondencji placówki z poselstwem
berlińskim oraz Związkiem Polskich Towarzystw Szkolnych w Berlinie (ZPTS). Konsul
prosił o wsparcie finansowe, przysłanie nauczyciela i przede wszystkim - pomoc w
powołaniu lokalnego Towarzystwa Szkolnego. W rezultacie tych zabiegów 10.05.1930
roku przybył do Szczecina inspektor szkolny ZPTS, Maksymilian Brasse, by
uczestniczyć w uroczystym powołaniu do życia Polskiego Towarzystwa Szkolnego
„Szczecin” (PTS/Sz). Tego samego dnia w restauracji „Schillerloge” (przy obecnej ul.
Mazowieckiej) spośród zgromadzonych działaczy Polonii i urzędników konsulatu
wybrano zarząd nowej organizacji. Prezesem został Kazimierz Strzemplewicz
(równocześnie prezes TPK). Na jego zastępcę wybrano robotnika, Michała
Guzowskiego, a na skarbnika szewca, Tomasza Wilczyńskiego (równolegle prezesa
ZPN/Sz). Sekretarzem został urzędnik kontraktowy konsulatu, Stanisław Szułcik. Pełnił

42
K.Trzebiatowski, op.cit., s.81-84.
43
AAN, KS, sygn.55, Sprawozdanie PTS/S za rok 1930/1931; sygn.56, Pismo KS do ZPTS w Berlinie z
23.03.1931 r.
44
AAN, KS, sygn.52, Pismo KS do PB z 18.11.1929 r.; B.Drewniak, A.Poniatowska, op.cit., s.76-77.
16

on rolę łącznika między PTS/Sz a placówką i prowadził całą dokumentację


Towarzystwa. Ponieważ był on jedynym wykształconym członkiem zarządu można
sądzić, iż jego funkcje wykraczały poza zajmowane tam stanowisko. Na wspomnianym
zebraniu wybrano również Radę Szkolną oraz uchwalono statut PTS/Sz 45 .
Powstanie PTS/Sz rozpoczęło trzyletni okres bliskiej współpracy konsulatu z
działaczami Polonii szczecińskiej mającej na celu utworzenie, a następnie utrzymanie
polskiej szkółki. Były to ciężkie lata zarówno z powodu panującego kryzysu
gospodarczego, jak i wyraźnego wzmożenia nastrojów antypolskich w Niemczech. To,
że szkółka funkcjonowała do czasu przyjazdu do Szczecina Maksymiliana Golisza
(zastąpionego później przez Aleksandra Omieczyńskiego), było w przeważającej mierze
efektem starań i poparcia całego personelu konsulatu. Dopiero przybycie dwóch
doświadczonych nauczycieli, a także odprężenie w stosunkach polsko-niemieckich po
1934 roku zwolniły placówkę z części obowiązków w tym zakresie.
Trudno jest precyzyjnie wskazać w jakim stopniu konsulat uczestniczył w
pracach szkółki i PTS/Sz. Ze względu na czujność - a nawet przeczulenie - władz
niemieckich, sprawy te musiały być załatwiane poufnie. Otwarte poparcie obywateli
niemieckich przez polską administrację było wykluczone, zwłaszcza na terenie
prowincji pomorskiej, gdzie nastawienie antypolskie występowało ze szczególną siłą.
Jest rzeczą niewątpliwą, że Polonia szczecińska nie miała ani wystarczających środków,
ani kadry, by prowadzić szkółkę. W związku z tym na konsulat spadła konieczność
dyskretnej dbałości o kontynuację tego przedsięwzięcia. Postawa ta znalazła częściowe
potwierdzenie w ściśle tajnym zarządzeniu MSZ, wydanym 12.10.1932 roku. Dotyczyło
ono organizacji władz szkolnych oraz szkolnictwa polskiego w Niemczech i skierowane
było również do szczecińskiego konsulatu. Stwierdzono w nim, iż zwierzchnie
kierownictwo w sprawach szkolnych i kulturalno-oświatowych na terenie Niemiec
należy do kompetencji Poselstwa RP w Berlinie i jest realizowane przez referat
kulturalno-oświatowy tegoż poselstwa. Kierownikowi referatu podlegali zarówno
nauczyciele, kontakty z władzami niemieckimi, jak i sprawy organizacyjne szkół. Punkt
4 zarządzenia głosił, że „Na pewnych terenach nadzór nad nauczycielami może być
przekazany właściwym Konsulatom RP”. Natomiast w punkcie 9 stwierdzono: „Urzędy
Konsularne RP w Niemczech w zakresie akcji kulturalno-oświatowej i szkolnej
podlegają Poselstwu RP w Berlinie. Zakres działalności Urzędów Konsularnych w tym

45
AAN, KS, sygn.53, Pismo KS do radcy emigracyjnego przy PB z 24.05.1930r.
17

46
zakresie określa Poselstwo z uwzględnieniem warunków terenowych” . Nie ma
potwierdzenia w dokumentach, by poselstwo berlińskie przekazało konsulatowi
szczecińskiemu nadzór nad nauczycielami polskimi pracującymi w prowincji
pomorskiej. Jednak w praktyce działań placówki wobec szczecińskiej szkółki często
widać stosunek zwierzchności i nadzoru przewidziany rozporządzeniem MSZ, jeszcze
nawet przed 1932 rokiem 47.
Jednym z przykładów nadrzędności placówki MSZ w tym zakresie była
procedura ustalania budżetu szkółki. Dokonywano tego dwutorowo - w PTS/Sz i
konsulacie - przy czym faktyczne znaczenie miały czynności wykonywane przez
urzędników placówki. Były też one pierwotne w sensie czasowym. Dnia 27.02.1931 r.
konsulat przesłał radcy emigracyjnemu przy Poselstwie RP w Berlinie,
E.Zdrojewskiemu, kosztorys otwarcia szkółki i ochronki w Szczecinie, z prośbą o
akceptację wyliczeń wykonanych przez urzędników placówki. Zarząd PTS/Sz dopiero w
następnym miesiącu (23.03.1931 r.) zwrócił się do ZPTS w Berlinie o wyasygnowanie
funduszy na ten sam cel. Równolegle konsul J.Lechowski w piśmie do poselstwa
berlińskiego (23.03.1931 r.) stwierdził: „Konsulat uprzejmie prosi o przyznanie
powyższych kredytów oraz powiadomienie tutejszego Urzędu w jakim terminie może się
spodziewać przekazania wyszczególnionych w powyższym piśmie kwot, załączając
równocześnie ze względów formalnych wniosek Towarzystwa Szkolnego w Szczecinie
48
skierowany do Związku Towarzystw Szkolnych w Berlinie” [podkreślenie - W.S.] .Z
powyższego wynika, że to w konsulacie prowadzono sprawy budżetowe szkółki i
ochronki 49. Do urzędu należał też kontakt z faktyczną centralą szkolnictwa polskiego w
Niemczech - Poselstwem RP w Berlinie. Wydaje się, że w tak słabym ośrodku

