Polska XVII Wieku - Janusz Tazbir

You might also like

Download as txt, pdf, or txt
Download as txt, pdf, or txt
You are on page 1of 249

"KONFRONTACJE HISTORYCZNE"

PRACE

INSTYTUTU HISTORII

POLSKIEj AKADEMII NAUK

POLSKA
XVII WIEKU

Pa�stwo spo�ecze�stwo
kultura

pod redakcJ�
JANUSZA TAZBIRA

pod redakcj�

BOGUS�AwA LEsNODORSgIEGO

WIEDZA POwSZECHNA WArSZAWA 1969 wyd.I.

PRZEDmOwA

Tom ten stanowi kolejn� pozycj� serii "Kon-


frontacje Historyczne"; celem jej jest przedsta-
wienie Polski XVII wieku na tle por�wnaw-
czym. Chodzi wi�c zar�wno o zestawienie w �wie-
tle najnowszyh studi�w i dyskusji sprzecz-
nych nieraz opinii badawczych na temat r�nych
wydarze�, jak i o por�wnanie tych spraw i wyda-
rze� ze sob�, o konfrontowanie z innymi krajami,
ukazywanie w czym Rzeczpospolita XVII wieku
im dor�wnywa�a, a nawet w niekt�rych dziedzi-
nach je prze�ciga�a, w czym za� r�ni�a si� od nich
na niekorzy��. Tu zreszt� nasuwa si� do�� wa�ki
problem badawczy, mianowicie z kim mo�na Pol-
sk� por�wnywa�. Z najbardziej rozwini�tymi kra-
jami Zachodniej Europy, czy te� z jej najbli�szymi
s�siadami. wydaje si�, �e przy omawianiu zagad.
nie� polityczno-spo�ecznych i ustrojowych bardziej
celowe jest konfrontowanie Polski z Prusami, Au-
stri� i Rosj�, podczas gdy w zakresie kultury umy-
s�owej i artystycznej, b�d� ideologii wyznaniowej,
mo�na zestawia� nasze �ycie kulturalne z francu-
skim, w�oskim lub angielskim. T� te� drog� poszli
autorzy naszego tomu.

PRZEDMOWA

Parokrotnie spotykamy w poszczeg�lnych szki-


cach rozwa�ania na temat, co stanowi�o w polskim
rozwoju historycznym �w niepowtarzalny, rodzimy
czynnik, co za� by�o echem obcych wp�yw�w. Na-
suwa si� por�wnanie kultury europejskiej do rzeki
posiadaj�cej liczne dop�ywy na obszarze r�nych
kraj�w, przebiegaj�ce zale�nie od miejscowego
ukszta�towania terenu. Trafnie pisze o tym w swym
szkicu W�adys�aw Tomkiewicz: "Pami�ta� bowiem
nale�y, i� mimo ca�ej swej specyficzno�ci sarmatyzm
by� jednak odro�l� barokowego drzewa, kt�rego
korzeniami si� karmi�, a kt�rego konary rozpo�cie-
ra�y si� nad ca�� niemal Europ� w ci�gu p�tora
stulecia."
�aden z tych termin�w nie figuruje jednak na
ok�adce naszego tomu. Do poj�� baroku i sarma-
tyzmu si�gaj� tylko autorzy pisz�cy o zagadnie-
niach kultury artystycznej, literatury czy religii.
Dla pozosta�ych bowiem terminy te okaza�y si� nie
tyle obce, ile nieprzydatne. Zreszt� r�wnie� autorzy
zajmuj�cy si� problemami ideologii nie zawsze s�
zgodni w ocenie pewnych zjawisk. Dla Stanis�awa
Cynarskiego sarmatyzm jest wi�c przede wszyst-
kim wyrazem wstecznej ideologii szlachty w dobie
baroku; na zwi�zany z nim �ci�le problem stylu
�ycia w tej epoce autor zwraca mniejsz� uwag�.
Natomiast dla autora szkicu o kulturze artystycz-
nej sarmatyzm by� przejawem jej oryginalnego
kszta�tu. O ile jednak Cynarski widzi triumf tego
zjawiska w mentalno�ci szlacheckiej ju� w pierw-
szej po�owie XVII wieku, Tomkiewicz wp�ywy sar-
matyzmu w sztukach plastycznych dostrzega do-
piero w drugiej po�owie tego stulecia. Obu autor�w
��czy przekonanie, i� mianem sarmatyzmu mo�emy
okre�la� zar�wno mentalno�� szerokich rzesz szla-
checkich w dobie baroku, jak i styl ich �ycia oraz
upodobania, wyra�aj�ce si� mi�dzy innymi we

PRZEDMOWA

wsp�lnocie gust�w artystycznych. Barok z kolei


potraktowano jako pewn� epok� w przemianach
kultury europejskiej, kt�ra rozpoczyna si� w Pol-
sce po roku 1580, ko�czy za� gdzie� w po�owie
XVIII stulecia. Sarmatyzm stanowi�by wi�c w tym
kontek�cie swoist� odmian� europejskiego baroku
na gruncie polskim, okre�lan� przez w�gierskiego
badacza Andre Angyala mianem s�owia�skiego ba-
roku.
Przekonanie, i� zasadnicze przemiany procesu
historycznego nie pokrywaj� si� z cezur� chro-
nologiczn� lat 1600-1700 podzielaj� zreszt� wszy-
scy autorzy szkic�w zawartych w niniejszym tomie.
Je�li wi�c pisz� o Polsce XVII wieku, to poj�cie
stulecia nale�y traktowa� do�� umownie. Podobnie
bowiem jak wiek XIX, wed�ug zgodnej opinii hi-
storiografii, zawiera si� w gruncie rzeczy w grani-
cach lat 1815-1914, tak i przemiany polityczne,
gospodarcze, kulturalne lub wyznaniowe XVII stu-
lecia zacz�y si� daleko wcze�niej, co najmniej
u schy�ku poprzedniego wieku. St�d te� wi�kszo��
autor�w przy omawianiu zagadnie� zar�wno li-
teratury, jak ekonomiki czy ustroju cofa si� do po-
cz�tk�w panowania Zygmunta III Wazy lub nawet
schy�ku rz�d�w Stefana Batorego.
Ju� w�wczas bowiem rozpocz�� si� w Polsce
"wiek XVII"; dlatego te� figuruje on na ok�adce
naszego tomu. �adna inna nazwa nie okaza�a si�
w pe�ni adekwatna do nowych, jako�ciowo odmien-
nych tre�ci historycznych, jakie ten okres ni�s� ze
sob�. Przyj�ta przez nas periodyzacja opiera si�
poniek�d na szerszym i bardziej ni� dot�d bez-
stronnym, wolnym od tradycyjnych uprzedze�
spojrzeniu na to stulecie. Wielu badaczy w ostat-
nich latach w�tpi�o w celowo�� wyodr�bnie-
nia XVII wieku; odrodzenie mia�o si�ga� nie-
mal do okresu najazdu szwedzkiego. Po nim za�

PRZEDMOWA

rozpoczyna� si� jakoby od razu okres upadku, si�-


gaj�cy mniej wi�cej do po�owy XVIII stulecia. Lata
tak zwanego "potopu" stanowi� istotnie pewn�
cezur� wewn�trzn�, dziel�c� Polsk� "srebrnego
wieku", pot�n�, zasobn� i szanowan�, od pa�stwa,
kt�re staje si� stopniowo przedmiotem polityki eu-
ropejskiej. Nie jest to jednak cezura a� tak prze�o-
mowa, aby w imi� jej nale�a�o zakwestionowa� po-
j�cie wieku XVII jako pewnej jednorodnej ca�o�ci,
odmiennej pod wzgl�dem jako�ciowym od okresu
renesansu.
Naszego XVII wieku nie spos�b by�o r�wnie�
nazwa� przez analogi� z Polsk� pierwszych Pia-
st�w Rzecz�pospolit� Waz�w, skoro zakres rozwa-
�a� autor�w nie tylko obejmuje panowanie Mi-
cha�a Korybuta Wi�niowieckiego oraz Jana III
Sobieskiego, ale si�ga niekiedy czas�w saskich.
Z kolei nazwa Polska doby baroku nie wyczerpa�a-
by ca�o�ci omawianych przez nas problem�w; c�
bowiem znaczy to poj�cie w dziedzinie organizacji
wojskowej, struktury sejm�w, rozwoju eksportu
zbo�a. Z drugiej za� strony barok, a zw�aszcza jego
specyficznie polska odmiana w postaci sarmatyzmu,
trwa� daleko d�u�ej ni� sam wiek XVII najbardziej
nawet umownie poj�ty. Tak�e i nazwanie tego
okresu epok� kontrreformacji sugerowa�oby zacie-
�nienie kr�gu rozwa�a� do problematyki wyzna-
niowej.
Z faktu, i� wiek XVII stanowi� do�� jednorod-
n� ca�o��, zdaje sobie dobrze spraw� dziejopisar-
stwo wielu kraj�w, �e wymienimy przyk�adowo
Francj�, gdzie od kilkunastu lat wychodzi specjal-
ne pismo naukowe, po�wi�cone temu stuleciu. Tru-
dno jednak o jednoznaczny bilans tych czas�w.
Wypada on - mimo wszystko - do�� dodatnio dla
literatury i sztuki. Zdecydowanie ujemnie w dzie-
dzinie polityki zagranicznej i ustroju wewn�trzne-
PRZEDMOWA

go, na co z naciskiem zwracaj� uwag� Henryk


Olszewski i Zbigniew W�jcik. R�wnie� jednak
w�r�d autor�w, kt�rzy godz� si� na �w bilans
ujemny, wyst�puj� r�nice w dostrzeganiu przy-
czyn takiego stanu rzeczy. Jedni przypisuj� go
przede wszystkim niekorzystnemu uk�adoWi czyn-
nik�w wewn�trznych, inni raczej winie samych
Polak�w. Tak�e wi�c i w prezentowanym tomie
znalaz� sw�j wyraz odwieczny konflikt pesymisty-
cznego i optymistycznego nurtu w naszej historio-
.grafii. Zapocz�tkowa�a go w XIX wieku wielka
dyskusja na temat genezy rozbior�w; ich cie� pada
r�wnie� na nasze szkice, szczeg�lnie te, kt�re oma-
wiaj� problem struktury spo�ecznej czy politycz-
nej oraz - pog��biaj�cych si� na niekorzy�� Pol-
ski - r�nic w por�wnaniu z innymi krajami.
Przedstawiaj�c w syntetycznym skr�cie dzieje
naszego stosunku do Zachodniej Europy mo�na
stwierdzi�, �e przez pierwszych pi��set lat istnienia
pa�stwa polskiego r�nice dziel�ce Polsk� od Fran-
cji, Anglii czy W�och ulega�y stopniowemu zmniej-
szeniu. Wieki XV i XVI, a wi�c jesie� polskiego
�redniowiecza i rozkwit odrodzenia, stanowi�y
okres, w kt�rym dysproporcje te by�y chyba naj-
mniejsze i najmniej istotne. Wiek XVII odwraca
z powrotem stosunek ten na nasz� niekorzy��.
Wi�kszo�� kraj�w Europy zachodniej znalaz�a
si� v�wczas na wira�u dziejowym. Ich roz-
w�j, dokonywaj�cy si� mi�dzy innymi kosz-
tem s�abiej rozwini�tych kraj�w Europy wscho-
dniej oraz nowo odkrytych ziem Ameryki i Azji,
poszed� wtedy olbrzymimi krokami naprz�d, gdy
tymczasem na losy naszego kraju zacz�y od-
dzia�ywa� ujemnie wojny, kryzys gospodarczy
i anarchia polityczna. Wydaje si� przy tym, �e o ile
Anglia, Francja czy Niderlandy prze�ciga�y nas
w�wczas na polu gospodarki i kultury, to najbli�si

PRZEDMOWA

s�siedzi Polski zacz�li g�rowa� nad ni� przede


wszystkim sprawnym aparatem pa�stwowym, kt�-
rego niedow�ad w XVIII wieku mia� si� tak bardzo
da� Rzeczypospolitej we znaki. Kultura polska
XVII wieku oddzia�ywa�a natomiast na Wsch�d
i Po�udnie Europy, a poziom jej by� daleko wy�szy
od tego, co ogl�dano w s�siednich Niemczech lub
Rosji. R�wnie� i w�wczas wnie�li�my sw�j wk�ad
do dorobku umys�owego ca�ej Europy, �e przypom-
nimy aria�skie postulaty racjonalistycznego pod-
chodzenia do spraw wiary oraz tolerancji wyzna-
niowej.
Nie literatur� wi�c, sztuk� czy nawet nauk�,
ale zasobnym skarbem, siln� armi� i sprawn� ad-
ministracj� g�rowali nad pozbawion� tego wszyst-
kiego Rzecz�pospolit� jej najbli�si s�siedzi. Syste-
matyczn� i obliczon� na d�u�szy dystans dzia�al-
no�� aparatu pa�stwowego zast�powa�a w Polsce
improwizacja, wystarcza�a ona do wygrania bitwy
lub usuni�cia naje�d�c�w z terytorium pa�stwa, ale
okazywa�a si� nieskuteczna na dalsz� met�. R�w-
nie� te problemy omawiaj� nasze szkice. Nie wy-
czerpa�y one, oczywi�cie, ca�o�ci zagadnie� zwi�za-
nych z wiekiem XVII, �e wymienimy przyk�adowo
nauk� w tym okresie, promieniowanie kultury pol-
skiej na zewn�trz lub opinie cudzoziemc�w o Rze-
czypospolitej XVII wieku. Wszystkie zreszt� arty-
ku�y omawiaj� tylko pewne wybrane kwestie:
uwzgl�dnienie ca�o�ci problematyki nie by�o
mo�liwe cho�by z uwagi na ograniczon� obj�-
to�� tomu.
Uwa�ny Czytelnik do�� �atwo spostrze�e, i�
wsp�autor�w naszego tomu dzieli sporo spraw.
Wyst�puj� wi�c r�nice merytoryczne w pogl�dach
na problem protestant�w polskich i ich postawy
w okresie najazdu szwedzkiego, kwesti� sarmatyz-
mu czy - rzecz najwa�niejsza - przyczyny p�-

10
PRZEDMOWA

niejszego upadku Polski. Redakcja nie uzna�a za


stosowne zacierania wielu r�nic, jak r�wnie� sk�o-
nienia autor�w do zaj�cia jednolitego, pesymistycz-
nego lub optymistycznego stanowiska w kwestii
oceny XVII wieku. Nie przychodzimy bowiem z go-
towymi pewnikami, kt�re autorzy g�osz� ez cathe-
dra, tworz�c jednolity w tonacji ch�r. Pragnieniem
naszym by�o zapoznanie Czytelnika nie tylko z hi-
storyczn� problematyk� XVII wieku, ale i z aktu-
alnym stanem spor�w naukowych na ten temat.
Uwa�amy za po�yteczne przedstawienie rozbie�-
nych nieraz pogl�d�w badawczych; je�liby za-
nik�y dyskusje pomi�dzy historykami, sko�-
czy�by si� rozw�j historii jako nauki. Obok
zagadnie� spornych zwracamy r�wnie� uwa-
g� na problemy s�abo lub w og�le dotychczas
nie zbadane. Na liczne luki w tym zakresie wska-
zuj� autorzy poszczeg�lnych szkic�w; dziel� si� oni
swymi refleksjami z Czytelnikiem, polemizuj�c-
nieraz do�� stanowczo - z innymi badaczami. War-
to wreszcie zaznaczy�, i� w wielu szkicach znajdu-
jemy pogl�dy po raz pierwszy formu�ovane w na-
szej nauce. Zaj�ta badaniami cz�stkowymi histo-
riografia znajduje tu, pomy�ln� r�wnie� dla siebie,
sposobno�� syntetycznego spojrzenia na epok�. Au-
torzy reprezentuj� wreszcie rozmaite indywidual-
no�ci pisarskie, widoczne zar�wno w odmiennym
sposobie ujmowania zagadnie�, jak i w zr�nico-
wanym stylu. I tych r�wnie� odr�bno�ci nie uzna-
li�my za stosowne sprowadza� do wsp�lnego mia-
nownika.
Ujednoliceniu uleg�a natomiast kwestia przy-
pis�w, skr�conych przez redakcj� do minimum.
Zosta�y w nie zaopatrzone przede wszystkim ob-
szerniejsze cytaty �r�d�owe. Nazwiska badaczy, na
kt�rych si� autorzy powo�uj� lub te� z nimi pole-
mizuj�, znajdujemy w tek�cie. Czytelnik, kt�ry
11

PRZEDMOVA

zechce zapozna� si� z zasadnicz� literatur�, znaj-


dzie odpowiednie wskaz�wki bibliograficzne,
oddzielne dla ka�dego ze szkic�w, na ko�cu
ksi��ki. I te r�wnie� ograniczyli�my do prac
podstawowych, zw�aszcza polskich i wydanych
w ostatnich latach, a wi�c stosunkowo �atwo do-
st�pnych.

Janusz Tazbir

Zbigniew W�jcik

MI�DZYNARODOVE PO�O�ENIE
RZECZYPOSPOLITEJ

Zasadnicze elementy sytuacji mi�dzynarodowej

Historycy zgodni s� co do tego, �e w wieku


XVII nast�pi� upadek znaczenia pa�stwa polsko-
-litewskiego, jego kryzys wewn�trzny i zewn�trzny.
Nie ulega w�tpliwo�ci, �e je�eli staniemy na tym
stanowisku - a nie ma �adnego powodu, by si� nie
podpisa� pod takim pogl�dem - to musimy zwr�-
ci� baczn� uwag� na sytuacj� mi�dzynarodow�
Polski w okresie stanowi�cym przedmiot naszych
rozwa�a�. Nie s� bowiem s�uszne te pogl�dy w hi-
storiografii, wed�ug kt�rych upadek pa�stw na-
st�puje g��wnie, o ile nie wy��cznie, wskutek we-
wn�trznej ich s�abo�ci, wewn�trznego rozk�adu.
Uk�ad si� na arenie mi�dzynarodowej, a wi�c
czynnik zewn�trzny, odgrywa co najmniej tak�
sam� rol� we wspomnianych procesach. Mo�na by
na ten temat bardzo du�o pisa� i dyskutowa�, s�-
dz� jednak, i� wystarczy przypomnie� pewne, jak-
�e charakterystyczne wydarzenia z dziej�w XVII
i XVIII wieku.
W epoce tej nie tylko Polska, ale i takie kraje,
jak Hiszpania i Turcja prze�ywa�y wielki chaos
wewn�trzny, kryzys gospodarczy, spo�eczny i poli-
tyczny. Mimo to ani iberyjska monarchia Habsbur-
13
g�w, ani imperium osma�skie nie zosta�y wyma-
zane z mapy Europy. Dlaczego?
Odpowied� jest nieskomplikowana. Zar�wno
w przypadku Hiszpanii, jak Turcji nie dosz�o do
dzia�ania czynnika zewn�trznego, zainteresowa-
nego w ca�kowitej likwidacji pa�stwa, co - jak
wiemy - mia�o miejsce w przypadku Polski. Czyn-
nik zewn�trzny odegra� te� najwa�niejsz� rol�
w katastrofie Rzeczypospolitej.
Wiek XVII z punktu widzenia po�o�enia mi�-
dzynarodowego Rzeczypospolitej charakteryzowa�
si� przede wszystkim wielkimi wojnami ze Szwe-
cj�, Rosj� i Turcj�, a tak�e Kozaczyzn�, przy czym
tego ostatniego zjawiska nie mo�emy traktowa�,
zw�aszcza po roku 1654, jako sprawy wewn�trznej;
jej wszechstronne aspekty mi�dzynarodowe s� bo-
wiem niezaprzeczalne.
Ot� rzuca si� w oczy, �e poza wojnami mo-
skiewskimi, kt�re Polska przej�a od Litwy, wszy-
stkie wymienione przez nas elementy po�o�enia
Rzeczypospolitej w XVII wieku zrodzi�y si� lub
dojrza�y u schy�ku poprzedniego stulecia (konflikt
ze Szwecj�, interwencje w Mo�dawii - jedna
z przyczyn konflikt�w z Turcj�, pierwsze powsta-
nia kozackie). Wiek XVII w historii stosunk�w
mi�dzynarodowych Polski zwi�zany jest jak naj-
�ci�lej z obj�ciem tronu przez Waz�w, kt�rzy w oso-
bie Zygmunta III zadecydowali w pewnym sensie
o dalszym kierunku polskiej polityki zagranicznej.
Tak wi�c pocz�tek naszych rozwa�a� sk�onni je-
ste�my umie�ci� w pierwszych latach panowania
Zygmunta III, przy czym zagadnienie konkretnej
daty szczeg�owej, przewa�nie myl�cej lub dysku-
syjnej, odrzucamy jako niezbyt w tym przypadku
istotne.
Termin ko�cowy jest spraw� bardziej wyrazi-
st�, i tu znaczenia dat nie podobna nie doceni�. Jed-
14

na z nich to rok 1686 (traktat Grzymu�towskiego),


zamykaj�cy ca�� epok� w stosunkach polsko-ro-
syjskich, kt�re dla XVII stulecia mia�y si� okaza�
niew�tpliwie decyduj�cymi. Druga - to rok 1699
(mi�dzynarodowy traktat w Kar�owicach), oznacza-
j�cy kres pot�gi tureckiej i ustalaj�cy wiele zasad-
niczych element�w sytuacji mi�dzynarodowej
w Europie �rodkowo-wschodniej.
Sytuacj� polityczn� Rzeczypospolitej w XVII
wieku w decyduj�cej mierze kszta�towa�o po�o�e-
nie geograficzne. Dzi�ki niemu interesy zagraniczne
pa�stwa polsko-litewskiego silnie wi�za�y si� ze
wschodem Europy, z po�udniowym wschodem oraz
z basenem Morza Ba�tyckiego. To by�y g��wne kie-
; runki geograficzne, wyznaczaj�ce polsk� polityk�
, zagraniczn� tej doby. Rzeczpospolita mia�a r�w-
nie� swoje powi�zania z Zachodem, ale nie one
w ostatecznym rachunku decydowa�y o naszej po-
lityce mi�dzynarodowej.
Fakt, �e polityka polska by�a mocno osadzona
w realiach geograficznych, wyznacza� g��wnych
partner�w naszego pa�stwa na arenie mi�dzyna-
' rodowej. Nale�a�y do nich Rosja, Szwecja, Turcja,
' chanat krymski, Brandenburgia, a tak�e Austria;
z pa�stw zachodnioeuropejskih - Francja. Ze
wzgl�du na p�niejszy rozw�j wydarze� history-
cznych, szczeg�lnie za� na katastrof� rozbior�w,
uzna� nale�y, �e donios�e znaczenie r�wnie�
i w wieku XVII mia�y dla Rzeczypospolitej stosun-
ki z Moskw� i Brandenburgi�.
Epoka jagiello�ska (1385-1572) da�a pa�stwu
polsko-litewskiemu nie tylko siln�, o ile nawet nie
mocarstwow� pozycj� w Europie, ale i ukierunko-
wa�a jego polityk� zagraniczn� na wsch�d. Bez
wzgl�du na ocen� tego zjawiska przez historyk�w
faktem jest, �e by�o to logiczne i nieuniknione na-
st�pstvo unii jagiello�skiej. Skoro do niej dosz�o-
15

a z punktu widzenia interes�w pa�stwowych i Pol-


ski, i Litwy wydarzenie to nale�y oceni� jak naj-
bardziej pozytywnie - najpierw oba, pocz�tkowo
do�� lu�no zwi�zane ze sob� pa�stwa, p�niej za�
zjednoczona Rzeczpospolita, nie mog�y nie prowa-
dzi� aktywnej polityki na wschodzie, nie mog�y nie
uczestniczy� we wszystkich niemal wydarzeniach
dziejowych na wschodnioeuropejskiej scenie poli-
tycznej. To by�o bezwzgl�dn� konieczno�ci� poli-
tyczn� pa�stwa, kt�re zostawili Jagiellonowie, co
wi�cej - stanowi�o warunek jego istnienia.
W�a�nie t� walk� o istnienie musia�o pa�stwo
polsko-litewskie toczy� przede wszystkim z Mo-
skw�, prowadz�c� konsekwentnie jeszcze od czas�w
g��bokiego �redniowiecza polityk� tzw. zbierania
ziem ruskich, czyli po prostu d���c� do utworze-
nia w Europie wschodniej wielkiego pa�stwa obej-
muj�cego wszystkie te ziemie. Moskwa toczy�a wi�c
wojny z Litw�, potem z Rzecz�pospolit�. S�dzi� na-
le�y, i� inne wyj�cie w og�le nie wchodzi�o w ra-
chub�, poniewa� ta wielowiekowa walka nie mog�a
si� zako�czy� �adnym kompromisem, lecz tylko
wyra�nym zwyci�stwem jednej ze stron. Kompro-
mis by� nierealny, istnia�y bowiem zupe�nie zasad-
nicze i diametralnie ze sob� sprzeczne interesy
obu rywali wschodnioeuropejskich.
W konsekwencji przej�cia przez Polsk� dzie-
dzictwa litewskiego nast�pi�o r�wnie�, silniejsze
ni� w wiekach ubieg�ych, zetkni�cie si� z polityk�
tatarsk�, a tak�e, oczywi�cie p�niej, i tureck�.
Porta Ottoma�ska i chanat krymski sta�y si� te�
w wieku XVII, obok Rosji, g��wnymi rywalami na
wschodzie Europy.
Stulecie to up�yn�o r�wnie� pod znakiem ry-
walizacji i wojen polsko-szwedzkich. Pocz�wszy
od pierwszej wojny p�nocnej rozpocz�a si� w Eu-
ropie p�nocnej i wschodniej zaciek�a rywalizacja
16

o - jak to okre�li� Zygmunt August - dominium


maris Baltici (w�adztwo nad Ba�tykiem). Szwecja,
kt�ra ze wzgl�d�w gospodarczych i politycznych
d��y�a do utworzenia imperium wok� Morza Ba�-
tyckiego, musia�a nieuchronnie popa�� w konflikt
w tym r�wnie� i z Rzecz�po-
spolit�.
Realizacja plan�w szwedzkich oznacza�aby
utrat� dla Polski uj�cia Wis�y i miast pruskich, co
by�oby nie tylko kl�sk� polityczn�, ale przede
wszystkim gospodarcz�. Bardzo plastycznie zobra-
zowa� t� spraw� kanclerz litewski Stanis�aw Al-
brycht Radziwi��, o�wiadczaj�c w lecie 1656 roku
mediatorom francuskim, �e Szwecja musi zwr�ci�
Polsce Prusy, gdy� "nikt nie pozwoli sobie poder-
�n�� gard�a" 1. Historycy polscy s�usznie okre�laj�
zmagania ze Szwecj� jako walk� o suwerenno��
gospodarcz� pa�stwa.
W cieniu rywalizacji z Rosj�, Turcj�, Krymem
i Szwecj� pozostawa�a kwestia brandenburska. Nie
oznacza to jednak wcale, by stanowi�a mniej wa�-
ny problem. Przeciwnie, nast�pne stulecie wyka-
za�o, i� by�a ona, obok kwestii rosyjskiej, najwa�-
niejszym zagadnieniem mi�dzynarodowym Polski
w tej epoce. Kl�ski w wojnach z Rosj� toczonych
w XVII stuleciu, silne usadowienie si� Branden-
burgii-Prus nad Ba�tykiem oraz wzrost znaczenia
i si�y pa�stwa Hohenzollern�w mia�y si� okaza�
najbardziej brzemienne w og�lnym bilansie pol-
skiej polityki zagranicznej tego stulecia. Te dva
bowiem pa�stwa w spos�b decyduj�cy przyczyni-
�y si� do likwidacji Rzeczypospolitej w XVIII
wieku.
Powa�nym wreszcie partnerem Polski na are-
nie mi�dzynarodowej by�a w tym okresie Austria.
Polityka zagraniczna Rzeczypospolitej mia�a silne
powi�zania z polityk� tego kraju, a czasami, rzec
17

mo�na, wlok�a si� w jej ogonie. Jedni historycy


oceniaj� to zjawisko jako bardzo szkodliwe z punk-
tu widzenia interes�w naszego kraju, inni nato-
miast zaprzeczaj� temu, wykazuj�c, �e przymierze
z Austri� i wsp�dzia�anie z Habsburgami by�o
konieczno�ci� polityczn� dla naszego pa�stwa, �e
po prostu nie istnia�a inna alternatywa. Faktem
jest jednak, i� bilans przymierza z t� dynasti�
okaza� si� dla Polski wysoce niekorzystny.
Przeciwwag� orientacji prohabsburskiej sta�a
si� dla Polski w XVII stuleciu, a �ci�lej m�wi�c od
jego po�owy, orientacja francuska. Francj� te�,
zw�aszcza w epoce Ludwika XIV, zaliczy� nale�y
do g��wnych zachodnioeuropejskich partner�w
Polski. Wiek XVII charakteryzuje silna rywaliza-
cja francusko-habsburska o wp�ywy w Polsce. Wal-
ka toczy si� ze zmiennym szcz�ciem, jednak�e na-
wr�t Rzeczypospolitej do koncepcji wojen antytu-
reckich i przyst�pienie do Ligi �wi�tej przechyla
ostatecznie szans� na stron� Habsburg�w.
Niepodobna nie stwierdzi�, �e wsp�praca
a nawet przymierze z Francj� stwarza�o Polsce,
zw�aszcza w okresie tzw. polityki ba�tyckiej Sobie-
skiego (1673-1678), kusz�ce perspektywy: odzy-
skanie Prus, zerwanie z antytureck� polityk� i wie-
le jeszcze nie mniej korzystnych widok�w. Sta�o
si� jednak inaczej.
Stosunki Rzeczypospolitej z innymi krajami,
na przyk�ad z Dani�, Niderlandami, Angli�, mia�y
charakter sporadyczny i odgrywa�y w zasadzie rol�
drugoplanow�. Jest rzecz� powszechnie znan�, �e
po�owa XVII wieku stanowi decyduj�cy moment
prze�omowy zar�wno w dziejach wewn�trznych
Polski, jak i przede wszystkim w jej po�o�eniu
mi�dzynarodowym. Nast�puje bardzo wyra�ne
os�abienie pa�stwa polskiego i upadek jego zna-
czenia w Europie.
18

Pocz�tek wojen polsko-szwed�kich


i interwencja w Moskwie

Omawian� epok� otwiera u schy�ku XVI wieku


wybuch konfliktu polsko-szwedzkiego. Ma on zra-
zu charakter przede wszystkim dynastyczny. Wy-
b�r kr�lewicza szwedzkiego Zygmunta, dziedzica
Jagiellon�w po k�dzieli (matk� jego by�a Katarzy-
na Jagiellonka �ona Jana III, ksi�cia finlandzkiego
i kr�la szwedzkiego), na tron polski w roku 1587
zosta� przyj�ty przez Skandynaw�w przychylnie.
Arystokracja szwedzka widzia�a w przysz�ej unii
personalnej z Rzecz�pospolit� sporo r�norakich
korzy�ci dla swego kraju zar�wno politycznych, jak
i gospodarczych. Niepo�ledni� rol� odgrywa�y tu
widoki na os�abienie w�adzy kr�lewskiej rozdzie-
lonej na dwa trony. R�wnocze�nie jednak utwo-
rzy�y si� zarzewia przysz�ych spor�w, gdy� Polska
��da�a po elekcji odst�pienia jej p�nocnej Estonii,
na co Szwedzi nie chcieli si� zgodzi�.
Gdy po �mierci ojca, Jana III (1592), Zyg=
munt III zasiad� r�wnie� na tronie szwedzkim,
sytuacja pocz�a si� coraz bardziej komplikowa�:
M�ody kr�l zmuszony by� odda� rz�dy nad Szwecj�
w r�ce rady senator�w, na czele kt�rej stan�� jego
stryj, Karol ksi��� Suderma�ski.
Od tej chwili sprzeczno�ci mi�dzy Zygmuntem
a jego szwedzkimi poddanymi stale ros�y. Wyni-
ka�y one mi�dzy innymi z tego, �e kr�l by� �arli-
wym katolikiem, a jego poddani nie mniej gorli-
wymi luteranami. W takiej sytuacji wyrazicielem
narodowych interes�w szwedzkich sta� si� ksi���-
Karol. W roku 1598 kr�l rozpocz�� na terenie
Szwecji wojn� ze swym stryjem i jego zwolenni-
kami. Mimo pocz�tkowych sukces�w, walka za-
ko�czy�a si� kl�sk� Zygmunta, a kr�lem szwedz=
kim zosta� ksi��� Karol.
19

Z konfliktu wewn�trzszwedzkiego zrodzi�a si�


wojna mi�dzy Szwecj� a Rzecz�pospolit� (1600-
-1606). Zapocz�tkoVa�a ona d�ugi, 60 lat trwaj�-
cy, okres dyplomatycznych i zbrojnych zmaga�
mi�dzy obu krajami. Pierwszy ich etap zako�czy�
si� �wietnym zwyci�stwem wojsk Rzeczypospoli-
tej pod Kircholmem w pobli�u Rygi w 1605 roku.
Wiktoria ta nie mia�a jednak powa�niejszych kon-
sekwencji politycznych. Przerwa w dzia�aniach
wojennych spowodowana zosta�a w g��wnej mie-
rze tym, �e oba pa�stwa, a zw�aszcza Polska,
skierowa�y ca�y wysi�ek wojskowy i dyploma-
tyczny w innym kierunku - ku Rosji. Ta za�
u schy�ku XVI wieku prze�ywa�a wielki, wszech-
stronny kryzys polityczny, spo�eczny i gospodar-
czy, kryzys, kt�ry by� przede wszystkim wyni-
kiem systemu rz�d�w Iwana Gro�nego opartych
na opriczninie. Katastrofalny stan pa�stwa po-
g��bia� dodatkowo kryzys dynastyczny, jaki po-
wsta� na skutek wymarcia dynastii Rurykowi-
cz�w. Ju� wsp�cze�ni zdawali sobie spraw�, �e
Rosja stanowi dogodny teren dla obcej ingerencji.
Znakomicie uj�� to wybitny historyk rosyjski
P�atonow, pisz�c przed kilkudziesi�ciu laty: "Na-
zwaliby�my polityk� Rzeczypospolitej i kurii pa-
pieskiej kr�tkowzroczn� i niedo�wiadczon�, gdyby
nie potrafi�a ona w por� zrozumie� i nale�ycie oce-
ni� zachodz�cych w �yciu Moskwy zaburze� i nie
pr�bowa�a wyci�gn�� z nich korzy�ci dla siebie." 2
Polsk� w tym okresie na drog� wojny pcha�y
liczne przyczyny wewn�trzne. Mam tu na my�li
przede wszystkim silny wy� demograficzny i zwi�-
zany z nim problem zb�dnych ludzi w kraju, a na-
st�pnie zagadnienie �o�nierzy rozpuszczonych po
rokoszu Zebrzydowskiego, z kt�rymi nie bardzo
by�o wiadomo, co robi�. Ca�� t� uci��liw� rzesz�
ludzi postanowiono skierowa� na podb�j ziem ro-
20

syjskich, w nich to bowiem jeden z publicyst�w


obozu dworskiego, Pawe� z Palczowa Palczowski,
widzia� ziemi� obiecan� dla Polak�w. Do sprawy
tej jeszcze wr�cimy.
Wa�n� rol� w genezie "wielkiej smuty" ode-
gra�a osobista polityka Zygmunta III. Gdy za-
viod�y plany pokojowej unii polsko-moskiewskiej
z prze�omu XVI i XVII wieku, pragn�� osi�gn��
j� zbrojn� r�k�, przy czym cel ostateczny, jak�
mu przy�wieca�, mo�na okre�li� - "przez Moskw�
do Sztokholmu". Podb�j Moskwy i zagarni�cie ko-
rony Rurykowicz�w mia�o u�atwi� kr�lowi odzy-
skanie dziedzicznego tronu szwedzkiego, kt�ry ce-
ni� sobie wy�ej ni� elekcyjny polski.
Interwencja polska w Rosji, rozpocz�ta w roku
1604 wraz z pojawieniem si� na widowni dziejo-
wej Dymitra Samozwa�ca I, zako�czy�a si� nie-
powodzeniem. Mimo wielkich kl�sk, mimo zaj�-
cia przez Polak�w znacznych obszar�v Rosji ��cz-
nie ze stolic�, mimo r�wnoczesnej interwencji
szwedzkiej, Rosjanie znale�li jeszcze tyle si�, by
w wielkim i og�lnonarodowym powstaniu doprowa-
dzi� do wyparcia wojsk nieprzyjacielskich z kraju.
Nast�pna pr�ba, jak� podj�� syn Zygmun-
ta III, kr�lewicz W�adys�aw, wyprawiaj�c si� na
Moskw� pod has�em dochodzenia swych praw do
korony carskiej, kt�r� w okresie najwi�kszego
upadku Rosji (1610) ofiarowali mu bojarzy mo-
skiewscy, r�wnie� zako�czy�a si� niepowodzeniem:
Mimo wyra�nych post�p�w militarnych, real-
na ocena og�lnej sytuacji politycznej zmusi�a Po=
lak�w do zaniechania plan�w podboju i przy��cze-
nia Rosji na drodze unii. W 1619 roku zawarto
w Deulinie (Dywilinie) rozejm polsko-rosyjski na
ponad 14 lat. Rosja obroni�a wprawdzie sw� nie-
podleg�o��, ale kr�lewicz W�adys�aw nie zrzek�
si� pretensji do tronu moskiewskiego, a Pola-
21

cy osi�gn�li powa�ne zdobycze terytorialne. Ro-


zejm deuli�ski nie oznacza� �adnej istotnej zmiany
w stosunkach polsko-rosyjskich. Wszystkie �r�d�a
konfliktu, jak wykazuje tre�� traktatu, pozosta�y.
By� wi�c on jedynie chwilowym zawieszeniem
broni. Rosja czeka�a tylko na okazj� do odwetu.
Znakomicie zrozumia� to Zygmunt III, niezadowo-
lony z rozejmu, gdy pisa� rych�o po jego zawarciu:
"Rosjanie chc� bez w�tpienia nied�ugo ukrzepiw-
szy si�y swoje, o co w takim, jakie tam jest po-
s�usze�stwie, nietrudno, i pozbywszy si� naszych
wojsk, zwr�ci� si� przeciw naszemu pa�stwu
i odebra� wszystko to, co teraz oddali." 3

W okresie wojny trzydziestoletniej

W czasie, gdy wojna z Rosj� wci�� jeszcze


trwa�a, nowe ognisko konfliktu pocz�o wyrasta�
u po�udniowo-wschodnich granic Rzeczypospolitej.
Nad Polsk� zawis�a gro�ba najazdu tureckiego.
Jak do tego dosz�o? Nasza polityka zagraniczna za
ostatnich Jagiellon�w mog�a poszczyci� si� nie by-
le jakim osi�gni�ciem - stosunki z pot�n� Tur-
cj�, budz�c� powszechnie l�k w Europie, uk�ada�y
si� co najmniej poprawnie. By�o to ze wszech
miar korzystne dla pa�stwa polskiego. Jednak�e
�upieskie wypady poddanych Rzeczypospolitej Ko-
zak�w zaporoskich na terytoria tureckie, wypady,
kt�rym Polska nie potrafi�a zapobiec, budzi�y obu-
rzenie w Turcji. Porta zacz�a g�osi�, �e sama mu-
si ukara� Kozak�w, skoro Rzeczpospolita uczyni�
tego nie potrafi. Cie� na stosunki polsko-tureckie
rzuca�y r�wnie� wyprawy magnat�w do Mo�dawii
i ingerencja polska w wewn�trzne sprawy ksi�stw
naddunajskich, kt�re by�y lennem tureckim. Het-
man ��kiewski pr�bowa� za�atwi� spraw� poko-
jowo (traktat #i, B##szy, 1617), ale gdy wyprawy ko-
22

zackie nie ustawa�y, gdy ponadto lennik turecki,


ksi��� siedmiogrodzki Bethlen wskutek dywersji
polskiej (zagony lisowczyk�w) musia� wycofa� si�
spod obleganego Wiednia (1619), by udzieli� pomo-
cy powsta�com czeskim, tocz�cym w�a�nie walk�
z Habsburgami, wybuch by� przes�dzony.
Pierwsza wyprawa turecka zako�czy�a si� po-
gromem wojsk polskich pod Cecor� (1620), dru-
ga - po nie rozstrzygni�tej bitwie pod Choci-
miem - kompromisowym pokojem (1621), kt�ry
nie usuwa� bynajmniej istotnych przyczyn napi�-
cia w stosunkach mi�dzy obu krajami. R�wnocze�-
nie niemal, gdy na wschodzie i po�udniowym
wschodzie klecono pospiesznie traktaty rozejmowe
i pokojowe, rozpocz�y si� na nowo dzia�ania wo-
jenne na froncie szwedzkim. We wrze�niu 1621 ro-
ku Szwedzi zaj�li Ryg�. W roku nast�pnym dosz�o
do rozejmu mi�dzy obu krajami w Mitawie. Nie
na d�ugo jednak. W po�owie 1625 roku wojska Gu-
stawa Adolfa wznowi�y akcj� w Inflantach, a w
rok p�niej zacz�a si� ci�ka walka o "gard�o"
Rzeczypospolitej - o Prusy Kr�lewskie, o uj�cie
Wis�y. Wojna ta, toczona ze zmiennym szcz�ciem,
trwa�a do roku 1629. W tym czasie pod wp�ywem
wydarze� wojny trzydziestoletniej, jak r�wnie� pod
naciskiem dyplomacji pa�stw wrogich Habsburgom
(Francja, Holandia, Brandenburgia, Anglia) dosz�o
do rozejmu polsko-szwedzkiego w Starym Targu
(Altmarku) w 1629 roku. By� on korzystny dla
Szwecji, gdy� zatrzyma�a miasta pruskie z wyj�t-
kiem Gda�ska, Pucka i Kr�lewca oraz Inflanty na
p�noc od D�winy. Co gorsza, Szwedzi zdobyli so-
bie prawo pobierania ce� z handlu polskiego.
Pe�ne zaanga�owanie si� w wojn� na terenie
Niemiec stawia�o Szwecj� przed konieczno�ci� za-
bezpieczenia od strony Polski wschodniego skrzy-
d�a swoich wojsk. Kr�l Gustaw Adolf zwr�ci�
23
w�wczas oczy na Rosj�, w kt�rej tendencje odwe-
towe nie wygas�y ani na chwil�. W tej sytuacji nie-
trudno przysz�o nam�wi� Rosjan, by wznowili
wojn� z Polsk�.
Wybuch�a ona jesieni� 1632 roku, gdy wojska
szwedzkie maszerowa�y w g��b Niemiec, ku Lii-
tzen, gdzie Gustaw Adolf poni�s� �mier�. Nowa
wojna polsko-rosyjska, zwana smole�sk� (1632-
-1634), zako�czy�a si� ca�kowit� pora�k� Rosji.
Pok�j polanowski zawarty w 1634 roku potwier-
dzi� warunki rozejmu deuli�skiego z t� jedn� po-
wa�n� zmian�, �e nowy kr�l W�adys�aw IV zrzek�
si� pretensji do tronu moskiewskiego i tytu�u ca-
ra. Ten pok�j "wieczysty", jak go w�wczas okre-
�lano, nie oznacza� wprawdzie radykalnego zwrotu
w stosunkach mi�dzy Rzecz�pospolit� a Rosj�, po-
zosta�o bowiem zasadnicze �r�d�o konflikt�w-
spory terytorialne o Smole�szczyzn�, Siewiersz-
czyzn� i Czernihowszczyzn�; mimo to zapocz�tko-
wa� okres zupe�nie poprawnego wsp�ycia obu
pa�stw. Znaczny wp�yw na taki w�a�nie rozw�j
sytuacji mia�o ich wsp�lne i sta�e zagro�enie ze
strony Tatar�w krymskich, a tak�e - w pewnym
stopniu - i Turcji. Doprowadzi�o to nawet w roku
1647 do zawarcia do�� lu�nego przymierza obron-
nego mi�dzy Rzecz�pospolit� i Rosj�, skierowanego
przeciwko chanatowi.
�mier� Gustawa Adolfa (1632), niepowodzenia
w wojnie na terenie Rzeszy i kl�ska Rosji w woj-
nie z Rzecz�pospolit� zmusi�y tak�e Szwed�w do
szukania rozwi�za� na odcinku polskim. W 1635
roku dosz�o do nowego dwu...ziestosze�cioletniego
rozejmu w Sztumskiej Wsi (Stumsdorf). Szwedzi
zrezygnowali z miast pruskich oraz z pobierania
ce� z handlu polskiego w Gda�sku. Jednak�e sy-
tuacja nie dojrza�a do tego, by oba kraje mog�y
podpisa� pok�j - poprzestano jedynie na rozej-
26

mie. Grozi�a wi�c w ka�dej chwili mo�liwo��


wznowienia dzia�a� wojennych.
W czasie wojny smole�skiej dosz�o do ponow-
nego zbrojnego konfliktu z Turcj�, a �ci�lej m�-
wi�c z dow�dc� wojsk tureckich Abazy pasz�, kt�-
ry bez uzgodnienia ze Stambu�em zaatakowa� Pol-
sk� (1633), s�dz�c, �e ta, zaj�ta na froncie rosyjskim,
nie zdo�a stawi� skutecznego oporu. Omyli� si�
jednak i poni�s� kl�sk�, a sukcesy polskie pod
Smole�skiem sk�oni�y Turcj� do odnowienia poko-
ju z Rzecz�pospolit� (1635).
Kl�ski kolejnych powsta� kozackich w latach
trzydziestych doprowadzi�y r�wnie� w roku 1638
do pacyfikacji stosunk�w na Ukrainie. Zabezpie-
czywszy si� do pewnego stopnia od wschodu, po-
�udnio-wschodu i p�nocy, mog�a Rzeczpospolita
aktywniej zwr�ci� si� ku sprawom �rodkowo- i za-
chodnioeuropejskim. Pr�by zwi�zania si� z poli-
tyk� francusk� po roku 1635 w zamian za widoki
odzyskania �l�ska, a nawet mira�u korony cesar-
skiej dla W�adys�awa IV, spe�z�y na niczym
i Rzeczpospolita pozosta�a w obozie habsburskim.
Zewn�trznym wyrazem tego by� �lub kr�la pol-
skiego z arcyksi�niczk� Cecyli� Renat�. Pod ko-
niec wojny trzydziestoletniej, ju� po decyduj�cych
zwyci�stwach francuskich, nast�pi�o ponowne zbli-
�enie do Francji, a owdowia�y W�adys�aw po�lu-
bi� ksi�niczk� francusk� Ludwik� Mari� Gon-
zag� (1645). Zwrot ten nie mia� ju� wi�kszego zna-
czenia wobec dogasania wojny w Niemczech.
Je�eli ju� jeste�my przy sprawach polskiej po-
lityki zachodniej, to trzeba sobie uzmys�owi�, �e
w pierwszej po�owie XVII wieku zaszed� fakt
o ogromnej donios�o�ci. Ksi�stwo pruskie, stano-
wi�ce od 1525 roku lenno Polski, znalaz�o si� w po-
wa�nej sytuacji wobec nieuleczalnej choroby
umys�owej ksi�cia Albrechta Fryderyka. Wskutek
27

r�nych konfiguracji politycznych kontrol� nad


chorym ksi�ciem Zygmunt III przekaza� kuzynowi
ksi�cia, elektorowi brandenburskiemu Joachimo-
wi Fryderykowi (1605). W roku 1611, w okresie to-
cz�cej si� wojny z Rosj�, sejm Rzeczypospolitej
uchwali� przeniesienie lenna pruskiego na Hohen-
zollern�w brandenburskich, co doprowadzi�o po
�mierci Albrechta Fryderyka (1618) do zjednocZe-
nia Brandenburgii i Prus Ksi���cych pod jednym
w�adc�, Janem Zygmuntem. Stawa� si� on lenni-
kiem polskim z tytu�u sprawowanej w�adzy
w Prusach Ksi���cych. Nie na d�ugo jednak; ostat-
ni ho�d pruski mia� miejsce na Zamku warszav-
skim w roku 1641.
Nie trzeba studiowa� dokument�w, by zrozu-
mie�, jakie znaczenie mia�o dla Polski przej�cie
Prus pod w�adz� brandenburskiej linii Hohenzol-
lern�w. Najlepiej spojrze� na map�, a w�wczas
wida�, jak �ywotne arterie Rzeczypospolitej - uj-
�cie Wis�y i Pomorze Gda�skie - znalaz�y si�
w kleszczach. By� to jeden z najistotniejszych mo-
ment�w w rozwoju sytuacji mi�dzynarodowej
Rzeczypospolitej w pierwszej po�owie XVII wieku.

Powstanie ukrai�skie i druga wojna p�nocna

Tymczasem nadszed� rok 1648. W wyniku


b��dnej, ponad p�wiekowej polityki polskiej na
Ukrainie, dosz�o tam do wielkiego powstania. Po-
konana w roku 1638 Kozaczyzna czeka�a tylko na
okazj�, by wzi�� odwet na Rzeczypospolitej. Oliwy
do ognia dola�o fiasko plan�w wojny tureckiej
W�adys�awa IV, wojny, w kt�rej Kozacy spodzie-
wali si� odegra� przoduj�c� rol� i wyci�gn�� dla
siebie wielkie korzy�ci. Wobec oporu magnat�w
i szlachty kr�l musia� z tyh plan�w zrezygnowa�.
Przela�o to ostatecznie czar� goryczy na Ukrainie.
28

Powstanie kozackie, na czele kt�rego stan�� Bohdan


Chmielnicki, przerodzi�o si� rych�o w povszechn�
walk� narodu ruskiego (ukrai�skiego) przeciw pa-
nowaniu polskiemu nad Dnieprem.
Kl�ski wojsk polskich nad ��tymi Wodami,
pod Korsuniem i Pi�awcami (wiosna-jesie� 1648),
zadane przez sprzymierzone si�y kozacko-tatarskie,
wstrz�sn�y podstawami Rzeczypospolitej. Zbara�
i Zbor�w (1649) wykaza�y dalsz� s�abo�� pa�stva.
�wietne zwyci�stwo pod Beresteczkiem (1651) zda-
wa�o si� wprawdzie wskazywa�, �e i ten nowy
zryw zako�czy si� kl�sk� Kozaczyzny i ca�ej Rusi,
ale w rzeczywisto�ci Polska okaza�a si� ju� nie-
zdolna do pokonania Ukrainy i powrotu do status
quo sprzed roku 1648.
Na domiar z�ego, Rosja, nastawiona pocz�tkowo
wrogo wobec powstania ukrai�skiego, pod wp�y-
wem rozwoju sytuacji wojennej i politycznej posta-
nawia w roku 1653 (decyzja soboru ziemskiego)
wmiesza� si� w wojn� polsko-kozack�. Interwen-
cja rosyjska, przy��czenie Ukrainy do Rosji w wy-
niku ugody perejas�awskiej (1654) doprowadzi�y
do ca�kowitego umi�dzynarodowienia konfliktu,
o czym do tej pory, czyli do roku 1654, mimo po-
parcia udzielanego Kozakom przez Tatar�w, a tak-
�e w pewnym stopniu przez Turcj�, raczej m�wi�
nie mo�na by�o.
Traktat w Perejas�awiu spowodowa� znamien-
ny przewr�t przymierzy w Europie wschodniej.
Dotychczasowi sojusznicy Chmielnickiego, Tata-
rzy krym�cy, obawiaj�c si� zar�wno Rosji, jak
i zbytniego os�abienia Polski, zawieraj� z t� ostat-
ni� przymierze w 1654 roku, wymierzone przeciw
Rosji i Ukrainie. Sojusz polsko-tatarski mia� ode-
gra� bardzo powa�n� rol� w rozwoju sytuacji po-
litycznej w tej cz�ci Europy w ci�gu najbli�szych
kilkunastu lat.
29

W momencie szczytowego nasilenia agresji ro-


syjskiej na Polsk�, gdy armie cara Aleksego Mi-
chaj�owicza wtargn�y g��boko w terytorium Rze-
czypospolitej, na teatrze dzia�a� wojennych w Eu-
ropie wschodniej zjawia si� w roku 1655 nowy
aktor - kr�l szwedzki Karol X Gustaw. Rozpocz�a
si� w ca�ej pe�ni druga wojna p�nocna (1655-
-1660). Szwedzi pragn�li zar�wno powstrzyma�
gro�ny dla nich marsz Rosjan ku zachodowi, jed-
nak�e bez u�ycia si�y, jak i za jednym zamachem
wyko�czy� wreszcie budow� swego imperium wo-
k� Ba�tyku. Dla osi�gni�cia tego drugiego celu
nale�a�o tak�e pokona� Rzeczpospolit�. W tej no-
wej sytuacji, zw�aszcza w obliczu bezprzyk�adnych
triumf�w or�a szwedzkiego w Polsce, okaza�o si�
nagle, �e i Rzeczpospolita, i Rosja stan�y przed
wsp�lnym niebezpiecze�stwem. Sk�oni�o to oba
pa�stwa do szukania dr�g porozumienia. Traktat
w Niemie�y pod Wilnem zawarty w roku 1656 przy-
ni�s� rozejm na froncie polsko-rosyjskim i sojusz
przeciw Szwedom. Rosja w tym�e samym roku roz-
pocz�a akcj� zbrojn� przeciw Skandynawom.
Wsp�dzia�ania polsko-rosyjskie nie trwa�y jednak
d�ugo; liczne sprzeczno�ci, szczeg�lnie za� pr�ba
korzystnego dla Polski rozwi�zania problemu Ukra-
iny (unia hadziacka,1658), doprowadzi�y do ponow-
nego zerwania i wznowienia wojny.
W tym miejscu pragn� zwr�ci� specjaln� uwa-
g� na dwa aspekty wojny p�nocnej. Pierwszy-
to problem stosunk�w polsko-brandenburskich
i w og�le szerzej poj�ta kwestia brandenburska,
drugi - to traktat w Radnot na W�grzech (1656).
Elektor brandenburski Fryderyk Wilhelm (1640-
1688) niezwykle zr�cznie pokierowa� polityk� swe-
go kraju w czasie wojny. Pocz�tkowo obserwowa�
rozw�j wydarze�, nast�pnie za� przy��czy� si� do
zwyci�skiego rydwanu Karola Gustawa. Ale Bran-
30

denburgia nie w,kracza�a do wojny jako si�a drugo-


rz�dna, posi�kowa. Scentralizowane, absolutystycz-
ne pa�stwo posiada�o znakomit� armi�, kt�rej wa-
lory zab�ysn�y w ca�ej pe�ni w trzydniowej bitwie,
stoczonej pod Warszaw� (28-30 lipiec 1656).
Gdy okres szczytowych powodze� szwedzkich
min��, gdy coraz wyra�niej pocz�y zarysowywa�
si� kontury koalicji z�o�onej z Polski, Austrii, Da-
nii i innych kraj�w, Fryderyk Wilhelm postanowi�
przenie�� si� do obozu antyszwedzkiego. Ale oczy-
wi�cie nie za darmo. Cen� za pozyskanie nowego
sprzymierze�ca przeciw Szwecji musia�a zap�aci�
Rzeczpospolita. Na mocy traktat�w w Welawie
i Bydgoszczy (1657) zosta�a zniesiona zale�no�� len-
na elektora brandenburskiego od kr�la polskie-
go z tytu�u posiadania Prus Ksi���cych. W ten
spos�b zako�czy� si� ostatni akt dramatu zapo-
cz�tkowanego w roku 1611. Polska straci�a wszelk�
zwierzchno�� nad Prusami Ksi���cymi, kleszcze
brandenburskie jeszcze mocniej zacisn�y si� wok�
Pomorza Gda�skiego i uj�cia Wis�y.
Traktaty welawsko-bydgoskie uzna� nale�y za
najwa�niejszy z perspektywy historycznej wynik
drugiej wojny p�nocnej. Oczywi�cie mam tu na
my�li polski punkt widzenia. Traktat oliwski (1660),
mimo �e wprowadza� pok�j mi�dzy Szwecj� i jej
przeciwnikami, w tym przede wszystkim z Rzecz�-
pospolit�, znaczenia takiego nie posiada�. Ko�czy�
wprawdzie, na podstawie obop�lnych ust�pstw,
okres wojen polsko-szwedzkich, ale ani Rzeczpo-
spolita, ani Szwecja nie wychodzi�y z nich zwyci�-
sko. Oba kraje cofn�y si� na arenie mi�dzynaro-
dowej w spos�b powa�ny i odt�d cofa�y si�-
z niewielkimi przerwami - nadal.
Z udzia�em Brandenburgii w wojnie 1655-1660
wi��e si� jeszcze jedno zagadnienie. Oto w okresie
szczytowego nasilenia zmaga�, we wrze�niu 1656
31

roku, dochodzi do zawarcia traktatu rosyjsko-bran-


denburskiego, kt�ry mo�na by nazwa� paktem
o nieagresji. Pozwoli� on elektorowi zabezpieczy�
si� od ataku ze strony Rosji, bez zrywania ze
Szwecj�, potrzebn� jeszcze w�wczas do osi�gni�cia
celu zasadniczego, czyli zrzucenia zwierzchnictwa
Polski nad Prusami. Rzecz charakterystyczna, �e
traktat rosyjsko-brandenburski podwa�a� prawa
suwerenne Polski wobec elektora, gdy� ten ostatni
zobowi�zywa� si� wobec Rosji, i� nie udzieli po-
mocy kr�lowi polskiemu przeciw carowi moskiew-
skiemu w przypadku, gdyby mi�dzy nimi dosz�o do
konfliktu zbrojnego. Inny traktat zawarty w cza-
sie tej wojny mia� symboliczne niemal znaczenie.
Mam tu na my�li uk�ad w Radnot na W�grzech.
Na czym znaczenie to polega�o? Ot� Szwecja,
Brandenburgia, Siedmiogr�d i Ukraina podpisa�y
ni mniej, ni wi�cej tylko pierwszy traktat rozbioro-
wy Polski. Realizacja jego postanowie�, przewidu-
j�cych mi�dzy innymi utworzenie oddzielnego
ksi�stwa dla Bogus�awa Radziwi��a, oznacza�aby
koniec naszego pa�stwa ju� w po�owie XVII wieku.
Na szcz�cie rozw�j sytuacji wojskowej i politycz-
nej pokrzy�owa� te plany, znamienne jest jednak,
�e uk�ad taki zawarto, a wi�c brano na serio pod
uwag� mo�liwo�ci jego realizacji.
Ostateczny bilans drugiej wojny p�nocnej wy-
kazuje wyra�nie, i� wysz�a z niej zwyci�sko Bran-
denburgia. Odt�d te� stale mia�o wzrasta� jej zna-
czenie mi�dzynarodowe ze szkod� i dla Szwecji,
i dla Polski. Przede wszystkim jednak dla Polski.

Wojna na wschodzie
za�amanie si� pozycji RzeczypoSpolitej

Rzeczpospolita, interesy kt�rej zabezpiecza� po-


k�j w Oliwie nad Ba�tykiem i na Zachodzie, rzuci�a
32

wszystkie swe si�y przeciw Wschodowi, gdzie wiel-


kie zmagania z Rosj� nie zosta�y zako�czone. �wie-
tne zwyci�stwa wojsk polskich i litewskich w kam-
paniach na Ukrainie i Bia�orusi (1660) zdawa�y si�
zapowiada� rych�e rozstrzygni�cie. Sta�o si� jednak
inaczej. Sukces�w polskich z 1660 roku nie wyko-
rzystano; nie tylko nie zmuszono przeciwnika do
kapitulacji, ale nawet nie odebrano mu ziem utra-
conych na wschodzie. Co wi�cej, nast�pi� ostateczny
podzia� Ukrainy na prawobrze�n� - polsk� i lewo-
brze�n� - rosyjsk�, z oddzielnymi hetmanami na
czele. Na razie sta�o si� to tylko de facto (1663).
Potwierdzenie prawne mia�o przyj�� p�niej.
Przy pomocy swych tatarskich sojusznik�w
podj�a Rzeczpospolita jeszcze jedn� pr�b� zbroj-
nego rozstrzygni�cia. Jesieni� i zim� 1663-1664
kr�l Jan Kazimierz wyprawi� si� na Zadnieprze,
by odzyska� lewobrze�n� Ukrain� i, po uprzednim
wtargni�ciu w g��b terytorium rosyjskiego, zmusi�
Moskw� do kapitulacji. Kampania zako�czy�a si�
zupe�nym niepowodzeniem. Co gorsza, niemal r�w-
nocze�nie Polska stan�a w ogniu wojny domowej,
wszcz�tej przez marsza�ka wielkiego koronnego
i hetmana polnego Jerzego Lubomirskiego. Wojna
ta zniszczy�a ostatni� chyba mo�liwo�� naprawy
Rzeczypospolitej, podkopuj�c do reszty jej pozycj�
mi�dzynarodow�.
W tym stanie rzeczy Polska musia�a p�j�� na
ust�pstwa wobec Wschodu. Po wieloletnich bojach
dyplomatycznych stan�� wreszcie mi�dzy Rzecz�po-
spolit� a Rosj�, w Andruszowie na Bia�orusi, ro-
zejm na ponad trzyna�cie lat (1667). Traktat ten
oznacza� cofni�cie si� pa�stwa polsko-litewskiego
w jego polityce wschodniej. Oznacza� r�wnie� osta-
teczne za�amanie si� polskiej ekspansji wschodniej
i zapocz�tkowanie rosyjskiego parcia na zach�d.
Rzeczpospolita zmuszona by�a odst�pi� Rosji, na
33

razie tymczasowo, wielkie obszary na wschodzie


oraz uzna� podzia� Ukrainy.
Uk�ad w Andruszowie ��cznie z traktatami we-
lawsko-bydgoskimi stanowi widomy znak zasadni-
czego zwrotu w uk�adzie si� w Europie �rodkowo-
-wshodniej oraz oznacza decyduj�ce za�amanie si�
pozycji Rzeczypospolitej na arenie mi�dzynaro-
dowej.
Zerwanie sojuszu tatarskiego i nowy konflikt
z Turcj� - oto cena, jak� Polska zap�aci�a za zna-
lezienie modus vivendi ze wschodnim s�siadem. Dla
Porty i dla chanatu krymskiego porozumienie pol-
sko-rosyjskie, kt�re grozi�o przekszta�ceniem
w antymuzu�ma�ski sojusz wojskowy, a tym
samym zniweczeniem plan�w tureckich w tej cz�ci
Europy, a nawet bezpo�rednim zagro�eniem impe-
rium ottoma�skiego i Krymu, by�o rzecz jasna nie-
bezpieczne. Dodatkowym elementem napi�cia sta�a
si� sprawa Ukrainy, albowiem Kozacy coraz bar-
dziej garn�li si� pod protekcj� tatarsko-tureck�,
widz�c w niej, nie bez racji, najlepsze rozwi�zanie
polityczne dla swego kraju. Rzeczpospolita nie
chcia�a oczywi�cie wyrzec si� dobrowolnie zwierz-
chnictwa nad Ukrain�.
Najazd turecki na Polsk� w roku 1672 zako�-
czy� si� ca�kowit� kl�sk� Rzeczypospolitej. Obietni-
ce pomocy rosyjskiej, na kt�r� liczono u nas niemal
do ko�ca, okaza�y si�, jak to trafnie okre�li� jeden
z polityk�w polskich, "gruszkami na wierzbie"4.
Traktat ze zwyci�sk� Port�, zawarty w Buczaczu
w 1672 roku, stawiaj�cy Polsk� w�a�ciwie w rz�-
dzie lennik�w tureckich, by� dnem upadku Rzeczy-
pospolitej w wieku XVII. W okresie tym obserwu-
jemy jeszcze jedno niepokoj�ce zjawisko, �wiad-
cz�ce o coraz wi�kszym upadku mi�dzynarodowego
znaczenia Rzeczypospolitej, mianowicie ingerencj�
obcych w sprawy wewn�trzne naszego pa�stwa.
34

Poza Austri� i Francj�, kt�re potworzy�y swoje


stronnictwa w Polsce, staraj�c si� przez r�ne ko-
terie magnackie wp�ywa� na wyniki elekcji czy
w og�le na bieg polityki polskiej, na widowni po-
jawi�y si� inne pa�stwa.
W czerwcu 1667 roku Szwecja i Brandenburgia
zawar�y uk�ad, zobowi�zuj�c si� wzajemnie do
wsp�lnego dzia�ania w celu zachowania dawnego
porz�dku rzeczy w Polsce, czyli anarchii szlachec-
kiej i "z�otej wolno�ci". Uk�ad ten zapocz�tkowa�
kilka innych, podobnych, z kt�rymi spotykamy si�
w drugiej po�owie XVII wieku. W roku 1676 Au-
stria i Rosja wesz�y w porozumienie, by przeciw-
dzia�a� polityce Sobieskiego w zakresie reform we-
wn�trznych. W roku 1686 Szwecja i Brandenburgia
ponawiaj� tajn� konwencj�, a cel przy�wieca� jej
ten sam - zachowanie anarchicznego ustroju Rze-
czypospolitej. W tym�e samym roku i w tej samej
sprawie dosz�o tak�e do uk�adu mi�dzy Austri�
i Brandenburgi�. W roku 1696 Szwecja i Branden-
burgia odnowi�y traktat o ochronie wolnej elekcji
w Polsce.
Gdy na tronie zasiad� Jan III Sobieski (1674-
-1696), opromieniony chwa�� wspania�ego zwyci�-
stwa chocimskiego nad Turkami (1673), zdawa�o si�,
�e karta dziej�w polskih odwr�ci si�. Kr�l widzia�,
i� wyd�wigni�cie Polski z ci�kiej sytuacji na are-
nie mi�dzynarodowej mo�liwe by�o tylko przez
zmian� polityki zagranicznej, czyli zaniechanie
krwawych, rujnuj�cych kraj wojen z Turcj� oraz
szukanie nowych dr�g wzmocnienia wewn�trznego
i zewn�trznego.
Ten wielki w�dz okaza� si� r�wnie� wybitnym
politykiem. Mimo g��bokich tradycji antymuzu�-
ma�skich, nazajutrz niemal po obiorze na tron Pol-
ski usi�uje dokona� radykalnego zwrotu w polityce
polskiej - pragnie zako�czy� przy po�rednictwie

34
Francji wojn� z Turcj�, a nast�pnie w oparciu o so-
jusz z Francj� i Szwecj� wszcz�� akcj� zbrojn�
przeciv Brandenburgii w celu zdobycia Prus Ksi�-
��cych, by tym samym mocniej usadowi� si� nad
Ba�tykiem.
Wyrazem tej tzw. polityki ba�tyckiej Sobies-
kiego by�y tajne traktaty z Francj� w Jaworowie
(1675), Szvecj� w Gda�sku (1677) oraz rozejm
z Turcj� w ��rawnie (1676). Niestety, na drodze do
realizacji ambitnych plan�w Jana III stan�a silna
opozycja szlachecko-magnacka z Pacami, Leszczy�-
skim i Grzymu�towskim na czele, umiej�tnie podsy-
cana przez agent�w brandenburskich i cesarskich.
Plany ba�tyckie Sobieskiego musia�y zako�czy�
si� niepowodzeniem, poniewa� kr�l polski dzia�a�
tu niemal�e w odosobnieniu, maj�c przeciwko sobie
opini� szlachty i magnaterii, sprzeciwiaj�cej si�
jawnie profrancuskim i proszwedzkim sympatiom
monarchy. Jaskrawym tego dowodem jest sejm 1677
roku, kt�ry wym�g� na kr�lu odnowienie pakt�w
z elektorem i cesarzem, wbrew oczywistej woli So-
bieskiego, w szczytowym okresie jego polityki an-
tybrandenburskiej i antyaustriackiej. W zwalczaniu
polityki kr�lewskiej posuni�to si� a� do zamys��w
detronizacyjnych.
W wyniku takiego uk�adu si� musia� Sobieski
zerwa� ze sw� now� polityk�, sojusz francuski za-
mieni� na austriacki, zamiast pod Kr�lewiec po-
maszerowa� pod Wiede�. Musia� w�o�y� g�ow�
w jarzmo antytureckiej Ligi �wi�tej, z�o�onej z ce-
sarza, papie�a i Wenecji. Dla Ligi niezb�dnym part-
nerem, cenniejszym ni� Polska, mia�a si� okaza�
w najbli�szym czasie Rosja. I dlatego nawr�t do
wojen z Turcj� oraz sojusz z Lig� oznacza� koniecz-
no�� ostatecznego uregulowania stosunk�w z Rosj�.
W praktyce r�wna�o si� to ca�kowitej kapitulacji
Polski. By� ni� "wieczysty" pok�j zawarty w Mo-
35

skwie w roku 1686, zwany w naszej historiografii


traktatem Grzymu�towskiego od imienia jego tw�r-
cy ze strony polskiej. Uk�ad potwierdza� w ca�ej
rozci�g�o�ci tre�� rozejmu andruszowskiego, z tym
jeszcze dodatkiem, �e ust�piono Rosji r�wnie� Ki-
j�w, przekazany w roku 1667 jedynie na 2 lata.
W rzeczywisto�ci Rosja miasta tego nigdy ju� nie
zwr�ci�a.
W zamian za ust�pstva Rzeczpospolita ucze-
stniczy�a jako jedno ze zwyci�skich pa�stw w mi�-
dzynarodowym traktacie w Kar�owicach (1699), na
mocy kt�rego Turcja mi�dzy innymi zwr�ci�a Pol-
sce Ukrain� Pravobrze�n� oraz Podole z Kamie�-
cem, utraconym w roku 1672.
W sumie bilans XVII wieku przedstawia� si�
zdecydowanie ujemnie dla Polski. Nast�pi� zmierzch
Rzeczypospolitej na arenie mi�dzynarodowej,
i upadek jej pozycji w Europie. Ale wydaje si�, i�
nie to by�o najgorsze. Przecie� w tym�e stuleciu
podobny los przypad� w udziale takim pa�stwom,
jak Hiszpania czy Turcja, a �adne z nich nie zosta�o
w nast�pnym vieku wymazane z mapy Europy.
W naszej sytuacji szczeg�lnie niepokoj�c� wymow�
mia� fakt, �e r�wnocze�nie z zanikiem si�y i zna-
czenia pa�stwa polskiego nast�pi� wzrost pot�gi
jego s�siad�w - Rosji, Brandenburgii-Prus i Au-
strii. Zestawienie tych pa�stw m�wi samo za siebie,
gdy uprzytomnimy sobie tragedi� rozbior�w Polski,
kt�rych pierwsz�, gro�n� zapowied� stanowi� trak-
tat w Radnot.
Jednak�e nie tylko niepowodzenia wojenne czy
dyplomatyczne, nie tylko wzrost vrogich Polsce
czynnik�w przyczyni� si� do smutnego bilansu.
W spos�b bardzo istotny wp�yn�� na to r�wnie� re-
gres gospodarczy, a przede wszystkim anarhia we-
wn�trzna, znajduj�ca swe odbicie w degeneracji
ustroju pa�stwowego i aparatu v�adzy oraz syste-
36

mu parlamentarnego. Wystarczy tu chyba przy-


pomnie� liberum veto, kt�re po raz pierwszy pad�o
na sejmie 1652 roku.
Tak wi�c w wieku XVII ukszta�towa�y si� wszy-
stkie zasadnicze elementy przes�dzaj�ce o ostate-
cznym upadku Rzeczypospolitej w stuleciu XVIII.
37

PROBLEMY DYSKUSYJNE

Ocena pierwszej po�owy XVII wieku

Jedn� z najbardziej dyskusyjnych kwestii sta-


nowi rola i pozycja Rzeczypospolitej na arenie mi�-
dzynarodowej w pierwszej po�owie XVII wieku.
Sprawa ta wywo�a�a kontrowersje na zje�dzie hi-
storyk�w polskich w Krakowie w roku 1958. �ywi�
g��bokie przekonanie, i� pesymistyczna ocena po�o-
�enia Rzeczypospolitej w Europie pierwszej po�owy
XVII wieku nie jest uzasadniona. S� nawet bada-
cze, kt�rzy utrzymuj�, i� Polska w tej epoce za-
czyna�a stawa� si� z podmiotu przedmiotem w sto-
sunkach mi�dzynarodowych. Z takim twierdzeniem
nie mo�na si� zgodzi� w �aden spos�b.
Je�li robimy bilans pierwszej po�owy omawia-
nego stulecia, to pami�tajmy, �e Rzeczpospolita wy-
sz�a zwyci�sko ze zmaga� z Rosj� (traktat polanow-
ski 1634), odpar�a gro�ny najazd turecki (Chocim
1621), wysz�a zwyci�sko z tzw. wojny z Abazy pa-
sz� (1633-1635); or� polski triumfowa� niejedno-
krotnie w walce ze Szwedami (Kircholm 1605,
Oliwa 1627, Trzciana 1629). I cho� trudno uzna�,
i� zmagania ze Szwecj� przynios�y korzystny dla
38

Polski, a zw�aszcza dla W�adys�awa IV wynik, to


nie spos�b z drugiej strony nie zauwa�y� rozejmu
w Sztumskiej Wsi (1635), kt�ry by� jednak do�� po-
wa�nym krokiem naprz�d w por�wnaniu do po-
przedniego w Starym Targu (1629).
W cieniu wielkich wydarze� dotycz�cych sto-
sunk�w ze Szwecj�, Rosj�, Turcj� czy Habsburga-
mi pozosta�o przeniesienie lenna pruskiego na elek-
torsk� lini� Hohenzollern�w uchwa�� sejmow�
z 1611 roku. Bior�c pod uwag� skutki dziejowe tego
faktu, mo�na je z ca�kowitym poczuciem odpowie-
dzialno�ci okre�li� jako najfatalniejsze posuni�cie
Rzeczypospolitej na arenie mi�dzynarodowej
w pierwszej po�owie XVII wieku. Owoce tego aktu
politycznego zbiera� mia�a Polska ju� w drugiej
po�owie stulecia, gdy w�adc� Brandenburgii zosta�
jeden z najwybitniejszych i najsprytniejszych poli-
tyk�w tej doby - "wielki elektor" Fryderyk Wil-
helm. Prorocze chyba by�y s�owa kanclerza wiel-
kiego koronnego Jerzego Ossoli�skiego, wybitnego
m�a stanu, gdy m�wi� o nim: "to b�dzie drugi
Gustaw Adolf i niech nas B�g broni, gdyby, zbytni�
��dz� s�awy zagrzany, zechcia� z nami wojowa�" 5.
Jak wiemy, elektor zechcia� wojowa� i wywojowa�
sobie ca�kowit� niezale�no�� od Polski.
Wszystko to, o czym wspomnia�em, nie oznacza
bynajmniej, �e w pierwszej po�owie XVII wieku
obserwujemy jakie� cofni�cie si� Polski czy upa-
dek jej znaczenia w Europie. W dyskusji nad pozy-
cj� mi�dzynarodow� Rzeczypospolitej w tym okre-
sie nie spos�b, moim zdaniem, pomin�� stanowiska
historiografii zagranicznej. Mam tu przede wszyst-
kim na my�li ciekawe, �r�d�owe studia radzieckie-
go historyka Porszniewa, dotycz�ce udzia�u Polski
i Rosji w wojnie trzydziestoletniej. Recenzenci za-
rzucali pracy, i� przecenia, przynajmniej w pew-
nym stopniu, rol� obu pa�stw w tej wojnie. Mo�na
39

si� z tak� ocen� ostatecznie zgodzi�, trzeba jednak


przyzna� Porszniewowi, �e uwypukli� mi�dzy inny-
mi i w nowym �wietle przedstawi� pozycj� Rzeczy-
pospolitej na wojennym, a zw�aszcza dyplomatycz-
nym placu boju w Europie.
Kwintesencj� rozwa�a� Porszniewa na ten te-
mat jest charakterystyczne zdanie: "Im bardziej
vgl�damy w histori� wojny trzydziestoletniej, tym
vyra�niej wyst�puje ogromna rola Rzeczypospo-
litej w stosunkach mi�dzynarodowych, w systemie
pa�stw tego okresu. Rola ta pozostaje w cieniu lub
wydaje si� ma�o znacznym czynnikiem tylko przy
powierzhownym, nieuwa�nym spojrzeniu."6 Po-
twierdzenie podobnych pogl�d�w, chocia� nie tak
vyra�nie sformu�owanych, znajdujemy tak�e
w wielu innych, wcze�niejszych, pracach history-
cznych, przede wszystkim polskich. Mam tu na my-
�li dzie�a takich historyk�w, jak Wiktor Czermak
(Polska wobec wyniku wojny 30-letniej, Krak�w
1901), Adam Szel�gowski (Rozk�ad Rzeszy i Polska
w panowaniu W�adys�awa IV, Krak�w 1907) czy
W�adys�aw Czapli�ski (W�adys�aw IV wobec wojny
30-letniej, Krak�w 1937). S�dz� te�, �e historiogra-
fia polska ma jeszcze du�o do powiedzenia na ten
temat.
Gdy zastanawiamy si� nad rol� i znaczeniem
naszego pa�stwa w polityce europejskiej w oma-
wianej epoce, to si�� rzeczy zetkn�� si� musimy
z problemem - Rzeczpospolita a wojna trzydziesto-
letnia. Przede wszystkim nasuwa si� pytanie, czy
rzeczywi�cie Polska nie bra�a udzia�u w tej wielkiej
wojnie europejskiej? Okazuje si�, �e przy bli�szym
rozejrzeniu si� niewzruszone, zdawa� by si� mog�o,
pogl�dy historyczne staj� nagle pod znakiem zapy-
tania. W �wietle wielu ostatnich bada�, g��wnie
vspomnianych ju� prac Porszniewa, jest jasne, i�
wojna polsko-szwedzka 1626-1629, zw�aszcza woj-
40

na smole�ska 1632-1634, to po prostu fragmenty


wojny trzydziestoletniej, jej "drugi front". Je�li
chodzi o mnie, nie waham si� m�wi� wprost
o udziale Polski w wojnie trzydziestoletniej, a by�
mo�e nawet o polskim lub polsko-rosyjskim jej
okresie. Pogl�d ten nale�y jednak formu�owa� bar-
dzo ostro�nie i traktowa� go jako w pe�ni dysku-
syjny.

Zagadnienie wojen polsko-moskiewskih

Przejd�my teraz do innego, jeszcze bardziej


kontrowersyjnego, ale chyba i bardziej pasjonuj�-
cego zagadnienia, zwi�zanego z interesuj�c� nas
tematyk�. W tym celu cofn�� si� musimy nieco
w czasie, ku pocz�tkom stulecia, do okresu inter-
wencji polskiej w pa�stwie moskiewskim. Mimo
bardzo obfitej, wieloj�zycznej literatury przedmio-
tu, nie wszystkie jeszcze aspekty tych wydarze� s�
dostatecznie jasne, niekt�re za� w og�le nie ruszo-
ne. Jednak�e nauka polska w ostatnich latach mo�e
poszczyci� si� bardzo cennym dorobkiem w tym
przedmiocie.
W �wietle wynik�w nowych bada�, twierdzenie
spotykane g��wnie w historiografii radzieckiej, ja-
koby interwencja polska w Rosji mia�a poparcie
ca�ej szlachty i magnaterii polskiej, jest uproszczo-
ne i niczym nie uzasadnione. Badania polskie zwr�-
ci�y te� uwag�, �e genezy polityki Rzeczypospolitej
wobec Moskwy na pocz�tku XVII wieku nie mo�e-
my szuka� tylko i wy��cznie w polityce dworu pol-
skiego i zwi�zanej z nim magnaterii oraz nacisku
kurii rzymskiej. Si�gn�� musimy r�wnie� do �w-
czesnych spraw wewn�trznych kraju, do problemu
istnienia zb�dnych ludzi w�r�d szlachty, czy te�
kwestii rokoszu Zebrzydowskiego.
Wiemy obecnie, �e polityka popierania, a na-
wet cz�ciowego inspirowania obu fa�szywych pre-
41

tendent�w do tronu moskiewskiego, Dymitra Sa-


mozwa�ca I i Dymitra Samozwa�ca II, spotka�a si�
z bardzo gwa�town� opozycj� powa�nej cz�ci
szlachty. G�osy sprzeciwu podnosi�y si� nie tylko
na sejmikach i sejmach, ale tak�e w gronie sena-
torskim. Historycy polscy, przede wszystkim W�a-
dys�aw Czapli�ski, wskazali na wy� demograficzny,
zjawisko znane zreszt� do�� powszechnie w dzie-
jach Europy tego okresu, jako jeden z aspekt�w
genezy udzia�u Rzeczypospolitej w "wielkiej smu-
cie" moskiewskiej. Wzgl�dne przeludnienie spowo-
dowane wy�em doprowadzi�o w Polsce do powsta-
nia problemu "zb�dnych r�k" w�r�d rzesz bied-
niejszej szlachty. Proces ten pog��bi�a dodatkowo
koncentracja maj�tk�w w r�kach magnaterii,
w zwi�zku z czym zmniejszy� si� obszar ziemi sta-
nowi�cej podstaw� egzystencji biedniejszej szla-
chty. Ten w�a�nie fakt zr�cznie wykorzystano
w propagandzie wojennej przeciw Rosji, kt�ra
mia�a si� sta� ziemi� obiecan�, terenem koloniza-
cji polskiej.
G��wnym heroldem tej propagandy by� stoj�cy
na us�ugach dworu szlachcic, wspomniany ju� przez
nas Palczowski; pogl�dy swoje i niew�tpliwie
swych mocodawc�w wy�o�y� w broszurze Kol�da
moskiewska, wydanej w Krakowie w roku 1605.
Autor zwraca si� w niej zar�wno do m�odzi szla-
checkiej, kt�rej jest za du�o i dla kt�rej nie ma
chleba w domu, jak i do tych szlacheckich �o�nie-
rzy, kt�rzy brali udzia� w wojnie domowej po stro-
nie rokoszan Zebrzydowskiego, i dla kt�rych po
kl�sce zabrak�o w�a�ciwie miejsca w kraju. "Je�li�
tedy, bracie - wo�a do nich Palczowski - utraci�,
je�li� dlatego odmiany jakiej w ojczy�nie pragn��,
tam do Moskwy jed�, nab�dziesz tam maj�tno�ci
i inszych bogactw wiele... a rozrodzili�my si�;
tam�e jed�my, b�dziemy tam mieli k�dy rozprze-
42

strzenia� si�, a jeszcze na gruntach dziwnie uro-


�zajnych." Autor w swej broszurze bez �adnych
niedom�wie� wychwala �wczesny kolonializm eu-
ropejski, zachwyca si� mi�dzy innymi podbojem
Indii Zachodnich (Ameryki), barwnie maluje nie-
przebrane bogactwa, kt�re czekaj� na �mia�k�w
w podbijanych krajach. Apoteoza ekspansji jest
mu potrzebna po to, by wreszcie odkry� swe naj-
wa�niejsze karty. "A nam jak najsnadniej do pa�-
stwa moskiewskiego przyj�� - wo�a Palczowski-
a ni� inszym do tamtych Ind�w, ka�dy to baczy�
mo�e. A dostawszy tego mogliby�my te� pot�no-
�ci� i bogactwy i ka�dym narodom i kr�lestwom
w chrze�cija�stwie por�wna�." 7
Te ostatnie s�owa, jak i w og�le ca�a tre�� bro-
szury sk�ania do ostro�nego wprawdzie postawie-
nia kwestii, czy owe s�ynne dymitriady i ingeren-
cja Polski w wewn�trzne spory rosyjskie na po-
cz�tku XVII wieku nie by�y po prostu swoist� od-
mian� polskiego kolonializmu. Zdajemy sobie
spraw�, i� termin kolonializm nie jest mo�e w tym
przypadku adekwatny. Jedno natomiast nie ulega
w�tpliwo�ci, �e w oczach Palczowskiego i jego mo-
codawc�w, a zapewne i czytelnik�w, podb�j pa�-
stwa moskiewskiego mia� by� tym samym, co zdo-
bycie Meksyku czy Peru przez Hiszpan�w lub Sy-
berii przez Rosjan. Je�eli wi�c konfrontujemy opi-
nie i pogl�dy, nie wahajmy si� przeto postawi�
i takiego problemu - czy istnia�y pr�by stworzenia
polskiego kolonializmu na pocz�tku XVII wieku
i czy wojna polsko-rosyjska w tym okresie mo�e
by� uznana za tak� pr�b�?
Z zagadnieniami, kt�rym po�wi�cili�my tu spo-
ro miejsca, �ci�le ��czy si� rezygnacja Rzeczypospo-
litej z ekspansji wschodniej. Sprawie tej, mimo �e
stanowi nieod��czn� cz�� polskiej polityki wschod-
niej, b�d�cej najwa�niejszym czynnikiem w ca�o-
43

kszta�cie �wczesnej polityki zagranicznej, historio-


grafia nasza bardzo niewiele jak dot�d po�wi�ci�a
miejsca.
Trudno jest odpowiedzie� na pytanie, kiedy
w�a�ciwie zrezygnowano z dalszej ekspansji na
wsch�d. By� mo�e, �e ju� w okresie "wielkiej smu-
ty". Pewne jest natomiast, i� pod wp�ywem niepo-
wodze� w wojnach z po�owy XVII wieku zaczyna
powoli w �wiadomo�ci polskiej torowa� sobie dro-
g� jeszcze inna koncepcja - rezygnacja nie tylko
z ekspansji wshodniej, lecz nawet z odzyskania
utraconych na wshodzie ziem. Spraw� t� jasno
postawi� jeden z najwybitniejszych polskich m��w
stanu XVII wieku, podkanclerzy koronny, biskup
Andrzej Olszowski w publikacji Censura candida-
torum ;Ocena kandydat�w), wydanej w zvi�zku
z elekcj� 1669 roku. Zdaniem Olszowskiego ziemie
na wshodzie nie przynios�y pa�stwu �adnej ko-
rzy�ci, a chciwo�� i pycha tamtejszej magnaterii
by�y �r�d�em bunt�w, kt�re tak silnie wstrz�sn�y
Rzecz�pospolit� w ci�gu ostatnich dwudziestu lat
(przed rokiem 1669).
Mi�dzy g�osami nawo�uj�cymi do rezygnacji
z ekspansji na wshodzie a polityk� oficjaln� Rze-
czypospolitej w drugiej po�owie XVII wieku istnia-
�a jednak bardzo powa�na rozbie�no��. Nie tylko
po roku 1655, czyli po utracie olbrzymih obszar�w
wshodnich w wyniku najazdu armii rosyjskich, ale
nawet po roku 1667, kiedy w Andruszowie musiano
i�� na ust�pstwa, ko�a rz�dz�ce Rzeczypospolitej
stoj� na gruncie zasady, �e pok�j mo�e by� zavarty
wy��cznie sine avulsione ulla a Regno (bez oder-
wania czegokolwiek od kr�lestwa). Stanowisko ta-
kie - by� mo�e - obliczone by�o raczej na "zmi�k-
czenie" przeciwnika, by odda� mo�liwie najwi�cej
z zabranych ziem ni� na faktyczne rachuby powro-
tu do granic sprzed wojny.
44

Sytuacja mi�dzynarodowa Rzeczypospolitej


a absolutyzm

W�r�d wielu przyczyn, kt�re spowodowa�y


upadek mi�dzynarodowego znaczenia Rzeczypospo-
litej, a w stopniu jeszcze wi�kszym - jej rozk�ad
wewn�trzny, nale�y wymieni� t�, i� w Polsce nie
dosz�o do powstania silnej, scentralizowanej w�a-
dzy. Oczywi�cie absolutyzm nie by� bynajmniej
warunkiem koniecznym, by jakie� pa�stwo w XVII
czy XVIII wieku zaj�o poczesne miejsce w polityce
mi�dzynarodowej. Przyk�adem mo�e tu s�u�y� An-
glia, gdzie wprawdzie nie brakowa�o pr�b wpro-
wadzenia rz�d�w absolutnych zar�wno przez Tu-
dor�w, jak i przez w cze�niejszych i p�niejszych
Stuart�w (w wieku XVII), ale sko�czy�y si� one
niepowodzeniem. Mimo to na skutek r�norodnych
przyczyn Anglia wyros�a na czo�owe, o ile nie naj-
pot�niejsze mocarstwo �wiatowe.
Sytuacja Polski by�a zupe�nie jednoznaczna.
Rzeczpospolita w XVII stuleciu znalaz�a si� mi�dzy
takimi klasycznymi krajami absolutystycznymi, jak
Brandenburgia i Rosja. W �wczesnym wi�c po�o�e-
niu geopolitycznym tylko silna, scentralizowana
i absolutystyczna monarhia, oparta na pot�nym
wojsku i dobrze zorganizowanym zasobnym skar-
bie, mog�a zapewni� pa�stwu polskiemu utrzyma-
nie odpowiedniej pozycji w Europie, a w dalszej
konsekwencji zapobiec rozbiorom.
Nie chc� by� �le zrozumianym, dlatego te� pra-
gn� podkre�li�, �e o rozk�adzie ustroju pa�stwowe-
go Rzeczypospolitej, o anarhii polskiej, jako o jed-
nej z zasadniczych przyczyn katastrofy pa�stwa
w XVIII wieku, pisano i m�wiono ju� bardzo du�o.
S�dz� jednak, �e za ma�o jest powiedzie�, i� to li-
berum veto, brak pieni�dzy i wojska, czy polityka
koterii magnackich podkopa�a w znacznym stopniu
45
byt pa�stwowy Rzeczypospolitej. Trzeba jeszcze
doda�, �e jedynie monarchia absolutna mog�a oca-
li� pa�stwo w jego �wczesnym po�o�eniu geopoli-
tycznym.
Niemodne dzi� sformu�owanie o po�o�eniu ge-
opolitycznym, jako o przyczynie upadku najpierw
znaczenia, p�niej ca�kowitej kl�ski pa�stwa pol-
skiego, jest z naukowego punktu widzenia o tyle
s�uszne, �e wszystkich powod�w za�amania si�,
a nast�pnie katastrofy Rzeczypospolitej nie spos�b
wyt�umaczy� tylko i g��wnie czynnikami wewn�-
trznymi. Wywody niniejsze zmierzaj� przede wszy-
stkim do wykazania, �e z zagadnieniem absolu-
tyzmu w Polsce wi��e si� r�wnie� problem jej sy-
tuacji mi�dzynarodowej w wieku XVII, a tak�e
XVIII.