46
AAN, KS, sygn.58, Zarządzenie MSZ w sprawie organizacji władz szkolnych oraz szkolnictwa
polskiego w Niemczech z 12.10.1932 r.
47
Ogólne kierownictwo, nadzór i opieka nad szkolnictwem polskim w Niemczech należały od 1927 roku
do referatu kulturalno-oświatowego Poselstwa RP w Berlinie. Referat ów realizował te zadania za
pośrednictwem polskich konsulatów. Po likwidacji referatu, od 1.04.1933 r. kwestie oświatowo-szkolne
przekazane zostały - jako część odcinka politycznego - pod nadzór radcy poselstwa, a potem I sekretarza
ambasady. Więcej szczegółów: H.Chałupczak, op.cit., s.106-110.
48
AAN, KS, sygn.55, Pismo KS do radcy emigracyjnego E.Zdrojewskiego (PB) z 27.02.1931 r.; Pismo
PTS/S do ZPTS w Berlinie z 23.03.1931 r.; Pismo konsula Lechowskiego do radcy E.Zdrojewskiego z
23.03.1931 r.
49
Źródła i zasady finansowania polskiego szkolnictwa w Niemczech zostały omówione w pracy:
H.Chałupczak, op.cit., s.111-143. Autor przedstawia tam działania wspierające MSZ, MWROP,
wojewodów, ZOKZ, Światpolu i innych organizacji. Cenne dane zawiera też inne opracowanie tego
autora: tenże, II Rzeczpospolita a mniejszość polska w Niemczech w latach wielkiego kryzysu, [w:]
Niemcy w polityce międzynarodowej 1919-1939, pod red. S.Sierpowskiego, t.II (Lata wielkiego kryzysu
gospodarczego), Poznań 1992, s.400-405. O działalności ZOKZ w tym zakresie: M.Mroczko, Związek
Obrony..., s.153-194.
18

polonijnym, jakim był Szczecin, innej możliwości nie było. Zwłaszcza do 1933 roku,
czyli do czasu przybycia tam nauczyciela dobrze znającego specyfikę pracy oświatowej
w Niemczech.
Pierwsze czynności wokół otwarcia szkółki należały nieomal w pełni do
konsulatu. Ponieważ składki członków PTS/Sz nie wystarczały nawet na pokrycie
kosztów wynajęcia lokalu, J.Lechowski wystąpił do poselstwa berlińskiego z prośbą o
dotację w wysokości 300 RM. W lipcu uzyskano połowę tej sumy 50 . Wynajęto za nią
jedną z sal restauracji „Schillerloge”, gdzie Polacy często urządzali swoje spotkania.
Poselstwo miało wątpliwości czy restauracja jest odpowiednim miejscem na szkołę i
konsul J.Lechowski, który negocjował z właścicielem, musiał zapewniać, że sala jest
dobrze odizolowana i posiada osobne wejście. Następnym problemem była obsada
nauczycielska. Ponieważ nie można było liczyć na opłacenie nauczyciela z Polski,
J.Lechowski zezwolił jednemu z pracowników konsulatu, S.Książykowi, na czasowe i
nieodpłatne pełnienie tej funkcji. Ogólną opiekę nad dziećmi w dalszym ciągu miała
51
pełnić J.Gilowa . Pierwsze lekcje w języku polskim odbyły się 13.08.1930 roku.
S.Książyk i J.Gilowa zebrali 19 dzieci - obywateli polskich i niemieckich (najmłodsze
miało 4 lata, najstarsze - 14). Kilkoro z nich było dziećmi pracowników konsulatu 52 .
Początkowo szkółka prowadziła tylko popołudniowe kursy języka polskiego.
Przeszkodą w rozszerzeniu zakresu nauczania był brak wykwalifikowanego pedagoga.
Zaradził temu Lechowski sprowadzając do Szczecina swoją 42-letnią siostrę, Stefanię
Lechowską, która miała za sobą 18 lat praktyki nauczycielskiej 53 . Przybyła ona z Polski
w połowie września 1930 roku i została filarem oświaty polskiej w Szczecinie aż do
połowy 1933 roku. Należy dodać, że do końca sprawowania przez jej brata funkcji
konsula (tzn. do 30.05.1931 r.) nie pobierała ona za swą pracę żadnego wynagrodzenia.
W praktyce więc konsul J.Lechowski utrzymując siostrę, opłacał nauczyciela dla
polskich dzieci. Po jego wyjeździe S.Lechowska zaczęła pobierać od konsulatu
wynagrodzenie w wysokości 180 RM miesięcznie 54 .
Przybycie S.Lechowskiej radykalnie zmieniło pracę szkółki. Poza oficjalnie
dozwoloną nauką pisania i czytania po polsku prowadziła ona nielegalne zajęcia z

50
AAN, KS, sygn.53, Pismo KS do PB z 24.05.1930 r.; sygn.54, Pismo PB do KS z 2.07.1930 r.
51
AAN, KS, sygn.54, Pismo KS do radcy E.Zdrojewskiego z 27.07.1930 r.
52
AAN, KS, sygn.54, Pismo KS do radcy E.Zdrojewskiego z 16.08.1930 r.
53
AAN, KS, sygn.54, Życiorys Stefanii Lechowskiej (28.10.1930 r.).
54
AAN, KS, sygn.56, Pismo KS do radcy emigracyjnego przy PB z 7.11.1931 r.
19

historii i geografii. Lekcje odbywały się w środy i piątki od 1500 do 1700. W listopadzie
1930 roku liczba dzieci wzrosła i wynosiła już 25 stałych uczniów. Poza zajęciami w
szkółce S.Lechowska z powodzeniem starała się włączyć dzieci w życie kulturalne
kolonii polskiej. Dzięki jej pracy i pomysłowości dzieci uświetniały swymi występami
55
nieomal każdą imprezę Polonii . Działalność ta - nagłośniona entuzjastycznymi
raportami konsulatu - znalazła uznanie u radcy emigracyjnego w Berlinie. W efekcie
Poselstwo RP wyraziło zgodę na podwyższenie miesięcznej dotacji dla szkółki ze 150
RM na 200 RM. Przyznano też specjalny jednorazowy kredyt na wynajęcie, remont i
wyposażenie pomieszczeń, mających być odrębnym lokalem dla szkółki (2000 RM) 56 .
Decyzja o wynajęciu nowego pomieszczenia była podyktowana koniecznością.
Właściciel restauracji „Schillerloge” z dniem 1.01.1931 r. zażądał od polskich
towarzystw opuszczenia pomieszczeń i zabrania swoich rzeczy. Przyczyny były
prozaiczne i dość wstydliwe dla Polaków. Dzieci uczęszczające na zajęcia dewastowały
salę (wykręcały żarówki, zatykały klozety podstawkami do piwa itp.), zaś 28.12.1930 r.
podczas polonijnych obchodów Świąt Bożego Narodzenia doszło do tak poważnej bójki
57
między zebranymi, że interweniować musiała policja . Dopiero po trzech tygodniach
przerwy podjęto naukę w innej restauracji, jednak J.Lechowski i zarząd PTS/Sz podjęli
decyzję o znalezieniu pewniejszego pomieszczenia. Dzięki staraniom konsula udało się
wynająć 5-pokojowe mieszkanie przy Augustaplatz 1 (przy obecnym placu Lotników 1).
Właścicielem mieszkania był przychylny Polakom Niemiec, Morgenroth. Czynsz
wynosił 170 RM i był opłacany przez konsulat 58 . Uroczyste otwarcie nowego lokalu
szkółki nastąpiło 26.04.1931 r. Przybyli na nie pracownicy konsulatu, zarządy lokalnych
towarzystw polskich oraz licznie zgromadzona Polonia. Podczas ceremonii konsul
J.Lechowski przekazał klucze do pomieszczeń szkolnych K.Strzemplewiczowi,
prezesowi PTS/Sz. Pomimo finansowania przez MSZ - za pośrednictwem konsulatu -
właścicielem lokalu był ZPTS w Berlinie, natomiast formalnie dysponował nim lokalny
zarząd PTS/Sz. Aż do chwili wymówienia umowy (w 1934 roku) mieszkanie przy placu
Lotników stało się centrum życia oświatowego i organizacyjnego Polonii szczecińskiej.
Powszechnie nazywano je Domem Polskim.

55
E.Zdrojewski podawał, że w roku 1932/33 polskiej ochronce przebywało 7 dzieci, zaś w 1933/34
placówka ta już nie działała (E.Zdrojewski, op.cit., s.74).
56
AAN, KS, sygn.54, Pismo KS do radcy emigracyjnego przy PB z 16.01.1931 r.; Preliminarz budżetowy
szkoły i ochronki na rok 1931/1932.
57
M.Grzęda, op.cit., s.57-58.
58
AAN, KS, sygn.75, Pismo KRPS do PRPB z 12.01.1933 r.
20

W roku szkolnym 1931/1932 szkółka osiągnęła apogeum swego rozwoju.


Uczęszczało do niej wtedy 35 uczniów, również z odległych przedmieść Szczecina.
Dzieci przychodziły do Domu Polskiego bezpośrednio po zakończeniu lekcji w
niemieckiej szkole i przebywały do godziny 1700, a czasem nawet do 2000. Zwiększone
dotacje MSZ pozwoliły na przygotowywanie posiłków dla uczniów, które były istotnym
elementem przyciągającym na popołudniowe zajęcia. Konsulat przekazał na użytek
szkółki szereg sprowadzonych z poselstwa elementarzy oraz wyświetlacz do przeźroczy.
Na bazie darów placówki i sprowadzonych przezeń z Polski książek utworzono w
Domu Polskim bibliotekę liczącą kilkaset pozycji 59 .
Zmiana na stanowisku konsula w maju 1931 roku nie wpłynęła na
funkcjonowanie szkółki. Początkowe organizacyjne problemy były już rozwiązane, a
konsul H.Sztark był kontynuatorem polityki swego poprzednika w zakresie wspierania
polskiej oświaty. Fakt, że od początku 1932 roku zaczęły się poważne trudności w pracy
szkółki nie był w żadnym stopniu zależny od konsulatu. Pierwszy z problemów dotyczył
60
zbyt głębokiego zaangażowania się S.Lechowskiej w nauczanie dzieci . Z jej
inicjatywy uczniowie całe popołudnia spędzali w Domu Polskim i do domu wracali
późnymi wieczorami bardzo zmęczeni. To spowodowało, że opuściły się w nauce
odbywanej w niemieckich szkołach. Rodzice zaprotestowali i doszło do poważnego
konfliktu w łonie PTS/Sz. Spór zażegnała dopiero wizytacja z Berlina, z prezesem
ZPTS Janem Baczewskim na czele. Stwierdzono wtedy (luty 1932 rok), iż w żadnej
tego typu szkole lekcje nie odbywają się codziennie i w dodatku po tyle godzin.
Doceniono co prawda poświęcenie S.Lechowskiej, lecz musiała ona zrewidować plan
zajęć. Mimo to paru rodziców zrezygnowało z posyłania swych pociech do Domu
Polskiego, gdyż były one zagrożone brakiem promocji w szkole niemieckiej. Drugim