Protestantyzm a Polska

Powi�zanie spraw wewn�trznych z mi�dzyna-


rodowymi bardzo silnie wyst�puje r�wnie� w in-
nym zagadnieniu. Aby w pe�ni przedstawi� sytua-
cj� mi�dzynarodow� Rzeczypospolitej w XVII wie-
ku, musimy om�wi� jeszcze jeden aspekt, kt�ry
mo�na okre�li� mianem "protestantyzm a Polska".
Od razu nale�y wyja�ni�, �e pod terminem "prote-
stantyzm" czy "katolicyzm" nie rozumiemy bynaj-
mniej wy��cznie poj�� religijnych.
Od�egnuj�c si� od zwulgaryzowanych teorii,
g�osz�cych, i� pod p�aszczykiem religijnym kry�y
si� zawsze kwestie spo�eczne, i doceniaj�c w pe�ni
donios�e wci�� jeszcze znaczenie religii w �yciu
spo�ecze�stw europejskich XVII wieku, niepodob-
na przy g��bszym spojrzeniu na dzieje tego i po-
przedniego stulecia nie stwierdzi�, �e o wojnach
religijnych decydowa� czynnik polityczny. �wiad-
cz� o tym chocia�by sojusze katolickiej Francji
46

z lutera�sk� Szwecj� i puryta�sk� Angli� przeciw-


ko katolickiej Austrii i Hiszpanii.
Po tych kr�tkich wst�pnych uwagach pragn�
zwr�ci� uwag� na fakt, �e w ci�gu wieku XVII, nie
dalej jednak jak po rok 1660, obserwujemy co naj-
mniej dwukrotnie zjawisko, kt�re mo�na nazwa�
umownie akcj� mi�dzynarodowego protestantyzmu
przeciw Polsce. Pierwszy raz, wtedy gdy Gustaw
Adolf przy pomocy dyplomacji holenderskiej mon-
towa� sojusz antypolski z udzia�em Rosji, Turcji
oraz Kozaczyzny i prawos�awia ukrai�skiego, ale
w�wczas nie przyni�s� on powa�niejszych rezulta-
t�w. Inaczej natomiast przedstawia si� sprawa
z drug�, podobn� akcj�, przypadaj�c� na okres dru-
giej wojny p�nocnej. Trudno uzna� za dzie�o przy-
padku, �e sygnatariuszami pierwszego traktatu roz-
biorowego Polski w Radnot na W�grzech (1656) byli
w�adcy i ksi���ta protestanccy, je�eli nie liczy�
Chmielnickiego, kt�ry ze zrozumia�ych wzgl�d�w
przyst�pi� do traktatu. Trudno te� nie pami�ta� roli
Anglii w sprawach polskich okresu wspomnianej
wojny i znanego wezwania Cromwella pod adre-
sem Karola Gustawa, by utr�ci� "r�g" (Polsk�) na
g�owie "bestii" (Ko�cio�a katolickiego). R�wnie�
i dzia�alno�� protestant�w, zw�aszcza braci czeskich
oraz wi�kszo�ci arian, w okresie najazdu szwedzkie-
go i siedmiogrodzkiego godzi�a w ca�o�� pa�stwa
polskiego. Szczeg�ln� rol� odegrali tu bracia czescy
z Leszna, a przede wszystkim ich przyw�dca s�yn-
ny Jan Amos Kome�ski, kt�rego udzia� w przygo-
towaniu agresji na Polsk� zosta� w �wietle najnow-
szych bada� ca�kowicie udowodniony. I mimo �e
zar�wno on, jak i jego wsp�wyznawcy, gdy musieli
wyemigrowa� ze swej ojczyzny, znale�li schronie-
nie w naszym kraju i przez tyle lat korzystali z go-
�cinno�ci, to jednak zdradzili Polsk� bez skrupu��w.
Podobnie arianie, o kt�rych badacz pisze, �e
47

"ojczyzna.. jest dla nich spraw� drugorz�dn�


w por�wnaniu z Ko�cio�em"8 przyczynili si� do na-
jazdu Rakoczego, pustosz�cego ogniem i mieczem
wielkie po�acie i tak ju� zniszczonego przez wojn�
kraju.
Oczywi�cie mo�e kto� powiedzie�, �e szlachta
katolicka r�wnie� masowo popar�a naje�d�c� szwe-
dzkiego, a potem m�ci�a si� przede wszystkim na
innowiercach, jak gdyby chc�c odwr�ci� uwag� od
siebie, a jednemu spo�r�d "benenat�w i possessio-
nat�w" kt�ry do�� d�ugo trzyma� si� rydwanu
szwedzkiego, czyli Janowi Sobieskiemu, ofiarowa�a
w kilkana�cie lat p�niej koron� kr�lewsk�.
Wszystko to prawda, ale nie ma mowy jednak
o stawianiu znaku r�wno�ci mi�dzy dzia�alno�ci�
katolickiej szlachty i protestant�w w dobie drugiej
wojny p�nocnej. Spo�r�d katolik�w polskich jedy-
nie Radziejowskiego mo�na postawi� w jednym
szeregu z takimi wrogami pa�stwa, jak Janusz i Bo-
gus�aw Radziwi��owie, Kome�ski czy wreszcie aria-
nie W�adys�aw Lubieniecki i Samuel Gr�dzki,
wsp�tw�rcy traktatu w Radnot. Istota zagadnienia
polega wi�c na tym, �e protestanci polscy w powa�-
nym stopniu przyczynili si� nie tylko do poparcia
naje�d�c�w, lecz r�wnie� do zorganizowania samej
agresji na Polsk�, co w pewnej mierze wyja�nia
wrogi do nich stosunek, a tak�e represje, jakie ich
spotka�y.
Protestantyzm a Polska to nies�ychanie z�o�one
zagadnienie i nie nale�y patrze� na nie jedynie
przez pryzmat fanatyzmu kontrreformacji polskiej,
tak samo jak nie nale�y protestant�w, g��wnie bra-
ci polskich, traktowa� jako m�czennik�w wy��cz-
nie za wiar� i radykalne pogl�dy spo�eczne.
48
Czy dylemat turecki?
I vreszcie ostatnie zagadnienie, jakie pragn�
skonfrontowa� z obrazem, kt�ry ustali� si� w naszej
historiografii. Zacznijmy od pytania - czy wzno-
wienie wojny z Turcj� i bitwa wiede�ska (1683)
by�a rzeczywi�cie s�usznym poci�gni�ciem politycz-
nym, koniecznym aktem samoobrony narodowej?
Czy nie istnia�a konkretna mo�liwo�� innego roz-
wi�zania?
Szkodliwo�� wojen tureckich w XVII wieku
dla Polski nie podlega raczej dyskusji. Zgubne jej
nast�pstwa widzia� Jan III, gdy nazajutrz po swym
obiorze, o czym wspomnia�em, d��y do radykal-
nego zwrotu w polityce zagranicznej. Jak wiemy,
r�wnie� projektowane wsp�dzia�anie polsko-szwe-
dzko-francuskie przeciw Brandenburgii sko�czy�o
si� fiaskiem. Jednak�e w czasie trwania tzw. poli-
tyki ba�tyckiej Sobieskiego zarysowa�y si� do��
realne perspektywy porozumienia z Port� Otto-
ma�sk�. Przynajmniej wszystko zdaje si� wskazy-
wa� na to, cho� oczywi�cie sprawa nie jest jeszcze
dostatecznie zbadana przez nauk� historyczn�. Zna-
ne s� jednak pewne charakterystyczne fakty.
W okresie rokowa� w ��rawnie Turcy i Tatarzy
zupe�nie wyra�nie zaproponowali Sobieskiemu, aby
zrzek� si� Kamie�ca Podolskiego, znacznej cz�ci
Ukrainy oraz zerwa� porozumienie z Rosj� i zawar�
z Port� i Krymem sojusz przeciwko Moskwie. My�l
ta nie pozosta�a bez echa i w latach 1676-1678 po-
cz�to powa�nie my�le� w Rzeczypospolitej o prze-
rzuceniu si� na stron� "bisurman�w". Jad�cemu
w roku 1677 z wielkim poselstwem do Turcji Jano-
wi Gni�skiemu poleci� Sobieski, by stara� si� o po-
moc Porty w odzyskaniu straconych na rzecz Rosji
ziem oraz zapewni� su�tana o przyja�ni Rzeczypo-
spolitej.
49

Wszystko to daje podstaw� do stwierdzenia, �e


mo�liwo�ci znalezienia jakiego� modus vivendi
z Turcj� i unikni�cie przyst�pienia do Ligi �wi�tej
nie by�y chyba nierealn� mrzonk�, �e nie uda�o si�
tego osi�gn��, to ju� inna sprawa.
Zwrot antyturecki w polityce Sobieskiego ozna-
cza� nieuchronnie, i� ca�y wysi�ek nale�a�o skie-
rowa� ku wojnie z p�ksi�ycem. R�wna�o si� to
rezygnacji z jakichkolwiek pr�b umocnienia si�
nad Ba�tykiem oraz z konieczno�ci� oparcia si�
o Rosj�, co nios�o z sob� nieuniknion� kapitulacj�
przed jej ��daniami oderwania od Rzeczypospolitej
znacznych obszar�w na wschodzie.
Je�eli przestaniemy uwa�a� za dogmat pogl�d
o �miertelnym zagro�eniu Polski przez Turcj�
w tym czasie (osobi�cie uwa�am, �e Wysokiej Porty
nie by�o sta� na podb�j i likwidacj� pa�stwa pol-
skiego), je�eli przebadamy dok�adnie stosunki pol-
sko-tureckie tej epoki, rzucone oczywi�cie na sze-
rokie t�o �wczesnej sytuacji mi�dzynarodowej
w Europie, b�dziemy mogli ostatecznie odpowie-
dzie� na to kluczowe dla polityki polskiej drugiej
po�owy XVII wieku pytanie. A tymczasem, sk�ada-
j�c ho�d Sobieskiemu jako wybitnemu dow�dcy
i politykowi, chyl�c czo�a przed bohaterstwem jego
�o�nierzy spod Wiednia, nie b�d�my tak mocno
przekonani, �e bitwa ta by�a konieczno�ci� dziejo-
w� Polski.
Wiek XVII, mimo �e bilans jego zar�wno we-
vn�trzny, jak i zagraniczny jest zdecydowanie
ujemny dla Polski, a pogl�d ten nie budzi raczej
spor�w w�r�d historyk�w, w wielu innych kwe-
stiach szczeg�owych jest wci�� jeszcze pe�en zaga-
dek i problem�w nie rozstrzygni�tych. Sporo jesz-
cze spraw, dotycz�cych zw�aszcza polskiej polityki
zagranicznej w tym okresie i ca�okszta�tu wydarze�
og�lnoeuropejskich, kszta�tuj�cych po�o�enie nasze-
50

go kraju na arenie mi�dzynarodowej, stanowi b�d�


otwarty problem badawczy, b�d� pasjonuj�cy
przedmiot dyskusji i spor�w, wymagaj�cych vci��
nowych konfrontacji.
51

Henryk OLSZEWSKI

USTR�J POLITYCZNY RZECZYPOSPOLITEJ

Uwagi og�lne

XVII stulecie przebiega�o w Europie pod zna-


kiem bardzo ostrego kryzysu feudalnej struktury
politycznej. To zrozumia�e, �e symptomy prze�y-
wania si� starej formacji znalaz�y wyraz w kszta�-
cie ustroju politycznego �wczesnych pa�stw. Nowa
epoka przynios�a z sob� - przynajmniej w kilku
krajach - urzeczywistnienie politycznych aspiracji
bur�uazji.
Tak by�o na przyk�ad w Holandii. W wyniku
pierwszej zwyci�skiej rewolucji bur�uazyjnej
u schy�ku poprzedniego stulecia powsta�a Rzeczpo-
spolita Zjednoczonych Prowincji Niderland�w,
o kt�rej Marks powiada�, �e stanowi�a "wz�r pa�-
stwa kapitalistycznego" 9. W wi�kszo�ci prowincji
przedstawiciele bur�uazji zdobyli zdecydowan�
przewag� w miejscowych stanach; w innych dzielili
w�adz� ze szlacht�, w jeszcze innych tak�e z pos-
p�lstwem. Wsp�lnym organem Rzeczypospolitej
by�y Rada Pa�stwa i Stany Generalne. Zawieraj�c
w sobie jeszcze szereg sk�adnik�w starego porz�d-
ku, ustr�j Niderland�w mia� stworzy� i faktycznie
stvorzy� mo�liwo�ci umocnienia stosunk�w kapita-
listycznych oraz pozycji tamtejszej bur�uazji.
52

Daleko bardziej znamienn� ewolucj� przeszed�


ustr�j angielski. Do lat czterdziestych XVII wieku
rz�dy Stuart�w nosi�y wszelkie znamiona w�adzy
absolutystycznej. W szczeg�lno�ci Karolowi I uda-
wa�o si� przez kilkana�cie lat rz�dzi� bez parla-
mentu. Pr�by ugruntowania samowoli kr�lewskiej
zosta�y jednak obalone przez parlament w trakcie
"wielkiej rebelii". Kr�la zobowi�zano do systema-
tycznego zwo�ywania najwy�szego organu przed-
stawicielskiego. Zniesiono r�wnie� te instytucje,
kt�re dot�d sprzyja�y ustrojowi absolutystyczne-
mu (mi�dzy innymi S�d Izby Gwia�dzistej oraz S�d
Wysokiej Komisji), okre�lono formy odpowiedzial-
no�ci kr�la przed parlamentem, w ko�cu rozpra-
wiono si� fizycznie z samym monarch�. Co pravda
po kilkunastu latach, w rezultacie ca�ego splotu wy-
darze�, dynastia Stuart�w powr�ci�a na tron, ale
ju� pod warunkiem rezygnacji z polityki absolutyz-
mu. Kompromis by� tu nieodzowny i z tego r�wnie�
wzgl�du, �e "wielka rebelia" ujawni�a szerok�
i niebezpieczn� tak�e dla bur�uazji lewic� spo�e-
czn�. Anglia stawa�a si� klasyczn� monarchi� kon-
stytucyjn�, pa�stwem, w kt�rym w�adz� zwierzch-
' ni� z�o�ono w r�ce parlamentu. Jedna z jego izb,
Izba Par�w, pozosta�a nadal ekspozytur� arysto-
kracji, druga jednak - Izba Gmin - grupowa�a
ju� przede wszystkim bogate mieszcza�stwo. Z tego
powodu ustr�j angielski b�dzie ostro krytykowany
przez si�y reakcji ca�ej �wczesnej Europy, mi�dzy
innymi przez szlacht� polsk�.
XVII wiek przynosi wi�c pierwsze wielkie
kl�ski absolutyzmu, ale r�wnocze�nie dla wielu
kraj�w europejskich jest to stulecie rozkwitu tej
formy pa�stwa. Po zd�awieniu powstania arago�-
� skiego w 1592 roku na drog� absolutystycznego
rozwoju wchodzi Hiszpania; po zduszeniu powsta-
nia czeskiego (1620) absolutyzm umacnia si� w �rod-
53

kowoeuropejskich krajach habsburskich; po okre-


sie walk z interwencj� polsk� i szwedzk� dojrzewa
w Rosji; wreszcie najbardziej klasyczn� posta�
osi�ga we Francji za rz�d�w RicheIieu'go oraz
Ludwika XIV.
Na umocnienie rz�d�w absolutnych wp�ywa�y
rozmaite przyczyny. Wymieni� tu trzeba rozw�j
form wczesnokapitalistycznych i post�puj�cy
z nim w parze wzrost znaczenia mieszcza�stwa.
Stwarza�o to stan wzgl�dnej r�wnowagi si� spo-
�ecznych, zr�cznie wykorzystywany przez wyst�-
puj�c� ponad masami w roli arbitra w�adz� kr�-
lewsk�. Niema�� rol� odegra�y tu te� korzy�ci ma-
terialne, jakie z tego rozwoju czerpali w�adcy.
Dalej - jak s�usznie pisze Jan Baszkiewicz to-
utwierdzenie wielkich monarchii narodowych
przyspiesza�o formowanie si� �wiadomo�ci naro-
dowej; w�adca absolutny symbolizowa� jedno�� na-
rodu, jego pot�ga stanowi�a przedmiot narodowej
dumy. Dodajmy, �e interes ekspansji oraz potrze-
by obrony - wiek XVII by� szczeg�lnie bogaty
w spory graniczne, w zawik�ane konflikty dyna-
styczne, rozdarcie religijne ekspansj�, kolonial-
n� - sprzyja�y utrzymywaniu pot�nych sta�ych
armii oraz niebywa�ej dot�d rozbudowie sy-
stemu podatkowego, co niew�tpliwie umacnia�o
biurokracj� kr�lewsk�. Absolutyzmowi sprzyja�o
w ko�cu znu�enie spo�ecze�stw zam�tem wojen
religijnych; kr�l by� symbolem spokoju wewn�trz-
nego, poskromicielem anarchii. Dostrzegali to na-
wet tak bliscy duchowi bur�uazyjnemu pisarze
tej epoki, jak Hugo Grocjusz czy Tomasz Hobbes
lub jak przyv�dcy fronduj�cego Pary�a (1648--
-1649). �udzili Si� oni, �e mieszcza�stwo mo�e si�
nadal pomy�lnie rozwija� pod patronatem abso-
lutnego monarchy, przede wszystkim jednak wy-
ra�ali przekonanie, i� jednow�adztwo to najpew-
54

niejszy gwarant utrzymania w pos�usze�stwie do-


��w spo�ecznych.
Twierdzenie, �e absolutyzm jest dominuj�c�
form� w ustroju politycznym siedemnastowiecznej
Europy, da si� wszak�e utrzyma� tylko z powa�ny-
mi zastrze�eniami. W szeregu pa�stw - tam prze-
de wszystkim, gdzie elementy uk�adu kapitali-
stycznego by�y jeszcze w�t�e, a tak�e tam, gdzie
istnia�y organizmy o niejednolitej strukturze na-
rodowo�ciowej oraz politycznej - pr�by centrali-
zacji i absolutyzmu splata�y si� z tendencjami se-
paratystycznymi. Klasyczny tego przyk�ad stano-
wi�y Niemcy.
Wsp�czesny niemiecki prawnik i historyk Sa-
muel Pufendorf nazywa� Rzesz� bezkszta�tnym
cia�em, podobnym do potwora. W istocie, w�adza
elekcyjnego cesarza by�a niewielka, przy boku ce-
sarskim nie wykszta�ci�y si� �adne organy central-
ne; wyj�tek stanowi� S�d Najwy�szy Rzeszy, tzw.
S�d Kameralny. Sejm zbiera� si� rzadko i tylko za
zgod� elektor�w, kt�rych kr�powa�y instrukcje,
jakie otrzymywali od swoich w�adc�w. Stwierdza-
j�c jednak brak silnych o�rodk�w w�adzy central-
nej w Rzeszy, tym mocniej nale�y podkre�li� roz-
w�j zwierzchnictwa ksi���t w poszczeg�lnych pa�-
stewkach niemieckich. W spos�b najbardziej typo-
wy przebiega� �w proces w Prusach. Ale ju� na
przyk�ad monarchii habsburskiej, Austrii, nie za-
wsze udawa�o si� narzuci� absolutyzm swoim te-
rytoriom. I tak o ile w Czechach po bitwie pod
Bia�� G�r� wsp�lny dla kraj�w korony �w. Wac�a-
wa sejm przesta� by� w og�le zwo�ywany, to dla
odmiany na W�grzech Habsburgowie nie odnie�li
wi�kszych sukces�w. Sejm w�gierski nadal zacho-
wa� bardzo szerokie kompetencje, mi�dzy innymi
pe�ni� w�adzy ustawodawczej oraz prawo uchwa-
lania podatk�w.
55

W innych pa�stwach, jak w Danii i Szwecji,


spotykamy pr�by wzmocnienia rz�d�w arystokra-
tyczno-oligarchicznych. W pa�stwie du�skim a�
do roku 1660 faktyczn� w�adz� by�a Rada Pa�-
stwa (Rigsraadet), organ tamtejszej magnaterii;
dopiero po wojnie szwedzko-du�skiej uda�o si�
monarsze wprowadzi� rz�dy absolutne. W Szwecji
elementy prooligarchiczne w ustroju wyst�powa�y
przez ca�y okres. Wspomnijmy na koniec o Szwaj-
carii i Wenecji, gdzie ustr�j republika�ski zapew-
niaj�cy przewag� szlahcie wzbudza� szczeg�lny
podziw polskich statyst�w.

Cechy polskiego ustroju politycznego

Ustr�j pa�stwa polskiego nie jest podobny do


�adnego z nich. R�ni si� zar�wno co do ram praw-
nych, jak i co do stosowania w praktyce politycz-
nej zasad okre�laj�cych ten ustr�j. Problemy or-
ganizacji pa�stwa polskiego w XVII wieku dopie-
ro czekaj� na swego historyka. Od lat utrzymuje
si� w nauce pogl�d, �e Rzeczpospolita XVII stu-
lecia by�a pa�stwem rz�dzonym przez oligarchi�
magnack�. S�usznie, ale nale�y wzi�� pod uwag�,
i� oligarchia jako forma pa�stwa w Polsce to
struktura polityczno-ustrojowa o konturach bar-
dzo nieostrych, daleka od wszelkich form rz�d�w
chemicznie czystych". Powiedzmy te�, �e nie we
wszystkich dziedzinach ustroju politycznego cha-
rakterystyczne cechy oligarchii magnackiej poja-
wi�y si� i wzi�y g�r� r�wnocze�nie.
Panowanie dw�ch pierwszych Waz�w przy-
nios�o jeszcze liczne dowody si�y kr�la i skupio-
nej wok� niego szlachty. Dopiero pot�ne wstrz�-
sy z lat 1648-1668, przyspieszaj�c rozpocz�ty
u schy�ku XVI wieku kierunek ewoluowania
ustroju politycznego Rzeczypospolitej, wywar�y

56

bardzo swoisty wp�yw na kszta�t tego ustroju. Na-


st�pi�a petryfikacja wykszta�conych i ugruntowa-
nych w poprzedniej epoce zasad ustrojowych. Kon-
stytucje sejmowe z drugiej po�owy XVII stulecia
ogranicza�y si� w zasadzie do przypominania daw-
nego "dobrego" prawa, potwierdza�y je, reasumo-
wa�y, dokonuj�c co najwy�ej mniej istotnych mo-
dyfikacji. Ale stare prawo pocz�o s�u�y� innej,
nowej praktyce politycznej, w rezultacie czego po-
szczeg�lne instytucje ustrojowe uleg�y wstecznej
deformacji. Wyra�a�a si� ona przede wszystkim
w decentralizacji w�adzy pa�stwowej, prowadz�c
prost� drog� do anarchii.
Przyczyny takich tendencji by�y oczywi�cie
z�o�one, niemniej wydaje si�, �e w ostatniej in-
stancji wyp�ywa�y one z szybkiego rozwoju laty-
fundi�w magnaterii, kt�ry pozwoli� tej warstwie
na zdobycie zdecydowanej przewagi ekonomicznej,
a co za tym idzie, tak�e politycznej. Doprowadziw-
szy ju� wcze�niej do ekonomicznego podporzadko-
wania sobie mas szlacheckich, obecnie za� po-
wi�kszywszy dystans pomi�dzy kr�lem a masami
feuda��w, magnackie koterie stawa�y si� faktycz-
nie g��wnym dysponentem w�adzy zwierzchniej.
Ugruntowanie oligarchii dokona�o si� na funda-
mencie starego prawa i w oparciu o dawne zasa-
dy ustrojowe, ale zasady te pozosta�y tylko deko-
racjami, fasad�, za kt�r� kry�y si� nowe tre�ci,
w�r�d nich za� ewolucja w kierunku pog��bienia
anarchii. Wawrzyniec Rudawski, historyk drugiej
po�owy XVII stulecia, trafnie zauwa�y�, �e mo�no-
w�adcy woleliby "zgub� �wiata, ni� zainauguro-
wanie regularnych rz�d�w w Polsce" 11.
A zatem jak przedstawia� si� �w ustr�j? Jak
splata�y si� podstawowe ogniwa mechanizmu w�a-
dzy? Postaram si� na te pytania odpowiedzie�,
prezentuj�c kolejno pozycj� monarchy, dzia�anie
57

instancji centralnych oraz funkcjonowanie orga-


n�w w�adzy i zarz�du terytorialnego.

W�adza kr�levska

Epoka, o kt�rej powiedzieli�my przed chwil�,


�e wielu krajom Europy przynios�a ugruntowanie
absolutystycznej w�adzy monarchy, w Polsce za-
znacza si� systematycznym s�abni�ciem pozycji
kr�lewskiej. Roztapia�a si� ona w prerogatywach
sejmu, w uprawnieniach rad senatorskich i kom-
petencjach poszczeg�lnych ministr�w, przechodzi-
�a na rzecz sejmik�w b�d� innych organ�w w�a-
dzy pa�stwowej. Pocz�tki tego procesu si�gaj�
zreszt� poprzedniego stulecia. Wtedy to - po
�mierci Zygmunta Augusta - ustanowiono woln�
elekcj�, wprowadzono artyku�y henrykowskie
i pakta konwenta, ograniczono w�adz� s�dow�
monarchy przez utworzenie trybuna��w jako s�-
d�w najwy�szej instancji dla szlachty, a tak�e
wyj�to skarb pa�stwa spod kontroli kr�lewskiej.
W zakresie najwy�szej w�adzy administracyjnej
kr�l dzieli� niekt�re uprawnienia z rezydentami.
Sejmowi zosta�y podporz�dkowane sprawy polity-
ki zagranicznej. S�ab�a pozycja w�adcy jako naj-
wy�szego zwierzchnika si� zbrojnych. Konstytucja
z 1576 roku z�o�y�a w r�ce sejmu kwesti� zwi�z-
k�w ma��e�skich kr�la. W dwa lata p�niej sejm
wyda� ustaw� o nobilitacjach, ograniczaj�c do-
tychczasow� swobod� monarchy w tym zakresie.
Odt�d nobilitacja mog�a nast�powa� tylko na sej-
mie lub w czasie wojny. Za tym posz�y ograni-
czenia uprawnie� kr�lewskich w zakresie nada-
wania indygenat�w. Proces ten zako�czy� si�
w 1641 roku, kiedy to ostatecznie postanowiono, �e
indygenaty przyznaje sejm za rekomendacj� po-
s��w sejmikowych.

58

Rezultatem rokoszu Zebrzydowskiego by�o


mi�dzy innymi ostateczne sprecyzowanie prawa do
wypowiedzenia kr�lowi pos�usze�stwa (artyku� de
non praestanda oboedientia). Konstytucja sejmu
1607 roku postanawia�a te�, �e kancelaria kr�-
lewska ma spisywa� uchwa�y senatu, a senatoro-
wie rezydenci winni je podpisywa�, z czego b�d�
potem zdawa� sprawozdanie na sejmie. W roku
1641 po raz pierwszy wprowadzono zakaz wyjazdu
kr�la za granic� bez wyra�nego pozwolenia stan�w
i rezydent�w. Liczba tych ostatnich zosta�a zwi�k-
szona z 16 do 28, a nawet do 32, kary za� gro��ce
senatorom za uchylanie si� od obowi�zk�w rezy-
denckich wyra�nie zaostrzono. Odpowiedzi� na
plany wojny tureckiej, wysuni�te w latach czter-
dziestych przez W�adys�awa IV, by�y postanowie-
nia sejmu z 1646 roku zakazuj�ce werbunku woj-
ska bez jego zgody i ograniczaj�ce liczb� gwardii
przybocznej kr�la do 1200 �o�nierzy.
Proces s�abni�cia pozycji prawnej monarchy
pog��bia� si� od po�owy XVII wieku. Odrzucone
zosta�y plany wzmocnienia w�adzy kr�lewskiej,
podj�te przez dw�r Jana Kazimierza. Uchwa�y
sejmu elekcyjnego z 1669 roku zakazywa�y na
przysz�o�� sk�adania korony przez monarch� oraz
wprowadza�y obowi�zek odczytywania pakt�w
konwent�w w pierwszym dniu ka�dorazowych
obrad sejmowych. Nie uda�y si� r�wnie� pr�by
reformy podj�te przez Sobieskiego. Z wielkim
trudem utrzyma� on jedynie prawo rozdawania
urz�d�w i wydzier�awiania kr�lewszczyzn.
Nie nale�y jednak wyrabia� sobie pogl�du
o pozycji kr�la polskiego wy��cznie na podstawie
ograniczaj�cych j� norm prawnych, zawartych
w �wczesnym ustawodawstwie. Nie tylko dlatego,
�e normy te by�y pod wzgl�dem prawnym wysoce
nieprecyzyjne; charakterystyczn� cech� epoki sta-
59
nowi�o - w przeciwstawieniu do wieku XVI i p�-
niej oraz drugiej po�owy XVIII - wysuwanie si�
na pierwszy plan zwyczaju jako �r�d�a prawa. Pra-
wotw�rcza rola zwyczaju cz�sto prowadzi�a do
kszta�towania si� zasad ustrojowych nie tylko nie
maj�cych pokrycia w normie pisanej, ale wr�cz z ni�
sprzecznych. Tak wi�c wbrew rygorom ustawo-
wym a� do po�owy XVII stulecia monarsze udawa�o
si� zachowa� w swym r�ku faktyczny ster rz�d�w
w pa�stwie. S�usznie zwr�cono ostatnio uwag�
na pokutuj�c� w nauce tendencj� niedoceniania
pozycji Zygmunta III i W�adys�awa IV. Temat ten
czeka dopiero na opracowanie, niemniej mo�na ju�
dzi� zaryzykowa� twierdzenie, i� si�a obu Waz�w
tkwi�a zar�wno w tym, �e potrafili skupi� vok�
siebie wi�kszo�� magnack�, jak i w tym, �e �ywe
jeszcze by�y - cho� ju� w dobie porokoszowej po=
wa�nie nadszarpni�te - tradycje sojuszu monar-
cho-szlacheckiego, wymierzonego w�a�nie prze-
ciwko grupom magnaterii. Nie tu miejsce na grun-
towniejsz� analiz� tego skomplikowanego proble-
mu, nale�a�oby tylko zwr�ci� uwag�, i� monar-
chiczny charakter ustroju pa�stwa polskiego by�
silnie podkre�lany przez znaczn� cz�� pisarzy po-
litycznych jeszcze w po�owie XVII stulecia.13
Zmian� przyniesie dopiero dwudziestoletnie,
pe�ne dramat�w panowanie Jana Kazimierza. Tra-
gedia kr�la zawar�a si� przede, wszystkim w prze-
biegu oraz zako�czeniu rokoszu Lubomirskiego. Na
polach bitewnych Cz�stochowy i M�tew pogrzebane
zosta�y idea�y trwalszego zbli�enia szlachty i tronu,
skompromitowana na d�ugie dziesi�tki lat idea na-
prawy ustroju; niejako symbolicznie obna�ono fak-
tyczn� s�abo�� monarchy. Kr�l przesta� by� fakty-
cznym dysponentem w�adzy zwierzchniej. I zn�w
niech ilustracj� tego b�dzie �wczesna doktryna po-
lityczna. Teoria mieszanej formy rz�du, kt�ra jak

59

wiemy sta�a si� podstawow� formu�� okre�laj�c�


ustr�j polityczny Rzeczypospolitej, u schy�ku XVII
wieku odmawia kr�lowi miana stanu r�wnego po-
zosta�ym stanom politycznym w pa�stwie. Cz�sto
wysuwano twierdzenie, �e monarcha jest uosobie-
niem powagi Rzeczypospolitej, symbolem ustroju
pa�stwa, ojcem narodu, symbolem wreszcie jedno-
�ci spo�ecze�stwa szlaheckiego, a zarazem str�em
jego swob�d politycznych. :R�wnocze�nie jednak
podkre�lano, i� nie stoi on ponad istniej�cymi pra-
wami, ale im podlega. "Kr�la nam tylko dla utrzy-
mania powagi Rzeczypospolitej mie� nale�y"-
pisali staty�ci szlacheccy 14; przypominali oni stale
o zale�no�ci monarchy od izby poselskiej i od se-
natu. Oczywi�cie teoria kr�la-ojca nie wyklucza�a
jeszcze faktycznych mo�liwo�ci aktywnego i wio-
d�cego dzia�ania w najwa�niejszych sprawach pa�-
stwowych; przyk�ad�w takich, nawet z czas�w So-
bieskiego, mo�na by poda� wiele - niemniej w
spos�b bez ma�a klasyczny okre�la�a ona tendencje
zmierzaj�ce w kierunku zepchni�cia monarchy do
roli drugoplanowego sk�adnika suwerenno�ci.
W ten spos�b traci�a na znaczeniu koncepcja du-
alizmu w�adzy w pa�stwie, tak �ywa w epoce od-
rodzenia.

Uprawnienia sejmu

Na czo�o organ�w ustawodawczych wysun��


si� zdecydowanie sejm walny. By� to sejm szlache-
cki, bo grupowa� teraz przedstawicieli tylko tej jed-
nej klasy spo�ecznej. Opr�cz kr�la zasiadali w nim
cz�onkowie senatu i pos�owie sejmikowi; pOza sej-
mem pozostali reprezentanci mieszcza�stwa i ch�op-
stwa. Ma�o tego. Jakkolwiek jego stanowy i klaso-
wy charakter nadal tylko w niewielkim stopniu
znajdowa� odbicie w normach prawnych, to fakty-
61

cznie sejm sk�ada� si� wy��cznie z feudalnych w�a-


�cicieli ziemskich. Dodajmy, �e w miar� up�ywu
dziesi�cioleci mala�a liczba reprezentant�w innych
wyzna� poza rzymskokatolickim. I zn�w nale�a�o-
by si� cofn�� w g��b poprzedniego stulecia, bo ju�
wtedy sejm przej�� cz�� dawnych prerogatyw
kr�lewskich, takich jak prawo decydowania o woj-
nie i polityce zagranicznej, prawo ustanawiania po-
datk�w, bicia monety itd. Konstytucje z lat 1513
i 1588 zabrania�y monarsze stanowi� "prawa sej-
mowi nale��ce", a uchwa�y sejm�w porokoszowych
okre�li�y tryb jego odpowiedzialno�ci przed tym
zgromadzeniem. Kr�l wprawdzie pozosta� stanem
w sejmie na r�wni z izb� poselsk� i senatem; cho�
jednak faktycznie wywiera� nadal wp�yw na prze-
bieg sejmu i jego uchwa�y, om�wione powy�ej
ustawy pozbawia�y go wszak�e dawnego w tym za-
kresie znaczenia. Wiek XVII przyni�s� r�wnie�
ustalenie zasady formalnej nadrz�dno�ci izby po-
selskiej w stosunku do senatu i rezydent�w. Pro-
ces walki o uzale�nienie od sejmu kr�lewskieh mi-
nistr�w zamkn�a konstytucja z 1641 roku.
W ten spos�b sejm walny umocni� si� w roli
najwy�szego organu centralnego w pa�stwie, do
kt�rego kompetencji nale�a�o ustawodawstwo oraz
kontrola dzia�alno�ci "rz�du", dalej nobilitacje
i indygenaty, cz�ciowo sprawy administracji, w
pewnej mierze nadawanie wakuj�cych godno�ci,
wreszcie kwestie obj�te szlacheckimi przywilejami,
czyli og�lnie "sprawy Rzeczypospolitej". S�usznie
podkre�lono ostatnio, �e w �adnym innym pa�stwie
siedemnastowiecznej Europy parlament nie mia�
tak szerokich kompetencji jak w Polsce. 15
Spo�r�d trzech sejmuj�cych stan�w (kr�l, se-
nat, izba poselska) na pierwszym planie znalaz� si�
stan rycerski reprezentowany w izbie poselskiej.
Wspomnia�em ju� o miejscu, jakie ten uk�ad sto-

62

sunk�w wyznacza� monarsze. Wa�niejsze, �e r�w-


nie� magnacki senat teoretycznie nadal pozostawa�
przede wszystkim rad�.
Propozycje wzmocnienia pozycji senatu jako
izby sejmowej, do�� liczne w pierwszej po�owie
stulecia, a� do pocz�tk�w XVIII wieku nie zosta�y
przyj�te. Interesuj�cy jest fakt, �e wzrost pot�gi
oligarchii nie tylko nie znalaz� odbicia we wzro�cie
pozycji senatu w sejmie, ale - przeciwnie - spo-
wodowa� wyra�ne, cho� powolne, przesuni�cie si�
punktu ci�ko�ci obrad sejmowych do izby posel-
skiej, kt�ra identyfikowa�a si� z Rzecz�pospolit�.
Nadanie dzia�alno�ci izbie poselskiej pierwszopla-
nowego charakteru nie tylko nie przeczy�o fakty-
cznej hegemonii magnaterii w sejmie i promagnac-
kiemu kierunkowi jego dzia�alno�ci, ale j� powa�-
nie wzmacnia�o.
Nadrz�dne stanowisko izby poselskiej by�o
jednak oczywiste dla wsp�czesnych tylko w sto-
sunku do pozosta�ych stan�w sejmowych. Wiek
XVII nie sformu�owa� bowiem wyczerpuj�cego
okre�lenia zwierzchno�ci sejmu w stosunku do sej-
mik�w jako organ�w w�adzy lokalnej. Pogl�d, �e
sejmowi przys�uguje wszelka w�adza ustawodaw-
cza, by� nie do utrzymania przede wszystkim wo-
bec uzurpowania sobie takich samych uprawnie�
przez sejmiki partykularne, kt�re stopniowo sta-
wa�y si� organami kontroluj�cymi sejm walny
i w licznych przypadkach narzuca�y mu w�asne
zwierzchnictwo. U pod�o�a tego zjawiska le�a� brak
rozdzia�u kompetencji sejmu i sejmiku, a w szcze-
g�lno�ci formalnie wi���cy charakter instrukcji po-
selskich. Jedn� z konsekwencji takiego stanu rzeczy
by�o uznanie zasady wymogu jednomy�lno�ci jako
niezb�dnej do podj�cia prawomocnych uchwa� oraz
- od po�owy stulecia - zrywanie obrad w drodze
jednostkowej protestacji.
63

Inna sprawa, wi���ca si� z zagadnieniem su-


werenno�ci sejmu, to zakres jego kompetencji usta-
wodawczych. Wobec ugruntowania si� zasady jed-
nomy�lno�ci oraz wobec prawnych mo�liwo�ci sku-
tecznego przeciwstawienia si� ka�demu ze zg�oszo-
nych projekt�w konstytucji, szczeg�lnej wagi na-
biera odpowied� na pytanie, jakie to normy w pier-
wszym rz�dzie mia� stanowi� sejm? Ot� prze-
konanie o doskona�o�ci organizmu Rzeczypospolitej
i jej ustroju doprowadzi�o ju� na pocz�tku stulecia
do konkluzji, �e "sejmy s� na pomno�enie wolno-
�ci", a wszelkie novum stanowi� zagro�enie tych wol-
no�ci. Poniewa� decyzja o tym, czy zg�oszona pro-
pozycja zagra�a wolno�ciom, nale�a�a do pos�a
i tylko do niego, �atwo by�o na tej podstawie do-
prowadzi� nie tylko do sparali�owania ustawodaw-
stwa sejmowego, ale i do programowej dominacji
zasady, g�osz�cej, �e "suwerenny" sejm nie jest
w�adny zmienia� praw reguluj�cych �wczesn�
struktur� gospodarcz� oraz polityczno-ustrojow�
w pa�stwie; mo�e je tylko opisywa�, przypomina�,
potwierdza�, reasumowa�, wzgl�dnie zaleca� do
"egzekwowania". Ten skrajny - pozornie absur-
dalnie brzmi�cy wniosek, znajdowa� swe potwier-
dzenie w ustawodawstwie, bardziej obliczonym
w swej intencji na utrzymanie starego "dobrego"
prawa, ani�eli na tworzenie nowych norm, mody-
fikuj�cych stare. Nie by�o to przypadkiem.

Prawa na stra�y wolno�ci szlacheckich

Kult starego prawa jako najlepszego, idealne-


go - zjawisko nienowe w epoce feudalnej, wyst�-
puj�ce w Polsce zar�wno w �redniowieczu, jak
i w dobie odrodzenia - w omawianym okresie sta�
si� ponownie ideologi� na wskro� konserwatywn�,
nawi�zuj�c� i w ideologii, i w praktyce politycznej

64

do wzor�w �redniowiecznych. Stanowi�o to - ge-


neralnie bior�c - odbicie faktu, �e po du�ym sko-
ku, jaki przynios�o poprzednie stulecie, nast�pi�o
obecnie zwolnienie tempa rozwoju historycznego.
W takich warunkach, pog��bionych ostrym kryzy-
sem feudalnego pa�stwa, si�ganie do wzor�w prze-
sz�o�ci nie oznacza�o ju� wykorzystyVania szyldu
egzekucji dla wprowadzenia zmian, ale - prze-
ciwnie - przes�dza�o o wrogo�ci do wszystkiego,
co "nowe". St�d ka�da pr�ba reformy ekonomicz-
nej i politycznej urasta�a do aktu wrogo�ci w sto-
sunku do aktualnej rzeczywisto�ci. Bardzo cz�sto
spotykamy w zwodach praw ��dania, aby nie ze-
zwala� na �adne nowo�ci; wszystkie z nich s� bo-
wiem szkodliwe, "truj� i zabijaj� wolne kr�lestwa
i pa�stwa".
Obron� aktualnej rzeczywisto�ci u�atwia�a kry-
stalizuj�ca si� przecie� w�a�nie w ci�gu tego okre-
su konstrukcja praw kardynalnych, "�wi�tych"
i nietykalnych norm wy�szego rz�du. Obejmowano
nimi og� praw gwarantuj�cych podstawowe wol-
no�ci szlacheckie, w konsekwencji tak�e ustr�j
pa�stwowy strzeg�cy tych wolno�ci. A zatem su-
werenny sejm mo�e powzi�� wy��cznie uchwa�y
nie naruszaj�ce praw kardynalnych. To za� musia-
�o oznacza�, �e w epoce, kt�ra do niebywa�ych
przedtem rozmiar�w doprowadzi�a uprawnienia
sejmu, sejm ten m�g� zmienia� prawo tylko w spra-
wach drugo- i trzeciorz�dnych z punktu widzenia
organizacji i funkcjonowania pa�stwa oraz inte-
res�w panuj�cej w nim klasy. By�o to tym bardziej
mo�liwe, i� rejestr praw uznanych za kardynalne
nie zosta� jeszcze w XVII wieku zamkni�ty, a og�l-
na zasada identyfikowania ich z wolno�ciami stanu
szlaheckiego musia�a powodowa� nieporozumienia
W praktyce polega�y one najcz�ciej na tym, �e
w zasadzie ka�dy dyskutowany w sejmie i przed-

65

stawiany do g�osowania projekt ustawy zmieniaj�-


cej rzeczywisto�� spo�eczn� i ustrojow� mo�na by�o
ocenia� z punktu widzenia jego stosunku do wolno-
�ci stanowych, a tym samym jako godz�cy w t�
wolno�� obali�. Oczywi�cie bardzo usprawnia�a
tak� praktyk� instytucja liberum veto. Je�eli sejm
niejednokrotnie wykracza� przeciw prawom kar-
dynalnym, ustanawiaj�c na przyk�ad podatki czy
decyduj�c si� na zmiany w systemie prowadzenia
obrad, to zawsze traktowa� takie uchwa�y jako wy-
j�tek od zasady. Gdy sejm XVII wieku natrafia� na
przeszkody w dzia�alno�ci ustawodawczej, tym bar-
dziej zajmowa� si� przypominaniem "starych"
praw, poniewa� prawa te wskutek niedow�adu
aparatu pa�stwowego nie by�y w pe�ni stosowane.
Tak poj�ta "egzekucja" praw sprzyja�a te� pos�u-
giwaniu si� sejmem dla za�atwiania interes�w pry-
watnych. �atwo sprawdzi�, przegl�daj�c siedem-
nastowieczne Volumina Legum, �e liczba konstytu-
cji reguluj�cych sprawy prywatne ros�a w stosun-
ku geometrycznym do konstytucji po�wi�conych
materiom publicznym.

Liberum veto

Obraz funkcjonowania sejmu nie by�by pe�ny,


gdyby nie przypomnie� i nie podkre�li�, �e w�a�nie
w tym stuleciu doprowadzono do nie spotykanych
wcze�niej rozmiar�w zasad� podejmowania decyzji
w drodze jednomy�lno�ci i w konsekwencji prakty-
k� unicestwiania zgromadze� sejmowych przez jed-
nostkowy protest. Odwr�t od zasady wi�kszo�ci
g�os�w charakteryzowa� ju� czasy dw�ch pierw-
szych Waz�w, dopiero jednak w po�owie XVII stu-
lecia proces ten zosta� doprowadzony do zwyci�-
�kiego ko�ca. Wtedy - na pami�tnym sejmie "Si-
ci�skiego" w 1652 roku - jednomy�lno�� okre�la-

66

no klauzul� nomine contradicente (bez sprzeciwu).


Nie oznacza�o to wprawdzie, i� konieczna jest wy-
ra�na aprobata ka�dego z uczestnik�w sejmu, by
uzna� uchwa�� za wa�n�, ale r�wnocze�nie prze-
s�dza�o o niemo�no�ci podj�cia uchwa�y w razie
zg�oszenia cho�by jednego sprzeciwu. Ju� wtedy
uznano, �e zasada nomine contradicente stanowi
naturalny produkt szlacheckiej wolno�ci, g��wn�
jej - jak mawiano - �renic�.
U �r�de� liberum veto le�a� g��boki konserwa-
tyzm spo�ecze�stwa feudalnego, w jego wyniku
g�os wolny mia� by� przede wszystkim gwarantem
utrzymania aktualnego ustroju pa�stwa. Poniewa�
wolno�� szlachecka nie dawa�a si� pogodzi� z �ad-
nymi zmianami w ustroju gospodarczo-spo�ecznym
i politycznym Rzeczypospolitej, przeto i g�os wolny
mia� skutecznie zapobiega� wszelkiej reformie.
A zatem nie m�g� - jak dawniej - ogranicza� si�
do dzia�ania "pozytywnego"; jego zadaniem by�o
zabezpieczenie mocy "negatywnej", kt�ra by
w spos�b aktywny pozwoli�a skutecznie przeciw-
stawi� si� ka�dej pr�bie czy gro�bie naruszenia
wolno�ci.
W konsekwencji liberum veto sta�o si� jej sy-
nonimem, instytucj� samoistn�, zasad� ustrojow�.
Do ko�ca istnienia wolnego prawa "nie pozwalam"
nigdzie nie powiedziano wyra�nie, jaki jest jego
zakres dzia�ania. Tak zreszt� by�o wygodniej. Bo
przecie� przy za�o�eniu, �e g�os wolny to �renica
wolno�ci, ujmowanej jako zesp� gospodarczo-spo-
�ecznych i politycznych prerogatyw stanu szlachec-
kiego, prawne "opisanie" liberum veto stawa�o si�
zgo�a niepotrzebne. By�o ono instytucj� wyj�t�
poza nawias norm prawa pisanego; stanowi�o �ro-
dek zabezpieczenia szlacheckich prerogatyw stano-
wych i klasowych, konsekwencj� kryzysu ustroju,
kolejny krok naprz�d do dalszego uwstecznienia
67

stosunk�w w kraju. B�d�c produktem rozwoju hi-


storycznego, kt�ry doprowadzi� ostatecznie do prze-
wagi magnackich koterii, sta�o si� pot�nym or�-
�em walki politycznej pomi�dzy tymi koteriami.
Poniewa� w miar� zaostrzania walki sejm coraz
bardziej przeistacza� si� w forum rozgrywek
o wp�ywy polityczne, zrozumia�e, i� wolne prawo
sprzeciwu w niema�ej mierze spowodowa�o podko-
panie samego sejmu. Dzia�a�y tu zreszt� rozmaite
przyczyny. Faktem by�o przecie�, �e ju� za Batore-
go stany rozje�d�a�y si� bez powzi�cia uchwa�. Za
dw�ch pierwszych Waz�w wypadki takie wyra�nie
si� nasili�y; nie dosz�o w�wczas do uchwalenia
konstytucji w latach 1597, 1600, 1605, 1615, 1639,
1645. Wyst�pienie Sici�skiego w czasie pierwszego
sejmu 1652 roku nie stanowi�o nowej zasady ustro-
jowej, oznacza�o tylko wyci�gni�cie skrajnych kon-
sekwencji z zasady ju� ukszta�towanej w wyniku
poprzedniego rozwoju. Niemniej precedens ten wy-
war� wysoce destrukcyjny wp�yw na dzia�alno��
sejmu w drugiej po�owie stulecia i nast�pnie w cza-
sach saskich. Po prote�cie przeciwko prolongacie
obrad przysz�a kolej na zerwanie sejmu przed
up�ywem sze�ciotygodniowej kadencji (sejm koro-
nacyjny w 1669 roku), a nied�ugo potem - w roku
1688 - mamy pierwsze zerwanie zgromadzenia
sejmowego jeszcze przed elekcj� marsza�ka posel-
skiego, a wi�c przed formalnym ukonstytuowaniem
si� izby poselskiej. W rezultacie tej praktyki pro-
ces zamierania ustawodawstwa post�powa� coraz
szybciej naprz�d. W drugiej po�owie panowania
Jana Kazimierza na 19 zwo�anych sejm�w uchwa-
li�o konstytucj� 12, w latach 1669-1685 na 14 do-
sz�o do ko�ca 9, za� w latach 1688-1695 na 6 ju�
tylko jeden.
Ponadto przypomnie� trzeba, �e nawet gdy
sejm uratowano przed zerwaniem, to jego uchwa�y

68

by�y coraz gorzej realizowane. W�r�d wielorakich


przyczyn s�abn�cej egzekucji wymieniam tylko naj-
istotniejsze: s�abo�� aparatu wykonawczego powo-
duj�ca przejmowanie realizacji uchwa� przez osoby
prywatne i wojsko, przewlek�y tryb ich uprawo-
mocniania si� itp. Wszystkie te zjawiska w spos�b
najbardziej dotkliwy da�y o sobie zna� przy wpro-
wadzaniu w �ycie konstytucji podatkowych, kt�-
re - wobec panowania zasady niezmienno�ci praw
fundamentalnych i tym samym rezygnacji z reform
w sferze ustrojowej - pozosta�y w�a�ciwie jedyn�
dziedzin� ustawodawstwa.
Nasuwa si� pytanie, dlaczego sejm walny
w miar� up�ywu dziesi�cioleci tak wyra�nie chyli�
si� ku upadkowi? Dlaczego zwyci�ska magnateria,
kontroluj�ca z czasem coraz skuteczniej sejm, nie
zdecydowa�a si� go wzmocni�? S�dz�, i� znaczn�
rol� odegra�o tu wzmaganie si� rozbie�no�ci inte-
res�w w �onie samego mo�now�adztwa, fakt, �e �y-
cie polityczne w kraiu coraz bardziej obraca�o si�
w b��dnym kole walk r�nych frakcji magnackich,
z kt�rych �adna nie by�a na tyle silna, by narzuci�
sw� wol� innym i obj�� rz�dy w pa�stwie, ka�da
natomiast na tyle pot�na, by w tym skutecznie
przeszkadza� innym. Skoro nie mo�na by�o przy
pomocy sejmu zdoby� i wykonywa� w�adzy, nale-
�a�o utrzyma� go w stanie s�abo�ci, uczyni� sejm
trybun� rozgrywek frakcyjnych. Nadanie mu ta-
kiego charakteru umo�liwia�y: jednolity klasowo
sk�ad obu izb sejmowych, s�abni�cie w�adzy i pre-
sti�u monarchy, narastaj�ce rozj�trzenie na linii
stosunk�w mi�dzy szlacht� a tronem, wreszcie po-
g��biaj�ce si� uzale�nienie mas szlacheckich od li-
der�w magnackich ugrupowa�.
Sejm by� trybun� dla magnackich wyst�pie�
r�wnie� dzi�ki strukturalnej s�abo�ci swojej orga-
nizacji. Za najistotniejsze objawy sejmowej choro-
69
by uzna� wypada:1. Utrwalenie si� zasady, �e pod-
stawowym zadaniem sejmu walnego jest ochrona
klasowych i stanowych wolno�ci szlachty, a nie tyle
stanowienie "nowego" prawa. 2. Brak wyczerpuj�-
cego prawnego okre�lenia kompetencji sejmu. 3.
Niesformu�owanie precyzyjniejszego rozdzia�u
kompetencji mi�dzy poszczeg�lne stany sejmowe-
przewaga izby poselskiej by�a wnioskiem wysnu-
tym z bardzo niejasnych norm prawnych i budzi�a
w�tpliwo�ci nawet w�r�d samych uczestnik�w ob-
rad. 4. Brak jasnego sformu�owania zasad obrad
stan�w. Namiastka sejmowego "porz�dku" zosta�a
okre�lona tylko w odniesieniu do posiedze� plenar-
nych, natomiast �wiadomie nie uczyniono nic
w kierunku usprawnienia techniki pracy w samej
izbie poselskiej. Wynika�o to z obowi�zuj�cego
przekonania, �e fundamentem obrad sejmovyh
jest "z�ota wolno��". 5. Sztywne ramy czasowe
przeznaczone na obrady sejmowe, jak r�wnie�
utrzymyvanie si� zasady, �e mo�na je skraca�
i przed�u�a� tylko za jednomy�ln� zgod� wszyst-
kich obecnych.
Promagnacki charakter dzia�alno�ci sejmu za-
woalowano w �wczesnej doktrynie has�ami demo-
kratycznymi, kt�re sw�j najbardziej skrajny wyraz
znajdova�y w uznaniu suwerenno�ci izby posel-
skiej, a nawet suwerenno�ci ka�dego z jej cz�onk�w
oraz ideologi� pe�nej aprobaty dla istniej�cej orga-
nizacji sejmu i aktualnego jego miejsca w�r�d po-
zosta�ych organ�w w�adzy pa�stwowej. Demagogi-
czne has�a: sejm - lekarstwem na wszystko z�o,
Rzeczpospolita sejmem stoi, ka�da zmiana jest
szkodliwa oraz niebezpieczna itp. umo�liwia�y
magnackim liderom w obu izbach sejmowych de-
monstrowanie solidarno�ci tych izb wobec niebez-
piecze�stw gro��cych ze strony monarchy, a tak�e
manifestowanie solidarno�ci wszystkich reprezen-

70

towanych w sejmie feuda��w wobec "reszty" �w-


czesnego spo�ecze�stwa.

koniec!!!

Miejsce i rola senatu

S�abo�� parlamentu szlacheckiego w Polsce,


podobnie jak i s�abo�� w�ad�y monarchy, nie sta-
nowi�a wyj�tku w skali og�lnoeuropejskiej. Bodaj
czy nie gorzej funkcjonowa� sejm s�siedniej Rzeszy.
Kr�l kr�powany by� w okresach rz�d�w oligarchi-
cznych na terenie pa�stw skandynawskich, r�wnie�
w angielskiej monarchii konstytucyjnej przesta� on
odgrywa� wi�kSz� rol�. Ale i w jednym, i w dru-
gim przypadku nie wyklucza�o to istnienia elemen-
t�w ustroju scentralizowanego i wyra�nych ogniw
w�adzy suwerennej, posiadaj�cej zale�ny od siebie
aparat administracyjny.
W Polsce jest inaczej. Mimo pog��biaj�cego si�
bezw�adu sejmu oraz mimo post�puj�cego naprz�d
upadku w�adzy kr�lewskiej nie dosz�o do sforma-
lizowania przewagi magnaterii w postaci uznania
rz�dowych kompetencji organu magnackiego, ja-
kim w Rzeczypospolitej od stuleci by� senat. Ma�o
tego. Nie tylko nie dochodzi do prawnego zamkni�-
cia procesu utrwalania si� przewagi magnackiej,
ale w r�cz rozpoczyna si� walka o uzale�nienie se-
natu i innych organ�w magnackich od izby posel-
skiej. Tendencja ta zarysowuje si� ju� na pocz�tku
stulecia i nie s�abnie do ko�ca tego� wieku. I tak
w konstytucji z 1607 roku spotykamy pierwszy
w XVII wieku protest przeciwko niewykonywaniu
obowi�zk�w rezydenckich. Senatorowie uchylaj�cy
si� od nich mieli podlega� karze 1000 grzywien
(rezydenci duchowni 6000 grzywien) pod sankcj�
utraty dygnitarstwa. W dwa lata p�niej grzywna
zosta�a podniesiona do 2000, przy czym na pos�ach
spocz�� obowi�zek domagania si� tej kary. Wed�ug
71

konstytucji z 1641 roku nawet zap�ata grzywny nie


zwalnia�a od odbycia rezydencji "przy boku pa�-
skim". Ta sama konstytucja nakazywa�a r�wnie�
kancelariom kr�lewskim spisywanie rezydenckich
rad udzielanych monarsze oraz przedstawianie ich
sejmowi wraz z uchwa�ami senatu. Reasumpcje
tych postanowie� zawiera�y konstytucje z lat 1662,
1669,1677 oraz 1678. Pakta konwenta, przedstawio-
ne Micha�owi Korybutowi, g�osi�y zakaz bicia mo-
nety na mocy uchwa�y senatu. Od roku 1607 coraz
cz�stsze stawa�y si� konstytucje powo�uj�ce do bo-
ku kr�lewskiego obok rezydent�w r�wnie� cz�on-
k�w izby poselskiej, przy czym liczba ich wzrasta�a
szybciej ani�eli liczba rezydent�w z senatu.
Podsumowaniem tego d�ugiego procesu uzale-
�niania senatu od izby poselskiej stan� si� konsty-
tucje sejmu niemego z 1717 roku. Jeszcze dalej
sz�y liczne g�osy na forum sejmowym czy w lite-
raturze politycznej. Ale to tylko jedna strona za-
gadnienia. Ju� cho�by gor�czkowo��, z jak� postu-
lowano i podkre�lano suwerenno�� sejmu walnego,
zdaje si� wskazywa�, i� praktyka �ycia polityczne-
go odbieg�a do�� mocno od litery prawa. Zastrzega-
j�c si�, �e problem nie jest jeszcze nale�ycie przez
nauk� zbadany, stwierd�my jednak, i� w praktyce
rady senatu przez ca�y czas decydowa�y o spra-
wach polityki zagranicznej, udzielaj�c audiencji
pos�om pa�stw obcych i deleguj�c pos��w w�as-
nych. Wyra�a�y one r�wnie� opinie o kwestiach ��-
cz�cych si� z ma��e�stwem kr�la, o kandydatach
na urz�dy; wydawa�y wa�ne decyzje w sprawach
finansowych, a sporadycznie nawet podatkowych;
w nag�ych przypadkach podejmowa�y kroki w celu
zapewnienia bezpiecze�stwa pa�stwu. Odgrywa�y
dalej niema�� rol� w przygotowaniu obrad zbli�a-
j�cego si� sejmu, a nast�pnie sprawowa�y faktycz-
n� kontrol� nad przebiegiem realizacji jego uchwa�.

72

Wykracza�y tym samym poza przyznane im kompe=


tencje. Pot�piano t� praktyk� tym bardziej, i�
w radach senatu wi�kszo�� stanowili z regu�y
stronnicy kr�lewscy oraz �e konkludowanie ich
postanowie� nale�a�o formalnie do monarchy-.
Praktyk� �ycia politycznego odzwierciedla tu wy-
j�tkowo trafnie �wczesna doktryna, w kt�rej nadal
utrzymywano, i� senat to organ doradczy kr�la.
W dalszym ci�gu g�oszono, �e senatorowie to stra�-
nicy praw i kr�la (custodes regis et legis) z ramie=
nia izby poselskiej. Ju� jednak w po�owie stulecia
ukszta�towa�o si� nowe poj�cie senatu jako stanu
po�redniego (ordo intermedius). Zwolennikiem tej
konstrukcji by� �ukasz Opali�ski; p�niej poszli
w jego �lady wszyscy gorliwi zwolennicy istniej�-
cego ustroju Rzeczypospolitej. Poj�cie senatu jako
stanu po�redniego by�o wiernym odbiciem przewa-
gi magnackiej w pa�stwie. Nie odbiera�o ono sena-
torom pozycji doradc�w kr�lewskich i kontroler�w
monarchy, ale r�wnocze�nie kreowa�o ich na str�-
��w praw i wolno�ci szlachty. Senat mia� by� ��cz-
nikiem mi�dzy stanem pierwszym a trzecim, czu-
wa� nad prawid�owo�ci� polityki i jednego, i dru-
giego. Zosta� on postawiony teoretycznie ponad
konfliktem tronu z masami szlacheckimi, co dawa�o
nieograniczone wprost mo�liwo�ci balansowania na
fali zmieniaj�cych si� koniunktur politycznych i ich
wygrywania; kr�la przeciw szlachcie i - to oczy-
wi�cie w wi�kszej mierze - szlachty przeciwko
kr�lowi, u�atwia�o sojusze polityczne i kompromisy,
a tak�e odwroty polityczne. Pojmowanie senatu
jako stanu po�redniego, a jego cz�onk�w jako
przedstawicieli tego stanu, usprawiedliwia�o inge-
rencje senator�w we wszelkie bie��ce kwestie
ustrojowe i polityczne; czyni�o z nich faktycznie
centralny, niezb�dny sk�adnik ka�dego z ogniw �y-
cia politycznego w kraju.
73

W�adza wykonawcza

Jak s�usznie stwierdza Konstanty Grzybowski-


pa�stwo, w kt�rym brak faktycznej r�wnowagi,
a w�adz� dzier�� r�ne si�y spo�eczne i polityczne
o sprzecznych ze sob� interesach, "stoi zawsze przed
ryzykiem marazmu i wewn�trznego kryzysu", na-
wet gdy stworzona jest fikcja tej r�wnowagi.18
Taki w�a�nie stan rzeczy zaistnia� w Polsce co naj-
mniej od po�owy XVII wieku. W sytuacji, gdy sejm
funkcjonowa� coraz gorzej, kiedy z r�k kr�la wy-
tr�cono ster rz�d�w, gdy wreszcie nie dosz�o do
formalnego przekazania najwy�szej w�adzy wyko-
nawczej w r�ce senatu czy rezydent�w, poszczeg�l-
ni ministrowie, faktycznie do�ywotni i nieodpovie-
dzialni, a tak�e coraz bardziej skr�powani, nie
mogli si� sta� prawdziwymi kierownikami poszcze-
g�lnych resort�w,.
Dzia�o si� to w epoce, kt�ra przynios�a rozw�j
systemu urz�dniczego i biurokracji nie tylko w tych
pa�stwach �vczesnej Europy, gdzie powstawa�y
i krzep�y systemy kapitalistyczne, ale i tam, gdzie
w�adze stawia�y sobie za zadanie obron� feudal-
nych porz�dk�w. W Polsce utrzymanie przestarza-
�ego aparatu urz�dniczego, mechanicznie przenie-
sionego z poprzedniego stulecia, musia�o w zmie-
nionych warunkach decentralizacji w�adzy dopro-
wadzi� do dalszej jego bezw�adno�ci.
Bezw�ad widoczny by� przede wszystkim
w kurczeniu si� zasi�gu oddzia�ywania urz�dnik�w
centralnych. Proces ten zosta� zako�czony w zasa-
dzie bardzo wcze�nie, bo w roku 1611, kiedy to
urz�dem ziemskim sta� si� ostatecznie urz�d staro-
sty. Urz�dy ministerialne zachowa�y du�e znacze-
nie, ale wynika�o to zw�aszcza st�d, �e za godno�ci�
ministra kry�a si� du�a pot�ga osobista i rodowa,
latyfundia i wp�ywy oraz si�a militarna.

74

Na czo�o wszystkich urz�dnik�w koronnych


i nadwornych wysun�li si� w omawianym okresie
hetmani. Formalnie mianowani przez kr�la na sej-
mie, faktycznie potrafili si� ca�kowicie uniezale�ni�
od niego, staj�c si� dla monarchy bez ma�a r�wno-
rz�dnym partnerem w grze politycznej. Wszelkie
pr�by ograniczenia w�adzy bu�awy zako�czy�y si�
zupe�nym fiaskiem; rzecz oczywista, �e nie uzdro-
wi�o to polskiej wojskowo�ci. Podobnie w�asnymi
�cie�kami kroczyli podskarbiowie, te� de facto nie-
zawi�li, niedo�cigli mistrzowie w pope�nianiu nad-
u�y�. Ich zakres w�adzy mala� w miar� jak rozpa-
da� si� jednolity swego czasu system administracji
skarbowej. Decentralizacja skarbu zmniejszaj�c do-
chody Rzeczypospolitej nie tylko nie spowodowa�a
uszczerbku w zyskach samych podskarbich, ale
je - jak wiadomo - wydatnie zwi�kszy�a.
Nie zmieni�y swego statusu inne urz�dy mini-
sterialne, piastuni piecz�ci i laski, czyli kanclerze
i marsza�kowie. Ci byli stosunkowo najsilniej zwi�-
zani z dworem, lecz w warunkach og�lnego kryzy-
su wewn�trznego te� posiadali mniejsze pole dla
konstruktywnej dzia�alno�ci. Nie mia� r�wnie� tej
mo�liwo�ci zwierzchnik duchowie�stwa rzymsko-
katolickiego w kraju, prymas - interrex. Uzupe�-
nieniem pustki, jaka wytworzy�a si� wskutek roz-
k�adu w�adz centralnyh, by�o �wczesne s�downi-
ctwo. Niekt�re s�dy, takie jak asesorski, sejmowy
czy marsza�kowski, rozszerzy�y nawet zakres swych
kompetencji, r�wnocze�nie jednak i one nie potra-
fi�y uchroni� si� przed upadkiem. Symbolem sprze-
dajno�ci i korupcji by�a zw�aszcza dzia�alno�� Try-
buna�u Koronnego.
Wreszcie ostatnia sprawa. Bezw�ad aparatu
pa�stwowego oraz nat�enie walk politycznych
w kraju zmusza�y od czasu do czasu do powo�ywa-
nia instytucji zast�pczych, kt�re by chroni�y przed
75

kryzysem zbyt niebezpiecznym dla samych feuda-


��w. Ot� wiek XVII stanowi� klasyczn� epok�
konfederacji. Najstarszym rodzajem szlacheckich
zwi�zk�w konfederackich, s�u��cych obronie przed
niebezpiecze�stwem zewn�trznym i wewn�trznym,
by�y te, kt�re rodzi�o zawieszenie przez organy
pa�stwowe dzia�alno�ci w okresie bezkr�lewia.
Dalsze �r�d�o to zanik ustawodawstwa i pog��bia-
j�ca si� anarchia, prowadz�ca do konfederackich
zwi�zk�w niep�atnego �o�nierza. Zawi�zywano je
szczeg�lnie w okresach silnych konflikt�w szlachty
z kr�lem, cz�ciej jednak vtedy, gdy dochodzi�o do
rozgrywek mi�dzy sk��conymi ugrupowaniami
o r�ni�cych si� w danej chwili orientacjach poli-
tycznych. Konfederacje by�y zwi�zkami stanowymi
(wyj�wszy konfederacje wojskowe i miejskie),
opartymi zasadniczo na kryteriach terytorialnych,
tworzonymi dla wykonania okre�lonych zada� po-
litycznych. Dzia�a�y one w zast�pstwie w�adzy pa�-
stwowej lub jako jej uzupe�nienie b�d� te� progra-
mowo wyst�powa�y przeciwko aparatowi pa�stwo-
wemu. W ka�dym przypadku uznawa�y si� za ofi-
cjaln� suwerenn� w�adz� w Rzeczypospolitej.
Konfederacje generalne mog�y odegra� pozy-
tywn� rol� w �wczesnym �yciu politycznym, ale
tylko wtedy, gdyby u ich podstaw le�a�y zdrowe
zamys�y reformatorskie w dziedzinie ustrojowej.
Tak nie by�o: konfederacje uwa�ano za z�o konie-
czne, za �rodek utrzymania istniej�cego ustroju
w pa�stwie. Odegra�y te� powa�n� rol� w dalszym
pog��bieniu anarchii i deformacji polityczno-ustro-
jowej.

Rz�dy sejmik�w

Deformacja instytucji politycznych w Polsce


XVII wieku wyra�a�a si� r�wnie� w post�puj�cym

76

systematycznie naprz�d rozstroju w�adz terytorial-


nych. Ju� w czasie panowania Zygmunta III stra-
ci�y na znaczeniu prowincjonalne sejmiki general-
ne, b�d�ce w poprzednim stuleciu wa�n� platform�
porozumienia i dzia�ania poszczeg�lnych "narod�w
Rzeczypospolitej. Jakkolwiek okoliczno�ci towarzy-
sz�ce temu procesowi dopiero czekaj� na badacza,
przecie� mo�na ju� dzi� przyj��, �e upadek tzw.
"genera��w" ��czy� si� naj�ci�lej ze wzrostem zna-
czenia magnaterii. "Genera�y" dawa�o si� wpraw-
dzie do�� �atwo poci�gn�� za sob� przeciwko dwo-
rowi, ale r�wnocze�nie mog�y one stanowi� poten-
cjaln� form� organizacyjn� wyst�pie� antymagna-
ckich. Do�wiadczenia konfederacji generalnych
dawa�y niejednokrotnie a� nadto wymowne pod
tym wzgl�dem �wiadectwo. Magnaci woleli wi�c
mie� do czynienia z sejmikami partykularnymi,
kt�rych opanowanie by�o przede wszystkim zna-
cznie ta�sze (mniejsz� liczb� pos��w nale�a�o prze-
kupi�). Z podobnyh wzgl�d�w zreszt� r�wnie�
monarchowie powstrzymywali si� od zwo�ywania
sejmik�w prowincji. Faktem pozostaje, �e jedynym
sejmikiem generalnym zbieraj�cym si� regularnie
do ko�ca stulecia i zachowuj�cym jak� tak� pr�-
no�� by� sejmik Prus Kr�lewskich. Pozosta�e,
a wi�c "genera�" ma�opolski w Nowym Mie�cie
Korczynie, wielkopolski w Kole czy litewski w S�o-
nimiu (Wo�kowyskach), przesta�y faktycznie funk-
cjonowa� co najmniej od po�owy stulecia. Dzia�o
si� tak, pomimo �e szlachta stale domaga�a si�
w swych instrukcjach na sejm ich reaktywowania,
a konstytucje ci�gle przypomina�y o istnieniu sej-
mik�w generalnych.
W tych warunkach znaczn� cz�� kompetencji
organ�w centralnych i prowincjonalnych przej�y
sejmiki powiatowe, ziemskie, otwieraj�c drog� do
epoki "rz�d�w sejmikowych" w kraju. Rz�dy sej-
77

mikowe, rozwijaj�ce si� od pocz�tku okresu, zosta�y


ostatecznie ugruntowane - jak si� wydaje-
w trzecim �wier�wieczu XVII stulecia, kiedy to
ca�kowicie ukszta�towa�y si� prerogatywy sejmi-
k�w partykularnych. Sejmiki te przej�y pe�ni� za-
rz�du terytorialnego, ale zarazem wkroczy�y w za-
kres spraw zastrze�onych formalnie dla organ�w
centralnych. Uchwala�y one i �ci�ga�y podatki na
potrzeby lokalne, administrowa�y znaczn� cz�ci�
podatk�w pa�stwowych, wybiera�y komisarzy do
trybuna�u radomskiego, powo�ywa�y pod bro� �o�-
nierzy powiatowych, na czele kt�rych stali wyzna-
czani i op�acani przez sejmik rotmistrze. Wa�niej-
sze, �e stopniowo zanika�a podrz�dno�� sejmik�w
wobec sejmu walnego. W sytuacji post�puj�cego
naprz�d bezw�adu tego ostatniego, a tak�e na sku-
tek s�abo�ci centralnego aparatu wykonawczego,
nie tylko potrafi�y one uniezale�ni� si� od sejmu,
ale przejmuj�c jego uprawnienia, wr�cz narzuca�y
mu w�asne zwierzchnictwo.
Ale i sejmiki funkcjonowa�y coraz gorzej. Obo-
wi�zywa�a na nich zasada jednomy�lno�ci; brak
by�o �ci�lej okre�lonego regulaminu pracy; za-
�ciankowy partykularyzm uczestnik�w bezustannie
powodowa� prymat interesu prywatnego i dzielni-
cowego nad dobrem publicznym i og�lnopa�stwo-
w� racj� stanu. Od po�owy stulecia rozpocz�� si�
post�puj�cy szybko proces zrywania sejmik�w,
sprawiaj�c-, �e faktycznie w�adza pocz�a si� wy-
myka� r�wnie� z r�k sejmikuj�cej szlachty. Nie
powstrzyma�a tego procesu praktyka limitowania
(odraczania) posiedze�; zreszt� okaza�a si� ona
wielkim z�em, utrudniaj�cym wprowadzenie w �y-
cie decyzji pa�stwowych i wzmagaj�cym anarchi�.
Uchwa�y sejmu niemego spr�buj� wprawdzie za-
hamowa� ten p�d ku decentralizacji; jak wiado-
mo ograniczy�y one w pewnym stopniu wybuja�e

78

uprawnienia sejmikowe. Nie sta�y si� wszak�e istot-


niejszym motorem naprawy, cho�by dlatego, �e nie
podj�y r�wnoczesnej reformy organ�w central-
nych. Sejmiki XVII wieku stanowi�y w coraz wi�k-
szej mierze narz�dzie w r�kach poszczeg�lnych
grup magnat�w, ich rodzin i ich koterii. Trafnie
scharakteryzowa� ten stan rzeczy Stanis�aw Sta-
szic, pisz�c w Przestrogach dla Polski: "Powiem,
kto mojej ojczy�nie szkodzi..., kto na sejmikach
uczy obywatela zdrady, podst�pu, pod�o�ci, gwa�-
tu? Panowie!" 19 Wszystko to by�o rezultatem wzro-
stu pozycji gospodarczej magnat�w, z kt�r� wi�za�o
si� piastowanie w danej ziemi r�nych godno�ci
i dygnitarstw oraz dzier�enie d�br kr�lewskich.
Przewaga element�w mo�now�adczych na sejmi-
kah wyra�a�a si� w przygotowywaniu instrukcji
poselskich, w decyduj�cym wp�ywie na obsadzanie
godno�ci sejmikowych, czasem w zagarnianiu man-
dat�w poselskich dla siebie, w promowaniu na po-
s��w kandydat�w spo�r�d uleg�ej, wypr�bowanej
klienteli, w dyskontowaniu wreszcie tego wp�ywu
dla wzmacniania w�asnej pozycji maj�tkowej i po-
litycznego znaczenia. Zrazu -w pierwszej po�owie
stulecia - przewaga magnat�w nie wyda�a jeszcze
wszystkich szkodliwych owoc�w. S�usznie Adam
Kersten zwr�ci� ostatnio uwag�, i� w okresie tym
by�y jeszcze �ywe w�r�d warstwy magnackiej d�-
�enia do wzmocnienia i centralizacji w�adzy oraz
�e samodzielno�� polityczna kr�la i szlachty stano-
wi�a realny fakt. P�niej natomiast w �onie tej
warstwy wzi�y zdecydowanie g�r� d��enia do de-
centralizacji w�adzy i jej os�abiania, a� do ca�ko-
witej niemal anarchii wewn�trznej. Zwyci�stwo
tych tendencji u�atwia�y: brak rozdzia�u terytorial-
nych organ�w w�adzy i wykonawstwa, honorowy
charakter urz�d�w ziemskich, nie zwi�zanych jak�-
kolwiek wi�zi� z resortowymi organami central-
79
nymi, rozk�ad wymiaru sprawiedliwo�ci (wska�my
na zanik s�d�w ziemskich oraz jaskrawe niedocia-
gni�cia w egzekucji wyrok�w s�dowych), wreszcie
upadek kultury politycznej w�r�d mas szlachec-
kich.

Zasadnicze cechy ustroju

Przechodz�c do resumpcji powy�szych wywo-


d�w nale�y stwierdzi�, �e najwa�niejsz� swoist�
cech� anarchicznego ustroju Rzeczypospolitej XVII
wieku by�y "decentralizacja suwerenno�ci" oraz
brak pa�stwowej administracji. Kr�l nadal pia-
stowa� w�adz� suwerenn�: i jako monarcha, i jako
stan w sejmie. Formalnie korzysta� z niej tam,
gdzie prawo pisane nie wyznacza�o innego organu
zwierzchniego. W�adza zwierzchnia nale�a�a do
sejmu jako jedno�ci trzech stan�w politycznych
sk�adaj�cych Rzeczpospolit�. Suwerenno�� przypa-
da�a w udziale izbie poselskiej, kt�rej nadrz�dne
stanowisko wobec pozosta�ych stan�w sejmowych
traktowano w spos�b oczywisty. Je�eli jednak b�-
dziemy pami�ta�, �e r�wnocze�nie kompetencje tej
izby stanowi�y sum� w�adzy przys�uguj�cej po-
szczeg�lnym pos�om, to stwierdzimy z �atwo�ci�,
�e suwerenami byli r�wnie� ci ostatni, w�adni ze
skutkiem prawnym narzuca� sw� wol� ca�ej izbie.
Z atrybut�w w�adzy zwierzchniej korzysta� sejmik
partykularny, bo wkracza� w zakres spraw formal-
nie zastrze�onych dla w�adz centralnych, narzuca-
j�c tym ostatnim w�asne zwierzchnictwo. Ale zn�w
dodajmy, �e na sejmiku obowi�zywa�a zasada jed-
nomy�lno�ci, a zatem suwerenem by� poniek�d ka�-
dy z uczestnik�w tego zgromadzenia. Wszystko to
stwarza�o uk�ad, sprzyjaj�cy faktycznej suweren-
no�ci magnaterii. W miar� up�ywu dziesi�cioleci
coraz widoczniej przekszta�ca si� ona w zwierz-

80

chno�� magnackich lider�w poszczeg�lnych koterii,


z kt�rych �adna nie b�dzie jeszcze na tyle silna,
by narzuci� sw� przewag� innym, ka�da natomiast
ju� na tyle pot�na, by skutecznie przeszkadza�
w zdobyciu tej przewagi przez aktualnego przeciw-
nika politycznego. O tym, �e Rzeczpospolita
u schy�ku stulecia przestawa�a by� pa�stwem rz�-
dzonym przez ca�� warstw�, pisali ju� wsp�cze�ni.
P�ynny i z zasady zr�wnowa�ony uk�ad poli-
tyczny pomi�dzy ugrupowaniami magnackimi t�u-
maczy, dlaczego ich rz�dy nie znalaz�y odbicia
w istniej�cym ustawodawstwie, a tak�e dlaczego
przewagi magnackiej nie doprowadzono do ko�ca.
Zerwanie z aktualnym ustrojem Rzeczypospolitej
stawa�o si� mo�liwe albo poprzez gruntown� zmia-
n� uk�adu spo�ecznego, wywo�an� zmian� stosun-
k�w produkcji, albo na drodze wytworzenia si� ta-
kiego uk�adu politycznego, w kt�rym jedno ze
stronnictw magnackich uzyska�oby zdecydowan�
przewag� w kraju i w spos�b trwa�y potrafi�o zjed-
na� sobie poparcie wi�kszo�ci szlacheckiej. Nast�pi
to jednak dopiero w drugiej po�owie nast�pnego
stulecia.
Pomimo pog��biaj�cego si� kryzysu wewn�trz-
nego oraz upadku znaczenia Polski na arenie mi�-
dzynarodowej, w spo�ecze�stwie szlacheckim
ugruntowywa� si� pogl�d, �e Rzeczpospolita jest
pa�stwem doskona�ym, kt�rego ustr�j bije na g�o-
w� organizacj� aparatu w�adzy w innych pa�stwach
europejskich. Po wojnie trzydziestoletniej, a zatem
od po�owy stulecia poczynaj�c, obserwujemy praw-
dziwy rozkwit doktryny z�otej wolno�ci, poddaj�cej
aktualny ustr�j Rzeczypospolitej bezkrytycznej
apologii. Wolno�� stawa�a si� naczelnym poj�ciem
politycznym, podstawow� koncepcj� ustrojow�, za-
razem uzasadnieniem utrzymania status quo, wy-
tyczn� dzia�ania. Po�ywki ideowej dostarcza� sar-

81

matyzm, g�osz�cy przewag� Polski nad innymi pa�-


stwami oraz wy�szo�� szlachty nad pozosta�ymi
klasami spo�ecznymi. Doskona�o�� organizmu Rze-
czypospolitej ch�tnie ujmowano jako rezultat jej
zwyci�stwa nad innymi stanami, w tym tak�e nad
kr�lem.
Pisarze polityczni, staty�ci, prze�cigali si�
w wysi�kach maj�cych na celu dostarczenia tej te-
zie podbudowy historycznej. Powo�ywano si� na
przywileje, jakie za zas�ugi wobec pa�stwa uzyski-
wa�a szlachta od swych monarch�w na przestrzeni
od Kazimierza Wielkiego do Batorego. W�a�nie owe
prawa sta�y si� g��wnymi sk�adnikami ideologii
z�otej wolno�ci. By�y to - zasada r�wno�ci wszyst-
kich feuda��w, prawa szlachcica do wolnego obioru
monarchy, do wolno�ci g�osu (po��czonego z pra-
wem do sprzeciwu), wreszcie prawo do nietykalno-
�ci osobistej i maj�tkowej. Mamy tu zatem do czy-
nienia z doktryn� o elementach na wskro� demo-
kratycznych, ale w�a�nie dlatego w warunkach
antyegalitarnej struktury spo�ecznej i politycznej
doskonale sprzyjaj�c� pog��bieniu faktycznych
tendencji antydemokratycznych. Zrozumia�e, �e
taka doktryna wspaniale mog�a s�u�y� i istotnie
s�u�y�a umacnianiu wrogo�ci w stosunku do wszel-
kich idei reformatorskich, kt�re by�yby w stanie
os�abi� korzy�ci, jakie z anarchii czerpali magnaci.
Autor Domina Palatii (Pani Pa�acu), utworu
uznawanego za klasyczny wyk�ad zasad z�otowol-
no�ciowych, wyja�nia�, i� wszelka odmiana jest
szkodliwa, "bo jako nowy przysmak w �o��dku
turbacyj�, w zdrowiu za� szkod� czyni" 18. Popu-
larno�� doktryny z�otej wolno�ci nale�y jednak=
wi�za� nie tylko z rz�dami magnackich koterii.
Stanowi�a ona r�wnie� rezultat upadku kultury
w spo�ecze�stwie szlacheckim, kultury za� polity-
cznej w szczeg�lno�ci. Aleksander Aaron Olizarow-

82

ski, mieszcza�ski pisarz po�owy XVII stulecia, jest


w zasadzie ostatnim z tych, kt�rzy maj� odwag�
��da� g��bszej reformy spo�ecznej i politycznej.
Miejsce �mielszych utwor�w zajmuj� dzie�a stwier-
dzaj�ce absolutn� doskona�o�� struktury politycznej
Rzeczypospolitej, albo te� przeciwnie - przepojone
duchem sceptycyzmu i desperacji, g�osz�ce niewia-
r� w mo�liwo�ci naprawienia rozplenionego wsz�-
dzie z�a. Elementy kryzysu tej g��boko konserwa-
tywnej ideologii, aprobuj�cej jedn� z najbardziej
zacofanych struktur politycznych siedemnastowie-
cznej Europy - pojawi� si� dopiero w po�owie na-
st�pnego stulecia.

!!!!!
83

Antoni M�czak

PROBLEMY GOSPODARCZE

Uwagi wst�pne

Wiek XVII zwr�ci� na siebie bli�sz� uwag� hi-


storyk�w gospodarczych dopiero w ci�gu ostatnich
kilkunastu lat. Stulecie to, badane od dawna w spo-
s�b monograficzny, znalaz�o r�wnie� poczesne miej-
sce w szerokim syntetycznym obrazie rozwoju go-
spodarki i struktury spo�ecze�stw Europy. Zwr�-
cono uwag�, �e ju� ekspansja europejska XVI wie-
ku stworzy�a w powa�nym stopniu podstawy tech-
niczne przewrotu przemys�owego, nast�pi� on
jednak znacznie p�niej: przy ko�cu XVIII stulecia
w Anglii, w XIX wieku na naszym kontynencie.
Czemu przypisa� to zahamowanie rozwoju?
Czy nast�pi�o ono tylko w sferze gospodarki? Te
i inne pytania zadaje si� obecnie, proponuj�c r�ne,
nie zawsze zgodne ze sob� odpowiedzi. Og�lnie
rzecz bior�c, na omawiany tu okres przestano spo-
gl�da� jako na le grand siecle (wielkie stulecie),
g��wn� natomiast uwag� skupiono na przejawach
depresji czy zastoju, barwy bardziej optymistyczne
rezerwuj�c jedynie dla Anglii i P�nocnych Nider-
land�w. Charakterystyczne wi�c dla tego stulecia
s� dwa pozornie przeciwstawne zjawiska: trwanie,
czy zgo�a zacie�nianie si� wi�zi handlowych mi�dzy

84
odleg�ymi nawet krajami - przy jednoczesnym
wzro�cie r�nic poziom�w gospodarczych poszcze-
g�lnych stref Europy, jakkolwiek by�my je mie-
rzyli i por�wnywali. Jest w tym paradoksie zapo-
wied� stosunk�w cechuj�cych wymian� mi�dzy
krajami rozwini�tymi i zacofanymi w stuleciach
nast�pnych a� po dzie� dzisiejszy.
W sensie tak poj�tych zjawisk gospodarczych
wiek XVII rozpoczyna si� oko�o roku 1620, gdy po
latach najwy�szych wska�nik�w koniunktury �wia-
towej nast�pi�o gwa�towne za�amanie. Z kolei ko-
niec stulecia trzeba by umie�ci� oko�o 1730-1740,
gdy ponownie koniunktura trwale si� poprawia.
Ta ostatnia cezura nie znajduje jednak zastoso-
wania dla Polski. Wyra�ny rozw�j gospodarki na-
st�puje u nas p�niej, natomiast ju� pierwsze lata
XVIII wieku przynosz� wojn�, kt�rej dzieje i skut-
ki stanowi� musz� problem odr�bny. Dlatego te�
m�wi�c o XVII stuleciu zatrzymywa� si� b�dzie-
my na jego kresie kalendarzowym.
Oceny stosunk�w panuj�cych w�wczas w Pol-
sce akcentuj� wi�c r�wnie� zjawiska regresywne.
Jakkolwiek historycy w��czyli Polsk� w og�lno-
europejski, a nawet �wiatowy schemat "kryzysu
XVII wieku", to niezale�nie od refleks�w powsze-
chnej koniunktury gospodarczej prze�ywa�a ona
tak�e trudno�ci specyficzne, wyra�aj�ce si� w kry-
zysie gospodarki folwarczno-pa�szczy�nianej. Jego
konsekwencje odczuwa� mia�a Polska niezwykle
d�ugo, w niekt�rych dziedzinach - jak wysoko��
plon�w, produkcja rzemie�lnicza, odsetek ludno�ci
�yj�cej z przemys�u i handlu - poziom drugiej po-
�owy XVI wieku osi�gni�to ponownie zapewne do-
piero pod koniec XVIII b�d� te� nawet w XIX stu-
leciu.
Ze zjawiskami regresu gospodarczego wi�za�y
si� niekorzystne zmiany ustrojowe i niepowodzenia
85

polityczne; og�lnie okres ten okaza� si� dla Polski


szczeg�lnie niepomy�lny.
Przebieg tych zjawisk nie zosta� jeszcze wy-
starczaj�co poznany, zw�aszcza i� stosunki polskie
badano metodami odr�bnymi i studi�w por�w-
nawczych jest niezwykle ma�o. W szkicu tym chce-
my po�o�y� nacisk na zmieniaj�c� si� w ci�gu XVII
wieku rol� Polski w gospodarce europejskiej
i �wiatowej oraz na zestawienie poziomu gospodar-
czego, stosunk�w rynkowych i struktury spo�ecznej
Polski z niekt�rymi innymi krajami Europy.
bufor

GoSpodarka rolna

Analiz� sytuacji gospodarczej wypada rozpo-


cz�� o# rolnictwa i stosunk�w wiejskich, jako �e
determinowa�y kierunek i tempo zmian w innych
dziedzinach gospodarki. Stulecie poprzednie prze-
kaza�o siedemnastemu spadek, o kt�rego warto��
sp�r jeszcze si� toczy. Istota przemian, jalsie za-
sz�y w XVI wieku na wsi jest znana; nie wiemy
natomiast, jak nale�y datowa� pocz�tki stagnaeji
i regresu. Czy pocZ�tek XVII stulecia trzeba zali-
czy� ju� w ca�o�ci do fazy zst�puj�cej?
Trudno tu da� odpowied�, maj�c� walor dla
ca�ej Korony. Stosunki wiejskie by�y bardziej zr�-
nicowane, ni� na to wskazuje wzgl�dna jednolito��
upraw polo#vych. Folwark rozwija� si� nie tylko
pod wp�ywem popytu na zbo�e, ale tak�e w wyni-
ku sprzyjaj�cych warunk�w demograficznych.
Zwr�cono na to uwag� dla XVI wieku dostrzeg�szy,
�e tempo wzrostu area�u folwarcznego jest szybsze
tam, gdzie gospodarstwa ch�opskie by�y mniejsze.
Nasuwa si� pytanie, czy w p�niejszych dziesi�cio-
leciach, gdy �rednia powierzchni gospodarstw
ch�opskich skurczy�a si� do p� �anu i mniej, da-
wa�o to efekt kumulatywny. Mo�na przypuszcza�,

PROBLEblY GOsPODAftCZE

�e przyrost naturalny na wsi poci�ga za sob�


zmniejszanie si� dzia�ki ch�opskiej, gdy nie by�o
nadaj�cych si� pod upraw� p,.zstek, m�g� po�rednio
sprzyja� rozwojowi folwark�w przez dostarczanie
potrzebnej si�y roboczej.
Wi���c rozw�j gospodarki folwarcznej z popy-
tem zagranicznym, pami�tamy jednak, i� nie ka�dy
folwark sp�awia� do Gda�ska. Zak�adanie folwarku
kosztem ch�opskiej ziemi i si�y roboczej sta�o si�
najprostsz� form� podniesienia renty feudalnej
oraz doprowadzi�o w skali dzielnic i ca�ego kraju
do znacznych zmian w podziale dochodu spo�ecz-
nego. Mamy na to szereg dowod�w. Oto na prze�o-
mie XVI wieku zaniepokojeni w�a�ciciele ziemscy
poczynaj� sprawdza� stan zad�u�enia swych podda-
nych; zar�wno inwentarze, jak literatura notuj�
pogarszanie si� stanu ch�opskich narz�dzi. Z drugiej
strony jedynie przesuni�cia w stanie posiadania
ziemi mog� wyja�ni� wzrost eksportowanej z Ma-
�opolski nadwy�ki zbo�owej.
Ta ostatnia kwestia ka�e przej�� do og�lniej-
szych wska�nik�w wydajno�ci gospodarki rolnej.
Jakkolwiek dotychczasowe oszacowania plon�w
z drugiej po�owy XVI i pierwszej XVII wieku zo-
sta�y - s�usznie - zakwestionowane, bardzo wiele
przemawia za tym, �e ju� w pierwszej �wierci no-
wego stulecia notowano plony ni�sze ni� poprzed-
nio. Aby poj�� znaczenie tego zjawiska, trzeba
wzi�� pod uwag�, �e przy plonie niskim, oko�o 3-4
ziaren zebranych z jednego wysianego, nadwy�ka
pozostaj�ca po oddzieleniu ziarna id�cego na siew
i konsumpcj� pa�sk� oraz c.h�opsk� by�a niewiel-
ka. Co wi�cej, wszelkie obni�enie plonu odzia�y-
wa�o nader silnie na spadek tej nadwy�ki, zw�asz-
cza w gospodarstwach drobnych (ch�opskich, szla-
�hty zagrodowej, dzia�kach mieszczan-rolnik�w).
Eksport zbo�a polskiego nale�y rozpatrywa� ma-
86 87

ANTONI M�CZAK

j�c na uwadze w�a�nie ow� ma�� wydajno�� pracy


na roli.
Gdy w Rzeczypospolitej drugiej po�owy XVI
wieku �redni plon 4 zb� wynosi� (w stosunku do
zasiewu = 1) zapewne do 4 ziaren, w ci�gu na-
st�pnych 150 lat - 3,3, od po�owy XVIII wieku
oko�o 4,3 (niekt�rzy badacze oceniaj� wy�ej), to
w Niemezech plony w tym czasie wzros�y �rednio
z 4,4 do 5,3, we Franeji do 6,7, w Anglii z 4,6 do
9,8, w P�nocnych Niderlandach z 7,5 do 13,1. Po-
ziom plon�w z okresu rozbior�w na obszarze
Kr�lestwa Polskiego nie zosta� w powa�niejszej
mierze przekroczony w ci�gu nast�pnego stulecia:
mi�dzy 1857 i 1885 plony oscyluj� wok� 4,4 - 5,2.
Rolnictwo galicyjskie uzyskuje w tym okresie
zbiory ni�sze, natomiast Pozna�skie i Pomorze-
wy�sze. Rozpi�to�� mi�dzy wydajno�ci� rolnictwa
polskiego a przoduj�cymi pod tym wzgl�dem kra-
jami Zachodniej Europy, kt�ra pog��bi�a si� tak
#z#vra�nre w wieku XVII, utrzyma�a si�. Oto plony
4 zb� z 1 ha w okresie 1918-1939 wynosi�y �re-
dnio (w granicach obecnych) dla Polski 11,5 q, dla
Franeji - 15,5, dla terytorium NRF - 20, dla
Wielkiej Brytanii - 21,5 i dla Holandii - 26 q.
W pi�cioleciu 1961-1965 odpowiednie dane wy-
nosi�y: 17, 25,5, 29, 35 i 35 q. Wynika, �e epoka
przemys�ovi#a nie zdo�a�a zmniejszy� dystansu, kt�-
ry wytworzy� regres siedemnastowiecznej Polski
w zestawieniu z ogromnym post�pem dokonanym
w k o�cu tego stulecia, a zw�aszeza w pocz�tkach
nast�pnego, na Zachodzie Europy.

Zaludnienie i struktura spo�eczna

Stan rolnictwa bywa wsp�zale�ny ze stosun-


kami ludno�ciowymi kraju. Wsp�zale�ny w tym
sensie, i� przyrost lub spadek liczby ludno�ei

PROBLEMY GOSPODARCZE

wp�ywa na spos�b i zasi�g upraw, z kolei za� mo�-


liwo�ci produkcyjne rolnictwa i hodowli okre�la-
j� wielko�� zaludnienia. W Polsce omawianego
okI'esu te og�lne zale�no�ci, tak ostro i okrutnie
przejawiaj�ce si� w �yciu spo�ecze�stw przedprze-
mys�owych, zaznacza�y si� jakby s�abiej. Przemia-
ny spo�eczne i w�asno�eiowe zdawa�y si� wp�y##,a�
na rolnictwo i rzemios�o silniej ni� bezpo�rednia
presja demograficzna. lViemniej jednak stoslznki
ludno�ciowe w Polsce XVII wieku s� doskona�ym
symptomem og�lnej sytuacji kraju w tym krytyez-
nym dla� stuleciu.
Jakkolwiek kryzys gospodarezy siedemnasto-
wiecznej Polski nies�uSznie by�oby wywodzi� ze
zniszeze� wojennych, jako przyczyny pierwotnej
i g��wnej, to jednak lata "potopu" przynios�y
w po�owie stulecia cezur� niezmiernej wagi, je�li
chodzi o zaludnienie kraju. Dla trzech dzielnic:
Wielkopolski, Ma�opolski i Mazowsza Irena Giey-
sztorowa proponuje nast�puj�ce oszacowania dy-
namiki ludno�ciowej.

Zaludnienie Wielkopolski, Ma�opolski i Mazowsza


od XVI do XVIII wieku

Liczba I Liczba
Rok mieszka�c�w mieszka�c�w
w tysi�cach na km#

1580 3100 21,3


1650 3830 # 26,3
1660 2900 19,9
1700 3250 i 22,3

Przyrost
od poprzedniego '
przekroju w ':

og�lem I, rocznie '

23 I 0,33 i
25
12 # 0,28

Mamy wi�c do po�owy stulecia przyrost, po


nim spadek wywo�any wojn� szwedzk� i najazdem
siedmiogrodzkim, kt�ry zniweczy� wzrost ludno-

88 89

ANTONI M�CZAK

�ci dokonany w ci�gu 100 poprzednich lat; po #voj-


nach przyrost ponowny, zapewne jednak s�abszy.
Podobne zjawisko spadku zaludnienia dostrzega-
my w XVII wieku tak�e w Rosji i w Niemezech,
trapionych wojnami na w�asnym terenie oraz
#v wyczerpanej wojnami, ekspansj� kolonialn�,
kryzysem gospodarezym Hiszpanii. Wyr�wnanie
strat przysz�o jednak Polsce (obok Hiszpanii)
szezeg�lnie trudno. Kontrasty pog��bi� przyrost
ludno�ci we Franeji, Anglii, Niderlandach.
Warto te� zwr�ei� uwag�, �e w�a�nie w XVII
stuleciu do odwiecznych wielkich o�rodk�w miej-
skich Europy dcehodz� na Wsehodzie Moskwa, na
Zachodzie Londyn (1582 - 120 tys. mieszka�c�w,
1700 - 674 tys., z czego 200 tys. w City) oraz mniej
liczne, ale r�wnie� wa�ne - Amsterdam i Ham-
burg. Jakkolwiek nie brak przejaw�w regresu
miast w wielu krajach, jak W�ochy, Hiszpania,
pewne prowineje Franeji, to jednak w dalszym
ci�gu wspania�o�� i zaludnienie o�rodk�w miej-
skich na Zachodzie budzi podziw, w zestawieniu
z tipaclkiem i agraryzacj� na#.uet do�� #=#a�nveh
da#vniej miast w Polsce i niekt�rych regionach
s�siednich. Darmo wreszcie szuka� w �wezesnej
Rzeczypospolitej - wy��czajac region gda�slsi-
wzrostu zwartyeh skupisk ludno�ci rzemie�lni-
czej na wsi.
Analiza por�wnaweza Struktury spo�ecze�stw
europejskich XVII wieku nie zosta�a jeszeze napi-
sana. Musia�aby ona natrafi� na powa�ne trudno-
�ci, cho�by z braku wsp�lnego mianownika dla
#vielu grup spo�ecznych. Najwyra�niej ###ida� to
#v odniesieniu do szlaehty. Stan szlacheclsi w Pol-
sce zamkn�� si� ju� ostatecznie w XVI wieku; no-
bilitacje, kt�re od roku 1577 pozostawa�y w gestii
sejmu, nadawano zbyt sk�po, aby mog�y wp�yn��
na liczebno�� lub struktur� tej grupy. Pozostaj�c

PROBLEMY GOSPODARCZE

"stanem", szlachta polska nie stanowi�a jednak


"klasy spo�ecznej" w przyj�tym dzi� sensie, nie
by�a te� "warstw�". Szlachcic to zar�wno ma#nat,
"kr�lewi�tko" kresowe, jak szlachcic zagrodowy,
czyli nie posiadaj�cy poddanych (cho� posesjonat
na kawa�ku ziemi), i "odardus", czyli "go�ota"-
szlachcic bez roli ani te� roli nie dzier�awi�cy. Je-
dynie �rednie i bogatsze warstwy spo�eczno�ci
'szlacheckiej zaliczy� dzi� mo�emy do klasy feu-
dalnej. Podkre�li� jednak trzeba, �e szlachta sta-
nowi�a grup� nader liczn�.
Jakkolwiek ta liczebno�� szlachty polskiej bu-
dzi�a niekiedy zdumienie cudzoziemc�w, samo zja-
wisko nie nale�a�o w �wezesnej Europie do nie-
zwyk�ych. Przys�owiowym krajem ubogiej szlach-
ty by�a we Franeji Gaskonia, w Hiszpanii za�
Asturia i leraj Bask�w; stanowi�y one typowe pro-
wineje szlacheckie. Podobnie te� jak w Iiiszpan�,
r�wnie� i w Polsce ubogie warstwy szlachty uzu-
pe�nia�y si� - mimo zakaz�w - nap�ywem ambit-
nych plebejuszy.
Ubo�sze warstwy stanu szlacheckiego - za-
grodowcy i szlachta cz�stkowa, dysponuj�ca za-
ledwie dzia�ami wsi - trac� w wieku XVII znacz-
n� cz�� swego stanu posiaclania na rzecz warstw
bogatszych. Ro�nie liczba go�oty, zwi�ksza si� na-
cisk sproletaryzowanej szlaehty na dzier�awy, od-
suwa si� plebejuszy od wielu drobnych �r�de� do-
chodu, kt�re stanowi� mog�y r�wnie� d�wigni�
awansu. Mo�na by jednak zauwa�y�, �e owa osmo-
za spo�eczna mi�dzy plebsem a ubog� szlacht� po-
siada�a znikome znaczenie: nie poszerza�a w isto-
cie rzeczy kr�gu uprzywilejowanych i nie prowa-
dzi�a do akumulacji maj�tk�w.
Wi�ksze zapewne znaczenie mia�y procesy za-
chodz�ce w�r�d w�a�ciwej Szlachty. W tych rejo-
nach kraju, gdzie posiad�o�ci ma�e i wielkie sty-

91

ANTONI M�CZ AK

ka�y si� ze sob� bezpo�rednio, dostrzec mo�emy


�ywy rozrost tych ostatnich. Zakres i tempo zmian
przedstawia�y si� tu rozmaicie, najog�lniej jednak
bior�c, ros�y kilku- i kilkudziesi�ciowioskowe po-
siad�o�ci, stan posiadania jedno-dwuwioskowej
szlachty utrzymywa� si�, kurczy�a si� przede
wszystkim w�asno�� drobna. Tam, gdzie - jak na
Mazowszu - dominowa�a szlachta uboga, brako-
wa�o za� maj�tk�w magnackich, zamiast koncen-
tracji wyst�pcwa�o rozdrobnienie w�asno�ci, co
oznacza, �e dominuj�ca wielko�� maj�tku mala�a.
Rezultatem tego procesu, funkcj� przeludnienia
Mazowsza, by�a szlachecka kolonizacja ziem s�-
siednich na p�nocy i wschodzie.
##V zjawiskach tych ��cz� si� podstawowej wa-
gi pz-oblemy demograficzne i gospodarcze. Mimo i�
dla wieku XVII mo�na przyj�� odsetek szlachty
podobny jak dla nast�pnego stulecia, to jednak po-
dzia� maj�tku narodo#i#ego, pozostaj�cego w jej r�-
kach, przedstawia� si� musia� za panowania So-
bieskiego zgo�a odmiennie ni� za Batorego. Tej
ostrej polaryzacji spo�ecznej w�r�d szlachty nie-
�atwo zestawi� z innymi krajami. Z pewno�ci� to

warzyszy ona (czasem? cz�sto? zazwyczaj?) zjawi-


sku pauperyzacji kraju (jak w Hiszpanii), jednak
losy w�asno�ci ziemskiej w Anglii wskazuj�, �e
polaryzacja wi�za� si� mo�e tak�e z procesami
#vzrostu. Przy podziale angielskich ziemian na trzy
prupy: arystokracja, gentry (ni�sza szlachta)
i #freeholders (drobni w�a�ciciele), udzia� pierwszej
� nich ro�nie z l0o/o oko�o 1500 roku do 15-20o/o
w przededniu wojny domowej (po�owa XVII wie-
ku). aby po p�wieczu stabilizacji, oko�o 1790 roku,
osi�gn�� ponownie 20-25o/o. Istota r�nicy tkwi
w odmienno�ci podzia��w spo�ecznych. Awans ma-
j�tko#vy wielkiej w�asno�ci w Anglii nie jest r�w-
noznaczny - jak w Polsce - z awansem jedno-

92

PROBLEMY GOSPODARCZE

rodnej w ogromnym stopniu elity stanu szlachec-


kiego. W�a�nie w wieku XVI i XVII kr�g w�a�ci-
cieli ziemskich powi�kszy� si� o znaczn� liczb� sy-
n�w mieszcza�skich. Do arystokracji przenikali
ludzie niskiego nawet pochodzenia, wzbogaceni
w handlu czy w s�u�bie kr�lewskiej. Wzrost znacz-
nych fortun ziemskich nie oznacza te� ponownego
rozdzia�u bogactw w y��cznie w sektorze rolno-ho-
dowlano-le�nym; wielka w�asno�� to w Anglii
tak�e g�rnictwo, metalurgia, spekulacja grLzntami
miejskimi. R�wnie� udzia� w �yciu gospodarczym
warstw wypieranych z w�asno�ci ziemskiej przed-
stawia si� odmiennie.
Anglia stanowi�a przypadek kontrastowy
w stosunku do Polski. Nie nale�y jednak s�dzi�,
�e inne kraje europejskie mo�na by umie�ci� mi�-
dzy tymi dwiema skrajno�ciami. Wariant�w by�o
wi�cej, w�a�nie ze w,zgl�du na odr�bno�ci podzia-
��w spo�ecznych w r�nyeh krajach. W Kr�lestwie
Neapolu na przyk�ad wielkie posiad�o�ci ziemskie
przechodzi�y wraz z tytu�ami arystokratycznymi
w r�ce bankier�w genue�skich. W stuleciu wojen
i walk domowych niema�� gra�a rol� tak�e walka
o w�adz�; nie spcs�b wi�c rozpatrywa� stosunk�w
ziemskich w Czechach czy na W�grzech, pomija-
j�c walk� z Habsburgami i konfiskaty po ich zwy-
ci�stwach.
Znacznie mniej ni� o szlachcie wiemy o zmia-
nach struktury ludno�ci miejskiej w Polsce. S�usz-
nie zauwa�a Andrzej Wyrobisz, �e pod wp�ywem
nacisku ze strony starost�w i magnackich w�a�ci-
cieli miast walka z nimi stawa�a si� g��wnym pro-
blemem wi���cym interesy mieszka�c�w miaste-
czek. Nie musia�o to jednak oznacza� zacierania
si� r�nic maj�tkowych w obr�bie spo�eczno�ci
miejskiej. Z pocz�tkiem stulecia rozszerzanie si�
strefy kontakt�w gospodarczych Gda�ska powo-

93

ANTONI M�CZAK

�a�o do �ycia kilka o�rodk�w nadwi�la�skich i do-


prowadzi�o w nich do stosunkowo znacznej aku-
mulacji bogactw. R�wnie� handel Wsch�d-Za-
ch�d, koncentruj�cy si� w Poznaniu oraz Toruniu,
zaopatrywanie dworu kr�lewskiego w Warszawie
stwarza�y przes�anki wzbogacenia mieszcza�skie-
go. Nie bez znaczenia s� wreszcie jednostkowe ka-
riery mieszczan cudzoziemc�w, jak Cacci i Gibbo-
ni - w metalurgii, Baccaralli - w sukiennictwie,
czy wreszcie Tymfowie i Boratini - w mennic-
twie.
Schodz�c ni�ej po szczeblach �wczesnej dra-
biny spo�ecznej, docieramy do ch�opstwa. O jego
pauperyzacji pisano najwi�cej, wystarczy wi�c
przypomnie�, �e to w�a�nie "odbudowa wsi" po
wojnie szwedzkiej posun�a daleko proces zr�w-
nywania pozycji maj�tkowej i spo�ecznej kmieci
i zagrodnik�w. Rosn�ce zbiegostwo, p�niej za�
tak�e chaos lat wojennych w po�owie stulecia, po-
mno�y�y zapewne szeregi ludzi "marginesu spo�e-
cznego", w��cz�g�w, kt�rzy w �wczesnych warun-
kach w Polsce w znikomym jedynie stopniu zna-
le�� mogli prac� najemn�.
Studia nad sk�adem spo�ecznym duchowie�-
stwa nie rozwin�y si� jeszcze, jakkolwiek dadz�
si� stwierdzi� ogromne r�nice maj�tkowe i pre-
sti�u spo�ecznego. Wiemy te�, �e nie wy�oni�y si�
jeszcze w�wczas - odmiennie ni� na przyk�ad
w Anglii - grupy zawodowe, odr�bne od hierar-
chii stanowej: przejaw ewolucji ku spo�ecze�stwu
bur�uazyjnemu.