59
B.Drewniak, A.Poniatowska, op.cit., s.96-97.
60
S.Lechowska, pomimo swego zaangażowania i patriotyzmu, była osobą budzącą kontrowersje w
środowisku polonijnym Szczecina. Wydaje się, że jej poświęcenie sprawie szkółki zbyt łatwo przeradzało
się w zacietrzewienie i niezdolność do rozsądnych kompromisów. W jednym z raportów policji
szczecińskiej czytamy: „Lechowska cierpi na częste ataki histeryczne, tracąc przy tym przytomność.
Przez jej fanatyczne polskie nastawienie nie może cieszyć się poważaniem u rodziców Polsko-
Katolickiego Towarzystwa Szkolnego. (...) kiedy Lechowska spotkała uczniów odrabiających niemieckie
prace domowe w przeznaczonym na to pomieszczeniu w Domu Polskim, splunęła i wysłała ich do
pomieszczenia do zmywania naczyń, z uwagą: Tam róbcie swoje zadania szkolne, nie chcę tego widzieć”.
Oczywiście należy podchodzić do tych raportów z krytycyzmem, jednakże doniesienia o polskiej
nauczycielce - siostrze konsula - są na ogół zgodne: nie panowała ona nad sobą, czym przynosiła wiele
szkód polskiemu środowisku. Należy też dodać, iż doniesienia konfidentów szczecińskiej policji robią
jednak wrażenie rzetelnych, gdyż nie pomijają zjawisk pozytywnych w działalności Polonii czy konsulatu
polskiego. Raport policji dla Prezydenta Naczelnego Prowincji Pomorze z 27.11.1931 r., [w:] M.Grzęda,
op.cit., s.70-71. Tamże: kilka innych raportów potwierdzających w/w tezę.
21

problemem - znacznie poważniejszej natury - były szykany władz niemieckich. Sukcesy


w organizowaniu i pracy szkółki oraz ostentacyjnie antyniemieckie nastawienie
61
S.Lechowskiej nie uszły uwadze lokalnych władz oświatowych . Dom Polski
29.05.1932 r. był wizytowany przez niemieckiego radcę szkolnego Dibberna. Fakt, że
na 25 uczniów tylko 12 było dziećmi obywateli niemieckich, a aż 13 obywateli
polskich, uniemożliwił podjęcie decyzji o zamknięciu szkółki, ponieważ wówczas w
obronie praw obywateli polskich wystąpiłby konsulat. Nie mogąc uderzyć bezpośrednio
w instytucję, postanowiono zaatakować nauczycielkę. Po zakończeniu wakacji,
13.08.1932 r. S.Lechowska otrzymała pismo podpisane przez radcę Dibberna,
zabraniające jej prowadzenia lekcji. Ponieważ jednak kontynuowała ona zajęcia,
dwukrotnie (30 sierpnia i 1 września) policja dokonała inspekcji Domu Polskiego. W tej
62
sytuacji konsul H.Sztark uznał za konieczne zaniechać dalszego prowadzenia zajęć .
Równolegle konsulat podjął starania w Berlinie, by sprowadzić do Szczecina innego
nauczyciela. Było bowiem wiadome, że akcja władz niemieckich miała na celu
wyeliminowanie S.Lechowskiej. Niestety, przybycie nowego nauczyciela okazało się
realne dopiero wiosną 1933 roku, więc konsul był zmuszony zezwolić S.Lechowskiej na
nielegalne nauczanie, by dzieci nie miały tak dużej przerwy w nauce. Doprowadziło to
do kolejnej interwencji policji w Domu Polskim (3.03.1933 r.). W jej efekcie H.Sztark
był zmuszony zakazać odbywania tajnych zajęć. Ten krok nie uchronił jednak
S.Lechowskiej przed niemieckimi sankcjami. Jako obywatelka polska otrzymała ona
bezwzględny nakaz opuszczenia Rzeszy do 1.07.1933 r. Pomimo kontrowersji jakie
budziła S.Lechowska w środowisku Polonii konsulat wysoko oceniał jej pracę. Z wielu

61
W myśl raportu policji szczecińskiej (z 19.02.1932 r.) Lechowska swoim zachowaniem sama zraziła
proboszcza Juzka do PTS/Sz, a więc pośrednio - do szkółki polskiej. Czytamy tam o jej rozmowie z
duchownym: „Rozmowa między proboszczem a Lechowską prowadzona była przez proboszcza po
niemiecku, a przez Lechowską po polsku. Lechowska próbowała wymusić, żeby proboszcz rozmawiał z
nią po polsku. Prośby te jednak odrzucił on uzasadniając, że językiem urzędowym w Rzeszy jest
niemiecki. Na to Lechowska bardzo się zdenerwowała i relacjonowała o tym na zebraniu zarządu
Związku [PTS/Sz - W.S.] w dniu 7.02.1932 r. w Domu Polskim. Wyrzekała zwłaszcza na to, że proboszcz
rozmawiał z nią tylko w języku niemieckim, chociaż dobrze mówi po polsku. W sprawie tej wypowiedziała
się: „Z wściekłości chciałam tego przeklętego proboszcza uderzyć w mordę”. Ta wypowiedź dotarła do
katolickiego proboszcza, który odpowiedział na to, że w przyszłości będzie się sprzeciwiał Towarzystwu
[PTS/Sz - W.S.]”. Z przytoczonego fragmentu wynika nie tylko brak rozwagi polskiej nauczycielki, ale i
smutny fakt łatwości rozchodzenia się informacji w środowisku polskim, a następnie wśród Niemców. Jak
na tak małe środowisko było to dość dziwne. Tym bardziej, że Polacy żyli pod ciągłą presją Niemców, co
powinno raczej sprzyjać konsolidacji i świadomości własnego interesu. Być może z tej nielojalności
wynikała niechęć konsulatu do wtajemniczania Polonii w akcje organizowane przez placówkę dla
Polaków w Szczecinie. „Konspiracja” musiała obejmować również samych zainteresowanych. Raport
Prezydenta Policji w Szczecinie do Prezydenta Naczelnego Prowincji Pomorze z 19.02.1932 r., [w:]
M.Grzęda, op.cit., 74-75.
22

przesłanek można wnosić, że była ona bliżej związana z placówką niż z kolonią polską,
również po wyjeździe jej brata. Wszelkie posunięcia realizowała w ścisłym
porozumieniu z konsulatem. H.Sztark w swym raporcie dla MSZ z kwietnia 1933 roku
pisał: „Pragnę zaznaczyć, że p.Lechowska jest bardzo oddana pracy i że dzieci
miejscowej Polonii uczęszczające do szkółki tutejszej zrobiły ogromne postępy w języku
polskim” 63 .
64
Następnym nauczycielem w Szczecinie był Maksymilian Golisz . Przybył on
do Szczecina 1.05.1933 r. i aż do swego wyjazdu (1.07.1934 r.) był głównym
animatorem życia miejscowej Polonii, nie tylko w zakresie oświaty. Ten młody
nauczyciel (ur. w 1906 roku w Wielu na Kaszubach), doskonale znający warunki pracy
wśród Polaków w Niemczech, zdołał przez rok nie tylko wzbogacić dotychczasowe
65
formy pracy z dziećmi, ale i wprowadzić nowe . Jego aktywność i samodzielność
zwalniała konsulat z bezpośredniego udziału w życiu szkółki, a po części - całej Polonii.
Fakt ten należy ocenić jako pozytywny z punktu widzenia placówki. Działalność
konsulatu na rzecz oświaty polonijnej sprowadzała się w tym czasie do finansowego
utrzymania Domu Polskiego, sprowadzania z Polski książek i elementarzy dla dzieci
oraz wzbogacania wyposażenia w pomoce naukowe. Do szkółki uczęszczało 22
uczniów. M.Golisz uzyskał od władz niemieckich prawo do nauczania dopiero w
kwietniu 1934 roku. Do tego czasu zajęcia były prowadzone nielegalnie, pomimo
ciągłego nadzoru policji. Nie przeszkodziło to jednak w powstaniu nowej formy pracy z
dziećmi, jaką była drużyna harcerska.
Pierwsza polska drużyna harcerska (skautowa) w Niemczech powstała jeszcze
przed pierwszą wojną światową. W 1912 roku w Berlinie założył ją przebywający tam
na studiach Tadeusz Strumiłło. W czasie wojny organizacje harcerskie w Niemczech
uległy rozbiciu, by odrodzić się po 1918 roku, szczególnie licznie na Górnym Śląsku.
Wraz z założeniem ZPN harcerstwo stało się najważniejszą polską organizacją

62
AAN, KS, sygn.58, Pismo KRPS do PRPB z 5.09.1932 r. i z 11.09.1932 r.
63
AAN, KS, sygn.75, Pismo KRPS do MSZ z 10.04.1933 r.
64
Więcej informacji o działalności i osobie M.Golisza można znaleźć w artykule: W.Muzyka,
Maksymilian Golisz, „Morze i Ziemia”, 1985, nr 8, s.10. Zob. też: A.Poniatowska, Kim był Maksymilian
Golisz ?, „Szczecin”, 1958, z.6, 121-126. Golisz był jednym z młodych Polaków z Niemiec, którzy
skorzystali ze stypendiów ufundowanych przez ZOKZ na odbycie nauki w Polsce. Ukończył on dzięki
temu seminarium nauczycielskie (podobnie - Jan Bauer). H.Chałupczak, op.cit., s.112 i 133.
65
B.Drewniak, A.Poniatowska, op.cit., s.102-104.
23

66
młodzieżową w Niemczech . W Szczecinie pierwsza drużyna harcerska powstała
15.02.1934 r. Jej założyciel, M.Golisz, nadał jej nazwę „Gryf”. Drużynowym został 14-
letni syn woźnego konsulatu, Leon Chmara. Początkowo „Gryf” liczył 7 chłopców, lecz
już latem tego roku liczba zrzeszonych dzieci przekroczyła 20. Sądząc po podjętych
działaniach konsul H.Sztark w pełni doceniał znaczenie harcerstwa w podtrzymywaniu i
krzewieniu polskości. Dzięki finansowej pomocy placówki (z funduszu
dyspozycyjnego) drużyna została wyposażona w mundury, rowery oraz kompletny
sprzęt turystyczny, umożliwiający kilkudniowe wycieczki poza miasto. Polonia wraz z
konsulatem ufundowały też „Gryfowi” sztandar. Tym samym drużyna harcerska była
czwartą organizacją polską w Szczecinie posiadającą w tej formie swój symbol 67 .
W czerwcu 1934 roku władze szczecińskie skłoniły pruskie Ministerstwo
Oświaty do odebrania M.Goliszowi prawa do nauczania. Ponieważ wiadomym było, że
policja gromadziła przeciwko niemu dowody na „działalność antypaństwową”, ZPTS
zadecydował o przeniesieniu M.Golisza do Berlina. Opuścił on Szczecin 1.07.1934 r 68.
W tej sytuacji na konsulat ponownie spadł ciężar zapewnienia nauczyciela na okres
przejściowy, tzn. do czasu przybycia nowego wykwalifikowanego pedagoga. W lipcu
1934 roku podjął pracę w konsulacie Jarosław Pieniężny, bratanek redaktora „Gazety
69
Olsztyńskiej”, Seweryna Pieniężnego . Pomimo iż nie był nauczycielem i nie miał
prawa nauczania, H.Sztark skierował go do opieki nad szkółką i drużyną harcerską. Jak
bowiem wykazało doświadczenie, ciągłość w nauczaniu była podstawowym elementem
decydującym o frekwencji. Każda przerwa powodowała ubytek kilku uczniów. Ze
względów konspiracyjnych lekcje odbywały się w mieszkaniu Pieniężnego lub też u
któregoś z członków PTS/Sz. Niestety te warunki i tak spowodowały drastyczne