Miejsce Polski w gospodarce europejskiej

Wiek XVII odziedziczy� po swym poprzed-


niku silne zwi�zki handlowe Polski z Zachodem.
Brak wprawdzie danych o globalnych obrotach

PftOBLEblY GOSPODARCZE

handlu zagranicznego, ale notowania komory cel-


nej w Cie�ninie Sundu, przez kt�r� prowadzi�
szlak morski z Rzeczypospolitej na Zach�d, nie
pozostawiaj� w�tpliwo�ci, �e obroty port�w pru-
skich w drugiej po�owie XVI wieku ros�y powa�-
nie. Wprawdzie spada� wyw�z drewna, podnosi�a
si� jednak nadwy�ka eksportowa zb�, jedno-
cze�nie za� r�s� import tkanin oraz towar�w kolo-
nialnych.
Pocz�tek XVII stulecia kontynuowa� z powo-
dzeniem ten trend: rekord wywozu zbo�a z roku
1598 zosta� przekroczony w 1608, 1618 (jak mo�na
s�dzi� - absolutny szczyt wywozu z port�w Prus
Kr�lewskich), 1619 i 1621. Jednocze�nie wzr�s�
szczeg�lnie silnie przyw�z korzeni, barwnik�w,
cukru i innych produkt�w kolonialnych, kt�rych
poda� na rynku amsterdamskim zwi�kszy�a si�
w owym czasie niepomiernie. Polska nie tylko do-
r�wna�a Zachodniej Europie we wzro�cie spo�ycia
luksusowych przypraw, ale zwi�kszy�a sw�j udzia�
w tym zakresie. Podczas gdy w latach 1560 roczny
import cukru mo�na szacowa� na 0,15o/o �wczesnej
produkcji brazylijskiej, to oko�o roku 1620 si�ga
ju� 2o/o; w liczbach bezwzgl�dnych daje to
w pierwszym okresie oko�o 3000 kg, w drugim-
oko�o 240 ton. Odpowiednie dane dla pieprzu by-
�yby bardziej podejrzane, bowiem trudniej okre-
�li� wielko�� jego przywozu zar�wno do Europy,
jak do Polski.
Przedstawione tu uwagi, odnosz�ce si� do im-
portu artyku��w luksusowych, s� w�tpliwym mier-
nikiem rozwoju gospodarczego czy nawet wzrostu
bogactwa kraju. M�wi� jedynie o wzro�cie kon-
sumpcji luksusowej, a wi�c o powi�kszeniu si� do-
chod�w nielicznej warstwy ludno�ci.
Gdy jednak w poprzednim stuleciu Polska by-
�a niezast�pionym spichlerzem Europy, w wieku

94 / 95

ANTONI 1\l�CZAK

XVI sytuacja pocz�a si� zmienia�. Pierwsze


�wier�wiecze zapowiada�o zreszt� sytuacj� jak
najlepsz�. Wywo�one przez Gda�sk zbo�e wy�y-
wi� mog�o oko�o 1/z do 3/4 miliona mieszka�c�w
Niderland�w, Hiszpanii, Portugalii czy W�och.
Liczba to tylko pozornie niewielka, pami�ta� bo-
wiem trzeba, �e w�a�nie ziarno importowane sta-
nowi�o tam �w margines zaopatrzenia, kt�rego
brak wywo�ywa� natychmiast g��d. Z biegiem
czasu jednak na rynku amsterdamskim pojawi�o si�
zbo�e z Archangielska, zyska�y na znaczeniu arty-
ku�y zast�pcze, jak zw�aszcza ry�. Wreszcie upra-
wa zb� w niekt�rych regionach Zachodniej Euro-
py tak dalece zwi�kszy�a sw� wydajno��, �e przy
jednoczesnym rozwoju przemys�u kraje te zmniej-
szy�y s##� zale�no�� od dowozu �rodk�w �ywno�ci.
Obserwatorzy wsp�cze�ni ju� w trzeciej �wierci
XVII wieku zwracali uwag�, �e zbyt ziarna z kra-
j�w nadba�tyckich jest utrudniony. Na prze�omie
XVII i XVIII wieku pszenica angielska stanowi�a
ju� powa�n� konkurencj� dla zbo�a polskiego,
a w drugiej �wierci XVIII wieku eksport angiel-
ski przekroczy� globalny wyw�z ziarna z Ba�tyku.
�w wzrost konkurencji okaza� si� na d�ug�
met� czynnikiem wielki wagi. Przypad� on na faz�
og�lnie z�ej koniunktury w handlu �wiatowym
i zbieg� si� z kryzysem strukturalnym gospodarki
rolnej w Polsce.
Statystyka polskiego handlu zagranicznego
posiada dla XVII wieku ogromne luki, nie zamie-
rzam te� wprowadza� tu s�abo uzasadnionych da-
nych. Ze wzgl�du na rol�, jak� handel ba�tycki
odgrywa� na prze�omie XVI stulecia, przytocz� je-
dynie dane oparte o rejestry celne z Cie�niny
Sundu (pomini�to wi�c obroty z portami nad Ba�-
tykiem) o obrotach importowanymi tkaninami i to-
warami kolonialnymi oraz o eksporcie �yta. Wiel-
96

,# ##r t# #8t C #

#�

I1. Podmiejska posiad�o�� bogatego kupca gda�skiego,


Blumhoffa

ftysunek ze sztambucha Henryka B"hma


12. Typy w��cz�g�w s#od Gda�ska

Akwarela ze 5ztambucha Henryka B"hma

PROBLER#lY GOSPODARCZE

ko�ci te mo�emy zestawi� tylko dla co dziesi�tego


roku, lata wybrane - dla zwi�kszenia reprezenta-
tywno�ci - ��czymy wi�c po trzy.

Wska�niki importu towar�w kolonialnych i tkanin


oraz eksportu �yta przez Gda�sk i Elbl�g
(�rednia dla lat 1605, 1615 i 1625 = 100)

Lata kol al e tkaniny �yto

1565/1575!1585
1595/1605/1615
1625/1635/1645
1685/1695/1705
1715/1725/1735
1745/i755/1765

29 28
gg 66
1040 114
1607 82
1150 23
2480 38

89
112
104
53
33
29

. Wska�niki te, cho� nie w pe�ni reprezenta-


tywne dla ca�o�ci handlu ba�tyckiego Polski jak
i: dla pozosta�ych lat, nie pozostawiaj� w�tpliwo-
�ci, �e import towar�w kolonialnych (korzeni, ry-
�u, cukru, barwnik�w itd.) r�s� niezwykle szybko.
Import tkanin natomiast spad� po okresie dobrej
koniunktury w drugiej �wierci XVII stulecia, po-
dobnie jak eksport �yta. Te ostatnie dane nale�a-
�oby skorygowa� o wyw�z p��tna (cz�eiowo po-
chodz�cego z Dolnego �l�ska) i rosn�cy w stosun-
ku do �yta wyw�z pszenicy. Zmienia to obraz na
korzy�� gospodarki polskiej, nie pozostawia jed-
#ak w�tpliwo�ci, �e doskona�y, wysoce dodatni bi-
lans handlowy port�w polskich prze�omu XVI
i pocz�tku XVII w�eku nale�a� ju� w drugiej po-
�owie XVII stulecia do przesz�o�ci.
Czy wolno jednak formu�owa� s�dy tak gene-
ralnie? Czy ca�a Korona, je�li nie Rzeczpospolita,
by�a tak silnie uzale�niona od rynk�w zachodnich?

7 Polska XVII wieku 97

ANTONI M�CZAK

Czy wreszcie powi�zania zagraniczne istotnie tak


bezpo�rednio dotyczy�y wsi, nie za� przede wszyst-
kim miast?
Stosunki mi�dzy Polsk� a przoduj�cymi kra-
jami Zachodniej Europy, kt�re wytworzy�y si�
w XVI, a utrwali�y w XVII wieku, Marian Ma-
�owist przyr�wna� do stosunk�w kolonialnych.
Analizuj�c mo�liwe warianty ewolucji gospodar-
czej, zestawiaj�c Polsk� z innymi krajami, nale�y
podkre�li�, �e zale�ny od popytu zbo�owego na Za-
chodzie charakter gospodarki polskiej wi�za� si�
z charakterem jej ekspansji. Rozw�j lub odbudo-
wa dokonywa�y si� raczej przez rozszerzanie
upraw, wci�ganie nowych teren�w (Ukraina, ko-
lonizacja pogranicza Korony i Wielkiego Ksi�-
stwa Litewskiego) ni� drog� intensyfikacji. Taki
by� styl ca�ej gospodarki i tak kalkulowa� wielki
w�a�ciciel ziemski we w�asnym zakresie. Jakkol-
wiek na wschodzie i po�udniowym wschodzie nie
by�o pr�ni politycznej, wielki historyczny "pro-
blem granicy" sta� r�wnie� przed Polsk�. W XVII
stuleciu dosz�o do kryzysu. Zar�wno polityczna,
jak osadnicza ekspansja rozwijaj� si� do lat trzy-
dziestych-czterdziestych po czym nast�puje ich
regres.
Analogie mi�dzy pa�stwem czy krajem jako
ca�o�ci� a poszczeg�lnymi w�o�ciami-latyfundia-
mi mo�now�adczymi, kt�re tu zaznaczy�em, nie s�
przypadkowe. W przeciwie�stwie do �wczesnych
tendencji polityczno-gospodarczych w Europie
Rzeczpospolita rezygnowa�a z ingerencji w �ycie
gospodarcze, zw�aszcza za� z protekcji miejscowe-
go rzemios�a i ogranicze� importu luksusowego.
Wynika�o to - rzecz prosta - z faktu, �e tego
w�a�nie wymaga� dora�ny interes grupy rz�dz�cej,
a tak�e og�u klasy panuj�cej - szlacheckich feu-
da��w. R�wnie� dora�ny interes kupiectwa po-
PROBLEMY GOSPODARCZE

�rednicz�cego w handlu zagranicznym (w tym za�


kupc�w gda�skich, kt�rzy mieli mo�liwo�ci regu-
lowania handlu) wymaga� raczej maksymalnego
rozwoju obrot�w zagranicznych ni� jakichkolwiek
�rodk�w protekcyjnych. W tym sensie struktura
w�adzy w Rzeczypospolitej decydowa�a o charak-
terze jej handlu zagranicznego. Czy jednak Pol-
ska - dostawca surowc�w, Polska - s�abszy part-
ner mia�a w XVII wieku szanse przeciwstawienia
si� Zachodowi z bankierem �wczesnego �wiata,
Holandi� na czele? Swoboda posuni�� protekcyj-
nych w przypadku kraj�w quasi-kolonialnych by-
wa niewielka. Nie brak argument�w dla tezy, �e
wszelkie ograniczenia importu, na przyk�ad sukna
czy korzeni, spowodowa�yby posuni�cia odweto-
we. Za�ama�aby si� wymiana z Angli�.
Mamy wprawdzie przyk�ad pa�stwa, kt�re
potrafi�o prowadzi� w tym�e czasie, w niezwykle
trudnych warunkach, �mia�� i zdecydowan� poli-
tyk� gospodarcz� na zewn�trz i na wewn�trz. Jest
to w drugim �wier�wieczu Szwecja Gustawa Adol-
fa i kanclerza Axela Oxenstierny, w drugiej za�
po�owie stulecia - Szwecja Karola XI. Nie tylko
jednak struktura spo�ecze�stwa i struktura w�adzy
by�a tam inna; r�wnie� bilans p�atniczy przedsta-
wia� si� odmiennie. Studium por�w n#wcze siec? ##u-
nastowiecznej Szwecji i Polski potrafi�oby wyja�-
ni� wiele zagadnie�, kt�re rozpatrujemy wci�� je-
szcze z punktu widzenia rodzimego partykularza.
Czy jednak w warunkach daleko posuni�tej
decentralizacji gospodarczej, a z biegiem czasu
tak�e politycznej, wolno bez zastrze�e� przeciw-
stawia� Polsk� jako ca�o�� jakiemukolwiek inne-
mu organizmowi gospodarczemu? W pewnym sen-
sie owa decentralizacja, �w s�aby wp�yw pa�stwa,
w epoce absolutyzmu i merkantylizmu stanowi�y
w�a�nie o odr�bno�ci stosunk�w polskich. Z dru-

gg

ANTONI M�CZAK

giej strony uk�ad sieci komunikacyjnej, z jakiej


korzysta� polski handel, g��wnie zbo�owy, decy-
dowa� o stosunkowo silnych powi�zaniach mi�-
dzydzielnicowych. Nie rozwi�zuje to problemu
w ca�o�ci. Czy by�y to rzeczywiste powi�zania
mi�dzydzielnicowe, czy te� zwi�zki poszczeg�l-
nych region�w z Gda�skiem lub Wroc�awiem? Le-
piej zbadane stosunki ko�ca XVIII wieku sugeruj�
raczej to drugie. Nie ma powodu, by na wyw�z
sukna z Brzezin do Ma�opolski i na Ru� patrze�
,odmiennie jak na wyw�z sukna ze Wschowy do
Prus Ksi���cych lub przyw�z tkanin czeskich czy
#�l�skich na Mazowsze.
By� jednak handel zbo�owy i istnia�a VC#'is�a
z jej dop�ywami. Te w�a�nie czynniki stanowi�y
o odr�bno�ci handlu na ziemiach polskich. Im na-
le�y po�wi�ci� szczeg�ln� uwag�.

Stosunki rynkowe

Pod wzgl�dem techniki komunikacyjnej Pol-


ska nie pozostawa�a daleko w tyle za przoduj�cv-
mi krajami Europy. Trzeba pami�ta�, �e g��wne
inwestycje drogowe wi�za�y si� w owych czasach
z wielkimi szlakami strategicznymi, a drogi rzym-
skie pozostawa�y wci�� jeszcze w u�yciu. Na na-
szych ziemiach ni� polski nie stwarza� - poza rze-
kami - szczeg�lnych przeszk�d, a system ce� we-
wn�trznych by� z pewno�ci� mniej uci��liwy ni�
w Niemczech cz# we Francji. Nie znaczy to jednak,
�e istnia�y silne powi�zania mi�dzy regionami.
O odr�bno�ci stosunk�w polskich stanowi�a Wis�a
z jej sp�awnymi dop�ywami i dominuj�cy udzia�
szlachty w handlu, wynikaj�cy z jej przywilej�w
celnych i uk�adu si� spo�ecznych.
W rezultacie obserwujemy paradoks. Ogromne
koszty transportu l�dowego uniemo�liwia�y prze-
PROBLEMY G Os PODARCZE

w�z ci�szych i relatywnie ta�szych towar�w; po-


wi�zania mi�dzy regionami by�y niekiedy zniko-
me. Jednocze�nie za� ca�e niemal dorzecze Wis�y
(# wyj�tkiem jej g�rnego biegu) obs�ugiwa�o swym
ziarnem rynek gda�ski, a odleb�e Podole, Wo�y�
i Ukraina hodowa�y wo�y, kt�re sprzedawano
w Ma�opolsce, ale przede w #zyst#im na �l�sku
i w Saksonii. Og�lnie przenie�� mo�na na wiek
XVII spostrze�enie Jana Z`lla�eckiego, uczynione
dla okresu poprzedniego, i� handel zagraniczny
(�ci�lej - eksport) determinowa� kierunki handlu
wewn�trz kraju. Wo�y ruskie nadal kupowano
w Krakowie, podczas gdy pobliskie o�wi�cimskie
sz�y na �l�sk; r�wnie� kierunki handlu suknem
krajowym zgadza�y si� z kierunkami rozchodze-
nia si� tkanin importowanych.
Silne powi�zania rynk�w zbo�owych mia�y
zapewne niema�e znaczenie dla kszta�towania si#
cen r�wnie� innych towar�w: pami�ta� trzeba, �e
przy wspomnianym wy�ej uk�adzie stosunk�w
rynkowych w�a�nie wyw�z zbo�a, na Rusi za� wo-
��w, stanowi� g��wne �r�d�o dop�ywu �rodk�w
pieni�nych, podtrzymywa� wymian� r�wnie� po-
zosta�ych towar�w.
Wi�zi powsta�e w wyniku obrotu ziarnem ura-
t# sta�y w tym uk�adzie do jednego z podstawo-
# wych - obok wo��w i luksusowych artyku��w im-
portowanych - czynnik�w zespalaj�cych ziemie
Korony. Mo�na by do��czy� tu tak�e s�l, artyku�
pierwszej potrzeby, jeden z g��wnych towar�w
w masowym handlu europejskim tego czasu.
W Polsce istnia�y osobne rynki zbytu dla soli ma�o-
polskiej (z Wieliczki i Bochni), osobne dla ruskiej;
na p�nucnych ziemiach Prus, Wielkopolski, Kujaw
i Mazowsza konkurowa�a z nimi s�l zamorska.
Uwzgl�dniaj�c jednak znaczenie soli, podkre�la-
my jedynie rol� szlak�w rzecznych, zw�aszcza

100 101

ANTONI M�CZAK

Wis�y z jej dop�ywami, o czym by�a ju� wy�ej


mowa.
Na Wi�le za� dominowa�o zbo�e. Na prze�omie
XVI wieku wyw�z jego wzr�s� bardzo znacznie.
Uleg� zmianie wytworzony w poprzednich dziesi�-
cioleciach regionalny uk�ad poda�y. W sp�awie zbo-
�a, kt�ry w trzeciej �wierci XVI wieku, przybra�
ju� znaczne rozmiary, dominowa�o Mazowsze obok
Prus Kr�lewskich, ale o nich wiadomo jednak
mniej. Jak wykaza� Tadeusz Chudoba - Ma�opol-
ska, Podlasie, a zw�aszcza Ru� Czerwona i kraw�d�
Wo�ynia przylegaj�ca do Bugu, sprzedaj�c wiele
w latach dobrych plon�w, ogromnie traci�y na zna-
czeniu, gdy zbiory tam nie dopisa�y. W pierwszej
po�owie nast�pnego stulecia dostrzec mn�na powa�-
n�, strukturaln� zmian�. Oto ogromnie zwi�ksza
si� udzia� Ma�opolski: w zestawieniu z danymi
sprzed p�wiecza - pi�cio-siedmiokrotnie. Na
podstawie zmian powierzchni uprawnej i organiza-
cji rolnictwa Prus Kr�lewskich s�dzi� mo�na r�w-
nie�, i� wzrasta tam znacznie nadwy�ka towarowa.
Potwierdzaj� to oszacowania dobrze zorientowa-
nych kupc�w gda�skich, a zjawisko to zas�uguje
na podkre�lenie dlatego r�wnie�, �e ro�nie jedno-
cze�nie aglomeracja gda�ska, z ni� za� lokalny po-
pyt na �ywno��. Relatywnie spada wi�c rola Ma-
zowsza, zw�aszcza i� zapewne wzmaga si� tak�e,
niewielki co prawda, udzia� Rusi i Wo�ynia. Zmia-
ny te s� funkcj� zar�wno osadnictwa, jak - i to
chyba w g��wnej mierze - przemian w organizacji
rolnictwa. Nasza znajomo�� stosunk�w wiejskich
pozwala s�dzi�, �e czynnikiem bardziej dynamicz-
nym, ni� wzrost og�lnej powierzchni uprawnej
i wydajno�� pracy by� stosunek area�u ziem ch�op-
skich do folwarcznych (w terminologii fachowej-
"stopie� ufolwarcznienia") oraz zmiany stanu po-
siadania.

PROBLEhlY GOSPODARCZE

Wzrost liczby i powierzchni folwark�w, jak te�


koncentracja vr�asno�ci ziemskiej w r�kach wiel-
kich posiadaczy - oba zjawiska charakterystyczne
dla XVII stulecia, zw�aszcza pierwszej jego po�o-
wy - wzmaga�y efekt wzrostu nadwy�ki towaro-
wej. One jedynie pozwalaj� zrozumie�, w jaki spo-
s�b w okresie spadku wydajno�ci rolnictwa ros�a
tak znacznie nadwy�ka eksportowa. Nie spos�b nie
zauwa�y� jednak jak wiele pyta� pozostaje otwar-
tych. Mo�na wi�c jedynie domniemywa�, �e przy-
rost eksportu by� szybszy, ni� przyrost masy ziarna
rzucanej na rynki krajowe. Jest nawet prawdopo-
dobne, i� ta ostatnia skurczy�a si� na rzecz wywo-
zu. Wielka w�asno�� ziemska orientowa�a si�
w szczeg�lnie wysokim stopniu na sp�aw do Gda�-
ska - to by�aby przyczyna jedna, nie wykluczone
te�, �e ju� w�wczas zaznaczy� si� pewien post�p
w agraryzacji miasteczek, zw�aj�cy lokalne mo�-
liwo�ci zbytu zbo�a. Daje to wszak�e tylko jeden
wi�cej znak zapytania.

Miasta i rzemius�a

Losy miast wi�za�y si� zar�wno z losami rze-


mios�a, jak z wielkim handlem. Oczywi�cie, najle-
piej rozwija� si� Gda�sk, jakkolwiek drug� po�ow�
XVII stulecia znamionowa� tu spadek obrot�w
handlu - rezultat zmian na rynkach europejskich
i regresu gospodarki na zapleczu �r�dl�dowym.
R�wnocze�nie z Gda�skiem, cho� z innych przy-
czyn, rozwija�o si� miasto rezydencjonalne kr�-
l�w - Warszawa. Mimo ogromnych zniszcze� woj-
ny szwedzkiej mia�a ona szanse stosunkowo szyb-
kiej odbudowy: w roku 1676 liczy�a ju� 18 tys.
mieszka�c�w. Znaczn� dynamik� wykazywa�y wre-
szcie miasta w Wielkopolsce, zw�aszcza na pogra-
niczu �l�skim i brandenburskim. W wojew�dz-

102 103

ANTONI M�CZ�K

PROBLEMY GOSPODARCZE

twach pozna�skim i kaliskim powsta�y 22 miasta �redniczy�y w handlu zbo�em lub


wo�ami: Kazi-
i 11 tzw. "nowych miast" przy ju� istniej�cych. , mierz nad Wis��, Sandomierz,
zwi�zany z Ma�opol-
S�czeg�lne nasilenie lokacji przynios�y lata 1628- sk� ruski Jaros�aw, wreszcie
proporcjonalnie do
-1652: razem 20 lokacji, w tym 7 z lat 1637-1638. swyeh mo�liwo�ci inne drobne
o�rodki nadwi-
Na terenach pogranicznych osiadali przybyli ze �la�skie.
�l�ska w latach wojny trzydziestoletniej rzemie= Og�lnie, poza w�pomnianym regionem
pogra-
�lnicy, kt�rzy uprawiali nadal swe rzemios�o, nicznym Wielkopolski, nie spotykamy w
�wczesnej
g��wnie sukiennictwo. Wkr�tce inicjatywa lokacyj- Polsce zag�szczenia
prosperuj�cych o�rodk�w miej-
na przesz�a w r�ce w�a�cicieli ziemskich, zw�aszcza skich. Nawet w Prusach
Kr�lewskich znaczna ich
magnaterii wielkopolskiej. Nap�yw osadnik�w, wi�kszo�� zachowuje dominuj�cy
charakter rolni-
w tym r�wnie� "mieszczan-oraczy", sta� si� zapew- czy. Le��ce blisko siebie osady z
prawami miejski-
ne czynnikiem powa�nego wzrostu dochod�w feu- mi nie �wiadcz� o prosperity:
odwrotnie, niekiedy
dalnych. Wysuni�to przypuszczenie, i� mia�o to #vy- odbieraj� sobie wzajemnie
kurcz�ce si� mo�liwo�ci
r�wna� spadek dochod�w ze wsi, jednak trzeba za= wymiany ze wsi�.
uwa�y�, �e popierano r�wnie� osadnictwo wiejskie. Produkcja pozarolnicza stanowi�a
w wieku
W rezultacie, osadnictwo sukiennicze z drugiej XVII wci�� jeszcze niewielki odsetek
produktu spo-
�wierci XVII wieku w znacznej cz�ci przetrwa�o . �ecznego. Nawet w Anglii z jej
rozwini�t� produk-
najtrudniejsze lata i znalaz�o kontynuacj� w pro- cj� rzemie�lnicz� i
manufakturow�, g�rnictwem
dukcji rzemie�lniczo-manufakturowej czas�w-sta- w�gla i metali oraz intensywnym
budownictwem
nis�awowskich i porozbiorowych. (Londyn), zysk z tych wszystkich �r�de� w ostatniej
O wiele mniej korzystnie uk�ada�y si� losy �wierci stulecia szacowano na oko�o
po�owy docho-
miast mazowieckich: Cho� i tu zak�adano nowe # du uzyskiwanego z #rolnictwa, handel
za� wraz
o�rodki, agrarny charakter znacznej wi�kszo�cl z transportem na oko�o jednej
trzeciej.
miast bi� w oczy. Dzia�ania wojenne przynios�y W Polsce tego czasu nie tylko
mniejszy odsetek
straty ogromne, a stagnacja gospodarcza Mazowsza ludno�ci �y� z pracy poza
rolnictwem (zwa�my ni�-
nie stwarza�a �adnych przes�anek odrodzenia. Z ko- sz� wydajno�� izprawy �b�), ale
zaznacza�y si� po-
lei Ma�opolska by�a regionem niezmiernie zr�ni- wa�ne ju� r�nice wydajno�ci pracy w
g�rnictwie,
cowanym. Dla Krakowa wiek XVII stanowi� okres budownictwie i rzemio�le. Post�p
techniczny do-
niew�tpliwego upadku. Kilka znakomitych pod strzegamy w rozwijaj�cej si� przed
wojnami szwe-
#vzgl�dem artystycznym fundacji religijnych pod- dzkimi produkcji manufakturowej -
w g�rnictwie
kre�la jedynie - charakterystyczny dla epoki - kruszcowym, metalurg� i produkcji
uszlachetnio-
#vzrost mecenatu magnackiego w s�u�bie kontrre- nyeh tkanin we�nianych. Stwierdzono
zak�adanie
formacji i �wiadczy, �e kurczy� si� mieszcza�ski wielkich piec�w i odlewni dzia�
dla cel�w zbroje-
stan posiadania nieruchomo�ci. niowych przez wspomnianych ju� przemys�owc�w
Stosunkowo dobrze utrzymywa�y si� �wie�e w�oskich oraz powstawanie wielkich
zak�ad�w
o�rodki d�br magnackich, jak na przyk�ad Zamo��, farbiarskich w Gda�sku, Toruniu,
Wschowie i Mi�-
Tarn�w i te spo�r�d miast handlowych, kt�re po- dzyrzeczu. W drugiej po�owie
stulecia te wielkie

104 105
ANTONI M�CZAK

przedsi�biorstwa przewa�nie ju� nie istnia�y: nowe


nie powstawa�y, stare za� nie podnosi�y si� ze zni-
szcze� wojennych. Manufaktury wieku odrodzenia
powstawa� b�d� przewa�nie "na surowym korze-
niu".
R�wnocze�nie z rozwojem pewnej liczby manu-
faktur oraz rzemios�a w Gda�sku i na wielkopol-
skim pograniczu �l�ska dokonywa� si� rozpocz�ty
w ostatniej �wierci XVI wieku proces regresu ku�-
nictwa i sukiennictwa. Ku�nice, pozostaj�ce dot�d
cz�sto w r�kach fachowc�w nie pochodz�cych ze
szlachty, podlega�y wykupowi, analogicznie jak so-
�ectwa. Zu�ywaj�c wiele opa�u niszczy�y lasy, tote�
szlachta wykupywa�a je (proces ten znamy z terenu
kr�lewszczyzn), zamieniaj�c wiele z nich na m�yny
zbo�owe. Upadek licznych o�rodk�w sukienniczych
wi�za� si� ze spadkiem si�y nabywczej ch�opstwa
i ubo�szych warstw mieszcza�stwa. Utrzymywa�y
si� te o�rodki, kt�re zapewni�y sobie zbyt na dal-
szych rynkach (Ru�, Litwa, Prusy Ksi���ce).
Rzemios�o dostosowywa�o si� do trudno�ci ryn-
kowych, obni�aj�c jako��, przechodz�c na wyr�b
tkanin we�niano-Inianych. By�a to adaptacja nie-
jako wymuszona, wynika�a bowiem dora�nie z bra-
ku kapita�u w r�ku rzemie�lnika i prowadzi� mia�a
nie do ekspansji produkcji, lecz do ograniczenia
jej spadku. Losy innych ga��zi rzemios�a s� trud-
niejsze do uchwycenia. Nie wiemy, jakie by�y re-
alne konsekwencje antycechowej polityki szlachty.
Zjawiska niekorzystne dla istniej�cych gmin miej-
skich, jak zak�adanie "nowych miast" znanych
z terenu Wielkopolski, czy te� jurydyk, mia�y cz�-
sto dodatnie rezultaty; znosi�y wiele sztucznych
barier ustanawiany�h przez w�adze cechowe b�d�
miejskie.
W rzemio�le polskim dostrzegamy zjawiska,
kt�re odgrywa�y niezmiernie wa�n� rol� w ewolu-

PROBLEMY G Os PODARCZE

cji gospodarczej Zachodu: rozw�j zal��k�w produk-


cji kapitalistycznej, skup produkt�w i scentralizo-
wan� ich sprzeda� na odleg�ych rynkach, uprasz-
czanie procesu produkcyjnego i obni�anie jako�ci
wyrob�w dla rozszerzenia sfery nabywc�w. Zjawi-
ska te powstawa�y jednak u nas przewa�nie na
gruncie ogromnych trudno�ci rynkowych i nie pro-
wadzi�y do wzrostu produkcji czy rozszerzenia
rynk�w zbytu, nie rewolucjonizowa�y gospodarki,
nie przyczyni�y si� te� do post�powych zmiar.
struktury spo�ecznej. W dziedzinie produkcji arty-
ku��w podstawowych powa�nym rywalem sta�o si�
rzemios�o dworskie, organizowane przez wielk�
w�asno�� przy folwarkach. Zniszczenia lat pi��dzie-
si�tych wraz z p�niejszymi (zw�aszcza z czas�w
wojny p�nocnej) bezpo�rednio, ale i po�rednio, po-
przez zjawiska rynkowe, doprowadzi�y rzemios�o
do stanu depresji, z kt�rej podnios�o si� dopiero
w ko�cu XVIII wieku lub nawet p�niej. Rozwa�a-
nia Wawrzy�ca Surowieckiego na temat "upadku
przemys�u i miast w Polszcze" (1810) s� w istocie
wymownym �wiadectwem regresu, jaki nast�pi�
w wieku XVII.

Picni�dz i finansc

Odbiciem trudno�ci na rynkach wewn�trznych


i zagranicznych by�y stosunki panuj�ce w sferze
obrotu pieni�nego. Polska pozostawa�a poza rejo-
nem intensywnych rynk�w pieni�nych, rozwijaj�-
cych si� na linii Sewilla - Genua - Amsterdam,
przed�u�onej w ci�gu stulecia do Londynu. Oznacza
to, �e sfera obrotu pieni�nego i kredytu nie wy-
odr�bni�a si� u nas od handlu i obrotu ziemi�. By�a
ona w wysokim stopniu uzale�niona od stosunk�w
i koniunktur �wiatowych.
W gospodarce Polski �wczesnej mo�emy wy-
r�ni� jakby dwie abstrakcyjne sfery, z kt�rych

106 1#7

ANTONI M�CZAK

jedna pos�ugiwa�a si� w du�ej mierze pieni�dzem,


druga za� tylko powierzchownie ze� korzysta�a.
Pieni�dz by� wi�c sta�ym narz�dziem gospodaro-
wania kupiectwa i rzemios�a; w pieni�dzu realizo-
wa� rynkow� cz�� swego dochodu feuda�, w mo-
necie uiszczano podatki i c�a, stanowi�ce zna#zn�
cz�� dochod�w pa�stwa. Sfera druga, kt�r� nie bez
zastrze�e� okre�li� mo�na jako "naturaln�", obej-
mowa�a w du�ym stopniu gospodarstwa ch�op-
skie, ale r�wnie� gospodark� folwarczn�, jako �e
niema�a cz�� dochod�w feudalnych (powinno�ci
ch�opskich, produkt�w folwarcznych, zwierzyny,
dochod�w z las�w) nie przechodzi�a przez rynek.
Tak�e pa�stwo nie realizowa�o swego bilansu wy-
��cznie w pieni�dzu, skoro swe zobowi�zania po-
krywa�o nadaniami czy rozdawnictwem d�br. Jak
wynika z tego pobie�nego zestawienia, obie sfery
przenika�y nie tylko liczne ga��zie gospodarki, ale
tak�e pojedyncze jednostki gospodarcze. Polska nie
by�a w tym wyj�tkiem, og�lnie jednak system fol-
warczno-pa�szczy�niany zw�a� zakres cyrkulacji
pieni�dza.
Omawiane wy�ej trudno�ci rolnictwa i rynku
przejawi�y si� r�wnie� w sferze obrotu pieni�ne-
go. Z pocz�tkiem stulecia trwa ju� i dalej si�
wzmaga proces dewaluacji polskiego pieni�dza
srebrnego: Ostatnio Zbigniew Sadowski wi��e to
zjawisko z brakiem srebra, wywo�anym os�a-
bieniem na pocz�tku XVII wieku aktywno�ci
bilansu p�atniczego i r�nicami relacji srebra do
z�ota w Polsce i na Zachodzie. Fakt, �e jednocze�-
nie z polsk� pogarsza si� moneta srebrna w Niem-
czech i Rosji, wskazuje, i� ca�o�� zjawiska nie zo-
sta�a jeszcze poznana.
Lata zniszcze� wojennych i wysi�ku zbrojnego
zmniejszy�y krajowe zapasy kruszc�w, zwi�kszy�y
za� niepomiernie wydatki pa�stwa. Oddanie men-

PROBLENIY GOSPODARCZE

nic w r�ce dzier�awc�w, z kt�rych swoistej s�awy


doczeka� si� Andrzej Tymf, doprowadzi�o do zale-
t#vu rynku ma�owarto�ciow� monet�. W tym okresie
zaznaczy� si� nap�yw szel�g�w wo�oskich i zapewne
drobnej, o niskiej zawarto�ci kruszcu, monety
gda�skiej. W drugiej po�owie stulecia zrujnowana
wojn� gospodarka polska nie znajdowa�a ju� opar-
cia w dodatnim bilansie p�atniczym; inne elementy
obrotu pieni�nego wymagaj� jednak zbadania.
Mo�na jedynie przypuszcza�, �e chaos pieni�ny,
kt�remu daj� wyraz zw�aszcza lauda sejmikowe
i diariusze sejm�w, przyczynia� si� do zw�enia
sfery obrotu pieni�nego, jakkolwiek w tym w�a-
�nie okresie pojawi�a si� znaczna ilo�� bardzo drob-
nych monet, przydatnych w nader niewielkich
transakcjach.
Trudno�ci mennicze i monetarne odbija�y si�
tak�e na handlu zagranicznym. Kupcy angielscy
uskar�ali si�, �e inflacja zar�wno w Polsce, jak
w Niemczech nara�a ich na straty i dezorganizuje
handel. Lepiej zapewne znosili j� Holendrzy, �y-
wiej zainteresowani polskim zbo�em. Deprecjacja
pieni�dza obni�a�a natomiast cen� towar�w impor-
towanych w stosunku do krajowych, pogarszaj�c
sytuacj� miejscowych producent�w. Nasza ocena
tych zjawisk musia�aby zale�e� od wielu, zbyt s�a-
bo jeszcze znanych czynnik�w. Poniewa� sfera
obrotu pieni�nego by�a w�wczas powa�nie ograni-
czona, nie wiemy zw�aszcza, w jakim stopniu wa-
hania cen oddzia�ywa�y na popyt i poda�.
Mimo dodatniego bilansu handlowego, z kt�re-
go zdawano sobie powszechnie spraw� w pocz�t-
kach stulecia, Polska nie uchodzi�a za kraj obfito-
�ci pieni�dza. Czy by�a w�wczas, u schy�ku epoki
najlepszej koniunktury, krajem bogatym?

108 109
ANTONI M�CZAK

Bogactwo i n�dza Rzeczypospolitej

Brak jakichkolwiek udokumentowanych liczb


z zakresu dochodu narodowego kraj�w europej-
skich XVII wieku uniemo�liwia r�wnie� poszuki-
wanie na tej drodze wyja�nienia poziomu "bogac-
twa" Polski na tle jej s�siad�w i partner�w w han-
dlu �wiatowym. Pewne poj�cie na ten temat uzy-
ska� mo�na innym sposobem.
Bogactwo spo�ecze�stwa jest wsp�zale�ne
z wysok� wydajno�ci� pracy. Wiek XVII przekona�
si� dobitnie na przyk�adzie Hiszpan�, �e sam na-
p�yw kruszc�w nie przynosi bogactwa, je�li gospo-
darka nie zapewnia �rodk�w, by kruszce te utrzy-
ma� w kraju. �cis�e zwi�zki gospodarcze kraj�w
po�o�onych nad Ba�tykiem i Morzem P�nocnym
doprowadzi�y, jak ju� wiemy, do ustalenia si� na
czas d�u�szy podzia�u pracy, w kt�rym - obok
czynnik�w lokalnych, jak gleby, z�o�a mineralne-
w skali og�lnej decydowa�y stosunki rynkowe. Po-
niewa� o�rodki najintensywniejszej wymiany to-
warowej i centra poda�y kapita��w mie�ci�y si�
w Niderlandach i w po�udniowo-wschodniej
Anglii - tam te� tempo �ycia gospodarczego by�o
najwy�sze.
Wzgl�dnie niski w tej epoce poziom techniki
utrudnia snucie por�wna� w odniesieniu do wy-
dajno�ci w rzemio�le i przemy�le. �atwiej to uczy-
ni� w stosunku do rolnictwa. Dysproporcje zauwa-
�one w tym zakresie uk�adaj� si� w ci�g, kt�ry
prowadzi od ekstensywnej stepowej hodowli byd�a
na Ukrainie, W�grzech, w Mo�daw� poprzez eksten-
sywne rolnictwo zbo�owe, r�norakie formy wielo-
pol�wek a� do pierwocin p�odozmianu, po��czone-
go z intensywn� hodowl� i mleczarstwem w Holan-
dii, Zelandii, Fryzji czy w strefie zaopatruj�cej
Londyn. Intensywno�� gospodarki wiejskiej uwa-

PROBLEMY GOSPODARCZE

runkowana by�a cenami, wysokie bowiem nak�ady


op�aca�y si� jedynie tam, gdzie bliskie centra kon-
sumpcyjne gwarantowa�y wysoki popyt przy nis-
kich kosztach transportu. Obok wspomnianej tu
og�lnej gradacji stref wydajno�ci rolnictwa zazna-
cza�y si� lokalne regiony intensywniej zagospoda-
rowane. Popyt gda�ski wp�ywa� wi�c niew�tpliwie
na wytworzenie si� wy�szej kultury rolnej na �u-
�awach i w dolinie sartawicko-nowskiej (ol�drzy),
Kopenhaga zapewnia�a zbyt holenderskim osadni-
kom na wyspie Amager itd.
Tak wi�c poziom rolnictwa polskiego uwarun-
kowany by� nie tylko uk�adem stosunk�w wewn�-
trznych, ale i po�o�eniem kraju na mapie europej-
skieh dr�g handlowych.
Pewien miernik zamo�no�ci kraj�w (region�w)
uzyskujemy badaj�c uk�ady cen. Wiemy, jak kszta�-
towa�y si� w Europie ceny �yta; rzecz jasna, �e
w Polsce by�y one ni�sze ni� w krajach importu-
j�cych ziarno. "Darownymi rzeczami �yli�my do-
t�d... Daj Bo�e tak dalej, bo nam niderlandzk�
gro�� drogo�ci�", niepokoi� si� w Rostocku woje-
woda Krzysztof Opali�ski, p�s�uj�c do Fran-
cji.19 Z kolei jednak za artyku�y przemys�owe-
w znacznym stopniu importowane - p�acono u nas
dro�ej ni� na Zachodzie. Pozostaje postulatem ba-
dawczym odpowied� na pytanie, w jakim stopniu
r�nice uk�ad�w cen wywo�ane by�y kosztami tran-
sportu, w jakim za� odmienno�ci� struktur popytu.
Kwestia ta wi��e si� z poziomem stopy �ycio-
wej. W dochodach spo�ecze�stwa feudalnego zazna-
cza�a si� ogromna rozpi�to��. Jakkolwiek, w zesta-
wieniu ze stosunkami w rozwini�tych krajach XX
wieku, wszyscy - ubodzy i bogaci - �yli "prymi-
tywnie" i niehigienicznie, to jednak bytowanie
warstw najubo�szych by�o t#k n�dzne, a splendor
roztaczany przez mo�nych tak wspania�y, �e bez-

110 I11

ANTONI M�CZAK

sensowne by�oby poszukiwanie statystycznych �re-


dnich. Z lekka orientalne bogactwo magnaterii
polskiej znano powszechnie w Europie. "Prze�mie-
sznie jest obserwowa� po raz pierwszy poch�d pol-
skich magnat�w, jak krocz� zabawnie napuszeni",
notowa� w roku 1635 Charles Ogier, widz�c w Ko-
penhadze orszak pos�a polskiego Miko�aja Korffa,
kasztelana wende�skiego. 2o Cudzoziemc�w uderza-
�a rozpi�to�� kontrast�w maj�tkowych, s�abo�� za-
ludnienia, ub�stwo miasteczek, n�dza i poni�enie
poddanego ch�opstwa. W polskiej literaturze poli-
tyczno-gospodarczej tego czasu element dumy
z monopolistyeznej pozycji dostawcy zbo�a zaczyna
ust�powa� niepokojowi z racji niepohamowanego
popytu na towary luksusowe, zw�aszcza kolonialne.
W swym kompendium z 1675 roku Filip Andrzej
Oldenburger trudno�ci i upadek Polski, jej "z��
konstrukcj�", czyli ustr�j w najszerszym sensie,
wi��e tak�e z zara�liw� sk�onno�ci� do zbytku.
W po�owie XVII stulecia powstaje ju�, by�
mo�e, �w stereotyp Rzeczypospolitej, jako kraju
n�dzy i stagnacji gospodarczej, kt�ry trwa� b�dzie
w opinii Europy przez wiek nast�pny. Stereotyp
ten znajdowa� potwierdzenie w osobliwo�ciach
ustroju politycznego, tak sprzecznego ze zwyci�-
skim na kontynencie absolutyzmem. Zrodzi� on nie
tylko specyficzny stosunek do Rzeczypospolitej,
lecz tak�e pos�u�y� Mont#skiuszowi za podstaw� do
kilku s�d�w uog�lniaj�cyeh. "W Polsce... - pisa�
w dziele O duchu p'ra'w - r�nice fortun s� olbrzy-
mie, ale og�lne ub�stwo nie pozwala, aby tam by�o
tyle zbytku co w pa�stwie bogatszym." Ub�stwo to
zdaniem Monteskiusza, wi��e si� z eksportem zbo-
�a, kt�ry w danym uk�adzie si� spo�ecznych sta� si�
czynnikiem destrukcyj�ym: "Kilku magnat�w po-
siada ca�e prowincje; cisn� ch�opa, aby mie� wi�cej
zbo�a do wys#ania za granic� i kupi� za nie rzeczy,

112

Pft OBLEMY GOSPODARCZE

kt�rych wymaga ich zbytek. Gdyby Polska nie


handlowa�a z �adnym narodem, mieszka�cy jej by-
liby szcz�liwsi."zl Ksi��ka Monteskiusza ukaza�a
si� w roku 1748, ale omawiane tu sprawy mo�na
doskonale odnie�� do drugiej po�owy XVII stulecia.
, My�liciel francuski postawi� problem niezmier-
# nej wagi i spojrza� na� podobnie, jak to czynimy
dzisiaj. Pomijaj�c utopijne rozwa�ania na temat
zamkni�cia granic Rzeczypospolitej, trafnie scha-
rakteryzowa� mechanizm pauperyzacji. M�wi�c
wsp�czesnym j�zykiem, Monteskiusz przedstawi�
Polsk� jak region gospodarczo zale�ny, ubo�ej�cy
w wyniku intensywnej wymiany z silniejszymi
partnerami handlowymi. Akceptuj�c jego my�l, nie
# powinni�my jednak umieszcza� Rzeczypospolitej
XVII wieku samotnie na europejskim biegunie n�-
dzy. Rozleg�e przestrzenie wielu region�w Rosji,
Ba�kan�w, Finlandia, p�nocna Szwecja - stano-
' wi�y strefy s�abo zagospodarowane, rzadko zalud-
' nione, nie w��czone jeszcze w system wymiany
europejskiej. Przysz�o�� niekt�rych z nich le�e�
mia�a w odkryciu i eksploatacji z�� mineralnych.
Z drugiej strony siedemnastowieczna Europa zna�a
niejeden kraj zubo�ony i wyczerpany, jak znaczne
po�acie Hiszpan� i Portugalii, jak zrujnowana woj-
n� i kolonialn� eksploatacj� Irlandia.
Kieruj�c z kolei uwag� ku krajom prawdziwie
przoduj�cym w XVII stuleciu, dostrze�emy zal��ki
nowego zjawiska, kt�re rozwin�o si� po przewro-
cie przemys�owym. Oto w regionach sukienniczych
Anglii, jak si� zdaje tak�e w silniej uprzemys�o-
wionych okr�gach Niderland�w, zmieni� si� zar�w-
no charakter okresowych depresji gospodarczych,
, jak i mechanizm dobrej koniunktury. Spo�ecze�-
I stwo kraj�w bogatych, panuj�cych na morzach
I i posiadaj�cych wydajne rolnictwo, obawia�o si�
nie tyle dro�yzny �ywno�ci, co spadku cen artyku-

H Polska XVII wieku 113


ANTONI M�CZAK

��w przemys�owych. Stanowi�o to symptom roz-


woju, �wiadectwo rosn�cego znaczenia przemys�u
i zmian struktury spo�ecznej. Tak wi�c ju� w pier-
wszej po�owie XVII stulecia okresowy spadek eks-
portu sukna do Niderland�w, Niemiec i Polski spo-
wodowa� w Anglii wzrost zapas�w nie sprzedanego
towaru, bankruetwa kupc�w, bezrobocie rzemie�l-
nik�w i wreszcie rozruchy g�odowe. Zauwa�my, jak
odmiennie kszta�towa�a si� sytuacja w Polsce. Nasz
kraj by� znacznie mniej uzale�niony od koniunktu-
ry eksportowej, m�wi�c �ci�lej: dora�ny spadek
popytu nie powodowa� w�wczas za�amania w pro-
dukcyjnym sektorze eksportowym, a wi�c w rolnic-
twie dorzecza Wis�y. R�nica ta jednak tylko po-
zornie przemawia na korzy�� gospodarki polskiej.
O pomy�lno�ci gospodarczej nie decyduj� zjawiska
przej�ciowe, lecz tendencje d�ugofalowe, eksport
za� sukna mia� w�wczas perspektywy znacznie lep-
sze ni� wyw�z polskiego zbo�a. Co wi�cej, zauwa-
�y� warto, �e taki w�a�nie kierunek interes�w gos-
podarczych Anglii czy Zjednoczonych Prowincji
Niderland�w i gorzkie lekcje przej�ciowych depre-
sji przemys�owych kierowa�y polityk� tych kraj�w
ku rozszerzaniu rynk�w zbytu i ekspansji zamor-
skiej.
Por�wnuj�c Polsk� z reszt� Europy, podkre�li�
nale�y, �e Europa nie by�a, jak i nie jest, jednolita
gospodarczo. Czy jednak Polska stanowi�a orga-
nizm jednolity? Nie�atwo o sensowne krvteria.
Wielkie twory polityczne XVII wieku ogarnia�y
z regu�y regiony nader odr�bne: Pikardia i Breta-
nia, Andaluzja i Stara Kastylia, Northumberland
i Middlesex, Dalekarlia i Laponia, kt�re znajdowa-
�y si� i znajduj� dzi� w obr�bie tych samych
pa�stw. t-'V epoce jednak s�abych wi�zi rynkowych
wzgl�dy gospodarcze rzadko decydowa�y o utrzy-
maniu wi�zi politycznych. Kontrasty w obr�bie

PROBLEMY GOSPODARCZE

Korony r�wnie� by�y uderzaj�ce, dwa jednak czyn-


niki prowadzi�y ku ich z�agodzeniu. Po pierwsze,
nawet region gda�ski nie dor�wnywa� wysoko roz-
wini�tym krajom, takim jak Holandia, angielskie
Home Counties czy Toskania. Po drugie, ziemie
Korony ��czy�a doskona�a sie� rzeczna, dzi�ki kt�-
rej transport �adunk�w masowych stawa� si� op�a-
calny nawet na dalekie odleg�o�ci. Niewielka by�a
wci�� rozpi�to�� plon�w zb�, mamy wi�c w niej
raczej czynnik jednolic�cy. Co wi�cej, mo�na s�-
dzi�, �e najwy�sze plony otrzymywano na �u�a-
wach i na najodleglejszych od Gda�ska �yznych
ziemiach Podola i Ukrainy. Podobnie z hodowl�:
rozwija�a si� ona masowo na Rusi i Ukrainie oraz
w Prusach. Nie ma w tym niczego szczeg�lnego; s�
to tylko przejawy w�a�ciwego gospodarce rynko-
wej zr�nicowania intensywno�ci.kultur. Na czym
polega�a wi�s odr�bno�� region�w? Na po�udnio-
wym wschodzie wobec znacznej odleg�o�ci od cen-
tr�w zbytu gospodarka by�a ekstensywna, bod�ce
s�abe, ceny produkt�w miejscowych niskie. U uj�-
cia Wis�y - odwrotnie. Blisko�� ch�onnego rynku
gda�skiego sk�ania�a do takich inwestycji, jak bu-
dowa urz�dze� o#uszaj�cych. Wysokie plony uzy-
skiwano ogromnym nak�adem pracy, hodowla opa-
s�w i kr�w mlecznych korzysta� musia�a z past-
wisk, wykrawywanych z intensywnie uprawianych
p�l ornych, dzier�awionych za wysokim czynszem.
Gra poda�y i popytu obok koszt�w transportu
tworzy�y rozbie�ne regionalne uk�ady cen i p�ac,
kt�re znamy jeszcze do�� s�abo. Gda�sk po�redni-
cz�c przy imporcie towar�w luksusowych oraz �le-
dzi i soli dysponowa� stosunkowo niskimi cenami.
Zbo�e r�wnie� nie by�o tu drogie w zestawieniu
z Ma�opolsk� (Krak�w), obfita bowiem poda� ziar-
na r�wnowa�y�a koszt transportu wodnego. Wska-
zuje na to fakt, �e wzgl�dnie niskie ceny �yta

114 115

ANTONI M�CZAK

utrzymywa�y si� w�a�nie w pierwszej po�owie stu-


lecia, gdy sp�aw wi�lany by� najintensywniejszy.
Znaczne koszty przep�du wo��w ruskich i mazo-
##,ieckich oraz hodowli miejscowej powodowa�y
wysoki poziom cen �ywca w Gda�sku, aktywno��
budowlana za� podnosi�a ceny niekt�rych materia-
��w. To ostatnie zjawisko dostrzegamy te� w War-
szawie w pocz�tkach XVII stulecia, gdy w zwi�zku
z ulokowaniem rezydencji kr�lewskiej wzm�g� si�
tu niepomiernie ruch budowlany. Z kolei przy roz-
patrywaniu sytuacji na rynku gda�skim dostrze-
�emy, i� wzgl�dny wzrost cen zaznacza si� (lub na-
wet rozpoczyna) dopiero w pierwszej po�owie XVII
wieku, podkre�laj�c kontrast mi�dzy portem i da-
lekim zapleczem.
# p�ace? Jan Rutkowski zwr�ci� uwag�, �e p�a-
ce czeladzi folwarcznej na Rusi i w Prusach Kr�-
le#i'skich kszta�towa�y si� podobnie. Odmienno��
cen w obu regionach, owe stosunkowo wysokie
p�ace ruskie przypisa� rozwojowi osadnictwa, kt�re
tworzy�o popyt na si�� robocz� na kresach. Gdy
jednak rozpatrujemy p�ace w miastach - w gr�
wchodz� dni�wki czeladnika ciesielskiego, murar-
skiego i robotnika bez kwalifikacji - Gda�sk g�-
ruje bezwzgl�dnie nad Lwowem, Warszaw� (poza
okresem jej prosperity budowlanej), Krakowem
czy Lublinem. Stanowi to wyraz wielkiego o�ywie-
nia gospodarczego, burzliwego rozwoju portu i pro-
dukcji gda�skiej w pierwszej po�owie XVII wieku.
Wobec tanich �ledzi, zbo�a, soli, tkanin (cho� za-
razem pewnie wy�rubowanych czynsz�w mieszka-
nio#i-ych) wysokie p�ace musia�y silnie przyci�ga�
rzemie�lnik�w i ludzi lu�nych.
W innych dzielnicach Korony zar�wno w Ma-
�opolsce, jak w Wielkopolsce i na Mazowszu p�ace
czeladzi folwarcznej kszta�towa�y si� ni�ej ni�
w Prusach. Mo�na wi�c wskaza�, �e gdy dziewce

PROBLEMY G Os PODARCZE

p�acono w poszczeg�lnych starostwach pruskich od


60 do 140 gr rocznie, to w starostwie sandomier-
skim - 24, 45 lub 46 gr, w ��czyckim - 34-46 gr.
Znacznie wy�sze by�y r�wnie� w Prusach p�ace pa-
sterzy i rataj�w.
Czy te niskie w centralnej Polsce p�ace mo�na
t�umaczy� wzgl�dnym (w zestawieniu z Rusi�) bra-
kiem popytu na najemn� si�� robocz�, zastojem
osadnictwa? Jak uk�adaj� si� one w stosunku do
lokalnych cen? Zbyt ma�o wiemy na ten temat.
Najprawdopodobniej rysuje si� jednak hipoteza, i�
zar�wno stosunkowo ma�o jeszcze nasilona pa�-
szczyzna, jak �ywy rozw�j handlu i produkcji
w portach stwarza�y w Prusach wysok� poda� na
si�� robocz�.
Czy jednak wszystkie owe rozpi�to�ci oddzia-
�ywa�y na siebie? Czy poszczeg�lne regiony by�y
na tyle ze sob� powi�zane, by r�nice popytu i po-
da�y towar�w lub si�y roboczej mog�y wp�yn�� na
rozw�j gospodarczy?
Z pewno�ci� dzia�o si� to w stopniu s�abszym
ni� w spo�ecze�stwie kapitalistycznym. Wiele czyn-
nik�w hamowa�o wzajemne oddzia�ywanie regio-
n�w. Nie inaczej dzia�o si� jednak w pozosta�ych
krajach Europy. Ruchliwo�� spo�eczna by�a w Pol-
sce s�aba, nietrudno jednak zaobserwowa�, jak
popyt na si�� robocz� w rejonie uj�cia Wis�y �ci�-
ga� co roku masy pracownik�w sezonowych z Ma-
zowsza i Podlasia. Mniej wiemy, jak uk�ada�y si�
stosunki mi�dzy reszt� kraju a Wielkopolsk�, kt�-
ra - by� mo�e - lepiej znosi�a siedemnastowiecz-
n� depresj�. Wsp�ycie region�w gospodarczych
�wczesnej Polski jest wci�� jeszcze ma�o znane.

Ekonomi�ci XVII i XVIII stulecia wielokrotnie


analizowali przyczyny powstawania i gromadzenia

116 117
ANTONI M�CZAK

si� bogactw. Ich recepty nie pasowa�y do �wczes-


nych pols#ich stosunk�w. "Prawdziwa i pierwotna
przyczyna produkcji to wielka masa ludzi skupiona
na ma�ej przestrzeni, przez co wszystkie rzeczy
potrzebne do �ycia dro�ej� i wszyscy ludzie, kt�rzy
posiadaj� w�asno��, s� zmuszeni do oszcz�dzania;
ci za�, co nie maj� nic, zmuszeni s� do pracowito�ci
i pracy" - pisa� William Temple. 22 �adnego # tych
warunk�w �wczesna gospodarka i zaludnienie Pol-
ski nie spe�nia�y. "Ka�dy, kto nie jest durniem, ro-
zumie, �e klasy ni�sze trzeba utrzymywa� w bie-
dzie, gdy� inaczej nigdy nie nab�d� pracowito-
�ci" - doda###a� sto lat p�niej Arthur Young. 23
I ta recepta nie mog�a da� wynik�w w warunkach
pod-a�stwa i pa�szczyzny.
"Taki doch�d jaka cena targowa - systema-
tyzowa� zagadnienie Fran�ois Quesnay - Obfito��
i bezw arto�ciow o�� (non-valeur) nie jest bogac-
twem. Niedostatek i dro�yzna jest n�dz�. Obfito��
i wysokie ceny to zamo�no��." z4 Ta formu�a ogar-
niala ca�o�� problemu. Dla Polski mo�na wyzna-
czy� miejsce w pobli�u cz�onu pierwszego i trzecie-
go. "Obfito�� i bezwarto�ciowo�� nie jest bogac-
twem": ten przypadek znajdujemy na kresach po-
�udniowo-wschodnich i wschodnich, z dala od mo�-
liwo�ei sp�awu ku Ba�tykowi i o�rodk�w takich jak
Lw�w. W stuleciu XVIII podobne refleksje przebi-
ja� b�d� z uwag gospodarskich wo�y�skiego mag-
nata J�zefa Czartoryskiego. "Obfito�� i wysokie
ceny to zamo�no��" - pisa� dalej fizjokrata fran-
cuski. Ten uk�ad znajdujemy w aglomeracji gda�-
skiej i jej okolicach, cho� w stopniu, kt�ry niezbyt
imponowa� ju� Zachodowi. Natomiast niedostatek
i dro�yzna poja#via�y si� w r�nych cz�ciach kraju
okresowo, w zale�no�ci od zbior�w i w wyniku
kl�sk natury gospodarczo-politycznej, jak dzia�ania
wojenne i pochodne od nich kwaterunki wojskowe

P R O Bi EMY G Os PODARCZE

Polski wiek XVII pozna� tego rodzaju "kryzysy za-


opatrzenia" w stopniu znacznie silniejszym ni� stu-
lecie poprzednie. Po wojnach lat pi��dziesi�tych
zjawiska te przybra�y na sile z racji wyniszczenia
kraju, pustek w skarbie i stosunkowo wy�szych
stan�w liczebnych wojsk. Ubogi by� spadek, jaki
wiek XVII przekazywa� nast�pcom. "Polska dzi�
le�y i choruje. Jaki� to wyst�pi Eskulap, kt�ry by
znalaz� na tak� chorob� lekarstwo?" - pytano
w�wczas w Europie. 2s
118

SPO�ECZE�STWO

Jarerna Maciszez,uski

SFO�ECZE�STWO

Integrac#a stanu szlacheckiego

Czy mieszka�c�w Rzeczypospolitej Polskiej,


zajmuj�cej w drugim dziesi�cioleciu XVII wieku
terytorium si�gaj�ce od Karpat po Ryg� i Parnaw�,
Gda�sk i Elbl�g, od Dzikich P�l i Zadnieprza, od
Smole�ska i Czernihowa po Lubowl�, Siewierz
i Zator, mo�na w og�le okre�li� mianem spo�ecze�-
stwa? Czy nie nale�eli oni raczej do r�nych, cz�-
�ciowo od siebie izolowanych i w niewielkim tylko
stopniu nawzajem oddzia�ywaj�cych uk�ad�w spo-
�ecznych, spi�tych - jak klamr� - jedynie przy-
nale�no�ci� do tego samego organizmu pa�stwo-
wego, w�adz� tego samego monarchy?
Rzeczpospolita nie by�a, jak wiadomo, pa�-
stwem jednolitym etnicznie. Jej wielonarodowy
charakter utwierdzi�a ostatecznie unia lubelska;
od tego czasu nazywano j� Rzecz� Pospolit� Oboj-
ga Narod�w, ale w rzeczywisto�ci obejmowa�a nie
dwie, lecz trzy podstawowe narodowo�ci: Pola-
k�w, Rusin�w i Litwin�w. Ka�da z tych grup za-
mieszkiwa�a swe terytorium od wiek�w. Ka�da
posiada�a tradycje w�asnej, odr�bnej pa�stwowo-
�ci, si�gaj�ce - zw�aszcza w przypadku Polski
i Rusi - zamierzch�ej przesz�o�ci. Ka�da wytwo-
rzy�a w�asn�, oryginaln� kultur�. Dziedzictwo
kulturalne i tradycje historyczne poszczeg�lnych
grup etnicznych by�y r�ne, tak jak r�ne by�y
ich losy dziejowe. Kultura polska, wyros�a z ro-
dzimego, zachodnios�owia�skiego pod�o�a, kszta�-
towa�a si� w kr�gu wp�yw�w �aci�skich i zachod-
nioeuropejskich. Ruska - oparta o pierwiastki
wschodnios�owia�skie, podlega�a silnym wp�ywom
bizanty�skim. Polska nie przesz�a, tak jak Ru�
Kijowska, przez wieloletni�, hamuj�c� rozw�j,
niewol� tatarsko-mongolsk�, za to kszta�towa�a
i utrwala�a w�asn� pa�stwowo��, a nast�pnie prze-
zwyci�a�a rozbicie dzielnicowe w walce z silnym,
politycznym, militarnym i kulturalnym, naporem
niemczyzny. Litwa op�niona by�a, w por�wnaniu
z Polsk� i Rusi�, w rozwoju kulturalnym; chrze-
�cija�stwo dotar�o tam - dwiema drogami
i w dw�ch obrz�dkach - dopiero w wieku XIV.
Rozw�j pa�stwowo�ci litewskiej wi�za� si� z eks-
pansj� na ziemie ruskie, co otwiera�o drog� do
rutenizacj� Litwy w�a�ciwej.
Obok tych trzech podstawowych, �yj�cych
w zwartej masie grup etnicznych, Rzeczpospolit�
zamieszkiwa�y tak�e pomniejsze. Na po�udniowym
wschodzie kraju znajdowa�y si� do�� liczne skupi-
ska Ormian, na Litwie osiedlili si� Tatarzy, w mia-
stach Korony i Litwy �yli �ydzi. Na Pomorzu
i Warmii istnia�y du�e zbiorowiska ludno�ci miej-
skiej, u�ywaj�cej na co dzie� j�zyka niemieckiego,
wreszcie Inflanty i Kurlandi� zasiedlali autochto-
ni, przodkowie dzisiejszych �otysz�w i Esto�czy-
k�w; w�r�d nich nie brakowa�o r�wnie� wielu na-
p�ywowych element�w nizmieckich. Wymieni�
nale�y tak�e drobne grupy imigrant�w: Angli-
k�w, Szkot�w, W�gr�w, Czech�w, Holendr�w, kt�-
rzy w Rzeczypospolitej szukali b�d� azylu poli-
tycznego, b�d� po prostu �rodk�w do �ycia.

1'?0 121

JAREMA MACISZEWSKI
Ani j�zyk wi�c, ani tradycja historyczna,
ani wsp�lnota kulturalna nie mog�y odgrywa� roli
czynnika integruj�eego r�ne grupy narodowo�cio-
we w ramarh jednego organizmu pa�stwowego.
Element dezintegruj�cy stanowi�a r�wnie� religia.
Wielonarodowe pa�stwo polsko-litewsko-ruskie
by�o r�wnocze�nie wielowyznaniowym. Polacy
i Litwini, mimo znacznych w po�owie XVI wieku
post�p�w reformacji, pozostali w swej masie przy
religii rzymskokatolickiej. Rusini wyznawali pra-
wos�awie. Du�a cz�� mieszka�c�w miast, zw�asz-
cza za� mieszcza�stwo pomorskie, przyj�a wy-
znanie ewangelickie w jego lutera�skim kszta�-
cie. Konfesja ta by�a religi� wi�kszo�ci r�wnie�
na terytorium lenna pruskiego i kurlandzkiego.
Je�li dodamy Tatar�w litewskich, oddaj�cych
cze�� Allachowi, �yd�w wyznaj�cych religi� moj-
�eszow�, Ormian, nale��cych wprawdzie (od po-
�owy XVII wieku) do Ko�cio�a katolickiego, lecz
w ramach swego obrz�dku podleg�ych w�asnej hie-
rarchii, Karaim�w czy inne, pomniejsze grupy
wyznaniowe, je�li przypomnimy, �e zwolennicy
reformacji dzielili si� na kilka odr�bnych, nie-
ch�tnych wobec siebie kierunk�w (luteranie, kal-
wini, bracia polscy, zwani arianami, bracia cze-
scy), �a� wyznawcy prawos�awia wyodr�bnili spo-
�r�d siebie do�� liczn� grup� tych, kt�rzy przy-
j�li uni� brzesk� z roku 1596 - to obraz Rzeczy-
pospolitej pocz�tk�w wieku XVII przedstawi si�
na m jako mozaika j�zykowo-narodowo�ciowa i re-
ligijno-wyznaniowa.
Mog�oby na pierwszy rzut oka wydawa� si�,
�e jedynie pa�stwowy aparat przymusu odgrywa�
rol� spoid�a, wi���cego rozmaite grupy etniczne
i wyznaniowe. Wiadomo jednak, �e zar�wno pa�-
stwo jagiello�skie, jak i Rzeczpospolita kr�l�w
elekcyjnych dysponowa�a jedynie s�abymi orga-

SPO�ECZE�STWO

nami w�adzy wykonawczej, za� sta�a armia oka-


zywa�a si� niewystarczaj�co silna, by zapewni�
tzw. obron� potoczn� i jedynie wyj�tkowo mog�a
by� u�ywana do pe�nienia funkcji policyjnych we-
wn�trz kraju. W�adza monarsza, aczkolwiek do po-
�owy wieku XVII jeszcze do�� silna, posiada�a
jednak niewsp�miernie mniejsze mo�liwo�ci od
kr�l�w francuskich, hiszpa�skich czy szwedzkich,
od w�adzy car�w rosyjskich lub su�tan�w turec-
kich, od w�adzy Habsburg�w w ich dziedzicznych
ziemiach. A mimo to spoisto�� wewn�trzna Rze-
czypospolitej, przynajmniej w pierwszej po�owie
XVII wieku, by�a, jak mo�na s�dzi�, znacznie
wi�ksza ni� innych wielonarodowych monarchii
europejskich tego stulecia, zw�aszcza za� monar-
chii habsburskiej, a nawet - wi�ksza ni� Rze-
szy Niemieckiej, rozbitej na wiele organizm�w
pa�stwowych nastawionych wobec siebie antago-
nistycznie czy W�och, podzielonych na szereg pa�-
stewek (mimo i� W�ochy i R�esza Niemiecka za-
Iicza�y si� do kraj�w na og� jednolitych pod
wzgl�dem j�zykowo-etnicznym).
Powsta� wi�c musi pytanie, jakie czynniki in-
tegracyjne dzia�a�y w pa�stwie polsko-litewsko-
-ruskim i w jaki spos�b by�y one zdolne - w pew-
nym przynajmniej okresie historycznym - prze-
wa�y� nad elementami dezintegracji spo�ecznej
Rzeczypospolitej? Czynnik�w tych szuka� nale�y
na trzech p�aszczyznach: polityczno-ustrojowej,
ideologicznej i gospodarczej.
Ustr�j Rzeczypospolitej, wyko�czony ostatecz-
nie uchwa�ami sejm�w egzekucyjnych, uni� lubel-
sk�, artyku�ami henrykowskimi i utworzeniem
trybuna�u, a spetryfikowany konstytucjami sej-
m�w 1607 i 1609 roku, zak�ada� pe�ne partycypo-
wanie we w�adzy ca�ego stanu szlacheckiego
w formie demokracji po�redniej (sejm, trybuna�)

122 123

JAREMA MACISZEWSKI

i demokracji bezpo�redniej (sejmiki, wolna elek-


cja z udzia�em ca�ej szlachty). Oznacza�o to w prak-
tyce, �e oko�o 8-10o/o ludno�ci kraju posiada�o-
przynajmnicj teoretycznie - pe�ni� praw politycz-
nych i rozleg�e przywileje, kr�puj�ce i w�adz�;
i samowol� kr�lewsk�.
Wyj�tkowa jak na �wczesne stosunki europej=
skie pozycja szlachty oraz jej liczebno�� stanowi�y
wytw�r polskiego procesu dziejowego. Drobni feu=
da�owie Litwy i Rusi byli zainteresowani w prze-
#iesieniu polskiego modelu ustrojowo-spo�ecznego
na sw�j grunt; ich w�asna bowiem pozycja mog�a
przez to wzrosn��. Na tym tle nast�powa� proces
upodabniania si� szlachty litewskiej i ruskiej do
polskiej, przejmowania nie tylko modelu ustrojo-
wego i politycznego, ale r�wnie� wzorc�w zacho-
wa�, obyczaju politycznego i koncepcji ideologicz-
nych. Umo�liwia�o to - szczeg�lnie wobec Litwy-
ekspansj� kultury i j�zyka polskiego, poniewa�
chryst:anizacji Litwy dokonywali g��wnie (chocia�
nie jedynie) polscy ksi�a. W rezultacie ogromna
wi�kszo�� szlacheckich rodzin litewskich w wieku
XVI, a zw�aszcza w jego drugiej po�owie, uleg�a
faktycznej polonizacji, chocia� odczuwa�a i pod-
kre�la�a na ka�dym kroku terytorialne poczucie
odr�bno�ci Wielkiego Ksi�stwa Litewskiego. Nie-
kt�re rody litewskie wpierw zreszt� ulega�y ruteni-
zacji; wp�yw kultury ruskiej na Litw� w�a�ciw� za-
znacza� si� w XIV i XV wieku szczeg�lnie silnie.
Na Ukrainie sytuacja wygl�da�a nieco inaczej.
W�adza wielkoksi���ca, a potem kr�lewska by�a
tam mniej odczuwalna, mo�now�adztwo bardziej
samodzielne i s�abiej zainteresowane w przejmo=
waniu polskiego modelu ustrojowego. Jeszcze do
czasu unii lubelskiej przyt�aczaj�ca wi�kszo�� miej-
scowych wielmo��w oraz szlachty u�ywa�a na co
dzie� j�zyka ruskiego, wyznawa�a religi� prawo-

SPO�ECZE�STWO

s�awn� i pozostawa�a wierna obyczajowi ojc�w. In-


tensywny proces polonizacyjny rozpocz�� si� na
Ukrainie po roku 1569 i w��czeniu tych ziem do Ko-
rony. Przyspieszony przez kontrreformacj� trwa�
mniej wi�cej po lata trzydzieste XVII wieku. Jedy-
nie na ziemiach ruskich, wcze�niej wcielonych do
Korony Polskiej, a wi�c na terytorium wojew�dztw
ruskiego, podolskiego i be�skiego, szlachta uleg�a
polonizacji ju� w okresie wcze�niejszym. Procesowi
temu sprzyja�y zar�wno nadania d�br ziemskich na
Ukrainie, szczodrze udzielane przez monarch�w
szlachcie polskiej, jak i coraz cz�stsze w wieku
XVI, a niemal powszechne w nast�pnym stuleciu,
koligacje mi�dzy rodami magnackimi i szlachecki-
mi Polski, Litwy i Rusi.
Rozci�gni�cie przywilej�w szlachty polskiej na
dawnych bojar�w ruskich i litewskich, ogranicze-
nie - wzorem Polski - zakresu w�adzy kr�lew-
skiej, ogromne zwi�kszenie udzia�u szlachty w �y-
ciu politycznym kraju - oto czynniki sprzyjaj�ce
procesom integracyjnym, zachodz�cym w�r�d klasy
panuj�cej wszystkich cz�ci sk�adowych ogromnego
pa�stwa. Polonizacja by�a wt�rnym produktem te-
go p~ocesu. A� po koniec wieku XVI ani wyznawa-
na religia, ani te� narodowo�� nie mia�y wp�ywu
na potencjaln� mo�liwo�� osi�gni�cia urz�du, za-
r�wno ziemskiego jak centralnego, czy te� otrzyma-
nia nada� kr�lewskich. Nier�wno�ci, kt�re wyst�-
powa�y w obr�bie klasy panuj�cej, stanowi�y wy-
nik ogromnych r�nic w pozycji maj�tkowej rodzin
szlacheckich.
Ustr�j polityczny Rzeczypospolitej zak�ada�
wielk� aktywno�� mas szlacheckich, chocia�by nie
wykracza�a ona poza granice powiatu czy ziemi.
Aktywno�� ta by�a r�wnie� swoistym elementem
integracji ca�ej szlachty. Poszczeg�lne sejmiki ogl�-
da�y si� na postanowienia innych, literatura poli-
124 12#

JAREMA MACIsZEWSKI

tyczna rozchodZi�a si� szeroko, wydarzenia zacho-


dz�ce w jednej cz�ci ogromnego kraju znajdo#a�y
odbicie i w innych. Sejm - po przeobra�eniach
wewn�trznych - traktowano w po�owie XVI wie-
ku bardziej jako organ reprezentuj�cy integraln�
ca�o��, Rzeczpospolit�, ni� jako zgromadzenie
przedstawicieli prowincji i ziem, wyra�aj�cych
jedyn?e partykularne interesy.
Ustr�j demokracji szlacheckiej stanowi� jed-
nak�e nie tylko jeden z istotnych element�w u�at-
wiaj�cych integracj� ca�ej szlachty Rzeczypospoli-
tej - by� r�wnie� w jakiej� mierze owocem jej sta-
ra�. Bez stosunkowo jednolitego, trwaj�cego przez
ca�y niemal wiek XV i pierwsz� po�ow� wieku
XVI, dzia�ania wielkich rzesz szlacheckich na rzecz
takiego w�a�nie ustroju niemo�liwe by�oby ograni-
czenie zar�wno w�adzy monarszej, jak i przewagi
mo�nych w pa�stwie. Nale�y wi�c stwierdzi�, �e
walka o przywileje szlacheckie, d��enie do zabez-
pieczenia uzyskanej w starciu z magnateri� pozy-
cji, �wiadomo�� wsp�lnoty interes�w po�wiadczo-
nej historycznie - wszystko to stanowi�o wa�ny
element integracji.
Co wi�cej - tak wyj�tkowa w �wczesnej Eu-
ropie pozycja szlachty Rzeczypospolitej, jej przy-
wileje i wolno�ci, udzia� w sprawowaniu w�adzy,
jej swobody osobiste i gospodarcze - wszystko to
odr�nia�o szlacht� Rzeczypospolitej od szlachty
wszystkich (z wyj�tkiem mo�e Siedmiogrodu) s�-
siaduj�cych z Polsk� pa�stw. St�d - m�wi�cy po
rusku ziemianin wojew�dztwa po�ockiego czy smo-
le�skiego, kt�ry k�ad� s#v�j podpis cyrylic� pod do-
kumentem sejmikowym, nazywa� siebie szlachci-
cem polskim i czu� si�, jako taki, czym� niesko�-
czenie lepszym od bojara lub dworianina, b�d�cego
poddanym samow�adnego cara rosyjskiego. Podob-
nie za szlachcica polskiego uwa�a� si� m�wi�cy po

sPO�ECZE�sTWO

niemiecku posesjonat z Inflant. Z pewn� nawet do-


z� pogardy patrzy�a szlachta polska na publiczno-
-prawn� pozycj� utytu�owanych w�a�cicieli ziem-
skich pobliskich kraj�w. Gdy na sejmie 1606 roku
kr�l wbrew oporowi cz�ci pos��w przeforsowa�
uchwa�� podatkow�, nie godz�c si� na inne posta-
nowienia, anonimowy publicysta zarzuca� mu, i�
"szlacht� polsk� ze �l�skimi, morawskimi i rakus-
skimi [stanami] tym obyczajem zr�wna� chciano".2G
Walce szlachty o pe�ni� w�adzy w pa�stwie to-
warzyszy� rozw�j ideologii, stanowi�cej teoretyczne
uzasadnienie postulowanych, a nast�pnie wciela-
nych w �ycie zasad ustrojowych. Eksponowano
wi�c - jako naczelne warto�ci ideologiczne stanu
szlacheckiego - wolno�� i r�wno�� wewn�trzstano-
w� 27 (pojmowan� naturalnie w znaczeniu r�wno�ci
prawnej, r�wno�� maj�tkowa nigdy nie by�a nawet
rozwa�ana). Wolno�� traktowano przede wszystkim
jako podstaw� stosunk�w mi�dzy monarch� i w�a-
dz� a szlachcicem-obywatelem. Na tym tle zrodzi�
si� sarmatyzm, s�u��cy uzasadnieniu dominuj�cej
pozycji szlachty i jej w�adzy nad ch�opami oraz
przewagi nad mieszczanami. Stanowi� on pocz�tko-
##o historyczno-genetyczny wyw�d pochodzenia
szlachty z innego pnia ni� pozostali mieszka�cy
Rzeczypospolitej, nast�pnie jednak przekszta�ci� si�
w pe�n� apoteoz� �ycia szlacheckiego, modelu ustro-
jowego Rzeczypospolitej i towarzysz�cego mu oby-
czaju, norm moralnych obowi�zuj�cych w szla-
checkiej spo�eczno�ci i odpowiadaj�cym im postaw.
T#rorzy�o si� wi�c ze szlachty pewnego rodzaju
bractwo, co znajdowa�o wyraz nie tylko w takich
instytucjach jak konfederacje, lecz r�wnie� w nor-
mach obyczajowych. Koresponduj�ce mi�dzy sob�
sejmiki u�ywa�y w nag��wku pism tytulatury "Pa-
nowie Bracia". Szlachcic szlachcica zwa� r�wnie�
"bratem". G�oszono, �e krzywda jednego spo�r�d

126 127

JAREMA MACISZEWSKI

nich, jest krzywd� ca�ego stanu. Szlachectwo dawa-


�o prawo odwo�ywania si� do "braci". Skonfedero-
wani �o�nierze pisywali listy nie tylko do kr�la,
dygnitarzy, czy sejmu, swoje racje starali si� przed-
stawi� r�wnie� og�owi szlacheckiemu.
W swoisty, Polsce tylko w�a�ciwy spos�b, pa�-
stwo by�o czynnikiem integruj�cym warstw� panu-
j�c�, kt�ra uto�samia�a sw�j stanowo-klasowy in-
teres z interesem Rzeczypospolitej. Traktowano j�
bowiem jako w�asno�� og�u szlachty, uwolnionej
od rozbudowanych form przymusu pa�stwowego.
Zauwa�y� jednak wypada, �e zachodzi�a znaczna
rozbie�no�� mi�dzy stanem faktycznym a za�o�e-
niami ideologiczno-programowymi szlachty. W rze-
czywisto�ci bowiem istnia�o tak du�e zr�nicowa-
nie wewn�trzne stanu szlacheckiego, i� zasada
r�wno�ci czy nawet wolno�ci nie mog�a by�
i nie by�a nigdy w pe�ni przestrzegana w prakty-
ce spo�ecznej.
Ewolucja tre�ci ustrojowych pa�stwa szlachec-
kiego powodowa�a narastanie element�w dezinte-
gracyjnych. W miar� jak w ustrojowych ramach
demokracji szlacheckiej rozwija� si� zacz�a zdecy-
dowana przewaga magnaterii, jak ci�ar decyzji
og�lnopa�stwowych przesuwa� si� zacz�� z central-
nych o�rodk�w w�adzy ku sejmikom b�d� po pro-
stu ku magnackim o�rodkom dyspozycyjnym, po-
st�powa� zacz�a stosunkowo szybko (od po�owy
XVII wieku poczynaj�c) dezintegracja spo�eczna
szlachty. U podstaw tego procesu le�a�y przeobra-
�enia w strukturze ekonomicznej stanu szlacheckie-
go - ros�a ilo�� szlachty bezrolnej, tzw. go�oty,
z ka�dym rokiem powi�ksza�y si� rzesze szlachtv
cz�stko#vej, czyli posiadaj�cej tylko cz�� wsi, kur-
czy� si� stopniowo, acz wyra�nie, stan posiadania
szlachty �redniej. Wzrasta�y za to magnackie for-
tuny. Coraz bardziej te� szlachta ci��y�a ku miej-
128

Obraz Bart�omieja Strobla

Obraz Antoniego Moellera

16. Portret kupca jaros�awskiego Orsettiego


17. Grosz czynszoz.vy. Scena biblijna ukazana na tle Gda�ska
XVII wieku

SPO�ECZE�STWO

18. Szlachta na sejmie 1661 roku

Miedzioryt Christiana Geisslera

scowym od�rodkowym centrom po#-i#ycznym; sta-


wa�y si� nimi siedziby magn#t#...
Owe procesy decentralizacyjne, za kt�rymi po-
sz�y r�wnie� zjawiska dezintegracji spo�ecznej
szlachty, nie zdo�a�y jednak podwa�y� istoty wi�zi
��cz�cych ca�o�� tego stanu. Stereotypy zachowa�,
zasady ideologiczne, przywi�zanie do tradycji
i form ustrojowych - wszystko to nadal pozosta-
wa�o wsp�lne. Do tego doda� nale�y, �e w drugiej
po�owie XVII wieku - co ��czy�o si� tak ze zwy-
ci�stwem kontrreformacji, jak i z wyra�nie odczu-
walnym zagro�eniem zewn�trznym - zaznaczy�a
si� pe�niejsza ni� uprzednio jedno�� narodowo�cio-
wo-j�zykowa szlachty Rzeczypospolitej, id�ca w pa-
rze z wi�ksz�, acz niezupe�n�, jednolito�ci� religij-
no-wyznaniow�. W�wczas to dopiero zacz�� kszta�-
towa� si� model szlachcica-Polaka-katolika.

Procesy integracyjne w�r�d mieszezan i chtap�w

Problemy integracji spo�ecznej innyeh grup


ludno�ci Rzeczypospolitej s� bardziej skomplikowa-
ne. ft�wnie� wobec mieszczan i ch�op�w najwa�-
niejszym czynnikiem integracyjnym by�o pa�stwo,
#le przede wszystkim jako aparat w�adzy, cz�to
ucisku i przemocy. Szlachta stanowi�a podmiot w�a-
...zy, mieszczanie, a zw�aszcza ch�opi - jej przed-
miot. Nie ulega jednak w�tpliwo�ci, �e istniej�ce
ramy prawne oraz ustr�j ekonomiczno-spo�eczny
tworzy�y wi�zy ��cz�ce tak�e i tych mieszka�c�w
i#zeczypo�politej, kt�rzy nie mieli praw politycz-
nych.
# Nie oznacza to jednak, �e w�r�d mieszcza�stwa
czy ch�opstwa powstawa�y silniejsze wi�zy we-
wn�trzstanowe. W przypadku mieszcza�stwa dezin-
tegracja by�a posuni�ta daleko. Sk�ada�y si� na ni�
wyra�ne r�nice zar�wno j�zykowe, jak i wyzna-

9 Polska XVII wiekLi 129

JAREMA MACIsZEWsKI

niowe; patrycjat i �rednie warstwy mieszeza�skie


Gda�ska, Elbl�ga czy Torunia m�wi�y po niemiec-
ku, w�r�d mieszczan Lwowa, Kijowa, Kamie�ca
Podolskiego zaznacza�a si� stosunkowo moeno ru-
ska �wiadomo�� narodowo�ciowa. Antagonizmy na
tle narodowo�ciowym i wyznaniowym by�y w mia-
stach silniejsze ani�eli w innych �rodowiskach. Sil-
niejsze by�o r�wnie� na ziemiach ruskich czy
w rz�dz�cych si� autonomicznie Prusach Kr�lew-
skich poczucie odr�bno�ci zar�wno w stosunku do
w�adzy politycznej i ustroju, jak i religii rzymsko-
katolickiej, kultury i obyczaju. Oznacza� to w prak-
tyce musia�o tak�e poczucie odr�bno�ci w stosunku
do rdzennie polskiego mieszcza�stwa Krakowa, Lu-
blina, Poznania i innych miast. Tym mi�dzy inny-
mi t�umaczy� mo�na fakt, i� nie dosz�o w Rzeczy-
pospolitej - a� po koniec wieku XVIII - do jed-
nolitych wyst�pie� og�lnomieszcza�skich o charak-
terze politycznym, chocia� warstwa ta - mimo
zahamowania rozwoju, a nast�pnie od po�owy
XVII wieku upadku miast - stanowi�a wcale
poka�n� si��.
Nie by�o w Polsce wielkiego centrum miejskie-
go, kt�re by, tak jak we Francji Pary� lub w Anglii
Londyn, stanowi�o dla ca�ego tego stanu si�� wio-
d�c�, wywieraj�c� mocny nacisk na w�adz� poli-
tyczn�. Najpot�niejsze ekonomicznie miasto pol-
kie, Gda�sk, niew�tpliwa pot�ga materialna, le�a-
�o jednak na uboczu i uwag� sw� skupia�o na
utrzymaniu niezale�nej pozycji wewn�trz Rzeczy-
pospolitej. Lokalna w�adza publiczna czy te� ma-
gnacka nie zagra�a�a pozycji Gda�ska, miasto wi�c
nie przejawia�o zainteresowania na przyk�ad we
wzmacnianiu w�adzy kr�lewskiej. Czy to oznacza
jednak, �e Gda�sk nie by� subiektywnie i obiek-
tywnie zwi�zany z pa�stwem i spo�ecze�stwem pol-
skim?

SPO�ECZE�STWO

Nic nie upowa�nia do takiego stwierdzenia.


Przeciwnie - rola Gda�ska w ca�okszta�cie gospo-
darki polskiej wskazuje na jego mocne zespolenie
z �yciem polskim zar�wno ekonomicznym, jak spo-
�ecznym i politycznym, a tak�e kulturalnym. Pol-
ska kultura szlachecka oddzia�ywa�a na Gda�sk,
tak jak wp�ywy �rodowiska gda�skiego wyra�nie
wyciska�y pi�tno na architekturze, malarstwie,
zdobnictwie i wyposa�eniu wn�trz w r�nych pro-
wincjach Polski. Gda�sk stanowi� nieodrodn� cz��
szlacheckiej Polski i odgrywa� znaczn� rol� w �yciu
politycznym; �wiadczy o tym cho�by przebieg nie-
jednego sejmu. Jednak�e na ca�okszta�t spraw Rze-
czypospolitej Gda�szczanie patrzyli przez pryzmat
w�asnych interes�w, pozostaj�cych cz�sto w kolizji
z interesem innych miast, zw�aszcza za� w dziedzi-
nie polityki wewn�trznej. Natomiast gdy ca�o��
i integralno�� pa�stwowo�ci polskiej wydawa�a si�
zagro�ona, Gda�sk �wieci� przyk�adem wierno�ci
Rzeczypospolitej. Tak by�o w czasie najazdu
szwedzkiego w latach 1655-1660, tak by�o w okre-
sie elekcji Leszczy�skiego w roku 1733 i 1734, tak
wreszcie by�o i w dobie rozbior�w.
Mieszcza�stwo Gda�ska, podobnie zreszt� jak
i innych miast Prus Kr�lewskich, poprzez #ranie
udzia�u w sejmikach swej ziemi, uczestniczenie
w �yciu publicznym, sta�e kontakty handlowe
i kulturalne ze szlacht� polsk� czu�o si� bardziej
zwi�zane ze spo�ecze�stwem P#zeczypospolitej ni� ze
swoimi wsp�wyznawcami z Brandenburgii czy in-
nych kraj�w niemieckich m�wi�cymi tym samym
co one j�zykiem. Odmienno�� jednak po�o�enia
miast Prus Kr�lewskich, najzamo�niejszych, naj-
bardziej rozwini�tych w por�wnaniu z innymi
o�rodkami miejskimi powodowa�a, �e mieszcza�-
stwo polskie nie mog�o odegra� tej roli, jak� ode-
gra�o francuskie b�d� angielskie w procesie cen-
130 s# 131

JAftEMA MACISZEWSKI

tralizacji politycznej kraju oraz integracji spo�ecz-


nej i narodowej.
Jak dalece wyst�powa�y r�nice mi�dzy zespo-
leniem wewn�trznym szlachty i mieszcza�stwa
�wiadczy fakt, �e na przyk�ad w Kamie�cu Podol-
skim, wa�nym o�rodku handlowym, dzia�a�y
w XVII wieku trzy odr�bne samorz�dy miejskie:
ruski, polski i ormia�ski. Wszystkie trzy grupy na-
rodowo�ciowe mieszka�c�w Kamie�ca, mimo i� na
og� zgodnie wsp�y�y, silnie odczuwa�y odr�bno��
tak narodowo�ciow�, jak wyznaniow�. Podobne
rozbicie wewn�trzstanowe by�oby w�r�d szlachty
nie do pomy�lenia.
Jeszcze inaczej przedstawia�a si� sprawa ch�o-
p�#v. Ta najliczniejsza klasa spo�eczna, �yj�c z na-
tury rzeczy w niewielkich skupiskach, n:e I~#og�a
stanowi� jednolitej si�y. Ch�opi nale�eli do zam-
kni�tych uk�ad�w spo�ecznych w obr�bie jednej
wsi lub najbli�szego s�siedztwa obejmuj�cego pa-
rafi�, klucz d�br czy w najlepszym przypadku te-
rytorium stanowi�ce latyfundium jednego w�a�ci-
ciela (w odr�nieniu od szlachty i mieszczan na
og� nie podr�owali po kraju). Obszar owego zam-
kni�tego mikrouk�adu spo�ecznego pokrywa� si�
przewa�nie z rynkiem lokalnym, kt�rego o�rod-
kiem by�o miasteczko. Im bardziej jednak w XVII
wieku ch�op pogr��a� si� w gospodarce naturalnej,
im mniej wytwarza� towar�w rynkowych, a tym
samym mniej zaopatrywa� si� w wyroby produko-
wane przez rzemios�o i dostarczane przez kupca,
tym bardziej kurczy� si� zasi�g terytorialny uk�adu
spc�ecznego, w kt�rym �y�.
Badania nad �wiadomo�ci� spo�eczn� ch�op�w
w XVII wieku i stopniem jej rozwoju nie s� za-
awansowane, co w du�ym stopniu wynika z nik�o�ci
bazy �r�d�owej. Wiemy wszelako, �e istotn� rol�
odgrywa�a tu �wiadomo�� religijna. Rozw�j kultu

SPO�ECZE�STWO

lokalnych �wi�tych, czy te� poszczeg�lnych obra-


z�w, odbywaj�ce si� w zwi�zku z tym odpusty,
pielgrzymki itp. imprezy religijne przyczynia�y si�
w jakim� stopniu do formowania si� wi�zi ponad-
s�siedzkich, wykraczaj�cych poza ramy niewiel-
kiego terytorium. Szczeg�lne zraczenie mia�y tu
kulty �wi�tych og�lnopolskich, jak �w. Wojciecha,
�w. Stanis�awa czy te� kult jasnog�rskiego obrazu
Matki Boskiej.
Stosunek og�u ch�op�w do #a�stwa by� - jak
nale�y przypuszcza� - oparty jedynie na �wiadc-
mo�ci istnienia kr�la, najwy�szego �wieckiego pana
�a ziemi. Z dzia�alno�ci� pa�stwa na co dzie� ch�op
poza kr�lewszczyznami spotyka� si� rzadko, ale
przecie� wpajano mu �wiadomo�� istnienia tego
samego hierarchicznego porz�dku na ziemi i w za-
�wiatach. Je�li wi�c czu� si� w pe�ni uzale�niony
# od w�asnego pana, to r�wnocze�n_ie rozumia� za-
pewne, �e ten z kolei podlega w jakiej� przynaj-
mniej mierze w�adzy kr�lewskiej. Supliki ch�op-
ski�, adresowane do monarchy, liczne skargi na
dzia�alno�� wojska, na nadu�ycia starost�w-
# wszystko zdaje si� potwierdza� t� tez�. Je�eli jed-
nak ch�op czu� wi�zi z poddanymi tego samego
# pana, to r�wnocze�nie musia� mie� poczucie przy-
nale�no�ci do szerszego uk�adu spo�ecznego, kt�re-
go ogniwem nadrz�dnym by� kr�l.
Nie mamy �adnych w�a�ciwie danych, mog�-
cych okre�li� stopie� �wiadomo�ci narodowej ch�o-
p�w. Nale�y przypuszcza�, �e w pierwszej po�owie
XVII wieku m�g� on ulec - w por�wnaniu z wie-
kiem poprzednim - pewnemu os�abieniu w zwi�z-
ku z powrotem ch�op�w do gospodarki naturalnej
oraz z brakiem wyra�nego zagro�enia zewn�trzne-
go, kt�re dla pogranicza krzy�ackiego musia�o
by� ongi� czynnikiem pobudzaj�cym �wiadomo��
narodow�. Istotnym jednak, jak si� wydaje, prze-

132 133

JAREMA MACISZEWSKI

�omem na tym polu by� najazd szwedzki i og�lno-


narodowa walka przeciw okupantowi. Zapewne
ch�opi widzieli w naje�d�cy przede wszystkim "lu-
tra", innowierc�, a zw�aszcza wtedy, gdy profano-
wa� miejsca katolickiego kultu religijnego. Z dru-
giej jednak strony widzieli w nim - �wiadomo��
ta zapewne narasta�a stopniowo - wroga swego
kr�la, kogo� obcego, m�wi�cego innym j�zykiem
i posiadaj�cego inny obyczaj. Zupe�nie odmienna
sytuacja istnia�a w�r�d ch�op�w ukrai�skich, bia-
�oruskich i litewskich. O ile ch�opi polscy m�wili
tym samym j�zykiem, co w�a�ciciele ziemscy, cho-
dzili - na og� - do tego samego ko�cio�a, �pie-
wali te same pie�ni religijne i w jakiej� przynaj-
mniej mierze obcowali z dorobkiem polskiej kul-
tury narodowej, o tyle ch�opi ruscy w wieku XVII
napotykali w szlachcie nie tylko obcy im element
klasowo, sprawuj�cy nad nimi w�adz�, ale r�wno-
cze�nie m�wi�cy innym j�zykiem i w du�ej mierze
nale��cy do innego wyznania.
O ile wi�c proces polonizacji szlachty przy-
czynia� si� do wewn�trznego zespalania tego stanu,
o tyle ten sam proces przyczynia� si� do wzrostu
ruskiej �wiadomo�ci narodowej ch�op�w, zamiesz-
kuj�cych Ukrain� i Bia�oru� oraz ich poczucia
obco�ci i odr�bno�ci wobec pa�stwa szlacheckiego.
Szczeg�lnie na Ukrainie antagonizmy klasowe
sprz�g�y si� z narodowo�ciowymi i wyznaniowymi.
Tamtejszy ch�op pozostawa� w swej masie elemen-
tem wrogim wobec szlacheckiego aparatu przemo-
cy, obcym wobec Rzeczypospolitej. Znajdowa� so-
jusznika nie tylko w cz�ci mieszcza�stwa ruskie-
go, ale r�wnie� w prawos�awnej hierarchii ko�ciel-
nej i w specyficznej grupie spo�ecznej, jak� stano-
wili zaporoscy Kozacy. St�d klasowa �wiadomo��
ch�opa ukrai�skiego (przejawiaj�ca si� przede
wszystkim w du�ym �adunku niech�ci lub niena-

SPO�ECZElGSTWO

wi�ci wobec szlachty polskiej i spolonizowanej)


by�a o wiele silniejsza ni� ch�op�w na ziemiach
etnicznie polskich. Zawa�y�a na tym silnie unia
brzeska oraz polonizacja szlachty.
W stosunku do Kozak�w konflikt religijny
i narodowo�ciowy przez d�ugie lata nie mia� szcze-
g�lnego znaczenia, wtedy zw�aszcza, kiedy zwi�zki
z Rzecz�pospolit� i jej systemem spo�eczno-ustro-
jowym przynosi�y im dora�ne korzy�ci. Kozacy
uwa�ali si� za grup� niesko�czenie lepsz� od zwyk-
�ych ch�op�w i tzw. czerni� pogardzali. Nierzadko
te� - w pierwszej po�owie XVII wieku - odgry-
wali rol� narz�dzia ucisku w r�ku magnat�w ukra-
innych, s�u��c w ich chor�gwiach nadwornych
b�d� te� po prostu w r�kach pa�stwa, s�u��c
w chor�gwiach komputowych. W okresie wojen
z Moskw� i Szwecj� w pierwszym dwudziestoleciu
XVII wieku Kozacy wsp�dzia�ali z wojskiem pol-
skim lub na w�asn� r�k�, ale przy cichym poparciu
kr�la i mo�nych urz�dzali �upie�cze wyprawy
w g��b pa�stw o�eiennych: Rosji, Turcji, Mo�dawii.
R�vvnocze�nie jednak coraz bardziej stawali si�
�ywio�em, kt�ry wy�amywa� si� ze sztywnych ram
feudalnej struktury spo�ecze�stwa. Wszelkie pr�by
obr�cenia Kozak�w w ch�op�w, pozbawienia ich
swobody dzia�ania (niekiedy szkodliwej dla pa�-
stwa, bo na przyk�ad prowokuj�cej przeciwdzia�a-
nie Turcji) wywo�ywa�y natychmiast zbrojny op�r,
przybieraj�cy charakter powsta�, do kt�rych przy-
��czali si� ch�opi ukrai�scy. Iiozacy stale ro�li
w liczb� - zbyt szczup�y rejestr nie m�g� pomie-
�ci� wszystkich cz�onk�w bractwa ni�owego. Mag-
nateria za� i szlachta z obaw� patrzy�a na t� nie-
mal niozale�n� si��. St�d musia�o w ko�cu doj�� do
ostrego konfliktu, kt�ry przerodzi� si� w d�ugolet-
ni� wojn� wyzwole�cz� mas ukrai�skich. Wojna
ta, jak wiadomo, wstrz�sn�a podstawami Rzeczy-

134 135
JAREMA MACISZEWSKI
SPO�ECZEIVSTWO

pospolitej i przyczyni�a si� do utraty przez Polsk� Ukrainie i p�dzonych na


sprzeda� do Brzegu na
mocarstwowej pozycji w tej cz�ci Europy. �l�sku, wreszcie eksport drewna, klepki i
pota�u
Problem kozacki traktowano przez wiele dzie- z litewskich rubie�y pa�stwa.
Powi�zania gospo-
si�cioleci jako wewn�trzn� spraw� Rzeczypospoli- darcze ziem polskich i litewskich
by�y wci�� silne,
tej. Wydarzenia jednak lat 1648-1667 (a wi�c przynajmniej do czasu najazdu
szwedzkiego i jego
okresu od wybuchu powstania Bohdana Chmielnic- ekonomicznych skutk�w.
kiego do rozejmu andruszowskiego z Rosj�, dziel�- Wyra�nie jednak trzeba zauwa�y�,
�e procesy
cego Ukrain� na cz�� polsk� i rosyjsk�) dowiod�y, integracyjne obejmowa�y przede
wszystkim, je�li
�e zespolenie Polski z Ukrain� by�o sztuczne. Wi�zi nie wy#�cznie, szlacht�. Z tego
powodu ogranicza�y
ogranicza�y si� tylko do szlachty i mo�now�adztwa, si� do powierzchni �ycia, co w
konsekwencji mu-
masy natomiast tak ch�opskie, jak i mieszeza�skie sia�� prowadzi� do narastania
silnych tendencji
nie czu�y z ni� ��czno�ci pod wzgl�dem wyznanio- przeciwnych.
#vym � j�zykowo-kult-rowym. Nieco inaczej przedstawia si� obraz integracji
W wieku XVII nast�pi� - w zwi�zku z za- spo�ecznej w odniesieniu do ziem
etnicznie polskich
ostrzeniem ucisku pa�szczy�nianego - cz�ciowy wchodz�cych w sk�ad Rzeczypospolitej.
Tam-
nawr�t do gospodarki naturalnej, chocia� towaro- w Wielkopolsce, na Pomorzu,
Mazowszu, w Kra-
wo-pieni�na nie przestawa�a odgrywa� powa�nej kowskiem i Sandomierskiem, na
Kujawach i w Lu-
roli. Ch�op traci� jednak mo�liwo�ci nabywcze belskiem - gin�y wszelkie
pozosta�o�ci r�nic
i przestawa� l�czy� si� na rynku, zbo�e id�ce na dzielnicowych, kt�re odgrywa�y tak
powa�n� rol�
sprzeda� pochodzi�o przede wszystkim z latyfun- jeszcze w drugiej po�owie XV wieku.
Jedynie
di�w magnackich, maj�tno�ci szlacheckich, d�br w Prusach Kr�lewskich utrzymywa�y
si� one d�u-
koronnych i duchownych. Handel obs�ugi#va� �ej. Bardziej jednak chodzi�o tu o ich
kszta�t ze-
w pierwszym rz�dzie szlacht� i dwory magnackie. wn�trzny ni� o tre�� wewn�trzn�.
Ustawodawstwo
Upada�o rzemios�o wiejskie, za� rzemios�o w mia- drugiej po�owy XVI wieku, b�d�ce
wyrazem �wia-
stach nastawia�o si� g��wnie na produkcj� artyku- domego d��enia �redniej szlachty
do pe�nej cen-
��w luksusowych. Rynek wewn�trzny wi�c - tak tralizacji pa�stwa, stara�o si�
likwidowa� r�nice
og�lnokrajowy, jak i lokalny - m�g� w znacznie prawne i ustrojowe mi�dzy
dzielnicami (sz�o tu
mniejszym stopniu ni� w wieku XVI odgrywa� rol� przede wszystkim o pe�ne zespolenie
z Koron� pro-
czynnika zespalaj�cego prowincje wchodz�ce wincji najp�niej przy��czonych,
zw�aszeza Pomo-
w sk�ad Rzeczypospolitejk w ja- rza, Mazowsza, ksi�stwa Zatorskiego i O�wi�cim-
kiej� mierze spe�nia�. �wiadcz� o tym cho�by jar- skiego). Utrzymywa�y si�
natomiast do�� powa�ne
marki w Lublinie, ��czycy, Lwowie, mocna pozy- r�nice w strukturze spo�ecznej
r�nych ziem,
cja kupc�w ormia�skich z po�udniowo-wschodnich okre�laj�ce w du�ej mierze tak�e ich
specyficzne
rubie�y Rzeczypospolitej bngac�cych si� nie tylko cechy polityczne. Wystarczy
przypomnie�, �e na
na handlu tranzytowym, lecz r�wnie� na obs�udze Mazowszu i na Podlasiu mieszka�y
ogromne rzesze
szlachty innych ziem polskich, wielkie znaczenie szlachty zagrodowej,
uczestriicz�cej w �yciu poli-
ekonomiczne eksportu wo��w, hodowanych na tycznym kraju i stanowi�cej powa�n� si��.
�e na

136 15%

JAREMA MACISZEWSKI

Podg�rzu pa�szczyzn� wprowadzano znacznie p�-


niej ni� w innych cz�ciach Polski, co powodowa�o
szczeg�lne narastanie konflikt�w spo�ecznych
w tym regionie pocz�wszy od lat trzydziestych
XVII wieku. Istnia�y wreszcie regiony, gdzie wiel-
ka w�asno�� ziemska typu latyfundialnego rozwi-
ni�ta by�a s�abiej - tam oczywi�cie magnateria
odgrywa�a mniejsz� rol�.
W wieku XVI i XVII powi�kszy� si� polski
obszar etniczny. Kolonizacja ch�opska umacnia�a
polski �ywio� w Prusach Ksi���cych. Podlasie, za-
ludnione przede wszystkim przez drobn� szlacht�,
zosta�o niemal w ca�o�ci spolonizowane. Z drugiej
strony osadnicy ch�opscy na Ukrainie stosunkowo
szybko wtapiali si� w tutejsz� ludno�� i ulegali
rutenizacji. Nie ulega wszak�e w�tpliwo�ci, �e
w wieku XVII mo�na ju� m�wi� o pe�nym zespole-
niu narodowo�ciowym i j�zykowym ziem polskich
wchodz�cych w sk�ad Rzeczypospolitej, o rozwoju
polskiej �wiadomo�ci narodowej. Istnia�o poczucie
wsp�lnoty i �wiadomo�� odr�bno�ci w stosunku do
innych narodowo�ci. Wi�za�o si� to mi�dzy innymi
z nieprzerwanym rozwojem polskiego j�zyka lite-
rackiego, kultury og�lnopolskiej, nie za� wy��cznie
prowincjonalnej czy dzielnicowej. Jej warto�ci do-
ciera�y na przestrzeni ca�ego wieku XVII nie tylko
do przedstawicieli szlachty - w jakiej� mierze tra-
fia�y tak�e do ch�op�w i - w wi�kszym znacznie

"
sto niu - do mieszcZa�stwa. "Potop szwedzki
okaza� si� sprawdzianem poczucia jedno�ci narodo-
wo�ciowej i pa�stwowej wszystkich klas i warstw
ludno�ci polskiego obszaru etnicznego, wchodz�cego
w sk�ad Rzeczypospolitej.
To ostatnie u�ci�lenie jest niezb�dne. Bowiem
poza terytorium pa�stwowym znajdowa�y si�
zwarte skupiska autochtonicznej ludno�ci pol-
skiej - ch�opskiej przede wszystkim - do kt�rych

SPO�ECZE�STWO

nie dociera�y, lub dochodzi�y w stopniu daleko nie-


wys'arczaj�cym wp�ywy integracyjne pa�stvt#a pol-
skiego i kultury polskiej. Skupiska te istnia�y g��w-
nie na �l�sku. Mniejsze grupy ludno�ci polskiej
rozrzucone by�y wzd�u� ca�ej niemal granicy za-
chodniej. Proces w��czania �l�zak�w do nowo�yt-
nego narodu polskiego oraz rozw�j ich �wiadomo-
�ci etnicznej musia� wi�c by� przez d�ugi czas za-
hamowany. Dopiero w wieku XIX przybra� on
posta� odrodzenia narodowego.