66
W wydanym w Opolu w 1937 r. podręczniku dla drużynowych i zastępowych czytamy o zadaniach
harcerstwa w Niemczech: „(...) urobić Polaka świadomego swoich praw i obowiązków wobec swojego
społeczeństwa, którego jest członkiem. Czynnikami nadrzędnymi w wychowaniu harcerza polskiego w
Niemczech są wszystkie te czynniki, które mieszczą w sobie pierwiastki ojczyste, zdolne są udoskonalić
jego język, wzbudzić honor i poczucie odpowiedzialności za wspólnotę sprawy polskiej w Niemczech”.
Cytat zaczerpnięty z pracy: H.L.Datkiewicz, Powstanie i działalność harcerstwa na terenie Szczecina w
latach 1934-1973, praca magisterska napisana pod kierunkiem doc.Kulejewskiej, Szczecin 1977, s.8.
Więcej informacji o działalności harcerstwa w Niemczech: H.Kwapiszewski, Związek Harcerstwa
Polskiego w Niemczech, Warszawa 1969 (o ZHP w Niemczech, w Szczecinie - s.120-121).
67
Szczecińska drużyna „Gryf” miała chusty w czarnym kolorze. Według H.L.Datkiewicza była to próba
upodobnienia się w zakresie formy do niemieckiej organizacji Hitlerjugend, co miało służyć uchronieniu
polskiej młodzieży przed szykanami ze strony władz i społeczeństwa niemieckiego. Wiele drużyn
harcerskich w Niemczech nazistowskich miała swe barwy w takim właśnie kolorze. H.L.Datkiewicz,
op.cit., s.11-12.
68
AAN, KS, sygn.75, Pismo PB do KS z 2.06.1934 r.
69
Zobacz też: T.Oracki, Słownik biograficzny Warmii, Mazur i Powiśla XIX i XX wieku (do 1945 roku),
Warszawa 1983, s.251.
24

obniżenie się ilości uczniów. Pozostało ich zaledwie ośmioro. Poprawa nastąpiła
dopiero po przyjeździe w listopadzie 1934 roku nowego nauczyciela, Aleksandra
Omieczyńskiego 70 . Szczególnie dużo pracy poświęcał Pieniężny drużynie harcerskiej.
W praktyce pracowała ona bez przerwy. Ponieważ zajęcia te były absorbujące można
przyjąć, że przez ponad 4 miesiące jeden z pracowników konsulatu był całkowicie
wyłączony z pracy urzędu i pracował na rzecz Polonii.
Wkrótce do kłopotów kadrowych dołączyły problemy finansowe. Jesienią 1934
roku konsulat był zmuszony czasowo wycofać się z opłacania czynszu Domu Polskiego.
Już w maju tego roku poselstwo berlińskie powiadomiło placówkę, że od sierpnia
wstrzymuje wszelkie subsydia przeznaczane na PTS/Sz. Przewidziano tylko środki na
utrzymanie jednego nauczyciela. Sztark w swej prośbie o utrzymanie dotacji
argumentował: „(...) w dawnych latach na akcję tę było dosyć, a przynajmniej
wystarczało pieniędzy, a brakowało ludzi, dzisiaj odwrotnie, dobór tych ostatnich jest
71
większy, a środków brak zupełnie” . Konsulat jednak nie wycofał się z finansowania
lokalu dla Polonii. H.Sztark rozumiał, że samodzielne pomieszczenie jest podstawą do
animowania jakiegokolwiek ruchu polskiego w Szczecinie. Nowe pomieszczenie (o
powierzchni 150 m2) w budynku przy Heiligegeiststr. 5 (ul. Pod Bramą) od 2.01.1935 r.
stało się kolejnym Domem Polskim w tym mieście 72 . Działały tam nie tylko szkółka i
harcerstwo, ale i Związek Polskich Robotników Rolnych (ZPRR) oraz wszystkie
miejscowe organizacje polskie. W 1935 roku nastąpiła tylko formalna zmiana
„właściciela” (z PTS/Sz na ZPRR, później Polskie Zjednoczenie Pracy), natomiast
faktyczne utrzymanie Domu Polskiego w dalszym ciągu spoczywało na konsulacie,
który równocześnie prowadził całą dokumentację lokalu 73 .
Ostatnie lata funkcjonowania w Szczecinie szkółki polskiej i harcerstwa
74
związane były z osobą A.Omieczyńskiego . Przez ponad 4 lata ten młody pedagog

70
B.Drewniak, A.Poniatowska, op.cit., s.104.
71
AAN, KS, sygn.70, Pismo KS do PB z 8.06.1934 r.
72
B.Drewniak, A.Poniatowska, op.cit., s.86-87; L.Bogucka, Polonia szczecińska w okresie
międzywojennym (1918-1939), praca magisterska napisana w Instytucie Historii Uniwersytetu
Szczecińskiego pod kierunkiem prof.dr hab.R.Dąbrowskiego, Szczecin 1986, s.48. Dom Polski (od 1937
roku przy ulicy Szewskiej) istniał w Szczecinie do 3.06.1939 r. Z chwilą aresztowania A.Omieczyńskiego
lokal został opieczętowany i zamknięty przez niemieckie władze.
73
AAN, KS, sygn.72, Sprawozdanie KRPS za okres 1.04.-31.08.1938 r. Tam również ulokowana była
biblioteka polska i całe „wyposażenie techniczne” polskich towarzystw.
74
A.Makowski, Szkoła polska w Szczecinie w latach 1930-1939, praca magisterska napisana pod kier. dr
hab. E.Brzosko, Szczecin 1987, s.119-120. Więcej informacji o życiu i działalności A.Omieczyńskiego:
W.Muzyka, Aleksander Omieczyński, „Morze i Ziemia”, 1985, nr 11, s.4; Polski Słownik Biograficzny,
t.XXIV, s.62.
25