Socjalne rozwarstwienie ludno�ci

Podzia�y klasowe wewn�trz spo�ecze�stwa


ugruntowane by�y podzia�em prawnym, chocia� nie
we wszystkich przypadkach pokrywa�y si� �ci�le
z podzia�em stanowym, a wi�c opartym o kryteria
prawno-ustrojowe. W zasadzie jednak znaczna
wi�kszo�� feudalnych w�a�cicieli ziemskich nale�a-
�a do stanu szlacheckiego, a obowi�zuj�ce ustawo-
dawstwo zakazywa�o mieszczanom posiadania zie-
mi. Charakteryzuj�c spo�ecze�stwo polskie wieku
XVII przywyk�o si� wyodr�bnia� trzy podstawowe
grupy ludno�ci: szlacht�, mieszcza�stwo i ch�op�w.
Taki podzia� odpowiada jedynie pewnym normom
prawnym. Rzeczywisto�� spo�eczna by�a bowiem
bardziej skomplikowana, a podzia�y bardziej za-
gmatwane.
Stan szlachecki sk�ada� si� nie tylko z feudal-
nych w�a�cicieli ziemskich. Nale�a�a do niego ob-
darzona pe�ni� praw politycznych szlachta zagro-
dowa (zagonowa) licznie zaludniaj�ca Mazowsze,
Podlasie, Pomorze Gda�skie, Ru� Czerwon�, �mud�
oraz w mniejszej liczbie inne obszary, uprawiaj�ca
w�asny kawa�ek ziemi bez korzystania z pracy
ch�opa pa�szczy�nianego b�d� korzystaj�ca z niej
w minimalnym stopniu. Do tego stanu wchodzi�a

138 139

.TAREMA MACISZEWSKI

r�wnie� szlachta nie posiadaj�ca ziemi w og�le,


kt�ra sz�a na s�u�b� do szlachcica-posesjonata, n�
dw�r magnacki i do wojska prywatnego (magnac-
kiego) lub pa�stwowego (koronnego b�d� litewskie-
go). Obydwie te grupy szlacheckie mia�y naturalnie
zupe�nie inn� pozycj� spo�eczn�, ani�eli feudalni
w�a�ciciele ziemscy. Pomi�dzy nawet wzgl�dnie
niezamo�nym szlachcicem osiad�ym na ##�asnej
wiosce a ubogim szlacheckim s�ug� zachodzi�a nie
mniejsza r�nica ni� mi�dzy zamo�nym ch�opem
i jego panem.
W obr�bie feudalnych w�a�cicieli ziemi - na-
le�a�a do nich szlachta osiad�a, posesjonaci - roz-
warstwienie maj�tkowe by�o bardzo z�aczne. Od
posiadaczy cz�ci wsi, poprzez szlacht� jedno= i kil-
kuwioskow� a� do magnaterii, dzier��cej kilkana-
�cie, kilkadziesi�t, a nawet - dotyczy to niewiel-
kiej wprawdzie liczby rod�w - kilkuset wsi.
Wszystkie te kategorie nie mog� by� mierzone jed-
n� miar�. Spo�eczna i polityczna rola w�a�cieieli
latyfundi�w sta�e ros�a. Proces ten doprowadzi�
w ko�eu do wytworzenia si� w ustrojowych ra-
mach demokracji szlacheckiej oligarchii magnac-
kiej. Dw�r magnacki sta� si� nie tylko o�rodkiem
dyspozycji gospodarczej dla du�ego obszaru, cen-
trum politycznym ziemi, powiatu czy nawet woje-
w�dztwa, ale r�wnie� o�rodkiem �ycia spo�ecznego
i kulturalnego, kszta�tuj�cym wzorce zachowa�,
gust�w i sposobu my�lenia, miejscem pracy i �r�d-
�em utrzymania wielu jednostek i ca�ych rodzin.
Dw�r magnacki oddzia�ywa� wi�c zar�wno na pry-
watne "pa�stwo" swego w�a�ciciela, jak i na ca�e
bli�sze oraz dalsze s�siedztwo, na szlacht� osiad��
i nieosiad��, na mieszcza�stwo i na ch�op�w. Po-
dobn� rol� spe�nia� dw�r szlachecki, ale tylko
w stosunku do w�asnej wsi, pobliskiego miastecz-
ka, najbli�szego s�siedztwa. W tej strukturze tkwi-

SPO�ECZE�STWO

�y r�wnie� elementy patrymonialne, znajduj�ce


swe odbicie przede wszystkim w obyczaju.
Rozwarstwienie szlachty nie by�o w wieku
XVII zjawiskiem nowym. Stulecie to jednak nada�o
mu cechy swoiste, kt�re odegra�y istotn� rol�
w przeobra�eniach spo�ecznych i ustrojowych Rze-
czypospolitej. Po pierwsze - trwaj�cy od ko�ca
wieku XVI proces powstawania wielkich fortun
magnackich uleg� w XVII stuleciu znacznemu na-
sileniu. Obok dawnych litewsko-ruskich rod�w
mo�now�adc�w kresowych (Ostrogscy, Zas�awscy,
Radziwi��owie, Chodkiewicze, itd.) powstawa�y no-
we takie jak Zamoyscy, Potoccy, Lubomirscy, Sa-
piehowie i inni, kt�rych fortuny ros�y szybko. O ile
dawniej, w wieku XV i XVI, warstwa feudalnych
mo�now�adc�w na ziemiach etnicznie polskich nie
by�a stabilna (jedne rody wybija�y si�, inne traci�y
znaczenie), o tyle w wieku XVII ukszta�towa�a si�
ostatecznie ustabilizowana, zamkni�ta niemal war-
stwa magnacka, kt�ra - od po�owy wieku XVII
poczynaj�c - podzieli�a pomi�dzy siebie wp�ywy
w pa�stwie. Praktycznie sta�a ona ponad tronem,
jak r�wnie� ponad ca�ym stanem szlacheckim.
Dawna, stara magnateria litewsko-ruska stopi�a si�
z now�. Maj�tno�ci Zas�awskich znajdowa�y si�
cv po�owie XVII stulecia - w wojew�dztwie kra-
kowskim i sandomierskim. Dobra Potockich, Lanc-
koro�skich, Lubomirskich - na Rusi.
Wzrostowi pozycji maj�tkowej i zwi�zanej
z ni� pozycji politycznej magnaterii towarzyszy�y
znamienne procesy w �onie szlaehty �redniej. Oto
stopniowo, krok za krokiem, kurczy� si� jej stan
posiadania. By�o to wynikiem koncentracji ziemi
w r�ku wielkich posiadaczy oraz podzia��w spad-
kowych. W ten spos�b wzrasta�a liczba posesor�w,
ale dzier��cych coraz to mniejsze gospodarstwa
i coraz bardziej uzale�nionych od bogatszych s�-
140 14i

JAREMA MACIS�EWSKI

siad�w. Starano si� wprawdzie unika� nadmiernego


dzielenia schedy ojcowskiej, jednak dzia�y takie
by�y nieuchronne. St�d szlachta, tak drobna jak
i �rednia, gor�czkowo poszukiwa�a mo�liwo�ci ka-
riery dla swych syn�w i korzystnych o�enk�w dla
c�rek, kt�re by pozwoli�y im utrzyma� si� na po-
wierzchni �ycia bez uszczerbku dla pozycji spo�e-
cznej rodziny. Je�li w rodzinie by�o du�o syn�w,
a rodziny szlacheckie odznacza�y si� na og� wie-
lodzietno�ci�, przynajmniej jednego z nich kiero-
wano na drog� kariery duchownej, po��czonej
z u�ytkowaniem beneficj�w ko�cielnych. By� to
chyba jeden z istotnych element�w przes�dzaj�-
cych o powodzeniu ofensywy kontrreformacji
w Polsce; szlachta r�nowiercza bowiem ze zrozu-
mia�ych wzgl�d�w nie mia�a mo�liwo�ci partycy-
powania w dochodach p�yn�cych z d�br ko�ciel-
nych. C�rk� za� bodaj jedn�, starano si� umie�ci�
w klasztorze. Do nowicjatu oddawano nawet dwu-
nastoletnie dziewczynki. Wszystko to jednak nie
za�atwia�o sprawy w skali masowej. W Polsce XVII
wieku brakowa�o instytucji, kt�ra mog�aby wch�o-
n�� znaczne nadwy�ki m�odzie�y szlacheckiej. Ro-
s�y wi�c szeregi szlachty cz�stkowej, ekonomicznie
s�abej oraz szlachty bezrolnej. Ta ostatnia, przymu-
szona konieczno�ci�, sz�a na s�u�b� do mo�nych,
kt�rzy potrzebowali rozbudowanego na szerok�
skal� aparatu administracyjnego i wojskowego
w swych latyfundiach.
Zjawisko pauperyzacji mas szlacheckich wy-
maga jeszcze wielu prac badawczych. Nie ulega
wszak�e w�tpliwo�ci, �e spo�eczna i polityczna
struktura Polski wieku XVII nie stwarza�a dla
ubo�szej cz�ci stanu szlacheckiego mo�liwo�ci ani
awansu, ani nawet utrzymania si� na poziomie �y-
cia poprzednich pokole�. Istnia�a w tej dziedzinie
do�� istotna r�nica mi�dzy Rzecz�pospolit� a kra-
SPO�ECZE�STWO

jami formuj�cego si� absolutyzmu. We Francji mo-


narchia absolutna przej�a niejako opiek� nad zu-
bo�a�� lub ubo�ej�c� szlacht�. Umo�liwi�a jej zw�a-
szcza s�u�b� w sta�ej, rozbudowanej liczebnie
armii, ca�kowicie podporz�dkowanej woli kr�la.
Nie�le op�acane funkcje oficerskie obsadzane by-
�y przede wszystkim przez szlacht�. Pewna jej
ez�� otrzymywa�a sta�e pensje ze szkatu�y kr�-
lewskiej.
W Polsce nieliczna sta�a armia nie mog�a
wch�on�� znacznych nadwy�ek m�odzie�y szlachec-
kiej. Zdaj�c sobie z tego spraw� niekt�rzy pisarze
polityczni wysuwali projekt za�o�enia szko�y ry-
cerskiej na Ukrainie, zorganizowania skarbu prze-
znaczonego na utrzymanie sta�ych si� zbrojnych,
silniejszych ni� kwarciane. W�wczas s�u�ba woj-
skowa mog�aby sta� si� zawodem, dost�pnym dla
wielu, podczas gdy w istniej�cych warunkach za-
pewnia� on chleb tylko nielicznym. Projekty te
jednak upada�y, gdy� sta�a armia, licz�ca kilka-
dziesi�t tysi�cy ludzi, ogromnie obci��y�aby podat-
nik�w, a ponadto - i to by� chyba motyw najwa�-
niejszy - stanowi� by musia�a narz�dzie w r�ku
kr�la. Na to za� ani szlachta �rednia, ani - zw�a-
szcza - magnateria zgodzi� si� nie chcia�y i nie
mog�y.
C� wi�c mia�y robi� owe rzesze drobnej szla-
chty, dla kt�rej nie starcza�o ziemi ani ch�op�w?
Cz�� szlacheckich syn�w z za�ciank�w i wsi ko-
lokacyjnych sz�a do wojska kwarcianego, do cho-
r�gwi drago�skich i piechoty. Ci, kt�rym si� uda�o,
s�u�yli jako pocztowi w husarii lub oddzia�ach pan-
cernych. Nie by�a to jednak du�a liczebnie grupa.
W okresie pokoju nie przekraeza�a wi�cej ni� 4000
ludzi w Koronie i Litwie razem. W czasie wojny
ulega�a oczywi�cie powi�kszeniu. Inni - a tych
by�a znaczna wi�kszo��, musieli szuka� chleba na

142 143

JAftEMA MACISZEWSKI

dworach pa�skich. Ubo�si po prostu przyjmowali


s�u�b� w charakterze r�kodajnych, hajduk�w, pa-
cho�k�w zbrojnych, a nawet zwyk�ych s�u��cych.
Zamo�niejsi otrzymywali stanowiska w admini-
stracji gospodarczej lub funkcje oficerskie w ma-
gnackich oddzia�ach nadwornych.
Dawa�o to magnater� oparcie spo�eczne w rze-
szach drobnej szlachty, wzmacnia�o jej si��,
a w wyniku d�ugotrwa�ego procesu przyczyni�o
si� do os�abienia w�adzy centralnej oraz ugrunto-
wania niemal niezale�nej pozycji lokalnych kr�-
lewi�t.
Ale i dwory magnackie nie by�y zdolne wch�o-
n�� wszystkich nadwy�ek m�odzie�y za�ciankowej
czy drobnoszlacheckiej. Do do�� cz�stych zjawisk
nale�a�o przechodzenie cz�ci bezrolnej szlachty
ze wsi do miast. Po pewnym okresie, w obr�bie
dwu, najdalej trzech pokole�, ludzie ci zlewali si�
ca�kowicie ze stanem mieszcza�skim i tylko nazwi-
sko wskazywa�o, �e ich przodkowie wywodzili si�
ze szlachty i legitymowali si� herbem. ?s W miar�
up�ywu czasu, a zw�aszcza po katastrofach wojen-
nych po�owy XVII wieku, gdy miasta zacz�y chy-
li� si� ku upadkowi, nie by�y w stanie wch�ania�
#odatkowych grup ludno�ci.
Mo�na pokusi� si� o ustalenie g�rnego progu
kariery syna drobnoszlacheckiego. W s�u�bie ma-
gnackiej - by�o to osi�gni�cie stanowiska podsta-
ro�ciego, otrzymanie do�ywocia na wi�kszej maj�t-
no�ci, korzystniejsza dzier�awa, kt�ra dawa�a nie-
jednokrotnie mo�liwo�ci zgromadzenia fundusz�w
wystarczaj�cych na zakupienie z czasem w�asnej
wioski i tym samym na ponowne wej�cie w obr�b
w�asnej warstwy. W s�u�bie wojskowej - by�o to
osi�gni�cie stopnia oficerskiego lub te� zdobycie
odpowiednich �up�w, wystarczaj�cych na zakup
wioski czy obj�cie korzystnej dzier�awy.

144

19. Szlachcic i �mier�

P�askorze�ba stiukowa w ko�ciele parafialnym w Tar�owie

SPO�ECZE�STWO

W�r�d tej grupy szlachty, kt�ra szuka�a chleba


w miastach, awans spo�eczny wyznacza� najcz�ciej
bogaty o�enek z mieszcza�sk� c�rk�, rzadziej-
eksponowane stanowisko w administracji miej-
skiej. Zdarza�o si� r�wnie�, �e wzbogacony w mie-
�#ie szlachcic wraca� na wie�.
Pogranicze mi�dzy szlacht� a mieszcza�stwem,
a nawet ch�opstwem, by�o wi�c do�� p�ynne.
Wbrew pozorom lin� podzia��w mi�dzystanowych
nie strze�ono tak surowo w praktyce, jakby tego
wymaga�y przepisy prawne. Nie tylko bowiem zu-
bo�ali przedstawiciele szlachty wrastali w miesz-
cza�stwo, ale odwrotnie - wzbogaceni mieszczanie
nierzadko zdobywali prerogatywy szlacheckie.
Mo�na przyj��, �e odbywa�o si� to cz�ciej poprzez
zasiedzenie, ani�eli poprzez legalne nobilitacje. Za-
mo�niejszy i bardziej przedsi�biorczy cz�owiek, po-
siadaj�cy odpowiednie �rodki materialne, m�g�
w innej okolicy podawa� si� za szlachcica i za ta-
kiego go uwa�ano. Nikt na og� nie sprawdza�,
sk�d pochodzi�, rejestr�w szlachty nie by�o, spraw-
dzanie szlachectwa zdarza�o si� rzadko. Po odpad-
ni�ciu od ftzeczypospolitej cz�ci Ukrainy oraz
Czernihowszczyzny i Siewierszczyzny ka�dy m�gl
w�a�ciwie podawa� si� za wygna�ca z tych ziem.
Jak bez wi�kszych trud�w w�lizgiwano si� w obr�b
stanu uprzywilejowanego �wiadczy L�ber Cha#n,o-
rum Trepki, gdzie autor wymienia setki nazwisk
tych, kt�rzy podawali si� za szlacht�, wywodz�c si�
w istocie z ni�szych warstw. W polemice cz�sto
powo�ywano si� na nieszlacheckie pochodzenie nie-
kt�rych wielmo��w, na przyk�ad w dobie rokoszu
Zebrzydowskiego zarzut ten wysuni�to pod adre-
sem wojewody ruskiego Stanis�awa Gulskiego, bi-
skup�w Wojciecha Baranowskiego i Marcina Szy-
szkowskiego. Praktycznych konsekwencji wobec
tak wysokich dostojnik�w to jednak nie mia�o.

10 Polska XVII wieku 145

JAREMA MACISZEWSKI

Zawieruchy wojenne, wstrz�sy spo�eczne i inne


jeszcze przyczyny sprzyja�y mieszaniu si� stan�w.
W odr�nieniu jednak od Anglii, gdzie t� drog�
tworzy�o si� nowe, kapitalistyczne spo�ecze�stwo,
w Polsce zjawisko to stanowi�o margines i nie pro-
wadzi�o do zmiany uk�adu spo�ecznego. W wieku
XVII nie przystawa�o szlachcicowi para� si� han-
dlem (m�g� jedynie mie� jurydyk� w mie�cIe, co
od po�owy stulecia stawa�o si� cz�ste), za� najbo-
gatsze mieszcza�stwo inwestowa�o swe kapita�y nie
w r�nego typu przedsi�biorstwach, lecz w ziemi,
d���c do pe�nego zespolenia si� ze stanem szlache-
ckim. Najwi�ksze kariery mieszcza�skie wieku
XVII wyst�pi�y w rodzinach Wodzickich i Kor-
niakt�w, kt�re ca�kowicie wros�y w, szlacht�.
Podzia�y spo�eczne w obr�bie mieszcza�stwa
by�y r�w nie g��bokie,jak w �r�d szlachty. Dotyczy
to nie tylko mieszcza�stwa, jako ca�o�ci i r�nic
mi�dzy Gda�skiem lub Toruniem a Warszaw�
i Krakowem, czy mi�dzy miastami kr�lewskimi
w og�le a miastami i miasteczkami prywatnymi.
R�nice spo�eczne, wynikaj�ce g��wnie z rozmaite-
go poziomu zamo�no�ci, zarysowyw,a�y si� w obr�-
bie jednego organizmu miejskiego. W niekt�rych
o�rodkach, zw�aszcza tych wi�kszych, bogatszych,
jak Gda�sk, Toru�, Elbl�g, Krak�w, Pozna�, a po-
tem Warszawa, podzia� odpowiada� klasycznym
schematom: by� w nich patrycjat miejski, skupia-
j�cy w swych r�kach przede wszystkim handel,
mieszcza�stwo �rednie, przewa�nie rzemie�lnicze,
ple#s miejski oraz stosunkowo, jak na polskie #i,n-
runki, du�a liczebnie grupa ludzi lu�nych, zatrud-
nianych dorywczo przy sezonowych pracach.
W miastach mniejszych, a zw�aszcza w prywatnych
miasteczkach, podzia�y te by�y mniej wyra�ne,
a r�nice spo�eczne nie rzuca�y si� tak w oczy. Za-
hamowanie rozwoju gospodarczego miast powodo-

SPO�ECZE�STWO

wa�o, i� stale istniej�ce zapotrzebowanie na si��


robocz� w rzemio�le i transporcie nie ros�o, lecz
raczej mala�o. St�d nadwy�ki ludno�ci wiejskiej,
usi�uj�cej wyrwa� si� ze wsi pa�szczy�nianej i szu-
kaj�cej lepszego losu w mie�cie, gdzie nie znajdo-
dva�y �atwego �ycia i mo�liwo�ci zarobku. Powi�k-
sza�y one gromady ludzi lu�nych, stoj�cych w�a�ci-
wie poza organizacj� miejsk� i tym samym nie
mieszcz�cych si� w ramach feudalnej struktuI-y
spo�ecze�stwa.
Ujednolicenie systemu eksploatacji mas ch�op-
skich, dokonane ostatecznie w wieku XVII, nie zni-
welowa�o r�nic spo�ecznych w obr�bie najliczniej-
szej klasy spo�ecznej w Polsce. Podupad�a ostatecz-
nie warstwa so�tys�w, kt�ra w wieku XVII istniala
tylko w postaci szcz�tkowej, przewa�nie w dobrach
duchownych. Zachowa�a si� natomiast do�� zamo�-
na grupa ch�op�w (wskazuj� na to wyra�nie za-
r�wno rejestry poborowe, jak i skargi ch�opskie);
sk�adali si� na ni� przede wszystkim: rzemie�lnicy
wiejscy (kowale, ko�odzieje, m�ynarze itd.) oraz
u�ytkownicy wi�kszych gospodarstw, co najmniej
�anowych. Gospodarstwa takie nale�a�y do rzad�o-
�ci, wyst�powa�y najcz�ciej w dobrach kr�lew-
skich i duchownych, cho� zdarza�y si� tak�e i n, do-
brach prywatnych. Pr�cz nich - na drugim biegu-
nie - znajdowa�a si� do�� liczna grupa tzw. za-
grodnik�w i komornik�w. Niekt�rzy z nich odra-
biali pa�szczyzn� nie tylko za sie'#ie, z tytu�u poc?-
da�stwa lub uprawiania niewielkiego zagona,
lecz r�wnie� - za odpowiednie wyna#rodzenie
przewa�nie w naturze - za bogatszych ch�op�w.
Zagrodnicy stanowili naturalnie margines spo�ecz-
ny �ycia wsi.
Og�lnie mo�na stwierdzi�, �e a� do po�owy
wieku XVII po�o�enie ekonomiczne mas ch�opskich,
mimo wzrostu ci�ar�w pa�szczy�nianych, nie by�o

146 147

JAREMA MACISZEWSKI

jeszcze bardzo ci�kie. Charakterystyczne, �e ry-


ciny z tego okresu przedstawiaj� na og� ch�opa
w obuwiu. Prze�om na tym polu wyra�nie zazna-
czy� si� po szwedzkim naje�dzie. Wyst�pi�o zjawi-
sko wyludnienia wsi, znacznego zmniejszenia ob-
szaru uprawy oraz spadku wydajno�ci zasiew�w.
W�wczas to dopiero nast�pi�a gwa�towna paupery-
zacja ludno�ci ch�opskiej. Ryciny przedstawiaj�ce
ch�opa w drugiej po�owie XVII i pierwszej po�owie
XVIII wieku ukazuj� go ju� przewa�nie bez but�w.
Wie�, jak wspominali�my, stanowi�a wraz
z dworem, karczm�, ko�cio�em i pobliskim miaste-
czkiem, niemal zamkni�ty uk�ad spo�eczny. Sie-
demnastowieczna Polska nie by�a jednak wy��cznie
sum� owych rozproszonych niewielkich uk�ad�w.
Tworzy�y si� zal��ki wi�zi og�lnokrajowych, uk�a-
d�w szerszych, obejmuj�cych nie tylko szlacht�.
Jeden z element�w wp�ywaj�cych w jakim� stop-
niu na wi�zanie owych drobnych uk�ad�w zam-
kni�tych stanowi�o wojsko. I z uwagi na jego og�l-
nopa�stwow�, obronn� funkcj�, szczeg�lnie odczu-
waln� przez najszersze rzesze spo�ecze�stwa
w drugiej po�owie XVII stulecia, jak r�wnie� dzi�-
ki swym specyficznym cechom spo�ecznym. W woj-
sku bowiem w takich formacjach, jak dragonia,
piechota, chor�gwie lekkiej jazdy, s�u�y�a nie tyl-
ko szlachta - chocia� funkcje ofieerskie by�y for-
malnie dla niej zastrze�one - ale tak�e wielu sy-
n�w ch�opskich czy mieszcza�skich. Mimo �e
szlachcic uwa�a� si� za kogo� niesko�czenie lepsze-
go od ch�opa b�d� mieszczanina, na polu walki
r�nice urodzenia niwelowa�y si� i zaciera�y. �ro-
dowisko wojskowe mia�o jednak sw� specyfik�
i nie mo�na jej nie docenia�. Wydaje si� wr�cz, �e
naj�atwiejsza stosunkowo droga awansu spo�ecz-
nego dla syn�w ch�opskich prowadzi�a w�a�nie
przez s�u�b� wojskow�, kt�ra w ko�cu - w przy-

SPO�ECZE�STWO

padku pewnego szcz�cia osobistego - mog�a przy=


nie�� spore dochody, a nawet w�lizgni�cie si� nie-
postrze�enie do rz�du szlachty. Ostatecznie r�nice
w sposobie bycia, w obyczaju czy nawet w stopniu
zamo�no�ci mi�dzy zagonowym i bezrolnym szla-
chcicem a ch�opem nie by�y zn�w tak wielkie.
Oczywi�cie, je�li ch�opski lub mieszcza�ski syn,
kt�remu powiod�o si� w wojsku, chcia� nast�pnie
robi� karier� spo�eczn�, a wi�c kupi� wiosk�, sta�
si� szlachcicem, o�eni� si� ze szlachciank�, doj�� do
jakiego� urz�du ziemskiego, musia� unika� jak
ognia okolicy, sk�d pochodzi�, gdzie znano jego ro-
dzic�w, gdzie byle szlachetka m�g� mu zarzuci�
plebejskie pochodzeni�. W nast�pnym pokoleniu
nie odgrywa�o to ju� praktycznie wi�kszej roli.

Uwagi ko�cowe

XVII stulecie w Polsce nagromadzi�o szczeg�l-


nie wiele kontrast�w. Uleg�o zahamowaniu, zw�a-
szcza w drugiej po�owie wieku, wiele post�powych
pr�d�w i tendencji, kt�re rozwin�y si� uprzednio,
w dobie renesansu. Spot�gowa� si� r�wnocze�nie
rozw�j wi�zi spo�ecznych, og�lnonarodowych, obej-
muj�cych przede wszystkim polski obszar etniczny.
"Powoli, bardzo powoli, nie�mia�o, rodzi�y si�
pierwsze zal��ki dzisiejszego og�lnonarodowego
patriotyzmu, poczucia narodowego." 29
Wiek XVII przes�dzi� ostatecznie, w skali hi-
storycznej, wiele problem�w i spraw. Wtedy w�a-
�nie okaza�o si�, �e procesy integracyjne, przebie-
gaj�ce w pa�stwie wielonarodowym, mog� obj��
tylko szlacht� i wytwarzane przez ni� instytucje
prawne, obyczajowe oraz zespo�y postaw i pogl�-
d�w, �e nie ulegaj� im masy ludowe terytori�w
niepolskich, wchodz�cych w sk�ad Rzeczypospolitej.
Integracja szlachty w skali ca�ego pa�stwa, poloni-

148 149

JAREMA MACIsZEWSKI

zacja szlachty litewskiej i ruskiej, powodowa�a za-


ostrzenie konflikt�w na Ukrainie, wzrost poczucia
odr�bno�ci ch�op�w i mieszczan na tych ziemiach.
W rezultacie sta�a si� ona jednym z czynnik�w
dezintegruj�cych spo�ecze�stwo ogromnej Rzeczy-
pospolitej. Wszystko to w ostatecznym rachunku
przes�dza�o o politycznej przysz�o�ci ziem niepol-
skich, wchodz�cych w sk�ad Rzeczypospolitej, do-
ra�nie za�, w po�owie wieku XVII, by�o jedn� z naj-
istotniejszych przyczyn s�abo�ci pa�stwa i podsta-
wowym �r�d�em jego ci�kiego kryzysu. Fakt, �e
kryzys ten zosta� w du�ej mierze przezwyci�ony,
zawdzi�cza� nale�y przede wszystkim temu, i� na
ziemiach etnicznie polskich spo�ecze�stwo wykaza-
to znaczn� - mimo wewn�trznych konflikt�w-
spoisto��.
Struktury spo�eczne w Polsce wieku XVII ewo-
luowa�y w niew�a�ciwym kierunku. Rosn�ce w si��
feudalne mo�now�adztwo, staraj�ca si� z trudem
utrzyma� sw� pozycj� spo�eczn� �rednia szlachta,
pauperyzuj�ce si� masy drobnej szlachty, upada-
j�ce lub tylko zahamowane w rozwoju mieszcza�-
st##-o, spychane na dno drabiny spo�ecznej ch�op-
stwo - wszystko to tworzy�o obraz anachroniczne-
go ju� w drugiej po�owie wieku XVII spo�ecze�-
stwa, nie dotrzymuj�cego kroku bardziej zaawan-
so#vanym w rozwoju historycznym organizmom
spo�ecznym �wczesnej Europy. W nast�pnym stu-
leciu nie uda�o si� ju� tego odrobi� i przysz�o za-
p�aci� najwy�sz� cen� - utrat� niepodleg�o�ci pa�-
stw ow ej.

Jan W�'m'mer

#1'OJSiiO
�,vagi wst�pne

Nakre�lony w artykule Zbign?ewa W�jcika


obraz po�o�enia mi�dzynarodowego Rzeczypospoli-
tej w XVII wieku pozwala stwierdzi�, �e w stule-
ciu tym pa�stwo polsko-litewskie zaledwie przez
32 lata nie prowadzi�o wi�kszych wojen zewn�trz-
nych. Lat tych nie mo�na jednak nazwa� pokojo-
wymi, gdy� wype�nia�y je niemal bez reszty walki
z najazdami tatarskimi i z powstaniami kozacko-
-ch�opskimi na Ukrainie. Dla por�wnania warto
doda�, �e d�ugotrwa�o�ci� toczonych wojen prze-
wy�sza�y nas w tym okresie jedynie Turcja (14 lat
pokoju) i Hiszpania (18 lat), o wiele d�u�ej za� z do-
brodziejstw stanu pokojowego korzysta�y wszystkie
inne pa�stwa europejskie (na przyk�ad cesarstwo
38 lat, Francja 47, Szwecja 48, Rosja 49, Anglia 59,
Brandenburgia 69), cho� i one w tych czasach, poza
zmaganiami zewn�trznymi, prze�ywa�y liczne woj-
ny domowe na tle spo�ecznym i religijnym, a tak�e
narodowo�ciowym. Nale�y jednak podkre�li�, �e
wojny zewn�trzne toczone przez Rzeczpospolit� od
roku 1619 a� po rok 1676 by�y przewa�nie wojna-
mi obronnymi, prowadzonymi w celu utrzymania
obszar�w uzyskanych w poprzednich okresach b�d�

151

JAN WIMMER

nawet dla zachowania samodzielnego bytu pa�-


stwowego (jak w czasie "potopu"), si�� rzeczy g��w-
nie na terytorium w�asnym, co nara�a�o kraj na
ogromne zniszczenia. W sumie nie by�o skrawka
kraju, kt�rego by w tym stuleciu nie nawiedzi�a
stopa wojsk obcych.
Walki z silnymi przeciwnikami, niekiedy r�w-
nocze�nie na kilku frontach, wymaga�y du�ego wy-
si�ku wojskowego, a tym samym i finansowego ze
strony s�abn�cej Rzeczypospolitej. Po uzmys�owie-
niu sobie tego, �atwo przyjdzie nam zrozumie�, jak
wielkie znaczenie odgrywa�y sprawy wojska w �y-
ciu �wczesnego pa�stwa polsko-litewskiego i to mi-
mo na og� niech�tnego do wojen stosunku war-
stwy rz�dz�cej.

Rodzaje s:1 zbrojnycli

Podstawow� formacj� militar#� by�o w Euro-


pie XVII wieku zawodowe wojsko najemne i za-
ci�ne. R�nica mi�dzy nimi polega�a na tym, komu
podlega� werbowany �o�nierz-ochotnik. Wojsko
najemne sk�ada�o si� z oddzia��w, kt�re werbowali
dow�dcy we w�asnym imieniu, po czym zawierali
z monarchami umowy o najem us�ug, oddaj�c do
ich dyspozycji gotowe jednostki. Szefowie-przed-
si�biorcy zachowywali jednak pe�ni� w�adzy nad
swymi �o�nierzami i z chwil� wyga�ni�cia terminu
najmu mogli przej�� wraz z oddzia�em w s�u�b� in-
nego mocodawcy. Ten typ wojska panowa� powsze-
chnie w Europie zachodniej i �rodkowej w XVI
i pierwszej po�owie XVII wieku, a jego rozkwit
przypad� na czasy wojny trzydziestoletniej (na
przyk�ad pot�na armia najemna Wallensteina
w s�u�bie cesarskiej). Poniewa� monarchowie d�-
�yli do uzyskania wi�kszego i bezpo�redniego
wp�ywu na �o�nierza, pocz�li tworzy� obok wojsk

WOJSKO

najemnych wojska zaci�ne, r�ni�ce si� tym, �e


szefowie regiment�w formowali je nie we w�asnyzn
imieniu, lecz w imieniu mocodawcy, a w�adca m�g�
zmienia� dow�dc�w, zachowuj�c regiment w dal-
szej s�u�bie. Wojska typu zaci�nego wypar�y stop-
niowo z armii europejskich formacje najemne, kt�-
re w drugiej po�owie XVII wieku praktycznie za-
nik�y. Wojska zaci�ne stanowi�y trzon armii fran-
cuskiej, cesarskiej, hiszpa�skiej (tu w�a�ciwie od
pocz�tku zaci�gano wojsko w imieniu kr�la), ho-
lenderskiej. W pozosta�ych pa�stwach przynaj-
mniej uzupe�nia�y si�y zbrojne tworzone wed�ug
innego systemu.
Zasada zaci�gu ochotnik�w, i to bez zwracania
uwagi na ich narodowo��, by�a ostro krytykowana
przez wielu teoretyk�w wojskowo�ci, kt�rzy wy-
suwali postulat tworzenia armii z w�asnych obywa-
teli powo�ywanych do s�u�by wojskowej. Ta dru-
ga zasada zosta�a wprowadzona w pe�ni jedynie
w Szwecji (system utskrivning, w ramach kt�rego
poszczeg�lne gminy mia�y dostarcza� odpowiedni�
liczb� rekrut�w, uzbraja� ich i wyposa�a�); i tu jed-
nak w czasie wojen narodow� armi� szwedzk�
wzmacniano zaci�nymi oddzia�ami cudzoziemski-
mi. W Anglii rozkwit milicji narodowych nast�pi�
w czasie rewolucji, p�niej zn�w oddano prymat
oddzia�om zaci�nym. W cesarstwie pr�bowano po-
wo�ywa� pod bro� milicje, w praktyce za� pod ko-
niec XVII wieku uzupe�niano cz�ciowo rekrutami
regimenty zaci�ne. Podobnie by�o i we Francji,
gdzie w latach siedemdziesi�tych powo�ano oddzia-
�y milicji, tworz�c z nich pocz�tkowo odr�bne jed-
nostki, z kt�rych p�niej wcielano �o�nierzy do
wojska zaci�nego.
Trzecia zasada, s�u�by w pospolitym ruszeniu
z tytu�u posiadanych nada� i przywilej�w, na
wi�ksz� skal� poza Polsk� obowi�zywa�a w oma-

152 153
JAN WIMMEft

wianym stuleciu w Turcji i w Rosji, cho� i w tyeh


krajach istnia�y silne formacje zaci�ne, werbowa-
ne z obywateli w�asnych (w Rosji tylko na pocz�t-
ku stulecia z obcych).
W Rzeczypospolitej stosowano w tym czasie
wszystkie trzy systemy formowania si� zbrojnych.
Zar�wno Korona, jak i Wielkie Ksi�stwo Litewskie
posiada�y - zgodnie z postanowieniami sejmu lu-
belskiego 1569 roku - oddzielne si�y zbrojne, nie
r�ni�ce si� w�a�ciwie pod wzgl�dem organizacyj-
nym. Z punktu widzenia zale�no�ci nale�y w nich
jednak rozr�ni� formacje b�d�ce w dyspozycji
w�adz centralnych od wojsk podleg�ych w�adzom
lokalnym, samorz�dowym i osobom prywatnym.
W sk�ad og�lnopa�stwowych si� zbrojnych wcho-
dzi�y:
1. wojska zaci�ne - trzon ich a� do roku 165?
stanowi�y tzw. oddzia�y kwarciane, utrzymywane
stale na podstawie uchwa�y sejmu 1562-1563 rok-
celem obrony kres�w po�udniowo-wschodnich
przed najazdami Tatar�w. Oddzia�y te stosunkowo
rzadko by�y u�ywane do walki z innym przeciwni-
kiem, zazwyczaj dostarcza�y jedynie kadry do no-
wych zaci�g�w, kt�re tworzy�y oddzieln�, nieraz
znaczn�, armi� zaci�n�. Od roku 1652 wojsko
kwarciane wesz�o w sk�ad tzw. wojska komputo-
wego o zmiennym etacie (kompucie) - mniejszym
w czasie pokoju, wi�kszym podczas wojny, ka�do-
razowo zatwierdzanym uchwa�� sejmow�;
2. piechota wybraniecka - piesza milicja z�o-
�ona z ch�op�w zamieszka�ych w dobrach kr�lew-
skich, w kt�rych na podstawie wydanej w roku
1578 konstytucji sejmowej i p�niejszych ordyna-
cji kr�lewskich ka�dy dwudziesty �an mia� by�
wolny od ci�ar�w i powinno�ci podda�czych.
W zamian za to osadzony na nim w�o�cianin obo-
wi�zany by� stawia� si� z odpowiednim uzbroje-

WOJSKO

niem i wyposa�eniem w okre�lonych porach roku


do s�u�by w chor�gwi swego wojew�dztwa, poza
tym mia� by� gotowy do wyruszenia w ka�dej
chwili na kampani� wojenn�, gdy wezw� go do te-
go uniwersa�y hetma�skie. Instytucja ta, wprowa-
dzona przez Stefana Batorego wed�ug wzor�w w�-
gierskich, zapo�yczonych z kolei z Francji ("wolni
�ucznicy" Karola VII z XV wieku), nosi�a sta�y
charakter. Kr�tk� przerw� w jej istnieniu sta-
nowi�y lata 1649-1652, podczas kt�rych s�u�b�
w tej formacji zast�piono danin� pieni�n�;
3. wyprawy �anowe i dymowe - milicja z�o-
�ona z rekrut�w dora�nie powo�ywanych celem
wzmocnienia si� zbrojnych. Podstaw� prawn� ich
powo�ania stanowi�a uchwa�a sejmowa lub uchwa-
�y sejmik�w; te ostatnie podejmowa�y je niekiedy,
staj�c przed alternatyw� postawion� przez kr�la:
albo pospolite ruszenie, albo wyprawa �anowa. Re-
krut�w wystawiano po jednym z odpowiedniej ilo-
�ci �an�w ziemi uprawnej lub dym�w, czyli gospo-
darstw. Ustawa obejmowa�a zazwyczaj wszystkie
rodzaje d�br - kr�lewszczyzny, duchowne i dzie-
dziczne, czyli szlacheckie. Wyprawy by�y konne lub
piesze, albo te� jedre i drugie. W�a�ciciele lub dzier-
�awcy d�br mieli obowi�zek dostarczy� rekrut�w
uzbrojonych i umundurowanych z pe�nym wyposa-
�eniem, a niekiedy z zapasem �ywno�ci oraz pewn�
sum� pieni�dzy, kt�r� oddawali w r�ce oficer�w.
Z samorzutnymi uchwa�ami wystawienia �anowych
oddzia��w spotykamy si� w niekt�rych wojew�dz-
twach w 1648-1649 roku. Uchwa�� obowi�zuj�e�
dla ca�ego kraju podj�to po raz pierwszy w roku
1653 (wyprawa konna), p�niej powtarzano j�
w czasach "potopu" (wyprawy piesze). Po d�u�#zej
przerwie reaktywowano t� formacj� jako wyprawy
dymowe w latach 1673 i 1676, traktuj�c j� jako
uzupe�nienie wojsk zaci�nych;

154 155

JAN WIMMER

4. wojsko zaporoskie stanowi�a okre�lona liczba


Kozak�w tzw. rejestrowych, kt�rzy w zamian za
niewielki �o�d, sukno na odzie� i pewne przywileje
(zwolnienie od niekt�rych ci�ar�w) byli obowi�-
zani do stawienia si� w swych pu�kach na ka�de
wezwanie hetma�skie, mieli wi�c charakter nie-
sta�ej milicji. Wysoko�� rejestru, czyli liczb� Koza-
k�w rejestrowanych, ustala� sejm. Po raz pierwszy
do s�u�by Rzeczypospolitej zaci�gni�to ich w sie-
demdziesi�tych latach XVI wieku. Pr�cz nich w ra-
zie potrzeby poci�gano tzw. Kozak�w "grodowych"
nie wpisanych do rejestru kr�lewskiego, lecz b�d�-
cych w ewidencji starost�w grodowych na Ukrai-
nie; starostowie ci mieli utrzymywa� dla nich ka-
dry przy grodach. �o�d dla Kozak�w rejestrowych
p�acono regularnie. Kozacy grodowi, pozbawien�
nawet tego wynagrodzenia buntowali si�, ��...aj�c
w��czenia ich do rejestru. Oni to byli g��wnym mo-
torem powsta� ludu ukrai�skiego, wybuchaj�cych
wci�� w XVII wieku. Powstanie w roku 164# pod
wodz� Chmielnickiego po�o�y�o kres instytucji woj-
ska rejestrowego. Inny charakter mia�o wojsko ko-
zackie tworzone przez Wyhowskiego u boku Rze-
ezypospolitej na podstawie ugody hadziackiej 1658
roku. W latach siedemdziesi�tych i osiemdziesi�-
tych podejmowano pr�by wci�gania do s�u�by pol-
skiej Kozak�w, ale liczebno�� ich jednak by�a nie-
wielka ;
5. pospolite ruszenie szlacheckie wywodzi�o si�
ze �redniowiecznego rycerstwa; podstaw� jego sta-
nowi� obowi�zek s�u�by wojskowej - z tytu�u po-
siadanych d�br ziemskich - w razie zagro�enia
kraju obj�� on wi�c i nieszlacheckich posiadaczy
ziemi, a tak�e - z racji przynale�no�ci do stanu
szlacheckiego - i szlacht� nieosiad��. Wszyscy, kt�-
rzy mu podlegali, odpowiednio do stanu maj�tko-
wego, musieli stawia� si� z wi�kszymi lub mniej-

WOJsKO

szymi pocztami zbrojnymi. S�u�b� w pospolitym


ruszeniu mieli pe�ni� r�wnie� so�tysi, ale wskutek
wykupienia so�ectw przez szlacht�, udzia� ich by�
znikomy. Na miastach ci��y�a powinno�� dostarcza-
nia piechoty i woz�w odpowiednio do ilo�ci dym�w.
W praktyce pospolite ruszenie z ca�ego pa�stwa po-
wo�ywano rzadko: w pierwszej po�owie XVII wie-
ku tylko raz (w roku 1621), w drugiej po�owie kil-
kakrotnie (1649,1651,1655-1657,1672), cz�ciej lo-
kalnie z wojew�dztw po�udniowo-wschodnich dla
ich obrony przed Tatarami. Podstawow� jego wad�
by�o niezdyscyplinowanie, natomiast warto�� bojo-
wa przedstawia�a si� r�nie i zale�a�a od stopnia
do�wiadczenia zdobytego w walkach. Za przyk�ad
mo�e s�u�y� pospolite ruszenie wielkopolskie, kt�re
z pocz�tkiem najazdu szwedzkiego pod Uj�ciem
przedstawia�o niewyszkolon� mas�, p�niej za� na-
bra�o znacznego do�wiadczenia w walkach ze Szwe-
dami i na og� nie ust�powa�o chor�gwiom kompu-
towym. Cho� po roku 1672 nie powo�ywano go a�
do ko�ca wieku, nadal uwa�ano pospolite ruszenie
za ostateczny ratunek Rzeczypospolitej i zachowy-
wano obowi�zek "okazowania", czyli przegl�d�w
zbrojnej szlachty.
W sk�ad wojsk niepa�stwowych wchodzi�y:
1. wojska ziem i wojew�dztw, zwane te� po-
wiatowymi, stanowi�y formacje zaci�ne wysta-
wiane przez poszczeg�lne jednostki terytorialne
Rzeczypospolitej na podstawie uchwa� sejmik�w
szlacheckich. Okres ich s�u�by by� zwykle kr�tki;
zaci�gano je najcz�ciej podczas bezkr�lewia,
w wypadkach zagro�enia danej ziemi przez najazd
z zewn�trz, w razie zniszczenia wojsk Rzeczypospo-
litej - dop�ki ich nie odbudowano, poza tym za�
jako si�y policyjne dla zabezpieczenia spokoju we-
wn�trznego, szczeg�lnie w okresie, gdy og� szlach-
ty ci�gn�� na wypraw� wojenn� w ramach pospo-
156 157

JAN WIMMER

litego ruszenia. Tradycja wojsk powiatowych si�-


ga�a g��boko w wiek XVI. Szlachta ch�tnie ucieka-
�a si� do nich, gdy� zachowywa�a ca�kowit� kon-
trol� nad t� formacj�, mog�c w ka�dej chwili zli-
kwidowa� oddzia�y zaci�gni�te przez sejmiki; nie-
ch�tni im byli kr�lowie i hetmani. Wojska powia-
towe mo�na por�wna� z kontyngentami wystawia-
nymi przez okr�gi Rzeszy Niemieckiej;
2. si�y zbrojne miast kr�lewskich sk�ada�y si�
z niewielkich oddzia��w zaci�nych stra�y porz�d-
kowej; powo�ywano je w przypadku niebezpiecze�-
stwa obok pospolitego ruszenia mieszczan. Du�e
i bogate miasta zaci�ga�y w razie konieczno�ci do-
datkowe oddzia�y naj emn## ;
3. wojska ordynackie wystawia�y niekt�re
kompleksy d�br ziemskich (zespolone w majoraty,
czyli ordynacje dla zachowania maj�tku w jednym
r�ku). By�y one obowi�zane do utrzymywania sta-
le pewnej liczby zbrojnych dla potrzeb pa�stwo-
wych. W Koronie do najstarszych ordynacji nale-
�a�a zamojska, w latach trzydziestych powsta�a
ostrogska, w czterdziestych pi�czowska; na Litwie
istnia�a pot�na ordynacja s�ucka. Na og� wojska
ordynacji strzeg�y zamk�w znajdLzj�cych si� na
ich terenie (Zamo��, Dubno), z niekt�rych, na przy-
k�ad ostrogskiej, mia�y wyrusza� w pole oddzia�y
na wezwanie hetmana;
4. gwardia kr�lewska stanowi�a #v�a�eiwie
wojsko prywatne kr�la. Powsta�a ona z dawnych
chor�gwi nadwornych, kt�re znacznie rozbudowa-
no i zreorganizo#vano za Batorego; po rozdziale za�
skarbu nadwornego od pospolitego utrzymy#vana
by�a z d�br sto�owych monarchy i podlega�a w�a-
dzy marsza�ka nadwornego. Wyrusza�a zwyk?e na
##,ojny jako stra� przyboczna kr�la; Zygmunt III
prowadzi� niekiedy kilka tysi�cy gwardii. W roku
1646 sejm, torpeduj�c plany wojny tureckiej W�a-

WOJSKO

dys�awa IV, powzi�� uchwa�� nakazuj�c� ograni-


czenie prywatnych zaci�g�w kr�la do 1200 �o�nie-
rzy (piechoty i jazdy);
5. wojska prywatne magnat�w �wieckich i du-
chownych nie podlega�y natomiast �adnym ograni-
czeniom ustawowym. S�u�y�y one przede wszystkim
do utrzymywania w pos�uchu poddanych oraz jako
narz�dzie rozgrywek mi�dzy mo�now�adcami. Woj-
ska te by�y, obok pot�gi ekonomicznej, jednym
z g��wnych filar�w, na kt�rych opiera�o si� znacze-
nie magnaterii w �wczesnej Rzeczypospolitej. Sk�a-
da�y si� z utrzymywanych stale oddzia��w zaci�-
nych oraz powo�ywanych w razie potrzeby formacji
z�o�onych z wyszkolonych wojskowo ch�op�w pa�-
szczy�nianych i Kozak�w (w latyfundiach ukrai�-
skich). Mo�now�adcy byli obowi�zani wyst�powa�
na ich czele w razie powo�ania pospolitego rusze-
nia. Prawdziwy rozkwit prze�ywa�y wojska pry-
watne w pierwszej po�owie XVII wieku - naj-
wi�ksze wystawiali mo�now�adcy ukrai�scy, one
te� zreszt� wspiera�y nieliczne wojsko kwarciane
w walkach z Tatarami. Odpadni�cie ogromnych po-
�aci ziem Ukrainy po roku 1648 przyczyni�o si� do
powa�nego zmniejszenia armii prywatnych, docho-
dz�cych poprzednio do kilku tysi�cy ludzi.

#Vysi�ek mobilizacyjny

W pocz�tku XVII wieku w pa�stwach euro-


pejskich istnia�y zaledwie zal��ki sta�ych armii.
Z pa�stw prowadz�cych wojny z Polsk� tylko Tur-
cja i Moskwa mia�y w�wczas nieco wi�ksze si�y
sta�e: imperium ottoma�skie kilkadziesi�t tysi�cy
janczar�w i konnych spahis�w gwardii, pa�stwo
moskiewskie oko�o 12 000 strzelc�w i 3000 artyle-
rzyst�w. We Francji w roku 1610 pozostawa�o
w s�u�bie tylko 6 regiment�w pieszych i gwardia

158 159

JAN WIMMER

szwajcarska, cesarstwo posiada�o si�y nie wi�ksze;


s�aba w�wczas Brandenburgia dysponowa�a zaled-
wie 600 piechurami i 100 je�d�cami, Anglia nielicz-
nymi oddzia�ami gwardii kr�lewskiej.
O wiele wi�ksze si�y wystawiano w czasie wo-
jen. Armia turecka wyprawiona przeciw Polsce
w roku 1621 liczy�a oko�o 100 000 �o�nierzy, a znacz-
ne si�y pozosta�y niew�tpliwie na niespokojnej gra-
nicy perskiej. Maksymalne mo�liwo�ci mobilizacyj-
ne Moskwy u schy�ku XVI wieku ocenia si� n;i
70 000 ludzi. Si�y zbrojne cesarstwa (wraz z wojska-
mi Ligi katolickiej) w czasie wojny trzydziestolet-
niej dochodzi�y do 80 000 �o�nierzy, Francji do
100 000, Szwecji (kt�ra w roku 1601 mia�a okolc#
21500) do 70 000.
Zal��ek sta�ej si�y zbrojnej Polski stanowi�c#
wojsko kwarciane. Liczy�o ono w latach 1600-161l
oko�o 1500-1700 "koni" i "porcji", czyli obrachun-
kowych stawek �o�du (o przeci�tnie l0o/o mniejsze
by�y faktyczne stany liczebne oddzia��w od etato-
wych). Samo wojsko kwarciane powi�kszano rzad-
ko, gdy� nie pozwala�y na to szczup�e fundusze
przeznaczone na jego utrzymanie; danina "kwar-
ty", uchwalona na ten cel w 1563 roku, zaledwie
wystarcza�a na te oddzia�y. Wyj�tkowo w latach
1606-1608 podniesiono etat kwarcianych do blisko
3000 �o�nierzy, ale kr�lowi i popieraj�cym go mo�-
now�adcom �wieckim i duchownym chodzi�o o woj-
sko do walki z opozycj�. Nie znaczy to, by w tym
czasie nie dokonywano znacznych zaci�g�w poza
wojskiem kwarcianym. Walka ��kiewskiego
o aukcj� oddzia��w strzeg�cych pogranicza po�ud-
niowo-wschodniego da�a rezultaty dopiero od roku
1618; odt�d etat ich nie spada� ju� nigdy poni�ej
2200 stawek �o�du, przej�ciowo za� podnosi� si� do
blisko 7000. Po zako�czeniu szeregu wojen ustalo-
no go w roku 1638 na 4800 koni i porcji, redukuj�c

160

WOJSKO

22. Bitwa
Drzeworyt wsp�czesny

w 1644 na 4200. S�abo�� sta�ego wojska w Rzeczy-


pospolitej wynika�a z jednej strony z niech�ci
szlachty i mo�now�adztwa do wi�kszych obci��e�
finansowych na cele wojskowe, z drugiej za� stro-
ny z obawy przed absolutystycznymi posuni�ciami
monarch�w, w kt�rych r�kach znalaz�oby si� gro�-
ne narz�dzie w postaci silnej armii zaci�nej. Poja-
wia�y si� nawet propozycje ca�kowitego zniesienia
wojska kwarcianego, jakoby �atwego do zast�pienia
prywatnymi wojskami magnackimi.
Na ka�d� wojn� sejm uchwala� nadzwyczajne
zaci�gi wojskowe, okre�laj�c og�ln� liczebno��
i przeznaczone na ich utrzymanie �rodki finanso-
we w tajnym "skrypcie ad archivum". Szczeg�o-
wym opracowaniem "komputu", czyli etatu tych
wojsk, zajmowali si� p�niej hetmani. Te nadzwy-
czajne uchwa�y pozwala�y na wielokrotne zwi�k-
szenie liczebno�ci oddzia��w zaci�nych, ale pod
kontrol� sejmu, kt�ry w ka�dej chwili m�g� odm�-
wi� fundusz�w na ich utrzymanie. I tak na kam-
pani� przeciw Szwedom w Inflantach w roku 1601
wystawiono (poza kwarcianymi) 12 720 koni i por-
cji, liczebno�� wojsk zaci�nych skierowanych
przeciw Moskwie w latach 1609-1612 wynosi�a
13 000-16 700 stawek �o�du, w roku 1618 za� oko�o
20 000. Maksymalny stan liczebny osi�gn�a armia
zaci�na w 1621 roku podczas wojny z Turcj�, bo
ponad 37 000 stawek.
Jak wiemy, w sk�ad si� zbrojnych wchodzi�y
poza tym w pierwszej po�owie XVII wieku oddzia�y

y ',
w bra�c�v# w walkach przeciw Tatarom, Turkom,
powsta�com kozackim i sporadycznie przeciw Mo-
skwie wojska prywatne oraz ch�tnie wykorzysty-
wani Kozacy zaporoscy. Pr�cz sta�ego wojska reje-
strowego (jego liczebno�� od 1000 ludzi z pocz�t-
kiem wieku dosz�a w roku 1626 do 6000, a przej-
�ciowo w 1634-1636 roku do 7000), na wojny prze-

11 Polska XVII Wieku

JAN WIMMER

ciw Turcji i Moskwie zwo�ywano niekiedy wszyst-


kich ch�tnych, co dawa�o w sumie do 20 000 zbroj-
nych (jak w roku 1618 i 1621). Pospolite ruszenie,
powo�ane w ca�ej masie raz w roku 1621, da�o po-
nad 25 000 ludzi. W tym te� roku Rzeczpospolita
zdoby�a si� na maksymalny dla po�owy XVII wie-
ku wysi�ek zbrojny: oko�o 78 000 �o�nierzy, w tym
oko�o 33 000 regularnych wojsk zaci�nych. W wal-
kach pod Chocimiem wzi�o z tego udzia� najmniej
45 000 �o�nierzy, co stanowi�o armi� na owe czasy
bardzo siln� (w najwi�kszym starciu wojny trzy-
dziestoletniej pod Breitenfeld w 1631 roku uczest-
niczy�o 34 000 Szwed�w i Sas�w przeciw 32 000
wojsk cesarskich). Wydaje si�, �e by� to szczyt mo�-
liwo�ci mobilizacyjnych Rzeczypospolitej. Du�e sto-
sunkowo si�y wystawiono te� w roku 1618 (��cznie
oko�o 52 000 �o�nierzy), w 1633 (oko�o 42 000) i w
1634 roku (przeciw Moskwie i Turcji ��cznie oko�o
50 000). Utrzymanie ich przez d�u�szy okres prze-
rasta�o mo�liwo�ci finansowe Rzeczypospolitej, to-
te� przeci�tny wysi�ek zbrojny pa�stwa polsko-li-
tewskiego w toczonych w tym czasie d�ugich woj-
nach nie przekracza� kilkunastu tysi�cy �o�nierzy.
W roku 1648 si�y zbrojne Rzeczypospolitej, ja-
kie mo�na by�o szybko zmobilizowa� bez ucieka-
nia si� do nadzwyczajnych uchwa�, wynosi�y oko-
�o 15 000 ludzi. Si�y to niewielkie, bowiem w tym
ezasie po zako�czeniu wojny trzydziestoletniej ce-
sarstwo utrzymywa�o oko�o 35 000-40 000 �o�nie-
rzy, Szwecja blisko 40 000, prze�ywaj�ca kryzys
Turcja oko�o 60 000, Rosja za� dysponowa�a 133 000
(stan z 1651 roku).
W wojnach toczonych przez Rzeczpospolit�
w drugiej po�owie XVII wieku zaobserwowa� mo-
�emy wzrost wojsk zaci�nych, jednocze�nie jed-
nak obni�enie jej mo�liwo�ci mobilizacyjnych, na
kt�re wp�yn�a z jednej strony utrata olbrzymich

WOJsKO

po�aci ziem ukrai�skich ogarni�tych powstaniami


kozacko-ch�opskimi, z drugiej strony za� og�lny
spadek zaludnienia pa�stwa w wyniku dzia�a� wo-
jennych i kl�sk elementarnych. Rok 1648 przyni�s�
zniszczenie wojska kwarcianego; si�y zbrojne od-
budowywnno wystawiaj�c wojska powiatowe.
W trzydziestotysi�cznej armii koronnej, kt�ra we
wrze�niu 1648 roku znalaz�a si� pod Pi�awcami,
przewa�a�y liczebnie wojska prywatne (wbrevs#
utartemu dawniej w literaturze pogl�dowi nie by�o#
tam pospolitego ruszenia). Po rozproszeniu tej ar-
mii odtworzono j� ponownie w roku 1649 z od=
dzia��w zaci�nych; zmobilizowano jednak mniej=
sze si�y: 9000 �o�nierzy broni�o si� w Zbara�u, za=
ledwie ponad 5000 zaci�nych prowadzi� z odsiecz�.
Jan Kazimierz; armi� kr�lewsk� wzmocni�o 1000
pospolitego ruszenia i oddzia��w magnackich, Lit-
wini wystawili w tym czasie oko�o 10 000 ludzi. Sil-
n� armi� sformowano natomiast w roku 1651: pod
Beresteczkiem stan�o ponad 27 000 regularnego
�o�nierza pa�stwowego i prywatnego i oko�o 30 000#
pospolitego ruszenia,10 000-12 000 liczy�a armia li-
tewska Radziwi��a id�ca z p�nocy na Kij�w, oko�o.
2000 wys�ano z obozu na wie�� o powstaniu Kostki
Napierskiego. Wojska te jednak stopnia�y wkr�t-
ce wskutek strat w walkach i chor�b. Pogrom, jaki
ponios�a dywizja Kalinowskiego pod Batohem
w 1652 roku, spowodowa� utrat� oko�o 8000 i to#
najwarto�ciowszego �o�nierza. Armi� koronn� od=
budowano wprawdzie szybko do blisko 33 000 ludzi,
ale wojsko nie przedstawia�o ju� takiej samej war-
to�ci pod wzgl�dem bojowym.
Przygotowania, jakie czyniono w 1655 roku
przed spodziewanym najazdem szwedzkim, okaza�y
si� sp�nione i niewystarczaj�ce. Korona wystawi=
�a w tym czasie oko�o 47 000 ludzi przeciw Szwe=
dom i oko�o 13 000 przeciw Kozakom i Rosjanom;

162 163

JAN WIMMER

wi�kszo�� z tego stanowi�o jednak niezaprawione


pospolite ruszenie i �wie�o powo�ane piesze wypra-
wy �anowe. W tych warunkach nie budz� wi�c zdzi-
wienia kl�ski, jakie wojska te ponios�y od silnej
armii szwedzkiej, z�o�onej z weteran�w wojny trzy-
dziestoletniej.
Prawdziwie warto�ciow� armi� odbudowano
dopiero w roku 1659: sk�ada�a si� ona wy��cznie
z wojsk zaci�nych - 36 000 w Koronie i oko�o
20 000 na Litwie. By�a to jednocze�nie najwi�ksza
armia zaci�na w Rzeczypospolitej a� do roku 1792.
Nie uda�o si� utrzyma� jej ze wzgl�d�w finanso-
wych. W roku 1667 po zako�czeniu wojny z Rosj�
zredukowano wojsko koronne do 14 000, litewskie
za� do 6500 �o�nierzy.
W kolejnym okresie wojen z Turkami na naj-
w:�kszy wysi�ek zbrojny Rzeczpospolita zdoby�a
si� w roku 1673: wystawiono w�wczas 37 500 �o�-
nierzy w Koronie i oko�o 8700 na Litwie. Podobnie
podczas wojny 1683-1699 roku na wypraw� wie-
de�sk� wys�ano oko�o 27 000 �o�nierzy z Korony
i 10 000 z Litwy, nie licz�c oko�o 7000 pozosta�ych
w kraju. W nast�pnych za� latach tylko dwukrotnie
zdobyto si� na wi�kszy wysi�ek mobilizacyjny:
w 1686 roku oko�o 39 500 ludzi, w 1691 roku oko�o
36 500. U schy�ku wojny liczebno�� si� zbrojnych
Rzeczypospolitej spad�a do oko�o 27 000 �o�nierzy.
W okresach pokojowych liczebno�� armii by�a
ju� znacznie wi�ksza ni� w pierwszej po�owie XVII
wieku. W latach 1677-1683 faktyczny stan wojska
wynosi� 10200 w Koronie i 5100 na Litwie,
w roku 1699 - 15500 i 3250 �o�nierzy. Wed�ug od
dawna przyj�tego systemu by�a to armia kadrowa,
z�o�ona z du�ej ilo�ci niewielkich jednostek, z siln�
kadr� dow�dcz�, co u�atwia�o stosunkowo szybk�
mobilizacj� wi�kszych si� zbrojnych. Przeszkod�
by�a natomiast konieczno�� uzyskania uchwa�y sej-
WOJs KO
mowej aprobuj�cej powi�kszony etat wojska
## i stwarzaj�cej podstawy finansowe dla jego utrzy-
mania. Z tej przyczyny Rzeczpospolita z regu�y
zaczyna�a wojny z si�ami niewielkimi, zdolnymi co
najwy�ej op�nia� poch�d wojsk nieprzyjacielskich
w g��b kraju. Wystawione p�niej znaczniejsze
wojska odnosi�y cz�sto zwyci�stwa nad przeciwni-
kiem, kt�rych jednak nie mo�na by�o wykorzy-
sta�, gdy� na dalsze utrzymanie armii brakowa�o
�rodk�w.
Przedstawiona powy�ej liczebno�� si� zbroj-
nych pa�stwa polsko-litewskiego w drugiej po�o-
wie XVII wieku odbiega�a jeszcze bardziej od li-
czebno�ci armii innych pa�stw europejskich. Naj-
pot�niejsze si�y wystawia�a Francja, kt�ra w roku
1668 dysponow a�a 105 000 �o�nierzy, na pocz�tku
wojny lat 1672-1679 mia�a 120 000, a u jej schy�ku
blisko 400 000. Jeszcze wi�ksze si�y, bo dochodz�ce
do 440000 �o�nierzy, zmobilizowa�a do wojny z ko-
alicj�, w czasach za� pokojowych utrzymywa�a
150 000 ludzi. W tym okresie cesarstwo wystawia�o
do 150 000 �o�nierzy, Rosja w latach osiemdziesi�-
tych 164 000, nie licz�c oko�o 50 000 nale��cych do
wojsk nieregularnych. Si�y Szwecji, du�e jeszcze
(do 50 000) w czasie drugiej wojny p�nocnej
t (1655-1660), uleg�y os�abieniu w dalszych latach,
# wzros�y natomiast si�y niewielkiej Brandenburgii
' kt�ra w roku 1690 mia�a blisko 30 000 ludzi pod
broni�. Turcja na maksymalny wysi�ek zbrojny
zdoby�a si� w roku 1683 wystawiaj�c do 150 000
�o�nierzy.

Wysi�ek finansows na cele wojenne

Koszty wojen prowadzonych przez Rzeczpospoli-


t� by�y wysokie w stosunku do jej mo�liwo�ci fi-
nansowych. Podstawow� pozycj� stanowi�o w nich

164 165

JAN WIMMEft

utrzymanie wojska zaci�nego, du�e sumy poch�a-


nia�o te� przygotowanie i transport artylerii oraz
zakup amunicji i wszelkiego sprz�tu wojennego.
Jedyny sta�y doch�d na wojsko pochodzi� przez
d�ugi czas z uchwalonej w 1563 roku daniny "kwar-
ty", czyli 1/5 wp�yw�w z d�br kr�lewskich. Wy-
starcza�a ona z trudno�ci� na utrzymanie p�tora-
tysi�cznego wojska kwarcian#go. Wszelkie nadzwy-
czajne zaci�gi pokrywano z dodatkowych fundu-
sz�#v, kt�re zale�a�y od zgody pos��w na sejmie
i zatwierdzenia przez sejmiki. �o�d nowo zaci�ga-
nych �o�nierzy by� a� od roku 1630 znacznie wy�-
szy od �o�du kwarcianych; przyczyn� stanowi�y ko-
szty zakupu koni, uzbrojenia i oporz�dzenia, jakie
musieli sprawia� �wie�o werbowani towarzysze
w je�dzie i dow�dcy regiment�w pieszych czy
drago�skich, a tak�e �ywno�ci i paszy na zniszczo-
nych przez dzia�ania wojenne terenach. Dopiero od
roku 1630 nast�pi�o wyr�wnanie stawek �o�du
kwarcianych do poziomu p�acy otrzymywanej przez
nowo zaci�nych.
Koszty utrzymania armii ros�y w miar� wzro-
stu liczebno�ci wojska zaci�nego oraz post�puj�cej
deprecjacji pieni�dza obiegowego. Warto�� podat-
k�w, ce� i danin uchwalanych na cele wojskowe
podnosi�a si� nieustannie. Podczas gdy w samej
Koronie w latach 1601-1610 wynosi�a ona 4,4 mln
z�otych, to w 1611-1620 dosz�a ju� do 9,6 mln,
w latach 1621-1630 do 17,5 mln, a w okresie 1631-
-1640 osi�gn�o wysoko�� 15,4 mln z�otych, przy
coraz wi�kszym obci��aniu podatkami na cele woj-
s?towe ludno�ci Rzeczypospolitej, przy czym nie-
wiele wzrasta�y jej mo�liwo�ci p�atnicze, niekiedy
powa�nie ograniczone przez dzia�ania wojenne.
Wida� to jasno z przed�u�aj�cego si� procesu �ci�-
gania danin; o ile w XVI wieku na ca�kowite po-
branie uchwalonych podatk�w wystarczy�o oko�o

WOJSKO

5 lat (wi�kszo�� �ci�gano w przeci�gu roku), to


w pierwszej po�owie XVII wieku zaleg�o�ci egze-
kwowano w przeci�gu 10 lat. Szczeg�lne trudno�ci
wyst�pi�y w czasie wojny ze Szwecj� 1626-1629,
kiedy kraj by� obei��ony wysokimi podatkami,
a eksport zbo�a zosta� zahamowany przez dzia�ania
wojenne u uj�cia Wis�y.
Jeszcze gorzej przedstawia�a si� sytuacja
w drugiej po�owie XVII wieku. Przeci�tne koszty
utrzymania samego wojska koronnego wynosi�y
w latach pi��dziesi�tych 5,5-6 mln z�otych rocz-
nie, w latach siedemdziesi�tych za� 7,5 mln. Skarb
pa�stwa, ulegaj�cy przy tym post�puj�cej decen-
tralizacji, nie by� w stanie wywi�za� si� z zobowi�-
za� wobec armii. Szczeg�lnie trudna sytuacja po-
wsta�a po zako�czeniu wojny ze Szwecj� w 1660
roku. W zaj�tym w znacznej cz�ci przez wroga
kraju przez par� lat nie zbiera�y si� sejmy i nie
podejmowano wobec tego uchwa� podatkowych.
Zaleg�o�ci w �o�dzie w 1653 i w 1661 roku wynosi�y
ponad 24 mln z�otych wobec wojska koronnego,
9 mln wobec litewskiego. Sytuacja ta spowodowa�a
zawi�zanie przez wojsko konfederacji i omal nie
zagrozi�a wybuchem wojny domowej. Ostatecznie
w roku 1663 dosz�o do ugody, wojsko zredukowa�o
swe pretensje do 13 mln z�otych, aby je sp�aci� nie
wystarczy�o jednak uchwalenie na dw�ch sejmach
1662 roku pobor�w �anowego i innych podatk�#,,
lecz trzeba by�o uciec si� do dalszej deprecjacji
pieni�dza, co powi�kszy�o chaos monetarny w pa�-
st#rie.
Zniszczenia wojenne i zarazy, kt�re spowodo-
wa�y spadek zaludnienia Rzeczypospolitej z oko�o
10 mln przed rokiem 1648 do oko�o 6 mln po 1660,
zmiana dr�g handlowych i obni�ka warto�ci pieni�-
dza, tak dalece zmniejszy�y mo�liwo�ci p�atnicze
pa�stwa, �e do ko�ca XVII wieku nie mog�o ono

166 167

JAN WIMMER

wybrn�� z d�ug�w wobec armii, mimo uchwalania


niekiedy nawet 50 pobor�w na jednym sejmie (jak
w roku 1664). D�ugi te wci�� ros�y na nowo, gdy�
kr�tkie okresy pokojowe, w kt�rych koszty utrzy-
mania zredukowanego wojska dochodzi�y do 3,� mln
z�otych, nie pozwala�y na doj�cie do r�wnowa�i fi-
nansowej. Mimo pewnej poprawy stanu ekonomi-
cznego pa�stwa u schy�ku wieku, wewn�trzna wal-
ka polityczna powoduj�ca zrywanie sejm�w
uniemo�liwia�a regulacj� jego zobowi�za� wobec
�o�nierzy, W 1696 roku d�ugi te obliczano na 33 mln
z�otych.
Nale�y jednak podkre�li�, �e ogromne koszty
w,ojen powodowa�y zad�u�enie nawet bogatych
pa�stw. Znana jest k�opotliwa sytuacja cesarstwa
i Szwecji po zako�czeniu wojny trzydziestoletniej.
Skarb cesarski, w zwi�zku z wojnami prowadzony-
mi u schy�ku XVII wieku, by� ogromnie zad�u�ony
u bankier�w �ydowskich, d�ug za� Francji po woj-
nie sukcesyjnej hiszpa�skiej doszed� do zaw rotnej
sumy 2,5 mld liwr�w. Wsz�dzie wybucha�y bunty
niep�atnego wojska; rz�dy stara�y si� w�wczas zli-
kwidowa� je zaci�gaj�c po�yczki. Polska znajdo-
wa�a si� w sytuacji o tyle trudniejszej, �e #v miar�
upadku gospodarczego pa�stwa zmala�y nies�ycha-
nie mo�liwo�ci zaci�gania tych po�yczek.
Konfederacje zawi�zywane przez wojsko ce-
lem wyegzekwowania nale�nych mu sum sta�y si�
w XVII wieku smutn� tradycj�. Stawki �o�du
w wojsku polskim, jakkolwiek ni�sze od stawek
w innych armiach, by�y wysokie, gdy por�wna si�
je z kosztami utrzymania i niskimi p�acami ludno-
�ci. S�u�ba w wojsku, mimo du�ych koszt�w uzbro-
jenia i koni, sta�aby si� wi�c atrakcyjna, gdyby nie
nieregularno�� zap�aty, powoduj�ca cz�sto wr�cz
g��d �o�nierza, nie w ka�dej za� wojnie mo�na by�o
liczy� na �upy. Z ko�cem wieku jedyne regularne

WOJSKO

wyp�aty otrzymywa�o wojsko z tytu�u hiberny,


czyli daniny, na jak� zamieniono dawny obowi�zek
karmienia �o�nierza na le�ach zimowych. Uczestni-
czy�a jednak w niej tylko jazda, a utrzymanie pie-
' ehoty i dragonii zale�a�o od dobrej woli i mo�liwo-
�ci szef�w regiment�w. Konfederacje wi�c powta-
rza�y si� przez ca�e stulecie, przynosz�c z jednei
strony wycofanie si� ca�ej lub niemal ca�ej armii
z dzia�a� wojennych, z drugiej strony za� ogromne
zniszezenie kraju przez pl�druj�ce oddzia�y konfe-
derat�w.
Przez ca�y wiek XVII wydatki na wojsko po-
ch�ania�y 90o/o bud�etu pa�stwowego Rzeczypospo-
litej; pozosta�e l0o/o stanowi�y wydatki na posel-
stwa zagraniczne, administracj� itp. Odsetek ten
by� w Polsce wi�kszy ni� w innych pa�stwach,
w Brandenburgii bowiem u schy�ku wieku wynosi�
' 50o/o, w Rosji 62,2o/o we Francji niewiele wi�cej. Bu-
d�et pa�stwowy Rzeczypospolitej zamyka� si�
w drugiej po�owie XVII wieku sum� 10-11 mln
z�otych, gdy w tym czasie we Francji wynosi�
360 mln, w Anglii 240 mln, Turcji 180 mln; nawet
bud�ety pa�stw mniejszych, jak Danii (ponad
20 mln) czy Szwecji (23 mln), g�rowa�y nad docho-
dami skarbu polsko-litewskiego. S�abo�� finanso-
wa �wczesnej Rzeczypospolitej, uderzaj�ca w po-
r�wnaniu z innymi pa�stwami europejskimi, unie-
mo�liwia�a utrzymanie przez d�u�szy czas wi�k-
szych wojsk.

Organizacja wewn�trzna wojska

Cech� charakterystyczn� wojska polskiego


w XVII wieku stanowi� du�y w nim udzia� kawa-
lerii. Znaczenie piechoty, silnej w kampaniach Ba-
torego ze wzgl�du na prowadzone przeze� dzia�a-
nia obl�nicze, zmala�o z pocz�tkiem XVII wieku.

16g 169

JAN WIMMER

Decydowa� o tym i charakter przeciwnika, i tere-


nu, na jakim walczono. Do walk z Tatarami nada-
wa�a si� przede wszystkim jazda - st�d w wojsku
kwarcianym prawie nie by�o piechoty. W wojnach
z Rosj� piechot� potrzebowano g��wnie do nielicz-
nych obl�e� i obsadzania opanowanych warowni,
w otwartym polu zwyci�stwa odnoszono przy u�y-
ciu samej niemal jazdy, tote� g�rowa�a ona liczeb-
nie nad piechot�. Inaczej nieco przedstawia�a si�
sytuacja podczas wojny ze Szwedami o Inflanty:
poniewa� znajdowa�y si� tu liczne zamki, koniecz-
na by�a silniejsza piechota. R�wnie� w kampanii
chocimskiej 1621 roku piechota liczy�a 41o/o, ale te�
z g�ry zak�adano prowadzenie dzia�a� obronnych,
w kt�rych si�� rzeczy musia�a ona odgrywa� wi�k-
sz� rol�.
Wojn� ze Szwecj� na Pomorzu w 1626 roku
rozpocz�to przy pomocy armii sk�adaj�cej si�
w 70%� z jazdy. Nowa taktyka walki wprowadzona
przez Gustawa Adolfa uniemo�liwia�a jednak roz-
bicie szyk�w piechoty szwedzkiej przez polsk� hu-
sari�, jak to poprzednio uda�o si� pod Kircholmem.
Zwi�kszonej sile ognia Szwed�w nale�a�o przeciw-
stawi� si�� ogniow� w�asnej piechoty, st�d nast�-
pi�a wyra�na zmiana struktury armii polskiej (5�%
piechoty i dragonii w latach 1627-1629).
Zwolennikami przebudowy armii w kierunku
zwi�kszenia jej si�y ognia byli hetmani: koronny
Stanis�aw Koniecpolski i litewski Krzysztof Radzi-
wi��; pod ich to niew�tpliwie wp�ywem dokona�y
si� tzw. reformy W�adys�awa IV. Wyprowadzona
w roku 1633 pod Smole�sk armia odsieczowa sk�a-
da�a si� w 64o/o z piechoty i dragonii. W walce ze
zreorganizowan� r�wnie� armi� rosyjsk� odnios�a
ona �wietne zwyci�stwo, przy czym w taktyce obu
stron po��czono elementy zachodnioeuropejskiej
sztuki wojennej z w�asnymi do�wiadczeniami (uda-

WOJSKO

ne wsp�dzia�anie r�nych rodzaj�w wojsk na polu


bitwy).
Nie tylko jednak Polacy przejmowali do�wiad-
czenia z armii zachodnich; za polskim przyk�adem
Gustaw Adolf zreformowa� taktyk� swej kawalerii,
wprowadzaj�c uderzenie jazdy na bia�� bro� w p�-
dzie; od Szwed�w przej�a j� mi�dzy innymi jazda
cesarska. Najwi�kszym dowodem zwi�kszenia si�
roli kawalerii na polach bitew by� jej liczniejszy
udzia� w armiach polowych u schy�ku wojny trzy-
dziestoletniej (blisko 2/3 sk�adu wojsk).
Wraz z rozwojem fortyfikacji na Zachodzie
Europy wzros�a w drugiej po�owie XVII wieku
rola piechoty i artyler�. W arm� francuskiej
i brandenburskiej u schy�ku wieku piechota stano-
wi�a 85%b stanu liczebnego, w cesarskiej i szwedz-
#iej 70#b. Mniejszy by� jej udzia� w wojskach ro-
syjskich i tureckich. W Polsce d��ono do utrzyma-
nia stosunku piechoty do jazdy jak 1:1. Wyj�tek
stanowi�y pierwsze lata wojny ze Szwecj� 1655-
-1660. W�wczas to, ze wzgl�du na brak pieni�dzy
i uzbrojenia, trudno by�o zorganizowa� wi�ksz�
ilo�� regularnej piechoty, jazda za� tworzy�a si�
niemal samorzutnie, z ochotnik�w zg�aszaj�cych si�
z w�asnymi ko�mi i broni�. W warunkach wojen
prowadzonych na wschodzie i po�udniowym wscho-
dzie (du�e przestrzenie ma�o nasycone twierdzami,
ruchliwy przewa�nie przeciwnik) ten stosunek za-
sadniczych rodzaj�w wojska nale�y uzna� za w�a-
�ciwy.
W XVII wieku najwy�szym zwierzchnikiem si�
zbrojnych by� we wszystkich pa�stwach monarcha.
Sprawowa� on w�adz� nad wojskiem przy pomocy
organ�w centralnych spe�niaj�cych funkcje admi-
nistracyjne i doradcze w zakresie dowodzenia.
Organy te wykszta�ca�y si� coraz bardziej w ci�-
gu omawianego stulecia. I tak we Francji powsta�

170 171

JAN WIMMER

ju� w pierwszej po�owie XVII wieku urz�d sekre-


tarza stanu do spraw wojny (sprawowali go od 1643
roku �wietni organizatorzy Micha� Le Tellier,
a p�niej jego syn Louvois). W zakres jego kompe-
tencji wchodzi�y organizacja armii, jej zaopatrze-
nie, budowa twierdz itp.; wa�niejsze decyzje za-
twierdza� kr�l. Ca�y kraj zosta� podzielony na 36
okr�g�w wojskowych z gubernatorami na czele,
wa�niejsze twierdze stanowi�y okr�gi wydzielone.
Minister wojny spe�nia� sw� w�adz� przy pomocy
intendent�w obecnych przy ka�dej armii oraz in-
spektor�w r�nych rodzaj�w wojsk. Dowodzenie
spoczywa�o wy��cznie w r�kach kr�la; sprawowa�
je poprzez bezpo�rednich dow�dc�w armii - mar-
sza�k�w i genera��w. Organem doradczym kr�la
by�a przyboczna Rada Wojenna.
Nieco wi�kszy zakres w�adzy ni� we Francj�
posiada�o ministerstwo wojny w cesarstwie - Hof-
kriegsrat, kt�re nie tylko zarz�dza�o armi�, ale
r�wnie� przedk�ada�o cesarzowi swe propozycje
w sprawach dzia�a� wojennych i po�redniczy�o
w dowodzeniu mi�dzy monarch� a dow�dcami
wojsk. W Szwecji w�adz� organizacyjn� i admini-
stracyjn� wojska wykonywa�a utworzona przez
Gustawa Adolfa Rada Wojenna - Krigsrat.
W Brandenburgii zar�wno administracj�, jak i do-
w�dztwo elektor przekaza� w roku 1655 feldmar-
sza�kowi. Jedynie podczas obecno�ci elektora
##, obozie feldmarsza�ek sehodzi� do roli najwy�sze-
go doradcy. W Rosji administracja armii nie by�a
scentralizowana - obowi�zki w tym zakresie pe�-
ni�o wiele urz�d�w-prikaz�w, kt�rych kompe-
tencje zaz�bia�y si�, co utrudnia�o funkcjonowanie
ca�ego aparatu, powoduj�c jego powolne dzia�anie.
W Turcji naczelnym dow�dc� by� su�tan, ale fakty-
cznie nad organizacj� armii czuwali wezyrowie;
maj�cy do dyspozycji w�asny aparat administra-

WOJSKO

cyjny. Poszczeg�lnymi rodzajami wojsk dowodzili


odpowiedni dow�dcy.
Organizacja naczelnego dow�dztwa w Rzeczy-
pospolitej rozwija�a si� pod wp�ywem tendencji
decentralistycznych, wr�cz przeciwstawnych ten-
dencjom panuj�cym w innych pa�stwach europej-
skich. W�adza kr�la jako najwy�szego zwierzchni-
ka si� zbrojnyc##y�a powa�nie ograniczona przez
szlacht�, kt�ra obawia�a si�, by armia w jego r�-
kach nie sta�a si� narz�dziem absolutyzmu. Od sej-
mu zale�a�a sprawa zaci�g�w wojska, a nawet wy-
dawane przez kr�la na podstawie uchwa�y sejmo-
wej tzw. listy przypowiednie (zaci�gowe) kontrolo-
wa� wielki kanclerz, kt�ry je opatrywa� sw� pie-
cz�ci�. Tak�e liczebno�� gwardii kr�lewskiej by�a
ograniczona do 1200 ludzi, podczas gdy ka�dy ma-
gnat, a nawet szlachcic m�g� utrzymywa� dowolnie
du�e prywatne si�y zbrojne, je�li tylko mia� na to
odpowiednie fundusze. Kr�l wywiera� wprawdzie
wp�yw na organizacj� si� zbrojnych, lecz faktycznie
kierowali ni� hetmani niezale�ni od monarchy,
cho� przez niego mianowani. #
Tak wi�c najwi�ksz� w�adz� nad wojskiem
posiadali hetmani wielcy, kt�rzy od roku 1581 pe�-
nili j� do�ywotnio. W�adza ta rozci�ga�a si� na
sprawy dowodzenia, administracji i s�downictwa
wojskowego, a sprawuj�cy urz�d hetma�ski byli
w jednej osobie naczelnymi wodzami i ministrami
wojny. Wprawdzie funkcja ta nie zapewnia�a im
miejsca w senacie, jednak z regu�y i tak je posiada-
Ii z racji piastowanych jednocze�nie stanowisk wo-
jewod�w lub kasztelan�w. W�adzy ich podlega�y'
w zasadzie tylko wojska zaci�ne, ale w praktyce
poza pospolitym ruszeniem hetmani dowodzili
wszystkimi formacjami si� zbrojnych, Oni to opra-
cowywali szczeg�owy sk�ad armii na podstawie
ramowej uchwa�y sejmu i proponowali dow�dc�w'

172 173

JAN WIMbIER

jednostek, kt�rym kr�l wystawia� listy przypo-


wiednie, mianowali te� ni�szych dow�dc�w. Po-
siadali prawo dyslokacji wojsk, kt�re, cho� ogra-
niczone przez zlacheckich, po-
zwala�o im na zjednywanie sobie zwolennik�w;
o zwolnienie maj�tk�w od uci��liwych stacji �o�-
nierskich ubiegali si� bowiem mo�now�adcy za-
r�wno �wieccy, jak duchowni.
Wp�yw hetman�w na sprawy finansowe armii
wci�� r�s�, w zwi�zku z udzia�em, jaki brali w ko-
misjach skarbowych powo�ywanych dla obliczania
zap�aty wojsku; przewodniczyli te� w komisjach
hibernowych i wydawali asygnaty na pieni�dze
nale�ne z hiberny. Zakres w�adzy s�downiczej het-
man�w by� bardzo du�y; ustanawiali oni artyku�y
wojskowe dotycz�ce porz�dku i okre�laj�ce kary
za jego naruszenie, przestrzegali wykonywania ich
i ferowali wyroki (do kary �mierci w��cznie) za
naruszenie przepis�w. Od wyroku s�du hetma�-
skiego nie przys�ugiwa�o odwo�anie. Pierwszy Jan
Zamoyski, po nim inni hetmani posiadali r�wnie�
uprawnienia dyplomatyczne, utrzymywali bowiem
stosunki z Turcj� i Tatarami. Przyjmuj�c posel-
stwa z Krymu i Konstantynopola mieli jedynie
obowi�zek informowania kr�la oraz sejmu.
Hetmani wielcy byli w praktyce nieodpowie-
dzialni przed sejmem, cho� sk�adali tam sprawo-
zdania z kampanii. Kr�lowie d��yli do ogranicze-
nia ich ogromnej w�adzy, w czym spotykali si�
niekiedy z poparciem sejmu. Pr�by te, podejmo-
wane w latach 1648, 1652, 1668, 1669 i 1672, nie
przynios�y jednak�e trwa�ych rezultat�w.
O wiele mniejszy zakres w�adzy mieli hetma-
ni polni, kt�rzy tylko w czasie nieobecno�ci lub
choroby hetmana wielkiego przejmowali jego
funkcje. Hetmanami zar�wno wielkimi, jak i pol-
nymi byli przedstawiciele wielkich rod�w magnac-

WOJsKO

kich; kr�lowie bowiem starali si� pozyskiwa� je


przez oddawanie bu�awy. Wyj�tek stanowi� Stefan
Czarniecki pochodz�cy ze �redniej szlachty. Trzeba
stwierdzi�, �e w�r�d licznych os�b piastuj�cych
ten urz�d w XVII wieku nie brakowa�o jednostek
wybitnych. Po Zamoyskim, doskona�ym organiza-
torze, bu�aw� wielk� koronn� dzier�y� znakomity
��kiewski, po nim jeszcze wybitniejszy Koniec-
polski. W drugiej po�owie wieku wybijali si� jako
dow�dcy Czarniecki, Jerzy Lubomirski i najzna-
komitszy z nich, Sobieski. Byli jednak w�r�d het-
man�w i ludzie przeci�tni, kt�rzy wysoki urz�d
zawdzi�czali jedynie swemu pochodzeniu. Na Lit-
wie �wietnymi organizatorami i wodzami okazali
si� w tym stuleciu tylko trzej hetmani: Chodkie-
wicz, Krzysztof II Radziwi�� i jego syn Janusz.
Druga po�owa XVII wieku przynios�a upow-
szechnienie godno�ci regimentarza. Z tytu�em tym
spotykamy si� ju� sporadycznie w XVI wieku.
Regimentarz zast�powa� hetmana tymczasowo, gdy
ten zachorowa� lub wzi�ty zosta� do niewoli. Tak
na przyk�ad w pierwszej po�owie XVII wieku Sta-
nis�aw Lubomirski sprawowa� w�adz� nad woj-
skiem w okresie niewoli Koniecpolskiego. Inny
natomiast charakter mia�o regimentarstwo Czar-
nieckiego nadane mu przez kr�la w roku 1656.
Janowi Kazimierzowi chodzi�o w�wczas o czasowe
wy��czenie pewnej ilo�ci wojska spod w�adzy het-
man�w, do kt�rych czu� nieufno��. Trzeci wreszcie
typ regimentarzy stanowili oficerowie mianowani
przez hetman�w dow�dcami grup wojska na po-
graniczu, w okresie gdy sami hetmani po kampa-
nii udawali si� w g��b kraju albo te�, gdy rozpro-
szenie si� wymaga�o oddania dow�dztwa nad wy-
dzielon� grup� regimentarzowi.
Wysokie urz�dy wojskowe, kt�re wykszta�ci�y
si� w wojsku koronnym i litewskim w ci�gu XVI

174 175
JAN WIMMER

wieku, istnia�y nadal w omawianym stuleciu, na-


tomiast ich znaczenie i funkcje uleg�y stopniowej
przemianie. Najmniejsze zmiany przeszed� urz�d
pisarza polnego, kt�ry czuwa� nad skompletowa-
niem armii, dokonywa� przegl�d�w wojska i spo-
rz�dza� rejestry stanu osobowego oddzia��w. Pod
koniec wieku utar� si� jednak zwyczaj sporz�dzania
rejestr�w przez samych rotmistrz�w, kt�rzy je za-
przysi�gali na komisjach skarbowo-wojskowych;
popisy urz�dzano rzadko, a urz�d pisarza polnego
stawa� si� stopniowo tytularny. Dotyczy�o to w je-
szcze wi�kszym stopniu urz�d�w stra�nika wiel-
kiego i polnego, obo�nego i kapitana wojskowego.
W drugiej po�owie XVII wieku stali si� oni wy�-
szymi oficerami w sztabie hetma�skim; powie-
rzano im r�ne funkcje, niekoniecznie zwi�zane
z urz�dem.
W stuleciu tym wykszta�ci�y si� natomiast
inne urz�dy wojskowe. Wymieni� nale�y w pierw-
szym rz�dzie urz�d starszego nad armat�, p�niej
zwanego genera�em artylerii. Od 1637 roku sta� si�
on etatowym administratorem i dow�dc� utworzo-
nego w tym roku odr�bnego korpusu artyler�.
Podlega�y mu wszystkie arsena�y pa�stwowe z ca-
�ym znajduj�cym si� w nich sprz�tem oraz perso-
nel artyleryjski i in�ynieryjny. Obok nieetatowego
wprawdzie, lecz istniej�cego stale urz�du s�dziego
wojskoweg�, pojawi� si� w latach siedemdziesi�-
tych odr�bny urz�d genera�a-audytora dla wojsk
cudzoziemskiego autoramentu, genera�a-prowiant
magistra oraz przej�ciowo generalnego chirurga
i generalnego architekta wojskowego, a w latach
pi��dziesi�tych stopie� gener��a piechoty, kt�ry
usi�owa� wprowadzi� Jan Kazimierz celem zmniej-
szenia zakresu w�adzy hetman�w.
Nale�y stwierdzi�, �e w przeciwie�stwie do
innych armii europejskich, w wojsku polsko-litew-
176

23. Dyplomata sz#vedzki Magnus Gabriel de la Gardie.


Charakterystyczny przyk�ad portretu baroko W ego
Miedzioryt Piotra van Schuppena
24. �ucznik litewski
Drzeworyt wsp�czesny

WOJSKO
skim centralna administracja by�a s�abo rozbudo-
wana.Dawa�o to ujemne rezultaty,zw�aszcza na
# odcinku zaopatrzenia wojska prowadzonego prze-
# wa�nie indywidualnie przez dow�dc�w jednostek,
W przeeiwie�stwie do scentralizowanego systemu
- R istniej�cego ju� w innych pa�stwach.We Francji,
3 cesarstwie,Szwecji,Brandenburgii wojsko zaopa-
# trywano centralnie w bro�,amunicj�,medykamen-
N �
.� ty,a tak�e w pasz�,m�k� i mi�so.W Polsce po-
e dejmowano w tym kierunku pr�by w latach 1627-
-1629,1649i p�niej za Sobieskiego, nie dopro-
wadzi�o to jednak do zorganizowania sta�ego syste-
mu,co odbija�o si� niekorzystnie na przygotowa-
# niu armii do kampanii.
Poszczeg�lne formacje
Zar�wno w armii koronnej,jak i litewskiej ju�
# u schy�ku XVI wieku obok oddzia��w zaci�ganych
w kraju i zcrganizowanych wed�ug wzor�w naro-
# dowych pojawi�y si� formacje werbowane za gra-
nic�: piechota i jazda w�gierska, niemiecka oraz
piechota szkocka.Z zaci�gania jazdy w�gierskiej
szybko zrezygnowano, z piechoty za� pozosta�a
wkr�tce nazwa,wzory organizacyjne i umunduro-
wanie,kt�re przeniesiono do oddzia��w z�o�onych
z Polak�w.Piechota natomiast i jazda niemiecka
# wyst�powa�y do roku 1629,w niekt�rych kampa-
! niach w do�� du�ej liczbie (zw�aszcza w roku 1621
i podczas wojny ze Szwecj� o Pomorze).Gor�ce
sprzeciwy ze strony szlachty, du�e koszty oraz
trudno�ci zaci�gu za granic� podczas wojny trzy-
! dziestoletniej sk�oni�y naczelne dow�dztwo pol-
skie do organizowania cz�ci oddzia��w wed�ug
# wzor�w zachodnich,ale werbowano do nich �o�nie-
# rzy w kraju.Pierwsze takie regimenty,cudzoziem-
# skie z nazwy,utworzono w 1629roku; masowo po-
12 Polska XVII wieku 177

JAN WIMMER

jawi�y si� one przy formowaniu armii odsieczowej


dla Smole�ska w 1633 roku i odt�d wyst�powa�y
przez ca�e stulecie. Dla odr�nienia od wojsk zor-
ganizowanych wed�ug wzor�w staropolskich, zwa-
nych autoramentem lub zaci�giem narodowym albo
polskim, nazywano je wojskami cudzoziemskiego
autoramentu.
Konnic� polskiego autoramentu tworzono we-
d�ug tzw. systemu towarzyskiego, wywodz�cego si�
z organizacji jazdy rycerskiej. Jednostk� organiza-
cyjn� i taktyczn� by�a rota, p�niej zwana ehor�g-
wi�. Sk�ada�a si� ona z silnego pocztu rotmistrza,
porucznika, chor��ego i odpowiedniej ilo�ci pocz-
t�w towarzyskich. Formowano j� daj�c list przy-
powiedni ch�tnemu do zaci�gu; osoba ta zostawa�a
rotmistrzem. Rotmistrz oblatowa� list przypowied-
ni, czyli wpisywa� go do akt grodzkich, wyszuki-
wa� sobie porucznika i og�asza� zaci�g ochotnik�w,
przyjmuj�c towarzyszy z gotowymi pocztami, tzn.
z jednym lub wi�cej pocztowych, uzbrojonych i za-
opatrzonych w konie oraz w�z wioz�cy ekwipunek.
Liczebno�� poczt�w chor�gwi by�a r�na w zale�-
no�ci od rodzaju jazdy. Pod koniec wieku uleg�a
zmniejszeniu.
Z pocz�tkiem XVII stulecia w je�dzie polskie-
go zaci�gu wyst�powa�y dwa zasadnicze typy:
ci�kozbrojna husaria i lekkozbrojna jazda tzw. ko-
zacka, kt�rej nie nale�y myli� z Kozakami zapo-
roskimi. Nie u�ywa�a ona pocz�tkowo uzbrojenia
ochronnego, zacz�to je wprowadza� dopiero w la-
tach pi��dziesi�tych (kolczugi), a tak odziane cho-
r�gwie nazywano pancernymi. By�a to ju� konnica
�redniozbrojna. Miejsce kozak�w jako jazdy lek-
kiej zaj�y nieliczne w pierwszej po�owie stulecia
chor�gwie tatarskie oraz wo�oskie, rekrutowane
z Tatar�w litewskich, uchod�c�w z Krymu i Mo�-
dawian. Zwi�ksza�o si� te� stopniowo nasycenie ich

WOJSKO

broni� paln�, kt�ra wypiera�a u�ywane pocz�tko-


wo �uki. Chor�gwie wszystkich typ�w ��czono
w wi�ksz# jednostki taktyczne (ale nie organiza-
cyjn2, zwane pu�kami, o r�nej liczebno�ci, kt�ry-
mi dowodzili do�wiadczeni rotmistrze jako pu�kow-
nicy. Do najliczniejszych nale�a�y z regu�y cho-
r�gwie husarskie, zw�aszcza pu�kownicze (100-200
koni).
Jazda cudzoziemskiego zaci�gu wyst�powa�a
w Polsce pod postaciami ci�kozbrojnej arkabuze-
r� i l�ej zbrojnej rajtar�. Arkabuzerzy nosili pe�ne
zbroje p�ytowe i w odr�nieniu od husarii posia-
dali wi�cej broni palnej, a przede wszystkim kr�t-
l#ie arkabuzy. Ten typ jazdy zanikn�� w drugiej
po�owie XVII wieku. Utrzymali si� natomiast raj-
tarzy, mylnie cz�sto nazywani arkabuzerami. Zor-
ganizowani zostali podobnie jak jazda w Zachod-
niej Europie, w silne regimenty z�o�one ze sztabu
i kilku (do 10) kompan�, podzielonych na kapral-
stwa i roty. Formowano ich tak samo jak ca�y
cudzoziemski autorament, wystawiaj�c listy przy-
powiednie csobom upatrzonym na pu�kownik�w,
kt�rzy #obierali sobie sztab oraz dow�dc�w kom-
pan� i werbowali �o�nierzy indywidualnie syste-
mem "wolnego b�bna".
Jazd� cudzoziemskiego typu, dc�� liczn� w po-
�owie stulecia, szlachta zwalcza�a jako kosztowna,
a mniej przydatn� do walki od formacji narodo-
wyc:z, tote� ju� cd lat siedemdziesi�tych liczba jej
by�d niewielka.
W sk�ad formacji pieszych, zwanych w Polsce
"
ludem ognistym", wchodzi�y oddzia�y piechoty
typu #olskiego, w�gierskiego i niemieckiego oraz
dragonia. Piechot� "polsk�" i "w�giersk�" od cza-
s�w Batorego poza umundurowaniem nic nie r�-
ni�o. #organizowana by�a w roty, pocz�tkowo du�e,
po kiilkuset ludzi, z rotmistrzem na czele i dziel�ce

17g 179

JAN WIMl#7ER

si� na setki pod dow�dztwem porucznik�w i dzie-


si�tki dowodzone przez dziesi�tnik�w. W drugiej
po�owie wieku liczebno�� jednej roty nie przekra-
cza�a zwykle 200 ludzi. �o�nierze uzbrojeni byli
jednolicie, naprz�d w rusznice, p�niej w musz-
kietv, poza tym w szable i siekierki. Przy wi�k-
szych rotach wyst�powa�a niedu�a orkiestra z�o�o-
na z b�bn�w, flet�w i piszcza�ek.
Zupe�nie inaczej przedstawia�a si� organizacja
piechoty typu niemieckiego. Pierwsze jednostki
pojawi�y si� w wojsku polskim w roku 1576. Cha-
rakteryzowa�y je rozbudowane sztaby i podzia� na
kompanie, dziel�ce si� z kolei (jak w rajtarii) na
kapralstwa i roty po 6 ludzi z gefrejterami na cze-
le. Pocz�tkowo co najmniej po�owa �o�nierzy
uzbrojona by�a w piki, reszta w muszkiety, w la-
tach trzydziestych ilo�� muszkieter�w uleg�a
z#vi�kszeniu do 2/a sk�adu regimentu.
Piechot� polsko-w�giersk� charakteryzowa�
dziesi�cioszeregowy szyk bojowy. Piechota typu
niemieckiego ustawia�a si� zwykle w 6 szereg�w
(stad roty po 6 ludzi). O ile piechota polsko-w�-
gierska posiada�a wi�ksz� si�� ognia i nadawa�a
si� lepiej do obrony i obl�e� punkt�w umocnio-
nych, o tyle w walce w otwartym polu przeciw
je�dzie by�a niemal bezbronna po oddaniu ognia
(nabicie muszkietu trwa�o 3-4 minuty), gdy prze-
ciVi%nik zdo�a� dopa�� do jej szereg�w. Tu wy�szo��
posiada�a piechota niemiecka z jej pikinierami
i ona to wypar�a stopniowo typ polsko-w�gierski.
W organizacji i uzbrojeniu piechoty typu nie-
mieckiego zachodzi�y przemiany. Pocz�tkowo wzo-
rem organizacyjnym by�a piechota cesarska - na
jej mod�� (zreformowan� zreszt� pod wp�ywem
wzor�w szwedzkich) tworzono regimenty cudzo-
ziemskie z�o�one z Polak�w. Liczy�y one po 1000=
-1800 stawek �o�du. Pod koniec wieku trudno�ci

WOJSKO

�e znalezieniem ch�tnyclZ do organizowania jed-


nostek spowodowa�y, �e liczebno�� oddzia��w ob-
ni�ano; pojawi�y si� regimenty dochodz�ce zaled-
wie do 200 i 300 porcji. Poniewa� s�abo�� jedno-
stek nie pozwala�a na tworzenie z nich batalio-
n�w, stanowi�cych podstav<,ow� jednostk� taktycz-
n� w piechocie zachodnioeuropejslciej, regimenty
polskie na polu walki ��czono po kilka w brygady.
G��wna bro� piechur�w - muszkiet, uleg�
zmodyfikowaniu oko�o roku 1624 wskutek obni�e-
nia jego wagi przez zmniejszenie kalibru. W latach
siedemdziesi�tych Sobieski dokona� wa�nej re-
formy w uzbrojeniu, zast�puj�c forkiet (podp�rk�
do celowania) kr�tkim berdyszem, kt�ry stanowi�
jednocze�nie bia�� bro� piechura. Pozwoli�o to na
zmniejszenie liczby pikinier�w do oko�o l0o/o (tylu
zachowano dla os�ony przed jazd�), a tym samym
zwi�kszenie si�y ognia. Reforma ta straci�a jednak
wkr�tce na znaczeniu wskutek wprowadzenia
w innych armiach flinty ska�kowej, bardziej szyb-
kostrzelnej od m#.zszkietu i zaopatrzonej przy tym
w bagnet, stanowi�cej wi�c i bro� bia��. W zwi�z-
ku z tym pod koniec wieku w wi�kszo�ci armii
znikn�y stopniowo piki i podzia� na muszkieter�w
i pikinier�w. Polska, wobec trudno�ci finanso-
wych, sprowadzi�a jedynie na pr�b� flinty z ba-
gnetami, a przezbrojenia armii dokona�a dopiero
z pocz�tkiem wieku XVIII.
Piechota szkocka, w niewielkiej ilo�ci #vyst�-
puj�ca w Koronie, d�u�ej, bo do po�owy stulecia
na Litwie, zorganizowana by�a w niedu�e roty,
uzbrojone podobnie jak piechota typu niemieckie-
go. Na wz�r zachodni organizowano te� w roku
1655 regimenty piechoty �anowej, rekrut�w dy-
mowych za� wcielano, jak wspomnia�em, wprost
do regiment�w zaci�nych. Pieehot� wybraniecka
natomiast zorganizowano i uzbrojono na wz�r pie-

1g0 181
JAN WIMMEft

choty polskiej. Ilo�� wybra�c�w maia�a wci��


w wyniku przy��czenia �an�w wybranieckich do
folwark�w, pustoszenia ich na skutek zniszcze�
wojennych i nadu�y� rotmistrz�w, kt�rzy za op�a-
t� zwalniali �o�nierzy od uczestnictwa w kympa-
niach. Oko�o 1660 roku liczebno�� wybra�c�w oce.
niono na circa 1000 ludzi.
Dragonia zosta�a sformowana pn raz piPrwszy
we Francji w drugiej po�owie XVI wieku; w woj-
sku koronnym pojawi�a si� w roku 1618, w litew-
skim w 1621. Wkr�tce doceniono iz nas jej zna-
czenie jako doskona�ego wsparcia ogniowego dla
jazdy w #zia�aniach szybkich. Zorganizowani
i uzbrojeni byli - podobnie jak piechota typu nie-
mieckiego - w regimenty i kompanie, czasem
w mniejsze skwadrony. Do walki stawali pieszo,
konie odprowadzali do ty�u wyznaczeni koniowo-
dni. Du�� rol� odgrywali w czasie.,potopu" i p�-
niej za Sobieskiego, kt�ry w pe�ni docenia� ich
przydatno��.
Artyleria na pocz�tku XVII wleku nie posia-
da�a sta�ej organizacji - nieliczni puszkarze i per-
sonel pomocniczy znajdowali si� w arsena�ach,
sk�d w razie potrzeby byli przydzielani do armii
polowej. Sprz�t, po ujednoliceniu dokonanym za
Zygmunta Augusta, stopniowo stawa� si� prze-
starza�y, w tym czasie bowiem na Zachodzie Eu-
ropy dokonano nowej reformy, d���c do zmniej-
szenia ci�aru luf. W Polsce po zako�czeniu woj-
ny ze Szwecj� w roku 1629 rozpocz�to prze-
lewanie starych dzia� w�asnych i sprz�tu zdo-
bycznego wed�ug przyj�tego systemu, #zw. ho-
lenderskiego. Obejmowa� on dzia�a o �redniej
d�ugo�ci lufy od 48 do 6 funt�w wagi pocisku.
Za przyk�adem szwedzkim wprowadzono I�ej-
sze dzia�a regimentowe 6, 5, 4 i 3-funtowe.
W po�owie wieku sprz�t artyler� polski#j w ni-

WOJSKO

czym nie ust�powa� sprz�towi innych armii,


p�niej uleg� pogorszeniu wskutek strat w wal-
kach (zw�aszcza wywiezienia du�ej ilo�ci dzia�
przez Szwed�w) i braku �rodk�w na odlewanie
n�wvch.
Niemal r�wnocze�nie z ujednoliceniem sprz�-
tu podj�to dzia�anie w kierunku stworzenia sta-
�ych ram organizacyjnych dla artylerii. Uwie�czo-
ne one zosta�y w roku 1637 utworzeniem korpusu
artylerii koronnej i osobnego litewskiej, z genera-
�em, czyli starszym nad armat� na czele. W sk�ad
korpusu, obok personelu artyleryjskiego, wchodzi�
r�wnie� personel in�ynieryjny. Na utrzymanie go
uchwalono osobn� danin� "nowej kwarty". Wkr�t-
ce jednak wystarcza�a ona jedynie na p�ace dla
personelu, kt�ry ulega� powi�kszeniu. Zakup no-
wego sprz�tu i amunicji, remonty cekhauz�w (zbro-
jowni), zaci�g dalszych specjalist�w na wyprawy,
azw�aszcza na kosztowny transport artylerii, wy-
maga�y osobnych dotacji.
Organizacja artylerii polskiej by�a podobna do
organizacji artylerii w cesarstwie, w odr�nieniu
od wielu innych pa�stw europejskich, gdzie prze-
wa�nie tworzono regimenty artyleryjskie. Obok
Francji jedynie w Rzeczypospolitej sformowano
stale istniej�ce jednostki piechoty i dragonii (sze-
fastwa genera�a artyler�) s�u��ce do os�ony arty-
lerii podczas przemarsz�w i bitew.

Narodowo�ciowy i spdeczny sk�ad armii

Sk�ad narodowy armii zachodnioeuropejskich


by� przewa�nie r�norodny. Przyjmowano �o�nie-
rzy bez wzgl�du na pochodzenie narodowo�ciowe,
zaci�gano oddzia�y i korpusy za granic�. I tak Ho-
lendrzy wynajmowali ca�e korpusy w Niemczech,
cesarstwo ch�tnie zaci�ga�o jazd� w Polsce (du�a

182

JAN WIMMEft

ilo�� lisowczyk�w w czasie wojny trzydziestolet-


niej, korpus Lubomirskiego podczas wojny z Tur-
cj� od 1683 roku). Przez armi� francusk� w latach
1636-1659 przewin�o si� 80 obcych pu�k�w ka-
walerii, w tym r�wnie� Polacy, oraz wiele od�zia-
��w piechoty. W armii hiszpa�skiej w zasadzie s�u-
�yli poddani tego pa�stwa, ale pochodz�cy z r�-
nych jego prowincji, mi�dzy innymi Wallonowie
i #'V�osi. Tak�e Szwecja, dysponuj�ca armi� naro-
dow� uzupe�nian� przez pob�r rekrut�w, powi�k-
sza�a j� w czasie wojen zaci�nymi, g��wnie z Nie-
miec. W Rosji armi� zorganizowano wed�ug wzo-
r�w zachodnich, ale werbowano do niej w�asnych
�o�nierzy; obcych �o�nierzy najemnych przyj�to na
s�u�b� jedynie w okresie wojny z interwencj� pol-
sk� 1609-1610. W Turcji natomiast wszyscy �o�-
nierze, poza nielicznymi instruktorami francuski-
mi i w�oskimi, byli poddanymi su�tana.
W wojskach Rzeczypospolitej pewna, chocia�
niezbyt du�a ilo�� cudzoziemc�w s�u�y�a w okresie
do roku 1629. Najwi�cej zaci�gni�to ich na wy-
praw� chocimsk� 1621 roku. P�niej werbowano
ju� do piechoty na terytorium w�asnym i to w r�-
nych rejonach kraju. Sporo cudzoziemc�w by�o
w kadrze oficerskiej i podoficerskiej piechoty
i dragonii, ale i tam ich udzia� zmniejsza� si�
w miar� szkolenia w�asnych dow�dc�w. W czasie
wojny z Chmielnickim szlachta oponowa�a prze-
ciwko werbunkowi obcych �o�nierzy, jako niepew-
nych. Dopiero po kl�sce pod Batohem w 1652 roku
si�gni�to bardziej do zagranicznych �r�de� wer-
bunku, co dotyczy�o i jazdy, poprzednio wy��cznie
polskiej.
Ilo�� cudzoziemc�w w szeregach arm� powi�k-
szy�a si� w czasie "potopu". Do tworzonych �wie�o
jednostek piechoty, dragonii i rajtarii wcielano
je�c�w z armii szwedzkiej i brandenburskiej, Ict�-

WOJSKO

rzy przetrwali w tych jednostkach do lat sze��dzie-


si�tych. Po redukcji w 1667 roku pozostali oni je-
dynie w kadrze oddzia��w i tam byli zast�powani
stopniowo przez Polak�w, Sobieski za� # pe�ni re-
alizowa� postulat unarodowienia wojska. Nie ulega
w�tpliwo�ci, �e w XVII wieku, o wiele wi�cej Po-
lak�w s�u�y�o w szeregach armii obcych ni� obco-
krajowc�w na s�u�bie polskiej, nawet gdy we�rnie
si� pod uwag� posi�kowe korpusy cesarskie w Rze-
czypospolitej w 1629 roku i w latach 1657-1659
oraz kontyngenty, jakich dostarczali niekiedy elek-
torzy brandenburscy.
Sk�ad spo�eczny wojsk polsko-litewskich odzna-
cza� si� wi�ksz� liczebno�ci� elementu szlacheckie-
go z pocz�tkiem wieku, gdy w armii znajdowa�a
si� wi�ksza ilo�� konnicy. P�niej w kawalerii za-
cz�� dominowa� element plebejski i to zar�wno
w je�dzie kozackiej i lekkiej, jak i w husarii; ple-
bejusze pojawiaj� si� nie tylko jako pocztowi, ale
coraz cz�ciej jako towarzysze, o czym �wiadcz�
nobilitacje. Piechota i dragonia by�y niemal wy-
��cznie plebejskie, do nich bowiem przydzielano
ch�op�w i biedot� z przedmie�� i osad podmiej-
skich. Szlachta nie czu�a zapa�u do s�u�by nawet
oficerskiej w tych formacjach, � eksperyment Za-
moyskiego w postaci utworzonej przeze� roty pie-
choty szlacheckiej nie przetrwa� 2 lat.
Ze szlachty natomiast rekrutowa�a si� kadra
dow�dcza, szczeg�inie w je�dzie. Rotmistrzami
chor�gwi husarskich byli wy��cznie magnaci, trak-
towano to bowiem jako du�y zaszczyt. Oni te� je-
dynie mogli pokrywa� wysokie koszty zorganizo-
wania oddzia�u husarii; rekompensat� stanowi�y
zwykle nadania dochodowych starostw, kt�rymi
w pierwszej po�owie stulecia nagradzano r�wnie�
pe�nienie wysokich funkcji w wojsku. W drugiej
po�owie wieku, wskutek odpadni�cia olbrzymich

184 185

JAN WINIMER
po�aci ziem ukrai�skich zmniejszy�y si� mo�liwo�ci
nada�. Hetmanom w�wczas podniesiono pensje, do
formowania za� jednostek ci�kiej jazdy zach�cano
oddawaniem jednocze�nie szefostwa bardziej do-
chodowych oddzia��w cudzoziemskiego autoramen-
tu, st�d szefami regiment�w zostawali cz�ciej
magnaci, pe�ni�cy te funkcje tytularnie, ni� do-
�wiadczeni oficerowie zawodowi. Z ko�cem XVII
wieku trudno by�o jednak znale�� ochotnik�w do
zaci�gu w husarii (koszt wystawienia pocztu trzy-
konnego oceniano w roku 1685 na minimum 5100
z�otych); zobowi�zano wi�c do wystawienia poczt�w
husarskich wszystkich �wie�o nobilitowanych.
W je�dzie �redniego typu i lekkiej dow�dcami by�a
cz�sto �rednia szlachta, zdarzali si� i wzbogaceni
�upami plebejusze. Trzeba tu stwierdzi�, �e i w in-
nych armiach stanowiska dow�dcze obsadzano
g��wnie przez "szlachetnie urodzonych".
Mimo �e szlachta w wojsku polsko-litewskim
stanowi�a najwy�ej 20o/o, wywiera�a na� ogromny
wp�yw. Dzia�o si� to dlatego, i� w zgromadzeniach
chor�gwianych, spe�niaj�cych du�� rol� w �wczes-
nej je�dzie, uczestniczyli tylko towarzysze, prze-
wa�nie szlachta, solidaryzuj�ca si� na og� z pogl�-
dami swej braci wyra�anymi na sejmikach. Od-
wrotnie te�, du�y, cho� dot�d nie zbadany, by�
udzia� by�ych wojskowych w �yciu politycznym
kraju oraz znaczna ich aktywno�� na sejmikach
i sejmach. St�d te� bra�o si� zaufanie, jakim masy
szlacheckie darzy�y jazd� narodowego zaci�gu, ieh
niech�� do obcokrajowc�w oraz do czysto plebej-
skich formacji, jako pos�usznych monarsze i �at-
wych do ewentualnego u�ycia dla ukr�cenia "z�o-
tej ###olno�ci".
Dzielny i na pewno patriotyczny element, za-
pe�nia� szeregi konnicy, naj�atwiej jednocze�nie
ulega� demoralizacji. Zasadniczym jej powodem

WOJSKO

by�o zaleganie z �o�dem i wynikaj�ce st�d trudne


warunki bytu �o�nierza. W�a�nie z k� chor�gwia-
nych jazdy pada�y zawsze has�a zawi�zania konfe-
deracji wojskowych, do kt�rych piechota i dragonia
przy��cza�y si� rzadko lub wcale. Nale�y stwierdzi�
jednak, �e zwykle trzeba by�o kilku lat ci�kiej,
op�acanej ma�ymi zaliczkami s�u�by, by powsta�
w wojsku ferment prowadz�cy do powstania
zwi�zk�w wojskowych; a i w�wczas nieraz konfe-
deraci brali udzia� w odpieraniu najazd�w nieprzy-
jacielskich. Demoralizacja wojska wyra�a�a si�
poza tym w wi�kszej sk�onno�ci do rabunku (na
og� ostro t�pionego przez dow�dztwo), rozje�d�a-
niu si� towarzyszy do dom�w podczas le�y zimo-
wych i p�nym stawianiu si� do chor�gwi. Form�
protestu przeciw ci�kim warunkom s�u�by t>y�a
w piechocie i dragonii dezercja, jednak trzeba
przyzna�, �e zjawisko masowe przybiera�a ona je-
dynie w�r�d �wie�o powo�anych, zmuszonych do
s�u�by rekrut�w dymowych. Szubienice dla dezer-
ter�w, stale dekoruj�ce obozy innych armii, spoty-
kamy w wojsku polskim rzadko.

Wojsko polskie XVII wieku przedstawia�o nie-


w�tpliwie du�� warto�� bojow�. Dotyczy to zar�w-
no jazdy, nie maj�cej sobie r�wnej w �adnej
z armii europejskich, jak i doskona�ej, cho� sto-
sunkowo nielicznej piechoty i dragonii, czy wresz-
cie wykazuj�cej wiele walor�w na polach bitew
artylerii. Mimo to ponoszono kl�ski, wynikaj�ce
z przewagi b�d� liczebnej, b�d� technicznej lub
taktycznej przeciwnik�w. �wczesna Rzeczpospolita
nie zawsze umia�a, wzgl�dnie mog�a si� zdoby� na
taki wysi�ek finansowy, kt�ry by zapewnia� odpo-
wiedni� liczebno�� i modernizacj� uzbrojenia.

186 l87

JAN #% IMMER

R�wnie� poziom dow�dc�w pozostawia� wielokrot-


nie du�o do �yczenia. Cz�stokro� przejawiali oni
brak zdolno�ci organizacyjnych i dow�dczych.
Fakt, �e tacy ludzie znajdowali si� na czele armii
wynika� z powo�ywania na to stanowisko - zgod-
nie z istniej�cym systemem spo�ecznym - wy��cz-
nie przedstawicieli magnaterii. Przy mianowaniu
w a�niejsz� rzecz� by�o pochodzenie ni� faktyczne
kwalifikacje. Mimo tych niesprzyjaj�cych #varun-
k�w, wojsko polskie potrafi�o w XVII wieku od-
nie�� wiele sukces�w bojowych. Wyra�ny upadek
jego warto�ci u schy�ku tego stulecia mia� swe
przyczyny przede wszystkim w zm�czeniu wojska
d�ugotrwa�ymi, nie przynosz�cymi sukces�w zma-
ganiami, prowadzonymi w coraz trudniejszych
warunkach materialnych. Tego rodzaju objawy
mo�na by�o zauwa�y� w podobnych sytuacjach
i w innych armiach europejskich. W Polsce spra-
w � pogarsza� og�lny regres gospodarczy oraz de-
centralizacja aparatu pa�stwowego.

Janusz Tazb�r

PROBLEPlY \VYZNANIO##'E
Uwagi wst�pne

Data, od kt�rej nale�y rozpoczyna� dzieje pol-


skiej kontrreformacji, jest dot�d przedmiotem spo-
ru. W ka�dym razie okres, jaki up�yn�� mi�dzy
przyj�ciem uchwa� soboru trydenckiego przez kr�-
la i senat (1565), a podporz�dkowaniem si� kler;.i
tym�e postanowieniom (synod piotrkowski 1577
roku), przyni�s� zdecydowany prze�om w stosun-
kach religijnych, wyra�aj�cy si� przede wszystkim
w tym, i� ob�z reformacji zaj�� postaw� defensyw-
n�. Mia�o jednak up�yn�� wiele czasu, nim dosz�o
do ostatecznego zwyci�stwa kontrreformacji. Jak
wykaza�y do�wiadczenia siedemnastowiecznej Eu-
ropy trzy zasadnicze drogi wiod�y do tego celu:
pierwsz� z nich by�a energiczna akcja pa�stwa,
wsp�dzia�aj�cego z Ko�cio�em w zwalczaniu opo-
zycji wyznaniowej. Prowadzi�a j� przede wszyst-
kim Hiszpania zar�wno na terenie P�wyspu Ib#-
ryjskiego, jak w nale��cych do Habsburg�w po-
siad�o�ciach niderlandzkich czy w�oskich. Druga,
z wymienionych dr�g, wiod�a poprzez zbrojne pr�-
by przywr�cenia Ko�cio�owi katolickiemu pozycji
panuj�cej; ich widowni� sta�y si� zw�aszcza Niem-
cy w dobie wojny trzydziestoletniej. Trzeci wresz-

189

JANUSZ TAZBIR

cie spos�b polega� na przej�ciowym tolerowaniu


obok katolicyzmu innej lub innych grup wyznanio-
wych. Klasycznym tego przyk�adem jest Francja,
gdzie edykt nantejski zagwarantowa� hugonotom
swobod� kultu. Ko�ci� m�g� tu liczy� przede wszy-
stkim na si�� perswazji, przychylno�� w�adc�w i te
wreszcie atuty ideologiczne i materialne, jakie daje
stanowisko wyznania panuj�cego.
Je�li chodzi o Polsk�, to kontrreformacja
w niewielkim jedynie, bo ograniczonym do posiad-
�o�ci kr�lewskich, stopniu, mog�a spodziewa� si�
skutecznej pomocy w�adzy pa�stwowej. lVie tylko
zreszt� dlatego, i� by�a ona bezsilna wobec pot�gi
przywilej�w szlacheckich, ale co wa�niejsza, Rzecz-
pospolita cierpia�a na brak silnej w�adzy wy-
konawczej. Dawa�o si� to zreszt� we znaki obu
walcz�cym stronom. Pogromy, kt�re w miastach
Korony (Pozna�, Krak�w, Lublin) zmiot�y na prze-
�omie XVI i XVII wieku zbory protestanckie,
�wiadczy�y nie tylko o fanatyzmie uczestnik�w,
lecz tak�e i o pewnej anarchizacji �ycia spo�eczne-
go. By�y do pewnego stopnia cz�ci� tego samego
zjawiska co zajazdy szlacheckie i wojny kr�le
wi�t, pustosz�ce ziemie ruskie. Luteranie Torunia,
Gda�ska czy Elbl�ga odp�acali si� zreszt� katoli-
kom pi�knym za nadobne i o nienawi�ci wyzna-
niowej tamtejszych t�um�w da�oby si� r�wnie�
napisa� tom, analogiczny do znanej ksia�ki
Wac�awa Sobieskiego, N�enat.u��� wyz#an�o#wu
t�u#n,�w za 7z�d�z.u Zygmu#ta 111-go (Warsza-
wa, 1902).
Kontrreformacja nie mog�a p�j�� w Polsce
tak�e i drug� drog�: pr�b przywr�cenia poprzed-
niego stanu rzeczy za pomoc� wojny domowej
o pod�o�u wyznaniowym. Szlachta, je�li ju� wy-
ci�ga�a wewn�trz kraju szable z pochew, to jedy-
nie dla obrony w�asnych interes�w stanowych

PROBLEMY WYZNANIOWE

przed kr�lem (oba rokosze, Zebrzydowskiego i Lu-


bomirskiego) czy przed ch�opami (t�umienie po-
wsta� na Ukrainie). �adne inne wzgl�dy nie mog�y
jej sk�oni� do rozp�tania bratob�jczych walk. Pol-
skiej kontrreformacji pozosta�a wi�c trzecia droga,
kt�r� mo�na by umownie nazwa� francusk�, mia-
nowicie stopniowe i cierpliwe odzyskiwanie stra-
conych pozycji, przede wszystkim poprzez argu-
menty ideowe i materialne. Od Francji r�ni� nas
jednak nie tylko fakt, i� w Rzeczypospolitej obok
kalwin�w tolerowano inne grupy wyznaniowe (co
zreszt� znacznie u�atwia�o prac� propagandzie ka-
tolickiej, skoro mo�na je by�o wzajemnie przeciw
sobie podburza�), ale i to, �e hugonoci mieli �ci�le
okre�lone miejsca, w kt�rych odprawiali publicz-
nie swe nabo�e�stwa. W Polsce do owych miejsc
nale�a�y wszystkie posiad�o�ci szlacheckie jak r�w-
nie� miasta prywatne, czy wreszcie pewne teryto-
ria maj�ce zagwarantowan� swobod� kultu, przede
wszystkim Prusy Kr�lewskie. Nale�y r�wnie� pa-
mi�ta�, i� w pocz�tkach XVII wieku dosz�o do re-
stytucji hierarch� Ko�cio�a prawos�awnego, for-
malnie zlikwidowanej na synodach brzeskich w la-
tach 1595 i 1596. W�wczas to, na mocy unii brze-
skiej, przesta�o tak�e istnie� wyznanie zwane
p�niej dyzunickim, w istocie jednak zwolennicy
prawos�awia ani na chwil� nie zaprzestali odpra-
wiania nabo�e�stw i zwo�ywania synod�w. Trudno
wi�c ich po�o�enie por�wnywa� ze statusem praw-
nym na przyk�ad katolik�w w kalwi�skich Nider-
landach, nie m�wi�c ju� o doli tych kalwin�w
francuskich, kt�rzy po odwo�aniu edyktu nantej-
skiego nadal gromadzili si� na nielegalne nabo�e�-
stwa. Tak wi�c polskiej kontrreformacji pozosta-
wa�a jedynie trzecia droga: wiod�a ona do zwyci�-
stwa przede wszystkim poprzez uporczyw� i stale
powtarzan� propagand�.

190 ) 191
J A#VUsZ TAZBIR

Propaganda polskiej kontrreformacji

Do propagandy uciekano si� wsz�dzie tam,


gdzie zawiod�a si�a lub nie mog�a by� w danej
chwili stosowana. Wag� tego zagadnienia papie-
stwo doceni�o do�� wcze�nie; po p� wieku zaci�tej
polemiki wyznaniowej ze zwolennikami reformacji
powo�ano w Rzymie specjaln� kongregacj�, zwan�
"Congregatio de propaganda fide". Zbiera�a si� ona
od roku 1572 z inicjatywy Grzegorza XIII, ostate-
czny kszta�t nada� jej za� Klemens VIII w roku
1622. Kongregacji tej podlega�a ca�a propaganda
potrydenckiego katolicyzmu. Kontrreformacja pol-
ska, kt�r# zacz�a si� o dobre �wier� wieku p�niej
od w�oskiej, hiszpa�skiej, niemieckiej czy francu-
skiej, czerpa�a pe�nymi gar�ciami z do�wiadcze�
zachodnioeuropejskich. Przejmowano przede wszy-
stkim form�, si�gaj�c obok literatury tak�e do ma-
larstwa, teatru, muzyki jako �rodk�w oddzia�ywa-
nia na przekonania wiernych. Nie nale�a�oby tu
jednak przecenia� obcych wp�yw�w. Jak wynika
z ostatnich bada�, czo�owy zakon kontrreformacji,
jezuici, nie mieli w�asnego programu artystyczne-
go, lecz przystosowywali go zawsze do miejsco-
wych tradycji, przyzwyczaje� i upodoba�. Tak na
przyk�ad �piewy wprowadzili do nabo�e�stw pod
naciskiem polskich katolik�w, podobnie przedsta-
wia�a si� sprawa z organami. 3o W malarstwie uni-
kano obcych miejscowemu odbiorcy, nawyk�emu
do powierzchownej dewocji, temat�w mistycznych,
tak popularnych w Hiszpanii czy W�oszech. Brak
wi�c u nas malowide� przedstawiaj�cych wizje,
ekstazy, omdlenia; ma�o jeet r�wnie� tematyki mar-
tyrologicznej, cz�sto spotykanej w malarstwie kra-
j�w roma�skich. Przejmuj�c form� nasycano j� ro-
dzim� i narodow� tre�ci�, to samo dotyczy�o argu-
mentacji wzbogacanej o w�tki czerpane z w�asnej

#
# O

,o
192

PftOBLEMY WYZNANIOWE

Drzeworyt wsp�czesny

historii. Niekt�rzy z przedstawicieli duchowie�-


stwa t�umaczyli na przyk�ad szlachcie, i� kler za-
wsze broni� jej swob�d i przywilej�w przed kr�-
lem; motyw nie spotykany na og� w polemice
wyznaniow#j innych pa�stw.
Najwybitniejsze utwory literatury kontrrefor-
macyjnej ukazywa�y si� po �acinie, dzi�ki czemu
nad Tybrem, Renem czy Sekwan� ch�tnie czyty-
wano popularne tam nadal w XVII wieku d�ie�a
Reszki, Hozjusza i Soko�owskiego; polskie ducho-
wie�stwo studiowa�o za� ksi��ki Bellarmina, Ba-
roniusza czy Possewina. Przywozili je do Rzeczy-
pospolitej do�� cz�sto rodacy autor�w: w�oscy i hi-
szpa�scy jezuici, pracuj�cy tu dla triumfu kontr-
reformacji. Z kolei polscy cz�onkowie tego zakonu
dzia�ali w Szwecji, Moskwie i Siedmiogrodzie. Po-
dobnie jak we Francji, tak w Rzeczypospolitej do
przeeiwnik�w Towarzystwa Jezusowego nale�eli
r�wnie� niekt�rzy katolicy. Z ich to grona wyszed�
znany pamflet antyjezuicki Jana Bro�ka, pod tytu-
�em Grut�s, nazywany z pewn� przesad� przez nie-
kt�rych polskimi Prow�ncja�ka#n.�. Zar�wno kato-
licy, jak r�nowiercy czerpali pe�n� gar�ci� z wy-
dawanych na Zachodzie Europy pism polemicz-
nych.
W Niemczech, Francji czy Szwajcarii ju�
w dwudziestych latach XVI wieku zarzucano zwo-
lennikom reformacji, i� prowadzi ona do zaburze�
nie tylko w Ko�ciele, ale i w pa�stwie, nak�ania
bowiem ludzi do buntu, zamieszek, pogardy w�a-
dzy oraz lekcewa�enia jej rozporz�dze�. W Rzeczy-
pospolitej argumentacj� tego typu podj�to dopiero
w drugiej po�owie XVI stulecia, bez widocznego
zreszt� skutku. Wi�ksze powodzenie mia� ju� za-
rzut zdrady politycznej, jaki wybija si� w nast�p-
nym stuleciu na czo�o polemiki antyprotestanckiej.
Za wz�r pos�u�y�y tu pamflety wydawane we

13 PoIska XVII wieku 193

27. Hiszpa�ski �w. Izydor przedstawiony


jako modl�cy si� ch�op polski
28. Cerkiew prawos�awna z XVIII wieku w Po�dziaczu
(pow. Przemy�l)

JANUsZ TAZBIR

Francji w okresie "wojny trzech Henryk�w", jak


r�wnie� niemiecka publicystyka polityczna pozo-
staj�ca na us�ugach kontrreformacji.
Przenosz�c na grunt polski obce do�wiadcze-
nia i argumenty, starano si� jednak wycisza� i tu-
szowa� pewne niewygodne akcenty. Po rokoszu Ze-
brzydowskiego znikaj� na przyk�ad z dzie� jezuic-
kich zbyt gor�ce pochwa�y silnej w�adzy kr�lew-
skiej. Ma�o kto te� z katolik�w wyra�a� si� pozy-
tywnie o dzia�alno�ci inkwizycji hiszpa�skiej, znie-
nawidzonej nie tylko przez zwolennik�w reforma-
cji. O ile bowiem na Zachodzie Europy widziano
w niej narz�dzie tyran� papieskiej, to w Polsce
daleko wi�kszy nacisk k�adziono na fakt, i� inkwi-
zycja zagra�a swobodom obywatelskim szlachty
i s�u�y umacnianiu absolutyzmu. Polemi�ci katolic-
cy prze�omu wieku XVI na XVII unikali na og�
stawiania kropki nad "i"; nader rzadko wi�c wspo-
minali, �e ostatecznym celem kontrreformacji jest
fizyczna likwidacja zatwardzia�ych "heretyk�w".
1\Tawo�ywanie do rozpalania stos�w i krwawych
ka�ni nie by�oby bowiem w Polsce dobrze widzia-
ne, nawet w�r�d zwolennik�w Rzymu.
Tam, gdzie katolicy stanowili mniejszo��, do��
cz�sto wyst�powali z postulatami tolerancji wyzna-
niowej. Wystarczy tu przypomnie� pogl�dy osiad-
�ego w Niderlandach Jana Molanusa czy te�
przedstawiciela jezuit�w angielskich w osobie Ro-
berta Personsa. W Rzeczypospolitej katolicyzm by�
religi� panuj�c�, mimo to w�r�d jego wyznawc�w
spotykamy wielu zwolennik�w przestrzegania fak-
tycznej tolerancji. Na czo�o ich argumentacji wybi-
ja�y si� wzgl�dy realizmu politycznego: obawa
przed skutkami wojen domowych na tle religij-
nym, przekonanie o potrzebie szanowania przy-
wilej�w szlacheckich, �wiadomo�� faktu, i� repre-
sje nie powstrzyma�y rozwoju reformacji. Wszyst-

PROBLEMY WYZNANIOWE

ko to nies�ychanie przypomina wyst�pienia francu-


skich "polityk�w" z ubieg�ego stulecia.
W XVI wieku wielu przyw�dc�w polskiego
Ko�cio�a s�dzi�o, �e jedynie u�ycie "�rodk�w boga-
tych" mo�e uratowa� spraw� katolicyzmu. Za pa-
nowania W�adys�awa IV jego triumf by� ju� dla
wszystkich jasny. Zwolennik�w Rzymu specjaln�
za� satysfakcj� napawa� fakt, i� zwyci�stwo osi�-
gni�to innymi metodami ni� na Zachodzie Europy,
bez wojen, stos�w i egzekucji. Krzysztof Opali�ski,
kre�l�c genez� konfederacji warszawskiej, stwier-
dza, �e p�omienia, kt�ry przyby� z Niemiec nie da�o
si� ugasi�. Dlatego te� zosta�a uchwalona ustawa,
zabezpieczaj�ca r�nowiercom bezpiecze�stwo.
"Konieczne by�o zachowanie umiarkowania, aby
�rodki zaradcze nie pogorszy�y choroby, kt�rej usu-
n�� nie mi�li�my mo�no�ci."31 Podobne zdanie
mia� r�wnie� na ten temat Szymon Starowolski.
Pogl�dy te w du�ym stopniu zbiega�y si� z zapa-
trywaniami teologa jezuickiego, Marcina Becanu-
sa. Twierdzi� on, i� tolerowanie w pa�stwie "he-
retyk�w" mo�e by� moralnie dopuszczalne mi�dzy
innymi wtedy, gdy w�adza nie jest w stanie ieh pc-
kona� ze wzgl�du na liczebn� i or�n� przewag�.
Konieczno�� t� dyktuje rozwaga, gdy� zwolennicy
reformacji mogliby szuka� pomocy za granic�,
a uzyskawszy j� pokona� katolik�w. Jak wida�,
Becanus traktuje tolerancj� jako mniejsze z�o od
tego, kt�re wynik�oby z nieprzestrzegania jej. Sto-
sunki polityczno-prawne, panuj�ce w Rzeczypospo-
litej pierwszej po�owy XVII wieku, sprawi�y, i�
polscy polemi�ci katoliccy, cho� nie znali jego pism
dochodzili cz�stokro� do tych samych co i Becanus
wniosk�w. W drugiej po�owie tego stulecia katol�-
ckie wyst�pienia w obronie tolerancji usta�y nie-
#mal zupe�nie, sam� za� tolerancj� okre�lano jako
ha�bi�cy opizod naszych dziej�w.

194 195

JANUsZ TAZHIR

Koniec wsp�istnienia wyzna�

Jest rzecz� powszechnie wiadom�, i� jednym


z zasadniczych czynnik�w, kt�re w XVI wieku to-
rowa�y drog� reformacji, by�a wzmo�ona �wiado-
mo�� narodowa. Ten sam mechanizm mo�e jednak
zadzia�a� w dw�ch przeciwnyeh kierunkach;
w XVII stuleciu �wiadomo�� ta ka�e silniej ni�
przedtem odczuwa� potrzeb� istnienia wi�z�w ��-
cz�cych cz�onk�w tego samego narodu. W renesan-
sowych definicjach wspomina si� tylko o wsp�lno-
cie j�zyka i terytorium; brak wi�c jeszcze elemen-
tu wyznania, kt�ry dochodzi dopiero w XVII wie-
ku. W�wczas to religia staje si�, obok mowy, kry-
terium pozwalaj�cym na okre�lenie przynale�no�ci
etnicznej.
Jak wykaza� okres najazdu szwedzkiego "lu-
ter" by� zarazem kim� pos�uguj�cym si� obcym,
niezrozumia�ym j�zykiem. W tej sytuacji dysydent
zdaniem wi�kszo�ci katolik�w wy�amywa� si� ze
wsp�lnoty narodowej. Kontrreformacja stara�a si�
postawi� r�nowierc�w poza jej granicami, uczyni�
z nich co� niezgodnego z polsk� tradycj� history-
czn�. Uda�o jej si� to na zachodnich kresach Rze-
czypospolitej : osiad�y w Wielkopolsce kler lutera�-
ski i braci czeskich szuka� bowiem pomocy, popar-
cia i os�ony u elektora brandenburskiego. Do Prus
Ksi���cych udawa�a si� liczna szlachta tego wy-
znania, tam te� jechali pastorzy w poszukiwaniu
chleba i m�odzie� na studia. Wszystko to poci�ga�o
za sob� germanizacj� licznych �rodowisk r�no-
wierc�w: has�o Polak-katolikiem odcina�o je od
�aczno�ci z narodem.
Analogiczne zjawisko obserwujemy zreszt�
w ca�ej Europie: ka�da niemal emigracja wyzna-
niowa ulega�a po pewnym czasie asyznilacji, �e
wymienimy przyk�adowo hugonot�w francuskich

PftOBLEblY WYZN ANIOWE

osiad�ych w Niemczech czy katolik�w angiels.kich,


kt�rzy szukali schronienia we Francji. W XVII
wieku godzono si� nadal na wsp�ycie r�nych
konfesji w obr�bie tego samego pa�stwa, ale nie
tego samego narodu. Dowodem jest fakt, i� w tym
samym czasie, kiedy zamyka si� rodzimy, aria�ski
Rak�w (1638) i prze�laduje polskich kalwin�w po
miastach, nikt w�a�ciwie nie pr#testuje przeciwko
nap�ywowi niemieckich luteran�w do Wielkopol-
ski czy na Lubelszczyzn�. Obca etnicznie grupa
wyznaniowa by�a wsz�dzie d�u�ej tolerowana ni�
rodacy, ho�duj�cy innej konfesji. Przez d�ugi #vi�c
czas pozostawiano w spokoju niemieckich anabap-
tyst�w osiad�ych na Morawach, w�oskich walden-
s�w w Sabaud� jak te� holenderskich menonit�w,
zas�u�onych w zagospodarowaniu delty Wis�y.
W stosunku do rodak�w miano jednak liczne pre-
tensje: po pierwsze o to, i� szerzyli propagand�
obcej wiary. Jakub Zawisza w roku 1613 stwier-
dza�, i� "�ydowska ani tatarska sekta �adnej szko-
dy w wierze katolickiej nie czyni", nikt si� bowiem
na ich wyznanie przez kilkaset lat nie navc#r�ci�,
podczas gdy "heretycy" kradn� du#ze Ko�cio�o#vi. #2
Po drugie, rodak-r�nowierca stanowi� do�� cz�sto
niewygodn� konkurencj� polityczn� lub zawodo-
w�, kt�rej mo�na si� by�o pozby� pod pretekstem
walki z "herezj�"; po trzecie wreszcie dzia�a� mo-
tyw psychologiczny. Kto� bliski, cz�sto skojarzony
wi�zami pokrewie�stwa, budzi� szczeg�ln� trosk�
o nawr�eenie i niepok�j, je�li upiera� si� przy s#vo-
ich pogl�dach.
Koniec pokojowego wsp�istnienia wyzna�
ogl�dano w XVII wieku w wielu krajaeh Europy.
Z pocz�tkiem tego stulecia Stuartowie prowadzili
energiczn� walk� z przeciwnikami panuj�cego Ko-
�cio�a anglika�skiego; prze�ladowania wyznaniowe
od�y�y tam na nowo w dobie restauracji. W Danii

196 I97

JANUsZ TAZBIR

i Szwecji zwalczano do�� surowo zwolennik�w kal-


winizmu, ci za� z kolei w wielu pa�stewkach nie-
mieckich szykanowali luteran�w. Austria w pocz�t-
kach XVII wieku zmusi�a do emigracji lutera�-
skich mieszka�c�w Styrii, Karyntii i Tyrolu;
w dobie za� wojny trzydziestoletniej i po jej za-
ko�czeniu podobne represje spad�y na protestanc-
k� ludno�� Czech, Moraw i �l�ska. Nawet na tych
terenach, gdzie mniejszo�� wyznaniowa nie wyst�-
pi�a z or�em przeciwko w�adzy pa�stwowej
i panuj�cemu Ko�cio�owi, po�o�enie r�nowierc�w
uleg�o pogorszeniu. Mo�na tu wymieni� przyk�ado-
wo traktowanie braci czeskich w cesarstwie przed
rokiem 1618, szykanowanie unitarian w Siedmio-
grodzie, czy wreszcie represje wobec polskich dy-
sydent�w, przede wszystkim arian, jakie spad�y na
nic?z jeszcze przed najazdem szwedzkim.
U genezy tego zjawiska le�a�o wiele przyczyn,
w�r�d kt�rych niepo�ledni� rol� gra� fakt, i� wi�zy
religijne zaczynaj� by� wa�niejsze od narodowych,
a interes Iconfesji panuj�cej bierze g�r� nad do-
brem og�lnopa�stwowym. Kontrreformacja, ogra-
niczaj�c prawa mniejszo�ci wyznaniowych, zmu-
szala je do szukania pomocy na zewn�trz. Wytwa-
rza�o si� swego rodzaju b��dne ko�o: poniewa�
ob�z katolicki prze�ladowa� dysydent�w, sk�aniali
si� oni do porozumienia z wrogiem, co z kolei po-
ci�ga�o za sob� dalsze represje. Te za� jeszcze bar-
dziej przekonywa�y kalwin�w czy arian, �e jedy-
nym wyj�ciem jest osadzenie na tronie polskim
kr�la szwedzkiego lub ksi�cia Siedmiogrodu.
Sytuacj� dysydent�w skomplikowa�o militarne
zagro�enie Rzeczypospolitej zar�wno od po�udnia,
jak p�nocy i wschodu. Ponosz�ca kl�ski szlachta
zaczyna szuka� winowajc�w i znajduje ich w "he-
retykach", a wi�c we wrogu wewn�trznym.
W przekonaniu tym utwierdzali j� jezuici, kt�rzy

PROBLEMY WYZNANIOWE

nieustannie przypominali, i� osiadli na Wo�yniu


i Podg�rzu arianie mog� otworzy� Turkom wrota
Rzeczypospolitej. R�nowiercy mieli przynosi� Pol-
sce podw�jne nieszcz�cie: zgub� pa�stwa, ponie-
wa� spiskowali z wsp�wyznawcami z innych kra-
j�w i utrat� b�ogos�awie�stwa bo�ego, skoro
Rzeczpospolita tolerowa�a u siebie podobn� zaraz�.
Na poparcie tej teorii znajdowano do�� przyk�a-
d�w, wskazuj�c bitwy przegrywane od 1648 roku
na wszystkich niemal frontach. Jako przeciwnicy
Polski wyst�powa�y w�wczas wy��cznie wojska
pa�stw niekatolickich. W odr�nieniu od Francji,
kt�ra do�� cz�sto wchodzi�a w sojusze z protestan-
tami i podtrzymywa�a tradycyjn� przyja�� z Tur-
cj�, Polacy XVII wieku nigdy nie skrzy�owali swej
szabli ze zwolennikami Rzymu. Obrona terytorium
kraju przed wI-ogami zaczyna�a si� wi�e pokrywa�
z obron� wiary. Rzecz zreszt� nierzadka w �wcze-
snej Europie: wystarczy przypomnie� podboje tu-
reckie pokrywaj�ce si� z ekspansj� islamu, rol�
zbawcy niemieckiego luteranizmu, jak� przypisy-
wano Gustawowi Adolfowi, czy wreszcie fakt, i�
Kozacy uwa�ali si� za obro�c�w prawos�awia.
W XVII wieku umacnia si� w Polsce przeko-
nanie, �e pe�ni ona zaszczytn� rol� obro�cy �wiata
chrze�cija�skiego, jest wi�c przedmurzem katoli-
cyzmu. Pozostawmy na boku problem, do jakiego
stopnia sama szlachta wierzy�a w t� tez�, w jakiej
za� mierze dorabia�a ideologi� do istniej�cego sta-
nu rzeczy; konieczno�� odpierania obcych najazd�w
by�a wszak bezsporna. W ka�dym razie warto pa-
mi�ta�, i� teoria przedmurza mia�a dwie odmiany:
katolick�, czyni�c� Polsk� obro�czyni� interes�w
papiestwa i og�lnochrze�cija�sk�, przeciwstawia-
j�c� j� jedynie mahometa�skiej Turcji. W tej
ostatniej wersji tez� t� lansowali tak�e r�nowier-
cy z arianami na czele. Zaszczytn� rol� wa�u chro-

199

JANUsZ TAZBIR

ni�cego Europ� przed najazdem islamu przypisy-


wa�a sobie r�wnie� Austria; tak�e i Hiszpania
uwa�a�a si� w tym samym czasie za narz�dzie
Opatrzno�ci, powc�ane do obrony i krzewienia
chrze�cija�stwa. Z t� tylko r�nic�, i� Rzeczpospo-
lita mia�a je szerzy� na Wschodzie Europy, Hisz-
pania za� w Indiach Zachodnich, jak w�wczas na-
zywano Ameryk�.
Rola obro�cy wiary na zewn�trz by�a na d�u�=
sz� met� nie do pogodzenia z tolerowaniem jej
przeciwnik�w wewn�trz kraju. Tote� na P�wyspie
Iberyjskim po bezwzgl�dnej likwidacji (nik�ych
zreszt� liczebnie) sympatyk�w luteranizmu zacz�to
wygania� morysk�w i �yd�w. W innych krajach,
dalszych od hiszpa�skiego fanatyzmu, poprzestano
na usuni�ciu sekt uznanych za niebezpieczne dla
panuj�cego Ko�cio�a i pa�stwa. Szykany i prze-
�ladowania zmusi�y wi�c kwakr�w do opuszczenia
Angl�, raskolnik�w za� Rosji. Uchwalony w maju
1648 roku w Anglii tzw. Draconic Ordinance usta-
nawia� kar� �mierci za szerzenie pogl�d�w anty-
trynitarzy; ksi��ki ich palono w Amsterdamie
i Rotterdamie. Nawet tak przecie� tolerancyjne
Niderlandy doczeka�y si� w 1653 roku surowe-
go dekretu gro��cego nie tylko wygnaniem,
ale i �mierci� tym wszystkim, kt�rzy przywo��,
drukuj� i kolportuj� literatur� aria�sk� oraz
ucz�szczaj� na zebrania zwolennik�w tej sekty.
Co prawda rozpcrz�dze� tych na og� nie egzek-
wowano.
Tak�e i w Rzeczypospolitej uderzenie skiero-
wano w pierwszym rz�dzie przeciwko arianom,
wyznaniu najs�abszemu liczebnie, pozbawionemu
mo�nych protektor�w, zwalczanemu wreszcie przez
kalwi�skich i lutera�skich pastor�w w spos�b
nieraz bardziej zaciek�y, ni� to czynili katoliccy
ksi�a. Antytrynitarze, pierwsi spo�r�d zwolenni-

PftOBLEMY WYZNANIOWE

k�w reformacji, przekonali si�, i� granice szla-


checkich posiad�o�ci przesta�y by� barier� nie do
obalenia. Po szeregu proces�w przysz�o zamkni�-
cie szk� i drukar� aria�skich w ca�ej Rzeczy-
pospolitej. Sejm 1658 roku uchwali� za� banicj�
braci polskich z kraju; spo�ecze�stwo szlacheckie
da�o tym edyktem dow�d, i� dobro religii stawia
ponad wzgl�dami solidarno�ci stanowej. Trzeba
jednak nadmieni�, �e �aden z przebywaj�cych po
roku 1660 w Polsce arian nie poni�s� �mierci za
swe wyznanie, mimo ustawy, kt�ra wyra�nie ni�
grozi�a. Wykrytych usuwano po prostu z ojczyzny,
sp�nione konwersje ch�tnie przyjmowano, wy-
znaczaj�c jedynie - pro forma - grzywny pie-
ni�ne opiesza�ym. Warto za� przypomnie�, �e we
Francji po odwo�aniu edyktu nantejskiego jedynie
duchownym kalwi�skim zezwolono na opuszcze-
nie kraju. �wieckim hugonotom, pod kar� galer
dla m�czyzn i konfiskaty d�br dla kobiet, zabro-
niono wyjazdu. Za pomoc �wiadczon� emigrantom
grozi�a kara �mierci. Dzieci od lat 5 do 16 odbie-
rano opornym rodzicom i dawano na wychowanie
katolikom. Schwytani w kraju pastorzy szli na ga-
lery.
Nie do pomy�lenia by�o, aby Ludwik XIV,
osobi�cie zaanga�owany w prze�ladowaniu hugo-
not�w, wyst�powa� jako ich protektor na emigra-
cji, gdy tymczasem w Polsce nie tylko Maria Lud-
wika udziela�a arianom schronienia w nale��cych
do niej ksi�stwach �l�skich: opolskim i racibor-
skim, ale i Micha� Korybut Wi�niowiecki interwe-
niowa� w 1672 roku u elektora, aby nie wysiedla-
no braci polskich z Prus, a w dwa lata p�niej
u cesarza Leopolda I, by nie wyp�dzano ich
z Kluczborka. Zawzi�to�� prze�ladowc�w rodzi
z regu�y ch�� zemsty u prze�ladowanych; nic wi�c
dziwnego, i� francuscy hugonoci byli oficerami

2Q0 201
JANUSZ TAZBIR

angielskich i holenderskich pu�k�w walcz�cych


z ich w�asn� ojczyzn�, jak te�, �e prowadzili ener-
giczn� akcj� (propagandow� i szpiegowsk�) wy-
mierzon� przeciwko Francji. Arianie polscy nato-
miast r�wnie� i na emigracji poczuwali si� do wi�-
z�w wsp�lnoty narodowej. Stanis�aw Lubieniecki
pisze na przyk�ad panegiryk na cze�� Jana III So-
bieskiego oraz pe�ni funkcje rezydenta Rzeczy-
pospolitej w Hamburgu, Zbigniew Morsztyn, prze-
bywaj�cy w Prusach, po�wi�ca za� entuzjastyczne
poematy zwyci�stwom polskiego or�a nad Tur-
kami.
W dziesi�� lat po wygnaniu arian uchwalono
w Polsce zak�z porzucania religii panuj�cej.
W 1673 roku sejm postanowi�, i� indygenaty i no-
bilitacje b�d� nadawane wy��cznie katolikom.
Wprowadzono r�wnie� liczne ograniczenia kulto-
we w stosunku do kalwin�w i luteran�w. W po-
�owie XVII wieku staj� si� oni wyra�nie obywa-
telami drugiej kategorii. Pocz�tek nast�pnego stu-
lecia mia� za� przynie�� im utrat� praw politycz-
nych. By� to wyra�ny regres w stosunku do tole-
rancji z jakiej Polska s�yn�a j�szcze na prze�o-
mie XVI i XVII wieku. Niemniej jednak nale�y
pami�ta�, �e Anglia i Niderlandy ju� w XVI stu-
leciu zepchn�y swe mniejszo�ci wyznaniowe do
grupy obywateli drugiej kategorii. Parlament an-
gielski ustanowi� w 1581 roku kar� �mierci zar�w-
no dla tego, kto namawia� do przej�cia na katoli-
cyzm, jak i dla ka�dego, kto podobnej namowy
us�ucha�. Nieobecno�� na nabo�e�stwach angli-
ka�skich grozi�a wysok� i rujnuj�c� grzywn�, spo-
ro obcych jezuit�w skazano na �mier� za sam fakt
przebywania na ziemi angielskiej. W Niderlandach
katolikom nie wolno by�o odprawia� nabo�e�stw
inaczej jak w domach prywatnych, przyjmowa�
zagranicznych ksi�y, drukowa� ksi��ek itd.

PftOBI.EMY WYZN ANIOWE

Odwr�t tendencji laickich

Post�pom nietolerancji towarzyszy� cz�ciowy


zanik proces�w laicyzacji, zapocz�tkowanych
w XVI wieku; w nauce, literaturze i sztuce mo-
tywy i tematy sakralne zacz�y bra� g�r� nad
�wieckimi. Zjawisko to wyst�puje w XVII stuleciu
zar�wno w krajach podporz�dkowanych kontrre-
formacji, jak i w pa�stwach opanowanych przez
ortodoksj� protestanck�. W historiografii pojawia
si� na nowo ...ziejopisarstwo wyznaniowe, zaanga-
�owane w cbronie racji swego Ko�cio�a, nieza-
le�nie czy nim b�dzie zb�r aria�ski, wys�awiany
pi�rami Andrzeja i Stanis�awa Lubienieckich, czy
te� ob�z katolicki, apologi� kt�rego znajdowano
w dzie�ach Abrahama Bzowskiego, W#spazjana Ko-
chowskiego, Stanis�awa Kobierzyckiego. Liczba
fundacji nowych �wi�ty�, w tak charakterystycz-
ny spos�b malej�ca za czas�w odrodzenia, do#ho-
dzi w XVII wieku do rozmiar�w przed tym nie
spotykanych. Mno�� si� r�wnie� zast�py zakonni-
k�w: analogiczne zjawiska maj� zreszt� miejsce na
P�wyspach Pirenejskim i Apeni�skim.
Kontrreformacja w ca�ym �wiecie katolickim
ograniczy�a swobod� wiernych. Sob�r trydencki
#lryznaczy� wyra�n� granic� pomi�dzy prawd�
a b��dem. Obecnie nie mo�na ju� si� by�o t�uma-
czy� nie�wiadomo�ci�: indeksy ksi�g zakazanych
wymienia�y wyra�nie pozycje niebezpieczne dla
duszy, a specjalne przepisy okre�la�y nawet g��bo-
ko�� dekoltu dozwolonego w wizerunkach �w. Ma-
rii Magdaleny. Podporz�dkowanie si� tym uchwa-
�om przychodzi�o polskim katolikom �atwiej ni�
ich francuskim czy niemieckim wsp�wyznawcom.
Reformacja i humanizm nie przeora�y bowiem
kraju tak g��boko, by nawr�t do poprzedniego
stanu rzeczy napotyka� szczeg�lne opory. Pro-
202 203

JANUSZ TAZBIR

ces�w sakralizacji kultury nie hamowa� r�wnie�


rozw�j nauki id�cej w Polsce do po�owy XVII wie-
ku dawnym rozp�dem, ale coraz bardziej zrywa-
j�cej kontakty z Zachodem. Tam za� w�wczas w�a-
�nie nast�powa� wielki prze�om, wyra�aj�cy si�
w budowaniu podstaw nowo�ytnej wiedzy, zw�a-
szcza �cis�ej. Byli�my z Zachodni� Europ� w kon-
takcie, gdy w epoce odrodzenia burzy�a dawny
system warto�ci. Przestali�my czerpa� z jej do-
�wiadcze� w momencie, kiedy na gruzach starych
za�o�e� przyst�piono do wznoszenia gmachu no-
wo�ytnej filozofii cz�owieka.
Pierwsza po�owa XVII stulecia przynios�a ze
sob� masowe wyst�powanie we Francji liberty-
nizmu, znajduj�cego zwolennik�w przede wszyst-
kim w �wczesnych �rodowiskach naukowych. Tam-
tejszych wolnomy�licieli cechowa� sceptycyzm wo-
bec wi�kszo�ci dogmat�w ko�cielnych, d��no�� do
wzniesienia si� ponad bariery wyznaniowe, popar-
cie dla ka�dego przejawu tolerancji. Libertyni
wierzyli w poznawcze mo�liwo�ci rozumu, do-
magali si� nieskr�powanego rozwoju bada� nau-
kowych, zabiegali o pogodzenie sk��conych kon-
fesji. Rozwojowi francuskiego libertynizmu nie
mo�na na terenie �wczesnej Rzeczypospolitej prze-
ci#.#stawi� analogicznego rtichu intclektualnego.
R�wnie� jednak i polskie �r���a z pocz�tk�w XVII
wieku skar�� si� na istnienie ludzi zajmuj�cych
liberty,�sk� postaw� �yciow�. Zachowywali oni
�ormali:� wierno�� wobec Ko�cio�a przy r�wnc-
czesnym odrzuceniu wszystkich do#mat�w kato-
licyzmu.
Zwolennik�w libertynizmu doszukiwano si�
przede wszystkim w �rodowisku magnackim, po-
dobnie zreszt� jak we Francji, gdzie fronduj�cy
przeciwko kr�lowi panowie do�� cz�sto manifesto-
wali sw�j wzgardliwy stosunek do relig�. Boha-

204

PROBLEMY WYZNANIOWE

tera jezuickiego dramatu Ant�te7n,iusz..., wystawio-


nego oko�o roku 1625 na scenie teatru szkolnego
w Poznaniu, mo�emy chyba uzna� za klasycznego
reprezentanta polskiej odmiany libertynizmu. Po-
stawa �wiatopogl�dowa Antitemiusza nasuwa du�e
analogie z molierowskim Don Juanem. Obu ��czy
przynale�no�� do wysokiego stanu spo�ecznego, za-
r�wno jeden, jak i drugi jest potworem moralnym,
nie wierz�cym w �ycie pozagrobowe. Obaj te� po-
pe�niaj� bezkarnie swe wyst�pki, za co gniew Nie-
ba sprz�ta ich rych�o z tego �wiata: Antitemiusz
�amie szyj� na skutek upadku z konia, Don Juan
zostaje porwany do piek�a przez pos�g komando-
ra. 33 Mimo r�nej pod wzgl�dem literackim war-
to�ci obu utwor�w, ��czy je napi�tnowanie wyzu-
tego ze wszelkich skrupu��w i przesi�kni�tego li-
bertynizmem magnata. Wielu zreszt� przedstawi-
cieli tego stanu prze�ywa�o nastroje sceptycyzmu
religijnego (przyk�adem Jan Andrzej Morsztyn),
czy jaskrawego antyklerykalizmu, na przemian
z nawrotem ostrej dewocji. Przerzucano si� do niej
szczeg�lnie na staro��, kiedy to mo�liwo�� grzesze-
nia stawa�a si� coraz bardziej problematyczna.
W�wczas te�, wychodz�c z za�o�enia, i� naganne
�ycie mo�na okupi� hojn� fundacj�, wznoszono
klasztory i �wi�tynie oraz zapisywano dobra Ko-
�cio�owi.
In�yferentyzm religijny, nie m�wi�c ju� o li-
# bertynizmie, by� jednak nader rzadkim zjawiskiem
w �yciu Polski XVII wieku. W wielu dziedzinach,
mi�dzy innymi we wzorcach osobowych tego okre-
su, da� si� natomiast zauwa�y� wzrost przeciwnyc�
tendencji. O ile w dobie odrodzenia za idea� s�u-
�y�y do�� cz�sto postacie staro�ytnych bohater�w,
wybitnyeh m��w stanu czy w�adc�w, to obecnie
wzorem do na�ladowania staje si� �wi�ty. Kre�lo-
ne przez hagiografi� obrazy ascetycznego �ycia,

205

JANUsZ TAZBIR
nie mog�y nie oddzia�a� na kszta�towanie si� wzor-
c�w etycznych. Nad powinno�ciami obywatela,
cz�onka wsp�lnoty narodowej, szlachcica, zacz�y
g�rowa� obowi�zki wynikaj�ce z przynale�no�ci do
Ko�cie�a katolickiego. Sprzeniewierzenie si� jego
nakazom oceniano jako najwi�ksze z przewinie�.
Znajdowa�o to sw�j wyraz w mentalno�ci gorliwej,
a niezbyt o�wieconej szlachty mazowieckiej, o kt�-
rej powiadano, �e woli zabi� cz�owieka ni� z�ama�
post.
Przyk�adem charakterystycznej zmiany na-
stroj�w mo�e by� fakt, i� w 1556 roku, po po�arze
ratusza krak#wskiego, do ga�ki zdobi�cej szczyt
wie�y ratuszowej w�o�ono mi�dzy innymi Now#
Testa#n,ent w przek�adzie Erazma Z Rotterdamu
i poematy s�awi�ce reformacj�. W 1611 roku, kiedy
dokonywano remontu ratusza, wyj�to z niej te
dzie�a, a na ich miejsce po�o�ono katolickie wyda-
niego, akt oddania miasta pod opie-
k� kilku �wi�tym oraz obrazek przedstawiaj�cy
Stanis�awa Kostk� i kawa�ek drewna z jego trum-
ny.3# �wi�ty ten by� nies�ychanie popularny
w Rzeczypospolitej nie tylko w�r�d m�odzie�y
szk� jezuickich, w kt�rych stawiano go jako wz�r
do na�ladowania. Kult Stanis�awa Kostki wynika�
r�wnie� z faktu, i� zaspokaja� on zapotrzebowanie
na polskiego �wi�tego.

Polonizacja katolicyzmu

Tak�e i cudzoziemcy wyniesieni na o�tarze zy-


skiwali niejako indygenat w Rzeczypospolitej.
Otrzymuj�c miejscow� pow�ok�, tracili nawet nie-
kiedy imi�, a realia ich �yciorys�w, charakter
cud�w przemieniano na polskie, jak to widzi-
my w �ywotach �wi�tych Miko�aja lub Izydora.
Zjawisko to �wiadczy o pog��biaj�cym si�

PR7BI#EMY WYZNANIOWE

w XVII wieku procesie unaradawiania kultu reli-


gijnego.
Polonizacja, hiszpanizacja czy italianizacja
katolicyzmu nie rozpocz�a si� oczywi�cie dopiero
po soborze trydenckim. Od samych niemal pocz�t-
k�w chrze�cija�stwa trwa ten sam proces, jakim
by�o ��czenie kosmopolitycznych tre�ci doktrynal-
nych z narodow� form� ich wyrazu, miejscow�
kultur�, tradycjami i przyzwyczajeniami. Ponie-
wa� jednak w�a�nie wiek XVI i XVII przynosz�
bujny rozw�j narodowej kultury i �wiadomo�ci, to
i potrydencki katolicyzm musia�, w daleko silniej-
szym stopniu ni� �redniowieczne chrze�cija�stwo,
liczy� si� z tym nurtem. Zdaj�c sobie spraw� z za-
chodz�cych przemian, kierownicze si�y Ko�cio�a
godzi�y si� wi�c na ��czenie dojrza�ej, dzi�ki pr�-
dom humanizmu, �wiadomo�ci narodowej z odno-
wion� na skutek kontrreformacji tre�ci� religijn�,
a wi�c na nadawanie kultowi cech specyficznych,
uwzgl�dniaj�cych narodowo�� i mentalno�� odbior-
c�w. Kontrreformacja wielokrotnie si�ga�a, osten-
tacyjnie niemal, do �redniowiecza, pragn�c - jak
ka�da restauracja - wymaza� z pami�ci wiernych
poniesione niedawno pora�ki i kl�ski. Sukcesy swe
osi�ga�a jednak nie dzi�ki konserwatyzmowi, lecz
nowatorstwu, liczeniu si� z pot�g� pa�stw narodo-
wych, zwyczajami i �yczeniami wiernych, tradycj�
pokole�.
Je�li przyjmiemy okre�lenie baroku jako epo-
ki kryzysu, to powszechna akceptacja dla wzor�w
obyczajowych, kulturalnych i politycznych, niesio-
nych przez katolicyzm,. mia�a niew�tpliwie stano-
wi� pr�b� przezwyci�enia istniej�cych rozbie�no-
�ci. Rozd�wi�k mi�dzy rzeczywisto�ci� a wyobra-
�eniem, przekonaniem o idealnym ustroju a �wia-
domo�ci� regresu gospodarczego oraz kl�sk polity-
cznych, zwalczano rozbudow� doktryny w taki

206 207

JANUSZ TAZBIR

w�a�nie spos�b, aby nie tylko pozwala�a zapom-


nie� o n�kaj�cych szlacht� bol�czkach, ale i prze-
rzuca�a odpowiedzialno�� za niepowodzenia na cu-
dze barki. Z ambon w�a�nie pada�y wyja�nienia,
i� win� ponosz� krn�brni poddani, �li s�siedzi,
podst�pni "heretycy" - s�owem wszyscy, jedynie
nie warstwa b�d�ca u w�adzy. St�d te� wywodzi�a
si� po cz�ci rozbudowa funkcji religii w �yciu
siedemnastowiecznej Polski. Ta wszechpot�ga reli-
gii, cz�ciej zreszt� gestu i s�owa ni� dogmatu
i uczucia, pog��bia�a r�nice zachodz�ce mi�dzy
Rzecz�pospolit� Sobieskiego a Francj�, Angli�
czy Niderlandami, gdzie u schy�ku tego stulecia
rodzi�y si� pierwsze przes�anki wieku o�wie-
cenia.
Ju� za Waz�w ma miejsce stopniowa adapta-
cja spo�ecznego programu kontrreformacji do wa-
runk�w polskich. Wyr�s� on na gruncie w�oskim,
zachodnioeuropejskim, gdzie pa�szczyzna by�a za-
nikaj�c�, bo wypieran� przez czynsze, form� po-
winno�ci ch�opskich. St�d te� r�wnie� i w Polsce
jezuici postulowali ograniczenie jej wymiaru do
3---4 dni tygodniowo, niepodwy�szanie powinno�ci
ch�opskich, zapewnienie poddanym mo�liwo�ci
swobodnego opuszczenia wsi. To ostatnie pod wa-
runkiem jednak, i� ka�dy z nich da na swoje miej-
sce nast�pc�. Tak�e i dla Starowolskiego idea�em
by�y te kraje na Zachodzie, w kt�rych ch�opi od-
daj� szlachcie jedynie po�ow� zbior�w, a poza tym
"w wolno�ci jako i panowie siedz�" 35. Pr�ba prze-
szczepienia do Polski stosunk�w w�oskich czy fran-
cuskich zawiod�a jednak ca�kowicie. Od po�owy
XVII wieku r�wnie� i publicy�ci katoliccy zaprze-
staj� ich propagowania. Wprawdzie przypominaj�
oni cz�sto szlachcie o potrzebie mi�osierdzia wobec
poddanych, ale wi�ksz� wag� przywi�zuj� do jej
hojno�ci na rzecz Ko�cio�a.

208

Obraz Hermana Hansa w katedrze w Pelplinie

30. �w. Marcin dziel�cy si� p�aszczem z ubogim

Obraz Krzysztofa Boguszewskiego

29. Adoracja Dzieci�tka

PROBLEMY #t.#YZNANIOWE

Ostatecznie katolicyzm polski ust�pi� przed na-


ciskiem kastowej etyki tej warstwy, rezygnuj�c
z walki o zwyci�stwo bardziej rygorystycznego sy-
stemu moralnego. To zreszt�, co mia� do powiedze-
nia ch�opom, niewiele r�ni�o si� od nauk prawio-
nych im w innych krajach Europy. Je�li zestawi-
my polskie �ywoty patrona tego stanu, �w. Izydo-
ra, z ich w�oskimi, niemieckimi czy czeskimi od-
powiednikami, napotykamy pewne, zbie�ne ze
sob�, wzory spo�eczne. Wsz�dzie wi�c zalecano
poddanym sumienne spe�nianie obowi�zk�w, po-
bo�no�� i mi�osiedzie, wype�nianie czasu prac�
oraz modlitw�. Wsz�dzie te� akcentowano potrzeb�
pos�usze�stwa wobec pan�w: rzetelnego i ch�tnego
wype�niania ich polece�. Z t� mo�e r�nic�, i�
w �yciorysach �w. Izydora, wydawanych po polsku
i czesku, m�wi�o si� wyra�nie o pa�szczy�nie
i szlachcie, gdy we w�oskich lub francuskich s�owa
te zast�powano bardziej og�lnikowymi wyrazami:
praca i zwierzchnicy. Autorzy owych dzie�ek ch�t-
nie przestrzegaj� czytelnika przed ambicjami nie
licuj�cymi ze stanem spo�ecznym, w jakim si�
znajduje. Jako jedyn� drog� awansu wskazywano
mu mo�liwo�� wyniesienia w aureoli �wi�to�ci nad
ziemskimi prze�ladowcami.
Zwracaj�c si� do polskiego ch�opa, do�� cz�sto
por�wnywano Boga z jego w�asnym dziedzicem.
Anonimowi tw�rcy ludowych kol�d i pastora�ek na
spoczywaj�ce w ��obku Dzieci�tko przenosili sw�j
w�asny stosunek do w�a�ciciela folwarku; sk�adane
Jezusowi dary stanon-i�y odzwierciedlenie danin
uiszczanych przez w�o�cian na rzecz dworu. Strach
przed Bogiem-srogim panem, mia�a jednak �ago-
dzi� �wiadomo��, i� obok niego istnieje mi�osierna
panienka z dworu niebieskiego w postaci Matki
Boskiej. Szlachcie ukazywano innego Stw�rc� bar-
dziej dobrotliwego: podobnie jak nie mia�a nad

14 Polska XVII wieku 209

JANUSZ TAZBIR

sob� absolutnego pana na ziemi, tak i pan nie'#ieski


#x,ydawa� si� ograniczonym w prawach monarch�.
"Najwy�szy �wiata monarcha, B�g - pisze Bene-
dykt Chmielowski wyros�y na poj�ciach klas#;cznej
kontrreformacji - nie chc�c panem by� despOty-
cznym, ojcem nie tyranem, prezentuj�c si�" nada�
cz�owiekowi woln� wol�. 36
Po�rednikiem mi�dzy Bogiem a lud�mi mia�a
by� Maryja, obrana przez wolny nar�d Sarmat�w
na jego kr�low� mi�dzy innymi po to, by strzeg�a
wolno�ci szlacheckich. Nic wi�c dziwnego, i� w do-
bie rokoszu Lubomirskiego Kochowski przedsta-
wia� Matk� Bosk� jako swoj� polityczn� stronnicz-
k�, pot�piaj�c� absolutystyczne d��enia dw oru.
Zdaniem wielu ze szlachty Opatrzno�� stworzy�a
ustr�j polityczny Sarmat�w i teraz si� nim pieczo-
�owicie opiekuje. Kaznodzieje, szczeg�lnie z bar-
dziej zbli�onych do przeci�tnego odbiorcy zako-
n�w, m�wi�c o niebie ch�tnie u�ywali por�wna�
zaczerpni�tych ze wsp�czesnego, znanego dobrze
wszystkim �ycia, Boga-Ojca por�wnywano wi�c do
prymasa, Aarona nazywano kanclerzem Moj�esza,
Zwiastowanie l# Taj�wi�tszej Marii Panny paktami
konwentami itd. �wi�ci otaczaj�cy tron pa�ski
przypominali do pewnego stopnia faktyczne uza-
le�nienie szlachty od magnaterii: na ziemi i #v nie-
bie szukano bardziej szczodrobliwyeh i wp�ywo-
#vych patron�w.
Skoro stosunki niebia�skie mia�y by� odbiciem
ziemskich, ka�dy kraj widzia� w za�wiatach sw�j
w�asny ustr�j polityczny: dlatego te� we Francji
nazywano Chrystusa delfinem nieba. Rzecz nie do
pomy�lenia w Polsce, gdzie sama koncepcja dzie-
dziczno�ci tronu by�a zawzi�cie zwalczana przez
szlacht�. W pa�stwach, w kt�rych istnia�a silna
w�adza kr�lewska, Boga do�� cz�sto przedstawiano
jako absolutnego monarch�. Echa tych wyobra�e�

PftOBLE#lY #VYzNANIOWE

dociera�y r�wnie� do Polski; na sejmie warszaw-


skim 1627 roku jezuita Sebastian �uszczewski wy-
wodzi�, i� "gdzie jeden radzi i konkluduje, tam
najlepszy rz�d i dyrekcja. W niebie dobry rz�d, bo
jeden radzi. W Rzeczypospolitej z�y, bo ich trzystu
radzi"3#. Podobne wypowiedzi nale�a�y jednals
u nas do rzadko�ci. W przeciwie�stwie do stosun-
k�w zachodnioeuropejskich, gdzie g��wnym obiek-
tem pochwa� i panegiryk�w by� monarcha, w Pol-
sce dymem kadzide� upajali si� przede wszystkim
magnaci i zamo�niejsza szlachta. Tam dw�r nie-
bieski modelowano na podobie�stwo Wersalu czy
Escorialu, u nas szukano analogii raczej z pa�aca-
mi mo�nych ni� z Warsza#v�.
Unarodowienie poj�� obejmowa�o r�wnie�
piek�o: w Rzeczypospolitej powstalo wi�c z jednej
strony wyobra�enie polskiego diab�a, Boruty, zbli-
�onego swymi przywarami i awanturniczym try-
bem �ycia do przeci�tnego szlachcica. Z drugiej
za� strony przedstawiciela piek�a do�� cz�sto wy-
obra�ano sobie w niemieckim stroju, podobnie zre-
szt� jak w Prusach chadza� on w polskim przebra-
niu, a w Holandii w hiszpa�skim. Kontrreformacja
ukazywa�a wsz�dzie oba �wiaty, doczesny i poza-
grobowy, w spos�b tak bardzo dostosowany do
mentalno�ci odbiorc�w, �e granice mi�dzy nimi
by�y faktycznie zatarte. Ko�ci� w r�nych okre-
sach swego istnienia godzi� si� na t� prymitywiza-
cj� poj�� religijnych jako na cen� p�acon� za ich
upowszechnienie. Pod tym wzgl�dem Rzeczpospo-
lita nie stanowi�a wi�c jakiego� wyj�tku.
Zar�wno bowiem w Polsce XVII wieku, jak
we wsp�czesnej jej Hiszpanii, Francji czy wresz-
cie Meksyku apelowano do miejscowych tradycji,
zwyczaj�w i obrz�d�w. W ten spos�b tworzono nie-
jako regionalne odmiany katolicyzmu. Wsz�dzie te�
godzono si� na ��czenie z nim wierze� poga�skich,

210 211
JANUSZ TAZBIR

�e przypomnimy �wi�cenie zi� na Wniebowzi�cie


lub obrzucanie ziarnem kap�ana w dzie� �w. Szcze-
pana. Na tym tle dochodzi�o do powstawania zwal-
czanego przez Ko�ci� synkretyzmu religijnego:
w Peru podczas �wi�ta Bo�ego Cia�a czczono na
przyk�ad w monstrancji nie Chrystusa, lecz s�o�ce.
lV Ta �mudzi, w Inflantach, a nawet gdzieniegdzie
w Koronie, mieszka�cy ucz�szczali do ko�cio��w
i przyst�powali do sakrament�w, w nocy za� od-
prawiali w lesie obrz�dy poga�skie.
Elementy ludowe najsilniej dochodzi�y do g�o-
su w kulcie �wi�tych. W Niemczech, W�oszech,
Francji lub Polsce dawano do r�k �w. Izydorowi
(czy umieszczano obok niego) narz�dzia pracy rol-
nika. Wsz�dzie te� ubierano go w miejscowy str�j
ch�opski: kastylski, breto�ski, tyrolski, bawarski,
g�ralski lub krakowski. Istnia�y wi�c nie tyle na-
rodowe, co regionalne odmiany postaci �wi�tego
Oracza. W nadawaniu kultowi religijnemu cech
specyficznych, uwzgl�dniaj�cych narodowo��
i mentalno�� odbiorc�w, celowali z zakon�w fran-
ciszkanie i jezu;ci. Pierwsi w nader umiej�tny spo-
s�b prowadzili dzie�o adaptacji katolicyzmu do
umy,s�owo�ci i przyzwyczaje� Tatar�w, india�skich
mieszka�c�w Meksyku, czy Chi�czyk�w. Drudzy
usi�owali uczyni� z niego narodow� religi� "pa�-
stwa �rodka". Zdawali oni sobie bowiem spraw�,
i� radykalizm tre�ci musi by� okupiony konserwa-
t#-zmem form, nawiazujacych do obyczaj�w przod-
k�w. Polski polemista antyjezuicki, Jan Bro�ek,
stwierdza w zwi�zku z tym zjadliwie, i� jezuici
maj� "habit inszy w Chinie, inszy w Japonach, in-
szy w Angliej, inszy mi�dzy Grekami". Gdyby za�
byli pierwszymi aposto�ami "pewnie by byli od-
mieniali Ewangeli� co roku" 3s.
Towarzystwo Jezusowe jednak doprowadzi�o
po prostu do perfekcji og�ln�, wsz�dzie stosowan�,

212

PROBLEMY WYZNANIOWE

taktyk� kontrreformacji. Godzi�a si� ona w Hisz-


panii na organizowanie w wa�niejsze �wi�ta ko-
�cielne corridy, w Polsce za� na to, i� urz�dzany od
wiek�w lajkonik zosta� przeniesiony na dzie� Bo-
�ego Cia�a. Podr�uj�cy po Rzeczypospolitej cudzo-
ziemcy ze zdziwieniem odnotowuj�, i� Polacy pod-
czas nabo�e�stw "upadaj� na ziemi�, bij� g�ow�
o mur i �awki, uderzaj� sami siebie w twarz i wy-
prawiaj� inne w tym rodzaju dziwactwa, z kt�rych
si� papi�ci z innych narod�w na�miewaj�" 39. Prze-
bywaj�cy w 1674 w Portugalii Andrzej Za�uski
gorszy si� za� faktem, i� w Lizbonie podczas �wi�t
Bo�ego Narodzenia widzia� kapucyna, kt�ry "na
lutni albo cymba�aeh sobie przygrywaj�c", ta�czy�
## przy ��obku. 40
Postaciom z jase�ek i szopek nadawano #vsz�-
dzie koloryt lokalny, oparty przewa�nie na follilo-
rze. Na Podhalu ma�ego Jezusa otaczali zb�jnicy,
w Bretanii rybacy, w Meksyku Indianie ubrani
! w plemienne stroje. Poniewa� za� misjonarze spo-
strzegli, i� hiszpa�skie melodie niezbyt odpowia-
; daj� tubylcom, uk�adali pie�ni na melodie znane
Indianom jeszcze z czas�w poga�skich. W Polsce
XVII wieku wiele pie�ni nabo�nych �piewano na
popularne, przej�te z muzyki �wieckiej, nuty; dzi�-
ki temu wierni mogli us�ysze� w ko�ciele nawet
# melodi� "siedzi zaj�c pod miedz�".
Kontrreformacja zrozumia�a potrzeb� przysto-
sowania poj�� religijnych do mentalno�ci i szlach-
! ty, i mas plebejskich, z ch�opami na czele. Zar�##,-
, no bowiem magnat, jak jego najbiedniejszy pod-
dany znajdowali w doktrynie i obrz�dowo�ci ko�-
cielnej wiele bliskieh sobie element�w. Na rozw�j
rodzimej sztuki czy literatury kontrreformacja od-
powiedzia�a nacjonalizacj� kultury religijnej, po-
stulatom Ko�cio�a narodowego przeciwstawi�a dal-
sze unarodowienie katolicyzmu, kt�ry w ci�gu

213

JANUSZ TAZBIft

XVII stulecia sta� si� bardziej rodzimym ni� przez


kilka poprzednich wiek�w. Ta droga okaza�a si�,
je�li nie najszybsza, to na pewno najpewniejsza
i w konsekwencji doprowadzi�a do jego ca�kowi-
tego triumfu. 1\Tie znaczy to oczywi�cie, aby Rzym
nie usi�o###a� r�##nocze�nie silniej podda� polskiego
katolicyzmu sWoim #vp�ywom i kontroli. Dotyczy�o
to jednak raczej spraw politycznych i ludzi ni�
form obrz�dowych.

Ko�c:� powszeehny a Polska

W siedemnastowiecznej Austrii, Hiszpanii czy


Francji podporz�dkowany monarchii Ko�ci� sta-
wa� si� jej sojusznikiem w walce o w�adz� abso-
lutn�, #v Polsce pozostawa� on przede wszystkim
sprzymierze�cem trz�s�cej krajem oligarchii mag-
nackiej. Warstwa ta, rozbita na kilka grup, na-
wzajem si� zwalczaj�cych, nie by�a w stanie
podporz�dkowa� go sobie politycznie, a i Ko�ci�
nie musia� si� liczy� z magnateri� w r�wnym
stopniu, jak na przyk�ad z Ludwikiem XIV czy
z Habsburgami. Biskupi stanowili zreszt� w wi�k-
szo�ci cz�� tego stanu, podzielali wi�c sympatie
polityczne swoich rod�w. St�d te� w polityce we-
wn�trznej pa�stwa episkopat rzadko kiedy zaj-
mowa� jednolite stanowisko.
W polityce za� papiestwa Polska sta�a si�
przedmiotem, a nie podmiotem. Kardyna� Riche-
lieu, a po nim Mazarin, reprezentowali, cz�sto
wbrew Rzymowi, francusk� racj� stanu i kierowa-
ne przez nich pa�stwo wchodzi�o w sojusze z pro-
testantami. Na stanowiskach kierownik�w polskiej
polityki zagranicznej spotykamy w XVII wieku
samych niemal duchownych; o �adnym z nich nie
da si� jednak powiedzie�, i� wbrew Rzymowi pro-
wadzi� gr� polityczn� maj�c� na widoku tylko

PROBLE1lY WYZNANIOWE

i wy��cznie interesy Rzeczypospolitej. Postawa tej


ostatniej w okresie wojny trzydziestoletniej, czy
te� jej stosunek do Turcji by� w du�ym stopniu
konsekwencj� prohabsburskiej polityki papiestwa,
realizowanej nieraz kosztem �ywotnych interes�w
Polski. Nie znaczy to oczywi�cie, aby walka z im-
perium ottoma�skim nie le�a�a w interesie Rzeczy-
pospolitej. Chodzi jedynie o podkre�lenie faktu, i�
kuria papieska nigdy nie sk�ania�a na przyk�ad
Austrii do realizowania polskiej racji stanu, bar-
dzo cz�sto za� wywiera�a nacisk na Warszaw�, bg
walczy�a o interesy polityczne Wiednia.
Wi�za�o si� to zreszt� �ci�le z tym, �e w XVII
wieku mia�a miejsce prowincjonalizacja Ko�cio�a
polskiego, a Rzym coraz mniej liczy� si� zar�wno
z w�adz� �wieck�, jak i duchown� tego kraju. Ka-
tolicyzm polski pozosta� na uboczu wielkich spo-
r�w wstrz�saj�cych Ko�cio�em. Nik�e wi�c by�y
wp�ywy jansenizmu; na temat tej doktryny spoty-
kamy przygodne tylko wzmian#ki. Bezpc�rednie
kontakty z Port Royalem utrzymywa�a jedynie
Maria Ludwika. Nieliczni tylko pisarze duchowni,
mi�dzy innymi Szymon Makowski, przenosili na
grunt polski probabilizm francuskich kazuist�w.
I bez ich zreszt� pomocy umiano znajdowa� kom-
promisowe rozwi�zania, umo�liwiaj�ce rozgrzesza-
nie najwi�kszych warcho��w i okrutnik�w czy
usprawiedliwianie rozrzutno�ci szlachty. Niewielki
by� r�wnie� udzia� polskich ksi�y w misjach pro-
wadzonych na innych kontynentach. Zaledwie kil-
kunastu dotar�o do Chin, Japonii, Persji, paru do
Ameryki, gdzi# w XVII wieku dzia�ali nie tylko
W�o;i, Hiszpanie, Francuzi, Niemcy, ale i liczni mi-
sjonarze czescy. Misje zamorskie nie imponowa�y
zreszt� Polakom ani ogromem niebezpiecze�stw,
ani te� zasi�giem zdobyczy, skoro pod bokiem
miano prawos�awanych i protestant�w, a w naj-

214 215
JANUSZ TAZBIR

bli�szym s�siedztwie "schizmatyck�" Moskw�, Ta-


tar�w i pozostaj�cych w "bisurma�skiej" niewoli
chrze�cijan na Krymie oraz w Turcji.
Reformacja wstrz�sn�a Ko�cio�em polskim,
zmuszaj�c go do kontrakcji, ko�cz�cej si� cz�sto
dystansowaniem osi�gni�� przeciwnika. Z chwil�
gdy przesta�a stanowi� dla katolicyzmu powa�ne
niebezpiecze�stwo, a na jego miejsce nie pojawi�y
si� nowe, jakimi by� na przyk�ad we Francji liber-
tynizm i sceptycyzm religijny, duchowie�stwo pol-
skie traci sw� dawn� pr�no�� umys�ow�. Po wiel-
kiej przygodzie intelektualnej XVI wieku nast�pu-
je katolicyzm potrydencki, oparty w Polsce w du-
�y,m stopniu na uczuciu i wyobra�ni. Wi�ksze
znaczenie maj� obrz�dki zewn�trzne ni� realizacja
zawartych w Dekalogu zasad etycznych. Za kolo-
row� i imponuj�c� fasad� kry�a si� do�� cz�sto
nico�� moralna; podobnie zreszt� jak w stosunkach
politycznych frazesy o "z�otej wolno�ci" mia�y
pokry� brak rzeczywistej demokracji szlacheckiej.
Wszystko to s� rzeczy do�� dobrze znane: bu-
dzi�y one zdziwienie i zgorszenie Francuz�w
i Niemc�w, nie oburzali si� nimi Hiszpanie czy
W�osi, przywykli do tak ha�a�liwych i ostentacyj-
nych przejaw�w kultu. Nie to zreszt� r�ni�o kato-
licyzm polski od w�oskiego czy hiszpa�skiego, nie-
mal r�wnie g�o�nego i barwnego, lecz fakt, i� na
ei�g�ej manifestacji uczu� wyczerpywa�a si� #v�a-
�ciwie jego tre�� ideologiczna. Na Zachodzie Eu-
ropy rozwija�o si� �ycie wewn�trzne; u nas misty-
cyzm by� w gruncie rzeczy s�abym i ma�o znacz�cym
nurtem polskiego katolicyzmu. Jego zasi�g ograni-
cza� si� do kilku �rodowisk klasztornych i liczne
przek�ady literatury hiszpa�skiej niewiele mog�y
tu zdzia�a�. We Francji, W�oszech czy Hiszpanii
trw a�y spory o �ask� i przeznaczenie, uprawiana
w Polsce asceza nie sekundowa�a g��bszej refleksji

PROBLEMY WYZNANIOWE

teologicznej, lecz j� zast�powa�a. Roztrz�sania z za-


kresu wiary skupia�y si� przede wszystkim-
rzecz nader charakterystyczna - nad realiami
raju, okoliczno�ciami stworzenia �wiata, narodzin
Jezusa etc. Nic wi�c dziwnego, i� �aden z polskich
teolog�w XVII wieku nie doczeka� si� rozg�osu
i uznania na Zachodzie. Je�li ju� korzystano tam
z dorobku naszej kontrreformacji, to raczej tego,
kt�ry powsta� w poprzednim stuleciu.
Fakt, i� katolicyzm polski nie liczy� si� w �y-
ciu Ko�cio�a powszechnego mo�na by wi�za�
z og�lnym regresem gospodarczym, kl�skami mili-
tarnymi, anarchi� polityczn�, czy kryzysem kultu-
ralnym. Wszystkie te zjawiska da�y si� jednak od-
czu� w ca�ej pe�ni dopiero w drugiej po�owie XVII
stulecia, gdy tymczasem Ko�ci� polski przez ca�y
ten wiek nie posiada� w Rzymie powa�niejszych
wp�yw�w i znaczenia. W tym samym za� czasie
w Rzeczypospolitej wsp�istnia�y z katolicyzmem
inne grupy religijne, kt�re odgrywa�y donios��
rol� w �yciu wyznaniowym, i nie tylko wyznanio-
wym, ea�ej Europy.
Jest rzecz� paradoksaln�, �e o ile rozkwit re-
formacji przyni�s� najwi�ksze, cho� po�rednie
i niezamierzone korzy�ci katolicyzmowi, to jej
schy�ek zbieg� si� z owocowaniem kulturalnym
o�rodk�w r�nowierczych. Ca�a Europa czerpa�a
korzy�ci z faktu, i� Rzeczpospolita jeszcze do po�o-
wy XVII wieku stanowi�a schronienie dla wszyst-
kich prze�ladowanych za swe wyznanie w innych
krajach tego kontynentu. Podobn� rol� odgrywa�a
w tym czasie jedyna chyba Holandia, cho� i ona
nie przyjmowa�a na przyk�ad arian, kt�rzy tylko
w Polsce i Siedmiogrodzie mogli liczy� na toleran-
cj�. Co prawda unitarianie siedmiogrodzcy nie
wydali w XVII wieku �adnych wybitniejszych roz-
praw teologicznych, ca�y wi�c ci�ar obrony tego

216 217

JANUSZ TAZBIR

wyznania spad� na braci polskich. Z ich grona


werbowali Siedmiogrodzianie swoich ministr�w
i nauczycieli, a katechizm w�gierskich unitarian
pozostawa� pod silnym wp�ywem rakowskiego.
W Rzeczypospolitej ukazuj� si� dzie�a arian, szerza-
ce na ca�ym kontynencie postulaty tolerancji reli-
gijnej oraz racjonalistycznego podchodzenia do
spraw wiary. ftefugium polskie umo�liwia wygna-
nym z ojczyzny braciom czeskim zak�adanie szkol-
nictwa, z kt�rego wzor�w b�d� czerpa� uczelnie
nie tylko kalwi�skie, ale i katolickie w ca�ej nie-
mal Europie. Przoduj�c� w obozie r�nowierczym
pozycj� zawdzi�cza Leszno i Rak�w silnym kon-
taktom zagranicznym. Pierwszemu z miast odpo-
wiedni rozg�os zapewni�y autorytet i do�wiadcze-
nie.Jana Amosa Kome�skiego, drugiemu za� na-
p�yw najpierw w�oskich, a p�niej niemieckich
zwolennik�w antytrynitaryzmu. Rozg�os ten trwa�
zreszt� tylko do czasu. W 1638 roku zosta� - za
spraw� kontrreformacji - zamkni�ty Rak�w; spa-
lone w 1656 roku Leszno nie odzyska�o ju� nigdy
swej dawnej �wietno�ci.
Podporz�dkowanie bada� naukowych Ko�cio-
�owi na�o�y�o im z powrotem kr�puj�ce wi�zy wy-
znaniowe. ieologia sta�a si� ponownie kr�low�
nauk, �adne twierdzenie nie mog�o by� sprzeczne
z powag� P�s7na �2.u��tego. Usta�y wyjazdy na stu-
dia do "heretyekich" uczelni, zmniejszy� si� do-
p�yw ksi��ek. Wszelkie �mielsze osi�gni�cia ba-
dawcze budzi�y podejrzenie nieprawomy�lno�ci. Na
uniwersytecie krakowskim powsta� dzia� ksi��ek
zakazanych. Nawet profesorom wy�szych uczelni
nie pozwolono czyta� dzie� umieszczonych przez
Ko�ci� na indeksie.
By�oby jednak nies�usznym uproszczeniem, gdy-
by�my w�a�nie w kontrreformacji widzieli g��w-
nego sprawc� u#adku kultury polskiej. Po pier-

PROBLEMY WYZNANIOWE

wsze bowiem rozwija�a si� ona pomy�lnie do czasu


wojen szwedzkich i kozackich, a wi�c w okresie,
gdy reakcja katolicka sprawowa�a ju� rz�d dusz,
co najmniej od dw�ch pokole�. Po drugie, nasuwa
si� pytanie, dlaczego ta sama kontrreformacja n:e
zaszkodzi�a rozwojowi kultury hiszpaIiskiej na
przelo#:ie XVI i XVII wieku, ani te� francuskiej
za rzad�w Ludwika XIV. Przecie� i na Zachodzie
Europy Ko�ci� r�wnie� pr�bowa� kr�powa� swo-
bodny rozw�j bada� przyrodniczych czy astrono-
micznych. Wsz�dzie te� obowi�zywa� indeks pa-
pieski, a podejrzani o "herezj�" ludzie musieli si�
nieraz ratowa� ucieczk� za granic�. Mimo to na-
st�pi� tam rozw�j nauki oraz wzrost tendencji la-
ickich. Problemy te zas�uguj� niew�tpliwie na
dalsze studia.
Wiek XVII pozostawi� po sobie ca�� mas� li-
teratury "oficjalnej" w postaci panegiryk�w
i utwor�w dewocyjnych oraz mn�stwo manuskryp-
t�w. Pierwszy typ �r�de� nauka dotychczas lekce-
wa�y�a, uwa�aj�c studia nad nimi za niezbyt op�a-
calne, drugi znamy - jak dot�d - niezmiernie
s�abo. A tymczasem panegiryki szerzy�y pewne
wzory osobowe i zawiera�y ciekaw#e refleksje
o charakterze obyczajowym. W grubych tomach,
rzadko przegl�danych kaza� czy �ywot�w �wi�-
tych mo�na natrafia� na interesuj�ce rozwa�ania
dotycz�ce aktualnych stosunk�w politycznych
i spo�ecznych. By� mo�e, i� dok�adniejsze przeba-
danie tego typu �r�de� ods�oni nam inny, ciekaw-
szy i bardziej z�o�ony obraz problematyki wyzna-
nio##,ej XVII wieku.