(ur. w 1909 roku), podobnie jak poprzednik, był centralną postacią polskiego ruchu w
tym mieście. Piastował funkcje prezesa PTS/Sz, dyrygenta chóru „Chopin”, nauczyciela,
drużynowego „Gryfa” i „Wiewiórek” (drużyny zuchów). Od 1938 roku, tzn. od czasu
aresztowania Stefana Borkowskiego, w praktyce kierował szczecińskim oddziałem
ZPN. Można przyjąć, że od dnia jego aresztowania (3.06.1939 r.) życie Polonii
szczecińskiej zamarło, bowiem konsulat ze względu na złe stosunki polsko-niemieckie
nie mógł się już angażować w te dziedziny. Wobec aktywności A.Omieczyńskiego -
podobnie jak było w przypadku M.Golisza - placówka mogła wycofać się z
merytorycznego udziału w prowadzeniu życia narodowego Polonii. Od 1935 roku
uczestnictwo w opiece nad dziećmi ograniczało się do częściowego finansowania
szkółki i okresowych konsultacji z nauczycielem. Utrzymano też zwyczaj z poprzednich
lat udziału delegacji konsulatu we wszelkich uroczystościach organizowanych przez
dzieci 75 .
Przedstawione fakty pozwalają wysoko ocenić rolę konsulatu w rozwoju oświaty
i opieki nad dziećmi polskimi w Szczecinie. Szczególnie istotne były kroki podjęte
przez konsula J.Lechowskiego, który faktycznie stworzył polską szkółkę oraz
finansował ją jako kierownik urzędu i brat nauczycielki. Jego następca nie wahał się
oddelegować pracownika konsulatu do pracy pedagogicznej, pomimo że urząd pracował
już wtedy (1934 rok) w bardzo zredukowanym składzie, co poważnie osłabiało jego
wydajność76. Należy też dodać, że był to krok ryzykowny. Wykrycie zaangażowania
pracownika polskiej placówki w nielegalne nauczanie mogło wywołać incydent o złych
skutkach dla urzędu i jego kierownika. Od 1930 do 1939 roku konsulat finansował i
zajmował się techniczną stroną pracy z dziećmi. Starania o lokal i jego opłacanie nie
wyczerpywały wsparcia. Wiele książek i innych pomocy naukowych było efektem
starań personelu konsulatu. Z nieomal wszystkich raportów i pism placówki, w których
wspomina się o młodych Polakach, wyziera autentyczna troska o utrzymanie ich przy
języku polskim i rozwinięcie świadomości narodowej. Wynika z nich również i to, że
działania szczecińskiego oddziału PTS były pomocnicze wobec działań konsulatu,
zwłaszcza w pierwszych latach działalności szkółki.

75
A.Makowski, op.cit., s.97-113.
76
Jeszcze w 1932 r. w konsulacie szczecińskim zatrudnionych było 19 pracowników (w tym 4 urzędników
etatowych MSZ). W 1934 r., po personalnych „reformach Drymmera” w MSZ, zatrudnienie spadło do 11
pracowników. Jedynie konsul H.Sztark był zatrudniony na etacie w MSZ. Owe redukcje były uzasadnione
drastycznym spadkiem budżetu ministerstwa. Więcej szczegółów: W.Skóra, Działalność..., s.52-70.
26

Innym pytaniem jest w jakim stopniu polska szkółka w Szczecinie potrafiła


powstrzymać - lub przynajmniej spowolnić - germanizację polskich dzieci. Wydaje się,
że celem tej instytucji było raczej uświadomienie polskości pewnej grupie młodych
ludzi, a nie uczynienie z nich Polaków, co w ówczesnych realiach było niemożliwe. W
czasie swego istnienia objęła ona oddziaływaniem około 70 uczniów. W większym
stopniu uczestniczyło w jej pracy około połowy tej liczby. W zestawieniu z 1000
Polaków mieszkających wtedy w Szczecinie (i 100 ich dzieci w wieku szkolnym) nie
daje to imponującego odsetka. Jednakże należy pamiętać, że Polaków aktywnie
przyznających się do swego pochodzenia - np. poprzez przynależność do polskich
stowarzyszeń - było znacznie mniej. Dlatego też można stwierdzić, iż szkółka
obejmowała swym edukacyjnym wpływem znaczny procent dzieci tych mieszkańców
Szczecina, którzy w dalszym ciągu czuli się Polakami i w trudnych warunkach potrafili
to potwierdzić swym postępowaniem.
Na zakończenie trzeba wspomnieć o jeszcze jednym aspekcie oświaty polonijnej
w Szczecinie. Nie wynika on z dokumentów polskiego MSZ, jest jednak na tyle ważny
dla całościowego obrazu, że nie sposób go pominąć. Tłumaczy on bowiem
(przynajmniej częściowo) stanowisko władz niemieckich wobec polskich nauczycieli.
Otóż konsulat polski w Szczecinie, podobnie jak większość polskich konsulatów w
ówczesnej Rzeszy, był ośrodkiem działalności wywiadowczej, prowadzonej przeciw
Niemcom przez struktury Oddziału II Sztabu Głównego Wojska Polskiego. Dokumenty
obrazujące tę działalność znajdują się w Centralnym Archiwum Wojskowym w
Rembertowie.
Konsulat szczeciński był przez 7 lat ośrodkiem pracy wywiadowczej
prowadzonej przeciwko Rzeszy Niemieckiej. Oficerowie Oddziału II Sztabu Głównego
WP zatrudniani byli w charakterze urzędników kontraktowych, lecz swoje obowiązki
konsularne traktowali jako kamuflaż do właściwych zadań. Pierwszych dwóch
pracowników „dwójki” działało w konsulacie w latach 1927 - 1929. Prawdopodobnie
ich podstawowym zadaniem była obserwacja portu szczecińskiego, który był w owych
latach główną niemiecką bazą przeładunkową we współpracy Reichswehry z Armią
Czerwoną. Ulokowanie następnych oficerów począwszy od 1935 roku było już
rezultatem nowej koncepcji polskiego wywiadu na kierunku niemieckim. Polegała ona
na oparciu działań wywiadowczych na strukturach MSZ i przydzielaniu do każdej
placówki tego resortu pracowników Oddziału II. Oficerowie pracujący w urzędzie po
27