218

SARMATYZM - IDEOLOGIA I STYL �YCIA


Stanis�aw Cyna7sk�

SARMATYZM - IDEllLOGIA I STYL �YCIA

Fowstanie mitu �armaekiego i jego analogie

Z poj�ciem sarmatyzmu kojarzy si� nam naj-


cz�ciej swoisty spos�b bycia, rubaszno��, ciemno-
ta i konserwatyzm staroszlacheeki. Tymczasem
sarmatyzm obok tych zewn�trznych cech obejmo-
###a� r�norodne zjawiska wyst�puj�ce w literatu-
rze, sztuce, �wiadomo�ci spo�ecznej i politycznej
oraz obyczajowo�ci spo�ecze�stwa szlacheckiego
#i# Polsce w okresie od XVI do XVIII wieku. Olcre-
�lenie sarmatyzm wprowadzili do literatury pn
raz pierwszy dopiero w dobie o�wiecenia publicy-
�ci skupieni wok� czasopisma "Monitor". Okre�le-
nie to nosi�o w�wczas charakter wyra�nie nega-
tywny; by�o terminem oznaczaj�cym zesp� cech
wstecznych i konserwatywnych. Pisarzy p�-
niejszych, szczeg�lnie doby romantyzmu, urze-
ka�a znowu barwno�� i bujno�� obyczajowo�ci
sarmackiej.
Ju� w �redniowieczu francuski kronikarz
Flodoard, zmar�y w 966 roku, okre�la� S�owian
mianem Sarmat�w, ale nazw� t� upowszechni� do-
piero humanizm. W�a�nie zainteresowanie staro-
�ytno�ci� wzbudzi�o ch�� poznania przesz�o�ci
i pocz�tk�w w�asnego narodu. Bli�sza znajomo��

pisarzy antycznych, kt�rzy dzielili Europ� �rodko-


w� na Germani� i Sarmacj�, u�atwi�a historykom
znalezienie przodk�w S�owian w�a�nie w owych
m�nych Sarmatach. Zreszt� nie bez winy byli
i wsp�cze�ni obcy pisarze nagminnie posluguj�cy
si� tym okre�leniem, �e wspomnimy tutaj Filipa
Melanchtona czy te� Joachima Vadianusa i Kon-
rada Celtesa. Z Polak�w najwi�ksz� zas�ug� w tym
wzgl�dzie ma chyba Jan D�ugosz i Maciej Miecho-
wita, kt�ry swoim dzie�em o obu Sarmacjach, euro-
pejskiej i azjatyckiej, spopularyzowa� to geografi-
czne okre�lenie. Inni pisarze, jak Jodok Ludwik
Decjusz, Bernard Wapowski, Marcin Bielski, Mar-
cin Kromer, Aleksander Gwagnin, Maciej Stryj-
kowski, Stanis�aw Sarnicki, upowszechnili i rozwi-
n�li ten wyw�d. Teori� o sarmackim pochodzeniu
S�owian podbudowa� szczeg�lnie Marcin Kromer,
kt�ry wywar� du�y wp�yw na polsk� i obc� histo-
riografi�, zw�aszcza czesk�. Zreszt� tendencje do
ustaro�ytnienia genezy swego narodu by�y w�w-
czas powszechne.
Literatura w�oska wyra�a�a przekonanie, �e
Italia jest spadkobierczyni� kulturalnych i polity-
#znych osi�gni�� staro�ytnego Rzymu. Giovanni
Boccaccio pisa� o ni�szo�ci kulturalnej barbarzy�-
skich Teuton�w-German�w i przeciwstawia� im
W�och�w, spadkobierc�w antycznej kultury. Z po-
tlobnymi pr�bami przedstawienia staro�ytnych po-
cz�tk�w narodu spotykamy si� tak�e we Francj�.
Wyst�puje tam frankogallizm, kt�rebo idee przed-
stawi� Franciszek Hotman w dziele Francogall�n
(Genewa 1573). Frankogallizm odcina� si� od ger-
ma�sko�ci i sugerowa� pokrewie�stwo Francuz�w
z Grekami troja�skiego Priama. Nurt ten mia� sil-
ne akcenty polityczne, gdy� wyprowadza� tradyeje
republika�skie z czas�w bogatych miast (municy-
pi�w) w Galii. Wed�ug Eneasza Sylwiusza Anglicy

220 221

STANIS�AW CYNARSKI

wywodzili sw�j pocz�tek od Rzymianina Erutusa.


W Niemezech germanizm, b�d� teutonizm, #vi�za�
si� przede wszystkim z historiografi� ...otycz�c�
problemu Wandalii i Saksonii. Has�o wielkiej Ger-
manii wysun�� najsilniej Albert Krantzius. Pra-
gn�� on wykaza� przynale�no�� do Germanii: Pol-
ski, Rusi, Czech, Anglii i Franeji. Polska nale�a�a
wed�ug niego do Germanii jako Wandalia, a Niem-
cy odgrywali w jej miastach czo�ow� rol�. Krant-
zius stworzy� tak�e wraz z Wolfgangiem Laziusem
genealogi� Sas�w. Wspomnie� tu trzeba, �e do tra-
dycji sakso�skich nawi�zywali te� ideologowie hi-
tleryzmu.
Znany kartograf Sebastian M�nster w swej
Kos#n,og#af��, wydanej wBazylei w 1550 roku, za-
znaczy�, i� trud napisania tego dzie�a podj�� dla
uczezenia i wys�awienia nacji germa�skiej i w-iel-
kiej Germanii. Pot�g� jej w�adcy Tuiskora ::awi�
Niemiec 1\Taukler. R�wnie� i Alstedius w Thesaurus
Chronologiae (Skarb�ec dat, 1650) wywi�d� Sar-
mat�w i German�w od Tuiskona, kt�rego pano-
wanie rozci�ga�o si� od Renu po Don i I#lorze
Czarne.
Pogl�dy te znalaz�y sw�j wyraz tak�e w histo-
riografii czeskiej. O pokrewie�stwie S�owian
z Wandalami pisali Jan Dubravski, Zygmunt z Pu-
chova i Daniel Adam z Veleslavina. Przewr�t w li-
teraturze czeskiej spowodowa�o dopiero wystapie-
nie Jana Matiasza Sudeckiego, kt�ry podwa�y� t�
tez�. Jego wywody na temat wsehodniego redowo-
du Czech�w nosi�y antyniemiecki charakter. Su-
decki w okresie zmaga� z Habsburgami wskazywa�
na zwi�zki ze wsehodem i S�owia�szezyzn�. Dzie�o
swoje De or�#�ne Bohein:oru%n, et Slavorunz (O po-
cz�tku Czech�w � S�o#w�an, 1615) dedykowa� on
Albertowi Smirickiemu, znanemu przeciwnikowi
Habsburg�w. Zwolennikiem pogl�d�w Sudeckiego

SARMATYZM - IEGLCGIA I STYL �YCIA

by� tak�e g�o�ny obro�ca j�zyka czeskiego ogu=


s�aw Balbin.
W Rosji #i,yprowadzano Rurykowicz�w od ce-
sarza August- i g�oszono tez� o roli Moskwy jako
trzeciego Rzymu. Dada� trzeba, �e wp�ywy sarma-
tyzmu dociera�y i tutaj. Z historyk�w najbardziej
znany by� Marcin Bielski. Pogl�dy sarmackie zna-
laz�y tak�e silny odd�wi�k w�r�d po�udniowych
S�owian. Pod wp�ywem Miechowity Vincentius
Pribojevi� napisa� dzie�o o ich pocz�tkach.
W Szwecji prace Alberta Krantziusa zawa�y�y na
rozwoju nordyzmu, kt�ry wyprowadza� pocz�tki
Szwed�w od Got�w. Nordyzm nawi�zuj�c do doby
w�dr�wek Got�w, odegra� za czas�w Karola IX
i Gustawa Adolfa du�� rol� w propagowaniu hase�
ekspansji. �ladami Got�w mia�y pod��a� wojska
szwedzkie nad uj�cie Wis�y.
Jak z tego wynika, tendeneje do szukania sta-
ro�ytnej genealog� swego narodu nie by�y czym�
osobliwym. Natomia## chyba tylko w Polsce roz-
win�� si� sarmatyzm jako forma ideologii i kultu-
ry w ca�ej swej #arwnej okaza�o�ci.

Rozw�j mitu sarmaekiego w pierwszej


po�owie XVII wieku

Sarmatyzm nie by� czym� sta�ym i niezmien-


nym; w jego rozwoju wyr�ni� mo�na okresy,
w kt�rych ulega�y zmianie formy tego ciekawego
zjawiska kulturalnego. W pierwszym okresie,
trwaj�cym do lat siedemdziesi�tych XVI wieku,
ukszta�towa�a si� ostatecznie teoria o sarmackim
rodowodzie S�owian i przyj�a nazwa Sarmacji
dla ca�ego pa�stwa Jagiellon�w. Tak okre�lali
w swoieh dzie�ach jego obszar Stanis�aw Orze-
ehowski, Aleksander Gwagnin, Jan Krasi�ski i in-
ni pisarze szesnastowieczni. Drugi okres w roz=

222 / 223

STANIS�A#V CYNARSKI

woju sarmatyzmu trwa� do po�owy XVII wieku.


Tu wyra�n� granic� stanowi pocz�tek wojen ko-
zackich, moskiewskich i szwedzkich. W tym okre-
sie nie obserwujemy w historiografii wa�niejszych
zmian.
Historycy pierwszej po�owy XVII wieku id�
drog� utart� przez Marcina Bielskiego i Marcina
Kromera. Zdarzaj� si� jednak pr�by wykazania
nie tylko rodowodu sarmackiego, ale podobie�stw
istniej�cych rzekomo mi�dzy Sarmatami a szlach-
t� polsk�. Krzysztof Warszewicki w swoich dzie-
�ach stara� si� udowodni�, �e szlachta mazowiecka
posiada najwi�cej tych w�a�nie cech sarmackich,
a przy okazji podkre�la� wielk� pobo�no�� Mazu-
r�w. Inni autorzy, jak Salomon Neugebauer, Erazm
Gliczner, Filip Kl�ver, id� ca�kowicie za wywoda-
mi Kromera. Bardziej oryginalny by� znany poli-
tyk i pisarz �ukasz Opali�ski, kt�ry w dziele Po-
lon�a defensa (Obron,u Polsk�, Gda�sk 1648) uzna�
Sarmat�w za wsp�plemie�c�w S�owian.
Du�e natomiast zmiany zasz�y w procesie
przyswajania tego mitu na u�ytek codzienny. Po-
j�cie Sarmata zmieni�o swoj� tre�� i znaczenie.
Nie by� to tylko S�owiarrin czy te� Pras�owianin,
ale przede wszystkim Polak, a w�a�ciwie szlach-
cic polski. Sama nazwa wesz�a do s�ownictwa za-
r�wno pisarzy, jak i m�wc�w szlacheckich.
Wprawdzie nadal stanowi�a okre�lenie uroczyste,
rzecz nzo�na od�wi�tne, kt�re umieszezano na ta-
blicach nagrobkowych, ale r�wnecze�nie wesz�a do
j�zyka owszechne o. Cz sto s o k
g � p ty amy takie
nazwy, jak rzeka sarmacka, las sarmacki czy mr�z
#armacki.
Poj�cie sarmacko�ci coraz wyra�niej jednak
uto�samia�o si� ze szlachecko�ci�. M�wi�o si�
o szlacheekim lub sarmackim narodzie, krwi sar-
mackiej, animuszu sarmackim, wolno�ci sarmac-
I �#Orxei#zt#�~#;c;t5�uiem%:#; eir## ## '
# f 0 t; t #:t +�#e# # txa; ##

##'##### #' #`CZ####' Z^O## #IiC#O #

## �#,# i ##%L #
z#toxegn Polaev v f#ytev #!tt#y#lriepuez#(e#k
j r;:#izav f�#; #z###.

`?# #i v r #f: a#tE# #6##- :25 'i; #%�tl##G" ti#?,# t E #t t #"zr #

#, < t � 1 '#'1` ; ;G& ##a j it t IT#; t # E c


Ii # Ii& t ! 6r9E## 'SC#1 7# #)! E #;4 # f# &
# tn% ea## t i<c 'S# 9!ff �E##t&e % t' % i Y7:t rrYL # % #
#b<= sfi!, i 7#r tt # 5 E,< (,dtt atn #a;;cs.#c!'
###u#:,t(#� #,##t,.4'.aa #.a;-E..trr,%>##g!;r#7 p c#(##:rs;#tr#c##
#?,# ttu,3#a. #1a3#=W:#r.C# tV 9f";�E"#iJ:, #tT,iiI#J; #`i C#
�E%r;',a##aC,at9%;.:..,7r !#<'a c# %:.=xr#:%#`#; ;nm(y;rG:#=<r#(#a

#Y y�iE t t& C) 7 &." #( L, #i El7f%4##l EL#�(


##% ## A##"u #O#r,!t tf i Q d#(ra? t(y
#",$L### g r# ozt#ps#t.;:,t:%ce#t:"..% ?.%L.# #.,z.ea##a.4

# v$# iitt #^ t# P1# \ c; # ; ;:5#5 # "t33( a ;# 3% a't',� d ##;. # 4


=<,#%#"a.%,i,; '?:t ;t#?'tt t:! a#C t # a-. aY-# y #:r%va:aa. #.
#c'# b:�:�##= ##tg. . # 5' i%aa;Z7f `% # # 5 # # #32 ; sY l# i%.#. #C& C
YJ#1 r5;t##(;1i#) i:#.!,:.a3t1,a& "t t:asj"a'eaiJ itia"#itt# Txt#,t,#<767c3
frJ c## 1 ? Or J r t s% "# #t.#,a Ia, C <'rt5 # a � 7 #v i a t
##;tvtJ:Tt:t#J-t':.',s: 3"r�J li%=#Jt?'tC&&!�.50( #.t##,
� ji& l�t&t #M (#c :#taic# t #,:ii1.9a? C, ;E (4#l# 'Q#t?lJ:: %%%,# (5 a

#"#RYcl#,t., '< #�##r'.t)c ' j 'r#r .. # #, tu %. ; 4

'i" ti ',=P ? 1 ia: 3# ::stt! ; 7tE:�l �'ft,j 7ti # t,Ci 1 2 r ai

# #))jE%� ## ?Ja
#7y#5i#.iE #'G5:#;#IY;-:C#�# � t; CyY f tt

(c j �JIl'.i 73r # :I,CGC ' # g #c # MOi#1 #Lf ;sl## #t#. # 5a,7a rgut# # : C? "i
#r<i5#:.i;r:a�at: #pe##,#.2;ts:Cp:s��ttYrO'c #G:axeruiet,# vr;e?

r#J!&&6#t:(%Y'#tt'�-"E-ar taYffJT2#B<#Il:t#. #�;l'#jA#ttttEI "#y r # #


h:oti�a#Yo�tcol#+i#c(r##=c:,#x% ## E t v##n;3#i# ;^(z

t&##t #tD#?tlJtt YJ7i#%t! ##%#1"ct5 # ## 7;rra##% d# #a # ## # ut #


x#;y IY7a:al5rty #ci#%tMllnt i#oe#o mt#,3nrv #E:�; #t i## c;.# E
#oz# ; tai #! !&&,t Ct# ##>� tr i # #### z
##: 7satr iC#S t ###r,c-x i#tr# #rz ";sv n ##xes(# Ct t9C#
3r;Ertia #l%:r##�tt.o ? v, #7coa### pJ i i # )# # 7c!,#tz# # # 5# a
#:ro3rt#on#;crCSp I:phCtotr7 r #;(&##c#cs#t###T<# `
% ;i(#&hhtC##iYjtl## #6)t,#A# t t#ttyt(f#a>ttltt&((tn##%%a#.r.<

; 32. Strona Kt-onik� Aleksandra Gwagnina, zawieraj�ca


wyw�d o sarmackim pochodzeniu Polak�w

224

S#RMATYZM - IDEOLOGIA I sTYL �YCIA

kiej. Sarmat� by� g��wnie szlachcic polski, litew-


ski b�d� ruski, nie mieszczanin jednak, a ju�
w �adnym wypadku ch�op. Ch�opom i Kozakom
nadawano miano cham�w, Get�w lub Gepid�w.
To zreszt� znalaz�o potwierdzenie w wywodach
Dembo��ckiego, kt�ry rodow�d Polak�w wypro-
wadzi� od potomstwa Adama.
Wprawdzie i innych S�owian nazywano nie-
kiedy Sarmatami, ale r�wnocze�nie podkre�la�o
si�, �e Polska jest g�ow� i kr�low� ca�ej Sarmacji.
Poj�cie Sarmacji stawa�o si� zatem czynnikiem
jednocz�cym w spos�b w#ra�ny ca�� szlaeht� Ko-
rony i Litwy, zacieraj�cym antagonizmy narodowe
w imi� owej sarmacko�ci szlachty polskiej, litew-
skiej i ruskiej. Miano Sarmaty nadawano nie tyl-
ko Potockim, lecz tak�e Radziwi��om czy Sapie-
hom. Tote� znany pisarz Andrzej Maksymilian
Fredro twierdzi� w dziele M�lita7�a (Amsterdam
1668), �e szlachta Polski, Litwy i Rusi stanowi je-
den nar�d. Wyw�d Polak�w od Sarmat�w s�u�y�
szlachcie do opracowywania w�asnych genealogii.
Uznano, i� wi�kszo�� herb�w szlacheckich bierze
sw�j pocz�tek w staro�ytnej Sarmacji. Stamt�d
pochodz� rody piecz�tuj�ce si� takimi herbami, jak
Rola, �ab�d�, Star�a, Ostoja, Staryko�, �rzeniawa,
�lepowron. To przekonanie pr�bowa� uzasadni�
w swym herbarzu Jan Aleksander Gorczyn.

Sarmackie has�a ekspansji

Miedzioryt Jana Aleksandra Gorczyna

Mit sarmacki, podobnie jak w Szwecji nor-


dyzm, s�u�y� jako materia� propagandowy uzasad-
niaj�cy ekspansj� na wsch�d. Przekonanie o sar-
mackim pochodzeniu Polak�w stwarza�o podstaw�
do przypisywania ich potomkom szczeg�lnej roli
dziejowej, kt�r� mieli odegra� na wschodzie przez
podporz�dkowanie sobie Moskwy. Wszak w ca�ej

15 Polska XVII wieku

33. "Statek sarmacki" p�yn�cy w�r�d burzliwych fal histor�

STANIS�AW CYNARSKI

Sarmacji europejskiej jedynie Moskwa nie naie-


�a�a do Polski. Marcin Paszkowski wyra�nie
stwierdza�, �e Polacy-Sarmaci s� dziedzicami ziem
nad Ok�, Wo�g� i Donem. Prawo do tych teryto=
ri�w zawdzi�czali, zdaniem Paszkowskiego i in-
nych pisarzy, pochodzeniu ze Wschodu, z Sarma-
cji. Rosjan nazywa on w Posi�ku Bellony Sauro-
7n.ackiej (Krak�w 1608) pasierbami Sarmat�w, nie
maj�cymi prawa do ziem staro�ytnej Sarmacji.
Interwencja magnat�w polskich i udzia� ich
w dymitriadzie, a nast�pnie wyprawa Zygmun-
ta III, sta�y si� zach�t� do pism wzywaj�cych Sar-
mat�w do podboju. �wiadcz� o tym liczne utwory
Paszkowskiego, Paw�a Palczowskiego, Stanis�awa
Witkowskiego, Kaspra Miaskowskiego i innych
pisarzy. Literatura ta jest wyrazem politycznych
d��e� cz�ci szlachty i magnaterii oraz przekona-
nia o sile militarnej Polski i roli, jak� mo�e ode-
gra� na wschodzie.
Obok propagandy ekspansji w pismach z po-
cz�tku XVII wieku pojawiaj� si� inne g�osy. Tu
niew�tpliw� granic� stanowi rokosz Miko�aja Ze-
brzydowskiego. Jako ruch o silnym i wyra�nym
pod�o�u etnicznym pog��bi� poczucie �wiadomo�ci
narodowej, wzmocni� u szlachty przekonanie o jej
odr�bno�ci kulturalnej i politycznej, poruszy� masy
szlacheckie Polski i Litwy, wywo�a� prawdziw�
lawin� pism, wierszy, traktat�w, pamflet�w itp.
W rozwoju sarmatyzmu rokosz ten stanowi bardzo
wa�ne wydarzerIie. Wprawdzie jego zwolennicv
przegrali, lecz kr�l musia� zaniecha� wszelkich
pr�b reform. Szlachta wysuwa�a co prawda sw�j
program naprawy Rzeczypospolitej, ale by�o to tyl-
ko echo dawnych walk o egzekucj� praw. W ro-
koszu przegra�a szlachta, przegra� w�a�ciwie i kr�l,
a magnateria zorientowa�a si�, jak to powiedzia�
Zbigniew Ossoli�ski, �e nie jest dobry ani kr�l

SARMATYZM - IDEOLOGIA I STYL �YCIA

zwyci�ski, ani zwyci�ony. Rokoszowi m�wcy


i pisarze przedstawili szlachcie sw�j idea� pa�stwa,
# ustroju i wolno�ci, kt�ry sta� si� podstaw� ideolo-
gii przeci�tnego szlachcica. Przebieg zjazd�w ro-
9 koszowyeh �wiadczy� o tym, �e �wiadomo�� szla-
checka ukszta�towa�a si� w duchu wyra�nie za-
ehowawczym.

Niech�� do cudzoziemszczy-zny i trad5cjonalizm


Z pism tego okresu wida�, jak bardzo wzros�y
# nastroje wrogo�ci do cudzoziemc�w. Najwi�cej
przytyk�w otrzymywali Niemcy i W�osi. Francu-
z�w okre�lano jako lekkomy�lnych, Anglik�w
' uwa�ano za ob�udnych, Holendr�w za prostak�w,
Iiiszpan�w za dumnych i chytrych. Mimo trwaj�-
cej jeszcze mody na wyjazdy zagraniczne, poja-
wiaj� si� opinie, i� wyje�d�aj�cy ucz� si� tylko
lekkiego �ycia i choroby stamt�d przywo��. Zre-
szt� peregrynanci ci rzadko dostrzegali osi�gni�cia
gospodarcze czy kulturalne w krajach zachodnich.
Zazwyczaj wracali przekonani, �e nie ma to jak
polska szabla i pszenica.
Szlachta wiedz�ca o "praktykowaniu" kr�la
z Habsburgami instynktownie czu�a niech�� do
wszystkiego, co obce. Obawiano si�, �e monarcha
mo�e p�j�� w �lady Filipa II i przy pomocy tej dy#-
nastii zaprowadzi absolutyzm. Szczeg�lnie nie-
ch�tnie odnoszono si� do cudzoziemc�w na dworze
kr�lewskim, uwa�aj�c ich za zwolennik�w silnej
w�adzy monarszej. Szlachta �ywi�a niech�� do kr�-
; la, kt�ry "zasmakowawszy sobie cudzoziemskie
obyczaje" szuka� porozumienia z Habsburgami
i snu� plany odzyskania Szwecji. Sam Zygmunt III
Rlaza doskonale orientowa� si� w tych nastrojach
szlacheckich. W czasie rokoszu m�wi� do kancle-
rza Macieja Pstroko�skiego, �e cho� odprawi� cu-

226 227

STANIS�AW CYNARSKI

dzoziemc�w, to szlachta nie chce na tym poprze-


sta�. Domaga si� ona bowiem usuni�cia z dworu
zagranicznej mody i j�zyka.
Szlachta gloryfikc=,Na�a dawne prawa, zwycza-
je i obyczaje, by�a przekonana o swej odr�bno�ci
kulturalnej i narodowej, dostrzega�a wyj�tkowo��
polskiego ustroju pa�stwowego, kt�ry uwa�a�a za
dziedzictwo wywalczone przez przodk�w. Pod
wp�ywem niech�ci do cudzoziemszczyzny kszta�-
towa�o si� poczueie odmienno�ci polskiego charak-
teru, czyli jak m�wiono "poIskiego animuszu".
Mia� on posiada� swoiste cechy odr�niaj�ce go
cd innych narcd�w. Obok takich w�a�ciwo�ci, jak
prawo��, szczero��, dobroduszno��, go�cinno��, wy-
mowno��, najwa�niejszym znamieniem by�o umi-
�owanie swobody. Twierdzono, �e "nam Polakom
w sukience wolno�ci tak przystoi, i� jakoby j� do
nas, do natur i geniusz�w naszych przymuska�" 41.
To przekonanie o odr�bno�ci charakteru narodo-
#vego sta�o si� powszechne.
Pisma z pocz�tk�w XVII wieku, a zw�aszeza
z doby rokoszowej, wskazuj�, jak dalece pog��bi�
si� tradycjonalny spos�b rozumowania u szlachty.
Twierdzi�a ona, �e nie prawa s� z�e, ale ludzie je
psuj�, bo odchodz� od obyczaj�w przodk�w, i �e
nie mo�na wprowadza� �adnych zmian, gdy� pra-
wa i ustr�j to spadek zostawiony przez ojc�w. Dla-
tego te� za s�uszne uwa�ano wszystko, co mia�o za
sob� tradycj� i dawno��. By� mo�e wp�ywa�y na
to specyficzne cechy polskiego ustroju, tak r�ne-
go od kraj�w s�siednich. Wzorowano si� tedy je-
dynie na czasach antycznych i w�asnej tradycji, si�-
#aj�cej czas�w piastowskich.
Pog��biaj�cy si� partykularyzm wp�ywa� na
#vzrost kultu dawno�ci i rodzimo�ci oraz pot�go-
wa� �w patriarchalny spos�b rozumowania, �e "tak
drzewiej za ojc�w naszych i dziad�w bywa�o".

SARMATYZM - IDEOLOGIA I STYL �YCIA

Pr�by cofania si� w przesz�o�� "z�otego wieku"


ludzko�ci przetrwa�y zreszt� a� do XVIII stulecia.
Na razie zmiany te dopiero narasta�y w �wia-
domo�ci szlacheckiej. Pocz�tek XVII wieku to
. okres dzia�alno�ci pokolenia, kt�re wykszta�ci�o si�
na kulturze renesansu; w�r�d dzia�aczy politycz-
nych wi�kszo�� stanowili wychowankowie obcych
uniwersytet�w. Zwi�zki z Zachodem by�y jeszcze
do�� silne. Rokosz Zebrzydowskiego dostarczy�
jednak wiele materia�u z owego "spichrza trady-
cji". Polemi�ci rokoszowi chcieli wykaza�, �e ruch
# ten nie jest "heretyckim" wynalazkiem, ale pol-
:" skim zwyczajem prawnym i posiada wiele analogii
w naszych dziejach. Znale�li si� te� m�wcy i pisa-
, rze, kt�rzy twierdzili, �e historia Polski sk�ada si�
z ci�g�ej walki mi�dzy kr�lem a szlacht� i z nie-
ustaj�cych rokosz�w.

Elementy me5janizmu

Zachodzi�y tak�e zmiany w rozumieniu poj�-


cia Sarmacji. Miejsce kr�lestwa Sarmacji zajmo-
wa�o okre�lenie republiki sarmackiej, chocia� pi-
sano tak�e o imperium sarmackim. Wi�za�o si� to
z sytuacj� polityczn� Rzeczypospolitej pocz�tk�w
XVII wieku. Walki ze Szwecj�, mo�liwo�ci inter-
wencji w Moskwie, zagro�enie tureckie stwarza�o
przekonanie o wyj�tkowym pos�annictwie dziejo-
wym Polski. Tote� bardzo ch�tnie nawi�zywano
do czas�w antycznej Sarmacji i wierzono, �e Pola-
cy odegraj� wielk� rol� na wschodzie Europy.
W tych pogl�dach dostrzec mo�na wiele elemen-
t�w mesjanizmu, kt�ry na gruncie polskim ��czy�
w sobie pierwiastki religijne i spo�eczno-politycz-
ne. Unia brzeska, tendeneje do restauracji katoli-
cyzmu w Szwecji, pr�by podporz�dkowania Ko-
�cio�a prawos�awnego Rzymowi, nadzieje na pod-

229
228

sTANIS�AW CYNARSKI

b�j b�d� uni� z Rosj�, budowa�y mit o szczeg�l-


nej roli Polski w ca�ej Sarmacji. Ko�ci� przyczy-
nia� si� walnie do urabiania Rzeezypospolitej opi-
nii przedmurza chrze�cija�stwa. Wojciech Dem-
bo��cki pisz�c o przewagach lisowczyk�w, zazna-
cza�, �e Pan B�g powo�a� Polak�w jako nar�d
"niegdy� machabejski" do st�umienia z�o�ci here-
tyckiej. Rozmno�enie tak bardzo przez Boga szla-
chty stanowi�o dla niej tak�e dow�d, i� Polacy s�
narodem wybranym. Przekonanie o.tym, jak
i prze�wiadczenie o wyj�tkowej sytuacji szlachty
polskiej, by�o powodem, dla kt�rego uwa�ano
ustr�j Polski i prawa oraz wolno�ci szlacheckie za
instytucje otoczone szczeg�ln� opiek� bosk�. Doj-
dzie w ko�cu do tego, i� staty�ci szlacheccy Bogu
przypisz� stworzenie ustroju Rzeczypospolitej. Ta-
kie zdanie reprezentowa� Andrzej Maksymilian
Fredro i Jan Bia�obocki.
Wojny z Turkami i Tatarami, bitwy pod Ce-
cor� i Chocimiem, a nast�pnie za W�adys�awa IV
plany wielkiej #i%ojny z Turkami da�y asumpt do
pism o tre�ci mesjanistycznej. Samuel ze Skrzyp-
ny Twardowski przepowiada� zdobycie Turcji,
Bu�garii i Macedonii. Wojciech Dembo��cki, pro-
wincja� franciszka�ski, stworzy� swoist� wizj� me-
sjanistyczn� w dziele Wyz.u�d jedynot.u�asnego pa�-
st#a �w�ata... (Warszawa 1633). Z Pis#n.a �#wi�tego,
ze s��w Ezechiela wywi�d� on prawo Polski do pa-
no#i%ania "na wszystk� Azj�, Afryk� i Europ�". Ro-
jenia Dembo��ckiego osi�gn�y szczyt megalomanii
narodowej, by�y one echem d��e� cz�ci szlachty,
jak r�wnie� kresowej magnaterii.

Sarmackie idea�y

Ze zmian, jakie zasz�y w tym czasie w �wiado-


mo�ci szlacheckiej, zwr�ci� nale�y uwag� na poj�-

sARMATYZM - IDEOLOGIA I STYL �YCIA

cia i okre�lenia z zakresu moralistyki. Szczeg�l-


nie:du�o miejsca po�wi�cono idea�owi dobrego mo-
narchy, kt�ry wed�ug szlacheckich moralist�w po-
winien chroni� i przestrzega� swob�d i wo�no�ci
tego stanu. Kr�la mia�a cechowa� �agodno��; ludz-
ko��, sprawiedliwo��, szczodro��, m�stwo i sta�o��.
Rokoszanin Janusz Radziwi�� stwierdza�, �e mo-
na#c�Iowie polscy nie si�� i pot�g�, ale ludzko�ci�
i �agodno�ci� "koi� animusze ludzkie zwykli" 42.
:,Wzorami dobrych w�adc�w byli dla Jana
Szca�snego Herburta Boles�aw Chrobry, Kazimierz
Sprawiedliwy, Kazimierz Wielki. Cz�ciej jedn�k
w literaturze pocz�tk�w XVII wieku znajdujemy
stwierdzenie, jakim kr�l by� nie powinien. W r�-
kopi�miennym diariuszu rodziny Taszyckich z ko�-
ca XVI wieku spotykamy negatywn� ocen� Zy-
gmunta III, za kt�rego panowania "nic spokojnego,
szcz�liwego w Rzeczypospolitej si� nie dzieje.
Rad� m�dr� gorszy si�, do g�upiej si� przywi�zuje.
R�eczami si� nieprzystojnemi bawi. Rycerskiego
ludu rad nie widzi" 43. Szlacht� oburza�y upodoba-
nia monarchy, jego cudzoziemski str�j, zaintereso-
wania muzyk�, malarstwem, rze�b�, rytownictwem
i alchemi�.
Wed�ug pisarzy rokoszowych kr�l powinien
by� w pierwszym rz�dzie �o�nierzem, nie za� uczo-
nym i teologiem. Jak� wag� do tego przywi�zy-
wano �#i%iadczy jeden z artyku��w rokoszowych,
w kt�rym zamieszczono ��danie, aby zabawy i za-
interesowania kr�lewskie podnosi�y jego autory-
tet i nie nara�a�y go na niech�� i nienawi��. Zwra-
cano r�wnie� uwag� na str�j kr�la. W diariuszach
sejmowych spotykamy g�osy pos��w domagaj�ce si�,
aby monarcha chodzi� w polskim ubiorze. Te rozwa-
�ania nad idea�em dobrego w�adcy doprowadza�y do
konkluzji, �e dobrym kr�lem mo�e by� tylko Piast,
gdy� trudno, aby cudzoziemiec dba� o interesy Po-

230 231

STANIS�AW CYNARSKI

lak�w. Wskazywano tu mi�dzy innymi na przy-


k�ad Henryka Walezego, kt�ry po kr�tkim pano-
waniu uszed� z Polski.
Obok rozwa�a� nad idea�em monarchy w pis-
mach rokoszowych i p�niejszej literaturze zawar-
tych jest sporo wypowiedzi na temat przymiot�w
dobrego obywatela. Znajdujemy je w utworach
Mateusza Bembusa, Mateusza Buczkowskiego,
Wac�awa Kunickiego (Obraz szlachc�ca polskiego,
Krak�w 1615), Andrzeja Radawieckiego (Prau>y
szlachc�c, Krak�w 1632 i Kaspra Siemka zatytu-
�owanym C�v�s bonus (Dobt'y obyz.uatel, Krak�w
1632). Idea� wzorowego obywatela kre�li�y tak�e
cz�ste w tym okresie utwory panegiryczne oraz
mowy weselne i pogrzebowe.
Kompozycja tego idea�u kszta�towa�a si� we-
d�ug tendencji reprezentowanych przez dan� gru-
p� polityczn�. W opinii szlachty, b�d�cej w opozy-
cji wobec dworu, cnotliwym jest ten, kt�ry si�
"ozywa o zgwa�cenie prawa i przysi�gi pa�skiej" 44,
Literatura rokoszowa dawa�a liczne przyk�ady
takich dobrych obywateli; jest rzecz� oczywist�,
i� �adnego z regalist�w nie zaliczano do ich gro-
na. Jakub Sobieski powiedzia� wprost, i� ten kto
nie kocha swob�d szlacheckich i praw ojczystych
jest wyrodkiem. Idea�em wzorowego obywatela
by� w �wczesnej opinii Janusz Radziwi��, kt�ry
cz�sto wyst�powa� na sejmach w obronie przywi-
lej�w stanowych, �mia�o przeciwstawiaj�c si� kr�-
lowi. Jest to przyk�ad tworzenia si� poj�cia do-
brego magnata, obro�cy swob�d i wolno�ci szla-
checkich. Zreszt� i sami mo�now�adcy ch�tnie
przybiernli poz� szermierzy wolno�ci szlacheckich.
Krzysztof Radziwi�� m�wi� o sobie na sejmie 1626
roku, �e "jako dobry obywatel ojczyzny broni jak
mo�e swob�d i wolno�ci naszych" w ka�dej sy-
tuacji. 45

SARMATYZM - IDEOLOGIA I STYL �YCIA

Dobrym obywatelem by� wed�ug opinii szla-


checkiej Miko�aj Zebrzydowski, kt�ry gdy jego
upomnienia nie skutkowa�y, przeciwstawi� si�
zbrojnie monarszym zakusom na swobody szla-
chty.
Tak wi�c w publicystyce rokoszowej ugrunto-
wa�o si� poj�cie dobrego obywatela jako obro�cy
praw i przywilej�w stanowych, walcz�cego z pr�-
bami wprowadzenia rz�d�w absolutnych. Zdaniem
by�ego rokoszanina Jana Szcz�snego Herburta jest
nim "szlachcic cnotliwy, godny, m�dry, pobo�ny,
sprawie#liwy... m�ny, sprawny, przedni mi�o�nik
ojczyzny" 4s, kt�ry swe zalety rozwija przez uczest-
nictwo w sejmikach, sejmach, rokoszach, zjazdach,
legacjach, wojnach, pospolitym ruszeniu i sesjach
trybuna��w. Te w�a�nie instytucje nazwa� Herburt
ko�cio�ami cnoty obywatelskiej. Idea� wzorowego
obywatela kre�lili r�wnie� pisarze ko�cielni. Dla
ksi�dza Piotra Skargi by� nim podkomorzy An-
drzej Bobola, kt�rego cnoty s�awi� w przedmowie
do Knza� o s�ed#rc�u sakru#n,entach (Krak�w 1618).
Za wz�r innym stawia� go r�wnie� Mateusz
Bembus.
W kre�leniu obrazu dobrego obywatela ch�t-
nie si�gano do przesz�o�ci, przeciwstawiaj�c panu-
j�cemu zepsuciu cnoty przodk�w. �ledz�c wsp�-
czesn� literatur� panegiryczn�, dostrzegamy post�-
puj�c� sarmatyzacj� tego idea�u. Nie chodzi tu
tylko o t#rminologi�, w kt�rej roi si� od Sarmat�w,
ale o zw�anie wzorca do miary szlachcica za-
dowalaj�cego si� �yciem w swoim partykularzu.
Idea�em sta� si� nie polityk, dyplomata, lecz m�w-
ca sejmikowy. Takie tendencje dostrzec mo�na
w �wczesnych instrukcjach i wskazaniach wycho-
wawczych. Na potrzeb� znajomo�ci praw ojczy-
stych i strze�enia si� przed obcymi wp�ywami
zwraca�a uwag� instrukcja wychowawcza opraco-

232 233

STANIS�Aw CYNARSKI

wana przez starost� lubelskiego Piotra Myszkow-


skiego. Zaleca� on mi�dzy innymi uwzgl�dnianie
przy nauczaniu potrzeb ojczystego kraju, unikanie
za� rzeczy obcych, w Polsce nieprzydatnych.
Nie odbiega�y od tych uwag instrukcje Krzy-
sztofa Radziwi��a i listy Jana Firleja, skierowane
do syn�w przebywaj�cych w Niemczech w 1613
roku czy te� wskazania wojewody sandomierskie-
go Zbigniewa Ossoli�skiego. Przewija� si� w nich
postulat poznania prawa ojczystego i sztuki ora-
torskiej. Autorzy podkre�lali znaczenie wymowy
ze wzgl�du na konieczno�� uczestniczenia w sejmi-
kach, sejmach i trybuna�ach. Uciele�nieniem ide-
a�u dobrego obywatela bywa� w spo�eczno�ci szla-
checkiej mediator i dzia�acz sejmikowy, najcz�ciej
zreszt� demagog. Jeden i drugi m�g� funkcjono-
wa� jedynie pod warunkiem "wzi�to�ci i miru"
u szlachty.
W obowi�zuj�cym wzorcu starano si� r�wnie�
uwzgl�dnia� postulat rycersko�ci. Nawo�ywano do
odrodzenia ducha bojowego staro�ytnych Sarma-
t�w. Sarmata bowiem w rozumieniu autor�w tego
czasu by� przede wszystkim synonimem dzielnego
wojownika, rycerza.

Sarm�ta-ziemianin

�wietny znawca kultury staropolskiej W�ady-


s�aw �ozi�ski stwierdzi�, �e "sielsko�� i rycersko��
to g��wne cechy �ycia szlacheckiego w przesz�o-
�ci"47. Wzrost agraryzmu szlaeheckiego, zaintere-
sowanie gospodark� wiejsk� wp�ywa�y na zmian�
wzorca dobrego m�a i obywatela. I tutaj szlachta
odwo�uje si� do przyk�adu biblijnych patriarch�w,
kochaj�cych prac� na roli, b�d� do antycznego
Cyncynata, kt�ry w razie niebezpiecze�stwa za-
mienia� p�ug na miecz. W literaturze pojawiaj� si�

sARMATYZM - IDEOLOGIA I STYL �YCIA

utwory zawieraj�ce pochwa�� �ycia wiejskiego,


ziemia�skiego. Temat ten poruszaj� mi�dzy inny-
mi: Szymcn Szymonowic, Hieronim Morsztyn, Kas-
per Twardow�ki, Andrzej i Piotr Zbylitowscy oraz
autorzy �wczesnych ekonomik, czyli rad gospodar-
czych. Dla szlachcica o wiele bardziej atrakcyjne
od �o�nierskiego zawodu by�y zaj�cia rolnicze; nie
pasjonowa�o go "marsowe pole", ale rzeka sp�aw-
na pod bokiem i mo�liwo�� sprzeda�y zbo�a. Ma-
rzenia te odbija wiersz Hieronima Morsztyna:

Miasto blisko, targ nieg�odny


Ko�ci� doma, s�siad zgodny.
Ch�op�w gromada - c�# wsi za wada?

Jeszcze inny pisarz przedstawia� zalety �ycia


"na swojej chudobie" chwal�c to, �e szlachcic,
ziemianin "sam d#i#orem, lask� [czyli marsza�kiem],
sam i panem sobie". 4s
Proces agraryzacji poci�ga� za sob� nie tylko
ns�abienie owej s�awionej t�yzny sarmackiej, na
co zwr�ci� uwag� kanclerz Jerzy Ossoli�ski, m�-
wi�c, �e przodkowie zadowalali si� sarmack� mier-
no�ci� i pragn�li s�awy, dopiero p�niej nast�pi�o
zaj�cie si� gospodarstwem z ujm� dla rzemios�a
w,ojennego. Agraryzacja wzmaga�a tak�e proces
izolacji kulturalnej szlachty zamkni�tej w obr�bie
s#.#ej ziemi czy powiatu. Og�lny #vzorzec kultural-
ny stawa� si� coraz bardziej ograniezony. Sarma-
tyzm przybiera� posta� wiejsk�, ziemia�sk�. Ta
statyczno�� kultury #viejskiej, ten bezruch wp�y-
wa� na pot�gowanie si� konserwatyzmu. Sarmacki
styl �ycia by� �ci�le zwi�zany z apologi� posiada-
nia v#si, gniazda rodowego, z pochwa�� patriar-
chalnego �ycia dworskiego.
Ca�a tradycja i gniazda szlacheckiego, i rodu
mie�ci�a si�, zdaniem W�adys�awa �ozi�skiego,

234 23�

STANIS�AW CYNARSKI

w �cianach szlacheckiego dworu. By� on zamkni�-


tym w sobie organizmem, ma�ym �wiatem, posia-
daj�cym w�asne s�downictwo, w�asn� si�� zbrojn�,
w�asne narz�dzia kary (dyby i g�siory), w�asn�
bibliotek� i aptek�. Tote� �ozi�ski s�usznie stwier-
dzi�, �e dw�r szlachecki jako ostoja konserwaty-
zmu najd�u�ej opiera� si� wszelkim nowym pr�-
dom, nios�cym zmian� obyczaj�w oraz mody. Q#�a-
�nie w dworach i dworkach szlacheckich �w tra-
dycyjny sarmacki styl �ycia najg��biej si� zako-
rzeni�, gdy� o�rodki magnackie przez sw�j bar-
dziej "kosmopolityczny" spos�b bycia zachowa�y
kontakty z kultur� europejsk�. Potwierdza to i za-
s�b biblioteczek szlacheckich, w kt�rych obok
ksi��ek o tre�ci religijnej znajdujemy najcz�cieJ
kroniki Bielskiego lub Gwagnina, i wreszcie owe
"lasy rzeczy" (silva rerum), czyli r�kopisy, do kt�-
rych wpisywa� szlachcic to, co uzna� za godne
uwagi i zapami�tania.

Folityczna tre�� sarmatyzmu

W wyniku os�abienia w�adzy monarszej, wzro-


stu pot�gi magnaterii, post�puj�cej decentralizacji
tworzy si� �w swoisty schemat my�lenia, zesp�l
pogl�d�w tradycyjnych, konserwatywnych, kt�ry
zwiemy sarmatyzmem. U podstaw tego pogl�du
tkwi�o przekonanie o doskona�o�ci urz�dze� ustro-
jowych Polski oraz prze�wiadczenie, �e prawa s�
dobre, jedynie ludzie gorsi i obyczaje zepsute. Tu
przekonanie pog��bi�o si� w miar� post�puj�cegu
upadku kultury polityeznej. Sam rokosz lat 1606-
-1609 by� ju� tylko echem dawnej walki �redniej
szlachty o napraw� Rzeczypospolitej. Lata dwu-
dzieste XVII wieku to okres, kiedy polityey szla-
checcy nie wychodz� poza zg�aszanie "uraz�w
i egzorbitancji". Na sejmach i sejmikach kr�lujea

SARMATYZM - IDEOLOGIA I sTYL ZYCIA

tradycjonalizm oraz obrona staropolskiego zwy-


rzaju.
Jan �abczyc pisa� w dzie�ku Praktyka dz.uor-
skie: "nie masz wi�kszego upadku w Rzeczypospo-
iitej, jako wynalazek nowych praw, a starych do-
t#rych obyczaj�w �amanie i skaza" 49. Podobne po-
gl�dy g�osi� Jan Szcz�sny Herburt. Na sejmie
isonwokacyjnym 1632 roku szlachta powo�ywa�a
si� na opini� Jana Ostroroga wojewody pozna�-
skiego, �e ze star� Rzecz�pospolit� jak z cia�em
albo z domem post�powa� trzeba, nic nie reformu-
j�c, ale poprawiaj�c. Przekonanie to utrwali�o si�
w �wiadomo�ci og�u szlacheckiego jako podstawo-
wy kanon wiedzy politycznej.
�l pierwszej po�owie XVII wieku, kt�ra wnio-
s�a du�e zmiany w rozwoju sarmatyzmu, pisarze
regalistyczni, w tym sporo mieszcza�skich, g�osili
has�a silnej monarchii sarmackiej. Po�owa XVII
wieku ugruntowa�a natomiast przekonanie o ideal-
nym ustroju republiki sarmackiej.
Jeszcze w czasach rokoszu oddzielano sprawy
polityki od religii, a niekt�rym katolikom marzy�y
si� swobody Ko�cio�a gallika�skiego. Szlachta jed-
nak w swej masie przechodzi�a na pozycje kontr-
reformacji, wyrzeka�a si� nowinek cudzoziemskich,
opowiadaj�c si� za wyznaniem przodk�w. �ycie
religijne sta�o si� bardziej zewn�trzne przy wzra-
staj�cej nietolerancji i ciasnocie poj��. W rozu-
mieniu przeci�tnego szlachcica tych czas�w jedy-
nie wiara rzymskokatolicka by�a godna Sarmaty
i gwarantowa�a zbawienie. Nie m�wi�c o lutera-
rIizmie czy kalwinizmie, nawet do wyznania grec-
kokatolickiego odnoszono si� niekiedy nieufnie.
Pami�tnikarz Jan Poczobut-Odlanicki w�tpi
w zbawienie swego dobrego przyjaciela, poniewa�
by� on unit�. Nasili�a si� dewocyjno��, wzrasta�a
iIo�� fundacji religijnych i zapis�w na rzecz Ko-
236 237

STANIS�AW CYNARSKI

�cio�a. �wiadcz� o tym testamenty szlacheckie


z tych czas�w.
Ko�ci� stara� si� wp�ywa� na wiernych po-
przez ceremonia� i wspania�o�� obrz�d�w. Z dru-
giej strony obserwujemy podkre�lanie nico�ci �y-
cia. Obrazy ko�cielne tej doby nosz� znamiona
sztuki barokowej; ukazuje si� w nich �wi�tych
i dostojnik�w �wieckich lub fundator�w. Na uwa-
g� zas�uguj� pe�ne realistycznej grozy obrazy ale-
goryczne, kt�ryeh tre�ci� zazw yczaj by�y: idee
marno�ci �ycia oraz walka z pokusami itp. Prawie
na wszystkich obrazach mo�na odnale�� posta�
fundatora i jego herb. W panegirykach po�miert-
nych zazwyczaj, nawet przesadnie, eksponowano
dostoje�stwa zmar�ego oraz jego wysok� pozycj�
spo�eczn�.
Odpowiada to szlachcie nawyk�ej do przepy-
chu, ozd�b, wspania�o�ci. Wszelkie wyjazdy, uro-
czysto�ci, poselstwa przygotowywano z wielk�
pomp� i okaza�o�ci�. �wiadcz� o tym opisy posel-
stwa Jerzego Ossoli�skiego do Rzymu w 1633 roku
lub Krzysztofa Opali�skiego w 1645 roku do Pary-
�a. Szlachta lubowa�a si� w strojach, drogich ma-
teria�ach, futrach, ozdobnej broni, klejnotach.
Wzorem dla niej by�a moda w�gierska, a zw�aszcza
turecka. Wystarczy por�wna� portrety su�ta�skie
z podobiznami naszych magnat�w, aby zauwa�y�
du�e podobie�stwa. Moda ta nawet u pisarzy znaj-
dowa�a teoretyczne, sarmackie uzasadnienie. Jan
Bia�obocki t�umaczy�, �e Sarmata pochodzi ze
wschodu i dlatego przystoi mu tylko str�j wschod-
ni. D��enie do ozdobno�ci, przepychu, wystawno-
�ci znalaz�o sw�j wyraz nie tylko w sztuce, stroju,
w literaturze pi�knej, ale tak�e i w mowach szla-
checkich, przesadnych, naszpikowanych �acin�,
antycznymi reminiscencjami i konceptami. Oby-
czajowo�� szlachecka znana z akt�w s�dowych, re-

SARMATYZM - IDEOLOGIA I STYL �YCIA

lacji, pami�tnik�w jest bardzo swoista. Wiele rze-


czy dziwnie si� splata�o, na przyk�ad pieniactwo
i szeroki gest z wyzyskiem i krzywd� nie tylko
poddanych, ale i s�siad�w herbowych. Mo�na tu
powt�rzy� za �ozi�skim, �e szlacht� obok przesad-
nej ceremonialno�ci cechowa�a porywczo�� oraz
rubaszno��.

Sarmatyzm w drugiej po�owie #VII wi#ku

Druga po�owa XVII stulecia wnios�a do sar-


matyzmu inne barwy i nieco inne akcenty. Wp�y-
n�y na to wydarzenia polityczne, d�ugie lata wo-
jen z Kozakami, Rosj�, Szwecj�, Turkami i Tata-
rami. Pod wp�ywem kl�sk dosz�o do skoncentro-
wania wysi�k�w na obron� kraju. Czasy te stano-
wi�y okres bohaterskiej walki z wrogami Rzeczy-
pospolitej, odrodzenia ducha rycerskiego. Tragi-
czne do�wiadczenia musia�y doprowadzi� do kon-
solidacji spo�ecze�stwa sZIacheckiego z jednej
strony, a do du�ej polaryzacji z drugiej. Zmagania
z Koza#ami u�wiadomi�y szlachcie gro�b�, jak�
ni�s� ruch wyzwole�czy i radykalny spo�ecznie.
Do�wiadczenia z czas�w wojny szwedzkiej budzi�y
wrogo�� wobec dysydent�w nie zawsze uzasadnio-
n�. Dzia�alno�� grupy prodworskiej spotyka�a si�
z podejrzeniami i niech�ci�, kt�r� wykorzysta�
magnat - Sarmata Lubomirski. L�kano si� o klej-
not wolno�ci sarmackiej, za jak� uwa�ano woln�
elekcj�. W jej obronie wyst�pi� rokosz Jerzego Lu-
bomirskiego, b�d�cy poniek�d parodi� ruchu z lat
1606-1609. Rokosz ten, a nast�pnie elekcja kr�la
Piasta stanowi�y ukoronowanie d��e� szlachty
sarmackiej.
W�adc�, w kt�rego osobie skupi�y si� wszyst-
kie cechy kr�l... Sarmaty by� Jan III Sobieski. Ten
klasyczny polonus, kresowy magnat, rozmi�owany

238 239

STANIS�AW CYNARSKI

w zbroi i modzie wschodniej, w �piewach ukrai�-


skich uosabia� sw�j wiek. Walki Sobieskiego z Tur-
kami spowodowa�y wzrost nastroj�w mesjanisty-
cznych. W literaturze has�a mesjanizmu g�osili czo-
�owi pisarze tego okresu, jak Wac�aw Potocki i We-
spazjan Kochowski. Wt�rowali im pomniejsi, mi�-
dzy innymi Stanis�aw Samuel Szemiot, kt�ry wi-
dzia� w Polsce nowy Rzym. Wac�aw Potocki, piew-
ca czynu rycerskiego w Wojn�e Choc�#n.sk�ej,
w utworze Pe�n,u (1678) por�wna� Sobieskiego
z Janem Chrzcicielem i przepowiada�, �e po zwy-
ci�stwie nad Turcj� stanie i on nad Jordanem. Ten
zwolennik kr�la i dziedzicznej korony w rodzie
Sobieskich da� w Poczcve herb�w (Krak�w 1696)
prawdziwie sarmacki wyw�d genealogii szlachty
polskiej. Najbardziej jednak typowym przedstawi-
cielem mesjanizmu by� Wespazjan Kochowski, kt�-
ry w swej Psal#n.od�� � Kl�nzakterach g�osi� has�a
mesjanistyczne oraz apologi� ustroju i wolno�ci
sarmackich. Okres rz�d�w Sobieskiego to czasy
du�ych wp�yw�w orientalnych, a zarazem wzrostu
nastroj�w antycudzoziemskich, zw�aszcza antyfran-
cuskich. Na objawy tej niech�ci napotykamy nie
tylko w pismach politycznych, ale tak�e w bujnie
rozwijaj�cej si� literaturze pami�tnikarskiej,
szczeg�lnie za� u Jana Chryzostoma Paska.
Moda, str�j, uzbrojenie stanowi�y jedynie ce-
chy zewn�trzne. Natomiast w �wiadomo�ci szla-
checkiej tych czas�w krystalizowa�y si� i utwier-
dza�y jednoznaczne kanony i schematy. Sarma-
tyzm, kt�ry mo�na by nazwa� apologetycznym,
okrzep� i ugruntowa� si� ca�kowicie. W mowach
polityk�w szlacheckich, w pismach roi�o si� od
genealogiczno-historycznych wywod�w, maj�cych
pos�u�y� jako argument do obrony istniej�cych in-
stytucji ustrojowych. Ju� Aleksander Gwagnin
w, swojej Kron�ce Sarm.acj� pisa� o elekcji syna

240

34. �w. Jacek opiekuj�cy si� Polsk�

#Vliedzioryt Tobiasza Steckela

SARNIATYZM - IDEOLOGIA I STYL �YCIA

Popiela, kt�rej wynik zale�a� od g�os�w szlachec-


kich. Jan Bia�obocki w Zegurze... czas�#w Kr�le-
st1.ua Polsk�ego stwierdza�, i� nar�d polski od sa-
mego "pocz�tku mia� w r�ku wolne obieranie pana,
bo z mi�dzy siebie obiera�" 5o. Podobnie i August
Ko�udzki w Tron�e ojczysty7n, (Pozna� 1707) pisa�,
i� Sarmaci kr�la wybierali spo�r�d siebie, a na
wojn� chodzili pospolitym ruszeniem. W ten spo-
s�b do wywodu o sarmackim pochodzeniu Polak�w
do��czono mit o takich saznych pocz�tkach "z�otej
wolno�ci" i ustroju Rzeczypospolitej. Starano si�
r�wnie� udowodni�, �e prawa szlacheckie ciesz�
si� wyj�tkow� opiek� bo��. Stwierdzali to zar�wno
Jan Bia�obocki, Aleksander Obodzi�ski jak i An-
drzej Nlaksymilian Fredro. Inny statysta szlachec-
ki napisze, �e kiedy B�g "z nieba na sejmy, na
sejmiki, wojenne wyprawy, na rz�dy i na wszyst-
kie insze post�pki [Polak�w] patrzy, bardzo si�
cieszy i rekreuje [cieszy]"5I. Wed�ug Wespazjana
Kochowskiego wolna elekcja by�a owym uciele-
�nieniem ducha i animuszu narodowego Sarmat�w.
W jednym z Kl�mukter�#w pisa� on, i� "tam s� Po-
lak�w igrzyska, tam ich publiczna mownica i mar-
sowy sarmacki ob�z, gdzie s�o�ce, gdzie ca�y wid-
nokr�g �wiadkiem jak szeroko rozpiera si� wol-
no��"52. Kochowski da� w tych s�owach pe�ne
okre�lenie istoty i tre�ci pogl�d�w politycznych
sarmatyzmu drugiej po�owy XVII wieku, kt�ry by�
w tym okresie wykrystalizowanym schematem
my�lenia i rozumowania. W sarmatyzmie ��czy�y
si� takie elementy, jak mit o Sarmatach-przodkach
szlachty polskiej, kult wszystkiego, co w�asne i ro-
dzime, dostrzeganie w przesz�o�ci idea�u urz�dze�
ustrojowych i politycznych, przekonanie o szcze-
g�lnej roli, jaka przypad�a w udziale szlachcie,
i wreszcie wykluczenie z poj�cia narodu szlachec-
kiego "�yk�w" i "cham�w".

16 Polska XVII wieku

STANIS�AW CYN ARSKI

Koniec wieku XVII nie wni�s� nic nowego do


interesuj�cej nas problematyki. Usi�owania kr�la
Augusta II Mocnego, by wprowadzi� absolutyzm
wzmog�y niech�� do rz�d�w saskich. Nie pomog�o
odwo�ywanie si� do teorii sarmackiej, tytu�owanie
si� kr�lem Sarmat�w oraz zapowiedzi powi�ksze-
nia imperium sarmackiego. Sarmatyzm by� ju�
w�wczas siln�, ugruntowan� ideologi� szlachty
i osi�gn�� szczytowy punkt rozwoju. W �yciu kul-
turalnym i obyczajowym obserwujemy oznaki sko-
stnienia i zwyrodnienia. Warcholstwo, przes�dy,
zabobonno�� sta�y si� powszechne. W uroczysto-
�ciach i obrz�dach ko�cielnych kult religijny ��czyl
si� z ch�ci� okazania przepychu. Ceremonie, jak
koronacja obraz�w, ob��czyny zakonne, pogrzeby,
odbywa�y si� na tle dekoracji, w kt�rych elementy
heraldyczne ��cz#,�y si� �ci�le z sakralnymi. Szcze-
g�lnie pogrzeby sta�y si� wielkimi sarmackimi wi-
dowiskami. Mia�y one symbolizowa� z jednej stro-
ny dostoje�stwo zmar�ego, z drugiej powag� �mier-
ci. W uroczysto�ciach pogrzebowych splata�y si�
uczucia religijne, cze�� dla zmar�ych, z kultem �yj�-
cych dostojnik�w. Podkre�la�y to chor�gwie na-
grobkowe z herbami i pami�tki pogrzebowe (kon-
kluzje), na kt�rych obok �wi�tego patrona umie-
szczano herb zmar�ego. Chodzi�o o pochlebienie si�
mo�nym i Bogu. R�wnie� w literaturze religijnej
liczne kazania i utwory teologiczne by�y okazj� do
pochwa�y dobroczy�c�w i fundator�w. Wp�yw
sarmatyzmu na �y�ie religijne przejawia� si�
w tendencji do powi�kszania zast�p�w �wi�tych
Polak�w.
Sarmatyzm, narodzony pod wp�ywem legendy
historycznej, sta� si� synonimem konserwatyzmu,
dewocji, zacofania i ciemnoty. Wszystkie te zmia-
ny zasz�y w ci�gu XVII wieku. Oparte na fikcji
poj�cia historyczno-geograficzne, kt�re w innych

SARMATYZM - IDEOLOGIA I STYL �YCIA

krajach, na przyk�ad w Szwecji, wzmacnia�y koro-


n�, w Polsce przybra�y posta� ideolog� zdecydo-
wanie antymonarchicznej. Co wi�cej, ugruntowa-
ny i rozwini�ty sarmatyzm odegra� rol� hamulca
post�pu. Trzeba by�o wiele wysi�ku i wstrz�s�w
(kl�ski narodowe), aby utorowa� drog� dla hase�
reformy i zmian ustrojowych. Jeszcze bardziej �y-
wotny okaza� si� sarmatyzm, jako styl �ycia i oby-
czaju. Elementy �ycia sarmackiego, patriarchalne-
go przetrwa�y a� do po�owy XIX wieku.
242 # 16'

KULTURA ARTYSTYCZ#VA

W�ndys�au# Tomk�e#w�cz

K Li LTI,TRA ARTY STYCZNA

RzSm ogniskiem baroku

Gdyby tak 1 stycznia 1601 roku w Krakowie


ustawiono kompas wskazuj�cy biegun kultury
artystycznej - ig�a jego obr�ci�aby si� niezawod-
nie w kierunku dwunastego po�udnika, w pobli�u
kt�rego znajdtzje si� Rzym.
Wiek XVII nie wytr�ci� z r�k W�och�w przo-
do#vnictwa artystycznego. Wprawdzie dawna rola
Florencji nale�a�a ju� do przesz�o�ci, wprawdzie
pot�ny o�rodek malarski, jakim by�a Wenecja
w poprzednim stuleciu, wypali� si� w jego ostat-
nich latach, ale rol� przoduj�c� przej�o z powro-
tem #%Vieczne Miasto, �ci�gaj�ce znowu artyst�w
z ca�ej niemal Europy, jak to si� dzia�o za czas�w
Juliusza II i Leona X. J�zyk w�oski by� wci�� je-
szcze j�zykiem mi�dzynarodowym elity intelektu-
alnej, a na#vet rz�dz�cej, kapituluj�c dopiero przed
francuszczyzn� dworu Ludwika XIV: 7:#ote� s�owo
w�oskie, ksi��ka w�oska, nie m�wi�c o plastyce,
muzyce i teatrze, dociera�y do wszystkich prawie
kraj�w europejskich, nie wy��czaj�c prot#stanc-
kich; zatrzymywa�y si� dopiero u granic praw#-
s�a#vnej Rosji i muzu�ma�skiego imp2rium Tur-
k�w.
Ostra faza Icontrreformacji mia�a si� w�a�nie
ku ko�cowi. Rok 1600 by� niejako jej ostatnim
brutalnym akcentem, upami�tnionym spaleniem
na stosie Giordana Bruna. U progu nowego stule-
cia "Ko�ci� walcz�cy" ust�puje miejsca "Ko�cio-
�owi triumfuj�cemu". Przy pomocy wielostrcnnej
retoryki stara si� on teraz odwo�a� nie tyle do in-
telektu, ile do postawy emocjonalnej mas, ol�ni�
wspania�o�ci� patosu, przem�wi� do wyobra�ni
barwnym przepychem form. Utrwalony ju� po-
przednio typ ko�cio�a I1 Ges- sta� si� wzorem no-
wej �wi�tyni katolickiej, kt�rej bogata sceneria
oparta na coraz bardziej teatralnej liturgii, po��-
�zonej z efektami muzycznymi i plastyczny-mi,
wp�ywa� b�dzie na zmys�ow� #i'ra�liwo�� wier-
nych.
Tak wraz z XVII wiekiem wkracza� R#ym
w dob� baroku. W�a�nie w przeddzie� nowego stu-
lecia w 1598 roku urodzi� si� Gian Lorenzo Berni-
ni, kt�rego nazwisko sta� si� mialo z czasem szt,n-
darem sztuki barokowej. Niemal jednocze�ni2 z nim,
bo w ci�gu tego samego dziesi�ciolecia, �wiat�o
dzienne ujrzeli najwybitniejsi tw�rcy doby baro-
ku: Pietro da Cortona (1596), Velazquez (l�99),
Rembrandt (1606). Jedynie Ru#ens wita� nowe stu-
lecie ju� jako dojrza�y m�odzi2niec, a wita� je w�a-
�nie na ziemi w�oskiej, kt�ra wykszta�ci go w sztu-
ce malarskiej.
Kultura artystyczna rzymskiego baroku wyci-
sn�a wybitne pi�tno na kulturze wszystkich.kra-
j�w europejskich. Dotyczy to r�wnie� i Po'ski,
a zw�aszcza jej dzielnic po�udniow5ch i central-
nych, gdy� prowincj2 #�nocne (Pomorze Gdarskie)
ze wzgl�du na po�o�en:e g2ograficzne i utrzymu-
j�cy si� w�r�d tamtejszego mieszcza�st#va prote-
stantyzm, ulega� b�d� raczej wp�ywom sztuki ni-
derlandzkiej.

244 2##

W�ADYS�AW TOMKIEWICZ

Wytyczne dla lin� rozwojowej polskiej kultu-


ry artystycznej pierwszej po�owy XVII wieku za-
rysowa�y si� ju� do�� wyra�nie w ostatniej �wierci
poprzedniego stulecia. W�wczas to powsta�y wa-
runki sprzyjaj�ce wzrostowi kultury i sztuki,
kt�re sprawia�y, i� w poszczeg�lnych jej dziedzi-
nach nie tylko nie nast�pi� regres w stosunku do
renesansu, ale zaznaczy� si� post�p jako�ciowy,
a zw�aszcza ilo�ciowy. Ograniczmy si� do przypom-
nienia najwa�niejszych okoliczno�ci wp�ywaj�cych
na taki stan rzeczy.
Przede wszystkim nale�y podkre�li�, i� rok
1580 oznacza� w Polsce wraz ze wzrostem eksportu
surowc�w na rynki zagraniczne apogeum kilku-
dziesi�cioletniego okresu dobrobytu gospodarczego.
Oczywi�cie wzmo�ona w zwi�zku z tym produkcja
rolnicza poci�ga�a za sob� rozw�j ekstensywnej
gospodarki folwarcznej, po��czonej ze wzrostem
ucisku ch�opa pa�szczy�nianego; z drugiej jednak
strony do kieszeni producent�w, czyli wielkich
i �rednich feuda��w, a tak�e do kalet po�rednik�w
handlowych - mieszka�c�w wi�kszych miast po-
�o�onych przy g��wnych szlakach komunikacyj-
nych - nap�ywa�y znaczne ilo�ci walut. Wzrost do-
brobytu g�rnych warstw spo�ecze�stwa sprzyja�
og�lnemu rozwojowi kultury, zw�aszcza artystycz-
nej. By�y jednak i inne tego przyczyny, wynikaj�-
ce nie tylko z za�o�e� natury ekonomicznej. Na
tronie polskim zasiadali kr�lowie z dynastii Wa-
z�#v, �ywo interesuj�cy si� zagadnieniami artysty-
czn#mi i patronuj�cy rozwojowi sztuki. Ich mece-
nat poza tym, �e zatacza� szerokie kr�gi - sta� si�
jednocze�nie niejako wzorem ch�tnie na�ladowa-
nym przez mo�now�adztwo, episkopat i patrycjat
miejski. Do rozwoju niekt�rych ga��zi sztuki mia�
r�#vnie� przyczyni� si� w ogromnym stopniu
kontrreformacyjny Ko�ci� katolicki. Po soborze

KULTURA ARTYSTYCZNA

trydenckim ockn�� si� on z letargu i przeszed� do


przeciwnatarcia. Jak wiadomo, sob�r w katolickiej
akcji propagandowej wielk� rol� przeznaczy� sztu-
ce, zw�aszcza malarstwu, wychodz�c z za�o�enia,
�e "co pismo czytaj�cym, to prostaczkom patrza-
j�cym daje malowanie; patrz�c na nie widz�, cze-
go maj� na�ladowa�, na tym czytaj�, kt�rzy czyta�
nie umiej�... i ta reprezentacyja �ywa wi�cej go
drugdy [niekiedy] uczy i wzrusza ni� s�owa kazno-
dziejskie" 53.
Postanowienia soboru trydenckiego zosta�y
u nas przyj�te oficjalnie w roku 1577, lecz wpro-
wadzenie ich w �ycie odbywa�o si� stopniowo. Je-
�eli chodzi o sztuk� sakraln�, to inicjatyw� na tym
polu podj�� nie episkopat, lecz �wie�o sprowadzo-
ny zakon jezuicki.

S'ztuka sakralna

Jezuici - jako zakon niezwykle zwarty i kie-


ruj�cy si� centralistycznymi zasadami organizacji
wewn�trznej - pragn�li rzymski typ w�asnego ko-
�cio�a I1 Ges- wprowadzi� mo�liwie bez zmian we
wszystkich pa�stwach, w kt�rych si� osiedlali.
QV Polsce, gdzie rzymska architektura wczesnoba-
rokowa typu jezuickiego pojawi�a si� wcze�niej ni�
w innych krajach - pierwszymi jej propagatora-
mi, bez wi�kszego zreszt� talentu, byli dwaj archi-
tekci zakonni: Jan Maria Bernardoni (zmar� 1605)
i J�zef Britius (zmar� 1604). Bernardoni ju� w roku
1582 przyst�pi� do budowy ko�cio�a jezuickiego
w Nie�wie�u, w okresie gdy jeszcze nie zako�czo-
no prac przy rzymskim I1 Ges-. Niebawem �wi�-
tynie takie zacz�y powstawa� w Lublinie (od 1586
roku, g��wnie z subsydi�w kr�lewskich), Kaliszu,
Jaros�awiu. Budow� ich zapocz�tkowano jeszcze
w XVI wieku i wszystkie one na sw�j spos�b

246 247

W�ADYS�AW TOMKIE#VICZ

nawi�zywa�y do wzorca rzymskiego, jakkolwiek-


stosuj�c si� do warunk�w miejscowych - wpro-
wadza�y pewne lokalne zmiany. Z regu�y zmniej-
szano skal� i redukowano niekt�re elementy, jak
naw� poprzeczn� (w Lublinie) czy liczb� kaplic bo-
eznych (w Nie�wie�u) lub wreszcie d�ugo�� nawy
g��wnej (w Jaros�awiu).
Pierwsze ko�cio�y jezuickie, b�d� co b�d� pro-
winejonalne, odznaczaj� si� pewn� jeszeze skrom-
no�ci� zar�wno w dekoracji wn�trz, jak i w mo-
delowaniu fasad. Dopiero gdy w roku 160� podj�to
budow� ko�cio�a jezuickiego w sto�ecznym Krako-
wie, postanowiono nada� mu form� repr#Zentacyj-
n�. Naczelne kierownictwo rob�t przej�� pierwszy
arehitekt kr�lewski Jan Trevano. Jego zas�ug� jest
nadanie ostatecznych kszta�t�w �wi�tyni, zapro-
jektowanie bogatego wn�trza i monumentalnej
fasady. W rezultacie ko�ci� krakowski sta� si�
u nas najbli�szym krewniakiem rzymskiego wzoru
i mo�e z nim wytrzyma� konkurenej�, zw�aszeza
je�eli wzi�� pod uwag� mistrzostwo szezeg��w,
jakim si� odznacza fasada �wi�tyni w Krakowie.
W tym samym czasie, gdy zacz�y powstawa�
pierwsze ko�cio�y jezuickie, hetman i kanelerz
wielki koronny, Jan Zamoyski, w zak�adanym przez
siebie Zamo�ciu poleci� swemu arehitektowi, we-
necjaninowi Bernardowi Morando, zaprojektowa-
nie kolegiaty. W rezultacie powsta�a imponuj�ca
budowla, udekorowana pi�knymi rze�bami arehi-
tektonicznymi. Wielka pod wzgl�dem #,ymiar�w
kolegiata zamoyska by�a budynkiem przemy�la-
nym w ka�dym niemal szezeg�le. Wystarezy tu
mo�e podkre�li�, �e rozplanowanie wn�trza ko�cio-
�a jest miniaturowym powt�rzeniem uk�adu urba-
nistycznego miasta, co nawet we W�oszech (po_za
pomys�ami teoretycznymi) by�oby roz#vi�zaniem
unikalnym.

KULTURA ARTYSTYCZNA

Zu#e�nie inny typ przedstawia� m�odszy zre-


szt� ko�ci�, jaki arehitekt ##ndrea Spezza na
zlecenie marsza�ka wielkiego koronnego, Miko-
�aja Wolskiego, wzni�s� dla �wie�o sprowadzonego
zakonu kamedu��w na Bielanach pod Krakowem.
Wielka ta budowla o imponuj�cej, dwuwie�owej
fasadzie posiada ju� zupe�nie barokowe cechy
wn�trza, ca�kowicie podperz�dkowanego o�tarzowi
g��wnemu (ku kt�remu biegnie o� budynku) przy
zastosowaniu stc;niowo pot�gujacych si� efekt�w
arehitekt^nicznych. Jeszeze dalszym krokiem ku
barokowi by�y dwa ko�cio�y zbudowane na zlece-
nie wojewody krakowskiego, Stanis�awa Lubomir-
skiego, w Wi�niczu: farny i karmelicki, zaprojekto-
wany przez najlepszego obok Trevana arehitekta
tych czas�w, Macieja Trapol�. Barokowo�� ta wy-
ra�a si� g��wnie w nadzwyczaj bogatych dekora-
cjach wn�trz, w kt�rych ju� odt�d zapanuje na
d�ugie lata stiuk w postaci girland, dzieci wyst�-
puj�cych w charakterze anio�k�w (tzw. putta),
wie�c�w, coraz bardziej mat#rializuj�cych si� ob�o-
k�w. Tw�rc� tych dekoracji by� Jan Baptysta Fal-
coni, kt�ry poza Wi�niczem ozdabia� stiukami wn�-
trza ko�cio��w i pa�ac�w Krakowa, Zamo�cia, �a�-
cuta, Lublina i wielu innych miejscowo�ci.
Najjaskrawszym mo�e przyk�adem narastaj�-
cej dewocji kontrreformacyjnej sta�a si� Kalwaria
Zebrzydowska. Na zlecenie p�niejszego wodza
rokoszu - Miko�aja Zebrzydowskiego - w latach
1603=1609 zbudowano tam klasztor i ko�ci� dla
bernardyn�w. Ale niebawem na s�siednich tere-
nach zacz�to wznosi� pojedyneze kaplice; liczba
ich ostatecznie wzros�a do kilkudziesi�ciu. By�o to
upami�tnienie M�ki Pa�skiej, Drog? Krzy�owej
i Golgoty. W ten spos�b powsta�o pierwsze za�o-
�enie kalwaryjne, kt�re w ci�gu stulecia znajdzie
na�ladownictwo w Wejherowie, G�rze Kalwarii

248 249

W�ADYS�AW TOMKIEWICZ

czy Pako�ci. Miejscowo�ci te stan� si� celem ma-


sowych pielgrzymek. Wspomnieli�my tylko o kilku
obiektach ko�cielnych, ale trzeba jeszcze raz pod-
kre�li�, �e w przeciwie�stwie do okresu minionego
lata 1590-1640 s� widowni� bardzo wzmo�onego
ruchu budowlanego, w kt�rym budynki sakralne
stanowi� powa�ny odsetek. Oczywi�cie warto�ci
estetyczne tych budowli, niemal masowo wznoszo-
nych, nie mog�y by� wsz�dzie jednakowe.
W tym samym czasie rozwija si� tak�e specy-
ficznie polski typ skromnych ko�cio��w prowincjo-
nalnych, kt�re historycy sztuki nazywaj� "lubel-
sko-kaliskimi". Odznaczaj� si� one charaktery-
stycznym rysem operowania detalem renesanso-
wym na tle bry�y o przewadze cech jeszcze go-
tyckich.
Obok tych skromnych powstawa�y i obiekty
o wysokich walorach artystycznych - jak ko�ci�
i klasztor kamedu��w ufundowany przez ostatnie-
go z T�czy�skich w Rytwianach, jak ko�ci� i klasz-
tor, jaki od Firlej�w dostali karmelici w Czernej,
jak pierwszy w Polsce ko�ci� na planie elip-
tycznym, erygowany w Klimontowie przez kanc-
lerza Ossoli�skiego, jak wreszcie bardzo interesu-
j�cy w swych kszta�tach ko�ci� farny w Grodzi-
sku Wielkopolskim (architekt Krzysztof Bonadura
Starszy). Wypada jeszcze wspomnie� o niekt�rych
rodzajach kaplic przyko�cielnych. Renesansowa
kaplica-mauzoleum, wzniesiona przez Zygmunta I
na Wawelu, jest i teraz wzorem ustawicznie na�la-
dowanym, a raczej trawestowanym. Zasadnicza jej
bry�a nie ulegnie zmianie, ale zdecydowanej ewo-
lucji podlega� b�dzie ukszta�towanie i dekoracja
wn�trz.
Generalizuj�c, mo�na chyba powiedzie�, �e
architektura sakralna z pierwszej po�owy XVII
wieku przechodzi w Polsce sw�j okres przej�cio-

KULTURA ARTYSTYCZNA

wy, nie ustabilizowany, pe�en jeszcze sprzeczno�ci


i nieoczekiwanych symbioz, a to samo dzia�o si�
we wszystkich dziedzinach sztuki. Dopiero w po-
�owie stulecia wojuj�cy manieryzm kontrreforma-
cji ust�pi zdecydowanie miejsca zwyci�skiemu
barokowi, manifestuj�cemu sw� si�� i pompatycz-
no��. T� narastaj�c� barokizacj� obserwowa� mo�-
na najlepiej na przyk�adzie wyposa�enia wn�trz
ko�cielnych, coraz bardziej zbli�aj�cych si� do
wzor�w scenograficznych �wczesnych teatr�w
dworskich. Wprawdzie przed po�ow� wieku brak
jeszcze iluzjonistycznych dekoracji malarskich, ale
wsp�cze�ni stawali si� �wiadkami coraz wspanial-
szego wystroju wn�trz. Niejako regu�� sta�y si�
teraz olbrzymie, zajmuj�ce ca�� niemal szeroko��
prezbiterium, o�tarze, b�d�ce dzie�em wyrafinowa-
nej niekiedy snycerki, ukrytej pod grub� warstw�
poz�oty. Nad o�tarzami wznosi�y si� obfite stiuko-
we ob�oki z igraj�cymi na nich skrzydlatymi anio�-
kami. Jako wz�r tego rodzaju s�u�y� okaza�y o�tarz
z ko�cio�a Bo�ego Cia�a w Krakowie, na�ladowany
przez inne zakony, zw�aszcza na terenie Ma�opol-
ski. Stolarka artystyczna po��czona ze snycerk�
i malarstwem sw�j najdoskonalszy chyba wyraz
znalaz�a w stallach prezbiterialnych, w czym szcze-
g�lnie celowali kanonicy regularni.
Elementy bogactwa barokowego wyst�powa�y
te� coraz cz�ciej w ambonach, konfesjona�ach
czy ch�rach organowych. W�r�d obiekt�w doby
potrydenckiej o silnej wymowie ideowej nale�y
wymieni� zbudowane przez Trevana (w latach
1626-1629) mauzoleum �w. Stanis�awa w katedrze
wawelskiej.
Rze�ba ko�cielna tych czas�w nie mia�a jesz-
cze tak wielkiego znaczenia. Oczywi�cie nie m�-
wimy tu o rze�bie architektonicznej, kt�ra zajmuje
coraz wi�ksz� pozycj�, ani o dekoracjach stiuko-
250 251

W�ADYS�AW TOMKIEWICZ

wych wykonywanych przez Falconiego i innych-


lecz o rze�bie figuralnej. Powa�n� rol� odgrywa
natomiast plastyka nagrobna. U progu XVII stu-
lecia pojawiaj� si� nagrobki z tzw. postaciami kl�-
cz�cymi.
By�a to na gruncie polskim wyra�na manife-
stacja postawy religijnej, tote� tego rodzaju na-
grobki wznoszono g��wnie c?la duchownych - ale
nie tylko: obok prymas�w, biskup�w (Tylicki
w Krakowie, Cielecki w P�ocku, Szo�drski w Po-
znaniu) wyst�puj� senatorowie #,,vieccy (woje#voda
Dzia�y�ski w Nowym Mie�cie, marsza�ek Kaza-
nowski w Warszawie), przedstawiciele �rednieJ
szlachty (Skotnicki w Kro�nie), a nawet mieszcza-
nie (nagrobki Eremusa w Koniuszy, Wojciecha
Oezki w Lublinie, ma��e�stwa Bahr�w w Gda�-
sku). Malarsko�� tych nagrobk�w we wcze�niej-
szej fazie podkre�lana bywa r�wnoczesnym ##,yst�-
powaniem kilku gatunk�w kolorowego marmuru.
Zwyci�stwo baroku, tak rozmi�owanego w silnych
kontrastach, zaznaczy�o si� i na tym polu przez
wprowadzenie bia�ego marmuru - z jakiego wy-
konywano postacie kl�cz�ce - na tle czarnego,
kt�rego eksploatacja pod D�bnikiem zacz�a si�
w�a�nie w tych czasach.
##V po�owie XVII wieku moda na nagrobki
z postaciami kl�cz�cymi stopniowo wygasa, jak-
kolwiek sporadycznie mo�na si� z nimi spotka�
i p�niej. Natomiast ju� oko�o 1640 roku zacz��
u nas wyst�powa� nowy typ nagrobka, tym razem
importowany przez barokowych rze�biarzy rzym-
skich. By� to tzw. nagrobek popiersiowy. Pier#vsze
z nich pojawi�y si� w Krakowie dla uczczenia pa-
mi�ci tamtejszych biskup�w - Marcina Szyszkow-
skiego i Jakuba Zadzika. Architektoniczn� opraw�
tych nagrobk�w da� architekt kr�le#i,ski, Trevano,
natomiast autorstwa biust�w portretowych, zreszt�

2�2

KUI.#TUftA AftTYSTYCZNA

niewielkiej klasy, dotychczas nie da�o si� ustali�.


Dopiero trzeci z tego typu nagrobk�w, kt�ry sobi#
za �ycia wystawi� biskup Piotr Gembicki, obok
interesuj�cej oprawy architektonicznej otrzyma�
wysokiej warto�ci popiersie, wykonane przez �wie-
�o przyby�ego z Rzymu Franciszka Rossicgo. Ten
to w�a�nie artysta ugruntowa� u nas ostatecznie
wp�yw rzymsko-baroko##,ej plastyki portretowej.
On to dla dworu kr�lewskiego wykona� biusty
marmurowe Jana Kazimierza i Marii Ludwiki,
a niew�tpliwie musia� po sobie pozostawi� nie je-
den nagrobek typu portretowego o nie ustalonej
dot�d przynale�no�ci.
Najwi�kgze jednak zmiany na prze�omie stu-
leei zasz�y w malarstwie, kt�re w drugiej po�owie
XVI wieku znalaz�o si� w�a�ciwie w zupe�nym
impasie. Upadek sztuki cechowej, stagnacja
w dziedzinie plastyki sakralnej wywo�ana przez
reformacj�, a wreszeie brak wi�kszych zaintereso-
wa� dla malarstwa ze strony �wczesnego dworu
kr�lewskiegc, popieraj�cego co najwy�ej tematy-
k� portretow� - wszystko to sprawi�o, �e ta dzie-
dzina sztuki pozostawa�a "na szarym ko�cu", za
arc#itel:tur� i rze�b�.
Teraz stan ten zacz�� ulega� zmianie. Podnie-
sione z letargu malarstwo rozwinie si� niezwykle
szy#ko i zdob�dzie sobie w kr�tkim czasie pozycj�
czo�ow� - przynajmniej w sensie ilo�ciowym.
Pod�wignie je z upadku kilka silnych ramion,
z kt�rych jedno nale�e� b�dzie do Ko�cio�a kontr-
reformacyjnego. R�wnie� i w Polsce kler k#tolicki
zrozumia�, �e malarstwo mo�e si� sta� pot�n�
broni� propagandow� zar�wno w walce defcnsyw-
nej, jak i zaczepnej. A wi�c ze wzgl�d�w natury
psychologicznej postanowiono p�j�� na masow�
produkcj� obraz�w ko�cielnych i d��y� - przy-
najmniej na razie - do przedstawiania sccn reli-

25S

W�ADYSLAW TOMKIEWICZ

gijnych w ten spos�b, by by�y one zrozumia�e


"
i czytelne dla "maluczkich.
W my�l tego programu wn�trza ko�cio��w ule-
ga�y teraz znacznym przeobra�eniom. Zacz�to ma-
sowo usuwa� stare o�tarze gotyckie, a na ich miej-
sce wznosi� nowe, masywne, z obrazami odpowia-
daj�cymi klimatowi potrydenckiemu. Nie chodzi�o
jednak o jako�� malowide� pod wzgl�dem artysty-
cznym, lecz o ilo�� i jako�� w sensie tre�ciowo-pro-
gramowym. Obraz musia� by� czytelny, przekony-
waj�cy sw� wymow�. Znamienna jest zmiana te-
matyki, kt�ra teraz czerpa� b�dzie z opow ie�ci
ewangelicznych i legend o �wi�tych. Poniewa� kult
ich le�a� w programie potrydenckim, wi�c i u nas
znajduje on wyraz w malarstwie ko�cielnym. Jed-
nak�e dotyczy przede wszystkim �wi�tych pol-
skich; powsta�y cykle po�wi�cone �ywotom obu
Stanis�aw�w, Wojciecha, Jacka, Kazimierza. Na-
wet obrazy o tematyce maryjnej, gwoli ich jasno-
�ci i czytelno�ci ch�tnie umieszczano na tle sztafa-
�u polskiego, a w ka�dym razie bardzo ziemskiego.
Tematyk� martyrologiczn�, zgodnie zreszt� z has-
�ami potrydenckimi, odtwarzano z zaci�ciem natu-
ralistycznym, przy czym i tu widowisko, cz�sto
egzotyczne, przybli�ano do mo�liwo�ci odbiorczych
widza: tak na przyk�ad scen� �mierci Katarzyny
Aleksandryjskiej przeniesiono na grunt polski,
a statyst�w poubierano w �upany i delie.
Jednak w �wczesnym prograinie malarstwa
ko�cielnego wyst�powa�y nie tylko wskazania ide-
ologiczne, lecz i zakazy cenzorskie. Synod krakow-
ski w roku 1621 zaj�� si� malarstwem religijnym
i powzi�� uchwa�y w sprawie usuni�cia ze �wi�ty'�
r�nego rodzaju obraz�w malowanych "nierytual-
nie". Wyst�piono zdecydowanie przeciw "zb�dne-
"
mu sztafa�owi, zw�aszcza zwierz�cemu, zabrania-
j�c umieszczania ps�w, kot�w i zaj�cy na obrazach

KULTURA ARTYSTYCZNA

kultowych. Szczeg�lnie mocno postanowienia sy-


nodu pot�pi�y "nieprzystojno��", przez kt�r� rozu-
miano przede wszystkim nago�� cia�a ludzkiego.
Tak wi�c ju� pierwszy punkt uchwa�y kaza� usu-
n�� z ko�cio��w obrazy Adama i Ewy, gdy� cz�sto
s� one "swawolnie malowane". Zabraniano r�w-
nie� przedstawiania "p�nagiej" Magdaleny i zale-
cono, by malowa� j� nie jako jawnogrzesznic�,
lecz jako kobiet� pokutuj�c� za grzechy. 54
Te ostatnie postanowienia wi�za�y si� z rozp�-
tan� u nas przez kler walk� z tematyk� mitologi-
czn� w sztuce, atakowan� nie tyle z racji jej "po-
ga�sko�ci", ile z tego powodu, �e operuj�c cz�sto
nago�ci� cia�a, "pobudza do grzechu". Ojciec Fa-
bian Birkowski dowodzi�, �e "pe�no tych obraz�w
plugawych po �o�nicach, po salach, po sto�owych
izbach, po ogrodach, przy fontanach, nade
drzwiami, po go�ci�cach, po �klenicach samych
i czarach". Zapewne s�owa te zawiera�y nieco
przesady, ale przecie� te nagonki na malarstwo
mitologiczne by�y nagminne; jeszcze w XVI wieku
radzi� polemista katolicki Solikowski popali�
" 55
"marno�ci Jowiszowe, Mars# z Wenerami . To-
te� je niszczono za przyk�adem marsza�ka Wolskie-
go, kt�ry na �o�u �mierci kaza� spali� sw� galeri�
obraz�w w�oskich, najwi�ksz� chyba w �wczesnej
Polsce. z� chyba w �wczesnej

Jakkolwiek masowa i do�� pospieszna "pro-


dukcja" malowide� sakralnych, wykonywana prze-
wa�nie przez warsztaty cechowe i amator�w ze
�rodowisk klasztornych, musia�a wp�ywa� ujemnie
na og�lny poziom malarstwa religijnego, to jednak
pami�ta� trzeba, �e czo�owi malarze tego czasu
oddawali swe p�dzle na potrzeby Ko�cio�a, wsku-
tek czego malarstwo sakralne mo�e pochwali� si�
niejednym dzie�em, kt�rego warto�ci estetyczne
wyrasta�y ponad przeci�tno��. Dotyczy to zw�asz-

254 255

W�ADYs�AW TOMKIEWICZ

cza trzech najwybitniejszych o�rodk�w artystycz-


nych: pomorskiego, wielkopo:;kiego i krakow-
skiego.
Gda�sk by� na Pomorzu o�rodkiem dominuj�-
cym, lecz jako miasto protestanckie nie m�g� od-
dzia�ywa� na katolickie m#l#rstwo sakralne. Tote�
na terenie tym przoduj�c� rcl� odegrali nie rodo-
wici arty�ci gda�scy, ale osie-#leni tam przybysze
�l�scy, Herman Han z Nysy i wroc�awianin Bart-
�omiej Strobel. Pierwszy z nich, mimo �e pobiera�
pensj� serwitora (jak nazywano w�wczas rzemie-
�lnik�w i artyst�w pracuj�cych na rzecz dworu),
wykonywa� g��wnie zam�wienia klasztor�w cy-
sterskich w Pelplinie i Oliwie. Zachowuj�c pewien
konserwatyzm formy, jednoeze�nie wprowadza bo-
gate efekty �wiat�ocieniowe. Do najlepszych jego
dzie� nale�y Pok�on, pusterzy w o�tarzu pelpli�skim.
Han pracowa� g��wnie na Pomorzu, ale jego
wp�y#vy si�ga�y i do innych region�w. Ulega� irn
w pewnej mierze w malarstwie religijnym Strobel,
kt�ry ponadto uprawia� sztuk� portretow�. Arty-
sta ten, jakkolwiek daleki od mistycyzmu, w swych
licznych o�tarzowych obrazach, przedstawiaj�cych
Wniebowzi�cie lub Koronacj� Naj�wi�tszej Marii
Panny, poddawa� si� do�� �atwo gustom dysponen-
t�vr, wprowadzaj�c do kompozycji tradycyjne sza-
blony, elementy lokalnej aktualizacji itp. To on
ostatecznie utrwali� w p�nocnej Polsce dwustre-
fowo�� obrazu, w kt�rej idealizmowi sceny g�rnej
sprzeciwia si� naturalizm dolnej partii malowid�a.
Obrazy swe malowa� Strobel nie tylko dla ko�cio-
��w Pomorza (Pelplin, Radzy�, Toru�, Koronowo)
czy Warmii (Frombork), ale i Kujaw (W�oc�awek,
Pako��), Wielkopolski (Grodzisk, P�powo), a nawet
dalekiej Sandomierszczyzny (Koprzywnica).
Zupe�nie innymi torami posz�o malarstwo �ro-
dowiska krakowskiego dzi�ki sprowadzonemu

256

3# Nagrobek Zygmunta Raczy�skiego i Jana W�glikowskie;o '


w katedrze pozna�skiej

KULTURA Aft TYSTYCZNA


z Wenecji Tomaszowi Dolabelli, serwitorowi kr�-
lewskiemu, kt�ry przesz�o 50 lat swego pracowite-
go �ywota (zmar� 1650) sp�dzi� w Krakowie. Arty-
sta nie przeni�s� si� do Warszawy po wyje�dzie
dworu, lecz pozosta� na miejscu, pracuj�c teraz
dla najbogatszych zakon�w. Znaczna cz�� jego
dzie� (na przyk�ad w ko�ciele franciszkan�w) spa-
li�a si� w czasie wielkiego po�aru miasta w roku
1850. Obecnie wi�kszo�� malowide� Dolabelli zna-
le�� mo�na w ko�ciele i klasztorze dominikan�w,
w klasztorze i ko�ciele kamedu��w na Bielanach
krakowskich, w ko�ciele Bo�ego Cia�a na Kazi-
mierzu, a poza Krakowem - w ko�ciele pokanonic-
kim w Kra�niku. Wiele z tych obraz�w z biegiem
czasu uleg�o przemalunkom ze strony niefortun-
nych konserwator�w klasztornych.
Dolabella by� epigonem wielkich mistrz�w
XVI wieku, kt�rych zdobycze postanowi� prze-
szczepi� do Polski. Tote� jego najdawniejsze z za-
chowanych p��cien niekt�re swe fragmenty za-
wdzi�czaj� pomys�om Tintoretta - podobnie jak
�yw� kolorystyk�, operowanie t�umami postaci
i pewien epikurejski nastr�j wywodz� od Vero-
nesa. Do takich dzie� bardzo jeszcze weneckich na-
le�� Uczta z,u Kan�e Gal�lejsk�ej, Cudo1,un.e roz-
7n.no�e'n�e chleba � ryb, Chrystus zu do#n.u fa7y-
zeuszu Szy7n,onu lub wielkie postacie anio��w z ka-
plicy �w. Jacka (wszystkie w ko�ciele i klasztorze
dominikan�w krakowskich). Malowid�a te, mimo
ich tematyki, nie posiadaj� wcale ukrytych tre�ci
teologicznych, maj� charakter epicki, ale nie dy-
daktyczny, dalekie s� od mistycyzmu i martyrolo-
gii - jednym s�owem nie odpowiadaj� klimatowi
potrydenckiemu.
Jednak�e z biegiem czasu, niew�tpliwie pod
naciskiem dysponent�w i narastaj�cej aury kontr-
reformacyjnej, dzie�a Dolabelli ulega�y zmianom

t7 Polska XvII wieku 257

W�ADYS�A#'V TOMKIEWICZ

zar�wno tre�ciowym, jak i formalnym. Ju� obrazy


kra�nickie (Gn,�e2u Bo�y, Procesju b�agalna, Msza
dz��kczynna) pe�ne aluzji, symboliki, egzaltacji,
wkroczy�y na obszary mistyki, a �#n,�er� m�cze�-
sku �w. To7n,usza z Cante#bury obok tematyki
martyrologicznej posiada�a wyra�n� wymow� ide-
ow�. Paleta artysty zacz�a gasn��, �ywa niegdy�
kolorystyka wypala�a si�, postacie wyd�u�a�y, jak-
by malarz si�ga� do swej wczesnej, manierystycz-
nej tw�rczo�ci. Wro�ni�cie w grunt polski zaciera-
�o dawn� wenecko�� w obrazach Dolabelli, kt�re
w fazie p�niejszej coraz bardziej nabrzmiewa�y
wsp�czesn� aktualno�ci� polsk�.
Tw�rczo�� Dolabelli wywar�a donios�y wp�yw
na �wczesne malarstwo religijne w Ma�opolsce. On
to wprowadzi� mod� na wielkie kompozycje
z mn�stwem postaci ludzkich, tematyk� ucztow�,
procesyjn�, widowiskow�, a wreszcie historyczn�,
zwi�zan� z dziejami Ko�cio�a. W drugiej �wierci
stulecia powsta� "kr�g Dolabelli", do kt�rego na-
le�a�o wielu adept�w krakowskich, a tego rodza-
ju dzie�a o najcz�ciej nie rozszyfrowanym autor-
stwie zdobi� dzi� jeszcze niekt�re ko�cio�y i klasz-
tory (na przyk�ad cykl 20 obraz�w z histori� Ka-
zimierza Odnowiciela - z klasztoru w Stani�tkach,
obrazy zwi�zane z histor�� znalezienia Krzy�a
�wi�tego - z kaplicy Tyszkiewicz�w w lubelskim
ko�ciele dominikan�w, obrazy Zwonowskiego w ko-
�ciele krakowskim �w. Katarzyny i wiele innych).

Kultura artystyczna pod opiek�


dworu kr�lewskiego

Panowanie dw�ch pierwszych Waz�w zbieg�o


si� z rozkwitem aury artystycznej, nie bez wp�y-
wu na to pozostawa�y poczynania kr�lewskie. Zy-
gmunt III, blisko przez obie �ony spokrewniony

KULTURA ARTYSTYCZNA

z Hal>sburgami, zapragn�� wed�ug wzar�w pra-


skich Rudolfa II stworzy� na swym dworze po-
wa�ny o�rodek artystyczny i poprzez mecenaso-
wanie r�nym ga��ziom sztuki podnie�� nadw�tlo-
ny presti� monarszy. Umiej�tne operowanie zaso-
bami prywatnej szkatu�y i osobisty, emoejo�alny
stosunek do r�nych dziedzin artystycznych
w znacznej mierze pozwala�y mu na realizacj�
tych zamierze�.
Pierwsze lata swego panowania sp�dzi� Zyg=
munt na Zamku wawelskim, gdy jednak w roku
1595 dwa kolejne po�ary strawi�y skrzyd�o Wa-
welu, w kt�rym mie�ci�y si� prywatne apartamen-
ty rodziny monarszej, kr�l wprawdzie postanowi�
odbudowa� spalon� cz�� Zamku, ale jednocze�nie
ze wzgl�d�w natury geograficzno-politycznej zde-
cydowa� sw� rezydencj� przenie�� do Warszawy.
Poniewa� dawny Zamek war#zawski, zbudowany
w czasach gotyku, a nieznacznie tylko powi�kszo-
ny w dobie renesansu, nie m�g� pcmie�ci� ca�ego
dworu monarszego i centralnych urz�d�w pa�-
stwowych, trzeba go by�o znacznie rozbudowa�.
W przeciwie�stwie do kraj�w posiadaj�cych tron
dziedziczny, u nas, podobnie jak w Wenecji, nale-
�a�o do zwyczaju ��czenie pomieszcze� z siedzib�
g�owy pa�stwa.
Wyzyskano wi�c w tym celu dotychczasowe
budowle gotycko-renesansowe i wtopiono je w no-
w� bry��, kt�ra teraz, powi�kszona o trzy wielkie
skrzyd�a, otrzyma�a kszta�t nieregularnego pi�cio-
boku z dziedzi�cem po�rodku. Bry�a Zamku suro-
wo�ci� elewacji nawi�zywa�a w spos�b zapewne
zamierzony do Escorialu hiszpa�skiego; ta trzy-
kondygnacjowa budowla jako jedyne w�a�ciwe
akcenty architektoniczne otrzyma�a dwie wie�ycz-
ki wyrastaj�ce z fasady zachodniej oraz wielk�
�rodkow� wie�� przelotow�, kt�r� wie�czy� baro-
258 259

W�ADYS�AW TO\lKIEWICZ

kowy he�m wznosz�cy si� nad zegarem. Od roku


1611 a� do ko�ca dawnej Rzeczypospolitej szla-
checkiej Zamek by� sta�� rezydencj� monarsz�;
w nast�pnym stuleciu uleg� ponownie znacznym
przer�bkom.
Ze wzgl�du na swe po�o�enie (le�a� w obr�bie
miasta), jak i na to, �e stanowi� r�wnie� siedzib�
obraduj�cych sejm�w, wkr�tce przesta� wystar-
cza� potrzebom Zygmunta III. Kr�l postanowi�
wi�c wznie�� dodatkow� prywatn� rezydencj�
podmiejsk�, kt�ra by wobec Zamku warszawskie-
go spe�nia�a tak� rol�, jak� pa�ac �obzowski
### stosunku do Wawelu. Wyb�r pad� na pobliski
Ujazd�w, gdzie ju� od daw Ia w wielkim ogrodzie,
po��czonym ze zwierzy�cem, istnia� dw�r, w kt�-
rym zazwyczaj rezydowa�y kr�lowe-wdowy (Bona,
Anna Jagiellonka). Z polecenia kr�la w latach
1619-1625 architekci wznie�li nowy pa�ac Ujaz-
dowski - dwukondygnacjowy o kszta�cie zamkni�-
tego czworoboku z dziedzi�cem - zwany popular-
nie zamkiem. Na naro�nikach budowli wyd�wi-
gni�te zosta�y wie�e alkierzowe, a elewacja od
strony Wis�y (pa�ac ustawiony by� na skarpie)
otrzyma�a loggi� widokow�. Ten "model ujazdow-
ski" sta� si� teraz niejako obowi�zuj�cy i przyj��
si� jako "typ rodzimy" powtarzany i przetwarza-
ny niemal do po�owy XVIII wieku. #
Poniewa� dw�r kr�lewski cz�sto wyje�d�a� na
�c#vy, a wielkie bory zaczyna�y si� w�wczas kilka
mil od Warszawy na prawym brzegu Wis�y, prze-
to dla wygody wzni�s� kr�l drewniany pa�ac my-
�liwski w Niepor�cie, kt�ry niestety nie dochowa�
si� do naszych czas�w. Mia�o to by� wybitne dzie-
�o artystycznej ciesio�ki i snycerki; cudzoziemcy
m�wili o nim, �e jest "w najpi�kniejszy spos�b u�o-
�onym stosem drewna". Specjalnie przekopany ka-
na� pozwala�, by dw�r m�g� urz�dza� eskapady

KULTURA ARTYSTYCZNA

do Niepor�tu na r�nego rodzaju statkach i gon-


dolach.
! Zygmunt III, jako gorliwy katolik, nie �a�o-
wa� fundusz�w na budow� ko�cio��w, zw�aszcza
. jezuickich. Lubuj�c si� w malarstwie, importowa�
obrazy z zagranicy dla tworzonej w�a�nie galerii,
lecz jednocze�nie zapragn�� i na w�asnym dworze
stworzy� o�rodek artystyczny. Nie mo�na odtwo-
rzy� dok�adnie zasob�w �wczesnej galerii sztuki,
wiadomo jednak, �e agenci kr�lewscy dokonywali
zakup�w przede wszystkim na terenie W�och,
w Rzymie, Neapolu, Florencji i w Wenecji. Nawi�-
zawszy z tym ostatnim miastem bli�sze kontakty
(a pami�ta� trzeba, �e ju� od po�owy XVI wieku
mi�dzy Krakowem a Wenecj� istnia�a regularna
komunikacja pocztowa), sprowadza� kr�l stam-
t�d obrazy nie tylko do galerii, lecz r�wnie� s�u��ce
do dekoracji strop�w sal recepcyjnych, a tak�e ma-
lowid�a o charakterze kultowym, przeznaczone dla
kaplicy zamkowej i protegowanych ko�cio��w. Naj-
wi�cej, jak si� zdaje, sprowadzano obraz�w o te-
matyce mitologicznej.
Z biegiem czasu nawi�zano bliskie kontakty
ze �rodowiskiem flamandzkim, a w szczeg�lno�ci
z pracowni� Rubensa, z kt�rej wyszed� pi�kny
portret Zygmunta III na koniu (obecnie na zamku
Gripsholm w Szwecji). Ucze� i wsp�pracownik
Rubensa, Pieter Soutman, przez jaki� czas bawi�
w Polsce, maluj�c mi�dzy innymi portrety Zyg-
munta III i kr�lowej Konstancji w strojach koro-
nacyjnych (obecnie w Starej Pinakotece monachij-
skiej). Niew�tpliwie te� przyje�d�a� do Polski ma-
larz cesarski Joseph Heintz, skoro zachowa� sie
sygnowany przeze� portret kr�la.
Tego rodzaju importy, czy dzie�a wykonywa-
ne przez artyst�w obcych, nie mog�y jednak mo-
narsze wystarczy�. Zygmunt III korzysta� co praw-

260 261

W�ADYS�AW TOMKIEWICZ

da w pierwszych latach panowania z us�ug mala-


rzy miejscowych, g��wnie portrecist�w (Marcin
Kober), czyni� to jednak sporadycznie i niech�t-
nie. Potrzebowa� malarza z dobrej szko�y wenec-
kiej, b�d�cego nie tylko portrecist�, ale dekorato-
rem oraz artyst� umiej�cym r�wnie� wykonywa�
wielkie kompozycje o tema#yce historycznej i ale-
gorycznej. Tym zadaniom mia� sprosta� ucze� An-
tonia Vasilachiego, Tomasz Dolabella, przyby�y do
Krakowa pc# #=oniec XVI wieku, serwitor trzech
kolejnych kr�l�w z dynastii Waz�w. Jak w kom-
pozycjach o tematyce sakralnej, tak i w wielkich
p��trach malowanych dla kr�lewskiego mecenasa
pos�ugiwa� si� on rozlewn� retoryk�, wprowadza-
j�c na scen� t�umy ludzi, a w malowid�ach histo-
rycznych staraj�c si� zachowa� mo�liwie daleko
posuni�t� wierno�� i realizm. W taki spos�b zo-
sta�y pokazane Pos�uchan�e Szujsk�ch, Kap�tula-
cja SnZ.ole�ska, Koronacja Zyg'n2unta 111, bitwy
pod Byczyn� i Chocimiem. Wszystkie te obrazy,
wraz z galeri� portret�w kr�l�w polskich, zdobi�y
sale zamkowe w Warszawie - niestety, nic z tego
nie ocala�o, je�li nie liczy� konnych portret�w
Zygmunta III i W�adys�awa IV, kt�re jednak moc-
no przemalowane zatraci�y sw�j pierwotny kolo-
ryt (dzi� s� na Wawelu). Wielki cykl historyczny
Dolabelli cz�ciowo zosta� wywieziony przez Szwe-
d�w w czasach "potopu", a reszt� w XVIII wieku
zabra� do Rosji Piotr I.
Na dworze Zygmunta III nie by�o sta�ego tea-
tru. Zje�d�a�y tu od czasu do czasu w�drowne tru-
py tzw. "komediant�w angielskich", daj�ce na
Zamku przedstawienia, na jakie sk�ada� si� wielki
repertuar �wczesnych dramaturg�w angielskich
z Szekspirem na czele. W roku 1616 via Gda�sk
przyby�a do Warszawy trupa Greena, bawi�ca na
dworze kr�lewskim oko�o sze�ciu miesi�cy.

KULTURA ARTYSTYCZNA

Nie znamy dok�adnie repertuaru, z jakim wy-


st�pi�a w Warszawie, wiadomo tylko z korespon-
dencji Greena, �e wi�z� on do Polski liczne trage-
die i komedie wystawiane w j�zyku niemieckim.
W swych w�dr�wkach po Niemczech i Austrii ze-
sp� Greena dawa� takie sztuki, jak Ro#n.eo � Jul�a,
Kup�ec #wen,eck�, Kr�l Lear, i Ha7n,let Szekspira,
Faustus Krzysztofa Marlowe, Fortunat Tomasza
Dekkera, Ed#.uarcl IV Tomasza Heywood'a i wiele
innych.
W jaki� czas p�niej w nie znanych bli�ej oko-
liczno�ciach przyby�a na Zamek warszawski inna
trupa angielska pod dyrekcj� Arenda Aerschena,
o dzia�alno�ci kt�rej nie wiele u nas wiadomo poza
tym, �e sam j:#j kierownik w jednym z list�w wy-
ra�a� si� p�niej, i� Zygmuntowi III "przez wiele lat
s�u�y�", sk�d mo�na wnicskowa�, �e trupa ta nie
bawi�a przelotnie, lecz znajdowa�a si� na sta�ej
pensji kr�lewskiej. Wprawdzie teatr angielsko-
-nie~-iec#i kr�la ZyLmi:nta III o'#liczony by� n#
w�ski kr�g odbiorc�w, nie mniej dzia�alno�� jego
nie przesz�a u nas, jak si� wydaje, bez echa. Ju�
da##no zwr�cono uwag� na pewne zwi�zki zacho-
dz�ce mi�dzy komedi� rzekomego Baryki Z ch�opa
kr�l a niekt�rymi utworami Szekspira# wydaje
si�, i� nie jest to wypadek odosobniony, gdy� pew-
ne echa �wczesnego dramatu angielskiego zdradza
r�wnie� Traged�a albo #�zerunek �#n.�erc�... Jana
Ch7zcic�ela pi�ra Jakuba Gawatowicza (Lw�w
1619).
Je�eli jednak teatr angielski by� tylko impor-
tem, to nie mo�na tego samego powiedzie� o �w-
czesnej muzyce w Polsce. Rozw�j kultury muzycz-
nej w Polsce zawdzi�cza wiele Zygmuntowi III,
kt�ry ju� w Krakowie utworzy� kapel� zamkow�,
znakomicie powi�kszon� i udoskonalon� w War-
szawie. Kapela ta w szczytowym okresie swego

262 263

W�ADYS�AW TObIKIEWICZ

rozwoju sk�ada�a si� z 60 instrumentalist�w i wo-


kalist�w, a poch�ania�a znaczne

oszcz�dny kr�l dla niej jednak nie �a�owa�. Obli-


czono, �e kosztowa�a ona rocznie oko�o 15 tys. z�o-
tych, czyli znacznie wi�cej ni� kapele najpot�-
niejszych w�adc�w europejskich - Filipa II i ce-
sarza Rudolfa. W�adys�aw IV zesp� ten zmniej-
szy�, lecz jeszcze podni�s� jego poziom, tote� nun-
cjusz papieski wyra�a� si� o �piewakaeh # muzy-
kach kr�lewskich jako o "mog�cych i�� w por�w-
nanie z najlepszymi w Europie", a Francuzi z nto-
czenia kr�lowej Marii Ludwiki nasz� orkiestr�
dworsk� stawiali wy�ej od podobnych zespo��w
dzia�aj�cych w Pary�u. Kapel� t� po bracie utrzy-
mywa� jeszcze Jan Kazimierz; rozpad�a si� dopiero
po naje�dzie szwedzkim.
Dyrygowali orkiestr� z regu�y W�osi - Luca
Marenzio, Asprilio Pacelli, Marek Scacchi. Spo�r�d
W�och�w rekrutowali si� przewa�nie skrzypkowie
i �piewacy, lecz zesp� ten sk�ada� si� z elementu
r�nonarodowego, a Polacy stanowili w nim nie
tylko poka�ny odsetek, ale i nazwiska ich by�y zna-
ne; do�� wymieni� takie, jak Bart�omiej P�kiel,
zast�pca kapelmistrza, Marcin Mielczewski, Piotr
Elert, g�o�ny popularyzator muzyki w kraju, czy
Adam Jarz�bski. Wielu spo�r�d muzyk�w kr�lew-
skich oddawa�o si� tw�rczo�ci kompozytorskiej.
Mi�dzy innymi Marcin Mielczewski uprawia� za-
r�wno muzyk� �wieck�, jak i ko�cieln�. Jeden
z jego koncert�w, przeznaczony na bas, dwoje
skrzypiec, wiolonczel� i organy, zosta� opubliko-
wany p�niej w niemieckim wydawnictwie naj-
s�ynniejszych kompozytor�w XVII wieku. Naj-
g�o�niejszy spo�r�d muzyk�w tej doby Adam Ja-
rz�bski z kolei by� zarazem budowniczym, skrzyp-
kiem, kompozytorem i tw�rc� s�ynnego Go�c��-
ca..., czyli pierwszego przewodnika po Warszawie.

KULTLiRA ARTYSTYCZNA

Jako serwitor kr�lewski tworzy� r�ne kompozy-


cje okoliczno�ciowe, jak na przyk�ad g�o�na Kan-
tuta s7n,ole�ska. Tw�rczo�� jego, tak zreszt� jak
i Malczewskiego, cechuje faza przej�ciowa od re-
nesansu do baroku.
Dzia�alno�� kapeli kr�lewskiej nie ogranicza�a
si� tylko do dworu. 1\Tiekt�rzy ministrowie, jak
Ossoli�ski czy Kazanowski, wypo�yczali muzyk�w
kr�lewskich i urz�dzali koncerty w swych siedzi-
bach warszawskich, a z czasem zdobywali si� na
w�asne zespo�y instrumentalno-wokalne. Muzyka
wysz�a z Zamku na ulic�, przybieraj�c stopniowo
inne formy. Za czas�w W�adys�awa IV nie by�o
prawie gospody warszawskiej, kt�ra nie posiacla-
�aby jakiej takiej orkiestry i w kt�rej nie �pie-
wano by piosenek. Do jednej z ciekawszych nale��
Warszawsk�e szynka7eczk�; stanowi�a ona �ywe
odbicie nastroj�w ulicy i wyra�nie wskazywa�a
pi�ro Piotra Elerta.
Miar� umuzykalnienia spo�ecze�stwa jest fakt
wydania drukiem w roku 1647 pierwszego popu-
larnego podr�cznika Tabulatura #n,uzyki albo zn-
prawa Tn,uzykulna Jana Aleksandra Gorczyna, se-
kretarza kr�lewskiego, a w przysz�o�ci wydawcy
r�wnie� pierwszego u nas czasopisma ("Merkuriu-
sza Polskiego"). Tote� mo�e niewiele by�o prze-
sady w opiniach cudzoziemc�w, kt�rzy Polsk�
okresu Waz�w uwa�ali za jeden z najbardziej
umuzykalnionych kraj�w europejskich. Opini� t�
zjedna�a nam jednak przede wszystkim opera kr�-
lewska; sta�a najwy�ej ze wszystkich w�wczas
u nas uprawianych rodzaj�w sztuki.
W�adys�aw IV w czasie m�odo�ci odby� wiel-
k�, przesz�o rok trwaj�c� podr� po wielu kra-
jach europejskich, kt�ra utwierdzi�a jego r�no-
rakie zainteresowania artystyczne. We W�oszech
najbardziej zafascynowa�a go opera dworska. Ja-
264 265

W�ADYS�AW TOMKIEWICZ

ko�, obj�wszy tron, przyst�pi� do organizowania


teatru dworskiego. Do opery zaci�gn�� przede
wszystkim solist�w ze swej kapeli, a ponadto
zwerbowa� wielu �piewak�w we W�oszech. Orkie-
str� zmontowano z muzyk�w dworskich; na czele
ca�ej imprezy stan�� Marek Scacchi, jednocze�aie
dyrektor, pierwszy kapelmistrz i g��wny tw�rca
partytur operowych, dla kt�rych libretta w�oskie
pisa� sekretarz kr�lewski Putticelli. Je�eli chodzi
o balet, to obok zawodowych tancerzy-solist�w
wyst�powali amatorzy, sk�adaj�cy si� z pazi�w kr�-
lewskich i panien z fraucymeru kr�lowej. Przed-
stawienia odbywa�y si� w wielkiej dwukondygna-
cjowej sali Zamku warszawskiego, przy czym sce-
na, podniesiona nieznacznie w stosunku do widow-
ni, by�a bardzo g��boka ze wzgl�du na modny
w�wczas iluzjonizm perspektywiczny. Poniewa�
fabu�a mitologiczna przedstawie� wymaga�a cz�-
stych wzlot�w na Olimp i pogr��ania si� w cze-
lu�ciach Hadesu - zapadnie i r�nego rodzaju
urz�dzenia linowe sta�y si� konieczne. Tote� za-
gadnienia techniczne i scenograficzne musia�y
mie� zapewnion� wsp�prac� ze strony specjali-
st�w, kt�rymi byli in�ynierowie i architekci kr�-
lewscy.
W latach 1635-1648 teatr kr�lewski da� przy-
najmniej 12 premier operowych i 3 premiery ba-
letowe, nie licz�c intermedi�w i licznych przedsta-
wie� komediowych typu dell'arte. Niekt�re opery
i balety powtarzano kilkakrotnie. Tematy czerpa-
no przede wszystkim z mitolog� - na przyk�ad
Dafne, Porz,uan�e Heleny, Narcyz prze#n.�en�on,y,
Mars � Anzo7 itp. Z czas�w W�adys�awa IV w War-
szawie wystawiono wi�cej premier operowych ni�
w Pary�u.
Teatr kr�lewski by� scen� elitarn� i kosmopo-
lityczn�, z kt�rej pada�o tylko s�owo w�oskie, to-

KULTURA ARTYSTYCZNA

te� nie m�g� odegra� wi�kszej roli w rozwoju tea-


tru narodowego, a przecie� zdo�a� rozbudzi� w spo-
�ecze�stwie polskim zainteresowania teatralne. Nie
tylko dwory magnackie usi�owa�y na�ladowa� kr�-
la, w czym, jak si� zdaje, wojewoda St...nis�aw Lu-
bomirski z Wi�nicza dzier�y� palm� pierwsze�-
stwa, ale i po dworach szlacheckich mo�na si�
by�o spotka� z objawami teatromanii, wyra�aj�cej
si� w wystawianiu przy r�nych okazjach "kome-
dii w�oskich", czyli po prostu komedii typu ple-
bejskiego, wzoruj�cych si� na motywach z teatru
dell'arte. �wie�o za�o�one kolegium jezuickie
w Warszawie utworzy�o w�asny teatr szkolny, dla
kt�rego instrukcje inscenizacyjne opracowa� zna-
ny poeta Maciej Sarbi�wski wed�ug wzor�w rzym-
skich.
Przedstawienia teatralne na dworze kr�lew-
skim odbywa�y si� sporadyeznie, nawet i po na-
je�dzie szwedzkim. Wprawdzie nie od�y�a ju� ope-
ra w�adys�a#.#owska, ale czasy Jana Kazimierza
mog� si� poszczyci� wystawieniem w przek�adzie
polskim g�o�nego Cydu Corneille'a. Sztuk� t� gra-
no w roku 1662 na Zamku warszawskim w t�uma-
czeniu Andrzeja Morsztyna, w wykonaniu dwo-
rzan kr�lewskich i panien z "fraucymeru g�rnego"
kr�lowej jejmo�ci. Jak wykaza�y nowsze badania,
nie by�a to prapremiera polska tego utworu, gdy�
dwa lata wcze�niej odegrano Cydu na dworze or-
dynata w Zamo�ciu.
Dzia�alno�� kulturalna dworu W�adys�awa IV
nie ogranicza�a si�, oczywi�cie, do spraw teatral-
nych. VVe wz�iesionej przez siebie rezydencji pod-
miejskiej, zwanej potem nies�usznie pa�acem Ka-
zimierzowskim, rozwi#a� kr�l zapocz�tkowan�
przez ojca galeri� dzie� sztuki. Malarstwo intere-
sowa�o go �ywo, a w czasie podr�y po Europie
zetkn�� si� z takimi mistrzami, jak Rubens, Guer-

266 26�
W�ADYS�AW TOMKIEWICZ

cino i Guido Reni. Z Rubensem nawi�za� �ywe


kontakty, pozowa� mu kilkakrotnie; portrety W�a-
dys�awa IV, jakie wysz�y z pracowni Rubensa,
znajduj� si� obecnie w zbiorach angielskich, ame-
ryka�skich i szwedzkich. Kr�l musia� u niego czy-
ni� r�ne zakupy, skoro malarz flamandzki Willem
van Haecht umie�ci� go na swym obrazie (obecnie
w Nowym Jorku) przedstawiaj�cym wysoko uro-
dzonych go�ci zwiedzaj�cych pracowni� Rubensa.
W ka�dym b�d� razie, gdy po �mierci Rubensa ro-
dzina urz�dzi�a licytacj� zbior�w malarskich mi-
strza, kr�l polski naby� znaczn� ilo�� obraz�w
z galerii wielkiego Flamanda.
W czasie pobytu we W�oszech W�adys�aw ku-
powa� liczne obrazy do zbior�w dworskich, a naj-
wybitniejszy kolekcjoner tych czas�w, ksi���
mantua�ski Gonzaga, ofiarowa� mu ze swej gale-
rii "malowid�a starych, s�awnych mistrz�w" - jak
powiada pami�tnikarz tej podr�y. Ju� p�niej,
osi�gn�wszy tron, W�adys�aw IV stale poszukiwa�
obraz�w dobrych mistrz�w, wskutek czego nawet
nuncjusz papieski proponowa� swym w�adzom
utworzenie sta�ej linii morskiej mi�dzy Gda�-
skiem a Civit... Vecchia, aby z Polski wywozi�
wosk potrzebny do wyrobu �wiec, a do nas im-
portowa� obrazy i rze�by, na kt�re by� tak wiel-
ki popyt.
Kr�la polskiego interesowa�a r�wnie� i rze�-
ba, jakkolwiek �wiadcz� o tym bardziej importy
ni� produkcja krajowa. Wiadomo, �e W�adys�a#, IV
nabywa� we W�oszech rze�by antyczne, �e posia-
da� ich do�� znaczny zbi�r, kt�ry w czasie wojen
szwedzkich uleg� tak dalece rozproszeniu, i� do-
tychczas jedynie popiersie Seneki, znajduj�ce si�
obecnie w Brukseli, da�o si� rozpozna� jako obiekt
pochodz�cy ze zbior�w warszawskich. Jak si� zda-
je, wi�kszo�� tych rze�b wywi�z� w roku 16#6 do

KULTURA ARTYSTYCZNA

Berlina �wczesny sojusznik Szwed�w, elektor


brandenburski Fryderyk Wilhelm. Ponadto kr�l
sprowadza� wiele rze�b wsp�czesnych z Florencji
i Pragi.
Najcenniejszym dowodem zainteresowa� W�a-
dys�awa IV dla rze�by jest ufundowany przeze�
pomnik ku uczczeniu pami�ci Zygmunta III. Pom-
nik ten, kt�ry od trzech przesz�o wiek�w jest ro-
dzajem znaku symbolicz�ego Warszawy, wzory
swe czerpa� z Rzymu, zar�wno antycznego (kon-
cepcja), jak i barokowego (szczeg�y). Projektan-
tem ca�o�ci by� architekt kr�lewski Konstanty
Tencalla, model postaci kr�la wykona� zaproszony
w tym celu z Bolonii Clemente Molli, a odlewu
pos�gu wraz z tablicami inskrypcyjnymi dokona�
gda�sko-warszawski warsztat odlewniczy Daniela
Tyma. Pomnik ods�oni�to w 1644 roku.
O poczynaniaeh architektonicznych W�adys�a-
wa IV m�wili�my na marginesie mecenatu Zyg-
munta III, nie b�dziemy wi�c ju� do tej sprawy
powraca�, natomiast nale�a�oby jeszcze zwr�ci�
uwag� na pewn� akcj�, o koncepcji niemal pre-
kursorskiej w skali europejskiej. Gdy mianowicie
w drugiej �wierci stulecia wzm�g� si� w Polsce
intensywny ruch budowlany, a przedmie�cia War-
szawy pokry�a znaczna liczba reprezentacyjnych
pa�ac�w, kr�l poleci� swym architektom sporz�-
dzi� inwentaryzacj� cenniejszych obiekt�w i przy-
gotowa� do druku album, zawieraj�cy plany i ry-
sunki budowli. Akcj� inwentaryzacyjn� podj��
w pierwszym rz�dzie architekt kr�lewski Jan Bap-
tysta Gisleni, le�z realizacji tego pi�knego zamy-
s�u przeszkodzi�a �mier� kr�la. Rysunki Gisleniego
uleg�y rozproszeniu, dopiero niedawno monogra-
fistce tego architekta uda�o si� odnale�� cz�� jego
cyklu rysunkowego, porozrzuca�ego po zbiorach
europejskich. ss

268 269

W�ADYS�AW TOMKIEWICZ

Sztuka na uslugach mo�now�adztwa


i patrycjatu miejskiego

Kr�lewski patronat artystyczny znalaz� �ywe


echo w poczynaniach mo�now�adc�w, tak �wiec-
kich, jak i duchownych (episkopat). Magnaci na
ka�dym niemal polu rywalizowali z dworem kr�-
lewskim, chc�c mu dor�wna� przede wszystkim
pod wzgl�dem okaza�o�ci i splendoru. Pierwsza
po�owa XVII wieku jest okresem, w kt�rym #viel-
cy w�a�ciciele ziemscy wznosili liczne i okaza�e
budowle zar�wno w stolicy, jak i na prowincji,
w dobrach dziedzicznych.
Nie by�y to ju� dawne zamki warowne, lecz
siedziby rezydencjalne, zachowuj�ce tylko pe###ne
pozory obronno�ci, wystarczaj�ce na wypadek na-
jazdu s�siedzkiego czy rewolty poddanych ch�o-
p�w, lecz nie przedstawiaj�ce �adnej warto�#i mi-
litarnej w razie ataku regularnej arrzii. B#-�o to
zrozumia�e, gdy� nikt nie przypuszcza�, by nie-
przyjaciel m�g� si� zap�dzi� do wn�trza Rzeczypo-
spolitej. Wyj�tek stanowili Tatarzy, kt�rych lu�ne
watahy dociera�y do Sanu, ale przeciw ordy�com
wystarcza� taki na przyk�ad zamek krasiczy�ski,
zbudowany na prze�omie stuleci, a broniony przez
fosy i cztery wie�e naro�nikowe.
Z biegiem czasu wykszta�ci�y si� inne typy re-
zydencji magnackich. Nawi�zywa�y one do wzoru
ujazdowskiego; rezydencje takie zbuduj� sobie
Denhoffowie w Kruszynie, Radziwi��owie w Bia�ej
Podlaskiej, Tar�owie w Podzamczu Piekoszowskim
czy biskupi krakowscy w Kielcach. Warszawskie
siedziby magnackie ulegaj� ju� pewnej ewolucji:
gin�� tu ostatecznie dziedziniec wewn�trzny, rzut
poziomy przybiera� kszta�t wyd�u�onego cz###oro-
boku, w kt�rym dawne wie�e naro�ne przekszta�-
ca�y si� w mocno wystaj�ce ponad lico muru cz�-

KULTURA Aft TYSTYCZNA

�ci budynku, tzw. ryzality. Tak wygl�da�y pa�ace


Koniecpolskich i Kazanowskich na warszawskiej
skarpie wi�lanej, maj�ce podjazdy od strony g��w-
nego traktu i barokowe ogrody spadaj�ce taraso-
wo ku rzece. Ogrody te ozdobione rze�bami, fon-
tannami i altanami nierradko posiada�y r�wnie�
zwierzy�ce, zaopatrzone w okazy rodzimej i egzo-
tycznej fauny. By�y i inne rodzaje rezydencji
magnackiej, kt�re uchyla�y si� od powtarzania ty-
pu "rodzimego", ale stanowi�y �yw� nieraz trans-
plantacj� wzor�w obcych. Ka�da niemal rodzina
mo�now�adcza posiada�a w�asnych architekt�w
i artyst�w.
W zale�no�ci od zasob�w pieni�nych i stop-
nia wyrobienia estetycznego wype�niano wn�trze
siedzib r�nego rodzaju wytworami artystyczny-
mi, w�r�d kt�rych poza tkactwem dekoracyjnym
(arrasy, kobierce wschodnie) najwi�ksz� chyba ro-
l� odgrywa�o malarstwo. Nie darmo najm�cdszy
z cech�w malarskich, mianowicie lwowski, k�ad�
taki du�y nacisk na portret i tematyk� historycz-
no-batalistyczn�. �ciany pa�ac�w pokrywa�y ma-
lowid�a o w�tkach historycznych i legendarnych;
dekorowano je r�wnie� cyklami portret�w wy-
imaginowanych przodk�w, tak bowiem nakazywa�
snobizm szlachecki. Ta produkcja masowa nie
wp�ywa�a na og� dodatnio na jako�� zam�wie�,
ale jednak nie zawsze tak bywa�o. Korzystano nie
tylko z us�ug malarzy cechowych, lecz zamawiano
tak�e obrazy u czo�owych artyst�w zar�wno kra-
jowych, jak i zagranicznych.
Za przyk�adem kr�lewskim w rezydencjach
magnackich powstawa�y r�wnie� zbiory dzie� sztu-
ki i r�nych osobliwo�ci. Nie wsz�dzie eksponaty
te odznacza�y si� wysokim poziomem, gdy� nie-
kt�rzy (na przyk�ad Adam Kazanowski) gromadzili
obiekty pod k�tem ich ceny materia�owej, a nie

270 27#

W�ADYS�AW TOMKIEWICZ
artystycznej. Du�� natomiast warto�� posiada�a
galeria obraz�w kanclerza Ossoli�skiego, repre-
zentowana przez Rafaela, Tycjana, D�rera czy
Guercina, jak r�wnie� w Wi�niczu Lubomirskich,
gdzie znajdowa�y si� p��tna Ribery, Voueta, Alba-
niego.
Tak�e dostojnicy ko�cielni nie pozostawali
w tyle, zw�aszcza arcybiskupi gnie�nie�scy i bi-
skupi krakowscy, kt�rzy z regu�y mieli ambicje
mecenasowskie i dawali im uj�cie. Niemal ka�dy
prymas tego okresu za�nacza� sw� dzia�alno��
przez wznoszenie i odnawianie rezydencji arcybi-
skupich, budowanie ko�cio��w i kaplic, fundowa-
nie nagrobk�w dla siebie lub poprzednik�w, za-
pe�nianie ko�cio��w licznymi malowid�ami. Nie-
wiele rezydencji �wczesnych przetrwa�o burze
dziejowe i zachowa�o swe pierwotne formy. Do
wyj�tk�w nale�y pi�kny pa�ac biskup�w krakow-
skich w Kielcach, wzniesiony przez Tomasza Pon-
cino w latach 1636-1642 wed�ug projektu Jana
Trevano na polecenie Jakuba Zadzika, by�ego
kanclerza koronnego, a pod�wczas biskupa kra-
kowskiego.
Wreszcie wypada wspomnie� o kulturze arty-
stycznej rozwijaj�cej si� w kr�gach mieszcza�skich,
o kt�rej �wiad�z� nielicznie zachowane inwentarze
i testamenty mieszcza�skie z tego okresu. Doty-
czy�o to przede wszystkim miast po�o�onych na
g��wnych szlakach komunikacyjnych, z Krakowem
i Gda�skiem na czele. W istocie patrycjat wi�k-
szyeh o�rodk�w miejskich by� w tym okresie nie
tylko powa�nym odbiorc� produkcji artystycznej,
ale i sam otacza� cz�sto protekcj� poszczeg�lne ga-
��zie sztuki. W najwi�kszych za� o�rodkach kultu-
ra artystyczna rozwija�a si� pod auspicjami w�adz
municypalnych. Miejski ruch budowlany osi�gn��
apogeum w latach 1590-1640. W okresie tym roz-

272

38. Portal kaplicy w zamku krasiczy�skim

KULTURA ARTYSTYCZNA

wija�y si� dwa zasadnicze typy kamienic miej-


skich; jeden wyst�puj�cy g��wnie na terenie Ma-
�opolski, odznacza� si� rozrostem w kierunku ho-
ryzontalnym i dysproporcj� kondygnacji osi�gni�t�
przez wprowadzenie olbrzymich niekiedy attyk
(Lw�w, Lublin, a zw�aszcza Kazimierz nad Wis��).
Drugi typ wywodzi� si� z Niderland�w i charakte-
ryzowa�o go bogactwo szczytowych elewacji fron-
towych, dekorowanych ornamentacj� ciosow�. Ten
typ przewa�a na terenie Pomorza (Toru�, Elbl�g),
sk�d przeszed� do Wielkopolski i Mazowsza. Prze-
de wszystkim jednak rozwin�� si� w Gda�sku. Za-
soby finansowe patrycjatu miejskiego pozwala�y
zar�wno na budowanie nowych kamienic, jak
i na wznoszenie pewnego rodzaju fundacji ro-
dzinnych.
Podobne zjawiska zachodzi�y w dziedzinie ma-
larstwa. Patrycjat miejski nie tylko ch�tnie por-
tretowa� si�, ale nabywa� obrazy mistrz�w krajo-
wych i zagranicznych. W mieszkaniach krakow-
skich nierzadko znajdowa�y si� malowid�a prowe-
niencji w�oskiej. W Gda�sku nie by�o prawie za-
mo�niejszej rodziny, kt�ra by nie posiada�a jakie-
go� obrazu niderlandzkiego, a ju� w ka�dym razie
najpopularniejszego na tamtejszym gruncie mala-
rza - �ukasza Cranacha. Rozwojowi malarstwa
patronowa�y w�adze miejskie; sale ratuszowe Kra-
kowa, Poznania i Torunia zape�nia�y cykle portre-
t�w kr�lewskich i malowid�a o tematyce history-
cznej, a w Gda�sku pod patronatem miasta stwo-
rzono silny o�rodek malarski, kt�ry wykonywa�
prace dekoracyjne dla sal obu ratusz�w - Dworu
Artusa i innych instytucji municypalnych. G�ro-
wa� tam - tak jak w architekturze - manieryzm
niderlandzki, przywieziony przez imigrant�w (Jan
Vredeman de Vries, Izaak van der Block), ale do-
ciera�y te� i wp�ywy weneckie.

18 Polska XVII wieku 273


39. Miko�aj Kopernik i Jan He#veliusz

Miedzioryt Jetemiasza Falcka

W�ADYS�AW TOMKIEWICZ

W oktesie sarm�t#zmu

Najazd szwedzki z lat 1655-1660 poci�gn�� za


sob� nie tylko ruin� gospodarcz� kraju, ale przy-
czyni� si� bezpo�rednio i po�rednio do dewastacji
dotychczasowego dorobku kulturalnego zar�wno
w dziedzinie kultury umys�owej, jak i artystycz-
nej. Dewastacje te, spowodowane zniszczeniami
wojennymi i systematyczn� grabie�� w czasie
trwania okupacji, by�y nie mniej dotkliwe ni� kl�-
ska gospodarcza.
Tote� odbudowa kultury artystycznej dokony-
wa�a si� w warunkach trudnych, w innym ju� te-
raz uk�adzie si� spo�ecznych i ekonomicznych,
w odmiennym klimacie ideologicznym wprowa-
dzonym przez narastaj�cy sarmatyzm. Druga po-
�owa XVII wieku nale�y do czas�w, kt�re histo-
ryk sztuki nazwie faz� p�nego baroku, a historyk
kultury umys�owej ochrzci mianem sarmatyzmu.
By� to niew�tpliwie okres regresu kultury
artystycznej. Muzyka, tak intensywnie rozwijaj�ca
si� w pierwszej po�owie stuleci�, teraz, pozbawio-
na mecenatu, zatrzyma si� w rozwoju, a nawet
cofnie. Nie zdo�ano odbudowa� dawnego tea-
tru kr�lewskiego, nawet scena w�adys�awowska
uleg�a przekszta�ceniu; schodzi� z widowni teatr
plebejski, a pojawiaj�ce si� od czasu do czasu
w�drowne trupy komedii dell'arte sta�y si� zja-
wiskiem sporadycznym, coraz rzadszym.
Jedynie architektura i sztuki plastyczne, je�li
nie jako�ciowo, to ilo�ciowo, zajmowa�y nadal
wa�k� pozycj�. W�a�ciwa dla okresu sarmatyzmu
dewocja sprzyja�a fundacji licznych ko�cio��w,
zw�aszcza klasztnrnych, wznoszonych na wzorach
rzymskiego baroku, wykszta�conego ostatecznie
przez Francesco Borrominiego. Wn�trza tych ko-
�cio��w, w przeciwie�stwie do ich bry�, cechowa�o

KULTURA ARTYSTYCZNA

niekiedy wielkie bogactwo wyposa�enia, wyra2a=


j�ce si� przede wszystkim w rozwoju dekoracji
stiukowej, kt�ra nierzadko odznacza�a si� do��
wysokim poziomem artystycznym (ko�ci� na
Antokolu wile�skim, ko�ci� parafialny w Tar�o-
wie, ko�ci� bernardyn�w na Czerniakowie war-
szawskim). Dekoracji tej sekundowa�o malarstwo
�cienne, pokrywaj�ce sklepienia ko�cielne przy
zastosowaniu efekt�w iluzjonizmu perspektywicz-
nego. Wprawdzie ten rodzaj malarstwa rozwinie
si� w pe�ni dopiero w nast�pnym stuleciu, lecz
jego pocz�tek przypada na ostatni� �wier� wieku
XVII, kiedy to pojawia si� najwybitniejszy na na-
szym gruncie tw�rca fresk�w, wykszta�cony na
wzorach rzymskich Michelangelo.Palloni, kt�ry
szeregiem warto�ciowych kompozycji pokry� �cia-
ny i stropy ko�cio��w w W�growie, �owiczu, Wil-
nie i Po�aj�ciu.
W malarstwie stalugowym dominuj�c� rol�
odgrywa� portret. By�o to zjawisko zrozumia�e,
gdy� megalomania mo�now�adztwa i szlachty wy-
maga�a, by reprezentacyjne pomieszczenia pa�ac�w
i dwor�w pokrywa�y galerie portret�w przodk�w
rzeczywistych i urojonych, �wiadcz�cych o "�wiet-
no�ci" rodu. Wytwarza� si� specyficzny typ por-
tretu sarmackiego, odznaczaj�cy si� nie tylko
egzotyczno�ci� ubioru, ale i odr�bnym modelowa-
niem g�owy malowanej w spos�b nader realistycz-
ny. Dawny biust kamienny czy metalowy, przed-
stawiaj�cy popiersie zmar�ego na nagrobku, ust�-
powa� teraz miejsca portretowi, malowanemu na
blasze. Specjalno�ci� polsk� sta� si� sze�cioboczny
portr�t trumienny, kt�ry stanowi� jedno z wielu
akcesori�w coraz wystawniejszych uroczysto�ci po-
grzebowych. Tak masowa produkcja portret�w
musia�a na og� wp�yn�� ujemnie na ich poziom
artystyczny, niemniej i w tym rodzaju sztuki zna-

274 275
TIlT!.7

le�� mo�na n�ejedno dzie�o wybitne. W�r�d licz-


nych malarzy portreeist�w na czo�o wybi� si� ser-
witor kr�lewski, gd��szczanin Jerzy Daniel
Schult�; pozostawa� on pod silnym oddzia�ywa-
niem malarstw... holenderskiego, a cz�ciowo
i francuskiego (mi�dzy innymi pi�kne portrety
Jana Kazimierza i Micha�a Korybuta). Podobizny
Jana III i jego rodziny wykonywali (pomijaj�c
cudzoziemc�w) Jan Tricjusz i Jerzy Szymonowicz-
-Siemiginowski.
Znaczn� rol� odgrywa�o te� malarstwo histo-
ryczno-batalistyczne uprawiane g��wnie na dwo-
rze kr�lew#kim, a za jego przyk�adem i po dwo-
rach magnackich. Zw�aszcza Jan III lubi� uwiecz-
nia� w�asne victorie, obrazy tego rodzaju przezna-
cza� dla swych rezydencji i podopiecznych ko�cio-
��w (na przyk�ad w ��kwi). Wielkim odbiorc�
malarstwa stalugowego by� Ko�ci�, ale od tw�r-
c�w nie wymaga� wysokiego poziomu artystyczne-
go, g��wny nacisk k�ad�c nie na form�, lecz na
tre�� dzie�a. Nic wi�c dziwnego, �e zgodnie z epok�,
kt�ra g�osi�a has�o 'm.e#n,ento #n.ori, obrazy ko�ciel-
ne w znacznej mierze sta�y si� malowanymi mora-
litetami; w�r�d nich poczesne miejsce zaj�y r�ne
" ", y
"ta�ce �mierci, "sztuki dobrego umierania cz
"znikomo�ci doczesnego �ycia".
Szlachcic-sarmata wierzy� w swe wschodnie
pochodzenie, tote� orientalizm dominowa� teraz po-
wszechnie. Wyra�a� si� on nie tylko w ubiorze, lecz
i w wielu akcesoriach �ycia codziennego, a zw�a-
szcza reprezentacyjnego. Import towar�w wschod-
nich, tak bardzo rujnuj�cy bilans handlowy pa�-
stwa, a wreszcie bogate �upy zdobyte w namiotach
tureckich pog��bi�y orientalizacj� smaku. �ciany
pa�a"�w i dwor�w (a nawet i kamienic mieszcza�-
skich) dekorowano wschudni� broni�, miejsce daw-
nych opon flamandzkicli za;.�y kobierce i kilimy

276

KULTURA ARTYSTY�ZNA

orientalne. Pojawi�y si� kapele janczarskie, a daw-


ni hajducy magnaccy ust�pili m�ej'�ca pajukom
ubranym po turecku lub arabsku.
Dzia�o si� to w�wczas, gdy sztuka ko�cielna
podporz�dkowana by�a ca�kowicie rzymskiemu ba-
rokowi, gdy architektura pa�acowa tworzy�a swo-
�sty stop wzor�w w�oskich i francuskich, przetwo-
rzonych w spos�b rodzimy, sarmacki. Powsta-
# �y w ten spos�b przedziwne przeciwie�stwa.
W dawnych tradycyjnych dworach, a nawet pa�a-
cach, iluzjonistyczne dekorac#e plafonowe poja-
wiaj� si� obok kobierc�w perskich, rozpostartych
na prostych, ciesielskiej roboty �awach i sto�ach.
Jak�e cz�sto mistyczna, czy metaforyczna tre��
malowid�a przedstawiona zostaje przy u�yciu na-
turalistycznych chwyt�w, n�e cofaj�cych si� przed
odra�aj�c� brzydot�. Obok ruder budowano repre-
zentacyjne obiekty, obok wal�cych si� zajazd�w-
wykwintne budowle zawieraj�ce galerie dzie� sztu-
ki, w pobli�u cuchn�cych jatek - ko��io�y o za-
dziwiaj�co bogatym wystroju wn�trza. Tak ostro
# wyst�puj�ce kontrasty �wiadcz� o decentralizacji
o�rodk�w dyspozycyjnych, braku my�li koordynu-
I j�cej, o rozprosz#niu wysi�k�w.
Zabrak�o czynnika wiod�cego w dziedzinie
kultury, jakim by� dw�r kr�lewski za Waz�w.
Praktycznie przesta� spe�nia� t� rol� za Jana III,
kt�ry jedynie dorywczo rezydowa� w Warszawie.
Potworzenie si� du�ej ilo�ci ma�ych o�rodk�w dy-
spozycyjnych tak�e na polu kultury, z jednej stro-
# ny da�o w rezultacie og�lne obni�enie poziomu,
z drugiej za� przynios�o jej zr�nicowanie. R�no-
rodno�� i kontrastowo�� posiada�y ten walor, i�
pozostawia�y mo�no�� wyboru.
Dlatego chyba w�a�nie w dobie sarmatyzmu
kultura polska sta�a si� atrakcyjna dla s�siad�w,
; a kraj nasz w pewnej mierze przej�� rol� po�red-

277

W�ADYS�AW TOMKIEWICZ

nika mi�dzy Zachodem a Wschodem. W czasach


Jana III bojarzy mo�dawscy w znacznej mierze
poddawali si� wp�ywom kultury polskiej, a Miron
Costin, kt�ry wszed� do obu literatur, histori�
ojczystej Mo�dawii napisa� po polsku. W Rosji Fio-
dora II zacz�to uprawia� malarstwo portretowe
typu sarmackiego. Regentka Zofia wprowadzi�a
w Moskwie do obyczaju dworskiego j�zyk polski,
a g�o�ny knia� Golicyn zgromadzi� bibliotek�
utwor�w polskich i zorganizowa� w swym pa�acu
teatr polski. Rosyjskim elementom post�powym
nie wystarcza� ju� ciasny kr�g zainteresowa�
ograniczony przez cerkiew, tote� poprzez Polsk�
usi�owa�y one poszerzy� sw� wiedz� o �wiecie.
Sztuka polska drugiej po�owy XVII wieku jest
zjawiskiem nie mniej skomplikowanym ni� ca�o��
kultury sarmatyzmu. Pami�ta� bowiem trzeba, i�
mimo swej specyficzno�ci sarmatyzm by� jednak
odro�l� barokowego drzewa, kt�rego korzeniami
si� karmi�, a kt�rego konary rozpo�ciera�y si�
nad ca�� niemal Europ� w ci�gu p�tora stule-
cia. A barok mia� przecie� w�asne cele i bardzo
r�ne �rodki oddzia�ywania, co w kulturze arty-
stycznej oznacza�o pos�ugiwanie si� wielorako�ci�
form. Je�eli sztuka renesansu stawia�a sobie cele
poznawcze, a manieryzm u ko�ca XVI wieku pra-
gn�� zadziwi� odbiorc� wyszukan� pomys�owo-
�ci� - to barok stara� si� ol�ni� i przekonywa�;
st�d p�yn�a sk�onno�� ku retoryce i pos�ugiwaniu
si� efektami teatralnymi.
Charakterystyczn� cech� sarmatyzmu pol-
skiego by�o, i� po te efekty si�ga� do bardzo r�-
nych �r�de�, co zadecydowa�o o jego z�o�ono�ci
i r�norodno�ci form.

Czes�a2v Hernas

ZARYS ROZWOJU LITERATURY BAROKOWEJ

Sp�r o #pak�

Pierwsz� my�l� - kiedy m�wimy "polski ba-


rok" - jest wci�� jeszcze w�tpliwo��: czy istnia�a
taka epoka w naszej kulturze. Mo�e to tylko jeden
nurt sztuki w wieku XVII, kilku poet�w w pi�-
miennictwie tego czasu, i mo�e nie ma powodu, by
nazw� jednego nurtu okre�la� ca�� epok�? I jesz-
cze jeden charakterystyczny rys dzisiejszej �wia-
donio�ci kulturowej: nazwy innych epok (litera-
tura renesansowa, o�wieceniowa, romantyczna) s�
synonimami warto�ci pozytywnych, natomiast po-
j�cie literatura barokowa budzi nieufno��, w naj-
lepszym przypadku kojarzy si� z pewn� niejasno-
�ci� oceny, je�li nie po prostu z dezaprobat�. St�d
na przyk�ad w dzisiejszym odczuciu j�zykowym
dwa og�lne okre�lenia "polszczyzna renesansowa"
i "polszczyzna barokowa" nie tylko rozr�niaj�
kierunki stylistyczne, ale tak�e dokonuj� apriory-
cznej oceny: pozytywnej i negatywnej.
Mimo pr�b pokonania owej niech�ci, podej-
mowanych w ostatnim dziesi�eioleciu przez nie-
kt�rych historyk�w literatury, a tak�e przez kilku
poet�#'u i krytyk�w literackich, poj�cie baroku
i dorobek omawianej epoki stale jeszcze nie uzy-

279

CZES�AW HERNAS

ska�y podobnych praw, jakie przyznajemy innym


zwrotom w historii naszej kultury.
Korzenie tej oceny si�gaj� daleko, niech��
trwa od lat dwustu, odk�d pisarze o�wieceniowi
przekre�liws�y osi�gni�cia swych bezpo�rednich
poprzednik�w, wr�cili do wzor�w renesansowych.
Negatywny model poprzedniej epoki literackiej-
ogl�dany zwykle jako model "sarmatyzmu"-
oparli oni nie na czasach, gdy kultura baroku
znajdowa�a si� w stadium poszukiwa� i osi�gni��,
lecz na okresie epigo�stwa, kiedy to "korab m�-
dro�ci" w naturalny spos�b zbli�a� si� do swego
brzegu "na p�ytkim gruncie rozbuja�ych flukt�w"
(wyra�enie Ignacego Krasickiego).
By�a to po prostu prawid�owo�� prze�om�w
literackich; atakowano formacj� schy�kow� z in-
tencj� zaatakowania ca�o�ci, co zreszt� wcale nie
przeszkadza�o wielu pisarzom o�wieceniowym ko-
rzysta� z dorobku artystycznego poprzednik�w.
Opinia o�wieconych utrwali�a si� jednak szeroko
i na d�ugo. W wieku XIX przej�li j� pierwsi auto-
rzy podr�cznik�w historii literatury polskiej, od
Feliksa Bentkowskiego pocz�wszy, i utrzymali ich
nast�pcy.
Mi�dzy renesansem a o�wieceniem wymierza-
no staropolsk� nizin� literack�, depresj� w og�l-
nym obrazie rozwoju kultury polskiej, kiedy to
"nad brzegami Wis�y grube rozpostar�y si� ciem-
no�ci". Nizin� t� nazywano "wiekiem Alwara,
astrologii, alchemii, konceptowych kaza�... i pane-
giryk�w", "zn�dznienia literatury i jej zupe�nej
czczo�ci", wiekiem "teologiczno-panegirycznym",
"epok� jezuick�", "epok� eklektyzmu literackie-
go", "zam�tu i powszechnego rozstroju w litera-
turze". To tylko kilka przyk�ad�w kierunku og�l-
nej negacji zaczerpni�tych z dziewi�tnastowiecz-
nyeh zarys�w histor� literatury. Dostawa�o si� tu

ZARYS ROZWOJU LITERATURY BAROKOWEJ

literaturze i za histori�, za kl�ski wojskowe i po-


lityczne szlacheckiej Rzeczypospolitej, za ��te
Wody, Korsu�, Pi�awce, i z przekonania, �e jezuici
zgubili Polsk�.
Najsilniej na negatywnej ocenie literatury ba-
roku zawa�y�y problemy my�lowe XIX wieku.
W spojrzeniiz na histori� dominuj�cy punkt widze-
nia stanowi�o pytanie o powody utraty niepodle-
g�o�ci, pod tym k�tem oceniano tak�e funkcje ba-
rokowej literatury. Egzamin wypada� niepomy-
�lnie, ale te� d�ugo nie dokonano podstawowych
rozr�nie� mi�dzy literatur� a pi�miennictwem.
Granica mi�dzy nimi nie jest absolutna, lecz hi-
storycznie zmienna, w ka�dej epoce przebiega ina-
czej, modyfikowana jest przez rozw�j fakt�w li-
terackich, dob�r tradycji i kszta�tuje okre�lon�
�wiadomo�� literack� danego okresu. Broszury po-
lityczne, dzie�a historyk�w, traktaty teologiczne
interesuj� nas jako dokumentacja rozwoju my�li,
ale nie s� to produkty literatury.
U progu XX wieku Edward Por�bowicz, ana-
lizuj�c warsztat literacki Jana Andrzeja Morszty-
na, zaproponowa�, by zamiast m�wi� "literatura
lub poezja makaroniczna" u�ywa� nazwy "baro-
kowa". Nie okre�li� bli�ej zakresu tej nazwy ani
jej estetycznych warto�ci, udowodni� jednak sen-
sowno�� takiego wyodr�bnienia w sferze formal-
nej. Termin z wolna przyjmowa� si�, a?e wci��
ci��y�a na nim negatywna ocena epoki, mimo �e
prace historycznoliterackie zdo�a�y ju� rewindy-
kowa� z owej niziny niejedno dzie�o r�kopi�mien-
ne, czy nawet drukowane. Najcz�ciej jednak ter-
min nadal stanowi swoiste curiosum, �adna bo-
wiem inna nazwa od renesansu po modernizm nie
zawiera w sobie za�o�onej z g�ry negacji.
W pierwszej po�owie XX wieku studia Juliana
Krzy�anowskiego, Romana Pollaka i innych bada-

280 281

CZES�AW HERNAS

czy przybli�y�y naszym oczom wiele spraw, sylwe-


tek, konflikt�w i warto�ci tamtych czas�w.
W �wietle nowej wiedzy trudno ju� by�o rozpatry-
wa� je w kategoriach zniekszta�conego renesansu.
Mimo to Zjazd Odrodzenia (2�-30 pa�dziernika
1953) w oparciu o inn� motywacj�, podtrzyma�
tradycj� naukow� XIX wieku. Dopiero po roku
1956 odnowiona zosta�a dyskusja nad barokiem
jako epok� kultury. Czy jednak epok� t� nale�y
okre�la� terminem "sarmatyzm" (renesans, sarma-
tyzm, o�wiecenie, romantyzm)? By�bym przeciwny
tej propozycji. S�dz�, �e warto utrzyma� termin
"
barok". Je�li bowiem "sarmatyzm" stanowi okre-
�lenie ca�o�ci �wczesnej ideologii i obyczaj�w, to
termin "barok" wydobywa z tego uk�adu odniesie�
sprawy sztuki. Je�li "sarmatyzm" ukazuje nasz�
odr�bno�� na mapie kultur etnicznych Europy, to
termin "barok" okre�la przynale�no�� kultury pol-
skiej do okre�lonego kr�gu kultur europejskich.
A wiemy przecie�, �e nie wszystkie kraje przesz�y
przez t� faz� rozwojow�.
Jej schy�ek do�� zgodnie wyznaczano na po�o-
w� XVIII wieku. Co prawda, do dzi� nie zako�-
czono sporu o dzia�alno�� jednego pokolenia lite-
rackiego, kt�rego aktywno�� przypad�a na lata
1740-1765, sp�r dotyczy tu jednak raczej w�a�ci-
wej rangi nowych zjawisk, rozpl�tywania w�z��w
tradycji i nowatorstwa, modelu konstrukcji ca�ej
epoki stanis�awowskiej. Nie ulega przecie� w�tpli-
wo�ci, �e to pokolenie prekursor�w przygotowa�o
warunki prze�omu. W latach czterdziestych XVIII
wieku zaczyna si� bowiem na tle przemian ideo-
wych, znamiennych dla o�wiecenia, kszta�towa�
pocz�tek nowej awangardy umys�owej i artysty-
cznej. Wydaje si� natomiast, �e za ma�o uwagi po-
�wi�camy ci�g�o�ci tradycji barokowej w czasach
p�niejszych. Tradycje te trwaj� nadal w kr�gu

ZARYS ROZWOJU I#ITERATURY BAftOKOWEJ

nawyk�w kulturowych, w pogl�dach, w technikach


artystycznych, s� atakowane przez now� awangar-
d�, a p�niej u schy�ku o�wiecenia, odnawiane
przez tw�rc�w reprezentuj�cych ruch antyklasycy-
styczny. Wiele barokowych tradycji, rozmaicie
przystosowanych, wesz�o po prostu do kultury na-
rodowej, obyczajowo�ci, do polskiego folkloru.
Najwi�cej sprzecznych pogl�d�w nagromadzi�o
si� wok� daty pocz�tk�w baroku. Czy zaczyna si�
on po �mierci Jana Kochanowskiego, a nawet
wcze�niej, obejmuj�c pierwszymi objawami schy-
�ek jego tw�rczo�ci, czy dopiero po po�owie XVII
wieku? W tym stuleciu w�tpliwych kryteri�w
kwalifikacyjnych najcz�ciej wyznaczano daty:
1600, 1620-1630,1660.
Pierwszym chronologicznie punktem spornym
sta�a si� tw�rczo�� Miko�aja S�pa Szarzy�skiego,
zmar�ego w roku 1581. A wi�c niemal sto lat lite-
ratury trudnej do identyfikacji. Pisarze r�ni�cy
si� od swoich renesansowych poprzednik�w,
a przecie� dzie� ich nie da si� wt�oczy� do galer�
zepsutego smaku i ja�owo�ci my�li. Podkre�lano
zazwyczaj zwi�zki tej literatury z tradycjami re-
nesansu, ale wydobywano r�wnocze�nie �lady no-
wych, zniekszta�caj�cych inspiracji. Rysowa� si�
wi�c - zgodny z koncepcj� Jakuba Burckhardta-
obraz gorszego, zwyrodnia�ego renesansu. By�by
to obraz prawdziwy, gdyby przyj��, �e wolno do
nowej literatury przyk�ada� miar� renesansowych
kryteri�w i gust�w. Pozornie godzi� wszystko ter-
min zast�pczy "literatura porenesansowa" wydo-
bywaj�cy przede wszystkim zjawiska schy�kowe.
W okre�leniu tym kry�y si� jednak nie tylko war-
to�ci epigo�skie, jak u kresu ka�dej epoki, ale te�
zjawiska "nierenesansowe" i one to u schy�ku XVI
wieku posiadaj� warto�� szczeg�ln�, s� el#mentami
prekursorskimi kszta�tuj�eej si� nowej kultury.

282 283

CZES�AW HERNAS

W�a�nie te nierenesansowe warto�ci zad�cydowa�y


o tym, �e l�teratura nasza pod koniec #VI wieku
znalaz�a si� tak blisko europejskiej "wsp�czesno-
�ci", jak nigdy wi�cej w okresie staropolskim.
Kszta�towanie si� wczesnego baroku w Polsce
przypad�o na lata 1580-1620. W tym czterdziestole-
ciu nale�y szuka� pocz�tk�w nowej epoki, cho� pew-
ne zjawiska si�gaj� lat wcze�niejszych, inne zn�w
nurty znamienne dla europejskiego baroku pojawi-
�y si� u nas p�niej. Niemniej w latach 1580-1620,
przy �ywym wci�� rozwoju pisarstwa renesansowe-
go, dokona�y si� wa�ne przemiany w naszej kultu-
rze zarysowa�y si� inne ju� kierunki literackich po-
szukiwa�, polemiczne wobec renesansowych stere-
otyp�w i postaw filozoficznych. ��czy�y one ambi-
cje warsztatu z pragnieniem zbudowania szerokiej
i nowej syntezy wiedzy humanistycznej, szuka�y
syntezy sztuk, a nade wszystko by�y nieufne wo-
bec renesansowego horyzontu okre�lenia "rzeczy
ludzkich". W istocie rozpoczyna�o si� poszukiwanie
nowej teor� humanizmu przystosowanej do nizr-
t�w my�lowych kontrreformacji (na zasadzie apro-
baty lub sprzCciwu) i do znamiennych dla nowo-
�ytno�ci d��e� do narodowego samookre�lenia
(w Polsce szczeg�ln� w tym zakresie rol� odegra�a
teoria sarmatyzmu).
W latach dwudziestych XVII wieku nowe kie-
runki poszukiwa� wchodz� w czasy swoistego roz-
kwitu, kt�ry jest kontrolowany i modelowany
przez intensywnie dzia�aj�ce o�rodki polityki kul-
turalnej kontrreformacji, dobrze ju� zakorzenione
w polskim �yciu. Pami�ta� trzeba, �e obiektywny
obraz rozwoju literatury jest rezultatem �cierania
si� tych dwu si� wcale nie identycznych, reprezen-
tuj�cych r�ne d��enia w procesie kultury. W tym
szerszym uk�adzie ogl�da� trzeba wewn�trzne
przemiany barokowej kultury i literatury.

284

ZARYS ROZWOJU LITERATURY BAROKOWEJ

Kierunki przexniany kulturawej

W pi�miennictwie XVII wieku odkrywano nie-


raz rysy megalomanii narodowej. Istotnie, kiedy
Wojciech Dembo��cki przekonywa� czytelnik�w, �e
B�g m�wi� do Adama i Ewy po polsku i kiedy
uczenie etymologizowa�, by udowodni�, i� najstarsi
na �wiecie s� Sarmaci, to nie by�o w jego koneep-
cjach ani umiaru, ani rozs�dku, lecz tylko rozmach
fantazji. Przy podejrzeniach o megalomani� nie
zapominajmy #ednak, �e Polska stanowi�a w�wczas
drugie co do #vielko�ci pa�stwo Europy, i to okre-
�la�o �wiadomo�� jej obywateli. Co wi�cej teryto-
rium pa�stwowe Rzeczypospolitej rozszerza�o si�
nadal, a koncepcja rozwoju pa�stwa zawiera�a
w sobie nie tylko racjonalne rysy doktryny poli-
tycznej, lecz opiera�a si� tak�e na szczeg�lnym
poj�ciu "misji dziejowej". Przyjmowano powszech-
nie, �e kierunek poszerzania w�adzy Rzeczypospo-
litej - na wsch�d - realizuje r�wnocze�nie poli-
tyczne cele katolickiej Europy i interesy pa�stwa,
rozszerza bowiem potencja� �yznych obszar�w rol-
nych, a Ko�cio�owi otwiera drog� misyjnej pene-
tracii.
Doktryna sta�a si� pe#vnikiem, wiar� w prze-
znaczenie dziejowe narodu: "Kiedy niebieskie losy
ten �wiat podziela�y, Polszcze nawi�tsz� korzy��
w roli zostawia�y" - pisa� Stanis�aw Grochow-
ski. 5# Nie zdo�ano wi�c wykrzesa� zainteresowa�
dla polityki morskiej (a by�y takie pr�by), bo nie
w kolonizacji obszar�w zamorskich widziano przy-
sz�o�� kraju. Uwag� skupiono na granicy wschod-
niej, granicy ruchomej. Od schy�ku XVI wieku
toczy�a si� dyskusja na temat zagospodarowania,
zaludnienia i ubezpieczenia kres�w wschodnich.
Nosi�a ona charakter tylko polityczny, anga�owa�a
publicyst�w, ale na jej tle ros�y ju� wzorce boha-

285

CZES�AW HERNAS

ter�w, mity kresowych stanic, tamtejszego rycer-


stwa, szlachcianek �wiczonych w sztuce wojennej,
og�lny model surowego �ycia. Kresy sta� si� mia�y
szko�� rycerstwa. Legenda kresowa kszta�tuje si�
w pierwszej po�owie XVII wieku, ju� w�wczas
znajduje pierwsze odbicie w literaturze, w popu-
larnej pie�ni, i pozostanie �ywym mitem �wiado-
mo�ci spo�ecznej na wieki p�niejsze. W legendzie
kresowej wiele inspiracji odnajdywali poeci ro-
mantyczni, p�niej Sienkiewicz, ale i w XX wieku
w r�nych wersjach wracaj� stare motywy mit�w
kresowych w obyczajowej gaw�dzie (Melchior
Wa�kowicz) czy w powie�ci drugorz�dnej (Maria
Rodziewicz�wna). Pod wzgl�dem socjologicznym
by�a to od pocz�tku do ko�ca legenda stanu szla-
checkiego, o tym zadecydowa�y okoliczno�ci
ukszta�towania si� mitu kresowej stanicy.
W wielonarodowo�ciowej Rzeczypospolitej
wieku XVII warstw�, kt�ra stanowi�a nar�d i oby-
wateli by�a nadal szlachta, zr�nicowana ekonomi-
cznie (od szlachty s�u�ebnej po magnateri�), etni-
cznie i religijnie. Najwa�niejsze dla nowej epoki
zr�nicowanie, to rosn�cy - po upadku ruchu
egzekucyjnego w wieku XVI - antagonizm mi�-
dzy szlacht� a magnateri�. Warto�� polityczna tego
konfliktu jest po rokoszu Zebrzydowskiego coraz
mniejsza, utrzymuje si� natomiast trwa�a opozy-
cja kulturowa, zestawiaj�ca dwie koncepcje �ywo-
ta szlacheckiego.
Literatura szlachecka krytycznie ocenia�a �ycie
wielkich dwor�w, pochwala�a umiar ziemia�skie-
go bytowania, swojsko�� ma�ego dworku przeciw-
stawia�a zagranicznym modom na dworach magna-
ckich, normy �ycia ukszta�towane w kulturze re-
nesansowej, nowym poszukiwaniom. Tendencje
stabilizacyjne w kr�gu szlacheckim oznacza�y d�-
�enie do zachowania renesansowych zdobyczy sta-

ZARYS ROZWOJU LITERATURY BAROKOWEJ

nu i przyczyni�y si� do utrzymania niekt�rych tra-


dycji literatury doby odrodzenia - jako �ywej
normy tw�rczej - w epoce baroku. Ale te normy
nie s�u�y�y ju� poszukiwaniom, lecz obronie. Tra-
dycje renesansowe popularyzowa�y si�, stawa�y si�
s�owem potocznym, wiele gatunk�w literackich
zmieni�o si� w okoliczno�ciowe formu�y obyczajo-
we; przy ocenie literatury nie wolno zapomina�
o tym przekszta�ceniu funkcji utwor�w panegiry-
cznych. W istocie wielka ilo�� okoliczno�ciowych
wierszy nie nale�a�a ju� do literatury, lecz stawa�a
si� tworzywem uzupe�niaj�cym poetyk� obrz�d�w,
kt�rych ranga kulturowa w epoce baroku niepo-
miernie wzros�a. Wyra�a�o si� to nie tylko w oka-
za�o�ci "..cenariusza, ale tak�e w rzenikaniu
szlacheckiej obrz�dowo�ci do ludu i w utrwaleniu
pewnych formu� obrz�dowych i widowisk na wieki
p�niejsze.
Jest to proces charakterystyczny, opozycje
kulturowe nie mia�y bowiem charakteru trwa�ego,
przeciwie�stwa ulega�y asymilacji i w rezultacie
przekszta�ca�y si� we wsp�lne dobro. Szlachcic-
mimo krytycznego s�du o przepychu dwor�w-
stara� si� jak m�g� przej�� wzorowany na magna-
cie nawyk czy gest kulturowy, magnat za� zyski-
wa� popularno�� w za�ciankach, je�li zachowywa�
si� "po naszemu", po szlachecku. To wzajemne
przenikanie objawia si� i w literaturze. Koncept
barokowy spada do szlacheckich silva reru7n.,
w poezji dworskiej pojawia si� t�sknota do sielan-
kowego prymitywu. W p�niejszym okresie z tych
inspiracji rodzi si� na dworach moda nawet na
prosty, wiejski folklor.
Z owych ruchliwych przemian mo�na jednak
odtworzy� podstawowe postacie opozycji kulturo-
wej. Wyra�a si� ona przeciwstawieniami poetyc-
kich obraz�w, postaw �yciowych ujmowanych

286 287

CZES�AW HEftNAS

zwykle w cykliczne zestawienia. Przeciwstawia si�


"marmurowe pa�ace" dworom prostym z modrze-
wia ciosanym, zagraniezne mody - tradycjonal-
nym warto�ciom obyczaj�w polskich, bogactwo
i przepych deprawuj�cy natur� ludzk� - prosto-
cie zaj�� ziemia�skich, ambicj� - umiarowi. W li-
teraturze szczeg�ln� rol� odegra�o przeciw#tawienie
dwu wzorc�w edukacyjnych: dworskiego "�ycia
pieszczonego" i surowego �ycia ziemia�sko-rycer-
skiego.
Wz�r "�ywota pieszczonego", dworskiej galan-
terii, zrobi� karier� w pierwszym �wier�wieczu
XVII stulecia, stanowi� niew�tpliwy owoc stabili-
zacji i praktyczn� potrzeb� �yciow�. Trudno by�o
bez owej galanterii pojawi� si� na magnackim
dworze, a trudno by�o w wieku decentralizacji
o�rodk�w politycznych i kulturowych tam nie by-
wa�. Epoka pozbawiona zosta�a centrum kulturo-
wego, Krak�w nie odgrywa� ju� tej roli, a War-
szawa awansuje do niej dopiero w XVIII wieku.
Dworna edukacja, w okresie kiedy bardziej liczy�a
si� praktyka dworska ni� studia wy�sze, odbywa�a
si� wi�c na dworach wi�kszych i mniejszych, st�d
�atwiejsze by�o upowszechnianie wzor�w kultury,
ale st�d te� p�yn�o systematyczne obni�anie si�
poziomu tych wzor�w.
Moda na "wydworno��" i galanteri� u progu
epoki stanowi�a przede wszystkim styl ludzi m�o-
dych, do nich adresowano zbiorki "pie�ni, ta�c�w,
padwan�w", zawieraj�ce obok pie�ni polskich tak-
�e ta�ce w�oskie czy francuskie. Te popularne an-
tologie narzuca�y nowy kunszt dialogu mi�osnego,
nowe wzory odczuwania i prze�ywania. Jak �wiad-
czy ilo�� Wyda� i poczytno�� tych utwor�w istnia�
niew�tpliwy popyt spo�eczny na wzory edukacji
dwornej, rzec mo�na, �e cz�owiek wola� by� boha-
terem lirycznym ni� epickim. Postaw� tak� atako-

ZAftYS ROZWOJU LITERATURY BAROKOWEJ

wali pisarze i publicy�ci ju� na prze�omie XVI


i XVII wieku. Z tradycyjnej renesansowej krytyki
lu�nych objaw�w wyrasta krytyka postaw. Skarga
na przyk�ad zwracaj�c si� do �o�nierzy przeciw-
stawia ich dzielnym przodkom: "Nie b�d�cie wy-
rodkowie ich. Tych wolno�ci, kt�rych oni m�-
stwem, wiar� i ku panom swoim i ojczy�nie mi�o-
�ci� nabyli, wy lenistwem i pieszczot� nie utra-
cajcie."5s Podobne tre�ci odnajdujemy u wielu
pcet�w. To oczywi�cie typowe przekonanie ludzi
starych, �e m�odzie� jest gorsza, ale w tamtych
czasach, gdy zadaniem m�odych mia�a by� tylko
obrona zdobytych wolno�ci i doskona�ego ustroju,
przekonanie to uros�o w mit dzielnych i surowych
przodk�w, kt�rych heroiczne zdobycze zapr�epa-
szczane s� przez zniewie�cia�e pokolenia.
W procesie formowania si� mitu przodk�w do-
nios�� rol� spe�ni�y �wczesne dociekania historycz-
ne nad dziejami Polski. W ci�gu jednego dziesi�-
ciolecia (1578-1587) ukaza�y si� trzy dzie�a pod-
stawowe dla p�niejszej teorii sarmatyzmu; Alek-
sandra Gwagnina, Macieja Stryjkowskiego i Sta-
nis�awa Sarnickiego. Niezale�nie od r�nic, jakie
je dziel�, i bez wzgl�du na to czy ka�dy czytelnik
Sarnickiego wierzy�, i� dzieje Sarmat�w datuj� si�
od czas�w biblijnych, rysowa�y si� pewne przeko-
nania wsp�lne: o tym �e poj�cie narodu sarmac-
kiego ogranicza si� w�a�ciwie do stanu szlacheckie-
go, o dawno�ci tego narodu w naturalny spos�b
podtrzymuj�cego rzymskie wzory obywatelskie
(a wi�c przekonanie o warto�ci szlachectwa w og�-
le), w ko�cu niezachwiany kult dziedzictwa i p�y-
n�cy st�d tradycjonalizm. Dziedzictwo uznawano
za warto�� niew�tpliw�, je�li nie doskona��.
Legenda o z�otym wieku szlachty, o przodkach
prowadz�cych �ycie surowe, kultywuj�cych cnoty
rycerskie i obywatelskie uleg�a u progu nowej

#I ts Potska xvII wieku 2gg

CZES�AW HERNAS

epoki swoistemu uzupe�nieniu. Wed�ug Grochow-


skiego "wiek on prawie z�oty" przypad� na czasy
�redniowieczne; w�wczas "Ta jedna by�a ich wia-
ry tablica: Pacierz, a Credo i Bogurodzica. Ostatek
pleban powiada� u fary. Taki by� zwyczaj cnych
Polak�w stary", a ko�czy�, gdy zacz�to "gme-
ra� w Pa�skich tajemnicach", czyli wraz z re-
formacj�. W ten spos�b epoka polskiego �re-
dniowiecza okre�lona zosta�a jako z�oty wiek wzo-
ru. Surowo�� i zdyscyplinowanie sta�o si� synoni-
mem ortodoksji, prostota - naiwnej wiary.
Pisarze katoliccy atakuj�c reformacj� bronili
jednak renesansowej swobody my�li i tw�rczo�ci.
Grochowski w czasach Zygmunta Augusta widzial
wzorowy stosunek w�adcy do tw�rc�w: "Bo on by�
zwyk� ich godno�ci szanowa� i strzec wolno�ci, za
kt�r� dowcipy wstaj�, kt�re rzeczom wolno�� da-
j�.## ss
Pogl�dy na renesans z czasem r�nicowa�y co-
raz bardziej pisarzy i oficjalnych promotor�w
kontrerformacyjnej kultury. Odbi�o si� to niemal
symbolicznie na stosunku do Jana Kochanowskie-
go. Co prawda nigdy nie przesta� by� wzorem dla
literatury barokowej, ale znajomo�� jego dzie� sta-
wa�a si� coraz mniejsza w�r�d czytelnik�w, po pro-
stu nie wznawiano ich, a z czasem wyros�a wok�
postaci Jana z Czarnolasu ideowa podejrzliwo��.
W drugiej po�owie wieku broni� go Wespazjan Ko-
chowski w wierszu Apolog�a za Jane#n, Kochanow-
sk�7n., u;ojsk�#n, send(onz,�ersk�#n,], poet�w polskich
wodzenz, kt�rego n�ekt�rzy rozunZ,�ej� b#� here-
tyk�em.
Ograniczanie swob�d pisarskich i podejrzli-
wo�� wobec literatury ukszta�towa�y si� nie od ra-
zu. U progu XVII wieku, kiedy Grochowski s�awi�
czasy Zygmunta Augusta, ukaza�o si� w�a�nie
pierwsze polskie wydanie indeksu ksi��ek zakaza-

ZARYS ROZWOJU LITERATURY BAROKOWEJ


nych. Ten pierwszy akt prawny nowej polityki
kulturalnej poprzedzi�y przygotowania przypada-
j�ce na ostatnie �wier�wiecze XVI wieku. Przede
wszystkim zarysowa� si� wyra�ny odwr�t od re-
formacji, kt�ra prze�ywa sw�j kryzys. Nie dosz�o
do zjednoczenia od�am�w r�nowierczych, odizo-
lowany zosta� od nich - g��boko zaanga�owany
w przemian� cz�owieka i spo�ecze�stwa - ruch
braci polskich, jedyny od�am polskiej reformacji,
kt�rego dorobek liczy� si� b�dzie powa�nie w nad-
chodz�cych przemianach my�li europejskiej. Ruch
atakowany niemal przez wszystkich i wykorze-
niony z Rzeczypospolitej w po�owie XVII wieku.
Odwrotowi od reformacji u schy�ku XVI wieku to-
warzyszy�y przemiany Ko�cio�a, przede wszystkim
gwa�townie wzros�a w tym czasie ilo�� kolegi�-.i-
jezuickich i liczebno�� tego zakonu. Wa�nym dla
Ko�cio�a wydarzeniem by�o przyj�cie w roku l:i77
przez kler uchwa� soboru trydenckiego. Sta�o si#
to podstaw� opracowywanej w ci�gu nast�pnych
dziesi�cioleci polityki kulturalnej Ko�cic�a w Pol-
sce. W okresie przej�ciowym program obcz#,z kontr-
reformacyjnego mia� charakter raczej o�ensyw,ny
ni� konstruktywny. Najwa�niejszy cel w�#vczas, to
rozpra#-a z przeciwnikami i zapewnienie #obie
kontroli nad rozwojem nauki, kultury, literatury
oraz ugruntowanie wp�yw�w na o�ro-ki w�adzy.
Nie wdaj�c si� w analiz� owych czynn#�ci
#rzygotowawczych, przypomnijmy tyll# o, �e nie o#
razu jezuici zaakceptowali szlachecki m#del pa:i-
stwa i w�adzy. Poszukiwanie wsp�lne#o s#anc#z#i-
ska odbywa�o si� - nie bez ostrych star� - ## �a-
�nie w okresie przej�ciowym lat 1580-1G20. l# Tie
mo�na lekcewa�y� faktu, i� jeden z czo�owyeh ai;-
tor�w kontrreformacji, Piotr Skarga, wypowiada�
w tym czasie pe�ne pasji zdania w cbronie ch�op-
stwa przeciw szlachcie, �e w wieku XVII Ko�ci�

290 # Is" 2J 1

CZEs�AW HERNAs

rzeczywi�cie zaj�� si� o�wiat� religijn� na wsi, �e


w�a�nie w dobie baroku kszta�towa�y si� podsta-
wowe rysy kultury religijnej wsi polskiej. M�oda
kontrreformacja przejmowa�a dziedzictwo nie za-
�atwionych problem�w spo�ecznych po renesansie,
by�a wi�c w istocie ruchem antystabilizacyjnym
nie tylko w kr�gu filozofii cz�owieka jako jednost-
ki, ale pocz�tkowo tak�e w kr�gu spraw spo�ecz-
nych. Tylko na tym tle zrozumia�e staj� si� zwi�z-
ki mi�dzy jezuitami a mieszcza�stwem i tylko
w tym kontek�cie mo�na zrozumie� �w fenomen
literacki, jakim jest tw�rczo�� Jana Jurkowskiego,
przypadaj�ca na lata 1604-1607, plebejusza, kt�-
ry najostrzej w tym czasie atakowa� szlachecki mo-
del "�ycia poczciwego" i spo�eczne wyodr�bnienie
stanu, a r�wnocze�nie zagorzale propagowa� po-
trydenckie idee porz�dku i poprawy obyczaj�w.
T#v�rczo�� Jurkowskiego dowodzi tak�n, jak sze-
roko si�ga�a teoria sarmatyzmu; nie odrzuca on

"
kultu "z�ote#o wieku Sarmat�w, kwestionuje tyl-
ko zasad� dziedzictwa, przekonany, �e "dzisiejszy
Sarmatae tak r�ni od dawnych, jak grubi Tataro-
wie od Rzymian�w s�awnych" so,
Inicjatorzy przemiany kulturowej nie zdo�ali
jednak podporz�dkowa� sobie tw�rczo�ci miesz-
cza�skiej i plebejskiej, kt�rej pe�ny rozkwit przy-
pad� w�a�nie na lata 1590-1620; wyst�powa�a tu
bowiem podstawowa sprzeczno�� w rozumieniu
cz�owieka, jego spraw i natury, i w pojmowaniu me-
tafizyki ludzkiego losu. Odk�d za� program kontr-
reformacji uzgodniony zosta� ostatecznie z mode-
lem szlacheckiego pa�stwa, nie istnia�y ju� �adne
szanse na w��czenie spo�ecznych pasji tej litera-
tury w programy nowej polityki kulturalnej.
Skoro nie by�o mo�liwo�ci wsp�dzia�ania, za-
stosowano inne sposoby podporz�dkowania sytua-
cji. Indeks ksi�g zakazanych w roku 1617 sta� si�

ZARYS ROZWOJU LITERATURY BAROKOWEJ

niemal antologi� tytu��w broszur sowizdrzalskich


i by� to cios w du�ym stopniu skuteczny. Z drugiej
strony nie zlekcewa�ono popularno�ci literatury
straganowej w�r�d czytelnik�w. Pisarze kontrre-
formacji podejmuj� szans� oddzia�ywania t� dro-
g� na szerszy og� odbiorc�w, powstaj� dzie�ka
w stylu i konwen�ji sowizdrzalskiej, ale podpo-
rz�dkowane naczelnym ideom "prawdziwej refor-
my" - jak okre�lano w Ko�ciele ducha Tryden-
tu - wymierzone przede wszystkim w heretyk�w.
Z tych zmaga� i poszukiwa� oko�o roku 1620 m�g�
ju� Ko�ci� wyj�� z nowymi propozycjami w za-
kresie ideowego oblicza sztuki i kultury, nie ogra-
niczaj�cymi si� do postulat�w negatywnych (z#val-
czanie herezji).
Dla literatury wydarzeniem najwa�niejszym
by�o pojawienie si� nowego wzoru biografii: �ycia
jako w�dr�wki i poszukiwania, �ycia jako ruchu,
ale nie zbioru ruch�w przypadkowych. Okre�lony
zosta� wz�r ruchu nadrz�dnego, kt�ry - zrodzo-
ny z wysi�ku jednostki - prowadzi� od z�a ku do-
bru, od niewiedzy ku �wiadomo�ci, od biologiczne-
go bytu ku u�wiadomieniu ludzkiego powo�ania.
Popularny motyw biografii - nacechowany szcze-
g�lnym napi�ciem - to konwersja, nawr�cenie.
W opartym na konwersji wzorcu bohatera by-
�o jeszcze miejsce na wykorzystanie renesanso-
wych �rodk�w opisu ludzkich w�tpliwo�ci, uro-
k�w i niepe�no�ci ziemskiego szcz�cia, zmys�o-
wych powab�w cia�a (przed nawr�ceniem), a w
cz�ci przeciwstawnej (czyli po nawr�ceniu) by�a
okazja do polemiki z poprzednio zarysowanym sy-
stemem warto�ciowania i do opisu religijnej kon-
solacji i filozoficznej harmonii.
Model konwersji stanowi� wi�c swoist� sp�j-
ni� mi�dzy renesansem i barokiem, mi�dzy dwoma
r�nymi koncepcjami humanizmu. W sp�jni tej

292 293

CZES�AW HERNAS

ujawnia�y si� i przeciwie�stwa, i uleganie trady-


cji. Szczeg�lnie silnie ci��y na nowym okresie do-
robek artystyczny renesansu w zakresie tematyki
erotycznej. W malarstwie, w poezji, w rze�bie trwa
fascynacja urod� cia�a i mi�o�ci. Erotyczne kon-
wencje poetyckie wykorzystuje w swych wier-
szach Teresa od Jezusa, u nas Grochowski - za
Giovannim Pontanem - pisze o dzieci�ciu igraj�-
cym przy piersiach Madonny. Powstaje szczeg�lny
rodzaj "#obo�nej mi�o�ci" w oparciu o tradycje
�wieckiej liryki, wzory stylistyczne P�e�n� nad
p�e�n�aTn,� i przyk�ady wsp�czesnego malarstwa,
kt�re operowa�o zmys�owym upostaciowaniem
prawd z �ycia Chrystusa i �wi�tych; a "i� mala-
rzowi nie ma nikt tego za z�e, to� i mnie nie masz
si� dziwowa�, gdy takie rzeczy nie tylko podobne
do wiary, ale owszem rzeczywiste, jako w �ywych
obrazach, przed oczy ludziom k�ad�" - broni� si�
poeta. 61 Malarstwo sta�o si� dla nowej literatury
nie tylko �rodkiem usprawiedliwiaj�cym i inspira-
cj�. Malarsko�� stanowi�a poszukiwany efekt,
a d��no�� do symbiozy sztuk by�a istotnym zamie-
rzeniem, st�d szczeg�lny rozw�j takich form, jak
cykle poetyckie emblemat�w, opery, pie�ni etc.
Sztuki pi�kne wspomagaj� si� wzajemnie
w budowie obraz�w uwik�ania �ycia ludzkiego
i odkrywania jednej prawdy. W poszukiwaniu do-
bitnych modeli konwersji, pewne biografie sta�y
si� szczeg�lnie popularne, jak na przyk�ad Maria
Magdalena, jawnogrzesznica, a potem �wi�ta, te-
mat interesuj�cy i pisarzy, i malarzy.
By� to jednak temat tyle� zgodny z polityk�
kulturaln� kontrreformacji, co niebezpieczny, sko-
ro przedstawiano j� niekiedy w stroju zbyt �wiec-
kim i mocno wydekoltowanym. St�d te� ducho-
wie�stwo domaga�o si� ukazywania �w. Marii Ma-
gdaleny "po przemianie, jaka si� w niej dokona�a,

ZARYS ROZWOJU LITERATURY BAROKOWEJ

w stroju najskromniejszym, kt�ry by pokazywa�


ca�� �wi�tobliwo�� jej �ywota"6z. S�dz�, �e zda-
nie to najlepiej t�umaczy, dlaczego polityka kontr-
reformacji nie sprzyja�a rozwojowi baroku jako
, teor� poszukuj�cej nowej definicji cz�owieka, jego
miejsca na granicy dostrzegalnego i niedostrze-
galnego �wiata i jego �ycia jako w�dr�wki. Ukaza�
cz�owieka "po przemianie" to znaczy�o w literatu-
# rze usun�� w�tpliwo�ci i moment dyskursywny,
a podawa� gotow� konkluzj�.
Pocz�tkowo jednak nie w zakresie kontroli
nad tw�rczo�ci�, lecz w dziedzinie szkolnictwa i w
d��eniu do stworzenia nowego wzoru edukacyjne-
go program walki z renesansow� tradycj� mia�
# szczeg�ln� donios�o��. Oto program na wiek XVII:
"Ze szk� parafialnych pragniemy w og�le wy-
rzuci� omawianie ksi�g bezwstydnych i tych spo-
mi�dzy poga�skich, z kt�rych m�odzie� - przysz�y
zasiew chrze�cija�stwa - czerpie najgorsze oby-
czaje, raz si� ich cho�by napiwszy. St�d p�yn�
grzechy cielesne, po nich herezje, a w ko�cu ate-
izmy... Je�eli za� wyk�ada si� kt�rego z pisarzy po-
� ga�skich dla ozdobno�ci j�zyka �aci�skiego, omi-
ja� trzeba, cokolwiek by przynosi�o zmaz� jak��
niepokalano�ci dusz wierz�cych, czy to inwokacje
do fa�szywych bog�w, czy opowiadania o nie-
skromnych mi�ostkach, szczeg�y odnosz�ce si� do
fatum, jak r�wnie� te, kt�re podwa�aj� wolno��
naszej woli, i wszystko inne, co by si� przyczy-
nia�o do naruszenia pobo�no�ci." 63
Program ten oezywi�cie nie dotyczy� szk� r�-
nowierczych, niejednakowo te� by� realizowany
w katolickich, z czasem jednak, po umocnieniu si�
polskiej kontrreformacji, po likwidacji szk� aria�-
, skich, okre�la� powszechn� intencj� szkolnictwa.
Kontrola nad nim i kontrola nad literatur� (wpro-
wadzenie cenzury prewencyjnej) okre�la�y jasno

#94 295

CZES�AW HERNAS

miejsce Ko�cio�a w procesach kulturowych XVII


wieku.
Oto kr�tko nakre�lony uk�ad odniesie�, w ja-
kim kszta�towa�y si� rysy polskiego baroku: mi�-
dzy europejsko�ci� dwor�w a kultem rodzimej tra-
dycji w za�ciankach, mi�dzy tw�rczymi inspira-
cjami kontrreformacji a obawami o czysto�� mo-
ralno-dogmatyczn�. Przemiany dokonywa�y si�
w cieniu tradycji antycznej, renesansowej i w spo-
rze o te tradycje. Jak w ka�dej epoce, tak i #xi ba-
roku nie ma j2dnej identycznej postawy cz�owieka
wobec �wiata, s� jej r�ne warianty, cz�sto sprze-
czne, istnieje - jak zawsze - tradycjonalizm i no-
watorstwo, istnieje tak�e postawa opozycji.
Kultura baroku, b�d�ca w zasadzie produk-
tem spo�ecze�stwa szlacheckiego, opiera�a si� na
podstawowej akceptacji modelu spo�ecznego (co
nie wyklueza�o postawy reformistycznej). Rysu-
j�ca si� u progu epoki -opozycja (Jan z K�jan
i plebejski nurt literatury sowizdrzalskiej) wy-
ra�a�a si� w innym pojmowaiu jednostki,
a przede wszystkim odrzuca�a aprobat� modelu
spo�ecznego.
Mi�dzy r�nymi orientacjami, uwik�anymi
w aktualne problemy i konflikty �wiadomo�ci spo-
�ecznej, istnia�o przenikanie my�li, inspiracji, tech-
nik literackich, procesy te przebiega�y bowiem
w obr�bie jednej kultury narodowej. W�r�d na-
pi�� ideowych kszta�tuje si� charakterystyczna
koncepcja bohatera literackiego, powstaje kon-
strukcja ho7n,o #n.�l�tans (cz�owiek walcz�cy) wz�r
normatywny, konstrukcja surowa lub groteskowa,
przes�anka dla stereotyp�w postaci epickich.
Dla szlachty to legenda dzielnych przodk�w
i wz�r praktyczny na dzi�, kresowy �o�nierz-boha-
ter, idea� obywatclski. Dla Ko�cio�a to konstruk-
cja filozoficzna, definicja cz�owieka skazanego na

ZARYS ROZWO3U LITEftATURY BAROKOWEJ

sta�� walk� ze sk�onno�ciami cia�a, pokusami �wia-


ta i szatana (jako symbolu z�ych si� metafizycz-
nych). Dla literatury sowizdrzalskiej to wz�r po-
stawy b�azna, kt�ry wywraca potoczne przekona-
nie, �e �wiat jest dobrze zorganizowany, a prawa
spo�eczne s� odbiciem dekret�w boskich. Postawy
te pojawia�y si� w r�nych konfiguracjach, ale
ka�da z nich wymierzona by�a - niezale�nie od
kolizji wewn�trznych - przeciw religijnemu i po-
litycznemu kwietyzmowi, przeciw ucieczce od
konflikt�w, przeciw stabilizacji. A te w�a�nie ten-
dencje wyst�pi�y silnie u schy�ku renesansu, prze-
de wszystkim w odrodzonym micie arkadyjskim,
kt�ry wspomaga� apoteoz� ziemia�skiego �ycia na
�onie natury, z dala od konflikt�w cywilizacji,
w dobrobycie pokoju, �ycia po�wi�conego poszuki-
waniu harmonii i szcz�cia. W tym kr�gu kszta�-
towa�a si� postawa ho#n,o ludens (cz�owieka, kt�ry
si� bawi), cho� inne poj�cie zabawy pocz�tkowo
patronowa�o kulturze za�ciank�w szlacheckich, in-
ne kulturze dwor�w. Opozycja ho#n,o #n,�l�tans-
ho#n,o ludens stanowi naczeln� kolizj� barokowej
wiedzy o cz�owieku.