1935 roku skupiali swoje zainteresowania na rozbudowie armii niemieckiej,


wynalazkach technicznych i przemysłowych oraz na badaniach nastrojów społecznych.
Ich raporty w decydującym stopniu przyczyniły się do rozpoznania militarnego
Pomorza, które było jedną z głównych baz ataku na Polskę.
W latach 1935-1937 przy konsulacie szczecińskim istniała placówka
wywiadowcza o kryptonimie „Bombaj”. Jej twórcą był porucznik „dwójki” Wacław
Gilewicz, zatrudniony w konsulacie na stanowisku referenta prasowego. Siatka agentów
i informatorów zbudowana przez niego liczyła kilkadziesiąt osób. Obejmowała ona
tereny prowincji pomorskiej i Brandenburgii. Ta imponująca konstrukcja przetrwała do
1939 roku 77. Jej istotnymi elementami byli nauczyciele M.Golisz i A.Omieczyński. Ten
pierwszy był sprawnym „agentem werbunkowym”. W raporcie placówki „Bombaj” z
18.01.1937 r. figuruje on w pozycji „agenci” z notatką: „obywatel niemiecki
zamieszkały w Berlinie, nauczyciel”. A.Omieczyński został zaklasyfikowany jako
„informator świadomy”. Obok jego nazwiska W.Gilewicz zapisał: „obywatel polski,
zamieszkały w Szczecinie, nauczyciel”. Jako „kandydaci na agentów” zapisani zostali
jeszcze dwaj nauczyciele, obywatele niemieccy polskiego pochodzenia - Józef Horst i
Paweł Trzciński78. Z owego (i innych) zestawień wynika, iż nauczyciele byli grupą
zawodową najliczniej reprezentowaną wśród współpracowników szczecińskiej
placówki „dwójki”. Zapewne nieprzypadkowo, gdyż z reguły byli to ludzie
wykształceni, po kursach i szkoleniach w Polsce, a także patrioci, dla których taka
współpraca była swoiście pojmowanym obowiązkiem wobec ojczyzny.
Wobec takiej prawidłowości warto wspomnieć o stosunku innych władz
polskich do współpracy działaczy Polonii (a więc i nauczycieli) z wywiadem. Minister
J.Beck kategorycznie sprzeciwiał się pozyskiwaniu dla wywiadu Polaków
zamieszkałych w Rzeszy. Twierdził, że należy unikać wszystkiego, co mogłoby
zaszkodzić poprawnym stosunkom z Niemcami i tym samym próbował odcinać główne
79
źródło werbunku . Podobną postawę prezentował W.T.Drymmer, dyrektor
Departamentu Konsularnego MSZ (przypomnijmy - były oficer „dwójki”), który zakaz

77
Więcej szczegółów o polskim wywiadzie agenturalnym w Szczecinie i prowincji pomorskiej: W.Skóra,
Rozwój i funkcjonowanie wywiadu agenturalnego przy Konsulacie RP w Szczecinie w latach 1935-1937,
„Słupskie Studia Historyczne”, nr 4, Słupsk 1995, s.51-72.
78
Centralne Archiwum Wojskowe w Rembertowie, Oddział II Sztabu Generalnego i Głównego 1919-
1939, Referat Niemcy, sygn.1775/89/158, Stan agentów i kontaktów towarzyskich „Bombaju” z
18.01.1937 r.
79
J.Orlicz, Z.Zwit, Wywiad polski w III Rzeszy, „Polityka” 1970, nr 39, s.4.
28

werbunku Polaków uzasadniał tym, że ewentualna wpadka obciążałaby całą Polonię z


fatalnymi skutkami dla jej życia organizacyjnego, czego nie zrównoważyłyby doraźne
80
korzyści płynące z wywiadu . W.Gilewicz chcąc działać efektywnie musiał
występować wbrew zaleceniom zwierzchników struktury, w której oficjalnie
funkcjonował (MSZ). Formalnych konsekwencji nie musiał się jednak obawiać.
Narastająca w Polsce po 1935 roku dominacja władz wojskowych nad cywilnymi była
odczuwalna nawet za granicą. Minister J.Beck i jego podwładni nie mogli liczyć na
zwycięstwo w konfrontacji z siłą reprezentowaną przez Generalnego Inspektora Sił
Zbrojnych, E.Rydza-Śmigłego, czego świadomi byli również oficerowie wywiadu i z
czego wyciągali praktyczne wnioski 81 .
Tragiczny epilog powiązania oświaty polonijnej z wywiadem miał miejsce już w
trakcie wojny. W wyniku karygodnego zaniedbania, które wystawia jak najgorsze
świadectwo kierownictwu Oddziału II, w ręce Abwehry dostała się duża część archiwów
82
polskiego wywiadu . Dokumenty odnalezione w warszawskim Forcie Legionów
zostały przez niemiecki kontrwywiad skrupulatnie przestudiowane, czego skutkiem był
szereg aresztowań przeprowadzonych wśród byłych agentów „dwójki”. Spośród
współpracowników „Bombaju” ofiarą tego padli m.in:
• A.Omieczyński, aresztowany 3.06.1939 r. i więziony w obozach koncentracyjnych.
W 1941 roku, oskarżony o „zdradę stanu”, został powieszony.
• M.Golisz, aresztowany 11.09.1939 r., zwolniony i ponownie aresztowany w 1941
roku, stanął przed sądem oskarżony o szpiegostwo na rzecz Polski; ścięty w 1942
roku.

80
W.T.Drymmer w swoich wspomnieniach twierdzi: „Nie dopuszczałem do wciągania Polaków,
zwłaszcza na terenach przygranicznych, do jakiejkolwiek pracy wywiadowczej, choćby to miało być z
czasową korzyścią dla kraju. Odpowiedzialność za schwytanie kogoś na robocie szpiegowskiej
obciążałaby wszystkich Polaków, co mogłoby spowodować katastrofalne rezultaty dla życia polskiego w
Niemczech. Uzyskałem w tej sprawie całkowite poparcie ze strony kolejnych szefów Oddziału II Sztabu
Głównego”( W.T.Drymmer, Wspomnienia (cz.III), „Zeszyty Historyczne”,1974, z. 29, Paryż 1974,
s.183). Możliwości są dwie: albo Drymmer mija się z prawdą pisząc o owych zapewnieniach szefów
„dwójki”, albo kierownictwo wywiadu dawało dyrektorowi Wydziału Konsularnego MSZ nieprawdziwe,
choć uspokajające zapewnienia, bo praktyka była przecież wręcz przeciwieństwem tych twierdzeń.
81
O.Terlecki, Pułkownik Beck, Kraków 1985, s.174.
82
O wojennych losach akt Oddziału II: L.Gondek, O wojennych i powojennych dziejach akt Oddziału II
Sztabu Głównego WP, „Wojskowy Przegląd Historyczny”, 1976, nr 1, s.217-230.

You might also like