Kierunki i przemiany nowej poe#ji

Decyduj�cym obszarem obserwacji przy cha-


rakterystyce literatury barokowej jest rozw�j kie-
runk�w poetyckich, w nich bowiem formowa�y si�
nowe propozycje filozoficzne, artystyczne, og�lne
kszta�ty barokowego humanizmu.
Jeszcze u schy�ku XVI wieku pojawi� si�
pierwszy nurt nowej literatury: poezja metafizycz-
na, nurt uwik�any w polemik� z renesansow� kon-
cepcj� humanizmu, ale i w tradycje renesansowej
literatury, nurt na tyle wczesny, �e wielu badaczy
��czy�o go jeszcze z literatur� renesansow�, oce-

29fi 297

CZES�AW fIERNAS

nia�o zgodnie z systemem warto�ci renesansowych,


a wi�c fa�szywie, a czasem wr�cz krzywdz�co. Kie-
runek ten reprezentuj� dwaj poeci trudni Miko�aj
S�p Szarzy�ski (zmar� 1581) i Sebastian Grabowiec-
ki (zmar� 1607). "Trudno��" tej poezji polega na
jej silnym zaanga�owaniu intelektualnym, na za-
stosowaniu adbiegaj�cych od tradycji �rodk�w wy-
razu.
W wierszach S�pa pojawia si� niezwyk�a su-
rowo�� i kondensacja wyrazu, to cz�sto gra idei,
skr�t�w my�lowych, adresowanych do jakiego� po-
j�cia - intencji. Nie jest to ju� m�dre opisywanie
i komentowanie �wiata, lecz poszukiwanie sens�w,
bez powo�ywania si� na opisy. Je�li S�p m�wi�:
"Opaczystym ob�okom poczyni�e� tory, w kt�rych
b��dzi� nie mog� zgodne wiod�c spory" - to za t�
peryfraz� Boga musimy dostrzec elementy teorii
Ptolemeusza. Je�li czytamy, �e cz�owiek "ginie od
s�o�ca jak cie� opuszczony" - to sens tego zdania
odczytamy tylko poprzez plato�sk� teori� idei. Oto
przyk�ady syntetycznych odwo�a� my�lowych,
w jakich rodzi�y si� struktury barokowych kon-
cept�w. Koncept. Czy to znaczy udziwnianie? P�-
niej istotnie koncept sta� si� igraszk� na�ladowc�w,
Pegaz stawa� d�ba, ale jeszcze nie u Szarzy�skiego.
W jego poezji to tylko niezwyk�a kondensacja my-
�li poetyckiej, odrzucaj�ca wszystko co mo�na
uzna� za drugorz�dne, w pogoni za nowym kszta�-
tem wiedzy o cz�owieku.
Polemika ze stereotypami potocznej �wiado-
mo�ci jest cech� znamienn� tw�rczo�ci S�pa. Id�c
�ladem Biernata z Lublina i Andrzeja Frycza Mo-
drzewskiego atakuje szlacheck� koncepcj� rodowe-
go dziedziczenia, zestawiaj�c mniemania pozornie
prawdziwe ("Zacni si� rodz� z zacnych i cnotli-
wych"), by w ko�cu wykaza� ich pozorno��.
W wierszu o Frydruszu podejmuje dyskusj� na te-

ZARYS ROZWOJU LITERATURY BAROKOWEJ

mat poj�� bohaterstwa i po�ytku, gdzie indziej roz-


wa�a potoczne przekonania o roli rozumu, s�awy,
si�y, z�ota. S�p by� g��boko zaanga�owany w spra-
wy wsp�czesne nie tylko w sensie filozoficznym
i spo�ecznym - walcz�c o przemian� spo�ecz-
nej �wiadomo�ci - ale tak�e w sensie arty-
stycznym.
Humanizm Szarzy�skiego ma charakter inte-
gracyjny, �wiat ziemski widziany jest tu inaczej
ni� w renesansie, w nowej definicji zosta� zdegra-
dowany, lecz istnieje we w�asnym kszta�cie, dra-
matycznym, ale poznawalnym. U Sebastiana Gra-
bowieckiego (Setnik ry#n,�w cluchow'nych, Krak�w
1590) cz�owiek odrealnia si�, ziemskie rzeczy trac�
swoje nazwy, bo trac� na znaczeniu, skoro poeta
�wiadomy jest, i� "po wzroku styskuje", i� mi�dzy
nim a �wiatem istnieje bariera uniemo�liwiaj�ca
poznanie, bo zmys�y myl�, i� "idzie �lepy do �wia-
t�a wieczystej jasno�ci", maj�c oczy "ciemno�ci�
zgwa�cone". U Grabowieckiego objawia si� pesy-
mistyczny kryzys wyobcowania ze �wiata, nawet
"ociec i matka maj� [go) za obcego". S�p wiar�
w mo�liwo�ci ludzkiego poznania budowa� na po-
stulacie szczeg�lnej aktywno�ci my�lowej i posi�-
kowania si� dorobkiem nauki. Grabowiecki nie
dzieli� tej wiary S�powej. Je�li wyj�tkowo podej-
mowa� tematy polityczne, nie pyta� o lekcje histo-
rii i praktyczne wzory dzia�ania, lecz czeka� inter-
wencji Boga. Na ruinach renesansowej wiary
w mo�liwo�ci cz�owieka powstaje humanistyczna
arkadia zbudowana na religijnej harmonii wewn�-
j p
"
trzne oza �wiatem. Bo "co jest cz�owiek-
pyta Grabowiecki - "piana wodna", "paj�czyna",

" "
"wiatr, "ob�ok, kt�ry z oka ginie. Cz�owiek wi-
nien skupi� si� wewn�trznie, zatrzyma� uwag� na
przelotnym jak iskra przemijaniu w �wieeie, kt�-
rego ani pozna�, ani zrozumie� nie mo�e. W poezji

298 299

CZES�AW HERNAS

Grabowieckiego pojawi�y si� elementy religijnego


kwietyzmu, bierno�ci wobec �wiata, poszukiwania
pocieszenia w wewn�trznym dialogu z Bogiem. Tych
dwu tw�rc�w otwiera dzieje barokowej poezji me-
tafizycznej. By� to nurt wysoki i trudny, nie zyska�
popularno�ci, nie wznawiano ani Ryt#r,�t.u polsk�ch
S�pa, ani wierszy Grabowieckiego.
Nieco wi�ksze szanse oddzia�ywania na czy-
telnika mia� Kasper Twardowski (zmar� 1632),
kt�ry wypowiada� si� nie w trudnej intelektualnej
formie liryk�w, lecz w alegorycznych opowie�ciach
poetyckich. Twardowski - poeta przemieniony-
rozpocz�� swoj� biografi� literack� od dalekiego
dla nurtu poezji metafizycznej tematu. Napisa�
frywoln� opowie�� o mi�o�ci, Lekcje Kup�dynozce,
kt�ra od razu znalaz�a si� na indeksie ksi�g zaka-
zanych. Ten urz�dowy akt przestraszy� go, a cho-
roba, jaka na� w�a�nie spad�a, wydaw��a mu si�
be�po�redni� kar� Bo��. �lubowa� wi�c sobie, �e
czym grzeszy�, tym ods�u�y. Prz#miana dokona�a si�
w ci�gu roku. W roku 1618 drukuje w Krakowie
poemat filozoficzny o wyborze drogi �yciowej
��d� #nz�odz�, a w dziesi�� lat p�niej Po-
chodn�e #n,��o�c� Bo�ej. Te trzy poematy stano-
wi� dope�niaj�cy si� cykl: w pierwszym zbu-
dowany zosta� frywolnie uj�ty dramat mi�o�ci
ziemskiej, w drugim - po opisie walki i zwyci�-
stwa Amora bo�ego nad Kupidynem - nakre�lone
linie przemiany wewn�trznej cz�owieka; by�a to
opowie�� o dramacie nawr�cenia. W trzecim utwo-
rze, kt�ry przynosi pe�ne pocieszenie, rozwa�ana
jest filozofia mi�o�ci Bo�ej.
Poezja metafizyczna stworzy�a nurt nie zani-
kaj�cy do ko�ca epoki, ale nurt coraz p�ytszy, ra-
czej dewocyjny ni� intelektualnie zaanga�owany,
cho� w�r�d r�kopi�miennych utwor�w kry� si�
jeszcze mo�e niejeden pow�d, by s�d powy�szy

ZARYS ROZWOJU LITERATURY BAROKOWEJ

zmodyfikowa�. Motywy my�lowe poet�w metafi-


zycznych pierwszego okresu objawia� si� b�d�
u rozmaitych pisarzy baroku, w r�nych posta-
ciach do czasu, gdy uka�e si� ostatnie godne uwagi
dzie�o nurtu metafizycznego, utw�r Adama K�mp-
skiego. My�l� o Bogu � cz�ow�eku w 7rcozu�e cz�o-
w�eka � ducha wyra�one (Warszawa 1756).
Nurt zrodzony z katolickiej reformy potryden-
ckiej w pocz�tkowym okresie wymierzony by�
g��wnie przeciw renesansowym propozycjom filo-
zofii cz�owieka, a tak�e przeciw reformacyjnym
kierunkom rewizji wiedzy o cz�owieku i Bogu.
W tak okre�lonych polach opozycji dokona�y si�
z czasem wzajemne przystosowania. Mniej wa�ne
r by�o to, �e formowa� si� nurt metafizyczny tak�e
' w obr�bie poezji reformacyjnej. Istotna z punktu
widzenia procesu rozwojowego kultury polskiej
opozycja ukszta�towa�a si� mi�dzy nurtem poezji
metafizycznej a nurtem porenesansowej poezji
ziemia�skiej, reprezentowanym w pocz�tkaeh ba-
roku przez Andrzeja i Piotra Zbylitowskich. Z ko-
lizji tych dwu nurt�w zrodzi� si� model wzajemne-
t go przystosowania, model kontrreformacyjnej szla-
cheekiej postawy, ��cz�cej w sobie pryncypialne
zasady filozofii �ywot�w ziemia�skich i kontrre-
formacyjnej koncepcji losu ka�dego cz�owieka.
Tego nurtu po�redniego poszukuje Sancho
Pansa polskich metafizyk�w, Stanis�aw Grochow-
ski (zmar� 1612), ale te� poeta ziemia�ski, Kasper
Miaskowski (zmar� 1622). Grochowski, kt�ry przy-
swoi� polskiej poezji (z Pontany) wz�r "pobo�nej
mi�o�ci" i szczerze anga�owa� si� w odnowienie
katolickiej literatury, podj�� te� podstawowe roz-
wa�ania poet�w metafizycznych o naturze cz�owie-
ka i jego powo�aniu. Ale mimo i� powtarza� w r�-
t nych wersjach prawd� o znikomo�ci ziemskiego
�ycia ("c� jest cz�owiek? - jedno cie� i para

300 301

CZES�AW HERNAS

znikoma"), i mimo negatywnego s�du o ziemskiej


"gospodzie, w kt�rej nadmiernie u�ywamy" ("le-
piej ruszy� st�d i pyta� o drog� do wiecznej ojczy-
zny"), prze�y� przecie� kryzys wewn�trzny, gdy
przysz�o mu wybiera�. Kontrowersja zrodzi�a si�
w�wczas, kiedy wychowanek jezuit�w, ale z krwi
szlachcic mazowiecki, dorwa� si� ubogiej wioski
i zasmakowa� ziemia�skiego szcz�cia.
Da� wi�c sobie spok�j z alegori� "gospody
ziemskiej", nie prze�ywa dramatu filozofa, lecz
dramat ziemianina, kt�ry sta� si� szcz�liwym,
i duchownego, kt�ry powinien dowodzi�, �e nie
jest szcz�liwym. W rezultacie zamiast analizy
dwu kolizyjnych warto�ci, pisze usprawiedliwienie
skierowane do Wawrzy�ca Gembickiego:

Lecz powiem prawd� biskupie cnotliwy:


Nie chce mi si� st�d, chociem ju� tak siwy
Starzec, a prawie na po�y zgrzybia�y,
Zda si� do nieba jeszcze czas niema�y.
Tak to ju� niesie ludzkie przyrodzenie,
�e si� nie kwapiem, cho� tam lepsze mienie... 64

Grochowski ujawni� typow� kolizj� poezji


ziemia�skiej epoki baroku; przyjmowa�a ona za�o�e-
nia metafizyk�w, ale bez ekstremizmu, godzi�a si�
na umiar w po�ytkowaniu ziemskiego szcz�cia,
ale nie na rezygnacj�, nie na moralistyczny, suro-
wy wz�r �ycia proponowany przez now� filozofi�
cz�owieka. Niemal dewiz� barokowej poezji zie-
mia�skiej sta�o si� kontrowersyjne zdanie
Grochowskiego o t�sknocie cz�owieka do wiecz-
nej ojczyzny: "P�jd� ochotnie, by jeno ch��
chcia�a".
Do takiego stanowiska zbli�y� si� poeta szla-
checki Kasper Miaskowski, tw�rca o wi�kszej wra-
�liwo�ci i wi�kszych ambicjach intelektualnych

ZARYS ROZWOJU LITERATURY BAROKOWEJ

ni� Grochowski. Zb��r rytnz�t.U (Krak�w 1612),


Miaskowskiego witany by� - i nie bezpodstaw-
nie - jako objawienie nowych mo�liwo�ci poezji.
W tej wizji �wiata, jak� proponowa� poeta, staro-
�ytno�� w��czona zosta�a w s�u�b� chrze�cija�stwa,
gotycyzm odnowiony, ale nie w wersji hieratycz-
nej, lecz w po��czeniu z kontrastami ruchu i bez-
ruchu. Miaskowski mia� wyobra�ni� malarza
i w refleksyjnej martwej naturze (Na �klen�c�
malou;an�) i kiedy z okna dworu ogl#da� pe�en po-
ezji krajobraz zimowy, ale przede wszystkim gdy
budowa� �mia�e szkice epickiej przestrzeni i t�u-
mu. Obszar i t�um �yj�, rzeczywisto�� nie "istnie-
je", lecz "dzieje si�". Na granicach dostrzegalnej
przestrzeni zaczyna si� jej drugi wymiar - meta-
fizyczny. Poeta bowiem nie odtwarza rzeczywisto-
�ci, lecz kreuje j�, w jakim� znamiennym momen-
cie przemiany, na przyk�ad# przemiany dwu epok
dziejowych, gdy Apollo kl�ka przed narodzonym
Chrystusem. Obrazu tego nie mo�na odczytywa�
w planie dos�ownym, lecz w planie alegorycznej
syntezy. Kiedy pisze o wsi nie szuka utrwalonej
konstrukcji harmonii �ycia, jaka kryje si� za upo-
zowanym obrazem "wsi spokojnej, wsi weso�ej",
ale wybiera moment, gdy prze�ywanie ziemia�skie-
go szcz�cia jest najsilniejsze, gdy dokonuje si�
zmiana, utrata warto�ci - po�egnanie z krytym
s�om� dworem w�oszczonowskim.
Wok� renesansowej jeszcze refleksji o prze-
mijaniu rozgorza� w baroku sp�r o warto�ci. Og�l-
nie bior�c, rysowa�y si� trzy podstawowe mo�liwo-
�ci: to co przemijaj�ce uzna� za bezwarto�ciowe
w imi� warto�ci trwa�ych, czyli wiecznych; stano-
wisko przeciwne opiera�o si� na przekonaniu, �e
to, co przemija wraz z cz�owiekiem, jest w�a�nie dla
niego stworzone i tylko od aktywno�ci cz�owieka
zale�y stopie� spe�nienia ziemskiego szcz�cia i nie

302 303

CZES�AW HERNAS

ma w tym d��eniu sprzeczno�ci z wiecznym powo-


�aniem cz�owieka, poniewa� potrzeby jego natury
s� te� dzie�em tw�rcy wieczno�ci. Trzecia mo�li-
wo�� opiera�a si� na kompromisie wynikaj�cym
z renesansowej jeszcze tradycji umiaru w wybo-
rze postawy i sposobu post�powania.
Dla poezji ziemia�skiej do ko�ca epoki cha-
rakterystyczna by�a trzecia z zarysowanych tu po-
staw respektuj�ca i praktyczn�, sro�eczn� sytuacj�
stanu, i postulaty relig�, ziemskie prawa cz�owie-
ka i jego metafizyczne powo�anie. Istnia�o tu
przede wszystkim wsp�lne przekonanie; �e trzeba
poszukiwa� kompromisu mi�dzy postawami meta-
fizyk�w i piewc�w urody �wiata. Istnia�a te�
wsp�lna tendencja do apoteozy wzoru �ycia zie-
mia�skiego, kt�ry mia� przynosi� harmoni� w�r�d
kolizji. Ka�de jednak poetyckie rozwi�zanie kolizji
w duchu szlacheckim stanowi�o inny wariant przy-
stosowania, bo przecie� zale�a�o to i od konfesji
religijnej poety (Zbigniew Morsztyn - wierny
doktrynie aria�skiej, Wespazjan Kochowski - za-
gorza�y pogromca heretyk�w, Wac�aw Potocki-
konwertyta z ukrytym poczuciem winy) i od po-
gl�d�w na ustrojow� warto�� poj�cia wolno�ci szla-
checkich. Pasek w og�le nie dostrzeg� takiego za-
gadnienia; warto�� "z�otej wolno�ci" przedstawia-
�a mu si� jako bezsporna. Potocki pe�en by� scep-
tycyzmu i w�tpliwo�ci, Kochowski krytykowa�
nadu�ycia zasady, dlatego �e j� sam� uzna� za
�r�d�o historiozoficznej apoteozy narodu sarmac-
kiego. A dochodzi�y do tego wa�ne - cho� dla ide-
ologii drugorz�dne - odmiany drogi osobistej: ba-
rokowe sk�onno�ci poetyki Daniela Naborowskiego,
klasycyzuj�ce Krzysztofa i �ukasza Opali�skich,
r�nice wynikaj�ce z praw genealogicznych, z og�l-
nego poziomu kultury narodowej w pocz�tkach
baroku i u jego schy�ku.

304

ZARYS ROZWOJU LITERATUftY BA#iOKOWEJ

W drugiej po�owie wieku poezja ziemia�ska


nie wychodzi poza r�kopisy. By� to przede wszyst-
kim rezultat dzia�ania cenzury ko�cielnej, kt�ra
w tym okresie w�a�ciwie ca�kowicie opanowa�a sy-
tuaej� wydawnicz�.
Wyrazem og�lnych przemian kultury i warun-
k�w tw�rczo�ci jest poezja Wespazjana Kochow-
skiego (zmar� 1700), poszukuj�cego syntezy trady-
cji sarmackich i ko�cielnych stara� o przemian�
cz�owieka. Kochowski wyznacza� poezji trzy cele:
winna krzewi� wiar�, tworzy� obywatelskie wzor-
ce post�powania i wreszcie - "ile przystojno��
nie broni uczciwa" - szerzy� "dobr� my�l", to
znaczy przynosi� rozrywk� i zabaw�. Trudno bo-
wiem ��da� od �wieckich czytelnik�w, kiedy si�
oddaj� przyjemno�ciom Bachusa i VClenery, "by si�
wtenczas bawili hymn�w rytua�em".
Ten program podtrzymuje tylko tradycje po-
ezji ziemia�skiej, powtarza jedynie stary model
umiarkowanego przystosowania sprzecznych ten-
dencji do obiektywnych warunk�w i potrzeb �ycia
szlacheckiego. Nie by�o trudno�ci w realizacji
pierwszego - zdaniem Kochowskiego - zadania
poezji i nie ulega w�tpliwo�ci, �e wiersze dewocyj-
ne i antyheretyckie (s�ynne Bando na aryjany).
m�wi� o prawomy�lnej postawie autora. Ale ro-
dzi�y si� w�tpliwo�ci ju� w�wczas, gdy poeta po-
dejmowa� tematyk� polityczn� i chwal�c jedne po-
stawy, gani� inne. Zasadniczy sp�r dotyczy� jednak
utwor�w pisanych dla zabawy i rozrywki. Wyda-
ny w roku 1674 w Krakowie tom wierszy N�epr�-
nuj�ce pr�nowan�e cenzurowany by� przez Aka-
demi� Krakowsk�. Rektor Stanis�aw Makowski
##rydaj�c zezwolenie na druk, nakaza� skre�lenia
obejmuj�ce oko�o 1#3 zawarto�ci zbioru, ale jesz-
cze w tak okrojonym tomie biskup krakowski
Andrzej Trzebicki dostrzeg� "pewne rzeczy rozpu-
20 Polska XVII wielcu 305

CZES�AW HERNAS

stne i nieprzyzwoite oraz niesprawiedliwe i ironi-


czne wobec wielu m��w powa�nych w Rzeczypo-
spolitej" s5.
Za sporem o wi#rsze Kochowskiego nietru-
dno dostrzec atak na poezj� urody �wiata, opo-
zycyjny wobec metafizyk�w nurt tw�rczo�ci baro-
kowej, rozwijaj�cy si� od pocz�tk�w XVII wieku.
Poeci tego nurtu mieli w�asn� wizj� �wiata, jako
zestawu przemijaj�cych warto�ci, w�r�d kt�rych
cz�owiek "p�ki-p�ty" - jak g�osi�o �wczesne przy-
s�owie - nasyca swoj� potrzeb� szcz�cia niemo�-
liw� do identycznego zrealizowania po �mierci,
inna jest bowiem rozkosz ziemska, a inna niebie-
ska. Wyrazi� to stanowisko w �t.uiato#wej rozkoszy
(Krak�w 1606) Hieronim Morsztyn:

Moja rzecz jest opisa� �wieckie delicyje,


Kt�rych ka�dy, p�ki �yw, niech jak chce, za�yj�.
Bo po �mierci, acz wierzym o wiecznej rado�ci,
Daleka ta od ziemskich b�dzie rozpustno�ci.

Uroda �ycia tkwi w ziemskiej materialno�ci,


w warto�ci rzeczy, w ich nagromadzeniu, w nasyce-
niu zmys��w. Ta przes�anka my�lowa jest pow-odem
#o rozprawy z promotorami kierunk�w metafizy-
cznych:

Kt� opr�cz �lepego,


Nie widzia� �licznych �wiata tego pozorno�ci?
Pi�kny jest. Ten dla cz�eka B�g z sv;.#ej
wszechmocno�ci
Stworzy� raczy�. I temu� potrzebne �ywio�y
I wszystkie r�k s W ych dzieje z niebieskimi ko�y
Ofiarowa�; cz�owiek, pan stworzenia Wszelkiego,
Jako� go chwali� nie ma? Jako� �wiata tego
Nie ma za�y� Ro#koszy, gdy je jemu kwoli
Stw�rca nada�? ss

ZARYS ROZWOJU LITERATURY BAROKOWEJ

W opisach bogactwa �wiata, kt�ry przemija,


kszta�towa�y si� nowe techniki stylistyczne i kom-
pozycyjne, rodzi�a si� szczeg�lna wra�liwo�� na
�rodki wyrazu zdolne odda� subtelno�� i z�o�ono��
urody �ycia, rozwin�y si� kunsztowne ekspery-
menty j�zykowe, kt�rych wiele znajdujemy ju�
u Hieronima Morsztyna.
W�r�d �wiatowych rozkoszy jedna szczeg�lnie
inspirowa�a poezj� barokow�: mi�o�� ziemska.
R�ne jej postacie definiowa�a poezja Szymona
Zimorowicza, sk�aniaj�cego si� ku malarskiej sym-
bolice, Samuela ze Skrzypny Twardowskiego, kt�-
ry przechodz�c od apoteozy do pot�pienia mi�o�ci
wola� pos�ugiwa� si� narracj� pc#tyck� ni� czysty-
mi �rodkami lirycznymi. U schy�ku wieku forma-
mi narracyjnymi oddawa� prze�ycia mi�osne, pre-
kursor rokoka, Adam Korczy�ski, ale - w przeci-
wie�stwie do Twardowskiego-Korczy�ski opo#via-
da� bez alegorycznych plan�w przeno�nych, zbli�a�
si� do przygodowej nowelistyki (kt�ra jeszcze pod
wp�ywem w�oskim i ju� pod wp�ywem francuskim
tworzy u nas prek-.ursorskie ogniwo rozwoju przed
o�wieceniowym awansem prczy w literaturze).
Jan Andrzej Morsztyn (zmar� 1693) w hierar-
chii warto�ci ziemskich wyr�nia� dwie: poezj�
i mi�o��, obie nie przynosz� spe�nienia, ale przy-
bli�aj� je w szczeg�lny spos�b. Tworzenie wiersza,
to intymna przyjemno�� ("s�odkie kabinetu #vcza-
sy"), moment wewn�trznej harmonii, odnajdy#va-
nie w�asnej osobowo�ci w�r�d rozmaito�ci temat�w
i wra�e�. Morsztyn z i�cie klasycystyeznym pedan-
tyzmem pracowa� nad przygotowaniem swych
wierszy do druku, ale nie wyda� ich. Przyczyny tej
decyzji by�y z�o�one. Jest w�r�d nieh i obawa
przed krytykami epoki kontrreformacji i troch�
pogardy dla poziomu ewentualnych odbiorc�w
ksi��ki. Tymczasem Morsztyn wyznacza� poezji

306 307

CZES�AW HERNAS

miejsce szczeg�lne, m�wi� o niej formu�ami kulto-


wymi.
Jego tw�rczy elitaryzm si�ga� daleko, prowa-
dzi� tak�e do rezygnacji z funkcji dworskiego "lut-
nisty" ("Jam nie my�li� nigdy o tym, by� Bekwar-
kiem i Galotem"). Refleksja artysty odosobnionego
w s�odkich wczasach poetyckiego gabinetu uwal-
nia�a j�zyk i ci�gi skojarze�, prowadzi�a do wy-
zwolenia wyobra�ni tw�rczej. Wyrazem tego sta�y
si� odwa�ne konfrontacje aktualnej symboliki re-
ligijnej i symboliki mi�osnej, ba, zmys�owej (Na
k7zy�yk na p�ers�uch jednej panny), dwornej i pry-
mitywnej (nawet wulgarnej) mowy mi�osnej. Kon-
frontacje te rodzi�y si� z poszukiwania prawdy,
�wie�o�ci wra�e� i �rodk�w wyrazu. W kunsztow-
nych konstrukcjach poeta dokonuje krytycznego
przegl�du tradycyjnego leksykonu liryki mi�osnej.
Czasem podejmuj�c obiegow� paralel�, na przy-
k�ad mi�o��-chor"�a, bawi si� asocjacjami wok�
tej paraleli (lekarz, rany, cierpienia, lekarstwo,
�mier�), czasem buduje katalog poetyckich por�w-
na� jednej cechy, jednego wra�enia (bia�o�� cia�a
kochanki, rozmiary cierpienia mi�osnego), by do-
wie��, �e nawet wszystkie �rodki wyrazu zgroma-
dzone obok siebie nie s� w stanie odda� osobistego
odczucia, s� niedoskona�e, nie mog� okre�li� kolo-
ru cia�a "mej panny" i powiedzie� ile "ja mam
b�lu do swej Ziatarzyny".
Istota tw�rczo�ci Morsztyna le�y nie w wybo-
rze, jakiego dokona� w�r�d warto�ci ziemskich, bo
niewiele od,biega� tu od tradycji w�asnego nurtu
poetyckiego, lecz w d��eniu do artystycznego okre-
�lenia tych warto�ci, w poszukiwaniu harmonii
mi�dzy odezuciem i j�zykiem.
Poza tymi trzema modelami postawy wobec
�wiata, r�ni�cymi si� w pojmowaniu losu jedno-
stki, ale zgodnymi zasadniczo w aprobacie podstaw

ZARYS ROZWOJU LITERATURY BAROKOWEJ

aktualnego porz�dku spo�ecznego, uformowa�a si�


na prze�omie XVI/XVII wieku postawa opozycyjna
wyra�ona w literaturze mieszcza�sko-plebejskiej
(nazywanej te� literatur� sowizdrzalsk�, lub ry-
ba�towsk�). Cech� zasadnicz� nurtu opozycji (nie-
zale�nie od silnego zr�nicowania wewn�trznego)
by�a d��no�� do ��cznego, jednoczesnego traktowa-
nia problem�w jednostki i spo�ecze�stwa. Dzi�ki
temu w rozwa�aniach o jednostce pojawi�y si�
podstawowe zagadnienia spo�eczne, a w dyskusji
o stanach spo�ecznych przypominano, i� B�g stwo-
rzy� �wiat dla cz�owieka (a wi�c jednostek spo�e-
cznie niezr�nicowanych), natomiast rozw�j spo-
�ecze�stwa zaprzepa�ci� zamiary Boga. Ten jedno-
rodny k�t widzenia na problemy jednostki i spo-
�ecze�stwa otwiera� drog� nowej wiedzy o cz�o-
wieku i nowym bohaterom literatury, doprowadzi�
te� do nasycenia poezji realiami �ycia spo�ecznego
i �wczesnej obyczajowo�ci, poniewa� w�a�nie te
realia ujawnia�y kolizje w �wiecie ogl�danym od
do�u, t�umaczy�y krzywd� jednostek absurdami
struktury spo�ecznej. Nurt mieszcza�sko-plebejski,
w wi�kszo�ci anonimowy, wyra�a� sw� opozycyj-
no�� w �rodkach satyrycznych, r�ne by�o przy
tym ideowe zaanga�owanie autor�w i rozmaite
drogi osobistych poszukiwa�. Jan Jurkowski szu-
ka� szansy ideowej w krytycznym programie spo-
�ecznym jezuit�w, Jan z Kijan - najcieka#vszy
poeta w tym kr�gu - z tym samym krytycyzmem
ogl�da� spo�eczno�� szlacheck�, co programy po-
prawy cz�owieka g�oszone przez r�ne od�amy re-
ligij ne.
Represje cenzury spowodowa�y, �e opozycyjny
nurt poezji mieszcza�sko-plebejskiej straci� mo�li-
wo�ci rozwojowe do�� szybko, bo oko�o 1620 rolcu;
p�niej z rzadka pojawia� si� nowy tekst lub prze-
druk i na�ladownictwo.

309
308

CZES�AW HERNAS

Na tle owych zmaga� o sens i kszta�ty nowej


teorii humanizmu, a uczestniczyli w tym procesie
formowania si� nowej wiedzy nie tylko pisarze,
lecz i cenzorzy, �ywe by�o wci�� - nie spe�nione
w renesansie - marzenie o narodowym eposie.
Barok podj�� ten postulat ze szczeg�lnym zapa�em,
istnia�a wszechstronnie motywowana potrzeba
tworzenia normatywnych wzorc�w osobowych.
Uja#vnia�a si� ona w odrodzeniu sztuki �ywotopi-
sarstwa, w szczeg�lnej popularno�ci motyw�w bio-
graficznej ekspijacji i konwersji, motyw�w wyra�-
nie narracyjnych, rozwija�o si� wreszcie pami�tni-
karstwo, �ywe, narodowe �r�d�o epickie. A jednak
marzenie o autentycznym narodowym eposie zo-
sta�o,nadal nie spe�nione.
Zajmijmy si� w tym miejscu jedn� tylko spra-
w�: konstrukcj� bohatera. Winien on by� obro�c�
d#vu warto�ci: religijnych i patriotycznych. W swo-
istych warunkach "przedmurza" ustala�o si� prze-
konanie, �e jest to w�a�nie polska jedno�� warto�ci,
jak� reprezentuje ju� nie hom.o #n.�l�tnns, ale nnt�o
#n�l�tnns, nar�d walcz�cy i - wybrany. Najcie-
ka##,sze rysy tego przekonania odnajdujemy u Ko-
cho##-skiego, kt�ry w Psnl#n,od�� polsk�ej - pami�ta-
j�c, �e jest poet� narodu wybranego - stworzy�
konstrukcj� narratora na wz�r kr�la Dawida.
Po��czenie tych dwu warto�ci (B�g, Ojczyzna)
#v epice okaza�o si� trudne. Obrona drugiej warto-
�ci, narodu i ojczyzny, jest naturalnym za�o�eniem
epickim, obrona pierwszej wprowadza nieoczeki-
wane rozbicie jedno�ci dzia�ania epickiego, mimo
prz##konania o jedno�ci tych dwu �r�del w postaci
si�y psychicznej bohatera, kt�ry walczy.
Obrona Boga; w zakresie ideologii to by� na-
kaz oczywisty, ale przecie� w �wiadomo�ci �wcze-
snej istnia�o przekonanie, kt�re szczeg�owo ana-
lizowa� na przyk�ad Skarga w Cz#wnrtej pobudce

ZARYS ROZWOJU LITERATURY BAftOKOWEJ

do #n,odl�twy cznsu 1.uojny. Pisa� on: tylko g�upi


i hardy nie wie, �e "Pan B�g wojn� w�adnie"
i przypomina� liczne przypadki, gdy "ma�e wojska
wielkie przemagaj�". Zwyci�a nie strona militar-
nie silniejsza, lecz reprezentuj�ca s�uszn� ide�
wspieran� przez Boga. A wi�c zwyci�a B�g. Cze-
go dowodem jest fakt, i� Samson o�l� szcz�k� pobi�
tysi�c Filistyn�w.
Jest w tym przekonaniu, pojawiaj�cym si�
zreszt� i w antyku, i w folklorze, przyjmuj�cym,
i� bohater epicki mo�e by� obdarzony si�� nadna-
turaln�, wieczne marzenie o bohaterze doskona-
�ym, niepokonanym, kt�ry walczy ze z�em w obro-
nie jakiego� porz�dku. W tym duchu w miniatu-
rach epickich kre�lono u nas sylwetki bohater�w
wschodnich stanic, z tych tradycji wywodz� si� bo-
haterowie Sienkiewicza i bohaterowie wsp�czes-
nych serii telewizyjnych. By�aby to szansa epiki
barokowej, gdyby nie za�o�enie, �e "B�g wojn�
w�adnie", kt�re rzuca�o cie� na honor bohatera
i jedno�� jego postaci. Pojawia�o si� bowiem py-
tanie: wi�c czyja r�ka pokona�a wroga? I oto bo-
hater staje si� p�warto�ciowy, a jego heroizm po-
dejrzany. Szczeg�lnie �e si�a metafizyczna, jaka
w�ada bohaterem, nie prowadzi walki na zasa-
dzie czystej gry, zgodnej z honorem rycerza. Pan
B�g toczy wojn� z ziemi i powietrza, cudem obala
mury obl�onej twierdzy, o�lepia przeciwnika
w momencie decyduj�cym. W tych warunkach in-
dywidualne zalety bohatera staj� si� w og�le war-
to�ci� wzgl�dn�, nie s� konieczne, liczy si� tylko
jego wiara.
Poj�cie wielkiej wojny dobra i z�a, teoria in-
terwenejonizmu, zaci��y�y na rozwoju epopei,
szczeg�lnie �e w �wiadomo�ci literackiej i w poe-
tyce barokowej epos uznany jest za najwy�szy, do-
skona�y, zbli�aj�cy si� do syntezy wiedzy o cz�o-

310 311

CZES�AW HERNAs

wieku i o �wiecie gatunek poezji, a wi�c za swe-


go rodzaju sum� artystyczn� i filozoficzn�. Tw�rca,
pos�uguj�c si� materia�em pami�tnikarskim, histo-
rycznym, czy nawet bezpo�rednio uczestnicz�c
w epickich wydarzeniach, nie tylko relacjonowa�,
nie tylko opowiada� o czynach, epizodach walki,
ale poszukiwa� w�r�d wydarze� znak�w metafi-
zycznej interwencji. Rzecz znamienna, �e sk�on-
no�� ta pojawia si� ju� w diariuszach i pami�tni-
kach z pocz�tk�w baroku, dowodz�c jak wcze�nie
i jak szeroko rozprzestrzenia si� kontrreformacyj-
na koncepcja procesu historycznego.
W strateg� epickiej licz� si� przede wszystkim
dzia�ania Boga. Jaki jest B�g? Losy konflikt�w s�
przes�dzone, wiadomo, �e ostatecznie zwyci 꿹 si�y
dobre, ale w taktyce wielkiej wojny przewidziane
s� dla poprawy moralno�ci tak�e i kl�ski; niewia-
doma jest aktualna decyzja Wi#lkiego Strateg3.
Wyobra�enie Boga w literaturze barokowej ist-
nia�o w dwu r�nych wersjach. B�b Skargi, to idea
surowo�ci bezwzgl�dnej, interweniuj�ca dla po#u-
dzenia woli cz�owieka, idea walki. B�g Jana An-
rzeja Morsztyna uosobiony jest w idei szcz�cia do-
skona�ego, rozkoszy przebaczania. Na wz�r dwu
postaw humanistycznych, dwu sposob�w pojmo-
wania �ycia (wykorzystania i wyrzeczenia) barok
kreowa� dwa oblicza Boga. Jedno - wyobra�enie
moralist�w - objawia si� w surowej literaturze
o M�ce Pa�skiej, o rzeczach ostatecznych, sklania
do przyj�cia postawy proroczej, rodzi estetyk�
grozy. Drugie oblicze ujawnia si� w literaturze
o Narodzeniu Pa�skim, w analogii ziemskiego losu
biednego Boga i cz�owieka, umo�liwia odnalezie-
nie pociechy na ziemi, sprzyja estetycznym nur-
tom "pobo�nej mi�o�ci", religijnego kwietyzmu
i postawie naiwnej wiary w zgod� Boga na ziem-
skie szcz�cie cz�owieka.

ZARYs ROZWOJU LITERATURY BAROKOWEJ

Zako�czenie

Ten szkic rozwoju barokowych nurt�w lite-


rackich wydobywa tylko podstawowe tendencje
modeluj�ce odmienne sposoby wypowiedzi i od-
mienne stanowiska wobec podstawowych py-
ta� epoki, nie podejmuje szerzej zagadnie�
folkloru, komparatystyki, analizy zmian na po-
graniczu literatury i pi�miennictwa, historii dra-
matu i teatru. Og�lna dynamika rozwoju literatury
w tym czasie jest wyrazem przemian polityki kul-
turalnej. Jeszcze po roku 1620 - mimo wspomnia-
nych ju� uprz2dnio ogranicze� - mo�liwo�ci pi-
sarskie s� du�e. W sukurs tw�rcom przychodz�
przek�ady, wykorzystywane s� szczeg�lnie wzory
Tassa i Mariniego, w kr�gu zachodnich inspiracji
rozwija si� teatr dworski i szkolne widowiska sce-
niczne, kszta�tuj� si� zainteresowania dla teorii
retoryki i teor� poezji, Szymon Starowolski przy-
gotowuje syntez� dorobku literatury narodowej,
istniej� jeszcze korzystne starcia intelektualne
mi�dzy literatur� katolick� i aria�sk�, docieraj�
do Polski nowo�ci zagraniczne. Z drugiej strony
za�, z zainteresowania dla w�asnych tradycji i z po-
szukiwa� w�asnego oblicza w kulturze wyrasta �y-
wa poezja szlachecka, polska sielanka, kol�da, bo-
gaty nurt pami�tnikarstwa.
Za tym obrazem kryj� si� jednak wa�ne dla
przysz�o�ci zmiany. Szybko dogmatyzuje si� poj�-
cie prawdziwej reformy, to znaczy uniemo�liwia
si� pe�ne zaanga�owanie indywidualne nawet zwo-
lennikom tej reformy. Przypomnijmy, �e rozw�j
my�li mistyk�w hiszpa�skich w XVI wieku uwa�-
nie �ledzi �wi�ta inkwizycja, mno�� si� akty pot�-
pienia postaw przekraczaj�cych dopuszczaln� gra-
nic� zaanga�owania. Zarysowa� si� proces stabili-
zacji programu. Literatur� skazywa�o to na we-

312 313
CZES�AW HERNAS

wn�trzny tradycjonalizm i zewn�trzny rozw�j rze-


mios�a. Ale mo�na by�o jeszcze dzia�a� wbrew wa-
runkom. Jan �abczyc, autor Sy#n.fon�� an�elsk�ch
(Krak�w 1630), by je wyda� - chwyci� si� forte-
lu, kt�ry zmyli� cenzur�: og�osi� tom kol�d o �mia-
�ych zapo�yczeniach folklorystycznych. Wiele tek-
st�w z tej ksi��eczki wesz�o na sta�e do polskiej
tradycji kulturowej. Gdyby nie wyda�, by�aby ona
o ten ton ubo�sza. Ale po po�owie wieku coraz
cz�ciej autorzy rezygnuj� z og�aszania dzie� dru-
kiem. W rezultacie wi�kszo�� najciekawszych dzie�
wzbogaca nie bezpo�rednio �wczesn� literatur#
i kultur�, lecz przysz�� histori� literatury. Dzie�a
te nie kszta�towa�y wi�c wsp�czesnych gust�w,
estetycznej wra�liwo�ci, nie budzi�y refleksji hu-
manistycznej. Izolacja tw�rcy i odbiorcy powodu-
je, �e naruszone zostaje wa�ne prawo przenikania
kulturowego, coraz ostrzej zaczyna si� rysowa�
rozbie�no�� poziom�w intelektualnych nielicznej
czo��wki pisarskiej i odbiorc�w, a tak�e Pols.ki
i Europy. Kulturowa problematyka Polski coraz
bardziej odbiega od poj�cia europejskiej wsp�-
czesno�ci, coraz wi�cej w niej element�w ksenofo-
bii i tradycjonalizmu.
Tej refleksji por�wnawczej nie mo�na jednak
absolutyzowa�. Os�abienie zwi�zku z aktualnymi
poszukiwaniami kultury europejskiej nie powinno
nas sk�ania� do ca�kowitego pot�pienia nadchodz�-
cych czas�w saskich. Nawet bowiem w owej de-
presji istnieje z�o�ony obra� nie rozpoznanych
jeszcze dobrze �ywych i trwa�ych ci�g�w dzie�ek
r�kopi�miennych, anonimowych na og�, nurt�w
krytycznej refleksji, dokonuje si� przemiana gu-
st�w w stron� rodzimego folkloru, groteski i ma-
kabry. T� przemian� gust�w pot�pi� o�wieceni,
zrehabilituj� romantycy, oka�e si� bowiem, �e w��-
�nie ona by�a w czasach saskich, a wi�c w okresie

ZAftYS ROZWOJU LITEftATUftY BAROKOWEJ

du�ego oderwania od Europy, wsp�rz�dnym zja-


wiskiem w stosunku do og�lnych przemian kultu-
ry europejskiej. W ka�dym kraju folklor - �r�-
d�o narodowej kultury - wy�ania� si� w innym
, kszta�cie i w innym uk�adzie odniesie�, w ka�dym
napotyka� opozycj� gustu klasycznego i w ka�-
dym - tak jak w Polsce - pierwsza fala zainte-
resowa� i odkry� folklorystycznych, si�gaj�ca
XVII i XVIII wieku, otwiera�a drog� poszukiwa-
niom nowego humanizmu i ludowych �r�de� odno-
wienia literatury. To by�o najwa�niejszym ogni-
wem rozwojowym schy�kowego baroku, cho� do-
da� nale�y, i� w romantyzmie odnajdujemy wiele
innych �ywych i bezpo�rednich zwi�zk�w z baro-
. kow� antropologi�, filozofi� cz�owieka, stylistyk�.

PRZYPISY BIBLIOGRAFICZNE

PRZYPISY BIBLIOGRAFICZNE

1 L. Kubala, Wojna szz,uedzka #w r. 1655-1656, Lw�w


1913, s. 69.
z S. F. P�atonow, Oczerk� po �stor�� s#n.uty 2# Mosko2.v-
skonz, Gosudarst2#�e XVI-XVII ww., S. Pieterbul-g
1910, s. 116.
g W. Konopczy�ski, Dzieje Polsk� Noi,#o�ytnej, t. I,
Warszawa 1936, s. 249.
' Z. W�jcik, M�gdzy traktatem an,druszowsk�n2 a woj-
n� tureck�. Stosunk� polsko-rosyjsk�e 1667-1672,
Warszawa 1968, s. 304.
5 W. Konopczy�ski, Dz�eje Polsk� No2uo�ytnej, t. I,
s. 238.
s B. F. Porszniew, Szznecja � westfalskij #rt�r, "Skandi-
navskij Sbornik", t. 2, 1957, s. 122.
7 P. Palczowski, Kol�dn m.osk�ewska, Krak�w 1609, fo�.
B;.
g J. Tazbir, Brac�a Polscy w S�edrrt�ogrodz�e, 1660-
-1784, Warszawa 1964, s. 19.
# K. Marks, Kap�ta�, t. I, Warszawa 1954, s. 811.
lo J. gaszkiewicz, H�stor�a doktryn pol�tyczno-praw-
nych, cz. 2, Wroc�aw 1965, s. 253.
1' R. iVlienicki, Po#l�dy pol�tyczne w dz�ejop�sarstwie
polskim, XVII z,u�eku, "Przegl�d Historyczny", t. 16,
1913, s. 266.
1= Zagadnienie to rozwin�� A. Kersten, Problem #�a-
dzy w Rzeczypospol�tej czasu Waz�w, w: O na-
praz,u� Rzeczypospol�tej XVII-XVIII u#�eku, War-
szawa 1965, s. 32 i nast.

la W, Czapli�ski, G��u#ne nurty rrtL�l� pol�tyczn.ej


w Polsce w latach 1587-Ig55, w: O Polsce s�edem.-
rcastow�ecznej. Problein.y � sprawy, Warszawa 1966,
s. 63 i nast.
14 Pismo ulotne z roku 1696: rkps Biblioteki Czartory-
s#ich nr 190, s. 381.
15 K. Grzybowski, Sejnz, kt�ry n�e byl sejm.en#., "�yeie
Literackie", nr 11 (789), 1967.
is Tam�e.
17 S. Staszic, P�sYn,a filozof�czne � spo�eczne, t. I, Kra-
k�w 1954, s. 225.
Ie Druk w: J. Ostrowski-Daneykiewicz, Szuada polska
� tac��ska, t. I, Lublin 1745, s. 368.
19 L�sty Krzysztofa Opali�sk�ego do brata �ukasza,
wyd. ft. Pol�ak, Wroc�aw 1957, s. 285. Rok 1645. Opa-
li�skiemu sz�o - rzecz jasna - o �ywno�� i mie-
szkanie, nie za� o przedmioty zbytku.

2o Ch. Ogier, Ephen2er�des, s�ve �ter dan�cum,, suec�-


currt, polon�curn, Lutetiae Parisiorum 1656, s. 47.
21 Ch. Montesquieu, O duchu pra1,u, prze�o�y� T. �ele�-
ski (Boy), t. I, Warszawa 1957, s. 153, oraz t. II,
s. 28.
2z Cytat wg zbioru Merkantyl�znz � pocz�tk� szkoly k1a-
sycznej, Wyb�r p�snz ekonon2�cznych XVI � XVII
'w�eku, Warszawa 1958, s. XIII.
2a Cytat wg ft. H. Tawney, Rel�g�a a powstanie kapi-
taliznzu, Warszawa 1963, s. 252 (t�umaczenie nieco
zmienione).
24 F. Quesnay, Max�7n,es g�n�rales du gouvernem.ent
�cono#n.�que d'un royaum.e agr�cole, w: Fran,�o�s
#7uesn.ay et la Phys�ocrat�e, t. II, bm. 1958, s. 954.
2# Ph. A. Oldenburger, Thesaur� reruTn.publ�carum. pars
secu.nda, Genevae 1675, s. 73.
zs p�s.#,a pol�tyczne z czas�w rokoszu Zebrzydowsk�ego
1606-1608, wyd. J. Czubek, t. II, Krak�w 1918,
s. 1.
z# Por. A. Zaj�czkowski, G��tune e1e'm.enty kultury

316 317

PRZYPISY BIBL IOGRAFICZNE

szlacheckiej 7.# Polsce. Ideolog�a a struktury spo-


�eczne, Wroc�aw 1961; J. Maciszewski, W spra2#�e
kultury szlacheck�ej, "Przeg��d Historyczny", t. 53,
1962, s. 539 i nast.
ze W. Dworzaczek, P7zen�kan�e szlachty do stanu mie-
szcza�sk�ego 2# W�elkopolsce 2t# XVI � XVl1 w.,
"Przeg��d Historyczny", t. 47, 1956, s. 672.
z9 W. Czap�i�ski, O Polsce s�edemnastow�ecznej..., s. 62.
ao por. J. Paszenda, Problem stylu w architekturze je-
zu�ck�ej, ,.Biu�etyn Historii Sztuki", 1967, nr 2,
s. 156.
al f.. Opa�i�ski, Wyb�r p�sm, oprac. S. Grzeszczuk,
Wroc�aw 1959, s. 214.
az J. Zawisza, Wskr�cenie prawnego procesu koroniae-
go, wyd. A. Winiarz, Krak�w 1899, s. 18.
33 por. Antitem�usz: Jezu�ck� dramat szkolny, wyd.
J. D�rr-Durski Warszawa 1957.
a4 M. Bednarz, Jezu�c� a relig�j#o�� polska, "Nasza
Przesz�o��", t. 20, 1964, s. 160.
as a. �reniowski, Kwest�a chlopska w Polsce w XVl1
zu�eku, Warszawa 1955, s. 132.
36 B, Chmie�owski, Nowe Ateny, cz. 4, Lw�w 17�6,
s. 365.
37 J. Seredyka, Walka o �ncompat�bil�a na sejna�e t.var-
szawsk�m 1627 r., "Sprawozdania WTPN, Wydzia�
I Nauk Historyczno-Spo�ecznych", seria A, nr 4,
Wroc�aw 1968, s. 45, w przypisie.
ae J. Bro�ek, Grat�s, oprac. H. Barycz, Krak�w 1929
s. 78.
a9 K. Liske, Cudzoziemcy w Polsce, Lw�w 1876, s. 95.
4o J. Bartoszewicz, Dz�ela, t. IX: Stud�a h�storyc#ne
� l�terackie, t. II, Krak�w 1882, s. 226.
41 J. Ostrowski-Daneykowicz, Szuada polska � �aci'�ska,
t. I, s. 303.
4z List Stanis�awa Pomorskiego do Jakuba Sienie�skie-
go, z 26 V 1607 r., rkps Bib�ioteki Czartorys-
kich, nr 103, s. 292.

318

PRZYPISY BIBLIOGftAFICZNE

43 W. Urban, Kron�czka rodz�ny Taszyck�ch z ko�ca


XVll z.u�eku, "Odrodzenie i Reformacja w Po�sce",
t. 13, 1968, s. 210.
44 Instrukcja d�a pos��w od ko�a rokoszowego spod

Sieciechowa z 1 VI 1607 r., rkps Bib�ioteki Czarto-


ryskich nr 341, s. 845.

4s Ks��c�a Krzysztofa Radz�wil�a... spra2.uy wojenne


� pol�tyczne 1621-1632, Pary� 1859, s. 565.
46 Wspomn�en.�e o Dobrom�lu Herburt�t,N, "Pami�tnik

Sandomierski", t. 2, 1830, s. 209.


47 W. �,ozi�ski, �yc�e polsk�e w dau#nych w�ekach,
Lw�w 1912, s. 49.
48 S. Kot, Urok u#s� � �yc�a ziema�a�sk�ego # poezji sta-
ropolsk�ej, Warszawa 1937; M. Piszczkowski, W�e�
2s# l�teraturze polsk�ego renesartsu, Krak�w 19�9,
s. 23-24; S. Cynarski, Ksztaltou#an�e si� �deolog��
sarmatyzmu #w Polsce (maszynopis).

�9 J. �abczyc, Praktyka dworsk�e, Krak�w 1617, It.A,.


so J. Bia�obocki, Zegar z.u kr�tk�m zebran�u czas�w

Kr�lest7,va Polsk�ego, Krak�w 1661, k.Ba.


st Rozmowa uczona statysty, w: J. Ostrowski-Daneyko-
wicz, S2uada polska � lac��ska, t. I, s. 323.
s= K. Mecherzy�ski, Historia 2#ymo2#y, t. III, Krak�w
1860, s. 79.
s3 F. girkowski, O �w��tych ob'razach jako maja by�
szanowane, w: P�sarze polsk�ego odrodzen�a
o sztuce, oprac. W. Tomkiewicz, Wroc�aw 1955,
s. 245.
s4 W. Tomkie##,icz, Uchwala sy#odu krakoz.usk�ego
z 1621 r. o malarst#wie sakralnynl, "Sztuka i Kry-
tyka", t. 8, nr 2, 1957, s. 173.

ss P�sar#e polsk�ego odrodzen�a o sztuce, s. 247.


s6 W. Miks, Zb��r rysunk�tu G. B. G�slen�ego, "Biule-
tyn Historii Sztuki", t. 23, 1961, s. 328 i nast.
fi7 S. Grochowski, Poezje, wyd. K. J. Turowski, t. I,
Krak�w 1859, s. 259.
ss P. Skarga, Do �oln�erzo# w samej potrzeb�e, w: Skar-
319

PRZYPISY BIBLIOGRAFICZNE

ga po�r�d nas, oprac. A. E. Balicki, Krak�w 1936,


s. 132.
59 S, Grochowski, Poezje, t. I, s. 94.
so J. Jurkowski, Traged�a o polsk�m, Scylu'rusie...,
oprac. J. Krzy�anowski i S. Rospond, Wroc�aw
1958, s. 96.
G1 S, Grochowski, Poezje, t. II, s. 31.
G= W. Tomkiewicz, Uchzuala synodu krakowsk�ego
z 1631 r...., s. 173.
sa S. Kot, Szkolnictzvo paraf�alne zo Malopolsce w.
XVI-XVIII, Lw�w 1912, s. 67-68. Cytat z Refor-
'nzationes generales.
G# S. Grochowski, Poezje, t. I, s. 301.
G# H. Barycz, Szkice z dz�ej�w Un�wersytetu Jag�ello�-
skiego, Krak�w 1933, s. 141-142.
ss poec� polsk�ego baroku, t. I, oprac. J. Soko�owska,
K. �ukowska, Warszawa 1965, s. 231.

WSKAZ�WKI BIBLIOGRAFICZNE

PO�O�ENIE MI�DZYNARODOwE RZECZYPO.SPOLITEJ

Brakuje niestety prac, kt�re by w szerszy spos�b


traktowa�y o po�o�eniu Po�ski na arenie mi�dzynaro-
dowej w ci�gu ca�ego wieku XVII. Zagadnieniu temu
po�wi�eone s� odpowiednie partie w ogb�nych synte-
zach historii Rzeczypospo�itej sz�acheckiej. Spo�r�d
nich warto wymieni� W. Konopezy�skiego, Dz�eje
Polski Nowo�ytnej, t. I-II, Warszawa 1936; H�sto-
r�� Polski, t. I, cz. 2 pod z,ed. H. �owmia�skiego,
Warszawa 1957, wydan� przez Instytut Historii PAN
oraz najnowsz�, nowatorsk� syntez� naszych dzie-
j�w w wiekach XV-XVIII pi�ra A. Wycza�skie-
#o, Polska - Rzecz� Pospol�t�. Szlacheck� 1454-1764,
Warszawa 1965. Kr�tkie syntetyczne zarysy formu-
�uj�ce zarazem szereg tez i hipotez da�i: d�a pierw-
szej po�owy XVII wieku - W. Czap�i�ski, Pol�-
tyka Rzeczypospol�tej 'w latach 1576-IG4B (VIII Po-
2oszechny Zjazd H�storyk�w Polsk�eh w Krakowie
14-17 wr##�n�a 1958. Referaty � dyskusja. III-Histo-
mia Polsk� od polowy XV do po�owy XVIII wieku pod
red. K. Lepszego, Warszawa 1960), dla drugiej - K.
Piwarski, Oslabien�e znaczen�a migdzynarodotuego
Rzeczypospol�tej w drug�ej polow�e XVII tu�eku,
,.Roczniki Historyczne" t. 23, 1957 i Z. W�jcik
Z#n.iana w ukladz�e s�� 1#ol�tycznych w Europ�e �rod-
ko,wo-wsehodniej w drugiej polo2u�e XVII 2vielcu,
,.Kwartalnik Historyczny", t. 67, nr 1, 1960.

Stosunki po�sko-rosyjskie i �ci��e z nimi zwi�za-


ne sprawy ukrai�skie opraeowa�i: A. Hirsehberg, Dy-
21 i'<,lska XVII #viekL# 3`?1

WSK<lZ�WKI BIBLIOGftAFICZNE

naitr Sa�zo#wazz�ec, Lw�w 1898; W. Sobieski, D#mitr


Samozwan�ec a Polska, Krak�w 1912; ten�e, ��lk�ew-
ski na Kremlu, Warszawa 1920; K. Tyszkowski, Woj-
na o Smole�sk 1613-1615, Lw�w 1932; J. Maciszew-
slci, Polska a Mosku#a 1603-1618, Warszawa 1968; W.
Godziszewski, Polska a Moskwa za W�adys�a2ua IV,
"Rozprawy PAU, Wydz. Hist. Filozof.", ser. II, t. 42,
nr 6, Krak�w 1930; Z. W�jcik, Dz�k�e Pola zu ogn�u,
##-y'd. III, WaI-szawa 1969; ten�e, Traktat andruszoz,usk�
1667 rokz# � jego geneza, Warszawa 1959 oraz M��dzy
traktatem andrus:owsk�m a z.uojnc� tureck�. Stosunk�
polsko-rosyjsk�e 1667-1672, Warszawa 1968 i Znacze-
n�e w�eku XVII w h�stor�� stost#nk�2# polsko-rosyj-
sk�ch (Z polsk�ch stud��2u slaw�stycznych, ser. II-
H�stor�a, Prace na V M��dz,ynarodo2,uy Kongres Slawi-
.;t�2u u# Sof��, Warszawa 1963).

LSTR�.7 POLITYCZ#Vi:' RZECZYPOSPOLITEJ

Ustr�j polityczny Polski w XVII wieku nie po-


siada dot�d syntetycznego opracowania. Istniej�cych
luk dowodzi wyra�nie powojenna H�stor�a pa�st2#�
i praz.#a Polsk�, t. II, wyd. II, Warszawa 1965. Naj-
wi�ksze zainteresowanie historyk�w budzi� problem
formy pa�stwa i organizacji w,�adzy. Pisali na ten te-
mat: Z. Kaczmarczyk, Ol�garch�a magnacka w PoL-
sce jako forma pa�st#wa (VIII Po'tuszechn# Zjazd fii-
storyk�w Polsk�ch # Krakoz.u�e, t. I, Referaty cz. 1,
Warszawa 1958); S. �reniowski, Pa�st2uo polsk�e z.u po-
�owie XVl1 z,#�eku. Zagadn�en�a ekonom�cznej � poI.i-
tycznej #�adzy oligarch��, ##,: Polska w okresie drug�ej
uojny p�tnocnej 1655-1660, t. I, Warszawa 1957; R#4-
dy ol�garch�� w Polsce no#o�ytnej, "Przegl�d Histo-
r#czny", t. 52, z, 3, 1961; A. Kersten, Problenz z,u�ad#y
# R;eczypospol�tej czasu Waz�t.L, #v: O napra2U�
R-eczypospolitej XVl1-XV111 uieku, Warsza#va 19G5;

3#2

WSKAZ�G1'KI BIBLIOGRAb'ICZNE
# J. Bardach, Sejm szlacheck� doby ol�ga7ch��, "Kwar-
talnik Historyczny", t. 74, nr 2, 1967.
Brak monografii, kt�ra by wyczerpuj�co ujmo-
wa�a stanowisko kr�la w pa�stwie. Stosunkowo du�o
wiemy o organizacji i funkcjonowaniu sejmu walne-
go: S. Kutrzeba, Sejm walny Rzeczypospol�tej Pol-
sk�ej, Warszawa 1923; ten�e, Sk�ad sejmu polsk�ego
1493-1793, "Przegl�d Historyczny", t. 2, 1906; W. Ko-
nopczy�ski, L�berunz veto. Stud�um h�storyczno-po-
r�2.#na2ucze, Krak�w 1918; H. Olszewski, Sejm Rze-
czypospol�tej epok� ol�garch��. Prawo - praktyka-
teor�a - programy, Pozna� 1966. Dane do stanowiska
prawnego senatu zawiera praca W. Czapli�skiego, Se-
nat za Wladys�awa IV, w: Stud�a h�storyczne ku czci
Stan�s�awa Kutrzeby, t. I, Krak�w 1938. Brak mono-
grafii poszczeg�lnych urz�d�w centralnych.
Stosunkowo dobrze s� rozwini�te badania nad
ustrojem sejmikowym siedemnastowiecznej Rzeczy-
pospolitej. Wymieni� nale�y tu przede wszystkim fun-
damentaln� prac� A. Pawi�skiego, Rz�dy sejmikoz,ve
w Polsce na t1e stosunk�z,u woje#�dztt,u kujaz#sk�ch,
Warszawa 1888, ponadto J. A. Gierowskiego, Sejm�k
generalny Ks��stz.ua Mazo2,uieck�ego na t1e ustroju sej-
m�kowego Mazowsza, Wroc�aw 1948; W. Dworzaczka,
Sk�ad spoleczny w�elkopolsk�ej reprezentacj� sejmo-
#ej w latach 1572-1655, "Roczniki Historyczne", t. 23,
1957; H. Olszewskiego, Praktyka l�m�towan�a sejm�-
# k�w, "Czasopismo Prawno-Historyczne", t. 13, z. 1,
# 1961; S. �reniowskiego, Organ�zacja sejm�ku hal�ckie-
, go, Lw�w 1938; W. Urbana, Sk�ad spo�eczny � �deolo-
g�czny sejm�ku krakowskiego 'w latach 1572-1606,
"Przegl�d Historyczny", t. 44, z. 3, 1953.
Materia�u do konfederacji dostarczaj� prace: A.
Rembowskiego, Konfederacja � rokosz w dau#ny,nz pra-
z,v�e polsk�m, Warszawa 1893; A. Przybosia, Konfede-
racja golqbska, Tarnopol 1938; J. Maciszewskiego, Woj-
rw d#motou w Polsce (1606-1609), cz. 1, Wroc�aw 196#

21' 32#

WSKAZ6WK1 BIBLIOGRAFICZNE

Dla poznania ustroju s�downictwa fundamental-


n� rozpraw� jest praca J. Michalskiego, Stud�a nad
refor#n,� sqdoz,un�ctwa � pra'wa s�dowego 'w XV111 Z,vie-
ku, cz. 1, Wroc�aw 1958.

PROBLEMY GOSPODARCZE

Literatura na temat miejsca XVII wieku w roz-


woju gospodarczym Europy i Polski jest ju� bardzo
znaczna, a zdania podzielone. Najwa�niejsza dla pro-
blematyki europejskiej praca to - E. J. Hobsbawma,
Kryzys gospodark� europejsk�ej 2t# XVl1 2v�eku, t�um.
z ang., w: Geneza nou#o�ytnej Angl��, Warszawa 1968.
Problem�w gospodarczych, zw�aszcza za� koszt�w apa-
ratu pa�stwowego i jego paso�ytnictwa, dotyczy pe�na
rozmachu i wyobra�ni rozprawa H. R. Trevor-Ropera,
W�ek XVl1: kryzys spo�ecze�st2.tta � pa�stwa, t�um.
z ang., w: Geneza no2vo�ytnej Angli�. W nauce pol-
skiej dyskutowali na temat gospodarki europejskiej
i zwi�zk�w z ni� Polski J. Topolski; O tzw. kryzys�e
gospodarczym. XVII w�eku 2v Europ�e, "Kwartalnik
Historyczny" t. 69, nr 2, 1962; A. Wycza�ski. W spra-
wie kryzysu XVl1 stulec�a (tam�e) i A. M�czak, O kry-
zysie � kryzysach XVll 2#�eku (tam�e, t. 70, nr 1, 1963).
Podstawowe zagadnienie rolnictwa to wydajno��
jego produkcji. Ostatnio na ten temat w Polsce pisa�
L. �ytkowicz, Ze stud��w nad t.#ysoko�c�� plon�l.v
z.u Polsce od XVI do XVlll #., "Kwartalnik Historii
Kultury Materialnej", t. 14, 1966. Najwi�cej pisano na
temat kryzysu gospodarki folwarcznej pocz�tku XVII
stulecia, por. zw�aszcza S. �reniowskiego, Oznak� kry-
zysu ekono#n.�cznego #u ustroju folwarczno-pa�szczy�-
#�anym # Polsce u schy�ku XVI #., "Kwartalnik Hi-
storyczny", t. 61, 1954, i J. Topolskiego, O l�teraturze
� praktyce roln�czej # Polsce na przeio#n�e XVI � XVl1
u#., "Roczniki Dziej�w Spo�ecznych i Gospodarczych",
t. 14, 1952.

WS KAZ�WK1 BIBLIOGRAFICZNE

Nader istotne dla gospodarki polskiej za�amanie


po wojnach szwedzkich omawiane by�o wielokrotnie.
Najwi�cej danych zawiera t. II zbiorowego wydaw-
nictwa Potska z.u okresie drug�ej 2vojny p�nocnej,
Warszawa i957.
Gospodarka miejska stanowi problem do�� z�o�o-
ny, bowiem z gruntu odmiennie przedstawia si� sy-
tuacja Gda�ska i kilku rozwijaj�cych si� o�rodk�w,
odmiennie za� reszty miast i miasteczek. Gda�ska do-
tyczy zw�aszcza praca M. Boguckiej, Gda�.sk jako
o�rodek produkcyjny od XIV do XVl1 z,v., Wroc�aw
1960. Na temat stanu gospodarczego drobnych o�rod-
k�w por. A. Wyrobisza, Zagadn�en�e upadku rze%n.�osta
� kryzysu gospodarczego #n.�ast # Polsce: 2#�ek XVI
czy XVl1, "Przegl�d Historyczny", t. 58, z. I, 1967
(tam�e literatura).
O�ywiona dyskusja toczy si� na temat bilansu
handlowego Polski. Ostatnio pisa�a na ten temat M.
Bogucka, Han,del ba�t#ck2 a b�lans handlowy Polsk�
zt> p�erzt>szej po�ow�e XVl1 zt>�eku, "Przegl�d Histo-
ryczny", t. 59, z. 2, 1968 i A. M�czak, Eksport zbo�o=
2#y � problent.y polsk�egv b�lansu handlozvego 2# XVI-
-XVl1 z,u. (Pa#n.��tn�k X Po2Uszechnego Zjazdu Histo-
ryk�z.u Polsk�ch t,u Lubl�n�e, 17-21 #rze�n�a 1968 r.
Referaty, t. I, Warszawa 1968). Handel l�dowy znany
jest pod t#m wzgl�dem s�abiej. Szczeg�lnie wa�ne dla
gospodarki polskiej zwi�zki ze �l�skiem om�wi� obszer-
nie M. Wola�ski, Z2#i�zk� handlot.#e #l�ska z Rzeczc�-
pospol�t� 2v XVl1 z,u�eku ze szczeg�lnynz ut,uzgl�dn�e-
n.�e#n. Wroc�att>�a, Wroc�aw 1961.
Dla handlu wewn�trznego w�z�owy problem sta-
nowi mechanizm rynkowy. Po�wi�cona jest mu praca
St. Mielczarskiego, Rynek zbo�o2vy na z�e#n,�ach pol-
sk�ch z.u drug�ej po�ow�e XVI � p�ertuszej po�ow�e
XVl1 2#�eku. Pr�ba rejon�zacj�, Gda�sk 1962, kt�ra wy-
wo�a�a dyskusj� na �amach "Kwartalnika Historii Kul-
tury Materialnej" (1964).

324 325

WSK AZb WKI BIBLIOGRAFICZNE

Kwestiami pieni�dza i skarbu nie zajmowano si�


ostatnio wiele, powa�ne znaczenie ma praca Z. Sadow-
skiego, P�en�e�dz a pocz�tek upadku Polsk� u> XVII
w., Warszawa 1964. Dotyczy ona r�wnie� teorii ekono-
micznych XVII stulecia, o kt�rych pisa� tak�e J. G�r-
ski, Pogl�dy merkantyl�styczne u# polsk�ej my�l� eko-
nomicznej XVI � XVII 2u�eku, Wroc�aw 1958. Wci��
aktualna jest dawna praca R. Rybarskiego, Skarb
� #ien��dz za Jana Kaz�m�erza, Micha�a Korybuta
i Ja#� III, Warszawa 1939.
Wymienione prace s� to g��wnie pozycje najnow-
sze, mog�ce wskaza� dalsz� literatur�. Prace dotycz�ce
innych kraj�w i miejsca Polski w gospodarce �wia-
to#s-ej wymienia A. M�czak, U �7�de� #owoczesnej go-
spodark� europejsk�ej, Warszawa 1967.

SPO�ECZE1\#STWO

Czytelnik, kt�ry zechce pog��bi� znajomo�� om�-


wionej w artykule problematyki, ma do dyspozycji
wyj�tkowo obfit� literatur� naukow�. Z opracowa�
syntetycznych wymieni� nale�y II tom pomnikowych
Dz�ej�w kultury polskiej, A. Br�cknera (Warsza##'a
1958), kt�re po dzie� dzisiejszy nie straci�o na war-
to�ci, nowe uj�cie A. Wycza�skiego P�lska - Rzecz�
Pospol�t� Szlacheck� 1454-1764 (Warszawa 1965),
szezeg�lnie cenne w zakresie problematyki gospodar-
czo-spo�ecznej oraz syntetyczny szkic W. Czapli�skiego
Wiek s�edemnasty w Polsce, w zbiorze O Polsce s�e-
demnasto2u�ecznej. Problemy � spra2uy (Warszawa
19fi6). W zbiorze tym znajduje si� ponadto kilka
innych prac, szezeg�lnie istotnych dla problematyki
integracji spo�ecze�stwa ftzeczypospolitej w XVII
wieku.
Problemy kultury szlaeheckiej w powi�zaniu ze
strukturami spolecznymi om�wi� A. Zaj�czkowski
w ciekawej, acz kontrowersyjnej i nie wolnej od
326

WSKAZbWKI BIBLIOGRAFICZNE

istotnych brak�w pracy G��wne elementy kultury


szlacheck�ej zt# Polsce. Ideolog�a a struktury spo�eczne,
Wroc�aw 1961. Wywo�a�a ona �yw� dyskusj�, w kt�-
rej uczestniczy� m. in. J. Hardach, w artykule O ujg-
ciu socjolog�eznym struktury spo�ecznej � �deolog#�
szlachty polsk�ej, "Czasopismo Prawno-Historycz-
ne", t. 15, z. 2, 1963 oraz J. Maciszewski, W spra-
z#�e kultury szlacheckiej, "Przegl�d Historyczny", t. 53,
z. 3, 1962.
Pogranicze stanu mieszeza�skiego i szlacheckiego
omawiali: W. Dworzaczek, Przen�kan�e szlachty do sta-
nu m�eszeza�sk�ego z.u W�elkopolsce # XVI � XV�l w.,
"Przegl�d Historyczny", t. 57, z. 4, 1956; J. Pta�nik, Ze
stud��w nad szlacht� m�eszeza�skiego pochodzenia,
"Sprawozdania AU", Krak�w 1914 i cz�ciowo A. Ke-
ckowa, Meleh�or Walbach, Z dziej�w kupiectwa war-
szawsk�ego, Warszawa 1955.
Historiografia powojenna znacznie #vzbogaci�a wie-
dz� o �yciu ch�op�w polskich w XVII wieku. Do naj-
#va�niejszych w tej dziedzinie rozpraw nale�� prace
B. Baranowskiego m. in., Po#wstania ch�opsk�e na z�e-
nziach dawnej Rzeczypospolitej, Warszawa 1952; J. Bie-
niarz�wny, J. Burszty i S. Szezotki. Z prac po�wi�co-
nych �wiadomo�ci spo�ecznej ch�opa najwa�niejsz� jest
ks���ka A. Kerstena, Ch�opi polscy z# walce z #aja#-
de#rc szwedzk�m 1655-1660, Warszawa 1958. O przed-
stawicielach tzw. marginesu spo�ecznego pisa� S. Gie-
rowski w pracy Ludz�e lu�ni. Kartk� z rodowodu b�e-
doty wiejskiej, Warszawa 1951. Awansem spo�ecznym
poprzez s�u�b� wojskow� oraz �rodowiskiem za#vodo-
wych �o�nierzy zajmuje si� A. Kersten w biograf� Ste-
fan Czarn�eck� 1599-16fi5, Warszawa 1963. Istotnym
przyczynkiem jest rozprat.vka K. Dembskiego, Wojska
nadworne magnat�u# polskich w XVI � XVll 2#�eku,
"Zeszyty Historyczne Uniwersytetu Pozna�skiego",
Historia, nr 1, 1965.

327

WSKAZ�WKI BIBLIOGftAFICZNE

WOJSKO

Naukow� syntez� historii wojska polskiego w XVII


wieku znale�� mo�na w Zarys�e dz�ej�w wojskozuo�c�
polsk�ej do 7oku 1864 - okres 1576-1648 w opracowa-
niu S. Herbsta i J. Teodorczyka w t. I, okres 1648-
-1699 w opracowaniu J. Wimmera w t. II, Warszawa
1965-1966 (tam�e obszerna bibliografia). Popularno-
naukow� syntez� dali ostatnio T. Nowak i J. Wimmer,
Dz�eje or�a polsk�ego, do roku 1793, t. I, Warszawa
1968. Poprzednio zwi�z�y zarys tych zagadnie� opraco-
cva� A. Sawczy�ski, Polskie �nst#tucje 2t#ojskoz<>e
w XVl1 w., "Bellona", 1954 z. 2. Obszerne monografiez-
ne o#racowania wi�kszych okres�w znajdujemy w pra-
cach: J. Wimmer, Wojsko � skarb Rzeczypospol�-
tej u schylku XVI � zu p�eruiszej po�ow�e XVl1 w.,
"Studia i Materia�y do Historii Wojskowo�ci", t. 14,
cz. I, Warszawa 1968; B. Baranowski, Organizacja woj-
ska polskiego w latach trzydziestych � czterdz�estych
XVl1 zu., Warszawa 1957; ten�e, Organ�zacja regular-
nego wojska polskiego 2v latach 1655-1660, "Studia
i Materia�y do historii sztuki wojennej", t. 2, Warsza-
wa 1956; J. Wimmer, Wojsko polsk�e 2u drug�ej po�o-
zs#�e XVl1 z.u., Warszawa 1965. Dane do liczebno�ci po-
szczeg�lnych jednostek 1648-1696 opublikowa� ten�e:
lLlater�a�y do zagadn�en�a organ�zacj� � l�czebno�c�
nrm�� koro#nej, .,Studia i Materia�y do historii wojsko-
wo�ci", t. 4-9, Warszawa 1958-1963.
Sk�ad spo�eczny i narodowo�ciowy omawiali:
B. Baranowski, Sk�ad spoleczny u#ojska polsk�ego 2s# po-
fowie XVl1 w., "Bellona", Warszawa 1945, nr 12
i M. Kukiel, Sk�ad narodoz,uy � spoleczny 2.#ojsk koron-
nych zu Sob�esk�ego (Stud�a h�storyczne ku czc� S. Ku-
trzeby, t. II, Krak�w 1938). O piechocie wybranieckiej
pisa� J. Gerlach, Chtop� 2# obronie Rzeczypospol�tej,
Lw�w 1939 (omawiany okres przedstawiony niedosta-
tecznie). Z pi�miennictwa og�lnowojskowego na uwag�

WSKAZ�WKI BIBLIOGRAFICZNE

zas�uguje jedynie dzia�alno�� pisarska A. M. Fredry


w szkicu J. Wimmera, Andrzej Maksymil�an Fredro ja-
ko p7ojektoda#wca reform 2#ojsko2vych (O naprawg Rze-
czy#ospolitej XVl1-XV111 w., Warszawa 1965). Pi-
�miennictwo techniczne okresu i zagadnienia technicz-
ne artyler� przedstawione zosta�y przez T. Nowaka
w pracy Z dz�ej�2.# techn�k� wojen,nej w dawnej Pol-
sce, Warszawa 1965; ten�e w "Studiach i Materia�ach
do historii wojskowo�ci" om�wi� Problem zastosozuan�a
broni palnej prz# obron�e � zdobyuian�u umocn�e� przez
z#ojsko polskie w XVI-XVl1 w. (t. 12, cz. I, Warszawa
1966) oraz Arsena�y artyler�� koronnej w latach 1632-
-1655 (t. 14, cz. I, Warszawa 1968). Wiele materia�u
do uzbrojenia piechoty i jazdy znajdziemy u W. Dzie-
wanowskiego w Zarysie dz�ej�u# uzbrojetz�a w Polsce,
Warszawa 1935 i w artyku�ach zamieszczonych w "Bro-
ni i Barwie".
Na temat fortyfikacji pisali: S. Herbst, Arch�tek-
tura obronna (w skrypcie Sztuka polska czas�w nozt>o-
�ytnych, ��d� 1953-1955); ten�e: Trzy przyczynk� do
dz�ej�w fortyf�kacj� XVl1 2s#. opublikowa� w Biulety-
nie "Histor� Sztuki i Kultury", t. 10, 1948; ten�e
i J. Zachwatowicz, T2#�erdza Zamo��, Warszawa 1934;
A. Czo�owski, Kudak, "Kwartalnik Historyczny", 1928,
J. Stankiewicz, Strakowscy - fortyf�katorzy, arch�-
tekci � budown�czo2u�e gda�scy, Gda�sk 1955.
Biografie dow�dc�w: W. Tomkiewicz, Jerem� W�-
�nio2u�eck� 1612-1651, Warszawa 1933; A. Kersten, Ste-
fan Czarn�eck� 1599-1665, Warszawa 1963; E. Kot�u-
baj, �yc�e Janusza Radz�z,uit�a, Wilno 1859; J. Jasnow-
ski, Aleksander H�lary Polub��sk�, "Przegl�d History-
czno-Wojskowy", t. 10, 1938; T. Korzon, Dola � niedola
Jana Sob�esk�ego, t. I-III, Krak�w 1898; O. Laskow,-
ski, M�odo�� wojskowa Jana Sob�eskiego, Warszawa
1929; ten�e, Jan, lll Sob�eski, Lw�w 1933. Ponadto licz-
ne artyku�y biograficzne w Polsk�m Slowniku B�ogra-
f�cznym pod odpowiednimi has�ami.

329

WSK AZ�wK I BIBLIOGRAFICZNE

Bibliografia do dzia�a� wojennych toczonych przez


wojsko polskie w XVII wieku we wspomnianym Za-
rys�e dziej�w wojskowo�c� polskiej do #
s. 558-561 (uk�ad chronologiczny). Uzupe�ni� j� nale�y
pracami J. Teodorczyka, B�tzua pod G'n�ez.uen2 w 16?6 i

"Studia i Materia�y" t. 12, cz. 2, Warszawa 1966 i J. Woj-


tasika, Ostatn�a rozpraz,va zbrojna z Turkanz� � Tata-
ranz� 2v l698 r., "Studia i Materia�y", t. 13, cz. 1-2,
Warszawa 1967.

PROBLEhlY WYZNANIOWE

Do omawianych zagadnie� brak wi�kszych prac


o charakterze syntetycznym. Ciekawe uwagi na temat
genezy zwyci�stwa kontrreformacji da� S. Czarnowski
w artykule Reakcja katol�cka w Polsce, Dz�e�a, t. II,
Warszawa 1956. Popularnonaukowe szkice na temat
tej epoki zawiera ksi��ka J. Tazbira, Sz,v��c�, grzesz-
nicy � kacerze. Z dz�ej�#tu polsk�ej kontrrefornzacj�,
Warszawa 1959. Problem tolerancji omawiaj� w swych
pracach Z. Ogonowski (Z zagadn�e� tolerancji w Po1-
sce XVl1 w�eku, Warszawa 1958) i J. Tazbir (Pa�stwo
bez stos�w. Szk�ce z dz�ej�t,# tolerancj� t.# Polsce XVI
� XVII 2i;�eku, Warszawa 1967).
Og�lny przegl�d dziej�w Ko�cio�a katolickie#o
daje praca tego� autora H�stor�a Ko�c�ola katol�ck�ego
w Polsce (1460-1795), Warszawa 1966 oraz studia za-
#varte w II tomie Histor�� Ko�c�o�a w Polsce, onraco-
wanym przez historyk�w zwi�zanych z Katolickim
UniWersytetem Lubelskim (Krak�w 1970). Problema-
tyk� r�nowierstwa przedstawiaj�, g��wnie od strony
arian, L. Chmaj (Bracia Polscy. Ludz�e. Idee. Wplyz,uy,
Warszawa 1957) i Z. OgonoWski (Socyn�an�znz a O�wie-
cenie, Warszawa 1966). �cieranie si� tendencji laickich
i wyznaniowych w naszej kulturze omawiaj� szkice
zaw arte w zbiorze: Dz�eje Polsk� a wsp�czesno��,War-
szawa 19E6. Prze�ladowanie dysydent�w na prze�omie

330

WSKAZ�WKI BIBLIOGRAFICZNE

XVI i XVII wieku przedstawi� W. Sobieski, N�enaw���


wyznan�owa t�u#n.�2v za rz#d�t,# Zyg#nzunta 111-go, War-
szawa 1902; to samo zagadnienie dla po�owy XVII wie-
ku om�wi� M. Wajsblum w ksi��ce Ex regestro ariani-
snz�. Szk�ce z dz�ej�w upadku protestantyznzu w Polsce
Malopolsce, Krak�w 1937-1948. Problematyk� nacjo-
nalizacji religii porusza J. Tazbir w artykule Znacze-
n�e XVl1 w�eku w proces�e unarodo#w�en�a polsk�ego
katol�cyz7n.u, og�oszonym w Pam��tn�ku X Pou>szech-
nego Zjazdu H�storyk�w Polsk�ch # Lubl�n�e, Refera-
ty, t. I, Warszawa 1968, s. 212-224.

SARMATYZM - IDEOLCGIA I STYL �YCIA

Podstawow� dla zagadnienia sarmatyzmu prac�


jest ksi��ka T. Ulewicza, Sarnzacja. Stud�u%n. z proble-
nzatyk� s�ow�a�sk�ej XV � XVI w�eku, Krak�w 1950;
zawiera ona r�wnie� obszern� bibliografi� do tego pro-
blemu. Dzieje sarmatyzmu w nast�pnych wiekach
przedstawil ten�e autor w artykule Zagadn�en�e sar-
nzatyzmu w kulturze � l�teraturze polsk�ej (Problenza-
tyka og�lna � zarys h�storyczny), zamieszczonym w "Ze-
szytach Naukowych" UJ: "Prace historyczno-literac-
kie", z. 5; Filologia z. 9. Sarmatyzmowi w Rzeczypo-
spolitej szlacheckiej XVII i XVIII wieku po�wi�cona
jest r�wnie� ksi��ka T. Ma�kowskiego, Genealogia
.sarn2atyzmu, Warszawa 1946, oraz artyku� S. Cynar-
skiego, K�lka uwag z,v spraw�e sarYnatyzm,u w Polsce
w pocz�tkach XVl1 z.u�eku, og�oszony tak�e W "Zeszy,-
tach Naukowych" UJ, t. 140: Prace h�storyczne, z. 17,
1966. Z zagadnieniem tym jest �ci�le zwi�zany pro-
blem om�wiony w artykule S. Kota, �w�adonz,o�� #a-
7odowa u# Polsce w. XV-XVl1, "Kwartalnik History-
czny", t. 52, nr I, 1938.
Elementem ideolog� sarmackiej by�a megalomania
narodowa om�wiona w zbiorze studi�w J. S. Bystronia
(Megalonz.an�a narodot.#a, Warszawa 1935) oraz kseno-

331

WSKAZbWKI BIBLIOGRAFICZNE
fobia, kt�r� zaj�� si� J. Tazbir w artykule: Ze studi�w
nad ksenofob�� z,v Polsce u> dob�e p�nego renesansu,
"Przegl�d Historyczny", t. 48, z. 4, 1957. Ksenofobia
wi��e si� �ci�le ze stosunkiem szlachty do poszczeg�l-
nych narod�w. Syntetyczne uWagi na ten temat znaj-
dujemy w Dz�ejach obyczaj�zu, pi�ra J. S. Bystronia
(wznowienie: Warszawa 1960, t, I-II) oraz w ksi��ce
W. �ozi�skiego, �yc�e polsk�2 #.v da2#nych 2viekach
(wznowienie: Krak�w 1964). Stnsunek do W�och�w
om�wi� H. Barycz w studiach Spojrzen�a w przesz�o��
polsko-zc#�osk�, Wroc�aw 1965. Problem wp�yw�w orien-
talnych w kulturze staropolskiej przedstawili: B. Ba-
ranowski (Znajomo�� Wschodu #,u da#nej Polsce do
XV111 w., ��d� 1950) oraz T. Ma�kowski (Orient w po1-
sk�ej kulturze artystycznej, Wroc�a# 1959).

KULTURA ARTYSTYCZNA

Ca�o�ciowy obraz omawianych w artykule zagad-


nie� znajdujemy w II tomie H�stor�� sztuki polsk�ej,
Krak�w 1965 (Sztuka noz.uo�ytna), studia z tego zakre-
su zawarte s� w pracy zbiorowej Sar#nzatia art�st�ca,
Warszawa 1968 oraz w ksi��ce M. G�barowicza, Szkice
z h�stor�i sztuk� w Polsce, Toru� 1966. Brak syntety-
cznego opracowania na temat malarstwa doby baroku.
O portrecie tego okresu pisali: S. Wili�ski, U �r�de�
portretu staropolsk�ego, Warszawa 1958 i T. Dobrowol-
ski, Polsk�e m.alarstwo portretowe, Krak�w 1948. Po-
nadto ukaza�y si� na ten temat prace A. Czo�owskiego,
ikonografia wojenna Ja#a I11, Warszawa 1939 i W. Tom-
kiew-icza, Malarstwo du#orsk�e w dob�e W�adyslaz.ua IV.,
"Biuletyn Historii Sztuki", t. 12, 1950, Ten�e autor na-
pisa� studium na temat: Aktualizm � aktual�zacja
zu malarstz.u�e polskinz XVl1 w. og�oszon� r�wnie�
w "Biuletynie Historii Sztuki", t. 13, 1951.
Zagadnienia �wczesnego budownictwa omaw#a
A. Mi�ob�dzki w ksi��ce Zarys dz�ej�w architekturU

WSKAZb WKI BIBLIOGftAFICZNE

# Polsce, Warszawa 1963. Muzykologii dotyczy prac#


zbiorowa Z dz�ej�zu polsk�ej kultury #n,uzycznej, War-
szawa 1958 oraz ksi��ka Z. Jachimeckiego, Muzyka
polska w rozZ,voju h�storyczny#n" t. I-II, Krak�w 1948-
-1951. Z monografii poszczeg�lnych obiekt�w archi-
tektonicznych nale�y wymieni� ksi��k� J. Kowalczy-
ka, Koleg�ata w Za7n.o�c�u, Warszawa 1968, studium
M. Zlata, Zanzek u# Kras�czyn�e, "Studia Renesanso-
we", t. 3, 1963 i artyku� W. Tomkiewicza, Budo#.ua
za#nku kr�lewskiego w Warszaw�e za panowan�a Zy-
g%n.unta 111, "Rocznik Warszawski", t. 2,1962. Je�li eho-
dzi o monografie poszczeg�lnych artyst�w, to dzia�al-
no�� Francesco Rossi om�wi� W. Tomkiewicz w "Biu-
"
letynie Historii Sztuki#, t. 19, 1957, �ycie Hermana
Hana J. Pasierb w "Roczniku Gda�skim", t. 15-16,
1956-1957. Z osobnych prac nale�y wymieni�: E. Iwa-
noyko, Bart�om.�ej Strobel, Pozna� 1957; A. Bochnak,
G�ovann� Battista Falconi, Krak�w 1925, M. Karpowicz,
Dz�a�alno�� artystyczna Michelangela Pallon�ego w Pol-
sce, War�zawa 1967 oraz W. Tomkiewicz, Dolabella,
Warszawa 1959. Zagadnienie mecenatu dworskiego
przedstawi�, na przyk�adzie dworu pierwszego z Wa-
z�w, Cz. Lechicki, Mecenat Zyg#munta 111, Warszawa
1932; o mecenacie jego nast�pcy pisa� W. Tomkiewicz
Z dz�ej�w polsk�ego 7n.ecenatu artystycznego w 2#.
XVII, Wroc�aw 1952. Zwi�zany z tym problem teatru
dworskiego om�wi�a K. Targosz-Kretowa, Teatr d#wor-
sk� W�adystawa IV, Krak�w 1965. Zagadnie� mecena-
tu mieszcza�skiego dotyka ksi��ka S. Tomkowicza,
P'rzyczynki do h�stor�� kultury Krakou#a 2s# p�eru#szej
po�ow�e XVl1 u#., Lw�w 1912.
Bibliografi� do poruszanych w artykule zagadnie�
sarmatyzmu znajdzie Czytelnik we wskaz�wkach do
artyku�u Cynarskiego. O wp�ywach wschodnich na
polsk� kultur� artystyczn� pisa� T. Ma�kowski w ksi��-
kach: Or�ent zu polsk�ej kulturze artystycznej, Krak�w
1959 oraz Sztuka �sla#n.u z.u Polsce, Krak�w 1935. Pro-
332 333

W SKAZ�WKI BIBLIOGftAFICZNE

blem stosunk�w artystycznych z W�ochami w tym


okresie porusza M. Brahmer w zbiorze studi�w Z dz�e-
j�w polsko-w�osk�ch stosunk�zu kulturalnych, Warsza-
#va 1939. Promieniowanie kultury polskiej na kraje
s�sied_ nie omawia A. Br�ckner w pracy zbiorowej Kul-
tura staropolska, Krak�w 1931.

Z#RYS DZIEJ�W LITERATURY BAROKOWEJ

Og�lny obraz literatury barokowej daje J. Krzy-


�anowski w swej H�stor�� l�teratury polsk�ej, wyd. III,
#%Varszawa 1964. Szczeg�owe studia na ten temat znaj-
dujemy w zbiorze szkic�w tego� autora Od �redn�o-
wiecza do baroku, Warszawa 1938 oraz w ostatnio wy-
danym tomie rozpraw R. Pollaka, W�r�d l�terat�'w
staropolsk�ch, Warszawa 1966. Por. r�wnie� referat
R. Pollaka, Problenzatyka polskiego baroku literackie-
go, zawarty w tomie Zjazd naukoz.uy polon�st�w IC-13
grudn�a 1958, Wroc�aw 1960. Literaturze baro#o#vej
w Polsce oraz innych krajach zosta� po�wi�cony 5 nu-
mer "Przegl�du Humanistycznego" za rok 1960.
Spo�r�d nowszych monografii poszczeg�lnych pi-
sarzy wymie�my: J. D�rr-Durski, Dan�el Naboro2#ski.
Stud�u'm z dz�ej�t.u man�eryz#n,u � baroku 2t# Polsce,
L�d� 1966. J. B�o�ski, Mikotaj Sgp Szarzy�sk� a po-
cz�tk� polskiego baroku, Krak�w 1967; A. Litwornia,
Sebastian Grabowieck� (Zarys b�ograficznyj, "Prace
Literackie", t. 9, Wroc�aw 1967, s. 31-81; E. Sarnow-
ska, Teor�a poezji Mac�eja Kazinz�erza Sarb�ewskiego,
#v: Stud�a z teori� � h�stor�� poezj�, Wroc�aw 1967,
s. 126-147; S. Nieznanowski, O poezj� Kaspra Mias-
kou#sk�ego, Stud�unz o kszta�to2van�u s�g baroku 2# po-
ezji #olsk�ej, Lublin 1965; J. Soko�owska, Jan Andrzej
Morsztyn, Warszawa 1965; J. Pelc, Zbign�e# Morsztyn,
arian�n � poeta, Wroc�aw 1966; T. Kruszewska-Micha-
�o##,ska, R�ne h�storyje. Stud�unz z dz�ej�w no'wel�-
styki staropolskiej, Wroc�aw 1965; M. Eustachiewicz.

WSKAZ�WKI BIBLIOGftAFICZNE

Tt.#�rczo�� Do#n,in�ka Rudn�ck�ego (1676-1739), Wroc-


c�aw 1966. O pocz�tkach polskiej folklorystyki pisze Cz.
Hernas w ksi��ce W kal�no#wyYn. lesie, t. I-II, Warsza-
wa 1965.
W tej chwili posiadamy dwie przegl�dowe antolo-
gie tekst�w: D7a#rtaty staropolsk�e. Antolog�a, oprac.
J. Lewa�ski, t. I-VI, Warszawa 1959-1963. Poec� po1-
sk�ego baroku, oprac. J. Soko�owska i K. �ukowska,
t. I-II, Warszawa 1865, ponadto wyb�r anegdot Daw-
na facecja polska, oprac. .1. Krzy�anowski i K. �ukow-
ska-Billip, Warszawa 1960 i Antolog�� l�teratury so-
z.u�zdrzalsk�ej XVI � XVII u>�eku, oprac. S. Grzeszczak,
Wroc�aw 1966. Podstawowe wiadomo�ci bibliograficzne
podaje tzw. No2uy Korbut: P��'wt�enn�ctwo staropolsk�e,
oprac. zesp� pod kierownictwem R. Pollaka, t. 1-3,
wydane w latach 1963-1965. Informacje No#cuego Kor-
buta doprowadzone s� na og� do roku 1958, brak tu
wi�c prac z ostatniego dziesi�ciolecia, kiedy to w�a�nie
badania nad barokiem wyra�nie si� u nas o�ywi�y.

Illilt
\Z` r"* #
Z(;tt)
#...7

334

Ze zbior�w Muzeum Narodowego w Poznaniu - ryc. 3#


Ze zbior�w Muzeum Pomorskiego w Gda�sku - ryc:

17

AUTORZY ZDJ�C

�R�D�A RYCIN

W. Beauplan, Descr�pt�on d'Ukran�e..., Rouen 1660 -


ryc. 2
A. M. Fredro, Gestorum Populi Polon� sub Henr�co Va-
les�o, Gda�sk 1687 - ryc. 5
D. Frydrychowicz, S. Hyac�nthus Odrovasius, Krak�w
1687 - ryc. 34
A. Go�donowski, Kr�tk�e zebraro �y-
wota S. Is�dora, Krak�w 1629 - ryc. 27
A. Gwagnin, Kron�ka Sarm.acyjej europejsk�ej, Kra-
k�w 1611 - ryc. 1, 2, 6, 22, 24, 32
J. Haur, Oekononz�ka z�em�a�ska, Krak�w 1675 - ryc.
13, 14
J. Heweliusz, Mach�ne coelest�s, Gda�sk 1673 - ryc. 39
S. Jurkowski, Argo sarmat�ca, Krak�w 1664 - ryc. 33
S. Orzechowski, F�del�s subd�tus, Warszawa 1697 -
ryc. 7
S. Pufendorf, De rebus a Carolo Gustavo Suec�ae reg�s
gest�s, Norymberga 1696 - ryc. 4,15, 21, 23, 25, 35
Ze zbior�w Biblioteki K�rnickiej r�kopis nr 1508 -
ryc. 10-12
Ze zbior�w Bibliot�ki Zak�adu Narodowego im. Osso-
li�skich - ryc. 18
Ze zbior�w Galerii Drezde�skiej - ryc. 9
Ze zbior�w Galerii Wilanowskiej - ryc. 16
Ze zbior�w Instytutu Sztuki PAN - ryc. 19, 28, 36-
-38
Ze zbior�w Muzeum Narodowego w Krakowie - ryc.
20

E. Falkcwski - rvc. 31; M. Kietli�ska - ryc. 10-12#


E. Koz�owska-Tomczyk - ryc. 20; L. Krzy�anow-
ski - ryc. 8; J. Langda - ryc. 29; J. #lierzecka-
ryc. 16; L. Perz - ryc. 30; H. Romanowski - ryc.
17; J. Szandomirski - ryc. 28; W. Wolny ryc. 26,
36

Anton� Mqc;ak

POBLEMY GOSP O D Aft CZE


UWagi wst�pne
Gospodarka rolna .
Zaludnienie i struktura spo�eczna
Miejsce Polski w gospodarce europejskiej . . 94
Stosunki rynkowe . . . 100
SPIS TftE�CI
Miasta i rzemios�o . . .
103
Pieni�dz i finanse . . . 10�
Bogactwo i n�dza Rzeczypospolitej . . 1.0
Janusz Tazb�r
Jare7n.a Maciszewsk�
PRZEDMOWA
SPO�ECZE�ST##'O
W�JC�
Zb�gn�ez# k Integracja stanu
szlacheclciego. .
Procesy integracyjne W �r�d
mieszczan
MI�DZYNARODOWE PO�O�ENIE RZECZYPOSPOLITEJ 1 Ch�Op�W

1?9
Socjalne rozwarstwienie
ludno�ci
Zasadnicze elementy sytuacji mi�dzynarodowej 13 Uwagi ko�coWe
. . 149
Po z�tek wojen polsko-szwedzkich i interwen-
c a w Moskwie. 19 #
W okresie wojny trzydziestoletniej. . 22
Jan W�m.'mer
Powstanie ukrai�skie i druga wojna p�nocna 28 #5'O.lSKO
Wo na na wschodzie i za�amanie si� pozycji
Rzeczypospolitej . . . .
. . . . l�l
Uwagi wst�pne
PROBLEMY DYSKUSYJNE Rodzaje si� zbrojnych
. . . . l�

159
a pierwszej po�owy XVII wieku Wysi�ek mobilizacyjny. . 1G;
Ocen Wysi� #
Zagadnienie wojen polsko-moskiewsk h. 38 ek finanso a cele wok
# , 1G9
Sytuacja mi�dzynarodowa Rzecz 1t ' # 41 Organizacja wewn�trzna wojs
# : ; # # l�7
a.
a absolutyzm ypospoi ej Poszczeg�lne formacje . 18:
45 Narodowo�cio#vy i spo�ecznv sk
a
Protestantyzm a Polska . 46
Czy dylemat turecki? 4g
Janusz Tazb�r
Henryk Olsze2vsk� PROBLF.\11 W'YZNAN IOV#'E
UWagi wst�pne .
18q
Uw g g�lne ITYCZNY RZECZYPOSPOLITEJ propaganda polskiej
kOntrreformacji. . . . . 192
52 Koniec wsp�istnienia wyzna�
Cechy polskiego ustroju politycznego . 56
`?0:3
W�adza kr�lewska.
Odwr�t tendencji laickich
Uprawnienia sejmu Polonizacja katolicyzm Olska
. . . 214
Prawa na stra�y wolno�ci szlacheckich. . 64
Ko�ci� poWszechny a
Liberum veto 66
Miejsce i rola senatu. Cyna
Stanis#au# rsk�
W�adza Wykonawcza. 74
Rz�dy sejmik�w. 76 SARbl#TYLb1- IDEOLOGI:1 I STYL
LYCI:1
chy ustroju. . 80 Powstanie mitu sarmackiego i
jego analogie .
Zasadnicze ce
2#�
Rozw�j mitu sarmackieg0W
pier#vszej po�0##'ie
338 XVll wieku. .
. 223
#,.
339

Sarmaclsie has�a ekspansji . . . . . 22#


Niech�� do cudzoziemszczyzny i tradycjonalizm 227
Elementy mesjanizmu . . . . . . . 229
Sarmackie idea�y . . . . . 230
Sarmata-ziemianin . . . . . 234
Polityczna tre�� sarmatyzmu. . . . . . 236
Sarmatvzm \v drugiej po�o\##ie XVII wieku. . 239

Wtnclysfnt,u Tomkieu�c;

KULTUH:1 :lftT1'STY CZ1A


Rzym ogniskiem baI-oku. . . . , 244
Sztuka sakralna . . . . . . . 247
Kultura artystyczna pod opiek� d\voru kr�-
le\vskiego 8
Sztulsa na us�ugach mo�now�adztwa i patry-
cjatu miejskiego . . . . . 270
W okl-esie sarmatyzmu. . . . 274

C;e,s2aw Hernas

ZARYS ROZwOJU LITEHATURY BAROKOwEJ

Sp�r o epok� . . 279


Kierunki przemiany kulturowej . . . 285
Kierunki i przemianv no\vej poezji . . . . . 297
Zako�czenie '. . 313

You might also like